Edward Redliński
Edward Redliński - urodził się w 1940 r. we Frampolu; wybitny prozaik, dramaturg, reporter. Pracował w Radiu Białystok i „Gazecie Białostockiej”, w warszawskiej „Kulturze”. Jest autorem ironicznych utworów przedstawiających relacje pomiędzy kulturą tradycyjną, ludową, a kulturą współczesną, pomiędzy tradycyjnymi wartościami a postępem cywilizacyjnym. Groteska, ironia i prześmiewczy ton to cechy charakterystyczne jego pisarstwa. Autor reportaży, powieści, dramatów: "Ja w nerwowej sprawie", "Zgrzyt"; "Listy z Rabarbaru", "Konopielka", "Awans", "Nikiformy", "Dolorado", "Szczuropolacy", „Krfotok”, „Transformejszen”, „Telefrenia”; "Jubileusz", „Wcześniak” , „Pustaki” , „Cud na Greenpoincie". Utwory pisarza miały nadzwyczajne szczęście do inscenizacji teatralnych, telewizyjnych i filmowych, co ugruntowało jego popularność ( filmy na podstawie jego utworów: Awans, Konopielka, Szczęśliwego Nowego Jorku). Lata 1984-1991 Edward Redliński spędził w Nowym Jorku, "badając kapitalizm metodą obserwacji uczestniczącej". Jest m.in. dwukrotnym laureatem nagrody dziennikarskiej im. J. Brauna, nagrody Kościelskich, nagrody literackiej im. J. Iwaszkiewicza. |
"Konopielka" Edwarda Redlińskiego to niezwykła powieśc. Czytelnik, rozpoczynający lekturę, może w pierwszej chwili poczuć lekkie zdziwienie, a nawet zaniepokojenie. Czy aby na pewno autor użył poprawnej polszczyzny, czy te dziwne wyrazy pojawiające się na stronach powieści - to rzeczywiście nasz język? "Jesienio godpodarze wstajo długo, po trochu, posmakować lubio. Jakby taki był co by widział przez ściany i przez ciemno, to on by może i widział co gospodarze robio jak koguty w sieniach odśpiewajo im trzecie pobudke". Oto mała próbka języka, który, jak się później okazuje, wspaniale tworzy klimat tej niezwykłej powieści.
Kaziuk, główny bohater "Konopielki'' to młody mężczyzna, mieszkający we wsi Taplary gdzieś w okolicach Białegostoku.Wieś to pierwotna w swym istnieniu, w sercu bujnej, żyznej przyrody zatopiona.Szuwarów tu, bagien, lasów tajemniczych pod dostatkiem.Kręcą się po wsi dziady jakies ze świata przychodzące(czyżby święci? może Chrystus sam przychodzi do wsi?). Niesamowite opowieści krążą wśród mieszkańców Taplar, z ust do ust przekazywane ciemnymi wieczorami, gdy wiatr za oknem szumi i świat aż kipi od zaczarowanych stworów, duchów zmarłych, dziwnych wędrowców...
W sam środek tego świata wkracza postać jakże inna. Oto nauczycielka z miasta zamieszkuje w domu Kaziuka i jego rodziny, by krzewić oświatę, ciemnotę tępić. Świat poza granicami wsi Taplary jest przecież tak bardzo, bardzo inny.Ładny, czysty, higieniczny, na racjonalnym, naukowym myśleniu oparty. Nalezy się podzielić tymi skarbami cywilizacji z takimi oto ludźmi, jak mieszkańcy Taplar.
Nauka czytania, pisania, jedzenia w sposób kulturalny - oto tylko niektóre z celów nauczycielki.Z wiarą rozpoczyna swoją misję, by ciemni wieśniacy przyswoili sobie zdobycze współczesnego świata i nauczyli się nimi cieszyć. Przecież bez prądu tak ciężko się żyje...
Ale jakże to zrobić, gdy lud uparcie opiera się poczynaniom Pani z miasta? Jak trudno wyrzucic z głowy zaczarowane, cudowne wizje swiata, w którym wszystko jest mozliwe, jesli sie w to wierzy, jesli sie tylko odpowiednio żarliwie pomodli...I czy naprawdę opowieść o złotym koniu to tylko bajka?
Nasz bohater, Kaziuk, wraz z rodziną, siłą rzeczy coraz mocniej oswaja się z tymi tak obcymi sprawami. Początkowo nieufny, pełen buntu, wręcz gniewu na tę Konopielkę, wiedźmę, zjawę - jak w myśli nazywa nauczycielkę- powoli zwycięża w nim ciekawość. Więc można w taki sposób jeść, powoli, sztućcami, z własnego talerza, a nie wspólnej miski. Można spac w piżamie, używać mydła, a nawet kochać sie całkiem inaczej, niz Kaziuk wie. Wbrew własnej woli własciwie, zaczyna nasz bohater przesiąkać nowymi myślami. Walcząc sam z soba, utyskując na tę, co "nowe" przyniosła, marzy jednak skrycie, by spróbować inaczej niz zawsze.
I spróbował. Ścięcie klonu uświęconego wierzeniem, że póki on, póty ja - nie spowodowało z lękiem oczekiwanego "złego". Drzewo dotknęło konarami ziemi, czyniąc jedynie miejsce puste, lecz nie dała ta śmierć żadnej innej, wszyscy pozostali w zdrowiu. I pokochał się Kaziuk "po miastowemu". Żaden piorun go nie zgładził za ten grzech w pośpiechu z nauczycielką podzielony na wozie w piękny dzień w srodku lata. Nie zadrżały w posadach filary świata i Kaziuk spokojnie do domu powrócił. Jakby ktoś żarówkę w głowie jego zapalił i wszystko w innym świetle ukazał.
Gdy ostatnia świętość, żyto, potraktowane zostało kosą, zamiast, jak od zawsze sierpem, świat zyskał juz zupełnie inny wymiar. Sam naprzeciw całej wsi zrobił Kaziuk to, co wydawało się do tej pory niemożliwe.
Redliński pokazał kontrast między cywilizowanym miastem, a zagubioną w leśnych ostępach wsią. Inność ta, uderzająca, musiała się kiedyś spotkać.
Czyj świat jest lepszy? To nie jest dobrze postawione pytanie. Są tak rózne, że nieporównywalne.Oczywiście, miło jest żyć w czystym, przyjemnym dla oka otoczeniu, w poczuciu własnego rozwoju.Iść wciąż do przodu, bo przecież po to zyjemy, by sie doskonalić, odrcić w kąt te przesądy, te gusła wiejskie niepowazne.
Redliński jednak uzmysławia czytelnikowi, że własnie na owych przesądach, na prostych zasadach chłopskiego myslenia kształtowało się morale społeczeństwa. Cała hierarchia wartości człowieka, system funkcjonowania ludzkiego wywodzi się z ostępów głuszy wsi takiej jak Taplary.
Nie zaprzeczając więc konieczności szerzenia oświaty, postępu przynoszącego człowiekowi rozwój i łatwiejsze życie - ukazuje autor jednak wartości odwieczne, ważne i potrzebne. One bowiem były i są kamieniem węgielnym ludzkiego świata. Szacunek, jaki im okażemy, poszanowanie inności - będzie tylko korzyścią dla nas samych.