Tajemnice grobowca
W chińskich górach żyją potomkowie ludzi i... kosmitów
W latach 1937-38 w górach Bajan Char, położonych na granicy z Tybetem, chiński profesor archeologii Tsum Um-Nui odkrył groby małych, karłowatych istot, które różniły się znacznie od innych mieszkańców tego regionu. W grobach znaleziono także... "płyty gramofonowe".
|
Legendy tubylców mówią, że w zamierzchłych czasach z nieba spłynęły dziwne stworzenia: niewielkie, chude, wręcz rachityczne, o wielkich głowach i żółtej skórze (w przedziwny sposób opis ten pasuje do istot, o których opowiadają niekiedy ofiary współczesnych uprowadzeń przez UFO). Część tych istot zdołała się zasymilować z niektórymi bardziej otwartymi na odmienność plemionami, jednak większość musiała się kryć w okolicznych jaskiniach przed ludźmi, którzy ścigali je i mordowali z powodu ich wyjątkowej brzydoty i różnic w budowie anatomicznej
Przez następne tysiąclecia jaskinie były miejscem tabu dla okolicznej ludności i pewnie z tego powodu groby dotrwały do czasów współczesnych.
Płyty gramofonowe sprzed 12 tysięcy lat
Profesor Tsum Um-Nui odkrył w jaskiniach dziwne rysunki naskalne przedstawiające między innymi Układ Słoneczny z dziewięcioma planetami, Słońcem i Księżycem; niektóre z planet są połączone łańcuszkiem punkcików (tak jakby ktoś przedstawił trasę podróży) z odległymi gwiazdami.
Uczony znalazł też liczne, ustawione w szeregu, groby małych istot o dużych czaszkach. Budowa kości szkieletów tych stworzeń bardziej przypomina kościec ptaków niż ssaków. Ich wiek oszacowano na 12 tysięcy lat. W grobach odkryto także 716 dziwnych, jakby kamienno-metalowych płytek o średnicy ok. 22 do 30 cm i grubości ok. 1 cm z otworem pośrodku. Płytki pokryte były podwójnymi spiralnymi rowkami na podobieństwo płyt gramofonowych. Między rowkami znajduje się wygrawerowane najdziwniejsze pismo, jakie kiedykolwiek widziano. W 1962 roku profesor Tsum Um-Nui ogłosił, że udało mu się po 20 latach wytężonej pracy, przy pomocy pięciu innych badaczy z Pekińskiej Akademii Badań Prehistorycznych odczytać fragmenty inskrypcji.
Polowanie na kosmicznych rozbitków
|
Zapis na płytkach opowiada historię grupy uciekinierów z Syriusza, którzy 12 tys. lat temu przez przypadek trafili na Ziemię. Ich statek rozbił się, a oni, nie mając możliwości jego naprawienia, musieli tu pozostać. Dzięki posiadanej przez nich wiedzy udało się pewnej ich liczbie skrzyżować się z rdzenną ludnością i tak powstało plemię Dzopa, którego resztki po dziś dzień ukrywają się w niedostępnych górach Chin. Są to niewysocy ludzie o skośnych oczach, bardzo dużych głowach i chuderlawych ciałach. Ich odmienny wygląd oraz pochodzenie od "demonów z nieba" wielokrotnie były przyczyną czystek etnicznych. Jeszcze w 1947 roku, jak mówią chińskie kroniki, tamtejsi mieszkańcy zabili wielu Dzopa.
Raport o znalezisku ogłoszony przez zespół profesora Nui w 1965 roku wywołał burzę i sprzeciw w środowisku naukowców chińskich i radzieckich. Znaczna większość tajemniczych płyt została starannie ukryta przez chińskich muzealników i badacze zachodni nie mają do nich dostępu. Jednakże, zanim do tego doszło, opisano je i sfotografowano wielokrotnie, a także zrobiono wstępne badania.
Okazało się, że płytki zostały wykonane nieznaną techniką ze stopu ceramicznometalicznego z dużą zawartością kobaltu i innych metali. Badanie za pomocą oscylografu wykazało silne drgania wysokiej częstotliwości, co, zdaniem fizyków, oznaczało, iż płytki były poddawane działaniu bardzo silnego pola elektrycznego. Inaczej mówiąc, są jakby "nagrane" - czyli trzeba znaleźć sposób, by odczytać utrwalony na nich zapis magnetyczny!
Tak często twierdzi się, że brak jest materialnych dowodów na obecność na Ziemi przybyszy z kosmosu. Ale jeśli znalezisko z Bajan Chara-Uła nie jest takim dowodem, to co mogłoby nim być?!