ŻYCIE JEZUSA
ELLEN G.WHITE
WYDAWNICTWO
"ZNAKI CZASU" 1983
Tytuł oryginału: DESIRE OF AGES
Copyright 1940 by Pacific Press Publishing Association ISBN 83-00-0041-7
REDAKTOR WYDANIA I KOREKTA: Andrzej Górski WERYFIKACJA PRZEKŁADU: Mirosław Gryguc
REDAKTOR TECHNICZNY: Jan Wiśniewski PROJEKT , OKŁADKI: Teresa Kawińska
Od Wydawcy
PRINTED IN POLAND
WYDAWNICTWO "ZNAKI CZASU"
WARSZAWA, UL. FOKSAL .8 .
WYDANIE II
Nakład: 10000 egz.
Skład: Łódzka Drukarnia Dziełowa
Druk: Zakład Graficzny Sieradz.
Oprawa: Wydawnictwo "Znaki Czasu"
Ark. wyd. 48,50. Ark. druk. 42,0.
Papier kl. V, 70 g, 61X86 cm.
Druk ukończono: w kwietniu 1983 r.
Zam. nr 981/1100/82. M-9
Cena zł 250,
prawdziwą satysfakcją i z modlitwą oddajemy kolejne wydanie jednego z najbardziej poczytnych dzieł
adwentystycz-nej pisanki Ellen G. White. ŻYCIE JEZUSA to nie jeszcze jedna biografia Syna Bożego i
Człowieka. Ten kto czytał te. książkę dawniej, bez wątpienia wróci do niej jeszcze raz. Ostatni,
niewielki nakład rozszedł sią niebywale szybko jeszcze w roku 1960. ŻYCIE JEZUSA wraca w nowym
opracowaniu, poszerzone o te acapity> których w tamtym wydaniu zabrakło. Wydanie 1982 roku jest
obecnie pełnym przekładem angielskiego oryginału.
Wyjątkowość tego dzieła polega na charakterystycznym dla Ellen G. White przeniesieniu czytelnika w
czasy i kulturą kraju w którym żył Jezus. To dzieło pełne natchnienia i wiary. Czytelnik przejmuje się.
historią Jezusa. Jego życie nabiera wymiarów życia Mistrza z Nazaretu. Autorka delektuje sią tym
wszystkim co współczesna cywilizacja zabrała ludziom, stąd tak piękne opisy służby dla innych,
szlachetności, podkreślenie godności ludzkiej, wolności osobistej każdego człowieka. Jezus u Ellen G.
White to prawdziwy człowiek. Jest on u niej również prawdziwym Bogiem, stąd tak dramatyczne
przybliżenie człowieka i zbawczego posłannictwa Chrystusa. Rozdziały "Golgota", czy "Wykonało sią"
nie mają sobie równych w innej literaturze.
Oto Jezus z dzieła Ellen G. White "...Pełnia Bóstwa, nieskończenie miłosierny Zbawiciel
grzeszników, Słońce Sprawiedliwości, łaskawy Arcykapłan, miłosierny Pośrednik, jedyny Arcylekarz
współczujący Przyjaciel, Obrońca Swego ludu, Książa pokoju, przychodzący Król, nasza Nadzieja i
spełnienie ludzkich tęsknot".
Wydawcy dedykują ŻYCIE JEZUSA wszystkim, którzy szukają lepszego życia.
WYDAWCY
Przedmowa
T) oszukiwanie szczęścia jest ciągłym działaniem człowieka. * Jest to dziwne, bowiem Bóg
stwarzając człowieka* zaszcze-1 pił w jego sercu tęsknotę za szczęściem, dążenie do tego co
najlepsze. Słowo Boże mówi, że "stworzył Bóg człowieka dobrego, ale oni udali się za rozmaitymi
myślami" (Ka/n. Sal, 7,29).
Tęsknoty serca ludzkiego zostały przez grzech wypaczone z biegiem czasu i skierowane na tory"
jedynie ziemskich i jak to określa Biblia przemijających upodobań. Ludzie są przekonani, ze
czynią wszystko, aby być szczęśliwymi. Mimo to działania te pozostają jedynie w sferze dokonań
doraźnych i zapewniają szczęście krótkotrwałe. Życie Jezusa 'książka, którą po dwudziestu przeszło
latach oddajemy po raz drugi do rąk naszych Czytelników, nosi w angielskim oryginale tytuł "De-sire of
Ages", co w przekładzie na język polski znaczy ^Pragnienie wieków". W jednej z popularnych kolęd
śpiewanych z okazji tzw. święta Bożego Narodzenia są takie słowa: "cztery tysiące lat wyglądany".
Wiadomo, że chodzi tu o Tego, który przez cztery tysiące lat był "pragnieniem wieków", z którego
przyjściem łączono spełnienie nadziei osobistych, społecznych a także narodowych.
Właśnie Jezus Chrystus Syn Boży i Syn Człowieczy był i jest w dalszym ciągu owym "pragnieniem
wieków". To On właśnie powinien stać się dla każdego z nas pragnieniem na co dzień. On bowiem
jedynie jest zdolny wszystkie rzeczywiste potrzeby serc ludzkich zaspokoić, a trudno jest
kwestionować tęsknoty i pragnienia, które człpwiek posiądą, mimo że nieraz udaje się nam
kwestionować potrzebę Jezusowego bytu w naszym życiu. ' -
Celem niniejszej książki jest przedstawienie Jezusa Chrystusa jako Jedynego, który potrafi zaspokoić
wszelkie tęsknoty. Zdajemy sobie sprawę, że Życie Jezusa nie wyczerpuje zagadnienia, bowiem
napisano, i przed nią i po niej wiele potężnych daieł o cudownym życiu skromnego cieśli z^ Nazaretu,
a jed-
nocześnie pełnego chwały Syna Bożego, o którym ap. Paweł powiada, że w Nim, "cała pełnia Bóstwa
mieszkała".
- Autorce i wydawcom nie przyświecał cel przedstawienia, wydarzeń z życia Jezusa Chrystusa w
porządku chronologicznym, lecz nade wszystko ukazanie niepojętej miłości Bożfcj objawionej i
ucieleśnionej w Synu Bożym. Pragnieniem autorki było zaakcentowanie przyciągającej mocy Jego
dobroci, czystości charakteru, przekształcającego wpływu Jego łaski na ludzkie serca. Ellen G. White
przybliża Czytelnikowi błogosławionego Odkupiciela, aby gdy stanie z -Nim twarzą w twarz odnalazł w
Nim siebie, swoją radość i nieprzemijające szczęście.
Dzieło pragnie ukazać Jezusa, który dobrowolnie stał się człowiekiem jednym z nas, a przyszedł
nie po to, aby nam cokolwiek zabrać, lecz żeby nam dać to co najlepsze. Przez złożenie dobrowolnej
ofiary swojego życia na krzyżu, aby człowiek dzięki Jego śmierci mógł żyć wiecznie, jak również
przekazując nam przykład nieskalanego życia, pragnie dać każdemu człowiekowi miejsce w
Królestwie Bożym, które przygotowuje dla wszystkich wiernych Mu naśladowców. Na stronicach Życia
Jezusa starano się wysunąć na czoło piękno życia Zbawiciela, wydobywając na światło dzienne wiele
nowych klejnotów ze Skarbca Nieskończoności.
Oby Jezus o którym ta książka stał się osobistym przyjacielem i Zbawicielem każdego z nas,
świadomi będąc obietnicy, że to właśnie On sam wybiera się z powrotem na naszą ziemię, aby zbawić
tych, którzy oczekując Go są gotowi na Jego bliski powrót.
Dedykujemy tę książkę wszystkim poszukiwaczom nieprzemijającego szczęścia. Niechaj stanie się
ona przyczynkiem zaspokojenia tęsknot tych z nas, którzy już weszli na drogę Światła Bożego. Ono
bowiem wskazuje kierunek do Życia Wiecznego.
ANDRZEJ GÓRSKI
ROZDZIAŁ l
"Bóg z nami"
Nazwa "imię Jego Imanuel... Bóg z nami". Światło "znajomości chwały Bożej" uwidacznia się w obliczu
Jezusa Chrystusa. Od wszystkich czasów Jezus, Chrystus Pan stanowił jedno z Ojcem. Był On
"obrazem Boga", obrazem Jego wielkości i majestatu, odbiciem Jego chwały. Właśnie po to przyszedł
na nasz świat, aby tę chwałę objawić. Przyszedł na tę spowitą w grzechu ziemię, aby ukazać światło
miłości ijożej aby, jako "Bóg zamieszkać z nami". Dlatego zapowiadające Jego przyjście proroctwo
mówi: "Nazwą imie^ Jego Immanuel".
Posłannictwem zamieszkującego wśród nas Jezusa było objawienie ludziom i aniołom Boga. Był On
słowem Bożym ucieleśnieniem myśli Bożej. W modlitwie za swoich uczniów mówi: "Uczyniłem im
znajome imię Twoje" miłosierne, wspaniałe i cierpiące, przepełnione dobrocią i prawdą aby
miłość, którąś mię umiłował, w nich była, a ja w nich". Objawienie to było ,dane nie tylko dzieciom tej
ziemi. Nasz mały świat stanowi podręcznik opisujący cały wszechświat. Wspaniałość Bożej łaski i
tajemnice zbawczej miłości, są sprawą, w którą "pragną wejrzeć aniołowie". Będzie to przedmiotem
ich dociekań w nieskończoność. Zarówno zbawieni jak i istoty bezgrzeszne znajdą w krzyżu Chrystusa
swoją naukę i swoje szczęście.
Wszyscy ujrzą, że chwała jaśniejąca na obliczu Chrystusa jest chwałą pełnej poświęcenia miłości. W
promieniach padających z Golgoty wszyscy dojrzą, że pełna samowyrzeczenia miłość jest Prawem
życia na ziemi i w niebie; że miłość, która "nie szuka swoich rzeczy", ma swe źródło w sercu Bożym i
że w osobie Łagodnego i Pokornego objawiono charakter Tego, który mieszka w światłości dla
człowieka niedostępnej. < t
Na początku Bóg objawił się we wszystkich dziełach stworzenia. To Chrystus rozpostarł' niebiosa i
założył fundamenty ziemi. To Jego
9
\
dłoń zawiesiła światy w przestworzach i ukształtowała kwiaty polne. On utwierdza ,;góry mocą swoją".
"Jegoż jest morze, bo je on uczynił" (Psalm 65,6: 95,5). To On napełnił ziemię pięknem, a powietrze
pieśnią. Na wszystkim, co znajduje się. na ziemi, w powietrzu i na niebie, wypisał zew miłości Ojca.
Obecnie każdy grzech, plami doskonałe dzieło Boże, niemniej jednak, ostał się wypisany ręką
Chrystusa .zew. Jeszcze dziś wszystko, co stworzone, głosi chwałę Jego Majestatu. Nie istnieje nic,
co żyłoby tylko dla siebie, z wyjątkiem egoistycznego serca człowieka, bowiem każdy ptak unoszący
się w powietrzu, każde zwierzę poruszające się po ziemi, służy jeszcze życiu innych istot. Nie ma
leśnego listka, ani . źdźbła trawy, które nie spełniłoby swego zadania. Każde drzewo, krzak i liść jest
źródłem tych elementów życia, bez których nie może istnieć ni człowiek, ni zwierzę. Człowiek zaś i
zwierzę z kolei przyczyniają się do życia drzewa, krzewu i liścia. Kwiaty wydają woń i rozpościerają
swe piękno ku błogosławieństwu świata. Słońce rozprzestrzenia swe światło ku radości rozlicznych
światów. Ocean źródło źródeł, wchłania strumienie z każdego lądu bierze by dawać. Mgły
występujące z jego łona spadają jako deszcze na ziemię, by mogła wydawać plon.
Aniołowie chwały znajdują radość w dawaniu obdarzają miłością i niekończącą się troską upadłe
istoty i pokalane dusze. Niebiańskie istoty zabiegają o serca ludzkie. Poprzez łagodne i pełne
cierpliwości usługiwanie wpływają na* ducha ludzkiego, by przyprowadzić zagubionych do
społeczności z Chrystusem, który znajduje się bliżej 4|iż sobie ^ z tego zdajemy sprawę.
Pominąwszy wszystkie inne -źródła objawienia, dostrzegamy w Jezusie Boga. Patrząc na Jezusa
widzimy, że obdarowywanie jest chwałą naszego Boga. "Sam od siebie nic nie czynię", mówi Jezus.
"Jako mię posłał żyjący Ojciec, i ja żyję przez Ojca". "Ja nie szukam chwały mojej, ale Tego, który
mnie posłał" (Jan 8,28; 6,28; 8,18). Słowa te zawierają wielką zasadę, będącą podwaliną życia
wszechświata. Chrystus wszystko otrzymał od Boga, ale wziął aby dawać. Niebiański nadzór ^ nad
wszelkim stworzeniem wypełnia się przez umiłowanego Syna, przekazującego wszystkiemu
pochodzące od Boga życie; Poprzez Syna to życie powraca w pochwale, i w radosnej służbie, w
postaci wielkiej fali miłości do źródła -wszechrzeczy. I tak dzięki Chrystusowi krąg dobra zamyka się
zupełnie, obrazując istotę wielkiego Dawcy, a także prawo życia.
Prawo to zostało złamane w samych niebiosach. Grzech zrodził się z egoizmu. Lucyfer, cherub
nadzorujący, pragnął być pierwszym w niebiosach. Dążył on do opanowania istot niebieskich, do
odprowadzenia ich od Stworzyciela i pozyskania dla siebie ich hołdu. Dlatego przedstawił Boga w
niewłaściwym świetle przypisując mu pragnienie wywyższe-
10
nią samego -siebie, złe przymioty swojego charakteru pragnął przypisać pełnemu miłości Stwórcy.
Tym sposobem zwiódł aniołów, a następnie ludzi. Doprowadził ich do zwątpienia w Słowo Boże i
dobroć Bożą.
Szatan sprawił, że ludzie patrzą na Boga, jak na surowego i nieprzejednanego władcę, bo jest On
Bogiem sprawiedliwości i wielkiego majestatu. Tym sposobem pozyskał szatan ludzi dla swej rebelii-
przeciw-ko Bogu, a w konsekwencji noc niedoli spowiła świat.
Ziemię ogarnęła ciemność wskutek niezrozumienia Boga. Należało złamać zwodnicze moce szatana,
aby rozproszyć posępne ciemności, aby świat z powrotem przyprowadzić do Boga. Nie można było
dokonać tego siłą. Użycie siły jest sprzeczne z zasadami Boskich rządów, oczekuje On bowiem tylko
służby miłości, a miłości nie można nakazać, nie można jej też wymusić siłą lub autorytetem. Tylko
miłość może wzbudzić miłość. Znać Boga oznacza kochać Go. Jego istota musi objawić się jako
przeciwieństwo istoty szatana. Dzieła tego mogła dokonać tylko jedna istota we wszechświecie. Ten
tylko mógł zapoznać człowieka z miłością do Boga, kto sam znał całą jej wzniosłość i jej głębię. Po
ciemnej nocy, jaka opanowała ten świat, wzejdzie słońce sprawiedliwości, "a zdrowie będzie na
skrzydłach Jego". (Mai. 4, 2). Plan odkupienia nie został powzięty jako potrzeba chwili, nie został
ułożony po upadku Adama. Był on objawieniem "tajemnicy od czasów wiecznych zamilczanej" (Rzym
16,25). Stanowił rozwinięcie zasad jakie od wieczności stanowiły podwalinę tronu Bożego. Od
początku Bóg i Chrystus wiedzieli o odstępstwie szatana oraz o upadku człowieka, który się dokonał
za sprawą odstępcy, Bóg nie zadecydował o istnieniu grzechu, lecz tylko przewidział jego istnienie i
poczynił kroki, aby przeciwstawić się temu stanowi. Miłość Jego do świata była tak wielka, że
postanowił wydać Swego jednorodzonego Syna, "aby każdy kto weń wierzy nie zginął, ale miał żywot
wieczny" (Jan 3,16).
Lucyfer rzekł był: "Nad gwiazdy Boże wywyższę stolicę moją... Będę równy Najwyższemu" (Izaj. 14;
13.14). Ale Chrystus "Który- będąc w kształcie Bożym nie poczytał sobie tego za drapiestwo równym
być Bogu, wyniszczył samego siebie, przyjąwszy kształt niewolnika, stawszy się podobny ludziom".
(Filip. 2,6.7).
Była to dobrowolna ofiara. Jezus mógł pozostać u tronu Ojca. Mógł
zachować chwałę niebios1 i hołd aniołów. Zdecydował się jednak oddać
berło królewskie z powrotem w 'ręce Boże i zstąpić na dół z tronu
wszechświata, aby przynieść światło tym, których ogarnęły ciemności
nocy, a życie ginącym.
Blisko przed dwoma tysiącami lat dał się słyszeć w niebiesiech tajemniczy głos od tronu Bożego: "Oto
idę". "Ofiary i obiaty nie chciałeś, aleś mi ciało sposobił... Oto idę, (na początku ksiąg napisano o
mnie),
11
abym czynił, o Boże wolę twoją" (Hebr. 10,57). W słowach tych'zapowiedziane jest wypełnienie celu
ukrytego od wiecznych czasów. Chrystus gotował się, do zejścia na ten świat i przyobleczenia ciała.
Mówi: "aleś mi ciało sposobił". Gdyby był zjawił się w chwale, jaką miał u Ojca zanim powstał świat,
ludzie nie znieśliby światłości bijącej od Jego obecności. Abyśmy mogli na nią spoglądać i nie zginąć,
atrybuty Jego chwały musiały zostać przyćmione. Boskość została przysłonięta ludzkimi cechami:
niewidzialna chwała przybrała widzialną postać ludzką.
To wielkie zamierzenie zostało przedstawione w figurach i symbolach. Płonący krzak, w którym
Chrystus ukazał się Mojżeszowi, objawił Boga. Niski krzak wybrany do symbolizowania Boskości
pozornie nie zawierał atrakcji, w nim to jednak objawiła się cześć Nieskończonego. Wszechmiłosierny
Bóg skrył Swą chwałę w jak najskromniejszym przedmiocie, tak aby Mojżesz mógł spoglądać na nią i
pozostać przy życiu. Podobnie w słupie obłoku w ciągu dnia i w słupie ogniowym w nocy Bóg
porozumiewał się z Izraelem, objawiając człowiekowi Swą wolę i udzielając mu Swej łaski. Chwała
Boża została ukryta, a majestat przysłonięty, tak aby słaby wzrok człowieka mógł spoglądać na me.
Chrystus miał przyjść w naszym niedoskonałym ciele (Filip. 3,21), podobny człowiekowi. W oczach
świata nie posiadał tego piękną jakiego świat się po Nim spodziewał. Był jednak wcielonym Bogiem,
światłem nieba i ziemi. Jego wielkość i majestat ukryto, aby mógł zbliżyć się do pełnego trosk i
dręczonego pokusami człowieka. Bóg dał Izraelowi przez Mojżesza zlecenie: "I uczynią mi świątnicę
abym mieszkał pośrodku ich" (2 Mojż. 25,8). W tej to świątnicy, pomiędzy swoim ludem Bóg
zamieszkał. Poprzez całą uciążliwą wędrówkę przez pustynię, znak Jego obecności był z nimi.
Podobnie Chrystus ustanowił swą świątynię wśród ludzkiego obozowiska. Rozbił swój namiot u boku
namiotów ludzkich, aby mógł mieszkać wśród nas i zapoznawać ze swym Boskim charakterem i
życiem. "A to słowo ciałem się stało, i mieszkało między nami i widzieliśmy chwałę Jego, chwałę jako
jednorodzonego od Ojca, pełne łaski i prawdy" (Jan 1,14).
Odkąd Jezus przyszedł, aby zamieszkać z nami wiemy, że Bóg zna nasze troski i współczuje z nami
w naszych boleściach. Każdy syn i córka Adama zrozumie, że nasz Stworzyciel jest przyjacielem
grzeszników. Bowiem w każdej lekcji o łasce, w każdej radosnej obietnicy, w każdym czynie miłości, w
każdym Boskim walorze przejawiającym się w życiu Zbawiciela na ziemi, widzimy spełnienie się słów.
"Bóg z nami".
Szatan przedstawia Boży zakon miłości, jako zakon egoistyczny. Głosi on, że posłuszeństwo wobec
jego przepisów jest dla nas rzeczą niemożliwą. Obciąża Stworzyciela upadkiem pierwszych rodziców,
i następującymi po nim klęskami, ukazując człowiekowi Boga jako autora
12 k
grzechu, cierpienia i śmierci. Jezus miał zdemaskować to oszustwo. Jako jeden z nas miał dać
przykład posłuszeństwa. W tym celu przyjął naszą postać i dzielił wszystko co' przynosi nasze życie.
"We wszystkim miał być podobny braciom" (Hebr. 2,17). Szatan przedstawiałby moc Bożą jako
niewystarczalną dla nas gdybyśmy mieli cierpieć coś, czego nie przecierpiał Jezus. Dlatego Jezus był
kuszony "we wszystkim na podobieństwo nas" (Hebr. 4,15). Cierpiał tak samo, jak my. Nie korzystał z
żadnej mocy, która nie byłaby i nam dostępna. Jako człowiek napotkał pokusy i pokonywał je mocą
udzieloną Mu od Boga. Mówi: "Pragnę czynić wolę twoją, Boże mój, albowiem zakon twój jest w
pośrodku wnętrzności moich", (Psalm 40,8). Czyniąc dobrze i uzdrawiając wszystkich nawiedzonych
przez szatana objawiał ludziom charakter boskiego prawa i naturę Swojego posłannictwa. Jego życie
świadczy o tym, że i dla nas jest możliwe przestrzeganie zakonu Bożego.
Poprzez Swe człowieczeństwo dotknął Chrystus spraw ludzkości; natomiast dzięki swej
Boskości znajdował oparcie w tronie Bożym. Jako Syn Człowieczy dał nam przykład
posłuszeństwa. Jako Syn Boży daje nam moc do wytrwania w posłuszeństwie. To Chrystus z
krzaka na górze Horeb mówił do Mojżesza: "Będę, który Będę..." Tak powiesz synom Izraelskim:
Będę posłał mnie do was" (2 Mojż. 3,14). Było to zaręczenie wyzwolenia Izraela. Tak więc,
gdy przyszedł na podobieństwo człowieka, przedstawił się jako Ten, który "Będzie". Dziecię z Be-
tlejemu, pokorny i uniżony Zbawiciel jest Bogiem objawionym w ciele (l Tym. 1,3.16). Do nas zwraca
się słowami: "Jam jest on dobry pasterz" Jamci jest chleb on żywy". "Dana jest mi wszelka moc na
niebie i na ziemi" (Jan 10,11; 6,51; 14,6; Mat. 28,18). Będę" oto zapewnienie wszystkich obietnic. Ja
Będą, nie bójcie się. "Bóg z nami" oto rękojmia uwolnienia nas z grzechu, zapewnienie mocy do
przestrzegania prawa niebios. Zniżając się aż do przyjęcia człowieczeństwa, Chrystus objawił
charakter krańcowo różny od charakteru szatana. Poszedł jeszcze niżej, wzdłuż ścieżki upokorzenia.
"I postawą znaleziony jako człowiek, sam się poniżył, będąc posłusznym aż do śmierci, a to do śmierci
krzyżowej (Filip. 2,8). Tak, jak najwyższy kapłan, składa swe wspaniałe arcyka-płańskie szaty i
sprawuje swój urząd w białym lnianym odzieniu zwykłego kapłana, tak Chrystus^ wybrał postać sługi i
zaoferował poświęcenie, sam będąc kapłanem i ofiarą. "Lecz on zraniony jest dla występków naszych,
starty jest dla nieprawości naszych; kaźń pokoju naszego jest na nim" (Izaj. 53,5).
Chrystusa potraktowano stosownie do naszych uczynków, aby nas potraktowano stosownie do Jego
uczynków. Potępiono Go za nasze grzechy, w których popełnieniu nie uczestniczył, abyśmy mogli być
usprawiedliwieni Jego prawością, do której nie wnosimy naszego wkładu. Po-
13
niósł śmierć, która była nam sądzona, abyśmy mogli otrzymać życie będące Jego własnością.
"Sinością jego myśmy uzdrowieni".
Życiem Swym i śmiercią Chrystus osiągnął coś więcej niż wybawienie z ruiny spowodowanej
grzechem. Celem szatana było spowodowanie wiecznego rozdziału między Bogiem a człowiekiem.
Atoli w Chrystusie dostępujemy ściślejszego zespolenia z Bogiem, niż gdybyśmy w ogóle nigdy nie
upadli. Przyjmując na się ludzką naturę, Zbawiciel związał się z ludzkością więzami nie do zerwania.
Związał się z nami na wieczne czasy. "Tak Bóg umiłował świat, że Syna swego jednorodzonego dał"
(Jan 3,16). Nie było jedynym celem Boga, aby zesłany między upadłą rasę Syn wziął na swoje
ramiona nasze grzechy i zmarł w poświęceniu dla nas. Aby zapewnić nas o Swej nieodmiennej radzie
pokoju Bóg dał, Swego jednorodzonego Syna, aby stał się jednym z członków rodziny ludzkiej, aby na
zawsze zachował ludzka naturę. Jest to rękojmia spełnienia obietnic Bożych. "Albowiem dziecię
narodziło się nam, a syn dany jest nam; i będzie panowanie w rękach Jego". Bóg zaakceptował naturę
ludzką w osobie Syna Swego i przyjął tę naturę do szczytu niebios.
"Syn Człowieczy" dzieli tron wszechświata. "Syn Człowieczy", którego imię nazwą: "Cudowny Radny,
Bóg mocny, Ojciec wieczności, Książę pokoju" (Izaj, 9,6). "Będę" jest poręczycielem pomiędzy
Bogiem a ludzkością jedną dłonią dzierżąc człowieka, a drugą ujmując tron Boży. Zawołanie "Ja
jestem", potwierdza, że mamy do czynienia z łącznikiem pomiędzy Bogiem a ludzkością. Ten, który
jest święty;, niewinny, niepokalany, odłączony od grzeszników, nie wstydzi się naawać nas braćmi
(Hebr. 7,26). W Chrystusie rodzina ziemska i rodzina niebieska są połączone jedną więzią. Uwielbiony
Chrystus jest naszym bratem. Niebiosa uświęcają się w człowieczeństwie, a człowieczeństwo czerpie
z nieskończonej Miłości. O narodzie Swym mówi Bóg: "... bo kamienie wieńcami ozdobione,
wystawione będą miasto chorągwi w ziemi jego. Albowiem oto o jakie błogosławieństwo jego! i jako
wielka ozdoba jego!" (Zach. 9,16.17). Wywyższenie zbawionych będzie wiecznym świadectwem
Bożego miłosierdzia. W przyszłych wiekach okaże ono "nader obfite bogactwo łaski swojej z
dobrotliwości swojej przeciwka nam w Chrystusie Jezusie, aby teraz przez zbór wiadoma była
księstwom i mocom na niebiesiech nader rozliczna mądrość Boża, według postanowienia wiecznego,
które uczynił w Chrystusie Jezusie, Panu naszym" (Efez. 2,7; 3,10.11).
Odkupicielskie dzieło Chrystusa daje świadectwo Bożemu panowaniu. Poznano, że Wszechmogący
jest Bogiem miłości. Oskarżenia szatana zostały odrzucone, a jego charakter-zdemaskowany. Bunt
nie może się już nigdy zrodzić. Grzech nigdy już nie przeniknie wszechświata. Wszyscy na wieczne
czasy zabezpieczeni są przed odstępstwem.
Dzięki temu, iż miłość złożyła z siebie ofiarę, mieszkańcy ziemi
14
i nieba zostali związani xze swym Stwórcą, więzami' nierozerwalnej
unii.
Dzieło odkupienia spełni się w całości. Na ziemi, na tym miejscu gdzie panował grzech, zaistnieje
przewaga łaski Bożej. Sama ziemia do której szatan rości prawo, zostanie nie tylko uwolniona spod
przemocy, ale i wywyższona. Nasz mały świat, nad którym ciąży ciemna plama przekleństwa grzechu,
zostanie uhonorowany przed innymi światami w Boskim wszechświecie. Tu, gdzie Syn Boży raczył
żyć pod postacią ludzką, gdzie Król chwały żył, cierpiał i umarł, gdzie wszystko w końcu stanie się
nowe, będzie świątynia Boża z ludźmi "i będzie mieszkał z nimi, a oni będą ludem Jego, a sam Bóg
będzie z nimi, będąc Bogiem ich". I tak przez nieskończone wieki, gdy zbawieni przechadzać się będą
w światłości Pana, będą uwielbiać Go za niewysłowiony dar, którym jest "Immanuel" Bóg z
nami!".
ROZDZIAŁ II
"Naród wybrany"
Przeszło tysiąc lat naród żydowski oczekiwał przyjścia Zbawiciela. Z wydarzeniem tym wiązano
najwspanialsze nadzieje. W obrzędach sakralnych, w pieśniach, proroctwach, w obrzędach
kościelnych i modlitwie domowej czczono Jego imię. Jednak gdy przyszedł, nie poznano Go.
Umiłowany z niebios był dla ludu "jako korzeń z ziemi suchej, nie mający kształtu ani piękności", "Do
swej własności przyszedł, ale swoi go nie przyjęli" (Izaj. 53,2; Jan 1,11).
Bóg jednak wybrał Izraela. Powołał go, aby strzegł między łudź- " mi znajomości Jego zakonu oraz
znaków i proroctw wskazujących na przyjście Zbawiciela. Pragnął, aby był źródłem zbawienia dla
świata. Czym Abraham był w kraju swej wędrówki, Józef w Egipcie, Daniel na dworze babilońskim,
tym naród żydowski miał być między narodami. Miał objawić ludziom Boga.
Powołując Abrahama, Pan rzekł: "Będęć błogosławił... i będziesz błogosławieństwem;... I będą
błogosławione w tobie wszystkie narody ziemi" (l Mojż. 12.2,3). Tę samą naukę powtórzyli prorocy.
Nawet wówczas gdy Izrael został zniszczony,przez wojnę i niewolę, wciąż dotyczy-ła^go obietnica:
"Przetoż ostatki Jakubowe w pośrodku wielu narodów będą jako rosa od Pana, jako ciche deszcze
skrapjające trawę, których się nie spodziewa od człowieka, ani ich czeka od synów ludzkich" (Mich.
5,7). W związku ze świątynią w Jerozolimie Pan oświadczył przez Izajasza: "Dom mój .domem
modlitwy nazwany będzie u wszystkich narodów" (Izaj. 56,7).
Ale Izraelici oparli swe nadzieje na świeckiej wielkości. Od czasu wejścia do ziemi chananejskiej
odstąpili od przykazań Bożych, wybierając drogę pogan. Na próżno posyłał do nich Bóg swych
proroków z ostrzeżeniem. Na próżno cierpieli karę pogańskiego ucisku; każda reformacja pociągała za
sobą głębsze odstępstwo. Gdyby Izrael dochował
wierności Bogu, Bóg mógłby zrealizować swe zamiary poprzez ich uhonorowanie i wywyższenie.
Gdyby chodzili drogami posłuszeństwa, Bóg wywyższyłby ich "nad wszystkie narody, które uczynił w
chwale i sławie, i w zacności". "I obaczą wszystkie narody ziemi", mówi Mojżesz, "że imię Pańskie
wzywane jest nad tobą, a będą się ciebie lękać". Narody "usłyszawszy o tych wszystkich .ustawach
rzeką: Tylko-tam lud mądry, i rozumny, i naród wielki jest" (5 Mojż. 26,10; 4,6). Niestety, niewierność
ludu była przyczyną tego, iż możliwe było osiągnięcie celu Bożego jedynie wśród ustawicznych
trudności i upokorzeń.
Żydzi zostali podani w niewolę babilońską i rozproszeni po krajach pogańskich. W utrapieniu wielu
odzyskało wiarę w Jego przymierze. Gdy zawiesili swe harfy na wierzbach i opłakiwali spustoszoną
świątynię, prześwietliło ich światło prawdy, a wiedza o Bogu przeniknęła narody. Pogańskie systemy
ofiarne były przeciwieństwem tego, co zlecił Bóg. Wielu luldzi szczerze przestrzegających pogańskich
obyczajów poznało za pośrednictwem Hebrajczyków właściwe znaczenie rytuału zaleconego przez
Boga i z wiarą przyjęło obietnicę o przyjściu Zbawiciela.
Wielu wygnańców cierpiało prześladowania. Wielu straciło życie, bo odmówiło przestrzegania świąt
pogańskich, a tym samym znieważania soboty.
Gdy bałwochwalcy usiłowali zniszczyć Prawdę, Pan postawił Swych sług przed oblicza królów i
władców, aby oni i ich lud mogli zaznać światłości. Coraz częściej najwięksi monarchowie zaczęli
uznawać zwierzchność Boga, którego czcili hebrajscy niewolnicy.
W niewoli babilońskiej Izraelici wyleczyli sią z obyczaju oddawania czci bałwanom. W ciągu
następnych stuleci cierpieli wiele od pogańskich wrogów, aż utrwaliło się przekonanie, że ich dobrobyt
zależy od posłuszeństwa wobec zakonu Bożego. Jednakże w sercach zbyt wielu ludzi posłuszeństwo
nie rodziło się z miłości, a z pobudek czysto ego-' istycznych. Zewnętrznie służyli Bogu, uważając to
za środek zdobycia narodowej wielkości. Nie stali się światłością świata, ale odizolowali się od niego,
aby uniknąć pokusy, prowadzącej do bałwochwalstwa. W pouczeniu udzielonym Mojżeszowi, Bóg
ograniczył związki Hebrajczyków z bałwochwalcami, ale temu pouczeniu nadano różne znaczenia.
Miało ono zapobiec przenikaniu do życia Hebrajczyków praktyk pogańskich. Użyto ich do wzniesienia
muru oddzielającego Izrael od wszystkich innych narodów. Żydzi spoglądali na Jerozolimę jak na swe
niebiosa i byli zazdrośni iż łaska Pańska mogła być okazana innymi narodom.
Po powrocie z Babilonu wiele uwagi poświęcono nauczaniu religii. W całym kraju wznoszono
synagogi, gdzie zakon wykładali kapłani i uczeni w Piśmie. Zakładano szkoły, w których oprócz sztuk
pięknych i nauk przyrodniczych miano uczyć zasad sprawiedliwości Bożej. Ośrodki te uległy jednak
zepsuciu. W czasie niewoli wielu przyswoiło so-
16
2 Życie Jezusa
17
bie pogańskie" pojęcia i praktyki wnosząc je do swych obrzędów religijnych W wielu sprawach ludzie
tkwili przy pogańskich obyczajach
Gdy Żydzi odeszli od Boga, w wielkim stopniu zaczęli tracić z oczu nauki dotyczące obrzędów
rytualnych. Obrzędy te zostały ustanowione przez samego Chrystusa W każdej swojej części
składowej sym-bolizowałj Go, odznaczając się żywotnością i Żydzi zatracili duchowe piękno swoich
obrzędów i przylgnęli do martwych form Zaufali swym ofiarom i nakazom, zapominając Tego komu
służyły. Kapłani, uzupełniając poniesione straty stawiali swe własne wymagania Im kapłańska pozycja
stawała się bardziej rygorystyczna, tym mniej przejawiano mi-łosci Bożej Świętość mierzono
mnogością ceremonii, podczas gdy ich serca wypełniała duma i obłuda.
Niemożliwe było zachowanie zakonu ze wszystkimi narzuconymi przez kapłanów i rabinów
uciążliwymi ograniczeniami. Wszyscy, którzy pragnęli służyć Bogu, a równocześnie przestrzegać
formalnie rabimstycz-nych przepisów, upadli pod ciężkim brzemieniem Nie mogli znaleźć
odpoczmenia pod brzemieniem wyrzutów sumienia. Tak pra*cował szatan, aby zniechęcić lud,
obniżyć w jego pojęciu wartość istoty Boga i doprowadzić do pogardy wiary wyznawanej przez Izraela.
Żywił nadzieję, ze uda mu się wznowić działalność, jaką prowadził w czasie buntu w niebie, głosząc,
ze wymagania Boże są niesprawiedliwe i nie można ich przestrzegać. Twierdził, ze nawet Izrael me
przestrzega Boskiego zakonu
Żydzi pragnąc przyjścia Mesjasza nie posiadali włascffyego pojęcia o Jego misji. Nie szukali
wybawienia od grzechu, lecz uwolnienia od Rzymian. Oczekiwano Mesjasza, który by przyszedł w
charakterze zdobywcy i położywszy kres uciskowi, oddał Izraelowi niepodzielnie panowanie nad
swiatowem. W ten sposób przygotowano grunt do odrzucenia Zbawiciela.
W, czasie narodzin Chrystusa naród Izraelski cierpiał pod obcymi rządami, rozdzierany przez swe
wewnętrzne konflikty Wprawdzie Żydom wolno było utrzymywać własny rząd, mc jednak nie mogło
ukryć 'faktu, ze znajdowali się pod presją i panowaniem Rzymu. Nic me mogło złagodzić świadomości
ograniczenia ich władzy. Rzymianie rościli sobie prawo do wyznaczania i usuwania najwyższego
kapłana, a urząd ten obsadzano -często w drodze oszustwa a nawet mordu. Tym sposobem kasta
kapłańska uległa coraz większej korupcji Mimo to wciąż jeszcze reprezentowała ona wielką siłę, którą
wykorzystywano dla własnych celów Lud musiał spełniać ich żądania, a jednocześnie był
opodatkowany ciężko przez Rzymian Ten stan rzeczy powodował powszechne niezadowolenie.
Mnożyły się powstania ludowe Chciwość i przemoc, niedowierzanie i duchowa apatia godziły w samo
serce narodu
Nienawiść do Rzymian i duma narodowa skłaniały Żydów do ry-
gorystycznego przestrzegania własnych form obrzędowych Kapłani usiłowali utrzymać opinię świętych
przez skrupulatne zwracanie uwagi na ceremoniał religijny Zarówno dostojnicy, spragnieni władzy jak i
ciemny uciskany lud, tęsknili za kimś, kto pokonałby wrogów i odbudował państwo izraelskie.
Wprawdzie czytano proroctwa, ale bez koniecznego zrozumienia Przeoczono tym samym te miejsca
Pisma, które wskazywały na nader skromny charakter przyjścia Chrystusa i błędnie zastosowano te,
które mówiły o chwale Jego powtórnego przyjścia. Duma przysłoniła zdolność trzeźwego spojrzenia
na to zagadnienie. Proroctwo wykładano stosownie do wbudowanych w duszę pragnień.
18
ROZDZIAŁ
Wypełnienie czasu
Lecz gdy przyszło wypełnienie czasu, posłał Bóg onego Syna swego... aby tych, którzy pod zakonem
byli, wykupił, żebyśmy prawa przysposobienia za synów dostąpili" (Gal 4,4 5).
Przyjście Zbawiciela przepowiedziane było już w Edenie Adam i Ewa oczekiwali szybkiego
wypełnienia się obietnicy, gdy po raz pierwszy ją usłyszeli Radosn2 powitali swego pierworodnego
syna, żywiąc nadzieję, ze to właśnie on będzie Wybawicielem Atoli wypełnienie obietnicy odwlekało
się Ci, którzy ją otrzymali, zmarli nie doczekawszy się spełnienia Od czasów Enocha obietnicę
powtarzali patriarchowie i prorocy, podtrzymując nadzieję Jego pojawienia się, niemniej jednak wciąż
nie przychodził Proroctwo Daniela objawiło czas Jego przyjścia, niestety nie wszyscy prawidłowo je
zrozumieli Upływał wiek za wiekiem, a słowa proroków przycichły Zaborca uchwycił żelazną dłonią
Izrael, tak, ze wielu było gotowych zawołać "Przedłużać się dm, a z tego widzenia nic nie będzie7"
(Ezech 12,22)
Ale na podobieństwo gwiazd poruszających się po kolistej drodze pośród próżni, realizacja
wytkniętych przez Boga celów nie doznaje przyspieszenia ani opóźnienia Za pośrednictwem symbolu
wielkiej ciemności i dymiącego pieca Bóg objawił Abrahamowi izraelską niewolę w Egipcie,
zapowiadając, ze będzie ona trwać czterysta lat "A potem", mówi, "wynijdą stamtąd z majętnością
wielką" (l Mojz 15,14). Przeciwko temu słowu na próżno walczyła cała potęga dumnego państwa
faraonów "Onegoz dmą", zapowiedziano w boskiej obietnicy, ,wyszły wszystkie wojska Pańskie z
ziemi Egipskiej" (2 Mojz 12,41). Rada Niebiańska postanowiła godzinę przyjścia Chrystusa Gdy na
wielkim zegarze czasu wybiła owa godzina, Jezus narodził się w Betlejem.
"Lecz gdy przyszło wypełnienie czasu, posłał Bóg onego Syna 20
swego". Opatrzność kierowała ruchami narodów i falą uczuć oraz wpływów oddziaływujących na
ludzkość dopóki świat nie dojrzał na przyjście Zbawiciela. Narody pozostawały zjednoczone pod
jednym panowaniem Posługiwano się jednym językiem, który wszędzie uznano za język literacki i
urzędowy. Rozproszeni po świecie Żydzi zjeżdżali się na doroczne święta Powracając na miejsca
swego stałego pobytu, mogli rozpowszechniać po świecie wieści o przyjściu Mesjasza
W tym czasie religijne systemy pogańskie zaczynały tracie wpływy wśród ludności Ludzi nużyły
powierzchowne uroczystości i klechdy Tęsknili za religią, która byłaby w 'stanie zaspokoić potrzeBy
serca Gdy światło prawdy wydawało się opuszczać ludzi, znaleźli się tacy, którzy czekali na nie, a
serce ich przepełniał smutek i troska Pragnęli oni poznać żywego Boga i oczekiwali zapewnienia o
istnieniu życia po drugiej stronie grobu
Gdy Żydzi odeszli od Boga, wiara została przyćmiona, a nadzieja prawdy przestała oświetlać
przyszłość Nie rozumiano proroctw. Dla całych mas ludzi śmierć była straszną tajemnicą Poza mą
istniały tylko niepewność i mrok Nie tylko zawodzenie matek betlejemskich, ale krzyk serc ludzkości
nagromadzony w ciągu stuleci dotarł do proroka głos słyszany w Ramie, "lament i płacz i
narzekanie wielkie Rachela płacząca synów swoich i nie dała się pocieszyć, dlatego ze ich me ma'
(Mat 2,18) Ludzie żyjący w cieniu śmierci nie znajdowali pocieszenia Tęsknym okiem wyglądali
nadejścia Wybawiciela, który rozproszyłby ciemność i w jasny sposób ukazał przyszłość
Poza narodem żydowskim żyli mężowie, którzy przepowiedzieli pojawienie się Boskiego Nauczyciela
Mężowie ci szukali prawdy i na nich został wylany Duch Natchnienia Pojawili się po kolei i jako
gwiazdy na niebie, a ich prorocze słowa budziły nadzieję w sercach tysięcy pogan
Przez setki lat tłumaczono Pismo na język grecki, którym wówczas posługiwano się szeroko w całym
cesarstwie rzymskim Żydzi byli rozproszeni wszędzie, a ich wyczekiwanie na przyjście Mesjasza
udzieliło się w pewnej mierze i poganom Między tymi, których Żydzi określali mianem pogan,
znajdowali się mężowie posiadający lepsze zro-zumieime proroctw dotyczących Mesjasza, niż
nauczyciele w Izraelu. Bvh tacy którzy wierzyli, ze przyjdzie On, jako Wybawiciel od grzechów
Filozofowie usiłowali zgłębić tajniki hebrajskiej ekonomii Niestety bigoteria żydowska stała na
przeszkodzie rozpowszechnianiu światła Pragnąc usilnie zachować podział między sobą, a innymi
narodami, nie byli skłonni przekazać komukolwiek wiadomości o symbolicznych obrzędach
Pozostawało jedynie oczekiwanie na przyjście prawdziwego "Wykładowcy Ten, na którego wszystkie
symbole wskazywały, musi najpierw przyjść i wyjaśnić ich znaczenie.
21
W swojej przemowie do świata Bóg używał zjawisk przyrodniczych znaków i symboli, jednocześnie
posługując się prorokami i patriarchami Jednakże do luczkosci przemowie trzeba ludzkim językiem i
dlatego musi przemowie Posłaniec Przymierza Jego głos musi być słyszany w Jego świątyni Musi
przyjść Chrystus, który p zemowi jasno zrpzumiale Autor prawdy musi oddzielić prawdę od plew
laczkich. wypowiedzi które osłabiają JPJ skuteczność Zasady boskiego postępowania i plan zbawienia
muszą być jasno określone, a nauki w\ pływające ze Starego Testamentu trzeba w pełni przedstawić
ludziom
Wśród Żydów znajdowali się jeszcze ludzie pochodzący z owej świętej linii dzięki której
zachowała się jeszcze znajomość Boga V y-czekiwah oni spełnienia obietnicy danej oicom
Umocnili wa wiarę na zapewnieniu przekazanym za pośrednictwem Mojżesze p oioka wanv
wzbudzi Pan, Bóg wasz z braci waszych lako mię o^ego słuchać będziecie we wszjstkim
cokolwiek do wao mowie bęoz e (Dz Ap 3 22). Ponownie czj tali ze Pan pomaze tego który
będzie opowiar ał Ewangelię cichym zwiąże rany t\ch którzy są skruszonego serca, i będzie
"zwiastował pojmanym wyzwolenie oraz ogłosi ,miłooCiws rok Pański" (Izaj 61 l 2) Czjtali, ze me
ustanie dokąd nie wykona sądu na ziemi" ze nauki Jego wyspy oczekiwać będą ', ze będą
chodził} narody w ^wiatłosci , Jego', a .królowie w jasności Jego', (Izai 42 4 60,3)* Słowa
umierającego Jakuba napełniły Żydów nadzieją i>ie będzie odjęte sceptrum od Jud\ ani
Zakonodawca od nóg jego aż przyjdzie Szyło ' (l Mojz 4910) Słabnąca siła Izraela świadczyła <)
bliskości przyjścia Mesjasza Proroctwo Daniela przedstawiało chwałę Jeg władania
mocarstwem które miało powstać w miejscu króle tw ziem^ skich A prorok mówi, ze "stać będzie na
wieki' (Dań 2,44) Ponieważ tylko niewielu rozumiało charakter misji Chrystusa, szeroko
rozpowszechniło się oczekiwanie na potężnego Księcia który założy królestwo izraelskie i
okaże się Wybawicielem narodów
Czas się wypełnił ludzkość upadająca w ciągu wieków pod brzemieniem przestępstwa domagała się
przyjścia Zbawiciela Szatan pracował nad pogłębieniem rozdziału między niebem i ziemią do tego>
stopnia aby stać się niepokonanym Przez swe fałszerstwa ośmielił człowieka do trwania w grzechu
Jego celem było wyczerpanie cierdpli-wosci Bożej i zniszczenie Jego miłości do człowieka, a tvm
samym skłonienie Boga do wydania świata przez władze szatańskie
Szatan usiłował zbudować nieprzekraczalną przeszkodę pomiędzy niebem a ziemią W drodze siania
fałszu zachęcał ludzi do grzechu. Jego celem było wyczerpanie boskiej cierpliwości, bez które]
człowiek utraciłby miłość Boga, będąc zdanym na jego łaskę Szatan usiłował zamknąć przed
człowieczym umysłem znajomość świątyni Boga oraz ustanowić własne panowanie, co zdawało się
już prawie
22
pewnym Prawdą jest, ze w każdym pokoleniu Bóg miał swoje narzędzia podpory Nawet wśród pogan
znajdowali się ludzie, za pośrednictwem Mórych Chrystus pracował nad podzwigmęciem człowieka z
grzechu i upadku Atoli ci byli wzgardzeni i znienawidzeni Wielu z -nich poniosło gwałtowną śmierć
Mroki nocy w jakie szatan spowd ziemię, stawały się coraz bardziej nieprzeniknione
Szatan przez całe wieki odwracał człowieka od Boga, posługując się pogaństwem, ale swój sukces
odniósł poprzez osłabienie wiary Izraela Oddając się rozmyślaniom nad własnymi tworamir czcząc je,
poganie tracili znajomość Boga i upadali, coraz niżej Tak rzecz miała się z Izajaszem Zasada ze
człowiek może zbawić siebie władnymi uczynkami leży u podstaw każdej pogańskiej religii Stała się
ona teraz także zasadą religii żydowskiej a wszczepił ją szatan Gdziekolwiek ją w> znają tam grzech
me natrafia na przeszkody
Posłannictwo zbawienia otrzymał człowiek za pomocą ludzkich sposobów komunikowania się Żydzi
spróbowali zmonopolizować prawdę o wiecznym życiu Gromadzili życiodajną mannę, która wpłynęła
na ich upadek Religia którą usiłowali zachować tylko dla siebie, stała się wezwaniem Ograbili Boga z
Jego chwały, a świat zasypali oszustwami wypaczającymi posłannictwo Odmówili zdania się świata na
łaskę Boskiego zbawienia stając się tym samym sprzymierzeńcami szatana w jego dziele zniszczenia
Rod ludzki nazwany przez Boga podstawą i filarem prawdy za czął się przekształcać w narzędzie
szatana Jego przedstawiciele zaczęli spełniać zadania szatana, polegające na fałszowaniu istoty
Boga tak aby świat patizył na Niego jako na tyrana Nawet kapłani odprawiając} nabożeństwa stracili z
pola widzenia znaczenie służb, do których zostali powołani Nie umieli więcej odróżniać symboli
przedsta-wiaTąc rzeczy a w przedstawianiu rzeczy uświęconych zachowywali się jak aktorz} na
scenie Każdy starał się nie pamiętać, ze pewne poczynania samego Boga nie powinny być
wykorzystywane jako środek obezwładnienia umysłu i zatwardzenia serca Bóg dobrze wie co ma
zrobić z umysłem i sercem Dlatego tez należy precz odgomc zakusy szatana oddziaływujące na nasz
umysł i czucie
Omamienie grzechem dosięgnęło swojego szczytu Uruchomione i wprawione w ruch zostały
wszystkie narzędzia deprawujące dusze człowieka Svn Boży spojrzawszy na świat, ujrzał jego wielkie
cierpienie i niedolę Z litością dojrzał jak człowiek staje się systematycznie ofrarą szatańskiego
okrucieństwa Patrzył ze współczuciem na wszystkich zdeprawowanych, zmordowanych i zagubionych
Wszjscy oni za pana obrali tego, który skuł ich łańcuchami i zaprzągł do swojego rydwanu jako
niewolników Oszukani i oszołomieni urządzili pieszą
23
pielgrzymkę do odwiecznych ruin, a więc wędrówkę ku śmierci bez zmartwychwstania.
Szatańskie siły połączyły się z ludźmi. Ciała ludzi spoczywających przed obliczem Boga zostały
nawiedzone przez demonów.
Zmysły, nerwy, namiętności i organy człowieka zostały poddane działalności ponadnaturalnych sił,
skłaniających je ku oddawaniu się największemu wyuzdaniu. Nawet obraz demona odbił się na
ludzkich: obliczach. Twarze ludzkie zaczęły oddawać swoim wyglądem tę całą masę zła, której uległ
człowiek.
Tak wyglądał świat w czasie nadejścia Odkupiciela. Jakie to też porównanie z wizerunkiem
Odwiecznej czystości.
Grzech stał się przedmiotem naukowych dociekań, a zło doczekało się uświęcenia w religii. Bunt
zapuścił głęboko swoje korzenie w ser-- cach, a uczucia największej wrogości zostały zwrócone ku
niebu. Wszechświat został przekonany, że poza Bogiem, ludzkość nie może być pod-dźwignięta ze
swojego upadku. Stało się więc konieczne, aby ten który stworzył świat napełnił go życiem i mocą.
Nieupadłe światy z wielkim zainteresowaniem śledziły moment, kiedy powstanie Jahwe i zmiecie
z ziemi jej mieszkańców. Ale gdyby Bóg to uczynił szatan uzyskałby możliwość przeprowadzenia
planu podporządkowania sobie istnień niebiańskich. Już wcześniej ogłosił, że zasady Boskich rządów
czynią przebaczenie niemożliwym. Gdyby świat został zniszczony, twierdziłby, że jego oskarżenia
były zgodne z prawdą. Był gotów złożyć winę na Boga i przenieść bunt na inne światy. Bóg jednak
posłał Syna S^ego, aby zbawić świat, a nie zniszczyć go. Pomimo zepsucia i zuchwamwa, jakie
panoszyło się w każdej dziedzinie, droga naprawy jednak istniała. W krytycznym momencie, kiedy
szatan zdawał się już triumfować, Syn Boży przybył z poselstwem Bożej łaski. W każdym stuleciu i w
każdej godzinie Bóg objawiał Swą miłość do upadłego człowieka. Nie zważając na jego przewrotność
okazywał mu miłosierdzie. Gdy przyszło wypełnienie czasu, Bóstwo zostało uwielbione wylaniem
na świat obfitości kojącej łaski, która aż do momentu wypełnienia planu zbawienia nie " miała
być uszczuplona, ani cofnięta.
Szatan nie posiadał się z radości, że powiodło mu się zniekształcić w człowieku obraz Boga. Wówczas
to przyszedł Jezus, by odtworzyć-w człowieku oblicze jego Twórcy. Nikt oprócz Chrystusa nie może
ponownie odtworzyć istoty kiedykolwiek zniszczonej przez grzech. Przybył, by wypędzić demony
deprawujące wolę. Przyszedł podnieść nas z prochu i ponownie ukształtować naszą spaczoną istotę
według Boskiego wzoru i przyozdobić ją swoją własną chwałą. /
24
ROZDZIAŁ IV
Do Ciebie Zbawicielu!
<Łuk. 2.1-20)
Król chwały zniżył się, aż do przyjęcia cech człowieka, Jego ziemskie otoczenie było brutalne i
odrażające. Chwałę Jego okryła zasłona tak, aby Jego majestat zewnętrzny nie stał się siłą
przyciągającą. Unikał zewnętrznego blichtru. Bogactwo bowiem, zaszczyty, ludzka wielkość nie są w
stanie uratować duszy przed śmiercią; Jezus nie chciał zjednywać Sobie ludzi wartościami ziemskimi.
Jedynie piękno prawdy niebieskiej miało pociągnąć tych, którzy chcieli iść za Nim. Charakter Mesjasza
przepowiedziany był w proroctwach i Chrystus pragnął, aby ludzie przyjęli Go według świadectwa
Słowa Bożego.
Aniołowie podziwiali chwalebny plan zbawienia. Czekali na to, aby ujrzeć, jak lud Boży przyjmie Jego
Syna wcielonego w obraz ludzki. Przybyli do kraju narodu wybranego, któremu objawiona została
łaska Boża i który opromieniony został światłem proroctwa, podczas, gdy inne narody żyły wśród
legend i oddawały cześć fałszywym bogom. Aniołowie przybyli do ziemi, gdzie objawiono chwałę Boga
i gdzie błyszczało światło proroctwa. Przybyli niewidzialni do Jerozolimy, do głosicieli świętych kazań i
sług domu Bożego. Bliskość nadejścia Chrystusa została oznajmiona kapłanowi Zachariaszowi,
odprawiającemu służbę Bożą przed ołtarzem. Urodzony został prorok, a jego misję potwierdziły cuda
oraz przepowiednie proroków. Wieść o Jego narodzeniu i cudownym znaczeniu Jego misji rozeszła
się po świecie. Jednakże Jerozolima nie była jeszcze gotowa na przyjęcie swojego Odkupiciela.
Wysłannicy niebios ze zdumieniem patrzyli na obojętność narodu, którego Bóg powołał do
oznajmienia światu świętej prawdy. Naród żydowski zachowano na świadectwo, że Chrystus narodzi
się z pokolenia Abrahama i Dawida, lecz Izrael nie wiedział, że nadejście Jego jest tak bliskie. W
świątyni poranna i wieczorna ofiara wskazywała na Baranka Bożego, ale i tu nie czyniono
przygotowań na Jego przyjęcie.
25
/
Kapłani i nauczyciele narodu me wiedzieli ze największe wydarzenie w dziejach świata już SIĘ zbliża
Powtarzali wciąż swe nic nie zngt-czące modlitwy i wykonywali obrządki, aby ludzie to widzieli, lecz:
pogrążeni w walce o bogactwa i zaszczyty tego świata nie bvh gotowi do przjjęcia Mesjasza Taka
sama obojętność panowała w całym kraju. Egoizm i sprawy ziemskie czynił} ludzi nieczułymi na
radość napełniającą niebiosa Tylko nieliczni pragnęli ujrzeć Niewidzialnego i do nich. posłano posłów
nieba
Aniołowie opiekowali się Józefem i Marią w czasie ich podroży z domu w Nazarecie do miasta Dawida
Dekret cesarskiego Rzyrm* o spisie ludności na jego rozległych terenach objął również mieszkańców
wzgórz Galilei Jak ongiś Cvrus powołany został na tron światowego imperium, aby uwolnić
niewolników Pana, tak cezar August stał się narzędziem woli Bożej i zaprowadził Matkę Jezusa do
Betlejemu.. Była ona z rodu Dawida i Syn Dawida musiał urodzie się v, mieście-Dawida O Betlejemie
mówił prorok "Z ciebie mi jednak wyjdzie ten, który będzie panującym w Izraelu, a wyjścia jego są z
dawna ode dnt wiecznych" (Mich 5,2)
W mieście swego królewskiego rodu Józef i Maria nie byli znam" ani otoczeni honorami Znużeni i
bezdomni przebyli wzdłuż wąską ulicę? prowadzącą do bram miasta do wschodniego jego krańca
daremnie szu-' kajać miejsca odpoczynku Nie bjło dla nich miejsca w przepełnionych, gospodach
Znaleźli wreszcie schronienie w zagrodzie dla b-ydła i tu narodził się Odkupiciel '
Ludzie o tym me wiedzieli natomiast wieści te napełniały mebo radością Na ziemię wysłano święte
istoty ze świata jasności Całj świat zajaśniał Jego obecnością Nad wzgórzami Betlejemu zgromadziły
sie^-niezliczone zastępy aniołów Czekały na znak aby oznajmić światu, nowinę Gdyby zydowscj
przywódcy Izraela pozostali wierni swoimi wyznaniom, mogliby podzielić radowe z narodzenia Jezusa
Niestety ichs obojętność sprawiła, ze zostali tej radości pozbawieni
Bóg rzekł "bo wyleję wody na pragnącego a potoki na suchą ziemię" "Szczerym w ciemnościach
światło wschodzi" (Izaj 44,3 Psalm; 112,4) Dla tych, którzy szukają światła, a znalazłszy przyjmują je z
radością, zaświecą jego jasne płomienie od tronu Bożego
Na łąkach, na których Dawid pasał niegdyś swe stada, pasterze-czuwali całą noc W tych godzinach
ciszy rozmawiali z sobą o obiecanym Zbawcy i modlili się o zesłanie Króla na tron Dawida I oto
aniołowie Pana przyszli do nich a chwała Pana promieniała wokoło nich,, i przestraszyli się oni I
powiedział do nich anioK Nie bójcie się oto patrzcie przynoszę wam wielce radosną nowinę, która jest
dla wszystkich ludzi .Dla was narodził się dziś w tym mieście Dawida Zbawiciel,, który jest Chrystusem
Panem"
26
Na te słowa pasterzom zaświtała wizja chwały Oswobodziciel zszedł do Izraela' Jego przyjściu
towarzyszy moc wywyższenie i chwała' Lecz anioł musi pouczyć ich, jak rozpoznawać Zbawiciela
urodzonego w biedzie i poniżeniu "I to będzie znak dla was powiedział am
owinięte w pieluszki i lezące w żłobie
Niebiański zwiastun uspokoił pasterzy, powiedziawszy im, jak mają znaleźć Jezusa Mając wzgląd na
ludzką ułomność dał im czas, aby mogli oswoić się z jasnością Boską Potem radość wielka i chwała
nie dały się już ukryć Cała równina została oświetlona promiennym światłem wysłanników niebieskich
Ziemia uciszyła się i niebiosa zniżyły się aby słuchać pieśni
9
"Chwalą na wysokościach Panu,
A pokój na ziemi ludziom dobrej woli'"
Ob> i dziś rodzina ludzka przyjęła tę pieśń' Uroczysta nowina oznajmiona wówczas i melodia, która
zabrzmiała, trwać będą przez wszystkie czasy, aż do końca świata Gdy wzejdzie uzdrawiające
Słonce Sprawiedliwości niosąc odkupienie, echo powtórzy ten głos wielokrotnie, jak płynący od wielu
wód "Alleluja1 iż ujął królestwo Pan Bóg wszechmogący" (Obj 19,6)
Gdy aniołowie zniknęli światło zgasło cienie nocy objęły wzgórza betlejemskie Lecz najwspanialszy
obraz, jaki kiedykolwiek oglądały oczy ludzkie, pozostał w pamięci pasterzy "I staw się tak, ze gdy ai
10-łOwie odeszli od meh do nieba pacterze rzekli do siebie Cho'' zm do Betlejem aby ujrzeć rzecz
która sią stała i którą Pan ozna mił nam I poszli pospiesznie i zastali Marię i Józefa i dziecię lezące w
żłobie"
A odchodząc - wielką radością w sercach opowiecz cli to, co widzieli i słjszeh I dziwili się wszyscy
którzy słuchali tego, co mówili do nich pasterze Lecz Maria zachowała to wszystko i lozwazała w sercu
swoim I wrócili pasterze wybawiając i chwaląc Boga
Niebo i ziemia nie są dziś bardziej oddalone od siebie mz wówczas, kiedy pasteize słuchali pieśni
aniołów Ludzkość pozostaje dziś pod ochroną niebios tak samo jak wówczas, kied} zwykli ludzie,
wykonujący swe codzienne zajęcia, spotykali w jasny dzień aniołów i rozmawiali z wysłannikami nieba'
w winnicach i na polach I dla nas zwykłych ludzi niebo być może bardzo bliskie Aniołowie z
niebiańskiego dworu będą prowadzić kroki tych, którzy idą za rozkazem Pana
Opowieść betlejemska jest niewyczerpanym tematem Jest w niej ukryta "Głębokość bogactwa i
mądrości i znajomości Bożej (Rzym 11,33) Podziwiamy ofiarę Zbawiciela który tron niebieski zamienił
na żłób, a otoczenie wielbiących Go aniołów na otoczenie bydła w stajence Pycha ludzka i
samolubstwo nie ostoją się w Jego obecności.
27
A był to zaledwie początek jego cudownego nadejścia. Przyjście w postaci ludzkiej byłoby dla Syna
Bożego największym upokorzeniem nawet wówczas, gdyby Adam pozostawał w Raju w stanie
niewinności. Jezus przyjął postać ludzką dopiero wówczas, gdy na rodzaju ludzkim zaciążyło cztery
tysiące lat grzechu. Jak każde dziecko Adama, przyjął na Siebie skutki wielkiego prawa
dziedziczności. Jakie to były skutki opisuje historia Jego ziemskich przodków. Przyszedł na świat z
takim samym dziedzictwem troski i pokusy, aby dać nam przykład bezgrzesznego życia.
Szatan nienawidził Chrystusa w niebie za Jego miejsce w królestwie Bożym. Znienawidził Go jeszcze
bardziej, gdy sam strącony został z nieba. Nienawidził Go za to, że- oddał Siebie Samego dla
odkupienia grzesznego rodzaju ludzkiego. I oto Bóg zezwolił, aby na ten świat, do którego władania
porwał się szatan, przyszedł Jego Syn, jako nieporadne dziecię, podległe wszelkim ułomnościom
ludzkim. Zezwolił na to, aby stanął wobec wszelkiego niebezpieczeństwa, na jakie jest wystawiona
każda dusza ludzka, aby stoczył bitwę jaką musi stoczyć każdy syn człowieczy; wystawił Go na
niebezpieczeństwo upadku i wiecznego zatracenia.
Serce ludzkiego ojca boleje nad przyszłością syna. Spogląda na dzieciątko i drży na myśl o
niebezpieczeństwie, jakie niesie życie. Chciałby tę najdroższą istotę obronić przed mocą szatana,
chciałby ją utrzymać z dala od pokus i konfliktów. A Bóg przeznaczył Swego jedynego Syna do walki z
wielkimi przeciwieństwami i groźnym mebezpie-czeństwem po to, aby dla nas, maluczkich, uczynić
drogę pewfĄ i bezpieczną. "Oto jest miłość!" Podziwiajcie, o niebiosa i dziw się, ziemio!
ROZDZIAŁ V
Ofiarowanie
(Łuk. 2,21-38)
Po upływie czterdziestu dni narodzin Chrystusa, Józef i Maria zanieśli Dziecię do Jerozolimy, aby je
ofiarować Panu i złożyć ofiarę. Było to zgodne z prawem żydowskim, i Chrystus jako człowiek, musiał
podporządkować się temu prawu we wszystkich jego szczegółach. Już wcześniej został poddany
rytuałowi obrzezania, który świadczył o posłuszeństwie zakonowi Bożemu.
Od matki prawo wymagało złożenia na ofiarę całopalną rocznego jagnięcia oraz młodego gołębia lub
synogarlicy, jako ofiary za grzech. Gdy rodzice byli zbyt biedni, aby ofiarować jagnię, prawo zezwalało
na ofiarowanie pary synogarlic lub młodych gołębi, jednego jako ofiarę; całopalną, drugiego zaś jako
ofiarę za grzech.
Ofiary składane Panu powinny być bez skazy. Wyobrażały one Chrystusa i stąd wynika nauka, że On
Sam był wolny od wszelkich wad cielesnych. Był "Barankiem niepokalanym i niewinnym" (l Piotra
1,19). Ciało Jego nie miało żadnej skazy, było silne i zdrowe. Przez okres Swego życia na ziemi żył
zgodnie z prawami natury. Fizycznie i duchowo był przykładem tego, co Bóg przeznaczył całej
ludzkości, pod warunkiem, że zachowa ona posłuszeństwo ustanowionym prawom.
Ofiarowanie pierworodnego było praktykowane od najdawniejszych czasów. Bóg przyrzekł, że ześle
Pierworodnego z nieba, który zbawi grzesznych. Z wdzięczności za tę obietnicę w każdej rodzinie
izraelskiej ofiarowywano Bogu pierworodnego syna. Przeznaczono go do stanu kapłańskiego, aby
działali jako przedstawiciel Chrystusa wśród ludzi.
Po uwolnieniu Izraela z niewoli egipskiej znowu nakazano ofiarowywanie pierworodnych Bogu. Kiedy
dzieci Izraela pozostawały w niewoli egipskiej, Pan rozkazał Mojżeszowi, aby poszedł do faraona,
króla Egiptu, i rzekł: "Tak mówi Pan: Syn mój pierworodny mój, jest Izrael. I rzekłem do ciebie: wypuść
syna mojego, aby mi służył, a żeś go nie
29
chciał wypuścić, oto, Ja zabiję syna twojego, pierworodnego twego" (2 Mojż. 4,22,23).
Mojżesz rzekł, jak mu Pan rozkazał, lecz dumny król odpowiedział: "Któż jest Pan, żebym miał słuchać
głosu jego i puścić Izraela? Nie znam Pana, a Izraela też nie puszczę" (2 Mojż. 5,2). Pan zaś czynił
znaki i cuda dla narodu Swego i zesłał straszliwą karę na faraona. Rozkazał aniołowi zniszczenia
zabić wszystkich pierworodnych ludzi i zwierząt wśród Egipcjan.
Aby oszczędzić synów Izraela, kazano ludowi pomazać futryny drzwi swoich domów krwią zabitego
jagnięcia. W ten sposób został naznaczony każdy dom i gdy anioł przechodził, aby spełnić swe
posłannictwo śmierci, omijał domy synów Izraelskich.
Po zesłaniu kary na Egipt Pan rzekł do Mojżesza: "Poświęć wszelkie pierworodne, cokolwiek otwiera
każdy żywot między syny Izraelskimi, tak z ludzi, jak z bydła, bo moje jest. Ode dnia któregom pobił
wszelkie pierworodne w ziemi Egipskiej, poświęciłem sobie każde pierworodne w Izraelu, od
człowieka aż do bydlęcia moi będą; Jam Pan" (2 Mojż. 13,2; 4 Mojż. 3,13). Po ustanowieniu służby
Bożej, Pan wybrać Lewitów, zamiast pierworodnych z całego Izraela, do pełnienia służby w Jego
świątyni. Mimo to pierworodni wciąż jeszcze byli uważani za należących do Pana i mieli być
wykupywani. -
W ten sposób obowiązek przedstawiania Panu pierworodnych na- brał szczególnie dużego
znaczenia. Był on ustanowiony na pamiątkę, cudownego uwolnienia z niewoli egipskiej dzieci
Izraela, a kiala się za nim zapowiedź dalszego wyzwolenia, które miało być dokonane za
pośrednictwem jedynego Syna Bożego. Tak jak krew rozlana na futrynach drzwiowych uratowała
pierworodnjrch Izraela, tak krew Chrystusa ma moc zbawienia świata.
Jakże wielkie znaczenie należało przypisać ofiarowaniu Dzieciątka i w świątyni! Lecz kapłan nie
przeczuwał nic, nie umiał odczytać tajemnicy, jaka stanęła przed nim. Przedstawienie dzieci Panu było
dla niego zwykłym widokiem. Dzień po dniu otrzymywał pieniądze składane przy ofiarowaniu
pierworodnych. Dzień po dniu czynił swą codzienną powinność, mało zważając zarówno na rodziców,
jak i na dzieci, czyniąc wyjątek tylko dla możnych i wysoko postawionych. Józef i Maria byli biedni i
gdy przyszli ze swym Dzieciątkiem, kapłan ujrzał jedynie mężczyznę i kobietę w szatach, jakie
noszono w Galilei, a były one skromne i ubogie. Nic w nich nie przyciągało uwagi, zaś Ofiara, jaką
złożyli, była ofiarą ludzi biednego stanu.
Kapłan dokonał obrządku, który do niego należał. Wziął dziecię, w ramiona i uniósł je do góry przed
ołtarzem. Po zwróceniu niemowlęcia matce, wpisał do rejestru pierworodnych imię "Jezus". Nie myślał
o tym, że Dziecię, które spoczywa w jego ramionach, jest Majestatem
30
niebios i Królem chwały, nie myślał, że jest to Dziecię, o którym pisał Mojżesz: "Proroka wam wzbudzi
Pan Bóg wasz z braci waszych, jako mię onego słuchać będziecie we wszystkim cokolwiek do was
mówić będzie" (Dz. Ap. 3,22). Nie myślał o Tym, którego chwałę pragnął ujrzeć Mojżesz. I większy od
Mojżesza był Ten, który spoczywał w ramionach kapłana. Gdy wpisał Imię Dzieciątka, wpisał Imię
Tego, kto był podstawą wszystkich dziejów narodu izraelskiego. To Imię miało stać się wyrokiem
śmierci dla całego systemu ofiar i poświęceń. Ten to system zestarzał się, symbol zaczął stawać się
faktem a rzeczywistość zaczęła zastępować cień.
Chwalebna obecność Boża odeszła ze świątyni, lecz w Dziecięciu betlejemskim ukryta była chwała,
której cześć oddawali aniołowie. To nieświadome dziecię było obiecanym nasieniem, dla którego
został wzniesiony ołtarz u wrót raju. Był to Szyło Dawca Pokoju. Był to Ten, który wśród chmur i
'ognia oświadczył Mojżeszowi "oto jestem", Ten, którego od dawna przepowiedzieli prorocy, był tym,
który w słupie ognia i dymu objawił się Izraelowi, a stał się dla narodów Gwiazdą zaranną. Był właśnie
Zbawcą zapowiedzianym przez wieszczów. Imię tego bezradnego małego Dzieciątka wpisane do
ksiąg Izraela uczyniło z Niego naszego Brata, stało się nadzieją upadłej ludzkości. Dziecię, za które
złożono ofiarę, było kimś, kto miał odkupić grzechy całego świata. Był On prawdziwym "najwyższym
kapłanem nad domem Bożym", głową "wiecznego kapłaństwa", orędownikiem- siedzącym ..na
prawicy majestatu na wysokościach" (Hebr. 10,21; 7,24; 1,3).
Sprawy ducha może pojąć tylko człowiek uduchowiony. 'Syn Boży Był ofiarowany w świątyni, aby
dokonać dzieła, dla którego przyszedł. Kapłan spojrzał na Dziecię, tak jak na każde inne, lecz chociaż
nie ujrzał ani nie wyczuł niczego niezwykłego, dokonany został akt, którym Bóg oddawał Swego Syna
światu. Był jednak ktoś, kto rozpoznał Chrystusa.
"Był człowiek w Jeruzalemie, któremu imię było Symeon; był to człowiek sprawiedliwy i pobożny, który
czekał na pocieszenie Izraela; t Duch Święty był nad nim. I Duch Święty objawił mu, że nie umrze
zanim nie zobaczy Chrystusa Pana".
Gdy Symeon wszedł do świątyni, ujrzał' rodzinę, stojącą przed kapłanem, aby ofiarować Bogu swego
pierworodnego Syna. Wygląd tych ludzi świadczył o ubóstwie, lecz Symeon pojął znak Ducha i
zrodziło się w nim głębokie przeświadczenie, że Dziecię ofiarowane Panu jest Pocieszy cielem Izraela,
tym kogo pragnął ujrzeć. Zdumionemu kapłanowi Symeon wydawał się człowiekiem, który doznał
olśnienia. Po zwróceniu Dziecięcia Marii .wziął Je od niej i trzymając w swych ramionach ofiarował Je
Bogu. I napełniła go radość, jakiej nigdy przedtem nie doznał. Unosząc ku niebu,Dziecię-Zbawiciela
rzekł: "Panie! teraz pozwolisz,
aby Twój sługa odszedł w pokoju odpowiednio do obietnicy Twojej. Oglądały moje oczy zbawienie,
któreś przygotował przed obliczem wszystkich ludzi światłość, którym oświetlisz niewiernych, a także
chwałę Twojego ludu izraelskiego"
Bóg obdarzył Symeona darem proroctwa i podczas gdy Józef i Ma-
^ria stali i dziwili się Jego słowom pobłogosławił ich, mówiąc do Marii:
"Oto teraz położony jest na upadek i na powstanie wielu ich w Izraelu
i na znak przeciw któremu mówić będą "i twoją własną duszę miecz
przeniknie, aby myśli wielu serc objawione były".
Również Anna-prorokini weszła do świątyni i potwierdziła świadectwo Symeona o Chrystusie. Gdy
Symeon mówił, oblicze jej zajaśniało od chwały Bożej i przelała swoje serce w dziękczynieniach, że
dane jej było oglądać Chrystusa Pana.
Dla tych skromnych bogobojnych ludzi czytanie proroctw nie było daremne. Natomiast przywódcy i
kapłani Izraela, jakkolwiek znali święte proroctwo, porzucili drogę Pana i nie mieli oczu otwartych dla
światła Życia.
I tak jest dotąd. Sprawy, na których skupia się uwaga niebios, nie są dostrzegane przez przywódców
religijnych. Samo ich pofawie-nie się nie jest dostrzegane ani przez kapłanów, ani przez modlących
się w świątyniach. Ludzie uznali Chrystusa jako postać istniejącą w historii, ale odwracają się od
Chrystusa żyjącego. Chrystus, nawołujący do samopoświęcenia lub występujący w obronie biednych i
cierpiących, którzy błagają o pomoc, sprawiedliwych znoszący ubóstwo, trud lub prześladowanie, nie
jest dziś chętniej przyjmowany, Aiż osiemnaście wieków temu.
Maria zastanawiała się nad proroctwem Symeona, wybiegającym daleko naprzód. Gdy spojrzała na
Dziecię leżące w jej ramionach i przypomniała sobie słowa pasterzy w Betlejem, wielka radość i
świetlana nadzieja napełniły jej serce. Słowa Symeona przypomniały jej słowa proroka Izajasza "Ale
wyjdzie różdżka z pnia Isajego, a latorośl z korzenia jego wyrośnie. I odpocznie na nich Duch Pański,
Duch mądrości i rozumu, Duch rady i mocy, Duch umiejętności i bojaźni Pańskiej... Albowiem
sprawiedliwość będzie pasem biódr Jego, a prawda przepasaniem nerek Jego... Bo lud on, który
chodzi w ciemnościach, ujrzy światłość wielką, a tym, którzy mieszkają w ziemi cienia śmierci,
światłość będzie świecić. Albowiem Dziecię narodziło się nam, a Syn dany jest nam; i będzie
panowanie na ramieniu Jego, a nazwą Imię Jego Dziwny, Radny, Bóg Mocny, Ojciec wieczności,
Książę Pokoju" Maria jeszcze nie rozumiała misji Chrystusa. Symeon mówił o Nim jako o świetle, które będzie
oświecać niewierzących oraz rozpromieniać słowa Izraela. Dlatego też aniołowie zwiastowali
narodzenie Zba-
32
wiciela jako radosną nowinę dla wszystkich ludzi. Bóg zapragnął rozszerzyć ciasne pojęcia Żydów o
dziele Mesjasza. Chciał, zęby ludzie widzieli w Jezusie nie tylko Wyswobodziciela Izraela, ale i
odkupiciela świata Minęło wiele lat zanim, nawet matka Jezusa pojęła Jego misję.
Maria oczekiwała królowania Mesjasza na tronie Dawida, lecz nie dostrzegała tego, ze osiąga się je
przez chrzest cierpienia. Symeon objawił, ze przejście Mesjasza przez świat nie odbędzie się bez
cierpień. W słowach zwróconych do Marii "Miecz przeniknie i twoją własną duszę", Bóg w Swej
dobroci oznajmił matce Jezusa o cierpieniu, jakie dla miłości Jego już zaczęła dźwigać
Symeon powiedział "Oto ten położony jest na upadek i na powstanie wielu ich w Izraelu, na znak,
przeciw któremu mówić będą". Ci, którzy chcą się wywyższać będą poniżeni Musimy upaść na Skałę i
doznać skruszenia, aby Chrystus mógł nas podzwignąć. Samolubstwo musi ulec zniszczeniu, pycha
musi być poniżona, jeśli chcemy poznać chwałę królestwa Ducha. A *Zydzi nie chcieli przyjąć w
pokorze wyróżnienia., które ich spotkało. Dlatego nie przyjęli swojego Odkupiciela, wykorzystując
Jego obecność do wszelkich oskarżeń.
"Aby myśli z wielu serc objawione były". W świetle życia Zbawiciela serca wszystkich, poczynając od
Stwórcy aż do księcia ciemności ujawniły się. Szatan przedstawiał Boga jako egoistę i ciemięzyciela,
samodzierzawcę, który nie dawał nic, który żądał hołdów od istot przez Niego stworzonych dla Jego
własnej chwały. J oto zesłanie Chrystusa , ujawniło serce Ojca. Dsło świadectwo temu, ze- mjśli Boga
względem nas są "myślami pokoju, a nie utrapienia" (Jer. 29,11), ze jakkolwiek nienawiść Boga do
grzechu jest silna jak śmierć, Jego miłość do grzesznika silniejsza jest ponad śmierć. Postanawiając
dać nam odkupienie^ me żałował dla nas, co miał najdroższego, co konieczne było dla dokonania
tego dzieła. Nie ukrył żadnej prawdy niezbędnej do naszego zbawienia, nie zaniechał żadnego cudu
miłosierdzia. Nie pominięty zo-
>stał żaden akt boskiej potęgi Łaska następowała po łasce dar po darze. Wszystkie skarby nieba
otwarły się dla szukających zbawienia. Wchodząc w posiadanie wszelkich skarbów wszechświata i
mając nieskończoną moc, oddał Bóg to wszystko w ręce Chrystusa i rzekł' Wszystko to jest dla
człowieka. Użyj tych darów, aby przekonać człowieka, że nie ma na ziemi ani na niebie miłości ponad
Moją. Znajdzie on swe największe szczęście w miłości ku Mnie
Na krzyżu Golgoty miłość i nienawiść stanęły twarzą w twarz, tu nastąpiło ukoronowanie tych uczuć.
Chrystus żył tylko dla pokrzepienia i błogosławieństwa szatan skazując Go na śmierć wykazał całą
przewrotność i nienawiść do Boga. Stało się jasne, ze prawdziwym celem jego buntu było
pozbawienie Boga Jego tronu i .zniszczenie każdego, kto okazywał miłość do Boga.
3 życie Jezusa
33
W czasie życia i śmierci Chrystusa ujawniły się również myśli ludzkie. Od żłobu w stajence do
ukrzyżowania, życie Jezusa było wołaniem o wyrzeczenie się siebie i przyjaźń dla cierpiących. Takim
wydawał mu się idealny obraz człowieka. Jezus przyszedł, przynosząc prawdę z niebios i wszyscy,
którzy słuchali głosu Ducha Świętego, poszli za Nim. Czciciele własnego "ja" należeli do królestwa
szatana. Ich postawa wobec Chrystusa ujawniła wszystkim po czyjej stronie stanęli. I tak każdy
sprawował sąd sam nad sobą.
W dniu ostatecznego sądu każda zabłąkana dusza pozna konsekwencje nieuznawania prawdy.
Zostanie ukazany krzyż i każdy, oślepiony grzechem zrozumie jego prawdziwą wartość. Zanim nie
ujrzymy Golgoty z jej tajemniczą ofiarą, grzesznicy nie zostaną odkupieni od grzechów. Nie będzie
uznane żadne kłamliwe usprawiedliwianie się. Odstępstwo ludzkie ukaże się w całej swej odrażającej
postaci. Ludzie przekonają się, jakiego dokonali wyboru. Wszystkie zmagania się prawdy i zła,
trwające od lat, zostaną w tym dniu rozstrzygnięte. Na sądzie ostatecznym Bóg okaże się wolny od
winy za istnienie lub trwanie zła. Jawnym stanie się, że wyroki Boskie nie zachęcają do zła. Nie było
błędów w panowaniu Boskim, nie było powodów do szemrania. Gdy ujawnione zostaną myśli
wszystkich serc, zarówno wierni jak i buntownicy zjednoczą się w wyznaniu: "Sprawiedliwe i
prawdziwe są drogi Twoje o Królu Świętych. Któż by się Ciebie nie bał, Panie, i nie wielbił Imienia
Twego?... że się okazały sprawiedliwe sądy Twoje" (Obj. 15,3.4).
ROZDZIAŁ VI
"Widzieliśmy jego gwiazdę"
l
(Łuk. 2.39.40)
A gdy się Jezus narodził w Betlejem Judzkim za dni Heroda króla, to mędrcy ze Wschodu przybyli do
Jeruzalem mówiąc: "gdzież jest Ten, który się narodził, jako Król Żydowski? Bośmy widzieli gwiazdę
Jego na wschód słońca ł przyjechaliśmy, abyśmy się Mu pokłonili".
Mędrcy ze Wschodu byli filozofami. Należeli do licznej i wpływowej kasty składającej się z mężów
szlachetnych" rodów, w rękach których koncentrowały się bogactwa i wiedza narodu. Wśród nich było
wielu takich ludzi, którzy wykorzystywali łatwowierność innych. Inni, natomiast, byli ludźmi prawymi,
którzy zajmowali się badaniem znaków Opatrzności w przyrodzie i byli szanowani ze względu na ich
prawość oraz wiedzę. Tacy byli i ci mędrcy, którzy przyszli do Jezusa.
Światło płynące od Boga zawsze rozświetla mroki pogaństwa. Ponieważ mędrcy badali gwiazdy
niebieskie i zgłębiali tajemnice ich świetlanych dróg, poznali chwałę Stwórcy. W poszukiwaniu wiedzy
zwrócili się oni do hebrajskich Pism świętych. W ich własnym kraju znajdował się zbiór pism
proroczych, w których zapowiedziane było przyjście Boskiego Nauczyciela. Balaam należał do
magów, chociaż jed-- nocześnie był prorokiem Bożym. Za natchnieniem Ducha Świętego
przepowiedział dobrobyt Izraela oraz nadejście Mesjasza. Te proroctwa tradycja przekazywała z
wieku na wiek. Jednakże w Starym Testamencie przyjście Zbawiciela objawione było w bardziej
wyraźny sposób. Magowie z radością dowiedzieli się o Jego bliskim nadejściu i o tym, że cały świat
ma być napełniony wiedzą o chwale Pana. Mędrcy ujrzeli tej nocy na niebiosach tajemnicze światło,'
zalewające Boską chwałą Betlejemskie wzgórza.
Gdy światło to zgasło, ukazała się promienna gwiazda, która pozostawała na niebie. Nie- była to
jednak ani stała gwiazda ani planeta
34
35
zjawisko to wzbudziło olbrzymie zainteresowanie. Gwiazda towarzyszyła z oddali świetlistemu
zastępowi aniołów, lecz o tym mędrcy nie wiedzieli, jednakże byli przekonani, że ma ona dla nich
szczególne znaczenie. Wobec swej niewiedzy, zasięgnęli rady kapłanów i filozofów, a także zaczęli
szperać w zwojach starych kronik. Proroctwo Balaama brzmiało: "Wyhijdzie gwiazda z Jakóba i
powstanie łaska z Izraela" (4 Mojż. 24,17). Czy ta dziwna gwiazda zesłana została jako zwiastun
Obiecanego? Magowie powitali światło niebieskiej prawdy, które stawało się dla nich coraz jaśniejsze.
W sennych widzeniach zostali pouczeni, by udać się na poszukiwanie nowonarodzonego Księcia.
Tak jak wiarą powołany Abraham szedł na głos Boga "nie wiedząc dokąd idzie" (Żyd. 11,8), jak wiarą
natchniony Izrael szedł za słupem obłoku do Ziemi Obiecanej, tak ci poganie szli w poszukiwaniu
obiecanego Zbawiciela. Wschodnie kraje obfitują we wszelkie bogactwa, toteż magowie nie wyruszyli
w drogę z pustymi rękami. Było w zwyczaju składanie darów, jako wyraz hołdu, książętom oraz innym
dostojnym osobistościom, toteż Temu, dzięki któremu wszystkie rodziny świata miały pozyskać
błogosławieństwo, pizyniesiono najbogatsze dary, jakie posiadał kraj. Należało podróżować nocą, aby
mieć przed oczami gwiazdę, lecz poGróżn skracali sobie czas, opowiadając tradycyjne
przypowieści oraz prorcciwa p Tym, którego szukali. Na każdym postoju dla wypoczynku mędrcy
studiowali proroctwa, pogłębiając w sobie przekonanie, że prowadzi ich Boska moc. Jeżeli
zewnętrznym znakiem wędrówki była gwiazda, to ich wnętrza napełniał Duch Święty, który rządził ich
sercami i napełnił je nadzieją. Toteż jakkolwiek długa była ich droga, czuli się szczęśliwi.
Mędrcy osiągnęli ziemię Izraela i zjeżdżali z Góry Oliwnej, z której otwierał się widok na Jeruzalem;
wtedy gwiazda, która ich prowadziła przez całą uciążliwą drogę zatrzymała się nad świątynią i po
pewnym czasie znikła z oczu. Wówczas mędrcy przyśpieszyli kroku ufając, że o narodzeniu Mesjasza
radosną wieść rozgłaszać będzie każdy. Lecz ich dopytywania się były daremne. Po wjeździe do
świętego miasta skierowali się ku świątyni, jednak ku ich zdumieniu, nikt nic nie wiedział o
nowonarodzonym Królu. Ich rozpytywania, zamiast wywołać radość, powodowały raczej zdziwienie i
obawy, nie pozbawione pogardy. Kapłani zachowują się w myśl tradycji: wychwalają swą religię i
własną pobożność, przedstawiając natomiast Greków i Rzymian jako pogan i grzeszników. Mędrcy nie
byli bałwochwalcami i w oczach Boga stali znacznie wyżej od Jego rzekomych wyznawców: jednakże
Żydzi uważali ich za pcgan. Nawet u urzędowych stróżów Świętych Wyroków gorliwe rozpatrywanie
mędrców nie przypominało cienia sympatii.
Wieść o przybyciu mędrców szybko rozniosła się po Jeruzalem.
36
Ich dziwna wędrówka wzbudziła wśród ludzi poruszenie, które ogarnęło i pałac króla Heroda.
Przebiegły Idumejczyk powziął podejrzenie o możliwości zjawienia się rywala. Jego droga do tronu
znaczona była niezliczonymi morderstwami, a będąc człowiekiem obcej krwi, był znienawidzony przez
naród, którym rządził. Jedyną jego obroną było oparcie się o Rzym. Lecz nowy Książę, o którym
mówili magowie miał większe prawa, gdyż narodził się, aby królować.
Herod podejrzewał kapłanów o zmowę z cudzoziemcami w celu wywołania zamieszek wśród ludu i
zdezorientowania go. Zataił jednak nieufność, zdecydowany swoją przebiegłością pokrzyżować ich
plany. Zawezwał wyższych kapłanów i biegłych w Piśmie św., wypytując się ich, co mówią święte
księgi na temat miejsca urodzenia Mesjasza.
Takie wypytywanie ze strony uzurpatora, uczynione na żądanie cudzoziemców, zraniło dumę
żydowskich uczonych. Obojętność, z jaką przystąpili do badania zwojów z proroctwami, doprowadziła
do wściekłości zazdrosnego tyrana. Zarzucił im usiłowanie zatajenia swej wiedzy odnośnie tej sprawy.
Ze stanowczością nie dopuszczającą nieposłuszeństwa, rozkazał kapłanom przeprowadzenie
dokładnych badań i ujawnienie miejsca narodzenia ich oczekiwanego Króla.
A oni rzekli: "W Betlehemie Judzkim: bo tak napisano przez pro--roka":
"I ty, Betlehemie, ziemio Judzka
Żadną miarą nie jesteś najmniejsze między książętami Judzkimi;
Albowiem z Ciebie wynijdzie iaódz,'
Który rządzić będzie lud mój Izraelski".
Wówczas Herod zaprosił mędrców do siebie na prywatną rozmowę. Burza gniewu i strachu rozpętała
się w sercu, lecz zachowywał zewnętrzny spokój i przyjął cudzoziemców z uprzejmością. Rozpytywał
ich o czasie, w którym ukazała się gwiazda, oświadczając, że z radością przj-jmie wiadomość o
narodzeniu Chrystusa. Polecił im: "Pilnie się wy-wiadujeie o tym dzieciątku; a gdy znajdziecie,
oznajmijcie mi, abym i ja przybywszy, pokłonił mu się". Tak rzekłszy, odprawił ich w dalszą drogę do
Betlejem.
Kapłani i starsi z Jeruzalem nie byli tak nieświadomi narodzenia Chrystusa, jak to okazywali.
Wiadomość o przybyciu aniołów do pasterzy dotarła do Jeruzalem, lecz rabini nie uznali jej za godną
przyjęcia do wiadomości. Mogli znaleźć Chrystusa i poprowadzić mędrców na miejsce Jego
urodzenia; lecz zamiast tego mędrcy przyszli, aby zwrócić ich uwagę, na fakt, że narodził się Mesjasz.
"Gdzież jest Ten, który się narodził, Król Żydowski? powiedzieli; bośmy widzieli gwiazdę Jego na
wschód słońca i przybyliśmy, abyśmy mu się pokłonili".
37
Teraz duma i zazdrość zamknęły drzwi przed światłem. Jeżeli ludzie dadzą wiarę wiadomości
otrzymanej od pasterzy i mędrców, postawi to "kapłanów i rabinów w sytuacji nie do
pozazdroszczenia, gdy podważy ich prawo, jako wyrazicieli prawdy Bożej. Ludzie ci nie mogli zniżyć
się do tego, aby pouczyli ich ci, których uważali za pogan. "Nie może tak być, powiedzieli, aby Bóg
pominął ich, a oznajmił prawT de prostaczkom-pasterzom i nieobrzezanym poganom". Wobec tego
postanowili zlekceważyć wiadomości oblegające króla Heroda i całe Jeruzalem. Nie chcieli nawet
udać się do Betlejem, aby się przekonać, jak sprawa się istotnie przedstawia. Ludziom zaś wmawiali,
że zainteresowanie okazywane Chrystusowi należy po prostu uważać za objaw fanatyzmu. To właśnie
stało się początkiem odrzucenia Chrystusa przez kapłanów i rabinów. Odtąd ich pycha i zawziętość
przekształciły się w stałą nienawiść do Zbawiciela. Wówczas, gdy Bóg otworzył drzwi dla pogan,
przywódcy żydowscy zamknęli je dla siebie samych.
Mędrcy udali się sami z Jeruzalem w dalszą drogę. Gdy wyjeżdżali z miasta zapadał zmrok, lecz ku
swej radości ujrzeli znów gwiazdę, która wiodła ich dalej, do Betlejem. Mędrcy nie byli powiadomieni,
tak jak pasterze, o niskim stanie, w jakim narodził się Jezus. Po przebyciu tak długiej drogi obojętność,
jaką wykazywali przywódcy żydowscy, zdezorientowała ich, toteż opuszczając Jeruzalem, czuli się,
mniej pewni, niż gdy wjeżdżali do tego miasta. W Betlejem nie znaleźli gwardii królewskiej, która by
chroniła nowonarodzonego Króla. Nikt z wysoko postawionych ludzi nie znajdował się w Lego
otoczeniu. Za kołyskę służył mu żłób. Jego jedynymi opiekunami(byu rodzice, nie-wykształceni
wieśniacy. Czy mógł to być Ten, o którym było napisane, że będzie "ku podźwignięciu pokoleń
Jakubowych" i "ku nawróceniu ostatnich z Izraela" i że będzie "światłością pogan" i zbawieniem aż do
kończyn ziemi" (Izaj. 49,6)?
"I wszedłszy w dom znaleźli dzieciątko z Marią matką Jego, a upadłszy, pokłonili Mu się". Pomimo
skromnego wyglądu Jezusa, mędrcy rozpoznali w Nim Boskość. Oddali Mu swoje serca jako
Zbawicielowi i ofiarowali dary "złoto i kadzidło i myrrę".
Jakże wielka była ich wiara! O mędrcach Wschodu można powiedzieć tak, jak było później
powiedziane o rzymskim setniku "zaprawdę powiadam wam: anim w Izraelu tak wielkiej wiary nie
znalazł" (Mat.
8,10).
Mędrcy nie przejrzeli zamiarów Heroda w stosunku do Jezusa. Gdy cel ich podróży został osiągnięty,
zaczęli się wybierać w podróż powrotną do Jeruzalem, zamierzając powiedzieć Herodowi, iż podróż
ich została uwieńczona powodzeniem. Lecz we śnie nadeszło do nich ostrzeżenie, aby się z nim nie
komunikowali więcej. Toteż, omijając Jeruzalem, udali się inną drogą wprost do swego kraju.
38
l
W podobny sposób został ostrzeżony Józef o konieczności ucieczki do Egiptu wraz z Marią i
dzieciątkiem. Anioł oznajmił mu: "bądź tam aż ci powiem, albowiem Herod będzie szukał dzieciątka,
aby Je zatracić". Józef, nie ociągając się, usłuchał i dla większego bezpieczeństwa wyruszył w drogę
nocą.
Za pośrednictwem mędrców Bóg zwrócił uwagę narodu żydowskiego na narodzenie Swego Syna. Ich
poszukiwania w Jeruzalem, poruszenie wśród ludzi, a nawet zazdrość Heroda, która zwróciła na
siebie uwagę kapłanów i rabinów, spowodowały zainteresowanie proroctwami dotyczącymi Mesjasza i
wielkim wydarzeniem, jakie się właśnie odbywało.
Wówczas szatan zdecydował się zgasić Boskie światło na świecie, a wykorzystując całą swą
przebiegłość postanowił zniszczyć Zbawiciela. Lecz Ten, który "nie drzemie, ani śpi", strzegł Swego
ukochanego Syna. Ten który zesłał z nieba mannę dla Izraela, który nasycił Eliasza podczas głodu,
dał Marii i Dzieciątku schronienie w pogańskim kraju. Dary zaś mędrców dostarczyły środków na
podróż do Egiptu i pobyt w nim.
Mędrcy byli jednymi z pierwszych, którzy powitali Odkupiciela. Ich dary złożone u jego stóp były
pierwszymi. Jaką za ich pośrednictwem zyskali łaskę! Dary składane ze szczerego serca Bóg
przyjmuje z zadowoleniem, i obdarza ich dawców najlepszymi przymiotami Swoich sług. Jeśli
oddajemy Jezusowi setca, musimy również przynieść Mu nasze dary. Złoto i srebro, nasze
najcenniejsze zierriskie wartości, zarówno jak i nasze umysłowe i duchowe zdolności należy poświęcić
Temu, który nas umiłował i oddał za nas Siebie Samego.
A w Jeruzalem Herod z niecierpliwością oczekiwał powrotu mędrców. Gdy minął czas, a ich wciąż nie
było, podejrzenia jego zaczęły wzrastać. Niechęć rabinów, do wskazania miejsca przyjścia na świat
Mesjasza sugeruje,' że zamiary Heroda zostały przejrzane i że mędrcy celowo chcieli uniknąć
spotkania z nim. Myśl ta doprowadziła go do szaleństwa. Chytrość zawiodła, lecz pozostała możność
użycia siły, którą wypróbuje na tym Dzieciątku Królu. Hardzi Żydzi przekonają się, czego mogą
spodziewać się po chęci osadzenia na tronie innego monarchy.
Do Betlejem wysłani zostali w nagłym trybie żołnierze z poleceniem zgładzenia wszystkich dzieci do
drugiego roku życia. Ciche, spokojne domy grodu Dawida były widownią strasznych wypadków, które
przed sześciuset laty odkryte zostały prorokowi. "W Ramah słychać było głos, lamenty, płacz i żałobę,
Rachela opłakuje swoje dzieci bo nie -ma ich już".
Te klęski Żydzi ściągnęli sami na siebie. Jeżeliby szli przed Bogiem w wierze i pokorze, On za pomocą
ustalonych sygnałów zneutralizowałby królewski gniew. Ale Żydzi wzięli rozbrat z Bogiem przez
39
swoje grzechy, a także odrzucili Ducha Świętego, który był ich jedyną ostoją. Nie studiowali pism
Bożych, które miały ich nakłaniać do uległości wobec woli Boga. Zamiast tego studiowali proroctwa,
które mogłyby być im* pomocne do własnego wywyższenia, a jednocześnie udowodnienia reszcie
narodów, jak głęboka jest pogarda Boga w stosunku do nich. Przez wszystkie czasy twierdzili, że
Mesjasz nadejdzie jako król, zwyciężający wszystkich swoich wrogów i depczący w Swoim gniewie
wszystkich pogan. Tymi twierdzeniami pobudzali Żydzi tylko swoich władców. Poprzez ich- błędną
interpretację misji Chrystusa, Szatan doszedł do wniosku, że może rozpocząć dzieło zniszczenia
Zbawiciela. Lecz to obróciło się przeciwko nim.
Ten akt okrucieństwa był jednym z ostatnich, jakie zamroczyły panowanie Heroda. Wkrótce po rzezi
niemowlątek, został on'sam skazany na potępienie, od którego nie było ratunku i umarł straszną
śmiercią.
Józef, który wciąż przebywał w Egipcie, został wezwany przez Anioła Pańskiego do powrotu do ziemi
Izraela. Uważając Jezusa za dziedzica tronu Dawida, Józef postanowił założyć swój dom w Betlejem,
lecz dowiedziawszy się, że w Judei króluje, zamiast ojca, Arche-ISus, obawiał się, że syn może
kontynuować wolę ojca zwróconą przeciwko Chrystusowi. Ze wszystkich synów Heroda Archelaus
pod względem charakteru najbardziej był podobny do swojego ojca. Toteż jego panowanie od
początku zaznaczyło się zamieszkami w Jeruzalem oraz ' rzezią tysięcy Żydów, dokonaną przez
rzymskich żołnierzy gwardii.
Józef ponownie został skierowany w bezpieczne miejsce. Powrócił do swego domu w Nazarecie i tu,
przez blisko trzydzieścJtlat, mieszkał Jezus, "Aby spełniło się to, co było przepowiedziane przez
prosoki, że będzie nazwany Nazareńczykiem". Galilea pozostawała pod panowaniem syna Heroda,
lecz wśród jej ludności było znacznie więcej cudzoziemców, niż w Judei. Mniejsze też było
zainteresowanie sprawami żydowskimi i tu Jezus nie wzbudzał zazdrości wśród możnych tego świata.
Z takim to przyjęciem spotkał się Zbawiciel przychodząc na ziemię. Wydawało się, że nie ma miejsca
spoczynku i bezpieczeństwa dla Dzie-cka-Odkupiciela. Bóg nie mógł dać oparcia Swemu Synowi w
ludziach nawet kiedy prowadził dzieło ich zbawienia. Polecił aniołom, aby tową-rzyli Jezusowi i bronili
Go, dopóki nie spełni Swego posłannictwa na ziemi i nie umrze z rąk tych, których przyszedł zbawić.
ROZDZIAŁ VII
l
Wiek dziecięcy
(Łuk. 2:41-51)
40
zieciństwo i młodość Jezusa przebiegały w małej górskiej wiosce.
Z pewnością każde miejsce na ziemi czułoby się zaszczycone obec- -noscią Jezusa. Pałace
królów uważałyby za przywilej goszczenia Go u siebie. Lecz On mijał domy ludzi możnych,
królewskie pałace oraz zhakcmite ośrodki nauki, wybierając sobie dom w zapadłym i pogardzanym
Nazarecie.
Cudowne w swym znaczeniu są krótkie wiadomości z wczesnego okresu Jego życia: "Dzieciątko ono
rosło ^ umacniało się w Duchu, pełne będąc mądrości, a łaska Boża była nad nim". W słonecznym
świetle opieki Swego Ojca Jezus "pomnażał się w mądrości i we wzroś- cię, i w łasce u Boga i u
ludzi" (Łuk. 2,52). Umysł jego był żywy i wnikliwy, a wykazywana1 mądrość przekraczała daleko
gTanice zakreślone dla tego wieku życia. Piękny był Jego charakter. Duch i ciało rozwijały się
stopniowo, pozostawając w zgodzie z prawami dzieciństwa.
Jako dziecko Jezus przejawiał szczególnie dobre usposobienie. Jego usłużne ręce były stale gotowe
do pomagania innym. Wykazywał cierpliwość, której nic nie było w stanie zakłócić, oraz
bezkompromisową prawdomówność. Przy zasadach trwałych jak skała, życie Jego nacechowane było
wdziękiem uprzejmości, pozbawionej wszelkiego egoizmu.
Matka Jezusa z głęboką powagą obserwowała Jego rozwój i dostrzegała cechy doskonałości
charakteru. Z radością starała się dodawać zachęty temu zdolnemu i chłonnemu umysłowi. Za
pośrednictwem Ducha Świętego udzielona została Marii wiedza, która pozwoliła jej współdziałać z
siłami niebieskimi nad rozwojem Dziecka, którego Ojcem był Bóg.
Od najdawniejszych czasów wierni w Izraelu poświęcali dużo uwagi wychowaniu młodzieży. Bóg
nakazał, aby od najwcześniejszego dzie-
- 41
ciństwa mówić dzieciom o Jego dobroci i wielkości, które przejawiały się szczególnie w prawie Bożym
i udokumentowane zostały w historii Izraela. Śpiew, modlitwa, nauka oparta na Piśmie św., były
przeznaczone do przyjęcia przez rozwijający się umysł. Ojcowie i matki mieli pouczać dzieci, że prawo
Boskie jest wyrazem Jego osobowości i że przyjmując zasady tego prawa do swych serc, utrwalają
obraz Boga w swych duszach i umysłach. Nauka odbywała się przeważnie ustnie, lecz poza tym
młodzież uczyła się czytać hebrajskie pisma, a zwoje pergaminów Starego i Nowego Testamentu były
jej udostępnione do studiowania.
Za czasów Chrystusa każde miasto lub gród, które nie dbało o religijne kształcenie młodzieży,
uważane było za znajdujące się pod klątwą, Bożą. Nauczanie jednak formalizowało się. Tradycje w
dużym stopniu wyparły z czasem pisane Słowo. Nauczanie miało doprowadzić młodych jedynie do
tego "aby szukali Pana, owa by go snąć namacali i znaleźli" (Dzieje Apostolskie 17,27). Lecz
nauczyciele żydowscy zwracali uwagę na obrzędowość. Umysły przeciążone były materiałem
bezwartościowym dla uczniów, a przy tym wynoszone z edukacji wiadomości nie były uznawane. Dla
doświadczenia, jakie uzyskuje się.przez osobiste przyjmowanie Słowa Bożego nie było miejsca w
systemie nauczania. Wciągnięci w fcffąg ziemskich spraw uczniowie nie mieli już czasu na
poświęcenie go Bogu. Nie słyszeli głosu, przemawiającego do ich serc. W swym poszukiwaniu wiedzy
odwrócili się od źródła mądrości. Służba Bogu została zaniedbana, a zasady Jego Zakonu,,uległy
zniekształceniu. To, co było uważane za rezultat wyższego wykształcenia, w rzeczywistości stało się
największą przeszkodą w prawdziwym rozwoju.
Przy takich praktj-kach rabinów uzdolnienia młodzieży były hamowane, a umysły kostniały i zawężały
się horyzonty myślenia.
Dziecię Jezus nie otrzymało wykształcenia w szkole przy synagodze. Jego pierwszą nauczycielką
ziemską była matka. Z jej ust oraz Pism proroków poznał sprawy niebieskie. Te same słowa, które
kiedyś wypowiedział do Mojżesza na pożytek Izraela dziś wysłuchiwał jako nauki, siedząc na
kolanach matki. Gdy wszedł w okres młodości, nie. starał się o wejście do szkół prowadzonych przez
rabinów. Nie potrzebował czerpać wykształcenia z tamtych źródeł, gdyż Bóg był Jego nauczycielem.
Zadane mu podczas pełnienia służby Bożej pytanie: "Jakoż Ten umie pismo, gdyż się nie uczył" nie
dotyczyło tego, że Jezus nie potrafił czytać, lecz tego, że nie otrzyma} wykształcenia rabinackiego
(Jan 7,15).
Chrystus zdobywał wiedzę w ten sam sposób, w jaki i my możemy to czynić. Jego dokładna
znajomość Pisma wskazuje na to, z jaką pilnością poświęcał się od najwcześniejszych lat studiowaniu
Słowa Bożego, a księgi napisane pod natchnieniem Boga nie zawierały dla Nie-
42
l
go tajemnic. On, który stworzyl wszystko, uczył się tego, co Jego własna ręka wypisała kiedyś na
ziemi, w morzu i na niebie.
Nie zważając na grzeszne drogi świata Jezus czerpał skarby wiedzy z natury, studiując życie roślin,
zwierząt i ludzi. Od najwcześniejszych lat jedynym celem Jego życia było dawanie błogosławieństw.
Środki dla spełnienia tego celu znajdował w przyrodzie: koncepcje nowych dróg i środków powstały w
Jego umyśle podczas studiowania życia roślin i zwierząt. Poszukiwał stale możliwości wyprowadzenia
z obserwowanych zjawisk wniosków, przy pomocy których uzasadniał wyroki Boże. Umiłował to, żeby
Jego nauki wskazywały na osobistą otwartość w stosunku do praw natury, a także podkreślenie faktu,
że zasoby wiedzy duchowej czerpie z codziennych zjawisk.
-W taki więc sposób znaczenie słów i czynów Boga odkrywało się. przed Jezusem, już wtedy gdy
usiłował zrozumieć podstawowy sens rzeczy. Jego pomocnikami były istoty niebieskie, za których
pośrednictwem mógł orientować się w biegu myśli Bożej i przyjmować jej znaczenie. Poczynając od
pierwszego przebłysku inteligencji, następował stały rozwój Jego Ducha i światłości prawdy.
Każde dziecko jest w stanie zdobyć taką samą wiedzę jak Jezus. Jeżeli będziemy się starać poznać
naszego Ojca niebieskiego poprzez wypowiedziane przez Niego słowa, aniołowie zbliżą się do nas,
nasz umysł okrzepnie, nasz charakter stanie się bardziej wzniosły i subtelny, staniemy się bardziej
podobni do naszego Zbawiciela, a w procesie poznawania piękna i wielkości natury, nasze uczucia
skierują się ku Bogu. Gdy na człowieka zstąpi duch bojaźni Bożej, dusza jego dozna wzmocnienia
przez obcowanie z dziełami Nieskończonego. Obcowanie z Bogiem za pośrednictwem modlitwy
sprzyja rozwojowi sił umysłowych i moralnych zaś siły duchowe wzmacniają się w miarę kultywowania
rozmyślań nad sprawami pozaziemskimi.
Życie Jezusa przebiegało w pełnej harmonii ,z życzeniami Boga. Gdy był dzieckiem myślał i mówił jak
dziecko, lecz żaden ślad grzechu nie zaciemniał w Nim obrazu Boga. Nie był On jednakże wolny od
pokus. Złośliwość mieszkańców Nazaretu stała się przysłowiową, a niepochlebne zdanie, jakie
wytworzyło się o nich wśród ogółu, zna-- lazło wyraz w pytaniu Natanaela: "Może z Nazaretu być co
dobrego?" (Jan 1,46). Jezus umiejscowiony został w warunkach sprzyjających wypróbowaniu Jego
charakteru. Musiał stale mieć się na baczności. Był wystawiony na wszystkie konflikty, wobec których i
my stajemy, aby służył nam przykładem w okresie dzieciństwa, młodości i wieku dojrzałego.
Szatan był niezmordowany w swych wysiłkach zwyciężenia Dzieciątka z Nazaretu. Od
najwcześniejszych dni pozostawał Jezus pod opieką aniołów z nieba, ale Jego życie i tak było stałym
zmaganiem z si-
43
lami ciemności. Istnienie na ziemi chociażby jednej istoty wolnej od wszelkiego skalania przez zło
stanowiło obrazę i źródło niepokoju dla księcia piekieł, toteż nie zaniedbał żadnych środków, które
mogłyby stać się dla Jezusa potrzaskiem. Żadne dziecko ludzkie nie będzie nigdy powołane do
spędzenia świętobliwego życia w warunkach takiej walki z pokusą, jak miało to miejsce ze
Zbawicielem.
Rodzice Jezusa byli biedni i uzależnieni od swej codziennej pracy. Toteż zżył się On z biedą,
wyrzeczeniem i niedostatkiem. Pracowite życie stanowiło jednocześnie Jego obronę, gdyż nie
dozwolił, aby w wolnym czasie przybliżały się do Niego pokusy. Godziny nie wypełnione pracą nie
otwierały drogi ku niemoralności. Lecz Jezus bywał zamknięty dla pokus. Nic nie było w stanie skłonić
Go do złego postępku; ani zysk, ani przyjemność, ani pochlebstwo, ani krytyka. Był obdarzony
mądrością, która Mu pozwalała rozpoznać zło i dawała Mu siłę do przeciwstawienia się.
Chrystus był jedyną bezgrzeszną istotą, jaka kiedykolwiek zamieszkiwała na ziemi, jakkolwiek przez
blisko trzydzieści lat przebywał wśród niemoralnych mieszkańców Nazaretu. Ten fakt zaprzecza tym
wszystkim, którzy są zdania, że ich sposób życia uzależniony jest od miejsca zamieszkiwania,
posiadanego majątku lub osiągniętego powodzenia. Pokusy, niedostatek, przeciwności losu oto
decydujące czynniki, określające rozwój charakterologicznych cech czystości i niezłomności!
Jezus mieszkał w wiejskiej zagrodzie i z całą wiarą oraz ochotą uczestniczył w ciężarach utrzymania
domu. Był przedtem Panem nieba i aniołowie z radością spełniali Jego słowo; teraz zaś stałf|się
pokornym sługa, kochającym i posłusznym synem. Nauczył ^się rzemiosła i własnymi rękami
wykonywał roboty ciesielskie w warsztacie Józefa. W biednym ubraniu zwykłego robotnika przechodził
ulicami małego miasta, udając się do swej skromnej pracy, a potem wracając do domu. Nie używał
nigdy Boskiej mocy, aby złagodzić ciężary wykonywanej pracy.
Zatrudnienie sprawiało, że rozwój duchowy postępował w harmonii z cielesnym. Nie nadużywał swych
sił fizycznych lecz gospodarował nimi tak, by nie utracić zdrowia i móc wykonać każdą pracę jak
najlepiej. Nawet w obchodzeniu się z narzędziami nie chciał dopuścić do żadnego niedbalstwa. Był
doskonałym pracownikiem, stosownie do doskonałości Swojej Istoty. Na własnym przykładzie chciał
pokazać, że do obowiązków człowieka należy pracowitość pozwalająca wykonywać zadania dokładnie
i należycie, oraz, że tylko tak wykonywana praca przynosi zaszczyt. Praktyka nadająca rękom
zręczność i wdrażająca młodych do dźwigania części ciężarów życia wyrabia siłę fizyczną i rozwija
zdolności w każdym kierunku. Każdy musi znaleźć jakąś pracę pożyteczną dla siebie i pomocną dla
bliźnich. Bóg uznał pracę za błogosławieństwo lecz tylko pilnemu pracownikowi dane jest
odnajdywanie prawdziwe-
44
l
go zadowolenia ł radości życia. Pełna miłości aprobata Boga towarzyszy dzieciom i.młodzieży, którzy
przyjmują udział w obowiązkach domowych, dzieląc ciężary ojca i matki. Takie dzieci staną si^
pożytecznymi członkami społeczeństwa, po opuszczeniu domów rodzicielskich. Podczas Swego życia
na ziemi Jezus był poważnym i wytrwałym pracownikiem. Oczekiwał wiele i dlatego też na wiele się
poważył. Po przystąpieniu do dzieła nawrócenia, Chrystus powiedział: "Ja muszę sprawować sprawy
onego, który mię posłał pokąd dzień jest; przychodzi noc, gdy żaden nie będzie mógł nic sprawować"
(Jan 9,4). Nie unikał obowiązków i odpowiedzialności, jak to czyni wielu z tych, którzy uważają się za
Jego naśladowców. Dlatego właśnie że usiłują obejść ten ład, są tak słabi i tak nieskuteczni. Mogą
nawet posiadać cenne i przyjemne cechy charakteru, lecz gdy stają wobec trudności lub konieczności
zwalczania przeszkód, są apatyczni i prawie bezużyteczni. Po-zytywność i energia, solidność i siła
charakteru, które przejawiał Chrystus, powinny się rozwijać również w nas samych, przy poddaniu się
takiej dyscyplinie jakiej On się poddał. A łaska którą pozyskał, jest dostępna również dla nas.
Przez cały okres życia wśród ludzi Zbawiciel dzielił los biednych. Z własnego doświadczenia znał
kłopoty i znoje, toteż mógł pocieszać i dodawać otuchy skromnym pracownikom. Ci, którzy mają
prawdziwe pojęcie o nauce, wynikającej z życia Chrystusa, nigdy nie będą uważali, że należy czynić i
dostrzegać różnice pomiędzy klasami społecznymi i, że bogatemu ^należy się większy szacunek, niż
człowiekowi wartościowemu, lecz biednemu.
Jezus wkładał w Swą pracę dużo dobrych chęci i taktu. Potrzeba dużo cierpliwości i uduchowienia,
aby wprowadzić zasady Pisma Sw. pod nasze dachy i w miejsca naszej pracy po to, aby nieść ciężar
świeckich spraw, a jednocześnie mieć oczy zwrócone ku chwale Bożej. W tym właśnie okaz-ywał
pomoc Chrystus^który nigdy nie był w takim stopniu pochłonięty sprawami świeckimi, aby nie mieć
czasu na rozmyślanie o sprawach niebieskich. Często dawał wyraz radości Swego serca śpiewając
psalmy lub pobożne pieśni. Często mieszkańcy Nazaretu słyszeli Jego głos rozbrzmiewający modlitwą
i dziękczynieniem. Przez śpiew utrzymywał łączność z niebem i gdy Jego towarzysze narzekali na
zmęczenie pracą, dodawał im otuchy słodką pieśnią z własnych ust. Zdawało się, że śpiewana przez
Niego chwalebna pieśń wyganiała złe duchy i jak kadzidło wypełniała okolicę wonnością. Umysły
Jego słuchaczy wyzwalały się ze spraw ziemskiego padołu zwracając się ku niebieskiemu domowi.
Jezus był uzdrawiającym źródłem miłosierdzia dla świata i wszystkie lata, spędzone w odosobnieniu w
Nazarecie, przebiegały w atmosferze sympatii i życzliwości. Starcy, ludzie strapieni i grzesznicy, dzie-
45
ci podczas swych niewinnych zabaw, małe zwierzątka leśne i cierpliwe zwierzęta pociągowe
wszystko to było szczęśliwe w obliczu Jego obecności. Ten, którego wszechmocne słowo
podtrzymywało świat, przystawał, aby opatrzyć rannego ptaka. Nie było niczego, co by uważał za
niegodne Swej uwagi, niczego, co mógłby uznać za niegodne Swojej interwencji.
W miarę rozwoju umysłowego i fizycznego Jezusa, wzrastała względem Niego łaska Boga i
przychylność ludzi. Zjednywał wszystkie serca, gdyż sam wykazywał zdolność identyfikowania się z
każdą boleścią serca. Atmosfera nadziei i odwagi, która Go otaczała, była błogosławieństwem dla
każdego domu. Często w synagodze, w dniu sobotnim, wzywano Go do czytania pism proroków, a
serca słuchaczy drżały z radości, gdy nowe światło promieniowało ze znanych słów Pisma Świętego.
Jezus jednak unikał wszelkiego rozgłosu i podczas całego okresu Swego pobytu w Nazarecie nie
ujawniał swej cudotwórczej władzy. Nie dążył do wysokiego stanowiska i nie przybierał żadnych
tytułów. Jego ciche i proste życie, a nawet milczenie, jakie zachowuje Pismo Święte o latach Jego
dzieciństwa, stanowią wielką naukę. Im spokojniejsze i prostsze jest życie dziecka, tym jest ono
bardziej uwolnione od sztucznych podniet, bliższe natury, a to wywiera dobroczynny wpływ na rozwój
duchowej i fizycznej sprawności.
Jezus jest dla nas przykładem. Jest wielu takich, którzy rozwodzą się z zainteresowaniem nad
okresem Jego publicznej działalności, a nie zwracają uwagi na naukę dawaną przez Niego w Jego
latach dziecięcych. A Jego życie domowe stanowi wzór dla wszystkich dzieci i młodzieży. Zbawiciel
zstąpił w ubóstwo, aby pouczyć nas, jak blisko jesteśmy Boga w naszej niedoli. W zwykłych sprawach
Swego życia dążył do tego, aby zadowolić, czcić i chwalić Ojca. Dzieło Jego spełniał najpierw przy
wykonywaniu prac ciesielskich, aby zarobić na codzienny chleb. Przy ciesielskim stole pełnił taką
samą służbę Bożą jak wtedy, gdy czynił cuda. I każdy młody, który naśladuje życzliwość i
posłuszeństwo, jakie Chrystus okazywał w Swym domu, powinien pamiętać o słowach
wypowiedzianych do Niego przez Ojca za pośrednictwem Ducha Świętego: "Oto sługa mój, spolegać
będę na nim, wybrany mój, którego spbie upodobała dusza moja" (Izaj. 42,1).
ROZDZIAŁ VIII
Odwiedziny wielkanocne
l
W żydowskim społeczeństwie dwunasty rok życia stanowił granicę pomiędzy dzieciństwem, a wiekiem
młodzieńczym. Po skończeniu tego wieku, .hebrajskiego chłopca uznawano za syna prawa, a także za
syna Bożego. Stwarzano mu specjalne ułatwienia w religijnym kształceniu i dopuszczano do udziału w
uroczystościach o^religijnym i obrzędowym charakterze.
Stosownie do tego obyczaju Jezus jeszcze w swoich chłopięcych latach udał się do Jeruzalem w celu
wzięcia udziału w uroczystościach Wielkanocnych. Na podobieństwo wszystkich "pobożnych
Izraelitów, Józef i Maria corocznie uczestniczyli w Wielkanocnych obrzędach, a kiedy Jezus osiągnął
wymaganą granicę wieku, mógł się udać wraz z nimi na uroczystości.
Istniały trzy doroczne uroczystości, a mianowicie: Wielkanoc, Zielone Święta oraz święto Kuczek, w
czasie których Izraelczycy mieli 1 w celach towarzyskich, zaś z drugiej, dla zachowania
bezpieczeństwa, stawać przed obliczem Pana w Jeruzalem. Z wymienionych świąt naj-uroczyściej
obchodzono Wielkanoc, a jej uroczystości ściągały najliczniejsze rzesze ludzi ze wszystkich krajów, po
których rozsiani byli Żydzi. Wierni zamieszkali w każdej części Palestyny ściągali do Jeruzalem w
wielkiej liczbie. Podróż z Galilei musiała trwać kilka dni i dlatego udający się tam ludzie tworzyli zwarte
grupy, z jednej strony w celach towarzyskich, zaś z drugiej dla zachowania bezpieczeństwa. Kobiety
oraz starsi mężczyźni odbywali swoją podróż na wołach lub osłach wzdłuż stromych i skalistych dróg.
Silniejsi mężczyźni i młodzież odbywali podróż pieszo.
Święta Wielkiejnocy przypadały na przełom marca i kwietnia, w
którym to czasie cała kraina jaśniała od mnogości kwiatów i ptaszęce-
,-go śpiewu. Droga prowadziła przez miejscowości zapisane w historii,
a rodzice opowiadali dzieciom o cudach dokonanych tu przez Boga
47
przed wiekami. Podróż był skracana za pomocą śpiewu i muzyki, a kiedy w końcu ukazywało się
Jeruzalem wszyscy łączyli swoje głosy w triumfalnych strofach:
"...Ze stanęły nogi nasze w bramach twoich, i Jeruzalemiel... Niech będzie pokój w basztach twoich, a
uspokojenie w pałacach twoich" (Psalm 122, 27).
Świętowanie Wielkanocy sięga początków narodu żydowskiego. Podczas ostatniej nocy niewoli
egipskiej, gdy zdawało się, że nic nie wskazuje na rychłe oswobodzenie, Bóg rozkazał temu pokoleniu
przygotować się do natychmiastowego opuszczenia Egiptu. Ostrzegł też faraona, że ukarze Egipcjan,
a Żydom polecił zebrać swe rodziny w obrębie własnych domów. Po pokropieniu futryn drzwiowych
krwią zabitego baranka mieli przystąpić do jedzenia upieczonego na ogniu mięsa z prza-śnym
chlebem i gorzkimi ziołami: "Tak go tedy pożywać będziecie: Biodra swe przepaszcie, obuwie wasze
będzie na nogach waszych, a laska wasza w ręce waszej; a jeść będziecie spieszno, albowiem
przejście jest Pańskie" (2 Mojż. 12,4). O północy wszyscy pierworodni w Egipcie zostali zabici.
Wówczas faraon wysłał do Izraelskiego ludu wieść: "Wstańcie, wynijdźcie z pośrodku ludu mego... a
poszedłszy służcie Panu jakeście mówili" (2 Mojż. 12,31). Żydzi wyszli- z Egiptu jako niezależny
naród. Bóg wtedy rozkazał, aby wyjście z niewoli egipskiej było corocznie świętowane. "A gdy wam
rzeką synowie wasi: co to za obrzędy wasze? Tedy rzeczecie: ofiara to przejścia Pańskiego, który
przestępo-wał domy izraelskie w Egipcie, gdy zabijali Egipt", fytak z pokolenia na pooklenie
powtarzana była historia tego cudownego wyzwolenia.
Po świecie Paschy następowało siedem dni świąt Przaśnego Chleba. Na drugi dzień tego święta
składano Panu w darze pierwszy zbiór tegoroczny w postaci snopu jęczmienia. Wszystkie te
ceremonie przedstawiały etapy dzieła Chrystusa. Wyzwolenie Izraela z niewoli egipskiej stanowiło
zapowiedź odkupienia, które święto wyjścia z niewoli miało utrwalić w pamięci ludzi. Zabity baranek,
przaśny chleb, snop pierwszych zbiorów symbolizowały Zbawiciela. U większości ludzi za życia
Chrystusa obchodzenie tego święta przerodziło się w zwykłą formalność. Lecz jakże wielkie było jego
znaczenie dla Syna Bożego!
Jezus po raz pierwszy ujrzał świątynię. Ujrzał kapłanów .ubranych w białe szaty, którzy celebrowali
uroczyste nabożeństwo i dostrzegł krwawiące stworzenie na ołtarzu ofiarnym. Pogrążył się w
modlitwie wraz z innymi, podczas gdy kłęby kadzideł wznosiły się do Boga. Był świadkiem wzniosłych
obrzędów paschalnych. Dzień po dniu coraz bardziej pogłębiał własne zrozumienie ich znaczenia;
każdy akt uroczystości wydawał się być związany z Jego własnym życiem co nie mogło zrodzić
nowych wyobrażeń. Zdawało się, że milczący i przejęty,
l
Pochłonięty kontemplacją, Jezus odłączył się od rodziców; dążył do tego, aby zostać sam. Gdy
nabożeństwo się skończyło, wciąż jeszcze rozważa wielki problem. Pojął wówczas tajemnicę Swej
zbawczej misji, pozostawał w świątyni, - a gdy pielgrzymi opuścili Jeruzalem, pozostał na miejscu.
Podczas pobytu w Jeruzalem rodzice Jezusa pragnęli skontaktować Go z wielkimi nauczycielami
Izraela. Jakkolwiek był On we wszystkich szczegółach posłuszny Słowu Bożemu, to jednak nie
stosował się do rytuałów i rabinistycznych obyczajów. Józef i Maria spodziewali się, że zostanie
skłoniony do oddania czci uczonym rabinom i stanie się przez to pilniejszy w wypełnianiu ich
przykazań. Lecz Jezus podczas Swej bytności w świątyni został pouczony przez Boga, aby tego
czego się dowiedział, zaczął nauczać innych.
Tego dnia jedno z pomieszczeń przylegających do świątyni przeznaczone zostało na szkołę religijną,
na wzór szkół proroków. W tym miejscu zbierali się czołowi rabini ze swoimi uczniami i w to miejsce
przybył Jezus. Usiadłszy u stóp uczonych mężów, Jezus wsłuchiwał się w ich naukę. Jak ktoś, kto
szuka wiedzy, rozpytywał nauczycieli o pro-, roctwa i aktualne wydarzenia, które miały wskazywać na
nadejście Mesjasza.
Jezus zaprezentował się jako oaoba bardzo spragniona wiedzy o Bogu. Pytania Jego miały na' celu
wydobycie od dawna zaciemnianej prawdy, tak istotnej dla zbawienia dusz. Ukazując," jak wąska i
powierzchowna była wiedza tych uczonych ludzi, każde postawione im zapytanie nabierało cech
Boskiej nauki i obwieszczało >prawdę w nowym naświetleniu. Rabini mówili o cudownym wyniesieniu
narodu żydowskiego, jakie przyniesie ze sobą Mesjasz. Jezus natomiast zacytował im proroctwo
Izajasza i spytał o znaczenie przekazów, które przepowiadały cierpienia i śmierć Baranka Bożego.
Wówczas doktorzy zwrócili się do Niego z pytaniami i byli zdumieni Jego odpowiedziami. Z pokorą
dziecka powtarzał słowa Pisma nadając im głębokie znaczenie, którego mędrcy dotąd nie dostrzegali.
Gdyby wybrano drogę prawdy wytyczoną przez zawarte w Pi-mie słowa, to rezultatem byłaby forma
dotychczasowej religii. Obudziłoby się głębokie zainteresowanie sprawami duchowymi, a to
spowodowałoby, że od początku Jezusowego dzieła wielu byłoby przygotowanych do akceptowania
Jego Osoby.
Rabini wiedzieli, że Jezus nie otrzymał wykształcenia w ich szkołach, a_ tymczasem Jego zrozumienie
proroctw znacznie przekroczyło ich własną wiedzę o tych sprawach. Dostrzegali w tym milczącym
galilejskim chłopcu duże możliwości. Chcieli Go pozyskać jako swego ucznia, aby mógł później podjąć
się roli izraelskiego nauczyciela. Pragnęli za-
48
4 2ycle Jezusa
49
jąć się Jego wykształceniem uważając, ze tak oryginalny umysł powinien pozostawać pod ich
wpływem
Słowa Jezusa poruszyły ich serca tak, jak nigdy dotąd żadne słowa słyszane z ludzkich ust Bóg chciał
oświecić tych przywódców Izraela i dla tego celu użył jedynego środka, który mógł być w tej sprawie
użyteczny W swoim zadufaniu me mogliby się pogodzie z tym, aby przyjmować jakieś pouczenia
Gdyby Jezus zastosował metodę pouczenia nie chcieliby Go słuchać Wmawiali sami w siebie ze to oni
Go pouczają, lub przynajmniej badają Jego znajomość Pisma Świętego. Młodzieńcza skromność i
wdzięk Jezusa wytrąciły im z rąk broń ukutą z uprzedzeń Mimo woli umysły ich otwarły się na
przyjęcie Słowa Bożego a Duch Święty przemówił do ich serc
Rabini nie mogli nie wiedzieć, ze ich oczekiwania związane z Mesjaszem me znajdowały uzasadnienia
w proroctwach^ pomimo to nie chcieli wyrzec się teorii, które schlebiały ich ambicjom Nie mogli
przyznać się do tego ze złe zrozumieli Pismo Święte, do nauczania którego pretendowali Jeden
drugiemu stawiał pytanie w jaki sposób zdobyło to nie studiujące pacholę swoją wiedzę7 Światłość
rozswieca ciemność, "ale ciemności jej me ogarnęły ' (Jan 1,5)
Tymczasem Józef i Maria byli w wielkiej rozterce i niepokoju. Przy opuszczeniu Jeruzalem stracili z
oczu Jezusa, nie wiedząc, ze pozostał na miejscu Kraj ten był wówczas gęsto zaludniony a karawany
z Galilei bardzo liczebne Przy wyjściu z--miasta powstało duże zamieszanie W drodze przyjemność
obcowania z przyjaciółmi i znajomymi zajęh ich uwagę tak, ze nie zauważyli nieobecności Jezusa, aż
do zapadnięcia nocy Gdy zatrzymali się dla wypoczynku odczuli brak pomocnej ręki dziecka Licząc ze
znajduje się gdzieś wśród swojego towarzystwa, z początku nie odczuli niepokoju Mimo Jego
młodzieńczego wieku, okazywali Mu podświadomie zaufanie, wierząc ze w razie potrzeby pomoże im
jak zawsze, bowiem zawsze dotąd umiał przewidzieć ich życzenia Zaczęli szukać Go wśród swej
grupy lecz daremnie ze strachem usiłowali sobie przypomnieć jak Herod usiłował Go zgładzić gdy był
jeszcze dzieckiem Serca ich wypełniły groźne przeczucia i zaczęli gorzko wyrzucać sobie zaniedbanie
Postanowili wrócić do Jeruzalem i tam wszcząć poszukiwania Następnego dnia, gdy w świątyni
zmieszali się z tłumem modlących się, znajomy głos przykuł ich uwagę Nie mylili się" nikt me miał
takiego głosu jak On poważnego i żarliwego, lecz jednocześnie tak melodyjnego
Znaleźli Jezusa w szkole rabinów Mimo radości, me mogli się wyzbyć żalu za doznany smutek i
niepokój Gdy wreszcie przyłączył się do nich, matka powiedziała słowami zawierającymi wyrzut Synu,
przecz zes nam, to uczynił' Oto ojciec twój" i ja z boleścią szukaliśmy
\ 50
cię" I rzekł do nich "Coz jest żeście mię szukali' Izaliscie me wiedzieli iż w tych rzeczach które są Ojca
mego, ja b\c muszę'" A gdy om jak zdawało się, nie rozumieli Jego słów, powtórzył je znów z
naciskiem a na Jego twarzy jaśniał blask, który ich zdziwił Boskosc przebijała przez człowieczeństwo
Znalazłszy Go w świątyni, usłyszeli co zaszło pomiędzy Nim a rabinami i zdumieni bvh Jego pytaniami
oraz odpowiedziami Słowa Jego budziły myśli, które me miały być nigdy zapomniane Jego pytanie
skierowane do rodziców zawierało jednocześnie naukę "Izalibcie me wiedzieli rzekł iż w tych
rzeczach które są Ojca mego, ja być muszę'" Jezus zaangażował się w dzieło, dla wykonania którego
przyszedł na świat, ale Józef i Maria me spełnili swoich obowiązków Bóg niezmiernie ich wyróżnił
powierzając ich opiece Swojego Syna Święci aniołowie kierowali poczynaniami Józefa gdy ten miał
ratować życie Jezusa Tymczasem Maria i Józef stracili Go z oczu na przeciąg całego dnia, podczas
gdy me wolno im było zapomnieć o Nim choćby na chwilę A kiedy uwolnili się ze swojego lęku me
szukali winy w sobie, lecz przerzucili ja na Niego
Było rzeczą naturalną ze rodzice Jezusa uważali Go za własne Sziecko Przebywał stale z nimi, a Jego
życie pod wieloma względami me różniło się od życia innych dzieci W tej sytuacji trudno było im
uświadomić sobie, ze jest On Synem Bożym Znaleźli się bardzo blisko punktu w którym mogliby
docenić udzielone im przez obecność Odkupiciela świata błogosławieństwa Lęk, jakiego doznali z
powodu rozłąki i łagodny wyrzut, zawarty w Jego -słowach, miały na celu podkreślenie świętości
zleconego im zadania
W odpowiedzi matce Jezus po raz pierwszy dał świadectwo temu, ze świadom jest Swego Boskiego
pochodzenia Przed Jego urodzeniem anioł rzekł do Marii , Ten będzie wielki a Synem Najwyższego
będzie nazwany i da mu Bóg stolicę Dawida, ojca jego i będzie królował nad domem Jakubowym na
wieki a królestwu jego me będzie końca" (Łuk l 32,33) Słowa te Maria głęboko przemyślała w swym
sercu jednak mimo iż wierzyła, ze jej dziecku przeznaczone jest zostać Mesjaszem Izraela, me była w
stanie zrozumieć Jego właściwej misji W chwili o której mowa, tak samo me zrozumiała Jego słów,
lecz pojęła, ze się wypiera synostwa względem Józefa i ogłasza Synem Bożym
Jezus znał swoją powinność w stosunku do ziemskich rodziców. Powrócił z mmi z Jeruzalem do domu
i pomagał im w ich pracowitym życiu Zachował w sercu tajemnicę Swej misji oczekując z pokorą, aż
nadejdzie wyznaczony czas rozpoczęcia przeznaczonego sobie posłannictwa Przez osiemnaście lat
od chwili uświadomienia sobie ze jest Synem Bożym, uznawał więzy łączące Go z domem w
Nazarecie, spełniając obowiązki syna, brata, przyjaciela i obywatela
Odkąd ujawniona Mu została w świątyni Jego misja, ograniczył swój
51
kontakt z tłumem. Pragnął spokojnie powrócić z Jeruzalem wraz z tymi, którzy poznali tajemnicę Jego
życia.
Za pośrednictwem wielkanocnych modlitw Bóg usiłował odwrócić uwagę Swojego narodu od
ziemskich trosk i przypomnieć mu swoje cudowne dzieło wyzwolenia z niewoli egipskiej. Bóg chciał,
aby w tym dziele ludzie widzieli zapowiedź wyzwolenia z grzechu. Tak jak krew zabitego baranka
uchroniła domy żydowskie, tak krew Chrystusa miała zbawić dusze lecz Chrystus mógł zbawić tylko
tych, którzy Weń uwierzyli i utożsamili się z Jego życiem. Wartość symbolicznego obrzędu polegała
jedynie na tym, że kierował on wiernych do Chrystusa, jako ich osobistego Zbawiciela. Życzeniem
Boga było, aby ludzie oddali się modlitwom i pobożnym rozważaniom nad misją Chrystusa. Lecz gdy
tłum opuścił Jeruzalem, wrażenie wywołane podróżą i nawiązane stosunki towarzyskie całkowicie
pochłonęły ich uwagę, zacierając wrażenie nabożeństwa, w którym uczestniczyli. Zbawiciela nie
przyciągało towarzystwo tego rodzaju. Gdy Józef i Maria wracali z Jezusem z Jeruzalem, miał On
nadzieję, że skieruje ich myśli na proroctwa, wskazujące na cierpienia jakie miały stać się Jego
udziałem. Na Golgocie Jezus usiłował złagodzić ból Swej Matki. Teraz także myślał o' niej. Maria
miała być obecną przy Jego agonii i Jezus pragnął', by, zrozumiała Jego misję, gdyż to podtrzymałoby
ją na siłach, gdy ;,miecżt przeniknie jej duszę". Jezus został rozłączony z matką i ona z niepokojem
Go szukała w ciągu trzech dni. Tak samo, gdy miał ponieść ofiarna śmierć za grzechy świata, ich
rozłąka nie trwała dłużej niż trzy dni. A gdy miał zmartwychwstać i wyjść z grcSRu, jej smutel? miał
znów zamienić się w radość. Lecz o ileż łatwiej zniosłaby udrękę Jego śmierci, gdyby rozumiała
Ptemo Święte, na które Jezus usiłował skierować jej myśli.
Gdyby Józef i Maria umacniali swą wiarę w Boga poprzez rozmyślania i modlitwy, zrozumieliby
świętość swego zadania i nie straciliby z oczu Jezusa. W ciągu tylko jednodniowego zaniedbania
swoich obowiązków utracili łączność ze Zbawicielem, a potem musieli poświęcić trzy dni pełne trwogi,
aby Go odnaleźć. Tak samo jest z nami; wśród jałowych .rozmów, złorzeczeń lub zaniedbywania
modlitw możemy w ciągu jednego dnia stracić z oczu obecność Zbawiciela, a potem potrzeba będzie
wielu dni pełnych troski i poszukiwań, aby Go odnaleźć i odzyskać utracony spokój.
W naszych wzajemnych stosunkach powinniśmy dbać o to, aby nie zapomnieć o Jezusie i nie robić
żadnego kroku do przodu, ,bez pełnego przekonania się, że krok taki jest niemożliwy bez Jego
obecności. Gdy ziemskie sprawy pochłaniają nas aż do tego stopnia, i zapominamy o tym, w którym
koncentruje się nasza nadzieja na wieczne życie, sami odseparowujemy się od Jezusa i od aniołów
niebieskich. Te
52
święte istoty nie mogą przebywać tam, gdzie nie jest pożądana obecność Zbawiciela, a także tam,
gdzie Jego nieobecność nie zostanie w odpowiedni sposób odnotowana. Dlatego tak często pojawia
się zniechęcenie wśród wyznawców Chrystusa.
Wielu uczęszcza na nabożeństwa, gdzie doznaje pokrzepienia i podniesienia na duchu- słowami
Bożymi; lecz z powodu zaniedbań w rozmyślaniach, religijnej czujności i modlitwie, tracą oni
błogosławieństwo i czują się bardziej opuszczeni niż wówczas gdy przyszli na nabożeństwo. Nieraz
wydaje się im, że Bóg postąpił z nimi surowo, nie wiedząc," że zasłużyli sobie na to. Odchodząc od
Jezusa, gaszą światło Jego obecności.
Byłoby dja nas bardzo pożyteczne spędzanie codziennie godziny na rozmyślaniach nad życiem
Chrystusa. Musimy je rozważyć punkt po punkcie i pozwolić wyobraźni pojąć każdy etap Jego życia, a
szczególnie to wszystko, co składa się na etap końcowy. Jeżeli w ten sposób zastanowimy się nad
wielkością ofiary, którą poniósł dla nas, to nasza ufność do Niego utrwali się, nasza miłość ożywi się, a
Jego duch przeniknie nas głębiej. Jeżeli chcemy dostąpić zbawienia, musimy nauczyć się skruchy i
pokory u stóp Krzyża.
W obcowaniu między sobą powinniśmy rozsiewać sobie wzajemnie błogosławieństwo. Ponieważ
należymy do Chrystusa, nasze najserdeczniejsze myśli powinny być Jemu poświęcone. Rozmowa o
Nim powinna być dla nas rozkoszą, a wtedy kiedy- będziemy mówić między sobą o Jego miłości do
nas, nasze serca złagodnieją pod Boskim wpływem. Pamiętając o pięknie Jego charakteru,
powinniśmy być "w toż wyobrażenie przemienieni z chwały w chwałę" .(2 Kor. 3,18). '
ROZDZIAŁ IX
Trudne dni
Poczynając od najwcześniejszych lat, życie dziecka żydowskiego przebiegało stosownie do wymogów
określonych przez rabinów Wszelkie czynności życiowe nie wyłączając najdrobniejszych szczegółów
objęte były sztywnymi przepisami Nauczyciele z synagogi pouczali młodzież o niezliczonych
przepisach, których spełnienia spodziewano się DO nich,, jako prawowiernych Izraelitach Jezus
jednakże nie interesował się tymi sprawami i, pocznając od lat dziecięcych, nie stosował się do ra-
binackich praw Przedmiotem Jego nieustannych badaS był Stary Testament a słowa Tak powiedział
Pan' miał stale na ustach
W miarę tego jak zaczai pojmować warunki życia ludzi, zrozumiał również i to ze dążenia
społeczeństwa pozostają w stałe] kolizji z wymaganiami Boga Ludzie przestawali dawać posłuch
słowom Boga i zaczęli hołdować wymyślonym przez siebie teoriom Stosowali się-do wymogów
tradycyjnego rytuału nie zważając przy Um ze me zawiera on w sobie żadnej wartości Ich
nabożeństwa polegały jedynie na wykonywaniu obrzędów a święte prawdy zawarte w tychże
obrzędach nie były ludowi objawione Jezus wiedział ze z treści tych bezdusznych nabożeństw
tnę spływa na ludzi pokój Nieznana im tez-była swoboda ducha, której doznaje ten kto
prawdziwie służy Bogu Jezus przyszedł, aby uświadomić ludzi o znaczeniu prawdziwej służby Bożej
i dlatego nie mógł pochwalać pomieszania ludzkich aspiracji dożycia z przykazaniami Bożymi Jezus
nie potępiał przepisów lub praktyk stosowanych przez uczonych, lecz gdy ganiono prostotę Jego
obyczajów przytaczał na Swe usprawiedliwienie Słowo Boże
Z największą uprzejmością i pokorą starał się Jezus pozyskiwafr ludzi, z którymi się stykał Starszyzna
żydowska myślała, ze Jezus ze względu na Swą uprzejmość i me narzucanie się innym, z łatwością
ulegnie wpływom ich nauki Zaczęli przynaglać Go do przyjęcia za-
l
sad trad\cji ustalonych przez dawnych rabinów, lecz On zażądał od nich uzasadnienia tego Pismem
Świętym Gotów był usłuchać każdego słowa pochodzącego z ust Boga lecz nie chciał
podporządkować się innowacjom wprowadzanym przez ludzi Jezus znał Pismo Święte od początku do
końca i przedstawiał je rabinom we właściwej interpretacji Ci, zawstydzeni ze poucza ich dziecko,
oświadczyli, ze do nich 'nalez\ tłumaczenie Pisma do Niego zaś przyjęcie ich interpretacji Oburzało ich
to, ze Jezus stanął w opozycji do ich słów v
Rabini dobrze wiedzieli ze me można znaleźć w Piśmie Świętym uzasadnienia ustanowionych przez
nich tradycji i rozumieli ze pod względem duchowym Jezus znacznie ich wyprzedził Ale nade wszystko
ogarniał ich gniew, ze me chciał słucjjac ich dyktatu Nie osiągną wsz\ powodzenia w dyskusji wezwali
Józefa i Marię opowiadając im o Jego nieustępliwości W ten sposób Jezus narażony był na wyrzuty i
nagany
Już w bardzo wczesnym wieku Jezus zaczął sam kształtować Swój charakter Nawet szacunek i
miłość, jakie żywił do Swych rodziców, nie mogły Go powstrzymać od posłuszeństwa słowom Bożym
"Jest napisane zwykł był mowie a był to Jego stały argument przy każdym postępku, który się rozmł
od przy jętych^ w rodzinie obyczajów Lecz wphw rabinów uczynił Jego życie gorzkim. Już w młodym
wieku musiał się nauczyć milczenia i cierpliwości
Jego bracia, gdyż tak nazywano synów Józefa, trzymali stronę rabinów Nalegali na podtrzymywanie
tradycji, tak jak gdyby ona stanowiła piz\kazame Boże Przepisy życia stanowione pizez ludzi zaczęli
przeciwstawiać słowu Boga W takiej sytuacji przenikliwość umysłu Jezusa w odróżnianiu dobra od zła
bardzo ich drażniła Jego ścisłe posłuszensh o prawom Boskim uważali za upór Wiedza i mądrość
wykazywana przez Jezusa w dyskusji z rabinami wprowadzały ich w zdumienie Wiedzieli o tym, ze
Jezus me był kształcony przez mędrców żydowskich ale również nie omieszkali spostrzec, ze mógłby
zostać ich nauczycielem Rozpoznali, ze jego wykształcenie przewyższa ich własne, ale me
uświadomili sobie ze posiada On dostęp do drzewa życia, źródła wiadomości które dla nich oozostało
zamknięte
Chrystus nie w\wyzszał się ponad mnvmi jak to czynili uczeni i to odstępstwo od panującego zwyczaju
stanowiło obrazę dla faryzeuszy Jezus stv lerdził ze dziedzina religii została otoczona wysokim murem
odosobnienia, co miało stwarzać pozory, ze jej świętość nie pozwala na mieszanie się do spraw
codziennego życia. Mury te Jezus zburzył W Swoich stosunkach z ludźmi nie pytał o wyznanie i
przynależność kościelną Okazywał pomoc wszystkim, którzy jej potrzebowali Nie usiłował podkreślić
swoich Boskich cech przez zamknięcie się w jakiejś
54-
55
odizolowanej celi; zamiast takiej manifestacji pracował gorliwie dla ludzkości. Jezus wpajał
świadomość, że religia oparta na wskazaniach Biblii nie polega na umartwianiu ciała. Uczył, że czysta
i nieskażona religia nie jest przeznaczona jedynie na nadzwyczajne okazje. Gdzie-' kolwiek i
kiedykolwiek był, na każdym miejscu wykazywał pełne miłości zainteresowanie ludźmi i rozświecał
wokół nich promienie pogodnej pobożności. Wszystko to było wyzwaniem dla faryzeuszy. Wskazywało
bowiem, że religia nie polega na egoizmie, a chorobliwa zapobiegliwość o osobiste interesy nie ma nic
wspólnego z prawdziwym umiłowaniem Boga. Wzbudzało to wrogość w stosunku do Chrystusa tak, że
po faryzeuszowsku usiłowali Go zmusić do pogodzenia się z ich przepisami.
Jezus czynił wszystko, aby nieść ulgę w każdym zrianym Mu ludzkim cierpieniu. Miał mało pieniędzy
do rozdania, lecz często odmawiał Sobie posiłku, by pomóc tym, którzy jak Mu - się zdawało, byli w
większej potrzebie- niż On. Bracia Jezusa czuli, że Jego wpływ w znacznym stopniu przeciwstawiał
się ich wpływom. Był obdarzony taktem, którego oni nie posiadali, ani też nie chcieli posiadać. Gdy
surowo przemawiali do różnej wykolejonej biedoty, Jezus zbliżał się do tych ludzi ze słowami otuchy.
Tym, którzy byli w potrzebie, podawał kubek orzeźwiającej wody i chętnie oddawał im Swój własny
posiłek. Ponieważ łagodził ich cierpienia . prawdy które głosił, kojarzyły się w umysłach tych ludzi z
Jego miłosiernymi czynami i w ten sposób utrwalały się w ich pamięci. y,
Wszystko to powodowało niezadowolenie braci. Ponieważ byli starsi od Niego uważali, że winien im
był posłuszeństwo. Zarzucali, że uważa Siebie za wyższego od nich i strofowali Go za to, że stawia
'Siebie ponad udzielających im nauk nauczycieli, kapłanów i przywódców narodu. Często grozili i
usiłowali Go zastraszyć. Lecz On nie przejmował się tym, przyjmując Pismo Święte za drogowskaz
życia.
Jezus kochał Swoich braci i traktował ich z niewzruszonym uczuciem sympatii, ale ci i tak zachowali
swoją zawiść, okazując zdecydowany brak zaufania oraz pogardę. Nie byli w stanie pojąć Jego
zachowania, ponieważ w osobie Jezusa nagromadziło się ich zdaniem, zbyt wiele sprzeczności. Był
On Synem Bożym, a jednocześnie pozostawał bezradnym dzieckiem. Stwórca światów, do którego
należała i Ziemia wolał zachować swoje ubóstwo. Jego" godność i indywidualność nie odpowiadały
całkowicie ziemskiej dumie i zadufaniu. Zaszczyty tego świata były Mu obce, a z racji przynależności
do najniższego stanu, czuł się zadowolony. Irytowało to braci, którzy nie mogli zrozumieć Jego stałej
pogody ducha w warunkach ciągłych doświadczeń życiowych. Nie wiedzieli, iż dla naszego zbawienia
stał się biednym, abyśmy "ubóstwem Jego ubogaceni byli" (2 Kor. 8,9). Nie byli w stanie zrozu-
mieć tajemnicy Jego misji, tak samo jak przyjaciele Hioba, nie zrozumieli celu jego poniżenia
i.cierpień.
Jezus nie był rozumiany przez Swych braei ponieważ 'różnił się od nich, i nie można było ich mierzić
jedną miarą. Zapatrzeni w sprawy ludzkie, odwrócili się od Boga, a Jego moc nie towarzyszyła im.
Formy religijne, które wyznawali, nie mogły wpłynąć na zmianę rzeczy. Oddawali oni swoje uczucia
religijne według przysłowia: "Panu Bcgu świeczkę i diabłu ogarek", ale pominęli przy tym
"poważniejsze rzeczy, a więc prawo Boga, rozsądek, miłosierdzie i wiarę" (Mat. 23,23). Przykład
Jezusa był dla nich przedmiotem stałe"j irytacji. Jezus nie znosił jednej rzeczy, a mianowicie grzechu.
Nie mógł nigdy ukryć Swojej boleści, odczuwanej przy okazji każdego złego postępku ludzi. Obcując z
forrnalistami, którzy swoje grzeszne skłonności maskowali świątobliwym wyglądem, zawsze ujawniał
swoją gotowość dokumentowania chwały Bożej, a w tej sytuacji musiało dojść do konfliktu. Ponieważ
całe życie Chrystusa było potępieniem zła,- musiał się On pogodzić z rolą opozycjonisty, zarówno we
własnym kraju, jak i poza jego granicami. Jego poświęcenie się dla dobra -innych i uczciwość % stały
się przedmiotem ironicznych komentarzy. Jego cierpliwość i łagodność napiętnowano jako
tchórzostwo.
Wśród całej goryczy jaką musiał przełknąć człowiek, nie zaoszczędzono Mu żadnej. Znaleźli się i tacy,
którzy usiłowali wzbudzić ku Niemu pogardę z powodu urodzenia, a nawet w dzieciństwie musiał
znosić lekceważące uśmiechy i złośliwe szepty. Gdyby odpowiedział na to chociażby niecierpliwym
głosem lub spojrzeniem, gdyby ustępując Swym braciom dopuścił się choćby jednego złego uczynku,
przestałby być przykładem doskonałości i nie byłby w stanie przeprowadzić dzieła naszego
odkupienia.. Gdyby nawet dopuścił przypuszczenie, .że może być wytłumaczenie dla grzechu, szatan
zatriumfowałby i świat byłby zgubiony. Toteż kusiciele pracowali nad tym, aby uczynić Jego życie jak
najtrudniejszym, a stąd już nie daleko do popełnienia grze-Chu.
Lecz na każdą pokusę miał odpowiedź: "Jest napisane". Rzadko potępiał złe czyny Swych braci,
jakkolwiek w tym względzie mógł posługiwać się słowami idącymi od Boga. Często zarzucali Mu
bracia tchórzostwo, gdy odmawiał wzięcia udziału w jakimkolwiek zakazanym czynie, lecz odpowiedź
Jego była stale ta sama: "Jest napisane". "Oto bojaźń Pańska jest mądrością, a warować się złego
jest rozumem" (Hiob. 28,28).
Byli również i tacy, którzy szukali Jego towarzystwa, doznając uczucia spokoju w Jego obecności, lecz
wielu unikało Go, gdyż w Jego bezgrzesznym życiu widzieli zarzut dla siebie. Młodzi towarzysze
nakłaniali Go do tego, aby postępował tak, jak oni. Jezus miał żywy
56
57
umysł i był wesoły, toteż lubili Jego towarzystwo i chętnie przyjmowali Jego trafne propozycje,
niecierpliwiły ich jednak skrupuły, które t uważali za dowód ciasnoty poglądów i brak tolerancji. Jezus
odpowiedział im: "Jest napisane". "Jakim sposobem oczyści młodzieniec ścieżką swoją? Gdy się
xzachowa według słowa twego. W sercu moim skła-" dam wyroki twoje, abym nie zgrzeszył przeciwko
tobie" (Psalm 119,9.11). Często ludzie zapytywali: Dlaczego jesteś tak odmienny, taki inny 'od nas
wszystkich? Na to odpowiadał im: "Jest napisane: Błogosławieni, którzy żyją bez nagany, którzy
chodzą w zakonie Pańskim. Błogo-wieni, którzy strzegą świadectw Jego i którzy go ze wszystkiego
serca szukają. I którzy nie czynią nieprawości, lecz chodzą drogami jego'"
(Psalm 119,1.3). f
Gdy zapytywano Go, dlaczego nie bierze udziału w zabawach młodzieży Nazaretu, odpowiadał: .,Jest
napisane: W drodze świadectw twoich kocham się więcej, niż we wszystkich bogactwach. O
przykazaniach twoich rozmyślam i przypatruję się drogom twoim. W ustawach twoich kocham się i nie
zapominam słów twoich"' (Psalm 119,1416).
Jezus nigdy nie walczył o Swoje prawa. Często obarczano Go zbyt ciężką pracą, gdyż był zawsze
chętny i nie skarżył się na jej uciążliwości. Ale i Jemu nie obce było uczucie zniechęcenia; żył poza
obrębem ziemskich przykrości, żył też tak jakby Mu bliskie było oblicze Boga. Gdy postępowano z mm
brutalnie, nie odpłacał brutalnością, lecz znosił cierpliwie wszelkie obelgi.
Stale był pytany, dlaczego pozwala na tak złe traktowanie Siebie chociażby ze strony swoich braci?
Na to rzekł: Jest napisane: "Synu mój nie zapominaj zakonu mego, a przykazań moich niech strzeże
serce twoje. Boć długości dni i lat żywota i pokoju przyczynią. Miłosierdzie i prawda niech cię nie
opuszczą; uwiąż je u szyi twojej, napisz je na tablicy serca twojego. Wtedy znajdziesz łaskę i rozum
dobry przed oczyma Bożymi i ludzkimi" (Przyp. 3,14).
Od czasu, gdy rodzice znaleźli Jezusa w ^ świątyni, Jego zachowanie zaczęło im się wydawać
tajemnicze. Nie chciał wdawać się w dyskusje, ale jednocześnie Jego przykład był stałą lekcją dla
bliźnich. Jednocześnie musiał odczuwać to, że pogłębia się Jego osamotnienie. Uczucie szczęścia
nawiedzało Go podczas obcowania z naturą i Bogiem, Gdy pozwalały na to okoliczności, chętnie
opuszczał miejsce swojego zatrudnienia, aby udać się w otoczenie naturalnego środowiska, gdzie
wśród bogatych w zieleń dolin mógł oddawać się rozmyślaniom o Bogu i nawiązywać z Nim duchową
łączność. Wczesny ranek często zastawał Go w jakimś ustronnym miejscu na rozważaniu nauk Pisma
Świętego lub pogrążonego w rozmyślaniu i modlitwie. Po takich okre-
.sach ciszy powracał do domu, gdzie przystępował- do spełnienia swoich obowiązków i gdzie mógł
stanowić przykład cierpliwej pracowitości.
W ciągu całego Swojego życia okazywał szacunek i miłość w stosunku do Swojej matki. Matka miała
przeczucie, że narodzone z niej święte dziecię jest długo obiecywanym Mesjaszem, ale tej swojej
wiary nie śmiała wyrazić słowami. Przez cały okres Jego ziemskiego życia uczestniczyła w Jego
cierpieniach. Była świadkiem wszelkich smutków i przykrych doświadczeń, jakie musiał przeżyć w
dzieciństwie i wieku młodzieńczym. Dzięki temu, że dawała świadectwo temu wszystkiemu, co jej było
wiadome o prawidłowości jej postawy, często sama musiała znosić ciężkie utrapienia. Pilnowała, aby
w jej domu, pod troskliwym macierzyńskim okiem panowały dobre stosunki, które są tak ważne MV
kształtowaniu charakterów. Synowie i córki Józefa orientowali się w tych sprawach i robiąc użytek z jej
troskliwości, starali się za jej pośrednictwem poprawić zachowanie Jezusa tak, aby było zgodne z
przyjętymi przez nich obyczajami.
Maria często zwracała Jezusowi uwagę i namawiała Go, aby stosował się do norm przestrzeganych
przez rabinów. Te wysiłki nie wywierały jednak żadnego skutku, ponieważ nie można było przekonać
Jezusa, aby przestał podziwiać Boskie dzieła i swojej pracy nad złagodzeniem ludzkich losów oraz
losów wszelkich stworzeń Boskich. Wiele utrapienia przynosiły Marii powtarzające się napomnienia
kapłanów i nauczycieli, aby współdziałała z nimi w ustanowieniu kontroli nad Jezusem; lecz w jej serce
wstąpił spokój, gdy Jezus jej przedstawił wyjątki z Pisma Świętego, które uzasadniały podstawy Jego
postępowania. '
Czasami Maria nie potrafiła określić swojego stanowiska pomiędzy stosunkiem do Jezusa i Jego
braci, ponieważ Ci nie wierzyli iż jest on wysłannikiem Boga; lecz liczne były dowody Boskości Jego
charakteru. Dostrzegała poświęcenie się Jezusa dla dobra innych ludzi, sama Jego obecność wnosiła
do domu czystszą atmosferę, a Jego życie wprowadzało ożywczy ferment w stosunkach ze
społeczeństwem. Łagodny i nieskalany kroczył pomiędzy bezrozumnymi, nieokrzesanymi, brutalnymi;
pomiędzy niesprawiedliwymi, celnikami, lekkomyślnymi roz-rzutnikami, grzesznymi Samarytanami,
bezbożnymi żołnierzami, nieokrzesanymi chłopami i całym różnorodnym tłumem. Tu i ówdzie odzywał
się przyjaznym słowem, widząc że ludzie są znużeni narzuconymi im ciężkimi obowiązkami. Pomagał
im dźwigać ciężary życia i powtarzał prawdy zaczerpnięte z natury, a dowodzące miłości, łagodności i
dobroci Boga.
Uczył ludzi, aby uważali siebie za obdarzonych cennymi zdolnościami, które użyte w sposób właściwy
zapewniają im wieczne bogactwo.
Odsunął od życia wszelką próżność i na własnym przykładzie uczył,
58
59
że każda chwila czasu przynosi rezultaty na całą wieczność. Dlatego tez nauczał, ze każdą z danych
człowiekowi chwil trzeba wykorzystywać jak skarb dla osiągnięcia^ swięt>ch celów Nie mijał żadnego
człowieka jako bezwartościowej istotj, ponieważ zamierzył sobie zastosować dla każdej duszy
zbawienny lek Gdziekolwiek się znalazł, potrafił wygłosić naukę dostosowaną do czasu i okoliczności
Pragnął natchnąć nadzieją najbardziej hardych i nieprzejednanych, przekonywując, ze również oni
mogą się stać bezgrzesznjmi i niewinnymi co pozwoli uznać ich za dzieci Boga Często spotykał takich,
którzy dostali się pod wpływ szatana i nie mieli dość siły aby zerwać sidła, w które wpadli Do
wszystkich zniechęconych, chorych, nawiedzonych i upadłych, Jezus przemawiał z najczulszą
tkliwością, w słowach odpowiednich i zrozu-miał>ch tylko dla ludzi w potrzebie Spotykał tez innych,
którzy toczyli walkę wręcz z wrogami ludzkich dusz Tych zachęcał do wytrwania, zapewniając ich o
zwycięstwie, a także o obecności u ich boku aniołów Boz\ch, którzy pomogą im odnieść zwycięstwo
Ci, którym Jezus do^ pomógł w ten sposób, byli przekonani, ze jest On tym, w którym mogą pokładać
niezawodne zaufanie, i który nie zdradzi nigdy tajemnicy powierzonej Jego współczującym uszom
Jezus był zaiowno lekarzem dla ciała, jak i dla duszy Interesowała Go każda faza cierpienia, z którym
się zetknął, a każdemu cierpiącemu przynosił ulgę, gdyż Jego łagodne słowa działały jak kojący
balsam Nikt nie mógł powiedzieć ze uczynił cud, lecz dobroć kojąca siła miłości promieniowała
od Niego na chorych ^ pozostających w rozterce. W ten menarzucający się sposób pracowafMla
ludzkości, poczynając od wczesnego dzieciństwa I to bjło przyczyną, ze gdy rozpoczął Swą publiczną
działalność, tak wielu słuchało Go z radością
Jednak w dzieciństwie, w młodości i wieku męskim Jezus szedł przez życie sam W Swej czystości i
wierności sam kroczył przez winnice, a nikogo z ludzi nie było przy Nim Dźwigał na Sobie cały ciężar
odpowiedzialności za zbawienie ludzi Wiedział, ze bez Jego ofiary nie nastąpi zdecydowana zmiana w
sposobie życia i zasadach zachowania ludzkości, ze wszystko będzie stracone To wszystko obciążało
Jego duszę, nikt bowiem nie mógł ocenie ciężaru, który na Nim spoczywał Przejęty Swoim żarliwym
przeznaczeniem dźwigał je ze wzrastającym poczuciem celu Swojej misji, a Swoje życie spędzał tak,
ze może ono być światłem dla każdego człowieka.
ROZDZIAŁ X
l
Głos wołającego na pustyni
(Łuk. 1,5-23; 57-80; 3,1-18; Mat. 3.1-12; Mar. 1,1-8)
Miedzy wiernymi w Izraelu, którzy długo oczekiwali przyjścia Mesjasza, pojawił się ten, który miał
prawo obwieszczać Jego przyjście Podeszły wiekiem kapłan Zachariasz i jego żona Elżbieta byli oboje
"sprawiedliwymi przed obliczem Bożym", a w ich spokojnym i świętobliwym życiu światło wiary jak
gwiazda rozświetlało ciemności ponurych dni To pobożne małżeństwo otrzymało obietnicę darowania
im syna, który ,będzie szedł przed obliczem Pana i gotował drogi Jego". Zachariasz mieszkał "w
górzystej kramie Judzkiej", lecz udał się do Jeruzalem dla odprawienia w świątyni tygodniowego
nabożeństwa, do czego zobowiązywał go nakaz, aby każdy kaołan czynił to dwukrotnie każdego roku
"Stało się tedy, gdy odprawiał urząd kapłański w porządku przemiany swojej przed Bogiem, ze według
zwyczaju kapłańskiego przypadł nań los, aby kadził, wszedłszy do kościoła Pańskiego"
Stał przed złotjm ołtarzem w poświęconym miejscu świątyni. Obłok kadzidła wraz z modlitwami Izraela
wznosił się ku Bogu W pewnej chwili odczuł świadomość obecności Bożej Anioł Pański , stał po
prawej stronie ołtaiza' Miejsce, w którym stał anioł, było szczególnie uświęcone, lecz Zachariasz me
zwrócił na to uwagi Od wielu lat zanosił modły o przyjście Odkupiciela, dziś niebo wysłało swego
zwiastuna, aby oznajmił, ze zbliża się czas wysłuchania tych modlitw Jednakże łaska Pańska wydała
mu się zbyt wielka, aby można było uwierzyć. Był bowiem przejęty bojazmą i samokrytycyzmem
Lecz anioł zesłał mu radosne zapewnienie "Nie bój się, Zachariaszu, boć jest wysłuchana modlitwa
twoja a Elżbieta, żona twoja urodzi ci syna i nazwiesz imię jego Jan, z którego będziesz miał radość i
wesele, i wiele ich radować się będą z narodzenia jego. Albowiem będzie wielkim przed obliczem
Pańskim, wina i napoju mocnego me będzie
61
pił, a Duchem Świętym będzie napełniony zaraz z żywota matki swoje] A wielu z synów izraelskich
obróci ku Panu, Bogu ich Bo on pójdzie wprzód przed obliczem Jego w duchu i mocy Eliaszowej, aby
obrócił serca ojców ku dzieciom, a odporne ku roztropności sprawiedliwych, aby sporządził Panu lud
gotowy" I rzekł Zachariasz do anioła "Po czymże to poznam' Bom ja jest stary, a żona moja podeszła
w latach swych"
Zachariasz dobrze wiedział, ze Abraham na stare lata obdarzony został dzieckiem, jako ze wierzył w
Tego, który mu to obiecał Lecz na chwilę myśli starego kapłana zwróciły się ku słabościom ludzkim.
Zapomniał, ze cokolwiek Bóg obiecał, może być spełnione Jakaż wystąpiła tu różnica między
kapłańską niewiarą, a czystą jak u dziecka słodką wiarą Marii, dziewicj z Nazaretu, której odpowiedź
na cudowne zwiastowanie anioła brzmiała "Otom służebnica Pańska, niechże mi się stanie według
słowa twego" (Łuk 1,38).
Narodziny syna Zachanaszowego, podobnie jak narodziny dziecka Abrahama lub Marii, stanowiły
naukę, w której zawarta była wielka duchowa prawda, prawda, która docierała do nas powoli i o której
łatwo zapominamy Sami przez się me jesteśmy w stanie uczynić niczego dobrego, lecz niemożność ta
została ręką Boga wpisana jako właściwość każdej pokornej i wierzącej duszy Za sprawą wiary
narodziło się obiecane dziecko Przez wiarę narodziło się duchowe życie i dzięki wierze pozyskaliśmy
moc do sprawiedliwego postępowania
Na zapytanie Zachariasza anioł odrzekł "Jam jest Gabriel, który stoję przed obliczem Bożym, a
posłany jestem, abym mcSwił do Ciebie, a iżbym ci to wesołe poselstwo odniósł" Pięćset lat temu
Gabriel wprowadził Daniela w profetyczny okres, który będzie upływał aż do przyjścia Chrystusa
Świadomość, ze zbliża się zakończenie okresu wyczekiwania skłoniła Zachariasza do modłów o
przyjście Mesjasza Teraz ten sam zwiastun, który przj niósł proroctwo przyszedł na nowo by oznajmić
jego spełnienie Słowa anioła "Jam jest Gabriel, który stoję przed obliczem Bożym" oznaczają, ze miał
on wysoką rangę na dworze niebiańskim Gdy przyszedł z wiadomością do Daniela, rzekł "Ale i
jednego nie masz, któryby mężnie stał przy mnie w tych rzeczach, oprócz Michała ksiązęcia waszego '
(Daniel 10,21) O Gabrielu Zbawiciel mówi w-. Objawieniu powiadając ze "On je oznajmił i posłał przez
anioła swojego słudze swemu Janowi" (Obj 1,1) Janowi zaś anioł oznajmił "Bom jest wspósługa twój i
braci twoich proroków" (Obj 22,9) Cudownie jest pomyśleć, ze anioł zajmując następne po Synu
Bożym miejsce, wybrany został do objawienia grzesznym ludziom zamiarów Boga
Zachariasz wyraził powątpiewanie co do słów anioła i nie dane mu było przemówić aż do
czasu ich spełnienia. I rzekł do niego
62
anioł "A oto oniemiejesz, a nie będziesz w stanie mówić aż do onego dnia, którego się to stanie,
dlatego zes me uwierzył słowom moim, które się wj-pełmaą czasu swego". Do obowiązków kapłana
należało modlenie się podczas nabożeństwa o darowanie grzechów popełnionych przez naród, o
zesłanie Mesjasza, lecz gdy Zachariasz miał wypowiedzieć słowa modlitwy, nie mógł wydać z siebie
głosu
Wyszedł aby pobłogosławić modlących się "a wyszedłszy nie mógł do nich mowie" Ludzie długo
czekali i wreszcie ogarnął ich strach, ze dosięgną! go sąd Boży Lecz gdy opuszczał święty przybytek,
twarz jego promieniała chwałą Bożą , i poznali, ze widzenie widział w kościele" Zachariasz oznajmił o
t>m, co widział i słyszał, \ stało się, ze gdy wypełniły się dni posługiwania jego, odszedł do domu
swego"
Wkrótce po przyjściu na świat obiecanego dziecka "otworzyły się usta jego i język jego, i mówił
wielbiąc Boga I padł lęk na wszystkich ich sąsiadów, a po całej górskiej krainie Judzkiej opowiadano o
wszystkich tych wydarzeniach Tedy wszjscv którzy o tym słyszeli, składali to do serca swego, mówiąc
"Coz to za dziecię będzie" Wszystko to przeznaczone było po to, aby Jan mógł wieścić nadejście
Mesjasza któremu miał przygotować drogę
Duch Święty nawiedził Zachariasza przepov mdając w przepięknych słowach misję jego syna ,A ty,
dzieciątko prorokiem Najwyższego nazwane będziesz bo poadziesz wprzód p^zed obliczem Pańskim,
abyś gotował drogi jego a izbys dał znajomość zbawienia ludowi jego przez odpuszczenie grzechów
icn Przez wnętrzności miłosierdzia Boga naszego w których nawiedził nas Wschód z wysokości Aby
się ukazał siedzącemu w ciemności i w cieniu śmierci ku wyprostowaniu nóg naszjch na drogę pokoju
"A ono dzieciątko rosło i umacniało się w duchu i było na pustyni aż do onego dnia którego się okazało
przed Izraelem" Przed narodzeniem Jezusa anioł powiedział , Będzie wielkim przed obliczem Pańskim
wina i napoju mocnego me będzie pił, a Duchem Świętym będzie napełniony" Bóg powołał syna
Zachariasza do spełnienia wielkiego dzieła, największego z wykonanych kiedykolwiek przez człowieka
Do spełnienia tego dzieła musiał mieć oparcie w Bogu I Duch .Boży byłby z nim gdyby słuchał
pouczeń anioła
Jan przygotowywał się do podroży, jako zwiastun Boga, aby nieść ludziom światło Boże Musiał
nadawać nowy kierunek ich myślom, musiał pouczać o świętości boskich przykazań i potrzebie
zachowania bezwzględnej prawdy Uważano, ze tego rodzaju zwiastun musi być święty i mieł stanowić
swiąt\mę. Boga, w której mieszka Duch Boży Dla spełnienia takiej misji Jan musiał dysponować
nienaganną kondycją fizyczną oraz pełnią władz umysłowych i duchowych Miało być jego udziałem
zapanowanie nad łaknieniem i namiętnościami, dla speł-
f
63
nienia takiej misji niezbędne było takie opanowanie, mógł pozostawać pośród ludzi niewzruszony i nie
zwracać uwagi na okoliczności tak jakby był skałą wznosząca się wśród pustyni.
Za czasów Jana Chrzciciela szeroko rozpowszechniły się żądza bogactwa, zamiłowanie do luksusu i
reprezentacji. Przyjemności zmysłowe, uczty i nadużywanie mocnych napojów powodowały choroby i
degene-rację,^ osłabiając sprawność umysłową i przytępiając wrażliwość na grzech. Janowi
przeznaczono do spełnienia misję reformatora.
Wstrzemięźliwość, jaką stosował w swym życiu i prosty sposób ubierania miały okazać się
potępieniem wszelkiej niepowściągliwości panującej wśród ludzi tamtych czasów. Stąd też wskazówki
dane rodzicom Jana przez anioła stanowiły lekcję umiarkowania.
W latach dziecięcych i młodzieńczych charakter człowieka wykazuje największą wrażliwość. Jest to
okres, w którym należy osiągnąć umiejętność samoopanowania. W atmosferze domowego ogniska
kształtowane są cechy, które są tak trwałe jak wieczność. Zwyczaje nabyte w najwcześniejszych
latach życia, mają większy wpływ na powodzenia albo niepowodzenia życiowe niż wszelkie naturalne
uzdolnienia człowieka. Młodość stanowi okres zasiewu, on więc określa rodzaj otrzymanego żniwa
zarówno w t>m jak i w przyszłym życiu.
Jako prorok, Jan był posłany, "Aby obrócił serca ojców ku dzieciom, a odporne ku roztropności
sprawiedliwych, aby sporządził Panu lud gotowy". Przecierając' szlaki dla pierwszego przyjścia
Chrystusa, reprezentował również i tych wszystkich, którzy mają przygotować ludzkość do powtórnego
przyjścia naszego Pana. Świat oddaje się p^pcesowi dogadzania samemu sobie, dzięki czemu mnożą
się błędy i słabości, i sidła, zastawione przez szatana w celu schwytania dusz ludzkich, są coraz
liczniejsze. Wszyscy, którzy w poczuciu- bojaźni Bożej pragną doskonalenia się w świętości, powinni
uczyć się umiarkowania i samoopanowania. Pragnienia i namiętności powinny zostać
podporządkowane sile woli. Samodyscyplina stanowi ważny warunek dla uzyskania tej siły umysłu i
duchowego poznania, które pozwalają zrozumieć i zastosować w praktyce święte prawdy Słowa
Bożego. Umiarkowanie przeto jest jednym z elementów przygotowania drogi dla powtórnego przyjścia
Chrystusa.
W naturalnym porządku rzeczy syn Zachariasza powinien być wykształcony dla pełnienia służby
kapłańskiej. Lecz kształcenie w rabi-nackich szkołach nie przygotowałoby go do spełnienia swojego
zadania. Toteż za sprawą Boga nie zetknął się z nauczycielami teologii, którzy mieliby uczyć go
interpretowania Pisma Świętego, lecz zamiast tego Bóg wysłał go na pustynię, aby się uczył z natury i
poznawał jej Stwórcę od tej strony.
Kraj mający być miejscem osiedlenia Jana, był odludny, położony
64
wśród jałowych wzgórz, dzikich parowów oraz skalnych jaskiń. Lecz z własnego wyboru zapomniał o
uciechach i luksusie życia, wybierając dla siebie warunki surowego otoczenia pustyni. Otoczenie to
sprzyjało nabytej prostocie obyczajów i- samowyrzeczeniu. Nie absorbowany przez hałaśliwy zamęt
świata, mógł w tych warunkach studiować naturę, B, także zrozumieć sens Objawienia Pańskiego i
Opatrzności. Słowa anioła wypowiedziane do Zachariasza często powtarzali jego bogobojni rodzice.
Od czasów dzieciństwa był stale zapoznawany z istotą swojego posłannictwa, a wiążący się z tym trud
chętnie przyjmował. Przyjmował samotność na pustyni jako upragnioną ucieczką od społeczeństwa
przenikniętego podejrzliwością, brakiem wiary i nieczystością. Nie liczył na swoje siły dla
przeciwstawienia się pokusom, przy czym ograniczył wszelką własną styczność z grzechem,
ponieważ obawiał się, że zatraci uczulenie na szkodliwe skutki ulegania grzechowi.
Jako Nazarejczyk, poświęcony Bogu od urodzenia, sam na siebie nałożył obowiązek służenia Mu
przez całe życie. Ubierał się na wzór dawnych proroków w ubranie z sierści wielbłądziej, i przepasywał
się skórzanym pasem. Żywił się znalezionymi na pustyni "szarańczą i miodem leśnym", a pił czystą
wodę z górskich źródeł.
Życie Jana nie przebiegało w bezczynności, nie miało żadnych cech ascetycznego ponuractwa, lub
egoistycznego odosobnienia. Od czasu do czasu opuszczał pustynię, aby wmieszać się w tłum,
zachowując stałe zainteresowanie dla tego, co się dzieje na świecie. Ze swego cichego ustronia nie
przestawał śledzić biegu wypadków. Z przenikliwością zesłaną przez Ducha Bożego studiował
charaktery ludzi, chcąc poznać w jaki sposób można pozyskać ich serca dla spraw niebiańskich.
Pobyt na pustyni nie uwalniał go od podszeptów pokus. W miarę swoich sił, starał się odciąć
szatanowi drogi dostępu do siebie, a mimo to atak kusiciela trwał. Niezależnie od wszystkiego, jego
duchowe postrzeganie było jasne; rozwinął w sobie siłę i stanowczość charakteru a z pomocą Ducha
Świętego potrafił wykrywać zamysły szatana i przeciwstawiać się jego mocy.
Na pustyni znalazł Jan swoją szkołę i swoje uświęcone miejsce. Na wzór Mojżesza przebywającego w
górach Madyjańśkich, Jan w swoim odosobnieniu odnajdywał Boga oraz wszelkie świadectwa Jego
potęgi. Nie było mu przeznaczone zamieszkanie pośród majestatycznych gór, jak uczynił to wielki
przywódca Izraela, ale przed jego wzrokiem roztaczały się położone za Jordanem wzgórza Moabskie.
Ten widok mówił
0 Tym, który stworzył góry i obdarzył je uroczystą potęgą. Ponury
1 mroczny krajobraz pustynnego domu Jana żywo przypominał sytuację Izraela. Urodzajna winnica
Pańska przekształciła się w ruinę, mimo, że nad pustynią rozpościerało się jasne i piękne sklepienie
nieba. Grożące burzą ciemne chmury spinała tęcza zwiastun nadziei. W ten spo-
5 Życie Jezusa
65
sób poniżenie Izraela było rozświetlane obiecaną chwałą za panowania Mesjasza Tęcza wśród
chmur gniewu symbolizowała wypełnienie przymierza z Bogiem. ,,
Samotnie, w ciszy nocnej, Jan studiował przyrzeczenia Boga, że da On Abrahamowi nasienie, które
wyda owoce liczniejsze od gwiazd na niebie Światło poranka złocące wzgórza Moabskie, mówiło o
Tym, który miał być "jako światłość poranna, gdy słonce rano bez obłoków wschodzi" (2 Sam 23,4). A
w promień południa spostrzegał wspaniałość Jego objawienia, gdy "się objawi chwała Pańska a ujrzy
wszelkie ciało społem, iż usta Pańskie mówiły" (Izaj 40,5).
Przejęty grozą, ale jednoefesme radosny na duchu szukał Jan w zwojach proroctw zapowiadających
nadejście Mesjasza a więc Tego, który zetrze głowę węża, Szyło, "dawca pokoju" miał się zjawić
zanim ziemski król przestanie zasiadać na tronie Dawida. Teraz nadszedł czas, Rzymski namiestnik
zasiadł w pałacu na górze Syjonu. Według najpewniejszych słów Pana, Chrystus już się narodził.
Jan nieprzerwanie studiował Izajasza opisującego z zachwytem chwałę Mesjasza Mówiono bowiem,
ze będzie to "różdżka z korzenia Isajego i Król, który będzie panował w prawości, "będzie ubogich
sądził w sprawiedliwości, a w prawości będzie karał cichych na zremi", "będzie jako zasłona od
wiatru... jako cień skały wielkiej w ziemi upragnionej", Izraela me będą więcej zwać "opuszczonym",
ani ziemia jego nie będzie więcej zwana "spustoszoną", lecz zwana będzie przez Pana "Rozkosz
moja' (Izaj. 11,4, 32,2, 62,4). Takim to sposobem surowość samotnego wygnania wypełniała wizja
przyszłej chwały. '}
Szukał Króla w Jego krasie, zapominając w tym czasie o sobie. Spoglądał na majestat bwiętosci, sam
siebie uważając za niegodnego i pozbawionego wartości. Bjł gotów isc w świat, ponieważ obcowanie z
Bogiem pozbawiło go uczucia lęku przed ludźmi. Mógł stawać śmiało i bez strachu przed ziemskimi
monarchami, ponieważ nisko sią pokłonił Królowi królów.
Jan nie w pełni pojmował istotę królestwa Mesjasza. Pragnął wyzwolenia Izraela spod jarzma wrogów;
lecz przyjście Króla chwały i prawości, a także uznanie Izraela za święty naród, było jego najbardziej
upragnioną nadzieją. Toteż sądził, że ziści się proroctwo dane przy jego urodzeniu
" .Wspomniał (Bóg) na swe święte przymierze...
Ze wyrwani z ręki nieprzyjaciół
Służyć mu będziemy, wyzbywszy się trwogi
W świętości i sprawiedliwości przed obliczem jego
Przez wszystkie dni naszego życia".
66
Jan wiedział, że jego naród jest oszukany, zadowolony ze swojego położenia i uśpiony wśród grzechu.
Dlatego tez dążył do podniesienia . go do bardziej świętobliwego życia. Polecenie otrzymane od Boga,
polegało na zbudzeniu tego narodu z letargu i spowodowanie wstrząsu, za pomocą uświadomienia
megodziwości. Zanim nastąpi wysiew nasienia Ewangelii, mus-i ulec skruszeniu twarda gleba serc
ludzkich. Człowiek powinien zacząć poszukiwać swojego uzdrowienia przez Chrystusa dopiero po
uświadomieniu sobie zadanych ran odniesionych w wyniku grzesznego życia.
Bóg nie wysyła swoich zwiastunów po to, aby schlebiali grzeszącym. Nie od Niego tez pochodzi
rozjemcze orędzie, którego celem jest uśpienie w poczuciu złudnego bezpieczeństwa wszystkich
nieuświadomionych. Ciężkie brzemię obarcza sumienie niesprawiedliwego, a do jego duszy musi
dotrzeć świadomość winy Aniołowie sterujący boskimi rządami nie zaniedbują obowiązku
przedstawienia mu osądu Pana, dzięki czemu wyrwie się z niego okrzyk "Co mam czynić, aby być
zbawionym?" Wówczas ręka, która pogrążyła się w upokarzającym prochu, podniesie proszącego
Głos, który potępił grzech i wystawił na hańbę, pychę i ambicje, zapyta z najmiłosierniejszym
współczuciem: "Co chcesz abym dla ciebie uczynił'"
W czasie gdy Jan rozpoczął swe dzieło nauczania, naród znajdował się w stanie graniczącego z
rewolucją podniecenia i niezadowolenia. Po usunięciu Archelausa, Judea znalazła się pod
bezpośrednim panowaniem Rzymu. Tyrania i wyzysk stosowany przez rzymskich gubernatą-rów
oraz ich zdecydowane wysiłki zmierzające do wprowadzenia -uiie-.-nawidzonych. pogańskich
symboli i obyczajów, wznieciły powstanie * stłumione we krwi tysięcy najbardziej walecznych
synów Izraela. Wszystko to potęgowało narodową nienawiść przeciwko Rzymowi oraz dążenie do
uwolnienia się spod jego jarzma.
Wśród niezgody dał się słyszeć głos z pustyni, głos wstrząsający i surowy, ale przepełniony nadzieją
"Pokutujcie, albowiem się przybliżyło Królestwo Niebieskie". Nowa dziwna siła wypełniająca ten głos
poruszyła naród. Prorocy przepowiedzieli przyjście Pana jako wydarzenie mające się odbyć w dalekiej
przyszłości, teraz zaś zostało oznaj-' mione, że jest to sprawa bliska. Wyjątkowy charakter postaci
Jana musiał zwrócić umysły jego słuchaczy wstecz do dawnych proroctw. Sposobem zachowania i
ubioru Jan przypominał proroka Eliasza. W duchu i mocy Eliasza ujawnia korupcję, jakiej uległ naród i
potępia szerzący się upadek. Przemawiał słowami prostymi ostrymi i przekonywującymi. Wielu
przypuszczało, że jest to jeden ze zmartwychwstałych proroków. Cały naród był poruszony, a tłumy
ludzi ciągnęły w kierunku pustyni. '
Jan oznajmił przyjście Chrystusa i wzywał ludzi do pokuty. Wpro-
67
wadził obrzęd chrztu w wodach Jordanu, co miało symbolizować oczyszczenie z grzechów Przy
pomocy tej ważnej lekcji poglądowej, Jan oświadczał, ze ci, którzy uważają siebie za wjbrany naród
Boży, są przeżarci grzechem i ze bez oczyszczenia swych serc i swego życia nigdy nie staną się
obywatelami Królestwa Mesjasza
Książęta i rabmi, żołnierze, celnicy i wieśniacy przychodzili w celu usłyszenia pioroka Uroczyste
napomnienie zesłał na nich sam Bóg. Wielu z nich zostało nakłonionych do pokuty i dostąpiło chrztu
Ludzie z rożnych =rodowisk poddawali się wjmagamom Jana Chrzciciela, aby zapewnić sobie życie w
Królestwie, które on obwieszczał
Wielu nauczonych w Piśmie i faryzeuszy przychodziło, aby wyznać swe grzechy i przjjąc chrzest
Ludzie ci wynosili siebie ponad innych i podtrzymywali w narodzie wysokie mniemanie o swojej
pobożności, ale obecnie ujawnione zostały tajemnice ich życia Lecz Duch Święty objawił Janowi ze
wielu z tych ludzi nie miało prawdziwej świadomości grzechu Szli om tylko z duchem czasu, a licząc
na moc proroka uważali, ze jego przyjaciele znajdą łaskę u nadchodzącego Księcia
Otrzymując chrzest z rak tego młodego popularnego nauczyciela, sądzili, ze tym sposobem wzmocnią
swoje wpływy wśród ludzi
Do tych ludzi Jan zwacał -się w ironicznych słowach Rodzaju jaszczurczy któż wam pokazał abyście
uciekali przed przyszhm gniewem7 Przynoścież tedy owoce godne pokuty A nie mniemajcie ze
możecie mowie sami o sobie Ojca mamy Abrahama albowiem powiadam Wam, ze Bóg i z tych
kamieni wzbudzić może dzieci Abrahamowi"
Żydzi w niewłaściwy sposób interpretowali przyrzeczenia Boskie dotyczące zesłania na Izrael
wieczystej łaski ' "Tak mówi Pan, który daje słonce na światłość we dnie, postanowienie miesiąca i
gwiazd na światłość w nocy, który rozdziela morze a huczą nawałno^ci Jego Pan zastępów Imię Jego
Je&h odstąpią te ustawy od oblicza mego, mówi Pan, tedyc i nasienie Izraelskie przestanie bjc
narodem pized obliczem mojem po wszystkie dni Tak mówi Pan jeśli mogą b>c roz-mierzone niebiosa
z góry, a doscigmone grunty ziemi na dole tedyc Ja całe odrzucę nasienie Izraelskie, dla tego
wszystkiego co uczynili mówi Pan' (Jer 31,3537) Żydzi uważali, ze rodowód wywodzący się od
Abrahama upoważnia ich do korzyści zapowiedzianych w tym przyrzeczeniu lecz me brali pod uwagę
uwarunkowań postawionych im przez Boga Albowiem przed ogłoszeniem obietnicy Bóg rzekł do nich ,
Dam zakon mój do wnętrzności ich, a na sercu ich napiszę go i będę Bogiem :ch a oni będą ludem
moim Bo miłosciw będę meprawosciom ich, a grzechów ich nie wspomnę więcej" (Jer 31,33,34)
Łaska Boska spływa tylko na tych ludzi, w których sercach zapisało się prawo Boże i którzy stanowią z
Nim jedność Żydzi sami odeszli od Boga, a świadomi swych grzechów musieli odczuwać cierpienia
pły-
68
nące z Jego osądów. To jest przyczyną ich popadmęcia w niewolę u pogańskiego narodu
Rozum Izraelitów zamrocz} ły występki, a dlatego, ze w dawnych czasach Pan dawał im dowody
wielkiej łaski, wybaczali sobie swoje grzechy Chełpili się tym, ze są lepsi od innych i przez to
upoważnieni do Jego błogosławieństwa A te wszystkie rzeczy napisane są dla napomnienia naszego,
na których koniec świata przyszedł" (l Kor 10,11). Jakże często złe tłumaczymy sobie
błogosławieństwo Boże i chwalimy się ze spotyka nas łaska za naszą własną dobroć Bóg nie może
dla nas \uczjnic tego, co by pragnął, ponieważ dar> Jego zuz-\warny na spotęgowanie naszego
zadowolenia z siebie i zatwardzenia naszych serc w niewierze i grzechu
Jan oswiadczjł starszyzme Izraela, ze ich duma, samolubstwo i okiucienstwo wskazują na to, ze są
raczej pokoleniem żmij i śmiertelnym przekleństwem dla narodu, nie mając mc wspólnego z dziećmi
sprawiedliwego i posłusznego Abrahama Ale, ze swoje nauki czerpali od Boga, przez swoje
sprzeniewierzenie stali się nawet gorsi od pogan, ponad których się tak wywyższali Zapomnieli o
skale, z której zostali wykuci oraz o dole, z którego zostali wydobyci Bóg nie był od nich zależny w
spełnianiu Swych zamiarów, a powołując z pogańskiego ludu Abrahama, mógł w ten sam sposób
powołać innych luazi do służenia Sobie A dziś ich serca, na podobieństwo kamieni pustynnych, me
wykazują oznak życia, lecz Duch Święty może pobudzić do czynienia woli Bożej i uzyskania
spełnienia Jego przyrzeczenia
A teraz , jak mówi prorok, "przyłożono już siekierę do korzenia drzew, toteż każde drzewo które nie
przynosi dobrych owoców, będzie wycięte i w ogień wrzucone Wartość drzewa określana jest me
według nazwy, lecz według jego owoców Jeżeli owoc jest zły, nazwa nie uchroni drzewa przed
zniszczeniem Jan oznajmił Żydom, ze oglądanie przez nich oolicza Pana uwarunkowane jest
sposobem życia Samo wyznawanie Aiary pozostaje bez znaczenia Nie może nikt zaliczyć się do
narodu Boga, jeżeli jego zjcie i charakter me pozostają w harmonii z prawem Bożym
Pod wpływem przenikających do serca słów, jego słuchacze odczuwali prawo które ich oskarża Wtedy
zbliżali się do mego pytając "Coz tedy czynie będziemy'" A on odpowiadając rzekł im Kto ma dwie
suknie, niechaj udzieli temu, co me ma a kto ma pokarm, niech także uczyni' I ostrzegał celników
przed bezprawiem, a żołnierzy przed gwałtem
W mysi wypowiedzianych przez Jana słów, wszjsc\ którzy stah się poddanymi królestwa
Chrystusowego, powinni dawać dowoay swojej wiary i skruchy Nakazem ich życia będzie kierowanie
się dobrocią, godnością i wiernością Ci bowiem ulżą potrzebującym i będą przynosić
69
ofiary Bogu Będą chrome bezbronnych i dawać prz\kład cnoty oraz współczucia W ten sam sposób
naśladowcy Chrystusa dadzą posłuch świadectwu przekształcającej ich mocy Ducha Świętego W
codziennym życiu zapanuje sprawiedliwość, miłosierdzie i miłość do Boga Inaczej ludzie bylib\
potraktowani na wzór plew pozeranjch przez ogień "Ja was chrzczę wodą ku pokucie, ale ten, który
idzie za mną, mocniejszy jest nad mię którego obuwia nosie nie jestem godzien, ten was chrzcie
będzie Duchem Świętym i ogniem' (Mat 311). Prorok Izajasz powiedział, ze Bóg oczyści swój naród z
jego nieprawości "w duchu sądu i w duchu zapalenia" Słowa Boga do Izajasza brzmiały , I obrócę rękę
moją na cię, a wypalą aż do czysta zuzeucę twoją i odpędzę wszystką cenę twoją (izaj 44,1 25) Dla
grzechu, gdziekolwiek został on wykryty ,Bog nasz jest ogniem trawiącym (Hebr 12 29) Duch Boży
przepali grzech tkwiący w t>ch wszystkich którzy poddali się Jego mocy Ale jeżeli człowiek prz> lgnie
do grzechu wówczas identyfikuje się z mm Potęga Boga, która niszczy grzech, musi obrocie się także
przeciwko grzesznikowi Jakub po całonocnych zmaganiach z aniołem, wyrzekł "Izem widział Boga
twarzą w twarz, a zachowana jest dusza moja" (l Mojz 32,30) Grzech Jakuba względem Ezawa był
wielki, ale został odpuszczony przez okazanie skruchj Wina została mu przebaczona wobec czego był
w stanie znieść objawienie Boskiej obecności Kied\kolwiek zaś przed Bogiem pojawiali się ludzie
skłaniający się w stronę zła musieli ponieść klęskę W okresie drugiego przyjścia Chrystusa
grzeszników Pan zabije duchem ust swoich i zniesie objawieniem przyjścia swego' (2 Tes 2,8) Światło
chwały Boga, 'Udzielające Życia sprawiedliwym będzie śmiertelne dla grzesznych
Za czasów Jana Chrzciciela Chrystus miał się właśnie objawie i przynieść prawdę o istocie Boga
Sama Jego obecność miała ukazać ludzkim oczom grzech i jedynie ci, którzy zapragnęli ócz; szczenią
z grzechu mogli zyskać miano Jego naśladowców Jedjme ludziom czystego serca było sądzone
przebywanie w Jego obecności
W taki to sposób Jan Chrzciciel oznajmił Izraelowi posłannictwo Boga Wielu usłuchało jego wskazań i
poświęciło wszystko, aby me zwlekać ze swoją gotowością i okazać posłuszeństwo Tłum szedł za
nowym nauczycielem z miejsca na miejsce, a wielu z ludzi miało nadzieję, ze właśnie on jest
Mesjaszem Natomiast Jan, widząc ludzi zwracających się do mego, korzystał z kazde^ okazji, aby
kierować ich wiarę ku Temu, który miał przyjść.
70
ROZDZIAŁ XI
Chrzest
(Mat. 3,1-17; Mar. 1,9-11; Łuk. 3,21.22)
Wiadomość o proroku na pustyni oraz jego cudowna zapowiedź szybko rozpowszechniły się po Galilei
Nowina dotarła do chłopów zamieszkałych w najbardziej oddalonych osiedlach oraz do rybaków
zyjącjch nad morzem, znajdując w prostych, szczerjch sercach najżywszy oddźwięk W Nazarecie
mówiono o tym w warsztacie Józefa i Jezus zrozumiał ze nadszedł Jego czas Po powrocie z pracy
pożegnał się z matką i poszedł siadami Swych ziomków, którzy paśli trzody nad
Jordanem
f
Jezus i Jan Chrzciciel byli kuzynami, ścisłe ze sobą spokrewnionymi jakkolwiek nie znali się osobiście
Jezus przebywał w Nazarecie Galilejskim a Jan przebywał na Pustyni Judejskiej. W warunkach tak
zróżnicowanego środowiska obaj byli w odosobnieniu, me kontaktując się ze sobą Takie bowiem było
zrządzenie Opatrzności Nigdy nie dali okazji do posądzeń, ze dzięki zawiązanej konspiracji mogli
wzajemnie wspierać swoje twierdzenie
Jan znał okoliczności towarzyszące urodzeniu Jezusa Słyszał o Jego odwiedzinach w Jeruzalem
jeszcze W chłopięcych latach i o tym co zaszło w rabmackiej szkole Wiedział o Jego bezgrzeszn\m
życiu i wierzył ze jest to Mesjasz, jakkolwiek me miał co do tego zdecydowanej pewności Fakt, ze
Jezus przez tak długie lata pozostawał w cieniu me rozgłaszając nikomu o Swojej misji, musiał
wzbudzać wątpliwość, czy jest On Tym, który został Obiecany Jednakże Jan Chrzciciel oczekiwał z
wiarą ze w czasie w> branym przez Boga wszjstko się wyjaśni Zostało mu objawione, ze Mesjasz
zapragnie być ochrzczony przez mego i ze dany mu będzie znak o Jego Boskosci Wtedy Jan będzie
miał sposobność przedstawienia ludowi Zbawiciela
Gdy Jezus przyszedł się ochrzcić, Jan dostrzegł w Nim czystość charakteru, jakiej nigdy dotąd nie
spotkał u żadnego człowieka Sama
71
atmosfera Jego obecności napawała świętością i bogobojnością. Pomiędzy tłumem, który zebrał się
koło Jordanu, słyszał Jan ponure opowieści o zbrodniach i spotykał dusze, uginające się pod
ciężarem niezliczonych grzechów, leez nigdy przedtem nie zdarzyło mu się spotkać istoty ludzkiej, od
której promieniowałaby taka świętość. Wszystko to pozostawało w zgodzie z tym, co zostało Janowi
objawione o Mesjaszu. Dlatego też chciał uchylić się od spełnienia prośby Jezusa. "Jak ja grzeszny,
mam ochrzcić Bezgrzesznego?" I dlaczego On, który nie potrzebuje pokuty, ma się poddać
obrządkowi, stanowiącemu wyznanie winy wymagającej omycia?
Gdy Jezus poprosił o chrzest Jan odparł: "Ja potrzebują, abym (był ochrzczony od Ciebie, a Ty idziesz
do mnie?" Z łagodną stanowczością odrzekł mu Jezus: "Zaniechaj teraz, albowiem tak przystoi na
nas, abyśmy wypełnili wszelką sprawiedliwość". I Jan, ustępując Mu, poprowadził Zbawiciela do
Jordanu i zanurzył Go w wodzie. "A Jezus ochrzczony będąc, wnet wystąpił z wody, a oto mu się
otworzyły niebiosa i widział Ducha Bożego zstępującego jako gołębica i przychodzącego nań".
Jezus przyjął swój chrzest nie jako wyraz wyznania własnych win, lecz dlatego by za pomocą tego
obrzędu utożsamić Siebie z grzesznikami, pokazując przedsięwzięcia, jakie należy podjąć i
jednocześnie zakres pracy czekającej na wykonanie. Okres Jego życia już po chrzcie, który
nacechowany był cierpieniem może i dla nas stanowić przykład godny naśladowania.
Po wyjściu z wody Jezus pogrążył się w modlitwie u BJrzegu rzeki. Otwierał się przed Nim nowy i
ważny okres, wstąpić bowiem miał właśnie w dalszy, dramatyczny etap Swego życia. Jakkolwiek był
Księciem pokoju, przyjście Jego upodabniało się do obnażania miecza. Królestwo, które miał
ustanowić na ziemi, było przeciwieństwem tego, czego pragnęli Żydzi. On, który był fundamentem
ekonomicznego ł rytualnego rozwoju Izraela, doczekał się tego, że potraktowano Go jako wroga i
szkodnika. On, który z góry Synaj ogłosił zasady prawa, miał być potępiony jako Ten, który je
naruszył. I w końcu ten sam, który miał złamać moc szatana, został ogłoszony Belzebubem. Na ziemi
nie było nikogo, kto zrozumiałby istotę Jego posłannictwa, dlatego też musiał kroczyć samotnie w
ciągu całego swego życia. Nawet Jego matka i bracia nie zrozumieli Jego posłannictwa. Także
uczniowie nie byli w stanie zrozumieć Go. Przebywał na ziemi w światłości, tworząc z Bogiem jedność,
lecz swoje życie musiał spędzać w samotności.
Jako jeden z nas, zmuszony był nieść ciężar naszej winy i upodlenia. Bezgrzeszny musiał dźwigać
hańbę grzechu. Miłujący pokój, musiał żyć pośród walk, a w tym samym czasie prawda musiała
współżyć
72
z kłamstwem, a czystość z grzechem. Każdy grzech, każda niezgoda, każda nieczysta żądza,
odprowadzająca od Boga, sprawiała Mu udrękę.
Zbawiciel musiał sam kroczyć obraną drogą i sam musiał dźwigać cały ciężar. Tylko na tym, który
zawiesił blask własnej chwały i akceptował ludzkie słabości może oprzeć się odkupienie ludzkości.
Wiedział o tym i czuł to wszystko, lecz cel Jego pozostał niezmieniony. W Jego'' raku leżało
zbawienie upadłej ludzkości i w tym to celu wyciągnął ją aby pochwycić rękę Wszechmocnej Miłości,
Spojrzenie Zbawiciela zdawało się przenikać niebo, kiedy dusza roztapiała się w modlitwie. Jezus
dobrze wiedział jak bardzo grzech zatwardził serca ludzkie i jak trudno będzie im pojąć Jego misję
oraz akceptować dar zbawienia. Błagał Ojca o siłę niezbędną dla pokonania ich niewiary i o to, aby
mógł złamać kajdany, którymi skuł ich szatan, i żeby dla ich dobra zwyciężyć niszczyciela. W czasie
tej modlitwy Jezus prosił Boga, o świadectwo, że w Osobie Swojego Syna przyjmuje na Swoje łono
rodzaj ludzki. Aniołowie nigdy dotąd nie słyszeli takiej modlitwy. Pragnęli gorąco zanieść ukochanemu
Przywódcy słowa pocieszenia i wsparcia. Lecz nie miało się to wydarzyć, Ojciec bowiem
zadecydował, że Sam odpowie na prośbę Syna. Wprost od Jego tronu rozchodzą się promienie
chwały, Rozwarły się niebiosa i nad głową Zbawiciela ukazał się kształt podobny do gołębicy,
świecący najczystszym światłem, będący znakiem Jedynego cichego i pokornego.
Poza Janem, tylko nieliczni spośród zgromadzonego tłumu rozpoznali znak niebios. Lecz podniosła
Boska obecność dała się odczuć wśród zebranych. Tłum stał w ciszy wpatrując się w Chrystusa. Jego
sylwetkę opromieniała światłość, rozchodząca się od tronu Boga. Jego zwrócona ku niebu twarz
promieniała jasnością, jakiej nigdy przedtem nie widziało się na żadnej twarzy. Z otwartych niebios dał
się słyszeć głos: "Ten jest On, Syn mój miły, w którym mi się upodobało".
Słowa potwierdzenia wypowiedziane były dla rozbudzenia wiary w tych, którzy byli świadkami tej
sceny i dla wzmocnienia Zbawiciela w jego posłannictwie. Pomimo, że grzechy występnego świata
przerzucano na barki Chrystusa, pomimo upokorzenia wynikającego z przyjęcia naszej upadłej natury,
głos z nieba dał świadectwo temu, że jest On Synem Wiekuistego.
Jan był głęboko wzruszony, gdy zobaczył Jezusa pochylonego i ze łzami zwykłego petenta
błagającego Ojca o wsparcie. Gdy otoczyła Go "chwała Boga i dał się słyszeć głos z nieba, Jan
zrozumiał, iż spełnia się dana ongiś obietnica. Wiedział, że Ten, którego ochrzcił jest Odkupicielem
świata. W swoim natchnieniu przez Ducha Świętego Jan zawołał, wskazując ręką Jezusa: "Oto jest
Baranek Boży, który gładzi grzechy świata".
Nie tylko słuchacze, ale nawet sam wypowiadający te słowa nie
\
73
dostrzegli ważności sformułowania "Baranek Boży..."-' Na górze Moria Abraham usłyszał pytanie
swego syna: "Ojcze, ...gdzie jest baranek na ofiarę paloną. Ojciec odrzekł: "Bóg sobie obmyśli
Baranka na ofiarę paloną, synu mój" (l Mojż. 22,7.8). I stało się iż w baranku dostarczonym mocą
Boga w miejsce Izaaka, Abraham zobaczył symbol Tego, który miał umrzać za grzechy ludzkości. A
Duch Święty za pośrednie- twem Izajasza prorokował o Chrystusie: "Jako baranek na zabicie
wiedziony był", a "Pan złożył na Niego nieprawość wszystkich nas" (Izaj. 53,7.6), lecz lud Izraela nie
pojął tej nauki. Wielu spośród niego patrzyło na dary ofiarne tak samo jak poganie jako na dary, za
pomocą-których mogą przebłagać bóstwo. Bóg jednak zamierzał pouczyć ich, że tylko dzięki Swojej
miłości posyła dar mający moc przynoszenia wzajemnego pojednania.
x Słowa wypowiedziane do Jezusa nad Jordanem "Ten jest On, Syn mój miły, w którym mi się
upodobało" dotyczą całej ludzkości. Bóg mówił do Jezusa, jak do naszego przedstawiciela. Mimo
wszystkich naszych grzechów i ułomności nie jesteśmy wzgardzeni jako istoty bezwartościowe. "Nas
udarował w onym Umiłowanym" (Efez. 1,6). Chwała, która była udziałem Chrystusa, jest rękojmią
Bożej miłości i dla nas. Poucza nas o potędze modlitwy, a także o tym w jaki sposób głos ludzki może
dostrzec do Boga, a nasze prośby być wysłuchane w niebie. Z powodu grzechu ziemia została odcięta
od nieba i pozbawiona wspólnoty z nim, ale Jezus miał moc złączyć ją ponownie z kręgiem chwały.
Jego miłość ogarnęła człowieka przekraczając szczyty niebios^,Światłość, która poprzez otwarte
podwoje rozświetla głowę Zbawiciela, mogłaby być i naszym udziałem, gdybyśmy tylko potrafili się
modlić o pomoc w odparciu pokus. Głos, który przemówił do Jezusa, mówi w ten sam sposób do
każdej wierzącej duszy: "Oto dziecię moje miłe, w którym mi się upodobało".
_ "Najmilsi, teraz dziatkami Bożymi jesteśmy, ale się jeszcze nie objawiło czym będziemy, lecz wiemy,
iż gdy się on objawi, podobni mu będziemy; albowiem ujrzymy go tak, jak jest" (l Jan 3,2).
Nasz Odkupiciel otworzył -dostęp do Swego Ojca tak szeroko, że najbardziej grzeszni, potrzebujący,
uciśnieni i pogardzani zostaną przyjęci. Wszyscy mogą znaleźć schronienie w domu, który
przygotował dla nich Jezus. "To mówi on święty i prawdziwy, który ma klucz Dawidowy, który otwiera,
a nikt nie zawiera, i zawiera a nikt nie otwiera... otom wystawił przed tobą drzwi otworzone, a żaden
nie może ich zamknąć" (Obj. 3,7.8).
74
ROZDZIAŁ X\\
Kuszenie
(Mat. 4,1-11; Mar. 1,12,13; Łuk. 4,1-13)-
A Jezus pełen będąc Ducha Świętego wrócił od Jordanu i pędzony jest od Ducha na puszczę". Słowa
Marka są jeszcze bardziej znamienne. Mówi on- "A zaraz Duch wypędził go na pustynię. I był tam na
.puszczy czterdzieści dni będąc kuszony od szatana, a był z zwierzęty". "A nie jadł nic przez one dni".
Gdy Jezus wiedziony był na pustynię, aby być kuszony, prowadził Go Duch Boży. Nie wzywał On
pokusy. Poszedł na pustynię, aby być sam i rozmyślać nad Swoją misją i dziełem. Poszcząc i modląc
się pragnął przygotować się do krwawej drogi, którą musiał kroczyć. Lecz szatan wiedział, że Jezus
poszedł na pustynię i uznał, iż jest to najbardziej odpowiedni czas, aby zbliżyć się do Niego.
Świat musiał przeżyć skutki konfliktu, jaki zapanował pomiędzy księciem światłości, a przywódcą
królestwa ciemności.
Po próbie skuszenia ludzi do grzechu, szatan uznał ziemię za swoją i sam siebie mianował księciem
świata. Po skutecznym zwiedzeniu naszych pierwszych rodziców, sądził, że już założył na ziemi swe
własne imperium. Twierdził, że ludzie wybrali go na swego władcę i rzeczywiście, utrzymując ich w
swej mocy, roztoczył panowanie nad światem. Chrystus przyszedł, aby zniweczyć roszczenia szatana.
Jezus,"w postaci. Syna Człowieczego, pozostał posłuszny Bogu, aby w ten sposób ukazać, że-szatan
me uzyskał całkowitego'wpływu na rodzaj ludzki, i że jego władza nad światem opiera się na fałszu.
Wszyscy, którzy pragnęli wyzwolenia się spod jego władzy, mogli uzyskać wolność. Wszystko, co
przez swój grzech utracił Adam było do odzyskania.
Od czasu, w którym Bóg oznajmił wężowi w raju: "Nieprzyjaźń położę między tobą i między niewiastą i
między nasieniem twoim i między nasieniem jej" (l Mojż. 3,15), szatan wiedział, że nie dzierży w swym
ręku absolutnej władzy nad światem. Istniała wśród ludzi
75
^
moc, która przeciwstawiała się jego panowaniu. Z dużym zainteresowaniem śledził ofiary składane
Bogu przez Adama i jego synów, a widząc w tym akcie symbol jedności pomiędzy -ziemią a niebem,
postanowił przerwać to obcowanie. Przedstawiał w fałszywym świetle Boga oraz obrzędy,
symbolizujące nadejście Zbawiciela; wmawiał w ludzi strach przed Bogiem, jako przed kimś, kto
cieszył się ich zgubą. Według tej opinii ofiary mające świadczyć o miłości do Boga, składane były
jedynie po to, aby uciszyć jego gniew. Szatan podsycał w ludziach złe namiętności, aby przyśpieszyć
swoje panowanie nad nimi. Gdy podane zostało pisane słowo Boga, szatan zajął się badaniem
proroctw dotyczących przyjścia Zbawiciela. Z pokolenia w pokolenie pracował on nad tym, aby uczynić
ludzi ślepymi na te proroctwa, i by odrzucili Chrystusa, od chwili Jego przyjścia.
Gdy Chrystus narodził się, szatan zrozumiał, że pojawiła się istota upoważniona do odebrania mu
panowania na bierni. Zadrżał na głos aniołów niosących świadectwo o władzy nowonarodzonego
Króla. Wiedział dobrze, że Chrystus w niebie był ukochanym Synem Ojca. Nie wiedział natomiast, że
Syn Boży miał przyjść na ziemię jako człowiek i to właśnie zdumiało go oraz zaskoczyło tak bardzo.
Nie był w stanie zgłębić tajemnicy tej wielkiej ofiary, ponieważ jego samolubna dusza nie mogła pojąć
rozmiaru takiej miłości do rodzaju ludzkiego. Ludzie niejasno zdawali sobie sprawę z istnienia
chwalebnego pokoju radości, powstającego na skutek obcowania z Bogiem. Natomiast Lucyfer upadły
anioł dobrze znał te sprawy.-Od czasu wygnania z nieba, postanowił zemścić się, wielce dbając o
to, aby^i inni podzielili ten sam los. Założył, że osiągnie swój cel, nakłaniając ludzi do lekceważenia
spraw nieba i zwracania serc w kierunku spraw ziemskich.
Władca nieba spotkał się z wielu przeszkodami w Swoim usiłowaniu pozyskania dusz ludzkich dla
swego Królestwa. Poczynając od swojego betlejemskiego dzieciństwa, był stale osaczany przez zło.
Chrystus był odbiciem Boga, dlatego też piekielna rada powzięła decyzję Jego zniszczenia. Żadna
ludzka istota na ziemi nie mogła wymknąć się spod mocy zwodziciela. Zjednoczone siły zła stanęły na
drodze Jezusa, aby wszcząć z Nim walkę, i o ile okaże się możliwe, zwyciężyć Go.
Podczas chrztu Zbawiciela szatan znajdował się wśród tych, którzy byli świadkami tego wydarzenia i
widział, chwałę Ojca spływającą na Syna. Usłyszał głos Jahwe potwierdzający Boskość Jezusa. Od
czasu upadku Adama w grzech, bezpośredni kontakt człowieka z Bogiem został przerwany; w
stosunkach pomiędzy niebem, a ziemią pośredniczył Chrystus. Lecz teraz, gdy Jezus przyszedł: "W
podobieństwie grzesznego ciała" (Rzym. 8,3) przemówił sam Ojciec. Poprzednio ko-mnnikował się
Bóg z ludzkością za pośrednictwem Jezusa, teraz komu-
nikował się z nimi w całej Jego osobie. Szatan liczył na to, że wstręt, jaki Bóg odczuwał do zła,
przyniesie wieczny rozdział między niebem a ziemią. Ale teraz zostało objawione, że. związek
pomiędzy Bogiem a człowiekiem został przywrócony.
Szatan świadom był tego, że albo musi zwyciężyć, albo też ulec. Sprawy składające się na konflikt
były zbyt poważne, aby mógł wtajemniczać w nie swych sprzymierzonych aniołów zła. Musiał tę walkę
prowadzić osobiście. Wszystkie siły odszczepieństwa zjednoczyły się przeciwko Synowi Bożemu.
Chrystus stał się celem dla wszelkiej broni znajdującej się w dyspozycji piekieł.
Wielu patrzy .na walkę toczącą się pomiędzy Chrystusem a szatanem, jak na coś, co nie ma istotnego
wpływu na ich własne życie i dlatego nie wykazują zainteresowania jej wynikami. Mimo tego w każdym
ludzkim sercu daje się dostrzec odbicie toczącego się konfliktu. ^ W służbie dla Boga nikt nie może
wydostać się z kręgu zła i każdy jest narażony na ataki szatana. Pokusy, którym nie poddał się
Chrystus, należą do rzędu tych samych, którym tak trudno jest nam się oprzeć. Moc kuszenia
zastosowana wobec Chrystusa była o tyle większa, o ile charakter Jego Istoty przewyższał nasz
własny. Obarczony straszliwym ciężarem grzechów świata, Chrystus musiał oprzeć się namowie
zaspokojenia łaknienia, pokusie umiłowania rzeczy świeckich, oraz próbie rozmiłowania się w
wystawności, co doprowadziłoby do zarozumiałości. Pokusom tym tak łatwo ulegli Adam i Ewa i tak
samo łatwo my im ulegamy.
Szatan przedstawiał grzech Adama jako dowód, że prawo Boże jest niesprawiedliwe, wobec czego
człowiek nie musi mu się podporządkować. Chrystus przyszedł na świat dla odkupienia grzechu
Adama. Należy jednak dodać, że szatan zaatakował Adama,, zanim ten czymkolwiek zgrzeszył. Był w
rozkwicie męskości, w pełni sił duchowych i cielesnych, żył w chwale Edenu, obcował z niebiańskimi
istotami. Sytuacja Jezusa, udającego się na pustynię dla stoczenia walki z szatanem, była inna. W
ciągu czterech tysięcy lat, ludzkość straciła swą dawną siłę fizyczną, wartości umysłowe i moralne;
Chrystus przyjął na Siebie ułomności zdegenerowanej ludzkości, gdyż tylko w ten sposób mógł
wyratować ludzi od najgłębszego upadku.
Niektórzy twierdzą, że niemożliwe było, aby Chrystus został zwyciężony przez pokusę, ponieważ nie
może być porównywany z Adamem, który jej uległ. My natomiast twierdzimy, że gdyby konflikty, które
przezwyciężał były mniejsze niż nasze własne, nie byłby On w stanie przyjść nam z pomocą. Lecz
Chrystus przyjął człowieczeństwo ze wszystkimi jego ułomnościami, nie wyłączając możliwości
ulegania pokusom.' Nie będzie już naszym udziałem nic, czego On sam nie zniósł.
76
77
W przypadku Chrystusa, tak samo jak w przypadku świętej pary w Raju łaknienie było podstawą
pierwszej wielkiej pokusy Nasze odkupienie powinno wyjść z tego miejsca, w którym, rozpoczął się
upadek Jeżeli posłuszeństwo poczuciu łaknienia zgubiło Adama, to zapanowanie nad łaknieniem
przez Jezusa zapewniło Mu zwycięstwo. "A gdy pościł czterdzieści dni i czterdzieści nocy, potem
łaknął I przystąpiwszy do niego kusiciel rzekł Jeśliś Syn Boży, rzeczze, aby się te kamienie stały
chlebem A On odpowiadając rzekł- Nie samym chlebem człowiek zyc będzie, ale każdym słowem
pochodzącym przez usta Boże"
Od czasu Adama aż do czasu Chrystusa samopohłazanie zwiększało pragnienie i namiętności, aż
zapanowały prawie całkowicie nad człowiekiem Ludzie upodlili się, zaczęli ulegać chorobom i przezwj
ciężarne tego stanu własnymi siłami nie było już dla nich możliwe Dla dobra człowieka Chrystus
zwyciężył, wytrzymując najsurowszą próbę Dla naszego zbawienia wykazał samoopanowame
silniejsze niż głód i śmierć. Pierwsze to zwjcięstwo zawierało również inne skutki, skutki odgrywające
rolę w naszych wszelkich konfliktach z mocami ciemności
Gdy Jezus wszedł na pustynię, otoczyła Go chwała Ojca Pogrążony w obcowaniu z Bogiem wzniósł
się ponad ludzką słabość Lecz chwała Boża odeszła a Jezus został skazany na samotną walkę z
osaczającą Go bez przerwy pokusą Jego ludzka natura wzdragała się p%zed oczekującą Go próbą
Przez czterdzieści dm Jezus pościł i modlił się Był słaby i wycieńczony głodem Wyczerpany i
wynędzniały, udręczony duchowo "Przemierzła jest nad innych ludzi osoba Jego, a kształt Jego nad
synów ludzkich" (Izaj 52,14) Oto nadarzała się okazja dla szatana i myślał, ze teraz zwycięży
Chrystusa
Oto zbliża się do Zbawiciela ktoś w postaci anioła z nieba, jak gdyby w odpowiedzi na Jego modlitwy
Twierdzi, iż ma polecenie od Boga aby Chrystus zakonczjł Swój post Stwierdził dalej, ze na podo-
bienstwo anioła, który powstrzymał rękę Abrahama ofiarującego Izza-ka, przybywa teraz on, aby
oznajmić, ze Bóg w swoim zadowoleniu z gotowości Chrystusa wstąpienia na krwawą drogę, wysłał
swego po-słanmka, by Go uwolnił z trudów Taką treść zawierała wiadomość przyniesiona Jezusowi
Zbawiciel omdlewał z głodu i łaknął pokarmu, kiedy znowu ukazał się przed Nim szatan Wskazując na
kamienie rozsiane na pustyni, które miały kształt chlebów kusiciel powiedział , Jeśliś Syn Boży, rzecz,
aby się te kamienie stały chlebem"
Te pierwsze słowa szatana zdradziły go chociaż wystąpił w postaci anioła światłości, bowiem w
słowach "Jeśliś Syn Boży" zawarta była wątpliwość Gdyby Jezus uczynił to, co sugerował szatan,
pośrednio potwierdziłby te wątpliwości Kusiciel zamierzał zwyciężyć Chrystusa tymi samjmi środkami,
które od początku istnienia rodzaju ludzkiego okazy-
78
wały się tak skuteczne Wystarczy przypomnieć z jaką zręcznością podszedł szatan Ewę w raju "Czy
rzeczywiście Bóg powiedział Nie ze wszystkich drzew ogrodu wolno wam jeść7 (l Mojz 3,1).
Słowa^kusi-' cielą zdawały się odpowiadać prawdzie, lecz. sposób, w jaki zostały wypowiedziane,
wskazywał na zamaskowane lekceważenie słów Boga Ukryta w nich była negacja i wątpliwość
dotycząca Boskiej prawdomówności Szatan usiłował wpoić w umysł Ewy mysi, ze Bóg broniąc im
spożywania tak pięknego owocu, postępował niezgodnie z tym, co mówił o Swej miłości i życzliwości
dla człowieka W podobny sposób kusiciel usiłował wpoić Chrystusowi swe własne uczucia "Jeśliś Syn
Boży" te słowa jątrzą goryczą w jego umyśle W tonie głosu Kusiciela znajduje wyraz skrajna
niewiedza Czyżby Bóg w ten sposób traktował xvłasnego Syna9 Czyżby chciał Go zostawić na pustyni
z dzikimi zwierzętami, bez jedzenia, bez towarzyszy, bez pocieszenia7 Insynuuje mysi, ze nigdy nie
było zamierzeniem Boga aby Syn Jego popadł w taki stan "Jeshs Syn Bozj ukaz Swą moc i uwolnij się
od tego nękającego Cię głodu Rozkaz, aby kamienie te stały się chlebem
Słowa płynące z nieba ,Ten jest On Syn mój miły, w którym mi się upodobało" (Mat 3 17), dzwięczały
stale w uszach szatana I postanowił zmusić Chrystusa aby utracił wiarę w to świadectwo, Słowa Boga.
były dla Chrystusa potwierdzeniem Jego Boskiej misji Przyszedł na ziemię, aby zyc jak człowiek wśród
ludzi, a to były słowa, które potwierdzały Jego związek z niebem Natomiast szatan zamierzył sobie
wzbudzenie wątpliwości Chrystusa do tych słów Gdyby zaufanie Chrystusa do Boga zostało
zachwiane, zwycięstwo należałoby do szatana W ten sposób mógłby pokonać Chrystusa Liczył na to,
ze pod wpływem przygnębienia i nękającego głodu, Chrystus utraci wiarę w Swego Ojca i uczyni cud
na Swą własną korzyść Gdyby tak postąpił, przekreślone by zostały wszelkie możliwości zbawienia
Gdy szatan i Syn Boży po raz pierwszy spotkali się wśród konfliktu Chrystus przewodził zastępom
niebieskim, natomiast przywódca niebiańskiego buntu był banitą Teraz ich sytuacja pozornie odwróciła
się i szatan starał się jak najbardziej wykorzystywać swą domniemaną przewagę Stwierdzał przy tjm,
ze jeden z najpotężniejszych aniołów, został przepędzony z nieba Pojawienie się Chrystusa wskazuje
na to, że to właśnie on jest tym upadłym aniołem, opuszczonym przez Boga i ludzi Boska istota byłaby
w stanie utrzymać Swój autorytet czyniąc cud "Jeśliś Syn Boży, r,ozkaz aby kamienie te stały się
chlebem ' Taki akt twórczej siły nagli kusiciel będzie zdecydowanym dowodem Boskosci i położy
koniec nieporozumieniu
Nie bez wysiłku mógł Jezus w milczeniu słuchać arcyzwodziciela Lecz Syn Boey nie miał obowiązku
dowodzić Swej Boskosci szatanowi lub tłumaczyć przyczyny Swego poniżenia W przypadku
ustąpienia wo-
79
bęc żądań zbuntowanego, niczego nie można było zyskać dla dobra'ludzi lub chwały Bożej. Gdyby
Chrystus poddał się namowom wroga, szatan domagałby się w dalszym ciągu: Daj mi dowód,, abym
mógł uwierzyć, że jesteś Synem Bożym. Żaden dowód nie wystarczyłby dla jego zbuntowanego serca.
Chrystus nie pragnął również zademonstrowania Swej siły dla własnej korzyści. Wiedział, że przyszedł
na świat po to, aby nieść jego brzemię, w taki sposób, jak my go niesiemy, dając nam jednocześnie
przykład wiary i posłuszeństwa. Ani tu, ani gdzie indziej podczas swego życia na ziemi, nie uczynił
cudu dla własnej korzyści. Wszystkie Jego cudowne czyny przeznaczone były dla dobra innych.
Chociaż Jezus przejrzał szatana od samego początku, nie miał zamiaru wdawać się z nim w spory. ~
Czerpiąc Swą siłę ze słów, usłyszanych z nieba, ufał Jezus miłości swego Ojca. Nie poddał się więc
pokusie.
Jezus uderzył w szatana słowami "Jest napisane". We, wszystkich pokusach bronią Jego było Słowo
Boże. Szatan żądał od Chrystusa-cudu jako znaku Boskości. Lecz ważniejsza niż wszelkie cuda była
niezachwiana ufność w słowa: "Pan tak powiedział", których nie można obalić. Zdecydowane
zachowanie takiego stanowiska, uniemożliwiało szatanowi pozyskanie Go.
Chrystus poddany został najokrutniejszym pokusom w czasie -swojego największego osłabienia, gdyż
szatan liczył na to, że w ten sposób zdoła Go załamać. Stosując taką metodę odnosił zwycięstwa nad
ludźmi. Gdy osłabną siły i zachwiana zostanie wola, a wiara straci oparcie w Bogu, wówczas każdy,
który odważnie trwał w imieniu t^awdy, w końcu ulegnie.
Mojżesz był znękany czterdziestoma latami wędrówki Izraela i w pewnej chwili opuściła go wiara, która
dawała mu nieskończoną moc. Zachwiał się właśnie na granicy Ziemi Obiecanej. To samo nastąpiło u
Eliasza, który umiał nieustraszenie stanąć przed królem Achabem, który stawił czoło całemu narodowi
Izraela znajdującemu się pod dowództwem czterystu pięćdziesięciu proroków Baala. Po strasznych
dniach na górze Karmel, gdy fałszywi prorocy zostali zabici, a naród oświadczył swe posłuszeństwo
Bogu, Eliasz uląkł się gróźb bałwochwalczej Izabeli i uciekł dla ratowania swojego życia. W ten sposób
szatan odniósł zwycięstwo nad ludzką słabością i to wyznacza drogę jego dalszego działania.
Kiedykolwiek nad człowiekiem rozpościera się ciemność, gdy przygnębią go warunki życia i utrapi go
nędza lub rozterka, szatan odnajdzie drogę do niego, aby Go kusić i niepokoić. Punktami jego ataku
są najsłabsze strony naszego charakteru. Stara się zachwiać naszą ufność pokładaną w Bogu, jak
również usiłuje podważyć naszą wiarę w Tego, który dopuszcza, aby dręczyły nas cierpienia.
Namawia do zwątpienia w Boga i zakwestionowania Jego miłości do nas. Często kusiciel podchodzi
do nas tak jak przyszedł do Chrystusa, wskazując na
s.
wszystkie nasze słabości i bolączki. Liczy bowiem, że ich obnażanie zniechęci duszę i zerwie jej
związek z Bogiem. Wówczas jest pewien zdobyczy. Gdybyśmy udzielili mu takiej odprawy jakiej
udzielił Jezus, uniknęlibyśmy wielu porażek. Jesteśmy natomiast nieświadomi faktu, że dyskusja z
wrogiem przynosi przewagę tylko jemu.
Gdy Chrystus rzekł do kusiciela: "Nie samym chlebem człowiek żyć będzie, ale każdym słowem
pochodzącym przez usta Boże", powtórzył tylko te słowa, które przeszło tysiąc czterysta lat temu
wypowiedział do Izraela: "Pan twój prowadził cię przez te czterdzieści lat po puszczy. Przetoż dręczył
cię i głodem ci dokuczał, potem karmił cię. manną, którejś nie znał, ani jej też znali ojcowie twoi, aby
cię nauczał; iż nie samym chlebm żyje człowiek, ale tym wszystkim co pochodzi z ust Pańskich żyć
będzie człowiek" (5 Mojż. 8,2.3).
Na pustyni, gdzie występuje brak jakichkolwiek środków wyżywienia, Bóg zesłał Swemu narodowi
mannę z nieba, zsyłając ją w obfitości przez dłuższy okres czasu. Miało to na celu wykazanie ludziom,
że ponieważ zaufali Bogu i kroczyli Jego drogami, On ich nie.opuścił. Zbawiciel zastosował teraz tę
samą naukę, co niegdyś wobec Izraela. L>ło-wo Boże przyniosło pomoc zastępom żydowskim i to
samo Słowo miało podtrzymać Jezusa. Czekał On nadejścia czasu, gdy Bóg ześle ratunek.
Zachowując posłuszeństwo Bogu pozostawał na pustyni i odmówił przyjęcia pożywienia za namową
szatana. W obliczu wszechświata stwierdził, że cokolwiek złego by się zdarzyło, będzie to zawsze
mniejszym . nieszczęściem, niż gdyby człowiek w jakikolwiek sposób odstąpił od poddania się woli
Bożej.
,.Nie samym chlebem człowiek żyć będzie, ale każdym słowem pochodzącym przez usta Boże".
Często wyznawca Chrystusa jest postawiony w takiej sytuacji, kiedy nie może jednocześnie służyć
Bogu i prowadzić swoich ziemskich spraw. Może się wydawać, że posłuszeństwo jakiemuś
przykazaniu Bożemu pozbawi go środków utrzymania. Szatan yr takim przypadku sprawi, iż człowiek
dojdzie do wniosku, że powinien wyrzec się swych duchowych przekonań. Lecz jedyna rzecz na
świecie, na której możemy polegać to Słowo Boże, które mówi: "Szukajcie naprzód królestwa
Bożego i sprawiedliwości jego, a to wszystko będzie wam przydane" (Mat. 6,33). Nawet w życiu
doczesnym nigdy nie wychodzi na dobre odrzucanie woli naszego Ojca Niebieskiego. Gdy poznamy
potęgę Jego słów, nie damy posłuchu podszeptom szatana dla uzyskania korzyści lub ratowania
życia. Powinniśmy zadawać sobie tylko pytania dotyczące istoty przykazań oraz obietnic Boga. Znając
je, będziemy spełniać pierwsze i ufać drugim.
W ostatecznym głębokim konflikcie z szatanem, ci, którzy zachowali lojalność względem Boga, nie
znajdą oparcia na ziemi, ponieważ odmówili złamania prawa Bożego. Zostaną uznani za
nieposłusznych wo-
80
6 Życie Jezusa
81
bęc władz ziemskich wobec czego żaden z nich nie będzie mógł ani sprzedawać ani kupować, aż
wreszcie skazani zostaną na-śmierć. (Patrz Objawienie 13,1117).
Lecz posłusznym dane zostało przyrzeczenie: "Ten na wysokościach mieszkać będzie, zamki na
skałach będą ucieczką jego, chleb dany mu będzie, wody jego nie uschną" (Izaj. 33,16). To
przyrzeczenie utrzy-/ma dzieci Boga przy życiu, a gdy ziemię nawiedzi głód, im nie za-braknip
pokarmu. Nie będą zawstydzeni w zły czas, a w dni głodu będą nasyceni" (Psalm 37,19). Nieszczęsny
okres czasu przewidział prorok Ababuk, a wypowiedziane przez niego słowa są zgodne z wiarą
wyznawaną przez Kościół: "Choćby figowe drzewo nie zakwitło i nie było urodzaju na winnicach,
choćby i owoc pochybił i role nie przyniosły pożytku, i z owczarni owce wybite były, a nie byłoby bydła
w oborach: wszakże się ja w Panu weselić będę, rozraduję się w Bogu zbawienia mego" (Abakuk
3,17.18). Nauka o kuszeniu wskazuje, że wśród najważniejszych, płynących z niej dla człowieka
wniosków, znajduje się ten, który poucza o opanowaniu łaknienia i namiętności. We wszystkich
czasach w procesie demoralizacji najważniejszą rolę odgrywały pokusy apelujące do fizycznego
ustroju człowieka. Wykorzystując brak umiarkowania, szatan pracuje nad zniszczeniem sił
umysłowych i moralnych, które są bezcennymi skarbami otrzymanymi od Boga. Na skutek takiego
działania ludzie tracą zdolność oceny spraw mających wieczne znaczenie. Korzystając z tego, że
człowiek pobłaża swoim namiętnościom szatan usiłuje wymazać z duszy wszelkie^ślady -
podobieństwa człowieka do Boga. v *
Nieskrępowane oddawanie się namiętnościom i wynikające z tego skutki, które istniały w czasie
pierwszego przyjścia Chrystusa na ziemię, zaistnieją znów w większym jeszcze nasileniu w okresie
poprzedzającym Jego drugie zstąpienie. Chrystus oświadczył, że warunki na świecie będą podobne
do tych, jakie istniały przed potopem, oraz w Sodomie i Gomorze. Każda myśl i każde drgnienie serca
będą ska-^żone złem. U progu znaczącego przekroczenie strasznego okresu, w którym żyjemy
powinniśmy dobrze zastanowić się nad symboliką postu Chrystusa. Niewysłowiona udręka, jaką
zniósir Chrystus, pozwala nam ocenić zło nieskrępowanego pobłażania sobie. Jego przykład
wskazuje, że tylko nadzieja na wieczne życie może pomóc nam w podporządkowaniu naszych
pragnień i namiętności woli Bożej.
Nawet nasze ograniczone siły wystarczą do tego, abyśmy mogli rozpoznać żądania natury i zdać
sobie sprawę z faktu, że będą one furtką szatana, który wystawi nas na pokuszenie. Chrystus wiedział
że wróg znajdzie drogę do każdej ludzkiej istoty, aby wykorzystać dziedziczną słabość i za pomocą
fałszywych insynuacji omotać wszystkich, którzy nie pokładają swych nadziei w Bogu. Bóg przewidział
82
wszystkie wykroty naszej ziemskiej wędrówki, i przygotował dla nas drogę. Nie jest Jego wolą,
żebyśmy w naszym"konflikcie z szatanem znajdowali się w niekorzystnych warunkach. Nie chciał nas
też widzieć zastraszonych i zniechęconych pod wpływem ataków węża. "Tomci wam powiedział,
abyście we mnie pokój mieli. Na świecie ucisk mieć będziecie, ale ufajcie Jam zwyciężył świat" (Jan
16,33).
Niech każdy kto walczy ze swym ^łaknieniem prz'yjrzy się Zbawicielowi, kuszonemu na pustyni, niech
ujrzy Go konającego na krzyżu i usłyszy słowa: "Pragnę". Zniósł wszystko, co i dla nas jest możliwe do
zniesienia, pokazując tym samym, że Jego zwycięstwo jest także naszym zwycięstwem.
Jezus związał swoje nadzieje z mądrością i siłą Swego Ojca Niebieskiego, oświadczając: "Bo
panujący Pan wspomaga mię; przetoż nie bywam pohańbiony... i wiem, że pohańbiony nie będą".
Powołując się na Swój własny przykład, mówi do, nas: "Kto jest między wami bojący się Pana,
posłuchaj głosu sługi Jego; kto jest co chodzi w ciemnościach, a nie ma światłości? Ufaj w imieniu
Pań-kim a spolegaj na Bogu swoim" (Izaj. 50,710).
"Idzie książę świata tego rzekł Jezus a we mnie nic- nie ma" (Jan 14,30). Nie było w Nim nic, co
by poddawało się sposobowi myślenia szatana, ponieważ nie godził się z istnieniem grzechu i nawet
w myśli nie poddał się pokusie. Tak samo powinno być z nami. Człowieczeństwo Chrystusa łączyło się
z Jego Boskością, a obecność w Nim 'Ducha Świętego przygotowywała Go do wejścia w konflikt, w
obliczu którego stał. Jezus przyszedł, aby uczynić nas uczestnikami swojej Boskiej natury. Tak długo
jak jesteśmy z Nim związani dzięki naszej wierze, grzech nie owładnie nami. Bóg wyciąga do nas rękę
i chce, aby nasza wiara wsparła się na Boskiej Istocie Chrystusa, wskazującej nam sposób
osiągnięcia doskonałości.
Chrystus pokazał sam, w jaki sposób możemy to osiągnąć. W ten sposób powstaje też pytanie jak
mógł osiągnąć zwycięstwo nad szatanem? W odpowiedzi stwierdził, że mocą Słowa Bożego. I jedynie
słowem mógł przeciwstawiać się pokusie. "Jest napisane", rzekł. Nam zaś dane zostały: "Bardzo
wielkie, kosztowne obietnice, abyśmy przez nie stali się uczestnikami Boskiej natury, uszedłszy
skażenia tego, które jest na świecie w pożądliwościach" (2 Piotr 1,4).
Wszelkie obietnice Słowa Bożego dotyczą, również nas. Mamy żyć "każdym słowem wychodzącym z
ust Jego". Gdy osaczą nas pokusy, nie zważajmy na warunki lub na własną słabość, lecz na potęgę
Słowa, które jest naszą potęgą.
Psalmista mówi: "W sercu moim składam wyroki twoje, abym nie zgrzeszył przeciwko tobie" "Co się
tknie spraw ludzkich według słowa ust twoich, chroniłem się drogi okrutnika"- (Psalm 119,11; 17,4).
ROZDZIAŁ XIII
Zwycięstwo
(Mat. 4,5-11; Mar. 1.12.13; Łuk. 4.5-13)
Wtedy wziął go diabeł do miasta świętego i postawił go na szczycie świątyni. I rzekł mu: Jeżeli jesteś
Synem Bożym, rzuć się w dół, napisano bowiem: Aniołom swoim przykaże o tobie, abyś nie zranił o
kamień nogi swojej".
Teraz szatan wyobraził sobie, że walczy z Jezusem na swoim własnym gruncie. Podstępny wróg
wypowiada słowa, które uprzednio wyszły z ust Boga. Ukazuje się stale w postaci anioła jasności,
usiłując wykazać się znajomością Pisma Świętego oraz zrozumieniem tego co tam napisane. Jeżeli
poprzednio Jezus używał dla podtrzymania Swojej wiary Słowa Bożego, to obecnie kusiciel używa
tego samego dla. swoich oszukańczych celów. Utrzymywał przy tym, że chciał tylko w^próbo-wać
wierność Jezusa, a teraz chwali Jego stałość. Ponieważ Zbawiciel wyznawał Swą ufność do Boga,
szatan naglił Go, aby dał nowy dowód Swej wiary.
Kuszenie znów zostało poprzedzone zwątpieniem; "Jeżeli jesteś Synem Bożym..." Chrystus był
skłonny odpowiedzieć na to "jeżeli" lecz powstrzymał się od przyjęcia nawet najmniejszej wątpliwości.
Nie chciał bowiem narazić na niebezpieczeństwo Swego życia tylko w tym celu, aby służyć szatanowi
dowodami.
Kusiciel liczył na uzyskanie korzyści z człowieńczeństwa Chrystusa i chciał w Nim wzbudzić
zarozumiałość. Jakkolwiek szatan może nakłaniać do grzechu, to jednak nie może do niego zmusić.
Mówiąc do Jezusa "spuść się na dół" wiedział, że nie jest w stanie Go strącić, gdyż Bóg do tego by nie
dopuścił, ani też nie był w stanie zmusić Jezusa, aby się Sam rzucił w przepaść. Jakkolwiek Jezus
miał się zgodzić na kuszenie, to jednak nie można Go było pokonać. Wszystkie moce ziemi i piekła nie
mogły nakłonić Jezusa do odstąpienia, choćby w najmniejszym stopniu, od woli Ojca.
Kusiciel nie może nas nigdy zmusić do złego. Nie może opanować
84
naszych myśli, jeżeli te nie poddadzą się same pod jego wpływ. Musi osłabnąć wola, a wiara puścić
się Chrystusa, zanim szatan roztoczy nad nami swoją władzę. Każdy punkt, w którym przestajemy
dawać posłuch Boskiemu prawu, stanowi otwarte drzwi, przez które może wejść szatan, aby nas
skusić i zniszczyć. Każdy nasz upadek lup uchybienie daje mu do ręki oręż do walki przeciwko
Chrystusowi.
Gdy szatan cytował obietnicę "Aniołom swoim przykazał o tobie, -aby cię strzegli" opuścił słowa "na
wszystkich twoich drogach" tj. na wszystkich drogach wskazanych przez Boga. Jezus odmówił zejścia
z drogi posłuszeństwa. Wykazując całkowite zaufanie do Ojca, nie chciał postawić Siebie w położeniu,
które by wymagało interwencji Boga w uchronieniu Go od śmierci. Nie chciał zmuszać Opatrzności,
aby przyszła na ratunek, gdyż w ten sposób nie zdołałby dać ludziom dowodu zaufania i uległości.
Jezus powiedział szatanowi "Napisano: Nie będziesz kusił Pana Boga twego". Te słowa
wypowiedziane zostały przez Mojżesza do dzieci Izraela, gdy cierpieli od pragnienia na pustyni i prosili
aby Mojżesz dał wody, wołając "I jest że Pan między nami, czy nie?" (2 Mojż. 17,7). Bóg w swój
cudowny sposób troszczył się o wędrowców, lecz oni w swej rozterce zwątpili o Nim i domagali się
potwierdzenia, że jest ciągle z nimi. W swym niedowiarstwie, chcieli Go wystawić na próbę. Szatan
nalegał, aby Jezus uczynił to samo. Bóg dał już świadectwo, że Jezus jest Jego Synem i dlatego
prośba 'o ponowny dowód, tego Synostwa, równałaby się niedowierzaniu Bożemu słowu, czyli także
byłaby kuszeniem Go. Byłoby to równoznaczne z domaganiem się od Boga tego czego nie przyrzekał
i przejawem nieufności. Nie powinniśmy zanosić do Boga naszych próśb po to, żeby przekonać się
czy je spełni, ale dlatego, że .je spełni, nie po to żeby przekonać się, czy nas kocha, ale dlatego że
nas kocha. "A bez wiary nie można podobać się Bogu, albowiem ten, co przystępuje do Boga wierzyć
musi, że jest Bóg, a że nagrodę daje tym, którzy go szukają" (Żyd. 11,6).
Wiara w żadnym stopniu nie ma nic wspólnego z zarozumiałością, bowiem w rzeczywistości tylko ten,
kto posiadł prawdziwą wiarę jest wolny od tego uczucia. Pamiętać należy, że zarozumiałość jest
szatańskim narzędziem zwalczania wiary. Podstawą wiary jest uznanie obietnicy Boga, zaś jej
owocem jest posłuszeństwo, zadufanie również opiera się na obietnicach, lecz szatańskim wzorem,
pobłaża występkowi. Wiara mogłaby stać się czynnikiem prowadzącym pierwszych rodziców do
ufności w miłość Bożą i do posłuszeństwa Jego przykazaniom. Zarozumiałość jednak doprowadziła
ich do naruszenia ustanowionego prawa, mniemali bowiem, że miłość Boga do nich uwolni ich od
konsekwencji popełnionego grzechu. Prawdziwa wiara nie wysuwa żądań do łask nieba, bez
uwzględnienia warunków związanych z ich zesła-
85
niem. Prawdziwa wiara ma swą podstawę w przyrzeczeniach i warun* kach zawartych w Piśmie
Świętym.
Często, gdy. szatan nie zdoła wzbudzić w nas nieufności, udaje mu się doprowadzić nas do
zarozumiałości. Jeżeli uda się sprowadzić nas na drogę pokusy, wówczas wie, że osiągnął
powodzenie. Bóg obroni wszystkich, którzy idą drogą posłuszeństwa, lecz zejście z niej oznacza
wejście na teren szatana, gdzie czeka nas niechybny upadek. Zbawiciel nakazał: "Czuwajcie a
módlcie się, abyście nie weszli w pokuszenie; duch ci jest ochotny, ale ciało mdłe" Marek 14,36.
Rozmyślania i modlitwy ustrzegą nas przed niechybnym wejściem na drogę niebezpieczeństwa, a tym
samym zaoszczędzą nam wielu klęsk.
Jednakże nie może nas opuszczać odwaga, gdy zostajemy osaczeni przez pokusy. Często bowiem
zdarza się, że w trudnych sytuacjach ogarnia nas zwątpienie czy Duch Boży jest rzeczywiście naszym
przewodnikiem. Ale tenże sam Duch zaprowadził Chrystusa na pustynię i pozozstawił go tam
narażonego na pokusę szatana. Gdy Bóg doświadcza nas, czyni to dla naszego dobra. Jezus nie
zwątpił w Boskie przyrzeczenie, gdy zgodził się na kuszenie, ani nie wpadł w przygnębienie, gdy
kuszenie stało sią faktem. To powinno stanowić wskazówkę naszego postępowania. "Gdyż wierny jest
Bóg, który nie dopuści abyście byli kuszeni nad możliwość waszą, ale uczyni z pokuszenia i wyjście,
abyście znosić mogli". Bóg rzekł: "Ofiaruj Bogu chwałę i od--daj Najwyższemu śluby twoje. A wzywaj
mię w dzień utrapienia, wtedy cię wyrwę, a ty mnie uwielbisz" (l Kor. 10,13; Bsalm 50, 44.15).
Jezus przezwyciężył i drugie pokuszenie i teraz szatan uKazuje się w swej prawdziwej postaci.
Oczywiście nie jako wstrętny potwór z rozszczepionymi kopytami i skrzydłami nietoperza, bowiem jest
potężnym, jakkolwiek upadłym aniołem. Sam ogłasza siebie przywódcą rebelii i bogiem tego świata.
Wprowadzając Jezusa na szczyt wysokiej góry, roztoczył przed Nim panoramę królestw tego świata w
całej ;ch krasie. Słońce oświecało świątynię i marmurowe pałace miast, urodzajne pola i ciężkie od
owoców winnice. Ślady zła były niewidoczne. Oczy Jezusa omroczone smutkiem i rozpaczą, teraz
zaświeciły na widok niezwykłego piękna i bogactwa. Wówczas odezwał się głos kusiciela: "Dam ci tę
wielką moc i sławę ich: bo mi jest dana, a komu chcę, dawam ją. A tak, jeśli się ukłonisz przede mną,
wszystko będzie twoje".
Misja Chrystusa mogła się dokonać jedynie przez cierpienia. Czekało Go życie j^ełne trosk i trudu,
starć i haniebnej śmierci. Przypadło Mu w udziale dźwiganie grzechów całego świata. Musiał
przetrwać okres pozostawania poza kręgiem miłości Ojca. Teraz kusiciel proponował odstąpienie mu
władzy, którą sobie uzurpował. Chrystus mógłby uwolnić się od swej strasznej przyszłości, uznając
przywództwo
86
szatana. Ale uczynienie tego oznaczało rezygnację ze zwycięstwa w tej wielkiej walce. Szatan już w
niebie zgrzeszył w swoim usiłowaniu wzniesienia się ponad Syna B9Żego. Teraz dostrzegł okazję do
uzyskania przewagi która stanowiłaby triumf jego rebelii.
Gdy szatan oznajmił Chrystusowi, że królestwo i chwała świata należą do niego szatana i że może
je oddać według własnego uznania, powiedział tylko część prawdy, która miała posłużyć jego
oszukańczym celom. Podstawą działań szatana, a więc zwierzchnictwo było tym, co odebrał
Adamowi, lecz Adam był uzależniony od Stwórcy i panowanie jego nie miało cech samodzielności.
Ziemia jest Boża i wszystko co na niej jest, Bóg przekazał Swemu Synowi. Adam zaś miał sprawować
władzę pozostając w zależności od Chrystusa. Gdy Adam oddał" -'władzę w ręce szatana, Chrystus w
dalszym ciągu pozostawał prawowitym Królem. Toteż Pan rzekł do króla Nabuchodonozora:
"Najwyższy- panuje nad królestwem ludzkim, a daje je komu chce" (Daniel 4,17). Zatem szatan może
sprawować swą uzurpowaną władzę jedynie za pozwoleniem Boga.
Gdy kusiciel oddawał Chrystusowi królestwo świata zaproponował Mu zrzeczenie się rzeczywistego
panowania nad światem i ustanowię- . nie dominium szatana. Wchodziło w grę to samo królestwo z
którym wiązali swe nadzieje Izraelici. Pragnęli oni królestwa ogólnoziemskie-go. Gdyby Chrystus
ofiarował im takie królestwo^ przyjęliby Go z radością. Lecz przekleństwo grzechu, ze wszystkimi
wynikającymi z tego następstwami, ciążyło na nich. Chrystus oświadczył szatanowi: "Idź precz ode
mnie, szatanie, albowiem napisano: Panu Bogu twemu kłaniać się będziesz i tylko jemu służyć
będziesz".
Ten, który się zbuntował w niebie, ofiarowywał królestwo tego świata Chrystusowi, lecz Chrystus nie
chciał się zaprzedać. Przyszedł po to, aby ustanowić królestwo sprawiedliwości i nie chciał odstąpić od
tego celu. Na podobne pokusy szatana są narażeni ludzie, z którymi radzi sobie znacznie lepiej, niż z
Chrystusem. Ofiaruje ludzionj królestwo tego świata pod warunkiem, że uznają jego zwierzchnictwo.
Żąda od nich, aby przynieśli w ofierze prawość, zagłuszyli głos sumienia i tolerowali saVnolubstwo.
Natomiast Chrystus zaleca ludziom szukać najpierw królestwa Bożego i sprawiedliwości, lecz szatan,
który kroczy przy nich, podszeptuje: cokolwiek byłoby dobre w odniesieniu do wiecznego życia, to
jednak dla zdobycia powodzenia w 'tym świecie musicie mnie służyć. Ja trzymam wasze powodzenie
w ręku. Mogę was obdarzyć bogactwami, przyjemnościami, zaszczytami i szczęściem. Słuchajcie
mojej rady. Nie dajcie się uwieść kapryśnym słowom o honorze i samoofierze. Przygotuję wam wtedy
drogę. Słuchając tego głosu wielu popada w rozterkę i zgadza się żyć dla samych siebie, sprawiając
tym zadowolenie szatanowi. Ponieważ szatan nęci nadzieją
87
ziemskiego panowania, uzyskuje wpływ na dusze. Lecz w rzeczywistości ofiarowuje to, co nie -jest
jego, gdyż ma być w niedługim czasie wyjęte spod jego władzy. Jako zapłatę za to, pozbawia szatan
ludzi tytułu do dziedzictwa synów Bożych.
Szatan zakwestionował Boże Synostwo Jezusa. Jednak w odparciu jego ataków przez Chrystusa miał
dowód, którego nie umiał odeprzeć. Boskość promieniowała przez cierpiącą ludzkość. Szatan nie miał
żadnych środków przeciwstawienia się nakazowi Chrystusa. Zżymając się. z poniżenia i wściekłości
musiał wycofać się przed Odkupicielem świata. Zwycięstwo Chrystusa było całkowite, jak całkowity był
upadek Adama.
" W ten sposób możemy opierać się pokusom i zmusić szatana, by.-odstąpił od nas. Jezus osiągnął
zwycięstwo przez poddanie się woli Bożej i wiarę. Rzekł On za pośrednictwem apostoła: "Poddajcie
się wobec tego Bogu. Opierajcie się złu, a ono od was odejdzie. Zbliżcie się do Boga, a On zbliży się
do was" (Jakub 4.7,8). Nie jesteśmy w stanie sami obronić się przed mocą kusiciela; zwyciężył on
świat i jeżeli będziemy usiłowali przeciwstawić się mu o własnej sile, staniemy się jego ofiarą,
natomiast: "Imię Pańskie jest mocną wieżą, sprawiedliwy się do niej uciecze, a wywyższony będzie"
(Przyp. 18,10). Szatan drży i ucieka przed najsłabszą nawet duszą, która znalazła ucieczkę w tym
Imieniu.
Po przyjściu wroga Jezus, wyczerpany, upadł na ziemię; śmiertelna bladość okryła Jego oblicze.
Aniołowie przyglądali się tej pralce, widząc jak ich ukochany Przywódca przechodził niewysłowione
cierpienia, aby przygotować nam drogę ratunku. Przetrwał próbę większą od tej, na jaką moglibyśmy
być kiedykolwiek wystawieni. Aniołowie otoczyli opieką Syna Bożego śmiertelnie wyczerpanego.
Pokrzepili Go pożywieniem i podnieśli na duchu wiadomością o miłości Ojca ordz zapewnieniem, że
całe niebo raduje się z Jego zwycięstwa. Jego szlachetne serce pobudzone znów do życia, napełniło
się współczuciem dla ludzi. Jezus poszedł dalej Swoją drogą, aby dokonać dzieła, które
zapoczątkował, i nie spocząć, zanim zło nie zostanie zwyciężone i nasz upadły ród zbawiony.
Wielkość ofiary poniesionej dla naszego zbawienia nie może być należycie oceniona, dopóki zbawiony
nie stanie wraz ze Zbawicielem przed tronem Bożym. Wówczas, gdy chwała wiecznego przybytku-
ogarnie nasze zachwycone umysły, powinniśmy przypomnieć sobie, że to ^wszystko Jezus porzucił
dla nas, że nie tylko stał się wygnańcem z niebieskich krain lecz naraził się na zagładę i wieczne
zatracenie. Toteż musimy rzucić Mu pod nogi korony tego świata i zaintonować pieśń: "Godzien jest
ten Baranek zabity wziąć moc i bogactwo i mądrość i siłę i chwałę i błogosławieństwo" (Obj. 5,12).
88
ROZDZIAŁ XIV
"Znaleźliśmy Mesjasza"
(Jan 1,19-51)
Jan Chrzciciel wygłaszał kazania i chrzcił w Betabarze za Jordanem. Było to niedaleko od tego
miejsca, gdzie Bóg kazał rozstąpić się wodom rzeki, aby udostępnić przejście ludowi Izraela.
Niedaleko stąd Jerycho zostało zburzone przez wojska niebieskie. Pamięć o tych wydarzeniach
odżyła obecnie i wzbudziła radosne zainteresowanie nauką głoszoną przez Jana Chrzciciela. Czy
Ten, który w ubiegłych wiekach dokonał tak cudownych czynów, nie zechce teraz ponownie użyć Swej
władzy do wyzwolenia Izraela? Takie myśli poruszały serca ludzi codziennie gromadzących się na
brzegach Jordanu.
Nauka głoszona przez Jana tak głęboko zapadła w serca narodu, że nie mogła nie zwrócić na siebie
uwagi władz religijnych. Obawa przed powstaniem powodowała, że każde zgromadzenie ludzi
wzbudzało podejrzliwość Rzymian i wszystko, co wskazywało na możliwość powstania narodowego,
budziło obawy żydowskich przywódców. Jan nie uznał władz ustanowionych przez Sanhedryn i nie
zwrócił się do nich o wyrażenie zgody na jego działalność; upominał zarówno przywódców, jak i naród,
Faryzeuszy i saduceuszy. Jednakże lud szedł chętnie za nim. Zainteresowanie jego działalnością
stale rosło. Toteż jakkolwiek Jan nie liczył się z władzami, Sanhedryn uważał, że jako człowiek
wygłaszający publicznie kazania, podlegał jego jurysdykcji.
Instytucja Sanhedrynu składała się z członków wybranych z grona kapłanów oraz głównych
przywódców i nauczycieli narodu. Najwyższy kapłan był zazwyczaj przewodniczącym. Wszyscy
członkowie byli to ludzie zaawansowani w latach, jakkolwiek nie starzy; ludzie nauki, nie tylko biegli w
religii i historii żydowskiej, lecz również w wiedzy ogólnej. Musieli być bez wad fizycznych, być żonaci i
ojcami dzieciom, -co dawało rękojmię posiadania przez nich cech humanitaryzmu i zrozumienia
innych. Miejscem ich zebrań była sala połączona ze świą-
89
nią w Jeruzalem. W okresie niezależności państwa żydowskiego Sanhedryn stanowił najwyższy sąd
narodowy, cieszący się posiadaniem zarówno świeckiej jak i duchowej władzy. Choć w czasach
Jezusa byi podporządkowany rzymskiemu gubernatorowi,, to- jednak w dalszym ciągu wywierał duży
wpływ zarówno na sprawy cywilne jak i religijne.
Sanhedryn nie mógł dłużej odkładać zbadania działalności Jana. Znaleźli się tacy, którzy pamiętali
objawienie, jakiego doznał ZaT chariasz w świątyni oraz proroctwo ojca, wskazujące na syna jako
zwiastuna Mesjasza. W zamęcie zmian, jakie zaszły w ciągu trzydziestu lat, wiele z tych spraw poszło
w zapomnienie. Teraz w związku z poruszeniem jakie wywołała misja Jana, odżyły na nowo.
Od dawna już nie miał Izrael proroka i od dawna nie przeżywał takich przemian, jakie się teraz
dokonywały. Nawoływanie do wyznawania grzechów wydawało się czymś nowym i zaskakującym.
Wielu spośród przywódców nie chciało słuchać nauk i nawoływanie Jana o wyrzeczeniu się grzechów,
ponieważ tym sposobem mogli ujawnić tajemnice własnego życia.
Kazania Jana zawierały bezpośrednią zapowiedź przyjścia Mesjasza. Dobrze wiedziano o tym, że
siedemdziesiąt tygodni, które według proroctwa Daniela określały czas przyjścia Mesjasza, zbliżało się
ku końcowi, a wszyscy gorąco pragnęli uczestniczyć w narodowej chwale, której nadejścia się
spodziewano. Entuzjazm ludności był tak wielki, że Sanhedryn poczuł się zmuszony bądź do
usankcjonowania, bądź też potępienia dzieła Jana. W tym czasie władza Sanhedrynu nad Narodem
zaczęła zanikać, dlatego też zrodziło się poważne pytanie, w jaki sposób ją utrzymać. W nadziei
uzyskania jakichś wniosków wysłano nad rzekę Jordan delegację kapłanów i lewitów w celu
przeprowadzenia rozmów z nowym nauczycielem. Delegaci zobaczyli wielki tłum, który zebrał się dla
wysłuchania słów Jana. Zachowanie rabinów ce-' chowała wyniosłość i pewność siebie, chcieli
bowiem wywrzeć wrażenie na tłumie i wymusić uległość proroka. Z szacupkiem, a prawie ze strachem
tłum rostąpił się, aby dać im przejść. Wielcy mężowie w swych bogatych szatach, w blasku swych
urzędów i władzy, stanęli przed prorokiem pustyni. "Kim jesteś?" spytali go. Jan, wiedząc jakie są ich
myśli odrzekł: "Nie jestem Chrystusem". "Więc kim? Czy jesteś Eliaszem?". "Nie jestem". "Czy jesteś
prorokiem?". "Nie". "Kim jesteś, gdyż musimy dać odpowiedź temu, kto nas wysłał. Co możesz
powiedzieć >o sobie?". "Jestem głosem wołającego na puszczy. Gotujcie drogę Pańską, jak
powiedział prorok Izajasz".
Słowa Pisma, na które powołał się Jan są to piękne proroctwa Izajasza: "Cieszcie, cieszcie lud mój,
mówi Bóg y?asz. Mówcie do serca Jeruzalemu: ogłaszajcie mu, że już się dopełnił czas postano-
90
w,iony jego, że jest odpuszczona nieprawość jego i że wziął z ręki Pańskiej w dwójnasób za wszystkie
grzechy swoje. Głos wołającego na puszczy: gotujcie drogę Pańską, prostą czyńcie na pustyni ścieżkę
Boga naszege. Każda dolina niech podniesiona będzie, a każda góra i pagórek niech poniżony
będzie, co jest krzywego, niech się wyprostuje, a miejsca nierówne niech będą' równiną. Bo się objawi
chwała Pańska i ujrzy wszelkie oko społem, iż usta Pańskie mówiły" (Izaj. 40,15).
Dalej, gdy król podróżował przez mniej uczęszczane tereny kraju, posyłana była przed orszakiem
królewskim drużyna ludzi w celu wyrównania stromych miejsc i wypełnienia dołów, aby król mógł
podróżować bezpiecznie i bez przeszkód. Ten zwyczaj posłużył prorokowi do zobrazowania dzieła
Ewangelii. "Każda dolina niech podniesiona będzie a każda góra i pagórek niech poniżony będzie".
Gdy Duch Boży ze Swą cudowną orzeźwiającą siłą dotknie duszy, łagodzi ludzką pychę. Przyjemności
świata, zaszczyty i pozycja okazują" się bezwartościowe. "Burząc rady i wszelką wysokość wynoszącą
się przeciwko znajomości Bożej i podbijając wszelką myśl pod posłuszeństwo Chrystusowe" (2 Kor.
10,5). Wówczas pokora i pełna poświęcenia miłość, które tak mało znaczą u ludzi stają się jedynymi
wartościami. Tego naucza Ewangelia, a część tej nauki przekazywał Jan.
Rabini stawiali dalej swe pytania: "Dlaczego chrzcisz, skoro nie jesteś Chrystusem, ani Eliaszem, ani
prorokiem?" Pod słowem "prorok" rozumiało się wówczas Mojżesza, bowiem Żydzi skłonni byli wierzyć
w to, że Mojżesz zmartwychwstanie i będzie wzięty do nieba. Nie wiedzieli jednak o tym, że ten już
powstał z martwych i został wzięty do nieba. Gdy Jan Chrzciciel przystąpił db swego dzieła, wielu
myślało, że jest on być może prorokiem Mojżeszem, powstałym z grobu, gdyż Jan posiadał
wszechstronną wiedzę o proroctwach i o historii Izraela.
Wierzono również, że przed przyjściem Mesjasza ma się osobiście ukazać Eliasz. Temu
przypuszczeniu Jan zaprzeczał, lecz słowa jego miały głębsze znaczenie. Później Jezus, nawiązując
do słów Jana, rzekł: "A jeśli to chcecie przyjąć, On ci jest Eliasz, który miał przyjść" przyszedł wyposażony i w ducha i w potęgę Eliasza, aby dokonać dzieła takiego jak Eliasz. Gdyby
Żydzi akceptowali go, byłby dokonał tego dzieła dla nich, lecz oni nie usłuchali jego zwiastowania. Dla
nich nie był Eliaszem, i w braku uznania nie był w stanie spełnić misji, dla dokonania której przyszedł.
Wielu zebranych nad Jordanem było obecnych przy chrzcie Jezusa, lecz dany wówczas znak tylko
niewielu spośród nich dostrzegło. Podczas miesięcy poprzedzających działalność Jana, wielu nie
usłuchało wezwania do skruchy, gdyż serca ich stwardniały, a rozum uległ
91
ii
zamroczeniu. Choć Niebiosa wydały świadectwo podczas chrztu Jezusa kim On jest pozostało ono dla
nich niedostrzegalne. Oczy, które nigdy nie były zwrócone z wiarą na Niewidzialnego nie mogły ujrzeć
objawienia chwały Bożej, uszy, które nigdy nie słuchały Jego głosu, me usłyszały żadnych słów Jego
świadectwa. Taka sama sytuacja panuje obecnie. Często Chrystus w otoczeniu aniołów objawia się
wśród ludzi, lecz wielu jest takich, którzy o tym nie wiedza. Nie potrafią rozpoznać czegoś, .co jest
niezwykłe. Lecz ta obecność objawia się niektórym. Pokój i radość napełniają wówczas ich serca, e
wtedy doznają pokrzepienia, otuchy i błogosławieństwa.
Wysłannicy z Jerozolimy spytali Jana "Dlaczego chrzcisz'" i czekali na jego odpowiedź. Raptem, gdy
spojrzenie jego ogarnęło zebrany tłum, oczy błysnęły, twarz rozświetliła się, cała jego postać wyrażała
-głębokie wzruszenie. Unosząc w górę ręce Jan zawołał "Ja chrzczę wodą, ale pośrodku was stoi,
którego wy me znacie. Tenci jest, który po mnie przyszedłszy, uprzedził mię, któremu ja nie jestem
godzien, żebym rozwiązał rzemyk obuwia Jego" (Jan 1,26.27).
Wiadomość, którą należało zanieść Sanhedrynowi była wyraźna i niedwuznaczna. Słowa Jana nie
mogły dotyczyć nikogo innego poza dawno obiecanym Zbawicielem. Mesjasz miał się jakby
znajdować w ciżbie ludzkiej, a uczeni w Piśmie wypatrywali Go tam. Lecz niczym me w: rozniał się
wśród otaczającego tłumu.
Podczas obrzędu chrztu Jezusa, gdy Jan wskazywał na Niego, jako na Baranka Bożego, nowe światło
oświetliło dzieło Mesjasza. Prorocza mysi Izajasza przybrana w słowa, brzmiała "Jako baranek na
ffebicie wiedziony był" (Izaj, 53,7). Podczas następnych ty godni, Jan z nowym x zainteresowaniem
studiował proroctwa i naukę o odkupieniu. Nie rozróżniał on dość wyraźnie dwóch faz dzieła
Chrystusa - fazy poddanej cierpieniu ofiary i fazy triumfującego Króla lecz przeczuwał, iż
przyjście Jego miało głębsze znaczenie od tego, które prz> pisują temu wydarzeniu kapłani i naród.
Gdy ujrzał Jezusa w tłumie, po Jego powrocie z pustyni, ufnie spojrzał na Niego oczekując, aby dał
ludowi jakiś znak prawdziwej istoty Prawie niecierpliwiąc się oczekiwał wyjawienia przez Zbawiciela
Sw,ojej misji, lecz nie zostało wypowiedziane żadne słowo, ani nie pokazany żaden znak. Jezus nie
zareagował na zapowiedź o Sobie, lecz zmieszał się z uczniami Jana, nie ujawniając na zewnątrz
Swej wielkiej misji i nie usiłując zwrócić na Siebie uwagi.
Następnego dnia ujrzał Jan nadchodzącego Jezusa. Blask chwały Bożej spoczywał na proroku, który
wznosząc ręce ku niebu zawołał: "Oto Baranek Boży, który gładzi grzechy świata. Tenci jest o którym
powiadał, ze idzie za mną mąż, który mię uprzedził, bo pierwej był niż ja. A jam widział i świadczył, że
ten jest Syn Boży" (Jan 1,2934),
92
Czy to był Chrystus' Ze strachem i podziwem patrzał naród na Tego, o którym powiedziano, ze jest
Synem Bożym. Ludzie byli głęboko poruszeni słowami Jana, gdyż mówił do nich w imieniu Boga.
Słuchali go już od szeregu dni napominającego za grzechy, a przeświadczenie, ze jest wysłannikiem
nieba, umacniało się w nich z każdym dniem Lecz kto był Ten, o którym mówi, ze jest \\iekszy od
niego7 Ani ubranie, ani zachowanie nie świadczyły o Jego wysokiej randze. Wjgladał na prostego
człowieka, przyodziany, jak i oni, w ubranie ludzi ubogich.
Wśród tłumu byli i tacy, którzy podczas chrztu Chrystusa dostrzegali Boską chwałę i słyszeli głos
Boży. Lecz od tego czasu w>gląd Zbawiciela bardzo się zmienił. Podczas chrztu ludzie widzieli Jego
twarz zmienioną w świetle promieniującym z nieba, teraz bladego, zmęczonego i wycieńczonego,
rozpoznał tylko prorok Jan.
Ludzie obserwujący twarz Chrystusa, zobaczyli teraz wyryte na mej boskie współczucie połączone z
siłą moralną. Każde spojrzenie oczu, każdy rys twarzy znaczone były pokorą i wyrazem mewysłowio-
nej miłości. Zdawało się, ze każdy jego gest przemawiał do sumień. Sposób Jego bycia był uprzejmy i
prosty, a mimo to oddziaływał na ludzi jakąś siłą wewnętrzną nie ujawnioną wprawdzie, lecz nie dając
się również całkowicie ukryć. Czy to był Ten, na którego Izrael tak długo czekał7
Jezus przyszedł w biedzie i poniżeniu, aby służyć nam przykładem w podjętym odkupicielskim dziele
Gdyby się pojawił w królewskim przepjchu, nie mógłby nauczać pokory. Jak wyglądałyby wtedy
prawdy zawarte w kazaniu wygłoszonym na górze?. W co obróciłaby się nadzieja maluczkich, gdyby
Jezus zstąpił pomiędzy ludzi jako król' Tłumowi wjdawało się jednakże niemożliwe, aby Ten, na
którego wska zał Jan, mógł mieć cos wspólnego z ich wzniosłymi oczekiwaniami. Z tego tez powodu
wielu z nich poczuło się zawiedzionymi i zmiesz^-nymi.
Wielce przez kapłanów i rabinów pożądane słowa o przywróceniu panowania Izraela, nie zostały
wypowiedziane Tylko takiego króla oczekiwali i takiego gotowi byliby przyjąć. Nie byli jednak gotowi
przyjąć kogoś, kto pragnął wbudować w ich serca świątynię sprawiedliwości i pokoju.
Następnego dnia, w obecności dwóch uczniów stojących w pobliżu, Jan znów dostrzegł w tłumie
Jezusa. Znów twarz proroka została rozpromieniona, chwałą Niewidzialnego, gdy zawołał ,,Oto
Baranek Boży zy". Wypowiedziane słowa wstrząsnęły sercami uczniów, choć me w pełni je rozumieli.
Sam Jan me wytłumaczył użytego zwrotu "Baranek Bozy[>.
Pozostawiając Jana, uczniowie udali się na poszukiwanie Chry-
93
uczniowie Chrystusa. Pchani nieodpartą mocą poszli za Chrystusem, pragnąc rozmowy z Nim,
choć przejmowała ich bojazn Dlatego tez milczeli gubiąc się całkowicie w rozmysla-_ mach "Czy
to jest Mesjasz7"
Jezus wiedział ze uczniowie podążają za Nim Stanowili om pierwszy owoc Jego działalności i stąd
serce Boskiego Nauczyciela wypełniło się radością ze znalazł w tych duszach odpowiedz na swoją
łaskę Zwracając się ku mm, Jezus zapytał , Czego szukacie7 Chciał im pozostawić wolny wybór
bądź zawrocie, bądź dać możliwość wypowiedzenia ich pragnień Zdawali sobie sprawę tylko z
jednego . celu, tylko obcowanie z jednym człowiekiem wypełniało ich mysi Zawołali , Rabn gdzie
mieszkasz7" W czasie krótkiej rozmowy u skraju drogi, nie mogli zaspokoić tęsknoty własnych serc
Prosili o pozwolenie pozostania sam na sam z Jezusem i aby wolno im było zasiąść u jego stop, w
celu wysłuchania wypowiadanych przez Niego słów Jezus rzekł im , Pójdźcie a oglądajcie I szli i
widzieli gdzie mieszkał, a zostali przy mm onego dnia '
Jan i Andrzej me byli zarazem duchem niewiary cechującym kapłanów i przjwodcow, bo w takim
przypadku me znalezlibj się u stóp Jezusa, jako uczniowie Przyszhby do Niego jako krytycy, aby
sądzie Jego słowa Wielu ludzi w teh właśnie sposób zatrzaskuje drzwi przed pukającymi w nie
najcenniejszymi możliwościami Jednakże ci pierwsi uczniowie zachowali się inaczej wyszli na przeciw
wezwaniu Ducha Świętego, które zawarte było w nauce Jana Chrzciciela.5 Teraz dane im bjło poznać
głos Niebiańskiego Nauczyciela Słowa Jezusa były dla nich orzeźwieniem, prawdą i pięknem Boska
światłość ogarnęła naukę Starego Testamentu Wielotematyczne zagadnienia prawdy zaczęły się
ukazjwac w nowym naświetleniu
Jedynie uniżenie, wiara i miłość usposabiają dusze do przyjęcia niebiańskiej mądrości Wiara
działająca przez miłość jest kluczem wtajemniczenia i każdy, kto miłuje , zna Boga ' (l Jan 4,7)
Uczeń Jan był człowiekiem o usposobieniu głęboko wrażliwym i przy całej zapalczjwobci pozostawał
gorliwym, jakkolwiek kontenf-placyjnym Zaczął pojmować chwałę Chrystusa "chwałę jako Jednoro-
dzonego od Ojca, pełne łaski i prawdy" (Jan 1,14), a me wystawnosć oraz siłę tego świata, których
nauczono go spodziewać się Jego umysłv pogrążał się w kontemplacji tego cudownego tematu
Andrzej pragnął podzielić się z innymi radością, która wypełniła jego serce Udawszy się na
poszukiwanie swego brata Szymona, zawołał "Znaleźliśmy Mesjasza" Szymon nie czekał na ponowne
zaproszenie On również słyszał kazanie Jana Chrzciciela i pospieszył do Zbawiciela Oczy Chrystusa
spoczęły na mm, czytając jego cha-
94
raKter oraz historię jego życia W tjch oczach wyczytał jego impulsywne usposobienie, skłonność do
umiłowania, współczujące serce, ambicję i wiarę w siebie, historię jego upadku, pokuty, pracy i me-"
czenskiej śmierci Odczytawszy to wszystko Zbawiciel rzekł "Tyś, jest Szymon, syn Jonasza, ty
będziesz nazwany Kiefas, co się wykłada Piotr (Kamień)"
A nazajutrz chciał Jezus wyjść z Galilei i znalazł Filipa i rzekł mu , Idź za mną' Filip usłuchał wezwania
i natychmiast stał się uczniem Chrystusa Filip wezwał Natanaela Ten ostatni znajdował się w tłumie,
wówczas gdy Jan Chrzciciel nazwał Jezusa "Barankiem Bożym" Gdy Natanael spojrzał na Jezusa,
doznał zawodu Czy mógł bvc Mesjaszem, ten człowiek, na którym praca i bieda wycisnęły swe piętno'
Jednakże Natanael nie mógł zdecydować się na wyrzeczenie się Chrystusa, ponieważ byłoby to
sprzeczne z naukami Jana Chrzciciela
W czasie kiedy Filip go wezwł Natanael wycofał się do zacisznego gaju, aby oddać się rozmyślaniom
nad wiadomością, podaną przez Jana oraz nad proroctwami dotyczącymi Mesjasza Modlił się o to, by
Bóg dał mu znak, czy to ten o którym mówił Jan, jest Odkupicielem i aby Duch Święty spoczywając na
Nim dał mu zapewnienie, ze Bóg nawiedził Swój naród i podniósł nad mm fanfarę zbawienia
Filip wiedział, ze jego przyjaciel jest pogrążony w studiowaniu proroctw i w czasie gdy Natanael modlił
się pod drzewem figowym, Filip odkrył jego kryjówkę W tym zakrytym przez listowie miejscu, często
modlili się wspolnie-
Wiadomo c "Znaleźliśmy Tego o którym pisał Mojżesz w Zakonie i prorocy ', wydała się Natanaelowi
odpowiedzią na jego modlitwę Lecz wiara Filipa była w dalszym ciągu chwiejna, dlatego tez rzekł z
powątpiewaniem , Jezusa z Nazaretu, Syna Józefa" Powątpiewanie udzieliło się także Natanaelowi,
ponieważ zawołał "Może być z Nazaretu co dobrego7'
Filip nie wdając się w dalsze dyskusje, rzekł "Pójdź a oglądaj" Ujrzawszy zbliżającego się Natanaela,
Jezus rzekł o mm "Oto praw- _ dziwy Izraelczyk w którym me masz zdrady" Zdumiony Natanael
zawołał "Skądże mnie znasz7" Jezus odpowiedział mu i rzekł Pierwej niż cię Filip zawołał, gdyś był
pod figowym drzewem, widziałem cię"
To wystarczyło Duch Boży, obserwował samotną modlitwę pod drzewem figowym, przemówił do niego
ustami .Chrystusa Jakkolwiek Natanael nie wyzbył się swoich wątpliwości i uprzedzeń, to jednak
przyszedł do Jezusa z uczciwym pragnieniem znalezienia prawdy i teraz to jego pragnienie zostało
zaspokojone Jego wiara stała się głębsza
95
od tego, który go przywiódł do Jezusa. Dlatego odezwał się.: "Rabbi,
tyś jest on Syn Boży, tyś jest on Król Izraelski".
Gdyby Natanael pozwolił kierować sobą rabinom nigdy nie odnalazłby drogi do Jezusa. Został
uczniem tylko dzięki temu, co sam zobaczył i zdołał zrozumieć. W naszych czasach uprzedzenia są
powodem powstrzymywania wielu w ich kroczeniu ku dobremu. Z pewnością wyniki byłyby inne, gdy
"poszli i oglądali".
Spośród tych, którzy poddają się kierownictwu ludzkich autorytetów, nikt nie dostąpi zbawiennego
poznania prawdy. Wzorem Na-tanaela powinniśmy badać Słowo Boże sami i modlić się, aby Duch
Święty nas oświecił. Ten, który widział Natanaela pod drzewem figowym, dostrzeże i nas w
odosobnionym miejscu naszej modlitwy. Aniołowie ze świata jasności są blisko tych, którzy w pokorze
szukają wskazań Bożych.
Wraz z powołaniem Jana, Andrzeja, Szymona, Filipa i Natanaela założone zostały fundamenty
Kościoła chrześcijańskiego. Jan skierował dwóch swych uczniów do Jezusa. Następnie, jeden z nich,
Andrzej, znalazł swego brata i przywołał go do Zbawiciela. Potem został powołany Filip, który udał się
na poszukiwanie Natanaela. Te przykłady wskazują nam na potrzebę osobistego wysiłku w dziele
zjednywania naszych krewnych, przyjaciół i sąsiadów. Istnieją ludzie, którzy przez całe swoje życie
wyznają swą przynależność do Chrystusa, lecz nie uczynili żadnego osobistego wysiłku, aby zjednać
dla Niego chociażby jedną duszę. Całą tę pracę pozostawiają duchownemu. Może on posiadać
wszelkie kwalifikacje ku temu, lecz nie może czynić teg^co Bóg nakazał członkom zboru.
Jest wielu takich, którzy potrzebują poparcia kochających chrześcijańskich serc. Wielu z nich uległo
zagładzie, której mogliby uniknąć, gdyby ich sąsiedzi mężczyźni i kobiety uczynili jakiś osobisty
wysiłek, by im pomóc. Wielu czeka na to, aby zwrócić się do nich osobiście. Wśród członków własnej
rodziny, pomiędzy sąsiadami w obrębie naszego miasta, mamy do przeprowadzenia naszą
misjonarską pracę. Ta praca będzie źródłem naszej radości, jeśli tylko jesteśmy prawdziwymi
chrześcijanami.
Nikt nie może O sobie powiedzieć, że został nawrócony, jeżeli nie zrodzi się w nim pragnienie
przekonania innych, jak cennego przyjaciela odnalazł w Jezusie. Zbawienna i uświęcająca prawda nie
może pozostać zamknięta w sercu nawróconej osoby.
Wszyscy poświęceni Bogu, staną się nosicielami Jego światłości. Bóg czyni z nich Swych
wysłanników, aby uświadomili innych o bogactwie Jego łask. Przyrzeka On: "Dam im i okolicy pagórka
mego, błogosławieństwo, i spuszczać będą deszcz czasu swego; deszcze to błogosławieństwa będą"
(Ezech. 34,26). ' _
96
Filip powiedział do Natanaela: "Pójdź i oglądaj". Nie żądał od niego przyjęcia mniejszego świadectwa,
niż osobiste poznanie Chrystusa. Teraz, po wstąpieniu do nieba, uczniowie są Jego przedstawicielami
wśród ludzi, a najbardziej skuteczną drogą pozyskiwania dusz dla Niego jest naśladowanie Go w
codziennym życiu. Nasz wpływ na innych uzależniony jest nie tyle od tego, co mówimy, lecz od tego,
kim jesteśmy. Ludzie mogą zwalczać nasze rozumowanie, mogą przeciwstawiać się naszemu
wezwaniu, lecz życie wypełnione ofiarną miłością jest argumentem, któremu nie są w stanie
zaprzeczyć. Konsekwentne postępowanie nacechowane łagodnością Chrystusową, stanowi wielką
moc przekonującą.
Nauka Chrystusa była wyrazem przekonania połączonego z doświadczeniem i ci, którzy od Niego tę
naukę przyjęli, stali się nauczycielami według Boskiego przykazania. Słowo Boże wypowiedziane
przez tego, który sam został przez nie uświęcony, posiada życiodajną moc, przyciągającą słuchaczy i
przekonującą o tym, że jest ona realną rzeczywistością. Gdy kto pozyskał prawdę z czystej miłości ku
niej, ten przekonywująco ujawni to sposobem swego postępowania i da poznać, że tak to słyszał i
widział. Powie też, że słyszał słowo życia i za-stowoł je do siebie, aby też i inni mieli możność
wgłębienia się w jego treść przez naśladowanie Chrystusa. Świadectwo jego ust przy- ' jęte będzie
przez otwarte serca jako prawda i podziała uświęcające.
Ci zaśt którzy dążą do uświęcenia innych, sajni doznają' błogosławieństwa.
'
"Będą oglądać błogosławieństwo". "A kto nasyca, sam też będzie nasycony''. Bóg mógłby osiągnąć
Swój cel zbawienia grzeszników sani, bez niczyjej pomocy; lecz w Swym żądaniu, abyśmy upodobnili
się do Chrystusa, zobowiązał nas do współdziałania w Jego dziele. Aby móc wstąpić do obszaru Jego
radości radości oglądania dusz odkupionych za Jego przyczyną musimy uczestniczyć w Jego
odkupicielskim dziele.
Pierwsze wyznanie wiary Natanaela tak pełne, żarliwe i szczere zadźwięczało jak muzyka w uszach
Jezusa; "odpowiedział mu i rzekł: iżem ci powiedział: widziałem cię pod drzewem figowym, wierzysz;
większe rzeczy nad te ujrzysz". Zbawiciel z radością myślał o przyszłej pracy, polegającej na
nauczaniu, niesieniu pociechy skromnym ludziom, udzielaniu pomocy złamanym losem i uwalnianiu
spod władzy szatana. Do myśli o zbawieniu, które Jezus przyniósł ludziom dodał: "Zaprawdę,
zaprawdę, powiadam wam, od tego czasu ujrzycie niebo otworzone i anioły Boże występujące i
zstępujące na Syna Człowieczego".
Chrystus chciał przez to powiedzieć: "Na brzegu Jordanu niebiosa się otworzyły, i Duch Święty zstąpił
na mnie, jako gołębica. Było
7 Życie JezuM ' ten
to potwierdzeniem, że jestem Synem Bożym. Jeżeli uwierzycie we Mnie, jako takiego, szybciej
osiągniecie wiarę. Ujrzycie, że niebo jest otwarte i nigdy nie zostanie zamknięte, gdyż otworzyłem je
dla was. Aniołowie Boży wznosząc się w górę, zanoszą modlitwy potrzebujących do Ojca, a schodząc
na dół przynoszą błogosławieństwo i nadzieję, odwagę, pomoc i życie rodzajowi ludzkiemu".
Aniołowie Boży stale poruszają się między ziemią a niebem. Cuda Chrystusa na rzecz uciśnionych i
cierpiących były dokonywane mocą Boga za pośrednictwem aniołów. Wszelkie błogosławieństwo
Boskie zsyłane jest na nas za pośrednictwem Chrystusa, który je nam przekazuje przez Swych
niebieskich wysłanników. Przyjmując człowieczeństwo Zbawiciel połączył Swe interesy z interesami
synów i córek Adama, podczas gdy przez Swą Boskość dotyka tronu Bożego, stając się w ten sposób
łącznikiem pomiędzy ludźmi a Bogiem i odwrotnie.
98
ROZDZIAŁ XV
Wesele w Kanie Galilejskiej]
(Jan 2,1-11)
Tezus nie zapoczątkował Swej działalności demonstrowaniem wielkich J czynów przed Sanhedrynem
w Jeruzalem. Podczas zebrania rodzinnego w małym mieście galilejskim użył Swej mocy dla
podniesienia radosnego nastroju podczas uczty weselnej. Jezus okazał w tym przypadku Swoją
sympatię do ludzi oraz chęć przyczynienia się do ich szczęścia. Podczas męki kuszenia wychylił już
Swój własny kielich goryczy. Z tego też powodu postanowił rozlać dla ludzi kielich błogosławieństw,
będąc w swojej dobrotliwości pozytywnie usposobiony wobec stosunków towarzyszących ludzkiemu
życiu.
Znad Jordanu Jezus powrócił do Galilei. W tym mieście miała się odbyć uroczystość ślubna w Kanie,
małym mieście niedaleko Nazaretu; młoda para była spokrewniona z Józefem i Marią. Jezus wiedząc
o tym rodzinnym zebraniu, udał się do Kany i wraz ze Swymi uczniami został zaproszony na wesele.
Tu znowu spotkał Swą matkę, z którą od pewnego czasu był rozłączony. Maria słyszała o objawieniu,
jakie miało miejsce nad Jordanem podczas chrztu. Wiadomość o tym dotarła do Nazaretu i
przypomniała jej na nowo to, co przez wiele lat ukrywała w swym sercu. Wraz z całym Izraelem Maria
była głęboko poruszona misją Jana Chrzciciela. Dobrze też pamiętała o proroctwie danym przy jego
urodzeniu. Teraz wieść o jego związku z Jezusem roznieciła ponownie jej nadzieje. Lecz doszły do
niej również wiadomości o tajemniczym pobycie Jezusa na pustyni, co wzbudzało w niej pełne troski
odczucia.
Poczynając od dnia, w którym usłyszała zwiastowanie anioła w swym domu w Nazarecie, Maria
przechowywała jak najwspanialszy skarb wszelkie dowody tego, że Jezus jest Mesjaszem. Jego
świętobliwe, pozbawione egoizmu życie utwierdzało ją w przekonaniu, że nie mógł to być nikt inny, jak
wysłannik Boży. Jednakże trapiły ją
99
również wątpliwości i zawody, ponieważ bardzo pożądała czasu, kiedy zostanie objawiona Jego
chwała Śmierć rozłączyła ją z Józefem, który dzielił z nią świadomość tajemnicy narodzenia Jezusa
Teraz me miała nikogo, z kim bv się mogła podzielić swymi nadziejami i obawami Ubiegłe dwa
miesiące bjły wypełnione troskami Została loz-dzielona z Jezusem v. uczuciu którego znajdowała
pokrzepienie, rozmyślała nad słowami Symeona Miecz przeniknie twą własną duszę" (Łuk 2,35)
przypomniały jej się cierpienia, które przezjła podczas trzech dni, gdy myślała, ze straciła Go na
zawsze, toteż z niespokojnym sercem oczekiwała Jego powrotu
Podczas święta weselnego ujrzała Go znów, takiego jak dawniej czułego i usłużnego Syna Lecz On
nie był t>m samym Jego wygląd był już inny Znać b>ło na Jego obliczu siady rozterki przeżytej na
pustym, a -ednoczesnie postać Jego tchnęła nowym w;y razem god-nobci i mocy, które swiadczjłj o
Jego Boskiej misji B\ł otoczony przez grupę młodych ludzi którzy wodzili za Nim pełnym czci wzrokiem
i którzy nazywali Go Mistrzem Ci Jego towarzysze opowiedzieli Mam wszystko co widzieli i słyszeli
podczas chrztu nad Jordanem i w innych miejscach kończąc swą opowieść słowami , Znaleźliśmy
onego, o którym pisał Mojżesz w zakonie i prorocy" (Jan l 45)
Zebrani goście, zajęli się absorbującymi ich sprawami Tłumione podniecenie ogarnęło towarzystwo
Małe grupki prowadziły ze sobą. rozmowę w ozywionjm lecz przjjaznym tonie po czym pełne
zainteresowania spojrzenia kierowały się w stronę Syna Marii Gdj Maria usłyszała świadectwo
uczniów Jezusa o Nim, utwierdziła się w$*szczę-sliwym przekonaniu ze jej najdroższe nadzieje nie
byh daremne Byłaby ona nadczłowiekiem, gdyby do tej swojej radości nie dołączyła pewnej dozy
naturalnej macierzyńskiej dumy Gdy dostrzegła, ze tyle spojrzeń kieruje się w Jego stronę zapragnęła
gorąco aby dal dowód zebranym, ze jest rzeczywiście Wybrańcem Boga Liczyła bowiem na to, ze
zdarz> się jakaś okazja dla Jezusa aby uczynił cud.
W owych czasach istniał zwyczaj ze uroczystości weselne trwały szereg dni Przy końcu tej
uroczystości przekonano się, ze zabrakło wina co spowodowało wiele zamieszania i kłopotu Przy
wszjstkich uroczystościach nie było w zwyczaju wydzielanie wina, takie postępowanie byłoby
odczytane jako biak gościnności Jako spokrewniona z nowożeńcami Maria uczestniczyła w
urządzaniu przyjęcia i teraz oświadczyła Jezusowi "Wina nie mają ' Była to sugestia poddana
Jezusowi, aby im przyszedł z ^pomocą Lecz Jezus odrzekł "Co ja mam z tobą niewiasto' Jeszcze me
przyszła godzina moja
Ta, w naszym pojęciu ostra odpowiedz, nie miała jednak charakteru obojętności lub braku uprzejmości
Sposób zwracania się Zbawiciela do matki pozostawał w zgodzie z obyczajami Wschodu Był to
100
zwrot używany w stosunku do osób, którym pragnęło się okazać szacunek Każdy postępek Chrystusa
podczas Jego życia na ziemi pozostawał w harmonii z przykazaniem, które Sam ustanowił "Czcij ojca
twego i matkę twoją' (2 Mojz 20,12) Zarówno podczas uczty weselnej jak i z wysokości krzyża Jezus
polecił ją opiece Swojego ukochanego-ucznia Zarówno podczas wesela, jak i na krzyżu miłość
wyrażona w tonie głosu, spojrzenia, tłumaczyła wypowiedziane słowa
Podczas Swych odwiedzin w świątyni w latach dziecięcych, gdy tajemnica dzieła Jego życia została
Mu ujawniona, Chrystus rzekł do Marii , Cez jest żeście mię szukali' Izaliscie nie wiedzieli, iż w tych
rzeczach, które są Ojca mojego, ja bjc muszę'" (Łuk 2,49), W tych słowach wyrażona była przewodnia
mysi całego Jego życia i dzieła Wszystko pozostawało w stanie oczekiwania na Jego dzieło, wielkie
dzieło odkupienia dla spełnienia którego przyszedł na ziemię Teraz Jezus znów to podkreślił
Zachodziło bowiem niebezpieczeństwo ze Maria może uważać swoje pokrewieństwo z Nim jako
dające jej niejako legalnie specjalne prawo, umożliwiające w pewnjm stopniu kierowanie Nim w
spełnianej przez Niego misji W ciągu trzydziestu lat Jezus był dla niej kochającym i posłusznym
synem i mi-łosc Jego do niej nie uległa zmianie Ale teraz nadszedł c,zas gdy musiał się poświęcić
dziełu nakazanemu przez Ojca Syna Najwyższego Boga i Zbawiciela świata nie mogły krępować
żadne ziemskie względy, bowiem miał do wypełnienia Swoje wielkie posłannictwo. Musiał zachować
pełną swobodę, stawiając się na każde wezwanie Boga Powyższa uwaga dotyczy również nas
Wymagania stawiane przez Boga muszą stać ponad wszelkimi więzami nakałdanymi przez ludzkie
wzajemne stosunki Żadne ziemskie sprawy me powinny sprowadzać naszych kroków ze ścieżki którą
nam kazał isc Bóg
Jedyną nadzieję na odkupienie naszego upadłego rodu możemy pokładać w Chrystusie, Maria mogła
uzyskać zbawienie jedynie na zasadzie wstawiennictwa Baranka Bożego, ponieważ sama przez się
nie miała zadnjch zasług Związek, który zaistniał pomiędzy Jezusem a nią nie stawiał jej w odmiennej
sytuacji duchowej niż innych ludzi Wskazują na to słowa Zbawiciela Ustanowił On bowiem wyraźny
rozdział w Swym stosunku do niej, jako rodzicielki Syna Człowieczego, a posiadanymi atrybutami
Syna Bożego Stosunek ziemskiego pokrewieństwa w żadnym przypadku nie mógł tych dwojga
zrównywać
Słowa , Moja godzina jeszcze me nadeszła" wskazują na fakt, ze każdy akt życia Chrystusa na ziemi
wypełniał plan, który istniał od wieków Zanim Jezus przyszedł na ziemię, plan ten, doskonały we
wszystkich szczegółach, był Mu udostępniony Lecz podczas Jego wędrówki wśród ludzi prowadziła
Go, krok za krokiem wola Ojca.
101
Jezus nie zawahał się przystąpić do działania w wyznaczonym czasie i z pokorą czekał, aż ten
nadejdzie.
Mówiąc Marii, że godzina Jego jeszcze nie nadeszła, Jezus odpowiedział na jej niewypowiedzianą
myśl na oczekiwanie, które nosiła w sercu wraz z całym narodem. Wierzyła w to, że Jezus ogłosi
się Mesjaszem i zasiądzie na tronie Izraela. Lecz czas jeszcze nie nadszedł. Nie jako król, lecz jako
"Człowiek obarczony troskami i dotknięty smutkiem", podzielił Jezus los ludzkości.
Chociaż Maria nie znała szczegółów misji Chrystusa, to darzyła Go bezwzględnym zaufaniem. Jezus
potrafi to wynagrodzić. Właśnie " w tym celu, aby nie sprzeniewierzyć się zaufaniu Marii i wzmocnić
wiarę uczniów, Jezus zdecydował się na dokonanie Swojego pierwszego cudu. Jego uczniowie mieli
jeszcze napotkać wiele pokus, prowadzących ich do utraty wierności. Proroctwa utwierdziły ich w
przekonaniu, iż ponad wszelką wątpliwość, Jezus był Mesjaszem, dlatego też spodziewali się, że
przywódcy religijni przyjmą Jezusa z jeszcze większą wiarą niż oni sami. Uczniowie opowiadali
ludziom o cudownym dziele Chrystusa i wyznawali swoją ufność do Jego misji lecz niewiara, głęboko
zakorzenione przesądy i wrogość w stosunku do Jezusa okazywane przez kapłanów i rabinów,
wprawiały ich w przykre zdumienie i gorzką rozterkę. Pierwsze cuda, dokonane przez Chrystusa
utwierdziły uczniów w zamierzę przeciwstawienia się tym wpływom.
Maria wcale nie zrażona słowami Jezusa, odezwała się do usługujących przy stole: "To co wam powie
uczyńcie". W ten sposó% uczyniła to, co było w jej mocy, aby przygotować drogę dla dzieła
Chrystusa.
Przy wejściu stało sześć dużych stągwi do wody i Jezus poprosił, aby służba napełniła je wodą, co też
uczyniono. Ponieważ wino potrzebne było natychmiast, Jezus powiedział: "Czerpajcie teraz, a
donieście przełożonemu wesela". Zamiast wody, którą napełnione zostały naczynia, popłynęło z nich
wino. Ani przełożony wesela, ani goście nie wiedzieli, że wina zabrakło. Po spróbowaniu wina, które
przyniosły służące, przełożony wesela stwierdził, że jest ono lepsze od wszystkich, jakie mu się dotąd
zdarzyło pić i bardzo się różni od tego, które było podane na początku uroczystości. Zwracając się do
pana młodego powiedział: "Każdy człowiek pierwej daje wino dobre, a gdy sobie podoiją wtedy
podlejsze, a tyś dobre wino zachował aż do tego czasu".
Na podobieństwo ludzi, którzy wpierw podają lepsze wino, a dopiero później gorsze, postępuje świat z
otrzymywanymi darami. Ten, którym was obdarzono może cieszyć oko i oczarować zmysły, lecz to
wszystko nie przynosi wam zadowolenia. Wino nabiera goryczy, a we-
102
sołość przechodzi w stan posępności. To, co zaczyna się śpiewem i radością, kończy się zmęczeniem
i niesmakiem. Natomiast dary ofiarowane przez Jezusa zachowują swoją świeżość i cechy ważności.
W stwarzanym przez Niego świecie, duszy nie brak nigdy zadowolenia i radości. Z każdym nowym
darem obdarowany coraz bardziej potrafi odczuwać radość z powodu błogosławieństwa Pana i
odpowiednio je docenić. Udziela On łaski za łaską. Nie może być mowy o wyczerpaniu się źródła łask.
Jeżeli trwamy przy Nim to fakt, że uzyskaliśmy dziś bogaty dar, zapewnia uzyskanie jutro jeszcze
bogatszego. Słowa Jezusa wypowiedziane do Natanaela wyrażają zasady postępowania Bożego w
stosunku do Jego dzieci w wierze. Z ciągle nowymi dowodami Swej miłości, głosi On do*wiernych
serc: "Wierzysz, większe rzeczy nad te ujrzysz" (Jan 1,50).
Dar Jezusa podczas uczty weselnej był symbolem. Woda przedstawiała dar oczyszczenia przez Jego
śmierć, natomiast wino symbolizowało Jego krew przelaną za grzechy świata. Woda, którą napełnione
zostały dzbany, przyniesiona była ludzkimi rękami, lecz jedynie słowo Chrystusa mogło jej nadać
życiodajne własności. Podobnie symboliczne są obrzędy wskazujące na śmierć Zbawiciela. Tylko
potęga Chrystusa, przejawiona za pośrednictwem wiary, może dostarczyć pokarmu dla duszy.
Słowa Chrystusa sprawiły, że uczta została obficie zaopatrzona. Tak samo wielka jest Jego łaska w
dziele usuwania niegodziwości ludzkich oraz odnowy i pokrzepienia dusz.
Na pierwszej uczcie, w której Jezus wziął udział wraz ze Swymi uczniami, wręczył im kielich
symbolizujący dzieło odkupienia. Podczas ostatniej wieczerzy podał go Jezus ponownie, ustanawiając
święty obrządek, za pomocą którego Jego śmierci miały towarzyszyć słowa "aż przyjdzie" (l Kor.
11,26). Tym sposobem smutek uczniów przy rozstaniu z Nim został złagodzony przez obietnicę
połączenia się, zawartą w Jego słowach: "Ale powiadam wam, iż nie będę pił odtąd z tego rodzaju
winnego krzewu, aż do dnia onego, gdy go będę pił z wami; nowy w królestwie Ojca mego" (Mat.
26,29).
Wino, które Jezus dał weselnym gościom oraz podał Swym uczniom jako symbol Swej własnej krwi,
było czystym sokiem gronowym.
Na to powołuje się Izajasz mówiąc' o, nowym winie "w gronie" i powiada: "Nie psuj go, bo
błogosławieństwo jest w nim" (Izaj. 65,. 8).
To Chrystus w Starym Testamencie, ostrzegł Izraela: "Wino czyni pośmiewcę, a napój mocny zwajcę;
przeto każdy, kto się w nim kocha nie bywa mądrym" (Przyp. Sal. 20,1). Toteż Jezus nie dał takiego
napoju. Szatan kusi ludzi do oddawania się nałogom, prowadzącym do zamroczenia rozumu i
przytępienia zdolności duchowego postrze-
103
gania lecz Chrystus uczy nas panowania nad niskimi cechami naszej natury Całe Jego życie b\ło
przykładem samozaparcia Dla pokonania instynktu łaknienia poddał się dla naszego dobra
najsurowszej dla rodzaju ludzkiego próbie Na mocy Jego zarządzenia Jan Chrzciciel nie pił ani wina
ani mocnego napoju On tez nakazał żonie Manuego taką sarną abstynencję i postanowił obłożyć
klątwą każdego człowieka, który przyłoży butelkę do ust sąsiada Chrystus swoim cudem w czasie
wesela wcale nie przeczy własnej nauce Nie fermentowane wino ktcKe Jezus dostarczył gościom
weselnym, b>ło zdrowym i odświeżającym napojem Jego działanie podniosło smak potraw i dodało
zdrowego apetjtu
Kiedj goście weselni poznali jakość wina, zaczęli rozpUywać o jego pochodzenie dowiadując sią tą
drogą o cudzie, który to wino sprowadził dla nich
Towarzystwo w ciągu pewnego okresu czasu było zbyt zdumione, abj pomyśleć o Tym, ktpr\ był
sprawcą cudu Gdy wreszcie zaczęli Go szukać okazało się, ze Jezus oddalił się tak mespostrzezeme,
ze nawet Jego uczniowie nie zauważyli tego
Teraz uwaga \vsz\stkich obecnych zwróciła się w stronę uczniów. Stworzvło to uczniom pierwszą
sposobność wyznania swej wiary w Jezusa Opowiadali o wszvstkim, co słyszeli nad Jordanem,
rozniecając w wielu sercach nadzieję, ze Bóg zesłał Oswobodziciela dla Swego narodu Wiadomości o
dokonanym cudzie, szybko lozeszła się po całej okolicy i dosięgła Jeruzalem Z nowym zamteresow
aniem kapłani i starszyzna zaczęli szukać proroctw dotyczących przyjścia Chrystusa fSSIaro-dziło się
gorące pragmen e poznania rmsji nowego Nauczyciela, który się pojawił wśród narodu w tak skromnej
postaci \
^ Działalność Chrystusa pozostawała w wyrazmm kontraście z postępowaniem starszyzny żydowskiej
Ich przywiązanie do tradycji formalizmu zniweczyło prawdziwą swobodę myśli i 'czynów Żyli pod
uczuciem ustawicznego strachu przed możliwością sKalama Aby uniknąć kontaktu z "nieczystymi"'
trzymali się z dala nie tylko od pogan, lecz również od większości swego narodu nie starając się ani
nieść mu pomocy, ani pozyskiwać jego przyjaźni Przez ciągłe obracanie się w kręgu tych spraw
doprowadzili do skarłowacema swych umysłów i zawężenia horyzontów myślenia Ich przykład
powodował, ze egoizm i brak tolerancji rozkrzewił się wśród wszystkich klas społecznych Jezus
rozpoczął Swe dzieło reformatorskie wchodząc w ścisły, serdeczny kontakt z ludzkością Wykazując
najgłębsze poszanowanie prawa Bożego odrzucał jednocześnie obliczoną na efekt zewnętrzny
pobożność faryzeuszów, dążąc do Uwolnienia ludzi od bezsensownych przepisów, które ich
krępowały Usiłował złamać bariery, które dzieliły klasy społeczne, bowiem dążył do zjednoczenia ludzi
w jedną wielką
104
rodzinę. Jego udział w uroczystości weselnej oznaczał krok w kierunku realizacji tjch myśli,
Bóg skierował Jana Chrzciciela na pustynię, aby wyłączyć go spod wpłjwu kapłanów i rabinów i
przygotować do specjalnej misji, którą miał spełnić Lecz surowość i odosobnione jego życie nie mogły
być przykładem dla ludzi Sam Jan me zalecał swym słuchaczom porzucenia ich dotychczasowych
zajęć Prosił jedynie o to, aby dali dowody skruchy przez swą wiarę w Boga, na każdym miejscu, w
jakim mogliby się znaleźć Jezus był przeciwny wszelkim formom pobłażania sobie ale z samej swojej
natury był towaiz>ski
Przyjmował gościnę u ludzi wszystkich klas społecznych, odwiedzając domy bogatych i biednych,
uczonych i prostaczków dążąc do odwrócenia ich myśli od rzeczy codziennych, a skierowania na
sprawy duchowe i wieczne Nie pobłażał nigdy rozwiązłości i żadna ziemska płochosć me zaćmiła
Jego zachowania, jakkolwiek lubił niewinną wesołość i Swoją obecnością sankcjonował towarzyskie
zebrania Żydowskie wesela były nie byle jakimi okazjami życia towarzyskiego, a płynąca z takiego
obrzędu radość nie była niemiła Synowi Człowieczemu. Przez Swój udział w weselu, Jezus nadał
instytucji małżeństwa wysoką rangę ,
Zarówno w Starym, jak i w Nowym Testamencie małżeństwo stanowi symbol czułego i świętego
związku istniejącego pomiędzy Chrystusem a Jego narodem W umyśle Chrystusa radosny nastrój
uroczystości weselnych miał symbolizować radość owego dnia, w którym On, Odkupiciel przewiedzie
w dom Ojca Swą narzeczoną, a odkupieni zasiądą wraz z Odkupicielem przy uczcie weselnej Baranka
Jezus rzekł "Jako oblubieniec weseli się z oblubienicy swej, tak się weselić z ciebie będzie Bóg twój".
"Nie będą cię więcej zwać opuszczoną ale ty nazwana będziesz rozkoszą moją, bo Pan będzie miał
rozkosz w tobie Pan Bóg twój rozweseli się wielce nad tobą przestanie na miłości Swej przeciwko
tobie i rozweseli się nad tobą ze śpiewaniem" (Izaj. 6245, Sof 3,17) Kiedy Janowi apostołowi dane
było przez>c wizję niebiańskich rzeczy, napisał , I słyszałem głos jako ludu wielkiego i jako głos wielu
wód i jako głos mocnych gromów, mówiących Alleluja, iż ujął królestwo Pan Wszechmogący Weselmy
się i radujmy się, a dajmy mu chwałę bo przyszło wesele Barankowe, a małżonka jego nagotowała się
, Błogosławieni, którzy są wezwani na wieczerzę wesela Barankowego" (Obj 19,69)
Jezus uważał każdą duszę za godną tego, aby mogła być powołana do Jego Królestwa Docierał do
ludzkich serc przez przebywanie z nimi, jak ktoś, kto pragnie ich dobra Wyszukiwał ich na ulicach w
prywatnych domach, na łodziach, w synagogach, na brzegach jeziora oraz na uroczystości weselnej
Spotykał ich podczas ich codzien-
105
nych zajęć, interesując się ich życiowymi sprawami. Swoją naukę wnosił do domostw, poddając
właśnie tu ludzi w ich własnych domach, wpływowi Swej Boskiej obecności. Jego wielki osobisty urok
pomagał Mu zjednywać serca. Jezus często oddalał się w góry dla samotnej modlitwy, lecz było to
przygotowaniem do pracy wśród Judzi w czynnym życiu. Stamtąd powracał Jezus, aby uzdrawiać
chorych, uczyć nieświadomych i rozrywać łańcuchy niewolników szatana.
Jezus zjednywał sobie uczniów poprzez ścisły osobisty kontakt z nimi. Czasem przemawiał do nich na
stokach gór, czaseftn nad brze-' gami jeziora lub idąc drogą otwierał przed nimi tajemnice Królestwa
Bożego. Nie wygłaszał kazań, jak to czynią ludzie obecnie. Wszędzie tam, gdzie serca gotowe były do
przyjęcia słów Boskich, Jezus odkrywał prawdy dotyczące drogi zbawienia. Nie polecał Swym
uczniom czynić tego lub owego, lecz mówił "Idź za mną". W Swych wędrówkach po wsiach i miastach
zabierał ich ze sobą, aby pokazać im, jak naucza ludzi. W ten sposób ich zainteresowania łączyły się
ze spełnianą przez Niego misją a oni wciągali się chętnie do działania.
Przykład Chrystusa, który tak ściśle związał Siebie ze sprawami ludzkości, powinien być naśladowany
przez wszystkich, którzy głoszą Jego Słowo i którzy poznali Ewangelię Jego łaski. Nie powinniśmy _
wyrzekać się kontaktu ze społeczeństwem. Nie powinniśmy odosobniać się. Aby wejść w kontakt z
wszystkimi klasami społeczeństwa, musimy sami wyjść im na spotkanie, gdyż z własnej inicjatywy
rzadką, kiedy będą dążyć do nawiązania z nami stosunków. Prawda Boska trafia do ludzkich serc nie
tylko z ambon. Otwiera się tu inne pole pracy, Być może skromniejsze, lecz jakże wiele obiecujące.
Można je znaleźć w domu najbiedniejszego człowieka oraz w pałacach możnych; w szpitalu i w
miejscach niewinnych rozrywek publicznych.
Jako uczniowie Chrystusa nie powinniśmy wchodzić w świat jedynie' w pogoni za przyjemnościany,
aby z nich korzystać bezrozumnie, gdyż przyniosłoby to w. wyniku jetiynie szkodę. Nie powinniśmy
nigdy sankcjonować grzechu ani słowami ani czynami, milczeniem lub samą \ l obecnością.
Dokądkolwiek byśmy się udali powinniśmy nieść w sercu Jezusa, uświadamiając innych o łasce
naszego Zbawiciela. Ale ci, którzy usiłują zachować swą religię przez ukrywanie jej wśród murów,
tracą szczególną okazję do czynienia dobra. Poprzez rozwój stosunków społecznych chrześcijaństwo
nawiązuje łączność z całym światem. Obowiązkiem każdego, kto został oświecony Bożym światłem,
jest przekazywanie go tym, którzy go nigdy nie widzieli.
Wszyscy powinniśmy się stać szermierzami sprawy Jezusa. Siły społeczne, wsparte przez łaskę
Chrystusa, powinny ulepszyć swoje metody zjednywania dusz dla Zbawiciela. Niech świat zobaczy, że
106
nie jesteśmy pochłonięci wyłącznie- naszymi własnymi sprawami, lecz chcemy podzielić się z innymi
naszym błogosławieństwem i przywilejami. Niech się przekonają, że nasza religia nie uczyniła nas
egoistami i wyzyskiwaczami. Wszyscy, którzy głoszą, że znaleźli Chrystusa, powinni lak jak On
działać dla ogólnego dobra.
Nie powinniśmy nigdy stwarzać na świecie fałszywego wrażenia,] że chrześcijanie są
ponurymi, smutnymi ludźmi. Jeżeli oczy nasze -" będą obrócone na Jezusa, zobaczymy w Nim
współczującego Odkupiciela, od którego powinniśmy czerpać światło. Tam, gdzie króluje Jego
Duch, tam mieszka pokój radość, gdyż jest tam spokojna i święta nadzieja w Bogu.
/
Chrystus jest zadowolony ze Swych naśladowców gdy widzi, że jakkolwiek są oni ludźmi., to jednak
obdarzeni są pierwiastkiem Bożym, że nie są posągami, lecz żywymi mężczyznami i kobietami. Ich
serca ożywione rosą Bożej łaski, otwierają się i kierują w stronę Słońca Sprawiedliwości. Światło
spadające na nich przenoszą na innych w postaci czynów opromienionych miłością Chrystusa.
107
ROZDZIAŁ XVI
W świątyni Jezusa
(Jan 2,12-22)
Pitem zstąpił do Kapernaum, On i matka jego i bracia jego i uczniowie jego i zamieszkali tam niewiele
dni. Albowiem była blisko Wielkanoc Żydowska i zstąpił Jezus do Jeruzalem".
Jezus podczas tej podróży przyłączył się do jednej z dużych grup które kierowały się do stolicy. Nie
oznajmił jeszcze publicznie Swej misji; niepostrzeżenie zmieszał się z tłumem. Podczas takich okazj;
częstym tematem rozmów było przyjście Mesjasza, dla którego działalność Jana przygotowała
podatny grunt. Nadzieja na odrodzenie wielkości narodowej na nowo wzniecała entuzjazm. Jezus
wiedział, że nadzieja ta nie spełni się, ponieważ wyrastała na gruncie nilwłaści-wej interpretacji Pisma
_Swiętego. Z głęboką powagą Jezus wyjaśniał proroctwa i usiłował nakłonić ludzi do dokładniejszego
studiowania Słowa Bożego.
Żydowscy przywódcy oświadczyli narodowi, że zostanie on pouczo-,ry w Jerozolimie, w jaki sposób
ma wielbić Boga. Tu, podczas tygodnia wielkanocnego, zbierało się dużo ludzi ze wszystkich stron
'Palestyny, a nawet z inych odległych krajów. Place wokół świątyni wypełniał bezładny tłum. Wielu nie
było w stanie przynieść ze sobą ofiar, 'które miały służyć jako symbol jednej Wielkiej Ofiary. Dla
wygody tych ludzi na zewnętrznym placu okalającym świątynię były sprzedawane i kupowane
zwierzęta. Tu zbierali się przedstawiciele różnych klas społecznych, aby kupować zwierzęta ofiarne.
Tu też wszystkie obce pieniądze wymieniane były na monety stanowiące środek płatniczy w tym
świętym miejscu.
Każdy Żyd obowiązany był płacić rocznie pół śvkla "jako wykup za swą duszę"; uzbierane w ten
sposób pieniądze wykorzystywano na utrzymanie świątyni (2 Mojż. 30,1216). Oprócz tego wpływały
do browolne większe ofiary pieniężne, które deponowano w skarbcu świą-
108
tyni. Wymagało się, aby wszelkie obce monety wymieniane były na monetę zwaną sykiem
świątynnym, przyjmowaną na potrzeby świątyni. Wymiana pieniędzy dawała okazję do nadużyć i
wymuszeń, przekształcając się w haniebny handel, stanowiący źródło dochodu kapłanów.
Handlarze żądali niezmiernie wygórowanych cen za sprzedawane zwierzęta, dzieląc się następnie
swymi zyskami z kapłanami i przywódcami, bogacącymi się w ten sposób kosztem ludu. Modlącym się
wmówiono, że jeżeli nie złożą ofiary, błogosławieństwo Boże ominie ich dzieci i ich ziemie. W ten
sposób zapewniało się możność utrzymania wysokich cen na zwierzęta ofiarne, bowiem po przebyciu
dalekiej drogi ludzie nie chcieli wracać do domów bez dokonania obrzędu, dla którego tu przyszli.
Dużo ofiar składano podczas świąt Wielkanocnych, toteż obroty handlowe przy świątyni były bardzo
wysokie. Panujące tam stałe zamieszanie przypominało raczej hałaśliwy targ na bydło, niż świątynię
Boga. Słychać tu było głośne targi, ryk bydła, beczenie. owiec gruchanie synogarlic, pomieszane z
brzękiem monet i zajadłymi kłótniami. Hałas był tak wielki, że przeszkadzał modlącym się a słowa
kierowane ku Najwyższemu tonęły w zgiełku, jaki wypełniał świątynię. Żydzi szczycili się bardzo 'swą
pobożnością, byli przywiązani do swej świątyni i wszelkie słowo wypowiedziane przeciwko niej uważali
za bluźnierstwo; przestrzegali surowo wszelkich ceremonii religijnych, nie mniej przywiązanie do
pieniądza było silniejsze. Nie zdawali sobie sprawy z tego, jak daleko odeszli od początkowego celu:
nabożeństwa ustalonego przez samego Boga.
Zejście Boga na górę Synaj uświęciło' to miejsce Jego obecnością. Mojżesz otrzymał, polecenie
ogrodzenia góry i uczynienia z niej czegoś w rodzaju sanktuarium, a słowa Pana zabrzmiały
ostrzeżeniem: "Strzeżcie się, abyście nie wstępowali na górę, ani się dotykali brzegu jej; wszelki kto by
się dotknął góry, śmiercią umrze. Nie tknie się go ręka, ale kamieniem ukamieniują go, albo strzelając
ustrzelą go; bądź człowiek, bądź bydlę nie będzie żył" (2 Mojż. 19,12.13). Miało to stanowić naukę, że
w jakimkolwiek miejscu Bóg objawi Swą obecność będzie ono uświęcone. Otoczenie świątyni Boskiej
powinno być uważane jako święte, ale w walce o zarobek wszystko to poszło w zapomnienie.
Kapłani i przywódcy zostali powołani po to, aby naród przyjmował ich jako przedstawicieli Boga. Do
nich więc należał obowiązek zlikwidowania nadużyć, jakie działy się na podwórzu świątyni. Ich
obowiązkiem było dać narodowi przykład prawości i współczucia. Zamiast zajmować się własnymi
korzyściami finansowymi obowiązani,, byli zajmować się położeniem i potrzebami wyznawców, aby
przyjść
109
z pomocą tym, którzy nie byli w stanie kupie wymaganej ofiary. Lecz tego me uczymh, gdyż serca ich
zatwardziła chciwość
W świątecznych uroczystościach brali udział ludzie, którzy cierpieli, którzy popadli w nędzę albo
rozterkę Pełno było tu chromych 1 niewidomych i głuchych, przy czym część z nich przybyła tu na
noszach Przychodziło wielu takich, których nie było stać na zakup chocbj najskromniejszego
przećlfhiotu ofiarnego, a nawet pożywienia dla zaspokojenia własnego głodu Tych wszystkich bardzo
rozgoryczało stanowisko zajmowane przez kapłanów. Kapłani chełpili się bowiem swą pobożnością i
udawali opiekunów narodu, choć w rzeczywistości nie mieli dla niego żadnego współczucia ani
życzliwości Biedni chorzy, umierający, daremnie zanosili do nich swe fełagama o pomoc. Cierpienia
ich me wzbudzały w sercach kapłanów żadnej litości
Jezus pojął całą sytuację z chwilą Swojego wejścia do świątyni, zobaczył nieuczciwe transakcje i
poznał rozterkę biednych, którzy wierzyli, ze bez przelania krwi zwierząt ofiarnych me uzyskają
przebaczenia grzechów Zobaczył tez zewnętrzny dziedziniec swiątjni obrócony w targowy plac,
poświęcone miejsce obrócone zostało w giełdę
\ Chrystus zdał Sobie sprawę z faktu, ze trzeba cos uczynić Ludziom zalecano odprawianie licznych
ceremonii bez należytego ich pouczenia co do ich znaczenia Wierni składali swe ofiarj me rozumiejąc,
ze stanowiły one symbol jedynej doskonałej Ofiary A w tym samym czasie stał wśród nich zupełnie
nieznany i nie otoczmy zad.-nym szacunkiem Ten, którego miały symbolizować wszystkie te
ceremonie Jezus już wcześniej podał wskazówki dotyczące składania ofiar Rozumiał ich symboliczną
wartość, a jednocześnie widział ze wartość ofiarodawstwa uległa zniekształceniu i była złe rozumiana
Z ducha płyhąca naboznosc szybko zanikała a kapłani i przywódcy utracili wszelki związek z Bogiem
Zadaniem Chrystusa było ustanowienie zupełnie innego rodzaju nabożeństwa
Stojąc na stopniach świątyni Jezus badawczym wzrokiem przyglądał się temu, co się przed Nim działo
Jego proroczy wzrok przenikał przyszłość mierzoną me latami, lecz stuleciami albo epokami Wiedział
tea, ze kapłani i przywódcy chcieli pozbawić potrzebujących przysługujących im praw i przeszkodzie
temu, aby Ewangelia była głoszona wśród biednych Widział, ze miłość Boża będzie ukrywana przed
grzesznikami, widział tez ludzi którzy będą kupczyć Jego łaską W miarę jak przyglądał się temu,
postać Jego wyrażała oburzenie, poczucie władzy i siły Postać Chrystusa zwróciła na siebie uwagę
ludzi a Ci, którzy uprawiali swój nieuczciwy handel, utkwili wzrok w Jezusie, me mogąc oderwać go od
Niego Czuli, ze ten Człowiek czyta ich najskrytsze myśli i wykrywa ich utajone motywy. Niektórzy
110
z nich usiłowali ukryć twarze, jak gdyby ich złe czyny były na nich wypisane i mogły być wykryte
przez badawczy wzrok Jezusa
Zamieszanie zostało opanowane, tak jak przycichły odgłosy prowadzonego tu handlu i zaległa trwozna
cisza Uczucie grozy ogarnęło zebran\ch Zdawało się im, ze stanęli przed Boskim trybunałem, przed
którym mieli odpowiedzieć za swe czyny Patrząc na Chrystusa dostrzegali blask Boskosci,
promniemujący przez powłokę ciała Majestat niebios objawił się w takiej formie, w jakiej wystąpi
Sędzia w dniu ostatecznego sądu A choć w danej chwili nie otaczała Jezusa chwała Mu przynależna,
to dysponował taką samą zdolnością czytania w duszach ludzkich, jak wtedy, kiedy będzie nas sądził
ostatecznie Oczy Jezusa ogarnęły wszystkich zebranych, zatizymując się jednocześnie na każdym z
osobna Zdawało się, ze Jego pełna godności postać góruje nad nimi a Boska światłość opromienia
Jego twarz Jezus przemówił a Jego czjsty, dźwięczny głos ten sam, który na górze Synaj ogłosił
prawo, gwałcone obecnie przez kapłanów i przywódców odbił się echem od łuków świątyni ,Wymescie
tcK stąd, a nie czyńcie domu Ojca mego domem kupieckim" \
Schodząc powoli ze schodów i podnosząc bicz ze sznurów używany do zapędzenia bydła do zagrody,
rozkaz*ał handlarzom opuście teren świątyni Z gorliwością i surowością dotąd nigdy me przejawianą,
Jezus poprzewracał stoły giełdziarzy Monety z brzękiem rozsypały się po marmurowej posadzce Nikt
nie zakwiestionował Jego prawa, do tego uczynku tak samo jak nikt nie ośmielił zatrzymać się w celu
pozbierania swojego nieuczciwie nabytego zarobku Jezus me wysmagał nikogo dzierżonym w dłoni
biczem, ale tenże przypomniał im cos w rodzaju straszliwego ognistego miecza Urzędnicy zatrudnieni
.w świątyni spekulujący kapłani, maklerzy i handlarze bydłem wraz ze swymi owcami i wołami rzucili
się do ucieczki, ponieważ opanowała ich jed>na mysi, ab> oddalić się od tej oskarżającej obecności
Panika ogarnęła tłum który poczuł się przyćmiony wrażeniem Bosko->ci Krzyki przerażenia wyrwały
się z setek pobladłych warg Zadrżeli nawet uczniowie Chrystusa ponieważ przeraziły ich słowa i
zachowanie Jezusa tak odmienne od zwykłego Przypomnieli sobie słowa napisane o Nim " Gorliwość
domu twego zżarła mię" (Psalm 69 10) W krótkim czasie cała hałaśliwa ciżba wraz z towarem została
'usunięta poza obręb świątyni Pańskiej Pziedzmce zostały uwolnione od obecności świętokradców i
zamiast zgiełku nad sceną sporów zapadła głęboka, uroczysta cisza Obecność Pana, która niegdyś
uświęciła górę, teraz przywróciła świętość domowi wzniesionemu na Jego cześć
W procesie oczyszczenia świątyni z handlujących, Jezus ogłosił Swą misję Mesjasza i z tą chwilą
rozpoczął Swe dzieło Świątynia, wzniesiona po to, aby stanowić sanktuarium boskiej obecności miała
111
promieniować na Izrael oraz na cały świat. Od wiecznych czasów zamiarem Boga było, aby każda
żyjąca istota, poczynając od płomiennego i świętego serafina, a kończąc na człowieku, była świątynią,
w której zamieszka Stwórca. Wskutek swych grzechów ludzkość nie mogła dłużej stanowić świątyni
Boga. Omroczone i zdemoralizowane przez zło ludzkie serca przestały być siedliskiem chwały
Najwyższego. Lecz przez wcielenie Syna Bożego cel Niebios został osiągnięty. Bóg zamieszkuje
wśród ludzi, a przez łaskę zbawienia ludzkie serca stały się znów Jego świątynia. Bóg zrządził, że
świątynia w Jeruzalem powinna być stałym świadectwem wspaniałej perspektywy otwartej dla każdej
duszy. Lecz Żydzi nie pojmowali znaczenia świątyni, na którą patrzyli z taką durną. Nie uczynili też z
własnych serc świętych przybytków, w których mógłby zamieszkać Duch Święty. Dziedzińce
jerozolimskiej świątyni wypełnione świętokradczym zgiełkiem handlarzy, stanowiły wierny obraz stanu
ich serc, zdeprawowanych przez namiętności i zdrożne myśli. Uwalniając świątynię od handlarzy,
Jezus dał poznać, że jego misja polega na oczyszczeniu skażonych grzechem serc, .na uwolnieniu ich
z ziemskich pragnień, samolubnych żądz. oraz od złych nawyków, które demoralizują duszę.
"...Przyjdzie do Kościoła Swego Panujący, którego wy szukacie i Anioł przymierza, którego 'wy
żądacie; oto przyjdzie mówi Pan zastępów. Lecz któż będzie mógł znieść
' przyjścia jego? I kto się ostoi, gdy się on ukaże? Bo on jest jako ogień roztapiający i jako mydło
blecharzów... I będzie siedział, roztapiając i wyczyszczając srebro i oczyści syny Lewiego i przecławi
je jako złoto i jako srebro" (Mai. 3,13). . B
"Azaż nie wiecie, iż kościołem Bożym jesteście, a Duch Boży mieszka w was? A jeśli kto gwałci
kościół Boży, tego skazi Bóg, albowiem kościół Boży święty jest, którym wy jesteście" (l Kor. 3,16.17).
Żaden człowiek nie jest w stanie odrzucić za pomocą tylko własnych sił ogromu zła, które opanowało
jego serce. Jedynie Chrystus posiada moc
- oczyszczenia świątyni ludzkich dusz, lecz nie chce czynić tego przemocą. Nie wejdzie też przemocą
do naszego serca, tak jak w przypadku wejścia do szacownej świątyni. Zamiast tego mówi: "Oto stoję
u drzwi i kołaczę, jeśliby kto usłyszał głos mój i otworzył drzwi, wnijdę do niego" (Obj. 3,20). Jezus
przyjdzie nie na jeden tylko dzień, toteż mówi, "fiędę mieszkał w nich i będę się przechadzał w nich... a
oni będą ludem moim". "Zatłumi nieprawości nasze i wrzuci w głębokość morską wszystkie grzechy
nasze" (2 Kor. 6,16; Mich. 7,19). Obecność Jezusa oczyści i uświęci nasze dusze, tak że staną się
one świątynią Pana i "mieszkaniem Bożym w Duchu Świętym" (Efez. 2.22).
Ogarnięci strachem kapłani i przywódcy uciekali z dziedzińca świątyni, aby oddalić się z zasięgu
przenikliwego spojrzenia, które czytało w ich sercach. Na drodze swej ucieczki spotykali ludzi śpie-
112
szących do świątyni, lecz kazali im zawrócić, powołując się na wszystko, co widzieli i słyszeli.
Chrystus patrzył na uciekających, i ogarniała Go litość z powodu ich strachu i nieświadomości tego na
czym powinna polegać prawdziwa religijność. W całym tym zajściu rozpoznał symbol rozproszenia
całego narodu żydowskiego z powodu jego podłości i zatwardziałości w grzechu.
Dlaczego kapłani uciekali ze świątyni? Dlaczego nie wytrwali na miejscu? Ten, który rozkazał im
wyjść, był synem cieśli, biedakiem z Galilei, nie reprezentującym żadnego ziemskiego^ urzędu ani
władzy. Dlaczego nie przeciwstawili się Jemu? Dlaczego porzucili nieuczciwie zdobyty zarobek i
uciekli na rozkaz Tego, którego wygląd zewnętrzny był tak skromny?
W słowach Chrystusa brzmiał autorytet królewski, a w Jego postawie i brzmieniu głosu było coś, co
odbierało im możliwość sprzeciwu. Gdy padł rozkaz, zdali sobie po raz pierwszy w życiu sprawę z
tego, że są obłudnikami i grabieżcami. Kiedy Boska istota przebiła się przez powłokę
człowieczeństwa, ludzie ujrzeli nie tylko oburzenie na twarzy Chrystusa, lecz pojęli znaczenie Jego
słów. Poczuli "się tak, jak gdyby stanęli przed tronem wiecznego Sędziego, -który wydał wyrok na ich
obecne życie, na ich wieczność. Na pewien okres czasu uwierzyli, że Chrystus był prorokiem, a wielu
z nich uznało Go za Mesjasza. Duch Święty rozjaśnił w ich umysłach wypowiedzi proroków dotyczące
Chrystusa. Lecz czy mieli wytrwać w tym przekonaniu?
Pomimo tych doznań nie przyznali się do win. Zobaczyli też, że uczucia Chrystusa kierują się w stronę
biednych. Wiedzieli też, że dopuścili się wyzysku w swoim obcowaniu z biedotą. Chrystus przeniknął
to postępowanie i dlatego stał się przedmiotem ich nienawiści. Udzielona im publicznie nagana
stanowiła poniżenie, a rosnący wpływ Chrystusa wywoływał w nich zazdrość. Postanowili domagać się
od Niego wyjaśnienia: jakim prawem ich wygnał i kto Mu nadał to prawo.
Powoli i w zamyśleniu, lecz z nienawiścią w sercach, wracali do świątyni. Ale tu zaszły wielkie zmiany
podczas ich nieobecności. W tym samym czasie, kiedy możni uciekali, biedni pozostali na miejscu i
teraz spoglądali na Jezusa, z którego twarzy promieniowała miłość i współczucie. Ze łzami w oczach
Jezus rzekł do zgromadzonych wokół siebie. "Nie bójcie się. Wyzwolę was, a wy mnie będziecie
chwalić. Po to przyszedłem na ten świat".
Ludzie tłoczyli się koło Chrystusa, zanosząc ku Niemu błagalne prośby: Mistrzu, pobłogosław mi. A
Jego uszy słyszały każde -wezwanie. Z litością przewyższającą czułość matki, pochylał się nad
obciążeniami maluczkich, nie pomijając nikogo. 'Każdy został uzdrowiony, niezależnie od tego na jaką
cierpiał chorobę. Niemy otwierał usta, aby
8 Życie Jezusa
113
Go chwalić, niewidomy patrzył w twarz swego Uzdrowiciela Serca cierpiących doznałv
szczęścia
Wśród kapłanów i urzędników świątyni, będących świadkami tego wielkiego dzieła w> wołało to
największe Zdumienie Ludzie opowiadali historię nieszczęść które przecierpieli, historię swoich
zawiedzionych nadziei, dni wypełnionych troskami i bezsennych nocj Chrystus uzdrawiał ich nawet
wtedy, kiedy zgasła ostatnia iskra nadziei Jeden z uzdrowionj ch wyraził się, ze brzemię było zbyt
ciężkie, zanim znalazł Wybawiciela Dodał tez, ze jest to Chiystus Syn Boży i ze gotów jest poświęcić
swe zvcie Jego służbie Rodzice zaczęli mówić swoim dzieciom ze On uratował im życie, doradzając
im podniesienie dziękczynnego głosu Głosy dzieci i młodzieży, ojców i matek, przyjaciół i zwykłych
widzów zaorzmiały chórem dziękczynienia i chwały Nadzieja i szczęście wypełniły ludzkie serca, a
pokój i zadowolenie zamieszkały w ich umysłach Powróciwszy do swych domów opowiadali wszystkim
o niezrównane] miłości Chrystusa
W czas'6 gdy Chrjstusa krzyżowano, ci, którzy zostali przez Niego uzdrowieni, me przyłączyli się do
motłochu krzyczącego "Ukrzyżuj go ukrzyżuj go". Ich serca były z Jezusem, gdyż czuli Jego wielkie
współczucie i cudowną siłę Wiedzieli, ze jest Zbawicielem gdyż uzdrowił ich dusze i ciała Ludzie ci
słuchali nauki apostołów i rozumieli serca otwarte na Słowo Boże, które zapadło w ich dusze głęboko
Stawali się przez to rzecznikami Bożej łaski i narzędziami zbawienia
Tłum, który uciekł z dziedzińca --wiątym, wracał po pewnjftn czasie z powrotem Panika, jakiej uległ,
częściowo ustąpiła, lecz twarze powracających wjrazały niezdecydowanie i nieśmiałość Przyglądali się
ze zdumieniem pracy Chrystusa i nabierali przekonania, ze w Nim ziścił' się proroctwa o Mesjaszu
Grzech profanacji świątyń w dużym stopniu obciążał kapłanów, ponieważ za ich przyzwoleniem
dziedziniec został obrócony w targowisko Naród w tym zakresie me poniósł winy Wprawdzie Boski
autorytet Jezusa wywarł na ludziach wrażenie, lecz wpłjwy przywódców i kapłanów przeważały w
dalszym ciągu Na misję Chrystusa patrzono jako na nowość i kwestionowano Jego prawo do
wtrącania się do spraw dozwolonych władzom świątyni Ludzie byli ' niezadowoleni z tego ze został
zakłócony handel i zagłuszali w sobie głos Ducha Świętego
Kapłani i przywódcy chcieli przede wszystkim widzieć w Jezusie pomazańca Bożego, bowiem w ich
rękach znajdowały się święte Księgi, w których opisana była Jego misja Musieli tez rozumieć, ze
oczyszczenie świątyni b\ło przejawem większej mocy niż moc człowieka Mimo, swej nienawiści do
Jezusa, nie mogli wyzbyć się myśli, ze jest On prorokiem powołanym przez Boga do przywrócenia
świętości
114
domowi Bożemu. Z wynikającą ze strachu skruchą skierowali do Niego pytanie "Coz nam za znak
pokażesz, iż to czynisz'".
Jezus dał znak Napełniając światłem ich serca i- wykonując przed ich obliczem dzieło, którego miał
dokonać Mesjasz, dowiódł charakteru swej osobowości A gdy w dalszym ciągu żądali od Niego znaku,
odpowiedział posługując się przypowieścią, dając do zrozumienia ze przejrzał ich chytrosc i wiedział
dokąd ich ona zaprowadzi "Rozwalcie ten kościół rzekł a we trzech dniach w j stawię go'
Te słowa Chrystusa miały dwojakie znaczenie Miał na myśli nie tylko zniszczenie żydowskiej świątyni,
lecz również Swą własną śmierć zniszczenie świątyni Jego ciała To ostatnie wykluwało się w
myślach Żydów Po powrocie do świątyni kapłani i przywódcy wysunęli propozycję, aby zabić
Chrystusa i uwolnić się w ten sposób od mąciciela Jednakże, gdy Jezus wytknął im te zamiary, nie
zrozumieli Go Przyjęli Jego słowa, jako odnoszące się wyłącznie do świątyni w Jeruzalem, i zawołali z
oburzeniem "Czterdzieści i sześć lat budowano ten kościół, a ty go we trzech dniach wystawisz'" Po
tym wydarzeniu zaczęli wnioskować, ze ich niedowierzanie w stosunku do Jezusa jest
usprawiedliwione, co jeszcze bardziej utwierdzało ich w postanowieniu nieuznawania Go.
Chrystus nie liczył na to, ze Jego słowa zostaną zrozumiane przez niewierzących Żydów, a nawet
przynajmniej na razie przez Jego uczniów Rozumiał, ze wrogowie będą je przedstawiać opacznie i
obrócą je przeciwko Niemu Wypowiedziane słowa miały być wykorzystane przeciwko Niemu w czasie
Jego sądzenia, a na Golgocie miały stanowić podstawę drwin Wyjaśnienie uczniom wypowiedzianych
słów musiałoby zawierać zapowiedz czekających Go cierpień, co przysporzyłoby im trosk, których
jeszcze me byli w stanie dźwigać Wszelkie przedwczesne wyjaśnienia musiałyby zwrócić uwagę
Żydów na skutki wynikające z ich niewiary oraz uprzedzeń Wielu ludzi, z którymi Jezus rozmawiał
znalazło się już na drodze konsekwentnie prowadzącej Baranka Bożego na zabicie
Te słowa Chrystusa wypowiedziane były przez wzgląd na tych, którzy uwierzyli w Niego Wiedział
bowiem, ze słowa Jego zostaną powtóizone, a ponieważ zostały wypowiedziane podczas świąt
wielkanocnych, dojdą do uszu tysięcy i zostaną rozpowszechnione po całym świecie Po Jego
zmartwychwstaniu staną się zrozumiałe i dla wielu będą decydującym dowodem Jego Boskosci
Uczniowie Jezusa, których również obarczała duchowa ślepota, często nie byli w stanie zrozumieć
Jego nauki, lecz wiele z tych nauk zaczęli pojmować wraz z rozwojem wypadków, a wtedy, gdy JU7
Go me stało, Jego słowa stanowiły podporę dla serc uczniowskich
Słowa Zbawiciela "Rozwalcie ten. kościół, a w trzech dniach
115
wystawię go" zastosowane do jerozolimskiej świątyni miały głębsze znaczenie, niż słuchacze mogli
pojąć. Chrystus był fundamentem i życiem kościoła. Nabożeństwa odbywające się w tej świątyni
symbolizowały ofiarę Syna Bożego. Stan kapłański ustanowiony został w tym celu, aby można było
zobrazować mediacyjny charakter dzieła Chrystusa. Cały układ wyznania opartego na ofierze był
adekwatny do odku-picielskiej ofiary Jezusa. Składanie ofiar nie miałoby sensu, gdyby wielkie
"wydarzenfa, na które wskazywały ceremonie, nie miały nastąpić.
Cały ofiarny rytuał był związany z osobą Chrystusa, dlatego też wszelkie pomijanie tej Istoty
odebrałoby mu jakąkolwiek wartość. Gdy Żydzi przypieczętowali wyrzeczenie się Chrystusa przez
wydanie Go na śmierć, odrzucili tym samym wszystko co stanowiło o znaczeniu świątyni i treści
odprawianych tu nabożeństw. Jej świętość została przekreślona, a -upadek przesądzony. Od tego
czasu ofiary i połączone z nimi nabożeństwa utraciły swój sens. Przypominało to wszystko Kaina,
którego ofiarność nie mogła już dotyczyć Zbawiciela. Wydanie Chrystusa na śmierć oznaczało
faktycznie zniszczenie świątyni żydowskiej. Gdy Chrystus został ukrzyżowany, wewnętrzna zasłona w
świątyni rozerwała się na pół od góry do dołu, co oznaczało, że wielka ostateczna ofiara została
dokonana i że system składania ofiar ozstał na zawsze zakończony.
"W trzy dni wystawię go". Zdawało się, że śmierć Chrystusa przyniosła przewagę mocom ciemności,
które święciły swe zwycięstwo. Lecz z rozwartego grobowca Józefa Jezus wyszedł zwycięzcą. "I złu-
piwszy księstwa i mocy, wiódł je na podziw, jawnie triumfując z nich sam przez się" (Koi. 2,15). Przez
Swą śmierć i zmartwychwstanie, Chrystus stał się "sługą świątnicy, a prawdziwego onego przybytku,
który Pan zbudował, a nie człowiek" (Hebr. 8,2). Ludzie wznieśli żydowski przybytek, ludzie zbudowali
żydowską świątynię; lecz świątynia na wysokościach, której świątynia ziemska była symbolem,
zbudowana została nie przez ziemskiego architekta. "Otóż mąż, którego imię jest Latorośl... Bo ten ma
wystawić kościół Panu, ten zaś przyniesie sławę i siedzieć, i panować będzie na stolicy swojej, i
będzie kapłanem na stolicy swojej, a rada pokoju będzie między obiema" (Zach. 6,12.13).
Nabożeństwo ofiarne, które wskazywało na Chrystusa, skończyło się, a oczy ludzi skierowane zostały
na prawdziwą ofiarę złożoną za grzechy świata. Ziemskie duszpasterstwo skończyło się, przeto wzrok
obrócił się ku Jezusowi, głosicielowi Nowego Przymierza oraz "do krwi pokropienia lepsze rzeczy
mówiącej niż Ablowa". "Jeszcze nie była objawiona droga do świątnicy, póki jeszcze trwał pierwszy
przybytek... Ale ChrystSs przyszedłszy, najwyższy kapłan wszystkich dóbr, przez większy i
doskonalszy przybytek, nie ręką zbudowany... przez własną krew swoją
116
wszedł raz do świątnicy, znalazłszy wieczne odkupienie" (Hebr. 12,24; 9,812).
"Przetoż i doskonale zbawić może tych, którzy przezeń przystępują do Boga, zawsze żyjąc, aby
orędował za nimi" (Hebr. 7,25). Jakkolwiek kapłaństwo miało zostać przeniesione z ziemskiej świątyni
do niebieskiej, jakkolwiek święty przybytek naszego Kapłana i Jego przedstawiciele mieli się stać
niewidocznymi dla ludzkiego oka, to jednak uczniowie nie mieli doznać z tego powodu uszczerbku.
Nie mieli odczuć przerwy w swym obcowaniu ze Zbawicielem. I chociaż Jezus sprawuje Swe
kapłaństwo w świątyni na wysokościach, pozostaje On w Duchu stale Kapłanem ziemskiego Kościoła.
Jest On niewidzialny dla ludzkiego oka, lecz Jego pożegnalne przyrzeczenie zostało spełnione: "A oto
ja jestem z wami po wszystkie dni, aż do skończenia świata" (Mat. 28,20). Mimo, że Jezus przekazuje
Swą moc niższym sługom nie ustaje Jego krzepiąca obecność w ziemskim kościele.
"Przetoż mając najwyższego kapłana wielkiego... Jezusa, Syna Bożego, trzymajmyż się tego
wyznania. Albowiem nie mamy najwyższego kapłana, który by nie mógł z nami cierpieć krewkości
naszych, lecz skuszonego we wszystkim na podobieństwo nas, oprócz grzechu. Przy-stąpmyż tedy z
ufnością do tronu łaski, abyśmy dostąpili miłosierdzia i łaskę znaleźli ku pomocy czasu przygodnego"
(Hebr. 4,1416).
117
ROZDZIAŁ XVII
Nikodem
(Jan 17,1-17)
Nikodem cieszył się wielkim zaufaniem u narodu żydowskiego. Był to człowiek wykształcony o
wybitnych zdolnościach, uhonorowany członkowstwem Najwyższej Rady. Razem z innymi został
poruszony" naukami Jezusa. Jakkolwiek bogaty, wykształcony i szanowany, uległ i on dziwnemu
urokowi skromnego Nazareńczyka. Ponieważ nauka, płynąca z ust Zbawiciela, wywarła na nim duże
wrażenie, zapragnął dowiedzieć się czegoś więcej o tych cudownych prawdach.
Zdecydowane wykorzystanie przez Chrystusa Swego autorytetu w czasie oczyszczenia świątyni od
handlarzy, spowodowało wzrost nienawiści kapłanów i przywódców w stosunku do Niego. Obawiali się
potęgi tego nieznanego człowieka. Uznali więc, że takie zuchwalstwo ze strony jakiegoś przybysza z
Galilei nie powinno być tolerowane, zamierzając położyć kres jego działalności. Jednakże nie wszyscy
byli co do tego zgodni, ponieważ niektórzy obawiali się wystąpić przeciwko Temu, którego czynami w
tak wyraźny sposób kierował Duch Boży. Przypomnieli sobie, że prorocy byli niegdyś zabijani za
potępienie grzechów przywódców Izraela. Rozumieli też, że podporządkowanie pogańskiemu
narodowi było wynikiem uporczywości Żydów w odrzucaniu napomnień i pouczeń Boga. Ludzie tak
rozumiejący obawiali się, że spisek przeciwko Jezusowi uknuty przez kapłanów j władców wprowadzi
ich na drogi obrane przez przodków, i sprowadzi na naród nowe kataklizmy. Nikodem podzielał te
uczucia. Na naradzie Sanhedrynu, podczas której rozpatrywano sprawę ustosunkowania się do
Jezusa Nikodem zalecał ostrożność i umiarkowanie, podkreślając, że jeżeli Jezus naprawdę
występuje mocą autorytetu Boga, to odrzucanie Jego przestróg byłoby niebezpieczne. Kapłani nie
ośmielili się lekceważyć tej rady i zdecydowali na razie nie występować otwarcie przeciwko
Zbawicielowi. :
118
\
Odkąd Nikodem usłyszał Jezusa, zaczął gorliwie studiować proroctwa dotyczące Mesjasza. W miarę
postępu tych badań pogłębiało się w mm przekonanie, że Jezus był Tym, którego przyjście było
zapowiedziane. Wraz z wielu innymi Izraelczykami Nikodem był głęboko przejęty profanacją świątyni.
Był świadkiem przepędzenia przez Jezusa ze świątyni sprzedających i kupujących i obserwował też
proces cudownego objawienia się mocy Boskiej; widział w jaki sposób Zbawiciel podejmował biednych
i uzdrawiał chorych; widział ich rozradowane spojrzenia i słyszał słowa pochwały; nie miał żadnych
wątpliwości co do tego, że Jezus z Nazaretu był Wysłannikiem Boga.
Nikodem pragnął osobistej rozomwy z Chrystusem, lecz wzdrygał się otwarcie szukać z Nim
spotkania. Dla żydowskiego przywódcy przyznanie się do sympatyzowania z dotąd jeszcze mało
znanym Nauczycielem byłoby upokarzające. Gdyby zaś wiadomość o jego wizycie doszła do
Sanhedrynu stałby się obiektem pogardy i potępienia.
_ Zdecydował się więc na poufne spotkanie, starając się uzasadnić tę decyzję w ten sposób, że
w przypadku jawnego spotkania inni mogliby pójść za jego przykładem. Dowiedział się, że Jezus miał
zwyczaj-przebywać, na Górze Oliwnej i gdy miasto pogrążyło się we śnie, udał się na Jego
poszukiwanie.
Znalazłszy się w obecności Chrystusa, Nikodem uczuł dziwne onieśmielenie, które usiłował ukryć pod
maską opanowania i godności. "Mistrzu" rzekł Nikodem, "wiemy żeś przyszedł od Boga nauczycielem;
bo nikt tych cudów czynić nie może, które ty czynisz, jeśliby Bóg z nim nie był''. Mówiąc o wyjątkowym
darze Chrystusa, jako Nauczyciela, oraz o Jego cudownej zdolności czynienia cudów, miał nadzieję
utorować drogę do dalszej rozmowy. Słowa jego obliczone były na wytworzenie atmosfery
wzajemnego zaufania, lecz w rzeczywistości zawarte w nich było niedowierzanie. Nie uznawał w
Jezusie Mesjasza lecz jedynie posłanego przez Boga Nauczyciela.
Zamiast uznać to powitanie, Jezus zwrócił Swe oczy na rozmówcę, jakby czytając w jego duszy. W
swej nieskończonej mądrości ujrzał przed Sobą człowieka szukającego prawdy. Znał powód tej wizyty
i powodowany pragnieniem pogłębiania przekonania już obecnego w umyśle rozmówcy. Jezus
przyszedł bezpośrednio do istoty sprawy i rzekł uroczyście, lecz łagodnie: ,,Zaprawdę zaprawdę,
powiadam ci: jeśli kto się me narodzi z wody i z Ducha, nie może wnijść do Królestwa Bożego" (Jan
3,3).
Nikodem przyszedł do Pana, spodziewając się nawiązania z Nim dyskusji, lecz Jezus odsłonił
podstawy zasad wiary. Powiedział Nikodemowi: nie tyle wiedza teoretyczna jest ci potrzebna, co
odrodzenie duchowe. Nie musisz zaspokajać swej ciekawości, lecz odnowić swe serce. Musisz
otrzymać z niebios nowe życie, zanim potrafisz ocenić
119
sprawy niebieskie. ,Zanim nie nastąpi ta przemiana, która przyniesie ogólną odnowę, nie doznasz
zbawczego dobra, mówiąc ze Mną o Moim autorytecie, czy Moim posłannictwie.
Nikodem słyszał naukę Jana Chrzciciela o skrusze i chrzcie oraz był świadkiem, gdy Jan wskazał na
Jezusa jako Tego, który będzie chrzcił Duchem Świętym. Nikodem sam odczuwał duchową płyciznę
panującą wśród Żydów, poddających się bigoterii i ziemskim ambicjom. Miał więc nadzieję, że
przyjście Mesjasza polepszy ten stan rzeczy. Jednakże przekonujące słowa Jana Chrzciciela nie
zdołały obudzić w nim świadomości grzechu. Był prawdziwym faryzeuszem i chełpił się dobrymi
czynami. Ceniony był ze względu na dobroczynność i ofiarność wspierającą działalność świątyni. Z
tego też powodu był pewny łaski Boskiej. Zdumiewało go, że istnieje Królestwo zbyt czyste, aby mógł
je ujrzeć w swym obecnym stanie ducha.
Przenośnia o ponownym narodzeniu .się, której użył Jezus nie była Nikodemowi zupełnie obca.
Konwertyci przechodzący z pogaństwa na wiarę żydowską byli często porównywani do
nowonarodzonych dzieci. Dlatego też musiał spostrzec, że słów Chrystusa nie należy rozumieć
dosłownie. Uważał jednak, "że z tytułu swego izraelskiego urodzenia ma zapewnione miejsce w
Królestwie Bożym, dlatego też nie odczuwał potrzeby zmian w sobie. Z tego przekonania zrodziło się
jego zdziwienie wywołane słowami Zbawiciela, a także podrażnienie, że słowa Jezusa dotyczyły
bezpośrednio jego osoby. Pycha faryzeusza rozpoczęła walkę z uczciwym pragnieniem znalezienia
prawdy. Był zdumjpny, że Chrystus mógł przemawiać do niego w ten sposób, nie respektując jego .
pozycji jako jednego z przywódców Izraela.
Tracąc panowanie nad sobą, Nikodem odpowiedział Chrystusowi z ironią: "Jak może się człowiek
narodzić, gdy jest stary?" Wzorem wielu innych ludzi, których świadomość oświeci przenikająca
prawda poznał, że z samej natury człowiek nie jest obdarzony darami Ducha Świętego. Nie było w
nim niczego podatnego na sprawy duchowe, ponieważ na sprawy duchowe człowiek może reagować
za pomocą duchowego wyczucia.
Lecz Zbawiciel nie użył argumentacji przeciwko argumentom Nikodema. Podnosząc uroczyście i ze
spokojną godnością Swą rękę, powtórzył wypowiedzianą prawdę z jeszcze większym naciskiem-
,.Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci, jeśliby się kto nie narodził z wody i z Ducha, nie może wnijść do
królestwa Bożego". Niktidem zrozumiał, że Chrystus mówi o chrzcie wodą i o odnowieniu serca przez
Ducha Bożego. Teraz przekonał się, że znajdzie się w obecności Tego, którego przyjście
przepowiedział Jan Chrzciciel.
Jezus mówił dalej: "Co się narodziło z ciała, ciałem jest, a co się narodziło z Ducha, duchem jest". Z
natury serce jest złe i "któż pokaże
120
czystego z nieczystego? Ani jeden" (Job 14,4). Żaden ludzki wynalazek nie uleczy grzesznej duszy.
Y.Zmysł ciała jest nieprzyjacielem Bogu, bo się zakonowi Bożemu nie poddaje, gdyż też i nie może".
"Albowiem z serca wychodzą złe myśli, mężobójstwo, cudzołóstwa, wszeteczeństwa, złodziejstwa,
fałszywe świadectwa, bluźnierstwa" (Rzym. 8,7; Mat. 15,19). Źródło serca powinno być oczyszczone,
zanim płynący z niego strumień stanie się czysty. Ten, kto usiłuje osiągnąć niebo za pomocą własnych
-sił i przestrzegając postanowień zakonu, dąży do osiągnięcia czegoś niemożliwego. Nie może być
zbawienia dla tych, którzy wyznają jedynie ustanowioną religię, stanowiącą formę ich bogobojności.
Życie chrześcijanina nie polega na modyfikowaniu i doskonaleniu dawnych form, ponieważ wymaga to
całkowitego przekształcenia istoty człowieka. Jest to śmierć jaźni i grzechu, a jednocześnie nowe
życie. Zmiana taka może nastąpić wyłącznie za sprawą Ducha Bożego;
Nikodem znalazł się w rozterce, a Jezus, dla zobrazowania Swojej myśli, użył porównania z wiatrem:
"Wiatr gdzie chce wieje i głos jego słyszysz, ale nie wiesz skąd przychodzi i dokąd idzie; takżec jest
każdy, który się narodził z Ducha". -
Słyszymy wiatr między konarami drzew, jak porusza liście i kwiaty lecz jest niewidoczny i nitk nie wie
skąd przychodzi i dokąd idzie. Tak samo dzieje się z wpływem Ducha Bożego na serce. Nie można
powiedzieć o Nim więcej niż o ruchu wiatru. Człowiek nie jest w stanie podać dokładnie czasu i
miejsca swego nawrócenia, ani też wymienić okoliczności towarzyszących temu procesowi co jednak
wcale nie oznacza, że nie doznał nawrócenia. Za pomocą siły tak niewidzialnej, jak -wiatr Chrystus
stale pracuje nad~ kształtowaniem ludzkiego serca.
Krok po kroku, w sposób dla człowieka najczęściej niedostrzegalny . "wlewane są w dusze wrażenia,
które zwracają ją ku Chrystusowi. Procesowi temu sprzyja rozmyślanie o Nim, czytanie Pisma
Świętego, lub~ słuchanie kazań wygłaszanych przez s^ug Bożych. I potem nagle, gdy Duch Boży
zwraca się z bezpośrednim wezwaniem, dusza z radością poddaje się Jezusowi. Niektórzy nazywają
to raptownym nawróceniem, lecz w istocie jest to wynik długotrwałego działania Ducha Bożego
procesem przewlekłym, lecz nieustannym. -
Jakkolwiek wiatr sam przez się jest niewidoczny, wytwarza on' widoczne i wyczuwalne skutki. Takie
też skutki przejawiają się w k*aż--dym czynie człowieka, który odczuje w swojej duszy zbawienną moc
Ducha Świętego. Gdy Duch Boży bierze w posiadanie serce, życie człowieka zostaje odmienione.
Odrzucane są grzeszne myśli, a złe czyny zaniechane; miłość, pokora i pokój pojawiają się w miejsce
gniewu, .zawiści i walki. Radość napełnia miejsce smutku, a oblicze zaczyna Tozświetlać światłość
niebiańska. Przy tym wszystkim nikt nie widzi aręki, która dźwigała ciężar, ani nie widzi światła
płynącego z niebie-
/
121
l
skich przestrzeni. Błogosłowieństwo przychodzi wówczas, gdy dzięki wierze dusza poddaje się Bogu.
Wówczas moc, które] żadne ludzkie oko nie jest w stanie dojrzeć, stwarza nową istotę na obraz i
podobieństwo Boga.
* Dzieła odkupienia nie da się pojąć siłami ograniczonego- umysłu.
- Tajemnica jego przewyższa możliwość ludzkiego pojmowania, ale ten, kto przechodzi ze stanu
śmierci do życia, pojmuje, ze jest to rzeczywistość odmierzona ręką Boga Początki procesu
odkupienia możemy dzięki naszemu doświadczeniu poznać na ziemt, jednakże jego skutki sięgają w
wieczność.
Gdy Jezus przemawiał, pewne przebłyski prawdy przenikały do umysłu żydowskiego władcy.
Łagodzący, zniewalający wpływ Ducha Świętego podziałał na jego serce Nie był jednakże w stanie
zrozumieć w pełni słów Zbawiciela Nie tak wielkie wrażenie wywarła na nim konieczność narodzenia
się na nowo, co sposób w jaki to może nastąpić. Odparł ze zdziwieniem "Jakoż to być może?"
"Tyś jest nauczycielem w Izraelu, a tego nie wiesz'", spytał go Jezus Istotnie ktoś, komu zlecone
zostało wpajanie narodowi zasad re-ligii, me mógł me znać tak ważnych prawd Powyższe słowa
Jezusa miały udowodnić, ze Nikodem nie powinien był doznać irytacji z powodu przekazanych mu
słów prawdy, ale przeciwnie powinien odczuć skruchę z powodu swojej ignorancji duchowej. Teraz
Chrystus przemówił z tak uroczystą godnością, a Jego spojrzenie jak i ton wyraziły tak gorącą miłość,
ze Nikodem me czuł się dotknięty, nawet zdając sobie sprawę ze swej poniżającej sytuacji.
**
Gdy Jezus wyjaśnił mu, ze Jego misja na ziemi polega na ustanowieniu królestwa Ducha, a nie
przemijającego ziemskiego królestwa, NiKodem słuchał z zakłopotaniem. Widząc to, Jezus powiedział
"Jesliz gctym wam ziemskie rzeczy powiedział, nie wierzycie jakoż będzie li gdybym wam powiadał
niebiańskie, uwierzycie7". Jeżeli Nikodem me mógł przyjąć nauki Chrystusa, która dotyczyła tylko
wpływu łaski na serce, to jak mógł zrozumieć istotę Jego pełnego chwały królestwa niebieskiego1' Nie
rozumiejąc istoty dzieła Chrystus na ziemi tym bardziej nie mógł zrozumieć Jego dzieła w niebie.
Żydzi, któr>ch"Jezus wygnał ze świątyni, pretendowali do miana dzieci Abrahama, lecz uciekali przed
obecnością Zbawiciela, gdyż me mogli znieść chwały Bożej, która się w Nim przejawiała. W ten
sposób dali dowód, ze me są przysposobieni przez łaskę Boską do uczestniczenia w nabożeństwie
odprawianym w świątyni. Wykazywali gorliwość w utrzymywaniu pozorów świętości, lecz nie zwracali
uwagi na własne serca. Przywiązując wagę do litery prawa me zwracali żadnej uwagi na jego ducha.
Konieczna była dla nich ta wielka przemiana,
122
0 której mówił Chrystus Nikodemowi nowe narodziny moralne, oczyszczenie się z
grzechów oraz odnowienie wiedzy i pobożności.
Nie ma wytłumaczenia, dla ślepoty Izraela, pozostającego niepomnym na dzieło odnowy. Pod
natchnieniem Ducha Świętego Izajasz napisał "Aczkolwiek jesteśmy jako meczjsty my wszyscy, i jako
szata splugawiona są wszystkie sprawiedliwości nasze, przetoz wszyscy opadamy jako hsc, a
nieprawości nasze jako wiatr unoszą nas". Dawid natomiast modlił się "Daj mi słyszesc radość i
wesela, a niech się rozradują kości moje, któreś pokruszył" A przez Ezechiela dane zostało
przyrzeczenie "I dam wam serce nowe, a ducha nowego dam do wnętrzności waszych i odejmę serce
kamienne z ciała waszego a dam wam serce mięsiste Ducha mego, mówię wam do wnętrzności
waszej, a uczynię, ze w ustawach moich chodzić będziecie" (Izaj. 64,6, Psalm 51,10; Ezech. 36,26
27).
Nikodem czytał Pismo Święte mając zaciemniony umysł, lecz teraz zaczynał powoli rozumieć jego
sens. Zobaczył, ze najbardziej ścisłe posłuszeństwo jedynie literze prawa odniesionej do życia
zewnętrznego nie upoważnia nikogo do wejścia do królestwa niebieskiego. Z ludzkiego punktu
widzenia jego życie było prawe i szlachetne, lecz w obecności Chrystusa poczuł, ze serce jego me
było czyste, a życie jego me było świętobliwe.
Nikodema przyciągała osobowość Chrystusa. Gdy Zbawiciel mówił mu o narodzeniu na nowo,
pragnął, aby ta odmiana mogła się w nim dokonać Lecz w jaki sposób mogło to nastąpić7 Jezus
odpowiedział na to niewypowiedziane pytanie "A jako Mojżesz węża na puszczy wywyższył, tak musi
być wywyższony Syn Człowieczy, Aby każdy kto weń wierzy nie zginął, ale miał żywot wieczny".
Był to znany Nikodemowi temat. Sjmbol uniesionego w górę węża wyjaśnił misję Zbawiciela Gdy
ludzie z Izraela umierali od żądła złośliwych wężów, Bóg polecił Mojżeszowi wykonać węża z miedzi
1 umieścić go wysoko nad zgromadzonym ludem. Następnie nad obozem rozległy się słowa, ze
wszyscy, którzy będą patrzeć na węża, zachowają życie. Ludzie wiedzieli, ze sam przez się wąż nie
miał mocy uratowania ich, lecz był symbolem ratunku spoczywającego w Chrystusie Tak jak
obraz wjkonany na podobieństwo jadowitych wężów podniesiony został dla ich uzdrowienia, tak
Ten posłany "w podobieństwie grzesznego ciała" (Rzym. 8,3) stanie się ich Zbawicielem. Wielu
Izraelitów uważało nabożeństwa ofiarne za obrzęd mający sam w sobie moc uwolnienia ich od
grzechu Było jednak życzeniem Boga pouczenie ich, ze obrzęd ku czci miedzianego węża był tak
nieskuteczny jak sam obiekt ich czci Teraz trzeba było skierować myśli ku Zbawicielowi, gdyż
albo dla wyleczenia swych ran, albo tez w prośbie o przebaczenie
123
grzechów, nie mieli innego wyjścia niż ukazanie wiary w nadesłany im dar Boży. Należało tylko
patrzeć i żyć. ~
Ci, których dosięgło żądło węża prawdopodobnie zwlekali z. patrzeniem, zastanawiając się
nad tym, czy może być skuteczne spoglądanie na ten symbol z miedzi. Żądali być może naukowego
wytłumaczenia, ale takowego nie otrzymali. Musieli przyjąć Słowo Boże przekazy-" , wane im przez
Mojżesza. Nie patrzeć znaczyło zginąć.
Duszy nie oświeci dyskusja, ani spór. Powinniśmy patrzeć, aby żyć. Nikodem wysłuchał nauki i poniósł
ją z sobą. Badał teraz Pismo Święte w nowy sposób, ponieważ nie potrzebował go dla podbudowy
teoretycznych dyskusji, lecz aby dusza jego miała czym żyć. Odkąd oddał się pod kierownictwo Ducha
Świętego, dojrzał królestwo niebieskie.
Istnieją dziś tysiące takich, dla których koniecznością jest poznanie tej samej prawdy, która została
odkryta Nikodemowi za pośrednictwem symbolicznego węża. Posłuszeństwu w stosunku do Bożego
zakonu zawdzięczają oni łaskę. A gdy prosi się ich, aby spojrzeli na Jezusa i zrozumieli, że jedynie
Jego łaska ich ratuje, wóczas zapytują: "Jakoż to być może?" ~
Wzorem Nikodema, musimy okazać dobrą wolę i "wejść do żywota"' w ten sam sposób, jak uczynił to
największy z grzeszników. Bo poza Chrystusem "nie masz żadnego imienia pod niebem danego
ludziom,, przez które byśmy mogli być zbawieni" (Dz. Ap. 4,12). Przez wiarą otrzymujemy łaskę
Boską, lecz sama wiara nie niesie nam zbawienia-Sama wiara nie uczy niczego. Jest ona jakby ręką,
którą możemy dotknąć Chrystusa i przywłaszczyć sobie zasługę Jego cierpienia będącego
lekarstwem na grzech. Nie możemy nawet żałować za grzechy bez pomocy Ducha Bożego. Pismo
Święte mówi o Chrystusie: "tęga Bóg za Książęcia i Zbawiciela wywyższył prawicą swoją, aby dana
była ludowi Izraelskiemu pokuta i odpuszczenie grzechów"' (Dz. Ap. 5,31)^ Skrucha przychodzi od
Chrystusa, tak samo jak przebaczenie.
W jaki więc sposób mamy uzyskać zbawienie? ,.Jako Mojżesz węża na puszczy wywyższył, tak musi
być wywyższony Syn człowieczy" i każdy kto został zawiedziony i pogryziony przez węża, może
patrzeć i żyć" "Oto Baranek Boży, który gładzi grzechy świata'1 (Jan 1,29). Światło promieniujące od
krzyża objawia miłość Boga, Jego miłość przyciąga nas do Niego. Jeżeli nie sprzeciwimy się temu
ciągnieniu zostaniemy przyprowadzeni do stóp Krzyża, żałując za grzechy, z powodu których Chrystus
został ukrzyżowany. A wówczas Duch Boży poprzez wiarą obdaruje nas nowym życiem. Wtedy też
nasze myśli i nasze pragnienia staną się posłuszne woli Chrystusa. Serce i rozum zostaną
ukształtowane na nowo na obraz Tego, który działa wewnątrz nas, aby podporządkować wszystkie
rzeczy Sobie. Wówczas prawo Boże zostanie wy-
124
pisane w sercu i w umyśle ł będziemy mogli powiedzieć wraz z Chrystusem: "Abym czynił wolę Twoją,
Boże mój" (Psalm 40,9).
W rozmowie z Nikodemem Jezus rozwinął sprawę zbawienia i znaczenie Swej misji na ziemi. W
żadnym ze Swych następnych wystąpień nie wyjaśnił Chrystus tak wyczerpująco, punkt za punktem,
tego, jaka praca jest potrzebna nad naszymi sercami, jeżeli chcemy dostąpić królestwa niebieskiego.
Na początku Swej działalności Chrystus odkrył prawdę jednemu z członków Sanhedrynu, znanemu
nauczycielowi narodu o bardzo chłonnym umyśle. Lecz przywódcy Izraela nie wyszli na spotkanie
tego światła. Nikodem ukrył prawdę w swym sercu i przez następne trzy lata nauka Chrystusa nie
przyniosła żadnych widocznych skutków.
Lecz Jezus dobrze znał grunt, do którego wrzucił nasienie. Słowa wypowiedziane w nocy, wśród
odludnych gór, do jednego tylko słuchacza, nie zmarnowały się. Przez pewien czas Nikodem nie uznał
Jezusa publicznie, ale obserwował Jego życie i rozmyślał nad Jego nauką. Na naradach Sanhedrynu
systematycznie udaremniał kapłańskie plany zgładzenia Chrystusa. Gdy ostatecznie Jezus został
wydany na ukrzyżowanie, Nikodem pamiętał o nauce, która usłyszał na górze Oliwnej: "A jako
Mojżesz węża na puszczy wywyższył, tak musi być wywyższony Syn człowieczy. Aby każdy kto weń
wierzy, nie zginął, ale miał żywot wieczny". Światło tej poufnej rozmowy, rozświetliło krzyż na Golgocie
i Nikodem ujrzał w Jezusie Odkupiciela świata.
Po wniebowstąpieniu Pana, gdy uczniowie rozproszeni zostali przez prześladowania, Nikodem
wysunął się śmiało na czoło. Użył swego majątku dla podtrzymania powstającego Kościoła, zniknięcia
którego wraz ze śmiercią Chrystusaf spodziewali się Żydzi. W okresie niebezpieczeństwa, on, stale
tak ostrożny i tak ulegający wątpliwościom, był twardy jak skała, wzmacniając tym przykładem wiarę
uczniów i dostarczając środków na rozwijanie dzieła Ewangelii. Został wzgardzony i poddany
prześladowaniom ze strony tych, którzy mu składali hołdy w dawnych latach. Utracił dobra tego
świata, lecz nie zachwiał się w wierze, która wzięła swój początek w nocnej rozmowie z Jezusem.
Nikodem opowiedział historię tej rozmowy Janowi, dzięki jej spisaniu przez niego służyła ona ku
pouczeniu milionów. Prawdy tu podane dziś mają taką samą wartość, jak niegdyś podczas uroczystej
nocy w cieniu gór, gdy przywódca żydowski przyszedł, aby od skromnego Nauczyciela z Galilei
dowiedzieć się, czym jest droga życia.
125
l
ROZDZIAŁ XVIII
i
,0n ma wzrastać"
(Jan 3,22-36)
Od pewnego czasu wpływ Jana Chrzciciela na naród stał się większy, niż wpływ przywódców,
kapłanów i książąt. Gdyby Jan 'Ogłosił się Mesjaszem i rozpętał rewoltę przeciwko Rzymowi, kapłani i
naród zgromadziliby się pod jego sztandarem. Szatan był gotów otoczyć Jana^ Chrzciciela wszelkimi
względami, które przemawiają do ambicji zdobywców świata. Lecz zdając sobie sprawę z jego
zamiarów, Jan niezłomnie odrzucał największe pokusy. Zainteresowanie zwrócone ku sobie kierował
stale w stronę innej osoby.
Teraz dojrzał już, że jego popularność przechodzi na Zbawiciela. Dzień po dniu malały skupione wokół
niego tłumy. Gdy Jezus przybył z Jeruzalem do kraju nad Jordanem, tłum zaczął się gromadzić, aby
Go usłyszeć. Liczba Jego uczniów wzrastała codziennie. Wielu przychodziło, aby się ochrzcić, lecz
Chrystus Sam nie udzielał chrztu, przekazując dokonywanie tego obrzędu Swym uczniom. W ten
sposób przypieczętował dzieło swego poprzednika. Lecz uczniowie Jana patrzyli z zazdrością na
wzrost popularności Jezusa. Byli skłonni do krytykowania dzieła Chrystusa, a okazja ku temu właśnie
niebawem się nadarzyła. Pomiędzy nim a Żydami stanęło sporne pytanie, czy chrzest przyczynia się
do oczyszczenia duszy z grzechów. Uczniowie Jana twierdzili, że chrzest Jezusa zasadniczo różni się
od chrztu Jana. W niedługim czasie popadli w spór z uczniami Chrystusa dotyczący formy i słów,
których należy \używać podczas chrztu, wreszcie w ogóle zakwestionowali prawo tych ostatnich do
wykonywania tego obrzędu.
Uczniowie Jana zwrócili się do niego ze swymi żalami, mówiąc: "Mistrzu, ten który był z tobą za
Jordanem i któremuś ty dał świadectwo, ten oto chrzci, a wszyscy idą do niego". W tych słowach
zawarta była pokusa, którą szatan zgotował Janowi. Jakkolwiek misja Jana zbliżała się ku końcowi, to
mógł on jednak wznieść przeszkody
126
J t
h
n
dla pracy Chrystusa. Gdyby Jan myślał o sobie i wyraził swój żal lub rozczarowanie z powodu
odsunięcia go, posiałby nasienie niezgody. Dałby w ten sposób początek zawiści i zazdrości, co
mogłoby w poważny sposób zahamować postęp dzieła Ewangelizacji.
Jan z natury swej był obarczony błędami i ułomnościami właściwymi dla całej ludzkości, lecz dotyk
miłości Bożej spowodował jego przemianę. Żył w atmosferze nieskażonej -egoizmem oraz pychą, a
uczucie zazdrości było mu obce. Nie podzielał niezadowolenia swych uczniów, natomiast stale
podkreślał, jasne zrozumienie swojego stosunku d.o Mes-.jasza i radość z jaką powitał Tego, któremu
torował drogę.
Jan mówił: ;,Nie może nic wziąć człowiek, jeśliby mu nie było dane z nieba. Wy sami jesteście mi
świadkami, żem powiedział: nie jestem ja Chrystus, ale żem posłany przed nim. Kto ma oblubienicę,
ten jest oblubieńcem a przyjaciel oblubieńca, który stoi a słucha go, weseli się weselem dla głosu
oblubieńca" (Jan 3,2729). Jan przedstawia siebie samego jako przyjaciela występującego w roli
pośrednika między zaręczoną parą, który przygotowuje grunt do małżeństwa. Gdy narzeczony połączy
"się ze swą narzeczoną, misja przyjaciela kończy się i pozostaje mu cieszyć się szczęściem tych,
których związek przygotował. Jan istotnie powołany był, aby kierować ludzi ku Chrystusowi i z
radością patrzył na powodzenie, dzieła Zbawiciela. Powiedział na ten temat: "Przetoż to wesele moje
wypełnione jest. On musi róść, a mnie musi ubywać".
Spoglądając z wiarą ku Odkupicielowi, Jan wzniósł się do wyżyn samozaparcia. Nie dążył do
pozyskania ludzi dla siebie, lecz jedynie do stałego wznoszenia biegu ludzkich myśli, aby mogły
zwrócić się ku Barankowi Bożemu. On sam był jedynie głosem, krzykiem wołającego na puszczy.
Teraz z radością pogodził się z potrzebą milczenia i usunięcia się w cień, ponieważ obecnie wszystkie
oczy miały się obrócić ku Światłu życia.
Ci, którzy zachowują wierność powołaniu wysłanników Boga, nie zabiegają o zaszczyty dla siebie.
Miłość ku sobie usuwa się w cień przed miłością do Chrystusa. Żadna rywalizacja nie powinna kalać
świętej sprawy Ewangelii. Wysłannicy Boga powinni zrozumieć, że ich zadaniem jest oświadczyć wraz
z Janem Chrzcicielem: "Oto Baranek Boży, który gładzi grzechy świata" (Jan 1,29). Ich zadanie
polega na wy-wyższ-aniu Chrystusa, bowiem wraz z Chrystusem wydźwignięta zostanie ludzkość. "Bo
tak mówi on najdostojniejszy i najwyższy, który mieszka w wieczności, a święte jest Imię jego: Ja,
który mieszkam na wysokości na miejscu świętym, mieszkam i z tym, który jest skruszonego ducha,
ożywiając ducha pokornych, ożywiając serca skruszonych" (Izaj. 57,15).
W duszy proroka nie było miejsca dla spraw własnych, natomiast
127
wypełniona została światłem Boga. Świadectwo chwały Chrystusa przedstawił Jan prawie takimi
samymi słowami, jakimi posłużył się Chrystus w rozmowie z Nikodemem. Jan wówczas powiedział:
"Kto z góry przyszedł, nade wszystko jest; kto z ziemi jest, ziemski jest i ziemskie " rzeczy mówi; ten,
który z nieba przyszedł, nade wszystkie jest... Albowiem ten, którego Bóg posłał, słowo Boże mówi;
boć mu nie pod miarą daje Bóg Ducha". Chrystus mógł powiedzieć: "Bo nie szukam woli mojej, ale
woli tego, który mię posłał" (Jan 5,30), gdyż zostało Mu oświadczone: "Umiłowałeś sprawiedliwość, a
nienawidziłeś nieprawości, prze-toż pomazał cię o Boże! Bóg twój olejkiem wesela nad uczestników,
twoich" (Hebr. 1,9). Ojciec "nie pod miarę daje mu Ducha".
Podobnie jest z wyznawcami Chrystusa. Możemy otrzymać światło z nieba tylko wówczas, gdy się
wyrzekniemy własnej osobowości. Sama wiara nie umożliwia nam jeszcze zrozumienia istoty Boga i
połączenia się z Chrystusem. Dla osiągnięcia tych celów konieczne jest utrzymywanie w ryzach
każdej naszej myśli i czynienie jej posłuszną Chrystusowi. Wszystkim tym, którzy tak postępują, Duch
Święty ,dany będzie "nie pod miarę". W Chrystusie "mieszka wszystka zupełność Bóstwa cieleśnie i
jesteście w nim dopełnieni" (Koi. 2,9.10).
Uczniowie Jana oświadczyli, że wszyscy ludzie idą do Chrystusa, lecz Jan, obdarzony większą
przenikliwością, rzekł: "Świadectwa Jego żaden nie przyjmuje". Mało było bowiem gotowych do
akceptowania Jezusa jako Wybawiciela od grzechu. Lecz Ten "kto przyjmuje świadectwo jego, ten ma
żywot wieczny". Nie ma potrzeby prowadzić sporów na temat, czy chrzest Chrystusa czy też Jana
oczyszcza z grzechów, bowiem tylko łaska Chrystusa daje życie "duszy. W oderwaniu od Chrystusa
chrzest, jak każdy inny obrzęd, jest formą bez treści. "Kto nie wierzy Synowi, nie ogląda żywota".
Wieść o powodzeniu dzieła Chrystusa, którą Jan przyjął 'z taką radością, dotarła również do. władz w
Jerozolimie. Kapłani i rabini zazdrościli Janowi posiadanego przez niego wpływu, bowiem
obserwowali, że ludzie opuszczają synagogi gromadzą się na pustyni. Ale teraz pojawił się Ten, który
rozporządzał jeszcze większą siłą przyciągania
tłumów.
Przywódcy Izraela nie byli skłonni powtórzyć za Janem: "On musi róść, a mnie musi ubywać". Z nową
determinacją postanowili skończyć z działalnością odciągającą od nich ludzi.
Jezus wiedział, że nie będą szczędzili wysiłku, aby poróżnić Jego własnych uczniów z uczniami Jana.
Wiedział też, że nadchodziła burza, która miała zniszczyć jednego z największych proroków, jaki
kiedykolwiek przebywał na ziemi. Nie chcąc stwarzać jakiejkolwiek okazji do nieporozumień lub
niezgody, Jezus spokojnie zaniechał Swej pracy i udał się do Galilei. Posługując sta tym wzorem,
powinniśmy przy ca-
128
łej naszej lojalności w stosunku do prawdy unikać wszystkiego co może prowadzić do niezgody i
nieporozumienia. Skutkiem zatargów jest zawsze zagłada dusz. Kiedykolwiek pojawiają się
okoliczności sprzyjające powstaniu rozdźwięków, musimy iść za przykładem Jezusa i Jana
Chrzciciela.
Jan był powołany na reformatora. Z tego też powodu uczniom jego groziło niebezpieczeństwo
zbytniego skupienia swej uwagi na nim, albowiem wierzyli, że powodzenie całego dzieła zależy
wyłącznie od jego pracy. Nie dostrzegali w tej swojej wierze faktu, że Jan był tylko narzędziem, za
pomocą którego działał Bóg. Dzieło Jana nie mogło stać się fundamentem Kościoła chrześcijańskiego.
Po zakończeniu jego misji należało dokonać innego dzieła, którego on nie był w stanie przeprowadzić.
Jego uczniowie nie rozumieli tego, a kiedy przyszedł Chrystus i podjął dzieło, uczniowie Jana zaczęli
wyrażać niezadowolenie i zazdrość.
Te same niebezpieczeństwa istnieją również i w naszych czasach. Bóg powołuje jakiegoś człowieka
do spełnienia pewnego dzieła, a gdy ten doprowadzi ją tak daleko, jak na to pozwalają jego
kwalifikacje, Pan powołuje innych i poleca im prowadzić pracę dalej. Lecz wzorem uczniów Jana,
wielu uważa, że o powodzeniu pracy decyduje ten, kto ją rozpoczął. Uwaga przenosi się ze spraw
Boskich na ludzkie, rodzi się zazdrość, a dzieło Boże doznaje uszczerbku. Niesłusznie honorowany
człowiek zaczyna skłaniać się ku zarozumiałości i traci poczucie swojej zależności od Boga. Ludzie
nauczeni są pokładać zaufanie w kierownictwie człowieka i w ten sposób, popełniają błędy, oddalając
się od Boga.
Dzieło Boskie nie może nosić na sobie piętna ludzkiego. Od czasu do czasu Pan wybiera pośrednika,
przy pomocy którego Jego cele mogą być najlepiej spełnione. Szczęśliwi są ci, co są gotowi do
poniżenia samych siebie, mówiąc wraz z Janem Chrzcicielem: "On musi róść, a mnie musi ubywać".
I 2yde Jezusa
ROZDZIAŁ XIX
U studni Jakuba
W drodze do Galilei Jezus przechodził przez Samarię. Było południe gdy dotarł do pięknej doliny
Sychem, u której wejścia znajdowała się studnia Jakuba. Zmęczony podróżą usiadł, aby odpocząć,
natomiast uczniowie poszli kupić pożywienie.
Żydzi i Samarytanie byli zaciętymi wrogami i o ile to było możliwe, unikali wszelkich wzajemnych
stosunków. Wymiana'handlowa z Samarytanami była w koniecznych przypadkach dozwolona przez
rabi-' nów, lecz stosunki towarzyskie surowo potępiano. Żyd nie mógł pożyczać u Samarytanina, ani
korzystać z jego uprzejmości, nie mógł przyjąć od niego nawet kawałka chleba, lub kubka wody.
Uczniowie, kupujący pożywienie, pozostali wierni zwyczajom swego narodu, lecz nie przekraczali
dozwolonej granicy. Zwrócenie się o pomoc do Samarytanina lub wyświadczenie mu jakiejś przysługi
nie przychodziło na myśl nawet uczniom Chrystusa.
Jezus spocząwszy przy studni, był osłabiony z głodu i pragnienia. Trwająca od rana podróż była
uciążliwa, a obecnie słońce południa mocno dawało się we znaki. Pragnienie potęgowało się jeszcze
na myśl
0 zimnej, orzeźwiającej wodzie, będącej tak blisko, której jednak nie mógł zaczerpnąć, ponieważ
nie posiadał sznura, ani dzbana, a studnia była głęboka. Podzielał los zwykłego człowieka, dlatego i
teraz siedział, oczekując, aż ktoś nadejdzie, aby zaczerpnąć wody.
W pewnej chwili zbliżyła się do studni niewiasta samarytańska
1 nie będąc świadoma obecności Jezusa napełniła swój dzban wodą. Gdy miała wracać,
Jezus poprosił ją o wodę do picia. Takiej uprzej-^ mości nie odmówiłby nikt pochodzący ze Wschodu,
ponieważ woda była zwana tu "darem Bożym". Ofiarowanie wody spragnionemu podróżnemu
uważane było za obowiązek tak święty, że Arabowie na pustyni gotowi byli zboczyć ze swej
drogi, aby go spełnić. Nienawiść jaka istnia-
130
ła pomiędzy Żydami a Samarytanami, hamowała- niewiastą w wyświadczeniu uprzejmości Jezusowi,
lecz Zbawiciel szukał klucza do jej serca i z taktem wypływającym z Boskiej miłości, poprosił ją o
przysługę. Uprzejma propozycja mogła być odrzucona, lecz zaufanie budzi również zaufanie. Król
niebios nawiedził tę zbłąkaną duszę prosząc o przysługę z jej rąk. Ten, który stworzył oceany,
panował nad głębinowymi wodami, który otwierał źródła i ziemskie kanały, odpoczywał teraz
zmęczony przy studni Jakuba i nawet w tak nikłej sprawie, jak łyk wody był uzależniony od
uprzejmości cudzoziemki.
Niewiasta wiedziała, że Jezus jest Żydem. W swym zdumieniu zapomniała spełnić Jego prośbę, lecz
chciała wiedzieć dlaczego się do niej zwracał. , Jakoż ty, Żyd, powiedziała, żądasz ode mnie napoju,
od niewiasty Samarytanki?".
Na to odpowiedział Jezus: "Gdybyś wiedziała ten dar Boży i kto jest ten coc mówi: daj mi pić, ty byś go
prosiła, a dałby ci wodę żywą". Dziwisz się, że proszą cię o tak małą przysługę, jak łyk wody ze studni
u twych stóp. Gdybyś poprosiła Mnie dałbym ci do picia wodę życia wiecznego.
Niewiasta nie zrozumiała słów Chrystusa, wyczuła jednak ich uroczyste znaczenie. Wtedy też zmieniła
swój lekki, żartobliwy sposób postępowania. Sądząc, że Jezus miał na myśli studnię, która się przed
nim znajdowała, odezwała się: "Panie, nie masz i czem naczerpnąć, a studnia jest głęboka skądże
tedy masz Tę wodę żywą? Izażeś jest większy niżeli ojciec nasz Jakub, który dał nam tę studnię i sam
z niej pił?" Niewiasta widziała przed sobą jedynie spragnionego wędrowca, zmęczonego droga i
zakurzonego, a w myśli porównywała go z szanownym patriarchą Jakubem. Podzielała naturalnie
przekonanie, że żadna inna studnia nie dorówna tej, którą założyli ojcowie. Patrzyła wstecz ku ojcom i
w przyszłość, obiecującą przyjście Mesjasza, podczas gdy Nadzieja jej ojców, sam Mesjasz stał przy
niej, a ona Go nie rozpoznała. Ile dusz we współczesności stoi w pobliżu żywego źródła, a nie zdając
sobie z tego sprawy, ogląda się za wielu oddalonymi źródłami z wodą żywą! "Nie mów w sercu swym-
kto wstąpi na niebo? to jest Chrystusa na dół sprowadzić albo kto zstąpi do przepaści to jest
Chrystusa od umarłych wyprowadzić... Blisko ciebie jest słowo w ustach twoich i w sercu twojem... Że
jeślibyś usty wyznał Pana Jezusa i uwierzyłbyś w sercu twojem, że Go Bóg z martwych wzbudził,
zbawiony będziesz" (Rzym. 10,69).
Jezus nie od razu odpowiedział na zapytanie dotyczące Jego Samego, lecz rzekł z uroczystą powagą:
"Każdy, kto pije tę wodę zasię będzie pragnął; lecz ktoby pił one wodę, którą ja mu dam, nie będzie
pragnął na wieki, ale ta woda, którą ja mu dam, stanie się w nim studnią wody wyskakującej, ku
żywotowi wiecznemu" (Jan 4,1114).
131
Każdy, kto gasi swoje pragnienie przy źródłach na tym świecie znowu zapragnie. Wszędzie przejawia
się niezadowolenie ludzi, ponieważ każdy człowiek tęskni za czymś, co by zaspokoiło potrzebę jego
duszy. Jest tylko jeden, który jest władny sprostać temu pragnieniu. "Pragnieniem wszystkich
narodów" i potrzebą świata jest Chrystus. Łaska Boga, której jest dysponentem jest wodą życia,
oczyszczającą i pokrzepiającą duszę.
Jezus nie propaguje idei, że jeden łyk wody życiav wystarczy temu, kto ją pije. Ten kto chociaż raz
zakosztował- miłości Chrystusa, stale będzie jej pragnął lecz nie będzie już niczego innego
poszukiwać. Bogactwa zaszczyty i przyjemności tego świata nie będą go nęciły. Stałym zawołaniem
jego duszy jest: Więcej Ciebie! Ten kto objawił duszy ludzkiej ową potrzebę, czeka na to, aby
zaspokoić jej głód i pragnienie. Chociaż zawodzą wszelkie ludzkie źródła i rachuby; chociaż cysterny
opróżnią się a zbiorniki wody wyschną. Odkupiciel pozostanie zawsze niewyczerpanym źródłem.
Możemy pić_ bez ustanku, a wciąż znajdziemy dopływ świeżej wody. Każdy, w kim zamieszkał
Chrystus, nosi w sobie źródło błogosławieństwa "studnię wody wyskakującej ku żywotowi
wiecznemu". Z tej studni może czerpać siły i łaskę, wystarczające dla zaspokojenia wszystkich jego
potrzeb.
Gdy Jezus mówił o żywej wodzie, niewiasta przyglądała Mu się-z pełną zdziwienia uwagą, gdyż
wzbudził jej zainteresowanie i spowodował tęsknotę za darem, o którym mówił. Zrozumiała, że woda,
o jakiej/ mówił, nje była wodą ze stuchii Jakuba, gdyż tę wodę piła stale i wciąż jej pragnęła. .,Panie",
rzekła, "daj mi tej wody,/abym nie pragnęła, ani tu czerpać chodziła".
Teraz Jezus nagle zmienił temat rozmowy. Zanim ta dusza będzie mogła otrzymać dar, którym
pragnął ją obdarzyć, powinna poznać swe grzechy i uznać swego Zbawiciela. Chrystus rzekł do niej:
"Idź zawołaj męża swego i przyjdź tu". Niewiasta odpowiedziała: "Nie mam męża" i usiłowała uniknąć
dalszych pytań na ten temat. Ale Zbawiciel mówił dalej: "Dobrześ rzekła: nie mam męża, gdyż pięciu
mężów miałaś, a teraz ten którego masz, nie jest mężem twoim; toś prawdę powiedziała".
Niewiasta zadrżała. Tajemnicza ręka odwracała karty księgi jej życia, ujawniając to, co chciałaby na
zawsze ukryć. Kim mógł być Ten, który potrfił czytać tajemnice jej życia? Nawiedziły ją myśli o wiecz.-
ności, o sądzie ostatecznym, kiedy wszystko, co teraz jest ukryte zostanie ujawnione. Tak oto
zostało obudzone jej sumienie. %.'
Nie była w stanie niczemu zaprzeczyć, lecz usiłowała uniknąć wszelkiej rozmowy na temat tak dla niej
nieprzyjemny. Powiedziała z głęboką- czcią: "Panie widzę żeś ty jest prorok". Potem chcąc uciszyć
sumienie, zaczęła mówić o sprzecznościach nękających religię. Je-
132
żeli był to prorok z pewnością będzie mógł wyjaśnić jej sprawy, które od tak dawna były' przedmiotem
sporów.
Jezus cierpliwie pozwalał jej skierować rozmowę na pożądane przez nią tory. Pomimo to czekał na
okazję, aby móc znów wkroczyć ze słowem prawdy do jej serca. ,,Ojcowie nasi na tej górze chwalili
Boga", rzekła, "a wy powiadacie, że Jeruzalem jest miejscem kędy przyzwoita chwalić". Przed ich
oczami wznosiła się Góra Garizim. Świątynia znajdująca się tam uległa zniszczeniu, a jedynie ołtarz
ocalał. To miejsce modlitwy stanowiło przedmiot sporu między Żydami i Samarytanami. Wielu z
przodków tego narodu należało niegdyś do Izraela, lecz ze względu na grzechy, Bóg oddał ich pod
panowanie pogańskiego narodu. W ciągu długich pokoleń zmieszali się z bałwochwalcami, których
religia stopniowo skaziła ich własną. Twierdzili, co prawda, że ich bóstwa służyły jedynie po to, aby
przypominać im żywego Boga, Władcę wszechświata, niemniej jednak zaczęli czcić rzeźbione
wizerunki.
Gdy za czasów Ezdrasza podjęta została odbudowa świątyni w Jeruzalem. Samarytanie chcieli
łącznie z Żydami, wziąć udział w tym dziele. Odmówiono im jednak tego przywileju i od tego czasu
datowała się wzajemna wrogość między tymi narodami. Samarytanie wybudowali konkurującą
świątynię na górze Garizim, w której modlili się według obrządku Mojżeszowego, jakkolwiek nie
zrezygnowali całkowicie z bałwochwalstwa. Lecz spotkały ich nieszczęścia, w czasie których świątynia
została zniszczona przez wrogów i zdawało się, że ciąży na nich przekleństwo. Pomimo tego trwali
przy swoich tradycjach i formach wyznawania wiary. Odmówili uznania świątyni w Jeruzalem za dom
Boży i me pogodzili się z tym, że żydowska religia była lepsza od ich własnej
Odpowiadając kobiecie Jezus rzekł: "Ni'ewiasto, wierz mi, iż idzie godzina, gdy ani na tej górze, ani w
Jeruzalemie nie będziecie chwalić Boga. Wy chwalicie co nie wiecie, a my chwalimy co wiemy,
albowiem zbawienie jest z Żydów". W ten sposób dowiódł jej, że wolny jest od przesądów, jakie
cechowały Żydów w stosunku do Samarytan. Teraz postanowił że pokona te uprzedzenia.
Wspominając o fakcie, że wiarę Samarytan skaziło bałwochwalstwo, Jezus podkreślił, że wief-" kie
prawdy o odkupieniu zostały objawione Żydom, i że z ich środowiska miał wyjść Mesjasz. W Piśmie -
Świętym Żydzi otrzymali wyraźne wskazówki o Istocie Boga i o zasadach Jego panowania. Jezus
zaliczył Siebie do Żydów, którym Bóg objawił wiedzę o Nim.
Chrystus pragnął wznieść myśli Swojej słuchaczki ponad zagadnienia formalno-polemiczne. Dlatego
powiedział: "Idzie godzina i teraz jest, gdy prawdziwi chwalcy będą chwalić Ojca w duchu i w
prawdzie, bo i Ojciec takowych' szuka, którzy by go chwalili. Bóg jest duch, a ci którzy go chwalą
px>winni go chwalić w,duchu i wprawdzie".
133
W tej wypowiedzi zawiera się i ta prawda, którą Jezus odkrył Nikodemowi, mówiąc: "Jeśli się kto nie
narodzi znowu, nie może widzieć królestwa Bożego" (Jan 3,3). Nie tylko przebywanie na wysokiej
górze lub w kościele stwarza łączność z niebem. Religia nie może być sprowadzona do zewnętrznych
form ł ceremonii; jedynie religia przychodząca od Boga, jest tą, która prowadzi do Niego, i jeżeli
pragniemy służyć Mu we właściwy sposób, musimy się narodzić z Ducha Świętego. W taki to sposób
oczyścimy nasze serca i odnowimy ducha, pozyskując zdolność poznawania i miłowania Boga.
Religijność .wzbudzi w nas dobrowolne posłuszeństwo wszystkim Jego wymaganiom. Na tym właśnie
polega szczere wyznawanie wiary. Duch Święty czuwa nad każdym szczerze modlącym się i taka
modlitwa przyjemna jest Bogu. Wszędzie tam, gdzie dusza wyrywa się do Boga, widoczna się staje
praca Ducha Świętego, a Bóg objawia tej duszy swoją obecność. Takich czcicieli Bóg pragnie i
spośród nich ustanawia Swych synów i córki swoje.
Słowa Chrystusa wypowiedziane do rozmawiającej z Nim 'kobiety wywarły silne wrażenie, ponieważ
nie słyszała ich ani od swoich, ani . też od żydowskich kapłanów. Teraz w miarę tego, jak przed jej
oc^a-mi zaczai się przesuwać obraz dawnego jej życia zaczynała rozumieć całą jego nicość. Jej
dusza poddała się pragnieniu, którego wody ze, źródła w Sychar nie byłyby w stanie zaspokoić. Nikt z
tych, co dotąd się z nią kontaktowali, nie obudził w niej pragnień wyższego rzędu. Jezus przekonał ją,
że odczytał tajemnice jej życia, ale mimo to czuła teraz, że był On jej przyjacielem, że się nad nią
litował ^i otoczył miłością. Jakkolwiek sama niewinność Jego obecności sprzeciwiała się jej grzechowi
nie wyrzekł ani słowa wyrzutu, mówiąc o Swym uświęceniu, które mogło odnowić jej duszę. Stopniowo
w niewieście zaczęło się kształtować przekonanie dotyczące osoby Chrystusa. W jej umyśle zrodziło
się pytanie, czy nie jest to tak dawno oczekiwany Mesjasz? Dlatego też odezwała się znowu: "Wiem,
że przyjdzie Mesjasz, którego zo-wią Chrystusem, a gdy Ten przyjdzie oznajmi nam wszystko". Jezus
odpowiedział: "Jam jest ten, który z Tobą mówię".
Gdy niewiasta usłyszała te słowa wiara wypełniła jej serce i uznała cudowną wieść spływającą do niej
z ust Boskiego Nauczyciela.
W kobiecie tkwił, umysł zdolny do oceniania wypadków. Interesując się Pismem Świętym, była
przygotowana do przyjęcia najbardziej wzniosłego objawienia, a Duch Święty przygotował jej umysł do
przyjęcia światła prawdy. Czytała obietnicę zawartą w Starym Testamencie. "Proroka z pośrodku
ciebie z braci twej jakom ja jest, wzbudzi tobie Pati, Bóg twój; onego słuchać będziecie" (5 Mojż,
18,15). Bardzo starała się zrozumieć to proroctwo, dlatego też światło zaczęło rozjaśniać jej umysł.
Takie - pojęcia, jak woda życia i duchowe życie, którymi
134
Chrystus obdarza spragnione dusze, zapadały do jej serca, gdyż Duch Pana pracował nad nią.
'
Takiego szczerego oświadczenia Chrystus nie mógłby złożyć prawowiernym Żydom, bowiem w
stosunkach z nimi zachowywał znacznie większą rezerwę. Chrystus prosił uczniów, aby nie ujawniali
Żydom tego, co powiedział tej niewieście, a czego dotąd przed nimi nie wypowiedział. Jezus zdawał
sobie sprawę z tego, że kobieta zrobi użytek ze swojej świadomości w ten sposób, -że nakłoni innych
do udziału w roztaczanej przez Niego łasce.
Po swoim powrocie, uczniowie byli zdziwieni widokiem Mistrza, rozmawiającego z niewiastą. Nie tknął
wody, której tak pragnął, ani przyniesionego przez uczniów pożywienia. Po odejściu kobiety ucznio'
wie namawiali Go do jedzenia. Był jednak milczący i pogrążony w rozmyślaniach. Twarz Jego
promieniała i uczniowie obawiali się przerwać Jego obcowanie z niebem. Wiedzieli jednak że jest
osłabiony i zmęczony i że ich obowiązkiem było przypomnieć Mu o Jego ludzkich potrzebach. Jezus
docenił ich przywiązanie i rzekł: "Mam ga pokarm ku jedzeniu, o którym wy nie wiecie".
Uczniowie zastanawiali się nad tym, kto mógł Mu przynieść jedzenie, lecz On im wytłumaczył: "Mójci
jest pokarm, abym czynił wolę tego, który mię posłał, a dokonał sprawy jego" (Jan 4,34). Jezus cieszył
się, że Jego słowa rozbudziły sumienie kobiety. Widział, że piła wodę życia i przez to Jego własny
głód oraz pragnienie zostały zaspokojone. Spełnienie misji zleconej przez niebo, dodało Zbawicielowi
sił w pełnieniu dzieła i wzniosło Go ponad potrzeby ludzkie. Dostarczenie posługi dla duszy
spragnionej prawdy było dla Niego ważniejszą sprawą niż jedzenie i picie. Było to dla Niego
pocieszeniem i pokrzepieniem. Dusza jego żyła potrzebą rozsiewania łaski.
Nasz Zbawiciel pragnął uznania. Był spragniony życzliwości i miłości tych, których odkupił Swą własną
krwią. Nie dającym się wypowiedzieć pragnieniem było, aby przychodzili do Niego do źródła ich
życia. Jak matka czeka na uśmiech swego małego dziecka, potwierdzający narodziny inteligencji, tak
Chrystus oczekiwał na oznaki wdzięcznej miłości, która, świadczyłaby o narodzeniu duchowego życia
człowieka.
Niewiastę ogarnęła radość, gdy słuchała słów Chrystusa. Cudowne objawienie obudziło w niej
głębokie wzruszenie. Zostawiając naczynia z wodą, wróciła do miasta, aby zanieść wieść innym.
Jezus wiedział, dlaczego poszła. Pozostawienie naczyń z wodą było nieomylnym znakiem wrażenia,
jakie wywarły na niej Jego słowa. W jej duszy- zrodziło się poważne pragnienie otrzymania wody
życia; zapomniała o celu przyjścia do studni i o pragnieniu Zbawiciela, które miała zamiar zaspokoić.
135
Z sercem wypełmonjm radością przyspieszyła kroku, aby podzielić się. z innymi drogocenmm
światłem które ją oświeciło
Pójdźcie oglądajcie człowieka, który mi powiedział wszystko comkolwiek uczyniła powiedziała do ludzi
w mieście "Czy to me jest Chrystus7 Jej słowa wzrusz>ły serca Twarz kobiety nabrała nowego wyrazu
a cały jej wygląd bjł zmieniony Wszyscy pragnęli zobaczyć Jezusa "Przetoz wjszh z miasta i przyszli
do Niego
Jezus siedział wciąż prz> studni i spoglądał na roztaczające się przed Nim łany zboża których
delikatna zieloność skąpana była w złocie promieni słonecznych Zwracając uwagę uczniów na ten
widok Jezus uzjł go jako symbolu , Izaz wy nie mówicie ze są jeszcze cztery miesiące a żniwo
przjjdzie? Otóż powiadam wam podnieście ocz\ wasze, a przypatrzcie się krainom, zec już białe są ku
zmwu' Mówiąc to, Jezus patrzył w kierunku grupy ludzi, zbliżającej się do studni Pozostawało cztery
miesiące do żniw, lecz tu bjło żniwo gotowe dla żniwiarza
"A kto zme, mówił dalej, bierze zapłatę i zbiera owoce do .żywota wiecznego, aby i ten który sieje
radował się wespół i ten który zme Albowiem w tem prawdziwe jest ono przysłowie ze mszy jest,
który sieje, a mszj który zme" Chrystus miał na myśli służbę należną Bogu ze strony tych którzy
otrzymali Ewangelię Powinni bjc żywymi wyrazicielami Jego woli Bóg wymaga ich osobistego
służenia Mu Toteż zarówno siejąc, jak i znać, wykonujemy pracę dla Boga Jeden rozsiewa nasiona,
drugi zbiera plony i zarówno siewca, jak i żniwiarz otrzymują swoją zapłatę I wspólnie się cieszą z
nagrody otrz>manej za swój trud. Jezus, rzekł do uczniów Jam was posłał ząc to około
czegoscie wy nie pracowali insic pracowali a wyście weszli w pracę ich" Chrystus mówił tu o
wielkich zgromadzeniach, jakie miały odbyć się w Zielone Święta Przypomniał tym sposobem ze
zgromadzenia te nie będą wynikiem ich pracy wejdą na grunt przygotowany przez innych Już od
upadku Adama Chrjstus dokonywał posiewu słowa tylko w sercach Swych wybranych sług,
aby oni ze swej strony, siali je w ludzkich sercach A niedostrzegalna, wszechpotężna siła
pracowała cicho lecz skutecznie, przygotowując żniwa Rosa, deszcz i słonce boskiej
łaski wzmacniały i odżywiały nasiona prawdy Chrystusowi przypadło nawilżenie tych nasion Swą
własną krwią Jego uczniom nadany został przywilej wykonywania pracy wspólnie z Bogiem
Stali się współpracownikami Chrystusa oraz świętych mężów, żyjących w dawnych czasach
Podczas zesłania Ducha Świętego w Zielone Święta tysiące ludzi nawróciło się w jednym dniu Był to
wynik zasiewu Chrystusa, zbiory Jego pracy
W słowach wypowiedzianych do kobiety przy studni, posiane zostało
dobre nasienie, które przyniosło szybkie zbiory Samarytanie przyszli,
136
wysłuchali Jezusa i uwierzyli w Niego Gromadząc się przy Nim u studni zasypywali Go pytaniami i
uzyskiwali wyjaśnienie wielu spraw dotąd dla nich mejasnjch W miarę wysłuchiwania słów Jezusa ich
zakłopotanie 'ustępowało Stanowili podobieństwo ludzi, którzy w ciemności dostrzegali nagle promień
światła, zanim jeszcze dostrzegli nastający dzień Lecz ta krotka rozmowa nie zaspokoiła Samarytan
Bardzo zapragnęli ab\ cudowny Nauczjciel mógł powiedzieć więcej i ab\ Jego słów posłuchali ich
przyjaciele Zaprosili Go więc do swego miasta, a Chrystus pozostał w Samaru przez dwa dni i wielu
uwierzyło w Niego
Faryzeusze gardzili prostotą Jezusa Nie przyjmowali do wiadomości cudów czymon\ch przez Niego i
żądali dowodu, ze jest Synem Bożym Samarytanie natomiast me żądali od Niego potwierdzeń, nie
czynił wsiod nich cudów z wyjątkiem ujawnienia kobiecie przy studni tajemnic jej życia Mimo tts wielu
przjjęło Go W nowo doznanej radości mowih do niewiasty "Już nie dla twojej powieści wierzymy, albo-
wiemesmy sami słyszeli i wiemv, ze ten jest prawdziwie Zbawiciel świata Chrystus '
^
Samarytanie wierzyli, ze Mesjasz miał przyjść me tylko jako Odkupiciel Z\dow, lecz całego świata.
Duch Święty oznajmił przez Mojżesza Jego przyjście jako proroka zesłanego przez Boga Przez
Jakuba było oznajmione, ze w Nim powstanie zbór narodów a Abraham głosił ze w Nim będą
błogosławione wszystkie narody ziemi Na tj cli wyrokach Pisma Świętego Samarytanie opierali swą
wiarę w Me-sja^za Fakt ze Zj dzi złą interpretowali nauki ostatnich proroków, łącząc z pierwszym Drzyj
sciem wszystkie atrybuty chwały Jego powtórnego przyjścia, doprowadził Samarytan do odrzucenia
Pisma Świętego, z wyjątkiem tego, co objawione zostało przez Mojżesza Ponieważ Zbawiciel
przekreślił tę fałszjwą- interpretację, wielu przyjęło również późniejsze proroctwa oraz słowa samego
Chrystusa dotyczące królestwa Bożego _
Jezus przystąpił do usuwania barier jakie istniały między Żydami i poganami oraz zaczął wygłaszać
obietnicę uniwersalnego zbawienia Pomimo ze był Z\dem chętnie przebywał wśród Samarytan
lekceważąc faryzeuszowskie zwyczaje Swego narodu i wbrew przesądom przyjmował gościnę u
pogardzanych Samarytan Sypiał pod ich dachem i jadł przy ich stole dzieląc z nimi pożywienie,
przegotowane i podane ich rękami, nauczał na ulicach ich miast, traktując ich z największą
łagodnością i szacunkiem
W Jerozolmskiej świątyni dziedziniec oddzielony bjł niską ścianą od pozostałych części świętego
gmachu Na tej ścianie znajdowały się napisy w rożnych językach ostrzegające, ze tjlko Żydom
dozwolone jest przekraczanie tej granicy. Gdyby innowierca ośmielił się przekroczyć wewnętrzne
ogrodzenie, .sprofanowałby świątynię i zapłacił-
137
by za to życiem. Ale Jezus, który dał początek świątyni i odprawianemu w niej nabożeństwu
przyciągnął do Siebie pogan siłą ludzkiej życzliwości, gdyż Jego boska łaska obiecywała im zbawienie
odrzucane przez Żydów.
Pobyt Jezusa w Samarii okazał się błogosławieństwem dla uczniów pozostających wciąż
jeszcze pod wpływem żydowskiej zewnętrznej pobożności. Uważali, że lojalność wobec własnego
narodu nakazywała im wrogość względem Samarytan,'toteż dziwiło zachowanie Chrystusa. Nie mogli
jednak odmówić pójścia za Jego przykładem i przez dwa dni przebywania w Samarii wierność dla
Niego nakazywała jm panować nad przesądami, jakkolwiek w sercu pozostawali nadal
nieprzejednani. 2 trudem przychodziło im zrozumieć, że lekceważenie i nienawiść należy zastąpić
litością i życzliwością. Dopiero po wniebowstąpieniu Pana, Jego nauka wróciła do nich już w nowym
świetle. Po wylaniu na nich Ducha Świętego uczniowie przypominali sobie poglądy
Chrystusa, Jego słowa, szacunek i łagodność z jakimi traktował tych pogardzanych
obcokrajowców. Gdy Piotr przyszedł, aby nauczać w Samarii wprowadził do swej pracy tego
samego ducha. Jan, powołany do pracy w Efezie i Smyrnie, przypomniał sobie doświadczenie w
Sy-chem i serce jego wypełniło się wdzięcznością dla Nauczyciela, który przewidział trudności,
z jakimi będzie musiał się spotykać i Swym własnym przykładem okazał mu pomoc.
Zbawiciel prowadzi stale pracę na wzór tej, która skłoniła Go do ofiarowania kobiecie z Samarii wody
.życia. Ci, którzy uważają się za Jego naśladowców, mogą gardzić wyrzutkami V- unikać ich
towarzystwa, lecz ani okoliczności urodzenia, ani narodowość ani warunki życia nie odwrócą miłości
Chrystusa od ludzkich dzieci. Do każdej duszy niezależnie jak grzesznej Jezus mówi: gdybyś
Mnie prosiła, dałbym ci wodę żywą.
Rozpowszechniania Ewangelii nie można ograniczyć do szeregu nielicznych wybrańców,
uważających prawdopodobnie, że czynią zaszczyt przyjmując ją. Ta nauka powinna się stać
własnością ogółu. Wszędzie, gdzie istnieją serca gotowe na przyjęcie prawdy,,Chrystus gotów jest
objawić swoją naukę. Objawia im Ojca i naucza modlitwy, którą ten Ojciec gotowy jest przyjąć,
czytając w ludzkich sercach. W stosunku do tych ludzi nie stosuje On przypowieści, lecz
mówi jak do niewiasty samarytańskiej: "Jam jest ten, który z tobą mówię.".- Jezus usiadł
przy studni w drodze z Judei, gdzie Jego działalność nie miała przynieść dużych owoców.
Nie uznali Go kapłani i rabini, a nawet zaliczający siebie do Jego wiernych nie zdołali poznać
Jego Boskich cech. Jezus był osłabiony i zmęczony nie pominął jednak okazji, by przemówić do
niewiasty, jakkolwiek było ona cudzoziemką, obcą Izraelowi i żyjącą w otwartym grzechu.
138
Zbawiciel nie czekał, aż się zbierze większy tłum- słuchaczy. Często rozpoczynał naukę, mając koło
Siebie zaledwie kilku ludzi, lecz powoli przechodnie zatrzymywali'się, aby posłuchać, aż wreszcie
zbierał się tłum, który z podziwem i obawą słuchał słów Boskich, komuniko-
i wanych za ' pośrednictwem wysłanego z niebios Nauczyciela. Słudzy Boży, działający w imieniu
Chrystusa nie powinni zważać na liczebność zgromadzenia. Może się zdarzyć, że wystarczy gdy
chociaż tylko jederj człowiek słucha nauki, ale też nikt nie jest w stanie przewidzieć, jak daleko będzie
sięgał jego wpływ. Nawet uczniom Chrystusa zdawało się, że Zbawicielowi nie opłaci się tracić czasu
dla niewiasty z Samarii. Lecz Jezus rozmawiał z nią poważniej i z większą gorliwością, niż z królami,
radcami lub wysokimi kapłanami. Nauka, jakiej Jezus udzielił niewieście samarytańskiej została
zaniesiona do
- najodleglejszych zakątków świata.
Niewiasta samarytańska, po spotkaniu Zbawiciela, przyprowadziła do Niego innych, stając się przez to
bardziej czynnym misjonarzem niż Jego uczniowie. Uczniowie nie spostrzegli w Samarii niczego, co
by miało wskazywać, że stanowi ona podatny grunt dla ich nauki. Nie dostrzegli też warunków
dogodnych dla zebrania dojrzałego żniwa. Uwagę skierowali na wielkie dzieło, które miało być
dokonane w przyszłości i przez to nie zauważyli, że tuż koło nich wyrosły plony, które należy zbierać.
Tymczasem za pośrednictwem wzgardzonej przez nich niewiasty całe miasto przybyło, aby słuchać
nauki. To ona przyniosła światło swym współwyznawcom.
Niewiasta ta jest przykładem żywej wiary w Chrystusa. Każdy prawdziwy uczeń przychodzi do
Królestwa Bożego jako misjonarz. Ten, kto pije wodę życia, staje się sam źródłem życia. Odbiorca
staje się dawcą. Łaska Chrystusa w duszy człowieka jest jak źródło na pustyni bijące, które odświeża
swym chłodem wszystkich, aby skłonić znajdujących się blisko zagłady do skosztowania wody życia.
ROZDZIAŁ XX
"Jeśli nie ujrzycie znamion i cudów'
(Jan 4,43-54)
/Galilejczycy, powracający z obchodów świąt wielkanocnych przy-VJniesh wiadomość o
cudownych czynach Chrystusa Osąd Jego działalności dokonany przez starszyznę w
Jeruzalemie przywiódł Go do Galilei Wielu ludzi ubolewało nad zniewagą świąt} m oraz
chciwością i arogancją kapłanów Ludzie mieli nadzieję ze człowiek który zmusił przywódców do
ucieczki był dawno oczekiwanym Oswobodzicielem. Teraz zaczęły naphwac wiadomości,
które zdawały się potwierdzać najwspanialsze przewidywania Rozeszła się wiadomość ze
prorok ogłosił, iż jest Mesjaszem
Lecz mieszkańcy Nazaretu nie wierzyli w ISuego Dlatego tez w drodze do Kany Jezus nie wstąpił do
Nazaretu, oświadczając uczniom, ze żaden prorok nie znajdzie uznania we własnym kraju Ludzie
sądzą innych na podstawie dostępnej im zdolności oceniania Ograniczeni i przywiązani do spraw
ziemskich, oceniali Chrystusa według kryteriów Jego niskiego pochodzenia, skromności odzienia i
rodzaju wykonywanego zajęcia Nie potrafili ocenie czvstosci Jego nieskażonego -przez grzech ducha.
Wiadomość o powrocie Chrystusa do Kany szybko rozniosła się po całej Galilei, prz> nosząc
nadzieję cierpiącym i zrozpaczonym W Ka-pernaum wiadomość ściągnęła uwagę Żyda
szlachetnego pochodzenia dworzanina królewskiego Syn Jego cierpiał na chorobę, która zdawała
się bjc nieuleczalną Lekarze orzekli, ze jest skazanv na śmierć lecz Ojciec, słysząc o Jezusie
postanowił udać się do Niego i prosie o pomoc. Dziecko było bardzo słabe i obawiano
się, ze me dożyje powrotu ojca lecz dworzanin czuł, ze musi osobiście przedstawić swą sprawę,
mając nadzieję, ze prośba ojca wzbudzi współczucie Wielkiego Lekarza.
Po przybyciu do Kany znalazł Chrystusa otoczonego tłumem ludzi. 140
Ze ściśniętym sercem przeciskał się przez tłum, aby stanąć przed Zbawicielem Jego wiara zachwiała
się, gdy ujrzał przed sobą biednie odzianego człowieka zakurzonego i zmęczonego podrożą Ogarnęło
go zwątpienie cz\ istotnie człowiek ten jest w stanie uczynić to, o co chciał Go prosie jednak uzyskał
rozmowę z Chrystusem, przedstawił Mu swą sprawę i błagał Zbawiciela aby udał się z nim do jego
domu Zmartwienie dworzanina znane bvło Jezusowi zanim ten opuścił swój dom Jezus wiedział
również o tym, ze ojciec w duszy swej uwarunkował możliwość .uwierzenia w Niego Miał Go
mianowicie uznać za Mesjasza t\lko wtedy, kiedy stanie się zadość jego prośbie Gdy dworzanin stał
dręczony niepewnością Jezus rzekł "Jeśli me ujrzycie znamion i cudów me uwierzycie
Pomimo oczywistości wszelkich dowodów, ze Jezus był Chrystusem, dworzanin uzależniał swą wiarę
w Niego od spełnienia swej prośby Zbawiciel porównał tę, nacechowaną wątpliwościami niewiarę ze
szczerą wiarą Samarytan którzy me żądali ani cudu, ani znaku Jego słowo i wszechobecnosc znaku
Boskosci, miało przekonującą moc, która zjednywała ich serca Chrystus bolał nad tym, ze Jego
własny naróJ, któremu dano święte przepowiednie, nie usłuchał głosu Boga przemawiającego przez
Swego Syna
Jednakże dworzanin posiadał w sobie pewną dozę wiary, bowiem prz\ szedł prosie o cos, co stanowiło
dla niego najcenniejsze dobro Jezus miał do zaofiarowania większe dao zapragnął nie tylko uzdrowić
dziecko ale uczynić dworzanina i jego domowników uczestnikami błogosławionego dzieła zbawienia a
w Kapernaum które miało stać się niebawem miejscem Jego własnej działalności rozniecić nowe
światło Jednakże dworzanin powinien był zdać sobie sprawę ze swoich potrzeb zanim przybył prosie o
łaskę Tak jak inni członkowie jego narodu interesował się Jezusem tylko z osobistych pobudek Wielu
Zjdów liczyło na pozyskiwanie korzyści tworzonych specjalną mocą Chrystusa i od ich otrzymania
uzależniali swą wiarę Nie zdawali sobie sprawy ze swych duchowych ułomności oraz nie ujawniali
potrzeby pozyskiwania Bożej łaski Słowa Jezusa jak błjsk światła, obnażały serce dworzanina
Zrozumiał, ze motywy, które go pchnęły na drogę poszukiwania Chrystusa były motywami
egoistycznymi Ujrzał swoją chwiejną wiarę w prawdziwym świetle W głębokiej rozterce pojął,^ ze jego
wątpliwości mogą kosztować życie s>na Wiedział, ze znajduje się w obecności Kogoś, kto potrafi
czjtac myśli i dla którego wszytko jest możliwe "Szarpany udręką zawołał ,Pame zstąp pierwej, nim
umrze dziecię moje Jego wiara wzruszyła Chrystusa, jak wzruszyła Go wiara Jakuba, gdy walcząc z
aniołem zawołał "nie puszczę cię, aż mi będziesz błogosławił (l Mojz 32,26)
Podobnie jak w przypadku Jakuba, Chrjstus me mógł uwolnić sje,
141
od duszy, która lgnęła do Niego, zanosząc błaganie w swojej wielkiej potrzebie. "Idź, syn twój żyje",
rzekł. Dworzanin odszedł ze spokojem i radością w sercu, jakich nigdy nie zaznał wcześniej, gdyż nie
tylko uwierzył w to, że syn jego będzie uzdrowiony, ale zrozumiał też, iż Chrystus jest Zbawicielem.
O tej samej godzinie ci, którzy czuwali w Kapernaum przy chorym dziecku, zauważyli nagłą i
tajemniczą zmianę. Cień śmierci ustąpił . z udręczonej twarzy. Na miejsce gorączkowych
wypieków pojawiły się delikatne rumieńce, świadczące o powrocie do zdrowia. W zamglonych oczach
pojawił się blask inteligencji, a wycieńczone ciało odzyskało siły. Choroba nie pozostawiła
na dziecku żadnego śladu. Jego spalone gorączką ciało nabrało miękkości, zwilżyło się
potem i dziecko pogrążyło się w spokojnym śnie. Gorączka opuściła je w najgorętszej porze dnia.
Rodzina była zdumiona, a jej radość była wielka. Kana była położona niedalciko od
Kapernaum i dworzanin po swej rozmowie z Chrystusem, mógłby powrócić jeszcze przed
wieczorem do domu.' Nie śpieszył się jednak ze swoim powrotem i dopiero następnego ranka znalazł
się w Kapernaum. Był to jednak niezwykły powrót! Kiedy dworzanin wyruszał na poszukiwanie Jezusa,
serce jego obarczało zmartwienie. Zdawało mu się, że słońce piecze w okrutny sposób, a śpiew
ptaków brzmi szyderczo. Jego powrotnej drodze towarzyszyło zupełnie inne odczucie.
Cała natura przybrała teraz inny wygląd, a on sam również na wszytko patrzał innymi oczami.
Gdy szedł w ciszy wczesnego poranka, zdawało mu się, że cała natura chwali Boga wraz
z nim. Kiedy znajdował się jeszcze -w dużej odległości od domu, wyszła mu na spotkanie służba,
chcąc zakomunikować dobrą nowinę i zdjąć z niego ciężar, który ich zdaniem musiał
przytłaczać. Słuchając wiadomości, nie wyraził zdziwienia, lecz z niepojętym dla nich
zainteresowaniem dopytywał o godzinę, w której nastąpiła poprawa u dziecka.
Odpowiedzieli mu na to: "Wczoraj o siódmej godzinie ' gorączka ustąpiła". O tej właśnie
godzinie utwierdziła się wiara ojca, który usłyszał: "Twój syn żyje". Był to moment, w którym
łaska Boga nawiedziła umierające dziecko.
Ojciec pośpieszył, aby powitać syna. Przycisnął go do serca, jak zmartwychwstałego i długo dziękował
Bogu za cudowne uzdrowienie. Dworzanin zapragnął teYaz dowiedzieć się czegoś więcej o
Chrystusie. Gdy później przysłuchiwał się naukom Chrystusa, on i wszyscy jego domownicy stali się
Jego uczniami. Smutne przeżycie dało w efekcie nawrócenie całej rodziny. Wiadomość o cudzie
rozeszła się po kraju, w Kapernaum, gdzie dokonało się tyle wielkich dzieł, przygotowana została
droga do osobistej pracy Chrystusa.
Ten, który obdarzył Swoim błogosławieństwem dworzanina z Kapernaum, nie mógłby odmówić go i
nam. Często na podobieństwo stra-142
pionego ojca, szukamy pomocy Jezusa w różnych ziemskich sprawach, i dopiero po jej uzyskaniu
zaczynamy darzyć go ufnością. Zbawiciel pragnie udzielić nam większych łask niż te, o które Go
prosimy. Opóźnia on nieraz odzew na nasze prośby, chcąc wytknąć niegodziwość naszych serc oraz
ukazać wieiką potrzebą łaski, jaką odczuwamy. Wy-
Tnaga od nas odrzucenia egoizmu w imię którego zwracamy się do Niego. Uznając naszą bezradność
i wynikające z niej niedostatki, musimy całkowicie zaufać Jego miłości.
Dworzanin, zanim uwierzył, pragnął ujrzeć spełnienie swej prośby, chociaż zamiast tego powinien był
polegać na słowie Jezusa, że prośba jego została wysłuchana i błogosławieństwo udzielone. Jest to
nauka, z której płynące wnioski dotyczą i nas. Wierzymy nie dla-
-Jaego, że widzimy lub czujemy, iż Bóg nas wysłuchał, lecz poprostu musimy uwierzyć w jego
obietnice. Gdy przychodzimy do Niego z wiarą, Bóg odnotowuje w swym sercu każdą naszą prośbę.
Jeżeli prosimy Go o błogosławieństwo musimy wierzyć, że je otrzymamy i dziękować Mu tak, jak
gdybyśmy już je otrzymali. Wtedy wracamy do naszych .obowiązków pewni tego, że błogosławieństwo
zostanie nam udzielone w chwili kiedy będzie najpotrzebniejsze. Gdy nauczymy się postępować w ten
spoób, uzyskamy pewność, że nasze modlitwy będą wysłuchane. Bóg uczyni dla nas "obficiej",
"według bogactwa chwały swej" i "według skutecznej siły jego" (Efez 3,20.16: 1,19).
ROZDZIAŁ XXI
Betesda a Sanhedryn
(Jan 5) J
A była w Jeruzalemie przy owej bramie sadzawka, którą zowią po żydowsku Betesda, mająca
pięć ganków. W tych leżało mnóstwo wielkie niedołężnych, ślepych, chorych, wyschłych, którzy
czekali poruszenia wody".
W pewnych okresach wody tej sadzawki wprowadzane były w ruch, co stworzyło wśród ludzi,
przypuszczenie, iż jest to wynik nadprzyrodzonej siły i, ze każdy kto pierwszy wstąpi do wody w
tym czasie, zostanie wyleczony z wszelkich chorób Setki cierpiących odwiedzały to miejsce,
lecz w okresach gdy następowało zmącenie wody, tłum tak się tłoczył w swym
niepowstrzymanym ruchu naprzód, ze tratował słabszych Wielu me było w stanie dotrzeć nawet w
pobliże sadzawki, inni natomiast, którzy zdołali osiągnąć ją znajdowali śmierć na jej' brzegu
Na miejscu tym wybudowane były osłony chroniące przed żarem dnia i chłodem nocy Bvli tacy,
co spędzali noce w tjch schro-' mskach, czołgając się dzień po dniu do krawędzi sadzawki, w
próżnej nadziei uzdrowienia/
Jezus był znów w Jerozolimie Idąc samotnie zatopiony w medytacjach i modlitwie, zbliżył
się do sadzawki Widział nieszczęsnych chor>ch oczekujących na to, co uważali za swą jedyną
szansę uzdrowienia Zapragnął wtedy wykazania uzdrawiającej mocy w celu wyleczenia każdego
cierpiącego Ale był to dzień sabatu, w którym wielu ludzi udało się do świątyni, aby się pomodlić i
Jezus wiedział, ze akt uzdrowienia wzbudzi uprzedzenia wśród Zjdów, które mogą przekreślić całe
Jego dzieło
Zbawca ujrzał jeden przypadek szczególnej niedoli, człowieka, który był bezradnym kaleką od 38 lat
Jego choroba była w dużej mierze wynikiem jego własnego grzechu i uważano ją za zrządzenie Boga
Samotny i pozbawiony przyjaciół, czując się poza obrębem łaski 144
Bożej, ten umęczony człowiek strawił w nędzy długie lata W czasie, gdy spodziewano się, iż nastąpi
zmącenie wody, ludzie litujący się nad jego bezradnością byliby go zanieśli na jeden z ganków, lecz w
odpowiedniej chwili nie było nikogo, kto by mógł mu pomóc Widział falowanie wody, lecz nigdy me
udawało mu się podczołgac bliżej mz na brzeg sadzawki, gdyż inni, silniejsi od niego, zdołali zawsze
go prześcignąć i zanurzyć się szybciej Nie był w stanie walczjc w jakiś skutecz-n> sposób z
samolubnym tłoczącym się tłumem Wytrwały wysiłek, skierowany ku jednemu celowi oraz ustawiczna
obawa i rozczarowanie szybko zniszczyły resztkę Jego sił
Chory człowiek leżał na swej macie od _czasu do czasu unosząc głowę, aby rozejrzeć się po
sadzawce Wtedy to współczująca twarz pochyliła się nad nim, a uwagę jego przykuły słowa "Chcecz
bj-ć zdrów9 ' Słowa te wzbudziły nadzieję w jego sercu i uczuł, ze w jakiś sposób dozna pomocy Lecz
iskra nadziei nagle zgasła Przypomniał sobie ile już razy usiłował doczołgac się do sadzawki, a teraz
miał słabą nadzieję na utrzymanie się przy życiu do czasu, aż woda zostanie w niej ponownie
zmącona Odwrócił się i odezwał ze zniechęceniem "Panie, nie mam człowieka, któryby mię, gdy bywa
poruszona woda wrzucił do sadzawki, ale gdy ja idę, mszy przede mną wstępuje"
Jezus nie wymagał od tego nieszczęśliwego człowieka okazania wiary, lecz rzekł do niego po prostu
"Wstań, wezmij łozę twoje, a chodź".
Lecz wypowiedziane słowa ożywiły wiarę cierpiącego Każdy nerw i mięsień zadrgai nowym życiem i
zdrowie wstąpiło w jego bezwładne członki Człowiek bez wahania uczynił wysiłek by spełnić polecenie
Jezusa i mięśnie podporządkowały się jego woli Zerwał się na nogi i uczuł, ze odzyskał zdrowie.
Jezus nie udzielił mu żadnych zapewnień odnoszących się do pomocy Boga Człowiek ten mógł
zwątpić i stracie jedyną szansę uzdrowienia Lecz uwierzył słowom Jezusa i postępując stosownie do
nich odzyskał siły.
Dzięki takiej samej wierze dostępujemy i my duchowego uzdrowienia Grzech odciął nas od udziału w
życiu Boskim, a nasze dusze uległy odrętwieniu W oparciu o własne siły nie jestesmj zdolni do
prowadzenia świętobliwego życia, tak samo jak sparaliżowany czło^A lek nie był w stanie chodzie o
swoich siłach Wielu ludzi zdaje sobie sprawę ze swej bezradności i pragną duchowego życia, które by
przebiegło w harmonii z Bogiem, lecz usiłowania ich są daremne Ogarnięci rozpaczą wołają , Nędznyz
ja człowiek1 Któż mnie wybawi z tego ciała śmierci7" (Rzym T?,24) Ale niech ci zrozpaczeni i
borykający się ze swym losem zwrócą oczy w gorę Zbawiciel przez ofiarę swej krwi mówi z
niewymowną czułością i litością "Chcesz być zdrowy7"
10 2ycle Jezusa
N
145
Rozkazuje nam powstać w zdrowiu i pokoju. Nie czekajcie, aż poczujecie, że jesteście uzdrowieni.
Uwierzcie Jego słowu, a zostanie ono spełnione. Skierujcie waszą wolę w stronę Chrystusa, wolę
służenia Jemu, a dzięki Jego słowu nawiedzi was moc. Jakkolwiek złe byłyby skłonności i
pożądliwości, które na skutek długiego pobłażania omotały duszę i ciało, Chrystus pragnie i jest w
stanie uwolnić nas. Chce tchnąć życie w duszę, "która umarła w upadkach i w grzechu" (Efez. 2,1).
Chce uwolnić więźnia, który tkwi wśród choroby i nieszczęścia w okowach grzechu.
Uzdrowiony paralityk pochylił się, aby zabrać swe posłanie, składające się z samego tylko koca i maty,
a gdy wyprostował się, z ra-- dością rozejrzał się wokoło za swym Oswobodzicielem, lecz Jezus już
zmieszał się z tłumem. Człowiek ten obawiał się, że nie poznałby Chrystusa, gdyby Go spotkał
ponownie. Gdy szedł mocnym i swobodnym krokiem chwaląc Boga i ciesząc się swą odzyskaną siłą,
spotkał po drodze wielu faryzeuszy, którym natychmiast opowiedział o swym uzdrowieniu. Zdziwił go
chłód, z jakim słuchali jego opowieści.
Spuszczając czoła, przerwali mu i spytali dlaczego niesie w dzień sabatu swe posłanie, napominając
go surowo, że zakon zakazuje nosić ciężary w dzień świąteczny. W swej radości człowiek ten
zapomniał, iż była to sobota; poza tym nie widział nic złego w tym, że usłuchał polecenia
Tego, kto miał wielką władzę daną od Boga. Odpowiedział więc śmiało faryzeuszom:
"Ten który mię uzdrowił, rzekł mi: weźmij łoże twoje i chodź". Wówczas faryzeusze
spytali go kto t jest ten, który go uzdrowił, lecz człowiek ów nie mó|*ł im na to odpowiedzieć.
Przywódcy żydowscy dobrze wiedzieli, że istniał tylko jeden, który mógł dokonać takiego
cudu, lecz chcieli mieć bezpośredni dowód, że był to Jezus, aby móc skazać Go za
naruszenie soboty. W ich pojęciu' Chrystus nie tylko złamał prawo, uzdrawiając chorego w dniu
sobotnim, lecz popełnił dodatkowe świętokradztwo, nakazując mu nieść swe'posłanie.
Żydzi tak zniekształcili zakon, że uczynili z niego jarzmo niewoli. Ich pozbawione treści
wymagania stały się przysłowiowe wśród innych narodów. Dzień sabatu był szczególnie
obwarowany całym szeregiem bezsensownych ograniczeń. Przestał być on dniem radości i
świętem Pana, przeznaczonym do wielbienia Go, gdyż starszyzna żydowska związała z
nim nieznośne ciężary. Żydowi nie wolno było rozpalić ognia, ani nawet zapalić świecy w
dniu sobotnim. W ten sposób Żydzi pod wieloma względami uzależnili się od pogan
pełniących czynności, zabronione Żydom przez prawo. Nie zastanawiali się nad tym, że te
czynności mogłyby być grzeszne i dla tych, którzy je dla nich spełniali.
Uważali, że zbawienie odnosi się wyłącznie do Żydów, i że poło-146
żenię wszystkich innych było tak beznadziejne, że nic go nie mogło pogorszyć. Lecz Bóg nie wydał
przykazań, które nie miałyby być przestrzegane w jednakowym stopniu przez wszystkich. Jego prawo
nie uznaje nierozsądnych egoistycznych ograniczeń.
Jezus spotkał w świątyni uzdrowionego przez "siebie człowieka
który przyszedł tam, aby pokajać się za grzechy oraz złożyć ofiarę
dziękczynienia za doznaną wielką łaskę. Odnajdując go pomiędzy wier-
_nymi Jezus dał się rozpoznać i ostrzegł go: "Otoś stał' się zdrowszym,
nie grzesz więcej, aby co gorszego na cię nie przyszło".
Uzdrowiony człowiek nie posiadał się z radości, widząc swego Zbawiciela. Nie zdając sobie sprawy z
wrogości, jaka otaczała Chrystusa, powiedział faryzeuszom, rozpytującym go o to uprzednio, że to jest
właśnie Ten który go uzdrowił. "Dlatego Zydowie szukali Jezusa i prześladowali, jakoby go zabili, że to
uczynił w sabat".
Jezus postawiony został przed Sanhedrynem i oskarżony o naruszenie sabatu. Gdyby Żydzi byli
wówczas niezależnym narodem, tego rodzaju oskarżenie wystarczyłoby do wydania wyroku śmierci.
Zapobiegła temu ich zależność od Rzymu. Żydom nie przysługiwało wówczas prawo orzekania kary
śmierci, a oskarżenie wysunięte przeciwko Chrystusowi nie znalazłoby zrozumienia " w t sądzie
rzymskim. Były jednak inne okoliczności, które mieli nadzieję wykorzystać. Pomimo ich wysiłków
przeciwdziałania Jego działalności, Chrystus zyskał nawet w Jerozolimie większy wpływ na naród niż
oni. Masy do których nie prze-Inawiał .już terror rabinów zaczęły ulegać treści Jego nauk. Jego słowa
były dla nich zrozumiałe, rozgrzewały i pokrzepiały ich serca. Mówił o Bogu nie jako o surowym sędzi,
lecz jako o kochającym Ojcu, ujawniając obraz Boga jakby odbity w Nim samym. Jego słowa działały
jak balsam na zranione dusze. Słowami i czynami łaski przełamał Jezus przygnębiającą moc dawnych
tradycji i ludzkich nakazów, ukazując miłość Boga w jej nieograniczonej pełni.
W jednym ze starszych proroctw dotyczących Chrystusa jest napi- \ sane: "Nie będzie odjęte sceptrum
od Judy, ani Zakonodawca od nóg jego aż przyjdzie Szyło i jemu będzie oddane posłuszeństwo
narodów" (l Mojż. 49,10). Lud garnął się do Jezusa. Otwarte serca tłumu przyjmowały naukę o miłości
i życzliwości chętniej, niż sztywny rytuał narzucony przez kapłanów. Gdyby kapłani i rabini nie
przeciwstawiali się temu, nauka Chrystusa dokonałaby takiego przewrotu, jakiego jeszcze nigdy dotąd
świat nie doświadczył. Lecz dla utrzymania własnego autorytetu przywódcy żydowscy postanowili
załamać wpływ Chrystusa. Miało temu pomóc postawienie Go przed Sanhedrynem oraz publiczne
potępienie Jego nauk, ponieważ naród wciąż jeszcze zachowywał -duży szacunek dla swych
duchowych przywódców. Ktokolwiek usiłował potępić wymagania rabinów lub zmniejszyć ciężary
krępujące.
147
naród, był uważany nie tylko za bluźmercę lecz i za zdrajcę Na tym gruncie, rabini spodziewali się
wzbudzić nieufność do Chrystusa, przedstawiając Go jako burzyciela ustalonych obyczajów, który
zmierza do wywołania rozłamu wśród narodu i otwiera w ten sposób drogę do całkowitego ujarzmienia
Żydów przez Rzymian
Plany opracowane z taką gorliwością przez rabinów me pochąr dziły bynajmniej z
Sanhedrynu Odkąd szatanowi nie udało się pokonać Chrystusa na pustyni, skierował swe
siły na to, aby przeszkadzać Mu w Jego działalności i o ile możliwe, przekreślić Jego
dzieło To czego nie był w stanie przeprowadzić bezpośrednio własnym wjsiłkiem postanowił
osiągnąć t,a pomocą strategu Toteż me wycofał się z konfliktu na pustyni zanim me opracował wraz
ze swymi sprzymierzonymi aniołami zła planów, które miały na celu zamroczenie ' umysłów
w narodzie żydowskim, me dopuszczając do rozpoznania Odkupiciela Zamierzał *
wykorzystać czynnik ludzki w świecie religii najpierw wpajając jego przedstawicielom
uczucia wrogości dla Szermierza prawdy
Pragnął nakłonić ludzi do odrzucenia Chrystusa i tego, aby uczynili Jego zj cię tak gorzkim ze mógłby
zniechęcić się do spełnienia swojej misji W tym swoim działaniu przeciwko Jezusowi przywódcy
Izraela stali się narzędziem szatana.
Jezus przyszedł po to, aby "uwielbić zakon i sławnym go uczynić".
Nie miał żadnego zamiaru obniżać jego godności, lecz podnieść ją. Pismo mówi Nie zamroczy się, a
me ustanie dokąd nie wykona sądu na ziemi (Izaj 424) Prz> szedł, aby uwolnić sobole od uciążliwych
przepisów, czjruąeyci z niej przekleństwo a me błogosławieństwo
Z tego powodu Chrystus wybrał do uzdrowienia chorego w Betesda, sobotę Mógłby go uzdrowić w
każdym innym dniu tygodnia lub tez mógł go po prostu uzdrowić me dając polecenia zabrania
posłania. Lecz me stworzyłoby to okazji, której szukał Każdy czyn Chrystusa dokonany podczas Jego
życia na ziemi podlegał mądrym planom Wszystko, co czynił, było ważne samo przez się w swym
pouczającym znaczeniu
Spośród nieszczęśliwych zgromadzonych przy saazawce wybrał do uzdrowienia najcieńszy przypadek
i polecił człowiekowi, aby zabrał swe posłanie i niósł je przez miasto, aby opowiadał o wielkiej łasce
uzdrowienia Miało to pofuszyc sprawę czynności c ozwolonych do wykonywania w sobotę i otworzyć
Chrystusowi drogę do potępienia ograniczeń wprowadzonych przez Żydów w związku, z dniem
świątecznym i ogłoszenie tych tradycji jako pozbawionych treści.
Je^-us oświadczył ze dzieło wspomagania nieszczęśliwych me sprzeciwia się prawu sabatu
Pozostaje ono w zgodzie z, dziełem aniołów
148
Bożych, którzy stale schodzą z nieba, aby udzielić swej pomocy cierpiącej ludzkości Chrjstus rzekł
"Ojciec mój aż dijtąd pracuje i ja pracuję" Wszystkie dni należą do Boga i we wszystkie dni wykonuje
On swe zamiaru w stosunku do ludzkości Jeśli żydowska interpretacja Prawa miałaby bjc prawdziwa,
wówczas przeciwne Prawu bjłoby postępowanie Jahwe, którego dzieło powołało życie i utrzymało
wszelką zyjscą istotę,, bowiem był założycielem fundamentów ziemi Potem Ten, który ogłosił,
doskonałość Swego dzieła i ustanowił dzień sobotni na pamiątkę jego dokonania, musiał spocząć w
Swej pracy i powstrzymać niekończący się cykl wszechświata
Czy Bóg zabrania słońcu świecie w sobotę i powstrzymuje jego zjciodajne promienie od ogrzewania
ziemi i sprzyjania rozwojowi roślinności7 Czy cały system wszechświata powinien pozostać
nieruchomy w tym dniu świątecznym' Czy Bóg powstrzymuje strumyki od nawadniania poi i lasów i
ucisza niekończący się ruch przypływu i odphwu morza7 Czy pszenica i żyto muszą powstrzymjwac
swój wzrost, a dojrzewając tracie swój kolor? Czy drzewa i kwiaty .mają przestać pączkować i kwitnąc
w sabat7 Gdyby tak być miało, wówczas ludzie byliby pozbawieni owoców ziemi i błogosławieństwa,
czyniących zvcie pożądanym i przyjemnym Natura musi kroczyć według raz nadanego prawa ruchu
Bóg nie może ani na chwilę powstrzymać swej ręki gdyż w tym przypadku człowiek uległby zagładzie i
śmierci Ludzie tez mają w t>m dniu przeznaczoną do wykonania przez nich pracę Potizeby życiowe
muszą być zaspokajane jak również nie wolno zaniedbać ludzi chorych i potrzebujących
Przestrzeganie sabatu nie zwolni nikogo od wmj zaniedbania niesienia pomocy bliźniemu Dzień
Boskiego wj-poczjnku ustanowiony był dla człowieka i zawart> w nim akt miłosierdzia pozostaje w
całkowitej harmonii z Jego intencją Bóg me chce, aby istoty stworzone przez Niego znosiły chociaż
przez godzinę cierpienie, któremu można przynieść ulgę w dniu sobotnim, lub w każdym innym
dniu.
Pros,b> zanoszone do Boga są w dniu sobotnim większe mz w którymkolwiek innym W tym to dniu
ludzie uwalniają się od swoich codziennj ch zajęć i spędzają czas na rozmyślaniach i modlitwie W dniu
sobotnim ludzie kierują do Niego więcej próśb o łaskę niż w ka/-dym innym dniu, spodziewając się
Jego szczególnej dobroci i błogosławieństwa Bóg nie dopuszcza, aby sobota upłynęła, zanim nie
spełni tych próśb. Praca w niebiosach nigdy nie ustaje i to stanowi wzór, aby ludzie me ustawali w
spełnianiu dobrych czynów Nie postanowiono nigdzie, aby sobota była dniem bezużytecznej
bezczynności Zakon zabrania wykonj-warna codziennych* zajęć w dniu Pańskim, w tym dniu me
należy tez wykonywać pracy zarobkowej, ani tez takiej, która służy ziemskiemu rozgłosowi, <;zy
przynosi zysk Ale wzorem
149
Boga, który poniechał swej pracy tworzenia, odpoczął w dniu sobotnim i pobłogosławił ten dzień,
ludzie powinni zaniechać codziennych zająć i poświęcić te święte godziny wzmacniającemu zdrowie
odpoczynkowi, modlitwie oraz dobrym uczynkom. Uzdrowienie przez Chrystusa chorego pozostawało
w całkowitej zgodzie z prawem; nie sprzeciwiało się sabatowi.
, Jezusowi przysługiwały jednakowe z Bogiem prawa czynienia świętych uczynków o tym samym
charakterze, jak te, które czynił Ojciec w niebie. Faryzeusze oburzali się na to coraz bardziej. Według
ich pojęć Jezus nie tylko łamał prawo, lecz nazywając Boga Swym Ojcem ogłosił Siebie równym Bogu
(Jan 5,18). Cały naród żydowski nazywał Boga Swym Ojcem, wobec tego nie wzbudziłoby wśród nich
oburzenia, gdyby Jezus stawiał Siebie w tym samym stosunku do Boga co oni. Zarzucając Mu
bluźnierstwo dowiedli, że rozumieją, iż prawa, które On rości do tej nazwy, są wyższego rzędu.
Przeciwnikom Chrystusa zabrakło argumentów, za pomocą których mogliby przeciwstawić się
prawdom wywołującym w nich świadomość lęku. Mogli jedynie przytaczać zwyczaje i tradycje,
chwiejne i zwietrzałe w porównaniu z argumentami zastosowanymi przez Jezusa, opartymi na Słowie
Bożym i prawach natury. Gdyby rabini odczuwali jakąkolwiek potrzebę oświecenia nabraliby
przekonania, że Jezus jest wyrazicielem prawdy. Nie przyjmowali uwag na temat soboty i szukali
sposobności wzburzenia przeciwko Niemu gniewu za to, że rościł Sobie prawo do równości z Bogiem.
Wściekłość przywódców nie znała granic. Gdyby nie obawa przed narodem, kapłani i rabini zabiliby
Jezusa na miejscu. Jednakże lud darzył Go wielkim sentymentem; wielu widziało w Jezusie
przyjaciela, który wyleczył ich z chorób, pokrzepił w zmartwieniu i usprawiedliwił uzdrowienie chorego
w Betesda. Dlatego przywódcy Izraela zmuszeni byli opanować przez jakiś czas swą nienawiść.
Jezus odrzucił oskarżenie o bluźnierstwo Moje prawo czynienia tego, o co mnie oskarżacie, oparte
jest na tym, że jestem Synem Bożym, stanowiącym z Nim jedną istotę, cel i wolę. We wszelkim Jego
dziele tworzenia, i opatrzności współdziałam z Bogiem. "Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam, nie
może Syn sam od siebie nic czynić, jedno co widzi, że Ojciec~~czyni". Kapłani i rabini pociągnęli Syna
Bożego do odpowiedzialności za dzieło, dla którego był zesłany na ziemię. Na skutek popełnionych
przez siebie grzechów odseparowali się od Boga i w swojej pysze zaczęli działać niezależnie od
Niego. Czuli się samowystarczalni i nie odczuwali potrzeby, aby wyższa mądrość kierowała ich
czynami. Lecz Syn Boży był zdany na wolę Ojca" i uzależniony od Jego mocy. Chrystus tak dalece
wyzbył się własnego "ja", że nie miał "żadnych planów 'dotyczących swojej osoby. Akcepto-
wał objawiane dzień po dniu plany Ojca i według nich działał. W taki sam sposób powinniśmy i my
uzależnić się od Boga, aby nasze życie stanowiło proste wypełnienie Jego woli.
Gdy Mojżesz miał przystąpić do budowy świątyni mającej być miejscem zamieszkania Boga, otrzymał
polecenie urządzenia Wszystkiego zgodnie z wzorem, objawionym Mu na górze. Mojżesza przepełniał
zapał do pracy dla Boga. Najbardziej utalentowani i wykwalifikowani ludzie stali do dyspozycji, aby
wypełniać jego polecenia. Jednakże nie wolno mu było wykonać dzwonu, ozdoby, frendzli, zasłony,
lub jakiegokolwiek naczynia w świątyni inaczej, niż według podanego wzoru. Bóg wzywał go na górę i
tam objawił mu sprawy nieba. Okryty chwałą Pańską, mógł przyjrzeć się wzorom, według których
zostało wykonane całe dzieło. Bóg, który pragnął uczynić z Izraela miejsce swojego zamieszkania,
przekazał chwalebną ideę charakteru tego miejsca. Wzorzec ten został pokazany na górze Synaj, w
czasie gdy ogłoszone zostało Prawo i Bóg ukazał się Mojżeszowi, obwieszczając: "Pan, Pan Bóg
miłosierny i litościwy, nie rychły do gniewu a obfity w miłosierdziu i w prawdzie. Zachowujący
miłosierdzie nad tysiącami, gładzący nieprawość i przestępstwo i grzech" (2 Mojż- 34,6.7).
Izrael wybrał swe własne drogi, nie ukształtowane zgodnie z otrzymanym wzorem; lecz Chrystus,
który był prawdziwą świątynią Boga ukształtował każdy szczegół swego ziemskiego życia zgodnie z
ideałem Boga. Chrystus rzekł: "Abym czynił wole twoją, Boże mój! pragnę, albowiem zakon twój jest w
pośrodku wnętrzności moich" (Psalm 40,9). Zgodnie z tym wzorem powinniśmy kształtować nasze
charaktery tak, ,.Abyśmy byli mieszkaniem Bożym w Duchu Świętym" (Efez. 2,22). Naszym
obowiązkiem jest uczynić wszystko podług kształtu" podobnie jak uczynił On, który "cierpiał za was,
zostawiwszy wam przykład, abyście naśladowali stóp Jego" (Hebr. 8,5; l Piotr 2,21).
Słowa Chrystusa uczą, że powinniśmy uważać siebie za niepodzielnie wiązanych z Ojcem w niebie.
Niezależnie od pozycji zajmowanej przez nas na ziemi jesteśmy zależni od Boga, który trzyma
wszytkie nici przeznaczenia w Swoich rękach. On sam wyznaczył prace, które wykonujemy i obdarzył
każdego zdolnościami oraz możliwościami jej wykonania. Jak długo trwa podporządkowanie naszej
woli Bogu i ufamy w Jego moc i mądrość, będziemy prowadzeni bezpiecznymi drogami, abyśmy mogli
wypełniać przeznaczoną nam część w Jego wielkim planie. Lecz ten, który polega na swej własnej
mądrości i sile sam odseparowuje się od Boga. Przestaje działać w jedności w Chrystusem, staje
się przez to wykonawcą celów nieprzyjaciela Boga i ludzi.
Zbawiciel mówi dalej: "Albowiem cokolwiek On (Ojciec) czyni,
150
151
to także i Syn czyni... Albowiem jako Ojciec wzbudza umarłe i ożywia, tak i Syn które chce ożywia"
Sadyceusze twierdzili, ze zmartwychwstanie ciała nie nastąpi, lecz Jezus odpowiedział im, ze jednym
z największych dzieł Ojca jest zwycięstwo nad śmiercią i ze On również posiada moc potrzebną do
wykonania tego ,Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam, ze idzie godzina i teraz jest, gdy umarli
usłyszą głos
Syna Bożego, a którzy usłyszą żyć bada Faryzeusze wierzyli w zmar-__
twychwstame po śmierci Chrystus oświadczył, ze siła obdarzająca zmarłych życiem jest
stale wśród nich obecna, ze muszą obserwować jej przejawianie się Jest to ta sama siła, która daje
życie duszy "umarłej w upadkach i grzechach' (Efez 2,1) Tenże duch życia w Jezusie
Chrystusie , moc zmartwychwstania Jego', czyni ludzi wolnymi od zakonu grzechu i
bmierci' (Filip 3,10, Rzym 82) Panowanie zła zostało obalone, a dusza została oczyszczona z
grzechu przez wiarą Ten, kto otworzy swe serce Duchowi Chrystusa staje się uczestnikiem
przemożnej s^y, która uniesie jego ciało z grobu
Skromny Nazarejczyk daje świadectwo Swej prawdziwej szlachetności Wznosi się ponad
ludzkość zmazuje wm> grzechu i hańby, stając się objawionym, czczonym przez aniołów
Synem Bożym nieroz-dzielnjm z Twórcą wszechświata. Słuchacze ulegli urokowi Jego słów, bo nikt
nigdy nie mówił do nich w ten sposób i nikt nie przyoblekał się w takie atrybuty królewskiego
majestatu Wypowiedzi są jasne i zrozumiałe i przedstawiają w pełni Jego własną misję
oraz obowiązki ludzkości "Bo Ojciec nikogo nie sądzi, lecz wszjstek sąd dał Svnowi aby
wszyscy czcili Syna, jako czczą Ojca, kto nie czci Syna me czci i Oj<_a, który go posłał
Albowiem jako Ojciec ma żywot sam w sobie tak dał i feynowi, aby miał żywot w samym sobie I dał
mu moc i sąd czjmc bo jest Synem człowieczym
Kapłani i przywódcy sami siebie uczynili sędziami potępiającymi dzieło Chrystusa lecz
Chrystus ogłosił się ich sędzią oraz sędzią całego świata Świat oddany został Chrystusowi,
t>lko za Jego pośrednictwem zsyłał wszelkie błogosławieństwo na nasz upadły rod Był On
Odkupicielem zarówno przed jak i po Swym ludzkim wcieleniu. Odkupicielska misja przypadła
Chrystusowi razem z pojawieniem się. grzechu Każdy otrzymał życie i światło, każdy tez
będzie sądzony według miary światła, jakie mu było dane A Ten, który dał światło, który
sprawował nad duszą najczulszy nadzór, usiłując wydrzeć ją grzechowi i pozyskać dla
świętości, jest jednocześnie jej obrońcą i sę-azią Poczynając od wielkiego konfliktu jaki miał
miejsce w niebie szatan bronił swej sprawy w drodze oszustwa Chrystus natomiast
pracował nad tym, aby odsłaniać jego zamiary i złamać jego potęgę. To On stawił czoło
duchowi zła i przez wszytkie wieki dążył do
uwolnienia więźniów z przemocy tego, który chce sprawować swój rząd nad każdą duszą
I Bóg "dał mu władzę sprawować sąd, przeto, ze jest Synem człowieczym Poznał przecież dno
ludzkiego bólu i pokusy, zrozumiał kruchość i grzeszność ludzi, dla nas oparł się zwycięsko pokusom
szatana To wszystko sprawiło, ze potrafi postępować sprawiedliwie j tkliwie z duszami, dla zbawienia
których dał przelać Swą krew i z tych powodów Syn człowieczy powołany jest do sprawowania sądu
Misja Chrystusa nie polegała jednak na sądzie, lecz na zbawieniu , Boć me posłał Bóg Syna na świat,
aby sądził świat, ale aby świat b>ł zbawiony przezeń" (Jan 3,17) Jezus oświadczył przed
Sanhedrynem zaprawdę zaprawdę powiadam wam kto słowa mego słucha i wierzy onemu który mię
posłał, ma żywot wieczny i me przyjdzie na sąd, ale przeszedł z śmierci do żywota" (Jan 5 24)
Wzywając swych słuchaczy, aby się temu nie dziwili Chrystus odsłaniał przed mmi coraz szerzej
tajemnicę przyszłości Powiedział do nich "boć przyjdzie godzina, w której wszyscy, co są w grobach
usłyszą głos jego I pójdą ci, którzy dobrze czynili na powstanie żywota ale ci którzy, złe czynili na
powstanie sądu' (Jan 5,28,29) Na to zapewnienie przyszłego życia Izrael czekał od dawna i
spodziewał się uzyskać je w godzinie przyjścia Mesjasza Jedyne światło, które może rozświetlić mrok
giobu, rozswieciło się nad nimi Lecz zadufanie w sobie jest ślepe Jezus pogwałcił tradycje rabinów
zlekceważył ich autorytet i z tego powodu nie chcieli w Niego uwierzyć
Czas miejsce okoliczności oraz intensywność uczuć przenikających zebranych, składały się na to ze
słowa Chrystusa wypowiedziane przed Sanhedrynem wywarły wielkie wrażenie Najwyższe władze
kościelne nastaw ały na życie Tego, który ogłosił Siebie odnowicielem Izraela Pana rządzącego
sabatem postawiono przed ziemskim trybunałem pod zarzutem złamania prawa sabatu Gdy Jezus tak
nieustraszenie oznajmił Swą misję jego sędziowie spoglądali na Niego ze zdumieniem i oburzeniem
lecz słowom tym nie mogli niczego przeciwstawić, ani ogłosić skazującego wyroku Jezus
zakwestionował pra^o % kapłanów i rabinów do poddawania w wątpliwość istoty Jego Osobv lub
wtrącania się do Jego dzieła Nikt ich nie obdarzył taką władzą, a prawo, na które się powoływali było
oparte wyłącznie na ich własnej pysze i arogancji Jezus odmówił przyznania się do winy i nie zgodził
się na przyjęcie ich pouczeń
Zamiast tłumaczyć się z zarzucanych Mu czjnów, lub objaśnienia ich celu, Jezus wystąpił
przeciwko przywódcom, stając się z oskar ^ żonego oskarżycielem Wytknął im zatwardziałość
serc oraz meznaj'o mość Pisma Świętego Oskarżył ich o odizuceme Słowa Bożego, tak
153
samo jak odrzucili Jego, posłanego od Boga. "Badacie sią pism; boć sią wam zda, że w nich żywot
wieczny macie, a one są, które świadectwo wydawają o mnie". (Jan 5,39).
Na każdej stronie historii, przepisów, czy proroctw. Pismo święte Starego Testamentu promienieje
chwałą Syna Bożego. Cała organizacja^ judaizmu o tyle, ile stanowiła Boską instytucję, była
skondensowanym proroctwem Ewangelii Chrystusowej, której "wszyscy prorocy świadectwo
wydają" (Dzieje Ap. 10,43). Poczynając od przyrzeczenia da^ nego Adamowi aż po
patriarchów i społecznego ustroju Izraela, promieniujące chwałą światło niebios oświetlało ścieżki,
którymi miał kro-_czyć Odkupiciel. Mędrcy ujrzeli gwiazdę betlejemską, nadchodził Szyło, , a cała
przyszłość przesuwała się przed nimi w tajemniczym pochodzie. Każda ofiara symbolizowała śmierć
Chrystusa, a w każdym obłoku kadzenia wznosiła się Jego prawość. Przy każdym trąbieniu fanfar
rozbrzmiewało Jego imię. W uroczystym misterium miejsca najświętszego
mieszkała Jego chwała.
Żydzi mieli Pismo Święte w swym posiadaniu i uważali, że powierzchowna znajomość Słowa
Bożego zapewnia im wieczne życie. Lecz . Jezus rzekł: "Słowa jego nie macie w sobie
mieszkającego". Odrzucając " słowo Chrystusa wyrzekli się też Jego Osoby: "A wżdy do mnie przyjść
nie chcecie, abyście żywot mieli", rzekł Jezus.
Przywódcy żydowscy studiowali naukę proroków o królestwie Mesjasza, czynili to jednak nie ze
szczerej chęci poznania prawdy, lecz w celu znalezienia uzasadnienia dla swych ambitnych aadziei.
A kiedy Chrystus przyszedł w postaci niezgodnej z ich przewidywaniami, nie chcieli Go
przyjąć i dla usprawiedliwienia samych siebie usiłowali przedstawić Go jako zwodziciela. Gdy
tylko raz wstąpili na tę drogę, szatanowi łatwo było wzmocnić ich opozycję przeciwko
Chrystusowi. Słowa, które powinny były być przyjęte jako dowód Jego Boskości,
wykorzystywane były przeciwko Niemu. W ten sposób prawda Boża była obracana w kłamstwo, a
im bardziej bezpośrednio komunikował im Zbawiciel łaskę, tym bardziej zdecydowani byli
sprzeciwiać sią
udzielanemu światłu.
- Jezus rzekł: "Chwały od ludzi nie przyjmuję". Nie zależało Mu na wpływie Sanhedrynu, ani
nie szukał ich aprobaty dla Siebie. Apro- , bata ludzi nie mogła przynieść Mu zaszczytu, gdyż był w te
atrybuty wyposażony przez niebiosa. Gdyby zechciał zeszliby się aniołowie w celu
oddania Mu hołdu, a Ojciec jeszcze raz dałby świadectwo Jego Boskości. Lecz tylko ze
względu na nich i naród, którego byli przywódcami, Chrystus pragnął, aby starszyzna pojęła
Boskość Jego Istoty i przyjęła błogosławieństwo, które im przyniósł.
"Jam przyszedł w imieniu Ojca mego, a nie przyjmujecie' mię; <^ jeśliżby przyszedł inny
w imieniu swoim, tego przyjmiecie". Jezus
przyszedł z woli Boga, .przyjmując Jego obraz, spełniając Jego słowo i pracując dla Jego chwały, ale
przywódcy Izraela nie przyjęli Go. A gdyby przyszli inni, którzy przyjmą postać Chrystusa, lecz będą
działać we własnym imieniu i dla własnej chwały, ci 'zostaliby przyjęci Dlaczego? Dlatego właśnie, że
ci, którzy szukają własnej chwały oddziaływują na pragnienia innych do wywyższenia się. Takie
skłonności przemawiają do Żydów. Przyjmą fałszywych nauczycieli, gdyż ci będą schlebiać ich pysze i
będą uznawali drogie im poglądy oraz tradycje. Ale Chrystusowa nauka sprzeciwia się ich ideologii.
Jest to nauka duchowa, która wymaga samopoświęcenia i dlatego też nie byli skłonni jej przyjąć. Nie
znali Boga i dlatego też głos Jego rozlegający się za pośrednictwem Chrystusa był dla nich obcy.
Musimy stwierdzić, że to samo powtarza się w naszych dniach. Czy nie spotykamy ludzi nawet
należących do przywódców życia religijnego, którzy zatwardzlli swe serca na przyjęcie Ducha
Świętego i zamknęli się przed możliwością rozpoznania .głosu Bożego? Czy nie odrzucają Słowa
Bożego, aby mogli żyć w zgodzie z własnymi tradycjami?
"Bo gdybyście wierzyli Mojżeszowi", rzekł Chrystus, "uwierzylibyście i mnie, gdyż on o mnie pisał. Ale
ponieważ, pismom jego nie wierzycie i jakoż słowom moim uwierzycie?" To Jezus przemawiał do
Izraela przez Mojżesza. Gdyby przysłuchiwali się Boskiemu głosowi, przemawiającemu ustami ich
wielkiego przywódcy, byliby go rozpoznali w nauce Chrystusa. Gdyby uwierzyli Mojżeszowi,
uwierzyliby i w Tego o którym Mojżesz pisał.
Jezus wiedział, że kapłani i rabini1 są zdecydowani porwać sią na Jego życie, ale wyraźnie
wytłumaczył im Swą jedność z Ojcem oraz Swój stosunek do świata.
Zdawali sobie sprawę, że nie było wytłumaczenia dla ich opozycji wobec Chrystusa, lecz ich
mordercza nienawiść nie dawała się opanować. Strach ogarnął ich, gdy byli świadkami
przekonywającej mocy Jego czynów, ale mimo wszystko zabarykadowali się w ciemności.
Wyraźnie nie 'powiodło się im obalenie autorytetu Jezusa albo odstręczanie ludzi, którzy poddali się
sugestywności Jego słów. Sami przywódcy zdawali sobie sprawę z wielkości postępowania na jakie
zasłużyli, gdy Jezus podkreślał winą obciążającą ich sumienia; lecz ta świadomość spotęgowała tylko
rozgoryczenie przeciw Jezusowi. Byli zdecydowani targnąć się na Jego życie. Po całym kraju
rozesłani zostali gońcy, którzy mieli ostrzegać naród przed Chrystusem, jako sa-mozwańcem.
Wysłano szpiegów, którzy mieli za zadanie pilnować Go i donosić, co powiedział i co uczynił. Cień
krzyża padł już nieodwracalnie na najdroższe życie Zbawiciela.
154
ROZDZIAŁ XXII
*
Uwięzienie i śmierć Jana
(Mat. 11.1-11; 14,1-11; Marek 6,17-28; Łuk. 7,19-28)
>_
Jan Chrzciciel był pierwszym, który głosił królestwo Chrystusa i pierwszy został poddany
męczeństwu. Wyrwany z wolnych przestrzeni pustyni i mrowia tłumów, wsłuchany w ich
słowa, został obecnie wtrącony do lochu, stając się więźniem twierdzy Heroda Antypasa.
Większą część działalności Jan prowadził na terytoriach położonych na wschód od Jordanu,
które pozostawały pod panowaniem,Antypasa. Sam Herod przysłuchiwał się naukom Jana.
Rozwięzły król zadrżał, słysząc wezwanie Jana do skruchy. "Herod obawiał się Jana, że był
mężem sprawiedliwym i oglądał się nań i słuchając go wiele czynił i rad go słuchał". Jan
postępował z nim pedług zasad'wiary i potępiał jego niemoralny związek z Herodiadą, żoną
jego brata. Był nawet okres w którym Herod wykazał co prawda niezdecydowaną chąć
zerwania więzów namiętności, jednakże Herodiada opętała go jeszcze mocniej,' a mszcząc się
na Janie, wymogła u Heroda wtrącenie go do więzienia. Życie Jana było zawsze czynne, toteż
beznadziejność i bezczynność życia więziennego były dla niego wielkim ciężarem. W miarą jak mijały
tygodnie ogarniało go przygnębienie i wątpliwości. Jego uczniowie nie wyrzekli się_ go. Mieli
dostęp do więzienia i przynosili mu wiadomości o pracy Jezusa, opowiadając przy tym, jak ludzie
garnęli się do Niego. Pytali sami siebie dlaczego nowy nauczyciel, nie mógł nic uczynić,
,aby uwolnić Jana, skoro był Mesjaszem. Jak mógł pozwolić na to, aby Jego wierny zwiastun
był pozbawiony wolności, i być może nawet życia? Te pytania nie pozostały bez echa. Janowi
zaszczepiono wątpliwości, które w innych warunkach nigdy by się w nim nie zrodziły. Szatan
z radością słuchał słów uczniów i przyglądał się temu, jak kalały one duszę zwiastuna Pana.
Jakże często ludzie, uważający siebie za przyjaciół dobrego człowieka, i nie szczędzący
wysiłków dla okazania mu swej życzliwości, w rzeczywistości okazują
.156
'się jego najniebezpieczniejszymi wrogami! Nie mniej często ich słowa nie służą podtrzymaniu wiary,
lecz > powodują przygnębienie i zniechęcenie.
Podobnie' jak uczniowie Zbawiciela, Jan Chrzciciel nie rozumiał istoty królestwa Chrystusa.
Spodziewał się, że Jezus zasiądzie na tronie Dawida, ale gdy czas mijał, a Zbawiciel nie rościł praw
do królewskiego autorytetu, Jan poczuł się zakłopotany i zmieszany. Oświadczył narodowi, że dla
przygotowania drogi przyjścia Pana musi się ' wypełnić proroctwo Izajasza; góry i pagórki powinny być
zniwelowane, zakręty wyprostowane, a nierówności wygładzone. Usiłował niwelować wyniosłość
ludzkiej pychy i władzy. Wskazywał na Mesjasza jako na Tego, "którego wialnia spoczywa w Jego
ręku, aż- wyczyści bojewisko swoje i zgromadzi pszenicę do gumna swego, ale plewy spali ogniem
nieugaszonym". Wzorem proroka Eliasza, z którego ducha i mocy Jan przybył do Izraela, spodziewał
się, że Pan objawi się jako Bóg który spuści ogień.
W swej misji Jan Chrzciciel sprawdził się jafto nieustraszony wróg zła, panoszącego się zarówno
wśród ludzi wielkich, jak i małych. Miał odwagę stanąć przed królem Herodem i wytknął mu jego
grzechy. Nie cenił swego życia jako osobistego dobra, lecz patrzył na nie z punktu widzenia
możliwości spełnienia wyznaczonej mu pracy. I teraz, w swej podziemnej celi czekał na Lwa z
pokolenia Judy, który złamie pychę ciemiężycieli i uw*olni biednych oraz jego samego, który o to
wołał. Lecz Jezus jak się wydawało zadowalał się napływem uczniów, uzdrawianiem chorych i
nauczaniem ludzi. Za-
' siadał do stołu z celnikami, podczas gdy jarzmo Rzymu z każdym dniem coraz bardziej ciążyło na
narodzie, król Herod ze swą kochanką sprawowali władzę, a jęki biednych i cierpiących unosiły się ku
niebu.
Wszystkie te zjawiska wykraczały poza granicę pojmowania proroka z pustyni. Były godziny, w czasie
których podszepty demonów nękały jego duszę i zstępował na nią cień straszliwej bojaźni. Czyżby
dawno oczekiwany Wybawiciel jeszcze nie przyszedł? Cóż wobec tego oznaczało posłanie, do
którego przekazania on sam został powołany? Owładnęło nim gorzkie rozczarowanie, dotyczące
wyników spełnionej misji. Oczekiwał, że wiadomość pochodząca od Boga wywoła ten sam efekt, co
odczytane prawa za dni Jozjasza i Ezdrasza (2 Kroniki 34; Nehemiasz 8,9), że spowoduje ona
powszechną skruchę i powrót do Boga. Spełnieniu tej misji poświęcił całe swoje życie. Czyżby teraz
jego ofiara miała pójść na marne?
Jan z niepokojem obserwował, że jego uczniowie przez miłość do niego, wykazywali niewiarę w
Jezusa. Czy praca spełniona dla nich nie miała przynieść żadnych owoców? Czy nie spełniał lojalnie
v
157
swej misji, skoro teraz został od niej odsunięty? Jeżeli obiecany Wybawiciel zjawił się, a Jan dochował
wiary swemu powołaniu, to czyż Jezus nie obali władzy ciemiężycieli i nie uwolni Swego zwiastuna?
Jednakże Jan nie tracił wiary w Chrystusa. Pamięć o głosie płynącym z nieba i opuszczającej się
gołębicy, nieskalana czystość Jezusa, moc Ducha Świętego, która wypełniała Jana, gdy stanął przed
Zbawicielem, proroctwa Pisma Świętego wszystko to dawało świadectwo, że Jezus z Nazaretu był
Obiecanym, którego przyjścia oczekiwał świat. Jan nie chciał mówić z towarzyszami o swych
wątpliwościach i obawach. Postanowił zwrócić się z zapytaniem do Jezusa i w tym celu wysłał dwóch
swoich uczniów, mając nadzieję, że osobista rozmowa ze Zbawicielem wzmocni ich wiarę i przekona
pozostałych braci. Również sam pragnął usłyszeć słowa wypowiedziane do niego bezpośrednio przez
Chrystusa. Uczniowie Jana przyszli do Jezusa, zapytując Go: "Tyżeś jest ten, który ma przyjść, czyli
inszego czekać mamy?"
Tak jednak niewiele czasu upłynęło od chwili, gdy Jan Chrzciciel wskazując na Jezusa zawołał: "Oto
Baranek Boży, który gładzi grzechy świata". "Tenci jest który po mnie przyszedłszy, uprzedził mnie"
(Jan 1,29.27). Teraz zaś stawiał Mu pytanie: "Tyżeś jest ten, który ma przyjść". Pytanie było gorzkie i
pełne rozczarowania dla ludzkiej natury Chrystusa. Jeżeli. Jego wierny zwiastun Jan nie był w stanie
uświadomić sobie misji Chrystusa, czegóż mgżna było, się spodziewać ' po egoistycznym tłumie?
Zbawiciel nie od razu odpowiedział na pytanie uczniów. Gdy tak stali zdziwieni Jego milczeniem,
zbliżyli się do Niego chorzy i strapieni, oczekując uzdrowienia i pocieszenia. Niewidomi po omacku
prze-- ciskali się przez tłum; chorzy z różnych środowisk niektórzy idący o własnych siłach, inni
niesieni przez przyjaciół, tłoczyli się, aby dotrzeć przed oblicze Chrystusa. Słowa wielkiego
Uzdrowiciela przenikały ucho, pozbawione do tej pory słuchu. Jego słowo, dotknięcie jego ręki
przywracało niewidomym oczom możność oglądania światła dziennego piękna przyrody, twarzy
przyjaciół oraz oblicza Wybawcy. Jezus przemagał choroby i gorączki. Jego głos przenikał do uszu
umierających, którzy wstawali zdrowi i pełni sił. Opętani i dotknięci paraliżem, byli posłuszni Jego
słowu, szaleństwo opuszczało ich i zanosili modły do swego Uzdrowiciela. Uzdrawiając chorych Jezus
jednocześnie pouczał naród. Biedni ludzie, których rabini unikali jako nieczystych, otaczali Jezusa
ciasnym tłumem, a On mówił im o wiecznym życiu.
Dzień mijał, a uczniowie Jana wszystko zobaczyli i usłyszeli. Wreszcie Jez^is przywołał ich do siebie i
prosił, aby wrócili do Jana i opowiedzieli mu o tym, czego byli świadkami, dodając: "Błogosła-
158
wiony jest ktoby się nie zgorszył ze mnie" (Łuk. 7,23). Dowody boskości dały się ujrzeć w
czynach, niosących ulgę cierpiącej ludzkości. Jego chwała przejawiała się w zniżeniu do
naszego opłakanego
stanu.
Uczniowie zanieśli Janowi wieści, a te uspokoiły go. Przypomniał sobie przepowiednie o Mesjaszu:
"Przeto mnie pomazał Pan, abym opowiadał Ewangelię cichym, posłał mnie abym zawiązał rany tych,
którzy ^ są skruszonego serca, abym zwiastował pojmanym wyzwolenie, a więźniom otworzenie
ciemnicy; abym ogłosił miłościwy rok Pański" (Izaj. 61,1.2). Dzieło Chrystusa nie tylko mówiło o tym,
że był Mesjaszem, lecz wskazywało również sposób, w jaki miało być ustanowione Jego królestwo.
Janowi odkryta została ta sama prawda, którą poznał Eliasz na pustyni, gdzie wiał "wiatr gwałtowny i
mocny podwracający góry i łamiący skały przed Panem; ale Pan nie był w onym wietrze. Za wiatrem
było trzęsienie ziemi, ale nie był Pan i w onym trzęsieniu. Za trzęsieniem był ogień; ale Pan nie był w
ogniu" za ogniem zaś Pan przemówił do proroka "głosem cichym i wolnym" (l Król. 19,11.12). W ten
sposób miał Jezus prowadzić swe dzieło, nie brzękiem broni, nie przez obalanie tronów i królestw,
lecz przez przemawianie do serc ludzkich, przez ż>cie pełne miłosierdzia i samopoświęcenia.
Zasada samowyrzeczenia, na której oparte było życie Jana, była również zasadą, na której wspierało
się królestwo Mesjasza. Jan dobrze wiedział, jak bardzo obce było to wszystko zasadom i nadziejom
wyznawanym przez przywódców Izraela. To wszystko, co w oczach Jana stanowiło przekonywający
dowód boskości Chrystusa, dla tamtych nie było niczym. Spodziewali się bowiem takiego Mesjasza,
który nigdy nie był obiecany. Jan zrozumiał, że misja Chrystusa może z ich strony spotkać się
wyłącznie z nienawiścią i potępieniem. On, który szedł , przed Panem, miał wszakże pić z
kielicha, który Chrystus sam miał wypić do dna. Słowa Zbawiciela: "Błogosławiony jest, ktoby się nie
zgorszył ze mnie" były łagodnym wyrzutem skierowanym do Jana, który te słowa zrozumiał.
Obecnie, zgłębiając istotę misji polecił Bogu swoje życie i śmierć. Troszczył się tylko o to, czy jedno,
czy też drugie lepiej posłużyły sprawie, którą ukochaF.
Po odejściu wysłanników Jana, Jezus zaczął mówić o nim do ludzi. Serce Zbawiciela rozpłynęło się
współczuciem nad losem pogrążonego w herodowych lochach wiernego, który wydał o Nim
świadectwo. Jezus nie chciał, aby ludzie odnieśli wrażenie, że Bóg wyrzekł się Jana lub, że Jego
wiara osłabła w dniu próby. "Coście wyszli na puszczę widzieć? fzali trzcinę chwiejącą się od wiatru?"
Wysokie trzciny rosnące nad Jordanem i uginające się pod najlżejszym wiatrem stanowiły trafne
porównanie z rabinami, którzy występowali jako krytycy i sędziowie misji Jana Chrzciciela. Chwiali się
159
w jeaną lub drugą stronę w zależności od wpływu opmn publicznej Nie chcieli upokorzyć się i otworzyć
swych serc dla nowiny głoszonej przez Jana, ale jednocześnie w obawie przed narodem nie mieli
odwagi otwarcie wystąpić przeciwko1 Niemu Lecz zwiastun Boży nie miał tchórzliwego ducha Tłumy
otaczające Chrystusa świadczyły o wykonywanym uprzednio dziele Jana i słyszały jego odważne
potępienie grzechu Jan z równą szczerością przemawiał do zadufanych w sobie faryzeuszów,
pobożnych saduceuszów, do króla Heroda i jego dworu, do książąt i żołnierzy, celników i chłopów Nie
był drżącą trzema uginającą się pod spływem ludzkiej opinii lub przesądów W więzieniu zachował tę
samą gorliwość dla prawdy i sprawiedliwości, jak wtedy, gdy na pustyni objawiał ludziom prawdę Bożą
W swej wierności zasadom był twardy jak skała
Jezus mów/ił dalej , Ale coście wyszli widzieć7 Izah człowieka . w miękkie szaty obleczonego' Oto ci
którzy w szatach kosztownych i w rozkoszy żyją są w domach królewskich". Jan powołany był do
potępienia grzechu i nadużyć, jakie panowały w jego czasach a prosta jego szata i życie pełne
wyrzeczeń były zgodne z charakterem jego misji Wystrój i luksusowy styi* życia nie są udziałem sług
Bożych lecz tych którzy mieszkają w pałacach królewskich, domach władców tego świata do których
należy potęga i bogactwo Jezus pragnął skierować uwagę ludzi na kontrast między ubraniem Jana, a
tym, w jakie przyodziewali się rabini i przywódcy żydowscy Hołdując wystawnosci nosili wspaniałe
szaty i ozdoby, ponieważ liczyli na zyskanie tym sposobem większego poważania wśród liwlu Więcej
dbali o poklask ludzki niż o pozyskanie łaski Bożej przez czystość serca W ten sposób udowadniali
swoje przewiązanie do królestwa tego świata bez liczenia się z opinią Boga Ale coście wyszli widzieć'
mówił Jezus dalej izali proroka' Zaiste powiadam wam, ze więcej mz proroka Tenci bowiem jest o
którym napisano Oto ja posyłam anioła mego przed obliczem Twoim, który zgotuje drogę twoją przed
tobą '
Albowiem powiadam wam, większego z tych którzy się z niewiast rodzą, nie masz nad Jana
Chrzciciela żadnego" Podczas zwiastowania Zachariaszowi urodzenia Jana, anioł rzekł do niego ,
Będzie wielkim przed obliczem Pańskim' (Łuk 1,15) Na czym polega wielkość według oceny niebios7
Przede wszystkim me na tym co świat poczytuje za wielkość Nie składa się na nią bogactwo,
zaszczyty, wysokie pochodzenie lub zalety umysłu, jako wartości same w sobie Jeżeli poza wszelkimi
względami, uznajemy potrzebę pokłomema się intelektowi, to jednocześnie czynimy ukłon w stronę
szatana, którego intelektualnej potęgi me osiągnął żaden człowiek Lecz jeżeli intelekt jest nastawiony
na zaspokojenie własnych potrzeb jego posiadacza, to sprawia mu tym większą krzywdę im podnosi
jego wartość Bóg ceni tylko
160
wartości moralne, a wśród mch na pierwsze miejsce wybijają się miłość i czystość W oczach Pana Jan
okazał swą wielkość, gdy przed wysłannikami Sanhedrynu, .przed całym narodem i wobec swych
własnych uczniów, wyrzekł się wszelkich honorów, wskazując na Jezusa jako na Obiecanego Jego
pozbawiona egoizmu radość z dzieła spełnionego w imieniu Chrystusa stanowi najwyższy rodzaj
szlachetności, jaka kiedykolwiek została pokazana przez człowieka
Opinia wydana o nim po jego śmierci przez ludzi, którzy słyszeli jego świadectwo o Chrystusie, była
następująca "Jan wprawdzie żadnego cudu nie uczynił, wszakże wszystko cokolwiek Jan o tym
powiedział prawdziwe było' (Jan 10,41) Nie było Janowi dane sprowadzenie na ziemię ognia z niebios,
lub wskrzeszenie umarłych, jak czynił to Eliasz, ani posługiwanie się w imię Boże różdżką, jak czynił to
Mojżesz Był posłany, aby oznajmić przyjście Zbawiciela i wezwać naród do przygotowania się na Jego
przyjście Jan tak gorliwie sprawował swą misję, ze później ludzie, wspominając to, co im powiedział o
Jezusie mogli stwierdzić "Wszystko cokolwiek Jan o tym powiedział było prawdziwe" Do wydania
takiego świadectwa o Chrystusie powołany jest każdy z uczniów Mistrza
Jako zwiastun przyjścia Chrystusa był Jan "więcej mz prorokiem" Jeżeli piorocy widzieli przyjście
Chrystusa z wielkego czasowego oddalenia to Jan dostąpił oglądania Go, usłyszał świadectwo niebios
o Jego Mesjanstwie i przedstawił Go narodowi izraelskiemu jako Tego, który był posłany przez Boga
Jednak Jezus powiedział o Janie , Kto najmniejszy jest w królestwie Bożym, większy jest niżeli on"
Prorok Jan był ogniwem łączącym dwa zrządzenia Jako przedstawiciel Boga Jan postawiony był po
to, aby wykazać związek jaki istniał między prawem i prorokami chrześcijaństwa Przedstawił sobą
światło, którego słabość miała być zastąpiona silniejszym Umysł Jana oświecony był przez Ducha
Świętego, aby mógł promieniować na swój naród, ale żadne inne światło nie promieniowało i nie
zapromie-muje w ten sposób, jak to, które upadłemu człowiekowi przynosiła nauka Chrystusa
Alegorycznosc ofiar wskazuje, ze zarówno misja, jak i nauka Chrystusa nie były dostatecznie jasno
rozumiane Nawet Jan nie potrafił w pełni zrozumieć przyszłego nieśmiertelnego życia, które
nadchodziło za sprawą Zbawiciela
Poza radością, jaką Jan znajdował w pełnieniu swej misji, życie jego było pełne smutku Głos jego nie
znajdował echa poza tym, jakie towarzyszyło mu na pustyni Udziałem jego była samotność i nie było
mu dane nawet to aby ujrzeć wyniki swej własnej pracy Nie dostąpił przywileju przebywania z
Chrystusem i oglądania przejawów Boskiej mocy towarzyszącej większemu ze świateł Nie oglądał
cudów przywracania niewidomym wzroku, uzdrawiania chorych i wskrzesza-
li Życie Jezusa
161
nią zmarłych. Także nie dostąpił przywileju oglądania światła, które promieniowało z każdego słowa
Chrystusa i przynosiło chwałę wypowiedziom proroków. Najmniejszy z uczniów, który mógł dostąpić
oglądania potężnego dzieła Chrystusa i miał możność wysłuchania Jego słów, był pod tym względem
bardziej uprzywilejowany od Jana Chrzciciela, toteż można było powiedzieć o nim, że przerósł Jana.
Dzięki tłumom słuchającym nauki Jana, wieść o nim rozeszła się po całym kraju, a Jego uwięzienie
wywołało duże poruszenie wśród ludzi. Jego nienaganne życie i poparcie opinii publicznej dawały
podstawy do przypuszczenia, że nie zostaną przeciwko niemu podjęte żadne gwałtowne środki.
Herod uważał Jana za-Bożego proroka i miał szczery zamiar uwolnienia go, lecz zwlekał z
wykonaniem tego zamiaru z obawy przed Herodiadą. Herodiada zdawała sobie sprawę, że działając
bezpośrednio nie zdoła nigdy uzyskać zgody Heroda na wydanie Jana na śmierć, wobec czego
postanowiła w tym celu użyć podstępu. Z okazji urodzin króla, urządzone było przyjęcie dla
dostojników państwowych i dworskiej świty. Miała się odbyć wielka uczta, połączona z opilstwem.
Herod w takich okolicznościach mógł stracić panowanie nad swoją wolą i łatwiej poddać się jej woli.
W dniu uroczystości, kiedy Herod ucztował w towarzystwie swych dostojników, Herodiada wysłała swą
córkę, aby ta zatańczyła ku uciesze gości. Salome znajdowała się w okresie pierwszego rozkwitu swej
kobiecości i pełna powabu jej uroda owładnęła zmysłami biesiadników. Zwyczajowo dworskie
niewiasty do tego czasu nie brały udziału w tego rodzaju ucztach, toteż taniec córy izraelskich
kapłanów i księżniczki przeznaczony dla uprzyjemnienia czasu gościom, wywołał pochlebne
komplementy pod adresem Heroda.
Król był oszołomiony winem. Do głosu doszła namiętność, podczas gdy rozsądek milczał. Me widział
nic poza salą, w której odbywała się uczta, dostojnymi gośćmi, zastawionym stołem, musowaniem
wina, blaskiem świateł i młodą dziewczyną, tańczącą przed nim. Ulegając beztrosce nastroju pragnął
uczynić coś, co by go wywyższyło w oczach wielkich ludzi jego królestwa. Powiedział pod przysięgą,
że da córce Herodiady wszystko czego ta zapragnie, nie wyłączając połowy swego królestwa.
Salome pośpieszyła do matki, aby zapytać o co ma prosić. Ta miała już przygotowaną odpowiedź
należy prosić o głowę Jana Chrzciciela. Salome nie wiedziała nic o pragnieniu zemsty, drążącym
serce jej matki i wzdrygała się przed wypowiedzeniem takiej prośby, jednakże zdecydowana postawa
Herodiady przeważyła. Dziewczyna wróciła z okrutną prośbą: "Chcę, abyś mi teraz dał na misie głowę
Jana Chrzciciela".
Herod był zaskoczony i wytrącony z równowagi. Hałaśliwa wesołość ustała 'i złowróżbna cisza zaległa
w sali, gdzie odbywała się uczta. Król przejęty był grozą na myśl o wydaniu Jana na śmierć. Jednakże
przysięga obowiązywała go i Herod nie chciał, aby go posądzono
0 chwiejność lub nierozwagę. Przysięga była złożona na cześć gości
1 gdyby którykolwiek z nich wystąpił przeciwko jej spełnieniu, Herod byłby uszczęśliwiony, mając
możność oszczędzania proroka. Dlatego też dał im możliwość wypowiedzenia się w obronie
uwięzionego. Wszy- \ scy oni nieraz przebywali dalekie odległości, aby posłuchać nauki Jana
i znali go jako człowieka bezgrzesznego, oraz sługę Bożego. A chociaż prośba dziewczyny
wstrząsnęła nimi, byli zbyt mocno oszołomieni, aby zaprotestować. Ani jeden głos nie podniósł się w
obronie życia wysłannika niebios. Ludzie ci zajmowali wysokie stanowiska, byli mężami zaufania
narodu, obarczonymi odpowiedzialnością. Teraz jednak Oddawali się ucztowaniu i piciu aż do stanu
odrętwienia. Tańce i muzyka uderzały im do głowy, natomiast sumienia były uśpione. Swoim
milczeniem przyzwolili na śmierć proroka Bożego, śmierć która dopełniła zemsty porzuconej kobiety.
Herod bezskutecznie oczekiwał na zwolnienie go z danej przysięgi; potem z niechęcią zarządził
egzekucję proroka. W niedługim czasie głowa Jana złożona została przed królem i jego gośćmi. Usta,
które wiernie ostrzegały Heroda przed grzesznym życiem zamknęły się na zawsze. Już nigdy nie miał
się odezwać głos wzywający ludzi do skruchy. Noc zabawy kosztowała życie jednego z największych
proroków.
Jakże często życie niewinnego człowieka stawało się ofiarą nie-powściągliwości osób, powołanych do
stania na straży sprawiedliwości! Każdy kto podnosi do ust trujący kielich bierze na siebie
odpowiedzialność za wszelką niesprawiedliwość, którą może popełnić pod wpływem jego
oszałamiającego działania. Człowiek, który obrzuca swe zmysły, traci zdolność trzeźwego sądu i
możliwość rozróżniania między dobrem a złem. Otwiera w ten sposób szatanowi drogę do
wykorzystania siebie dla uciskania i zagłady niewinnych. "Wino czyni pośmiewcę, a napój mocny
zwajcę: przetoż każdy, co się w nim kocha, nie bywa mądry". W ten sposób "sąd się opak obrócił... a
ten co odstępuje od zła na łup podany bywa'. (Izaj. 59, 14.1.5). Ci, którzy sprawują władzę nad życiem
swych bliźnich powinni być postawieni w stan oskarżenia o zbrodnię, gdy się oddają nieumiarkowaniu.
Postawieni na straży prawa powinni sami je zachowywać. Powinni to być ludzie, którzy sprawują
pełną kontrolę nad swoimi fizycznymi, umysłowymi i moralnymi siłami; powinni znajdować się w pełni
sił umysło-wych i posiąść wysoko rozwinięte poczucie sprawiedliwości.
- Głowę Jana zaniesiono Herodiadzie, która przyjęła ją z szatańskim zadowoleniem. Triumfowała w
swej zemście i cieszyła się, że nikt już
162
163
nie będzie niepokoił sumienia Heroda. Jednakże popełniony grzech nie przyniósł je] szczęścia Imię je]
stało się powszechnie znane i znienawidzone, a Herod bardziej był dręczony wyrzutami sumienia niż
przestrogami proroka Wpływ nauki Jana nie ustał z jego śmiercią, rozszerzył się na wszystkie
pokolenia aż do końca świata.
Poczucie winy za popełniony grzech nie opuszczało Heroda. Szukał on stale ratunku przed
oskarżeniami sumienia. Jego zaufanie do Jana pozostało niezachwiane Przypominając sobie pełne
samowyrzeczema życie, jego uroczyste, poważne wezwanie, jego zdrowy sąd i rady, a następnie
okoliczności, jakie towarzyszyły jego śmierci nie mógł znaleźć spokoju Zajęty sprawami
państwowymi, przyjmując hołdy ludzi, zachowywał uśmiechniętą twarz i pełną godności postawę,
podczas gdy w sercu taił obawy, ze ciąży nad nim przekleństwo.
Herod pozostawał pod wrażeniem słów Jana, ze niczego nie da się ukryć przed Bogiem Był
przekonany, ze Bóg jest obecny w każdym miejscu, ze on był świadkiem uczty, jaka się odbyła w
pałacowych salach, ze słyszał polecenie ścięcia Jana i widział radość Herodiady i obelgi jakie rzucała
na ściętą głowę tego, który ją strofował Rożne rzeczy, które słyszał z ust proroka, dziś przemawiały do
jego sumienia ze znacznie większą mocą niż wtedy gdy słuchał nauki proroka pustyni
Wiadomości o pracy Chrystusa wprawiły Heroda w największy stan rozterki Zdawało mu się, ze Bóg
wskrzesił Jana z grobu i posłał go, wyposażonego w większą moc potępiania grzechu. Żył pod ciągłym
strachem, ze Jan zechce pomście swą śmierć i spowoduje zagładę jego i jego domu.
Herod zbierał to, co według słów Jana było wynikiem posianego grzechu "serce lękliwe i oczy
zemdlone i myśli sfrasowane, i będzie żywot twój jakoby zawieszony przed tobą i będziesz się lękał w
nocy i we dni i nie będziesz pewien żywota twego Rano rzeczesz któż da mi wieczór7 a w wieczór
rzeczesz któż mi da zaranie' I dla trwogi serca twego którą się zatrwożysz i dla tego, na co oczyma
twemi patrzeć musisz (5 Mojz 28,6567) Oskarżycielami grzesznika są jego własne myśli i nie może
być straszniejszej tortury od wyrzutów sumienia, nie dających spokoju ani dniem ani nocą.
Los Jana Chrzciciela dla wielu ludzi pozostaje tajemnicą. Ci zadają pytanie, dlaczego7 Czy musiało
się tak stać, ze został on opuszczony w więzieniu, oddany na pastwę rozpaczy i śmierci7 Nasza
ludzka zdolność rozumienia me pojmuje tajemnic Opatrzności, me może to jednak w żadnym wypadku
zachwiać naszej wiary w Boga, gdy przypomnimy sobie, ze Jan był przecież uczestnikiem męki
przeznaczonej dla Chrystusa. Wszyscy którzy podążają za Chrystusem, włożą koronę poświęcenia. Z
pewnością spotka ich brak zrozumienia ze strony egoistycz-
164
nych ludzi, a dla szatana staną się obiektem gwałtownych napaści Niszczenie legło u podstaw
panowania szatana, a samoofiarnosc ludzi wypowie mu wojnę, której nie będzie mógł nigdy wygrać
Dzieciństwo, młodość i wiek męski Jana cechowały stałość i siła moralna Gdy rozległy się na pustyni
jego słowa Gotujcie drogę Pańską, proste czyńcie ścieżki jego' (Mat 3,3), szatana ogarnął strach o
jego królestwo Ohyda grzechu została objawiona w sposób tak wyraźny, ze ludzie zadrżeli ze btrachu
Wielu pozostających w mocy szatana zdołało się uwolnić Był on niezmordowany w swoich
usiłowaniach sprowadzenia Jana z drogi bezgranicznego posłuszeństwa Bogu, me zdołał jednak tego
dokonać, tak jak me zdołał pokonać Jezusa W czasie kuszenia na pustyni szatan doznał porażki, co
spotęgowało jeszcze bardziej jego nienawiść Teraz uderzając w Jana postanowił zadać boi
Chrystusowi Zapragnął bowiem zadać cierpienie Temu, który nie pozwolił namowie siebie do grzechu
Jezus nie występował w sprawie uwolnienia Swego sługi Wiedział ze Jan wytrz>ma próbę Zbawiciel z
radością b>łby przyszedł do Jana, aby rozświetlić s\vą obecnością mroki jego więzienia. Lecz nie mógł
wydać się w ręce wrogów, i zaprzepaścić w ten sposób Swego własnego dzieła
Jezus byłby szczęśliwy, gdyby mógł uwolnić swego wiernego sługę, lecz w imię tysięcy tych, którzy w
przyszłych latach mieli przejść przez więzienia i śmierć, musiał Jan wypić kielich męczeństwa Gdy
naśladowcy Chrystusa skazywani na powolne umieranie w samotnych celach, łub ginący od miecza,
w torturach, na stosach, na pozór zapomniani przez Boga i ludzi, przypominali sobie Jana, którego
oddanie poświadczał sam Chrystus jego śmierć dodawała im otuchy
Szatanowi pozwolono przerwać ziemskie życie Bożego wysłannika; lecz po życie, które "skryte jest z
Chrystusem w Bogi;' duch zła me mógł sięgnąć (Koi 3 3) Triumfował, ze sprawił boi Chrystusowi, ale
nie zdołał pokonać Jana Sama śmierć postawiła go na zawsze poza zasięgiem pokusy W tej walce
szatan ujawnił swe prawdziwe oblicze, dając na oczach całego wszechświata wyraz swej wrogości
wobec Boga i człowieka
Jan nie doznał cudownego uwolnienia, ale nie został zapomniany. Towarzyszyli mu stale aniołowie z
nieba, którzy objawiali mu proroctwa o Chrystusie oraz bezcenne obietnice dane w Piśmie Świętym.
Byli oni jego podporą, tak samo jak mają stanowić podporę ludu Bożego w nadchodzących wiekach,
Jan Chrzciciel podobnie jak ci, którzy mieli nadejść po nim, otrzymali obietnicę "A oto jam jest z wami
po wszystkie dni, aż do skończenia świata ' (Mat. 28,20)
Bóg nigdy nie prowadzi Swych dzieci w sposób odmienny od tego, jaki by sami wybrali, gdyby mogli
od początku przewidzieć koniec 1 Pojąc chwałę celu, który mają spełnić w swym współdziałaniu z
Nim.
165
Ani Enoch wzięty do nieba, ani Eliasz, który wstąpił do nieba w ognistym wozie, nie zostali bardziej
zaszczyceni od Jana Chrzciciela, samotnie ginącego w podziemnym lochu "Gdyż wam to dane dla
Chrystusa, abyście nie tylko weń wierzyli, ale abyście też dla niego cierpieli" (Filip. 1,29). Ze
wszystkich darów, jakimi niebo może obdarzyć człowieka, wspólnota z Chrystusem w Jego
cierpieniach stanowi dowód największego zaufania i zaszczytu.
ROZDZIAŁ XXIII
"Przybliżyło się Królestwo Boże"
(Marek 1,14.15)
166
TTjrzyszedł Jezus do Galilei, każąc Ewangelię królestwa Bożego, a mó-}?.L wiać: wypełnił się czas,
przybliżyło się królestwo Boże, pokutujcie a wierzcie Ewangelii" (Marek 1,14.15).
Przyjście Chrystusa zostało po raz pierwszy oznajmione w Judei. W świątyni jeruzalemskiej
przepowiedziane zostało Zachariaszowi, odprawiającemu nabożeństwo przed ołtarzem, narodzenie
tego, który będzie szedł przed Panem. Na wzgórzach betlejemskich aniołowie oznajmili narodzenie
Chrystusa, a do Jeruzalemu przyszli mędrcy w poszukiwaniu Jezusa. W świątyni Symeon i Anna
złożyli świadectwo Jego boskości. "Jeruzalem i cała Judea" słuchały nauki Jana Chrzciciela, a
przedstawiciele Sanhedrynu wraz z całym tłumem słyszeli świadectwo Jana o Jezusie. W Judei do
Chrystusa przystąpili pierwsi uczniowie _i tu miała miejsce większa część działalności wcześniejszego
okresu Jego życia. Blask boskości, który towarzyszył aktowi oczyszczenia świątyni, cuda uzdrowienia
oraz nauka o boskiej prawdzie, którą wypowiadał przed Sanhedrynem, po cudzie uzdrowienia w
Betesda świadczyły o Jego synowskim pokrewieństwie z Wiekuistym.
Gdyby przywódcy Izraela uznali Chrystusa, On uznałby ich za godnych niesienia Ewangelii światu. Im
pierwszym dana była możliwość głoszenia królestwa i łaski Boga. Lecz Izrael nie znał jeszcze czasu
swego nawiedzenia łaską Bożą. Zazdrość i nieufność żydowskich przywódców, przekształciły się w
otwartą nienawiść, a serca ludzkie odwróciły się od Jezusa.,
Sanhedryn odrzucił posłannictwo Chrystusa i domagał się Jego śmierci, wtedy też Jezus opuścił
Jeruzalem, jego kapłanów, świątynię, przywódców religijnych, którym oznajmiony był zakon. Zwrócił
się do innego środowiska, aby głosić tam Swą naukę i pozyskiwać tych, którzy mieli rozgłosić
Ewangelię wśród wszystkich narodów. .
167
Przywódcy duchowi odrzucają obecnie światło ludzkiego życia, tak jak to robili w czasie przebywania
Chrystusa na ziemi Historia wygnania Jezusa z Judei ciągle się w naszych czasach powtarza Gdy
mężowie Reformacji nauczali słowa Bożego, me switaia im w głowie mysi o oderwaniu sią od
oficjalnego kościoła, lecz przywódcy religijni nie chcieli światła i ci, co je nieśli, zmuszeni byli szukać
innego środowiska, gotowego prz>jąc prawdę W naszych czasach tylko niewielu spośród
naśladowców Reformacji kieruje się duchem prawdy, niewielu z nich słucha głosu Boga i jest
gotowych na przyjęcie prawdy w jakiejkolwiek postaci mogłaby być ukazana Często ci którzy idą
siadami reformatorów, zmuszeni są do odejścia od kościoła, który ukochali, aby oddać się prostemu
tłumaczeniu słów Boga I często się zdarza, ze szukający prawdy opuszczają Kościół swoich ojców, bo
w mm otrzymują nauki nie do przyjęcia
Ludzie z Galilei uważani byli przez rabinów z Jeruzalem za Kraj ludzi nieokrzesanjch i
niewykształconych, ale stanowili oni wdzięczniejsze pole dla nauki Zbawiciela Zamieszkiwali tam
ludzie daleko poważniejsi i szczerzy, a pozbawione bigotem ich umysły był\ otwarte na przyjęcie
prawdj Udając się do Galilei Jezus nie szukał oderwania się od społeczeństwa i osamotnienia
Prowincja ta była w owym czasie zaludniona i miała znacznie większą domieszkę innych narodowości
mz Judea. k
Gdy Jezus wędrował przez Galileę nauczając i uzdrawiając, tłumy z miast i wsi garnęły się do Niego
Niektórzy przychodzili nawet z Judei i przyległych prowincji, często Jezus był zmuszonj ukrywać się
przed tłumem Entuzjazm, jaki wzbudzał, był tak wielki, ze należało zastosować środki ostrożności, aby
me wzbudzić podejrzeń Rzymu o przygotowania do ewentualnego powstania Historia nie znała
jeszcze nigdy takiego okresu Niebo zniżyło się do ludzi, a łaknące i spragnione dusze które długo
czekały na wyzwolenie Izraela teraz radowały się z łaski Zbawiciela
Przewodnią mysią nauki Chrystusa było "Wypełnił się czas, przybliżyło się królestwo Boże, pokutujcie,
a wierzcie Ewangelii" W ten sposób Ewangelia głoszona przez samego Zbawiciela, oparta była na
proroctwach , Czas , o którym mówił, ze się wypełnił był to okres, oznajmiony Danielowi przez
archanioła Gabriela , Siedemdziesiąt tygodni zamierzono ludowi twemu i miastu twemu świętemu na
zniesienie przestępstwa i na zgładzenie grzechów i na oczyszczenie nieprawości i na przywiedzeme
sprawiedliwości wiecznej i na zapieczętowanie widzenia i proroctwa, a na pomazanie Świętego
Świętych" (Dań 9,24) W proroctwach każdy dzień liczony jest za rok (pat;z 4 Mojz 14,34 oraz Ezech
4,6) Siedemdziesiąt tygodni lub czterysta dziewięćdziesiąt dni są odpowiednikiem czterystu
dziewięćdziesięciu
168
lat Początek tego okresu ustalony został jak następuje "Przetoz wiedz rozumiej, ze od wyjścia słowa o
przywróceniu i zbudowaniu Jeruza-lemu aż do Mesjasza Wodza będzie tygodni siedem, _ potem
tygodni sześćdziesiąt dwa", razem sześćdziesiąt dziewięć tygodni, czyli czterysta osiemdziesiąt trzy
lata (Dań 9,25) Rozkaz odbudowania Jeruzalem zgodnie z dekretem Artakserksesa Longimanusa
(patrz Ezdrasz 6,14, 7,1,9) wszedł w życie na jesieni roku 457 przed Chr 483 lata upłynęły w jesieni r
27 po Chr (A. D 27) Zgodnie z proroctwem okres ten sięgał przyjścia Mesjasza Pomazańca
Bożego. W r 27 po Chr Jezus otrzymał podczas chrztu pomazanie od Ducha Świętego i wkrótce
potem rozpoczął Swą misję Dlatego tez Jezus rzekł "Czas się wypełnił"
Anioł powiedział ,Wszakze wzmocni przymierze wielom ich w tygodniu ostatnim (siedmiu lat)" W ciągu
siedmiu lat od rozpoczęcia misji Chrystusa Ewangelia miała być głoszona szczególnie wśród Żydów Z
tego czasu miał ją przez trzy i pół roku głosie Sam Chrystus a w ciągu pozostałego okresu
apostołowie "W połowie onego tygodnia uczyni koniec ofierze palonej i ofierze smednej" (Dań 9 27)
Wiosną r 31 po Chr, Chrystus będący właściwym przedmiotem ofiary, został ofiarowany na Golgocie
Wówczas zasłona w świątyni rozdarła się na pół na znak, ze święta i wielka służba ofiarna ustała
Nadszedł czas w którvm ustało składanie ziemskich ofiar w tym także ofiary chleba i wina Jeden
tydzień siedem lat upłynął w r 34 po Chr i w tym czasie, przez ukamiemowame Szczepana Żydzi
ostatecznie przypieczętowali odrzucenie Ewangelii, a uczniowie, którzy zostali rozproszeni wskutek
prześladowań po świecie "chodzili opowiadając słowo Boże" (Dz Ap 8,4), niedługo potem Szaweł,
prześladowca chrześcijan nawrócił się i stał się Pawłem apostołem wśród pogan
Czas przyjścia Chrystusa, Jego pomazania przez Ducha Świętego, Jego śmierci i rozpowszechniania
Ewangelii wśród pogan, bjł/ z góry dokładnie wyznaczony Narodowi żydowskiemu dany był przywilej
zrozumienia tych proroctw i rozpoznawania ich spełnienia się poprzez misję Jezusa Chrystus
naświetlił Swym uczniom znaczenie studiowania proroctw Powołując się na proroctwa dane Danielowi
odnośnie wypełnienia się Jego czasu Chrystus rzekł "Kto czyta, niechaj uważa" (Mat 24,15) Po Swym
zmartwychwstaniu Zbawiciel tłumaczył uczniom "wszystkich proroków", "wszystkie one pisma, które o
Nim napisane były" (Łuk 24,27) Jezus przemawiał przez wszystkich proroków , Duch Chrystusowy,
który w nich był, świadczył pierwej o utrapieniach, które miały przyjść na Chrystusa i o wielkiej zatem
chwale" (l Piotra 1,11).
Anioł Gabriel który zajmował następną po Chrystusie rangę przyszedł jako wysłannik Boży do Daniela
Tegoż to Gabriela, "swojego anioła" Chrystus posłał, aby objawił przyszłość ukochanemu uczniowi
169
Janowi Objawił tez błogosławieństwo dla tych, którzy czytają i słuchają proroctwa i zachowują to co w
nich jest napisane. "Błogosławiony, który czj-ta i ci, którzy słuchają słów proroctwa tego i zachowują
to, co w nim jest napisane" (Obj 1,3)
, Zaiste nic me czyni panujący Pan, chyba zęby objawił tajemnicę swoją sługom swoim, prorokom",
podczas gdy "rzeczy tajemne należą Panu Bogu naszemu, a jawne nam i Synom naszym aż na wieki"
(Amos 3,7, Mojz 29,29) Bóg odkrył nam te proroctwa i błogosławieństwo Jego spoczywa na tych,
którzy z szacunkiem i nabożeństwem badają je
Jeżeli zwiastowanie o pierwszym przjjscm Chrystusa głosiło królestwo Jego łaski, to zwiastowanie
Jego powtórnego przyjścia będzie zawierało nadejście królestwa Jego chwały Zarówno treść
pierwszego jak tez drugiego przjjscia zawarte są w proroctwach Słowa anioła skierowane do Daniela i
mówiące o ostatnich dmach, należy rozumieć jako zapowiedz końca W tym czasie "wiele ich
przebiez>, a rozmnoży się umiejętność' "Niezbozm mezbozme czynie będą nadto wszyscy mezbozni
nie zrozumieją' (Dań 12,410) Sam Zbawiciel dał znaki Swego przyjścia mówiąc "Także i wy, gdy
ujrzycie, iż się to dzieje, wiedzcie, iż blisko jest Królestwo Boże" "Baczcie na siebie, aby serca wasze
me były ociężałe wskutek obżarstwa i opilstwa oraz troski o byt i aby ów dzień was nie zaskoczył
Czuwajcie więc, modląc się cały czas, abyście mogli ujść przed tym wszystkim, co nastanie, i stanąć
przed Synem Człowieczym" (Łuk 21,31, 3436)
Czas się wypełnia wizje proroków zostały ujawnione i ich uroczyste wskazania mówią o tym, ze
przyjście Pana naszego w chwale zbliża się.
Żydzi me rozumieli słowa Bożego, wobec czego nie przygotowali się na znaki czasu objawiające
przyjście Chrystusa Lata wypełnione misją Chrystusa i Jego apostołów, cenne ostatnie lata łaski
okazanej wybranemu narodowi, spędzili Żydzi na knowaniu zagłady wysłanników Pana Absorbowały
ich ziemskie ambicje i zaoferowane im królestwo Ducha me miały dla nich wartości Tak tez dzieje się
we współczesnym świecie, gdy ludzkimi myślami rządzi chęć posiadania ziemskich zaszczytów i w
umysłach me ma miejsca na zastanowienie się nad przyjściem królestwa Bożego
"Lecz wy, bracia1 me jesteście w ciemności, aby was on dzień jako złodziej zachwycił Wszyscy wy
jesteście synowie światłości i synowie dnia, me jesteśmy synowie noc>, ani ciemności". Jakkolwiek
nie znamy godziny przyjścia naszego Pana, powinniśmy wiedzieć, ze jest ono bliskie "Przeto me
śpijmy jako i mm, ale czujmy i bądźmy trzeźwymi' (l Tes 5,46)
170
ROZDZIAŁ XXIV
"Czyż ten nie jest synem cieśli"
(Łuk. 4,16-30)
Świetlistą drogę galilejskiej działalności Chrystusa zasnuwał jeden cień Nie był
akceptowany przez Nazarenczykow, którzy mówili Czyż ten nie jest synem Józefa".
W czasie dzieciństwa i młodości Jezus modlił się w synagodze w Nazarecie wraz ze Swoimi bliźnimi
Od chwili podjęcia przez Jezusa Jego misji nie przebywał wśród mch, lecz om i tak byli świadomi Jego
działalności Gdy ponownie pojawił się wśród nich, ich zainteresowanie Jego osoba oraz oczekiwania
osiągnęły kulminacyjny punkt. Jezus znalazł się wśród ludzi, których sjlwetki i twarze były Mu znane
od dzieciństwa Tu b>ła jego matka, bracia i siostry, a gdy wchodził w dzień sobotni do synagogi,
zajmując miejsce wśród modlących wszystkie oczy zwrócone były na Niego
Podczas regularnych nabożeństw jeden ze starszyzny czytał proroctwa i upominał naród, aby me
tracili nadziei na nadejście Tego, który ma ustanowić królestwo pełne chwały i uwolnić wszystkich od
ciemięzycieli Dodawał odwagi słuchaczom powtarzając, ze przyjście Mesjasza jest bliskie Opisywał
chwałę w jakiej przyjdzie, wysuwając na plan pierwszy twierdzenie, ze Zbawiciel ukaże się na czele
wojsk, które uwolnią Izraela
Gdy rabin był obecny w synagodze, do jego obowiązków należało wygłoszenie kazania, a każdy
Izraelita był uprawniony do odczytania proroctwa W tę sobotę Jezusa poproszono, aby wziął udział w
nabożeństwie Jezus "wstał, aby czytał I podano Mu księgi Izajasza proroka" (Łuk 4,1617) Rozdział
Pisma Świętego, który czytał był jednym z tych, które uważano za dotyczące Mesjasza
"Duch Pański nademną przeto mię pomazał, abym opowiadał Ewangelią, ubogm posłał mię abym
uzdrawiał skruszone na sercu, abym zwiastował pojmanym wyzwolenie i ślepym przejrzenie i abym
j*.
171
wypuścił uciśnione na wolność, abym opowiadał rok Pański miłościwy".
"A zawarłszy księgę i oddawszy ją słudze usiadł, a oczy wszystkich w bozmc> pilnie nań patrzały I
wszyscy mu dawali świadectwo i dziwowali się wdzięczności onych słów, które pochodziły z ust jego
(Łuk 4 2022)
Jezus stal przed modlącymi się jako żywe wcielenie proroctw, które mówiły o Nim Tłumacząc
przeczytane słowa, mówił o Mesjaszu jako o Oswobodzicielu uciśnionych Wyzwolicielu uwięzionych,
Pocie-szycielu strapionych, który przywraca wzrok niewidomym i objawia światu światło prawdj
Imponująca postawa i cudowne znaczenie Jego słów podziałały na słuchaczy z niespotykaną dotąd
siłą Przypływ boskiej mocy złamał wszelkie opory, wzorem Mojżesza, ludzie ujrzeli Niewidzialnego
Ppmewaz Duch Swiętj poruszył ich serca, żarliwie odpowiadali Amen" i modlili się do Pana
Lecz gdy Jezus rzekł "Dzisci się wypełniło to Pismo w uszach waszych ludzie znów powrócili do myśli
o sobie oraz o żądaniach, jaki* do nich kierował Oni Izraelici, synowie Abrahama, przedstawieni
zostali, jak gdyby bvli w niewoli Zwracano się do nich jak do więźniów, którzy zostaną uwolnieni od
zła, jako do pozostających w ciemności i potrzebujących światła prawdy Czuli się dotknięci w swej
dumie i ogarniał ich lęk Słowa Jezusa wskazywały na to, ze Jego dzieło stanowiło kompletne
przeciwieństwo tego czego oni pragnęli Ich uczynki miah ulec zbyt ścisłej kontroli, ponumo, ze z całą
dokładnością przestrzegali liturgii, pragnęli ujść badawczemu spojrzeniu jasnych oczu
Kto jest ten Jezus9 pytali On, pretendent do chwały Mesjasza był s>nem cieśli i pracował w
warsztacie wraz z ojcem, Józefem Widzieli jak w znoju przemierzał okoliczne wzgórza znali Jego braci
i siostry, jak również Jego życie oraz pracę Obserwowali, gdy z dziecka przeradzał się w młodzieńca a
z młodzieńca przechodził w męski wiek A choć Jego życie było nieskalane, to i tak nie wierzyli, ze
mógł być Tym Obiecanym
Istniała wielka różnica między Jego nauką o nowym królestwie a tą, którą słyszeli od starszyzny Jezus
nie mówił mc o wyzwoleniu spod władzy Rz>mu Słyszeli o czynionych przez Niego cudach i liczyli ze
jego moc będzie działać na ich korzyść, mc jednak nie wskazywało aby to miało nastąpić
Dopuszczając do siebie zwątpienie, Żydzi zatwardzili swoje serca tak, ze me mogły się one otworzyć
w jednej chwili Szatan zdecydował ze tego dnia mewidzące oczy me ujrzą światła, ani dusze spętane
niewolą nie doznają wolności Ze wzmożoną energią pracował nad utrzymaniem ich w niewierze Żydzi
nie dali po sobie poznać, ze otrzy-
tmah znak, świadczący o nadejściu Zbawiciela Jezus jednak dał im teraz dowód Swej Boskosci,
ujawniając ich skryte myśli I rzekł do nich , pewnie mi rzeczecie ona przypowieść Lekarzu, ulecz
samego siebie' Cośmy słyszeli, zes uczynił w Kapernaum, uczyń i tu w ojczyźnie swojej I rzekł do nich
"zaprawdę powiadam wam ze żaden prorok nie jest przyjemny w ojczyźnie swojej Alec wam w
prawdzie powiadam ze wiele wdów było za dni Ehaszowych w ludzie izraelskim, gdy było zamknione
niebo przez trzy lata i sześć miesięcy, tak iż był wielki głód po wszystkiej ziemi wszakże do żadnej z
nich nie był posłany Eliasz, tylko do Sarepty miasta Sydonskiego, do jednej wdow> I wielu było
trędowatych za Ehzeusza proroka, wszakże żaden z nich nie był oczyszczony, tylko Naaman
Syryjczyk ' (Łuk 4,2327).
Przypominając fakty z życia proroków, Jezus odpowiedział na pytania słuchaczy Słudzy wybrani przez
Boga do spełnienia specjalnego posłannictwa me powinni być powoływani do pracy na rzecz ludzi o
zatwardziałych i niewierzących sercach, bowiem łaski Bożej mogli dostąpić ludzie otwartego serca,
wierzący na podstawie wiedzy otrzymanej od proroków Za dni Eliasza naród Izraelski odwrócił się od
Boga pograz>ł się w grzechu i odrzucał przestrogi Ducha Świętego, pocawane przez wysłanników
Pana, odcinając się w ten sposób od dróg którymi błogosławieństwo Boże mogłoby na niego spłynąć
Pan pomijał domy Izraela i znajdował schronienie dla swego sługi u nie-wiast}, która nie należała do
wybranego narodu Lecz niewiasta ta została wyróżniona dlatego, ze szła za objawionym jej światłem i
serce jej otwarte było dla większego światła, jakie Bóg jej zesłał przez Swego proroka
Przypominało to wypadki z czasów Ehzeusza, kiedy dotkniętych trądem Izraelczykow pozostawiono
samym sobie Jedynie Naaman, poganin b\ł wierny swemu pojęciu o prawości i odczuwał wielką
potrzebę niesienia pomocy Należał do ludzi, przygotowanych na przyjęcie łaski Bożej Dlatego tez nie
tylko został oczyszczony z trądu, lecz doznał również błogosławieństwa poznania prawdziwego Boga
Nasza pozycja wobec Boga uzależniona jest me od ilości światła jakie na nas spłynęło, lecz od tego,
jaki uczyniliśmy z niego użytek Nawet poganin, który odpowiednio do swych pojęć wybiera drogę
prawości znajduje się w korzystniejszej sytuacji mz ci, ktroym było dane wielkie światło i głoszą się
sługami Bożymi, lecz w swym codziennym zycm zadają kłam zasadom swojego wyznania wiary
Słowa Chrystusa skierowane do słuchaczy w synagodze podcięły korzenie ich samozadowolenia
Chrystus przedstawił im dobitnie tę górską prawdę, ze odeszli od Boga i stracili prawo do nazywania
się Jego narodem W miarę odsłaniania ich prawdziwego oblicza, odczuwali każde wypowiedziane
słowo,'jak cięcie ostrzem noża Teraz gar-
172
173
dzili wiarą, którą Jezus pierwotnie ich natchnął. Nie chcieli' pogodzić się z faktem, że Ten który
wyszedł z ubóstwa i z niskiego stanu mógł być kimś innym niż zwykłym człowiekiem. Wraz z
niedowiarstwem pojawiła się złośliwość. Szatan zaczął sprawować nad nimi władzę i kierować
gniewem przeciwko Zbawicielowi. Odwrócili się od Tego, który miał leczyć i odnawiać, przypisując te
atrybuty duchowi zniszczenia.
Gdy Jezus wspomniał o błogosławieństwie udzielonym poganom spowodował tym wybuch dumy
narodowej, a jego głos utonął w powstałym Zamieszaniu. Słuchając Go ludzie szczycili się tym, że
żyją zgodnie z zakonem i teraz, kiedy zostały dotknięte ich przesądy, byli gotowi dokonać mordu.
Zgromadzenie rozpadło się, a jego uczestnicy, położywszy swoje ręce na Jezusie, wywiedli Go ze
świątyni i miasta. Zdawało się, iż wszyscy zapałali żądzą Jego zguby. Został przyprowadzony na skraj
przepaści, do której gniewni zamierzali Go strącić. ,Wszędzie rozfe-gały się krzyki i złorzeczenia, a w
chwjli, gdy niektórzy zaczęli Go~~ obrzucać kamieniami, Jezus nagle znikł im z oczu. Niebiańscy
wysłannicy to_warzyszący Mu w świątyni nie opuścili Go również w czasie, gdy znalazł się wśród
rozsierdzonego tłumu. Wywiedli Go spośród tłumu prześladowców i zaprowadzili w bezpieczne
miejsce.
W taki sam sposób aniołowie roztoczyli opiekę nad Lotem i w czasie sodomskich wydarzeń
zaprowadzili go w bezpieczne miejsce. Podobnej opieki doznał w małym górskim mieście Elizeusz.
Kiedy okoliczne wzgórza wypełniły się .konnymi i rydwanami króla Syrii. Elizeusz dostrzegł bliżej
położone zbocza wypełnione obecnością niebiańskich wojsk. Konni i ogniste rydwany otoczyły,
zewsząd sługę Bożego.
Przez wszystkie wieki aniołowie znajdują się stale w bezpośredniej bliskości naśladowców Chrystusa,
gdy konfederacja sił zła zwraca się przeciwko tym, których chcą pokonać. Jednakże Chrystus pragnie
abyśmy dojrzeli rzeczy niewidoczne, zgromadzone wokół tych, którzy miłują Boga wojska
niebieskie posłane dla ich ratunku.
Nigdy nie dowiedzielibyśmy się z jakich widocznych bądź niedostrzegalnych niebezpieczeństw
wybawiła nas interwencja aniołów. Poznamy to dopiero wtedy, gdy oświeci nas odwieczne światło
Opatrzności Bożej. Poznamy wtedy i to, że losy rodu ludzkiego nie są obojętne niebiańskiej
społeczności, a wysłannicy tronu Boga towarzyszą codziennie każdemu naszemu krokowi.
Gdy Jezus czytał w synagodze o proroctwie, nie doczytał końcowego zdania mówiącego o dziele
Mesjasza. Po przeczytaniu słów "abym ogłosił miłościwy rok Pański" Jezus opuścił słowa "i dzień
pomsty Boga -naszego" (Izaj. 61,2). Słowa te były równie prawdziwe, jak słowa pierwszego proroctwa
i przez swe milczenie Jezus- nie zaprzeczył
174
im: były to jednak słowa, które słuchacze z przyjemnością rozpamiętywali i których spełnienia pragnęli.
Potępiali pogan, nie zdając sobie jednocześnie sprawy, że ich własna wina przewyższała winę
tamtych. Sami potrzebowali miłosierdzia, którego tak bardzo odmawiali poganom. Tego dnia, kiedy
Jezus stał naprzeciwko nich w synagodze, istniała'największa szansa słuchania przez nich głosu
Niebios. Ten, który "się kocha w miłosierdziu" (Micheasz 7,18) z radością byłby ich uratował przed
nieszczęściem w jakie ich wtrąciły popełnione grzechy.
Jeszcze jedno wezwanie do skruchy skierował do nich Jezus. Przed końcem swej misji w Galilei
odwiedził znów dom'Swojego dzieciństwa. Chociaż kraj, w którym spędził to dzieciństwo nie chciał Go
akceptować, to wieść o Jego nauce i cudach szerzyła się po całym kraju. Nikt nie mógł zaprzeczyć, że
posiada moc większą niż ludzka. Lud w Nazarecie wiedział, że Jezus czynił dobro i leczył wszystkich
gnębionych przez szatana. Były wsie, w których z żadnego domu nie lozlegał się jęk cierpienia,
bowiem przebywał tu uprzednio Jezus, który uzdrowił chorych. Miłosierdzie okazywane w każdym
czynie Jego życia dawało świadectwo Jego Boskiemu pomazaniu. Gdy Na-zaretanie słuchali Jego
słów, Duch Święty poruszył od nowa ich serca. Lecz nawet wtedy nie chcieli dopuścić myśli, że
człowiek, który się wśród nich wychował może być kimś innym lub większym od nich samych. Stale
drażniło ich gorzkie wspomnienie, że Jezus ogłosiwszy siebie Tym, który był obiecany od wieków,
odmawia im właściwie miejsca w Izraelu, ukazując, że byli mniej godni Boskiej łaski niż pogańscy
mężczyźni oraz niewiasty. Odtąd zapytywali: "Skądże temu to wszystko? A co to ma mądrość, która
mu jest dana, że się i takie mocy dzieją przez, jego ręce?"; nie uznawali Go za Chrystusa, Syna
Bożego. Ich niewiara była powodem, że Jezus nie mógł uczynić wielu cudów wśród nich, gdyż
nieliczne tylko serca otwarte były dla Jego błogosławieństwa. W takiej sytuacji odszedł z niechęcią z
tego kraju, aby już nigdy do niego nie wrócić.
Raz zaszczepiona niewiara nie opuszczała Nazaretańczyków. Udzielała się też Sanhedrynowi i
całemu narodowi. Odrzucenie przez Kapłanów i naród przejawów obecności Ducha Świętego
stanowiło początek i koniec wszystkiego. Aby dowieść, że ich pierwszy odruch był właściwy, później
konsekwentnie przeinaczali słowa Chrystusa. Kulminacyjnym punktem zaparcia się przez nich Ducha
Świętego było ukrzyżowanie na Golgocie, zniszczenie miasta, i rozproszenie narodu na wszystkie
strony świata.
A mimo wszystko jakże pragnął Chrystus otworzyć Izraelowi skarbnicę .najdroższych prawd! Duchowa
ślepota narodu była tak wielka, że nie. było możliwości objawienia mu prawd o królestwie Bożym.
Kiedy
175
prawda niebios czekała na przyjęcie przez nich, oni kurczowo trzymali się swego niepotrzebnego
rytuału. Wydawali pieniądze na łupiny i plewy, podczas gdy należało tylko wyciągnąć rękę po Chleb
Żywota. Dlaczego nie poszli za słowem Bożym i nie usiłowali poznać swych błędów? Stary Testament
określał w wyraźny sposób wszystkie szczegóły misji Chrystusa, który powołując się na proroków
mówi: _"Dziś ci się wypełniło to pismo w uszach waszych". Gdyby Izraelici uczciwie badali Pismo
Święte konfrontując swe teorie ze Słowem Bożym, Jezus nie musiałby ubolewać nad brakiem skruchy.
Nie potrzebowałby też oświadczyć: "Otóż zostanie wam dom wasz pusty" (Łuk. 13,35). Mieli wszelkie
możliwości poznania nauki Mesjasza, a także odwrócenia klęski, która zrujnowała ich miasto. Lecz
bezkrytyczna zewnętrzna pobożność zamknęła umysły Żydów w ciasnym kręgu przesądów. Nauka
Chrystusa odsłaniała wady ich charakteru i nawoływała do skruchy; gdyby ją byli przyjęli, musieliby
zaprzestać swych praktyk i rozstać się ze swymi nadziejami. Aby zyskać przychylność nieba,
musieliby zrezygnować z zaszczytów ludzkich. Gdyby jednakże chcieli usłuchać słów tego nowego
Mistrza, musieliby wystąpić przeciwko opinii głośnych myślicieli i nauczycieli swej epoki.
Prawda me była popularna za dni Chrystusa. Jest ona również niepopularna i za naszych dni. Była
ona niepopularna stale, odkąd szatan wzbudził do niej niechęć w człowieku, karmiąc go bajkami,
prowadzącymi do samowywyższenia.
Przywódców żydowskich cechowała pycha; dążenie do gloryfikowania samych siebie przejawiało się
nawet podczas odprawiania nabożeństw. Lubili siadać na najwyższych miejscach w synagodze. Lubili,
gdy ich pozdrawiano na placu targowym i wrażliwi byli na tytuły. W miarę tego jak zanikała prawdziwa
pobożność, następowało coraz większe przywiązanie do tradycji i ceremonii.
Ze względu na to, że ich umysły zaciemnione były przez przesądy, nie byli w stanie skojarzyć mocy
przekonujących słów Chrystusa z Jego skromnym życiem. Nie potrafili zrozumieć faktu, że prawdziwa
wielkość może się obejść bez zewnętrznej wystawności. Ubóstwo tego Człowieka wydawało się
zupełnie niewspółmierne z roszczeniem praw do rangi Mesjasza. Rozumieli w ten sposób: jeżeli był
naprawdę Tym, za kogo się podawał, dlaczego był tak skromny? Jeżeli nie dążył do posiadania sił
zbrojnych, co się stanie z narodem? W jaki sposób ' potęga i chwała, tak długo oczekiwane, zmuszą
narody do podporządkowania się Żydom? Czy kapłani nie myśleli o tym, że Izrael powinien uzyskać
berło nad śwjiatem? A czyżby wielcy nauczyciele religii mogli się mylić?
Nie tylko sam brak wewnętrznych oznak chwały u Chrystusa pdrzu-cał ich od Niego. Był On
wcieleniem czystości, podczas gdy oni byli
l
nieczyści. Żył wśród ludzi jako przykład nieskalanej prawości. Jego bezgrzeszne życie rzucało światło
na ich serca. Jego szczerość odsłaniała ich brak szczerości, wykazując pustkę zewnętrznej
pobożności i odrażające charaktery. Takie światło nie mogło być dla nich pożądane.
Gdyby Chrystus zwrócił Swą uwagę na faryzeuszy, wywyższając ich uczoność i pobożność, powitaliby
Go z radością. Lecz gdy mówił o królestwie niebieskim, jako źródle łaski dostępnym dla każdego
człowieka, nadawał religii taką interpretację, która dla nich była nie do przyjęcia. Ich własny przykład i
nauka nigdy nie były takie, aby mogły zachęcić do służby Bogu. Gdy widzieli, że Jezus zwraca się do
tych, których nienawidzili i którymi gardzili, w ich sercach, opanowanych przez pychę, rozpalały się
najgorsze namiętności. Wbrew przechwałkom, że pod panowaniem "lwa, który jest z pokolenia Ju-
dowego" (Obj. 5,5), Izrael wyniesiony zostanie ponad wszystkie narody, byliby łatwiej znieśli zawód
spowodowany niespełnieniem swych ambitnych nadziei, niż wypominanie przez Chrystusa grzechów,
kiedy już sama nieskalana obecność Jego była dla nich stałym wyrzutem.
176
12 Życie Jezusa
ROZDZIAŁ XXV
Powołanie nad jeziorem
(Mat. 4,18-22; Marek 1,16-20; Łuk 5,1-11)
Nad Jeziorem Galilejskim świtał dzień. Uczniowie zmęczeni po bezowocnej prac> nocnej siedzieli w f
swych rybackich łodziach na jeziorze Jezus przyszedł również, aby spędzić spokojną chwilę nad
brzegiem licząc, ze w tych rannych godzinach zdoła odpocząć od tłumu, który dzień w dzień podążał
za nim Upłynęło niewiele czasu, a lud począł się znów gromadzie otaczając Go ze wszystkich stron, a
ilość tłoczących się była tak wielka, ze został pozbawiony możliwości swobodnego poruszania się W
tym tez czasie zeszli na ląd uczniowie Aby uniknąć tłoczącego się koło Niego tłumu Jezus wszedł do
łodzi Piotra i poprgsił aby odpłynął cokolwiek od brzegu Z tego miejsca Jezus mógł b-\c lepiej widziany
i słyszany przez tłumy, zgromadzone na brzegu
Była to scena której z radością przyglądali się aniołowie ich boski Przywódca siedział w łodzi
rybackiej, kołysanej przez niespokojne fale, głosił dobrą nowinę o zbawieniu, zasłuchanym w Jego
słowa tłumom na brzegu Ten komu na niebie przysługiwała najwyższa chwała, mówił pod gołym
niebem do pospolitych ludzi o wielkich sprawach Swego królestwa Chyba nie mógł wybrać sobie
lepszych warunków do spełnienia prz\ padającej Nań pracy Jezioro, góry, rozległe pola, słonce
opromieniające ziemię stwarzały sugestywne tło dla Jego nauki i wywierał wrażenie na umysłach
ludzkich Z tego tez powodu nie zmarnowała się ani jedna z Chrystusowych nauk Każda prawda
wypowiedziana przez Niego zasiewała się w niektórych duszach, jako słowa wiecznego życia
Tłum na brzegu zwiększał się z każdą chwilą Starzy ludzie, wsparci na kijach, surowi wieśniacy z gór,
rybacy, którzy przerwali swą pracę na jeziorze, .kupcy i rabini, bogaci i wykształceni, starzy i młodzi,
którzy znosili tu swych chorych i cierpiących, tłoczyli się,
l
aby usłyszeć słowa boskiego Nauczyciela Prorocy przepowiedzieli takie okoliczności i pisali o nich
niegdyś "Ziemia Zabulonowa i ziemia Neftahmowa, przy drodze morskiej za Jordanem, Galilea
poganow, lud który siedział w ciemności widział światłość wielką, a siedzącym w krainie i w cieniu
śmierci weszła światłość" (Mat 4,15 16)
Niezależnie od tłumu zgromadzonego nad brzegami Genezaret Jezus w Swej nauce, wygłoszonej nad
jeziorem miał na myśli innych słuchaczy Dokonując przeglądu wypadków jakie śledziły wieki, widział
wiernych wtrąconych do więzień i postawionych przed sądem, wystawionych na pokusy, na
samotność i smutek Nie miała pozostać w ukryciu przed Nim żadna radość, ani sprzeczność, ani
rozterka Przemawiając do zgromadzenia, przemawiał również do tych, dla których Jego słowa miały
być nadzieją, pokrzepieniem w smutku i nośnikiem światła Za pośrednictwem Ducha Świętego, głos
rozbrzmiewający z łodzi rybackiej na Galilejskim jeziorze będzie po wsze czasy odcz\tywany jako
posłannictwo pokoju do ludzkich serc
Po zakończeniu nauki, Jezus zwrócił się do Piotra, prosząc, aby wypłynął na jezioro i zapuścił jeszcze
raz sieci Lecz Piotr był zniechęcony, gdyż przez całą noc nie udało mu się nic złowić Podczas
samotnych godzin rozmyślał nad losem Jana Chrzciciela, który samotnie umierał w więziennym lochu
Rozmyślał tez o perspekt>wach, jakie czekały Jezusa i Jego uczniów, o niepowodzeniu Jego misji w
Judei oraz o złośliwości kapłanów i rabinów Nawet jego własna praca nie szła mu dobrze i gdy czuwał
nad pustymi sieciami, przyszłość zdawała się beznadziejnie mroczna "Mistrzu", powiedział, , przez
całą noc robiąc nicesmy nie pojmali, wszakże na słowo twoje zapuszczę siec
Noc była jedynym czasem do łowienia ryb w przezroczystej wodzie jeziora Po całonocnej nieudanej
pracy zdawało się sprawą beznadziejną zapuszczać siec teraz, z nastaniem dnia, lecz Jezus to polecił
a pełni miłobci uczniowie, usłuchali polecenia Szymon wraz ze swjm bratem zarzucili siec, ale gdy
następnie próbowali ją wyciągnąć, ilość złowionych ryb była tak wielka, ze siec zaczęła się rwać,
wobec czego zmuszeni byli wezwać Jakuba i Jana na pomoc. Gdy połów został zabezpieczony w
łodziach, obie były przeciążone do tego stopnia, że groziło im zatonięcie
Piotr nie myślał teraz ani o łodziach, ani o ładunku Ten cud, poza wszystkimi innymi, których już był
świadkiem, Stanowił dla niego dowód boskiej potęgi Piotr widział w Jezusie Tego, który panował moja
zmieniła się do niepoznama i nie miałem żadnej siły" Tak swojej megodnosci Miłość do Mistrza, wst\d
z powodu własnej niewiary, wdzięczność za to, ze Jezus zstąpił na ziemię, a ponad wszystko
poczucie własnej nieczystości wobec nieskończonej czystości
178
179
Chrystusa, całkowicie go pochłonęły. Podczas gdy jego towarzysze zajęli się złowionymi rjbami,
Piotr padł do stóp Zbawiciela, wołając , Wynijdz ode mnie, bom jest człowiek grzeszny Panie1"
Był to taki sam przejaw Boskiej świętości, który niegdyś sprawił ze Daniel upadł, jak martwy przed
obliczem anioła Bożego "Twarz moja zmieniał się do niepoznama i me miałem żadnej siły' Tak samo
Izajasz, gdy ujrzał chwałę Pana, zawołał "Biada mi1 Zginąłem, bo jestem człowiekiem nieczystych
warg, i mieszkam pośród ludu nieczystych warg, gdyż moje oczy widziały Króla, Pana zastępów" (Dań
10 8 Izaj 6,5) Ludzkość z jej słabością i grzechami, została skonfrontowana z Bożą doskonałością i w
tejże konfrontacji czuła swą nie-godnosc, oraz brak świętości Tak się działo ze wszystkimi, którzy
dostąpili poznania boskiego majestatu
Piotr zawołał W^nijdz ode mnie bom jest człowiek grzeszny, Panie , lecz teraz przjpadł do stop
Jezusa, czując, ze nie jest w stanie oderwać się od Niego Zbawiciel odrzekł mu: "Nie bój się, od tego
czasu ludzi łowić będziesz" To samo działo się z Izajaszem, któremu powierzone zostało posłannictwo
Boga dopiero wtedy, kiedy zdał sobie sprawę z własnej niegodziwosci i zrozumiał świętość Boga Piotr
został powołań} na Chrystusowego sługę dopiero gdy doszedł do samowyrzeczema i
podporządkowania się mocy Boga
Do tego czasu żaden z uczniów Chrystusa nie dostąpił zaszczytu stania się wyłącznym Jego
współpracownikiem Byli świadkami wielu cudów i słuchali Jego nauki, jednak definitywnie me
tporzucali swych dotychczasowych zajęć Uwięzienie Jana Chrzciciela było dla nich wszystkich
gorzkim rozczarowaniem Jeżeli misja skończyła się w taki sposób to i dla swojego Mistrza nie widzieli
korzystnych perspektyw, zwłaszcza, ze przeciwko Niemu występowało sprzysięzeme wszystkich
przywódców religijnych Izraela W tych warunkach powrót" na pewien czas do swojego rybołóstwa był
dla nich ulgą Lecz teraz wezwał ich do porzucenia dotychczasowego życia i do związania swego losu
z Jego własnjm Piotr usłuchał tego wezwania Po przybyciu do brzegu, Jezus rzekł do trzech innych
uczniów "Pójdźcie za mną, a uczvmę was rybitwami ludzi". Rzucili natychmiałt wszystko i poszli za
Nim
Zanim Jezus zażądał od nich porzucenia sieci i łodzi, dał im zapewnienie ze Bóg zaspokoi ich
potrzeby. Użycie łodzi Piotra w służbie Ewangelii zostało sowicie wynagrodzone. Ten, który jest
"Panem wszystkich, bogaty jest ku wszystkim, którzy Go wyznają", powiedział "Dawajcie a będzie
wam dane, miarę dobrą, natłoczoną i potrzęsioną i opływającą' (Rzym 10,12, Łuk 6,38). Taką właśnie
miarą nagrodził On służbę uczniów Wszelka tez ofiara poniesiona w Jego służbie
180
l
będzie wynagrodzona stosownie do "niezmierzonego bogactwa Jego łaski (Efez 320 2,7)
Podczas tej smutnej nocy na jeziorze, gdy uczniowie rozdzieleni byli z Chrystusem, do ich serc
zaczęło wdzierać się niedowierzanie a ciała ich były zmęczone po meudanjm połowie Jego obecność
rozpaliła \v nich ponownie wiarę i przyniosła radość oraz powodzenie To samo odbywa się i obecnie
bez obecności Chrystusa praca nasza nie przynosi nam pożytku, łatwo ulegamy nieufności i
narzekaniom Ale gdy jest blisko nas i pracujemy pod Jego kierunkiem moc Jego napawa nas radością
Dziełem szatana jest sianie przygnębienia w duszy zaś dziełem Chrystusa pokrzepienie w wierze i
nadziei
Głębszj sens cudu ucz\monego na rzecz uczniów dotyczy również i nas Polega on na Urn ze ten głos,
ktorj zebrał ryby z morskich głębin ma moc oddziaływania na ludzkie serca i wpajania w nie miłości
która sprawia ze stają się om "rybitwami dusz '
R>bacy z Galilei byli skromnymi niewykształconymi ludźmi, lecz Chrystus światło świata miał
moc obdarzania ich cechami, których wymagało dzieło, do jakiego ich przeznaczył Zbawiciel nie
lekceważył znaczenia, jakie posiada wykształcenie Kultura intelektualna kierująca się miłością do
Boga i pozostająca w służbie Bożej jest błogosławieństwem Ale Chrjstus z obojętnością przechodził
obok mędrców tej epoki bowiem ich zadufanie pozbawiało ich wszelkiego współczucia z cierpiącą
ludzkością i uciekali przed współpracą z Naza-retanczykiem Owładnięci bigoteną uważali ze
poniżałoby ich słuchanie nauk Chrystusa Pan Jezus szuka współpracy tych którzy chcieliby stanowić
transmisję łączności z Bogiem Ale od takich ludzi wymagane jest przede wsz\stkim aby nauczyli się
niedowierzania samym sobie Dopiero wted> mogą pojąc znaczenie istoty Chrystusa Tych wymogów
nie zaspokoi żadna z najszacowniejszych uczelni Owocami mądrości może nas obdarzyć jedynie
boski Nauczyciel
Jezus wybrał niewykształconych rybaków dlatego, ze nie wychowywali się w tradycjach i błędnych
zwyczajach swej epoki Byli to ludzie zdolni od urodzenia skromni i podatni na naukę ludzie których
Chrystus mógł przygotować do spełnienia pracy, do jakiej ich powołał W życiu spotyka się zawsze
ludzi cierpliwie obracających się w kręgu codziennych czynności nieświadomych tego, ze obdarzeni
są siłą która gdy zostanie pobudzona do działania pozwoli im się wznieść na wyzjnj dostępne
jedynie najbardziej w> bitnym ludziom tego świata Te drzemiące siły mogą być obudzone przez dotyk
powołanej ku temu ręki Spośród takich ludzi Jezus wybrał Swych współpracowników i udzielił im
przywileju wspólnoty z Sobą Wielcy tego świata nigdy jeszcze nie mieli takiego nauczyciela Uczniowie
po otrzymaniu wykształcenia u Chrystusa, nie byli już nieświadomymi, pozba-
181
wionymi kultury ludźmi. Ich rozum i charakter upodobnił się do wzoru dostarczonego przez Jezusa i
naród zrozumiał, że są to ludzie ukształtowani Jeg"o ręką. v
Systemy edukacyjne nie są powołane tylko dla przekazywania wiedzy. Główne ich zadanie polega na
dostarczaniu ożywczej energii przez obcowanie umysłu fizycznego z duszą. Tylko życie może być-
źródłem nowego życia. Jakiż więc przywilej przypadł w udziale tym,, którzy przez trzy lata mogli
pozostawać w codziennym kontakcie z boskim życiem, z którego wypływał wszelki życiodajny
bodziec, przynoszący błogosławieństwo światu! Przed wszytkjmi swymi towarzyszami Jan, ulubiony
uczeń Chrystusa, poddał się mocy tego cudownego życia-Powiada też: "Bo żywot objawiony jest i
widzieliśmy i świadczymy i zwiastujemy wam on żywot wieczny, który był u Ojca i objawiony nam jest".
"A z pełności Jego myśmy wszyscy wzięli, i łaskę za łaską" (l Jan 1,2; Jan 1,16).
Apostołowie Pan^ naszego nie byli obdarzeni niczym, co miałoby przynieść im chwałę. Było
oczywiste, że powodzenie swej pracy zawdzięczali tylko Bogu. Życie tych ludzi, charaktery, którymi
potrafili się wykazać oraz wielkość dzieła, którego Bóg dokonał przy ich, pomocy, są świadectwem
łaski, jakiej dostąpić może każdy, kto się-poddaje Jego nauce i wykazuje posłuszeństwo.
Ci, którzy najbardziej kochają Chrystusa, uczynią najwięcej dobrego. Nic nie ogranicza przydatności
człowieka, który" swoje sprawy odłożył na drugi plan, a przybytki serca udostępnił dla działalności
Ducha Świętego i poświęcił swe życie Bogu. Jeżeli ludzie zechcą poddać się odpowiedniej
dyscyplinie, nie narzekając i nie wykazując słabości, dzień po dniu i godzina po godzinie będą
odbierali naukę-pochodzącą od Boga. Bóg jest szczodry w okazywaniu Swojej łaski. Jeżeli Jego lud
usunie przeszkody, łaska zbawienna spłynie obfitym: strumieniem na ludzi. Gdyby skromni ludzie
zapragnęli czynić dobro,, jakie są w stanie uczynić, i gdyby nie dławiły ich ręce, krępujące ich
gorliwość, wtedy na miejscu każdego pojedynczego człowieka pracującego dla Chrystusa, pojawiłoby
się stu ludzi.
Bóg przyjmuje ludzi takimi, jakimi są, i kształci ich dla swej służby, jeżeli przejawiają chęć do jej
sprawowania. Duch Boży akceptowany przez duszę, spotęguje jej umiejętności. Pod wpływem
Ducha.' Świętego rozum oddający się bez zastrzeżeń służbie Bogu, rozwija się harmonijnie, aby móc
pojąć i spełnić wymagania Boga. Słabyr chwiejny charaktery nabiera cech siły i niezłomności. Stałe
poświęcenie sprawie Chrystusa wytwarza tak ścisły związek pomiędzy Jezusem, a Jego uczniem, że
chrześcijanin upodabnia się do Niego rozumem i charakterem. Przez łączność z Chrystusem,
światopogląd staje się jaśniejszy i szerszy. Jego rozpoznanie rzeczy nabiera przenikji-
182
wo^ci, a sądy równowagi. Ten, kto pragnie pozostać w służbie Chry-'stusa, zostaje tak
pokrzepiony przez życiodajną siłą Słońca Sprawiedliwości, że jego zdolności owocowania w
służbie Bogu zostają poważnie wzmocnione.
~ Wysoko wykształceni wiele się nauczyli od skromnych chrześcijan, uważanych w świecie za mało
wykształconych. Ci nieoświeceni uczniowie otrzymali swoje wykształcenie w najwyższej szkole;
siedzieli bo--wiem u stóp Tego, który przemawiał tak, jak żaden człowiek przed Nim.
l
183
l
ROZDZIAŁ XXVI
W Kapernaum
W Kapernaum Jezus przebywał w okresie przerw w Swoich wędrówkach^ stąd też mówiono, że jest to
Jego miasto. Położone było nad brzegami Jeziora Galilejskiego, na skraju pięknej równiny Genezaret,
jakkolwiek nie w obrębie samej równiny.
Głęboka depresja jeziora okalanego przez brzegi równiny przynosi jej łagodny, południowy klimat. Tu
za dni Chrystusa kwitły drzewa palmowe i oliwkowe, tu znajdowały się lasy, winnice i zielone pola; tu
olśniewały swą wspaniałością kwiaty, zraszane przez potoki, wytryskające ze skał. Nad brzegami
jeziora oraz na otaczających je w pobliżu wzgórzach wyrosły miasta i wsie. Jezioro roiło się od łodzi
rybackich. Wszędzie widać było pracowite, czynne życie.
Samo Kapernaum dobrze nadawało się na ośrodek pracy Zbawiciela. Położone na drodze
prowadzącej z Damaszku do Jeruzalem i Egiptu, a także ku Morzu Śródziemnemu, stanowiło
poważny węzeł komunikacyjny. Ludzie z różnych krajów przechodzili przez miasto lub zatrzymywali
się w nim na wypoczynek podczas swych podróży. Tu Jezus mógł się zetknąć ze wszystkimi rasami
społecznymi, zarówno z bogatymi i możnymi tego świata, jak biednymi i skromnymi ludźmi. Stwarzało
to możliwości rozpowszechniania nauki Chrystusa w różnych krajach i wśród wielu rodzin. Tu
odbywało się studiowanie Pisma Świętego i stąd rozbrzmiewało proroctwo o Zbawicielu i misji,, którą
miał spełnić.
Pomimo akcji przeciwko Jezusowi, ^rozwijanej przez Sanhedryn naród żarliwie śledził rozwój Jego
misji. Zainteresowanie udzieliło się również całemu niebu. Aniołowie przygotowywali drogę dla Jego
pracy, oddziaływując na serca ludzkie oraz zwracając je ku Zbawicielowi.
W Kapernaum uzdrowiony przez Jezusa syn dworzanina dawał
184 ,
l
świadectwo potęgi Chrystusa. Urzędnicy dworu i ich rodziny z radością manifestowali swą wiarę. Gdy
rozeszła się wiadomość, że sam Nauczyciel jest wśród nich, całe miasto zostało tym poruszone, a
tłumy garnęły się przed oblicze Chrystusa. W dzień sabatu niezliczone 'rzesze przybyły do synagogi, a
z braku miejsca wielu ludzi nie zostało dopuszczonych do jej wnętrza.
Wszyscy słuchając Chrystusa "zdumiewali się nad nauką Jego, bo była mocna mowa jego".
"Albowiem je uczył jako moc mający, a nie jak nauczeni w piśmie" (Łuk. 4,32; Mat. 7,29). Nauka
uczonych -w Piśmie i starszyzny była nauką zimną i formalną jak wyuczona na pamięć lekcja. Dla nich
Słowo Boże nie miało żadnego .żywotnego znaczenia. W jego miejsce kapłani przemycali własne
poglądy i tradycje. Podczas odbywających się formalnych li tylko nabożeństw udawali, że tłumaczą
prawo Boże, lecz ani we własnych' sercach, ani w sercach słuchaczy nie było obecne natchnienie
Boże.
Jezus nie miał nic wspólnego z różnymi poglądami nurtującymi środowisko żydowskie. Jego zadanie
polegało na przekazywaniu ludziom prawdy, a słowa, które głosił rzucały snop światła na naukę
patriarchów i proroków, ukazując Pismo Święte ludziom, jako nieznane dotąd objawienie. Nigdy dotąd
Jego słuchacze nie dostrzegali głębi, jaka kryła się w słowach Bożych.
Jezus spotykał się z ludźmi na ich własnym gruncie, jako ktoś dobrze obeznany z ich kłopotami. W
Jego bezpośrednim i prostym sposobie przedstawiania, prawda nabierała piękna i przyciągającej -siły.
Stosowany język był czysty, wytworny i przejrzysty jak woda płynącego potoku. Tym, którzy słuchali
monotonnych przemówień rabinów, głos Chrystusa zdawał się piękną muzyką. Ale mimo faktu, że
głosił naukę prostą, to sposób w jaki to robił wskazywał na kogoś obdarzonego autorytetm. Te cechy
sprawiały, że nauki Chrystusa tak bardzo odróżniały się od innych. W przemówieniach rabinów znać
było wahanie i niepewność, jakby każda rzecz zawarta w Piśmie mogła mieć różnorakie znaczenie. Z
każdym dniem słuchaczy ogarniała coraz większa niepewność. Natomiast Jezus nauczał z Pisma
Świętego z nie dającym się podważyć autorytetem. Każdy z omawianych tematów przedstawiał ze
zdecydowaniem, które nie podlegało wątpliwości.
Przemawiał w sposób poważny, lecz nie gwałtowny. Mówił jak ktoś, kto miał do spełnienia w pełni
określone zadanież Przywoływał przed oczy swoich słuchaczy reali# odwiecznego świata. W każdym
"temacie przejawiała się Osoba Boga. Jezus dążył do odwrócenia ludzi z kołowrotu ich codziennych
ziemskich spraw. Tym ostatnim nie ujmował ich znaczenia, znając relacje, zachodzące pomiędzy
życiem doczesnym i wiecznym; takich spraw nie lekceważył. Nauczał, że niebo
185
i ziemia są wzajemnie powiązane i znajomość bliskich prawd lepiej usposabia ludzi do doskonalszego
spełniania codziennych obowiązków. Mówił jak ktoś zaznajomiony ze sprawami niebios i świadomy
Swej jedności z Bogiem, ale jednocześnie uznawał jedność z każdym z członków ludzkiej rodziny
Nauki Chrystusa były dostosowane do poziomu słuchaczy Umiał "Czasu przygodnego mowie słowa
upracowanemu (Izaj 50,4), bowiem, łaska wylewała się z Jego ust, aby mógł ją przenosić do ludzi w
najatrakcyjniejszej formie, odpowiedniej do wartObd skarbów zawartych v tej mowie Przez wyobraźnię
trafił do serc Przykłady, które stosował zaczerpnięte były z codziennego życia i jakkolwiek proste w
koncepcji, posiadały cudowną głębię myśli. Ptaki niebieskie, lilie polne, siewca, pasterz i owce przy
pomocy tego rodzaju porównani Chrystus wyjaśniał nieśmiertelne prawdy i za każdym razem, gdy
słuchacze spotykali się z tymi zjawiskami w życiu, przypominały im się owe nauki Chrystusa.
Chrystus nigdy nie schlebiał ludziom Nie mówił mc takiego co by mogło pobudzić ich próżność i
wyobraźnię, ani nie chwalił ich za zgrabne pomysły Wybitni, a nieuprzedzeni myśliciele przyjmowali
Jego naukę i dochodzili do wniosku, ze wystawia ona na próbę ich mądrość Zdumiewała ich duchowa
prawda wyrażona w tak prostych słowach Nawet najbardziej wykształceni ulegali czarowi Jego słów a
prostaczkowie znajdowali w nich zawsze pożytek dla siebie. Potrafił przemawiać do ludzi
niepiśmiennych, nawet pogan potrafił przekonać, ze ma im cos do powiedzenia **
Jego serdeczne współczucie działało uzdrawiająco na umęczone i znękane serca Nawet w otoczeniu
wrogów nie opuszczała Go atmosfera pokoju Jego piękna postawa, łagodny "charakter, a nade
wszystko miłość, promieniująca z oczu i słów, pociągały do Niego wszystkich, których serca nie
zasklepiły się w niewierze Gd>b\ słodycz, i życzliwość Jego duszy me przejawiały się w każdym Jego
słowie i spojrzeniu, nigdy me mógłby przyciągać do siebie takich rzesz ludzi. Wszyscy zgnębieni,
którzy przychodzili do Niego rozumieli, ze wiązał swoje sprawy z ich interesami, jako najzyczhwszy i
najczulszy przyjaciel, co potęgowało w nich chęć dowiedzenia się więcej o prawdach zawartych w
Jego nauce Przybliżyło się nieco niebo, a ludzie pragnęli przebywać w Chrystusowej obecności, aby
zachować dla siebie Jego miłość
Jezus śledził z głęboką powagą zmiany zachodzące w twarzach słuchaczy. Sprawiało Mu wielką
przyjemność oglądanie twarzy wyrażających zainteresowanie i zadowolenie Był tez ukontentowany,
kiedy pociski prawdy przewiercały dusze, łamiąc bariery samolubstwa i wywołując skruchę, a potem
wdzięczność Gdy Swoimi oczjrna ogar-
186
niał tłumy słuchaczy i rozpoznawał ludzi widzianych już poprzednio, cała Jego postać promieniowała
radością Widział w nich zapowiedź potencjalnych poddanych Jego królestwa Kiedy jasno wykładane
prawdy koncentrowały się na osobie popularnego bożyszcza, a wyraz twarzy słuchaczy przybierał
zimną i meprzyzwalającą postać, Jezus natychmiast orientował się, ze omawiany temat me jest
pożądany Jego serce przenikał głęboki boi, kiedykolwiek spostrzegł, ze słuchacze me akceptują
orędzia pokoju
Jezus mówił w synagodze o królestwie które przyszedł ustanowić na ziemi i o Swej misji uwolnienia
ludzi od szatana W pewnej chwili słowa Jego przerwał krzyk grozy Człowiek opętany wysunął się z
tłumu, krzycząc "Ach coz my z tobą mamy, Jezusie Nazarenski Przyszedłeś abyb nas wytracił Znam
Cię ktoś, zes on Święty Boży"
Powstało wielkie zamieszanie i trwoga, a uwaga ludzi odwróciła się od Chrystusa Jego słowa
przestały w>wierac wrażenie To właśnie miał na celu szatan kierując swa ofiarę do synagogi Jezus
zgromił szatana mówiąc , Ucieknij i wynijdz z niego' Rozum tego nieszczęśnika był zaćmiony przez
szatana, lecz w obecności Zbawiciela promień światła przemknął do jego świadomości Porwał się, aby
uwolnić się spod zgubnego wpłvwu, lecz demon przeciwstawił się mocy Chrystusa Gdy człowiek
usiłował wezwać Chrystusa na pomoc, zły duch kładł w jego usta słowa wykrzykiwane w nawrocie
strachu Opętany zdawał sobie częściowo sprawę z tego, ze znalazł się w obecności Tego, który mógł
go uwolnić lecz gdy usiłował dostać się w sferę działania tej błogosławionej ręki, czyjaś inna wola
wstrzymywała go i inne sło\\a były wkładane w jego usta Konflikt jaki zachodził tu pomiędzy władzą
szatana, a ludzkim pragnieniem wyzwolenia spod niej był nad wyraz dramatyczny
Ten, który zwyciężał szatana podczas kuszenia na pustyni, znalazł się ponownie twarzą w twarz ze
Swym wrogiem. Demon użył całej swej siły, aby nie wypuście z rąk ofiary Nie miał ochoty "wycofać
się z pola walki, bo tym samym musiałby uznać się za pokonanego przez Chrystusa Zdawało się, ze
nieszczęśliwy człowiek zmuszony będzie stracie życie w walce z nieprzyjacielem, który zniweczył jego
człowieczeństwo Lecz Zbawiciel użył dla oswobodzenia więźnia całej Swojej mocy Człowiek do
niedawna opętany stał przed zdumionymi ludźmi, szczęśliwy z odzyskanej świadomości Sprawa z
demonem stała się kolejnym świadectwem boskiej mocy Zbawiciela.
Człowiek chwalił Boga za swe uwolnienie, a oczy jego, dotąd płonące ogniem szaleństwa, teraz
wyrażały inteligencję i wylewały się z nich łzy wdzięczności. Ludzie oniemieli ze zdumienia Z chwilą
gdy odzyskali zdolność wysławiania się poczęli mowie do siebie
187
i
"Cóż to jest, cóż to za nowa nauka, iż mocom i duchom nieczystym rozkazuje i są mu posłuszni" (Mar.
1,27).
Tajemnica przyczyny cierpień tego człowieka sprawiających, że przedstawiał sobą zastraszający
widok dla innych i niosących jemu samemu ciężar, tkwiła w jego własnym życiu. Pochłonęły go
przyjem-' ności grzeszenia tak, że swoje życie zaczął traktować jako nieprzerwane pasmo uciech. Nie
przyszło mu na myśl, że stanie się kimś odrażającym dla bliźnich i swojej rodziny. Początkowo uważał,
że życie można spędzać na niewinnych igraszkach, ale gdy raz wszedł na równię pochyłą nogi jego
zaczęły się szybko ześlizgiwać w dół. Nieumiarkowanie i płochość zniekształciły szlachetne cechy
charakteru, aż wreszcie szatan mógł całkowicie nim zawładnąć.
Wyrzuty, sumienia przyszły za późno. W chwili, gdy był gotów poświęcić bogactwo i przyjemności dla
odzyskania utraconych sił człowieczeństwa, był już ubezwłasnowolniony przez moce zła. Sam
skierował się na drogę zła, a szatan umiał wykorzystać jego uzdolnienia. Kusiciel nęcih go różnymi
pięknymi możliwościami, ale gdy nieszczęsny człowiek dostał się już pod jego władzę, wróg stał się
bezwzględny w swym okrucieństwie 'i straszny w nawiedzeniach. Taka przyszłość spotyka tych
wszystkich, którzy lgną do zła. Fascynujące przyjemności, występujące na początku kończą się
mrokami rozpaczy lub szaleństwem zrujnowanej duszy.
Ten sam zły duch, który kusił Chrystusa na pustyni i który owładnął duszą chorego z Kapernaum,
trzymał w swej władzy niewierzących Żydów. Lecz w swoich stosunkach z nimi udawał pobożność,
starając się podsunąć im motywy uzasadniające odrzucenie Chrystusa. Ich położenie było bardziej
beznadziejne niż położenie opętanego przez szatana maniaka1, gdyż nie odczuwali potrzeby
przyjęcia Chrystusa i pozostawali całkowicie pod władzą szatana.
Okres osobistej działalności Chrystusa wśród ludzi był jednocześnie okresem największej aktywności
sił królestwa ciemności. Od lat szatan ze swymi aniołami zła usilnie szukał dróg zawładnięcia ciałami i
duszami ludzi, aby pogrążyć ich w grzechu i cierpieniach, czyniąc za to odpowiedzialnym Boga. Jezus
objawił ludziom istotę Boga, pokonywał moc szatana i uwalniał ludzi przebywających w jego niewoli.
Nowe życie, miłość i moc zesłane z nieba poruszały ich sercami, dlatego też książę zła poczuł się
wyzwany do walki o Supremację swego królestwa. Szatan zmobilizował wszystkie swe siły i na
każdym kroku przeciwstawiał się dziełu Chrystusa.
To samo nastąpi podczas wielkiego rozstrzygającego konfliktu między prawością i grzechem. W
czasie kiedy nowe życie, światło i moc spływać będą na uczniów Chrystusa z góry, zaczną również
działać siły oddolne wzmacniające działalność szatana. Każdym ziemskim ele-
l
nientem wstrząśnie książę zła, który działa w zamaskowanej postaci. Ukazuje się jako anioł światła i
wielu słucha ."duchów zwodzących i nauk diabelskich" (l Tym. 4,1).
Za dni Chrystusa przywódcy i nauczyciele Izraela byli bezsilni wobec działalności szatana.
Zlekceważyli jedyny środek, z pomocą którego byli w stanie przeciwstawiać się duchowi zła. Było to
słowo za pośrednictwem którego Chrystus przezwyciężył siły zła. Przywódcy Izraela głosili, że są
dysponentami Słowa Bożegok ale swoje studia w tym względzie odbywali w zakresie potrzebnym dla
podtrzymania ustanowionych przez ludzi obrzędów. W ich interpretacji słowo to na-
' bierało nigdy nie zamierzonego przez Boga znaczenia. Mistyczne przedstawianie sprawiało, że nikt
nie był w stanie zrozumieć podanych przez Boga prawd wyrażonych w najprostszej formie. Uczeni
prowadzili jałowe dyskusje nad nie mającymi znaczenia szczegółami tech-
1 nicznymi w praktyce zaś odrzucali najbardziej istotne prawdy. W krótkim też czasie zostało posiane
nasienie niewiary, a Słowo Boże odarte zostało ze swej mocy, przez co duchy zła umacniały swą
władzę.
Historia powtarza się, bowiem dzisiejsi przywódcy religijni w pełni przyznający się do poszanowania
prawdy i jej postanowień, i posługujący się Biblią niweczą wiarę w Słowo Boże. Przywódcy ci lubią
zajmować się analizą poszczególnych słów, podstawiając własne
- poglądy w miejsce*najbardziej jasnych stwierdzeń zawartych w Piśmie Świętym. W takich rękach
Słowo Boże traci swą odradzającą moc. Dlatego też rozszalały się niedowiarstwo oraz nieprawość.
' Po wyrwaniu wiary w Biblię szatan kieruje ludzi do innych fa-
brykowanych przez siebie źródeł oświecenia i autorytetu. Ludzie, którzy odrzucają proste nauki
zawarte w Piśmie Świętym i nie chcą korzystać z przekonującej mocy Ducha Świętego, sami oddają
się pod kontrolę szatana. Krytycyzm i spekulacja na tle Pisma Świętego otworzyły drogę do
spirytyzmu i teozofii zmodernizowanych form dawnego pogaństwa. Pozyskały nawet oparcie w
instytucjach mienią-
^ cych się kościołami Pana naszego Jezusa Chrystusa.
Obok działań mających na celu głoszenie Ewangelii, zwodnicze duchy -prowadzą inną działalność.
Niejeden człowiek zaczyna przysłuchiwać się tej działalności przeważnie ze zwykłej ciekawości, ale po
zaobserwowaniu pewnych nadludzkich zjawisk idzie na lep przynęty tak długo, aż znajdzie się poza
zasięgiem własnej woli. Wtedy nie ma już dla niego ucieczki przed tą tajemniczą siłą.
Załamują się siły obronne duszy, a wszelkie zapory chroniące ją przed grzechem przestają spełniać
swoją rolę. Z chwilą, gdy człowiek odrzuca nakazy Boga i Ducha Świętego nikt nie jest w stanie
przewidzieć głębi jego upadku. Tajemny grzech i żądza władzy mogą nad nim zapanować w sposób
absolutny i uczynić go tak bezradnym, jak owego
188
189
opętanego z Kapernaum. Jednakże człowiekowi zawsze przyświeca proT mień nadziei.
Zło można przezwyciężyć tymi samymi środkami, jakimi posługi-^ wał się Chrystus, to jest siłą słowa.
Bóg opanowuje umysł człowieka tylko na zasadzie jego zgody, ale gdy pragnie poznać i wykonać
Jego wolę ma przyrzeczenie "I poznacie prawdę, a prawda was wyswobodzi". "Jeśliby kto chciał
czynie wolę Jego, ten będzie umiał rozeznać, jeśli ta nauka -jest z Boga, czyli ja sam od siebie mówię"
(Jan 8,32, 7,17). Wiara w tę obietnicę sprawi, ze każdy człowiek dozna wyzwolenia spod władzy
grzechu i nieprawości.
Każdy dysponuje swobodą wyboru autorytetu, któremu pragnąłby się podporządkować Nie ma upadku
tak głębokiego, a podłości tak wielkiej, aby me mógł znaleźć wyzwolenia za pośrednictwem Chrystusa.
Opętany w Kapernaum nie mógł się modlić, ponieważ był zdolny tylko do powtarzania słów które mu
podszeptywał szatan. Mimo wszystko me wypowiedziana prośba jego serca została wysłuchana. Ani
jeden krzyk duszy, która jest w potrzebie, a jednocześnie nie umie się wypowiedzieć, nie pozostanie
bez echa. Ci, co pragną wejść w przymierze z Bogiem me będą wydani na pastwę szatana, lub
nękanie przez ułomności swej natury. Do nich skierowane są słowa Zbawiciela: "Izali kto ujmie siłę
moją, aby uczynił pokój ze mną, aby pokój mówię, uczynił ze mną'" (Izaj. 27,5) Duchy zła będą toczyć
walkę* o duszę, która popadła w ich sidła, lecz aniołowie Boży będą walczyć o nią z całą przewagą
swojej mocy. Pan mówi "Izali korzyść od mocarza odjęta będzie? Izali pojmany lub mocarzowi odjęty
będzie, albowiem przeciwnikowi twemu Ja się sprzeciwię, a synów twoich Ja wyswobodzę" (Izaj.
49,24.25).
W czasie, gdy przejęci czcią słuchacze pozostali w synagodze Jezus oddalił się do domu Piotra, aby
odpocząć. Lecz tu także spotkał smutek. Teściowa Piotra była chora i leżała w gorączce. Jezus
uzdrowił ją, ona natychmiast wstała i zaczęła usługiwać Mistrzowi i Jego uczniom.
Wieść o czynach Chrystusa rozeszła się szybko po Kapernaum. Z obawy przed rabinami ludzie nie
przychodzili z prośbą o uzdrowienie w sobotę, lecz z chwilą, gdy słońce pochyliło się za horyzontem,
poczynały znów ściągać tłumy. Z domów, sklepów i placów targowych spieszyli mieszkańcy miasta w
kierunku skromnego domu, w którym przebywał Chrystus. Chorych przynoszono na noszach, inni szli
opierając się na laskach lub podtrzymywani przez przyjacióŁ i chorobliwie chwiejąc się stawali przed
Jego obliczem.
Ruch nie ustawał, ludzie przychodzili i odchodzili, me wiedząc czy jeszcze jutro Uzdrowiciel
pozostanie wśród nich. Kapernaum nigdy jeszcze nie przezywało takich chwil. Powietrzem wstrząsały
triumfujące okrzyki i odgłosy ulgi. Zbawiciel cieszył się, widząc radość, jaką wzbu-
l
dził wśród ludzi Gdy widział cierpienia tych, którzy przychodzili do Niego, serce Jego przenikało
współczucie i radość, ze jest w stanie przywrócić im zdrowie i szczęście.
Jezus nie zaprzeczał pracy, zanim nie został uzdrowiony ostatni, który do Niego przyszedł. Była już
późna noc, gdy tłum począł się ro2f-chodzic i cisza zapadła nad domem Szymona. Długi, pełen
wrażeń dzień minął i Jezus zapragnął odpoczynku. Lecz gdy miasto było jeszcze pogrążone we śnie,
Zbawiciel "rano przed dniem wstawszy, wyszedł i odszedł na puste miejsce, a tam się modlił".
W ten sposób mijały dni ziemskiego życia Chrystusa. Często zezwalał uczniom odwiedzić ich domy,
aby odpoczęli, lecz Sam łagodnie opierał się ich usiłowaniom oderwania Go od pracy. Pracował
codziennie, nauczając nieświadomych, uzdrawiając chorych, przywracając wzrok niewidomym, dając
pożywienie tłumom; zaś wieczorami, lub wczesnym rankiem odchodził do górskich ustroni, gdzie
rozmawiał z Ojcem. Często spędzał całą noc na modlitwie lub rozmyślaniach wiacając ze wschodem
słońca do pracy wśród ludzi.
Wczesnym rankiem Piotr i jego towarzysze prz>szh do Jezusa mówiąc, ze ludzie z Kapernaum
oczekują Go Uczniowie byli gorzko zawiedzeni przyjęciem, jakiego dotąd doznawał Chrystus. Władze
z Jeruzalem szukały Go, aby Go zabić, nawet z Nazaretu porywali się na Jego życie a Kapernaum
przyjęło Go z radosnym entuzjazmem, wobec czego nadzieje uczniów znów rozpalił} się zjwszym
płomieniem. Możliwe, ze wśród miłujących wolność ludzi z Galilei znajdowała się większa ilość
zwolenników nowego królestwa Toteż uczniowie ze zdumieniem usłyszeli słowa Chrystusa "Idźmy do
przyległych miast, abym głosił królestwo Boga, bom na to przyszedł'.
W podnieceniu, jakie wówczas ogarnęło Kapernaum, kryło się niebezpieczeństwo, ze istota misji
Chrystusa nie będzie dostrzeżona. Jezusa nie zadowalało to, ze ściąga do siebie tłumy jedjme jako
cudotwórca i uzdrowiciel fizycznych dolegliwości Pragnął zjednywać Sobie ludzi dla sprawy ich
zbawienia. A chociaż ludzie skłonni byli wierzyć w to, ze przyszedł jako król i ustanowi królestwo na
ziemi, pragnął odwrócić ich umysły od spraw ziemskich ku duchowym. Same sukcesy natury ziemskiej
nie stwarzały podstaw dla powodzenia Jego misji.
Podziw beztroskiego tłumu zaczynał Mu ciążyć. W jego życiu nie było miejsca na egoizm Cześć, jaką
świat oddawał stanowiskom, bogactwu lub talentom, była obca Synowi Człowieczemu. Jezus me
stosował żadnego ze środków, do których uciekają się ludzie, aby pozyskać Wierność tłumu, lub
nakazać mu oddawanie Sobie hołdu. Setki lat przed narodzeniem Chrystusa powiedziane było o Nim
"Nie będzie wołał, ani się będzie wywyższał, ani będzie słyszany na ulicy głos jego. Trzciny
nadłamanej nie dołamłe, ,a lnu kurzącego się nie dogasi, ale s.ąd wyda
190
191
według prawdy. Nie zamroczy się ani ustanie, dokąd nie wykona sądu na ziemi" (Izaj. 42,24).
Faryzeusze dążyli do wyróżnienia się przez skrupulatne przestrzeganie ceremoniału i pokazowo
wykonywane modły oraz czyny miłosierdzia. Swej religijnej-gorliwości starali się dowieść w ten
sposób, że uczynili z religii temat -do dyskusji. Spory między rywalizującymi sektami były głośne i
długotrwałe, toteż na ulicach nierzadko dawały się słyszeć głosy zaciętych sporów, prowadzonych
między doktorami prawa.
Życie Chrystusa pozostawało w całkowitym przeciwieństwie do tych praktyk. W jego życiorysie nie
notuje się hałaśliwych dyskusji, ostentacyjnych modlitw, ani publicznych czynów obliczonych na
uznanie. Chrystus ukryty był w Bogu, a Bóg przejawiał się w istocie Swegp Syna. Na to objawienie
pragnął Jezus skierować umysły ludzi i przez to pozyskać ich cześć.
Słońce Sprawiedliwości wzeszło nad światem w tym celu, aby swoją wspaniałością olśnić zmysły
ludzkie. O Chrystusie pisano: "Wyjście jego jako ranna zorza zgotowane jest" (Ozeasz 6,3). Światło
dzienne świeci cicho i łagodnie nad ziemią, rozpraszając cienie mroku i budząc śwtót do życia. W ten
sam sposób wstaje Słońce Sprawiedliwości, "a zdrowie będzie na skrzydłach jego" (Mai. 4,2).
ROZDZIAŁ XXVII
Panie, jeśli chcesz możesz mię oczyścić
(Mat. 8.2M; 9,1-8,32-34; Mar. 1,40-45; 2,1-12; Łuk. 5,12-28)
Ze wszystkich chorób znanych na Wschodzie najstraszniejszą był trąd. Nieuleczalność i zaraźliwość
tej choroby oraz jej skutki napawały strachem najodważniejszych, a Żydzi uważali ją za karę za
grzechy i nazwali chorobę dotykiem "palca Bożego". Zakorzeniona głęboko, nieuleczalna i śmiertelna
choroba była uważana za symbol grzechu. Rytualne prawo kwalifikowało trędowatych jako
nieczystych. Wydalano ich ze społeczności jako ludzi wykreślonych z życia. Wszystko czego
trędowaty dotknął, uważane było za nieczyste. Nawet powietrze skażone było jego oddechem.
Ktokolwiek był podejrzany o trąd, musiał poddać się oględzinom kapłanów, którzy orzekali o stanie
jego zdrowia. Jeżeli został uznany za trędowatego, powodowało to natychmiastową separację od
rodziny^wydalenie ze społeczności żydowskiej i skazanie na przebywanie wyłącznie wśród innych
chorych. Prawo było nieugięte w swych postanowieniach. Nie czyniono wyjątku nawet dla królów czy
przywódców. Monarcha dotknięty trądem musiał zrzec się tronu i usunąć się ze społeczeństwa.
Trędowaty, zdała od swych przyjaciół i krewnych musiał w samotności znosić ciężar swej choroby.
Zmuszano go do publicznego wyznania swojego nieszczęścia, podarcia odzieży i dzwonienia na
alarm, aby ludzie mieli czas uciec przed jego zaraźliwą obecnością. Ponury krzyk "Nieczysty,
nieczysty!" wydobywający się z miejsca samotnego wygnania, był sygnałem wzbudzającym strach i
obrzydzenie.
Na terenach, gdzie Chrystus prowadził Swą t działalność, dużo było takich nieszczęśliwców i wieść o
Jego cudach doszła do nich, wzbudzając błysk nadziei. Ale od dni proroka Elizeusza nie słyszano
nigdy o wypadku oczyszczenia trędowatego. Nie śmieli nawet myśleć, aby Jezus uczynił dla nich to,
czego nie uczynił dla żadnego z ludzi. Był jednakże
192
13 2ycle Jezusa
193
wśród nich jeden, z którego serca wytrysnęła wiara. -^Trędowaty ten nie wiedział jednak, w jaki
sposób zniżyć się do Jezusa. Pozbawiony kontaktu z przyjaciółmi, nie był w stanie stawić się przed
Uzdrowicielem. Poza tym ogarniały go wątpliwości, czy Chrystus zechce go uzdrowić. Czy zniży się
do tego, aby zwrócić uwagę na człowieka cierpiącego jak powszechnie uważano z wyroku
Boga? Czy nie rzuci na niego klątwy, wzorem faryzeuszy, a nawet lekarzy, i czy nie rozkaże mu
trzymać się z daleka od skupisk ludzkich? Rozważał to wszystko, co mu mówiono o Jezusie. Żaden z
tych, którzy zwrócili się o pomoc, nie został jej pozbawiony. Nieszczęsny postanowił odnaleźć
Zbawiciela. Jakkolwiek wzbroniony miał dostęp do miasta, mogło się zdarzyć, że spotka Chrystusa
gdzieś na górskiej ścieżce lub znajdzie Go, gdy tenże będzie nauczać poza obrębem miasta.
Trudności były wielkie, lecz jednocześnie była to jego jedyna nadzieja.
Trędowaty skierował swe kroki ku Zbawicielowi. W tym czasie Jezus, otoczony przez ludzi, nauczał
ich nad brzegiem jeziora. Stojąc w znacznym oddaleniu trędowaty uchwycił kilka słów
wypowiedzianych przez Chrystusa, widział też, jak Jezus kładł ręce na chorych i umierających na
różne choroby, którzy wstawali zdrow^ i chwalili Boga za uzdrowienie. Wiara poczynała wzbierać w
jego sercu i zaczął coraz bardziej zbliżać się do zebranego tłumu. Zapomniał o ograniczeniach jakim
podlegał, o zdrowiu ludzi i o strachu, który w nich wzbudzał. Poddał się jedynej nadziei na
wyzdrowienie.
Nieszczęsny przedstawiał sobą odrażający obraz. Choroba poczyniła zastraszające postępy, a
rozkładające się ciało starfowiło przerażający widok. Widząc go, tłum cofnął się w panice. Ludzie
stłoczyli się w jedną gromadę, aby tylko uniknąć zetknięcia z nim. Niektórzy daremnie usiłowali
przeszkodzić mu w zbliżeniu się do Jezusa. Trędowaty ich nie widział, ani nie słyszał. Wyrazy
obrzydzenia nie docierały do jego świadomości. Widział jedynie Syna Bożego i słyszał tylko słowa,
przeciwstawiające śmierci życie. Przecisnąwszy się do Jezusa padł do Jego stóp, wołając: "Panie,
jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić".
Jezus odrzekł: "Chcę, bądź oczyszczony" i położył na nim Swą rękę (Mateusz 8,3).
Trędowaty natychmiast został odmieniony. Ciało stało się zdrowe, nerwy odzyskały wrażliwość, a
mięśnie tężyznę. Właściwa trędowatym chropowata łuszcząca si^jak wata skóra znikła, a w jej
miejsce pojawił się różowy, delikatny naskórek jak u zdrowego dziecka.
Jezus polecił człowiekowi, aby nie rozpowiadał o tym, co się stało, lecz aby poszedł do świątyni i
złożył ofiarę. Ofiara taka nie mogła być przyjęta zanim człowiek nie został zbadany przez kapłanów,
którzy mieli prawo orzec, że jest on całkowicie uleczony. Jakkolwiek byli temu nie-
194
l
chętni, nie mogli odmówić zbadania go i wydania decyzji w tej sprawie.
SłOwa Pisma Świętego wskazują iż Jezus kładł duży nacisk na potrzebę zachowania milczenia oraz
szybkość działania. "Tedy mu rzekł Jezus: Patrz abyś nikomu nie powiedział: ale idź, ukaż się
kapłanowi i ofiaruj dar on, który przykazał Mojżesz na świadectwo przeciwko nim''. Gdyby kapłani
dowiedzieli się o faktach związanych z uzdrowieniem trędowatego ich nienawiść do Chrystusa
spowodowałaby wydanie przez nich nieuczciwego orzeczenia. Dlatego Jezus pragnął, aby czjowiek
ten zjawił się w świątyni, zanim słuch o cudzie nie dojdzie do uszu kapłanów. Tylko w ten sposób
można było zapewnić wydanie bezstronnej decyzji, która zezwalałaby uzdrowionemu połączyć się z
rodziną i przyjaciółmi.
Istniały jeszcze inne powody, dla których Chrystus nakazywał człowiekowi milczenie. Wiedział On
doskonale, że Jego nieprzyjaciele dążyli nieustannie do ograniczenia Jego działalności i do oderwania
ludu od Niego. Wiedział, że jeżeli wieść o uzdrowieniu trędowatego rozniesie się poza granice krainy,
inni nieszczęśliwi, nękani tą straszną chorobą, będą się gromadzić wokoło Niego, co sprawi, że
wydane będzie ostrzeżenie dotyczące kontaktowania się z nim z powodu możliwości rozszerzenia
zarazy. Poza tym wielu trędowatych nie wykorzystałoby dobrodziejstwa odzyskania zdrowia w ten
sposób, aby stało się to błogosławieństwem dla nich samych oraz dla innych. Nade wszystko Chrystus
kierował się myślą, że gromadzenie dokoła siebie trędowatych stworzy okazję do oskarżenia Go o
łamanie rytualnego prawa, co pociągnęłoby za sobą przeszkody w szerzeniu Ewangelii.
Opisany powyżej przypadek w pełni potwierdził obawy Chrystusa. Tłum ludzi był świadkiem
uzdrowienia trędowatego i ciekaw był decyzji kapłanów. Powrót owego człowieka do przyjaciół
wywołał wielkie poruszenie. Nie zważając na zakaz Chrystusa, nie dbał on później o to, aby ukryć fakt
swego uzdrowienia. W rzeczywistości i tak nie mógłby tej sprawy ukryć, ale gorsze było to, że wieść o
swoim uzdrowieniu trędowaty przekazał poza swoje środowisko. Uważając, że jedynie skromność
przemawiała przez Chrystusa, począł wychwalać moc swego wielkiego Uzdrowiciela. Nie rozumiał, że
wszelka tak'a manifestacja musi wywołać wśród kapłanów i starszyzny coraz bardziej zdecydowane
postanowienie zgładzenia Jezusa. Uleczony człowiek odczuwał swe uzdrowienie jako wielką łaskę.
Cieszył się z odzyskanych sił, z powrotu do rodziny i społeczeństwa, uważając przy tym, że nie byłoby
możliwe przemilczenie czci dla Lekarza, który mu przywrócił zdrowie. Rozgłaszanie tej sprawy nadal
przeszkadzało podjętej przez Zbawiciela pracy. Spowodowało taki napływ ludąi do Niego, że
zmuszony był czasowo przerwać działalność.
195
Każdy akt*działalności Chrystusa posiadał dalekosiężny cel a jego treść była głębsza niż wynikałoby
to z samego faktu. To samo miało miejsce w stosunku do trędowatego. Jezus zajmował się
wszystkimi, którzy przychodzili do Niego, ale nade wszystko pragnął udzielić błogosławieństwa tym,
którzy trzymali się od Niego z daleka. Przyciągnął do Siebie celników, pogan i Samarytan, dążył do
tego, aby sięgnąć również do dusz kapłanów i nauczycieli odgrodzonych murem przesądów i tradycji.
Nie zaniedbał przy tym żadnego środka, który dopomógł by Mu do ich zjednania. Posyłając
uzdrowionego trędowatego do kapłanów dał im dowód obalający ich przesądy. ^
Faryzeusze twierdzili, że nauka Chrystusa była sprzeczna z prawem danym Mojżeszowi przez Boga,
lecz fakt skierowania oczyszczonego trędowatego do świątyni w celu złożenia wymaganej ofiary
przeczył temu oskarżeniu. Było to przekonującym świadectwem dla tych, którzy mieli dobrą wolę być
przekonanymi.
Przywódcy w Jeruzalemie rozesłali po kraju szpiegów, aby znaleźć pretekst do skazania Chrystusa na
śmierć. Chrystus odpowiedział im na to dowodami Swej miłości do ludzi. Swego poszanowania prawa
oraz Swej mocy uwolnienia ludzi od grzechu i śmierci. Wyraził się w ten sposób: "Oddają mi złem za
dobre, a nienawiścią za miłość moją" (Psalm 109,5). On, który tam na górze dał przykazanie "Miłujcie
nieprzy-jacioły wasze" sam dawał potwierdzenie tej zasady, nie oddając "złem za złe, ani łajania za
łajanie, lecz przeciwnym obyczajem dobrorzecząc" (Mateusz 5,44; l Piotr 3,9).
Ci sami kapłani, którzy skazali trędowatego na, wygnanie, teraz potwierdzili jego uleczenie.
Stwierdzenie to ogłoszone publicznie i odnotowane w księgach, stanowiło trwałe świadectwo
działalności Chrystusa. A gdy uzdrowiony został przywrócony do społeczności żydowskiej na
podstawie orzeczenia kapłanów, że nie pozostały na nim żadne ślady choroby, stał się tym samym
żywym przykładem mocy Zbawiciela. Z pełną radością uzdrowiony złożył swoją ofiarę i chwalił imię
Jezusa.. Tymczasem i kapłani zdali 'sobie sprawę z nieziemskiej potęgi Jezusa. Dla nich właśnie
stworzono sposobność poznania prawdy i światła Bożego, ale ta odrzucona przez nich okazja miała
już nigdy nie wrócić. Wielu ludzi odrzuciło spływające na nich światło, ale niczego w tym dziele nie
zmarnowano. Zdawało się, że podczas życia Chrystusa misja Jego znajduje niewiele sympatii wśród
kapłanów, jednak po Jego wniebowstąpieniu "wielkie też mnóstwo kapłanów było posłuszne wierze''
(Dzieje Ap. 6,7).
Oczyszczenie trędowatego z jego strasznej choroby stanowi ilustrację dzieła Chrystusa, skierowanego
ku oczyszczeniu dusz z grzechów. Człowiek, który przyszedł do Chrystusa był "zżarty przez trąd",
którego śmiertelny jad zatruł całe jego ciało. Uczniowie usiłowali ostrzec swego
196
Mistrza przed dotknięciem go, gdyż każdy, kto dotykał trędowatego, stawał się sam nieczysty. Lecz
kładąc Swą rękę na trędowatym Jezus nie uległ zakażeniu. Dotknięcie Jego jęki udzieliło mocy dla
dalszej egzystencji trędowatego. Grzech sieje takie samo spustoszenie jak trąd; jest on głęboko
zakorzeniony, śmiertelny i nie poddający się wyleczeniu za pomocą ludzkich środków. "Wszystka
głowa chora i wszystko serce mdłe. Od strony nogi aż do-wierzchu-głowy niemasz na nim nic całego;
rana i siność, i rany zagniłe" (Izajasz 1,5.6). Lecz Jezus, który przyszedł, aby zamieszkać w ludzkości,
nie mógł ulec skażeniu. Jego obecność stała się uzdrowieniem grzeszników. Każdy, kto upadnie do
Jego stóp, mówiąc z wiarą: "Panier jeźli chcesz możesz mnie oczyścić", usłyszy odpowiedź: "Chcę
bądź oczyszczony" (Mateusz 8,2.3).
W niektórych przypadkach uzdrowienia Jezus nie udzielał go na-natychmiast. W przypadku
trędowatego, zaledwie prośba została wypowiedziana natychmiast nastąpiło uzdrowienie. Gdy
modlimy się o ziemskie powodzenie, odpowiedź na naszą prośbę może być opóźniona, albo Bóg
ześle coś innego, niż to, co prosiliśmy, lecz nigdy nie pominie naszej prośby dotyczącej uwolnienia
nas od grzechu. Z jego woli jesteśmy oczyszczeni od grzechu, stajemy się Jego dziećmi obdarzonymi
możliwością prowadzenia świętobliwego życia. Chrystus "wydał samego siebie za grzechy nasze, aby
nas wyrwać z teraźniejszego wieku złego według woli Boga i Ojca naszego" (Gal. 1,4). "A toć jest
ufanie, które mamy do niego, iż jeślibyśmy o co prosili według woli jego, słyszy nas" (l Jana 5,14.15).
"Jeślibyśmy wyznali grzechy nasze, wiernyć jest Bóg i sprawiedliwy, aby nam odpuścił grzechy i
oczyścił nas od wszelkiej nieprawości" (l Jana 1,9).
Poprzez akt usprawiedliwienia paralityka Chrystus ponownie dał wyraz prawdzie, której nauczał.
Uczynienie cudu objawiało Jego moc odpuszczenia grzechów. W uzdrowieniu paralityka przejawiały
się jeszcze inne, niezmiernie cenne prawdy, ponieważ w tym akcie okazane zostały nadzieja i
zachęta. Uzdrowienie należy rozumieć także jako rodzaj oskarżenia przed krętactwem faryzeuszy.
Paralityk, podobnie jak trędowaty, stracił już wszelką nadzieję na ^ swoje uleczenie. Jego choroba
była wynikiem grzesznego życia, dlatego do cierpień fizycznych dochodziły wyrzuty sumienia. Na
długo przedtem zwracał się do faryzeuszów oraz lekarzy z prośbą, aby ulżyli jego cierpieniom
duchowym i fizycznym. Jednakżaz ich strony nadchodziła chłodna odpowiedź, że jego choroba jest
nieuleczalna, a on sam ma ponieść skutki gniewu Boga. Zdaniem faryezuszy, jego choroba stapowiła
przejaw gniewu Bożego, dlatego też trzymali się od chorego z daleka. Należy jednak pamiętać, że
takim postępowaniem dowodzili, iż mimo ca-*eJ swej świętoszkowatości, byli bardziej obciążeni winą
niż potępiony Przez nich człowiek.
197
Sparaliżowany człowiek był całkowicie bezradny i nie widząc znikąd ratunku wpadł w rozpacz Wtedy
usłyszał o cudownej działalności Chrystusa Mówiono mu, ze mm, równie bezradni i grzeszni jak on,
zostali uzdiowiem ze nawet trędowaci doznali oczyszczenia Toteż przyjaciele którzy przynosili te
wiadomości, dodawali mu otuchy, ze jeżeli zostanie zaniesiony do Jezusa także może być
uzdrowiony Jednakże nadzieja jego zgasła, gdy przypomniał sobie w jaki sposób nabawił się choroby
Ogarnęły go wątpliwości cz\ nieskalany Lekarz zechce tolerować jego obecność7
N*a tym etapie swojego cierpienia pragnął nie tyle uzdrowienia fizycznego, co uwolnienia się od
brzemienia grzechu Pragnął tylko zobaczyć Jezusa i uzyskać od Niego przebaczenie i niebiański
pokój, a wtedy, byłby gotów zyc lub umrzeć zgodnie z wolą Boga Duszę umierającego człowieka
napełniało pragnienie gdybj mógł stanąć przed Nim1 Nie bjło już żadnego czasu do stracenia,
ponieważ zzarte chorobą ciało wykazywało oznaki rozkładu Ubłagał przjjacioł, aby zanieśli go wraz z
posłaniem do Jezusa, co tez chętnie uczynili Lecz tłum zebrany w domu w którym znajdował się
Zbawiciel, i w jego najbliższej okolicy był tak duży, ze ani chory, ani jego przyjaciele nie byli w stanie
zbliżyć się do Chrystusa, ani nawet usłyszeć Jogo głosu
Jezus nauczał w domu Piotra Zgodnie ze swym zwyczajem uczniowie siedzieli w Jego pobliżu Obecni
byli również "faryzeusze i doktorzy prawa, którzy przyszli ze wszystkich miast Galilei, Judei i Jeruza-
lemu Ci ostatni przyszli jako szpiedz\, szukając danych do sformułowania oskarżenia przeciw
Jezusowi Natomiast na fewnątrz tłoczjł się tłum wśród niego żarliwi, pełni czci, a także ciekawi i
niewierzący Reprezentowane tu były rożne narodowości i wszystkie klasy społeczne "A moc Pana
była obecna i uzdrawiała ' Duch życia unosił się nad ^zebranymi, lecz faryzeusze i doktorzy nie
odczuwali jego obecności Nie odczuwali żadnych potrzeb i nie pożądali uzdrowienia "Łaknących
nasycił dobrami, a bogaczy odprawił z niczym' (Luk 1,53)
Ludzie niosący paralityka wciąż ponawiali daremne próby przedostania się przez tłum Chorj człowiek
patrzył przed siebie z niewymowną udręką Teraz gdy upragniona pomoc była tak blisko, me mógł już
wyrzec się nadziei Na jego prośbę przyjaciele zanieśli go na dach domu, i wybijając w stropie otwór,
opuścili go do stop Jezusa Dyskusja została przerwana Zbawiciel ujrzał opłakany stan człowieka i
pełne błagania oczy zwrócone ku Niemu Jezus zrozumiał wszystko i przygarnął ku sobie tego ducha
dręczonego niepewnością i zwątpieniem Już w tym czasie kiedy paralityk znajdował się we własnym
domu, Zbawiciel sprawił obudzenie Jego sumienia Teraz, gd> człowiek ten żałował za grzechy i
wierzył, ze Chrystus ma moc uzdrowienia go, życiodajna łaska Zbawiciela po raz pierwszy zeszła do
tego spragnionego
/ 198
l
serca Jezus obserwował pierwsze przebłyski wiary chorego pizekształ-cające się w przekonanie, ze
znajduje się przed obliczem Odkupiciela, bowiem to przekonanie nabierało intensywności w miarę
realizowania każdego wysiłku w celu przedostania się do Chrystusa Słowami, którfe dźwięczały w
uszach nieszczęsnego jak muzvka, Zbawiciel rzekł "Synu odpuszczone są tobie grzechy twoje"
Ciężar rozpaczy spadł z serca chorego człowieka, a pokój przebaczenia spoczął na jego duszy i
promieniował z jego twarzy Wraz z ustąpieniem fizycznego cierpienia cała jego istota uległa
przemianie Nieuleczalnie chory paralityk został uzdrowiony, grzesznik uzyskał przebaczenie1
Z prostotą wiary przyjmował słowa Jezusa jako zapowiedź nowego życia Nie stawiał dalszych pytań,
spoczywając w błogosławionej ciszy, bowiem odzyskane szczęście nie pozwalało mu mówić Światło
niebios oświetlało jego twarz, a lud przeglądał się z bogobojną czcią tej scenie. Rabini oczekiwali z
niepokojem, w jaki sposób Chrystus wykorzysta ten przypadek Przypomnieli sobie, ze ten człowiek
zwracał się do nich o pomoc, a oni odmówili mu wszelkiej nadziei i współczucia, w swojej
zatwardziałości nie omieszkali dodać, ze cierpi z powodu przekleństwa zesłanego na niego przez
Boga za grzechy Teraz widząc przed sobą chorego człowieka, przypomnieli sobie wszystkie te
okoliczności. Zauważyli zainteresowanie z jakim wszyscy obecni przyglądali się wj-darzemu i ogarnęła
ich obawa przed możliwością utracenia wpłjwu na ludzi
Dostojnicy nie wymieniali pomiędzy sobą swoich spostrzeżeń, ale patrząc sobie w oczy, rozumieli
wspólną im wszystkim mysi, ze należy cos uczynić, aby powstrzymać ten napływ uczuć wśród ludzi
Jezus oświadczył, ze grzechy paralityka zostały mu odpuszczone Faryzeusze dopatrzyli się w tych
słowach bluźnierstwa i doszli do przekonania, ze mogą to przedstawić jako grzech zasługujący na
karę śmierci, w sercach swych powiedzieli "Czemuż ten takie mówi bluzmerstwa7 któż może grzechy
odpuszczać, tylko sam Bóg?" (Marek 2,7).
Zatrzymując na nich Swój wzrok, przed którym usiłowali ukryć się, Chrystus rzekł: "Czemuż tak
myślicie w sercach waszych7 Cóż łatwiejszego jest rzec powietrzem ruszonemu odpuszczone są tobie
grzechy, czyli rzec wstań i wezmij twoje łozę a chodź7 Ale żebyście wiedzieli, ze Syn człowieczy ma
moc na ziemi grzechy odpuszczać zwracając się do paralityka, rzekł Wstań, wezmij łozę twoje, a idź
do domu twego".
Wówczas człowiek przyniesiony na macie do Jezusa uniósł się z młodzieńczą giętkością i siłą
Życiodajna krew poczęła krążyć w jego żyłach We wszystkie części ciała wstąpiło życie Rumieniec
zastąpił śmiertelną bladość. "A on zarazem wstał i wziąwszy łozę swoje, wy-
199
szedł przed wszystkimi tak, aż się wszyscy zdumieli i chwalili Boga mówiąc mgdysmy nic takiego
nie widzieli'
O, cudowna miłości Chrystusa, która pochylała się nad winnymi i strapionymi' Boskosci bolejąca nad
chorobami ludzkości i kojąca je1 O, cudowna mocy udzielona ludzkim dzieciom1 Któż może wątpić w
wieść o Zbawicielu'
Któż może me doceniać łaski Odkupiciela'
Dla przywrócenia zdrowia temu rozkładającemu się ciału potrzebne było objawienie się twórczej moc>
Głos który tchnął życie w człowieka powstałego z prochu ziemi, przywrócił życie umierającemu
paralitykowi Ten który przy stworzeniu "rzekł i stało się ' który , rozkazał a stanęło (Psalm 33,9)
przywrócił życie duszj umarłej w występku i grzechach Uzdrowienie ciał było przejawem mocy
odnawiającej również serce Chrystus polecił parahtjkowi wstać i chodzie ażeby wiedziano, "iż Syn
człowieczy ma moc na ziemi grzechy odpuszczać '
Chrystus uzdrowił zarówno duszę jak i ciało paralityka Po uzdrowieniu ducha nastąpiło uzdrowienie
ciała I tej nauki nie wolno nie dostrzegać Istnieją dziś tysiące fizycznie chorych ktorzj tak jak paralityk
pragną usłyszeć słowa , odpuszczone są tobie grzechy twoje". Brzemię grzechu wraz z nieustannymi i
niezaspokojonymi pragnieniami jest podstawą ich chorób Ludzie ci nie znajdą jednak ratunku, zanim
me przyjdą do Uzdrowiciela duszy Spokój, którego On tylko może udzielić, da siły umysłowi i zdrowie
ciału
, Na to się objawił Syn Boży aby zniszczyć u^zynk-i diabelskie". "W nim był żywot Jezus rzekł o Sobie
, Jam przyszedł zęby owce żywot miały i obficie miały' Jest on "Duchem ożywiającym (Jan 3,8, Jan
1,4, 1010, l Kor 1545) I stale ma tę samą życiodajną moc, jak wówczas gdy na ziemi uzdrawiał
chorych i udzielał przebaczenia grzesznikom , Odpuści wszystkie nieprawości twoje uzdrowi wszystkie
chorooy twoje' (Psalm 103,3)
Wrażenie uczynione na ludziach uzdrowieniem paralityka było takie, jak gdyby otworzyło się niebo
odsłaniając chwałę lepszego świata. Gdy uzdrowiony człowiek przechodził przez tłum błogosławiąc na
każdym kroku Boga i niosąc swój ciężar z taką łatwością jak gdyby to było piórko tłum rozstępował się,
aby mu uczynić miejsce patrząc na mego z bogobojnym zdziwieniem i szepcąc po cichu Nigdysmy nic
takiego nie widzieli"
Faryzeusze oniemieli ze zdumienia i byli przytłoczeni swą porażką Hozumieh ze ich zazdrość nie
stworzy okazji do pociągnięcia tłumu za sobą Cudowne dzieło dokonane na człowieku, którego
opuścili pozostawiając go gniewowi Bożemu, uczyniło takie wrażenie na ludziach^ ze tymczasowo
zapomnieli o rabinach Zobaczyli ze Chrystus obdarzony jest siłą, którą om, jak dotąd, przypisywali
jedynie Bogu Szlachetna
godność Jego zachowania pozostawała w rażącej sprzeczności z wyniosłością rabinów B\li zbici z
tropu i zmieszam, przyznając obecność \V>zszej Istoty, lecz nie wyznając tego głośno Im pewniejsze
było przekonanie, ze Jezus obdarzony jest mocą odpuszczenia grzechów na ziemi, z tym większą
zaciętością zasklepiali się w swej niewierze Odeszli z domu Piotra gdzie widzieli paralityka
uzdrowionego mocą Jego słowa, aby knuc plany, które zmusiłyby do milczenia S\na Bożego
Złośliwa i zastarzała choroba została uzdrowiona mocą Chrystusa, lecz u tvch, którzy zamykali oczy
na światło, choroba duszy, była bardziej uporczywa Trąd i paraliż były mniej strasene od bigotem i
niedowiarstwa
Wielka była radość w rodzime paralityka, gdy wrócił do domu niosąc z łatwossią posłanie, na którym
jeszcze tak niedawno wyniesiono go z domu Wszyscy otoczyli go ze łzami radości w oczach z trudem
wierząc swym oczom Stał przed mmi w pełni swych sił Ramiona niedawno bezwładnie zwisające były
teraz posłuszne jego woli Ciało ilotąd skurczone i ociężałe teraz było świeże i czerstwe Chodził
pewnym i swobodnym krokiem Radość i nadzieja były wypisane w każdym rysie jego twarzy a wyraz
czystości i pokoju zastąpił piętno grzechu i cierpienia Szczęśliwe dziękczynienie rozbrzmiewało w
domu, gdzie chwalono Boga w Jego Synu który przywrócił nadzieję wątpiącemu a siłą porażonemu
Człowiek ten i jego rodzina gotowi byli oddać życie za Jezusa Żadna wątpliwość nie zaciemniała ich
wiary wierność Temu, który wniósł światło w ich mroczny dom była niezachwiana.
200
ROZDZIAŁ XXVIII
Mateusz
(Mat 9,9-17; Mar. 2,14-22; Łuk. 5,27-39)
Spośród urzędników rzymskich w Palestynie najbardziej znienawidzeni bjli celnicy Fakt wyznaczania
opłat przez obcą władzę był powodem nienawiści Żydów, ponieważ ciągle przypominał o utracie przez
nich niezależności Ci zaś, którzy ściągali opłaty, byli me tylko narzędziem ucisku Rzymu, ale także
wyzyskiwaczami na swój własny rachunek, bogacąc się kosztem narodu Żyd, którj przejmował z rąk
Rzymian ten urząd, był uważany za zdrajcę swego narodu Pogardzano nim jako odszczepiencem i
zaliczano do najniższej warstwy społeczeństwa
Do tej \\aistwy należał Lewi-Mateusz który po czterech pierwszych uczniach znad jeziora Genezaret
powołany został jako następny do służby Chrystusowej Faryzeusze oceniali Mateusza według
zajmowanego przez niego urzędu, Jezus natomiast widział w tym człowieku serce otwarte na
przyjęcie prawdy
Mateusz przysłuchiwał się naukom Zbawiciela A gdy Duch Boży, odkrył mu jego grzechy usiłował
szukać pomocy u Chrystusa Zdając sobie sprawę z tego jak niedostępni byli rabini me przypuszczał
nawet, ze ten wielKi Nauczyciel zechce zwrócić na niego uwagę
Siedząc pewnego dnia w swej budce celnika ujrzał zbliżającego się Chrystusa Jakże wielkie było jego
zdumienie, gdy usłyszał skierowane do siebie słowa "Pójdź za mną'".
Mateusz , wstawszy szedł za Nim" Nie wahał się, nie pytał ani myślał o tym ze zamienia dobrze płatny
urząd celnika na biedę i trud. Wystarczyło mu, ze będzie z Jezusem, ze będzie mógł słuchać Jego
słów i połączyć się z Nim we wspólnej pracj
Tak samo było z uczniami powołań} mi uprzednio Gdy Jezus wezwał Piotra i jego towarzyszy, by szli
za Nim, porzucili natychmiast swe łodzie i sieci. Niektórzy z nich mieli przyjaciół z którymi byli związani
pracą i utrzymaniem, lecz po otrzymaniu wezwania Zbawiciela za-
202
den z nich nie zawahał się i me spytał jak będę żył i utrzymywał swą rodzinę7 Byli posłuszni
wezwaniu i gdy później Jezus zapytał ich "Gdym was posyłał bez mieszka i bez taistry i bez
butów, izah wam -cze'go nie dostawało9 A om rzekli niczego" (Łuk 22,35)
Zarówno zamożny Mateusz jak ubodzy Andrzej i Piotr, poddani zostali jednakowej próbie i każdy
musiał złożyć taki sam dowód poświęcenia W chwili powodzenia, gdy sieci były wypełnione rybami a
ponąty dawnego życia zaczynały górować, Jezus wezwał na jeziorze uczniów do porzucenia
wszystkiego i poświęcenia się pracy dla Ewangelii Takiej samej próbie poddawana jest każda dusza,
ponieważ chodzi o stwierdzenie-czy przeważa w niej przywiązanie do doczesnych dóbr, czy tez do
sprawy Chrystusa
Zasada jest ścisłe przestrzegana Nikt me może dobrze służyć Bogu, jeżeli me będzie tego robić całą
pełnią serca i nie wyrzeknie się spiaw1 materialnych dla w\w>zszema jakiego dostępuje przez
poznanie Chrystusa Żaden z t>ch, którzy zachowali w sobie jakieś zastrzeżenia, me może się btac
uczniem Chrystusa, nie mówiąc już o pozostaniu Jego współpracownikiem Gdy człowiek potrafi
docenić wielkość sprawy zbawienia to w jego życiu przejawi się takie samo poświęcenie, jakie
zaobserwował u Jezusa Dokądkolwiek zechciałby Chrystus takich ludzi poprowadzić pójdą z radością
Jego siadem
Powołanie Mateusza do grona uczniów Chrystusa wywołało wielkie oburzenie Wybór przez
Nauczyciela religii na Swego bezpośredniego towarzysza celnika, stanowiło naruszenie religijnych,
społecznych i na-narodowyeh zwjczajow Toteż odwołując się do utartych przesadów, faryzeusze
liczyli na odwrócenie uczuć tłumu od Chrystusa
Sprawa Mateusza wywołała wielkie poruszenie wśród celników. Serca ich kierowały się ku Boskiemu
Nauczycielowi W entuzjazmie swego świeżego powołania Mateusz zapragnął przyprowadzić swych
dawnych towarzyszy do Jezusa W tym celu urządził ucztę w domu na którą zaprosił krewnych i
przyjaciół Byli tu obecni me tylko celnicy, lecz również ludzie o wątpliwej reputacji, potępiani przez co
skrupulat-niejszych sąsiadów
Uczta urządzona była na cześć Chrystusa który bez wahania przyjął zaproszenie Zdawał Sobie
sprawę ze wywoła to zgorszenie wśród faryzeuszy i zdyskredytuje Go w oczach ludzi Lecz żadne
względy taktyczne me rządziły Jego decyzjami Zewnętrzne formy me miały dla Niego żadnego
znaczenia Jego serce poruszały tylko dusze spragnione wody życia
Jezus zajął honorowe miejsce przy stole celników, a dzięki swej życzliwości i towarzyskiemu taktowi
podkreślił znaczenie godności ludzkiej Natomiast siedzący koło Niego ludzie, pragnęli okazać się
godnymi Jego zaufania Słowa Chrystusa wpadały do ich spragnionych serc jak
203
życiodajna, błogosławiona moc. Powstały nowe motywacje i przed wyrzutkami społeczeństwa
otworzyły się możliwości nowego życia.
Podczas takich zebrań/ niemało ludzi pozostawało pod wrażeniem nauki Chrystusa, jednak uznało Go
dopiero po Jego wniebowstąpieniu. Gdy zstąpił Duch Światy i jednego dnia nawróciło się trzy tysiące
ludzi, pomiędzy nawróconymi znalazło się wielu z tych, którzy po raz pierwszy usłyszeli prawdę przy
stole celnika. Niektórzy z nich poświęcili swoje dalsze życie służbie Ewangelii. ^Dla Mateusza przykład
Jezusa podczas uczty stał się nauką, która uczyniła z celnika najbardziej oddanego ewangelistę,
idącego w swej pracy zawsze śladami Mistrza.
Gdy rabini dowiedzieli się o obecności Chrystusa na uczcie urządzonej przez Mateusza, uznali to za
okazję do Jego oskarżenia. Postanowili działać za pośrednictwem Jego uczniów. Drogą podsycenia
uprzedzeń spodziewali się oderwać ich od Mistrza. Dlatego też obrali taktykę oskarżenia Chrystusa
przed uczniami i na odwrót, a swoje strzały wypuszczali do najwrażliwszych miejsc. W taki sposób
działał szatan od czasu wygnania go z nieba,- a wszyscy którzy usiłują siać niezgodę i wrogość
działają w jego duchu. ; "Cóż jest, iż z celnikami i z
grzesznikami je i pije?" mówili do uczniów rabini. Jezus nie czekając na odparcie tych zarzutów przez
uczniów,' sam odpowiedział: "Nie potrzebują zdrowi lekarza, ale ci co źle się mają, nie przyszedłem
wzywać sprawiedliwych, ale grzesznych do pokuty". Faryzeusze uważali się za sprawiedliwych, a
wobec tego nie potrzebujących duchowego lekarza, podczas gdy celników i pogan* mieli za
zgubionych, ze względu na dotknięcie chorobą ich ouszy. Wobec tego czy nie było Jego obowiązkiem,
jako lekarza, skierować się do tych, którzy potrzebowali pomocy?
Jakkolwiek faryzeusze byli tak dobrego o sobie mniemania, w rzeczywistości znajdowali się w
gorszym położeniu niż ci, którymi gardzili. Celnicy mieli w sobie mniej obłudy i zarozumiałości, a
wobec tego byli bardziej podatni na przyjęcie prawdy. Jezus rzekł do rabinów: "Idźcie, a nauczcie się
co to jest, miłosierdzia chcę a nie ofiary". W ten sposób dał do zrozumienia, że wykładając Słowo
Boże, zupełnie nie rozumieli jego ducha.
Faryzeusze na pewien czas umikli, ale czas milczenia potęgował w nich wrogość do Zbawiciela.
Postanowili odnaleźć uczniów Jana Chrzciciela i podburzyć ich przeciw Jezusowi. Faryzeusze nie
przyjęli nauki Jana Chrzciciela. Gardzili jego samowyrzeczeniem, jego prostym sposobem życia",
zgrzebnym ubraniem i ogłosili go fanatykiem, a ponieważ wytykał im obłudę, przeciwstawiali się jego
słowom i usiłowali pobudzić przeciwko memu naród1. Duch Boży poruszył serca szyderców,
przekonując o ich własnych grzechach. Odrzucili wskazania Boże i ogłosili, że Jan opętany jest przez
diabła.
204
Teraz gdy Jezus zmieszał się z tłumem," jedząc i pijąc przy stołach "celników, oskarżyli Go ó"
obżarstwo i opilstwo. Ci, którzy wysunęli oskarżenie, sami mieli te grzechy na sumieniu. Wzorem
szatana, który Boga przedstawia własnymi cechami i przymiotami, źli ludzie fałszowali treść
posłannictwa Jezusa.
Faryzeusze nie chcieli uznać, że Jezus jadł z celnikami i grzesznikami po to, aby oświecić
światłem niebios tych, co pozostawali w ciemności. Nie chcieli widzieć tego, że każda słowo
padające z ust Boskiego Nauczyciela było żywym nasieniem, które zakiełkuje i przyniesie owoce
ku chwale Bożej. Postanowili nie przyjąć tego światła ' i jakkolwiek przedtem przeciwstawiali
się misji Jana Chrzciciela, dziś gotowi byli ubiegać się o przyjaźń jego uczniów, licząc na
pozyska-. nie ich przeciwko Chrystusowi. Przedstawiali sprawę w ten spo-\: sób, że
Jezus niweczy tradycje i przeciwstawiali surową pobożność Jana
postępowaniu Chrystusa, ucztującego z celnikami i grzesznikami. . Uczniowie Jana
przeżywali w owym czasie wielkie zmartwienie.
p Rzecz miała miejsce jeszcze przed wizytą u Jezusa z poselstwem od Jana. Ich umiłowany
nauczyciel został wtrącony do więzienia, a oni przeżywali dni wielkiej goryczy. Tymczasem Jezus nie
czynił prób uwolnienia Jana, nawet jak się zdawało dyskredytował jego naukę. Jeżeli Jan był
wysłannikiem Bożym, dlaczego Jezus i Jego uczniowie reprezentują tak odmienny kierunek?
Uczniowie Jana nie mieli właściwego pojęcia o pracy Chrystusa; zdawało im się, że część oskarżeń
faryzeuszy była uzasadniona. Przestrzegali wiele przepisów wydanych przez rabinów, które nawet
uważali za oparte na prawie. Na przykład post uważany był przez Żydów za zasługę i najbardziej
prawowierni wśród nich pościli dwa dni w tygodniu. Faryzeusze i uczniowie Jana pościli w tym czasie,
gdy przyszli do Jezusa z zapytaniem: "Czemuż uczniowie faryzejscy i Janowi poszczą, a twoi
uczniowie nie poszczą?"
Jezus odpowiedział im bardzo łagodnie. Nie usiłował sprostować ich błędnego pojęcia o poście, lecz
jedynie poinformował ich
0 Swej misji. Użył przy tym tego samego symbolu, co Jan Chrzciciel wydając świadectwo o
Chrystusie. Jan wtedy powiedział: "Kto ma oblubienicę ten jest oblubieńcem, a przyjaciel
oblubieńca, który stoi
1 słucha go, weseli się weselem dla głosu oblubieńcowego; przetoż to wesele'moje
wypełnione jest" (Jan 3,29). _ Uczniowie Jana nie mogli nie przypomnieć sobie słów swego
nauczyciela, gdy idąc dalej Jezus rzekł: "Izah mogą synowie łożnicy małżeńskiej pościć
póki z nimi jest oblubieniec?"
Książę niebios był wśród Swego narodu, a Bóg dał światu najwię-^szy dar: radość dla biednych
gdyż Chrystus przyszedł obdarzyć ich Swym królestwem; radość dla bogatych, gdyż chciał ich
nauczyć
205
w jaki sposób mają zdobyć wieczne bogactwo, radość dla nieświadomych, gdyż chciał ich nauczać o
zbawieniu, radość dla uczonych, gdyż chciał przed nimi otworzyć głębsze tajemnice od tych, jakie
kiedykolwiek mogli zgłębić Prawdy ukrvte od początku stworzenia wiata, miały być odkr\te ludziom
dzięki misji Zbawiciela
Jan Chrzciciel miał szczęście przysłuchiwać się słowom Zbawiciela Dla Jego uczniów przywilej
kroczenia za Nim i prowadzenia z Nim rozmów był również powodem wielkiej radości bo przecież
dane im było obcować z Królem niebios Nie powinien to być dla nich czas smutku i postu Należało
szeroko otworzyć serca na przejęcie światłości Jego chwały, aby mogli sami roztaczać światło wśród
tych, którzy pozostawali w ciemności i cieniu śmierci
Słowa Chrystusa wytworzyły wspaniałą perspektywę na której jednak położył się cień dostrzegalny
tylko dla Jego oczu "Przyjdą dni rzekł Jezus gdy od nich odjęty będzie oblubieniec, a wtedy będą
poście w one dni' Dla uczniów dni żałoby i postu miał} do-i piero nadejść, bowiem mieli ujrzeć swojego
Pana zdradzonego, i ukrzyżowanego W ostatnich słowach do nich wypowiedzianzych w górnej
komnacie Chrystus rzekł "Maluczko a me ujrzycie mię, i zasię maluczko, a ujrzycie mię Zaprawdę,
zaprawdę powiadam wam Ze wy będziecie płakać i narzekać, a świat się będzie weselił, wy smutni -
dziecię ale, smutek wasz obróci się wam w wesele" (Jan 16 19 2
Po zmartwychwstaniu Chrystusa, ich smutek miał się obrócić w radość Po wniebowstąpieniu me
będzie mógł być obecny wśród nich we własnej Osobie, lecz za pośrednictwem Pocieszyciela będzie
stale z nimi, i czas ich nie będzie upływać w zmartwieniu A tego właśnie pragnął szatan, aby
uczniowie Chrystusa robili na świecie wrażenie zawiedzionych i zmartwionych Ich wiara sprawiła, ze
swój wzrok skierowali ku niebiańskiej świątyni, skąd Jezus roztaczał nad nimi swą * opiekę Mieli
otworzyć swoje serca przed Duchem Świętym, reprezentantem Chrystusa i cieszyć się światłem Jego
obecności Jednakże oczekiwały ich dni pokusy, konfliktów z możnymi tego świata oraz władcami
królestwa ciemności Gdy zabraknie osobistego kontaktu z Chrystusem, mogliby nie wyczuć obecności
Pocieszyciela pomiędzy sobą, a wtedy jedyną drogą postępowania będzie post
Faryzeusze usiłowali podnieść swoją reputację przez ścisłe przestrzeganie form, jednakże ich serca
wypełniała zadrosc i niezgoda. , Oto pościcie na swary, i na zwady i bijecie pięścią memiłosciwie, nie
pościcie, jak się godzi tych dni, aby był słyszany na wysokości głos wasz Izah jest to takowy post
jakim obrał, a dzień, w któryby trapił człowiek duszę swoją'' Zęby zwiesił jako sitowie głowę swoją a
wór i popiół sobie podścielał Toż to nazwiesz postem i dniem przyjemnym Panu'" (Izaj 58,45)
206 '
Prawdziwj post nie jest tylko formalnym obrzędem. Pismo Święte mówi o poście nakazanym przez
Boga w ten sposób "Rozwiąż związki niezboznosci rozwiąż brzemiona ciężkie i wolno puść
skruszonych, a tak wszelakie jarzmo rozerwij , , wylejesz łaknącemu duszę swoją, a duszę utrapioną
nasycisz' (Izaj 58,6 10) Tu objaViony został prawdziwy charakter dzieła "Chrystusa Całe Jego życie
było poświęceniem Siebie dla zbawienia świata Czy to poszcząc na pustyni, gdzie bjł Kuazci>, czy tez
jedząc z celnikami podczas uczty u Mateusza, oddawał Swe życie za odkupienie upadłych Nie w
jałowym smutku,
I umartwianiu ciała i licznych ofiarach objawia się prawdziwy duch poświęcenia lecz w wyrzeczeniu się
samego siebie dla dobrowolnej służby Bogu i ludziom
i W dalszej części odpowiedzi przeznaczonej dla uczniów Jana, Jezus prz\ toczył im przypowieść ,Nikt
nie przyszywa łaty z nowego sukna do starej szaty, bo inaczej łata odrywa nowe od starego i rozdarcie
staje się większe" Nauki Jana nie wolno było mieszać z tra-d^ cjami i -. przesądami Każda próba
mieszania wymagań faryzeuszy z pobożnością Jana i jego oddaniem musiałaby coraz bardziej
potęgować rozłam istniejący między nimi
Na tej .=amej zasadzie nauki Chrystusa me dają się pogodzie z formalizmem faryzeuszy Chrystus me
przyszedł po to, aby złagodzić rozłam spowodowany przez naukę Jana Przeciwnie, chciał jeszcze bai
dziej uwydatnić różnicę pomiędzy starym a nowym Jezus podkreślił ten fakt za pomocą następującego
porównania "Nikt tez nie wlewa młodego wina do starych bukłaków, bo inaczej wino rozsadzi bukłaki, i
wino i bukłaki zniszczeją Lecz młode wino należy lać do nowych bukłaków' Miechy skórzane używane
jako nauczyma do wlewania nowego wina wysychały po pewnym czasie i kruszały, stając się przez to
niezdatne do ponownego użytku Za pomocą tego zrozumiałego dla wszystkich porównania, Jezuzs
przedstawił stanowisko przywódców żydowskich Kapłani, biegli w Piśmie i przywódcy szh utarUm
szlakiem ceremonii i tradycji Serca ich skurczyły się,
I jak zeschłe miechy skórzane do wina, z którymi ich porównał Po-/ mewaz wystarczała im w
zupełności legalna religia, nie można było uczynić z nich nosicieli żywej prawdy niebios Uważali
własne pojęcie o sprawiedliwości za wystarczające i nie .chcieli dopuście do tego, aby do ich religii
wprowadzone zostały jakieś nowe elementy Przejawów dobrej woli Boga w stosunku do ludzi nie
przyjmowali jako czegoś stojącego poza nimi, lecz łączyli je z własnymi zasługami i dobrą swoją pracą
Wiara, która działa przez miłość i oczyszczenie dusz me pogodzi się z faryzeuszowską religią opartą
na ceremoniach i przepisach ustalon\ch przez ludzi Usiłowania połączenia nauki Jezusa z istniejącą
legalną religią byłyby daremne (^Żywotna siła prawdy Bożej,
207
na podobieństwo- fermentującego wina rozsadziłaby stare, zwietrzałe miechy faryzejskich
tradyc^ J
Faryzeusze uważali siebie za zbyt mądrych, aby potrzebować wskazówek za zb\t sprawiedliwych, aby
potrzebować zbawienia, za zbyt szanowanych aby potrzebować szacunku ze strony Chrystusa
Zbawiciel odwrócił się od nich, aby znaleźć innych, gotowych przyjąć posłannictwo nieba W
niewykształconych rybakach, w celniku z placu targowego, w niewieście z Samaru i" w prostych
ludziach, którzy z radością Go słuchali znalazł nowe naczynia dla nowego wina Narzędziami które
miały być użyte do szerzenia Ewangelii bvły dusze, z radością przyjmujące światło, zsjłane na nie
przez Boga Dusze te * stały się Jego wysłannikami przekazującymi światu prawdy Boże Gdy Jego lud
postanowi stać się nowym naczyniem, to On to naczynie napełni nowym winem
Porównanie nauki Chrystusa z nowym winem nie wprowadza do jej treści żadnego nowego elementu,
ilustruje natomiast treść tego, co było głoszone od początku świata Ale dla faryzeuszy prawda Boża i
towarzyszące jej piękno, straciły wszelkie znaczenie Dla nich nauka Chrystusa stanowiła ood każdym
względem cos nowego i nie została przez nich ani zrozumiana ani przjjęta
Jezus wskazał jak fałszywe nauki niszczą przywiązanie do wiary i tęsknotę za nią "Żaden , rzekł
Chrystus, ,kto spróbuje wina starego, nie zechce pić nowego jako ze stare jest lepsze' Wszystkie
prawdy objawione światu przez patriarchów i proroków, uzyskały nowe światło w słowach Chrystusa
Lecz biegli w Piśmie i faryzeusze nie chcieli wspaniałego nowego wina Dopóki nie wyzwolą się ze
starych tradycji zwyczajów i praktyk, nie znajdą w swym umyśle lub sercu miejsca na naukę Chrystusa
Trzymali się martwych form, odwracając się od żywej prawdy i mocy Bożej
To właśnie było powodem rumy Żydów i stanie się zgubą wielu dusz w naszych czasach Tysiące
popełniają ten sam błąd, co w swoim czasie popełnili faryzeusze, napominani przez Chrystusa
podczas uczty u Mateusza Zamiast zrezygnować z umiłowanych idei lub odsunąć od siebie
bałwochwalcze liczenie się z opinią, wielu gotowych jest raczej odrzucie prawdę darowanego nam
przez Ojca światła Ludzie ci pokładają nadzieję w sobie, w' swej wiedzy, me zdając sobie spra- _ wy
ze swego duchowego ubóstwa Chcą być zbawieni w sposób, który by im pozwolił dokonać jakiegoś
wielkiego dzieła Gdy widzą ze nie ma miejsca na wplatanie własnej osobowości do tej pracy,
odrzucają zbawienie które mogliby uzyskać /
Religijne formy i ceremonie nigdy nie przywiodą dusz do Chrystusa, bowiem są to samolubne
antychrystusowe religie Post i modlitwa praktykowane z mj ślą o samousprawiedliwiemu stanowią
odrazę w
208
oczach Boga Uroczyste zebrania na modlitwy, religijne ceremonie, skrucha na pokaz, imponujące
ofiary, wszystko to ma wskazywać ze czyniący to uważają siebie za sprawiedliwych i przeznaczonych
do osiągnięcia nieba lecz wszystko jest tylko zwiedzeniem Nigdy bowiem nie kupimy zbawienia za
nasze własne uczynki
Jak było za dni Chrystusa, tak jest i dziś, faryzeu&ze me zdają sobie sprawy ze swej duchowej pustki
Do nich odnoszą się słowa "Albowiem mówisz jestem bogaty i zbogaciłem się, a niczego nie
potrzebuję a nie wiesz, zes biedny i mizerny i ubogi i ślepy i nagi Radzęc abyś kupił u mnie złota w
ogniu doświadczonego, abyś b\ł bogaty i szaty białe abyś był obleczom a zęby się nie okazywała
sromote nagosgi twojej" (Obj 3,17,18) Wiara i miłość są złotem wypróbowanym w ogniu Lecz u wielu
złoto utraciło swój blask i bogatj skarb .został roztrwoniony Sprawiedliwość Chrystusa jest dla tych
ludzi szatą menoszoną lub studnią nieczynną Bo o nich jest powiedziane "Ale mam nieco przeciwko
tobie, zes miłość twoją pierwszą opuścił Pa-miętajze ted>, skądes wypadł a pokutuj i czvn uczynki
pierwsze, a jeżeli me chcesz, przyjdę przeciwko tobie rychło a poruszę świecznik twój z miejsca
swego jeślibyś nie pokutował" (Obj 2,4 5)
, Ofiary Bogu przyjemne duch skruszony sercem skruszonym i strapionym nie pogardzisz o Boże1
(Psalm 51,19) Człowiek zanim się stanie wyznawca Chrystusa w pełnym tego słowa
znaczeniu, powinien .być całkowicie wyzwolony z własnej osobowości Gdy się jej pozbę-Izie
wówczas Pan może uczynić z mego nowe stworzenie Tylko nowe mczynia mogą przyjąć nowe wino
Miłość Chrystusa ożywi wierzące*go iowym życiem Kto patrzy na Twórcę i Dokończyciela naszej
wiary >ojawia się w mm charakter Chrystusa.
M Życie Jezusa
ROZDZIAŁ XXIX
Sobota.
Sobota została ustanowiona i pobłogosławiona przy stworzeniu świata. Stosownie do nakazu, jaki
otrzymał człowiek, zaczyna się ona wtedy, "gdy wespół śpiewały gwiazdy zaranne, a weselili się
wszyscy synowie Boży" (Job 38,7). Nad światem panował pokój a ziemia pozostawała w harmonii
z niebem. "I widział Bóg wszystko co uczynił, _a oto było bardzo dobre" (l Mojż. 1,31) i
odpoczął z radością po ukończeniu dzieła stworzenia.
Ponieważ Bóg odpoczął w dzień sobotni, "błogosławił Bóg dniowi siódmemu i poświęcił go"
wyróżniając go jako święto. Dał ten dzień Adamowi jako dzień odpoczynku. Był on ustanowiony na
pamiątkę stworzenia świata, ą wobec tego stanowił znak mocy Boskiej i Jego miłości. Pismo Święte
powiada: "Pamiątkę cudów swoich uczynił miłosierny a litościwy Pan". "Bo niewidzialna jego istota, to
jest wiekuista jego moc i bóstwo, mogą być od stworzenia świata oglądane w dziełach i poznane
umysłem, tak iż nic nie mają na swoją obronę", (l Mojż. 2,3; Psalm 111,4; Rzym. 1,20).
Wszystko zostało stworzone przez Syna Bożego. "Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, a
Bogiem było ono Słowo... Wszystkie rzeczy przez nie się stały, a bez mego nic się nie stało, co się
stało" (Jan 1,13). Ponieważ sobota jest pamiątką stworzenia świata, jest znakiem miłości i mocy
Chrystusowej.
Sobota zwraca nasze myśli ku przyrodzie i wprowadza nas w stan łączności ze Stwórcą. W pieśni
ptaka, w poszumie drzew, huku morza, wciąż jeszcze słychać głos Tego, który rozmawiał z Adamem i
Ewą w chłodzie dnia. Widząc przejaw Jego mocyw naturze, znajdujemy pokrzepienie, gdyż Słowo,
które stworzyło wszystkie rzeczy jest to samo, które dało życie duszy.
"Bo Bóg, który rzekł: Z ciemności niech światłość zaświeci,
210
świecił serca nasze, aby zajaśniało .poznanie chwały Bożej, która jest na obliczu
Chrystusowym" (2 Kor. 4,6).
Myśl ta zrodziła pieśń: "Albowiemeś mię rozweselił, Panie, spra- -wami twemi; o sprawach rąk twoich
śpiewać będę, o jak wielmożne'-są sprawy twoje, Panie! bardzo głębokie są myśli twoje" (Psalm 92,
5.6).
Duch Święty oznajmił przez proroka Izajasza: ,,Komuż "tedy podobnym czynicie Boga? A
jakie podobieństwo przyrównacie mu?... Izali nie wiecie? Izali nie słyszycie? Izali się wam nie
opowiada od początku? Izali nie zrozumiewacie od założenia gruntów ziemi? Ten który "siedzi nad
okręgiem ziemi, której obywatele są jako szarańcza; ten który rozpostarł niebiosa jako
cienkie płótno, a rozciągnął je, jako namiot ku mieszkaniu... Komuż mię tedy przyrównacie,
abym mu był podobny? mówi Święty. Podnieście ku górze oczy wasze, a obaczcie! Kto to
stworzył? Kto wywiódł w poczet wojsko ich, a to wszystko z imienia przyzywa, według wielkości
siły i wielkiej mocy, tak, że ani jedno z nich nie zginie. Przeczże tedy powiadasz, Jakóbie!
przeczże . tak; mówisz Izraelu: skryta jest droga moja przędz Panem, a sprawa j przed Boga
mego nie przychodzi. Izali nie wiesz? Izaliś nie słyszał, ' że Bóg wieczny Pan, który stworzył
granice ziemi, nie ustanie, ani się ^spracuje... Który dodaje spracowanemu siły, a tego, który
nie ma l żadnej siły, moc rozmnaża". "Nie bój się, bom Ja z tobą. Nie lękaj , ".,, bom Ja
Bogiem twoim. Zmocnię cię, a dam ci pomoc i podeprę > cię prawicą sprawiedliwości swojej".
"Obejrzyjcie się na mię, abyś-p,cie zbawione były wszystkie kończyny ziemi; bom Ja Bóg, a nie
masz ^żadnego więcej'' (Izaj. 40,1829; 41,22}, Oto objawienie wypisane w przy-|odzie, sobota
została ustanowiona, aby ludzie zachowali to w pa-nięci. Gdy Pan nakazał Izraelowi
święcić sobotę rzekł: "Będzie zna-:iem między Mną i między wami, abyście wiedzieli, żem ja Pan,
Bóg' vasz" (Ezech. 20,20). ' .
Sobota została umieszczona w zakonie pochodzącym z góry Sy-Inaj, lecz nie
pierwszy raz była wymieniona jako dzień odpoczynku. [.Naród izraelski wiedział o niej, i
powinien był praw wiernie przestrzegać zanim przybył do Synaju. Gdy niektórzy profanowali ten
dzień, Bóg ich upominał, mówiąc: "I pókiż nie będziecie chcieli przestrzegać przykazań moich i
zakonu mojego?" (2 Mojż. 16,28).
Sobota nie była ustanowiona wyłącznie dla Izraela, lecz dla* całego świata. Podana została do
wiadomości człowiekowi w raju i na równi z resztą Dziesięciorga Przykazań posiada nieprzemijającą
moc obowiązującą. O tym zakonie, którego częścią jest czwarte przykazanie, Chrystus rzekł: "Aż
przeminie niebo i ziemia, jedna jota albo kreska nie przeminie z zakonu" (Mateusz 5,18). Tak długo jak
będą istnieć niebo i ziemia, sobota pozostanie znakiem mocy Stwórcy. A gdyby
,211
raj miał zakwitnąć na ziemi, dzień święta Bożego będzie czczony przez wszystkich pod słońcem. "Od
sabatu do sabatu" mieszkańcy pełnej chwały nowej ziemi przyjdą, "aby się kłaniać przed oblicznoscią
moją, mówi Pan" (Izaj. 66,23).
Żadna inna instytucja ustanowiona dla narodu izraelskiego nie podkreślała w tak wyraźny sposób jego
odrębności wśród otaczających narodów, jak to czyniła sobota, Bóg postanowił, by przestrzeganie
sobotj wyróżniało ich jako Jego wyznawców Miała ona być symbolem wyleczenia się bałwochwalstwa
i znakiem prawdziwego związku z Bogiem Lecz aby sobota mogła się stać dniem świętym, ludzie sami
musieliby stać się świętymi Przez wiarę powinni stać się uczestnikami sprawiedliwości Chrystusowej.
Gdy Izraelowi dane było przykazanie "pamiętaj na dzień odpoczmema, abyś go święcił", Pan rzekł
również: "Ludem świętym będziecie mi" (2 Mojz 20,8, 22,31). Tylko w oparciu o te wypowiedzi sobota
może stać się znakiem wyznawców Boga.
Gdy Żydzi odeszli od Boga i me dbali o to aby sprawiedliwość Chrystusa stała się ich udziałem,
sobota utraciła dla nich swe znaczenie Szatan usiłował wywyższyć się i oderwać ludzi od Chrystusa a
ponieważ sobota była znakiem mocy Chrystusa, dążył do wypaczenia jej znaczenia Przywódcy
żydowscy wykonywali wolę szatana, obwa- . rowując dzień Bożego odpoczynku uciążliwymi
przepisami Za czasów Chrystusa sobota uległa takiemu zniekształceniu, ze przestrzeganie jej stało
się bardziej odbiciem egoizmu i samowoli ludzkiej, niż miłości Ojca Niebieskiego Rabini faktycznie
przedstawiali Boga jako Istotę nakazującą przestrzeganie prawa, które jest niemożliwe do spełnienia
przez ludzi Doprowadzili do tego, ze Boga zaczęto uważać za tyrana, bowiem w m>sl tej logiki,
przestrzeganie soboty, zgodne z przykazaniem Boga, zatwardzało ludzkie serca, a z ludzi czyniło
okrutmków. Chiystus podjął się zadania zlikwidowania oczywistego fałszu. Mimo, iż rabini ścigali Go
swą nieprzebłaganą wrogością, me starał Się nawet pozornie zadość uczynić ich wymaganiom, lecz
po prostu zachowywał sobotę według prawa Boskiego
Pewnej soboty, kiedy Zbawiciel wraz uczniami powracał z miejsca modlitw\ droga ich prowadziła przez
łany dojrzewającego zboża. Jezus w tym dniu był zajęty do późnych godzin, dlatego w powrotnej
drodze-głodni uczniowie zrywali kłosy, rozcierali je w dłoniach i jedli wydobyte ziarno Każdego innego
dnia nie wzbudziłoby to żadnych komentarzy, ponieważ każdy przechodzący przez pole, wmrfipę lub
sad mógł ziywać to co chciał spożywać (Patrz 5 Mojżeszowa 23,2425). Ale w czasie soboty takie
postępowanie było uważane za świętokradztwo. Rzekomy występek był podwójny, ponieważ zrywanie
kłosów kojarzono z aktem żniwnym, natomiast ich przecierarue w dłoniach równa-
ło się omłotqm. Szpiedzy natychmiast poskarżyli się Jezusowi mówiąc "Patrz! Czemu czynią w sabat
to, czego czynie nie wolno9"
Kiedy Jezusa oskarżano w Betesda o złamanie soboty, bronił się tym, iż jest Synem Bożym i ze
postępuje w zgodzie z Ojcem Kiedy zaatakowano Jego uczniów, odesłał oskarżycieli do Starego
Testamentu, do czynów dokonanych w sobotę przez tych, którzy służyli Bogu Uczeni żydowscy
chełpili się swoją znajomością Pisma, a tymczasem w odpowiedzi Zbawiciela zawierał się zarzut, iż
nie znają go "A On im rzekł Czy nigdy nie czytaliście, c uczynił Dawid, kiedy był w potrzebie i był
głodny, on i ci, którzy z nim byli? Jak wszedł do domu Bożego za Abiatara, arcykapłana, i jadł chleby
pokładne, które wolno spożywać t>lko kapłanom, a które dał również tym, którzy z nim byli'" I
powiedział im "Sabat dla człowieka uczyniony, a nie człowiek dla sabatu' (Łukasz 6,3 4, Marek
2,27.28). "Alboscie nie czytali w zakonie, ze w sabat i kapłani w kościele sabat gwałcą, a bez, wmj są?
Ale mówię wam, iż tu większy jest mz kościół" (Mateusz 12,5 6)
Jeśli Dawid zaspokajał głód jedząc chleb przeznaczony na użytek
Świątyni, to uczniowie mogli uczynić to samo zrywając kłosy w po-więconym dniu. Przecież sami
kapłani wykonywali w świątyni większą pracę w sobotę mz w inne dni W świeckiej pracy ten ich
wysiłek byłby poczytany za grzech, ale przecież pełnili służbę dla Boga Dokonywali obrzędów, które
wskazywały na moc odkupienia Chrystusa, ich zajęcia pozostawały w harmonii z celem soboty Lecz
teraz sam 2hr>stus zszedł na ziemię. Uczniowie, biorąc udział w pracy Chrystusa pracowali w służbie
Bożej i to wszystko, co było potrzebne dla \ wykonania tej służby można było wykonać w dniu
sobotnim
Chrystus nauczał Swych uczniów i Swvch wrogów, ze służba Bogu jest najważniejsza Celem jej na
ziemi jest zbawienie człowieka. Dlatego tez wszystko, co potrzebne jest do wykonania tego dzieła,
może być czynione zgodnie z prawem w dzień sobotni. Swe wypowiedzi Jezus uwieńczył
oświadczeniem, iż sam jest "Panem sabatu" Tym, którj jest ponad wszytkimi wątpliwościami i
ponad prawem Ten naj-wyzsz\ Sędzia uwolnił uczniów od winy, powołując się przy tym na te same
prawa, które rzekomo pogwałcili.
Jezus nie ograniczył się jedynie do wymówki wrogom. Oświadczył im ze v, swej ślepocie pomylili
prawdziwy cel soboty. Rzekł "A gdybyście wiedzie, co to jest' Miłosierdzia chcę, a me ofiary, nie
potępialibyście niewinnych" (Mateusz 12,7) Liczne bezduszne rytuały me mogłv uzupełnić braku
prawdziwej uczciwości i czułej miłości, które charakteryzują prawdziwego wyznawcę Boga.
Znów Chrystus potwierdził, ze ofiary same w sobie nie stanowią żadnej wartości. Są tylko środkiem, a
me celem. Ich zadaniem jest skierowanie myśli ludzi ku Zbawicielowi, by w ten sposób doprowadzić
212
213
l
ich do harmonii z Bogiem Bóg ceni służbę miłości, a gdy ta nie istnieje, wtedy puste obrzędy obrażają
Boga Podobnie przedstawia się sprawa soboty Była ustanowiona jako dzień komunikowania się z
Bogiem, ale kiedy umysły zaprzątnęła mysi o ceremoniach, wtedy zatracony został jego sens
Przestrzeganie sobotniego święta przekształciło się; w urągowisko dla Boga
Pewnej soboty Jezus w chodząc do synagogi, dostrzegł człowieka \. z uschniętą ręką Faryzeusze
uważnie patrzyli co Chrystus uczyni. Zbawiciel doskonale wiedział, ze uzdrowienie w dzień sobotni
uważane będzie za wykroczenie lecz nie zawahał się przed zburzeniem tradycyjnych ograniczeń,
którymi ten dzień był obwarowany Jezus nakazał kalece, aby powstał, po czym zapytał "Czy wolno w
sabat dobrze czynie czy złe czjnic, życie zachować czy zabić? A oni milczeli Było prawidłem między
Żydami, iż meuczymeme dobrego kiedy b>ła po temu okazja, równało się uczynieniu zła zaniedbanie
uratowania życia było tym. samym co zabójstwo Tu Jezus spotjkał się z rabinami na ich gruncie ;A oni
milczeli Tedy spojrzawszy po nich z gniewem T zasmuciwszy się nad zatwardzeniem ich serc, rzekł
onemu człowiekowi Wyciągnij rękę twoją I wyciągnął, i przywrócona jest ręka jego. do zdrowia, jako i
druga (Marek 3,45)
Zapytany "Godzi się w sabat uzdrawiać7" Jezus odpowiedział "Któryż człowiek z was będzie,
któryby miał owcę jedną, a gdyby mu ta w sabat w dół wpadła izali jej nie dobędzie i nie wyciągnie7 A
czymże zacniejszj jest człowiek niżeli owca7 Przetoz godzi się w sabat dobrze czynie'
(Mateusz 12 1012) *
Szpiedzy me odważyli się odpowiedzieć Chrystusowi \v obecności tłumu z obawy, aby nie wplątać się
w jakieś trudności Wiedzieli, iż słowa Chrystusa były prawdą Sami raczej pozwoliliby człowiekowi
cierpieć niż złamaliby tradycję Pomogliby natomiast zwierzęciu, gdyby z braku właściciela było
zaniedbane W ten sposób większą pomoe okazaliby niememu zwierzęciu mz człowiekowi
stworzonemu na obraz. . i podobieństwo Boże Oto przykład który pokazuje jak działają pewne
spaczone religie Biorą one początek w ludzkiej chęci przewyższenia Boga, a w rezultacie degradują
człowieka poniżej poziomu zwierzęcia Każda religia, która zwalcza suwerenność Boga ograbia
człowieka z chwały, towarzyszącej jego stworzeniu, którą przywrócić miał Chrystus Każda fałszywa
religia naucza swych wyznawców, aby nie zwracali uwagi na ludzkie cierpniema, potrzeby i prawa
Natomiast Ewangelia przywiązuje wielkie znaczenie do godności człowieka, ponieważ to ma być
podstawą odkupienia przez krew Chrystusa i uczy szacunku dla cierpień ludzkich Pan mówi "Męża
droższym uczynię nad szczere złoto a człowieka nad złoto z Ofir" (Izaj 13 12)
Gdy Jezus zwrócił się do farjzeuszy z pytaniem, czy jest zgodne
z prawem soboty czynienie dobra albo zła, ratowanie życia, czy zabicie, skonfrontował ich z własną,
złą praktyką Nastawali na Jego życie z nienawiścią podczas gdy On ratował życie ludziom i przynosił
irn szczęście Czyż lepiej było zabić w dzień sobotni jak to sobie zamierzali, czy tez pomagać
ucismuym jak czynił Chrystus7 Czy było słuszmejsze nosie mord w sercu w dniu święta, czy
okazywać miłość dla ludzi przejawiającą się w czynach łaski7
Uzdrawiając uschłą rękę Jezus potępił zwyczaje żydowskie nie naruszając przj tym
czwartego przykazania Dekalogu "Jest zgodne z prawem dobrze czynie w dzień sabatu
oświadczył, Odrzucając bez sensowne ograniczenia żydowskie Chrystus czcił sobotę, podczas gdy ci,
co Go oskarżali hańbili święty dzień
C. którzy utrzymują ze Chrystus zgwałcił piawo, twierdzą iż jego dziełem było zgwałcenie soboty i
uprawnienie uczniów do czj-nienia tego samego W ten sposób stoją na tym samym stanowisku co
zawistni wrogowie z\dowscy i przeczą świadectwu Samego Chrystusa który rzekł , Zachowałem
przykazania Ojca mego i trwam w miłości Jego" (Jan 1510)
Ani Zbawiciel ani Jego wyznawcy me złamali prawa soboty Chrystus Sam był ucieleśnionym prawem
Patrząc na naród który Go otaczał i szukał okazji potępienia Go, mógł powiedzieć , Któż* mnie z was
obwim w grzechu7" (Jan 8,46)
Zbawiciel nie przyszedł po to aby unieważnić nauki patriarchów i proroków, gdyż On przecież sam
przemawiał przez ich usta Wszystkie prawd}- Słowa Bożego od Niego pochodzą Lecz te bezcenne
klejnoty otrzymały fałszywą oprawę a ich cenne światło zostało wykorzystane do błędnych celów Bóg
chciał aby zostały wyjęte z fałszywej oprawy i aby ponownie znalazły się w obramowaniu prawdy
Takiego dzieła mogła dokonać jedynie Boska ręka W połączeniu z błędami, prawda mogła jedynie
służyć sprawie wrogiej Bogu i czło wiekowi Chrystus przyszedł tak ustawie prawdę by służyła chwale
Bożej i zbawieniu ludzkości
"Sabat uczyniony jest dla człowieka, a me człowiek dla sabatu' powiedział Jezus To, co Bóg ustanowił,
ma służyć dla dobra ludzkości "Boć to wszystko dzieje się dla was" "Bądź Paweł, bądź Apol-los bądź
Kiefas, bądź świat, bądź żywot bądź śmierć, bąaz przytomne bądź przyszłe rzeczy, wszystkie są
wasze Alescie w> Chrystusowi a Chrystus Bozv (2 Kor 415, l Kor 32223) Dziesięć przykazań w
których ustanowiona została sobota dał Bóg Swemu narodowi jako -błogosławieństwo "A tak rozkazał
nam Pan powiedział Mojżesz abyśmy czynili wszystkie te ustawy, bojąc się Pana, Boga naszego
zęby się nam dobrze działo po wszystkie dni, aby nas przy żywocie zachował, jako i dziś" (5 Mojz
6,24) I poprzez Psalmistę dane było
214
215
przykazanie Izraelowi Służcie Panu z weselem przychodźcie przed oblicze jego z radością Wiedzcie,
zeć Pan jest Bogiem On uczynił nas a nie my samych siebie abyśmy byli ludem jego i owcami
pastwiska jego Wmjd^cie w bramy jego z wysławianiem a do sieni jego z chwałami (Psalm 10024) I
spośród tych, wszystkich przestrzegających sabatu aby go nie splugawih, mówi Pan tych przywiodę
na gorę swiętobliwosci mojej, a uweselę ich w dorflu modlitwy mojej" (Izaj 56,67).
Dlatego Syn człowieczy jest Panem także i sabatu" Są to słowa pouczające i pełne pociechy
Ponieważ sobota ustanowiona została dla człowieka jest dniem Bożym należy do Chrystusa Gdvz
"wszystkie rzeczy przez nie powstały, a bez niego nic me pow stało" (Jan. l 3) Ponieważ wszytko
stwoizył stworzył i sobotę Ustanowił ją specjalnie na pamiątkę dzieła stworzenia Sobota wskazuj, iż
ten który stworzył wszytkie rzeczy na niebie i ziemi i za którego sprawą ustanowiony jest poi zadek
wszechrzeczy, jest Panem Kościoła i dzięki Jego uprawomocnieniu, stajemy się cziecmi tego Kościoła
pogodzonymi z Bogiem Mówiąc kied\s do Izraela powiedział Nadto i sabaty moje dałem im aby były
znakiem między mną i między nimi aby wiedzieli izem Ja jest Pan, kto \ ich poświęcam (Ezech 20 12)
Tak więc sobota jest znakiem mocy Chrystusa dekorującej naszego uświęcenia. Dana jest wszytkim
których Chrystus uświęca Jako znak uświęcającej siły dana jest sobota wszystkim, którzy przez
Chrystusa stają się częścią narodu Bożego
Pan mówi Jeśli odwrócisz od sabatu nogę swoją^abys nie przewodził woli swojej w dzień mój święty i
jeżeli nazwiesz sabat rozkoszą dniem świętym, a Panu sławnym Tedy będziesz rozkoszował w Panu
(Izaj 08 13 14) Dla wszytkich przyjmujących sobotę jako znak twórczej i odkupiającej mocy Chrystusa,
będzie ona dniem radości, a widząc w niej Chrystusa, rozkoszować się w Nim będą Sabat zawsze
oędzie im ukazywać dzieło tworzenia i potężną moc w dziele odkupienia Jakkolwiek przypomina ten
dzień utracony pokój w Edenie zapewnia jednocześnie o odnowionym pokoju przez Zbawiciela
Wszystko w naturze powtarza Jego zaproszenie "Przyjdźcie do mnie wszyscy, którzyście spracowani i
obciążeni, a ja wam sprawię odpoczmeme" (Mateusz 11,28).
216
ROZDZIAŁ XXX
J wstąpił na górę, a wezwał,,.'
(Mar. 3,13-19, Łuk. 6,12-16)
Pod osłoną drzew, na górze, w pobliżu jeziora Galilejskiego tych dwunastu zostało powołanych na
apostołów i do nich odnosiło się kazanie tam wygłoszone Pola i wzgórza były ulubionymi miejscami
Jezusa i większość Jego nauk została wygłoszona pod otwartym niebem a nie w świątyniach lub
synagogach Żadna synagoga nie zdołałaby pomieścić tłumów które szły za Nim lecz nie tylko z tego
powodu Jezus wolał pola i gaje Kochał bowiem przyrodę, każdy cichy zakątek był dla Niego świątynią
Właśnie pod drzewami raju pierwsi mieszkańcy ziemi urządzili swą świątynię Tu Chrystus
komunikował się z praojcem ludzkiego rodzaju Po wygnaniu z raju nasi pierwsi rodzice stale modlili się
na polach i w gajach i tu Chrystus spotykał ich niosąc Ewangelię Swej łaski To Chrystus rozmawiał z
Abrahamem pod dębem mamryj-skim z Izaakiem gdy ten wyszedł pomodlić się w polu o wieczornym
chłodzie z Jakubem na wzgórzu betelskim z Mojżeszem wśród gór madyjanskich i z pacholęciem
Dawidem pilnującym swych stad Na polecenie Chrystusa przez tysiąc pięćset lat naród żydowski
opuszczał co roku na tydzień swe domy i mieszkał w szałasach z zielonych gałęzi , najpiękniejszych
drzew i gałązek palmowych i gałązek drzewa gęstego i wierzbiny od potoku" (3 Mojz 23,40)
Nauczając Swych uczniów Jezus dążył do wyrwania się z zamętu miasta do ciszy pól i wzgórz, tak
dobrze harmonizujących z Jego nauką o samozaparciu, którą chciał im zaszczepić
W Swej działalności na ziemi Jezus lubił gromadzie wokół Siebie ludzi pod błękitem nieba, na
porosłych trawą pagórkach lub na brzegu jeziora Tu w otoczeniu dzieł, które Sam stworzył, łatwiej Mu
było odwrocie mysh Swych słuchaczy od tego, co sztuczne i skierować le ku przyrodzie We
wszechstronnym rozwoju natury przejawiały się
217
zasady Jego Królestwa. Gdy ludzie wznosili swe oczy ku wzgórzom i podziwiali cudowne dzieło rąk
Bożych, uczyli się Boskiej prawdy. Natura potwierdzała treść nauki, jakiej udzielał im Chrystus, To
samo przeżywają wszycy, którzy z Chrystuem w sercu przebywają, w otoczeniu natury, odczuwając
święty wpływ. Przyroda potwierdza przypowieści Chrystusa i powtarza nam Jego rady. Przez
obcowanie z Bogiem na łonie natury, myśli nasze stają się wznioślejsze, a serca doznają spokoju.
Nadszedł czas pierwszych kroków, zmierzających do zorganizowania Kościoła, który reprezentowałby
myśl Chrystusa po Jego odejściu. Chrystus nie miał do dyspozycji bogatej świątyni. Swoich uczniów
zaprowadził do ulubionego naturalnego zacisza, dzięki czemu święte praktyki ty-cłr dni skojarzyły się
w odczuciach uczniów trwale, z pięknem gór, doliny i jeziora.
Jezus powołał swych uczniów z zamiarem wysłania ich w świat,, aby mogli świadczyć o wszystkim, co
widzieli i słyzeli. Ich posłannictwo było najważniejszym z tych, jakie kiedykolwiek istniały na świecie i
pod względem swej doniosłości ustępowało tylko posłannictwu Chrystusa. Mieli oni prowadzić
wspólnie z Bogiem pracę nad zbawieniem świata. Jeżeli w Starym Testamencie dwunastu patriarchów
reprezentowało Izraela, to dwunastu apostołów miało reprezentować-Kościół zbudowany na
Ewangelii.
Zbawiciel znał charaktery ludzi, których Sobie wybrał; znane Mu były wszystkie ich słabości i błędy.
Wiedział o czyhających na rfich niebezpieczeństwach oraz o odpowiedzialności, jaka na nich
spoczywa, dlatego serce Jego przepełniał smutek. _ Pozostawiony w samotności na górze
graniczącej z Jeziorem Galilejskim, całą noc modlił się za nich, podczas gdy oni spali u podnóża góry.
Z pierwszym brzaskiem. dnia wezwał ich do Siebie, bowiem miał im zakomunikować ważną sprawę.
Wezwani uczniowie od pewnego czasu byli silnie związani z działalnością Jezusa.
Jan, Jakub, Andrzej i Piotr, Filip, Natanael, i Mateusz, byli z Nim ściślej związani niż inni uczniowie i
oni to byli świadkami większej-ilości cudów dokonanych przez Chrystusa. Piotr, Jakub i Jan
pozostawali z Nim w jeszcze bliższym związku. Przebywali z Nim prawie nieustannie, byli świadkami
Jego cudów i słuchali Jego słów. Szczególną bliskością nacechowany był związek Jezusa z Janem,
uważanym, za ulubionego ucznia Chrystusa. Chrystus kochał ich wszytkich, lecz Jan miał umysł
najbardziej chłonny. Był młodszy od innych uczniów i z dziecięcym zaufaniem otwierał przed
Chrystusem swe serce. Toteż zyskał większą sympatię Chrystusa i właśnie za Jego pośrednictwem
Jezus przekazał ludziom nauki najbardziej głębokie z punktu widzenia, duchowego.
218
Na czele jednej z grup, na które zostali, podzieleni apostołowie stał Filip. Był on pierwszym z
apostołów, do którego Jezus zwrócił si^ z bezpośrednim wezwaniem "Idź za mną". Filip pochodził z
Betsa-idy miasta Andrzeja i Piotra. Słyszał' naukę Jana Chrzciciela i jego świadectwo o Chrystusie,
jako o Baranku Bożym. Filip był szczerym poszukiwaczem prawdy, lecz jego serce niełatwo
przyjmowało wiarę. Jakkolwiek sam przyłączył się do Chrystusa, to jednak jego odezwanie się do
Natanaela dowodzi, że nie był całkowicie przekonany o Bos-kości Jezusa. Jakkolwiek głos z nieba Ąał
świadectwo o tym, że Chrystus jest Synem Bożym, dla Filipa pozostawał on w dalszym ciągu -
"Jezusem z Nazaretu, synem Józefa" (Jan 1,45). Brak wiary Filipa ujawnił się także przy okazji
nakarmienia pięciu tysięcy ludzi. Właśnie' dla wypróbowania go Jezus zapytał, "skąd kupimy chleby,
aby ci jedli?" Odpowiedź Filipa wyrażała brak wiary: "Za dwieście groszy chleba nie dosyć im będzie,
choćby każdy z nich mało co wizął" (Jan 6,5.7). Jezus był tym zasmucony, bo jakkolwiek Filip widział
Jego dzieło i Jego moc, to jednak nie dał wiary. Gdy Grecy pytali Filipa o Jezusa, nie skorzystał z
okazji, aby przyprowadzić ich do Niego, lecz przyszedł, aby o tym powiedzieć Andrzejowi. Nawet w
ostatnich godzinach przed ukrzyżowaniem, słowa Filipa były nacechowane niewiarą. Gdy Tomasz
powiedział do Chrystusa: "Panie, nie wiemy dokąd idziesz i jakoż możemy drogę wiedzieć? rzekł
mu Jezus: "Jamci jest ta droga i prawda i żywot... Gdybyście mię znali, i Ojca byście ' też mego znali".
Wtedy z ust Filipa padła odpowiedź wyrażająca niedowierzanie: "Panie, ukaż nam Ojca, a' dosyć nam
na tym". Ten człowiek, od trzech lat przebywający z Chrystusem, był zaiste człowiekiem małego serca
i słabej wiary.
Dziecięce zaufanie Natanaela pozostawało w błogim przeciwieństwie do niewiary Filipa. Był to
człowiek o głębokiej naturze, jeden z tych, których wiara opierała się na fundamencie niewidocznych
realiów. Filip jednakże nie przestawał być uczniem w szkole Chrystusa, a Boski Nauczyciel z
cierpliwością znosił jego niewiarę i tępotę. Po zesłaniu Ducha Świętego na uczniów Filip stał się
nauczycielem według wskazań Bożych. Był świadom tego co mówi, a wypowiadane przez rtiego myślj
były tak przekonywające, że zjednywał sobie słuchaczy.
Podczas gdy Jezus przygotowywał uczniów do pracy, jeden z nich który nie był powołany, nalegał na
pozostanie wśród nich. Był to Judasz Iskariota człowiek, który wyznawał, że jest naśladowcą
Chrystusa i ubiegał się obecnie o miesjce w ścisłym gronie Jego uczniów. Z powagą i pozorną
szczerością Judasz oświadczył: "Mistrzu pójdę z tobą gdziekolwiek pójdziesz". Jezus go nie odtrącił,
ani nie powitał lecz jedynie wyrzekł smutne słowa: "Lisy mają jamy, a ptaki
219
niebieskie gniazda, ale Syn człowieczy nie ma, gdzie by głowę skłonił" (Mat. 8,19.2.0). Judasz wierzył
w to, że Chrystus jest Mesjaszem i wchodząc do grona apostołów liczył na zapewnienie sobie
wysokiego stanowiska w nowym królestwie. Tę nadzieję Jezus postanowił przekreślić przez
zamanifestowanie Swego ubóstwa.
Uczniowie pragnęli przyjęcia Judasza do swego grona. Obdarzony imponującą
powierzchownością, przenikliwym umysłem i zręczno- , ścią był przez uczniów widziany, jako ten,
który może być Chrystusowi bardzo pomocny w realizacji Jego dzieła. Toteż byli zdziwieni -
obserwując chłód^ jaki mu okazał Chrystus.
Uczniowie byli bardzo rozczarowani tym, że Jezus nie usiłował zapewnić sobie współpracy
przywódców Izraela. Poczytywali Mu za błąd, że nie wzmocnił Swego stanowiska przez uzyskanie
poparcia wpływowych osobistości. Gdyby obecnie Chrystus odtrącił Judasza, byłoby to, w ich pojęciu,
dowodem braku roztropności. Dalszy przebieg historii Judasza miał im wykazać niebezpieczeństwo
mieszania jakichkolwiek względów natury świeckiej w ocenę przydatności ludzi do służby Bożej.
Współpraca takich ludzi, o jaką zabiegali uczniowie oddałaby dzieło Chrystusa w ręce Jego
najbardziej zaciętych wrogów.
Mimo wszystko z chwilą gdy Judasz dołączył do grona uczniów, zrozumiał on całe piękno charakteru
Chrystusa. Zrozumiał też wpływ potęgi Boga, dzięki której dusze kierowały się~do Zbawiciela. Ten,. '
który "Trzciny nadłamanej nie dołamie, a lnu kurzącego się nie zagasi", nie chciał odepchnąć tej
duszy, jeśli choć jedno jej pragnienie /wybiegało ku światłu. Jezus czytał w duszy Judasza i znał
głębię-nieprawości, wa jaką ten mógł popaść, jeśli nie wyzwoli go łaska Boża. Związując tego
człowieka z Sobą, umieścił go w warunkach, które .pozwoliły na stałe przebywanie u źródeł Jego
pozbawionej egoizmu miłości. Gdyby chciał otworzyć swe serce przed Chrystusem, łaska Boża
wygnałaby z niego demona egoizmu i mógłby dostąpić królestwa Bożego.
Bóg przyjmuje ludzi takimi, jakimi są, z ich ludzkimi cechami i przygotowuje ich do
Swej służby, jeśli pragną poddać się Jego nauce. Wybiera ich Bóg nie ze względu na ich
doskonałość, lecz mimo ich'niedoskonałości, aby przez poznanie i praktykowanie prawdy oraz. łaskę
Chrystusa przywrócone im zostało podobieństwo Boże.
Judaszowi dane były takie możliwości, jakie mieli inni uczniowie. Słuchał tej samej drogocennej nauki,
lecz wymagane przez Jezusa praktykowanie nie godziło się z celami i pragnieniami Judasza, których
nie chciał się zrzec w zamian za pozyskanie niebiańskiej mądrości.
Chrystus obszedł się -jak najsubtelniej z człowiekiem, który miał się okazać Jego zdrajcą. W Swej
nauce zatrzymał się dłużej nad za-
sadami dobroczynności, podcinającej korzenie chciwości. Przedstawiał Judaszowi cała nikczemność
chciwości dzięki czemu uczniowie mieli możność zrozumieć, że w tej rozmowie mówiono o
charakterze Judasza i jego grzechu. Judasz był pewny siebie -i zarozumiały. Jednak zamiast
zastanowić się nad sposobami przezwyciężania pokusy, trwał w swoim oszukaństwie. Przed nim
znajdował się Chrystus żywy przykład człowieczego jestestwa dawał mu pouczenia dotyczące
korzyści płynących ze służby Bogu, ale Judasz nie słuchał już niczego.
Jezus nie ganił go za jego chciwość, lecz z Boską cierpliwością znosił tego zbłąkanego człowieka,
dając mu jednak do zrozumienia, że czyta w jego sercu, jak w otwartej księdze. Roztaczał przed nim
wszelkie korzyści płynące ze sprawiedliwego postępowania, i nie mógł znaleźć żadnego
usprawiedliwienia dla Judasza, odrzucającego światło niebios.
Zamiast iść ku światłu, Judasz trwał w swych błędach. Grzeszne pragnienia, namiętna
mściwość, ciemne i nieczyste myśli opanowały tego człowieka, aż całkowicie uległ
wpływowi szatana, stając się |; symbolem wrogów Chrystusa.
Gdy po raz pierwszy zetknął się z Chrystusem, posiadał pewne cenne cechy charakteru, które
mogłyby oddać znaczne usługi Kościołowi. Gdyby wyraził chęć dźwigania Chrystusowego brzemienia
mógłby stanąć w rzędzie czołowych apostołów. Lecz gdy zostały mu wytknięte jego błędy, duma
zatwardziła jego serce. W swoim buncie wybrał drogę egoizmu i tym sposobem sam uczynił się
niezdatnym do wykonania pracy jaką Bóg zamierzał mu zlecić.
Wszycy uczniowie wykazywali poważne wady charakteru w chwili, gdy Jezus powoływał ich na swoich
uczniów. Nawet Jan, którego związek z Istotą o cichym i pokornym sercu był tak ścisły, że nie -był z
natura łagodny i ustępliwy. On i jego brat przezwani zostali "synami gromu". Gdy przebywali z
"Jezusem, każda zniewaga skierowana przeciwko Niemu wywoływała w nich oburzenie i wojownicze
uczucia. Niewłaściwe usposobienie, mściwość i krytykanctwo składały się na charakter ukochanego
ucznia Chrystua. Był ambitny- i nie obca była mu myśl zajęcia pierwszego miejsca w królestwie
Bożym. Mimo swej' gwałtowności, dzień po dniu obserwował dobroć i wyrozumiałość Chrystusa,
przyjmując z Jego nauk lkcję pokory i cierpliwości. Otwo-jczyl swoje serce dla nauki Boga, dzięki
czemu stał się stopniowo nie tylko słuchaczem Słowa Bożego, lecz i jego wykonawcą.
Podporządkował swoją osobowość Chrystusowi i nauczył się dźwigania nałożonego jarzma oraz
brzemienia.
Jezus napominał swych uczniów i ostrzegał ich, lecz Jan i jego towarzysze nie. porzucili Chrystusa,
mimo zarzutów jakie im stawiał.
'220
221
Zbawiciel me porzucił ich z powodu ich błędów i słabości Do końca flziehh Jego mękę i poznawali
Jego życie
Apostołowie bardzo się między sobą różnili pod względem nawyków i usposobienia Był wśród nich
celnik Mateusz i płomienny gorliwiec Szymon, bezkompromisowo nienawidzący rzymskiego
panowania, wspaniałomyślny impulsywny Piotr i podłego ducha Judasz, posiadający bzczere serce,
ale nieśmiały i lękliwy Tomasz, Filip' odznaczający się oziębłobcią i powątpiewaniem, a także ambitni i
szczerzy synowie Ze-bedeusza ze swymi towarzyszami Wszycy ci ludzie, obarczeni różnymi błędami,
odziedziczonymi skłonnościami do zła zostali obecnie zgrupowani w jedną gromadę, aby w Chrystusie
i poprzez Chrystusa stworzyć rodzinę Bożą, pragnąc zachować jedność wiary, nauki i ducha
Czekały ich różne doświadczenia, trudności i różnice zdań lecz ponieważ w sercach ich przebywał
Chrystus, nie mogło dojść między nimi do niezgody Jego miłość prowadziła do wzajemnej miłości
Nauki Mistrza łagodziły wszelkie różnice i uczyłj jedności, prowadząc do jednomyślności Chrystus
stanowił wielki punkt centralny i zbliżenie się ich ku sobie następowało w miarę zbliżania się do tego
centralnego punktu
Gdy Jezus kończył udzielanie wskazań swoim uczniom zebrał tę
małą grupę około Siebie, ukląkł pośród niej, a kładąc ręce na głowę
uczniów i modląc się poświęcał ich do wypełnienia świętego dzieła
W ten sposób uczniowie Chrystusa powołani zostali do ewangelicznej
służby
Na Swych reprezentantów pomiędzy ludźmi Jezus- nie wybrał bez-grzesznj ch aniołów, lecz ludzkie
istoty obarczone tymi samymi namiętnościami, które mieli zwalczać Chrystus przyjął człowieczeństwo
aby dotrzeć do ludzkości Boskosc potrzebom ała człowieczeństwa, ponieważ taka łączność była
niezbędna dla przeprowadzenia dzieła zbawienia Boskosc musiała przyoblec człowieczeństwo
ponieważ tylko ono stwarzało możliwość porozumiewania się ludzi z Bogiem Tak jest ze sługami i
wysłannikami Chrystusa Człowiek potrzebuje siły z zewnątrz i spoza siebie, aby mogło być mu
przywrócone podobieństwo do Boga i aby mógł sprawować służbę w interesie Boga, nie znaczy to
jednak aby czynnik ludzki nie posiadał znaczenia Ludzkość lgnie do podporządkowania się mocy
Boga a za pośrednictwem wiary Chrystus zamieszkał w sercach ludzi "Współdziałając z Boskoscią
człowiek, staje się podatny na dobro
Ten, który powołał rybaków z Galilei, wciąż jeszcze powołuje ludzi do Swej służby Swoją moc pragnie
objawie za naszym pośrednictwem w taki sam sposób, jakby czynił to przy pomocy Swoich
pierwszych uczniów. Jakkolwiek byśmy byli niedoskonali i grzeszni Pan proponuje nam wspólnotę z
Sobą 1 udział w swoim dziele Wzy-
222
wa nas pod Swe rozkazy, abyśmy w jedności z Chrystusem ezymh dzieła Boże.
A mamy ten skarb w naczyniu glinianym, aby dostojność tej mocy była z Boga, a nie z nas" (2 Kor 4,7)
Z tego to powodu głoszenie Ewangelii zlecono ludziom, którzy błądzą, a nie aniołom Bóg pokazał w
ten sposób, ze moc sprawowana przez słabych ludzi, jest Jego mocą i to nam każe wierzyć, ze potęga
wspierająca ludzi równie słaby ch jak my dostarczy nam samym pożądanej pomocy A ci którzy sami
"są obłożeni słabością", powinni być w stanie "użalić się nieumiejętnych i błądzących' (Żyd 5,2) Ci,
którzy sami byli zagro-jzem zżyli się z niebezpieczeństwami oraz" trudnościami i dlatego zostali
powołani do pomagania innym, którzy znajdują się w obliczu podobnego zagrożenia Istnieją dusze
ogarnięte zwątpieniem obarczone chorobami bez ukształtowanej wiary i niezdolne do akceptowania
Boga Niewidzialnego Jednakże odwiedzający ich przyjaciel, który pozostaje w służbie Chrystusa,
może stać się dla nich mocnym ogniwem, utwierdzającym ich chwiejną wiarę w Chrystusa
Przypada nam zadanie wspólnie z aniołami niebieskimi pracować nad przedstawieniem światu
Chrystusa Z niecierpliwością i gorliwością czekają aniołowie na naszą współpracę, gdyż tylko człowiek
może być narzędziem komunikowania się, z innym człowiekiem I gdy całymi naszymi sercami
oddajemy się Chrystusowi aniołowie radują się, ze z pomocą naszych głosów mogą objawić miłość
Bożą
ROZDZIAŁ XXXI
Kazanie ha Górze
(Mat. 5-7)
Rzadko się zdarzało, aby Jezus zbierał wokoło Siebie tylko Swych uczniów, by słuchali Jego słów. Do
słuchania Swej nauki wybierał tylko tych, którzy znali, drogę życia. Jego zamiarem było wyjście ku
nieświadomym i pogrążonym w błędzie. Nauczał też wszędzie, gdziekolwiek słowa prawdy docierały
do przyćmionych umysłów. Jego biodra były zawsze opasane prawdą a ramiona wyciągnięte dla
udzielenia błogosławieństw. Głosem pełnym ostrzeżeń, zachęty i otuchy, starał s(ię podnieść na
duchu tych, którzy do Niego przychodzili.
Kazanie na Górze, jakkolwiek przeznaczone specjalnie dla uczniów wygłoszone zostało w obecności
licznych tłumów. Po powołaniu apostołów, Jezus przybył z nimi na brzeg jeziora. Tu, poczynając od
wczesnego ranka, zaczął się zbierać tłum. Poza zwykłym tłumem z Galilejskich miast, znaleźli się tu
ludzie z Judei, a nawet z Jeruzalem, z Perei, z Dekapolis, z Idumei położonej na południu Judei, z
Tyru i Sydonu miast fenickich położonych na wybrzeżu 'Morza - Śródziemnego. "Słysząc jak wielkie
rzeczy czynił, przyszli do niego, aby Go słuchać i byli uzdrowieni z chorób swoich... albowiem moc
wychodziła z Niego i uzdrawiała wszytkich" (Mar. 3,8; Łuk. 6.1719).
Wąski brzeg jeziora nie mógł zmieścić'wszystkich, którzy zapragnęli słuchać Jego słowa, dlatego
Jezus cofnął się w stronę gór. Po znalezieniu równej płaszczyny, stanowiącej dogodne miejsce dla
zebranego tłumu. Chrystus usiadł na trawie, a uczniowie i tłum poszli za Jego przykładem.
Uczniowie zajmowali zawsze miejsca najbliżej Chrystusa, tak aby stale napierający tłum nie oddzielał
ich od Niego. Siadali zazwyczaj w Jego pobliżu, aby nie uronić ani jednego słowa z Jego nauki. Byli
uważnymi słuchaczami, pragnącymi zrozumieć prawdy, które mieli przekazywać po wsze czasy
wszystkim krajom i ludziom.
224
Wyczuwając, że tym razem należy się spodziewać czegoś więcej niż zwykle, uczniowie nie
odstępowali Mistrza. Wierzyli, że już wkrótce ustanowione będzie królestwo, zaś na podstawie
porannych wydarzeń sądzili, że nastąpi deklaracja, ustanawiająca królestwo Boga. Uczucie
oczekiwania owładnęło również tłumami, a malująca się na obliczach ciekawość zdradzała najwyższe
zainteresowanie. Wszyscy zgromadzeni na zboczu ludzie, oczekujący na słowa boskiego nauczyciela,
przepełnieni byli myślami o swej przyszłej chwale. Nie brakowało tu nauczonych w Piśmie i
faryzeuszy, którzy marzyli o zdobyciu panowania nad znienawidzonymi Rzymianami i o wejściu w
posiadanie bogactw, oraz splendorów tęga mocarstwa. Ubodzy chłopi i rybacy ' spodziewali się
uzyskać zapewnienie, że ich nędzne lepianki, skąpe jedzenie, życie pełne trudu i strachu, przed
niedostatkiem zamienio--ne zostaną w piękne posiadłości i dni wypełnione radością. Zamiast
^pospolitego ubrania służącego im w dzień jako okrycie, a w nocy jako bosłanie, spodziewali się, że
Chrystus da im bogate szaty ciemięży-pieli. Wszystkie serca drżały w dumnej nadziei, że niedługo już
Izrael fostanie wywyższony ponad innymi narodami, jako wybrany przez Pana, a Jeruzalem
wyniesione do godności stolicy światowego królestwa.
Chrystus rozwiał nadzieje panowania nad światem. W kazaniu na Jórze usiłował obalić wszystkie
fałszywe pTTglądy i nadzieje i dać Swym słuchaczom właściwą koncepcję Swego królestwa i Swej
osoby. Ilednakże nie zaatakował bezpośrednio błędnego mniemania narodu. Znał nędzę świata
spowodowaną grzechem, jednakże nie ukazał słuchaczom jaskrawego obrazu ich upadku. Uczył ich
czegoś nieskończenie lepszego, niż to, co znali dotychczas. Nie obalając ich pojęcia
0 królestwie Bożym mówił jak można je osiągnąć, pozostawiając im wyciągnięcie wniosków o
jego istocie. Prawdy głoszone przez Chrystusa posiadają również dla nas nie mniejsze znaczenie,
niż dla tłumów Jego ówczesnych słuchaczy. O zasadach rządzących królestwem Boga wiemy
tak samo mało, jak ówcześni słuchacze nauki Chrystusa i dlatego powinniśmy je ponawiać.
Pierwsze słowa Chrystusa wypowiedziane na Górze, były słowami błogosławieństwa. Szczęśliwi są ci
rzekł .którzy rozpoznali ubóstwo swojego ducha i odczuwają potrzebę odkupienia. Właśnie dla
nich przeznaczona jest Ewangelia. Nie będzie ona objawiona ludziom zarozumiałego ducha, ani tym,
którzy twierdzą, iż są bogaci i nie mają już żadnych potrzeb. Ewangelicznym dziełem zostaną objęci
cisi i pokornego serca. Bowiem istnieje w świecie źródło otwarte dla grzeszników, źródło
przeznaczone dla ubogich duchem.
Dumne serca starają się uzyskać zbawienie; ale zarówno tytuł, jak
1 przydatność do stania się obywatelem królestwa niebieskiego możemy
U Życie Jezusa
225
utwierdzać tylko w sprawiedliwości Chrystusa. Pan nie jest w stanie niczego uczynić dla zbawienia
człowieka, dopóki on sam nie przekona się o swej słabości i wyzbywając się wszelkiej zarozumiałości
nie wyda siebie na łaskę opieki Boga Tylko wtedy może człowiek otrzymać dar, który Bóg jest stale
gotów dawać. Nic me będzie odmówione duszy, która zdaje sobie sprawę ze swoich potrzeb. Ma ona
nieograniczony dostęp do Boga, w którym znajduje się pełnia wszystkiego. "Bo tak mówi on
najdostojniejszy i najwyższy, który mieszka w wieczności, a święte jest imię jego Ja, który mieszkam
na wysokości na miejscu świętym, mieszkam i z tym, który jest kruszonego i uniżonego ducha,
ożywiając ducha pokornych, ożywiając serce skruszonych" (Izaj. 57,17).
"Błogosławieni, którzy się smucą, albowiem pocieszeni będą". Chrystus tymi słowami wypowiedział, ze
samym żalem nie można zmazać winy grzechu Nie usankcjonował też celowo zaimprowizowanej
pokory. Smutek, o któiym mówi Chrystus, nie polega na melancholii lub narzekaniu. Jakkolwiek
powimsmy żałować za grzechy, to jednak powinna wypełniać nas radość z powodu cennego
przywileju, ze jesteśmy dziećmi Boga.
Bardzo często martwimy się tym, ze nasze złe zachowanie przyniosło nieprzyjemne dla nas skutki. Ale
tego rodzaju zasmucenie nie ma nic wspólnego ze skruchą. Prawdziwy żal za grzechy jest wynikiem ~
oświecenia przez Ducha Świętego. Duch Święty ujawnia niewdzięczność serca, które zlekceważyło
oraz uraziło Zbawiciela i prowadzi nas, skruszonych do stóp krzyża. Każdy grzech rani Chrystusa od
nowa, a patrząc na Tego przeszytego w w>mku naszych złości żałujemy za grzechy, które sprawiły
Mu udrękę. Tylko taki żal prowadzi do wyrzeczenia się grzechu.
Według światowych pojęć taki smutek jest słabością; w istocie jednak jest on siłą jednoczącą
pokutujących z Osobą za nich cierpiącą, która stworzyła nierozerwalne ogniwo łączności. Jest on
zapowiedzią, ze aniołowie Boży przywrócą duszom łaskę utraconą wskutek zatwardziałości serc. Łzy
zrozpaczonych grzeszników są kroplami poprzedzającymi słońce szczęścia, a smutek zwiastuje
wytrysmęcie źródła żywej radości duszy. "Tylko uznaj nieprawość twoją, żeś od Pana Boga swego
odstąpiła", "a nie oburzy się twarz moja surowa na was bom Ja dobrotliwy, mówi Pan" (Jer. 3,1213).
"Abym sprawił radość płaczącym w Syome, a dał im ozdobę miasto popiołu olejek wesela miasto
smutku, odzienie chwały miasto ducha ścismonego" (Izaj. 61,3).
Również dla tych, którzy smucą się pod ciężarem doświadczeń i zmartwień, znajdzie się pocieszenie
Gorycz smutku i poniżenia jest mniejszym złem niż pobłażanie grzechowi. Przez zmartwienie Bóg
ujawnia nam złe cechy naszego charakteru i pomaga Swą łaską zwalczyć nasze błędy. Zostają przed
nami otwarte nieznane rozdziały księgi o nas
226
samych, a my wystawieni jesteśmy na próbę, która pokaże, czy przyjmujemy napomnienia i rady
Boga. Gdy jesteśmy doświadczeni przez los, nie powinniśmy się bać ani skarżyć. Nie powinniśmy sią
buntować i wyrywać z rąk Chrystusa. Powinniśmy sią upokorzyć przed Bogiem. Drogi Pana nieznane
są tym, którzy pragną widzieć sprawy w takim świetle, jakie im najbardziej odpowiada. Wydają się one
naszej ludzkiej naturze mroczne i pozbawione radości. Lecz drogi boskie są drogami łaski
prowadzącymi do zbawienia. Eliasz nie wiedział co czynił, gdy rzekł na pustyni, iż ma dość życia i
pragnie umrzeć. Bóg w Swej łasce nie zadośćuczynił jego pragniememu; przed Eliaszem stało wielkie
za-
^
danie do spełnienia, a gdy zostało wykonane, me było mu sądzone zginąć w zniechęceniu i
samotności na pustyni. Nie zejście do prochu Śmierci było mu przeznaczone, lecz pełne chwały
wzniesienie się do tronu na wysokościach, w otoczeniu wozów niebieskich.
Bóg tak mówi do zmartwionych "Widzę drogi jego, wszakże uzdrowię go, doprowadzę go i przywrócę
mu pociechy i tym, którzy z nim . płaczą" (Izaj. 57,18). "Kwilenie ich obrócą w radość, a
pocieszę ich ł rozweselę ich po smutku ich" (Jer. 31,13).
"Błogosławieni cisi". Trudności jakie spotykają nas, mogą być złagodzone przez tą cichość, która jest
cechą Chrystusa. Jeżeli będziemy posiadać pokorę naszego Mistrza wzniesiemy się ponad
zniewagi, obmowy, dokuczanie, na które jesteśmy codziennie wystawieni i które przestaną rzucać cień
na naszą duszę. Najwyższym świadectwem szlachetności chrześcijanina jest kontrolowanie samego
siebie. Każdy, kto pod wpływem obelg lub okrucieństw me jest w stanie zachować spokoju i pogody
ducha uniemożliwia Bogu objawienie w swoim charakterze cech boskiej doskonałości. Pokora serca
jest siłą dającą zwycięstwo naśladowcom Chrystusa i stanowi wyraz łączności z Tym, który jest na
wysokościach.
"A choć wywyższony jest Pan, wszakże na uniżonego patrzy, a wy-sokem> sinego z daleka poznaje"
(Psalm 138,6).
Ci, którzy przejawiają właściwego Chrystusowi ducha łagodności
_, i pokory, doznają łaski Bożej. Świat może na takich ludzi patrzeć
i z pogardą, lecz w oczach Pana mają wielką wartość. Nie tylko mędrcy,
ir wielcy i dobroczynni otrzymają prawo wejścia do królestwa niebieskie-
f. go; nie tylko ci, którzy odznaczają się gorliwością i aktywnością. Ale
dla ubogich duchem i pokornego serca, pożądających stałej obecności
Chrystusa i dla których największą ambicję stanowi czynienie woli
Bożej wrota Królestwa niebieskiego zastaną otwarte najszerzej. Będą
oni należeć do liczby tych, co omyli swe szaty i uczynili je białymi we
krwi Baranka. "Dlatego są przed stolicą Bożą i służą mu we dnie
^ 227
i w nocy w kościele jego, a ten który siedzi na stolicj jako namiotem zasłoni ich" (Obj 7,15)
.Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości". Poczucie marnobCi prowadzi serca do
łaknienia i pragnienia prawobci i temu życzeniu stanie się zadość Ci wszyscy, którzy w swoich
sercach zarezerwowali miejsca dla Jezusa, doznają Jego miłości Wszyscj którzy kształtują
s\ oje charaktery na ooraz i podobieństwo Boga doznają zaspokojenia Duch Święty nigdy nie
pozostawia bez opieki duszy, która dązj do Jezusa i przedstawia "ej nieu tannie wielkość
Jego dzieła Jezeh oczj nasze zwrócone są ku Chrystusowi praca Ducha Świętego me ustaje,
dopóki dusza nie zostanie ukształtowana na Jego obraz Czysta miłość rozszerza horyzonty
dus/y, stwarza jej możliwości więk-sz ch dokonań i dojścia do pogłębionej znajomości spraw
niebiańskich Tak ukształtowana dusza nie spocznie, aż do czasu pełnego swojego
zaspokojenia bowiem Błogosławieni kłorzy łakną prawości gdyż ich łaknienie o^az pragnienie
zostanie zaspokojone'
Miłosierny zawsze obróci się ka miłosierdziu, a czysty sercem będzie oglądać Boga Każda nieczysta
mysi kala ouszę osłabia poczucie moralności i ułatwia przekreślenie wpływu Ducha Świętego Takie
odczucia zaciemn ają zdolność rozeznania duchowego do tego stopnia, ze człowiek nie jest w stanie
dostrzec Boga Bóg jest władny odpuszczać winj grzeszników i tą władzą posługuje się, ale mimo
odpuszczenia, ia duszy pozostaje skaza Człowiek który pragnie pozy&kac zdolność właściwego
rozpoznania prawdy duchowej, powinien wjzbyc się wszelkich nieczystych słów i myśli
Za słowami Chrystusa kryją się nie tvlko sprawy uwolriema się od nieczystości zmysłowej albo
wyzbycia się rytualnego skalania do czego Zjdzi przywiązywali tak wielką wagę Egoizm przesłania
nam pole wiazema Boga Samolubny duch osądza Boga w sposób taki, jakby osądzał kogoś
podobnego do siebie Takich sądów wyrzekniemy się dopiero wtedj kiedy zrozumiemy, ze Bóg jest
miłością Jedynce serca wolne od egoizmu pokorne i pełne ufności ujrzą Boga, "miłosiernego i
litościwego, merychłego do gniwu, a obfitego w miłosierdziu i prawdzie" (2 Mojz 34,6)
Błogosławieni pokój czyniący" Pokój Chrystusa zrodził się z prawdy i pozostaje w harmonii ze
zrządzeniami Boga Świat pozostaje ciągle w niezgodzie z prawem Boga, a grzesznicy znajdują się w
stanie niezgody ze swoim Stwórcą i między sobą Psalmista mówi Pokój wielki dajesz tym którzy,
miłują zakon twój, a me doznawają żadnego obrażenia (Psalm 119 165) Ludzie nie są w stanie
stworzyć pokoju. Ludzkie zamysły oczyszczenia i podniesienia na wyższy poziom po^zcze-gólnych
jednostek lub całych społeczeństw nie zdołają zagwarantować pokoju, gdyż nie tiafiają do serc Łaska
Chrystusa jest jedyną mocą,
228
która rnoze stworzyć lub utrwalić prawdziwy pokój Jeżeli ta łaska owładnie sercem człowieka, to
potrafi on odrzucać od siebie szkodliwe namiętności powoaające spory i walki "Miasto cierpienia
wyrośnie jedlina a miasto pokrzywy wyrośnie mirt" Weselić się z tego będzie pustynia . rozraduje się i
zakwitnie jako róża" (Izaj 55,13, 35,1)
Tłumy zdumiały się słuchając tej nauki tak bardzo różniącej się od przj kazań i przykładów
pochodzących od faryzeuszów Ludziom wpojono przekonanie, ze szczęście polega na posiadaniu
bogactw tego świata, a słowa i zaszczyty są rzeczami godnjmi pożądania Wielu tez ceniło sobie
stosowany do nich zwrot Mistrzu , a ukształtowaną o sobie opinią ludzi mądrjch i pobożnych chętnie
popisywało się przed innjmi Osiąganie tytułów i odpowiednich opinii stanowiło szczyt szczęścia
T\mcza-sem w obecności licznego tłumu Jezus oswiadczjł ze ziemskie korzyści i v/>roznenia są
jedyną nagrodą dla ubiegających się o te sprawy Chr stus pizemawiał z przekonaniem a tłurn ogarnęło
uczucie strachu Patrzeli na siebie z niedowierzaniem Kto bowiem z nich mógłby dostąpić zbawienia,
jeśliby nauki tego człowieka stanowiły piawdę7 Wielu słuchających b>ło zdania ze ten tak wyjątkowy
Nauczyciel ; jest natchniony przez Ducha Świętego a wyrażone przez niego myśli, po nodzą z r
ebiarskiego ziodła
Po wjjasmeniL na czym polega prawdziwe szczęście i w jaki sposób należy do mego dążyć Jezus
ścisłej zdefiniował obowiązki Swvch uczniów, jako nauczycieli wybranych przez Boga w celu
wskaz^wanla ludziom sposobów osiągania prawości i znajdowania dróg do wiecznego życia Jezus
wiedział, ze wypadnie im często znosie rozczarowanie i zniechęcenie, ze spotkają się nieraz ze zdecj
dowana opozj cją, ze . oęda ^jm ubliżać oraz o_.rzucą ich świadectwo Wiedział również dobrze, ze
przy wykonywaniu swoich zadań ci skromni ludzie, tak uważnie słu-chaiąey Jego słów bcr i narażę 11
na potwarz na to^tun więzienie i śmierć, toteż mówił dplej Błogosławieni będziecie, gdy was ludzie
menawidziec będą i gdv was wyłączą i będą was sromocic i imię wasze wyrzucą jako złe, dla S>na
człowieczego Radujcie się dnia tego i wesel cię albowiem oto zapłata wasza jest obfita w mebiesiech,
choć tak właśnie prorokom czynili ojcowie ich"
Świat rozr^iował się w grzechu i nienawidzi prawości. Stąd tez, wywodzą się wszystkie przyczyny
niechęci wobec Chrystusa Wszjscy |odrzucający Jego nieskończoną miłość dopatrzyli się w chrzęści
anstwie elementa niepokoju Światło promieniujące z osoby Chrystusa rozpędza mroK pokr>v ający
gizechy i ujawnia potrzebę zmian Jeżeli ludzie ulegający wpływowi Ducha Świętego rozpoczęli walkę
między sobą to co mają robić wyznawcy grzechu i ich poplecznicy, walczący przeciwko piawdzie7
W ten sposób^ narodziła się niezgoda, a naśladowców Chrystusa ogło-
229
szono. mąckiełami- siejącymi niezgodę w narodzie. Jedność z Bogiem ściąga na nich wrogość świata
i wytaczane są przeciwko nim ciężkie zarzuty. Nie spotykamy w tym przypadku niczego nowego,
ponieważ takimi drogami kroczyli najbardziej świętobliwi zamieszkujący ziemię. Słudzy Chrystusa
przyjmują prześladowania nie ze smutkiem lecz z radością. Każda gorycz, której doświadcza człowiek
jest próbą, na którą wystawia go Bóg w celu jego oczyszczenia. Przejście każdej takiej próby
przyczynia się do uzyskania miana sługi Boga. Każdy konflikt rozgrywa się w ramach wielkiej bitwy o
prawość, a wyniki każdego z nich przyczynią się do triumfalnego i ostatecznego zwycięstwa. Mając to
na względzie radośnie przyjmujemy próbę wiary i cierpliwości z otuchą a nie ze strachem, i chęcią
uniknięcia jej. Słudzy Boga natchnieni wolą wypełnienia swoich powinności wobec świata koncentrują
swoje wszystkie pragnienia na Jego osobie i spełniają każdy obowiązek wynikający z tej woli, nie
zważając na próby zastraszenia albo też aprobatę ze strony bliźnich.
"...Jesteście sól ziemi" rzekł Jezus. Dlatego też nie należy odchodzić od świata, aby uniknąć
prześladowań. Należy pozostać wśród ludzi; aby sól nasycona boską miłością pozwoliła jej trwać i
uchronić świat przed zepsuciem.
Serca poddające się wpływowi Ducha Świętego stanowią kanały, którymi przepływa błogosławieństwo
Boga. Gdyby z ziemi zostali usunięci ci, którzy służą Bogu i przestał jej przyświecać Duch Boży, świat
pogrążyłby, się w rozpaczy i zagładzie co jest celem działalności szatana. Podli ludzie tego świata
nie wiedzieli nawet o tym, że zawdzięczają błogosławieństwo życia obecności na nim ludzi Bożych.
Najczęściej tymi ludźmi pogardzają i prześladują ich. Lecz ci z samego tylko imienia chrześcijanie,
stanowią sól, która utraciła już swoje własności.
"Jesteście światłem świata". Żydzi pragnęli ograniczyć błogosławieństwo zbawienia wyłącznie do
swego własnego narodu. Chrystus natomiast wskazał im, że zbawienie rozchodzi się tak samo, jak
promienie słońca i jest powszechne. Religia ogłoszona w Biblii nie może pozostawać zawarta
pomiędzy okładkami ksiąg, albo ukrywać się wewnątrz murów świątyni. Nie wolno jej wystawiać na
pokaz w celu uzyskania ' osobistych korzyści, a później przy odpowiedniej ostrożności odkładać na
bok. Istnieje ona po to, aby uświęcała nasze codzienne życie, aby przejawiała się w każdej transakcji i
stosunkach zachodzących pomiędzy ludźmi.
Prawego charakteru nie kształtują siły zewnętrzne, ani też nie dziedziczymy go. Jeżeli kiedykolwiek
zapragniemy kogoś skierować na drogą cnoty, sami musimy obrać prawość i zaszczepić ją w naszych
własnych sercach. Nasz wykonywany zawód, albo wyznanie mogą wymagać powoływania się na
teorię religii, ale praktycznej odpowiedzi
230
(dostarcza tu nasza pobożność i umiłowanie prawdy. Konsekwentna postawa życiowa, nieskalany styl
mowy, niezachwiana i aktywna prawość ducha, czyny, pełen dobrej woli przykład oto środki,
którymi światło prawdy przekazywane jest światu.
\Jezus nie wdawał się w szczegóły obowiązującego prawa, ale jednocześnie nie chciał przed nimi
sprawiać wrażenia, iż przyszedł, aby te prawa obalić. Doskonale wiedział, że otaczali Go szpiedzy
gotowi podchwycić każde Jego słowo, które mogliby obrócić na swoje cele. Znane Mu były
uprzedzenia, istniejące w umysłach wielu Jego słuchaczy, toteż nie mówił nic takiego, co by mogło
zachwiać ich wiarę w religię oraz w instytucje ustanowione dla nich przez Mojżesza. Sam Chrystus
stanowił zarówno prawo moralne, jak i prawo ceremonialne. Nie przyszedł przecież po to, by
obalić zaufanie do wskazań wydanych przez Siebie. Właśnie ze względu na swój wielki szacunek
dla zakonu i pro-"roków usiłował przebić mur tradycyjnych ograniczeń, krępujących na-! ród żydowski.
Jednakże odrzucając fałszywą interpretację zakonu, Chry-[-stus ostrożnie ostrzegał Swych uczniów
przed odchodzeniem od podsta-f, wowych prawd, powierzonych narodowi żydowskiemu.
Faryz-eusze szczycili się swoim posłuszeństwem zakonowi; wiedzieli jednak tak mało o zasadach
zastosowania go w codziennej praktyce, że słowa Chrystua brzmiały w ich uszach jak
herezja. Widząc, jak 'ezus wymiatał proch, który przysypał prawdę, obawiali się, że wydęcie
również samą prawdę. Szeptali pomiędzy sobą, że Chrystus jkceważy zakon, lecz On,
czytając ich myśli rzekł: "Nie myślcie żem irzyszedł obalić zakon, lub proroki; nie obalić przyszedłem
lecz przy-,/rócić". Tymi słowami Jezus odparł zarzuty przytoczone przez faryzeu-;zy. Jego misja na
tym świecie polegała na utwierdzeniu świętych po-itanowień zakonu, gdy tymczasem zarzucono Mu,
że Sam je łamie. Gdy-" ustanowione przez Boga prawa mogły być zmienione lub unieważ-done, to
Chrystus nie musiałby ponieść konsekwencji naszych win.
Chrystus przyszedł wyjaśnić stosunek zakonu do człowieka oraz ukazać jego wymagania na
przykładzie własnego, pełnego posłuszeństwa życia. -
Bóg wydał Swoje święte przykazania dlatego, że umiłował ludzkość. Mając wolę uchronienia nas
przed skutkami naszych występków Bóg odkrył nam zasady prawego życia. Zakon jest wyrazem myśli
Boga i jeżeli zostanie przez nas przyjęty zgodnie z naukami Chrystusa panuje również nad
biegiem naszych myśli. Wznosi nas ponad nasze naturalne pragnienia i dążenia, odwraca nas od dróg
prowadzących dp grzechu. Bóg pragnie nas widzieć szczęśliwymi i dał nam przykazania, których
spełnienie przyniesie radość. Gdy podczas narodzenia Chrystusa aniołowie śpiewali: "Chwała na
wysokości Bogu, a na ziemi
231
pokój, w ludziach dobre upodobanie" (Łuk. 2,14), ogłaszali zasady zakonu, który On przyszedł
uświetnić i umocnić.
Gdy zakon został ogłoszony z góry Synaj, Bóg ujawnił ludziom świętość Swego charakteru, aby przez
porównanie mogli wyraźnie dostrzec swą własną grzeszność i zdali sobie sprawę z konieczności
przyjścia Odkupiciela. Zakon spełniał swoje zadanie, gdy z natchnienia Ducha Świętego jego zasady
były stosowane w ludzkich sercach. I praca ta trwa nadal. W życiu Chrystusa zasady zakonu zostały
wyraźnie objawione, a kiedy Święty Duch Boży porusza sercami i światłość Chrystusa objawia
ludziom potrzebę Jego oczyszczającej krwi oraz usprawiedliwiającej prawości zakon pozostaje
czynnikiem zbliżającym nas do Chrystusa. "Zakon Pański jest doskonały, nawracający duszę" (Psalm
19,3).
"Dopóki nie przeminą niebo i ziemia rzekł Jezus ani, jedna jota, ani jedna litera w prawie nie
może przeminąć, tak długo, aż nie będzie spełniona". Słońce i ziemia są świadectwem tego, że zakon
Boży jest niezmienny i wieczny. Jakkolwiek mogą one przeminąć to jednak boskie przykazania
przetrwają. "I łatwiej jest niebu i ziemi przeminąć, niżeli jednej kresce upaść" (Łuk. 16,17).
Symbole, które wskazywały na Jezusa jako na Baranka Bożego, przeminęły wraz z Jego śmiercią,
lecz Dziesięć Przykazań pozostaje w takiej niewzruszoności, jak nienaruszalny jest tron Boży.
, Ponieważ "zakon Boży jest doskonały", wszelkie odchylenie od niego jest złem.
Wszyscy, którzy są nieposłuszni przykazaniom Bożym i uczą tego samego innych, są potępieni
przez Chrystusa. Życie Zbawiciela nacechowane posłuszeństwem było zgodne z wymaganiami
zakonu; dowiodło ono, że zakon może być przestrzegany przez ludzkość i wy-_ kazało doskonałość
charakteru, jaką wyrabia posłuszeństwo. Każdy, kto wzorem Chrystusa ' jest posłuszny,
daje świadectwo temu, że zakon "jest święty i sprawiedliwy i dobry" (Rzym. 7,12). Odwrotnie każdy,
kto łamie przykazania Boskie, wspiera twierdzenie szatana, że zakon jest niesprawiedliwy i dlatego
nie może być przestrzegany. Jest to wtórowanie wielkiemu przeciwnikowi w sianiu rozterki i obrażaniu
Boga. Ludzie tacy są dziećmi złego, który pierwszy podniósł bunt przeciwko zakonowi Bożemu.
Przyjęcie ich do nieba oznaczałoby wprowadzenie elementów niezgody i buntu, oraz zagrożenie
spokoju we wszechświecie. Nikt, kto świadomie lekceważy choćby jedną tylko zasadę zakonu, nie
wejdzie do królestwa niebieskiego. Rabini uważali swoją prawość za przepustkę do nieba; lecz Jezus
uznał tę ich prawość za niewystarczającą i bezwartościową, bowiem na faryzeuszowską prawość
składało się przestrzeganie ceremoniału i teoretyczna znajomość prawdy. Rabini rościli
pretensję do świętości, którą jakoby osiągnęli dzięki własnemu przystosowaniu do postanowień
zakonu; lecz praktyka ich życia
232
dokonała rozłamu pomiędzy sprawiedliwością a religią. Zazdrosne strzeżenie wszystkiego co było
określane mianem teologicznej prawdy nie stanowiło żadnej przeszkody do pomijania prawdy
rzeczywistej. Ich tzw. prawość w żadnym wypadku nie otwierała przed nimi bram nieba.
Największym błędem ludzkich umysłów za czasów Chrystusa było przekonanie, że .samo uznanie
prawdy jest równoznaczne z prawością. Całe ludzkie doświadczenie wykazuje, że tylko
teoretyczna znajomość prawdy nie wystarcza do zbawienia duszy, gdyż nie wyrasta z niej
prawość. Zazdrosnemu przestrzeganiu tego, co określone jest mianem teologicznej prawdy,
często towarzyszy nienawiść do pracy rzeczywistej, czego dowody tak często spotykamy w życiu.
Najciemniejsze rozdziały > historii wypełnione są opisami zbrodni popełnionych przez obłudnych
. religiantów. Faryzeusze pretendowali do tego, że są synami Abrahama r. chełpili się posiadaniem
orzeczeń Boga, jednakże przywilej ten nie
uchronił ich od egoizmu, chytrości, żądzy zarobku i najnikczemniejszej l obłudy. Mniemali, że są
najbardziej religijnymi ludźmi na świecie, lecz l ich tzw. prawowierność doprowadziła ich do
ukrzyżowania Pana chwały.
Podobne niebezpieczeństwo istnieje również dziś. Niektórzy uważają za oczywiste, że są
chrześcijaninami z tego tylko tytułu, że uznają pewne teologiczne zasady. Nie wprowadzili jednak
prawdy do praktycz-
nego życia,\ nie potrafili w nią uwierzyć, ani jej pokochać toteż nie otrzymali siły i łaski, które
płyną z uświęcenia prawdą. Ludzie mogą wyznawać swą wiarę w prawdę, ale gdy pomimo tego
wyznania, nie stają się szczerymi, łagodnymi, cierpliwymi, wytrwałymi, gdy ich myśli nie pochłaniają
sprawy zbawienia, to prawda staje się dla nich przekleństwem, a oni sami kanałem sprowadzającym
przekleństwo na świat.
Stosownie do Chrystusowej nauki, prawość polega na zgodności serca i sposobu życia z objawioną
przez Boga wolą. Grzeszni ludzie mogą się stać sprawiedliwymi jedynie poprzez wiarę w Boga i
pozostawanie z Nim w żywym związku. Tylko w takim przypadku bogobojność czyni i myśli wzniosłymi
i uszlachetnia życie. Powinniśmy bowiem pamiętać że v zewnętrzne formy wyznawania religii mają
objawiać wewnętrzną czystość człowieka. Ceremonie towarzyszące nabożeństwu nie mogą
być : bezdusznym rytuałem, jak to miało miejsce w przypadku faryzeuszy. m Jezus omawiał
każde z przykazań oddzielnie, tłumacząc całą głębię
f. treści i płynących z niej wymogów. Nie usiłował choćby na jotę odejść . od zobowiązującej siły
przykazań, ukazując dalekosiężność zawartych tu zasad, a jednocześnie demaskować wielki błąd
Żydów polegający na okazywaniu posłuszeństwa Bogu tylko przy pomocy form zewnętrznych. Mówił
On o tym, jak złe myśli lub pożądliwe spojrzenia mogą się stać naruszeniem zakonu Bożego. Każdy,
kto bierze udział w akcie chociażby najmniejszej niesprawiedliwości ' łamie zakon i swój sta-
233
tus moralny. Ktokolwiek udostępni swoje serce nienawiści wstępuje na ścieżkę morderców, a jego
ofiary będą wywoływały odrazę w Bogu. Żydzi uznawali prawo odwetu. W swej nienawiści do Rzymian
da-
- wali wyraz pogróżkom i popierali w innych te same cechy. W ten sposób ćwiczyli się w czynach,
których mieli dokonać. W życiu religijnym faryzeuszy nie było niczego, co by nakazywało miłosierdzie
dla pogan. Jezus prosił ich, aby nie zwodzili samych siebie myślami o zemście i odwecie,
powstającymi w ich sercach.'
Istnieje jeden rodzaj oburzenia usprawiedliwionego nawet pomiędzy naśladowcami Chrystusa. Gdy
widzimy obrazę Boga i zniesławianie służby Bożej lub uciskanie niewinnych, w duszy wzbiera
sprawiedliwe oburzenie. Takie oburzenie, powstałe w wyniku wrażliwości uczuciowej, nie jest
grzechem. Lecz ci, którzy przy każdym rzuconym im domniemanym wyzwaniu, uważają, że mają
prawo przejawiać gniew lub niechęć, otwierają serca szatanowi. Rozgoryczenie i uczucia wrogości
powinny zostać przepędzone z dna naszych dusz, ponieważ inaczej nie dostąpimy zba-
- wienia.
Zbawiciel poszedł jeszcze dalej, mówiąc: "Jeślibyś ofiarował dar swój na ołtarzu, a tambyś wspomniał,
iż brat twój ma co przeciwko tobie, zostaw tam dar przed ołtarzem, a odejdź i pierwej się pojednaj z
bratem twoim, a potem przyszedłszy ofiaruj dar swój". Wielu jest gorliwych w służbie Bożej, ale w tym
samym czasie między nimi, a ich braćmi istnieją nieporozumienia, które można usunąć. Bóg żąda od
nich, aby uczynili wszystko, co jest w ich mocy, by przywrócić zgodę. Dopóki ludzie tego nie czynią,
Bóg nie wysłucha ich modlitwy. Obowiązki chrześcijanina są w tym względzie dokładnie określone.
Bóg zsyła Swe błogosławieństwo na wszystkich. "Bo on to czyni, że słońce jego wschodzi na złe i na
dobre i deszcz spuszcza na sprawiedliwe i na niesprawiedliwe", "Albowiem on dobrotliwy jest przeciw
niewdzięcznym i złym" (Łuk. 6,35). Bóg wzywa nas, abyśmy byli tacy jak On. "Błogosławcie tym,
którzy was przeklinają", mówił Jezus, "dobrze czyńcie tym, którzy was mają w nienawiści... abyście
byli synami Ojca waszego, który jest w niebie". To są podstawy zakonu krynicy życia.
Ideał Boga dotyczący Jego dzieci znacznie przewyższa granice, jakie jest w stanie objąć
najpotężniejszy ludzki umysł. "Bądźcie tedy doskonałymi, jak doskonałym jest wasz Ojciec niebieski".
Nakaz ten jest jest jednocześnie obietnicą. Plan odkupienia obejmuje nasze całkowite uwolnienie z
mocy szatana. Chrystus stale chroni skruszone dusze od grzechu. Przyszedł, aby zniszczyć dzieło
złego i dba o to, aby Duch Święty został udzielony każdej skruszonej duszy, dla zachowania jej od
grzechu.
Powoływanie się na kusicielską moe szatana nie może służyć za 234
usprawiedliwienie złych czynów. Szatan triumfuje, gdy słyszy jak naśladowcy Chrystusa
usprawiedliwiają się z wypaczenia swych charakterów. Te właśnie usprawiedliwienia prowadzą do
grzechu, dla którego nie ma usprawiedliwienia. Bogobojne życie wzorowane na Chrystusie dostępne j
jest dla każdego skruszonego i wierzącego dziecka Bożego. i- Ideałem chrześcijanina jest
podobieństwo do Chrystusa. Ale jak ' doskonałe było życie Syna Człowieczego, tak samo
doskonałe winno być życie Jego naśladowców. Jezus pod każdym względem był podobny
Swoim braciom. Miał ciało takie samo, jak my, bywał też często głodny, spragniony i zmęczony. Tak
samo podtrzymywało Go" jedzenie, picie i sen, bowiem dzielił los człowieka, będąc jednocześnie
nieskazitelnym Synem Bożym. Był wcieleniem, a Jego charakter powinien stać się rów-; nież naszym
charakterem. Pan mówi o tych, którzy wierzą w Niego: ^"Będę mieszkał w nich i będę się przechadzał
w nich i będę Bogiem '"ich, a oni będą ludem moim" (2 Kor. 6,16).
Chrystus jest drabiną, którą widział Jakub; jej podstawa oparta jest .... ziemi, a wierzchołek sięga
bram niebieskich i progu chwały. Gdyby : zabrakło w tej drabinie chociaż jednego szczebla i nie
mogłaby sięgnąć ' ziemi, wtedy bylibyśmy skazani na zatracenie. Lecz Chrystus dosięga has
niezależnie od tego gdzie się znajdujemy. Zawładnął naszą naturą i sprawił, że po przyjęciu Jego
natury możemy zwyciężyć. Przyjął "podobieństwo grzesznego ciała (Rzym. 8,3), był w Swym życiu
bezgrzeszny. Teraz Boskością swą przebywa na tronie w niebiosach, a Swym t człowieczeństwem
sięga i nas. Zachęca do tego, abyśmy przez wiarę [ w Niego osiągnęli chwałę i charakter Boga.
Musimy być dosknałymi jak 1 "doskonałym jest Ojciec w niebie".
Jezus pokazał na czym polega prawość i wskazał na Boga, jako źródło jej pochodzenia.
Następnie przeszedł do praktycznych obowiąz-fków. W rozdawaniu jałmużny, w modlitwie, w poście
rzekł Jezus l nie należy nic czynić, z myślą o zwróceniu na siebie uwagi lub uzyska-iu
przychylnej oceny. Rozdawaj w szczerości/ dla korzyści biednych, _ gdy się modlisz, to dusza
twoja powinna pozostawać w ścisłej łączno-pci z Bogiem. Podczas postu nie należy chodzić
z pochyloną głową myślami zajętymi swą własną osobą. Serce faryzeusza jest jałową
nieurodzajną glebą, z której nie wyrośnie nasienie boskiego życia. Tyl-J.KO ten kto bez zastrzeżeń
oddaje się Bogu, służy Mu najlepiej. Przez-: społeczność z Bogiem ludzie stają się Jego
współpracownikami, propa-' .gując Jego charakter wśród bliźnich.
Dobry uczynek spełniony w szczerości serca będzie zawsze wynagrodzony. "Ojciec twój, który widzi
także w skrytości, odda ci jawnie". W otrzymaniu łaski Chrystusa kształtuje się nasz charakter. Duszy
przywrócone zostaje jej wrodzone piękno, a cechy charakteru Chrystusa stają się również naszymi,
obraz Boży promieniuje w nas. Na twarzach
-235
mężczyzn i kobiet idących drogą Pana i służących Jego sprawie, wypisany jest pokój niebios Są
otoczeni atmosferą niebios Dla tych dusz królestwo Boże już się rozpoczęło i wypełnia je radość w
Chrystusie, radość, ze są błogosławieństwem dla ludzkości Dostąpiły one zaszczytu przyjęcia do
służby Mistrza i kontynuują dzieło w Jego imieniu
"Nikt nie może służyć dwom panom Nie można słuzvc Bogu mając rozdwojone serce Religia oparta na
Biblii nie jest tylko z wielu czynników natchnienia Jest to czynnik najwyższy, który przenika i kontroluje
każdy element tejże mnogości Nie może przybrać formy dowolnie rozrzuconych na płótnie kolorowych
plam, lecz powinna przenikać całe nasze życie na podobieństwo piotra w całości zanurzonego w
farbie, która zabarwia ka/dą jego nitkę głębokim, trwałym kolorem
,Jezeli oko twe jest czyste, całe twe ciało będzie pełne światła a je-zeli oko twe jest złe, całe twe ciało
będzie pełne ciemności'" Czystość i wytrwałość w zamiarach są warunkiem spłynięcia na nas światła
Bożego Każdy, kto pragnie poznać prawdę powinien być gotów do akceptowania wszystkiego, co się
na mą składa Nie wolno tez godzić się z błędami Chwiejnosc i połowicznosc w przyjmowaniu prawdy
równoznaczne są z wejściem na drogę ciemności i poddania się, zwodniczej działalności szatana
Ziemskie sprawy nie zlewają się z zasadami prawości w tak harmonijny sposób, w jaki zlewają się
kolory tęczy Bóg przeprowadził szeroką granicę rozdzielającą te dwie sprawy Obraz Chrystusa różni
się od obrazu szatana tak, jak południe dnia od samego Bródka nocy I tylko ci, ktorz stali się
naśladowcami Chrystusa, mogą b^c Jego współpracownikami Jeżeli w nabzej duszy zachowamy
chociażby jeden grzech, a w postępowaniu choćby jeden zły nawyk, to ich =kaza ujawni się w całym
dalszjm życiu Człowiek w takim wypadku staje się narzędziem, nieprawości.
Wszyscy, którzy obrali służbę Bożą, mogą ze spokojem oczekiwać Jego opieki Chrystus wskazał na
ptaki niebieskie i na kwiaty polne, wzywając słuchaczy, by się im jako dziełu Boga przjjizeh "Izali wy
nie jesteście daleko zacmejsi nad nie7" rzekł (Mat 6 26)
Miarą Bożej uwagi poświęconej roznjm stworzeniom jest ich rola odgrywana w procesie
powszechnego bytu Opatrzność Boża czuwa rad życiem małego szarego wróbla a kwiaty na łąkach
oraz trawa, ścieląca się jak dywan na ziemi, również nie są pozbawione opieki Ojca niebieskiego
WielKi Mistrz Artysta pomyślał także o liliach które swoją urodą przyćmiewają chwałę Salomona O ileż
więcej starań Bóg pogwię-ca człowiekowi, który miał stać się Jego chwałą i obrazem Pragnie On
widzieć \v Swych dzieciach cechy własnego obrazu Pragnie duszom nadawać urodę Swojej postaci,
tak jak wiązka słonecznych promieni decyduje o urodzie delikatnych kwiatów
236
Wszjscy, którzy wybierają królestwo miłości, sprawiedliwości i pokoju, które jeat królestwem
Chrystusa, a interes tego królestwa stawiają ponad wszystko inne, łączą się przez to ze światem na
wysokościach i dostępują błogosławieństwa W księdze Boskiej Opatrzności, w tej księdze życia,
każdy ma swoją stronę, na której spisane są wszybtk,.e szczegóły życia człowieka, a nawet policzone
włosy na głowie Dzieci Boga mają swe staie miejsce w Jego myślach
"Przetoz me troszczcie się o jutrzejszy dzień" (Mat 6,34) Mamy dzień za dniem isc za Chrystusem Bóg
nie udziela pomocy na dzień jutrzejszy Nie daje Swym dzieciom wszelkich wskazówek na całą ich
drogę z>-ciową gdyż wprowadziłoby to ich w rozterkę Mówi im tyle, ile są w stanie zapamiętać i
wykonać Siły i wiedza udzielane są na bieżącą potrzebę , A jeśli komu z was schodzi na mądrości
niech prosi u Boga, kłory ją szczerze wszystkim daje, a nie wymawia i będzie mu dana ' (Jakuo l 5)
"Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni Nie myślcie o sobie, ze jesteście lepsi od innych ludzi i me
uważajcie siebie za ich sędziów Nie zdając pooudek, które kierują innym człowiekiem me możecie
podjąć się wypowiadania o mm sądu Krytykując go, wydajecie wyrok na siebie, ponieważ
stwierdzacie, ze jesteście wspólnikami szatana oskarżycielami swych braci. Pan mówi Doświadczajcie
samych siebie, jeslis-cie w wierze, samych siebie doznawajcie O to powinniśmy dbać. "Bo gdybyśmy
się sami rozsąHzih nie bylibyśmy sądzeni" (2 Kor 13,5, l Kor 11,31)
Dobre drzewo wydaje dobry owoc, a gdy owoc nie jest przyjemny w smaku i pozbawiony wartości,
oznacza to, ze drzewo jest złe Tak samo owoce życia świadczą o wartości serca i charakteru Dobre
czyny nie decydują o uzyskaniu zbawienia, lecz stanowią dowód wiary działający , przez miłość
i oczyszczający duszę I jakkolwies wieczna nagroda me jest udzielona ze względu na nasze
zasługi, pozostaje jednak w określonej proporcji do pracy, jaka została wykonana przez łaską
Chrystusa
Tak oto Chrystus ogłosił zasady Swego królestwa, pizedstaWiając je jako wielką zasadę życia Aby
uczynić naukę bardziej sugestywną Jezus poparł ją przj kładem Nie wystarczy, rzekł, samo słuchanie
moich słów Przez posłuszeństwo musicie uczynić je podstawą waszego cha-fakteru Własna
osobowość jest rodzajem pisma pozostawionego na piasku Jeżeli będziecie budować na ludzkich
teoriach i wynalazkach, dom wasz runie Zmiecie go wiatr pokusy i burza doświadczeń Lecz
zasady,ktore wam dałem, ostoją się Przyjmijcie mnie i budujcie na moich słowach , Wszelkiego ted>,
który słucha tych słów moich i czyni je, przypodobam mężowi mądremu, który zbudował dom swój na
opoce, i spadł gwałtowny deszcz i przyszła powódź, i wiatry wiały, uderzyły na on dom, ale nie upadł,
bo był założony na opoce" (Mat 7, 24 25)
ROZDZIAŁ XXXII
/
Setnik
(Mat. 8,5-13; Łuk. 7,1-17)
/^hrystus powiedział do dworzanina, którego syna uzdrowił: "Jeśli nie V_yujrzycie znamion i cudów nie
uwierzycie" (Jan 4,48). Smuciło Jezusa, że Jego własny naród domagał się widocznych znaków Jego
Mesja-nizmu i stale zastanawiał się nad powodami tej niewiary. Toteż wielkie zdziwienie wzbudziła w
nim wiara setnika, który przyszedł do Niego. Setnik nie kwestionował mocy Zbawiciela. Nawet nie
prosił Go o to, aby osobiście przyszedł i uczynił cud, lecz powiedział po prostu: "Rzecz słowo, a będzie
uzdrowiony sługa mój".
Sługa setnika dotknięty był paraliżem i leżał na łożu śmierci. Słudzy Rzymian rekrutowali się z
niewolników, sprzedawanych i kupowanych na placach targowych, a panowie traktowali ich bezlitośnie
i z okrucieństwem. Natomiast setnik był szczerze przywiązany do swego sługi i gorąco pragnął jego
uzdrowienia, a przy tym wierzył, że Jezus jest w stanie tego dokonać. Nie widział dotąd Zbawiciela,
lecz to, co
0 Nim słyszał natchnęło go wiarą. Pomimo formalizmu Żydów Rzymia--- nin ten był przekonany o
wyższości ich religii nad jego własną. Przełamał więc bariery i nienawiść oddzielające zwyciężonych
od zwycięzców. Wykazał poszanowanie dla nabożeństw i traktował z łagodnością Żydów,
wyznawców Boga. To, co słyszał o nauce Chrystusa, utwierdziło go w przekonaniu, że zawiera ona
wszystko, co jest potrzebne duszy. Całą swą duchową istotę reagował na słowa Chrystusa, lecz
czuł się niegodny stanąć przed Nim. Odwołał się więc do starszyzny żydowskiej, aby zwróciła się do
Chrystusa z prośbą o uzdrowienie jego sługi. Mniemał, że pozostają oni w bliskich stosunkach z
Wielkim Nauczycielem
1 z pewnością będą wiedzieć, w jaki sposób należy się do Niego" zwrócić w jego sprawie.
Gdy Jezus wkraczał do Kapernaum, spotkała Go delegacja, starszyzny żydowskiej, która Mu
przedstawiła prośbę setnika, motywując
238
w następujący sposób konieczność jej spełnienia: "Godzien jest, abyś. mu to uczynił, albowiem
miłuje naród nasz, ijm. nam bóżnicę zbudował".
Jezus udał się natychmiast do domu setnika, lecz otoczony ze wszystkich stron przez ludzi, przesuwał
się powoli. Wieść o Jego zbliżaniu się uprzedziła Go i setnik w swej rozterce, wysłał do Niego gońców
ze słowami: "Panie, nie zadawaj sobie pracy, bom ci nie jest godzien, abyś wszedł pod dach mój".
Chrystus szedł jednak dalej, a setnik odważywszy się wreszcie zbliżyć do Niego, odezwał się w ten
sposób: "Przecież i samego siebie nie miałem za godnego, abym miał przyjść do Ciebie, ale rzecz
słowp, a będzie uzdrowiony sługa mój. Bom ci i ja człowiek pod mocą postawiony, mający żołnierzy i
mówię temu: idź, a idzie, a drugiemu: przyjdź a przychodzi, a słudze mojemu: czyń, a csy-ni". Tak jak
ja reprezentuję potęgę Rzymu a moi żołnierze uznają mnie za najwyższy autorytet, tak Ty
reprezentujesz potęgę Nieskończonego Boga i wszystko, co jest stworzone słucha Twego słowa. Ty
możesz nakazać, aby choroba ustąpiła i ona Cię usłucha. Ty możesz zawołać Swych zwiastunów z
nieba i wyposażyć ich w uzdrowicielską moc, rzeknij więc słowo, a sługa mój będzie uzdrowiony.
Tedy usłyszawszy to Jezus, zadziwił mu się i obróciwszy się rzekł do ludu, który za nim szedł:
"Powiadam wam, żem ani w Izraelu tak wielkiej wiary nie znalazł". Zwracając się zaś do setnika
powiedział: "Idź, a jakeś uwierzył, niech ci się stanie; i uzdrowiony jest sługa jego onejże godziny".
Starszyzna żydowska, która poleciła setnika Chrystusowi, dowiodła, jak daleka była od ducha
Ewangelii. Nie rozumiała tego, że naszą największą potrzebą jest ubieganie się o łaską Bożą. Kierując
się własnym sumieniem, poleciła setnika, ze względu na przychylność, jaką okazał "naszemu
narodowi". Lecz setnik sam o sobie powiedział: "Nie jestem godzien". Jego serce wzruszyło się łaską
Chrystusa. Zdawał so-_, bie sprawę ze swej własnej niegodności i nie wzdragał się prosić o po-|L
moc. Nie liczył na swe zasługi; jego jedynym argumentem była wielka potrzeba. Uwierzył w Chrystusa
ze względu na Jego wielką prawość. Nie uważał Go wyłącznie za cudotwórcę, lecz za Przyjaciela^ i
Zbawiciela ludzkości.
W ten sposób może przyjść .do Chrystusa każdy grzesznik. "Nie z uczynków sprawiedliwości,
którebyśmy my czynili, ale podług miłosierdzia swego zbawił nas" (Tyt. 3,5). Gdy szatan podpowiada
nam, że jako grzesznicy, nie możemy liczyć na błogosławieństwo Boga, odpowiedzmy mu, że
Chrystus przyszedł na świat, aby zbawić grzeszników. Nie posiadamy niczego, co polecałoby nas
łasce Boga. Możemy w naszej bezradności zanosić błaganie o nadejście odkupicielskiej potęgi i to jest
jedyną naszą ucieczką. Rezygnując z wszelkiego zadufania, musimy
239
mieć oczy zwrócone w stronę krzyża Golgoty mówiąc "Nie mam nic w swej ręce, chylę się jedynie
kornie przed Krzyżem".
Żydom od dziecięcych lat wpajano naukę o Mesjaszu. Mieli natchnionych patriarchów oraz proroków i
przyswoili sobie wiedzę o nabożeństwie ofiarnym. Lecz zlekceważyli światło i teraz nie widzieli w
Jezusie niczego, co odpowiadałoby ich pragnieniom. Natomiast setnik, urodzony w pogaństwie i
wychowany w bałwochwalstwie cesarskiego Rzymu wyszkolony do służby wojskowej, pozornie przez
swoje wykształcenie oraz otoczenie odcięty od życia duchowego i dalej odpychany przez fanatyzm
żydowski i wzgardę okazywaną przez jego naród narodowi żydowskiemu posiadł wiarę, na którą
nie mogły się otworzyć oczy synów Abraham. Nie usiłował przekonać się czy sami Żydzi zechcą
przyjąć Tego, kto twierdził, że jest ich Mesjaszem. Gdy "światłość, która oświeca każdego człowieka
przychodzącego na świat" (Jan 1,9) oświeciła go, ujrzał, jakkolwiek z daleka, chwałę Syna Bożego.
Jezus uważał rozpowszechnienie Ewangelii wśród pogan za sprawę bardzo ważną. Z radością
oczekiwał na napływ do Swego królestwa dusz wszystkich narodowości.
Z głębokim smutkiem przedstawił Chrystus Żydom skutki odrzucenia przez nich Jego łaski: "A
powiadam wam, że wielu ich od wschodu i od zachodu słońca przyjdzis, a usiądą za stołem z
Abrahamem i z Izaąkiem i z Jakubem w królestwie niebieskim. Ale synowie królestwa będą wyrzuceni
w ciemności zewnętrzne tam będzie płacz i zgrzytanie zębów". Niestety, iluż dziś gotuje sobie
podobny los! Wiele dusz przebywających w ciemnościach pogaństwa przyjmuje Jego łaskę, a w
chrześcijaństwie żyje wielu ludzi, którzy nie dostrzegają rozpalonego dla nich światła.
W odległości ponad dwudziestu mil od Kapernaum, na płaskowzgó-rzu dominującym nad szeroką,
piękną równiną Esdrelon, leżała wieś Nain, w stronę której Jezus skierował Swe kroki. Towarzyszyło
Mu wielu spośród uczniów oraz inni ludzie, zaś wzdłuż całej diogi gromadził się tłum spragniony słów
miłości i miłosierdzia. Wynoszono chorych, aby ich uzdrowił, a ludzi tych ożywiała ciągle nadzieja, że
Ten który obdarzony jest tak cudowną mocą, ogłosi się wreszcie królem Izraela. Tłum zadowolony i
oczekujący szedł śladem skalistą ścieżka, w kierunku bram górskiej osady.
Gdy pochód zbliżył się do wsi, jego uczestnicy ujrzeli wychodzący z bram kondukt żałobny. Powolnym
i miarowym krokiem kondukt kierował się ku cmentarzowi. Na otwartych marach niesiono zmarłego, a
obok nich kroczyli żałobnicy, napełniający powietrze żałosuyrn jękiem. Zdawało się, że ludzie z całego
osiedla wylegli, aby wyrazić swój szacunek dla zmarłego i współczucie dla osieroconych.
Był to istotnie widok, wywołujący współczucie. Zmarły był jedy-
240
nym synem wdowy, a teraz miała ona złożyć w grobie swą ostatnią - podporę i pocieszenie na ziemi.
"Gdyby Bóg ją widział, miałby dla niej współczucie". Gdy tak szła na oślep, płacząc, nawet nie dostrze-
.. gając obecności Chrystusa, podszedł do niej bliżej i rzekł z tkliwością: "Nie płacz". Jezus zamierzał
zmienić jej smutek w radość, ale pomimo tego nie zapanował nad swoją żałością. "Podszedł dotykając
mar", bowiem Jego osoby nie kalało zetknięcie z martwymi. Niosący mary, przystanęli, a płaczki
przerwały swój lament. Przy marach zgromadziły się dwie kategorie ludzi tych, którzy wierzyli i tych,
którzy swoją nadzieją ulokowali w beznadziejności. Czy miedzy nimi rzeczywiście znajdował się Ten,
który przepędza choroby i demony? Czy jest to osoba, której i śmierć okaże posłuszeństwo?
Jezus przemówił doniosłym, rozkazującym głosem: "Młodzieńcze, tobie mówię, wstań". Głos ten
przeniknął do uszu zmarłego. Młodzieniec, otworzył oczy. Jezus wziął go za rękę i uniósł. Wzrok Jego
padł na matkę dopiero co płaczącą, i ujrzał ich złączonych w długim, mocnym, radosnym uścisku.
Tłum przyglądał się temu w milczeniu, jak zaczarowany. "Tedy wszystkich strach zdjął". Milczący,
przejęci czcią ludzie zatrzymywali się na chwilę, jakby pized obliczeni Boga a potem "wielbili Boga
mówiąc, prorok wielki powstał między nami, a Bóg nawiedził lud swój". Kondukt żałobny powracający
do Nain przekształcił się w triumfalną procesję. ,"I rozeszła się o nim ta wieść po całej Judzkiej ziemi i
po wszystkiej okolicznej krainie".
Ten, który stał przy zasmuconej matce przy bramie Nain, czuwa przy marach każdego zmarłego. Jest
On pełen współczucia. Jego kochające i współczujące serce jest sercem o niezmiennej tkliwości. Jego
słowo, które powołuje zmarłego do ponownego życia, nie jest dziś mniej skuteczne niż wówczas, gdy
zostało skierowane do młodzieńca w Nam. Chrystus rzekł: "Dana jest mi wszelka moc na niebie i na
ziemi" (Mateusz 28,18). Moc ta me osłabła z biegiem lat ani nie wyczerpała się wskutek nieustających
przejawów łaski. Dla wszystkich, co w Niego wierzą, Chrystus pozostanie po wszystkie czasy żywym
Zbawicielem.
Jezus przemienił rozpacz matki w radość, zwracając jej syna, ale młodzieniec został znów powołany
do życia na ziemi, aby znosić smutki, trudy i niebezpieczeństwa, po których ponownie musiał ulec
śmierci. Jezus wycisza nasz smutek, spowodowany śmiercią bliskich,"przynosząc nam orędzie
ograniczonej nadziei. "I żyjący; a byłem umarły, a otom jest żywy na wieki wieków. I mam klucze
piekła i śmierci". "Ponieważ tedy dzieci społeczność mają ciała i krwi i on także stał się ich
uczestnikiem, aby przez śmierć zniszczył tego, który miał władzę śmierci, to jest dyjabła. A iżby
wyswobodził tych, którzy dla bo-
16 Życie Jezusa
241
jaźni śmierci po wszystek czas żywota podlegli byli niewoli" (Obj. 1,18; Hebr. 2,14.15).
Szatan nie może zatrzymać umarłych w swej władzy, jeżeli Syn Boży ofiaruje im życie. Człowiek nie
umrze duchową śmiercią, jeżeli jego dusza, przyjmuje słowo Chrystusa. Bóg mówi do wszystkich
zmarłych w grzechu: "Ocuć się, który śpisz i powstań od umarłych" (Efez. 5,14). Te słowa są rękojmią
wiecznego życia, Słowo Boga tchnęło życie w pierwszego człowieka, a słowa Chrystusa: "Młodzieńcze
tobie mówię, wstań" przywróciły życie młodzieńcowi z Nain. Stąd pochodzi nasza wiara, że słowa
"powstań od umarłych" są życiem dla duszy, która wsłuchuje się w nie. Bóg "nas wyrwał z mocy
ciemności i przeniósł do królestwa Syna Swego miłego" (Koi. 1,13). W tym słowie zawiera się
wszystko, dlatego też nasze zbawienie zależy tylko od jego przyjęcia.
"A jeśli Duch tego, który Jezusa wzbudził z martwych, mieszka w was, ten który wzbudził Chrystusa z
martwych, ożywi i śmiertelne ciała wasze przez Ducha swego, który w was mieszka". "Gdyż Sam Pan
z okrzykiem, z głosem archanielskim i z trąbą Bożą zstąpi z nieba, n pomarli w Chrystusie powstaną
najpierw. Zatem my żywi, którzy pozostaniemy, wespół z nimi zachwyceni będziemy w obłokach
naprzeciwko Panu na powietrze, a tak zawsze z Panem będziemy" (Rzym. 8,11; Tes. 4,16.17). Są to
słowa pocieszenia, którymi Bóg wzywa nas, abyśmy dodawali otuchy jedni drugim.
ROZDZIAŁ XXXIII
Prawdziwa rodzina
(Mat. 12,22-50; Mar. 3,20-35)
Synowie Józefa nie darzyli sympatią ani Jezusa, ani Jego dzieła. Docierające do nich
wiadomości o Jego życiu i pracy, napełniały ich .zdziwieniem i trwogą. Słyszeli, że spędza On całe
noce na modlitwie, że w ciągu dnia oblężony jest przez nie odstępujące od Niego tłumy, co
uniemożliwiało nawet przyjęcie posiłku. Jego przyjaciele czuli, że wyniszcza Go ta nieustanna
praca, a jednocześnie nie potrafili wytłumaczyć Jego stanowiska wobec faryzeuszy. Byli i tacy, którzy
obawiali się, że Jezus utracił pełnię władz umysłowych.
Do braci docierały te wieści, a także echa oskarżeń faryzeuszy, że Jezus przepędza złe duchy za
pośrednictwem szatana. Silnie odczuwali zarzuty, jakie wytaczano im z powodu pokrewieństwa z
Jezusem. Zdawali sobie sprawę z poruszenia, które wywołały Jego Słowa i czyny i niepokoili się Jego
śmiałymi oświadczeniami. Oburzali się także na zarzuty Jezusa, skierowane przeciwko biegłym w
Piśmie i faryzeuszom. Postanowili, że należy Go bądź przekonać, bądź zmusić do zaprzestania tego
rodzaju pracy, nakłaniając Marię, aby przyłączyła się do nich. Uważali, że przez miłość do matki
Chrystus stanie \ się ostrożniejszy.
Był to właśnie czas, kiedy Jezus po raz drugi uczynił cud uzdrowienia człowieka opętanego,
niewidomego i niemego, dając faryzeuszom okazję wysunięcia, powtórnego zarzutu, że "przez
książęcia diabelskiego wygania diabły" (Mat 9,34). Chrystus wytłumaczył im w wyraźny sposób, że
przypisując dzieło Ducha Świętego szatanowi zamy-|. kaja przed sobą źródło błogosławieństwa. Ci,
którzy nie będąc w stanie | pojąć Boskości Jezusa, występują przeciw Niemu, mogą uzyskać prze-f
baczenie, gdyż Duch Święty może oświecić ich, aby zrewidowali swe | błędy i weszli na drogę
skruchy. Jeżeli dusza jest natchniona wiarą i oddaje się pokucie, to niezależnie od ciężaru grzechu
dozna oczyszcze-
243
L
nią w przelanej krwi Chrystusa; ale każdy odrzucający dzieło Ducha Świętego, sam pozbawia siebie
możliwości osiągnięcia skruchy i wiary. Bóg oddziaiywuje na serca za pośrednictwem Ducha Świętego
i dlatego każdy, kto świadomie odrzuci Jego wpływ twierdząc, ze pochodzi od szatana, odcina sobie
wszelkie drogi porozumienia z Bogiem. W przypadku, gdy człowiek ostatecznie wyrzeknie się Ducha
Świętego, Bóg nie jest w stanie niczego uczynić dla jego zbawienia.
Faryzeusze, do których zwrócone były przestrogi Chrystusa, sami nie wierzyli w oskarżenie, jakie
przeciwko Niemu -wysunęli. Nie było wśród tych dygnitarzy żadnego, którego by nie pociągała postać
Chrystusa W swych własnych sercach słyszeli głos Ducha, który im oznajmił, ze jest to Pomazaniec
Izraela i przynaglał ich, aby zostali Jego uczniami. W blasku Jego obecności zdah sobie sprawę z
własnej nieprawości i zapragnęli sprawiedliwości, której sami nie umieli stworzyć. Jednakże byli
zdania, ze po odrzuceniu Go, upokorzyłoby ich wyznanie, ze jest Mesjaszem. Duma, która skierowała
ich na drogi niedowiarstwa, nie pozwalała im wyznać popełnionego błędu. Toteż, aby uniknąć
przvjęcia prawdy, usiłowali z rozpaczliwą gwałtownością obalić naukę Zbawiciela Świadomość Jego
potęgi i miłosierdzia doprowadzała ich do lozpaczy Nie mogli powstrzymać Zbawiciela od czynienia
cudów, ani me posiadali siły, która by zmusiła Go do zaprzestania nauki. Czynili jednak wszystko co
było w ich mocy, aby przedstawić Go w fałszywym świetle i zniekształcić Jego słowa. Jednakże Duch
Święty ze Swą przekonującą mocą szedł stale za nimi i aby Mu się przeciwata-uic, musieli zastosować
inne metodj. Użyty został wobec nich najpotężniejszy czynnik, jaki może oddziaływać na.ludzkie
serca, lecz oni nie chcieli ustąpić.
Bóg nie oślepia oczu ludzkich i me utwardza ich serc. Posyła im światło dla skorygowania błędów i
skierowania na właściwfi" drogi, lecz odrzucanie tego światła powoduje zaćmienie oczu, i zatwar-
działosc serca Często taki proces odbywa się stopniowo i prawie niedostrzegalnie Światło przenika do
duszy za pośrednictwem Słowa Bożego, Jego sług lub wlewane jest bezpośrednio przez Ducha
SViętego, jednakże gdyby chociaż jeden jego promień został nie dostrzeżony, nastąpi częściowe
odrętwienie funkcji duchowych, i następne Jego objawienie staje się mało dostrzegalne. Żydowscy
przywódcy doświadczyli tego Byli przekonam, ze Chrystusowi towarzyszy boska moc, , ale dla
zaprzeczenia prawdzie ogłosili, ze Jego pracy sprzyja duch szatana Postępując w ten sposób, weszli
na drogę oszustwa, i od tego czasu poddali się rządom szatana
ChrystUb ostrzegał ludzkość przed sprzeniewierzaniem się Duchowi Świętemu za pomocą jsłowjch i
niepotrzebnych słów. Słowa są wykładnikiem tego co jest w sercu. "Z obfitości serca usta mówią".
Lecz
244
słowa są czmś więcej, niż ilustracją charakteru, ponieważ mają moc oddziaływania na charakter.
Ludzie ulegają wpływowi własnych słów. Często pod działaniem chwilowego bodźca, za podszeptem
diabła dają wjraz zazdrości lub złym przypuszczeniom, wypowiadając to, w co w rzeczywistości me
wierzą, lecz wypowiedziane słowa oddziałują na mjsli. Ludzie oszukują się za pośrednictwem
wypowiadanych przez siebie słów i zaczynają uważać za prawdę to, co zostało powiedziane za
podszeptem szatana. Człowiek jest często zbyt dumny, aby odwołać raz wypowiedziany pogląd i
dlatego usiłuje wykazywać swoją rację tak długo, ze sam zaczyna wierzyć, iż ją posiada. Wyrażenie
wątpliwości luo kwestionowanie Bożej światłości jest bardzo niebezpieczne. Lekceważący krytvc\zm
oddziaływuje na charakter i sprz>ja rozwojowi niewiary. Wielu ludzi oddających się nawykowi takiego
krytycyzmu z\je w nieświadomości bezpieczeństwa, dochodząc łą drogą aż do wj-parcia się i skrjtj
kowania dzieła Ducha Świętego "Ale powiadam wam, iż z każdego słowa, któreby mówili ludzie,
dadzą z niego liczbę w dzień sądny, albowiem z mów twoich będziesz usprawiedliwiony i z mów
twoich będziesz potępiony".
Następnie Chrystus ostrzegł tych, którzy choć pozostawali pod wrażeniem Jego słów i słuchali Go z
radością, to jednak nie wykazywali gotowości przyjęcia Ducha Świętego. Dusza może być potępiona
nie tylko z powodu stawianego oporu, lecz również na skutek zaniedbań Jezus rzekł' "Gdy nieczysty
duch od człowieka wychodzi, przechadza się po miejscach suchych, szukając odpoczmema, ale nie
znajduje Tedy mówi: "wrócą się do domu mego skądem wyszedł; a przyszedłszy znajduje go próżny,
omieciony i ochędozony. Tedy idzie i bierze ze sobą siedem duchów gorszych niżeli sam; a wszedłszy
mieszkają tam".
. Za dni Chrystusa, podobnie jak dziś, istniało wielu ludzi, którzy
[- czasowo zdawali się być wyzwoleni spod kontroli szatana. Dzięki łasce Bożej zostali uwolnieni od
złych duchów, które sprawowały władzę nad ich duszami Radowali się swoją miłością ku Bogu, lecz
wzorem przypowieści o kamienistym gruncie, słuchacze ci nie wytrwali w swojej miłości. Nie poddali
się na codzień woli Boga i w ten sposób nie uczynili ze swoich serc mieszkania dla Chrystusa; a kiedy
zły duch wraca z "siedmioma duchami gorszymi mzli sam", są już całkowicie opanowani przez zło.
i
Gdy dusza oddaje się Chrystusowi, nowa moc obejmuje władzę nad nowym sercem. Następuje
zmiana, której człowiek* nie byłby rigdy w stanie osiągnąć własnymi siłami. Jest to nadnaturalne
dzieło, zaszczepiające naturze ludzkiej nadnaturalny pierwiastek. Dusza oddana Chrystusowi staje się
Jego twierdzą, którą utrzymuje w zbuntowanym świecie, nie dopuszczając do władzy nad nią nikogo
poza samym
245
sobą. Dusza pozostająca w mocy czynników nieba jest zabezpieczona przed atakami szatana. Jeżeli
jednak nie oddamy się pod opiekę Chrystusa, zostajemy opanowani przez złe siły. W nieunikniony
sposób musimy znaleźć się pod władzą jednej z dwóch wielkich sił, walczących o pierwszeństwo na
świecie. Aby dostać się pod panowanie królestwa ciemności nie jest konieczne świadome oddanie
się pod jego władzę. W tym celu wystarczy tylko zaniedbanie przymierza z królestwem światła. Jeżeli
poniechamy naszego współdziałania z niebem, szatan opanowuje nasze serce i przekształca je w
swój przybytek. Jedynym środkiem obrony jest obecność Chrystusa w naszych sercach przez wiarę w
Jego sprawiedliwość. Dopóki nie zostaniemy w żywotny sposób związani z Bogiem, nie zdołamy
oprzeć się rujnującemu egoizmowi, samopobłażaniu i skłonności do grzechu. Przez wyzbycie się złych
nawyków możemy czasowo odgrodzić się od szatana, ale przy braku trwałego podporządkowania się
Bogu, będziemy zawsze zwyciężeni. Bez osobistego obcowania z Chrystusem i bez stałej łączności z
Nim, będziemy zdani na łaskę wroga i staniemy się w końcu jego ofiarami. "I bywają rzeczy ostanie
onego gorsze, niżeli pierwsze". "Tak się stanie i temu rodzajowi złemu", powiedział Jezus. Żaden z
ludzi nie jest tak zatwardziały, jak ci, którzy odrzucili przyzywające ich miłosierdzie i przeciwstawili się
Duchowi łaski. Najczęściej spotykanym przejawem grzechu przeciwko Duchowi Świętemu jest
uporczywe odrzucanie wezwania Niebios do skruchy. Każdy krok oznaczający odrzucenie Chrystusa
jest krokiem prowadzącym do odrzucenia zbawienia, krokiem grzechu przeciwko Duchowi Świętemu.
Przez odrzucenie Chrystusa naród żydowski popełnił niewybaczalny grzech; natomiast nasze
odrzucenie wezwania Miłosierdzia sprawia, że popełniamy ten sam błąd. Obrażamy Księcia życia i
narażamy Go na zawstydzenie u wrót synagogi szatana i przed obliczem niebiańskiego wszechświata,
bowiem odmawiamy słuchania głosu Jego wysłanników, wsłuchując się w tym czasie w głos
walczącego o dusze szatana. Jak długo człowiek postępuje w ten sposób, tak długo nie może liczyć
na przebaczenie, aż wreszcie dochodzi do utraty chęci pojednania się z Bogiem.
Podczas gdy Jezus pouczał naród, uczniowie przynieśli wiadomość,, że matka i bracia stoją przed
domem i chcieliby się z Nim zoba-"czyć. Chrystus wiedział, co mają w sercu i "odpowiadając rzekł
temu, co mu powiedział: "któraż jest matka moja, i którzy są bracia moi? A wyciągnąwszy rękę swoją
na uczniów swoich, rzek: Oto matka moja i bracia moi. Albowiem ktobykolwiek czynił wolę Ojca
mojego, który jest w niebiesiech, ten jest bratem moim i siostrą i matką". Każdy, kto przychodzi do
Chrystusa z wiarą, jest z Nim zwią-
246
l
zany węzłem mocniejszym niż ludzkie więzy rodzinne. Człowiek taki tworzy z Nim tę samą
jedność, jaką on stanowił ze Swoim Ojcem.
Matka, która wierzyła w Jego słowa i stosowała się do "nich, była bardziej z Nim spokrewniona
więzami Jego dzieła, niż więzami krwi. Bracia mogliby skorzystać z pokrewieństwa z Nim jedynie w
przypadku uznania Go za swego Zbawiciela.
Dzieło Chrystusa uzyskałoby wielkie wsparcie, gdyby Jego krewni uwierzyli, że jest wysłannikiem
niebios i współpracowali z Nim w posłannictwie Bożym! Ich niedowiarstwo rzuciło cień na ziemskie
życie Chrystusa. Stanowiło to kroplę goryczy w tym kielichu, który Jezus wypił za nas.
Wrogość wobec Ewangelii wzniecona w ludzkich sercach, odczuwana była ze smutkiem przez Syna
Bożego, ale szczególnie zasmucała Go ta wrogość w progach własnego domu. Posiadał bowiem
serce pełne dobroci i miłości, i przywiązywał wielkie znaczenie do tkliwości w stosunkach rodzinnych.
Bracia pragnęli nakłonić Go do swych poglądów, chociaż pozostawałoby to w całkowitej niezgodzie z
Jego boską misją. Patrzyli na Niego, jak na kogoś, kto potrzebował ich rady. Sądzili Go z ludzkiego
punktu widzenia, będąc zdania, że gdyby wygłaszał nauki przyjemne dla uszu faryzeuszy i biegłych w
Piśmie uniknąłby przykrych starć wywoływanych przez niektóre Jego słowa. Sądzili, że nie miał racji
pretendując do boskiego autorytetu i stawiając Siebie przed rabinami, jako powołanego do potępienia
ich grzechów Bracia Chrystusa wiedzieli, że faryzeusze szukają okazji wysunięcia przeciwko Niemu
oskarżenia i byli przekonani, że dostarczył ku temu dość powodów.
Swoją krótką miarą' nie mogli wymierzyć głębi posłannictwa, które przyszedł spełnić dlatego nie mogli
sympatyzować z Nim w ciężkich próbach, przez które przechodził. Ich szorstkie, lekceważące słowa
dowodziły, że nie rozumieli naprawdę Jego charakteru, a nie potrafili w Nim rozpoznać powiązania
cech boskich i ludzkich. Często widzieli Go pogrążonego w smutku, lecz zamiast okazać wsparcie
jeszcze * bardziej ranili Jego serce słowami i nastrojami. Jego wrażliwa natura była poddana torturze,
motywy źle pojmowane, a praca niedostępna ich zrozumieniu.
Bracia często Wysuwali filozofię faryzeuszy, która z latami przekształciła się w wytarty frazes i
zatraciła swój sens, uważając przy tym, że zdołają nauczyć Tego, przed którym odkryte były wszystkie
prawdy i który zgłębił wszystkie tajemnice. Z całą swobodą potępiali to, czego nie byli w stanie
zrozumieć. Ich wyrzuty przejmowały Go do żywego, nękając duszę i pogrążając ją w rozterce.
Wyznawali swą 1 wiarę w Boga i myśleli, że bronią Jego praw, podczas gdy wcielony Bóg był z nimi, a
oni Go nie rozpoznali.
247
Te sprawy dodawały cierni na drodze' ziemskiego życia' Chrystusa. Brak zrozumienia we własnym
domu sprawił, że doznawał ulgi odchodząc do ludzi rozumiejących Go. Był dom, który lubił odwiedzać
dom Łazarza, Marii i Marty; tu w atmosferze wiary i miłości znajdował odpoczynek. Nie było jednak
nikogo na świecie, kto byłby w stanie zrozumieć Jego boską misję lub poznać ciężar, jaki dźwigał dla
dobra ludzkości. Często mógł znaleźć ulgę jedynie w samotności, to, co Boże, stoi wyżej od tego co
ludzkie.
Ci, którzy cierpią w imieniu Chrystusa, którzy spotykają się z niezrozumieniem i nieufnością nawet we
własnym domu, znajdą pokrzepienie w myśli, że Chrystus znosił to samo. Na nich spoczywa Jego
współczucie. Wzywa ich, aby stali się Jego towarzyszami i znaleźli pokrzepienie tam, gdzie je znalazł
On w łączności z Ojcem.
Ci, którzy przyjmą Chrystusa, jako swego Zbawiciela, nie zostaną zdani na sierocą samotność w
znoszeniu przeciwności życia. Chrystus przyjmie ich jako członków rodziny w niebie i wzywa do tego,
aby Jego Ojca nazywali swym Ojcem. Są to Jego "maluczcy", drodzy sercu Boga, związani z Nim
najbardziej tkliwymi i trwałymi więzami. Okazuje względem nich największą czułość, znacznie
przewyższającą tę, którą nam okazywali matka i ojciec w dziecięcej bezradności, gdyż to, co Boże,
stoi wyżej' od tego co ludzkie.
O ustosunkowaniu się Chrystusa do ludzi mówi w zakonie danym Żydom piękna przypowieść. Gdy z
powodu biedy ktoś z Żydów zmuszony był rozstać się ze swą ojcowizną i zaprzedać się jako
niewolnik, obowiązek wykupienia go i przywrócenia prawa dziedzictwa przypadał jednemu z
najbliższych jego krewnych (patrz: 3 Mojż. 25,25; 47,49; Ruty, 2,20). W podobny sposób odkupienie i
przywrócenie nam dziedzictwa utraconego wskutek grzechu przypada Chrystusowi, który "jest z
pokrewnych naszych". Pokrewieństwo to uznał po to, aby nas odku- " pić. Bliższy nam jest Pan nasz
Zbawiciel niźli ojciec, matka, brat, przyjaciel lub umiłowany. "Nie bój się" mówi do nas, "bom cię
odkupił, a wezwałem cię imieniem twoim, mój jesteś".
"Zaraz jakoś drogim uczyniony przed oczyma mymi, jesteś uwielbiony, a Jam cię umiłował; przetoż
dałem ludzi za cię i narody za żywot twój" (Izaj. 43,1.4.)
Chrystus kocha mieszkańców nieba otaczających Jego tron, lecz cóż może się równać z wielką
miłością, jaką ukochał nas? Nie możemy tego pojąć, lecz wiemy to dobrze z własnego doświadczenia.
A gdy zachowujemy z Nim więzy pokrewieństwa, z jaką tkliwością mamy się odnosić do tych, którzy
są braćmi i siostrami naszego Pana? Czy nie musimy się pośpieszyć z uznaniem obowiązków, które
nakłada na nas pokrewieństwo z Bogiem? Po przyjęciu do Bożej rodziny- czyż nie powinniśmy
szanować Ojca naszego i naszych krewnych w Panu?
248
ROZDZIAŁ XXXIV
Wezwanie
(Mat. 11,28-30)
Pzyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy jesteście utrudzeni i obciążeni, ja wam dam odpocznienie".
Te słowa pokrzepienia skierowane były do tłumu idącego za Chrystusem. Zbawiciel powiedział, że
tylko przez Niego ludzie mogą posiąść wiedzę o Bogu. Mówił o Swych uczniach jako o tych, którym
dane ' było poznanie spraw niebieskich. Lecz nie dopuścił, aby ktokolwiek czuł się odsuniętym poza
zakres Jego opieki i miłości. Wszyscy utru-^dzeni i obciążeni niech przyjdą do Niego.
Biegli w Piśmie Świętym i rabini ze swym skrupulatnym podejściem do form religii mieli poczucie głodu
duchowego, którego obrzędy pokutne nie były w stanie zaspokoić. Celnicy i grzesznicy mogli udawać,
że są zadowoleni z zaspokojenia swych ziemskich potrzeb, lecz w ich sercach panowały nieufność i
strach. Jezus patrzał na ludzi znajdujących się w rozterce i strapieniu, na tych których nadzieje zostały
zawiedzione i którym ziemskie uciechy miały zaspokoić głód duszy. Wezwał ich, aby w Nim znaleźli
ukojenie.
Jezus z tkliwością zwracał się do utrudzonych ludzi: "Weźcie moje jarzmo i uczcie się ode mnie, gdyż
jestem cichy i pokornego serca; i wy również znajdziecie odpoczynek dla waszych dusz".
Tymi słowami Chrystus przemawia do każdej ludzkiej istoty. Wszyscy, czy wiedzą o tym, czy nie, są
zmęczeni i obciążeni. Wszyscy przytłoczeni są ciężarem, który tylko Chrystus jest w stanie z nich
zdjąć. Największe nasze obciążenie stanowi ciężar grzechów. Gdyby tyl->ko nam samym przypadło
dźwigać ten ciężar, wtedy zgniótłby nas sobą. Lecz jego dźwigania podjął się za nas Bezgrzeszny. "A
Pan włożył nań nieprawość wszystkich nas" Izaj. 53,6). Przyjął na Siebie ciężar naszych win, zdejmie
go z naszych strudzonych ramion, udzielając nam odpoczynku. Brzemię trosk zostanie również z nas
zdjęte Jego
249
raka. Wzywa, abyśmy zrzucili wszystkie nasze kłopoty na Niego, gdyż nosi nas w Swym
sercu.
Starszy Brat naszego rodu stoi przy tronie Odwiecznego. Spogląda na każdą duszę, zwracającą
się do Niego jako do Zbawiciela. Zna z doświadczenia ludzkie słabości, pragnienia i
wie, gdzie kryje się źródło największych naszych pokus, gdyż sam był poddany wszelkim
pokusom, nie ulegając jednak grzechowi. Czuwa nad tobą, jak nad drżącym dzieckiem
Boga Czy poddany zostałeś pokusie' On cię od niej uwolni. Czy jesteś słaby? On cię wzmocni.
Czy pozostajesz w mewie-"dzy? On cię oświeci. Czy jesteś zraniony7 On cię uzdrowi. To
Pan, "który rachuje liczbę gwiazd" i "który uzdrawia skruszonych na sercu, a zawiązuje boleści ich"
(Psalm 147,3.4). "Przyjdźcie do Mnie" tak brzmi Jego wezwanie. Jakiekolwiek byłyby
wasze troski i doświadczenia, odkryjcie przed Panem waszą sprawę. Wasz duch dozna
wzmocnienia. Zostanie przed wami otworzona droga, abyście mogli sami rbzwikłac wasze
kłopoty i trudności. Im czujecie się słabsi i bardziej bezbronni, tym bardziej wzmocnicie się Jego
mocą. Im cięższe wasze brzemię, tym bardziej błogosławiony będzie odpoczynek po zrzuceniu
ciężaru na Tego, który go podźwigme. Odpoczynek, jaki ofiaruje Chrystus, uzależniony został od
spełnienia warunków, lecz te warunki zostały ścisłe sformułowane. Ich spełnienie me wykracza
poza niczyje możliwości. "Weźcie na siebie moje jarzmo", mówi Chrystus. Jarzmo jest
przyrządem roboczym, nakładanym na bydlęta, aby skutecznie wykonywały swoją pracę.
Przez to porównanie Chrystus naucza nas, ze jesteśmy powołani do służby trawającej tak
długo, jak długo starczy życia Mamy przyjąć na siebie Jego jarzmo, aby stać się Jego
współpracownikami
Jarzmo, które nakłada na nas służebne obowiązki to prawo Boże. Wielki zakon miłości objawiony w
raju i ogłoszony na górze Synaj, który w Nowym Testamencie został zapisany w naszych sercach, jest
zakonem, który wiąże ludzi z wolą Bożą. Gdybyśmy zostali pozostawieni naszym własnym
skłonnościom i szli tam, dokąd prowadzi nas-nasza wola, moglibyśmy wpaść w sidła szatana i przyjąć
jego cechy. Dlatego Bóg pragnie podporządkować nas Swojej woli wzniosłej i szla-^chetnej.
Pragnie, abyśmy z. cierpliwością i mądrością podejmowali obowiązki wynikające ze służby dla^Niego.
Chrystus przyjął na Siebie to jarzmo w imieniu całej ludzkości. "Pragnę, abym czynił wolę twoją, Boże
mój, pragnę albowiem zakon twój jest w pośrodku wnętrzności moich" (Psalm 40,9). "Bom zstąpił z.
nieba, nie iżbym czynił gorliwość w objawieniu Jego chwały i miłość do upadłej ludzkości sprowadziły
Jezusa na ziemię, aby cierpiał i umarł. To wszystko stanowiło drogowskaz. Jego życia. Wzywa nas
tym samym do przyjęcia tej samej zasady.
250
Bp Jest wśród nas wielu, których serca spopielały pod ciężarem kłopotów i trosk, gdyż dążą do
osiągnięcia wysokiego standardu życiowego. Wybrali służbę dla świata, wzięli na siebie jej ciężary,
przyswoili sobie jej zwyczaje.
Charaktery tych ludzi spaczyły się, a życie stało się męczarnią. Dla zaspokojenia ambicji i ziemskich
dążeń ramą swe sumienia i ściągają na siebie dodatkowy ciężar zgryzoty. Ciągłe zmaganie z życiem
niweczy chęć do niego Nasz Pan pragnie, aby zdjęli z siebie to jarz-^ mo niewoli, mówiąc: "Moje
jarzmo jest wygodne, a ciężar lekki". Wzywa ich, aby najpierw szukali królestwa Boga i Jego
sprawiedliwości, obiecując, ze wszystko, co jest potrzebne do doczesnego życia, będzie im dane. W
swoim zmartwieniu człowiek jest ślepy i me umie dostrzec przyszłości, lecz Jezus widzi na początku,
jaki będzie koniec. We wszelkich trudnościach Chrystus może przynieść ulgę. Nasz Ojciec niebieski
ma tysiące dróg, które może przed nami otworzyć, a o których my niczego me wiemy. Wszyscy ci,
których serca poddadzą się służbie ku chwale Bożej, zobaczą, jak przeminą kłopoty, a pod nogami
poczują stały grunt.
"Uczcie się ode mnie" rzekł Jezus, "gdyż jestem cichy i pokornego serca, a" znajdziecie
odpoczmeme". Musimy stać się uczniami szkoły Chrystusowej, aby się uczyć od Niego łagodności i
skromności. Odkupienie jest procesem w czasie którego dusza przygotowywana jest dla nieba,
poprzez poznawanie Chrystusa. Oznacza ono wyzwolenie się pojęć, przyzwyczajeń i praktyk, jakich
nabyliśmy w szkole księcia ciemności. Dusza powinna zostać wyzwolona ze wszystkiego, co
pozostaje w sprzeczności z lojalnością wobec Boga.
W sercu Chrystusa pozostającym w pełnej harmonii z Bogiem, panuje doskonały spokój. Serca tego
me podniecał radością poklask ani też nie poddawało się przygnębieniu z powodu krytyki lub
doznanych przykrości. W obliczu największej opozycji i najbardziej okrutnego traktowania Chrystus
umiał stale zachować odważną postawę. Jednakże serca wielu mieniących się Jego naśladowcami
ogarnia często niepokój i trwoga, ponieważ nie umieją zaufać Bogu. Nie chcą poddać się woli Boga
bez zastrzeżeń z obawy przed konsekwencjami, jakie oddanie to może na nich sprowadzić. Nie
zaznają jednak spokoju, do--póki nie zdecydują się na całkowite oddanie się Bogu.
Źródłem niepokoju człowieka jest egoizm. Odrodzeni przez Niebo, mielibyśmy tego samego ducha,
którego posiadał Jezus, ducha który prowadził Go do poniżenia Samego siebie dla naszego
zbawienia. Nie powinniśmy dążyć do wywyższania samych siebie, natomiast powinniśmy pragnąć
możliwości zasiadania u stóp Chrystusa i poznawania Go. Powinniśmy zrozumieć, ze wartość naszej
pracy nie ma nic wspólnego z nadawanym jej rozgłosem światowym, a nasz zapał i siła nie
251
stanowią także o charakterze naszej osobowości. Wartość naszej pracy jest proporcjonalna do udziału
w niej Ducha Świętego. Ufność Bogu uświęca umysły, dzięki czemu uzyskujemy zdolność
zapanowania nad własną duszą.
Jarzmo nakładane jest na wołu, aby mu dopomóc w ciągnięciu ciężaru. Taką samą rolę spełnia jarzmo
nałożone na nas przez Chrystusa. Jeżeli naszą wolę całkowicie podporządkujemy woli Boga i użyjemy
Jego darów dla uszczęśliwienia innych, brzemię naszego życia pkaże się lekkie. Każdy, kto kroczy
drogą Bożych przykazań, idzie wspólnie z Chrystusem, a w miłości ku Niemu znajduje ukojenie. Gdy
Mojżesz modlił się "Ukaż mi proszę drogę twoją, żebym cię poznał", Pan mawiał: "zastanówcie się na
drogach, a spójrzcie i pytajcie się
0 ścieżkach starych, któraby była d-roga dobra, a chodźcie nią, na niej znajdziecie
odpocznienie duszy waszej" (2 Mojż. 33,13.14). I rzekł Bóg: "Obyżeś był pilnował przykazania
mego, byłby jako rzeka pokój twój, a sprawiedliwość twoja jako wały morskie" (Izaj. 48,18).
Ci, którzy ufają Słowu Chrystusa, oćldając Mu swoje dusze w depozyt i podporządkowują własne
życie Jego rozkazom, znajdą spokój
1 odpocznienie. Nic na świecie nie jest w stanie zasmucić ich, gdy Jezus uszczęśliwia
Swą obecnością. W doskonałym poddaniu znajdziemy doskonały spokój. Pan rzekł
"Człowieka spolegającego na tobie łachowywasz w pokoju, w pokoju mówię, bo w tobie ufa" (Izaj.
26,3). Nasze życie może wydawać się gmatwaniną, lecz gdy oddamy się w ręce mądrego Mistrza,
kształtuje On nasze życie i charakter w ten sposób, aby przyczyniły się do Jego chwały. I ten
charakter, który będzie wyrazem chwały Chrystusa, przyjęty będzie do raju Bożego.
Odrodzona rasa ludzka będzie szła za Nim w promieniującej bieli.
Gdy przez Jezusa dostąpimy pokoju, niebo rozpocznie się dla nas już tu. Odpowiadamy na Jego
wezwanie: chodź, ucz się ode Mnie, a postępując tą drogą, rozpoczynamy wieczne życie. Niebo jest
ciągłym zbliżaniem się do Boga, przez Chrystusa. Im dłużej przebywamy w niebieskiej atmosferze tym
więcej chwały otwiera się przed nami; czym więcej wiemy o Bogu, tym intensywniej będziemy
odczuwać szczęście. Krocząc z Chrystusem ścieżkami ziemskiego życia, doznamy wypełnienia w nas
Jego miłości i uczucia szczęścia z powodu Jego obecności. Wszystko co zdolna jest przyjąć ludzka
natura, będzie tu naszym udziałem. Lecz czy da się to porównać z tym co czeka nas później?
"Dlatego są przed stolicą Bożą i służą mu we dnie i w nocy w kościele jego, a ten który siedzi na
stolicy jako namiotem zasłoni ich. Nie będą więcej łaknąć i nie będą więcej pragnąć ,i nie uderzy na
nich słońce, ani żadne gorąco. Albowiem Baranek, który jest w pośrodku stolicy, będzie ich pasł, i
poprowadzi ich do żywych źródeł wód i otrze Bóg wszelką łzę z oczu ich" (Obj. 7,1517).
ROZDZIAŁ XXXV
"Ucisz się!"
(Mat. 8,23-34; Mar. 4,35-41; 5.1-20; Łuk. 8.22-39)
Był to w życiu Chrystusa dzień pełen wydarzeń. U brzegów Jeziora Galilejskiego opowiedział swe
pierwsze przypowieści, i za pomocą znanych przykładów tłumaczył ludziom istotę Swojego królestwa
oraz sposoby prowadzące do jego ustanowienia. Przyrównał swą pracę do pracy siewcy, a rozwój
swego królestwa do wzrostu nasienia gorczycy oraz działania drożdży w miarce mąki. Ostateczny
wielki rozdział, który nastąpi pomiędzy nieprawymi a sprawiedliwymi, zobrazował w przypowieści o
pszenicy, kakolu oraz o rybackiej sieci. Wartość prawd jakich nauczał, przedstawiona została za
pomocą opowiadania o ukrytym skarbie i perle wielkiej wartości. Natomiast posługując się
przypowieścią o" gospodarzu Chrystus pouczył Swych uczniów, w jaki sposób mają pracować jako
Jego przedstawiciele.
Przez cały dzień Chrystus nauczał i uzdrawiał, a gdy nadszedł wieczór tłum wciąż tłoczył się wokół
Niego. Nauczał tak dzień po dniu, rzadko mając czas na jedzenie i wypoczynek. Złośliwy krytycyzm i
przedstawianie Go w fałszywym świetle przez faryzeuszy czyniły Jego pracę o wiele trudniejszą i
nużącą. Teraz, gdy nastał wieczór, Chrystus był w stanie takiego wyczerpania, że postanowił usunąć
się w jakiekolwiek samotne miejsce po przeciwnej stronie jeziora.
Wschodnie wybrzeże jeziora Genezaret było słabo zaludnione lecz tu i ówdzie znajdowały się ludzkie
osiedla. W porównaniu jednak z wybrzeżem zachodnftn wydawało się miejscem odludnym. Ten rejon
był zamieszkały w większości przez ludność. pogańską niż żydowską, a łączność z Galileą była
nieznaczna. Pozwalało to Jezusowi na chwile, których szukał, toteż prosił swych uczniów, by Mu
towarzyszyli.
Kiedy odprawił tłum, wsiadł "tak jak był" do łodzi i odpłynął w pośpiechu. Lecz nie dane im było odbić
od brzegu tylko we własnym towarzystwie. Były jeszcze inne łodzie rybackie i te w krótkim Czasie
253
zapełniły się ludźmi, którzy podążyli za Nim; spragnieni ujrzeaia Go i usłyszenia Jego nauki.
Wreszcie Jezus uwolnił się od nacisku tłumu, a nękany zmęczeniem i głodem, położył się na rufie i
szybko zasnął. Wieczór był przyjemny i łagodny a nad jeziorem panowała cisza. Raptem ciemności
zaległy niebo, gwałtowny wiatr powiał od górskich wąwozów wzdłuż wschodniego brzegu i straszliwa
burza rozszalała nad jeziorem.
Słońce skryło się, a nad wzburzonym jeziorem zapanowała noc. Gwatłtowny wiatr pobudził fale, które
piętrzyły się nad łodzią apostołów, grożąc pochłonięciem jej. Ci płynący w łodzi rybacy całe swoje
życie spędzali na jeziorze i bezpiecznie sterowali swoimi łodziami w kierunku lądu. Ale obecnie ich
doświadczenie i siła nie przydawały się do niczego. Atak burzy uczynił ich bezbronnymi, a nadzieja
opuściła ich z chwilą, gdy spostrzegli, że łódź jest wypełniona wodą. Zaabsorbowani wysiłkiem
ratowania siebie zapomnieli o tym, że w łodzi znajdował się Chrystus. Teraz widząc, że cała "praca
idzie na marne, i, że czeka ich tylko śmierć, przypomnieli sobie na czyje polecenie wypłynęli na
jezioro. Jedyna ich nadzieja oparła się na Jezusie. W swej bezradności i rozpaczy zaczęli wołać:
"Mistrzu, Mistrzu", lecz gęsty mrok zakrywał Go przed nimi. Głosy ich zagłuszał ryk burzy i nie
otrzymywali odpowiedzi. Opadł ich strach i zwątpienie. Czyżby Jezus opuścił ich? Czyżby Ten, który
miał moc zwyciężenia choroby, demonów i nawet śmierci, dziś nie był w stanie dopomóc Swym
uczniom? Czyżby nie był świadom ich rozterki?
Poczęli znów wołać i znów nie było odpowiedzi poza odgłosami nawałnicy. Łódź prawie już tonęła.
Jeszcze chwila i otchłań wodna zamknie się nad nimi.
Nagle błyskawice przeniknęła ciemności i ujrzeli Jezusa śpiącego spokojnym snem. Zdumieni i
zrozpaczeni uczniowie zawołali: "Mistrzu czyż nie widzisz, że giniemy?" Jak możesz spokojnie
odpoczywać, gdy my jesteśmy w niebezpieczeństwie i wal-czymy ze śmiercią?
Wołania zbudziły Jezusa. W świetle błyskawicy uczniowie dojrzeli niebiański spokój na Jego twarzy,
odczytali w spojrzeniu ofiarną, tkliwą miłość i serca ich, zwracając się ku Niemu, zawołały: "Panie,
ratuj nas, giniemy!"
Nigdy żadna dusza nie wypowiada tego wezwania nadaremnie. Gdy uczniowie uchwycili swe wiosła,
aby uczynić ostatni wysiłek, Jezus powstał. Stał pośrodku swych uczniów, wśród szalejącej burzy,
zalewających fal, a światło błyskawic oświetlało Jego postać. Chrystus podniósł rękę, która tak często
niosła ludziom łaskę, i rzekł do wzburzonego jeziora "Umilknij".
Sztorm ucichł, bałwany złagodniały, na niebie rozbłysły gwiazdy, a łódź płynęła po cichym jeziorze.
Wówczas zwracając się do uczniów
254
-Jezus zapytał z troską: "Przeczżeście tak bojaźliwi? Jakoż nie macie
wiary" (Marek 4,40).
Cisza zapanowała wśród uczniów. Nawet Piotr nie usiłował wyrazić bojaźni, która wypełniła jego
serce. Lodzie płynące, by towarzyszyć Chrystusowi, były w takim samym niebezpieczeństwie, co łódź
Jego uczniów. Przerażenie i rozpacz ogarnęła ludzi, lecz rozkaz Chrystusa przywrócił spokój
wszędzie. Szalejąca burza rzuciła inne łodzie w kierunku tej, w której był Chrystus, a wszyscy
znajdujący się w nich ludzie byli świadkami cudu. Wśród ciszy jaka nastąpiła, zapomniano o strachu, a
ludzie mówili między sobą szeptem: "Któż wżdy ten jest, że mu i wiatr i morze są posłuszne?"
Gdy Chrystus obudził się, aby stanąć wobec burzy, był zupełnie spokojny. Nie było śladu strachu w
Jego słowach lub spojrzeniu, bowiem strach nie mieszkał w Jego sercu. Nie położył się był bowiem na
spoczynek w świadomości Swej wszechmocy, jako Pan nieba i ziemi. Złożył On z siebie tę władzę,
mówiąc: "Nie mogęć ja sam od siebie nic czynić" (Jan 5,30). Chrystus ufał w moc Ojca. Była to wiara
w boską miłość i opiekę, na której polegał Jezus a potęga słów, które uciszyły burzę, stanowiła potęgę
Boga.
Wzorem Jezusa odającego swój odpoczynek opiece Ojca, powinniśmy szukać wytchnienia, zdając się
na opiekę naszego Zbawiciela. Gdyby uczniowie mieli wiarę w Niego, zachowaliby spokój. Strach w
chwili niebezpieczeństwa obnażył ich niewiarę. W wysiłkach zmierzających do ratowania siebie
zapomnieli o Jezusie i dopiero, gdy w desperacji przestali ufać własnym siłom, zwrócili się do Niego,
aby udzielił im pomocy.
Nader często postępujemy w podobny sposób! Gdy zbiera się nad nami nawałnica pokus, gdy
rozbłyskują błyskawice i fale zalewają nas, usiłujemy stawić czoła burzy sami, zapominając o tym,
który może nam udzielić pomocy. Wierzymy w nasza własną siłę, aż do momentu utracenia nadziei i
znalezienia się o krok od zagłady. Wówczas przypominamy sobie Chrystusa i jeśli poprosimy Go o
ratunek nasze wołanie nie będzie daremne. Choć ze smutkiem wypomina nam naszą niewiarę i
zadufanie we własne siły, to jednak nigdy nie odmówi pomocy w potrzebie. Jeżeli nosimy Zbawiciela w
naszych sercach, to nie musimy się bać ani na lądzie ani na morzu. Żywa wiara w Odkupiciela
wygładza morze naszego życia i uwalnia nas od niebezpieczeństw drogami, jakie On uzna za
najskuteczniejsze.
W cudzie uciszenia burzy zawarta jest jeszcze inna duchowa nauka. Doświadczenie każdego
człowieka daje świadectwo prawdzie słów Pis"-ma Świętego: "Lecz niepobożni bada jako morze
wzburzone, gdy się uspokoić nie może... Nie masz pokoju niepobożnym mówi Bóg mój" (Izaj.
57,20.21). Grzech zniszczył nasz spokój. Nie zaznamy uspokojenia
255
dotąd, dokąd nie podporządkujemy naszej osobowości" Bogu. Żadna ludzka siła nie zdoła opanować
namiętności serca. W tych sprawach jesteśmy równie bezradni, jak bezradni byli uczniowie Jezusa w
obliczu szalejącej burzy. Lecz Ten, który rozkazał ucisz} c się falom Jeziora Galilejskiego, wyrzekł
równocześnie słowo pokoju przeznaczone dla każdej duszy Ci wszyscy, którzy kierują do Jezusa
wołanie "Panie ratuj nas", doznają pomocy, niezależnie od natężenia nawałnicy. Jego łaska dokonuje
pojednania duszy z Bogiem, ucisza burze ludzkich namiętności i wlewa spokój w serca "Obraca burzę
w ciszę, tak, ze umilkną na-wałnosci ich I weselą się, ze ucichło, i tak przywodzi ich do portu
pożądanego" (Psalm 107,29 30). "Będąc tedy usprawiedliwieni z wiary, pokój mamy z Bogiem przez
Pana naszego Jezusa Chrystusa". "I będzie pokój dzieło sprawiedliwości a skutek sprawiedliwości
odpoczme-me i bezpiecznosc aż na wieki" (Rzym. 5,1, Izaj. 32,17).
Wczesnym rankiem Zbawiciel i jego towarzysze wyszli na brzeg, a światło wschodzącego słońca
oświetlało jezioro i ląd, stwarzając wrażenie błogosławionego pokoju. Ale, gdy tylko dotknęli stopami
lądu, ujrzeli widok straszniejszy mz tworzy rozszalały sztorm. Z odludnego miejsca pomiędzy grobami
wyszło dwóch szaleńców, którzy rzucili się na nich, jak gdyby zamierzali ich rozszarpać. Zwisały z nich
resztki łańcuchpw zerwane podczas ucieczki z miejsca uwięzienia, a ich ciała bjły poszarpane i
pokaleczone ostrymi kamieniami. Spod długich zmierzwionych włosów połyskiwały oczy, a każdy siad
ich człowieczeństwa zdawał się być zatarty przez złe duchy, które ich opętały. Byli bardziej podobni do
dzikich bestii niż do ludzi.
Uczniowie Chrystusa i ich towarzysze uciekli w przerażeniu, lecz wkrótce zorientowali się, ze Jezusa
nie było między nimi, więc wrócili, aby szukać Go. Stał na tym miejscu gdzie Go pozostawili. Ten,
który uciszył burzę, który przedtem stanął wobec szatana i zwyciężył go, nie uciekał przed złymi
duchami A gdy ludzie Ci, zgrzytając zębami i tocząc pianę z ust zaczęli zbliżać się do Niego, Jezus
podniósł tę rękę która uciszyła rozszalałe fale, a ci zatrzymali się. Stali ogarnięci wściekłością, lecz byli
wobec Niego bezradni.
Całym swoim autorytetem Jezus rozkazał złym duchom opuście ciała tych ludzi Słowa Jego
przeniknęły do zaciemnionych umysłów nieszczęsnych. Na wpół świadomie wyczuwali, ze stoją przed
Kimś, kto jest w stanie ich wyzwolić od nękającj ch demonów. Padli do stóp Zbawiciela wielbiąc Go,
lecz gdy usta ich otwierały się, aby błagać o Jego łaskę, przemawiały przez nie złe duchy, wydając
krzyki. "Cóż my z tobą mamy, Jezusie Synu Boży' Przyszedłeś tu przed czasem dręczyć nas'"
Jezus spytał "Co masz za imię'", na co otrzymał odpowiedź- "Imię nasze jest legion, gdyż jest nas
wielu". Używając nieszczęśliwych ludzi
256
\
jako środka do komunikowania się z Chrystusem, demony prosiły Go, aby ich rue wyganiał z kraju. Na
pobliskich zboczach gór wypasało się wielkie stado świń. W tę tizodę zapragnęły wejść demony,
Jezus zgodził się na to Natychmiast panika objęła zwierzęta, które nieprzytomne rzucały się w dół ze
stromego urwiska, a nie mogąc zatrzymać się na brzegu jeziora, runęły o wody i potopił} się
Tymczasem u ludzi opętanych przez diabła dokonywała się cudowna zmiana. Światło ogarnęło ich
umysły, a oczy rozświetlił wyraz inteligencji Wyraz ich twarzy, od dłuższego czasu deformowany
podobieństwem do szatana stał się łagodny, pokrwawione ręce zachowywały się spokojnie, a radosne
głosy chwaliły Boga za doznane wyzwolenie.
Ludzie strzegący trzodę swm na zboczu góry, widzieli wszystko co zaszło i pobiegli w pośpiechu
zanieść wiadomość swoim pracodawcom oraz wszystkim ludziom Ze strachem i zdziwieniem cała
ludność tłoczyła się wokół Jezusa Dwaj opętani przez złe duchy byli postrachem całej okolicy i nikt nie
ośmielał się przechodzić w pobliżu miejsca, gdzie się ukrywali, ponieważ z demoniczną furią napadali
podróżnych Teraz odziani i przy zdrowych zmysłach, siedzieli u stóp Chrystusa słuchając Jego słów i
chwaląc Imię Tego, kto ich uzdrowił.-Lecz ludzie przyglądający się tej cudownej przemianie nie
cieszyli się utrata swm była dla nich ważniejsza od wyzwolenia dwóch ludzi spod władzy szatana.
Strata stada swm była łaską wyświadczoną jego właścicielom, ponieważ absorbowały ich wyłącznie
ziemskie sprawy, nie pozostawiając żadnego miejsca dla duchowych. Jezus zapragnął przełamać ten
stan obojętnego egoizmu, dając im możność przyjęcia Jego łaski. Jednalt żal i oburzenie z powodu
doczesnej straty zamknęły ich oczy na miłosierdzie Chrystu=a
Przejawy nadprz\rodzonej mocy wznieciły fale przesądu i strachu wśród ludzi Obecność tego
cudzoziemca mogła przynieść im dalsze nieszczęścia Obawiali się ruiny finansowej, jaką widzieli
przed sobą wobec czego zdecydowali uwolnić się od Jego obecności. Ci, którzy byli wraz z Jezusem
na jeziorze podczas burzy opowiedzieli
0 wszystkim', co zaszło ubiegłej nocy, o tym jak byli bliscy zagłady
1 w jaki sposób nastąpiło uciszenie wiatru i wody. Jednakże słowa ich nie przynosiły żadnego skutku
W przerażeniu tłoczono się koło Jezusa, błagając Go, aby opuścił te strony. Jezus usłuchał próśb,
wsiadł w łódź i przeprawił się na drugi brzeg
Mieszkańcom Gergezy został dostarczony dowód mocy i miłosierdzia Chrystusa. Widzieli ludzi, którym
przywrócony został rozum, lecz strach przed narażeniem na szwank interesów był tak wielki, ze Ten,
którj zwyciężył księcia mroku, w ich oczach był intruzem. W ten sposób dar nieba cofnął się od ich
progów.
17 Życie Jezusa
257
Nie dano nam sposobności odwrócić się od osoby Chrystusa wzorem mieszkańców Gergezy, ale i tak
wciąż jeszcze pełno jest ludzi, którzy odmawiają posłuszeństwa Jego słowu, ponieważ mogłoby to
przynieść im jakiś uszczerbek w ich dobrach materialnych. W obawie, ze obecność Jego może
spowodować straty pieniężne, wielu z nich odrzuca łaskę i odmawia Duchowi Świętemu dostępu do
siebie.
W zupełnie odmienny sposób reagowali ludzie wyzwoleni z mocy diabła Zapragnęli oni znajdować się
zawsze w pobliżu swego Zbawcy ponieważ tu czuli się zabezpieczeni przed atakiem złych duchów,
które nękały ich życie i zdrowie Gdy Jezus wiadał do łodzi, zbliżyli się do Niego i klękając u Jego stóp,
-błagali, aby ich zabrał ze sobą, gdyż chcieliby stale słuchać Jego nauki Lecz Jezus prosił ich, aby
powrócili do ich domów i opowiedzieli, co dla nich uczynił Pan
W tym poleceniu zawierało się żądanie, aby powrócili do swoich pogańskich domów i opowiedzieli o
błogosławieństwie, jakiego doznali od Zbawiciela Ciężko im było rozstać się z Chrystusem Było pewne
ze w spotkaniach ze współziomkami przyjdzie im pokonać wielkie trudności Zdawało się zresztą, ze
długotrwałe odizolowanie od ludzi dyskwalifikuje ich dla pracy, którą Chrystus im przeznaczył Lecz z
chwilą, gdy określił ich obowiązki, przyjęli je na siebie z ochotą Opowiedzieli o Jezusie nie tylko swym
krewnym i sąsiadom, lecz przeszli przez całe Dekapolis, głosząc zbawczą moc Chrystusa i opisując, w
jaki sposób uwolnił ich spod władzy złych duchów. Prowadząc tę pracę zasłużyli na większe
błogosławieństwo, niż gdyby głownie dla swej własnej korzyści pozostali z Chrystusem Najbliżej
Zbawi-ftela jesteśmy wtedy, gdy pracujemy nad rozpowszechnieniem dobrej nowiny o zbawieniu
Ci dwaj uzdrowieni szaleńcy byli pierwszymi misjonarzami posłanymi przez Jezusa dla głoszenia
ewangelii w okolicach Dekapolis Obaj ci ludzie dostąpili łaski słuchania nauki Chrystusa zaledwie
przez kilka chwil Nie słyszeli ani jednego kazania z Jego ust, wobec czego me byli w stanie pouczać
ludzi w ten sam sposób, jak to mogli czynie apostołowie codziennie przebywający z Nim Lecz w swych
własnych sercach nosili świadomość, ze Jezus był Mesjaszem Mogli opowiadać o tym co widzieli,
słyszeli i odczuwali, będąc świadkami mocy Chrystusa To samo może czynie każdy, kogo serce
nawiedziła łaska Boża Jan, ukochany uczeń Chrystusa, napisał "Na początku było Słowo, a ono Słowo
było u Boga, a Bogiem było ono Słowo To było na początku u Boga. Wszystkie rzeczy przez nie się
stały, a bez niego nic się me stało, co się stało" (Jana 1,13) Będąc świadkami Chrystusa, jesteśmy
zobowiązani do opowiedzenia* wszystkiego cośmy widzieli, słyszeli i odczuwali Gdybyśmy śledzili
każdy krok Chrystusa, moglibyśmy cos powiedzieć o drodze, którą nas prowadził. Je-
258
stesmy natomiast w stanie opowiedzieć, w jaki sposób poddawaliśmy Jego obietnice naszym próbom i
jak ich dotrzymywał Możemy dać świadectwo temu, co wiemy o łasce Chrystusa Tego świadectwa
pożąda nasz Pan, a jego brak chyli świat ku upadkowi
Jakkolwiek lud Gergezy nie przyjął radośnie Jezusa, On me pozostawił tych ludzi w ciemności, Jttórą
sami wybrali Gdy prosili Go, aby odszedł od nich, słowa Jego jeszcze ich nie dosięgły, odrzucili to,
czego byli nieświadomi Jednakże Chrystus ponownie posłał do nich światło prawdy przez tych,
których chcieli wysłuchać
Przyczyną wyniszczenia stada świń był szatan, który w ten sposób zmierzał oderwać ludzi od
Zbawiciela i zapobiec rozpowszechnianiu Ewangelii na tych terenach Lecz ten właśnie przypadek, jak
żaden inn> dotąd, poruszył cały kraj i skierował ogólną uwagę ku Chrystusowi Jakkolwiek sam
Chrystus odszedł, to pozostali ludzie, których uzdrowił i ci stanowili świadectwo Jego potęgi Ludzie
których książę ciemności przeznaczył na swoje media stali się nosicielami światła i zwiastunami
nowm, i w ten sposób otwarte zostały w tym kraju drzwi na przyjęcie Ewangelii. Gdy Jezus wrócił do
Dekapolis ludzie otoczyli Go i przez trzy dni nie tylko mieszkańcy miasta, lecz tysiące okolicznych
ludzi słuchało wieści o zbawieniu Nawet potęga złych duchów poddana jest władzy Zbawiciela, a On
sam obraca wysiłki zmierzające do zła ku dobrej sprawie
Spotkanie z opętanymi w Gergezie było bardzo pouczające dla uczniów Jezusa Ukazywało
ono głębię upadku, do którego szatan usiłuje ściągnąć całą ludzkość oraz misję Chrystusa, polegającą
na uwolnieniu jej spod władzy zła Te nieszczęsne istoty, gnieżdżące się między grobami, opętane
przez demony, oddane w niewolę namiętności i obrzydliwej'żądzy, stanowią obraz tego czym by się
stała ludzkość, zdana na łaskę rządów szatana Szatan ciągle oddziaływuje na ludzi i nie-
usłanme dąży, aby wyprowadzić ich z równowagi, opanować ich rozsądek i skierować ich w
stronę zbrodni i zła Osłabia on ciało i władze intelektualne oraz poniża duszą Kiedykolwiek
człowiek me usłucha wezwania Zbawiciela, oddaje się sam w ręce szatana W ten sposób
postępują współczesne tłumy, niezależnie czy gromadzą się w domu, w pracy czy tez w
świątyni Przez wyrafinowane pokusy szatan prowadzi ludzi do coraz głębszego upadku, aż
doprowadza do całkowitej ruiny moralnej Jedyną naszą obroną przeciwko jego władzy jest obecność
Chrystusa Wobec ludzi i aniołów szatan został zdemaskowany jako wróg i niszczyciel rodzaju
ludzkiego, natomiast Chrystus przedstawił się ludziom jako ich przyjaciel i Zbawca Jego Duch
rozwija w ludziach wszystko, co uszlachetnia charakter i nadaje godność ludzkiej naturze.
Przekształci on ludzi chwale Bożej fizycznie i moralnie "Albowiem me dał nam Bóg ducha
bojazni, ale mocy i miłości i zdrowego zmy-
259
słu (2 Tym. 1,7). Powołał nas "ku dostąpieniu chwały" oraz pozyska-nm cech "naszego Pana Jezusa
Chrystusa", wzywając nas abyśmy byli przypodobam do Syna Jego" (2 Tes. 2,14; Rzym 829)
'
Dusze zaś, sprowadzone do roli narzędzia 'szatany mocą Chrystusa przekształcają się w zwiastunów
sprawiedliwości i wysłanników Syna Bożego, aby świadczyć o "wielkich rzeczach, które Pan uczynił
dla ciebie i o miłosierdziu, jakie ma dla ciebie"
.260
f
ROZDZIAŁ XXXVI
Dotyk wiary
(Mat. 9,18-26; Mar. 5,21-43; Łuk. 8,40-56)
Po powrocie z Gergezy na zachodni brzeg jeziora, Jezus zastał tłum, który się zgromadził, aby Go
przyjąć i powitać z radością. Chrystus pozostał przez pewien czas nad brzegiem jeziora nauczając i
uzdrawiając ludzi, a potem udał się do domu Lewiego Mateusza, by spotkać sią z celnikami
również zaproszonymi. Tu znalazł go Jairus, przełożony synagogi.
Ten "człowiek starszyzny żydowskiej przyszedł do Chrystusa pełen rozpaczy i padając do stóp Jego
zawołał: "Córeczka moja kona, błagam Cię pójdźże, włóż na nią race, aby była uzdrowiona i będzie
żywa".
Jezus natychmiast udał się do jego domu. Jakkolwiek uczniowie wiedzieli ile już aktów
miłosierdzia dokonał, byli jednak zdziwieni gotowością, jaką wykazał wobec wyniosłego rabina;
towarzyszyli jednak Mistrzowi, a ich śladami postępowli pełni zaciekawienia i wyczekiwania ludzie.
Dom rabina położony był niedaleko, lecz Jezus i Jego towarzysze posuwali się powoli, ze względu na
duży tłum, który ich otaczał ze wszystkich stron. Stroskany ojciec niecierpliwił się zwłoką, a
współczujący z ludźmi Jezus przystawał od czasu do czasu, aby ulżyć czy-jemuś cierpieniu lub
pokrzepić jakieś znękane serce.
Gdy. tak powoli posuwali się naprzód, ujrzeli gońca przeciskającego się przez tłum, który niósł
Jairusowi wiadomość, że córka jego umarła i że nie ma już celu trudzić Mistrza. Jezus, słysząc te
słowa, rzekł do rabina: "Nie bój się, tylko wierz".
Wówczas Jairus zbliżył się do Chrystusa i obaj pośpieszyli w kierunku domu. Już słychać było lament
płaczek i żałosny dźwięk fletu. Obecność tłumu i hałas zrobiły przykre wrażenie na Jezusie, toteż
wezwał ludzi do spokoju, mówiąfc: "Przecz zgiełk czynicie i płaczecie?
261
Nie umarła dzieweczka, ale śpi". Słowa tego obcego człowieka oburzyły ludzi, gdyż widzieli to dziecko
w objęciach śmierci, i teraz zaczęli naśmiewać się z Niego. Jezus kazał wszystkim opuścić dom, a
zabierając ze sobą ojca i matkę dziecka oraz trzech Swych uczniów Piotra, Jakuba i Jana, wszedł do
pokoju śmierci.
Jezus zbliżył się do łóżka i biorąc rękę dziecka w Swoją dłoń rzekł cichym i łagodnym głosem:
"Dzieweczko, tobie mówię wstań". W tym samym momencie bezwładne ciało poruszył dreszcz.
Wstąpił w nie puls życia, a na ustach dziewczynki zakwitł uśmiech. Otworzyła szeroko oczy, jak gdyby
zbudzona ze snu, i ze zdziwieniem spoglądała na otaczających ją ludzi. Potem podniosła się a rodzice
wzięli ją w objęcia, płacząc ze szczęścia.
W drodze do domu Jairusa Jezus spotkał wśród tłumu biedną, chorą kobietę, cierpiącą od dwunastu
lat. Wydała cały swój majątek na lekarzy i lekarstwa, a w konsekwencji dowiedziała się, że jej choroba
jest nieuleczalna. Nadzieja jej ożyła, skoro tylko doszły ją wieści
0 uzdrowieniu. Uwierzyła wtedy, że wystarczy tylko zbliżyć się do Niego, aby doznać
uzdrowienia. Słaba i cierpiąca przyszła na brzeg jeziora, gdzie nauczał Jezus i usiłowała
daremnie przecisnąć się przez tłum. Szła za Chrystusem, wychodzącym z domu Lewi-Mateusza,
ale
1 tak nie zdołała zbliżyć się do Niego. Poczynała ją ogarniać rozpacz, gdy Jezus, przebijając się
przez tłum zbliżył się do niej.
Nareszcie nadarzyła się upragniona okazja. Znalazła się twarzą w twarz z Wielkim Lekarzem. Na
skutek wzruszenia nie była w stanie odezwać się do Niego i tylko przelotnie dojrzała Jego postać.
Ogarnięta strachem, że straci tę jedyną szansę uzdrowienia, powiedziała sobie: "będę uzdrowiona,
jeśli zdołam dotknąć tylko Jego szaty". A gdy Jezus szedł, obok, rzuciła się i tylko na moment dotknęła
Jego odzieży. Ale w tej samej chwili uczuła, że jest uzdrowiona. W tym jednym dotknięciu
skoncentrowała się wiara całego jej życia. Dlatego też choroba i słabość ustąpiły, dając miejsce
przystępowi sił i pełni zdrowia.
Z sercem przepełnionym wdzięcznością kobieta usiłowała wydostać się z tłumu, lecz w pewnej chwili
Jezus zatrzymał się, a wraz z Nim cały tłum. Obrócił się, a spoglądając dookoła zapytał głosem
słyszalnym poprzez zgiełk tłumu: "Kto się dotknął szat moich?" Na to pytanie ludzie odpowiedzieli
zdumionym spojrzeniem, gdyż wydawało się im dziwne w warunkach, gdy Jezus stale potrącany był
przez napierający tłum.
^ Piotr, któremu słowa przychodziły łatwo, powiedział: "Panie widzisz, że cię ten lud ciśnie, a mówisz:
"Kto się mnie dotknął?" Lecz Chrystus, odpowiedział mu: "Dotknął się mnie ktoś, bom poznał że moc
ode mnie wyszła". Zbawiciel potrafił odróżnić dotknięcie pełne wiary od przypadkowych nieostrożnych
potrąceń. Takiej wiary nie maż-
262
na było pozostawić bez komentarza. Zapragnął powiedzieć skromnej kobiecie kilka słów pocieszenia,
które by ją podniosły na duchu i równocześnie stały się słowami pocieszenia dla Jego wyznawców po
wszystkie czasy.
Patrząc w stronę kobiety, która Go dotknęła Jezus czekał na odpowiedź kim była. Widząc, że dalsze
ukrywanie się jest bezcelowe, kobieta drżąc zbliżyła się do Chrystusa i rzuciła się do Jego stóp. Oczy
jej świeciły łzami wdzięczności, gdy opowiedziała historię swego cierpienia i uzdrowienia. Jezus rzekł
jej na to łagodnie: "Ufaj córko, wiara twoja ciebie uzdrowiła; idźże w pokoju". Chrystus nie dawał
żadnej okazji do powstawania przesądu, iż samo dotknięcie Jego szaty daje uzdrowienie. Działo się
tak dlatego, że postanowił oddzielić sprawy wynikające z codziennych kontaktów, od tych, które
wynikają z wiary ujmującej Jego Bożą potęgą, przez którą została uleczona niewiasta.
Zdziwiony, otaczający Chrystusa ze wszystkich stron niespokojny tłum nie doświadczył działania
żywotnych sił Jezusa. Ale gdy cierpiąca niewiasta zdołała dotknąć Go w wierze, że to ją uzdrowi, z
miejsca odczuła działanie uzdrawiającej mocy. Tak samo bywa w sprawach ducha. Zdawkowe
rozmowy o religii, modlitwa, której nie towarzyszy głód duszy i żywa wiara, nie są do niczego
przydatne. Formalna wiara w Chrystusa, która uznaje w Nim jedynie Zbawiciela świata, nie przynosi
uzdrowienia duszy. Natomiast wiara w zbawienie nie jest wyłącznie rozumowym podejściem do
prawdy. Ten kto oczekuje całkowitego poznania, nie uzyska błogosławieństwa Bożego zanim nie
uwierzy. Nie wystarczy wierzyć w coś o Chrystusie, istnieje natomiast konieczność wierzenia w Niego.
Uznanie Go za osobistego Zbawiciela może być dla nas dobrodziejstwem, a to jest zarazem "wiara,
dzięki której uznajemy Go za takowego i przyswajamy sobie Jego zasługi. Wielu uważa wiarę za
pewnego rodzaju światopogląd. Lecz wiara zbawienna jest umową, . za pośrednictwem której
przyjmujący Chrystusa wstępują w przymierze z Bogiem. Prawdziwa wiara stanowi życie. Żywa wiara
wzmaga siły i potęguje ufność, dając duszy zwycięską moc.
Po uzdrowieniu kobiety Jezus pragnął potwierdzić błogosławieństwo jakiego doznała. Dary, które nam
przekazała Ewangelia, nie mogą być skradzione ani utrzymane w tajemnicy. Dlatego Pan wzywa nas,
abyśmy dawali świadectwo doznanych łask. "I wyście mi tego świadkami, żem Ja Bóg" (Izaj. 43,12).
- Niebo wybiera nas jako tych, którzy dając świadectwo Chrystuso-
wi objawiają Go światu. Naszym obowiązkiem jest głoszenie wobec świata Jego łask, jak to czynili za
dawnych czasów święci mężowie, lecz najskuteczniejsze jest w tym przypadku nasze własne
doświadczenie. To świadectwo Bożej mocy odczuwamy, w miarę Jego' objawiania się i uświęcania
naszego życia, Życie każdego człowieka różni
263
się od życia innych ludzi, wobec tego również doświadczenie każdego jest odmienne. Bóg pragnie,
aby uwielbienie, które Mu okazujemy, znaczone było naszą własną indywidualnością. Takie
świadectwo chwały Boga poparte przez życie wzorowane na Chrystusie ma nieprzepartą moc, która
zbawia duszę.
Po uzdrowieniu dziesięciu trędowatych Jezus prosił ich, aby poddali się kapłańskim badaniom.
Wszyscy zostali uzdrowieni, lecz tylko jeden z nich wrócił do Chrystusa, aby Mu oddać chwałę.
Pozostali poszli swoją drogą zapominając o Tym, który ich uzdrowił. Wielu ludzi postępuje w podobny
sposób. Pan świadczy nam stale Swe dobrodziejstwa, stale obdarza nas Swą dobrocią. Podnosi
chorych z łoża boleści, ratuje ludzi przed niebezpieczeństwem, o którym nawet nie wiedzą. Zsyła
aniołów z nieba, aby ratować ludzi przed nieszczęściem i chronić ich przed "zarazą morową, która
przychodzi w ciemności" oraz "powietrzem morowym, które zatraca w południe" (Psalm 91,6). Ludzie
zaś mają niewrażliwe serca. Bóg oddał wszystkie skarby nieba dla ich odkupienia, lecz oni nie
pamiętają o Jego wielkiej miłości i zamykają swe serca przed Jego łaską. Jak wrzosy na pustyni, nie
wiedzą, kiedy doznają dobroci Bożej, i dusze ich spalają się w spiekocie.
Dla własnego dobra musimy zachować w pamięci wszelki dar otrzymany od Boga. W ten sposób
wzrasta nasza wiara i prawo do uzyskania coraz większych dobrodziejstw. Bóg nas zachęca choćby
do najmniejszych ze swoich błogosławieństw. W tymże błogosławieństwie tkwi źródło pokrzepienia,
mocniejsze niż wszystko, co możemy przeczytać o wierze i doświadczeniu innych. Dusza, która
reaguje na łaskę Boga podobna jest do nawodnionego ogrodu. Kwitnie on bujnie, jasność od niego
bije w ciemnościach, a chwała Pana unosi się nad nim. Wspomnijmy łaskawość Pana i ogrom Jego
miłosierdzia-. Podobnie jak naród Izraela napiszmy na pamiątkowych kamieniach cudowną historię o
tym, co Bóg dla nas uczynił. A gdy wspomnimy Jego postępowanie z nami podczas naszej ziemskiej
wędrówki, zawołajmy z serca przepełnionego wdzięcznością: "Cóż oddam Panu za wszystkie
dobrodziejstwa Jego, które mi uczynił?. Kielich obfitego zbawienia wezmę a imienia Pańskie- go
wzywać będę. Śluby moje oddam Panu, a to zaraz przed wszystkim ludem jego" (Psalm 116,1214).
264
ROZDZIAŁ XXXVII
Pierwsi ewangeliści
(Mat. 10; Mar. 6,7-11; Łuk. 9,1-6)
Ą postołowie tworzyli jakby rodzinę Jezusa i towarzyszyli Mu w wę-XAdrówce po Galilei, dzieląc z Nim
wszystkie trudy i znoje. Słuchali Jego słów, wędrowali i rozmawiali z Synem Bożym, ucząc się
codziennie od Niego jak mają pracować w celu podniesienia ludzkości na wyższy poziom. Gdy Jezus
nauczał tłumy gromadzące się wokół Niego uczniowie towarzyszyli Mu zawsze gotowi do służenia i do
ulżenia Jego pracy. Pomagali w kierowaniu tłumem,^ przyprowadzali potrzebujących pomocy i
dodawali otuchy wszystkim. Obserwowali tych, którzy okazywali największe zainteresowanie nauką
Chrystusa, tłumaczyli im Pismo i na różne sposoby działali dla ich dobra duchowego. Nauczalk, tego,
czego sami dowiedzieli się od Jezusa, a każdy dzień wzbogacał ich doświadczenia. Jednakże nie
posiedli jeszcze doświadczenia niezbędnego dla samodzielnej pracy. Ciągle jeszcze potrzebowali
wskazó-
. wek i ciągle brakowało im cierpliwości oraz dobroci. Jeszcze w okresie, kiedy był z nimi, i mógł
wytknąć popełnione błędy i udzielić rady, rozesłał ich, aby służyli jako Jego przedstawiciele.
Uczniowie, przebywający u Jego boku, często znajdowali się w kłopocie z powodu nauk głoszonych
przez kapłanów i faryzeuszy, lecz ze
- swymi wątpliwościami przychodzili do Jezusa. Wówczas przedstawiał im prawdy Pisma, pozostające
w sprzeczności z tradycją. W ten sposób umacniał ich zaufanie do Słowa Bożego i w wielkiej mierze
uwolnił
' od strachu przed rabinami i ich tradycyjną obrzędową niewolą. W przygotowaniu uczniów sam
przykład życia Zbawiciela był o wiele skutecz.-niejszy, niż samo doktrynalne pouczenie. Gdy nadeszła
rozłąka z Nim, na zawsze miała w nich pozostać pamięć każdego Jego słowa, głosu i wyglądu.
Często, gdy w sporach z wrogami Ewangelii powtarzali Jego słowa, widzieli jak wielkie wrażenie
wywierają one na ludzi d cieszyli się tym bardzo.
265
Powołując dwunastu, Jezus nakazał im chodzić po dwóch przez miasta i wsie. Żadnego nie posłał
samego, lecz brat towarzyszył bratu, a przyjaciel przyjacielowi. W ten sposób jeden drugiemu mógł
pomagać * i doradzać, mogli modlić się wspólnie, tak że siła jednego mogła podtrzymać drugiego. W
ten sam sposób posłał Chrystus później siedemdziesięciu. Chciał bowiem, aby wysłannicy głoszący
Ewangelię byli ze sobą złączeni tym sposobem. W naszych czasach praca ewangeliczna również
przyniosłaby większe efekty, gdyby była organizowana według tego wzoru.
Orędzie, które głosili apostołowie, było takie samo jak Jana Chrzciciela i Chrystusa- "Przybliżyło się
królestwo niebieskie". Nie było ich zadaniem wchodzić w spory z ludźmi, czy Jezus z Nazaretu jest
Mesjaszem, lecz w Jego imieniu mieli dokonywać czynów łaski, jak On ich dokonywał. Nakazał im:
"Chorych uzdiawiajcie umarłych wskrzeszaj-'cie, trędowatych oczyszczajcie, demony wyganiajcie;
darmo wzięliście, darmo dawajcie" (Mat. 10,8).
Podczas Swej działalności Jezus poświęcił więcej czasu na uzdrawianie niż na nauczanie. Cuda,
które czynił potwierdzały prawdę Jego słów, iż przyszedł nie po to, aby niszczyć, lecz aby ratować.
Jego sprawiedliwość poprzedzała Go, a chwała Boga towarzyszyła Jego śladom. Gdziekolwiek się
udawał, poprzedzały Go wieści o Jego miłosierdziu. Którędykolwiek przeszedł zostawiał za sobą
cieszących się uzdrowionych, próbujących swych na nowo odzyskanych sił. Tłumy zbierały się wokół
nich, aby usłyszeć z ich ust o cudach, które Bóg uczynił. Słowa Chrystusa były czasem pierwszymi,
jakie uzdrowiony usłyszał; Jego imię było niejednokrotnie pierwszym jakie wypowiedział, a Jego twarz
pierwszą, jaką kiedykolwiek widział. Dlaczego więc mieli oni nie kochać Jezusa i nie głosić Jego
chwały? Przez miasta i wsie przechodził na wzór życiodajnego strumienia, który dookoła rozlewa
radość.
Wyznawcy Chrystusa powinni pracować tak, jak i On. Powinniśmy nakarmić głodnego, odziać nagiego
oraz pocieszyć cierpiącego i zmartwionego. Powinniśmy pomóc zrozpaczonemu i dodać otuchy temu,
co stracił nadzieję. W stosunku zaś do nas dotrzymana zostanie obietnica: "I pójdzie przed tobą
sprawiedliwość twoja, a chwała Pańska zbierze cię" (Izaj. 58,8).
Miłość Chrystusa, objawiająca się w bezinteresownej działalności, ma większe znaczenie dla
poprawienia grzeszników, niż miecz czy sądy. Te są konieczne jako postrach dla łamiących prawo,
lecz praca misyjna, pełna miłości więcej może zdziałać. Często serce pod wpływem nagany
twardnieje, lecz mięknie pod wpływem miłości Chrystusa. Misjonarz może nie tylko ulżyć chorobom,
lecz może skierować grzesznika przed oblicze Wielkiego Lekarza, który oczyści duszę z trądu
grzechu. Bóg chce, aby Jego głos, za pośrednictwem Jego sług dotarł do cho-
266
rych, nieszczęśliwych i opętanych przez złego ducha. Przez Swych ludzkich pośredników chce być
takim Pocieszycielem jakiego nie zna świat. Uczniowie w swych pierwszych wędrówkach misyjnych
mieli dotrzeć jedynie do "zbłąkanych owiec z domu Izraela". Gdyby od razu zaczęli szerzyć Ewangelię
wśród pogan i faryzeuszów straciliby swe wpływy u Żydów. Wystawiając na próbę uprzedzenia
faryzeuszów, wplątaliby się w spory, które mogłyby ich zniechęcić na samym początku działalności.
Nawet apostołom trudno było zrozumieć, że Ewangelia ma być głoszona wszystkim narodom. Dopóki
sami dobrze nie pojęli tej prawdy nie byli dostatecznie przygotowani do pracy wśród pogan. Gdyby
Żydzi przyjęli Ewangelię, Bóg uczyniłby z nich Swych wysłanników, aby głosili ją wśród pogan. Z tej
przyczyny oni pierwsi
mieli być nauczani.
Na całym obszarze działalności Chrystusa, znalazły się dusze odczuwające duchowe potrzeby i
łaknące prawdy. Nadszedł czas, aby wieść o miłości Chrystusa dotarła do spragnionych serc. Do
tychże mieli dotrzeć uczniowie Jezusa jako Jego przedstawiciele. Tym sposobem wierzący mieli na
nich spojrzeć, jako na naznaczonych przez Boga nauczycieli, ale nawet wtedy mieli uchodzić za
takich, kiedy zabraknie im boskiego Nauczyciela.
Podczas pierwszej wędrówki apostołowie mieli udać się do tych miejsc, które nawiedzał Chrystus i
gdzie pozyskał przyjaciół. Przygotowania do drogi miały być jak najprostsze. Nie należało dopuścić do
tego, laby cokolwiek odwróciło ich uwagę do wielkiego dzieła, jakie mieli przed sobą, lub też
spowodowałoby opozycję i zamknęło drogę do dalszej pracy. Strój ich nie powinien był przypominać
stroju nauczycieli religii i niczym miał się nie różnić od ubioru skromnego człowieka.
Nie mieli wchodzić do synagog i zwoływać ludzi na wspólne nabożeństwa. Wysiłek ich miał być
skierowany na pracę w domach lecz miel;, przy tym unikać ceremoniału i niepotrzebnych przyjęć.
Wszędzie mieli przyjmować gościnę od tych, którzy byli tego warci, to znaczy takich, którzy ich witali z
całego serca, jak samego Chrystusa. Mieli wchodzić do domów z pięknem powitaniem: "Pokój temu
domowi" (Łuk. 10,5). Domy te miały otrzymać błogosławieństwo przez ich modlitwę, pieśni
dziękczynne i omawianie Pisma Świętego we wspólnym
gronie.
Apostołowie mieli być zwiastunami prawdy, przygotowującymi drogę swemu Mistrzowi. Orędzie, które
nieśli zawierało słowa o życiu wiecznym i tylko od ludzi zależało ich przyjęcie lub odrzucenie. Aby
podkreślić znaczenie ich misji, Jezus nakazał uczniom: "A ktoby was nie przyjął, ani słuchał słów
waszych, wychodząc z domu albo z miasta onego, otrząśnijcie proch z nóg waszych. Zaprawdę wam
powia-
267
dam lżej będzie ziemi Sodomskiej i Gomorskiej w dzień sądny niżeli miastu onemu".
Teraz oczy Zbawiciela patrzyły w przyszłość ogarniał On cały ten okres po Swej śmierci kiedy
uczniowie będą świadczyli o Nim Pro-rocz\m spojrzeniem ogarnął wszystkich swoich sług poprzez
wieki, aż do czasu powtórnego zstąpienia na ziemię Pokazał Swym wyznawcom konfhkti z jakimi
spotkają się i obnażył przed nimi istotę oraz plan mającej nastąpić walki Przedstawił im
niebezpieczeństwa z jakimi się spotkają i samozaparcie, jakie będzie potrzebne dla stawienia im czoła
Poradził im przeprowadzenie bilansu sił, aby meprzjjaciel nie mogi ich zaskoczyć Ich bój me będzie
zwrócony przeciwko ciału j krwi lecz przeciwko księstwom przeciwko zwierzchnosciom, przeciwko
dzierżawcom świata ciemności wieku tego przeciwko duchownym złosciom, które są wysoko' (Efez
6,12) Będą walczyć z siłami nadprzyrodzonymi, lecz pomoc\ dostarczy im nadprzyrodzona potęga
Cała mądrość niebios stanie do Ich pomocy, a w ich szeregach znajdzie się potęga przewyższająca
moc aniołów Duch Swiętj na czele zastępów Pana ma zstąpić, by poprowadzić walkę Nasze
ułomności mogły być liczne, nasze błędy i grzech\ poważne, lecz łaska Boża jest dla wszystkich,
którzy jej pragną ze skruchą w sercach Potęga Wszechmocnego jest po stronie tych którzy ufają Bogu
,Oto ja was posyłani jako owce między wilki, bądźcie tedy roztropnymi jako węże, a szczerymi jako
gołębice" Chrystus Sam nigdy me krył prawdy, lecz zawsze wypowiadał ją w imię miłości W
obcowaniu z ludźmi był stale bardzo taktowny uważny i pełen życzliwości. Nigdy nie był szorstki, nigdy
nie powiedział niepotrzebnie surowego słowa, nigdy nie zadał bólu wrażliwej duszy
Nigd^ nie potępił ludzkich słabości, ale nieustraszenie ujawniał obłudę brak wiary i megodziwosc lecz
głos Jego drżał, kiedykolwiek miał wypowiedzieć słowa nagany lub potępienia Płakał nad Jerozolima
miastem umiłowanym, które nie chciało przyjąć Jego, który był drogowskazem ludzkości, prawdą i
życiem Jego Zbawiciela jeFozo-hmczyc\ odrzucili, a On spoglądał na nich ze współczującą
tkliwością j smutkiem łamiącym serce W Jego oczach każda dusza przedstawiała sobą cenną wartość
Chociaż zachowywał się zawsze z boską godnością, pochylał się z najtkliwszą uwagą nad każdym
członkiem Bożej rodziny. Dostrzegał wśród wszystkich ludzi upadek dusz, które przyszedł zbawić
Słudzy Chrystusa nie powinni przysłuchiwać się naturalnym impulsom własnych serc. Potrzebują
ścisłego porozumienia z Bogiem, gdyż inaczej pod wpływem prowokacji osobowość ich weźmie
gorę i mogą dać upust mepotrzebnj m słowom me podobnym do rosy lub spokojnego deszczu,
odświeżającego więdnące rosimy Właśnie szatan oczekuje takiej prowokacji, ponieważ należy to do
metod jego działania.
268
t t
Szatan jest smokiem, objawiającym się w gniewie i oskarżeniach Lecz słudzy Boga powinni być Jego
godnymi przedstawicielami Bóg chce, aby w swoich wzajemnych stosunkach posługiwali się monetą
pochodząca z nieba cz>h prawdą noszącą Jego imię i znak Siła przy pomocy której przeciwstawić się
mają złu pochodzi od Chrystusa Chwała Chrystusa stanowi o ich sile, zatem powinni kierować swe
spojrzenia ku Niemu Dopiero wtedy będą mogli szerzyć Ewangelię z Boskim taktem i dobrocią Duch,
który spokojnie znosi prowokację, bardziej skutecznie potrafi przemawiać na korzyść prawdy, niż
jakikolwiek argument, choćby najbardziej przekonywający
Ci którzy stają do walki z wrogami prawdy, muszą stawie czoło me tylko ludziom, leqz szatanowi i jego
pomocnikom Nieeh pamiętają słowa Zbawiciela , Oto Ja was*posyłam jako baranki w pośród wilków"
(Luk 10 3) Niech żyją w miłości Boga, a duch ich pozostanie spokojny, nawet gdy będą znieważam
Bóg ubierze ich w swoją zbroję, a Duch Święty będzie wpływać na umysły i serca, aby głosy ich nigdy
nie przypominaj wycia wilków Dając wskazówki apostołom Jezus mówił A strzeżcie się ludzi' Chodziło
o to, aby nie pokładali zaufania w bch którzy nie znali Boga i me objawiali im swych myśli, gdyż dałob\
to sługom, szatana korzyści Pomysły ludzi często przeciwdziałają planom Boga Ci, którzy budują
świątynię Pana, muszą ją budować według wzorów pochodzących z góry na podobieństwo Boga
Bóg jest obrażony i zlekceważona jest Ewangelia, kiedy wykonawcom swiątvni nie towarzyszy porada
ludzi natchnionych przez Ducha Świętego Mądrość człowieka jest głupstwem w porównaniu z
mądrością Boga Ci, którzy polegają na człowieczej mądrości mylą się
Albowiem będą was wydawać sądom zawiodą was przed namiestników i królów abyście złożyli
świadectwo przed nimi i poganami' (Mat 10,17 18) Prześladowania przyczynią się do
rozprzestrzenienia światła Słudzy Chrystusa zostaną doprowadzeni przed oblicze wielkich tego świata
którzy nigdy nie słuchali Ewangelii Ludziom tym prawdę przedstawiono w fałszywym świetle Słuchali
nieprawdziwych oskarżeń na temat wiary głoszonej przez uczniów Chrystusa Często jedynym
sposobem dowiedzenia się prawdy było wysłuchiwanie zeznań tych, którzy zostali postawieni przed
sąd za swą wiarę Pod krzyżowym ogniem pytań musieli odpowiadać, a sędziowie przysłuchiwali się
ich świadectwom Bóg ze^le łaskę na tych, których przeznaczył na uczniów swoich "Albowiem wam
dano będzie onejze godziny, cobyscie mówili, bo wy nie jesteście którzy mówicie, ale duch Ojca
waszego który mówi w was". Ponieważ Duch Boży oświeca umysły Swoich sług, słowa przez nich
wypowiadane będą dawać świadectwo prawdzie w boskiej sile i wspaniałości Ci, którzy odrzucą
prawdę będą oskarżać i uciskać apostołów Lecz mimo strat i cierpień, nawet mimo śmierci, dzieci
Pana powinny
260
dawać świadectwo łagodności wzorem ich boskiego Nauczyciela. W ten sposób ujawni się różnica
między sługami szatana, a przedstawicielami Chrystusa. Zbawiciel zostanie wywyższony wobec
władców i rządzonego przez nich ludu.
Apostołom nie była dana odwaga i męstwo, którymi na "wzór męczenników, mogliby się posługiwać,
aż do czasu, kiedy rzeczywiście tego potrzebowali. Wtedy obietnica Zbawiciela wypełniła się. Kiedy
Piotr i Jan świadczyli przed radą Sanhedrynu; ludzie,, dziwowali się i poznali ich, że byli z Jezusem"
(Dz. Ap. 4,13). O Szczepanie napisano: "oni wszyscy, którzy siedzieli w radzie widzieli oblicze jego,
niby oblicze anielskie". Ludzie "nie mogli dać odporu mądrości i duchowi, który mówił" (Dz. 'Ap.
6,15.10). Ap. Paweł, pisząc o tym, jak stawał przed sądem cezarów powiedział: "w pierwszej obronie
mojej żaden przy mnie nie stał, ale mię wszyscy opuścili... Ale Pan przy mnie stał i umocnił mię, aby
przez mię zupełnie utwierdzone było kazanie, a iżby je słyszeli wszyscy pogarńe i byłem wyfwany z
paszczęki lwiej" (2 Tym. 4,16.17).
Słudzy Chrystusa nie potrzebują przygotowywać płomiennych mów, kiedy przyjdzie im zdać relację z
własnych czynów. Ich przygotowanie składa się bowiem z codziennego czerpania ze skarbnicy Boga,
pozwalającej codziennie sięgać do słów Bożych i modlitwy o wzmocnienie wiary. A wtedy, gdy staną
przed sądem, Duch Święty przypomni te prawdy, które będą potrzebne.
Codzienna nieustępliwa walka, toczona w imię poznania Boga, a także Jezusa Chrystusa przyniesie
duszy potęgę i wymaganą od niej sprawność. Kiedyś naszą świadomość rozjaśni wiedza uzyskana
dzięki studiowaniu Pisma Świętego. Lecz ktokolwiek zaniedbał powinności zapoznania się ze Słowem
Bożym, a dotąd nie doświadczył Jego łaski podczas próby nie może oczekiwać, że Duch Święty
natchnie jego duszę właściwym słowem. Pozostaje więc jedynie codzienna, nieustanna służba Bogu z
miłością oraz ufność do Niego.
Nienawiść do Ewangelii miała się okazać tak wielka, że wzburzyła najczulsze więzy, istniejące między
ludźmi. Uczniowie Chrystusa mieli być wydani na śmierć przez członków rodziny. "A będziecie w
nienawiści u wszystkich dla imienia mojego" powiedział Chrystus, "ale kto wytrwa aż do końca, ten
będzie zbawiony" (Mar. 13,13). Nakazał im jednak, aby niepotrzebnie nie narażali się na
prześladowanie. Sam często zmieniał miejsce swego pobytu, aby ujśL tym, którzy czyhali na Jego
życie. Kiedy odrzucono Go w Nazarecie i Jego współmieszkańcy próbowali Go zabić, udał się do
Kapernau,m i tam zadziwiał ludzi Swą nauką. "I zdumiewali się nad nauką, jego bo była mocna mowa
jego" (Łuk. 4,32). Nauczał też, aby Jego słudzy nie zniechęcali się prześlado-
270
waniami, ale szukali miejsc, w których rozwinąć by mogli pracą nad
zbawieniem dusz.
Sługa nie może być wywyższony ponad pana. Książę niebios nazwany był Belzebubem i ten epitet
przylgnął również do Jego uczniów. Ale wyznawcy Chrystusa powinni przestrzegać ustalonych zasad,
niezależnie ód płynącego stąd zagrożenia. Powinni też odrzucić wszelką konspirację i
niezaangażowanie, dopóki nie będzie im zapewnione bezpieczeństwo w wyznaniu prawdy. Apostołom
powierzona została misja strażników, którzy mieli ostrzegać ludzi przed niebezpieczeństwem. Prawdą
poznaną od Chrystusa misli się swobodnie i otwarcie podzielić z wszystkimi. Jezds powiedział: "Co
wam w ciemności mówię, opowiadajcie w świetle; a co na ucho słyszycie, obwołujcie na dachach".
Sam Jezus nigdy nie kupował pokoju za cenę kompromisu. Jego serce wypełniła miłość dla całego
rodzaju ludzkiego, natomiast nigdy nie pobłażał grzechowi. Był tak przyjaźnie ustosunkowany do
ludzkości, że Jego serce nie mogło milczeć, kiedy widział, iż idą drogą, która gubi ich dusze, za które
przelał Swoją krew. Pracował nad tym, aby człowiek był wierny sobie samemu i wierny wyższym
celom swojego istnienia. Słudzy Chrystusa powołani są do takiej samej pracy i muszą zważać, aby dla
zapobieżenia nieporozumieniom nie poświęcili prawdy. Muszą "naśladować to, co należy do pokoju i
do społecznego budowania" (.Rzym. 14,19). Ale prawdziwego pokoju nie można zapewnić za cenę
ustępstw w dziedzinie zasad. Żaden jednak człowiek zachowujący wierność zasadom nie uniknie
opozycji. Chrześcijaństwo należące do dziedziny ducha napotyka na opozycję ze strony dzieci
niezgody. Jezus, wiedząc o tym, nakazał uczniom: "Nie bójcie się tych, co zabijają ciało, lecz ducha
zabić nie mogą". Ludzie dochowujący wierności Bogu nie muszą obawiać się ani władzy ludzkiej, ani
wrogości szatana, bowiem w Chrystusie mają zapewniony żywot wieczny. Powinni jednak obawiać się
możliwości odejścia od prawdy i sprzeniewierzenia się zaufaniu, którym obdarzył ich Bóg.
Dziełem szatana jest zaszczepienie wątpliwości w sercach ludzkich. Nakłania ich, by do Boga odnosili
się jak do surowego sędziego. Kusi ich do grzechu, aby później sami uznali się za niegodnych
niebieskiego Ojca l Jego litości. Bóg rozumie to wszystko. Jezus zapewnił uczniów o zrozumieniu
przez Boga ich potrzeb i słabości. Serce Nieskończonego reaguje na każde westchnienie człowieka,
na każdy jego ból oraz cierpienie duszy.
Biblia ukazująca nam Boga zamieszkującego w wyniosłych i świętych miejscach nie przedstawia Go
jako bezczynnej Istoty, oddającej się ciszy i samotności, lecz otoczonego przez niezliczone zastępy
świętych umysłów gotowych do wypełniania Jego woli. Niedostrzegalnymi dla nas drogami utrzymuje
łączność z każdą częścią Swego królestwa.
271
Ale nade wszystko zainteresowanie niebios skoncentrowane jest na tej malutkiej cząstce świata, jaką
jest'dusza ludzka, dla zbawienja której oddał Swego jedynego Syna
Bóg pochyla się ze Swego tronu, aby słuchać jęku uciskanego, na każdą szczerą modlitwę odpowiada
Oto jestem", podnosząc na duchu nieszczęśliwych i uciemiężonych Nasze zmartwienia są Jego
'zmartwieniami, a w chwilach kuszenia i niepowodzeń życiowych pojawia się anioł Jego obecności
oferujący nam pomoc
Nawet wróbel me pada na ziemię me zauważony przez Ojca, gdy tymczasem nienawiść szatana do
Boga przenosi się na każdy obiekt jego troski Pragnie on zeszpecić dzieło Boże i rozkoszuje się zguba
nawet niemych stworzeń Jedynie dzięki opiece Boskiej ptaki mogą cieszyć nas swym śpiewem,
bowiem Bóg nie zapomina nawet o wróblach "Nie bójcie się tedy, nad wielu wróbelków wy
zacmejszymi jesteście"
Jezus mówi dalej Wszelki tedy, któryby mię wyznał przed ludźmi wyznam go Ja tez przed Ojcem
moim, który jest w mebiesiech Powiedział ze mają mesc Jego świadectwo na^ całej ziemi i być
kanałami przewodzącymi łaskę, płynącą dla uzdrowienia świata Przv rzekł, ze będzie w niebie
przedstawicielem Swoich uczniów Mówił im Ojciec niebieski nie widzi waszego słabego charakteru,
lecz widzi was przystrojonych w moją doskonałość Ja stanowię przewód, przez który
błogosławieństwo niebios spłynie na was I każdy v kto Mnie wyznaje dzieląc Moje trudy, będzie dzielił
ze Mną chwałę i radość jakiej doznają zbawieni *
Każdy, kto wyznaje Chrystusa musi XJo nosie w swoim sercu, bowiem nikt me może rozdzielić czego
sam nie otrzymał Uczniowie mogą swobodnie mowie na tematy doktrynalne mogą nawet powtarzać
słowa Chrystusa lecz dokąd nie posiadają łagodności i miłości właściwych Jego istocie dotąd me
mogą być zaliczeni do Jego wyznawców. Duch odmienny od Ducha Chrystusa wyrzeknie się Go
niezależnie od wykonywanego zawodu Ludzie wyrzekają się Chrystusa, gdj mówią rzeczy złe lub
głupie, nieprawdziwe lub grubianskie Wyrzekają się Go również wtedy, gdy unikają ciężarów życia i
gonią za grzesznymi przyjemnościami Wyrzekają się Go przez swoje kompromisy z zasadami
swiatowości, przez nieuprzejmosc rozmiłowanie we własnych poglądach, przez
samousprawiedhwienie, przez żywienie wątpliwości, powodowanie kłopotów i życie w ciemnościach
Tak postępując dają świadectwo, że nie zamieszkał w nich Chrystus Pamiętajmy więc, ze On
powiedział "A ktoby się mnie zaparł przed ludźmi, zaprę się go i ja przed Ojcem moim który jest w
mebiesiech"
Zbawiciel oświadczył uczniom, aby me oczekiwali, iż nienawiść świata minie z biegiem czasu
Powiedział "Nie przyszedłem dawać pokoju, ale miecz" To wyzwanie do walki nie je=t wynikiem
istnienia
272
Ewangelii, lecz rezultatem oporu z jakim była przyjmowana Przykrości, na które człowiek napotyka we
własnym domu są najdotkliwsze wtedy, kiedy poroznimy się z najbliższymi Lecz Jezus powiedział Kto
miłuje ojca albo matkę nade mnie, nie jest mnie godzien, a kto miłuje syna albo córkę nade mnie, nie
jest mnie godzien A kto nie bierze . krzyża swego i nie idzie za mną, nie jest mnie godzien '
Misja Chrystusowego sługi jest wyróżnieniem i zarazem świętym zadaniem , Kto was przyjmuje, mnie
przyjmuje, a kto was przyjmuje, przyjmuje tego, który mnie posłał' Ani jeden dobry ucz>nek okazany
słudze Chrystusa nie pozostanie nie zauważony i me nagrodzony I tak samo nagrodzony zostanie
każdy dobry uczynek w stosunku do najniższego i najsłabszego spośród boskiej rodziny "Ktoby tez
napoił jędrnego z tych to małych" tych, którzy są jak dzieci w swej wierze i znajomości Chrystusa
"tylko kubkiem zimnej wody w imię ucznia, zaprawdę powiadam wam nie straci zapłaty swojej"
W ten sposób zakończył Zbawiciel Swe pouczenie W imię Chrystusa dwunastu wybranych rozeszło
się, podobnie jak On, "aby opowiadać Ewangelię ubogim abym uzdrawiał skruszone na sercu, ab\m
zwiastował pojmanym wyzwolenie i ślepym przejrzenie i abym wypuścił uciśnione na wolność abym
opowiadał rok Pański przyjemny" (Łuk. 4,18 19)
18 Życie Jezusa
ROZDZIAŁ XXXVIII
"Pójdźcie, odpocznijcie chwilę"
(Mat. 14,1.2.12.13; Mar. 6,30-32; Łuk. 9,7-10)
Po powrocie ze swej wyprawy misyjnej "apostołowie zszedłszy się do Jezusa opowiadali
Mu wszystko i co czynili i czego uczyli. I rzekł im: "Pójdźcie wy sami osobno na miejsce
puste, a odpocznijcie trochę; bo ich wiele było, co przychodzili i odchodzili tak, iż nie mieli wolnego
czasu, żeby jedli".
Uczniowie przychodzili do Jezusa i opowiadali Mu o wszystkim. Ich nacechowany zaufaniem stosunek
do Niego zachęcał, aby opowiadać Mu o wszystkich pomyślnych i niepomyślnych przeżyciach, o
radości z powodu dobrych wyników pracy i zmartwieniach wywołanych przez pomyłki, błędy i słabości.
Na początku swego posłannictwa popełnili w pracy apostolskiej wiele błędów, a gdy szczerze o tym
opowiedzieli Chrystusowi, zrozumiał, że potrzebują jeszcze wielu wskazówek. Zrozumiał również, że
są wyczerpani pracą i wymagają odpoczynku* Gdzie-bykolwiek się jednak znaleźli, nie było im dane
zaznać odpoczynku, ,,bo ich wiele było, co przychodzili i odchodzili, tak iż nie mieli wolnego czasu,
żeby jedli". Tłum gromadził się wokoło Chrystusa, usiłując doznać uzdrowienia, albo wysłuchania Jego
nauki. Chrystus przyciągał ku Sobie ludzi, bowiem widzieli w Nim źródło wszelkiego błogosławieństwa.
Wielu z tych, co starało się dotrzeć do Chrystusa, aby uzyskać od Niego cenny dar uzdrowienia,
uznawało w nim Swego Zbawiciela. Natomiast wielu innych, którzy bali się uznać Go ze względu na
faryzeuszy, nawróciło się po zesłaniu Ducha Świętego i uznało Go za Syna Bożego, pomimo gniewu
kapłanów i przywódców żydowskich.
Jednakże zdarzyło się, iż Chrystus zapragnął odosobnienia. "Chciał bowiem zostać tylko ze Swymi
uczniami, gdyż miał im wiele do powiedzenia. W swej pracy przeszli oni próbę konfliktów i spotkali się
z opozycją występującą w różnych formach. Dotychczas radzili się Chrystusa w każdej sprawie, lecz
gdy przez pewien czas pozostali sami po-
274
padali w rozterkę, ni wiedząc co czynić dalej. W swej pracy doznawali stale pomocy i zachęty ze
strony Chrystusa, gdyż nie omieszkał natchnąć ich Swoim Duchem, a przez wiarę w Niego mogli
uczynić wiele cudów. Teraz jednak potrzebny im był chleb żywota, i dlatego powinni byli znaleźć się w
odosobnionym miejscu, gdzie mogliby pozostać w ścisłym kontakcie z Jezusem i otrzymać wskazówki
dla dalszej pracy.
"I rzekł im, pójdźcie wy sami osobno na miejsce puste a odpocznijcie trochę". Chrystus jest pełen
tkliwości i współczucia dla pozostających w Jego służbie. Chciał pokazać Swym uczniom, że Bóg nie
wymaga od nich ofiary, lecz miłosierdzia. Włożyli wszystkie .siły duszy w pracę dla ludzi i to
wyczerpało ich fizycznie i umysłowo. Teraz ich obowiązkiem było odpocząć.
W miarę, jak uczniowie zaczęli zdawać sobie sprawę z powodzenia własnej pracy powstawało
zagrożenie, że uznają to za swoją zasługę, wpadną w duchową zarozumiałość i wydadzą sami siebie
na łup szatana. Czekała ich wielka praca a pierwszą sprawą, którą powinni byli poznać było to, że ich
siła nie leży we własnej osobowości, lecz spoczywa w ręku Boga. Uczniowie Chrystusa, na
podobieństwo Mojżesza, odchodzącego na Synaj, Dawida wspinającego się na wzgórza Judei lub
Eliasza zatrzymanego-u potoku Charyt, musieli oddalić się od miejsc, w których spełniali swoje
posłannictwo, bowiem tylko w odosobnieniu powstawały warunki komunikowania się z Chrystusem i
własnymi sercami.
Kiedy uczniowie przebywali na wyprawie misyjnej, Jezus obchodził inne miasta i wsie, nauczając
Ewangelii o królestwie Bożym. W tym czasie Chrystus otrzymał wiadomość o śmierci Jana
Chrzciciela. To wydarzenie żywo uświadomiło Mu koniec Jego własnego pielgrzymstwa, a nad
drogami Jego wędrówki zbierały się coraz ciemniejsze chmury. Kapłani i rabini czyhali na Jego życie,
szpiedzy śledzili każdy Jego krok i wszędzie mnożyły się knowania, które zagrażały Jego życiu.
Wieści o ewangelicznej działalności apostołów w Galilei doszły do Heroda, ściągając jego uwagę na
Chrystusa i Jego pracę. "Tenci jest Jan Chrzciciel, on to zmartwychwstał" powiedział Herod, wyrażając
życzenie ujrzenia Chrystusa. Herod żył w nieustannym strachu przed rewolucją, która mogła pozbawić
go tronu i wyzwolić naród żydowski z jarzma rzymskiego. Wśród narodu panowało niezadowolenie i
dojrzewało powstanie. Stało się oczywiste, że jawna działalność Chrystusa na terenie Galilei będzie
musiała wkrótce ustać. Chrystus czuł, że zbliża się czas Jego męki i zapragnął pozostać przez pewien
czas w samotności, z dala od podnieconego tłumu.
; Ze smutkiem w sercach uczniowie Jana ponieśli jego okaleczone ciało do grobu. A potem "szedłszy
powiedzieli Jezusowi". Uczniowie Jana byli zazdrośni, bowiem zdawało się irn, że odciąga On ludzi od
275
ich mistrza. Z tego też powodu przyłączyli się do oskarżeń faryzeuszów, wysuniętych z powodu
udziału Chrystusa, wspólnie z celnikami w uczcie odbytej "w domu Mateusza. Poddawali w wątpliwość
Jego boskie powołanie, posługując się argumentem, że nie uwolnił z więzienia Jana. Lecz teraz, gdy
ich nauczyciel nie żył, a oni zapragnęli pocieszenia w smutku i wskazówek dla dalszej pracy, przyszli
do Chrystusa, łącząc swoją sprawę z Jego sprawą. Również oni spragnieni byli spokoju, który
umożliwiłby im porozumienie ze Zbawicielem.
W pobliżu Betsaidy, na północnym brzegu jeziora, znajdowało się odosobnione miejsce, pokryte w tym
czasie świeżą, wiosenną zielenią, które mogło dać upragnione schronienie Jezusowi i uczniom. Na
tym miejscu w\ lądowali, przepływając w łodzi jezioro. Tu mieli oddalić się od zamieszania panującego
na szlakach komunikacyjnych i w miastach. Samo środowisko naturalne oferowało odpoczynek i
dobroczynne odprężenie dla zmysłów. Tu mogli wsłuchiwać się w słowa Chrystusa bez narażenia na
złośliwe uwagi, zarzuty i oskarżenia nauczonych w Piśmie i faryzeuszy. Tu mogli przez krótki okres
cieszyć się atmosferą przyjaźni w towarzystwie swego Pana.
Odpoczynek Chrystusa i Jego uczniów nie był dogadzaniem sobie i czas spędzony w odosobnieniu
nie był przeznaczony na przyjemności. Prowadzili z sobą rozmowy o pracy dla Boga i możliwościach
osiągnięcia w niej lepszych wyników. Uczniowie rozumieli Chrystusa i nie musiał im przedstawiać
spraw za pomocą przypowieści. Chrystus poprawiał błędy i objaśniał im właściwy sposób podejścia do
ludzi. Otwierał przed nimi w coraz pełniejszy sposób skarby boskiej prawdy. Boska moc tchnęła w nich
żywotne siły, napełniając nadzieją i odwagą.
Jakkolwiek Jezus posiadał moc czynienia cudów i udzielił również Swym uczniom takiej mocy,
skierował Swych zmęczonych współpracowników na odpoczynek w naturalnym zaciszu. A mówiąc, że
żniwo jest wielkie, a robotników mało, nie mówił uczniom o konieczności, nieustannej pracy, lecz rzekł:
"Proście tedy Pana żniwa, aby wypchnął robotników na żniwo swoje" (Mat. 9,38). Bóg przeznaczył
każdemu człowiekowi pracę według jego zdolności i nie chciał widzieć nielicznych obarczonych
odpowiedzialnością, podczas gdy inni nie mieli żadnego brzemienia i dusze ich wolne były od
wszelkiej pracy.
Pełne współczucia słowa Chrystusa odnoszą się w takim samym stopniu do uczniów, jak i tych
wszystkich, którzy obecnie pracują dla Niego. "Pójdźcie wy sami osobno na miejsce puste i
odpocznijcie trochę" mówi Chrystus do zmęczonych i znękanych. Nie jest słuszne pozostawanie pod
stałym przymusem pracy i zdenerwowania, nawet wtedy, kiedy pragnie się zaspokojenia duchowych
potrzeb ludzi, gdyż w tych warunkach nie można zadość uczynić osobistej pobożności, a siły umysłu i
ciała są przeciążone. Chrystus wymaga od Swych uczniów poświe.-
276
enia i ofiary, lecz należy również dbać o to, aby popirzez" nadmierną gorliwość nie pozwolić
szatanowi owładnąć osłabionym ciałem ludzkim, niwecząc tym sposobem osiągnięcia dzieła Bożego.
Według poglądu rabinów szczytem religijności był stan nieustannej aktywności; dlatego też dla
pokazania jej uciekli się do różnych zewnętrznych środków. W ten sposób odłączyli się od Boga i
obwarowali w kręgu samowystarczalności. Takie niebezpieczeństwa istnieją również dziś. W miarę
wzrostu aktywności i powodzenia w pracy dla Boga powstaje niebezpieczeństwo pokładania wiary w
lud/kich planach i metodach. Narodziła się dzięki temu tendencja, aby mniej się modlić i mniej wierzyć.
Podobnie jak uczniom również" nam grozi niebezpieczeństwo utraty z oczu zależności od Boga i
dążenie do uczynienia z naszej działalności celu samego w sobie. W tej sytuacji stale musimy mieć
nasz wzrok zwrócony na Jezusa i zdawać sobie sprawę, że to dzięki Jego mocy odbywa się nasza
praca.-Pracując z powagą na rzecz, ludzi zgubionych, powinniśmy zawsze znaleźć czas na
rozmyślanie modlitwę i studiowanie Słowa Bożego. Jedynie praca dokonana za pomocą usilnej
modlitwy i uświęcona zasługą Chrystusa okaże się w ostatecznym wyniku pożyteczną w naszym
dążeniu ku dobremu.
Żadne inne życie nie było w tak dużym stopniu wypełnione pracą i odpowiedzialnością, jak życie
Jezusa, ale jakże często można Go było zastać przy modlitwie. Jakże często komunikował się z
Bogiem! Historia .Jego ziemskiego życia przepełniona jest wzmiankami- ,,A bardzo rano przede dniem
wstawszy, wyszedł i odszedł na puste miejsce a tam się modlił''. "I schodziły się mnóstwa wielkie, aby
go słuchały i uzdrowieni byli od niego od niemocy swoich. Ale on odchodził na pustynię i modlił się". "I
stało się w oneż dni, odszedł na górę, aby się modlił i był tam przez noc na modlitwie Bożej" (Mar..
1,35; Łuk. 5,15.16; 6,12). - W swym życiu całkowicie poświęconym dla dobra innych, Zbawiciel uznał
za konieczne oderwanie się od szlaków komunikacyjnych i od tłumu, który dzień po dniu szedł za Nim.
Musiał wreszcie oderwać się od nieustannej aktywności Swego życia i styczności z ludzkimi
potrzebami, aby pozostać w samotności, dzięki której mógł porozumieć się z Ojcem. Jako jeden z nas,
współuczestnik naszych potrzeb i słabości, był całkowicie uzależniony od Boga i w ukrytych miejcach,
które wybierał do modlitwy, szukał Bożej pomocy dla zniesienia czekających Go trudów i
doświadczeń. Na tym grzesznym świecie Jezus znosił walki i tortury. Jego łączność z Bogiem
pozwalała Mu na przetrwanie trosk, które Go przygniatały. W tej łączności znajdował pokrzepienie i
radość. Poprzez Chrystusa Bóg odpowiedział litością na wołanie ludzi. Jako człowiek zanosił błagania
do tronu Boga, dopóki Jego ludzka istota nie została wypełniona mocą z nieba, dzięki której miał
połączyć ludzkość z Boskością. Na skutek ciągłej łączności z Bogiem spływało na Niego
277
życie, którym obdzielał świat. Jego doświadczenie powinno służyć nam za przykład.
"Pójdźcie wy sami osobno w miejsce puste", wzywa nas Chrystus. A gdybyśmy tego wezwania
usłuchali bylibyśmy silniejsi i bardziej pożyteczni. Uczniowie szukali Jezusa i opowiadali Mu o
wszystkich sprawach, a On dodawał im otuchy i udzielał wskazówek. Jeżeli dziś wygospodarujemy
trochę, czasu, aby móc pójść do Jezusa i opowiedzieć Mu o wszystkich naszych potrzebach, nie
doznamy zawodu; stanie On. przy nas okazując Swą pomoc. Potrzebujemy więcej bezpośredniości,
więcej wiary i zaufania do naszego Zbawiciela, bowiem nawiązujemy stosunki z Tym, którego
nazwano Wszechmocnym Bogiem, odwiecznym Ojcem, Księciem pokoju, a o którym było napisane:
"będzie panowanie na ramieniu jego". Musimy też od Niego czerpać wiedzę, gdyż on. "szczerze
wszystkim daje, a nie wymawia" (Izaj. 9,6; Jak. 1,5).
Życie wszystkich ludzi pozostających pod wpływem Boga nie harmonizuje z obyczajami świeckości i
towarzyszącymi jej praktykami, albowiem każdy powinien posiąść własne doświadczenia w
pojmowaniu woli Bożej. Każdy z nas powinien indywidualnie wsłuchiwać się w to, co Bóg do nas
mówi. Gdy wszystkie inne głosy są przytłumione i stoimy przed Nim w ciszy, milczenie duszy czyni
głos Boga bardziej wyraźnym. Pan mówi: "Uspokójcie się, a wiedzcie żem Ja Bóg" (Psalm 46,11). Tu
tylko możliwe jest znalezienie prawdziwego odpoczynku, i tu znajduje się źródło przygotowania dla
wszystkich pracujących ku chwale Bożej. Wśród spieszącego tłumu i naprężenia intensywnej pracy,
dusza, która w ten sposób doznała odnowienia, zostanie otoczona atmosferą światłości i pokoju. Życie
takie będzie tchnąć wonnością i objawi światu Boską moc, która dosięgnie ludzkich serc.
ROZDZIAŁ XXXIX
"Dajcie wy im co jeść"
(Mat. 14,13-21; Mar. 6,32-44; Łuk. 9,10-17; Jan 6,1-13)
Chrystus udał się wraz z uczniami do odosobnionego miejsca, lecz ten, tak rzadko osiągalny
odpoczynek został wkrótce przerwany. Uczniowie sądzili, że przybyli na miejsce, w którym nikt ich nie
będzie niepokoił, lecz z chwilą gdy ludziom zabrakło boskiego Nauczyciela, poczęli rozpytywać "Gdzie
On jest?" Niektórzy zauważyli kierunek, w którym udał się Chrystus wraz z uczniami, i aby Go
spotkać wielu poszło ich śladem. Jedni udali się pieszo, inni przeprawiali się łodziami na drugi brzeg.
Nadchodziły święta Wielkanocne i liczne pielgrzymki udające się do Jeruzalem pragnęły po drodze
zobaczyć Chrystusa. Ogółem zebrało się pięć tysięcy ludzi, nie licząc kobiet i dzieci. Zanim łódź
Chrystusa przybiła do brzegu, czekał już na Niego tłum, lecz Chrystus z uczniami wylądował
niepostrzeżenie, zyskując w ten sposób chociaż krótki okres odpoczynku z dala od zgiełku.
Jezus przyglądał się od strony wzgórza falującemu tłumowi i w sercu Jego wzbierała życzliwość.
Jakkolwiek pozbawili Go odpoczynku, nie wykazywał zniecierpliwienia. Widząc jak napływają coraz
liczniejsze tłumy, zrozumiał, że tu Go woła ważniejszy obowiązek. "I użalił się ich, iż byli jako owce nie
mające pasterza". Wyszedłszy ze swego zacisza Jezus znalazł odpowiednie miejsce, gdzie mógł
nauczać. Ludzie Ci nie doznali żadnej pomocy ze strony kapłanów i przywódców, podczas gdy od
Chrystusa, wskazującego ludzjom drogę zbawienia, płynęła uzdrawiająca woda życia.
Ludzie słuchali słów miłosierdzia, tak swobodnie płynących z ust Syna Bożego. Słów, tak prostych, tak
jasnych, że działały jak balsam na duszę. Uzdrowienie, które przyniosły Jego boskie ręce, dawało
umierającym życie i radość, a cierpiącym zdrowie i otuchę. Ludzie, czuli w tym dniu jakby niebo
otwarło się nad ziemią. Dzień zaczął się zbliżać ku końcowi, słońce schodziło ku zachodowi, a ludzie
ciągle
' - 279
jeszcze nie odchodzili, chociaż zaczął im dokuczać głód. Jezus nauczał bez jedzenia i odpoczynku
cały dzień, był blady ze zmęczenia i głodu, a uczniowie namawiali Go, aby przerwał Swoje dzieło. Nie
był jednak w stanie wydostać się z tłumu, który Go ze wszystkich stron otaczał
Wreszcie uczniowie zbliżali się do Niego, przynaglając Go, aby wydostał się z tłumu Wielu spośród
ludzi szło z daleka i nie jadło nic od samego rana W przyległych miastach i wsiach mieliby możność
kupienia sobie pożywienia, ale Jezus rzekł "Dajcie im, aby jedli" i zwracając się do Filipa zapytał "Skąd
kupimy chleba ab> ci jedli?"" Chrystus chciał w ten sposób \vystawic na próbę wiarę ucznia. Filip
spojrzał na morze głów i pomyślał, ze jest zupełnie niemożliwe dostarczenie pożywienia w ilości
zaspokajającej głód tych ludzi Odpowiedział, ze za dwieście groszy, jakimi rozporządzali, nie można
kupić takiej ilości chleba, która by wystarczyła, nawet wtedy, gdyby każdy z nich zjadł bardzo mało
Jezus zapytał, ile pożywienia znalazłoby się wśród zgromadzonych. "Jest tu jedno pacholę, rzekł
Andrzej, co ma pięć chlebów jęczmiennych i dwie rybki, ale cóż to jest na tak wielu7". Jezus rozkazał
żywność tę przynieść do Siebie. Następnie polecił, zęby uczniowie rozmieścili uczestników zebrania
"ha trawie, grupami po pięćdziesiąt lub sto ludzi, aby zachować porządek i zęby wszyscy mogli stać
się śWiadkami tego, co uczyni Chrystus Po załatwieniu tej sprawy Jezus wziął w ręce ryby i chleb i
"wejrzawszy w niebo błogosławił,. a łamiąc dawał uczniom, chleby, a uczniowie ludowi". "I jedli
wszyscy i nasyceni byli, i zebrali, co zbywało ułomków, dwanaście koszów pełnych" (Mat. 14,1321).
Ten, kto wskazywał ludziom drogę zapewniającą im spokój i szczęście, w równym stopniu dbał o
doczesne i duchowe potrzeby. Ludzie byli zmęczeni i osłabieni. Wśród tłumu znajdowały się matki z
niemowlętami na ręku oraz małymi dziećmi uczepionymi ich sukien Wielu z nich stało przez szereg
godzin, bowiem słowa Chrystusa zmtereso-.wały ich do tego stopnia, ze me przyszło im na mysi
usiąść, zresztą tłok był tak duży, ze zachodziło niebezpieczeństwo stratowania.
Jezus chciał ludziom dać możliwość odpoczynku i wezwał ich, aby usiedli, a ponieważ w miejscu tym
znajdowała się bujna trawa, wszyscy mogli swobodnie usiąść
Jezus nie czynił nigdy cudów bez rzeczywistej potrzeby, przy czym każdy cud miał na celu
doprowadzenie ludzi ku drzewu życia, którego liście posiadają moc uzdrawiania narodów. Nie
wyszukane pożywienie podane tłumom rękami uczniów zawierało w sobie cały skarbiec głoszonej
nauki. Było to istotnie skromne pożywienie, bowiem rjby i jęczmienny chleb stanowiły codzienny
posiłek rybaków zamieszkałych nad jeziorem Galilejskim. Chrystus mógł dostarczyć^
ludziom wspaniałego i obfitego pożywienia, lecz jedzenie przeznaczone jedvme dla dogodzenia
smakowi nie wspomogłoby pożytecznej nauki. W tej nauce Chrystus dowiódł ludziom, ze sposób
rozumowania ludzi wypacza istotę przeznaczonych dla nich darów Boga Nigdy nikt nie cieszył się tak
ze wspaniałej uczty, której dama przeznaczone był> dla zaspokojenia wybrednego smaku, jak cieszył
się ten tłum z odpoczynku i skromnego posiłku, którego im dostarczał Jezus w tak dużej odległości od
ludzkich osiedli
Gdjbj współcześni ludzie zachowywali prostotę obyczajów i żyli w zgodzie z prawami natury, jak
czynili to Adam i Ewa w początkowym okresie swego istnienia, nigdy nie mieliby do czynienia z bra-
.kami, które uniemożliwiają zaspokojenie potrzeb Nie istniałyby potrzeby wyimaginowane, natomiast
drogi służenia Bogu byłyby bardziej .zaludnione Lecz egoizm i pobłażanie wypaczonym gustom
przyniosły światu grzech i nędzę. Z jednej strony zjawiska te mogły się ujawnić dzięki przesytowi
jednych, a z drugiej z powodu mezaspokojema .pragnień innych grup społecznych
Jezus nigdy nie ściągał ku sobie ludzi poprzez obietnice zapew--niama im luksusów Dla tego licznego
tłumu, zmęczonego i wygłodzonego po długim pełnym wrażeń dniu, to niewyszukane jedzenie było
'nie tylko przejawem mocy Jezusa, lecz również Jego tkliwej troski
0 wspólne potrzeby życiowe. Zbawiciel nigdy nie obiecywał Swym .naśladowcom
dostąpienia wspaniałości tego świata, pożywienie ich może być proste, a nawet skąpe, ich życie
może upływać w ubóstwie, lecz Jego Słowo zapewnia zaspokojenie ludzkich potrzeb. A
obiecał im przecież to, co znacznie przewyższa dobra tego świata stałe pokrzepienie, jakie daje
im Jego obecność.
Poprzez akt nasycenia pięciu tysięcy ludzi, Jezus odchylił zasło-jię przysłaniającą świat przyrody i
objawił moc, stale służącą dla .naszego dobra Boski cud przejawia się w codziennych zbiorach płodów
ziemi Za pomocą naturalnych środków odbywa się ten sam cud, .który pozwolił nakarmić tłumy.
Ludzie przygotowują glebę i sieją, lecz tylko boska siła sprawia, ze kiełkują nasiona, a powietrze,
deszcz
1 słonce dary Boże, powodują ich wzrost. " naprzód trawa, potem kłos, a potem zupełne
zboże w kłosie" (Mar 4,28). To właśnie Bóg syci miliony ludzi żniwem, z ziemskich pól
Ludzie powołani zostali do współpracy z Bogiem nad przygotowaniem ziarna i chleba,
lecz niestety utracili świadomość działania boskiej mocy. Przestali tez czcić Jego święte Imię Wielu
jest takich, którzy odwrócili pojęcia, ponieważ
wszelkie zjawiska służące zaspokojeniu naturalnych potrzeb człowieka przypisują działaniu
naturalnego środowiska i skrzętności ludzi, całkowicie zapominając, ze jest to przejaw woli Bożej Nie
Bóg, ale człowiek stał się przedmiotem podziwu, a dary zsyłane przez Niego
280
281
obracane są na zaspokojenie samolubnych potrzeb. W takich warunkach dary Boże nie stanowią dla
człowieka błogosławieństwa, lecz przekleństwo. Bóg pragnie zmienić to wszystko. Pragnie, aby nasze
otępiałe zmysły zostały ożywione i potrafiły odróżnić Jego miłosierdzie i chwalić Go za objawienie jego
mocy. Bóg pragnie, abyśmy Go poznali przez Jego dary, które w myśl Jego intencji mają się stać dla
nas błogosławieństwem. Cud' dokonany przez Chrystusa miał służyć realizacji tego celu.
Po nasyceniu się ludzi pozostało dużo resztek z jedzenia. Ale Ten, do którego należała niczym
nieograniczona potęga powiedział: "Zbierzcie te ułomki, które zbywają, ażeby nic nie zginęło".
Znaczyło to więcej, niż samo zebranie do koszów resztek jedzenia. Nauka ta miała podwójny cel. Nic
nie powinno się marnować, a my sami nie powinniśmy rozrzucać niczego, co by się mogło jeszcze
komukolwiek przydać. Należy pozbierać wszystko, co może służyć zaspokojeniu potrzeb tych, którzy
odczuwają głód fizyczny. Taką samą troską należy otaczać to wszystko, co służy zaspokojeniu
duchowego głodu. Kiedy kosze zostały napełnione resztkami jedzenia, ludziom przyszli na pamięć ich
bliscy, którzy pozostali w domostwach. Zapragnęli mieć udział w chlebie, który Chrystus błogosławił.
Zawartość koszy rodzielona została między tłumem, a ludzie skwapliwie przenieśli pożywienie do
okolicznych miejscowości. Ten akt rozdziału pożywienia jest symbolem tego, ze uczestnicy uczty
powinni dzielić się chlebem zesłanym przez niebiosa w celu zaspokojenia głodu dusz, tych wszystkich,
którzy nie wzięli w niej udziału Ciąży na nich obowiązek powtórzenia wszystkiego, czego dowiedzieli
się o cudownych sprawach Bożych. Niczego me wolno zmarnować. Ani jedno słowo dotyczące
zbawienia wiecznego nie może bezużytecznie upaść na ziemię.
Cud uczyniony z chlebami uczy o naszej zależności od Boga. Gdy Chrystus karmił pięć tysięcy ludzi,
nie dysponował dostatecznym dla tego celu zapasem żywności. Pozory wskazywały, że Jezus nie jest
w stanie jej zdobyć, gdyż znajdował się wraz z pięcioma tysiącami mężczyzn, kobiet i dzieci na
pustyni. Nie zapraszał tych ludzi, aby szli za Nim, przyszli sami bez zaproszenia i rozkazu, lecz
Chrystus wiedział, że po całodziennym słuchaniu Jego nauki, musieli odczuwać głód i zmęczenie. Pod
tym względem był taki sam, jak oni i podobnie jak om odczuwał dokuczliwosć głodu. Znajdowali się
daleko od swych domów, przy tym zbliżała się noc. Wielu spośród obecnych nie posiadało
jakichkolwiek środków, które by im umożliwiły zakup żywności. Chrystus, który dla ich sprawy odbył
czterdziestodniowy post na pustyni, nie mógł dopuścić, aby wrócili do swych domów zgłodniali.
Opatrzność Boska sprawiła, że Jezus znalazł się tam, i mógł polegać:
282 *
tylko na Swym niebieskim Ojcu, gdy "chodziło o uzyskanie środków służących zaspokojeniu potrzeb.
Posługując się tym wzorem, powinniśmy pamiętać, że w Bogu tylko należy składać całą naszą ufność.
Do naszych obowiązków należy posługiwanie się mądrością i ocenianie sytuacji życiowych, bowiem
lekkomyślność postępowania może wystawić nas na ciężkie próby. Nie wolno nam wikłać się w
trudnościach, zaniedbując środki, w które Bóg nas wyposażył lub nadużywając zdolności, którymi nas
obdarzył. Ci, co pracują dla Chrystusa, powinni pilnie przestrzegać Jego nakazów. Jest to praca Boża
i jeżeli chcemy, aby przyniosła błogosławieństwo innym, musimy działać według wyznaczonych przez
Niego planów. Własna osobowość wysuwana na pierwszy plan nie zazna zaszczytów, a jeżeli
zaczniemy planować podług własnych pomysłów, to Bóg nas opuści pozostawiając własnym błędom.
Ale gdy postępując za Jego wskazówkami, popadniemy w trudną sytuację, Bóg me odmówi nam
ratumui. Nie należy poddawać się zniechęceniu, ponieważ w każdej trudnej sytuacji możemy zwrócić
się do Tego, który rozporządza nieograniczonymi możliwościami. Często nawiedzają nas okoliczności
bardzo trudne, ale wśród nich nie wolno nam utracie zaufania do Boga On jest Tym, który roztoczy
pieczę nad każdą zrozpaczoną duszą, usiłującą wrócić na drogę prowadzącą do Pana.
Za pośrednictwem proroków Chrystus mówił "Ułamuj łaknącemu chleba twego, a ubogich wygnańców
wprowadź do domu twego, ujrzysz-li nagiego przyodziej go, a duszę utrapioną nasycisz" (Izaj 58,7
10). Chrjstus mówi nam "Idąc na wszystek świat, kaźcie Ewangelię wszystkiemu stworzeniu"
Jednakże często upada w has serce i chwieje się nasza wiara, wtedy zaczynamy spostrzegać jak
wielkie są potrzeby, i jak małymi środkami rozporządzamy Na podobieństwo Andrzeja, który ujrzał
pięć bochenków jęczmiennych i dwie ryby, wołamy "Cóż to jest na tak wielu7" Qzęsto wahamy się, nie
chcąc oddać bliźnim wszystkiego co mamy. Lecz Jezus prosi nas: "Dajcie wy im jeść", a Jego
polecenie jest jednocześnie obietnicą, za którą stoi ta sama moc, która umożliwiła nakarmienie tłumów
nad j"eziorem
W Chrystusowym akcie zaspokojenia doczesnego głodu zebranych tłumów kryje się wielka lekcja dla
Jego naśladowców Chrystusa obdarzył Jego Ojciec. On obdarzył darami uczniów, Ci rozdzielili je
pomiędzy tłum, a Ujdzie składający się na tłum dokonali podziału pomiędzy sobą W ten sposób chleb
życia spłynie na tych wszystkich, którzy zjednoczyli się z Chrystusem, bowiem om rozdzielą Boże
pożywienie między ludźmi.
Całkowicie zdając się na opiekę Boga, Jezus wziął do ręki szczupłe zapasy chleba, które tylko od
biedy mogłyby zaspokoić głód Jego własnych uczniów. Ale samych uczniów nie zachęcił do jedzenia,
pole-
283*
cając im rozdzielenie żywności wśród zgłodniałego tłumu. Pod dotykiem Jego rąk wystąpiło zjawisko
rozmnażania się żywności, a ręce uczniów sięgające po nią ku Jego rękom nie pozostawały puste,
bowiem rozdzielający chleb był sam Chlebem życia. Szczupłego zapasu wystarczyło dla wszystkich, a
po zaspokojeniu potrzeb ludzi zebrano resztki i dopiero wtedy Chrystus oraz Jego uczniowie również
jedli zesłane z nieba pożywienie.
Uczniowie byli łącznikami pomiędzy Chrystusem, a ludźmi. Zastosowanie tego wzoru we
współczesności stanowiłoby wielką zachętę dla Jego naśladowców. Chrystus jest wielkim ośrodkiem,
w którym, skupiają się źródła wszelkiej mocy i dlatego uczniowie powinni swe siły czerpać właśnie z
tego ośrodka. Najinteligentniejsi i najbardziej uduchowieni ludzie są w stanie przekazać innym tylko to,
co sami otrzymali. W oparciu o własne siły nie mogą przekazać niczego, czego" łaknie dusza.
Możemy przekazywać innym tylko to, co sami otrzymaliśmy od Chrystusa, natomiast otrzymanie jest
uzależnione od naszej gotowości do przekazywania. Im więcej dajemy tym więcej otrzymujemy, a to
podpowiada nam. że nasza wiara, ufność i gotowość" przekazywania dalej nie mogą być nigdy
zachwiane.
Dzieło budowania królestwa Chrystusa będzie postępowało chociaż według wszelkich pozorów postęp
jest powolny, a na jego drodze piętrzą się pozornie niepokonane przeszkody. Jest to praca
wykonywana w imię Boga, On zadba o środki i siły, które pozwolą ją wykonać. Znajdą się też
uczniowie, których ręce napełni pożywienie dla zgłodniałej ludzkości. Bóg jest świadom tych
wszystkich, którzy w imię 'miłości przekazują słowa życia ginącym duszom, wyciągającym ręce po
pokarm dla innych zgłodniałych dusz.
W naszej pracy dla Boga zachodzi jednak niebezpieczeństwo pokładania zbyt wielkich nadziei w tym,
co człowiek ze swymi talentami i zręcznością jest w stanie uczynić, bowiem wtedy usuwany zostaje z
pola widzenia jedyny Mistrz. Zbyt często zdarza się, że naśladowcy Chrystusa tracą poczucie własnej
odpowiedzialności. W takich przypadkach ludzie są skłonni przerzucać odpowiedzialność na
organizacje, natomiast unikają poddania się woli Tego, który jest źródłem ich mocy. Popełniamy wielki
błąd, kiedy w pracy dla Boga pokładamy zbytnią ufność w ludzkiej mądrości lub gdy rozmiary tej pracy
zaczynamy oceniać kryteriami ilościowymi. Powodzenie pracy dla Chrystusa zależy nie tyle od
wskaźników ilościowych, czy też angażowanego w nią talentu, ile od czystości zamierzeń oraz od
prawdziwie prostej, gorliwej i uległej wiary. Na korzyść tych, którzy Chrystusa nie znają powinniśmy
angażować całą naszą osobistą odpowiedzialność, poczucie obowiązku i energię. Nie wolno nam
przesuwać odpowiedzialności,
\ 284
l
bowiem jesteśmy zobowiązani do pracy na miarą naszych umiejętne- * ści.
Kiedykolwiek w naszych sercach pojawi się pytanie: "skąd kupimy chleba, aby ci jedli" w naszej
odpowiedzi nie może zabraknąć akcentu wiary. Gdy uczniowie usłyszeli polecenie Chrystusa "dajcie i
wy im co jeść", w ich umysłach skojarzyły się wszystkie trudności z tym związane. Zaczęli pytać, czy
mają pójść do wsi kupić pożywienie. Dziś sytuacja się powtarza, bo gdy pojawiają się ludzie łaknący
chleba życia, dzieci Boże zadają pytanie czy mają posłać po kogoś bardzo oddalonego, który by
wyszedł i dał im jeść. Zdają się nie pamiętać, że Chrystus powiedział: "Każcie ludowi usiąść" i tym
siedzącym dostarczył pożywienia. Kiedykolwiek otoczą nas łaknące dusze pamiętajmy, że istnieje
Chrystus. Wystarczy tylko nawiązanie z Nim kontaktu i złożenie przed Nim naszych jęczmiennych
chlebów.
Może się często wydawać, że środki, jakimi rozporządzamy nie są wystarczające do podźwignięcia
ciężaru pracy; lecz gdy będziemy z wiarą kroczyć naprzód, pokładając ufność we wszechmocy Boga,
otworzą się przed nami obfite źródła. Jeżeli podejmujemy pracę dla Boga, On sam dostrczy środków
do jej wypełnienia. Uczciwe, nacechowane prostotą zdanie się na Jego moc, zostanie wynagrodzone.
Te szczupłe, ekonomicznie w Jego służbie wykorzystane środki Pan niebios będzie pomnażał w miarę
ich rozdawania. W rękach Chrystusa szczupły zapas żywności nie zmniejszał się, dopóki nie został
zaspokojony głód wszystkich łaknących. Jeżeli zbliżymy się do źródła wszelkiej mocy i wyciągniemy
ręce z wiarą, że otrzymamy to, o co prosimy, doznamy wsparcia w naszej pracy. Pomoc nadejdzie
nawet wśród najmniej sprzyjających okoliczności i dzięki riiej uzyskamy możliwość rozdzielenia chleba
życia pomiędzy łaknących.
Pan rzecze: "Dawajcie a będzie wam dane". "Kto skąpo sieje, skąpo też żąć będzie; a kto obficie sieje,
obficie też żąć będzie". "A mocen jest Bóg uczynić, aby obfitowała na was wszelka łaska, abyście
mając we wszystkim zawsze wszelki dostatek, obfitowali ku wszelkiemu uczynkowi dobremu, jako
napisane: Rozproszył dał ubogim, sprawiedliwość jego zostaje na wieki".
"A ten, który daje nasienie siejącemu, niechże i wam da chleb ku jedzeniu i rozmnoży nasienie wasze,
i przysporzy urodzajów sprawiedliwości waszej. Abyście z każdej miary byli ubogaceni ku wszelkiej
prostości, która pracuje przez nas, aby dzięki Bogu czynione były" (Łuk. 6,38; 2 Kor. 9,6Ił).
\
' ROZDZIAŁ XL
Noc nad jeziorem
(Mat. 14,22-33; Mar. 6,45-52; Jan 6,14-21)
Siedząc na polanie w półmroku wieczora, ludzie jedli -pożywienie dane im przez Chrystusa. Słowa
słuchane przez cały dzień przyjmowane były przez nich jako głos Boga. Cuda uzdrowienia, których
byli śwadkami, mogły być dokonane jedynie mocą Bożą. Cud z chlebami przemówił jednakże do
każdego z tłumu. Wszyscy byli współ-udziałowcami płynącego z niego pożytku. Za dni Mojżesza Bóg
nasycił Izraela na pustyni manną; stąd też rodziła się pewność, że Ten, który ich nakarmił owego dnia
musiał być tym zapowiedzianym przez Mojżesza. Żadna ludzka siła nie była w stanie uzyskać z pięciu
jęczmiennych chlebów i dwóch małych ryb pożywienia, które wystarczyłoby dla nasycenia kilku tysięcy
głodnych ludzi. Toteż mówili do siebie: "Tenci jest zaprawdę on prorok, który miał przyjść na świat".
Przekonanie to rosło w ciągu całego dnia, a koronujący dzieło cz>n dawał pewność, że długo
wyczekiwany Wybawiciel jest wśród nich. Nadzieje narodu sięgały coraz wyżej. To jest Ten, który da
Judei raj na ziemi, czyniąc z niej kraj mlekiem i miodem płynący, spełni -wszelkie życzenia, złamie
potęgę Rzymu, wyzwalając przy tym Judeę i Jerozolimę. On mógłby uzdrowić żołnierzy, rannych w
boju, dostarczyć ich wojsku żywności, podbić narody i dać Izraelowi dawno ocze-Tciwane panowanie.
W entuzjazmie naród gotów był natychmiast Go ukoronować. Ludzie rozumieli, że nie usiłował
ściągnąć 'na Siebie uwagi lub zabiegać o zaszczyty. Pod tym względem różnił się zasadniczo od
kapłanów i przywódców, to zaś budziło w ludziach obawę, że nie będzie rościł pretensji do tronu
Dawida, Po odbytej naradzie postanowiono ująć Go siłą i ogłosić królem Izraela.- Uczniowie
solidaryzowali się z większością co do uznania Mistrza za prawowitego spadkobiercę tronu Dawida.
Twierdzili, że skromność Chrystusa nakazuje Mu odrzu-
286
\
cenie tego zaszczytu. Ich zdaniem, sam naród powinien wywyższać swojego Wybawiciela. Niechby
aroganccy kapłani i przywódcy zostali zmuszeni oddać cześć Temu, który przyszedł wyposażony we
władzę Boga.
Usiłowali z zapałem przeprowadzić swoje zamiary; lecz Jezus wiedział, na co się zanosi i rozumiał
skutki takiego działania, czego oni nie byli jednak w stanie zrozumieć. Już teraz kapłani i rabini
czyhają na Jego życie, oskarżając Go o odciąganie od nich ludzi. Próba osadzenia Chrystusa na
tronie wywołałaby zamieszanie i powstanie, a to wywarłoby hamujący wpływ na rozwój królestwa
ducha. Ruch ten należało bezzwłocznie stłumić. Zwołując uczniów prosił, aby sprowadzili łódź i wracali
natychmiast do Kapernaum, pozostawiając Go Samego, aby rozpuścił zebranych ludzi.
Nigdy dotąd żadne polecenie Chrystusa nie wydawało się tak trudne do spełnienia. Uczniowie
wyczekiwali od dawna na wytworzenie się ludowego ruchu, "którego celem będzie osadzenie Go na
tronie; teraz nie mogli pogodzić się z myślą, że cały ten entuzjazm pójdzie na marne. Tłumy
zgromadzone z okazji Świąt Wielkanocnych pragnęły ujrzeć nowego proroka, natomiast Jego
naśladowcy uznali tę okoliczność za najlepszy moment do osadzenia ukochanego Mistrza na tronie
Izraela.
W zapale ambicji ciężko im przyszło odjechać samym, pozostawiając Jezusa na opustoszałym
wybrzeżu. Protestowali przeciwko takiemu stanowisku, lecz Jezus tym razem przemówił do nich w
sposób tak kategoryczny, jak nigdy przedtem. Zrozumieli, że dalszy sprzeciw z ich strony będzie
bezcelowy i skierowali się w milczeniu ku morzu.
Teraz Jezus wezwał tłum do rozejścia się, a rozkaz ten był tak stanowczy, że nikt nie odważył się go
nie usłuchać. Słowa uwielbienia i uniesienia zamarły na ustach ludzi. Ich zamiar pochwycenia Go
został powstrzymany i radosny wyraz zniknął z ich twarzy. W tłumie tym nie brakowało mężczyzn
odznaczających się bystrym umysłem i zdecydowaniem, lecz królewska postawa Jezusa i kilka
cichych słów rozkazu wystarczyły na stłumienie zamieszania i udaremnienie ich planów. Uznali w nim
moc przewyższającą wszelkie ziemskie autorytety i zmuszeni byli poddać się jej bezwarunkowo.
Po odprawieniu ludzi Jezus "odszedł na górę, aby się modlił". Spędził na modlitwie kilka godzin,
prosząc Boga nie za Siebie, lecz za ludzi. Prosił o pomoc, aby mógł objawić ludziom Boski charakter
Swej misji i aby szatan nie zaciemniał umysłów i nie wypaczył sądu. Zbawiciel wiedział, że dni Jego
osobistej działalności na ziemi zbliżają się do kresu i że niewielu spośród ludzi uzna Go za swego
Odkupiciela. Z żarliwością i w rozterce duchowej Jezus modlił się za uczniów, którzy mieli być
wystawieni na ciężkie próby. Żywione przez nich od dawna nadzieje, oparte na ogólnym złudzeniu,
miały doznać najbardziej
287
bolesnego i upokarzającego zawodu Zamiast radosnego oglądania wyniesienia Chrystusa na tron
Dawida, mieli się stać świadkami Jego ukrzyżowania. To właśnie miało być Jego rzeczywistą
koronacją Lecz tej sprawy nie umieli sobie uświadomić i dlatego ciężkie, trudno rozpoznawalne
pokusy miały się stae- ich udziałem Bez wstawiennictwa Ducha Świętego, który by oświetlił umysły i
zwiększył ich możliwości pojmowania, wiara uczniów byłaby upadła. Jezus odczuwał boleśnie fakt, ze
ich koncepcja Jego królestwa ograniczała się w głównym stopniu do ziemskiej wielkości i zaszczytów.
Z ich powodu ciężkie brzemię spadło na Jego serce. W ich tez imieniu Chrystus słał błagania do Boga
pozostając w gorzkiej udręce i we łzach \
Uczniowie nie odbili od brzegu bezzwłocznie, jak im nakazał Chrystus Wyczekiwali przez pewien czas,
licząc ze nadejdzie, lecz gdy noc poczęła zapadać "wstąpiwszy w łódź jechali za morze do
Kapernaum" Opuścili Jezusa z niezadowoleniem w sercu, bardziej zniecierpliwieni ni^ kiedykolwiek,
odkąd Go uznali za swego Pana Szemrali, ze nie pozwolił na proklamowanie Go królem Wyrzucali
sobie, ze tak szybko ulegli Jego rozkazowi, rozumując, ze tylko brak stanowczości uniemożliwił im
osiągnięcie wytkniętego celu.
Zwątpienie opanowało ich umysły i serca Przywiązanie do zaszczytów oślepiło ich. Wiedzieli, ze Jezus
był znienawidzony przez faryzeuszy i tym goręcej pragnęli wywyższenia Go w sposób, jaki im się
wydawał własciwj Postępowali za nauczycielem, który czynił hczne cuda a mimo to b>h oczerniani, jak
jacyś zwodziciele Było to dla nich trudne do zniesienia przeżycie Czy już na stałe mają uchodzić za
naśladowców "fałszywego proroka7" Czy Chrystus nigdy nie utwierdzi Swojej królewskiej władzy'
Dlaczego Ten, który rozporządza taką potęgą nie objawi światu Swej prawdziwej istoty i nie uczyni
drogi Swych uczniów mniej uciążliwą' Dlaczego me uchronił Jana Chrzciciela przed gwałtowną
śmiercią' W ten sposób rozumowali uczniowie Chrystusa, aż ogarnęła ich duchowa ciemność. Nie
ominęło ich także zwątpienie, czy Chrystus nie jest samozwancem jak to twierdzili faryzeusze
Uczniowie byli tego dnia świadkami cudownego dzieła Chrystusa, które pozwalało sądzie, ze niebo
przybylizyło się do ziemi Pamięć
0 tym cudownym, pełnym chwały dniu powinna była napełnić ich wiarą
1 nadzieją Gdyby w swoich rozmowach zaczerpnęli z obfitości serc pokusa nie znalazłaby do
nrch dostępu Lecz sercami ich owładnęło rozczarowanie Słowa Chrystusa "Zbierzcie te ułomki
zęby nic nie zginęło", pozostały niespełnione Były to godziny wielkiego dla nich błogosławieństwa,
lecz uczniowie już o nich nie pamiętali Obecnie znaleźli się na wzburzonej wodzie Ich myśli były
tez wzburzone oraz pozbawione rozsądku, a Pan obarczył ich jeszcze czymś, co strwożyło ich
dusze i zajęło umysły. Bóg często tak czyni, gdy ludzie sami sobie stwa-
288
rzają ciężary i kłopoty. W tym przypadku nie było powodów, dla których uczniowie mieliby stwarzać
sobie kłopoty, bowiem niebezpieczeństwo dopiero się do nich zbliżało.
Rozpętała się gwałtowna burza, która zaskoczyła ich zupełnie nieprzygotowanych powodując
przestrach. W stosunku do całodziennych warunków pogody nastąpił całkowity kontrast, dlatego tez
przestraszyli się, gdy uderzyła w ich łódź fala. Zapomnieli o swoim niezadowoleniu, niewierze i
niecierpliwości. Każdy zaczął pracować, aby uchronić łódź przed zatonięciem Znajdowali się w
niewielkim oddaleniu od Betsaidy, gdzie mieli się spotkać z Jezusem. Były to punkty niezbyt oddalone
od siebie i przy normalnej pogodzie przebycie trasy łodzią wymagało zaledwie kilku godzin lecz tym
razem znosiło ich coraz dalej od miejsca przeznaczenia Do czwartej nocnej straży pracowali przy
wiosłach, a wreszcie, całkowicie wyczerpani uznali się za straconych Podczas burzy, w ciemnościach
nocy, morze ukazało im ich całkowitą bezradność i wówczas zapragnęli obecności Mistrza
Jezus nie zapomniał o nich Ten, który czuwał na brzegu, widział ogarniętych przerażeniem ludzi,
walczących z nawałnicą. Ani na chwilę me spuścił z oczu Swych uczniów Z głębokim współczuciem
oczy Jego szły w siad za miotaną przez burzę i obarczoną tak drogim ładunkiem łodzią. Bowiem ci
ludzie mieli stać się światłem świata. Jak matka z tkliwością czuwa nad swym dzieckiem, tak
współczujący Mistrz czuwał nad losem uczniów. Gdy pokonane znstały ich serca, ujarzmione
niezdrowe ambicje, a om w pokorze zaczęli wzywać pomocy została im ona udzielona.
W chwili, gdy uważali siebie; za zgubionych, snop światła odsłonił przed nimi tajemniczą postać,
zbliżającą się ku nim po wodzie Nie wiedzieli jednak, ze to był Jezus Tego, który zbliżał się na ich
ratunek poczytali za wroga Ogarnęło ich przerażenie Ramiona, żelaznymi mięśniami trzymając wiosło
teraz osłabły, a łódź zdana na łaskę fal za-czeja się kołysać. Oczy wszystkich były przykute do
postaci, która szła po białych spemonych grzbietach fal. Pomyslleli, ze zbliża się zjawa, która wróży im
zagładę i wydali okrzyk przerażenia. Jezus zbliżał się w ten sposób, jakby chciał ich minąć, lecz
wówczas poznali Go i poczęli błagać o ratunek. Ich ukochany Mistrz zwrócił się ku nim, a głos Jego
uciszył ich strach "Ufajcie jam jest, nie bójcie się"
Gdy byli w stanie zdać sobie sprawę z tego cudownego wydarzenia Piotr nie mógł opanować radości
Jakby nie dowierzając zawołał "Panie jeslizes ty jest, kaź mi przyjść do ciebie po wodzie A on rzekł:
Pójdź".
Wpatrzony w Jezusa Piotr szedł pewnym krokiem, lecz gdy .pewny siebie, rzucił spojrzenie w kierunku
swych towarzyszy siedzących w łodzi, oczy jego oderwały się od Zbawiciela. Wiał gwałtowny wiatr, a
fale
19" Życie Jezusa
289
spiętrzały się wysoko, oddzielając go od Mistrza. Wtedy znów ogarnął go strach. Na chwilę Chrystus
zniknął mu z oczu, a w momencie gdy zaczai tonąć, wiara jego znów osłabła. Podczas gdy bałwany
groziły śmiercią, Piotr oderwał wzrok od wzburzonych wód i przykuwając go do Jezusa, zawołał:
"Panie ratuj mnie". Jezus uchwycił natychmiast wyciągniętą rękę i rzekł: "O małowierny, przeczżeś
zwątpił?"'.
Idąc obok siebie, z ręką Piotra spoczywającą na dłoni Mistrza, weszli razem do łodzi. Piotr był teraz
onieśmielony i milczący. Nie miał powodu wywyższać się nad towarzyszami, gdyż przez brak wiary i
samowywyższenie o mało nie stracił życia. Z chwilą gdy oderwał oczy od Jezusa, stracił równowagę i
począł pogrążać się w fale. Jakżesz często stajemy się podobni do Piotra w chwilach zwątpienia.,
Dzieje się tak dlatego, że zamiast wpatrywać się w Zbawiciela zaczynamy kierować wzrok na fale.
Nasze kroki zaczynają się wtedy chwiać, a wzburzona woda zalewa nasze dusze. Jezus nie wzywał
Piotra do Siebie, aby go narazić na zagładę. Tak samo nie wzywa nas ku Sobie, aby miał nas potem
opuścić. "Nie bój się rzecze bom cię odkupił, a wezwałem cię imieniem twojem; mójżeś ty. Gdy
pójdziesz przez wody, będę z tobą, a jeśli przez rzeki, nie zaleją cię; pójdzieszli przez ogień, nie
spalisz się, a płomień nie imię się ciebie. Bom Ja Pan Bóg twój, Święty Izraelski, Zbawiciel twój" (Izaj.
43,13).
Dla Jezusa charaktery Jego uczniów były otwartą księgą. Wiedział, w jak bolesny sposób wiara ich
będzie wystawiona na próbę. Przez wypadki, jakie zaszły na morzu, pragnął dowieść Piotrowi jego
słabości, a także unaocznić mu fakt, że jego bezpieczeństwo spoczywa w rękach Boga. Chrystus
cłlciał również udowodnić, że wszelkie burze można przetrwać jedynie przy całkowitym wyrzeczeniu
się wszelkiej pewności siebie i zdaniu się na Zbawiciela. To. co Piotr uważał za swój najmocniejszy
punkt, okazało się jego największą słabością i dopiero po przekonaniu się o niej Piotr mógł pojąć
konieczność całkowitego poddania się Chrystusowi. Gdyby wziął do serca lekcję, której Jezus udzielił
mu na morzu, z pewnością nie sprawiłby zawodu w chwili wielkiej próby, którą miał przebyć.
Bóg nieustannie poucza Swe dzieci. W warunkach codziennego życia przygotowuje je do wkroczenia
na większą scenę, aby tam odgrywały role przewidziane dla nich przez Jego opatrzność. Właśnie
wyniki codziennych prób decydują o zwycięstwie ,lub klęsce w przypadkach wielkich, życiowych
kryzysów.
Ci, którzy nie potrafią sobie uświadomić stałej zależności od Boga, skazani są na to, aby ulec pokusie.
Możemy mniemać, że nogi nasze stoją na pewnym gruncie i że nic nas nie poruszy z miejsca.
Możemy twierdzić z zaufaniem "wiem w kim pokładam nadzieję i nic nie -jest w stanie zachwiać
mojej wiary w Boga oraz w Jego Słowo". Lecz
szatan nie ustaje w swych zamysłach wykorzystania naszych dziedzicznych i nabytych cech
charakteru, aby nasze oczy nie mogły dostrzec naszych potrzeb i wad. Jedynie przez poznanie
własnych słabości Twytrwafe zwracanie wzroku w kierunku Chrystusa, będziemy mogli iść
bezpiecznie przez życie.
W chwili gdy Jezus usiadł do łodzi, uciszył się wiatr i przypłynęli do lądu do którego łódź zmierzała. Po
nocy grozy nastał jasny dzień. Uczniowie oraz inni ludzie, którzy byli w łodzi, padli do stop Jezusa, i z
wdzięcznością w sercach zawołali: "Prawdziwie jesteś Synem Bożym".
290
ROZDZIAŁ XLI
Kryzys w Gafilei
(Jan 6,22-71)
9
W momencie, gdy Chrystus zaprotestował przeciwko obwołaniu Go przez lud królem, wiedział
doskonale, że osiągnął zwrotny punkt w Swej historii. Wiedział też, że tłumy, które dziś pragnęły
wprowadzić Go na tron, odwrócą się jutro od Niego. Zawód jakiego w swych ambicjach doznali
uczestnicy tłumu miał ich miłość obrócić w nienawiść, a słowa uwielbienia w przekleństwa.
Jakkolwiek Chrystus zdawał sobie doskonale sprawę z tego, nie czynił żadnych kroków, aby zapobiec
kryzysowi. Jezus nigdy, nie dawał swoim naśladowcom żadnych nadziei otrzymania nagrody na ziemi.
Temu, który przyszedł do Niego, pragnąc zostać Jego uczniem powiedział: "Liszki mają jamy a ptaki
niebieskie gniazda; ale Syn człowieczy nie ma, gdzieby głowę skłonił" (Mat. 8,20). Gdyby ludzie mogli
dzięki Chrystusowi opanować ten świat, do służby u Niego zgłosiłyby się tłumy. Ale takiej służby Jezus
nie mógł przyjąć. Wielu tych, którzy byli z Nim obecnie związani, po-.eiągnęła nadzieja ziemskiego
królowania. Tych, nie powinno się wprowadzać w błąd, bowiem cud uczyniony z chlebem nie został
przez nich zrozumiany. Ta sprawa oczekiwała swojego wyjaśnienia przy czym to nowe objawienie
miało poddać dalszej próbie uczniów Chrystusa.
Wieść o cudzie z chlebem rozniosła się szeroko i następnego dnia już od wczesnego rdna ludzie
ściągali do Betsaidy, aby zobaczyć Jezusa. Przybywali tłumnie lądem i morzem. Ci, którzy Go
zostawili poprzedniej nocy na przeciwległym brzegu, wracali licząc, że Go zastaną, gdyż wiedzieli, że
me miał łodzi, którą by mógł wrócić. Lecz poszukiwania ich były daremne i wielu wróciło do
Kapernaum, szukając Go wciąż.
Tymczasem Jezus po jednodniowej zaledwie nieobecności przybył do Genezaret. Skoro tylko
dowiedziano się, że zszedł na brzeg, ludzie "obieżawszy wszystką ona okoliczną krainę, poczęli
znosić na łożach
292
tych, którzy się źle mieli, gdziekolwiek tfsłyszeli o nim, że tam jest" (Mar. 6,55).
Po pewnym czasie Jezus przyszedł do synagogi i tu znaleźli Go ci, którzy przyszli z Betsaidy. Ludzie
dowiedzieli się od uczniów w jaki sposób Chrystus przeszedł przez morze. Opowiedzieli zdumionym
ludziom o wszystkich wydarzeniach ubiegłej nocy o gwałtownej burzy i wielu godzinach
bezskutecznego wiosłowania przy przeciwnym wietrze,
0 ukazaniu się Chrystusa idącego po wodzie, strachu jaki ich ogarnął
1 uspakajających słowach Chrystusa, o zajściu z Piotrem i jego skutkach, o nagłym uciszeniu
burzy i wylądowaniu. Wielu jednak nie zadowoliło się opowiadaniem uczniów i tłoczyło się do
Jezusa, pytając: "Mistrzu, kiedyś tu przybył?" aby z Jego własnych ust dowiedzieć się
"szczegółów o cudzie.
Jezus jednak nie zaspokoił ich ciekawości, mówiąc ze smutkiem "Szukacie mnie nie przeto iżeście
widzieli cuda, ale iżeście jedli chleb i byliście nasyceni". Ludzie ci nie szukali Go z żadnych wyższych
pobudek, lecz gdy raz najedli się liczyli na to, że łącząc swój los z Nim, będą stale czerpać z tego
doczesne korzyści. Zbawiciel prosił ich "sprawujcie nie pokarm, który ginie, ale pokarm, który trwa ku
żywotowi wiecznemu". Nie szukajcie samych materialnych korzyści. Niech będzie on skierowany nie
głównie na zaspokojenie" potrzeb obecnego życia, lecz na szukanie pokarmu duchowego tej
mądrości, która prowadzi do wiecznego życia. Tylko Syn Boży może tego dostarczyć, "albowiem tego
zapieczętował Bój Ojciec".
Na chwilę zainteresowanie słuchaczy zostało rozbudzone, a ludzie poczęli pytać "cóż będziemy
czynili, abyśmy sprawowali sprawy Boże?" Do tego czasu podejmowali się uciążliwych obowiązków,
by przez ich wypełnienie zasłużyć się Bogu i chętnie słuchali poleceń, które zwiększyłyby ich zasługi w
Jego oczach. W ich odezwaniu się zawarte było pytanie co mają uczynić, aby zapewnić sobie niebo
oraz jaka jest cena, ' którą trzeba zapłacić za przyszłe życie?
"Odpowiedział Jezus i -rzekł mu: Toć jest sprawą Boga, abyście wierzyli w tego, którego On posłał".
Ceną za uzyskanie nieba jest sam Jezus, a droga do królestwa prowadzi przez wiarę w "Baranka
Bożego, który gładzi grzechy świata" (Jan 1,29).
Naród nie przyjął tego świadectwa boskiej prawdy. Jezus dokładnie przeprowadził dzieło, które w myśl
zapowiedzi proroków miało być wykonane przez Mesjasza, Kale ludzie nie dostrzegli w Jego czynach
niczego, co malowała przed nimi ich samolubna wyobraźnia. Chrystus istotnie nasycił kiedyś tłum
kilkoma jęczmiennymi chlebami, lecz za dni Mojżesza naród Izraelski żywiony był przez czterdzieści
lat pożywieniem w postaci manny. Po Mesjaszu spodziewano się znacznie większych dobrodziejstw.
W ich niezadowolonych sercach rodziło się
293
pytanie, dlaczego Jezus, który uczynił tyle cudów w ich obecności nie jest w stanie zapewnić zdrowia,
siły i bogactwa całemu narodowi Pytali siebie tez dlaczego me uwolni go od uciemiężenia i me
wyniesie na wjzyny chwały7 Wprawdzie głosił, iż jest Wysłannikiem Boga, ale jednocześnie odmówił
przyjęcia tytułu króla Izraela Te fakty stanowiły dla nich tajemnicę me do zgłębienia Jego odmowa
przyjęcia tytułu została mylnie zrozumiana. Wielu z tych ludzi doszło do przekonania, ze Jezus nie
dąży do ugruntowania swych praw, ponieważ Sam powątpiewał w Boski charakter Swej misji. W ten
sposób do ludzkich serc przeniknęła niewiara, a nasienie zasiane przez szatana zrodziło właściwy
sobie owoc, którym były nieporozumienia i rozkład wiary.
W tej sytuacji jeden z rabinów zapytał z ironią "Cóż wżdy ty za znak czynisz, abyśmy wiedzieli i
wierzyli tobie' Coz czynisz9 Ojcowie nasi jedli mannę na puszczy, jako jest napisane Chleb z nieba dał
im ku jedzeniu"
Żydzi czcili Mojżesza jako dawcę manny, przypisując zasługę narzędziu za pośrednictwem którego
było to dokonane, tracąc przy tym z oczu Tego, który był istotnym Dawcą Ich ojcowie szemrali
przeciwko Mojżeszowi poddając w wątpliwość, lub wręcz zaprzeczając boskiemu charakterowi j*go
misji Współcześni ich dzieci w taki sam sposób odrzucały Tego, który przyniósł im orędzie od
Boga Rzekł im tedy Jezus "Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam, me Mojżesz wam dał chleb z nieba,
ale Ojciec mój daje wam chleb on prawdziwy z nieba". Dawca manny stał tymczasem pomiędzy nimi.
Był to Chrystus, który prowadził Żydów przez pustynię i codziennie żywił ich chlebem z nieba.
Życiodajny Duch płynący z nieskończonej pełni Boga jest prawdziwą manną Jezus rzekł "Albowiem
chleb Boży ten jest, któr;y zstępuje z nieba i żywot daje światu" (Jan 6,33).
M> śląc wciąż, ze Jezus ma na względzie doczesne pożywienie, niektórzy z Jego słuchaczy zawołali
"Panie, daj nam zawsze tego chleba". Wówczas Chrystus rzekł w> raźnie "Jamci ^est chleb żywota".
Porównanie użyte przez Jezusa było zrozumiałe dla Żydów, gdyż Mojżesz, natchniony przez Ducha
Świętego, powiedział "Nie samym chlebem żyje człowiek, ale tym wszystkim, co pochodzi z ust
Pańskich (5 Mojz. 8,3), a prorok Jeremiasz pisał "Gdy się znalazły mowy twoje zjadłem je, a było mi
słowo twoje weselem i radością serca mego" (Jer 15,16).
Sami rabini byli zdania, ze jedzenie chleba w sensie duchowym, stanowi studiowanie prawa i
praktykowanie dobrych uczynków Często powtarzano, ze gdy przyjdzie Mesjasz, cały Izrael zostanie
nasycony. Nauki proroków zostały potwierdzone przez głęboki sens cudu z chlebami Chrystus
usiłował odsłonie ten sens wobec Swych słuchaczy w synagodze. Gdyby ludzie, da których
przemawiał rozumieli Pismo
294
Święte, zrozumieliby również słowa gdy mówił "Jam jest chlefr żywota". Tylko jeden dzień przedtem
liczny zgłodniały i zmęczony tłum został nasycony chlebami, które im rozdał Jezus.
Jeżeli ich fizyczne siły odżyły za pośrednictwem Chrystusowego chleba, to z tego samego źródła
mogli otrzymać żywot wieczny "Kto do mnie przychodzi" rzekł Chrystus "Łaknąć me będzie, a kto
wierzy w mię, nigdy pragnąć me będzie". Lecz natychmiast dodał, "widzieliście mnie, a nie wierzycie".
,
Widzieli Chrystusa podczas świadectwa Ducha Świętego, który objawił Boga ich duszom. Widoczne
świadactwa Jego potęgi objawiały im się codziennie, ale oni ciągle domagali się nowych dowodów.
Gdyby te dowody otrzymali, pozostaliby tak samo niewierni, jak dotąd. Jeżeli nie przekonało ich to, co
widzieli i słyszeli dotychczas, bezcelowe byłoby ukazywanie im innych cudów. Niewiara zawsze
odnajdzie powody dla swoich wątpliwości, odrzucając najbardziej oczywiste fakty.
Chrystus jeszcze raz zaapelował do upartych serc, mówiąc "tego co do mnie przyjdzie nie wyrzucę
precz". Wszyscy, którzy Go przyjmą z wiarą mają zapewnione życie wieczne, i nikt nie pozostanie
zagubiony Nie ma tez potrzeby, aby faryzeusze i saduceusze prowadzili między sobą dyskusję o
przyszłym życiu Człowiek nie musiał opłakiwać swoich zmarłych. "A tac jest wola onego, który mnie
posłał, Ojca, abym z tego wszystkiego, co mi dał nic nie stracił, ale bym go wzbudził w on ostateczny
dzień
Przywódcy żydowscy poczuli się obrażeni i mówili "Izaz ten nie jest Jezus, syn Józefa, którego ojca i
matkę znamy' Jakoż tedy jest, ze nam powiada iż z nieba zstąpił7" Próbowali w ten sposób obudzić
przesądy i uprzedzenia, wykorzystując przy tym fakt, ze Jezus narodził się w biednej rodzinie Ze
wzgardą wypominali Mu przeszłość, gdy był prostym galilejskim robotnikiem, nie oszczędzając przy
tym Jego rodziny, która uchodziła za rodzinę niskiego pochodzenia. Mówili, ze słowa prostego cieśli
nie zasługiwały na uznanie i ze nie warto ich słuchać W związku z tajemniczymi okolicznościami Jego
narodzin insynuowali, ze Jego pochodzenie jest wątpliwe Sprowadzając całą rzecz do ludzkich
stosunków, a tym samym wulgaryzując okoliczności Jego urodzenia, starali się rzucie plamę na
początki Jego historii.
Jezus nie usiłował wyjaśniać tajemnicy Swego urodzenia. Nie udzielał odpowiedzi na pytania
dotyczące Jego zstąpienia z nieba, a także nigdy nie usiłował tłumaczyć, w jaki sposób przeszedł
przez morze. Nie starał się ściągać uwagi na cuda, którymi znaczone było Jego życie. Z własnej woli
unikał rozgłosu, przyjmując rolę sługi. Jednakże prawdziwa Jego istota ujawniła się w głoszonym
słowie i wykonywanym dziele. Wszyscy, których serca były otwarte na przyjęcie boskiego
295
światła, rozpoznali w Nim "Jednorodzonego. od Ojca, pełnego chwały
i łaski" (Jan 1,14).
Uprzedzenia faryzeuszy sięgały głębiej, niż mogły zdradzać ich pytania, a więc pytania wypływające z
ich przewrotnych serc. Każde wypowiedziane przez Chrystusa słowo, każdy Jego czyn wzbudzały
antagonizmy, gdyż ich sposób myślenia nie mógł znaleźć oddźwięku w Jego działaniu.
v^ "Żaden do mnie przyjść nie może, jeśli Go ojciec mój, który mię posłał, nie pociągnie; a ja go nie
wzbudzę w ostateczny dzień. Napisane w prorokach; i będą wszyscy wyuczeni od Boga; przetoż
każdy, kto słyszał od Ojca, a nauczył się, przychodzi do mnie". Do Chrystusa nie pośpieszy nikt, poza
tymi, którzy umieją odczytywać zamiary Boga. Lecz Bóg przyciąga ku Sobie wszystkie serca i tylko Ci,
którzy odmawiają akceptowania Jego planów, nie zdołają zbliżyć się do Chrystusa. W słowach: "Będą
wszyscy wyuczeni od Pana" Jezus powołuje się na proroctwa Izajasza: "Wszyscy synowie twoi będą
wyuczeni od Pana i obfitości pokoju będą mieli synowie twoi" (Izaj. 54,15). To proroctwo Żydzi
stosowali do siebie. Zawsze szczycili się tym, że Bóg służył im za nauczyciela. Ale Jezus wykazał całą
bezpodstawność ich roszczenia, mówiąc: "Przetoż każdy kto słyszał od Ojca, a nauczył się,
przychodzi do mnie". Tylko za pośrednictwem Jezusa ludzie mogą poznać Ojca, a tymczasem
ludzkość nie jest przygotowana do uznania całej Jego chwały. Ci, którzy podporządkowali się Bogu,
słuchali głosu Jego Syna, a w Jezusie z Nazaretu rozpoznali Tego, o -którym przez objawienie i naturę
mówił Ojciec.
"Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam, ten który wierzy we mnie, będzie miał żywot wieczny". Za
pośrednictwem ulubionego ucznia Jana, Kościół dowiedział się: "A toć jest świadectwo, iż nam Bóg
dał żywot wieczny, a ten żywot jest -w Synu jego. Kto ma Syna, ma żywot" (l Jana 5,11.12). Jezus
rzekł: "Ja go wzbudzę w ostateczny dzień" i przez to stał się jednym ciałem z nami. Przez
zjednoczenie ciała musiała nastąpić jedność dusz w Duchu Świętym. Na mocy związku mamy
powstać z błędów i to nie tylko dla zademonstrowania mocy Chrystusa, lecz dlatego, że przez wiarę,
Jego życie stało się naszym życiem. Ci wszyscy, którzy zdolni są dojrzeć prawdziwą istotę Chrystusa i
poprzez wiarę przyjmują Go do serca, osiągną życie wieczne. Przez Ducha Świętego Chrystus
zamieszkał w nas, a Duch Boży przyjęty do serca z wiarą tworzy początek wiecznego żywota. Imię
Chrystusa ludzie zawsze wiązali z korzyściami, służącymi ich potrzebom, zwłaszcza powołując się na
zesłany z nieba dar manny. Nie pamiętali przy tym większych cudów, niż ten, który miał im dostarczyć
pożywienia. Jednakże On wskazał im, że był to ubogi dar w porównaniu z dobrodziejstwami, jakie miał
na nich zesłać. Manna mogła podtrzymać, tylko fizyczne siły,
296
jednak jej spożywanie nie zapewniało nieśmiertelności. Natomiast niebiański chleb odżywi duszę dla
życia wiecznego. Zbawiciel rzekł: "Jam jest on chleb żywota. Ojcowie wasi jedli mannę na puszczy, a
pomarli. Ten jest on chleb, który z nieba zstępuje jeśliby go kto jadł, nie umrze". Do tego porównania
Chrystus dodał inne. Jedynie przez umferanie mógł udzielić ludziom życia i w następujących słowach
wskazuje na Swą śmierć, jako na źródło zbawienia-. "Chleb, który ja dam jest ciało moje, które ja dam
za żywot świata".
Żydzi przygotowali się do świętowania Wielkiej Nocy w Jeruzale-mie, na pamiątkę nocy wyzwolenia
Izraela, gdy anioł zniszczenia ukarał domy Egipcjan. Bóg pragnął, aby w baranku wielkanocnym ujrzeli
Baranka Bożego i w tym symbolu przyjęli Tego, który oddał Siebie za życie świata. Lecz .Żydzi czcili
symbol dla symbolu, nie poświęcając żadnej uwagi jego znaczeniu. Nie rozpoznali ciała Pana. Tę
samą prawdę ujawnił Chrystus podczas symbolicznego święta Wielkiejnocy, ale Jego słowa pozostały
nie zauważone.
Obecnie rabini podnieśli złośliwy okrzyk: "Jakoż ten może nam dać ciało swoje ku jedzeniu?" Sprawiali
przy tym wrażenie, że słowa Jezusa pojmowali 'tak samo, jak Nikodem, który zapytał: "Jakoż się
człowiek może narodzić będąc stary? (Jan 3,4). W pewnym stopniu pojmowali bieg myśli Chrystusa,
lecz nie mieli ochoty uznać jej. Fałszywie tłumacząc słowa, usiłowali pozyskać lud przeciwko Niemu.
Chrystus nie złagodził symboliki swojej obecności, jednakże w moc- . niejszym języku powiedział:
"Zaprawdę, zaprawdę powiadam jeśli nie będziecie jedli ciała Syna człowieczego i pili krwi jego, nie
macie żywota w sobie. Kto je ciało moje i pije krew moją, ma żywot wieczny, a ja go wzbudzę w
ostatnim dniu. Albowiem ciało moje prawdziwie jest pokarm, a krew moja prawdziwie jest napój. Kto je
ciało moje i pije krew moją, we mnie mieszka, a ja w nim".
Spożywanie ciała Jezusa i picie Jego krwi oznaczało pełną Jego akceptację, jako osobistego Zbawcy.
Oznaczało też wiarę w to, że jeśli odpuścił nam grzechy nasze, to osiągnęliśmy z Nim pełną
tożsamość. Zachowując Jego miłość i rozmyślając nad nią,' zachowujemy w sobie cząstkę Jego
natury. Chrystus jest dla duszy tym samym, co pożywienie dla ciała. Nie odniesiemy żadnej korzyści z
pożywienia, którego nie będziemy jedli, jeżeli nie stanie się ono cząstką naszego jestestwa. Na tejże
zasadzie Chrystus nie stanowiłby żadnej dla nas wartości, gdybyśmy nie uznali Go jako naszego
osobistego Zbawiciela. Wiadomości teoretyczne nie przyniosą nam szczęścia. Powinniśmy natomiast
żywić się Nim, przyjąć Go do naszych serc, tak aby Jego życie było naszym. Musimy przyswoić sobie
Jego miłość i łaskę.
Nawet użyte przenośnie nie oddają tych przywilejów z jakich
korzystają wierzący w Chrystusa. Jezus rzekł: "Jako mię posłał żyjący
/
297
Ojciec i ja żyję przez' Ojca; tak kto mnie spożywa, i on żyć będzie przez mię". Syn Boży żył przez
wiarę w Ojca, dlatego my musimy żyć przez wiarę w Niego. Jezus podporządkował Swoją wolę Bogu
tak zupełnie że tylko Ojciec wypełniał Jego życie. Jakkolwiek podlegał kuszeniu w takim samym
stopniu, jak my, to ostał się nieskażony wobec wszystkich pokus. Naszym obowiązkiem jest wyjść
zwycięsko z wszelkich pokus, tak jak uczynił to Chrystus.
Czy jesteś naśladowcą Chrystusa? Jeżeli tak, wtedy wszystko, co jest napisane o duchowym życiu,
napisane zostało dla Ciebie. Życie to będziesz mógł osiągnąć przez zespolenie się z Chrystusem. Czy
twoja gorliwość nie osłabła i czy twoja pierwotna miłość nie wystygła? Z powrotem przyjmij ofiarowaną
przez Chrystusa miłość, spożywaj Jego ciało, pij Jego krew, a połączysz się w jedno z Ojcem i Synem.
Niewierzący Żydzi nie chcieli widzieć w nauce Chrystusa niczego, co wychodziło poza dosłowny sens
Jego 'oświadczeń. Zakon zabraniał spożywania krwi, nadali więc słowom Chrystusa świętokradcze
znaczenie i prowadzili na ten temat między sobą spory. Nawet niektórzy z uczniów mówili: "twarda to
jest mowa, któż jej słuchać może?"
Zbawiciel odpowiedział im: "to was obraża? Cóż gdybyście ujrzeli Syna człowieczego wstępującego,
gdzie był pierwej? Duch ci jest, któ-,ry ożywia, ciało nic nie pomaga; słowa które ja wam mówię,
duch są i żywot są".
"Życie Chrystusa, które daje życie światu, zawarte jest w Jego sło- . wach. Słowem Jezus uzdrawiał
chorych i zwyciężał demony; słowem uciszył morze i wskrzeszał zmarłych. Naród był świadkiem
potęgi Jego słowa. Wypowiadał słowa idące od Boga, tak jak to czynił dotąd ustami proroków i
nauczycieli Starego Testamentu. Cała Biblia stanowi objawienie o Chrystusie i teraz Zbawiciel
zapragnął utwierdzić wiarę Swych naśladowców w Słowo Boże. Gdy zostaną pozbawieni Jego
cielesnej obecności, Słowo powinno się stać źródłem ich siły. Tak jak Mistrz, powinni żyć "każdym
słowem pochodzącym przez usta Boże" (Mat. 4,4).
Słowo Boże podtrzymuje żywot duszy w taki sam sposób, jak żywność podtrzymuje życie fizyczne,
dlatego to słowo jest niezbędną pożywką. Słowo Boga dociera do każdej duszy oddzielnie i stąd
wzorem fizycznych organizmów musimy indywidualnie przyjmować pokarm duszy, tak jak
przyjmujemy żywność. Nie wolno dopuścić żadnego pośrednistwa dla Słowa Bożego. Powinniśmy
uważnie studiować Biblię, prosząc przy tym Boga o natchnienie Ducha Świętego, które pozwoli nam
właściwie zrozumieć Jego Słowa. Po przeczytaniu każdego wiersza powinniśmy wysilić nasze umysły
nad zbadaniem, co w tym wierszu zostało nam zakomunikowane. Musimy rozważać wyłożoną tu myśl
aż do pełnego przyswojenia jej sobie i dopiero wtedy będziemy rozumieli "co mówi Pan".
298
Należy pamiętać, że w Swoich obietnicach i ostrzeżeniach Jezus ma na myśli nas indywidualnie. Bóg
tak ukochał świat, że dał Swego jednorodnego Syna, abym ja, jako jednostka uwierzył w Niego, abym
nie zginął lecz miał zapewnione życie wieczne. Doświadczenie zawarte w Słowie Bożym, powinniśmy
traktować jako sprawy osobiste. Dla nas są przeznaczone modlitwa i obietnica, nauka i ostrzeżenie. "Z
Chrystusem jestem ukrzyżowany a żyję już nie ja, lecz żyje we mnie Chrystus, a to że teraz w 'ciele
żyję, w wierze Syna Bożego żyję, który mię umiłował i wydał samego Siebie za mię" (Gal. 2,20).
Ponieważ wiarę naszą wspomagają i ugruntowują zasady prawdy, stają się one przewodnim
motywem naszego życia. Słowo Boże przyjęte przez duszę kształtuje nasze myśli i we właściwy
sposób rozwija charakter.
Kierując stale ku Jezusowi nasze wierzące spojrzenie doznajemy pokrzepienia. Bóg ześle
najcenniejsze objawienie Swemu łaknącemu i pragnącemu ludowi, a ten w końcu zrozumie, że chodzi
tu o osobistego Zbawcę. Słowo pokonywuje naturalną ziemską naturę i wprowadza nowe życie w imię
Jezusa Chrystusa. Duch Święty pojawia się w duszy jako jej Pokrzepiciel. Za pomocą niezmierzonej
łaski Chrystusa w urny- słach Jego uczniów wytworzył się obraz Boga i stali się innymi ludźmi. Miłość
wypiera z ich serc uczucie nienawiści a ich serca zaczynają bić podobnym rytmem. Wszystko
powyższe wyjaśnia pojęcie celu życia, bowiem jest zgodne z Bożymi słowami. Znaczy to jeść chleb
zesłany
z nieba.
Chrystus wypowiedział świętą, odwieczną prawdę o wzajemnym stosunku pomiędzy Nim a Jego
naśladowcami. Znał charakter tych, którzy pretendowali do miana uczniów, a Jego słowa były próbą
ich wiary. Oświadczył, że powinni wierzyć uczynkom następującym po Jego nauce. Wszyscy, którzy
Go przyjmują, dzielą Jego naturę i obdarzeni zostają cechami Jego charakteru. Wymaga to
całkowitego zrzeczenia się dotychczasowych ambicji, a także bezwarunkowego poddania się
Jezusowi. Poddali się bowiem temu powołaniu, deklarując gotowość samoofiary oraz zachowania
pokornego i łagodnego serca. Powinni iść wąską ścieżką Człowieka Golgoty, jeżeli chcą uczestniczyć
w darze życia i chwale niebios.
Próba była zbyt ciężka. Entuzjazm tych, co chcieli wziąć Go siłą i uczynić z Niego króla, szybko ostygł.
Oświadczyli później, że dyskusja w synagodze otworzyła im oczy. Teraz już wiedzieli, co mieli myśleć.
- W ich pojęciu słowa Chrystusa były bezpośrednim wyznaniem, że nie był Mesjaszem i że nie można
spodziewać się po Nim żadnych ziemskich korzyści. Chętnie powitali Jego cudotwórczą moc,
ponieważ pragnęli uwolnienia od chorób i cierpień, ale nie chcieli mieć nic wspólnego z Jego pełnym
samopoświęcenia życiem. Nie zwracali żadnej uwagi na tajemnicze królestwo ducha, o którym mówił.
Ci nieszczerzy i samo-
299
lubni, dawniej szukający, teraz opuścili Go Jeżeli nie zamierza użyć Swej mocy i wpływu, aby uwolnić
ich od panowania Rzymian, nie chcą mieć z Nim nic wspólnego.
Jezus powiedział im szczerze: "Są niektórzy z was co nie wierzą" i dodał , Dlategom ci wam
powiedział Iz żaden me może przyjść do mnie, jebliby mu nie było dane od Ojca mojego". Chrystus
chciał im wytłumaczyć, ze nie ulegają Jego przyciągającej sile dlatego, ze serca ich me są otwarte dla
Ducha Świętego "Ale cielesny człowjek nie pojmuje tych rzeczy, które są Ducha Świętego, albowiem
mu są głupstwem i nie może ich poznać, przeto iż duchownie bywają rozsądzane" (l Kor. 2,14)
Jedynie przez wiarę dusze dostępują oglądania chwały Jezusa. Chwała ta pozostaje niedostrzegalna
aż do czasu, dopóki Duch Święty nie wznieci w duszach ognia wiarj
Wskutek publicznego wytknięcia im braku wiary, uczniowie coraz Jaardziej zaczęli się oddalać od
Jezusa. Bjh bardzo niezadowoleni, a chcąc dotknąć Jezusa i zaspokoić złośliwość faryzeuszy,
odwrócili się od Niego okazując Mu lekceważenie Dokonali własnego wyboru przy czym wybrali formę
bez ducha i kłos bez ziarna Nigdy później me zrewidowali swojej decyzji, ponieważ ich drogi rozeszły
się z drogą Jezusa
"Którego łopata jest w ręku jego, a wyczyści bojewisko swoje, zgromadzi pszenicę swoją do gumna"
(Mat 3,12) Nadszedł właśnie czas oczyszczenia kiedy za pośrednictwem słów prawdy oddzielone
zostały plewy od pszenicy Wielu z nich odwróciło się od Jezusa dlatego, ze byli zbyt zadufani w sobie,
by wysłuchać zarzutów,,, byli tez zbyt przywiązani do tego świata, aby wybrać życie pełne pokory Za
naszych czasów również me brak ludzi odznaczających się podobną postawą Dziś ludzie poddawani
są takiej samej próbie, jakiej doznali w synagodze w Kapernaum Gdy do ludzkich serc dociera
'promień prawdy, wtedy zaczynają spostrzegać, ze ich życie nie jest zgodne z wolą Bożą i różu-
mieją komeczosc całkowitej zmiany. Ale mimo tego uchylają się od podjęcia pracy wymagającej
wyrzeczeń Wpadają w rozdrażnienie, gdy ujawnione zostają ich grzechy Wtedy wzorem uczniów
odchodzą obrazem, szemrząc "Twarda to jest mowa, któż jej słuchać może".
Dla ich uszu przyjemniejsze byłyby pochwały i pochlebstwa, natomiast prawda była- czymś
niepożądanym, czego tez me chcieli słuchać. W czasie kiedy za Chrystusem podążały głosy tłumu,
gdy ludzie bywali nasyceni i słychać było triumfalne okrzyki, głosy uczniów rozbrzmiewały pochwałami.
Ale gdy tylko przenikliwość Ducha Bożego ujawniła ich grzechy proponując porzucenie tychże,
odwrócili się od prawdy i odeszli od Jezusa
Gdy niezadowoleni uczniowie odwrócili się od Chrystusa, opanował ich inny duch Nie widzieli już w
Nim nic pociągającego jakkolwiek
300
jeszcze niedawno wydawał im sią tak interesujący. Przyłączyli sią do Jego wrogów, byli bowiem bliscy
im duchem i celami działania. Zaczęli tez fałszywie interpretować Jego słowa, fałszować oświadczenia
i poddawać w wątpliwość motywy Rozwinęli akcję poszukiwania szczegółów, które można było
obrocie przeciwko Niemu i przez to spowodowali oburzenie, które życie Chrystusa stawiało w
niebezpieczeństwie ^
Szybko rozniosła się wiadomość, ze według własnego oświadczenia Jezus Nazarenski nie był
Mesjaszem. W ten sposób nastroje narodu w Galilei zostały zwrócone przeciwko Niemu, podobnie jak
to miało miejsce rok temu w Judei Biada Izraelowi Odrzucili swego Zbawiciela, gdyż tęsknili za
zwycięzcą, który przyniesie im doczesną potęgę. Pragnęli pożywienia ulegającego zepsuciu, a me
tego, które trwa przez całe życie wieczne
Ze smutkiem w sercu patrzył Jezus na tych, którzy do niedawna byli Jego uczniami, a teraz opuszczali
Tego, który był światłem i życiem człowieka Niewypowiedzianym smutkiem napełniła Go świadomość,
ze Jego litość me została doceniona, miłość me odwzajemniona, a łaska pomniejszona Odrzucono tez
zaofiarowaną łaskę zbawienia. Opisane wydarzenia sprawiły, ze stał sig smutnym, wypełnionym przez
boi człowiekiem.
Nie czyniąc żadnej próby powstrzymania tych, którzy odchodzili, Jezus zwrócił się do całej
dwunastki i rzekł "Czy i wy chcecie odejść9" Na to Piotr odpowiedział Mu również pytaniem
"Panie do kogóż pójdziemy, ty masz słowa żywota wiecznego. A myśmy uwierzyli i poznali zes ty jest
Chrystus, Syn Boga żywego".
"Do kogóż pójdziemy7" Nauczyciele Izraela byli niewolnikami formalizmu Faryzeusze i sadyceusze
pozostawali w ciągłych sporach Porzucić Jezusa znaczyło wpaść pomiędzy ambitnych ludzi
spierających się o rytuał i ceremonie, szukających jedynie własnej chwały Uczniowie znaleźli więcej
pokoju i radości, odkąd przyjęli Chrystusa, niż podczas całego swego poprzedniego życia Jakże by
mieli powrócić do tych, ktqrzy lekceważyli i prześladowali Pocieszyciela grzeszników7 Długo
wyczekiwali Mesjasza, a teraz, gdy przyszedł, nie mogli odwrócić się od Niego i pojsc do tych, którzy
czyhali na Jego życie, a ich prześladowali za to, ze się stali Jego naśladowcami
"Do kogóż pójdziemy'" Przecież me odejdą od nauki Chrystusa o miłości i miłosierdziu do mroku
niewiary, do ułomności tego świata. Podczas gdy wielu z tych, którzy byli świadkami Jego cudów,
wyrzekło się Zbawiciela, Piotr potwierdził wiarę uczniów mówiąc "Ty jesteś Chrystus". Sama mysi
porzucenia kotwicy ich dusz napełmia ich strachem i trwogą. Pozbawić się Zbawiciela, znaczyło zdać
się na łaskę mrocznego i wzburzonego morza.
301
Wiele słów ł czynów Chrystusa wydaje się tajemniczymi dla ograniczonych umysłów, lecz każde słowo
i każdy czyn miał swe określone "znaczenie w dziele odkupienia; każde z nich obliczone było na
wydanie odpowiedniego owocu. Gdybyśmy byli zdolni zrozumieć Jego cele, wszystkie wydałyby się
ważne, wypełnione treścią i pozostające w harmonii z Jego misją.
Jakkolwiek nie jesteśmy w stanie pojąć czynów i dróg Bożych, możemy dostrzec Jego wielką miłość, -
kierującą całym Jego postępowaniem w stosunkach z ludźmi. Ten, kto będzie blisko Chrystusa,
zrozumie wiele z tajemnicy pobożności. Pozna też miłosierdzie, które stawia zarzuty, które poddaje
próbie nasze charaktery oraz ujawnia zamierzenia naszego serca.
Gdy Jezus głosił prawdę mającą stać się próbą dla Jego słuchaczy, a wielu z nich odwróciło się od
Niego, wiedział z góry jaki wynik spowodują Jego słowa, lecz stało przed Nim do spełnienia zadanie
miłosierdzia. Chrystus przewidział, że w godzinie pokusy każdy/ z Jego ukochanych uczniów
wystawiony zostanie na ciężką próbę. Jego udręka w ogrodzie getsemańskim, zdrada i ukrzyżowanie
będą dla nich bardzo bolesnym doświadczeniem. Gdyby życiu Chrystusa nie towarzyszyły już
poprzednio ciężkie próby wielu ze słuchaczy, słuchających Go z egoistycznych pobudek,
przyłączyłoby się do Jego prześladowców. Gdy ich Pan został skazany, gdy tłum, który witał Go
poprzednio jako swego Króla, wygwizdywał i zniesławiał Go, gdy szyderczy tłum wołał: "Ukrzyżuj go!"
gdy ich ziemskie ambicje doznały zawodu, ci samolubni wyrzekliby się swej wierności Jezusowi, i
nie zawahaliby się przed zadaniem Jego uczniom bólu, który wypełniłby ich serca i uzupełnił wszystkie
nieszczęścia i zawody, doznane przez nich z powodu ruiny najdroższych nadziei. W tej godzinie
ciemności przykład odwracających się od Niego mógłby pociągnąć innych. Lecz Jezus przezwyciężył
kryzys, gdyż dzięki Swej obecności przy nich mógł stale dbać o umocnienie wiary wiernych
naśladowców.
Współczujący Odkupiciel w pełni świadomości Swego przeznaczenia tkliwie wyrównywał drogę Swych
uczniów, dodawał sił do końcowej próby przygotowując ich do szczytowego doświadczenia!
ROZDZIAŁ XLII
Tradycja
(Mat. 15,1-20; Mar. 7,1-23)
Biegli w Piśmie i faryzeusze, licząc na spotkanie Jezusa podczas świąt Wielkiej Nocy, zastawili na
Niego pułapkę. Lecz On znając ich zamierzenia nie zjawił się podczas tego zebrania. "Tedy przystąpili
do Jezusa nauczeni w Piśmie i faryzeuszowie z Jeruzalem". Ponieważ nie przyszedł do nich, oni
przyszli do Niego. Zdawało się przez pewien c/as, że naród z Galilei przyjmie Jezusa jako Mesjasza, i
że siła hie-rarchi zostanie w tej dzielnicy przełamana. Misja dwunastu, która świadczyła o rozszerzeniu
dzieła Chrystusa i wprowadzała członków tej dwunastki, w bezpośredni konflikt z rabinami, znowu
spowodowała wybuch zawiści wobec przywódców z Jerozolimy. Szpiedzy wysłani do Kapernaum. we
wcześniejszym okresie działalności Chrystusa z zadaniem obciążenia Go za złamanie Sabatu, wpadli
obecnie w popłoch. Jed-. nakże rabini nie wzdrygali się przed niczym, co miało doprowadzić do
osiągnięcia ich celu. Teraz wysłali innych swych przedstawicieli, którzy mieli śledzić każdy Jego ruch i
starać się znaleźć przeciwko Niemu oskarżenie.
Jak uprzednio, podstawą oskarżenia miało być lekceważenie przez Niego nakazów tradycji
opierających się rzekomo na zakonie Bożym. Powszechnie uważano, że tradycje miały wspomagać
przestrzeganie zakonu, lecz w praktyce zostały uznane za większą świętość niż sam zakon. Gdy
przyjęte tradycje stawały w sprzeczności z przykazaniami danymi na górze Synaj, pierwszeństwo
uzyskiwały postanowienia rabinów.
Do najściślej przestrzeganych zwyczajów należała ceremonia oczyszczenia. Wszelkie zaniedbanie
form towarzyszących przygotowaniu do posiłku było uznane za najhaniebniejszy grzech
podlegający karze, zarówno na tym, jak i w przyszłym świecie, przy czym zniszczenie ,
przestępcy było-poczytane za cnotę..
303
Istniała niezliczona liczba przepisów dotyczących oczyszczenia. Nie wystarczało przeznaczonego
człowiekowi okresu życia, aby mógł nauczyć się wszystkich przepisów. Życie tych, którzy usiłowali
przestrzegać wymagań rabinów,-było niekończącą się walką przeciwko wypaczaniu ceremoniału. Był
to istny szał opłukiwama się i oczyszczania. Gdy ludzką uwagę pochłonęły drobiazgi dotyczące
przestrzegania przepisów, z jej pola widzenia musiało zniknąć samo prawo Boże.
Chrystus i Jego uczniowie nie przestrzegali ceremonialnego obmywania się, a szpiedzy nie omieszkali
wyzykac tego faktu w montowaniu aktu oskarżenia przeciwko mm Nie atakowali jednak bezpośrednio
Chrystusa, lecz przyszli do Niego, krytykując uczniów W obecności tłumów spytali "Czemu uczniowie
twoi przestępują ustawę starszych? Albowiem nie umywają rąk swych, gdy mają jeść chleb".
Kiedykolwiek posłannictwo prawdy zaczyna przenikać do dusz, szatan nasyła swych sług aby wszczęli
dyskusję na temat różnych drobnych spraw, starając się w ten sposób odwrócić uwagę od istotnego
pizedmiotu sporu. Kiedykolwiek tez zostanie rozpoczęta pożyteczna praca pojawia się dyskusja nad
sprawami, formalno-techmcznyrm, która" oddala umysł od zasadniczych punktów. Jednakże, gdy Bóg
zadziała w specjalny' sposób dla dobra Swojego ludu, wtedy niech tenże lud nie wdaje się w
kontrowersje, które mogłyby zrujnować jego duszę. Podstawowe pytanie brzmi zawsze Czy mam
zbawienną wiarę w Syna Bożego9 Czy życie moje jest zgodne z Boskim przykazaniem'" -"Kto wierzy
w Syna, ma żywot wieczny, ale kto me wierzy Synowi, nie ogląda żywota, lecz gniew Boży zostaje nad
mm". "A przez to wiemy żeśmy go poznali, że przykazania jego zachowujemy" (Jan 3,36 l Jan -2,3).
Jezus me usiłował bronić Siebie lub Swoich uczniów. Nie mówił
0 oskarżeniach wysuwanych przeciwko Niemu, lecz obnażał motywy orędowników
przestrzegania rytuału ustanowionego przez Wdzi. Dał im przykład tego, co stale czynią
i czynili dotąd nim zaczęli Go śledzić "Czemuż i wy przestępujecie przykazania Boże
dla ustawy waszej7 Albowiem Bóg przykazał, mówiąc Czcij ojca twego i matkę;
1 ktoby złorzeczył ojcu lub matce, śmiercią niechaj umrze. Ale wy powiadacie Ktoby
rzekł ojcu albo matce Dar, którykolwiek jest ode mnie, tobie pożyteczny będzie, a nie
uczciłby ojca swego, albo matki swojej, bez winy będzie". Żydzi odrzucili piąte
przykazanie, jako nie mające znaczenia, lecz bardzo ścisłe przestrzegali tradycje starszych.
Nauczyli naród, ze ofiarowanie swojej własności dla świątyni było obowiązkiem bardziej
świętym, niż utrzymywanie rodziców i że niezależnie od tego, jak wielka byłaby potrzeba,
świętokradztwem jest udzielanie ojcu lub matce części tego, co zostało raz ofiarowane w
świątyni. Wystarczy jeżeli takie pozbawione poczucia obowiązku
304
dziecko powie o swej własności "Dar", poświęcając ją w ten sposób Bogu, może ją zatrzymać na
okres swego życia dla siebie, ale po jego smaerci własność dziecka przechodzi na rzecz świątyni.
Takie dziecko zarówno za życia, jak i po śmierci mogło hańbić i oszukiwać własnych rodziców, a robiło
to wszystko dzięki udanej uległości Bogu.
Żadnym Swoim słowem, albo czynem, nie uwolnił Jezus ludzi od obowiązku składania darów i ofiar
Bogu. Chrystus był właśnie tym, który objaśnił prawa i wskazówki w sprawie danin i ofiar. Przebywając
na ziemi, pochwalił biedną kobietą, która wrzuciła wszystkie oszczędności do skarbonki świątyni.
Pozorna gorliwość kapłanów i rabinów służyła tylko jako przykrywka dla ich dążeń do samowywyzsze-
nia Ludzie czuli, ze są przez nich oszukiwani i ze ponoszą na ich rzecz ciężary, których Bóg nigdy nie
nakazał. Nawet uczniowie Chrystusa nie potrafili wyzwolić się spod wpływu odziedziczonych
przesądów i autorytetu kapłanów. Teraz Chrystus, ujawniając istotnego ducha nauki rabinów, dążył do
uwolmema z więzów tradycji wszystkich, którzy istotnie byli spragnieni służenia Bogu.
"Obłudnicy1" zwrócił się Jezus do szpiegów, "dobrze o was prorokował Izajasz mówiąc lud ten
przybliża się do mnie usty swemi i wargami czci mię, ale serce ich daleko jest odemnie. Lecz próżno
mię czczą, nauczając nauk, które są przykazania luszkie". Słowa Chrystusa były oskarżeniem całego
systemu faryszeuszy. Oświadczył im bowiem, ze stawiając swe przepisy ponad prawem Bożym, rabini
siebie wywyższali ponad Boga.
Wysłannicy z Jeruzalem nie posiadali się z wsciekosci. Nie mieli możności oskarżenia Chrystusa o
pogwałcenie zakonu danego na górze Synaj, ponieważ przemawiał jako obrońca tego zakonu i
przeciwstawiał jego postanowienia przyjętym tradycjom Wielkie nakazy prawa, które On reprezentował
pozostawały w rażącej sprzeczności z małostkowością ludzkich przepisów.
Jezus wytłumaczył zebranym tłumom, a następnie w sposób bardziej szczegółowy uczniom, ze
wypaczenia nie przychodzą z zewnątrz, lecz od wewnątrz Czystość i nieczystość są właściwościami
duszy. Dopiero złe uczynki, plugawe słowa i myśli stanowią naruszenie prawa Bożego, natomiast me
jest ono naruszone poprzez zaniedbanie zewnętrznych i ustanowionych przez człowieka form
ceremonii. x Uczniowie zauważyli wściekłość szpiegów spowodowaną wykryciem ich
fałszywych nauk, widzieli^ ich złośliwe spojrzenia oraz słyszeli wypowiadane półgłosem oznaki
niezadowolenia i groźby zemsty. Zapominając o tym, ze Chrystus czyta w sercach ludzkich jak w
otwartej księdze, uczniowie donieśli Mu o wrażeniu wywołanym Jego słowami. Licząc, że Jezus
zechce załagodzić rozjuszonych wysłanników rabinów,
20 Życie Jezusa
ff
uczniowie powiedzieli do Niego: "Wiesz, iż faryzeusze usłyszawszy tę mowę zgorszyli się?"
Chrystus odpowiedział "Wszelki szczep którego nie szczepił Ojciec mój niebieski, wykorzeniony
będzie". Obyczaje i tradycje do których rabini przywiązywali tak wielkie znaczenie, były nie z nieba,
lecz z tego świata. Toteż jakkolwiek duży byłby ich wpływ na ludzi, nie wytrzymały one próby Bożej.
Każdy ludzki wynalazek, którym chciano by zastąpić przykazania Boga, zostanie uznany za
bezwartościowy w dniu, gdy "Każdy uczynek i każdą rzecz tajną, lub dobrą, lub złą, Bóg na sąd
przywiedzie" (Kazn. 12,14).
Nawet wśród chrześcijan można znaleźć postanowienia i zwyczaje nie mające innego 'uzasadnienia
prócz tradycji. Takie postanowienia oparte na ludzikm autorytecie wyrugowały te, które zostały
ustanowione przez Boga. Ludzie przywiązani są do swych tradycji szanują swoje obyczaje, żywiąc
niechęć do tych, którzy ^usiłują wykazywać im błędy. Dziś, gdy wzywani jesteśmy do przestrzegania
przykazań Boskich i wiary w Jezusa, widzimy taką samą wrogość, jaka przejawiała się za dni
Chrystusa. O ostatnim pokoleniu ludu Bożego jest napisane: "I rozgniewał się smok na niewiastę i
poszedł, aby walczył z drugimi z nasienia jej, którzy zastowują przykazania Boże i mają świadectwo
Jezusa Chrystusa" (Obj. 12,17).
Lecz "wszelki szczep, którego nie szczepił ojciec mój niebiański wykorzeniony będzie". Na miejsce
autorytetu tak zwanych ojców kościoła, Bóg wzywa nas, abyśmy przyjęli słowa wiecznego Ojca, Pana
nieba i ziemi, gdyż w nich jedynie jest czysta prawda, nie zmieszana z błędami. Dawid powiedział:
"Nad wszystkich nauczycieli moich stałem się rozumniejszym, bo świadectwa twoje są rozmyślaniem
moim. Nad starców jestem roztropniejszy, bo przykazań Twoich przestrzegam" (Psalm 119,99.100).
Niech wszyscy, którzy szanują ludzkie autorytety, obyczaje i tradycje ojców, pamiętają o ostrzeżeniu
zawartym w słowach Chrystusa: "Lecz próżno mię czczą, nauczając nauk i ustaw łudź--kich".
ROZDZIAŁ XLIII
Zniesienie barier
(Mat. 15,21-28; Mar. 7,24-36)
Po spotkaniu z faryzeuszami Jezus wycofał się z Kapernaum, a przemierzając Galileę, udał się do
górzystej miejscowości połażonej na granicy z Fenicją. Patrząc na zachód mógł oglądać równinę u
zbocza wzgórz okalających starożytne miasta Tyr i Sydon.. Tu znajdowały się pogańskie świątynie i
wspaniałe pałace, a ponadto miasta te obfitowały w miejsca targów. Obserwował też porty ożywione
ruchem rybackim. Przed Jego stopami rozpościerał się lazur Morza Śródziemnego, przez którego
obszar Jego wysłannicy mieli przenieść wezwanie Ewangelii do wewnątrz światowego imperium. Ale
czas się jeszcze nie wypełnił. Najbliższym Jego zadaniem było przygotowanie uczniów do wykonania
tej pracy. Przychodząc do tej krainy liczył na uzyskanie możliwości spoczynku, którego nie udało się
osiągnąć w Betsaidzie,. ale pomimo to, nie był to jedyny cel Jego wędrówki. v
"Oto niewiasta Chananejska z onych granic wyszedłszy, wołała mówiąc do niego: Zmiłuj się nade mną
Panie, Synu Dawidowy! Córka moja ciężko bywa od diabła dręczona" (Mat. 15,22).
Ludzie w tym okręgu wywodzili się z chananejskiej rasy, będąc pogardzanymi przez Żydów
bałwochwalcami. Do tej właśnie klasy należała kobieta, która obecnie zaniosła błaganie do Jezusa.
Była poganką, pozbawioną wszelkich przywilejów, z jakich codziennie mogli korzystać Żydzi. Wśród
Fenicjan zamieszkiwało wielu Żydów i stąd wiadomości dotyczące działalności Chrystusa dotarły tu
już wcześniej. Niektórzy ludzie przysłuchiwali się Jego słowom i bacznie obserwowali czynione cuda.
Kobieta, o którą tutaj chodzi zasięgała wieści o proroku, który jakoby miał leczyć wszelkie schorzenia.
Wraz z tą wieścią jej serce wypełniała nadzieja i postanowiła pokazać Chrystusowi swoją córkę i
przedstawić Mu jej cierpienia. Uważała, że On musi uleczyć jej dziecko. Przedtem modliła się do
pogańskich bo-
307
gów, ale jej modlitwa nie przyniosła żadnych rezultatów. Były też chwile, kiedy myślała: Co , ten
żydowski nauczyciel może dla mnie uczynić? Jednakże dotarło do niej słowo, że leczy On wszelkie
schorzenia, niezależnie od tego, czy jego petenci są bogaci czy biedni. Postanowiła nie wypuścić z rąk
jedynej nastręczającej się nadziei.
Chrystus znał sytuację tej kobiety. Wiedział też, że pragnie Go zobaczyć i dlatego pojawił się na
drodze jej wędrówki. Przynosząc ulgę jej cierpnieniu miał okazję przedstawić żywy przykład nauki,
którą zamierzał wygłosić. W tym też celu sprowadził Swych uczniów do tej dzielnicy kraju. Chciał im
pokazać ignorację istniejącą w miastach i wsiach przyległych do kraju Izraela. Naród, któremu byjy
dane wszelkie możliwości zrozumienia prawdy, nie miał żadnego pojęcia o potrzebach tych, którzy
żyli- z nim w sąsiedztwie, Nikt nie podejmował tu pracy dla oświecenia dusz żyjących w ciemności.
Przegroda wzniesiona przez żydowskie ambicje odgradzała nawet uczniów od możliwości
pozyskiwania sympatii wśród pogańskich narodów. Lecz ta .bariera miała być zniesiona.
Chrystus nie od razu odpowiedział na proś'tę kobiety. Przyjął przedstawicielkę pogardzanego narodu,
tak, jakby to uczynił każdy inny Żyd. Chciał, aby uczniowie przeżyli wrażenie chaosu i braku , serca,
właściwy dla postępowania Żydów w takich przypadkach. Stworzył tym sposobem kontrast pomiędzy
manierą wysłuchiwania prośby i jej załatwieniem, ponieważ chciał uczniów wyczulić na ludzkie
nieszczęścia.
Chociaż Jezus nie odpowiedział na' petycję, wiara nie opuszczała kobiety. Minął ją udając, że nie
dosłyszał jej błagania, ale kobieta postępowała za Nim. Znużeni jej natręctwem uczniowie, prosili
Jezusa, by ją odprawił. Widzieli, że Mistrz traktuje ją obojętnie i osądzili, że również On sam podziela
niechęć Żydów do Chananejeżyków. Ale błagająt skierowała swą prośbę do miłosiernego Zbawiciela,-
który na uwagę uczniów odpowiedział: "Jestem posłany tylko do owiec, które zginęły z domu
Izraelskiego". A jakkolwiek mogło się zdawać, że odpowiedź ta pozostaje w zgodzie z przesądami
Żydów to krył się w niej wyrzut skierowany do uczniów. Został on zrozumiany przez nich później,
ponieważ implikował, że Chrystus przyszettT na świat w celu zbawienia tych wszystkich, którzy Go
przyjęli.
Kobieta ponawiała swą prośbę z rosnącą stanowczością i pochylona u Jego stóp wołała: "Panie
pomóż mi". Jezus, wciąż pozornie odrzucając jej błagania w myśl bezdusznych przesądów Żydów,
odpowiedział "Boć nie jest dobra, brać chleb dzieciom i miotać szczeniętom". Było to faktycznym
potwierdzeniem, że nie jest słuszne marnotrawić na cudzoziemców błogosławieństwa Boga dane
wybranemu narodowi. Taka odpowiedź z pewnością odebrałaby odwagę mniej gorliwej petentce.
308
Lecz kobieta wyczuła, że sprzyja jej cała sytuacja. Pod pozorną odmową Jezusa widziała Jego nie
dające się ukryć współczucie. Odpowiedziała Jezusowi. "Tak jest Panie! Wszakże i szczenięta jadają
pod stołem z odrobin dziecinnych". Jeżeli dzieci zażywają u stołu ojca swego, psy nie pjazostaną nie
nakarmione. Ale gdy na Izrael przypadła taka obfitość błogosławieństw, to czy dla niej już nie
pozostaje? Została potraktowana jak pies, dlatego też psim przywilejem zgłaszała swoje prawo do
udziału w resztkach ze stołu obfitości.
Jezus opuścił tę krainę, albowiem z powodu swojej pracy, życie Jego było zagrożone dzięki intrygom
faryzeuszy oraz biegłych w Piśmie. Szemrali i narzekali, dawali wyraz swej niewierze i rozgoryczeniu,
odrzucając tak wspaniałomyślnie ofiarowane zbawienie. Tu właśnie Chrystus zetknął się z
przedstawicielką upośledzonej i pogardzanej rasy, która nigdy nie doznała łaski oświecenia Słowem
Bożym. Ale ta kobieta od razu odwołała się do boskiej mocy Chrystusa, przejawiając wiarę w Jego
moc udzielania łaski, o którą prosiła. Błagała tylko o okruchy spadające ze stołu Pańskiego, a gdyby
posiadała przywileje psa, chętnie zgodziłaby się na to, aby być potraktowana jak pies. Nie posługiwała
się żadnymi albo "religijnymi uprzedzeniami, kiedy zwróciła się do Niego ze swoją sprawą, jednak w
natychmiastowy sposób uznała Jezusa za Zbawiciela, który posiada moc uczynienia wszystkiego, o
co jest proszony. -
Zbawiciel był zadowolony, ponieważ kobieta zniosła próbę wiary, której została poddana. Postąpił z
nią w sposób, który wyraźnie wskazywał, że nie traktuje jej jako wyrzutka spoełczności izraelskiej, lecz
jako dziecię należące do domu Bożego, które ma wszelkie uprawnienia do darów Ojca. Chrystus
spełnił jej prośbę, udzielając jednocześnie nauki Swym uczniom, a zwróciwszy się'ku niej ze
spojrzeniem pełnym litości i miłości powiedział: "O niewiasto, wielka jest wiara twoja, niechaj ci się-
stanie jako chcesz". I w tej godzinie uzdrowiona została jej córka, a demon nie miał już do niej
przystępu. Kobieta odeszła chwaląc Zbawiciela, szczęśliwa ze spełnienia jej prośby.
Był to jedyny cud, jaki Jezus uczynił podczas Swej podróży, ale aby go dokonać, musiał przebyć
granice Tyru i Sydonu. Pragnął pomóc strapionej kobiecie, ale jednocześnie chciał Swoim uczniom
udzielić pouczenia, że Jego łaska rozciąga się również na pogardzane narody. Chodziło o sprawy
uczniów w czasie, kiedy On już nie będzie z nimi. Pragnął wyprowadzić ich z ciasnego koła żydowskiej
ekskluzywności i zainteresować ich pracą dla innych narodów.
Jezus pragnął ujawnić ukryte od wieków głębokie tajemnicy prawdy, że poganie powinni uchodzić za
żydowskich bliźnich i być ^współdziedzicami i wspólnym ciałem i spółuczestnikami obietnicy Jego w
Chrystusie przez Ewangelię" (Efez. 3,6). Prawda ta z trudem przenikała
309
So świadomości uczniów Chrystusa, toteż boski Nauczyciel nie ustawał w udzielaniu im nauki.
Chwaląc wiarę setnika z Kapernaum i głosząc Ewangelię mieszkańcom Sychar, dał dowód tego, że
nie podziela nietolerancji Żydów. Jednakże Samarytanie posiadali pewne pojęcie
0 Bogu, setnik zaś przejawiał życzliwość w stosunku do Żydów. Tym. razem Jezus postawił
swych uczniów w trudnej sytuacji skontaktował ich bowiem z narodem pogańskim,
który w ich opinii, nie mógł oczekiwać żadnych łask od Chrystusa. Zapragnął wtedy,
aby poznali przykład traktowania jakiegokolwiek człowieka. Ale uczniom zdało się, że Mistrz
zbyt hojnie rozdziela swoje dary. Jednakże Chrystus chciał pokazać, że swoją łaską obdziela ludzi,
niezależnie od ich rasy, czy pochodzenia narodowego.
Mówiąc "jestem posłany tylko do owiec, które zginały z domu Izraelskiego", Jezus dał świadectwo
prawdzie, którą potwierdził czynem miłosierdzia, okazanym chananejskiej niewieście. Niewiasta ta
była jedną ze zbłąkanych owiec, którą Izrael powinien był przygarnąć. A że Izrael zaniedbał swojego
obowiązku, musiał go wypełnić Chrystus.
Czyn Chrystusa oświecił umysły uczniów i wskazał im w sposób bardziej wyraźny, na czym będzie
polegać ich praca wśród pogan. Ujrzeli wreszcie szerokie pole działania poza obrębem Judei. Ujrzeli
dusze, które dźwigały zmartwiania, nieznane bardziej uprzywilejowanym. Wśród tych,'co w ich
mniemaniu zasługiwali na pogardę znajdowały się dusze pragnące pomocy Wielkiego Uzdrowiciela,
łaknące światła prawdy, w takiej obfitości spływającego na Żydów.
Później, kiedy Żydzi zaczęli się odwracać od uczniów Chrystusa dlatego, iż głosili oni wieść o Jego
zbawczej misji, rozpadł się mur rozdzielający pogan od Żydów. Ten rozpad miał zaświadczyć że
ewangelizacja nie zna granic i że stanowi potęgę, którą tylko reprezentanci Chrystusa mogą pobudzić
do działania.
Pobyt Zbawiciela w Fenicji i uczyniony cud miały szerszy cel. Czyn ten został dokonany nie tylko dla
ulżenia nieszczęśliwej kobiecie, wspomożenia uczniów, ani też ich pomocników, którzy mieli przyjąć
ich naukę, lecz również dlatego "abyście wy wierzyli, że Jezus jest Chrystusem, Synem Bożym, a
żebyście wierząc żywot mieli w imieniu jego" (Jan 20,31). Te same czynniki, które odgradzały ludzi od
Chrystusa przed osiemnastu wiekami, działają również dziś. Istota patronująca budowie muru między
Żydami a poganami, działa stale. Pycha
1 przesądy zbudowały potężne mury dzielące ludzi na różne kasty. Chrystus i jego misja zostały
przedstawione w niewłaściwym świetle, i tłumy odczuwają, że faktycznie są oddzielone od
Ewangelii. Nie można jednak dopuścić, aby się czuli oddzieleni od Chrystusa. Nie ma bowiem barier
wznoszonych przez szatana albo ludzi, których nie mogłaby
310
poruszyć prawdziwa wiara. Powodowana wiarą niewiasta fenicka sama odrzuciła barierę stojącą
między Żydami a poganami. Niezależnie od wszystkich odstręczeń, i omijając pozory, które mogły
wzbudzić w mej wątpliwości, wierzyła w miłość Zbawiciela. A właśnie wiary wymaga od nas Chrystus.
Błogosławieństwo zbawienia dostępne jest dla każdej duszy i wyłącznie nasz własny wybór decyduje,
czy mamy stać się uczestnikami obietnicy Chrystusa przez Ewangelię.
Kasty są czymś wstrętnym Bogu, a Jego Istocie obcy jest taki podział. W Jego oczach dusze
wszystkich ludzi mają jednakową wartość. "I uczynił z jednej krwi wszystek naród ludzki, aby mieszkał
po wszystkiem obliczu ziemi, zamierzywszy przedtem rozrządzone czasy i zamierzone granice
mieszkania ich. Aby szukali Pana owaby go snąc namacali i znaleźli, aczkolwiek od każdego z nas nie
jest daleko". Bez różnicy wieku, pozycji, narodowości lub religii Chrystus wzywa wszystkich, aby do
Niego przyszli i żyli. "Wszelki, kto weń wierzy nie będzie pohańbiony. Gdyż nie ma równości między
nimi". "Nie masz Żyda ani Greka, nie masz niewolnika ani wolnego". "Bogaty i ubogi spotkali się ze
sobą, ale Pan jest obydwóch stworzycielem". "Bo tenże Pan wszystkich, bogaty jest ku wszystkim,
którzy go wzywają. Każdy bowiem ktoby wzywał imienia Pańskiego, zbawiony będzie" (Dz. Ap. 17,26;
Gal. 3,28; Przyp. Sal. 22,2; Rzym. 10,1113). ^
ROZDZIAŁ XLIV
Prawdziwy znak
(Mat. 15,29-39; 16,1-12; Mar. 7,31-57; 8.1-21)
A wyszedłszy zaś z 'granic Tyrskich i Sydońskich przyszedł nad 5 j Xi morze Galilejskie, środkiem
granic dziesięciu miast" (Mar. 7,31).
Tu w obszarze Dziesięciu Miast (Dekapolis), dokonało się uzdrowienie opętanych przez demonów. Tu
właśnie ludzie, pod wrażeniem utraty świń, zmusili Jezusa do opuszczenia ich. Lecz słuchali
wysłanników, których Chrystus pozostawił i obecnie zapragnęli znowu Go zobaczyć. Gdy ukazał się
ponownie w tej krainie, tłum czekał na Niego, sprowadzając doń głuchego, który się jąkał. Chrystus
tym razem odstąpił od' Swego zwyczaju uzdrowienia, za pomocą tylko słowa. Odłączywszy go od
tłumu włożył palce Swoje w uszy jego i dotknął języka. Kierując Swój wzrok ku niebu westchnął,
ponieważ oczyma Swojej duszy zobaczył zamknięte dla prawdy uszy i języki, które odmawiały
wydania świadectwa Odkupicielowi. Gdy Jezus wyrzekł słowo: "Otwórz się", została człowiekowi
przywrócona mowa i otworzyły się jego uszy. Jakkolwiek Jezus nakazał; aby nikomu o tym cudzie nie
opowiadał, człowiek ten rozgłosił poza granicami kraju historię swego uzdrowienia.
.
Jezus wszedł na górę, a tłum zgromadził się koło Niego, niosąc swych chorych i chromych, których
składano u Jego stóp. Chrystus uzdrawiał wszystkich, a' ludzie będący poganami sławili Boga
Izraela. Przez trzy dni nieustannie tłoczyli się wokoło Zbawiciela. Noce spędzali pod gołym niebem, a
w dzień starali się być jak najbliżej Chrystusa, aby słuchać Jego słów i być świadkami Jego czynów.
Po upływie trzech dni zabrakło im pożywienia. Jezus nie chciał ich odprawić głodnych, prosząc
uczniów, aby nakarmili lud. Uczniowie znów wykazali swą niewiarę. Widzieli w Betsaidzie, jak dzięki
błogosławieństwu, Chrystusa wystarczyło niewielkich zapasów do nakarmienia yumu; jednak teraz nie
przynieśli wszystkiego co mieli, aby
,'
312
Jezus mógł pomnożyć to dla nakarmienia głodnego ludu. Poza tym, ci których nasycił w Betsaidzie,
byli Żydami, natomiast ludzie tu obecni byli poganami i bałwochwalcami. Żydowskie uprzedzenia były
głęboko zakorzenione w sercach uczniów, toteż odpowiedzieli Jezusowi: "Skąd weźmiemy tak wiele
chleba na tej puszczy, abyśmy tak wielki lud nasycili?" Lecz posłuszni Jego słowom przynieśli to^ co
mieli siedem bochenków chleba i dwie ryby. Tłum został nasycony i zostało siedem koszy resztek.
Cztery tysiące ludzi oprócz kobiet i dzieci posiliło się, a gdy Jezus ich odprawił, odeszli zadowoleni i z
wdzięcznością w sercach.
Potem Jezus wsiadł z uczniami do łodzi i przepłynął jezioro w kierunku Magdali, położonej na
południowym krańcu równiny Genezaret. Na granicy Tyru i Sydonu duch Jego doznał pokrzepienia
dzięki ufnej wierze fenickiej niewiasty. Pogański naród Dekapolis przyjął Go z radością. Teraz, gdy
ponownie wylądował w Galilei, na terenie której Jego moc została najsilniej zamanifestowana, gdzie
dokonał najliczniejszych czynów miłosierdzia i najwięcej wygłosił nauk, spotkał się z lekceważącym
niedowierzaniem.
Do deputacji faryzeuszów przyłączyli się przedstawiciele bogatych i wytwornych saduceuszy, partii
kapłanów, sceptyków i arystokracji. Obie te sekty żywiły do siebie zdecydowaną wrogość. Saduceusze
ubiegali się o względy władz, pfagnąc utrzymać swą własną pozycję i autorytet. Z drugiej strony
faryzeusze podsycali nienawiść narodową przeciwko Rzymowi, oczekując czasu, kiedy będą mogli
zrzucić jarzmo zwycięzów. Lecz teraz faryzeusze połączyli się z saduceuszami przeciwko
Chrystusowi. Swój szuka swego, a każde zło sprzymierzy się z innym-złem dla przeciwstawienia się
dobru.
Teraz faryzeusze i saduceusze przyszli do Chrystusa, żądając od Niego znaku z nieba. Gdy za dni
Jozuego Izrael wyszedł aby stoczyć bitwę z Chananejczykami w Betoronie, słońce zatrzymało się na
rozkaz przywódcy, dopóki nie zostało osiągnięte zwycięstwo, a historii odnotowała wiele podobnych
cudów. Teraz ci ludzie zażądali, aby Jezus uczynił' podobny znak. Jednakże Żydom nie szło o żadne
znaki tego rodzaju, ponieważ żaden z tych zewnętrznych objawów nie przynosił im korzyści. W tym
bowiem czasie nie potrzebowali intelektualnego oświecenia, lecz bardzo im była niezbędna moralna
odnowa.
"Obłudnicy" rzekł do nich Jezus postawę nieba rozsądzić umiecie (na podstawie obserwacji
umieli przepowiadać pogodę), "a znamion tych czasów nie możecie rozeznać?" Własne słowa
Chrystusa, które oskarżały ich o grzech, a wypowiedziane mocą Ducha Świętego były znakiem Boga
koniecznym dla ich zbawienia. Bezpośrednio z nieba przybyły znaki świadczące o misji Chrystusa.
Śpiew aniołów wobec pasterzy,"
313
gwiazda, która prowadziła mędrców, gołębica oraz głos z nieba podczas chrztu Chrystusa, były
świadectwem o^Nim.
" Chrystus westchnąwszy głęboko powiedział: "Przeczże ten rodzaj znamienia szuka, zaprawdę
powiadam wam, że nie będzie daną znamię temu rodzajowi". Tak jak prorok, Jonasz znajdował się w
brzuchu wieloryba trzy noce, tak będzie Syn człowieczy w sercu ziemi trzy dni i trzy noce". Nauka
Jonasza była dla mieszkańców Niniwy tym, czym nauka Chrystusa stała się dla Jego współczesnych.
Lecz wystąpiła wielka różnica w sposobie przyjmowania słowa! Ostrzeżenie Boga sprawiło, że
pogańscy mieszkańcy tego miasta zadrżeli, a król i ludność kraju upokorzyli się. Potężni i maluczcy
tego świata wspólnie zanieśli -błaganie ku niebu o łaskę, której im nie odmówiono. "Niniwczycy^ staną
na sądzie z tym rodzajem" rzekł Chrystus, "i potępią go, przeto. że pokutowali na kazanie Jonaszowe;
a oto tu więcej niżeli Jonasz" (Mat. 12,40.41).
Każdy cud uczyniony przez Chrystusa był znakiem Jego Boskości. Czynił wielkie dzieło, które w myśl
przepowiedni miał wykonać Mesjasz ale faryzeusze uważali je za obrazę dla samych siebie.
Przywódcy żydowscy patrzyli z bezduszną obojętnością na cierpienia ludzi. W wielu przypadkach ich
egoizm i ucisk stosowany wobec ludzi powodował strapienia, od których uwolnił ich Chrystus. Te
właśnie cuda odczuwali jako zarzuty pod swoich własnym adresem.
To wszystko, czym Żydzi wzgardzili, stanowiło niezbity dowód Boskości Jego istoty. Największe
znaczenie cudów polega na tym, że były one błogosławieństwem dla ludzkości. Najbardziej
przekonującym świadectwem, że Chrystus przyszedł od Boga, jest to, że w Jego bycie objawiło się
istota Ojca. Jego życie to największy ze wszystkich cudów świata.
Gdy w naszych czasach objawia się nam świadectwo prawdy, będzie wśród nas wielu takich, którzy
podobnie jak Żydzi, zawołają "pokaż nam znak, uczyń cud''. Chrystus nie czynił cudów na żądanie
faryzeuszy, tak samo jak tego nie zrobił na pustyni, pod prowokacją szatana. Po prostu nie udziela
nam mocy do uniezależnienia się od Niego i skorzystania z naszej pychy i niewiary. Jednakże
Ewangelię, znamionuje jej pochodzenie od Boga. Czy nie jest cudem, że jesteśmy w stanie wyłamać
się spod władzy szatana? Wrogość do niego nie jest naturalną cechą ludzkieąo serca, lecz została
nam wpojona przez łaskę Boga. Każdy, kto schodzi ze ścieżki uporczywie dozorowanej przez
uwodzicielską moc i całym sercem podąża w stronę nieba, przeżywa wyświadczony nad nim cud. Na
tej samej zasadzie cudu doznaje każdy, kto żył pod silnym wpływem pozorów, a w pewnym momencie
zaczyna rozumieć prawdę moralną. W każdym takim przypadku mamy do czynienia z
przekształceniem się duszy,
314
która uczy się miłować Boga i przestrzegać Jego przykazań. W tych przypadkach wypełnia się
obietnica Boga. "I dam wam serce nowe, a ducha nowego dam do wnętrzności waszych" (Ezech.
36,26). Zmiana, jaka zachodzi w ludzkim sercu, przekształcenie ludzkiego, charakteru, s stanowi cud
objawiający obecność wiecznie żywego i pracującego dla nas Zbawiciela. Życie konsekwentnie
zgodne z zasadami nauki Chrystusa już jest cudem samym w sobie. Znakiem, który zarówno dziś jak i
zawsze powinien być objawiony przy nauczaniu Słowa Bożego, jest znak obecności Ducha Świętego.
Ta obecność opowoduje, że słowo nabiera ożywiającej mocy dla tych, którzy się w nie wsłuchują.
Duch Święty, w imieniu Boga zaświadcza przed światem boski charakter misji powierzonej Synowi.
Ci wszyscy, którzy zażądali od Jezusa przedstawienia im znaku posiadali tak zatwardziałe serca w
swojej niewierze, że nie umieli dostrzec w Jego Istocie żadnego podobieństwa do Boga, a Jego misja
nie oznaczała dla nich spełnienia zapowiedzi Pisma Świętego. W przypowieści o bogatym człowieku i
Łazarzu, Jezus mówił do faryzeuszy: "Ponieważ Mojżesza i proroków nie słuchają, tedy choćby też kto
zmartwychwstał nie uwierzą" (Łuk. 16,31). Nie ma takiego znaku, ani na niebie, ani też na ziemi, który
mógłby przynieść im pożytek.
Jezus "westchnął w głębi Swego ducha" i odwracając się od grupy krętaczy wszedł wraz z uczniami
do łodzi. Zatroskani i milczący przepłynęli ponownie jezioro. Nie wrócili na to miejsce, z którego
poprzednio wypłynęli, lecz skierowali sięvw stronę Betsaidy, w pobliżu miejsca, gdzie nasyconych
zostało pięć tysięcy ludzi. W drodze na przeciwległy brzeg, Jezus rzekł do uczniów: "strzeżcie się
kwasu faryzeuszy i saduceuszy". Żydzi od czasów Mojżesza mieli zwyczaj wynosić ze swych domów
drożdże w okresie świąt wielkanocnych, a uczniowie nie zrozumieli Jezusa. Podczas pośpiesznego
opuszczenia Magdali uczniowie zapomnieli zabrać ze sobą chleb i mieli teraz przy sobie tylko jeden
bochenek. W związku z tym myśleli, że Chrystus ostrzega ich przed kupowaniem chleba u faryzeuszy
lub saduceuszy. Chwiej-ność ich wiary i duchowa ślepota często prowadziły do mylnego rozumienia
słów Zbawiciela. Teraz Jezus postawił im zarzut, iż będąc świadkami nakarmienia tysięcy ludzi
kilkoma bochenkami jęczmiennego chleba i kilkoma rybami, w obliczu poważnego zagrożenia zwątpili
iż chodzi tu o coś więcej, niż ziemskie pożywienie. Zaistniało bowiem niebezpieczeństwo, że żywa
argumentacja faryzeuszy i saduceuszy natchnie uczniów niewiarą i skłoni ich do traktowania- Jego
słów w lekceważący sposób.
Uczniowie skłonili się ku myśli, że ich Mistrz powinien był zadośćuczynić żądaniu i pokazać
znak z nieba. Wierzyli, że miał możliwo-
315
ści-ku temu i że taki znak zmusiłby Jego wrogów do milczenia. Jednakże nie zdawali sobie sprawy z
obłudy tych krętaczy.
W kilka miesięcy później "gdy się zgromadziło wiele tysięcy ludzi tak iż jedni po drugich deptali", Jezus
powtórzył tę samą naukę, mówiąc: "Naprzód strzeżcie się kwasu faryzejskiego, który jest obłudą"*
(Łuk. 12,1).
Drożdże zmieszane z ciastem działają w sposób niewidoczny, ale zmieniający całkowicie jego
właściwości. W podobny sposób obłuda, dopuszczona do serca, przepaja charakter i życie człowieka.
Jako jaskrawy przykład Jezus potępił praktykowanie "korbanu" czyli daru, gdy pod pretekstem
złożenia go dla świątyni tolerowane było zaniedbywanie synowskiego obowiązku względem rodziców.
Biegli w Piśmie i faryzeusze szerzyli zwodnicze zasady, ukrywając prawdziwe tendencje doktryn. Nie
zaniedbywali żadnej okazji, aby zręcznie sączyć je do umysłów słuchaczy. Te fałszywe zasady, z
chwilą gdy zostaną przyjęte, oddziaływują na umysły, jak na ciasto drożdże, zmieniając i
przekształcając charaktery. Dzięki tym zwodniczym naukom słowo Chrystusa miało tak utrudniony
dostęp do ludzkich umysłów. W ten sam sposób pracują również dzisiaj ci, którzy słowo Boże
przedstawiają w sposób służący ich celom. Ta kategoria ludzi nie atakuje otwarcie zakonu Bożego,
lubując się w przedkładaniu teorii, które podkopują zasady. Te teorie wykłada się w sposób mający
pozbawić mocy sam zakon.
Obłuda faryzeuszy była produktem ich samolubstwa. Celem ich życia była gloryfikacja siebie samych.
To prowadziło do przekręcania i fałszywego stosowania Pisma Świętego i poraziło ich ślepotą, która
się wyraziła w braku zrozumienia misji Chrystusa. To zło podawane w tak subtelnej formie mogło
grozić niebezpieczeństwem usidlenia nawet uczniów Chrystusa. Ci, którzy zaliczali siebie do
naśladowców Chrystusa, ale nie potrafili porzucić tego, co przeszkadzało im stać się Jego uczniami,
pozostawali w dużym stopniu pod wpływem rozumowania faryzeuszy. Ich wahania często oscylowały
pomiędzy wiarą a jej brakiem i nie potrafili rozpoznać skarbów mądrości ukrytych w Chrystusie. Nawet
uczniowie, którzy porzucilL wszystko w imię Chrystusa, w sercach swych nie przestawali dążyć do
własnych korzyści. Ten właśnie duch przyśpieszył wśród nich spory, kto z nich jest pierwszy i stanął
między Chrystusem a nimi. Wtedy między nimi wystąpiła obojętność w sprawie misji Chrystusa i Jego
ofiary, a świadomość odkupienia docierała do nich powoli. Na podobieństwo drożdży, których
działanie pozostawia się sobie samym, otrzymuje się zepsucie i rozkład. Egoistyczny duch, nie
napotykając sprzeciwu, pracuje nad skalaniem i ruiną duszy.
Wśród naśladowców naszego Pana dziś tak samo jak niegdyś
316
panoszy się grzech subtelnie i oszukańczo popełniany. Jak często staramy się ofiarować nasze
siły dla służby Chrystusowi, podtrzymywać wzajemną społeczność ze sobą na płaszczyźnie
utajonego pragnienia samowywyższenia się! Jakże ożywiona staje się dusza człowieka pragnąca
gratulacji i ludzkiego uznania! Samolubstwo i chęe znajdowania łatwiejszego dojścia ku Bogu,
z ominięciem dróg, które w tym ce- lu przeznaczył, prowadzi do tego, że ludzkie koncepcje
oraz wyobrażenia zaczynają zastępować zrządzenia Boga. Nawet Swoim uczniom-Chrystus
nie oszczędził napomnienia: "Strzeżcie się kwasu faryzeuszy!"
Religia Chrystusa jest. szczera sama przez się, a jej przewodnią myślą płynącą od Ducha Świętego,
jest gorliwość w służbie Bożej. Tylko efektywna praca Ducha sprawia, że przyjmowane jest
natchnienie, albowiem tylko moc Boga może nas wyzwolić od egoizmu i obłudy. I jeżeli człowiek ulega
takim zmianom, to dokumentuje Jego pracę nad nami. Jeżeli nasza wiara, którą przyjmujemy,
sprawia, że za jej pośrednictwem pozbywamy się egoizmu i chełpliwości, doprowadzając nas do
szukania chwały Bożej, a nie własnej, możemy być pewni, że rzeczy są ułożone we właściwym
porządku. "O jeże! v uwielbi j imię twoje" (Jan 12,28), było podstawą życia Chrystusa i jeżeli chcemy
iść za Nim, musimy przyjąć to również za podstawę naszego życia.
Chrystus rozkazuje nam "chodzić, jako on chodził". "A przez to wiemy żeśmy go poznali jeśli
przykazania jego zachowujemy" (l Jan 2,6.3).
ROZDZIAŁ XLV
Cień krzyża
(Mat. 16.13-28; Mar. 8,27-38; Łuk. 9,18-27)
Praca Chrystusa na ziemi szybkimi krokami zbliżała się ku zaKpń-czeniu. Przed Nim wyraźnie
zarysowywał się cel, do którego kierował Swój krok. Zanim jeszcze zdążył przyjąć postać człowieka,
widział już przed sobą całą drogę, którą miał przejść, aby zbawić to, co uległo zatraceniu. Zanim zdjął
z Siebie koronę oraz królewską szatę i zstąpił z tronu, aby Swoją Boskosc ukryć pod maską
człowieczeństwa, zdawał sobie sprawę z każdego bólu, który miał przeniknąć Jego serce, wiedział tez
o każdej oczekującej Go zniewadze i ubóstwie Widział każdy szczegół drogi rozpoczynającej się u
żłobu stajenki i zakończonej Golgotą,, a także rozpoznawał udrękę, której miał doświadczyć. Tę Swoją
świadomość wyraził w słowach "Tedym rzekł: oto idę, w księgach napisano o mnie, abym czynił wolę
twoją Boże mój! pragnę, albowiem zakon twój jest w postodku wnętrzności moich" (Psalm 40,89)
Jezus widział wynik Swej misji, zanim przyszedł na ziemię. Jego ziemskiemu, wypełnionemu znojem i
ofiarnością życiu, towarzyszyła otucha, ze cały ten ogrom pracy nie pójdzie na marne Oddając Swe
życie za życie ludzi, chciał ponownie skierować świat na drogę oddania się Bogu. Nie ugiął się przed
męką i hańbą ukrzyżowania, ponieważ wiedział, ze niezbędny jest chrzest krwi. A pomimo faktu, że
bardzo Mu ciążyły grzechj świata, a Jego nieskazitelną Osobę miały dotknąć nieszczęścia, ożywiony
był radością z "powodu zamierzonych wyników Swojego dzieła
Wybrani dla przeprowadzenia tego dzieła współpracownicy nie przeczuwali jeszcze tego, co miało
spotkać ich Mistrza, ale zbliżał się już czas, gdy będą musieli patrzeć na Jego mękę. Było im
przeznaczone, iż ujrzą wiszącego na krzyżu Golgoty Tego, którego kochali któremu wierzyli, a który
padł ofiarą Swoich nieprzyjaciół. A póź-
318
mej będą musieli stanąć oko w oko ze światem, już pozbawieni oparcia jakie- im dawała Jego
obecność. Chrystus doskonale wiedział, ze siadem tych ludzi pójdzie najgłębsza nienawiść i niewiara,
a jednocześnie pragnął ich przygotować na przyjęcie oczekujących ich teraz trudnych prób życia
Jezus i Jego uczniowie przyszli teraz do jednego z miast Cezarei Filipowej Znajdowali się w granicach
Galilei kraju, w którym przeważająca część ludności była pogańska Tu do uczniów nie sięgały już
wpływy judaizmu, natomiast mieli okazję poznania pogańskich wierzeń Weszli tym samym do
pogańskiego ośrodka, który był jednym z wielu we wszystkich częściach świata. Jezus pragnął, aby tu
właśnie zrozumieli odpowiedzialność jaką ponoszą wż"ględem pogan Podczas pobytu w tych
okolicach Jezus usiłował przerwać nauczanie ludzi i poświęcić zbywający czas uczniom
Zamierzał powiedzieć im o cierpieniach które na Niego czekają, ale przedtem modlił się na osobności,
prosząc, aby ich serca były przygotowane do przyjęcia Jego słów Późnej, gdy nawiązywał z mmi
kontakt, nie od razu wszystko powiedział, czym pragnął podzielić się z nimi Zanim to uczynił, dał im
okazję do złożenia wyznania wiary w Niego pragnąc wzmocnić ją w przewidywaniu przyszłych
doświad-eaen. Jezus zapytał "Za kogo Judzie uważają Sjna Człowieczego?" Uczniowie ze smutkiem
zmuszeni byli stwierdzić, ze Izrael me rozpoznał w Nim Mesjasza Niektórzy z nich, istotnie, widząc
czynione przez Niego cuda, ogłosili Go synem Dawida, a nakarmiony w Betsai-dzie tłum pragnął
ogłosić Go królem Izraela Było wielu takich, którzy byli gotowi przyjąć Go jako proroka, ale przy tym,
nie mógł być Mesjaszem.
Wówczas Jezus postawił pytanie, dotyczące zapatrywań samych tylko uczniów. "A"wy za kogo mnie
uważacie?" Piotr odpowiedział. "Tyś jest Chrystus, on Syn Boga żywego".
Piotr od początku wierzył, ze Jezus jest Mesjaszem Wielu z tych, którzy nawrócili się dzięki nauce
Jana Chrzciciela, a później przyjęli naukę, zaczęło poddawać w wątpliwość nauki udzielone przez
Jana, zwłaszcza zaś z powodu 'jego uwięzienia i skazania. Obecnie zaczęto powątpiewać, czy Jezus
jest tak długo oczekiwanym Mesjaszem. Wielu uczniów, którzy oczekiwali intronizacji Jezusa na tronie
Dawida, odstąpiło od Niego, gdy przekonali się, ze nie ma takiego zamiaru Lecz Piotr i jego
towarzysze wytrwali w swej wierności Chwiejna postawa tych, co wychwalali wczoraj i potępiali dziś,
nie zburzyła wiary prawdziwych natJadowców Zbawiciela Piotr oświadczył "Ty jesteś Chrystus, on Syn
Boga żywego". Nie oczekiwał koronowania Swego Pana z królewskimi honorami, lecz przyjmował Go
w Jego poniżeniu.
319
Piotr wypowiedział słowa zaufania w imieniu całej dwunastki. Niemniej jednak uczniowie wciąż byli
dalecy od zrozumienia misji Chrystusa. Jakkolwiek opozycja kapłanów i władców, podbudowana
fałszywym świadectwem, nie mogła ich zwrócić przeciwko Chrystusowi, to jednak wprawiała ich w
stan rozterki. Osiągając ten punkt, me byli już w stanie dostrzec przed sobą żadnej perspektywy.
Wpływ rabińackiego wychowania i siła tradycji wciąż jeszcze zaciemniały im prawdę. Od* czasu do
czasu najdroższe promienie światła płynące od Jezusa oświetlały ich, ale nazbyt często zachowywali
się jak ślepcy błądzący pośród ciemności. Lecz tego dnia, zanim mieli zdać sobie sprawę ze swej
wiary Duch Święty przykrył ich Swoją mocą. Na krótki czas oczy ich odwróciły się od "rzeczy
widzialnych", aby ujrzeć ,.rzeczy niewidzialne (2 Kor. 4,18) .i wówczas spoza ludzkiej postaci
rozpoznali chwałę Syna Bożego.
Jezus odpowiedział Piotrowi: "Błogosławionys Szymonie synu Jo-naszowy' bo tego ciało i krew nie
objawiły tobie, ale Ojciec mój, który jest w mebiesiech".
Prawda, którą wygłosił Piotr stanowi podstawę wiary naśladowców Chrystusa, zapowiedź wiecznego
życia. Jednakże zgłębienie tej prawdy nie mogło stanowić podstawy do samowywyzszenia, ponieważ
objawiła się Piotrowi nie dzięki jego mądrości lub dobioci. Ludzkość nie może bowiem posiąść
wiadomości o sprawach Bożych w oparciu o swoje własne siły. "Wyższe są niż niebiosa, cóż
uczynisz7 Głębsze mz piekło, jakoż poznasz'" (Hiob 11,89) Jedynie Duch Święty może nam odkryć
głębię spraw Bożych, który "oko nie widziało i ucho me słyszało i na serce ludzkie me wstąpiło. Ale
nam to Bóg objawił przez Ducha Swojego, albowiem Duch wszystkiego się bada i głębokości Bożych"
(l Kor. 2,910). "Tajemnica Pańska objawiona jest tym, którzy się go boją", a fakt, ze Piotr potrafił
rozróżnić chwałę Chrystusa stanowił dowód tego, ze jest "wyuczony od Boga" (Psalm 25,14, Jan 6,45)
Zaiste, "Błogosławionys Szymonie, synu Jonaszowy, bo tego ciało i krew nie obja-, wiły tobie".
Jezus mówił dalej ,,A jąć tez powiadam, zes ty jest Piotr, a na tej opoce zbuduję kościół mój, a bramy
piekielne nie przemogą go". Słowo Piotra oznacza kamień ruchomy kamień Piotr nie był opoką, na
której zbudowany został Kościół. Bramy piekła zmogły go, gdy wyrzekł się swego Pana zaklinając się,
przysięgając. Kościół został zbudowany na Tym, którego bramy piekielne nie mogły zmóc.
Na kilkaset lat przed przyjściem Zbawiciela Mojżesz wskazał na Skałę zbawienia Izraela. Psalmista
śpiewał: "Skała moja, twierdza moja". Izajasz pisał: "Dlategoz tak powiedział panujący Pan: oto Ja za
grunt kładę w Lyonie kamień doświadczony, węgielny, kosztowny gruntownie ugruntowany" (5 Mojż.
32,4; Psalm 62,7; Izaj. 28,16). Sam
320
Piotr, pisząc w natchnieniu stosuje to proroctwo do Jezusa, mówiąc "Jeśliście tylko skosztowali, ze
dobrotliwy jest Pan, do którego przystępując do kamienia żywego, acz od ludzi odrzuconego, ale od
Boga wybranego i kosztownego, i wy jako żywe ' kamienie budujcie się w dom duchowy" (l Piotra
2,35).
"Albowiem gruntu innego nikt me może założyć, oprócz tego, który jest założorry, który jest Jezus
Chrystus" (l Kor. 3,11). "Na tej opoce, rzekł Jezus, zbuduję kościół mój". W obecności Boga i
wszystkich duchów -nieba, w niewidocznej obecności wojska piekielnego, Chrystus zakładał Swój
Kościół, na żywej skale. Tą skałą jest On Sam Jego złamane i posiniaczone dla nas ciało. Kościoła
zbudowanego na takim fundamencie, na pewno nie zmogą piekielne bramy.
Jakże słaby wj dawał się kościół wówczas, gdy Jezus wypowiedział te słowa! Miał on szczupłą garstkę
wyznawców przeciwko którym kierowały się wszystkie moce demonów i złych ludzi. Jednakże
wyznawcy Chrjstusa mieli się okazać ludźmi bez bojaźm, wierzyli bowiem, że Kościół zbudowany na
fundamencie ich siły, nie ulegnie zniszczeniu.
Przez sześć tysięcy lat wiara opierała się na Chrystusie. Przez sześć tysięcy lat nawałnice i burze
złości szatana uderzały w skałę naszego zbawienia, lecz ona stała nieruchoma.
Piotr wypowiedział prawdę, która jest podstawą wiary kościoła, i Jezus uczcił w nim przedstawiciela
wszystkich wierzących, oświadczając: "I tobie dam klucze króelstwa niebieskiego, a cokolwiek
zwiążesz na ziemi będzie związane i w mebiesiech, a cokolwiek rozwiążesz na ziemi będzie
rozwiązane w mebiesiech".
"Klucze królestwa niebieskiego" są to słowa Chrystusa. Wszystkie słowa Pisma Świętego są Jego
słowami i dlatego w niniejszej księdze cytowane. Słowa te mają moc otwierania i zamykania niebios.
Określają one warunki, na których ludzie są przyjmowani lub odrzu-czając: "I tobie dam klucze
królestwa niebieskiego, a cokolwiek zwią-cani. W ten -sposób praca wszystkich głoszących Słowo
Boże jest tchnieniem życia dla życia lub śmierci ku śmierci. Wyniki ich misji mają skutki o charakterze
wiecznym.
Zbawiciel nie przekazał pracy nad rozpowszechnieniem Ewangelii indywidualnie Piotrowi. Później,
powtarzając słowa wypowiedziane do Piotra, Chrystus zastosował je bezpośrednio do Kościoła.
Właściwie to samo powtórzył całej dwunastce, jako reprezentacji ogółu wierzących. Gdyby Jezus
nadał specjalny autorytet któremukolwiek z uczniów, me mogłaby zaistnieć sytuacja, w której ci toczyli
między sobą spory o palmę pierwszeństwa. Byliby się poddali życzeniu Mistrza i szanowaliby tego,
którego wskazał.
Zamiast ustanowienia jednego z nich, .który miałby przewodzić
21 2ycle Jezusa
321
skierowne nie do Piotra, lecz do tego, kto usiłował oderwać go od jego Odkupiciela. "Idź ode mnie,
szatanie". Nie stawaj między Mną a Moim błądzącym sługą. Niech stanę twarzą w twarz z Piotrem,
abym mógł mu'objawić tajemnicą mojej miłości.
Dla Piotra była to surowa nauka, powoli jednak poczynał uświadamiać sobie, że ziemska droga
Chrystusa prowadziła przez mękę i poniżenie. Uczeń wzdrygał się na myśl o współuczestnictwie w
cierpieniach. Lecz w hartującym żarze ognia poznał błogosławieństwo tego cierpienia. Po wielu latach,
gdy aktywność jego natury ugięła się pod ciężarem lat i trudów, Piotr napisał: "Najmilsi! niech wam nie
będzie rzeczą dziwną ten ogień, który na was przychodzi ku doświadczę^ niu waszemu, jakoby co
obcego na was przychodziło. Ale radujcie się z tego, 'żeście uczestnikami ucierpienia Chrystusowego,
abyście się i w objawienie chwały Jego z radością weselili" (l Piotra 4,12.13).
'Jezus tłumaczył teraz uczniom, że Jego życie pełne samozaparcia było przykładem dla ich życia.
Zwołując wokół siebie wraz z uczniami ludzi, którzy znajdowali się w pobliżu, Chrystus rzekł: ,.Jeśli kto
chce iść za mną, niechajże samego siebie zaprze, a weźmie krzyż swój i naśladuje mię". Krzyż
kojarzył się z panowaniem Rzymu, i był narzędziem najbardziej okrutnej i poniżającej śmierci.
Najgorsi przestępcy kryminalni zmuszeni byli do dźwigania krzyża na miejsce stracenia,' często, gdy
krzyż wkładano im na barki, protestowali z rozpaczliwą gwałtownością, aż wreszcie musieli ulec
przemocy i pozwolić włożyć sobie na ramiona narzędzie tortury. Lecz Jezus prosił swych wyznawców,
aby wzięli krzyż i nieśli go za Nim. Słowa Chrystusa skierowane do uczniów, tak niejasno przez nich
rozumiane, mówiły o konieczności poddania się najgorszemu poniżeniu, a nawet śmierci w imię
Chrystusa. Nie mogło istnieć większe samowyrzeczenie riad to, które opisał Zbawiciel w Swych
słowach. Wszystko to On przyjął dla nich. Jezus nie pragnął nieba dla Siebie za cenę naszego
opuszczenia. Odszedł z królestwa niebiańskiego do życia pełnego oskarżeń i obelg, śmierci i
pohańbienia. Ten, kto posiadał bezcenne skarby nieba, stał ^się ubogi, abyśmy przez Jego ubóstwo
mogli się stać bogatymi. Musimy iść drogą, którą On kroczył.
Miłość dla dusz, za które Chrystus umarł, oznacza ukrzyżowanie własnej osobowości. Ten, kto się
mianuje dzieckiem Boga, powinien odtąd uważać siebie za ogniwo łańcucha spuszczonego z nieba,
dla ratowania świata, za wspólnika Chrystusa w Jego dziele miłosierdzia, idącego wraz z Nim, aby
odnaleźć i uratować opuszczonych. Chrześcijanin powinien stale pamiętać o tym, że poświęcił się
Bogu i że celem jego jest objawienie Chrystusa światu. Samoofiarowanie, życzliwość, miłość,
przejawiane w życiu Chrystusa, powinny odżyć w życiu tych, którzy pracują dla Boga..
324
"Albowiem, ktobykolwiek chciał zachować duszę swoją straci ją;' a ktobykclwiek stracił duszę
swą dla mnie, ten ją zachowa". Egoizm jest równoznaczny ze śmiercią. Żaden z członków
ludzkiego ciała nie. , jest w stanie żyć, bez zachowania związku z całym organizmem. Serce, które
przestanie wysyłać swą życiodajną krew do ręki i do głowy, straci w krótkim czasie swoją
własną siłę. Miłość Chrystusa, na podobieństwo życiodajnej krwi opływa każdą komórkę Jego
mistycznego ciała. W swojej istocie jesteśmy zaledwie członkami większej wspólnoty, a
dusza, która tego nie zechce uznać skazana jest na zagładę. "Albowiem rzecze. Jezus: Cóż
pomoże człowiekowi choćby wszystek świat pozyskał, a na duszy swojej szkodował? Albo co za
zamianę da > człowiek za duszę swoją?"
' Chrystus przemawiając do uczniów .podkreślił, że pomimo Swego obecnego ubóstwa i poniżenia,
przyjdzie w chwale, nie w przepychu ziemskiego tronu, lecz w chwale Boga i wśród zastępów
niebiańskich. I "wówczas rzekł: "Odda każdemu według uczynków jego".
Dla podniesienia na duchu uczniów Jezus dał im przyrzeczenie:. "Zaprawdę, powiadam wam, są
niektórzy, z tych co tu stoją, którzy nie ukuszą śmierci, ażby ujrzeli Syna człowieczego, idącego w
królestwie swoim".
Uczniowie nie zrozumieli Jego słów. Chwała majaczyła w oddali, a ich wzrok skierowany był na bliższe
sprawy na ziemskie życie upływające w ubóstwie, poniżeniu i cierpnieniu. Czy muszą zrezygnować
ze swych płomiennych nadziei na królestwo Mesjasza? Czy nie , dane im będzie ujrzeć swego Pana
wywyższonego na tron Dawida? Czy jest to możliwe; aby Chrystus miał pędzić życie skromnego
bezdomnego wędrowca, być zlekceważonym, odrzuconym i wreszcie skazanym-na śmierć? Smutek
zawładnął ich sercami, gdyż kochali swego Mistrza. Zwątpienie szarpało ich umysły; zdawało się
niezrozumiałe, aby Syn Boży mógł być skazany na tak okrutne poniżenie. Pytali Go, dlaczego chce iść
dobrowolnie do Jeruzalem, aby narazić się na cierpienia, które, jak im powiedział, mają Go tam
spotkać? Jak może oddać się tak strasznemu przeznaczeniu i pozostawić ich w jeszcze większej
ciemności niż ta, w której się znajdowali, zanim im się objawił?
Uczniowie uważali, że na terenie Cezarei Filipowej, Chrystus znajdował się poza zasięgiem f^eroda i
Kaifasza. Nie potrzebował obawiać się nienawiści ŻydówH ani potęgi Rzymian. Dlaczego nie miał
prowadzić Swej pracy tu, z dala od faryzeuszów? Dlaczego chce sam Siebie skazać na śmierć? Jeżeli
ma umrzeć, to w jaki sposób królestwo Jego będzie ustanowione w tak niezachwiany sposób, że
bramy piekieł nie zmogą Go? Wszystko to było tajemnicą dla uczniów.
Teraz znów wędrowali wzdłuż brzegów Morza Galilejskiego w kierunku miasta, gdzie miały zostać
pogrzebane wszystkie ich nadzieje.
32&
Jego ciało zlewał obfity pot, na co nie zwracał uwagi, a noc otoczyła Go pełnym mrokiem, choć nie
przerażało Go to wcale. Godziny płynęły powoli. Z początku uczniowie ze szczerą pobożnością
przyłączyli się do Jego modlitwy, ale po pewnym czasie zmogło ich zmęczenie i mimo chęci
towarzyszenia Chrystusowi, nie mogli zapanować nad ogarniającą ich sennością. Jezus mówił im o
Swoich cierpieniach a zabrał ich ze Sobą tu, aby się połączyli z Nim w modlitwie; nawet teraz, gdy
spali modlił się za nich. Zbawiciel widział smutek Swych uczniów i pragnął ulżyć ich bólowi
zapewnieniem, że wiara ich nie poszła na marne. Nie wszyscy, nawet spośród tych dwunastu
wybranych, byli w stanie przyjąć objawienie, które miało być dane. Wybrał tylko tych trzech, mających
stać się świadkami Jego udręki w Getsemane, aby towarzyszyli Mu na górze; celem Jego modlitwy
było objawienie chwały, w której przebywał wraz z Ojcem zanim powstał świat, aby królestwo Jego
ukazało się ludzkim oczom i aby uczniowie Jego zyskali siły do ujrzenia go. Modlił się, aby mogli się
stać świadkami objawienia Jego Bosko-ści i w ten sposób zdobyć moc do przetrwania nadchodzącej
godziny męki, będąc przekonani, że jest istotnie Synem Bożym i że Jego hań biąca śmierć stanowi
część wielkiego planu odkupienia.
Modlitwa została wysłuchana. Podczas gdy Jezus pozostawał pochylony w pokorze nad kamienistą
ziemią, otwarły się niebiosa, szeroko rozwarły się złote bramy przybytku Bożego i święte promienie
oświetliły górę okrywając postać Chrystusa. Poprzez ludzki kształt błysnęła Boskość i wyszła na
spotkanie chwały promieniującej z wysokości Jezus podźwignął się z prochu i stanął w boskim
majestacie.
Odeszła udręka duszy, oblicze Jego promieniało "jako słońce, a szaty jego stały się białe jako
światłość".
Zbudzeni ze snu uczniowie ujrzeli blask chwały rozświetlający górę. W strachu i zdumieniu przyglądali
się świetlanej postaci Mistrza. Gdy oswoili się z cudownym światłem, stwierdzili, że Jezus nie jest
Sam. Tuż obok Niego stało dwóch mieszkańców nieba; byli to Mojżesz, który na- górze Synaj
rozmawiał z Bogiem i Eliasz, któremu jako drugiemu w świecie człowiekowi dany został najwyższy
przywilej wyjęcie spod władzy śmierci.
Przed piętnastu wiekami Mojżesz patrzył z wysokości góry na Ziemię Obiecaną. Lecz z powodu
grzechu, którego się dopuścił w Meri-bah, nie dane mu było wejść do tej ziemi. Nie jemu też przypadła
radość wprowadzenia zastępów Izraela do dziedzictwa ich ojców.
Jego błaganje: "Niech przejdę prószę, abym oglądał tę wyborną ziemię, która jest za Jordanem, górę
one wyborną i z Libanem", zostało odrzucone. Nadzieja, która mu przyświecała przez czterdzieści lat
wędrówki po pustyni, zniknęła. Grób na pustyni miał się stać metą lat trudu i męczących trosk. "Ale
temu, który może nade wszystko uczy -
328
nić daleko obficiej, niżeli prosimy, albo -myślimy" (Efez. 3,20), łatwo jest wypełnić prośby Swego sługi.
Mojżesz narodził się pod znakiem śmierci, lecz nie miał pozostać w grobie. Sam Chrystus powołał go
do nowego życia. -
Szatan dążył do zawładnięcia ciałem Mojżesza z powodu jego grzechu, lecz Chrystus-Zbawiciel
zabrał go z grobu (Judy 9).
Mojżesz był na Górze Przemienienia świadectwem zwycięstwa Chrystusa nad grzechem i śmiercią.
Był reprezentantem tych, którzy -powstaną z grobów w dniu zmartwychwstania sprawiedliwych. Eliasz,
przeniesiony do nieba z pominięciem procesu śmierci, reprezentował tych, którzy będą żyli na ziemi
podczas powtórnego przyjścia Chrystusa i przemienieni zostaną "bardzo prędko w-oka mgnieniu, na
trąbę ostateczną, bo co jest skazitelnego musi oblec nieskazitelność, a co jest śmiertelnego
powinno przyoblec nieśmiertelność" (l Kor. 15, 5153). Jezus obleczony był w światło z niebios, a
gdy po raz drugi przyj-~~ dzie na świat, "ukaże się nie z powodu grzechu, lecz ku zbawieniu tych,
którzy go czekają", "w chwale Ojca swego i z aniołami świętymi" (Hebr. 9, 28: Marek 8,38). Teraz
obietnica dana przez Chrystusa uczniom została spełniona. Na górze zapanowało królestwo
niebieskie w zmniejszonej skali. Chrystus stawał się królem, Mojżesz zjawił się, jako przedstawiciel
zmartwychwstałych świętych a Eliasz jako re-~ prezentant tych, którzy zostali przeniesieni do
nieba.
Uczniowie nie byli w stanie pojąć tego, co odbywało się przed ich oczami, cieszyli s;ę jednak, że
cierpliwy Nauczyciel, łagodny i cichy, który przemierzał kraj jako bezradny wędrowiec został uczczony
przez wybrańców nieba. Zrozumieli to w ten sposób, że Eliasz przyszedł obwieścić panowanie
Mesjasza i że nastąpi ustanowienie królestwa Chrystusa na ziemi. Zapragnęli odpędzić od siebie na
zawsze strach i rozterkę, które im dotąd towarzyszyły. Zapragnęli też pozostać tu, gdzie objawiona im
została chwała Boża. Toteż Piotr, zwracając się do Chrystusa, zawołał: "Panie dobrze nam tu być; jeśli
chcesz,uczynimy tu trzy namioty, Tobie jeden, Mojżeszowi jeden i Eliaszowi jeden". Uczniowie byli
przekonani, że Mojżesz i Eliasz posłani zostali, aby obronić ich Mistrza, i ustanowić Jego królewską
władzę.
Jednakże drogę do koronacji, musiało poprzedzić ukrzyżowanie. Dlatego też tematem rozmowy
Chrystusa z uczniami nie były sprawy dotyczące wyniesienia Go na tron, lecz śmierć, która Go
czekała w Jeruzalem. Dźwigając słabość ludzkości i będąc obciążonym jej troskami oraz grzechami,
Jezus szedł samotnie wśród ludzi. W miarę, jak naciskał Go mrok nadchodzącej próby, oddawał się
coraz większemu osamotnieniu duchowemu wychodząc naprzeciw światu, który Go nie znał. Nawet
Jego umiłowani uczniowie zaabsorbowani własnymi wątpliwościami, zmartwieniami i ambitnymi
nadziejami, nie byli w stanie
329
zakłopotaniu Uczniowie czynili wrażenie zmieszanych, bowiem ^r*-^ chwilą właśnie zaszedł
przypadek, który ich pogrążył w gorzkiej rozterce i upokorzeniu
Gdy czekali na Jezusa u podnóża góry, pewien ojciec przyprowadził syna, prosząc aby Go uwolnili od
złego ducha, który go nękał Moc uwalniania od złych duchów udzielona została przez Jzusa
uczniom, gdy w j słał dwunastu, aby głosili Ewangelię w Galilei W czasach gdy wiara w nich była
mocna, złe duchy słuchały ich słów. Teraz w imię Cniytusa kazali złemu duchowi uwolnić swą ofiarę,
lecz tym j.azem demon kpił z nich i zaatakował chłopca z nową siłą, aby dać dowód swej siłv nad nim
Uczniowie nie rozumiejąc przyczyny swej porażki, czuli, ze przynoszą wstjd sobie i Mistrzowi Wśród
zgromadzonego tłumu znajdowali się niektórzy biegli w Piśmie wykorzystujący ten wypadek, aby
upokorzyć uczniów Tłocząc się wokoło nich, zasypywali, pj tamami, usiłując wykazać, ze zarówno om,
jak i ich Mistrz byli oszustami Rabini oświadczyli z triumfem, ze tyin razem wystąpił zły duch, którego
ani ucznowie ani sam Chrjstus nie są w stanie zwalczyć Natomiast ludzie zaczęli się skłaniać do
zdania faryzeuszów i okazywać uczniom pogardę oraz lekceważenie
Lecz naraz oskarżenia ustały Jezus wraz z trzema uczniami zbliżał się do tłumu, a ten szybko
zmiemwszj swoje nastawienie zwrócił się w ich stronę Obcowanie z chwałą niebios ubiegłej nocy
pozostawiło swe siady na Zbawicielu i Jego uczniach Twarze ich były rozświetlone jasnością,
wzbudzającą w otoczeniu uczucie czci Biegli w Piśmie ze strachem cofnęli się podczas gdy ludzie
witali Jezusa
Zdawało się, ze Zbawiciel był świadkiem wszystkiego, co się odbyło przed Jego przyjściem, toteż
kierując swój wzrok na biegłych w Piśmie, zapytał "O czym z nimi rozprawiacie'"
Lecz om do niedawna tak odważni i zuchwali, teraz milczeli Wokoło zapadła cisza Strapiony ojciec
przecisnął się przez tłum i padając do stop Jezusa, opowiedział całą historię swego zmartwienia i
rozterki, mówiąc , Panie1 zmiłuj się nad sjnem moim, albowiem lunatykiem jest i ciężko się trapi
częstokroć wpada w ogień i częstokroć w wodę I przywiodłem go do uczniów twoich, ale go nie mogli
uzdrowić".
Jezus spojrzał przed siebie na przejęty strachem tłum na faryzeuszy na zmieszanych uczniów We
wszystkich sercach odczytywał niewiarę i głosem nabrzmiałym smutkiem zawołał "O rodzaju
niewierny, przewrotny1 dokądze będę z wami? dokądze was będę cierpiał7 ' Zwracając się do
nieszczęśliwego ojca rzekł "Przywiedźcie go do mnie"
Gdy przyprowadzono chłopca do Jezusa, a oczy Zbawiciela spoczęły na nim, zły duch rzucił Go na
ziemię w straszliwych konwulsjach.
332
Chłopiec tarzał się, z ust jego wydobywała się piana, a jego przenikliwe okrzyki uniosły sią w
powietrzu.
Znów spotkali się na polu walki Książę życia i książę ciemności Chrjstus przy pełnieniu Swej misji,
którą zapowiedział "abym zwiastował pojmanyrn" wyzwolenie i ab>m wypuścił uciśnione na wolność"
(Łuk 4,18), a szatan w dążeniu do utrzymania swych ofiar we władzy Aniołowie światła i zastępy złych
duchów niewidocznie zbliżyli się, aby oglądać rozgrywający się konflikt Przez chwilę Jezus pozwolił
złemu duchowi na wykazanie swej mocy, aby widzowie byli w stanie uświadomić sobie znaczenie
wyzwolenia, którego miał dokonać.
Tłum przyglądał się z zapartym tchem W duszy ojca nadzieja i obawa staczały ze sobą walkę Jezus
zapytał. "Od jak dawna to się z nim dzieje7" Ojciec opowiedział historię długoletnich męczarni i
wreszcie, me mogąc już znieść swego zmartwienia, zawołał "Jeśli możesz zlituj się nad nami i pomóż
nam' "Jeśli możesz " Nawet teraz ojciec kwestionował moc Chrystuba
Jezus odpowiedział mu na to "Jeśli możesz temu wierzyć Wbzyst-ko jest możliwe dla wierzącego" Nie
jest to już wobec tego kwestia braku mocy Chrystusa Uzdrowienie syna zależy od wiary ojca
Wybuchając płaczem i zdając sobie sprawę z ludzkiej niedoskonałości, ojciec polecając się
miłosierdziu Chrystusa, zawołał* "Wierzę Panie Ty pomóż niedowiarstwu memu".
Jezus zwrócił się do cierpiącego i rzekł "Duchu niemy i głuchy' Nakazuję ci Wyjdź z mego, i już więcej
do mego nie wracaj ' Dał się słyszeć stiaszliwy krzyk, rozpaczliwe zmaganie, zdawało się, ze demon
opuszczający swoją ofiarę, wydrze jej życie Młodzieniec leżał nieruchomo na pozór bez życia Przez
tłum przeszedł szept ,Umarł". Lecz Jezus ujął go za rękę i podnosząc oddał ojcu .w pełni sił
duchowych i fizycznych Ojciec i syn pobłogosławili imię Wybawcy. Tłum przejęty był potęgą Boga
podczas gdy biegli w Piśmie zgnębieni i prz\bici odchodzili z ponurymi twarzami
, Jeżeli możesz, zlituj się nad nami i pomóż nam" Ileż obciążonych grzechami dusz jak echo powtarza
to błaganie7 I wszjstkim miłos erny Zbawiciel powtarza "Jeśli możesz temu wierzyć7" "Wszystko jest
możliwe dla wierzącego" Wiara jest czynnikiem naszej łączności z niebem i wyposaża nas w siły do
walki z mocami ciemności. Za "pośrednictwem Chrystusa Bóg wyposaż j ł nas w środki do pokonania
każdej gizesznej skłonności i oparcia się wszelkiej pokusie niezależnie od j ej intensywności Jednakże
wielu odczuwa w sobie brak wiary i dlatego woli nie zbliżać się do Chrystusa Oby te bezradne i
świadome własnej bezwartosciowosci dusze mogły oddać się łasce miłosiernego Zbawiciela, bowiem
człowiek-me może liczyć na siebie, lecz tylko
333
\
ROZDZIAŁ XLVI'il
Kto jest największy?
.(Mat. 17,22-27; 18,1-20f Mar. 9.30-50; Łuk. 9,46-48)
Po* powrocie do Kapernaum Jezus nie udał się do dobrze znanych miejsc gdzie nauczał ludzi, lecz"
wraz z uczniami, nie ściągając na siebie uwagi, wyszukał dom mający stać się jego czasowym
schronieniem. Cały końcowy okres pobytu w Galilei zamierzał poświęcić nauczaniu Swoich uczniów,
unikając raczej pracy wśród szerszej publiczności.
Podczas wędrówki przez Galileę Chrystus usiłował ponownie przygotować umysły uczniów na
przeżycie tego, co miało nastąpić. Powiedział im, iż zamierza udać si% do Jerozolimy, gdzie oczekuje
Go śmierć przez ukrzyżowanie, a później zmartwychwstanie. Złożył obok tego dziwne i uroczyste
oświadczenie, że zostanie zdradzony i oddany w ręce wrogów. Uczniowie wciąż jeszcze nie mogli
zrozumieć Jego słów, a chociaż na ich sercach położył się cień wielkiego nieszczęścia, to nie
przeszkodził im on w rywalizacji pomiędzy sobą. Poczęli się sprzeczać pomiędzy sobą, kto z nich
będzie poczytany za największego w królestwie. Spór ten usiłowali ukryć przed Jezusem i dlatego nie
szli, jak zwykle, tuż za Nim, lecz pozostawali w tyle z ociąganiem. Z tego też powodu podczas
wkraczania do Kanernaum, Jezus' daleko ich wyprzedził.
Czytał ich myśli i zapragnął udzielić im rad oraz wskazówek. Jednakże, aby z tym wystąpić, musiał
oczekiwać chwili uspokojenia i otwarcia serc na przyjęcie Jego słów.
Wkrótce po wejściu do miasta poborca podatku na świątynię zwrócił się do Piotra z pytaniem:
"Nauczyciel wasz nie płaci dwu drachm?" Danina ta nie była podatkiem państwowym, lecz kościelną
składką, którą każdy Żyd obowiązany był wpłacać rocznie na utrzymanie świątyni. Odmowa płacenia
byłaby uważana za nielojalność względem religii, a w pojęciu rabinów była wielkim grzechem.
Stosunek Zba-
336
wiciela do praw ustanowionych przez rabinów i Jego całkowite potępienie obrońców tradycji
dostarczały pretekstów do oskarżenia Go o to, iż dąży do obalenia kultu świątynnego. Obecnie Jego
wrogowie wyczuli okazję dla zdyskredytowania Go, a w poborcy podatku dopatrzyli się
sprzymierzeńca.
Piotr wyczuł w pytaniu tego człowieka insynuację dotyczącą nie-lojalności Chrystusa względem
świątyni. Dbając o honor Mistrza, odpowiedział pośpiesznie, bez uprzedniego porozumienia się z Nim,
że Jezus płaci wymaganą daninę.
Piotr tylko częściowo zrozumiał cel, do którego zmierzał jego rozmówca. Istniały pewne kategorie
społeczne, które były zwolnione z obowiązku płacenia daniny. Za czasów Mojżesza Lewici zostali
wydzieleni dla spełnienia służby w sanktuarium i w związku z tym nie przysługiwało im prawo
dziedziczenia wśród ludzi. Pan powiedział: "Dla tego nie miało pokolenie Lewi działu ani dziedzictwa
między bracią swoją, albowiem Pan jest dziedzictwem jego" (5 Mojż. 10,9). Za czasów Chrystusa
kapłani i Lewici stale byli uważani za poświęconych świątyni byli zwolnieni od dorocznej daniny
przeznaczonej na jej utrzymanie. Zwolnienie rozciągało się również na proroków. Rabini, żądający
uiszczenia przez Chrystusa składki odmawiali Mu tym samym tytułu proroka bądź nauczyciela,
traktując Go jako jednego z najpospolitszych ludzi. Odmowa opłacania składki przedstawiona Byłaby
jako dowód nielojalności względem świątyni, z drugiej zaś strony jej opłacenie równałoby się przyjęciu
ich. twierdzenia, że nie jest żadnym prorokiem.
Niewiele czasu minęło od chwili, w której Piotr uznał Jezusa za Syna Bożego, teraz zaś nie
wykorzystał okazji, aby przedstawić Boskość swojego Mistrza. Mówiąc poborcy, że Jezus wniesie
daninę, faktycznie usankcjonował fałszywą o Nim koncepcję, którą rabini i przywódcy żydowscy
usiłowali rozpowszechnić wśród ludzi.
Gdy Piotr wszedł do domu, Zbawiciel nie nawiązał do tego co zaszło, lecz zapytał Go- ,.Rzecze Piotr
Owszem. A gdy wchodził do domu, uprzedził go Jezus, mówiąc: Jak ci się wydaje, Szymonie? Od
kogo królowie ziemi pobierają cło lub czynsz? Od synów własnych czy od obcych?" (Mat. 17,25).
Pamiętać trzeba tutaj, że jeżeli naród zostaje opodatkowany na rzecz króla, własne dzieci monarchy
wyłączone są z tego obowiązku. Izraelici, a więc naród wybrany od Boga, mieli obowiązek
świadczenia na rzecz świątyni, lecz Jezus, Syn Boży, nie podlegał temu obowiązkowi. Jeżeli Kapłani i
Lewici zostali z tego . obowiązku zwolnieni z tytułu ich powiązania ze świątynią, to o ileż bardziej
prawo takie przysługiwało Chrystusowi, dla którego świątynia stanowiła Jego dom.
Gdyby Chrystus zapłacił daninę bez protestu, potwierdziłby fak-
22 Życie rfezusa
337
wiązać duchowego porozumienia ze swym Panem, lub przynajmniej zrozumieć Go, gdy do
nich mówił o czekającym poniżeniu.
Bardzo delikatnie, choć w uroczysty sposób usiłował Jezus naprawić zło. Tłumaczył zasadę rządzącą
królestwem niebieskim i na czym polega jego prawdziwa wielkość w rozumieniu niebios. Wszyscy
ożywieni pychą i zamiłowaniem do wyróżnień, myśleli tylko o sobie i nagrodach, które im się należą,
natomiast na myśl im nie przyszło odwdzięczyć się Bogu za otrzymane dary. Tacy ludzie nie dostąpią
królestwa niebieskiego, ponieważ należą do szeregów dowodzonych przez szatana.
Zanim człowiek osiągnie zaszczyty, musi przebyć poniżenie. Do zajmowania wysokich miejsc wśród
ludzi, niebo wybiera pracowników, którzy lak, jak Jan Chrzciciel, pracują w pokorze dla Boga. Uczeń
najbardziej podobny do dziecka jest najbardziej gorliwy w pracy dla Boga. Niebieskie instancje mogą
współpracować tylko z tymi, którzy nie dążą do wywyższenia siebie, lecz pracują dla zbawienia dusz.
Każdy, kto głęboko odczuwa potrzebę pomocy Bożej, będeie się o nią ubiegał i Duch Święty skieruje
nań spojrzenie Jezusa, które podźwignie i umocni jego duszę, człowiek taki w zamian za łaskę
komunikowania się z Chrystusem, będzie nieustannie pracować na rzecz tych, którzy giną w
grzechach. Zostanie pomazany, dła pełnienia swej misji i osiągnie sukcesy tam, gdzie nie zdołają ich
osiągnąć uczeni i mędrcy. Lecz gdy ludzie sami schlebiają sobie, iż są niezbędni w dziele realizacji
wielkiego zamierzenia Boga, Pan odsuwa ich na bok. W ten sposób daje im poznać, iż nie jest
uzależniony od nich. Ich odsunięcie nie powoduje wstrzymania pracy, która z. jeszcze większym
rozmachem idzie w obranym kierunku.
Uczniom Jezusa nie wystarczyło wyjaśnienie istoty Jego królestwa. Potrzebna im była natomiast
odmiana serc, która by doprowadziła do harmonii z zasadami tegoż królestwa. Przywołując do Siebie
małe dziecko, Jezus postawił je pośrodku uczniów, a potem wziąwszy je czule na ręce rzekł: "Jeśli się
nie nawrócicie i nie staniecie jak dzieci, nie wejdziecie do Królestwa Niebios". Prostota, wyrzeczenie i
ufna miłość dziecka są zaletami mającymi uznanie w niebie. To są cechy prawdziwej wielkości.
Znów tłumaczył im Jezus, że Jego królestwo nie nosi cech ziem-sloJej chwały ani wystawności. U stóp
Jezusa wszystkie te sprawy idą w zapomnienie. Bogaty i biedny, wykształcony i nieuk spotykają się tu
bez różnic kastowych lub ziemskiej przewagi. Wszyscy się tu spotykają jako dusze krwią odkupione,
zależne tylko od Tego, który je odkupił i zwrócił Bogu.
Szczera, skruszona dusza posiada w oczach Boga wielką wartość. Stawia On Swój znak na ludziach
nie w zależności od ich stanowiska,
340
stanu posiadania, ani zalet umysłowych; pieczętuje ich Swoją pieczę-j:ią jedynie za stan ich
jedności z Chrystusem. Pana chwały cieszą tylko cisi i pokornego serca. Dawid powiada: "Dajesz
mi tarczę zbawienia swego, i prawica twoja wspiera mnie" (Psalm 18,36).
"Ktobykolwiek przyjął dzieciątko w imieniu moim, mnie przyjmuje; a ktobykolwiek mnie przyjął,
przyjmuje tego, który mnie posłał". "Tak mówi Pan: Niebo jest stolicą moją, a ziemia podnóżkiem nóg
moich (...) wszakże ja na tego patrzę, który jest utrapionego i skruszonego ducha, a który drży na
słowo moje" (Izaj 66,1.2).
Słowa Zbawiciela obudziły w uczniach uczucie braku ^wiary w siebie. Żaden z nich nie był specjalnie
wymieniony w odpowiedzi Chrystusa, lecz Jan zapytał, czy chociaż w jednym przypadku jego
postępowanie było właściwe. Z dziecięcą prostotą wyłożył przed Chrystusem swą sprawę. "Mistrzu!
widzieliśmy takiego, który w twoim imieniu wygania demona i zabranialiśmy mu, ponieważ nie chodzi z
nami".
Jakub i Jan poprzednio myśleli, że powstrzymując-tego człowieka działali w obronie honoru swego
Pana; zaczynali teraz rozumieć, że przemawiała przez nich zazdrość. Pojęli swój błąd, przyjmując
wymówkę Chrystusa. "Ale Jezus rzekł: Nie zabraniajcie mu, ponieważ nie ma takiego, kto by
dokonywał cudów w imieniu moim i mógł zaraz potem źle o mnie mówić (Mar. 9,39). Nikogo, kto
przejawia w jakikolwiek sposób przyjaźń względem Chrystusa nie należy odsuwać. Wielu było
poruszonych osobą i dziełem Chrystusa, których serca wiara otworzyła dla Niego. Uczniowie zaś, nie
zawsze rozumiejący motywy, powinni zważać, aby ich działalność nie zniechęcała dusz.
W czasach, kiedy miało już zabraknąć pomiędzy nimi Jezusa, a cała praca przeszła w ich ręce,
powinni byli wystrzegać się swojej wąskiej ekskluzywności, natomiast do ich obowiązków należało
kultywowanie współczucia które towarzyszyło całej życiowej drodze ich Mistrza.
Fakt, że ktoś nie we wszystkim odpowiada naszym, osobistym zapatrywaniom lub poglądom, nie
usprawiedliwia jeszcze odsuwania go od pracy dla Boga. Chrystus jest Wielkim Nauczycielem; dlatego
nie do nas należy osądzanie lub rozkazywanie; powinniśmy siąść u stóp Chrystusa i w pokorze uczyć
się od Niego. Każda dusza, którą Bóg natchnął dobrą wolą, jest kanałem, przez który przepływa
przebaczająca miłość Chrystusa. Bądźmy więc uważni, abyśmy nie zrazili ku sobie nosicieli Jego
światłości i nie zagrodzili w ten sposób drogi promieniom, które mają oświetlać świat.
Jan, którego szczególnie przycią_gała osobowość Jezusa Chrystusa został przez innych uczniów
potraktowany surowo i chłodno, ponieważ sprzeciwił się dokonywaniu cudów w imieniu Jezusa
Chrystusa. Takie nastawienie bliźnich może sprawić, że człowiek dobrej woli
341
znajdują się w odstręczaj'ącym otoczeniu. I w takiej pracy powinni wziąć udział wierni
naśladowcy Chrystusa.
Gdy ktoś z maluczkich zbłądzi i popełni zło względem nas, naszym obowiązkiem jest dążyć do jego
poprawy Nie czekaj'my aż błądzący uczyni pierwszy krok w kierunku pojednania. "Jak się wam
wydaje' Gdyby jakiś człowiek m ał sto owiec i jedna z nich zabłąkałaby się, cz^z nie zostawi w górach
dziewięćdziesięciu dziewię-CiU i nie pójdzie szukać zabłąkanej' A jeśli mu się uda ją odnaleźć,
zaprawdę powiadam wam, ze się z niej bardziej raduje mz z dziewięćdziesięciu dz ewięciu, które się
me zabłąkały Tak tez nie jest wolą Ojca waszego, który jest w niebie, aby zginął jeden z tych małych"
(Mat 18,1214).
W duchu łagodności "upatrując każdy samego siebie, abyś i ty me był kuszony" (Gal 6,H) idź do
zbłąkanego i powiedz mu o jego" winie w cztery oczy Nie narażajmy go na wstyd, wytykając mu
publicznie jego błąd, ani tez nie lekceważmy Chrystusa poprzez ujawnianie omyłek i grzechów
człowieka, który nosi Jego imię Często należy zbłąkanemu w>raźme powiedzieć prawdę i
doprowadzić go do poznania swej winy oraz naprawienia jej Jednakże nie do nas należy osądzanie
lub potępianie Nigdy me powinniśmy dążyć do samo-usprawiedliwienia, natomiast powinniśmy
kierować całą naszą uwagę na pozyskanie błądzących. W protesie leczenia ran duszy, potrzebny jest
niezwykle delikatny dotyk oraz wrażliwość, a uporać się z tym można jedynie poprzez miłość płjnącą
od Tego, który cierpiał na Golgocie Niech brat wobec brata postępuje z pełną rmło=ierdzia tkliwością,
mając przekonai le, ze jeżeli mu się powiedzie, "zachowa duszę od śmierci i żaki y je mnóstwo
grzechów" (Jak 5,20)
Ten wjiiłek może okazać się także daremny "Wówczas rzecze Jezus weź ze sobą jednego lub
dwóch". Być może, ze ich wspólny wysiłek dokona tego, czego me udało się pierwszemu Z dwóch
ludzi jeden musi być mniej uwikłany w sprawy mz drugi i dlatego będą obaj działać bardziej
bezstronnie, a stąd błądzący będzie przykładać większą wagę do udzielonych mu rad
Jeżeli me usłucha ich, wówczas i tylko wówczas należy sprawę oddać całemu zgromadzeniu
wierzących. Członkowie zboru, jako przedstawiciele Chrystusa, powinni się połączyć w modlitwie i
pełnym miłości błaganiu, aby zabłąkany się nawrócił. Duch Święty przemówi ustami Swjch sług
naKiamając zbłąkanego do powrotu do Boga Apostoł Paweł powiedział w natchnieniu "Jakoby was
Bóg upomniał przez nas, prosirm na miejscu Chrystusowym, jednajcie się z Bogiem' (2 Kor- 5,20)
Każdy, kto odrzuca to wspólne wezwanie, zrjwa więź łączącą go z Chrystusem i odłącza się od
Kościoła Później Chrystus powie o takich "mech ci będzie jako poganin i cel-
344T
mk" Lecz nie nalezjr patrzeć na takiego człowieka jako na pozbawionego ra zawsze miłosierdzia
Bożego. Jego dawni bracia nie powinni mm gardzie lub lekceważyć go, lecz traktować z tkliwością i
współczuciem, jak jedną ze zbłąkanych owieczek, których Chrystus stale poszukuje, aby
przyprowadzić do Swej owczarni
Wskazania Chrystusa dotyczące postępowania ze zbłąkanymi są uściśleniem nauk udzielonych
narodowi izraelskiemu przez Mojżesza "Nie będziesz nienawidził brata twego w sercu twoim, jawnie
strofować będzie bliźniego twego, a me scierpisz przy nim grzechu" (3 Mojz 19,17) Oznacza to, ze
jeżeli ktoś lekceważy obowiązek, jaki' Chrystus z radością sprawował nawrócenia tego, który
popadł w grzech stanie się on przez to samo uczestnikiem tego grzechu. Jesteśmy odpowiedzialni
za zło, któremu nie postawiliśmy tamy w takim stopniu, jak ci, którzy je czynili.
Uczynione zło powinniśmy wytknąć sprawcy, lecz me wolno nam stwarzać z mego tematu rozmów
oraz krytyk, nawet po powiadomieniu o ^ym zboru me mamy prawa rozgłaszać faktu. Rozgłaszanie
błędów chrześcijan może się jedynie stać przyczyną potknięć dla niewierzących, a roztrząsanie tych
spraw może nam przynieść jedynie szkodę. Pamiętajmy więc zawsze, ze tylko pod wpłjwem własnych
obserwacji sami przechodzimy zmiany. Gdy dążymy do naprawienia błędów naszego brata, Duch
Chrystusa pomoże go nam osłonić tak dalece jak to jest możliwe przed krytykanctwem nawet braci
w wierze, a tym bardziej przed ciosami ludzi niewierzących Sami często błądzimy, potrzebując litości i
przebaczenia Chrystusa, natomiast pragniemy, zęby On postępował z nami, tak samo, jak my
powinniśmy postępować wobec innych "Co zwiążecie na ziemi, będzie związane w niebie, a co
rozwiążecie na ziemi, będzie rozwiązane w niebie". Powinniśmy postępować jako wysłannicy niebios,
a wyniki naszej pracy przetrwają wieki
Tej wielkiej odpowiedzialności nie dźwigamy jednak sami. Gdziekolwiek słów Chrystusa słucha się ze
szczerym sercem, tam przebywa On sam, jest obecny nie tylko w kościele, lecz wszędzie tam, gdzie
się zbiorą w Jego imieniu chociażby nieliczni uczniowie. Chrystus mówi "Nadto powiadam wam, ze
jeśliby dwaj z was na ziemi uzgodnili swe prośby o jakąkolwiek rzecz, otrzymają od Ojca mojego, który
jest w niebie" (Mat. 18,19).
Jezus rzecze "Mój Ojciec, który jest w mebiesiech", jakby przypominając Swym uczniom, że podczas
gdy On przez Swe człowieczeństwo związany jest z nimi w ich nieszczęściach i cierpieniach, przez
Swą Boskosć pozostaje związany z tronem Nieskończonego. Cudowne dla zbawienia zgubionych. I
wszystkie siły nieba połączyły się z umiejętnością ludzką w zjednaniu dusz dla Chrystusa.
brzmiały triumfalne melodie "Pan Bóg mój, jest mocą moją i pieśnią ^~ moją L zbawieniem moim".
"I będziecie z radością czerpać wody ze zdrojów tego zbawienia" (Izaj. 12,2.3).
Synowie Józefa czyniąc przygotowania do święta namiotów, spostrzegli, że Chrystus nie czynił
niczego, co wskazywałoby na Jego zamiar wzięcia w nim udzj,ału. Śledzili Go z zatroskaniem. Od
czasu uzdrowienia w Betsaidzie nie brał On udziału w świętach narodowych. Chcąc uniknąć
bezcelowych zatargów z przywódcami w Je-ruzalem, Chrystus ograniczył Swą działalność do Galilei.
Jego pozorne zaniedbywanie dużych religijnych zebrań oraz wrogość okazywana Mu przez kapłanów i
ra"binów, wprowadzały w zakłopotanie zgromadzonych wokół ludzi, uczonych i krewnych. W swych
naukach Jezus mówił o błogosławieństwie dla tych, którzy przestrzegają zakonu Bożego, a
tymczasem sam wydawał się być obojętny w stosunku do nabożeństw ustalonych przez Boga. Jego
znajomości z celnikami oraz z innymi ludźmi o złej rśputacji, lekceważenie okazywane wobec
przepisów rabinów oraz swoboda ^ jaką odrzucał tradycyjne wymagania dotyczące ceremonialnej
części sabatu, wytworzyły antagonizm między Nim, a władzami religijnymi i wywoływały obszerne
komentarze. Bracia Chrystusa poczytywali Mu za błąd to, że naraża się wielkim i i uczonym mężom
narodu izraelskiego. Zdawało im się, że rację mają tamci, a nie Chrystus, który spowodował istniejący
antagonizm. Z drugiej strony byli świadkami Jego nienagannego życia i chociaż nie zaliczali się do
Jego uczniów, pozostawali pod wrażeniem Jego pracy. Popularność Chrystusa zyskana w Galilei
schlebiała ich ambicjom. Wciąż liczyli na to, że da wyraz swej władzy, udowadniając faryzeuszom, że
jest istotnie tym, za którego się podaje. Co będzie, gdy naprawdę okaże się, że jest Mesjaszem,
Księciem Izraela? Pielęgnowali w sobie tę myśl z dumnym zadowoleniem.
Cała ta sprawa obchodziła ich tak" dalece, że przynaglali Chrystusa aby szedł do Jeruzalem. Mówili:
"Odejdź stąd, a idź do Judzkiej ziemi, żeby uczniowie twoi widzieli sprawy twoje, które czynisz.
Albowiem żaden nic w skrytości nie czyni, kto chce być widziany, przetoż ty, jeżli takie rzeczy czynisz,
objaw się światu".
To "jeśli" wyrażało zwątpienie i niewiarę, bowiem zaczęli Mu przypisywać tchórzostwo i słabość. Jeżeli
wjedział, że jest Mesjaszem, skąd może pochodzić ta dziwna rezerwa i bezczynność? Gdyby
naprawdę posiadał taką moc, dlaczego nie miałby śmiało pójść do Jeruzalem i nie wystąpić tam w
imię swojej sprawy? Dlaczego nie czyni w Jeruzalem tych cudów, których, jak niesie wieść, dokonuje
w Galilei? Nie ukrywaj się w zapadłych prowincjach, mówili bracia, i nie czyń swego dzieła ku
pożytkowi prostych chłopów, i rybaków.
l Zjaw się w stolicy, pozyskaj poparcie rabinów i przywódców i zjed-l nocz naród,
ustanawiając nowe królestwo.
Bracia Jezusa rozumowali z pobudek egoistycznych, tak często |f spotykanych w sercach ludzi
dążących do wybicia się. Takie bowiem było nastawienie wszystkich śmiertelników. Czuli się
dotknięci, że zamiast dążyć do doczesnego tronu, Chrystus, deklarował że jest Chlebem Życia.
Ogarnęła ich wielka rozterka, gdy zobaczyli, jak wielu uczniów porzuciło Chrystusa. Sami również
odwrócili się od Niege, aby uniknąć konieczności potwierdzania Jego pracy oraz faktu, że jest
Wysłannikiem Boga.
I rzekł im Jezus: "Czas mój jeszcze nie przyszedł; ale" czas wasz zawsze jest w pogotowiu. Nie może
was świat nienawidzieć, ale mnie nienawidzi; bo ja świadczę o nim, iż sprawy jego tle są". "Idźcie wy
na to 'święto, ja jeszcze nie pójdę na to święto, bo mój czas jeszcze się nie wypełnił. A to im
powiedziawszy, został w Galilei".
Bracia przemawiali do Niego z pozycji autorytatywnych nakazując Mu, jaki kurs postępowania
powinien obrać i co czynić. Jezus odrzucił ich zarzuty, a ich samych sklasyfikował jako, ludzi
świeckich, którzy nie mogli się równać z pełnymi samowyrzeczenia uczniami. "Nie może was świat
nienawidzieć rzekł Jezus ale mnie nienawidzi: bo ja-świadczę o nim, iż sprawy jego są złe".
Świat nie będzie nienawidzieć tego, który jest mu bliski duchem; kocha go jako swego.
Świat nie był dla Jezusa miejscem spokoju i samowywyższenia. Nie szukał okazji uchwycenia władzy i
związanej z nią chwały. Nic takiego nie było Mu potrzebne ponieważ świat nie rezerwował dla Niego
żadnej nagrody. Ziemia była miejscem na którym postawił Go Ojciec. Został zesłany po to, aby
obdarzyć świat życiem i wypełnić wielki pla i odkupienia. Przeprowadzał właśnie dzieło zbawienia
upadłego ludzkiego rodzaju, lecz nie był zarozumiały, nie rzucał się w wir niebezpieczeństw, nie
przyśpieszał kryzysu. Każde wydarzenie w Jego pracy odbywało się w ścisłej określonej godzinie.
Musiał cierpliwie czekać. Wiedział, że spadnie na Niego nienawiść świata, wiedział również, że Jego
praca doprowadzi Go do śmierci. Lecz nie było wolą Jego Ojca przedwczesne wystawianie Go na
niebezpieczeństwo.
Wieści o cudach, czynionych przez Chrystusa, przenikały z Jeruzalem do wszystkich skupisk
żydowskich i jakkolwiek przez szereg miesięcy nie ukazywał się na obchodach świąt, zainteresowanie
Jego osobą nie malało. Wielu ludzi z różnych stron świata schodziło się na święto namiotów w nadziei
ujrzenia Go. Na początku świątecznych uroczystości zadawano wiele pytań w związku z Jego osobą.
Faryzeusze i przywódcy żydowscy wyczekiwali Jego przyjścia, spodziewając się okazji, która
pozwoliłaby na skazanie Go. Rozpytywali z zacieka-
348
349
posępni. Wołanie: "Jeśli kto pragnie" wyrwało ich ze smutnych y-ozmyślań, a gdy słuchali słów
Chrystusa, w umysłach zaczynała świtać nowa nadzieja. Duch Święty dał symbol, w którym ujrzeli
bezcenny dar zbawienia.
Wołanie Chrystusa do spragnionej duszy wciąż brzmi w powietrzu"; wzywa nas z jeszcze większą siłą
niż tych, którzy słuchali Go w świątyni w dniu święta. Źródło dostępne jest dla wszystkich. Zmęczonym
i wyczerpanym ofiarowany jest odświeżający napój wiecznego życia. Jezus wzywa nieustannie: "A kto
pragnie, niech przyjdzie, a kto chce niech bierze wodę żywota darmo". "Lecz kto by pił one wodę,
którą ja mu dam, nie będzie pragnął na wieki, ale ta woda stanie się w nim studnią wody wyskakującej
ku żywotowi .wiecznemu" (Obj. 22,17: Jan 4,14).
'
ROZDZIAŁ L
W sidłach
(Jan 7,16-36.40-53:8,1-11)
T) rzeź cały czas przebywania Jezusa podczas świąt w Jeruzalem, Ł szpiedzy snuli się za Nim jak
cienie. Codziennie obmyślane były coraz to nowe sposoby zmuszenia Go do milczenia. Kapłani i
przywódcy czatowali na Niego, aby Go pochwycić. Zamierzali użyć gwałtu, ale to im jeszcze nie
wystarczyło; chcieli poniżyć tego galilejskiego Nauczyciela- wobec Jego narodu.
W pierwszym dniu Jego ukazania się podczas obchodu świąt, przywódcy żydowscy przyszli do Niego,
zapytując jakim prawem wygłasza nauki. Chcieli odwrócić od Niego uwagę ludzi, poprzez
kwestionowanie Jego prawa do nauczania narodu, a tym samym pragnęli skierować uwagę ludu na
swe własne znaczenie i władzę.
"Nauka moja nie jest moją rzekł im Jezus ale tego, który mnie posłał. Jeśli kto chce pełnić wolę
Jego, ten pozna, czy ta nauka jest z Boga, czy też ja sam mówię od siebie" (Jan 7,16.17). Na
zapytanie krętaczy Jezus nie odpowiedział żadnym krętactwem, lecz odkrył prawdę istotną dla
zbawienia duszy. Poznanie i ocena prawdy, rzekł Jezus Chrystus, bardziej uzależnione są od serca
niż od rozsądku. Prawda powinna być przyjęta przez duszę, jako że duszy podlega wola. Gdyby
prawda miała być podporządkowana samemu tylko rozsądkowi, pycha nie stanowiłaby przeszkody w
procesie jej przyjmowania. Lecz prawda jest adresowana do oświeconych promieniami łaski serc, a
przyjęcie jej uzależnione jest od wyrzeczenia się wszystkich grzechów, które ujawnia Duch Święty.
Jakkolwiek możliwości poznawcze człowieka są duże, pozostaną jednak dla niego bezużyteczne,
jeżeli serce jego nie otworzy się na przyjęcie prawdy. Prawdy nie można też osiągnąć aż do momentu
świadomego pokonania każdego obyczaju i każdej praktyki, które pozostają w sprzeczności z jej
zasadami.
Prawda Boża, jako moc zbawiająca, zostanie objawiona tym wszy-
23 Życie Jezusa
353
stkim, którzy podporządkują się Bogu w szczerym pragnieniu poznania Go i czynienia Jego woli. Tylko
tacy ludzie będą umieli odróżnić tego, który mówi w imię Boga, od tego, który mówi od siebie.
Faryzeusze nie kontrolowali swojej woli wolą Bożą. Nie szukali drogi poznania prawdy, lecz wybiegów,
które by umożliwiły jej obejście. W tej sytuacji udowodnił, że takie postępowanie odgrodziło ich od
możliwości zrozumienia Jego nauki.
Teraz znów dał wskazówkę w jaki sposób można odróżnić prawdziwego nauczyciela od samozwańca:
"Kto od siebie samego mówi, ten szuka własnej chwały; ale kto szuka chwały tego, który go posłał, ten
jest szczery i nie ma w nim nieprawości". (Jan 7,18). Ten, kto szuka własnej chwały, mówi tylko od
siebie, a zdradza go jego duch egoizmu. Lecz Chrystus pracował na rzecz chwały Bożej. Stanowiło to
dowód Jego autorytetu jako Nauczyciela prawdy.
Jezus dał rabinom dowód swej Boskości, udowadniając im, że czyta w ich sercach. Poczynając od
uzdrowienia w Betsaidzie rabini poczęli spiskować przeciw Jego życiu, łamiąc w ten sposób prawo,
którego mieli bronić. "Izali wam Mojżesz me dał zakonu? a żaden z Was nie przestrzega zakonu
przeczże szukacie, abyście mnie zabili?" Powyższe słowa, na kształ krótkiej błyskawicy, rozświetliły
rabinom otchłań, która się przed mmi otworzyła. Na przeciąg chwili ogarnęło ich przerażenie,
ponieważ, zrozumieli, że popadli w konflikt z Nieskończonym. Lecz nie chcieli usłuchać ostrzeżenia.
Dla utrzymania swych wpływów wśród ludzi postanowili zamaskować swoje mordercze zamiary.
Pomijając pytanie Jezusa, zawołali: "Diabelstwo masz, któż cię szuka zabić". W ten- sposób
insynuowali, że cudowne dzieło Jezusa było inspirowane przez złego ducha.
Jezus nie zwrócił jednak uwagi na tę insynuację, postanawiając udowodnić, że Jego dzieło
uzdrowienia w Betsaidzie pozostawało w harmonii z przepisami zakonu co do soboty i że czyn ten
znajdował uzasadnienie w interpretacji prawa, stosowanej przez samych Żydów. Chrystus rzekł:
"Wszak Mojżesz dał wam obrzezkę... a w sabat obrzezujecie człowieka". Zgodnie z zakonem każdy
chłopiec powinien być poddany obrzezaniu w ósmym dniu po swoim urodzeniu. Jeżeli dzień ten
przypadł w sobotę, obrządek musiał być dokonany. O ileż bardziej powinno pozostawać w zgodzie z
duchem prawa "uzdrowienie człowieka w sabat" I ostrzegł ich: "Nie sądźcie z pozoru, ale sądźcie
sprawiedliwie".
Przywódcy żydowscy zamilkli, a wielu ludzi odezwało się: "Czy to nie jest Ten, którego chcą zabić? A
oto jawnie przemawia, a nic mu nie mówią. Czyżby rzeczywiście przełożeni doszli do przekonania, że
to jest Chrystus?"
Wielu spośród słuchaczy Chrystusa, którzy mieszkali w Jeruza-
354
i
lem i którym znane były knowania władców przeciwko Niemu, pozostało pod wrażeniem Jego
nieodpartej siły. Ich wewnętrzne przekonanie mówiło im; że jest' Synem Bożym, lecz szatan gotów był
w każ-' dej chwili do wzbudzenia wątpliwości, a ich własne mylne pojęcie o Mesjaszu i Jego przyjściu
torowało mu. drogę. Na ogół uważano, że Chrystus narodzi sią w Betlejem, lecz, że po pewnym
czasie zniknie i nie będzie wiadomo kiedy nastąpi Jego drugie przyjście. Niemało było takich, którzy
utrzymywali, że Mesjasz me będzie posiadał naturalnych związków z ludzkością. Osoba Jezusa z
Nazaretu nie kojarzyła się z wyimaginowanym pojęciem chwały Mesjasza, toteż wielu uległo sugestii
zawartej w słowach: "Ale o nim wiemy skąd pochodzi; gdy zaś Chrystus przyjdzie nikt nie będzie
wiedział skąd pochodzi".
Podczas gdy tak wahali się pomiędzy zwątpieniem a wiarą, Jezus który myśli ich zhał, rzekł: "I znacie
mnie i wiecie skąd jestem; przecież sam od siebie nie przyszedłem, gdyż godzien wiary jest Ten, który
mnie posłał, a którego wy nie znacie". Sądzili, że wiedzą, kim powinien być Chrystus, lecz w
rzeczywistości byli zupełnie nieświadomi tego. Gdyby żyli w zgodzie z wolą Boga, byliby poznali Jego
Syna, którego im objawił.
Było niepodobieństwem, aby słuchacze nie zrozumieli słów Chrystusa. W rzeczywistości były one
powtórzeniem tego, co przed kilkoma miesiącami oświadczył Chrystus w Sanhedrynie, gdy powiedział
o sobie, że jest- Synem Bożym. Ponieważ władcy ukartowali Jego śmierć wcześniej, obecnie
zamierzali pojmać Chrystusa. Jednakże nieznana siła powstrzymywała ich, hamując wściekłość i
mówiąc im ;,nie wolno posuwać się dalej".
Wśród tłumu wielu było takich, którzy wierzyli w Niego i mówili: "Czy Chrystus gdy przyjdzie, uczyni
więcej cudów niż Ten ich uczynił?". Przywódcy uważnie śledzący bieg wypadków, zdołali zauważyć w
tłumie wyrazy sympatii dla Chrystusa. Pośpieszyli do starszych kapłanów, aby im przedstawić swe
plany aresztowania Go. Postanowili jednak schwytać Go gdy będzie Sam, gdyż nie śmieli tego
uczynić w obecności narodu. I znowu Jezus udowodnił, że czyta ich zamiary, mówiąc: "Jeszcze krótki
czas będę z wami, potem odejdę do tego, który m-nie posłał. Szukać mnie będziecie, lecz nie
znajdziecie, a gdzie Ja będę, wy przyjść nie możecie". Wkrótce miał znaleźć schronienie leżące poza
zasięgiem ich pogardy oraz nienawiści. Wróci do Ojca, aby być znów ubóstwianym przez aniołów, a
tam jego mordercy nie będą mieli dostępu.
Rabini powiedzieli z ironią: "Dokądże ten chce się udać, że my go nie znajdziemy? Czy chce się udać
do Żydów rozproszonych między Greków i uczyć Greków?". Potwarcom nawet się nie śniło, że
' ^ 355
ich szydercze słowa charakteryzowały istotę misji Chrystusa. Cały dzień wyciągał on swe ręce do ludu
"upornego i sprzeciwiającego się; lecz znaleziony został przez tych, którzy go nie szukali i został
objawiony tym, którzy się o niego nie pytali" (Rzym. 10.20.21). ^
Wielu z tych przekonanych, że jest Synem Bożym,, zostało wprowadzonych w błąd przez fałszywe
rozumowanie kapłanów i rabinów. Ci bowiem ludzie uporczywie i skutecznie głosili proroctwa o
Mesjaszu: "Królować będzie Pan zastępów na górze Syońskiej i w Jeruzalemie i przed starcami swymi
w wielkiej sławie" i "Będzie panował od morza aż do morza i od rzeki aż do kończyn ziemi" (Izaj.
24,23; Psalm 72,8). Następnie przeprowadzali upokarzające porównanie pomiędzy chwałą opisaną
przez proroków, a skromnym wyglądem Chrystusa. Nawet słowa proroctwa zostały zniekształcone w
ten sposób, że sankcjonowały nieprawdę. Gdyby ludzie w całej swojej powadze sami przestudiowali te
słowa, nie daliby się sprowadzić z właściwej drogi. Rozdział 61 proroctwa Izajasza potwierdza, że
Chrystus powołany był do pracy, której istotnie dokonał. Rozdział 53 mówi o odrzuceniu Go-przez
ludzi i cierpieniach, a w rozdziale 59 scharakteryzowani zostali kapłani i rabini.
Bóg nie zmusza ludzi do wyrzeczenia się niedowiarstwa. Mają do wyboru światło i ciemność, prawdę i
błąd. Od nich zależy wybór. Rozum ludzki posiada zdolność rozróżniania dobra od zła, a Bóg
zdecydował, aby ludzie nie dokonywali wyboru pod wpływem impulsu, na podstawie dowodów
dostarczonych przez porównawczą analizę innych pism. Gdyby Żydzi odrzucili swe przesądy i
porównali pisane proroctwa z faktami charakteryzującymi życie Jezusa, przekonaliby się o doskonałej
zgodności proroctw i ich spełnieniu w życiu i działaniu pokornego Galilejczyka.
W dzisiejszych czasach istnieje wielu ludzi tak samo zwiedzionych, jak Żydzi. Nauczyciele religii
czytają Biblię odpowiednio do własnej jej interpretacji i istniejącej tradycji. Natomiast ludzie nie badają
sami Pisma Świętego, aby przy jego pomocy wyrobić sobie własny sąd o prawdzie. Bojąc się ryzyka
własnego sądu, wolą podporządkować swoje dusze duchowym przywódcom. Kaznodziejstwo i
nauczanie Słowa Bożego są środkami rozprzestrzeniania światła wśród ludzi, nakazanymi do
wykorzystywania przez Boga. Jednakże każdą religijną naukę powinniśmy odnosić do Pisma
Świętego.
Ktokolwiek z modlitwą zagłębi się w słowa Biblii, aby móc poznać prawdę i zastosować się do niej,
zostanie oświecony przez Boga. "Jeśli kto chce pełnić wolę jego, ten pozna, czy ta nauka-jest z Boga,
czy też Ja sam mówię od siebie". (Jan 7,17).
W ostatnim dniu święta słudzy wysłani przez kapłanów i przywódców w celu schwytania Jezusa,
wrócili bez Niego i na gniewne
356
pytanie kapłanów: "Dlaczego nie przyprowadziliście go?" odpowiedzieli z uroczystymi twarzami:
"Nigdy jeszcze tak 'człowiek nie przemawiał jak ten człowiek mówi".
Jakkolwiek serca ich były stwardniałe, to jednak stopniały pod wpływem jego słów.- Gdy Jezus
przemawiał na dziedzińcu świątyni, ludzie ci czatowali w pobliżu, aby uchwycić cośkolwiek z Jego
słów, co by mogło być obrócone przeciwko Niemu. Lecz w miarę jak słuchali Go, zapomnieli o celu, w
jakim przyszli. Zostali na miejscu jak urzeczeni, bowiem Chrystus objawił się ich duszom. Ujrzeli to,
czego nie chcieli dostrzec kapłani i przywódcy człowieczeństwo rozświetlone chwałą Boskości.
Powrócili tak napełnieni nową myślą, tak przejęci Jego słowami, że na pytanie: "Przeczżeście go nie
przywiedli?", mogli jedynie odpowiedzieć: "Nigdy tak nie mówił żaden człowiek, jak ten człowiek".
-
Kapłani i przywódcy przy swoim pierwszym zetknięciu się z Chrystusem zareagowali w ten sam
sposób. Serca ich były głęboko poruszone, a jednocześnie nieustannie nasuwała się im myśl: "nigdy
jeszcze tak człowiek nie przemawiał, jak ten człowiek mówi". Lecz stłumili w sobie podszepty Ducha
Świętego. Dziś doprowadzeni do wściekłości tym, że nawet aparat prawa pozostaje pod wpływem
tego znienawidzonego Galilejczyka, "... odpowiedzieli im faryzeusze: Czy i wy daliście się zwieść? Czy
kto z przełożonych lub z faryzeuszów uwierzył w niego? Tylko ten motłoch, który nie zna zakonu, jest
prze-kjęty". (Jan 7,4749).
Ci do których skierowane jest świadectwo prawdy, rzadko pytają o to: "Czy jest prawdziwe?" lecz
raczej: "Kto popiera tę prawdę?". Większość ocenia ją według liczby tych, którzy ją przyjęli i stale
słyszy się pytanie: "Czy któryś z uczonych ludzi lub religijnych przywódców uwierzył w nią?" Ludzie nie
przyjmują dziś prawdy z sercem bardziej otwartym, niż za czasów Chrystusa. W równym stopniu gonią
za ziemskimi sprawami, wartościami, lekceważąc bogactwa wieczne; toteż ta ich gonitwa nie stanowi
argumentu przeciwko prawdzie. Nie stanowi go także fakt, że duże rzesze ludzi nie chcą przyjmować
prawdy, podobnie jak nie przyjmują jej wielcy tego świata, czy wręcz przywódcy życia religijnego.
Kapłani i przywódcy Żydowscy w dalszym ciągu snuli plany aresztowania Chrystusa. Argumentowano,
że pozostając nadal na wolności, odciągnie ludzi od oficjalnych przywódców narodu, wobec czego
jedynym rozsądnym wyjściem było natychmiastowe uciszenie Go. Ich namiętną dyskusję przerwał
głos, który przywołał ich do zastanowienia. To właśnie Nikodem postawił pytanie: "Czyż zakon nasz
sądzi człowieka, jeżeli go wpierw nie przesłucha i nie zbada, co czyni?" (Jan 7,51). Wszystkie głosy
umilkły, gdyż słowa Nikodema poruszyły
x
* , 357
ich sumienia Nie mieli prawa skazać człowieka bez wysłuchania go. Lecz nie z tego powodu umilkli
przywódcy żydowscy, wpatrując się w tego, kto ośmielił się wystąpić w obronie prawa. Byli zdumieni i
zmartwieni, ze ktoś z ich własnego grona pozostawał pod tak silnym wrażeniem nauki Jezusa, iż
ośmielił się przemówić na Jego korzyść Gdy opanowali swe zdumienie, zwrócili się do Nikodema z
kłującym sarkazmem "Czy i ty jesteś z Galilei7 Zbadaj Pisma i dowiedz się, ze prorok me z Galilei się
wywodzi" (Jan 7,52).
Jednakże protest ten wywarł swój wpływ na postępowanie rady. Władcy me byli już w stanie wykonać
swego zamiaru i skazać Jezusa bez wysłuchania Go Ponosząc na razie porażkę "Poszedł każdy do
domu swego A Jezus udał się na Gorę Oliwną" Od zamętu i podniecenia miejskiego, od
niecierpliwego tłumu i podstępnych rabinów Jezus wrócił do ciszy gajów oliwnych, gdzie mógł
przebywać sam na sam z Bogiem Lecz wczesnym rankiem wrócił znów do świątyni i gdy naród zebrał
się wokoło Niego, usiadł i zaczął nauczać
Jednak musiał niebawem przerwać Swą naukę Oto grupa faryzeuszy i uczonych w Piśmie zbliżała się
do Niego, wlokąc za sobą przerażoną kobietę, której surowymi, podnieconymi głosami zarzucali
""przestępstwo przeciwko siódmemu przykazaniu Pchnęli ją w stronę Jezusa i z udanymi oznakami
szacunku spytali "Mojżesz w zakonie kazał nam takie kamiemować Ty zaś co mówisz'"
Za tym ich udanym szacunkiem krył się zamysł zniszczenia Go. Uchwycili się tej okazji aby zapewnić
sooie możność skazania Go, rozumując ze niezależnie od rodzaju Jego decyzji znajdzie się okazja do
wysunięcia przeciwko Niemu oskarżenia Jeśli uwolni kobietę od winy, można Go będzie oskarżyć o
lekceważenie zakonu Mojżesza, jeśli natomiast uzma, ze zasłużyła na śmierć, można Go będzie
oskarżyć przed Rzymianami, jako Tego, który uzurpuje sobie prawo przysługujące władzy rzymskiej
Jezus w milczeniu przez chwilę przyglądał się tej scenie drżącej i zawstydzonej ofierze,
dygnitarzom z surowymi twarzami, pozbawionymi wszelkich ludzkich uczuć Jego nieskalanie czysty
duch odwracał się od tego widowiska. Chrystus dobrze rozumiał w jakim celu wszystko się to
rozgrywało. Czytał w sercach i znał charaktery oraz historię życia każdego z obecnych. Ci
samozwańczy stróże sprawiedliwości, sami pchnęli swą ofiarę do grzechu, abj> móc następnie
uczynić z tej sprawy pułapkę dla Chrystusa Udając, ze nie słyszał skierowane-( go do Niego
zapytania, Jezus siedział ze wzrokiem utkwionym w ziemię i pisał palcem na ziemi
/
Zniecierpliwieni Jego zwlekaniem i pozorną obojętnością, oskarżyciele przystąpili bliżej, nalegając na
odpowiedź. Lecz gdy oczy ich, idąc za wzrokiem Jezusa, padły na ziemię u Jego stóp, ich pewność
siebie znikła Tu, przed nimi, wypisane były grzeszne tajemnice ich własnego życia Naród, który
przyglądał się temu zajściu spostrzegł raptowną zmianę w zachowaniu się przywódców i tłoczył się,
aby przekonać się, czemu się przyglądali z takim zdziwieniem i wstydem
Przy całej swej fachowej znajomości prawa rabini, występując z oskarżeniem przeciwko kobiecie,
przekroczyli jego granice Było obowiązkiem małżonka wszczęcie przeciwko niej oskarżenia, przy
czym obie ponoszące winę strony miały być jednakowo ukarane Tymczasem akcja wszczęta przez
oskarżycieli była zupełnie bezprawna Tu Jezus spotkał się z mmi na ich własnym gruncie Prawo
przewidywało, że przy ukamieniowamu pierwszy miał rzuric kamieniem ten, który występował jako
świadek Podnosząc się i kierując Swój wzrok na starszyznę, Jezus rzekł "Kto z was jest bez grzechu,
niech na mą pierwszy rzuci kamieniem" I usiadłszy znów począł pisać na ziemi. Nie naruszył zakonu
Mojżesza, ani nie pogwałcił praw Rzymu Oskarżyciele byli zbici z tropu Teraz, kiedy została zerwana z
nich szata pozornej swiętobliwosci, stali winni i potępieni w obecności Nieskończonej Czystości Drżeli
na mysi, ze ukryte nieprawości ich zjcia zostaną odsłonięte wobec tłumu, jeden po drugim, ze
spuszczonymi głowami i wbitymi w ziemię oczami poczęli się chyłkiem rozchodzić, pozostawiając swą
ofiarę sam na sam z miłosiernym Zbawicielem.
Chrystus wstał i patrząc na kobietę rzekł, , Niewiasto1 Gdzież są ci, co oskarżali cię7
Nikt cię nie potępił7", a ona odpowiedziała "Nikt Panie1" Wtedy rzekł Jezus "I ja cię me
potępiam Idź i odtąd już nie grzesz"
Kobieta .stała przed Chrystusem przejęta strachem. Jego słowa "Kto z was jest bez grzechu, niech na
nią pierwszy kamień rzuci" wydały się jej wyrokiem śmierci Nie śmiała podnieść twarzy ku
Zbawicielowi, lecz w milczeniu czekała na swe przeznaczenie. Ze zdumieniem zobaczyła, ze jej
oskarżyciele odeszli zmieszani i bez żłowa. A potem usłyszała słowa pełne nadziei" "I ja cię me
potępiam Idź i odtąd nie grzesz". Serce jej stajało i padając do stóp Jezusa dziękowała mu, ze łzami
wyznając swe grzechy.
Stało się to dla mej początkiem nowego życia, pełnego czystości i spokoju, poświęconego służbie
Bożej Podnosząc z upadku tę duszę, Jezus uczynił większy cud, niż uzdrawiając dolegliwości
fizyczne, uzdrowił chorobę ducha, która nie przemija aż do śmierci Kobieta ta stała się jedną z
najzarhwszych nasladowczyn, okupując swym oddaniem okazane-j ej miłosierdzie
W tym akcie darowania kobiecie winy i zachęcenia jej do lepszego życia charakter Jezusa przejawia
się w pięknej doskonałej spra-"wiedhwosci Jakkolwiek me osłania grzechu, ani me pomniejsza
znaczenia winy, to jednak dąży me do potępienia, lecz do wybawienia.
358
359
Świat miał dla tej zbłąkanej kobiety jedynie pogardę i potępienie, Jezus natomiast znalazł dla niej
słowa pocieszenia i nadziei. Sam bezgrzeszny litował się nad słabością grzeszników, i starał się
dopomóc, wyciągając swą pomocną dłoń. Tam, gdzie obłudni faryzeusze nie znaleźli nic innego poza
pogróżkami, Jezus rzekł do niej: "Idź i odtąd już nie grzesz".
Nie jest naśladowcą Chrystusa ten, kto odwraca wzrok od zbłąkanego pozwalając mu staczać się
dalej w dół. Często się zdarza, że najbardziej skorzy do potępień innych i najgorliwsi w stawianiu
innych przed sądem, mają o wiele więcej win na swoim sumieniu. Ludzie nienawidzą grzeszników, a
miłują grzech. Chrystus natomiast nienawidzi grzechu, lecz kocha grzesznika. Takim duchem powinni
być ożywieni wszyscy, którzy chcą iść w Jego ślady. Miłość chrześcijańska nie jest skora do
potępienia, lecz łatwo dostrzega skruchę, gotowa wybaczyć, zachęcić i sprowadzić zbłąkanego na
ścieżkę świętości oraz umocnić go na niej.
360
ROZDZIAŁ LI
Światło życia
(Jan 8,12-59:9)
64 A Jezus znowu przemówił do nich tymi słowy: Ja jestem światło-Z\ścią; kto idzie za mną, nie
będzie chodził w ciemności, ale będzie miał światłość żywota". (Jan 8,12).
Gdy Jezus wypowiedział te słowa, znajdował się na dziedzińcu świątyni specjalnie przygotowanym do
święta namiotów. Pośrodku tego dziedzińca ustawione były dwie wysokie podstawy, na których
umiesz-,Lzano duże latarnie. Po wieczornej ofierze wszystkie lampy były zapalone i rzucały światło na
Jeruzalem. Ceremonia ta odbywała się. na pamiątkę ognistego słupa, który .prowadził Żydów przez
pustynię i jednocześnie uważana była za symbol przyjścia Chrystusa. Wieczorem, gdy paliły się
wszystkie lampy, dziedziniec przedstawiał radosny widok. Siwowłosi ludzie, kapłani świątyni i
przywódcy narodu, jedno--czyli się w obrzędowych tańcach przy dźwiękach muzyki i śpiewie Lewitów.
W iluminacji Jeruzalem wyrażała się nadzieja ludu na nadejście Mesjasza, który miał rozświetlić
swoim światłem cały Izrael. Lecz dla Jezusa widok ten miał głębsze znaczenie.
Jak jarzące się nad świątynią lampy rozświetlały okolicę, tak światłość płynąca od Chrystusa miała
rozświetlić mroki świata Jednakże ten symbol nie był doskonały. Jego chwalę bardziej prezentowało
wielkie światło, Jego własną ręką zapalone na niebie.
Był ranek, słońce właśnie wzeszło nad Górą Oliwną a oślepiający blask jego promieni padał na
marmurowe pałace i na złoto ścian świątyni, gdy Jezus wskazując na nie, rzekł: "Ja jestem
.światłością
świata".
W duszy każdego, kto usłyszał te słowa, odbiły się one echem najwznioślejszych prawd. "W nim było
życie, a życie było światłością ludzi. A światłość świeci w ciemności, lecz ciemność ,jej nie
361
Prawdziwa światłość, która oświeca każdego człowieka, przyszła na świat" (Jan 1,4 5 9) Długo po
wniebowstąpieniu Jezusa, również Piotr, pisząc pod wpływem Ducha Świętego, wspomniał o symbolu,
którego użył Jezus "I mamy mocniejszą mowę prorocką, której pilnując jako świecy w ciemnym
miesjcu świecącej, dobrze czynicie azby dzień oswitnął i jutrzenka weszła w sercach waszych" (2
Piotra 1,19)
W objawieniach Boga wobec ludzi światło stanowiło stale symbol Jego obecności Na początku świata
two-cze słowo było światłem w ciemnościach Światło zamknięte było w słupie obłoku w dzień i w
słupie ogmst} m w nocj, stanowiąc drogowskaz dla licznych rzesz Izraela Przerażające natężenie
światła oświecało Pana na Górze Synaj i świeciło nad ubłagalmą w przybytku Ono tez wypełniało
świątynię Salomona podczas jej poświęcenia Światło zabłn>ło na wzgórzach Betlejemskich, gdy
aniołowie przenieśli czuwającym pasterzom wieść o odkupieniu
Bóg jeat swiatłemasł^stąd w słowach "Ja jestem światłością świata", Chr ;>tus wyraził Swą
nierozerwalną jedność z Bogiem oraz Swój związek z całą ludzką lodziną Był tym samym, który na
początku dziejów rozkazał "aby się z ciemności bwiatłosc rozswieciła" (2 Kor. 4,6) On nadaje blask
słońcu, ICSIQZ>COWI i gwiazdom, jak również był tym, który rozświetlił nad Iziaelem jasność,
symbolicznie rozświetlającą Jego ducha i proroctwa Ale światło nie zostało zesłane tjłko na korzyść
Izraelitów Na wzór promieni słonecznych, przenikających do najbardziej ukrytych zakątków ziemi,
światło sprawiedliwości prześwietliło każdą duszę
"Pravvdziwa światłość, która oświeca każdego człowieka, przyszła na świat" (Jan l 9) Świat miał
wielkich nauczycieli, ludzi o wielkim intelekcie, Ktorzj przeprowadzili wspaniałe prace badawcze, ludzi
ktoijch wjsiłki pobudzały mysi, otwierając szerokie horyzonty wiedzy Ludzi tjCh otaczano czcią, jako
nosicieli wiedzy i dobroczyńców ludzkości Lecz między mmi znalazł się ktoś o wiele ich
przewyższający "Lecz ktorzykolwiek go przyjęli dał im tę moc, aby się. stali synami Bożymi" "Boga nikt
nigdy nie widział "a jednorodzony Syn który jest w łonie ojcowskim, ten nam opowiedział" (Jan 1,12
18). Możemy wytyczyć linię wielkich nauczycieli ludzkości, poczynając od czasów powstania
pierwszych kronik, lecz ich kroki zawsze wyprzedzało światło Na podobieństwo księżyca i planet
świecących odbi-< tym od słoi ca światłem, najwięksi myśliciele tego świata zaledwie odbijają
promienie pochodzące od Najsprawiedliwszego, jeżeli tylko dbają o prawdziwość głoszonych nauk
Każdy klejnot myśli, każdy przebłysk intelektu czeipany jest ze źródła światła świata. W dzisiej-
362
szych czasach dużo się słyszy o "wyższym wykształceniu", lecz powinniśmy pamiętać, ze prawdziwe
"wyższe wykształcenie" to takie, którego udziela nam Chrystus, "w którym skryte są wszystkie skarby
.mądrości i umiejętności". "W mm było zjcie, a życie było światłością luazi" (Koi 2,3, Jan 1,4). "Kto
idzie za mną rzekł Jezus nie będzie chodził w ciemności, lecz będzie miał światłość życia".
Wypowiadaiąc słowa "Ja jestem światłością świata" Jezus ogłosił Siebie Mesjaszem Starzec Symeon
w świątyni, w której nauczał Chrystus, mówił o Nim, ze stanowi "światłość, która świeci poganom, i
chwałę ludu twego izraelskiego" (Łuk 2,32). W tych słowach zastosował do Jezusa proroctwo znane
całemu Izraelowi ,,Małoby mi to było, abyś mi był sługą ku podzwigmęciu pokoleń Jakubowych, i ku
nawróceniu ostatków z Izraela przetoz dałem cię za światłość poganom, abyś był zbawieniem moim,
aż |do kończyn ziemi" (Izaj. 49,6). .Proroctwo to jak powszechnie uważano odnosi się do Mesjasza, a
kiedy Jezus rzekł "Ja jestem światłością świata", naród nie mógł me zrozumieć, ze On jest tym
obiecanym
W uszach faryzeuszy i przywódców żydowskich oświadczenie Chrystusa zabrzmiało, jak przejaw
aroganckiej zarozumiałości Nie mogli tolerować tego, ze człowiek, taki sam jak oni, mógł wysuwać
tego rodzaju roszczenia. Udając, ze nie słyszeli Jego słów, zapytali Go "Kimże ty jesteś'" Chcieli Go
zmusić, aby ogłosił się Chrystusem Jego wygląd i dzieło były tak sprzeczne z oczekiwaniami ludzi, ze
jak spodziewali się Jego przewrotni wrogowie ogłoszenie się Mesjaszem spowodowałoby
odrzucenie Go przez nich jako uzurpatora.
Na pytanie "Kimże ty jesteś17" Jezus odpowiedział "Po, co ja w ogóle mówię do was" (Jan 8,25)
Wszystko, co wyrażały Jego słowa, przejaiawwła się również w całej istocie Ucieleśniał te wszystkie
prawdy, których nauczał "Sam od siebie nic nie czynię ale jako mię nauczył Ojciec mój, tak mówię. A
ten, który mię posłał, ze mną jest, nie zostawił mnie samego Ojciec, bo co mu się podoba, to ja
zawsze czynię" Chrystus me próbował udowodnić, ze jest Mesjaszem, lecz jedynie udowadniał-Swą
jedność z Bogiem Gdyby ich serca otwarte były dla miłości Bożej, byliby przyjęli Jezusa.
Wśród Jego słuchaczy było wielu takich, których przyciągała ku Niemu wiara, i do tych ludzi Jezus
rzekł "Jeśli wytrwacie w słowie moim, prawdziwie uczniami moimi będziecie. I poznacie prawdę, a
prawda was wyswobodzi".
Słowa te dotknęły faryzeuszy Zapominając o długoletnim pozostawaniu narodu pod obcym jarzmem,
zawołali ze złością "Jesteśmy potomstwem Abrahama i nigdy me byliśmy u nikogo w niewoli. Jakże
możesz mówić Wyswobodzeni będziecie?" (Jan 8,33) Jezus spojrzał
363
na tych ludzi, niewolników przewrotności, których myśli sprowadzały się do uczucia zemsty,
odpowiadając im ze smutkiem: "Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam, każdy kto grzeszy jest
niewolnikiem grzechu". Oni właśnie znajdowali się w najgorszej niewoli zarządzonej przez ducha
wszelkiego zła.
Każda dusza odmawiająca podporządkowania się Bogu przechodzi, pod kontrolę innej siły, ponieważ
nie jest panem siebie. Człowiek może rozprawiać o wolności, gdy tymczasem żyje w stanie
najohydniej-szego niewolnictwa. W tym stanie nie jest zdolny dostrzec piękna prawdy, ponieważ jego
umysł znajduje się pod wpływem szatana. Nawet, jeżeli człowiek schlebia sobie, że życiem jego,
kieruje jego własny sąd, znajduje się w istocie na usługach księcia ciemności.
Chrystus przyszedł w tym celu, aby wyzwolić dusze z okowów niewolnictwa grzechu. "Jeśli uwolni was
Syn, staniecie się naprawdę wolnymi". "Albowiem zakon Ducha żywota, który jest w Chrystusie
Jezusie, -uwolnił mię od zakonu grzechu i śmierci" (Rzym. 8,2).
W dziele odkupienia nie ma przymusu i nie jest stosowany żaden zewnętrzny nacisk. Wolą Ducha
Bożego człowiekowi pozostawiony zostaje wybór, komu chce służyć. Przemiana, jaka następuje z
chwilą, gdy dusza poddaje się Chrystusowi, stanowi najtwyższy wyraz wolności. Odrzucenie grzechu
jest aktem dokonywanym przez samą duszę. Oczywiście nie mamy sami siły wyzwolić się spod
wpływu szatana, lecz jeżeli powstanie w nas pragnienie wyzwolenia się z grzechu i w tej wielkiej
potrzebie wzywamy na pomoc siłę, która znajduje się poza nami i ponad nami, dusza zostaje
wyposażona w Bożą moc Ducha Świętego, a wypełniając nakazy swej woli, spełnia Jego wolę.
Jedynym warunkiem uzyskania przez ludzi wolności jest ich zjednoczenie się z Chrystusem. "Prawda
uczyni was wolnymi", a prawdą jest Chrystus. Grzech może działać jedynie poprzez osłabienie umysłu
i pozbawienie duszy wolności. Poddanie się Bogu stanowi przywrócenie własnej osobowości, a tym
samym stanowi prawdziwy triumf godności ludzkiej. Boskie prawo, któremu podlegamy, jest "prawem
wolności" (Jakub 2,12).
Faryzeusze uważali siebie za dzieci Abrahama, podczas gdy Jezus mówił im, że prawo do tego miana
przysługiwałoby im wówczas, gdyby spełniali dzieło Abrahama. Prawdziwe dzieci Abrahama prowadzą
jego wzorem życie wypełnione posłuszeństwem woli Bożej. Nigdy nie dążyliby do złagodzenia
Tego, który uczy ich prawdy, danej mu przez Boga. Spiskując przeciwko Chrystusowi rabini nie
spełniali dzieła Abrahama. Samo dziedziczne pochodzenie od Abrahama nie miało w tym przypadku
znaczenia. Bez duchowego pokrewieństwa z patry-archą, które musiałoby się ujawnić w duchowej
sferze, pociągając za sobą odpowiednie czyny, nie mogli uchodzić za dzieci Abrahama.
364
Ta samo z jednakową siłą podnieca świat chrześcijan, a mówiąc ściślej chodzi tu o sprawą
apostolskiego następstwa. Sprawdzianem Abrahamowego dziedzictwa nie było imię 1-ub wywodzenie
się z tej samej linii, lecz wspólnota duchowa. Na tej -zasadzie sukcesja apostolska nie może opierać
się na przekazywaniu władzy eklezjastycznej, lecz na łączności duchowej. Życie wypełnione duchem
ewangelicznym, wiara i nauczanie prawdy stanowią prawdziwe dowody sukcesji apostolskiej. To są
cechy, które czynią z ludzi następców pierwszych nauczycieli Ewangelii.
Jezus zaprzeczył temu, że Żydzi byli potomstwem Abrahama, mó- . wiać: "A wy też to, coście widzieli
u ojca waszego czynicie". Na to odpowiedzieli z ironią: "My nie jesteśmy zrodzeni z nierządu, mamy
jednego Ojca, Boga". Te słowa stanowiące aluzją do okoliczności Jego narodzenia, były uderzeniem
skierowanym w Chrystusa w obecności tych, którzy gotowi byli w Niego uwierzyć. Jezus nie
zareagował na tę nikczemną insynuację, lecz rzekł: "Gdyby Bóg był waszym Ojcem, miłowalibyście
mnie. Ja bowiem wyszedłem od Boga".
Ich czyny dawały świadectwo o pozostawaniu w łączności z panem -kłamstwa i morderstwa.
"Ojcem waszym jest diabeł i chcecie postępować według pożądliwości ojca waszego. On
był mężobójcą oj początku i w prawdzie nie wytrwał, bo w nim nie ma prawdy. Gdy mówi
kłamstwo, mówi od siebie, bo jest kłamcą i ojcem kłamstwa. Ponieważ Ja mówię prawdę,
nie wierzycie mi" (Jan 8,44.45). Fakt, że Jezus mówił prawdę, był z pewnością powodem, dla
którego przywódcy żydowscy Go nie przyjęli. Właśnie prawda stanowiła obrazę dla tych
samowolnych ludzi, ponieważ odsłaniała wszelki fałsz i omyłki. W prawdzie zawierało się
potępienie treści i praktyki nauczania, dlatego też nie była ona pożądana. Faryzeusze uznali, że
będzie dla nich lepiej, jeśli zamkną przed prawdą swoje oczy, niżby mieli uznać własne błędy. Nie
kochali prawfly, i nie życzyli sobie jej objawień. "Któż z was może mi dowieść grzechu? Jeśli
mówię prawdę, dlaczego mi nie wierzycie?". Dzień po dniu, w ciągu trzech lat wrogowie Jezusa
śledzili Go, usiłując znaleźć chociaż jedną skazę w Jego charakterze. Szatan i wszyscy
sprzymierzeńcy zła szukali sposobności przezwyciężenia Go, ale nie znaleźli niczego, co by im
mogło dać atut do ręki. Nawet demoni zmuszeni byli uznać- "Znam cię, ktoś jest, żeś On święty Boży"
(Mar. 1,24). Jezus przestrzegał prawa w obliczu niebios, nie upadłych konstelacji świata i
tłumu grzesznych ludzi. Wobec aniołów, ludzi i demonów wypowiedział w sposób nieskrępowany
słowa, które w innych ustach uchodziłyby za bluźnierstwo. "Bo co mu się podoba, to ja zawsze
czynię".
Fakt, że Żydzi, nie będąc w stanie zarzucić Chrystusowi żadnego grzechu, nie chcieli Go uznać,
dowodził braku ich łączności z Bogiem.
365
Nie rozpoznali poselstwa Bożego, wypowiedzianego ustami Jego Syna. Umyślili sobie odprawienie
sądu nad Jezusem; lecz odrzucając Go, sami musieli poddać się skazującemu wyrokowi. "Kto z Boga
jest, słów Bożych słucha, dlatego wy nie słuchacie, że z Boga nie jesteście" rzekł Jezus.
Nauka ta zachowuje swą aktualność we wszystkich czasach. Niejeden człowiek, który lubi uciekać się
do wybiegów, do krytykowania i kwestionowania Słowa Bożego, wyobraża sobie, że daje tym dowód
niezależności i przenikliwości myśli. Wydaje mu się, że sprawuje sąd nad Biblią, podczas gdy w
rzeczywistości oddaje pod sąd samego siebie, wykazując swą niezdolność zrozumienia waitości
prawdy pochodzącej z nieba i posiadającej nieprzemijającą'wartość. Człowiek taki traci swoją energię
w pogoni za marnościami tego świata, zdradzając tym samym naturę ograniczoną i przyziemną oraz
serce, które utraciło zdolność pojmowania Boga, a jego duszą nie jest w stanie nawet wstrząsnąć
ogrom Bożego dzieła. Każdy człowiek, który swoim sercem wyczuł dotknięcie ręki Boga, będzie
podążał do pogłębienia swej wiedzy o Bogu, a przy tym będzie dążył do wysubtelnienia oraz
udoskonalenia swego charakteru. Wzorem kwiatu, który się zwraca ku słońcu, aby jego promienie
zabarwiły go pięknymi barwami, dusza ludzka zwraca się ku Słońcu Sprawiedliwości, aby światło
niebios zabarwiło ją cechami osobowości Chrystusa.
Jezus mówił dalej, kreśląc wyraźną linię odcinającą postawę Żydów od spuścizny Abrahama:
"Abraham, ojciec wasz, cieszył się, że miał oglądać dzień mój, i oglądał, i radował się" (Jan 8,56).
Abraham bardzo pragnął obiecanego Zbawiciela. Zanosił ku Bogu gorące modlitwy, aby mógł przed
śmiercią oglądać Mesjasza. I dane mu było zobaczyć Chrystusa. Został oświecony cudownym
światłem, które pozwoliło mu pojąć Boskość Chrystusa. Dojrzał wtedy, że spełniły się jego dni, a więc
dojrzał to, czego nie mógł dostąpić zwykły śmiertelnik. Całkowicie podporządkowując się woli Bożej,
mógł zrozumieć przedstawioną mu wizję Chrystusa, ofiarowującego Swoje życie dla wybawienia ludzi
od jarzma grzechu. Ta ofiarność nie była mu obca, bowiem tkwiła w jego własnym życiorysie. W
swoim czasie otrzymał polecenie: "Weźmij teraz syna twego, jedynego twego, którego miłujesz
Izaaka... 'i ofiaruj go na ofiarę paloną" (l Mojż. 22,2). Na to wezwanie położył na ołtarzu ofiarnym syna
swegto obiecanego w którym ześrodkowały się wszystkie jego nadzieje. I gdy stał przy ołtarzu z
nożem przygotowanym do spełnienia woli Bożej, usłyszał głos z nieba: "Nie wyciągaj ręki twej na
dziecię, i nie czyń mu nic; bom teraz doznał, iż się ty boisz Boga, gdyż nie wzbraniałeś się ofiarować
mi, jedynego syna twego" (l Mojż. 22,12).
Abraham był poddany tej strasznej próbie, aby mógł ujrzeć dni
366
Chrystusa, i zdać sobie sprawę z wielkości Bożej miłości ku światu. A była to miłość tak wielka, że nie
cofnęła się przed ofiarowaniem Jednorodzonego Syna na hańbiącą śmierć, w celu podniesienia
ludzkości
z jej upadku. N
Abrahamowi udzielona została największa nauka o istocie Boga, nauka, jakiej przedtem nie dostąpił
żaden człowiek. Jego modlitwa o zobaczenie przed śmiercią Chrystusa została wysłuchana. Zobaczył
Chrystusa, a więc zobaczył to, co w stanie jest zobaczyć człowiek śmiertelny i żyć dalej. Poddając się
całkowicie woli Bożej był zdolny zrozumieć istotę Chrystusa, która została objawiona. Pojął, że Bóg
oddając Swego jedynego Syna dla uratowaniu grzesznych od wiecznego potępienia, uczynił większą i
cudownie j szą ofiarę od tej, do jakiej ^ kiedykolwiek zdolny był człowiek.
Doświadczenie Abrahama daje odpowiedź na pytanie: "Z czym mam wystąpić przed Panem, pokłonić
się Bogu Najwyższemu? Czy mam wystąpić przed nim z całopaleniami, z rocznymi cielętami? Czy
Pan ma upodobanie w tysiącach baranów, w dziesiątkach tysięcy strumieni oliwy? Czy mam dać
swojego pierworodnego za swoje przestępstwo, własne dziecko na oczyszczenie mojego grzechu?"
(Mich. 6,6.7). W słowach Abrahama: "Bóg sobie obmyśli baranka na ofiarą paloną, . synu mój" (l Mojż.
22,8), i w dostarczeniu przez Boga ofiary zamiast Izaaka zawarta była prawda, że nikt z ludzi nie jest
w stanie sam siebie oezyśtić. Pogański system składania ofiar był w ogóle nie do przyjęcia dla Boga.
Ojciec nie może przynosić jako ofiary za grzechy swego syna lub swej córki, bowiem jedynie Syn Boży
może zgładzić "grzechy świata".
Dzięki własnym cierpieniom Abraham miał możność ujrzenia zbawczej misji Zbawiciela. Lecz Izraelici
nie chcieli zrozumieć tego, co było tak niepożądane dla ich dumnych serc. Słowa Chrystusa,
dotyczące Abrahama nie miały dla nich głębszego znaczenia. Faryzeusze znaleźli w nich tylko nowy
powód do krętactw. Usiłując przedstawić Chrystusa, jako obłąkanego, wyszli z szyderstwem:
"Pięćdziesięciu lat jeszcze nie masz, a Abrahama widziałeś?"
Wówczas rzekł im Jezus z godnością uroczyste słowa: "Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam, pierwej
niż Abraham był, JAM JEST".
Głucha cisza zaległa wśród zebranych. Imię Boże, objawione Moj-' żeszowi dla zaznaczenia
wiecznej Obecności, ten Galilejczyk ogłosił jako własne. Ogłosił Siebie samoistnym tym, który był
obiecany Izraelowi "a wyjścia Jego są z dawna ode dni wiecznych" (Mich. 5,2).
Znów kapłani i rabini okrzyczeli Jezusa jako bluźniercę. Jego pretendowanie do jedności z Bogiem już
przedtem pobudziło ich do czyhania na Jego życie, a w kilka miesięcy później doprowadziło wręcz do
oświadczenia: "Nie kamienujemy cię za dobry uczynek, ale za bluz-
367
nierstwo, to jest, że ty będąc człowiekiem, czynisz sią sam Bogiem" (Jan 10,33). Ponieważ był Synem
Bożym i przyznawał się do tego, byli_gotowi Go zniszczyć. Wielu wśród obecnych, opowiadając się za
kapłanami i rabinami, pochwyciło kamienie, aby cisnąć w Niego. "Lecz Jezus schronił się i wyszedł z
kościoła, przechodząc przez po-środek ich i tak uszedł".
Światłość świeci w ciemności, lecz "ciemność jej nie przemogła" ' (Jan 1,5).
"A przechodząc ujrzał człowieka ślepego od narodzenia. I zapytali go uczniowie jego mówiąc: Mistrzu!
kto zgrzeszył, on czy rodzice jego, że się ślepy urodził? Odpowiedział Jezus: "Ani on nie zgrzeszył, ani
rodzice jego, lecz aby się na nim objawiły dzieła Boże. To rzekłszy splunął na ziemię, i ze śliny uczynił
błoto i to błoto nałożył na oczy ślepego: I rzekł do niego: idź i obmyj się w sadzawce Syloe (to znaczy:
Posłany). Odszedł tedy i obmył się, i wrócił z odzyskanym wzrokiem". Według powszechnego
mniemania Żydów, kara za grzechy następowała w tym- życiu. Wszelkie strapienia traktowano jako
karę za złe uczynki, popełnione bądź przez dotkniętego cierpieniem, bądź przez jego rodziców. Jest
prawdą, że wszystkie cierpienia są wynikiem zła"-mania Bożych praw, lecz ta prawda uległa
zniekształceniu. Szatan, autor grzechu i wszelkich jego skutków, zasugerował ludziom że choroby i
śmierć pochodzą od Boga jako samowolnie wyznaczona kara za grzechy. Wskutek tego człowiek
dotknięty ciężkimi utrapieniami lub klęską, musiał dodatkowo dźwigać. ciężar opinii, iż jest wielkim
grzesznikiem.
W ten sposób przygotowana została droga do odrzucenia Jezusa przez Żydów. Ten, który ,,niemoce
nasze wziął na się, a boleści nasze własne nosił", uważany był przez Żydów jako "zraniony, ubity od
Boga i utrapiony" i odwracali swe twarze od Niego (Izaj. 53,53,4.3).
Bóg udzielił nauki, która miała temu zapobiec. Historia Hioba pokazała, że cierpienie przychodzi od
szatana i uchylane jest przez miłosierdzie Boże, Izrael nie zrozumiał jednak tej nauki. Ten sam błąd,
za który Bóg strofował przyjaciół Hioba, powtórzyli Żydzi, odrzucając Chrystusa.
Pogląd Żydów na istnienie związku pomiędzy grzechem a cierpieniem podzielali również uczniowie
Chrystusa. Choć Jezus sprostow/ił ten błąd, nie wytłumaczył jednak przyczyny ludzkich cierpień,
mówiąc im tylko o tym, jaki będzie ich wynik. Dzięki nim objawione zostaną dzieła Boże. "Tak długo
jak jestem na świecie, rzekł, jestem światłością świata". Teraz pomazał oczy ślepego i posłał go do
sadzawki Syloe, aby je umył i wzrok został przywrócony ślepemu. W ten poglądowy sposób Jezus dał
odpowiedź uczniom, jak to zwykł był czy-^nić przy wszystkich pytaniach zadawanych przez
ciekawość. Uczniowie
368
nie byli powołani do rozstrząsania kwestii, czy ktoś zgrzeszył czy też nie, lecz aby zrozumieli moc i
miłosierdzie Boga, który przywrócił ślepemu zdolność widzenia. Było oczywiste, że błoto nie miało
uzdrawiających właściwości, tak samo jak woda sadzawki, do której Chrystus go posłał, aby się
obmył. Uzdrowieńczą moc posiadał jedynie Jezus Chrystus.
Faryzeusze nie mogli powstrzymać swego zdumienia z- powodu tego . uzdrowienia. Mimo tego
nienawiść opanowała ich serca z jeszcze większą mocą niż kiedykolwiek dotąd, bowiem
cud dokonany został ^w sobotę.
Sąsiedzi młodzieńca i ci, którzy go znali uprzednio jako ślepego mówili: "Czyż to nie ten, który
siadywał żebrząc?". Przyglądali mu się z niedowierzaniem, gdyż odtąd przejrzały jego oczy,-twarz
jego została przemieniona i rozjaśniona, co stwarzało wrażenie, że jest innym człowiekiem.
Rozpoczęło się wzajemne wypytywanie, w czasie którego niektórzy twierdzili: "To jest on, inni mówili:
Nie, ale jest do niego podobny". Lecz ten, który doznał tego wielkiego błogosławieństwa, rozstrzygnął
swoją sprawę mówiąc: "To ja". Opowiedział im o Jezusie i w jaki sposób został uzdrowiony, a oni pytali
go wciąż: "Gdzież On jest? Odpowiedział: Nie wiem"..
Wówczas przywiedli go przed zgromadzenie faryzeuszów. Ci ponownie rozpytywali go, w jaki sposób
przejrzał. "A on im rzekł: Nałożył błota na oczy moje i obmyłem się i widzę. Na to niektórzy faryzeusze
rzekli: Człowiek ten nie jest z Boga, bo nie przestrzega sabatu". Faryzeusze mieli nadzieję, że
udowodnią, iż Jezus jest grzesznikiem, a wobec tego nie może być Mesjaszem. Nie wiedzieli, że Ten,
który uzdrowił ślepego, był Tym, który ustanowił sobotę i znał wszystkie obowiązki, jakie nakładała.
Udawali nadzwyczaj gorliwych w przestrzeganiu soboty, obmyślając jednocześnie dokonanie w tym
samym dniu morderstwa. Lecz uczyniony cud głęboko poruszył masy ludzkie, które na wiadomość, że
niewidomy przejrzał uznały, że mógł to zrobić tylko Ten, kto był kimś więcej niż zwykłym człowiekiem.
W odpowiedzi na oskarżenie, że Jezus jest grzesznikiem dlatego, że nie przestrzega sabatu, ludzie ci
powiedzieli: "Jakże może człowiek grzeszny dokonywać takich cudów?".
Wówczas rabini zapytali młodzieńca-. Co sądzisz o nim, skoro otworzył oczy twoje? A on
odpowiedział: "To prorok". Teraz faryzeusze poczęli zapewniać, że nie jest możliwe, aby urodził się
ślepy i nagle odzyskał wzrok. Zawołali jego rodziców i wypytali ich: "Czy to jest syn wasz, o którym
mówiliście, że się ślepym narodził?"
Stał przed nimi człowiek oświadczając, że był ślepy i że odzyskał
wzrok, lecz faryzeusze raczej woleli zaprzeć się swych-^łasnych zmy-
. słów niż przyznać się do błędu. Faryzeuszowskie przesądy były bo-
24 Życie Jezusa
369
wiem tak wielkie, jak wielka była ich przewrotność Faryzeuszom pozostawała jedynie nadzieja na
zastraszenie rodziców młodzieńca Z pozorną szczerością zapytali ich , Jakże więc teraz widzi?"
Rodzice bali się narazić kapłanom gdy było postanowione, ze ktokolwiek uzna Chrystusa będzie
wyłączony z synagogi to znaczy, ze przez trzydzieści dni nie będzie miał do niej dostępu Podczas
tego okresu w domu zbuntowanego nie mogło być obrzezane dziecko, ani nie mogły bvc odprawiane
lamentacje nad zmarłym Taka kara uważana była za wielkie nieszczęście a jeżeli wjgnany me wyraził
skruchy z powodu swego postępku poddawany był ciężkim karom Wielki czyn dokonany na rzecz ich
syna pozyskał zodziców dla Chrystusa, jednakże odpowiedzieli Wiemy, ze jest to syn nasz i ze ślepym
się urodził, lecz jakim sposobem teraz widzi, me wiemy, albo kto otworzył oczy jego, także me wiemy,
jest dorosły pytajcież go, niech sam o sobie powie" W ten sposób zrzucili całą odpowiedzialność z
siebie na syna, gdyż obawiali się otwarcie wyznać Chrystusa
Sprzeczności w jakie popadli faryzeusze, ich pytania i przesądv, ich brak wiary w fakty, jakie zaszły w
tym przypadku, otworzyły oczy tłumowi a szczególnie ludziom prostym Jezus często czynił cuda na
ulicach i Jego stałym celem było niesienie ulgi cierpiącym Toteż w wielu umysłach powstało pytanie,
czyżby Bóg chciał czynie tak wielkie rzeczy przez samozwanca za jakiego był przedstawiany przez
faryzeuszy7 Spór stawał się coraz bardziej ostry po obu stronach
Faryzeusze dostrzegli ze nadali rozgios czynowi dokonanemu przez Jezusa a przecież me mogli
zaprzeczyć cudowi Człowiek, do niedawna ślepj, był pełen radości i wdzięczności, ujrzał cuda natury i
zachwycił się pięknem ziemi i nieba Opowiadał swobodnie o tym, co zaszło, lecz rabini znów
próbowali zmusić go do milczenia, mówiąc "Oddaj chwałę Bogu my wiemy, ze człowiek ten jest
grzeszny" Oznaczało to me powtarzaj, ze ten Człowiek dał ci wzrok, uczynił to Bóg
Uzdrowiony młodzieniec odpowiedział im , Czy jest grzeszny me wiem to jedno wiem, ze byłem ślepy,
a teraz widzę"
I znów pytali go "Coz ci uczynił' Jakże otworzył oczy twoje'" Liczyli na to, ze zasypując go pytaniami,
zdołają go zdezorientować Szatan ze swymi aniołami zła stał przy faryzeuszach i usiłował połączyć
swą energię oraz przebiegłość z ludzkim rozumowaniem faryzeuszów, aby przeciwdziałać wpływowi
Chrystusa Dążyli do stłumienia świadomości która poczynała pogłębiać się w wielu umysłach
Zjawili się również aniołowie Boży, aby podtrzymać młodzieńca, który odzyskał wzrok
Faryzeusze nie zrozumieli, ze w tym przypadku nie mają do czynienia ze ślepo narodzonym
prostakiem, ponieważ nie znali człowieka, z którym rozpoczęli swoją dyskusję. Światło Boże
rozświetliło duszę
370
ślepego i gdy hipokryci usiłowali posiać w nim niewiarę, Bóg dopomagał mu w udzielaniu stanowczych
i ciętych odpowiedzi, dowodzących, ze nie dał bię złapać w sidła Powiedział im "Już wam
powiedziałem, a me słuchaliście, co jeszcze chcecie słyszeć9 Czy i wy chcecie zostać uczniami jego9
Złorzeczyli mu więc mowiąę: Ty jesteś uczniem jego, ale my jesteśmy uczniami Mojżesza My wiemy,
ze Bóg mówił do Mojżesza, lecz skąd ten pochodzi nie wiemy"
Jezus wiedział o badaniach, przez które człowiek ten przechodził, udzielając mu łaski wymowy, aby
mógł stać się Jego świadkiem Słowa jego były ostrą repliką na pytania faryzeuszy Twierdzili, ze są
powołani do wykładania Pisma Świętego i są pizywodcami religijnego życia narodu Teraz jednak
zjawił się Ktoś, kto czynił cuda, a oni pozostawali w całKowitej niewiedzy co do światła Jego mocy
oraz Jego charakteiu i praw "To dziwna rzecz rzekł młodzieniec do faryzeuszy ze nie wiecie,
skąd On jest, a przecie/ otworzył oczy moje Wiemy, ze Bóg grzeszników nie wysłucnuje, ale tego kto
jest bogobojny i pełni wolę Jego, tego wysłuchuje Odkąd świat światem me słyszano, zęby ktoś
otworzył oczy sleponarodzonego Gdyby ten nie był od Boga, nie mógłby mc uczynić"
Człowiek ten walczył ze swymi sędziami ich własną bronią Jego rozumowanie było me do obalenia, a
faryzeusze zamilkli przed siłą Jego uduchowionych słów Przez kilka chwil panowała cisza, następnie
jednak zasępieni rabini poprawili swe bogate szaty z takim wyrazem, jakby obawiali się zakażenia
przez kontakt z tym człowiekiem, otrząsnęli proch ze swych stóp i rzucili mu w twarz oskarżenie "Tyś
się cały w grzechach urodził, i chcesz nas uczyć7". I rzucili na niego klątwę.
Jezus usłyszał, co zaszło i znalazłszy go rzekł do niego "Czy wierzysz w Syna Człowieczego9"
Po raz pierwszy młodzieniec patrzył w twarz swego Uzdrowiciela Widział swych rodziców, jak stali
zmieszani i zatroskani przed zgromadzeniem rabinów i widział posępne twarze tjch ostatnich, teraz
oczy jego spoczęły na pełnej miłości, spokojnej twarzy Chrystusa Przed chwilą, nie bojąc się narazić,
uznał Go jako Wysłannika Bożej mocy, a obecnie stanął wobec wyższego objawienia
Na pytanie Zbawiciela ,Czy wierzysz w Syna Człowieczego9" odpowiedział również pytaniem "Któż to
jeSt, Panie1 abym mógł w niego uwierzyć9" I rzekł mu Jezus "Widziałeś go już, a jest nim właśnie
Ten, który mówi z tobą" Młodzieniec skłonił się do stop Zbawiciela w modlitwie Pozyskał nie tylko
zdolność fizycznego widzenia, lecz otworzyły się również oczy jego świadomości Chrystus został
objawiony jego duszy i przyjął Go jako Wysłannika Boga
W pobliżu zebrała się grupa faryzeuszy i widok ich nasunął Je-
371
zusowi mysi o stałym sprzeciwie wywoływanym Jego czynami i słowami Jezus rzekł "Przyszedłem na
ten świat na sąd, aby ci, którzy nie widzą, wiazieli, a ci którzy widzą, stali się ślepymi" Chrjstub
przyszedł, aby otworzyć niewidzące oczy i dać światło tym, którzy pozostali w ciemnościach Ogłosił
siebie światłością świata i ten cud słtfzył jako dowód Jego misji Naród, któremu dane było oglądać
Chrystusa doznał łaski pełniejszego objawienia obecności Bożej niż ktokolwiek przedtem na świecie
Wiedza o Bogu objawiona została w sposób bardziej doskonałj Lecz przy tym objawieniu
przeprowadzono również sad nad ludźmi poddano próbie ich charaktery i wyznaczono ich los
'Objawienie boskiej mocy, która dała ślepemu zarówno naturalną, jak i duchową zdolność widzenia,
pogrążyło faryzeuszy w jeszcze głębszym mroku Niektórzy z obecnych, rozumiejąc, ze słowa
Chrystusa odnoszą się do nich, pytali Czy i my ślepi jesteśmy'", na co Jezus im rzekł "Gdybyście bjli
ślepi me mielibyście grzechu' Gdyby Bóg uniemożliwił wam oglądanie prawdy, wasza nieświadomość
me byłaby poczytana za winę ,Lecz teraz mówicie "Widzimy" Uważacie siebie samach za widzących i
odrzucacie środki, dzięki którym naprawdę moglibyście przejrzeć
Wszystkim którzy ^wiadomi są swej potrzeby, Jezus przychodzi z nieograniczoną pomocą
Faryzeusze me odczuwali takiej potrzeby, odmawiali przyjęcia Chrystusa i teraz
pozostawieni b li w ślepocie która spadła na nich z ich własnej winy Jezus rzekł "Przeto
pozosta- . jecie w grzechu".
372
ROZDZIAŁ LII
Boski pasterz
{Jan 10,1-30)
Ja jestem dobry pasterz, i znam swoje owce i moje mnie znają, jestem dobry pasterz dobry
pasterz życie swoje kładzie za owce. Jak Ojciec mnie, i Ja znam Ojca, i życie swoje kładę za
owce"
Jezus znowu znalazł dostąp do umysłów Swoich słuchaczj stosując dobrze- zrozumiałe dla nich
skojarzenia Upodobnił wpływ Ducha do chłodnej orzeźwiającej wody Przedstawił Siebie jako światłość
jako źródło życia i szczęścia dla natury i dla człowieka W miłym pasterskim środowisku przedstawił
własny stosunek do wszystkich którzy w Niego uwierzyli Żaden obraz nie był bardziej bliski Jego
słuchaczom niż ten który oglądali, a słowa Jezusa Chrystusa skojarzyły ów obraz na zawsze z Jego
osobą Nigdy przedtem uczniowie nie mogli spokojnie patrzeć na pasterzy pasących swe stada, aby
me wspominać iia nauki Zbawiciela Chcieliby, aby każdy dobry pasterz jaśniał osobowością Chrj
stusa, natomiast własne miejsce upatrywali w bezbronnym i zależnym -stadzie
Tego porównania użył prorok Izajasz w stosunku do misji Mesjasza w następujących, krzepiących
słowach "Wstąp sobie na gorę wy soką Syonie' Który opowiadasz rzeczy ucieszne Podnieś mocno
głos twój, Jeruzalemie' które opowiadasz rzeczy pocieszne, podnieś, nie bój się, rzecz miastom
Judzkim oto Bóg wasz Jako pasterz trzodę swoją paść będzie, do naręcza swego zgromadzi baranki, i
na łonie swem piastować je będzie' (Izaj 40,911) Dawid śpiewał "Pan jest pasterzem moim na
niczym mi nie zejdzie' (Psalm 23,1) A Duch Światy oznajmił przez Ezechiela "I wzbudzę nad nimi
pasterza jednego, który je paść będzie" , Zgubionej szukać będę, a zapłoszoną przywiodę, i po-
iamaną zawiążę, a słabą posilę" "I uczynię z nimi przymierze pokoju", "I nie będą więcej łupem
narodom ale mieszkać będą bezpieczne, a nie będzie, któby je straszył" (Ezech 34,23 16 24 28)
373
Chrystus stosował powyższe proroctwa do Siebie, ukazując kontrast, jaki zachodzi między Nim a
przywódcami Izraela Faryzeusze wyrzucili właśnie dopiero jedną owcą z owczarni za to, ze ośmieliła
sią dać świadectwo mocy Chrystusa Odrzucili duszą, którą dpbry pasterz przyciągnął do Siebie
Wykazali przy tym, ze są całkowicie nieświadomi dzieła dokonanego dla nich i niegodni miana
pasterzy powierzonego im stada Jezus przedstawił im obecnie przeciwieństwo zachodzące miądzy
nimi a Dobrym Pasterzem, wskazując na Siebie jako na prawdziwego Opiekuna trzody Bożej Zanim
jednak to uczynił, mówił o Sobie, jako o kimś innym
Chrystus rzekł "Kto me wchodzi przez drzwi do owczarni, lecz w inny sposób się tam dostaje, ten jest
złodziejem i zbójcą Kto zaś wchodzi przez drzwi, jest pasterzem owiec". Faryzeusze nie potrafili pojąc,
ze słowa te wypowiedziane były przeciwko nim Gdy zastanawiali się nad ich znaczeniem, Jezus
wytłumacz} ł im wyraźniej "Ja jestem drzwiami, jeśli kto przeze mnie wejdzie, zbawiony bądzie, i
wejdzie i wyjdzie, i pastwisko znajdzie Złodziej pryychodzi tylko po to zęby kraść, zarzynać i wytracać,
Ja przeszedłem, aby miały zycie~i obfitowały"
Chiystus jest drzwiami do owczarni Bożej Tymi drzwiami wszystkie Jego dzieci, poczynając od
najdawniejszych lat, odnajdywały wejście Zgodnie ze znaczeniem znaków i zacienionych
symboli, objawieniami proroków i treścią nauk udzielonych uczniom, a także w cudach dokonanych
dla synów ludzkich w Jezusie ludzkość oglądała "Baranka Bożego, który gładzi grzechy świata'
(Jan 1,29) i za Jego sprawą wchodziła do owczarni Jego łaski Istniało wielu takich, którzy
wysuwali inne obiekty, jako cele wiary Opracowano ceremonie i systemy, dzięki którym ludzie
spodziewają się uzyskać usprawiedliwienie i pokój Boży spodziewając się odnaleźć wejście do
Jego owczarni. Lecz jedynymi drzwiami do^ mej jest Chrystus i ci wszyscy, którzy pragnęli Go
zastąpić czymb innym, wszyscy usiłujący wejść do owczarni innym sposobem są złodziejami i
zbójami.
Faryzeusze me weszli drzwiami. Usiłowali wedrzeć się do owczarni inną drogą, niż za pośrednictwem
Chrystusa i dlatego me spełnili pracy dobrego pasterza Kapłani i przywódcy, biegli w Piśmie i
faryzeusze, zniszczyli życiodajne łąki i skalali źródło wody życia. Ci fałszywi pasterze zostali wiernie
opisani w natchnionych słowach- "Słabych nie posilacie, a chorego me leczycie, i złamanego nie
zawiązujecie, a zapłoszonego nie przywodzicie ani zgubionego nie szukacie, owszem nad mmi
surowo i srodze panujecie" (Ezech 34,4)
We wszystkich czasach filozofowie i nauczyciele narodów wygłaszali wobec świata teorie, których
celem było zaspokojenie potrzeb du-uszy. Wszystkie pogańskie narody miały swych wielkich
nauczycieli
374
l
oraz systemy religijne, które ofiarowywał} ludziom różne inne środki odkupienia mz Chrystus,
odwracając oczy ludzi od oblicza Ojca oraz wypełniając ich serca strachem przed Tym, który dał
im same błogosławieństwa Ich praca skierowana była na to, aby pozbawić Boga tego, co
było Jego własnością, zarówno przez akt stworzenia, jak przez akt odkupienia Ci fałszywi
nauczyciele w ten sam sposób obrabowują ludzi Miliony istnień ludzkich wtłoczon\ch jest w
ramy fałszywych religii w kajdany niewolnictwa strachu, zimnej obojętności Pracują om jak
juczne zwierzęta, pozbawione nadziei, radości lub aspiracji na tej ziemi i za to wszystko wypełnia się
ich jedynie tępym strachem przed t} m, co nastąpi w przyszłym życiu. Tylko Ewangelia łaski Bożej
może podnieść duszą Kontemplacja miłości Boga objawionej w Jego Synu -wzmocni serce i
doda sił duszv w sposób, jaki się me da osiągnąć innymi drogami Chrystus przyszedł, aby
przj wrócić ludziom podobieństwo Boże i dlatego każdy, kto odwraca ludzi od Chrystusa,
odwraca ich od źródła prawdziwego rozwoju, ograbia ich z nadziei, , zaciemniając cel i
chwałę życia Taki człowiek jest złodziejem i zbójcą "Kto wcnodzi drzwiami, jest pasterzem owiec"
Chrystus jest zarówno drzwiami, jak i pasterzem Wchodzi przez siebie samego bowiem przez Swą
własną ofiarą staje się pasterzem owiec "Temu odźwierny otwiera i owce słuchają głosu jego
i po imieniu owce swoje woła i wyprowadza je Gdy swoje wszystkie wypuści, idzie przed mmi,
zaś owce idą za nim, gdyż znają głos jego"
Ze wszystkich stworzeń owca jest najbardziej nieśmiała i bezradna, toteż na wschodzie troska
pasterza o stado jest mezmoidowanń i nieustanna Dawniej podobnie zresztą jak dziś, poza
murami miast . bezpieczeństwo pozostawiało dużo do życzenia Maruderzy, rekrutujący się z
przygranicznych plemion koczowników, a także dzikie, drapieżne zwierzęta czatowali w swych
skalnych kryjówkach, by napaść na stada Pasterze pilnowali swego dobytku, zdając sobie
sprawę ze od czujności zależy równ ez ich własne życie Jakub, który pilnował stada
Labana na pastwiskach Haianu, opisując swą własną, niestrudzoną pracę mówi .Bywało to,
ze we dnie trapiło mię gorąco, a mroź w nocy, tak, ze uchodził sen z oczu moich" (l Mojz 31,40)
Podczas pilnowania stad swego ojca, pacholę Dawid, napotkało lwa i niedźwiedzia, i bez niczyjej
pomocy wydarło im z zębów porwane jagnię
Gdy pasterz prowadzi swe stado przez skaliste wzgórza, pizez lasy i dzikie wąwozy, na porosłe trawą
polanki nad brzegami rzek, gdy całymi nocami samotnie czuwa nad nimi, chroniąc je przed rabusiami
chore i słabe, życie jego zostaje ścisłe złączone z ich życiem Otacza je gorącym i czułym
przywiązaniem W największym nawet stadzie pasterz zna każdą owcą, każda ma własne imię i
odpowiada na wołanie pasterza Tak jak ziemski pasterz zna swe owce, tak Pasterz bqżki zna
375
Swe stado, rozproszone po całym świecie. "Ale wy, owce moje, owce " pastwiska mego, wyście
lud mój, a Jam Bóg wasz, mówi panujący Pan". Jezus mówi: "Wezwałem cię twoim
imieniem; moim jesteś". "Oto na dłoniach wyrysowałem cię" (Ezech. 34,32; Izaj. 43,1; 49,16).
Jezus zna każdego z nas i wzruszony jest naszym niedołęstwem. Zna nas wszystkich po /imieniu. Zna
dom, w którym mieszkamy, zna imię każdego z jego mieszkańców. Daje w określonym czasie
polecenie Swym sługom, aby szli na określoną ulicę określonego miasta, do wyznaczonego domu,
aby odnaleźć w nim jedną z Jego owieczek.
Każda dusza jest tak wszechstronnie znana Jezusowi, jak gdyby była jedyną, za którą Zbawiciel
umarł. Rozterka każdego człowieka wzrusza Jego serce, a wołanie o ratunek dochodzi do Jego uszu.
Jezus przyszedł, aby przygarnąć do Siebie wszystkich ludzi, chociaż wielu z nich opiera się temu.
Jezus wie, kim ci ludzie są. Wie również, kto z radością przyjmuje Jego wezwanie i wyraża gotowość
oddania się pod Jego pasterską opiekę. Chrystus mówr ,.Owce moje głosu mego słuchają, a ja znam
je i idą za mną"". Dba o każdą z nich tak, jak gdyby była jedyną na ziemi.
"I po imieniu woła owce swoje i wyprowadza je... owce zaś idą za nim, bo znają głos Jego". Pasterze
na Wschodzie nie muszą pędzić swych owiec. Nie stosują siły ani zastraszenia, kroczą bowiem przed
nimi i wołają je. Owce znają głos pasterza i idą za jego wołaniem. W ten sam sposób postępuje
Zbawiciel Pasterz ze Swymi owcami. Pismo Święte mówi: "Prowadziłeś lud twój, jako stado owiec
przez rękę Mojżesza i Aarona". Ustami proroków Jezus obwieszcza: "Miłością wieczną umiłowałem
Cię, dlategoć ustawicznie miłosierdzie pokazuję". Nie pobudza nikogo, aby szedł za Nim. "Powrozami
ludzkimi rzecze Jezus pociągałem ich, powrozami miłości" (Psalm 77,21; Jerem. 31,3; Ozeasz
11,4).
Uczniowie Chrystusa podążają za Nim nie z-bojaźni przed karą, v ani też nie w imię nadziei na
otrzymanie wieczystej nagrody. Powodem ich wędrówki jest odczucie nieporównywalnego uczucia
Jego miłości, objawionej w czasach pobytu na ziemi, poczynając od żłobu w Betlejem do krzyża na
Golgocie. Sam Jego widok przyciąga dusze, zmiękcza je i podporządkowuje Sobie. W sercach
ludzkich budzi się miłość, poczynają słyszeć Jego głos i podążają za Nim.
Wzorem pasterza idącego przed swym stadem i wychodzącego na spotkanie grożącego w drodze
niebezpieczeństwa, Chrystus kroczy zawsze przed swym ludem. "A gdy wypuści owce Swoje, idzie
przed nimi". Droga do nieba jest uświęcona śladami Zbawiciela. Ścieżka ta -może być stroma i
kamienista, lecz Jezus ją przebył. Jego stopy zgniotły ostre kamyki, aby uczynić ją łatwiejszą dla nas,
a każde brzemię, które mamy dźwigać, dźwigał już przed nami.
376
Chociaż Chrystus stanął przed obliczem Boga i podzielił z. Nim tron wszechświata, to jednak nie
upuścił niczego ze Swojego miłosierdzia.
W dzisiejszych czasach tkliwe, współczujące serce jest tak samo otwarte dla wszelkiej niedoli ludzkiej,
jak to niegdyś. Codziennie dłoń, która została przebita, gotowa jest błogosławić coraz obficiej narody
na tym świecie. "I nie zginą na wieki, ani ich żaden nie wyrwie z ręki mojej". Dusza, która oddała siebie
Chrystusowi, jest w Jego oczach cenniejszą ponad cały świat. Zbawiciel przeszedł przez mękę
Golgoty, aby każdy człowiek mógł być zbawiony w Jego królestwie. Nie porzuci nigdy żadnego z tych,
za "których umarł. Jeżeli Jego naśladowcy nie będą usiłowali odejść od Niego, On ich będzie mocno
trzymał przy Sobie.
We wszystkich naszych utrapieniach mamy niezawodnego Orędownika. Nie zostawia nas samych w
walce z pokusą i ze złem, nie dopuszcza, byśmy zostali przygnębieni przez ciężary i zmartwienia.
Jakkolwiek pozostaje dziś niewidoczny dla wzroku śmiertelników, ucho wierzącego może słyszeć Jego
głos, który mówi: "Nie bój się, jestem z tobą". "I żyjący, a byłem umarły, a otom żywy na wieki wieków"
na które jesteście wydani. Znam wasze łzy, bowiem sam płakałem. Znam smutki, które są ukryte tak
głęboko, że nie pochwyci ich żadne ludzkie ucho. Nie myślcie, że jesteście skazani na rozpacz i
opuszczenie. Jakkolwiek wasze cierpienie nie budzi oddźwięku odpowiednich strun w żadnym sercu
na ziemi, patrząc na Mnie, żyjecie. "A choćby się i góry poruszyły, i pagórki się zachwiały; jednak
miłosierdzie moje od ciebie nie odstąpi, a przymierze pokoju mego nie wzruszy się, mówi twój
miłościwy Pan" (Izaj. 54,10).
Jakkolwiek wielka mogłaby być miłość pasterza do jego owiec, to jednak miłość do własnych synów i
córek ją przewyższa. Jezus jest nie tylko naszym pasterzem, jest naszym "wiekuistym Ojcem". On
rzecze do. nas: "znam swoje owce, i moje mnie znają. Jak Ojciec mnie zna i Ja znam Ojca, i życie
swoje kładę za owce". (Jan 10,14 II cz. 15). Jak wielkie jest to oświadczenie! Łączność jaka istnieje
między Nim jedynym Synem, który jest najbliższy Ojcu, którego Bóg określił jako "męża towarzysza
mego" (Zach. 13,7) a Wiekuistym Bogiem, przyjęta została za symbol łączności pomiędzy
Chrystusem a Jego dziećmi na ziemi.
Jezus kocha nas, ponieważ jesteśmy darem Jego Ojca i ukoronowaniem Jego dzieła. Kocha nas jako
Swo"je dzieci. Czytelnicy, On kocha was! Samo niebo nie mogło zesłać na Was niczego
wznioślejszego i doskonalszego. Dlatego ufajcie!-
Jezus myśli o wszystkich duszach rozsianych po całym obliczu złemi, o zbłąkanych z powodu złych
pasterzy. Ci, których pragnął za-
377
chować jako owce na Swym pastwisku, zostali rozproszeni pomiędzy wilki; o nich Jezus mówi: Mam i
inne owce, które nie są z tej owczarni; również i te muszę przyprowadzić, i głosu mojego słuchać
będą, i będzie jedna owczarnia i jeden pasterz" (Jan 10,16).
"Dlatego mię miłuje Ojciec, iż ja kładę życie swoje, aby je znowu wziąć". Oznacza- to, że Ojciec tak
was ukochał, że nawet Mnie za to więcej kocha, iż oddałem Swe życie dla waszego odkupienia.
Jestem ukochany przez mojego Ojca za to, że stałem się waszym obrońcą i wasza twierdzą; oddaję
Swe życie, przyjmując na Siebie wasze zobowiązania i wasze przekroczenia.
"Kładę życie swoje, aby je znowu wziąć. Nikt mi go nie odbiera, ale Ja kładę je z własnej woli. Mam
moc dać je i mam moc znowu -je odzyskać; taki rozkaz wziąłem od Ojca mego" (Jan 10,17.18).
Gdy jako członek ludzkiej rodziny był śmiertelny, to jako Bóg jest źródłem życia dla świata. Mógł
przeciwstawić się śmierci i odmówić przyjęcia jej, lecz oddał Swe życie dobrowolnie, aby mogło
zapanować życie i nieśmiertelność. Przyjął na Siebie grzech świata, zniósł jego przekleństwo, złożył
Swe życie w ofierze, aby wybawić ludzi od wiecznej śmierci.
"Lecz on nasze choroby nosił, nasze cierpienia wziął .na siebie. A my mniemaliśmy, że jest zraniony,
przez Boga zbity i umęczony. Lecz on zraniony jest za występki nasze, starty za winy nasze. Ukarany
został dla naszego zbawienia, a jego ranami jesteśmy uleczeni. Wszyscy ja'k owce zbłądziliśmy,
każdy z nas na własną drogę zboczył a Pan jego- dotknął karą za winę nas wszystkich" (Izaj. 53,4
6).
378
ROZDZIAŁ LIII
Ostatnia podróż z Galilei
<Łuk. 9,51-56; 10,1-24)
W miarę jak zbliżał się koniec Jego misji Chrystus wprowadził zmiany w metodach Swej pracy.
Uprzednio unikał podniecenia i rozgłosu. Rezygnował z przyjmowania hołdów od ludzi i często, gdy
entuzjazm narodu przybierał zbyt żywiołowy charakter, zmieniał miejsce pobytu. Niejednokrotnie
nakazywał, aby nie ogłaszano Go Chrystusem.
Podczas święta Namiotów Jego pdoróż do Jeruzalem odbyła się pośpiesznie i skrycie. Gdy bracia
nalegali, aby publicznie ogłosił się Mesjaszem, Jezus odpowiedział: "Czas mój jeszcze nie przyszedł"
(Jan 7,6). Drogę do Jeruzalem odbył niezauważony przez nikogo i wszedł do miasta bez uprzedzenia i
bez powitania przez tłum. Inaczej było z Jego ostatnią podróżą. Opuścił Jeruzalem na pewien czas ż
powodu knowań kapłanów i rabinów. Lecz teraz postanowił wrócić, idąc w sposób jak najbardziej
jawny, uczęszczaną drogą, poprzedzony rozgłosem jak nigdy nie miał tego w zwyczaju czynić. Szedł
na spotkanie miejsca Swojej wielkiej ofiary, na którą n*ależało teraz zwrócić uwagę narodu.
"A jako Mojżesz węża na puszczy wywyższył, tak musi być wywyższony Syn Człowieczy" (Jan 3,14). I
jeśli oczy Izraela zwrócone były na uniesionego w górę węża symbol uzdrowienia tak oczy
wszystkich powinny być zwrócone na Chrystusa i ofiarę, która przyniosła zbawienie zgubionemu
światu.
Braćmi Jezusa powodowało fałszywe pojęcie o dziele Mesjasza oraz brak wiary w Boskość Jezusa,
gdy nalegali, aby publicznie wystąpił przed narodem podczas Święta Namiotów. Teraz, w podobnym
duchu, uczniowie chcieli Go odwieźć od podróży do Jeruzalem. Pamiętali Jego słowa o tym, co ma Go
tam spotkać i znali śmiertelną wrogość, jaką żywili względem Niego przywódcy religijni. Dlatego też
379
usiłowali powstrzymać Swego Mistrza do pójścia tam. Serce Jezusa wzdragało się przed spełnieniem
tej decyzji na przekór wszelkim obawom, rozczarowaniom i niewierze Swych ukochanych uczniów.
Trudne to było postanowienie wyprowadzenia ich na "spotkanie udręki i rozpaczy, które czekały na
nich w Jeruzalem. A szatan już roztaczał swój wpływ, aby skusić Syna Człowieczego. Dlaczego
miałby teraz iść do Jeruzalem na pewną śmierć? Wszędzie wokół Niego pełno było dusz pragnących
chleba żywota, wszędzie byli cierpiący, którzy czekali na Jego słowo uzdrowienia. Dzieło, którego
miała dokonać Ewangelia Jego łaski dopiero się rozpoczęło. A On był u szczytu rozkwitu męskich sił.
Dlaczego nie miałby iść naprzód szerokimi polami świata, ze słowami łaski, z uzdrawiającym
dotknięciem Swych rąk? Dlaczego nie miał sprawić Sobie radości, dając światło i szczęście milionom
pozostającym w mroku i strapieniu? Dlaczego miał zostawić żniwo swym uczniom, tak słabym w
wierze, tak mało bystrym w zrozumieniu, tak powolnym w działaniu? Dlaczego miał stanąć w obliczu
śmierci teraz, pozostawiając Swe dzieło w zalążku? Wróg, który przystąpił do Chrystusa na pustyni,
osaczył Go znów gwałtowną i zarazem subtelną pokusą. Gdyby Jezus ustąpił na chwilę, gdyby
odchylił się, w najmniejszym choćby stopniu od obranego kierunku dla uratowania Siebie, poplecznicy
szatana odnieśliby triumf i świat zostałby pozostawiony swemu losowi.
Lecz Jezus powziął niewzruszone postanowienie pójścia do Jeruzalem. Jedyną miłością Jego życia
była wola Ojca. Gdy w chłopięcych latach znalazł się w świątyni, powiedział do Marii: "Izaliścłe nie
wiedzieli, iż w tych rzeczach, które są Ojca mego, ja być muszę" (Łuk. 2,49). W Kanie Galilejskiej, gdy
Maria pragnęła, aby objawił Swą cudotwórczą moc, odpowiedział: "Jeszcze nie przyszła godzina
moja". Te same słowa rzekł do braci, gdy przynaglali Go, aby szedł na święto do Jeruzalem. Lecz vi
wielkim planie Bożym wyznaczona była godzina Jego ofiarowania się za grzechy ludzkie i godzina ta
miała niedługo wybić. Nie okaże słabości ani nie zawaha się. Kroki Jego skierowane są ku Jeruzalem,
gdzie wrogowie od dawna czatują na Jego życie; teraz je złoży w ofierze. Powstało- w Nim
niezachwiane postanowienie narazić się na prześladowanie, zaparcie się Jego imienia przez
najbliższych, odrzucenie, skazanie i śmierć. ,,2e wysłał przed sobą posłańców. A ci w drodze wstąpili
do wioski samarytańskiej, aby mu przygotować gospodę". (Łuk. 9,52). Lecz ludzie nie przyjęli Go ze
względu na to, że podróżował w stronę Jeruzalem. Tłumaczyli to sobie w ten sposób, że Chrystus
oddaje pierwszeństwo Żydom, do których czuli żywiołową nienawiść, zaprawioną goryczą. Gdyby
przyszedł przywrócić chwałę ich świątyni na górze Garizim i modlić się w niej, byliby Go przyjęli z
radością; lecz Jezus kierował swe kroki do Jeruza
380
lem i dlatego nie chcieli Mu okazać gościnności. Nie byli w stanie zrozumieć, że odrzucili od swych
drzwi największy dar Niebios. Jezus / wzywał ludzi, aby Go przyjęli, prosił u nich o łaskę, aby pozwolili
Mu zbliżyć się do nich, aby mógł ich obdarzyć największymi błogosławieństwami. Wszelki przejaw
życzliwości odwzajemniał wielką łaskę. Lecz wszystkiego tego nie mogli zrozumieć Samarytanie, ze
względu na panujący fanatyzm i przesądy.
Wysłannicy Chrystusa, Jakub i Jan, czuli się bardzo dotknięci obelgą, jaka spotkała ich Pana.
Oburzyło ich to, że Samarytanie potraktowali Go w sposób tak brutalny, gdy chcił im okazać zaszczyt
Swymi odwiedzinami. Tak niedawno byli świadkami Jego przemienienia na górze i widzieli świadectwa
Jego chwały dane przez Boga oraz uwielbienie przez Mojżesza i Eliasza. Ta obelga, której dopuścili
się Samarytanie, nie powinna była ujść, zdaniem uczniów Chrystusa, bezkarnie.
Wracając do Jezusa powtórzyli Mu słowa 'Samarytan, dodając, że odmówili Mu nawet schronienia na
jedną noc. W pojęciu uczniów Jezus doznał wielkiej krzywdy, i widząc z daleka górę Karmel, gdzie
Eliasz poraził fałszywych proroków, powiedzieli do Chrystusa: "Panie, czy chcesz, abyśmy ściągnęli
ogień z nieba, który by ich pochłonął, jak to i Eliasz uczynił? A On, obróciwszy się, zgromił ich i rzekł:
Nie wiecie, jakiego ducha jesteście. Albowiem Syn Człowieczy nie przyszedł zatracać dusze ludzkie,
ale je zachować. I poszli do innej wioski" (Łuk. 9,54,55,56).
Nie należy do misji Chrystusa zmuszanie ludzi do przyjęcia Go. To szatan oraz ludzie ożywieni jego
dachem usiłują krępować sumienie, udając gorliwość dla sprawiedliwości, ludzie związani z aniołami
zła przynoszą cierpienia swym bliskim, aby zjednać ich dla swych poglądów religijnych, lecz Jezus
okazuje Swe miłosierdzie, stale stara się zjednać Sobie' człowieka przez objawienie Swojej miłości.
Nie toleruje żadnej rywalizacji dusz, ani nie przyjmuje połowicznej służby. Pragnie jedynie dobrowolnej
służby, szczerego oddania serc. Nie może być bardziej stanowczego dowodu na to, że posiadamy
ducha sza-~" tańskiego niż wtedy gdy wykazujemy skłonności do niszczenia tych, którzy *nie
doceniają należycie naszej pracy lub działają na przekór naszym poglądom.
Każda ludzka istota swoim ciałem i duszą jest własnością Boga, bowiem Chrystus umarł, aby zbawić
nas wszystkich. Nie może być większej obrazy dla Boga, jeżeli ludzie natchnieni fałszywą bigoterią
zaczną wynosić swoje cierpienia ponad to co Swoją krwią odkupił Chrystus.
'
"I wstał, i udał się stamtąd w granice Judei oraz na -drugą stronę Jordanu; i znowu schodziły się
rzesze do niego, a On je znowu nauczał, jak to miał w zwyczaju" (Marek 10,1).
381
Znaczną część ostatnich miesięcy swego pobytu na ziemi Jezus spędził w Perei, prowincji położonej
na przeciwległym brzegu Jordanu naprzeciwko Judei Tu tłumy szły za Nim, jak w początkowym
okresie działalności w Galilei i tu tez Jezus powtórzył większą część Swych poprzednich nauk.
Gdy Jezus wysłał w świat dwunastu "naznaczył Pan drugich siedemdziesiąt i rozesłał ich po dwóch
przed obliczem swoim do każdego miasta i miejsca, do którego sam przyjść miał" (Łuk 10,1)
Uczniowie ci przez pewien czas przebywali z Chrystusem, zaprawiając się do swojej pracy. Po
wysłaniu dwunastu z pierwszą samodzielną misją, inni uczniowie towarzj szyli Jezusowi w Jego
podróży przez Galileę W ten sposób przypadł im przywilej pozostawania w bliskim kontakcie z Nim i
otrzymywania od Niego bezpośrednich wskazówek Teraz ta większa grupa uczniów miała być
wysłana do samodzielnego pełnienia misji apostolskiej
Wskazówki, jakich Chrystus udzielił tym siedemdziesięciu uczniom były podobne do tych, jakie
otrzymała grupa dwunastu Lecz zakaz dany dwunastu, aby me wkraczali do miast pogańskich i
samarytańskich nie został rozciągnięty na siedemdziesięciu Jakkolwiek Chrystus został odrzucony
przez Samarytan, miłość Jego do nich pozostawała bez zmian Gdy siedemdziesięciu wyruszyło w
drogę w Jego imieniu, odwiedzili przede wszystkim miasta w Samaru.
Osobisty pobyt Jezusa w Samaru, a następnie pochwała udzielona dobremu Samarytaninowi i radość
okazana z powodu wdzięczności trędowatego Samarytanina, który jedyny z dziesięciu
uzdrowionych wrócił, aby podziękować Chrystusowi, były faktami, o wymownym znaczeniu dla
uczniów. Nauka ta zapadła głęboko w ich serca. W swych przykazaniach dawanych uczniom przed
wniebowstąpieniem, Jezus wymienił Samarię na równi z Jeruzalem i Judea, jako miejsca, do których
mają nieść Ewangelię Nauka Chrystusa przygotowała grunt do spełnienia tego polecenia Gdy w
imieniu Mistrza przybyli do Samaru, ^jnalezli naród gotowy do ich przyjęcia.
Samarytanie słyszeli o wyróżniających ich słowach pochwały Chrystusa oraz o dziele miłosierdzia
spełnionego dla ich narodu. Przekonali się, ze pomimo szorstkiego potraktowania Go żywił dla nich je-
dynie myśli pełne miłości, czym pozyskał ich serca. Po wniebowstąpieniu Chrystusa, powitali z
radością Jego wysłanników i uczniowie zebrali cenne żniwo wśród tych, którzy niegdyś byli ich
nieprzejednanymi wrogami "Trzciny nadłamanej me dołamie, a lnu kurzącego ię me. dogasi, ale sąd
wyda według prawdy" "A w imieniu jego narody będą nadzieję miały" (Izaj 42,3; Mat. 12,21)
Wysyłając w drogę siedemdziesięciu prosił ich tak samo, jak uprzednio dwunastu, aby nie narzucali
się tym, którzy ich me prag-
,382
na "A gdy da którego domu wejdziecie, tam pozostańcie i stamtąd wychodźcie A na tych, którzy was
me przyjmą, wychodząc z tego miasta, strząśnijcie proch z nóg waszych na świadectwo przeciwko
nyn Wyszedłszy więc, obchodzili wioski, zwiastując dobrą nowinę i wszędzie uzdrawiając" Mieli tak
czynie nie z powodu niechęci lub urażonej ambicji lecz aby podkreślić, jak zgubną rzeczą jest
odrzucenie poselstwa Para lub Jego wysłanników Odrzucenie sług Pana jeot równoznaczne z
odrzuceniem samego Chrystusa A mówię wam '"Iz Sodomie w on dzień lżej będzie, niż onemu
miastu" Następne myśli Jego zwróciły się do miast Galilei, w których tyle pracował Z głębokim
smutkiem Chrystus zawołał "Biada tobie, Chorazyme, biada tobie, Betsaido, bo gdyby się były w Tyrze
i w Sydonie działy te cuda, które u was się stały, dawno by w worze i w popiele siedząc ^pokutowały
Toteż lz.ej będzie Tyrowi i Sydonowi na sądzie niżeli wam A ty Kafarnaum' czy aż do nieba
wywyższone będziesz' Nie' Aż do piekła zstąpisz"
Te ruchliwe miasta, położone nad Morzem Galilejskim, doznawały najobfitszych błogosławieństw
niebios Dzień po dniu Książę życia odwiedzał je i wychodził z nich, aby znów po pewnym czasie
powrócić Chwała Boża, którą pragnęli ujrzeć prorocy i królowie, iczswietlała tłumy, idące siadami
Zbawiciela Lecz miasta te odrzuciły dar niebios
Rabini z wielką ostrożnością przestrzegali naród przed przyjmowaniem nowych doktryn, głoszonych
przez tego nowego Nauczyciela, głosząc przy tym, ze Jego teorie i praktyki sprzeczne były z nauką
ojców Zamiast dążyć do zrozumienia Słowa Bożego na swój własny pożytek, ludzie dawali wiarę
temu, co mówili kapłani i faryzeusze. Zamiast oddawać cześć Bogu, ludzie czcili kapłanów i rabinów a
odrzucali prawdę tylko dlatego, aby móc pozostać przy ustanowieni ch tradycjach Nauki Chrystusa
wywarły na wielu ludziach duże wrażenie, a wielu z nich prawie nawróciło się Nie działali jednak w
mysi swych przekonań i me mogli być zaliczeni do stronników Chrystusa Szatan działał za pomocą
kuszenia w taki sposób, ze światło wydawało się ciemnascią W ten sposób wielu odrzuciło prawdę,
która była w stanie zbawić ich dusze
Wierny Świadek mówi "Oto stoję u drzwi i kołaczę" (Obj. 3,20) Każde ostrzeżenie, nagana i
napomnienie zawarte w Słowie Bożym lub wypowiedziane przez Jego wysłanników, jest kołataniem
do drzwi naszego serca Jest to głos Chrystusa, który prosi, aby Mu dano wejść Z każdym nie
przyjętym odgłosem kołatania, skłonność do otworzenia staje się słabsza Wpływ Ducha Świętego,
zlekceważony w dniu dzisiejszym, jutro me będzie już tak intensywny Serce staje się mniej wrażliwe i
w zgubny sposób usiłuje zapomnieć o krótko-
383
trwałości życia i następującej po nim nieskończonej wieczności. Na sądzie zostaniemy potępieni nie z
powodu popełnionych omyłek, ale za to, że zaniechaliśmy poznania prawdy zesłanej z niebios.
Członkowie rozesłanej grupy siedemdziesięciu, podobnie jak poprzednio grupa dwunastu apostołów
zostali obdarzeni nadprzyrodzonymi zdolnościami, które stanowiły rodzaj pieczęci ich posłannictwa.
Gdy pracę swoją wykonali wrócili z radością mówiąc: "Panie! i demony są nam podległe w imieniu
two^m. Rzekł więc do nich: Widziałem jak szatan, niby błyskawica spadł z nieba".
Przed oczyma Chrystusa stawały wypadki przeszłości i przyszłości. Widział Lucyfera, gdy po raz
pierwszy został wygnany z nieba. Patrzył w przyszłość widząc Swą własną mękę, zanim wobec
wszechświata odsłonięta zostanie bez osłonek istota zwodziciela. Słyszał swój krzyk: "Wykonało się"
(Jan 19,30), zwiastujący, że właśnie dokonało się odkupienie zbłąkanego rodu ludzkiego i
zabezpieczenie po wieczne czasy nieba przed oskarżeniami, oszukaństwami i pretensjami, których
inspiratorem był szatan.
Ponad śmiertelnym i hańbiącym krzyżem Golgoty wzrok Jezusa wybiegł naprzód do dnia wielkiego
finału, gdy książę tego świata dozna zniszczenia na tej samej ziemi, która tak długo cierpiała z
powodu jego buntu. Jezus widział przyszły koniec zła i pokój Boi*y wypełniający niebo oraz ziemię.
*
Od tego czasu naśladowcy Chrystusa mogą uważać szatana .za pokonanego wroga, bowiem na
Swoim krzyżu Jezus miał odnieść w ich imieniu zwycięstwo, które pragnie, aby przyjęli jako swoją
własność. "Oto wam daję moc rzecze Jezus abyście deptali po wężach i po niedźwiadkach i po
wszelkiej mocy nieprzyjacielskiej, a nic wam nie zaszkodzi".
Ochronę każdej skruszonej duszy stanowi wszechmocna siła Ducha Świętego. Żadnego z tych, którzy
ze skruchą i wiarą wzywają Jego pomocy, Jezus nie pozostawia na pastwę wroga. Zbawiciel znajduje
się zawsze po stronie kuszonych i doświadczanych. Z Nim nie może nas -spotkać upadek, ani
zatracenie lub klęska; przez Niego który nam dodaje siły, możemy wszystko osiągnąć. Gdy przyjdą
na nas pokusy i nieszczęścia, nie próbujmy sami pokonać wszystkich trudności, lecz zwróćmy się do
Jezusa, naszego pomocnika. 1
Są chrześcijanie, którzy zbyt dużo mówią o mocy szatana. MyślĄ o swym przeciwniku, bronią się
przed nim, mówią o nim, wskutek czego staje się on coraz potężniejszy w ich wyobraźni. Prawdą jest,
że szatan jest potężną istotą, lecz dzięki Bogu mamy miłosfernego Zbawiciela, który strącił go z nieba.
Szatan jest zadowolony, kiedy zaczynamy wyolbrzymiać jego potęgę. Dlaczego nie mamy raczej
mówić o Jezusie? Dlaczego nie mamy wielbić Jego potęgi i. "Jego miłości?
384
Tącza obietnicy, opasująca tron na wysokościach stanowi wieczne świadectwo tego, że ,,Tak Bóg
umiłował świat, że Syna Swego jedno-rodzonego dał, aby każdy, kto weń wierzy nie zginął, ale miał
żywot wieczny" (Jan 3,16). Potwierdza ona wobec wszechświata, że Bóg nigdy nie opuści Swego
narodu w jego walce ze złem. Jest to dla nas zapowiedź siły i obrony tak długo, jak długo trwa Jego
tron.
Jezus dodał: "Wszakże nie radujcie się z tego, iż się wam duchy poddawają, ale raczej radujcie się, że
imiona wasze zapisane są w niebie". Nie cieszmy -się z posiadania mocy, albowiem możemy stracić z
oczu naszą zależność od Boga. Uważajmy, aby nie opanowała nas zarozumiałość, gdyż wówczas
zaczniemy działać na własną rękę, zamiast w duchu i mocy naszego Mistrza. Osobowość ludzka stale
jest gotowa przypisywać swoim staraniom wszelkie powodzenie własnego działania. Schlebia sama
sobie i wywyższa się, zapominając o tym, że Bóg jest wszystkim i we wszystkim. Apostoł Paweł mówi:
"gdym jest słaby, tedym jest mocny" (2 Kor. 12,10). Gdy mamy świadomość własnej słabości, uczymy
się uzależniać od mocy nadprzyrodzonej. Nic nie opanowuje serca z .taką mocą, jak stała
świadomość naszej odpowiedzialności wobec Boga. Nic nie sięga tak głęboko do najskrytszych
pobudek naszego postępowania, jak świadomość przebaczającej miłości Chrystusa. Musimy wejść w
kontakt z Bogiem, ponieważ tylko wtedy zostaniemy obdarzeni Duchem Świętym, który umożliwi nam
łączność z naszymi bliźnimi. Dostąpimy wówczas radości obcowania z Bogiem za pośrednictwem
Chrystusa, stając się członkami niebiańskiej rodziny. Spoglądając cokolwiek wyżej ponad siebie,
uświadomimy sobie słabość rodzaju ludzkiego. Im mniej zapatrzeni jesteśmy w samych siebie, tym
większe posiądziemy zrozumienie doskonałości naszego Zbawiciela. Im ściślej zwiążemy siebie ze
źródłem światła i mocy, tym więcej światła spadnie na nas i tym większych nabierzemy sił do pracy dla
Boga. Radujmy się więc, że zaczynamy tworzyć jedność z Bogiem, z Chrystusem i z całą niebiańską
rodziną.
Gdy siedemdziesięciu uczniów słuchało słów Chrystusa, Duch Święty napełnił ich umysły
świadomością istniejącej rzeczywistości i ~na tablicach ich duszy wypisał prawdę. Jakkolwiek otaczał
ich tłum, czuli się jak gdyby znaleźli się sam na sam z Bogiem.
,,W owej godzinie rozradował się w Duchu Świętym i rzekł: Wysławiam cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi,
że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom; zaprawdę. Ojcze, bo
tak się tobie upodobało. Wszystko jest mi przekazane przez Ojca mojego i nikt nie wie, kto to Syn, jak
tylko Ojciec, a kto Ojciec, jak tylko Syn, i ten, komu Syn zechce to objawić". (Łuk. 10,21.22).
Ludzie otaczani czcią, tak zwani wielcy i mądrzy tego świata, przy całej swojej reklamowanej mądrości
nie byli w stanie pojąć
25 Życie Jezusa
385
l
istoty Chrystusa. Sądzili Go na podstawie wyglądu zewnętrznego i poniżenia, jakiego doznawał w
Swojej ludzkiej postaci. Lecz rybakom i celnikom dane było dostrzec Niewidzialnego. Nawet uczniowie
nie byli w stanie zrozumieć wszystkiego, co chciał im odkryć Jezus, lecz od czasu do czasu, gdy
poddawali się bez zastrzeżeń Duchowi Świętemu, umysły ich doznawały olśnienia. Rozumieli
wówczas że wielki Bóg przybrany w ludzką szatę znajdował się pośród nich. Jezusa cieszyło to, że
wiedza, o Nim, jakkolwiek niedostępna dla mądrych i ostrożnych, została objawiona maluczkim.
Często, gdy ' powoływał się na słowa Starego Testamentu, mające zastosowanie do Niego i do Jego
dzieła odkupienia, doznawali pod wpływem Jego Ducha olśnienia i wznosili się w niebiańską
atmosferę. Posiadali jaśniejsze zrozumienie prawd duchowych wypowiedzianych przez proroków niż
sami ci, którzy je spisali. Dlatego czytali Stary Testament nie jako doktrynę uczonych w Piśmie i
faryzeuszów, nie jako wypowiedzi dawno umarłych mędrców, lecz jako nowe objawienie pochodzące
od Boga. Widzieli Tego, "którego świat przyjąć nie może, bo go nie widzi, ani go zna; lecz wy go
znacie, gdyż u was mieszka i w was będzie" (Jan 14,17).
Jedyną drogą prowadzącą do lepszego zrozumienia prawdy jest czułość serca, poddanego na wpływ
ducha Chrystusowego. Dusza powinna był oczyszczona z próżności i pychy, powinna być uwolniona
od wszystkiego, co miało nad nią władzę, i w ten sposób przygotowana na panowanie w niej
Chrystusa. Nauka ludzka jest zbyt ograniczona, aby mogła zrozumieć ideę odkupienia, bowiem
towarzyszący jej plan jest tak dalekosiężny, iż żadna filozofia nie jest w stanie go wytłumaczyć.
Pozostanie on stale nieprzeniknioną tajemnicą dla najbardziej głębokich umysłów. Nauki o zbawieniu
nie da się wytłumaczyć, bowiem można ją poznawać tylko poprzez doświadczenie. Tylko ten, kto
zrozumiał swą własną grzeszność, potrafi uświadomić sobie ogrom znaczenia Zbawiciela.
Nauka, której Chrystus udzielał, kierując się wolno z Galilei ku Jeruzalem, była pełna cennych
wskazówek. Ludzie żarliwie słuchali Jego słów. W Perei, tak samo jak w Galilei, naród nie pozostawał
pod takim wpływem żydowskiej bigoterii, jak to miało miejsce w Judei, toteż nauka Chrystusa
znajdowała tu większy oddźwięk.
W ciągu ostatnich miesięcy przebywania Chrystusa na ziemi, wygłosił On wiele ze Swych
przypowieści. Kapłani i rabini prześladowali Go ze stale wzrastającą zaciekłością, a Chrystus oblekał
Swoje ostrzeżenia kierowane pod ich adresem w formę symboli. Nie mogli omylić się co do jego
poglądów, nie mogli jednak znaleźć w Jego słowach niczego, .co by dawało podstawę do zbudowania
przeciwko Niemu oskarżenia. W przypowieści o faryzeuszu i celniku, przepojona
386 ' ,
pewnością siebie modlitwa faryzeusza: "Dziękuję tobie, Boże! żem , nie jest jako inni
ludzie", stoi w rażącej sprzeczności z pokorną prośbą celnika: "Boże! bądź miłościw mnie
grzesznemu" (Łuk. 18,11.13). . W ten sposób Chrystus potępił obłudę Żydów. Pod postacią zaś
uschłego drzewa figowego i wielkiej uczty przepowiedział zagładę, jaka spadnie na naród, który nie
wyrazi skruchy za swe grzechy. Ci, którzy z pogardą odrzucili wezwanie do wzięcia
udziału w uczcie Ewangelii, usłyszeli Jego ostrzegawcze słowa: "Albowiem mówię warri,
że żaden z owych zaproszonych mężów nie skosztuje mojej wieczerzy". - (Łuk. 14,24).
Bardzo cenne były nauki udzielone uczniom. Przypowieść o nieszczęśliwej wdowie i przyjacielu, który
poprosił o chleb o północy, nadały nową siłę Jego słowom: "Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a
znajdziecie, kołaczcie, a będzie wam otworzone" (Łuk. 11,9). Często ich chwiejna wiara była
podtrzymywana myślą o słowach Chrystusa. "A czyżby Bóg nie wziął w obronę swoich wybranych,
którzy wołają do niego we dnie i w nocy, chociaż zwleka w ich sprawie? Powiadam wam, że szybko
weźmie ich w obronę. Tylko czy Syn Człowieczy znajdzie wiarę na ziemi, gdy przyjdzie" (Łuk. 18Y7.8).
Chrystus powtórzył piękną przypowieść o zbłąkanej owcy i nauczał dalej, mówiąc o zgubionej srebrnej
monecie i o marnotrawnym synu. Uczniowie nie byli wówczas w stanie pojąć w pełni znaczenia tej
nauki; lecz po zesłaniu na nich Ducha Świętego, gdy ujrzeli żniwo zebrane wśród pogan i wywołany
zazdrością gniew Żydów, lepiej zrozumieli przypowieść o marnotrawnym synu i mogli podzielić radość
zawartą w słowach Chrystusa: "Należało zaś weselić się i radować że ten brat twój był umarły, a ożył,
zaginął, a odnalazł się", "Dlatego, że ten syn mój był umarły, a ożył, zaginął, a odnalazł się" (Łuk.
15,32.24). A gdy poszli w świat w imieniu swego Mistrza, stając w obliczu oskarżeń, nędzy i
prześladowań, często dodawali siły swym sercom, powtarzając wezwanie Chrystusa, wypowiedziane
podczas tej ostatniej wędrówki: "Nie bój się, maleńka trzódko! Gdyż upodobało się Ojcu waszemu dać
wam Królestwo. Sprzedajcie majętności swoje, a dawajcie jałmużnę. Uczyńcie sobie sakwy, które nie
niszczeją, skarb niewyczerpany w niebie, gdzie złodziej nie ma przystępu, ani mól nie niszczy.
Albowiem gdzie jest skarb wasz, tam będzie i se-rce wasze" (Łuk. 12,3234).
387
ROZDZIAŁ LIV
Dobry Samarytanin
(Łuk. 10,25-37)
W opowieści o dobrym Samarytaninie Chrystus ilustruje istotę prawdziwej religii. Pokazuje, iż
polega ona nie na systemach, ułożonym wyznaniu wiary czy rytuałach, lecz spełnianiu
czynów miłosierdzia, czynieniu jak najwięcej dobra innym, w duchu prawdziwej dobroci.
Kiedy Chrystus pouczał lud, "pewien uczony w Zakonie wystąpił i wystawiając Go na próbę rzekł:
Nauczycielu! co mam czynić, aby dostąpić żywota wiecznego?"
Zgromadzony tłum z największą uwagą oczekiwał odpowiedzi. Kapłani i rabini myśleli, iż wysyłając
tego prawnika, fcy zadał Chrystusowi pytanie, będą mieli okazję oskarżenia Go. Lecz Zbawiciel nie
wdał się w kontrowersje i zażądał odpowiedzi od samego pytającego. ,Co napisano?" rzekł "Jak
czytasz?".
Żydzi ciągle jeszcze oskarżali Chrystusa, iż lekceważy zakon dany na górze Synaj; lecz On uzależniał
sprawy zbawienia od zachowywania przykazań Bożych.
Prawnik odpowiedział: "Będziesz miłował Pana, Boga swego, z całego serca swego i całej duszy
swojej, i z całej myśli swojej, i z całej siły swojej, a bliźniego swego, jak siebie samego" (Łuk. 10,27).
Jezus odpowiedział: "Dobrze odpowiedziałeś, czyń to, a będziesz żył".
' Prawnik nie był zadowolony ani ze stanowiska zajętego przez faryzeuszy ani z ich działalności.
Studiował Pismo, pragnąc zrozumieć prawdziwe znaczenie. Był żywo zainteresowany, kiedy zadał
Chrystusowi pytanie: "Co mam czynić?" W swej odpowiedzi co do wymagań zakonu Chrystus
przeszedł do porządku nad całą wielką masą ceremonialnych i rytualnych spraw. Było bowiem
oczywiste, iż nie mają one znaczenia. Dlatego też przedstawił dwie wielkie zasady, na których opierał
się cały zakon i prorocy. Ta odpowiedź dawała Zbawicie--
338
łowi przewagę nad rabinami. Nie mogli bowiem skazać Go za sankcjonowanie tego, co zaprezentował
przedstawiciel prawa.
"Czyń to a będziesz żył" powiedział Jezus. Przedstawił prawo w jego ustanowionej przez Boga
nierozdzielności, a przy okazji wyjaśnił, że nie da się pogodzić przestrzegania jednych przykazań, przy
równoczesnym łamaniu innych, jako że wszystkie przenika ta sama zasada. Los człowieka będzie
określony miarą przestrzegania całości prawa ustanowionego przez Boga. Miłość do Boga, przede
wszystkim, i niesamolubna miłość bliźniego oto zasady, którymi należy kierować się w życiu.
Prawnik uznał w tym świetle, iż sam łamał prawo, przejął się bowiem słowami Chrystusa. Nie stosował
się w praktyce do postanowień prawa, chociaż pretendował do miana jego znawcy. Nigdy przedtem
nie udowodnił miłości do bliźniego. Powinien był bezzwłocznie okazać skruchę, lecz zamiast tego
starał się usprawiedliwić siebie. Zamiast uznać prawdę, próbował wykazać, jak trudno jest wypełniać
przykazania. W ten sposób miał nadzieję odeprzeć zarzuty i jednocześnie usprawiedliwić się w oczach
ludzi. Słowa Zbawiciela ukazały, iż pytanie prawnika było niepotrzebne, skoro mógł sam odpowiedzieć
na nie. Mimo wszystko prawnik zadał jeszcze jedno pytanie, mówiąc: "A kto jest moim bliźnim?"
Wśród Żydów to pytanie było przedmiotem długotrwałych sporów. Nie mieli wątpliwości, iż poganie i
Samarytanie byli ich wrogami i obcymi. Ale jak miałyby przebiegać linie rozdzielające ich własne
społeczeństwo? Jak należało dokonać podziału pomiędzy różnymi klasami społecznymi? Kogo mogli
uznać kapłani, władcy i starszyzna za bliźnich? Spędzali życie na sprawowaniu wielu obrzędów, które
miały zapewnić im własne oczyszczenie. Uważali, że kontakt^ z ciemnym tłumem spowoduje
deformacje, których usunięcie gwoli oczyszczenia zmusi ich do nowych wysSków. Czy mieli
uważać "nieczystych" za swoich bliźnich?
I znów Jezus nie chciał wdawać się w spory. Nie wytknął fanatyzmu tych, którzy czyhali, aby Go
potępić. Posługując się prostym opowiadaniem, przedstawił Swym słuchaczom przykład niebieskiej
miłości, który wzruszył wszystkie serca, -a także skłonił zakonnika do uznania prawdy.
Rozproszenie ciemności polega na dopuszczeniu światła, a najlepszym sposobem przezwyciężenia
błędów jest przedstawienie prawdy. Objawienie miłości Bożej demaskuje wszelkie deformacje i
grzechy samolubnych serc. i
"Pewien człowiek szedł z Jerozolimy cło Jerycha i wpadł w ręce zbójców, którzy go obrabowali,
poranili i odeszli, zostawiając go na pół umarłego. Przypadkiem szedł tą drogą' jakiś kapłan i
zobaczywszy
389
go, przeszedł mimo. Podobnie i Lewita, gdy przyszedł na to miejsce i zobaczył go, przeszedł mimo"
(Łuk. 10,3032).
l Opowieść ta nie była zmyślona, wypadek taki rzeczywiście się zdarzył i miał przebieg zgodny z
opisem. Kapłna i Lewita, którzy przeszli obok rannego, znajdowali się wśród tłumu słuchającego słów
Chrystusa.
Udając się z Jeruzalem do Jerycha, podróżny musiał przebyć pustynne okolice Judei. Droga
prowadziła przez dzikie, skaliste wąwozy, w których często czatowali zbójcy i gdzie wypadki napaści
zdarzały się nierzadko. To tu właśnie podróżny został zaatakowany, ograbiony ze wszystkiego co
miało wartość, zraniony i zostawiony na wpół żywy na drodze. Kiedy tak leżał, przechodził obok
kapłan, lecz jedynie rzucił okiem na rannego. Potem pokazał się Lewita, Będąc ciekawy, co się
wydarzyło, zatrzymał się i spojrzał na cierpiącego. Wiedział dobrze, co należało zrobić, lecz był to
uciążliwy obowiązek. Wolałby wcale nie przechodzić tą drogą, aby nie oglądać nieszczęśliwego.
Wytłumaczył sobie, że wypadek ten nie powinien budzić jego zainteresowania.
Obydwaj ci ludzie byli w służbie świątyni i twierdzili, że nauczają Pisma. Należeli do klasy wybranej
specjalnie dla reprezentowania Boga wśród ludzi. Mieli oni "Użalić się nieumiejętnych i błądzących"
(Hebr. 5,2) po to, aby doprowadzić ludzi do zrozumienia wielkiej miłości Boga do ludzkości. Dzieło do
jakiego zostali powołani, było identyczne z, tym, którego podjął się Chrystus i o którym powiedział:
"Duch Pański nademną; przeto mnie pomazał, abym opowiadał Ewangelię ubogim; posłał mnie, abym
uzdrawiał skruszonych na sercu, abym zwiastował pojmanym wyzwolenie i ślepym przejrzenie i abym
wypuścił uciśnione na wolność" (Łuk. 4,18).
Niebiescy aniołowie spoglądają na smutki boskiej rodziny na ziemi i gotowi są współpracować z
ludźmi, aby pomóc cierpiącym i uciśnionym. Opatrzność Boża skierowała kroki kapłana i Lewity na
drogę, gdzie leżał ranny, aby zobaczyli, iż wymaga on pomocy i litości. Niebiosa spoglądały uważnie,
czy serca tych ludzi odczuwają litość dla ludzkiego nieszczęścia? Zbawiciel był tym, który pouczał
Hebrajczyków na pustyni. Ze słupa obłoku i ognia dawał im zupełnie odmienną naukę od tej, jaką
obecnie otrzymywali od kapłanów i nauczycieli. Miłosierne postanowienia prawa rozciągały się nawet
na mniejsze zwierzęta, które nie mogą wyrazić w słowach swych potrzeb i cierpień. Mojżeszowi dane
były dyrektywy dla synów Izraela tej treści; "Gdybyś natrafił wołu nieprzyjaciela twego, albo osła jego
błądzącego, zwrócisz, a dowiedziesz go- do niego. Jeślibyś ujrzał, że osioł tego, który cię ma w
nienawiści, leży pod brzemieniem swojem, azali zaniechasz, abyś mu pomóc nie miał? Owszem,
poratujesz go pospołu
390
z nim" (2 Mojż. 23,4.5). W człowieku zranionym przez zbójców Jezus przedstawił wypadek brata, który
znalazł się w nieszczęściu. O ileż więcej litości powfnni byli okazać jemu, niż zwierzętom jucznym.
Dane im było pouczenie przez Mojżesza, iż Pan ich, "Bóg wielki, moż-~ny i straszny czyni sąd sierocie
i wdowie, a miłuje przychodnia". Tak im rozkazał: "Miłujcież tedy i wy przychodnia". "I miłować go
będziesz jako sam siebie" (5 Mojż. 10,17; 3 Mojż. 19,34). Hiob powiedział: "Bo gość nie nocował na
dworze, a drzwi moje otwierałem podróżnym". I kiedy dwaj aniołowie: w postaci ludzkiej przyszli do
Sodomy, Lot ukłonił się im twarzą do ziemi i powiedział: "Oto proszę panowie moi, wstąpcie teraz do
domu sługi swego, a bądźcie tu na noc" (Hiob 31,32 l Mojż. 19,2).
O tym wszystkim wiedzieli kapłan i Lewita, ale nie zastosowali tych pouczeń do praktycznego życia.
Wychowani w szkole narodowej bigoterii stali się samolubni, małostkowi i wyniośli. Patrząc na
rannego, nie mogli określić, czy należał do ich narodu, czy też był obeym. Na myśl, że mógł to być
Samarytanin, odwrócili się i odeszli.
W tych czynach przedstawionych przez Chrystusa zakonnikowi, ten ostatni nie dopatrzył się niczego
sprzecznego z wymogami prawa, które studiował. Lecz oto Chrystus przedstawił mu inne wydarzenie.
Pewien podróżujący Samarytanin znalazł się w miejscu, gdzie vleżal nieszczęśliwy, a kiedy ujrzał go,
okazał mu litość. Nie pytał wtedy, czy jest on Żydem -czy Jeż poganinem. Samarytanin wiedział, że
gdyby Żyd znalazł się w jego sytuacji, to byłby tylko splunął z pogardą i poszedł dalej. Samarytanin,
pomimo tej świadomości nie wahał się. Nie brał nawet pod uwagę tego, że pozostając dłużej na tym
miejscu, sam może paść ofiarą bandytów. Jego postępowanie określał fakt, że ma przed sobą
cierpiącego człowieka, potrzebującego pomocy. Zdjął swój płaszcz i przykrył go. Wino i oliwę
przeznaczoną na drogę użył dla poratowania rannego. Ułożył go na swoim zwierzęciu i szedł obok
wolno i ostrożnie, aby nie sprawić rannemu dodatkowego bólu. Doprowadził go do gospody i spędził
przy nim noc, usługując mu i pielęgnując. Rankiem, kiedy ranny poczuł się lep"iej, Samarytanin
zdecydował udać się w dalszą drogę, lecz przy tym polecił go opiece^ właściciela gospody, zapłacił co
się należało i zostawił pieniądze dla chorego; nawet jakby i tego było za mało, powiedział do
gospodarza: "Opiekuj się nim, a co wydasz ponad to, w drodze powrotnej, oddam et".
Po skończeniu opowieści Jezus utkwił wzrok w prawniku, jakby czytał w jego duszy i powiedział:
"Któryż tedy z tych trzech zda się tobie bliźnim być onemu, co był wpadł między zbójców?" (Łuk.
10,36).
Prawnik nawet teraz nie chciał wypowiedzieć słowa "Samaryta-
391
nin" i dlatego rzekł "Ten, który uczynił miłosierdzie nad mm". Jezus odpowiedział "Idzze, i ty
czyn także"
W ten sposób na zawsze rozstrzygnięta została kwestia zawarta w pytaniu "Kto jest moim bliźnim'"
Chrystus pokazał iż naszym bliźnim jest nie tylko ten, kto należy do tego samego kościoła czy wiarj co
my Nie ma tu znaczenia rasa kolor skory czy różnica klasowa Bliźnim jest każdy, kto petrzebuje
naszej pomocy Naszym bliźnim jest każda dusza zraniona przez wroga Naszym bliźnim jest każdy kto
należy do Boga
W opowieści o dobrym Samarytaninie Jezus przedstawił Siebie i Swoja misję Człowiek został
oszukany, zraniony, ograbiony zniszczony przez szatana i skazany na zagładę lecz Zbawiciel ulitował
się nad naszym beznadziejnym położeniem Zrzekł się chwały aby przyjbć nam z pomocą Zastał nas
skazanych na śmierć i wziął na Siebie nasze sprawy Uleczył nasze rany i okrył nas Swym płaszczem
sprawiedliwości Otworzył przed nami bezpieczne schronienie i zadbał p wszystkie nasze potrzeby
Swoim kosztem Umarł, aby nas odkupie Wskazując na danv przez Siebie przykład, mówi do Swych
wyznawców ,Toc wam przekazuję, abyście się społecznie miłowali", , jakom i ja was umiłował abyście
się i wy społecznie miłowali" (Jan 15,17, 13,34)
Pytanie prawnika brzmiało "Co mam czynie'" I Jezus uznając miłość do Boga i człowieka za istotę
sprawiedliwości, powiedział "Czyn to, a będziesz żył" Samarytanin był posłuszny swemu dobremu i
miłującemu sercu i tym dał dowód, ze wypełnia nakazy zakonu Chrystus nakazał mu "Idź i ty czyn
podobnie" Czynów, nie słów, oczekuje Bóg od Swych dzieci "Kto mówi, ze w nim mieszka, powinien
jako on chodził i sam także chodzie" (l Jana 2,6)
Nauka ta jest równie potrzebna dziś, jak była potrzebna wtedy, gdy słucnano jej z ust Jezusa Egoizm i
zimny formalizm prawie zdusiły żar miłości, rozpraszając tym samym łaskę rozgrzewającą naszą
osobowość Wielu uważających się za wyznawców Chrystusa zapomniało, ze chrześcijanie powinni
być przedstawicielami Chrystusa na ziemi O ile nie ma praktycznego poświęcenia się dla dobra innych
czy to w gronie rodziny, czy wśród sąsiadów, w kościele i gdziekolwiek moglibyśmy się znaleźć, tam
nie spotykam> prawdziwych chrześcijan
Chrjstus związał Swoje sprawy z losami ludzkości i od nas wymaga, abyśmy zjednoczyli się z Nim dla
zbawienia człowieka "Darmo wzięliście', mówi On, ,darmo dawajcie" (Mat 10,8) Grzech jest
największym złem i od nas zależy niesienie pomocy grzeszącym oraz okazywanie im naszej litości
Istnieje wielu ludzi błądzących, którzy zdają sobie sprawą ze swoich błędów i wstydzą się ich, łakną
om słów
392
zachęty, bowiem uznając swoje błędy cząsto wpadają w najgłębszą rozpacz Tych dusz nie wolno nam
zaniechać Jeżeli jesteśmy chrze^ci-janami, to nie możemy ich omijać i trzymać na dystans tych którzy
nas najbardziej potrzebują Jeśli kiedykolwiek dostrzeżemy ludzi w ich nieszczęściu zawinionym,
bądź nie zawinionym nigdy nie powinniśmy mowi6, ze cała ta sprawa nas nie obchodzi
"Wy duchowni, naprawiajcie takiego w duchu cichości" (Gal. 6,1) Przez wiarę i modlitwę odpierajcie
napór wroga Wymawiajcie słowa pełne wiary i otuchy, które będą jak kojący balsam dla zranionych i
znękanych Bardzo wielu osłabło i zniechęciło się w wielkiej walce życia,' jakkolwiek jedno dobre słowo
mogłoby ich podtrzymać Nigdy me przechodźmy obok cierpiącej duszy, nie dzieląc się z mą
pocieszeniem które czerpiemy od Boga
Wszystko to jest tylko wypełnieniem zasady zakonu zasady, którą ilustruje opowieść o dobom
Samarytaninie i która przejawia się w życiu Jezusa Jego charakter ujawnia prawdziwe znaczenie
zakonu i pokazuje na czym polega "miłość bliźniego jak siebie samego" A kiedykolwiek dzieci Boga
przejawiają dobroć, wyrozumiałość i miłość dla ludzi, dają tym samym świadectwo zasadom zakonu
niebios Dają również świadectwo faktowi, iż "Zakon Pański jest doskonały, nawracający duszę"
(Psalm 19,8) Kto zaniedbuje okazywanie tej miłości łamie zakon, który rzekomo szanuje Bowiem
uczucia, jakie przejawiamy w stosunku do naszych bliźnich, są świadectwem uczuć, jakie żywimy do
Boga Miłość naszych serc w stosunku do Boga, staje się źródłem miłości bliźniego , Jeśli kto mówi
Miłuję Boga, a nienawidzi brata swego, kłamcą jest, albowiem kto nie miłuje brata swego którego
widzi, Boga, którego nie widzi miłować nie może" "Jeśli nawzajem się miłujemy, Bóg mieszka w nas, a
miłość Jego doszła w nas do doskonałości" (l Jana 4,20 12). _
893
ROZDZIAŁ LV
"Nie przychodzi dostrzegalnie"
(Łuk. 17,20-22)
Niektórzy faryzeusze przychodzili do Jezusa, pytając "Go: "Kiedy przyjdzie królestwo Boże?" Minęło
ponad trzy .lata od czasu, kiedy Jan Chrzciciel ogłosił wieść, która jak głos- trąby zabrzmiała po całym
kraju: "Przybliżyło się Królestwo Niebios" (Mat. 3,2). Jednakże dotąd faryzeusze wciąż jeszcze nie
widzieli oznak ustanowienia królestwa Bożego. Wielu z tych, którzy odrzucili Jana i na każdym kroku
przeciwstawiali się Jezusowi, wmawiali, że misja Jego nie została spełniona.
Jezus odpowiedział: "Królestwo Boże nie przychodzi dostrzegalnie, ani nie będą mówić: Oto tutaj jest
albo: Tam; oto bowiem królestwo Boże jest pośród was". Królestwo Boże zaczyna się w sercu. Nie
trzeba szukać tu 'i ówdzie objawów ziemskiej mocy, która by oznajmiła jego nadejście.
Zwracając się do uczniów Chrystus rzekł: "Przyjdą czasy, kiedy będziecie pragnęli widzieć jeden z dni
Syna Człowieczego, a nie ujrzycie" (Łuk. 17,22). Mówił dalej, że brak pompatycznoścł w Jego misji
prowadzi do niebezpieczeństwa nie rozumienia jej istoty. Wytknął im też to, że nie pojmują przywileju
obcowania^ z 'Nim światłem i życiem ludzkości, choć obecnie skrytym pod ludzką postacią.
Wspomniał również te dni, kiedy uczniowie z tęsknotą cofną się do dawnych czasów, gdy dostępowali
radości przebywania i rozmawiania z Synem Bożym.
Z powodu egoizmu i przywiązania do ziemskich spraw nawet uczniowie Chrystusa nie byli w stanie
uświadomić sobie duchowej chwały, jaką chciał im objawić. Dopiero po wniebowstąpieniu Chrystusa i
po zesłaniu Ducha Świętego na wiernych, potrafili oni ocenić w pełni istotę Jego misji. Po otrzymaniu
chrztu Ducha Świętego zaczęli pojmować, że przebywali w rzeczywistej obecności Pana chwały. Gdy
394
zaczęli następnie rozpamiętywać powiedzenia Chrystusa, umysły ich pojęły proroctwa i uśwaidomili
sobie cuda, które czynił. Wszystkie nadnaturalne zjawiska ' z Jego życia pojawiły się przed ich oczyma
i wtedy poczuli się jak ludzie zbudzeni ze snu. Zrozumieli, że "słowo ciałem się stało i mieszkało
między nami, i widzieliśmy chwałę jego, chwałę jako jednorodzonego od Ojca, pełne łaski i prawdy"
(Jan 1,14). Chrystus rzeczywiście zstąpił od Boga na grzeszny świat, aby zbawić upadłych synów i
córki Adama. Teraz uczniowie zrozumieli wyraźniej niż poprzednio, iż ich znaczenie było mniejsze niż
sądzili kiedyś i nie zaniedbywali już przypomnienia sobie Jego słów i czynów. Jego nauki dawniej
rozumiane w mglisty sposób, dziś stały się dla nich objawieniem, a Pismo Święte nabrało dla nich
nowych treści.
Badając proroctwa świadczące o Chrystusie, uczniowie doznawali zbliżenia z Boskością, ucząc się o
Tym, który wstąpił na niebiosa, .
- aby dopełnić dzieła, jakie rozpoczął na ziemi. Zrozumieli, że posiadał On wiedzę, której zrozumienie,
bez boskiego światła, przekraczało możliwości ludzkie. Potrzebowali pomocy ze strony Tego, którego
przepowiedzieli królowie, prorocy i sprawiedliwi. Ze zdumieniem czytali wciąż od nowa prorocze opisy
Jego istoty i dzieła. W jakże niejasny sposób rozumieli dawniej te prorocze księgi! Jakże byli
opieszałymi w przyjmowaniu wielkich prawd świadczących o Chrystusie. Oglądając Jego poniżenie,
gdy jako człowiek przemierzał ludzkie szlaki, nie mogli pojąć faktu Jego ucieleśnienia i dwoistości
Jego natury. Oczy ich były zasłonięte do tego stopnia, że nie potrafiły rozróżnić pomiędzy Boskością a
człowieczeństwem. Jednakże, gdy nawiedził ich Duch Święty, ogromnie zatęsknili za możliwością
ponownego ujrzenia Go, aby paść do Jego stóp. Wielkie było ich pragnienie zasiadania u Jego stóp i
słuchania interpretacji słów Pisma Świętego, których nie mogli zrozumieć. Z jaką uwagą słuchali teraz
Jego słów! Co miał na myśli Chrystus, gdy mówił: "Mam jeszcze wiele do powiedzenia, ale teraz
znieść nie możecie" (Jan 16,12).
Jakże żarliwie pragnęli dowiedzieć się o tym! Smucili się, że Wiara ich była tak chwiejna, że ich myśli
były tak dalekie od celu, iż nie byli w stanie pojąć rzeczywistości.
Bóg posłał na świat zwiastuna, który miał ogłosić nadejście Chrystusa. Tenże miał skierować uwagę
narodu żydowskiego i całego
, świata na Jego misję, aby ludzie przygotowali się na Jego-przyjście. Oznajmiony.przez Jana
cudowny Bóg Człowiek przebywał wśród ludzi ponad trzydzieści lat, lecz oni nie chcieli uznać, że
był istotą zesłaną przez Boga. Sumieniami uczniów wstrząsnął wyrzut, że poddali się powszechnemu
niedowiarstwu i pozwolili zaćmić własne umysły. Wśród mroków tego ponurego obrazu przebijała
światłość, a oni jakby
395
nie wiedzieli skąd pochodzą je] promienie Teraz zapytywali siebie wzajemnie dlaczego postępowali w
ten sposób, ze zmusili Chrystusa do udzielenia im napomnienia7 Często przypominali sobie rozmowy
z Nim, mówią Jak mogliśmy dopuście do tego, aby ziemskie sprawy oraz opozycja kapłanów i rabinów
mogły zmącić nasze umysły w tym stopniu, iż nie zrozumieliśmy, ze większy od Mojżesza jest pośród
nas, ze mądrzejszy od Salomona poucza nas1? Jakże głuche były nasze uszy! Jak słaba nasza
zdolność pojmowania'
Tomasz me chciał uwierzyć dopóki nie włożył palca do rany Chrystusa, zadanej mu przez rzymskich
żołnierzy, Piotr zaparł się Go w obliczu Jego poniżenia i pohańbienia Te smutne wspomnienia stanęły
teraz przed nimi wyraźniej Przebywał z nimi, lecz nie zdołali Go docenić Serca ich zostały wielce
poruszone gdy zdali sobie sprawę z własnego niedowiarstwa
Gdy kapłani i rabini połączonym wysiłkiem zaczęli stawiać chrześcijan przed radami, które wtrącały ich
do więzień, wyznawcy Chrystusa cieszyli się , iż się stall godnymi odnosić zelzjwosc dla imienia
Jezusowego" (Dz Ap 5,41)
Radowali się z tego ze mógł zaświadczyć wobec ludzi i aniołów, iż poznali chwałę Chrystusa i ze
poszli za Nim, niezależnie od ceny, jaką musieli za to zapłacie
Dziś, tak samo jak za dni apostołów, pozostaje niezłomną prawdą, ze bez oświecenia przez Ducha
Świętego ludzkość nie jest w stanie rozpoznać chwały Chrjstusa Prawda oraz dzieło Boże me są
doceniane przez chrześcijan, których serca przywiązane do ziemskich spraw skłaniają ich do
wszelkich możliwych kompromisów Wyznawcy Mistrza nie rekrutują się spośród ludzi
przyzwyczajonych do ziemskich zaszczjtow i ugodowosci Prawdziwi wyznawcy wysunęli się bardzo do
przodu na drogach znoju, upokorzenia i zarzutów, tworząc front walki , przeciwko księstwom,
przeciwko zwierzchnosciom przeciwko dzierżawcom świata ciemności wieku tego, przeciwko
duchowjm złosciom, "które są wysoko' (Efez 6,12) W dzisiejszych czasach, podobnie jak za dni Chrj-
stusa nie są zrozumiani, a kapłani i faryzeusze obecnej doby obciążają ich zarzutami oraz przesiadują
Królestwo Boże nie objawia się zewnętrzną wystawnoscią Ewangelia Pana chwały, oparta na
samowyrzeczeniach, nigdy nie pogodzi się z duchem świeckiego blichtru Zasady Ewangelii pozostają
w pełnej sprzeczności z duchem świeckich poglądów na życie "Lecz Bogu niech będą dzięki, który
nam zawsze daje zwycięstwo w Chrystusie i sprawia, ze przez nas rozchodzi się wonność poznania
Bożego po całej ziemi' (l Kor 2,14)
Za naszych czasów istnieje w świecie religii wielu takich, którzy w sw>m mniemaniu pracują dla
ustanowienia królestwa Chrystusa,
396
jako ziemskiego i doczesnego królestwa Pragną uczynić z naszego Pana władcą królestwa tego
świata, władcę ich dworów i obozów, ich zalegalizowanych instytucji, pałaców i placów targowych
Spodziewają się ze będzie On rządzie za pomocą ustaw, popartych ludzkim autorytetem Ponieważ
Chrystus nie jest tu teraz obecny we własnej osobie oni usiłują działać w Jego imieniu, i ustanawiać
prawa obowiązujące w Jego królestwie Ustanowienia takiego królestwa pragnęli Z>dzi za czasów
Chrystusa Byliby przyjęli Chrystusa, gdyby wyraził zgodę na utworzenie doczesnego państwa,
wymuszając tym sposobem to wszystko, co w ich oczach uchodziło za prawo Boże, a co z nich
samych czyniłoby egzekutorów tego prawa Lecz Chrystus powiedział "Kroleotwo moje nie jest z tego
świata (Jan 18,36) Wypowiadając takie słowa wyrzekał się zasiadania na ziemskim tronie Rządy, pod
ktoiymi Jezusowi wjpadło zyc, były skorumpowane i oparte na ucisku Na każdym kroku spotykało się
wymuszanie, brak tolerancji i straszliwe okrucieństwo Jednak Zbawiciel nie krytykował nadużyć, ani
nie ,dązjł do wprowadzenia reform Nie występował przeciwko nadużyciom o charakterze narodowym,
ani nie potępiał wrogów narodu Nie wchodził w konflikty z przedstawicielami lub zarządem
postanowionym przez obce władze Ten, który służy nam za przykład, trzymał się z daleka od spraw
ziemskiej administracji Kierował się przy tym me obojętnością na ludzkie nieszcząscia, lecz czymł tak
dlatego ze leczenie tych medomagan me zależało od ludzkich decyzji Skuteczne leczenie musi
dotknąć indywidualnie każdego człowieka i dokonać odrodzenia jego serca
Królestwo Boże me powstaje na mocy decyzji ziemskich sądów, ciał doradczych i parlamentów, ale
powstanie na drodze przyswojenia sobie przez ludzkość istoty Chrystusa, za pośrednictwem Ducha
Świętego "Tym zaś ktoizy go przyjęli, dał prawo stać się dziećmi Bożymi tym, którzy wierzą w imię
jego Którzy narodzili się nie z krwi ani z cielesnej woli ani z woli mężczyzny, lecz z Boga' (Jan 1,1213)
T.u mamy do czynienia z jedną siłą, która jest w stanie podnieść człowieka Zaś ludzkie działanie dla
osiągnięcia tego dzieła to nauczanie i wprowadzanie w życie Słowa Bożego
Gdy apostoł Paweł rozpoczął swą działalność w Koryncie, rojnym, bogatym i zepsutym mieście,
skażonym niezliczonymi występkami pogaństwa, powiedział , Albowiem uznałem za właściwe mc
innego nie umieć między wami, jak tylko Jezusa Chrystusa i to ukrzyżowanego' (l Kor 2 2) Pisząc
później do niektórych tych, którzy byli przeżarci przez najbardziej plugawe grzechy, mógł im
powiedzieć "A takimi niektórzy z was byli, alescie obmyci, uświęceni i usprawiedliwieni w imieniu
"Pana Jezusa Chrystusa i w Duchu Boga naszego". "Dzięku-
397
ją Bogu zawsze za was, za łaskę Bożą, która wam jest dana w Chrystusie Jezusie" (l Kor 6,11, 1,4).
Dziś, tak samo jak za dni Chrystusa, dzieło królestwa Bożego nie należy do tych, którzy wołają o
uznanie i poparcie przez ziemskich władców i przez ludzkie prawa, lecz do tych, którzy głoszą ludziom
w Jego imieniu prawdy duchowe, które by wzbudziły w nich doświadczenie Pawła "Z Chrjstusem
jestem ukrzyżowany, a żyję już nie ja, lecz żyje we mnie Chrystus" (Gal 2,20) Pragną om podobnie jak
Paweł, pracować dla ludzkości i wraz z nim mówią "Dlatego w miejsce Chrystusa poselstwo
sprawujemy, jak gdyby przez nas Bóg upominał, w miejsce Chrystusa prosimy Pojednajcie /xię z
Bogiem" (2 Kor 5,20).
398
ROZDZIAŁ LVI
Błogosławienie dziatek
(Mat. 1SU3-15; Mar. 10.T5-16, Łuk. 18,15-17)
Jezus zawsze kochał dzieci Przyjmował ich dziecięcą sympatię, oraz otwartą, szczerą miłość
Wdzięczne pochwały płynące z ich nieskalanych ust dzwięczały w Jego uszach j'ak muzyka i działały
ożywczo na Jego ducha, przygnębionego stykaniem się z przebiegłymi i dwu-licowymi ludźmi
Wszędzie, gdzie się ukazał Zbawiciel, dobrotliwa Jego twarz oraz szlachetny i łagodny sposób
zachowania zjednały sobie miłość i zaufanie dzieci. '
Wśród Żydów panował zwyczaj przynoszenia dzieci do rabinów, aby położyli na nie ręce i udzielili
swego błogosławieństwa jednakże uczniowie Zbawiciela uważali Jego pracę za zbyt ważną, aby
można było zakłócać ją takimi sprawami Gdy matki przychodziły do Niego ze swymi maleństwami,
uczniowie patrzyli na nie z niechęcią Byli zdania ze dzieci te są zbyt małe, aby dostąpić zaszczytu
przebywania Z Chrystusem i ze może On być niezadowolony z ich obecności, tymczasem właśnie
postępowanie uczniów wzbudziło niezadowolenie Chrystusa Zbawiciel rozumiał zabiegi i kłopoty
matek, które usiłowały wychować swe dzieci zgodnie ze Słowem Bożym Słyszał ich modlitwy i Sam
dążył do tego, aby je przyciągnąć ku Sobie.
Jedna z matek wyszła ze swym dzieckiem z domu, aby odnaleźć Jezusa Po drodze opowiedziała
spotkanej sąsiadce^ dokąd się udaje, a ta z kolei zapragnęła, aby Chrystus pobłogosławił również jej
dzieciom W ten sposób zebrało się więcej^ matek ze swymi maleństwami Niektóre z tych dzieci
przekroczyły już wiek niemowlęcy i wstąpiły w pacholęcy, a nawet młodzieńczy okres swojego życia
Gdy matki wyraziły swe życzenie, Jezus wysłuchał życzliwie nieśmiałej ich prośby Pragnął jednak
przekonać się, jak w tym przypadku zachowają się Jego uczniowie Gdy spostrzegł, ze odprawiają
matki, sądząc, ze będzie to po Jego myśli, wytknął im ich błąd mówiąc "Pozwólcie dzie-
399
ciem przychodzić do mnie i nie zabraniajcie irn. Albowiem do takich należy Królestwo Boże" (Łuk.
18,16). Brał dzieci w Swe ramiona i kładąc na nie ręce, błogosławił im, zgodnie z zanoszonymi do
niego prośbami.
Matki doznały pociechy i wróciły do swoich domów pokrzepione błogosławieństwem Chrystusa.
Doznały też zachęty do dźwigania ciężarów życia z nowym zapałem i. do pełnej nadziei pracy dla
swych dzieci. Współczesne matki powinny przyjmować słowa Jezusa z taką samą wiarą. Chrystus
pozostaje bowiem dla nas tym samym Zbawicielem, jakim był w okresie Swojego przebywania wśród
ludzi. Jest on taką samą podporą dzisiejszych matek, jak wówczas, gdy trzymał w swych ramionach
dzieci z Judei. Dzieci bliskie naszym sercom zostały, tak samo odkupione przez Jego krew, jak tamte
sprzed wielu lat.
Jezus zna wszystkie ciężary, które dźwiga serce matki. Ten, który miał matkę borykającą się z biedą i
niedostatkiem, współczuł każdej matce w jej trudach. Ten, który odbył daleką drogę, aby pokrzepić
stroskane serce chananejskiej kobiety, uczyni to samo dla współczesnych matek. Ten, który zwrócił
wdowie z Nain jej jedynego syna i który w swej męce na krzyżu pamiętał o własnej matoe, również i
dzisiaj wczuwa się w troski przepełniające serca matek. W każdym strapieniu i w każdej potrzebie nie
bmieszka udzielić pomocy i pocieszyć.
Niechaj matki przychodzą ze swymi kłopotami do Jezusa. Znajdą łaskę, która wystarczy, aby mogły
pokierować losami swoich dzieci. Wszystkie furtki są otwarte dla ty_ch matek, które swoje strapienia
pragną zanieść przed stopy Chrystusa. Ten, który rzekł: "Pozwólcie dzieciom przychodzić do mnie i
nie zabraniajcie im", zaprasza wciąż wszystkie matki, aby przyprowadziły do Niego swe maleństwa,
żeby mógł je pobłogosławić. Nawet niemowlę w ramionach matki pozostaje jakby pod skrzydłami
Wszechmocnego, dzięki wierze modlącej się matki. Jan Chrzciciel był napełniony Duchem Świętym od
samego urodzenia. Jeśli zachowamy ścisłą łączność z Bogiem, możemy również oczekiwać, że Duch
Święty ukształtuje charaktery naszych maleństw, poczynając od ich najwcześniejszego dzieciństwa.
W dzieciach, które zostały przyprowadzone do Niego, Jezus widział przyszłych mężczyzn i kobiety,
którzy będą spadkobiercami Jego łaski i poddanymi Jego królestwa, a niektórzy z nich staną się
męczennikami dla imienia Jego. Wiedział, że te dzieci będą słuchać Jego słów i przyjmą Go jako
swego Zbawiciela z większą ochotą niż ludzie dorośli, z których większość kierowała się mądrością
ziemską i miała zatwardziałe serca. Nauczając dzieci Jezus zniżał się do ich poziomu rozumowania.
Ten, który jest Majestatem niebios, nie cofał się przed
400
udzielaniem odpowiedzi na ich pytania, upraszczając jednocześnie sens Swojej nauki tak, aby była
dostępna dla ich umysłów. Rozsiewał w ich sercach nasienie prawdy, które po wielu latach miało
zakiełkować i zrodzić plony do życia wiecznego.
Jest niezaprzeczalną prawdą, że dzieci stanowią najbardziej podatny element przyjmowania
Ewangelii; serca ich są otwarte dla Bos-' kich wpływów i dość silne, aby zachować zdobytą naukę.
Nawet dzieci mogą być chrześcijanami, w oparciu o zasoby wiedzy, odpowiadające ich wiekowi.
Wymagają one kształcenia ich w sprawach duchowych, toteż rodzice powinni wykorzystać wszelkie
możliwości kształtowania ich charakterów na wzór Chrystusa.
Ojcowie i matki powinni patrzeć na swe dzieci jak na młodszych członków rodziny Pana, powierzonych
im po to, aby je wychowali dla nieba. Nauki, które otrzymaliśmy od Chrystusa powinniśmy
przekazywać naszym dzieciom, w miarę tego, jak młode umysły stają się zdolne do ich przyjęcia,
otwierając przed nimi stopniowo piękno zasad nieba. W ten sposób chrześcijański dom staje się
szkołą, w której rodzice występują w charakterze wychowawców, podczas gdy Chrystus Sam jest
głównym Nauczycielem.
Pracując nad nawróceniem naszych dzieci, nie oczekujmy gwałtownych wzruszeń, które miałyby,
posłużyć jako dowód wyrzeczenia się grzechu. Nie musimy też znać dokładnego czasu ich
nawrócenia. Musimy je pouczać, aby przychodziły ze swymi grzechami do Chrystusa, prosząc Go o
przebaczenie i wierząc, że przebaczy i przyjmie je tak samo, jak przyjmował dzieci, które do Niego
przychodziły , podczas Jego pobytu na ziemi.
Kiedy matka uczy swe dzieci, aby były jej posłuszne, ponieważ ją kochają, udziela im tym samym
pierwszej lekcji chrześcijańskiego życia. Miłość matki jest w oczach dziecka symbolem miłości Chry-
atusa i dzieci, które ufają swej matce oraz słuchają jej, uczą się tym samym wiary w Chrystusa i
posłuszeństwa Jego woli.
Jezus był wzorem dla dzieci, a jednocześnie przykładem dla ojców. Przemawiał jak ktoś mający
autorytet i słowa Jego pełne były siły; jednakże w obecności nieokrzesanych i gwałtownych ludzi
Chrystus nie używał nigdy opryskliwych lub twardych słów. Łaska Chrystusa napełnia serce człowieka
niebiańską godnością oraz poczuciem taktu. Łagodzi wszystko, co jest surowe i tłumi wszelką
chropowatość oraz szorstkość. Skłania ona ojców i matki do traktowania swych dzieci jako istot
inteligentnych, czyli w taki sposób, w jaki sami pragnęlibyśmy być traktowani.
Rodzice! W wychowaniu swych dzieci kierujcie się naukami, jakie Bóg zawarł w'naturze! Gdybyście
chcieli hodować goździki, róże czy lilie, w jaki sposób czynilibyście to? Spytajcie ogrodnika, jakimi
środ-
i6 Życie Jezusa
401
karni osiąga to, że każda gałązka tak pięknie kwitnie i każdy liść tak pięknie lśni, rozwijając się w
doskonałej harmonii i krasie. Powie wam, że nie osiąga się tego przez szorstkie dotknięcia, ani przez
gwałtowność, gdyż zniszczyłoby to delikatne pady. Osiąga się to przez stałą, konsekwentną
troskliwość. Ogrodnik zwilża grunt, chroni rosnące rośliny przed zimnym podmuchem wiatru i przed
palącym słońcem, a Bóg powoduje, że rosną i kwitną, ciesząc oko. Tę ogrodniczą metodę należy
stosować w postępowaniu z naszymi dziećmi. Za pomocą subtelnych i pełnych miłości pouczeń,
starajcie się kształtować ich charaktery na wzór charakteru Chrystusa.
Wspierajcie przejawy miłości do Boga oraz wzajemnej miłości wśród ludzi. Przyczyną istnienia na
świecie tylu ludzi o kamiennych sercach jest to, że okazywanie życzliwości uważano za objaw
słabości, którego należało się wyzbywać. Dobre odruchy ludzkiej natury były gaszone już w
dzieciństwie i stąd tylko światło Bożej miłości mogło roztapiać w dzieciach lody egoizmu, powodując,
że ich szczęśliwy byt został bezpowrotnie stracony. Jeżeli życzymy sobie, aby dzieci na-( sze
wypełniał czuły duch Jezusa oraz zdolność do współczucia właściwa aniołom, powinniśmy popierać
szlachetne, podyktowane miłością odruchy dziecięce.
Uczmy dzieci dostrzegania Chrystusa w naturze. Zabierajmy je na łono przyrody, tam gdzie są duże
przestrzenie, piękne drzewa i kwiaty. Niech oglądają te cudowne dzieła stworzenia i rozpozaają w nich
przejawy miłości Bożej. Uczmy nasze dzieci, Ż6v to Bóg, który ustanowił prawa rządzące wszystkim,
co żyje, ustanowił również dla nas prawa, których przestrzeganie przyniesie nam szczęście i radość.
Nie nękajmy ich długimi modlitwami i nudnymi pouczeniami, lecz uczmy je posłuszeństwa prawom
Boga na podstawie lekcji płynących z obserwacji natury. Gdy dzieci zrozumieją, że jesteśmy
wyznawcami Chrystusa, nie trudno będzie przekonać ich o wielkiej miłości, którą nas ukochał. Gdy
będziemy usiłowali wyjaśnić im prawdy zbawienia, ukazując dzieciom Chrystusa jako ich osobistego
Zbawiciela, aniołowie będą stać przy naszym boku i wspomagać nas. Pan udzieli wszystkim ojcom i
matkom łaski, a ona pomoże zainteresować dzieci cudowną historią o Dzieciątku z Betlejem, które jest
prawdziwą na-' dzieją świata.
Gdy Jezus nakazał uczniom, aby nie wzbraniali dzieciom przystępu do Niego, mówił do Swych
naśladowców wszystkich czasów, do działaczy kościelnych, pastorów ich pomocników oraz
wszystkich chrześcijan. Jezus woła do siebie dzieci i mówiąc do nas: Dopuśćcie je, aby przyszły
chce jak gdyby powiedzieć: One przyjdą, jeżeli nie będziecie im przeszkadzać.
Nie pozwólmy, aby nasze niechrześcijańskie postawy miały zrtie-
402
kształcić obraz Chrystusa. Niech nasz chłód i ostrość nie odstrasza maluczkich od Niego. Nie
dawajmy im nigdy powodu odczuć, że niebo nie będzie dla nich przyjemnym miejscem przebywania, z
powodu naszego tam pobytu. Nie przedstawiajmy cieciom religii w sposób nie-szego tam pobytu. Nie
przedstawiajmy dzieciom religii w sposób nie-- rozumieli faktu, że Chrystusa mogą przyjąć w swoim
dzieciństwie. Nie stwarzajmy fałszywego mniemania, że religia Chrystusa jest religią ponurą, która
wymaga, aby ten, kto przyjmuje Chrystusa, zrezygnował ze wszystkiego, co czyni życie przyjemnym.
Współdziałajmy z Duchem Świętym, który oświeca serca dzieci. Mówmy, że Zbawiciel przywołuje, że
nic nie jest w stanie sprawić Mii większej radości, jak ich oddanie się Chrystusowi w latach rozkwitu i
świeżości.
Zbawiciel patrzy z nieskończoną tkliwością na dusze, które odkupił własną krwią. Są one obiektem
Jego miłości. Patrzy na nie z niewypowiedzianą tęsknotą. Serce Jego skłania się nie tylko do dzieci
najlepszych, lecz również do tych, które obarczone są dziedzictwem złych cech charakteru. Wielu
rodziców nie zdaje sobie sprawy z tego, jak bardzo są odpowiedzialni za owe cechy charakteru swych
dzieci. Brak im tkliwości i mądrości w postępowaniu z błądzącymi dziećmi, które jednak błądzą na
skutek złego rodzicielskiego wychowania. Lecz Jezus patrzy na te dzieci ze' współczuciem, ponieważ
widzi przyczyny a nie skutki.
Czynny chrześcijanin powinien być pomocnikiem Chrystusa w zjednywaniu dla Niego dzieci.
Posługując się mądrością i taktem powinien przywiązać je do swego serca, natchnąć je odwagą i
nadzieją i przez łaskę Chrystusa ukształtować ich charaktery w ten sposób, aby można było o nich
powiedzieć: "takich jest królestwo niebieskie".
403
ROZDZIAŁ LVII
"Jeszcze jednego ci brak"
(Mat. 19,16-22; Mar. 10.17-22; Łuk. 18,18-23)
A gdy się wybierał w drogę, przybiegł ktoś, upadł przed nim na kolana i z"apytał go: Nauczycielu
dobry! Co mam czynić, aby
odziedziczyć żywot wieczny?" (Mar. 10.17).
Młody człowiek, który zadał to pytanie, należał do- możnych tego świata. Miał duże posiadłości i
zajmował odpowiedzialne stanowisko. Widział miłość, z jaką Chrystus odnosił się do dzieci, które do
Niego przyprowadzono; widział, z jaką tkliwością je przyjmował, jak je brał na ręce, i serce młodego
człowieka wypełniło się miłością do Zbawiciela. Zapragnął stać się jego uczniem. Był tak głęboko
wzruszony, że gdy Chrystusa udał się w drogę, pobiegł za Nim i klękając przed Nim, zapytał ze
szczerością i powagą o to, co było tak ważne dla Jego duszy i dla każdej ludziekj duszy w ogóle:
"Nauczycielu dobry! co mam czynić aby odziedziczyć żywot wieczny?"
"Dlaczego zwiesz mnie dobrym?", zapytał go Jezus. "Nikt nie< jest dobry, tylko jeden Bóg".
Jezus chciał wypróbować jego szczerość i dowiedzieć się od niego o przyczynie, dla której
nazwał Go dobrym. Czy rozumiał, że Ten, do którego mówił, był Synem Bożym? Jakie były
istotne uczucia jego serca?
Ten przedstawiciel władzy był wysokiego zdania o swej sprawiedliwości. Nie przychodziło mu na myśl,
aby w czymkolwiek postępował niewłaściwie, ale mimo to nie odczuwał całkowitego zadowolenia. Czuł
pragnienie czegoś, czego nie był w stanie posiąść. Czy nie mógłby Jezus pobłogosławić mu tak jak
małym 'dzieciom i zaspokoić głód jego duszy?
W odpowiedzi na pytanie Jezus rzekł mu, że dla uzyskania życia wiecznego konieczne jest
posłuszeństwo przykazaniom Bożym i wyliczył mu szereg przykazań, w których wymienione są
obowiązki, dotyczące postępowania z bliźnimi. Odpowiedź młodego człowieka brzmia-
404 >
la: "Tego wszystkiego przestrzegałem od młodości mojej, czegóż mi jeszcze nie dostaje?".
Chrystus spojrzał w oczy. młodzieńca, jakby odczytując jego życie i badając jego charakter. Miłował
go i pragnął dać mu taki pokój, łaskę i radość, które zmieniłyby zasadniczo jego chara.kter. Powiedział
więc: "Idź, sprzedaj co posiadasz i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie, potem przyjdź i
naśladuj mnie".
Chrystus czuł sympatię do tego młodego, człowieka. Wiedział, że młodzieniec jest szczery w swym
oświadczeniu: "Tego wszystkiego przestrzegałem od młodości mojej". Zapragnął jednak obudzić w
nim świadomość, że oddanie serca musi być połączone z chrześcijańską dobrocią. Pragnął znaleźć w
nim pokorne i skruszone serce, świadome tego, że najwyższa miłość należy się Bogu, a wszystkie
niedoskonałości muszą skryć się w cieniu doskonałości Jego Syna.
Jezus widział w nim odpowiedniego dla siebie pomocnika w dziele zbawienia, gdyby młody człowiek
zdecydował się zostać Jego współpracownikiem. Gdyby chciał oddać się pod kierownictwem Chry-s-
tusa, stałby się potężnym narzędziem w szerzeniu dobra. Mógłby z powodzeniem reprezentować
Chrystusa ze względu na posiadane kwalifikacje. Jeśli swoje zalety złączyłby z dziełem Zbawiciela,
mógłby się stać przedstawicielem mocy niebiańskiej wśród ludzi. Chrystus poznał jego naturę i
pokochał go. W sercu młodego człowieka również obudziła się miłość do Chrystusa, gdyż miłość rodzi
miłość. Jezus prag'nął pozyskać go na Swego współpracownika, pragnął uczynić go podobnym do
Siebie zwierciadłem, w którym odbijałoby się podobieństwo Boga. Chciał doprowadzić do
doskonałości charakter tego człowieka, którego poświęca służbie Bożej. Gdyby ów młodzieniec oddał
się wówczas w ręce Chrystusa, osiągnąłby w atmosferze Jego obecności doskonałość. Gdyby
dokonał tego wyboru, jakże inaczej ukształtowałaby się jego przyszłość!
"Jednego ci brak", rzekł Jezus. "Jeśli Chcesz być doskonałym, idź, sprzedaj wszystko co masz i rozdaj
ubogim, a będziesz miał skarb w niebie, a potem przyjdź i naśladuj mnie". Chrystus czytał w jego
sercu. Brakowało temu człowiekowi tylko jednej rzeczy mającej jednak podstawowe znaczenie
potrzebował bowiem w swoim sercu miłości Bożej. Jej brak był dla niego fatalny, bewiem cała Jego
natura uległaby spaczeniu. Pobłażanie samemu sobie prowadzi do wzrostu egoizmu. Aby pozyskać
miłość Boga, należało zrezygnować z egoistycznej miłości siebie.
Chrystus wystawił tego człowieka na próbę. Wezwał go, aby dokonał wyboru między skarbami
niebios, a wielkością tego świata. Skarby nieba były zapewnione, gdyby poszedł za Chrystusem, lecz
należało zrezygnować z własnej osobowości i poddać swą wolę Chrystusowi. Przed
405
młodym' człowiekiem otwarty został dostęp do świętości Bożej; byłby uzyskał przywilej stania się
synem Bożym i współdziedzicem wraz z Chrystusem skarbów niebios. Ale w tym celu trzeba było
podjąć krzyż i iść za Chrystusem drogą wyrzeczenia.
Słowa Chrystusa były wyzwaniem dla młodego człowieka: "Wybierzcie sobie dzisiaj, komu będziecie
służyć" (Jozue 24,15). Jemu jednak pozostawiono wybór. Jezus pragnął jego nawrócenia. Wskazał
mu słaby punkt w jego charakterze i z głębokim zainteresowaniem czekał na decyzję młodzieńca,
dopóki ten rozważał zagadnienie. Gdyby zdecydował się iść za Chrystusem, musiałby słuchać Jego
słów we wszystkim. Musiałby zrezygnować ze swych ambitnych planów. Z jaką powagą i troską, z jak
gorącym pragnieniem duszy przyglądał się Zbawiciel młodemu człowiekowi, spodziewając się, że
pójdzie za wezwaniem Ducha Bożego.
Chrystus postawił jedyne i wyłączne warunki, które musiał spełnić młody człowiek, gdyby zdecydował
się na doskonalenie swego charakteru w duchu chrześcijańskim. Były to słowa mądrości, jakkolwiek
mogły się wydać surowe i rygorystyczne. W przyjęciu ich ł w posłuszeństwie znajdowała się jedyna
droga zbawienia młodego człowieka. Wybitna pozycja, jaka zajmował w świecie i majątek subtelnie
wywierały wpływ na rozwój złych cech charakteru. Jeśli miałby się tym wpływom poddać, to wyparłyby
one jego całą miłość do.Boga. Mniejsze lub"większe odsunięcie się od Boga osłaniało jego siły
moralne. Bowiem świat jest tak urządzony, że ktokolwiek hołduje sprawom ziemskim bardzo
chwiejnym zostanie przez nie całkowicie pochłonięty.
Młody człowiek szybko zrozumiał wszystko, co było zawarte w słowach Chrystusa i wtedy ogarnął go
smutek. Gdyby ocenił wartość ofiarowanego daru, stałby się wkrótce wyznawcą Chrystusa. Był jednak
członkiem powszechnie szanowanej rady żydowskiej i szatan kusił go zachęcającymi perspektywami
przyszłości. Pożądał dojścia do skarbów nieba, lecz jednocześnie nie umiał wyzbyć się tych
przyjemności, których doświadczył dzięki swoim ziemskim bogactwom. Smucił się z tego powodu, że
warunki zostały ułożone w ten sposób, pragnął bowiem wiecznego życia, lecz nie posiadał dość siły,
aby zdobyć się na ofiarę. Cena wiecznego życia wydawała mu się zbyt wysoka i odszedł ze smutkiem,
"był bowiem bardzo bogaty".
Mniemanie młodzieńca, że spełnił przykazania zakonu Bożego było złudzeniem, bowiem swoim
postępowaniem dowiódł, że jego bożyszczem było bogactwo. Nie mógł uznać przykazań Boga, gdyż
bardzo, wiązały go zwyczaje tego świata. Koszt osiągnięcia życia wiecznego zdawał się mu zbyt
wysoki i dlatego odszedł zasmucony, bo "był bardzo bogaty". "Naśladuj mię", rzekł Chrystus, ale
Zbawiciel nie zna-
. 406
czył dla niego tyle, ile rozgłos wśród ludzi i majątek. Oddanie majątku, który widział w zamian za
niewidoczne skarby nieba wydawały mu się zbyt ryzykownym poczynaniem. Odrzucił propozycję
wiecznego życia i odszedł a potem nigdy nikt nie usłyszał już słów jego błagalnej modlitwy. Tysiące
przeszło przez tę próbę, przeciwstawiając Chrystusa światu; i wielu wybrało świat. Wzorem bogatego
młodzieńca, ^odwracają się od Zbawiciela, mówiąc w sercach: nie mogą mieć tego Człowieka za
przewodnika.
Postępowanie Chrystusa z młodym człowiekiem zostało tu przedstawione, jako lekcja poglądowa. Bóg
wytyczył nam zasady postępowania, których każdy z Jego sług winien przestrzegać. Jest to
posłuszeństwo Jego prawu, ale nie formalne posłuszeństwo, lecz takie, które sięga w nasze życie a
przejawia się -w charakterze, przybliżając nas do królestwa nieba. Bóg określił cechy charakteru dla
tych wszystkich, którzy zechcą współpracować z Jezusem. Tylko ci, którzy z Nim. współpracują, którzy
gotowi są powiedzieć: Panie, wszystko co mam i czym jestem, jest Twoje, będą uznani za synów i
córki Boże. Wszyscy powinni rozważyć, co znaczy pragnąć nieba, a mimo tego pragnienia wycofać się
po usłyszeniu warunków koniecznych dla jego osiągnięcia. Pomyślcie o tjm,1 co znaczy powiedzieć
Chrystusowi: ,;Nie!". Młody człowiek powiedział: Nie mogę oddać "wszystkiego. Czy powiecie (o
samo? Zbawiciel proponuje inam podzielić z nami pracę, którą Bóg polecił nam wykonać. Proponuje
nam użyć środki dane przez Boga, abyśmy mogli prowadzić dla Niego pracę na świecie. Tylko w ten
sposób może nas zbawić.
Młodemu człowiekowi powierzony został majątek, aby mógł się wykazać dobrym szafarstwem; dobra
jego powinny były stać się błogosławieństwem dla potrzebujących i cierpiących. A Bóg obecnie
wyposaża ludzi w środki, talenty i sposobności, aby mogli pośredniczyć pomiędzy Nim, a cierpiącymi.
Każdy, kto chwyci się narzędzia pomocy, staje się pomostem między Bogiem a cierpiącymi.
Dla tych, którzy podobnie jak młody człowiek zajmują wysokie urzędy i posiadają duże majątki wydaje
się zbyt wielka ofiara oddać wszystko na polecenie Chrystusa. Jest to jednak podstawowa zasada
obowiązująca tych, którzy pragną zostać Jego uczniami. Nie może być żadnego odchylenia od
całkowitego posłuszeństwa. Samopoświęce-nie jest istotą nauki Chrystusa. Często przykazanie to
dawane jest w formie, która może się wydać automatyczna, lecz nie ma innej drogi zbawienia ludzi,
jak odcięcie się od wszystkiego, co gdyby zostało utrzymane zdemoralizowałoby całą istotę
człowieka.
Gdy wyznawcy Chrystusa zwracają to, co jest własnością Pana, zbierają skarb, który otrzymują
słysząc słowa: "To dobrze, sługo
407
dobry i wierny!... wnijdź do radości Pana twego", "Który dla wystawionej sobie radości, podjął krzyż,
wzgardziwszy sromotę i usiadł na prawicy stolicy Bożej" (Mat. 25,23; Hebr. 12,2). Radość ujrzenia
odkupionych dusz, dusz zbawionych na zawsze, jest nagrodą dla wszystkich idących śladami
Chrystusa, który rzekł: "Naśladuj mię".
408
ROZDZIAŁ LVIII
"Łazarzu wyjdź"
(Łuk. 10,38-42; Jan 11, 1-44)
Do najwierniejszych uczniów Chrystusa należał Łazarz z Betanii. Od pierwszego spotkania uwierzył w
Chrystusa, darzył Go głęboką miłością, którą Zbawiciel .odwzajemniał. Zbawiciel udzielał swych
błogosławieństw wszystkim, którzy szukali Jego pomocy. Miłuje On całą ziemską rodzinę, lecz z
niektórymi łączą. Go szczególnie tkliwe więzy.. Serce Jego związane było takimi więzami z rodziną w
Betanii i na rzecz członka tej rodziny Łazarza został dokonany najwspanialszy cud.
W domu Łazarza Jezus znajdował wielokrotnie odpoczynek. Zbawiciel nie posiadał własnego domu,
stąd też uzależniony był od gościnności przyjaciół lub uczniów. Często, gdy bywał zmęczony lub
pragnął towarzystwa ludzi, z radością udawał się do tego spokojnego domu, gdzie chronił się przed
podejrzliwością i zazdrością faryzeuszów. Tu znajdował serdeczność i czystą, świętą przyjaźń. Tu
mógł mówić prosto i swobodnie wiedząc, iż słowa Jego będą zrozumiane > ocenione.
Zbawiciel cenił spokojny dom i życzliwych słuchaczy. Tęsknił do ludzkiej tkliwości, uprzejmości i
serdeczności. Ci, co otrzymywali niebiańskie pouczenia, których chętnie udzielał, doznawali wielkiego
błogosławieństwa. Kiedy tłumy szły za Chrystusem przez pola, przedstawił im piękno natury. Chciał,
aby oczy ludzi' otwarte były na błogosławieństwa, jakimi Bóg obdarzył ziemię. Dla podkreślenia
łaskawości i dobroci Bożej zwracał uwagę ludzi na spadającą rosę, na łagodny deszcz i na jasny blask
słońca, dane zarówno dobrym jak i złym. Pragnął, aby zrozumiano lepiej względy Boga okazywane
ludziom, których stworzył. Lecz zrozumienie to przychodziło im z trudem. Tu w domu położonym w
Betanii Chrystus znajdował odpoczynek po konfliktach, z jakimi spotykał się w Swoim publicznym ży-
409
ciu. Tu mógł otworzyć przed życzliwym audytorium księgi Opatrzności.' W tych prywatnych
rozmowach odkrywał Swym słuchaczom to, czego nie próbował nawet mówić tłumom. Nie
potrzebował mówić w przypowieściach.
Zwykle, gdy Chrystus dawał swe wspaniałe pouczenia, Maria siadywała u Jego stóp i słuchała z
'szacunkiem i uwagą. Pewnego razu Marta, zajęta przygotowywaniem posiłku podeszła do Chrystusa i
rzekła: "Panie czy nie dbasz o to, że siostra moja pozostawiła mnie samą, abym pełniła posługi?
powiedz jej więc, aby mi pomogła" (Łuk. 10,40). Było to podczas pierwszej wizyty Jezusa w Betami.
Zbawiciel wraz z uczniami odbył uciążliwą drogę pieszo z Jerycha. Marta krzątała się przygotowując
posiłek i w swojej troskliwości zapomniała o uprzejmości należnej gościowi. Jezus odpowiedział w
łagodnych, cierpliwych słowach: "Marto, Marto! troszczysz się -i kłopo-czesz o wiele rzeczy; niewiele
zaś potrzeba, lecz tyl-ko jednego; Maria bowiem dobrą cząstkę wybrała, która nie będzie jej odjęta".
Maria z uwagą chwytała cenne słowa padające z ust Zbawiciela, słowa cenniejsze dla niej od
najdroższych skarbów ziemskich.
"To jedno"', czego Marta potrzebowała, to był spokojny, pobożT ny duch, głębsza troska o poznanie
przyszłego, nieśmiertelnego życia i łaski koniecznej dla rozwoju duchowego. Powinna była mni*j
troszczyć się o sprawy przemijające, a więcej o wieczne. Jezus nauczył Swe dzieci, aby korzystały z
każdej okazji, dla pozyskania wiedzy, która będzie prowadziła je ku zbawieniu. Sprawa Chrystusa
powinna angażować sumiennych i energicznych pracowników. Otwiera się tu szerokie pole dla
gorliwych religijnie Mart; lecz przed rozpoczęciem aktywnej działalności, powinny one razem z Marią
zasiąść u stóp Jezusa. Niech pilność, gotowość działania l energia zostaną uświę- _ cone łaską
Chrystusa, a wtedy życie stanie się niezdobytą twierdzą dobra.
Smutek nawiedził spokojny dom, w którym Jezus odpoczywał. Łazarza powaliła nagle choroba i
siostry posłały do Zbawiciela wiadomość: "Panie! oto ten, którego miłujesz, choruje". Zdawały sobie
sprawę z powagi choroby, której uległ ich brat, ale wiedziały też, że Chrystus da dowód Swojej
zdolności leczenia wszelkich chorób. Wierzyły, że wykaże współczucie dla ich zmartwienia, wobec
czego nie wzywały natychmiastowej Jego obecności, lecz ufne, wysłały tylko wieść: "Ten, którego
miłujesz, choruje". Myślały, iż szybko zareaguje na wieść i przyjdzie natychmiast, skoro tylko znajdzie
się w Be-tanii.
Niespokojnie czekały na wiadomość. Tak długo, jak iskra życia tliła się w chorym bracie, modliły się i
czekały na przybycie Jezusa, Lecz posłaniec wrócił bez, Niego. Przyniósł im jednak słowa
410
Jezusa: "Ta choroba nie jest na śmierć", a one uchwyciły się nadziei, że Łazarz będzie żył. Czułymi
słowami starały się pocieszyć ii dodać odwagi choremu, prawie już -nieprzytomnemu. A gdy Łazarz
umarł, były gorzko rozczarowane; lecz odczuwały wspierającą łaskę Chrystusa i to powstrzymywało je
od potępienia Zbawiciela.
Kiedy Chrystus otrzymał wiadomość, uczniom wydawało się, iż nie przejął się nią zbytnio. Nie okazał
zmartwienia, którego się spodziewali. Patrząc na nich, rzekł: "Ta choroba nie jest na śmierć, ale dla
chwały Bożej, aby był uwielbiony Syn Boży przez nią". Przez dwa dni pozostał tam, gdzie ,się
znajdował. Ta zwłoka była niezrozumiała dla uczniów. Myśleli, że Jego obecność byłaby wielką
pociechą dla strapionych domowników. Wiedzieli, jak wielką sympatią darzył rodzinę z . Betanii i byli
zdziwieni, że nic nie zareagował na smutną wiadomość: "Ten, którego miłujesz, choruje".
Podczas dwóch następnych dni zdawało się, iż Jezus zapomniał
0 otrzymanej wiadomości, gdyż nie mówił wcale na temat Łazarza. Uczniowie przypomnieli
sobie Jana Chrzciciela, poprzednika Jezusa. Wówczas również dziwili się, że Jezus, który
obdarzony był mocą czynienia cudów, pozwolił Janowi marnieć w więzieniu i umrzeć gwałtowną
śmiercią. Dlaczego Jezus nie uratował życia Jana? To pytanie często stawiali faryzeusze,
aby dowieść, iż twierdzenie Chrystusa, że jest Synem Bożym, jest fałszem. Zbawiciel
ostrzegał Swych uczniów przed czekającymi ich próbami, stratami i prześladowaniem. Czy
w godzinie próby ich też opuści? Niektórzy zapytywali siebie, czy nie pomylili się co do
misji Jezusa. Wszyscy byli bardzo zaniepokojeni.
Po dwóch dniach Jezus rzekł do uczniów: "Pójdźmy znowu do ziemi judzkiej". Uczniowie zapytali,
dlaczego Jezus, skoro postanowił iść do Judei, zwlekał z tym dwa dni? Umysł ich zaprzątała teraz
przede wszystkim troska o bezpieczeństwo Chrystusa i ich własne. W chęci udania się do Judei
dostrzegali jedynie niebezpieczeństwo. Mówili Mu: "Mistrzu! Dopiero co chcieli cię Żydzi
ukamieniować
1 znowu chcesz tam iść? Odpowiedział Jezus: Czy dzień nie ma dwunastu godzin? Jeśli 'kto
chodzi we dnie, nie potknie się, bo widzi światło tego świata" (Jan 11,8.9). Prowadzi mnie
mój Ojciec; jak długo wypełniam Jego wolę, moje życie jest bezpieczne. Moje dwanaście
godzin dnia jeszcze się nie skończyły. Wchodzę teraz w ostatni okres moich dni; lecz dopóki
choć jeden dzień mi pozostaje jestem bezpieczny. "Jeśli kto chodzi we dnie mówił
Chrystus da-
^łej nie potknie się; bo widzi światłość tego świata". Ten, kto czyni wolę Bożą, kto idzie ścieżką,
którą mu Bóg wyznaczył nie może potknąć się i upaść. Światłość przewodnia Ducha Bożego daje mu
jasne rozeznanie obowiązków i prowadzi go do zakończenia Jego
411
pracy. "Jeśli zaś kto chodzi w nocy, potknie się, bo nie ma w sobie światła". Ten, kto idzie obraną
przez siebie ścieżką, na którą Bóg go me powołał, potknie się, gdyż dla niego dzień zamienił się w noc
i gdziekolwiek by się znajdował, nie jest bezpieczny.
"To powiedział, a potem rzekł do nich Łazarz, nasz przyjaciel zasnął, ale idę zbudzić go ze snu".
"Łazarz, nasz przyjaciel, śpi". Jakie to wzruszające słowa, jak pełne są współczucia. Zajęci mysią o
grożącym Jezusowi niebezpieczeństwie, uczniowie prawie zapomnieli o osieroconej rodzinie w
Betami. Lecz Chrjstus me zapomniał, a Jego uczniowie poczuli się zawstydzeni. Byli zawiedzeni, gdy
Chrystus me zareagował natychmiast na przysłaną wiadomość. Zaczęli nawet podejrzewać, iż me
żywił tkliwej miłości do Łazarza i jego sióstr, jeśli me pospieszył razem z posłańcem do ich domu
Teraz Jego słowa "Łazarz, nasz przyjaciel śpi", obudziły w ich umysłach właściwe rozeznanie. Byli
przekonani, ze Chrystus nie zapomniał o cierpiących przyjaciołach.
"Tedy rzekli uczniowie do Niego Panie1 Jeśli zasnął, będzie zdrów. Ale Jezus mówił o jego śmierci,
lecz om zaś myśleli, iż o zaśnięciu snem mówił", Chrystus przedstawiał Swym wierzącym dzieciom
śmierć jako sen Ich życie ukryte jest z Chrystusem w Bogu i póki nie odezwie się ostatni dźwięk trąby,
ci, którzy umarli, spać będą w Bogu.
"Wtedy to rzekł im Jezus wyraźnie Łazarz umarł. I raduję się ze względu na was, ze tam me byłem, bo
uwierzycie, lecz pójdźmy do mego". W oczach ucznia Tomasza pójście do Judei oznaczało śmierć dla
Mistrza Ogarnięty wzniósł} m duchem, powiedział do innych uczniów "Pójdźmy i my, abyśmy razem z
nim pomarli". Znal nienawiść Żydów do Chrystusa. Ich celem było doprowadzenie do Jego śmierci,
lecz jak dotąd, to się me udawało, gdyż okres pobytu Jego na ziemi jeszcze me dobiegł końca. Przez
ten okres Jezusa chronili aniołowie z nieba, nawet w Judei, gdzie rabini uknuli spisek aby Go pojmać i
wydać na śmierć, nic złego stać Mu się me mogło.
Uczniowie zastanawiali się nad słowami Chrystusa "Łazarz umarł. I raduję się... ze tam nie byłem.".
Czy Zbawiciel umyślnie unikał domu Swych cierpiących przyjaciół' Wszystko wskazywało że Maria,
Marta i umierający Łazarz zostali pozostawieni sami sobie. Tak jednak nie było, bowiem Chrystus
widział wszystko i po śmierci Łazarza powstrzymywał siostry Swoją łaską. Jezus był świadkiem
smutku ich rozdartych serc, gdy brat ich zmagał się ze swym potężnym wrogiem ze śmiercią
Odczuwał każdy boi, każdy odruch smutku, gdy mówił do uczniów "Łarzarz umarł". Lecz Chrystus
musiał myśleć nie tylko o Swoich umiłowanych w Betami. Musiał także brać pod uwagę proces
wychowania swoich uczniów. Mieli oni stać się Jego przedstawicielami na świecie, aby
błogosławieństwo Ojca objęło wszy-
412
stkich Dla ich dobra pozwolił, aby Łazarz umarł. Gdyby w czasie choroby prz>wrócił mu zdrowie, me
miałby okazji dokonać cudu, który w najbardziej przekonujący sposób świadczył o Jego Boskosci.
Gdyby Chrystus był w jego domu, Łazarz by me umarł, gdyż szatan me znalazłby do niego dostępu.
Śmierć me zdołałaby dotknąć go w obecności Dawcy życia. Z tego właśnie powodu Chrystus wolał
pozostać w oddaleniu. Pozwolił wrogowi użyć swej siły, żeby mu później odebrać jego ofiarę, a jego
samego przepędzie. Pozwolił, aby Łazarz przeszedł pod władanie śmierci i aby siostry jego zobaczyły
go w grobie* Chrystus wiedział, ze gdy będą patrzeć na twarz zmarłego brata, ich wiara w Chrystusa
będzie wystawiona na próbę. Lecz wiedział także, iż walka wewnętrzna, przez którą przejdą, wzmocni
ich wiarę. Wczuwał się w każdy spazm bólu, który nimi targał To, ze zwlekał z przyjściem, me
dowodziło, iż przestał ich miłować. Wiedział, ze dla nich, dla Łazarza, dla Siebie i Swoich uczniów
trzeba l było wykazać się zwycięstwem.
, Ze względu na was, bo uwierzycie". Dla wsz> stkich, którzy wyciągają rękę po pomoc Bożą, chwila
największego zniechęcenia następuje wówczas, gdy pomoc ta jest najbliżej. Będą spoglądać wstecz z
wdzięcznością na najciemniejszą część swej diogi "Umie Pan pobożnych z pokuszenia wyrwać" (2
Piotra 2,9). Z każdej pokusy i każdej próby w>prowadzi ich Bóg ze wzmocnioną wiarą i większym
doświadczeniem.
Zwlekając z przyjściem do Łazarza Chrystus miał na uwadze tych, którzy jeszcze Go nie przyjęli.
Zwlekał dlatego, zęby cud wskrze-' szema Łazarza z grobu był jeszcze jednym dowodem dla
upartych, niewierzących ludzi iż jest On rzeczywiście ,zmartwj chwstaniem i życiem". Nie chciał
odbierać nadziei ludziom biednym, błądzącym owcom z domu Izraela, ale Jego serce bolało nad
brakiem ich skruchy W swej łaskawości chciał dać im jeszcze jeden dowód, ze bjł Odkupicielem, tym,
który może dać życie i nieśmiertelność Miał to być dowód, któremu kapłani nie będą mogli zaprzeczyć.
To wszystko było przyczyną Jego zwłoki w udaniu się do Betami* Ten największy cud, wskrzeszenie
Łazarza, miał położyć pieczęć Bożą na Jego pracy i potwierdzić Jego Boskość.
W czasie wędrówki do Betami Jezus, zgodnie ze Swych zwyczajem, udzielał pomocy chorym i
potrzebującym. Wchodząc do miasta posłał wiadomość do sióstr Łazarza o swym przybyciu Chrystus
me poszedł zaraz do domu Łazarza, ale zatrzymał się w spokojnym miejscu, lezącym przy drodze do
Betami. Wystawne uroczystości, które urządzali Żydzi przy okazji śmierci krewnych lub przyjaciół me
harmonizowały z usposobieniem Chrystusa. Słyszał już głosy najemnych płaczek i me chciał spotkać
się z siostrami pośród tego zamętu. Pomiędzy v
413
żałobnikami znajdowali się krewni a między nimi ludzie zajmujący wysokie i odpowiedzialne
stanowiska w Jeruzalem
Pomiędzy tymi ostatnimi, znajdowali się również wrogowie Chrystusa, który znał ich zamiary i dlatego
me chciał się od razu ujawnić
WiadomobC o przybyciu Jezusa została podana Marcie tak spokojnie, iż nikt w izbie me słyszał jej,
nawet pogrążona w smutku Maria. Marta natychmiast wyszła na spotkanie Pana, podczas gdy Maria
myśląc, iż siostra udała się na miejsce gdzie pogrzebano Łazarza, siedziała w milczeniu, pogrążona w
rozpaczy.
Marta spieszyła na spotkanie Jezusa z sercem targanym sprzecznymi uczuciami W Jego wyrazistej
twarzy odczytała tę samą tkliwość i miłość, które zawsze się na niej malowały Jej zaufanie do Jezusa
pozostało niewzruszone, lecz myślała o swym kochanym bracie, którego Chrystus również darzył
miłością Z żalem w sercu, iż Chrystus nie przybył wcześniej, lecz jednocześnie z nadzieją, ze nawet
teraz uczyni cos, aby je pocieszyć, powiedziała "Panie, gdybyś tu był, nie byłby umarł brat mój' A
patrząc w tę twarz pełną miłości, dodała , Ale i teraz wiem, ze o eokolwiekbys prosił Boga, da ci to
Bóg".
Jezus podtrzymał jej wiarę, mówiąc "Zmartwychwstanie brat twój' Odpowiedz ta me była dana po to,
aby wzbudzić nadzieję natychmiastowej zmiany Jezus chciał skierować myśli Marty ponad obecne
przywrócenie życia Łazarzowi, mówiąc z nią o zmartwychwstaniu sprawiedliwych Uczynił to, aby
umiała dostrzec w zmartwychwstaniu Łazarza zapewnienie zmartwychwstania wszystkich
sprawiedliwych zmarłych i wiarę,, iż stanie się to za sprawą Zbawiciela
Marta odpowiedziała "Wiem, iż wstanie przy zmartwychwstaniu w dniu ostatecznym".
Chcąc nadać właściwy kierunek jej wierze, Jeaus rzekł "Jam jest zmartwychwstanie i żywot" W
Chrystusie tkwi życie prawdziwe, nie zapożyczone, ani tez nie dziedziczone "Kto ma Syna, ma żywot"
(l Jana 5,12) Boskosc Chrystusa jest dla wierzących rękojmią ich życia wiecznego "Kto we mnie
wierzy, choćby i umarł, żyć będzie A kto żyje i wierzy we mnie nie umrze na wieki Czy wierzysz w to'"
Chrystus skierował Swoje myśli do czasów powtórnego nadejścia, kiedy sprawiedliwi zmarli powstaną
nietknięci, a sprawiedliwi żyjący przeniesieni zostaną do nieba, nie oglądając śmierci Cud, który
Chrystus miał uczynić wskrzeszając Łazarza, miał stać się znakiem zmartwychwstania wszystkich
sprawiedliwych zmarłych. Swymi słowami i czynami Chrystus potwierdza, ze to On jest sprawcą
zmartwychwstania On, który sam miał niebawem umrzeć na krzyżu, dzier-
414
żył klucze .prowadzące ku śmierci, objawił się jako zwycięzca grobu i potwierdzał Swe prawa
oraz moc obdarowywania wiernych zy-x ciem.
Na słowa Zbawiciela "Czy wierzysz w to'", Marta odpowiedziała "Tak, Panie1 Ja uwierzyłam, ze Ty
jesteś Chrystus, Syn Boga, który miał przyjść na świat" Nie rozumiała całego znaczenia słów
Chrystusa, lecz wyznała swą wiarę w Jego Boskosc i swe zaufanie w to, ze ma On moc uczynić
wszystko, co będzie chciał
"A gdy to powiedziała, odeszła i zawołała Marię siostrę swoją i rzekła jej w tajemnicy Nauczyciel tu jest
i woła WE,' (Jan 11,28). Powiedziała to Mani tak cicho, jak tylko mogia, gd>z kapłani i przywódcy
przygotowani byli, aby pojmać Jezusa, gdy tylko nadarzy się okazja Płacz żałobników nie zezwalał na
podsłuchanie jej słów
Słysząc tę wiadomość, Maria szybko wstała i z rozpromienioną twarzą wybiegła z pokoju Myśląc, iż
poszła do grobu, aby opłakiwać " brata żałobnicy udali się "za mą Kiedy zbliżała się do miejsca gdzie
oczekiwał Jezus, uklękła u Jego stop i powiedziała drżącymi wargami "Panie, gdybyś tu był, me
umarłby brat mój' Płacz żałobników męczył ją pragnęła więc usłyszeć kilka kojących słów od
Chrystusa. Wiedziała jednak, ze między żałobnikami^ wielu żywi niechę i zazdrość wobec Jezusa i to
ją powstrzymywało od wypowiedzenia całego swego smutku .
Jezus tedy, widząc ją płaczącą, i płaczących Z>dow, którzy z mą przyszli, rozrzewnił się w duchu i
wzruszvł się" Czytał w ser,-cach wszystkich zgromadzonych Widział, iż wielu z tych, którzy '
uzewnętrznili swój smutek w płaczu, w rzeczywistości udawali Wiedział ze niektórzy spośród
zgromadzonych, którzy teraz okazywali pełen obłudy smutek, wkrótce będą planować śmierć me tjlko
Jego, ale i tego którego miał wskrzesić Chrystus mógł zedrzeg z nich tę szatę udanego smutku, lecz
powściągnął Swoje słuszne oburzenie Słowa prawdj które mógłby powiedzieć, me zostały wj
powiedziane przez wzgląd na kochającą Go istotę, klęczącą u Jego nóg, która naprawdę wierzyła w
Niego t
, Gdzie go położyliście', spytał Rzekli mu "Panie1 pójdź i zobacz" Razem udali się do grobu Widok był
przygnębiający Łazarz był bardzo lubiany i siostry opłakiwały go ze złarranymi sercami, a ci, którzy byli
jego przyjaciółmi, mieszali swe łzy ze łzami zrozpaczonych sióstr Na widok ludzkiego smutku i w
obliczu faktu, ze przyjaciele stali pogrążeni w smutku nad umarłym, kiedy Zbawiciel świata stał obok, ,
Jezus zapłakał' Mimo, iż był Synem Boga, przyjął na Siebie kształt człowieka, i wzruszał się ludzkim
smutkiem. Jego tkliwe, współczujące serce sympatyzuje z cierpiącym. Płacze On z tymi, co płaczą i
cieszy się z tymi, co się cieszą
415
Lecz nie tylko z powodu ludzkiego współczucia dla Mani i Marty płakał Jezus W jego łzach był smutek
wyższy od ziemskiego smutku, tak jak niebiosa są wyższe od ziemi Chrystus nie opłakiwał Łazarza
którego wszak miał wskrzesić niebawem Płakał, gdyż wielu spośród żałobników, którzy dziś opłakiwali
śmierć Łazarza, miało wkrótce skazać na śmierć Jego, który był zmartwychwstaniem i życiem Lecz
niewierzący Żydzi nie byli w stanie właściwie zrozumieć jego łez Niektórzy me mogąc dostrzec
niczego, co by poza zewnętrznymi okolicznościami mogło spowodować Jego łzy, powiedzieli czule
"Patrz' jako go miłował" Inni, pragnąc zaszczepić ziarno niewiary w serca obecnych, mówili szyderczo
"Nie mógł ten, który ślepemu otworzył oczy, uczynić, aby i ten nie umarł7" (Jan 11,37) Jeśli było w
mocy Chrystusa uratować Łazarza, to czemuż pozwolił mu umrzeć9
Proroczym wzrokiem widział Chrystus wrogość faryzeuszy i saduceuszy Wiedział, ze knuli Jego
śmierć Wiedział, ze niektórzy z tych pozornie współczujących wkrótce zamkną przed sobą drzwi
nadziei i bramy do miasta Bożego. Rozegra się dramat Jego poniżenia i ukrzyżowania, co pociągnie
za sobą zburzenie Jeruzalem i w tym czasie nikt me będzie lamentować nad umarłym Wiedział o
odwrocie, którego wynikiem będzie zniszczenie Jerozolimy przez legiony rzymskie Wiedział, ze wielu
z tych, co płakało nad Łazarzem, umrze podczas oblężenia miasta, a w ich śmierci nie pojawi się
nadzieja
Chrystus płakał me tylko z powodu widoków rozgrywających się przed Jego oczyma, zaciążył Mu
ciężar smutku gromadzącego się w ciągu wieków Widział straszliwe skutki naruszania prawa Bożego
Widział, iż w historii świata począwszy od śmierci Abla, nie ustawał konflikt między złem a dobrem
Spoglądając na lata przyszłe, widział cierpienia i smutki, łzy i śmierć, które miały stać się udziałem
wielu ludzi Serce Jego przeszywała mysi o cierpieniach ludzkości we wszystkich wiekach i na
wszystkich lądach. Ciążyły na Jego duszy nieszczęścia grzesznego rodzaju ludzkiego Fontannę łez
przerwało jednak pragnienie przyniesienia ulgi ludztom pogrążonym w nieszczęściach
"Jezus znowu rozrzewniwszy się w sobie, poszedł do grobu". Łazarz złożony był w jaskini skalnej i
wielki głaz zamjkał wejście do grobu "Usuńcie ten kamień" rzekł Chrystus Myśląc, iż chce _^On
jedynie spojrzeć na umarłego, Marta zaprotestowała, mówiąc, iż ciało zostało złożone do grobu cztery
dni temu i musiał już nastąpić rozkład To oświadczenie, uczynione przed wskrzeszeniem Łazarza,
zamknęło usta tjm wrogom Chrystusa, którzy mogliby mówić, ze popełniono oszustwo
Poprzednio faryzeusze rozpuszczali różne fałszywe pogłoski, dotyczące większości
cudownych przejawów boskiej mocy. Kiedy Chry-
416
stus ożywił* córkę Jairusa, powiedział "Nie umarła dzieweczka, ale śpi" (Mar 5,39) Ponieważ
chorowała krótko i została wskrzeszona natychmiast po śmierci, faryzeusze twierdzili, ze dziecko nie
umarło wcale i ze Chrystus sam to stwierdził Chcieli przekonać ludzi, ze Chrystus nie jest w stanie
uzdrowić chorób, ze Jego cuda były oszustwem Lecz w tym wypadku nikt me mógł zaprzeczyć, iż
Łazarz
umarł
Gdv Pan ma dokonać jakiegoś dzieła, szatan stale podsuwa kogoś, aby zgłosił sprzeciw "Usuńcie ten
kamień" powiedział Chrystus. W miarę swych możliwości przygotujcie drogę mojemu dziełu' Lecz tu
objawił się praktyczny i ambitny charakter Marty. Nie chciała, aby rozkładające się ciało wystawie na
pokaz Sercu ludzkiemu trudno zrozumieć słowa Chrystusa i Marta nie"* zdołała uchwycie
prawdziwego znaczenia Jego obietnicy
Chrystus napomniał Martę, lecz słowa Jego były wypowiedziane z największą dobrocią
"Czyż ci nie powiedziałem, ze jesk uwierzysz, oglądać będziesz chwałę Bożą'1 (Jan 11,40) Dalej
pytał, dlaczego wątpi w Jego moc'' Czemu sprzeciwia się Jego żądaniom, Jego słowu które ' miało
jej pozwolić ujrzeć chwałę Bożą0
Naturalne przeszkody nic me znaczą wobec Wszechmogącego Sceptycyzm i niewiara nie maja mc
wspólnego z pokorą Niewzruszona wiara w słowa Chrystusa, i poddanie się Jego woli są przejawem
prawdziwej pokor>
"Usuńcie ten kamień" Chrystus mógł spowodować, ze kamień by ustąpił, mógł kazać aniołom, którzy
znajdowali się przy Nim, aby to uczynili Na Jego rozkaz niewidzialne ręce odsunęłyby głaz, lecz tę
czynność miałj spełnić ręce ludzkie W ten sposób pokazał Chrystus, iż ludzkość musi współpracować
z Boskością Co może uczynić człowiek sam, tego nie musi czynie boska moc Bóg me obchodzi się
bez pomocy człowieka Dodaje mu siły i współdziała z nim, gdy człowiek czyni użytek ze zdolności i sił,
które mu dano
Rozkaz został wykonany kamień odsunięto Wszystko zostało uczynione jawnie i rozmyślnie.
Wszyscy mogli zobaczyć, iż nie wchodziło w rachubę żadne oszustwo Oto leży ciało Łazarza w
skalnym grobie, zimne i milczące Głosy żałobników uciszyły się. Zdumieni i wyczekujący stali ludzie
wokół grobowca, chcąc zobaczyć, co nastąpi
Spokojnie staje Chrystus przed grobem, a uroczystość chwili udziela się obecnym Chrystus zbliża się
do grobowca. Podnosząc oczy ku niebu, mówi "Ojcze, dziękuję ci, zes mnie wysłuchał". Niedawno
jeszcze wrogowie Chrystusa oskarżali Go o bluźnierstwo i chwytali za kamienie, by rzucie w Niego za
to, ze ogłosił się Synem Boga Oskarżali Go, iż czynił cuda przy pomocy szatana. A oto Chrystus
27 2jncle Jezusa
417
nazywa Boga Swym Ojcem i -ze, wspaniałą odwagą stwierdza, że jst Synem Boga.
, '
We wszystkim, co czynił Chrystus, współdziałał ze Swym Ojcem. " Jezus stale dbał o to, aby dać do
zrozumienia, że nie pracuje samodzielnie i niezależnie, że przez wiarę i modlitwę czyni cuda. Pragnął,
aby wszyscy wiedzieli o Jego wspólnocie z Ojcem. "Ojcze, rzekł Jezus, dziękuję ci, żeś mnie
wysłuchał. A Ja wiedziałem, że mnie zawsze wysłuchujesz. Ale powiedziałem to ze względu na lud
stojący wokoło, aby wierzyli, żeś Ty mnie posłał". W ten sposób ucznioim i narodowi dany został
najbardziej przekonujący dowód wspólnoty istniejącej między Chrystusem a Bogiem. Zostało przez to
dowiedzio-' ne, że prawa, które sobie rościł Chrystus, nie były żadnym zwodzeniem.
"A gdy to rzekł zawołał donośnym głosem: Łazarzu! wyjdź". Jego głos dźwięczny i przenikliwy
dosięgnął uszu zmarłego, gdy przemówił, Boskość Jego promieniowała poprzez powłokę
człowieczeństwa. W tej twarzy opromienionej chwałą Bożą, ludzie zobaczyli pełnię Jego mocy.
Wszystkie oczy przykute były do wejścia do grobu, a każde ucho wsłuchiwało się w najlżejszy szmer
stamtąd, w napięciu i z pełnym niepokoju zainteresowaniem czekali na wynik tej próby Boskości
Chrystusa, która albo da potwierdzenie tezy, że jest Synem Bożym, ^łbo zgasi na zawsze nadzieję.
W cichym grobie powstało poruszenie i ten, który umarł, stanął u wejścia do grobowca. Ruchy jego
krępowały pogrzebowe chusty, w które był owinięty, toteż Chrystus rzekł do oszołomionych widzów:
"Rozwiążcie go, i pozwólcie mu odejść". Chrystus jeszcze raz wskazał, że ludzie powinni współdziałać
z Bogiem. Ludzkoąć powinna pracować dla ludzkości. Łazarz został uwolniony i stanął przed ludźmi,
nie jak ktoś wynędzniały przez chorobę, ze słabymi drżącymi członkami, lecz jako człowiek w pełni sjł i
energii. Oczy jego jaśniały inteligencją i miłością do swego Zbawiciela. Pełen uwielbienia padł do stóp
Chrystusa.
W pierwszej chwili stali w bogobojnym przerażeniu, nie mogąc wymówić słowa. Lecz w ślad za tym
nastąpił nie dający się opisać wybuch radości i dziękczynienia. Siostry przyjęły powrót do życia brata
jako dar od Boga i Ze łzami radości, w urywanych słowach wyrażały swą wdzięczność Zbawicielowi.
Podczas tej ogólnej radości brata, sióstr i przyjaciół Jezus niepostrzeżenie oddalił się. Gdy zaczęli
szukać Tego, który przywrócił do życia Łazarza, nie można Go było znaleźć.
418
ROZDZIAŁ LIK
Knowania kapłanów
(Jan 11,47-54)
Betania położona była tak blisko Jeruzalem, że wiadomości o wskrzeszeniu Łazarza bardzo prędko
dotarły do miasta. Przez szpiegów, którzy byli świadkami cudu, przywódcy żydowscy dowiedzieli się
bardzo szybko o tym co zaszło. Zwołane zostało bezzwłocznie zebranie Sanhedrynu, aby ustalić
dalszą linię postępowania. Tym razem Chrystus dał w pełni dowód Swego panowania nad śmiercią i
grobem. Ten potężny cud był ukoronowaniem dowodów danych ludziom przez Boga o zesłaniu na
ziemię Swego Syna dla zbawienia ludzkości. Był to dowód boskiej mocy, wystarczający do
przekonania każdego umysłu pozostającego pod wpływem rozsądku i oświeconego sumienia. Wielu
świadków wskrzeszenia Łazarza, stało się wyznawcami Jezusa. Jednocześnie cud ten rozniecił
jeszcze bardziej nienawiść przywódców i kapłanów żydowskich. Odrzucali dotąd wszystkie mniejsze
dowody Jego Boskości i teraz ten nowy cud doprowadził ich do wściekłości. Umarły wstał z grobu w
biały dzień wobec tłumu obecnych, dlatego też żadne sztuczki nie mogły zaprzeczyć faktowi. Z tego
powodu wrogość kapłanów stała się śmiertelna. Byli teraz bardziej niż kiedykolwiek zdecydowani
położyć kres pracy Chrystusa.
Saduceusze, jakkolwiek nieprzychylni Chrystusowi, nie przejawiali w stosunku do Niego takiej
wrogości, jak faryzeusze. Ich nienawiść nie była zaprawiona aż taką goryczą. Lecz teraz byli bardzo
poruszeni, bowiem -nie wierzyli w możliwość zmartwychwstania hołdując tak zwanej "nauce"
twierdzili, że jest niemożliwe, aby martwe ciało przywrócone zostało do życia. Jednakże wystarczyło
kilka słów Chrystusa, aby obalić twierdzenie. Wykazały one ich nieznajomość zarówno Pisma
Świętego, jak mocy Bożej. Widzieli, że nie ma możliwości wymazania wrażenia wyWartego na
narodzie dzięki temu cudowi. W jaki sposób nakłonić ludzi do odwrócenia się do Tego, który zdo-
419
łał wydrzeć grobowi umarłego? Puszczono w obieg różne kłamliwe /wersje, lecz samemu
cudowi nie dało się zaprzeczyć.
Nie potrafili też znaleźć środków, które by mogły przeciwdziałać wrażeniu, jakie wywołał cud. Dotąd
saduceusze nie udzielali poparcia zamysłowi zgładzenia Chrystusa, jednak po wskrzeszeniu Łazarza
doszli do przekonania, że tylko śmierć zdoła położyć kres Jego odważnym oskarżeniom wysuwanym
przeciwko nim.
Faryzeusze natomiast wierzyli w zmartwychwstanie, toteż nie mogli nie uznać, że cud dawał
świadectwo temu, iż Mesjasz znajdował się wśród nich. Mimo wszystko nie ustawali w opozycji
przeciwko działalności Chrystusa. Od początku nienawidzili Go, ponieważ demaskował ich obłudne
roszczenia,- zdzierając zasłonę sztywnych rytuałów, pod którą kryła się moralna deformacja. Czysta
religia, której nauczał, nie.miała nic wspólnego z ich powierzchowną pobożnością. Pragnęli zemsty na
Nim za Jego celnie wymierzone potępienie. Stale prowokowali Go, usiłując doprowadzić do
powiedzenia lub uczynienia czegoś, co by dało powód do skazania Go. Kilkakrotnie usiłowali Go
ukamieniować, lecz za każdym razem Jezus unikał tego, znikając im' z oczu.
Jakkolwiek wszystkie cuda dokonane w dniu sobotnim miały na celu ulżenie nieszczęśliwym, to jednak
faryzeusze potępili Go jako tego, który łamie sobotę. Usiłowali wrogo nastawić wobec Niego He-
rodian. Oskarżali Go, że dąży do ustanowienia konkurencyjnego króle-
stwa, wobec czego radzili się ich, w jaki sposób zniszczyć Jezusa. Chcąc usposobić do Niego
nieprzychylnie Rzymian, przedstawiali Go jako człowieka usiłującego podkopać ich władzę. Nie
zaniechali żadnego pretekstu, który mógłby pomóc do ograniczenia Jego wpływu na ludzkość,
jednakże jak dotąd ich starania były daremne.
Tłumy, które były świadkiem Jego dzieł łaski i słuchały Jego czystej i świętej nauki, rozumiały, że nie
były to słowa i czyny człowieka gwałcącego prawo soboty, ani też bluźniercy. Nawet urzędnicy
, wysłani (przez faryzeuszy pozostawali pod takim wrażeniem Jego słów, że nie śmieli Go tknąć.
Wytrąceni z równowagi Żydzi wreszcie wydali rozporządzenie, że każdy, kto da świadectwo swej
wiary w Chrystusa, zostanie wyłączony z synagogi.
W ten sposób na zebraniu starszyzny i przywódców, zwołanym dla przeprowadzenia konsultacji,
podjęto decyzję, aby uciszyć Tego którego cudowne czyny wywoływały powszechny podziw. Tym
razem faryzeusze i saduceusze byli zgodni, jak nigdy dotąd. Dotychczas rozdzieleni, zjednoczyli się w
opozycji przeciwko Chrystusowi. Na poprzednich zebraniach Nikodem i Józef z Arymatei zapobiegali
skazaniu Chrystusa i dlatego tym razem nie byli zaproszeni na zebranie. Na tymże zebraniu obecni
byli inni wpływowi ludzie, którzy wierzyli
420
w Jezusa, lecz ich wpływy nic nie zdołały zdziałać wobec wrogo nastawionych faryzeuszów.
Jednakże nie wszyscy członkowie rady byli zgodni. Sanhedryn nie był w owym czasie prawnym
organem, a istniał tylko dzięki tolerancji Rzymu. Niektórzy z członków Sanhedrynu kwestionowali
zasadność skazania Chrystusa na śmierć, obawiając się, że może to doprowadzić do powstania
narodowego, co by mogło spowodować powstrzymanie przez Rzym dalszych przywilejów kapłanów i
pozbawienie ich władzy, którą wciąż jeszcze trzymali w ręku. Saduceusze byli jednomyślni w s-wej
nienawiści do Chrystusa, lecz doradzali zachowanie ostrożności w postępowaniu, ponieważ obawiali
się, że Rzym mógłby pozbawić ich wysokiej pozycji społecznej.
W obradach rady zebranej dla wydania wyroku śmierci na Chrystusa, uczestniczył niewidzialny
Świadek, który słyszał chełpliwe słowa Nabuchodonozora. Ten sam Świadek byf na uczcie wydanej
przez Belsazara, był też obecny wtedy, gdy Chrystus w Nazarecie ogłosił się Pomazańcem Bożym.
Świadek ten obecnie wywierał wpływ na przebieg rozprawy prowadzonej przez przywódców.
Wydarzenia z życia Chrystusa stanęły w ich pamięci tak wyraźnie, że wywołały niepokój. Przypomnieli
sobie scenę'w świątyni, gdy On, jako dwunastoletnie pacholę, stał pĘzed uczonymi doktorami prawa i
zadawał im pytania, które ich wprowadzały w zdumienie. Dopiero co dokonany cud wyraź- nie
świadczył o tym, że Jezus nie był nikim innym, jak Synem Bożym. Przez ich umysły przebiegła myśl o
prawdziwym znaczeniu pism Starego Testamentu dotyczących Chrystusa. Zakłopotani i zmieszani
zapytali: "Cóż uczynimy?". Wśród członków rady powstał rozdźwięk. Pod wpływem Ducha Świętego
kapłani i przywódcy nie mogli stłumić w sobie świadomości, że walczyli przeciwko Bogu.
Gdy rozterka członków rady osiągnęła swój punkt szczytowy, podniósł się najwyższy kapłan Kaifasz.
Kaifasz był człowiekiem dumnym i okrutnym, nietolerancyjnym i lubiącym narzucać swoją wolę. Wśród
członków jego rodziny było wielu saduceuszy, dumnych, odważnych, o wygórowanych ambicjach i
okrucieństwie, które to cechy ukryli pod przykrywką pozornej sprawiedliwości. Kaifasz badał proroctwa
i jakkolwiek nie rozumiał ich prawdziwego znaczenia, powiedział autorytatywnie i z dużą pewnością
siebie: "Wy nic nie wiecie, ani myślicie, iż nam jest pożyteczno, żeby jeden człowiek umarł za lud, a
żeby wszystek ten naród nie zginął" (Jan 11,50). Te słowa najwyższego kapłana sugerowały, że
nawet gdyby Chrystus był niewinny, należało Go usunąć z drogi. Był On źródłem niepokoju,
przyciągając ludzi do Siebie i obniżając tym samym autorytet przywódców. Był sam ' jeden i lepiej
będzie, jeżeli umrze, niż miałby się zachwiać autorytet przywódców. Jeżeli naród straci zaufanie do
swych przywódców
421
narodowa siła zostanie złamana. Kaifasz twierdził, że po tym cudzie
wyznawcy Chrystusa będą gotowi wszcząć rewoltę. Wówczas przyjdą Rzymianie, mówił kapłan,
zamkną naszą świątynię, obalą nasze prawa, zniszczą nas jako naród Co jest warte życie tego
Galilejczjka w porównaniu z życiem narodu? Jeżeli stoi na drodze do dobrobytu narodu, czy usunięcie
Go nie będzie oddaniem przysługi Bogu7 Lepiej, zęby zginął jeden człowiek, niż cały naród miałby
ulec zagładzie
Twierdząc, ze Jeden człowiek powinien zginąć za naród, Kaifasz dowiódł, ze posiada pewną
znajomość proroctw, jakkolwiek bardzo ograniczona Lecz Jan odtwarzając tę scenę, wspomina o
proroctwie, wskazując tę scenę, wspomina o proroctwie, wskazując jego szerokie i głębokie znaczenie
Apostoł Jan mówi "A nie tylko za naród, lecz tez aby zebrać w jedno rozproszone dzieci Boże" (Jan
11,52) W jakże wyraźny sposób wyniosły Kaifasz dał śwaidectwo misji Zbawiciela, Sam pozostając w
ciemności
W ustach Kaifasza najcenniejsza prawda bywała zawsze przedstawiona jakokłamstwo. Polityka,
którą popierał, oparta była na zasadzie zapożyczonej u pogan Wśród pogan niejasna świadomość, ze
jedem powinien umrzeć za ludzkość, znalazła by swój wyraz w skła-damu ludzkich ofiar. W ten
sposób Kaifasz proponował, aby przez ofiarowanie Chrystusa uratować naród -me od występku, lecz,
aby mógł zvc nadal w grzechu. W swoim rozumieniu spodziewał się uspokoić protesty tych, którzy
usiłowali twierdzić, ze nie znaleziono dotąd niczego przeciwko Jezusowi, co by upoważniało do
Okazania Go na śmierć.
Na tej naradzie wiogowie Chrystusa zostali głęboko potępieni. Wprawdzie Duch Święty
oddziaływał na ich umysły, lecz szatan zabiegał o ich opanowanie, pizypommając krzywdy,
jakie wvcierpieli z powodu Chrystusa. Jakże jednak nisko cenił ich poczucie sprawied-, łiwosci
dowodząc, że sprawiedliwość Boża daleko przewyższa przyrodzone ludzkie cechy, a która musi
stać się udziałem dzieci Bożych. Nie zważając na formy i ceremonie Chrystus poszedł dalej
doiadzając grzesznikom, aby udali się do Boga jako miłosiernego Ojca, i aby przed Nim
wyznawali swoje potrzeb} W oczach członków rady Chrystus był t>m, który usiłował pozbawić
stan kapłański dotychczasowych wpływów, zignorował bowiem teologię szkół rabmackich, a
demaskując złe praktyki kapłanów, w njeodwracalny sposób naruszył ich znaczenie
Podważył On obowiązujące maks>my i tradycje, ogłaszając, ze o goryst> czne przestrzeganie
rytualnych przepisów pozbawia prawo Boże jego znaczenia
Szatan podpowiedzaał teraz członkom rady, ze dla podtrzymania swego autorytetu powinni skazać
Jezusa na śmierć. Tę wskazówkę rada przyjęła. Uznali, ze groźba utraty dotychczasowej władzy, jest
422
wystarczającym argumentem na uzasadnienie takiej decyzji. Z wyjątkiem nielicznych, którzy nie
odważyli się wypowiadać swego zdania, Sanhedryn przyjął słowa Kaifasza jako słowa wypowiedziane
przez Boga. Radni odczuli ulgę, a dotychczasowe rozdźwięki ustał>. Postanowiono w j dać Chrystusa
na śmierć przy pierwszej nadarzającej się okazji. Odrzucając dowód Boskości Jezusa, ci kapłani i
przywódcy , pogrążyli siebie samych w nieprzeniknionych ciemnościach. Przeszli całkowicie pod
władzę szatana, który miał ich zaprowadzić na skraj wiecznej zagłady. Oszustwo, któremu poddali się
było tak wielkie, ze ci ludzie czuli się zadowoleni ze swego postępowania. Uważali sią za
patriotów,"dążących do ztaawierua narodu.
Sanhedryn obawiał się jednak podjęcia zbyt drastycznych środków przeciwko Chrystusowi. Liczono
się bowiem z możliwością wywołania oburzenia wśród narodu, który gwałt zadany Chrystusowi
mógłby obrócić przeciwko radnym W tych warunkach rada odkładała wpro- wadzenie w życie
podjętego postanowienia Zbawiciel rozumiał kno-wauie kapłanów, wiedząc, ze dążą do usunięcia Go,
i ze ich zamiary zostaną wkrótce zrealizowane. Lecz nie do Niego należało pizyspie-szenie krjzysu,
toteż Jezus oddalił się z tego terenu, zabierając ze sobą uczniów. W ten sposób na mocy własnego
przykładu Jezus dodał mocy przekazaniu danemu kiedyś uczniom "A gdy was prześladować będą w
tjm mieście uciekajcie do drugiego" (Mat. 10,23). Pole pracy na rzecz zbawienia dusz rozpostarło
się szeroko i gdyby nie lojalność w stosunku do Jezusa, Jego uczniowie nie musieliby pozostawać w
zasięgu niebezpieczeństwa dla swojego życia.
Jezus pracował trzy lata dla społeczeństwa. Dał uczniom przekład bezintersownego poświęcenia i
dobroci. Jego życie tak czyste, wypełnione cierpieniem i oddaniem się sprawie, znane było wszystkim.
Ten krótki okres trzech lat b>ł jednak okresem długim, jeśli zważyć gotowość świata do goszczenia
swojego Odkupiciela.
Życie Jego wypełnione b\ło prześladowaniami i obelgami. Wygnany z Betlejem przez zazdrosnego o
swą władzę króla, odrzucony przez własny naród w Nazarecie, bez winy skazany na śmierć w
Jeruzalem, Jezus ze swymi nielicznymi wiernymi wyznawcami znalazł czasowe schronienie w obcym
mieście. Ten, którego zawsze wzruszało ludzkie nieszczęście, który uzdrawiał chorych, przywracał
wzrok niewidomym, słuch głuchym i mowę niemym, który nasycał głodnych i pocieszał strapionj ch
został wyrwany z narodu, dla którego zbawienia poświęcił Swą pracę. Ten który stąpał po rozszalałych
falach morza, który wypędzał złe duchy, potwierdzające same od siebie, iż jest Synem Bożym, który
pokonał mroki śmierci, który porywał tysiące mądrością Swych słów me był w stanie pozyskać
serca tych, którzy zaślepieni, przesądami i nienawiścią z niesłabnącym uporem odrzucali światło.
423
ROZDZIAŁ LX
Prawo nowego królestwa
(Mat. 20,20-28; Mar. 10,32-45; Łuk. 18,31-34)
Zbliżały się święta Wielkanocne i Jezus ponownie skierował Swe kroki w stronę Jeruzalem. W sercu
Jego panował pokój, jaki daje doskonała jedność z wolą Ojca. Dążył zdecydowanie do miejsca Swej
ofiary. Lecz uczniom udzieliło się uczucie tajemniczości, zwątpienia i strachu. "A Jezus szedł przed
nimi i zdumiewali się, a idąc za nim bali się".
Jeszcze raz Chrystus przywołał do Siebie dwunastu i w sposób bardziej przejrzysty niż kiedykolwiek
odsłonił przed nimi zdradą i cierpienia, które Go czekały. Rzekł im: "Oto, wstępujemy do Jeruzalem, a
Syn Człowieczy będzie wydany przedniejszym kapłanom, i nauczonym w Piśmie i. osądzą Go na
śmierć. I wydadzą Go poganom na po-śmiewanie ł na ubiczowanie i na ukrzyżowanie. A
ubiczowawszy, zabiją Go, ale dnia trzeciego zmartwychwstanie. Lecz oni z tego (nic nie zrozumieli ł
było to słowo zakryte przed nimi i nie wiedzieli co mówiono".
Czyż nie oznajmiali poprzednio wszędzie, że "Przybliżyło się królestwo niebieskie"? Czy sam Chrystus
nie obiecywał, że wielu zasiądzie z Abrahamem i Izaakiem, i Jakubem w królestwie Bożym? Czy nie
obiecał wszystkim, którzy cokolwiek uczynili dla Niego stokrotnej nagrody w tym życiu i udziału w Jego
królestwie? I czy nie dał swoim dwunastu ludziom specjalnej obietnicy, że zajmą wysokie miejsce w
Jego królestwie i usiądą na tronach, aby sądzić dwanaście pokoleń Izraela? Nawet teraz rzekł, że
wszystko, co zostało napisane przez proroków o Nim, będzie spełnione. A czy prorocy nie
przepowiedzieli chwały królestwa Mesjasza? W świetle tych rozważań, Jego słowa
0 zdradzie, prześladowaniach i śmierci -wydawały się niezrozumiałe
1 mgliste. Niezależnie od trudności, jakie mogły wyniknąć, byli przekonani, że niedługo królestwo
zostanie ustanowione,
424
Jan, syn Zebedeusza, był jednym z dwóch uczniów, którzy pierwsi poszli za Jezusem. On i jego brat
Jakub należeli do tych, którzy pierwsi porzucili wszystko, dla Jego służby. Z radością wyrzekli się
domu i przyjaciół, aby być z Nim; przemierzali kraj i prowadzili z Nim długie prywatne rozmowy,
dzieląc z Nim bezdomność i stając przy Nim w czasie publicznych zebrań. On uśmiercał ich obawy,
chronił przed niebezpieczeństwem, łagodził ich cierpienia, podtrzymywał w nieszczęściu i z
cierpliwością oraz tkliwością nauczał, dopóki serca ich nie zostały związane z Nim. W zapale swej
miłości pragnęli być najbliżej Niego w Jego królestwie. Przy wszelkiej nadarzającej się okazji Jan
zajmował miejsce najbliżej 'Zbawiciela, a Jakub dążył do tego, aby go szanowano jako tego, który był
najbliższy Chrystusowi.
Ich matka była wyznawczynią Chrystusa i wspierała Jego działalność materialną. Z miłością i ambicją
matki ubiegała się o najbardziej eksponowane dla swych synów miejsce w nowym królestwie i
zachęcała ich do starań o me. Matka wraz ze swymi synami przyszła do Jezusa, prosząc, aby spełnił
prośbę, która leżała im na sercu.
"Czegóż chcesz" zapytał ją Jezus. Matka odpowiedziała: "Hzecz, aby siedzieli ci dwaj synowie moi,
jeden po prawicy twojej, a drugi po lewicy w królestwie twoim".
Jezus odniósł się do nich z dużą wyrozumiałością, nie potępiając ich dążenia do wywyższenia się
ponad innych braci. Czytał w ich sercach i znał głębię ich przywiązania do Niego. Ich miłość nie była
,wyłącznie ludzkim uczuciem; jakkolwiek skażona ziemską ułomnością, wypływała jednak ze źródła
Jego własnej, zbawczej miłości. Nie chciał jej jednak potępić, lecz pogłębić i oczyścić. Chrystus rzekł
do nich: "Możecie pić kielich, który ja będę pić? i chrztem, którym ja się chrzczę być ochrzczeni?"
Mimo, że przypomnieli sobie tajemnicze słowa wskazujące na Jego mękę i śmierć, odpowiedzieli:
"Możemy". Uważali za najwyższy dla siebie zaszczyt dowieść swego przywiązania, dzieląc wszystko,
co miało spotkać ich Pana.
"Kielich mój pić będziecie i chrztem, którym ja chrzczę, ochrzczeni będziecie", rzekł Jezus. Przed nim
wznosił sią krzyż zamiast tronu, a po prawicy i po lewicy Jego mieli być skazani dwaj złoczyńcy. Jan i
Jakub mieli dzielić cierpienie swojego Nauczyciela; pierwszy z nich miał zginąć od miecza, drugiemu
przypadło w udziale znosić najdłużej trudy ł prześladowania.
"Ale siedzieć po prawicy ^nojej ł po lewicy mojej nie jest moja rzecz dać wam, ale tym, którym jest
zgotowane od Ojca mojego". Miejsca w królestwie Bożym nie zyskuje się przez faworyzowanie
jednych przed drugimi, nde jest ono ani wynikiem zasług, ani nie jest nadawane dziedzicznie. Miejsce
w tym królestwie zdobywa się dzięiki
425
cechom charakteru. Korona i tron są wynikiem osiągniętego peziómu, przypadają one tym, którzy
pokonali sami siebie z pomocą Pana naszego Jezusa Chrystusa.
Znacznie później, gdy uczniowie związani zostali z Chrystusem mocniejszymi więzami, dzięki
wspólnocie z Jego cierpieniem, Pan odkrył Janowi warunek dostąpjema Jego królestwa ,Kto zwycięży,
dam mu siedzieć z sobą na stolicy mojej, jakom i ja zwyciężył ł usiadłem z Ojcem moim na stolicy
jego" "Kto zwycięży, uczynię go filarem w kościele Boga mojego, a więcej z niego już me wjtmjdzie, i
napiszę na nim imię Boga mego . i imię moje nowe" (Obj 3 21 12) Apostoł Paweł pisał na ten temat
"Albowiem ja już bywam ofiarowany a czas rozwiązania mego nadchodzi. JJobry bój bojowałem, biegu
dokonałem, wiarę zachowałem, a teraz oczekuje mnie wieniec sprawiedliwości, który mi w owvm dniu
da Pan, sędzia sprawiedliwy" (2 Tym 468)
Najbliżej Chrystusa będzie stać ten, który na ziemi najgłębiej czerpał z ducha Jego ofiarnej miłości,
która "nie jest rozpustna, nie nadyma się nie szuka swoich rzeczy, nie jest porywcza do gniewu, nie
myśli złego' (l Kor 13,45) Miłość ta poruszała zarówno uczniów, jak i naszego Pana, nakazywała im
oddać wszystko, aby ^yć, pracować i ofiarowywać siebie nawet na śmierć, w imię zbawienia ludzkości.
Ten duch przejawiał się w życiu Pawła Powiedział on "Albowiem mnie życiem je^t Chrystus", gdyż
życie jego objawiało Chrystusa ludziom, , a umrzeć zysk" zysk dla Chrystusa W samym fakcie
śmierci wyrazi się cała potęga Jego łaski i przyciągnie do Niego dusze "Uwielbionym będzie Chrystus
w ciele moim mówi apostoł Paweł lub przez żyw ot lub pr/ez śmierć" (Filip. 1,21 20),
Gd\ pozostałych dziesięciu usłyszało prośbę Jana i Jakuba, poczuli się bardzo dotknięci Każdy
zabiegał o pierwszeństwo w królestwie dla siebie samego, toteż rozgniewało ich, ze ci dwaj uczniowie,
jak się. zdawało uzyskali przewagę nad nimi
Zdawało się, ze spór o pierwszeństwo miał rozgorzeć od nowa, gdy Jezus zawołał ich do Siebie i
przemówił do wzburzonych "Ale Jezus przywoławszy ich, rzekł do nich Wiecie, ze ci, których uważa
się za władców narodów, nadużywają swej władzy nad nimi, a możni ich rządzą mmi samowolnie Lecz
me tak ma być między wami' (Mar 104243 I cz)
W królestwie tego świata posiadanie wysokiego stanowiska jest równoznaczne z wywyższeniem
Panowaj^ pogląd, ze naród istnieje ku pożytkowi rządzących klas Wpływy -władza wykształcenie były
środkami służącymi przywódcom do ujarzmienia mas. Do wyższych klas należało obmyślanie,
postanowiame, uzywanje i rządzenie, do niższych posłuszeństwo i służba Religia, podobnie, jak
wszystkie inne przejawy
426
/
życia społecznego, miała służyć podbudowie Jautorytetów. Lud miał wierzvc i stosować w praktyce
nakazy zwierzchności Nikt nie uznawał prawa człowieka do samodzielnego myślenia i działania
Chrystus ustanowił królestwo oparte na odmiennych zasadach. Wzywał ludzi nie do spiawowama
władzy, lecz do służenia, tak aby silni mogli podźwignąc ciężary spadające na słabych Siła, pozycja w
świecie talent, wykształcenie zwiększały obowiązki posiadaczy tych cech na rzecz służenia olizmm
Nawet ulubieni uczniowie Chrystusa usłyszeli Boć to wszystko dzieje się dla was" (2 Kor 4,15)
Bo i Syn człowieczy nie przyszedł, aby mu służono, ale by służył, i aby dał duszę swą na okup za
wielu ' Pośród Swych uczniów Chrystus był pod każdym względem Tym, który roztaczał opiekę i
dźwigał ciężary innych Dzielił ich ubóstwo i na ich rzecz prowadził życie pełne samozaparcia, szeał
przed nimi, torując najtiudmejsze odcinki ich pielgrzymki a wkrótce miał zakończyć Swoją ziemską
pracę, składając w ofierze Swe życie Zasady postępowania Chrystusa powinny być przyjęte przez
Kościół który stanowi Jego ciało Fundamentem zbawienia jest miło c W Królestwie Cłmstusa
największymi, są ci, którzy idą za Jego pizy kładem i pracują jako pasterze Jego stada
Słowa Pawła dają świadectwo prawdziwej godności i honoru życia chrześcijanina "Albowiem będąc
wolnym od wszystkich samego siebie uczyniłem mewo^ikiem wszystkich', "nie szukając korzyści
własnej, lecz wielu, aby byli zbawieni (l Kor 9,19 10,33)
W sprawach sumienia człowiek powinien być nie skrępowany Nikt me jest powołany do kontrolowania
innych, do sądzenia lub do dyktowania im obowiązków Bóg pozostawia każdej duszy swobodę
rozumowania oraz postępowania według własnych przekonań "A przeto każdy z nas sam za się odda
rachunek Bogu". Nikt nie ma prawa narzucania swej i idywidualnosci innym Wobec wszystkich
powinna być stosowana zasada , Każdy niech będzie dobrze upewniony w zmyśle swoim" (Rzym
14,125) W krole&twie Chrystusa nie ma uciskania jednych przez drugich nie ma żadnego przymusu
Aniołowie z nieba nie schodzą na ziemię,, aby rządzie lub zbierać hołdy, lecz po to, aby jako
zwiastunowie łaski współdziałać w podzwigmęciu ludzkości
Zasady i słowa nauki Ch^stusa w ich boskim pięknie żyły w pamięci ukochanego Jego ucznia Do
ostatnich dni życia świadectwo Jana dla zboru brzmiało "Albowiem to jest poselstwo, któreście słyszeli
od początku, abyście jedni drugich miłowali". "Przez tośmy poznali , miłość Bożą, ze on duszę swoją
za nas położył i myśmy pov, mm kłaść duszę za braci' (l Jana 3,1116)
Był to duch, którym przesiągmęty był zbór w początkowym okresie swego istnienia Po zesłaniu
Ducha Świętego "u tych wszystkich
427
wierzących było serce jedno i dusza jedna i nikt z nich nie nazywał swoim tego co posiadał, ale
wszystko mieli wspólne. "Nie było też między nimi nikogo, który by cierpiał niedostatek". "Apostołowie
zaś składali z wielką mocą świadectwo o zmartwychwstaniu Pana Jezusa, a wielka łaska spoczywała
na nich wszystkich" (Dz. Ap. 4,32.34.33).
ROZDZIAŁ LXI
Zacheusz
(Łuk. 19,1-10)
Po drodze do Jeruzalem "Jezus... szedł przez Jerycho" położone o kilka mil od Jordanu, w zachodnim
rogu doliny przechodzącej tu w rozległą równinę. Jerycho, miasto tonące w przepięknej tropikalnej
zieleni, wśród palm i wspaniałych ogrodów zwilżanych bieżącą wodą, lśniło jak szmaragd w oprawie
wapiennych wzgórz i wąwozów, które oddzielały je od Jeruzalem.
Liczne karawany przejeżdżały przez Jerycho w drodze do Jeruzalem na świąteczne uroczystości. Ich
przejazd wprowadzał zawsze ożywienie, lecz teraz ludzie byli zaabsorbowani czym innym.
Dowiedziano się, że Nauczyciel z Galilei, który wskrzesił ostatnio Łazarza, znajdował się w tłumie i
choć szeptano powszechnie o knowaniach kapłanów, to jednak lud pragnął złożyć Mu hołd.
Jerycho było miastem od dawna przeznaczonym dla kapłanów stąd i w tych czasach, stanowiło
również ich siedlisko. Lecz miasto to było zamieszkałe także przez bardzo zróżnicowaną ludność.
Stanowiło ono duże centrum handlowe, gdzie można było spotkać rzymskich urzędników i
żołnierzy, a także cudzoziemców. Handlowy charakter miasta umożliwiał pobieranie ceł, dzięki
czemu roiło się w nim od celników. "Przełożony nad celnikami", Zacheusz, był Żydem,
znienawidzonym przez swych współplemienców. Majątek i stanowisko, jakie zajmował wzbudzały
obrzydzenie wśród ludzi, i były w ich oczach równoznaczne z bezprawiem i wymuszaniem.
Jednakże bogaty urzędnik swoim charakterem nie potwierdzał opinii, jaka o nim panowała. Pod
pozorem przywiązania do spraw ziemskich i pychy kryło się serce wrażliwe na boski wpływ.
Zacheusz słyszał o Jezusie. Wieść o Tym, który okazywał współczucie i uprzejmość wobec
wyklętych środowisk rozeszła się po świecie i obudziła w nim pragnienie lepszego życia. W
odległości zaledwie kilku mil od Jerycha nauczał nad Jordanem Jan
429
Chrzciciel i Zacheusz słyszał wezwanie do pokuty za grzechy Pouczenie dane celnikom "Nic więcej
nie wyciągajcie nad to, co wam postanowiono" (Łuk 3,13), choć pozornie przez niego zlekceważone,
zapadło mir głęboko w świadomość Zacheusz znał Pismo i b>ł przekonany, ze jego postępowanie
było niewłaściwe Teraz słysząc słowa, o których mówiono, ze pochodzą od Wielkiego Nauczyciela,
poczuł, ze jest grzesznikiem w oczach Boga Ale to co słyszał o Jezusie, obudziło nadzieję w jego
sercu Skrucha i zmiana życia były możliwe nawet dla niego, czyż jeden z najbardziej zaufanych
uczniów Jezusa nie był celnikiem''
Od tego czasu Zacheusz począł postępować w mysi przekonania, które zrodziło się w jego duszy,
postanowił wy nagrodzie zło tym wszystkim, wobec których postępował niewłaściwie
Przystąpił do naprawy uchybień, gdy rozeszła się wieść, ze Jezus pojawił się w mieście Zacheusz
postanowił zobaczyć -po Zrozumiał zagrożenie płynące z grzesznego życia i trudności związane z
przestawieniem się na drogę cnoty Ciężko było znieść niezrozumienie, podejrzliwość i brak zaufania, z
którymi spotykał się w swoim postanowieniu naprawienia popełnionych błędów Przełożony celników
pragnął spojrzeć w twarz Tego, który obudził w jego sercu nadzieję
Ulice były zatłoczonej i niski wzrostem Zacheusz nie mógł niczego dojrzeć ponad głowami tfumu Nikt
nie chciał mu ustąpić, wobec tego przyspieszywszy kroku, wybiegł przed tłum, a widząc przy droczę
dize-wo leśnej figi wszedł na me j znalazł wśród konarów punkt obserwacyjny dla zbliżającej się
procesji Tłum zbliżał się a Zacheusz pilnie wypatrywał w nim obecności upragnionej postaci
Ponad całą glorię kapłanów i rabinów, ponad całą glorię pozdrowień ze strony tłumu, nie
wypowiedziane pragnienie przełożonego celników przemówiło do serca Jezusa Nagle tuz obok
figowego drzewa pochód zatrzymał się Z grupy tej ktoś podniósł oczy na drzewa, a jego oczy zdawały
się czytać w duszy ludzkiej Prawie me waerz.ąc sobie samemu, celnik usłyszał słowa "Zacheuszu
zstąp prędko na dół, albowiem dziś muszę zostać w domu twoim".
Tłum rozstąpił się i Zacheusz idąc jak we śnie, skierował się w stronę swego domu Rabini przyglądali
się temu z posępnjmi twarzami i z niezadowoleniem oraz pogardą szemrali "U człowieka grzesznego
gospodą stanął".
Zacheusz był tak wstrząśnięty i zdumiony miłością i łaskawością Chrystusa w stosunku do siebie, do
człowieka małowartosciowego, ze me mógł przemówić słowa, lecz miłość i oddanie dla nowego
Mistrza rozwiązały mu usta i zapragnął okazać publicznie swoją skruchę
"A stanąwszy Zacheusz rzekł do Pana oto połowę majętności moich dam ubogim, Papie' A jeslizem
kogo w czem podszedł, oddam ,v czwór-
430 "
nasób" "I rzekł mu Jezus dziś się staio zbawienie domowi twemu, dlatego ze i* on jest synem
Abrahamowym"
Gdy bogaty młodzieniec odwrócił się od Jezusa, uczniowie dziwili się. słowom Chrystusa, który rzekł
"Jakoż jest trudno tym co ufają w bogactwach wmjse do królestwa Bożego" Wówczas powiedzieli do
siebie , I któż może być zbawiony'" Teraz mieli dowód prawdziwości słów Chrystusa , U ludzi to
niemożliwe ale nie u Boga, albowiem u Boga wszystko jest możliwe (Łuk 18 27) Teraz wiedzieli
przynajmniej W jaki sposób przez łaskę Bożą, bogaty człowiek może wejść do królestw, a
niebieskiego
Zanim Zacheusz spojrzał w twarz Jezusa, już rozpoczął pracę, która uczyniła go prawdziwie mężem
skruchy Wyznał swoje grzechy, zanim ludzie zdołali 'wypomnieć je Poddał się wpływowi Ducha
Świętego, zaczynając nauczanie słów przeznaczonych zarówno dla Izraela starożytność jak i dla nas
Gdyby tez zubożał brat twój a osłabiałaby ręka jego przy tobie, podeprzesz go a jako i przychodzien
niech się żywi przy tobie Nie bieiz od niego lichwy, ani płatu, ale się bój Boga swego, aby się. żywił
brat twój przy tobie Pieniędzy twoich me dawaj mu na lichwę, ani mu w zysku pożyczaj żywności
twojej" A tak me oszukiwajcie żaden bhzmego swego, ale się bój każdy Boga swego" (3 Mojz 25,35
37 17) Słowa te wypowiedziane zostały przez samego Chrystusa ukrytego w słupie z obłoku Pierwszą
zaś odpowiedzią Zacheusza na miłość Chrystusa było przejawienie przez niego współczucia dla
biednych
i cierpiących
Pomiędzy celnikami istniało spizymierzenie dla uciskania ludzi i wzajemnego wspierania się w
oszukańczych praktykach Ich zdzier-Stwa stanowiły przejaw powszechnie przyjętego obyczaju
Również kapłani i rabini którzy celnikami gardzili wzbogacili się dzięki uprawianiu megoctnjch praktyk
pod pozorem świętego powołania Natomiast Zacheusz odrzucił wszelkie postępowanie sprzeczne z
prawością, skoro tylko poddał się wpływowi Ducha Świętego
Żadna skrucha nie jest prawdziwa, jeżeli me pociąga za sobą dzieła duchowej odnowy
Sprawiedliwość Chrystusa nie jest płaszczem który prz\krywa me wyznane i kontynuowane grzechy,
stanowi ona zasadę życiową przekształcającą charakter i nadającą kierunek działaniu człowieka
Świętość stanowi pełnię Bóstwa i oznacza całkowite podporządkowanie Bogu serca i życia, a wraz z
tym zastosowanie się do zasad rządzących niebem
ChrzebCijanin w swych interesach powinien postępować tak, jakby na jego miejscu postępował Pan
W każdej transakcji powinien dawać wyraz przekonaniu, ze jego nauczycielem jest Bóg Słowa
"Świętość w Panu' powinny być wypisane na wszystkich księgach i doku-
431
meritach handlowych. Ci, którzy głoszą, że są wyznawcami Chrystusa, a postępują przy tym
niesprawiedliwie, dają fałszywe świadectwo świętemu, sprawiedliwemu i łaskawemu Bogu. Każda
nawrócona dusza pragnie, jak Zacheusz, oznajmić przyjęcie Chrystusa do swego serca przez
porzucenie niesprawiedliwych praktyk, którymi dotąd kierowała się w swym życiu. Wzorem
przełożonego nad celnikami, nawrócony . człowiek daje dowód swej szczerości poprzez odnowę
życia. Pan rzecze: "Wróciłby niezbożny zastaw, a co wydarł oddałby i chodziłby w ustawach żywota,
nie czyniąc nieprawości... żadne grzechy jego, któremi grzeszył, nie będą mu wspomniane... pewnie
żyć będzie" (Ezech. 33, 15.16).
Jeżeli nawet w ramach obowiązujących praw wyrządziliśmy komuś -szkodę nieuczciwą transakcją,
jeżeli w handlu oszukiwaliśmy lub wykorzystaliśmy kogoś, powinniśmy wyznać swój zły postępek i
zrekompensować go w miarę możliwości. Słusznym jest, abyśmy zwrócili nie tylko to, cośmy wzięli,
lecz również ewentualny zysk, który mogliśmy zgromadzać dzięki bogactwu znajdującemu się
czasowo i nieprawnie w -naszych rękach.
Zbawiciel rzekł Zacheuszowi: "Dziś się stało zbawienie domowi twemu". Błogosławieństwo spadło nie
tylko na samego Zacheusza, lecz również na cały jego dom. Chrystus przyszedł doń, aby udzielić
nauki o prawdzie i otworzyć umysły domowników na sprawy królestwa niebieskiego. Zostali oni
wyłączeni z synagogi na skutek wzgardy, okazywanej im przez rabinów i wiernych; lecz teraz
stanowiąc najbardziej wyróżniony dom w Jerycho zbierali się tu, wokół boskiego Nauczyciela i
słuchali słów żywota.
Gdy przyjmujemy Chrystusa jako naszego osobistego Zbawiciela, zbawienie wstępuje do naszej
duszy. Zacheusz przyjął Chrystusa nie jako chwilowego gościa, lecz jako tego, który zamieszkał na
stałe, w świątyni jego duszy. Nauczeni w Piśmie i faryzeusze potępiali go jako grzesznika i szemrali
przeciw Jezusowi, że był jego gościem, lecz Pan rozpoznał w nim syna Abrahama, gdyż "ci, którzy są
z wiary, są synami Abrahamowymi" (Gal. 3,7).
ROZDZIAŁ 1XU
Uczta w domu Szymona
(Mat. 26,6-13; Mar.'14.3-11*; Łuk. 7,36-50; Jan 11,55-57; Jan 12,1-11)
Szymon z Betanii zaliczał się do uczniów Jezusa. Należał do tych nielicznych faryzeuszy,
którzy otwarcie przystąpili do grona wyznawców Chrystusa. Uznał w Jezusie nauczyciela i
wierzył, że może być On Mesjaszem, lecz nie uznał Go za Zbawiciela. Jego charakter nie
uległ przekształceniu, jak również nie zmienił wyznawanych zasad.
Szymon został uzdrowiony z trądu i to go przywiązało do Jezusa. Pragnąc wykazać, swą
wdzięczność, urządził podczas ostatniego pobytu Chrystusa w Betanii ucztę dla Zbawiciela i Jego
uczniów. Na uczcie zebrało się wielu Żydów. W owym czasie panowało wielkie podniecenie w
Jeruzalem, bowiem nigdy przedtem Chrystus ani Jego misja nie budziły tak wielkiego zaintersowania.
Wszyscy, którzy przybyli na ucztę, bacznie śledzili każdy Jego ruch, przy czym wielu z nich było Mu
nieżyczliwych.
Zbawiciel przybył do Betanii zaledwie na sześć dni przed świętami wielkanocnymi d zgodnie ze swym
zwyczajem zamierzał odpocząć w domu Łazarza. Tłum podróżnych rozgłaszał wiadomości, że Jezus
znajdował się w drodze do Jeruzalem i że chce odpocząć przez sobotę w Betanii. Wywołało to wielki
entuzjazm wśród ludu. W Betanii zgromadziło się wielu ludzi, przy czym niektórzy przybyli tu z
sympatią dla Jezusa, natomiast innych przyciągała ciekawość zobaczenia człowieka, który
zmartwychwstał.
Wielu spodziewało się usłyszeć od Łazarza cudowną opowieść o tym, czego doświadczył po śmierci.
Byli zdziwieni, że nic im nie powiedział na ten temat. Nie miał nic do opowiadania w tej sprawie.
"Umarli o niczem nie wiedzą... Miłość ich, i zazdrość ich i nienawiść ich już zginęła" (Kazn. Sal. 9,5.6).
Miał tylko do złożenia świadectwo o cudownym dziele Chrystusa i właśnie dlatego został wskrzeszony
z grobu. Z przekonaniem i mocą oświadczył, że Jezus jest Synem Bożym. Wiadomości przyniesione
do Jeruzalem przez Jych, którzy gościli
28 2ycłe Jezusa ,
433
w Betami jeszcze bardziej spotęgowały podniecenie. Naród spragniony był ujrzenia i usłyszenia
Jezusa Wszystkich interesowało czy Łazarz będzie Mu towarzyszyć do Jeruzalem i czy Prorok
ogłoszony zostanie królem podczas świąt Wielkanocnych. Kapłani i przywódcy wiedzieli, ze ich
wpływy wśród ludu słabną, wobec czego ich nienawiść do Jezusa wzrastała. Oczekiwali z
zniecierpliwoscią na okazję która b> im pozwoliła usunąć Go na zawsze. Gdy mijał czas a Chrystusa
nie było, zaczęli się obawiać, ze w ogóle nie przyjdzie do Jeruzalem Przypomnieli sobie, ile razy
pokrzyżował im mordercze plany, toteż obawiali się., ze i tym razem przejrzał zamiary l pozostanie
poza obrębem miasta Nie mogli zapanować nad swym niepokojem i pytali jedni drugich "Co s tę wam
zda, ze me przyszedł na święto"
Zwołana została rada kapłanów i faryzeuszy Wskrzeszenie Łazarza w takim stopniu zjednało ludzi
Chrystusowi, ze jawne ujęcie Go byłoby niebezpieczne. Wobec tego władze żydowskie postanowiły
pojmać Go po kryjomu i przeprowadzić postępowanie sądowe tak cicho, jak" to było możliwe Liczyli na
to, ze gdy wyrok na Chrystusa będzie wydany, kapryśna opinia publiczna obróci się w ich stronę.
W taki to .sposób zapadła decyzja w sprawie zabicia Chrystusa. Lecz kapłani i rabini wiedzieli, ze tak
długo, jak długo będzie żył Łazarz, nie są bezpieczni. Istnienie człowieka, który przez cztery dni
pozostawał w grobie i któremu słowo Jezusa przywróciło życie wcześniej ezy później spowoduje
reakcję. Naród nie przebaczy swoim przywódcom zaoicia Tego, który potrafił dokonać takiego cudu Z
tego powodu Sanhedryn postanowił ze Łazarz powinien również umrzeć. Do takich to decyzji mogą
prowadzić swoich niewolników zazdrość i przesąd} ' Nienawiść i niewiara żydowskich przywódców
wzrosły tak bardzo, ze zamierzali targnąć, się na życie człowieka, którego nieskoń- czona moc
wyrwała z grobu.
W czasie gdj w Jeruzalem odbywały się te knowania, Jezus i Jego przyjaciele zaproszeni zostali na
ucztę u Szymona Chrystus miał przy stole po jednej stronie Szymona, którego uzdrowił z odrażającej
choro-r by, a po drugiej Łazarza, którego wskrzesił z grobu Marta usługiwała u stołur a Maria uważnie
wsłuchiwała się w każde słowo padające z ust Chrvstusa. W Swej łasce Jezus odpuścił jej wm> i
wskrzesił z grobu jej ukochanego brata, toteż serce Marii przepełnione było miłością do Zbawiciela,
Maria słyszała, jak Chrystus mówił o Swej zbliżającej się śmierci i w swym uczuciu głębokiej miłości i
troski pragnęła Go uczcie. Drogą osobistej ofiary nabyła kosztowny "słoik alabastrom wj maci bardzo
kosztownej ', abj namaścić nią Jego ciało. Lecz dziś wielu mówiło, ze ma zostać ogłoszony królem Jej
smutek przemienił się w radość i była pierwszą, która pośpieszyła, aby uczcić swego Pana Rozbijając
słoik z olejkiem, wylała jego zawartość na głowę i nogi
434 - "
Chrystusa, a później klękając i płacząc, zrosiła je swymi łzami i otarła długimi włosami.
Chciała 'to uczynić niepostrzeżenie i czyn jej uszedłby uwagi, gdyby me zapach maści, który rozszedł
się po całym pokoju. Judasz spojrzał na to z wielką niechęcią. Zamiast zaczekać i posłuchać, co
powie Jezus na ten temat, począł szeptać do ludzi stojących przy nim, czyniąc zarzuty Chrystusowi,
ze toleruje taką rozrzutność Chytrze zaczął wysuwać sugestie, które miały wzbudzić niechęć do Niego
Judasz był skarbnikiem uczniów i z ich skromnej kasy czerpał po-kryjomu pieniądze na swój własny
użytek, uszczuplając w ten sposób l tak już niewielkie zasoby. Chętnie zawsze odkładał do swego
mieszka wszystko, co było można. Fundusz pozostający pod pieczą Judasza, często był obracany na
wspomaganie biednych, za każdym razem, gdy kupowano cośkolwiek, co się nie wydawało Judaszowi
konieczne, protestował, mówiąc Po co ta rozrzutność7 Dlaczego nie złożono tej kwoty do mego
mieszka, który noszę, aby wspomagać ubogich7 Czyn Marii stanowił takie przeciwieństwo jego
władnego egoizmu, ze wzbudził w nim uczucie wstydu, toteż zgodnie ze swym zwyczajem, szukał
przekonującego wytłumaczenia swej niechęci dla czynu Mam. Zwracając się do uczniów, mówił dalej
"Dlaczego tej maści nie sprzedano za trzysta groszy, a me dano ubogim7 A to mówił nie izby miał
pieczę o ubogich, ale iż był złodziejem i mieszek miał, a cokolwiek włożono, nosił'. Judasz me miał
serca dla ubogich. Gdyby maść Marii została sprzedana, uzyskane pieniądze trafiłyby w jego race, a
ubodzy z pewnością nie skorzystaliby z nich.
Judasz miał wysokie mniemanie o swych zdolnościach do'interesów Ponieważ dysponował wspólnym
funduszem, uważał siebie za znacznie wyższego od towarzyszy i potrafił zasugerować im ten sam
pogląd. Zdołał pozyskać ich zaufanie i miał na nich duży wpływ Głoszone przez niego zainteresowanie
biednymi zwiodło ach, a jego zręczne insynuacje spowodawały, ze zaczęli niechętnie patrzeć na czyn
Marii. Wokoło stołu dało się słyszeć szemranie "I na cóż ta utrata7 Albowiem 'mogła ta maść być
drogo sprzedana i mogło się to dać ubogim '.
Maria usłyszała te krytyczne słowa i serce w mej zadrżało; obawiała się, ze siostra będzie jej czynie
wymówki z powodu rozrzutności. Na pewno sam Mistrz również uzna ten postępek za nierozważny,
chciała się wycofać me tłumacząc się, gdy rozległ się głos Pana "Czemu wyrządzacie przykrość tej
niewieście7" Jezus rozumiał, ze jest zakłopotana i zmartwiona. Wiedział również, ze tym swoim
czynem pragnęła dać wyraz swojej wdzięczności, za darowanie jej grzechów i dlatega wystąpił w jej
obronie. Podnosząc Swój głos, aby zagłuszyć krytyczne szemranie zebianych, Chrystus rzekł "Wszak
dobry uczynek spełniła względem mnie. Zawsze bowiem ubogich macie z sobą i kiedykolwiek
435
chcecie, możecie im dobrze czynić, ale minie nie zawsze mleć będziecie. Ona, co mogła, to uczyniła;
uprzedziła namaszczenie ciała mego na pogrzeb".
Swój wonny dar, którym Maria zamierzała namaścić martwe ciało Zbawiciela, wylała na Niego
żywego. Na pogrzebie słodki zapach mógłby jedynie wypełnić mogiłę, teraz rozradował serce Jezusa
jako dowód wiary i miłości. Ani Józef z Arymatei ani Nikodem nie ofiarowali Jezusowi darów za życia;
przynieśli z gorzkimi łzami swe kosztowne wonności Jego zimnemu, bezwładnemu ciału. Kobiety
kupiwszy wonności do grobu, uczyniły to daremnie, gdyż już zmartwychwstał. Lecz Maria wylewając
swą miłość na świadomego jej oddania Zbawiciela, pomazała Go na śmierć. I gdy zszedł do mroków
Swego więzienia, Uniósł z Sobą pamięć o tym uczynku jako zapowiedź miłości odkupionych przez
Siebie, która zostanie z Nim na zawsze.
Wielu jest takich, którzy przynoszą swe cenne dary umarłym. Gdy stoją nad zimnym, milczącym
ciałem, słowa miłości płyną nader lekko, a tkliwość, szacunek i oddanie hojnie są szafowane pod
adresem tego, kto nie jest w stanie widzieć, ani słyszeć. Gdyby te słowa były wypowiedziane wtedy,
gdy zmęczony duch tak bardzo ich potrzebował, gdy jego ucho mogło słyszeć, a serce odczuwać,
jakże cenną byłaby ich wonność.
Maria niezupełnie rozumiała znaczenie swego czynu miłoścsi. Nie mogła odeprzeć zarzutów tych,
którzy ją potępiali, ani też nie potrafiła wytłumaczyć, dlaczego wybrała tę właśnie okazję do
namaszczenia Jezusa. Duch Święty decydował za nią, a ona była tylko posłuszna Jego nakazom.
Natchnienie ma to do siebie, że nie podporządkowuje się racjonalnym powodom. Niewidoczna
obecność przemawia do umysłu oraz duszy, pobudzając serce do czynu, który sam siebie
usprawiedliwia.
Chrystus wytłumaczył Marii znaczenie Jej czynu, dając w ten sposób więcej od Siebie niż otrzymał od
niej. "Bo ona wylawszy ten olejek na moje ciało uczyniła to, na mój pogrzeb". Tak jak rozbity został
alabastrowy słoik i wypełnił wonnością pokój, tak Chrystusa czekała śmierć i ciało Jego miało być
zabite. Jednakże miał powstać z grobu, a wonność Jego życia miała wypełnić cały świat. Chrystus
"umiłował nas i wydał samego siebie na ofiarę i na zabicie Bogu ku wdzięcznej wonności" (Efez. 5,2).
"Zaprawdę powiadam wam: gdziekolwiek będzie kazana ta Ewangelia na całym świecie będą -
opowiadać na jej pamiątkę i o tym co ona uczyniła. Patrząc w przyszłość. Zbawiciel mówił z
przekonaniem o Swej Ewangelii. Będą ją głosić po całym świecie. I tak daleko, jak sięgnie Ewangelia,
dar Marii będzie rozprzestrzeniać swą wonność, a serce doznawać błogosławieństwa jej
niewytłumaczalnego czynu. Powstaną i upadną królestwa; imiona monar-
436
chów i zdobywców pójdą w zapomnienie, lecz czyn tej niewiasty unieśmiertelniony będzie na stronach
Pisma Świętego aż do końca wszystkich czasów; ten stłuczony alabastrowy słoik będzie opowiadać
lu-storii wielkiej miłości Boga do upadłej ludzkości.
Czyn Marii stał w jaskrawej kolizji z czynem, jaki miał popełnić Judasz. Jakże ostrą odprawę dał mu
Chrystus za to, że zasiał nasienie krytycznego i złego myślenia do serc uczniów! Jak sprawiedliwie się
stało^że oskarżyciel stanął w roli oskarżonego! Ten, który czytał pobudki każdego serca i rozumiał
każdy postępek, mógł z łatwością odkryć przed uczestnikami uczty ciemne rozdziały z życia Judasza.
Można też było ujawnić preteksty, za których parawanem zdrajca maskował swoje słowa, bowiem
tenże nie pomagał biednym, zajmując się raczej grabieniem pieniędzy, przeznaczonych dla ulżenia ich
doli. Oburzenie przeciwko niemu można było udokumentować uciskiem wdów, sierot i najemników.
Lecz gdyby Chrystus zdemaskował Judasza przyspieszyłby tylko decyzję ostatecznej zdrady. I gdyby
Judasz został ostatecznie oskarżony o malwersację, to i tak zyskałby sympatię uczniów. Zbawiciel nie
wypomniał mu jego postępków, bowiem tym samym mógł uniknąć wybaczenia mu jego oszustw.
Lecz spojrzenie rzucone przez Jezusa Judaszowi przekonało go o tym, że Zbawiciel odgadł jego
obłudę, a także niskie i nikczemne cechy charakteru. Pochwalając tak ostro potępiony czyn Marii
jednocześnie potępił Judasza. Do tego czasu Chrystus nigdy nie udzielił mu bezpośredniej nagany.
Teraz ta nagana dotknęła go bardzo i postanowił się zemścić. Bezpośrednio po wieczerzy udał się do
pałacu najwyższego kapłana, gdzie odbywała się w tym czasie narada i zaproponował wydanie
Jezusa w ich ręce.
Kapłani bardzo się ucieszyli. Tym przywódcom dany był wielki przywilej przyjęcia Chrystusa jako
swego Zbawiciela, lecz odrzucili cenny dar, ofiarowany ira przez najbardziej tkliwego ducha
zniewalającej miłości. Odmówili przyjęcia zbawienia, które warte jest więcej niż złoto i kupili swego
Pana za trzydzieści srebrników.
Judasz folgował swej chciwości, aż wreszcie zapanowała ona ponad wszelkimi lepszymi cechami jego
charakteru. Był zawistny o dary ofiarowane Jezusowi, serce jego paliła zazdrość, że Zbawiciel został
uczczony w sposób godny monarchy ziemskiego. Sprzedał swego Pana za kwotą znacznie niższą, niż
wynosił koszt słoika z maścią. _
Uczniowie nie byli podobni do Judasza. Kochali Zbawiciela, nie potrafili jednak należycie ocenić
wzniosłości Jego charakteru. Gdyby zdawali sobie sprawę z tego, co dla nich uczynił, zrozumieliby, że
żadna ofiara uczyniona dla Niego nie może być uważana za rozrzutność. Mędrcy ze Wschodu, którzy
tak mało wiedzieli o Jezusie, wykazali pod tym względem więcej zrozumienia, wiedzieli bowiem w jaki
437
sposób należy Go uczcie Przynieśli Zbawicielowi cenne dary pokło-1 mli się ze czcią wówczas, gdy
był jeszcze niemowlęciem i miał żłób zamiast kołyski
Chrjstus ceni sobie uczucia płynące z głębi serca a każdego który dowiódł .niebiańskiej uprze,,mo ci w
potraktowaniu Go dostarcza specjalnego błogosławieństwa Nie gardzi najskromniejszym kwiatkiem
zerwanym ręką dziecka i ofiarowanym M z miłością Przyjął dziecięce ofiary błogosławiąc
ofiarodawców i "wpisując ich imona w księdze życia W Piśmie Świętym fakt namaszczenia Jezusa
przez Marię został odnotowany, aby wyrozmc la Wśród mrych Mam
Akty miło ci i czci objawione Jezusowi są widocznym znakiem wiary w Niego, jako Syna Bczego Dach
Święty w na tępując\ch słowach charakteryzuje wierność wobec Chrystusa "jeśli świętych nogi
umywała jeali utrapiomych wspomagała jeśli każdego uczjnku dobrego naśladowała (l Tym 5,10)
Chrystus upodobał sobie szczerą chęć Marn spełnienia Jego woli Przyjmował skarb czystego uczucia
którego uczniowie nie rozumieli i nie potrafili zrozumieć Pragnienie Mam usłużenia w ten sposób
swemu Panu miało ala Jezusa większe znaczenie niż najcenniejsze woinc^fi świata gdyż dawało ono
wyraz ^ej uznania dla Odkupiciela świata Tylko miłość kierowała jej postępowaniem, a nie^kaziy telro
c charakteru Chrystusa uświęciła jej duszę Namaszczenie symbolizowało duszę namaszczającego,
było zewnętrznym objawem serdecznej miłości pokonującej bariery wytrzymałości serca
Czym Marn był właśnie odpgw ledmą nauką dla uczniów którzy j'eszeze me wiedzieli ze wvrażenie ich
miłości mogłoby być przyjemne Chr>stusowi Był dla nich wszystkim lecz nie pojmowali jeszcze iż
wkrótce zostaną pozbawieni Jego obecności i ze nie zro-łają już wyrazie swojej wdzięczności za Jego
wielką .miłość Samotność Jezusa oderwanego od niebiańskich przybytków, prowadzącego ludzkie
życie nigdy nie była zrozumiana ani tez doceniana przez uczniów Chrystus często bywał zasmucony
tym ze uczniowie nie byli skorzy do oddania Mu tego do czego czuł się uprawniany. Wiedział ze gdyby
pozostawali pod wpływem aniołów? niebieskich,, zawsze Mu towarzyszących, rozumieliby ze żadna
ofiara z ich sti>e-* ny nie jest wystarczającym ekwiwalentem dla wyrażenia należnej wdzięczności ich
serc i
Świadomość, która dotarła do ich umysłów w późniejszym -czasie-podpowiadała im ze mogli dla
Chrystusa podjąć wiele czjnow świadczących o wdzięczności ich serc, w czasie kiedy przebywał
wśród nich Gdy po odejściu Jezusa poczuli się jak owce bez pasterza zaczynali rozumieć ile mogliby
wlać w Jego serce radości, okazując-Mu pewne względy Przestali w tym trudnym czasie potępiać
438
bowiem spostrzegli własne błędy Jakże pragnęli cofnąć słowa, w których dali wyraz przekonaniu, ze
ubodzy bardziej zasługiwali na dar tuz On Czuli wyizuty sumienia, gdy zdejmowali z krzyża
okaleczone ciało swego Pana ^
Ten sam niedostatek występuje również w naszych czasach Tylko nieliczni potrafią docenić czym dla
nich jest Chrystus Gdyby ta świadomość naprawdę istniała, to czyn Mai u stałby się powszechnym
zjawiskiem, a użytego w tym celu produktu nikt me nazywałby zbyt kosztownym Niczego, co
przeznaczone jest dla Jezusa nim oskarżenia Chrystus przyjmuje ich do Swej bosko-ludzkiej na-
moposwięceme w Jego sprawie nie byłoby oceniane jako zbyt wysokie
Wypowiedziane z oburzeniem słowa "I na cóż ta utrata'" przykro kontrastowały z największą
ofiarą, jaką kiedykolwiek podjęto Była to bowiem ofiara uczyniona z samego Siebie jako
odkupienie grzechów ludzkości Dobroć Pana dla Jego ludzkiej rodziny była tak wielka, iż nikt
me mógł powiedzieć, ze można było uczynić więcej Ofiarujący Jezusa Bóg otworzył niebo
przed całą ludzkością Z ludzkiego punktu widzenia taka ofiara była niezmierną
rozrzutnością "W ludzkim rozumieniu cał> plan zbawienia stanowił niesłychaną rozrzutność łask
i zasobów Z potrzebą samowyrzeczema i poświęcenia bez reszty naszych serc spotykamy
się na każdym kroku Niebieskie zastępj mają więc prawo ze zdumieniem spoglądać na rodzinę
ludzką, ktoia oamawia swego podzwignięcia i wzbogacenia, w imię bezgranicznej miłości
Chrystusa Mają tez prawo zawołać "I na coz ta
utrata7"
Lecz odkupienie zgubionego świata miało być pełne, obfite a skończone Ofiara Chrystusa była tak
wielka, ze sięgała każdej du zy stworzonej przez Boga Nie mogła ona zostać ograniczona wyłącznie
do określonej liczb} tych, którzy gotowi byh przyjąć wielki dar Nie wszysc\ ludzie zostali zbawieni
jednakże planu odkupienia nie -wolno uznać za nieudane zamierzenie tylko z tego względu, ze nie
osiągnął zamierzonych celów Tenże plan został uznany za wystarczający, ale w żadnym przypadku
nie zostanie zamknięty
Szymon gospodarz uczty, uległ krytycyzmowi Judasza W stosunku do daru Marii i zaskoczony był
stanowiskiem zajętym przez Jezusa Jego faryzeuszowska pycha została dotknięta Wiedział tez, ze
wielu z jego gości patizj na Chrystusa z niedowierzaniem i niechęcią Toteż powiedział w swym sercu
Gdyby ten był prorokiem, wiedziałby, kim i jaka jest ta kobieta, która go dotyka bo to grzesznica"
Uzdrawiając Szymona z trądu Chrystus wybawił go od fizycznej sittierci teraz zaś Szjman poddawał -w
wątpliwość, czy jest prorokiem Ponieważ Chrystus pozwolił tej kobiecie zbliżyć się, do Siebie, pome-
439
waz nie odtrącił jej z oburzeniem jako grzesznicy, Szymon wywnioskował, ze nie jest prorokiem
Rozumiał on w ten sposdb, ze widocznie Jezus nic nie wie o tej kobiecie tak swobodnej w obejściu,
gdyż w przeciwnym razie nie pozwoliłby jej się dotknąć
Tylko nieznajomość Boga, ani Chrystusa mogły ukierunkować jego-myśli Szymon był bowiem
całkowitym ignorantem, nie zdającym sobie sprawy, iż Syn Bozj cziała na polecenie Boga ze
współczuciem tkliwością i zmiłowaniem To ze Maria całowała nogi Chrystusa i namaszczała je maścią
w\ dawało się czymś, podejrzanym dla jego zatwardziałego serca Rozumował ze gdyby Chrystus był
prorokiem, z pewnością rozpoznałby w Mara grzesznicę i potępiłby ją
Na te niew> powiedziane głodno myśli Jezus odpowiedział "Na to Jezus rzekł do niego Szymonie
mam ci cos do powiedzenia A ten mówi Powiedz Nauczycielu1 Pewien wierzjciel miał dwóch
dłużników. Jeden był dłużnym pięcet denarow, a drugi pięcdziesią* A gdy oni nie mieli z czego oddać
obydwom darował Który wiec z nich będzie go bardziej miłował' A Szymon odpowiadając, rzekł Sądzę,
ze ten któremu więcej darował A On mu rzekł Słusznie osądziłeś" (Łuk 74043)
Podobnie jak Natan woiec Dawida tak Chrystus swe trafne uwagi wypowiedział pod osłoną
przypowieści, pozostawiając Swemu gospodarzowi wyciągnięcie wniosków Szymon doprowadził do
grzechu niewiastę, którą obecnie pogardzał Doznała ona od niego dotkliwej krzywdy Przypowieść
Jezusa przj pomniała w sposób obrazowy stosunek Szymona do owej niewiasty Nie zamierzał
pouczać ze obie osoby powinny odczuwać rożne stopnie zobowiązania gdyż każda z nieb miała dług
me do spłacenia Jednakże Szymon uważał siebie za bardziej sprawiedliwego od Mani, wobec czego
Jezus zapragnął zmusić go do zrozumienia, jak wielka była w rzeczywistości jego wina Chciał mu
pokazać, ze jego grzech był większy mz jej, o tyle większy, o ile wartość pięciuset przekracza wartość
pięćdziesięciu
Szymon zaczynał dostrzegać siebie w innym świetle Widział, ze Chrystus ostrym proroczym
spojrzeniem czytał w jej sercu pełnym miłości i oddania Ogarnął go wstyd i zrozumiał wreszcie, ze
znajduje się w obecności kogoś, kto go znacznie przewyższa
"Wszedłem do domu twego mówił Chrystus me dałeś wody na nogi moje, ale ta łzami polała
nogi moje i włosami głowy swej otarła". "Nie pocałowałeś mię, a ona, odkąd wszedłem, me przestała
całować nóg moich" Chrystus wymienił wszystkie stracone przez Szymona okazje do okazania swemu
Panu miłości za doznane dobrodziejstwa W sposób jasny, lecz jak zwykle z delikatną uprzejmością,
Zbawiciel oświadczył Swym uczniom, ze serce Jego odczuwa za każdym
440
razem smutek, gdy Jego dzieci zaniedbują wyrażanie swej wdzięczności w słowach i
czynach miłości
Znawca serc odczytał motywy towarzyszące czjnowi Mam, jak również odczytał pobudki serca
kierujące słowami Szymona. "Widzisz tą niewiastę'" rzekł do Szymona Jest grzesznicą. "Dlatego
mówię tobie, odpuszczono jej wiele grzechów, gdyż wiele umiłowała, a komu mało odpuszczono, mało
miłuje '
Chłód i lekceważenie okazane Zbawicielowi przez Szymona dowiodły, jak mało cenił okazaną mu
łaskę. Uważał, ze uczcił Go dostatecznie, zapraszając do swego domu Lecz teraz zaczynał rozumieć,
jakim był w rzeczywistości Podczas, gdy zdawało mu się, ze czytał myśli swego gościa, w
rzeczywistości tenże gość czytał w jego duszy i dopiero wtedy zdał sobie sprawę, iż był to sąd bardzo
trafny Jego pobożność była jedynie fafyzeuszowską szatą, wzgardził współczuciem Chrystusa, nie
uznał w Nim przedstawiciela Boga Podczas gdy Maria była grzesznicą, której darowano grzechy, on
był grzesznikiem, któremu grzechy nie zostały darowane Surowe zasady sprawiedliwości, które chciał
zastosować względem niej obróciły się przeciwko niemu. Szymona wzruszyła dobroć Jezusa, który
powstrzymał się przed otwartym zganieniem go w obecności zebranych. Nie został potraktowany tak,
jak sobie życzył aby postąpiono z Marią Dostrzegł również i ten fakt, ze Jezus nie chce ujawniać jego
przewinień w obecności innych ludzi, natomiast zapragnął przekonać go właściwym postawieniem
sprawy Podbudowana uczuciem litości dobroć miała na celu pozyskanie serca tego człowieka Surowe
potępienie spowodowałoby niechęć Szymona do okazania skruchy, podczas gdy cierpliwe
napomnienie przekonało go o popełnionym błędzie Ujrzał Ogrom swego długu w stosunku do Pana
Jego pycha została złamana i owładnęło nim uczucie skruchy Z dumnego faryzeusza stał się
pokornym, gotowym do sa-moposwięcenia się uczniem
Maria uważana była za wielką grzesznicę, lecz Jezus znał warunki, które kształtowały jej życie Mógł
zgasić w jej duszy wielką iskrę nadziei, lecz me uczynił tego To on wydzwignął ją z rozpaczy ł ruiny
Siedem razy słyszała Jego potępienie demonów które opanowały jej serce i umysł Słyszała tez Jego
wołanie do Ojca odnoszące się. do jej osoby. Wiedziała, w jakim stopniu grzech rana Jego nieskalaną
czystość i dlatego w walce z nim skorzystała z Jego mocy
Jakkolwiek w oczach ludzkich sprawa Mam wydawała się beznadziejna to Chrystus dostrzegał w jej
charakterze zadatki dobra, ponieważ znał ją również i z tej lepszej strony. Plan odkupienia otworzył
przed ludzkością duże możliwości, a te trzeba było przelać również na osobę Mam. Dzięki tej łasce
stała się ona uczestniczką bos-
441
kiej natury. Ona, która upadła i której dusza stała się siedliskiem demonów, znalazła się w
bezpośredniej bliskości Zbawiciela^ zarówno jako wyznawczyni, jak i pomocnica w działaniu. Maria
była osobą zasiadającą u Jego stóp i przyjmującą Jego naukę. To ona wylała na Jego głowę
drogocenny wonny olejek ,i zrosiła Jego stopy łzami-Maria stała pod krzyżem i szła za Jego
pogrzebem, a jako pierwsza znalazła się przy grobie po zmartwychwstaniu. Była też pierwszą osobą,
która obwieściła, że Zbawiciel wstał już z grobu.
Jezusowi znane są warunki, w jakich znajduje się każda dusza. Możemy mówić sobie, że jesteśmy
nawet bardzo grzeszni, ale im większymi jesteśmy grzesznikami, tym więcej potrzebujemy Jezusa.
Nie odtrąca On płaczących i skruszonych. Nie mówi wszystkim tego, co mógłby objawić lecz dodaje
otuchy każdej potrzebującej duszy.-Odpuszcza chętnie wszystkim, którzy przychodzą do Niego po
przebaczenie i pokrzepienie.
Chrystus mógłby zlecić aniołom niebieskim, aby przenieśli Jego gniew na nasz świat i zniszczyli tych,
których przepełnia nienawiś6 do Boga. Mógłby wymazać z oblicza wszechświata te jego ciemne
punkty. Lecz nie czyni tego. Dziś stoi przed ołtarzem otoczony dymem kadzideł i składa przed Bogiem
modlitwy tych, którzy pragną Jega pomocy.
Dusze zwracające się o ucieczkę, wznosi ponad oskarżenia i ludzki osąd, a żaden człowiek, ani zły
anioł nie zdoła wnieść przeciwko nim oskarżenia. Chrystus przyjmuje ich do Swej bosko-ludzkiej
natury. Ten, który przyjął na Siebie wszystkie grzechy, stoi przy nich w świetle płynącym od tronu
Boga. "Któż będzie oskarżał wybranych-Bożych? Przecież Bóg usprawiedliwia. Któż będzie potępiał?
Jezus. Chrystus, który umarł, więcej, zmartwychwstał, który jest po prawicy Boga, Ten przecież
wstawia się za nami". (Rzym. 8,33.34).
ROZDZIAŁ LXIII
"Oto Król twój przyjdzie"
TTTesel się bardzo, córko Syońska! Wykrzykuj, córko Jeruzalemska! ;7 V\ oto Król twój przyjdzie
tobie sprawiedliwy i Zbawiciel ubogi
i siedzący na ośle, to jest, na oślęciu, źrebiątku oślicy" (Zach. 9,9).
W ten sposób na pięćset lat przed narodzeniem Chrystusa prorok Zachariasz przepowiedział przyjście
Króla Izraela. Teraz proroctwo miało być spełnione. Ten, który tak długo odrzucał honory królewskie,
teraz wchodzi do Jeruzalem jako obiecany spadkobierca tronu Dawida. '
<
Był to pierwszy dzień tygodnia, w którym Jezus dokonał Swego triumfalnego wjazdu do Jeruzalem.
Tłumy gromadzące się w Betanii dla zobaczenia Go postępowały za Nim, pragnąc być świadkami
przyjęcia, jakiego miał tam doznać. Wielu ludzi udawało się do miasta na święta Wielkanocne i ci
również przyłączyli się do tłumu towarzyszącego Jezusowi. Zdawało się, że cała przyroda bierze
udział w ogólnej radości. Drzewa przystroiły się pięknie w zieleń, a z kwiatów unosił ' się w powietrzu
delikatny zapach. Nowe życie .i nowa radość ożywiały ludzi. Znów pojawiła się nadzieja na pozyskanie
nowego kió-łestwa.
Zamierzając wjechać do Jeruzalem, Jezus posłał dwóch ze Swych uczniów, aby przyprowadzili Mu
oślicę i jej oślę. Przy Swoim narodzeniu Zbawiciel uzależniony był od gościnności obcych ludzi, żłób,
w którym leżał, był posłaniem pożyczonym. Dziś, choć stada pasące się na tysiącu wzgórz są Jego
własnością, jest tak samo uzależniony od uprzejmości obcych ludzi, gdy chodzi o wypożyczenie
zwierzęcia, na którym miał wjechać do Jeruzalemu jako Król. Jego Boskość ujawniła się jeszcze raz,
nawet z tych szczegółowych wskazówek, których udzielił uczniom. Zgodnie z Jego przewidywaniem
należało mówić, że "Pan ich potrzebuje"; tak też się stało. Jezus wybrał dla siebie osioł-ka, którego
dotąd nie "dosiadał żaden człowiek. Uczniowie, pełni ra-
443
l
- dosnego entuzjazmu, ułożyli swe szaty na oślęciu i posadzili na nie swego Nauczyciela. Dotąd Jezus
stale podróżował pieszo, toteż uczniowie byli zdziwieni, że tym razem postanowił jechać. Serca ich
ożywiała radosna nadzieja na myśl, że Chrystus wjedzie do stolicy, ogłosi się królem i zapewni Sobie
królewską władzę. Ponieważ przy załatwianiu polecenia Jezusa podzielili się swoją radością z Jego
przyjaciółmi, spowodowało to wszędzie wielkie podniecenie i rozpaliło do białości nadzieje narodu.
Chrystus dostosował się do żydowskich zwyczajów towarzyszących królewskiemu wjazdowi. Zwierzę,
którego dosiadał, należało do gatunku, którym posługiwali się władcy Izraela. Z drugiej strony,
proroctwa przepowiadały, że Mesjasz w ten właśnie sposób dokona wjazdu do Swego Królestwa.
Zaledwie wsiadł na osła, rozległy się w powietrzu donośne, triumfalne okrzyki. Tłumy witały Go jako
Mesjasza i Króla. Tym razem Jezus przyjmował hołdy, do których dotąd nie dopuszczał, i uczniowie
uważali to za dowód tego, iż ich radosne nadzieje zostaną spełnione, a Jezus zasiądzie na tronie.
Tłumy były przekonane, że nadchodzi moment ich wyzwolenia. Wyobraźnia podpowiadała ludziom
sceny przepędzenia rzymskich wojsk z Jeruzalemu i przejęcia w nim władzy przez Izrael. Wszystkich
ogarnęło radosne podniecenie. Ludzie współzawodniczyli ze sobą w składaniu Mu hołdów. Nie byli w
stanie otoczyć Go całym zewnętrznym splendorem, lecz ofiarowali Mu modlitwę płynącą z
'uszczęśliwionych serc. Nie mogli też ofiarować Mu bogatych darów, lecz wyściełali drogę swymi
ubraniami, gałązkami oliwek i palm, tworząc z nich dywan. Nie mogli prowadzić triumfalnego pochodu
z królewskimi sztandarami, toteż ścinali gałęzie palmowe emblematy zwycięstwa stworzone przez
naturę i powiewali nimi, wznosząc okrzyki "hosanna".
W miarę postępowania pochodu tłum zwiększał się o tych wszystkich, którzy słyszeli o przyjściu
Jezusa i pragnęli wziąć w nim udział. Widzowie przyglądający się temu zostali zagarnięci przez tłum i
ze zdziwieniem zapytywali: "Kto to?" Co oznacza całe to poruszenie? Słyszeli o Jezusie i spodziewali
się, że zjawi się w Jeruzalem; wiedzieli jednak, że odrzucał wszelkie wysiłki zmierzające do osadzenia
Go na tronie i dlatego byli bardzo zdziwieni, gdy się dowiedzieli, że to On. Zastanawiali się, co mogło
spowodować tę zmianę w Jezusie, który dotąd twierdził, że królestwo Jego nie jest z tego świata.
Ich pytania zagłuszone zostały triumfalnymi .okrzykami, powtarzanymi przez rozentuzjazmowany tłum.
Okrzyki te podchwytywane były przez ludzi dalej stojących, a następnie ich echa dały się słyszeć z
przyległych wzgórz, i dolin. Do pochodu dołączyli ludzie z Jeruzalem. Spośród tłumów zebranych z
Okazji świąt Wielkanocnych ty-
444
siące ludzi wyszło powitać Jezusa. Pozdrawiali Go, powiewając gałązkami palmowymi i śpiewając
pobożne pieśni. Kapłani w świątyni za-1 trąbili na wieczorne nabożeństwo, lecz niewielu znalazło się
chętnych. Kapłani z niepokojem mówili w swym gronie: "Oto świat za nim poszedł".
Nigdy dotąd za Swego ziemskiego życia Jezus nie zezwalał na takie demonstracje. Wiedział
dokładnie, jaki będzie ich wynik; że jest to droga, która prowadzi do krzyża. Lecz tym razem
zamierzeniem Jego było publiczne wystąpienie w roli Odkupiciela. Chciał ściągnąć uwagę na ofiarę,
która miała ukoronować Jego misję zbawienia upadłego świata. Podczas gdy ludzie zebrali się w
Jeruzalem, aby świętować Wielkanoc. On, Baranek Boży przez dobrowolne poświęcenie składał
Siebie w ofierze. Stało się konieczne, aby Jego kościół w ciągu wszystkich przyszłych wieków uczynił
z Jego śmierci za grzechy przedmiot głębokich rozmyślań i studiów. Każdy związany z tą śmiercią fakt
powinien być sprawdzony, aby nie było już miejsca na jakiekolwiek wątpliwości. Dlatego też-
konieczne było, aby oczy wszystkich ludzi były skierowane na Niego; wypadki, które poprzedziły Jego
wielką ofiarę powinny skoncentrować powszechną uwagę na samej ofierze. Po demonstracji
towarzyszącej Jego wkroczeniu do Jeruzalem, wszystkie oczy zwrócone zostały na końcowy akt.
Wypadki związane z tym triumfalnym wjazdem będą przedmiotem wszystkich rozmów, a w ich wyniku
obraz Jezusa odbije się w każdym umyśle. Po Jego ukrzyżowaniu wielu będzie wspominać o nich w
powiązaniu z sądem i Jego śmiercią. Zmusi to ludzi do badania pro-. roctw i doprowadzi ich do
przekonania, że Jezus był Mesjaszem. W ten sposób liczba nawróconych we wszystkich krajach
będzie stale rosła.
W tej jedynej w Jego ziemskim życiu triumfalnej scenie Chrystus mógłby się ukazać w otoczeniu
zastępów niebieskich, poprzedzony dźwiękami trąby Bożej. Lecz taka demonstracja byłaby sprzeczna
z celem Jego misji i z prawami, które kierowały całym życiem. Pozostał do końca wiernym skromnemu
losowi, jaki Sobie obrał. Musiał dźwigać brzemię ludzkości aż do czasu, kiedy Jego życie zostanie
oddane za życie świata.
Dzień jaki wydał sią uczniom ukoronowaniem całego ich życia zostałby zamroczony ciężkimi
chmurami, gdyby wiedzieli, że radosne wypadki stanowiły jedynie wstęp do męki i śmierci Mistrza.
Choć powtarzał im niejednokrotnie o konieczności złożenia ofiary ze swego życia, teraz w radosnym
triumfie zapomnieli o smutnych słowach, wypatrując w przyszłości Jego szczęśliwego panowania na
tronie Dawida.
Coraz więcej ludzi przyłączało się do pochodu i poza nielicznymi
445
wyjątkami poddawali się wielkości tej godziny, a okrzyki "hosanna" odbijały się echem od wzgórza do
wzgórza i od doliny do doliny. Nieustannie dźwięczały słowa: "Hosanna Synowi Dawidowemu!
Błogosławiony, który idzie w imieniu Pańskim, hosanna na wysokościach". Nigdy dotąd świat nie
oglądał tak triumfalnego pochodu. Nie przypominał on pochodów wielkich zwycięzców tego świata.
Nie było tu skazanych na zagładę jeńców, którzy jako trofea dodawali splendoru widowisku.
Zbawicielowi towarzyszyły trofea dzieła miłości, dokonanego dla grzesznych ludzi. Byli tu jeńcy
wyrwani spod władzy szatana, chwalący Boga za swe wybawienie. Niewidomi, którym Jezus
przywrócił wzrok, wskazywali pochodowi drogę. Niemy, którego język Chrystus rozwiązał, najgłośniej
wołał "hosanna". Ułomni, uzdrowieni przez Niego poruszali się szybko i radośnie, wykazując najwięcej
energii przy
- zrywaniu palmowych gałęzi i powiewaniu nimi. Wdowy i sieroty chwaliły imię Jezusa za
okazaną im laskę. Oczyszczeni trędowaci słali przed Nim swe niezbrukane ubrania i sławili Go
jako Króla chwały. Ci, których głos Jego zbudził ze śmiertelnego snu również znajdowali się w
tłumie. Łazarza, którego ciało doznało rozkładu w grobie, lecz który teraz kroczył w pełni swych sił,
prowadził osła unoszącego Zbawiciela.
Wielu faryzeuszy przyglądało się tej scenerii wśród palącej zawiści i złości, usiłując powstrzymać
przejawy uczuć ludu. Próbowali użyć swego autorytetu, aby uciszyć lud, lecz wszystkie ich wezwania i
pogróżki powodowały tylko jeszcze większy wzrost entuzjazmu. Obawiali się, że tłum, ufny w siłę swej
liczebności ogłosi Jezusa królem. Chwytając się ostatniej deski ratunku, przecisnęli się przez ' tłum do
Zbawiciela, zwracając się do Niego ze słowami groźby i wymówki: "Nauczycielu, zgront uczniów
swoich". Twierdzili przy tym, że
tego rodzaju hałaśliwe demonstracje są przeciwne przepisom i zabronione przez władze. Lecz
odpowiedź Jezusa zmusiła ich do milczenia: "Powiadam wam, jeśliby ci milczeli, wnet kamienie
wołać będą". Ten -akt triumfu zarządzony był przez Boga; był on przepowiedziany przez proroka i
nie leżało w ludzkiej mocy odwrócenie zamierzeń Bożych.
Gdyby ludzie odmówili wykonania Jego zamierzeń, Bóg obdarzyłby głosem martwe kamienie, by
głosiły chwałę Jego Syna. Gdy poskromieni faryzeusze odeszli, zabrzmiały podchwycone przez
setki głosów słowa Zachariasza: "Wesel się bardzo, córko Syońska! Wykrzykuj córko
Jeruzalemska! Oto król twój przyjdzie tobie sprawiedliwy i Zbawiciel ubogi i siedzący na ośle, to jest na
oślęciu źrebiątku oślicy". -
Gdy procesja osiągnęła szczyt wzgórza i miała się skierować ku miastu, Jezus zatrzymał się, a wraz z
Nim cały tłum. Przed Nim leżało Jeruzalem w swej chwale, skąpane w promieniach zachodzącego
446
słońca. Oczy wszystkich kierowały się ku świątyni. Przyćmiewała wszystko inne swoją majestatyczną
wielkością, jakby ukazując niebo i kierując ludzi ku jedynemu, prawdziwemu i żywemu Bogu.
Świątynia ta przez długie lata była obiektem dumy i chwały narodu żydowskiego. Również Rzymianie
dumni byli z jej wspaniałości. Król wyznaczony z ramienia Rzymu połączył się z Żydami w wysiłkach
na rzecz jej odbudowania i upiększenia, a cesarz rzymski wzbogacił ją jeszcze swymi darami.
Majestat, bogactwo i wspaniałość uczyniły z niej jeden
z cudów świata.
Gdy zachodzące słońce barwiło i złociło niebo, jego promienne światło rozjaśniało białe mury ścian i
lśniło w wykładanych złotem kolumnach. Ze szczytu wzgórza, na którym stał Jezus i Jego wyznawcy,
świątynia czyniła wrażenie masywu ze śniegu, zakończone-go złotymi wieżyczkami. Przy wejściu do
niej znajdowały się wykonane przez najwybitniejszych artystów winne latorośle ze złota i srebra z
zielonymi liśćmi oraz masywnymi gronami. Ornamenty w postaci pięknie rozwiniętej winorośli
symbolizowały Izraela. Złoto, srebro i żywa zieleń stanowiły wyjątkowo wykwintne połączenie o
doskonałej technice wykonania; zręcznie owinięte wokoło białych kolumn, przylegały swymi pędami do
złotych ornamentów i zdawało się, chłonęły w siebie wspaniałość zachodzącego słońca, lśniąc chwałą
zapożyczoną z niebios.
Jezus przyglądał się roztaczającemu się widokowi, tłum zamilkł i stał urzeczony tym co mógł widzieć.
Wszystkie oczy zwróciły się w stronę Zbawiciela, szukając na Jego obliczu wyrazu odczuwanej
powszechnie radości. Lecz zamiast niej dostrzegli smutek. Byli więc zdziwieni i rozczarowani, widząc
jak jego oczy napełniły się łzami, a ciało drżało niby drzewo przed burzą; z Jego drżących ust
wydobywało się łkanie, i wydawało się, że pochodzi ono z głębi złamanego serca. Jakżeż smutny był
to widok dla aniołów! Ich ukochanym przy-wódcą wstrząsały łzy. Był to również widok niesamowity w
oczach uszczęśliwionego tłumu, który z triumfalnymi okrzykami na ustach i wśród powiewania
palmowych gałązek odprowadzał Go do miasta chwały, gdzie jak to chętnie wierzyli miał objąć ster
rządów. Jezus płakał przy grobie Łazarza, lecz były to łzy boskiego zasmucenia nad niedolą
człowieka. Ten nagły smutek natomiast przypominał dźwięk rozpaczy w radosnym, triumfującym
chórze. Pośrodku radosnej uroczystości, gdy wszyscy składali Mu hołd, Król Izraela pogrążył się w
łzach! Nie były to łzy cichej radości, lecz jęki i łzy niewymownej rozpaczy. Na tłum padł cień smutku, a
jego radosne okrzyki zamilkły. Wielu płakało ze współczucia nad smutkiem, którego przyczyny nie
mogli zrozumieć.
Łzy Jezusa nie- miały związku ze zbliżającym się Jego cierpie-
447
niem. Przed nim roztaczało się Getsemane, gdzie niedługo nieprzenikniony mrok miał przyćmić Jego
postać. Widoczna była również owcza brama, przez którą od wieków pędzono bydło przeznaczone na
ofiarę. Brama ta miała niedługo otworzyć się przed Nim, wielkim Pra-wzorem, którego poświęcenie się
za grzechy świata symbolizowały wszystkie poprzednie ofiary. Jednakże widok obiektów
przypominających o okrutnej śmierci Zbawiciela nie był powodem Jego łez i jęków udręki. Nie był to
bowiem smutek z powodu własnego losu, a myśl
0 rychłym zgonie nie przestraszała tej szlachetnej, pełne samopoświę-cenia duszy. To widok
Jeruzalem przeszywał serce Jezusa bólem tego Jeruzalem, które odrzuciło Syna Bożego
i wzgardziło Jego miłością, które nie dało się przekonać wspaniałym cudom, a teraz sięgało
po Jego życie. Widział, czym się stało to miasto z powodu nie-przyjęcia swego Odkupiciela i
czym mogłoby się stać, gdyby przyjęło Go, Tego Jedynego, który był w stanie leczyć
rany. Chrystus przyszedł, aby zbawić Jeruzalem, jakżeby mógł je porzucić?
Izrael był wybranym narodem, a Bóg uczynił jego świątynię miejscem Swego zamieszkania; była
"ozdobą1 krainy, uciechą wszystkiej ziemi" (Psalm 48,3). Związane z nią było ponad tysiąc lat pieczy i
czułej miłości Chrystusa dbającego o nią, jak ojciec o swe jedyne dziecię. W niej prorocy wygłaszali
swe uroczyste ostrzeżenia. Tu się paliły kadzielnice, a dymy zmieszane z modlitwami wiernych
wznosiły się stąd do Boga. Tu płynęła krew zwierząt, która symbolizowała krew Chrystusa. Tu Jahwe
z tronu łaski objawiał Swą chwałę, kapłani odprawiali nabożeństwa i przez wieki trwała wspaniałość
symboli
1 ceremonii. Lecz wszystkiemu nadszedł kres.
Jezus podniósł Swą rękę, która tyle razy błogosławiła chorych -i cierpiących, a wskazując nią w
kierunku skazanego na zagładę miasta, w słowach łamiących się z bólu, zawołał: "Gdybyś i ty poznało
w tym dniu, co służy ku pokojowi". Tu Zbawiciel uczynił przerwę i nie odpowiedział, jakby się mogły
ukształtować losy Jeruzalem, gdyby to miasto pizyjęło pomoc, której Bóg pragnął mu udzielić dar
uczyniony w postaci Swego umiłowanego Syna. Gdyby Jeruzalem zdawało sobie sprawę czego mogło
się dowiedzieć dzięki danemu przywilejowi i strzegło światła posłanego przez niebo, mogłoby
rozkwitnąć we wspaniałym dobrobycie, stając królem królestw, wolnym i potężnym mocą Boga. Pod
bramami miasta nie stanęliby obcy żołnierze, a z jego murów nie powiewałyby rzymskie flagi. Przed
oczyma Zbawiciela malował się chwalebny los Jeruzalem, gdyby przyjęło Go, jako Syna Bożego.
Wiedział, że miasto mogło być przez Niego uleczone od swej groźnej choroby, uwolnione z niewoli,
stając się najpotężniejszą metropolią świata. Z murów takiego miasta gołąb pokoju wylatywałby
448
do wszystkich krajów, a ono samo stałoby sią dla świata diademem
chwały. . , ,,
Wspaniały obraz tego, czym mogłoby stać sią Jeruzalem, przybladł nagle w oczach Zbawiciela.
Zobaczył, co sobą przedstawia pod jarzmem Rzymu, narażone na gniew Boga i skazane na Jego
karzący ' sad Na tę myśl Chrystus ponawia swą skargę: "Lecz to teraz zakryte' jest przed oczyma
twymi. Gdy przyjdą na ciebie dni,- że twoi nieprzyjaciele usypią wał wdkół ciebie i otoczą, i ścisną cię
zewsząd. I zrównają cię z ziemią i dzieci twoje w murach twoich wytępią, i nie pozostawią z ciebie
kamienia na kamieniu, dlatego żeś nie poznało czasu nawiedzenia swego". (Łuk. 19,43.44).
Chrystus przyszedł, aby zbawić Jeruzalem wraz z jego dziećmi, lecz ^>ycha, obłuda, zawiść i
przewrotność faryzeuszy stanęły na drodze do urzeczywistnienia tego celu. Jezus wiedział o
straszliwej karze, jaka spadnie na miasto skazane na zagładę. Widział Jeruzalem otoczone wojskami,
jego pokonanych mieszkańców wleczonych na zagładę i śmierć, matki zjadające martwe ciała
wałsnych dzieci, rodziców i dzieci wyrywających sobie wzajemnie ostatnie kęsy pożywienia. Wiedział,
że upór Żydów, który przejawiał -się w odrzuceniu niesionego przez Niego zbawienia doprowadzi
również do oporu przeciwko wkraczającym wojskom nieprzyjacielskim. Chrystus widział przed sobą
Golgotę, gdzie zawiśnie na krzyżu, tak potężnym jak leśne drzewo. Widział już mieszkańców
Jeruzalem torturowanych i ukrzyżowanych, piękne pałace zniszczone, świątynię leżącą w gruzach tak,
że nie pozostanie w niej kamień na kamieniu, i całe miasto wyglądające jak zaorane pole. Ta straszna
wizja wycisnęła łzy w oczach Chrystusa.
Jeruzalem było Jego ukochanym dziecięciem i tak, jak czuły ojciec smuci się nad zbłąkanym synem,
tak Jezus płakał nad Swym ukochanym miastem. Jak mogę cię porzucić? Jak mogę patrzeć na ciebie,
które jesteś wydane na zagładę? Czy muszę pozwolić na to, abyś przepełniło kielich twych
nieprawości? Jedna dusza ma taką wartość, że w porównaniu z nią całe światy nie mają znaczenia, a
tu cały naród miał ulec zagładzie. Wraz z zachodzącym słońcem skrywała się chwała przeznaczona
temu miastu. Zatrzymanie się pochodu na szczycie Góry Oliwnej odmierzało czas, w ciągu którego
Jeruzalem mogło wyrazić swą skruchę. Po jego upływie anioł łaski złoży swe skrzydła i zstąpi ze
złotego tronu, ustępując tym samym miejsca wymiarowi sprawiedliwości, który miał pośpiesznie
przeprowadzić przewód sądowy. Serce Chrystusa, pełne miłości, wciąż jeszcze przemawiało na rzecz
Jeruzalem, a więc miasta, które odrzuciło Jego łaskę, zlekceważyło jego przestrogi i gotowe było
zbroczyć swe ręce w Jego krwi. Jeżeli Jeruzalem zechciałoby okazać skruchę, to nie było jeszcze
29 2ycle Jezusa
449
za późno. W czasie gdy ostatnie promienie zachodzącego słońca złociły świątynię, jej wieżę i
wierzchołki domów, istniała możliwość, że jakiś dobry anioł skłoni miasto do pokochania Zbawiciela, a
przez to samo odwróci jego zagładę. Piękne i pobożne miasto, któreś kamienowało swoich proroków i
odrzuciło Syna Bożego' Miasto, które z powodu braku skruchy cierpisz w okowach niewoli dni
twoich łask prawie się skończyły'
Jeszcze raz Duch Boży przemówił do Jeruzalem. Zanim dzień się sko-czył Chrystus wydał jeszcze
jedno świadectwo. Rozległ się głos świadka przywołującego pamięć o przeszłych proroctwach. Gdy.by
Jeruzalem zechciało usłuchać tego wezwania i przyjąć Zbawiciela, wkraczającego w jego bramy,
mogłoby umknąć swojej zagłady.
Do przywódców Jeruzalem dotarły Łuz wiadomości, ze Chrystus zbliża się do miasta w otoczeniu
wielkich tłumów Lecz oni nie chcieli goście Sjna Bożego Ze strachu wyszli na Jego spotkanie, licząc
na to, ze uda im się rozproszyć tłum. Gdy pochód schodził z Góry Oliwnej, przywódcy żydowscy
przecięli mu drogę, zapytując o przyczynę tak spontanicznej radości. Gdy zapytali "Któż to jest",
uczniowie odpowiedzieli na pytanie w pełnych przekonania słowach, opartych na przepowiedniach
proroków dotyczących Chrystusa.
Adam powie wam: "Potomstwo niewiasty zetrze głowę węża". Spytajcie się Abrahama, on wam
odpowie Jest to "Mełchisedek król "Salem" (l Mojz 14,18).
Jakub wam pcwie Jest On "Szjlo z pokolenia Judy"
Izajasz wam powie "Immanuel", "Dziwny, Radny, Bóg Mocny, Ojciec wieczności, Książę pokoju" (Izaj.
7,14, 9,6).
Jeremiasz powie wam "Latorośl Dawida", "Pan sprawiedliwość nasza" (Jer 23,6).
Daniel powie wam On jest Mesjaszem.
Ozeasz* powie "Toć jest Pan, Bóg zastępów, Pan j"est pamiętne imię Jego" (Ozeasz 12,5)
Jan Chrzciciel powie "Oto Baranekj Boży, który gładzi grzechy świata" (Jan 1,29).
Wielki Bóg oznajmił z wysokości Swego tronu "Ten jest on Syn mój miły" (Mat. 3,17).
My, Jego uczniowie oświadczamy. "To jest Jezus, Mesjasz, Książę żywota, Odkupiciel świata".
' '
Nawet książę sił mroku uznał Go, przyznając: "Znam Cię ktoś jest, żeś on święty Boży" (Mar. 1,24).
ROZDZIAŁ LXIV
Potępiony naród
(Mar. 11,11-14; 20,21; Mat. 21,17-19)
rpriumfalny wjazd Chrystusa do Jeruzalem był cieniem wizji Jego J_ powtórnego przyjścia na
obłokach niebieskich w mocy i chwale, gdy zstępować będzie na ziemię w towarzystwie triumfujących
aniołów i radujących się świętych mązów Wtedy też zostaną spełnione słowa Chrystusa,
wypowiedziane do kapłanów i faryzeuszy "Albowiem powiadam wam, że mię nie ujrzycie od tego
czasu, aż rzeczecie "Błogosławiony, który idzie w amieniu Pańskim" (Mat. 23,39).
W proroczym widzeniu Zachariasza wskazany był dzień ostatecznego triumfu, zawarte w nim było
również potępienie tych, którzy podczas pierwszego przyjścia Chrystusa na ziemię odrzucili Go "a
patrzeć będą na mię, którego przebodli, i płakać będą nad nim, jak gorzko płaczą nad pierworodnym"
(Zach. 12,10) Chrystus przewidział te wypadki, gdy ujrzał miasto i płakał nad nim. W czasowym
zniszczeniu Jeruzalem dostrzegał symbol ostatecznego zniszczenia narodu, który winien był krwi
Syna Bożego.
Uczniowie wiedzieli o menawiśti Żydów do Chrystusa, lecz me zdawali sobie sprawy, dokąd to uczucie
może ich doprowadzić. Dotąd nie zdawali sobie sprawy z rzeczywistej sytuacji Izraela, ani nie umieli
przewidzieć odwetu, jaki spadnie na Jeruzalem. Jezus ujawnił im to za pomocą poglądowej nauki.
Ostatnie wezwanie skierowane do Jeruzalem okazało się daremne. Kapłani i przywódcy słyszeli
proroczy głos przeszłości, wyrywający się z piersi tłumu, w odpowiedzi na ich pytanie "Któż to jest".
Nie przyjęli go jednak, jako głosu natchnienia. W gniewie i za=ko-czeniu usiłowali uciszyć naród. W
tłumie znajdowali się rzymscy urzęd mcy, dzięki czemu wrogowie Chrystusa mieli okazję oskarżania
Go przed nimi jako burzyciela. Oskarżenia popierali argumentami, iż zamierza On zawładnąć
świątynią i ogłosić się królem w Jeruzalem.
451
Lecz spokojny głos Chrystusa uciszył na chwilę hałaśliwą ciżbę, bowiem oświadczył raz jeszcze, że
nie przyszedł ustanawiać doczesne rządy. Dodał też, że niedługo powróci do Swego Ojca, a Jego
oskarżyciele nie zoBaczą Go już więcej, zanim nie przyjdzie ponownie w pełni Swej chwały. Wówczas
będzie za późno na ich zbawieaie, nawet gdyby Go chcieli uznać. Te słowa Jezus wypowiedział ze
smutkiem i szczególną siłą. Urzędnicy rzymscy umilkli i złagodnieli. Ich cudzoziemskie serca,
niepodatne na boski wpływ, wzruszyły się bardziej niż kiedykolwiek przedtem. W spokojnej, uroczystej
twarzy Jezusa wyczytali miłość, przychylność dla ludzi i spokojną go:'ność. Poddali się też uczuciu
którego sami nie pojmowali. Zamiast dokonać aresztowania, byli raczej skłonni złożyć Jezusowi hołd.
Zwracając się do kapłanów i" przywódców oskarżyli ich o sianie zamętu. Zmartwieni i zgnębieni
przywódcy zwrócili się do ludu ze swoimi zarzutami, dyskutując jednocześnie gniewnie między sobą.
Tymczasem Jezus, przez nikogo nie zauważony, wszedł do świątyni. Panowała tu cisza, gdyż zajścia
na górze Oliwnej ściągnęły tam wszystkich. Jezus pozostał przez krótką chwilę w świątyni, rozglądając
się po niej zatroskanym wzrokiem; następnie wycofał się wraz ze Swymi uczniami i udał się do
Betami. Gdy ludzie zamierzający osadzić Go na tronie rozpoczęli poszukiwania za Nim, ich wysiłki
okazały się daremne.
Całą noc spędził Jezus na modlitwie, rano zaś powrócił do świątyni. Po drodze przechodził koło gaju
figowego. Chrystus był głodny, "i ujrzawszy z daleka figowe drzewo mające liście, przyszedł jeśliby
snąć co na nim znalazł; a gdy do niego przyszedł, nic nie znalazł tylko liście, bo nie był czas figom".
Nie była to pora roku, w której dojrzewały figi, z wyjątkiem niektórych dzielnic kraju; natomiast o
górzystej okolicy Jeruzalem można było powiedzieć z całym przekonaniem, że "nie był czas figom".
Lecz w gaju do którego zbliżył się Jezus, jedno drzewo zdawało się wyprzedzać pozostałe, gdyż było
prawie całe pokryte liśćmi. Cechą charakterystyczną fig jest, że zanim wypuszczą liście, zaczynają
rosnąć owoce. Dlatego też drzewo okryte obfitymi liśćmi sugerować mogło, że znajdują się na nim
dobrze rozwinięte owoce. Jednakże był to tylko zwodniczy pozór. Przeszukując gałęzie drzewa od
dołu do wierzchołka Jezus "nic nie znalazł, tylko liście". Przedstawiało ono sobą ulistwioną masę i
poza tym nic więcej.
Chrystus rzucił na to drzewo klątwę, skazującą je na uschnięcie, mówiąc: "Niechajże więcej na wieki
nikt z ciebie owocu nie je". Następnego ranka, gdy Chrystus wraz z uczniami ponownie p'rze-bywał
drogę do miasta, umarłe gałęzie i więdnące liście zwróciły
452
h uwagę. "Mistrzu! rzekł Piotr oto figowe drzewo, któreś przeklął, uschło".
Rzucenie przez Chrystusa klątwy na figowe drzewo zdziwiło uczniów i wydało się czymś niepodobnym
do Jego dotychczasowego postępowania. Często słyszeli od Niego, że nie przyszedł potępić świata
lecz zbawić. Utkwiły im w pamięci słowa: "Syn człowieczy nie przyszedł zatracać dusz ludzkich, ale
zachować" (Łuk. 9,56). Jego cudowne dzieła były stale skierowane na to, aby ratować, a nie niszczyć.
Uczniowie znali Go dotąd jedynie jako Pokrzepiciela i Uzdrowiciela i ten czyn wydał się im niezgodny z
całością-Jega postępowania. Jaki jest cel takiego czynu? pytali zdziwieni.
"Bóg się kocha w miłosierdziu". "Jako żyję ja, mówi panujący Pan: Nie chcę śmierci niepobożnego"
(Mich. 7,18; Ezech. 33,11).
Dla Niego dzieło zniszczenia i potępienia jest "niesamowitym dziełem" (Izaj. 28,21). Lecz w Swym
miłosierdziu i miłości Bóg unosi zasłonę przed przyszłością, ukazując ludziom skutki grzesznego
życia.
Rzucenie klątwy na drzewo figowe było przypowieścią wcieloną w czyn. To jałowe drzewo, pyszniące
się swymi liśćmi przed obliczem Chrystusa było symbolem narodu żydowskiego. Zbawiciel pragnął
wyjaśnić uczniom przyczynę i nieodwracalność zagłady Izraela i obdarzył niejako drzewo moralnymi
cechami, ukazując w ten sposób prawdę Bożą. Żydzi wyróżniali się wśród innych narodów tym, że
głosili swoje posłuszeństwo Bogu. Byli też przez Niego wyróżniani szczególną łaską, dzięki czemu
uważali własną prawość jako cechę wynoszącą ich ponad inne narody. Ale jednocześnie byli ludźmi
zdemoralizowanymi przez swe przywiązanie do świata i żądzę korzyści materialnych. Chełpili się swą
wiedzą, a w rzeczywistości wykazywali kompletną nie^wiado-mość wymagań Bożych będąc
przesięknięci obłudą. Na podobieństwo jałowego drzewa rozpościerali swoje pretensjonalne gałęzie,
które mogły cieszyć oko, ale za którymi nie było niczego, zgodnie ze stwierdzę---niem: "nic, tylko
liście". Religia żydowska z jej wspaniałą świątynią, poświęconymi ołtarzami, z odzianymi w szaty
kapłanami' i imponującymi ceremoniami, pełna była zewnętrznego blasku, lecz brakowało jej pokory,
miłości i uczynności.
Wszystkie drzewa w gaju figowym pozbawione były owoców; lecz od nagich, bezlitosnych drzew nikt
niczego nie oczekiwał i dzięki temu nie przeżywał rozczarowań. Te drzewa symbolizowały pogan. Byli
oni, w takim samym stopniu jak Żydzi, pozbawieni bogobojności, ale też . nikomu nie wmawiali, że
służą Bogu, Nie chełpili się swoją dobrocią, zamykając oczy i uszy na sprawy Boże, bowiem dla nich
nie nadszedł jeszcze okres dojrzewania fig. Wciąż czekali na dzień, który przyniesie im światło i
nadzieję. Natomiast Żydzi, którzy doznali większego błogosławieństwa od Boga, ponosili
odpowiedzialność za zmarnotrawienie
453
otrzymanych darów. Przywileje, którymi się szczyeili mogły tylko powiększyć rozmiar ich przewinień.
- N
Jezus zbliżył się do drzewa figowego, aby znaleźć na nm\ pożywienie, a w taki sam sposób
podchodził do narodu izraelskiego, łaknąc odnalezienia w nim owoców prawości. Hojnie ofiarowywał
im Swoje dary, aby owoce błogosławieństwa mogły służyć światu. Żydom był dany każdy przywilej i
stworzona każda okazja, ale w zamian mieli wykazać się życzliwością w spełnieniu Jego dzieła łaski.
Pragnął dopatrzyć się w nich poświęcenia i współczucia, gorliwego zapału dla Boga oraz głębokiego
pragnienia działania na rzecz zbawienia braci. Gdyby Żydzi przyjęli zakon Boży, byliby w stanie czynić
to samo dzieło miłosierdzia, co Chrystus. Lecz egoizm i pycha przekreśliły ich miłość do Boga i ludzi.
Odmawiając troski o innych, sprowadzili zgubę na siebie samych. Nie przekazali też światu skarbów
prawdy otrzymywanej od Boga. Teraz na przykładzie jałowego drzewa mogli odczytać zarówno swoje
grzechy, jak i karę, która następuje z tego powodu. Zniszczone przez klątwę Zbawiciela i uschłe aż do
korzeni drzewo figowe było zapowiedzią losu narodu żydowskiego, kiedy zostanie od niego odjęta
łaska Boża.
Odmowa podzielenia się z innymi błogosławieństwem Boga stała się przyczyną odebrania go im
samym. "Zginienie twoje z ciebie o Izraelu"! (Ozeasz 13,9).
Ostrzeżenie to rozciąga się na wszystkie czasy. Klątwa rzucona przez Chrystusa na drzewo, które
stworzone zostało Jego własną mocą, stała się ostrzeżeniem dla wszystkich kościołów i dla
wszystkich chrześcijan. Nikt nie pozostaje w zgodzie z zakonem Bożym, kto nie świadczy na rzecz
bliźnich. Jednakże na świecie istnieją liczne rzesze ludzi, którzy nie naśladują życie Chrystusa
wypełnionego miłosierdziem i oddaniem. Niektórzy z nich uważają, siebie za doskonałych chrześcijan,
nie pojmując przy tym zasad służby Bożej. Ich plany i dociekania służą zaledwie dogadzaniu samym
sobie. We wszystkich sprawach życiowych wysuwają siebie na pierwszy plan, a liczą tylko ten czas, w
którym sami odnoszą zyski. Zysk jest zawsze podstawową sprawą i stosownie do tego kształtują
swoje życie. Służą więc nikomu innemu poza sobą.
Bóg stwarzając ich i powołując do życia, osadził ich w świecie w którym niezbędna jest altruistyczna
pomoc bliźniemu.- Jednakże miłość własna opanowała tych ludzi do tego stopnia, że nie dostrzegają
niczego poza sobą. Nie mają żadnego kontaktu z ludźmi. Żyjąc tylko dla siebie, są podobni do
figowego drzewa, które stwarza pozory wspaniałego rozkwitu, lecz jest w rzeczywistości jałowe.
Przestrzegają form życia religijnego, ale nie towarzyszy temu ani skrucha ani wiara. Głoszą swe
poszanowanie dla zakonu Bożego, lecz nie stosują się do jego
454
wymogów. Ich słowom nie towarzyszą czyny. W wyroku wydanym na figowe drzewo Chrystus wyraził
swoją niechęć w stosunku do pustej wystawności. Oświadczył, że jawny grzesznik jest mniej winny od
tego, kto głosi swoją służbę Bogu, ale który niczym nie przysparza Mu
chwały.
Przypowieść o figowym drzewie, znana jeszcze przed przybyciem
Chrystusa do Jeruzalem, pozostawała w bezpośrednim związku z nauką, jakiej udzielił poprzez akt
przeklęcia drzewa nie przynoszącego owoców W przypowieści ogrodnik wstawiał się za jałowym
drzewem, prosząc, aby pozostawić je jeszcze tylko na jeden rok, aby mógł je oko- pac i obłożyć
nawozem. Jeżeli przyniesie owoce dobrze, jeżeli zaś nie,- to wówczas zostanie ścięte. Bezpłodne
drzewo otoczone zostało wzmożoną opieką, ale pozostając ciągle bez owoców, drzewo to nie mogło
uniknąć swojej zagłady.
Przypowieść nie zawierała przewidywań odnoszących się do skutków pracy ogrodnika, a te
zależały od ludzi, do których kierował swo-A je słowa, a moc decydowania o własnym losie leżała w
ich ręku. Niebo udzieliło im wszelkich swych łask, lecz nie skorzystali ze wzmocnionej , potęgi
błogosławieństwa. Przez kłątw,ę rzuconą'1 na jałowe drzewo Chrystus ukazał ostateczny wynik,
albowiem ludzie sami zadecydowali o swej zgubie.
W c^ągu ponad tysiąca lat naród żydowski nadużywał miłosierdzia Bożego, ściągając tym samym
wymiar J.ego sprawiedliwości na siebie. To właśnie Żydzi odrzucali ostrzeżenia Boga i zabijali Jego
proroków. Ludzie współcześni Chrystusowi byli winni dawnych grzechów, bowiem kontynuowali je.
Wina tego pokolenia polegała na odrzuceniu miłosierdzia i ostrzeżeń, które mogły dopomóc ludziom w
wyzwoleniu się spod narzuconego im w ciągu wieków jarzma.
W' każdej" epoce ludzie przeżywają dni światła i przywilejów, które stanowią czas próby dla ich
gotowości pojednania się z Bogiem.
Jednakże czas łaski ma swoje granice. Miłosierdzie może trwać wiele lat, ale w czasie jego trwania
może być lekceważone i odrzucane. Przychodzi wreszcie moment gdy jest ono okazywane po raz
ostatni. Serce staje się często tak twarde, że traci zdolność reagowania na wpływ Ducha Świętego, a
słodki i wzruszający głos przestaje odzywać się do grzesznika, ustają napomnienia i ostrzeżenia.
Taki dzień nastał dla Jeruzalem. Jezus płakał w niewymownym smutku nad potępionym miastem, lecz
nie mógł go już wyzwolić, bowiem " wyczerpane zostały wszystkie zasoby miłosierdzia. Odrzucając
ostrzeżenia Ducha Bożego, Izrael tym samym odrzucił jedyną możli-, wość swego zbawienia, pomocy
dla siebie, bowiem nie istniała żadna inna siła, która by mogła przynieść odkupienie.
Naród żydowski stał się symbolem tych narodów, które we' wszy-
-455
stkich wiekach swojej egzystencji odrzucały orędownictwo nieskończonej Miłości. Łzy Chrystusa
płaczącego nad Jeruzalem były jednocześnie łzami przelanymi za grzechy wszystkich czasów. Ci,
którzy lekceważą ostrzeżenia i napomnienia Ducha Bożego, winni wyczytać w wyroku wydanym na
Izrael potępienie również dla siebie.
W naszych czasach nie brak jest ludzi, którzy postępują podobnie jak niewierzący Żydzi.
Doświadczają przejawów mocy Bożej; Duch Święty przemawiał do ich serc, lecz słowa te odbijają się
o mur niewiary i oporu. Bóg posyła im ostrzeżenia i upomnienia, lecz (oni nie kwapią się do uznania
swoich błędów, odrzucając zarówno poselstwo, jak i zwiastuna. Nawet środki, którymi posługuje się
Bóg w celu ich zbawienia stają się dla nich kamieniem obrażenia.
Prorocy Boży znienawidzeni byli przez odstępczego Izraela, bowiem potrafili rzucić światło na ich
utajone grzechy. Achab uważał Eliasza za swego wroga dlatego, że ten piętnował jego ukryte
nieprawości. Dziś słudzy Chrystusa potępiający grzech spotykają się z taką samą niechęcią i wzgardą.
Prawda biblijna i Chrystusowa religia zdecydowanie przeciwstawiają się moralnej nieczystości.
Uprzedzenia są dziś w ludzkich sercach silniej zakorzenione, niż za dni Chrystusa. Chrystus nie
spełnił oczekiwań ludzi, bowiem całym swoim życiem potępił grzech, a przecież nie tego się po Nim
spodziewano.
W dzisiejszych czasach prawda słów Bożych nie zgadza się z praktykami i naturalnymi skłonnościami
człowieka, stąd też tysiące ludzi odrzuca promienie światła. Kuszeni przez szatana ludzie poddali w
wątpliwość Słowo Boże i postanowili działać stosownie do własnej oceny sytuacji. W tejże ocenie
wybrali ciemność zamiast światła, narażając tym samym swoje dusze na niebezpieczeństwo. Wszyscy
negujący słowa Chrystusa przy pomocy błahych sztuczek nie widzieli innego wyjścia niż ich
kontynuowanie, odwracając tym samym od siebie możliwość życia i używania prawdy. Bóg nie
domaga się wcale usunięcia wszystkich obiekcji, które mogą być wysuwane przez żarłoczne serce
ludzkie przeciwko Jego prawdzie. Tajemnice boskie pozostaną nie zgłębione przez nikogo, kto
odmawia przyjęcia promienia światła, oświetlającego wieczne ciemności. Przed takimi ludźmi prawda
nigdy nie zostanie ujawniona. Kroczą oni przed siebie zaślepieni i nie przeczuwają czekającej ich
ruiny.
Z Góry Oliwnej Chrystus Swoim spojrzeniem objął cały świat, a wszystkie Jego wielkie słowa stosują
się do każdej duszy, która pomniejsza wstawiennictwo boskiego miłosierdzia. Chrystus zwraca się do
tych wszystkich, którzy i dzisiaj z Niego szydzą. To "ty, właśnie ty" musisz znać sprawy dotyczące
pokoju. Chrystus wylewał gorzkie łzy za nas, nie mając łez nawet dla siebie samego.
Ta sania fatalna oschłość serca, która zgubiła faryzeuszy, przeja-
456
wia się również w nas. I stąd każda świadomość łaski Bożej, każdy promień boskiego światła może
roztopić chłód naszej duszy, i podporządkować ją woli Bożej, albo też potwierdzić jej beznadziejność
w obliczu braku skruchy.
Chrystus przewidział, że Jeruzalem zatnie się w swym bezbożnym uporze. Teraz na to miasto miała
spaść cała wina i wszystkie konsekwencje odrzuconego miłosierdzia. Taki sarn los przeznaczony jest
każdej duszy, która wybierze taką samą drogę. Pan rzecze: "Zginienie twoje z ciebie, o Izraelu".
"Słuchaj, o ziemio! Oto ja przywiodą złe na ten lud, owoce myśli ich, przeto, że nie słuchają słów
moich, ani zakonu rnego, ale go odrzucają". (Oz. 13,19; Jer. 6,19).
ROZDZIAŁ LXV
Świątynia ponownie oczyszczona
(Mat., 21,12-16; 23-46; Mar. 11,15-19; 27-33, 12,1-12, Łuk. 19,45-48; 20,1-19)
Na początku Swej działalności na ziemi Chry stus t wygonił ze świątyni tj ch, którzy ją kalali
bezbożnym handlem. Takie potraktowanie sprawy wystraszyło bezbożnych handlarzy. U schyłku
Swojej ziemskiej misji Chrystus przyszedł ponownie c o świątyni i znalazł ją tak samo
zbeszczeszczoną jak poprzednio Zewnętrzny dziedziniec przy- pominął targ bydlęcy Ryk bydła i
brzęK monet mieszał się z kłótniami handlarzy, a wśród nich słychać było również głosy osób
duchownych Wysocy funkcjonariusze świątyni sami byli "tak zaangażowani w sprawy kupna
sprzedaży oraz w interesy płynące z wymiany pieniędzy, a przy tym tak głęboko opanowani
chciwością, ze w obliczu Boga uchodzili za wcale me lepszych od złodziei
Niewielu kapłanów i przywódców żydowskich rozumiało powagę pracy, której wjkonywame było ich
obowiązkiem Na każdą Wielkanoc i święto Namiotów zabijano tysiące zwierząt a ich krew zbiegali
kapią- ' ni, wylewając ją potem na ołtarz Żydzi zżyli się z widokiem krwawej ofiary i zatracili zdolność
pojmowania, ze to grzech stwarza konieczność krwi zwieizęcej Nie rozumieli, ze wyobrażała ona krew
umiłowanego Syna Bożego, która miała być przelana w ofierze za życie świata i ze zwyczaj składania
ofiar kierował ludzi ku ukrzyżowanemu Odkupicielowi
Jezus patrzał na niewinne zwierzęta ofiarne i widział, w jaki sposób Żydzi organizowali zebrania,
którym tpwarzyszyły rozlew krwi i okrucieństwo Zamiast skruchy za grzechy, zwiększali coraz bardziej
liczbę krwawych ofiar, tjfając, ze uczczą Boga tym bezlitosnym rytuałem Samolubbtwo i chciwość
zatwardziły serca kapłanów i rabinów. Z symboli, które miały wskazywać na Baranka Bożego potrafili
także uczynić źródło swoich zarobków. Dlatego w oczach ludzi świętość nabożeństwa ofiarnego
została w dużym stopniu zachwiana. Wzbudzało to
^ 458
tez oburzenie Chrystusa. Wiedział że Jego krew, która niedługo miała b\e przelana za grzechy świata
będzie tak samo nisko oceniona przez kapłanów i starszyznę żydowską, jak krew zwierząt, którą tak
obficie
szafowali
Za pośrednictwem proroków Jezus zdecydowanie opowiedział się 1 przeciw tym praktykom. Samuel
mówił "Izali się tak kocha Pan w całopaleniach i w ofiarach, jako gdy kto słucha głosu Pańskiego7 Oto,
posłuszeństwo lepsze jest niż ofiara, a słuchać lepiej jest mz ofiarować tłustobc baranów" Izajasz, w
swym proroczym .widzeniu odstępstwa Żydów, skierował do przywódców Sodomy i Gomory następuje
słowa "Słuchajcie Słowa Pańskiego, książęta Sodomscy1 Przyjmujcie w uszy zakon Boga "naszego,
ludzie Gomorscy' Cóż mi po mnóstwie ofiar waszych7 mówi Pan. Juzem syty całopalenia baranów i
łoju tłustego bjdła, krwi cielców i baranków, i kozłów nie pragnę Gdy przychodzicie abjscie się
okazywali przed twarzą moją, któż tego żądał z rąk waszych, abyście deptali sieni moje7", "Omyjcie
się, czyst\mi bądźcie, odejmijcie złość uczjnków waszych od oczow moich, przestańcie złe cz\mc
Uczcie się dobrze czynić, szukajcie sądu, podźwigmjcie uciśnionego, sąd czyńcie sierocie, ujmijcie się
o krzywdę wdowy" (l Sam. 15,22; Izaj. 1,1012 16.17).
Ten, który wypowiedział ustami proroków owe proroctwa, teraz po raz ostatni powtarzał swoje
ostrzeżenia Spełniając przepowiednie proroków naród ogłosił Jezusa królem Izraela, a^On przyjął ich
hołd i godność królewską Musiał bowiem działać w tym charakterze Wiedział, ze Jego wysiłki
zreformowania moralnie zepsutej kasty kapłańskiej są daremne, niemniej jednak Jego dzieło musiało
być dokonane. Niewiernemu ludowi należało pokazać dowody spełnienia boskiego posłannictwa
^
Jeszcze raz Jezus objął przeszywającym wzrokiem zbeszczeszczony dziedziniec świątyni, a
wszystkie "oczy zwróciły się ku Niemu. Kapłani i przywódcy, faryzeusze i poganie patrzyli ze
zdumieniem i trwogą na Tego, który stał przed nim w majestacie Króla niebios. Jego Bo-skosc
promieniowała poprzez ludzką postać, nadając Mu majestat i chwałę, których przedtem nigdy nie
ujawniał Ci którzy stah najbliżej Niego, cofnęli się na tyle, ile pozwoliła na to ciżba Jezus stał poza
oorębem tłumu otoczony tylko przez niektórych uczniów. Ucichł każdy odgłos, a panująca cisza była
me do zniesienia Chrystus pi-ze-mówił słowami, które podziałały na lud, jak powiew burzy. "Napinano,
dom mój domem modlitwy nazwany będzie, alescie uczynili z niego jaskinię zbójców" Głos dzwięczał
w świątyni jak dźwięk trąby Gniew wypisany na Jego twarzy podobny był pożerającemu płomieniowi.
Zwracając się do handlujących, Jezus rozkazał. '^Wynieście to stąd" (Jan 2,16).
459 -
Przed trzema laty przywódcy religijni zostali zawstydzeni swoją ucieczką podjętą na rozkaz Chrystusa.
Od tamtego czasu dziwili się swojemu przestrachowi i bezwarunkowemu posłuszeństwu woli
samotnego, skromnego człowieka. Zdawało się im teraz, że ta niegodna uległość nie powinna się
nigdy powtórzyć. Jednakże aktualnie poczuli się bardziej zdruzgotani, gotowi do usłuchania Jego
rozkazu z jeszcze większą skawpliwością. Nie było wśród nich nikogo, ktoby ośmielił się
zakwestionować Jego autorytet. Kapłani i handlarze uciekli sprzed Jego oblicza, pędząc przed sobą
swe bydło.
Na drodze ze świątyni spotykali ludzi, którzy szli z chorymi, spragnionymi widoku Wielkiego
Uzdrowiciela. Wieści rozpowszechniane przez uciekających skłoniły niektórych do zawrócenia, w
obawie spotkania oko w oko z kimś potężnym, kto samym tylko widokiem' nakazał odejść kapłanom i
przywódcom. Większość jednakże przecisnęła się przez tłum, aby stanąć przed Tym, który był ich
jedyną nadzieją. Mimo ucieczki tłumów z terenów świątyni znaleźli się tacy, którzy pozostali na
miejscu i do nich przyłączali się teraz nowoprzybyli. JDziedzi-niec kościelny -wypełnił się ponownie
chorymi oraz umierającymi i jeszcze raz Jezus udzielił im pomocy.
Po pewnym czasie kapłani i przywódcy zaryzykowali powrót do świątyni. Gdy panika ucichła,
opanowała ich ciekawość, zmierzająca do rozpoznania następnych poczynań Chrystusa.
Podejrzewali, że chce zawładnąć tronem Dawida. Skradając się do świątyni, słyszeli głosy mężczyzn,
kobiet i dzieci chwalących Boga, a po wejściu do niej skamienieli, ulegając urokowi tego, co zobaczyli.
Ujrzeli proces uzdrawiania chorych, niewidomych, którym przywrócony został wzrok, głuchych, którzy
odzyskiwali słuch i ułomnych skaczących z radości. Szczególną radość przejawiały uzdrowione przez
Jezusa dzieci. Zbawiciel brał je w ramiona, przyjmował ich pełne wdzięczności pocałunki, podczas gdy
niektóre z nich usypiały, wsparte na Jego ramieniu, w trakcie głoszonej nauki. Uszczęśliwionym
szczebiotem głosiły dzieci Jego chwałę, powtarzając okrzyk, który rozlegał się w ciągu poprzedniego
dnia i triumfalnie powiewając palmowymi gałązkami. W świątyni niosło się echo ich głosów:
"Błogosławiony, który przychodzi w imię. Pańskie". "Oto król twój przyjdzie tobie sprawiedliwy i
Zbawiciel" (Psalm 118,26; Zach. 9,9). "Hosanna Synowi Dawidowemu".
Dźwięk tych radosnych, nie skrępowanych głosów był "obrazą dla zarządców świątyni. Postanowili
położyć kres demonstracjom. Zwracając się do narodu oznajmili, że świątynia została sprofanowana
nogami dzieci i ich okrzykami radości. Widząc, że słowa ich pozostają bez wrażenia, zaapelowali do
Chrystusa mówiąc: "Czy słyszysz co one mówią?" A Jezus odrzekł: "Tak jest; czy nigdy nie czytaliście.
Z ust niemo-wlątek i ssących zgotowałeś sobie chwałę?" W proroctwach przepo-
460
wiedziane było, że Chrystus ogłoszony zostanie królem i to słowo mu-
iało być spełnione. Kapłani i przywódcy Izraela odmówili głoszenia
jego chwały i dlatego Bóg posłał dzieci, aby świadczyły o Nim. Gdyby
zmuszono je do milczenia, kolumny świątyni zadźwięczałyby chwałę
Zbawiciela.
Faryzeusze byli zakłopotani i zbici z tropu, bowiem Ten, którego ' nie mogli zastraszyć, objął w Swe
władanie świątynię, stając na jej straży. Nigdy przedtem Jezus nie przedstawiał sobą tak królewskiego
Majestatu i nigdy dotąd Jego słowa i dzieła nie posiadały tak wielkiej mocy. Dokonywał cudownych
dzieł w Jeruzalem, lecz nigdy uprzednio nie czynił tego w tak uroczysty i imponujący sposób. W
obecności ludzi będących świadkami Jego cudownych dzieł, przywó"dcy nie ośmielili się okazać Mu
otwarcie swej wrogości. A chociaż Jego odpowiedź oburzyła ich i wprowadziła w zakłopotanie, to tego
dnia nie mogli niczego podjąć przeciwko Niemu. '
Następnego dnia Sanhedryn ponownie przystąpił do narady w sprawie wymierzonej przeciw
Chrystusowi. Przed trzema laty zażądali od Niego znaku, że jest Mesjaszem, lecz od tego czasu
uczynił On w całym kraju wiele cudów. Uzdrawiał chorych, nasycił w cudowny sposób tysiące ludzi,
chodził po falach i uciszał wzburzone morze. Czytał w sercach ludzkich jak w otwartej księdze;
wyganiał demony i wskrzeszał umarłych. Władcy dysponowali pełnymi dowodami, że jest On
Mesjaszem. Toteż zdecydowali się nie żądać żadnego znaku Jego władzy, lecz na podstawie
niektórych Jego wypowiedzi zbudować oskarżenie, na mocy którego można byłoby Go skazać.
Udając się do świątyni, w której Chrystus nauczał stawiali Mu w dalszym ciągu pytania: "Jaką mocą to
czynisz, i kto ci dał tę moc?". Spodziewali się, że powie, iż moc tę ma od Boga. Takie oświadczenie
gotowi byli obalić. Lecz Jezus wystąpił wobec nich z zapytaniem, które pozornie dotyczyło innej
sprawy, uzależniając Swą odpowiedź od tego, , w jaki sposób ustosunkują się do zapytania: "Chrzest
Jana rzekł skąd był? z nieba czy z ludzi?" Kapłani wiedzieli, że był to problem, z którego żadna
sofistyka nie pozwoli im się wytłumaczyć. Jeżeli powiedzą, że chrzest był z nieba, wyjdzie na jaw ich
brak konsekwencji, a Chrystus zapytałby wówczas, dlaczego mu me wierzyli. Jan powiedział o
Chrystusie: "Oto Baranek Boży, który gładzi grzechy tego świata" (Jan 1,29), wobec czego jeśliby
uwierzyli, kapłani w świadectwo Jana to nie mogliby jednocześnie zaprzeczyć temu, że Jezus
Chrystus jest Mesjaszem. Z drugiej strony, gdyby zechcieli obnażyć swoje rzeczywiste przekonania,
że praca Jana posiadała tylko ludzkie motywacje musieliby przyjąć na siebie burzę ludowego gniewu,
bowiem w oczach ludu Jan był prorokiem.
Z rosnącym zaciekawieniem tłum oczekiwał na rostrzygniącie. Lu-
461
dzie wiedzieli, iż kapłani ogłosili swoją akceptację nauk Jana, dlatego tez oczekiwali od nich
bezwzględnego przyznania, ze został On zesłany przez Boga Jednakże na swoim poufnym
posiedzeniu kapłani zadecydowali, ze nie dadzą się wciągnąć w pułapkę Obłudnie przedstawiając
swoją nieznajomość rzeczy, odpowiedzieli, ze nie wiedzą skądby był, "A Jezus na to rzekł To i ja wam
ime powiem jaką mocą to czynię'". Nauczeni w Piśmie, kapłani i przywódcy umilkli Rozczarowani i
zbici z tropu, stali ze spuszczonymi oczyma nie mając już odwagi zwracać się do Chrystusa z
dalszymi pytaniami Przez swe tchórzostwo i brak zdecydowania utracili w dużym stopniu szacunek
stojących obok nich ludzi, a ci którzy byli obecni, z szyderstwem spoglądali na nich, pewnych swojej
prawości ludzi, którzy teraz ponosili klęskę
Wszystkie te słowa i czyny Chrystusa miały duże znaczenie, a ich svpływ miał wzrosnąć jeszcze
bardziej po Jego ukrzyżowaniu i wniebowstąpieniu Wielu z tych którzy z zaciekawieniem czekali
na wynik stawianych Jezusowi pytań, stało się następnie Jego uczniami będąc pociągnięci ku
Niemu tego pamiętnego dnia To co oglądali na dzie-dzi^cu świątyni, nigdy nie zostało
wymazane z ich pamięci W toku swoich rozmów dawali wyraz zadziwieniu z powodu
zaobserwowanego kontrastu pomiędzy Jezusem a wvsokimi kapłanami Dumni dygnitarze
kościelni odziewali się w bogate i kosztowne szaty, a ich głowy ozdabiały bogate i
kosztowne tiary Postawy takich dygnitarzy były majestatyczne a ich długie włosy i brody
srebrzył wiek Ich wygląd przejmował czcią wspołblizmch Przed tymi wysoko postawionymi oso-
bistoaCiami stanął teraz Majestat nieba, pozbawiony ozdób i przep\ chu Szaty Jego były zakurzone po
podroży, a bladość twarzy wyrażała cierpliwy smutek Jednakże na tej twarzy malowała się godność i
dobroć, które silnie kontrastowały z pełnymi pychy i pewności siebie zachmurzonymi twarzami
kapłanów Wielu z tych, którzy byli świadkami słów i czynów Jezusa w świątyni, zachowało pamięć
o Nim w swych sercach, jako o Bożym proroku Ale gdy uczucia ludzi poczęły się skłaniać ku
Niemu wzrastała nienawiść kapłanów Mądrość, która pozwoliła Mu uniknąć zastawianych Nań sideł,
była nowym dowodem Bosko-sci, była tez przyczyną wzrostu ich nienawiści
W Swoim sparzę z rabinami Chrystus nie dążył do upokorzenia przeciwników Nie cieszyła Go
świadomość zapędzenia ich w trudną sytuację, bowiem miał przekazać ludzkości ważną naukę.
Unieszkodliwił swoich wrogów tym, ze pozwolił, aby zaplatali się w swoją własną pułapkę Ich
przyznanie się do nieznajomości charakteru chrztu dokonywanego przez Jana dało Jezusowi okazję
do przemawiania aby pokazać ich prawdziwą sytuację i dodae nowe ostrzeżenia do wszystkich
danych już poprzednio
"A jak się wam wydaje' r^ekł Chrystus. "Pewien człowiek miał
462
dwóch sjnów Przystępując do pierwszego rzekł Synu' Idź, pracuj dziś w winnicy. "A on odpowiadając,
rzekł Tak jest, panie' Ale nie poszedł I przystępując do drugiego, powiedział tak samo. A on odpowia-
daiąc rzekł Nie chcę, ale potem zastanowił się i poszedł Który z tych dwóch wypełnił wolę ojcowską'"
(Mat 21,2931 I cz)
To niespodziewane pytanie zaskoczyło słuchaczy Słuchali uważnie przypowieści i odpowiedzieli
natychmiast' "Ten drugi" Spoglądając na nich spokojnym wzrokiem Jezus odpowiedział "Zaprawdę,
powiadam wam, ze was celnicy i wszeteczmce wyprzedzają do królestwa Bożego Albowiem przyszedł
Jan do was ze zwiastowaniem sprawied-IIAP ci ale me uwierzyliście mu, natomiast celnicy i
wszeteczmce uwierzyli mu, _a wy, chociaż to widzieliście, me odczuliście potem skruchy, aby mu
uwierzyć" (Mat 21,32)
Kapłani i przywódcy musieli udzielić prawidłowej odpowiedzi na pytanie Chrystusa i dlatego
wypowiedzieli się na korzyść drugiego ST na Ten zaś symbolizował sobą pogardzonych i
znienawidzonych celników Celnicy byli to ludzie w najwyższym stopniu zdemoralizowani B>li om
istotnie przestępcami prawa Bożego, dając swym życiem dowód całkowitego niestosowania się
do wymagań Boga Byli oni niewdzięczni i bezbożni, a na wezwanie aby szli pracować w
winnicy Pańskiej, odpowiedzieli pogardliwą odmową Lecz gdy przjszedł Jan, nawołujący do
pokuty r przyjęcia chrztu, celnicy przyjęli głoszoną przez mego wieść i zostali ochrzczeni Pierwszy
syn miał przedstawiać przywódców żydowskich Niektórzy z faryzeuszy wyrazili skruchę i przyjęli
chrzest Jana, me chcieli jednak uznać, ze został on zesłany przez Boga Jego ostrzeżenia i
napomnienia nie skłoniły ich do zmiany postępowania Ale faryzeuszowie i zakonnicy pogardzili
radą Bożą sami przeciwko sobie, nie będąc ochrzczeni od niego" (Łuk 7,30) Głoszone przez
Niego objawienie przyjęli z pogardą Podobnie jak pierwszy syn, który zawołany przez ojca,
odpowiedział "Idę, panie" lecz nie poszedł, tak kapłani i przywódcy głosin posłuszeństwo, lecz w
praktyce wykazywali jego brak Starali się demonstrować swoją pobożność, głosząc, ze są posłuszni
Bożemu prawu Było to jednak tylko pozorne posłuszeństwo Kapłani potępiali i wyklinali
celników, jako ludzi bezbożnych, a^imo tego ci ostatni przez swą wiarę i czyny dowiedli, ze
znaleźli krótszą drogę do nieba niż zadufani w sobie faryzeusze, którym dane było światło wielkiej
prawdy, lecz których czyny nie odpowiadały zewnętrznej pobożności jaką się chełpili
Kapłanom i przywódcom zabrakło woli dźwigania na sobie penetrujących wszjstko prawd Woleli
zachować milczenie, łudząc sią nadzieją ze Jezus powie cos, co by można bjło obrócić przeciwko
Niemu; lecz wypadło im jeszcze niejednego wysłuchać
"Inrego podobieństwa wysłuchajcie Był pewien gospodarz, który
463
zasadził winnicę, ogrodził ją płotem, wkopał w mą prasę i zbudował wieżę, i wydzierżawił ją
wieśniakom, i odjechał. A gdy nastał czas wi-nobrśnia, posłał sługi swoje do wieśniaków, aby odebrali
jego owoce. Ale wieśniacy pojmali sługi jego, jednego zbili, drugiego zabili, a trzeciego ukamieniowah
Znowu posłał inne sługi w większej liczbie niż za pierwszym razem, -ale im uczynili to samo A w końcu
posłał do nich syna swego, mówiąc Uszanują syna mego. Ale gdy wieśniacy ujrzeli syna, mówili
między sobą To jest dziedzic, nuże zabijmy go, a posiądziemy dziedzictwo jego. I pochwycili go,
wyrzucili poza winnicę i zabili Gdy więc przyjdzie pan winnicy, co uczyni owym wieśniakom'" (Mat
21,3340)
Jezus skierował to pytanie do wszystkich obecnych, lecz kapłani i przywódcy odpowiedzieli jako
pierwsi "Wytraci sromotnie tych złoczyńców, a winnicę wydzierżawi innym wieśniakom, którzy
mu we właściwym czasie będą oddawać owoce" (Mat. 21 41). Odpowiadający nie od razu
pojęli zastosowanie przypowieści, lecz wkrótce zorientowali się, ze wymknęło się im samooskarzeme
W tej przypowieści właściciel winnicy przedstawiał Boga, wmiarze naród żydowski a
ogrodzenie prawo Boże, które miało stanowić jego obronę Wieża była symbolem świątyni
Właściciel winnicy uczynił wszystko co było potrzebne do jej rozkwitu "Cóż dalej czynie było winnicy
mojej rzekł czegobym jej nie uczynił'" (Izaj 5,4) W ten sposób przedstawiona była nieustająca
opieka Boża nad Izraelem I jak wmiarze powinni b,yli zwrócić gospodarzowi uzgodnioną
część owoców z winnicy, tak naród Boży powinien był uczcie Go poprzez styl życia, zgodny z
otrzymanymi świętymi przywilejami Jednakże, wzorem dzierżawców, zabijających sługi
swojego Pana wysłane po należną część owoców, Żydzi skazywali na śmierć proroków,
których Bóg posyłał, aby wzywali ich do pokuty Wysłannicy byli zabijam, jeden po drugim
Dotąd znaczenie przypowieści nie nastręczało wątpliwości, a także dalsza jej część była niemniej
oczywista W umiłowanym synu, którego gospodarz winnicy posłał do zbrodniczych wmiarzy i
którego om schwytali, kapłani i przywódcy dostrzegli wyraźnie obraz Jezusa oraz grożący Mu los
Zamierzali przecież zabić Tego, którego Ojciec wysłał do nich jako ostatnie upomnienie Odwet
zastosowany wobec niewdzięcznych wmiarzy, symbolizował los tych wszystkich, którzy przyczynili się
do skazania Chrystusa na śmierć
Patrząc na nich z politowaniem Zbawiciel ciągnął dalej , Nie czytaliście nigdy w Pismach kamień, który
odrzucili budujący, ten się stał głową węgielną, Od Panac to się stało i dziwne jest w oczach naszych'
Przetoz powiadam wam iż od was odejdę będzie królestwo Boże i będzie dane narodowi, czyniącemu
pożytki Jego. A ktoby padł na ten kamień, roztrąci się, a na kogoby on upadł, zetrze go".
vt
464
To proroctwo Żydzi powtarzali często w synagogach, odnosząc je do nadejścia Mesjasza. Chrystus
był kamieniem węgielnym całej społecznej oragnizacji Żydów i całego planu zbawienia. Ten kamień
węgielny budowniczowie żydowscy kapłani i przywódcy Izraela odrzucili Zbawiciel notomiast
zwracał ich uwagę na proroctwa, które ukazywały grożące Izraelowi niebezpieczeństwo, usiłując
wszystkimi dostępnymi Mu środkami wyjaśnić im istotę czynu, którego mieli się
właśnie dopuście
jego słowa miały jeszcze inny cel Stawiając pytanie "Gdy więc przyjdzie Pan winnicy, co uczyni owym
wimarzom'" Chrystus przewidział odpowiedź sformułowaną przez faryzeuszy i postanowił, ze wydadzą
sami na siebie wyrok Jego ostrzeżenia, które nie zdołały nakłonić ich do skruchy, przypieczętowały ich
los Jednocześnie Jezus pragnął, aby mogli dostrzec własną ruinę Uplanował Sobie przedstawienie
faryzeuszom sprawiedliwości Bożej Miała się ona spełnić w postaci utracenia praw narodowych,
którymi nie zdążyli się jeszcze nacieszyć i wyrazie się nie tylko w akcie zburzenia ^ch świątyni i
miasta, ale także w fakcie rozproszenia narodu.
Słuchacze zrozumieli ostrzeżenie Lecz pomimo wyroku, który sami na siebie wydali, kapłani i
przywódcy byli gotowi iść do końca, mówiąc "Tenci jest dziedzic, pójdźcie a zabijmy go", "I usiłowali go
pojmać, ale się ludu bali", gdyż widzieli, ze uczucia narodu przychylne są Chrystusowi
Wybierając proroctwo o odrzuconym kamieniu Chrystus miał na myśli rzeczywisty wypadek z historii
Izraela, a mówiąc ścisłej, z historii budowy świątyni Jakkolwiek był typowy dla okresu pierwszegp
przyjścia Chrystusa, to musiał ze szczególną siłą oddziaływać na Zy-ctow, nie tracąc niczego ze
wskazówek przeznaczonych dla nas Pod-' czas budowy świątyni Salomona potężne głazy potrzebne
dla konstrukcji jej fundamentów i ścian były przygotowane w kamieniołomach. Po tym procesie były
dostarczane na plac budowy, przy czym nie stosowano żadnych środków mechanicznych, aby ulżyć
ludzkiemu wysiłkowi Ustawianie bloków na właściwych miejscach było zadaniem robotników Dla
budowy fundamentów dostarczono pośród innych jeden kamień o niezwykłych wymiarach i kształcie i
robotnicy nie widzieli dla mego żadnego zastosowania, odmawiając przyjęcia go na plac' .budowy.
Ten porzucony kamień stanowił źródło ich zagniewania, kiedy codziennie musieli go omijać lecz ciągle
leżał bezużytecznie Ale gdy budowniczowie przystąpili do wykonywania narożnika, poczęli szukać
kamienia o wystarczająco dużych wymiarach, odporności i kształtach, który byłby godzien
przeznaczonego mu miejsca Gdyby ta część konstrukcji została niewłaściwie ulokowana, zagrażałoby
to stabilności całej budowli Budowniczowie zrozumieli, iż muszą sięgnąć po kamień od-
31 Życie JezuSa
465
porny na działanie słońca, mrozu i huraganu Wybrano szereg kamieni, które jednak pod dużym
obciążeniem kruszyły się. Inne znowu nie wytrzymywały nagłych zmian atmosferycznych. Wtedy
dopiero przypomniano sobie o porzuconym kamieniu Pozostawał on wystawiony przez dłuższy czas
na działanie powietrza, słońca i burz, nie wykazując przy tym najmniejszych pęknięć Budowniczowie
zaczęli oglądae- ten kamień i okazało się, ze przetrzymał dotąd wszelkie próby oprócz jednej. Jeżeli
zdoła przetrzymać nadmierne obciążenie, mógł być wzięty pod uwagę, jako kamień węgielny Próba
została przeprowadzona, kamień okazał się przydatny i został położony na swoim miejscu, do którego
precyzyjnie przylegał. W proroczjm widzeniu zostało objawione Izajaszowi, ze kamień ten jest
symbolem Chrystusa, a on sam mówi -w związku z tym "Tylko Pana Zastępów miejcie za Świętego,
niech On będzie waszą bojazmą i On waszym lękiem' I będzie wam światłością i kamieniem obrazy, i
skałą potknięcia dla objdwu domów Izraela, sidłem i siecią dla mieszkańców Jeruzalem. I wielu
potknie się o niego L upadną, i potłuką się, i będą usidleni i schwytani" (Izaj 8,1315). Uniesiony
proroczą wizją odnoszącą się do pierwszego przyjścia Chrystusa, prorok odczuł, ze rna on znieść
wszystkie próby i obciążenia, na podobieństwo symbolicznego węgielnego kamienia w świątyni
Salomona. "Dlatego tak mówi Wszechmocny Pan- Oto Ja kładę na Syjonie .kamień, kamień
wypróbowany, kosztowny kamień węgielny mocno1 ugruntowany Kto wierzy, ten się nie zachwieje"
(Izaj, 28,16).
W swej nieskończonej mądrości Bóg wybrał kamień pod fundament i Sam go ułożył, nazywając go
fundamentem pewnym. Na nim to cały świat może złożyć swe kłopoty i troski, a on się nie zapadnie
pod ich ciężarem. Można na nim budować z całkowitą pewnością. Chrystus jest owym "kamieniem
doświadczonym" i dlatego nie mogą się na Nim zawieść ci, którzy wen uwierzyli Stawił w zwycięski
sposób czoła wszelkim próbom, nie załamując się pod ciężarem winy Adama, ani win jego potomstwa.
W walce ze złem był zawsze czymś ,większym niż zwykły zwycięzca. Niósł na sobie ciężary wrzucone
na Jego barki przez skruszonych grzeszników. Grzeszne serce znalazło w Chrystusie oparcie,
bowiem jest On "fundamentem pewnym". Wszyscy, którzy się Jemu podporządkowują, zyskają
bezwarunkowe bezpieczeństwo.
W proroctwie Izajasza o Chrystusie mówi się jako o pewnym fun-tłamencie oraz jako o kamieniu
obrazy. 'Apostoł Piotr, pisząc pod natchnieniem Ducha Świętego, wskazuje wyraźnie dla kogo
Chrystus* jest kamieniem fundamentowym, a dla kogo kamieniem obrazj "Gdyście zakosztowali, iż
dobrotliwy jest Pan. Przystąpcie do niego do kamienia żywego, przez ludzi wprawdzie odrzuconego,
lecz przez Boga wybranego jako kosztowny. I wy sami jako kamienie żywe budujcie się w dom
duchowy w kapłaństwo święte, aby składać duchowe ofiary
466
nrzyjemne Bogu przez Jezusa Chrystusa. Dlatego to powiedziane jest w Piśmie Oto kładę na Syjonie
kamień węgielny, wybrany, kosztowny A kto weń wierzy, nie zawiedzie -się. Dla was, którzy wierzycie,
jest on rzeczą cenną, dla niewierzących zaś kamień ten, którym wzgar-_ dzih budowniczowie pozostał
kamieniem węgielnym, ale też kamieniem, o który się potkną, i skałą zgorszenia, ci, którzy nie wierzą
Słowu, potykają się oni, na co zresztą są przeznaczeni" (l Piotra 2,38).
Dla tych, którzy wierzą Chrystus jest pewnym fundamentem, stanowią oni bowiem sobą tych, którzy
rozbili się, upadając na tę skałę. Powyższa przypowieść, przedstawia ludzi, którzy oddali się
Chrystusowi i niezłomnie w Niego wierzą Upadek na Skałę i rozbicie oznacza rezyngację z własnej
sprawiedliwości, przyjście do Chrystusa, z pokorą żałując za swoje przewinienia i oczekując Jego
przebaczającej
miłości
Za pośrednictwem wiary i posłuszeństwa możemy wznosie budowlę naszego życia, bowiem Chrystus
lest jedynym trwałym fundamentem. Na tym żywym kamieniu mogą budować zarówno Żydzi jak i
poganie, bowiem jest to jedynie bezpieczna opoka Jest ona dostatecznie obszerna dla wszystkich, .a
jej wytrzymałość pozwala złożyć na mej ciężar całego świata. Wszyscy, którzy opierają swoje budowle
na Chrystusie, na owym żywym kamieniu, stają się sami żywymi kamieniami Wielu ludzi, dzięki swym
władnym staraniom zdobyło wykształcenie, ogładę i piękność, lecz me mogą się stać "żywymi
kamieniami", gdyż nie mają łączności z Chrystusem, a bez tego nikt nie może dostąpić zbawienia.
Nigdy nie zdołamy oprzeć się burzom pokus, jeżeli nie staniemy się naśladowcami życia Jezusa
Chrystusa. Nasze wieczne bezpieczeństwo uzależnione jest od wznoszenia budowli życia na me-
zawodnjm fundamencie, tymczasem wielu ludzi opiera swoje budownictwo na fundamentach nie
wypróbowanych. Gdy spadnie deszcz, rozszaleją się burze i przyjdzie powódź, dom ich zawali się,
gdj-z nie został wsparty na wiecznej skale kamieniu węgielnym, którym jest Jezus Chrystus.
"Tjm, którzy się obrażają o Słowo, nis wierząc, na co też wystawieni są", Chrystus jest "kamieniem
obrażenia". Lecz "kamień, który odrzucili budujący, ten stai się głową węgielną' Jate odrzucany
kamień, Chrystus w swej misji na ziemi znosił lekceważenia i obelgi. "Majwzgardzenszy był i
najpodlejszy z ludzi maź boleści, a świadomy niemocy . Najwzgardzenszy mówię, skądesmy go za nic
,me mieli" (Izaj. 53,3) Lecz bliski był czas, kiedy miał okryć się chwałą. Po zmartwychwstaniu miał być
ogłoszony "Synem Bożym w mocy" (Rzym. 1,4). Podczas swego drugiego przyjścia na ziemię ukaże
się jako Pan nieba i ziemi. Ci, którzy dziś są bliscy ukrzyżowania Go, poznają
467
wówczas Jego wielkość. Odrzucony kamień stanie się wtedy podstawowym kamieniem węgielnym w
oczach całego świata.
"A na kogoby on upadł, zetrze go". Ludzie, którzy odrzucili Chrystusa niedługo mieli ujrzeć zagładę
swego miasta i swego narodu. Ich wielkość miała' się załamać, a sami mieli zostać rozproszeni po
świecie. I cóż zniszczyło Żydów? Była to właśnie opoka, która mogła stać się ich twierdzą, gdyby
zdecydowali się budować na niej. Zniszczyło ich wzgardzenie Bożą dobrocią, zlekceważenie
nakazywanej im prawości i obowiązku miłosierdzia. Ludzie sami postawili się w opozycji do Boga i w
ten sposób wszystko co mogłoby być ich zbawieniem, obróciło się przeciwko nim. Wszystko co Bóg
powołał do życia, oni przeznaczyli śmierci. Ukrzyżowanie Chrystusa przez Żydów stanowiło wyrok na
Jeruzalem. Krew przelana na Golgocie włożyła na Żydów ciężar, przez który stali się ruiną dla świata
teraźniejszego i przyszłego. Tak samo będzie, gdy nadejdzie ostatni dzień, a wyrok spadnie na tych,
którzy odrzucili łaskę Bożą. Chrystus, ich "skała obrażenia", ukaże się wówczas w postaci góry
zemsty. Chwała Jego oblicza, która jest życiem dla sprawiedliwych, będzie dla niesprawiedliwych
niszczącym ogniem. Ponieważ grzesznicy wzgardzili miłością i zlekceważyli łaskę, nie będą mogli
uniknąć zagłady.
Za pomocą przypowieści i powtarzanych wciąż ostrzeżeń, Jezus wskazywał Żydom skutki odrzucenia
przez nich Syna Bożego. Słowa swoje kierował do wszystkich tych, którzy w każdym czasie odmawiali
uznania Go za Odkupiciela. Zbeszczeszczona świątynia, nieposłuszny syn, nieuczciwi dzierżawcy,
pogardliwi budowniczowie -to ^wszystko nie jest obce życiu każdego grzesznika. Toteż dopóki nie
wykaże skruchy, udziałem jego będzie wieczna zguba, której zapowiedź zawarta jest w tych naukach.
ROZDZIAŁ LXVI
Spór
.(Mat. 22.15-46; Marek 12,13-40; Łuk. 20.20-47)
Kapłani i przywódcy w milczeniu słuchali ostrych uwag Chrystusa, nie mogąc odeprzeć oskarżeń.
Lecz utwierdzało ich to bardziej w postanowieniu pojmania Go i w tym celu posłali do Niego szpiegów,
"którzy udając sprawiedliwych, mieli go przyłapać na jakimś słowie, aby go wydać władzy i mocy
starosty". Nie posłali starych faryzeuszy, których Jezus często widywał, lecz młodych ludzi,
odważnych i gorliwych, których jak im się zdawało Jezus nie znał. Towarzyszyli im niektórzy z
Herodian, którzy mieli słuchać słów Chrystusa, aby móc potem świadczyć przeciwko Niemu przed
sądem. Faryzeusze i Herodianie byli zawziętymi wrogami, lecz obecnie połączyła ich nienawiść w
stosunku do Chrystusa.
Faryzeusze byli zawsze zirytowani obowiązkiem płacenia Rzymowi danin, twierdząc, że stoi to w
sprzeczności z zakonem Bożym. Teraz nadarzyła się im okazja, ażeby znów mogli zastawić sidła na
Jezusa. Szpiedzy przyszli do Niego i z udaną szczerością zapytali: "Nauczycielu, wiemy, że dobrze
mówisz i nauczasz, i nie masz względu na osobę, lecz zgodnie z prawdą drogi Bożej nauczasz. Czy
godzi się płacić podatek cesarzowi, czy nie?" (Łuk. 20,21.22).
Słowa "wiemy, że dobrze mówisz i nauczasz", byłyby wspaniałym uznaniem nauki Jezusa, gdyby były
szczere. Jednakże zostały wypowiedziane dla zwodniczego celu, chociaż nie zmienia to faktu, że
zawierały prawdę. Faryzeusze wiedzieli, że Chrystus mówił i nauczał sprawiedliwie, toteż podstawą
ich osądzenia będą ich własne interpretacje tej nauki.
Ci, którzy zwrócili się z tym pytaniem do Jezusa byli przekonani, że w wystarczający sposób
zamaskowali swe zamiary. Lecz Jezus czytał w ich sercach jak w otwartej księdze i widział całą ich
hipokryzję. "Czemuż mię kusicie?" rzekł do nich dajgc im w ten
469
sposób znak, że przejrzał ich ukryte zamiary. Wpadli w jeszcze wię-i ksze zmieszanie, kiedy
Jezus dodał: "Przynieście mi denar". "Czyj to wizerunek i napis?" zapytał Jezus, a oni
odpowiadając rzekli: " "Cesarski". Wskazując na napis na monecie, Jezus powiedział: "Oddawajcie
co jest cesarskiego, cesarzowi, a co jest Bożego, Bogu".
Szpiedzy liczyli, że Jezus odpowie w ten, lub inny sposób bezpośrednio na ich pytanie. Gdyby
odpowiedział im, że nie jest zgodne z zakonem oddawanie daniny cesarzowi, donieśliby na. Niego
władzom rzymskim, powodując Jego aresztowanie za podburzanie narodu. Natomiast w przypadku,
gdyby orzekł, że jest zgodne z zakonem Bożym płacić daninę, oekarżyliby Go wobec narodu jako
przeciwnika zakonu Bożego. Odpowiedź dana przez Chrystusa była dla nich -rozczarowaniem i
porażką, gdyż pokrzyżowała ich plany, Ponieważ swoje .pytanie postawili w formie ogólnikowej nie
było już nic więcej do dalszej dyskusji. '
"Odpowiedź Chrystusa nie była wybiegiem, . lecz szczerą odpowiedzią, godną ducha zapytania.
Trzymając w ręku monetę rzymską, na której wyryte było imię i obraz cesarza, Chrystus oświadczył,
że skoro żyją pod opieką rzymskiego rządu, powinni wpłacać mu żądaną daninę, dopóki, nie koliduje
to z wyższymi obowiązkami. Lecz pozostając lojalnymi wobec praw tego kraju, powinni stale i przede
.wszystkim okazywać posłuszeństwo Bogu.
Słowa Zbawiciela "Oddajcie... co jest Bożego, Bogu", zawierały surowe upomnienie dla intrygujących
Żydów. Gdyby wiernie spełniali swe obowiązki względem Boga, nią staliby się pokonanym narodem,
pozostającym pod obcą władzą. Rzymskie godła nie powiewałyby nigdy nad Jeruzalem i nigdy
rzymscy żołnierze nie trzymaliby straży u jego bram, ani też żaden rzymski zarządca nie sprawowałby
władzy w obrębie murów miasta. Naród żydowski w ten sposób płacił karę za od-- stępstwo od Boga.
,
Gdy faryzeusze usłyszeli odpowiedź Chrystusa ,.Zdziwili się, a opu- -ściwszy Go, odeszli". Jezus
potępił ich chytrość i zarozumiałość, a czyniąc to, obwieścił wielką zasadę, która ściśle określa
obowiązki człowieka wobec władzy świeckiej i wobec Boga. Dla wielu umysłów drażniąca kwestia
została uregulowana i od tego czasu trzymali się tej zasady. A chociaż wśród słuchaczy znąieźli się
także niezadowoleni, to jednak zrozumieli, że zagadnienie zostało jasno rozstrzygnięte i odchodząc
podziwiali daLekowzroczność Chrystusa.'!
f^*^^* "S ^
J__Zaledwie -Jezus uciszył faryzeuszy, już stanęli przed nim Saduceusze ze swymi przebiegłymi
pytaniami. Obie te partie zwalczały się wzajemnie. Faryzeusze ściśle trzymali się tradycji. Byli gorliwi
w spełnianiu zewnętrznych ceremonii, a więc ablucji, postów, długotrwałych modlitw i pokazowym
dawaniu jałmużny. Mimo tego, .
470
Chrystus stwierdził, że pozbawili zakon Boży treści nauczając doktryn , i przykazań ustanowionych
przez ludzi. Jako klasę cechowała ich przesadna bigoteria i obłuda; byli jednak wśród nich ludzie
prawdziwie pobożni, którzy przyjęli naukę Chrystusa i stali się Jego uczniami. Saduceusze odrzucali
tradycje faryzeuszy. Twierdzili, że uznają większą część Pisma Świętego, jako regułę ludzkiego
postępowania. Lecz w rzeczywistości byli sceptykami i materialistami.
Saduceusze zaprzeczali istnieniu aniołów, zmartwychwstaniu zmarłych oraz zwalczali pojęcie
przyszłego życia z jego nagrodą i karą. We wszystkich tych punktach różnili się od faryzeuszy.
Szczególnym powodem panujących różnic była sprawa zmartwychwstania. Faryzeusze zdecydowanie
wierzyli w zmartwychwstanie, choć w dyskusjach na ten temat bardzo niejasno wyrażali się w
sprawach przyszłego życia. Śmierć była w ich pojęciu ruezbadaną tajemnicą. Dyskusje z
saduceuszami w tych sprawach ujawniały brak przekonującej argumentacji, 'co powiększało stopień
irytacji. Zwykle przybierały one charakter gniewnych oracji, w których wyniku rozdział pomiędzy
dyskutującymi stronami pogłębiał się.
Liczebnie saduceusze byli znacznie słabsi od swych przeciwników i nie mogli się poszczycić dużym
wpływem wśród prostych ludzi; lecz wielu z nich było ludźmi bogatymi i -wskutek tego posiadali
wpływy, jakie daje świeckie bogactwo. Do ich szeregów zaliczała się większość kapłanów i.zwykle z
ich grona wybierany był najwyższy kapłan. Działo się to jednak z w> raźnym zastrzeżeniem, że nie
będą zbyt intensywnie głosić swych sceptycznych poglądów. Z uwagi na liczebność i popularność
faryzeuszy, saduceusze zmuszeni byli do zewnętrznego godzenia się z ich doktrynami, gdy wybierani
byli na stanowiska kapłanów; jednakże sam fakt, że byli wybierani na takie stanowiska, stwarzał
możliwość wywierania wpływu na innych.
Saduceusze odrzucali naukę Jezusa, ożywiał Go bowiem dueh, którego nie chcieli uznać; a poza tym
nauka Chrystusa o Bogu i przyszłym życiu pozostawała w sprzeczności z ich teoriami. Wierzyli w
Boga, jako jedyną istotę wyższą od ludzi, lecz dowodzili, że wyższa opatrzność i boskie
przewidywanie pozbawiłyby człowieka swobody duchowej i sprowadziłyby go do poziomu niewolnika.
Ich przeświadczeniem było, że po stworzeniu człowieka Bóg pozostawił go samemu sobie, całkowicie
niezależnego od wyższych wpływów. Twierdzili, że człowiek jest wolny w dysponowaniu swym życiem
i posiada moc kształtującą życie świata, jak również zdolność kierowania własnym losem. Przeczyli
temu, że Duch Boży określa ludzkie wysiłki i za-, mierzenia, podobnie jak wpływa na zachowanie się
naturalnego środowiska człowieka. Byli zdania, że człowiek dzięki swym zdolnościom i przyrodzonym
_siłom może wznosić się na wyższy poziom i uzyskać
471
oświecenie. Wierzyli także, że człowiek może oczyszczać swoje życie dzięki
rygorystycznemu i surowemu podejściu do jego wymogów.
Taka opinia o Bogu kształtowała ich charaktery. Jeśli stosownie do ich doktryn Bóg nie
interesuje się człowiekiem, to i oni nie musieli 'poświęcać zbytniej uwagi swoim bliźnim. Ponieważ
odrzucali wpływ Ducha Świętego na czyny ludzkie, brakowało im Jego poparcia. Wzorem wszystkich
Żydów szczycili się rodowodem wywodzącym się od Abrahama i ścisłym przestrzeganiem
ustanowionego zakonu, jednakże daleko im było do zrozumienia ducha tegoż zakonu oraz wiary i
dobrotliwości Abrahama. Ich naturalne sympatie skupiały się wokół bardzo ścisłego kręgu. Wierzyli, że
wszystkich ludzi jest stać na zapewnienie sobie wygodnego i przyjemnego życia i stąd serca ich nie
wzruszały się niedolą innych. Żyli wyłącznie dla siebie samych.
Słowa i dzieła Chrystusa świadczyły o istnieniu boskiej siły, dającej nadprzyrodzone wyniki, mówiły o
przyszłym życiu, o Bo- "> gu Ojcu dzieci człowieczych, stale czuwającym nad ich rzeczywistym
dobrem. Odsłaniał w nich przed ludźmi działanie boskiej mocy dobrej i współczującej, pozostające w
sprzeczności z samolubstwem i wyobcowaniem się saduceuszy. Chrystus uczył, że zarówno dla
doczesnego jak i dla wiecznego dobra, Bóg wpływa na serca ludzkie za pośrednictwem Ducha
Świętego. Podkreślał mylność ludzkiej wiary w możliwość przekształcenia charakterów własnymi
wysiłkami co w rzeczywistości dokonuje się jedynie za sprawą Ducha Świętego.
Saduceusze byli zdecydowani na zdyskredytowanie tej nauki usiłując wejść w spór z Chrystusem,
czuli że potrafią Go zniesławić i to nawet w przypadku, kiedy nie uda się doprowadzić do Jego
skazania. W tym celu wykorzystali zagadnienie zmartwychwstania, jako przedmiot swojej dyskusji.
Gdyby się zgodził z nimi, naraziłby się faryzeuszom, a gdyby wyraził pogląd odmienny'od ich
własnego, wtedy zdecydowani byli ośmieszyć Jego naukę.
Poglądy saduceuszy wyrażały się w ten sposób, że jeżeli człowiek składa się z tych samych komórek
materii zarówno w swej nieśmiertelnej, jak i w śmiertelnej części, to przy zmartwychwstaniu powinien
mieć ciało i krew, aby podjąć na nowo, w wieczności, życie przerwane na ziemi. Dochodzili do
wniosku, /e w przyszłym życiu wszelkie związki stniejące na ziemi musiałyby zostać utrzymane; że
mąż połączy się z żoną, a wszystkie sprawy potoczą się swoim ziemskim trybem. Zachowane też
zostaną przywary i słabości tego, życia co przed śmiercią.
Odpowiadając na ich pytanie, Jezus uniósł zasłonę przyszłego życia mówiąc: "Albowiem gdy
powstaną z martwych, ani się żenić nie będą, ani za mąż wychodzić, lecz będą jako aniołowie w
niebie.
W tenże sposób wykazał, że podstawy wiary saduceuszy są mylne. Mówił dalej: "Czy nie dlatego
błądzicie, że nie znacie Pism ani mocy Bożej?" Jezus nie obciążył ich tak jak faryzeuszy, winą z
powodu obłudy, lecz za błędy w interpretowaniu zasad wiary.
Saduceusze pochlebiali sobie, że spośród wszystkich ludzi, są zbliżeni najbardziej do Pisma
Świętego. Jednakże Jezus dowiódł im, że nie rozumieli jego prawdziwego znaczenia. Zrozumienie to
powinno trafić do serca dzięki oświeceniu przez Ducha Świętego. Jezus stwierdził, że niewłaściwe
pojmowanie treści Pisma Świętego i niewiara w boską potęgę stanowią przyczynę ich nie
uporządkowanej wiary oraz arogancji. Usiłowali zmieścić tajemnice Boże w ciasnym kręgu własnego
rozumowania. Chrystus wezwał ich, aby otworzyli swe umy-. sły dla świętych prawd, które rozszerzą i
spotęgują ich zdolność pojmowania. Tysiące ludzi traci wiarę, ponieważ swoimi umysłami nie
ogarniają tajemnic Bożych. Nie umiejąc sobie wytłumaczyć cudownych przejawów boskiej mocy,
odrzucają wszelkie jej dowody, przypisując je naturalnym przyczynom, które rozumieli w jeszcze
mniejszym stopniu. Jedynym kluczem do pojęcia otaczających nas tajemnic jest uznanie w nich mocy
i obecności BogaJ Ludzie powinni poznać Boga, jako Twórcę wszechświata i jako Istotę sterującą
wszystkimi zjawiskami świata. Ludzie powinni zdobyć szerszy pogląd na istotę charakteru Boga i na
tajemnice środków, którymi się pos^łu-guje^,
TĆhrystus oświadczył swym słuchaczom, że gdyby nie było zmartwychwstania, Pismo Święte do
rozumienia którego przyznają się, utraciłoby swój sens. "A co do umarłych, że zostaną wskrzeszeni,
czy nie czytaliście w księdze Mojżesza, jak to Bóg rzekł przy krzaku do niego. Jam jest Bóg Abrahama
i Bóg Izaaka, i Bóg Jakuba? Bóg nie jest Bogiem umarłych, lecz żywych". Bóg nie-ocenia spraw wedle
ich przeszłego obrazu, ponieważ widzi ich koniec u samego początku. Zna też wyniki Swojej pracy tak
dobrze, jak gdyby zostały dopiero co osiągnięte. Nasi drodzy zmarli, od Adama poczynając i kończąc
na ostatnim świętobliwym, usłyszą głos Syna Bożego i wyjdą ze swoich grobów, aby wkroczyć w świat
wiecznego życia. Bóg będzie ich Bogiem, a oni będą Jego narodem. Pomiędzy Bogiem a
sprawiedliwymi, któ-rz3L powstaną z grobów ustanowiony zostanie czuły i ścisły zwią-zekA Ten
warunek, który przewidziany jest w Jego zamierzeniach, Chrystus przyjmuje jako już istniejący. Zmarli
żyją w Nim.
Słowa Chrystusa zmusiły saduceuszy do milczenia, bowiem nie znajdowali na nie odpowiedzi. Nie
zostało wypowiedziane ani jedno słowo, które mogłoby posłużyć chociażby za najmniejszy pretekst
dla Jego skazania, a przeciwnicy nie zyskali niczego poza pogardą ludu. \
472
473
Tymczasem faryzeusze me tracili nadziei, ze uda im się sprowokować Jezusa do wypowiedzi, które
mogłyby być użyte przeciwko Niemu. Namówili uczonego zakonnika, aby spytał Jezusa, które z
dziesięciu przykazań jest najważniejsze.
Faryzeusze szczególnie akcentowali cztery początkowe przykazania określające obowiązki człowieka
względem swego Stwórcy, uważając, ze pozostałe sześć, określające obowiązki człowieka względem
jego bliźnich, nie posiadają już tego ciężaru gatunkowego Rezultatem tego poglądu było zaniedbanie
wskazań praktycznej dobroci w życiu codziennym Jezus wytknął ludziom ten wielki błąd, mówiąc o
konieczności czynienia dobrych uczynków, twierdząc, ze drzewo poznaje się według jego owoców. Z
tego tez powodu Jezusowi zarzucono faworyzowanie ostatnich sześciu przykazań z niekorzyścią dla
pierwszych czterech.
Nauczony w Piśmie przj stąpił do Chrystusa pytając Go wprost "Nauczycielu, które
przykazanie jest największe'" Odpowiedź Chrystusa była również bezpośrednia i przekonywająca
"Pierwsze przykazanie jest to Słuchaj Izraelu1 Pan Bóg nasz, Pan jeden jest Będziesz tedy
miłował Pana, Boga twego, z całego ser,ca swego, i całej duszy swojej, i z całej myśli swojej
i z całej siły swojej, to jest największe przykazanie. A drugie podobne temu", rzekł Jezus, gdyż
z niego wypływa "Będziesz miłował bliźniego swego, jako siebie samego Innego przykazania
większego nad te me masz". "Na tych dwóch przykazaniach opiera się cały zakon i prorocy".
Pierwsze cztery z dziesięciorga przykazań mogą być streszczone w jednym wielkim wspólnym
nakazie "Będziesz miłował Pana, Boga twego z całego serca swego". A ostatnie sze-c w
następującym "Będziesz miłował bliźniego twego, jako siebie samego". Oba te przykazania
są wykładnią miłości. Nie można zachować pierwszego z nich, łamiąc drugie i odwrotnie
złamać pierwsze, a przy tym pozostać w zgodzie z drugim. Gdy Bóg opanuje nasze serce,
wówczas naszemu bliźniemu również zostanie przyznane właściwe dla niego miejsce.
Jedynie wtedy gdy miłujemy Boga ponad wszystko jesteśmy zdolni do bezstronnego
umiłowania naszych bliźnich.
Ponieważ wszystkie przykazania ^sumują się w miłości do Boga i naszych bliźnich, me można
pogwałcić jednego nakazu bez narusze-^ma zasad drugiego. W ten sposób Chrystus chciał nauczyć
ludzi, ze zakon Boży me składa się z poszczególnych, me powiązanych ze sobą przepisów z których
pewne mają większe znaczenie od innych i ze tę ostatnie mogą być ignorowane. Pan nasz
przedstawia pierwsze cztery oraz sześć ostatnich przykazań, jako jedną całość, a uczy, ze swą miłość
do Boga możemy okazać jedynie przez przestrzeganie wszystkich Jego przykazań.
474
Zakonnik, który postawił Jezusowi* to pytanie był bardzo biegły sprawach zakonu i podziwiał
odpowiedź Chrystusa, gdyż me spodziewał się po Nim tak głębokiej i wszechstronnej znajomości
Pisma. Człowiek ten dość szeroko zapoznał się z zasadami lezącymi u podstaw dziesięciorga
przykazań i dlatego uczciwie oświadczył przed zebranymi kapłanami i władzami, że Chrystus dał
prawidłową wykładnię zakonu, mówiąc przy tym. "Dobrze, Nauczycielu' Prawdę po-'wiedziałes, ze Bóg
jest .jeden i ze nie masz innego oprócz niego; I że jego miłować z całego serca i z całej siły, a
bliźniego miłować jak siebie samego, to znaczy więcej niż wszystkie całopalenia i ofiary" (Mar.
12,3233). ;*
V Mądrość odpowiedzi Chrystusa przekonała zakonnika. Wiedział, że religia żydowska składa się
raczej z liturgii, niż wewnętrznej pobożności i miał świadomość bezwartosciowosci ofiarnych
ceremonii, będąc przeciwnikiem bezsensownego przelewania krwi dla zmazania grzechu. Miłość i
posłuszeństwo względem Boga oraz pozbawione egoizmu podejście do ludzi wydawały mu się
bardziej wartościowe niż cały rytuał. Gotowość zakonnika uznania słuszności rozumowania Chrystusa
oraz Jego zdecydowanie i natychmiastowa odpowiedź udzielona wobec narodu, wskazywały na
całkiem innego ducha, niż ten, którym się kierowali kapłani i przywódcy. Serce Chrystusa wypełniło
współczucie dla tego prawego zakonnika, który odważył się stawie czoła niezadowoleniu kapłanów i
pogróżkom przywódców, wypowiadając to, co było przekonaniem jego serca. "A widząc Jezus, ze on
mądrze odpowiedział, rzekł mu "Nie daleki jesteś od Królestwa Bożego"^
Zakonnik bliski był królestwa Bożego, gdyż uważał iż przyjemniejsze są Bogu sprawiedliwe uczynki,
mz całopalenfa i ofiary. Potrzebował jednak uznać Boskosc Chrystusa i przez wiarę w Niego uzyskać
moc spełnienia uczynków sprawiedliwości. Sam rytuał me połączony z Chrystusem żywą wiarą, był
bezwartościowy Nawet zasoby moralne mijają się z celem, o ile me są rozumiane z punktu widzenia
ich stosunku do Zbawiciela.-Chrystus wielokrotnie podkreślał, ze zakon Jego Ojca zawiera w sobie
rzeczy głębsze, mz same tylko autorytatywne prz\kazama. W zakonie zawarta jest ta sama zasada,
która objawiona jest w Ewangelii. Zakon wytycza człowiekowi jego obowiązki i ujawnia mu jego winy.
Człowiek powinien do Chrystusa kierować swą prośbę o przebaczenie i o pozyskanie siły, aby móc
czynie to, czego zakon od mego wymaga.
Gdy Jezus odpowiedzaał na pytania zakonnika, faryzeusze otoczyli Go ciasnym kołem. Zwracając się
do nich Jezus zapytał: "Co sądzicie o Chrystusie? Czyim jest Synem?" Pytanie to miało na celu
sprawdzenie prawidłowości poglądu na Mesjasza i wykazanie, czy uważają Go za Syna
Człowieczego, .czy też za Syna Bożego? Chór głosów odpo-
475
wiedział "Synem Dawidowym*'. Tym imieniem nazywano Mesjasza w proroctwach Gdy Jezus objawił
im swą Boskosc przez czynienie cudów, gdy uzdrawiał chorych i wskrzeszał z grobu umarłych ludzie
mówili między sobą "Nie jest ze ten Synem Dawidowym'" Kobieta chananejska, niewidomy i wielu
innych wołali do Niego o pomoc "Zmiłuj się nade mną, Panie, Synu Dawidowy'" (Mat. 15,22) Podczas
wjazdu do Jerozolimy Chrystus witany był radosnymi okrzykami Hosanna Synowi Dawidowemu'
błogosławiony, ktoiy idzie w imieniu Pańskim" (Mat 21,9) Tego dnia małe dzieci w świątyni również
wznosiły ten radosny okrzyk Lecz wielu z tych, którzy nazywali Jezusa Synem Dawidowym, nie
uznawało Jego Boskosci gdyż nie pojmowali, ze określenie "Syn Dawida" znaczyło również "Syn
Boży"
W odpowiedzi na twierdzenie, ze Chrystus jest Synem Dawida, Jezus rzekł "Jakże więc Dawid w
natchnieniu Ducha nazywa go Panem, gdy mówi Rzekł Pan Panu memu Siądź po prawicy mojej, aż
położę nieprzyjaciół twoich pod nogi twoje Jeśli więc Dadwid nazywa go Panem, jakże może być
synem jego' I nikt nie mógł mu odpowiedzieć ani słowa, ani tez już nikt od owego dnia me odważył się
go pyiac" (Mat. 22,4346)
476
ROZDZIAŁ LXVII
Bieda faryzeuszom!
(Mat. 23; Mar. 12.41-44; Łuk. 20,45-47; 21.1-4)
Był to ostatni dzień nauczania Chrystusa w świątyni. Uwaga tłumów zgromadzonych w Jeruzalem w
całości koncentrowała się na Nim, ludzie wypełniali dziedzińce świątyni, przysłuchując się sporom i
łowiąc żarliwie każde Jego słowo Nigdy przedtem podobne wypadki me miały miejsca Przed nimi stał
młody Galilejczyk, me przyobleczony w żadną oznakę ziemskiej godności i nie wyposażony w
królewskie insygnia Wokół Niego stali kapłani w bogatych ubiorach, przywódcy odziani w togi i oznaki
swoich godności, a także gotowi na każde ich skinienie biegli w Piśmie ze zwojami w rękach, do
których często zaglądali. Jezus stał wobec nich spokojnie i z królewską godnością Jako istota
obdarzona niebiańską potęgą, nieustraszenie spoglądał na swoich przeciwników, którzy z pogardą
odrzucali Jego naukę i spiskowali przeciwko Jego życiu. Zaatakowali Go wielkimi siłami, lecz wszelkie
zamysły zastawienia na Niego pułapki i skazania Go spełzły na niczym Wygrywał każde kolejne
wyzwanie, przeciwstawiając im czystą, promienną prawdę, która tak znamiennie kontrastowała z
ciemnotą i błędami faryzeuszy i kapłanów Wytknął tym przywódcom ich rzeczywistą postawą życiową
oraz przedstawił im meodwiacalnosc kary, jakiej mogli oczekiwać w przypadku kontynuacji takiego
życia Zostali ostrzeżeni w dobrej wierze Tjmczasem przed Chrystusem stanęło nowe zadanie i nowy
cel do osiągnięcia
Zainteresowanie ludzi osobą Chrystusa i Jego dziełem stale wzrastało Ulegli całemu czarowi
głoszonej nauki, lecz jednocześnie popadli w dużą rozterkę. Ludzie szanowali kapłanów i rabinów za
ich inteligencję i pozorną pobożność, toteż we wszystkich sprawach religii byli im całkowicie posłuszni.
Teraz jednak zobaczyli, ze ci szanowani przez naród ludzie usiłowali zdyskredytować Nauczyciela,
którego cnota i wiedza lśniły coraz bardziej po każdej skierowanej przeciw N,iemu
477
napaści. Ludzie patrzyli na mroczne twarze kapłanów i starszyzny, gdzie mogli odczytać niepokój i-
zmieszanie. Dziwili się, ze przywódcy nie chcieli uwierzyć w Jezusa, którego nauka była tak prosta i
jasna. Z dużym zainteresowaniem i niepokojem śledzili każdy ruch tych, których rad zawsze jak dotąd
słuchali bezapelacyjnie.
Celem przypowieści przytaczanych przez Chrystusa bjło zarówno ostrzeganie władców, jak i
pouczanie tych wszystkich, któizy byli spragnieni Jego nauki. Jednakże nadszedł czas, kiedy pojawiła
się potrzeba wyrażenia myśli w bardziej bezpośredni sposób. W wyniku przywiązania do tradycji i
ślepej wiary w skorumpowane duchowieństwo naród popadł w stan niewolnictwa. Właśnie te pęta
chciał Jezus zerwać i dlatego musiał w bardziej wszechstronny sposób zdemaskować charaktery
kapłanów, przywódców i faryzeuszy.
"Na stolicy Mojżeszowej usiedli nauczeni w Piśmie i Faryzeusze. Przetoz wszystkiego, czegokolwiek
by wam rozkazali przestrzegać, przestrzegajcie i czyńcie, ale według uczynków ich me czyńcie,
albowiem oni mówią, ale nie czynią" Nauczeni w Piśmie i faryzeusze uważali siebie za ludzi
wyposażonych przez Boga w autorytet podobny Mojżeszowi, dążąc do zajęcia jego miejsca jako
mterpretatora zakonu oraz sędziego narodu. W zamian domagali się od ludu bezwzględnej uległości i
posłuszeństwa. Jezus zalecał swym słuchaczom czynie to, czego nauczali rabini w mysi zakonu, lecz
me brać z nich przekładu, ponieważ oni sami nie stosowali się do nauczanych przez siebie zasad.
Zresztą nauki ich zawierały wiele materiału sprzecznego z Pismem Świętym. Jezus rzekł "Wiążą
brzemiona ciężkie i nieznośne i kładą je na ramiona ludzkie, lecz palcem swoim me chcą ich ruszyć.."
Faryzeusze wprowadzi^ mnóstwo ograniczeń, które opierały się na tradycji i w nierozsądny sposób
ograniczały wolność osobistą. Niektóre postanowienia zakonu tłumaczyli w ten sposób, aby krępowały
wiernych, podczas gdy sami chętnie zwalniali się z rygoiów przewidzianych tymi przepisami Korzystali
mianowicie z tego absolutorium w przypadkach, kiedy tajemne pogwałcenie prawa przynosiło korzyść
im samym.
Stałym celem faryzeuszowskiego działania było demonstrowanie na zewnątrz swej pobożności i
żadna świętość me stanowiła dla nich przeszkody w dążeniach do tego celu. Bóg rzekł Mojżeszowi
0 Swych przykazaniach "I przywiązesz je za znak na rękach twoich,
1 będą jako naczelniki między oczyma twemi" (5 Mojz. 6,8).
Słowa te mają głębokie znaczenie. Rozmyślanie nad słowami Bożymi i wcielenie ich w czyn
uszlachetnia człowieka. W sprawiedliwości i miłosiernych czynach ręce jakby sygnet będą
pieczętowany zasady zakonu Bożego. Będą one wolne od przekupstwa i od wszy-
20 co jest korupcją i zwodzeniem. Ręce powinny znaleźć za-t dnienie w pracy wykonywanej dla
miłości i współczucia. Oczy, kierowane ku szlachetnemu celowi zachowują swoją czystość i wier-
no=,c Wyrazista twarz i sugestywny wzrok świadczą o czystości charakteru tego, któiy miłuje Boga i
czci Jego Słowa. Jednakże Żydzi, współcześni Chrystusowi nie umieli dostrzec tjch spraw Polecenia
dane Mojżeszowi wytłumaczono w ten sposób, że ludzie powinni przykazania Pisma Świętego przyjąć
wyłącznie jako osobiste nakazy. Toteż były one spisywane na pasmach pergaminu i w widoczny
sposób przywiązane na głowę i wokoło nadgarstka. Jednakże ludzie nosili te pergaminy jako pewne
przyciągające uwagę oznaczenia, bowiem w sa-m>m tym zamyśle leżało demonstrowanie oddania,
które mogłoby przyciągnąć szacunek ludzi Jezus zadał poważny cios tej próżności mówiąc "A
wszystkie uczjnki swoje czynią, aby byli widzia n od ludzi i rozszerzają bramy swoje, i rozpuszczają
podołki płaszczów swo.ch Nadto miłują pierwsze miejsca na wieczerzach, i pierwsze stołki w
bóżnicach, l pozdrowienia na rynkach, i aby je nazywali ludzie Mistrzu, mistrzu! Ale wy nie nazywajcie
się mistrzami; albowiem jeden jest Mistrz wa^z, Chrystus, ale wyście wszyscy braćmi. l nikogo nie
zówcie ojcem wasz j m na ziemi, albowiem jeden" jest Ojciec wasz, który jest w mebiesiech. A niechai
was nie zowią mistrzami, gdyż jeden jest Mistrz wasz, Chrystus". W tych prostych słowach Zbawiciel
ujawnił ambicje ludzi, którzy sięgają stale po pierwsze miejsce i władzę, wykazując przy tym fałszywą
pokorę, podczas g-iy serca ich wypełnia chciwość i zazdrość. Gdy ludzie zapraszani byli na ucztę
sadzano ich przy stołach stosownie do zajmowanych godności, a zajmującym najlepsze miejsca,
okazywane były specjalne względy. Faryzeusze nieustannie troszczyli się o pozyskiwanie tego rodzaju
honorów Takie praktyki Jezus zdecydowanie potępił.
Zganił również próżność, dzięki której tak bardzo był pożądany tytuł nauczyciela lub mistrza,
uzasadniając to stwierdzeniem, ze me przysługuje 011 ludziom, a jedynie Chrystusowi. Powiedział
przy tym, ze kapłani, nauczeni w Piśmie i wykonawcy prawa administracyjnego są braćmi, i dziećmi
jednego Ojca Jezus w ten sposób chciał dać ludziom do zrozumienia, ze nie powinni rozdawać
zaszczytnych tytułów ludziom, które ci mogliby wykorzystać dla rozciągnięcia kontroli nad ich
sumieniem i wiarą.
Gdyby Chrystus przebywał na ziemi dziś, w otoczeniu tych, którzy noszą tytuł "wielebny" lub
"ardcywielehny", to czy nie musiałby powtórzyć "A niechaj was nie zowią mistrzami, gdyż jeden jest
Mistrz wasz Chrystus9" Pismo Święte mówi o Bogu: "Święte i straszne jest imię -Jego" (Ps. 111,9).
Jakiejze ludzkiej istocie należy się
478
479
taki tytuł? Jakże niewiele rozumie człowiek ze słów mądrości i sprawiedliwości wypowiedzianych przez
Osobę obdarzoną tytułem Bos-kości! I jakże wielu spośród tych, którzy nadali sobie ten tytuł
dyskredytuje imię oraz istotę Boską! Zbyt często, niestety ambicje, despotyzm i najbardziej upodlona
grzeszność ukrywają się pod koronkowymi dekoracjami świętości i wysokich urzędów. Tymczasem
Zbawiciel mówił dalej:
"Ale kto z was największy jest, będzie sługą waszym. A ktoby się wywyższał, będzie poniżony; a ktoby
się poniżał, będzie wywyższony". Chrystus wielokrotnie powtarzał że prawdziwą wielkość mierzy się
wartościami moralnymi. W ocenie niebios wielkość charakteru polega na życiu ku pożytkowi bliźnich,
w czynieniu dzieł miłości i miłosierdzia. Chrystus, Król chwały, był sługą upadłych ludzi.
"Biada wam, nauczeni w Piśmie i faryzeusze obłudni, iż zamykacie królestwo niebieskie przed ludźmi;
albowiem tam sami nie wchodzicie, ani tym, którzyby wnijść chcieli, wchodzić nie dopuszczacie".
Przekręcając sens Pisma, kapłani i zakonnicy zaciemniali umysły tych, którzy by mogli posiąść wiedzę
o królestwie Chrystusa i boskie życie niezbędne do prawdziwego szczęścia.
"Biada wam nauczeni w Piśmie i faryzeusze obłudni, iż pożeracie domy wdów, a to pod pokrywką
długich modlitw, dlatego cięższy sąd odniesiecie". Faryzeusze mieli wielki wpływ na lud i potrafili robić
z niego użytek dla siebie. Wdzierali się w zaufanie pobożnych wdów, skłaniając je do składania
datków na cele religijne. Pozostawiano całkowitą swobodę działania nieuczciwym odbiorcom datków,
którzy mieli odprawiać publiczne modły. Chrystus oświadczył, że ta obłuda przyniesie im jeszcze
większe potępienie. Te same zarzuty spadają na 'wielu ludzi naszych czasów, którzy szczycą się
swoją pobożnością na pokaz. Życie ich cechuje samolubstwo i chciwość, ale mimo wszystkiego stroją
ich w szaty pozornej czystości, wprowadzając na jakiś czas ludzi w błąd. Lecz nie zdołają wprowadzić
w błąd Boga, bowiem czyta w ich sercach, a zamiary sądzi według każdego uczynku człowieka.
Chrystus bezlitośnie obnażał każde nadużycie, ale starał się, aby nie pomniejszało to ludzkich
zobowiązań. Potępił samolubstwo i wyzysk, które przyniosły wdowom szkodę. W tym też czasie
pochwalił wdowę która przyniosła ofiarę do skarbca Bożego. Ludzie nadużywający złożony dar nie
są w stanie odwrócić błogosławieństwa Bo- żego spływającego na osobę ofiarodawcy.
Jezus znajdował się na dziedzińcu świątyni, gdzie umieszczono skarbonki na datki i obserwował tych,
którzy przychodzili aby wrzucać swe dary. Wielu zamożnych ludzi przyniosło duże kwoty, które były
składane z wielką ostentacją. Jezus patrzył na 'to ze smutkiem,
lecz nie czynił na temat tej szczodrości żadnych uwag. Nagle twarz jego rozpromieniła się gdy
zobaczył biedną wdowę, która podchodziła 'Z wahaniem, jak gdyby się bała, że jest obserwowana.
Gdy bogaci i możni mijali ją, aby złożyć swe ofiary, wdowa cofała się w obawie. Jednakże pragnęła
złożyć jakiś drobiazg na cel, który był jej bliski. Spojrzała na datek spoczywający w jej dłoni. W
porównaniu z darami tych, którzy ją otaczali był on bardzo ubogi, jakkolwiek stanowił cały jej majątek.
Znalazłszy odpowiednią chwilę, wrzuciła pośpiesznie dwie drobne monety i_ chciała się oddalić, lecz
spotkała się ze wzrokiem Chrystusa, skierowanym na nią z powagą-
Zbawiciel przywołał uczniów do Siebie i zwracjąc ich uwagę na
ubóstwo wdowy, wyraził pochwałę dla jej czynu. Słowa te wpadły do uszu wdowy: "zaprawdę wam
powiadam, że ta uboga wdowa więcej wrzuciła niż ci wszyscy". W oczach jej zakręciły się łzy radości,
gdyż czuła, że ktoś zrozumiał i ocenił jej intencję. Wielu doradziłoby jej obrócić pieniądze na własny
użytek, gdyż oddany w ręce dobrze odżywionych -kapłanów zgubi się wśród tylu wielkich darów
wrzuconych do skrzynki. Lecz Jezus zrozumiał uczucia, które nią powodowały. Wierzyła w to, że
nabożeństwa w świątyni są odprawiane stosownie do woli Boga i dlatego pragnęła wesprzeć je.
Uczyniła to, na co ją było stać i dlatego czyn ten stał się pomnikiem uświetniającym pamięć o niej. W
swój dar włożyła serce i dlatego waytość złożonej monety me mogła być oceniona według jej
nominalnej wartości. Należało tę wartość mierzyć stopniem umiłowania Boga i zainteresowania Jego
czynami. Jezus powiedział o biednej wdowie, że "więcej niż ci wszyscy wrzuciła". Bogaci złożyli dar,
czerpiąc ze swej obfitości, a wielu -z nich złożyło ofiarę po to, aby ich dostrzeżono i uhonorowano.
Złożony przez nich bogaty dar nie pozbawił ich komfortu, ani nawet luksusu. Ofiarowywane dary nie
wymagały od nich jakichkolwiek wyrzeczeń i dlatego nie mogły się równać z groszem wdowim.
Charakter ludzkich czynów określany jest przez ich motywacje. W zależności od niej czyny klasyfikuje
się jako haniebne, bądź zawierające w sobie najwyższe cechy moralne. Bóg nie zawsze najwyżej
ocenia wielkie uczynki, które widzi każde oko i chwalą każde usta. Małe obowiązki spełnione z dobrą
wolą, małe dary me obliczone na zewnętrzny efekt, które w oczach ludzkich mogą się wydawać
bezwartościowe, wywołują nieraz najwyższą ocenę w oczach Boga. Serce pełne wiary i miłości jest
droższe Bogu od najkosztowniejszych darów. Wdowa, aby złożyć swój skromny dar, musiała oddać
wszystko. Pozbawiła siebie jedzenia, aby móc złożyć ze swoich dwóch groszy ofiarę na drogi jej cel.
Uczyniła to z wiarą, ufając, że Ojciec niebieski nie
480
31 2ycłe Jezusa
481
- zlekceważy jej potrzeb. Ten duch ofiarności i dziecięcej wiary zasłużył na pochwałę Zbawiciela.
Wśród ludzi biednych jest wielu pragnących wyrazić Bogu wdzięczność na Jego łaskę i prawdę.
Pragnęliby bardzo uczestniczyć wraz ze swymi zamożniejszymi braćmi we wspieraniu kościoła i z
tego powodu nie wolno odtrącać ich dusz." Pozwólmy im złożyć grosz do banku niebios. Jeżeli
zostanie on złożony z serca wypełnionego miłoś-'cią Boga, >to pozorny drobiazg staje się uświęconym
darem, bezcenną ofiarą, której Bóg błogosławi obficie.
Gdy Jezus mówił o wdowie, że więcej niż ci wszyscy wrzuciła słowa Jego dotyczyły nie tylko pobudek
czynu, lecz również jego wyników. Te "dwa drobne pieniążki", wniosły do skarbca Bożego znacznie
większą kwotę, niż wszystkie ofiary bogatych Żydów. Ta drobna ofiara podobna była rzece, która w
swym początku jest małym strumykiem, a później rozszerza się i pogłębia. -Tysięcznymi drogami ten
mały grosz przynosił ulgę cierpiącym i przyczyniał się do rozwoju ewangelizacji. Przykład ofiarności
wdowy podziałał na tysiące serc w różnych krajach i we wszystkich wiekach. Przemówił zarówno do
bogatych jak i do biednych, którzy przez swe ofiary zwielokrotnili jej dar. Błogosławieństwo Boże, które
spoczęło na groszu wdowy, sprawiło, że stał się on początkiem wielkich wartości. Takie same
rezultaty wiążą się z każdym darem i z każdym uczynkiem wykonanym w imię chwały Bożej, albowiem
leży to w zamiarach Wszechmogącego. Żaden człowiek nie jest w stanie dokonać oceny rezultatów
działań, które prowadzą ku dobremu.
Zbawiciel ciągnął dalej Swe oskarżenia przeciwko nauczonym w Piśmie i faryzeuszom: "Biada wam,
wodzowie ślepi! którzy powiadacie: Ktoby przysięgał na kościół, nic nie jest; ale ktoby przysiągł na
złoto kościelne, winien jest. Głupi i ślepi! albowiem cóż jest większego, złoto czy kościół, który
poświęca złoto". Kapłani dostosowywali wymagania Boże do swego fałszywego i ciasnego
rozumowania. Sądzili, że przeprowadzają subtelne zróżnicowanie win za różne grzechy, przechodząc
do porządku nad niektórymi z nich, natomiast inne, których konsekwencje w istocie były mniejsze,
uznawali za niewybaczalne. Przez względ na korzyści materialne zwalniali ludzi z ich ślubowań. a za
duże kwoty pieniężne uwalniali ludzi od odpowiedzialności, za poważne przestępstwa. Jednocześnie
w innych przypadkach ci sami kapłani i przywódcy ferowali ciężkie wyroki za błahe w swej istocie
przewinienia.
"Biada wam nauczeni w Piśmie i faryzeusze obłudni! iż dajecie dziesięcinę z mięty i z anyżu, i z
kminku, a opuszczacie poważniejsze rzeczy w zakonie, sąd i miłosierdzie, i wiarę; te rzeczy należało
czynić, a tamtych nie zaniedbywać". W tych słowach Chrystus potępił -
482
l
lekceważenie świętego obowiązku, ponieważ tego obowiązku Sam nigdy nie uchylił. Obowiązek
wnoszenia dziesięciny wynikał z zarzzą-dzenia Boga i był On honorowany od najdawniejszych
czasów. Abraham, ojciec wierzących, oddawał dziesięcinę z całego stanu posiadania. Przywódcy
żydowscy uznawali obowiązek składania dziesięciny i było to sprawiedliwie; nie pozwalali jednak
ludziom realizować do końca ich własnych pojęć o obowiązku. Dla rozsądzenia każdego
poszczególnego przypadku tworzone były zupełnie dowolnie zasady zakonu, a wymagania stały się
przez to tak skomplikowane, że nie można było ich spełnić. Nikt nie wiedział, czy jego obowiązek jest
już spełniony. System ustanowiony przez Boga był słuszny i sprawiedliwy, lecz kapłani i rabini uczynili
z niego uciążliwe brzemię.
Wszystko, co jest nakazane przez Boga posiada swoją ważność. Chrystus uznał płacenie dziesięciny
za obowiązek, lecz jednocześnie podkreślił, że nie powinno to powodować zaniedbywania innych
obowiązków. Faryzeusze byli zawsze bardzo skrupulatni w składaniu dziesięciny ze swoich ogrodów,
ofiarowując takie zioła jak mięta, anyż lub ruta. Kosztowało to ich niewiele, a jednocześnie miało
przekonywać ludzi o ich skrupulatności i pobożności. Jednocześnie nakładane przez
nich ograniczenia uciskały naród i niszczyły poszanowanie dla świętego systemu, ustanowionego
przez Boga. Zajmowali umysły ludzi drobiazgami, odwracając uwagę od istotnych prawd.
Najistotniejsze zasady zakonu, jak sprawiedliwość, miłosierdzie i prawdy były zaniedbywane. "Te
rzeczy należało czynić, a tamtych nie zaniedbywać" rzekł Chrystus.
Inne prawa były zniekształcone przez rabinów w podobny sposób. W myśl przepisów Bożych
przekazanych przez Mojżesza, zabronione było spożywanie wszelkich nieczystych rzeczy. Zakon ten
obejmował wieprzowe mięso oraz mięso niektórych innych zwierząt, ponieważ jego spożywanie mogło
powodować skażenie krwi i w konsekwencji skrócić życie. Lecz faryzeusze nie przekazywali tych
zakazów w formie, w jakiej polecił je Bóg, popadając w tym względzie w nieuzasadnioną przesadę.
Między innymi żądali od ludzi odcedzania używanej przez nich wody, ponieważ mógł się w niej
znaleźć mikroskopijny owad klasyfikowany jako nieczysty, na podobieństwo innych zwierząt. Jezus,
zestawiając tę śmieszną drobiazgowość z ogromem ich rzeczywistych grzechów, rzekł do faryzeuszy:
"Wodzowie ślepi, którzy przecedzacie komara, a wielbłąda połykacie".
"Biada wam nauczeni w Piśmie i faryzeusze obłudni! iżeście podobni grobom pobielanym, które się
zdadzą z wierzchu być cudne,
^ ale wewnątrz pełne są kości umarłych i wszelkiej nieczystości". Jak pięknie udekorowane
groby kryły w sobie zbutwiałe szczątki tak
\
483
\
zewnętrzna świętość kapłanów i przywódców pokryła istniejące nieprawości. Jezus mówił dalej:
"Biada wam nauczeni w Piśmie i faryzeusze obłudni, iż budujecie groby proroków, i zdobicie nagrobki
sprawiedliwych. I mówicie: Gdybyśmy żyli za dni ojców naszych, nie bylibyśmy ich wspólnikami w
przelaniu krwi proroków. A tak, świadczycie sami przeciwko sobie, żeście synowie tych, którzy
mordowali proroków". Dla okazania swego szacunku zabitym prorokom Żydzi byli bardzo gorliwi w
upiększaniu ich grobów, lecz nie korzystali z ich nauki, ani nie dawali posłuchu ich upomnieniom.
Za dni Chrystusa utrzymywał się zabobonny szacunek dla miejsc spoczynku zmarłych, ,toteż nie
szczędzono poważnych sum na ich dekorowanie. W oczach Boga było to bałwochwalstwo, bowiem
zbytni szacunek dla zmarłych pozwalał wnioskować, że nie kochali Boga z całego serca swego, a
bliźniego swego, jak siebie samych. To samo bałwochwalstwo praktykowane jest również w naszych
czasach. Wielu winnych zaniedbywania wdów i sierot, chorych i ubogich, stawia kosztowne pomniki
umarłym. Na ten cel nie żałują czasu i pieniędzy podczas, gdy obowiązki względem żywych wyraźnie
zalecane przez Chrystusa pozostają niespełnione.
Faryzeusze budowali pomniki prorokom i przyozdabiali je, mówiąc pomiędzy sobą: "Gdybyśmy żyli za
dni ojców naszych, nie bylibyśmy wspólnikami ich w przelewaniu krwi sług Bożych", lecz w tyin samym
czasie zamierzali sięgnąć po życie Jego Syna. Powinniśmy z powyższego wyciągnąć naukę dla
siebie, która mogłaby otworzyć oczy na moce szatana, w zakresie deprawowania naszych umysłów
odpornych na przenikanie światła prawdy. Wielu ludzi wstępuje w ślady faryzeuszy. Oddają cześć
umarłym za wiarę i oburzają się z po-~ wodu zaślepienia Żydów, którzy odrzucili Chrystusa. Uważają,
że gdyby żyli za Jego dni, z radością przyjęliby głoszoną naukę i nigdy nie staliby się
współuczestnikami winy tych wszystkich, którzy odrzucili Zbawiciela. Lecz w przypadkach, gdy
posłuszeństwo Bogu wyniaga samozaparcia i pokory, ci sami ludzie zapominają o swych
przekonaniach i odmawiają posłuszeństwa. Tym samym przejawiają to wszystko, co Chrystus potępił
u faryzeuszy.
Żydzi nie potrafili zdać sobie należycie sprawy ze swojej straszliwej odpowiedzialności, jaka spadła nai
nich za odrzucenie Chrystusa. Od czasu gdy po raz pierwszy została wylana niewinna krew i
sprawiedliwy Abel padł z ręki Kaina, ta sama historia powtarza się ciągle w warunkach spotęgowanej
winy. We wszystkich stuleciach prorocy podnosili głos przeciwko grzechom królów, przywódców
narodów, przemawiając słowami, które w ich usta włożył Bóg, i spełniając Jego wlę z narażeniem
życia. Z pokolenia na pokolenie gro-
484
l
dziła się straszna kara dla tych, którzy odrzucili światło i prawdę, fe właśnie karę ściągali obecnie na
swoje głowy wrogowie Chrystusa, bowiem grzechy kapłanów i przywódców tym razem były większe
niż kiedykolwiek przedtem. Odrzucając Chrystusa, przyjęli na siebie odpowiedzialność za krew
wszystkich sprawiedliwych zamordowanych w czasach pomiędzy Ablem a Chrystusem. Kielich hańby
miał się właśnie przelać, z powodu ich nieprawości i spłynąć na ich własne głowy w postaci karzącej
sprawiedliwości. Jezus przestrzegał ich przed tym w następujących słowach:
"Aby obciążyła was cała sprawiedliwa krew przelana na ziemi od krwi Abla sprawiedliwego, aż do
krwi Zachariasza-, syna Barachia-szowego, którego zabiliście między świątynią a ołtarzem. Zaprawdę
powiadam wam, spadnie to wszystko na ten naród".
Nauczeni w Piśmie i faryzeusze, którzy słuchali Jezusa, wiedzieli, że słowa Jego są prawdziwe.
Wiedzieli, w jaki sposób zamordowany został prorok Zachariasz. Ponieważ usta jego mówiły słowa
nakazane od Boga, odszczepieńczy król wpadł w szatańską furię i polecił zamordować proroka. Krew
jego wsiąkała w kamienie na dziedzińcu świątyni, barwiąc je na stałe, tak że nie można było wymazać
;jej śladów. Stanowiła ona trwałe świadectwo przeciwko odstępczemu Izraelowi i jak długo miała stać
świątynia tak długo ta plama przelanej krwi wołać miała do Boga o pomstę. I gdy Jezus wspomniał
0 tych strasznych grzechach, dreszcz przerażenia wstrząsnął zebranymi.
Patrząc w przyszłość Jezus oświadczył, że nieprawości Żydów i ich brak tolerancji wobec sług Bożych
będą trwały w przyszłości, tak jak to miało miejsce w przeszłości.
"Oto dlatego Ja posyłam do was proroków i mędrców, i uczonych w Piśmie, a z nich niektórych
zabijecie^ i ukrzyżujecie, innych znowu będziecie biczować w waszych synagogach i przepędzać z
miasta do miasta". Prorocy i mędrcy pełni wiary i Ducha świętego Szczepan, Jakub i wielu innych,
mieli być skazani i straceni. Z rękami wzniesionymi ku niebu i opromieniony niebiańską światłoścą,
Chrystus przemawał jako sędzia tych wszystkich, którzy Go otaczali. Jego tak często słyszany głos
błagania i napomnień wypełnił się teraz naganą
1 potępieniem. Wrażenie uczynione przez słowa i spojrzenie nie miało już nigdy zatrzeć się w
pamięci, a słuchaczami wstrząsnął dreszcz. Oburzenie Chrystusa skierowane było przeciwko
obłudzie i przeciwko grzechom głównym, z powodu których ludzie doprowadzili do ruiny
dusze, wprowadzając w błąd swoich bliźnich i ubliżając Bogu. W spe-cyficzno-zwodniczym
rozumowaniu kapłanów i przywódców, Chrystus dostrzegał działanie mocy szatańskiej.
Potępienie grzechu przez Niego oparło się na wnikliwych i mocnych przesłankach, ale nie
towarzy-
485
szyły temu żadne słowa o odwecie Chrystus pałał świętym gniewem przeciwko księciu ciemności, lecz
nawet przeciwko niemu, nie okazywał zniecierpliwienia W ten sam sposób chrześcijanin, który żyje w
harmonii z Bogiem i wyposażony jest w cechy miłości t miłosierdzia odczuje sprawiedliwe oburzenie
przeciwko grzechowi. Ale nie wolno chrześcijaninowi lżyć tych, którzy posługują się tymi środkami
przeciw memu Nawet przy zetknięciu z tymi, którzy za pomocą siły dążą do utrzymania fałszu,
prawdziwy chrześcijanin pójdzie za przykładem Chrystusa, zachowując spokój i panowanie nad sobą.
Boska litość malowała się na twarzy Syna Bożego, gdy rzucił pełne tęsknot} spojrzenia na świątynię, a
potem na słuchaczy. Głosem nabrzmiałym głębokim, serdecznym wzruszeniem i gorzkimi łzami,
zawołał "Jeruzalem, Jeruzalem, które zabijasz proroków i które kamieniujesz tych, którzy do oiebie byli
posyłani, ile to razy chciałem zgromadzić dzieci twoje, jak kokosz zgromadza pisklęta swoje pod
skrzydła, a nie chcieliście'". Było to zmaganie się przed rozstaniem W płaczu Chrystusa stopiło się
serce Boga Było to tajemnicze pożegnanie miłości Bożej, znękanej cierpieniem
Faryzeusze i saduceusze umilkli Jezus wezwał swych uczniów szony do tego przez Swych
przeciwników, lecz jako zwycięzca, który i przygotował się do opuszczenia świątyni, me jako
zwyciężony i zmu-wykonał swoje zadanie Jako zwycięzca wycofał się ze świątyni.
Klejnoty prawdy, które padły z ust Chrystusa w tym bogatym w wypadki dniu, zachowane zostały w
wielu sercach. Zrodziły się z nich nowe myśli obudzone zostały nowe pragnienia, rozpoczął się
nowy, historyczny okres Po ukrzyżowaniu i zmartwychwstaniu Chrystusa ludzie ci wybili się w
społeczeństwie, spełniając święte polecenie stosownie do zapału i mądrości potrzebnych dla
sprostania wielkości tego dzieła Ponieśli w świat wieść, która przemówiła do ludzkich serc, niszcząc
stare przesądy, hamujące przez długi czas życie tysięcj ludzi. Wobec ich świadectwa ludzkie teorie i
filozofie stały się jałowymi bajkami Potężne było działanie słów Zbawiciela na ten przejęty podziwem i
bojazmą tłum, który się zgromadził w świątyni w Jeruzalem.
Lecz Izrael jako naród sam siebie oderwał od Boga, a gałęzie oliwnego drzewa zostały złamane.
Rzucając ostatnie spojrzenie na wnętrzne świątyni, Jezus rzekł z pełnym smutku patosem "Oto wam
dom wasz pusty zostanie Albowiem powiadam wam Nie ujrzycie mnie odtąd, aż powiecie
Błogosławiony, który przychodzi w imieniu Pańskim". Dotąd Chrystus nazywał świątynię domem
swego Ojca, lecz teraz, gdy Syn Boży miał opuście te mury, świątynia zbudowana ku chwale Bożej
zostanie na zawsze pozbawiona Jego obecności. Od tej pory odprawiane w niej ceremonie przestaną
mieć znaczenie.
ROZDZIAŁ LXVIII
Na zewnętrznym dziedzińcu
l
(Jan 12,20-43)
ł byli niektórzy Grecy wśród tych, którzy pielgrzymowali do Je-??Li.rozolimy, aby się modlić w święto.
Ci tedy podeszli do Filipa który był z Betsaidy w Galilei z prośbą, mówiąc Panie, chcemy Jezusa
widzieć Poszedł Filip i powiedział Andrzejowi, Andrzej zaś i Filip powiedzieli Jezusowi" (Jan 12,20
L2).
W tym czasie zdawało się, ze dzieło Jezusa doznało dotkliwej porażki Zwyciężył w sporze z
faryzeuszami, lecz było jasne, ze nigdy nie zechcą uznać w nim Mesjasza Nadszedł czas
ostatecznego rozdzielenia się Uczniom Jezusa -cała ta sytuacja wydawała się beznadziejna, lecz
Chrystus prz> stąpił do uwieńczenia swego dzieła Zbliżało się wydarzenie, które dotyczyło me tjlko
narodu żydowskiego, lecz całego świata Gdy Jezus usłyszał żarliwą prośbę "Chcemy Jezusa widzieć"
będącą wyrazem pragnienia całego świata, oblicze Jego rozjaśniło się i rzekł ,Przyszła godzina, aby
był uwielbiony Syn Człowieczy". W prośbie Greków Jezus dopatrzył się poważnej zapowiedzi
dotyczącej rezultatów Swej wielkiej ofiary.
Przyszli oni z Zachodu, aby odnaleźć Zbawiciela w końcowym okresie Jego życia, tak jak w jego
zaraniu odwiedzili Go mędrcy ze Wschodu. Podczas narodzenia Chrystusa naród żydowski był tak
pochłonięty własnymi ambitnymi planami, ze fakt ten nie doszedł do jego świadomości Jednakże z
pogańskiego kraju przyszli do żłobu mędrcy ze swymi darami, aby uczcie Jezusa Podobnie teraz
przybyli do Jezusa Grecy, reprezentujący narody i plemiona świata Stanowiło to zapowiedź, ze u stóp
krzyża gromadzie się będą ludzie ze wszystkich krajów, poprzez wszystkie wieki I tak "wielu ich od
wschodu i od zachodu słońca przyjdzie, a usiądą za stołem z Abrahamem i Izaakiem w królestwie
niebieskim" (Mat. 8,11).
Grecy słyszeli o triumfalnym wkroczeniu Jezusa do Jeruzalem.
487
Rozeszły się pogłoski, że wygnał kapłanów oraz przywódców ze świątyni i że ma zasiąść na tronie
Dawida, jako król Izraela, czemu oni dawali wiarą. Grecy pragnęli poznać prawdę Jego misji. "Chcemy
ujrzeć Jezusa" powiedzieli i prośba ta została spełniona. Gdy powtórzono ją Jezusowi, znajdował się
On w części świątyni do której wstęp mieli jedynie Żydzi. Lecz Chrystus wyszedł na zewnętrzny
dziedziniec. aby osobiście porozmawiać z nimi.
Nadeszła godzina chwały Chrystusa. Stał w cieniu krzyża, a pytania, które stawiali mu Grecy,
wyraźnie wskazywały na to, że Jego ofiara zjedna Bogu wielu synów i córek. Wiedział, że Grecy
zobaczą Go niedługo w sytuacji, której sobie nawet nie wyobrażali. Mieli Go wkrótce zobaczyć
stojącego obok Barabasza mordercy i rabusia który zostanie uwolniony zamiast Syna Bożego.
Mieli też usłyszeć, jak podżegany przez kapłanów i przywódców naród dokona swego wyboru i na
pytanie: "Cóż tedy uczynię z Jezusem, którego zowią Chrystusem?" padnie odpowiedź "Niech
będzie ukrzyżowany" (Mat. 27,22). Czyniąc tę ofiarę za odkupienie 'grzechów ludzkich, Chrystus
wiedział, że przyczyni się ona do udoskonalenia Jego królestwa,-- które swoim zasięgiem obejmie cały
świat. Sam Chrystus miał stać się odnowicielem, którego Duch przeniknie wszystko. Rzucił spojrzenie
w przyszłość i usłyszał głosy rozlegające się ze wszystkich zakątków świata: "Oto Baranek Boży, który
gładzi grzechy świata" (Jan 1,29). W tych cudzoziemcach Jezus widział gwarancję bogatego żniwa,
gdy padną już mury _dzielące Żydów i pogan, a do wszystkich narodów niezależnie od używanych
przez nie języków, dojdzie wieść o zbawieniu. Tę wizję spełnienia Swoich nadziei Chrystus wyraził w
słowach: "Przyjdzie godzina, gdy Syn Człowieczy będzie uwielbiony". Lecz w umyśle Chrystusa nigdy
nie zacierała się świadomość drogi, która miała doprowadzić Go ku tej chwale. Jego zbliżająca się
śmierć miała spowodować włączenie się pogan do rodziny chrześcijańskiej. Tylko przez Jego śmierć
świat mógł zyskać swoje bezpieczeństwo. Jak ziarno pszenicy tak zmarły Syn Człowieczy musi być
wrzucony do ziemi i pochowany, aby odżyć na nowo.
Mówił o swej przyszłości, obrazując ją przykładami z przyrodą, aby uczniowie mogli Go pojąć.
Prawdziwe wyniki Jego misji zostaną osiągnięte jedynie przez Jego śmierć. "Zaprawdę, zaprawdę
powiadam wam; jeśliby ziarno pszeniczne wpadłszy do ziemi, nie obumarło; ono samo zostaje, lecz
jeśliby obumarło, wielki pożytek przynosi". Gdy ziarno pszenicy wpada do ziemi i pozornie umiera,
pędy jego wychodzą następnie na powierzchnię i przynoszą owoc w postaci ziarna. Tak samo śmierć
Chrystusa przyniesie owoce królestwu Bożemu. Zgodnie z prawami natury, wynikiem Jego śmierci
miało stać się życie.
Ci, którzy uprawiaj^ ziemdę mają stale przed oczyma ów* przy-
488
l
kład. Rok po roku zachowują swe zapasy najlepszego zboża, po to, aby pozornie je utracić. Na jakiś
czas zboże pozostanie przysypane w bruździe i tylko Bóg czuwa nad jego losem. Później, na
początku ukazuje się źdźbło, następnie kłos, a wreszcie kłos wypełnia się ziarnem. Lecz rozwój ten
dokonuje się tylko wówczas, gdy jiiarno znika w ziemi i według wszelkich pozorów zostaje stracone.
Nasienie wrzucone do ziemi daje owoc, który zgodnie ze swoją kolejnością jest znowu zasiewany, aby
mógł się powtórzyć cykl żniwny. Takim samym prawem śmierć Chrystusa na krzyżu Golgoty
przyniesie owoce wiecznego życia. Rozmyślanie nad tą ofiarą stanie się chwałą dla tych, którzy dzięki
owocom tejże ofiary będą żyć wiecznie. Ziarno pszenicy, które ochroni własne życie, nie może wydać
owocu i pozostanie samotne. Chrystus mógł odwrócić swoją śmierć gdyby tego zechciał. Lecz
czyniąc, byłby skazany -na osamotnienie, i nie byłby w stanie przyprowadzić do Boga nawróconych
synów i córek. Poświęcając swe własne życie mógł oLJarzyć życiem ludzkość. Jedynie pozostając
jakiś czas w ztemi po swojej śmierci, mógł się stać nasieniem przynoszącym wielkie żniwo. Tworzyły
je olbrzymie tłumy łudzi wywodzące się z każdego narodu, szczepu i strefy językowej, które miały
doznać zbawienia w Bogu.
Z tą prawdą Chrystus łączył naukę o samopoświęceniu, którą każdy powinien poznać. Mówił w tej
sprawie: "Kto miłuje duszę swoją, utraci ją, a kto nienawidzą duszy swojej na tym świecie, ku
wiecznemu żywotowi strzeże jej". Wszyscy pragnący przynosić owoce we wspólnej pracy z
Chrystusem powinni zostać pogrzebani w ziemi i umrzeć. Życie powinno być rozsiewane w bruzdach
potrzeb tego świata,, a egoizm i samolubstwo powinny zostać wyparte. Prawo samopoświę-cenia jest
jednocześnie prawem samozachowania. Rolnik zachowuje swe ziarno, wrzucając je do ziemi i ta jego
czynność może być przyrównana do procesu zachowania życia ludzkiego. Istotę życia stanowi
rozdawanie, wobec czego zachowane będzie życie tylko takich ludzi, którzy poświęcają się w służbie
Boga i ludzi. Ten, kto w imię Chrystusa poświęca swe życie, odzyska je w wieczności.
Życie wykorzystywane wyłącznie dla siebie jest przyrównane do życia zjadanych przez nas ziaren
pszenicy, które znikają, ale nie pomnażają się. CzłóViek może zebrać wszystko, co jest mu potrzebne,
może też myśleć i planować odpowiednio do swoich potrzeb, lecz życie jego mija, a on sam pozostaje
bez niczego. Prawo służenia sobie równoważy się z prawem samozniszczenia.
Jezus powiedział: "Jeśli mnie kto służy, niechże mię naśladuje a gdziem ja jest, tam i sługa mój
będzie; a jeśli mnie kto służyć bą-dzie, uczci go Ojciec mój". Wszyscy, którzy dźwigali z Jezusem
krzyż Jego poświęcenia, będą wraz z Nim uczestniczyli w Jego chwale. Po-
489
cieszeniem Chrjstusa w Jego upokorzeniu i męce była mysi, ze Jego uczniowie osiągną chwalę wraz
z Nim. Byli oni owocami Jego własnego samoposwięceniia Wyrobienie w nich cech Jego własnego
charakteru i ducha było nagrodą dla Niego i miało się stać Jego wieczną radością Oni zaś podzielą z
Nim tę radość, w miarę jak zaczną się im objawiać owoce ich pracy i poświęcenia, które dojrzewać
będą w sercach i życiu innych ludzi Są współpracownikami Chrystusa i Ojciec uczci ich tak, jak uczcił
Swego Syna
Przyjście Greków, które stanowiło jakby zapowiedź przyszłego pozyskania pogan sprawiło, ze
Chrystus Swoim umysłem spojrzał na cało c spełnionej misji Przed oczami Jego duszy przesunęło się
całe cfeieło odkupienia, od powzięcia tego planu w niebie, aż do chwili śmierci, która zbliżała się
nieuchronnie Zdawało się ze Syna Bożego okr\ł tajemniczy obłok, a jego złowieszczą wróżbę
wyczuwali wszyscy zgromadzeni wokół Niego Chrystus usiadł gwałtownie, pogrążony w myślach
Wreszcie milczenie przerwał głos Zbawiciela nabrzmiały smutkiem "Teraz dusza moja jest zatrwożona
i cóż powiem' Ojcze' wvbaw mnie teraz od tej godziny'' W przewidywaniu wypadków Chrystus pił już z
kielicha goryczy W Swojej ludzkiej naturze wzdragał się przed godziną osamotnienia kiedy pozornie
zostanie opuszczony nawet przez Boga a ludzie zobaczą Go pokonanego, zranionego przez Niego i
zbitego Wzdragał się na mysi tego, ze stanie pod pręgierzem opinii publicznej która potraktuje Go jako
najgorszego zbrodniarza i skazę na haniebną śmierć Przeczucie konfliktu z siłami ciemności,
zrozumienie całego balastu ludzkich grzechów, a jednocześnie gniewu Ojca spowodowanego t\mi
grzechami osłabiły ducha Chrystusa, a Jego twarz pokrjła się bladością śmierci
Po tym okresie załamania, poddał się woli Ojca, mówiąc "Przecież dlatego przyszedłem na tę godzinę
Ojcze' uwielbij imię swoje" Jedynie przez śmierć Chrystusa mogło być obalone królestwo szatana i
tylko w ten sposób mogli zostać odkupieni ludzie a Bóg uwielbiony Jezus zgodził się na mękę,
przyjmując wymaganą od Niego ofiarę Kroi niebios zgodził się cierpieć jako ten, który przyjął na siebie
grzechy świata , Ojcze uwielbij imię Twoje" rzekł Jezus, a z obłoku wznoszącego się nad Jego
głową dał się słyszeć głos "I uwielbiłem i jeszcze uwielbię' Poczynając od narodzenia, i kończąc n%
chwili kiedy zostały wypowiedziane powyższe słowa, całym swoim życiem Chrystus oddawał cześć
Bogu Dzięki tejże czci, w obliczu zbliżających się cierpień, Jego bosko-ludzka natura nie mogła nie
oddać chwały Ojcu
Podczas gdy rozlegał się ten głos, promień światła przebił się poprzez obłoki i otoczył Chrystusa, jak
gdyby ramieniem Nieskończonej Mocy, a wokół powstała ognista ściana Dudzie przyglądali się tej
scenie z uczuciem przerażenia-1 zdziwienia, a nikt nie zdobył się na od-
490
l
wagę, aby przemówić. W milczeniu i z powstrzymanym oddechem stali wszyscy z oczami
skierowanymi na Jezusa Ojciec udzielił Swego świadectwa i chmura rozpierzchła się, wędrując ku
niebu. Na pewien czas ustała łączność istniejąca pomiędzy Ojcem i Synem.
"A lud ten, który stał i słyszał, mówił ze zagrzmiało, inni mówili Anioł do niego przemówił Lecz
zaciekawieni Grecy widzieli obłok słyszeli głos zrozumieli znaczenie wypowiedzianych słów i
pojęli, kim jest Chrystus został im objawiony jako wysłannik Boga.
Głos Boga rozległ się podczas chrztu Jezusa na początku Jego ziemskiej działalności, a po raz drugi
podczas Jego przemienienia na górze Teraz przy jej zakończeniu, głos dał się słyszeć po raz trzeci i
był słyszany przez wielu ludzi w osobliwych warunkach Jezus wypowiedział najbardziej uroczyste
prawdy, dotyczące sytuacji Żydów Zaapelował do nich po raz ostatni, a następnie zapowiedział ich
zagładę. Teraz Bóg znowu przyłożył swą pieczęć na misji S>na, uznając zasługi Tego, którego
odrzucił Izrael , Nie dla mnie się ten głos stał, ale dla was', rzekł Jezus Było t0 najwyższe świadectwo
Jego mesjańskiego posłannictwa, znak dany od Boga, ze Jezus mówi prawdę i jest Synem Bożym
"Teraz jest sąd świata tego, tetaz książę świata tego precz wyrzucony będzie A ja, jeśli będę
podwyższony od ziemi, pociągnę wszystkich do Siebie A mówił to oznajmiając, jaką śmiercią miał
umrzeć". Zbliżał się dla tego świata kryzys, który mógłby zostać przezwyciężony jedynie na drodze
ofiary za grzechy człowieka Dzięki tej ofierze miała zostać złamana władza szatana nad duszami
ludzkimi, a dotychczas zniekształcony obraz Boży miał się ukazać ich oczom w swoje rzeczywistej
postaci Wspólnocie wiernych zapewnione zostało dziedz ctwo niebiańskiego domu Takie to rezultaty
pociągała za sobą śmierć Chrystusa Zbawiciel pogrążył się w zadumie nad roztaczającym się przed
Nim triumfalnym obrazem Widział krzyż, okryty i hańbiący, uosabiający wszelkie okropności, a jednak
rozświetlony promieniami chwały. Lecz dzieło odkupienia ludzkości, nie stanowiło jeszcze wszystkiego
co zostało dokonane na krzyżu, bowiem z jego ramion objawiła się całemu światu miłość Boża Książę
tego świata został odrzucony, ale oskarżenia szatana przeciwko Bogu zostały odparte Zarzuty które
stawiał niebu, zostały na zawsze przekreślone, a zarówno aniołowie jak i ludzie zostali zjednani dla
Zbawiciela "A ja, jeśli będę podwyższony od ziemi, pociągnę wszystkich do siebie", rzekł Zbawiciel
W chwili wypowiadania powyższych słów wokół Chrystusa zgromadziło się wielu ludzi, a jeden
spośród nich powiedział ,Mysmy słyszeli z zakonu, iż Chrystus trwa na wieki, a jakoż ty mówisz, ze
musi być podwyższony Syn Człowieczy7 A któryż to jest Syn Człowieczy' Tedy im rzekł Jezus Jeszcze
do małego czasu jest z wami
491
światłość; chodźcież tedj^ póki światłość macie, żeby was ciemfaości nie ogarnęły; bo kto w ciemności
chodzi, nie wie dokąd idzie. Póki światłość macie, wierzcie w światłość, abyście się stali synami śwaa-
^ tła".
"A choć tyle cudów dokonał wobec nich, nie wierzyli w mego". Pewnego razu zadali Mu pytłnie "Jaki
więc znak czynisz, abyśmy widzieli i uwierzyli tobie7 Jakie dzieło wykonujesz'" Dana bjła wielka
mnogość znaków lecz ludzie zamykali na nie swoje oczy i zatwar-dzah serca. Nawet teraz, gdy
przemówił Ojciec i kiedy już nie mogli domagać się kolejnych znaków, w dalszym ciągu me chcieli
uwierzyć.
"Mimo to jednak wielu członków Rady uwierzyło w mego, ale gwoli faryzeuszów nie wyznawali swej
wiary, zęby nie zostali wyłączeni z synagogi". Cenniejsze było dla nich uznanie ludzi niż aprobata
Boga Dla umknięcia zarzutów wstydu, zaparli się Chrystusa i odrzucili dar wiecznego aj-cia Iluż ludzi
na przestrzeni wieków postąpiło w podobny sposób Do nich wszystkich skierowane są słowa
ostrzeżenia wypowiedziane przez Zbawiciela "Ten kto miłuje życie swe, straci je" "Kto mną gardzi i nie
przyjmuje słów moich, ma swego sędziego Słowo, które głosiłem, sądzie go będzie w dniu
ostatecznym" (Jan 12,48). Biada tym, którzy nie poznali czasu nawiedzenia swego' Powoli i z
uczuciem rozgoryczenia Chrystus na zawsze opuszczał piogi świątyni.
ROZDZIAŁ LXIX
Na Górze Oliwnej
(Mat. 24, Mar. 13, Łuk. 21,5-38)
S słów a Chrystusa skierowane do kapłanów i przywódców żydowskich "Oto, wam dom pusty
zostanie" (Mat. 23,38), napełniły ich serca strachem Udawali obojętność, chociaż nie potrafili odpędzić
od siebie pytania o znaczenie tych słów Zdawało się, ze zawisło nad mmi niedostrzegalne
niebezpieczeństwo Czyż było możliwe, aby ta wspaniała swiętyma duma całego narodu mogła
się wkrótce obrocie w stos gruzów' Przeczucie nieszczęścia ogarnęło również uczniów, którzy z
niepokojem oczekiwali jakiejś wyrazmejszej wypowiedzi Chrystusa Gdy wyszli z Nim poza obręb
świątyni, zwrócili Jego uwagę na jej potężną i piękną budowę Świątynia wykonana była * marmuru o
nieskazitelnej bieli, przy czym niektóre bloki osiągnęły niewiarygodne wymiary. Niektóre ze ścian
oparły się oblężeniu wojsk Nabuchodonozora. Dzięki mistrzowskiej murarce cały budynek miał wygląd
bryły dostarczonej wprost z kamieniołomu. Uczniom nie mieściło się w głowie, aby te potężne mury
mogły kiedykolwiek ulec zniszczeniu
Takie myśli musiały nawiedzać umysł odrzuconej Istoty, gdy wpatrywała się w majestat świątyni7
Widok roztaczający się przed Nim był zaiste wspaniały, a mimo to, ze smutłfiem potwierdził, ze
wszystko to dostrzega Dodał tez, ze uważa budowlę za wspaniałą Nawiązując zaś do ich słów o jej
rzekomej mezniszczalnosci, powiedział "Izaz nie widzicie tego wszystkiego7 Zaprawdę powiadam
wam, nie zostanie tu kamień na kamieniu, któryby nie był rozwalony".
Te słowa Chrystusa wypowiedziane były w obecności licznego tłumu, lecz gdy Chrystus został sam i
usiadł na Górze Oliwnej, zbliżyli się do Niego Piotr, Jan, Jakub i Andrzej, pytając "Powiedz nam, kiedy
się to stanie, i co za znak przyjścia twego i dokonania świata? Odpowiadając na te pytania, Chrystus
nie rozpatrywał oddzielnie zagadnienia zburzenia Jeruzalem od chwały Swojego powtórnego przyj-
493
scia na ziemią Zamiast tego połączył ze sobą obydwie sprawy Gdyby Chrystus odsłonił przed
uczniami przyszłe wypadki tak, jak On je widział, prawdopodobnie nie mogliby zmesc ich grozy Z
litości nad nimi ukazał im pomieszany obraz dwu wielkich kryzysów, pozostawiając im wyciągnięcie
wniosków Gdy mówił o zburzeniu Jeruzalem Jego prorocze słowa daleko wykraczały poza ten
przepadek Miał bowiem na , myśli ostateczny pożar świata w dniu kiedy Bóg podniesie się ze Swojego
miejsca aby ukarać niepoboznych za ich grzechy, a ziemia ujawni krew pomordowanych Tej Swojej
wypowiedzi Chrystus me adresował wyłącznie do Swoich uczniów, lecz również do tych ludzi którzy
będą zyc wówczas, gdy się rozegrają końcowe sceny historii ziemi
Zwracając się do uczniów Jezus rzekł Baczcie zęby was kto nie zwiódł Albowiem wielu przyjdzie w
innemu moim mówiąc Jam jest Chrystus i wielu ich zwiodą Należało oczekiwać pojawienia się wielu
fałszywych mesjaszy którzy będą udawać, ze czynią cuda i głosie ze nadszedł czai, wyzwolenia
narodu żydowskiego Tacy ludzie mógł wywieść na manowce wielu wierzących, co zresztą spełniło się
W okresie pomiędzy Jego śmiercią, a oblężeniem Jeruzalem pojawiło się rzeczywiście wielu
fałszywych mesjaszy Ostrzeżenie Chrystusa stosu je się również do naszych współczesnych bliźnich,
bowiem oszustwa praktykowane przed zbuizeniem Jeruzalem powtarzały się na przestrze-m całych
wieków i mc me wskazuje, aby miały ustać w przyszłości
, Potem usłyszycie o wojnach i waesci o wojnie, baczcie, abyście się. me trwożyli, bo się ijjpsi to stać,
ale to jeszcze nie koniec W okresie poprzedzającym zburzenie Jerozolimy ludzie walczyli o
pierwszeństwo a cesarze padali ofiarą mordów Zabijano również tych, którzy byli podejrzani o bliższe
stosunki z panującymi Istniały tez wojny oraz występowała obfitość pogłosek o wojnach "Bo musi się
to stać rzekł Jezus ale to jeszcze nie koniec" Powstanie bowiem naród przeciwko narodowi i
królestwo przeciwko królestwu, i będzie głód i mor i trzęsienia ziemi miejscami Ale to wszystko dopiero
początek boleści" Chrystus przewidział, ze gdy rabini dostrzegą owe znaki, oświadczą, iż odbywa się
sąd Boży nad narodami za to, ze trzymali w niewoli wybrany naród Powiedzą tez wówczas, ze znaki
są zapowiedzią nadejścia Mesjasza Ale me dajmy się oszukać, bowiem oznaczają one początek Jego
sądu Ludzie spoglądali po sobie, a ponieważ nie poddali się skrusze ani tez nie nawrócili się pozostali
poza zasięgiem uzdrowicielskiej mocy Chrystusa Znaki wyobrazili sobie jako sjmbole wyzwolenia z
niewoli, w rzeczywistości przepowiadały zagładę A tymczasem Chrystus powiedział "Tedy was
podadzą w udręczenie i będą was zabijać i będziecie w nienawiści u wszystkich narodów dla imienia
mego wtedy wielu się z nich zgorszy, a jedni drugich wydadzą, i jedni drugich nienawidzieć będą"
Wszystko to przecierpieli chrześcijanie, ale w tym tez czasie ojcowie i matki zdradzali swe dzieci, a
dzieci zdradzały swoich rodziców Przyjaciele oddawali przyjaciół w ręce Sanhedrynu, a w tej sytuacji
piokuratorom udało się uzyskanie wyroków śmierci na Szczepana, Jakuba oraz na innych chrześcijan
Za pośrednictwem swoich sług Bóg dał Żydom ostatnią szansę do wyrażenia skruchy Objawił im
Siebie dzięki świadectwu wszystkich aresztowanych sądzonych, i więzionych, ale to nie
powstrzymywało sędziów od wydawania wyroków śmierci Karani w ten sposób ludzie prezentowali
sobą więkbze wartości niż seszta otaczającego ich świata, a zabijając ich Z>dzi od nowa krzyżowali
Chrystusa
Cały ten bieg wypadków czeka na swoje powtórzenie, bowiem władze uczynią wszystko dla
ograniczenia swobód religijnych, przyjmując na siebie autorytet właściwy jedynie Bogu Wyda się im
możliwe zawładnięcie sumieniami, do których kontrolowania upoważniony jest jedynie Bóg I w
obecnym czaste organa władzy w niektórych krajach wdrażają swoją działalność przeciwstawną Bogu,
a trwać ona będzie aż do osiągnięcia granicy, której i władzy me wolno będzie przekroczyć Bóg
zawsze wstawi się za swoimi wiernymi zachowującymi Jego przykazania
We wszystkich czasach prześladowania ci ktorz> będą jego świadkami podejmą decyzję, czy mają
być naśladowcami czy tez przeciwnikami Chrystusa Ci, którzy objawiają współczucie dla niewinnie
prześladowanych objawiają tym samjm przywiązanie do Niego Inni odwracają się od głodzonej przez
Niego nauki, ponieważ jej zasady kloca się z codzienną praktyką Wielu ludzi potyka się i pada,
odstępując od wiary którą dotychczas wspierali
Chrystus dając swym uczniom znak dotyczący przyszłej zagłady Jeruzalem mówił im jednocześnie, w
jaki sposób mają się sami uchronić Potem usłyszycie o wojnach i wieści wojenne Gdy więc ujrzycie na
miejscu świętym ohydę spustoszenia wtedy ci, co są w Judei mech uciekają w góry, kto jest na roli
niech me wraca, by zabrać swój płaszcz Wted> bowiem nastanie wielki ucisk, jakiego nie było od
początku świata aż dotąd, i me będzie' Ostrzeżenie to zostało dane aby zwrocie na nie uwagę po 40
latach, gdy doszło do zburzenia Jeruza lem Chrześcijanie zastosowali się do niego, natomiast
niechrześcijanie zginęli w ruinach miasta
, Módlcie się tylko aby ucieczka wasza nie wypadła zimą, albo w sabat" rzekł Chrystus Ten, który
ustanowił sobotę nie obalił jej przybijając rzekomo do swego krzyża Jego śmierć nie przekreśliła
znaczenia soboty, która była przedstawiona jako święty dzień, nawet po upływie 40 lat od śmierci
Chrystusa W ciągu tych 40 lat uczniowie
494
495
modlili się o to, aby nie musieli udawać się na tułaczkę w "dniu sobotnim.
Od zagadnienia zburzenia Jeruzalem, Chrystus dość niespodziewanie przeszedł do innego tematu
stanowiącego element łańcucha transmisyjnego w biegu ziemskiej historii, to jest do przyjścia Syna
Bożego w pełni chwały.
Te dwa wydarzenia rozdzielał wielowiekowy przedział czasu otwarty dla zdolności dostrzegania przez
Chrystusa na wskroś długich zaciemnionych wieków, w czasie których wylało się tyle krwi i łez.
Takiego widoku uczniowie Chrystusa wówczas nie byliby w stanie znieść i dlatego Jezus zaledwie
dotknął tego tematu. "Wtedy bowiem nastanie wielki ucisk", rzekł Jezus, jakiego świat nie doświadczył
od początku swojego stworzenia, ani potem nie doświadczy". "A gdyby nie były skrócone owe dni, nie
ocalałaby żadna istota, lecz ze względu na wybranych będą skrócone owe dni". W ciągu ponad
tysiąca lat na wyznawców Chrystusa spadały ciosy, jakich dotąd nie oglądał świat. Miliony wiernych,
którzy o Nim świadczyli, zapłaciły za swoją wiarę życiem. Gdyby ręka Boga nie wyciągnęła się ku
uratowaniu narodu, zginęliby wszyscy. "Lecz ze względu na wybranych będą skrócone owe dni"
powiedział Chrystus.
W słowach' nie pozostawiających żadnych wątpliwości, Pan nasz zaczął mówić o Swym drugim
przyjściu, ostrzegając przed niebezpieczeństwami, które to przyjście poprzedzą. "Gdyby wam wtedy
kto powiedział: Oto tu jest Chrystus, albo tam, nie wierzcie. Powstaną bowiem fałszywi mesjasze i
fałszywi prorocy i czynić będą wielkie znaki i cuda, aby, o ile można zwieść i wybranych. Oto
przepowiedziałem wam. Gdyby więc wam powiedzieli: Oto na pustyni jest nie wychodźcie; oto jest w
kryjówce nie wierzcie. Gdyż jak błyskawica pojawia się od wschodu d jaśnieje aż na zachód, tak
będzie z przyjściem Syna Człowieczego". Stosownie do słów Chrystusa, pojawienie się fałszywych
proroków, którzy zwiodą wielu 'ludzi, miało być znakiem zbliżającej się zagłady Jeruzalem. W
rzeczywistości pojawili się tacy fałszywi prorocy, którym udało się wywieść ludzi" na pustynię. Ludzie
pozwalają się wywodzić w górskie pustynie przez czarowników i magów udających posiadanie
cudownej mocy. Proroctwo to odnosiło się także do najbliższego czasu przyszłego, choć wyraźnie
mówi o powtórnym przyjściu Chrystusa na świat. W naszej współczesności nie brak jest fałszywych
Chrystusów i proroków, usiłujących zwieść Jego uczniów, fałszywymi znakami i cudami.
Często przecież słyszymy okrzyk: "Patrzcie oto, Chrystus jest-na pustyni", a tysiące ludzi
wybiega na tę pustynię w nadziei odna- -lezienia Go. A co można powiedzieć o tysiącach
zebrań, w czasie których ludzie uda ją,-że są zdolni do wchodzenia w kontakty z du-
496
X
chami zmarłych? Zebranym mówi się: Zważajcie, bo tenże duch znajduje się w sekretnym alkierzu.
Idea szukania Chrystusa na pustyni jest obciążona spirytyzmem, przy czym On sam mówi: "Nie
wierzcie, Gdyż jak błyskawica pojawia się od wschodu i jaśnieje aż na zachód, tak będzie z przyjściem
Syna Człowieczego".
Zbawiciel podaje znaki swego przyjścia, a nawet więcej bowiem wskazuje czas, kiedy się ukażą
pierwsze z nich: "A zaraz po udręce owych dni słońce się zaćmi, a księżyc nie zajaśnieje swoim
blaskiem i gwiazdy spadać będą z nieba i moce niebieskie będą poruszone. I wtedy ukaże się na
niebie znak Syna Człowieczego, i wtedy biadać będą wszystkie plemiona ziemi, i ujrzą Syna
Człowieczego przychodzącego na obłokach nieba z wielką mocą i chwałą, pośle aniołów swoich z
wielką trąbą i zgromadzą wybranych jego z czterech stron świata z jednego krań?a nieba aż po drugi".
Chrystus przepowiedział, że przy końcu wielkiego prześladowania ze strony papiestwa słońce się
zaćmi, a księżyc nie da swego światła i gwiazdy poczną spadać z nieba. Dodał przy tyrn: "A od
drzewa figowego nauczcie się tego podobieństwa; gdy się już gałąź jego pdmła-dza i liście
wypuszcza, poznajecie, iż blisko jest lato. Także i wy, gdy ujrzycie to wszystko, wiedzcie, że blisko
jest, tuż u drzwi" (Mat.
24,32.33).
Chrystus podał znaki swego przyjścia, oświadczając, że powinniś- -my o tyrn wiedzieć i słyszeć Go
pod naszymi drzwiami. O tym, którzy ujrzą te znaki, Chrystus rzekł: "Zaprawdę, powiadam wam, że
nie przeminie to pokolenie, aż się to wszystko stanie". Te z-nakł ukazały się już i wobec tego jesteśmy
uprawnieni do oczekiwania bardzo bliskiego Jego przyjścia. "Niebo i ziemia przeminą rzekł Jezus
ale słowa moje nie przeminą".
Przyjdzie On w otoczeniu obłoków i w wielkiej chwale, poprzedzany przez tłum towarzyszących Mu
aniołów, a celem przyjścia będzie pobudzenie zmarłych do życia- i poprowadzenie ich ku pełnej
chwały ścieżce świętości. Przyjdzie też po to, aby uczcić tych, kótrzy Go miłowali i zabrać ze Sobą
tych wszystkich, którzy spełniali Jego przykazania.
Nie zapomniał o nich, ani o danym im przyrzeczeniu postanawiając jednocześnie, iż to będzie to
połączenie ogniw rodzinnego łań-' cucha. Gdy myślimy o naszej śmierci powinniśmy myślć o poranku,
w którym rozlegnie -się dźwięk trąby Bożej, gdy "umarli wzbudzeni bada nieskazitelni, a my będziemy
przemienieni" (l Kor. 15,52). Minie jeszcze trochę czasu, a ujrzymy Króla w Jego wspaniałości. I
jeszcze trochę, a otrze wszystkie łzy z naszych oczu. I jesecze trochę, a "stawi nas przed oblicze
chwały Swojej bez nagany z weselem" (Judy 24). Dlatego gdy podawał znaki Swego przyjścia, rzekł:
"Gdy się te rzeczy
32 życie Jezusa
497
zaczną dziać wtedy patrzcie, a podnieście głowy wasze, bo zbliżyło
się wasze odkupienie"
Chrystus nie odkrył jednak dnia i godziny swego przyjścia Powiedział po prostu uczniom, ze sam nie
może oznajmić dnia i godziny Swego powtórnego przyjścia na ziemię Gdyby dana Mu była swoboda
objawienia tego to po coz miałby im narzucać stan ciągłego oczekiwania' Są tacv, którzy głoszą, ze
znany jest im dzień i godzina przyjścia Pana i z całą powagą zajmują się sporządzaniem wykresów
przyszłości Lecz Pan przestrzegał ich przed takim działaniem bowiem dokładny czas przejścia Syna
Człowieczego stanowi .tajemnicę Boga
Chrystus mówił dalej wskazując na warunki, jakie będą istniały przed Jego przyjściem "Ale jako było
za dni Noego, takie będzie przyjście Syna Człowieczego Albowiem jako za dni onych przed potopem
jedli i pili i ozeniali się i za mąż wydawali, aż do one dnia którego wszedł ftoe do korabia I nie
spostrzegli się, aż przyszeoł potop i zabrał wszystkich, tak będzie i z przyjściem Syna Człowieczego
Chrystus me mysh tu w kategorii tysiąclecia czasie w którym ludzie mieliby się przygotować do
życia wiecznego Mówi nam jedynie ze warunki świata, na który ma powtórnie przyjść znacznie
upodobnią się do tych jakie panowały za dni Noego
Co więc działo się w owych dniach' A widząc Pan, ze wielka była złość ludzKa na ziemi, a wszystko
zmyślanie myśli serca ich tylko złe było po wszystkie dni" (l Mojz 65) Mieszkańcy tego
przedpotopowego świata odwrócili się od Jahwe odmawiając spełniania Jego świętej woli Zaczęli się
kierować zgubną wyobraźnią i perwersyjnymi ideałami Życie pozbawione zasad prawości przyniosło
im zgubę, a mimo wszystko współczesny świat kroczy tą samą drogą Nie widać na niej- żadnych
siadów utrwalonej przez tysiąclecia chwały
Naruszyciele boskiego prawa zapełniają ziemię wytworami własnej^ podłości Ich konkursy, konne
wyścigi, hazardowe gry, ich rozwiązłość i żądze, niepohamowane namiętności, wypełniły świat
gwałtownymi podnietami
W proroctwie dotyczącym zagłady Jeruzalem Chrystus rzekł "A ponieważ bezprawie się rozmnoży,
przeto miłość wielu oziębnie. Ale kto wytrwa do końca, ten-będzie zbawiony I będzie głoszona ta
Ewangelia o królestwie po całej ziemi ina świadectwo wszystkim narodom i wtedy nadejdzie koniec'
Proroctwo to zostanie spełnione po raz drugi Nieprawości owych dni znalazły swój odpowiednik w
naszym pokoleniu Przed upadkiem Jeruzalem, Paweł pisząc pod natchnieniem Ducha Świętego
oświadczył, ze ,Ewangelia jest kazana wszelkiemu stworzeniu, które jest pod niebem" (Koi. 1,23) Tak
samo dziś, przed drugim przjjsciem Syna Człowieczego, wieczna Ewangelia głoszona
498
jest "mieszkającym na ziemi i wszelkiemu narodowi i pokoleniu i językowi i ludowi" (Obj 14,6.14) Bóg
"postanowił dzień w który będzie sądził wszystek świat" (Dz Ap 17,31) Jezus natomiast dał nam
wskazówki dotyczące nadejścia tego dnia Nie rzekł, ze cały świat zostanie nawrócony lecz ze
"Będzie kazana ta Ewangelia o królestwie po całej ziemi, na świadectwo wszystkim narodom Wtedy
nadejdzie koniec' Przez rozpowszechnianie Ewangelii na świecie możemy przyczynie się do
przyspieszenia powrotu naszego Pana, gdyż obowiązkiem naszym jest me tylko wyczekiwanie na
Jego przyjście, lecz również praca dla skrócenia okresu po upływie którego nadejdzie ów dzień Boży
Gdyby kościół Chrystusowy wykonywał pracę poleconą mu przez Pana cały świat otrzymałby
ostrzeżenie, ze Pan nasz Jezus przyszedłby na ziemię potęgi i chwały
Po wskazaniu znaków, które będą świadczyć o Jego przyjściu, Chrystus rzekł "Gdy ujrzycie to
wszystko, poznawajcie ze blisko jest a we drzwiach Patrzcież, czujcie, a módlcie się" Bóg stale
uprzedzał ludzi o zbliżającym się sądzie, i dlatego ci, którzy uwierzyli w Jego ostrzeżenia, postępowali
stosownie do zasad swej wiary i byli posłuszni przykazaniom, unikną osądu oczekującego
nieposłusznych i niewierzących
Bóg przemówił kiedyś do Noego Do Niego wypowiedziane były następujące słowa ,Wmjdź ty i
wszystek dom twój do korabia, bom cię widział sprawiedliwym przed obliczem moim Noe usłuchał, i
dzięki temu został uratowany. Lot, który również usłuchał ostrzeżenia powiedział do najbliższych
"Wstańcie, wynijdzcie z miejsca tego bo zniszczy Pan to miasto" (l Mojz 7,1, 1914) Lot oddał się pod
opiekę zwiastuna nieba i dzięki temu również został uratowany Ostrzeżenie uczniów* o zbliżającej się
zagładzie Jeruzalemu posiadało ten sam charakter Ci, którzy oczekiwali znaku zbliżającej się zagłady
i poszli za jego wskazaniem, uniknęli klęski W dzisiejszych czasach również zostaliśmy uprzedzeni o
powtórnym przyjściu Chrystusa oraz zagładzie, która ma spaść na świat I tylko ci, którzy tego
ostrzeżenia usłuchali dostąpią zbawienia
Nie znając dokładnie czasu Jego nadejścia, powinniśmy wyostrzyć nasze spostrzeżenia dotyczące
tego wydarzenia. "Błogosławieni oni słudzy, których, gdy przyjdzie pan, czuwających znajdzie' (Łuk 12
37). Ci, którzy czekają na przyjście Pana nie czynią tego nadaremnie Czuwanie to powinno napełnić
ludzi bojazmą przed Panem i Jego sądem z powódź popełnionych nieprawości, a przede wszystkim z
powodu wielkiego grzechu, jakim było odrzucenie Jego ofiary miłosierdzia Ci, którzy czuwają na
przyjście Pana oczyszczają swe du^ze przez podporządkowanie się prawdzie i połączenie czujnego
wypatrywania z rzetelną pracą. Ponieważ ludzie zdają sobie na ogół sprawą z te-
499
go ze Chrystus znajduje się pod ich drzwiami, powinni oddać się z pełnym zapałem współpracy z Jego
niebiańskimi wysłannikami, nad zbawieniem dusz Są to wierni i roztropni słudzy, w Bożym
gospodarstwie "na czas wydadzą obrok wyznaczony" (Łuk 12,42) Ludzie ci są głosicielami prawdy
odpowiadającej naszym czasom Tak jak Enoch, Noe, Abraham i Mojżesz- byli głosicielami prawdy w
swoich czasach, tak słudzy Chrystusa dziś dadzą ostrzeżenie swoim pokoleniom
Lecz Chrystus wspomina również o innych sługach "Ale jeśliby rzekł on zły sługa w sercu swojem
odwłacza Pan mój z przyjściem swoim i począłby bić wspołsługi, a jeść i pić z pijamcami przyjdzie Pan
sługi onego, dnia, którego się me spodzieje"
" Zły sługa mówi \v sercu swym , Odwłacza Pan mój z przyjściem swoim" Nie mówi zatem,
ze Chrystus nie przvidzie i nie poddaje w wątpliwość samej idei Jego powtórnego przyjścia
Jednakże swoim sercem czynami i słowami głosi, ze Pan odkłada Swe przyjście W ten
sposób pozbawia innych ludzi nadziei na szybkie nadejście Pana, wzniecając w nich pełną
zarozumiałości beztroskę Takie postawy utwierdzają ludzi w ich przywiązaniu do ziemskich spraw i
powodują duchową drętwotę Ziemskie namiętności i zdrożne myśli opanowują umysły,
podczas gdy zły sługa je i pije z pijakami, pospolituiąc się z ludźmi goniącymi za światowymi
pizyjemnosciami Sługa taki bije swvch towarzyszy, oskarżając i potępiajat: tych, którzy
dochowują wierności Panu Równy z równym łączy się w przestępstwach, a wszystko to stanowi
wyraz straszliwego przyswajania sobie zła Człowiek taki wikła się we wszystkie pułapki
swiatowosci nie wiedząc izT "Przyjdzie Pan, sługi owego w dniu w którym tego nie
oczekuje, i o godzinie, której nie zna, i usunie go, i wyznaczy mu los z obłudnikami '. "Jesh tedy
nie będziesz czujny przyjdę jak złodziej a nie dowiesz się, o której godzinie cię zaskoczę" (Obj
3 3) Przyjście Chrystusa będzie niespodzianką dla fałszywych nauczycieli mówiących "Pokój
i bezpieczeństwo Wzorem kapłanów i nauczycieli okresu przed zburzeniem Jeruzalem
ludzie ci dbają, aby kościół mógł zażywać ziemskich dóbr i chwały, a znaki czasu tłumaczą
sobie jako zapowiedz nadejścia tych dóbr Jednakże w słowach Natchnienia czytamy
"Wtedy przyjdzie na nich nagła zagłada" (l Tes 5,3) Dla wszystkich zamieszkujących ziemię,
którzy czują się na niej, jak we własnym domu, nadejście Pana stanie się zaskoczeniem, ponieważ
wtargnie do nich nieoczekiwanie na wzór złodzieja
Świat pełen wrzawy i mezboznych uciech zasnął w poczuciu swego bezpieczeństwa ponieważ
odłożyli na czas nieograniczony sprawę nadejścia Pana Ostrzeżenia wywołują u nich śmiech, pośród
którego mówią chełpliwie: "Wszystko tak trwa od początku stworzenia".
500
Będzie nam jako dziś tak i jutro, i jeszcze daleko obficiej" (2 Piotra 3 4 Izaj 56,12) Coraz głębiej
będziemy się zanurzać w przyjemnościach tego życia, lecz pamiętajmy, iż Chrystus rzekł "Oto idę jako
złodziej" (Obj 16,15) Ale pomimo wszystko, znaki się spełnią i niezależnie od pytania "Gdzież jest
obietnica Jego przyjścia'" wszystko bię musi wypełnić, niezależnie od lekceważącego tonu zapytań. W
obliczu zagrożenia nagłą ruiną, me ma sensu wołanie, "Pokój i bezpieczeństwo". W czasach kiedy
nasmiewca z prawdy wpada w stan zarozumiałości, kiedy zwjkłe sprawy handlowe prowadzone są z
pomijaniem zasad uczciwości kiedy student poszukuje prawdy we wszystkich źródłach, z wyjątkiem
Biblii, Chrystus musi przyjść na podobieństwo złodzieja. Stan podniecenia ogarnia cały świat, a znaki
nadchodzących czasów są złowróżbne Nadchodzące wydarzenia rzucają przed sobą coraz dłuższe
cienie, Duch Boży opuszcza ziemię na którą przez to spada nieszczęście za nieszczęściem, na lądzie
lub tez na morzu, srozą się nawałnice, trzęsienia ziemi, powodzie i morderstwa Kto tutaj mógłby
odgadnąć przyszłość9 Gdzie znajduje się granica bezpieczeństwa7
Prawda na tym polega ze człowiek me zagwarantuje niczego, co jest ludzkie, i ziemskie W sposób
raptowny ludzie zaciągają się pod sztandaiy, które sami wybiali, oczekując na pojawienie się
przywódców ich przedsięwzięcia Ale pomiędzy ludźmi są tacy, którzy oczekują nadejścia Pana i
działają, aby przyspieszyć Jego zjawienie się. Inni jednak stają po stronie pierwszego odstępcy i
zwodziciela Bardzo wielu jest na świecie takich, którzy wierzą, iż mają piekło do stracenia, a niebo
do wygrania
Krjz>s stopniowo skrada się do naszych serc. Słonce świeci na niebie, przebywając swą zwykłą
drogę, a niebiosa stale głoszą chwałę Boga Ludzie wciąż jedzą i piją, sadzą ogrody i budują domy,
żenią się i wychodzą za mąż Kupcy stale kupują i sprzedają Ludzie odpychają jedni drugich, dążąc do
zajęcia najwyższych stanowisk. Poszukiwacze rozrywek wypełniają stale teatry, wyścigi, spelunki
hazardu Świat wypełnia się coraz większymi podnietami, podczas gdy zbliża sią godzina próby, w
której wszystkie sprawy zostaną na wieki rozstrzygnięte Szatan widzi, ze pozostało mu niewiele
czasu, toteż uruchamia wszelkie swoje środki prowadzące do zbałamucenia i oczarowania łudzi, aż do
czasu końca dni próby i wiecznego zamknięcia drzwi łaski
Poprzez wieki dochodzą do nas uroczyste słowa ostrzeżenia, wypowiedziane przez Pana na Górze
Oliwnej "A strzeżcie się, aby snąć nie były obciążone seica wasze obżarstwem i opilstwem i
pieczołowa-niem o ten żywot, a nagle by na was przyszedł ten dzień, przełóż czujcie modląc się na
każdy czas, abyście byli godni ujść tego wszystkiego co się dziać ma i stanąć przed Synem
Człowieczym".
ROZDZIAŁ LXX
Najmniejszy z braci moich
(Mat. 25,31-46)
A gdy przyjdzie Syn Człowieczy w chwale swojej i wszyscy święci aniołowie z Nim, wtedy zasiądzie
na tronie swej chwały. I będą zgromadzone przed nim wszystkie narody, i odłączy jedne od drugich..."
W ten spos6b Chrystus opisał na górze Oliwnej uczniom dzień sądu ostatecznego, a wyroki jakie tego
dnia zapadną uzależnił od spełnienia jednego warunku. Powiedział bowiem, że kiedy narody staną
przed Jego obliczem, ludzie zostaną podzieleni na dwie kategorie, a ich odwieczny los będzie
uzależniony od ich służby dla Niego bądź jej zaniedbywania w chwilach, gdy występował przed nimi
jako ubogi i cierpiący.
W tym dniu Chrystus nie będzie mówić ludziom o wielkim dziele, jakiego dokonał, oddając swe życie
dla ich odkupienia. Natomiast będzie mówić o czynach, których dokonali dla Niego.
Tym, których postawi po Swej prawicy, rzeknie: "Pójdźcie błogosławieni Ojca mego! Odziedziczcie
królestwo przygotowane dla was od założenia świata. Albowiem łaknąłem, a daliście mi jeść;
pragnąłem, a daliście mi pić, byłem gościem, a przyjęliście mnie!; byłem nagi. a przyodzialiście mnie;
byłem chory a odwiedzaliście mię; byłem w więzieniu, a przychodziliście do mnie1". Lecz ci, których
Chrystus chwali nie zdają sobie sprawy, że uczynili coś dla Niego. Na ich zakłopotane pytania
Chrystus odpowiada: i "Zaprawdę powiadam wam, cokolwiek uczyniliście jednemu z tych
najmniejszych moich braci, mnie uczyniliście".
Jezus powiedział swym uczniom, że będą znienawidzeni przez wszystkich ludzi, prześladowani i
dręczeni. Wielu z nich będzie wygnanych z własnych domów i oddan^h na pastwę nędzy. Wielu też
nawiedzą choroby i inne nieszczęścia, a będzie również sporo takich,
którzy zostaną wtrąceni do więzień. Wszystkim, którzy w imię Jego . wyrzekli się przyjaciół i domu,
Chrystus obiecał stokrotną nagrodę w przyszłym życiu, a obecnie błogosławi tym wszystkim, którzy
niosą pomoc swoim braciom. We wszystkich, którzy cierpią dla Jego Imienia, powinniście' widzieć
Mnie mówił Chrystus. Ci wszyscy, którzy pragną Mi służyć, powinni służyć także samo im, i dopiero
wtedy będą zasługiwali na miano moich uczniów.
Ci, którzy urodzili się w niebieskiej rodzinie są w pewnym sensie braćmi naszego Pana. Miłość do
Chrystusa spaja członków Jego rodziny ł wszędzie, gdzie miłość ta objawia sięr objawia się także
boskie' pokrewieństwo. "Każdy kto miłuje, z Boga się narodził i zna Boga" (l Jan 4,7).
Ci, których Chrystus pochwali na sądzie ostatecznym mogli mało wiedzieć o teologii, lecz umiłowali
życie według Bożych zasad ponieważ przez poddanie się Duchowi Świętemu mogli wnosić
błogosławieństwo do życia bliźnich. Nawet wśród pogan znajdują się tacy, którzy sprzyjają duchowi
dobroci. W czasach, kiedy słowo o wiecznym życiu nie mogło dotrzeć do ich uszu, zapoznali się z
misjonarzami i za cenę własnego życia świadczyli im usługi. Wśród pogan, jest wielu takich, którzy
modlą się do Boga w zupełnie nieświadomy sposób. Jakkolwiek nieświadomi, pisanego zakonu
Bożego, słyszeli głos Boży przemawiający przez przyrodę i czynili to. czego wymaga zakon. Ich czyny
świadczą, że ich sercami kierował Duch Święty, poruszył ich serca, a oni sami zostali uznani za dzieci
Boga.
Jakże zdumiony i uradowany będzie ten, który był poniżony pomiędzy wiernymi i poganami, gdy
usłyszy z ust Zbawiciela: "Cokolwiek uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, mnie
uczyniliście". Jakiegoż szczęścia dozna serce Tego, który jest nieskończoną miłością, gdy ujrzy, iż
Jego naśladowcy przyjmują Jego słowa ze zdziwieniem i pełną aprobaty radością.
Miłość Chrystusa nie ogranicza się wyłącznie do jednej kategorii ludzi, bowiem utożsamia On siebie z
każdym przedstawicielem rodu ludzkiego. Dla umożliwienia nam wejścia do niebiańskiej rodziny, sam
został członkiem ziemskiej wspólnoty rodzinnej. Jest Synem Człowieczym, czyli bratem każdego z
synów i córek Adama. Z tego też powodu naśladowcy Chrystusa nie powinni poddawać się uczuciu
osamotnienia w tym ulegającym zagładzie świecie, stanowią oni bowiem cząstkę całej zawikłanej sieci
ludzkiego społeczeństwa, a łaska niebios nawiedza zarówno grzeszników, jak i sprawiedliwych.
Chrystus przyjmuje w Swoje ramiona wszystkich upadłych, błądzących i grzesznych, a każdy czyn
zmierzający do podźwignięcia upadłej duszy i każdy, akt miłosierdzia jest przyjęty odpowiednio do
flaotywu działania.
502
503
Aniołowie niebios zesłani zostali po to, aby się troszczyć o tych, którzy będą dziedzicami zbawienia
Obecnie nie wiemy, kun oni są, ponieważ dotąd nie ujawniono zwycięzców w toczącej się walce i nie
ogłoszono nazwisk tych ludzi, którzy zatryumfują w swojej bitwie o światło, razem ze świętymi
Aniołowie Boży przemierzają ziemię wzdłuż i wszerz, niosąc ludziom pocieszenie, ubezpieczając
zagrożonych i zdobywając dla Chrystusa serca Idzkie W procesie tym nikt nie zostanie pominięty, ani
zlekceważony, Bóg bowiem obdarza Swoją łaską wszystkie stworzone przez Siebie istoty.
Gdy otwieramy nasze drzwi przed łaknącymi t cierpiącymi dziećmi Chrystusa szykujemy tym
sposobem przyjęcie dla Jego aniołów, przygotowując się jednocześnie na spotkanie z mieszkańcami
nieba Wraz z ich przyjściem pojawia się święta atmosfera radości i pokoju a każdy uczynek
miłosierdzia jest tam przyjmowany tak, jak dobra muzyka Ojciec patrzący na nas z wysokości Swojego
tronu umie zaliczyć do Swojego skarbca te wszystkie dusze, które wykazały się swoją mesamolubną
miłością ku Niemu
Ci wszyscy, którzy się skupili po lewej stronie Chrystusa zaniedbywali Go poprzez swoją obojętność w
stosunku do biednych i cierpiących Jednocześnie ci ludzie byli nieświadomi swoich przewinień
bowiem zaślepił ich wpływ szatana, nie pozwalający im dostrzec powinności wobec |swoich braci
Zaślepieni dbałością o własne interesy, ludzie ci nie umieli wczuwac się w potrzeby bliźnich
Bóg obdarzył bogactwami niektórych po to, aby mogli dzięki nim mesc pomoc i pocieszenie Jego
cierpiącym dzieciom. A mimo tego, zbyt często ludzie bogaci pozostają obojętni na potrzeby innych
Hołdują oni poczuciu własnej wyższości nad upośledzonymi bliźnimi, me umiejąc wczuwac się w ich
położenie Bogacze nie potrafią zrozumieć pokus i szamotań, jakie są udziałem ubogich, dlatego tez
zezwalają, aby w ich sercach zamierało uczucie litości W kosztownych mieszkaniach i wspaniałych
kościołach, bogacze separują się od biednych, a tymczasem środki, którymi ich Bóg obdarzył ku
błogosławieństwu ubogich ^są używane dla dogodzenia sobie Dzień po dniu ubogiemu odbierana jest
wiedza o litości Boga, "która została postanowiona z myślą o zabezpieczeniu mu wszystkiego co jest
niezbędne do z\cia Ubodzy muszą znosie biedę, ograniczającą ich sposób bycia i dzięki temu
niejednokrotnie stają się zawistni, zazdrośni oraz podatni na wszelkie domysły Ci, którzy sami nie
doznali ciężaru potrzeb, często traktują ubogich w lekceważący sposób, dając im odczuć, ze patrzą na
nich jak na biedaków
Chrj-stus jednak widzi to wszystko i mówi, ze to On był tym łaknącym i był spragnionym, ze był
wędrowcem, chorym i wtrąco-nym do więzienia A w tyin czasie ludzie ucztowali przy obficie za-
504
l
stawionych stołach Chrystus mówił o Swojej głodówce w lepiankach lub na pustej, ulicy, podczas, gdy
bogacze czuli się dobrze, w swoich wspaniałj ch domach Wypomniał także, iż nie miał gdzie złożyć
Swojej głowy, w czasie, kiedy ich szafy były wypełnione bogatymi strojami, a kiedy on musiał
przebywać w więzieniu, om doznawali beztroskich prz\jemnosci
Wypomniane zostało bogaczom wydzielanie skąpych kromek chleba głodującym i obdarzanie ich
zdartą garderobą, która miała ich ochronie przed chłodami Chrystus zapytał w związku z tym, czy tak
ma wygadać dawanie Panu chwały' Potwierdzi, ze był przy nieszczęśliwych od chwili ich urodzenia,
jakkolwiek ci Go nie poszukiwali. Tym ktorzv Go nie poszukiwali zapowiedział, ze nie wejdą z Nim _
do wiecznej radości, bowiem po prostu ich nie zna
Wielu ludzi czuje, ze wielkim szczęściem byłoby zwiedzie miejsca, w ktoiych Chrystus przebywał na
ziemi, chodzić tam, gdzie On stąpał, spojrzeć na jezioro, nad którym lubił nauczać, a także ujrzeć
wzgórza i doliny na których tak często spoczywały Jego oczy Jednak nie musimy jechać do Nazaretu,
do Kapernaum, lub do Betami po to, aby \\ejsc na Jego siady, znajdziemy je bowiem u wezgłowia łoza
boleści chorych, w nędznych lepiankach, w zatłoczonych ulicach wielkiego miasta i wszędzie tam,
gdzie ludzkie serce oczekuje pocieszenia Siadami Zbawiciela idziemy zawsze wtedy, kiedy
postępujemy tak jak On postępował w okresie swego życia na ziemi
Każdy człowiek może cos czynie "Ubogich zawsze u siebie mieć będziecie' rzekł Jezus
(Jan 12 8), dlatego tez dla każdego wystarczy miejsca w którym będzie mógł podjąć pracę dla
Jego chwały Miliony dusz ludzkich znalazły się na skraju przepaści, skutych łańcuchami
niewiedzy i grzechu, ponieważ nikt me uświadomił ich o wielkiej miłości Chrystusa Gdyby
odwrocie ich i naszą sytuację to jakich świadczeń domagalibyśmy się dla nas z ich strony'
W takim podejściu do tej sprawy możemy zrozumieć, ze spoczywa na nas obowiązek '
przyczyniania się do zaspokojenia potrzeb tjch ludzi
Ogłoszona przez Chrystusa zasada z>cia, decydująca o tym, kto ostoi się, a kto upadnie w dniu
ostatecznego sądu jest następująca "Wszystko tedy cobyscie chcieli, aby wam ludzie czynili tak i wy
czyńcie im ' (Mat 7,12)
Zbawiciel oddał swe bezcenne życie dla ustanowienia kościoła, który byłby zdolny troszczyć się o
nieszczęśliwe i wystawione na działanie pokus dusze Wspólnota wiernych może się składać z ludzi
ubogich, me wykształconych i nie znanych, a mimo tego może dla imienia Chrystusa wykonywać
pracę w domu, wśród sąsiadów na terenie zboru, a nawet "wśród wyższych regionów". Wyniki takiej
pracy będą tak dalekosiężne, jak sama wieczność.
505
Ponieważ tego rodzaju praca została bardzo zaniedbana, jej młodzi adepci nie mają żadnych szans
wyjścia poza abecadło doświadczenia chrześcijańskiego. Ci młodzi ludzie mogą przecież nieść pomoc
potrzebującym, bowiem ich serca rozświetliło światło słów Chrystusa, który mówił do nich:
"Odpuszczone są ci grzechy twoje". Niespożyta energia, która często staje się źródłem
niebezpieczeństwa dla młodzieży powinna być skierowana w koryto, w którym przekształcałaby się w
strumienie błogosławieństwa. W rzetelnej pracy dla dobra innych xmłodzi ludzie zapomnieliby o
swoich egoistycznych celach.
Wszyscy pracujący dla dobra bliźnich doznają wspomożenia od Wielkiego Pasterza; będą mogli
czerpać ze źródła życia, znajdując tu pełne zadowolenie. Nikt z tych ludzi nie zatęskni za
podniecającymi rozrywkami i nie zapragnie ciągłych zmian w życiu. Głównym przedmiotem
zainteresowania stanie się ratowanie dusz bliskich upadkowi, a w takich warunkach i stosunki
społeczne nabiorą właściwego sensu. Miłość Zbawiciela będzie wówczas jednoczyła wszystkie serca.
Gdy uświadomimy sobie, że jesteśmy współpracownikami Boga, odrzucimy obojętność, z jaką
przyjmowaliśmy Jego obietnice; rozgrzeją one w naszych sercach i zabrzmią w_ naszych ustacn. Gdy
Bóg powołał Mojżesza do sprawowania pieczy nad ciemnym, niezd\_cyph-nowanym i buntowniczym
narodem dał mu przyrzeczenie.- . Oblicze moje pójdzie przed tobą, a dam ci odpocz-nienie". I rzekł
poza tjm: "Oto będę z tobą". (2 Mojż. 33,14; 3,12). Obietnica ta pozostaje w mocy po wszystkie czasy
dla tych, którzy w imieniu Chrystusa pracują dla nieszczęśliwych i cierpiących.
Miłość do ludzi jest ziemskim odbiciem naszej miłości do Boga. Bóg chwały przyszedł na ziemią po to,
aby nam tę miłość zaszczepić i aby z nas uczynić jedną rodzinę. I gdy zostaną spełnione Jego
pożegnalne słowa: "Toć jest przykazanie moje, abyście się społecznie miłowali, jako i jak was
umiłowałem" (Jan 15,12), gdy umiłujemy świat tak, jak On go umiłował wówczas misja Chrystusa
zostanie dla nas skończona. Staniemy się godni nieba, gdyż nosimy niebo w naszych sercach.
Lecz napisane jest: "Wybawiaj pojmanych na śmierć, a od tych, którzy idą na stracenie nie odwracaj
się. Jeśli rzeczesz, otośmy o tem nie wiedzieli; izali ten, który waży serca, nie rozumie? a ten, który
strzeże duszy twojej nie rozezna? I nie odda człowiekowi według uczynków jego?" (Przyp. Sal.
24,11.12).
W dniu sądu ostatecznego wszyscy, którzy nie pracowali dla Chrystusa, którzy szli przez życie myśląc
wyłącznie o. sobie, ł troszcząc się wyłącznie o swoje sprawy, umieszczeni zostaną przez wiel-
506
Sędziego wśród tych, którzy czynili źle i na równi zostaną z nimi
ażdego włożono jakąś odpowiedzialność, a Najwyższy Pasterz - Sdejo: "Gdzie jest trzoda,
tobie powierzona, wspamałe two-
je stado?" Co powiesz na to? (Jer. 13,20.21). ,
ROZDZIAŁ LXXI
Sługa sług
(Łuk. 22.7-18; Jan 13,1-17)
W odświętnej izbie, jednego z domów w Jeruzalem. Chrystus słe-iział przy stole wraz ze swymi
uczniami, a powodem tego zebrania było uczczenie Wielkanocy. Zbawiciel pragnął spędzić święto
wyłącznie w towarzystwie swych dwunastu uczniów. Wiedział bowiem, że nadeszła Jego godzina, a
On sam był prawdziwym Barankiem Wielkanocnym. Wiedział też, iż zanim zjedzone zostaną
świąteczne dania, On sam będzie ukrzyżowany. Miał właśnie wychylić kielich goryczy i przejść
ostatecznie i przez chrzest cierpienia. Pozostało jeszcze kilka godzin spokoju i pragnął je spędzić w
otoczeniu umiłowanych uczniów.
Całe życie Chrystusa było ofiarną służbą, bowiem "Nie przyszedł, aby Mu służono, ale aby służył"
(Mat. 20,28). Ta łez zasada spoczywała u podstaw każdego Jego czynu. Jednakże uczniowie wciąż
jeszcze nie przyswoili sobie w tamtym czasie tpj nauki. Podczas ostatniej Wieczerzy, Jezus powtórzył
ją, a zobrazował ją w sposób, który wpisał tę naukę na zawsze w umysły i serca ludzi.
Rozmowy między Chrystusem a uczniami, przebiegały zazwyczaj w atmosferze cichej radości, bardzo
cenionej przez nich wszystkich, a wielkanocne wieczornice były szczególnie uroczyste. Jednakże tym
razem Jezus wydał się uczniom zatroskany. Na Jego sercu legł ciężar, a cień omroczył twarz. Gdy
Jezus spotkał się z uczniami w świątecznej izbie, ci dostrzegli, tę wielką zmianę, gnębiącą Jego duszę
i choć nie znali powodu, to jednak współczuli Mu serdecznie.
Gdy wszyscy zebrali się przy stole, Chrystus przemówił ze wzruszającym smutkiem: "I rzekł do nich:
Gorąco pragnąłem spożyć tę wieczerzę paschalną z wami przed moją męką; Powiadam wam bowiem,
iż nie będę jej już spożywał, aż nastąpi spełnienie w Królestwie Bożym" (Łuk. 22,15.16).
508
l
Wiedział, że nastał dla Niego czas odejścia z tego świata do Ojca, ale kochając bliźnich na tym
świecie, zachował tę miłość do końca. Obecnie stanął w cieniu krzyża i boleść musiała przenikać Jego
serce. Wiedział też, że będzie opuszczony w godzinie zdrady, jak też zdawał sobie sprawę z faktu, że
Jego skazanie i wykonanie wyroku będzie takie samo, jak w przypadku niepoprawnych złoczyńców.
Znał niewdzięczność i okrucieństwo tych, dla zbawienia których przyszedł na świat. Wiedział, że
ofiara, jaką miał złożyć jest nieporównywalnie wielka, jak również zdawał Sobie sprawę, że dla wielu
okaże się ona bezużyteczna.
Wiedząc o wszystkim co Go czekało, miał naturalne prawo do poddania się myślom o swoim
poniżeniu i cierpieniach. Patrzył jednak na tych dwunastu najbliższych sobie ludzi, którzy po przeżyciu
Jego pohańbienia, smutku i bolesnych cierpień, będą musieli samotnie walczyć. Jego myśli związane
z własnymi cierpieniami zawsze łączyły się z myślami o uczniach. Zatroskanie ich losami
przewyższało w Jego umyśle sprawę własnego losu.
Tego ostatniego wieczoru, spędzonego z uczniami, Jezus miał im dużo do powiedzenia. Gdyby byli
gotowi do przyjęcia tego, -co chciał im przekazać, zaoszczędziliby sobie nękającej serce udręki,
rozczarowania i niewiary. Lecz Jezus wiedział, że nie będą w stanie udźwignąć tego, co miał im do
powiedzenia. Gdy wpatrywał się w ich twarze, słowa ostrzeżenia i otuchy zamierały na Jego ustach.
Czas upływał w ciszy i wydawało się, że Jezus czeka na coś.
Uczniowie byli niespokojni, a jednocześnie mbżna było zauważyć, że mija smutek wywołany słowami
Chrystusa, a także wykazywane uprzednio współczucie. Pełne troski słowa, które mówiły o Jego^
własnym cierpieniu, nie czyniły wielkiego wrażenia. Spojrzenia, jakie pomiędzy sobą wymieniali
ujawniały panujące w tym gronie uczucia l zawiści i niezgody.
Istniał wszakże między nimi spór o to, "Który jest spośród nich największy". Spór ten prowadzony w
obecności Chrystusa zawsze martwił i ranił Jego duszę. Uczniowie ciągle hołdowali swej ulubionej
myśli, że Chrystus zapewni sobie władzę i zajmie należne Mu miejsce na tronie Dawida, dlatego też
każdy w swoim sercu ukrywał myśl o zajęciu najwyższego stanowiska w królestwie. Oceniali samych
siebie i swoich współtowarzyszy i w wyniku tych ocenie uznawali swoich braci, jako bardziej godnych
wyróżnienia niż każdy z nich osobiście. Prośba Jakuba i Jana o umożliwienie im zasiadania po
prawicy i po lewicy tronu Chrystusa wzbudziła oburzenie wśród pozostałych uczniów. Prośba dwóch
braci o umożliwienie im zajęcia dwóch najwyższych stanowisk wywołała grożące rozłamem oburzenie
pozostałej dziesiątki. Uważali, że dzieje się niesprawiedliwość
509
i krzywda, a ich talenty i wierność mię są właściwie docenione. Judasz najsurowiej osądził
Jakuba i Jana.
Gdy uczniowie wchodzili do izby, w której miała się odbyć wieczerza, serca ich wypełniło oburzenie.
Judasz ciągle nie odstępował lewego boku Zbawiciela, podczas gdy Jan cisnął się do prawego. Je-
żeli miało istnieć najwyższe stanowisko, a wię-ć drugie po Chrystusie, to Judasz był zdecydowany
zawładnąć nim. Ale Judasz był przecież zdrajcą!
Powstał jeszcze inny powód do niezgody. Było w zwyczaju na ucztach, że sługa mył nogi zebranym
gościom; __ toteż i tym razem wszystko było przygotowane na spełnienie obrzędu: dzban, miska i
ręcznik znajdowały się ,na miejscu, ale nie było żadnego sługi. W tej sytuacji obowiązek ten spadł na
uczniów, ale każdy z nich w poczuciu zranionej dumy, odmówił wykonania tej służebnej funkcji.
Wszyscy okazali stoicką obojętność, udając, że są nieświadomi tego, iż pozostało coś do zrobienia.
Swoim milczeniem odmawiali wykonania tej poniżającej czynności.
W jaki sposób miał Chrystus przenieść te biedne dusze w regiony gdzie nie zagrozi im zwycięstwo
szatana? W jaki sposób miał im udowodnić, że samo zaliczanie do grona Jego uczniów nie sprawia,
że takowymi zostali i wobec tego, jak miał im zapewnić miejsca w Swoim królestwie? Czy mógł im
udowodnić, że na osiągnięcie prawdziwej wielkości człowiek musi pracować poprzez pełną miłości
służbę i wykazanie się własną pokorą? W jaki sposób miał wzniecić w ich ser- . cach miłość i uczynić
je zdolnymi do zrozumienia tego, co pragnął im powiedzieć? Uczniowie nie uczynili żadnego gestu dla
spełnienia wymaganej posługi, natomiast Jezus czekał przez pewien czas, aby się przekonać, co
uczynią. Następnie On boski Nauczyciel wstał od stołu i zdejmując szatę wierzchnią, która mogłaby
krępować Jego ruchy, wziął prześcieradło i opasał się nim. Uczniowie spoglądali z milczeniem i
zaciekawieniem na to, co miało nastąpić. "Potem nalał wody do miednicy i począł nogi umywać
uczniom i ucierać prześcieradłem, którym był przepasany". Ten czyn Jezusa otworzył oczy uczniom, a
uczucie gorzkiego wstydu i upokorzenia wypełniło ich serca. Zrozumieli ten milczący zarzut i ujrzeli
siebie samych w całkiem nowym świetle/
W ten oto sposób Chrystus wyraził swą miłość do uczniów. Przepełniający ich egoizm smucił Go, lecz
nie wszczynał z nimi sporu, rozumiejąc trudności, z jakimi mieli się wkrótce zetknąć. Zamiast nagany
przedstawił im przykład, którego już nigdy nie mieli zapomnieć. Niełatwo było zachwiać lub zagasić
Jego miłość ku nim. Wiedział, że Ojciec złożył w Jego ręce wszystkie sprawy, że przyszedł na ziemię
z woli Boga i że do Niego powracał. Miał pełną śwfedo-,
mość Swej Boskości, lecz potrafił odłożyć swoją boską koronę i szaty,, aby stać się sługą. Jedną z
ostatnich czynności Jego ziemskiego życia było przepasanie się, jak to czynią słudzy i spełnienie
ich obowiązku. 1 Przed świętami wielkanocnymi Judasz spotkał się po raz drugi z
kapłanami i nauczonymi w Piśmie, zobowiązując się wydać Jezusa w ich ręce. Jednakże po
tym fakcie znowu umieścił się wśród uczniów, udając całkowitą niewinność i
zainteresowanie przygotowaniami do święta. Uczniowie nic nie wiedzieli o planach Judasza, bo tylko
Jezus potrafił odczytać jego tajemnicę. Nie starał się go zdemaskować, ponieważ ciągle
jeszcze walczył o jego duszę, a z powodu tego odstępstwa cierpiał nie mniej niż w chwili
płaczu nad losem skazanego na zagładę Jeruzalem. Z Jego serca wyrywało się wołanie:
"Jakże miałbym cię porzucić?" Judasz odczuwał .zniewalającą moc tej miłości, toteż gdy ręce
Jezusa obmywały jego zbrukane prochem nogi, i wycierały je prześcieradłem, serce tego
człowieka drżało w rozterce, bowiem chwilami pragnął wyznać swój grzech. Jednakże nie
mógł zmusić siebie do pokory, bowiem zatwardziałe serce było przeciwne skrusze. Teraz
jednakże, stłumione chwilowo uczucia, znów powracały do głosu. Judasz czuł się dotknięty
tym, że Chrystus myje nogi swoim uczniom, bowiem jeśli się już do tego poniżył, to nie
może być Królem Izraela. W tym akcie mycia nóg Chrystus zaprzeczał ' wszystkim nadziejom
Judasza na zaszczyty doczesnego królestwa. To sprawiło, że uczeń ten uznał, iż
towarzysząc Chrystusowi nie może się niczego spodziewać dla siebie. Wyznając swój punkt
widzenia zaobserwował, że Chrystus poniżył siebie i dlatego też utwierdził się w zamiarze zaparcia
się Go, przekonując jednocześnie samego siebie, iż został przez Niego zwiedziony. Duszę tego
człowieka opanował demon i on postanowił, aby dzieło zdrady, na które Judasz przystał, zostało
doprowadzone do końca.
Wybierając sobie miejsce przy stole, Judasz ulokował się w ten sposób, że -'był pierwszy z brzegu,
wobec czego Chrystus w Swej służebnej roli obsłużył go pierwszego. Jan, wobec którego Judasz
.żywił tyle gorzkich uraz, pozostał jako ostatni, czego jednak nie uważał za oznakę poniżenia, lub
lekceważenia.
Obserwując postępowanie Chrystusa, uczniowie byli bardzo poruszeni, a gdy przyszła kolej na Piotra,
ten zawołał z oburzeniem: "Panie! Ty miałbyś moje nogi umywać?" To samoponiżenie Chrystusa
wstrząsnęło jego sercem, ponieważ zawstydził się, iż żaden z uczniów nie wziął na siebie tej
powinności. Jezus odpowiedział na to: "Co ja" czynię, ty nie wiesz teraz, ale się potem dowiesz". Piotr
nie mógł pogodzić się z tym upokorzeniem. Stale uważał Jezusa za Syna Bożego, dlatego xteż całą
swoją duszą zaprotestował przeciwko tej posłudze. Wtedy jednak jeszcze nie zdawał sobie sprawy w
jakim
510
511
właściwie celu Chrystus przybył na świat. Dlatego też zawołał: "Przenigdy, nie będziesz umywał moich
nóg". Chrystus wtedy uroczyście odpowiedział: "Jeśli cię nie umyję, nie będziesz miał działu ze mną".
Posługa, przeciwko której protestował Piotr symbolizowała wyższy akt oczyszczenia a mianowicie ten,
iż Chrystus przybył na ziemię, aby zmazać z ludzkich serc skazy grzechu. Wzbraniając się przed umy-
-ciem mu nóg przez Chrystusa, Piotr nie umiał godzić faktu, że w obrzędzie fizycznym tkwił symbol
oczyszczenia duchowego. Niegodzenie się z tym obrzędem równało się odrzuceniu Pana. Praca
Mistrza, podjęta dla naszego oczyszczenia nie mogła przynieść Mu ujmy, natomiast prawdziwa pokora
polega ma przyjmowaniu z całą wdzięcznością serca wszystkiego, co jest czynione w imię naszego
dobra oraz na szczerej służbie Chrystusowi.
Na skutek słów "Jeśli cię nie umyję, nie będziesz miał ze mną działu" Piotr zrezygnował z oporu i
samowoli. W jego głowie nie mogła się pomieści myśl o rozstaniu z Chrystusem, które uznał za
równoznaczne z własną śmiercią. Dlatego też powiedział: "Panie nie tylko nogi moje, lecz i ręce i
głowę". Rzekł mu Jezus: "Kto jest umyty nie ma potrzeby myć się chyba tylko nogi, bo czysty jest
cały", i
W tych słowach zawarte jest pojęcie szersze, niż czystość cielesna, bowiem myśl Chrystusa obracała
się wokół wyższego oczyszczenia, symbolizowanego przez umycie cielesne. Każdy Wychodzący z
kąpieli człowiek jest czysty, ale jego obute w sandały nogi wkrótce zostają zakurzone, domagając się
mycia od nowa. Tak Piotr, jak i jego bliźni zostali obmyci w fontannie, której wody nie mogą ich
uchronić od ponownego zbrukania- grzechem i nieczystością. Chrystus zaakceptował ich całkowicie, a
mimo tego podlegali pokusom, wiodącym ku złu i nie mogli obywać się bez Jego oczyszczającej łaski.
Gdy Jezus opasał się prześcieradłem, aby przystąpić do obmycia ich nóg z kurzu, pragnął za pomocą
tego aktu przepędzić z ich serc uczucia wyobcowania, zazdrości i pychy. Mycie nóg daleko
wykraczało poza zwykłe znaczenie usuwania z ciała fizycznego brudu. W stanie ducha, jakiemu ulegli,
żaden z uczniów nie miał wejść w kontakt z Chrystusem. Nie poddali się bowiem uczuciu pokory i
miłości, które usposobiły ich do udziału w wieczerzy wielkanocnej i uznania pamiątki ustanowionej
przez Chrystusa w czasie jej trwania. Serca tych ludzi nie były jeszcze oczyszczone, a duma i egoizm
rozsadzały je; dlatego akt umycia nóg oczyszczał uczniów. Po jego zakończeniu nastąpiła całkowita
zmiana nastrojów. Spoglądający na nich Jezus mógł powiedzieć: "Jesteście czystymi". Odrodziła się
jedność serc i wzajemna miłość. W serca uczniów wstąpiła pokora, a ich umysły otwarły się na nauki
Chrystusa. Z wyjątkiem Judasza, każdy gotów
był ustąpić drugiemu wyższego miejsca, a ich oddane i pełne wdzięczności serca chłonęły słowa
Chrystusa.
Krew Chrystusa obmyła nas w tym samym stopniu co Piotra i jego współtowarzyszy, ale często serca
nasze kala kontaktowanie się z siłami zła. Dlatego też powinniśmy zanosić Mo Chrystusa prośby o
udzielenie nam Jego oczyszczającej łaski. Piotr wzdrygał się przed tym, by race Pana i Nauczyciela
dotykały jego zabrudzonych stóp. Jakże często jednak nasze grzeszne, 'z-brukane serca kontaktują
się z sercem Chiystusa! Jakże bolesne muszą dla tego serca być nasze złe usposobienia, próżność i
pycha! A mimo tego, powinniśmy wszystkie nasze ułomności i wady złożyć u Jego stóp, bowiem tylko
On jeden może nas oczyścić. Wspólnota z Nim jest możliwa jedynie pod warunkiem uprzedniego
poddania się działaniu Jego oczyszczającej mocy.
Jezus rzekł do" uczniów: "Jesteście czystymi, ale nie wszyscy". Jakkolwiek mył nogi Judasza, to
jednak serce tego człowieka nie poddawało się Chrystusowi i nie zostało oczyszczone.
Po umyciu nóg Chrystus włożył swą szatę i usiadł przy stole, mówiąc do uczniów: "Czy wiecie, co
wam uczyniłem? Wy nazywacie mnie Nauczycielem i Panem, i słusznie mówicie; jestem nim. Jeśli
tedy ja Pan i Nauczyciel umyłem nogi wasze, i wy winniście sobie nawzajem nogi umywać. Albowiem
dałem przykład, byście wy czynili jako Ja wam uczyniłem. Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam:
Sługa nie jest większy nad Pana swego,, ani pos"eł większy od tego, który go posłał".
l
Chrystus pragnął, aby pojęli, że jakkolwiek umył ich nogi nie zaważyło to w najmniejszym stopniu
na Jego godności. "Wy mnie nazywacie Nauczycielem i Panem, i słusznie mówicie, bo jestem nim".
Będąc zaś nieskończenie wyższym, Jezus uświęcił swą łaską usługę i nadał jej odpowiednie
znaczenie. Nikt nie stał tak wysoko, jak Chrystus, a mimo tej pozycji zniżył się dobrowolnie do
wykonania najpo-kormejszyc.h czynności. Zrobił to w tym ,celu, aby Jego naród nie wkroczył na drogi
"wskazywane przez zadomowiony w sercach egoizm. Dając przykład pokory, wystąpił przeciwko
pysze człowieka, ponieważ "zasadą Jego życia było służenie innym. Tej to sprawy nie chciał
pozostawić do decyzji człowieka. Jak wielką wagę miała ona w Jego oczach dowodzi fakt, że Sam
będąc równy Bogu, wystąpił w roli słu-~gi Swych -uczniów. Ten, .przed którym uginały się wszystkie
kolana, Istota uprawniona do korzystania z wszelkich usług aniołów chwały, obecnie zniżył się do
czynności obmywania nóg swoich uczniów, a więc ludzi nazywających Go swoim Panem. Umył nogi
nawet temu, który Go sprzedał.
Swym życiem postępowania, które bierze swój
512
33 życie Jezusa
513
początek w Bogu. Bóg nie istnieje dla samego siebie, co udowodnił poprzez stworzenie świata i takie
kierowanie nim, które przysparza korzyści wszelkiemu stworzeniu. "On to czyni, że słońce Jego
wschodzi na złych i na dobrych, i deszcz spuszcza na sprawiedliwych i niesprawiedliwych" (Mat. 5,45).
Ten ideał troski o wszystkie sprawy święte Bóg zaszczepił Swemu Synowi. Jezus postawiony został
na czele ludzkości, aby Swym przykładem nauczał ludzi na czym polega służenie innym, toteż całe
Jego istnienie podporządkowane jest prawu służenia innym. Służył wszystkim i dbał o wszystkich,
żyjąc stosów- -nie do prawa Bożego i dając przykład stosowania się do niego.
Jezus stale ponawiał Swoje wysiłki w celu "skłonienia uczniów do kierowania się tym prawem. Gdy
Jakub i Jan zwrócili się z prośbą o specjalne wyróżnienie ich. Chrystus rzekł do nich: "Ktobykol-wiek
między wami, chciał być wielkim, njech będzie sługa waszym" (Mat. 20,26). Przypomniał im, iż w Jego
Królestwie nie stosuje się zasad wywyższania i nadawania przywilejów. Jedyną wielkość stanowi
pokora, a jedyną drogą wyróżnienia jest służenie bliźnim.
Po omyciu nóg Chrystus rzekł: "Albowiem dałem wam przykład, byście i wy czynili jak ja wam
uczyniłem". W tych słowach Chrystus wyrażał nie tylko myśli o zadośćuczynieniu zasadom
gościnności, ponieważ chodziło Mu o coś dalece ważniejszego niż usunięcie' brudu z ludzkich stóp.
-
Tym swoim czynem Chrystus ustanowił religijny obrzęd, ponieważ ze związanego -z nim upokorzenia
wypływał uświęcony nakaz torujący drogę Wieczerzy Pańskiej. Podlegali mu uczniowie, ponieważ ich
przede wszystkim obowiązywała pokora i służba bliźniemu.
Serce nie może podążać śladami Chrystusa, kiedy w świecie panoszy się pycha, brak jedności i
walka. W takich warunkach nie może nastąpić zjednoczenie z Chrystusem za pośrednictwem Jego
ciała i krwi. Dlatego też wstępnym warunkiem połączenia się z Chrystusem jest pokora, której sam stał
się przykładem. '
Dzieci Chrystusa, 'poddające się przykładowi pokory powinny pamiętać nieustannie słowa
wypowiedziane przez Pana życia i chwały: "Czy wiecie co wam uczyniłem? Wy nazywacie mnie
Nauczycielem i Panem, i słusznie mówicie, bo jestem nim. Jeśli tedy_ja Pan i nauczyciel umyłem nogi
wasze, i wy winniście sobie nawzajem nogi umywać. Albowiem dałem wam przykład, byście i wy
czynili, jak Ja wam uczyniłem. Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: Sługa nie jest większy nad pana
swego ani poseł nie jest większy od tego, który go posłał. Jeśli to wiecie, błogosławieni jesteście, gdy
zgodnie z tym postępować będziecie" (Jan 13,1517). W naturze człowieka leży skłonność do
stawiania siebie wyżej od swych braci, praca dla samego się-.
514
bie i dążenie do opanowania najwyższych stanowisk; wynikiem takich postaw jest często pomawianie i
rozgoryczenie. Obrzęd poprzedzający Wieczerzę Pańską służy do usunięcia tych nieporozumień, do
wyzwolenia ludzi z egoizmu, pychy i samowywyższenia oraz skierowania ich na drogę pokory i służby
w interesach bliźniego.
Wielki . strażnik na niebie jest obecny podczas tego obrzędu, czuwając aby spełniał on swoją rolę
pozyskiwania dusz, potępienia grzechu i dostarczania ludziom błogosławionej pewności odpuszczenia
ich przewinień. Chrystus uczestniczy w nim całą glorią i zmienia bieg ludzkich myśli, nie pozwalając im
schodzić na manowce egoizmu. Duch Święty potęguje wrażliwość tych, którzy idą za przykładem
Pana. Przy rozmyślaniu nad upokorzeniem Zbawiciela w imię naszej sprawy myśli nasze zaczynają
się zazębiać, jak ogniwa łańcucha. W pamięci zarysowuje się wielka dobroć Boga i budzą się uczucia
tkliwości dla naszych ziemskich przyjaciół. Zaczynamy też wspominać wzgardzone błogosławieństwa,
nadużyte objawy miłosierdzia i przyjaźni. Zaczynają obnażać się korzenie naszego rozgoryczenia,
które tłumiły wzrost drogocennej rośliny miłości. Wynurzają się z zakamarków pamięci wady
charakteru, zaniedbywanie obowiązków, niewdzięczność względem Boga i oschłość w stosunku do
naszych braci. W toku tych rozłnyślań grzech jawi się nam w taki sposób, w jakim go widzi Bóg. Nad
naszymi myślami przestaje panować poczucie samozadowolenia, bowiem .kierują się one ku
samokrytyce i pokorze. Umysł nasz zaczyna przewodzić prądy sprzyjające znoszeniu wszelkich barier
powodujących wyobcowanie, a wraz z tym zanikają nasze złe myśli i słowa. Następuje wyznanie
popełnionych grzechów i jch odpuszczenie, a w ser- ce wstępuje zniewalająca łaska Chrystusa.
Dopiero w takich warunkach może ona zjednoczyć dusze pod sztandarem błogosławionej jedności.
Pożądanie wyższego szczebla życia duchowego spełnić się maże dopiero po właściwym pizyswojeniu
przez nas tej elementarnej lekcji o czym może świadczyć boski świadek. Dowodem tej odmiany jest
podniosły stan duszy, 'umożliwiający połączenie się z Bogiem w poczuciu, że grzechy zostały nam
odpuszczone. Blask sprawiedliwości Chiystusa wypełnia nasz umysł i świątynię duszy, bowiem mamy
oglądać "Baranka Bożego, który gładzi grzechy świata" (Jan 1,19).
W oczach tych wszystkich, którzy odczuwają ducha tego obrzędu nie stanie się on nigdy pustą
ceremonią, ponieważ zawiera się w nim lekcja o stałej wartości wyrażona słowami: "Z miłości służcie
jedni drugim" (Gal. 5,13). Myjąc nogi uczniom Jezus dowiódł, że gotów jest do spełnienia każdej
posługi, nawet najbardziej upokarzającej, która Pozwoliłaby uczniom stać się dziedzicami Jego
spuścizny wiecznego dobra i zasobów niebieskiego skarbca. Poprzez spełnienie wskazane-
515
go im obrzędu uczniowie zobowiązywali się służyć swoim braciom stosownie do otrzymanego
przykładu. Kiedykolwiek zaś obrządek ten jest sprawowany z należytą godnością dzieci Boże stają
przed obliczem Boga, z którego spływa nakaz wzajemnego wspomagania się i niesienia posług.
Takim postępowaniem świadczą, iż cieszą się z łaski życia, które mogą poświęcić dla dobra bliźnich,
korzystając z przykładu życia Wielkiego Nauczyciela. Świat przepełniony jest istotami oczekującymi
naszej pomocy i na każdym kroku możemy spotkać ubogich, bezradnych oraz nieświadomych. Ci,
którzy brali udział w Wieczerzy Chrystusa, pójdą w świat służyć bliźnim tak, jak On to czynił.
Jezus, któremu wszyscy powinni służyć stał się sługą wszystkich a ponieważ służy wszystkim, więc- i
obowiązek służenia Jemu rozkłada się na wszystkich. Ci, zaś, którzy zechcą pozyskać właściwe Mu
boskie cechy, i będą gotowi do radowania się razem z Nim z powodu zbawienia dusz, powinni być
Jego naśladowcami w pracy na rzecz bliźnich.
To wszystko zawarło się w wypowiedzianych przez Chrystusa słowach: "Dałem wam przykład, byście
i wy czynili jako ja wam uczyniłem".* Taka była intencja ustanowionego obrzędu. Chrystus
rzekł do uczniów: "Jeśli to wiecie, błogosławieni jesteście, gdy zgodnie z tymv postępować będziecie".
ROZDZIAŁ LXXII
516
l
"Na pamiątkę moją"
(Mat. 26,20-29; Mar. 14,17-25; Łuk. 22,14-23; Jan 13,18-30)
Ą Ibowiem ja przejąłem od Pana to, co wam przekazałem, że Pan 55 ZA Jezus tej nocy, w której był
wydany, wziął chleb, A podziękowawszy, złamał i rzekł: Bierzcie, Jedzcie, to jest ciało moje za was
wydane; to czyńcie na pamiątkę moją. Podobnie i kielich po wieczerzy, mówiąc: Ten kielich to nowe
przymierze we krwi mojej; to czyńcie, ilekroć pić będziecie, na pamiątkę moją. Albowiem, ilekroć ten
chleb jecie, a z kielicha tego pijecie, śmierć Pańską zwiastujecie, aż przyjdzie" (l Kor. 11.2326).
Chrystus stanął obecnie w punkcie zwrotnym między dwoma sposobami rozpatrywania spraw tego
świata i odpowiadających tym sposobom uroczystościom. Ten Baranek Boży bez skazy miał
ofiarować samego Siebie za grzechy, aby w ten sposób położyć kres całemu sy-stemowi symboli i
ceremonii, który od czterech tysięcy lat wskazywał na Jego śmierć. Spożywaną wraz z uczniami
wieczerzę wielkanocną wykorzystał na pamiątkę Swej wielkiej ofiary, a tym samym narodowy rytuał
żydowski miał ulec likwidacji. Na jego miejsce Chrystus wprowadził obrządek, który będzie
praktykowany przez Jego wyznawców we wszystkich krajach i po wszystkie czasy.
Wielkanoc ustanowiona została na pamiątkę uwolnienia narodu Izraelskiego z niewoli żydowskiej. Bóg
bowiem zarządził, że historia ma się każdego roku powtarzać i w tym samym stać się odpowiedzią na
dziecięce pytania o znaczenie tego święta. W ten sposób cudowne uwolnienie zostanie zachowane w
pamięci wszystkich. Wieczerza Pańska ustanowiona została natomiast na pamiątkę wielkiego
wyzwolenia, które nastąpiło w wyniku śmierci Chrystusa. Ten obrzęd przetrwa wszystkie czasy i
zachowa się aż do powtórnego przyjścia Pana w mocy i w chwale, bowiem dzięki niemu możemy
zachować żywą pamięć o Jego wielkiej pracy wykonanej dla naszego dobra.
517
W ezasie wyjścia z niewoli egipskiej dzieci Izraela spożywały wieczerzę wielkanocną w pozycji
stojącej, mając przepasane biodra i dzierżąc w swoich rękach laski na znak gotowości do drogi Ten
sposób obchodzenia święta odpowiadał warunkom, w jakich żyli, bo-Wiem w każdej chwili mogło ich
czekać wygnanie z Egiptu na niebezpieczną i uciążliwą wędrówkę przez pustynię Lecz w czasach
Chrystusa panowały inne warunki Żydom nie groziło już wygnanie z obcego kraju, gdyż osiedlili się na
swej własnej ziemi Odpowiednio do warunków z jakich korzystali w swym spokojnym życiu narodo-
w>m, spożywali wieczerzę wielkanocną w pozycji półleżącej, przy stołach rozstawiano tapczar\ na
których układali się goście, wykoizy-stując\ lewę rękę do podparcia głowj natomiast prawą posługiwali
się przy jedzeniu W takiej pozycji nie trudno było oprzeć swą głowę na piersi osoby siedzącej obok,
zaś spuszczone z zewnętrznej krawędzi posłania nogi mogły być obmyte przez kogoś
przesuwającego się po zewnętiznym obwodzie takiego koła
Chrvstus pozostawał ciągle przy stole, na którym miała być rozstawiona wieczerza, a przed Nim stały
przasniki spożywane przez Z\QOW w okresie wielkanocnym, jak również nie tknięte fermentacją wino
Tvch właśnie darów użył Chrystus dla przestawienia Swej nieskazitelnej ofiary Nic, co b\k> skalane
fermentacją sjmbolem grzechu i śmierci nie mogło symbolizować "Baranka niewinnego i
niepokalanego" (l Piotra 1,19)
"A gdy om jedli, wziął Jezus chleb i pobłogosławił, łamał i dawał uczniom i rzekł Bierzcie, jedzcie to
jest ciało moje Potem wziął kielich i podziękował, dał im, mówiąc Pijcie z niego wszyscy, Albowiem to
jest krew moja nowego przymierza która się za wielu wylewa na odpuszczenie grzechów Ale
powiadam wam Nie będę pił odtąd z tego owocu winorośli aż do owego* dnia, gdy go będę pił z wami
na nowo w Królestwie Ojca mego' (Mat 26,2629)
Zdrajca Judasz był obecny przy tym sakramentalnym obrzędzie, podczas którego przyjął z rąk Jezusa
symbol Jego pokruszonego ciała1 i przelanej krwi Słyszał także słowa "To czyńcie na pamiątkę moją".
Jednakże siedząc w bezpośredniej obecności Baranka Bożego, zdrajca medytował nad swymi
własnymi ponurymi celami, oddając się mrocznym i mściwym myślom '
Podczas mycia nóg Chrystus dał przekonywająr-y dowód tego, ze przejrzał zamiary Juaasza i w
związku z tvm powiedział Nie wszyscy jesteście czyści" (Jan 13,11) Słowa te przeKonały fałszywego
ucznia, ze Chrystusowi znane są jego tajemne zamiary, ale nieco później wypowiedział to jeszcze
wyraźniej. Gdy siedzieli wszyscy przy stole rzekł, patrząc na swych uczniów "Nie o was wszystkich
mówię, Ja
wiem których wybrałem, lecz niech się wypełni Pismo Ten, kto spożywa chleb mój, podniósł na
mnie piętę swoją" (Jan 13,18).
Uczniowie wciąż jeszcze me podejrzewali Judasza, widzieli jednak ze Chrystus był bardzo głęboko
poruszony. Nad ich głowami zawisła ciemna chmura, zwiastująca nieszczęścia, których istoty nie byli
w stanie pojąc Gdy jedli w milczeniu, Jezus rzekł "Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam, jeden z was
wyda mię'. Po tjch słowach uczucie przerażenia i konsternacji owładnęło sercami uczniów
Ludziom tym nie mieciło się w giowach, aby któryś z nich mógł zdradziecko cię zachować wobec
swojego boskiego Nauczyciela. Z ja-' kiego powodu miałby Go zdradzie i w czyje ręce Go wydać' W
czyim sercu mógł powstać podobny zamiar7 Uznali, ze nie mógł to być człowiek należący do tej
dwunastki, która miała przywilej częściej niż mm ludzie słuchać Jego nauk i uczestniczyć w cudownym
zjawisku mi-łosci Uznali, ze w gronie ludzi dopuszczonych do codziennego obcowania z Jego chwałą,
nie może bjc zdrajcy
Gay zrozumieli jednak powagę Jego słów i przypomnieli sobie stałą prawdziwość Jego wjpowiedzi,
ogarnął ich strach i zwątpienie Zajrzeli w głębiny własnych serc, abv się przekonać, czy me kryje się w
nich chociaż jedna mysi przeciwna Nauczycielowi
W największym poruszeniu jeden po drugim zapytywał Zbawiciela "Chyba nie ja? ' Tylko Judasz
siedział w milczeniu Jan w głębokiej rozterce zapytał ostatni "Panie1 kto to jest'" "A On, odpowiadając
rzekł Kto ze mną umaczał rękę w misie, ten mnie wyda. Syn Człowieczy wprawdzie odchodzi, jak o
nim napisano, ale biada temu l ( człowiekowi, przez którego Syn Człowieczy będzie wydany' Lepiej by
mu było, gdyby się ów człowiek nie urodził' (Mat 26,23 24) Uczniowie z największą udręką stawiali
pytanie ,Chyba nie ja'" patrząc badawczo na twaize towarzyszy Milczenie Judasza ściągnęło na niego
oczy ich wszystkich Wśród zamieszania jaKie powstało, rzucanych niespokojnie pytań i wyrazów
zdziwienia, Judasz nie dosłyszał słów Chrystusa wypowiedzianych w odpowiedzi na pytanie Jana
Lecz teraz, by uniknąć badawczych spojrzeń uczniów, zapytał tak samo jak om "Chyba nie ja
Mistrzu'". Na co Jezus odrzekł mu uroczyście "Ty powiedziałeś" Zaskoczony i zmieszany ujawnieniem
jego zamiarów Judasz zerwał się z miejsca, chcąc opuście zebranie "Rzekł więc do mego Jezus Czvn
zaraz, co masz czynie. On więc, wziąwszy kawałek chleba, natychmiast wjszedł, a bjła noc' (Jan
13,2730)
Dopóki to wszystko się jeszcze nie dokonało Judasz nie utracił możliwości w> rażenia skruchy.
Jednakże wraz z opuszczeniem swego Pana i współtowarzyszy, zapadła ostateczna decyzja, a linia
graniczna została przekroczona
Postępowanie" Chrystusa znoszącego "przez tak długi czas obcowanie
518
519
. z tą nawiedzaną pokusami duszą graniczyło z cudem Nie zaniedbano tez niczego,~~ co mogło
prowadzić do uratowania Judasza Nawet po dwukrotnej jego zgodzie na zdradą swego Pana, Jezus
wciąż jeszcze pozostawiał mu szansę wykazania skruchy Odczytując sekretne cele zdradzieckiego
serca, Chrystus dał Judaszowi ostatecznie przekonywa jącj dowód Swej Boskosci Było to ostatnie
wezwanie obłudnego ucznia do skruchy Nie zaniechano w tym celu żadnego wezwania, które mogło
wypływać z bosko-ludzkiego serca Chrystusa Fale miłosierdzia, które się rozbijały o uporczywą pychę
powracały wzbogacone uczuciem zniewalającej miłości \ chociaż odgadnięcie jego winy zasko-cz\ło i
zatrwożyło Judasza, to mimo wszystko jego zdradziecka detei-mmacja u zmogła się Bezpośrednio ze
Świętej Wieczerzj Judasz udał się tam, gdzie mógł doprowadzić swoje dzieło zdrady do końca
Wypowiadając potępienie Judasza Chrystus me tracił z pola widzenia miłosierdzia względem innych
uczniów Dostarczał im przekonywającego dowodu, iż jest Mesjaszem "Już teraz powiadam wam
zanim się to stanie, abyście, gdy się to stanie, uwierzyli ze Ja jestem" (Jan 13 19)
Gdyby Jezus zachował milczenie okrywając tajemnicą to, co Go oczekuje uczniowie mogliby myśleć,
ze ich Nauczyciel nie posiadał boskiego daru przewidywania i ze niespodziewanie został zdradzony i
wyddnj w ręce rozbestwionego motłochu Przed rokiem Jezus oświadczył uczniom, ze wybrał
dwunastu, z ktorjch jeden jest zły Słowa teraz wypowiedziane przez Chrystusa do Judasza dowodziły
niezbicie, ze jego zdrada jest i była w całej pełni znana Nauczycielowi co przyczyniło się do
wzmocnienia wiar> w Chiystusa u uczniów wted\ kiedv najbardziej Go poniżano A gdy Judasza
dosięgła straszliwa smieic, uczniowie przypomnieli sobie o słowach potępienia jakie Chrjstus skierował
do zdrajcy
Zbawiciel w całej sprawie hołdował pewnemu zamierzeniu dzięki któremu mógł udowodnić, iż nie cofa
swojej pomocy nawet wobec zdrajcy Uczniowie nie rozumieli Jego słów gdj rzekł podczas umywania
nóg, ,nie wszyscy jesteście czystymi" ani wówczas, gd> oswiad-czjł przy stole, "Ten kto spożywa
chleb mój podniósł na mnie piętę swoją' (Jan 1311 18) Lecz później, gdy znaczenie ich stało się jasne,
podziwiali cierpliwość i miłosierdzie Boże wobec tak ciężkiego przewinienia
Jakkolwiek Jezus od początku znał Judasza, umył mu nog^, dając zdrajcy przywilej uczestniczenia w
tym obrzędzie na równi z innymi, W swej nieskończonej dobroci Zbawiciel zawsze pozostawiał przed
grzesznikiem otwarte drzwi, aby dać mu sposobność przejęcia Go i wykazania tym samym skruchy,
która mogłaby go oczyścić od" wszelkiej deformacji grzechu. Spotykamy się tu z godnym
naśladowania przy-
520
kładem Gdy jesteśmy zdania ze ktoś popadł w błąd i grzech, nie powinniśmy go opuszczać Żadną
rriarą nie możemy dopuście do tego, aby przez brak troski z naszej strony, człowiek został
pozostawiony sam sobie jako ofiara w\ stawiona na pokus^ i rzucona na pastwę szatana Taka
postawa nie byłaoy zgodna z postępowaniem Chrystusa On umył nogi uczniom dlatego ze błądzili, a
poza tylko jednym z wybranej dwunastki okazali się skłonnymi do wyrażenia skruchy
Przjkład Chr>stusa nie godzi się z jakimikolwiek formami wyłączania kogokolwiek od udziału w
Wieczerzy Pańskiej, ale jest iowniez praw aa /e nie może w niej uczestniczyć jawny winowajca Duch
Święty mówi o tym wyraźnie (l F o1" 5 11) Ale poza tym orzeczeniem nikt nie jet upoważniony do
głoszenia sądów Bóg nie pozwolił człowiekowi wypow!adac się na temat uprawnień do uczestniczenia
w obrzędach, Dowiem żaden człowiek n^e potrafi czytać w sercach i dlatego nie potrafi odróżnić plewy
od pszenicy Niechże tedy człowiek samego siebie doświadczy, a tak mech ie z chleba tego i z
kielicha tego niechaj pije A tak ktoby jadł ten chleb, albo pił ten kielich Pański niegodnie, będzie .mień
ciała i krwi Pańskiej Albowiem kto je i pije niegodnie,*' sąd sobie samemu je i pije, jne rozsądzając
ciała Pańskiego" (l Kor. 11,2729)
Gdy wierni zbierają się na nabożeństwo, asystują przy tym wysłannicy niewidoczni dla oczu ludzkich
W takich zgromadzeniach może uczestniczyć także Judasz, ale w tym przepadku towarzjsza mu
wysłannicy księcia ciemności bowiem polecono im roztaczanie opieki na l łymi, którzy me chcą się
podoac wpływowi Ducha Świętego Lecz niebiescy aniołowie są również obecni bowiem ci niewidzialni
w>-siannicj obecni <;a prz\ wszelkich wydarzeniach tego rodzaju W szeregi zgromadzenia mogą
wtargnąć ludzie którzy w sercach swych nie są sługami prawdv i dobra, lecz mimo tego chcą
uczestniczyć w nabo-zerstwie Należy godzić się z uczestnictwem takich ludzi, bowiem w
nabożeństwach biorą udział wierni, którzy niosą świadectwo umywania nóg Judaszowych przez
Chrystusa Tamtą scenę oglądały oczy o -wiele doskonalsze od ludzkiego wzroku
Za pośrednictwem Ducha Świętego Chrystus przypieczętowuje ob-rzą^ek ktoi1- sam wprowadził i jest
w tym akcie obecny dla przekonania oraz skruszen a serc Ani jedno spojrzenie i ani jeden przejaw
skruchy nie ujdzie Jego uwadze Oczekuje na wszystkich, których złamane serca skłaniam się ku
pokorze i wszystko przygotował na ich PIżyjecie Ten który umył nogi Judaszowi, pragnie zmyć skazy
grzechu z każdego serca
Nikt nie powinien wyłączać siebie od udziału w Wieczerzy Pańskiej z tego t>lko powodu, ze mogą przy
mej usiąść ludzie niegodni Każdy z naśladowców Chrystusa powołany jest to publicznego uczest-
521
nictwa, które służy jako dowód przyjęcia Go za osobistego Zbawiciela. Akt komunii ustanowił
Chrystus, po to, aby móc się spotykać ze swym narodem i dodawać mu otuchy przez Swą obecność.
Nawet niegodne serca i ręce mogą odprawiać nabożeństwo, ponieważ sam Chrystus jest w nim
obecny, aby służyć swym dzieciom. Wszyscy, którzy przychodzą z wiarą w Niego, dostępują wielkiego
błogosławieństwa. Natomiast ci, którzy zlekceważą czas boskiej łaski, będą odczuwać jej brak: O nich
"można będzie powiedzieć: "Nie wszyscy jesteście czyści".
Dzieląc się z uczniami chlebem i winem Chrystus iwziął na Siebie obowiązek działania jako ich
Odkupiciel. Zawasi- z nimi nowe przymierze, dzięki któremu wszyscy przyjmujący Go stają się dziećmi
Bożymi i współspadKobiercami z Chrystusem. Za sprawą tego przymierza wszelkie błogosławieństwa,
jakich niebo jest w stanie udzielić w tym i w przyszłym życiu, będą należały do nich, bowiem zostały
one przypieczętowane krwią Chrystusa. Obrządek ten iniał uświadomić uczniom nieskończoność
ofiary, złożonej dla każdegs z nich z osobna, jako przedstawicieli całej upadłej ludzkości.
Intencja Chrystusa było, aby Wieczerza Pańska nie została przekształcona w obrzęd smutku i żałości.
Gdy uczniowie Pana zasiądą u Jego stołu, nie powinni rozpamiętywać i oblewać łzami swoich
niedoskonałości. Nie powinni też rozmyślać nad swym poprzednim życiem religijnym, niezależnie od
tego. czy było wzniosłe, czy -też nie. Powinni także poniechać wypominania różnic religijnych.
Wszystkie te sprawy rozpatrywane są w trakcie obrzędów przygotowawczych, w czasie których
odbywa się żal za grzechy i wyznanie wszelkich wzajemnie popełnionych win. Na Wieczerzę Pańską
ludzie przychodzą po to, aby spotkać się z Chrystusem, dlatego nie powinien na nich padać cień
krzyża, lecz samo tylko światło zbawienia. Powinni otworzyć swe dusze dla jasnych promieni Słońca
Sprawiedliwości. Z sercami oczyszczonymi przez drogocenną krew Chrystusa, w pełnej świadomości
Jego niewidzialnej obecności, powinni słuchać Jego słów: "Pokój zostawiam wara, mój pokój daję
wam; nie jak świat daje, Ja wam daję. Niech się nie trwoży serce wasze i niech się nie lęka" (Jan
14,27).
Nasz Pan powiada: W świadomości swych grzechów pamiętajcie, że umarłem za was. Gdy będziecie
uciskani, prześladowani i strapieni w imię moje lub w imię Ewangelii, pamiętajcie o mojej miłości, która
była tak wielka, że oddałem za was Swe życie. Gdy wasze obowiązki wydają się wam zbyt surowe i
trudne, a ciężary, które dźwigacie, zbyt ciężkie, pamiętajcie, że Odkupiciel żyje, aby się wstawić za
wami. Wieczerza Pańska jest zapowiedzią drugiego przyjścia Chrystusa i zo-^tała ustanowiona w tym
celu, aby uczniowie nie stracili tej zapowiedzi z pola widzenia. Za każdym lazem, gdy zbierali się, aby
rozpamiętywać Jego śmierć, opowiadali, jak "Wziąwszy kielich i podzię-
522
kowawszy, dał im mówiąc: Pijcie z tego wszyscy, albowiem to jest" krew moja nowego testamentu,
która się za wielu wylewa na odpu-~szczenię grzechów. Ale powiadam wam, że nie będę pił odtąd z
tego rodzaju winnego krzewu, aż do dnia onego, gdy go będę pił z wami nowy w królestwie Ojca
mego". W swych strapieniach znajdowali pokrzepienie w nadziei powrotu swego Pana. Niewymownie
cenna była dla nich myśl: "Albowiem ilekroć ten chleb jecie, a z kielicha tego pijecie, śmierć Pańską
zwiastujecie, aż przyjdzie" (l Kor. 11,26).
Są to sprawy, o których nie powinniśmy nigdy zapominać. Zniewalająca moc miłości Jezusa powinna
na zawsze ożywiać naszą pamięć. Chrystus ustanowił ten obrzęd, aby przemawiał do naszych
zmysłów przekonując je o miłości Bożej do nas. Po wyłączeniu Chrystusa z naszego życia, nie
zaistnieje żadna możliwość kontaktowania się człowieka z Bogiem.
Braterski kontakt pomiędzy braćmi i ich wzajemna miłość powinny być cementowane i uwiecznione
przez miłość Jezusa, bowiem udowodnił tę miłość tak wielkim aktem, jak przyjęcie na Siebie śmierci.
Tylko na zasadzie Jego śmierci możemy z radością wyczekiwać Jego powtórnego przyjścia, bowiem
złożona ofiara skupia w sobie całą naszą nadzieję. Na tej nadziei opiera się cała nasza wiara.
Obrzędy, które przypominają nam poniżenie i cierpienie naszego Pana traktowane są przeważnie zbvt
formalnie, ponieważ ustanowiono je w określonym celu. Nasze zmysły potrzebują podniety dla pojęcia
tajemnicy Boskości. Do wszystkich należy przywilej zrozumienia w sposób o wiele pełniejszy, że
cierpienia i śmierć Chrystusa zostały panie- J , sione dla odkupienia naszej winy. "A jak Mojżesz węża
na puszczy wywyższył, tak musi być wywyższony Syn Człowieczy. Aby każdy, kto weń wierzy nie
zginął, ale miał żywot wieczny" (Jan 3,14.15). Powinniśmy kierować nasz wzrok ku krzyżowi na
Golgocie z umierającym Zbawicielem, gdyż nasze wiekuiste zbawienie wymaga, abyśmy Wykazali
wiarę w Chrystusa.
Nasz Pan rzekł: "Jeśli nie będziecie jedli ciała Syna Człowieczego i pili krwi Jego, nie macie żywota w
sobie.. Albowiem ciało moje prawdziwie jest pokarm, a krew moja prawdziwie jest napój" (Jan 6,53
55). Te słowa zderzają się z naszą fizyczną naturą, ale nie wolno zapomnieć, że śmierć Chrystusa
gwarantuje nawet to ziemskie nasze życie. Chleb, który jemy jest cząstką Jego łamanego ciała, a
woda stanowi symbol przelanej przez Niego krwi. I nigdy grzesznik, czy też święty nie spożywa
swego powszedniego chleba, który nie jest ożywiony ciałem i krwią -Chrystusa. Na każdym bochenku
chleba i w każdym źródle wody znajduje się pieczęć krzyża Golgoty. Wszystkiego tego nauczał
Chrystus, ustalając symbole Swej wielkiej ofiary. Światło płynące od Wieczerzy Pańskiej spożywanej
przez Chrystusa
523
w świątecznej izbie, uświęciło to wszystko, czego potrzebujemy do naszego codziennego życia; stół
rodzinny upodobnia .się do stołu Pana, a każdy posiłek przypomina ten święty obrzęd.
Ale większe znaczenie posiadają słowa Chrystusa dla naszej duchowej natury, gdy mówi: "Kto je ciało
moje, a pije krew moją, ma żywot wieczny". Poprzez przyjęcie życia, które spłynęło na nas z krzyża
Golgoty, możemy zachować świątobliwość. W tym celu wystarczy przyjęcie Jego Słowa i czynienie
tego wszystkiego, co nam przykazał. W ten sposób tworzy się nasza jedność z Nim. "Kto je ciało moje
i pije krew moją, we mnie mieszka -a ja w nim"'. Jako mię posłał żyjący Ojciec, i ja żyję przez Ojca; tak
kto mię pożywa, i on żyć będzie przez mię". (Jan 6,54.56.57). Słowa te mają szczególny związek z
Wieczerzą Pańską. Gdy z wiarą rozmyślamy nad wielką ofiarą naszego Pana, dusza nasza podąża
śladami duchowego życia Chrystusa. Dusza taka dozna duchowego pokrzepienia podczas każdej
uczty przy stole Pańskim. Obrzęd przedstawia sobą żywe złączenie się. duszy z Chrystusem, a
poprzez Niego z Ojcem. W pewnym szczególnym sensie tworzy on jedność zachodzącą pomiędzy
Bogiem, a podległymi Mu duszami.
W chwili gdy przyjmujemy chleb i wino, które symbolizują umęczone ciało Chrystusa i Jego przelaną
krew, nasza wyobraźnia przenosi nas ku scenom z wieczerzy ustanowionej przez Chrystusa w górnej
izbie. Wydaje się nam, że przechodzimy przez ogród uświęcony męką Tego, który przyjął na siebie
grzechy świata i dajemy świadectwo walce, dzięki której możliwe było nasze pojednanie z Bogiem. A
mimo wszystko w dalszym ciągu rozpinamy Chrystusa "na krzyżu.
Patrząc na ukrzyżowanego Odkupiciela, coraz lepiej rozumiemy wielkość i-znaczenie ofiary złożonej
przez majestat Króla niebios. Plan zbawienia staje przed1 nami w całej swej chwale, a myśl o
Golgocie budzi żywe i święte wzruszenie w naszych sercach. Chwała ku Panu i Barankowi mieszka w
naszych sercach .i ciśnie się na usta, bowiem pycha i samouwielbienie nie mogą przebywać w duszy,
która zachowała w żywej pamięci wypadki tamtych dni. Myśli tego, kto dostrzega niezrównaną miłość
naszego Zbawiciela, stają się wanioślejsze, jego serce doznaje oczyszczenia, a charakter przechodzi
odmianę. Taki też człowiek stanie się światłem świata, a jego życie odbijać będzie w pewnym stopniu
tajemnicza miłość. Im bardziej wpatrujemy się w krzyż Chrystusa, tym pełniej przyswajamy sobie
mowę apostoła, który rzekł: "Co- zaś do mnie, niech ranie Bóg uchowa, abym miał się chlubić z czego
innego, jak tylko z krzyća Pana naszego Jezusa Chrystusa, przez którego dla mnie świat jest
ukrzyżowany, a' ja dla świata" (Gal. 6,14).
ROZDZIAŁ LXXIII
"Niechaj się nie trwożą
serca wasze
(Jan 13,31-38; 14-17)
Patrząc na swych uczniów z boską miłością i najtkliwszą życzli- -. wością, Chrystus rzekł: "Teraz jest
uwielbiony Syn człowieczy, a Bóg uwielbiony jest w Nim". Judasz opuścił świąteczną izbę, w której
pozostał Chrystus z jedenastoma uczniami. Chrystus miał mówić o zbliżającym się rozstaniu, lecz
zanim przeszedł do tego tematu, wskazał na wielkie znaczenie Swej misji. Był to temat, który stale
wysuwał na pierwsze miejsce, a myśl iż wszystkie Jego cierpienia i poniżenia przyczyniają chwały
Bogu Ojcu stanowiła źródło Jego radości. Dlatego też na ten przedmiot stale kierował myśli swoich
uczniów.
Zwracając się do nich pieszczotliwie, Chrystus rzekł: "Synaczko-wie! jeszcze maluczko jestem z wami:
będziecie mię szukać, ale ja jakom rzekł Żydom: gdzie ja idę wy przyjść nie możecie, tak i wam teraz
powiadam". ,
Oświadczenie takie zasmuciło uczniów i ogarnął ich strach. Stłoczyli -się ciasno wokół Zbawiciela,
Mistrza i Pana, którego kochali jako nauczyciela i przyjaciela, który był im droższy p~onad życie. Ku
niemu bowiem zwracali się o pomoc we wszystkich swych trudnościach i u Niego szkuali pocieszenia
we wszystkich swoich troskach i rozczarowaniach. Teraz miał pozostawić tę gromadkę na pastwę
samotności stąd też ich sercami owładnęły złe przeczucia.
Jednakże skierowane ku nim słowa Zbawiciela były przepełnione nadzieją. Wiedział, że zaatakuje ich
nieprzyjaciel i że moc szatana jest najskuteczniejsza, kiedy odwraca się w stronę podupadłych na
duchu, w związku z przeżywanymi trudnościami. Dlatego też usiłował ich odciągnąć od rzeczy
"widzialnych", do "niewidzialnych" (l Kor. 4,18). Starał się też odwrócić bieg ich myśli od ziemskiej
banicji i skierować je ku domowi w niebie. "Niechaj się nie trwoży serce wasze" rzekł Chrystus
"wierzcie w Boga i w mię wierzcie. W domu Ojca mego
525
wiele jest mieszkań; a jeśli nie, wżdvbymci wam powiedział. Idę, abym wam zgotował miejsce; a gdy
odejdę i zgotuję wam miejsce, przyjdę zasię i wezmę was do siebie, żebyście, gdziem ja jest i wy byli.
A dokąd ja idę, wiecie i drogę znacie". Dalej mówił, że przyszedł na świat w ich imieniu i ku ich
pożytkowi i że nawet po Swojej śmierci nie ustanie w pracy dla ich dobra. Przyszedł bowiem na świat,
aby objawić im samego Siebie, aby mogli weń uwierzyć, a teraz odchodzi do Ojca, aby przygotować
miejsce dla nich.
Cel odejścia Chrystusa był inny, niż ten, który sobie z obawą wyobrażali uczniowie. Nie oznaczał
ostatecznego rozstania, bowiem poszedł tam, aby przygotować dla nich miejsce i z powrotem się ź
nimi połączyć. Podczas gdy On budował dla nich dom, oni sami powinni kształtować swe charaktery
na obraz i podobieństwo Boga.
Mimo wszystko uczniów nie opuszczało uczucie zakłopotania. Tomasz znękany, jak zwykle
wątpliwościami odezwał się: "Panie! nie wiemy dokąd idziesz, a jakoż możemy drogę wiedzieć?" Rzekł
mu Je-zus: "Jamci jest ta droga i prawda i żywot; żaden nie przychodzi do Ojca, tylko przez mię.
Gdybyście mię znali, i Ojca byście też mego znali i już go teraz znacie i widzieliście go". k
Do nieba nie prowadzi mnogość dróg i dlatego też nie jest przewidziane, aby każdy mógł wybrać z
nich swoją własną. Chrystus rzekł: "Jamci jest ta droga., żaden nie przychodzi do Ojca, tylko przeze
mnie". Od czasu, kiedy zostało wygłoszone pierwsze ewangeliczne kazanie, tj. od czasów Edenu,
gdzie zostało zdecydowane, że nasienie kobiety zetrze głowę węża, Chrystus został wielce
wywyższony, jako droga, prawda i życie. Stanowił Sobą drogę za życia Adama i Ewy i wówczas, gdy
Abel ofiarowywał Bogu krew zabitego baranka, symbolizującą krew Odkupiciela. Chrystus uosabiał
Sobą drogę która prowadziła do Zbawienia patriarchów i proroków, bowiem tylko On potrafił wytyczyć
drogę prowadzącą do Boga.
"Gdybyście mię znali i Ojca byście też mego znali i już go teraz znacie i widzicie" mówił do uczniów
lecz ci nie potrafili jeszcze tego zrozumieć, domagając się ustami Filipa: "Panie, pokaż nam Ojca, a
wystarczy nam".
Zdumiony jego ignoranctwem, Chrystus zapytał z przykrym zdziwieniem: "Przez tak długi czas jestem
z wami, a nie poznałeś mię? Filipie!". Czy to możliwe, że nie dostrzegasz Ojca w,czynach dokonanych
przez Syna i nie rozumiesz tego, iż przyszedł tu na ziemię, aby dać świadectwo o Ojcu? "Jak możesz
mówić; pokaż nam Ojca? Kto mnie widział, widział Ojca".
Chrystus przyoblekający człowieczą naturę, nie przestał być Bogiem i jakiekolwiek poniżenia miał z
tego powodu ponieść, zachował w Sobie wszystkie cechy Boskości. Tylko Chrystus mógł występować
526
wśród ludzi w imieniu Boga i przywilejem Jego uczniów od trzech lat było poznawanie istoty
boskiego Namiestnika.
"Wierzcie mi, że ja jestem w Ojcu, a Ojciec we mnie, a jeśliby tak nie było to dla sarnych uczynków
wierzcie". Wiara uczniów mogła się spokojnie oprzeć na dowodach przedstawionych za
pośrednictwem Jego słowa i czynów, których nie mógłby dokonać człowiek sam z siebie. Dzieło
Chrystusa jest świadectwem Jego Boskoóci i pośredniczyło w objawieniu ludziom Ojca.
Gdyby uczniowie mogli pojąć pełnię' związku, jaki istniał między Ojcem a Synem, wiara nie opuściłaby
ich wtedy, gdy stali się świadkami cierpień i śmierci Chrystusa dla zbawienia ' ginącego świata.
Chrystus pragnął wyprowadzić ich z chwiejnego stanu wiary w taką świadomość, która by im objawiła
Jego synowską łączność z Ojcem 7 mimo posiadania ludzkiej postaci. Pragnął też, aby pojęli iż w
niezwykle gorliwy i wytrwały sposób nasz miłosierny Zbawiciel przygotowywał uczniów do stawienia
czoła burzy pokus, która niebawem miała spaść na nich. Wielce bowiem pożądał, aby wspólnie z Nim
mogli znaleźć schronisko u Boga.
Gdy Chrystus wypowiadał te słowa, twarz jego.promieniała chwałą Bożą, a wszystkich obecnych
ogarniało uczucie świętej czci. Serca z nową siłą zwróciły się ku Niemu, a miłość która pociągała ich
ku Chrystusowi, spoiła ich jednocześnie mocniej ze sobą. Uczuli że niebo bardzo się do nich zbliżyło^
i że słowa, których słuchali, były wieścią zsyłaną przez Ojca niebieskiego.
"Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam mówił Chrystus dalej kto wierzy we mnie ten także
dokonywać będzie czynów, które ja czynię". Zbawicielowi bardzo mocno zależało na tym, aby
uczniowie zdołali zrozumieć, dla jakiego celu połączył Boskość z człowieczeństwem. Przyszedł na
świat po to, aby pokazać chwałę Bożą, której odnowicielska moc miała udoskonalić ludzi. Bóg
przejawił Swoją Istotę w Nim po to, aby On Sam. mógł się objawić w postaci ludzkiej. Jezus nie
uzewnętrzniał żadnych cech, ani mocy, które hie mogłyby -stać się własnością prawdziwie Weń
wierzącego człowieka. Jego doskonałe ludzkie przymioty mogły być uctziałem wszystkich Jego
naśladowców, gdyby ci poddali się woli Bożej w takim stopniu jak On to uczynił.
Mówiąe: "I większe nad te czynić będzie, bo ja idę do Ojca", Chrystus nie miał na myśli tego, iż praca
Jego uczniów mogła przybrać bardziej wzniosły charakter niż Jego własna, lecz że przybierze ona
znacznie szersze wymiary. Chodziło bowiem nie tylko o możliwość czynienia cudów, ale również o
wszystko, co miało się odbywać w świecie pod wpływem Ducha Świętego.
Po wniebowstąpieniu Pana uczniowie zdali sobie sprawę z wypeł-
527
nienia się Jego obietnicy. Ukrzyżowanie, zmartwychwstanie i wniebowstąpienie Chrystusa stały się
dla nich realnymi faktami, toteż zrozumieli, iż proroctwa zostały spełnione w całej "rozciągłości. Badali
Pisma Święte i akceptowali zawartą w nich naukę z nigdy dotąd nie spotykaną wiarą. Zrozumieli
wreszcie, że boski Nauczyciel był istotnie Tym, za kogo się podawał. Gdy dzielili się z
ludźmi swym doświad-czeniem, chwaląc miłość Boga, serca ich słuchaczy miękły i dawały
, się przekonać, w wyniku czego olbrzymie rzesze zaczynały wierzyć j w Chrystusa.
Obietnica dana przez Zbawiciela uczniom jest obietnicą daną" Jego zborowi, która będzie się
wypełniała aż do końca świata. Ustanawiając Swój cudowny plan odkupienia, Bóg nie mógł godzić się
z ograniczonymi jego rezultatami. Wszyscy, którzy zechcą pracować dla Boga; uznają własne
ograniczenia, a pokładając wiarę we wszystkim, co Bóg pragnie zrobić dla nich i przez nich, z
pewnością doczekają się spełnienia obietnicy, zawartej w słowach: "I większe nad te czynić będziecie,
bo ja idę do Ojca".
Dotąd jeszcze uczniowie nie byli w pełni świadomi nieograniczonych możliwości i mocy Zbawiciela.
Chrystus rzekł do nich- ..Dotąd
0 nic nie prosiliście w imieniu moim" (Jan 10,24), dając im w ten sposób do zrozumienia, że
tajemnica ich -powodzenia będzie leżała w ich prośbach o zesłanie im, w Jego Imieniu łaski i siły.
Zamierzył już bowiem sobie, iż kiedy stanie przed Ojcem, nie omieszka wznieść prośby w ich
imieniu, przy czym prośby skromnego petenta miały być Jego własnymi, zanoszonymi w imieniu
potrzebującej duszy. Każda szczera modlitwa zostaje wysłuchana w niebie, a choć często nie jest
wypowiadana płynną mową, to i tak dotrze do Chrystusa, jeżeli będzie płynęła z głębi serca. Chrystus
taką modlitwę przeniesie do tronu Ojca, opuszczając wszystkie zawarte w niej niezręczne słowa.
Będzie to wtedy modlitwa' piękna, zaprawiona wonią Jego własnej doskonałości.
Droga szczerości i prawości nie >est drogą wolną od przeszkód, lecz każda napotkana przeszkoda
stanowi wezwanie do modlitwy. Nikt z żyjących nie dysponuje siłą, która nie byłaby podarkiem Boga.i
dlatego źródła wszelkiej siły są dostępne dla najsłabszej nawet ludzkiej istoty. "I o cokolwiek prosić
będziecie w imieniu moim, to uczynię, aby Ojciec był uwielbiony w Synu. Jeśli o co prosić będziecie w
imieniu moim, spełnię to" (Jan 14,13.14).
Mówiąc: "W imieniu moim", Chrystus ofiarowuje Bogu modlitwę swych uczniów, bowiem w tym imieniu
wszyscy staną przed obliczem Boga. Cena poniesionego na ich korzyść poświęcenia sprawiła, że
1 w oczach Boga stali się wartościowymi ludźmi. Przez sprawiedliwość Chrystusa uzyskali
drogocenny dar. W imię Chrystusa Pan darowuje grzechy nie dostrzegając nieprawości u tych
którzy odczuwają bbjaźń
Bożą. Bóg pragnie w ludziach widzieć obraz swego Syna, w którego
uwierzyli.
Bóg nie pochwala ludzkich praktyk zbyt niskiego szacunku dla siebie samych. Pragnie, aby Jego
wybrani spadkobiercy - cenili siebie samycii odpowiednio do wartości, które sam im nadał. Bóg
potrzebował ludzi, gdyż w przeciwnym przypadku nie posłałby swego Syna na tak ciężką wędrówkę
dla ich odkupienia. W Jego planie człowiek wypełnia określoną rolę, dlatego też cieszy się nawet z
najbardziej wygórowanych próśb zanoszonych ku Niemu. Mogą się spodziewać wielkich rzeczy, jeżeli
będą głosić Jego chwałę i uwierzą w Jego obietnice.
Modlitwa zanoszona do Boga w imię Chrystusa, oznacza, bardzo wiele, a przede wszystkim to, iż
pragniemy posiąść Jego charakter, , objawić Jego ducha i spełnić wyznaczoną przez Niego pftcę.
Przyrzeczenie dane przez Zbawiciela obwarowane jest warunkiem zawartym w Jego słowach: "Jeśli
mnie miłujecie, przykazania moje zachowujcie". Zbawia On ludzi nie tkwiących uporczywie w grzechu,
ale od grzechu. Wszyscy, którzy Go kochają, objawią tę swoją miłość w posłuszeństwie. Wszelkie
prawdziwe posłuszeństwo wypływa z serca, ponieważ współpracę z Chrystusem określa się tylko w
kategoriach uczuciowych. A gdy już zaangażujemy w tej sprawie nasze serca, Chrystus utożsami
Siebie z naszymi myślami i celami. Jego wola połączy nasze serca i umysły w taki sposób, że przy jej
wypełnieniu będziemy jednocześnie realizowali nasze własne zamiary. Wola nasza uszlachetniona i
uświęcona, odczuje rozkosz służby dla Niego. Gdy, zgodnie z naszym przywilejem poznania Boga,
poznamy Go wreszcie, życie nasze stanie się pasmem nieustannego posłuszeństwa. Przez poznanie
charakteru Chrystusa, przez wspólnotę z Bogiem osiągniemy stan, w którym całkowicie
znienawidzimy grzech.
Tak jak Chrystus żył życiem praw natury ludzkiej tak i my możemy uczynić, jeśli sięgać będziemy po
siłę do źródła mocy. Ale jednocześnie nie wolno nam zrzucać obowiązków naszej służby na barki
innych ludzi i oczekiwać na ich rady w sprawach dalszego działania. Ludzkie rady nie przydają się w
tych sprawach do niczego. Pan nauczy nas naszych obowiązków tak samo chętnie, jak czyni to w
stosunku do innych. Jeżeli zbliżymy się do Niego z wiarą, odkryje nam swoje tajemnice, gdy zbliży się,
aby rozmawiać z nami jak to miało miejsce z Enochem a nasze serca rozgorzeją, Ci, którzy
zdecydowani są nie czynić niczego, co mogłoby być niemiłe Bogu, po przedstawieniu Mu swej sprawy
będą wiedzieli, w jaki sposób mają postąpić. Dana nam będzie wtedy zgodnie z przyrzeczeniem
Chrystusa nie tylko mądrość, ale i moc uzdalniająca do posłuszeństwa, niezbędnego w służbie.
528
34 Życie Jezusa
529
Wszystko, co zostało dane Chrystusowi "wszystkie rzeczy" służące zaspokojeniu potrzeb
upadłych ludzi zostały Mu dane jako Głowie i przedstawicielowi ludzkości "I otrzymamy od niego, o
co kolwiek proMC będziemy, gdyż przykazań jego przestrzegamy i czym-rru to, co iriłe lest przed
obliczem jego" (l Jana 3,22) Przed ofiarowaniem Sieoie Chrystus pragnął udzielić wyznawcom
najcenniejszego i najdoskonalszego daru, który pozwoli na czerpanie z nieograniczonych darów łaski
"Ja prosić będę Ojca i da wam innego Pocieszj cielą, aby był z wami na wieki Ducha prawdy, którego
świat przyjąć nie może, bo go nie widzi i nie zna, wy go znacie, bo przebywa wśród was : w was
będzie" (Jan 14,1618)
Od początku świata przebywał na nim Duch Święty, a gdy się zaczęło dzieło odkupienia, oddziaływał
na ludzkie serca. Lecz dopóki Chiystus bjł na ziemi, uczniowie nie pragnęli żadnego innego
pomocnica Z chwilą jednak, gdy zabiakło im Jego obecności, odczuli potrzebę obecności Ducha
Świętego, który wówczas zstąpił na nich.
Duch Święty jest przedstawicielem Chrystusa lecz jest pozbawiony ludzkiej postaci, dzięki czemu
zachowuje Swoją niezależność Chr\ -stus obarczony człowieczeństwem, nie zawsze mógł objawie się
w miejscach, które powinien być odwiedzie Dlatego w interesie uczniów leżał powrót Jezusa do Ojca i
zesłania na ziemię Ducha Świętego, jako Jego sukcesora Wówczas nikt nie mógłby roście pretensji do
przywilejów ze względu na przynależność do pewnego narodu, lub z powodu osoo^tego kontaktu z
Chrystusem Za pośrednictwem Ducha Świętego Zoawiciel stanie Się jednakowo osiągalny dla
wszystkich. W tym sensie bardziej zbliży się do ludzi niż wtedy, gdy przebywał bezpośrednio
pomiędzy nimi
Jezus odczytywał przyszłość uczniów i dzięki tej wiedzy wyrzekł słowa A kto mię miłuje będzie go tez
miłował Ojciec mój. Ja go tez miłować bęaę i objawię mu siebie samego". Wizja tej przyszłości
pokazywała niektórych z nich wiedzionych na szafot, innych na ukrzyżowanie, a jeszcze innych
przebywających w samotności na wygnaniu wśród morskich skał, czy tez zadręczonych na śmierć
Chrystus dodawał im odwagi, przyrzekając, ze we wszystkich nieszczęściach będzie z nimi Obecnie
wiemy, ze to przyrzeczenie zostało w całej pełni dotrzymane Pan wie wszystko o Swych wiernych
sługach którzy w Jego imię są więzieni lub zsyłani na samotne wyspy dodając im wytrwa-łosci przez
Swą obecność Kiedykolwiek Jego naśladowcy bronią z ła-w \ oskarżonych prawdy przed
niesprawiedliwym trybunałem Chrystus staje z ich boku Wszystkie zarzuty kierowane przeciwko
sądzonym padają również na Chrystusa, Skazujące Jego uczniów wyroki są nowym^ wyrokami na
Niego, i kiedy któryś z nich zostaje wtrącony do więzienia, Chrystus porywa jego Serce Swą miłością
A gdy który-
530
Icolwiek z nich zostanie dla Jego imienia skazany na śmierć Chrystus rzecze "I żyjący, a byłem
umarły, a otom jest żywy na wieki wieków l mam klucze piekła i śmierci' (Obj 1,18) Dodał tez, iż życie
ofiarowane Jemu zostaje zachowane ku wiecznej chwale
We wszystkich czasach i we wszystkich miejscach, we wszystkich troskach i smutkach, gdy świat
wydaje się pełen mroku, -a przyszłość niepewna gdy sami uznajemy swoją bezradność i
osamotnienie, w odpowiedzi na naszą pełną wiary modlitwę zesłany nam będzie Pocieszy -ciel
Okoliczności mogą nas oderwać od wszystkich naszych ziem^Kich przyjaciół, lecz żadne warunki,
żadna odległość nie może nas rozdzielić z Pocieszycielem niebieskim Gdziekolwiek byśmy się znaleźli
i dokądkolwiek podążali, Chrystus znajdzie się po naszej prawicy, aby nas podtrzymać, wesprzeć
podzwignąc i dodać otuchy
Uczniowie wciąż jeszcze nie pojmowali duchowego sensu słów Chrystusa dlatego tłumaczył irn je
wciąż od nowa, mówiąc iż objawi się im poprzez Ducha Świętego "Lecz Pocieszycie!, On Duch
Święty, którego pośle Ojciec w imieniu moim, nauczy was wszvstkiego', Nie będziecie już mówić nie
mogę pojąc Nigdy już nie będz ecie patrzeć przez mętne szkło "Zdołali pojąc ze wszystkimi świętymi,
jaka jest szerokość i długość, i wysokość, i głębokość I mogli poznać miło c Chrystusową, która
przewyższa wszelkie poznanie, abyście zostali wypełnieni całkowicie pełnią Bożą" (Efez 3,18 19)
Uczniowie mieli dawać świadectwo o z\cm i pracy Chrystusa. Ich słowami miał On przemawiać do
ludów całego świata, lecz z powodu uDOKorzema i śmierci Chiystusa przypadło im znosie wielkie
nieszczęścia i rozczarowania. Pragnąc zapewnić wiarygodność ich nauk, po wszystkim, co musieli
znieść, Jezus obiecał im zesłać Pocieszycieła, który , przypomni wam wszystko, cokolwiek wam
powiedziałem'*
, Mam wam jeszcze wiele do powiedzenia, ale teraz znieść nie możecie, On mnie uwielbi gdyż z mego
weźmie i wam oznajmi" (Jan 16,12 14) Jezus otworzył przed swymi uczniami szesokie gościńce
prawdy lecz ich obarczone tradycjam i zasadami głoszonymi przez faryzeuszy i nauczonych w Piśmie
umysły z najwyższą trudnością przyswajały sobie tę nową naukę Byli wychowani w duchu
przyjmowania nauk rabinów jako głosu Boga, i to wychowanie silnie ciążyło na ich umysłach,
wywierając również wpływ na kształtog/ame uczuć Ziemskie idee oraz sprawy doczesne zajmowały
wciąż jeszcze znaczące miejsce w ich myślach Ciągle me mogli pojąć istoty Chrystusowego królestwa
ducha, choć tak często o nim mówił Byli zdezorientowani, nie pojmując znaczenia tych wyjątków z
Pisma Świętego, na które wskazywał Chrystus i wydawało się, iż wiele z Jego nauk w ogolę do nich
nie dociera. Jezus zdawał sobie sprawę z tego stanu rzeczy, toteż z wielkim zaangażowaniem
przyobiecał, iż Duch Święty odno-
531
wi w ich umysłach owe nauki. W obcowaniu z nimi, nie poruszał wielu spraw, których nie byliby w
stanie zrozumieć. Wszystko co nie zostało dopowiedziane miał im później przedstawić Duch Święty.
"Lecz gdy przyjdzie on Duch Prawdy, wprowadzi was we wszelką prawdę", rzeki Jezus.
Pocieszyciel nazwany jest "Duchem Prawdy", bowiem Jego praca polega na jej ustalaniu i
utrzymywaniu. Na początku Duch święty zamieszkuje w ludzkich sercach, jako Duch prawdy, stając
się następnie Pocieszycielem. W prawdzie znajdujemy pocieszenie i pokój, natomiast daremnie
byśmy ich poszukiwali w otoczeniu fałszu. To właśnie przez fałszywe teorie oraz tradycje szatan
zyskuje władzę nad naszymi umysłami, a kierując ludzi ku fałszywym wzorom zniek-- ształca ich
charaktery. Duch Święty przemawia do umysłów za pośrednictwem Pisma Świętego" i poprzez
prawdę oddziaływuje na nasze serca. Tym sposobem ujawnia nasze błędy i usuwa je z duszy. Za
pośrednictwem Ducha Prawdy, posługującego się Słowem Bożym, Chrystus pozyskuje dla Siebie
wybranych ludzi'.'
Opisując uczniom sposób oddziaływania Ducha Świętego, Jezus pragnął natchnąć ich radością i
nadzieją, które ożywiały Jego własne serce. Cieszył się również z tego, że obdarzył swój zbór tak
wielką pomocą. Zesłanie Ducha Świętego było największym ze wszystkich darów, jakie mógł uzyskać
od Ojca dla pocieszenia Swego narodu. Jego obecność wśród ludzi stała się czynnikiem ich
odrodzenia, bowiem utrwalała skutki ofiary złożonej przez Chrystusa. Dotąd w ciągu całych stuleci
władza siły zła umacniała się w świecie, a posłuszeństwo Ludzi w stosunku do mocy szatańskich stało
się przerażające. Grzechowi można się będzie przeciwstawić i odnieść nad nim zwycięstwo jedynie za
pośrednictwem trzeciej Oso-by Trójcy Świętej, która przybyła na ziemię z niezmierzonymi zasobami
energii, ale za to w pełni opiera się na mocy Bożej. Duch Święty wprowadza bowiem w życie to
wszystko, czego na ziemi dokonał Odkupiciel. Za sprawą Ducha Świętego nasze serca doznają
oczyszczenia, a wyznawcy Boga wcielają się w Jego świętą Istotę. Chrystus zesłał Ducha Świętego
jako siłę Bożą, która będzie pomagała nam przezwyciężać dziedziczne i nabyte złe skłonności, a
także wspomoże Kościół w procesie przyoblekania Jego natury, a wspominając o Nim, powiedział.
"On mię uwielbi".
Chrystus przyszedł, aby uwielbić Ojca, przez objawienie światu Jego miłości, natomiast Duch Święty
miał uwielbić Jezusa, poprzez objawienie łaski, jaką obdarzył świat. W człowieczeństwie miały się
ujawnić obraz i podobieństwo Boże, dlatego też w dziele doskonalenia człowieka zaangażowany był
autorytet Boga Ojca i Chrystusa.
Mówiąc o Duchu Świętym, Jezus powiedział: "A on przyszedłszy,
532
przekona świat o grzechu, i o sprawiedliwości i o sądzie". Głoszenie Słowa Bożego nie może
przynieść żadnego rezultatu, jeśli procesu tego nie będzie wspomagała stała obecność Ducha
"Świętego i Jego rada, bowiem jest ori jedynym skutecznym nauczycielem prawdy Bożej.
" Prawda zachowuje swoje ożywcze działanie tylko wtedy, kiedy wlewa się do serca za
pośrednictwem Ducha Świętego i tylko wtedy rozbudza sumienia, przekształcając życie. Wielu znana
jest litera Słowa Bożego, wielu zapoznało się z przykazaniami i przyrzeczeniami, lecz dopóki Duch
Święty nie objawił im prawdy, żadna dusza nie upadnie na skałę i nie ulegnie rozbiciu. Bez
współdziałania z Duchem Świętym nikt nie może stać się przewodnikiem światła, niezależnie
- od wartości swojego wykształcenia i odniesionych sukcesów. Posiew Ewangelii nie mógłby przynieść
żadnych rezultatów, gdyby nasiona nie zostały zwilżone niebiańską rosą, która przyspieszała okes ich
kiełkowania. Zanim została napisana choćby tylko jedna księga Nowego Testamentu, zanim
wygłoszone zostało pierwsze ewangeliczne kazanie, Duch Święty zstąpił na apostołów pogrążonych w
modlitwie. Wtedy to ich wrogowie wydali takie świadectwo: "A oto napełniliście Jeruzalem nauką
waszą" (Dz. Ap. 5,28).
Chrystus przyrzekł swemu Zborowi zesłanie Ducha Świętego i dlatego to przyrzeczenie w równej
mierze dotyczy nas, co pierwszych Jego uczniów. Spełnienie tego przyrzeczenia, podobnie jak i-
innych, było obłożone pewnymi warunkami. Widzimy stale ludzi wierzących i powołujących się na
obietnicę daną przez Pana; rozprawiają oni o Chrystusie oraz Duchu Świętym i nie- otrzymują niczego
w zamian. Dzieje się tak dlatego,^ że ludzie ci nie potrafią podporządkować swoich dusz pod
przewodnictwo i opieką Niebios. Nie leży w naszej mocy posługiwanie się świętym Duchem, bo to On
jest powołany j aby z nas czynić swoje narzędzia. Przez Ducha Świętego Bóg włącza ludzi do Swej
pracy. "Albowiem Bóg jest, który sprawuje w nas chęci i skuteczne wykonanie według upodobania
Swego" (Filip. 2,13). Jednakże w świecie istnieje wielka liczba ludzi, którzy nie chcą podporządkować
się tym nakazom, ponieważ chcą sami kierować własnymi losami. Jest tak dlatego, że nie otrzymali
daru z nieba. Duch .Święty zsyłany bywa tylko na tych, którzy w pokorze wypatrują Boga, w na-, dziei
na pozyskanie Jego wskazań i łaski. Bóg chętnie spełnia ich' prośbę i przyjmuje ich. W ślady za tym
błogosławionym przywilejem uzyskiwanym przez wiarę, idą inne błogosławieństwa. Rozdawane są
one odpowiednio do zasobów łaski Chrystusa, a On jest gotów obdarzyć każdą duszę według jej
zdolności przyjmowania.
W swej wypowiedzi do uczniów Jezus nie czynił żadnych aluzji do własnych cierpień i śmierci. Jego
ostatnim orędziem do nich było orędzie pokoju. Chrystus rzekł: "Pokój zostawiam wam, mój
533
f
pokój daję wam; nie jak świat daje, Ja wam daję. Niech się nie trwoży serce wasze i
niech się nie lęka" (Jan 14,27).
Przed opuszczeniem świątecznej izby Zbawiciel zaintonował chwalebną pieśń, którą podchwycili
uczniowie. Głos Jego nie brzmiał smutnym lamentem, lecz radosnymi nutami wielkanocnego śpiewu:
..Chwalcie Pana wszystkie narody! Chwalcie Go wszyscy ludzie! Albowiem rozszerzone jest nad nami
miłosierdzie jego, a prawda Pańska trwa na wieki. Alleluja" (Psalm 117).
Po odśpiewaniu hymnu opuścili dom i pośród ulicznych tłumów przecisnęli się do bram miasta, aby
wejść na Górę Oliwną. Postępowali bardzo powoli, ponieważ każdy z nich zatopił się we własnych
myślach, a gdy zbliżyli się do podnóża Jezus rzekł im z' głębokim smutkiem: "Wy wszyscy zgorszycie
się. ze mnie tej nocy, albowiem napisano: Uderzę pasterza i będą rozproszone owce trzody" (Mat.
26,31). Uczniowie słuchali tych słów z niepokojem i obawą. Przypomnieli sobie to wydarzenie, kiedy w
synagodze w Kapernaum Chrystus mówił o Sobie, jako o Chlebie Życia i kiedy wielu dotkniętych tymi
słowami odwróciło się od Niego. Lecz ta dwunastka ludzi dowiodła swej wierności. Piotr mówiąc na -
tej wieczerzy w imieniu swych braci potwierdzał własną lojalność względem Chrystusa, ale wówczas
Zbawiciel rzekł: "Izalim ja nie dwunastu was obrał? a jeden z was jest diabeł" (Jan 6,70). Podczas
wieczerzy Jezus rzekł, że jeden z dwunastu wyda Go i że Piotr zaprze się Pana, ale teraz słowa te
doty-, czyły ich wszystkich.
Dał się słyszeć głos Piotra wyrażający gorący protest: "Choćby się wszyscy zgorszyli, ale ja nie". W
świątecznej izbie Piotr oświadczył: "Dusze moją za Cię połażę". Jezus już przedtem ostrzegał go, że
tejże nocy zaprze się swego Zbawiciela, teraz powtórzył to ostrzeżenie: "Zaprawdę, zaprawdę
powiadam ci, że ty dzisiaj, tej nocy, pierwej niż kur dwakroć zapieje, trzykroć się mnie zaprzes'z. Ale
on tym bardziej zapewniał: Choćbym nawet miał umrzeć z tobą, nie zaprę się ciebie. Tak samo mówili
wszyscy" (Mar. 14,2931). W swoim, zadufaniu uczniowie nie mówili o sprawach, które miały
nastąpić, a o których doskonale wiedział Chrystus. Nie byli przygotowani na zdanie tego egzaminu, a
sprawy liczące się tutaj uwidoczniły się z chwilą, kiedy ogarnęło ich kuszenie.
Gdy Piotr oświadczył, że chce iść za swym Panem do więzienia i na śmierć, wierzył w każde słowo
swojego oświadczenia, lecz nie znał siebie. W jego sercu drzemały zalążki zła, które w zależności od
warunków, mogły się zapalić złym płomieniem. Gdyby więc Piotr nie został ostrzeżony przed
czyhającym niebezpieczeństwem, oznaczałoby to zrujnowanie jego wiecznego życia. Zbawiciel
dostrzegł w nim egoizm i pewność siebie, które mogły przemóc nawet miłość Piotra
534
do Niego. Próba na jaką został wystawiony ujawniła chwiejność jego .charakteru, nieprzewyciężoną
skłonność do grzechu, nonszalancję, brak panowania nad sobą, wrażliwość ;ia pokusy. Uroczyste
ostrzeżenie kierowało się ku sercu Piotra, którego powinnością było nabycie wię-jcszej wiary w
Chrystusa i pozbycie się dotychczasowej pewności siebie. Odyby z pokorą przyjął ostrzeżenie,
zapewne wezwałby Pasterza owieczek, aby strzegł swych stad. Gdy na morzu Galilejskim był bliski
utonięcia zawołał: "Panie, tatuj mnie" (Mat. 14,30). Wówczas dłoń Chrystusa wyciągnęła się, aby go
ująć za rękę. Gdyby i teraz^ zawołał: "Panie ratuj mnie przede mną samym", byłby uratowany. Lecz
Piotr czuł, że Chrystus nie ma do niego zaufania-i wydawało inu się to niesprawiedliwe. Czując się
dotkniętym, trwał z coraz większym uporem w swej zwykłej pewności siebie.
Jezus patrzył ze współczuciem na swych uczniów, a chociaż nie mógł uchronić ich przed ciężkimi
doświadczeniami, to jednak mógł nieść im pocieszenie. Zapewnił ich też, że jest tym, który potrafi
znieść okowy grobu, a Jego miłość dla nich nigdy nie ustanie. Mówił wtedy: "Ale po moim
zmartwychwstaniu wyprzedzę was do Galilei" uczniowie uzyskali gwarancję przebaczenia, a po Jego śmierci i zmartwychwstaniu wiedzieli, że
uzyskali to przebaczenie i że są drodzy sercu Chrystusa.
Jezus wraz z uczniami znajdował się w drodze do Getsemane, które leżało u stóp Góry Oliwnej, a było
miejscem tak odosobnionym i efjhym, że często się tam udawał dla modlitwy i rozmyślania. W czasie
tej wędrówki Zbawiciel tłumaczył Swym uczniom jeszcze raz. cele Swej misji na świecie i mówił o
konieczności utrzymania.pomiędzy Nim a nimi duchowego związku. Czas wędrówki wykorzystał na
materialne podbudowanie udzielonej lekcji przykładem, posługując się jasnym blaskiem księżyca i
obrazem kwitnących winnic. Na to zjawisko Je-zu:, zwrócił uwagę uczniów, ponieważ one
symbolizowały Jego naukę. "Ja jestem winnym prawdziwym krzewem" rzekł Jezus. Zamiast wybrać
smukłą palmę, wysoki cedr, lub silny dąb, Jezus bierze za symbol dla Siebie winny krzew z jego
giętkimi pędami. Palma, cedr lub dąb stoją samotnie i nie wymagają oparcia. Lecz latorośl winna owi;a
się wokoło okratowania i pnie się w górę ku niebu. Tak Chrystus w Swym człowieczeństwie
uzależniony był od władzy Boga. "Nie mogę ja sam od siebie nic czynić" (Jan 5,30) oświadczył.
"Jam jest ów winny krzew prawdziwy". Żydzi zawsze uważali winny krzew za najszlachetniejszą
roślinę i symbol wszystkiego co je-t potężne, doskonałe i urodzajne, dtetego krzew ten był symbolem
ziemi izraelskiej zasadzony tu ręką Boga. Żydzi opierali swe nadzieje na zbawienie na swej łączności
z Izraelem. Lecz Jezus rzekł im: "Ja
535
jestem prawdziwym winnym krzewem", dając im do zrozumienia, ze łączność z Izraelem me stanowi
gwarancji uczestniczenia w życiu Boga i korzystania z Jego obietnic Żydzi mogli osiągnąć zjcie
duchowe tylko za pośrednictwem Chrystusa
Ja jestem prawdziwym trzewem winnym, a Ojciec mój jest wino-grodmkiem" (Jan 151), powiedział
Jezus Bo istotnie na wzgórzach Palestyny nasz Ojciec Niebieski zasadził dobry, wmny krzew i sarn
sprawował tu obowiązki wmog^odnika Piękno tego krzewu zachwyciło wielu i skłoniło ich do uznania
jego boskiego pochodzenia A mimo tego przywódcy Izraela uznawali, ze korzeń krzewu wjra^ta z
jałowego gruntu Kierując się takimi poglądami, zmszczjli ro-hnę tiak-' tując ją swymi nieprawymi
stopami Pragnęli tę rośli ię v ykorzenić na zawsze Jednakże niebieski winiarz nie dopuścił do tego,
stale obserwując lozwoj swojej ro=lmy A k edj ludziom zaczęło się zdawać, ze udało się im ja
zniszczyć, zabrał ją i posadził ro diugiej stronie muru Dzięki temu stała się ona niewidoczna dla ludzi i
niedostępna dla ich niewybrednych naparci Lecz latorośle wspinały się w dalszym ciągu ponad murem
i przypominały o swojn istnieniu Dzięki temu wino będzie stale wydawać nowe owocujące szczepj, a z
obfitych zb orow będą korzvstac przechodnie.
Ja jestem krzewem winnym, wy jesteście latorośle" rzekł Chiy-stus do Swj ch uczniów A choć miał być
niedługo zabrany od nich, to jednak ich duchowy związek pozostawał niezachwiany Jedność la-torosL
z pniem rzekł Chrystus, jest symbolem łączności, którą uczniowie powinni z mm utrzymać Pędy
szczepione są na żywym krzewie i włókno po włóknie żyłka po żyłce zrastrją się z wmn\m krzewem, a
jego życie staje się ich życiem Martwa w swoich przewinieniach i grzechach dusza odzyskuje życie
przez łączność z Chrystusem na-wiązjwana przez wiarę w Niego jako osobistego Zbawiciela
Grzesznik łącz> swą słabość z siłą Chrystusa, swe ubóstwo duchowe z bogactwem Jego Ducha, swą
kruchość z Jego wytrzymałością i w ten sposób pozyskuje cechy Chrystusa Człowieczeństwo
Chrystusa pokrjwa się z naszym i dzięki temu możemy zbliżyć się do Boskosci Za pośrednictwem
Ducha Świętego człowiek staje się istotą pokrewna boskiej naturze i zostaje przyjęty przez Chrystusa
jako ukochany brat
Raz ustalona łączność z Chrjstusem powinna być utrzymana Chrystus bowiem rzecze "Trwajcie we
mnie, a Ja w was Jak latorośl sama z siebie nie może wydawać owocu, jeśli me trwa w krzewie
winnym, tak i wy jeśli we mnie trwać me będziecie" (Jan 15,4) To nie jest przypadkowy kontakt
zachodzący sporadycznie Latorośl staje się częścią żywego winnego krzewu, a przekazywanie życia,
siły i owocowania stanowią '-tały stosunek pomiędzy pniem i latoroślą Ta ostatnia nie mogłaby zyc, me
czerpiąc żywotnych sił z winnego Krzewu.
536
Toteż Chrystus przypomniał uczniom, ze nie mogliby zyc w oderwaniu od Niego Życie, które od Niego
otrzymali może być zachowane ledynie przez nieustanną z Nim łączność bowiem bez tego nikt nie
potrafi przeciwstawić się żadnemu grzechowi i żadnej pokusie
Mówił ,trwajcie we mnie a ja w was' Trwać w Chrystusie oznacza stah kontakt z Jego Duchem
i bezwaiunkowe przejście na Jego służbę Drogi łączności nięd/j człowiekiem a Bogiem
powinny być stale otwarte \Vzorem winnych latorośli czerpiących swe soki z żywego krzewu,
powinniśmy lgnąc do Jezusa aby od Niego czerpać wiarę, siłę i doskonałość, właściwe
Jego charakterowi Korzenie pr/ekazuja za pośrednictwem latorośli pożywienie do
najbardziej odległych pę dow, natomiast Chrystub w podobny sposób przekazuje kazaernu wie
rżącemu prądy duchowej wytrwałości I jak długo dusza zachowuje, łączuo c z
Chr>BL^bem, tak długo nie pojawia się niebezpieczeństwo jej uwiądu lub rozkładu
Z\cie winnego krzewu objawia się w postaci wonnych owoców, oblepiających wydane
przezeń pędy Toteż Jezus mówił "Kto mieszka we rmie a ja w nim, ten przynosi wiele owocu
bo beze mnie nic uczynić nie możecie'. I kiedy naszym życiem kieruje wiara w Syna Bożego
owoce tej wiary pojawią się jeszcze za naszego życia, a w tym procesie nikt me zostanie pominięty ,
Ojciec mój jest wmogrodnikiem, a każdą latorośl, która owocu nie przynosi odcina
Każdemu jest wiadome, ze latorośl łączy się z winnym krzewem i nikt w tej łączności me
dopatruje się czegoś nadzwyczajnego, bowiem wzrost poza nim nie może być wielki, a
owocowanie żadne Tak samo może wyglądać pozorne zjednoczenie się z Chrjstu^em,
jeżeli nie jest ono wynikiem wiary w Niego Zawodową przynależność do określonej re-lign
sprawia ze niektórzy ludzie opanowują wysokie pozycje w Kościele ale ich stanowiska i postawy
zawsze powinny ukazywać zachowanie prawdziwej jedności z Chrystusem A kiedy takie pędy nie
przynoszą owoców należy je napiętnować jako fałszywe bowiem każde odstępstwo od
Chrystusa oznacza ruinę tak całkowitą, jak to przepowiada Chrystus "Kto me trwa we* mnie,
ten zostaje wyrzucony precz jak zeschnięta latorośl takie zbierają i wrzucają w ogień
gdzie spłoną" (Jan 15,6) Chodzi więc o to, ze Chrystus oczyszcza każdą latorośl w tym celu, , aby
obfitszy owoc przynosiła" Spośród wybranej ludzkiej dwunastki która podążyła siadami
Chrystusa jeden człowiek miał być odłączony jak uschnięta gałązka, natomiast pozostali
mieli przejść przez ciężka-próbę doświadczeń Jezus wyjaśnił w słowach uroczystych, a
jednocześnie tkliwych, cele wmogrodnika, kiedy mówił ze oczyszczenie jest bolesne, lecz to
Ojciec stosuje 4en zabieg W tej operacji nie uczestniczy okrutna ręka, ani tez obojętne
serce Są latorośle wlokące się po ziemi, i znajdujące w niej oparcie, trzeba je od mej
537
oderwać i skierować w górę, aby szukały oparcia w Bogu. Należy w tym przypadku usunąć nadmierną
ilość liści, tak aby na to miejsce mogły się pojawić owoce. Nie można tolerować wzrostu listowia
ponad miarę, bowiem w takim przypadku utrudnia się dostęp życiodajnym promieniom słońca
sprawiedliwości. Winiarz odcina wszystkie naroślą po to, aby zapewnić bogatsze zbiory i owocowanie.
"W tym' będzie uwielbiony Ojciec mój, kiedy obfity owoc przyniesiecie", rzecze Jezus. Bóg pragnie tu
zaznaczyć własną istotę swoją poprzez świętość, dobroć-i współczucie, ale Chrystus nie zaleca swym
uczniom pracy, która miałaby przynosić sarae owoce. Mówi im natomiast, aby mieszkali w Nim.
"Jeśli we mnie trwać będziecie i słowa moje w was trwać będą, proście o cokolwiek byście
chcieli, a stanie się wam" (Jan 15,7). Chrystus mieszka w swych wyznawcach za
pośrednictwem S}owa, dzięki czemu trwa żywotny związek, symbolizowany przez
spożywanie-Jego ciała i picie Jego krwi. Słowo Chrystusa jest bowiem duchem i życiem, a
dając mu posłuch, otrzymujemy żywotność Krzewu Winnego. Żyjemy "każdym słowem, które
pochodzi z ust Bożych" (Mat, 4,4). Życie Chrystusa tkwiące w nas zrodzi -te same
owece, które rodziły się z Niego samego. Żyjąc w Chrystusie, będąc Jego wyznawcami, opierając
się na Nim i czerpiąc z Niego soki żywotne, wydamy kiedyś owoce na podobieństwo tych, które były
wynikiem Jego życia. Podczas ostatniego spotkania z uczniami największym p agnieniem-Chrystusa
było, aby się wzajemnie miłowali, tak jak On ich umiłował. Powtarzał to kilkakrotnie. "Takie
jest przykazanie moje. abv?cie się wzajemnie miłowali". Pierwsze Jego przykazanie podczas
Ostatniej Wieczerzy brzmiało: "Nowe przykazanie daję wam, abyście się wzajemnie miłowali,
jak Ja was umiłowałem; abyście się i wy wzajemnie miłowali" (Jan 13,34). Dla uczniów
przykazanie to było nowe, gdyż nie miłowali się wzajemnie, tak jak miłował ich Chrystus.
Chrystus wiedział też, iż należy wpoić im nowe poglądy i odruchy, a oni sami powinni zacząć
kierować się nowymi zasadami. Jego życie i śmierć miały ukazać im nową koncepcję miłości.
W świetle Jego poświęcenia przykazanie wzajemnej miłości nabrało zupełnie nowego znaczenia.
Całe dzieło łaski zostało spełnione w imię nieustającej miłości, samozaparcia i poświęcenia. W każdej
godzinie życia Chrystusa na ziemi miłość Boga spływała na nią nieprzerwanym strumieniem. Wszyscy
ludzie napełnieni Duchem Świętym, będą miłować tak, jak On miłował. Ta sama zasada, która rządziła
życiem Chrystusa, określi również charakter stosunków pomiędzy ludźmi.
Miłość stanowi probierz ludzkiego apostolstwa. "Po" tym wszyscy poznają, żeście uczniami moimi,
jeśli miłość wzajemną mieć będziecie" (Jan 13,35).
538
Gdy ludzie związani są ze sobą nie przymusem lub interesem, lecz miłością, promieniują siłą, która
jest ponad wszelki ludzki wpływ. Gdziekolwiek zaistnieje taka jedność, tam stajemy się świadkami
odrodzenia się w człowieku obrazu Bożego i zaistnienia wśród ludzi nowej zasady życia. Na tej
podstawie- stwierdzamy obecność siły Bożej zdolnej do przeciwstawienia się nadnaturalnym siłom zła
i podporządkowania sobie ludzkiego serca ogarniętego egoizmem.
Miłość taka przejawiana przez członków Kościoła z pewnością wzbudzi gniew szatana, bowiem i
Chrystus nie wytyczył swym,uczniom najłatwiejszej drogi. "Jeśli świat was nienawidzi, wiedzcie, że
mnie wpierw niż was znienawidził. Wspomnijcie na słowo, które do was powiedziałem. Nie jest sługa
większy nad pana swego. Jeśli mnie prześladowali i was prześladować będą; jeśli słowo moje
zachowali i wasze zachowywać będą. A to wszystko czynią wam dla imienia niego, bo nie znają tego,
który mnie posłał" (Jan 15,18.20.21). Ewangelia będzie niesiona w świat w walce, wśród opozycji,
niebezpieczeństwa, strat i cierpień.* Lecz ci, co wykonują to dzieło, idą w ślady swego Mistrza.
Jako Odkupiciel świata Chrystus ustawicznie musiał znosić pozorne niepowodzenia. Wydawało się, iż
zwiastun miłosierdzia czynił zbyt mało w stosunku do planu wydźwignięcia dusz i ich zbawienia. Nie
można pominąć przeszkód stawianych na tej drodze przez szatana. Chrystus jednak nie zniechęcał
się niczym. Słowami proroka Izajasza oświadcza- "Lecz ja pomyślałem: Na darmo się trudziłem, na
próżno i caremnie zużyłem swoją siłę. A jednak moje prawo jest u Fana, a moja zapłata u mojego
Boga. Teraz zaś mówi Pan. który mnie stworzył swoim sługą od poczęcia, aby nawrócić do niego
Jakuba i zebrać dla niego Izraela, gdyż jestem uczczony w oczach.Pana, a mój Bóg stał się moją
mocą. Tak mówi Pan, Odkupiciel Izraela, jego Święty, co tego, który jest wzgardzony przez Iudzi7
którym brz3rdzi się każdy naród, do sługi władców- Gdy królowie to zobaczą, powstaną, książęta
oddadzą pokłon przez wzgląd na Pana, który jest wierny, Świętego Izrtelskiego, który cię wybrał. Tak
mówi Pan: W czasie łaski wysłuchałem cię i w dniu zbawienia pomogłem ci; stworzyłem cię i
ustanowiłem cię pośrednikiem przymierza z ludem, abyś podźwignął kraj, porozdzielał spustoszoną
własność dziedziczną, Abyś rzekł do więźniów: Wyjdźcie! A do tych, którzy siedzą w ciemności:
Pokażcie się! Przy drogach będą się paść, a 'na wszystkich gołych wzgórzach będą ich pastwiska. Nie
będą łaknąć ani pragnąć, nie dokuczy im gorący wiatr ni żar słoneczny, bo, ten, który lituje się nad
nimi, będzie ich prowadził i zawiedzie ich do krynicznych wód" (Izaj. 49,4.5. 710).
Na tych słowach Jezus oparł się, nie dając szatanowi żadnej szan-
539
sy uzyskania przewagi Gdy miał stawiać Swe ostatnie kroki na drodze poniżenia, a w Jego duszy
rozlewał się najgłębszy smutek, rzekł do-Swych uczniów "Idzie książę świata tego, a we mnie mc nie
ma". "Książę tego świata już jest osądzony" ,Teraz książę świata precz wyrzucony będzie" (Jan 14,30,
16,11, 12,31) Proroczym wzrokiem Chrystus ogarniał wypadki, jakie rozegrają się podczas
ostatecznego wielkiego konfliktu Wiedział tez, ze gdy zawoła "dokonało się", całe niebo będzie
triumfować, a w Jego uszach już rozbrzmiewała odległa muzyka i radosne okrzyki niebios Wiedział, ze
wówczas zabrzmi pogrzebowy dzwon nad imperium szatana, a imię Chrystusa będzie rozsławione od
krańca po krańce tego świata.
Chrjstus cieszył się ze był w stanie uczynić dla swych wj znawców więcej, mz mogli pragnąc, lub
spodziewać się Mówił z przekonaniem, widząc, ze wyroki boskie zapadły zanim powstał ten świat
Wiedział tez ze prawda uzbrojona we wszechmoc Ducha Świętego zwycięży w walce ze złem i ze
splamiony krwią sztandar będzie triumfalnie powiewać nad Jego wyznawcami Wiedział, ze z^cie
wiernych uczniów będzie podobne Jego życiu i stanie się pasmem nieprzerwanych zwy-cięs.tw,
niewidocznych tu, ale uznanych w wieczności
"To powiedziałem wam, abyście we mnie pokój mieli Na świecie ucisk mieć będziecie ale ufajcie, ja
zwyciężyłem świat' Chrystus nie załamał się nie utracił odwagi toteż i Jego wy znawcy powinni stale
okazywać podobną nacechowaną wiarą postaw-ę Powinni żyć tak, jak On żył i pracować tak, jak On
pracował, ponieważ pozostają w zależności od Niego, jako od Swego Mistrza Powinni tez posiąść
odwagę, energię i wytrwałość, a także i tę ^wiadomość, ze chociaż na swoich drogach spotkają
przeszkody prawie niemożliwe do przezwyciężenia, to dzięki Jego łasce będą mogli kroczyć naprzód
Powołani bowiem zostali do pokonywania trudności, a nie do roztkliwiania się nad faktem ich istnienia
Naśladowcom Chrystusa nie wolno wpada6 w rozpacz z żadnego powodu, ponieważ dysponują
nadzieją na osiągnięcie wszystkiego Chrystus przywiązał ich do tronu Bożego złotym łańcuchem swej
nieporównywalnej miłości, bowiem wśród celów Jego> działania znajdowało się dążenie do poddania
ludzi najwyższej mocyr tego świata, aby i oni mogli korzystać z jej przejawów Swoich naśladowców
Chrystus zapragnął obdarzyć mocą przeciwstawienia się/ złu, a więc mocą, której me przezwycięży
doczesność, śmierć, ani piekło Pragnął nadać im siłę, która pozwoli im odnieść takie zwycięstwo,,
jakie było Jego udziałem
Chrystus dążył do tego, aby ład, chwała i Boska harmonia, panujące w niebie, mogły zaparować w
Jego Kościele na ziemi, aby mógł być uwielbiony w narodzie Swoim Z rzesz Chrystusowego ludu
miało rozbłysnąć Słonce Sprawiedliwości, które swoim czystym blaskiem.
540
rozświetli cały świat Chrystus wyposażył swój Kościół we \\szelkie środki do tego, aby ten przynosił Mu
chwałę, bowiem stanowi on nabytą przez akt odkupienia Jego niepodzielną własność Członków tego
Kościoła wyposażył zaś w możliwości i błogosławieństwa, aby mogli być odbiciem Jego własnego
dostatku Zbór obdarzony sprawiedliwością Chrystusa jest depozytariuszem Jego darów, gdzie
gromadzone są wszelkie bogactwa Jego miłosierdzia, łaski i miłości Chrystus promienne ognisko
wszelkiej chwały spogląda na czystość i doskonałość wśród gwego ludu, jako na uzupełnienie
uwielbienia i nagrodę za własną ofiarę upokorzenia
Przekonującymi i pełnymi nadziei słowami Zbawiciel zakończył pouczenia, a potem wylał cały ciężar
Swej duszy w modlitwie za uczniów Wznosząc oczy ku niebu Chrystus rzekł "Ojcze, przyszła godzina,
uwielbij Syna Twego aby tez i Syn twój uwielbił Ciebie, jakoś mu dał moc nad wszystkim ciałem, aby
tym wszystkim1; któreś mu djał, dał żywot wieczny A toć jest żywot wieczny, aby Cię poznali samego
prawdziwego Boga i któregoś posłał Jezusa Chrystusa"
Chrystus zakończył przeznaczone sobie dzieło Rozsławił Boga na ziemi i objawił ludziom imię Ojca
Wybrał tych, którzy mieli dalej prowadzić Jego dzieło wśród ludzi Tak rzekł "Uwielbionym jest ~w nich
A nie jestem więcej na świecie, ale om są na świecie, a ja do Ciebie idę Ojcze Święty, zachowaj je w
imieniu twojem, któreś mi dał, aby byli jedno, jako i my' "A me tylko za tymi proszę, lecz j za tymi,
którzy przez słowo ich uwierzą we mnie Aby wszyscy byli jedno, jako ty, Ojcze we mme, a ja w Tobie,
aby i oni w nas jedno byli, aby świat uwierzył, zes Ty mię posłał ze ich umiłowałeś jak i mnie
umiłowałeś"
W takich słowach, dających świadectwo Jego władzy Chrystus oddaje Swój ustanowiony Kościół w
ręce Ojca Jako poświęcony, najwyższy kapłan, wstawia się za Swój naród Jako wierny Pasterz pasie
Swe stada w cieniu Najwyższego w pewnym i bezpiecznym schronieniu Czeka Go ostatnia bitwa z
szatanem i Chrystus wychodzi jej na spotkanie.
ROZDZIAŁ .LXXIV
Getsemane
(Mat. 26,36-56; Mar. 14,32-50; Łuk. 22,39-53; Jan 18,1-12)
Otoczony uczniami, Jezus powolnym krokiem szedł w kierunku Ogrodu Getsemane.
Wielkanocny księżyc świecił na bezchmurnym niebie, a miasto pełne namiotów i pielgrzymów było
pogrążone w głębokiej ciszy.
Po drodze Jezus poważnie rozmawiał z uczniami, udzielając im wskazówek, lecz w miarę zbliżania się
do Ogrodu Getsemane, stał się dziwnie milczący. Często przychodził na to miejsce dla rozmyślania i
modlitwy, lecz nigdy z sercem tak wypełnionym smutkiem, jak w tę noc oczekującej Go męki. W ciągu
całego ziemskiego życia kroczył w świetle Boskiej obecności. I kiedykolwiek wpadał w konflikty z
ludźmi inspirowanymi przez szatana, mógł im powiedzieć: "A ten, który mię posłał, ze mną jest: nie
zostawił mię samego Ojciec, bo co mu się podoba to ja zawsze czynię". Lecz dziś zdawało się, że
został wygnany z obrębu światła, wspierającej obecności Bożej i został zaliczony do rzędu
przestępców. Musiał przecież udźwignąć ciężar upadłej ludzkości. Na Niego, który nie znał grzechu,
musiały, być złożone wszystkie nasze nieprawości. Grzech zdał się Chrystusowi straszny, a ciężar
branej na swoje barki winy tak wielki, iż uląkł się przed utraceniem miłości Ojca z tego powodu.
Czując, jak straszliwy jest gniew Boga z powodu ludzkich przewinień Chrystus wypowiedział w
mewysłowionej męce- "Smętna jest dusza moja aż do śmierci".
Gdy zbliżali się do ogrodu uwagi uczniów nie uszła zmiana, jaka zaszła w ich nauczycielu, nigdy
przedtem nie widzieli Go tak smutnego i milczącego. W miarę jak posuwali się naprzód smutek ten
potęgował się, a oni nie mieli odwagi zapytać o przyczynę tego. Postać Nauczyciela chwiała się, jak
gdyby miał upaść. Przy wejściu do ogrodu uczniowie z troską rozglądali się za zwykłym miejscem
542 '
spoczynku Chrystusa, ale On szedł naprzód z wielkim wysiłkiem. Jęczał głodno, jak gdyby pod
brzemieniem strasznego cierpienia i dwaj spośród Jego towarzyszy podtrzymywali Go, gdyż inaczej
byłby upadł. Niedaleko wejścia do ogrodu Jezus zatrzymał przy Sobie trzech uczniów, polecając
reszcie, aby się za siebie i za Niego modlili. Do wydzielonego miejsca wypoczynku wkroczył zaledwie
w towarzystwie Piotra, Jana i Jakuba. Ci trzej byli mu najbliżsi. Byli świadkami Jego pełnego chwały
przemienienia na górze, a także widzieli Mojżesza i Eliasza rozmawiającego z Nim. Ci trzej ludzie
słyszeli głos proroków i dlatego Chrystus pragnął z nimi pozostać w oczekiwaniu męki. Często
spędzali z Nim noce w tym schronisku. W takich . przypadkach, po pewnym czasie czuwania i
modlitwy, zasypiali nie- -zmąconym snem nieopodal Mistrza, zanim nie zbudził ich rano, aby udali się
do nowego miejsca pracy. -Lecz dziś pragnął, aby spędzili -z Nim noc na modlitwie, nie chciał
jednakże, aby nawet oni byli świadkami męki, którą miał znosić.
"Zostańcież tu", rzeką do nich "a czuwajcie ze mną". Oddalił się od nich na odległość, z której mogli
Go widzieć i słyszeć, dlatego też obserwowali jak upadł wyczerpany na ziemię. Przeczuwał bowiem,
że grzech rozdzielił Go z Ojcem, a rozdzielająca przepaść była tak szeroka, ciemna i głęboka, że
wzdragał się przed nią. Jednocześnie nie mógł użyć Swej boskiej mocy, aby uniknąć tej męki,
ponieważ jako człowieka musiał ponosić konsekwencje ludzkiego grzechu i jako taki musiał nieść
gniew Boży za przewinienia.
Postawa Chrystusa była w tej chwili zupełnie odmienna od Jego zwykłej postawy. Jego cierpienia
najlepiej oddają słowa proroka: "O mieczu! ocknij się na pasterza mego i na męża towarzysza mego,
mówi Pan zastępów" (Zach. 13,7). Jako przedstawiciel i podpora grzesznych ludzi, Chrystus znosił
wyrok sprawiedliwości Bożej. Wiedział, co znaczy sprawiedliwość, a choć dotąd był orędownikiem
innych, to dziś zapragnął obrony dla Siebie samego.
Gdy Chrystus poczuł, że Jego łączność z Ojcem jest zerwana, obawiał się, że jako ludzka istota nie
będzie w stanie znieść zbliżającego się konfliktu z siłami mroku. Podczas kuszenia na pustyni los
ludzkości wystawiony był na niebezpieczeństwo, ale wówczas Chrystus zwyciężył. Teraz kusiciel
zbliżał się do Niego, aby stoczyć ostatni,, straszliwy bój, do którego przygotowywał się w ciągu trzech
lat publicznej działalności Chrystusa na ziemi. Obecnie szatan postawił wszystko na jedną kartę.
Jeżeli przegra, prysną wszystkie nadzieje na panowanie i narody ostatecznie przyjmą Chrystusa, a on
sam zostanie obalony i odrzucony. Lecz gdyby się udało zwyciężyć Chrystusa, ziemia stałaby się
królestwem szatana i ród ludzki na wieki dostałby się pod jego władzę. Widząc grozę tego konfliktu
Chrystus
543
o czuAał strach z powodu braku łączności z Bogiem Szatan oznajmił Mu, ze jeżeli stanie się
gwarantem grzesznego świata, rozdział ten uwieczni się, a sam Chrystus stanie się jednym z
poddanjch królestwa szatana i nigdy już me będzie stanowić jedności z Bogiem
Co było do zyskania poprzez taką ofiarę' Jakże beznadziejna wydawała się wina i niewdzięczność
ludzi' Szatan w najbardziej bezwzględnych ołowach przedstawiał Odkupicielowi Jego sytuację,
mówiąc Ludzie najlepiej sytuowani pod względem materialnym i duchowi m odrzucili Cię, jako
funaament, ośrodek i pieczęć wszelkiej obietmcv danej wybranemu narodowi A ponadto ci ludzie
pragną Cię zr>iazcz\c Jeden z twych własnych uczniów, których słuchał Twych nauk i który był jednym
z najczynmejszjch w pracy dla kościoła, zdradzi Cię Jeden z najgorliwszych Twych wyznawców
zaprze się dębie Wszyscy Cię opuszcza Cała istota Chrystusa wzdragała się ra te myśli, bowiem żal
przeszywał Jego duszę iż ci wszyscy, kto-r\ch miłował i usiłował zbawić udzielą poparcia intrygom
szatana Jego dusza była poddana straszliwej walce, a miarą tejże walki była wina Jego narodu, wina
Jego osobistych oskarżycieli i zdrajców, a także wina świata pogrążonego w podłości Grzechy ludzkie
nieznośnie zaciązyh na losach Chrystusa, bowiem gniew Boży przeciwko grzechowi miał zmiażdżyć
Jego życie
Spójrzmy jednak na Niego, rozmyślającego nad ceną, która miała być zatDłatą na ludzką duszę W
Swej rozpacz\ Jezus przylgnął do zim nej ziemi jakby chcąc uchronić się przed dalszym
oderwaniem Go od Ojca Nocna rosa spadła na Jego rozpostartą postać, lecz On tego nie czuł
Z pobladłych Jego ust zrywa się modlitwa "Ojcze mój jeUi można, oddal ten kielich, ode
mnie", lecz w siad za tym dodaje , wszakże nie co ja chcę ale co Ty
Serce ludzkie pragnie współczucia w swym cierpieniu i to prag nieme odczuwał Jezus całym
swym jestestwem W chwilach największej męki duchowej przyszedł do uczniów z gorącym
życzeniem usł\ szenia kilku słów pokrzepienia od ludzi ktorvch tak często błogosławił
pokrzepiał i chronił przed zmartwieniem i rozterką Ten, ktor\ znajdował stale słowa współczucia
dla nich, teraz przechodził nad ludzkie cierpienia i pragnął mieć pewność, ze bliscy Mu również
modlą się za Niego i za siebie Jak mroczna jest przewrotność grzechu' Jakże ciężka musiała
być pokusa pozostawienia ludzkości jej grzechom, podczas gdy On sam mógł stanąć
przed Bogiem zupełnie nie skałany Poczułby się wzmocniony, gdybj miał pewność ze Jego
uczniowie zrozumieli ten stan rzeczy
Powstając z bolesn\m wysiłkiem Jezus udał się w stronę swych tpwarzysz., Lecz znalazł
ich pogrążonych we śnie Gdyby ich zastał
S44
modlących się, byłby tym podniesiony na duchu, gdyby w tych cięz-luch chwilach szukali ucieczki w
Bogu, moce szatańskie nie miałyby nad nimi przewagi a Jezus byłby pokrzepiony mezłomnoscią ich
wiary Lecz zlekceważyli Jego parokrotnie powtórzone wezwanie: "Czuwajcie, a módlcie się" Z
początku uczniowie byli bardzo zmieszani widząc Mistrza, zazwyczaj tak spokojnego i pełnego
godności, zmagającego sią ze smutkiem niedostępnym ich zrozumieniu Modlili się, gdy* słyszeli jęki
cierpiącego Jezusa Nie mieli zamiaru opuście swego Pana, lecz obezwładniło ich odrętwienie, z
którego mogliby się otrząsnąć, gdyby dłużej zanosili modlitwy ku Bogu Nie pojmowali potrzeby
czuwania i żarliwej modlitwy dla odsunięcia od siebie pokusy.
Zanim Jezus skierował Swe kroki do ogrodu, rzekł do uczniów^ "Wszyscy wy zgorszycie się tej nocy
ze mnie", a oni w odpowiedzi zapewnili Go, ze gotowi są pojsc z Nim do więzienia i na śmierć. A
biedny, tak bardzo pewny siebie Picftr, dodał "Choćby się wszyscy zgorszyli, ale ja nie" (Mar 14,27
29). Uczniowie mieli zaufanie do siebie, zamiast zwrocie się do Wszechmocnego Pomocnika, jak im
Chrystus nakazał Toteż, gdy Zbawiciel najbardziej potrzebował ich współczucia i modlitwy, zastał ich
śpiących. Nawet Piotr spał
I Jan, umiłowany uczeń, który podczas wieczerzy złożył swą głowę na piersi Chrystusa, również usnął
Na pewno miłość do Nauczyciela dodawałaby mu sił do czuwania, a jego żarliwa modlitwa powinna
była połączyć się z modlitwą umiłowanego Zbawiciela w chwilach Jego najgłębszego smutku.
Odkupiciel spędził całą noc na modlitwie za Swjch uczniów, błagając, aby ich wiara me osłabła. Czy
miał Jezus ponownie skierować do Jakuba i Jana pytanie jak niegdyś "Możecie pić kielich, który ja
będę pił' i chrztem, którym się ja chrzczę, być ochrzczeni' Na co oni nie zawahali się odpowiedzieć
"możemy" (Mat. 20,22)
Uczniowie zbudzili się ze snu na głos Chrystusa, lecz poznali Go z trudem, tak bardzo męka zmieniła
Jego twarz Zwracają-c się do Piotra Jezus rzekł "Szymonie, spisz' nie mogłeś czuwać jedrej godziny'
Czuwajcie a módlcie się, abyście nie popadli w pokuszenie, duch wprawdzie jest ochotny, ale ciało
mdłe". Słabość uczniów wzbudziła Współczucie Jezusa. Obawiał się, ze nie zdołają przetrzymać
próby, która spadnie na nich jako rezultat zdrady i następującej po mej jego śmierci Nie czynił
wymówek, lecz rzekł tylko "Czuwajcie i módlcie się, abyście nie popadli w pokuszenie". Nawet wśród
Swojej udręki Jezus usiłował usprawiedliwić Swoich uczniów.
Znów nadludzka męka ogarnęła Syna Bożego Osłabiony i wyczerpany chwiejnym krokiem powrócił na
poprzednie miejsce swoich
l
35 Zycłe Jezusa
545
zmagań Cierpienie Jego jeszcze się wzmogło, kiedy męka duchowa osiągnęła szczyt, a był pot Jego
jako krople krwi, ściekające na zie mię' Cyprysy i palmy były niemymi świadkami Jego udręki Z ga łęzi
spadały ciężkie krople rosy na rozpostarte ciało, jak gd^by przy roda płakała nas Swym Stwórcą,
walczącym samotnie z siłami mroku
Tak niedawno jeszcze Jezus stał jak potężny cedr, stawiając czoło ' 'wściekłemu sztormowi opozycji,
którego wszystkie siły skupiły się przeciw Niemu Uporczywość złej woli i serc przepełnionych złośliwą
zręcznością nadaremnie usiłowały pokonać Go i zastraszyć Stał twardo w boskim maiestacie, jako
Syn Boży Teraz natomiast sprawiał wrażenie trzciny smaganej przez mehtociwy wiatr Zbliżał się
jednak ku spełnieniu swego dzieła jako zwycięzca, który krok za krokiem przezwycięża moce mroku
Opromieniony blaskiem chwały, ogłosił Swą jedność z Bogiem, a pieśń chwały Bożej wyśpiewywał
pewnym głosem Przemawiał do Swych uczniów w słowach tkliwych i dodających"-otuchy Teraz jednak
nadeszła godzina sił mroku, a głos Zbawiciela me rozlegał się wśród wieczornej ciszy nutami triumfu
Obecnie w Jego głosie objawih się wszystkie akcenty bólu Do uszu zmozonych snem uczniów
doleciały słowa Zbawiciela "Ojcze1 jeśli chcesz, oddal ten
kielich ode mnie, wszakże nie moja wola, lecz twoja niech się sta-* " / nie .
Pierwszym odruchem uczniów było pójść do Niego, lecz nakazał im trwać tu, czuwając i modląc się
Gdy Jezus zbliżył się do nich znalazł ich znowu śpiących Znów odczuł potrzebę ich towarzystwa i
usłyszenia kilku słów pociechy, które przełamałyby tę zaczarowaną ciemność nocy Lecz pow. eki ich
były ciężkie, "a nie wiedzieli co mu odpowiedzieć mieli Jego obecność działała na nich orzeźwiająco
Do-4 strzegli na Jego twarzy siady krwawego potu i ogarnął ich strach, bowiem nie mogli zrozumieć
Jego duchowej męki "Jak wielu się przeraziło na jego widok tak zeszpecony, niepodobny do
ludzkiego by! jego wygląd" (Izaj 52,14)
Wracając ponownie na poprzednie miejsce, Jezus padł na ziemię ogarnięty przerażeniem z powodu
otaczających Go ciemności W tej strasznej godzinie drżenie trwogi zawładnęło ludzką istotą S-yna
Bożego. Nie modlił się już na intencję podtrzymania wiary uczniów, lecz o Swą własną wystawioną na
pokusę i umęczoną duszę Nadeszła jednak straszliwa godzina, w której miały się zdecydować losy
świata kiedy losy ludzkości ważyły się w tym momencie Jeszcze teraz Chrystus mógł odmowie
wypicia kielicha przeznaczonego dla grzesznej ludzkości. Jeszcze nie było za późno Mógł otrzeć
krwawy pot z czoła, pozostawiając na zagładę człowieka za jego nieprawości Mógł rzec Niech
winowajca poniesie karę za swój grzech, a ja powrócę do Ojca Czy jednak Syn Boży wypije gorzki
kielich poniżenia i męki7 Czy niewinny
męczennik poniesie konsekwencje przekleństwa grzechu w imię ratowania winnego' Z pobladłych ust
Jezusa padły drżące słowa "Ojcze mój jeśli można, oddal ten kielich ode mnie, wszakże me moja
wola, lecz twoja mech się stanie".
Trzykrotnie powtórzył Jezus to błaganie, a tym samym trzykrotnie człowieczeństwo wzdragało się
przed poniesieniem tej ostatniej decydującej ofiary Jednakże przed oczami Odkupiciela przesunęła się
historia ludzkiego gatunku Zobaczył wówczas, iż ci, którzy złamali zakon pozostawieni sami sobie,
skazani są na zagładę ponieważ poznał już bezradność człowieka i ciężar popełnianego przez niego
grzechu Nieszczęścia i jęki skazanego świata zarysowały się przed Jego oczyma i ta wizja
zadecydowała o Jego dalszych postanowieniach Zdecydował wtedy, iż zbawi człowieka, niezależnie
od osobistych kosztów tego działania Zgodził się na przyjęcie chrztu krwi, dzięki któremu miliony ludzi
osiągnie wieczne życie Pozostawiał niebiosa, gdzie wszystko jest czystością, radością i chwałą, aby
zbawić jedną, zbłąkaną owcę i świat, który upadł wskutek grzechu Nie cofnie się przed swym
zadaniem, stając się ucieczką ludzkiego rodzaju, skłonnego do grzechu Jego modlitwa tchnie już
samym poddaniem się "Wszakże nie moja, lecz twoja wola niech się stanie '
Powziąwszy decyzję, Chrystus padł zemdlony na ziemię, z której się już był na wpół uniósł Gdzie
jednak byli teraz Jego uczniowie, którzy powinni byli z czułością podłożyć dłonie pod głową
słabnącego IJIistrza i obmyć to czoło, umęczone bardziej, niż któregokolwiek z synów ludzkich7 Jezus
dźwigał cały ogrom ciężaru na sobie, a nikt z ludzi me towarzyszył Mu w Jego pracy.
Lecz Bóg cierpiał razem ze Swym Synem, a aniołowie widzieli mękę Zbawiciela Widzieli Pana
otoczonego przez legiony wojsk szatana, l' upadającego na duchu pod wpływem tajemniczego zła.
Drżał pod ciężarem jaki na Niego spadł, ale w niebie panowała cisza i nie drgnęła tam struna żadnej
harfy Gdyby śmiertelnicy mogli widzieć bogobojny strach zastępców anielskich, gdy w milczącym
strapieniu przyglądali się temu, jak Ojciec odcinał Swe promienie światła miłości i chwały od
umiłowanego Syna, potrafiliby lepiej zrozumieć jaką obrazą dla Niego był grzech
Sprawiedliwi tego świata i aniołowie nieba z najgłębszym zainteresowaniem śledzili za zbliżającym się
rozstrzygnięciem walki. Szatan ze swymi sprzymierzeńcami sił zła i legionami odszczepienców, nie 1t
spuszczał z oczu przebiegu wielkiego kryzysu w dziele odkupienia Zarówno siły dobra jak zła z
niecierpliwością oczekiwały, jaka będzie odpowiedz na trzykrotnie powtórzone błaganie Chrystusa
Aniołowie Pragnęli przynieść ulgę boskiemu męczennikowi, lecz nie było to możliwe Nie było żadnej
drogi ucieczki dla Syna Bożego W tym straszli-
546
547
wym kryzysie, gdy wszystko było postawione na jedną kartę, gdy mistyczny kielich drżał w ręku
Chrystusa, niebiosa rozstąpiły się, światło przeniknęło burzliwe ciemności tej strasznej godziny i
możny anioł stojący przed Bogiem na miejscu, które przed swym upadkiam zajmował szatan, stanął
przy boku Chrystusa.
Anioł nie przyszedł, by wziąć z rąk Chrystusa kielich, lecz aby dodać Mu sił do wypicia go i zapewnić
Go o miłości Ojca. Przyszedł, aby pokrzepić Boga człowieka. Wskazał Mu otwarte niebiosa,
mówiąc
0 duszach, które zostaną zbawione przez jego cierpienie. Zapewnił Go, że Ojciec jest potężniejszy
od szatana, dodał że, dzięki Jego śmierci szatan zostanie pognębiony, a królestwo tego
świata oddane będzie świętym Najwyższego Pana. Powiedział Mu, że ujrzy wyniki Swej pracy i
dozna wielkiego zadowolenia gdyż wielu spośród rodzaju ludzkiego zostanie na wieki
zbawionych.
Męka Chrystusa nie ustawała, lecz depresja i zniechęcenie minęły. Burza nie osłabła, lecz Ten
przeciwko któremu była zwrócona, nabrał nowych sił, aby przeciwstawić się jej furii. Odzyskał spokój i
pogodę ducha. Niebiański pokój rozlał się na skrwawionym obliczu. Zniósł więcej niż mogłaby znieść
jakakolwiek ludzka istota, gdyż przyjął mękę śmierci za nas wszystkich. ^
Śpiący uczniowie zostali raptownie zbudzeni przez światło, które otaczało Chrystusa. Ujrzeli anioła
pochylającego się nad ich leżącym na ziemi Mistrzem. Widzieli jak uniósł głowę Zbawiciela na swe
łono'
1 odwrócił ją ku niebu. Słyszeli także jego głos podobny do najsłodszej muzyki, którym wypowiadał
słowa pokrzepienia i nadziei. Uczniowie przypomnieli sobie scenę przemienienia na górze; do ich
pamięci powrócił obraz chwały, która w świątyni otoczyła Chrystusa i głos Bo-
,ga przemawiający z obłoku. Teraz ponownie objawiona została ta sama chwała i dzięki niej przestali
się obawiać o swojego Mistrza. Był pod opieką Boga, a potężny anioł został zesłany dla Jego ochrony.
Zmęczeni uczniowie pogrążyli się znowu w dziwnym odrętwieniu. I znów Jezus zastał ich śpiących.
Patrząc na nich ze smutkiem "Zbawiciel rzekł: "Spijcie dalej i odpoczywajcie! Oto nadeszła godzina i
Syn Człowieczy będzie wydany w ręce grzeszników".
Gdy wypowiadał te słowa posłyszał kroki poszukującego Go motło-chu i rzekł do uczniów: "Wstańcie,
pójdźmy! Oto się zbliża ten, który mnie wyda".
Kiedy kroczył w stronę Swego zdrajcy, nie było na Nim znać żadnych śladów dopiero co przeżytej
męki. Wysuwając się przed uczniów spytał siepaczy: "Kogo szukacie?", tamci odpowiedzieli: .Jezusa
Naza-reńskiego, a Jezus odrzekł: "Jam jest". Gdy Chrystus wypowiedział te słowa anioł strzegący
Chrystusa stanął pomiędzy Nim a motło-
chem. Boskie światło opromieniało twarz Zbawiciela, a duch w kształcie gołębicy przesłaniał Go. Na
widok tego przejawu chwały Bożej morderczy tłum przez chwilę zawahał się i cofnął do tyłu. Kapłani
starszyzna, żołnierze a nawet Judasz padli jak rażeni na ziemię.
Anioł odszedł i światło zgasło. Jezus uzyskał teraz możność uciecz-]ri( jednakże pozostał na miejscu,
spokojny i opanowany. Pełen chwały stał pośród tej brutalnej hordy teraz bezsilnej i powalonej 'u Jego
stóp. Uczniowie przyglądali się temu w milczeniu, przejęci bogobojną grozą.
Lecz .wszystko to uległo szybkiej zmianie. Motłoch powstał, a rzymscy żołnierze, kapłani i Judasz
otoczyli Chrystusa. Zdawali się zawstydzeni swą słabością i przestraszeni, że może im uciec.
Odkupiciel znów ich spytał: "Kogo szukacie?" odpowiedzieli ponownie: "Jezusa Naza-reńskiego".
Wówczas Zbawiciel rzekł: "Powiedziałem wam że ja jestem; .jeżeli więc mnie szukacie pozwólcie tym
odejść" i wskazał na uczniów. Wiedział, jak słaba była ich wiara i chciał ich uchronić przed pokusami
oraz cierpieniem. Natomiast Sam gotów -był do złożenia z Siebie ofiary za nich.
Zdrajca Judasz nie. zapomniał o roli, jaką zobowiązał się odegrać. Gdy motłoch wszedł do ogrodu,
Judasz szedł na jego czele, a tuż za nim postępował najwyższy kapłan. Dał znak prześladowcom
Chrystusa mówiąc: "Ten, którego pocałuję, jest nim, bierzcie go" (Mat. 26,48). Udając, że nie bierze w
tym żadnego udziału, Judasz zbliżył się da Chrystusa i biorąc go przyjaźnie za rękę powiedział: "Bądź
pozdrowiony, Mistrzu". I pocałował go kilkakrotnie udając, że płacze ze współczucia nad jego
nieszczęściem. Jezus rzekł do niego: "Przyjacielu! po co przy-
- chodzisz?" A głos Jego zadrżał ze smutkiem gdy dodał: "Judaszu! pocałunkiem wydajesz Syna
człowieczego?" Taki zarzut powinien był obudzić sumienie zdrajcy i poruszyć jego uparte
serce, lecz honor, wierność i ludzka dobroć stały się mu obce. Stał pewny siebie, zuchwały, nie
wykazując żadnej chęci ustąpienia. Zaprzedał się szatanowi i nie miał już; sił przeciwstawić się jego
woli. A mimo wszystko Jezus nie uchylił sią od pocałunku zdrajcy.
Motłoch, wiodąc jak Judasz dotyka Tego, którego chwała dopiero co została wobec nich objawiona,
nabrał odwagi i przystępując do Jezusa począł Mu wiązać ręce, te ręce, które stałe dla wszystkich
czy-
- niły dobro.
Uczniowie sądzili, iż Mistrz nie dopuści, aby Go ujęto. Siła, która rzuciła prześladowców na ziemię była
zdolna obezwładnić ich aż do-czasu, kiedy .Jezus z uczniami oddalą się. Byli zgnębieni i oburzeni,
widząc jak wiązano sznurami ręce tego, którego miłowali. Piotr w uniesieniu 'wydobył miecz, usiłując
bronić Mistrza, lecz zdołał jedynie
548
549
uciąć ucho sługi najwyższego kapłana. Jezus widząc co się. stało, uwolnił swe ręce, mimo, że były
mocno trzymane przez rzymskich żołnierzy, mówiąc: "Zaniechajcie, tego. I dotknąwszy ucha, uzdrowił
go". Potem rzekł do Piotra: "Włóż miecz swój do pochwy; wszyscy bowiem, którzy miecza dobywają,
od miecza giną. Czy myślisz, że nie mógłbym prosić Ojca mego, a On wystawiłby mi teraz więcej niż
dwanaście legionów?" (Mat. 26,52.53), po legionie na każdego ucznia. Dlaczegoż myśleli
uczniowie nie chce uratować siebie i nas? Odpowiadając na ich niewypowiedziane myśli, Chrystus
rzekł: "Ale jakby wtedy wypeł- -niły się Pisma, że tak się stać musi? Czy nie mam pić kielicha, który mi
dał Ojciec? (Mat. 26,54; Jan 18,11 ost. cz.).
Urzędowe godności żydowskich przywódców nie przeszkodziły im wziąć udział w pochwyceniu
Jezusa. Jego aresztowanie było w ich oczach zbyt poważną sprawą, aby można je było zlecić
podwładnym, dlatego też przebiegli kapłani i starszyzna połączyli się ze stróżami świątyni i motłochem
w ściganiu Chrystusa w Ogrodzie Getsemane. Żądny wrażeń motłoch, uzbrojony w różnego rodzaju
narzędzia i kije, jakby chodziło o schwytanie dzikiej bestii, był zaiste dziwnym towarzystwem dla tych
dygnitarzy.
Zwracając się w stronę kapłanów i starszyzny Chrystus skierował na nich Swój badawczy wzrok.
Słów, które wypowiedział, nie zapomną do końca życia, były bowiem tak ostre jak strzały
Wszechmocnego. W słowach nacechowanych godnością Jezus rzekł: ^"Gdy codziennie bywałem z
wami w świątyni, nie podnieśliście na mnie ręki. Lecz to jest wasza {Tora i moc ciemności" (Łuk.
22,53).
Uczniowie byli przerażeni, widząc, że Jezus pozwolił się ująć i związać. Byli urażeni, iż wystawia na
upokorzenie Siebie samego i ich. Nie mogli pojąć Jego postępowania i potępiali Go za uległość wobec
motłochu. W swym oburzeniu i strachu Piotr wysunął propozycję ucieczki, przyjętą przez pozostałych.
"Wtedy wszyscy go opuścili i uciekli. Oto nadchodzi godzina, owszem już nadeszła, że się
rozproszycie, każdy do swoich, i mnie samgeo zostawicie; lecz nie jestem sam, bo Ojciec jest ze mną"
(Mar. 14,50; Jan 16,32).
550
ROZDZIAŁ LXXV
Przed Annaszem i na sądzie Kaifasza
(Mat. 26,57-75; 27.1; Mar. 14,53-72; 15,1; Łuk. 22.54-71; Jan 18,13-27)
Wiedli Jezusa przez potok Cedron, przez ogrody i oliwne gaje i przez ciche ulice pogrążonego we śnie
miasta. Było po północy i krzyki hałaśliwego motłochu, który szedł za Nim przeszywały 'ciszę.
Zbawiciel, związany i pilnie strzeżony poruszał się z trudem. Jego prześladowcy wiedli Go w
gorączkowym pośpiechu do pałacu Annasza, byłego najwyższego kapłana.
Annasz był głową rodziny, do której należał obecny najwyższy kapłan i z tytułu swego wieku
uznawany był przez naród za najwyższy autorytet. Ubiegano się o jego rady i uznawano je za
glos Boży. On też pierwszy powinien był zobaczyć Jezusa, jako więźnia władzy v kapłańskiej.
Musiał być obecny przy przesłuchaniu więźnia ponieważ obawiano się, że mniej doświadczony
Kaifasz mógłby przez oględne postępowanie zaprzepaścić owoce ich działalności. Należało
wykorzystać w tym przypadku zręczność, przebiegłość i lotność umysłu Annasza, bowiem
chodziło o bezwarunkowe skazanie Chrystusa. 1 Chrystus miał być oficjalnie postawiony przed
sądem Sanhedrynu, lecz przedtem musiał być poddany wstępnemu badaniu przed Annaszem.
Według prawa rzymskiego Sanhedryn nie był upoważniony do wydawania wyroków śmierci;
przysługiwało mu jedynie prawo zbadania więźnia i przeprowadzenia postępowania sądowego,.
sam wyrok jednak wymagał zatwierdzenia przez rzymskie władze. Należało w pierwszym
rzędzie zbudować przeciwko Chrystusowi akt oskarżenia o przestępstwo, które w oczach
Rzymian uchodziło za kryminalne. Należało też sformułować przewinienia, które spowodują Jego
potępienie przez Żydów. Spora liczba kapłanów i przywódców żydowskich była przekonana o
słuszności nauki Chrystusa i jedynie strach przed eks-komuniką powstrzymywał ich przed
uznaniem Go. Kapłani pamiętali Pytanie Nikodema: "Czy zakon nasz sądzi człowieka, jeżeli go
wpierw
551
l
nie przesłucha i nie zbada, co czyni?" (Jan 7,51). Pytanie to zerwało wówczas obrady i przekreśliło na
pewien czas plany wrogów Zbawiciela. Józef z Arymatei i Nikodem nie byli teraz wezwani na naradę,
byli natomiast inni, którzy mogliby odważyć się przemówić w imię sprawiedliwości. Rozprawa powinna
była być prowadzona w ten sposób, aby zjednoczyć przeciwko Chrystusowi wszystkich członków
Sanhedrynu. Były wysuwane dwa oskarżenia, które kapłani chcieli utrzymać. Gdyby można było
dowieść Jezusowi bluźnierstwo, mógłby być skazany przez Żydów. Natomiast gdyby się dało
utrzymać oskarżenie o bunt, wtedy zostałby skazany przez Rzymian. Annasz usiłował najpierw
przeprowadzić dowody drugiego zarzutu. Rozpytywał Jezusa o Jego uczniów i Jego nauki, licząc, że
więzień powie coś, co posłuży za materiał do sformułowania oskarżenia. Usiłował skłonić Go do
jakiejś wypowiedzi, która wskazywałaby na utworzenie tajnego stowarzyszenia, w celu ustanowienia
nowego królestwa. Wówczas mogliby przekazać Go rzymskim władzom, jako mąciciela pokoju i
organizatora powstariia.
Chrystus czytał zamiary kapłanów, jak otwartą księgę. Jakby przenikając do głębi duszy swego
sędziego, Chrystus zaprzeczył, iż jego stosunki z uczniami miały charakter tajnego związku, lub że w
tajemnicy i w mrokach nocy miałby się z nimi zbierać na tajne zebrania w celu zakonspirowania Swych
zamiarów. W celach Jego nauki nie kryły się żadne tajemnice. Mówił więc: "Ja jawnie mówiłem światu;
ja zawsze uczyłem w synagodze i w świątyni, gdzie się wszyscy Żydzi schodzą, a potajemnie nic nie
mówiłem" (Jan 18.20).
Zbawiciel celowo ukazał kontrast między własnym działaniem, a metodami zastosowanymi przez Jego
prześladowców. Miesiącami polowali na Niego, usiłując zastawić pułapkę umożliwiającą postawienie
Go przed tajnym trybunałem, gdzie za pomocą krzywoprzysięstwa można było osiągnąć to, czego nie
można było zdobyć uczciwymi metodami. Teraz nadafzyła się sposobność przeprowadzenia tych
zamiarów. Ujęcie Jezusa przez motłoch o północy, drwiny i zniewagi zastosowane względem Niego
przed wydaniem wyroku, a nawet przed przedstawieniem Mu aktu oskarżenia, stanowiły metodę ich
działania w odróżnieniu od Jego postawy. Ich postępowanie było jaskrawym pogwałceniem prawa. To
prawo, któremu zdawali się hołdować stanowiło, że każdy człowiek jest uważany za niewinnego,
dopóki nie zostanie mu dowiedziona jego wina. W ten sposób ustanowione przez kapłanów edykty
prawne obracały się przeciwko nim.
Zwracając się do Swego oskarżyciela Jezus rzekł: "Cóż mię pytasz?" Bowiem w istocie kapłani i
przywódcy posyłali szpiegów do śledzenia każdego Jego ruchu i powtarzania im każdego Jego słowa.
Czyż ci szpiedzy nie byli obecni na każdym zebraniu i czy nie dono-
552
sili kapłanom o każdym Jego słowie i czynie? "Pytaj tych, którzy słuchali, co im mówiłem; oto oni
wiedzą, co Ja mówiłem" (Jan 18,21). TJp zdecydowana odpowiedź Zbawiciela zamknęła usta
Annaszowi. W obawie, że Chrystus mógłby ujawnić pewne fakty z jego działalności, na które raczej
wolał rzucić cień, nic więcej nie powiedział. Jeden ze sług oburzony tym, że Annasz zmuszony został
do milczenia uderzył Jezusa w twarz mówiąc: "Tak odpowiadasz arcykapłanowi?" Chry-, stus rzekł
spokojnie: "Jeżeli źle powiedziałem, udowodnij, że źle,, a jeśli dobrze, czemu mnie bijesz?" (Jan 18,22
ost. cz. 23). Nie wygp.-wiadał przy tym żadnych słów zapowiadających odwet. Jego spokojna
odpowiedź płynęła z serca bezgrzesznego, cierpliwego i prawego, które nie dawało się wyprowadzić z
równowagi.
Chrystus żywo odczuwał wszelkie nadużycia i zniewagi. Spadały na Niego wszelkie nikczemności z
rak tych, których stworzył, i dla których miał ponieść bezgraniczną ofiarę. Cierpienia Chrystusa
rozłożyło się w ten sposób, że z jednej strony świadczyło o Jego świętości, z drugiej zaś o Jego
nienawiści do grzechu. Częścią Jego odwiecznego poświęcenia było to, że ^zniósł cierpienia zadane
Mu przez wrogów. Wzburzała Go myśl, iż znajduje się pomiędzy ludźmi osacronymi przez szatana.
Jednocześnie Chrystus był świadom tego, że może w jednej chwili, przez użycie boskiej mocy obalić
w proch Swych okrutnych dręczycieli. Ta też świadomość czyniła, że czas próby stawał się
nieznośnym.
Żydzi oczekiwali mesjasza wyposażonego w oznaki zewnętrznej potęgi. Spodziewali się po nim, że
jednym przebłyskiem wszechmocnej woli zmieni tok ludzkich myśli i zmusi ich do uznania Jego woli.
Uważali, że tym sposobem zdoła utrzymać swoje własne wywyższenie, a jednocześnie spełni ich
ambitne nadzieje. Taki pogląd na osobę Mesjasza sprawiał, że .wzgardzony Chrystus odczuł wielką
pokusę zamanifestowania Swej boskiej istoty. Jednym słowem, jednym Swoim spojrze-aiem mógł
zmusić Swych prześladowców, do uznania, że jest Panem, ponad królami, przywódcami i kapłanami a
nawet ponad świątynią. Jednakże cały ciężar podjętej misji polegał na wyborze ludzkiej osobowości.
Niebiescy aniołowie obserwowali każdy ruch wymierzony przeciwko umiłowanemu przywódcy i bardzo
pragnęli przyczynić się do Jego wyzwolenia. Z boskiej woli aniołowie dysponowali wielką mocą i
potęgą osobistą. Zdarzył się przecież wypadek, kiedy na rozkaz Chrystusa aniołowie w ciągu jednej
tylko nocy znieśli 185-tysiączną armię asyryjską. Z wielką łatwością aniołowie moglib'y pokonać
oponentów Boga w chwilach, kiedy obserwowali haniebny sąd odprawiany nad Chrystusem. W
zakresie ich mocy leżało zniszczenie przeciwników Boga. Ale Bóg nie wydał takiego rozkazu. Ten,
który mógł skazać Swych wrogów na śmierć, znosił cierpliwie ich okrucieństwo. Jego mi-
553
łość do Ojca i zobowiązanie przyjęcia na Siebie grzechów świata od samego jego zarania sprawiły to,
iż bez żadnych narzekań znosił brutalne traktowanie ze strony tych, których pragnął zbawić.
Podejmując się spełnienia człowieczej roli Chrystus z góry wiedział o prowokacjach i szyderstwach, z
którymi będzie musiał się spotkać podczas wypełnienia Swojej misji. Cała nadzieja spoczywała w tym,
iż Chrystus wystawił siebie samego na wszystko, co mógłby znieść z rąk i serca człowieka.
<
Chrystus nie powiedział niczego, co mogłoby dostarczyć argumentów jego prześladowcom, ale był
jednocześnie zobowiązany do poświadczenia swojego skazania. Należało jednak zachować pozory
wymierzania sprawiedliwości i z tego powodu wybrana została jakaś forma legalnego sądzenia, zaś
władze starały się jak najbardziej przyśpieszyć przewód sądowy. Jej przedstawiciele dobrze wiedzieli
o szacunku, jakim lud obdarzył Jezusa i z tego powodu obawiali się, że w przypadku rozejścia się za
granicą wieści aresztowania, może być stamtąd podjęta akcja ratowania Go. Z drugiej zaś strony
władze obawiały się, że jeśli osądzenie i wykonanie wyroku nie nastąpi w trybie natychmiastowym,
wtedy będzie trzeba uwzględnić tygodniową zwłokę, związaną z obchodami Wielkanocy, a to
poważnie pokrzyżowałoby ich plany. Przedstawiciele władzy pragnący skazania Chrystusa na śmierć
w dużej mierze opierali się na wrzawie wznoszonej przez motłoch, złożony w swojej znacznej części z
wyrzutków społeczeństwa. Tydzień zwłoki mógłby sprawić iż uspokoiłoby się podniecenie tłumu, a po
nim mogłaby nastąpić rozsądna reakcja. Lepsze siły drzemiące w narodzie opowiedziały się po stronie
Chrystusa, a znalazłoby się wielu takich, którzy byli zdolni przytoczyć dowody służące Jego obronie
naświetlając wspaniałość Jego czynów. Takie postawienie sprawy musiałoby ściągnąć gniew narodu
na Sanhedryn. Postępowanie jego członków zostałoby potępione, a Jezus zostałby uwolniony i
otoczony hołdami ze strony licznych tłumów. W takiej to sytuacji kapłani i przywódcy postanowili, że
oddadzą Jezusa w ręce Rzymian, zanim ujawnią się ich zamiary wobec szerszej opinii publicznej.
Najważniejszą jednak sprawą było stkonstruowanie odpowiedniego aktu oskarżenia, bowiem jak dotąd
prześladowcy me uzyskali niczego a w tej sytuacji Annasz polecił odprowadzić Jezusa do Kaifasza.
Kai-fasz należał do saduceuszy, spośród których w owym czasie rekrutowała się największa część
zaciekłych wrogów Chrystusa. Kaifasz obdarzony słabszym od annaszowego charakterem był równie
okrutny i pozbawiony serca oraz skrupułów iak tamten. Dlatego też próbował chwytać się każdego
środka wiodącego do zniszczenia Jezusa. W czasie, kiedy prowadził Sprawę panował nieprzenikniony
mrok poranny, a jednocześnie oświetlana latarniami zgraja uzbrojonych ludzi postępowała
554
ku pałacowi najwyższego kapłana. Wykorzystując czas potrzebny- na zebranie się Sanhedrynu
Annasz i Kaifasz przystępowali do ponownego badania Jezusa, które tak jak i poprzednie nie dało
wyniku.
Gdy jednak rada Sanhedrynu zebrała się w sali sądowej, Kaifasz zajął swe miejsce jako
przewodniczący sądu. Po obu stronach siedzieli sędziowie i inne osoby szczególnie zainteresowane w
przebiegu rozprawy. Żołnierzy rzymskich umieszczono na pomoście poniżej sędziowskiego fotela, na
którym siedział Kaifasz. U stóp fotela stał Jezus i na Nim spoczęły spojrzenia wszystkich. Zapanowało
duże podniecenie, a jednocześnie w całym tym tłumie On jeden potrafił zacKować spokój i pogodę/
Zdawało się, że nawet otaczająca Go atmosfera nasiąknięta jest świętością.
Kaifasz uważał Jezusa za swego rywala. Żarliwość przejawiana przez ludzi w słuchaniu nauki
Zbawiciela i widoczna gotowość jej przyjmowania wzbudziły w najwyższym kapłanie gorzką zazdrość.
Gdy teraz Kaifasz przyjrzał się więźniowi, nie mógł powstrzymać się od zachwytu, jaki wzbudzała Jego
szlachetna i pełna godności postawa. Nabierał przeświadczenia, że ten człowiek musi być
spokrewniony z Bogiem. Jednakże w następnej chwili z pogardą odpędził tę myśl od siebie. Wkrótce
dał się słyszeć jego twardy, zabarwiony szyderstwem głos którym domagał się, aby Jezus dokonał
przed nmi jakiegoś ze Swych wielkich cudów. Lecz słowa te przeszły obok uszu Chrystusa, jakby ich
nie słyszał. Zebrani ludzie porównywali nerwowe i podstępne zachowanie się Annasza i Kaifasza ze
spokojną, majestatyczną postawą Jezusa. Nawet w umysłach tego brutalnego tłumu nie mieściło się,
że ten człowiek o boskiej postawie mógłby zostać skazany na śmierć jako pospolity przestępca.
Kaifasz, wyczuwając nastrój obecnych przyśpieszył przewód sądowy. Wrogowie Jezusa znaleźli się w
wielkiej rozterce1. Byli zdecydowani na" spowodowanie Jego skazania, jednakże nie wiedzieli, jak
mają to zrobić. Członkowie rady składali się z faryzeuszów i saduceuszów, a więc dwu ugrupowań
między którymi panowały wzajemne urazy i często dochodziło do zaciętych sporów; niektórych spraw
nie mieli odwagi w ogóle poruszać, obawiając się wywołania sprzeczki. Za pomocą kilku słów Jezus
mógł podsycić ich wzajemną niechęć, odwracając tym samym ich gniew od Siebie. Kaifasz zdawał
sobie z tego sprawę i dlatego chciał za wszelką cenę -uniknąć starć. Wśród obecnych było wielu
świadków mogących stwierdzić, że Chrystus potępiał kapłanów i nauczonych w Piśmie, nazywając ich
hipokrytami i mordercami. Dla dobra procesu nie należało jednak powoływać tych świadków.
Saduceusze w swej ostrej kontrowersji z faryzeuszami często używali przeciwko nim podobnych
określeń. Zeznania wspomnianych świadków nie wywarłyby pożądanego wpływu^na Rzymian, którzy i
tak byli
555
zrażeni roszczeniami faryzeuszów. Istniały liczne dowody, że Jezus lekceważył żydowskie tradycje i
mówił bez szacunku o licznych ich tradycjach, ale i na tym tle stosunki saduceuszów z faryzeuszami
były bardzo napięte. Omawianie tych spraw w sądzie również nie interesowało Rzymian. Wrogowie
Chrystusa nie mieli odwagi oskarżyć Go
0 gwałcenie soboty z obawy, że roztrząsanie tego tematu dopiowadzi-łoby do ukazania Jego
działalności w prawdziwym Świetle. Gdyby ujawnione zostały Jego cuda, których dokonał dla
uzdrowienia ludzi, wtedy sama istota planu kapłanów ległaby w gruzach. Przekupieni
świadkowie składali fałszywe zeznania, zarzucając Jezusowi podżeganie do powstania i
utworzenia separatystycznego rządu. Zeznania te -były mętne i sprzeczne ze sobą. Przy
wnikliwszych badaniach sami przeczyli własnym oświadczeniom.
We wcześniejszym okresie Swej ziemskiej działalności Chrystus 11 rzekł- "Rozwalcie ten kościół, a
we trzech dniach wystawię go". Po- j] sługując się obrazowym językiem proroctwa, Jezus w ten
sposób prze-powiedział Swą własną śmierć i zmartwychwstanie. "Mówił o kościele Swego ciała" (Jan
2,19.21). Słowa te zostały zrozumiane przez Żydów dosłowie, jako odnoszące się do świątyni w
Jeruzalem. Ze wszystkiego, co mówił Chrystus sędziowie niczego nie mogli obrócić przeciwko Niemu
pfaza tymi słowami. Przy pomocy fałszywej interpretacji tych słów, usiłowali odnieść korzyść dla
swoich celów. Rzymianie uczestniczyli w odbudowie oraz upiększeniu świątyni i byli z niej bardzo
dumni; każda wzgarda okazana budowli musiała więc wywołać ich oburzenie. Na tym gruncie wszyscy
byliby zgodni Rzymianie i Żydzi, faryzeusze
1 saduceusze, gdyż wszyscy otaczali ją wielkim szacunkiem. Dla udowodnienia tego punktu
oskarżenia znaleziono dwóch świadków, których zeznania nie były tak sprzeczne jak
pozostałych. Jeden z nich, przekupiony dla oskarżenia Chrystusa, oświadczył: "Ten mówił,
mogę rozwalić kościół Boży a.za trzy dni zbudować go". W ten sposób słowom Chrystusa nadany
został fałszywy sens. Gdyby świadkowie dokładnie powtórzyli Jego słowa, nie zdołaliby uzyskać
wyroku na Niego nawet w Sanhedrynie. Gdyby Jezus był przeciętnym człowiekiem, jak twierdzili
Żydzi, tego rodzaju powiedzenie świadczyłoby jedynie o nierozsądnej chełpliwości i nie mogłoby
być poczytane za bluźnierstwo. Nawet zniekształcone przez fałszywych świadków, słowa te nie
zawierały niczego, co by mogło być uważane przez Rzymian za zbrodnię zasługującą na
śmierć.
Jezus cierpliwie słuchał tych sprzecznych zeznań. Nie wypowiedział żadnego słowa na własną
obronę. W końcu Jego oskarżyciele zaplątali się, byli zmieszani i zbici z tropu. Rozprawa
sądowa nie przyniosła wyników i zdawało się, że wszystkie knowania pójdą na marne. Kai- ' fasz
był zrozpaczony. Pozostawało jedno tylko wyjście, tj. zmuszenie
556
Chrystusa, aby sam siebie oskarżył. Najwyższy kapłan wstał ze swego sędziowskiego fotela, z twarzą
zniekształconą złością, przy czym jego głos i zachowanie świadczyły, że gdyby to było w jego mocy
najchętniej zabiłby stojącego przed nim więźnia. "Nie odpowiadasz nic? zawołał cóż to jest, co ci
przeciwko tobie świadczą?"
Jezus zachował spokój. "Uciśniony jest i utrapiony a nie otworzył ust swoich: jako baranek na zabicie
wiedziony był i ja'ko owca przed tymi, którzy ją strzygą oniemiał i nie otworzył ust swoich" (Izaj.
53-,7).
Wreszcie Kaifasz wznosząc ku niebu swą prawą rękę zwrócił się do Jezusa z uroczystym zaklęciem:
"Poprzysięgam cię, poprzez Boga żywego, aby,ś nam powiedział, ozy to ty jesteś Chrystus, Syn
Boga".
Takiego wezwania Jezus nie mógł pozostawić bez odpowiedzi. Był czas, aby milczeć i czas, aby
mówić. Nie mówił nic dopóki nie został bezpośrednio zapytany. Wiedział, że ta odpowiedź zadecyduje
o Jego śmierci. Lecz wezwanie to zostało uczynione przez najwyższy uznany autorytet narodu, w imię
Najwyższego. Chrystus nie uchylił się od okazania prawu należnego szacunku, a przy tym powstała
ważna sprawa, bowiem zakwestionowany został Jego własny stosunek do Ojca. Jego obowiązkiem
było wyraźne określenie charakteru swojej istoty oraz misji. Jezus powiedział kiedyś do uczniów:
"Wszelki tedy, któryby mię wyznał przed ludźmi, wyznam go ja też przed Ojcem moim, który jest w
niebiesiech" (Mat. 10,32). Dziś stanął w sytuacji wymagającej powtórzenia tej nauki.
Gdy odrzekł: "Tyś powiedział", każde ucho wytężyło sią, aby niczego nie uronić, a każde oko
wpatrywało się w Niego. Zdawało się, że światło z nieba padało na Jego pobladłą twarz, gdy mówił
dalej: "Jam jest i. ujrzycie Syna człowieczego, siedzącego na prawicy mocy Bożej i przychodzącego
na obłokach nieba".
Na chwilę Boskość Chrystusa błysnęła przez Jego ludzką powłokę. Najwyższy kapłan stracił odwagę
pod przenikliwym spojrzeniem Zbawiciela. Zdawało się, że wzrok ten czyta wszystkie jego utajone
myśli i przepala mu serce. Tego badawczego spojrzenia prześladowanego Syna Bożego Kajfasz nie
zapomniał już nigdy. "Odtąd ujrzycie Syna człowieczego siedzącego na prawicy mocy Bożej i
przychodzącego na obłokach nieba"-. W tych słowach Jezus przedstawił odwrotność sytuacji, jaka
właśnie miała miejsce. On, Pan życia i chwały usiądzie' po piawicy Boga. Będzie wtedy sędzią całej
ziemi, a od Jego postanowień nie będzie już odwołania. Wtedy każda zatajona sprawa zostanie
odsłonięta przed obliczem Boga, a każdy człowiek zostanie osądzony według swoich uczynków.
Słowa Chrystusa wstrząsnęły najwyższym kapłanem. Myśl, że przyj-dzień dzień zmartwychwstania,
gdy wszyscy staną przed sądem Bożym
557
i będą nagrodzeni według swoich czynów, była dla Kajfasza przerażająca. Nie chciał wierzyć, aby miał
otrzymać, w przyszłości wyrok odpowiedni do swojego postępowania. Przed jego oczyma przesunęły
się jak w panoramie sceny z ostatecznego sądu. Przez chwilę ujrzał przerażający widok grobów, z
których będą wychodzić umarli, wraz ż* ich tajemnicami, które on sam uznawał za ukryte na zawsze.
Pizez chwilę zdawało mu się, że stoi przed wiecznym sędzią, którego wszystko widzące oczy czytają
w jego duszy, wydobywając na światło dzienne tajemnicę, które zdawały się być ukryte po wszystkie
czasy, wraz z ciałem zmarłego.
Wizja tych wypadków odpłynęła od najwyższego kapłana. Słowa Chrystusa sprawiły, że ten
saduceusz postanowił przyśpieszyć działanie. Kaifasz nie uznawał zmartwychwstania, ostatecznego
sądu, ani wiecznego życia. Odwładnęła nim obłąkańcza wściekłość. Ten człowiek, który stał tu przed
nim jako więzień, śmiał zaatakować najdroższą mu teorię. Rozdzierając przed ludem swą szatę na
znak groźby, zażądał, aby bez dalszej procedury skazać więźnia za bluźnierstwo. "Wtedy arcykapłan
rozdarł swe szaty i zawołał: Zbluźnił! Czy potrzeba nam jeszcze świadków? Oto słyszeliście
bluźnierstwo. Co sądzicie! A oni, odpowiadając, rzekli: Winien jest śmierci" (Mat. 26.65.66).
Świadomość prawdziwości słów Chrystusa połączona z pasją doprowadziły Kaifasza do takiego
właśnie postanowienia. Był wściekły na samego siebie, że uwierzył w słowa Chrystusa. Mimo tej wiary
nie ugiął jednak swojego serca przed głęboką prawdą, nie wyznał, że Jezus jest Mesjaszem, a
zamiast tego, rozdarł swe kapłańskie szaty w zdecydowanym proteście. Ten czyn posiadał głęboki
sens, ale Kaifasz nie był w stanie go pojąć. Tym aktem uczynionym dla wywarcia presji na sędziach w
celu uzyskania skazującego wyroku, najwyższy k'apłan skazał samego siebie. Według zakonu Bożego
zdyskwalifikował się jako kapłan i wydał sam na siebie wyrok śmierci.
Najwyższy kapłan nie powinien być rozdzierać szat. Według prawa lewitów było to zakazane pod karą
śmierci. W żadnych okolicznościach, przy żadnej okazji nie powinien był kapłan drzeć swej szaty. U
Żydów było w zwyczaju rozdzieranie szat po śmierci przyjaciół, lecz praktykowanie tego zwyczaju
zakazane było kapłanom. Odnośnie tego Chrystus wydał Mojżeszowi specjalne polecenie (3 Mojż.
10,6).
Wszystko, co nosili na sobie kapłani, powinno być całe i bez żadnej skazy. Ten piękny, oficjalny strój
miał oddawać istotę wielkiego prawozoru, Jezusa Chrystusa. Bóg mógł przyjąć tylko to, co było
doskonałe, zarówno w ubraniu i zachowaniu jak w słowie i duchu. Bóg jest święty i doskonały toteż
Jego chwała powinna znajdować Swe odbicie w działaniu Jego ziemskich sług. Jedynie doskonałość
może we właściwy sposób przedstawić świętość niebieskiego ceremoniału.
558 *
Człowiek doskonały może rozdzierać własne serce poprzez ukazywanie skruszonego i pokornego
ducha. Bóg to rozpozna. Lecz nie może być żadnej skazy na szatach kapłańskich, gdyż skalałaby to
obraz niebieskich spraw. Najwyższy kapłan, który ośmieliłby się ukazać w świątyni i przystąpić do
odprawiania nabożeństwa w rozdartej szacie, byłby uważany za kogoś, kto odstąpił od Boga. Akt
rozdzierania szat uważany był za równoznaczny z odcięciem się od służby kapłańskiej, ponieważ Bóg
odrzucał go jako Swego reprezentanta. Postępowanie Kaifasza jest wyrazem ludzkich namiętności i
niedoskonałości.
Rozrywając swe szaty Kaifasz zlekceważył prawo Boże na rzecz podporządkowania się ustanowionej
przez ludzi tradycji. Ludzkie zwyczaje przewidywały, że w przypadku bluźnierstwa kapłan może roze-
drzeć swe szaty na znak grozy wobec grzechu i takim postępowaniem nie ściągał na siebie winy. W
ten sposób prawo ludzkie przekreślało zakon Boży.
Każdy czyn najwyższego kapłana był bacznie-obserwowany przez naród, toteż Kaifasz dla efektu
zademonstrował swą pobożność. Lecz tym gestem obliczonym na oskarżenie Chrystusa znieważył
Tego, o którym Bóg rzekł: "Imię moje w nim jest" (2 Mojż. 23,21). Kaifasz sam popełnił bluźnierstwo.
Będąc sam potępiony przez Boga, wydał wyrok na Chrystusa, jako na bluźniercę.
Rozdarcie szat przez Kaifasza stanowiło akt, który określił stano-nowisko, jakie naród żydowski miał
odtąd zająć wobec Boga. Wyróżniony niegdyś przez Boga, sam odszedł od Niego i stać się miał
niedługo narodem wydziedziczonym przez Jahwe. Gdy Chrystus, na krzyżu wyrzekł słowa: "Wykonało
się" (Jan 1930) i rozdarła się na dwoje zasłona w świątyni, Święty Strażnik oświadczył, że naród
żydowski wyrzekł się Tego, który był prawzorem ich wszystkich symboli i substancją ich wszystkich
cieni. Izrael wziął rozbrat z Bogiem. Mógł wobec tego Kaifasz rozrywać swą szatą, symbol
najwyższego kapłaństwa, bowiem odtąd nie miała już ona znaczenia ani dla niego, ani dla narodu.
Najwyższy kapłan mógł rozdzierać dowoli swe szaty ze zgrozy nad samym sobą i nad swym narodem.
Sanhedrym wydał na Jezusa wyrok śmierci, choć sądzenie więźnia w nocy było niezgodne z zakonem
żydowskim. Legalny przewód sądowy powinien odbywać się w świetle dnia i przy pełnym składzie
sędziów. Niezależnie od postanowień prawa potraktowano Zbawiciela jako już skazanego zbrodniarza
i oddano na obelgi ze strony najnik-czemniejszych elementów. Wokoło pałacu najwyższego kapłana
znajdował się otwarty dziedziniec, na którym zgromadzili się żołnierze i tłum. Przez ten dziedziniec
prowadzono Chrystusa do wartowni, narażając Go na kpiny ze wszystkich- stron z powodu Jego
oświadczenia, iż jest Synem Bożym. Powtarzano z ironią Jego własne słowa: "Siedzącego
559
na prawicy mocy Bożej" i "przychodzącego na obłokach nieba". Nawet gdy znajdował się na wartowni
w oczekiwaniu na legalny sąd, nie był chroniony przed napaściami. Nieświadome męty społeczne
widziały z jakim okrucieństwem traktowano Jezusa w radzie, toteż czuł się upoważniony do
zamanifestowania wobec Niego wszystkich szatańskich cech swej natury. Szlachetny wygląd i boska
postawa Chrystusa wprowadzały tych ludzi w stan obłędnej złości. Jego łagodność, niewinność i
majestatyczna cierpliwość budziły w tłumie zapożyczoną od szatana nienawiść. Miłosierdzie i
sprawiedliwość zostały podeptane. Nigdy dotąd żaden kryminalista nie był traktowany, w tak nieludzki
sposób jak czyniono to z Synem Bożym. Lecz serce Jezusa rozdzierał' straszliwy ból. Spadł na Niego
cios, którego nie mogła zadać ręka żadnego wroga, bo oto, Bdy On był poddany naigrywaniem w
czasie przesłuchań przez Kajfasza, zaparł się Go jeden z Jego własnych uczniów. Po porzuceniu
Mistrza w ogrodzie, dwóch Jego uczniów odważyło się podążać w pewnej odległości za tłumem, który
uprowadzał Jezusa. Byli to Piotr i Jan. Kapłani rozpoznali w Janie dobrze znanego ucznia Jezusa i
przepuścili go na salę licząc, że po ujrzeniu poniżenia Mistrza rozstanie się z myślą, że ktoś taki
mógłby być Synem Bożym. Jan wstawił się za Piotrem i uzyskał, że ten również został dopuszczony
na salę.
Tymczasem w sali rozpalono ognie, jako że była to najchłodniejsza godzina nocy przed samym
świtaniem. Ludzie zbliżali się do ognia, co uczynił także zarozumiały Piotr. Nie chciał być rozpoznany
jako uczeń Jezusa i dlatego przeniknął pomiędzy ludzi, jako jeden z tłumu, który przywiódł Jezusa do
tej sali. Jednakże, gdy światło padło na twarz Piotra, odźwiernia spojrzała na niego badawczym
wzrokiem. Zapamiętała, że wszedł z Janem i zauważyła jego przygnębioną twarz, co ją naprowadziło
na myśl, że może być jednym z uczniów Jezusa. Należała do służby Kaifasza i odznaczała się
ciekawością. Spytała Piotra: "Czy i ty nie jesteś z uczniów Jego?" Piotr był zaksoczony i zmieszany, a
tymczasem oczy wszystkich, skierowały się na niego. Udawał, że nie rozumie o co go pytają, lecz ona
nalegała w dalszym ciągu, oświadczając otaczającym, że człowiek ten był z Jezusem. Piotr nie mógł
uchylić się od odpowiedzi i odparł ze złością: "Niewiasto! nie znam go". Było to pierwsze zaparcie się
Piotra i w tejże chwili usłyszał pianie koguta. O Piotrze, jakże okazałeś się małoduszny? Jak szybko
zaparłeś się Pana!
Jan po wejściu na salę sądową, nie usiłował ukrywać faktu, że należał do uczniów Jezusa i nie
zmieszał się z plugawym tłumem, który lżył jego Mistrza. Nie zadawano mu też żadnych pytań,
bowiem wystąpił jedynie w swej własnej roli, uwalniając się w ten sposób od podejrzeń. Znalazł sobie
nie rzucający się w oczy zakątek, leżący w-moż-
liwie najbliższym sąsiedztwie Jezusa. Stąd mógł obserwować i słyszeć wszystko, co odbywało się na
sądzie jego Mistrza. Piotr postanowił nie przyznawać się do rzeczywistego charakteru swej osby, ale
udając obojętność, musiał przejść do obozu nieprzyjacielskiego, stając się w ten sposób łatwą
zdobyczą pokusy. Gdyby zażądano od niego, aby wstawił się za swym nauczycielem z bronią w ręku
stałby sią z pewnością odważnym żołnierzem, lecz gdy został na niego skierowany palec pogardy,
postąpił jak tchórz. Wielu jest takich, którzy nie uchylają się od czynnej walki o swego Pana, lecz w
obawie przed 'ośmieszaniem zapierają się swej wiary. Przystając do ludzi, których powinni unikać,
'wkraczają na drogę pokusy. Takie koneksje stanowią rodzaj zaproszenia dla pełnego pokus wroga,
który skłania ich do mówienia ' i czynienia tego czego by w innych okolicznościach nie uczynili.
Uczniowie Chrystusa, którzy w naszych czasach zatajają swą wiarę ze strachu przed cierpieniem lub
prześladowaniem zapierają się swego Pana, podobnie jak to uczynił Piotr w czasie rozprawy
Chrystusa.
Piotr udawał, że nie interesuje sią sądem swego Mistrza, lecz serce jego ściskał żal, gdy słyszał
okrutne szyderstwa i widział znęcanie się, które Jezus musiał znieść. Ale poza tym, był zdziwiony i
oburzony, że Jezus dopuścił do takiego poniżenia Siebie i Swych wyznawców, poddając się takiemu
traktowaniu. Dla zatajenia Swych prawdziwych odczuć usiłował przyłączyć sią do prześladowców
Jezusa i brać udział w ich niewczesnych żartach. Lecz zachowanie sią jego było nienaturalne.
Usiłował kłamać, a choć przemawiał jako nie zainteresowana -osoba, nie potrafił powstrzymać wyrazu
oburzenia z powodu szyderstw wobec Mistrza.
Zwrócono na niego ponownie uwagę, posądzając o to, fże jest wyznawcą Jezusa. Tym razem
oświadczył pod przysięgą: "Nie znam tego człowieka". Piotrowi była dana jeszcze jedna szansa
dochowania wierności. Po upływie godziny jeden ze sług najwyższego kapłana, który był bliskim
krewnym tejo człowieka, któremu Piotr odciął ucho zapytał go: "Cz>ż nie widziałem cię z Nim w
ogrodzie?", "Prawdziwie ty też jesteś z nich; wszak zdradza cię i twoja mowa". To wprowadziło Piotra
we wściekłość. Uczniowie Chrystusa znani byli z czystej mowy, więc żeby zmylić tych, którzy go
wypytywali i dowieść, że nie jest tym za kogo go uważano, Piotr ponownie zaparł się swego Mistrza
popierając swe słowa praysiągą. I znów zapiał kogut. Piotr słysząc * go, przypomniał słowa Jezusa:
"Pierwej, niż dwa kroć kur zapieje trzykroć sią mnie zaprzesz" (Mar. 14,30).
Jeszcze nie zamarły słowa przysiągii na ustach Piotra i nie przestało w jego uszach dźwiączeć pianie
koguta, gdy Zbawiciel odwrócił się od swych sędzio* i spojrzał na nieszczęsnego ucznia. W tej samej
chwili oczy Piotra spotkały się z oczami Mistrza. Na tej szlachetnej
560
36 Życie Jezusa
561
twarzy rysowała się litość i smutek, ale nie 'było na niej widać nawet
cienia gniewu.
Widok bladej, umęczonej twarzy, drżących ust oraz pełnego współczucia i przebaczenia wzroku
przeszył serce Piotra jak strzała. Obudziło się w nim sumienie i powróciła do niego pamięć.
Przypomniał sobie dane przed kilkoma zaledwie godzinami przyrzeczenie, że jest gotów iść za swym
Panem do więzienia i na śmierć. Przypomniał sobie własne zasmucenie, gdy Zbawiciel powiedział mu
w świątecznej sali, iż zaprze się swego Pana aż trzykrotnie tej samej nocy. Piotr dopiero co
oświadczył, że nie zna Chrystusa, lecz teraz z -wielkim smutkiem uświadomił sobie, jak dobrze go znał
Jego Pan i jak dokładnie czytał " w sercu, którego przewrotności nawet on sam nie znał.
Wezbrała w nim fala wspomnień dzięki której przypomniał sobie tkliwe miłosierdzie Zbawiciela,
dobroć, cierpliwość i szlachetną wyrozumiałość w stosunku do błądzących uczniów. Przypomniał
ostrzeżenie: "Szymonie, Szymonie! oto szatan wyprosił was, aby was odwiewał jako pszenicę, alem ja
prosił za tobą, aby nie ustała wiara twoja" (Łuk. 22,31.32). Z przerażeniem myślał o swej
niewdzięczności, fałszu i krzywoprzysięstwie. Spojrzał raz jeszcze na Mistrza i zobaczył jak czyjaś
świętokradcza ręka unosi się, aby Go spoliczkować. Nie będąc w stanie przyglądać się dalej tej
scenie, Piotr ze złamanym sercem wybiegł z sali.
Ruszył przed siebie w samotności i w ciemnościach, nie dbając dokąd idzie. Znalazł się jednak w
ogrodzie Getsemane. W jego pamięci żywo zarysowały się wypadki sprzed kilku godzin. Zamajaczyła
przed nim umęczona, zlana krwawym potem i wykrzywiona udręką twarz jego Pana. Z gorzkim
wyrzutem przypomnieł sobie, że Jezus płakał, cierpiał i modlił się w samotności, natomiast ci, którzy w
tej godzinie próby powinni być przy Nim, spokojnie spali. Przypomniał sobie Jego uroczysty nakaz:
"Czujcież i módlcie się, abyście nie weszli w pokuszenie" (Mat. 26,41). Rozpamiętywał ponownie
wypadki, jakie zaszły na sali sądowej. Jego broczące krwią serce torturowała myśl, iż najwięcej
przyczynił się do upokorzenia i zasmucenia. Na tym samym miejscu, gdzie Jezus w_ śmiertelnej męce
wylewał swą duszę przed Ojcem, Piotr padł twarzą na ziemię, pragnąc śmierci. Wszedł na drogę
wielkiego grzechu przez sen, gdy tymczasem Jezus prosił go, aby czuwał i modlił się.
Wszyscy uczniowie, którzy spali w czasie tej krytycznej godziny narazili siebie na niepowetowaną
stratę. Chrystus wiedział o oczekującej ich ogniowej próbie. Wiedział, że szatan będzie pracować nad
sparaliżowaniem ich zmysłów, aby próba ta zastała ich nieprzygotowanych. Dlatego też dał im
ostrzeżenie. Gdyby spędzili tę godzinę na
562
czuwaniu i modlitwie, Piotr nie byłby zdany na swe własne siły i nie zaparłby się swego Pana. Gdyby
uczniowie czuwali z Chrystusem w godzinie jego męki, byliby przygotowani do widoku cierpień na
krzyżu. Zrozumieliby wówczas w pewnym stopniu istotę Jego straszliwego cierpienia. Byliby w stanie
odtworzyć w pamięci słowa, którymi przepowiadał Swoje cierpienie, śmierć i zmartwychwstanie.
Wśród nieprzeniknionego mroku tej strasznej godziny zabłysnąłby promień nadziei, podtrzymujący ich
wiarę.
Wczesnym rankiem Sanhedryn zebrał się ponownie i Jezus został "wprowadzony na salę sądową.
Oświadczył, że jest Synem Bożym i słowa te zostały wykorzystane przeciwko Niemu. Nie mogli jednak
wydać skazującego wyroku, gdyż wielu z nich było nieobecnych na nocnej sesji i nie słyszało Jego
słów. Wiedzieli również, że trybunał rzymski nie dopatrzy się w tych słowach powodów do wydania
wyroku śmierci. Gdyby z Jego własnych ust wszyscy mogli usłyszeć powtórzenie tych słów, cel
mógłby być osiągnięty. Jego twierdzeniu, iż jest Mesjaszem można było nadać znaczenie polityczne, a
sposób działania przedstawić jako przygotowywanie buntu. "Jeśliś ty jest Chrystus mówili do Niego
powiedz nam". Lecz Chrystus nie odpowiedział. Nie przestawali Go pytać. Wtedy ze smutkiem
odpowiedział: "Choćbym wam powiedział, nie uwierzycie. A jeślibym też o co pytał, nie odpowiecie mi,
ani mią wypuścicie". I aby nie pozostawić im żadnego usprawiedliwienia, dodał: "Od tego czasu
będzie Syn człowieczy siedział na prawicy mocy Bożej". Wtedy wszyscy rzekli do Niego. "Tyś jest tedy
on Syn Boży?". A on rzekł do nich: "Wy powiadacie, że jestem". Wówczas zawołali: "Na cóż jeszcze
potrzebujemy świadectwa? Sami przecież słyszeliśmy z ust Jego".
Na mocy trzeciego wyroku potępienia przez władze żydowskie, Jezus miał umrzeć. Należało teraz do
Rzymian zatwierdzenie wyroku i wydać skazanych w- ich ręce. Nadeszła obecnie trzecia faza obelg " i
drwin, które były gorsze od tych, jakimi obrzucał Go, motłoch. Wszystko to odbywało *się w obecności
i za aprobatą kapłanów oraz przywódców. Z ich serc ulotniły się wszelkie uczucia litości i
humanitaryzmu. O ile ich argumenty były zbyt słabe dla zagłuszenia Jego głosu, o tyle skwapliwiej
wykorzystali broń, która we wszystkich -wiekach stosowana była do zwalczania heretyków uciekli
się bowiem do zastosowania męki, gwałtu i śmierci.
Po ogłoszeniu przez sędziów wyroku śmierci, ludzi ogarnął szał. Głosy tłumu upodobniły się do ryku
zwierząt. Tłum rzucił się na Jezusa wołając: "Jest winien, zasłużył na śmierć". Gdyby nie rzymscy
żołnierze, Jezus nie doczekałby Swego ukrzyżowania na Golgocie. Bez interwencji rzymskich władz,
które siłą oręża musiały poskromić roz-
563
szalały motłoeh, zostałby rozszarpany na części w obecności swych sędziów. N^
^ Poganie byli oburzeni brutalnym traktowaniem człowieka, któremu niczego nie dowiedziono.
Urzędnicy rzymscy orzekli, że Żydzi wydając skazujący wyrok na Jezusa wkroczyli w kompetencję
władz rzymskich i że wyrok ten sprzeczny był nawet z prawem żydowskim nie dopuszczającym
skazania kogoś na śmierć na podstawie jego własnego świadectwa. Ta -interwencja spowodowała
tylko chwilowe uspokojenie, ponieważ w przywódcach żydowskich umarła już wszelka litość i wstyd.
Kapłani i przywódcy zapomnieli o godności swego urzędu, kiedy obrzucali Syna Bożego brudnymi
wyzwiskami. Naśmiewali się z Jego stosunków rodzinnych. Oświadczyli też, że z powodu
zarozumiałego twierdzenia, iż jest Mesjaszem, zasłużył na najhaniebniejszą śmierć. Najbardziej
nikczemni spośród obecnych pozwalali sobie na rzucanie p^twarzy przeciwko Zbawicielowi. Jego
oprawcy narzucili Mu na głowę staiy płaszcz i bijąc Go w twarz wołali: "Prorokuj nam Chrystusie, kto
jest ten, co cię uderzył?" Po odsłonięciu Jego głowy ktoś pluł Mu w twarz.
Aniołowie Boży dokładnie notowali każde obrażające spojrzenie, słowo i czyn skierowane przeciwko
umiłowanemu przywódcy. Przyjdzie jednak dzień, kiedy ci ludzie złorzeczący i plujący na spokojną
bladą twarz phrystusa, ujrzą Ją w chwale, jaśniejszą od słońca.
ROZDZIAŁ LXXVI
Judasz
Historia Judasza daje nam przykład smutnego zakończenia życia, które w innych warunkach mogłoby
zyskać uznanie Boga. Gdyby Judasz umarł przed swą ostatnią podróżą do Jeruzalem, byłby uważany
za męża godnego zajęcia miejsca wśród dwunastu, a jego brak byłby dotkliwie odczuwany. Gdyby nie
ujawniły się cechy charakteru u schyłku jego życia, nie narodziłaby- się odraza towarzysząca mu
przez wszystkie wieki. W ujawnieniu przed światem tego charatkeru, tkwił określony cel. Polegał on na
ostrzeżeniu tych wszystkich, którzy jego wzorem mieliby sprzeniewierzyć się świętym prawdom.
Na krótko przed świętami Wielkanocnymi Judasz odnowił z kapłanami swą umowę w sprawie wydania
Jezusa w ich ręce. Ustalono, że Zbawiciel zostanie ujęty w jednym z miejsc, które odwiedzał dla
prowadzenia medytacji-i modłów. Od uczty w domu Szymona Judasz miał dość czasu, by się
zastanowić nad zamierzonym czynem, jednakże wytrwał w powziętym zamiarze. Za trzydzieści
srebrników, stanowiących cenę niewolnika, sprzedał Pana chwały na hańbę i śmierć.
Judasz z natury był chciwy na pieniądze, lecz nigdy dotąd jego skorumpowanie nie podpowiadało mu
takich czynów, jakiego podjął się obecnie. Rozwijał w sobie nieszczęsnego ducha skąpstwa, dopóki
tenże nie przekształcił się w decydujący element jego życia. Miłość do pieniądza wzięła górę mad
miłością do Chrystusa. Podporządkowując się temu złemu uczuciu, stał się niewolnikiem szatana,
choć ta zależność pogrążała go we wszystkich innych grzechach. _
Judasz przyłączył się do uczniów Jezusa w okresie, gdy podążały za Nim tłumy. Nauka Chrystusa
ppruszała serce ludzi, którzy jak urzeczeni słuchali Jego słów w synagodze, nad morzem lub na
wzgórzach. Widział chorych, chromych, i niewidomych z miast oraz miasteczek dążących do Jezusa.
Widział umierających ludzi, których składano
565
u Jego stóp, i był świadkiem wspaniałych aktów uzdrowienia wypędzania złych duchów oraz
wskrzeszania umarłych. Wewnątrz własnej istoty odczuwał dowody mocy Chrystusa. Uznawał, że
nauka Chrystusa przewyższa wszystko, co kiedykolwiek słyszał. Miłował wielkiego Nauczyciela i
pragnął być z Nim. Odczuwał pragnienie zmiany własnego charakteru oraz stylu życia, wierząc, iż
będzie to możliwe przez łączność z Chrystusem. Zbawiciel nie odtrącił Judasza, przyznając mu
miejsce wśród dwunastu. Wierzył, iż dobrze będzie spełniał swoją rolę, obdarzając go przy tym mocą
uzdrawiania chorych i przepędzania złych duchów. Lecz Judasz nie potrafił podporządkować się
całkowicie Chrystusowi, ponieważ nie wyrzekł się s,wych ziemskich ambicji i umiłowania pieniądza.
Chociaż akceptował swoją pozycję, jako sługi Chrystusa, to jednak nie poddawał swej osobowości
boskiemu modelowi życia i postępowania. Uważał, iż uda mu się zachować własny sąd na sprawy
ludzi, rozwijając w sobie predylekcję do krytykowania i oskarżania.
Judasz był ceniony przez uczniów i miał na nich wielki wpływ. Posiadał wysokie mniemanie o swoich
kwalifikacjach i patrzył na swych braci z wyniosłością, uważając że nie dorównują mu zdolnościami i
umiejętnościami oceniania spraw. Uważał, że pozostali uczniowie nie zdają sobie sprawy z własnych
możliwości i wykorzystał tę sytuację. Pod kierownictwem tego rodzaju krótkowzrocznych ludzi Kościół
nigdy nie mógłby się rozwinąć. Piotr był według niego nierozważnym zapaleńcem, który podejmował
działanie bez zastanowienia się; Jan, który gromadził do swego skarbu duchowego prawdy padające z
ust Chrystusa uważany był przez Judasza za człowieka niepraktycznego. Mateusz był we wszystkich
sprawach skrupulatny stosownie do swego wykształcenia. Był bardzo drobiazgowy w
zagadnieniach uczciwości. Ciągle rozmyślał nad słowami usłyszanymi od Chrystusa, co absorbowało
go do tego stopnia, iż Judasz uważał go za człowieka, któremu nie można było powierzyć wykonania
trudnych, wymagających ^wyobraźni zadań.
W podobny sposób Judasz oceniał wszystkich uczniów i schlebiał "sobie, że zbór popadłby w
kłopoty i rozterki, gdyby nie skorzystał z jego zdolności kierowniczych. Uważał siebie za człowieka o
niedościgłych zdolnościach. W jego własnym mniemaniu był dla dobra sprawy opatrznościowym
zcłowiekiem i ciągle się za takiego podawał.
Judasz nie dostrzegał słabości tkwiących w swoim charakterze, wobec czego Jezus dostarczył mu
sposobności do ich zrozumienia i naprawienia. Jako skarbnik ich małej wspólnoty, powołany był do
zaspokajania jej potrzeb oraz wspomagania ubogich. Gdy podczas ostatniej wieczerzy Jezus rzekł
mu: "Co czynisz, czyń rychło" (Jan 13,27), uczniowie myśleli, że Jezus każe mu poczynić potrzebne
dla uczty zakupy, lub
566
wspomóc ubogich. Dbając o potrzeby innych Judasz powinien był wyzbyć się egoizmu. Mimo, że
słuchał, codziennie nauk Chrystusa i wi-- dział Jego życie pełne poświęcenia, pobłażał dalej swemu
vchciwemu usposobieniu. Skromne sumy, które wpływały, do wspólnej kasy były dla niego źródłem
stałej pokusy. Często, gdy wyświadczał drobną przysługę Chrystusowi lub poświęcał czas na cele
religijne, wypłacał sobie sam wynagrodzenie z tego szczupłego funduszu. W jego zrozumieniu były to
preteksty usprawiedliwiające takie postępowanie, lecz w oczach Boga był złodziejem.
Często powtarzane przez Chrystusa oświadczenie, że królestwo Jego nie jest z tego świata, było dla
Judasza przedmiotem oburzenia. Wytyczył w swej wyobraźni linię postępowania Chrystusa, którego
aprobaty spodziewał się po Chrystusie. Był zdania, że należało uwolnić z więzienia Jana Chrzciciela, a
tymczasem Jan został ścięty, a Jezus zamiast potwierdzenia Swej królewskiej potęgi w drodze
pomszczenia tej śmierci, usunął się wraz z uczniami na wieś. Judasz pragnął bardziej agresywnej
walki i był zdania, że gdyby Jezus nie wzbraniał uczniom postępować według ich własnego uznania,
praca przyniosłaby lepsze wyniki. Widział wzrastającą wrogość żydowskich przywódców i zdawał
sobie sprawę z faktu, iż zlekceważone zostało żądanie ukazania znaku z niebios, przedstawione przez
nich Chrystusowi. Jego serce wypełniało się niewiarą, a wróg podsuwał wątpliwości i wzywał do buntu.
Dlaczego Jezus tak uporczywie trwa przy sprawach budzących zniechęcenie? Dlaczego przepowiada
prześladowania i sądy nad Sobą oraz uczniami? Oddanie się Judasza sprawie Chrystusa było
wynikiem jego nadziei na uzyskanie wysokiego urzędu w nowym królestwie. Czyżby te nadzieje miały
się nie spełnić? Judasz nie zaprzeczał, że Jezus jest Synem Bożym, ale jednocześnie rozglądał się za
sposobami wytłumaczenia Jego wielkich czynów.
Na przekór słowom Zbawiciela Judasz nie porzucał myśli, że Chrystus zostanie królem w Jeruzalem.
Podczas nakarmienia pięciu tysięcy ludzi usiłował zrealizować tę myśl. Brał udział w rozdzielaniu
pożywienia wśród głodnego tłumu i miał okazję odczuć na sobie samym -dobrodziejstwa płynące z
aktu obdarzania innych. Odczuwał zadowolenie, jakie zawsze "daje służba Bogu. Pomagał znosić
chorych i cierpiących do Chrystusa. Widział jakie pokrzepienie, radość i szczęście spływa do ludzkich
serc dzięki uzdrawiającej mocy Pokrzepiciela. Był w stanie zrozumieć metody działania Chrystusa, ale
jednocześnie był zaślepiony swymi własnymi, egoistycznymi pragnieniami. Judasz był pierwszym
człowiekiem, który wyciągnął korzyści z entuzjazmu, jaki powstał dzięki cudowi z chlebami. Od niego
"właśnie pochodził projekt osadzenia Chrystusa siłą na tronie. Jego nadzieje sięgały bardzo wysoko, a
więc i rozczarowanie musiało być bardzo gorzkie.
r
567
Zwrotnym punktem w życiu Judasza była nauka Chrystusa wygłoszona w synagodze na temat
żywota. Słyszał słowa: "jeśli nie będziecie jedli ciała Syna człowieczego i pili krwi Jego, nie macie
żywota w sobie" (Jan 6,53). Widział, że Chrystus ofiarowuje dobra duchowe, a nie ziemskie. Uważając
siebie za dalekowzrocznego, doszedł do przekonania, że Jezus nie dostąpi zaszczytów i nie będzie
mógł nadawać wysokich godności Swoim naśladowcom. Postanowił nie wiązać się zbyt ściśle z
Chrystusem i pozostawić dla siebie drogę odwrotu. Zdecydował się na baczną obserwację i tę decyzję
rzeczywiście realizował.
Od tego czasu zaczął wypowiadać wątpliwości, "które wprowadzały ferment wśród, uczniów.
Rozsiewał spory i dezorientacje, powtarzając argumenty uczonych w Piśmie i faryzeuszy stosowane
dla obalenia oświadczeń Chrystusa dotyczących Jego osoby. Wszelkie małe i duże niepowodzenia,
przeciwności i przeszkody powstające w procesie szerzenia ewangelii interpretował jako -dowód jej
nieprawdziwości. Ptra-fił wyciągnąć z Pisma Świętego teksty, które nie miały związku z prawdami
głoszonymi przez Chrystusa. Teksty te, nie powiązane z ogólną treścią wprowadzały zamęt w
umysłach uczniów i potęgowały stale ciążące na nich zniechęcenie. Wszystko to było czynione w taki
sposób, aby stworzyć wrażenie, że Judasz powoduje, się uczciwością. Pod-"czas gdy uczniowie
szukali dowodów na potwierdzenie słów Wielkiego Nauczyciela, Judasz w niedostrzegalny sposób
sprowadzał ich na inne tory. Pozorując religijność i mądrość przedstawiał zagadnienia w innym świetle
niż Jezus, nadając Jego słowom znaczenie, jakie nie było intencją Chrystusa. Jego sugestie stale
podsycały ambitne pragnienia osiągnięcia doczesnych dóbr, odwracając tym samym uwagę uczniów
od rzeczy ważnych, którymi powinni byli poświęcić się. Najczęściej Judasz podsycał spory na temat
tego, który spośród nich jest największy. .
Gdy Jezus przedstawił bogatemu młodzieńcowi warunki przyjęcia na ucznia, Judasz był wielce
niezadowolony. Zdawało mu się, że zaszła tu pomyłka. Gdyby ów bogaty młody władca przyłączył się
do wyznawców Chrystusa, mógłby wesprzeć materialnie Jego sprawę. Judasz był zdania, że gdyby
przyjęto go przynajmniej na doradcę, mógłby zaproponować plany korzystne dla niewielkiego Kościoła
Chrystusowego. Zasady i metody postępowania różniłyby się nieco od stosowanych prze? Chrystusa,
lecz Judasz był zdania, że w tych sprawach był mądrzejszy.
Wszystko, co Chrystus mówił uczniom spotykało się z wewnetrz-"nym protestem Judasza. Pod jego
wpływem ferment niezadowolenia czynił szybkie postępy. Uczniowie nie potrafili rozpoznać
rzeczywistego motywu takiego działania, lecz Jezus wiedział, że szatan zaszczepił Judaszowi swoje
cechy umożliwiając mu w ten sposób oddziaływanie
568
jia innych. Na rok przed zdradą Judasza Chrystus oświadczył: "Czy jiie dwunastu was
obrałem? a jeden z was jest diabłem" {Jan 6,70).
Judasz nie występował z otwartą opozycją, i pozornie nie poddawał w wątpliwość nauki Chrystusa.
Milczał aż do czasu uczty w domu Szymona. Gdy Maria namaściła stopy Zbawiciela, Judasz dał upust
-swojej chciwości. Po otrzymaniu nagany od Jezusa poczuł się ogromnie urażony. Zraniona duma i
chęć zemsty przełamały bariery a niepohamowana od dłuższego czasu chciwość owładnęła całą jego
istotą. Taki też los czeka tych wszystkich, którzy igrają z grzechem. Nie odpierane i nie
przezwyciężone żywioły deprawacji są potęgowane przez szatana, a dusza poddaje się jego woli.
Jednakże serce Judasza nie stwardniało jeszcze całkowicie. Nawet po dwukrotnym zobowiązaniu się
do zdradzenia swego Zbawiciela istniała szansa na wyrażenie skruchy. Podczas wieczerzy
wielkanocnej Jezus dał świadectwo Swej Boskoścł, ujawniając zamierzenia zdrajcy. Zbawiciel w Swej
dobroci nie wyłączył Judasza z grona uczniów, którym usługiwał przed wieczerzą. Jednakże to
ostatnie wezwanie miłości zostało zlekceważone, bowiem Judasz podjął już ostateczną de-decyzję i
stopy, które Jezus umył wkroczyły na drogę zdrady.
Judasz rozumował, że jeżeli Jezus ma być ukrzyżowany, to wyda-r^enie to musi nastąpić, a jego akt
zdrady nie zmieni wyniku. Gdyby Jezus nie miał umrzeć, to jego czyn zmusi Go jedynie do tego, aby
sam Siebie uwolnił. W każdym przypadku Judasz coś zyskiwał w wyniku swojej zdrady. Zdawało mu
się, że zdradzając swego Pana, zrobił dobry interes.
Judasz jednakże nie wierzył, iż Chrystus pozwoli się aresztować. Celem jego zdrady było udzielenie
mu nauczki. Sądził, że rozegra partię, która zmusi Zbawiciela do traktowania go w przyszłości z
należytym respektem. W ogóle nie zdawał sobie sprawy z tego, że wydaje Chrystusa na śmierci.
Często się zdarzało, że kiedy Chrystus głosił swoją naukę za pomocą przypowieści uczeni i
faryzeusze zdumieni byli trafnością używanych porównań. Jakże jednak często sami wydawali na
siebie wyroki. Często, gdy prawda docierała do ich serc porywała ich wściekłość, a wtedy chwytali za
kamienie, aby Go nimi obrzucić. Lecz Chrystus zawsze potrafił uniknąć kamieniowania. Na tej
podstawie Judasz uznał, że jeżeli Jezus potrafił uniknąć tylu pułapek, to i obecnie nie pozwoli się ująć.
Judasz postanowił przeprowadzić próbę. Jeżeli Jezus jest istotnie Mesjaszem, naród dla którego tak
wiele uczynił zgromadzi się oko-Jo Niego i ogłosi Go królem. Uspokoi to na zawsze umysły, które dziś
jeszcze pozostawały w niepewności, natomiast samemu Judaszowi przypadnie zaszczyt osadzenia
króla na tronie Dawida. Ten akt zapewniłby mu zajęcie pierwszego miejsca po Chrystusie w nowym
królestwie.
569
Fałszywy uczeń dokonał zdrady Jezusa. Gdy w ogrodzie powiedział do przywódców motłochu: ,,Ten
którego pocałuję, jfest nim, bierzcie go" (Mat. 26,48), był w pełni przekonany, że Chrystus umknie z
ich rąk. Wówczas, gdyby mu czynili wyrzuty, będzie mógł powiedzieć: "Czy nie mówiłem wam, abyście
Go mocno trzymali".
Judasz widział, jak napastnicy zgodnie z jego słowami, mocno wiązali Chrystusa. Zobaczył z
przerażeniem, że Zbawiciel dopuścił, aby Go uprowadzono. Bardzo zatroskany poszedł za Nim z
ogrodu na sąd, który mieli przeprowadzić nad Chrystusem przywódcy żydowscy. Ciągle wyczekiwał,
że Chrystus wprowadzi swych _wrogów w osłupienie, ukazując się im w postaci Syna Bożego i
udaremni tym sposobem wszystkie ich zamysły oraz zniweczy ich władzę. Lecz gdy mijały godziny, a
Jezus poddawał się wszystkim zniewagom, jakich się wobec Niego dopuszczali, zdrajcę ogarnął
potworny strach na myśl, że wydał swego Mistrza na śmierć.
Gdy przewód sądowy zbliżał się ku końcowi Judasz nie był już W stanie znieść wyrzutów sumienia. W
pewnej chwili odezwał się z sali ochrypły głos wzbudzający dreszcz grozy we wszystkich sercach: "On
jest niewinny; Oszczędź go Kajfaszu"!
Można było spostrzec wysoką sylwetkę Judasza przeciskającą się wśród zaskoczonego tłumu. Jego
twarz była blada i posępna, a na czoło wystąpił kroplisty pot. Rzucając się pośpiesznie w stronę tronu
sędziowskiego cisnął przed najwyższym kapłanem srebrniki cenę zdrady Pana. Czepiając się szat
Kaifasza błagał żarliwie, aby uwolnił Jezusa, zapewniając, że nie uczynił On niczego, co by mogło
posłużyć za powód do skazania na śmierć. Kaif asz odtrącił Judasza ze złością,' był jednak zmieszany
i nie wiedział jak zareagować. Perfidia kapłanów została ujawniona. Stało się jasne dla wszystkich, że
przekupili ucznia, aby zdradził Swego Mistrza.
"Zgrzeszyłem wydawszy krew niewinną"! wołał Judasz, lecz najwyższy kapłan odzyskując panowanie
nad sobą odpowiedział: "Cóż nam do tego? Ty patrz swego" (Mat. 27,4). Kapłani chcieli uczynić z
Judasza swe narzędzie, lecz gardzili nim z powodu jego nikczemności. Gdy zwrócił się do nich z
wyznaniem winy, wzgardzili nim.
Teraz padł do stóp Jezusowi, uznając Go za Syna Bożego i błagając Go, aby się uwolnił. Zbawiciel nie
czynił wymówek Swemu zdrajcy. Wiedział, że serce Judasza nie poddaje się żalowi z powodu
dokonanego czynu, jego wyznanie było wymuszone przez obłędny strach przed potępieniem i obawą
przed mającym nastąpić sądem. Nie odczuwał jednak głębokiego, rozdzierającego serce smutku, że
sprzedał nieskalanego Syna Bożego i odrzucił świętego izraelskiego. Jezus nie wyrzekł jednak
żadnego słowa potępienia. Patrzył z politowaniem na Judasza i rzekł: "Dla .tej godziny przyszedłem na
świat".
570
Przez salę przeszedł szmer zdumienia. Ludzie ze zdumieniem patrzyli na wyrozumiałość Chrystusa
wobec zdrajcy. Znów poczęło ogarniać ich przeświadczenie, że człowiek ten jest kimś więcej niż
zwykłym śmiertelnikiem. Jednocześnie zadawali sobie pytanie, dlaczego nie uwolnił się z pęt i nie
zatriumfował nad swoimi oskarżycielami, skoro był Synem Bożym?
Judasz zrozumiał, że wszelkie jego zabiegi są bezcelowe i pośpiesznie wypadł z sali wołając: "za
późno! za późno!". Uświadomił sobie, że nie będzie w stanie oglądać ukrzyżowanego Chrystusa i w
rozpaczy powiesił się.
Nieco później tego samego dnia w drodze z pałacu Piłata na Golgotę, ucichły na jakiś czas drwiny i
krzyki bezmyślnego tłumu, odpro-wadzHjącego Jezusa na miejsce ukrzyżowania. Gdy przechodzili
przez odludne miejsce, ujrzeli pod pozbawionym liści drzewem ciało Judasza. Był to bardzo przykry
widok. Sznur na którym się powiesił, nie wytrzymał ciężaru. Przy upadku ciało zostało w okropny
sposób poszarpane a teraz pożerały je psy. Szczątki zostały szybko pochowane. Intensywność drwin
znacznie zmniejszyła się, a blade twarze wielu idiadzały ukryte myśli. Uświadomiono sobie, że oto już
zaczęła się zapłata tym wszystkim, którzy zawinili w dziele przelania krwi Jezusa.
l
ROZDZIAŁ LXXVII
Na-sadzie Piłata
(Mat. 27,2; 11-31; Mar. 15,1-20; Łuk. 23,1-25; Jan 18,28-40;
10 1"1/C\
Skrępowany jak zbrodniarz, stał Jezus w sali sądowej Piłata, gubernatora rzymskiego. Strzegli Go
żołnierze a sala szybko wypełniała się publicznością. Na zewnątrz, u wejścia stali sędziowie
Sanhedrynu,, kapłani, przywódcy, starszyzna, a wraz z nimi tłum.
Rada Sanhedrynu po skazaniu Jezusa udała się do Piłata, aby uzyskać zatwierdzenie wyroku i rozkaz
egzekucji. Lecz ci przywódcy żydowscy nie mogli wchodzić do sali rzymskiego sądu. Zgodnie z
tradycjami skalałoby to ich i uniemożliwiło wzięcie udziału w święcie wielkanocnym. W swej ślepocie
nie widzieli, że serca ich były skalane przez morderczą nienawiść. Nie wiedzieli, że Chrystus był
prawdziwym Barankiem wielkanocnym, i że z chwilą, gdy się Go wyrzekli,, wielkie to święto utraciło
dla nich swe znaczenie.
Gdy wprowadzono Zbawiciela na salę rozpraw Piłat spojrzał nst. Niego niechętnym wzrokiem.
Rzymski gubernator został szybko wywołany ze swej sypialni, dlatego też zamierzał zakończyć
sprawę jak najprędzej. Był przygotowany na potraktowanie więźnia z majestatyczną; surowością.
Przyjmując najbardziej srogi wyraz twarzy zwrócił oczy w kierunku Jezusa, aby przekonać się, jakiego
rodzaju jest to człowiek, skoro dla tej sprawy zdecydowano się przerwać jego spoczynek o tak
wczesnej godzinie. Wiedział, że musi to być ktoś, kogo władze żydowskie chciały szybko osądzić i
skazać.
Piłat spojrzał na ludzi, którzy pilnowali Jezusa, a następnie skierował swój badawczy wzrok na
oskarżonego. Miał w swym życiu do-czynienia z różnego rodzaju zbrodniarzowi, lecz nigdy dotąd nie
postawiono przed nim człowieka o tak godnym i szlachetnym wyglądzie. Na jego twarzy Piłat nie
dostrzegł śladów winy, ani strachu, ani bezczelności lub zuchwałości. Zamiast tego zobaczył w niej
spokój i godność, będące oznakami niebios. ,
572
Wygląd Chrystusa uczynił na Piłacie korzystne wrażenie, a w jego duszy zadźwięczały lepsze struny
natury. O Jezusie i Jego czynach słyszał już poprzednio. Żona Piłata opowiadała mu 'o cudownych
czynach dokonywanych przez Proroka z Galilei, który uzdrawiał chorych i wskrzeszał umarłych. Teraz
te wieści odżyły w umyśle Piłata. Przypomniał sobie dochodzące z różnych źródeł pogłoski, dlatego
też postanowił zażądać od żydowskich przywódców przytoczenia oskarżeń, jakie wysuwają przeciwko
więźniowi.
Kim jest ten człowiek i dlaczego przyprowadziliście go tutaj, zapytał Piłat. Jakie wysuwacie przeciwko
Niemu oskarżenie? Żydzi zostali zbici z tropu. Wiedząc, że nie są w stanie uzasadnić swych oskarżeń
przeciwko Chrystusowi, nie chcieli doprowadzić do ^publicznego przesłuchania. Odpowiedzieli, że jest
to oszust zwany Jezusem z Nazaretu.
Piłat ponowił swe pytanie: "Jakąż skargę wnosicie przeciwko temu człowiekowi?" Kapłani nie
odpowiedzieli wprost na pytanie Piłata, lecz w słowach zdradzających ich podrażnienie odparli:
"Gdyby, ten nie był złoczyńcą, nie wydalibyśmy go tobie". Przypomnieli też Piłatowi, że jeżeli
członkowie SenheĄrynu, a więc wybrańcy narodu przywiedli człowieka, którego uznali za godnego
śmierci, to nie godzi się rozpytywać o powody oskarżenia. Liczyli, że z racji piastowanych godności
wywrą na Piłata wpływ i nakłonią go do spełnienia ich żądania bez dłuższej procedury. Było im pilno
uzyskać jak najszybciej ~ zatwierdzenie wyroku, gdyż obawiali się, że naród, który był świadkiem tylu
cudownych dzieł Chrystusa mógłby powiedzieć o Nim historię całkiem odmienną od sfabrykowanej
przez nich, którą teraz recytowali Piłatowi.
Kapłani sądzili, że uda im się bez trudu przeprowadzić swe plany, mając do czynienia ze słabym i
niezdecydowanym Piłatem. Dotychczas podpisywał on pośpiesznie wyroki, skazując na śmierć 'ludzi,
którzy na nią nie zasłużyli. W jego pojęciu życie więźnia było niewiele warte i nie miało wielkiego
znaczenia, czy był on winien, czy też nie. Kapłani oczekiwali, że Piłat wyda wyrok śmierci na Jezusa
nie udzielając Mu posłuchania. Prosili o to, jako o łaskę,' z okazji ich wielkiego, narodowego święta.
Lecz było coś w -więźniu, co powstrzymywało Piłata przed takim krokiem. Nie miał odwagi tego
uczynić, bowiem przejrzał już zamiary kapłanów Przypomniał sobie, że niedawno Jezus wskrzesił
Łazarza, człowieka, który od czterech 3ni pozostawał w grobie, toteż postanowił nie zatwierdzać
wyroku śmierci bez przedstawienia mu oskarżenia przeciwko Chrystusowi oraz dowodów Jego winy.
Zadał im pytanie, dlaczego przyprowadzili do niego więźnia, skoro uznawali, że ich sąd był
wystarczający, dodając: "Weźcie go i osądźcie
573
go według waszego zakonu". Kapłani oświadczyli, że już wydali wyrok na Jezusa, lecz wyrok ten, aby
się stał prawomocny, wymaga zatwierdzenia Piłata. Jakiż jest wasz wyrok? zapytał Piłat. Wyrok
śmierci odpowiedzieli kapłani ale nam nie przysługuje prawo ferowania takiego wyroku. Żądali
od Piłata, aby uznał winę Chrystusa na słowo i zatwierdził wyrok. Odpowiedzialność za skutki tego
czynu zobowiązali się wziąć na siebie.
Piłat nie był sprawiedliwym i sumiennym sędzią. Jednak pomimo swej moralnej słabości odmówił
spełnienia tej prośby. Nie podpisze wyroku, dopóki nie zostanie wysunięte przeciwko Jezusowi
oskarżenie. Kapłani stanęli wobec trudnego zadania. Wiedzieli, że muszą jak najgłębiej ukryć swą
obłudę, toteż postanowili ukryć fakt, że w aresztowaniu Chrystusa kryły się względy religijnej natury.
Gdyby wysunąć te względy jako powód oskarżenia, nie znalazłyby one zrozumienia w oczach Piłata.
Należało stworzyć pozory, że Chrystus występował przeciwko prawu publicznemu, ponieważ w
oparciu o takie oskarżenie będzie podlegał karze, jako przestępca polityczny. Wśród Żydów 'stale
powstawały rozruchy i powstania przeciwko rzymskim rządom. Powstania te władze rzymskie tłumiły;
z całą surowością i gotowe były zgnieść w zaroku każdy ruch, który mógłby doprowadzić do buntu.
Zaledwie przed kilku dniami faryzeusze usiłowali zastawić sidła na Chrystusa, stawiając mu pytanie:
"Czy godai się nam oddać czynsz cesarzowi czy nie?" Obecni przy tym zajściu Rzymianie byli
świadkami poniesionej przez nich porażki oraz zmieszania gdy Chrystus odpowiedział: "Oddawajcie
tedy co jest cesarskiego cesarzowi, a co jest Bożego, Bogu" (Łuk. 20,2225).
Teraz kapłani zamierzali przedstawić sprawę w ten sposób, że Chrystus -wypowiedział się właśnie
tak, jak oni się po Nim spodziewali. W swojej krańcowości przywołali na pomoc fałszywych świadków
"I zaczęli go oskarżać, mówiąc: Stwierdziliśmy, że ten podburza nasz lud i wstrzymuje go od płacenia
podatku cesarzowi, i powiada, że On sam jest Chrystusem, królem" (Łuk. 23,2). Wysunięto trzy
oskarżenia i wszystkie trzy bez żadnego uzasadnienia. Kapłani zdawali sobie sprawę z tego, lecz
gotowi byli popełnić krzywoprzysięstwo, aby tylko doprowadzić rzecz do końca.
Piłat przejrzał ich cele. Nie wierzył, aby więzień spiskował przeciwko rządowi. Jego łagodna i skromna
postać nie harmonizowała z treścią oskarżenia. Był przekonany, że uknuty eostał spisek w celu
zgładzenia 'niewinnego człowieka, który stanął na drodze żydowskich dygnitarzy. Zwracając się do
Jezusa zapytał: "Czy ty jesteś król żydowski?" Zbawiciel odpowiedział: "Ty sam mówisz", a gdy
wypowiadał te słowa, twarz jego rozświetliła się, jakby padł na nią promień słońca.
Gdy kapłani usłyszeli tę odpowiedź, Kaifasz i ci, którzy z nim byli, wezwali Piłata, aby poświadczył, że
Jezus popełnił zarzucaną mu zbrodnię. Podnosząc głos, kapłani, nauczeni w Piśmie, i przywódcy-,
zażądali ponownie, aby skazać Jezusa na śmierć. Krzyki ich zostały podchwycone przez tłum i
wrzawa stała się ogłuszająca. Piłat był . zaskoczony. Widząc, że Jezus nie odpowiada nic swoim
oskarżycielom powiedział do niego: "nic nie odpowiadasz? Patrz o jak wiele rzeczy cię oskarżają. Lecz
Jezus już nic inie odpowiedział".
Stojąc za Piłatem, na oczach wszystkich obecnych w sądzie, Chrystus słuchał ich
napaści, lecz nie odpowiadał na żadne z wysuwanych przeciwko Niemu fałszywych
oskarżeń. Całe Jego zachowanie świadczyło o niewinności. Stał niewzruszony nawałnicą,
która szalała wokoło Niego. Uderzenia ciężkiego gniewu podobne były do spiętrzonych fal
oceanicznych, które załamały się wokół Niego, nie . dotykając Gos> Stał w milczeniu, lecz
milczenie to było wymowniejsze od słów. Zdawało się, że postać Jego rozpromieniona jest
wew-_ nętrznym światłem.
Piłat był zdziwiony zachowaniem się Chrystusa. Czy ten czło-' wiek myślał Piłat lekceważy
przewód sądowy, dlatego, że nie przywiązuje znaczenia do uratowania życia? Patrząc na Jezusa
znoszącego bez żadnej reakcji obelgi i kpiny, Piłat zrozumiał, że nie może to być człowiek tak samo
grzeszny i niesprawiedliwy, jak hałaśliwi kapłani. Mając nadzieję dowiedzenia się od Niego prawdy i
chcąc uwolnić się od natarczywości tłumu, Piłat odszedł na bok z Jezusem i spytał Go znowu: "Czy ty
jesteś królem żydowskim?"
Jezus nie odpowiedział na to pytanie wprost. Wiedział, że Duch Święty walczy o nawrócenie Piłata i
chciał mu dać okazję do opamiętania się. "Czy sam od siebie to mówisz, czy inni powiedzieli ci o
mnie?" spytał go Jezus. W ten sposób Chrystus chciał wyjaśnić, czy pytanie Piłata podyktowane było
oskarżeniami kapłanów, czy też pragnął być oświecony przez Chrystusa. Piłat zrozumiał sens pytania
i w sercu jego odezwała się duma. Nie chciał przecież uznać przekonań,' które wciskały się do jego
świadomości. "Czy ja jestem Żydem" odrzekł. "Naród twój i arcykapłani wydali mi ciebie; Co
uczyniłeś?"
W ten sposób Piłat zaprzepaścił swoją wspaniałą szansę. Lecz Jezus nie pozostawił go bez dalszego
oświecenia. Jakkolwiek nie odpowiedział bezpośrednio na jego pytanie,- to jednak jasno określił swą
własną misję. Dał Piłatowi do zrozumienia, że nie dąży do ziemskiego tronu, mówiąc: "Królestwo moje
nie jest z tego świata; gdyby z tego świata było Królestwo moje, słudzy moi walczyliby, abym nie był
wydany Żydom; bo właśnie Królestwo moje me jest stąd. Rzekł niu tedy Piłat: A więc jesteś królem?
Odpowiedział mu Jezus: Sam
574
575
mówisz, że jestem królem. Ja się narodziłem i na 4o przyszedłem na świat, aby dać świadectwo
prawdzie; każdy, kto z prawdy jest, słucha głosu mego" (Jan 18,36.37).
Chrystus potwierdził, że Jego słowo było kluczem, który otworzy tajemnice prząd wszystkimi gotowymi
do jego przyjmowania. Słowo to samo torowało sobie drogę, co tłumaczyło tajemnicę
rozpowszechniania się Jego królestwa prawdy. Chciał przekonać Piłata, że jedynie w drodze przyjęcia
i przyswojenia prawdy może się odrodzić jego upadła natura.
Piłat odczuwał pragnienie poznania prawdy, a_ jego umysł znajdował się w rozterce. Żywo chwytał
słowa Zbawiciela, a w jego sercu rodziło się gorące pragnienie poznania, czym ona jest istotnie, i w
jaki sposób mógłby ją posiąść. "Co to jest prawda?" zapytał. Lecz nie czekał na odpowiedz. Hałasy
z zewnątrz przywołały go do rzeczywistości. To właśnie kapłani naglili do natychmiastowego
załatwienia sprawy. Wychodząc do Żydów Piłat oświadczył: "Ja w nim żadnej winy nie znajduję". Te
słowa pogańskiego sędziego były druzgocącą odprawą dla perfidii i zakłamania przywódców Izraela
oskarżających Zbawiciela. Gdy kapłani i starszyzna żydowska usłyszeli ,te słowa Piłata ich
rozczarowanie i wściekłość nie miały granic. Długo spiskowali i czekali na tę okazję. Gdy teraz stanęli
wobec perspektywy uwolnienia Chrystusa, gotowi byli rozszarpać Go na kawałki. Poczęli głośno
oskarżać Piłata, grożąc mu represjami ze strony rządu w Rzymie. Wytykali mu jego odmowę skazania
Jezusa, który jak twierdzili, przeciwstawiał się władzy cesarza.
Podniosły się gniewne głosy świadczące, że buntownicza działalność Jezusa dobrze jest znana w
całym kraju. "Podburza lud, nauczając po całej Judei mówili kapłani i to począwszy od Galilei, aż
dotąd".
Piłat do tego czasu nie miał zamiaru skazywać Jezusa, ponieważ wiedział, iż Żydzi oskarżali Go przez
nienawiść i uprzedzenia. Znał zakres swoich obowiązków i wiedział, że w imię sprawiedliwości
Chrystus powinien być natychmiast uwolniony. Lecz Piłat obawiał się zgubnej woli ludu. Jeżeli odmówi
wydania Jezusa w ich ręce mogą powstać zamieszki, a do tego nie chciał dopuścić. Gdy usłyszał, że
Chrystus pochodzi z Galilei zdecydował się posłać Go do Heroda, to jest władcy tej prowincji, który w
tym czasie przebywał w Jeruzalem. W ten sposób Piłat chciał przerzucić na niego odpowiedzialność
za skazanie Chrystusa. Uważał to jednocześnie za dobrą okazję do pojednania się z Herodem, z
którym od pewnego czasu był skłócony. Tak się też stało i dwaj dostojnicy stali się przyjaciółmi z
okazji sądu nad Zbawicielem.
Piłat ponownie przekazał Jezusa strażom, które wśród drwin i znie-
576
wag tłumu doprowadziły ^ Go do sądu Heroda. Ten zaś ujrzawszy Jezusa uradował się bardzo. Nie
widział nigdy dotąd Zbawiciela, "Herod tedy, ujrzawszy Jezusa, bardzo się ucieszył, gdyż od
dłuższego już czasu pragnął go zobaczyć, ponieważ słyszał o nim i spodziewał się ujrzeć jakiś cud
przez niego dokonany" (Łuk. 23,8). Był to ten sam Herod, którego ręce splamione były krwią Jana
Chrzciciela. Gdy Herod po raz pierwszy usłyszał o Jezusie ogarnął go strach. "To Jan, którego ja
kazałem ściąć, on zmartwychwstał". "Dlatego cudowne moce działają w nim" (Mar. 6,16; Mat. 14,2).
Mimo wszystko pragnął zobaczyć Jezusa. Nadarzała się teraz okazja uratowania życia tego proroka i
Herod miał nadzieję, że wymaże w ten sposób na zawsze ze swej pamięci wspomnienia o
zakrwawionej głowie przyniesionej mu na misie. Chciał jednocześnie zaspokoić swą ciekawość i liczył
na to, że jeżeli da się Chrystusowi* jakąś perspektywę uwolnienia, to on sam uczyni wszystko, czego
się od niego zażąda.
Do Heroda udało się w ślad za Chrystusem duże zgromadzenie kapłanów i starszyzny. Kiedy zaś
Chrystus postawiony został przed jego obliczem wszyscy dygnitarze podtrzymywali swe oskarżenie,
przemawiając przy tym mocno podnieconymi głosami. Jednakże Herod nie poświęcał zbyt wielkiej
uwagi wysuwanym zarzutom. Kazał im umilknąć, gdyż chciał zachować możność bezpośredniego
przesłuchania Chrystusa. Rozkazał, by zdjęto z Niego więzy, zarzucając jednocześnie Jego wrogom
brutalne obchodzenie się z Nim. Patrząc ze współczuciem w pogodną twarz Odkupiciela świata
dostrzegł w niej jedynie mądrość i czystość. Herod, podobnie jak Piłat był przekonany, że oskarżenie
opierało się wyłącznie na chytrości i zazdrości.
Poddał Chrystusa skrupulatnemu przesłuchaniu, lecz Zbawiciel zachowywał przez cały czas głębokie
milczenie. Na polecenie tetrarchy wprowadzono na salę chorych oraz kalekich i zażądano od
Chrystusa, aby dowiódł słuszności Swych oświadczeń przez dokonanie cudu. Ludzie mówią
powiedział Herod że potrafisz uzdrowić chorych. Chcę się przekonać, że wieść niesiona o tobie po
całym kraju nie jest wymysłem. Gdy Jezus w dalszym ciągu nic nie odpowiedział, Herod nalegał,
mówiąc: "jeżeli mogłeś dokonywać cuda dla innych, uczyń teraz cud dla swego własnego dobra, a
będziie to z korzyścią dla ciebie". I znów rnu rozkazał: "Ukaż nam znak, że istotnie posiadasz moc,
którą Ci przypisują". Lecz Chrystus stał jak gdyby nic nie widząc i nie słysząc. Syn Boży przyjął na
siebie postać ludzką i zachowywał się tak, jakby się zachował człowiek w podobnych okolicz-
nościach. Dlatego nie chciał uczynić cudu dla uratowania się przed cierpieniem i poniżeniem, które w
podobnych okolicznościach musiał Przechodzić każdy człowiek. ^
Herod przyrzekł, że jeżeli Chrystus uczyni w jego obecności cud
37 Życie Jezusa
577
zostanie uwolniony. Oskarżyciele Chrystusa widzieli na własne oczy cuda czynione Jego mocą.
Słyszeli, jak rozkazywał grobom, aby wydały swych zmarłych, a ci wychodzili z nich na wezwanie Jego
głosu. Strach ogarnął ich na myśl, że również i tym razem uczyni cud, ponieważ najbardziej obawiali
się przejawu Jego mocy. Zamanifestowanie jej stanowiłoby śmiertelny cios dla ich planów, a nawet za
,uknutą intrygę mogli zapłacić życiem. W tej sytuacji zatroskani władcy i kapłani ponownie wystąpili z
oskarżeniami. Podnosząc głosy, wykrzykiwali, że jest zdrajcą i bluźniercą, który czyni swe cuda mocą
Belzebuba, księcia zła. Sala sądowa stała się- terenem zamieszania, gdzie każdy wykrzykiwał co
innego.
Sumienie Heroda ^było dziś znacznie mniej wrażliwe niż wówczas,' gdy Herodiada zażądała od niego
głowy Jana Chrzciciela. Przez pewien czas odczuwał ostre wyrzuty sumienia z powodu swego strasz-.
nego czynu, lecz z biegiem czasu rozwiązłe życie coraz bardziej zagłuszało jego wrażliwość. Dziś
serce jego stwardniało tak, że potrafił nawet przechwalać się karą, jaką zastosował względem Jana,
który miał odwagę go napominać. Teraz groził Jezusowi, powtarzając ciągle, że ma moc uwolnić Go
lub skazać. Lecz z ust Chrystusa nie padło ani jedno słowo na dowód, że słyszał jego pogróżki.
Milczenie oskarżonego drażniło Heroda, ponieważ sugerowało całkowitą obojętność na oznaki jego
władzy. Dla próżnego i dumnego tetrarchy otwarty sprzeciw byłby mniej obrażający niż to ignorowanie
go. Powtórzył ze złością swe pogróżki, lecz Jezus stał wciąż nieruchomy i milczący.
Misja Chrystusa na tym świecie nie polegała na zaspokajaniu próżnej ciekawości. Pojawił się na nim w
celu podniesienia na duchu zrozpaczonych ludzi i gdyby tylko miał swobodę wypowiadania
uzdrowicielskich słów, nie powstrzymałby się przed ich wypowiedzeniem. Lecz nie dysponował tą
swobodą w stosunkach z ludźmi depcącymi słowa prawdy swoimi świętokradczymi stopami.
Chrystus mógł przemówić do Heroda słowami, które przeszyłyby uszy zatwardziałego tetrarchy.
Mógłby napełnić go dreszczem grozy i przerażenia, poprzez przedstawienie mu upodlenia, w jakim
spędzał swoje życie i obrazu pełnej jego zagłady. Lecz milczenie Chrystusa było najcięższym
rodzajem nagany. Herod nie przyjął prawdy ogłoszonej przez największego proroka i nie mógł już
oczekiwać na żadne inne posłanie. Niebieski Majestat nie zamierzał skierować ku niemu żadnego
dodatkowego słowa. Ucho, które stale było otwarte na ludzkie nieszczęścia zamknęło się na zawsze
na prośby Heroda, a oczy, >.tóre stale spoczywały ze zmiłowaniem na skruszonym grzeszniku omijały
go. Usta, które wypowiadały najbardziej przekonywające prawdy i z tkliwością wstawiały się z
najbardziej grzesznymi i upa-
578
i, pozostawały zamknięte dla wyniosłego króla, nie odczuwającego
potrzeby pomocy ze strony Zbawiciela.
Twarz Heroda sposępniała z gniewu. Zwracając się do tłumów oświadczył ze złością, że uważa
Jezusa za samozwańca, a kierując swe słowa do Chrystusa powiedział, że jeżeli nie da dowodu
słuszności swych prawd, wyda Go w ręce żołnierzy i narodu. Ci bowiem, mogli zmusić Go do
mówienia. Jeżeli Jezus jest samozwańcem, 'to w pełni zasłużył na śmierć z ich ręki. Jeżeli zaś jest
Synem Bożym, to dla ratowania Siebie powinien uczynić cud. Zanim Herod wypowiedział te słowa,
rozszalały tłum rzucił się na Chrystusa, tak jak rzucają się dzikie bestie na zdobycz. Zaczęto Go
szarpać w różne strony, a Herod chcąc poniżyć Syna Bożego przyłączył się do motłochu. Gdyby nie
interwencja rzymskich żołnierzy, odbyłby się samosąd, a Jezusa poszarpano by.
Herod ze swym żołnierstwem nasunąwszy się z Niego oblókł Go w szatę białą. Żołnierze rzymscy
również brali udział w tym znęcaniu się. Na Chrystusa spadło wszystko, co mogli wymyślić ci
bezbożni, moralnie zepsuci żołnierze, cieszący się poparciem Heroda i żydowskiej starszyzny. On
natomiast ani na chwilę nie utracił Swej boskiej cierpliwości.
Prześladowcy Chrystusa mierzyli Jego charakter swą własną miarą, przedstawiając Go jako istotę
dorównującą im w podłości. Lecz poza tymi kulisami aktualnych wydarzeń wyłaniała się scena, która
miała się przed ich oczami ujawnić nieco później w całej swojej chwale. W tłumie znajdowali się
również tacy, których przenikał dreszcz na widok Chrystusa. Podczas gdy brutalny tłum obelżywie
kłaniał się przed Chrystusem, niektórzy jego uczestnicy, obecni tu dla udziału w obelgach, zaczynali
się wycofywać w milczeniu i przerażeniu. Herod został potępiony, ponieważ nie umiał skorzystać ze
światła ostatnich promieni miłosierdzia. Zrozumiał że nie jest to zwykły człowiek, gdyż boskość Jego
przenikała poprzez człowieczeństwo. W tym czasie, kiedy na Jezusa spadały szyderstwa
grzeszników, blu-źnierców i morderców Herod czuł, iż widzi Boga zasiadającego na tronie. Pomimo
swej zatwardziałości w grzechach nie ośmielił się zatwierdzić wyroku na Chrystusa. Pragnął uwolnić
się od tej straszliwej odpowiedzialności i odesłał Jezusa z powrotem do rzymskiego sądu.
Piłat doznał wielkiego zawodu i był bardzo niezadowolony. Gdy Żydzi wrócili . ze swym więźniem
zapytał z niecierpliwością, co chcą aby uczynił. Wspomniał, że , już badał Jezusa i nie znalazł w Nim
żadnej winy. Zarziicił im, że ' wnoszą przeciwko niemu oskarżenie, którego nie umieją uzasadnić
nawet w jednym punkcie. Wysłał Jezusa do Heroda, tetrarchy Galilei, a więc ich współziomka, ale i ten
579
f
również nie znalazł w Nim winy, która by zasługiwała na karę śmierci. "Każę Go więc wychłostac i
wypuszczę ' oświadczył Piłat
W tym miejscu Piłat wykazał swą słabość Pomimo oświadczenia, że uważa Jezusa za niewinnego
chciał Go ubiczowac, dla zadośćuczynienia oskarżycielom Za cenę kompromisu z tłumem gotów był
odstąpić od zasad sprawiedliwości, ale to dążenie postawiło go w niekorzystnej sytuacji
Tłum zorientował się w jego braku zdecydowania i coraz natarczywiej żądał życia więźnia
Gdyby Piłat od początku . zdecydowanie odmówił skazania człowieka, którego uważał za
niewinnego bvłby zerwał złowrogi łańcuch wyrzutów sumienia i poczucia winy który
skuw/ał go aż do końca życia Gdyby stał twardo na gruncie sprawiedli\vo=ci Zjdzi nie
mogliby podjktowac mu swych żądań Chrystus zostałby skazany na śmierć przez Żydów, lecz wina
za to nie obciążyłaby Piłata Jednakże Piłat krok za krokiem zadawał gwałt swemu
sumieniu Wymowjł się od obowiązku sądzenia według prawa oraz sprawiedliwości i wskutek tego
stał się zaledwie bezradnym narzędziem w rękach kapłanów i przywódców żydowskich Chwiejnobc i
niezdecydowanie stały się przyczyną jego zguby
Jednakże i teraz Piłat nie musiał działać na ślepo Był już wcześniej ostrzeżony przez Boga, aby
nie popełniał czynu, który miał właśnie spełnić W odpowiedzi na modlitwę Chrystusa
żonę Piłata nawiedził anioł niebieski, który dał jej sen obrazujący jej widzenie Zbawiciela
oraz rozmowę z Nim Żona Piłata nie była Żydówką, lecz gdj ujrzała we śnie Jezusa me miała
żadnych wątpliwości co do Jego osobowości oraz charakteru Jego misji Zrozumiała, ze jest
On Księciem Bożym Widziała Go stojącego przed sądem ze związanynii rękami traktowanego jak
przestępcę Widziała Heroda i jego żołnierzy podczas wjkonywama ich przerażającego dzieła
Słyszała słowa kapłanów i przywódców pełne nienawiści i obłudy, oskarżające Go z błędnym
uporem Słyszała słowa "My mamy zakon, a według zakonu winien umrzeć" Widziała tez,
ze ten Piłat, który poprzednio oświadczył "ja w nim żadnej winy nie znajduję", oddał Go na
ubiczowame Słyszała wypowiedziany przez Piłata wyrok i widziała jak wydawał Chrystusa w
ręce Jego morderców Krzjz ustawiony na Golgocie stał ciągle przed jej oczyma Widziała ziemię
spowitą w ciemności i słyszała tajemnicze słowa "Wykonało się" Ale jej sen przebrał inną
postać Zobaczyła Chrystusa siedzącego na wielkim białym obłoku, podczas gdy ziemia
obracała się w przestrzeni, a "mordercy uciekali przed Jego chwałą Obudziła się z krzykiem
przerażenia i napisała natychmiast do Piłata słowa ostrzeżenia
Gdy Piłat wahał się, nie wiedząc jak ma postąpić, ujrzał przedzierającego się przez tłum gońca
podającego mu list od jego żony,
x
580
w którym pisała "me wdawaj się t tym sprawiedliwym, bo dzisiaj we śnie przez niego wiele
wycierpiałam".
Twarz Piłata pobladła. Był zmieszany z powodu walki, którą staczał wewnątrz siebie. A ze zwlekał z
decyzją kapłani i przywódcy wykorzystali czas zwłoki dla dalszego podburzenia tłumu Piłat zmuszony
został do działania Przypomniał sobie o zwyczaju, który mógł spowodować uwolnienie Chrystusa
Weszło w zwyczaj, iż przed świętami wielkanocnymi uwalniano przestępcę skazanego przez naród Był
to zwyczaj pogański, nie miał nic wspólnego ze sprawiedliwością, a mimo tego był bardzo ceniony
przez Żydów W owym czasie władze rzymskie trzymały w więzieniu przestępcę imieniem Barabasz,
na którego wydany był wyrok śmierci Człowiek ten twierdził ze jest mesjaszem powiadając iż dana mu
jest moc stanowienia nowego porządku rzeczy i skierowania świata na drogę sprawiedliwości
Omamiony przez szatana twierdził, ze wszystko co zdobędzie drogą kradzieży lub rozboju należy do
mego Czynił cuda powołując się na moc szatana i zyskał tym samym uznanie wśród ludzii Podburzał
ich tez do powstania przeciwko rządowi rzymskiemu Pod przykrywką religijnego entuzjazmu ukrjwał
się zatwardziały zbrodniarz, skłonny do buntu i okrucieństwa Pozwalając ludziom wybierać pomiędzy
tym człowiekiem a niewinnym Zbawicielem, Piłat licz>ł na pobudzenie w nim poczucia sprawiedliwości
Miał nadzieję na pozyskanie sympatii tłumu do Jezusa, wbrew kapłanom i przywódcom Zwracając się
do tłumu powiedział z wielką powagą Którego chcieoie, abym wam wy-pubcił1? Barabasza czy
Jezusa, którego zowią Chrystusem'"
Odpowiedz tłumu zabrzmiała, jak ryk dzikich zwierząt "Wypuść ( nam Barabaśza'" Myśląc, ze me
zrozumieli pytania Piłat powtórzył jeszcze raz "Chceciez, wypuszczę wam króla żydowskiego", lecz oni
odpowiedzieli ponownie "Nie tego, ale Barataasza Powiedział tedy Piłat "Coz więc nam uczynić z
Jezusem, którego zowią Chrystusem''" I znów dały się słyszeć szatańskie okrzyki Wśród tłumu
znajdowali się bowiem prawdziwi szatani w ludzkim ciele, więc nikt me mógł oczekiwać odpowiedzi
innej niż ta, którą streszczają słowa "Ukrzyżuj Go". ~\
Piłat był skonsternowany, bowiem nie przypuszczał, iż dojdzie aż do tego Wzdrygał się przed
wydaniem niewinnego człowieka na najbardziej hańbiącą i okrutną śmierć Gdy szum głosów się
uciszył zwracając się do narodu zapytał "Cóż więc złego uczynił7" Lecz sprawy posunęły się już zbyt
daleko, aby \vysunac argumenty Nie szukali dowodu niewinności Chrystusa lecz pragnęli Jego
śmierci. Piłat wciąż jeszcze podejmował wysiłki ratowania Chrystusa
"Wtedy on po raz trzeci odezwał się do nich Cóż złego Ten uczynił' Niczego, czyni by na śmierć
zasłużył, w tnim nie znalazłem.
581
Każę go więc wychłostać i wypuszczę" (Łuk. 23,22). Lecz sama wzmianka o uwolnieniu Chrystusa
wprowadziła tłum w zwielokrotnioną wściekłość, "Ukrzyżuj go! ukrzyżuj go!" wołali. Coraz głośniej
szalała burza spowodowana brakiem stanowczości Piłata. Jezus bliski omdlenia i pokryty bliznami
został ubiczowany przed oczami tłumu, "A żołnierze zaprowadzili go na zamek, to jest do pretorium, i
zawołali cały oddział wojska. I ubrali go w purpurę, upletli koronę cierniową i włożyli mu ją na głowę. I
poczęli go pozdrawiać: Bądź pozdrowiony, królu żydowski! I bili go po głowie trzciną, i pluli na niego, a
upadając na kolana, bili mu pokłony" (Mar. 15,1619). Jakaś szalona ręka chwyciła za trzciną, która
włożona została do rąk Chrystusa i uderzyła po koronie cierniowej włożonej Mu na głowę. Ostre
ciernie wbiły się w czoło, a krople krwi popłynęły po twarzy.
Podziwiajcie o niebiosa i zdumiewaj się ziemio! Patrzcie na cie-miężycieli i 'na Ciemiężonego.
Oszalały tłum otacza Zbawiciela świata. Drwiny i szyderstwa mieszają się z bluźnierczymi zaklęciami.
Jego niskie urodzenie i skromne życie stają się przedmiotem komentarzy pozbawionego wrażliwości
tłumu. Jego twierdzenie, że jest Synem Bożym zostało ośmieszone, a wulgarne żarty i obelgi
podawane są z ust do ust.
Szatan kierował okrutnym tłumem w jego znęcaniu się nad Zbawicielem. Jego celem było
sprowokowanie Jezusa, o ile było to możliwe, do szukania odwetu lub do uczynienia cudu dla
uwolnienia się i obalenia w ten sposób całego planu zbawienia. Wystarczyła bowiem zaledwie jedna
skaza na Jego ludzkim życiu, jedno tylko ugięcie się Jego ludzkiej istoty, dla uniknięcia
straszliwej próby a Baranek Boży przestałby być ofiarą bez skazy i plan odkupienia^ ludzi
zostałby unicestwiony. Lecz ten, który mógłby rozkazać zastępom niebieskim, aby stanęły Mu
do pomocy, Ten, który mógł spowodować, że objęty przerażeniem motłoch uciekłby przed
blaskiem Jego boskiego majestatu, poddał się z doskonałym spokojem najbrutalniejszym obelgom i
napaściom. Wrogowie Chrystusa zażądali cudu, jako dowodu Jego Bos-kości. A mieli
przecież na to dowody znacznie bardziej przekonujące od tych, których się dopominali. Jeżeli
okrucieństwo Jego oprawców odbierało im człowieczą' godność, upodobniając ich do szatana to
łagodność i cierpliwość Chrystusa wznosiły Go ponad człowieczeństwo, dowodząc, że jest
Synem Bożym. Ich upodlenie stało się rękojmią Jego wywyższenia. Krople krwi, które
ściekały z okaleczonych skroni po Jego twarzy były widomym znakiem Jego pomazania "olejkiem
łaski" (Hebr. 1,9), jako naszego Najwyższego Kapłana.
Straszliwa była wściekłość szatana, gdy widział, że wszelkie znęcanie, którego dopuszczano się nad
Zbawicielem nie zdołało wydobyć z Jego ust najmniejszej skargi. Choć przyjął postać człowieka,
582
to jednak był wspierany Boską siłą i nie odstępował w żadnym szczególe od woli Ojca.
Piłat wydając Jezusa na ubiczowarde i pośmiewisko, spodziewał się, że w tłumie obudzi się odruch
litości. Miał nadzieję, że uznają to za wystarczającą karę, i że nawet złośliwość kapłanów zostanie
uśmierzona. Lecz Żydzi jasno zdawali sobie sprawę z bezcelowości takiej kary w stosunku do kogoś,
kto został uznany za niewinnego. Wiedzieli, że Piłat usiłuje ratować życie więźnia i postanowili, że
Jezus nie 'może zostać uwolniony. Zdawali sobie sprawę, że Piłat polecił Go ubiczować dla ich
uspokojenia i zadowolenia, dlatego też wiedzieli, że dzięki nieustępliwości mogą osiągnąć swój cel.
Piłat posłał po Barabasza, aby sprowadzić go do sądu. Stawiając przed tłumem obu więźniów obok
siebie, powiedział: "Oto człowiek! Weźmijcie go wy i ukrzyżujcie; bo ja w nim żadnej winy nie
znajduję".
Oto stał Syn Boży w błażeńskim stroju i w okronie cierniowej na głowie. Jego obnażone do pasa plecy
pokryte były pręgami, z których obficie ściekała krew. Twarz Jego była poplamiona krwią, wykazywała
oznaki bólu i wyczerpania lecz nigdy nie była tak piękna jak teraz. Cierpienie nie zniekształciło jej, i
każdy rys wyrażał szlachetność, rezygnację oraz najtkliwszą litość dla Swych okrutnych wrogów.
Postawy Jego nie cechowała małoduszna słabość, lecz siła i godność cierpienia. Stojący obok Niego
więzień stanowił rażący kontrast z Chrystusem. Każdy rys twarzy Barabasza zdradzał zatwardziałego
zbrodniarza, jakim był w rzeczywistości. Kontrast ten musiał przemówić do każdego i dlatego niektórzy
z obecnych płakali. Gdy patrzyli na Jezusa, serca ich wypełniały się współczuciem. Nawet kapłani i
przywódcy byli przekonani, że On jest istotnie tym, za którego się podawał.
Nie wszyscy rzymscy żołnierze, którzy otaczali Chrystusa mieli zatwardziałe serca; niektórzy z nich
wpatrywali się uważnie w Jego twarz, szukając na niej dowodu, że jest niebezpiecznym kryminalistą.
Od czasu do czasu rzucali pogardliwe spojrzenia na Barabasza. Nie potrzeba było wielkiej
przenikliwości, aby Go przejrzeć na wskroś. I znów kierowali swe spojrzenia na Tego, który
postawiony został przed sądem. Patrzyli na boskiego Męczennika z uczuciem głębokiej litości. Ciche
poddaństwo Chrystusa wyryło się w.ich pamięci, i mia-. ło tam pozostać aż do czasu, kiedy jedni
uznają w nim Chrystusa, mi zaś poprzez odrzucenie Go, przypieczętują ŁWÓJ własny los.
Piłat przejęty był widokiem nie skarżącej się na nic nadludzkiej cierpliwości Chrystusa. Nie
wątpił, że widok tego człowieka w zestaleniu z Barabaszem wzbudzi sympatię Żydów do Niego.
Nie zdawał sobie bowiem sprawy z fanatycznej nienawiści kapłanów do Tego, który ędąc światłem
świata, ujawnił ich własną ciemnotę i błędy. Znowu
583
podsycili w motłochu obłędną wściekłość i znów kapłani przywódcy i tłum poczęli wznosie okrzyki
"Ukrzyżuj go, uikrzvzuj go" Wreszcie tracąc wszelką równowagę w obliczu ich niepoczytalnego
okrucieństwa, Piłat zawołał z rozpaczą "Weźcie go wy i ukrzyżujcie, bo ja w nim żadnej winy nie
znajduję
Rzjmski gubernator, jakkolwiek przyzwyczajony do okrucieństw, współczuł udręczonemu więźniowi
który skazany, ubiczowany z krwa-wiącjm czołem i poszarpanymi plecami stale zachowywał postawę
zasiadającego na tronie króla Lecz kapłani zawyrokowali ponownie "My mamv zakon, a według
zakonu winien umrzeć, bo -się czynił Synem Bożym'
Piłat był wstrząśnięty Nie posiadał właściwego pojęcia o Jezusie i Jego misji, lecz podświadomie
wierzył w Boga oraz w istoty nadludzkie Mysi, która kiedyś niejasno kiełkowała w jego umyśle teraz
przybierała bardziej określony kształt Zapytywał siebie, czy tez stojący przed nim człowiek, przybrany
w błazenski, purpurowy strój i cierniową koronę nie był rzeczywiście istotą boską
Wszedł znów do sali sądowej i zapytał Jezusa, , Skąd jesteś'" Lecz Jezus nie dał mu odpowiedzi
Zbawiciel swobodnie przemawiał do Piłata wskazując na swą misję, jako na świadectwo prawdy Lecz
Piłat zlekceważył to światło Nadużył swego wysokiego urzędu sędziego, rezygnując pod naciskiem
tłumu ze swych zasad i swego autory-s tetu W tej sytuacji Jezus nie mógł roztaczać przed Nim Swego
światła Zniecierpliwiony Jego milczeniem Piłat odezwał się wyniosłe "Ze mną nie chcesz rozmawiać'
Czy nie wiesz, ze mam władzę wypuście cię ł mam władzę ukrzyżować cię7" (Jan 19,10)
Jezus odpowiedział "Nie miałbyś żadnej władzy nade mną, gdyby ci to nie było dane z góry, dlatego
większy grzech ma ten, który mnie tobie wydał' (Jan 1911)
W tych słowach miłosierny Zbawiciel w straszliwym cierpieniu i bólu usprawiedliwiał tak dalece, jak
było to możliwe postępek rzymskiego gubernatora który Go wydał na ukrzyżowanie Światu został
przekazany uczynek, którego znaczenie przetrwa na_ nim po wieki' Natomiast sprawcę tego uczynku
Istotę będącą sędzią świata opromieniła światłość
"Kto mię tobie wydał' rzekł Jezus "większy grzech ma". Mówiąc to miał na myśli Kaifasza, który
jako najwyższy kapłan reprezentował naród żydowski Żydom znane były zasady rzymskiego prawa
Zostali oni również oświeceni przez proroctwa, dające świadectwo o Chrystusie, a także przez Jego
własną naukę i cuda Żydowscy sędziowie otrzymali pełne dowody Boskosci Tego, którego skazali na
śmierć, dlatego tez będą sędziami odpowiednio do stopnia swojej świadomości
584
Największa wina i najcięższa odpowiedzialność spadały na zajmu jących najwyższe stanowiska w
narodzie, którzy jako depozytariusze świętych prawdy nikczemnie się im sprzeniewierzali Piłat, Herod
oraz rzymscy żołnierze wiedzieli stosunkowo niewiele o Chrystusie Dopuścili się jednak nadużycia
swej władzy dla dogodzenia kapłanom i przywódcom Do ruch me docierało światło w takim natężeniu,
w jakim spływało na naród żydowski. Gdyby światło to dane było rzymskim żołnierzom, nie byliby
potraktowali Chrystusa z takim okrucieństwem
Piłat jeszcze raz zaproponował, aby uwolnić Chrystusa, "Ale Żydzi krzyczeli głodno Jeśli tego
wypuścisz, nie jesteś przyjacielem cesarza ' (Jan 1912) Obłudnicy ci udawali w1 ten sposób, ze stoją
na straży władzy cesarza, gdy tymczasem wiadomo było, ze Z^dzi byli najbardziej zaciekłymi
przeciwnikami rzymskich rządów Uciekali się do największej tyianii w nauczaniu i realizowaniu
religijnych i narodowych wymogów, o ile mogli to robić bezkarnie Jeżeli jednak chcieli przeprowadzić
akt szczególnego okrucieństwa wtedy chętnie powoływali się na władzę cesarza Dla zniszczenia
Chrystusa gotowi bvh wyznać swą wierność rządowi, którego serdecznie nienawidzili
Każdy bowiem, który się królem cz>m mówili dalej sprzeciwia się cesarzowi' Te słowa dotykały
słabego punktu Piłata Nie był on dobrze notowany w Rzymie i wiedział ze tego rodzaju oskarżenie
może stać się jego zgubą Wiedział, ze jeżeli pokrzyżuje plany Żydów ich wściekłość obróci się
przeciwko niemu i ze ci nie zaniedbają niczego aby się zemście na Nim Miał przed sobą przykład
uporczywości, z jaką dążyli do zniszczenia Tego, którego nienawidzili bez powodu
Wówczas Piłat zajął miejsce na swym sędziowskim fotelu i wskazując na Jezusa, powiedział ,Oto król
wasz" A om zawołali "Precz, precz1 Ukrzyżuj go Donośnym głosem, który słychać było z bliska i z
daleka, Piłat zapytał: "Króla waszego mam ukrzyżować'" Lecz z obłudnych, bluzmerczj ch ust padły
słowa ,Nie mamy króla, *ylko
cesarza"
W ten sposób wybierając pogańskiego władcę naród żydowski odszedł od zasad teokracji Odrzucił
Boga jako swego króla, pozbawiając się Wybawiciela Nie mieli króla, tylko cesarza Tak więc daleko
posunęli kapłani i nauczyciele żydowscy swoje kłamstwo wobec narodu Za to działanie i za straszliwe
jego skutki oni ponosili odpowiedzialność Grzech narodu i zguba narodu były dziełem przywódców
religijnych
"A Piłat, ujrzawszy, ze to nic me pomaga, przeciwnie, ze zgiełk się wzmaga, wziął wodę, umył ręce
przed ludem i rzekł Nie jestem-winien krwi tego sprawiedliwego, wasza to rzecz" (Mat. 27,24) Z bo-
585
jaźnią i w poczuciu swej winy Piłat spojrzał na Zbawiciela. W morzu podnieconych twarzy jedynie
twarz Chrystusa była spokojna. Zdawało się, że głowę Jego opromieniało łagodne światło, dlatego też
Piłat rzekł w swym sercu: ,,On jest Bogiem". A zwracając się do tłumu, oświadczył: "Nie jestem winien
Jego krwi". Weźcie go i ukrzyżujcie. Lecz zanotujcie to sobie kapłani i przywódcy: ja go -ogłaszam
niewinnym. Niech ten, którego On uważa za Swego Ojca osądzi was a nie mnie za ten czyn.
Następnie zwracając się do Jezusa, powiedział: Daruj mi, że nie jestem w stanie Cię uratować. I po
ponownym ubi-czowaniu Jezusa, wydał Go na ukrzyżowanie.
Piłat pragnął uwolnić Chrystusa. Wiedział jednak, iż nie jest w stanie tego uczynić, bez narażenia
swego stanowiska i zaszczytów. Za cenę zachowania swej ziemskiej władzy, zdecydował się na
złożenie w ofierze niewinnego życia. Wielu ludzi poświęca swe zasady dla uniknięcia strat i cierpień!
Sumienie i obowiązek wskazują jedną drogę, a własny interes wręcz odmienną. Prąd niesie szybko w
złym' kierunku i ten, kto wchodzi w kompromis ze złem, zostaje szybko porwany w nieprzeniknione
ciemności w.ny. Piłat ustąpił przed żądaniami tłumu, ponieważ obawiając się ryzyka utraty swego
stanowiska, wydał Jezusa na ukrzyżowanie. A mimo tej ostrożności .spotkało go później to wszystko,
czego się tak obawiał. Odebrane mu zostały jego zaszczyty, jak również zc&tał pozbawiony swego
wysokiego urzędu. Nękany przez wyrzuty sumienia i w poczuciu zranionej dumy zakończył życie w
ikrótkim czasie po ukrzyżowaniu Chrystusa. Na podobieństwo Piłata ci wszyscy, którzy godzą się z
grzechem, osiągną jedynie zmartwienie ,i zgubę. "Zda się podczas droga być prosta człowiekowi,
wszakże -dokończenie jej jest drogą na śmierć" (Przyp. Sal. 14,12). Gdy Piłat oświadczył, że jest
niewinny krwi Chrystusa, Kajfasz odpowiedział: "Krew jego na nas i na1 dziatki nasze". Te straszne
słowa podchwycone zostały przez kapłanów i przywódców, a następnie odbiły się echem w nieludzkim
ryku tłumu. "A cały lud odpowiadając rzekł: "Krew jego na 'nas i na dzieci nasze".
Naród izraelski dokonał wyboru. Wskazując na 'Jezusa powiedzieli: "Nie tego, tylko Rarabasza".
Barabasz, morderca i bandyta był przedstawicielem szatana, natomiast Chrystus był wysłannikiem
Boga. Mimo tego Chrystus został odrzucony, a Barabasz przyjęty do społeczności. Mieli otrzymać
swojego Barabasza. Dokonując wyboru przyjmowali do siebie człowieka, który od początku był kłamcą
i mordercą, bowiem szatan stał się ich przywódcą. Od tamtej chwili mieli już stale działać pod jego
dyktando, wykonywać pracę dla niego i godzić się z jego rządami. Ludzie, którzy wybrali Barabasza
zamiast Chrystusa mieli po wieczne czasy odczuwać Barabaszowe okrucieństwo.
Patrząc na biczowanego Baranka Bożego, Żydzi krzyczeli; "Krew
586
jego na nas i na dzieci nasze". Krzyk ten dotarł ażi do tronu Boga, a wyrok wydany na samych siebie
został zapisany w niebie. Ta blu-źniercza modlitwa została wysłuchana, a krew Syna Bożego stała się
powodem wiecznej klątwy, jaka spadła na ich dzieci i ich potomstwo.
Klątwa -objawiła się straszliwie w akcie zburzenia Jeruzalem, jak również w warunkach życia
żydowskiego narodu w ciągu' 18 stuleci. Naród stał się oderwaną od krzewu winnego latoroślą,
zwiędłą i bezpłodną, która mogła służyć zaledwie jako opał. Wszystkie kraje świata z wieku na wiek
pokrywały się trupami ludzi przestępnych i pogrążonych w grzechu.
W straszliwy sposób zaciąży ta klątwa w wielkim dniu sądu. Gdy Chrystus znów zejdzie na ziemię
ludzie ujrzą Go już nie jako więźnia otoczonego motłochem. Ujrzą Go jako Króla niebios.
Chrystus przyjdzie w swej własnej chwale, w chwale Swego Ojca i w chwale aniołów niebieskich.
Będą Mu towarzyszyć niezliczone rzesze aniołów, pięknych i triumfujących synów Bożych,
wyposażonych w niezrównany wdzięk i chwałę. Wówczas siądzie na Swym tronie chwały a
przed Nim zebrane będą wszystkie narody. Wtedy zobaczy Go każde oko, a również oczy
tych, którzy Go zabili. W miejsce cierniowej korony będzie miał na głowie koronę chwały, a
zamiast starej purpurowej szaty ubrany będzie w suknię z najbielszej bieli, "jakich żaden farbiarz na
ziemi nie zdoła wybielić" (Mar. 9,3). A ma na szacie i na biodrach Swoich imię napisane: "Król
królów i Pan panów" fObj. 19,16). Ci, co naśmiewali się z Niego i smagali Go, również
tam się znajdą. Kapłani i przywódcy ujrzą ponownie scenę, jaka się rozegrała w sali sądowej.
Wszystkie wypadki staną przed nimi, jak gdyby wypisane ognistymi literami. Wówczas ci,
którzy oświadczyli "Krew Jego na nas i na dzieci nasze'' otrzymają odpowiedź. Cały świat dowie się
o tym i zrozumienie. Wtedy oni nieszczęsne, słabe i ograniczone istoty zrozumieją, kogo zwalczali.
W straszliwym cierpieniu i przerażeniu będą wówczas przywoływać góry i skały:
"Upadnijcie na nas i zakryjcie nas przed obliczem Tego który siedzi na stolicy, i przed
gniewem tego Baranka. Albowiem przyszedł dzień on wielki gniewu jego i któż się ostać może?" (Obj.
6,16.17).
- ROZDZIAŁ LXXVIII
Golgota
(Mat. 27,31-53; Mar. 15.20-38; Łuk. 23.26-46; Jan 19,16-30)
/
A gdy przyszli na miejsce, zwane Trupią Czaszką, tam go ukrzyżowali".
"Dlatego i Jezus, aby 'uświęcić lud własną krwią cierpiał za bramą" (Hebr. 13,12). Za złamanie zakonu
Bożego Adam i Ewa zostali wypędzeni z raju, natomiast Chrystus, uosabiający ^ludzkość, miał
cierpieć poza granicami Jeruzalem. Umarł w miejscu położonym na zewnątrz miasta, gdzie -zgładzani
bywali zbrodniarze i mordercy. Pełne znaczenia są słowa: "Chrystus odkupił nas z przekleństwa
zakonu, stawszy się za nas przekleństwem" (Gal. 3,13).
Z sali sądowej aż na samą Golgotę tłum postępował za Jezusem. Wiadomość o Jego skazaniu
rozeszła się po całym Jeruzalem i ludzie ze wszystkich klas społecznych dążyli w kierunku miejsca
ukrzyżowania. Kapłani i przywódcy związani byli obietnicą nie prześladowania wyznawców Chrystusa,
o ile On sam zostanie im wydany, toteż uczniowie oraz wyznawcy z obrębu miasta i okolicznych
terenów przyłączyli się do tłumu idącego za Zbawicielem.
Gdy Jezys mijał bramę odgradzającą pałac Piłata, przygotowany dla Barabasza krzyż włożony został
na Jego posiniaczone i krwawiące ramiona. Dwóch towarzyszy Barabasza miało być ukrzyżowanych
wraz z Chrystusem, więc i na nich wtłoczono ich krzyże. Ciężar, który dźwigał Zbawiciel był zbyt wielki
dla Jego nadwątlonych sił. Od spożytej wraz z uczniami wieczerzy wielkanocnej, Zbawiciel nie jadł i
nie pił niczego. W ogrodzie Getsemane przechodził mękę zmagania się z mocami szatana. Przeżył
tam ból będący skutkiem zdrady i widoku oddalających się od niego uczniów. Wodzono Go od
Annasza do Kajfasza i Piłata. Od Piłata został powiedziony do Heroda i znów przyprowadzony do
Piłata. Przechodził z jednej poniewierki w drugą, z jednego znęcania się w drugie i był dwukrotnie
'biczowany, straszliwe
588
wypadki tej nocy stanowiły najcięższą próbę dla- człowieczej duszy. Chrystus jednak nie załamał się.
Nie wypowiedział żadnych słów poza tymi, które wysławiały Boga. W ciągu całej tej haniebnej farsy
sądzenia zachowywał stanowczość i godność. Lecz, gdy po powtórnym .ubiczowaniu włożono na
Niego krzyż, Jego ludzka natura nie była już w stanie tego wytrzymać i Jezus upadł pod ciężarem jaki
dźwigał.
Tłum, który szedł za Zbawicielem, widział Jego słabe i chwiejne kroki, lecz nie dopuszczał do siebie
współczucia. Czyniono Mu wyrzuty i lżono Go, z tego powodu, iż nie jest zdolny dźwigać ciężkiego
krzyża. Ponownie włożono na Niego brzemię i znów Jezus upadł zemdlony pod jego ciężarem. Jego
oprawcy pojęli, że nie jest w stanie dźwigać krzyża dalej. W tej sytuacji zmuszeni byli znaleźć
kogokolwiek, kto dźwigałby poniżający ciężar. Żydzi sami nie mogli tego uczynić, gdyż równałoby się
to skalaniu, które wyklucza ich z udziału w obchodzie Wielkanocy. Nikt >z tłumu, który za Nim podążał
nie zniżył się do podjęcia krzyża.
W tym czasie pewien cudzoziemiec Szymon z Cyrenei świeżo przybyły do miasta natknął się na
tłum, słysząc powtarzane z ironią najbardziej szydercze słowa: "Dajcie drogę królowi żydowskiemu!"
Szymon zatrzymał się ze zdumieniem, a gdy współczuł Chrystusowi, Żydzi schwytali go i włożyli nań
krzyż.
Szymon słyszał o Jezusie, ponieważ jego synowie byli wyznawcami Zbawiciela, lecz on sam nie
należał do Jego uczniów. Niesienie krzyża na Golgotę okazało się błogosławieństwem dla Szymona i
później stale był wdzięczny za to zrządzenie, które pozwoliło moi z własnej woli wziąć na siebie Krzyż
Chrystusa i z pogodą dźwigać ten ciężar.
W tłumie postępującym za Najświętszym, w Jego drodze ku okrutnej śmierci znajdowało się sporo
kobiet, i cała ich uwaga skupiała l| się na Chrystusie. Niektóre z nich widziały Go
poprzednio, bowiem b przynosiły'' do Niego swych chorych i cierpiących. Inne znów same
P zostały przez Niego uzdrowione, toteż powtarzały sobie z ust do ust historię wypadków, w
których uczestniczyły. Nienawiść tłumu w stosunku do Osoby, wobec której topniały ich serca,
była dla nich niepojęta. Nie zważając na tłum oraz złośliwe uwagi kapłanów i przywódców,
kobiety te dawały wyraz swemu współczuciu dla Chrystusa. A kiedy Jezus wyczerpany upadł pod
ciężarem krzyża, podniosły żałosny lament.
Była to jedyna rzecz, jaka teraz przyciągała uwagę Chrystusa. Jakkolwiek sam cierpiący pod ciężarem
grzechów świata, nie był obojętny na ból innych. Przyglądał się kobietom z tkliwym współczuciem. Nie
były Jego wyznawczyniami, toteż wiedział, że nie opłakują Go
589
jako wysłannika Boga, lecz powoduje nimi zwykłe uczucie ludzkiej litości. Nie zlekceważył tych uczuć,
a w Jego sercu zrodziła się głęboka sympatia dla nich. "Córki Jeruzalemskie! rzekł do nich Jezus
nie płaczcie nade mną, ale raczej nad sobą płaczcie i nad dziatkami waszymi". Mówiąc te słowa Jezus
Swym proroczym wzrokiem widział -dni zburzenia Jeruzalem. Podczas tych strasznych przejść wielu z
tych, którzy Go teraz opłakiwali, miało zginąć wraz ze swymi dziećmi.
Myśli Chrystusa zmieniły swój bieg i zwróciły się ku szerszym aspektom sądu. W zburzeniu
grzesznego miasta dopatrywał się symbolu ostatecznej zagłady całego świata. Zbawiciel rzekh "Wtedy
zaczną mówić do gór: Padnijcie na nas! A do pagórków: Przykryjcie inas! Gdyż, jeśli się to na
zielonym drzewie dzieje, co będzie na suchym?" (Łuk. 23,30.31). Przez zielone drzewo Jezus
rozumiał Siebie Samego, bezgrzesznego Odkupiciela. Bóg sprawił, iż gniew z powodu ludzkich
nieprawości spadł na barki umiłowanego Syna. Jeżeli Jezus miał zostać ukrzyżowany za grzechy
ludzkie, to jakich cierpień mogli oczekiwać zatwardziali grzesznicy? Wszyscy, którzy nie odczuwali
skruchy i nie uwierzyli, doznają cierpień i nędzy, niewypowiedzianych przez ludzki język.
Niektórzy spośród tłumu idącego za Chrystusem na Golgotę znajdowali się wśród tych, którzy witali
Go radosnymi okrzykami i "hosanna" i powiewaniem gałązek, w czasie Jego triumfalnego wjazdu do
Jeruzalem. Lecz niemało było również takich, którzy chociaż wówczas ze względy na odpowiedni
moment, wznosili okrzyki chwały, dziś krzyczeli: "Ukrzyżuj go! Ukrzyżuj got" Podczas wjazdu
Chrystusa do Jeruzalem nadzieje uczniów osiągnęły swój szczytowy punkt. Trzymali się najbliżej
Nauczyciela, rozumiejąc, że wykazywanie wspólnoty z Nim stanowi największy zaszczyt. Dziś,
kiedy został poniżony, postępowali za Nim w znacznym oddaleniu. Ogarnął ich smutek i
przygnębienie z powodu nie spełnianych nadziei. Sprawdziły się słowa Chrystusa: "Wy
wszyscy zgorszycie się ze mnie tej nocy; albowiem napisano: uderzę pasterza i będą
rozproszone owce .trzody" (Mat. 26,31).
Skazańcy po przyjściu na miejsce egzekucji zostali przywiązani do narzędzi tortur. Dwaj złodzieje
wyrwali się z rąk tych, którzy rozciągali ich na krzyżach, lecz Jezus nie stawiał żadnego oporu. Matka
Jezusa, podtrzymywana przez umiłowanego ucznia Jana szła za swym Synem na Golgotę. Widziała
Go omdlewającego pod ciężarem krzyża i zapragnęła wesprzeć swą ręką Jego poranioną głowę oraz
obmyć czoło, które niegdyś tuliło się do jej łona. Nie pozwolono jej jednak spełnić tej smutnej posługi.
Wraz z uczniami wciąż jeszcze żywiła nadzieję, że Jezus objawi Swą moc i uwolni się od Swych
wrogów, ale zamarło w niej serce, kiedy przypomniała sobie słowa, w których Chrystus przepowiedział
wypadki, jakie tu miały miesjce. Oglądała 590
z męczącym niepokojem proces przywiązywania złoczyńców do krzyży i zadawała sobie pytanie czy
Ten, który wskrzeszał zmarłych, przyjmie mękę ukrzyżowania? Czy Syn Boży będzie musiał pogodzić
sią z tą straszliwą śmiercią, a Ona sama zostanie skazana na utratę wiary, że Jezus jest Mesjaszem?
'Czy będzie musiała zmieść widok Jego hańby i cierpienia, nie mając żadnej możliwości ulżenia Mu w
nieszczęściu? Widziała Jego ręce rozciągnięte na krzyżu; a w tymże czasie przyniesiono młot i
gwoździe, które wbito w Jego ukochane ciało. Uczniowie, którzy sami mieli rozdarte serca, zabrali
omdlewającą matkę, by nie oglądała tego potwornego widoku.
Zbawiciel nie wydał z Siebie najmniejszej skargi. Jego twarz pozostawała spokojna i jasna, a jedynie
ciężkie krople potu zalewały Jego czoło. Nie było żadnej miłosiernej ręki, która by otarła śmiertelny pot
z Jego twarzy, ani też nikt nie wyrzekł słów współczucia i wierno ci dla wsparcia Jego ludzkiego serca.
Podczas, gdy żołnierze przeprowadzali swe straszne dzieło Jezus modlił się za Swych wrogów:
"Ojcze! odpuść im, bo nie -wiedzą, co czynią". Jego myśli odbiegły od własnych cierpień, aby
skoncentrować się na grzechu oprawców i straszliwej karze jaka ich miała za ten czyn spotkać. Nie
rzucał przekleństw na żołnierzy, którzy się z Nim tak brutalnie obchodzili, a także nie wołał o pomstą
na kapłanów i przywódców. Chrystus litował się nad ich niewiedzą i winą. Posłał tylko westchnienie z
prośbą o przebaczenie, ,,bo nie wiedzą co czynią".
Gdyby rozumieli, że skazali na męki- Tego, który przyszedł na świat, aby zbawić grzeszny rodzaj
ludzki od wiecznej zagłady, ogarnęłyby ich wyrzuty sumienia i przerażenia. A mimo wszystko
niewiedza nie uwalniała ich od winy, bowiem ich przywilejem było rozpoznanie Jezusa i przyjęcie Go
jako Zbawiciela. Niektórzy z nich mieli poznać swój grzech, wyrazić skruchę i doznać nawrócenia. Inni
przez brak skruchy odcięli sobie drogę do korzystania z przebaczenia, udzielonego w wyniku modlitwy
Chrystusa. A mimo wszystko zamierzenia Boga spełniły się właściwie, natomiast Jezus pozyskiwał
prawo orędowania za ludźmi wobec Ojca.
Modlitwa Chrystusa na krzyżu za Swych wrogów obejmowała cały świat. Dotyczyła wszystkich
grzeszników, którzy żyli lub będą żyć, od zarania świata aż do jego końca. Wina za ukrzyżowanie
Syna Bożego obciąża wszystkich ludzi, ale 'wszyscy oni mogą uzyskać przebaczenie. Kto pragnie
może uzyskać pokój w Bogu i odziedziczyć wieczny żywot.
Natychmiast po przybiciu Zbawiciela krzyż został podźwignięty przez silnych mężczyzn i ustawiany
szybko w wykopanym dole, co sprawiło najbardziej rozdzierający ból Synowi Bożemu. Piłat wykonał
napis po żydowsku, grecku i łacinie, umieszczając tabliczkę na krzy-
591
żu nad głową Jezusa. Napis ten głosił: "Jezus Nazareński, Król Żydowski". Treść napisu
zirytowała Żydów, którzy przed pałacem Piłata krzyczeli "Ukrzyżuj go1 Nie mamy króla, tylko
cesarza" (Jan 19,15) Oświadczyli, ze każdy kto uzna innego króla poza cesaizem, jest
zdrajcą Piłat wypisał to, co wyrażały ich uczucia. Napis nie zawierał żadnej obrazy a jedynie
stanowił uznanie faktu, ze Jezus był królem żydowskim. W swojej istocie napis ten wyrażał wierność
Żydów w stosunku do Rzymu, bowiem zawierało się w nim twierdzenie, ze kazdj, kto będzie
pretendować do tytułu króla żydowskiego zasłuży na wyrok śmierci Kapłani przeliczyli się. Kiedy
knuli swój spisek na życie Jezusa Kaifasz powiedział wyraźnie, ze kosztem życia jednego
człowieka może uratować się naród Teraz obłuda kapłanów wyszła na jaw, ponieważ za
cenę zgładzenia Chrystusa gotowi byli poświecić nawet istnienie narodu.
Kapłani zrozumieli, co uczynili, toteż zażądali od Piłata zmiany napisu, mówiąc "Nie pisz Król
Żydowski, ale, ze On powiedział Jestem królem Żydowskim" Jednakże Piłat był niezadowolony sam z
sie-zie ze względu na okazaną słabość i odczuwał bezgraniczną pogardę dla zawistnych i
przebiegłych kapłanów Z tego też powodu odpowiedział im zimno "Com napisał, tom napisał".
Rozkaz umieszczenia nad głową Jezusa napisu tej treści pochodził od władzy wyższej niż Piłat i Żydzi
Boska Opatrzność zrządziła, że ten napis miał skłaniać do myślenia i zwiócema umysłów ludzkich w
stroną Pisma Świętego. Miejsce ukrzyżowania Chrystusa znajdowało się w pobliżu Jeruzalem i
dlatego napis stwierdzając}, ze Jezus z Nazaretu był Mesjaszem me mógł pozostać medostrzezony
przez tysiące ludzi bawiących w tym czasie w Jeruzalem. Była to żywa prawda wypisana ręką
prowadzoną przez Boga.
Spełniły się proroctwa o cierpieniach Chrystusa na krzyżu Na setki lat przed ukrzyżowaniem,
Zbawiciel przepowiedział sposób w jaki będzie traktowany "Albowiem psy mię obskoczyły, gromada
złośników obiegła imię, przebodli ręce moje i nogi moje. Zliczyłem wszystkie kości moje, lecz oni na
mnie patrząc, przypatrują mi się. Rozdzielili odzienie moje między się, a o szaty moje los miotali"
(Psal. 22, 1719).
Proroctwo o podziale odzienia Chrystusa spełniło się bez udziału przyjaciół lub, wrogów
Ukrzyżowanego Zostało ono oddane żołnierzom, którzy Go przybijali do krzyża, a Chrystus słyszał ich
spory, wyrażane podczas tego podziału. Suknia Chrystusa nie miała szwów, lecz była utkana z
całości, wobec czego mówili między sobą "Nie krajmy jej, ale o nią rzućmy losy, czyja ma być".
W innym proroctwie Zbawiciel oświadczył "Hańba skruszyła serce moje i sił mi zabrakło, Oczekiwałem
współczucia, ale nadaremnie, 592
I pocieszycieli, lecz ich me znalazłem, Dodali żółci do pokarmu mego, A w pragnieniu moim. napoili
mnie octem" (Psalm 69,21.22) Było dozwolone podawanie ukrzyżowanym skazańcom środków
oszałamiających, które miały zmniejszać ich cierpienie. Podali je również Jezusowi, lecz On, po
spróbowaniu odmówił ich przyjęcia. Nie chciał przyjąć niczego, co by mogło omroczyć Jego umysł,
ponieważ pragnął dochować wierności wobec Boga. Ta tez wierność była jedynym źródłem Jego
mocy. Wszelkie zamroczenie umysłów przyniosłoby korzyść jedynie szatanowi.
Gdy Chrystus zawisł na krzyżu Jego wrogowie skierowali na Niego całą swą wściekłość. Kapłani,
przywódcy i nauczeni w Piśmie połączyli się z motłochem w naigrywaniu się z konającego Zbawiciela.
Podczas chrztu oraz przemienienia dał się słyszeć głos Bga ogłaszający Chrystusa Synem Bożym. I
znów bezpośrednio przed wydaniem Go w ręce wrogów Ojciec przemówił, dając świadectwo Boskosci
Sjna Lecz teraz zamilkł głos z nieba, ani tez me zostało wypowiedziane żadne świadectwo na Jego
korzyść. Musiał w osamotnieniu znosie obelgi i drwiny ze strony złych ludzi.
"Jeśli jesteś Synem Bożym, zstąp z krzyża", mówili do Niego. "Niechże ratuje samego siebie, jeśli jest
Chrystusem Bożym, tym wybranym '. Podczas kuszenia na pustyni szatan oświadczył Jezusowi
"Jeshs jest Syn Boży, spuść się na dół z wieży kościoła" (Mat 4,3 6). Teraz szatan ze swymi aniołami
zła obecny był w ludzkiej postaci pod krzjzem. Arcywrog wraz ze swymi zastępami współpracował z
kapłanami i przywódcami. Nauczyciele narodu podburzyli ciemny rnotłoch, aby wypowiedział swój sąd
o Tym, którego większość z nich nigdy nie oglądała, aż do dnia, kiedy zostali namówieni do składania
przeciwko Niemu fałszywego świadectwa. Kapłani, przywódcy, faryzeusze oraz brutalny tłum
zjednoczyli się z sobą w iście szatańskim zapamiętaniu Przywódcy religijni połączyli się z szatanem i
jego aniołami, stając się wykonawcami jego poleceń.
Jezus cierpiący i konający, słyszał każde słowo wypowiedziane przez kapłanów słyszał więc i te ich
słowa "Innych ratował, a samego siebie ratować nie może; jeśli jest królem Izraelskim, niech teraz
zstąpi z krzyża, a uwierzymy mu". Chrystus mógłby zejść z krzyża lecz me zrobił tego Gdyby bowiem
zdecydował się ratować Siebie, grzesznicy nie uzyskaliby nadziei na przebaczenie w imię ła^ki Bożej.
W swych drwinach ze Zbawiciela ludzie uważający siebie za znawców proroctw wypowiadali słowa,
które został> przepowiedziane przez Natchnienie i powiązane z tym konkretnym wypadkiem. W swoim
zaślepieniu me rozumieli, że spełniają proroctwa. Ci, którzy z ironią mówili "Zaufał Bogu, mech On
teraz go wybawi, jeśli ma w ntim upo-
38 Życie Jezusa
593
dobanie wszak powiedział Jestem Synem Bożym' (Mat 27,43), nie domyślali się, ze ich oświadczenie
przetrwa wieki Jakkolwiek wypowiedziane jako drwina słowa te spowodowały, ze ludzie jak nigdy
dotąd poczęli badać Pismo Święte Mądrzy ludzie słuchali, badali oiaz oddawali się rozmyślaniom i
modlitwie Byli wśród nich tao którzy nie spoczęli, zanim nie zrozumieli znaczenia misji Chrystusa
poprzez porown>wame treści rożnych rozdziałów Pisma Świętego Nigdy przedtem wiedza o Jezusie
me była tak gruntowna jak wówczas, gdy zawisł na krzyżu W serca wielu tych, którzy byli świadkami
ukrzyżowania i którzy słyszeli słowa Chrystusa wlewało się światło prawdy
Cierpiącemu na krzyżu Jezusowi zabłysnął jeden promień pokrzepienia. Bjła to modlitwa
nawróconego złoczyńcy Z początku obaj przestępcy ukrzyżowani wraz z Chrystusem
naśmiewali się z Niego, przy czym jeden z nich pod wpływem cierpienia stał się
jeszcze bardziej wyzywający i zuchwały Jego towarzysz był inny Nie był to zatwardziały
przestępca kryminalny, a na drogę przestępstwa wprowadziły go kontakty ze złymi ludami Mimo
wszystko był mniej winny od tvch, którzy stall pod krzyżem i urągali Chrystusowi Człowiek ten w
przeszłości widział i słvszał Chrystusa, a usłyszana nauka przemawiała do jego przekonań Odwrócił
się od Niego pod wpływem kapłanów i przywódców Usiłując stłumić swe przekonania coraz bardziej
zapadał się w grzech, aż wreszcie został aresztowany osądzony jako kryminalista i skazany
na śmierć przez ukrzyżowanie Na sali sądowej i w drodze na Golgotę, człowiek ten
przebywał koło Jezusa Słyszał oświadczenie Piłata "Żadnej winy w nim nie znajduję" (Jan
19,4) Zauważył Jego boską postawę oraz Jego pełne litości przebaczenie udzielone
dręczycielom Na krzyżu widział, jak najwięksi dostojnicy kościelni wyrzucali z siebie złośliwe
słowa, ośmieszające Je-zua Widział jak kiwali głowami nad Zbawicielem Słyszał słowa
wyrzutu swego towarzysza, który mówił "Czy nie ty jesteś Chrystusem' Ratuj siebie i
nas". Słyszał jak pośród przechodniów wielu broniło Jezusa, powtarzając wypowiedziane przez
Niego słowa oraz opowiadając o Jego czynach, aż powróciło do mego dawne przekonanie, ze
to jest Chrystus Zwracając się do towarzysza niedoli zgiomił go, mówiąc "I ty się
Boga n^e boisz, choć taki sam wyrok ciąży na tobie?" Umierający zbrodniarze nie
musieli już obawiać się ludzi
Lecz w jednym z nich zaświtała świadomość, ze należy się bać Boga, a strach przed przyszłością
przyprawiał go o drżenie Teraz gdy jest cały skalany grzechem, historia jego życia dobiega końca "Na
nas co prawda sprawiedliwie, gdyż słuszną ponosimy karę za to, co uczyniliśmy, Ten zaś nic złego me
uczynił" (Łuk 23,41).
594
II
Wszystko jest już stracone. Nie ma wątpliwości, nie ma też wyrzutów Skazany za swą zbrodnię
przestępca utracił wszelką nadzieję i wpadł w rozpacz, lecz teraz jakieś dziwne serdeczne myśli
poczynają kiełkować w jego umyśle Przypomniał sobie wszystko, co kiedyś słyszał o Jezusie, jak
uzdrawiał chorj ch i rozgrzeszał grzeszników Słyszał słowa tvch, którzy wierzyli w Chrjstusa i szli teraz,
płacząc, za Nim Widział i czytał napis umieszczony nad głową Zbawiciela Słyszał jak przechodnie
powtarzali jego treść, niektórzy ze smutkiem i drżącymi ustami mm zaś z ironią Duch Święty oświecił
jego umysł dzięki czemu poszczególne ogniwa dowodów układają się w jeden łańcuch W
posiniaczonym zelżonym i wiszącym na krzyżu Jezusie, dostrzegał Baranica Bożego, który gładzi
grzechy _swiata Głąsem, w którym nadzieja mieszała s_ię z udręką, ta bezradna dusza konająca,
polecała siebie umierającemu Zbawicielowi "Panie' wspomnij na mnie zawołał gdy wejdziesz do
Królestwa swego'
Odpowiedz przyszła natychmiast Usłyszał słowa pełne miłości, współczucia i mocy, wypowiedziane
łagodnym melodyjnym głosem "Zaprawdę powiadam ci dziś, będziesz ze mną w raju"
Przez długie godziny męki do uszu Jezusa dochodziły same tylko belgi i drwiny, a gdy już wisiał na
krzyżu wciąż jeszcze rozbrzmiewały szyderstwa i przekleństwa Ze stęsknionym sercem nasłuchiwał,
czy nie posłyszy jakiegoś słowa wiary ze strony swych uczniów. Nie słyszał jednak mc poza żałobnymi
głosami "Wierzyliśmy, zes jest Ten, który zbawi Izraela" Jakże przyjemne było Zbawicielowi to
wyznanie wiary i miłości wypowiedziane przez umierającego złoczyńcę' Podczas gdy starszyzna
żydowska zaparła się Go, a nawet uczniowie zwątpili w Jego Boskosć, nieszczęsny zbrodniarz,
stojący na progu wieczności, nazwał Jezusa Panem Wielu było chętnych nazywania Go Panem
wówczas, gdy czynił cuda i wtedy, gdy zmartwychwstał z grobu, lecz gdy konał na krzyżu nikt Go nie
uznał, oprócz skruszonego złoczyńcy który doznał zbawienia o jedenastej godzinie
Stojący pod krzyżem słyszeli, jak zbrodniarz nazwał Jezusa Panem Ton głosu tego człowieka, którj
żałował za swe grzechy, zwrócił na siebie uwagę Ci którzy u stóp krzyża sprzeczali się o odzienie
Chrystusa i rzucali losy o Jego suknię, przystanęli w milczeniu Ich złośliwie głosy uciszyły się Z
zapartym oddechem patrzyli na Chrystusa oczekując na odpowiedz z Jego konających warg
Gdy wjpowiedział słowa przyrzeczenia, ciemne chmury, która zdawały się otulać krzyż, rozświetliły się
jasnym i żywym światłem, na skruszonego złoczyńcę zstąpił doskonały spokój pojednania z Bogiem
Chrystus został uwielbiony w Swym poniżeniu Ten, który w o-
595
r
l ii..
czach wszystkich był zwyciężony, w rzeczywistości stał się Zwycięzcą. Został uznany za
Odkupiciela świata. Ludzie mogą zadawać gwałt Jego ludzkiemu ciału. Mogą ranić jego
święte skronie koroną cierni. Mogą zedrzeć z Niego szaty i sprzeczać się o ich podział. Nie
mogą jednak pozbawić Go mocy odpuszczania grzechów. Umierając daje świadectwo Swej własnej
Boskości i chwały Ojca, Jego ucho wciąż jeszcze mogło słyszeć wołanie, a jego ręki ciągle jeszcze nie
pozbawiono możliwości spieszenia na ratunek. Jest Jego królewskim przywilejem zbawienie
wszystkich, którzy za Jego pośrednictwem przychodzą do Boga. "Powiadam ci dziś, będziesz ze
mną w raju". Chrystus nie przyrzekł zbrodniarzowi, że będzie z Nim w raju tego samego
dnia. On sam w tym dniu nie poszedł do raju. Spał w grobie i rankiem w dniu
zmartwychwstania rzekł: "Jeszcze nie wstąpiłem do Ojca mego" (Jan 20,17). Lecz
przyrzeczenie było w diniu ukrzyżowania, dniu pozornej klęski i ciemności. Słowo "dziś" miało
oznaczać dzień dania przyrzeczenia: "Będziesz ze mną w raju", a więc dzień, w którym
umierający jak złoczyńca Chrys-tus, pociesza grzesznika.
Złoczyńcy ukrzyżowani wraz z Jezusem byli umieszczeni "z obu stron, a w środku
Jezus". Było to uczynione zgodnie z poleceniem kapłanów i przywódców. Umieszczenie
Chrystusa pomiędzy dwoma zbójcami miało oznaczać, że On z nich trzech jest największym
zbrodniarzem. W ten sposób spełniło się proroctwo Pisma "z przestępcami policzony będąc"
(Izaj. 53,12). Jednakże kapłani nie rozumieli pełnego znaczenia swojego czynu. Tak. jak
ukrzyżowany Jezus został "w pośrodku" między złoczyńcami, tak krzyż Jego stanął pośrodku
świata pogrążonego w grzechach, a słowa przebaczenia wypowiedziane do skruszonego
złoczyńcy, stały się światłem, które będzie przenikać ziemię od końca do końca.
Aniołowie w zadziwieniu oglądali bezgraniczną miłość Jezusa, który pośród najstraszliwszych mąk
ducha i ciała, myślał jedynie o innych i zachęcał pokutującą duszę do wiary. W poniżeniu swoim
zwrócił się jako prorok do córek Jeruzalemu, a jako kapłan i obrońca prosił Ojca o darowanie winy
Jego mordercom, jako miłujący Zbawiciel odpuścił grzechy skruszonemu złoczyńcy.
Gdy wzrok Jezusa przesuwał się po tłumie stojącym wokół Niego, jedna twarz ściągnęła na siebie
Jego uwagę. U stóp krzyża stała matka, podtrzymywana przez Jaina. Nie mogła pozostawać z dala
od Syna, dlatego Jain widząc, że zbliża się koniec, podprowadził ją tam. W godzinie
śmierci Jezus pamiętał o matce. Wpatrując się w jej ściętą bólem twarz a następnie
spoglądając ku Janowi rzekł do niej: "Niewiasto oto syn twój", a zwracając się do Jana: "Oto maitka
twoja". Jan zrozumiał słowa Chrystusa i przejął nad nią pieczę. Wziął 596
Ją natychmiast do swego domu i otoczył troskliwą opieką. Miłosierny kochający Zbawiciel wśród
cierpienia fizycznego i moralnej męki dał wyraz Swej troski o matkę. Nie miał pieniędzy dla
zapewnienia jej wygodnego życia, lecz rozporządzał sercem Jana, toteż jemu ją powierzył, jak
drogocenną spuściznę. W ten sposób zapewnił jej to czego najbardziej potrzebowała, tj. czułą
sympatię człowieka, który ją kochał dlatego, iż cna kochała Jezusa. Przyjmując na siebie tę świętą
opiekę, Jan dostępował wielkiego błogosławieństwa. Była dla niego stałym wspomnieniem
umiłowanego Nauczyciela.
Przykład doskonałej miłości synowskiej Chrystusa świeci stale niesłabnącym światłem przez wieki,
Przez blisko trzydzieści lat Jezus Swą codzienną pracą pomagał w dźwiganiu ciężarów domowych. I
teraz podczas Swej śmiertelnej męki, pamiętał o tym, aby zatroszczyć się o bolejącą, osieroconą
matkę. Ten sam duch objawi się w każdym z uczniów naszego Pana. Wyznawcy Chrystusa uznają
szacunek dla rodziców i pieczę nad nimi za nieodłączną część swej religii. Serce przepełnione
miłością o Chrystusa, nie zaniedba nigdy opieki i czułego przywiązania do matki i ojca.
Teraz pan chwały umierał na krzyżu, jako okup za rodzaj ludzki. Gdy Chrystus oddawał Swe życie,
aktowi temu nie towarzyszyła triumfalna radość. Wszystko zamazywało się w przygnębiającym mroku,
a jednak nie był to strach przed śmiercią. Ból i hańbiąca śmierć nie były źródłem Jego niewysłowionej
męki. Chrystus był księciem męczenników, powodem Jego cierpienia była świadomość okropności
grze-. chu i tego, że ludzie przez swoje zbratanie się ze złem, zatracili poczucie jego wymiarów.
Chrystus wiedział jak wielka jest władza grzechu nad sercem człowieka i jak niewielu jest tych, którzy
pragnęliby wyłamać się spod niej. Wiedział, że bez pomocy Bożej ludzkość ska-~ zana jest na
zagładę i widział mnóstwo takich, którzy ginęli pomimo okazywanej im pomocy.
Na Chrystusa, jako naszego orędownika, złożone zasłały nieprawości nas wszystkich. Został uznany
za przestępcę po to, abyśmy mogli być uwolnieni od 'potępienia. Wina wszystkich potomków Adama
uciskała Jego serce. Gniew Boży z powodu grzechów, groźny przejaw Jego niezadowolenia z powodu
naszych nieprawości, wypełnił duszę Syna przerażeniem. W ciągu całego Swego życia Jezus głosił
upadłemu światu dobrą nowinę o miłosierdziu i przebaczającej miłości Ojca. Zbawienie przywódcy
grzeszników było Jego częstym tematem. Lecz teraz, gdy dźwigał na Sobie straszne brzemię winy,
nie mógł dostrzec pojednawczej twarzy Ojca. Odwrócenie Boskiego oblicza od Zbawiciela w tej
godzinie najwyższego cierpienia przenikało Jego serce bólem, którego człowiek nigdy nie będzie w
stanie zrozumieć. Moralne
597
cierpienie było tak wielkie, że zaledwie mógł odczuwać fizyczny ból.
Gwałtowne kuszenie przez szatana nękało serce Jezusa. Zbawiciel nie mógł przebić się
wzrokiem poza pokrywę grobu. Nie podtrzymywała Go nadzieja, że -wyjdzie z grobu jako
zwycięzca i że Jego ofiara przyjęta będzie przez Ojca. Obawiał się, że grzech był tak -
wielką obrazą Boga, iż spowoduje Jego rozdzielenie z Ojcem na wieki. Chrystus odczuwał obawę,
jakiej dozna grzesznik, gdy ustanie miłosierdzie dla upadłego świata. Z samej istoty grzechu
wynikało, że jako na przedstawiciela ludzkości spadnie na Niego gniew Boży, kielich
goryczy stanie się bardziej jeszcze gorzki. Serce Syna Bożego łamało się pod wpływem
tych myśli. Z bogobojnym strachem aniołowie przyglądali się zaprawionemu rozpaczą cierpieniu
Zbawiciela. Zastępy niebieskie zasłaniały sobie twarze na ten widok. Nawet nieożywiona
przyroda wyrażała swe współczucie pohańbionemu, konającemu-Twórcy. Słońce nie chciało
patrzeć na budzący grozę widok. Jego oświetlające w tych rannych godzinach ziemię
jaskrawe promienie nagle zgasły. Całkowite ciemności spowiły krzyż jak żałobny kir. "Stała
się ciemność po wszystkiej ziemi, aż do dziesiątej godziny". Nie było zaćmienia słońca
ani żadnych innych naturalnych przyczyn tej ciemności, tak głębokiej, jaka bywa- o północy,
gdy nie ma księżyca i gwiazd. Było to tajemnicze świadectwo dane przez Boga dla
umocnienia wiary przyszłych pokoleń.
W tych ciemnościach nie można było odczuć obecności Boga. Swą siedzibę uczynił niewidoczną i
ukrył Swą chwałę przed oczyma ludzkimi Bóg wraz ze Swymi świętymi aniołami był obecny przy
krzyżu. Ojciec był przy Synu, jakkolwiek Jego obecność nie została objawiona. Gdyby Jego chwała
świeciła z obłoków, każdy człowiek, który by ją oglądał, musiałby zginąć. W tej strasznej godzinie
Chrystusowi nie było dane doświadczyć pokrzepienia przez obecność Ojca. Cały ciężar tego zadania
spadł na Niego i nie było przy Nim nikogo z ludzi.
Bóg ukrył w gęstych ciemnościach ostatnią ludzką mękę Syna. Wszyscy, którzy byli świadkami
cierpień, zostali przekonani o Jego Boskości. Ta twarz objawiona ludzkości, nie została nigdy
zapomniana. Jeżeli twarz Kaina wyrażała winę mordercy, to twarz Chrystusa była ab cliitnym wyrazem
niewinności, pogody i dobroci. Była to bowiem twarz Boga. Lecz Jego oskarżyciele nie chcieli dostrzec
znaku niebios. Przez długie godziny męki tłum nie spuszczał z Niego swego drwiącego spojrzenia.
Obecnie osłonił Go płaszcz Bożego miłosierdzia, go słyszało ten rozpaczliwy krzyk i opuściła ich
nadzieja. Jeżeli Bóg
Zdawało się, że grobowa cisza spadła na Golgotę i niewytłumaczalny strach ogarnął tłum zebrany
wokoło krzyża. Przekleństwa i znie-
598
wagi zamilkły, urwane pośrodku wypowiadanych zdań. Wszyscy obecni, mężczyźni, kobiety i dzieci
padli na ziemię. Od czasu do czasu żywe światło z obłoku oświetlało krzyż i rozpiętego na nim
Zbawiciela. Kapłani, przywódcy, nauczeni w Piśmie, kaci i tłum pomyśleli, że oto nadeszła ich godzina
zapłaty. Po pewnym czasie niektórzy szeptali, że Jezus zstąpi teraz z krzyża. Niektórzy usiłowali po
omacku znaleźć drogę do miasta, bijąc się w piersi i jęcząc z przerażenia.
O godzinie dziewiątej ciemności ustąpiły spomiędzy ludzi, ogarniały jednakże w dalszym ciągu
Zbawiciela. Były one symbolem cierpienia i przerażenia przygniatających Jego serce. Żadne oko nie
mogło przeniknąć ciemności, które otaczały krzyż, tak samo jak nikt nie mógł zgłębić cierpienia, które
wypełniło duszę' Chrystusa. Zdawało się. że gniewne pioruny biły w Niego, gdy wisiał na krzyżu.
Wówczas "Jezus zawołał głosem wielkim, mówiąc: Eli, Eli, lama sabachta-ni!, Co znaczy: Boże mój!
Boże mój!, czemuś mnie opuścił?" Gdy zewnętrzny mrok osłonił Zbawiciela, wiele głosów odezwało
się "Zemsta niebios jest nad Nim". Dosięgły go strzały gniewu Bożego za to, że się mianował Synem
Bożym". Wielu z tych, którzy wierzyli w Niego słyszało ten rozpaczliwy krzyk i opuściła ich nadzieja.
Jeżeli Bóg ,-opuścił Jezusa, w cóż wobec tego mogli wierzyć Jego wyznawcy?
Gdy mrok ustąpił z uciemiężonego ducha Chrystusa, cierpienia fizyczne stały się bardziej dotkliwe i
wtedy rzekł: "Pragnę". Jeden z rzymskich żołnierzy, widząc spieczone wargi Chrystusa, tknięty litością,
wziął gąbkę osadzoną na trzcinie i umoczywszy ją w naczyniu z octem, podał Jezusowi. Kapłani
natomiast wyśmiewali się z Jego cierpienia. Gdy ciemności ogarnęły ziemię, strach napełnił ich serca,
natomiast kiedy przerażenie minęło, wróciła obawa, że Jezus może uciec. Jego słowa: "Eli, Eli, lama
sabachtani" wytłumaczyli sobie mylnie i z jadowitą pogardą oraz złością mówili: "Oto Eliasza woła".
Odmówił ostatniej okazji ulżenia Jego cierpieniem. "Poczekaj powiedzieli zobaczymy czy Eliasz
przyjdzie, aby go wyratować". J
Nie skalany Syn Boży wisiał na krzyżu a Jego ciało było pokaleczone od uderzeń. Jego ręce, tak
często udzielające błogosławieństwa, teraz przybite było gwoździami do krzyża; stopy, nie znające
zmęczenia w sprawowaniu służby miłości, były skrępowane i przygwożdżone do drewna; królewska
głowa była przebita cierniową koroną, a drżące wargi układały się w jęk niedoli. Zbawiciel zniósł to
wszystko. Krew brocząca z Jego okaleczonej głowy, rąk i stóp, ból agonii rozdzierający Jego ciało i
niewymowne cierpienia, które wjTpełniały Jego duszę, gdy ukryła się przed Nim twarz Ojca stanowią
składniki ofiary przemawiające do każdej ludzkiej istoty. Wszystko to woła: to dla ciebie Syn Boży
przyjął na Siebie ciężar winy, dla ciebie pokonał
599
śmierć i otworzył bramy raju! Ten, który uciszał rozszalałe fale i chodził po pienistych ich grzbietach,
Ten na widok którego drżały złe duchy, a choroby opuszczały ludzi, który otwierał niewidzące oczy i
powoływał umarłych do życia złożył e Siebie ofiarę na krzyżu z miłości do nas. Ten, który przyjął na
Siebie grzechy świata, musiał znosić gniew boskiej sprawiedliwości i w nasze imię staje się sam
wcieleniem grzechu. Dudzie w milczeniu czekali na zakończenie tej strasznej sceny. Słońce znów
poczęło świecić, lecz krzyż w dalszym ciągu spowity był w .ciemnościach. Kapłani i przywódcy patrzyli
w stronę Jeruzalem i oto ciężka chmura legła nad miastem oraz nad równiną Judei. Słońce
sprawiedliwości, Światło świata, wycofało swe promienie znad niegdyś tak umiłowanego miasta.
Błyskawice gniewu Bożego skierowane były przeciwko potępionemu miastu. ,
Wtedy mrok ustąpił od krzyża i dźwięcznym głosem, który na podobieństwo głosu trąby zdawał się
dźwięczeć na cały świat, Jezus zawołał: "Wykonało się". "Ojcze w ręce twoje polecam ducha mojego".
Światłość otoczyła krzyż, a od twarzy Chrystusa toił blask słońca. Skłonił Swą głowę na pierś i skonał.
Wśród ciemności, pozornie opuszczony przez Boga, Chrystus wy-pir do dna kielich ludzikiej niedoli. W
tych strasznych godzinach, opierał się na aprobacie Ojca udzielonej Mu dotychczas. Znał Go dobrze;
pojmował Jego sprawiedliwość, Jego miłosierdzie, Jego wielką miłość. Łączyła Go z Nim wiara, a
największą Jego radością było posłuszeństwo Jego woli. I gdy w pokorze oddał się Bogu, poczucie
utraty łaski ojca minęło. Przez wiarę Chrystus zwyciężył.
Nigdy przedtem ziemia nie była . świadkiem takich wypadków. Tłum stał jak skamieniały i z zapartym
oddechem wpatrywał się w .^bawiciela. Znów ciemności ogarnęły ziemię i dał się słyszeć hałas,
przypominający groźny grzmot. Nastąpiło gwałtowne trzęsienie ziemi. Ludzie padali na siebie;
powstało dzikie zamieszanie i konsternacja. W otaczających górach zaczęły rozpadać się skały.
Grobowce otworzyły się i umarli zostali wyrzuceni z grobów. Zdawało się, że świat cały rozpada się na
drobne kawałki. Kapłani, przywódcy żołnierze, kaci i cały lud oniemieli z przerażenia, padając na
ziemię. Gdy Chrystus zawołał: "Wykonało się", w świątyni odprawione było nabożeństwo z wieczorną
ofiarą. Baranek, wyobrażający Chrystusa, został przyprowadzony na zabicie. Ubrany w bogate i
piękne szaty kapłan stał z podniesionym nożem, jak Abraham, gdy miał zabić syna. Ludzie przyglądali
się temu z dużym zainteresowaniem. Lecz oto ziemia zadrżała i zatrzęsła się, ponieważ przybliżył się
Pan. Zasłona w świątyni rozdarta została z hałasem od góry do dołu przez niewidzialną rękę,
odsłaniając przed wzrokiem ludzi miejsce wypełnione
600 '
i
niegdyś obecnością Boga. Tu przebywał Bóg. Tu z ośrodka miłosier-dzia Bóg objawiał Swą chwałę.
Nikt poza najwyższym kapłanem nie unosił zasłony oddzielającej to miejsce od reszty świątyni.
Wchodził do niej raz do roku dla złożenia ofiary za grzechy swego narodu. Lecz oto zasłona rozdarła
się na dwie części. Miejsce najbardziej ze wszystkich na ziemi uświęcone, 'przestało być święte.
Wszystko pogrążyło się w przerażeniu i zamieszaniu. Kapłan stoi przygotowany do zadania ciosu
ofierze, gdy tymczasem nóż wymyka się z jego drżącej ręki i baranek ucieka. W śmierci Syna Bożego
wzór stanął wobec prawzoru. Wielka ofiara została dokonana, a droga do świętości stanęła otworem.
Dla wszystkich przygotowana została nowa droga życia. Grzeszna, strapiona ludzkość nie potrzebuje
już oczekiwać przyjścia najwyższego kapłana. Od tej pory Zbawiciel będzie sprawować w niebie urząd
Kapłana i Obrońcy. Zdawało się, że głos życia przemówił do modlących: Przyszedł koniec składania
wszelkich ofiar za grzechy. Syn Boży przyszedł zgodnie ze swym słowem: "Oto idę (na początku ksiąg
napisano o innie) abym czynił, o Boże, wolę Twoją". "Przez własną krew swoją wszedł raz do
świątnicy, znalazłszy wieczne Odkupienie" (Hebr. 10,7; 9,12).
Y
ROZDZIAŁ LXXIX
"Wykonało się"
Chrystus oddał Swe życie dopiero po dokonaniu dzieła, dla którego przeszedł na świat i dlatego w
swoim ostatnim tchnieniu wyrzekł "Wykonało się" (Jan 19 30) Bitwa została wygrana Jego prawa ręka
i święte ramię zapewniły Mu zwycięstwo Jako Zwycięzca zatknął Swój sztandar na wiekuistych
wyzjnach Wielka tez zapanowała radość wsr6d aniołów Całe niebo triumfowało zwycięstwem
Zbawiciela, a szatan poniósł klęskę i zrozumiał, ze jego królestwo zostało stracone
Dla aniołów i meupadłych światów wołanie "wykonało się" miało głębokie znaczenie Wielkie dzieło
Odkupiciela zostało dokonane zarówno dla nich, jak i dla nas, ponieważ oni dzielą razem z nami
owoce zwycięstwa Chrystusa
Aż do śmierci Chrystusa, ani aniołowie, ani tez nieupadłe światy me pojmowali dokładnie natury
szatana Arcyodstępca przywdział tak zwodnicze szaty, ze nawet święte istoty nie potrafiły zgłębić
zasad, którymi się kierował Nie rozumiały tez dokładnie podłoża jego buntu
Był on istotą o cudownej mocy i chwale, których użył w \\alce przeciwko Bogu. Bóg rzekł o Lucyferze
"Ty, co pieczętujesz sumy, pełen mądrości i doskonałej piękności" (Ezech 28,12) Lucyfer był
cherubinem nakrywającym tron Boży i stał w blasku obecności Boga Był najwyższy ze wszystkich
stworzonych istot i on pierwszy objawiał zamierzenia Boga wszechświatu Po popełnieniu grzechu jego
oszukańcze uzdolnienia spotęgowały się, a zdemaskowanie było utrudnione ze względu na pozycję
jego stanowiska w służbie Bożej
Bóg miał moc zniszczenia szatara i jego zwolenników z łatwością równą rzuceniu kamjka na ziemię,
nie uczynił jednak tego Buntu nie należało tłumie siłą, bowiem gwałt stosowany jest tylko pod
602
j-ządami szatana Zasady Pana nie należą do tego rzędu Jego autorytet opiera się na dobroci,
miłosierdziu i miłości, dlatego w służbie Bożej należy posługiwać się tylko tymi zasadami Boskie rządy
opierają się na moralności, a narzędziami Jego władzy są prawda i mi-łosc.
Zamierzeniem Boga było oparcie porządku rzeczy na wiekuistej podstawie bezpieczeństwa Na
naradach w nieme postanowiono dać szatanowi czas do rozwinięcia zasad, które staną się podstawą
jego systemu rządzenia, ponieważ twierdził, ze stoją one wyżej od zasad ustanowionych przez Boga
Został wyznaczony czas, w którym zasady szatana miały być poddane próbie wobec mieszkańców
niebieskiego wszechświata.
Szatan zaprowadził ludzi na diogę grzechu, wobec czego wprowadzono w życie plan odkupienia
Przez cztery tysiące lat Chrystus pracował dla podniesienia ludzi, a szatan dązyi do ich zagłady i
upadku Niebieski 'wszechświat obserwował bacznie te wydarzenia
Gdy Jezus przyszedł na ziemię, moc szatana obróciła ^ię przeciwko Niemu. Od chwili, gdy jako
Dziecię narodził się w Betlejem, nizurpator nie zaniechał działań w celu zniszczenia Go Wszelkimi
możliwymi sposobami przeszkadzał Jezusowi w przezywaniu Jego doskonałego dzieciństwa,
przeszkadzał w utrzymywaniu nienagannej postawy w Jego wieku męskim, w prowadzeniu Jego
świętej działalności i złożeniu nieskalanej ofiary Poniósł klęskę, ponieważ nie potrafił nakłonić Jezusa
do popełnienia grzechu Nie umiał Mu odebrać odwagi, ani odwieść od spełnienia dzieła, dla którego
zstąpił na ziemię. Poczynając od czasu kuszenia na pustyni i kończąc na Golgocie, tmrza gniewu
szatana uderzała taranem w Chrystusa, lecz im bez-względmejszy był atak, tym mocniej Syn Boży
trzymał się ręki Ojca i szedł Swą krwią znaczoną ścieżką Wszystkie wysiłki szatana zmierzające do
zgnębieria i pokonania Go spowrdowały jedynie to, ze Jego istota zabłysła jeszcze jasmejszjm
światłem
Niebo i meupadłe światy były świadkami toczącej się walki, a końcowe obrazy tego konfliktu budziły
szczególne zainteresowanie. Obserwowano jak Zbawiciel wszedł do ogrodu Getsemane z duszą
zgnębioną straszliwym mrokiem Słyszano Jego gorzkie wołanie "Ojcze mój, je=li można, mecn mnie
ten kielich minie, wszakże me jako Ja chcę, ale jako Ty" (Mat 20,39)
Gdy odjęta Mu została ooecnosć Ojca, widziano Go zasmuconego smutkiem o wiele głębszym niż w
ostatnim wielkim zmaganiu ze śmiercią Krwawy pot wystąpił na Nim i rozlewał się kroplami po ziemi Z
Jego ust trzykrotnie wydarło się błaganie o wybawienie Niebo nie mogło dłużej znieść tego widoku i
wysłało do Syna Bożego pocie-szyciela, aby pokrzepił Syna Bożego
603
W niebie^ obserwowano Ofiarę zdradzoną i wydaną w ręce morderczego tłumu, który wśród
szyderstw i gwałtu prowadził Jezusa z jednego sądu do drugiego, naigrywając się z powodu Jego
niskiego urodzenia. Uwadze obserwatorów niebieskich nie uszło zaparcie się jednego z najbardziej
umiłowanych uczniów uczynione pod przysięgą. Widziano tam gorączkową pracę szatana i rozmiary
jego władzy nad ludzkimi sercami. Była to straszna scena. Zbawiciel schwytany o północy w ogrodzie
Getsemane, był oto wleczony z pałacu do sądu, postawiony dwukrotnie przed kapłanami, dwukrotnie
przed Sanhedrynem, dwukrotnie przed Piłatem i raz przed Herodem. Został wydrwiony,, ubiczowany,
skazany na śmierć i poprowadzony na ukrzyżowanie. Musiał przy tym dźwigać ciężar krzyża pośród
lamentu cór jeruzalemskich i szyderstwa tłumu.
Z bólem i bogobojnym strachem, niebo oglądało Chrystusa wiszą-fcego na krzyżu i ociekającego
potem i krwią, która spływała z Jego zranionych skroni. Krew z Jego rąk i stóp ściekała kropla po
kropił na skalisty grunt, w którym osadzony był krzyż. Rany od gwoździ coraz bardziej zwiększały się
pod ciężarem ciała, .podczas, gdy 'dusza konała pod ciężarem grzechów świata. Całe niebo było
pełne podziwu, gdy wśród najokrutniejszych cierpień Jezus zanosił modlitwę: "Ojcze! odpuść im, nie
wiedzą, co czynią" (Łuk. 23,34). Wokoło stali ludzie stworzeni na obraz Boga i cieszyli się, że
zniszczyli życie Jego jedynego Syna. Cóż to był za widok dla całego wszechświata!
Wszystkie ciemne moce zgromadziły się wokoło krzyża siejąc w sercach ludzkich cień niewiary. Gdy
Bóg stworzył te istoty, aby stały przed Jego tronem, były one piękne i wypełnione chwałą. Ich wdzięk i
świętość pozostawały w zgodzie z wysoką pozycją, którą miały zajmować, a Bóg nie poskąpił im
mądrości oraz osłony ze strony niebios. Były,sługami Jahwe. Lecz któżby rozpoznał w upadłym aniele
pełnego chwały serafina, który niegdyś sprawował rządy przy tronie Wszechmogącego?
Wysłannicy szatana sprzymierzyli się ze złymi ludźmi, aby wmówić narodowi, że Chrystus jest
przywódcą grzeszników i uczynić z Niego obiekt nienawiści. Ci, co wyśmiewali się z Chrystusa, gdy
wisiał na krzyżu, przesiąknięci byli duchem pierwszego buntu. To właśnie przywódca owego buntu
natchnął ich złą i pełną nienawiści mową oraz drwinami.
Gdyby Chrystusa obciążał choćby jeden grzech, gdyby chociaż w jednym drobiazgu uległ szatanowi
dla uniknięcia straszliwych cierpień, wówczas zatriumfowaliby wrogowie Boga i ludzi. Chrystus pochylił
Swą głowę i skonał, lecz do końca trwał w Swojej wierze i posłuszeństwie Bogu. ,,I słyszałem głos
wielki, mówiący na niebie: Teraz ci się stało zbawienie, i moc i królestwo Boga naszego, i zwierz-
604
chność Chrystusa jego, iż zrzucany jest oskarżyciel braci naszych, których na nich skarżył przed
oblicznością Boga naszego we dnie i w nocy" (Obj. 12,10).
Szatan dostrzegł, że został zdemaskowany. Jego postępowanie zostało ujawnione wobec nieupadłyeh
aniołów i całego niebiańskiego wszechświata. Objawił się jako morderca, przelewający krew Syna
Bożego. Tym postępkiem pozbawił sam siebie wszelkiej sympatii u niebieskich istot, a zakres jego
działalności został ograniczony. Niezależnie od zajmowanych postaw, nie mógł już więcej oczekiwać
na przybycie aniołów niebieskich, przed którymi mógłby oskarżać braci Chrystusa, jako gatunek
tonący w mroku i skalany grzechem. Ostatnie ogniwo sympatii miedzy szatanem a światem niebios
zostało zerwane.
Mimo wszystko szatan wciąż jeszcze nie został zniszczony. Nawet w tych znamiennych czasach
aniołowie nie rozumieli w pełni rzeczywistej istoty wielkiego zmagania. Musiały zostać objawione
zasady toczonej walki, ale i tak w imię człowieka istnienie szatana powinno było trwać nadal.
Człowiek, podobnie jak aniołowie powinien sobie uświadomić kontrast zachodzący między Księciem
światła, a księciem ciemności, bowiem tylko od niego zależy wybór, komu zechce służyć.
Na początku wielkiego konfliktu szatan oświadczył, że zakonu Bożego nie da się przestrzegać, że
sprawiedliwość nie da się pogodzić z miłosierdziem a jeśli zakon zostanie kiedykolwiek złamany,
winowajca nie może znikąd oczekiwać przebaczenia. Dowodził on, że każdy grzech powinien być
ukarany, a jeżeli Bóg zrezygnuje z wymierzenia kary, to nie jest on Bogiem prawdy i sprawiedliwości.
Szatan triumfował za każdym razem, kiedy człowiek łamał zakon Boży i przeciwstawiał się Jego woli.
Dowodził, że niepodobieństwem jest stosowanie się do zakonu i że winy człowieka nie mogą być mu
odpuszczone. Jako istota, strącona po swoim buncie z niebios przekonywał, iż rodzaj ludzki na
zawsze odseparował się od źródła Bożej łaski. Twierdził, że Bóg nie byłby sprawiedliwy, gdyby okazał
miłosierdzie grzesznikowi.
Jednakże człowiek, jakkolwiek grzeszny, znajdował się w innej sytuacji niż szatan. Lucyfer zgrzeszył w
niebie, pośród całego blasku chwały Bożej. Żadna stworzona przez Boga istota nie doświadczyła w
tym stopniu co on dowodów Jego miłości. Znając istotę Boga ' oraz Jego dobroć, szatan postanowił
działać stosownie do swej niezależnej i egoistycznej woli. Jego wybór był ostateczny, a Bóg nie mógł
już nic uczynić dla jego uratowania. Jednakże człowiek został oszukany za sprawą sofistyki
uprawianej przez szatana, ponieważ nie znał wzniosłości i głębin Bożej miłości. Mimo wszystko
istniała na-
L
605
dzieją, że dozna miłości Bożej na drodzt poznania Jego miłości i wejścia na wyznaczone przez Niego
ścieżki.
Miłosierdzie Boga objawione zostało ludziom za pośrednictwem Jezusa, ale miłosierdzie
nie powinno się utożsamiać ze sprawiedli-, wością. Zakon objawia ludziom cechy charakteru
Boga i ani na jedną jotę nie wolno od tej charakterystyki odstąpić dla zadowolenia uczuć
człowieka, w jego upadłym stanie. Bóg nie zmienił swego zakonu lecz zamiast tego ofiarował
Siebie w osobie Chrystusa, dla odkupienia człowieka. "Bóg był w Chrystusie, świat z samym sobą
jednając" (2 Kor. 5,19). Zakon wymaga sprawiedliwości, zaś spiawiedliwe życie
doskonałego charakteru; a tego człowiek nie posiada w nadmiarze. Nie jest on w stanie zadość
uczynić świętym wymogom zakonu Bożego. Lecz Chrystus, przychodząc na ziemię jako
człowiek prowadził święte życie i wykazał doskonałość charakteru. Z tych swoich zalet złożył
dar wszystkim, którzy zechcą Go przyjąć, a Swoje życie poświęcił dla naszego życia. W ten
sposób ludzie otrzymują dzięki pobłażliwości' Bożej, odpuszczenie popełnionych w
przeszłości grzechów. Ponadto Chrystus kształtuje ludzkie charaktery na obraz Boga, który
jest prawdziwą składnicą piękna ł mocy duchowej. Istota sprawiedliwości zakonu realizuje się w
wyznawcach Chrystusa, Bóg może być "sprawiedliwym i usprawiedliwiającym tego, który
jest z wiary Jezusowej" (Rzym. 3,26;.
Miłość Boża wyraża się w Jego sprawiedliwości w stopniu nie mniejszym niż w Jego miłosierdziu.
Sprawiedliwość jest podstawą boskiego tronu i owocem Bożej miłości. Szatan postawił sobie za cel
oddzielenie pojęcia miłosierdzia od prawdy i sprawiedliwości. Usiłował dowieść, że sprawiedliwość
zakonu Bożego jest wrogiem pokoju. Lecz Chrystus1 dowiódł, że w zamierzeniach Bożych są one
te zasady ściśle ze sobą powiązane i jedna nie może istnieć bez drugiej.
"Miłosierdzie i prawda spotkają się ze sobą; sprawiedliwość i pokój pocałują się" (Psal. 85,11).
Całym swoim życiem i śmiercią Chrystus dowiódł mianowicie, że grzech może być odpuszczony, że
zakon jest sprawiedliwy i możliwe jest dokładne jego przestrzeganie. Oskarżenia szatana zostały
odparte, ponieważ Bóg dał ludziom niezaprzeczalny dowód Swojej rrjiło-ści.
Teraz szatan użył nowego sposobu zwodzenia oświadczając, że miłosierdzie rujnuje sprawiedliwość, i
że śmierć Chrystusa przekreśliła zakon Ojca. Gdyby możliwa była zmiana lub unieważnienie zakonu
Chrystus nie musiałby umrzeć. Jednakże unieważnienie Bożego prawa musiałoby oznaczać
unieśmiertelnienie grzechu i oddanie świata pod władzę szatana. Dlatego, że zakon jest niezmienny i
jedynie
606
przez posłuszeństwo jego nakazom człowiek mógł być zbawiony, w imię tegoż zbawienia Chrystus
został ukrzyżowany. Mimo to szatan twierdził, iż środki, które zastosował Chrystus w wypełnieniu
Swojej misji zrujnowały zakon. Na tym tle rozegra się ostatni bój wielkiego konfliktu między szatanem
a Chrystusem.
Teraz szatan -wysunął zastrzeżenia, że zakon, który Bóg oznajmił własnym głosem jest niedoskonały
ponieważ nie uwzględnia niektórych spraw szczegółowych. Jest to ostatnie wielkie oszustwo, które
szatan usiłuje narzucić światu. Nie potrzebuje kwestionowania całego zakonu, bowiem jeżeli mu się
uda doprowadzić ludzi do zlekceważnienia chociażby jednego nakazu, cel zostanie osiągnięty.
"Ktokolwiek bowiem zachowa cały zakon, a uchybi w jednym, stanie się winnym wszystkiego" (Jak.
2,10). Złamanie jednego przykazania oddaje ludzi we władzę szatana, który wypierając przy pomocy
ludzkich praw prawo Boże, dąży do objęcia świata swym władaniem. To działanie przepowiedziane
jest w proroctwach. O wielkiej odstępczej sile właściwej szatanowi Pismo mówi: "A słowa przeciw
Najwyższemu mówić będzie i święte najwyższych miejsc zetrze; nadto będzie zamyślał, aby odmienił
czasy i prawa, gdyż wydane będą . w ręce jego" (Dań. 7,25).
Ludzie z pewnością będą dążyć do ustanowienia swych praw, aby przeciwstawić się prawom Bożym.
Będą dążyć do zniewolenia sumienia innych i w gorliwości wprowadzania tych praw, będą uciskać
ludzi.
Walka przeciwko prawu Bożemu, która rozpoczęła się w niebie, ' trwać będzie do końca wszystkich
czasów. Każdy człowiek zostanie poddany próbie. Posłuszeństwo lub nieposłuszeństwo staną się
problemami, które świat musi rozstrzygnąć. Wszyscy zostaną wezwani do dokonania wyboru między
prawem Bożym, a prawem ludzkim i na tym tle zostanie nakreślona linia podziału. Będą istniały tylko
dwie kategorie. Każda istota ludzka posiądzie pełnię rozwoju i będzie mogła wybrać drogę lojalności
lub buntu.
Nadejdzie też koniec wszelkich spraw. Bóg przywróci zakon i oswobodzi Swój naród, zaś szatana i
wszystkich, którzy wraz z nim uczestniczyli w buncie, spotka zagłada. Grzech i grzesznicy zginą i nie
zostanie po nich "ani korzenia, ani gałązki" (Mai. 4,1). Szatan stanowi tu korzeń, a jego zwolennicy
gałęzie. I spełnią się słowa - skierowane do księcia zła: "Ponieważ uważałeś swoje zamysły za
zamysły Boże... umrzesz śmiercią gwatłowną... Ty, który byłeś odbiciem doskonałości... stałeś się
odstraszającym przykładem przepadłeś na wieki". I dalej "Jeszcze trochę a nie będzie niezbożnego;
spojrzysz na miejsce a już go nie będzie", "I będzie z nimi tak jakby ich nigdy nie było" (Ezech. 28,6
19; Psalm 37,10; Abdyjasz 16).
607
' Nie jest to samowolny akt władzy Boga Ci, którzy odrzucili
miłosierdzie, będą zbierać plon swego siewu Bóg jest źródłem życia i każdy, kto wybrał służbę na
rzecz grzechu, odszedł od Boga, a przez to samo odciął się od życia Jest on "oddalony od żywota
Bożego". Chrystus powie "wszyscy, którzy inię nienawidzą, miłują śmierć' (Efez 4,18 Przyp Sal 8,36)
Przez pewien czas Bóg zezwala na ich istnienie, aby mieli mo-zliwosc rozwinięcie charakteru i
wypracowania swoich zasad, później zaś będą zbierać wyniki według dokonanego wyboru Wskutek
buntowniczego życia, szatan i wszyscy jego poplecznicy, popadli w tak wielki rozdzwięk z Bogiem, ze
sama Jego obecność stała się dla nich pożerającym ogniem Chwała Tego, który jest samą miłością,
zniszczy ich
Na początku wielkiego konfliktu aniołowie nie rozumieli tego. Gdyby szatana i jego zastępy
dopuszczono wówczas do skorzystania ze wszystkich wyników grzechu, byliby sami zginęli, lecz
mieszkańcy nieba nie uważali, aby grzech miał pociągnąć za sobą tak nieodwracalne skutki W ich
umysłach pozos-tałoby zwątpienie w dobroć Boga ponieważ kiełkował tu posiew śmierci i nieszczęścia
Z końcem wielkiego konfliktu muszą nadejść nowe czasy, bowiem wraz z odkupieniem musi się
ujawnić Boskosc przed oczami wszystkich rozumnych stworzeń Nakazy prawa Bożego okażą się
doskonałe i niezmienne Ujawniona zostanie również istota grzechu i charakter szatana Wówczas po
wyplenieniu zła, nastąpi przywrócenie miłości Bożej i ustanowienie Jego potęgi wobec wszechświata,
składającego się z istot, które z radością będą spełniać Jego wolę, a w swoich sercach zachowają
Jego zakon
Takie były powody, ze aniołowie z radością mogli patrzeć na krzyż Zbawiciela, a choć wówczas me
byli w stanie zrozumieć wszystkiego, to jednak pojęli, ze zapewnione zostało ostateczne zniszczenie
grzechu i szatana, odkupienie człowieka i bezpieczeństwo wszechświata po wszystkie czasy Chrystus
roziumiał w pełni znaczenie wyników ofiary poniesionej na Golgocie Miał to wszystko przed oczami
Swej duszy, gdy zawołał na krzyżu "Wykonało się".
ROZDZIAŁ LXXX
W grobowcu Józefa
Nareszcie Jezus mógł odpocząć Długi dzień hańby i męczarni skończył się, a gdy ostatnie
promienie zachodzącego słońca oznajrni-fy nastanie soboty, Syn Boży spoczął w spokoju
w grobie Józefa. Po spełnieniu Swego dzieła wypoczywał ze spokojnie złożonymi rękami w czasie
świętych godzrni soboty
Na początku wszechrzeczy Ojciec i Syn spoczęli w dniu sobotnim po zakończeniu dzieła stworzenia
świata, bowiem "Dokończone tedy są niebiosa i ziemi i wszystko wojsko ich" (l Mojz 2,1) Stwórca i
wszystkie niebieskie istoty radowały się tym pełnym chwały widokiem, kiedy "Wespół śpiewały
gwiazdy zaranne a weselili się wsz/-scy synowie Boży" (Hiob "38,7) Teraz Jezus odpoczywał po dziele
odkupienia, i jakkolwiek na ziemi panował smutek wśród miłujących* Go w niebie panowała radość
Przed oczami mieszkańców nieba rysowała się pełna chwały zapowiedz dla przyszłości Rezultatem
od-kupicielskiego dzieła Chrystusa było przywrócenie pierwotnych właściwości całemu dziełu
stworzenia i odkupienia ludzkości, która dzięki zwycięstwu nad grzechem,- nie będzie musiała
przezywać kolejnych "Upadków Oto dzieło, którego spełnienie oglądali Bóg i aniołowie. Z tym
wydarzeniem na wieki związany jest dzień w którym Jezus odpoczął Bowiem "On jest skałą'
Doskonałe jest dzieło Jego", i "cokolwiek Bóg czyni, trwa na wieki" (5 Mojz 32,4, Kazn Sal 3,14), gdy
nastąpi "naprawienie wszystkich rzeczy, co był przepowiedział Bóg przez usta wszystkich świętych
swoich proroków od wieków" (Dz Ap 3,21), Sobota dzień, w którym Jezus spoczywał w grobie
Józefa, będzie na zawsze dniem odpoczynku i radości Niebo i ziemia połączą się w chwalebnym
hymnie, gdy "od sabatu do sabatu" (Izaj. 66,23) zbawione narody pochylać .się będą w modlitwie do
Boga i Baranka
39 Żyote Jezuia
609
W końcowym cyklu wypadków dnia ukrzyżowania, dany został wyraźny dowód spełnienia proroctw i
złożone ponowne świadectwo Bos-kości Chrystusa. Gdy ciemności ustąpiły od krzyża i rozległ się
krzyk konającego Zbawiciela, natychmiast dał się słyszeć inny głos, który rzekł: "Prawdziwie ten był
Synem Bożym" (Mat. 27,54).
Słowa te nie były wypowiedziane szeptem. Oczy wszystkich zwróciły się w tym kierunku skąd się
rozległy. Któż je wypowiedział? Był to setnik, rzymski żołnierz. Boska cierpliwość Zbawiciela, Jego
niespodziewana śmierć i okrzyk zwycięstwa, który padł z Jego ust wywarły wielkie wrażenie na tym
poganinie. W zranionym, złamanym ciele wiszącym na krzyżu, setnik rozpoznał Syna Bożego ł nie
mógł się powstrzymać od wyznania wiary. W ten sposób powstał nowy dowód, że nasz Odkupiciel
ujrzy rezultaty swojej pracy, spełnionej wśród duchowej udręki. W dniu Jego śmierci, trzech ludzi
reprer zentujących różne poglądy złożyło wyznanie wiary. Między nimi był dowódca rzymskiej straży,
człowiek, który dźwigał krzyż Zbawiciela i łotr, który konał obok Niego na innym krzyżu.
Z nadejściem wieczoru nieziemska cisza zaległa nad Golgotą. Tłum rozproszył się i wielu jego
uczestników wróciło do Jeruzalem zupełnie odmienionych w stosunku do stanu, w jakim znajdowali się
rano. Wielu poszło na Gologtę z ciekawości, nie żywiąc żadnej nienawiści do Chrystusa. Niemniej
jednak wierzyli w oskarżenia kapłanów i uważali Chrystusa za złoczyńcę.' W warunkach sztucznie
wytworzonego ' podniecenia przyłączyli się do motłochu, wyśmiewając się z Niego. Lecz gdy ziemię
spowiły ciemności, ludzi tych ogarnęły wyrzuty su- -mienia, ponieważ czuli się współwinnymi aktu
wielkiego zła. Nie było słychać żartów ani kpiącego śmiechu, a gdy mrok się rozproszył, udali się w
uroczystej ciszy do swoich domów. Byli teraz przekonani, że oskarżenia wysuwane przez kapłanów są
fałszywe i że Jezus nie był żadnym samozwańcem. W kilka tygodni później, gdy Piotr wygłaszał
kazanie w dniu Zielonych Świąt, ludzie ci znaleźli się wśród tysięcy nawróconych do Chrystusa.
Jednak wydarzenia tego dnia nie spowodowały w duszach żydowskich przywódców żadnych zmian, a
ich nienawiść do Jezusa nie zmalała. Ciemności, które ogarnęły ziemię podczas ukrzyżowania, nie
były gęstsze od tych, które spowiły umysły kapłanów i przywódców. Przy Jego urodzeniu gwiazda
poznała .Chrystusa i przywiodła mędrców do żłobu w którym leżał, a zastępy niebieskie również Go
poznały i śpiewały pieśń chwały nad równinami betlejemskimi. Nawet morze znało ten głos i stawało
się posłuszne Jego rozkazowi. Choroby i śmierć uznawały Jego władzę nad sobą i zwracały Mu swe
ofiary. Słońce znało Go i na widok śmiertelnej Jego męki zasłoniło swoje świetlne oblicze. Znały Go
też skały, które na skutek Jego krzyku rozpadały się
6JO
l
w kawałki. Nieożywiona przyroda znała Chrystusa i wydawała świadectwo o Jego Boskości. Jedynie
kapłani ł przywódcy Izraela nie rozpoznali Syna Bożego.
Mimo wszystko nie ustawali w swych (zabiegach. Osiągali sw6j cel wykonując na Nim wyrok śmierci,
ale nie uzyskali poczucia własnego zwycięstwa. Nawet w godzinie pozornego triumfu dręczyły ich
wątpliwości, co ma nastąpić dalej? Słyszeli krzyk: "Wykonało się!" "Ojcze! w ręce Twoje poleca
mducha mojego" (Jan 19,30; Łuk. 23,46). Niepokój ich pogłębił się na widok rozpadających się "skał i
trzęsienia ziemi.
Gdy Chrystus żył byli zawistni z powodu wpływu, jaki wywierał na ludzi, ale nawet kiedy już u^arł, nie
opuszczało ich to uczucie. Bali się zmarłego Chrystusa, daleko więcej niż w czasie Jego życia/
Obawiali się, że z większą niż dotąd wnikliwością uwaga narodu może zwrócić się ku wypadkom
związanym z Jego ukrzyżowaniem. Przerażał ich wynik tego, co się dokonało w ciągu tego dnia, toteż
za iadną cenę nie chcieli pozostawić Jego ciała na krzyżu przez dzień sobotni, który właśnie
nadchodził. Pozostawienie na krzyżach ciał byłoby profanacją świętości tego dnia. Posługując się tym
argumentem, starszyzna żydowska zażądała od Piłata przyspieszenia śmierci ukrzyżowanych, aby
można było zdjąć ich ciała przed zachodem słońca.
Piłat, podobnie jak Żydzi, nie chciał pozostawić ciała Jezusa na krzyżu. Po uzyskaniu jego zgody,
przetrącono golenie dwóch złoczyńców, w celu przyspieszenia ich śmierci. Ale Jezus już skonał.
Brutalni żołnierze zmiękli pod wpływem tego, co słyszeli o Chry-st,usie oraz co zobaczyli sami i to ich
powstrzymało przed złamaniem Jego nóg. W ten sposób ofiara złożona z Baranka Bożego dopełniła
zakon święta wielkanocnego. ,,Nie zostawią nic z niego do Jutra, i kości nie złamią w nim; według
wszystkiego postanowienia święta przejścia odprawować je będą" (4 Mojż. 9,12).
Wiadomość o śmierci Chrystusa wywołała zdziwienie kapłanów i przywódców. Śmierć na krzyżu
stanowiła przewlekły proces i trudno było ustalić z całą dokładnością, kiedy nastąpiła. Niesłychaną zaś
rzeczą było, aby mogła nastąpić zaledwie w sześć godzin od chwili ukrzyżowania. Kapłani chcieli
upewnić się co do śmierci Jezusa i za ich namową jeden z żołnierzy wbił włócznię w bok Zbawiciela. Z
wywołanej w ten sposób rany wyciekły dwa obfite i wyraźnie widoczne strumienie: jeden z krwi, a drugi
z wody. Zauważyli to wszyscy obecni i apostoł Jan opisał ten fakt bardzo ściśle: "Lecz jeden z
żołnierzy włócznią przebił bok jego i zaraz wyszła krew i woda. A ten, który to widział, dał o tym
świadectwo, a jego świadectwo jest prawdziwe; i on wie, że mówi prawdę, abyście i wy wierzyli. To
bowiem stało się, aby się wypełniło Pismo: Kość jego nie będzie
611
złamana. A ,na innym miejscu mówi Pismo: Zobaczą, kogo przebodli" (Jan 19,3437).
Po zmartwychwstaniu kapłani i przywódcy puścili wiadomość, że Chrystus nie umarł na krzyżu, tylko
zemdlał, a następnie został przywrócony do życia. Inna pogłoska podawała, że do grobu nie zostało
złożone prawdziwe ciało Jezusa, lecz tylko podobny do niego kształt. Cios wymierzony przez
rzymskiego żołnierza zadaje kłam tym pogłoskom. Ci żołnierze nie przełamali Jego goleni, bowiem
istotnie już nie żył, ale dla uspokojenia kapłanów żołnierz musiał przebić Jego bok. Gdyby nawet w
tym ciele tkwiło życie, to zadany cios .musiałby spowodować śmierć.
Lecz nie cios włóczni i ukrzyżowanie spowodowały śmierć Jezusa-. Ten krzyk wydany "głosem
wielkim" (Mat. 27,50; Łuk. 23,46) w chwili śmierci oraz strumień krwi i wody, które wyciekły z
przebitego boku, świadczą o tym, że śmierć nastąpiła wskutek pęknięcia serca. Serce to pe^kło z
moralnej męki, bowiem zostało porażone grzechami świata.
Śmierć Chrystusa spowodowała upadek nadziei Jego uczniów. Z rye-wysłowionym bólem spoglądali
na Jego zamknięte powieki i zwisającą głowę na pozlepiane krwią włosy i przebite dłonie oraz stopy.
Aż do ostatka nie wierzyli, aby miał umrzeć i trudno im było pojąć że umarł rzeczywiście. Przejęci
smutkiem zapomnieli o Jego słowach, w których przepowiedział te wypadki. Nic z tego, co mówił, nie
było im teraz pocieszeniem, bowiem widzieli przed sobą tylko krzyż, a na nim krwawiącą ofiarę.
Przyszłość przedstawiała się im rozpaczliwie ciemna. Ich wiara w Jezusa zanikała, lecz nigdy
przedtem nie kochali tak swego Pana, jak teraz. Nigdy też przedtem nie pojmowali tak jasno
wartości,,ani potrzeby Jego obecności wśród nich.
Nawet po śmierci ciało Chrystusa było bardzo drogie Jego uczniom. Chcieli pochować Go w sposób
uroczysty; nie wiedzieli jednak jak to mają uczynić. Chrystus został skazany za zdradę Rzymu, a do
grzebania ciał tej kategorii przestępców przeznaczony był specjalny teren. Jan wraz z kobietami z
Galilei został pod krzyżem. Nie mogli pozostawić ciała swego Pana, aby brutalne "ręce żołnierze
pochowały je w hańbiącym miejscu. Nie mogli jednakże temu zapobiec. Nie mogli liczyć na
jakiekolwiek względy ze strony władz żydowskich, a do Piłata nie mieli dostępu.
W tej potrzebie przyszli uczniom z pomocą Józef z Arymatei
i Nikodem. Obaj ci mężowie byli członkami Sanhedrynu i znali się
-*T Piłatem. Obaj byli ludźmi bogatymi i wpływowymi, toteż stać ich
było na decyzję, że ciało Jezusa powinno być pochowane z należną
czcią.
Józef udał się śmiało do Piłata i uzyskał od niego zezwolenie 612.
na zabrainie ciała Jezusa. Dopiero teraz dowiedział się, że Jezus istotnie umarł. Doszły go sprzeczne
pogłoski związane z okolicznościami jego ukrzyżowania, lecz wiadomość o śmierci Chrystusa celowo
była przed nim ukrywana. Został ostrzeżony przez kapłanów i przywódców o możliwości oszustwa ze
strony uczniów w związku z chęcią zabrania ciała Chrystusa. Teraz słysząc prośbę Józefa, Piłat posłał
po setnika, który pełnił służbę podczas ukrzyżowania, aby od niego uzyskać zapewnienie o -śmierci
Jezusa. Uzyskał od niego również sprawozdanie z wypadków na Golgocie, które pokrywało się z tym,
co mówił Józef.
Prośba Józefa została spełniona. Podczas gdy Jan martwił się pogrzebem Mistrza, Józef wrócił z
pozwoleniem Piłata w sprawie zabrania ciała. Nikodem zaś przywiózł kosztowne olejki z mirry i aloesu
w ilości około stu funtów dla zabalsamowania ciała. Żaden z najbardziej szanowanych ludzi w
Jeruzalem nie mógł liczyć na -okazanie mu po śmierci większego szacunku. Uczniowie byli zdumieni
widząc, że ci możni przywódcy są nie mniej od nich zainteresowani godziwym pogrzebem ich Pana.
Józef i Nikodem nie uznali otwarcie Zbawiciela za Jego życia. Wiedzieli, że tego rodzaju krok
spowodowałby ich wyłączenie z Sanhedrynu, liczyli jednak na to, że uda im się bronić Go na
naradach. Zdawało się przez pewien czas, że udaje im się to, lecz nikczemni kapłani, widząc ich
życzliwość dla Chrystusa, pokrzyżowali owe plany. Jezus został skazany na śmierć przez
ukrzyżowanie podczas ich nieobecności, toteż teraz, po Jego śmierci Józef i Nikodem przestali się
kryć ze swym przywiązaniem do Niego. Podczas gdy uczniowie Obawiali się wystąpić otwarcie jako
Jego wyznawcy, Józef i Nikodem okazali im z całą odwagą swą pomoc. Poparcie tych bogatych ludzi
było dla nich w tym czasie niesłychanie cenne, gdyż byli w stanie uczynić dla zmarłego Mistrza
znacznie więcej, niż leżało w możliwościach ubogich uczniów. Ich bogactwo i wpływy uchroniły w
dużej mierze uczniów przed złośliwością kapłanów i przywódców.
Pieczołowicie i z czcią zdjęli Jezusa z krzyża własnymi rękoma. Gdy ujrzeli Jego okaleczone i
poszarpane ciało, łzy żalu popłynęły im obficie z oczu. Józef miał nowy grobowiec, wykuty w skale,
przeznaczony dla siebie ale, ponieważ znajdował się on w pobliżu Golgoty postanowił pochować w
nim ciało Jezusa.
Ciało wraz z przeniesionymi przez Nikodema wonnościami owinięto starannie w lniane płótno i
Odkupiciel przeniesiony został do grobowca. Tu trzej uczniowie wyprostowali nogi zmarłego i ułożyli
okaleczone dłonie na martwej piersi. Kobiety z Galilei przyszły, aby się "przekonać, czy wszystko
zostało uczynione, co było możliwe dla umiłowanego- Nauczyciela. Następnie wejście do grobowca
przywalono
613
ciężkim kamieniem i Zbawiciel pozostał w miejscu Swego spoczynku. Kobiety ostatnie odeszły od
krzyża i jako ostatnie odeszły od groby. Mimo, że zapadał wieczór Maria Magdalena oraz pozostałe
niewia-. sty przebywały jeszcze jakiś czas koło miejsca spoczynku Pana, roniąc łzy smutku nad losem
Tego, którego kochały. "A wróciwszy się... w sabat odpoczęły według przykazania" (Luk. 23,56).
Była to nigdy nie zapomniana sobota dla pogrążonych w smutku uczniów, a także dla kapłanów,
przywódców, uczonych w Piśmie i całego narodu. Po zachodzie słońca w przeddzień święta
zabrzmiały trąby ogłaszające, że nadeszła sobota. Wielkanoc obchodzono tak jak od wieków,
podczas gdy Ten, który ją symbolizował, leżał w grobie Józefa zabity 'przez zbrodnicze ręce.
W sobotę dziedzińce świątyni wypełnione były modlącym się tłumem. Był to najwyższy
kapłan, który uczestniczył w wydarzeniach Golgoty, a teraz występował we wspaniałym
liturgicznym stroju. Kapłani w białych zawojach gorliwie wykonywali swe liczne czynności. Lecz
kiedy dla odkupienia grzechów ofiarowano krew wołów i kozłów, niektórych spośród ich grona
ogarnął niepokój. Nie byli świadomi faktu, że wzór połączył się z pra-wzorem i że nieskończona
ofiara za grzechy świata została już złożona. Nie wiedzieli, że wykonywanie rytuału straciło już
swój cały poprzedni sens. Nigdy dotąd nie towarzyszyły rytualnemu nabożeństwu tak sprzeczne
uczucia. Trąby i instrumenty oraz głosy śpiewaków były w tym dniu równie głośne i wdzięczne jak
zwykle, a mimo to wszystkich ogarnęło dziwne uczucie. Pytali jedni drugich o
zastanawiający wypadek, jaki niedawno miał miejsce. Dotąd najświętsze miejsce świątyni zasłonięte
było przed niepowołanymi, dziś 'jednak otwarte było dla wszystkich spojrzeń. Ciężka
zasłona wykonana z czystego lnu, pięknie haftowana złotem, szkarłatem i purpurą, była
od góry do dołu rozerwana. Miejsce w którym Jahwe spotykał się z najwyższym kapłanem, aby
mu objawić swą chwałę, miejsce stanowiące Jego izbę wysłuchań, stało otwarte dla wszystkich
oczu, ponieważ została opuszczona przez Pana. Z posępnym odczuciem kapłani krzątali
się przed ołtarzem. Odsłonięcie świętej tajemnicy najświętszego przybytku napełniało ich
przerażeniem przed nadchodzącą klęską.
Wiele umysłów wypełniały myśli zrodzone podczas wypadków na Golgocie. W czasie od
ukrzyżowania do zmartwychwstania wiele oczu pozbawionych snu szperało w proroctwach. Niektórzy
przy ich pomocy pragnęli poznać właściwe znaczenie obchodzonego święta, inini natomiast
poszukiwali potwierdzenia, że Jezus nie był tym, za kogo się podawał; inni znów z troską w sercu
szukali dowodów, że był prawdziwym Mesjaszem. Choć każdy badał Pismo w innym celu, wszyscy
badający zostali przekonani, że w ciągu ostatnich kilku dni spełniły się proroctwa i że ukrzyżowanym
był Odkupiciel świata. Wielu
614
z tych, którzy w tym czasie uczestniczyli w nabożeństwie, nigdy już potem nie brali udziału w rytuale
wielkanocnym. Nawet pomiędzy kapłanami znalazło się wielu takich, którzy pojęli prawdziwą naturę
Jezusa. Prowadzone przez nich badania proroctw nie były daremne, bowiem po Jego
zmartwychwstaniu ludzie ci uznali w Nim Syna Bożego.
Gdy Nikodem zobaczył Jezusa podnoszonego na krzyżu, przypomniał sobie Jego słowa
wypowiedziane w nocy na górze Oliwnej: "A jako Mojżesz węża na puszczy wywyższył, tak musi być
wywyższony Syn Człowieczy. Aby każdy kto weń wierzy nie zginął, ale miał żywot wieczny" (Jan
3,14.15). Podczas soboty, gdy Chrystus spoczywał w grobie, Nikodem rozmyślał. Jaśniejsze światło
oświeciło teraz jego umysł i słowa wypowiedziane niegdyś przez Jezusa przestały być tajemnicą.
Zrozumiał, jak wiele stracił z tego powodu, że nie połączył się ze Zbawicielem za Jego życia. Teraz
rozpamiętywał wypadki zaszłe na Golgocie. Modlitwa Chrystusa za swych morderców i odpowiedź
udzielona umierającemu złoczyńcy przemówiły do serca wykształconego członka Sanhedrynu. Znów
widział wyobraźnią Zbawiciela w Jego męce, anów słyszał krzyk zwycięstwa- "Wykonało się!"
Przypomniał sobie trzęsienie ziemi, ciemności niebios, rozdartą zasłonę, rozpadające się skały i wiara
utwierdziła się w nim na zawsze. Wypadki, które przekreśliły nadzieje uczniów, przekonały Józefa i
Nikodema o Boskości Jezusa. Ich obawy zostały przezwyciężone dzięki odwadze wynikającej z
mocnej i niezachwianej wiary.
Nigdy przedtem Jezus nie skupiał na sobie tyle Uwagi co teraz, gdy spoczywał w grobie. Zgodnie ze
stosowaną dotąd praktyką ludzie przyprowadzili swych chorych i cierpiących na dziedziniec świątyń,!
zapytując: Kto może nam powiedzieć o Jezusie z Nazaretu? Niektórzy przyszli z daleka, aby odnaleźć
tego, który uzdrawiał chorych i wskrzeszał umarłych. Ze wszystkich stron dochodziły wołania: Chcemy
Chrystusa Uzdrowiciela! Przy okazji zgromadzenia podejrzani o trąd poddawani byli kapłańskim
badaniom. Wielu miało usłyszeć, że ich mężowie, żony lub dzieci są trędowaci i w związku z tym
zostaną skazani na opuszczenie swych domów i przyjaciół. Odtąd mieli krążyć po świecie i ostrzegać
wszystkich z daleka o swej chorobie ponurym krzykiem "Nieczysty, nieczysty!" Przyjazne ręce Jezusa
z Nazaretu, które nigdy nie odmówiły dotknięcia i uzdrowienia najbardziej odstraszającego
trędowatego, dziś leżały bezwładnie złożone na Jego piersiach. Usta, które dawniej na skierowaną ku
Niemu prośbę odpowiadały słowami pokrzepienia: "Chcę, bądź oczyszczony" (Mat. 8,3), dziś milczały.
Wielu zwracało się do starszych kapłanów o współczucie i pomoc, lecz daremnie. Z pełną
determinacją ludzie ei wyrażali życzenie, aby żyjący Chrystus iznalazł się pomiędzy nimi. Dopyty-
615
wali się o Niego z natarczywością i wytrwałością, i nie chcieli osłcho-' dzić. Usunięto ich jednak z
dziedzińców świątyni, a przy bramach stanęli żołnierze, aby nie dopuszczać tłumu, który szedł
wraz z chorymi i umierającymi domagając się wejścia.
Chorzy, którzy przychodzili licząc na uzdrowienie ich przez - Chrystusa, załamywali się pod wpływem
doznanego zawodu. Ulice przepełnione były żałobą, bowiem umierali na nich ludzie z powodu
nieobecności Jezusa, leczącego ich swoim dotknięciem. Daremnie zwracano się do lekarzy, ale ci nie
posiadali tej mocy co Ten, który spoczywał w grobie Józefa.
Żałobne krzyki chorych uświadomiły tysiącom umysłów, że odeszło z tego_ świata potężne światło.
Bez Chrystusa ziemia stała się ciemnością i mrokiem. Wielu spośród tych, którzy niedawno wołali:
"Ukrzyżuj go! Ukrzyżuj go!" teraz zrozumiało klęskę jaka spadła na nich i gdyby Jezus żył, również
gorliwie wołaliby teraz, dajcie nam Jezusa!
Gdy lud dowiedział się, że kapłani wydali Jezusa na śmierć, zaczęto rozpytywać o jej szczegóły.
Okoliczności były w miarę możliwości ukrywane, jednak pomimo, że Jezus spoczywał w grobie, imię
Jego powtarzane było przez tysiące ust, a wieści o nikczemnej komedii sądu i nieludzkim
postępowaniu kapłanów oraz przywódców rozeszły się wszędzie. Ludzie o głębokich umysłach
wzywali kapłanów . i przywódców do wytłumaczenia proroctw Starego Testamentu dotyczących
Mesjasza, lecz ci usiłując sfałszować odpowiedzi, czynili wrażenie obłąkanych. Nie potrafili
wytłumaczyć proroctw mówiących o cierpieniach i śmierci Chrystusa, ale wielu z pytających głęboko
wie-rzyło, że proroctwa Pisma zostały wypełniane.
Zemsta, która kapłanom wydawała się tak słodka, stała się dla nich źródłem goryczy.
Wiedzieli, że spotka ich surowa krytyka ze strony- narodu; wiedzieli też, że wszyscy
podburzeni przez nich prze- t ciwiko Chrystusowi dziś zostali przejęci odrazą do swego
haniebnego czynu. Kapłani usiłowali przedstawić Jezusa jako oszusta, ale to nie przekonało
już nikogo. Niektórzy z przekonywanych ludzi znajdowali się przy grobie Łazarza i widzieli, jak
przywrócone zostało życie umarłemu. Teraz kapłani drżeli ze strachu, że Chrystus wstanie z
grobu i ukaże się znów pośród nich. Słyszeli Jego słowa, gdy mówił, że ma moc oddać Swe
życie i odzyskać je znów. Przypomnieli jak rzekł.- "Rozwalcie ten kościół, a we trzech dniach
wystawię go" (Jan 2,19). Judasz powtórzył te słowa wypowiedziane przez Jezusa do uczniów
podczas ostatniej podróży do Jeruzalem: "Oto wstępujemy do Jeruzalem, a Syn Człowieczy
będzie wydany przedniejszym kapłanom i nauczonym w Piśmie i osądzą go na śmierć i
wydadzą go poganom na pośmiewisko i na ubiczowanie i na ukrzyżowanie; ale trze-
616
ciego dnia zmartwychwstanie" (Mat. 20,18.19). Gdy usłyszeli wówczas te słowa, wyśmiewali je i kpili.
Lecz dziś wiedzieli, że proroctw^ Chrystusa, jak dotąd, spełniły się. Powiedział, że zmartwychwstanie
trzeciego dnia, a któż może twierdzić, że również i to nie zostanie spełnione? Pragnęli odpędzić od
siebie te myśli, lecz bezskutecznie. Podobnie jak ich ojciec szatan wiedzieli i drżeli.
Teraz, gdy zaczynał mijać szał, obraz Chrystusa narzucał się ich 'pamięci. Widzieli Go, jak stał jasny i
pogodny, bez jednej skargi przed Swymi wrogami, znosząc bez szemrania szyderstwa i znęcania.
Wszystkie okoliczności związane z sądem i ukrzyżowaniem odnowiły się w pamięci, stwarzając
przekonanie, że był Synem Bożym. Czuli, że w każdej chwili może przed nimi stanąć, stając się z
oskarżonego oskarżycielem, z potępionego potępiającym, zabity, fetory może zażądać ukarania
śmiercią swoich zabójców.
Nie mogli spocząć podczas soboty. Choć nie chcieli przestąpić pogańskiego progu z obawy przed
skalaniem, teraz zebrali się u Piłata na naradę w sprawie ciała Chrystusa. Śmierć i mogiła powinny
mocno trzymać Tego, którego ukrzyżowali. "Zebrali się u Piłata przednie jsi arcykapłani i faryzeusze,
mówiąc: "Panie, przypomnieliśmy sobie, że ten zwodziciel jeszcze za życia powiedział: Po trzech
dniach zmartwychwstanę. Rozkaż więc zabezpieczyć grób aż do trzeciego dnia, żeby czasem
uczniowie jego nie przyszli, nie ukradli go i nie powiedzieli ludowi: Powstał z martwych. I będzie
ostatnie oszustwo gorsze niż pierwsze. Rzekł im Piłat: Macie straż, idźcie, zabezpieczcie jak umiecie"
(Mat. 27,6265).
Kapłani wydali zarządzenie zabezpieczenia grobowca. Przed wejściem do niego umieszczono duży
kamień. Na tym kamieniu w poprzek przeciągnięto sznury, które przymocowano do skały a ich
końcówki zapieczętowano rzymską pieczęcią, tak że nie można było ruszyć kamienia bez naruszenia
pieczęci. Wokoło grobowca ustawiano straż składającą się ze stu żołnierzy, mających go strzec przed
wiszelkimi zakusami. Kapłani uczynili wszystko dla utrzymania ciała Chrystusa tam, gdzie zostało ono
złożone. Zabezpieczyli grób pieczęcią, jak gdyby miał w nim pozostać przez wszystJkie czasy.
Bezsilni ludzie naradzali się i knuli swoje plany, ponieważ w ich morderczych umysłach nie powstała
myśl o ich bezużyteczności. Ich czyny posłużył natomiast chwale Bożej. Wysiłki zmierzające do
uniemożliwienia zmartwychwstania miały się stać najbardziej przekonywującym argumentem, że
istotnie ono nastąpiło. Im większa była liczba żołnierzy rozstawionych wokoło grobu, tym pełniejsze
stało się świadectwo, że Chrystus powstanie z niego. Na setki lat przed śmiercią Chrystusa Duch
Święty oznajmił za pośrednictwem psalmisty: "Przeczże się poganie buntują, a narody przemyślają -
różne rzeczy? Schodzą się
617
się; Pan szydzi z "ich" * mocy zamknąć bliska!
wyzwolenia była
ROZDZIAŁ LXXXI
"Pan zmartwychwstał"
(Mat. 28,2-4.11-15)
Noc pierwszego dnia tygodnia mijała powoli. Przyszła najciemniejsza godzina poprzedzająca
nadejście dnia, a Chrystus ciągle pozostawał uwiąziony w ciasnym grobie. Duży kamień pozostawał
na swym miejscu; rzymska pieczęć była nienaruszona, zaś żołnierze trwali na straży. Przy grobie
znajdowali się również niewidoczni strażnicy, to jest aniołowie zła, którzy zgromadzili się w tym
miesjcu. Gdyby to leżało w jego mocy, książę ciemności ze swymi zastępami utrzymałby na zawsze
pieczęć na grobie Syna Bożego. Lecz otaczały grobowiec również zastępy niebieskie. Najpotężniejsi
aniołowie strzegli grobu i czekali, aby powitać Księcia życia.
"A oto stało się wielkie trzęsienie ziemi; Albowiem Anioł Pański zstąpił z nieba..." Tenże anioł opuścił
dwór niebieski w pełnej zbroi Bożej chwały. Jasne promienie tej chwały oświetlały Jego drogę, "a było
wejrzenie jego jako błyskawica, a szata jego biała jako śnieg, a Ci którzy strzegli grobu, drżeli bojąc
się go i stali się jako umarli". Ą
Kapłani i przywódcy żydowscy! Gdzież teraz znalazła się potęga waszych straży? Dzielni żołnierze,
którzy nigdy dotąd nie ulękli się żadnej ludzkiej mocy stali teraz, jak jeńcy pozbawieni miecza i
włóczni. Twarz, którą zobaczyli nie była twarzą wojownika, wywodzącego się z ludzkiego rodu,
bowiem należała do najpotężniejszego spośród rycerzy - Pana. Ten właśnie anioł zajął miejsce
szatana po jego upadku i był tym, który oznajmił na wzgórzach Betlejemu wieść o narodzeniu
Chrystusa. Ziemia drży przy jego zbliżaniu się, a zastępy ciemności schodzą mu z drogi; a gdy odwalił
kamień zamykający grób, zdawało się, iż niebo zstąpiło na ziemię. Żołnierze widzieli jak odrzucał
potężny ka-- mień z taką łatwością, jak gdyby ten był małym kamykiem i usłyszeli jego wołanie: Synu
Boży, wyjdź, Ojciec Cię wzywa! Widzieli Jezusa
619
wychodzącego z grobowca i słyszeli Jego słowa: "Jam jest zmartwychwstanie i życie". Gdy wyszedł w
pełni Swego majestatu i chwały, anioł pochylił się przed Odkupicielem z uwielbieniem i powitał Go
chwa- t lebną pieśnią.
Trzęsienie ziemi oznajmiło godzinę, w której Chrystus oddał Swe życie i w podobny sposób oznajmiło
chwilę, w której je ponownie podjął w pełni Swego triumfu. Ten, który zwyciężył śmierć i pogrzebanie,
wstał z grobu jako zwycięzca pośród wstrząsów ziemi, błyskawic i grzmotów. Gdy przyjdzie ponownie
na ziemię poruszy nie tylko ziemią, ale i niebem". "Chwiejąc chwiać się będzie ziemia jako pijany, a
przeniesiona będzie jako budka". "Niebiosa jako księgi zwinione będą"; "Żywioły rozpalone ogniem
stopnieją, a ziemia i rzeczy, które są na niej spalone będą", "Ale Pan jest ucieczką ludu swego i siłą
synów izraelskich" (Hebr. 12,26; Izaj. 24,20; 34,4; 2 Piotra 3,10; Joel 3,16).
W czasie konania Jezusa żołnierze spostrzegli, iż ziemię ogarnia ciemność w samo południe;
natomiast podczas zmartwychwstania byli świadkami światłości rozchodzącej się od aniołów, która
rozświetlała noc. Słyszeli też zastępy niebieskie śpiewające z wielką radością: "Tyś zwyciężył szatana
i moce ciemności: Tyś zwycięsko pokonał śmierć"!
Chrystus wyszedł z grobu w pełni chwały, a żołnierze rzymscy byli świadkami tego wydarzenia.
Oczy ich były utkwione w twarzy Tego, którego jeszcze tak niedawno wyśmiewali i poniewierali.
W tej przepełnionej chwałą Istocie poznali więźnia, którego widzieli na sali sądowej i któremu
upletli koronę cierniową. Był to Ten sam, który stał nieustraszony przed Piłatem i Herodem,
z ciałem okaleczonym przez biczowanie. Był to Ten, który został przybity gwoździami do
krzyża, o którym pewni siebie kapłani i przywódcy kiwając głowami mówili: "Innych ratował, a
samego siebie ratować nie może" (Mat. 27,42). Był to Ten, który został złożony w nowym
grobowcu Józefa, a który na mocy dekretu nieba został uwolniony. Nawet gdyby nad Jego
grobowcem spiętrzono góry, to i tak Jego wyjściu nie mógłby nikt zapobiec. Na widok aniołów i
Zbawiciela otoczonego chwałą, rzymskich żołnierzy ogarnął strach powodujący odrętwienie.
Gdy niebieski pochód zniknął im z oczu, zerwali się z ziemi i tak szybko, jak na to pozwalały ich
drżące nogi, pobiegli do miasta, opowiadając napotkanym po drodze o nadzwyczajnym
wydarzeniu. Kierowali swe kroki do Piłata, lecz wiadomość, którą nieśli doszła do uszu
żydowskich władz i najwyższych kapłanów. Ci natomiast zażądali, aby uciekinierzy najpierw
stawili się u nich. Dziwny widok przedstawiali żołnierze, którzy drżąc ze strachu i z pobladłymi
twarzami składali swe świadectwo o zmartwychwstaniu Chrystusa. Opowiedzieli wszystko co
widzieli, ponieważ nie starczyło czasu na ich przygotowanie do świadczenia wbrew praw^
620
l
dzie. Z bolesnym przekonaniem żołnierze ci mówili: "był to zaiste Syn Boży, który został ukrzyżowany;
słyszeliśmy jak anioł go ogłaszał Majestatem niebios i Królem chwały".
Twarze kapłanów okryły się śmiertelną bladością. Kaifasz usiłował mówić, ale chociaż jego wargi
poruszały się, to nie wydały żadnego głosu. Żołnierze zamierzali już opuścić salę posiedzeń, gdy
zatrzymał ich głos Kaifasza, który wreszcie odzyskał mowę. "Czekajcie mówił nie opowiadajcie
nikomu o tym, coście widzieli!"
W ślad za tym podano żołnierzom fałszywą wersję wypadków. "Powiadajcie pouczali ich kapłani
iż uczniowie Jego w nocy przyszedłszy ukradli go; gdyśmy spali". Tym" razem kapłani prześcignęli
samych siebie. Jak mogli wiedzieć żołnierze, że ciało ukradli uczniowie, skoro wówczas spali? Jeżeli
istotnie spali, to jak mogli to wszystko widzieć? A jeżeli rzeczywiście uczniowie zabrali ciało Chrystusa,
to czyż kapłani byliby pierwszymi, którzy przygotowaliby oskarżenie. Poza tym, gdyby żołnierzom
udowodniono, iż spali podczas pełnienia służby, czyżby kapłani nie omieszkali donieść o tym Piłatowi.
Żołnierze byli przerażeni i nie godzili się z myślą, iż mogą sami na siebie ściągnąć oskarżenie o to, że
usnęli na posterunku. To wykroczenie karano śmiercią. Czy w tych warunkach mogli złożyć fałszywe
^wiadectwo, wprowadzając nim w błąd ludzi i ryzykować przy tym własnym życiem? Czy nie pełnili
swej uciążliwej służby z należytą czujnością? Nawet za pieniądze nie mogli stanąć przed sądem jako
krzywoprzysięzcy.
Dla zapobieżenia rozszerzenia się tej niepożądanej wieści, kapłani gwarantowali żołnierzom
bezpieczeństwo, mówiąc, iż Piłat nie jest zainteresowany w jej upowszechnianiu w tym samym stopniu
co oni. W ten sposób rzymscy żołnierze zaprzedali swą uczciwość Żydom za pieniądze. Weszli do
kapłanów, przynosząc najbardziej dla nich przerażające świadectwo prawdy; wyszli natomiast od nich
obładowani pieniędzmi, niosąc na swych ustach kłamliwą wersję wypadków, narzuconą im przez
kapłanów.
Wiadomość o zmartwychwstaniu Chrystusa dotarła już do Piłata. Choć Piłat był odpowiedzialny za
wydanie Jezusa na śmierć, to w rzeczywistości ponosił stosunkowo mniejszą winę. Skazał Zbawiciela
mimo swej woli i wbrew współczuciu^jakim Go obdarzył, ale jak dotąd nie odczuwał prawdziwych
wyrzutów sumienia. Teraz jednak ogarnęło go przerażenie. Pod jego wpływem zamknął się w swym
domu, zdecydowany nie dopuszczać do siebie nikogo. Mimo tego kapłani przyszli do niego,
opowiadając mu zmyśloną przez siebie historię i wstawiając się za żołnierzami z powodu ich
niedopatrzenia. Zanim wyraził swój stosunek do przedłożonych mu spraw, p"oddał osobiście straż
prywatnemu przesłuchaniu. Żołnierze, obawiając się o własne bezpieczeństwo, nie
621
mieli odwagi ukrywać czegokolwiek przed nim i Piłat dowiedział się całej prawdy o przebiegu
wypadków. Nie prowadził dalszego dochodzenia w tej sprawie, lecz od tej chwili nie zaznał już nigdy
spokoju. Gdy Jezus spoczywał w grobie, szatan zatriumfował, ponieważ nie brał pod uwagę
możliwości, że Zbawiciel odzyska życie. Rościł sobie pretensje do ciała Pana, toteż ustawił straż
wokoło grobu i usiłował uczynić Chrystusa swym więźniem. Ogarnął go okrutny gniew, gdy widział jak
jego aniołowie uciekli na widok wysłańców z nieba, a gdy zobaczył Chrystusa wstającego w chwale z
grobu, zrozumiał, że nadszedł koniec jego królestwa i że- jego samego czeka śmierć.
Kapłani skazując Chrystusa na śmierć, uczynili z siebie narzędzie szatana i obecnie byli całkowicie
zdani na jego władzę. Wpadli w sidła, z których nie mogli się wyplątać, wobec czego nie pozostawało
im nic innego, jak prowadzenie dalszej walki przeciw Chrystusowi. Gdy usłyszeli wiadomość o Jego
zmartwychwstaniu, ogarnął ich strach przed gniewem ludu i poczuli, że ich własne życie jest
zagrożone. Jedyną nadzieją dla nich było ogłoszenie Chrystusa samozwańcem i zaprzeczenie Jego
zmartwychwstaniu. Przekupili żołnierzy i zapewnili sobie milezenie Piłata, rozgłaszając wszem i wobec
fałszywą wersję zmartwychwstania. Lecz istnieli świadkowie, których nie mogli zmusić do milczenia.
Wielu usłyszało już na początku od żołnierzy prawdziwe świadecwto o zmartwychwstaniu Chrystusa.
Niektórzy ze zmarłych, którzy powstali z grobów wraz z Chrystusem, ukazali się ludziom i świadczyli o
tym, że on zmartwychwstał.
Kapłanom doniesiono o ludziach, twierdzących, iż widzieli i słyszeli tych, którzy powstali z grobów.
Kapłani i przywódcy zaczęli się obawiać, że zarówno na ulicy, jak w zaciszu swych własnych domów
mogą się spotkać z Chrystusem. Nie czuli się nigdzie bezpieczni, bowiem zasuwy i zamki były zbyt
słabym zamknięciem przed Synem Bożym. W dzień i w nocy stawały im przed oczyma straszne
wypadki z sali sądowej, a w uszach brzmiały ich własne krzyki: "krew jego na nas i na dziatki nasze"
(Mat. 27,25). Nigdy obraz ten nie da się już wymazać z ich pamięci i nigdy też nie miał spłynąć na ich
powieki spokojny sen.
Gdy u grobu rozległ się głos potężnego anioła, który wołał: "Twój Ojciec wzywa Cię", Zbawiciel
wyszedł z grobu dzięki sile życia, która była w Nim. Teraz sprawdziły się słowa: "Kładę duszę moją,
abym ją zasię wziął... Mam moc położyć ją i mam moc zasię wziąć ją". Teraz spełniło się proroctwo
wypowiedziane przez Chrystusa do kapłanów i przywódców: "Rozwalcie ten kościół, a we trzech
dniach wystawię go" (Jan 10,17.18;'2,19).
Nad rozpadłym grobowcem Józefa, Chrystus oznajmił w blasku 622
Swej chwały: "Jani jesit zmartwychwstanie i życie". Te słowa mógł wyrzec jedynie Bóg.
Wszystkie istoty stworzone przez Boga żyją z Jego woli i mocy ponieważ zostały ukształtowane jako
odbiorcy płynącego od Niego strumienia życia. Poczynając od najwyższego serafina, a^ kończąc na
najskromniejszej żyjącej istocie, wszyscy czerpią z tego samego Źródła Życia. Jedynie ten, który
stanowi Jedność z Bogiem, może powiedzieć: "Mam moc położyć duszę moją i zasię ją wziąć". W
Swej boskości Chrystus miał moc złamać kajdany śmierci.
Chrystus zmartwychwstał jako pierwszy z tych, którzy usnęli. Był prawzorem "falującego snopu" i Jego
zmartwychwstanie nastąpiło w dniu, kiedy tenże snop miał być złożony przed Panem. Ta symboliczna
ceremonia odbywała się od przeszło tysiąca lat. Z pól zbierano pierwsze kłosy dojrzałego zboża, i
kiedy ludzie szli do Jeruzalem na święto Wielkanocne, powiewali pierwszymi snopami urodzaju,
wyrażając dziękczynienie Bogu. Zanim me odbyła się ta ceremonia, nie wolno było dotknąć sierpem
kłosów, ani rozpocząć zwózki zbiorów. Snop ofiarowany Bogu był symbolem zbiorów. Podobnie
Chrystus był symbolem pierwszych zbiorów wielkiego duchowego żniwa, które miało być zebrane dla
królestwa Bożego. Jego zmartwychwstanie jest wzorem i zapowiedzią zmartwychwstania wszystkich
zmarłych wiernych. "Albowiem jeżeli wierzymy, iż Jezus umarł i zmartwychwstał, tak Bóg i tych, którzy
zasnęli w Jezusie, przywiedzie z Nim" (l Tes. 4,14).
Gdy Chrystus zmartwychwstał wyzwolił z grobu wielu umarłych. Trzęsienie ziemi towarzyszące Jego
śmierci otworzyło ich groby i gdy On zmartwychwstał, oni również poszli za Nim. Byli to ci, którzy
pracowali w imię Boże i którzy życie oddali na świadectwo .prawdy. Teraz mieli dać świadectwo o
Jego zmartwychwstaniu.
Podczas Swej działalności na ziemi, Chrystus wskrzeszał umarłych. Wskrzesił syna wdowy z Nain,
córkę przywódcy żydowskiego oraz Łazarza, lecz wskrzeszeni nie uzyskali w ten sposób swej
nieśmiertelności. Po ich przywróceniu do życia, nadal podlegali prawu śmierci, lecz ci, którzy
zmartwychwstali wraz z Jezusem uzyskali żywot wieczny. Wstąpili z Nim do nieba, ponieważ dane im
było skorzystać z trofeów zwycięstwa nad śmiercią i grobem. "Ci rzekł Chrystus nie są już
więźniami szatana, gdyż odkupiłem ich, wyprowadziłem ich z grobów, jako pierwsze owoce mej
władzy, aby byli tam,'gdzie Ja jestem i nigdy już więcej nie zaznali śmierci".
Ludzie ci przyszli do miasta i ukazując się innym, głosili zmartwychwstanie Chrystusa i swoje własne.
W ten sposób święta prawda o zmartwychwstaniu zyskała nieśmiertelność. Zmartwychwstali święci,
stali się źródłem następującego świadectwa: "Ożyją umarli twoi, trupy moje wstaną gdy rzeczesz:
Ocućcie się, a śpiewajcie mieszkający w pro-
623
ch-u: albowiem rosa twoja będzie jako rosa na ziołach; ale niezbożnych o ziemię uderzysz" (Izaj.
26,19).
Dla wiernych Chrystus jest zmartwychwstaniem i życiem. Za sprawą naszego Zbawiciela
odzyskaliśmy życie utracone wskutek grzechu, bowiem jest On tym, który obdarza życiem kogo
zechce. Posiada więc moc obdarzania ludzi nieśmiertelnością. Podjął od nowa życie, które utracił w
Swym człowieczym wcieleniu i podzielił się nim z ludzkością. "Ja przyszedłem, aby miały życie i
obfitowały. Ale kto napije się wody, którą Ja mu dam, nie będzie pragnął ina wieki, lecz woda, którą Ja
mu dam, stanie się w nim źródłem wody wytryskającej ku żywotowi wiecznemu. Kto spożywa ciało
moje i pije krew moją, ten ma żywot wieczny, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym" (Jan 10,10;
4,14; 6,54).
Dla wierzących śmierć jest sprawą pozbawioną większego znaczenia. Chrystus mówi o niej jako o
czymś, co trwa krótką chwilę. "Jeśli kto zachowa słowo moje śmierci nie ujrzy na wieki. Dla
chrześcijanina śmierć jest tylko snem, chwilą ciszy i ciemności. Życie ukryte jest z Chrystusem w Bogu
i "Gdy się Chrystus, który jest życiem naszym, okaże, wtedy się i wy okażecie razem iż nim w chwale"
(Jan 8,51; Koi. 3,4).
Umarli usłyszeli głos wołający z krzyża "wykonało się". Przeszył on ściany grobowców i pobudził
śpiących do powstania. Tak samo będzie, gdy zabrzmi głos Chrystusa z nieba. Głos ten przeniknie
mogiły i otworzy grobowce, a umarli w Chrystusie zmartwychwstaną. Podczas zmartwychwstania
Zbawiciela nieliczne łylko groby otworzyły się, lecz podczas Jego powtórnego przyjścia wszyscy wierni
zmarli usłyszą Jego głos i wstaną do wiecznego, pełnego chwały życia. Ta sama siła, która podniosła
z grobu Chrystusa, podniesie Jego Kościół i uwielbi Go w Nim, ponad wszelkie władze i wszelkie
moce, ponad wszelkie imiona, nie tylko na tym świecie, ale również i w świecie przyszłości.
ROZDZIAŁ LXXXII
"Czemu płaczesz?"
(Mat.'28.1.5-8; Mar. 16.1-8; Łuk. 24..1.12; Jan 20.1-18)
Niewiasty, które stały pod krzyżem Chrystusa, teraz nie mogły się doczekać końca soboty. W
pierwszym dniu tygodnia, bardzo wcześnie rano udały się do grobu Chrystusa z wonnymi olejami, aby
namaścić ciało Zbawiciela. Nie myślały o możliwości Jego zmartwychwstania. Słońce nadziiei zaszło i
nocny mrok wtargnął do ich serc. Po drodze rozpamiętywały dzieła łaski Chrystusa oraz Jego słowa
pocieszenia, ale nie pamiętały słów: "Lecz znowu ujrzę was" (Jan 16,22).
Nieświadome tego, co się dokonało podeszły do grobu mówiąc: "Kto nam odwali kamień od wejścia
do grobowca?". Wiedziały, że nie zdołają przesunąć kamienia zagradzającego drogę, ale mimo tego
szły przed siebie. I oto niebo rozświetliło się chwałą, której źródłem nie było wschodzące słońce.
Ziemia zadrżała, a one ujrzały, że duży głaz był odwalony, a grobowiec jest pusty.
Nie wszystkie kobiety przyszły do grobowca z jednego kierunku. Maria Magdalena była pierwsza na
miejscu i widząc, że kamień jest odwalony, pospieszyła, aby zawiadomić o tym uczniów. Tymczasem
zaczęły się schodzić inne niewiasty. Światło świeciło nad grobem, lecz ciała Chrystusa w nim nie było.
Gdy się rozejrzały, spostrzegły nagle, że nie były w tym miejscu same. Przy grobie siedział
młodzieniec ubrany w lśniącą szatą. Był to właśnie anioł, który odwalił kamień od grobu Chrystusa, a
przyjął postać ludzką, aby nie budzić zamieszania wśród przyjaciół Jezusa. Jednakże blask chwały
Bożej świecił nad nim nieustannie i kobiety były tym przestraszone. Rzuciły się do ucieczki, lecz
następujące słowa anioła powstrzymały je. "Wy się nie bójcie; wiem bowiem, że szukacie Jezusa
ukrzyżowanego. Nie ma go tu, bo wstał z martwych, jak powiedział; chodźcie, zobaczcie miejsce,
gdzie leżał. A idąc spiesznie powiedzcie uczniom jego, że zmartwychwstał" (Mat. 28,5.6.7). Zajrzały
ponownie do grobu i znów usłyszały cudowną
40 2ycie Jezusa
625
nowinę Ujrzały drugiego anioła w ludzkiej postaci, który im rzekł "Dlaczego szukacie żyjącego wśród
umarłych' Nie ma go tu, ale wsiał z martwych Wspomnijcie, jak mówił, będąc jeszcze w Galilei, ze Syn
Człowieczy musi być wydany w ręce grzesznych ludzi l musi być ukrzyżowany, a dnia trzeciego
powstać" (Łuk 24,57)
Zmartwychwstał, zmartwychwstali powiedziały kobiety. Niepotrzebne są już olejki do
namaszczenia1 Zbawiciel nie jest martwy1 Wtedy przypomniały sobie, ze kiedy mówił o Swej śmierci,
powiedział również, ze zmartwychwstanie Co za dzień nastał dla świata1 Niewiasty "z bojaznią i z
radością wielką biegły, aby to opowiedzieć uczniom jego".
Maria nie słyszała o dobtej nowunie Przyszła do Piotra i Jana ze smutną wiadomością "Wzięli Pana z
grobu, a nie wiemy gdzie go położyli" Uczniowie pospieszyli do grobu i przekonali się, ze jest tak jak
powiedziała Maria Znaleźli całun i chustę, lecz ciała ich Pana nie było Było to jeszcze jedno
świadectwo, ze zmartwychwstał, bowiem śmiertelne szaty nie były porzucone w nieładzie, lecz
porządnie poskładane leżały na swoim miejscu Jan "ujrzał i uwierzył" Dotąd nie rozumiał Pisma które
mówiło, ze Chrystus ma zmartwychwstać, przypomniał sobie jednak słowa Zbawiciela, w których
przepowiedział swe zmartwychwstanie .
Chrystus am starannie poukładał chusty Gdy do- grobu zszedł potężny anioł, przyłączył się do niego
drugi anioł, aby wspólnie objąć straż nad ciałem Pana Gdy jeden z niebieskich aniołów odwalił kamień
od grobu, drugi wszedł i odwinął całun, w którym było owinięte ciało Jezusa Jednakże szaty zostały
poskładane i ułożone rękoma Chrystusa W oczach Tego, który z jednakową starannością kieruje
ruchem wielkiej gwiazdy jak i pojedynczego atomu, nic nie jest nieważne W kazdvm Jego czynie
widzimy porządek i doskonałość
Maria szła w siad za Piotrem-i Janem w stronę grobu, a gdy oni wrócili do Jeruzelem, ona pozostała
na miejscu Gdy wpatrywała się w pusty grób, smutek napełnił jej serce Ujrzała wówczas dwóch
aniołów, z ktorjch jeden siedział u wezgłowia, a drugi w nogach miejsca, gdzie leżało ciało Chrystusa,
"Niewiasto1 Czemu płaczesz'" spytali. , Rzecze im Wzięli Pana mego, a nie wiem, gdzie Go położyli"
Maria odwróciła się nawet od aniołów rozmyślając, ze musi znaleźć kogoś, kto by jej powiedział, co się
stało z ciałem Jezusa Usłyszała wtedy skierowany do siebie inny głos "Niewiasto1 Czemu płaczesz'
Kogo szukasz' ' Oczami zamglonymi łzami Maria dostrzegła kształt człowieka, a biorąc Go za
ogrodnika powiedziała "Panie1 jeśli ty go wziąłeś, powiedz mi gdzie go położyłeś, a ja Go wezmę "
Jeżeli ten grobowiec bogatego człowieka uważany jest za zbyt zaszczytne miejsce spoczynku dla
Jezusa, ona sama postara się o miejsce dla Niego Był to
626
grób, który zwolnił głos Chrystusa grób w którym złożony był Łazarz. Czyż me byłoby to miejsce dla
spoczynku Pana' Czuła, ze starania o Jego drogie dla mej, ukrzyżowane ciało przyniosą jej ulgę w
strapieniu.
Lecz naraz usłyszała dobrze znany głos Jezusa "Mario'" Teraz zrozumiała, ze me był to obcy
człowiek, który do niej przemówił, zwracając się w stronę głosu ujrzała przed sobą żywego Zbawiciela
W swej radości zapomniała, ze był ukrzyżowany, a rzucając się ku Niemu," jakby w zamiarze objęcia
Jego nóg, Maria zawołała "Rabbunn" Lecz Chrystus podniósł Swą ręką i rzekł do niej "Nie dotykaj się
mnie, bom jeszcze nie wstąpił do Ojca mego, ale idź do braci moich, a powiedz im Wstępuję do Ojca
mego i Ojca waszego i do Boga mego i Boga waszego". Na to wezwanie Maria udała się do uczniów z
radosną nowiną
Jezus odmówił przyjmowania hołdu ludzi, zanim nie upewnił się, ze Jego ofiara przyjęta została przez
Ojca Wstąpił do nieba i od samego Boga uzyskał zapewnienie, ze Jego ofiara za grzechy ludzkie była
tak obfita iż zdołał zapewnić wszystkim wieczny żywot Ojciec potwierdził przymierze zawarte z
Chrystusem, w mysi którego przyjmie posłusznych oraz skruszonych ludzi i będzie ich miłował jak
miłuje Swego Syna Chrystus dokonał dzieła i spełnił Swą zapowiedz "Męża droższym uczynię nad
szczere złoto, a człowieka nad złoto z Ofir" (Izaj 13,12) Księciu życia dana została wszelka moc na
niebie i na ziemi, po czym powrócił do swych wyznawcom w grzesznym świecie,. aby mógł im udzielić
Swej mocy i chwały
Podczas gdy Zbawiciel pozostawał w obecności Boga otrzymując dary dla Swego Kościoła, uczniowie
rozmyślali nad Jego pustym grobem, smucąc się i płacząc Dzień, który był dniem radości dla niebios,
dla uczniów był dniem niepewności, zamieszania i zakłopotania Ich niedowierzanie świadectwu
danemu przez kobiety pozwala zrozumieć, jak bardzo upadła w nich wiara Wiadomość o
zmartwychwstaniu Chrystusa tak bardzo różniła się od ich przewidywań, iż me mogli w mą uwierzyć
Uważali, ze jest zbyt piękna, by mogła być prawdziwa Tak wiele słyszeli o doktrynach i tzw naukowych
teoriach saduceuszy, ze ich pojęcie o zmartwychwstaniu było chwiejne Nie mogli sobie uświadomić
sensu zmartwychwstania Nie byli w stanie objąć umysłem istoty tego wielkiego wydarzenia
Aniołowie powiedzieli niewiastom "Idźcie powiedzcie uczniom Jego, i Piotrowi, ze was uprzedza do
Galilei, tam Go oglądajcie, jak wam powiedział". Aniołowie byli stróżami Chrystusa przez cały okres
Jego ziemskiego żywota Byli świadkami sądu nad Nim i Jego ukrzyżowania Słyszeli Jego słowa
wypowiedziane do uczniów, co znalazło swój wyraz w treści wiadomości podanej uczniom, aby mogło
ich przekonać o jej
627
prawdziwości Słowa tej treści mogły jedynie pochodzić od wysłanników zmartwychwstałego Pana
, Powiedzcie uczniom Jego i Piotrowi", mówili aniołowie X>(J śmierci Chrystusa Piotr był zdruzgotany
wyrzutami sumienia Mysi o zaparciu się Pana oraz o pełnym miłości i smutfeu spojrzeniu Zbawiciela,
nie odstępowała go aini na chwilę Ze wszystkich uczniów on cierpiał najbardziej Teraz uzyskał
zapewnienie, ze jego skrucha została przjjęta, a grzech darowany bowiem został wymieniony z
imienia
Powiedzcie uczniom Jego i Piotrowi, ze was poprzedza do Galilei, tam Go ujrzycie' Wszyscy
uczniowie opuścili Chrystusa, a mimo to wezwanie do ponownego spotkania dotyczyło ich wszystkich,
ponieważ żadnego z nich nie odrzucił Gdy Maria Magdalena opowiadała im, ze widziała Zbawiciela,
nie omieszkała powtórzyć słów wezwania do spotkania w Galilei To wezwanie zostało skierowane do
nich jeszcze po raz trzeci Po wstąpieniu do Ojca Jezus ukazał się innym kobietom mówiąc ,Bądźcie
pozdrowione A one przystąpiwszy uchwyciły się nóg Jego i pokłoniły mu się Tedy im rzekł Jezus ,Nie
bójcie się, idźcie oznajmijcie braciom moim aby poszli do Galilei a tam mnie ujrzą".'
Pierwszym dziełem Chrystusa na ziemi po zmartwychwstaniu było przekonanie uczniów o jego
niezmiennej dla nich miłości i serdeczności Chciał ich bowiem przekonać ze jest ich żywym
zbawicielem ze zerwał kajdany grobu i nie jest więcej trzymany w szponach śmierci Pragnął tez
oznajmić im, ze pozostało w Nim to samo kochające serce które znali ze swych poprzednich przeżyć
Chrystus ukazywał się uczniom kilkakrotnie, ponieważ pragnął narzucie im więzy miłości, które
mogłyby całkowicie nimi owładnąć Wobec tego rzekł "Idźcie powiedzcie moim braciom ze spotkają
mnie w Galilei
Gdy uczniowie usłyszeli to wyraźnie sprecyzowane wezwanie zaczęli przypominać sobie słowa
Chrystusa, w których przepowiedział Swe zmartwychwstanie lecz nawet i teraz nie odczuwali radości
Nie potrafili pokonać zrodzonych w nich uczuć zwątpienia i zmieszania. Nawet oświadczenie kobiet iż
widziały Go nie było dla nich przekonujące Uznali, ze oświadczenie kobiet jest wynikiem ich
wyobraźni. Zdawało się ze kłopoty podążają za zmartwieniami W szóstym dniu tygodnia byli
świadkami śmierci Nauczyciela, w pierwszym dniu następnego tygodnia zabrano im Jego ciało a ich
jednocześnie oskarżono ze ukradli ciało aby siać zamęt wśród narodu Nie mieli nadziei obalenia
fałszywego oskarżenia, które zbierało się nad nimi Obawiali się wrogości kapłanów i gniewu narodu
Pragnęli obecności Jezusa, który wspomagał ich we wszystkich rozterkach
Często powtarzali słowa "A myśmy się spodziewali, iż On miał odkupie Izraela Osamotnieni, z ciężkim
sercem, przypominali sobie Jego słowa "Albowiem ponieważ się to na zielonym drzewie dzieje,
628
a cóż będzie na suchym7" Spotykali się w świątecznej izbie zamykając szczelnie drzwi, gdyż wiedzieli,
iż los, który spotkał ich umiłowanego Nauczyciela, może stać się w każdej chwili również ich udziałem
A mimo wszystko mogli się weselić w świadomości faktu Pańskiego zmartwychwstania W ogrodzie
Maria zalewała się łzami, kiedy Jezus stał tuz przy mej a te łzy nie dozwalały jej poanac Go W ten sam
sposób wj pełnione bólem serca uczniów nie dawały wiary poselstwu anioła ani tez słowom
wypowiedzianym przez samego Chrystusa
Jakże wielu takich jest którzy postępują podobnie jak ci uczniowie' Jak wielu ludzi powtarza
rozpaczliwy krzyk Marii ,Wzięłi Pana mojego a nie wiem gdzie Go położyli" Do ilu ludzi dotarły słowa -
Zbawiciela , Dlaczego płaczesz', kogo szukasz7 Zoawiciel znajduje się tuz przy nich, lecz ich -
zamglone łzami oczy nie są w stanie rozpoznać Go On przemawia do nich, lecz om Go nie rozumieją
Och1 Gdyby można było podnieść te opuszczane głowy, aby oczy mogły Go dojrzeć, a uszy
usłyszeć "A idąc prędko powiedzcie uczniom Jego, ze zmartwychwstał Niech nie patrzą na nowy
grobowiec Józefa który był przywalony dużym kamieniem i zapieczętowany rzymską pieczęcią,
albowiem nie ma w mm Chrystusa Niech nie kon-^centrują swego wzroku na pustjm grobowcu Niech
me smucą się jak ci których opuściła nadzieja Jezus żyje, a ponieważ On żyje, również i wy zyc
będziecie Z przepełnionych wdzięcznością serc, z ust ożywionych świętym ogniem, niech spłynie
radosny śpiew Chrystus zmartwychwstał' Żyje aby moc się wstawiać za nami Uchwyćcie się tej
nadziei, która będzie dla waszej duszy pewną, wypróbowaną kotwicą Wierzcie, a ujrzycie chwałę
Boga'
ROZDZIAŁ LXXXIII
Droga do Emaus
(Łuk. 24,13-33)
Tocznym popołudniem dnia zmartwychwstania, dwóch uczniów znajdo-JL wało się w drodze do
Emaus, małej mieściny położonej osiem mil od Jeruzalem. Uczniowie ci nie zajmowali wybitnego
miejsca przy Chrystusie, lecz byli Jego szczerymi wyznawcami. Przyszli /lo miasta na święta
Wielkanocne i byli bardzo przejęci wypadkami, które tam ostatnio miały miejsce. Doszły do nich
wieści, które krążyły od rana w związku ze zniknięciem ciała Chrystusa, a także świadectwo niewiast,
które widziały aniołów i spotkały Jezusa. Teraz wracali do swych domów, aby oddać się rozmyślaniom
i modlitwie. Odbywali swą wieczorną podróż w posępnym nastroju, rozstrząsając w pamięci wypadki
związane z sądem nad Chrystusem i Jego ukrzyżowaniem. Nigdy nie czuli się tak zniechęceni, jak w
tym dniu. Pozbawieni nadziei i wiary, szli w cieniu, jaki rzucał na ich drogę krzyż.
Po przejściu stosunkowo niewielkiej odległości, przyłączył się do nich jakiś człowiek, lecz oni byli do
tego stopnia pogrążeni w swym ponurym nastroju i rozterce, że nie zwracali na niego większej uwagi.
Prowadzili dalej rozmowę, która dawała wyraz myślom wypełniającym ich serca. Rozprawiali o
naukach Chrystusa, których, jak się zdawało, nie byli w stanie pojąć. Gdy przeszli do ostatnich
wypadków. Jezus zapragnął dodać im otuchy. Widział ich strapienie, jak też rozumiał ich wewnętrzne
rozdarcie, kiedy rozpamiętywali kwestię czy ten Człowiek, który dopuścił, aby Go tak poniżono mógł
być rzeczywiście Chrystusem? Nie imogli zapanować nad bólem d zaczęli płakać. Jezus wiedział, że
ich serca połączone są z Nim w miłości i zapragnął otrzeć ich łzy, oraz napełnić ich radością, i otuchą.
Lecz przede wszystkim musiał udzielić im nauki, której nie mieli' nigdy zapomnieć.
"I rzekł do nich: Cóż to za rozmowy, idąc, prowadzicie z sobą? 630
I przystanęli przygnębieni. A odpowiadając jeden, imieniem Kleopas, rzekł do niego: Czyś Ty jedyny
pątnik w Jerozolimie, który nie wie, co się w niej w tych dniach stajo?" Opowiedzieli Mu o zawodzie,
jakiego doznali w związku z- Mistrzem, "Który był mężem prorokiem mocarnym w czynie i w słowie
przed Bogiem i wszystkim ludem; Jak arcykapłani i zwierzchnicy nasi, wydali na, niego wyrok śmierci i
ukrzyżowali go". Z sercami zranionymi wskutek doznanego zawodu i drżącymi ustami dodali: "A
myśmy się spodziewali, że On odkupi -Izraela, lecz po tym wszystkim już dziś trzeci dzień, jak się to
stało".
Bardzo dziwne było to, iż uczniowie nie pamiętali słów Chrystusa i nie uświadomili sobie,' że
przepowiedział wypadki, które miały się rozegrać. Nie rozumieli, że ostatnia część Jego objawienia
miała się spełnić z taką sama dokładnością, jak pierwsza i że trze- . ciego dnia zmartwychwstanie.
Powinni byli zapamiętać tę część objawienia, tak jak zapamiętali ją kapłani i przywódcy. "Nazajutrz,
czyli w dzień po święcie Przygotowania, zebrali się u Piłata przedniejsi Arcykapłani i faryzeusze,
mówiąc: Panie przypomnieliśmy sobie, że ten zwodziciel jeszcze za życia powiedział: Po trzech
dniach zmartwychwstanę" (Mat. 27,62.63). Uczniowie jednak nie pamiętali tych słów.
"A on rzekł do nich: o głupi i gnuśnego serca >by wierzyć we wszystko, co powiedzieli prorocy! Czyż
Chrystus nie musiał tego wycierpieć by wejść do swojej chwały?" Uczniowie dziwili się, kim może być
ten Obcy, który przenika do głębi ich dusze oraz mówi z taką powagą, tkliwością i współczuciem,
napełniając ich serca nadzieją. Po raz pierwszy od czasu zdradzenia Chrystusa wstąpiła w nich
nadzieja. Coraz częściej spoglądali z powagą na swego towarzysza podróży i myśleli, że Chrystus
wypowiadałby te same słowa, co Ten. Opanowało ich zdziwienie, a serca poczęły bić rytmem
radosnego
oczekiwania.
Poczynając od Mojżesza i samych podstaw nauki biblijnej, Chrystus wyłożył we wszystkich Pismach
sprawy dotyczące Jego samego. Gdyby wcześniej dał się im poznać, serca ich doznałyby
zadowolenia, a ' w pełni swojej radości nie pożądaliby niczego więcej. Jednakże było konieczne, aby
zrozumieli świadectwo o Nim oparte na zapisach i proroctwach Starego Testamentu, bowiem ten
materiał miał stanowić fundament ich wiary. Dla ich przekonania Chrystus nie uczynił cudu, ponieważ
uznał, iż ważniejszą sprawą było wyjaśnienie im zapisu Pisma. Patrzyli na Jego śmierć jako na kres
wszystkich swoich nadziei. Teraz w powołaniu się na proroctwa, udowodnił że stanowią one
najmocniejszą podstawę ich wiary.
Nauczając swych uczniów Jezus ukazał im znaczenie Starego Testamentu, jako źródła niosącego
świadectwo Jego misji. Wielu prak-
631
tykujących chrześcijan odrzuca Stary Testament jako zbiór pism nie mających już dziś żadnego
zastosowania. Lecz nauka. Chrystusa mówi inaczej. Cenił tak wysoko Stary Testament, że kiedyś
powiedział: "Ponieważ Mojżesza i proroków nie słuchają, to choćby kto z umarłych powstał też nie
uwierzą" (Łuk. 16,31).
Jest to głos Chrystusa przemawiającego ustami patriarchów i proroków, poczynając od dnia Adama aż
po końcowe sceny istnienia tego świata. W Starym Testamencie, Chrystus jest objawiony równie
jasno jak w Nowym. Światło, które .płynie z proroczej przeszłości, uwypukla życie Chrystusa i naukę
Nowego Testamentu, nadając im ich wyrazistość i piękno. Cuda uczynione przez Chrystusa stanowią
dowód Jego Boskości; lecz bardziej przekonujący dowód na to, że jest On odkupicielem świata,
uzyskujemy przez porównanie proroctw Scarego Testamentu z historią zapisaną w Nowym.
Opierając się na proroctwach, Chrystus dał uczniom -właściwe pojęcie tego, czym miał być w Swoim
ucieleśnieniu. Ich nadzieje na przyjście Mesjasza, który miał pozyskać należny Mu tron i królewską
władzę nie spełniły się, a to było przeciwne tokowi łudź-kiego rozumowania. Wytworzyła się kolizja w
zakresie rozumienia, iż można dobrowolnie zstąpić z wyżyn na niziny. Chrystus pragnął, aby odczucia
Jego uczniów mogły być w każdym układzie stosunków czyste i prawdziwe. Widząc przeznaczony dla
Niego kielich goryczy, powinni byli zrozumieć Go tak dalece, jak to było możliwe. Wytłumaczył im, że
straszny konflikt, którego istoty nie _ potrafili dotąd zrozumieć, był formą spełnienia przymierza,
zawartego jeszcze przed założeniem fundamentów świata. Chrystus musiał umrzeć, jak każdy, kto
przekroczył zakon i trwa w swoim grzechu. Wszystko to musiało nastąpić, ale rozwój wypadków nie
stanowił znaku klęski, lecz stał się znamieniem wiecznego i pełnego chwały zwycięstwa. Jezus mówił
im, że należy się zdobyć na największy wysiłek, w celu wybawienia świata od grzechu. Jego
wyznawcy powinni żyć tak, jak On i pracować nad sobą z nigdy nie wygasającą intensywnością.
W ten sposób Chrystus rozmawiał ze Swymi uczniami, otwierając ich umysły dla zrozumienia Pisma.
Uczniowie byli wprawdzie zmęczeni, ale nie nużyła ich wszczęta rozmowa. Z ust Zbawiciela padały
słowa zapowiadające życie i bezpieczeństwo, a mimo tego oczy uczniów ciągle jeszcze nie zdołały
przejrzeć. Gdy mówił im o zburzeniu Jeruzalem, patrzyli ze łzami w stronę skazanego na zagładę
miasta, ale w dalszym ciągu nie domyślali się kim był towarzysz. Nawet nie powstała w nich myśl, iż
obiekt ich rozmowy kroczy ramię w ramię z nimi, gdyż Chrystus mówił stale o Sobie jako o trzeciej
osobie. Pomyśleli, że był jednym z tych, którzy brali udział
632
w obchodzie świąt, a teraz wracał do domu. Szedł również uważnie jak oni^po ostrych kamieniach,
przystając z nimi od czasu do czasu na krótki odpoczynek. Tak też postępowali górzystą drogą,
podczas gdy Ten, który miał niebawem usiąść po prawicy Boga i powiedzieć: "Dana mi jest wszelka
moc na niebie i na ziemi" (Mat. 28,18), szedł
obok nich.
Tymczasem słońce zaszło i' zanim doszli do miejsca spoczynku, robotnicy rolni zak-ończyli swą pracę.
Gdy uczniowie mieli przesta- pić próg swego domu, wszystko wskazywało, że podróżny miał zamiar
kontynuować Swą wędrówkę. Owładnęło jednak nimi poczucie, że serca ich zwróciły się ku Niemu,
bowiem ich dusze były spragnione usłyszenia czegoś więcej o Chrystusie. "Zostań z nami"
powiedzieli. Zdawało się, że nie chce przyjąć zaproszenia, lecz oni poczęli nalegać, mówiąc: "Gdyż
ma się ku wieczorowi, i dzień już się nachylił". Chrystus ustąpił ich prośbie "I wstąpił, by zostać z nimi".
Gdyby uczniowie nie nalegali w sprawie przyjęcia ich zaproszenia, nie byliby się nigdy dowiedzieli, że
towarzyszem ich podróży był zmartwychwstały Pan. Nigdy nie narzucał Swego towarzystwa, ponieważ
interesowali Go jedynie ci, którzy oczekiwali Jego pomocy. Z radością wkraczał w progi najuboższych
domów i pocieszał najbardziej przygnębione serca. Lecz gdy ludzie są zbyt obojętni, aby myśleć o
Gościu z nieba lub prosić Go, aby z nimi pozostał, Chrystus omija ich. W ten sposób ludzie wystawiają
się na nieodwracalne straty i wiele tracą. Nie poznają nigdy Chrystusa bliżej, podobnie jak uczniowie,
podczas wspólnej z Nim podróży.
Szybko zjawiła się na stole skromna wieczerza. Została postawiona przed Gościem, który zajął
honorowe miejsce przy stole. Ale tenże gość wzniósł rękę, aby pobłogosławić pożywienie, co bardzo
zaskoczyło uczniów. Ich współbiesiadnik rozpostarł dłonie dokładnie w ten sam sposób, jak to miał
zwyczaj czynić Mistrz. Jeszcze raz rozejrzeli się i dzięki temu zobaczyli na Jego dłoniach ślady
gwoździ. Obaj zawołali jednocześnie: Wszak to Pan Jezus? Jest to Ten, który zmartwychwstał!
Zerwali się ze swych miejsc, aby Mu paść do stóp i modlić się do Niego, lecz On zniknął im z oczu.
Patrzyli na miejsce, przed chwilą zajmowane przez Tego, którego dało niedawno złożone zostało w
grobie i mówili między sobą: "Czyż serce nasze nie v pałało w nas, gdy mówił do nas w drodze i
Pisma przed nami otwie-
rał?"
Stając się udziałowcami wielkiej- wieści, nie mogli powstrzymać
/Się przed podzieleniem się taką nowiną z innymi ludami. Zapomnieli
o zmęczeniu i głodzie, toteż pozostawili jedzenie nietknięte i prze-
633
pełnieni radością, natychmiast udali się tą samą drogą do miasta, aby podzielić sią tą wiadomością iż
innymi uczniami.
Miejscami droga nie była bezpieczna, lecz oni wspinali się na strome zbocza, ślizgając się po gładkich
skałach. Nie zdawali sobie sprawy z faktu, iż otoczeni są opieką Tego, który szedł z nimi niedawno tą
samą drogą. Dzierżąc w rękach laski pielgrzymów, podążali przed siebie, starając sią iść szybciej, niż
byli w stanie. Zgubili drogę, lecz ją znów odnaleźli. Biegnąc, a czasem potykając sią dążyli naprzód,
podczas, gdy niewidzialny Towarzysz kroczył ciągle z nimi.
Noc była ciemna, lecz rozświetlało ją Słońce Sprawiedliwości, natomiast serca podróżnych drżały z
radości. Zdawało im się, że znajdują się w 'innym świecie, bowiem Chrystus był żywym Zbawicielem.
Nie musieli opłakiwać Go jako umarłego, toteż niezliczoną ilość razy powtarzali sobie, że Chrystus
zmartwychwstał. Była to treść wieści, którą spieszyli zanieść pogrążonym w smutku. Musieli się z nimi
podzielić cudowną historią swojej podróży do Emaus, jafc również opowiedzieć ją każdemu, kto się do
nich przyłączył po drodze! Oto przenosili największą wiadomość, jaką kiedykolwiek słyszał świat,
wiadomość o szczęśliwej nowinie, od której zależą nadzieje ludzkości teraz i na wieki wieków.
ROZDZIAŁ LXXXIV
"Pokój wam"
(Łuk. 24,33-48; Jan 20,19-29)
T\ o przybyciu do Jeruzalem dwaj uczniowie weszli do miasta przez I wschodnią bramę, która ze
względu na okres świąteczny była otworzyły się i mogli wejść, a wraz z nimi wszedł Ktoś niewidzial-
szli dalej wąskimi uliczkami przy świetle wschodzącego księżyca. Skierowali się do świątecznej izby,
gdzie Jezus spędził ostatnie godziny przed śmiercią. Wiedzieli, że tu znajdą swoich braci, a także to
że pomimo spóźnionej pory uczniowie nie usną, dopóki me uzyskają pewności, co się stało z ciałem
Pana. Znaleźli drzwi izby silnie zaryglowane i chociaż kołatali, nikt im nie odpowiedział, a wewnątrz
panowała cisza. Wówczas podali swe imiona. Drzwi po cichu korzyły się i mogli wejść a wraz z nimi
wszedł Ktoś niewidzialni Następnie drzwi zamknięto ponownie dla zabezpieczenia się przed
ZasUH wszystkich w pełnym zdziwienia podnieceniu. Głosy Łych, którzy znajdowali się w izbie
rozbrzmiewały dziękczynieniem i chwa-fa Wstał Pan prawdziwie, i ukazał się Szymonowi". Wówczas
dwaj
cnaczy oywiaui.^ , ,,"", Lecz oto przed nami stanął
cudowne, aby mogło być prawdziwe^ Lecz ^ P
On, a oczy wszystkich ^^*L nie słychać było ni-
drzwi, prosząc o pozwolenie we^: ^ pojmując, co to wszy-
czyich kroków. Uczniowie byli zdumiej rue ^
stko ma znaczyć. Wówczas *
innym, jak głosem ich Mistrza
ust: "Pokój wam". '^
widzą ducha. Lecz On rzekł i
wątpliwości budzą się w waszych sercacn.
padły słowa z Jego lęku mniemali, że zatrwożeni i czemu
635
f i nogi moje, ze to Ja jestem Dotknijcie minie i patrzcie. Wszak duch nie ma ciała ani kości, jak
widzicie, ze Ja mam. A gdy to powiedział, pokazał im ręce i nogi".
' Ujrzeli ręce i nogi okaleczone przez okrutne gwoździe, jak również poznali Jego głos, krtóry me był
podobny do żadnego innego. "Lecz gdy oni jesizcze nie wierzyli z radości i dziwili się rzekł im Macie tu
co do jedzenia' A oni podali mu kawałek ryby pieczonej i plaster miodu A On wziął i jadł przy nich" "I
uradowali się uczniowie ujrzawszy Pana". Wiara i radość zajęły miejsce medowie-rzema a me dające
się opisać słowa wyrażały uznanie, zmartwychwstałemu Zbawicielowi
Przy urodzeniu Chrystusa aniołowie oznajjaili pokój ina ziemi ludziom dobrej woli Teraz zaś przy Jego
pierwszym ukazaniu się uczniom po zmartwychwstaniu; Zbawiciel zwrócił się do nich z
błogosławieństwem , Pokój wam Jezus jest stale gotów głosie słowa pokoju duszom obciążonym
wątpliwościami i strachem Czeka, aby otwo-rzyły się dla Niego drzwi naszych serc i nasze
zaproszenie , Pozostań z nami" Chrystus mówi , Oto stoję u drzwi i kołaczę, jezliby kto usłyszał głos
mój, i otworzył drzwi, wstąpię do mego, i będę z mm wieczerzał a on ze mną ' (Obj 3,20)
Zmartwychwstanie Jezusa było pierwowzorem ostatecznego zmartwychwstania wszystkich, którzy z
Nim usnęli Twarz zmartwychwstałego Zbawiciela, Jego sposób zachowania się Jego mowa
wszystko było dobrze znane uczniom Jak zmartwychwstał Jezus, tak zmartwychwstaną ci, którzy w
Nim usnęli Rozpoznamy naszych przyjaciół tak samo jak uczniowie rozpoznali Chrystusa Nawet jeżeli
w swym doczesnym życiu mogli oni być zniekształceni schorowani lub oszpeceni, to powstaną do
życia w doskonałym zdrowiu } cielesnej symetrii, a mimo to w swoich ciałach obdarzonych, łaską,
zachowają dawną osobowość "Ale wówczas poznam tak, jak jestem poznany" (l Kor 13,12)
W twarzach opromienionych światłem, bającym od twarzy Jezusa, poznamy rysy tych, których
kochamy
Gdy Jezus spotkał się z uczniami, przypomniał im słowa wypowiedziane przed śmiercią, ze powinno
się spełnić Wszystko, co zostało napisane o Nim w zakonie Mojżeszowym, u proroków i w psalmach
"Wtedy otworzył im umysły, aby mogli zrozumieć Pisma I rzekł im Jest napisane, ze Chrystus miał
cierpieć i trzeciego dnia zmartwychwstać, i ze, począwszy od Jerozolimy, w imię Jego ma być
głoszone wszystkim narodom upamiętame dla odpuszczenia grzechów. Wy jesteście świadkami tego".
Uczniowie zaczęli zdawać sobie sprawę z istoty i zasięgu swej
636
pracy, bowiem ich przeznaczeniem było, oznajmić światu cudowne^ prawdy, które odkrył przed nimi
Chrystus Byli świadkami Jego życia, śmierci i zmartwychwstania znali proroctwa, które te -wypadki
poprzedziły oraz świętość zakonu Bożego Wiedzieli wiele o tajemnicy planu zbawienia i o mocy
Jezusa w zakresie odpuszczenia grzechów i tę swoją wiedzę mieli oznajmić światu Mieli głosie
Ewangelię pokoju i zbawienia poprzez wyznawanie skruchy i w oparciu o moc Zbawiciela
,A to rzekłszy tchnął na nich i powiedział im Weźmijcie Ducha Świętego Którymkolwiek grzechy
odpuścicie, są im odpuszczone, którym zatrzymacie, są zatrzymane" Ale Duch Święty nie objawił się
w pełni gdyż Chrystus nie był jeszcze uwielbiony Bardziej obfite udzielenie uczniom łaski Ducha
Świętego nastąpiło dopiero po wniebowstąpieniu Chrystusa Do tego momentu nie mogli w pełni
wykonywać danego im polecenia kazania Ewangelii światu Lecz w danym czasie Duch Święty został
zesłany na nich w specjalnym celu, to jeat po to, aby mogło ich oświecić jeszcze przed podjęciem
przez nich oficjalnych czynności związanych ze zborem, Chrystus zlecił mi najświętsze zadanie i
pragnął, aby zrozumieli, ze bez udziału Ducha Świętego podjęte dzieło nie mogłoby być wykonane
Tylko Duch może tchnąć w duszę nowe życie, a Jego nawiedzenie równa się udzieleniu życia przez
Chrystusa Odbiorcy tego życia są wyposażeni w atrybuty osobowości Chrystusa Jedynie ci, którzy w
ten sposób przyjęli naukę udzieloną przez Boga w czyich duszach odbywa się praca sprawowana
przez Ducha Świętego i przyświeca im obraz życia Chrystusa, mogą stać się przedstawicielami władz
Jego zboru
, Którymkolwiek grzechy odpuscjcie, rzekł Chrystus, są im odpuszczone, a którymkolwiek zatrzymacie,
są zatrzymane" Tym oświadczeniem Chrystus nikogo me upoważnia do osądzania innych
W Swym kazaniu na górze zabronił takich praktyk, bowiem jest to przywilej Boga Lecz na Kościół jako
na zorganizowaną jednostkę, Jezus nakłada odpowiedzialność na poszczególnych członków. W
stosunku do tych, którzy popadli w grzech, Kościół ma obowiązek ostrzegania, pouczania i o ile to
możliwe pracowania nad ich poprawą,
"Strofuj, grom i napominaj mówi Pan z wszelką cierpliwością i nauką" (2 Tym 4,2) Postępuj
%zyezliwie z tymi, którzy czy mą złe, a ostrzegaj każdą duszę, która jest w niebezpieczenstwie-i me
pozostaw nikogo na pastwę zwiedzenia Nazywaj grzech jego właściwym imieniem a ogłaszaj, co Bóg
rzekł o tych, co kłamią, nie przestrzegają soboty, kradną, są bałwochwalcami i dopuszczają się
wszelkiego innego zła
637
"Którzy takowe rzeczy czynią, Królestwa Bożego nie odziedziczą" ' (Gal. 5,21). Jeżeli będą
trwać w grzechu, sąd, który wypowiedzieliście ma podstawie Słowa Bożego, zostanie na nich
ogłoszony w niebie. Wybierając grzech, tracą Chrystusa. Kościół musi zamanifestować, że
nie sankcjonuje ich postępków, gdyż inaczej sam oddaliłby "się od Boga. Musi
powiedzieć o grzechu to, co mówi o nim sam Bóg; powinien ustosunkować się do niego
w myśl wskazówek Boga, a niebo zatwierdzi postępowanie Kościoła. Tak wiec, kto
lekceważy autorytet Kościoła, lekceważy autorytet samego Chrystusa.
"Którymkolwiek grzechy odpuścicie, są im odpuszczone" to sprawa, która posiada szerszy aspekt. To
powiedzenie niech się stanie panującym. Niech najwyższa stanie się myśl, że pracując nad
błądzącymi trzeba mieć wzrok skierowany na Chrystusa. Niech pasterze okażą czułą pieczę nad
stadem z owczarni Pańskiej. Niech tym, co zbłądzili, mówią o przebaczającej łasce Zbawiciela. Niech
zachęcą grzeszników, aby wyrazili skruchę i uwierzyli w Tego, który może darować. Niech im
powiedzą, opierając się na Słowie Bożym; "Jeślibyśmy wyznali grzechy nasze, wiemy jest Bóg i
sprawiedliwy, aby odpuścił grzechy i oczyścił nas od wszelkiej nieprawości" (l Jana 1,9). Wszyscy,
którzy wyrazili skruchę mają pewność, że "zmiłuje się nad nimi; zatłumi nieprawości nasze, wrzuci w
głębokość morską wszystkie grzechy nasze" (Mich. 7,9).
Niech skrucha wyrażona przez grzeszników zostanie przyjęta przez Kościół z wdzięcznym sercem,
aby wszyscy żałujący za grzechy mogli zostać- wyprowadzeni z ciemnicy swojej niewiary. Oby drżąca
dłoń grzesznego człowieka mogła dotknąć dłoni Chrystusa, bowiem dla takich ludzi przyjdzie
odpuszczenie.
Tylko w takim sensie Kościół upoważniony został do uwolnienia grzeszników z ich winy. Darowanie
grzechów może się odbywać jedynie przez zasługi Chrystusa. Żadna ludzka istota, ani żadna ludzka
instytucja nie są upoważnione do zmazywania z ludzkich dusz ich winy. Chrystus upoważnił tylko
swoich -uczniów do uwalniania z winy grzechów innych ludzi, ale i oni nie umieli zdjąć z samych siebie
odium grzechu, "albowiem niemasz żadnego imienia pod niebem, danego ludziom, przez które byśmy
mogli być zbawieni" (Dz. Ap. 4,12).
Gdy Jezus po raz pierwszy spotkał się z uczniami w świątecznej izbie, nie było wśród nich Tomasza.
Słyszał on relacje innych i miał dostateczne dowody, aby uwierzyć, że Chrystus zmartwychwstał, ale
poddał się niewierze. Słuchanie opowiadań uczniów o cudownym ukazaniu się zmartwychwstałego
Zbawiciela pogrążyło go jeszcze w głębszą rozpacz, bowiem jeżeli Jezus istotnie wstał z grobu, nie
może być już dalszej nadziei na ustanowienie Jego królestwa na ziemi.
638
Poza tym czuł się dotknięty, że Mistrz ukazał się wszystkim uczniom prócz niego.
Postanowił nie wierzyć w dochodzące do niego wieści i przez cały tydzień rozpamiętywał
wszystkie swe biedy, kto- ' re jawiły mu się szczególnie ponuro na tle nadziei i wiary
pozostałych uczniów.
Powtarzał sobie stale: "Jeśli nie ujrzę na rękach" jego znaku gwoździ i nie włożę palca mego w
miejsce gwoździ, i nie włożę ręki mojej w bok jego, nie uwierzę". Nie chciał patrzeć oczyma swych
braci i uwierzyć na podstawie ich świadectwa. Gorąco miłował swego Pana, lecz dopuścił do tego, że
zazdrość i niewiara owładnęły jego sercem i umysłem.
Uczniowie uczynili ze świątecznej izby swój chwilowy dom i wszyscy, oprócz Tomasza, spędzali tam
wieczory. Pewnego wieczoru Tomasz postanowił spotkać się z nimi. Pomimo swj-ch wątpliwości,
tkwiła w nim niejasna nadzieja, że dobra nowina może okazać się prawdziwa. Podczas spożywania
wieczornego posiłku, uczniowie rozmawiali o dowodach, jakie im dał Chrystus w Swych proroctwach.
"I przyszedł Jezus, gdy drzwi były zamknięte, ł stanął pośród nich ł rzekł: Pokój wam".
Zwracając się do Tomasza, Jezus rzekł: "Daj tu palec swój i oglądaj ręce moje, i daj tu rękę swoją, i
włóż w bok mój, a nie bądź bez wiary lecz wierz". Te słowa Zbawiciela dowiodły, że znane mu były
myśli i słowa ucznia. Niewierny Tomasz wiedział, ze żaden z jego towarzyszy nie widział Jezusa od
tygodnia, nikt wiec nie mógł powiedzieć Mistrzowi o jego niewierze. Nie pragnął już żadnych innych
dowodów, ponieważ w stojącej przed nim Istocie rozpoznał, swojego Pana. Serce jego podskoczyło z
radości, a padając do stóp Jezusa powiedział: "Pan mój, i Bóg mój"!
Jezus przyjął to wyznanie wiary Tomasza, lecz wypomniał mu w łagodny sposób ten brak wiary: "Że
mnie ujrzałeś, Tomaszu, uwierzyłeś; błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli". Wiara Tomasza
byłaby milsza Chrystusowi, gdyby miał dobrą wolę uwierzyć na podstawie świadectwa swych braci.
Gdyby świat poszedł za przykładem Tomasza, nikt nie uwierzyłby w zbawienie; gdyż wszyscy, . którzy
przyjmują Chrystusa, powinni Go przyjmować na podstawie świadectwa dawanego przez innych.
'
Wielu z wątpiących mówi na swe usprawiedliwienie, że gdyby mieli takie świadectwo swych
towarzyszy jak Tomasz, byliby uwierzyli. Nie zdają sobie jednak z tego sprawy, że mają nie tylko takie
dowody, lecz jeszcze znacznie większe. Wielu z tych, którzy podobnie jak Tomasz oczekują na
usunięcie wszelkich powodów swoich wątpliwości, nigdy nie doczekają spełnienia swych pragnień, a
bieg czasu będzie ich tylko utwierdzał w niewierze. Ci, którzy na pod-
639
stawie swego wykształcenia potrafią oglądać jedynie mroczną stronę sprawy, sami w sobie podsycają
szemranie i narzekanie, nie wiedząc co mają czynić. Sieją nasiona zwątpienia, dlatego wątpliwości
staną się owocem ich żniwa. W czasie, w którym wiara i ufność nabierają największego znaczenia,
wielu ludziom zabraknie sił, aby mogli odnaleźć nadzieję i wiarę.
Swym postępowaniem wobec Tomasza Jezus udzielił nauki Swoim wyznawcom. Stworzył przykład, w
jaki sposób powinniśmy postępować z tymi, których wiara jest słaba i wątpiąca. Jezus nie przytłoczył
Tomasza wyrzutami, ani me wchodził z nim w polemikę, natomiast pozbawił go wątpliwości przez fakt
ukazania się jemu. Tomasz na pewno wykazał brak rozsądku dyktując warunki jakie miały przywrócić
mu wiarę, lecz Jezus w Swej szczerej miłości i pobłażliwości przełamał bariery.
Nieczęsto zdarza się, aby niewiara mogła być pokonana za pomocą polemiki, ponieważ ta ostatnia
wywołuje odruch'samoobrony rodząc nowe argumenty i usprawiedliwienia. Pozwólmy, aby Jezus w
Swej miłości i miłosierdziu ukazał się nam jako ukrzyżowany Zbawiciel, a wówczas z wielu ust, dotąd
niechętnych, usłyszymy wyznanie wiary Tomasza "Mój Pain i mój Bóg".
ROZDZIAŁ LXXXV
Jeszcze raz nad morzem Galilejskim
(Jan 21,1-22)
Jezus wyznaczył spotkanie z uczniami w Galilei, a ci, wraz z upływem wielkanocnego tygodnia,
skierowali tam swe kroki. Ich nieobecność w Jeruzalem podczas obchodu świąt wielkanocnych byłaby
uważana za meprz>jaany akt i herezję, dlatego pozostali aż do końca na miejscu Jednakże
natychmiast po zakończeniu obchodów z radością skierowali się ku ojczystym -stronom, aby spotkać
Zbwiciela, tak jak im polecił.
Grupa podążająca do Galilei składała się z siedmiu uczniów. Ubrani b>h w skromny strój rybacki jako
że nie byli zasobni w dobra ziemskie, lecz byli bogaci swoją wiedzą o prawdzie i o jej praktycznym
wcielaniu w życie, co w oczach nieba stanowiło najwyższy stopień nauczycielskich kwalifikacji. Nie
wywodzili się ze szkół pro-^, roków lecz w ciągu tizech lat byli słuchaczami największego Nauczyciela,
jakiego kiedykolwiek poznał świat. Pod Jego kierownictwem stali się wzniosłymi i dojrzałymi duchowo
rzecznikami sprawy Bożej, upowaznionvmi do jej głoszenia pomiędzy ludźmi.
Znaczny okres czasu misyjnej prac> Chrystusa upłynął w pobliżu morza Galilejskiego, toteż i teraz
uczniowie uznali, że zachodzi małe prawdopodobieństwo ludzkich interwencji w miejscu wypełnionym
wspomnieniami o Jezusie i Jego wielkim dziele Na tym właśnie morzu, w czasie kiedy serca ich
wypełniły się przerażeniem, a straszliwy sztoim groził zagładą, Jezus śpieszył im na ratunek, krocząc
po grzbietach fal Tu jedno Jego słowo uciszyło burzę, a w zasięgu wzroku znajdował się brzeg, na
którym ponad dziesięć tysięcy łudzą zostało^ras\conjch kilkoma bochenkami chleba i kilkoma rybami.
Opodal leżało miasteczko Kapernaum będące świadkiem wielu cudów. ToteZj gdy uczniowie patrzyli
na tę okolicę, ich umysły przepoiły
słowa i czyny Zbawicieli
\
41 2ycle Jezusa
641
Wieczór był cichy i Piotr, który zachował dawne zamiłowanie do łoczi i rybołówstwa, zaproponował,
aby wypłynąć na morze i zarzucić sieci. Wszyscy przytaknęli tej propozycji jako że odczuwali braki w
zakresie pożywienia i ubrania, a dobry noctny połów mógłby wyrównać te braki. Wsiedli więc do łodzi,
lecz nie złowili niczego i przez całą noc trudzili się nadaremnie. W ciągu tych męczących godam
myśleli o swym nieobecnym Panu i przypominali cudowne Jego czyny nad tym morzem, których byli
świadkami. Zastanawiali się nad własną przyszłością i ogarnął ich smutek z powodu braku pomyślniej-
szych perspektyw. *
Przez cały czas samotny strażnik nad brzegiem morza nie spuszczał ich z oczu, pozostając dla nich
niewidoczny. Wreszcie zaczęło świtać. Łódź zbliżała się do brzegu, gdy uczniowie dostrzegli
stojącego na nim obcego, który zwrócił się do nich z zapytaniem: "Dzieci! Macie co do zjedzenia?
Odpowiedzieli mu: Nie. A On im rzekł: Zapuśćcie sieć po prawe-j stronie łodzi, a znajdziecie. Zapuścili
więc i nie mogli jej już wyciągnąć z powodu mnóstwa ryb".
Jan poznał Obcego i zawołał do Piotra: "Pan jest". Piotr był tak uradowany i szczęśliwy, że w swym
uniesieniu skoczył do wody i po chwili stanął przy boku Swego Mistrza. Inni uczniowie podpłynęli
łodzią, ciągnąc za sobą sieć z rybami. "A gdy wyszli na ląd, ujrzeli rozniecane ognisko i rybę połażoną
na nim, i chleb".
Byli zbyt zaskoczeni, aby zastanowić się skąd wziął się ogień i jedzenie. Wówczas rzekł im Jezus:
"Przynieście kilka ryb, które teraz złowiliście". Piotr szybko ruszył do sieci, którą uprzednio zarzucił i,
wspomagany przez swych braci, wyciągnął na brzeg. Gdy praca została zakończana, Jezus poprosił
uczniów, aby przyszli i spożyli posiłek. Przełamał pożywienie, dzieląc je pomiędzy nich i został wtedy
rozpoznany oraz uznany jako Zbawiciel przez wszystkich siedmiu. Przypomnieli sobie cud nasycenia
pięciu tysięcy ludzi na górze i wówczas ogarnął " ich tajemniczy, bogobojny strach, toteż w milczeniu
patrzyli na zmartwychwstałego Zbawiciela.
Żywo przypomnieli sobie fakt, że właśnie tu, nad morzem, Jezus wezwał ich, aby poszli za Nim.
Wspomnieli też wydarzenie, kiedy na Jego polecenie wypłynęli na głębokie miejsce i zarzucili sieci, a
ich poł&w okazał się tak obfity, iż wypełnił sieć aż do jej rozerwania. Wówczas Jezus wezwał ich, aby
opuścili swe rybackie łodzie i przyrzekł, że uczyni z nich łowców ludzi. Teraz ponownie uczynił cud dla
przypomnienia im przeżytej sceny i pogłębienia wrażenia, jakiego wówczas doznali. Czyn ten stanowił
powtórzenie danego uprzednio uczniom polecenia, lecz podkreślał fakt, iż śmierć Nauczyciela nie
zwolniła ich od obowiązku prowadzenia nadal dzieła, które im zlecił. Jakkolwiek zostali pozbawieni
Jego bezpośredniej obecności oraz
642
środków utrzymania z których korzystali uprzednio, to zmartwychwstały Zbawiciel otoczy ich Swoją
stałą opieką.- Podczas, gdy oni będą prowadzić powierzaną sobie pracę, On zatroszczy się o ich
potrzeby. Jezus miał szczególny cel, kiedy polecił im zarzucić sieć po prawej stronie łodzi. Ta strona
była zwrócona ku brzegowi, na którym stał i była kierunkiem skąd nadchodziła wiara. Gdy będą
pracować we wspólnocie z Nim gdy Jego Boska moc będzie wspierała ich ludzkie wysiłki nie
ominie ich powodzenie.
Inna nauka, której musiał udzielić Chrystus, dotyczyła specjalnie Piotra. Zaparcie się przez niego
swego Pana pozostawało w rażącej sprzeczności z jego uprzednimi wyznaniami lojalności. Obraził
Chrystusa i ściągnął na siebie nieufność swych braci. Oi zaś sądzili, że nie będzie już mógł zająć
wśród nich swego poprzedniego stanowiska, a sam Piotr czuł, że nadużył zaufania. Zanim zostanie
powołany do" pracy apostolskiej, będzie musiał wyrazić skruchę wobec wszystkich obecnych. Bez
tego aktu jego grzech, choć później uświadomiony i odpokutowany, mógłby niweczyć wpływy Piotra
jako przedstawiciela nauki Chrystusa. Zbawiciel dał miu szansę odzyskania zaufania braci i w miarę
możliwości, usunięcia zarzutów, jakimi obciążył ewangeliczne dzieło.
Ta lekcja rozciąga się na wszystkich wyznawców Chrystusa, bowiem duch Ewangelii nie pozwala na
kompromisy ze złem i nie może usprawiedliwić grzechu. Utajone grzechy powinny być wyznane Bogu
w poufnej z Nim rozmowie, ale w przypadku grzechów jawnych wymagane jest jawne ach wyznanie.
Cień grzechu ucznia zacienia postać Chrystusa, a to stwarza powód dla triumfu szatana i do
potknięcia się chwiejnych dusz. Udowadniając skruchą uczeń ma obowiązek uwolnić się od obciążeń
o ile 'leży to w granicach jego
' możliwości.
Podczas wspólnego posiłku nad brzegiem morza Zbawiciel rzekł do Piotra: "Szymonie Jonaszowy,
miłujesz mię więcej niżeli ci?" mając na myśli jego braci. Piotr bowiem dawniej oświadczył:
"Choćby się wszyscy zgorszyli z ciebie, ja się nigdy nie zgorszę" (Mat. 26,33). Lecz tym razem Piotr
ocenił siebie w sposób bardziej prawdziwy mówiąc: "Tak jest Panie! ty wiesz, że cię miłuję". W
tym oświadczeniu nie ' było namiętnego wyznania, iż miłuje Go bardziej niż większość jego -
braci, ani oświadczenia o swojej własnej wierności. Mimo wszystko zwraca się do Tego, który
-sną wszystkie drgnienia ludzkich serc, jako do sędziego jego uczciwości, mówiąc: "Ty wiesz, że cię
miłuję". I Jezus rzekł mu na to: "Pasze owce moje".
Jezus ponownie poddał Piotra próbie, powtarzając raz już wypowiedziane zdanie: "Szymonie
Jonaszowy, miłujesz mię?" Tym razem Chrystus nie spytał Piotra, czy Go miłuje więcej niż bracia
jego. Dru-~
643
ga odpowiedź Piotra była, podobnie jak pierwsza, pozbawiona przesadnej pewności siebie "Panie, ty
wiesz, ze cię miłuję ' Jezus rzekł mu "Pasze owce moje" I jeszcze raz Zbawiciel skierował do Piotra
badawcze pytanie "Szymonie Jonaszowj, miłujesz mię'" Piotr był stro-Picmy, ponieważ myślał, iż
Jezus wątpi w jego miłość Wiedział, ze Jego Pan ma powody, aby mu nie ufać i ze ściśniętym sercem
odpowiedział "Panie' ty wszystko wiesz, ty znasz, ze cię miłuję" Rzekł mu Jezus "Pasze owce moje".
Trzykrotnie Piotr jawnie zaparł się swego Pana i trzykrotnie Jezus żądał od mego zapewnienia o
miłości i oddaniu, stawiając mu to drażliwe pytanie Jezus ujawnił w ten sposób wobec zebranych
utzniów głębię skruchy Piotra, ukazując całkowitą pokorę tego niegdjs pewnego siebie ucznia
Piotr był z natury popędliwy i impulsywny, co wykorz\tał szatan, aby go doprowadzić do zguby
Bezpośrednio przed upadkiem, Piotra, Jezus rzekł mu "Szymonie, Szymonie, oto szatan wyprosił
sobie, zęby was przesiać jak pszenicę Ja zaś prosiłem za tobą aby me ustała wiara twoja, a ty, gdy się
kiedyś nawrócisz, utwierdzaj braci swoich" (Łuk 22,3132) Teraz nadszedł ten czas i przemiana, jaka
dokonała się w Piotrze, była zupełnie widoczna Ścisłe, badawcze pytania Pana nie wywołały już
odpowiedzi nacechowanej pewroscią siebie Dzięki pokorze i wyrażonej skrusze Piotr był lepiej niż
kiedykolwiek przedtem przygotowany do działania jako pasterz owiec Pierwszym poleceniem, jakie
Piotr otrzymał od Chrystusa po swoim nawróceniu było właśnie pasienie baranków Do tego czasu nie
posiadał on większego doświadczenia w wykonywaniu pracy która wymagała wielkiej staranności,
wyczucia cierpliwości i wytrwałości Otrzymane polecenie oznaczało, ze ma nauczać maluczkich w
wierze i nieświadomych Miał przed nimi otwierać stronice Pisma Świętego i nauczać ich w ten sposób,
aby stawali się użyteczni w służbie Chrystusa Dotąd Piotr, nie posiadał kwalifikacji dla spełniania
takiego zadania, a także nie rozumiał znaczenia tej służby Mimo tego Chrystus obecnie powoływał go
do jej podjęcia, bowiem do wykonania obowiązków przegotowały go jego bolesne doświadczenia i
przeżyta skrucha
Przed swym upadkiem Piotr stale wypowiadał się pochopnie ulegając wpływowi chwili Stale wyróżniał
się gotowością sądzenia innych i wypowiadania opinii, zanim jeszcze zdołał zrozumieć samego siebie
oraz zdać sobie sprawę z tego, o czym chciał mówić Lecz po swoim nawróceniu, Piotr stał się kimś
zupełnie innym Zachował dawną zapalczywosc, lecz łaska Chrystusa regulowała natężenie Jego
gorliwości i zarzucił dawną swoją poiywczosc i zadufanie w sobie, stając się spokojnym, opanowanym
i podatnym na nauki człowiekiem W ten sposób "posiadł kwalifikacje pasterza baranków i owieczek ze
stada
644
Chrystusa Sposób Dostępowania Zbawiciela z Piotrem był nauKą i dla niego i dla lego braci, ponieważ
uczył odnoszenia się do grzesznika z cierpliwością, życzliwością i przebaczającą miłością Piotr
wprawdzie zaparł się Pana a mimo teg"o miłość, jaką Jezus żywił ku memu nigdy nie osłabła Właśnie
taką miłością powinien obdarzać owce powierzone swojej pieczy każdy pomocnik pasterza
Rozpamiętując własna słabość i zawodność, Piotr powinien był postępować ze swym stadem równie
tkliwie jak Chrystus postąpił z mm.
Pytanie postawione przez Chrystusa Piotrowi było bardzo znaczące. W zdaniu Miłujesz mię? '
zawierał się tylko jeden warunek przydatności do roli ucznia i pełnienia Jego służby, to jest warunek
mi-łosci Jakkolwiek Piotr mógł posiadać rożne inne dodatnie cechy, to bez miłobCi do Chrystusa nie
mógłby stać się wiernym pasterzem stada Pańskiego Wiedza, dobrotliwość, wymowa, wdzięczność i
zapał pomagają w pracy, ale bez miłości Chrystusa w sercu praca żadnego z Jego sług me przyniesie
pozytywnego wyniku
Chrystus szedł z samym tjlko Piotrem gdyż miał mu cos do zakomunikowania na osobności Przed
Swą śmiercią Jezus rzekł do niego "Dokąd "a idę, ty teraz za mną isc nie możesz, ale potem pójdziesz
za mną Na to Piotr odpowiedział "Panie' czemuż teraz za tobą isc me mogę7 Duszę moią za ciebie
położę" (Jan 13 36 37)
Gdy wypowiadał te słowa nie pojmował, na jakie wyżyny i głębie poprowadzi droga Chrystusa Piotr
załamał się w chwili próby, ale nigdy me utracił możliwości ponownego w> kazania swojej miłości do
Chrj-stusa Dla przygotowania go do ostatecznej próby wiary Chrystus odsłonił przed Piotrem jego
przyszłość Powiedział mu, ze po przejściu przez życie wypełnione służbą dla Chrystusa i po upadku
sił spowodowanych wiekiem pójdzie rzeczywiście za swym Panem Jezus rzekł "Gdjs był młodszym,
opasywałeś się i chodziłeś kędyś chciał, lecz gdy się zestarzejesz wyciągniesz ręce twoje a inny cię
opasze i poprowadzi, gdzie byś nie chciał A to powiedział dając znać, jaką śmiercią rrual uwielbić
Boga"
W ten sposób Jezus wyjawił Piotrowi nawet rodzaj jego śmierci; przepowiedział bowiem wyciągnięcie
jego rąk na krzyżu "Pójdź za mną ', r,-.ekł, a mimo tego Piotr nie stracił odwagi bowiem był gotów
ponieść śmierć dla swego Pana.
Dotąd Piotr znał Chrystusa według objawionej sobie ludzkiej Jego postaci, tak jak Go zna dziś wielu,
od tego dnia jednakże poznanie jego przekroczyło te ciasne ramy. Obecnie jego wiedza o Chrystusie
me polegała na wspólnym obcowaniu w Jego człowieczeństwie Przedtem miłował Go jako człowieka i
jako zesłanego Boskiego Nauczyciela, teraz natomiast miłował Go jako Boga Poznał, ze Chrystus był
dla niego wszystkim, dlatego był przygotowany do wspołuczestnicze-
645
nią w ofiarnej misji Pana. Gdy wreszcie miał ponieść śmierć" krzyżową, zażądał, aby ukrzyżowano go
w pozycji ^głową do dołu. Uważał, że zbyt wielkim zaszczytem dla niego byłoby cierpieć w ten sam
sposób, co jego Nauczyciel.
Dla Piotra słowa: "Pójdź za inną" były pełne pouczającej treści. Była to nauka odnosząca się nie tylko
do śmierci, lecz także miała towarzyszyć w każdym 'momencie jego życia. Dotąd Piotr miał skłonność
do niezależnego działania. Często zamiast oczekiwać na polecenie spełnienia planu Boga, sam
planował swoją pracą w służbie Bożej. Nie mógł jednak niczego zdziałać. Wyrywając się przed. Pana
Jezus rzekł mu: "Pójdź za mną", co oznaczało również: "nie spiesz się, aby Mnie wyprzedzić.
Wówczas nie przypadnie ci w udziale samotne potykanie się z zastępami szatana. Daj Mi iść przed
tobą, a nieprzyjaciele twoi nie zmogą cię".
Gdy Piotr szedł obok Jezusa, widział że Jan postęipuje w ślad za nimi. Zapragnął dowiedzieć się o
jego losie i rzekł Jezusowi: "Panie! a ten co? Rzekł mu Jezus: Jeźlibym chciał, żeby on został aż
iprzyjdę, co tobie do tego? Ty pójdź za mną". Piotr powinien był wiedzieć, że Pan otworzy przed nim to
wszystko, czego poznanie bądaie dla niego korzystne. Obowiązkiem każdego jest iść za Chrystusem
nie interesując się pracą wyznaczoną innym. Mówiąc o Janie: "Jeśli chcę, aby został aż przyjdę",
Jezus nie dawał zapewnienia ze Jan ibądzie żył do drugiego przyjścia Pana, lecz jedynie podkreślił tu
Swą najwyższą władzę czynienia wszystkiego co zechce, a co w żaden sposób nie powinno odbić się
na pracy Piotra. Przyszłość ich obu, zarówno Jana jak i Piotra była w ręku Pana.
Iluż jest dziś podobnych Piotrowi! Interesują saę sprawami i obowiązkami innych, podczas gdy grozi
im zaniedbanie ich własnych. Naszym obowiązkiem jest patrzeć na Chrystusa i podążać za Nim.
Będzie nam dane widzieć błędy w życiu innych oraz wady ich charakteru, ponieważ ludzkość
pogrążona jest w ułomnościach. Lecz w Chrystusie znajdujemy doskonałość i spoglądając na Niego
doznamy przemiany.
Jan żył długo. Był świadkiem upadku Jeruzalem i zburzenia wspaniałej świątyni co było symbolem
ostatecznej zagłady świata. Do końca swych dni szedł nieprzerwanie za Panem. Podstawą jego
świadectwa wobec zborów było: "Najmilsi! miłujcież jedni drugich", "a kto mieszka w miłości, w Bogu
mieszka, a Bóg w nim" (l Jana 4,7.16).
Piotr został przywrócony do swego apostolstwa, lecz zaszczyt i autorytet, w które go wyposażył
Chrystus, nie dały mu przewagi nad jego 'braćmi. Chrystus wyjaśnił to dokładnie, gdy w odpowiedzi na
pytanie Piotra: "A ten co?" rzekł: "Co tobie do tego? Ty pójdź za mną". Piotr nie* był postawiony jako
głowa Kościoła. Łaska, którą mu Chry-
646
stus okazał, darowując odszczepieństwo i zlecając mu pieczę nad Swym stadem, a także wierność w
wyznawaniu Chrystusa, zyskały mu zaufanie braci. Pozyskał duży wpływ w Zborze, lecz nauką
udzieloną przez Chrystusa nad Morzem Galilejskim Piotr zapamiętał na całe życie. Pisząc pod
natchnieniem Ducha Świętego do zborów, mówił-
"Starszych więc wśród was napominam, jako również starszy i świadek cierpień Chrystusowych oraz
współuczestnik chwały, która ma się objawić: Paście trzodę Bożą, która jest między wami, nie z
przymusu, lecz ochotnie, po Bożemu, nie dla brzydkiego zysku, lecz z oddaniem. Nie jako panujący
nad tymi, którzy są wam poruczeni, lecz jako wzór dla trzody. A gdy się objawi Arcypasterz,
otrzymacie nie-zwiędłą koronę chwały" (l Piotra 5,14).
ROZDZIAŁ LXXXVI
"Idźcie, nauczajcie wszystkie narody"
(Mat. 28,16-20)
Otojąc zaledwie o krok od Swego niebieskiego tronu Chrystus dawał O polecenia uczniom. "Dana mi
jest wszelka moc na iniebie i na ziemi", rzekł Jezus, "Idąc na cały świat, głoście ewangelię
wszystkiemu stworzeniu" (Mar 16,15). Polecenia te powtórzył kilkakrotnie, aby mogli przyswoić sobie
ich znaczenie. Nad wszystkimi mieszkańcami ziemi wysoko postawionymi i prostaczkami, bogatymi i
ubogimi, światło niebios miało świecie jasnym, potężnym blaskiem Uczniowie byli współpracownikami
Odkupiciela w dziele zbawienia świata.
Polecenie wydał Chrystus dwunastu uczniom zebranym wówczas w świątecznej izbie, lecz teraz miało
ono zostać przekazane większemu gronu. Na zebranie, które miało się odbyć na jednym z galilejskich
wzgórz, wezwani zostali wszyscj wierni, których można było zawiadomić. Miejsce i czas tego
spotkania Chrjstus wyznaczył jeszcze przed Swoją śmiercią Anioł przypomniał uczniom u grobu
Chrystusa o Jego przyrzeczeniu spotkania się z nimi w Galilei. Zapowiedź ta powtórzona została
wszystkim wiernym którzy zgromadzili się w Jeruzalem, podczas tygodnia wielkanocnego, i za ich
pośrednictwem dotarła do wielu samotnych ludzi, opłakujących śmierć swego Pana. Wszyscy czekali
na zebranie z wielkim zainteresowaniem. Ludzie dążyli na miejsce spotkania różnymi drogami, idąc z
wielu kierunków, aby nie wzbudzać podejrzeń zazdrosnych Żydów. Przychodzili z zSachwytem w
sercach, rozmawiając z przejęciem o nowinach, które usłyszeli o Chrystusie
W wyznaczonym czasie zebrało się około pięciuset wiernych, któ-rzy małymi grupkami rozmieścili się
na zboczu góry, pragnąc żarliwie poznania wszystkiego, czego można było się dowiedzieć od tych,
ktoizy widzieli Chrystusa po zmartwychwstaniu. Uczniowie przechodzili od jednej grupy do drugiej,
opowiadając wszystko co widzieli
648
i słyszeli o Jezusie, posługuj'ąc s,ię Jego wzorem wypowiedziami Pisma Świętego. Tomasz
opowiedział historią swego niedowiarstwa i w jaki sposób usunięte zostały jego wątpliwości. Nagle
stanął wśród nich Jezus i nikt me umiał powiedzieć, skąd się w tym miejscu wziął i w jaki sposób Wielu
z obecnych nie widziało Go nigdy przedtem, lecz dostrzegali na Jego dłoniach i stopach siady gwoździ
wbitych podczas ukrzyżowania. Jego twarz podobna była obliczu Boga i gdy ludzie Go zobaczyli,
poczęli się do Niego modlić Lecz, jak to bywa w takich wypadkach, mentorzy wątpili. Byli to ci, którym
wiara przychodziła z trudem, a -więc stojący zawsze po stronie medowierzają-, cych Ludzie tacy tracą
bardzo wiele wskutek tej swojej niewiary
Było to jedynie spotkanie, które Jezus odbył po Swym zmartwychwstaniu z większym zgromadzeniem
wiernych. Ukazał się i rzekł do nich "Dana mi jest wszelka moc na niebie i na ziemi". Uczniowie modlili
się do Niego, zanim zaczął mówić, lecz słowa, które padały z ust niedawno zamkniętych przez śmierć
napełniły ich szczególną siłą Był to ich zmartwychwstać Zbaw/iciel Wielu z nich było świadkami, jak
przejawiał Swa moc w uzdrawianiu chorych i opanowywaniu wysłanników szatana. Zrozumieli, że miał
moc ustanowienia Swego królestwa w Jeruzalem, zdławienia opozycji* i panowania nad siłami
przyrody
Uspokoił rozszalałe wody, chodził po spienionych wierzchołkach fal, pokonywał śmierć, -wzbudzając
umarłych do życia. Toteż oświadczył, ze dana Mu jest , wszelka moc". Jego słowa skierowały umysły
słuchających ponad ziemskie sprawy, ku sprawom niebieskim i wiecznym, przybliżając ich do
najwyższej koncepcji Jego boskosci i chwały.
Słowa Chrystusa wypowiedziane na górze oznajmiły, ze Jego ofiara dla ludzi była pełna i zakończona.
Warunki pokuty zostały spełnione, a dzieło, dla którego przyszedł na świat, zostało dokonane. Teraz
wyruszył w drogę prowadzącą do tronu Boga, gdzie mieli Go uczcić aniołowie i moce niebieskie i
gdzie ma podjąć pracę Orędownika. Obleczony w atrybuty nieograniczonej władzy dawał Swym
uczniom polecenie "Idźcie tedy i czyńcie uczniami wszystkie narody, chrzcząc je w imię Ojca i Syna, i
Ducha Świętego, Ucząc je przestrzegać wszystkiego, co wam przykazałem A oto Ja jestem z waim po
wszystkie dni aż do skończenia świata" (Mat. 28,19 20)
Narodowi żydowskiemu powierzona została skarbnica świętej prawdy, lecz faryzeusze uczynili z niego
zamknięty w sobie lud me rna-jący sobie równego w zakresie bigotem Kapłani i przywódcy przy-
odziami w przepyszne szaty i ustanawiający zwyczaje, ceremonie oraz tradycje nie nadawali się do
spełnienia roli światła świata Uważali, że na nich samych i narodzie żydowskim zamyka się cały sWiat.
Lecz Chrystus nakazał Swym uczniom propagować wiarę i religię nie zamy-
649
kającą się w obrębie'kasty lub kraju, a więc wiarę, która mogłaby być przyjęta przez wszystkie narody i
wszystkie klasy społeczne.
Przed opuszczeniem uczniów Chrystus wyraźnie określił istotę Swego królestwa. Przypomniał im to,
co mówił już uprzednio na ten temat. Oświadczył, że Jego celem nie jest ustanowienie na tym świecie
krófestwa doczesnego, lecz królestwa ducha. Nie zamierzał królować jako ziemski król na tronie
Dawida. Wyjaśnił im ponownie Pismo, wskazując, że wszystko przez co przeszedł zostało
postanowione w niebie na zasadzie porozumienia między Ojcem a Nim.
"Wszystko to było przepowiedziane przez mężów natchnionych za sprawą Ducha Świętego. Widzicie
rzekł że wydarzyło się wszystko co wam powiedziałem o nie przyjęciu mnie jako Mesjasza.
Sprawdziło się też wszystko, co wam powiedziałem o poniżeniu, które musiałem znieść i o śmierci,
która miała mi przypaść w udziale. Na trzeci dzień zmartwychwstałem. Badajcie skrupulatniej Pismo, a
przekonacie się, że we wszystkich tych sprawach spełniły się, dotyczące Mnie, proroctwa".
Chrystus zobowiązał uczniów, do poprowadzenia powierzonej im pracy oraz polecił im rozpocząć ją w
Jeruzalem. Było to bowiem miasto, do którego zstąpił w interesie ludzkiego rodzaju, stanowiąc
zarazem miejsce Jego cierpień, odrzucenia Go i skazania na śmierć. Judea była miejscem Jego
urodzenia. Tu przybrawszy ludzką postać przebywał z ludźmi, spośród których tylko niewielu potrafiło
odczuć, jak bardzo zbliżyło się niebo do ziemi w czasie, gdy Jezus był wśród nich. Dlatego też powinni
byli rozpocząć swą pracę od tego miasta.
Uwzględniając cierpienia i ogrom wykonanej tu pracy przez Chrystusa, uczniowie mogli prosić o
przeniesienie ich w inne miejsce, jednakże nie wnieśli takiej prośby. Do obowiązków uczniów należała
pielęgnacja gleby, w której Chrystus rozsiał nasiona prawdy, bowiem tylko tu mogły one zakiełkować i
przynieść obfite żniwo. W swej pracy rnieli się spotkać z prześladowaniami, których przyczyną była
zazdrość i nienawiść Żydów. A że Mistrz zniósł prześladowania, więc i im nie wolno uciekać przed
nimi. Należało przede wszystkim zaoferować miłosierdzie tym, którzy zamordowali Zbawiciela.
W Jeruzalem wielu było takich, którzy potajemnie, wyznawali Jezusa, jak również wielu oszukanych
przez kapłanów i przywódców, dlatego Ewangelię należało głosić również między nimi, wzywając ich
do wyrażenia skruchy. Należało wyjaśnić tym ludziom cudowną prawdę, że jedynie przez Chrystusa
możliwe jest uzyskanie odpuszczenia ich. grzechów. Ponieważ całe Jaruzalem zostało wstrząśnięte
wypadkami, jakie miały miejsce w ubiegłych tygodniach, nauka Ewangelii mogła wywrzeć na ludziach
głębokie wrażenie.
Jednakże praca nie powinna była ograniczyć się wyłącznie do tego
650
terenu, ponieważ jej przeznaczeniem było dotarcie do najbardziej oddalonych krańców ziemi.
Chrystus mówił do Swych uczniów: Byliście świadkami Mej pracy dla Izraela. Jakkolwiek nie chciał on
przyjść do Mnie, aby pozyskać życie, jakkolwiek kapłani i przywódcy postąpili ze mną według Swej
woli, jakkolwiek odrzucili Mię, zgodnie z proroctwem Pisma Świętego, pozostaje im wciąż jeszcze
możliwość przyjęcia Syna Bożego. Widzieliściej że wszystkich, którzy przychodzą do , Mnie, j
wyznają swoje grzechy, przyjmują chętnie. Nie odrzucę nigdy nikogo, kto by zwrócił się do Mnie.
Przyjmę wszystkich, którzy pragną się pojednać z Bogiem i uzyskać życie'wieczne. W wasze ręce, moi
uczniowie, składam to orędzie miłosierdzia. Należy ogłosić go przede wszystkim Izraelowi, a
następnie wszystkim narodom. Powinno być dane zarówno Żydom, jak i poganom, a wszyscy
zgromadzeni wierzący powinni znaleźć się w jednym zborze.
Duch Święty obdarzył uczniów cudowną władzą, bowiem ich świadectwo musiało być potwierdzone
przez znamiona i cuda. Cuda czynili nie tylko uczniowie, lecz również odbiorcy orędzia. Jezus rzekł:
"W imieniu moim demony wyganiać będą, nowymi językami mówić będą, Węże brać będą, a choćby
coś trującego wypili, nie zaszkodzi im. Na chorych ręce kłaść będą, a ci wyzdrowieją" (Mar. 16,17.18).
, W owych czasach miały miejsce częste wypadki otrucia. Ludzie pozbawieni skrupułów nie wahali się
przed usunięciem w ten sposób tych, którzy mogli przeszkodzić w zrealizowaniu ich" ambicji. Jezus
wiedział, że życie Jego uczniów wystawione będzie na tego rodzaju niebezpieczeństwa. Wielu
uważało, że przez akt otrucia świadków Boga czynią przysługę Jego sprawie, dlatego też Chrystus
ostrzegł uczniów o tym niebezpieczeństwie i obiecywał ochronę przed nimi.
Uczniom udzielona została taka sama moc uzdrawiania chorych, jaką posiadał Chrystus, "uzdrawiając
wszelką chorobę i wszelką niemoc między ludem". Przez uzdrawianie w Jego imieniu choroby ciała,
mieli świadczyć o Jego mocy uzdrawiania duszy (Mat. 4,23; 9,6). Zostało im przyrzeczone nowe
uzdolnienie. Uczniowie mieli nauczać Ewangelii wśród innych narodów i dla tego celu powinni uzyskać
zdolność mówienia obcymi językami. Apostołowie i ich i towarzysze nie umieli pisać, lecz po zesłaniu
Ducha Świętego w dzień Zielonych Świąt, przemówienia ich wypowiadane zarówno w ich własnym,
jak w obcych językach, stały się jasne, proste i dobrze sformułowane, zarówno pod względem treści
jak i formy.
W taki to sposób Chrystus postawił uczniom ich zadania, biorąc pod uwagę wszelkie
niebezpieczeństwa związane z ich wykonywaniem i zobowiązując się do odpowiedzialności za
powodzenie ich pracy. Mieli nie uchybić w niczym tak długo, dokąd przysłuchiwali się Jego słowu, i
pozostawali w łączności z Nim i też tak samo długo nie miało ich
651
spotkać niepowodzenie Mówił im, aby szli do wszystkich narodów, do najodleglejszych zakątków
świata, zapewniając Swoją obecność tam. Kazał im tam pracować z wiarą i ufnością, ponieważ nie
miał ich porzucić
Pracę poleconą uczniom przez Chrystusa mieli wykonywać wszyscy wierząca do końca tego świata
PrzeKonanie, ze praca nad zbawieniem dusz należy wyłącznie do oficjalnych przedstawicieli Kościoła,
jest fatalnym błędem. Głoszenie Ewangelii powierzone zostało wszystkim którzy stali się otoiektama
natchnienia niebios, a w^z\scy czerpiący z życia Chrystusa, są wyznaczeni do pracy nad zbawieniem
swych bliźnich W tvm celu ustanowiony został zbór i Wszyscy, ktoizy przyjęli jego święte obowiązki
zobowiązali się tym samym do współpracy z Ch^stusem
Duch i oblubienica mówią "Przyjdź1 A kto słyszy, mćch rzecze Przyjdź1 ' (Obj 22 17) Każdy, kto
słyszy, powinien powtórzyć to wezwanie Niezależnie od tego, jakie jest powołanie człowieka, jego
najwięk-szjm zainteresowaniem powinno być zjednywanie dusz dla Chrystusa. Człowiek może nie być
uzdolniony do publicznych wystąpień lecz może pracować na rzecz poszczególnych osób
komunikując im pouczenia, ot^ymane od Pana Ewangeliczna praca nie koniecznie polega na wy-
głaszarnu kazań Ten pracuje dla Chrjstusa, kto troszczy się o chorych i cierpiących, pomaga
potrzebującym i kieruje słowa pokrzepienia, do tvch co zwątpili do małowiernych Bliskie a
jednocześnie jakże dalekie są dusze obarczone poczuciem winy, bowiem nie ciężkie 'doświadczenia
nadmierna praca i ubóstwo pozbawiają ludzi ich czło-wieczenstw a, lecz grzech Grzech zabiera
człowiekowi poczucie spokoju i pogrą7a go v niezadowoleniu dlatego tez Chrystus pragnąłby odnaleźć
wśród swoich naśladowców ludzi którzy zatroszczyliby się o dusze skażone grzechem
Uczniowie mieli rozpocząć pracą 'od miejsca, w którym się znajdowali ponieważ nie wolno było
pominąć nawet najtrudniejszego pola działania Na tej zasadzie^ kazd-s ze sług Chrystusa powinien
rozpocząć swą pracę od miejsca swojego pobytu We własnych rodzinach mogą znajdować się dusze
spragnione współczucia i tęskniące za chlebem życia Są tam także dzieci które należy wychować dla
Chrystusa Należy zawsze pamiętać ze u naszych drzwi stoją poganie i dlatego powinniśmy
rozpoczynać swoją pracę w najbliższym naszym otoczeniu Dopiero w następnjm etapie będziemy
mogli poszerzyć nasze wpływ, sięgając aż do granic obszarów administrowanych przez Boga Praca
w, elu wydaje się być skrępowana okolicznościami, a mimo tego, tam gdzie się ona odbywa
rzeczywiście z wiarą i uległością, jej skutki będą widoczne długo i daleko Obszar działalności
Chrystusa mógł się wydawać ograniczony terytorialnie,. a mimo to, Jego posłannictwo zo-
652
stało wysłuchane we wszystkich miejscach, bowiem Bóg ucieka się często do najprostszych środków
dla osiągnięcia najlepszych wyników
W planie Boga każda cząstka Jego pracy ma się zazębiać z pozostałymi jej dziedzinami, jak zazębiają
się harmonijnie współpracujące tryby Najskromniejszy robotnik dzieła Bożego kierowany przez Ducha
Świętego posiada zdolność doU kania niewidzialnych strun, których drganie będzie słyszane na
krańcach świata
Jego pr^\ kazanie ,Idąc na cały świat nie może być ani przez ch vilę zaniedbane Jesteśmy powołani
do wzniesienia naszjch oczu poza zakres spraw ziemskich Chryfctus usuwa mury, dzielące świat, a
więc istniejące przesądy narodowe, ucząc miłości do całej rodziny ludzkiej Wynosi człowieka ponad
ciasny krąg jego egoizmu i unieważnia linie podziału terytorialnego, jak również sztucznego podziała
społecznego Nie czyni tez żadnych rożnie miedzy sąsiadem a obcym i nie dzieli ludzi na kategorie
wrogów lub przyjaciół Uczj nas, abyśmy spoglądali po biatersku na każdą potrzebującą duszę, a na
świat jako mieisce naszego zjcia
Gdy Zbawiciel wyrzekł słowa , A takie znaki będą towarzyszyły tym ktorz\ uwierzyli w imieniu moim
demony wyganiać będą nowymi jęzj karni mowie będą Węże brać będą, a choćby cos trującego wypili
nie za zkodzi im Na chorych ręce kłaść będą, a ci wyzdrowieją' (Mar 16 17 18) Przyrzeczenie to sięga
równie daleko, jak samo polecenie prowadzenia pracy Nie wszjsikie dary udzielane są każdemu
wierzącemu Duch Święty czym różnice udzielając z osobna każdemu jak chce" (l Kor 12,11), a mimo
to zostaną udzielone każdemu wierzącemu, odpowiednio do jego potrzeb, związanych ze służbą dla
Pana. Obietnica ta jest równie pewna i niezawodna, jak za czasów apostolskich , Te oto znaki
towarzyszyć będą tym, oo uwierzyli' Korzystanie z nich stanowi przywilej dzieci Bożych, a wiara
powinna wchłaniać w siebie wszystko co może ją potwierdzić
Na chonch ręce kłaść będą a ci wyzdrowieją' Nasz świat jest olbrzymim zakładem dla chorych ludzi,
lecz Chrystus przyszedł dla uzdrawiania chorych i ogłoszenia ludziom ich wyzwolenia z więzów
szatana W samej Jego istocie zawierały się zdrowie i siła, dzielił się więc tymi darami z chorymi i
opętanymi przez demony Nie odwio-cił się od żadnego z tych, którzy przyszli do Niego po łaskę
uzdrowienia Wiedział ze ci, którzy zwracali się do Niego o pomoc, sami byli winni własnej chorobie,
ale nie odmawiał ich uzdrawiania Kiedykolwiek moc Chrjstusa wlewała się w biedne dusze, poczynały
one rozumieć swój grzech i wielu równocześnie z uzdrowieniem fizycznym doznało uzdrowienia
duchowego W Ewangelii zawarta jest ta sama moc, dlaczegoz wobec tego i my me moglibyśmy
doświadczyć obecnie skutków tego? "
653
Chrystus wyczuwa nieszczęście każdego cierpiącego, a kiedy złe duchy niszczą kształt
człowieczeństwa, Chrystus odczuwa na sobie związane z tym przekleństwo. Gdy gorączka spala
ludzkie życie, przeżywa On wraz z człowiekiem jego konanie. Dziś tak samo gotów jest uzdrowić
chorego, jak podczas Swego pobytu na ziemi. Słudzy Chrystusa są Jego przedstawicielami i
przekaźnikami Jego mocy dla ludzi. Właśnie za ich pośrednictwem Chrystus pragnie okazywać Swą
uzdrawiającą moc.
W sposobie uzdrawiania chorych przez Zbawiciela zawarta była nauka dla uczniów. W jednym
przypadku posmarował oczy ślepca gliną i rzekł do niego: "Idź, umyj się w sadzawce Syloe... Poszedł
tedy i umył się, i przyszedł widząc" (Jan 9,7). Takie uzdrowienie mogło się dokonać jedynie --w mocy
Wielkiego Uzdrowiciela, lecz w wielu przypadkach Chrystus posługiwał się prostymi, naturalnymi
środkami. Nie przeciwstawiając się lekom aptecznym, sankcjonował wykorzystywanie prostych,
naturalnych środków leczenia.
Chrystus mówił wielu utrapionym, którzy doznali uzdrowienia: "Nie grzesz więcej, aby oo gorszego na
ciebie nie przyszło" (Jan 5,14). W ten sposób nauczał, "iż choroba jest wynikiem pogwałcenia
naturalnych i duchowych praw ustanowionych przez Boga. Nigdy na świecie nie mogłaby pojawić się
ludzka niedola, jeśliby człowiek żył zgodnie z zamierzeniami Stwórcy.
Chrystus był przewodnikiem i nauczycielem starożytnego Izraela i uczył, że zdrowie stanowi nagrodę
za posłuszeństwo prawu Bożemu. Wielki Lekarz, który uzdrawiał chorych w Palestynie, przemawiał do
Swego narodu ze słupa obłoków, mówiąc ludziom, co powinni czynić i co Bóg uczyni dla nich: "Jeżeli
pilnie słuchać będziesz głosu Pana, Boga twego, i czynić będziesz to, co prawe w oczach jego, i jeżeli
zważać będziesz na przykazania jego, i strzec będziesz wszystkich przepisów jego, to żadną chorobą,
którą dotknąłem Egipt, nie dotknę ciebie, bom Ja Pan, twój lekarz" (2 Mojż. 15,26). Chrystus wydał
Izraelowi wyraźne instrukcje dotyczące trybu życia, zapewniając jednocześnie: "Oddali też Pan od
ciebie każdą niemoc" (5 Mojż. 7,15). Gdy Izraelici spełnili nakazane warunki, przyrzeczenie zostało
potwierdzone: "A nie był nikt słaby, miedzy pokoleniem ich" (Psalm 105,37).
Nauka ta dotyczy również nas. Są warunki, których powinien przestrzegać każdy, kto pragnie
utrzymać się przy zdrowiu. Ludzka nieświadomość praw naturalnych i duchowych jest Panu
nieprzyjemna. Jesteśmy bowiem współpracownikami Bożymi w dziele przywracania ludziom zdrowia
cielesnego i duchowego.
Do naszych obowiązków należy pouczanie bliźnich o sposobach zachowania lub odzyskiwania
zdrowia. Dla ratowania ich zdrowia powinniśmy posługiwać się środkami objawionymi przez Boga w
naturze,
654
wskazując jednocześnie na jedynego Uzdrowiciela. Do zakresu naszych obowiązków należy
kierowanie do Chrystusa ludzi, otoczonych ramieniem naszej wiary. Powinniśmy szerzyć wiarę w
Wielkiego Uzdrowiciela, bowiem możemy polegać na Jego przyrzeczeniu i oprzeć naszą nadzieję na
objawieniu Jego mocy. Istotą Ewangelii jest uzdrowienie i dlatego Zbawiciel pragnie, abyśmy chorych,
pogrążonych w rozpaczy i stroskanych nakłonili do powierzenia ich Jego mocy.
Potęga Chrystusowej miłości objawiła sią w Jego aktach uzdrowienia, natomiast my sami możemy się
stać Jego pomocnikami poprzez akt wiary. Jeżeli zaniechamy połączenia sią z Chrystusem w świętej
wspólnocie, nie spłynie' ku nam prąd obfitej życiodajnej energii. Były miejsca, w których sam Zbawiciel
nie był w stanie uczynić cudów ze względu na brak wiary obecnych. Dzisiaj w taki sam sposób
niewiara sieje rozdźwięk pomiędzy Kościołem, a jego wiernymi. Wpływ Kościoła na wiernych coraz
bardziej słabnie z powodu niewiary. Bóg jest zawiedziony w swoich nadziejach i czuje, iż pozbawia się
'Go Jego
chwały.
Zbór uzyskał obietnice obecności Chrystusa w swojej działalności
<-pod warunkiem, że będzie prowadził Jego pracę. "Idźcie, nauczajcie
wszystkie narody" rzekł Chrystus "a oto jam jest z wami po
wszystkie dni".
Jednym z pierwszych warunków uzyskania skutecznej mocy jest wzięcie na siebie Jego jarzma,.
Same podstawy istnienia Kościoła zależą od wierności, z jaką wypełniał on polecenie Pana.
Zaniedbania w tej pracy z pewnością doprowadziłyby do jego osłabienia duchowego, a następnie do
rozkładu. Tam, gdzie nie ma czynnej pracy dla dobra bliźnich, miłość słabnie, a wiara zostaje
przyćmiona.
Pragnieniem Chrystusa jest, żeby Jego naśladowcy stali się nauczycielami w dziele szerzenia
Ewangelii, a ich obowiązki powinny polegać na wyszukiwaniu i ratowaniu ginących dusz. Lecz czy
istotnie w ten sposób ukierunkowali swoją pracę? Niestety, mało jest takich, którzy usiłują rozniecić
iskierkę życia w obumierającym Kościele. Jak wiele jeszcze istnieje zborów, które traktowane są przez
ludzi powołanych do pasienia Bożego stada, jak kulawe owce!.A w tym samym czasie miliony ludzi
giną, bez możliwości zbliżenia się do Chrystusa.
Boża miłość do ludzi wypływała z samej głębi uczucia i dlatego aniołowie dziwią się, że adresaci tej
miłości okazują jedynie zdawkową wdzięczność. Aniołowie dziwią się, że wielka miłość Boga do
człowieka jest tak płytko traktowana. Niebo jest oburzone obojętnością przejawianą w stosunku do
ludzkich dusz. A jak na to zapatruje się sam Chrystus? Czuje to samo, co czuliby ojciec i matka, gdyby
wiedzieli, że zagubione wśród śniegu i mrozu dziecko nie zostało zauważone mijających i zostało
skazane na zagładę przez tych, którzy mogli
655
je uratować. Czy nie przejąłby ich straszny ból i czy nie byliby głęboko oburzeni? Czy nie potępiliby
morderców z gniewem tak gorącym, jak ich łzy i równie silnym jak ich miłość?
Cierpienie każdego człowieka jest cierpieniem Bożego dziecka i ci którzy nie wyciągnęli pomocnej
dłoni do swych ginących bliźnich budzą sprawiedliwy gniew Boga, a jest to przecież gniew Baranka.
Tym, którzy pretendują do wspólnoty z Chrystusem, lecz wykazują obojętność wobec potrzeb swych
bliźnich, Chrystus oświadczy w dniu ostatecznym: "Nie wiem, skąd jesteście; odstąpcie ode mnie
wszyscy, którzy czynicie nieprawość" (Łuk. 13,27).
W przykazaniu danym uczniom Chrystus nie tylko wytyczył kierunki ich pracy, lecz powiadomił ich o
ich posłannictwie. "Uczcie ludzi" rzekł "przestrzegać wszystkiego, co wam przykazałem".
Zadaniem uczniów było przekazywanie tego, czego ich nauczył Chrystus,' a także i tego, co nie
zawierało się w Jego sławach, lecz zostało wypowiedziane przez proroków i mędrców Starego
Testamentu. W zadaniu, które uczniowie mieli spełniać nie było miejsca dla .nauk stworzonych przez
człowieka, a także miejsca dla tworzonych przez niego tradycji. Kościół również nie mógł
uwierzytelniać teorii i wniosków, bowiem żadne prawa ustanawiane przez władze duchowne nie
wchodziły w zakres zadań postawionych uczniom przez Chrystusa. Skarbnicą, z której uczniowie mieli
czerpać w nauczaniu świata był "zakon i prorocy" oraz zapis słów i pzynów Chrystusa.
Imię Chrystusa jest ich hasłem, oznaką ich godności, spoiwem jedności, upoważnieniem dla działania
oraz źródłem powodzenia. Żadna rzecz, która nie nosi Jego aprobaty, nie będzie uznana w królestwie
Bożym. -
Ewangelia powinna być objawiona ludziom nie jako martwa teoria, lecz jako żywa siła, zdolna zmienić
życie. Bóg cHce, aby ci, których obdarza Swą łaską, byli świadkami Jego mocy. Ludzie, którzy swoim
dotychczasowym sposobem życia szczególnie obrażali Boga. zostaną chętnie przyjęci, jeśli wyrażą
skruchę. Chrystus zsyła na nich swego boskiego Ducha, obdarza najwyższym zaufaniem i posyła ich
do obozu niewiernych, aby głosili tam Jego bezgraniczne miłosierdzie.
Chrystus chce, aby Jego słudzy dawali świadectwo temu, że dzięki Jego łasce ludzie mogą posiąść
cechy charakteru podobne Chrystusowi i cieszyć się pewnością Jego wielkiej do- nich miłości. Chce
abyśmy dali świadectwo, że Chrystus nie będzie zadowolony, aż do czasu pozyskania całego
ludzkiego rodzaju i przywrócenia świętych przywilejów należnych mu jako synom i córkom Bożym.
Chrystus jednoczy w Sobie tkliwość pasterza, przywiązanie rodzicielskie i bezgraniczną łaskę
litościwego Zbawiciela. Udziela Swego błogosławieństwa w najprzychylniejszy dla człowieka sposób.
Nie wy-
656"
starcza Mu samo udzielanie błogosławieństw, bowiem pragnie rozdzielać je w formie najbardziej dla
nas przyjemnej, która pobudza pragnienie ich otrzymania. W podobny sposób Jego słudzy powinni
przedstawiać bogactwa chwały tego nie dającego się opisać daru.
Cudowna miłość Chrystusa stopi i pozyska serca, podczas gdy suche powtarzanie teorii nie potrafi
niczego zdziałać. "Cieszcie, cieszcie lud mój! mówi Bóg wasz". Wstąp sobie na górę wysoką, Syonie!
który opowiadasz rzeczy ucieszne. Podnieś mocno głos twój, Jeruzalem które opowiadasz rzeczy
pocieszne; podnieś, nie bój się, rzecz miastom Judzkim; oto Bóg waszr Jako pasterz trzodę swoją
paść będzie; do naręcza swego zgromadzi baranki, i na łonie swem piastować je będzie" (Izaj.
40,1.911). Opowiadajcie ludziom o Nim, który jest ,,zac-niejszy nad innych dziesięć tysięcy" i
"wszystko w nim rozkoszne" (Pieśń Sal. 5.10.16). Same słowa nie wyrażą wszystkiego i dlatego
powinny znajdować odbicie w charakterze i życiu. W każdym z uczniów Chrystus widzi Swój obraz.
Każdy dzięki Bogu może być przypodoba-ny obrazowi Syna jego" (Rzym. 8,29). Każdy powinien
objawiać przed światem wytrwałą miłość Chrystusa, Jego świętość, dobroć miłosierdzie i prawdę.
Pierwsi uczniowie poszli w świat, nauczając słowa Bożego. Objawiali Chrystusa czynami swego życia.
I Pan pracował wraz z nimi "i słowa ich potwierdzał przez cuda" (Mar. 16,20).
Ci uczniowie przygotowywali się do pracy. .W przeddzień -Zielonych Świąt zebrali się wspólnie i
usunęli wszystkie dzielące ich różnice, ustalając zgodę między sobą. Wierzyli w przyrzeczenie
Chrystusa, że błogosławieństwo zostanie im udzielone i modlili się z wiarą. Prosili
0 błogosławieństwo nie tylko dla siebie, gdyż dźwigali brzemię zbawienia cudzych dusz.
Ewangelia miała być niesiona do najbardziej odległych części świata i dlatego pragnęli
wyposażenia ich w moc przyrzeczoną przez Chrystusa. Zesłany został na nich Duch
Święty
1 w tym dniu nawróciły się tysiące ludzi.
Tak samo powinno być dziś. Między ludźmi należy głosić nie ludzkie spekulacje, ale Słowo Boże.
Niech chrześcijanie odrzucą niesnaski i oddadzą się Bogu, mając na uwadze zbawienie upadłych.
Niech z wiarą proszą o błogosławieństwo, a będzie im ono dane. Zesłanie Ducha Świętego za dni
apostołów było "deszczem wczesnym", który dał pełne chwały wyniki. Lecz "deszcz jesienny będzie
jeszcze bardziej "obfity" (Joel 2,23).
Wszyscy, którzy poświęcają duszę, ciało i umysł Bogu, będą stale
otrzymywać nowe fizyczne i duchowe siły. Na ich usługach znajdą się
" niewyczerpane zapasy nieba. Chrystus natchnie ich Swym własnym
Duchem i udzieli im Swego własnego życia. Duch Święty uruchamia
całą Swą energię dla pracy nad sercami i umysłami, a łaska Boża roz-
42 Życie Jezusa
657
szerzą i pomnaża ich zdolności. Cała doskonałość Boskiej natury przychodzi im z pomocą w ich pracy
nad zbawieniem dusz. Przez współdziałanie z Chrystusem osiągają w Nim doskonałość i pomimo
swej ludzkiej ułomności stają się zdolni do czynów właściwych Wszechmocy.
Zbawiciel pragnie przejawiać łaskę i naznaczyć Swą pieczęcią cały świat. Świat jest Jego własnością i
jest odkupiony przez Jego ofiarę; dlatego też Chrystus pragnie uczynić ludzi wolnymi, czystymi i
świętymi. Choć szatan nie ustaje w pracy, aby przeszkodizić osiągnięciu tego celu, jednakże przez
krew przelaną dla zbawienia świata osiągnięty zastał wynik, który przyniesie chwałę Bogu i Barankowi.
Chrystus nie ustanie w swej pracy zanim nie uzyska pełnego zwycięstwa i "z pracy duszy swej ujrzy
owoc, którym będzie nasycony" (Iza j. 53,11). Wszystkie narody ziemi powinny usłyszeć Ewangelię
łaski. Nie wszystkim jednak będzie ona udzielona, lecz "potomstwo będzie Mu służyć, będzie
opowiadać o Panu przyszłemu pokoleniu" (Psalm 22,31). "A królestwo i władza i dostojeństwo
królewskie pod wszystkim niebem dane będzie ludowi świętych najwyższych miejsc", i "ziemia będzie
napełniona znajomością Pańską; tak jako morze, wodami napełnione jest". "I będą się bali, którzy są
na zachód, imienia Pańskiego, i którzy na wschód słońca, sławy Jego" (Dań. 7,27; Izaj. 11,9; 59,19).
,O jako piękne są na górach nogi tego, co pocieszne rzeczy zwiastuje, i opowiada pokój, tego, co
zwiastuje dobre i opowiada zbawienie a mówi do Syonu: Bóg twój króluje...! Wykrzykujcie, a
śpiewajcie społem, pustynie Jeruzalemskie! bo pocieszył Pan lud swój. Obnażył Pan ramię
świętobliwości swojej przed oczyma wszystkich narodów, aby oglądały wszystkie kończyny ziemi
zbawienia Boga naszego" (Izaj. 52, 710).
ROZDZIAŁ LXXXVII
"Do mojego Ojca i waszego Ojca"
(Łuk. 24,50-53; Dz.Ap. 1,9-12)
-\radszedł czas, kiedy Chrystus miał wstąpić na tron Ojca. Jako boski IN zwycięzca miał wrócić ze
zdobyczą do przybytku niebieskiego. Przed śmiercią oświadczył Ojcu: "Dokończyłem sprawę, którąś
mi dał, abym ją czynił" (Jan 17,4). Po zmartwychwstaniu przebywał jeszcze przez pewien czas na
ziemi, aby pozwolić uczniom oswoić się z nową postacią Jego zmartwychwstałego i uwielbionego
ciała. Teraz był gotów wstąpić do nieba ale przedtem dostarczył nowych dowodów, że jest żywym
Zbawicielem. Odtąd uczniowie nie będą mieli potrzeby kojarzyć Go z grobem, lecz będą myśleć o Nim
jako o Tym, który stanął w chwale wobec wszechświata.
Na miejsce Swego wniebowstąpienia Jezus wybrał rejon uświęcony Jego częstą obecnością w
okresie, gdy przebywał wśród ludzi. Zaszczytu tego nie miał dostąpić Syjon, na którym wzniesiono
miasto Dawida, ani też góra Moriah, na której stała świątynia. Tu Chrystus został wystawiony na
pośmiewisko i odrzucony. Tu fale miłosierdzia, stale powracające z coraz silniejszym prądem miłości,
odbijały isię od serc twardszych niż skała.
Jezus, zmęczony i z ciężkim sercem uchodził stamtąd, aby szukać spokoju na Górze Oliwnej. Święta
Obecność odchodząca niegdyś z pierwszej świątyni zatrzymała się na wschodniej górze, jak gdyby
nie chcąc porzucić wybranego miasta; teraz natomiast Chrystus stał na górze Oliwnej, ogarniając
pełnym tęsknoty spojrzeniem Jeruzalem. Zarosła i jary istniejące na tej górze uświęcone były Jego
modlitwami i łzami. Jej wzniesienia odbijały tirumfalne okrzyki tłumów, które ogłaszały Go królem, a na
zboczu znajdował się dom Łazarza z Betanii. W ogrodzie położonym u stóp góry modlił się i przeżywał
samotnie śmiertelną mękę. Tę właśnie górę wybrał jako miejsce wniebowstąpienia i na jej szczycie
spoczną Jego stopy, gdy przyjdzie po raz drugi.
' 659
Przyjdzie wtedy nie jako przepełniany żałością człowiek, ale jako pełen chwały zwycięski Król. A kiedy
stanie na Górze Oliwnej, wśród
pomieszania się krzyków żydowskiego "Alleluja" z pogańskimi okrzykami "Hosanna", kiedy te okrzyki
wzmocni wielki chór zbawionych ludzi, wtedy powszechnym będzie zawołanie: "Ukoronuj Go, Panie
wszechświata!".
Jezus w towarzystwie jedenastu uczniów podążał ku górze. Gdy minęli bramę Jeruzalem, wiele
zdziwionych oczu przyglądało się małej gromadce, prowadzonej przez Tego, którego przed kilkoma
tygodniami przywódcy żydowscy skazali na śmierć i ukrzyżowali. Uczniowie natomiast nie wiedzieli, że
jes-t to ich ostatnia rozmowa z Mistrzem.
Jezus spędził czas na rozmowie z mmi, powtarzając Swe poprzednie przykazania. Gdy się zbliżyli do
Getsemane, Chrystus zatrzymał się^ aby mogli sobie przypomnieć naukę, której udzielił im podczas
owej strasznej nocy cierpień. Spojrzał znów na winnicę, którą użył jako symbol łączności Kościoła z
Nim i Ojcem i powtórzył jeszcze raz prawdy wówczas objawione. Wszystko -wokoło budziło
wspomnienia nieodwzajemnionej miłości. Nawet tak drodzy Jego sercu uczniowie w owej godzinie
poniżenia potępili i wyrzekli się Go.
Chrystus przebywał na świecie przez trzydzieści" trzy lata, przeżywając tu ludzką pogardę, obelgi i
kpiny, a w końcu został tu odrzucony i ukrzyżowany. Teraz przed samym wstąpieniem na tron chwały,
gdy Jego pamięć sięgała wstecz ku niewdzięczności ludzi, których przyszedł zbawić, czyż nie ma
prawa pozbawić ich Swej życzliwości i miłości? Czy Jego miłość nie ograniczy się do obszarów, gdzie
jest właściwie doceniony i gdsie czekają bezgrzeszni aniołowie, by móc spełnić Jego życzenie? Tak
się stać nie mogło, ponieważ tym wszystkim mieszkającym na ziemi swoim oblubieńcom udzielił
obietnicy: "Ja jestem z wami- po wszystkie dni, aż do skończenia świata" (Mat. 28,20).
s
Po wejściu na Górę Oliwną, Jezus poprzez jej szczyt skierował się w stronę Betanii. Tu spoczął
otoczony swoimi uczniami, a gdy patrzył na nich z miłością zdawało się, że z Jego twarzy rozchodzą
się promienie światła. Nie stawiał im zarzutów z powodu błędów i upadków, lecz przemawiał do nich
słowami największej czułości i były to niestety ostatnie słowa, które z ust ich Pana przedostały się do
ich uszu. Z rękoma wyciągniętymi w geście błogosławieństwa i obietnicy pomocy, Chrystus powoli
począł wznosić się ku niebu, unoszony przez siłę mocniejszą niż przyciąganie ziemi. Gdy począł się
unosić, objęci bogobojnym strachem uczniowie wpatrywali się wytężonym wzrokiem w ostatni ślad po
swym Panu. Obłok chwały ukrył Go przed ich wzrokiem, a gdy rydwan z obłoków otoczony aniołami
przyjął Go, w ich uszach nie przestawały brzmieć słowa: "Ja jestem z wami po wszyst-
660
kie dni, aż do skończenia świata". Jednocześnie do ich uszu dotarły dźwięki najsłodszej i
najradośniejszej muzyki anielskiego chóru.
Gdy wciąż patrzyli w górę, usłyszeli głosy brzmiące jak najcudowniejsza muzyka. Odwrócili się i ujrzeli
dwóch aniołów w ludzkich postaciach, którzy przemówili do nich: "Mężowie Galilejscy! czemu -stoicie,
patrząc w niebo? Ten Jezus, który od was został wzięty w górę do nieba, tak przyjdzie, jak>go
widzieliście idącego do nieba".
Aniołowie "ci należeli do orszaku, który czekał na Jezusa w lśniącym obłoku, by Go odprowadzić do
Jego niebiańskiego domu. Zajmując -najwyższe pozycje wśród zastępów wszystkich aniołów byli tymi
samymi, którzy stanęli u grobu Chrystusa w czasie Jego zmartwychwstania, a także towarzyszyli Mu
podczas całej Jego ziemskiej wędrówki. Całe niebo oczekiwało na zakończenie pobytu Chrystusa na
ziemi skalanej przestępstwem grzechu. Teraz nadszedł dla niebios czas przyjęcia swego Króla. Z
pewnością ci dwaj aniołowie pragnęli przyłączyć się do zastępów, które witały Jezusa, lecz z
życzliwości i miłości dla tych, których Jezus teraz opuścił, pozostali, aby objawić im słowa
pokrzepienia "Izali wszyscy nie są duchami usługującymi, którzy na posługę bywają posłani do tych,
którzy zbawienie odziedziczyć mają" Chrystus wstąpił do nieba w postaci ludzkiej, a uczniowie 'obserwowali obłok, który Go przyjął. Był to
ten sam Jezus, który z nimi chodził, .rozmawiał i modlił -się, 'był tym, kto przełamywał z nimi chleb,
który wraz z nimi pływał łodzią po jeziorze i który nawet dziś dzielił z nimi trud wspinania się na Górę
Oliwną. Ten oto Jezus odszedł teraz, aby zasiąść na tronie obok Swego Ojca. Aniołowie zapewnili ich.
że Ten, którego wniebowstąpienie oglądali, przyjdzie ponownie takim, jakim Go pożegnali. Przyjdzie "z
obłokami l ujrzy go 'wszelkie oko". "Gdyż sam Pan z okrzykiem, z głosem archanielskim i z trąbą Bożą
zstąpi z nieba, a pomarli w Chrystusie powstaną naj-pierwej". "A gdy przyjdzie Syn Człowieczy w
chwale swojej i wszyscy święci aniołowie z nim, tedy usiądzie na stolicy chwały swojej" (Obj. 1,7, l
Tes. 4,16. Mat. 25,31). W ten sposób spełnione zostanie przyrzeczenie dane przez Chrystusa
uczniom: "Idę, aby wam przygotować miejsce; a gdy odejdę i przygotuję wam miejsce, przyjdę znów i
wezmę was do siebie, żebyście gdzie ja jestem i wy byli" (Jan 14,3). Nadzieja .na powrót Pana
napełniła uczniów wielką radością.
Gdy wracali do Jeruzalem, ludzie przyglądali się im ze zdumieniem. Po sądzie nad Chrystusem i Jego
ukrzyżowaniu zdawało się, że będą przygnębieni i zawstydzeni. Wrogowie spodziewali się_ dostrzec
na ich twarzach wyraz smutku i ślady poniesionej klęski, ale zamiast tego ujrzeli samą radość i triumf.
Twarze uczniów istotnie promieniały nieziemskim szczęściem. Nie smucili się już z powodu
nieziszczo-
661
nych nadziei, bowiem przepełniała ich pochwała Boga i wdzięczność dla Niego. Z radością opowiadali
cudowną historią zmartwychwstania Chrystusa i Jego wniebowstąpienia, a świadectwo ich przez wielu
zostało przyjęte.
Uczniowie wyzbyli się wszelkich wątpliwości co do przyszłości. Wiedzieli, że Jezus był w niebie i że'
Jego przywiązanie towarzyszy im stale. Wiedzieli, że na tronie Bożym zasiada ich przyjaciel toteż
żarliwie kierowali swe prośby do Ojca, powołując się na imię Jezusa. Z uroczystą czcią chylili się w
modlitwie, powtarzając zapewnienie: "O cokolwiek byście prosili Ojca w imieniu moim, da wam. Dotąd
o nic nie prosiliście w imieniu moim; proście, a weźmiecie, aby radość wasza była zupełna" (Jan
16,23.24). Coraz wyżej wyciągali rękę uzbrojoną w potężny argument wiary: "Jezus Chrystus, który
umarł, więcej, zmartwychwstał, który jest po prawicy Boga, Ten przecież wstawia się za nami" (Rzym.
8,34). W Zielone Święte dopełniła się miara ich radości, bowiem zgodnie z obietnicą Chrystusa,
przybył do nich Pocie-szyciel.
Całe niebo oczekiwało, aby powitać Zbawiciela. Wstępując do nieba wznosił się na czele całego
Orszaku zniewolonych dusz, które zostały wskrzeszone do życia, podczas Jego zmartwychwstania.
Zastępy niebieskie witały radosny pochód okrzykami chwały i nabożnymi pieśniami.
Gdy się zbliżali do stolicy Boga, towarzyszący aniołowie podali hasło: "Podnieścież, o bramy! wierzchy
wasze; podnieście się, wy bramy wieczne! aby wszedł Król chwały!".
Aniołowie stojący na straży odpowiedzieli z radością:: "Któryż to jest Król chwały?".
Nie pytali dlatego, aby nie wiedzieli, kim On jest, lecz zapragnęli usłyszeć odpowiedź wypełnioną
radosną pochwałą: " . N
"Pan mocny i możny, Pan mocny w boju. Podnieścież, o bramy; wierzchy wasze; aby wszedł Król
chwały".
I znów dało się słyszeć pytanie: "Któryż to jest Król chwały?", gdyż aniołowie nigdy nie są syci
słuchania uwielbień cfta Jego imienia. Towarzyszący aniołowie odpowiedzieli:
"Pan zastępów; tenci jest Król chwały" (Psalm 24,710).
Wówczas szeroko rozwarły się bramy niebieskie i zastępy przeszły przez nie przy wtórze porywającej
muzyki.
Tu znajdował, się tron spowity tęczą przyrzeczenia i tu była siedziba cherubinów i serafinów. Zebrani
tu byli przywódcy zastępów anielskich, synowie Boży oraz przedstawiciele nieupadłych światów. Na
powitanie Chrystusa stawiła się Rada niebieska, przed którą Lucyfer oskarżał niegdyś Boga i Jego
Syna, a także przedstawiciele bezgrzesznych światów, które szatan usiłował podporządkować sobie.
Wszyscy
662
zostali ogarnięci pragnieniem uczczenia triumfu Zbawiciela i oddania hołdu swojemu Królowi.
Chrystus jednak skinął, aby się cofnęli, bo nie nadszedł jeszcze czas przyjęcia korony chwały i
obleczenia królewskiej szaty. Zbliżył się do oblicza Ojca, wskazując na Swą zranioną głową,
przebity bol^ v -i okaleczone stopy, a 'unosząc Swe dłonie, ukazał istniejące na nich ślady
gwoździ. Zademonstrował przed Ojcem dowody Swego triumfu, stawiając przed Nim pierwszy
snop żniwa, złożony z dusz rozbudzonych do życia w chwili Jego zmartwychwstania, a
stanowiących reprezentację tych wielkich rzesz, które wyjdą z grobów przy Jego dru-gim przyjściu.
Zbliżył się do Ojca, który niezmiernie raduje się z powodu każdej skruszonej duszy i tej Swojej radości
daje wyraz w pieśni. Zanim założone zostały fundamenty ziemskiego świata, zostało*za-warte
pomiędzy Ojcem a Synem przymierze o odkupieniu człowieka, gdyby ten miał zostać
opanowany przez szatana. Podali sobie dłonie w uroczystym układzie uznając Chrystusa
Orędownikiem ludzkiego rodzaju, bowiem Jezus spełnił przyjęte zobowiązanie. Wołanie z
krzyża: "Wykonało sią" skierowane było do Ojca, bowiem pakt został dotrzymany do końca.
Teraz Chrystus był uprawniony do oświadczenia, że wszystko sią wykonało, że spełniana
została Jego odkupiciel-ska misja, a tym samym wola Boga, oparta na sprawiedliwości. "Ojcze!
Chcą, aby ci, których mi dałeś, byli ze mną, gdzie Ja jestem"
(Jan 17,24).
Głos Boga oznajmił, że sprawiedliwości stało się zadość, a szatan został pokonany. Trud Chrystusa,
Jego walka na ziemi, zostały przy-jąte "w onym umiłowanym" (Efez. 1,6). Wobec aniołów niebieskich
oraz przedstawicieli bezgrzesznych światów są uznane jako słuszne i sprawiedliwe. Gdziekolwiek
znajdzie się Chrystus tam będzie trwać Jego Kościół. "Miłosierdzie i prawda spotkają się z sobą;
sprawiedliwość i pokój pocałują się" (Psalm 85,11). Ramiona Ojca obejmują Syna i zostaje
wypowiedziane słowo "A niech się mu kłaniają wszyscy aniołowie Boży" (Hebr. 1,6).
Z nieopisaną radością moce i władze niebieskie uznają zwierzchnictwo Księcia życia. Zastępy aniołów
padają" przed Nim, podczas gdy radosne głosy rozbrzmiewają po całym niebie: "Godzien jest ten
Baranek zabity, wziąć moc, i bogactwo, i mądrość, i siłą, i cześć, i chwałę, i błogosławieństwo" (Obj.
5,12). '
Chwalebna pieśń połączyła się z dźwiękiem anielskich harf i zdawało się, że całe niebo wypełnione
jest radością i chwałą. Miłość zwyciężyła. Zostało odzyskane to, co było utracone. Niebo rozbrzmiewa
najwznioślejszymi głosami: "Siedzącemu na stolicy i Barankowi błogosławieństwo, i cześć, i chwała, i
moc na -wieki wieków" (Obj. 5,13).
663
N
Z przybytku niebiańskiej radości spłjwa ku nam na ziemię echo cudownych słów Chrystusa- "Wstępuję
do Ojca mego i Ojca waszego i do Boga mego i Boga waszego (Jan 20,17). Rodzina na niebie i 10-
dzma tu na ziemi stanowią jedno. Dla nas Pan nasz wstąpił do nieba i dla nas żyje. ,Przetoz i
doskonale zbawić może tych, którzy przezeń przystępują do Boga, zawsze żyjąc, aby orędował za
nimi" (Hebr. 7,25),
SPIS TREŚCI
ROZDZIAŁ I
"Bóg z nami" ....;...-....... 9
ROZDZIAŁ II
"Naród wybrany" .............16
ROZDZIAŁ III
Wypełnienie czasu..............20
ROZDZIAŁ IV m
Do Ciebie Zbawicielu!.............25
ROZDZIAŁ V
Ofiarowanie..............29
ROZDZIAŁ VI
"Widzieliśmy jego gwiazdą"..........'. 35
ROZDZIAŁ VII
Wiek dziecięcy...............41
ROZDZIAŁ VIII
Odwiedziny wielkanocne............47
ROZDZIAŁ IX *
Trudne dni................54
ROZDZIAŁ X
Głos wołającego na pustyni...........61
ROZDZIAŁ XI
Chrzest".............^ . . 71
ROZDZIAŁ XII
Kuszenie ...............75
ROZDZIAŁ XIII
Zwycięstwo--..............84
ROZDZIAŁ XIV
"Znaleźliśmy Mesjasza"............89
665
99
.118
126
l
171
ROZDZIAŁ XV
Wesele w Kanie Galilejskiej..........
ROZDZIAŁ XVI
W świątyni Jezusa..............108
ROZDZIAŁ XVII
Nikodem...........
ROZDZIAŁ XVIII . ^
"On ma wzrastać".............
ROZDZIAŁ XIX
U studni Jakuba..............130
ROZDZIAŁ XX
"Jeśli nie ujrzycie znamion i cudów"........140
ROZDZIAŁ XXI
Betesda a Sanhedryn . ...........144
ROZDZIAŁ XXII
Uwięzienie i śmierć Jana............156
ROZDZIAŁ XXIII
"Przybliżyło się Królestwo Boże".........167
ROZDZIAŁ XXIV ^
"Czyż ten nie jest synem cieśli".......T .
ROZDZIAŁ XXV
Powołanie nad jeziorem............ 178
ROZDZIAŁ XXVI
W Kapernaum...............184
ROZDZIAŁ XXVII -
"Panie, jeśli chcesz możesz mię oczyścić" . . . . .' . . 193
ROZDZIAŁ XXVIII
Mateusz ..............
ROZDZIAŁ XXIX
Sobota ...............
ROZDZIAŁ XXX
.,1 wstąpił na górę, a wezwał..."...........217
ROZDZIAŁ XXXI
Kazanie na Górze.............
ROZDZIAŁ XXXII
Setnik ...............
ROZDZIAŁ XXXIII
Prawdziwa rodzina..........."
ROZDZIAŁ XXXIV
Wezwanie.........
ROZDZIAŁ XXXV
"Ucisz się!".........
202
210
224
238
243
249
253
666
ROZDZIAŁ XXXVI
Dotyk wiary..............
ROZDZIAŁ XXXVII
Pierwsi ewangeliści . ,...........
ROZDZIAŁ XXXVIII
"Pójdźcie, odpocznijcie chwilę" . . ........
ROZDZIAŁ XXXIX
"Dajcie wy im co jeść"......, . . . .
ROZDZIAŁ XL
Noc nad jeziorem.............
ROZDZIAŁ XLI
Kryzys w Galilei.............
ROZDZIAŁ XLII
Tradycja..............
ROZDZIAŁ XLIII
Zniesienie barier.............
ROZDZIAŁ XLIV
Prawdziwy znak......'.......
" ROZDZIAŁ XLV
Cień krzyża...............
ROZDZIAŁ XLVI
Przemienienie Pańskie.......,.....
ROZDZIAŁ XLVII
"Usługiwanie.............
ROZDZIAŁ XLVIII
Kto jest największy?............
ROZDZIAŁ XLIX
Święto namiotów.............
ROZDZIAŁ L
W sidłach...............
ROZDZIAŁ LI
Światło życia..............
ROZDZIAŁ LII
Boski pasterz...............
ROZDZIAŁ LIII
Ostatnia podróż z Galilei .... *......
ROZDZIAŁ LFV
Dobry Samarytanin.............
ROZDZIAŁ LV
"Nie przychodzi dostrzegalnie"..........394
ROZDZIAŁ LVI
Błogosławienie dziatek........,.....399
261
265
274
279
286
292
.303
307
312
318
327
331
'336
346
353
361
373
379
388
667
ROZDZIAŁ LVII
"Jeszcze jednego ci brak" .
ROZDZIAŁ LVIII
"Łazarzu wyjdź"......
ROZDZIAŁ LIX
Knowania kapłanów.....
ROZDZIAŁ LX
Prawo nowego królestwa ....
ROZDZIAŁ LXI
Zacheusz .......
ROZDZIAŁ LXII
Uczta w domu Szymona ....
ROZDZIAŁ LXIII
"Oto Król twój przyjdzie" ....
ROZDZIAŁ LXIV
Potępiony naród......
ROZDZIAŁ LXV
Świątynia ponownie oczyszczona .
ROZDZIAŁ LXVI
Spór.........
ROZDZIAŁ LXVII
Biada faryzeuszom!......
ROZDZIAŁ LXVIII
Na zewnętrznym dziedzińcu .
ROZDZIAŁ LXIX
Na Górze Oliwnej......
ROZDZIAŁ LXX Najmniejszy z braci moich . ROZDZIAŁ LXXI
Sługa sług........
ROZDZIAŁ LXXII '
"Na pamiątkę moją".....
ROZDZIAŁ LXXIII
"Niechaj się nie trwożą serca wasze"
ROZDZIAŁ LXXIV
Getsemane ......
-ROZDZIAŁ LXXV Przed Annaszem i na sądzie Kaifasza ROZDZIAŁ LXXVI
Judasz ........
ROZDZIAŁ LXXVII
Na sądzie Piłata......
668
404 40 419 42* 429. 433 443
N
451 458 469-
47T 48T 493: 502: 508
51T
525--
542
551
ROZDZIAŁ LXXVIII
Golgota .....'.
ROZDZIAŁ LXXIX
"W ykonało się".....
ROZDZIAŁ LXXX
W grobowcu Józefa.....
ROZDZIAŁ LXXXI
"Pan zmartwychwstał".....
ROZDZIAŁ LXXXII
"Czemu płaczesz?"......
ROZDZIAŁ LXXXIII
Droga do Emaus......
ROZDZIAŁ LXXXIV
j,Pokój wam".......
ROZDZIAŁ LXXXV
Jeszcze raz nad morzem Galilejskim
ROZDZIAŁ LXXXVI
"Idźcie, nauczajcie wszystkie narody"
ROZDZIAŁ LXXXVII
"Do mojego Ojca i waszego Ojca" .
583
602
609
619
625
630
635_
641
648
659
572:
Wyszukiwarka
Podobne podstrony:
Życie Jezusa Chrystusa
jezusa narodzonego
ŻYCIE WE WSZECHŚWIECIE(1)
więcej podobnych podstron