Henryk Sienkiewicz, Janko Muzykant - treść
Dziecko urodziło się tak słabe, że natychmiast je ochrzczono, a nad matką zapalono gromnicę. Dano mu na imię Jan. Oboje - matka i dziecko przeżyli. Chłopak dorósł do 10 roku życia. Często płakał z głodu i chłodu.
Matka - biedna komornica - często biła Janka i nazywała go odmieńcem, ale na swój sposób go pewnie kochała. Od 8 roku życia chłopak chodził jako potrzódka za bydłem. Zbierał też bedłki (grzyby) w lesie. Był nierozgarnięty. Strasznie lubił słuchać muzyki natury. Nazywali go nawet Janko Muzykant. Nocą chodził pod karczmę słuchać muzyki.
Zrobił sobie skrzypki z gonta i włosienia końskiego, ale nie grały ładnie. Był coraz chudszy, tylko brzuch mu wystawał. Obrywał za granie na skrzypkach.
We dworze skrzypce miał lokaj. Państwo byli za granicą, a lokaj u panny pokojowej. Światło księżyca oświetlało skrzypce. Jankowi zdawało się, że skrzypce się do niego zbliżają, a wiatr szeptał, by je wziął. Słowik go zachęcał, a nocny lelek odradzał, ale lelek szybko odleciał.
Żaby zarechotały, a potem wszystko umilkło, gdy Jaś zbliżał się do skrzypiec. Złapał go lokaj.
Wójt rozsądził „miłosiernie”, by stójka Stach dał mu baty. Głupi Stach sbił go tak mocno, że aż Jaś przestał wołać matuli. Matka zabrała go do domu. Na trzeci dzień chłopak konał. Twarz umierającego rozświetlił szeroki promień światła. Matka, przez łzy, powiedziała mu, że w niebie dostanie prawdziwe skrzypki.
Nazajutrz państwo wrócili z Włoch i zachwycali się możliwością wspierania tamtejszych artystów. „Nad Jankiem szumiały brzozy...”
THE END