Tylko Beatrycze
Teodor Parnicki
Szczególnie ważną sprawą w twórczości Teodora Parnickiego jest kwestionowanie tradycyjnego rozumienia "prawdy historycznej" w utworze powieściowym. Tematem powieści Parnickiego jest nie sama prawda, lecz "dochodzenie do prawdy" czy też niemożliwość jej osiągnięcia. To, co się zdarzyło, jest tylko realizacją jednej z wielu możliwości. Poznawanie historii nosi w sobie cechy śledztwa, rekonstrukcji zdarzeń na podstawie pozostawionych śladów, a to z kolei wiąże się ze sprawdzaniem i odrzucaniem hipotez.
Według Parnickiego celem powieści historycznej jest sam proces "dochodzenia do prawdy", gdyż niemożliwe jest rozpoznanie jednoznacznego sensu zdarzeń przez uczestników historii. Zdarzenie nigdy nie jest dane w sposób oczywisty, ponieważ jest układanką konstruowaną przez różne punkty widzenia, często nieobiektywne, będące tylko przypuszczeniami, domniemaniami, ale nigdy gotowymi i ostatecznymi rozwiązaniami. Dla Parnickiego nieważny jest ostateczny rezultat procesu "dochodzenia do prawdy", który kończy się u niego ustaleniem listy możliwych rozwiązań i wyborem hipotezy najbardziej prawdopodobnej. Tak też się dzieje w przypadku powieści "Tylko Beatrycze" (1962), najdziwniejszej i najbardziej fascynującej powieści historycznej, z którą się dotychczas zetknęłam.
"Tylko Beatrycze" to powieść o losach Stanisława Polaka, zwanego także Janem Diakonem, człowieka o skomplikowanej osobowości i niejasnym pochodzeniu, uwikłanego w "kompleks bękarta", wędrującego po rozległej przestrzeni i czasie po to, aby zrekonstruować swój rodowód, poznać prawdę o swym pochodzeniu.
Bohater zagubiony pośród spraw własnej epoki staje przed tajemnicą swojej tożsamości, a postępując ku poznaniu jej, ciągle oddala się od siebie. Jeśli nawet wydaje mu się, że stawia krok do przodu, w rzeczywistości wie coraz mniej. Jedyną pewną rzeczą dotyczącą jego biografii jest fakt bycia bękartem, nieślubnym synem młynarzówny niałeckiej, przygarniętym jako dziecko przez klasztor cystersów w Mochach.
Powieściowa historia Stanisława Polaka rozpoczyna się w 1309 roku, gdy mając około 27 lat, zjawia się on w klasztorze w Mochach jako "sędzia ludowy", występujący w imieniu krzywdzonych przez klasztor chłopów. Stanisław szuka też odpowiedzi na pytanie, kto jest jego ojcem. Podejrzewa, że jest nim jeden z braci klasztornych. Trwa długie "przesłuchanie", ale nie prowadzi ono do jednoznacznych rezultatów.
Następnie akcja powieści przenosi się do Stolicy Apostolskiej i tu okazuje się, że Stanisław spalił cystersów wieleńskich, ale nie spalił się wraz z nimi, jak dotychczas sądzono. Przybrał fałszywe imię Jan, ale zdecydował się w końcu ujawnić prawdę, podświadomie licząc na przebaczenie win. Jednak Jego Świątobliwość nie ma zamiaru ani pobłażać, ani darować mu kary. I tak oto rozpoczyna się długotrwały proces.
Z rozkazu papieża Jana XXII Stanisław ma złożyć pisemne zeznanie na temat swego udziału w spaleniu mnichów cysterskich. Rozpoczyna się swoista powieść w powieści. Wyznanie Stanisława nie ma charakteru tekstu ciągłego. Są to właściwie fragmenty przypominanych rozmów z mnichami w czasie rzekomego "sądu ludowego", jest to też próba odtworzenia treści zaginionego listu Stanisława do ojca Bernarda z Pragi. Wiadomo, że chodzi o herezję jednego z mnichów, ale na czym ona polegała, nie wiadomo.
Paradoksalny staje się fakt, że Stanisław chcąc uzyskać rozgrzeszenie i oddając się w ręce papieża, tak jak sam niegdyś przesłuchiwał w Mochach cystersów, tak teraz sam jest przesłuchiwany. Role się odwracają i teraz on staje się oskarżonym w śledztwie.
Na jaw wychodzą kolejne tajemnice związane ze Stanisławem. Jako trzynastoletni chłopiec został on wysłany do Rogoźna z ostrzeżeniem o grożącym królowi Przemysławowi II niebezpieczeństwie. Z tym wydarzeniem związana jest kolejna tajemnica - spotkanie z niezwykłą grupką bawiących się dzieci. Stanisław w szczególny sposób zapamiętał z tego spotkania dwie dziewczynki: królewnę i jej dwórkę Joannę. Jedna z nich pocałowała go wzruszona widokiem pobożnego pielgrzyma wędrującego boso po śniegu. Tak narodziła się Beatrycze.
Stanisław do końca życia nie będzie pewien, czy pocałunek otrzymał od Reiczki, czyli Rychezy, córki Przemysława II, później królowej Czech, czy od jej towarzyszki. Woli jednak wierzyć, że uczuciem obdarzyła go Reiczka. Pragnie jej miłości ponad wszystko i to ona stanie się jego przewodniczką, jego wziętą z Dantego Beatrycze.
Ale to nie koniec nierozwikłanych tajemnic. Stanisław od 1309 roku wiele podróżował po Europie w pogoni za tajemniczym Erlingiem, Norwegiem lub Szwedem, którego raz bierze za sprawcę mordu na królu Przemysławie II, kiedy indziej za swego ojca. Tę część biografii bohatera poznajemy między innymi z rozmów Stanisława z papieżem. Powieść zyskuje wówczas strukturę podobną do dramatu. Jedynym tematem staje się myślenie papieża i Stanisława. Powstaje coś na kształt swoistego studium psychoanalitycznego - coś na kształt rozmowy lekarza psychoanalityka z pacjentem, w której lekarz stara się obudzić całą pamięć pacjenta, aby ten zaglądając w głąb swej duszy, sam odnalazł odpowiedź, której szuka. Ten swoisty seans psychoanalityczny tworzy jedno z najważniejszych ogniw konstrukcyjnych powieści.
Sam Teodor Parnicki w 1968 roku wyjaśniał:
W moich książkach nie ma "dziania się" jest "przed - dzianie się" i "po - dzianie się". Są procesy myślowe, z których dzianie się, fakty wynikają.
Przeszłość istnieje zatem u Parnickiego przede wszystkim jako myślenie, jako określona sfera świadomości.
Wszystkie stosowane w "Tylko Beatrycze" metody śledztwa: przesłuchanie, rekonstrukcja wysłanego wcześniej listu z wyznaniem winy, swoiste seanse psychoanalityczne, są sprawdzeniem prawdomówności oskarżonego. Okazuje się jednak, że nie tylko rozmowy, sny, halucynacje i przywidzenia, ale i dogłębne drążenia ukrytych tajników duszy ludzkiej - wszystko to tylko komplikują sprawę, ponieważ nie wyjaśniając niczego, rzuca jedynie wciąż nowe światło na odsłaniające się z czasem wydarzenia.
Nie wyjaśniona została tajemnica spotkanych przed laty dziewcząt. Nie wiadomo, która z nich pocałowała Stanisława, budząc jego dozgonną miłość. Nie wiadomo też, gdzie Stanisław spotkał swą Beatrycze, w Pradze, jak sam utrzymuje, czy w Berlinie morawskim, jak twierdzi papież. Spowiedź pisemna nie może być wiarygodnym dokumentem, ponieważ Stanisław, broniąc swoją Beatrycze przed zarzutem herezji, zmienił niektóre fakty.
Stanisław zastanawia się też, który spośród trzech braci zakonnych w Mochach jest jego ojcem. Posądza Erlinga, ale nie jest to właściwy trop. A może jest podrzutkiem żydowskim, co zdaje się sugerować jego ciemna cera? A może nieprawym synem króla i bratem Reiczki?
Krok po kroku, ale zawsze bez ostatecznej pewności, dochodzimy w końcu do najbardziej prawdopodobnej wersji wydarzeń. W powieści stale obowiązuje reguła stawiania i odrzucania hipotez. W ostatecznym, decydującym o losie Stanisława wyroku przedstawiona zostaje kolejna wersja wydarzeń, kolejna hipoteza. Erling okazuje się ojcem Bernardem mnichem z Moch, który uniknął spalenia. Nie był on ojcem Stanisława, lecz pośrednim sprawcą tragedii jego matki, zgwałconej przez Tatara w czasie jednego z najazdów. Bernard - Erling zamknął przed uciekającą dziewczyną bramę i nie wpuścił jej do klasztoru. Stanisław jest zatem bękartem, pół-krwi Tatarem.
Kresem procesu poznawczego jest zatem najbardziej prawdopodobna hipoteza, a nie obiektywna prawda. Zresztą nie tylko Stanisław, słuchając wyroku, nie dowiedział się wszystkiego. Pozostało zbyt wiele pytań bez odpowiedzi. W końcu nie wiadomo nawet czy Stanisław jest Janem Diakonem, za którego się podaje. Kim on właściwie jest?
Można nazwać go niezwykłym poetą, gdyż życie jego określiły: nierealna i niespełniona miłość do wyimaginowanej Beatrycze, poszukiwania ojca oraz wielka pasja poznawania świata i samego siebie. Ponadto tam, gdzie brakuje danych, Stanisław dopowiada zdarzenia lub tworzy je, korzystając z własnej wyobraźni. W jego rozmyślaniach pojawiają się postacie takie jak: Trwoga i Ulga, przywołując znane sceny z "Kordiana" Słowackiego.
W powieści istotna jest też analogia budowana między "Tylko Beatrycze" a "Boską komedią". O "Boskiej komedii" rozmawiają mnisi w Mochach (o jej dwóch pierwszych częściach). Znają ten poemat, choć wydany został w 1472 roku, dużo później niż rozgrywa się akcja powieści. Opowieść o podróży brata Andrzeja przez wielkie morze poza "słupy Herkulesa" i opowieść o czyśćcu wywierają głęboki wpływ na postawę Stanisława. Kształtują jego pasję zgłębiania tajemnic, pobudzają wyobraźnię. "Piekło i Czyściec" określają niejako jego własne tęsknoty i marzenia. Wędrówki Stanisława po świecie zaczynają się od "Piekła" (spalenie mnichów) i prowadzą przez "Czyściec". Nie wspomina się w "Tylko Beatrycze" o niebie. Być może dlatego, ponieważ go po prostu nie ma. Ta część poematu Dantego ("Niebo") nie istnieje w świadomości bohaterów (mnisi jej nie znają), dlatego nie może znać i zaznać jej Stanisław.
Proza Parnickiego jest fascynująca, ale i trudna. Wymaga od czytelnika wielkiego skupienia i uwagi. Lektura "Tylko Beatrycze" wywołuje uczucia ambiwalentne. Momentami zaczyna nawet irytować, bo zbyt pochłania, nie dając chwili odpoczynku. Takie emocje wywołują trwające w nieskończoność przesłuchania, wyjaśnienia i odwołania do najgłębszych pokładów pamięci, czyli seanse terapeutyczne, podczas których pojawiają się zwroty w rodzaju: "teraz zrobimy przerwę", "przypomnijmy sobie to i tamto". Z początku fragmenty te mogą wydawać się nużące, ale potem stają się interesujące, bo przykuwają uwagę dojrzałością sądów, sposobami wnioskowania, mądrością słów zakonników, przesłuchujących i samego papieża.
Wszyscy bohaterowie powieści są obdarzeni wrażliwością światopoglądową nie różniącą się od współczesnej, choć zanurzoną w konflikty własnej epoki, co wynika z założeń Parnickiego mówiących o tym, że psychika ludzka i sposoby myślenia są wieczne i historycznie niezmienne.
Powieść historyczna (w tym "Tylko Beatrycze") jest dla Parnickiego "labiryntem", "rozwiązywaniem łamigłówki", a przede wszystkim myśleniem. Interesująca jest także budowa opowieści o Stanisławie Polaku. Parnicki pozbawił ją uporządkowanej chronologicznie akcji i przyczynowo-skutkowego ciągu wydarzeń. Fragmentami "Tylko Beatrycze" przypomina dramat, dialog średniowieczny, studium psychoanalityczne a nawet prozę epistemologiczną. Niejednokrotnie powraca się w tej powieści do przeszłości, do wydarzeń sprzed lat. Parnicki z ogromną swobodą porusza się po różnych rejonach psychiki i pamięci ludzkiej, próbując wydobyć to, co wydaje się niemożliwe do wydobycia.