SIŁY ZBROJNE WIELKIEGO KSIĘSTWA LITEWSKIEGO W XVII WIEKU.
Unia lubelska nie zlikwidowała odrębności Wielkiego Księstwa Litewskiego w zakresie własnej siły zbrojnej i oddzielnego skarbu - dwóch dziedzin ściśle ze sobą związanych. Wpłynęła wszelako na zmianę jego sytuacji strategicznej, gdyż tracąc Ukrainę i Wołyń na rzecz Korony Wielkie Księstwo nie musiało się już troszczyć o swoje południowe granice, znacznie też skróciło granicę z państwem moskiewskim. Teoretycznie więc do samodzielnej obrony pozostała tylko granica wschodnia, gdyż przyłączone do Rzeczypospolitej Inflanty stanowiły kondominium polsko-litewskie i dla ich ochrony winny były być użyte siły zbrojne obu suzerenów1. Ten teoretyczny model w praktyce wydarzeń wojennych XVII w. wyglądał jednak zupełnie inaczej. O ile jeszcze w latach 1600-1602 w wojnie ze Szwecją w Inflantach wojska koronne stanowiły wydatną siłę2, to z biegiem czasu obrona przeciw Szwedom na tym froncie coraz bardziej spadała na barki litewskie3. Z trzech toczonych w XVII w. wojen z Rosją, w dwóch pierwszych (1609-1618 i 1632-1634) główne siły armii koronnej i litewskiej walczyły obok siebie, choć każda za własne pieniądze4, dopiero w trzeciej (1654-1667) każda z armii broniła własnego terytorium, lecz i wówczas do pomocy Litwie skierowane zostały posiłki koronne - w 1655 r. nie na wiele się przydały5, ale w latach 1660-1662 z ich pomocą osiągnięto wspaniałe zwycięstwa pod Połonką, Tołoczynem i nad Dzisną, wyzwolono też ogromne obszary Wielkiego Księstwa6. Z drugiej strony powstanie Chmielnickiego na Ukrainie i trwające tam sporadycznie w pierwszej i przez prawie całą drugą połowę wieku walki z Kozakami, Tatarami i Turkami powodowały, że południowa granica Wielkiego Księstwa Litewskiego nie była spokojna ani bezpieczna. W walce z tymi przeciwnikami brały więc też udział w granicach swego kraju (1648-1654) i w Koronie (1621, 1649, 1651, 1671-1698) wojska litewskie - samodzielnie lub wspólnie z siłami polskimi7. Do ścisłej współpracy między obu armiami dochodziło też w toczących się na terytorium Korony walkach przeciw Szwedom, Brandenburczykom i Siedmiogrodzianom (1656-1657)8. Przez pewien czas, zwłaszcza w pierwszej połowie wieku, silne było przekonanie, ,,że każde z państw, Korona Polska i Wielkie Księstwo Litewskie, z osobna broni swego terytorium''9. N a ciągłą niemożność zjednoczenia wysiłku militarnego dla obrony wspólnej przecież ojczyzny wpływała ponadto prawna odrębność obu armii i dowództwa często zbyt ambitnych i skłóconych hetmanów, rozbieżności interesów partykularnych, czynniki ekonomiczne. W efekcie przynosiło to wiele klęsk militarnych i strat terytorialnych. Oczywiście nie były to czynniki jedyne ani główne - narastająca słabość militarna Rzeczypospolitej wynikała przede wszystkim z uwarunkowań ekonomicznych, społecznych i ustrojowych, ale może najwyraźniej wszystko to uzewnętrzniało się na polach bitew.
Cechą podstawową systemu obronnego Wielkiego Księstwa Litewskiego, odróżniającą go od Korony, która utrzymywała stałą, acz nieliczną, siłę zbrojną, tzw. oddziały kwarciane, był brak stałej armii polowej. Jej powołanie za każdym razem wymagało uchwały sejmu (konwokacji litewskiej) określającej wielkość wojska i środki na jego utrzymanie. Nie znaczy to jednak, że nie było w ogóle jakichkolwiek państwowych oddziałów zbrojnych dla obrony kraju. W pierwszej połowie wieku w najbardziej newralgicznych punktach obronnych - Wilnie, Smoleńsku, Dyneburgu i Połocku10 - znajdowały się załogi o małej jednak liczebności. Ponadto funkcjonował korpus artylerii, na którego utrzymanie przeznaczano niewielkie kwoty (tzw. kwarta) z dzierżaw królewskich11 .Wreszcie wzdłuż wschodniej granicy stworzono system obrony zamków oparty na obowiązku służby wojennej prawa lennego. Tworzoną każdorazowo w wypadku wojny armię polową po jej zakończeniu likwidowano. Z problemem tym wiąże się tzw. skadrowanie wojska, tzn. zmniejszenie jego liczebności (częściowo przez rozwiązanie niektórych jednostek, częściowo przez redukcję ich stanów) po zakończeniu wojny, gdy powszechnie spodziewano się jej wznowienia lub wybuchu innej. Do zabiegu takiego zmuszał z jednej strony brak pieniędzy na utrzymywanie armii w pełnej liczebności, z drugiej zaś chęć zatrzymania w służbie przynajmniej kadry, co umożliwiało względnie szybkie reaktywowanie poszczególnych oddziałów. Ze zjawiskami takimi spotykamy się na Litwie w 1622 i 1650 roku12 .Likwidacja armii nie zawsze była też możliwa ze względu na słabość systemu skarbowego Rzeczypospolitej i permanentne (zwłaszcza w latach 1654—1667) zaleganie z wypłatą żołnierzom żołdu. W takiej sytuacji nie godzili się oni na odejście ze służby do czasu zaspokojenia ich żądań finansowych. Stało się tak np. w 1667 r. po zakończeniu wojny z Rosją. Wobec zdecydowanego sprzeciwu wojska hetmanowi Michałowi Pacowi nie udało się go zwinąć w całości i część oddziałów przetrwała w służbie do 1671 roku. Sytuacja powtórzyła się w 1677 i 1698 roku. W efekcie prawie przez całą 2. poł. XVII w. Wielkie Księstwo dysponowało stałym wojskiem polowym. Wobec ciągłego niedowładu systemu skarbowego, a więc braku pieniędzy na żołd, armia taka była poważnym obciążeniem dla kraju, powodem jego częściowego wyniszczenia (stacje), a wreszcie atutem w rękach hetmanów w rozgrywkach politycznych.
Rodzaje sił zbrojnych
Organizacyjnie armia litewska nie różniła się w zasadzie od koronnej. Ze względu na zależność, litewskie siły zbrojne dzieliły się na formacje podległe władzy centralnej, władzy samorządowej i osobom prywatnym.Do pierwszej grupy zaliczamy:
1) pospolite ruszenie- było zwoływane na podstawie uchwały sejmowej, której moc wykonawczą nadawał król poprzez publikowanie tzw. wici - pierwsze dwie informowały o decyzji zwołania zjazdu, trzecie podawały termin i miejsce. W nagłych potrzebach często wysyłano jednocześnie dwoje, a nawet troje wici zaraz po sejmie. Specyfiką litewską było jednak, że pospolite ruszenie niekiedy zwoływał sam król - bez uchwały sejmu. Czynił to zresztą nie tylko w skali całego Wielkiego Księstwa, ale też w poszczególnych, zagrożonych przez nieprzyjaciela powiatach. Tak się zdarzyło np. w 1626 r., gdy Zygmunt III polecił Krzysztofowi Radziwiłłowi, by „z wileńskim, trockim województwem i ich powiatami, także z ziemią żmudzką opór dawał nieprzyjacielowi" (tzn. Szwedom). Jeszcze ciekawszy przypadek miał miejsce w 1651 r. Oto bowiem na sejmie grudniowym 1650 r. posłowie litewscy nie zgodzili się na pospolite ruszenie i przyjęcie stosownej konstytucji uzależnili od decyzji szlachty w powiatach, a ta wypowiedziała się przeciw niemu. Jednak na żądanie Jana Kazimierza, mimo werbalnych protestów szlachta z części powiatów stawiła się na pospolite ruszenie, a w części wystawiła chorągwie powiatowe.
Zgodnie z postanowieniami III Statutu Litewskiego obowiązkiem stawienia się na pospolite ruszenie objęci byli wszyscy posiadacze ziemscy - szlachta, duchowieństwo (z wyjątkiem kolegium wileńskiego), Tatarzy i mieszczanie miast królewskich17. Mimo teoretycznej możliwości nie wydaje się, aby z tej racji w pospolitym ruszeniu uczestniczyli chłopi, ziemianie i bojarzy (byli za to w pocztach). Udział w pospolitym ruszeniu był najważniejszym obowiązkiem szlachty-posesjonatów. Każdy musiał stawić się (jeśli nie był z tego obowiązku zwolniony) pod swoją chorągiew powiatową z pocztem odpowiednim do posiadanego majątku lub sprawowanego urzędu ziemskiego. Udział w pospolitym ruszeniu był ważniejszy niż służba w chorągwiach zaciężnych. Jeżeli więc właściciel ziemski nie chciał na czas pospolitego ruszenia opuszczać domu lub z innych przyczyn (choroba, wiek, płeć, sprawowany urząd) nie mógł stawić się na zjazd, musiał na swoje miejsce przysłać zastępcę, ale też szlachcica18. Niewywiązywanie się z tego obowiązku było karalne, ale często spotykane w praktyce i dość rzadko kończyło się pozbawieniem dóbr. Pospolite ruszenie obowiązane było do służby na ściśle określony czas, najczęściej 3 miesiące i tylko w obrębie Rzeczypospolitej. Utrzymywaniu jego sprawności bojowej służyć miały tzw. okazywania - okresowe zjazdy wszystkich zobowiązanych do służby z terenu powiatu lub województwa. W rzeczywistości odbywały się one rzadko wskutek sprzeciwów szlachty. Za stronę organizacyjną popisu i zjazdu pospolitego ruszenia odpowiadał chorąży powiatowy, który informował szlachtę o jego terminie, spisywał wszystkich obecnych i nieobecnych, a następnie przekazywał zebranych i zdawał relację z popisu kasztelanowi lub marszałkowi powiatowemu. Miał on też do dyspozycji chorągiew powiatową, pod którą służyć miała miejscowa szlachta. Samo dowodzenie oddziałami powierzano zwykle ludziom z doświadczeniem wojskowym, cieszącym się zaufaniem.
Naczelnym dowódcą był król (wielki książę), ale w praktyce w XVII w. litewskim pospolitym ruszeniem nigdy nie dowodził. Pozycja władcy w Wielkim Księstwie była praktycznie silniejsza niż w Koronie, przeto wyznaczał on tu dowolnie dowódców pospolitego ruszenia, które dzielił i kierował na zagrożone przez przeciwnika tereny, a nawet wysyłał poza granice - do Korony. Mimo iż były to w większości posunięcia bezprawne i spotykające się niekiedy z protestami, to jednak ostatecznie szlachta je respektowała. Na faktycznego dowódcę pospolitego ruszenia III Statut wyznaczył hetmana wielkiego, co potwierdził też sejm w 1659 r. W praktyce zdarzało się często, że przepisu tego nie respektowano i dowodzenie pospolitym ruszeniem powierzano hetmanowi polnemu lub regimentarzom. W 1652 r. senatorowie na sesji w Wilnie prosili króla, „aby de iure et usu recepto pospolitego ruszenia dyspozycyją cale hetmanom committere raczył"20. Kilkanaście lat później obóz radziwiłłowski wystąpił z zupełnie odmiennym wnioskiem, „pospolitym ruszeniem aby jmp. hetman nie władał, chyba ostrzeg[a]ł depericulo"21.Liczebność litewskiego pospolitego ruszenia nie jest znana, gdyż nigdy w pełni się nie zebrało, zapewne jednak nie przekraczała 23 tys. ludzi. Jego faktyczna wartość bojowa była niewielka, nic więc dziwnego, że tak wytrawny wódz jak Krzysztof Radziwiłł już w 1621 r. wypowiedział się (choć nie publicznie) za likwidacją tej formacji na rzecz wojska zaciężnego. Z negatywną oceną wartości pospolitego ruszenia spotykamy się w wielu wypowiedziach dowódców, senatorów i nawet zwykłej szlachty. Nie tylko więc z obawy o własne życie szlachta wolała w zamian za osobisty udział w pospolitym ruszeniu opodatkować się na zaciąg zawodowego żołnierza powiatowego, który choć mniej liczny i drogi, był jednak jakościowo lepszy. Zarówno więc król, jak i hetmani sami z reguły inspirowali szlachtę do takiego postępowania.Zdarzały się oczywiście w tym względzie odstępstwa. W 1664 r. hetman Paweł Sapiehc domagał się zwołania pospolitego ruszenia, a nie wystawiania oddziałów powiatowych (czego chciał król), ale czynił tak z motywów politycznych, chcąc użyć go do walki przeciw Pacom, którzy jednak bez większych problemów* skłonili szlachtę do przeciwstawienia się pomysłowi hetmana24.
Niska wartość pospolitego ruszenia litewskiego uwidoczniła się zwłaszcza w pierwszym okresie wojny z Rosją w latach 1654-1655. Wobec wieści o sukcesach wojsk moskiewskich, ich okrucieństwie i bezwzględności szlachta z trudem zbierała się na pospolite ruszenie, a i wówczas szybko uciekała z pola walki, nim jeszcze doszło do starcia. W późniejszych kampaniach jeśli już zdecydowano się na korzystanie z pospolitego ruszenia, to głównie jako z sił odwodowych przy armii regularnej. Trzeba jednak przyznać, że powoli, w miarę nabierania doświadczenia w walkach ze Szwedami i Moskwą, pospolite ruszenie stawało się bardziej wartościowe, ale nie na tyle, aby działać samodzielnie. Chlubnie zapisało się w czasie powstania antyszwedzkiego na Żmudzi w 1656 r. (choć szlachta niezbyt chętnie garnęła się osobiście do służby) oraz w walkach na Żmudzi i w Kurlandii w latach 1657-1659.Najlepiej zaprezentowało się jednak w bratobójczej bitwie pod Olkienikami w 1700 r. przeciw regularnej, acz niewielkiej armii Sapiehów. Dość to symptomatyczne, zwłaszcza że pospolite ruszenie koronne wykazało podobne zdecydowanie i bojowość w starciu z armią królewską pod Mątwami26. Generalnie niska wartość bojowa pospolitego ruszenia litewskiego wynikała ze słabego żołnierza (braku wytrzymałości na trudy, niskiej odporności psychicznej, braku dyscypliny), niejednolitego i z zasady przestarzałego uzbrojenia, złego stanu koni. W drugiej połowie wieku dość często rzucane hasła zwołania pospolitego ruszenia wiązały się z programem „uzdrowienia" stosunków wewnętrznych państwa, a nie z obroną przed wrogiem zewnętrznym, który w latach 1667-1699 praktycznie Wielkiemu Księstwu Litewskiemu nie zagrażał.
Na odrębne omówienie zasługuje pospolite ruszenie szlachty smoleńskiej i starodubowskiej. Zwoływane ono było przez sejm, króla lub interrexa. Zobowiązani do niego byli z racji posiadania ziemi na prawie lennym wszyscy właściciele ziemscy, zastawnicy, dzierżawcy, Tatarzy i kozacy, szlachta mieszkająca w Smoleńsku i duchowieństwo obu wyznań27. Głównym zadaniem pospolitego ruszenia była tu jednak nie służba w polu, lecz obrona zamków. W tym celu każdy lennik miał utrzymywać stale w wyznaczonym sobie zamku zastępcę (czeladnika albo gospodarza) z bronią, a w przypadku wojny stawić się osobiście z odpowiednim do wielkości majątku pocztem. System ten nawiązywał więc do obowiązującego pomieszczyków w czasach przynależności tych ziem do państwa moskiewskiego. Miał on zapewnić stałe bezpieczeństwo ważnych strategicznie zamków „ukrainnych" i wydawał się dobrą receptą na kłopoty finansowe państwa w utrzymaniu wojska zaciężnego. Nie wiadomo, jak liczne były siły zbrojne wystawiane według powyższych zasad. Z informacji opisującej popis generalny z 30 lipca 1648 r. w Smoleńsku wynika jednak, że zgromadzić się tam miało 5 tys. żołnierzy, w tym 300 husarzy, rajtaria, kozacy i 37 chorągwi pieszych. Tak liczna armia wydaje się mało prawdopodobna, zważywszy że rejestr popisowy szlachty wymienia tylko 1 419 osób i jedną chorągiew kozacką wystawioną przez duchowieństwo unickie. Gdy wybuchła wojna z Rosją w 1654 r., rzeczywistość okazała się o wiele mniej korzystna i nie mające dostatecznych umocnień, zaopatrzenia i załóg zamki Smoleńszczyzny szybko padały pod naporem wojsk moskiewskich;
2) oddziały zaciężne- formowane na podstawie decyzji sejmu (konwokacji wileńskiej), która określała ich liczebność ogólną i poszczególnych rodzajów broni, czas służby, wysokość obciążenia podatkowego służącego opłaceniu wojska i wreszcie termin wnoszenia podatków do skarbu32. Wojska te podlegały władzy hetmańskiej. Niewielkie oddziały przeznaczone na załogi kluczowych zamków państwowych zaciągane też były na podstawie decyzji króla, co umożliwiał zapewne ich szczególny charakter oraz silniejsza pozycja władcy na Litwie niż w Koronie;
3) wybrańcy- oddziały piesze formowane z chłopów z dóbr królewskich (ekonomii i starostw). Uchwalona w 1595 r. konstytucja sejmowa zobowiązywała do służby w formacjach wy brani eckich wzorem koronnym jednego spośród 20 chłopów w zamian za zwolnienie z powinności poddańczych. Według konstytucji z 1598 r. wybrańcy mieli być co roku spisywani przez starostów. Nie wydaje się jednak, aby było to realizowane. Liczebność wybrańców była niewielka i przy panujących stosunkach nigdy chyba nie udało się zmobilizować ich do działań wojennych w liczbie większej niż 500 osób (w latach 1621-1622 zebrano 482 osoby).Z reguły wystawiano ich zdecydowanie mniej, przy czym bardzo niska wartość bojowa (słaby żołnierz, brak wyszkolenia, dezercje przy niskim żołdzie), niechętny stosunek dzierżawców królewszczyzn do oddawania chłopów do wojska, jak również brak entuzjazmu samych chłopów do wojaczki, spowodowały, że już w 1629 r. sejm zgodził się, by miast wydawania wybrańców dzierżawcy zapłacili po 3 zł z włóki osiadłej.Zebrana w ten sposób suma poszła na opłacenie piechoty zaciężnej. Nie była to jednak jeszcze rezygnacja z formacji wybranieckich, ale zwoływano je bardzo rzadko. W początkach lat 40. Władysław IV próbował reaktywować oddziały piechoty wybranieckiej „trybem piechoty cudzoziemskiej", dowodzonej i stale ćwiczonej przez wyznaczonego specjalnie porucznika (utrzymywanego z prowentów ekonomicznych). Wyznaczeni do tej służby chłopi otrzymywali tzw. włóki wolne i zorganizowani byli w stałe oddziały. Projekt królewski nie doczekał się zapewne realizacji w skali ogólnokrajowej, ale jeszcze pod koniec wieku funkcjonował w ekonomii szawelskiej, która wystawiać miała 140 hajduków38. Nie poprawił jednak sytuacji w kwestii wykorzystania militarnego wybrańców. O powoływaniu ich na konkretne kampanie od 1648 r. słyszymy rzadko39. Jeszcze gorzej było zapewne z realizacją projektów, a liczebność zebranych oddziałów nie była wielka wobec ogromnych strat demograficznych w dobrach królewskich w wyniku wojen lat 1654—1667. Piechota wybraniecka miała być ubrana w jednolite mundury i uzbrojona w rusznice (muszkiety), szable i siekiery. W praktyce różnie bywało, gdyż zależało to od dzierżawców, którzy nie zawsze mogli i chcieli wywiązywać się z tych zobowiązań. W efekcie już w latach 20. broń i ekwipunek zaczął dostarczać wybrańcom skarb litewski (obciążając kosztem dzierżawców) na podstawie zasobów cekhauzów. Henryk Wisner słusznie zauważył, że to „centralne niejako zaopatrywanie i uzbrajanie żołnierzy byłoby z pewnością, dzięki osiągniętej w ten sposób pewnej jednolitości, a zwłaszcza dobrej jakości broni, korzystne, gdyby nie fakt, że cekhauzy litewskie były zbyt ubogie, by podołać potrzebom". Wobec stałych, nasilających się zresztą, kłopotów w tym względzie bardzo interesujący był projekt hetmana Krzysztofa II Radziwiłła dotyczący wykorzystania wybrańców do prac inżynieryjnych - wznoszenia fortyfikacji polowych, przygotowywania przepraw itd. Pomysł ten nie został w pełni zrealizowany, ale wykorzystał go Władysław IV w trakcie wojny z Rosją 1633-1634 roku;
4) wyprawy łanowe i dymowe- był to kolejny pomysł wykorzystania poboru rekrutów do wojska. Po upadku systemu piechot wybranieckich sięgnięto po nowy sposób rekrutacji mający doraźnie wzmocnić regularne siły zbrojne. Podstawą prawną były uchwały sejmu lub sejmików (w tym wypadku jako zamiana pospolitego ruszenia), które nakazywały wystawienie jednego żołnierza z odpowiedniej liczby włók (łanów) lub dymów (gospodarstw) z różnego rodzaju dóbr. Obowiązek dostarczenia uzbrojonego, umundurowanego i zaopatrzonego w żywność rekruta miał dzierżawca lub właściciel dóbr. Po raz pierwszy system ten zastosowano w Wielkim Księstwie (i w całej Rzeczypospolitej) w 1655 r., kiedy to z każdych 20 osiadłych włók w dobrach królewskich miano wystawić jednego pieszego. Tak sformowane oddziały miały pozostawać pod dowództwem szlacheckich rotmistrzów i służyć tak długo, jak pospolite ruszenie44. Gwałtowny rozwój wypadków na frontach wojny z Moskwą i Szwecją uniemożliwił jednak realizację tej uchwały. W trochę innej formie do systemu tego sięgnięto dopiero w latach 1673 i 1676. W pierwszym przypadku jednego pieszego wystawić miano z każdych 20 dymów w dobrach królewskich, a jednego konnego z każdych 30 dymów w dobrach szlacheckich. Uchwała sejmowa dopuszczała tu zresztą możliwość zapłacenia pewnej sumy w zamian za żołnierza45. W 1676 r. sięgnięto do jeszcze innego rozwiązania - z każdych 28 dymów w dobrach królewskich, duchownych i szlacheckich miano dostarczyć jednego pieszego na okres dwu ćwierci „trybem cudzoziemskim", uzbrojonego w muszkiet i berdysz, zaopatrzonego w amunicję. Rekruci z poszczególnych województw powinni byli mieć jednolite mundury, dzielić się na 200-osobowe chorągwie i pozostawać pod dowództwem doświadczonych rotmistrzów szlacheckich46. Niestety nie wiemy, jak w praktyce te uchwały sejmowe zostały zrealizowane na Litwie. Może podobnie jak w Koronie żołnierze wypraw dymowych nie stanowili odrębnych jednostek i byli włączeni do zaciężnych regimentów jako ich uzupełnienie;
5) Tatarzy litewscy - byli zobowiązani do służby wojskowej z racji posiadania ziemi. W zasadzie mieli służyć konno, ale pewne grupy nie zawsze mogły się zaopatrzyć w konie i stawały pieszo. Teoretycznie do służby w oddziałach tatarskich zobowiązana była też szlachta, która weszła w posiadanie dóbr tatarskich - nie było to jednak respektowane. O użyciu Tatarów w wojnie decydował sejm, król lub hetmani. Tatarzy zobowiązani do służby nie byli liczni i z biegiem lat liczba ich stale malała w związku ze sprzedawaniem ziemi i przenoszeniem się do miast. Organizacyjnie podzieleni byli na 6 chorągwi o charakterze plemiennym, ale nie zawsze chorąży, lecz wyznaczony przez króla lub hetmana rotmistrz dowodził nimi w czasie wojny. W razie mobilizacji chorągwie tatarskie na wezwanie króla lub hetmana zbierały się w punktach zbornych i udawały do obozu. Już jednak pod koniec XVI w. nastąpił wyraźny upadek organizacji chorągwi Tatarów, którzy woleli służyć w oddziałach zaciężnych za żołd. Próba jej reaktywowania podjęta w latach 1624-1631 nie powiodła się. Mimo iż zgodnie z rewizją w 1631 r. Tatarzy powinni byli wystawić 652 konie, w rzeczywistości stawiali tylko około 120. Ostatecznie problem ten rozwiązano konstytucją z 1662 r., przystosowując plemienną organizację wojskową do wymogów pospolitego ruszenia powiatowego szlachty47. Sami hetmani woleli chyba Tatarów w armii zaciężnej podzielając spostrzeżenie Janusza Radziwiłła, że ,,na pospolite ruszenie leda hałastra z gruntów wynidzie";
6) ziemianie, bojarzy, kozacy z dóbr królewskich-zobowiązani byli do stawienia sią na wyprawę wojenną z tytułu użytkowania ziemi „na służbie wojskowej", „na powinności konnej". W myśl odpowiednich ustaw winni byli stawić jednego konia z jednej służby (tj. z 4 włók ziemi) na każde wezwanie władcy, a w latach pokoju płacili do skarbu królewskiego czynsz, tzw. pokońsz-czyznę. W dobrach, których ośrodkiem był zamek pograniczny, te kategorie ludności miały za zadanie przede wszystkim uczestniczyć w jego obronie na wypadek zagrożenia (np. Biała, Homel, Czeczersk, Krzyczew, Jezierzyszcze49). Pozostali mieli stawić się na wyprawę przy boku władcy. Zorganizowani byli w chorągwie dowodzone przez wyznaczonych przez króla rotmistrzów. System wykorzystywania do służby wojskowej ludzi posiadających ziemię „na służbie wojennej" był szeroko rozbudowany. Prócz ziemian i bojarów ziemię taką trzymali kozacy, piechota i puszkarze z niższym personelem artyleryjskim50. Nadziały ziemi były zapłatą za służbę wojskową, co przy ciągłych kłopotach finansowych skarbu litewskiego dawało szansę odciążenia go przy jednoczesnym zagwarantowaniu stałych załóg twierdz i obsługi artylerii fortecznej. Poprzez okresowe ćwiczenia utrzymywać miano sprawność bojową tych formacji. Były one podzielone na mniejsze jednostki w czasie pokoju, z których każda przez pewien okres zobowiązana była do stałego przebywania w zamku dla straży, a dopiero w czasie wojny wszyscy mieli go bronić. Tego typu system funkcjonował przede wszystkim przy zamkach leżących wzdłuż wschodniej granicy Wielkiego Księstwa Litewskiego, zwłaszcza na Smoleńszczyźnie. Ludność z królewszczyzn i ekonomii wykorzystywana była również do różnego rodzaju posług wojskowych (np. transportu) oraz wznoszenia i naprawy umocnień51.
Odrębną pod względem prawnym, organizacyjnym i skarbowym grupę wojskową stanowili wolontariusze (ochotnicy). Ich powoływanie było pewną formą obejścia przepisu zakazującego królowi zaciągania wojska bez zgody sejmu. Wydaje się bowiem, że oddziały wolontariuszy mogły powstawać tylko na podstawie listów przypowiednich króla lub hetmanów, w innym przypadku zaliczane były do „kup swawolnych", czyli rabusiów karanych przez władze państwowe52. Wolontariusze nie wchodzili w skład regularnej armii, nie otrzymywali więc za służbę wynagrodzenia ze skarbu - żywiła ich wojna. Formalnie podlegali władzy hetmańskiej, ale w praktyce bywało różnie. Liczebność oddziałów wolontariuszy zmieniała się. W początkach wieku w wojnie ze Szwecją były to siły niewielkie, choć stanowiące niekiedy znaczny procent biorących udział w walce (np. pod Kircholmem w 1605 r. uczestniczyło 7 chorągwi liczących 560 koni, tj. ok. 13-16% całości sił Chodkiewicza)53. Ogromny rozwój tych formacji nastąpił niebawem w okresie interwencji polskiej w państwie moskiewskim (oddziały Jana Piotra Sapiehy i Aleksandra Lisowskiego, od nazwiska którego przyjęło się później określenie lisowczycy na tego typu wojska), a stosowane były też, choć w mniejszym zakresie, w czasach wojny smoleńskiej 1632-163454. Rozkwit ilościowy nastąpił jednak dopiero w latach 1649-1667 i nie miał w zasadzie odpowiednika w Koronie. Już 9 lipca 1649 r. hetman polny Janusz Radziwiłł polecił wójtowi słobody jakimowskiej Otroszce Szenczenkowi zaciągnąć ochotników do walki z Kozakami. W dwa lata później listy przypowiednie na zaciąg wolontariuszy otrzymali Samuel Korotkiewicz (200 koni) oraz Czernik (500 koni) i Huryn55. Nie wiemy nic o wyjątkowych dokonaniach tych oddziałów, niemniej po wybuchu wojny z Moskwą w 1654 r. liczba oddziałów wolontarskich gwałtownie wzrosła. Najsilniejszym wśród nich był „pułk" Jana Karola Lisowskiego liczący podobno około 1500 ludzi. Wojska te nie odegrały jednak większej roli w toczącej się wojnie. Fikcją literacką były dokonania Sienkiewiczowskiego Andrzeja Kmicica i jego „kompanii"56.Nowe formacje wolontarskie powstawały od 1657 r. i w latach sześćdziesiątych przeciw wojskom moskiewskim walczyły już liczne ich grupy dowodzone przez Samuela Oskierkę, Dionizego Muraszkę, Johanna Luebecka57,Jana Buhajenkę, Stefana
Czerniewskiego i in. Ten ostatni zgromadził np. od 2 do 4 tys. ludzi „a prawie różnych - polskich, ruskich, niemieckich, litewskich narodów - najwięcej z Korony banitów, którzy nie mając między poczciwemi locum standi do nich się wiążą"58.Niemożność koordynacji ich poczynań, nikła dyscyplina, różnorodność materiału ludzkiego i uzbrojenia powodowały niewspółmierne do teoretycznej siły ich wykorzystanie.
W sumie oddziały ochotników na Litwie stanowiły wówczas poważną siłę militarną, odniosły wiele błyskotliwych, choć drobnych sukcesów nad regularnymi wojskami rosyjskimi i szwedzkimi, głównie jednak cieszyły się złą sławą z powodu niebywałych gwałtów, grabieży i pacyfikacji na terytorium Wielkiego Księstwa Litewskiego. Nic więc dziwnego, że na sejmie 1661 r. szlachta zażądała likwidacji tych formacji i zakazała ich tworzenia w przyszłości59.Konstytucja ta nie została co prawda zrealizowana, ale też nigdy już wolontariusze nie osiągnęli takiej liczebności.
Za wojska samorządowe uważa się te oddziały zbrojne, które powoływane były przez jednostki terytorialne (powiaty, województwa) i miasta, pozostające na ich tylko usługach i z ich funduszy opłacane. Należały do nich:
1) powiatowe pospolite ruszenie- zwoływane było na podstawie uchwały sejmiku w sytuacji zagrożenia zewnętrznego lub wewnętrznego. Ograniczało się jednak wówczas do obrony tylko własnego terytorium, często zresztą skwapliwie zamieniając służbę osobistą na wystawienie chorągwi zaciężnych. Mechanizm działania struktur tej formacji był taki sam jak w przypadku pospolitego ruszenia dla całego państwa. Z najczęstszymi przypadkami zwoływania powiatowego pospolitego ruszenia w skali nieomal całego Wielkiego Księstwa spotykamy się pod koniec XVII w. w okresie walki szlachty (tzw. republikantów) z oligarchią Sapiehów. Spotkało się to nawet ze sprzeciwem Augusta II, gdyż zaogniało sytuację w kraju. Wówczas to szlachta utworzyła znany już w okresie wojen „potopu" na Żmudzi "system obrony oparty na stałej gotowości bojowej, funkcjonujący przez urzędy pułkowników powiatowych, wojewódzkich i generalnego, mających uprawnienia do zwoływania zjazdów szlacheckich i dowodzenia pospolitym ruszeniem61;
2) chorągwie powiatowe- stanowiły one formacje zaciężne wystawiane przez poszczególne powiaty na podstawie uchwał sejmikowych zamiast pospolitego ruszenia lub jako dodatkowa siła zbrojna w razie zagrożenia wewnętrznego, zewnętrznego lub w czasie bezkrólewia. Formacje te pozostawały na utrzymaniu szlachty, która chętnie je zaciągała, gdyż zachowywała nad nimi całkowitą kontrolę. Jeżeli szlachta nie wyraziła zgody, nie podlegały one hetmanom. Nie mieliby zresztą z nich wielkiej korzyści, bo w zasadzie przeznaczone były do obrony zaciągającego je powiatu62. Wartość bojowa chorągwi powiatowych była jednak zdecydowanie wyższa niż pospolitego ruszenia, przeto i król, i hetmani chętnie godzili się z decyzjami szlachty o ich wystawieniu zamiast pospolitego ruszenia. Organizacyjnie oddziały te nie różniły się od wojska państwowego. Na ich czele stali rotmistrzowie, których szlachta wyznaczała spośród osiadłych w danym powiecie (województwie) lub zawierała z nimi kontrakt zaciągowy. Uchwalona na sejmie 1613 r. konstytucja dająca władcy prawo wyznaczania rotmistrza z 4 kandydatów zgłoszonych przez szlachtę nie była realizowana w praktyce. Chorągwie powiatowe z reguły otrzymywały zdecydowanie wyższy żołd niż ich odpowiednicy w armii państwowej, co powodowało niesnaski i wpływało demoralizująco na żołnierzy; zdarzało się, że chorągwie te przechodziły jednak na służbę państwową. Okres ich służby był w zasadzie krótki (najczęściej 3 miesiące) i mogły być w każdej chwili decyzją szlachty rozwiązane64. Zaciągano głównie jazdę - husarię i kozaków, rzadziej rajtarię i arkabuzerię. Liczebność oddziałów była różna i zależała od uchwały sejmiku - w skali globalnej mogło to jednak dać kilka tysięcy żołnierzy. Na największy tego typu wysiłek zdobyła się szlachta litewska jesienią 1654 r. deklarując wystawienie z każdego niemal powiatu po 400 żołnierzy. W rzeczywistości przyniosło to tylko 3 025 zbrojnych i mimo poważnego wzmocnienia nielicznych sił regularnych, nie miało większego wpływu na przebieg kampanii65;
3) siły zbrojne miast królewskich - zaciągane były do obrony większych i ważniejszych strategicznie miast, nie były używane do walk w polu. Ich liczebność nie była duża, gdyż niewiele miast stać było na ich utrzymanie. Miasta takie (np. Mohylew, Smoleńsk, Brześć) dysponowały też własną artylerią, dobrze zaopatrzonymi cekhauzami i w razie potrzeby wspomagały wojska państwowe. Do obrony zamków zobowiązani byli też dzierżawcy dóbr
królewskich (starostowie), ale wystawiane przez nich w czasie wojny oddziały utrzymywane były przez skarb litewski66.
4) wybrańcy - w razie potrzeby powołania sił pieszych szlachta decydowała się na przekazanie ze swych dóbr uzbrojonych chłopów do wspólnej wybranieckiej chorągwi powiatowej. Dowództwo nad nią obejmował wyznaczony rotmistrz. Wiemy, że tak postąpiła szlachta oszmiańska 11 VIII 1660 r. na pospolitym ruszeniu i stworzona przez nią chorągiew pod dowództwem Józefa Heybowicza przez 6 tygodni uczestniczyła w oblężeniu zamków wileńskich.
Wojska prywatne - ich zadaniem podstawowym było pilnowanie porządku w dobrach magnackich, ochrona twierdz, ale przede wszystkim służyły do celów reprezentacyjnych przy różnego rodzaju uroczystościach rodzinnych, wjazdach na sejmy, sejmiki, urzędy itd. W czasie wojny magnaci kierowali je ponadto do pospolitego ruszenia jako poczty lub oddawali na służbę Rzeczypospolitej. Wojska prywatne dzieliły się na trzy kategorie:
1) oddziały nadworne - badania Henryka Wisnera wykazały, że do schyłku panowania Zygmunta III były bardzo nieliczne (od kilkunastu do kilkuset osób) i występowały tylko na dworach najpotężniejszych magnatów. Krzysztof Radziwiłł w 1621 r. miał jedynie chorągiew pieszą liczącą 78 osób, w 1631 r. takąż chorągiew 59-osobową, a w 1634 r. - 31-osobową. Charakterystyczne jest zresztą, że stale istniejące oddziały prywatne były oddziałami pieszymi -tańszymi w utrzymaniu i bardziej zdyscyplinowanymi. Sytuacja zmieniła się za panowania Władysława IV, co Wisner wiązał ze zmianami w mentalności szlacheckiej, szerzeniem się przepychu, wpływami mody dworskiej i wreszcie faktycznym zagrożeniem wewnętrznym i zewnętrznym68. Nastąpił wówczas zdecydowany wzrost ilościowy i upowszechnienie się oddziałów nadwornych. Wzmiankowany wyżej Radziwiłł z chwilą śmierci (1640 r.) zostawił nadworną chorągiew tatarską (100 koni) i dragońską (60 porcji)69.Jego syn Janusz w marcu 1648 r. wjeżdżał do Wilna na czele 200 dragonów i 100 hajduków, a hetman wielki litewski Janusz Kiszka miał pod koniec tegoż roku dwie chorągwie piesze (300 ludzi)70. Najbogatszy zaś w tym okresie magnat litewski, podkanclerzy Kazimierz Leon Sapieha wystawił do walki z Kozakami i powstańcami chłopskimi na Białorusi w 1649 r. około 3 tys. żołnierzy; jak oceniano, stać go było na zmobilizowanie armii 5-tysięcznej71. Był to jednak raczej wyjątkowy wysiłek organizacyjny i finansowy, na który mogło sobie pozwolić niewielu magnatów. Koszt wystawienia takiej armii, jaką utrzymywał Sapieha, wynosił rocznie ponad 300 tys. zł. Przeważnie więc prywatne wojska magnackie w trakcie wojny przechodziły na żołd i służbę Rzeczypospolitej, lub były dofinansowywane w inny sposób. Tak się stało z potężnym (ponad 1 000 osób) garnizonem słuckim Bogusława Radziwiłła, z zaciągami Pawła Sapiehy z lat 1655-1656, czy z wymienionymi wyżej siłami Kazimierza Leona Sapiehy72. Po wojnach lat 1654—1667 prywatne oddziały magnackie, głównie ze względów finansowych, znowu były niezbyt liczne - od kilkudziesięciu do kilkuset ludzi. Konkretne liczby nie są jednak możliwe do ustalenia. Według świadectwa francuskiego oficera przebywającego w Polsce - Francois Daleraca - najpotężniejszy z litewskich magnatów końca XVII w., wojewoda wileński i hetman wielki Kazimierz Jan Sapieha, miał gwardię równą królewskiej (1 200 ludzi). Nawet jeżeli jest to liczba przesadzona, to i tak wyjątkowa; nikogo z magnatów litewskich nie było z pewnością stać na utrzymanie takiej siły i nie na oddziałach nadwornych opierali swoją potęgę militarną. Niezwykle bogaty kanclerz Karol Radziwiłł ofiarował w 1700 r. na usługi Augusta II gwardię, czyli 60 rajtarów i 100 dragonów74. Jego ojciec, Michał Kazimierz, jako hetman polny i podkanclerzy miał chorągiew piechoty węgierskiej liczącą 47 osób;
2) ziemianie, bojarzy, Tatarzy i wybrańcy- zobowiązani byli do służby wojskowej z racji dzierżenia dóbr ziemskich podlegających temu obowiązkowi. Na wyprawę wojenną musieli stawić się na każde życzenie właściciela dóbr - konno lub pieszo, przy boku pana lub do obrony jego twierdzy, która stanowiła centrum danego kompleksu dóbr. Każdy ziemianin, bojarzyn lub Tatar zobowiązany był do pełnienia służby osobiście i tylko za specjalnym zezwoleniem mógł wystawić na swe miejsce zastępcę. Mieli oni odpowiednie uzbrojenie, umundurowanie i konie, które jednak nie były ich własnością, lecz przez nich użytkowane przechodziły z ojca na syna. W myśl ustawy lennej Bogusława Radziwiłła z 1662 r. każdy ziemianin przez jedną ćwierć roku miał służyć na koszt własny, a następnie otrzymywał żołd 12 zł miesięcznie. Ziemianie zobowiązani byli do stawiania się co trzy miesiące na popis generalny, a co miesiąc przeprowadzano popisy w poszczególnych częściach dóbr - wówczas przechodzili szkolenie, sprawdzano ich uzbrojenie i ekwipunek. W razie wyprawy wojennej poszczególne oddziały ziemiańskie otrzymywały dowódców (rotmistrzów i poruczników) najczęściej wywodzących się spośród ziemian oraz chorągiew i bębny z cekhauzu magnackiego. Podczas pospolitego ruszenia ziemianie, bojarzy i Tatarzy włączani byli do chorągwi powiatowych jako poczty swych panów. Ziemianie często starali się jednak unikać uciążliwej służby w chorągwiach ziemiańskich, chętnie za to zaciągali się do wojska zaciężnego. Najpopularniejszą formacją ziemiańską były chorągwie kozackie, rzadziej husarskie, ale spotyka się też dragonie i piechotę. Liczebność chorągwi ziemiańskich w skali całego Wielkiego Księstwa nie jest możliwa do ustalenia. Dla poszczególnych magnatów były to jednak siły znaczące, używane i w czasie wojny w polu, i dla obrony zamków, jak też na różnego rodzaju uroczystościach jako asysta pana76. W 1625 r. w skład załogi Radziwiłłowskich Birż wchodziło min. 80 wybrańców i 30 ziemian. W pogrzebie Krzysztofa Radziwiłła w 1641 r. uczestniczyły m.in. chorągwie: tatarska (100 koni) i kozacka z Birż (140 koni). Jeśli dodamy do tego możliwość zmobilizowania przez tegoż Radziwiłła około 450 wybrańców oraz kilkuset ziemian, bojarów i Tatarów z wielu innych dóbr, to w sumie mógł on zmobilizować do 1 500 ludzi. Niewielu magnatów było jednak w stanie mu dorównać. Np. z hrabstwa dubrowieńskiego Hlebowiczów na początku XVII w. można było wystawić 140 bojarów, a ponad 130 ziemian i Tatarów dawało księstwo kleckie innej linii Radziwiłłów77. Zdaje się, że te kategorie wojska magnaci szczególnie chętnie wykorzystywali w drugiej połowie XVII w., gdy utrzymywanie oddziałów nadwornych było coraz kosztowniejsze. W latach sześćdziesiątych gubernator Radziwiłłowskiego Słucka do walk z silnymi grupami tzw. szyszów (ochotnicze oddziały kozacko-chłopskie na służbie carskiej) używał „ziemian, dragonów, kurnych strzelców, piechoty węgierskiej, wybrańców i chłopów", a samych wybrańców odzianych po semeńsku naliczył 13078. W dużo mniejszej majętności lubeckiej tegoż Bogusława Radziwiłła - „wybrańców rot kilka bywało". W 1695 r. Karol Stanisław Radziwiłł przeprowadzając zajazd dóbr po linii birżańskiej (tzw. neuburskich) wystawił „zebrawszy sługi, piechoty, dragony, takoż ziemian, bojar i poddanych z różnych majętności swych w Koronie Polskiej z Ołyki i w Wielkim Księstwie Litewskim będących do kilku tysięcy ludzi z armatą i orężem różnym". Nie wydaje się więc słuszne, zwłaszcza w odniesieniu do drugiej połowy wieku, stwierdzenie Henryka Wisnera, że „do egzekwowania od bojarów i ziemian powinności wojskowej nie przywiązywano większej wagi". Wprost przeciwnie - była to stosunkowo tania siła zbrojna, cenna na wypadek wojny i do rozstrzygania konfliktów wewnętrznych oraz wszelkiego typu reprezentacji (głównie na sejmach i sejmikach);
3) mi1iejemiejskie- były siłami pomocniczymi, przeznaczonymi tylko do obrony miast. Służba w nich opierała się na powszechnym obowiązku obrony w razie zagrożenia miasta i była szczegółowo określona przez magnata. Każdy mieszczanin zobowiązany był do posiadania broni, uczestniczenia w szkoleniu i obronie miasta w ramach stałych jednostek opartych na zasadach terytorialnej i społecznej. Bezpośrednie zarządzanie milicją należało do kompetencji magistratów i wójtów, którzy wyznaczali oddziałom dowódców. Podstawową jednostką organizacyjną milicji była „setka", których kilka (w przypadku dużych miast) tworzyło pułk. Każdy z oddziałów miał z góry wyznaczony odcinek muru (wału) miejskiego do obrony. Prócz piechoty, w niektórych dużych miastach istniały zapewne niewielkie oddziały jazdy i artyleria. Tak np. było w Słucku, gdzie ustawa Krzysztofa Radziwiłła z 1621 r. powoływała jazdę mieszczańską, składającą się z patrycjatu. W późniejszych czasach nic jednak o niej nie słychać, więc zapewne szybko z tej formacji zrezygnowano. Liczebność milicji miejskich zależała od wielkości miasta. I tak np. w 1673 r. w Birżach było 139 żołnierzy milicji, w 1635 r. w Kopysi - 5 „setek", w 1643 r. w Szkłowie - 11 „setek". Niewątpliwie najliczniejsza była milicja w Radziwiłłowskim Słucku, gdzie w 1655 r. 18 „setek" tworzyło 4 pułki, a w 1689 r. 1 246 milicjantów tworzyło 9 „setek" w 3 pułkach. Prócz milicji w miastach prywatnych istniały też jednostki wybrańców - forma organizacji wojskowej złożonej z biedoty miejskiej, która ochotniczo zaciągała się w zamian za zwolnienie z pewnych obowiązków. Ich liczebność nie była więc stała, uzbrojenie dawało im miasto. W Słucku w II połowie XVII w. liczba wybrańców wynosiła powyżej 100 osób.
Decydując o powołaniu armii litewskiej sejm Rzeczypospolitej (lub konwoka-cja wileńska) za każdym razem musiał przy określeniu jej liczebności brać pod uwagę stopień zagrożenia zewnętrznego, możliwości finansowe i organizacyjne. Niechętna przecież z reguły ponoszeniu świadczeń na rzecz państwa szlachta starała się możliwie najmniejszym wysiłkiem finansowym zrealizować cele militarne. Brak stałej, polowej siły zbrojnej powodował, że w zasadzie na każdą kampanię wystawiana była inna liczebnie armia, przy czym między jej ustaloną teoretycznie a zrealizowaną wielkością zachodziły nieraz poważne różnice, głównie wskutek źle funkcjonującego systemu skarbowego. Otóż w 1601 r. sejm uchwalił wystawienie przez Litwę 6 tys. żołnierzy, na opłacenie których miało wystarczyć 200 tys. zł., ale hetman Krzysztof „Piorun" Radziwiłł zebrał tylko do 3,5 tys. ludzi83. Przez następne lata siły litewskie na froncie inflanckim były zresztą jeszcze mniejsze, a i dla nich trudno było znaleźć zapłatę. W pierwszej połowie wieku liczebność wojska wahała się od 2 do 9 tys. żołnierzy; na maksymalne wysiłki mobilizacyjno-finansowe zdobyto siew 1621 r., gdy przeciw Szwecji i Turcji wystawiono 9 tys. zbrojnych oraz w okresie wojny smoleńskiej z Rosją w latach 1632-1634, gdy zmobilizowano prawie 7,5 tys. ludzi. Tak wielkie przedsięwzięcia nie były jednak zbyt częste ze względów finansowych. Na samą kampanię 1621 r. Wielkie Księstwo przeznaczyło ponad 1,1 min zł, a zebrać taką sumę było niezwykle trudno. Do tego było to działanie bezowocne, gdyż na froncie szwedzkim poniesiono szereg porażek, co zmusiło dowództwo litewskie do zawarcia niekorzystnego rozejmu. W 1626 r. Litwini najpierw uchwalili podatki mające dać około 600 tys. zł, następnie dodali do tego jeszcze 400 tys., a mimo to pretensje finansowe wojska musiano regulować jeszcze w latach 1629-1630 uchwalając nowe podatki na prawie 400 tys. zł. Wojna smoleńska przyniosła jeszcze większe obciążenie budżetu Wielkiego Księstwa, które na opłacenie wojska uchwaliło w latach 1633-1635 podatki w wysokości prawie 2,5 min zł88 .Koszty utrzymania armii wzrastały oczywiście nie tylko z powodu coraz większych sił wystawianych na kolejne wojny, ale też z powodu deprecjacji pieniądza i wzrostu kosztu utrzymania żołnierza. Najtrudniejsze finansowo i mobilizacyjnie były lata 1648-1667. Armia litewska liczyła wówczas od 4 tys. (1648, 1650 r.) do teoretycznie ponad 23 tys. (lata 1661-1662) żołnierzy i był to rekordowy wysiłek mobilizacyjny w całym XVII wieku89. Roczne utrzymanie takich sił wymagało od 700 tys. do ponad 4 min zł i to w sytuacji, gdy kraj przez wiele lat znajdował się pod okupacją rosyjską i szwedzką, był ciągle pustoszony i stracił około 40% ludności. Nic więc dziwnego, że w 1662 r. zaległości skarbu litewskiego wobec wojska wynosiły około 16 min zł. Co prawda ostatecznie skonfederowani żołnierze zgodzili się zadowolić tylko około 4,5 min zł, ale i taka suma przerastała możliwości płatnicze państwa i przez wiele jeszcze lat pretensje finansowe wojska nie były uregulowane.
Po zakończeniu wojny z Rosją w 1667 r. natychmiast nastąpiła przeszło 50-procentowa redukcja armii litewskiej i w jej efekcie w służbie pozostało (i to z konieczności) tylko 7 238 żołnierzy92, którzy dotrwali w niej do jesieni 1671 r. Nowa armia utworzona została w 1673 r. na wojnę z Turcją i liczyła prawie 9 tys. ludzi, by w rok później dojść do 10 tys.93,a po kilku latach spaść do poziomu 6-8 tys.94Dopiero na wyprawę 1683 r. podniesiono jej liczebność do ponad 10 tys., w 1691 r. zredukowano do 8 tys. żołnierzy95. Jeszcze przed oficjalnym zakończeniem wojny z Turcją, w 1698 r. szlachta chciała zlikwidować wojsko, ale ponieważ nie było to możliwe, zredukowano je do 6 tys. stawek żołdu96. W zasadzie więc armia Wielkiego Księstwa Litewskiego nie była zbyt liczna i oscylowała wielkością w granicach 1/4 sił zbrojnych Rzeczypospolitej (powinna zaś była stanowić połowę sił koronnych). Mimo to środki na jej utrzymanie (od 1,5 do 2,5 min zł rocznie97) przewyższały możliwości płatnicze skarbu litewskiego. Nic więc dziwnego, że dług wobec wojska z roku na rok się powiększał (np. za służbę w latach 1683-1691 nie zapłacono wojsku za 20 ćwierci98)i pod koniec wieku doszedł do 54 ćwierci żołdu, a tylko dzięki postawie żołnierzy obniżony został do 4 ćwierci". Nieregularnie wpływające do skarbu podatki wskutek niedowładu systemu skarbowego, nadużyć szlachty i samego podskarbiego Benedykta Sapiehy, nie były w stanie pokryć deficytu. Uzależniało to wojsko od hetmanów (Michała Paca i Kazimierza Sapiehy), którzy często utrzymywali je z własnych środków, ale też używali do własnych celów politycznych.
Organizacja wewnętrzna wojska
Struktura armii litewskiej nie różniła się w zasadzie od koronnej. W pierwszej połowie wieku jazda przewyższała liczebnie piechotę, chociaż hetmani litewscy (zwłaszcza Krzysztof i Janusz Radziwiłłowie) doceniali potrzebę posiadania silnych formacji pieszych, mających stanowić przynajmniej połowę stanu armii10 x .W praktyce wojennej pierwszych 30 lat stulecia nie udało się jednak tego osiągnąć i piechota stanowiła 31—43*Vo ogółu sił, przy czym zachodziła tu znamienna ewolucja wzrostu ilościowego piechoty autoramentu cudzoziemskiego w stosunku do piechoty typu narodowego (polskiej i węgierskiej). Silna piechota potrzebna była zwłaszcza w prowadzonych stale w tym okresie wojnach ze Szwecją, która dzięki reformom Gustawa Adolfa zdecydowanie wzmocniła siłę ognia swej armii i rozbicie jej w polu przy pomocy szarży kawalerii stawało się coraz trudniejsze. Piechota potrzebna była także do zdobywania licznych w Inflantach zameczków i twierdz.Ewolucję w kierunku wzmocnienia siły piechoty wyraźnie zaobserwować można w armii koronnej, która swą strukturą przed wojną ze Szwecją z lat 1626-1629 podobna była do litewskiej, ale w trakcie jej trwania przereorganizowała się; piechota i dragonia stanowiły do 55% całości jej sił103,co wyraźnie odróżniało ją od armii litewskiej.
W składzie jazdy, zgodnie zresztą z wolą wybitnych litewskich hetmanów Jana Karola Chodkiewicza i Krzysztofa II Radziwiłła, dominującą rolę odgrywała husaria (jazda ciężka typu przełamującego), która w tym okresie stanowiła 24-43% całości sił i aż 42-63% kawalerii105. Charakterystyczny był jednak proces zmniejszania się jej liczebności z biegiem lat kosztem dysponującej większą siłą ognia rajtarii, która w latach 20. była równa liczebnie husarii. Okres panowania Władysława IV i wojna z Rosją w latach 1632-1634 zmieniły zasadniczo strukturę armii Rzeczypospolitej, w której aż 64% stanowiła piechota i dragonia, a połączenie elementów taktyki rodzimej i zachodnioeuropejskiej przyniosło wspaniałe zwycięstwo106. Wpłynęło to wyraźnie na wojskowość litewską, co można zauważyć w początkowym okresie walk z powstaniem kozackim Chmielnickiego i wystąpieniami ludowymi na Białorusi. W latach 1649-1653 hetman polny Janusz Radziwiłł dysponował już armią, w której piechota i dragonia stanowiły 52,5-63,6% całości sił107,przy czym charakterystyczny był tu znaczny wzrost liczebności oddziałów dragonii. Te formacje konnej piechoty, które pojawiły się w Wielkim Księstwie w 1618 r., stanowiły w pierwszej połowie wieku aż 22,5% wojska108. Ich szczytowym okresem świetności były lata 1656-1667. Niezwykle przydatne w zmaganiach z Rosją i Szwecją, stosunkowo tanie, łączące siłę ognia piechoty z ruchliwością kawalerii, cieszyły się oddziały dragonii uznaniem hetmanów litewskich i ich liczebność doszła w 1661 r. do ponad 9 tys. porcji (prawie 40% całości armii!). Pod tym względem zdecydowanie przewyższały siłą dragonie koronną (jej liczebność maksymalna w 1659 r. dochodziła do 7,3 tys. porcji), nie mówiąc już o proporcji w stosunku do pozostałych rodzajów wojska (ok. 18,5%, piechota -29,6%). W czasach wojen lat 1654-1667 dragonia i piechota w armii W.Ks.Lit. stanowiły łącznie ponad 54%, co należy uznać za układ dość korzystny i mniej więcej utrzymujący się przez całą drugą połowę XVII wieku109. Tymczasem w armii koronnej w 1659 r. obie te formacje stanowiły tylko 48% sił i później też w zasadzie nie przekroczyły ich połowy.
Również w jeździe litewskiej od 1649 r. nastąpiły zmiany strukturalne. Co prawda jeszcze w projekcie komputu z tego roku husaria i rajtaria miały stanowić aż 65,2% całości jazdy, ale w praktyce udało się wystawić o wiele mniej (zwłaszcza drogiej rajtarii) i ostatecznie ich liczebność doszła tylko do 41,5%. Nastąpił zaś gwałtowny rozwój jazdy kozackiej - tańszej, łatwiejszej w zaciągu, dobrze nadającej się do działań w różnych warunkach i z różnymi przeciwnikami. Liczebność jazdy kozackiej, a od lat 70. - petyhorskiej (litewski odpowiednik pancernych w Koronie) utrzymywała się przez całą drugą połowę wieku w granicach 27% całości sił i 58-64% kawalerii. Podobne proporcje były w siłach koronnych. Dominująca ilościowo w pierwszej połowie wieku husaria od 1649 r. wyraźnie straciła swoją pozycję i miała coraz mniejszy udział procentowy w strukturze armii Wielkiego Księstwa. Jeszcze w 1649 r. stanowiła prawie 24% jazdy (koronna 17%), a w 1653 r. już tylko 7% (koronna 4,7%). O ile jednak spadek liczebności husarii w Koronie jest łatwo wytłumaczalny (klęska pod Batohem w 1652 r.) i przerodził się w ogóle w tzw. kryzys husarii, o tyle w W. Ks. Lit. przyczyny tego zjawiska nie są jasne. W następnych zresztą latach liczebność tej ciężkiej jazdy znowu wzrosła do prawie 10% w 1661 r. (koronna w 1659 r. liczyła niecałe 5%), 13,6% w 1676 r. (koronna 17%), 17,3% w 1684 r. (koronna 21,6%) i 18% w latach 90. (koronna 20,4%).
Interesującą ewolucję przeżywały w armii Wielkiego Księstwa chorągwie jazdy tatarskiej. W miarę jak spadała liczebność tatarskiego pospolitego ruszenia, już w końcu XVI w. pojawiły się złożone z Tatarów oddziały zaciężne i liczba ich szybko rosła. W wojnach z początku XVII w. chorągwie te zasłynęły jednak głównie z łupiestw, co wraz z uprzedzeniami klasowymi szlachty i malejącą tendencją do zgłaszania się na pospolite ruszenie ordyńców spowodowało, że konstytucja sejmowa z 1607 r. zakazała zaciągania jazdy tatarskiej. Potwierdziła to konstytucja z 1611 r., a w 1613 r. zakazano też pełnienia przez Tatarów funkcji rotmistrzów, poruczników i chorążych. Po raz ostatni podobny zakaz obejmujący rotmistrzostwa sformułowano w 1658 r. Próbowano bowiem wymusić na Tatarach wywiązywanie się ze spoczywającego na nich obowiązku służby wojennej, ale bez efektu, co najlepiej ilustrują fakty wielokrotnego wydawania przez sejmy stosownych upomnień w latach 1607, 1616, 1620, 1632, 1650, 1683113.Ale łatwość rekrutacji, stosunkowo niskie koszty utrzymania i przydatność bojowa (zwłaszcza w prowadzeniu zwiadu) powodowały, że zaciężne chorągwie tatarskie w wojsku litewskim stanowiły zawsze liczącą się siłę. I tak w bitwie pod Kircholmem w 1605 r. wzięło udział 450 ordyńców (na 2 300 koni jazdy), w 1629 r. w wojsku było ich 300 (na 2 850 koni), w 1633 r. -260 (na 2 090 koni), w 1649 r. - 860 (na 3 431 koni), w 1654 r. - 1 410 (na 7 738 koni), a w 1663 r. aż 17 chorągwi z około 2 000 koni (na 8 170 koni). Po redukcji armii w 1667 r. pozostało w służbie 5 chorągwi tatarskich w sile 573 koni (na 1 904 jazdy). Po wielkim exodusie Tatarów do Turcji ich liczebność w W. Ks. Lit. wydatnie zmalała, co odbiło się na armii. Na wyprawę 1673 r. (Chocim) stanęły więc tylko 3 chorągwie tatarskie z 327 końmi (na 3 883 jazdy), ale wkrótce ich liczba znowu wzrosła; w 1676 r. było więc 9 chorągwi z 1 130 końmi (na 4 750 jazdy), w 1683 r. - 940 koni (na 4 810 jazdy) i wreszcie w 1700 r. - 1 000 koni (na 4 300 jazdy), choć przecież republikancka szlachta właśnie w jeździe tatarskiej, wiernej hetmanowi Sapiesze, widziała jednego ze swych znienawidzonych przeciwników i domagała się jej likwidacji. Przykłady te wyraźnie ilustrują rolę, jaką spełniały chorągwie tatarskie w armii litewskiej, przy czym widać, że szczytowym okresem rozwoju tej formacji były lata „potopu" i wojny z Rosją w latach 1654-1667. Podobna tendencja widoczna jest też w armii koronnej, gdzie stale utrzymywano ponad 20 chorągwi tatarskich liczących do 2 000 koni. Oczywiście należy brać pod uwagę, że w zaciężnych chorągwiach tatarskich służyli nie tylko wyznawcy Mahometa, ale element różny pod względem wyznaniowym, etnicznym i społecznym, zainteresowany wojną z różnych powodów, a nie będący w stanie zaciągnąć się na służbę pod znaki „poważniejsze". Z naszych obserwacji wynika jednak, że Tatarzy stanowili w tych chorągwiach grupę najliczniejszą i najczęściej obsadzali też funkcje oficerskie.
Prócz wymienionych wyżej rodzajów jazdy, armia Wielkiego Księstwa Litewskiego miała też oddziały rajtarii - ze względów finansowych i rekrutacyjnych (najbardziej ceniono rajtarię niemiecką) niezbyt jednak liczne, choć przez niektórych hetmanów bardzo cenione114. Okres jej świetności przypadł na początek lat 60. (ok. 1 200 koni), choć proporcjonalnie najliczniejsza była w latach 90., stanowiła wówczas prawie 18% całości jazdy.
Artyleria była w Wielkim Księstwie dziedziną wojskowości dość zaniedbaną, chociaż za Zygmunta III istniała w Wilnie wspaniała ludwisarnia o długich tradycjach, z dobrymi rzemieślnikami - utrzymywana z dochodów skarbu królewskiego. Za Władysława IV mocno jednak podupadła. Próby poprawy sytuacji przez ustanowienie stałego podatku na utrzymanie „aparatu wojennego", w tym głównie artylerii, na co miała iść 1/5 dochodów z dóbr królewskich, przez lata nie przynosiły spodziewanych rezultatów. Tym bardziej że Władysław IV mało dbał o obronność litewską, koncentrując swe zainteresowania na sprawach koronnych. Arsenały Wielkiego Księstwa (w Wilnie, Połocku, Smoleńsku, Dyneburgu i kilku małych twierdzach pogranicznych) były więc zaniedbane, dysponowały niezbyt licznym i przestarzałym sprzętem, którym zarządzali cejkwartowie.Generalny nadzór nad artylerią przed 1638 r. sprawowali podskarbiowie wielcy, a następnie generałowie artylerii, ale brak wystarczających środków uniemożliwiał generalną zmianę stanu rzeczy. Nic więc dziwnego, że hetmani litewscy bardzo często musieli korzystać z artylerii prywatnej - własnej lub znajdującej się w zamkach innych magnatów bliskich teatrowi wojny. Chyba jeszcze gorzej przedstawiała się sprawa z amunicją - prochem i kulami, na których brak narzekano notorycznie. Nie dysponowano też stałym transportem, ale organizowano go dopiero w razie potrzeby119.Ta niekorzystna sytuacja zmieniła się częściowo dopiero od 1670 r., po przekazaniu przez hetmana Michała Paca na potrzeby artylerii (lecz tylko w czasie wojny) dochodów ze starostw lipnickiego i gieranońskiego oraz z folwarku Wirszupy120. Sumy te nie były jednak dość znaczne, by radykalnie poprawić stan artylerii, podnieść do poziomu porównywalnego z artylerią w Koronie, a tym bardziej w Szwecji i Rosji, która w 1678 r. dysponowała ponad 3,5 tys. armat122. Tymczasem Wielkie Księstwo dysponowało w 1676 r. 42 przestarzałymi działami, a i tak trudno było w pełni je wykorzystać z braku transportu123. Ogólnie w bardzo złym stanie była też artyleria forteczna w zamkach państwowych - nieliczna, przestarzała, często zdewastowana i zaniedbana, skazana na brak kul i prochu oraz specjalistów do jej obsługi, nie mająca oparcia w nowoczesnych fortyfikacjach - nie była w stanie spełnić swych zadań i z reguły padała łupem wroga, który z łatwością zdobywał zamki. Toteż z wyjątkiem Smoleńska (w latach 1632-1634), nie na zamkach państwowych spoczywał faktyczny ciężar obrony terytorium państwa. Najpotężniejsze, dysponujące dość solidną artylerią i fortyfikacjami były twierdze prywatne - w Bychowie, Szkłowie, Słucku, Nieświeżu, Lachowiczach i Birżach.
Dowództwo.
Formalnym zwierzchnikiem sił zbrojnych Wielkiego Księstwa Litewskiego był król jako wielki książę, ograniczony jednak w swej władzy poważnie przez sejm, strzegących swych praw kanclerzy i wreszcie sprawujących faktyczne dowództwo nad armią w czasie wojny hetmanów. Niemniej pozycja króla w systemie dowodzenia nie podlegała w zasadzie dyskusji, choć stosunki między nim a wzrastającymi w siłę hetmanami układały się różnie i zależały od osobowości każdego z nich, pozycji w społeczeństwie, poparcia szlacheckiego. Król miał wiele możliwości oddziaływania na kształt i strukturę armii, skład dowództwa, wyznaczanie terenu działań wojennych, mógł niemal dowolnie dzielić wojsko na samodzielnie działające dywizje itp. Przede wszystkim dzięki swym prerogatywom. Mianował bowiem obu hetmanów według własnego uznania, przy czym nie obowiązywała w zasadzie reguła, że hetman polny musiał awansować na wielkiego po śmierci poprzednika. Tak więc w 1625 r. Zygmunt III mianował hetmanem wielkim Lwa Sapiehę z pominięciem hetmana polnego Krzysztofa II Radziwiłła, a w 1656 r. hetmanem wielkim został Paweł Sapieha, mimo że żył jeszcze hetman polny Wincenty Gosiewski (inna sprawa, że nominacja ta została na Janie Kazimierzu faktycznie wymuszona, z czym długo nie chciał się pogodzić)x 2 6 .Co prawda w 16 54 r. król musiał - wbrew swej woli - nadać buławę wielką Januszowi Radziwiłłowi, hetmanowi polnemu, ale uczynił to cum protestatione. Chcąc zachować większy wpływ na sprawy wojskowe mógł król wreszcie nie godzić się na rozdanie buław, toteż urzędy hetmańskie przez wiele lat nie były obsadzone (1621-1625,1633-1635,1640-1646), mimo iż wywoływało to niezadowolenie potencjalnych kandydatów i szlachty, obawiającej się zbyt silnej pozycji władcy. Urzędy hetmańskie były dożywotnie i król nie miał możliwości odebrania buławy niewygodnemu dowódcy. Jednak prób ograniczenia czasu sprawowania urzędów przez hetmanów, składania przysięgi, możliwości odwoływania i rozliczania za nieudolność było wiele, co niejednokrotnie spotykało się z poparciem szlachty, ale nie przyniosło efektu. Potęga ekonomiczna i polityczna hetmanów, obawa przed absolutum dominium były wystarczającymi w końcu argumentami na rzecz obalenia planów władców. Mogli oni jednak w inny sposób odsunąć hetmana od spraw wojska lub poważnie osłabić jego pozycję, powierzając dowództwo nad częścią armii mianowanemu przez siebie regimentarzowi, niezależnemu często od hetmana. Tak postępował Zygmunt III w stosunku do Krzysztofa II Radziwiłła w latach 1625-1629, Jan Kazimierz w stosunku do Pawła Sapiehy w latach 1656-1665, a Jan III wobec Michała Paca w latach 1674—1682 i Kazimierza Sapiehy w latach 1683-1696127. Nie zawsze jednak tego typu działania się udawały. Krzysztof Radziwiłł w czasie wojny smoleńskiej (1632-1633) nie zgodził się na odwołanie z teatru wojny i przekazanie dowództwa Aleksandrowi Gosiewskiemu, Paweł Sapieha wielokrotnie zmuszał Jana Kazimierza do rezygnacji z planów powierzenia części sił niezależnym od niego regimen-tarzom, wielokrotnie też gorycz porażki poznał Sobieski.
Król miał jednak też inne możliwości wpływania na wojsko. Dysponował prawem wydawania listów przypowiednich i choć winien był - ale nie musiał - radzić się w tym względzie hetmanów, toteż wielokrotnie tego nie robił128. Co więcej, mógł przekazać te listy jednemu z hetmanów, ale mógł też ich pominąć i skierować je bezpośrednio do wybranych przez siebie rotmistrzów, choć budziło to już większe sprzeciwy. Król mógł, korzystając z braku prawnego rozdziału kompetencji między hetmanami i ich wzajemnej podległości, dowolnie faworyzować jednego z nich, pozwalając na prowadzenie zaciągu większej liczby wojska, mógł utrzymywać niezależność dywizji wojska podległych każdemu z hetmanów, wyznaczać im leża zimowe, faworyzować w zapłacie i zadaniach wojskowych. Jego wreszcie domeną było mianowanie na stopnie wojskowe, czego zresztą w początkach panowania Jana III zaczęli bezskutecznie domagać się hetmani.
Pozycja hetmanów litewskich była zdecydowanie inna niż hetmanów koronnych. Pod pewnymi względami była słabsza, pod innymi - silniejsza. Podstawową jej słabością było to, że hetmani litewscy pełnili swe funkcje tylko podczas wojny, gdyż tylko wtedy funkcjonowało wojsko polowe. Ponadto hetmanom podlegały tylko te oddziały, które sami zaciągnęli na podstawie decyzji sejmu i listów przypowiednich. Nie mógł więc hetman wielki dysponować wojskiem hetmana polnego bez jego (lub króla) zgody, jeśli nie byli w jednym obozie. Nie mieli też oni wpływu na wielkość załóg miast królewskich, a załoga stacjonująca w Wilnie podlegała podskarbiemu. Nie mieli wreszcie bez zgody króla prawa dysponowania artylerią państwową.
W Wielkim Księstwie, w przeciwieństwie do Korony, hetmani polni nie byli zastępcami hetmanów wielkich. Co prawda, powszechnie uznawano wyższość pozycji tych ostatnich, to jednak ich wzajemne stosunki nie były w bardzo wielu sprawach formalnie sprecyzowane i trudno się w nich dopatrzyć zasady podległości. Co więcej, jak słusznie zauważył Henryk Wisner, „gdy indywidualność jednego z hetmanów dominowała, mogło się nawet zdarzyć, że hetman polny przyćmiewał wielkiego (Krzysztof Radziwiłł i Lew Sapieha, Janusz Radziwiłł i Janusz Kiszka)". Nie mógł mu jednak wydawać rozkazów ani podporządkowywać go sobie. Co prawda hetman wielki też rzadko mógł sobie pozwolić na rozkazywanie hetmanowi polnemu. Podjęta w 1615 r. próba prawnego uregulowania podległości hetmana polnego Krzysztofa Radziwiłła hetmanowi wielkiemu Janowi Karolowi Chodkiewiczowi nie dała rezultatu. Nie przeprowadził więc tego żaden z hetmanów wielkich w XVII wieku. Co więcej, cieszący się względami Jana Kazimierza hetman polny i podskarbi wielki Wincenty Gosiewski domagał się dla siebie pozycji równorzędnej z hetmanem wielkim Sapiehą i w 1657 r. król mu ją nadał, ale po pewnym czasie, wobec zdecydowanego przeciwdziałania tego ostatniego, z całej sprawy musiano się wy cofać13 ".Niemniej Gosiewski zapoczątkował podział armii litewskiej na dwie, niekiedy prawie zupełnie niezależne, dywizje - rzadko ze sobą współdziałające, często sobie wrogie. Posunięcie mające w myśl planu króla osłabić pozycję hetmana wielkiego było z punktu widzenia interesów państwa fatalne w skutkach i przyniosło więcej szkody niż pożytku131 .Mimo to politykę taką uprawiał, z tymi samymi efektami, Jan III.
Istniały jednak dziedziny, w których prerogatywy hetmana wielkiego były zdecydowanie większe niż hetmana polnego. Ten drugi w praktyce podlegał pierwszemu, gdy obaj znaleźli się w jednym obozie132. Hetmanowi wielkiemu podporządkowane było pospolite ruszenie, jeżeli król nie postanowił inaczej i komendanci fortec133, on też wreszcie miał najwyższą władzę sądową134, rozdawał wojsku tzw. chleby135 i leża zimowe, przewodniczył komisjom skarbowo-wojskowym zwoływanym do wypłaty żołdu.
Prócz urzędów hetmańskich w XVII w. wykształciła się ostatecznie i przybrała instytucjonalne formy sieć niższych urzędów wojskowych, w części podległych hetmanom, w części będących ich uzupełnieniem, i wysokimi dygnitarstwami centralnymi związanymi z armią. Prócz powołanego jeszcze w XVI w., lecz wyraźnie okrzepłemu jako najwyższy urząd wojskowy w wieku następnym, intratnego finansowo pisarstwa polnego doszły urzędy starszego nad armatą (generała artylerii), strażnika wielkiego (od 1635 r. na wzór koronnego) i polnego, oboźnego wielkiego (od 1633 r. na wzór koronnego) i polnego, sędziego, stanowniczego i cyrulika. Bardzo rozwinęła się kancelaria wojskowa, przybyła też administracja i cały system wysokich urzędów autoramentu cudzoziemskiego z generałami: majorem, lejtnantem, audytorem, kwatermistrzem. Z wojskiem związany był też podskarbi wielki, któremu podlegały sprawy umundurowania i uzbrojenia oraz do r. 1638 artyleria i zbrojownie (cekhauzy), a i później podlegała mu część zadań z tym związanych mimo istnienia urzędu generała artylerii. Wszystkie urzędy wojskowe były płatne, co podnosiło ich atrakcyjność.
Podejmując próbę oceny wartości warstwy dowódczej armii Wielkiego Księstwa w XVII w., stajemy przed skomplikowanym problemem, otrzymujemy jednocześnie dość charakterystyczne wyniki. Urzędy hetmańskie (9 wielkich i 11 polnych) znajdowały się w rękach 9 rodzin, przy czym buławy wielkie - tylko 5 (po 3 Radziwiłłów i Sapiehów, po jednej Chodkiewiczów, Kiszków i Paców). Z wyjątkiem może Janusza Kiszki (1646-1653), byli to najpotężniejsi magnaci litewscy, wywierający przemożny wpływ na życie polityczne Rzeczypospolitej, nie zawsze jednak wybitni wojskowi. Bez wątpienia wyróżniali się wszyscy Radziwiłłowie (Krzysztof „Piorun" 1589-1603, Krzysztof II1635-1640 i Janusz 1654-1655) oraz Jan Karol Chodkiewicz (1605-1621). Gruntownie wykształceni, obeznani w teorii i praktyce z różnymi systemami prowadzenia wojny, potrafili w miarę harmonijnie łączyć zachodnio- i wschodnioeuropejską sztukę militarną, choć nie upamiętnili się w jej historii niczym nadzwyczajnym. Ich umiejętności pozwalały jednak odnieść wiele sukcesów w walkach z różnymi przeciwnikami, rozsławić imię armii litewskiej poza granicami kraju. Pozostali hetmani znacznie odbiegali wiedzą i umiejętnościami od powyższych, przy czym wyraźnie widać, iż odnosi się to do sprawujących urzędy w II połowie wieku. Pewnym wyjątkiem był tu jedynie hetman polny Wincenty Gosiewski (1654-1662), wódz tyleż zdolny, co nieszczęśliwy, nie mogący w pełni zademonstrować swych umiejętności z powodu uwikłania w rozgrywki polityczne. Nie można jednak powiedzieć, że hetmanami litewskimi byli ludzie przypadkowi, pełniący swe urzędy tylko ze względu na pozycję polityczną. Takim hetmanem był jedynie Lew Sapieha (1625-1633), z czego jednak sam sobie zdawał sprawę i do bezpośredniego dowodzenia wojskiem się nie brał. Wszyscy pozostali hetmani mieli długoletni staż wojskowy, choć może nie zawsze byli dowódcami większych i różnorodnych związków militarnych.
Kadra oficerska w armii litewskiej reprezentowała na ogół dość przyzwoity poziom. Pominąwszy rotmistrzów, czy oberszterów tytularnych, którzy nigdy wojskowymi nie byli (choć w Wielkim Księstwie należało to do rzadkości), kadra oficerska składała się z doświadczonych żołnierzy, którzy rzemiosła wojennego uczyli się w trakcie licznych wojen toczonych przez Rzeczpospolitą lub w armiach innych państw. Do najwybitniejszych zapewne oficerów szczebla średniego należeli: Jan Piotr Sapieha, Mikołaj Abramowicz, Samuel Komorowski, Adam Pawłowicz-Łukiański, Hrehory Mirski, Aleksander Hilary Połubiń-ski, Samuel Kmicic. Z małymi wyjątkami byli to jednak głównie zagończycy sprawnie dowodzący jednostkami jazdy, organizujący dalekie rajdy na terytoria przeciwnika, rzadziej umiejący wykorzystywać wszystkie rodzaje broni.