ROZDZIAŁ I
„Kmicic kocha Altanę/Pan Tadek”
Był to dzień, który odmienił życie Pablo na zawsze. Nie tylko on, ale i Krzysiu mieli z do końca swych dni wspominać pamiętne zdarzenie, które miało miejsce w wakacje 2011, nad jeziorem
Poranny KAC i zupełny brak chęci do działania sprawiły de koledzy zostali w domku kempingowym.
Dziewczyna Pabla chciała, aby chłopak jak najdłużej utrzymał swoje mistrzowskie zdrowie
W wyniku tego zrobiła mu zupkę chińska pomidorowa
Pablo jeść nie chciał i odwracał się od żółtej miseczki robiąc przy tym idiotyczne miny
Lecz w końcu sięgnął zniechęcony po plastikowa łyżkę
Szybko, bo ci wystygnie! - Ponaglała go dziewczyna
Pierwszy łyko-kęs zupy wylądował u niego w żołądku
W sumie było to nawet przyjemne!
Pablo poczuł się dumny z siebie i usatysfakcjonowany. Wiedział ze jego dziewczyna założyła się z Krzysiem o to czy zje zupę
Zauważył kolegę przechodzącego obok niego po porannym prysznicu się zdecydował pochwalić się dokonaniem
-Krzysiu!
-Co?
-Jem!
-Co?
-Zupę!
-To cieszę się , smacznego...
-To... dzzzzieki... Ekscytacja Pablo minęła. Krzysiu nie był w szoku.
Haha a potem zaczęły się schizy.
Po tygodniu nie było już co robić. Koledzy siedzieli w ogrodzie de swoimi przyjaciółkami które rozmawiały przy białym tanim stoliku ogrodowym z TESCO
O głupotach takich, jak wieloszczet na kwasie club heroinie.
A to prawdziwa była, bowiem żenuła!
Azaliż powiadam ci iż w jardinie wakacyjnym przyrządów było co nie miara i z tegoż powodu face ci imaginowali sobie co zrobić mogą nimi ciekawego xd
Produktywnego i w ogóle cool
Po paru milusekundach okazało się że Pablo aka Picasso siedzi w machinie zwanej powszechnie w gminie Mielno taczka
Jego ludzkie odnóża zwisające z urządzenia przypominały pobocznemu obserwatorowi nogogłaszczki lub nibynóżki owadów
Prawdziwe, dziwaczne dziwy działy się pond dziewiczym, wydzierżawionym szatanowi niebem...
Wziuuuuuum bziuùm
Zjawił się Kmicic z taczka i jego mózg wyniósł nad przeciętny poziom kolka machiny i wtedy zaczął jechać Pablo z myślą iż to Si la Krzysia go do przodu wypycha.
Bo Krzysiu i tak za nią szedł ale tylko trzymał ręce na machinie i nic więcej
Wszystko działo się bardzo szybko
I dynamicznie.
Zupełnie, jak podczas fali uderzeniowej club wybuchu mleka
Po dojeniu krowy
Bo tam one są boginiami wśród szczurów!
Szczury modlą się do nich wiec panuje wszeteczny spokój.
A chaos tylko w ich szalonych mózgach.
Aaaaaaa!
Pablo odchrząknął - muuuuu!
Poprawiasz się ! - szepnął głośno Kmicic z dołu taczki, którego mózg był przylepiony do spodu.
Jego oczy aż wyszły z oczodołów i zwisały teraz na cienkich mięśniach z wysiłku xd
Na jednej z gałek ocznych siedział Rysiu L. Dawny przyjaciel Krzysia
Krzysiu poznał Rysia, bo je en z jego nożnych włosów kręconych weszet pod taczkę i zobaczył go
Te francuskie słówka
W tym pędzie wszystko się rozmazywało nawet postaci stale stany ciekle ulatniały się do atmosfery
Pond wpływem ciepła
Wziuuum bziuuuum krrraachh
Nagle taczka wywróciła się z hukiem
Tak wielkim, że skałka na Marsie odwróciła się bardziej w stronę słońca
I wtedy wszechświat Pablo i Krzysia po prostu zniknął... Mogli zniknąć spokojnie i zasnąć w niebie dla taczek... które kręciło się wokół centrum chaosu katastrofy.
ROZDZIAŁ II
„TO BYŁO COŚ”
To było coś. Koniec początku.
I wtedy był dzień ósmy stworzenia wszechświata zwanego: Zło i Inteligencja. Dlaczego?
Ponieważ...
Wypadek wzbudził do reakcji łańcuchowej atomy wodoru na Wenus i Jowisz rozpadł się na kawałki..A każdy z nich pochłonął inną część kosmosu tworząc nowy. Jeden z nich zawierał wspaniałe osoby:
-Panią Danusię Głup
-Karolka
-Marcelipanka
-Pioterka...
i Jego Kłamstliwą Naturę xd
CO?
Najpierw! Powstała Pani Danusia, która stworzyć miała wszystkich 3 mężczyzn. Mogła uważać się za boga. Wtedy powstało pytanie. Kobieta, czy mężczyzna był pierwszy? Więc kto? Bóg-kobieta? A może "Danusia" jest bezpłciowa? xd
Może to po prostu siła wszechmocna i niezbadana?
Wtem włos Krzysia z nogi został zgwałcony przez Rysia L, który okręcił się naokoło mięśni gałek ocznych Kmicica, którego zwoje mózgowe były dziwnie rozprostowane, a m móżdżku aż kipiało.
Neurony Kmicica szalały i produkowały coraz bardziej widowiskowe wybuchy minusowej inteligencji.
W wyniku tego, mózg aż pocił się krwią, przez co szybko odpadł od taczki ^^
Koniec tego był właśnie początkiem Zła i Inteligencji
Jeden orzech był kredytobiorcą Danusi, która mieszkała w Nicości, czyli we Wszystkim. To był Kredyt Miłości brany przy narodzinach każdego Orzechowego Mózgu i innych.
Karolek z Inteligencji śmisznym był człekiem... Chodził na matematykę codziennie, kochał święto Liczby Pi, jego telefon przypominał bardziej kalkulator, był prymusem pani Kopi.
Cały czas próbował podrywać kogoś gadaniem o całkach i różniczkowaniu.
Lubował się w recytacji zagranicznych wersji "Ojcze nasz"...a raczej "Danko nasza".
Pewnego Inte...(sorky, ęteligętnego!) dnia usłyszał z jednego słońca śpiew chóralny płomieni księżycowych. Słowa były skomplikowane i gloryfikowały harmonię i rozkosz! A brzmiały tak:
"Oppa oppa... oooppaaa ooopppaa! Szara Morda zniszczył klopa..!”
Nasz kujonek wydedukował, iż Szara Morda był nożownikiem, Szarakiem z Marsa, który niegdyś zaatakował Ziemię ze swoimi Ziomkami!
Natomiast Stasiu był Wielkim Wojownikiem z karłowatego gospodarstwa rolnego, który miał za cel obronę całej Ziemi
BUURRRRRK!!!!
BUUURRRKKKK!!!!
Burczenie w brzuchu Karola zakłóciło idealne fale dźwiękowe księżycowo-słonecznej pieśni...
Ten ordynarny, obrzydliwy, obleśny, ohydny dźwięk zburzył całą epickość tejże sceny...
arrghhh
Karolek zmartwił się albowiem wrażliwy na piękno natury był i obawiał się także zemsty ze strony Promieni Księżycowych
kara była bliska!
Marcelipanek zdążył jedynie na chwilę podejść do swego bliskiego kolegi i pouczył go
-Zjadłbyś coś! Twój głód niszczy piękno naszego domu, domu zwanego Inteligencją, ty kujonku!
Jedzenie zbawi piękno! Jedzenie budulcem ideału, ty głupi kujonie zakochany w Altanie!
-A ty.... - Karolek nie zdążył dokończyć, bo kara była już nieunikniona...
Po prostu...
promienie Księżycowe oplotły go i zaczeły do niego wnikać. Ich srebrzystość w połączeniu z jego skórą koloru skóry utworzyły barwę SZARĄ
Następnie siła wytworzona z ciepła słońca wypchnęła kujonka aż na odpowiednik Marsa w nowym świecie.
I co??? Karolek stał się SZARĄ MORDĄ NR 2 - JUNIOREM!
Było to w pewnym sensie suodkie i kochane, albowiem Szare Mordy... są kiedyś Mordkami, jak są dziećmi
No i ten teges...
No tak. Srebrne Pąki Księżycowego światła wyobrażały sobie Karolka jako Szarutką Mordkę
Mordkę puchatą, mięciutką i perfekcyjną.
Pachnącą, jak rolka papieru toaletowego perfumowanego różą dziką.
Tak... Tak miało być, ale... nie udało się ;( porażeczka...
W tym samym czasie Pioterek chodził po Księżycu - Beta ze swoją Kłamstliwą Naturą. Ona robiła mu wiele przykrości, ale był od niej po prostu uzależniony! Spotkał Tomasza z Chesterfield, który jadł tytoń na każdy posiłek dnia i był najzdrowszy na Księżycu-Beta!
Satelita krążył wokół Inteligencji i wokół własnej osi umiał tyż!
Fenomenalne zjawisko! Wyglądało to PIKNIE! Pioterek spotkał Ludki Postworzone, które słały krótkie SMS;y malowane wcześnie Samolotami-Beta.
Ludki chciały wydostać się z K-B... Prosiły też o pomoc Pioterka, ale jego Kłamstliwa Natura nakazała mu po prostu zostawić je na dalszą pastwę Jana-Artysty i Voldemorta-Ze-Mną-Nie-Piją.
Jan-Artysta układał z Ludków Postworzonych instalacje i obrazy szpinakowe.
Szpinakowe, ponieważ Ludki jadły liście bananowca, które w ich układzie pokarmowym zmieniały się we fluorescencyjny szpinak.
.
Ich ciało stawało się przezroczyste i świecące na szpinakowo!
Natomiast, jeśli już mowa o Voldemorcie-Ze-Mną-Nie-Piją... on zmuszał Ludki do po prostu picia. Przez to one często doświadczały samozapłonu, ponieważ ich układ nerwowy był płomykowy, czyli np. w mózgu płonęły malutkie ogniki, więc erytrokruoryna przenosząca alkohol stawała się z butwiejącym szpinakiem skrajnie łatwopalna...
W głowie Voldemorta-Ze-Mną-Nie-Piją mieszkał Jeff The Killer znany powszechnie ze świata Alfa jako Go To Sleep
Jeff wydrążył VZMNP jedną gałkę oczną i umieścił zamiast niej błonę śluzową nosa, aby mieć szczelne "okienko" na świat. Jeff sterował mózgiem VZMNP, miał do niego stały dostęp, czasem udawało mu się go tak załaskotać w tą szarą materię, że robił coś zabawnego i ekscytującego dla "pasażera".