ROZWÓJ MIŁOŚCI MAŁŻEŃSKIEJ
Miłość początkowo zostaje dana i jest najpiękniejszym zdarzeniem dla dwojga ludzi. Ale stopniowo staje się zadaniem dla nich obojga. Jest to zadanie trudne i poważne.
Dla małżonków Sakrament Małżeństwa może być mocą i jasnością, ale trzeba żyć w łasce uświęcającej i świadomie czerpać z tego źródła. Trzeba prosić Boga o miłość i samemu ją wciąż budować.
Jako warunki rozwoju miłości można wymienić:
Bliskość - to staranie się o to, by się nie rozdzielać, nie opuszczać siebie na dłużej niż to konieczne. Jak najwięcej być ze sobą, dawać małżonkowi swój czas, swoje zainteresowanie i troskę. Świadczyć mu dobro, zaspokajać potrzeby i oczekiwania. Dawać poczucie więzi i przeżycie uznania. Nie zamykać się w swoich sprawach, nie gniewać się i nie nosić żalu w sercu.
Wyłączność - to bycie dla siebie nawzajem najważniejszą osobą na świecie. Zapewnianie o tym i okazywanie tego małżonkowi. Zapewnianie poczucia bezpieczeństwa. Nie stwarzanie nawet pozorów niewierności.
Przekonanie o nierozerwalności małżeństwa to zobowiązanie do stałości małżeńskiej która pozwala na przetrwanie trudności, bo te zdarzają się przecież w każdym małżeństwie. To, że czasem coś się nie układa, nie oznacza, że tak będzie zawsze. Właśnie przez trudności mogą małżonkowie dojrzewać, oni sami oraz ich miłość.
Porozumiewanie się - to rozmawianie, wspólne snucie planów i współdecydowanie. Gdy powstają konflikty to jak najszybciej je rozwiązywać. Aby słońce nie zachodziło na pretensje, na gniew.
Aktywność psychiczna, więc wysiłek wewnętrzny, po prostu praca nad sobą, nad własnym charakterem i nad dobrem wspólnoty małżeńskiej.
Egoistyczne nastawienie, przy którym mówi się: "co ja z tego będę mięć" powinno być zastąpione pytaniem: "co ja mogę dla Ciebie zrobić, co mogę w sobie zmienić, aby nam było razem coraz lepiej". Aktywność psychiczna to zastanowienie się nad osobowością swoją i współmałżonka, to staranie o opanowanie egoistycznych lub zbyt emocjonalnych impulsów. Przeciwieństwem jest sztywność psychiczna: taki czy taka już jestem i nic się nie zmieni. Każdy człowiek może się zmienić i może dojrzewać.
Wzajemna akceptacja, każda para małżeńska przeżywa - wcześniej czy później, silniej lub słabiej - okres rozczarowań, zwany też okresem opadania złudzeń. Po prostu małżonkowie zaczynają się widzieć realnie takimi, jakimi są naprawdę. Zaczynają oprócz zalet dostrzegać w sobie wzajemnie też słabości charakteru a nawet wady, które człowiek w jakimś stopniu posiada. Akceptacja drugiego takim jaki jest, dostrzeżenie i uznanie jego niepowtarzalnej osobowości i wartości - mimo pewnych wad - to jest wielki krok naprzód na drodze dojrzewania miłości małżeńskiej. I to jest chyba największy dar, jaki można sobie złożyć w okresie jeszcze młodej miłości. Gdyż każdy z nas potrzebuje akceptacji, zwłaszcza ze strony najbliższych. Daje to radość i wyzwala chęć rozwijania w sobie dobra.
Obdarzanie - to spełnianie oczekiwań. Jednak nie należy czekać na domyślność małżonka, lepiej jest w małżeńskiej przyjaźni delikatnie przypomnieć, naprowadzić czy poinformować.
Pięknym darem winno się stawać małżeńskie pożycie seksualne. Pełne czułości, delikatności ale i intensywności i aktywności obojga. Powinno być dla obojga satysfakcjonujące i pełne komfortu psychicznego, czyli bez przymusu i lęku. Takie, które uwzględnia, że nasze ciała są świątynią Pana ale i to, że akt małżeński winien być hymnem miłości.
Jest to także akt rodzicielski i nigdy nie wolno niczego w nim niszczyć świadomie na wstępie, w czasie jego spełniania lub w jego skutkach. Małżonkowie oboje powinni już przed wstępnymi czułościami i pieszczotami mieć świadomość czy aktualnie jest dzień wspólnej płodności czy niepłodności oraz swoich zamiarów (planów) odnośnie poczęcia dziecka. Jeżeli małżonkowie nie planują poczęcia dziecka wówczas powinni konsekwentnie - choćby było trudno - wyhamować swoje popędy i czułością (czasem serdecznym żartem) ukierunkować siebie na radość z samej bliskości choć bez aktu. Takie zachowanie jest również wyrazem miłości, nawet głębszym niż pożycie małżeńskie. Dziękujmy sobie za jedno i drugie.
Dojrzewanie miłości cechuje się tym, że małżonkowie stają się wspólnotą, że łączy ich poczucie ogromnej więzi. Stają się "my" z dominacją Ty, Twoje! Jednak to nie staje się samo. Wspólnotę małżeńską trzeba budować. Każdy dzień jest tu ważny. Dziś - jednemu się lepiej udało; jutro drugie się poprawi. Pomagajmy sobie wzajemnie.
Sakrament Małżeństwa uświęca. Nieustanna obecność Chrystusa jest gotowa do obdarowywania łaską, aby moja i Twoja miłość stawała się postawą prawdziwej wzajemnej życzliwości.
O PSYCHOSEKSUALNYM DOJRZEWANIU W MAŁŻEŃSTWIE
Seksualność została podarowana człowiekowi przez Stwórcę jako surowy materiał i jako zadanie na całe życie. Toteż potrzebny jest osobisty wysiłek człowieka, aby jego seksualność nie stała się celem sama dla siebie, lecz aby pozostała w służbie miłości. Fascynujące jest to, że przez seksualność można tak wiele współmałżonkowi przekazać, a także powołać do istnienia nowego człowieka. Seksualność jest związana z Bożym dziełem stworzenia człowieka.
Wielu młodym ludziom wydaje się, że małżeństwo rozwiąże wszelkie ich problemy seksualne. Tymczasem małżeństwo stawia po prostu nowe zadania w tej dziedzinie, choćby np. planowanie rodziny. Dobrze jest więc wiedzieć o tym, że dojrzewanie psychoseksualne pary małżeńskiej jest długotrwałym procesem, że osiągnięcie harmonii we współżyciu płciowym trwa często lata.
Zresztą współżycie małżeńskie aż do starości nie przestaje być zadaniem dla człowieka, gdyż stale wymaga wczuwania się, porozumienia i wzajemnego dostosowania. Małżonkowie powinni wkładać pewien wysiłek, aby dojść stopniowo do wzajemnej harmonii, tzn. aby oboje odczuwali zadowolenie i radość ze zbliżeń. Jeżeli w ich współżyciu seksualnym brakuje harmonii, to znaczy jeżeli jedno lub oboje nie są zadowoleni lub odczuwają niedosyt i jeżeli nic w tym kierunku nie robią, tylko milczą i długo biernie czekają, to jest błąd.
Na czym może polegać proces uczenia się i dochodzenia do harmonii we współżyciu małżeńskim? Przede wszystkim na wczuwaniu się w przeżycia partnera oraz na słownym porozumiewaniu się. Jednak rozmawianie na te tematy i w ogóle rozmawianie o własnych uczuciach sprawia małżonkom często szczególną trudność. Oto przykład:
Pewna pani opowiada w poradni życia rodzinnego o swoim niezbyt dobrze funkcjonującym małżeństwie i skarży się na brak zainteresowania ze strony męża. Gdy doradca pyta, czy rozmawiała z nim o swoich uczuciach, pani odpowiada ze wzburzeniem: "Nie, on przecież musi wyczuwać, co ja czuję i czego pragnę."
Często wydaje się ludziom, że wzajemne rozumienie się w małżeństwie powinno być czymś samoistnym i intuicyjnym. A przecież pozostajemy jednak odrębnymi osobami i jeżeli nie komunikujemy drugiemu swoich odczuć, nie zawsze udaje się je odgadnąć. Mogą one być też rozumiane opacznie, jeżeli nie są określone słowami.
Podobnie jest również we współżyciu seksualnym, które także wymaga porozumiewania, przynajmniej od czasu do czasu. Trzeba tu znaleźć "złoty środek", gdyż czasami nie wszystko da się powiedzieć. Nie można też zmuszać nikogo do mówienia, ale można zachęcać i tłumaczyć, w jakim celu te sprawy wymagają słownego wyjaśnienia. Taka rozmowa musi odbywać się w bardzo serdecznej atmosferze, koniecznie trzeba unikać wymówek, a zwłaszcza ironii czy wręcz wyśmiewania. Jest to dziedzina bardzo intymna i jakakolwiek ironia staje się ciężkim ciosem dla współmałżonka. Pomagać może natomiast mała doza humoru, zamiast żalów, gdy się np. coś nie uda.
Trudno jest mówić drugiemu o swoich seksualnych odczuciach, gdyż kobieta i mężczyzna przeżywają je nieco inaczej i może się wydawać, że nie będzie się rozumianym. W dodatku są to odczucia zmysłowe, bardzo intymne i osobiste, o których mówienie wymaga przezwyciężenia zahamowania, aby je ujawnić, nawet wobec kochającego człowieka. Dołącza się jeszcze przekonanie o tym, że współmałżonek powinien wszystko intuicyjnie, bez słów odgadywać. W rzeczywistości tak jednak nie jest. Po takiej rozmowie odczuwa się zwykle ulgę, radość i jeszcze większą bliskość ze współmałżonkiem, który okazał zrozumienie, serdeczność i wczucie się w sytuację.
W pewnym ogólnie dobrym małżeństwie żona miała wrażenie, że mąż traktuje współżycie jak powinność, jednak długo nie mówiła mu tego, choć było jej przykro. Gdy wreszcie po wielu latach spytała: ja jestem nieraz zmęczona, dlaczego ty nigdy mnie nie zapytałeś, czy jestem do tego dysponowana? On z dużym żalem odpowiedział: Dlaczego nie powiedziałaś tego wcześniej? Myślałem, że tak trzeba...
Seksuolog dr Irmina Petryka zauważa: "Trafiają do mnie pacjentki, które wstydzą się podpowiedzieć swojemu partnerowi jakiej pieszczoty w danej chwili oczekują, każąc mu się tego domyślać. Często w ten sposób udaremniają osiągnięcie pełni seksualnego przeżycia". Seksualne zadowolenie jest wspólnym zadaniem, tzn. trzeba swemu współmałżonkowi zakomunikować, co się odczuwa jako przyjemność i trzeba też dowiedzieć się, co sprawia jemu przyjemność.
Dobrze jest wiedzieć, że seksualna więź w małżeństwie może ulegać przez uczenie się i staranie dużym modyfikacjom. Ośrodki życia seksualnego znajdują się w mózgu, a narządy płciowe są głównie organami wykonawczymi. Można więc swoje zachowania seksualne w dość dużym zakresie świadomie modyfikować w dążeniu do wzajemnego uszczęśliwiania się. Nie trzeba spodziewać się w małżeństwie natychmiastowego dopasowania się, ale nastawić się raczej na wspólną naukę współżycia.
Warto zastanowić się nad problemem rutyny we współżyciu. Otóż niekiedy dochodzi w małżeństwie do monotonii, gdy zbliżenia odbywają się ciągle jednakowo, gdy oboje znają na pamięć kolejne gesty pieszczot. Przyczyną może być nieraz lęk; oboje boją się coś zmienić, nie wiedzą, jak drugi na tę zmianę zareaguje, zwłaszcza gdy brak między nimi słownego porozumienia.
W publikatorach często pokazywane są techniki współżycia, które mają dawać szczęście. Nie warto im jednak ulegać, gdyż każde małżeństwo ma swoją własną drogę i swój własny styl. Dobrze jest, jeśli małżeństwo próbuje takiej formy stosunku, która daje im obojgu zadowolenie, natomiast wymuszanie przez jednego ze współmałżonków jakiejś formy, która drugiej osobie nie odpowiada, jest w najwyższym stopniu niewłaściwe i może prowadzić do nerwicy i zaburzeń.
Są książki, które pokazują różne pozycje odbywania stosunku. U niektórych ludzi powstaje pytanie o etyczność tego postępowania. Otóż według zasad etyki, opartej na prawie Bożym, a także według zdrowego rozumu, różne pozycje są wtedy etyczne, jeśli sprawiają obojgu małżonkom zadowolenie i jeśli prowadzą do naturalnego aktu małżeńskiego, polegającego na złożeniu nasienia w narządzie rodnym kobiety. Chodzi o to, aby każdy akt małżeński zachowywał otwartość na możliwość rodzicielstwa, co należy do natury aktu płciowego, obok zjednoczenia w miłości.
Czasami zdarza się, że w jakimś małżeństwie prawie zanika kontakt psychiczny i małżonkowie żyją raczej obok siebie, przy czym następuje oderwanie życia seksualnego od psychicznego. Jest to jedna z większych patologii, która działa na małżonków nerwicująco, gdyż współżycie przestaje mieć charakter znaku miłości.
Wielką przeszkodą w dojrzewaniu miłości małżeńskiej jest egoizm, który nie jest patologią, ale infantylizmem psychicznym, czyli niedojrzałością. Dojrzewanie psychoseksualne polega właśnie przede wszystkim na wychodzeniu z egoizmu i na kierowaniu się coraz bardziej miłością w swym postępowaniu wobec współmałżonka. Im bardziej miłość przenika wszystkie kontakty małżeńskie i rodzinne, tym bliżsi stajemy się świętości życia, która prowadzi do pełnej dojrzałości człowieka. Jeżeli małżonkowie traktują swoje małżeństwo jako wspólne, świadome dążenie do zjednoczenia z Bogiem i z sobą w Bogu, to jest to właśnie droga do świętości.
Kiedy oboje osiągają coraz lepszą i głębszą więź psychiczną i duchową, wtedy także ich stosunki intymne stają się bogatsze i coraz mocniej ich jednoczą i uszczęśliwiają. Przeżywają je wtedy szczególnie głęboko jako wzajemne obdarzanie się sobą.
Zgodnie z poglądem głoszonym przez medycynę, w zasadzie nie ma między zdrowymi ludźmi niedopasowania seksualnego. Wielkość narządów płciowych, czy to ze strony mężczyzny, czy kobiety nie ma znaczenia, gdyż pochwa kobieca jest bardzo elastyczna.
Jeżeli chodzi o małżeństwo, to można potwierdzić, że na początku małżeństwa prawie każda para jest jeszcze "niedopasowana". Pierwsze seksualne przeżycia dają małżonkom mniej przyjemności, niż sobie to wyobrażali. Wspólne życie pozwala im wypracować harmonię, jeżeli oboje podejmą wysiłek w tym kierunku. Mężczyzna winien nieco hamować swoje tempo reakcji, a kobieta powinna starać się za nim nadążać. Ktoś powiedział, że mężczyzna powinien zrobić dwa kroki w tył, a kobieta jeden krok do przodu, wtedy będzie dobrze. Poza tym - stopniowo następuje przezwyciężenie istniejącego zwykle pewnego lęku przed drugą osobą i wzrost wzajemnego zaufania, co też pomaga i ma znaczenie dla współżycia.
Jeżeli para małżeńska ma jakieś trudności w dziedzinie seksualnej, to nie jest to powód do separacji ani do rozpaczy, gdyż w zakresie współżycia seksualnego można, przez odpowiednie pouczenie i staranie, bardzo wiele zmienić. Niekiedy będzie potrzebne być może udanie się do specjalisty seksuologa lub do poradni życia rodzinnego - warto wtedy przezwyciężyć zawstydzenie, gdyż nadzieja na pomoc jest naprawdę bardzo duża. Nieraz pomóc może przeczytanie jakiejś dobrej, poważnej książki na ten temat.
Trudności mogą wystąpić też w kochającym się małżeństwie. Przyczyny leżą w ok. 90% w sferze emocjonalnej, tzn. trudności te mają przeważnie charakter neurotyczny i dają się wyleczyć.
Niekiedy mogą występować wśród małżonków różnice w temperamencie, tzn. jeden chciałby współżyć częściej, drugi rzadziej. Jeśli jednak istnieje między nimi miłość, to na pewno ułatwi im ona wzajemne dostosowanie się. Prawdziwe niedopasowanie występuje przede wszystkim wtedy, jeśli jedna strona szuka tylko zaspokojenia seksualnego, a druga tęskni za prawdziwą miłością i budowaniem wspólnoty.
Warto przypomnieć sobie powiedzenie Erich Fromma: "Miłość nie jest wynikiem zadowolenia seksualnego, ale szczęście seksualne jest owocem miłości."
JAK W CIELE MĘŻCZYZNY JEST REALIZOWANA JEGO PŁODNOŚĆ?
Jest to płodność stała, ciągła, zaczyna się w okresie dojrzewania i trwa do późnego wieku. Męskie komórki rozrodcze to plemniki. Powstają one w jądrach znajdujących się w worku mosznowym. W ciągu doby jest wytwarzanych blisko 100 milionów, czyli około 1000 plemników na sekundę.
Proces wytwarzania pojedynczego plemnika trwa ponad dwa miesiące (około 70 dni), jest bardzo skomplikowany i łatwo ulega zakłóceniu np. wskutek gorączki. Najlepiej przebiega on w temperaturze 35O, czyli - o prawie dwa stopnie niższej niż wynosi temperatura wewnątrz ciała człowieka.
Plemniki powstają w tkance plemnikotwórczej znajdującej się na obrzeżach jąder, a w miarę budowania są przesuwane do ich centrum; po upływie miesiąca tak przygotowane komórki dzielą się w ten sposób, że następuje redukcja chromosomów do połowy czyli do 23. W chromosomach jest zapisany kod genetyczny, na który składa się około półtora miliarda informacji genetycznych zawierających dziedzictwo rodowe przekazywane dziecku przez ojca.
Następnie plemniki zostają przemieszczone do najądrzy stanowiących jakby ich magazyn. Tutaj nabywają zdolność poruszania się, osiągając wielkość około 0,05 milimetra. W szyjce plemnika, tuż za główką, w której jest materiał genetyczny, znajduje się cukrowe paliwo służące jako napęd dla wiązki włókien szyjki; jego spalanie umożliwia poruszanie się witki i stanowi system napędowy plemników.
W najądrzach plemniki zachowują żywotność do kilku tygodni, w tym czasie mogą opuścić ciało mężczyzny, jeśli podejmie on jakiekolwiek działania seksualne. Mogą także zostać wyrzucone podczas nocnej polucji. Po upływie tego czasu obumierają.
Codziennie na miejsce wyrzuconych lub obumarłych plemników są magazynowane nowe. Wśród plemników obserwuje się ogromną liczbę uszkodzonych, słabszych, niedojrzałych, zdeformowanych. Nawet u zdrowego mężczyzny co najmniej jeden plemnik na dziesięć jest uszkodzony. Tę słabość ludzkich plemników powodują stresy, zanieczyszczenie środowiska, palenie papierosów, a także niewłaściwe ubieranie się (bardzo obcisłe lub z tworzyw sztucznych) powodujące przegrzanie jąder.
Mężczyzna jest zdolny do współżycia cały czas, ale do uruchomienia stymulowanego hormonami systemu rozrodczego potrzebna jest subtelna gra psychoseksualna. Wrażenia wzrokowe, bodźce czuciowe, gra miłosna i wiele innych przeżyć stanowiących o bogactwie osoby mężczyzny i jego relacji do kobiety uruchamiają biologiczny system popędowo-sygnalizacyjny. Na powierzchni ciała wynoszącej około 2 m2 jest umieszczonych około 5 milionów komórek czuciowych, tworzących strefy erogenne na ciele mężczyzny i kobiety. Odbierają one bodźce erotyczne i przesyłają je do mózgu jako elektryczne impulsy nerwowe. Ta informacja przekazana mózgowi powoduje wysyłanie sygnału do ośrodka wzwodu w części lędźwiowej rdzenia kręgowego, a stąd do prącia. Tu jako reakcja następuje wypełnienie się krwią wielkiej ilości ciał jamistych, powodując wzwód członka.
To jest odpowiedź centralnego systemu nerwowego na bodziec seksualny - od mózgu aż do prącia, dlatego mózg jest najważniejszym organem seksualnym człowieka.
W tym czasie ogromna liczba (200-500 milionów) plemników gotowa jest opuścić najądrze. Po kolejnym sygnale bardzo ciasno ułożone plemniki przechodzą nasieniowodami w pobliżu pęcherza moczowego i pęcherzyków nasiennych. Wydzieliny gruczołów Cowpera, krokowego oraz pęcherzyków mieszają się z plemnikami i następuje ich rozrzedzenie. Zwieracz pęcherza moczowego zamyka się zatrzymując mocz, a plazma nasienna dwoma przewodami wtryskowymi przechodzi przez gruczoł krokowy. Najpierw kilka kropli płynu nasiennego dokonuje jakby umycia całej drogi (tzw. wykropelkowanie), a następnie całość nasienia zostaje wypchnięta do cewki moczowej i poprzez prącie wydostaje się na zewnątrz. Ten moment nazywa się ejakulacją. Składając nasienie w głębi pochwy kobiety mężczyzna zakończył swą rolą w płodności, w biologicznym przekazaniu życia.
Bodźce seksualne pochodzące z różnych źródeł są najpierw przysyłane do ośrodków podkorowych. U człowieka władzę nad podkorowa sferą popędów i emocji ma kora mózgowa - miejsce rozumu, woli, poczucia moralnego, uczuć wyższych, sumienia. W korze mózgowej dokonuje się przefiltrowanie bodźców przez motywacje i zostaje podjęta decyzja, czyli "zezwolenie" lub "zakazanie" działania seksualnego. Dzięki temu człowiek jest wolny, nie musi ulegać reakcjom popędowym. Jeżeli rozum czy sumienie oceni, że w danej sytuacji życiowej działanie seksualne nie powinno być podjęte, bo może wyrządzić krzywdę sobie, drugiej osobie, czy nie jest zgodne z zasadami moralnymi (np. nie jesteśmy jeszcze małżeństwem), człowiek może sobie powiedzieć "nie, może sobie coś nakazać w dziedzinie seksualnej kierując się wartościami chrześcijańskimi zawartymi w Dekalogu.
JAK MĘŻCZYZNA DOJRZEWA DO ODPOWIEDZIALNEGO OJCOSTWA?
W młodości, gdy chłopak przeżywa mimowolne polucje, zauważa, że ten proces powoduje odprężenie i przyjemność. Stopniowo w jego organizmie powstaje coraz większa liczba plemników, po kilku tygodniach oczekiwania w najądrzach, jeśli nie zostaną wyrzucone obumierają w nich. Sama natura stworzyła więc mechanizm pozwalający na zachowanie czystości przedmałżeńskiej, a później na odpowiedzialne rodzicielstwo.
Trzeba wyraźnie powiedzieć, że taka postawa wymaga od mężczyzny pracy nad sobą, dokonania wewnętrznej przemiany pożądania we wzruszenie, w zachwyt, w odpowiedzialność - w dojrzałą miłość.
Następne lata wymagają od mężczyzny samoograniczenia, aby trwać we wspólnocie osób i materialnie utrzymać rodzinę. Ojcostwo rozumiane jako prokreacja powinno być świadome, wolne i odpowiedzialne.
Poczęcie dziecka rozumiane jako współkreacja nowego życia przez Boga i rodziców to początek. Ojcostwo objawia się jako troska o matkę i dziecko, która po porodzie winna się jeszcze nasilić. Stopniowo ojciec uczy się dziecka, a dziecko poznaje jego. Zaczyna się wzajemny wpływ, który powinien stawać się wychowaniem. Ta misja mężczyzny - troszczenia się i wychowania dziecka będzie trwała co najmniej do pełnoletności syna czy córki a nawet dłużej...
JAK POWINIEN SIĘ ZACHOWAĆ MĘŻCZYZNA - CHRZEŚCIJANIN?
Znając łatwość uruchamiania procesu pobudzenia i napięcia seksualnego przez bodźce erotyczne szczególnie wzrokowe, trzeba
mieć na uwadze swoje życiowe powołanie,
uwzględniać aktualną sytuację,
mieć wyobraźnię odnośnie skutków i własnej za nie odpowiedzialności.
Tylko w małżeństwie i tylko uwzględniając wspólne plany odnośnie rodzicielstwa, małżonkowie powinni przechodzić od pobudzenia, przez napięcie i zachowania erotyczne do aktu płciowego. Jeżeli małżonkowie nie planują poczęcia dziecka, a jest dzień wspólnej płodności, wówczas oboje powinni tak ograniczyć swoje czułości i pieszczoty, aby nie wzrastało napięcie seksualne. Swoją miłość wtedy małżonkowie okazują innymi zachowaniami, takimi które budując wspólnotę nie mają charakteru erotycznego. Do nich należy serdeczna rozmowa, okazywanie czułości i przyjaźni, wspólna praca czy spacer, wspólne zatroszczenie się o dzieci, mieszkanie czy gospodarstwo domowe.
Mężczyzna powinien swoją płodność zaakceptować, nigdy nie pozbawiać swoich zachowań seksualnych mocy płodnej (ubezpładniać siebie lub oczekiwać tego od kobiety). Świadomość swojej płodności pozwala mężczyźnie otworzyć się na życie, na dziecko, na ojcostwo. Wyzwala go od egocentryzmu, a prowadzi do szukania różnych dróg rozwoju swojej osoby i bliskich. Nie bójmy się powiedzieć: jest drogą do świętości mężczyzny, choć inaczej ta droga wygląda w celibacie, a inaczej w małżeństwie. Świadomość wspólnej płodności pozwala na planowanie rodziny zarówno gdy się zamierza poczęcie, jak i wtedy, gdy się je odkłada, lub rezygnuje ze świadomego powiększania rodziny.
CO SIĘ STAJE Z PLEMNIKAMI PO AKCIE PŁCIOWYM, GDY ZOSTAJĄ W POCHWIE KOBIETY?
Ich "los" jest uzależniony od środowiska, jakie panowało w pochwie w czasie zbliżenia małżeńskiego:
jeżeli szyjka macicy była zamknięta, w pochwie był odczyn kwaśny, który jest zabójczy dla plemników i to powoduje ich obumarcie w ciągu najbliższych godzin po akcie,
jeżeli szyjka macicy była otwarta i spływał z niej śluz szyjkowy, zmienił on odczyn w pochwie na zasadowy i środowisko staje się tak korzystne dla plemników, że ich żywotność przedłuża się nawet do pięciu dni.
Najwspanialszym odkryciem biologicznym dwudziestego wieku można więc nazwać to, że ta korzystna zmiana warunków dla plemników, która ma miejsce około sześć dni przed owulacją jest możliwa do zaobserwowania przez kobietę; mężczyzna powinien o niej wiedzieć, a oboje się z nią liczyć, uwzględniając to w odpowiedzialnym planowaniu rodziny.