Kilka bajek psychoedukacyjnych, czyli − jak ukazywać dziecku świat wartości? Część I
Poniżej przedstawiam kilka opowiadań, które mogą wzbogacić warsztat pracy wychowawczej każdego nauczyciela. Warto wykorzystać materiał na zajęciach lekcyjnych lub pozalekcyjnych. Warto również pozwolić dzieciom swobodnie się wypowiedzieć i odpowiedzieć na pytania zamieszczone pod tekstem, a następnie narysować to, co dla dzieci okazało się najważniejsze w opowiadaniu.
Autor: Anna Stalmach-Tkacz
Opowiadanie „Choroba kwadratowych twarzy”
Pewnego dnia Grażynka wstała jak co rano i pobiegła do łazienki, aby się umyć. Była bardzo niewyspana, ponieważ do późna siedziała przy komputerze, grając we wspaniałą nową grę, którą otrzymała w prezencie od wujka i cioci. Dziewczynka w ostatnich tygodniach wiele czasu spędzała przed komputerem, szczególnie wtedy, gdy nie miała co robić. Nudziła się, a rodzice − zajęci swoimi problemami −prosili, aby znalazła sobie jakieś zajęcie.
Na początku Grażynka odnosiła same sukcesy, ale z każdym nowym etapem gra stawała się trudniejsza, a dziewczynka koniecznie chciała dojść do ostatniego etapu i dowiedzieć się, jaka jest nagroda dla zwycięzcy. Rodzice, zajęci rozmową z ciocią i wujkiem, nie zwracali zbytniej uwagi na poczynania swojej córki. Nie wiedzieli, że po godzinie Grażynkę zaczęły nieprzyjemnie szczypać oczy, ręce pociły się ze zdenerwowania, a ona zapomniała nawet zjeść kolację i obejrzeć ulubioną bajkę. Była tak zajęta walką z różnymi potworami, zdobywaniem skarbów i zaliczaniem kolejnych stopni trudności, że nie wiedząc kiedy, usnęła przed komputerem ze zmęczenia.
Na drugi dzień rano dziewczynka stanęła przed lustrem, sięgnęła po szczoteczkę do zębów, ziewnęła i przetarła oczy. Spojrzała w lustro i... z przerażeniem stwierdziła, że jej twarz ma dziwny kształt! Kwadratowy! Jakby tego było mało, stwierdziła, że oczy i nos, a nawet usta też przypominają swoim kształtem kwadraty. Grażynka zamknęła oczy i uszczypnęła się w rękę, myśląc, że to może tylko zły sen. W tym momencie do łazienki weszła mama, prosząc, aby dziewczynka przyspieszyła poranną toaletę, bo spóźni się do szkoły. Gdy zobaczyła twarz córeczki, krzyknęła z przerażeniem: „Grażynko, co się stało z twoją twarzą?! Jesteś chora! Musimy natychmiast pójść do lekarza!”. Dziewczynka rozpłakała się, nie rozumiejąc, co się dzieje i co to za dziwna choroba, o której nigdy dotąd nie słyszała. Mama przytuliła córeczkę i najszybciej jak mogła, zadzwoniła do poradni zdrowia. Po krótkiej telefonicznej naradzie z lekarzem kazała Grażynce pójść do swojego pokoju i zaczekać na wizytę domową.
Kiedy starszy, lekko posiwiały pan doktor stanął w drzwiach pokoju dziewczynki, na jego twarzy zamiast zdziwienia pojawił się dobrotliwy uśmiech. „Tak, tak... - westchnął głęboko - tak myślałem, drogie dziecko, nabawiłaś się choroby kwadratowej twarzy. Grażynka, czując się zagubiona i nie rozumiejąc, o jakiej chorobie mówi lekarz, skuliła się na swoim tapczanie i, wpatrując się w mamę, czekała, co będzie dalej. „Panie doktorze - zapytała zaniepokojona mama - czy to coś niebezpiecznego? Jak moja córka mogła zarazić się tą dziwną chorobą? Czy pan potrafi ją wyleczyć?”. Pan doktor uśmiechnął się i wskazując na komputer stojący na biurku, powiedział spokojnym głosem: „Oto przyczyna choroby pani córki. To już kolejny przypadek choroby kwadratowych twarzy, z którą spotykam się w naszym mieście. Wiele dzieci spędza przed komputerem tak dużo czasu, że ich twarze zaczynają przybierać taki sam kształt, jaki ma monitor, w który wpatrują się przez tyle godzin. Proszę się nie martwić, droga pani, tę chorobę można wyleczyć bardzo szybko. Myślę, że Grażynka już wie, jakie lekarstwo najszybciej pomoże jej się wyleczyć z tej choroby...”.
Od pisklaka do dużego ptaka - zabawa ruchowa z wykorzystaniem podkładu muzycznego
Dzieci wczuwają się w role, o których informuje je nauczyciel, i ruchem ilustrują zachowania ptaków.
- Wyobraźcie sobie, że jesteście małymi pisklątkami zamkniętymi w skorupce jajka. Siedzicie skulone, nie możecie się poruszyć. Jest wam coraz bardziej niewygodnie, wiercicie się, aż w końcu zaczynacie rozrywać skorupkę. Skorupka jest bardzo twarda, więc musicie bardzo mocno naciskać, rozpieracie się rękami, nogami, stukacie dziobem i... udało się! Skorupa jajka pęka, wydostajecie się powoli na zewnątrz. Słońce razi wasze oczy, więc je lekko przysłaniacie, ostrożnie i powoli rozglądacie się wokół. Po raz pierwszy widzicie słońce, niebo, chmury, drzewa, trawę i inne ptaki.
Czujecie głód. Praca nad rozłupaniem skorupki kosztowała was wiele siły, więc szukacie w gnieździe, pośród trawy ziarenek nasion i okruszków chleba; zjadacie wszystko, co tylko znajdzie się w zasięgu waszego wzroku.
Najedzone, czujecie się bardzo dobrze i zauważacie, że nie jesteście same, w gnieździe są też inne małe ptaszki. Podchodzicie do innych pisklątek, oglądacie je, dotykacie ich piórek, dziobków, sprawdzacie, jak pachną. Obserwujecie, jak się poruszają, aż w końcu wspólnie − jedno za drugim − wędrujecie na gałąź... stop! Z tej gałęzi teraz kolejno zaczniecie skakać. Będzie to wasz pierwszy lot w życiu: wykonujecie skok i rozkładacie szeroko skrzydła, aby wiatr uniósł was jak najwyżej; musicie delikatnie poruszać skrzydłami, latacie...
Siadacie na gałęzi. Pierwsza próba latania nie była zbytnio udana, trudno, czasem trzeba popracować nad jakąś umiejętnością... Ustawiacie się ponownie, jeden ptaszek za drugim, wędrujecie na gałąź... i... hop! Skaczecie po kolei... hop! Hop! Ten lot jest już całkiem udany... Rodzice są z was dumni. Krążycie radośnie nad łąką i wypatrujecie małe gąsienice, dżdżownice lub owady, którymi możecie się posilić... Zniżacie szybko lot i chwytacie dziobem znalezioną dżdżownicę... Znowu zniżacie lot i tym razem chwytacie małego chrabąszcza... Zadowolone z siebie siadacie na gałęzi pięknego dębu... Pokażcie, jak bardzo jesteście z siebie zadowolone i dumne... Tak wiele trudnych zadań wykonałyście... Odtąd już nikt nie będzie mówił na was: pisklaki. Każdy, widząc wasze zachowanie i umiejętności, powie, że widzi duże, piękne ptaki.
• Jakim ptakiem chcielibyście być? Dlaczego?
• Narysujcie siebie jako ptaki. Jakie macie kolory piór? Jak duże jesteście? Gdzie znajduje się wasze gniazdo?
Dzieci wykonują prace plastyczne kredkami. Po wykonaniu przez dzieci pracy nauczyciel zaprasza je do ponownej rozmowy.
• Czy małe ptaki muszą się dużo napracować i nauczyć? Co by się stało, gdyby młode ptaki nie nauczyły się latać i zdobywać pożywienia?
• Czy w świecie ludzi panują podobne zasady?
• Czego muszą się uczyć dzieci, aby kiedyś być z siebie dumnym i radzić sobie w życiu?
• Co by się stało z człowiekiem, który nie chciałby się niczego nauczyć i pracować?
Bajka o zaczarowanych ptakach
Na wstępie nauczyciel przeprowadza pogadankę:
Co potraficie robić najlepiej?
Czego się do tej pory nauczyliście? Może ktoś potrafi świetnie jeździć na rowerze, robić kanapki, pisać litery, czytać, rzucać piłką, rysować?
Czy wszyscy potraficie robić te same rzeczy tak samo dobrze?
Co to znaczy, że każdy człowiek ma jakieś zdolności i talenty?
Następnie czyta bajkę:
Za górami, za lasami, w pięknym pałacu, na szczycie wysokiej góry żyła sobie wróżka, która hodowała piękne ptaki. Każdy z nich był inny i miał również jedną magiczną zdolność, która była bardzo pożyteczna. Kiedy jakiś człowiek potrzebował pomocy, wróżka wysyłała jednego ze swoich ptaków, a on pomagał w taki sposób, że nikt na świecie nie domyślał się nawet, że to jego zasługa. Ludzie mówili wtedy: ten człowiek ma szczęście w życiu - nie wiedząc, że tak naprawdę zaczarowane ptaki dobrej wróżki krążyły wśród nich w każdej potrzebie. Ptaki potrafiły wzbudzać w ludziach dobry humor, zamieniały smutki w radości, pomagały odnaleźć drogę zagubionym, dbały o to, aby dzieci nie miały w nocy koszmarów. Sprawiały, że po deszczu na niebie pojawiała się tęcza i miały wiele innych zdolności, na temat których można by opowiadać bez końca.
Któregoś dnia złośliwy czarnoksiężnik podkradł się po kryjomu do zamku wróżki i zaczarował ptaki. Sprawił, iż każdy z nich zapomniał o swojej magicznej zdolności, stracił swoje kolory i stał się zwykłym, podobnym do szarego wróbla, ptaszkiem. Zasmucona wróżka, nie wiedząc, co robić, spojrzała w swoją czarodziejską kulę i w niej znalazła rozwiązanie. Napisała krótki list i z pomocą czterech wiatrów wysłała w świat, aby prosić o pomoc dzieci. List był skierowany do dzieci, ponieważ tylko one mają czyste i otwarte umysły, w których drzemie wielka siła fantazji i wyobraźni, i tylko one mogły na nowo stworzyć piękne i tajemnicze ptaki.
W liście tym wróżka napisała tak: „Kochane dzieci! Proszę Was o pomoc. Zły czarnoksiężnik zaczarował moje piękne ptaki i tylko Wy możecie przełamać siłę jego magii. Namalujcie swoimi kolorowymi farbami tyle ptaków, ile tylko zdołacie. Niech będą dziwaczne i cudaczne, a dla każdego z nich wybierzcie jakąś magiczną zdolność, dzięki której będzie to wyjątkowy ptak. Nie zapomnijcie nadać mu również imienia, tak abym mogła każdego z nich odróżnić. Wszystkie ptaki, które namalujecie, pojawią się natychmiast w moim królestwie, a ja obiecuję, że zaklęcia czarnoksiężnika nigdy już ich nie dosięgną. Dziękuję za Waszą pomoc i czekam z niecierpliwością na pojawienie się pierwszych ptaków. Wasza dobra Wróżka”.
Tak więc odpowiedzmy na apel wróżki, przygotujmy nasze stanowiska pracy i rozpocznijmy malowanie zaczarowanych ptaków. Niech będą kolorowe i cudaczne, dziwne i niesamowite. Zastanówcie się, jakie będą miały zdolności, czego każdy z waszych ptaków będzie umiał dokonać, w jaki sposób pomagać ludziom. Każdy ptak, którego namalujecie, zostanie umieszczony na gałęzi drzewa. Pamiętajcie, o co prosiła wróżka, nadajcie swoim ptakom imiona. Jeśli będziecie potrzebowali pomocy, wezwijcie mnie i wspólnie napiszemy na pracy imię waszego ptaka.
Nauczyciel może wykorzystać stojak oraz kilka gałęzi - i stworzyć drzewo, na którego gałęziach przypnie prace dzieci.
• Ptaki cudaki - zorganizowanie stanowiska pracy, praca plastyczna, malowanie farbami na dużych arkuszach papieru. Nadawanie ptakom imion, sprzątanie stanowisk pracy.
• Spotkanie w kręgu wokół drzewa. Dzieci opowiadają o zdolnościach swoich ptaków i przedstawiają je grupie, a następnie przy pomocy nauczyciela przypinają do gałęzi drzewa.
Przygoda Marka. Czy wszystko co śmieszne powinno nas śmieszyć?
Nauczyciel opowiada dzieciom historię pewnego chłopca, który wybrał się z klasą na wycieczkę do lasu.
− Któregoś dnia Marek wraz z całą swoją klasą I „c” wybrali się na wycieczkę do lasu. Podobnie jak wszystkie dzieci, Marek z radością pakował swój plecak, do którego włożył butelkę z sokiem, drugie śniadanie, słodycze, kompas, szkło powiększające i inne potrzebne zdaniem Marka przedmioty, które nigdy nie wiadomo na co mogą mu się w lesie przydać.
Marek wspólnie z całą klasą oraz panią raźno ruszyli szlakiem prowadzącym za miasto i dotarli na skraj lasu. Niektóre dzieci zaczęły trochę marudzić z powodu bolących nóg, ale pani poprosiła, aby postarały się jeszcze o mały wysiłek i wytrzymały aż do momentu, kiedy dotrą na piękną polankę znajdującą się w lesie. „Tam zrobimy sobie dłuższą przerwę i zjemy drugie śniadanie” - obiecała pani. Dzieci lubiły swoją panią, więc nie marudząc już dłużej, ruszyły w dalszą drogę. Marek czuł się wspaniale. Wspólnie z kolegami planowali zabawy na leśnej polanie, śmiali się, podskakiwali i śpiewali piosenki turystyczne, których wspólnie uczyli się w ostatnim czasie w szkole. Chłopiec cieszył się, że ma w klasie tak wielu wspaniałych kolegów, z którymi zawsze jest wesoło.
Po kilkunastu minutach oczom dzieci ukazała się piękna polanka. Oczywiście dzieci nie zaczęły krzyczeć i wrzeszczeć z radości, ponieważ pamiętały, że w lesie należy zachować ciszę i spokój, aby nie płoszyć zwierząt, dla których las jest domem. Wszyscy rozsiedli się wygodnie, rozłożyli koce, wyciągnęli swoje śniadania i zaczęli wesoło rozmawiać o tym, jakie ciekawostki obejrzeli, wędrując leśną ścieżką. Marek był z siebie szczególnie dumny, ponieważ zajął najlepsze miejsce na polanie, tuż obok pnia, na którym ułożył butelkę z sokiem oraz pysznymi kanapkami. Cała klasa miło spędzała czas: dzieci grały w gry planszowe, skakały na skakankach, niektórzy obserwowali owady zamieszkujące łąkę, a pani z uśmiechem opowiadała chętnym do słuchania o leśnych zwyczajach zwierząt.
Marek nie miał ochoty na zabawę. Siedział oparty o pień i z zainteresowaniem słuchał opowiadań pani. Nagle poczuł dziwne swędzenie w okolicy kolana. Szybkim ruchem podrapał się, ale swędzenie powtórzyło się i tym razem pojawiło równocześnie w okolicy szyi oraz brzucha. Marek energicznie zerwał się z miejsca. Zaczął drapać się po całym ciele, wykonując przy tym różne śmieszne ruchy. „Proszę pani, Marek tańczy jakiś dziki taniec!” - krzyknął jeden z kolegów, Wojtek, zaśmiewając się w głos. Reszta dzieci spojrzała na chłopca i idąc w ślad za Wojtkiem, zaczęła się pokładać ze śmiechu. Marek czuł się jak dziwak, który nie wie, co się z nim dzieje, a w dodatku stanowi niezłe pośmiewisko dla swoich kolegów i koleżanek. Dodatkowo był jeszcze przerażony tym, że nie rozumiał, skąd się wzięło tak silne swędzenie. Na szczęście pani szybkim krokiem podeszła do Marka, pomogła mu zdjąć koszulkę i szybkimi ruchami zrzucała małe mrówki, które wędrowały po ciele Marka. „Proszę pani, to okropnie swędzi. Jestem już cały podrapany” - jęknął przerażony Marek. „Nie martw się, to tylko mrówki - odpowiedziała spokojnym głosem pani - zaraz się ich pozbędziemy”. Po kilku minutach, dzięki pomocy nauczycielki, Marek mógł już swobodnie włożyć koszulkę i zająć miejsce na kocu. „Dziękuję, proszę pani” - powiedział zawstydzony, nie mając odwagi spojrzeć na resztę klasy. „Proszę, Marku, już nie masz się czym martwić - odpowiedziała nauczycielka - wszystkie mrówki zniknęły w trawie. Martwię się tylko, jak teraz mam sobie poradzić z twoimi kolegami i koleżankami, którzy zamiast ci pomóc, świetnie się bawili, śmiejąc się z twojej przygody”. Klasa milczała, nikt nie wiedział, co ma odpowiedzieć. W tej chwili Marek podniósł wzrok na kolegów, ale zobaczył tylko ich pospuszczane głowy i czerwone ze wstydu uszy.
Nauczyciel rozmawia z dziećmi na temat tego, co sądzą o przygodzie Marka.
• Czy było to śmieszne zdarzenie? Czy wszystko co nas śmieszy, jest również zabawne dla innych?
• Co czuł Marek, który nie rozumiał, co się z nim dzieje i słyszał, jak wszyscy się śmieją?
• Dlaczego po tym, co powiedziała pani, dzieci się zawstydziły?
• Co powinny zrobić dzieci w takiej sytuacji?
• Jak powinny zareagować?
• Czy ta przygoda była zabawna dla Marka?
• Jak zakończyła się ta historia?
Dzieci wypowiadają się na temat i szukają analogicznych sytuacji, których same doświadczyły lub były świadkami.
Przygoda Stefanka
Nauczyciel zaprasza dzieci na dywan, prosi, aby usiadły wygodnie i posłuchały pewnej historii.
− Żył sobie kiedyś chłopiec o imieniu Stefanek. Był bardzo szczęśliwym dzieckiem. Zawsze otrzymywał od rodziców wszystko, czego zapragnął: słodycze, zabawki, gry, rower, posiadał nawet swój własny komputer.
Któregoś dnia ojciec Stefanka wrócił do domu bardzo dumny i radosny, ponieważ otrzymał w pracy nagrodę. Stefanek wraz z rodzicami zasiedli przy stole. Chłopiec oglądał dyplom z gratulacjami oraz zachwycająco piękny pozłacany zegarek, który tak mu się spodobał, że Stefanek od razu zapragnął go mieć dla siebie. Oczywiście był pewien, że jeśli poprosi rodziców, otrzyma zegarek, zabierze go do szkoły i pochwali się kolegom tym wspaniałym prezentem. Nie czekając długo, wskoczył ojcu na kolana i tuląc się do niego, tak jak zawsze, kiedy chciał coś dostać, poprosił, aby ojciec dał mu zegarek chociaż na kilka dni. Ojciec bardzo wolno zdjął Stefanka z kolan, posadził go na krześle i spokojnym, poważnym głosem oznajmił, że niestety, nie może oddać Stefankowi swojego prezentu, ponieważ jest on nagrodą, którą chce zachować sobie na pamiątkę. Poza tym zegarek jest zbyt drogi, zbyt ciężki i przede wszystkim za duży na rękę Stefanka. Zaskoczony Stefanek spojrzał na mamę, która tylko z uśmiechem pokiwała głową na znak, że zgadza się z ojcem. Ze zdziwienia chłopiec nie wiedział, co ma powiedzieć. Do tej pory przecież zawsze, kiedy ładnie o coś poprosił rodziców, otrzymywał bez sprzeciwu, a dzisiaj po raz pierwszy usłyszał, że oboje odmawiają mu tak wspaniałego prezentu.
Obrażony Stefanek z ponurą miną wrócił do swojego pokoju i postanowił ukarać rodziców swoim milczeniem. „Nie będę się do nich odzywał” - pomyślał i zaczął bezmyślnie rzucać klockami w wieżę, którą zbudował wczoraj z pomocą mamy. Popołudnie i wieczór minęły bardzo spokojnie. Przyszli babcia i dziadek, którzy cieszyli się wspólnie z rodzicami chłopca wiadomością o nagrodzie. Stefanek siedział wciąż w swoim pokoju i bardzo żałował, że jutro w szkole zamiast wkroczyć dumnie do sali ze złotym zegarkiem na ręku, będzie musiał zadowolić się tylko opowiadaniem kolegom o tym, jak wspaniale wygląda nagroda jego taty. „Pewnie nikt mi nie uwierzy” - myślał jeszcze bardziej zasmucony. „Co zrobić, żeby rodzice zmienili zdanie?”.
Nadszedł wieczór i Stefanek musiał pójść spać. Jutro wstanie bardzo wcześnie, a do szkoły zaprowadzi go babcia, ponieważ oboje rodzice musieli wcześniej pojechać do pracy. Rankiem, kiedy tylko usłyszał dźwięk budzika, wyskoczył z łóżka i szybkim krokiem poszedł do pokoju, gdzie na komodzie pod oknem leżały dyplom i nagroda ojca. Spojrzał na piękny przedmiot, którym tak bardzo chciał pochwalić się w szkole. „Pożyczę go tylko na jeden dzień - pomyślał - nikt się nie zorientuje, a zanim mama wróci z pracy, odłożę go na miejsce”. Babcia cicho krzątała się po kuchni i przygotowywała Stefankowi śniadanie. Chłopiec w ciągu kilku minut umył się, ubrał, zjadł śniadanie, wszedł do pokoju i ostrożnie włożył zegarek do kieszeni. Czuł jego ciężar i musiał nawet trochę podciągać spodnie, które pod wpływem wagi zegarka lekko zsuwały się z jednej strony.
Szczęśliwy Stefanek dumnie kroczył do szkoły. Czuł wprawdzie pewien niepokój, ponieważ ciężar zegarka cały czas przypominał mu, że nie posłuchał rodziców i miał wrażenie, że zrobił coś złego, ale zaraz potem tłumaczył sobie, że to nic takiego, że odda zegarek ojcu i nikt nawet się nie dowie, że go pożyczył; bo tak naprawdę to nie była przecież żadna kradzież, to było tylko pożyczenie.
W szkole dzieci obległy Stefanka i każde z nich chciało obejrzeć wspaniały, lśniący przedmiot. Pani nauczycielka, zdziwiona tak kosztowną zabawką, przyjrzała się zegarkowi i poprosiła, aby Stefanek odłożył go na półkę. „Taki zegarek łatwo zniszczyć” - powiedziała z uśmiechem. Rozpoczęły się zajęcia. Stefanek nie chciał odkładać zegarka na półkę, przecież przyniósł go po to, aby pochwalić się przed innymi. Szybkim ruchem wsunął zegarek na rękę i przykrył go rękawem swetra, tak aby pani nie zauważyła.
Dzień w szkole minął bardzo wesoło i chłopiec ani się obejrzał, gdy usłyszał, że przyszła po niego babcia. Zszedł po schodach do szatni, ubrał się i powędrował zadowolony do domu. W domu okazało się, że mama wróciła z pracy trochę wcześniej niż zwykle, ale zamiast uśmiechu na jej twarzy Stefanek zauważył zmartwienie. Mama z niepokojem zapytała, czy Stefanek zabrał może bez pozwolenia zegarek ojca, ponieważ nie ma go na komodzie, na której zostawili go rano. W tym momencie Stefanek poczuł, jak oblewa się rumieńcem. Ukradkiem dotknął ręki, na której nosił dzisiaj zegarek, ale ku swemu przerażeniu stwierdził, że zegarka tam nie ma. „Zgubiłem go!” - pomyślał i ze strachu nie wiedział, co ma teraz zrobić. Mama stała i wyczekująco spoglądała na swojego synka.
„Stefanku - zapytała ponownie - czy zabrałeś zegarek taty?”. „Ja ?! - z oburzeniem krzyknął chłopiec - ja nic nie brałem! Ja nic nie wiem o zegarku!”. Po tych słowach pobiegł do swojego pokoju i zaczął układać klocki. Nie wiedział, co ma zrobić. Chciało mu się płakać, czuł ogromny wstyd, że nie posłuchał rodziców, a w dodatku przed chwilą okłamał mamę, która siedziała teraz w milczeniu na fotelu i wpatrywała się w miejsce, na którym jeszcze rano leżała nagroda taty.
W pewnym momencie zadzwonił telefon. Stefanek usłyszał, jak mama z kimś rozmawia cichym głosem, dziękuje za wiadomość i umawia się na spotkanie następnego dnia. Zaraz potem drzwi pokoju Stefanka otwarły się i usłyszał smutny i pełen żalu głos mamy: „Stefanku, chcę abyś wiedział, że zegarek już się znalazł. Dzwoniła twoja nauczycielka ze szkoły, znalazła zegarek w jednym z pudełek z klockami”. Stefanek w pierwszej chwili poczuł ulgę, ale zaraz potem rozpłakał się i podbiegł do mamy...
Po wysłuchaniu opowiadania zadaniem dzieci jest dopowiedzieć, co zdarzyło się później. Pogadankę z dziećmi nauczyciel wzbogaca pytaniami:
Jakie uczucia towarzyszyły ojcu, który wrócił do domu z nagrodą?
Co czuł Stefanek, kiedy dowiedział się, że rodzice nie pozwalają mu zabrać zegarka?
Jak się czuł Stefanek, kiedy wszedł do klasy, a wszystkie dzieci podziwiały jego zegarek?
Co czuła mama Stefanka, kiedy okazało się, że jej syn ukradł zegarek i skłamał?
Dlaczego Stefanek rozpłakał się, kiedy mama poinformowała go o odnalezieniu zegarka?
Czy chcielibyście coś powiedzieć Stefankowi?
Dlaczego Stefanek zabrał zegarek taty pomimo zakazu rodziców?
Jak myślicie, co czuli rodzice Stefanka, kiedy okazało się, że chłopiec nie tylko zabrał zegarek bez pozwolenia, ale również skłamał?
Jak nazywa się zabranie czyjejś rzeczy bez pozwolenia?
Czy Stefanek popełnił błąd? Jaki?
Jak Stefanek może naprawić ten błąd?
Dzieci rysują dowolną, wybraną przez siebie, sytuację, która miała miejsce w opowiadaniu. Nauczyciel może również umożliwić odgrywanie dzieciom scenek przedstawiających zakończenie opowiadania o Stefanku (scenki dramowe).
2