Kuczyński skąd wziął się kryzys Krytyka Polityczna


Krytyka Polityczna

Kuczyński: Skąd wziął się kryzys0x01 graphic

Piotr Kuczyński*   

14.09.2009

0x01 graphic
Neoliberałowie mają tendencję do zrzucania winy na Alana Greenspana i polityków, twierdząc, że to oni umożliwili powstanie kryzysu. Tylko częściowo mają rację. Zarówno politycy, jak i sam szef Fed byli absolutnie przekonani, że wolny rynek załatwi wszystko. Tak jak (prawie) wszyscy byli przesiąknięci neoliberalną myślą ekonomiczną i naukami Miltona Friedmana. Noblista Paul Krugman napisał niedawno (,,Gazeta Wyborcza” z 25-26 października 2008 roku): ,,Leseferystyczny absolutyzm Friedmana współtworzył klimat intelektualny, w którym wiara w wolny rynek i pogarda dla państwa nieraz wygrywały z faktami”. Miał całkowitą rację. Tylko w takiej atmosferze Fed mógł pozwolić na bezkarne budowanie kolejnych baniek spekulacyjnych.

W końcu trzeba było jednak zacząć podnosić stopy procentowe, bo gwałtowne wzrosty cen surowców (pamiętamy o funduszach hedgingowych i ich strategiach oraz strategii carry trade) i generalny nadmiar pieniądza musiały zwiększyć inflację. Wzrost stóp procentowych doprowadził do zwiększenia niewypłacalności kredytobiorców (szczególnie tych ryzykownych), a kryzys na rynku nieruchomości do obniżania przez agencje ratingu dla produktów bazujących na tych kredytach (co wymuszało przeszacowanie ich wartości). Można powiedzieć, że pęknięcie bańki na rynku nieruchomości w USA nie byłoby wielkim problemem dla świata, gdyby nie instrumenty pochodne. Banki i inne instytucje finansowe udzielały kredytów, ale potem pakowały je w obligacje CDO i sprzedawały dalej, uzyskując środki na kolejne kredyty.

Niebagatelną rolę w tym handlu odegrały agencje ratingowe. Instytucje te oceniające jakość (rating) poszczególnych aktywów (mogą to być spółki, miasta, gospodarki państw, obligacje, instrumenty pochodne itp.) w każdym z kryzysów odgrywały rolę niechlubną - ratingi do ostatniej chwili utrzymywane były na wysokich poziomach (tak było na przykład w kryzysie azjatyckim). Komisja Europejska chciała nawet wytoczyć agencjom procesy, bo istniało podejrzenie, że utrzymują one zbyt bliskie związki z wystawcami instrumentów, których ratingi podają. Nawiasem mówiąc, wydaje mi się wręcz nieprawdopodobne, żeby specjaliści pracujący w tych agencjach nie wiedzieli, że idzie ku katastrofie. Agencje i tym razem utrzymywały wysokie ratingi dla obligacji CDO (do wiosny 2007 roku, kiedy to rozpoczął się kryzys).

Obligacje te trafiały do wielu instytucji na całym świecie, zarażając je tak, jak wirus zaraża ludzi. Na początku kryzysu, rok temu, Ben Bernanke, następca Alana Greenspana, prognozował, że zagrożenie dla sektora finansowego wynikające z różnicy między wartością rynkową a przyjmowaną dotychczas wartością teoretyczną nie przekracza 100 miliardów dolarów. Ostatnio MFW szacował je już na 1000 miliardów, a są analitycy, którzy mówią i o 2000 miliardów dolarów. Nic dziwnego, że kolejne banki na całym świecie (nie tylko w USA) zaczęły mieć duże problemy i informowały o olbrzymich stratach.

Przełomowym momentem kryzysu był upadek banku inwestycyjnego Lehman Brothers. Niektórzy ekonomiści twierdzą, że gdyby rząd USA na ten upadek nie pozwolił, to tej skali kryzysu byśmy nie zobaczyli. Uważam, że to nie jest prawda, ale rzeczywiście możliwe, że apogeum kryzysu wypadłoby na przykład za rok. Faktem jest, że upadek Lehman Brothers uruchomił instrumenty CDS, które przenoszą ryzyko upadku dłużnika na inną firmę. Upadek Lehman Brothers kosztował system 365 miliardów dolarów. To nie tak dużo. Mówi się, że gdyby na przykład upadł General Motors (agencja ratingowa Standard & Poor's twierdzi, że to jest bardzo prawdopodobne), to straty systemu z powodu CDS byłyby wielokrotnie większe.

Straty banków musiały wywołać kryzys zaufania. Nikt już nikomu nie wierzył. Ani klienci bankom, ani banki sobie nawzajem. W końcu, jeśli samemu się oszukuje, to dobrze się wie, że partner może robić tak samo. Utrata zaufania prowadziła do wycofywania kapitałów z funduszy i banków, co groziło bankructwem tych instytucji. Najgorsze było w tym wszystkim to, że globalizacja te procesy upowszechniła. Nie byłoby przecież problemu, gdyby kryzys dotknął tylko jednego kraju. Wycofujące się z funduszy kapitały owocowały sprzedażą przez nie aktywów, bo potrzebna była gotówka. Uruchomiony został proces likwidacji pozycji carry trade, co prowadziło do przeceny na wszystkich rynkach (surowce, waluty, akcje). Przecena zwiększała panikę, co prowadziło do powstania sprzężenia zwrotnego: im większe spadki, tym większa chęć wyjścia z funduszu i tym większa sprzedaż aktywów.

Spadek cen domów i wartości akcji (jednostek funduszy) znacznie zredukował ,,poczucie bogactwa” Amerykanów (zresztą nie tylko Amerykanów, ale tam było to najbardziej bolesne). Jeśli traci się pieniądze, to natychmiast zaczyna się mniej wydawać, a przecież 70 procent PKB w USA pochodzi z popytu wewnętrznego. Do tej pory radzono sobie z problemem standardowo: biorąc kredyt. Jednak wynikiem kryzysu i utraty zaufania był wzrost ceny kredytu, oczywiście o ile udało się go w ogóle dostać, bo kryteria jego udzielania nagle znacznie się zaostrzyły. System finansowy i kredyt to krwiobieg gospodarki. Brak zaufania i zamrożenie akcji kredytowej natychmiast przeniosły się na realną gospodarkę. Mówi się, że Wall Street zaraziła Main Street. Spowolnienie gospodarcze zaczęło zwiększać (na razie tylko w USA) bezrobocie, to zaś dodatkowo ograniczało popyt wewnętrzny, spowalniając gospodarkę USA, a potem Japonii i Unii Europejskiej. Całemu światu zajrzała w oczy recesja.

Niewykluczone, że sytuację jeszcze raz da się opanować. Sformułowanie ,,jeszcze raz” nie pojawiło się tutaj przypadkiem. Paul Volcker, szef Rezerwy Federalnej w latach 1979-87, najbardziej poważany ze wszystkich szefów Fed, powiedział w kwietniu, że ,,obecnie trwający kryzys jest kulminacją przynajmniej pięciu poważnych kryzysów finansowych w ciągu ostatnich 25 lat. Co pięć lat pojawia się załamanie. To wystarczająco mocne ostrzeżenie, żeby móc stwierdzić, że coś w podstawach sytemu nie gra”. Paul Volcker ma rację. W 1987 roku indeks Dow Jones Industrial Average (DJIA) spadł w czasie jednej sesji o 22,6 procent, w 1994 przeżywaliśmy tequila crisis, czyli kryzys w Meksyku, w latach 1997-98 wpadliśmy w kryzysy azjatycki i rosyjski, w 2000-01 pękła bańka internetowa i pojawił się kryzys argentyński, a w 2007 roku rozpoczął się obecny kryzys.

Miałem napisać tylko o genezie kryzysu, ale nie odmówię sobie jeszcze jednej refleksji. Świat czeka na czarnoksiężnika. Uczeń czarnoksiężnika z ballady Goethego został sam w chałupie i postanowił się wykąpać. Nie chciało mu się nosić wody, a nauczył się już zaklęcia, które powodowało, że ożywała miotła i wiadrami nosiła wodę ze źródła. Niemądry uczeń zapomniał jednak, że nie zna zaklęcia odsyłającego miotłę do kąta. Światu groził potop, ale na szczęście wrócił czarnoksiężnik i do potopu nie doszło. My też uruchomiliśmy proces liberalizacji rynku finansów (i nie tylko finansów), nad którym ewidentnie straciliśmy kontrolę. Niestety, nie widać czarnoksiężnika, który zna zaklęcie przerywające ten bieg od kryzysu do kryzysu. Mówi się o reformie całego systemu finansowego, o powrocie do czegoś podobnego do układu z Bretton Woods, ale na razie to są tylko wypowiedzi przerażonych polityków. Jedno jest pewne: jeśli do reformy systemu nie dojdzie, to trzeba będzie natychmiast postawić pytanie: kiedy i z jakiej przyczyny wybuchnie następny kryzys?

*Piotr Kuczyński - inwestor giełdowy, publicysta, główny analityk w firmie Xelion Doradcy Finansowi. Prowadzi bloga „Rynki pod mikroskopem1”.

Fragment tekstu, który ukazał się w książce Kryzys. Przewodnik Krytyki Politycznej2 (Warszawa 2009).

  

Linki:

  1. http://kuczynski.blogbank.pl/

  2. http://sklep.krytykapolityczna.pl/sklep/catalog/product_info.php?products_id=131

Address article on the site www.krytykapolityczna.pl:
http://www.krytykapolityczna.pl/Opinie/Kuczynski-Skad-wzial-sie-kryzys/menu-id-197.html

© Krytyka Polityczna, 2009
© All right reserved!

© Printed by Joomla! Ukraine Print Engine, 21.12.2009 06:30
http://www.joomla-ua.org

Na podobny temat


0x01 graphic
  Komentarze (4)

 1 Tłumacz
Dodane przez maciej, w dniu - 15.09.2009 10:34
Namnożyło się „wiedzących o kryzysie”, przewidujących, którzy od początku wiedzieli, że to się tak skończy. Jak z kombatantami im dalej od wojny tym ich więcej. W filmie „Korporacja” wypowiada się gracz giełdowy, który opowiada jak czekał z kolegami na wojnę w Iraku ( po 11 września) . Wzrosły ceny ropy i złota. Opowiadał, że cieszyli się jak dzieci.  
Inwestorzy byli zadowoleni. Wątpię w każde słowo napisane przez tego gracza giełdowego.

 2 Dodatek
Dodane przez maciej, w dniu - 15.09.2009 11:36
http://www.polityka.pl/pierwsze-urodziny-kryzysu/Lead33,1091,301345,18/  
„Bankierzy woleli inkasować gigantyczne premie i angażować się w coraz bardziej ryzykowne operacje, rządy wolały za wszelką cenę podtrzymywać koniunkturę gospodarczą. Wielcy i drobni inwestorzy, lokujący (także w Polsce) swoje oszczędności na giełdach i w funduszach inwestycyjnych, woleli wierzyć, że ich pieniądze będą się stale pomnażać w imponującym tempie. Zarabiający swoje prowizje sprzedawcy produktów finansowych i analitycy woleli prognozować to, co ludzie chcieli od nich usłyszeć.”  
„Dziś, kiedy patrzymy na to z dystansu, aż trudno zrozumieć, dlaczego świat został aż w takim stopniu zaskoczony finansowym załamaniem. A tymczasem odpowiedź jest prosta



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Skąd biorą się wypadki, zachomikowane(1)
Biurowe tajemnice czyli jak nie dać się kryzysowi
Architektura i organizacja komuterów W1 Co to jest i skąd to się wzięło
RD Nam sie nie spieszy, Polityka polska, Dmowski
Zespół Krytyki Politycznej Strategie lewicy
Kryzysy społeczno polityczne w PRL lataV',p',?',81'
Skąd bierze się osteoporoza i, NLP, Wiedzma60
Kryzys rynku, Polityka, Instytus globalizacji

więcej podobnych podstron