00:00:15:Napisy dostarczył Crash23
00:00:31:WSZYSCY MÓWIĄ KOCHAM CIĘ
00:00:39:Wiesz, ja...
00:00:43:i ty...
00:00:46:musimy gdzieś się skryć,|gdzie nie trafi nikt.
00:00:53:Bo my...
00:00:56:Bo nas...
00:00:59:Nie stać, by tracić czas,|gdy drży każdy zmysł.
00:01:07:Czas oddać...|głos twoim wdziękom...
00:01:14:i moim rękom...|i naszej wyobrażni.
00:01:25:Ty chcesz...
00:01:28:Ja też...
00:01:32:Miłosny węzeł spleść.|Mów, że kochasz mnie.
00:01:52:On z nią...
00:01:57:sam na sam...
00:02:00:to idealny plan.
00:02:03:Podoba się wam?
00:02:07:No tak. To fakt.|Rzecz dzieje się w maju.
00:02:13:Ptaszki fruwają.
00:02:16:To na miłość czas|w sam raz.
00:02:21:- l ja...|- l ty...
00:02:24:- l ty...|- l ja...
00:02:27:Malutki stwórzmy raj|dla dwóch serc naj - naj!
00:02:34:Wiesz, ty...
00:02:37:l ty...
00:02:41:Musimy gdzieś się skryć,|gdzie nie trafi nikt.
00:02:49:- Bo my...|- Tylko ja i ty!
00:02:52:- Bo my...|- Strasznie mało nas!
00:02:55:Po co więc tracić czas,|gdy każdy zmysł drży!
00:03:18:Ty chcesz...
00:03:21:ja też...
00:03:25:miłosny węzeł spleść.
00:03:28:Mów, że kochasz mnie.
00:03:36:To moja siostra SkyIar|i jej chłopak HoIden.
00:03:39:A to ja. Jestem Djuna.|D-J-U-N-A.
00:03:43:Wszyscy nazywają mnie DJ.|Będę z wami szczera.
00:03:47:Nie jesteśmy typową rodziną|z komedii muzycznych.
00:03:51:Mamy forsę i mieszkamy przy|Park Avenue w apartamencie...
00:03:55:Na ostatnim piętrze.
00:03:58:Tata jest prawnikiem. Mówię|tata, aIe to właściwie ojczym.
00:04:02:Bo istnieje prawdziwy ojciec.|PośIubił mamę i mieIi mnie.
00:04:07:Ojczym ma dwoje dzieci|ze swą pierwszą żoną...
00:04:10:Dobra, może to dIa was|ciut zagmatwane.
00:04:13:O, są Lane i Laura. Moje|siostry przyrodnie. Świetne.
00:04:18:Czasem trochę głupawe, aIe|kochamy się i zaśmiewamy razem.
00:04:24:No i mój przyrodni brat Scott.|Bardzo mądry.
00:04:27:Wyrzutek rodziny, bo jest|konserwatywnym repubIikaninem...
00:04:31:przez co tatę trafia szIag, bo|jesteśmy Iibero-demokratami.
00:04:36:Jak ci, na zasiłku, mają mieć|inicjatywę, biorąc forsę za nic?
00:04:40:Więc jak ktoś nie może pracować,|to won z nim?
00:04:44:Opieka społeczna to pomyłka.|Przestarzała, IiberaIna fikcja...
00:04:48:jak zakaz modIitwy w szkoIe|i rozpieszczanie bandytów.
00:04:52:Nie wierzę, że to mówi mój|własny syn, z krwi i kości.
00:04:56:Chyba jakieś repubIikańskie|ufoIudki opanowały twoje ciało.
00:05:01:To są męskie, nowoczesne pogIądy.
00:05:04:SiIna Ameryka,|prawo noszenia broni.
00:05:06:Broni?|Zwariowałeś? Co się z tobą stało?
00:05:12:Nie rozumiem cię już.
00:05:16:Steffi, przynieś mi tu|mój testament i gumkę.
00:05:20:Tata jest IiberaInym demokratą,|aIe mama to wręcz ekstremaInie.
00:05:25:Demokratka z poczuciem winy.
00:05:27:On dorastał w biedzie i wie,|co znaczy tyrać jak wół.
00:05:30:Mama opływała w forsę i Iuksus,|więc cały czas poświęca...
00:05:36:ochotniczej pracy dIa wszystkich.
00:05:38:Działa w Unii Swobód|ObywateIskich, ratuje wieIoryby.
00:05:43:Zbiera forsę na Whitney Muzeum|i szpitaI Lenox HiII...
00:05:46:Zawsze ma coś na tapecie.
00:05:48:Dzisiaj: chic soiree na rzecz|nowojorskiej fiIharmonii.
00:06:58:Lane i Laura...
00:06:59:Chodzą do NightingaIe, eIitarnej|szkoły przy East 92 Street.
00:07:02:- U Ritza są tyIko czarne trufIe...|- Białe są Iepsze...
00:07:06:- O Boże.|- O Boże. Idzie.
00:07:10:- Jest obłędny.|- Kto to?
00:07:13:Tak naprawdę to nie wiemy.|Zawsze tędy przechodzi.
00:07:17:- Jest zakochana na odIegłość.|- Trzeba ją z nim poznać.
00:07:20:Błagam, tyIko żadnych|upokarzających spisków.
00:07:25:Mama ma właśnie pacjentkę.
00:07:27:CIaire to ich przyjaciółka.|Jej matka jest psychiatrą.
00:07:31:CIaire wywierciła|dziurę w ścianie...
00:07:34:i czasem po szkoIe zabawiamy się,|podsłuchując kIienteIę.
00:07:41:Miewam fantazje na temat...
00:07:44:innych mężczyzn, i...
00:07:48:czuję się przez to podIe, mam...|poczucie winy.
00:07:54:Śniła mi się winda.|Znowu.
00:07:59:Jestem w windzie, i...
00:08:03:ona cały czas jedzie do góry,|do góry.
00:08:09:Musicie poznać dziadka.
00:08:11:Ma 88 Iat.
00:08:14:Był na dworcu Grand CentraI.|MyśIał, że to ogród botaniczny.
00:08:18:Trzeba go mieć na oku.
00:08:19:Raz wywIókł się z domu|w ręczniku...
00:08:22:i stanął w koIejce|na Time Square.
00:08:26:PosłaIiśmy po niego Friedę.|To nasza pokojówka.
00:08:29:MyśIę, że usługiwała HitIerowi|w jego kwaterze.
00:08:32:AIe tyIko ona radzi sobie|z dziadkiem.
00:08:35:ZnaIazłam pańskie wkładki|ortopedyczne w guIaszu.
00:08:39:- Jak się dostały do guIaszu?|- Cześć, dziadziu...
00:08:44:Jest jeszcze mój tata. Mieszka|w Paryżu, aIe często przyjeżdża.
00:08:48:Tata i ojczym przyjaźnią się.
00:08:51:Sadzę, że on nadaI kocha mamę,|choć od Iat są rozwiedzeni.
00:08:56:Wszyscy żyją w przyjaźni|i dzieIą się kłopotami.
00:08:59:Nie do wiary.|GiseIIe mnie rzuciła.
00:09:02:Spójrz na nią. Odeszła z moim|najIepszym przyjacieIem.
00:09:06:- Nic na to nie wskazywało?|- Nic. Widziałaś kogoś tak...
00:09:10:Jestem wzburzony, brak mi słów.|Zabiję się.
00:09:15:PoIecę do Paryża, skoczę|z wieży EiffeIa i zginę.
00:09:19:Lecąc Concordem mogę być martwy|3 godziny wcześniej. IdeaIne.
00:09:23:Zaraz, uwzgIędniając|różnicę czasu...
00:09:26:W Nowym Jorku byłbym 6 godzin żywy,|zaś w Paryżu 3 godziny martwy.
00:09:30:Mógłbym załatwiać sprawy|i być martwy.
00:09:33:Nie rozpoznałeś oznak?|Niczego nie zauwaźyłeś?
00:09:37:MyśIisz, że jestem idiotą?|Jakie niby oznaki?
00:09:41:Jego zdjęcie w szufIadzie?|MyIiła imię podczas orgazmu?
00:09:46:- Nie mówię o tym.|- Tak było.
00:09:49:- TyIko nie skojarzyłem.|- O mój Boże!
00:09:52:Dobrze, że jej nie pośIubiłeś.|Mówiłem: ''Nie rób tego''.
00:09:55:- Byłbym z nią szczęśIiwy.|- Naprawdę dobrze się stało.
00:09:58:- Chcesz wina aIbo czegoś..?|- Daj, muszę się napić.
00:10:01:Wiecie, co jest smutne?|Sądziłem, że dobrze nam idzie...
00:10:06:układa się.
00:10:07:Wybierasz niewłaściwe kobiety.
00:10:10:- Wybrałem ciebie.|- RozwiedIiśmy się.
00:10:13:- Byłaś trudna we współżyciu.|- Ja, trudna? A to piękne.
00:10:17:Nie mogłeś wybrać, kim być:|psychoanaIitykiem czy pisarzem.
00:10:21:Zostałem kompromisowo|pacjentem i pisarzem.
00:10:24:Znajdziemy ci kogoś. Znamy|masę Iudzi. Ktoś się trafi.
00:10:29:Od rozwodu szukam dIa niego|kobiety.
00:10:32:Kogoś kto pasowałby do jego|osobowości. AIe zaczynam...
00:10:35:Weż drugi kieIiszek.
00:10:37:Zastanawiam się, czy popuIacja|kobiet nie jest za mała.
00:10:42:- Miałeś pecha.|- Nieprawda.
00:10:45:To taIent do złego wybierania.|Niech się zastanowi...
00:10:48:czy chce spędzić z kimś|jesień życia, czy nie?
00:10:52:- Co ci nagIe moja jesień życia?|- Trzeba myśIeć o tych rzeczach.
00:10:57:Mężczyżni inaczej się starzeją.|Wnet wezmą mnie za twego syna.
00:11:00:To było podłe.
00:11:03:- Nie śmiej się. Nie ma z czego.|- Pakuje mnie do domu starców.
00:11:07:A co z MadeIine?|Zaraz po mnie.
00:11:10:MadeIine była archeoIogiem.|Była fantastyczna.
00:11:14:Była nimfomanką.
00:11:17:Zgoda, miała drobny probIem|z wiernością, nie dostrzegłem.
00:11:21:- AIe jaka błyskotIiwa.|- A CaroI? Jak jej tam?
00:11:24:- Poetka. NaIeżała do Mensy.|- UzaIeżniona od heroiny.
00:11:29:MyśIałem, że to insuIina.|Skąd miałem wiedzieć?
00:11:32:- Wiesz w czym probIem?|- On jest probIemem.
00:11:35:On nadaI kocha ciebie.|Zawsze to mówiłem.
00:11:38:Kto by go winił. AIe tak jest.
00:11:42:- W tym rzecz.|- Moi dwaj mężowie.
00:11:46:- Tęsknię za GiseIIe.|- Znajdziemy ci kogoś.
00:11:48:- Jakąś w miarę normaIną...|- No nie wiem...
00:11:50:- Znajdziemy.|- Tu jest probIem.
00:11:59:Co to za sekrety?|U jubiIera?
00:12:01:Pomóż mi wybrać pierścionek|zaręczynowy dIa SkyIar.
00:12:06:GratuIacje!
00:12:09:Chodzi o pierścionek zaręczynowy?
00:12:11:Pobieramy się. To znaczy ja|się żenię. Nie z nią.
00:12:15:Rozumiem. Jaką wieIkość|ma pan na myśIi?
00:12:18:WieIkość?
00:12:22:Nie jest duża. I nie jest koścista.|Ma nieco ciała.
00:12:27:Zatem prosty i eIegancki?|Tak jest.
00:12:31:Dokładnie taki.|Właściwy facet.
00:12:33:Coś takiego?
00:12:35:- Boże! Piękny! Jest piękny.|- Doskonały.
00:12:37:Najpiękniejszy jaki widziałem.
00:12:42:- IIe kosztuje? Podoba mi się.|- 55 tysięcy.
00:12:45:55 tysięcy doIarów, mówi pan.
00:12:48:W takim razie zdejmę go,|poniewaź...
00:12:52:Nie sądzę... właściwie, jak mu|się przyjrzałem, nie jest...
00:12:56:w guście SkyIar. Przesadny.|To nie narzeczona mafii.
00:13:00:- Pomóż mi.|- Tu mam uroczy.
00:13:02:- Ten jest ładny.|- Bardzo prosty.
00:13:06:- IIe kosztuje? 1 500? 2000?|- 8000.
00:13:11:- Jest bardziej w zasięgu.
00:13:15:- Właściwa okoIica. Nie moja...|- AIe Iepsza okoIica.
00:13:20:A co tam, no nie? Pobieramy się.
00:13:23:- Bierzemy.|-AbsoIutnie przepiękny pierścionek.
00:13:28:Pierścionek to dla niej nic.
00:13:30:Ma za nic ten cały blichtr.
00:13:33:Mój skarb tylko o mnie dba.
00:13:38:l nie na jej gust są te|rolls - royce'y.
00:13:45:Gust dość dziwaczny ma,|lecz nie najgorszy
00:13:51:więc chętnie obejdzie się|bez brylantowych lśnień
00:13:57:Miła ma miarę zna.
00:14:03:l wcale się z tym nie kryje...
00:14:10:że pragnie mieć tylko mnie.
00:14:15:Tak szczęśliwy jest od dnia,|kiedy po uszy w tę miłość wpadł.
00:14:21:Choć z trudem wierzy,|że kochany jest.
00:14:27:Bo trudno, fakt! Uwierzyć w to...
00:14:29:gdy się patrzy nań,|gdy się słucha go.
00:14:34:Lecz miłości zdarza się,|że ślepa jest.
00:14:40:Nie nęci jej szpan i gra.|l ciuchy też w nosie ma.
00:14:46:Mój skarb tylko o mnie dba.
00:14:52:Nie marzy o futrach i milionach.
00:14:59:Nie lubi się włóczyć|po wyścigach i kasynach.
00:15:05:- Mej żabki nie ciągnie sport.|- Nie ten sort.
00:15:08:Z daleka omija kort.
00:15:11:Więc przyznać tu muszę jej...
00:15:17:że gust miała, gdy wybrała...
00:15:24:wybrała właśnie mnie.
00:16:13:Mój skarb pragnie tylko mnie.
00:16:27:''Pani HoIdenowa Spence''.|''SkyIar Spence''. Podoba mi się.
00:16:32:Zabiera ją dziś do Le Cirque.
00:16:36:- Nie żartuj.|- Chyba się jej oświadczy.
00:16:38:- To ja ich sobie przedstawiłem.|- Tak. SłyszeIiśmy już.
00:16:42:Tak było. Jak podjął pracę|w naszej firmie prawniczej...
00:16:46:powiedziałem: ''Świetny dzieciak.|SoIidny, w sam raz dIa niej''.
00:16:50:- Frieda, makaron jest bez sosu.|- Do bawarskiego nie potrzeba.
00:16:54:Do włoskiego potrzeba sosu.|Włosi to mięczaki.
00:16:59:Dobrze. Daj pieprz.
00:17:01:Twoja recepta na rozpanoszoną|zbrodnię to uwoInienie bandytów.
00:17:05:- Ferry zasłużył na zwoInienie.|- Co to ma być?
00:17:07:To żart? Chcesz, żeby grasował|po uIicach?
00:17:12:Proszę: rozbój, napaść, napad|z bronią, próba ucieczki...
00:17:15:- Był maItretowanym dzieckiem.|- Trochę współczucia.
00:17:18:Wciąż trafiał do więzienia,|bo miał trudne dzieciństwo.
00:17:23:Nie wiesz, jak to jest.|Potem kiIka błędów...
00:17:26:- Błędów? Kpisz sobie?|- Zły proces, korupcja sędziów.
00:17:30:- Nie chcę z tobą rozmawiać.|- Nie chcę tego słuchać.
00:17:34:- Chcę mój portfeI.|- Dokąd idziesz?
00:17:36:Na stadion PoIo.|Grają Giants i CardinaIs.
00:17:39:Nie możesz.|A na spacer tyIko z Friedą.
00:17:43:- Dziś Święto Pracy. Grają.|- Mamy czerwiec, dziadku.
00:17:48:- Stadion PoIo dawno zamknięty.|- Bo pada deszcz?
00:17:50:- Weż go na spacer.|- Nie idę z Friedą.
00:17:56:- Bez owczarka niemieckiego.|- Idż na miły spacer.
00:18:00:- ''Owczarek niemiecki''. Boże...|- Wiesz, co mówią dzieci?
00:18:03:HoIden zrobi dziś wieczór|niespodziankę SkyIar.
00:18:07:- Nie pIotkuj, bo wszystko zepsujesz.|- Mówiłem, żebyś nie papIał.
00:18:12:- Wychodzę.|- Pa, dziadku.
00:18:15:Powiedz Minnie, że poszedłem|na mecz.
00:18:16:- Minnie nie żyje od 20 Iat.|- Nie zaprzeczam.
00:18:21:- Przekaź jej, że będę póżniej.|- Dobrze.
00:18:23:21 Iat to za wcześnie na|zamążpójście.
00:18:25:Byłbym przeciwny,|gdyby to nie był HoIden.
00:18:28:Nie ma mowy, żebym wyszła|za mąż, nim skończę 35 Iat.
00:18:31:- Zresztą zamieszkam z kobietą.|- Co to za żarty?
00:18:36:- Lubisz HoIdena?|- Tak.
00:18:38:Tu chodzi o SkyIar.|To romantyczna kretynka.
00:18:42:- HoIden jest mało romantyczny.|- To co? AIe wyjdzie za niego?
00:18:47:- Mam nadzieję. Biorę jej pokój.|- Mówię powaźnie.
00:18:49:- Powinna chyba za nim szaIeć.|- Ona cierpi na syndrom rycerza,
00:18:54:Odkąd ruszyły jej hormony,|czeka na faceta z charyzmą...
00:18:59:- co się zjawi i zwaIi ją z nóg.|- HoIden jest takim rycerzem.
00:19:04:- Raczej zwykłym poczciwiną.|- Poczciwy, aIe miły. Wspaniały.
00:19:09:Piękna aprobata. Nigdy|nie przyprowadzę tu chłopaka.
00:19:12:WcaIe nie jest poczciwiną.
00:19:29:Lubię marzyć...
00:19:34:tak jak wy.
00:19:38:Tylko marzyć...
00:19:42:tylko śnić.
00:19:46:W moich snach co noc, bez tchu...
00:19:55:miły mój przybywa tu.
00:20:04:Jego urok, jego głos...
00:20:12:Sprawia, że bzikuję wprost.
00:20:21:Szczęście trwa...
00:20:25:lecz tylko w moim śnie.|Och, głupia ja..!
00:20:33:A wy to nie?
00:20:47:- Wiesz, jak widzę nasze życie?|- No jak?
00:20:51:Pobierzemy się i zamieszkamy|u moich rodziców w Sharon.
00:20:55:Mogę mieszkać tyIko w N. Jorku.
00:20:57:''Zamieszamy'' u moich rodziców, gdy|powiemy im o Nowym Jorku.
00:21:00:Trzeba będzie miejsca,|jak chcemy mieć czworo dzieci.
00:21:05:Ja chcę mieć dwoje.
00:21:07:Dwoje to ideaIna Iiczba.|IdeaIna dIa mnie.
00:21:11:Bo czworo to naprawdę dużo.
00:21:14:- Będziesz z nimi w domu...|- Nie. Pójdę do pracy.
00:21:18:Będziesz, jak wcześniej|wrócisz z pracy.
00:21:21:Masz zawód. Dziennikarstwo.|- Architektura.
00:21:25:Architektura? Od kiedy?
00:21:28:Nie wiem.|Tak sobie pomyśIałam.
00:21:31:Tak sobie?|Studiowałaś dziennikarstwo...
00:21:35:Waźne, myśIę, że zgadzamy się|z sobą prawie we wszystkim.
00:21:40:Czy mam podać deser,|proszę pana?
00:21:43:Już czas na deser. Tak jest.
00:21:46:Przepraszam na chwiIę.|Muszę załatwić pewien drobiazg.
00:21:50:- Gotowe. WedIe pana życzenia.|- MyśIisz, że podziała?
00:21:55:DoskonaIe, Umberto.
00:21:58:PozwóI, że pokaźę mój wkładw to dzieło.
00:22:01:ŚIiczności. Spójrz tyIko.|Trochę mnie to zrujnowało.
00:22:06:Zapewne. GeniaIny pomysł, jeśIi|woIno zauwaźyć. Romantyczny.
00:22:10:- Taki właśnie jestem.|- To widzę.
00:22:12:Umieszczę go tutaj.
00:22:16:- Padnie z wraźenia? Tak sądzę.|- O tak, proszę pana.
00:22:20:-PoIegam na tobie.|-Powodzenia.
00:22:25:- Wszystko w porządku?|- Załatwione.
00:22:27:- Zamówimy deser?|- Już to zrobiłem.
00:22:30:- Już?|- Lubisz władczych mężczyzn.
00:22:34:To niepodobne do ciebie.
00:22:36:Twoja zasługa|Umberto, zechciej...
00:22:39:O, Boże, wyśmienite!|Brzoskwinie, uIubiony smak.
00:22:45:- Przepyszne.|- Co robisz? Zaczekaj!
00:22:49:- Gdzie reszta deseru?|- Jak to?
00:22:51:- Bita śmietana i wisienka?|- Zjadłam.
00:22:54:- Zjadłaś pierścionek?|- Co?
00:22:56:- Kupiłem ci bryIant.|- Naprawdę?
00:22:58:- U H. Winstona.|- To gdzie jest?
00:23:00:- Włożyłem pod wisienkę.|- DIaczego?
00:23:03:- Żeby było romantyczniej.|- Wpakowałeś bryIant w Iody?
00:23:08:To nie mój pomysł, aIe DJ.|Mówiła, że to przyda dramatyzmu.
00:23:13:- No nie!|- Zjadłam pierścionek z bryIantem!
00:23:15:Dwie sekundy nieuwagi i|8000 doIarów znika w twoim gardIe.
00:23:19:- Połknęłam, o Boże!|- Spokojnie, zachowaj spokój.
00:23:22:- Jaki był duży?|- Gustowny, okazały kamień.
00:23:26:- Jeden karat czy dwa?|- Półtora, Iekko...
00:23:30:- Podać półtorej karotki?|- Umieram.
00:23:31:- Skądże.|- Coś nie tak, proszę pana?
00:23:34:Połknęła trochę biżuterii.|W porządku.
00:23:36:- Jak mogłeś?|- Proszę jeść. Jak ja mogłem?
00:23:40:Większość patrzy na jedzenie,|nim spałaszuje. Pokaź buzię.
00:23:45:Nie będzie dużego probIemu...|Utknął w dostępnym miejscu.
00:23:50:Jest przepiękny. KIasyczny.|SoIiter.Świetny wybór.GratuIacje.
00:23:56:GratuIacje, dziewczyno.|Jest przepiękny.
00:23:59:Katie, spójrz, zaręczyła się.
00:24:02:- IIe ma? Dwa karaty?|- Półtora.
00:24:05:- Białe złoto?|- Nie. Czysta pIatyna.
00:24:08:- Od H. Winstona.|- Za iIe..?
00:24:10:- 8 tysięcy.|- Mogę panu załatwić taki sam...
00:24:12:- za 6 u mego szwagra.|- Tak się cieszę z pani szczęścia.
00:24:18:- To wspaniały chłopak.|- Tak. Będę miała bIiznę?
00:24:22:Kiedy patrzę w rentgen,|nie chce mi się śmiać.
00:24:26:Zawsze widząc wnętrze,|wolę z boku stać.
00:24:30:Za to wciąż mnie śmieszą|sytuacje te...
00:24:34:gdy się zakochany|do ołtarza rwie.
00:24:38:Bywa też na ślubach wiele łez...
00:24:43:lecz jeśli to nie twój ślub -|raczej się ciesz.
00:24:51:Kolejny on z kolejną nią...|miodowy miesiąc przeżyć chcą.
00:24:58:Kolejny dowód, kolejny powód,|żeby się bzykać.
00:25:07:l butów tłum i ryżu grad...
00:25:11:młody dwa razy|powiedział ''tak''.
00:25:15:Jak to mu spieszno -|aż słuchać przykro...
00:25:18:żeby se bzyknąć.
00:25:24:Już ich miłosne gniazdko...|oplotły pędy róż.
00:25:32:Za rok to samo gniazdko...|jest nieco inne już.
00:25:40:On musi zmywać,|prać pieluch stos.
00:25:44:A czasem, bywa,|pozszywać coś.
00:25:48:Panowie, panie!|Taka jest cena za to bzykanie.
00:25:53:Cena za bzykanie.
00:26:50:Panowie, panie!|Oto nagroda...
00:27:13:Nadeszło Iato. Lane i Laura|pracują w MetropoIitan Muzeum.
00:27:17:Weekendy spędzają na pIaźy.
00:27:19:Mama zbiera podpisy artystów na|rzecz uwoInienia CharIesa Ferry.
00:27:24:To jej nowy konik.
00:27:25:Nawet odwiedziła więzienie|i była zbuIwersowana warunkami.
00:27:29:Potrzebujemy otwartych więzień.
00:27:32:Przestrzeni w której uszkodzony|duch Iudzki mógłby zdrowieć.
00:27:38:Dajcie im możIiwość uczestniczenia|w urządzaniu swoich ceI...
00:27:42:z pomocą ich własnych dekoratorów.
00:27:45:Przydałaby się Iepsza kuchnia.|Z europejskim menu.
00:27:49:Co do mnie, od Iat przywykłam|do podzieIonych wakacji.
00:27:53:Lipiec z mamą w N. Jorku.|Sierpień z tatą w Europie.
00:27:56:ZwykIe w Paryżu, aIe tym razem|zabrał mnie do Wenecji.
00:28:01:Wciąż starał się zapomnieć|o GiseIIe, która go rzuciła.
00:28:05:Jedno mogę powiedzieć|o romantycznych miastach.
00:28:09:Mają tam przecudnych facetów...
00:28:11:a ci nie potrafią utrzymać|łap przy sobie. Ekstra.
00:28:15:Pierwszy tydzień był niebiański.|Miałam niezłe wzięcie...
00:28:18:popływałam gondoIami.|AIe tata kręcił się po hoteIu...
00:28:25:CiągIe był opętany GiseIIe.
00:28:27:Z miłością już|skończyłem - szkoda słów.
00:28:34:Minęło, cześć!|Więc nie dzwoń do mnie znów.
00:28:40:Skoro ciebie mieć nie mogę...
00:28:49:miłości nie chcę też.
00:28:55:Uczucia swe|pod kluczem trzymać chcę.
00:29:02:A w sercu lód|wręcz lodowaty chłód...
00:29:09:Bo już nie chcę mieć nikogo...
00:29:18:miłości nie chcę też.
00:29:25:Czuję się winna, bo jestem|taka szczęśIiwa.
00:29:28:Wciąż się głowię,|co poszło żIe z GiseIIe.
00:29:32:Zawsze uwaźałam, że była|trochę niestała.
00:29:36:- Napijesz się czegoś? Ja piwa.|- BeIIini.
00:29:41:PozwóI, że dam ci życiową radę.
00:29:43:Gdy będzie się rozpadał jakiś|twój związek - oby nie...
00:29:46:Iepiej być opuszczającym|niż opuszczanym.
00:29:49:Bo opuszczający opuszcza,|a opuszczany jest opuszczany.
00:29:54:Opuszczający ma najwyżej Iekkie|poczucie winy szczęściarza.
00:29:58:I niech to będzie najgorsze,|co ci się przytrafi.
00:30:02:- Jutro spędzę z tobą cały dzień.|- Nie trzeba, naprawdę.
00:30:07:Nie odwracaj się.|To ta para.
00:30:11:- Nie odwracaj się.|- Kto to?
00:30:13:Mówiłem ci o niej.|Widziałem ją w recepcji.
00:30:16:Jest cudowna, aIe chyba mężatka.
00:30:18:- Przyznasz, że...|- O rany!
00:30:21:- Piękna, prawda?|- Wiem, kim ona jest.
00:30:25:- Żartujesz.|- Że też nie pomyśIałam?
00:30:28:- Jest ideaIna dIa ciebie.|- IdeaIna? To mężatka!
00:30:32:NieszczęśIiwa.|Byłbyś zachwycony.
00:30:35:Mów więc kim jest.|I skąd to wiesz?
00:30:37:Mama koIeżanki jest jej|psychiatrą. Wiem wszystko.
00:30:41:- Jak się nazywa?|- Nie wiem.
00:30:43:Jak to? Daj spokój.|Nie drocz się.
00:30:47:Zajmuje się historią sztuki.|Przyjechała zobaczyć Tintoretta.
00:30:52:- Wiesz, co myśIę...?|- MaIuje ci się to na twarzy.
00:30:56:Co rano uprawia jogging.
00:31:00:Mógłbyś na nią wpaść i poznać...
00:31:02:- Dziękuję. Jest mężatką.|- NieszczęśIiwą w małżeństwie.
00:31:08:KompIetne niedopasowanie.|Facet jest jakimś aktorem.
00:31:11:Nie będzie przeszkodą, śpi do|póżna. Żadnych probIemów.
00:31:16:Możesz spotkać ją absoIutnie|samą. Wiem to. Bez pudła.
00:31:21:Nie jestem w formie.|Nie mogę biegać.
00:31:24:Nie ćwiczyłem na bieżni od tygodni.|Od 572 tygodni. To 1 1 Iat.
00:31:30:Rzężę. Nie patrz tak na mnie.|Nie dam rady.
00:31:33:Zdobędziemy ci jakiś strój|i jutro rano...
00:31:36:- Jest naprawdę niezła.|- biegasz.
00:32:29:- Dobrze się pan czuje?|- Tak, a pani?
00:32:33:Wie pani może,|w którą stronę do Gritti?
00:32:36:- Chyba tam, z powrotem.|- Tam?
00:32:40:Jogging w Wenecji...|wszystko jest takie...
00:32:43:Iabiryntowe.
00:32:45:- Dobrze się pan czuje?|- Świetnie. Trzeba dbać o formę.
00:32:49:- Biegam co dzień. A pani?|- Ja też.
00:32:53:- Jest pani Amerykanką?|- Tak.
00:32:56:- WieIki kraj, prawda?|- Piękny.
00:32:58:- Góry i prerie...|- W Ameryce? Tak.
00:33:01:Oceany. Białe z pianą|i tak daIej. Więc...
00:33:05:-Dobrze się pan czuje?|-Tak, dobrze.
00:33:12:Mam tyIko bóI w kIatce|promieniujący do Iewej ręki.
00:33:17:- To serce.|- W moim przypadku to stres.
00:33:20:- Miewam co drugi dzień.|- Proszę oddychać.
00:33:22:- Jak pani ma na imię?|- Von! Tu jesteś!
00:33:26:Pokazywałam temu panu drogę.|Już dobrze?
00:33:29:Chodż, miałaś zrobić 5 kiIometrów.
00:33:31:- W porządku?|- Tak, dobrze.
00:33:34:- Proszę oddychać.|- Ładne buty.
00:33:37:Najpierw omaI nie padłem trupem.|Potem zjawił się jej mąż.
00:33:43:Mąż się zjawił? To rzadkość.
00:33:45:Jak zakrzep arterii wieńcowej|w naszej rodzinie.
00:33:48:- Poznałeś jej imię?|- Von, Vonnie.
00:33:53:UwieIbia Tintoretta.|Pracuje nad książką o nim.
00:33:57:Pewnie przyjechała zobaczyć|ScuoIa Grande di San Rocco.
00:34:00:Nie wiem o co chodzi.|Po co mi te książki o sztuce?
00:34:03:Będzie w ScuoIa bez niego.|Nie mają wspóInych zainteresowań.
00:34:08:Wpadniesz znów na nią.|Fundament jest.
00:34:11:Powiesz: ''Cześć, znamy się|z joggingu''.
00:34:13:''To ja, facet z zawałem''.|Będzie pamiętać.
00:34:16:OIśnisz ją wiedzą|o jej uIubionym maIarzu.
00:34:19:Chyba sobie kpisz!|Moja wiedza o sztuce...
00:34:23:ogranicza się do Kirka DougIasa|w roIi Van Gogha.
00:34:25:- Nie mam bIadego pojęcia.|- Zaufaj mi.
00:34:29:Nim opuścisz Wenecję,|twoje usta przyIgną do jej ust.
00:34:33:Niestety, zostawiłem pomadkę|ochronną w N. Jorku.
00:34:39:Co to ma być?
00:34:41:''Gwałtowność jego|pociągnięć pędzIa''...
00:34:44:''Chiaroscuro''.|''Wybuchy koIoru''...
00:34:47:Powiedziałam tacie|wszystko o Von...
00:34:49:A on przestudiował Tintoretta.|Powiedziałam o jej upodobaniach.
00:34:55:O najskrytszych uczuciach,|namiętności do Bora Bora...
00:34:58:do IV Symfonii MahIera, i że|uwieIbia gerbery.
00:35:03:Po prostu wszystko.
00:35:04:Gdy pojawił się w muzeum, mógł|być wykładowcą tego przedmiotu.
00:35:11:- Witam ponownie.|- Dzień dobry!
00:35:15:Przeżył pan. Jak samopoczucie?|Martwiłam się.
00:35:19:Nic się nie stało.|Wróciłem do hoteIu i dałem...
00:35:23:konsjerżce do naoIiwienia|mój rozrusznik.
00:35:26:Przy okazji...|nazywam się Joe BerIin
00:35:28:- Vonne SydeII.|- Zabawny przypadek.
00:35:31:Dwójka nowojorczyków|uprawiająca jogging w Wenecji.
00:35:36:- I na siebie wpadamy.|- Skąd pan wie, że jestem z N. J?
00:35:38:Nie wiem tego, tyIko tak...|założyłem.
00:35:43:AIe absoIutnie słusznie|zadała pani to pytanie.
00:35:46:Dobre pytanie.|Żaden wstyd.
00:35:49:Mieszkam: róg 84 i Riverside.|A pan?
00:35:52:Paryż. Byłem nowojorczykiem,|aIe teraz osiadłem w Paryżu.
00:35:57:Często wracam do N. Jorku,|bo kocham to miasto.
00:36:01:- Co pana tu sprowadza?|- Jak mógłbym będąc w Wenecji...
00:36:05:nie obejrzeć Tintoretta?
00:36:08:Przecież to mój uIubiony...|mistrz na świecie.
00:36:12:- UwieIbiam go. SzaIeję za nim.|- Był prawdziwym geniuszem.
00:36:16:Najprawdziwszym. Gwałtowność|jego pociągnięć pędzIa...
00:36:21:Chiaroscuro...|Wybuchy koIoru...
00:36:25:Jego zdoIność do opanowania gestu.
00:36:28:Urodził się w 1 51 9 po to|tyIko, by znów umrzeć w 1 594.
00:36:33:Tak to jest przewaźnie.
00:36:37:Więc naprawdę ceni pan|jego dzieła?
00:36:40:Jak można nie cenić|człowieka niskiej postury...
00:36:44:aIe dumnego i upartego...
00:36:47:Który maIował wbrew|akademickim konwencjom...
00:36:51:XVI - wiecznej Wenecji.
00:36:56:- Czym się pan zajmuje?|- Proszę mówić mi Joe.
00:36:58:Jestem pisarzem.|Głównie powieściopisarzem.
00:37:02:Joe BerIin. Widziałam|jedną z twoich książek.
00:37:05:Pamiętam, że miała bardzo|seksowną okładkę.
00:37:08:Była na straganie przy 5. Avenue|w dziaIe po 99 centów.
00:37:12:No wiesz, pewnie to cena|promocyjna.
00:37:15:Czasem tak robią.
00:37:17:W Stanach uwaźają, że jestem|kontrowersyjny.
00:37:21:Paryż ma Iepszy węch Iiteracki.|Szybko poznaIi się na geniuszu...
00:37:26:Poego, FauIknera i moim.
00:37:31:Zasadniczo...|jestem prostym facetem.
00:37:34:Chcę tyIko żyć w Paryżu, może...|no wiesz, zakochać się i...
00:37:39:spacerować w deszczu...
00:37:45:słuchać muzyki takiej|jak na przykład...
00:37:48:Czwarta MahIera.
00:37:52:Moje słowa.|MahIer mnie powaIa.
00:37:56:Czwarta MahIera - bez dyskusji.|Nie jestem...
00:38:00:- kimś kto miłuje technikę.|- Nienawidzę techniki.
00:38:04:Wiem. Widać po tobie.
00:38:06:NadaI pracuję na staromodnej|waIizkowej maszynie do pisania.
00:38:13:Mówisz więc, że nie uIegłeś|erze komputeryzacji?
00:38:17:Mówię, że Iubię proste życie.
00:38:19:Choćby: siedzieć w Paryżu i|pisać, Iatem wpaść do N. Jorku.
00:38:24:Spędzić trochę czasu w jakimś|romantycznym miejscu jak...
00:38:28:Bora Bora.
00:38:33:Kocham Bora Bora. Od pierwszego|pobytu wciąż o niej myśIę.
00:38:37:To naturaIne, jest piękna.
00:38:40:Nocą gwiazdy tak świecą...
00:38:43:- że można czytać...|- Czytać przy nich.
00:38:46:Dobrze się czujesz?
00:38:48:Jakaś Iekka mgiełka|pojawiła się w twoich oczach.
00:38:52:MyśIałem, że się rozpłaczesz.|Słowo daję.
00:38:55:Nic mi nie jest.
00:38:59:- Na pewno? Coś nie tak?|- Nie...
00:39:02:- Stało się coś złego?|- Jest dokładnie tak jak trzeba.
00:39:08:Zaczekaj tu. Zaraz wrócę.
00:39:17:Życie całe...
00:39:24:na twe przyjście czekałam...
00:39:30:wyśniony mój ty.
00:39:34:Dziś już mogę żyć.
00:39:39:Życie całe...
00:39:49:moja miłość...
00:39:56:też do ciebie tęskniła.
00:40:02:Jak pięknie jest żyć...
00:40:05:teraz, gdy daję ci...
00:40:14:miłość całą.
00:40:18:Mam dIa ciebie prezent.
00:40:20:Gerbera! Moja uIubiona.
00:40:23:Co robisz wieczorem?
00:40:27:Mamy z Gregiem już jakieś pIany.
00:40:30:Jak poszło?
00:40:32:Jest wspaniała. Wszystko,|co mi mówiłaś było trafione.
00:40:37:- Obwiniam się.|- DIaczego?
00:40:39:Bo płakała. Mówi, że czuje|ze mną bIiską więż.
00:40:44:Założyłeś przyczółek,|teraz ruszaj wygrać bitwę.
00:40:47:Pamiętaj dmuchnąć jej w pIecy|między łopatkami. OszaIeje.
00:40:52:Nie zrobię tego.
00:40:54:To, co mówi psychiatrze,|jest ściśIe prywatne.
00:40:57:Co daIej? Dasz mi mapę|jej stref erogennych?
00:41:01:- Zobaczysz ją wieczorem?|- Nie. Jest mężatką.
00:41:04:To nie dIa mnie. Nie odróżniam|Bora Bora od WaIIa WaIIa.
00:41:09:Co ja wiem o Tintoretcie?
00:41:11:Jego chiaroscuro jest dIa mnie|zagadką jak sos segretto.
00:41:15:Dmuchnij między łopatki.
00:41:17:Nie mam zamiaru dmuchać.
00:41:20:I piszę wyłącznie na komputerze.
00:41:24:Chyba masz jakiś ekstra ciuch?|Idziemy na przyjęcie.
00:41:28:Na przyjęcie?
00:41:29:Chcę cię komuś przedstawić.
00:41:35:Tato...
00:41:37:to jest AIberto.
00:41:41:Kim są ci wszyscy Iudzie?
00:41:44:Wenecjanie.|PrzyjacieIe, przyjezdni.
00:41:47:Jak pobyt w Wenecji?
00:41:50:Jest bajecznie. AbsoIutnie.
00:41:53:Uznałam, że ty pierwszy|powinieneś się dowiedzieć.
00:41:56:Pobieramy się.
00:41:58:Cudownie. Zawiadom, w którym|stuIeciu. Wypożyczę smoking.
00:42:02:W styczniu.
00:42:03:- Słucham?|- W styczniu.
00:42:07:Oczywiście żartujesz.
00:42:08:Jestem zakochany w Djunie.
00:42:10:Wszyscy kochamy to dziecko,|bo jest czarująca, aIe...
00:42:14:- To jakaś kpina.|- Dokładnie 1 5 stycznia.
00:42:20:- W urodziny jego matki.|- To żart, mam rację?
00:42:23:Skądże.
00:42:25:Wybacz na moment.
00:42:27:Chcę z tobą chwiIę porozmawiać.|Chodż na minutkę.
00:42:32:Powiedz mi, że to żart,|bo inaczej będzie rzeż.
00:42:38:SzaIejemy za sobą.
00:42:40:Jak możecie szaIeć?|Poznałaś tego faceta...
00:42:43:- jakieś pięć dni temu.|- To co?
00:42:45:- Jak to co? Odbiło ci?|- Bo jestem zakochana?
00:42:49:Co znaczy zakochana?|Co on robi?
00:42:52:Jest gondoIierem.
00:42:53:- KoszuIka w paski, kapeIusz?|- Bez kapeIusza.
00:42:58:- Nie ma kapeIusza?|- Nie nosi.
00:43:00:Czyste wariactwo. Co masz..?|Mów. Co zamierzasz?
00:43:05:Mówisz o pośIubieniu go?|To niedorzeczne.
00:43:09:- DIaczego?|- Bo musisz się uczyć.
00:43:11:Skończysz dziennikarstwo|aIbo prawo. Nie wiośIarstwo.
00:43:17:Nie ja pierwsza rzucę studia.|Tak bywa.
00:43:20:Nie uciekniesz z facetem...
00:43:22:którego Iedwie znasz.|Do tego gondoIierem.
00:43:26:Jest poetą.
00:43:28:Poetą? Wiesz, jaki jest rym do|''gondoIierów''? ''Nie mają Iirów''.
00:43:32:Więc zapomnij o tym.
00:43:42:Witam ponownie. Mój Boże,|co za przypadek.
00:43:45:To jest Joe.|Greg.
00:43:49:- To pan... ten od serca.|- To ja.
00:43:54:Jest Bernardo BertoIucci?
00:43:56:- Nie poznałbym w tłumie.|- Muszę go zobaczyć. PozwoIisz?
00:44:01:- Istny tam dom wariatów.|- Przyniosę ci drinka.
00:44:04:Niewiarygodne...
00:44:06:Widziałaś budynek?|Właśnie szedłem do domu.
00:44:09:Jest niesamowity.|Całkiem jak jakiś stary pałac.
00:44:16:I jest bardzo piękny.|AIe straszny tu harmider.
00:44:20:Świetnie wygIądasz.
00:44:23:- Nie mów takich rzeczy.|- DIaczego?
00:44:26:Nie Iubię kompIementów.
00:44:29:DIaczego?|WygIądasz fantastycznie.
00:44:31:Nie, to mój probIem.
00:44:33:Wzbudzają poczucie winy?
00:44:36:Może. Nie wiem. To ty znasz|wszystkie odpowiedzi.
00:44:41:Nie. Sądzę, że to poczucie winy.
00:44:43:Na pewno fantazjujesz,|że zjawia się ktoś, kto...
00:44:48:Zapewne miewasz sny|o łodziach aIbo...
00:44:52:o statkach, a może nawet o...
00:44:55:czymś takim jak winda...
00:44:58:która jedzie coraz wyżej|i wyżej, na ostatnie piętro...
00:45:02:aIe się nie zatrzymuje, tyIko...|przeIatuje przez dach i...
00:45:08:tak jakby unosiła cię|ponad oceanem.
00:45:13:Chyba zemdIeję.|Naprawdę.
00:45:16:-Dobrze się czujesz?|-Jestem trochę przytłoczona...
00:45:23:Dobrze, że jutro wyjeżdżasz.
00:45:48:Rano opuściIiśmy Wenecję.
00:45:50:Tata poIeciał do Paryża,|a ja do Nowego Jorku.
00:45:55:Chciałam natychmiast|opowiedzieć mamie o AIberto.
00:45:57:Był taki piękny, taki wraźIiwy.
00:46:00:Za pół roku pIanowałam|rzucić studia i wyjechać do Włoch.
00:46:06:- Przepraszam, to moja.|- Nie. To jest...
00:46:09:Przepraszam.
00:46:11:Przykro mi, to jednak nie moja.
00:46:14:- Torba ze ''Świata Łowów''.|- Swoją też tam kupiłam.
00:46:18:- Teraz wiem, że to moja.|- Pomogę ci.
00:46:21:Stanik.|BieIizna.
00:46:26:Sonety Petrarki.|Co robisz?
00:46:28:ZaIeży od chłopaka.|Żartuję.
00:46:31:KoIumbijski karteI narkotykowy.
00:46:35:Pakuję ozdobnie kokainę.
00:46:37:Co ja tak świruję?|Studiuję na CoIumbii.
00:46:42:Naprawdę?|Mój wujek tam uczy.
00:46:44:Na matematyce.|Jestem Ken GrisIey.
00:46:48:Djuna BerIin.
00:46:50:Czy chcę spędzić życie|wśród makaronów i gondoIi?
00:46:55:Prawdę mówiąc te kanały|są strasznie brudne.
00:46:58:AIberto był przemiły,|AIe Ken ...
00:47:02:ognisty.
00:47:06:Przytul się, i odrobinę...|bliżej siądż.
00:47:15:Opleć mnie...|i pnącym winem moim bądż.
00:47:23:Pod policzek twój różowy...
00:47:27:moje ramię chcę podłożyć.
00:47:33:Bo od stóp po czubek głowy...
00:47:37:kocham cię.
00:48:25:A tymczasem strasznie|dużo się wydarzyło.
00:48:27:Mama kupiła SkyIar|zabójczą suknię śIubną.
00:48:31:Ojciec HoIdena i mój ojczym|zaprzyjaźniIi się.
00:48:33:OdkryIi wspóIną pasję -|wyścigi konne.
00:48:36:KupiIi więc do spółki konia.
00:48:39:Lane i Laura miały świetne|wakacje na pIaźy.
00:48:42:AIe w pewien gorący weekend,|gdy cały Nowy Jork wyjechał...
00:48:47:znaIazły się w mieście.
00:49:09:Chyba tyIko my tu zostaIiśmy.
00:49:12:Siedzimy w Southampton, aIe|idziemy w weekend do teatru.
00:49:16:UwieIbiam miasto,|kiedy jest puste.
00:49:20:-Ja też.|-Ja też.
00:49:23:Krótko mówiąc, wszyscy|bardzo się z sobą zżyIi.
00:49:27:Nazywa się - dacie wiarę? -|Jeffrey Vandermost.
00:49:30:Dziedzic fortuny Vandermostów.
00:49:34:Obie są zakochane, więc jedna|będzie miała złamane serce.
00:49:40:Tego roku|jesień była wyjątkowo piękna
00:49:43:Lubię ją nawet bardziej|niż wiosnę.
00:49:45:A październik to urodziny mamy.
00:49:48:W tym roku zaprosiIiśmy|na przyjęcie rodziców HoIdena.
00:49:52:AIe tuż przed nimi|przybył niespodziewany gość.
00:49:58:NajIepsze życzenia.
00:50:00:Od twojego byłego męża,|mojego bioIogicznego ojca.
00:50:03:- Prosto z Paryża.|- To kawior!
00:50:06:Frieda, włóż to do Iodówki.
00:50:09:- Oczekuje pani pana Ferry?|- Tak.
00:50:12:Właśnie wyszedł z więzienia.|Nie ma rodziny.
00:50:15:Możemy być jego przyjaciółmi.|O co wam chodzi?
00:50:17:Wpuścisz tu kryminaIistę?
00:50:20:Spłacił społeczeństwu|swój dług. Nie zaczynaj.
00:50:25:Nie! Społeczeństwo darowało|mu dług. Nie spłacił go.
00:50:29:Skąd u mnie dzieciak o takich|pogIądach? W czym zawiodłem?
00:50:33:- Nie zawiodłeś, tato.|- Ja bym pochował srebra.
00:50:36:Zachowuj się, Scott.|Wpadnie tyIko na drinka.
00:50:40:Wy macie wszystko.
00:50:43:Pan Ferry! Witam.
00:50:46:- Bob Dandridge. To Steffi, żona.|- Witamy w naszym domu.
00:50:51:Przedstawiam moją córkę, SkyIar.
00:50:54:To SkyIar i jej narzeczony, HoIden.
00:50:57:-Może coś do picia?|-Nie stawać za mną.
00:51:01:Tak. Jasne.|Podać panu coś do picia?
00:51:04:- Wódkę.|- Dobrze. AIe może z...
00:51:08:Czy samą..?|Przyniosę z... Czystą.
00:51:13:Skarbie, pan Per...|pan Ferry...
00:51:15:żył wśród złych morderców...|Jest nerwowy.
00:51:19:Często facet zajdzie|od tyłu i ciach!
00:51:23:Trzeba szybko wyciągać nóż.|Dżgasz go aIboś trup.
00:51:26:Dżgnął pan wieIu|współwiężniów, panie Ferry?
00:51:30:- Dość.|- Dzwonek.
00:51:32:- Ja mam dość.|- IIu to jest ''dość''?
00:51:39:Witam! Jak się macie?
00:51:47:Chcę, żebyście kogoś poznaIi.|Pan Ferry.
00:51:50:To jest pan Ferry.|Moja przyjaciółka, Lynn.
00:51:55:- To ArnoId. Mój przyjacieI.|- Właśnie wyszedł z więzienia.
00:52:00:DaIi mi warunkowe,|aIe i tak bym się wydostał.
00:52:03:- Co ma pan na myśIi?|- Stuknąłbym straźnika.
00:52:06:Stuknąłbym go i wyIazł|przez szyb wentyIacyjny.
00:52:13:Podkradłbym się z otwieraczem|i ciachnął mu tętnicę szyjną.
00:52:17:Dostanę kieIiszek białego wina?
00:52:20:Jasne. Mamy jakieś.
00:52:21:AIe trzeba być ostrożnym.
00:52:24:Facet z 4. bIoku próbował.|Nie przewidział wszystkiego.
00:52:27:- I cycek w wyżymaczce.|- Cycek? Naprawdę?
00:52:32:- Na taras...|- Chodżmy na taras.
00:52:35:Duża, otwarta przestrzeń.|Coś dIa pana.
00:52:37:- Jest już zresocjaIizowany?|- Był w więzieniu, nie na pensji.
00:52:41:Znasz moje pogIądy,|aIe wszystkiego najIepszego.
00:52:45:Urodzinowy prezent dIa Steffi.
00:52:51:Gdy widzę cię,|znikają kłopoty...
00:52:55:więc napawać się chcę|tym cudnym widokiem.
00:53:00:Spływa na mnie jak deszcz|ta słodka myśl, że...
00:53:05:jest mi fajnie.
00:53:10:Co to za blask, co lśni,|gdy w drzwiach stajesz?
00:53:16:Jesteś jak jedna z gwiazd.
00:53:18:l oczom nie dajesz szans,|by mogły się skryć.
00:53:22:Więc musisz tak lśnić|tylko dla mnie.
00:53:30:Gdy widzę cię, to wulkan|radości mnie przepełnia...
00:53:35:i we mnie wciąż wrze.
00:53:40:Gdy widzę cię,|to mi się wciąż roi, wiesz...
00:53:45:żeś ty Heleną jest z Troi.
00:53:50:Życie to brud.
00:53:53:Więc chciałem z nim skończyć,|gdy się nagle stał cud...
00:53:58:ty wzięłaś je w rączki|i żyć już mi się chce...
00:54:04:lecz wyłącznie, gdy widzę cię!
00:54:20:- Idę po drinki. Chcesz coś?|- Nie, dzięki. AIe przedtem...
00:54:24:przynieś prezent dIa Steffi.|Zostawiłam w wozie.
00:54:32:Podoba ci się widok?
00:54:35:Podoba mi się kaźdy, po tej|śmierdzącej, szczurzej norze.
00:54:38:Ująłeś to bardzo obrazowo.|Szczerze i miło.
00:54:42:Wiesz, jak to jest w karcerze?
00:54:44:Nie. Tego nie wiem.
00:54:47:Studiowałam w N. Jorku. Nawet|nie mieszkałam w akademiku.
00:54:51:-Od dawna nie wąchałem perfum.|-Trochę za dużo?
00:54:55:DIa mnie tak powinno|pachnieć niebo.
00:54:59:Dziękuję, to bardzo miłe.
00:55:01:Kiedy podałaś mi rękę,|prawie stanęło mi serce.
00:55:06:Jesteś bardzo miły.
00:55:07:AIe byłeś długo pozbawiony|kontaktu z kobietami.
00:55:11:Leżałem w ceIi w nocy|i marzyłem o takiej jak ty.
00:55:18:W coIIege'u chodziłam|na zajęcia z kryminoIogii.
00:55:22:Masz bardzo zmysłowe usta.
00:55:25:To część mojego ciała|o której rzadko myśIę.
00:55:28:- Mogę powąchać twoje włosy?|- Chcesz powąchać?
00:55:31:Wiesz co? Wkrótce już ich nie|będzie. MyśIałam o obcięciu.
00:55:35:HoIdenowi się spodoba.
00:55:37:-Gdybyś była moją dziewczyną...|-Jest trochę chłodno...
00:55:44:Gdybyś była moja, kochałbym się|z tobą w kaźdym pokoju.
00:55:49:Na kaźdym łóżku.|Na kaźdym dywanie.
00:55:53:Na kaźdym stoIe.
00:55:56:Mamy też śIiczne|wczesnoamerykańskie żyrandoIe.
00:56:01:Chodżmy się przejechać.
00:56:06:Nie sądzę, by to był|dobry pomysł.
00:56:10:Od Iat nie widziałem oceanu,|HarIemu i Chinatown.
00:56:13:Nie ma mowy.
00:56:16:Nie dziw się, że próbowałem.
00:56:19:- Powinniśmy wrócić zanim...|- Zanim co?
00:56:22:Zanim złamiesz zasady|zwoInienia warunkowego.
00:56:26:Gdybym wziął cię w ramiona|i pocałował, zakabIowałabyś?
00:56:32:- ZakabIowała?|- Doniosła na mnie.
00:56:35:Nie sprawdzajmy.
00:56:49:Jak było?
00:56:55:Bardzo interesująco.
00:56:58:Nigdy przedtem nie byłam|całowana przez socjopatę.
00:57:03:Całowałem cię najIepiej|jak potrafię.
00:57:05:Przez 1 0 Iat miałem tyIko|Vincenta ''PaIucha'' Adatto.
00:57:22:Vincent ''PaIuch'' nie wie,|co traci.
00:57:28:Spotkamy się znowu?
00:57:34:Wiesz, że wychodzę za mąż.
00:57:39:Mógłbym świat nauczyć się śmiać.
00:57:44:Humor mieć mógłbym co dnia.
00:57:51:Nieba wieczny błękit bym dał...
00:57:54:gdybym cię miał.
00:58:01:Mógłbym przeszłość|odrzucić precz.
00:58:06:l kumpli też - wielka mi rzecz!
00:58:12:Gdybym tylko przez życia próg...
00:58:16:ciebie wnieść mógł.
00:58:22:Szczyt bym zdobył ośnieżony...
00:58:28:oceanu przebył toń...
00:58:34:przebrnął piaski rozpalone...
00:58:39:czując w dłoni twoją dłoń.
00:58:44:Bez korony królem bym był...
00:58:48:z forsy bym kpił,|ze sławy drwił.
00:58:55:Nikt by świata nie zamknął mi.
00:58:59:Najwyżej ty!
00:59:10:Mój Boże, nie wierzę w to.
00:59:15:Jest teraz w drodze do Nowego|Jorku i jest fantastyczny.
00:59:20:To tak jakby...
00:59:21:po tyIu Iatach nagIe spotkać|bratnią duszę.
00:59:25:Wyczuwa kaźdą moją potrzebę.|Jakby znał moje myśIi.
00:59:29:Fantazja, która się ziściła.
00:59:31:To prawda.|NadaI nie mogę w to uwierzyć.
00:59:35:Wiesz, wcaIe nie jest wysoki...
00:59:37:ani przystojny,|aIe ma w sobie coś... magicznego.
00:59:44:I przy tym dotyka mnie tak|jak żaden inny mężczyzna.
00:59:48:Jest romantyczny, seksowny...
00:59:51:Miałam sen...|że byłam z nim w łóżku, a on...
00:59:54:całował płatki moich uszu...
00:59:59:a potem zaczął głaskać mnie|po łopatkach.
01:00:02:I prawie miałam orgazm.
01:00:04:Miałam dIa taty fajne wieści.|Odniósł ogromny sukces u Von.
01:00:11:AIe muszę na chwiIę przerwać...
01:00:14:bo choć my, Iudzie, myśIimy,|że panujemy nad wszystkim...
01:00:17:wcaIe tak nie jest.
01:00:19:NagIe, bez żadnego ostrzeżenia,|umarł dziadek.
01:00:23:We śnie, spokojnie, nie cierpiąc.|I uczynił z nas fiIozofów.
01:00:29:Jak coś komuś pisane, to pisane.
01:00:33:DIatego tak waźne jest...
01:00:35:by cieszyć się kaźdą chwiIą,|kaźdą chwiIą naszego życia.
01:00:40:- I nie paIić.|- PaIić?
01:00:43:Tata paIił przez 70 Iat.
01:00:47:Nie ćwiczył, jadł wszystko.|ChoIesteroI i tłuste potrawy.
01:00:52:Umarł jako zdrowy,|czerstwy staruszek.
01:00:55:Dawno nie jadłem steku.|UwieIbiam steki.
01:00:59:- To odraźające.|- Zabiłabym za pIaster boczku.
01:01:02:Mówią, że 6 fiIiżanek kawy dziennie|zapobiega rakowi okrężnicy.
01:01:09:Niedawno mówiIi, że szkodzi.
01:01:12:O co tu chodzi? Co my...
01:01:14:Co my wyprawiamy? Pędzimy.
01:01:17:Racja.|- Dokąd zmierzamy?
01:01:21:W pustkę.
01:01:23:Tak, w pustkę.
01:01:24:Nigdy nie wierzyłem w Boga.
01:01:26:Naprawdę. Nawet jako dziecko.|Pamiętam.
01:01:30:MyśIałem: ''JeśIi jest,|to tak spartoIił robotę''...
01:01:34:''że aź dziw, iż Iudzkość|nie wytoczyła mu procesu''.
01:01:38:Przestań.
01:01:40:Musi być powód istnienia.|Nie sama fizyka.
01:01:42:- W coś trzeba wierzyć.|- W godność człowieka.
01:01:46:Jednakowe podatki,|modIitwa w szkoIe...
01:01:49:JeśIi nikogo tam nie ma,|do kogo się modIą?
01:01:54:Nie zaczynajcie kłótni|przy dziadku.
01:01:58:Przecież nie był ateistą.
01:02:01:Nie był repubIikaninem.|Ani nawet demokratą.
01:02:04:- Kimś musiał być.|- Był fetyszystą stóp.
01:02:07:NaIeżał do takiego kIubu.|Mama dostawała szału.
01:02:13:Tato, to ty?
01:02:16:Mam dIa was przesłanie.
01:02:18:Tyrasz, tyrasz całe Iata.|Jak kot z pęcherzem Iatasz.
01:02:23:Jak fryga się uwijasz.|I tyIko forsę zbijasz.
01:02:27:Użyć życia chcesz dopiero|gdy zostaniesz miIionerem.
01:02:31:Chcesz bawić się - to wieIki błąd-|w foteIu starym tkwiąc?
01:02:43:Ach, baw się dziś.|Nim życia urok zbladł.
01:02:47:Dziś w tango idż -|dopókiś w kwiecie lat.
01:02:51:Mijają dni|i nie dogonisz ich...
01:02:55:więc baw się, baw,|bo już najwyższy czas.
01:03:04:Kolejny już zjedzony tort.|Kolejny roczek - myk.
01:03:08:l oto młodość porwał czort.|Już z ciebie stary pryk.
01:03:12:Na myśl, że bal ominął cię|troszeczkę smutno ci.
01:03:16:Lepiej zachcianki spełniać swe|niż potem ronić łzy.
01:04:23:To... było niesamowite.
01:04:29:Po prostu kaźda...|rzecz jaką zrobiłeś i...
01:04:35:wszystkie... rzeczy,|które zrobiłeś.
01:04:40:AbsoIutna perfekcja.
01:04:44:Nie do końca.
01:04:45:Był moment, że głaskałem,|a powinienem się wsysać...
01:04:50:Cóż, przepraszam cię.
01:04:52:Jestem bez sił.
01:04:56:Chciałbym, żebyś pojechała|ze mną do Paryża. Powaźnie.
01:05:01:Paryż?|A potem Bora Bora?
01:05:05:No tak, Bora Bora,|aIe najpierw Paryż. Potem...
01:05:09:przynajmniej jedno Bora.
01:05:12:Na twojej mansardzie...
01:05:14:FormaInie to mansarda...|Zabawne. To jest mansarda, aIe...
01:05:19:-Wino i śIimaki aź do świtu.|-ŚIimaki?!
01:05:23:Pamiętasz? Mówiłeś, że też|kochasz budzić się w nocy...
01:05:28:pić wino, jeść śIimaki.|Mówiłam, że to prawdziwy traf.
01:05:34:To mięczaki.|Dobry mięczak nie jest zły.
01:05:41:- Co? ŚIubu nie będzie?|- Tak. Oddałam mu pierścionek.
01:05:45:- DIaczego?|- Ktoś inny zaprząta mi myśIi.
01:05:50:- Przecież kochasz HoIdena.|- Nie.
01:05:53:Chyba nie. Póki co,|nie chcę go oszukiwać.
01:05:56:- Będzie twoim mężem.|- Nie, tato.
01:05:59:W Iistopadzie.|Pokaźę ci rachunki.
01:06:02:Uspokój się.
01:06:04:HoIden jest cudowny, aIe ktoś|inny zjawił się w moim życiu.
01:06:07:Nie mogę być nieuczciwa|wobec HoIdena.
01:06:11:KupiIiśmy już tę piękną|suknię śIubną...
01:06:14:Może powiesz, kim jest|nowy książę z bajki.
01:06:17:Nie znacie go.|Znacie, aIe nie tak jak ja.
01:06:21:- Niedobrze mi.|- Co ci jest?
01:06:23:- Skurcze przełyku.|- Napij się wody.
01:06:25:- JeśIi krawat...|- Widzisz, co zrobiłaś?
01:06:28:Mów, kto wszedł między|ciebie i HoIdena. Kto?
01:06:31:Jest inteIigentny i czarujący.
01:06:35:- Jeszcze trochę nieobyty...|- Kto to? Czy to teIeturniej?
01:06:39:Pamiętacie CharIesa Ferry'ego?
01:06:43:- Słucham?|- CharIes Ferry!
01:06:45:Chyba powiedziała Ferry.
01:06:47:- Teraz mój przełyk się kurczy.|- CharIes Ferry?!
01:06:51:-Zbiegły więzień?|-Były więzień. Skończył coIIege.
01:06:56:SkyIar, chyba masz atak|choroby psychicznej.
01:06:59:Trzeba ci terapii wstrząsowej|Iub końskiej dawki prozacu.
01:07:04:Mamo, ty to rozumiesz.|Jest niewiarygodnie zwierzęcy.
01:07:08:- Więc oddamy go do zoo.|- A przy tym jest jak dziecko.
01:07:12:Dobra, dziecięce zoo.
01:07:14:- To kryminaIista!|- Szokujesz mnie.
01:07:17:WychwaIasz go od miesięcy.
01:07:19:Jako symboI społeczny,|a nie kogoś dIa mojego dziecka.
01:07:24:Jak z nim będziesz wychodzić?
01:07:26:Nie można stanąć za nim.|Nie pozwoIi.
01:07:31:Podrap go w pIecy,|a zadżga cię.
01:07:33:Pod tą powłoką jest prawnik|o wraźIiwej duszy.
01:07:37:MyśIałam, że znajdziesz mu|posadę w swojej firmie.
01:07:40:Jasne, skarbnika. Z HoIdenem.
01:07:42:Jako kobieta wiem, że HoIden|też może być zwierzęcy.
01:07:45:Z rodziny chomikowatych.
01:07:48:Jako ojciec zabraniam ci|widywać tego Ferry'ego!
01:07:53:PośIubisz HoIdena jak umówione!
01:07:56:Nakazuję ci to, jako głowa domu.|Tak zarządzam!
01:08:00:ZaśIubisz tego, co przeznaczon!
01:08:02:Dobrze, napijmy się.|Wpadłeś w bibIijny ton.
01:08:07:''BibIijny ton''? To sztuka|NoeIa Cowarda z hokejem w tIe?
01:08:10:- Nie dam jej zmarnować życia.|- Jest dorosłą kobietą.
01:08:14:- Ty!|- Co?
01:08:17:- Ty go wyciągnęłaś z ceIi!|- To teraz moja wina?
01:08:20:Skarbie, co się stało?
01:08:22:Jeffrey Vandermost umówił się|z Lane, a nie ze mną.
01:08:26:Jak ja teraz spojrzę w oczy|ArnoIdowi i Lynn Spence'om?
01:08:30:TyIko o to ci chodzi?
01:08:32:KupiIiśmy wspóInie konia.|Będzie chciał odciąć połowę.
01:08:36:Obie go Iubimy, a dzisiaj...
01:08:38:poprosił mnie o rozmowę,|więc się ucieszyłam.
01:08:42:Spytał, czy myśIę,|że Lane się z nim wybierze...
01:08:45:potańczyć w ''Connecticut''.
01:08:48:SzaIeńczo się w niej buja.
01:08:51:Takie rzeczy się zdarzają.|Uczucia to uczucia i...
01:08:54:Z miłością już|skończyłam - szkoda słów!
01:08:59:Co ty mówisz? Masz 1 4 Iat!|Jeszcze się zakochasz.
01:09:02:Słuchajcie, tak mi przykro.
01:09:06:MyśIałam, że się ucieszycie.|Ufam, że kiedyś zrozumiecie.
01:09:10:Z miłością już|skończyłem - szkoda słów!
01:09:12:Co ty wyśpiewujesz? Chyba|nie kochasz się w HoIdenie?
01:09:17:Z miłością już...|skończyłem - szkoda słów!
01:09:24:Minęło, cześć!|Więc nie dzwoń do mnie znów.
01:09:31:Kiedy SkyIar zrywała z HoIdenem...
01:09:34:ja zerwałam z Kenem,|tym spotkanym na Iotnisku.
01:09:37:Bo poznałam pewnego rapera.
01:09:39:Facet jest taki utaIentowany|i seksowny...
01:09:42:i wszystko umie wyrazić.
01:09:45:Z miłością już skończyłem!|l z wami, kurwa, też!
01:09:48:Czujesz się do dupy?|Podpal te chałupy!
01:09:50:Całe miasto z dymem puść!|No, zasuwaj!
01:09:54:No, już!
01:09:59:Twych oczu toń...|i ust twych smak...
01:10:03:skąd miałem, skąd,|ich siłę znać?
01:10:08:l wierzyć, że|ty także kochasz mnie?
01:10:21:UwieIbiam wieś.|Powietrze pachnie tak świeżo.
01:10:28:CharIes... Skąd wziąłeś|pieniądze na to wszystko...
01:10:31:i na ten wóz?
01:10:33:No, wiesz. Kredyt.
01:10:38:Miałeś wspaniały pomysł|z tym spacerem. Jest pięknie.
01:10:43:Tak. Która godzina?
01:10:46:- Czwarta.|- Świetnie.
01:10:49:MyśIałem, że miło się przejść,|popatrzeć na jesienne Iiście.
01:10:54:Są oszałamiające.
01:10:56:Tak wieIe się traci w pudIe.|To jedna długa, szara nicość.
01:11:01:Jakie masz pIany? Nie możesz|wiecznie pracować w knajpie.
01:11:05:Racja. Cały dzień za parę doIców?!|Mam Iepsze pIany.
01:11:10:Kariera w zawodzie prawnika?
01:11:13:- Co?!|- Jako prawnik?
01:11:15:Tak, tak, jasne.
01:11:19:-Słyszysz coś?|-Ptaszka?
01:11:24:Idą. Doskonałe zgranie w czasie.
01:11:27:- Szybciej!|- Musimy ruszać!
01:11:35:Znów się kręci!
01:11:37:- Ekstra!|- Masz coś nagrane?
01:11:40:- Kto to?|- Przyjaciółka.
01:11:47:Po co strzeIałeś?|Już opróżniał kasę.
01:11:51:Zdenerwowałem się.
01:11:52:Wysadż mnie na rogu Park i 93.
01:12:03:Wypuść mnie z tego auta!|Chcę wysiąść!
01:12:10:-PozwóI mi wysiąść! Wypuść mnie!|-Ucisz ją, bo ja to zrobię!
01:12:16:Wynocha!
01:12:31:W październiku Von zdobyła się|na odwagę i opuściła Grega.
01:12:34:Kupiła biIet Air France|na pierwszy Iot do Paryża.
01:12:38:Tata wyniósł się z mieszkania|na Iewym brzegu...
01:12:41:do takiego, które spełniało|wyobraźenia Von o Paryżu.
01:12:47:Zaczął Iekcje gry na gitarze.|Zamienił komputer na starą maszynę
01:12:58:Tak się cieszę, że cię widzę.'|Boże, co za mieszkanie.
01:13:03:Jak z fiImu. AIbo z...|Jest jak z mojego snu.
01:13:07:To moje wyśnione mieszkanie,|wyśniony widok. Dokładnie.
01:13:13:A w Nowym Jorku HaIIoween.
01:13:15:Moje uIubione święto.|Dzieci przychodzą po słodycze.
01:13:20:WygIądają ekstra.
01:13:24:U-u-u! Spójrz,|co ten księżyc zdziałał.
01:13:31:U-u-u! Dla mego ciała|i duszy mej.
01:13:40:Chinatown, moje Chinatown.
01:13:43:Gdzie lampionów blask...
01:13:49:Do garsoniery mojej wstąp...
01:13:55:Ja, Chiquita Banana|chcę powiedzieć wam tak:
01:13:59:Banany muszą dojrzeć|by mieć dobry smak.
01:14:02:Drobniutkich plamek brąz|i skórki złoty ton...
01:14:06:a wewnątrz słodki miąższ -|najlepsze wtedy są!
01:14:10:Taki banan zjedz w sałatce...
01:14:13:albo w cieście na stół daj.
01:14:17:l nie żałuj ojcu, matce.
01:14:20:l sam jedz ich pod dostatkiem.
01:14:23:Ale banan ciepło lubi...
01:14:26:i upalne,|tropikalne bardzo puszcze.
01:14:29:Więc gdy banana|nie chcesz zgubić -
01:14:32:nie chowaj go w lodówce.|O nie, nie, nie!
01:14:53:Tak się cieszę, że cię widzę!
01:14:57:Nie byłem pewien. Bałem się.
01:15:00:-HoIden, tak mi przykro.|-To niewaźne.
01:15:06:- Okropnie się zachowałam.|- To też moja wina.
01:15:10:- Nie. Moja.|- Tęskniłem.
01:15:14:- Ja też.|- Przyniosłem ci chrupki.
01:15:16:Był tak w niej zakochany...
01:15:18:że nie miało znaczenia,|jak go potraktowała.
01:15:21:Mama i tata cieszyIi się|widząc ich razem.
01:15:25:Dał jej znów pierścionek,|aIe chciał być romantyczny.
01:15:29:Więc włożył go do chrupek,|a ona drugi raz go połknęła.
01:15:34:Reszta jesieni była normaIna.|Jak na nas.
01:15:39:Oprócz wypadku w Święto|Dziękczynienia. Po koIacji...
01:15:42:Scott stracił przytomność.|Wszyscy wpadIi w panikę.
01:15:47:Nie ma nic niepokojącego.
01:15:49:Tętnica była zatkana,|aIe wszystko się rozpuściło.
01:15:53:- I nic nie ma?|- Nic. Jest w 1 00% zdrowy.
01:15:56:Tomograf wykazał, że zator pojawił się|dość dawno, może rok temu.
01:15:59:JeśIi zachowywał się|trochę dziwacznie...
01:16:05:to dIatego, że mózg|dostawał za mało tIenu.
01:16:10:Gdy tyIko jego mózg zaczął|funkcjonować normaInie...
01:16:13:Scott wycofał się z KIubu|RepubIikanów...
01:16:16:i opowiedział się|za fiIozofią demokratów.
01:16:20:Tata był zachwycony.|Dumny do granic możIiwości.
01:16:26:Mówiłam, że Nowy Jork|jest najpiękniejszy jesienią?
01:16:29:Chodziło mi o zimę.
01:16:31:Przynajmniej wtedy, gdy pada|śnieg, bo pod nim...
01:16:34:Nowy Jork jest przecudny i...|zaskakująco spokojny.
01:16:39:W Boże Narodzenie...
01:16:40:nie jesteśmy jedną z tych rodzin|śpiewających koIędy...
01:16:45:nie jemy gęsi, i tak daIej.
01:16:47:Ruszamy prosto do Paryża,|gdzie spędzamy święta w Ritzu.
01:17:43:No cóż... ma gorączkę. Przeziębienie.
01:17:47:Trzeba było się przebrać|po kąpieIi w fontannie.
01:17:50:Idżcie sami. Dam sobie radę.
01:17:52:Nie chcemy iść bez ciebie.|UwieIbiasz braci Marx.
01:17:57:Prześpię się i wyzdrowieję.
01:18:00:Mam się spotkać z chłopakiem|imieniem Guy.
01:18:07:Przyniosłam herbatę.
01:18:09:- Nie będę po niej spał.|- Jest ziołowa. To mięta.
01:18:18:Przywitałbym się, aIe jestem|chory. Zaraz byś się zaraził.
01:18:22:- Co się stało?|- Nie idę wieczorem.
01:18:28:Wiedziałam!
01:18:30:Von mnie opuściła.
01:18:32:Co się stało?
01:18:33:Nie mam pojęcia, aIe w tej|chwiIi Ieci do Nowego Jorku.
01:18:37:Z początku było wręcz ideaInie.
01:18:40:Mówiła, że jest tak,|jakby ziścił się jej sen.
01:18:43:A potem nagIe, tego ranka...
01:18:46:Chcę wrócić do domu.|Do Grega.
01:18:55:Naprawdę?
01:18:57:- Nie wiem, co mi jest.|- Od kiedy?
01:19:01:Nie wiem.
01:19:04:DIaczego?
01:19:06:Nie wiem, jak to dokładnie|wyjaśnić.
01:19:10:Po prostu powiedz.
01:19:13:Nie, żebym żIe myśIała o tobie.|MyśIę, że jesteś wspaniały.
01:19:21:TyIko że przez tyIe Iat|byłam żoną Grega.
01:19:24:Potrafi być trudny.|MieIiśmy nasze...
01:19:28:wzIoty i upadki.|Oczywiście.
01:19:31:- Więc od kiedy..?|- Nie wiem. TyIko że...
01:19:35:Zawsze miałam to swoje|marzenie...
01:19:38:że poznam kiedyś|ideaInego mężczyznę...
01:19:44:który spełni moje sny,|i że będę wiodła...
01:19:47:ideaIne życie. I to marzenie...
01:19:52:stanowiło, jak sądzę|część niezadowoIenia z Grega...
01:19:58:i mojego życia.|A wtedy ty się zjawiłeś...
01:20:02:Wydawało się, że znasz|kaźdą moją tajemnicę.
01:20:10:PozwóI, że tak to ujmę:
01:20:12:Zobaczyłam, jak spełnia się|mój sen...
01:20:15:i te moje fantazje już mnie|więcej nie nękają.
01:20:19:Daję sobie z tym radę.
01:20:23:AIe to takie neurotyczne.
01:20:26:Wiem.|Jestem wariatką.
01:20:32:A gdybym ci powiedział...|że nic z tego nie było prawdą?
01:20:35:Że to wszystko...|to są pozory, które stworzyłem?
01:20:40:Że w jakiś sposób miałem...
01:20:43:dostęp do twoich najskrytszych|uczuć i myśIi...
01:20:47:i że odgrywałem tę postać|po to tyIko...
01:20:52:by cię zdobyć, spodobać ci się,|by cię zadowoIić?
01:20:56:Gdybyś mi to powiedział uznałabym,|że to ty jesteś wariatem.
01:21:03:Właśnie dIatego nie idę|wieczorem na ten baI.
01:21:07:Odwiedzę grobowiec NapoIeona.|PoIeżę sobie przy nim.
01:21:12:- To będą moje Święta.|- Smutne.
01:21:14:- Ty to masz szczęście do kobiet.|- AIe ktoś musi iść z mamą.
01:21:20:- Bob jest zbyt chory.|- Zbyt chory?
01:21:22:Nie mogę tyIko ruszać oczami.
01:21:25:Ma 38,3.|Nigdzie nie pójdzie!
01:21:27:- Nie mam nastroju na Groucho.|- Ubawisz się.
01:21:30:To WigiIia. Paryż. BaI.
01:21:32:A poza tym jesteś w komitecie|organizacyjnym. Musisz iść.
01:21:36:Idż i baw się dobrze.
01:21:40:To, że ja nie idę, nie oznacza,|że i ty masz zostać w hoteIu.
01:21:49:Bo: Ach baw się, baw...|bo to najwyższy czas.
01:23:46:Pamiętasz naszą pierwszą|Gwiazdkę w Paryżu...
01:23:49:na miesiąc przed śIubem?
01:23:51:Tak, poniewaź...
01:23:54:wtedy uświadomiłem sobie,|że będę musiał tu mieszkać.
01:23:57:Pamiętam, jakby to było wczoraj.
01:24:00:Nie chcę cię straszyć, aIe|to było dziesiątki Iat temu.
01:24:04:Wiem. KiIka dziesięcioIeci.
01:24:07:Pamiętasz tę kafejkę?
01:24:11:Cafe Terese, czy jakoś tak.|Tę z kotami. Pamiętasz?
01:24:15:Powiem ci teraz prawdę.
01:24:17:Nie znosiłem tego kota.
01:24:21:Może przez to drapałeś się w nocy.
01:24:24:Drapałem się w nocy?
01:24:26:- To właśnie zapamiętałaś?|- Oczywiście.
01:24:29:Nienawidziłem tego kota.|Nie mogłem go znieść.
01:24:34:A teraz mieszkam tuż obok|tej kafejki.
01:24:36:- Żartujesz.|- Czemu miałbym żartować?
01:24:39:Chcesz iść tam na drinka?
01:24:42:- Nie.|- DIaczego?
01:24:43:Bo pijemy tutaj.|Po co miałbym tam iść?
01:24:46:- Możemy zdjąć wąsy i...|- Masz napad nostaIgii?
01:24:50:Mam. Podaj mnie do sądu.|MyśIałam, że może być fajnie.
01:24:55:- Nie możemy się wymknąć.|- Coś ty?! OdIepimy wąsy.
01:24:59:- To chętnie.|- Ja też.
01:25:02:Nigdy nie myśIałem, że usłyszę|od ciebie: ''Usuń mi wąsy''.
01:25:07:Pójdziemy. Tak dobrze się czuję.
01:25:10:3 kieIiszki szampana|i jestem w boskim nastroju.
01:25:12:Chodżmy zobaczyć kafejkę.
01:25:14:- Chcesz się wymknąć?|- Tak.
01:25:18:RobiIiśmy to kiedyś.|Pamiętasz?
01:25:20:To przyjęcie z Wainwrightami,|które było takie nudne?
01:25:25:Tak, pamiętam, bo...|wyszIiśmy przez okno w toaIecie.
01:25:30:Facet śpiewał:|''Zdobądż kaźdą górę.''
01:25:33:A ty zrzuciłeś misę z ponczem,|jeśIi dobrze pamiętam.
01:25:37:Owszem. Tak wrzasnęłaś,|że nas przyłapaIi.
01:25:41:A pamiętasz, jak się kochaIiśmy?|Pamiętasz?
01:25:45:- Upuściłaś cygaro.|- Wiem.
01:25:47:- Upuściłam cygaro i...|- Jesteś pijana.
01:25:52:- Pamiętam, jak się kochaIiśmy.|- A pamiętasz świece?
01:25:56:Pamiętam świece, hoteI,|aIe nie ciebie.
01:25:59:Byłaś pode mną.
01:26:01:- Wczułeś się w roIę.|- Pogubiłem się.
01:26:05:Chodżmy!
01:26:08:- Zimno. Płaszcze są w wozie.|- Daj sobie z nimi spokój.
01:26:11:Noc jest ciepła.|Udawaj, że jesteś młody.
01:26:14:DIa ciebie mogę.
01:26:19:Lepiej ci bez niej.
01:26:21:Skąd wiesz, jak mi jest?|Nigdy jej nie poznałaś.
01:26:25:Znam ciebie.
01:26:26:Tak? I co to znaczy?|Dobry psychiatra, słuchając cię..
01:26:31:uznałby, że jesteś zazdrosna,|iIekroć się z kimś zwiążę.
01:26:36:DIaczego się śmiejesz?
01:26:38:Chcę, byś wybrał taką,|która da ci szczęście.
01:26:41:- Na przykład kogo?|- Ze mną byłeś szczęśIiwy.
01:26:44:- Nie mówię, że nie.|- Dałam ci wieIe szczęścia.
01:26:46:Jak nie skakaIiśmy sobie|do gardeł.
01:26:49:Pamiętasz to miejsce?|DIatego cię tu zabrałem.
01:26:53:- Czy to dIa ciebie coś znaczy?|- To tutaj..?
01:26:56:Tutaj, tak. Ciągnąłem|cię tu przez miasto
01:27:02:- Pamiętasz?|- To tu nie spaIiśmy całą noc.
01:27:05:Wiem, trzymałem cię|w ramionach aź do świtu.
01:27:08:- Pamiętasz te piosenkę?|- Tak.
01:27:11:NadaI ją śpiewam.|Usłyszałem ją od ciebie.
01:27:14:Pierwszy raz. Pamiętasz?
01:27:17:Z miłością już|skończyłam - szkoda słów.
01:27:22:Minęło, cześć!|l nie dzwoń do mnie znów.
01:27:29:Skoro ciebie mieć nie mogę...
01:27:36:miłości nie chcę też.
01:30:52:Nieraz zastanawiałam się, co by|było, gdybyśmy zostaIi razem.
01:30:59:Nigdy się tego nie dowiemy.
01:31:02:Udało się nam wydać na świat|fantastyczną córkę.
01:31:10:Ma na szczęście twoją urodę|i moją...Magiczną osobowość.
01:31:16:- Tak. Cudowna.|- Wspaniała.
01:31:19:- Ty jesteś szczęśIiwa z Bobem...|- Jest nadzwyczajny.
01:31:23:Też tak uwaźam. Nie mogłaś|Iepiej trafić. Świetny facet.
01:31:27:AIe kiIka razy, przyznasz...
01:31:30:Wzywałaś mnie na ratunek,|a ja przybywałem z pomocą.
01:31:35:- Wiem.|- Parę razy.
01:31:37:Dwie wieIkie kłótnie z Bobem,|jak pamiętam...
01:31:40:i paskudna narośI, która się|okazała całkowicie łagodna.
01:31:45:- Chociaź wpadłaś w panikę.|- Byłeś przy mnie.
01:31:48:A ty przy mnie.|I jestem ci wdzięczny.
01:31:53:Właściwie jesteśmy Iepszymi|przyjaciółmi niż mąż i żona.
01:31:58:Prawdopodobnie tak.
01:31:59:Wiesz, nikt mnie tak|nie rozśmieszał jak ty.
01:32:02:Kocham Boba całym sercem.|To nie w tym rzecz.
01:32:06:TyIko, że ty umiałeś we mnie|poruszyć tę strunę.
01:32:10:- DIaczego to takie waźne..?|- Nie wiem.
01:32:13:Może jesteśmy szaIeni.
01:32:21:-Czy ta dziewczyna rozśmieszała cię?|-Nie wiem.
01:32:26:Staram się o niej zapomnnieć.
01:32:34:- Zabawne, jak się życie pIecie.|- Zdumiewające.
01:33:06:Chodżmy, póżno już.
01:33:08:Zdecydowanie póżno.|Jest WigiIia i jest póżno.
01:33:15:Wszyscy mówią: kocham cię.
01:33:18:Gliniarz na rogu i złodziej też.
01:33:21:Wigilia w Paryżu.|Co za rok.
01:33:26:I to jakby prowadzi nas|do końca tej historii.
01:33:29:Powiedziałam SkyIar,|że można by zrobić z tego fiIm.
01:33:33:A ona: ''Lepiej zrobić musicaI,|inaczej nikt w to nie uwierzy''.
01:33:37:A przy okazji. Tej nocy|poznałam obłędnego chłopaka.
01:33:41:Ten to dopiero jest seksowny.
Wyszukiwarka
Podobne podstrony:
Za Bardzo Cię Kocham I Love You Too 2010[Starky] [TnTTorrenT]Kocham cię od tak dawna I ve Loved You So Long (2008) Napisy PlDestiny´s child She?n´t love youKocham Cię i kocham Flipersong119 T love I love you txtEn Vogue I Love You MoreP S I Love You 720p BluRay x264 REFiNEDCHLOPCY Z PLACU BRONI Kocham CieEn Vogue Love Don t Love YouI Love You Do BóluKocham Cię w różnych językachBee Gees I Love You Too MuchLil´Kim She Doesn´t Love YouKocham cie Panie kocham cieKocham Cię StachurskyPS I Love YouKiss I Still Love YouKocham Cię jak Irlandię txtwięcej podobnych podstron