Mazda Xedos 6 (1992-1999)
Plan
Mazda miała bardzo ambitny, bo jak bowiem dorównać czy prześcignąć
rywali, którzy opanowali już na dobre rynek. Należało stworzyć
samochód o eleganckiej stylistyce, dobrej jakości wykonania i
wyposażyć w silnik sześciocylindrowy. Wymiarami Mazda trafiła w
dziesiątkę. 4,56 m długości, 1,7 m szerokości oraz 1,35 m
wysokości sprawiają, że auto prezentuje się niczym czterodrzwiowe
coupe. Bardzo dobrze rozplanowano miejsce na schowki. Dziś można
powiedzieć, że Maździe udało się stworzyć konkurenta dla
niemieckich potentatów. Niestety, Europejczcy kierujący się
umiłowaniem do aut niemieckich, nigdy tego nie zrozumieli.
Xedos
6 jest bardzo starannie wykonany - większość szczelin jest od 15
do 20 proc. węższa niż w modelu 626. Nic tu nie skrzypi, nie
trzeszczy, a drzwi zamykają się bardzo lekko - jak w klasie
wyższej. Precyzyjnie zestrojono skrzynię biegów. Drogi prowadzenia
drążka są krótkie i nigdy nie ma problemu z wybraniem
odpowiedniego przełożenia. Często można spotkać egzemplarze
wyposażone w skórzaną tapicerkę, nie mówiąc już o klimatyzacji
czy poduszkach powietrznych. Konstruktorzy dużą wagę przywiązali
do wyciszenia auta i faktycznie w aucie panuje bezwzględna cisza.
Również jazda z otwartymi oknami, oczywiście z rozsądną
prędkością, nie oznacza dużego wzrostu głośności. Sporą
zasługę ma tu zapewniający bezwibracyjną pracę silnik
sześciocylindrowy o pojemności 2 litrów i mocy 144 KM. Cicha praca
tej jednostki i opływowa karoseria (współczynnik Cx = 0,29)
sprawiły, że poziom hałasu przy 100 km/h był taki
sam jak w Audi A8 o poj. 2,8 l pojemności, czyli 65 dB. W 1994 roku
producent podjął decyzję o montowaniu drugiego silnika
benzynowego, tym razem czterocylindrowego o pojemności 1,6 l i mocy
107 KM. Również i on cechował się cichą, ale mniej kulturalną
niestety pracą.
Sylwetka Mazdy, mimo 13-letniej już
obecności na rynku, w ogóle się nie zestarzała. Ponieważ
samochód miał być adresowany do biznesmenów i ludzi ceniących
jakość i osiągi, na drugi plan zeszły pojemność bagażnika (390
l) oraz przestronność wnętrza. To w zasadzie jedyne poważne wady
Xedosa. Kiedy już jednak znajdziemy się w środku, czekają nas
same przyjemności. Doskonały silnik V6 cicho i bezwibracyjnie
przyspiesza niezbyt ciężkie (1190 kg) auto (do setki 9,3 s).
Spalanie nie jest już tak zachwycające, ale z pewnością nie
przynosi ujmy - w mieście przy dynamicznej jeździe waha się od 12
do 14 litrów. Silnik 1,6 zadowala się dwoma, trzema litrami mniej,
nie zapewnia już jednak sportowych osiągów. Z drugiej strony
dobrze by było, jeśli inni producenci stosowaliby taki silnik w
podstawowych wersjach.
Układ jezdny tego auta to
prawdziwy majstersztyk. Mamy tu do czynienia z niezależnym
zawieszeniem kół - z przodu są kolumny McPhersona, trójkątne
wahacze poprzeczne, z tyłu kolumny McPhersona oraz po jednym wahaczu
wzdłużnym i po dwa poprzeczne na każde koło. Zawieszenie to jest
bardzo komfortowe, a jednocześnie oferuje pewne pokonywanie
zakrętów. Dodatkowo przyjemność z jazdy podnosi precyzyjny układ
kierowniczy.
Xedos 6 był produkowany do 1999 roku (z
taśm zjechało 72101 egzemplarzy). Podczas całego okresu produkcji
nie został przeprowadzony żaden facelifting, z poważniejszych
zmian należy wspomnieć o montowanej seryjnie od 1996 roku poduszce
powietrznej pasażera.
*
Xedos
6 to bez wątpienia dojrzały technicznie samochód, alternatywa dla
czołówki w swojej klasie. Niestety nie został on należycie
doceniony. Jego dobre strony to solidne wykonanie, dynamiczne i
bardzo ciche silniki, zwłaszcza V6. Słowa uznania należą się
stylistom. Oprócz tego mamy tu bardzo pewny i komfortowy układ
jezdny. Na plus trzeba też zapisać łatwość prowadzenia,
bezpośredni układ kierowniczy, precyzyjną skrzynię biegów i
bogate wyposażenie seryjne, nierzadko oferujące tapicerkę
skórzaną, pełną elektrykę i klimatyzację. Na rynku wtórnym
ceny Xedosów są dość stabilne.
Z uwagi na to, że
Xedos 6 jest rzadkim gościem na polskich drogach (ale nie tylko,
również w Europie jeździ ich niewiele), trzeba liczyć się z
wysokimi cenami części zamiennych. Elementy blacharskie czy choćby
reflektory potrafią kosztować kilka tysięcy złotych. Można
oczywiście poszukać czegoś na szrocie, ale nie wróżę temu
sposobowi większego powodzenia. Drugą kwestią jest to, że
funkcjonalność ustąpiła miejsca formie. Mowa o małym bagażniku
i ciasnym wnętrzu. Nie jest to na pewno pełnowartościowe auto
rodzinne. Pozostałe części eksploatacyjne nie mają zbyt
wygórowanych cen, ale są nieco droższe niż u konkurencji. Ze
względu na sportową sylwetkę nie najlepsza jest też widoczność.