Sekta - kościół ze szczerbatym uśmiechem
O definicjach. Problem pewnej definicji
O cechach konstytutywnych i konsekutywnych
a) Definicje konsekutywne
„Zbawienie z uczynków”
„Obojętność na sprawy doczesne”
„Manipulacja psychologiczna”
„Ekskluzywizm zbawczy”
„Biblia i inne równoległe źródło autorytetu”
b) Definicja konstytutywna
Indukcyjne studium Biblii odnośnie sekty.
O definicjach
Każda definicja musi składać się z rodzaju (genus) i różnicy gatunkowej. Różnica gatunkowa to zbiór cech zasadniczych i wtórnych. Cechy wtórne to cechy niekonstytucyjne, czyli takie, które nie definiują z konieczności sekty. Mogą, ale nie muszą występować w charakterystyce sekty. Genus sekty musi być maksymalnie ogólny, żeby apriorycznie nie definiować sekty. Proponuję genus: „sekta, to grupa ludzka”.
Problem pewnej definicji
Do tego momentu wszystko jest jasne i nie ma żadnej kontrowersji. Jednak od tego momentu zaczynają się problemy. Mianowicie, każda różnica gatunkowa, czyli zbiór cech, które odgradzają sekty od nie-sekt, niesie za sobą element apodyktyczności, zgodnie z regułą łacińską determinatio est negatio, czyli „określenie oznacza zaprzeczenie”. Sekty często odwołują się do tego faktu starając wykazać, że definicja arbitralnie określa co jest sektą. Np. def.: „sekta to grupa ludzka, która posiada konotacje religijne i stanowi odstępstwo od oficjalnej doktryny Kościoła”.
Krytyk stwierdzi, że prawie każdy fenomen religijny był kiedyś odstępstwem od oficjalnej doktryny. Zielonoświątkowcy od Baptystów, Baptyści od Metodystów, Protestanci od Katolików, Chrześcijaństwo od Judaizmu.
Stwierdza się więc, że niezbywalnym prawem rzeczy dla nowego ruchu religijnego jest przejście przez etap sekty, „sekty” przynajmniej w nomenklaturze innowierców. Oznaczałoby to jednak, że sekta to po prostu embrionalny etap rozwoju Kościoła o niezbywalnym prawie do nienaruszalności życia poczętego. Innymi słowy, sekta to koniecznie Kościół, chociaż Kościół to niekoniecznie sekta.
Tymczasem jednak NT informuje nas o tym, że sekta, to nie tylko coś innego niż Kościół, chociaż o wspólnym korzeniu, ale również to coś destrukcyjnego dla Kościoła. Dość wspomnieć chociażby niesławny incydent w Antiochii, gdzie Paweł napomniał publicznie Piotra za postawę sekciarską.
Tak zatem, definicja nie może być arbitralna. Innymi słowy, nie należy samowolnie wyznaczać limitis między sektą a nie-sektą. W przeciwnym bowiem razie skazujemy się na trudny do odparcia zarzut relatywizmu.
O cechach: konstytutywnych i konsekutywnych
Cechy konstytutywne to takie, które definiują sektę, a cechy konsekutywne, to cechy uboczne - bez nich sekta może się obejść i być dalej sektą, ale z nimi dana grupa nie musi być sektą.
Cechy konstytutywne zaś stanowią, że to jest właśnie sektą, a nie czymś innym. Bez tej cechy zaś nie możemy mówić, że coś jest sektą.
Cechą konsekutywną oka będzie kolor zielony, bo mogłoby mieć, na przykład niebieski, ale cechą konstytutywną będą pręciki i czopki odpowiedzialne za widzenie. Istotą oka bowiem jest to, że zapewnia widzenie.
Celem takiego ujęcia jest ustalenie czy istnieje w ogóle takie odrębne zjawisko jak sekta, czy może to wszystko, co się potocznie rozumie przez sektę nie posiada ostrych definicyjnie granic i dlatego w zasadzie nie powinno się mówić o sekcie. Niektórzy autorzy wobec powyższej trudności proponują mówić raczej o cechach sekty, niż o sektach jako określonych grupach. Problem, jaki w tym widzę polega na tym, iż po prostu trudno jest mówić o cechach sekty, jeśli nie istnieją sekty, choćby przynajmniej z definicji. Podobnie cokolwiek zabawne byłoby mówienie o cechach księżycowej gleby, gdyby nie istniał księżyc.
Definicje konsekutywne
1. „Zbawienie z uczynków”
Takie ujęcie jest głębokie, ale nie posiada tego stopnia konieczności o jaki tu chodzi. Zbawienie z uczynków bowiem dotyczy również innych religii, a więc definicja byłaby zakrojona za szeroko. Poza tym, jeśli zbawienie z uczynków rozumieć jako wiarę człowieka, że może sobie sam pomóc w kłopotach, to również humanizm należałoby wliczyć do sekt. Z drugiej strony można sobie wyobrazić sektę głoszącą zbawienie z łaski, jak np. Rodzina Miłości.
2. „Obojętność na sprawy doczesne”
Jest to pogląd głoszący, że sekta ma eschatologiczne nastawienie do życia, dlatego wykazuje daleko posuniętą obojętność do spraw doczesnych, takich jak ekonomia, polityka, nauka, czy nawet praca. Ale takie ujęcie ignoruje fakt istnienia sekt o względnie pozytywnym stosunku do ekonomii, np. Świadkowie Jehowy, czy Mormoni, czy do nauki lub polityki, np. Nauka Chrześcijańska, która wydaje prestiżowy dziennik w USA pt. „Christian Science Monitor”. Poza tym znowu udowadniamy za dużo, gdyż duch zobojętnienia na doczesność jest bardziej dominujący na wschodniej półkuli, niż na zachodniej, czego dowodem są indyjscy asceci.
3. „Manipulacja psychologiczna”
Również manipulacja psychologiczna, nie może uchodzić za cechę konstytutywną sekty. Po pierwsze, nie wszystkie sekty posługują się manipulacją, czyli nęceniem miłością i akceptacją, podczas gdy tak naprawdę chodzi tylko o zwabienie w sieć ofiary. Nie wszystkie sekty mają takie instrumentalne nastawienie do ludzi. Myślę że Mormoni są przykładem sekty, która nie manipuluje kandydatami na wyznawców. Po za tym fakt manipulacji sekciarskiej jest zjawiskiem dość młodym. Wynika on z ogólnej instrumentalnej polityki społecznej w społeczeństwach demokratycznych. Reklama jest manipulacją, politycy i partie używają socjotechnik. Sekty po prostu czerpią pełnymi garściami z dorobku nauk psychologii i socjologii.
4. „Ekskluzywizm zbawczy”
Stanowisko „tylko my będziemy zbawieni” może uchodzić za typową impertynencję sekt, ale warto zauważyć, że jest to pogląd, który można zarzucić Chrześcijaństwu jako całości. Jezus byłby w tym wypadku Pryncypialnym Sekciarzem świata. Poza tym stanowisko „tylko my mamy rację” jest szeroko rozpowszechnione poza religią.
5. „Biblia i inne równoległe źródło autorytetu”
Sądzę, że jest to bardzo odpowiedzialne kryterium określające sektę. Jednak nie odpowiada również ono rygorom definicji, ponieważ, po pierwsze Kościół Katolicki posiada taki równoległy autorytet, jakim jest Tradycja. Jest jednak dyskusyjne, czy można Katolicyzm zaklasyfikować do sekt. Poważniej wygląda sprawa, jeśli uświadomić sobie, że Islam również powiada, iż traktuje Biblię (przynajmniej fragmenty) autorytatywnie, a jednocześnie odwołuje się do autorytetu Koranu. Zaklasyfikowanie Islamu do sekt chrześcijańskich jest możliwe, pozostaje jednak pytanie, czy nie lepiej jest uznać, że jest to religia, w podobnym sensie jak Judaizm, czy Hinduizm. W przeciwnym razie słowo sekta zacznie znaczyć tak dużo, iż trudno będzie używać go odpowiedzialnie do zróżnicowanych zjawisk. Ostatecznym jednak argumentem (gdybyśmy czuli, iż zasadnie można sądzić o Islamie lub Katolicyzmie jako o sektach) będzie, iż kultura generalnie składa się z amalgamatu różnych autorytetów, które w ograniczonym stopniu uznaje. Wielu ludzi uznaje, że Biblia jest autorytetem, ale również Bertrand Russel, ateistyczny filozof, jest dla nich autorytetem, czy choćby Tadeusz Kotarbiński (agnostyk). Trzeba by zatem powiedzieć, że kultura ze swoim pluralizmem autorytetów jest sektą, co wydaje się nieco ekstrawaganckie. Z drugiej strony, czy nie można sobie wyobrazić sekty bez dodatkowego poza Biblią autorytetu? Myślę, że starożytny Marcjonizm może służyć za przykład sekty, która nie przyjmuje pozabiblijnych autorytetów, ale raczej odejmuje od uznanego kanonu (Marcjon odrzucił ST, judaizujące fragmenty w Ewangeliach oraz Listy niepawłowe i Apokalipsę).
Definicja konstytutywna.
Biblia zajmuje się tematem sekty wystarczająco wnikliwie, by skorzystać z jej propozycji. Posiada to taką zaletę, iż pozbawia nasze dywagacje elementu relatywności. Jeśli sekta nie uznaje Biblii jako autorytetu, to mamy zapewne do czynienia z czymś, co można nazwać kultem, który jeśli przetrwa przeciwności, stanie się religią, jeśli zaś nie, to zaniknie. Cała istota chrześcijańskiego ujęcia tematu sekty sprowadza się do przyjęcia założenia, iż sekta uznaje (przynajmniej formalnie) autorytet Biblii. Grupy o cechach podobnych do chrześcijańskiej sekty, ale o innej genealogii nie należałoby w tym ujęciu nazywać sektami. Jest kwestią otwartą wynalezienie odpowiedniej nomenklatury i ocena, czy takie ujęcie przynosi więcej korzyści niż problemów.
Indukcyjne studium Biblii odnośnie sekty.
1Kor.11:19 mówi, że muszą się pojawić stronnictwa, żeby się okazało, kto jest prawdziwym chrześcijaninem. Z tego tekstu można wysnuć następujące wnioski. Po pierwsze, sekta to coś, co rodzi się w Kościele albo inaczej: Kościół stanowi dla niej punkt odniesienia. Słowo hairesis może być tłumaczone jako sekta. W naszym tłumaczeniu (TBwP) występuje znamienne słowo: „rozdwojenia”. Wniosek drugi: sekta oznacza stanięcie po jakiejś stronie przeciw innej. W tym samym miejscu Paweł stwierdza, że sekta jest okazją do ujawnienia prawdziwych chrześcijan. Kim są prawdziwi chrześcijanie w tym kontekście? Kontekst rozprawia o jedności, której symbolem jest Wieczerza. Prawdziwi chrześcijanie, to ludzie, którzy nie stoją po jednej stronie przeciw drugiej. Prawdziwi chrześcijanie to zwolennicy jedności. Dalsze wnioski nasuwa analiza innych miejsc Pisma.
Dz 26:5; 5:17. To samo słowo hairesis jest tu tłumaczone „stronnictwo”, ale w BP w Dz 26:5 a także 15:5 słowo to tłumaczone jest jako „sekta”. Pozwala nam to na wyprowadzenie kolejnego wniosku: sekta to rozdwojenie na tle doktrynalnym, jak w przypadku faryzeuszy i saduceuszy. Żeby wyprowadzić wniosek czwarty należy odwołać się do synonimu hairesis.
1Kor.1:10. Występuje tutaj słowo schisma, czyli „rozłam”. Schisma jest bliskim krewniakiem hairesis występującym jako określenie podobnym problemów. Dlatego sądzę, iż uprawnione jest dookreślenie drugiego przez pierwszy. Rozłam polega na identyfikacji z jednym nauczycielem przeciw drugiemu. Jeśli przyjmiemy, że dodaje to coś do definicji hairesis, to mamy wówczas wniosek czwarty: sekta to rozłam spowodowany u swojego podłoża nie tyle błędem doktynalnym, co redukcją bardziej złożonej prawdy do mniej złożonej. Pascal powiedział, że u podłoża sekty leży chęć takiej racjonalizacji prawdy chrześcijańskiej, która oznacza jej zubożenie. Na przykład Bóg jest Trójcą i jest Jeden. Redukcja prowadzi albo do tryteizmu albo do unitarianizmu. Oba uproszczenia prowadzą do sekty. Jezus jako Bóg i człowiek zarazem. Redukcja prowadzi albo do doketyzmu albo do arianizmu. Królestwo Boże jako już urzeczywistnione i jeszcze nie urzeczywistnione prowadzi albo do zerwania z oczekiwaniami eschatologicznymi i człowiek zaczyna świat traktować jako swój ostateczny dom, albo do zerwania ze światem, który i tak skazany już jest na zagładę, co prowadzi do obojętności na otaczającą rzeczywistość. Jedno i drugie jest, w pojęciu Biblii, sekciarskie. Trudność w zrozumieniu zbawienia z łaski, wobec zbawieniu z uczynków Zakonu, prowadzi albo do redukcji „tylko łaska” w takim sensie, iż uczynki stają się bezwartościowe. Prowadzi to do np. etycznej anomii. Kościoły ewangeliczne, które okazują obojętność na potrzeby bliźniego (Bo i tak tylko Bóg może pomóc) padają ofiarą tej herezji. Grupy „eternal security” również stanowią jakąś postać sekciarstwa tego typu. Z strony sytuuje się Katolicyzm, czy Adwentyzm, które każdy na swój sposób podważają łaskę w imię uczynków.
Istnieje jeszcze wiele innych, na przykład doświadczenie Boga z jednej strony, a poznanie Pisma z drugiej, czyli charyzmatycy kontra badacze Pisma. Wzięte w oderwaniu jedne od drugich, oba ugrupowania są sekciarskie. W rezultacie takiego podejścia dochodzi do dalszych degeneracji.
Uproszczona wizja prawdy wiedzie przywódców albo do umocnienia ich osobistej pozycji albo do uzupełnienia kanonu o inne świadectwa, które „wyjaśnią” Biblię lub usuną ją w cień. Prowadzi do manipulacji psychologicznej, na przykład do izolacji neofity od zewnętrznych wpływów. Końcowy wniosek jest taki, że sekta powstaje w wyniku braku umiejętności w poradzeniu sobie ze złożonością prawdy Pisma. Jednak w konsekwencji może do doprowadzić do wielu innych negatywnych konsekwencji.
Dla Kościoła płynie z tego jednoznaczne przesłanie, iż jedynym sposobem zapobiegnięcia sekciarskim inklinacjom jest biblijne equilibrium, czyli zdrowa równowaga, jaką zaleca Pismo. Nie jest to równoznaczne ze skrypturalizmem. Biblia bowiem zaleca nam dynamiczne osobiste relacje: naprzód z Bogiem, a potem z bliźnim.
Zaleca zarazem poznawanie Słowa Bożego („bądźcie pełni słowa Chrystusowego”). W takim połączeniu trudno sobie wyobrazić możliwość wypaczenia Kościoła do postaci sekty.
1997 Jacek Siemieniuk
Fundacja Słowo Nadziei