„Jestem Duchem.”
Poniedziałek, 5 Czerwiec.
Po usłyszeniu tego stwierdzenia od uczennicy która przeniosła się do Liceum Raizen. i stała przy tablicy, nastąpiła całkowita cisza w klasie 2-4.
Ale reakcje na to nie były wszędzie takie same.
Większość uczniów nie mogła zrozumieć znaczenia tych słów i miała wyraz twarzy w stylu „O co jej chodzi? Czy ona lubić pogrążać się w swoich marzeniach? Czy coś jest z nią nie tak?” wypisany na ich zdezorientowanych twarzach.
Co więcej, większość chłopców, było zauroczona jej przytłaczającą pięknością, przez co nie usłyszeli co właśnie powiedziała.
- Jednakże reakcja Shidou Itsuka była totalnie inna od pozostałych uczniów.
„...CO-!”
Mając głębokie zmarszczki pomiędzy brwiami i pot spływający z czoła. Shidou bacznie obserwował nową beztroską uczennicę która stała obok biurka nauczyciela.
Ta dziewczyna miała czarne włosy związane w dwa kucyki. Jej skóra była biała i delikatna jak jedwab. Jej szyła była tak smukła, że jakby użyto na niej trochę siły to by się złamała.
Najbardziej znaczącym rzeczą u niej była jej grzywka. Mimo że dziewczyna była niesamowicie piękna, jej grzywa była nienaturalnie długa prawie zakrywając jej lewą część twarzy.
Jednakże, Shidou czuł się szczęśliwy, że tak właśnie jest.
Jej prawe oko nie było przykryte przez grzywkę - w momencie kiedy nawiązali kontakt wzrokowy, Shidou został prawie że zahipnotyzowany, podobne to było do kuszenia przez diabła. Jeśli spojrzałaby na niego obydwoma oczyma, pewno stało by się z nim to co z pozostałymi chłopakami.
Shidou przełknął ślinę i popatrzył na tablicę.
Dziewczyna wzięła kredę i napisała na tablicy swoje imię i nazwisko.
„Kurumi......Tokisaki”
Shiodu wypowiedział imię i nazwisko tak cicho aby nikt nie usłyszał.
-Duch.
Właśnie teraz -Kurumi wypowiedziała to słowo.
W klasie jest tylko trzy osoby które, naprawdę rozumieją znaczenie tego słowa.
„............”
Shidou popatrzył się na lewo i prawo.
Dziewczyna siedząca z prawej strony -Yatogami Tohka miała osłupiały i zaskoczony wyraz twarzy, co było oczywistą reakcją.
W przeciwieństwie do Origami Tobiichi siedzącej z lewej strony, mimo że jej wyraz twarzy w ogóle się nie zmienił, patrzyła się zimnym i morderczym spojrzeniem na Kurumi.
Kiedy Shidou skończył się przyglądać obu dziewczynom, z powrotem spojrzał przed siebie....
„......!”
Shidou wstrzymał oddech i jego ramiona zadrżały natychmiastowo.
Ale to było normalne. Ponieważ Kurumi Tokisaki przy użyciu swojego prawego oka z długimi rzęsami wpatrywała się w Shidou.
„......Co-”
Shidou nie mógł się poruszy. Następnie Kurumi się uśmiechnęła.
„Mam nadzieje, że dogadam się z wszystkimi w przyszłości.”
Potem wykonała lekki ukłon.
Nie wyczuwając strachu Shidou, klasa zaczęła klaskać.
Liżąc swoje usta, poczuła smak potu.
Terytorium które otaczało jej ciało, kontroluje grawitacje, wilgotność i temperaturę, jak również wszystkie inne współczynniki.
Wynika z tego że, aby się spocić musi być spełniony jeden zewnętrzny warunek. Na przykład, ciężki wysiłek fizyczny, poważna choroba-
-lub paniczny strach.
„............”
Origami Tobiichi przełknęła ślinę, próbowała uregulować oddech, i poprawiła chwyt na swoim laserowym mieczu <No Pain>.
Obecnie smukłe ciało Origami nie znajduję w mundurku szkolnym który zwykle nosi, a w kombinezonie bojowym zawierającym Realizer w wersji bojowej.
Współcześni magicy noszą te kombinezony aby mogli używać magii Realizera.
Nosząc je, magicy wytwarzają pole zwane Terytorium, przez co można ich nazwać nadludźmi.
Jednakże -w tej chwili Origami która jest w trybie nadczłowieka, jest całkowicie zapędzona do rogu.
„-Ałaaaaaaaa!?”
„...Tsk.”
W odpowiedzi na jęki z komunikatora, Origami lekko westchnęła.
Ten znajomy głos należał do jednego z członków AST, Origami również znajdowała się w tym oddziale.
To znaczyło, że dziewięciu członków zostało pokonanych. Wszyscy poza Origami zakończyli walkę.
„...Yyy”
Origami ukryta na pobliskimi przeszkodami, wydała rozkaz w myślach.
Natychmiastowo światło w Terytorium się ugięło i ukazało obraz którego normalnie Origami by nie zobaczyła.
Niedaleko Bazy w Tenguu, JGSDF miało specjalny poligon treningowy.
W tym miejscu Origami i reszta oddziału AST trenowało walkę z użyciem Realizera.
W centrum spustoszonego gruzowiska, stała spokojnie dziewczyna z włosami związanymi w kok.
- Mana Takamiya .
Origami wypowiedziała jej imię i jeszcze raz się przyglądnęła jej postawie.
Była ona w wieku 14 lub 15 lat. Pod lewej okiem jej pięknej twarzy miała pieprzyk.
Jednakże jej smukła figura nie pasowała do nie atrakcyjnej zbroi mechanicznej w którą była ubrana.
To był inny model niż ten którego używa Origami i AST. Na ramionach miała zamontowane w wyposażenie które pełniło funkcje pancerza. Mówią, że to jest najnowszy prototyp przeznaczony dla AST.
„-Hej, ostatnia osobo. Gdzie się chowasz, pośpiesz się i chodź tu.”
Powiedziała Mana tak po prostu, ignorując członków AST leżących przy niej.
Z miejsca z którego patrzyło Origami, nie można było zobaczyć pokonanych członków AST, ale faktem było że leżało ich tam ośmiu w cieniu otaczającego ich gruzu.
To była absolutnie jednostronna walka. To było jak miały Ducha za przeciwnika.
Pod koniec miesiąca, kiedy została przeniesiona do bazy w Tenguu.
Powiedziane było, że jest „As z rękawa” JGSDF.
Powiedziane było, że jej zdolności obsługi Realizera są jedne z najlepszych na świecie.
Powiedziane było, że z.a.b.i.ł.a Ducha osobiście.
Bazując na tych plotkach, można było uznać, że jest niespotykanym potworem.
Jednakże, na jej pierwszym spotkaniu powiedziała coś w stylu „Czy jest ktoś kto mnie może pokonać tutaj? Chociaż jeden?” Oczywiście AST które uważa się za elitę, nie mogło jej tego puścić płazem.
I dlatego pod pretekstem, sprawdzenia zdolności bojowych Many, specjalna bitwa treningowa „jeden na dziesięć” została zorganizowana.
Szczerze mówiąc, Origami nie była tym zainteresowana...
„......”
Bez wchodzenia w szczegóły, Origami pamiętała treść rozmowy jaka przeprowadziła z Maną w ten dzień.
Tego dnia Mana przybyła do bazy w Tenguu, Origami i AST oglądały zdjęcia z bitwy z wcześniejszych dni.
Mana popatrzyła na wyświetlone zdjęcie -był na nim Shidou Itsuka i powiedziała.
„-Braciszek.”
Origami nigdy słyszała o tym, żeby Shidou miał taką siostrę jak ona. Kiedy Origami spytała się jej o tą sprawę, Mana odpowiedziała zszokowana.
„- !!Starszy sierżant Tobiichi zna braciszka? Umm ......ok, opowiem ci szczegóły. -Ale musisz wziąć udział w bitwie treningowej, to mój jedyny warunek.”
Po tej rozmowie, nie miał już innego wyjścia.
Origami musiała wziąć udział w treningu.
Wynik pozostał bez zmian.
Dziewięciu członków było unieszkodliwionych, a Origami straciła całe wyposażenie poza, laserowym mieczem do walki wręcz.
Mana w przeciwieństwie, była nietknięta.
„......Hej, jak tak dalej pójdzie, czas nam się skończy, wiesz?”
Mana westchnęła mówiąc to.
To było żadne rozwiązanie ukrywać się tak cały czas. Origami pozwoliła się swojemu ciału unosić, przed Maną.
„-Oh, Wreszcie się, zdecydowałaś, co nie?”
„......”
Origami wydała polecenie w myślach i uruchomiła plecak odrzutowy.
Jako, że został jej tylko miecz laserowy <No Pain>. Nie zostało jej nic innego jak walka wręcz.
Pochyliła się do przodu i poleciał w niebo z ogromną prędkością.
„Proste zagranie. I już cię lubię.”
Tarcza na ramionach Many zaczęły się zmieniać.
„<Murakumo – Tryb Podwójnego Ostrza.>”
Wtedy z tej tarczy wyłoniły się dwa świetliste ostrza.
Jednakże, Origami nie przestała się poruszać.
Podniosła <No Pain> nad głowę i przyśpieszyła jeszcze bardziej.
Zrobiła tak, mimo tego, że wiedziała, że przegra jak poleci w ten sposób.
„-Nadszedł czas.”
Zaraz po tym kiedy Terytorium Many i Origami się dotknęły, Mana gwałtownie zmniejszyła rozmiar swojego Terytorium.
Terytorium zwykle ma promień 3,5 metra, teraz został on zmniejszony dziesięciokrotnie
Natychmiastowo część plecaka odrzutowego która znalazła się poza Terytorium odzyskała swoją prawdziwą wagę.
W tym samym czasie Origami odłączyła swój plecak odrzutowy od kombinezonu bojowego i złapała mocno wyłączony <No Pain> .
„Co...?”
Z powodu tej nie spodziewanej akcji, Mani szeroko otworzyła oczy.
Odczepiony plecak odrzutowy zgodnie z prawem bezwładności zaczął spadaj w kierunku Many jak wielki pocisk.
„Ale naiwna...!”
Mana szybko się opanowała i przecięła na pół plecak odrzutowy swoim mieczem laserowym.
Iskry rozeszły się w około, a dwie połówki plecaka odrzutowego spadły na ziemię dymiąc się,
Ale to była sytuacja na którą Origami czekała.
Ostrze z <No Pain> pojawiło się jeszcze raz, zostało skierowane ku plecom Many.
Czekając aż Mana zajmie się uniknięciem plecaka odrzutowego, Origami wyprowadziła uderzenie nie do zablokowania.
Ale ostrze miecza laserowego zrobiło tylko lekką rysę na Jednostce CR Many.
-Jednakże.
„Co......”
Origami zaniemówiła.
Kiedy tylko ostrze dotknęło wyposażenia Many, poczuła na całym ciele jakby była cały czas uderzana dłonią -Origami całkowicie znieruchomiała.
„-Uff, było niebezpiecznie.”
Mana odwróciła się w stronę Origami i spojrzała jej w oczy.
Origami miała problemy z oddychaniem. Mana powstrzymała Origami przy użyciu tylko Terytorium. To był niepodważalny fakt.
...Naprawdę, to nie było coś czego nie można było przewidzieć.
Biorąc pod uwagę czas reakcji Many, mogła ona zając się Origami zaraz po tym jak przepołowiła plecak odrzutowy. Z jakiegoś powodu był ona zaraz przy Manie, w środku jej Terytorium.
Ale pomijając to, jeśli to Origami by zmniejszyła swoje Terytorium do 30 centymetrów, to taka akcja była by niemożliwa.
Ale...nikt nie mówił, że będzie łatwo.
„Masz pecha, Szach i Mat.”
Mana powoli dotknęła barku Origami mieczem laserowym.
Jednocześnie, zawył alarm i można był usłyszeć.
„Bitwa szkoleniowa się zakończyła. Zwyciężyła podporucznik Mana Takamiya”
Po bitwie.
Origami będąc w hangarze, próbowała poukładać swoje myśli wpatrując się w podłogę.
Jakby chciała przypomnieć sobie uczucie sprzed kilku minut, mocno trzymała się za prawą rękę.
„............”
Z powodu wyłączenia Terytorium, miała wrażenie, że jej ciało jest bardzo ciężkie. Samo podniesienie ręki i zaciśnięcie pięści sprawiało wrażenie pływania w bardzo lepkim błocie.
„Mana – Takamiya.”
Tak jak myślała, ona pokazała, że wykorzystuje swoje Terytorium i specjalny pancerz w 100% możliwości, bez wątpienia jest ona legendarnym geniuszem.
To jest okazja do świętowania. Mana jest człowiekiem, członkiem AST. Znaczy to, że ma taki sam cel jak Origami: likwidacja Duchów. Jeśli jest więcej ludzi takich jak ona, to więcej bitew powinno się kończyć sukcesem.
Ale pomimo tego, że rozumiała tą sytuacje, nie wytłumaczalna frustracja rosła wciąż większa i większa w sercu Origami.
„Silna jest.”
Origami gapiła się na swoją zaciśnięta pięść i powiedziała. Jednocześnie usłyszała znad głowy.
„-Również jesteś zadziwiająca. Starszy Sierżancie Tobiichi.”
Szybko podniosła głowę, nie wiedzą kiedy przyszła do niej. Mana była ubrana w kombinezon bojowy i trzymała napoje energetyzujące w obu rękach.
„Nie ma o czym mówić.”
Następnie zaoferowała Origami napój z lewej ręki.
„............”
Pomimo że dopiero co wyłączyła Terytorium, ruchy Many nie wyglądały na opieszałe.
Origami patrzyła się na Manę zdziwiona, i poniosła swoją ciężką rękę i wzięła butelkę.
Mana zadowolona kiwnęła głową, napiła się z butelki i kontynuowała rozmowę.
„Prawdę mówiąc, było naprawdę strasznie, myślę, że ostrze minęło mnie tylko dwa lub trzy milimetry. Od dłuższego czasu nikt mnie nie dotknął w trakcie walki.”
Nie było tu ani grama sarkazmu, tylko czysta ocena możliwości Origami.
„Co muszę zrobić aby -być tak silna jak ty?”
Spytała się Origami Many która wyglądała na zakłopotaną tym pytaniem.
„Słyszałam, że zabiłaś Ducha wcześniej. Chciałam usłyszeć coś więcej o tym.”
Mana tylko wzruszyła ramionami na te słowa.
„Zabiłam...Ducha, mówisz? Cóż, to co mówisz nie jest kłamstwem-”
Słysząc nie do końca jasną odpowiedź. Origami przechyliła głowę.
„O ci chodzi ?”
„Umm...chodzi o to, że [to] jest nieco inne od pozostałych Duchów -nadal chcesz o tym usłyszeć?”
„Cokolwiek to jest i nie ważne jak mało jest o tym informacji. Proszę powiedz mi.”
„Hmm, mniejsza o to......Mimo, że nie mogę o tym powiedzieć publicznie, myślę, że w najbliższej przyszłości będziesz miała szansę zobaczyć to na własne oczy -Z tego powodu zostałam tu skierowana.”
Ponieważ to nic nie wyjaśniło, więc Origami przechyliła głowę w drugą stronę.
„...? Słyszałam, że przenieśli cię tu aby wzmocnić nasz odział.”
„To co mówisz nie jest całkowicie nieprawdą. Ale ujmując to dokładniej, zostałam przeniesiona aby potwierdzić obecność [szczególnego Ducha].”
„Szczególnego Ducha?”
„Tak. Cały czas go ścigam, jest on najokrutniejszym Duchem. Jego kryptonim to-”
W trakcie kiedy Mana mówiła.
Bęc! Bęc!
Obie głowy zostały uderzone.
„......Sss”
„To bolało.”
Origami i Mana złapały się za głowę i zwróciły je w prawo w tym samym czasie.
Stała tam dowódczyni oddziału AST w mundurze JGSDF – Ryouko Kusakabe, a w ręku trzymała zwinięta książkę.
„Wy dwie...”
Żyła na jej czole pulsowała, wskazała na części ołowianego złomu który został przyniesiony z poligonu treningowego.
To był plecak odrzutowy przecięty na pół.
„Czy nie mówiłam, że ma to być tylko sparing!? Czego zniszczyliście tak drogi sprzęt.”
Obydwie patrząc się na wskazujący na nie palec odpowiedziały.
„Użyłam niedorobionych metod aby zaskoczyć podporucznik Takamiye, ale mi się nie udało. ”
„Pomimo, że to był tylko sparing, jeśli nie walczyłyśmy by na poważenie -wyniki były by nie poprawne. Taki wyciągnęłam wniosek. ”
Obie głowy zostały jeszcze raz uderzone.
„Co za przemyślenia. Opowiedzcie mi o nich, kiedy zbadacie koszt części potrzebnych do zbudowania Jednostki CR! Nasz budżet nie jest nieskończony!”
„Zrozumiałam.”
„Tak jest.”
„Naprawdę...”
Po dopowiedzeniu „Bądźcie bardziej ostrożne następnym razem.” Ryouko wzruszyła ramionami i poszła sobie.
Kiedy tylko zniknęła jej sylwetka z pola widzenia. Many niezadowolona zrobiła kwaśną minę.
„Kapitan-dono, naprawdę jest utrapieniem. Jest tak samo denerwująca jak te Duchy.”
„Zgadzam się.”
Origami pokiwała głowa, a Mana szeroko się uśmiechnęła.
„Czuję, że będzie się na miło współpracowało Starszy Sierżancie Tobiichi. Traktujemy Duchy jak wrogów, jeśli bylibyśmy takimi materialistami, nie wygralibyśmy nawet jakbyśmy mogli.”
Powiedziała Mana i przesadnie wzruszyła ramionami.
Origami w ciszy jeszcze raz przyjrzała się twarzy Many.
Tak się tego spodziewała... nie tylko z wyglądu, ale także otaczająca ja atmosfera była podobna do Shidou.
Ale Shidou powinien mieć tylko jedną siostrę.
Nie zamieniła z nią ani jednego słowa, ale widziała ją kilka -Kotori Itsukę. Nie trzeba mówić, że ona jest zupełnie inna niż Mana.
Jednakże -zgodnie z wiedzą Origami, Shidou był adoptowany. Możliwość, że Mana jest jego prawdziwą siostra może być prawdą.
„Podporuczniku Takamiya. ”
Origami zapytała.
„Tak jak mi obiecałaś. Opowiedz mi jakie są relacje między tobą i Shidou.”
„Shidou...? Kto to?”
Mana przechyliła głowę......To było niezwykłe. Origami kontynuowała zdziwiona.
„Kilka dni temu, kiedy oglądaliśmy walkę z Pustelniczką -to jest imię młodego chłopaka który był tam pokazany. Nazwałaś go braciszkiem. Obiecałaś mi, że powiedziesz mi więcej jak wezmę udział w sparingu.”
„...Ssss, Bra-ciszek...?”
Mana zmarszczyła brwi.
„Co się stało ?”
„Nie. To tylko lekki ból głowy.......”
Mówiąc to Mana przycisnęła rękę do boku głowy.
Origami poczuła w tym momencie, że Mana wygląda podobnie, jak Shidou na tym nagraniu sprzed miesiąca.
„......Sss, Przepraszam już wszystko w porządku. Jeśli chodzi ci o tą sprawę z braciszkiem.”
Mana potrząsła głową, jakby chciała wyrzucić z niej ból, wyciągnęła z ubrania mały wisiorek który miała na szyi.
Otwarło go. W środku była fotografia małego chłopca i dziewczynki.
„-Shidou.”
Powiedziała spokojnie Origami. To był bez wątpienia Shidou Itsuka kiedy był młody. Dziewczyna która była obok niego miała pieprzyk pod okiem -to była Mana nie ważne jak na to spojrzeć.
„To jest?”
„Zdjęcie z przeszłości. -Moja jedyna rzecz która łączy mnie i braciszka.”
„Proszę, powiedz mi coś więcej.”
Powiedziała Origami, a Mana podrapała się po głowie zakłopotana.
„Niestety muszę cię przeprosić......Ale nic nie pamiętam.”
„...? Jak to?”
„Szczerze mówiąc. Kompletnie nic nie pamiętam ze swojej przeszłości.”
„Amnezja?”
„Masz tak to nazwać -Kiedy jednak zobaczyłam to zdjęcie, przypomniałam sobie, że przeszłości nazywałam tą osobę braciszkiem.”
„Więc, czemu w takim razie postawiłaś mi ten warunek?”
Powiedziała zaskoczona Origami, Mana spuściła głowę przepraszająco.
„Nie-...... Chciałam po prostu zobaczyć umiejętności Starszej Sierżant Tobiichi. W ty oddziale pewno jesteś uważana za najsilniejszą. Szczerze mówiąc, przewyższyłaś moje oczekiwania. ”
„............”
Origami patrzyła się w ciszy na twarz Many. Nawet jeśli było to jednostronne zwycięstwo, mówiąc, że jej oczekiwania zostały przewyższone poczuła się nieco nie zręcznie.
Mana spojrzała na Origami i kontynuowała.
„Więc Starszy Sierżancie Tobiichi, przepraszam ale mam jeszcze jedną prośbę do ciebie.”
„Co to za prośba?”
„To może być trochę samolubne, ale … masz informacje na temat braciszka, prawda? Możesz mi je przekazać?”
„...........”
Nie wiedząc kiedy sytuacja się odwróciła... Origami pomyślała przez chwile i kiwnęła głową na zgodę
„-Nazywa się Shidou Itsuka, wiek -szesnaście lat”
„Ok.”
„Jego rodzina składa się z ojca, matki i siostry. Obecnie jego rodzice wyjechali słuzbowo za granicę. Teraz on zajmuje się domem.”
„Aha...”
„Grupa krwi to A RH+. Wzrost 170 cm. Waga 58,5 kg. Wzrost na siedząco 90,2 cm. Przedramię 30,2 cm, ramię 30,2 cm. Obwód klatki piersiowej 82,2 cm. Obwód w pasie 70,3 cm, Obwód w biodrach 87,6 cm.”
„...Okej?”
„Prawe oko 0,8 dioptrii, lewe oko 0,6 dioptrii. Siła ścisku prawej dłoni 43,5 kg, lewej dłonie 41,2 kg. Ciśnienie krwi 128/75. Poziom cukru 88mg/dl. Poziom mocznika 4,5mg/dl.”
„S-Stop, Stop. Nie potrzebne mi te rzeczy.”
„Naprawdę?”
Origami skinęła głową w odpowiedzi na krzyk Many.
„To były bardzo szczegółowe informacje. Żartujesz sobie ze mnie?”
„Wcale nie. To są poprawne i prawdziwe pomiary.”
„...................”
Origami odpowiedziała z kamienną twarzą. Mana złączyła brwi i pot pojawił się na jej twarzy.
„......Przepraszam, ale jaka jest dokładna relacja między Starszym Sierżantem Tobiichi i braciszkiem?”
Origami odpowiedziała bez zastanowienia, zmieszania czy jąkania.
„Kochankowie.”
„Stój. Co robisz Shidou? ”
„Eee?”
Itsuka Shidou będąc w salonie w swoim domu, kiedy został tak niespodziewanie zapytany, nieskładnie odpowiedział.
Obrócił głowę i zobaczył dziewczynę której włosy były zawiązane czarnymi w kokardkami w dwa warkocze oraz była ubrana w mundur.
Siostra Shidou – Kotori Itsuka – Tryb dowódczyni.
„Co ja robię...Oczywiście przygotowuje się do szkoły.”
Shidou przypatrzył się na siebie miał na sobie mundurek liceum (letnia wersja), w prawej ręce teczkę, a w lewej pudełko z bento, jakby na to nie spojrzeć ta osoba miała zamiar iść do szkoły.
Ale Kotori wzruszyła ramionami i potrząsła głową jak z Amerykańskiej komedii.
„Okej, pozwól, że uściślę pytanie. Shidou co masz w lewej ręce? ”
„To tylko bento.”
„Dla ciebie?”
„Nie......Dla Tohki.”
To prawda. Bento Shidou było już schowane do teczki. Bento w lewej ręce było dla dziewczyny która mieszkała w bloku obok -dla Tohki
„Ja zamierzasz jej to dać?”
„Miałem jej to zostawić w skrzynce na listy...”
„Jako, że nie mogę jej wręczyć tego osobiście, używając zapasowego klucza do skrzynki na listy, każdego ranka wkładam jej bento.”
Powiedział Shidou i westchnął.
„Aaa, martwisz się o to, że teraz bardzo ciepło i jesteś zaniepokojona czy się nie zepsuje, tak? Spokojnie, użyłem opakowania termicznego, jak również przeciwbakteryjnych wkładów. Idealnie byłoby jak dodał jeszcze suszonych śliwek, ale Tohka ich nie lubi...”
W połowie zdania, Kotori kopnęła Shidou w goleń. Upadł on na podłogę zwijając się w kłębek. Teczka również spadła na podłogę, ale chociaż uratował bento Tohki.
„Co to było ......!”
„Bo chce abyś umarł. Czemu ciągle wkładasz to do skrzynki pocztowej?”
„P-Ponieważ jeśli nie zrobię, to jej tego nie dam. Chodzimy do szkoły o różnych godzinach i nie mam jak jej tego dać.”
„To jest twój powód.”
Kotori wyciągnęła lizaka i wskazała nim Shidou.
„Minęło już dwa tygodnie odkąd Tohka przeprowadziła się do bloku obok -Czy kiedykolwiek poszedłeś z Tohką razem do szkoły?”
„Więc...”
Przez chwilę liczył w głowie ile to było razy.
„....Teraz kiedy już o tym wspomniałaś. Nie, ani razu.”
Powiedziała Shidou i podrapał się po policzku wolną ręką.
Shidou i Tohka przez chwilę mieszkali razem. I z powodu dziwnych plotek krążących po szkole musieli przychodzić do szkoły o rożnych godzinach.
Teraz kiedy są sąsiadami i nie mieszkają razem, nie muszą już tego praktykować. Co prawda zwykle wracają razem do domu.
Ale nie wiadomo czego, czy to jakieś przyzwyczajenie czy coś, nawet teraz Shidou wychodzi do szkoły nieco wcześniej.
Poniekąd jest tak również z powodu, że Tohka później się budzi i wstaje niż Shidou.
Kotori złapała się ręką za czoło z powodu niedowierzania w to co usłyszała.
„Po tylu trudnościach ze znalezieniem jest miejsca zamieszkania i z zaaklimatyzowaniem się w szkole, nie mam powodu, czemu nie mógłbyś iść razem z nią do szkoły. Jeśli jakiś Duch pojawi się w przyszłości, nikt nie będzie zwracał uwagi na Tohkę, więc skorzystaj z okazji i chodź razem z nią.”
„Eee, yyy....”
Shidou wydobył się z siebie dźwięki przypominające pojękiwanie.
-Ten świat czasami jest nawiedzany przez niespodziewane katastrofy zwane trzęsieniami przestrzennymi.
Trzęsienia przestrzenne wytwarzają w centrum straszliwą eksplozję która sprawia, że wszystko co się tam znajdzie zostanie dosłownie zdezintegrowane.
Nawet jeśli metody przewidywania trzęsień przestrzennych i ekstremalnie szybkie odbudowywanie zostały opracowane, to nadal są one poważnymi katastrofami.
Nie zostało to oficjalnie ogłoszone -że powodem występowania trzęsień przestrzennych jest istnienie Duchów.
Duchy zwykle nie przybywają w naszym świecie, ale kiedy się tu materializują tarcie między wymiarami powoduje trzęsienie. To jest uważane, za przyczynę powstawania trzęsień przestrzennych.
Oczywiście ludzie którzy o tym wiedzą, mają wiele planów na przeciwdziałanie temu zjawisku.
Patrząc na te plany można tych ludzi podzielić na dwie grupy.
Jedna używa wojska do zlikwidowania Duchów.
A drugiej grupy planem jest-
„Rozumiesz Shhidou? Kiedy kolejnym razem Duch się pojawi, musisz sprawić aby się w tobie zakochał.”
„R-Rozumiem.”
Wyglądał na to, że Shidou sobie odpuścił i odpowiedział z westchnięciem.
No właśnie, to jest ta inna metoda.
Nawiązać kontakt z Duchem, porozmawiać z nimi i kiedy emocje sięgną szczytu -pocałować,
Nie wiadomo czemu, ale Shidou ma zdolność pieczętowania mocy Duchów.
I tą zdolność wykorzystuje organizacja od której należy Kotori <Ratatoskr>.
„Dobrze więc. Idź dziś do szkoły razem z Tohką. Okej?”
„Tak jest.”
Shidou wziął teczkę i poszedł w stronę drzwi.
„Powoli Shidou. Zapomniałeś czegoś.”
W połowie drogi usłyszał głos Kotor. Shidou popatrzyła na swoje ręce.
„Eee? Co niby zapomniałem?”
„Tego.”
Kotori wyciągnęła rękę i pokazała sprzęt elektroniczny na dłoni.
Następnie wskazała palcem na swoje ucho.
Tak jak myślał, chciała żeby wziął i zaczął używać natychmiast.
„...To? Czego muszę...?”
„Ponieważ jest teraz odpowiedni czas, więc możemy potrenować. Włóż to wreszcie.”
Kotori zmusiła Shidou aby włożył interkom do prawego uśmiechając się.
„T-Trening......O co ci dokładnie chodzi.”
„A więc -dzisiejszy temat to 'Wypędźmy zazdrość z Tohki. ”
„Ha...Ha? Niech zazdrość...zniknie? O co ci chodzi?”
„Pamiętasz co się stało w ostatnim miesiącu kiedy pojawi się Yoshino?”
„...Aaa.”
Shidou wymamrotał.
Yoshino jest niewielkim Duchem który pojawił się po Tohce......Ale kiedy się pojawiła Tohka zaczęła miewać napady złości bez żadnego powodu.
„To jest sprawa kluczowa, jeśli Shidou, zbliży się do innych dziewczyn, Tohka nie będzie zadowolona.”
„....? C-Co?”
Kiedy Shidou zaczął protestować, Kotori popatrzyła na niego jak na idiotę i westchnęła.
„P.o.z.a.t.y.m, jeśli relacje twoje relacje będą dobre z innymi dziewczynami, stan psychiczny Tohki będzie się powoli stawał niestabilny -I w końcu może dojść do powrotu mocy duchowych. Jeśli to będzie się działo za każdym razem kiedy pojawi się nowy Duch będzie to kłopotliwe. - W takim wypadku...”
(Kotori wskazała palcem na Shidou.)
„...dzisiaj, kiedy pójdziesz do szkoły, członkowie <Ratatoskr> będą robić różne rzeczy, aby wzniecić płomienie zazdrości u Tohki. Shidou twoim zadaniem będzie uspokoić ją kiedy to się stanie.”
„Mam ją uspokić, ale...co właściwie mam zrobić......?”
„Będzie dobrze, idź już.”
Pomimo że Shidou miał zmieszany wyraz twarzy, Kotori niczym się nie przejmowała i wypchnęła Shidou zza drzwi.
„Tohka zaraz wyjdzie z mieszkania. Aby uzyskać więcej informacji, po prostu słuchaj instrukcji które usłyszysz z interkomu.”
„Ej, p-poczekaj chwilę...”
Mimo że Shidou kompletnie nie rozumiał sytuacji, nie było sensu przeciwstawiać Kotori będącej w trybie dowódczyni, zrozumiał to przeżyciu ostatnich dwóch miesięcy. Nie mając innych opcji, zaczął ubierać buty.
Po raz kolejny usłyszał głos Kotori zza pleców.
„Aha, no właśnie, jeszcze jedna rzecz. Mam dziś gościa. Będzie dobrze jak się z nią przywitasz, możesz z nią trochę porozmawiać.”
„Gościa?”
Kotori nie odpowiedziała na pytanie Shidou tylko poszła na górę. Jako, że powiedziała, że będzie udzielać mu instrukcji przez interkom, zapewnię zostanie teleportowana na <Fraxinus> z balkonu na drugim piętrze.
Nie rozumiejąc co się dzieje i nie mając innego wyboru, Shidou otworzył drzwi i wyszedł na zewnątrz.
Nagle, światło słoneczne oślepiło oczy Shidou.
„Mmm...”
Dzisiaj jest 5 czerwca. I powinna być już pora deszczowa, ale z jakiegoś powodu niebo było bezchmurne -Tak jakby niebiosa zużyły już zapas wody na ten miesiąc.
W przeciwieństwie do poprzednich lat, nie było żadnych chmur, ostre promienie słoneczne bezpośrednio padały na ziemię podnosząc temperaturę.
Nie mogąc znieść upałów, Shidou ubrał letni mundurek.
W tym momencie.
„Czy...?”
Patrząc po sylwetce osoby stojącej przed domem rodziny Itsuka, Shidou nie mógł w to uwierzyć i otworzył szeroko oczy.
Stojąca tam dziewczyna była w takim wieku co Kotori.
Ubrana była w ładną letnią sukienkę i miała na głowie duży biały kapelusz który zasłaniał jej oczy. Pod kapeluszem były niebieskie jak ocean włosy, a szafirowe oczy cały czas gapiły się na Shidou.
Co więcej, na lewej ręce znajdowała się śmieszna pacynka w kształcie królika.
„Yoshino!?”
Nie było mowy o tym aby mógł zapomnieć imię dziewczyny o tak wyjątkowej osobowości. Shidou podszedł do Yoshino.
„Hej-ho- Shidou-kun. Upłynęło nieco czasu-”
W tym momencie królicza pacynka na lewej ręce Yoshino zaczęła mówić, otwierając i zamykając usta.
„No no, rzeczywiście minęło trochę -Umm, Yoshinon.”
Odpowiedział i lekko skinął głową. Pacynka nazywała się Yoshinon i była przyjacielem Yoshino.
Ta pacynka jest zwykłą zabawką, a głos to sprawka brzuchomówstwa -ale kiedy Yoshino zakłada ją na lewą rękę, to budzi się w niej druga osobowość znana jako Yoshinon.
Kluczową rzeczą jest to, że poruszanie się i mówienie nie jest wolą Yoshino i jest tego nieświadoma.
„Czy coś się stało? Odbyłaś już wszystkie badania?”
„Mmm- badana fizyczne został zakończone perfekcyjnie -ale nadal potrzeba wykonać kilka praktyk. ”
Yoshinon pomachał ręką.
„Praktyk?”
W tym samy czasie kiedy Shidou to powiedział, Yoshino nagle podniósł brzeg kapelusza Yoshino.
„......Yyy”
Yoshino wydawała się bardzo przestraszona, jej ramiona zatrzęsły się na sekundę.
Ale głośno przełknęła ślinę, otworzyła usta i powiedziała.
„Dzień dobry Shidou-san...!”
Yoshino powiedziała swoim głosem, był on bardziej słyszalny niż miesiąc temu.
„Ooo!”
Shidou otworzył szeroko oczy i zrobił krok w tył.
Yoshino była nieśmiała i bała się ludzi, w pełni polegała na Yoshinon który zajmował się kontaktem ze światem zewnętrznym. To był pierwszy raz kiedy Shiodu słyszał jak Yoshino mówiła tak głośno.
Potem usłyszał brzęczenie w prawym uchu -To była Kotori, pewno już dotarła na <Fraxinus>.
„Co się dziwisz? Przecież, ona już rozmawia ze mną i Reine.”
„Naprawdę? Czy to nie jest wspaniale Yoshino?”
Jak Shidou to powiedział, Yoshino na pierwszy rzut oka wydawała się speszona i naciągnęła kapelusz na oczy, ale na jego brzegu było widać jak jej usta się uśmiechają.
Następnie, przy dźwiękach lizaka przemieszczającego się w buzi, Kotori kontynuowała.
„Nawet jeśli jest na to za wcześnie, chciałabym aby Yoshino mieszkała poza naszym statkiem bojowym -Mając za partnera w rozmowie Yoshino, stres zbierający się w Tohce byłby mniejszy, to nie powinien być problem...... ponieważ w <Ratoskr> uważamy, że lepiej będzie dla Ducha jak pozna i zrozumie społeczeństwo i doświadczy szczęśliwego życia.”
„Czy to nie jest wspaniałe.”
„Dlatego więc, pozwoliliśmy się jej dzisiaj przedstawić.”
„Aha”
„Ten blok jest pierwszy wybór, jeśli chodzi o dom dla Yoshino.”
Shidou spojrzał na wysokiej klasy apartamentowiec stojący obok jego domu.
W tym budynku mieszkała Tohka, i zgodnie z słowami <Ratatoskr> był on specjalnie zaprojektowany do zamieszkania przez Duchy. Nawet jakby się coś niespodziewanego stało, nie zostanie on łatwo zniszczony.
„Rozu...miem.”
„Ale – to czy prawidłowa rozmowa może zostać osiągnięta, tego nadal nie wiemy.”
„Yhy.....”
No właśnie. Jeśli będą mieszkać w tym samym bloku to będą sąsiadkami.
Shidou nie rozumiał, dlaczego wydaję się mu, że Yoshino ma złe wrażenie na temat Tohki, najlepiej byłoby jakby szczerze ze sobą porozmawiały.
Drzwi apartamentowca po cichu same się otworzyły.
Wyszła z niego dziewczyna która wciąż ziewała.
To była koleżanka Shidou, Tohka Yatogami.
„......”
Patrząc na jej wygląd, Shidou wstrzymał oddech.
Tohka nie miała sobie żakietu który nosiła w poprzednim tygodniu, tylko letni mundurek z krótkimi rękawami i kokardką.
Cóż Shidou również był ubrany w letni mundurek, więc nie było to nic zaskakującego... ale widząc mundurek który tak świetnie podkreślał jej cudowną figurę, jego serce mocnej zabiło.
„Mmm......? Shidou?”
Kiedy Tohka zauważyła obecność Shidou, otworzył szeroko oczy i krzyknęła.
„To niezwykle rzadkie abyśmy się spotkali tak wcześnie rano!”
„Eee...Jak czasami pójdę z tobą razem do szkoły, to chyba nie jest zły pomysł...Coś nie tak?”
Shidou powiedział przewracając oczami na wszystkie strony. Policzki Tohki się zaczerwieniły, a jej samopoczucie się poprawiło.
„Oczywiście! M-Myśle, że to nie jest zły pomysł.”
Tohka
pokiwała głową szczęśliwie. Nie wiedząc czemu, okazując swą
radość tak otwarcie, że Shidou co nieco się zawstydził.
Zastanawiał się co powiedzieć dalej i podał pudeł śniadaniowe Tohce.
„To jest twoje śniadanie.”
„Ok!”
Tohka wzięła bento i szeroko się uśmiechnęła.
„Jakie przysmaki przygotowałeś dzisiaj?”
„Hmm, dziś są szparagi zawijane w bekon, mięso i jajka sadzone oraz sałata włoska z pomidorami, jak również ryż i smażony kurczak.”
„Co-”
Po usłyszeniu tego co powiedział Shidou, Tohka zrobiła zszokowany wyraz twarzy, rozglądnęła się dookoła i przycisnęła pudełko do siebie.
„Czy to jest w porządku, Shidou!”
„Eee......niby co?”
Shidou zapytał nie mając pojęcia o co chodzi, Tohka kontynuowała ściszonym głosem.
„Szparagi zawijane w bekon, mięso i jajka sadzone i cała reszta, co ty nie za wiele i czy nie będziemy mieć problemów jak ktoś się o tym dowie...? Kto wie, mogą nawet wybuchnąć zamieszki o to bento-”
„Nie, Nic się nie stanie.”
„N-Naprawdę... to dobrze. A-Ale czy kurczak smażony z ryżem to nie jest jakieś bluźnierstwo......czy to nie łamie jakiś międzynarodowych praw?”
Powiedziała Tohka poważnym tonem. Naprawdę kto jej takich bzdur naopowiadał.
„Nie łamie, nie łamie..... Czyli nie lubisz kurczaka smażonego z ryżem? Jeśli chcesz może się wymienić pudełkami.”
A jest tak dlatego, że jak były dwa takie same bento, to Origami była nieszczęśliwa. Więc od dwóch tygodni, oba bento nieznacznie różne od siebie.
A ponieważ zostały przyrządzone z tego co zostało z wczoraj, Shidou miał małe problemy z przyrządzeniem ich.
Ale kiedy tylko Shidou złożył ta propozycję przycisnęła pudełko jeszcze mocniej, potrząsła głową tak mocno i szybko, że nie którzy mogli się przestraszyć, że głowa jej zaraz odpadnie.
Shidou spojrzał na nią i uśmiechnął się krzywo. Coż, dopóki Tohka jest zadowolona, dopóty opłaca się przyrządzać bento codziennie.
Tohka z paniką na twarzy, mocno trzymała pudełko przy sobie, wzięła kilka głębokich oddechów, jakby chciała uspokoić swoje emocje. W tym momencie...
„Hmm?”
Tohka niespodziewane szeroko otwarła oczy i zauważyła młodą dziewczynę obok Shidou. Wygląda na to, że zobaczyła ją dopiero teraz.
„Ooo, czy to nie Yoshino? Dawno żeśmy się nie widzieli!”
Tohka niewinnie się uśmiechnęła i rozpoczęła rozmowę.
Pomimo tego, że dużo się wydarzyło, wyglądało na to, że Tohka już się tym nie przejmuje.
„......Yyy!”
Jednakże Yoshino zaczęła się cofać z trzęsącymi się ramionami.
„Walcz! Walcz!”
„Ss, Uu, Mn.”
Pod wpływem zachęty Yoshinona na lewej ręce, Yoshino stanęła, wzięła głęboki oddech i zrobił krok do przodu.
„Aa......, amenbo, akaina, a, i , u, e, o......!”
Nie wiedząc czemu, zaczęła wymawiać sekwencje do ćwiczeń fonetycznych.
„......Eee.”
Tohka wymamrotała, zmarszczyła brwi, i zatroskana spojrzała na Shidou.
„To... Co to jest? Jakiś szyfr?”
„Nie......Yoshino?”
Shidou zrobił wymuszony uśmiech i zapytał się, Yoshinon pomachała łapkami.
„Bardzo dobrze! Trening czyni Mistrza! Powtórka! Jeszcze RAZ!”
Po wymianie kilka słów z Yoshino, skinęła głową lekko i jeszcze raz stanęła przed Tohką.
„D-D-Dzień...... dob... ry...”
Ciszej niż wtedy kiedy rozmawiała z Shidou, ale wyraźnie, pozdrowiła Tohkę.
„Super! dzień dobry!”
„......”
Yoshino zatrzęsła się przez chwilę... ale powstrzymała chęć ucieczki.
Minęło trochę czasu, Tohka i Yoshino stały twarzą w twarz i nic nie mówiły.
Głos Kotori rozbrzmiał w prawym uchu Shidou.
„-Co to za cisza Shidou, Yoshino się stresuje. Powiedź coś podnoszącego na duchu.”
Shidou spojrzał na Yoshino.
Wyglądała ona nieco inaczej niż ostatnim razem.
„Yoshino, wzięłaś dziś kapelusz.”
No właśnie, ostatnim razem miał czapkę.
„.....Yyy....T-tak zgadza się.”
Yoshino chciała się schować za Yoshinon, ale na końcu się powstrzymała, pochyliła głowę i powiedziała.
„Wzięłam dlatego......dziś jest ciepło, Reine-san tak powiedziała.”
„Aaa, to wszystko jasne. Pasuje do ciebie. Wyglądasz śliczne.”
„......Yyy”
Na te słowa twarz Yoshino cała zrobił się czerwona.
Wychodzi na to, że nadal jest nieśmiała i jej osobowość się nie zmieniła. Shidou zaśmiał się niechętnie.
„Nie możesz tak przerwać rozmowy. Nie porozmawiałaś z Tohką jeszcze.”
„Eee...więc – H-Hej Tohka, co tym myślisz?”
„Hmm.”
Prawdopodobnie nie spodziewała się, że rozmowa przejdzie na jej osobę, była lekko zaskoczona. Spojrzała na Shidou a potem na Yoshino jeszcze raz.
„Hmm. Jest bardzo śliczny Yoshino.”
„......Yyy! Dz......Dziękuję bardzo...”
Odpowiedziała Yoshino gapiąc się na ziemię, potem zmusiła się do podniesienia głowy i spojrzenia na Tohkę.
„To......Tohka-sam jest też......bardzo śliczna.....”
„Eee? C-Co.... Nie zawstydzaj mnie.”
Powiedziała Tohka i wydęła policzki, jak również zawstydzająco się uśmiechnęła. Następnie popatrzyła na Shidou, nie wiadomo czemu jej policzki lekko się zaczerwieniły.
„S-Shidou, czy ty myślisz tak samo?”
„Heeeej?”
Nie spodziewając się, że temat rozmowy zahaczy również jego, Shidou niezrozumiale odpowiedział.
„Dzisiaj, mam inny mudurek...... jak w nim wyglądam?”
Tą rzecz akurat zauważył jak tylko wyszła z bloku. Letni mundurek Liceum Raizen idealnie pasuje Tohce. Do tego stopnia, że jeśli ktoś by temu zaprzeczył powinien zostać rozstrzelany. Za ten widok należy podziękować japońskiej pogodzie.
„Ooo......Pasuje jak ulał.”
„......Naprawdę.”
Powiedziała Tohka, i ponownie nastała cisza. Natychmiastowo usłyszał pikający dźwięk w prawym uchu.
„Hej, To nie było dobre!”
„C-Coś nie tak......?”
„Coś nie tak mówisz, oczywiście, że jest nie tak. Co robisz Shidou? Trening już się rozpoczął, wiesz o tym?.”
„Eee......? O-O co ci chodzi?”
Shidou powiedział Cichym głosem, a Kotori głośni westchnęła.
„Już ci mówiłam. Dzisiejsze zadanie to nie dopuścić aby Tohka była zazdronsa – Shidou skoro powiedziałeś Yoshino 'Pięknie wyglądasz', czemu nie powiedziałeś tego samego Tohce?”
„Heeej......?”
Shidou wydał z siebie jakieś niezrozumiałe dźwięki kiedy przypomniał sobie co niedawne wydarzenia...... Teraz kiedy o tym wspomniała poza 'Pasuje jak ulał' nic więcej nie wypowiedział. „W-Wcale nie.”
„A właśnie, że tak. Powiedziałeś pochlebne słowa typu 'Jesteś piękna' innej dziewczynie, a jej nie. -Nawet jeśli tego nie zauważyła, jej poziom emocjonalny lekko spadł.”
„N-Nie Tohka nie przejęła by się czy takim-”
„Mówię ci.”
Kotori powiedziała upominającym tonem.
„Mimo, że Tohka jest Duchem i wyraźnie jest inna niż ludzie, nie możesz jej traktować inaczej w tym wypadku. Jeśli chodzi o te sprawy Tohka jest po prostu zwykłą dziewczyną.”
„......”
Słysząc te słowa Shidou ugryzł się w wargę.
Nawet jeśli powiedział, że chce aby Duchy wiodły normalne życie, wychodziło na to, że nadal traktował ją jak specjalną osobliwość.
Shidou zacisnął pięści i spojrzał w kierunku Tohki i powiedział.
„To-Tohka!”
„T-Tak...?”
Z powodu głośniejsze tonu głosu, Tohka wydawała się być przestraszona i jej ramiona lekko zadrżały.
„O-O co chodzi Shidou?”
„T-Ty też jesteś piękna!”
„Yyy...?”
Tohka zawstydziła się i odchyliła do tyłu.
Nie wiedząc czemu twarz Shidou również się zaczerwieniła. Ale on nie zwrócił na to uwagi mówił dalej.
„Piękna, Ekstremalnie piękna! Letni mundurek idealnie ci pasuje! Kiedy wyszłaś z bloku, doznałem szoku! Nie mogłem od ciebie oderwać oczu! Aż mowę mi odjęło! Jesteś taka piękna! Normalnie brak mi już słów-”
W tym momencie Tohka zatkała usta Shidou swoją ręką, nie pozwalając mu nic więcej powiedzieć.
„Mmm...”
„Rozumiem, możesz już przestać.”
Powiedziała Tohka i szybko się odwróciła do nie niego plecami.
Wszystko co mówił płynęło prosto z jego serca...... ale wygląda na to, że było to zbyt efektywne.
Kiedy Shidou o tym myślał, usłyszał ostry śmiech w interkomie.
„Ahahahahahahahahahahaha!”
To nie była żadna zagadka, że to Kotori się śmiała. Shidou usłyszał ciche odgłosy przemieszczania się na krześle, zapewne poprawia swoją pozycję na krześle.
„Bardzo dobrze Shidou. Zrobiłeś to jak na idiotę przystało.”
„Za...Zamknij się... Wiem o tym.”
Shidou przecedził prze zęby, jego czoło zaczęło się pokrywać potem.
„Chyba znowu jest na mnie zła... Hej Kotori co ja mam teraz zrobić?”
„Hę? O czym ty w ogóle gadasz?”
„Eee?”
„Emocje Tohki szybko wzrosły i są teraz na maksymalnym poziomie. Wprawiłeś ją w kompletna ekscytację. Czemu nie podejdziesz do Tohki i nie spojrzysz na jej twarz? To będzie interesujący widok.”
„Eee...? C-Co?”
Shidou zaczął mówić, ale Kotori mu przerwała i powiedziała.
„Cóż... Nie ukarze cię tym razem -Już prawie czas aby Yoshino wracała. Ty też się spóźnisz do szkoły jeśli nie wyruszysz teraz.”
Jak tylko to Kotori powiedziała, Yoshino zrobiła ukłon.
„M-Muszę już iść. Wszystkiego najlepszego... Shidou-san, Tohka-san. ”
„Odwiedź nas jeszcze.”
„D-Dowidzenia.”
Shidou i Tohka pomachali, a Yoshino zrobiła kolejny ukłon i oddaliła się od nich.
„...Cóż, chodźmy Tohka.”
„Ok.”
Shidou i Tohka zaczeli iść wzdłuż asfaltowej drogi razem...... ale,
„.....Tohka? Poczekaj chwilę.”
Zauważając, że coś jest na nie tak z plecami Tohki, Shidou stanął.
No właśnie -Tohka była w letnim mundurku. Co znaczy, że bielizna, a w szczególności ramiączka od stanika powinny być lekko widoczne przez bluzkę. Ale......
„Coś jest nie tak?”
„Tohka.....Czy ty poprawnie...założyłaś...tą rzecz?”
„Co niby miałam założyć?”
„.....S-Stanik.”
Shidou cicho wymamrotał, ale Tohka przechyliła głowe i zrobiła zdziwiony wyraz twarzy.
„Stanik? A co to?”
„.....!”
Shidou wstrzymał oddech i w tym samym czasie pociągnął Tohkę w stronę bloku.
„O-O co ci chodzi Shidou?”
„To nie jest coś co możesz zbyć mówiąc 'o co ci chodzi'! Nie mów mi, że w ogóle nie nosisz tego? ”
„J-Jak już mówiłam, co to?”
„......!”
Shidou puknął w interkom w uchu. Potem usłyszał Kotori.
„Aaa, cóż przypomina mi się ze jej przygotowaliśmy to... ale wygląda na to, że nie wie jak tego używać.”
„Nie ma czasu na to. To przejdzie przy zimowym mundurku, ale przy obecnej sytuacji....”
„Ta rzecz powinna być w najbardziej widocznym miejscu garderoby Tohki. Czego jej nie nauczyłeś, jak się to zakłada?”
„J-Ja......!”
„A jest ktoś inny obok niej. Zresztą spóźnisz się jak się nie pośpieszysz.”
„....Cholera....”
Shidou zdeterminowany odwrócił się w stronę Tohki.
„Tohka, możesz mnie zaprowadzić do swojego pokoju......!”
„Hmm...? Tak mogę...”
Shidou poszedł za zakłopotaną Tohką do jej pokoju. Z powodu ostrożności, zanim wszedł do jej pokoju, przeszedł prze trzy warstwy ścian podobny do tych ze skarbca bankowego. Wychodziło na to, powierzchnia mieszkalna apartamentu nie jest tak duża jak to wygląda z zewnątrz.
„Tutaj”.
Powiedziała Tohka i otworzyła drzwi. Wystrój pomieszczenia był taki sam jak innych normalnych mieszkań.
Shidou zamknął drzwi i spojrzał w głąb korytarza.
„B-Bardzo dobrze, teraz możesz przynieść rzecz z najbardziej widocznego miejsca w twojej garderobie.”
„Hmm...? Tak jest.”
Tohka ściągnęła buty i zgodnie z instrukcjami Shidou poszła i przyniosła blado różowy stanik do niego.
„Czy to jest to?”
„Eee...yyy.....”
Shiodu zaczerwieniony pokiwał Tohce twierdząco.
„Dobra, Tohka daj go tu...”
Nawet jeśli był pewnien, że nikt tego nie usłyszy, Shidou był bardzo zażenowany i ściszył głos.
W czasie kiedy Shiodou wyszeptywał jak się zakłada stanik, twarz Tohki zaczerwieniła się.
„C-Co......! C-C-C-C-C-Co ty mówisz Shidou!”
Shidou kontynuował, a Tohka trzymając stanik oburącz rozpostarty wpatrywała się w niego.
„Włóż to … piersi...bezpośrednio...?”
„Tak, zgadza się.”
„Eee...... A muszę to nosić?”
„......Tak musisz. To byłby... problem jeśli byś nie nosiła.”
„A niby jaki to byłby problem?”
„Na razie jest w porządku, ale jakby zaczęło padać..... to wtedy......”
Chwilę później Tohka zrozumiała co Shidou miał na myśli, wtedy jej twarz zaczerwieniła się mocno. Jeśli to była by manga to by jej z uszu właśnie teraz dym zaczął by się wydobywać.
„O-O czym ty sobie pomyślałeś!”
Krzyknęła Tohka i zakryła klatkę piersiową rękami.
„D-Dlatego, powiedziałem ci abyś to założyła!”
Tohka gapiła się na stanik przez chwilę i jęknęła niezadowolona.
„Wiem, wiem o tym już, idę to założyć aby widział...”
Pokiwała głową i pobiegła w głąb korytarza.
„Uff... było niebezpiecznie.”
Shidou westchnął z ulgą.
Jednakże po kilku minutach, Tohka pojawiła się jeszcze z bardziej zaczerwieniona twarzą.
„S-Shiodu...Dobrze to zrobiłam?”
Tohka podeszła trzęsącym się krokiem.
Z nie wiadomego powodu jak bluzka była założona tył na przód.
„Tohka......Jak ty wyglądasz?”
„J-Jak to się zapina......?”
„Aha......”
Shidou właśnie zrozumiał istotę problemu.
Tohka pierwszy raz założyła stanik i samodzielne zapięcie go jest dla niej za trudne.
Kiedy Shidou rozmyślał o tym-
„Dosyć tego dumania, idź tam i jej pomóż.”
Powiedziała Kotori jakby to była dla niej katorga. Policzki Shidou zadrżały kilka razy.
Poniekąd chciał zaprotestować... ale nie było innego sposobu. Shidou przełknął ślinę, otworzył i trzęsącym się głosem powiedział.
„Zapnę...Zapnę go tobie, więc odwróć się.”
„Co...”
Tohka stała szeroko otwartymi oczami, nie mogąc wymyślić niczego innego, tak jak Shidou.
Po chwili wahania, Tohka powoli się odwróciła plecami do Shidou.
Jako że bluzka była rozpięta, widział jej prześliczne plecy, Shidou z wrażenia zachłysnął się śliną.
„N-Nie gap się na mnie......”
Tohka zawstydzona odwróciła twarz, jej obie ręce spoczywały na ramionach tak aby bluzka niespodziewanie nie spadła.
Shidou energicznie potrząsnął głową.
„R-Rozumiem...”
Pot pojawił się na policzkach Shidou, a on mamrotał „Nie ma na to rady” co chwilę. Trzęsącymi rękoma zapiał stanik. W tym samym czasie pomyślał.
-…...Następnym razem kupię zapinany od przodu.
Postanowił głęboko w sercu.
„Eee......nie wygodnie się chodzi w tym czymś.”
„......Pogódź się z tym. Tak musi być.”
„Eee.”
Tohka wyglądała niezadowolona kiedy tak patrzyła się na siebie. Shidou trzymał rękę na czole które było jeszcze gorące i westchnął.
Następne dziesięć minut upłynęło w ciszy.
Shidou i Tohka weszli na skrzyżowanie i usłyszeli odgłosy kroków biegnącej osoby,
„Hmm?”
Shidou zmarszczył brwi i spojrzał w kierunku z którego te odgłosy dobiegały.
Z lewej strony dziewczyna wyglądająca jak uczennica liceum biegła, trzymając kromkę chleba w ustach.
„Jestem spóźniona, Jestem spóźniona!”
Wypowiadając te słowa, które są obecne w każdej współczesnej mandze shoujo, biegła z niesamowitą prędkością. Swoją drogą pomimo tego, że trzymała w ustach kromkę chleba jest wymowa była idealna.
„Co...!”
Zamiar aby ją wyminąć przemknął przez umysł Shiodu, ale było za późno. Zderzył się z ową dziewczynę i upadł na tyłek.
„Uuu...ała...”
„W-Wszystko w porządku Shidou--!”
Tohka przykucnęła i spytała się zaniepokojona.
„Tak, nic mi nie jest......”
Shidou otrzepał się kiedy wstał, patrzył się w kierunku z którego dziewczyna go potrąciła. Jeśli Shidou poczuł uderzenie tak mocno, to dla tej dziewczyn musiało być coś okropnego.
„To boli!”
Jak się można było tego spodziewać, dziewczyna która leżała nie daleko krzyknęła.
Jednakże---
„Aaa...”
Twarz Shidou zaczerwieniła się, jego ramiona zatrzęsły się.
To było całkowicie zrozumiałe, ponieważ dziewczynie która leżała na drodze spódnica się tak wywinęła, ukazała majtki i pośladki, a Shidu je zobaczył.
Nie wiedzieć czemu, miał wrażenie, że kiedy upadała, specjalnie podwinęła swoją spódnice.
„--Ała!”
Ale podejrzenia Shidou została natychmiast rozwiane kiedy dziewczyna krzyknęła.
Dziewczyna pośpiesznie zakryła swoją bieliznę, patrząc na Shidou zawstydzona.
„W-Widziałeś?”
„Nie, nie, to...”
Kiedy Shidou kłopotał się odpowiedzią, dziewczyna stała powoli i podeszła do Shidou.
„Widziałeś za dużo i teraz......nie będę mogą wyjść za mąż!.”
„Eee...? Że co?”
Następnie dziewczyna niespodziewanie przytuliła się do Shidou.
„Umm.”
„Co---!”
Nie tylko Shidou odjęło mowę, ale również Tohce.
Ale dziewczyna się tym nie przejmowała i zaczęła kreślić palcem kółka po klatce piersiowej i powiedziała.
„Czy weźmiesz......odpowiedzialność?”
„Eee, Nie, nawet jeśli tak mówisz......”
Pot spłynął po twarzy Shidou, następnie spojrzał w dal. Dziś jest gorąco, zdecydowanie za gorąco.
„Wciąż, nie zamierzasz puścić, ty!”
Tohka
chciała złapać dziewczynę za ramię, ale ona zrobiła unik i
puściła Shidou.
„Proszę, przemyśl to wolnym czasie! …...Co może....się potem stać.”
Jak to powiedziała, nagle dziewczyna nie wiadomo czego pobiegła w kierunku z którego przybyła.
Tohka przez chwilę wyglądała przez chwilę jakby ogłuszona, „Uuu-” wydęła wargi i spojrzała w kierunku Shidou.
„O-O co chodzi......Tohka.”
„...O nic, to nic.”
Tohka odwróciła się i poszła w kierunku szkoły.
„Czekaj, hej, Tohka-”
W tym momencie interkom w prawym uchu zapiszczał.
„Shidou, odbiór~~”
„O co...?”
Shidou złączył brwi, a to Kotori westchnęła zniecierpliwiona.
„Shidou co ty robisz. To jest nie do przyjęcia co ty mówisz. Nie możesz doprowadzać Tohki do furii. ”
W tym momencie Shidou wreszcie zrozumiał sytuację.
„Nie, nie mów że ta dziewczyna była z...... <Ratatoskr>......!”
„Poprawnie. To była jedna z naszej załogi. Nie mów, że jesteś rozczarowany?”
„Aaa.”
Shidou wykrzywił twarz kiedy pociągnął się za włosy.
„Czemu nie zrobiłeś tego w bardziej delikatny sposób ---Lub nie zrobiłeś czegoś co poprawnie rozładowało by sytuacje.”
„R-Rozładowało?”
„Tak, delikatnie położyć dłoń na barku, czule szepnąć do jej ucha: 'Nie denerwuj się, Nie interesują mnie żadne dziewczyny poza tobą.' lub coś w tym stylu.”
„Co to jest w ogóle możliwe......! Po pierwsze, czy w ogóle coś takiego poprawi nastrój Tohki?”
„Hehe, jesteś w błędzie Zapomniałeś już, przecież dziewczyny kochają jak im się prawi kompletny.”
„Ok...”
„W porządku. Bardziej mnie martwi, że stoisz w miejscu jak idiota. Tohka prawie znikła z pola widzenia.”
„Yyy...”
Shidou spojrzał w dal przed siebie, ale Tohki nie było już widać.
„Nie.....”
Zerwał się do szalonego biegu, po chwili z powrotem zobaczył Tohkę.
Stała za rogiem tak jakby się ukrywała,policzki Tohki były wydęte nieznacznie.
„To...Tohka...”
„.....Chodźmy Shidou!”
Wyglądało na to, że czekała na Shidou, ale niezadowolony ton głosu cały czas był słyszalny.
„Ooooookej.”
Shidou odpowiedział, a jego mózg zaczął intensywnie przetwarzać myśli.
Przełknąć ślinę, zebrać się w sobie, powoli położyć ręce na barkach Tohki... taki miała plan.
Ale nie miał odwagi go zrealizować.
Lekko klepną Tohkę po ramieniu, a ona odwróciła się w jego stronę. I wtedy...
„N-Nie denerwuj się, N-Nie interesują mnie żadne dziewczyny poza tobą.....!”
Nie miał nic do stracenia mówiąc to, Shidou zrobił tak mu poradzono.
"......!"
Kiedy tylko skończył mówić, Tohce natychmiastowo rozszerzyły się oczy.
„C-C-C-C-C-C-C-Co powiedziałeś Shidou......!”
„N-Nic.....przepraszam, zapomnij o tym.”
Kiedy usłyszał odpowiedź Tohki, czuł się taki wstyd, że chciał umrzeć. Shidou pomachał ręką próbując to ukryć.
„Eee...”
Nie wiedzą czemu, Tohka wydała niezadowolony dźwięk i ruszyła przed siebie.
…...ale czuł, że teraz jej kroki lżejszy niż wcześniej.
Z domu Shidou do liceum Raizen jest 30 minut piechotą.
Zwykle Shidou wchodził do budynku szkoły około godziny ósmej. Ale dzisiaj z racji tego, że czekał na Tohkę oraz różnych wydarzeń był nieco spóźniony.
Wskazówki w zegarze na budynku szkolnym pokazywały 8:20. Zostało jeszcze dziesięć minut do rozpoczęcia lekcji.
„......Cóż, jeśli się nie pośpieszymy, to się spóźnimy.”
„Masz racje.”
Powiedziała Tohka, razem weszli do budynku. W tym momencie.
„Itsuka-senpai!”
Przy wejściu czekała dziewczyna, która wyglądała na pierwszaka, zawołał ona do Shidou.
„Eee......ja?”
„Tak...”
Dziewczyna nieśmiało wręczyła coś podobnego do listu Shidou.
„Zawsze cię lubiłam Senpai! Proszę czy nie zechciałbyś tego przeczytać?”
„Ha......Ha?”
Shidou gapił się na to co dziewczyna mu dała. To był list z pieczęcią w kształcie serca.
Wyglądało to na staromodny list miłosny.
„L......list miłosny......?”
Jego ciało się zatrzęsło i zrobił krok w tył.
...Ale szybko coś zrozumiał. Nie było powodu aby takie coś miało się wydarzyć, prawdopodobnie ona jest z <Rataoskr>. Jeśli uprzejmie jej nie odmówię, bez wątpienia znowu rozlegnie się alarm jak ostatnio i będę zmuszony przyjąć karę od Kotori.
Shidou przełknął ślinę, wział list już miał go podrzeć na strzępy -Jednakże spojrzał w łzawiące oczy dziewczyny i nie mógł tego zrobić.
…...Nawet wiedząc, że jest ona z organizacji, to było sprzeczne z jego sumieniem.
Shidou oddał list z powrotem i pokiwał przecząco głową.
„P-Przepraszam, ale nie mam możliwości aby sprostać twoim oczekiwaniom......”
Jak tylko Shidou skończył, dziewczyna wyglądała jakby miała się rozpłakać.
„To...to prawda. Przepraszam, że byłam taka bezpośrednia......!”
Dziewczyna szybko się odwróciła i pobiegła korytarzem.
„No no, jaka szkoda.”
„Niby kto miał się nabrać na taką oczywistą sztuczkę?”
„Mimo, że mieliśmy plan z listem miłosnym, to nasz człowiek nie wykonał jeszcze żadnego ruchu, wiesz?”
„Eee?”
Twarz Shidou samowolnie zadrżała.
Wtedy Shidou zaczął się rozglądać zakłopotany i zauważył dziewczynę podobną do poprzedniej która trzyma list miłosny w rękach.
„T-To jest......”
„Jedna z naszych ludzi.”
„W-Więc tamta dziewczyna była...?”
„Zaakceptowanie miłości od młodszej koleżanki, ta jedyna szansa w twoim życiu uciekła ci. Ciężko było ci odmówić przyjęcia tego listu.”
„..................”
Shidou rozglądał się dokoła bez słów.
Co ona miała na myśli, nie rozumiał tego.
„Przynajmniej nie zwierzyła się tobie przy Tohce, może uznać to za bezpieczne rozwiązanie sprawy.”
„...Tak mówisz?”
Shiduo powiedział pustym tonem głosu.
„Czy ta dziewczyn chciała coś od ciebie, Shidou?”
Głos Tohki dobiegł Shidou zza pleców, a on energicznie pokręcił przecząco głową.
„Nie.....nic nie chciała.”
Ponownie usłyszał głos Kotori.
„Wychodzi na to, że dzisiejsza kara nie zostanie wykonana. Bardzo---źle.”
„......Ej, co tam planowałaś dla mnie, jeśli bym zawiódł?”
„Hmm? Zamierzałam rozrzucić zdjęcie z twojej przeszłości kiedy pierwszy raz użyłeś żelu do włosów i miałeś wtedy wyraz twarzy w stylu 'Czyż nie wyglądam bosko?' po całym mieście.”
„Nie rób tego!”
„Ponadto już czas aby rozpocząć lekcje, idź do klasy. Chyba o tym nie zapomniałeś.”
Powiedziała Kotori i transmisja została zakończona.
„Naprawdę......”
Shiodu przesunął drzwi i wszedł do klasy, przy tablicy nie daleko wejścia stał jego kolega Hiroto Tonomachi który coś napisał na tablicy kiedy go zobaczył.
„Hmm? Zastanawiałem się czemu przyszedłeś później niż zwykle, ale widzę, że przyszedłeś razem z Tohką. Uuuuuu.”
Powiedział ze smutną twarzą i narysował aiaigasa1, wpisał tam oczywiście nazwiska Itsuka i Yatogami.
„A ty co, jesteś z podstawówki?”
Shidou zaśmiał się drętwo.
Jednakże Tohka miała bardzo zakłopotany wyraz twarzy, spojrzała na Shidou i Tonomachiego
„Eee...nie może razem przyjść do szkoły......? Nie wiedziałam, że jest taka reguła...”
Tonomachi pomachał panicznie rękami, próbując zmazać to co napisał.
„To, to nie tak -Jakby tak mogło być Tohka-chan? To jest modelowy przykład perfekcji – a dokładniej coś jak eksplozja riajuu.”
W odpowiedzi na wyjaśnienia Tonomachiego, Tohka szeroko otwarła oczy.
„Riajuu? A co to?”
„To ktoś taki jak Shidou, ktoś kto nie cierpi na brak kontaktów z dziewczynami, Cholernie Miły Gość.”
„Hej......”
Shidou gapił się na Tonomachiego kątem oka. Ale on nie zwrócił na niego uwagi, tylko szeroko się uśmiechnął.
„Cóż to było by......kłopotliwe, jakby Shidou by eksplodował. To byłoby......wyjątkowo smutne. Nie możesz czegoś z tym zrobić?”
Bez cienia sarkazmu czy żartowania, powiedziała niewinnie Tohka.
Będąc pod tak niewinnym spojrzeniem, Tonomachi-
„Prze...Przeklinam cię!!!”
Wykrzyczał głośno i wybiegł na korytarz.
„Eee...Co ten Tonomachi wy...”
„Zapomnij o nim. Wróci tu po jakimś czasie.”
Powiedział Shidou i poszedł do swojego siedzenia w drugim rzędzie.
Patrząc na lewo, siedziała tam jak zwykle piękna dziewczyna.
Blada skóra i wyraz twarzy jak u lalki, tworzyły atmosferę jakby nie nieżała do tego świata.
„Dzień, Dzień dobry......Tobiichi.”
„............”
Co za straszliwa aura.
„--Dzień dobry Origami. ”
Kiedy tylko się poprawił, dziewczyna -Origami Tobiichi, kiwnęła głową w odpowiedzi.
To było zwykłe chłodne powitanie. Jednakże dzisiaj, nie skończy się to tak łatwo.
Origami spojrzała za Shidou i zobaczyła Tohkę, jej wzrok się wyostrzył.
„Przyszliście do szkoły razem.”
„Eee? Aaaaa......tak, tak właśnie.”
„Czyżby?”
Jej wyraz twarzy się nie zmienił, ton głosu również. Więc czemu czuł się przytłaczającą atmosferę.
„......Umm?”
To było niemożliwe nie zauważyć takiej atmosfery, z prawej strony Shidou, Tohka spojrzała na Origami po tym jak postawiła torbę na ziemie i śniadanie na ławce.
„Co, chcesz czegoś?”
„Nie.”
„.....Humph.”
Bez ukrywania niezadowolenia, Tohka puściła focha.
No właśnie Tohka do nikogo nie odnosi się z wrogością...ale ona stanowi wyjątek.
Cóż na to nic nie można poradzić.
Origami należy do AST -które używa technologii wojskowych aby wyeliminować Duchy takie jak Tohka.
Prawdę mówiąc, zanim Shidou zapieczętował moce duchowe Tohki, prowadziły one otwartą walkę między sobą.
Co więcej rodzice Origami zostali zabici przez Ducha, więc ona zionie absurdalną nienawiścią w kierunku Duchów. Nic nie da się zrobić z tym, że się nienawidzą.
W tym momencie rozległ się dźwięk dzwonka.
„...! W-W porządku, lekcje się zaczynają! Tohka usiądź prawidłowo, okej?”
„Umm...”
Tohka pośpiesznie usiadła na krześle.
Shidou zrobił to samo, dziękując niebiosom za dzwonek.
Rozproszeni uczniowie, stopniowo wrócili na swoje miejsca. Nawiasem mówiąc, Tonomachi wpełzł do klasy tylnym wejściem, zaskakująco jest typem człowieka który trzyma się reguł.
Chwilę potem, drzwi do klasy się otworzyły. Kobieta z krótkim włosami i okularami weszła do środka.
Przypominała ona ucznia nie ważne jakby na nią spojrzeć, ale ona naprawdę była nauczycielem. Tamae Okamine, lat dwadzieścia dziewięć (ksywa: Tama-chan)
„Dzień dobry wszystkim.”
Po zwyczajowym przywitaniu, Tama-chan-sensei wzięłą do ręki dziennik obecności- i niespodziewanie stanęła w miejscu.
„Aaa, no właśnie. Mam wam coś do powiedzenia.”
Po przyglądnięciu się rozmawiającej klasie, powiedziała.
„Więc, do tej klasy zostanie przeniesiona nowa uczennica!”
Natychmiast po tym klasa wydała głośny dźwięk „OOOOOOOOOOOOOOOOOHHH”
Cóż to było zrozumiałe.
W sumie, przeniesienia uczniów do klasy, są jednym z największych wydarzeń w życiu szkoły. Prawdę mówiąc kiedy Tohka pierwszy raz przyszła do klasy, każdy też był podekscytowany.
„Hmm.”
W tym momencie Shidou przechylił głowę.
Tohka została przeniesiona (tak to nazwijmy na razie) tutaj kilka miesięcy temu, czemu nowa uczennica miałaby być przeniesiony właśnie teraz, myślał Shidou, w dodatku liczba uczniów w tej klasie nie powinna się zbytnio rożni od innych klas.
„Proszę, wejdź-”
Przemyślenia Shidou zostały przerwane przez przyjemny głos Tama-chan-sensei.
Drzwi powoli się otwarły i przeniesiona uczennica weszła do klasy
Natychmiastowo w klasie zapanował cisza.
Była to młoda dziewczyna. Mimo, że dziś jest gorąco, była ubrana w żakiet zimowego mundurku i miała czarne pończochy.
Jak cień, tak można było ją wiarygodnie opisać.
Miała czarne jak smoła włosy, jej grzywka zasłaniała lewą stronę twarzy, poza prawym okiem nie można było nic dostrzec
Ale nie tylko, ta dziewczyna zupełnie jak Tohka -Duch posiadający nieziemską urodę- była uwodzicielsko atrakcyjna i nie ustępowała w urodzie Tohce.
Dźwięk przełykania rozniósł się po klasie i dotarł do uszów Shidou.
„Teraz przedstaw się wszystkim.”
„Ok.”
Dziewczyna zachęcona przez Tamę-chan, skinęła głową i z gracją wzięła kredę do reki.
Na tablicy napisała swoje imię i nazwisko Kurumi Tokisaki, miało ona wspaniały charakter pisma.
„Nazywam się Kurumi Tokisaki.”
Następnie nieco głośniej powiedziała.
„Jestem Duchem.”
„......!?”
Shidou
doznał nieprzyjemnego uczucia jakby jego serce zostało mocno
ściśnięte,
Spośród uczniów, tylko Tohka i Origami miały podobne reakcje co Shidou.
Kurumi chyba to zauważyła i przez chwilę popatrzyła się na Shidou i uśmiechnęła.
„......Sss.”
„Ehehe...wspaniale! To było zwalające z nóg przedstawienie się!”
Zauważając, że Kurumi nie ma zamiaru kontynuować, Tama-chan klasnęła w ręce co oznaczało koniec przedstawiania się.
„Cóż Tokisaki-san, usiądź na pustym krześle, o tam.”
„Ok, ale najpierw mam małą prośbę.”
„Hmm? Co to za prośba?”
Jak tylko Tama-chan-sensei to powiedziała, Kurumi podniosła palec.
„Jako, że niedawno się przeniosłam, nie znam tej szkoły. Byłoby miło jakby ktoś mnie oprowadził po szkole, nawet jeśli by to było po lekcjach.”
„Aaa racja, Więc......przewodniczący klasy-”
Jednakże Kurumi zaczęła iść jak nauczycielka mówiła i zatrzymała się tuż przed ławką Shidou.
„Hej -mogę prosić cię o pomoc Shidou-san?”
„Eee......”
Shidou z powodu nieoczekiwanego zwrotu wydarzeń, tylko wydał jakieś niezrozumiałe dźwięki.
„J-Ja......? Skąd ty w ogóle znasz moje imię?”
„Nie chcesz...?”
Kurumi wyglądała na zasmuconą, miała wyraz twarzy jakby się miała zaraz rozpłakać jeśli zostanie odrzucona.
„N-Nie o to chodzi......”
„Więc zgoda. Oddaję się pod twoją opiekę Shidou-san.”
Kurumi słodko się uśmiechnęła i będąc obserwowaną przez osłupionych uczniów, udała się lekkim krokiem do przeznaczonego dla niej krzesła.
W momencie kiedy Tama-chan-sensei wyszła z klasy po skończeniu lekcji, Shidou natychmiast wyciągnął komórkę z kieszeni i zadzwonił do Kotori.
Chwile później kiedy dźwięk oznaczający nawiązanie połączenia został odegrany, usłyszał Kotori w komórce.
„Halo, Słucham, Braciszek?”
Jej przyjemny głos był zupełnie inny od sarkastycznego tonu z rana. To była normalna Kotori, nie będąca w trybie dowódczyni.
„Hej Kotori.”
„Naprawdę? -Czemu dzwonisz w takim czasie? Jeśli zadzwoniłbyś 10 sekund wcześniej, nauczyciel skonfiskowałby mi komórkę, wiesz?”
„Przecież powinnaś mieć włączony tryb cichy.”
„Akurat dzisiaj zapomniałam-”
Kotori powiedziała smutno.
„Więc, o co ci chodzi? ”
„Sss, no właśnie. Prawdę mówiąc......”
Mówiąc to Shidou spojrzał na Kurumi.
Nawet jeśli powiedziała coś szokującego takiego jak „Jestem Duchem” kiedy się przedstawiała, Kurumi była otoczona przez morze ludzi i pytań. Nie tylko uczniowie z klasy czwartej, ale również uczniowie z innych klas przyszli zobaczyć piękną przeniesioną uczennicę. Identycznie było kiedy Tohka przyszła pierwszy raz do szkoły.
W tym momencie przypadkowo nawiązał kontakt wzrokowy z Kurumi, ona popatrzyła w jego kierunku i lekko się uśmiechnęła. Shidou natychmiast się zaczerwienił i wstrzymał oddech.
„Braciszku?”
„Aaa......dziś do klasy została przeniesiona uczennica....powiedziała ona.”
„Co takiego?”
„Jestem Duchem.”
„............”
Kiedy Shidou skończył mówić, Kotori nie odpowiedziała.
Było tylko słychać szelest ubrań, przypominała to dźwięk zmieniania kokardek na włosach.
„--Opowiedz mi to ze szczegółami”
Kotori powiedział z zupełnie innym tonem niż przed chwilą.
„Nawet jeśli chcesz abym opowiedział ci to szczegółowo...to było jak mówię. Po prostu kiedy się przedstawiała powiedziała 'Jest Duchem' …..Pomimo, że nie mam podstaw aby tak twierdzić, czuję, że powiedziała to do mnie.”
„Czy to czasami nie twoja wyobraźnia?”
„......”
„Zapomnij o tym. Osoba która zna taki termin jak Duch, nie jest zwyczajną osobą. Przeprowadzę dochodzenie odnośnie jej.”
„Ok...Zrób to, proszę.”
Kiedy tylko Shidou się rozłączył, zabrzmiał dzwonek oznajmiając rozpoczęcie lekcji.
W rogu bazy Tenguu. Wewnątrz pokoju obserwacyjnego gdzie obserwowano odczyty i mierzono fale duchowe w rejonie południowego Kanto.
„......Niemożliwe.”
Dowódczyni oddziału AST Ryouko Kusakabe zmarszczyła brwi i wydała dźwięk niezadowolenia.
„To chyba jakaś pomyłka?”
Mężczyzna obsługujący centralną wieżę kontrolną – Starzy Sierżant Ashimura odwrócił się do niej i przetarł pot z czoła.
„Jest mi bardzo przykro. Ale precyzja urządzeń obserwacyjnych, nawet skali kraju jest jedna z najlepszych.”
„...Na to wychodzi.”
Ryouko sprawdziła ponownie cyfry na ekranie, aby mieć pewność, że nie ma pomyłki. Potem westchnęła jakby chciał pozbyć się frustracji.
Na ekranie były wyniki skanu pewnego człowieka
Nie, użycie słowa człowiek byłoby kłamstwem.
Mimo wszystko te cyfry wskazywały na potwora który może zniszczyć świat.
„......Duch który przeniósł się do szkoły ten żart nawet nie jest śmieszny.”
No właśnie, dziś o 09:00 Origami przesłała wiadomość do bazy.
Żądała dochodzenia, ponieważ, uczennica która się dzisiaj przeniosła stwierdziła, że jest Duchem.
Nawet jeśli w to wątpiła, przeprowadziła rutynowy skan tej dziewczyny-
Ryouko przetarła pot z czoła, pomimo że klimatyzacja była włączona, jej skóra zrobiła się wilgotna.
Oczywiście miała ku temu powód. Aby się przenieść trzeba podać adres zamieszkania i zaświadczenie z poprzedniej szkoły, jak również inne dokumenty które są potrzebne.
Niebezpieczna kreatura która może zniszczyć całą ulicę kiwnięciem palca, może ukryć się przed skanowaniem, posiada wiedzę jak działa społeczeństwo ludzkie i jak ją efektywnie wykorzystać. Takie coś na pewno napawa niepokojem.
„Dowódczyni, Czym pani się zajmuje?”
Ryouko usłyszała zza pleców dziwne przywitanie.
Tylko jedno osoba mogła takich słów użyć. Odwróciła głowę, a tam stała Mana, tak jak się tego spodziewała.
„Hmm?”
Mana miał poważny wyraz twarzy i zmarszczyła brwi niezadowolona.
„--Wreszcie... się pojawiłaś <Zmoro>. ”
„<Zmora>?”
Ryouko zapytała zaskoczona. Mana westchnęła ciężko.
„Kryptonim <Zmora> -Ten którego ścigam, najbardziej brutalny Duch.”
„Najbardziej brutalny...Duch?”
Ryouko cała się zatrzęsła, a Mana pokiwała głową.
„Ten Duch zabił przynajmniej dziesięć tysięcy ludzi na chwilę obecną. Jeśli doliczymy ofiary do których nie ma pewności czy ona je zabiła, liczba ich będzie kilka razy większa.”
„Dziesięć, dziesięć tysięcy......! Niewiarygodne, czego nie ogłoszono ewakuacji? Z resztą trzęsienie przestrzenne o takiej skali... ”
„Mylisz się.”
Mana próbując przerwać Ryouko zabrzmiała nieco melancholijnie.
„Trzęsienia przestrzenne <Zmory> nie różnią się od trzęsień innych Duchów. Mimo, że nie możemy powiedzieć, że o braku ofiar z tego powodu, to liczba ich nie sięga nawet stu.”
„Więc, jak to...”
„Powód jest prosty -zabiła ich własnym rękoma. Dziesięć tysięcy ludzi.”
„...................”
Ryouko wstrzymała oddech.
<Księżniczka> i <Pustelniczka> które pojawiają się w Tenguu, nawet jeśli spowodowały kilka trzęsień przestrzennych, nigdy nie zaatakowały nikogo, a jeśli tylko to AST w samoobronie.
Jednakże, jeśli potwór mogący zniszczyć ziemię, zacznie zacznie zabijać ludzi z własnej woli...
...to będzie to przerażające. Jako członek AST może sobie to łatwo wyobrazić.
„---Więc jakie przygotowania musimy zrobić?”
„Eee.”
Mana co nieco się przeciągnęła.
„Jeśli Duch się pojawi. Nie pozostaje nam nic innego jak go zabić.”
„To prawda...... Ale czy nie powinniśmy ewakuować mieszkańców. W końcu ta sytuacja jest-”
„Nie masz się o co martwić. Zostaw to mnie -Zajmowanie się tym Duchem, jest tym w czym jest najlepsza.”
„Czekaj, gdzie idziesz!”
Ryouko złapała Manę za ramię kiedy ta chciała pośpiesznie wyjść.
„Jakiś problem? Czy nie lepiej będzie się tym zając jak najwcześniej.”
„......Po pierwsze ja tu jestem dowódczynią. Nie działaj na własną rękę.”
„............”
Mana rozważała coś przez chwilę, po chwili uniosła lekko rękę.
„Rozumiem, będę wypełniać twoje rozkazy.”
Jednakże, spojrzała na Ryouko jakby ją osądzała.
„Ale proszę nie zapomnij, została przeniesiona tu przez [Zrzeszenie] i mam pozwolenie z Głównego Dowództwa na samodzielne akcje.”
„......Rozumiem.”
Ruoko zrobiła znudzony wyraz twarzy i puściła rękę Many.
Wskazówki zegara wiszącego nad tablicą, wykonały pełny obrót już trzy razy.
Dla Shidou rozpoczęła się godzina wychowawcza po której wraca do domu. Równo z dzwonkiem do klasy weszła Tama-chan-sensei, otwarła on dziennik i zaczęła przekazywać informacje.
Normalna i nieekscytująca scena. Jednakże w tej chwili Shidou był dręczony przez niewytłumaczalną panikę
Poniekąd przypuszczał jaki to może być powód...
„............”
Kurumi korzystając z szansy kiedy nauczyciel się rozkojarzył, odwróciła się do Shidou, nawiązała kontakt wzrokowy i pomachał ręką
„Hej.”
Czuł, że byłby to nie uprzejme nie odpowiedzieć. Shidou zrobił wymuszony uśmiech i pomachał jej również.
„............”
Tohka i Origami które siedziały obok Shidou, zupełnie poważnie, wpatrywały się w niego tak intensywnie, że mogły by one tym wywołać zapalenie skóry.
„...C-Co ja mam teraz robić?”
Shidou westchnął zrozpaczony. Tama-chan zamknęła dziennik.
„To wszystko na dzisiaj. --Aaa, jeszcze jedna rzecz, ostatnio w dzielnicy, wydarzyły się przypadki zaginięć. Niech wszyscy chodzą grupami, a przynajmniej niech próbują oraz pamiętajcie aby wrócić do domu przed zmrokiem, ok?”
„......Hmm?”
W odpowiedzi na słowa Tama-chan-sensei które wyglądały jakby były skierowane do dzieci, Shidou umiósł brwi.
Teraz kiedy wspomniała o tym, przypomniało mu się, że coś o tym słyszał w porannych wiadomościach. Jego uwagę zwróciło nazwa miasta Tenguu która tam padła.
Wszystko będzie w porządku jeśli to jest Shidou, ale może to być kłopotliwe w przypadku Kotori.
…...Cóż, jeśli to byłaby moja siostra, to zmartwienia byłyby większe.
Kiedy Shidou tak sobie rozmyślał, padło polecenie aby wstać, następnie wstał i ukłonił się. Potem rozległy się dźwięki przesuwanych krzeseł i rozmów między uczniami.
Było już po lekcjach. Ale -Shidou miał jeszcze coś do zrobienia.
Shidou wziął miniaturową słuchawkę z kieszeni i włożył ją do prawego ucha.
Chwilę po tym usłyszał z niej entuzjastyczny głos.
„--Już czas. Jesteś gotów Shidou?”
To był młody głos, miał duża siłę perswazji, siostra Shidou, Kotori Itsuka w trybie dowódczyni.
Pomimo, że nie mógł tego potwierdzić, zapewne elita z mostku <Fraxinus> jest w pełni gotowa do spotkania z Duchem.
„Nie wierzę, że to naprawdę jest Duch -Szczerze mówiąc myśle, że to tylko urojenia Shidou.”
„......Ej.”
W odpowiedzi na żart Kotori, Shidou zrobił skośne oczy.
Ale nie bez powodu. Tak po prawdzie mówiąc, sam Shidou również w to powątpiewał. Duch który przeniósł się do szkoły, trochę to abstrakcyjne.
Wyniki obserwacji Kurumi przez Kotori został wysłane na komórkę Shidou w czasie przerwy śniadaniowej.
Wniosek był taki -Kurumi jest naprawdę Duchem.
„--Hej można to uznać za dobrą rzecz. Inni już zostali o tym powiadomieni. Jeśli alarm nie rozlegnie się, AST też nie będzie robić hałasu. Czy nie jest to sytuacja na którą liczyliśmy. W tej chwili skup się polepszeniu stosunków z innymi i pozwól się jej w tobie zakochać.”
„......Hmm, myślę...że masz rację.”
Powiedział Shidou bez przekonania.
Było tak jak powiedziała Kotori, ale motywy działania Kurumi się wciąż nie jasne i Shidou czuł się zdezorientowany.
„Co się z tobą dzieje, co to za tchórzliwa odpowiedź. Będziesz się CAŁOWAŁ z kolejnym Duchem i masz jakieś wątpliwości co do tego.”
„N-Nie, nie o to chodzi......to nie tak że ma jakieś wątpliwości...”
„Dobrze. Niestety wygląda na to, że nie mamy już czasu na pogaduszki.”
„Eee?”
Kiedy Shidou to powiedział, ktoś poklepał go po ramieniu.
„Shidou-san, Shidou-san.”
„Aaa...!”
Z racji, że było to niespodziewane, Shidou się przeraził.
„Przeprasza, przestraszyłam cię?”
Obok niego stała dziewczyna -Kurumi z pokornym wyrazem twarzy.
„To-Tokisaki......”
„Możesz do mnie mówić Kurumi.”
„Aaaaha......Więc Kurumi.”
W odpowiedzi na to Kurumi uśmiechnęła się.
„Możesz oprowadzić mnie po szkole? Oddaje się pod twoją opiekę.”
„Aha.”
Shidou wyglądał jak by chciał uspokoić swoje serce które przyśpieszyło niesamowicie, kładąc rękę na klatce piersiowej.
…...Cudowny wygląd, postawa, która emanuje elegancja, Eleganckie ruchy. Wszystkie pięć zmysłów Shidou akcentowały jej osobę.
To było jakby mózg i oczy odrzucały wszystko poza Kurumi, pozostawiając te rzeczy poza polem postrzegania.
*Chrząknięcie*
„......!”
Shidou powrócił do rzeczywistości kiedy usłyszał to chrząkniecie. Odwrócił się i zobaczył Tohkę która patrzyła się na niego z założonymi rękoma.
„O-Odnośnie tego......”
Czuł się jakby został przyłapany, więc próbował się wytłumaczyć.
„Cóż więc! Pośpiesz się i chodźmy Mmm, jest taka szczęśliwa.”
Zanim skończyła mówić Kurumi odwróciła się i poszła wzdłuż korytarza przed siebie lekkim krokiem
„H-hej!”
„Shidou powinieneś się pośpieszyć.”
„--Shidou, Kurumi jest teraz ważniejsza. Pośpiesz się i idź za nią. Stan psychiczny Tohki nie jest krytyczny. Kup kilka bułek z żółtego ziarna i daj je Tohce kiedy będziesz w domu, to powinno załatwić sprawę.”
Usłyszał głos Kotori w prawym uchu.
Popatrzył na prawo i zobaczył niezadowoloną Tohkę...... ale nie miał innego wyboru. Powiedział jej „Przepraszam” i pobiegł za Kurumi.
„No to od czego zaczniemy?”
Kurumi która czekała nie za daleko od klasy, przechyliła głowę i spytała się.
„Aha...... no właśnie.”
Kiedy Shidou był na straconej pozycji Kotori się odezwała.
15000
metrów nad Tenguu, Sterowiec <Fraxinus> sekretnej organizacji
<Ratoskr> unosił się nad miastem.
Pojawiające się losowo niebezpieczne istoty które mogą zniszczyć świat – Duchy.
Członkowie <Ratatoskr> prowadzą bitwę o to aby one się zakochiwały w Shidou i zostały pozbawione swoich mocy, a jest to ekstremalnie trudne zadanie.
Na mostu <Fraxinusa> zebrało się trzydziestu członków razem z dowódczynią Kotori. Każdy na swoim stanowisku bojowym wykonując powierzone mu zadania.
„Ulubienie na poziomie 45,5, brak zmian.”
„Stan psychiczny zielony, stabilny.”
„Długość fal duchowych 150. Różnica od ostatniego skanowanie 3,4”
„-Hmm, więc wszystko jest w porządku?”
Spytała się Kotori która siedział na fotelu dowódczyni na środku mostka. Kokardki którymi związały włosy były czarne. Wojskowy mundur na jej ramionach był rdzawoczerwony. Nie ważne jakby na nią spojrzeć przypominała dziewczynę która jest tak bardzo zafascynowana filmami, że przebiera się za postacie z nich.
Jednakże, śliczna dziewczyna totalnie nie pasująca do mostka sterowca, po pobieżnym przyglądnięciu się swoim podwładnym, rozsiadła się wygodnie w fotelu i spojrzała na ekran.
Na wielkim ekranie było widać Kurumi Tokisaki -Ducha.
Na ekranie w czasie rzeczywistym wyświetlane były przeróżne dane dotyczące Kurumi.
No właśnie wyglądało to na jakby było żywcem wyjęte z erotycznej gry randkowej.
W tym momencie Kurumi na ekranie przechyliła głowę i jej piękne usta się poruszyły.
„Więc, gdzie zaczniemy?”
„Aaa,......No właśnie.”
W odpowiedzi na pytanie Kurumi można było usłyszeć głos Shidou.
To można było zrozumieć bez dalszych akcji. Jego głos był zakłopotany tym niespodziewanym pytaniem. Kotori westchnęła i przybliżyła mikrofon do ust.
„Shidou wstrzymaj się na chwilę. Niech nasza strona spojrzy na sytuację.”
Jak Kotori skończyła mówić, nowe okno pojawił się na ekranie.
To był plan liceum Raizen, z zaznaczoną pozycją Shidou. Rożne klasy i pomieszczenia były tam oznaczone. Pozycję Shidou i Kurumi przedstawione były jako czerwone kropki. Również na mapie były ścieżki do różnych miejsc wraz z ich długością
Pierwsze miesjce do którego pójdą to-
① Dach.
② Gabinet pielęgniarki.
③ Kawiarnia.
Które wybrać.
„-Wspaniałe możliwości.”
Rozległ się głos zza fotela na którym siedziała Kotori.
Stał tam wysoki młody mężczyzna z ręka na brodzie. To był zastępca dowódczyni Kyouhei Kannazuki.
„To wspaniale, że zostawiasz nam decyzję, jaką trasą podąży. Jeśli zostanie poprawnie wytyczona, to może przynieść bardzo pozytywne wyniki.”
„Masz rację -Wszyscy, głosujecie! Pięć sekund!”
Chwilę później na monitorze przy fotelu pojawiły się wyniki.
„Hmm, dach wydaję się popularnym miejscem.”
„Oczywiście, dach może być nazwany najlepszą miejscówka na odpoczynek dla młodzieży. Miejsce gdzie wolność odczuwasz całym ciałem jak również posiada niezłe widoki! Nie ma lepszego miejsca niż to! ”
Kiedy Kotori mamrotała sobie pod nosem, <Łamacz Wymiarów> Nakatsugawa głośno wykrzyczał.
„Ale......dach jest zwykle zamknięty, prawda? Ponieważ jest tam zbyt niebezpiecznie.”
Siedząca obok niego <Oddana kochanka> Minowa powiedziała trzymają się ręką za brodę
„Eee......Naprawdę?”
Nakatsugawa zaprotestował, a Kotori odchrząknęła zanim powiedziała.
„To nie problem. W szkole mamy dużo pomocników, mogą oni otworzyć drzwi na dach zanim Shidou z Kurumi tam dotrą.”
„W-Właśnie! Więc dach nadal jest najlepszy-”
„Nie tak prędko!”
<Kiepski Małżonek>, Kawagoe siedzący po prawej stronie mostka zaprotestował.
„Jak możecie pominąć gabinet pielęgniarki? Łóżka ustawione w rzędzie i do tego oddzielone zasłoną chroniącą przez wzrokiem ludzi. Czyż to nie jest jedno z tych ekscytujących miejsc w szkole!”
„C-Co jest z tobą! Nie jesteś czasami za bardzo zboczony! Dach jest idealnym miejscem......!”
„Ooo.....najpierw wytrzyj krew cieknącą z nosa, zanim zaczniesz protestować Nakatsugawa-kun?”
„Ha......!”
„I co z tego?”
Słuchając słownych przepychanek między frakcją dachu i frakcją gabinetu pielęgniarki, Kotori popatrzyła na wyniki głosowania jeszcze raz.
„Skoro o tym mowa, kto głosował na ③?”
Spytała się Kotori, ręka w górze natychmiast się pojawiła.
„...To ja.”
Kobieta która wyglądała na potwornie zmęczoną i mająca podkrążone oczy była ta osobą, a nazywała się Reine Murasame Oficer Doradczy, jedna z najbardziej zaufanych ludzi Kotori.
„Reine? Co za niespodzianka. Może powiedzieć mi powód?”
„...Powód to nic alarmującego. To prosta eliminacja, tyle i już.”
„Eliminacja? Czemu dach i gabinet pielęgniarki się nie do przyjęcia.”
Na te słowa Reine potrzęsła głową.
„......To nie tak. Po prostu w gabinecie pielęgniarki, ona sama często tam przebywa. Jeśli chcielibyśmy teraz tam pójść, to i tak trzeba byłoby czekać około trzydziestu minut.......dach ma podobny powód. Jeśli pytasz się czemu, sceneria zachodzącego słońca......czy to nie cudowne?”
Po usłyszeniu słów Reine, Kotori lekko podniosła usta.
„-Tak ja się tego spodziewałam, całkiem niezła z ciebie romantyczka, Riene.”
Następnie przybliżyła mikrofon do ust.
„Shidou słyszałeś? Zabierz ją do kawiarni.”
„...Cóż, chodźmy zatem do kawiarni najpierw? Przyda ci się to miejsce w przyszłości.”
„Nie mam nic przeciwko.”
Kiedy Shidou to powiedział, Kurumi słodko się uśmiechnęła i kiwnęła głową.
„No to chodźmy.”
„Ooo.”
Przygnieciony przez entuzjazm Kurumi z trudnością ruszył przed siebie.
Aby dojść do kawiarni trzeba się udać na pierwsze piętro w zachodniej części budynku. Obydwoje szli przez korytarz lekkim chodem.
Uczniowie który ich mijali i wracali do domu, przypatrywali się im
-Ej -co to za piękna dziewczyna -Może została przeniesiona? A czy obok niej nie jest czasami Itsuka-kun z klasy nr 4? Aaa. Wygląda na to, że chciała aby ją osobiście oprowadził po szkole. A czy Itsuka nie jest mężem Yatogami? Słyszałem również również, że Tobiichi została oczarowana przez niego, i przyrzekła mu, że zostanie jego kochanką lub coś w stylu.
Hej, hej, nie wystarczy ci, że masz już dwie dziewczyny, chcesz jeszcze splugawić przeniesioną uczennicę? Itsuka-kun ale z ciebie napalony kobieciarz!
…...Takie rzeczy ludzie mówili.
Na twarzy Shidou pojawił się grymas niezadowolenia, próbując zignorować bolesne słowa, przyspieszył kroku.
Wtedy głos inny niż Kurumi, rozbrzmiał w jego uszach.
„Hmm.....?”
„Co się dzieje Kotori?”
„Nic takiego...tylko dwóch ludzi cię śledzi...jest możliwość, że ktoś wziął cię na cel.”
„Eee...?”
Słyszać taką nieciekawą nowinę, Shidou chciał się rozpłakać.
„Ponadto, idziesz razem z dziewczyną, czemu nic do niej nie powiesz.”
„Yyy...”
Z powodu nadmiernego skoncentrowania się otoczenia na nim, jak również dużego stresu z powodu spaceru razem z dziewczyną, zostawił Kurumi nieco z tyłu.
„Cholera...”
Kiedy to wymamrotał, spojrzał w stronę Kurumi.
Niespodziewanie- Shidou oczuł jak mu serce mocniej zabiło.
Ale był ku temu powód. Kurumi używając prawego oka nie zakrytego przez włosy, gapiła się na Shidou.
Kiedy ich oczy się spotkały, Kurumi słodko się uśmiechnęła, pokazując ze jest rozradowana od stóp do głowy. To było jakby chciała aby Shidou cały czas się na nią patrzył.
„K-Kurumi. Nie masz nic przeciwko jeśli będę szedł z przodu?”
Shidoiu zapytał piskliwym głosem, a Kurumi szeroko otwarła oczy.
„Zauważyłeś to? I nawet się o mnie martwisz, Shiodu jest naprawdę szlachetny.”
„N-nie...to nie to!”
„Proszę, nie bądź taki skromny. To moja wina, że wszyscy się gapią na nas.”
„G-Gapią......?”
Shidou poczuł jak jego policzki się zaczerwieniły -C-C-C-C-Co ta dziewczyna mówi? Gapić się? Nie rozumiem. Wyglądamy normalnie i nie warto się nas gapić, przynajmniej tak twierdził Shidou.
„Czemu się tak rozmiękczasz na jej słowa, Shidou.”
Słysząc wzdychający głos Kotori, ramiona Shidou mocno się zatrzęsły.
„P-Przepraszam.”
„...Ale, w rzeczy samej takiego Ducha jeszcze nie spotkaliśmy wcześniej. Nie tylko integruje się ze społeczeństwem -ona również opanowała do perfekcji sprawianie dobrego wrażenia.”
„Ponieważ ona jest interesującą osobliwością, dlatego musimy więcej się o niej dowiedzieć......zadamy jej kilka pytań i równocześnie zwiększymy przywiązanie do ciebie -Wygląda na to, że mamy już gotowe pytania. Poczekaj chwilę. ”
Na głównym ekranie na mostku <Fraxinus>, jeszcze raz pojawiło się okno z możliwymi pytaniami.
① „Rano wspomniałaś o Duchach, co miałaś na myśli?”
② „Do jakiej szkoły wcześniej uczęszczałaś?”
③ „Kurumi, jakie masz dziś na sobie majtki?”
„Niech wszyscy głosują!”
W akompaniamencie krzyku Kotori, wszyscy członkowie na mostku wcisnęli w tym samy czasie przycisk.
Wynik natychmiast pojawił się na monitorze Kotori.
„Żadne zaskoczenie, że wygrała opcja nr ①.”
Wybór Kotori pokrywał się wyborem reszty ludzi, następnie oparła brodę na ręce.
„Poprawna odpowiedź. Kurumi nie powinna wiedzieć, że Shidou posiada wiedzę na temat Duchów. Dobrze będzie ją trochę przycisnąć.”
Kannzuki odpowiedział.
„To prawda -Apropo głosowania, Kannazuki którą opcję wybrałeś?”
„Wybrałem ③.”
„Posłuchajmy powodu najpierw.”
Kotori się odwróciła do niego i powiedziała.
„Rzeczy które są ukryte za czarnymi rajstopami są skarbem ludzkości. Czemu w ogóle się o to pytasz?”
Kotori pstryknęła palcami, natychmiastowo pojawiło się dwóch umięśnionych ochroniarzy i złapało Kannazukiego za ręcę.
„Wyprowadzić go.”
„Tak!”
Tych dwóch ochroniarzy jednocześnie odpowiedziało i zabrało Kannazukiego razem ze sobą.
„Do...Dowódczyni! Miej litość! Litośćiiiiiiiiiiiiiiiiii!!!”
Drzwi się zamknęły chwilę po tym.
Kiedy mostek był pogrążony w ciszy, Kotori westchnęła i powiedziała.
„Kurumi, jakie masz dziś na sobie majtki?...... Co o tym myślicie?”
„Oczywiście nie możemy użyć tej opcji, jest zbyt chamska aby poprawić atmosferę.”
Odpowiedziała członek załogi z niższej części mostka.
Nagle, brwi Kotori zadrżały.
„Eee!”
Kiedy Kotori zmieniała pozycję na fotelu, przez przypadek wcisnęła guzik mikrofonu i Shidou słyszał całą rozmowę.
„H-Hej......
Kurumi, jaki masz dziś na sobie majtki?”
Shidou myśląc, ze to było polecenie spytał się Kurumi.
„Majtki......że co?”
„......!”
Kiedy oszołomiona Kurumi mu odpowiedziała, Shidou dopiero zrozumiał jak bezsensowne pytanie zadał.
„N-Nie, to było--”
Pośpiesznie pomachał rękoma i uderzył w interkom na znak protestu.
„Ty idioto, to nie było żadne polecenie! Poprawną opcja to nr ① 'Rano wspomniałaś o Duchach, co miałaś na myśli?' ”
„Ha......Ha!”
„Cóż, najpierw spróbujemy wytłumaczyć to nieporozumienie! Powiedz, że to był żart i zadaj poprawne pytanie!”
„Eee...” Shidou jakby jęknął i odwrócił się do Kurumi.
„O-Odnośnie tego Kurumi.”
Jednakże patrząc na wyraz twarzy Kurumi nie mógł zrobić i przerwał w połowie zdania.
Kurumi spojrzała na Shidou i niespodziewanie lekko uniosła brzeg plisowanej spódnicy.
„......Chcesz zobaczyć?”
„Eee? N-nie jak tylko-”
To nie tak, że nie chciał ich zobaczyć, tylko nie mógł tego powiedzieć wprost.
Kiedy Shidou stał zmieszany, Kurumi się rozglądnęła w około i poszła w zacienione miejsce które służyło do przechowywania rzeczy do sprzątania.
„Ku, Kurumi......?”
Shidou złączył brwi w odpowiedzi na zagadkowe ruchy Kurumi.
Kurumi się zaczerwieniła i otworzył swoje małe usta.
„Wiesz......nie mam nic przeciwko, jeśli to ty Shidou-san.”
Mówiąc to powoli unosiła spódnicę.
„Eee...?”
Shiodu zaskoczony rozwojem wydarzeń szeroko otworzył oczy.
Jednakże, zanim Shidou pomyślał co zrobić, Kurumi wystarczająco wysoko uniosła swoją spódnicę. Uda odziane w czarne rajstopy powoli się pokazały -nawet zakazana trójkątna strefa była co nieco widoczna. Przez czarny materiał rajstop prześwitywały białe majtki.
„--!!”
Shidou natychmiast zamknął swoje oczy, złapał za spódnicę Kurumi i pociągnął ja w dół do pierwotnej pozycji.
„No, no.”
Powiedziała sceptycznie Kurumi.
„Co się stała? Jeśli to ty Shidou-san... nie mam nic przeciwko, wiesz o tym?”
„Nie, wystarczy! Chodźmy już! Teraz!”
„No, no, Shidou-san jest wstydliwy. Ale jeśli chcesz kontynuować, to czy możesz puścić moją spódnicę, najpierw?”
„......!”
Kiedy to usłyszał, Shidou otworzył oczy...... Jeśli ktoś by się temu przypatrzył z boku, wyglądało to tak, że Shidou jest jakimś super zboczeńcem który zaciąga dziewczyny do ciemnych miejsc i podnosi im spódnice.
„Prze-Prze-Przepraszam...!”
Pośpiesznie puścił spódnicę i wziął recę do siebie. Kurumi zachichotała się tak jakby się nic nie stało.
„Shidou nie panikuj, najpierw wyprostuj się.”
W
momencie kiedy usłyszał polecenie Kotori, Shidou nienaturalnie
zakaszlał. Następnie kontynuowali podróż do miejsca docelowego.
„No właśnie Kurumi.”
„Mmm, o co chodzi?”
„Czyż nie powiedziałaś rano 'Jestem Duchem?' Kim dokładnie są Duchy? ”
Kurumi słysząc pytanie Shidou stanęła w miejscu zadziwiona przez chwilę, ale bardzo szybko wrócił na jej twarz uśmiech.
„Nie udawaj głupka Shidou-san. Przecież wiesz dokładnie kim są Duchy.”
„............”
Na ta odpowiedź Shidou wstrzymał oddech.
„Kto w ogóle jest.”
Powiedziała zaskoczona Kotori podobnie jak Shidou.
„Przekonana, że Shidou zna prawdę o Duchach......Co to się w ogóle wyrabia?”
Shidou nie musiał zgadywać co się teraz zapytać i zapytał się w imieniu Kotori.
„S-Skąd ty wiesz, że ja wiem...?”
„Mmm, to jest—sekret.”
„Eee?”
„Powodem dla którego przyszłam do tej szkoły byłeś ty Shidou-san. Dlatego tu jestem, bo wiem o to tobie, i dlatego cię szukałam. Nie było dnia kiedy bym o tobie nie myślała. Więc... teraz jestem bardzo szczęśliwa.”
Kończąc zdanie, policzki Kotori były lekko różowe.
„..................!!”
Shidou czuł jak jego policzki płoną, a z uszu mimo że tego nie mógł zobaczyć za pewno wydobywała się para.
Czego, czego tak jest. Czy to flirtowanie czy zakochana dziewczyna, ta sytuacja to zupełnie inny wymiar. Osoba znana jako Kurumi już jest zbyt piękna aby to opisać -to uczucie zniewoliło Shidou.
To była jak wtedy w gimnazjum, kiedy spróbował whisky które tata zostawił na biurku w gabinecie, uczucie upicia alkoholowego. Zdawało mu się, że się przewróci jak tylko zrobi jakiś krok.
„Hej, czyż sytuacja się nie odwróciła!”
„Ha...”
Głos Kotori sprowadził Shidou na ziemię.
„Cóż...chodźmy dalej.”
Shidou głęboko westchnął, kiedy ruszył przed siebie starał się ukryć przed wzrokiem Kurumi.
Powód był taki...... że kiedy utrzymują kontakt wzrokowy między sobą czuł się jakby był sparaliżowany,
„...Nie rozsypuj się tak łatwo mi się teraz. Nie mamy wyboru, musimy atakować. --Nie obchodzi mnie jeśli to będzie tchórzowskie zagranie. Nie możemy pozwolić jej kontrolować sytuacji.”
„Z-Zamknij......”
„Tak......to frustrujące dać się wodzić za nos. Spróbujmy się z nią zmierzyć.”
Kiedy Kotori skończyła mówić, na głównym ekranie wyświetliły się nowe opcje.
① „Twoje włosy są naprawdę piękne.” Pogłaszcz ją delikatnie po włosach jakby nic się nie stało.”
② „Uważaj!” Udaj, że się potknąłeś i upadnij na nią.
③ „Tędy pójdziemy.” Chwyć ją za rękę swobodnie.
Patyk od lizak w ustach Kotori stanął dęba.
Opcje zakładały przypadkowy kontakt cielesny. To jest nieco ryzykowne... ale jej stan psychiczny jest stabilny, więc SI zdecydowała się na to. To dobre metody na zbliżenie się do siebie.
„-Niech wszyscy głosują!”
Chwilę potem spojrzała na monitor przy sobie aby zobaczyć wyniki, następnie kiwnęła głową.
„③ oczywiście jest najłatwiejszym wyborem.”
„Dobrze powiedziane, ① jest zbyt bezpośrednia, ② zbyt oczywista.”
W tym momencie nie wiadomo skąd i kiedy się pojawił obok Kotori, Kannazuki powiedział.
Złote włosy były w nieładzie, a spodnie które zazwyczaj nosił znikły, za to miał na sobie rajstopy z narysowanymi postaciami.
„No, widzę, że udało ci się uciec Kannazuki.”
„To było niebezpieczne miejsce. Co byli za goście? ”
„Są oni przygotowani do działania, kiedy zajdzie taka potrzeba.”
„A więc dlaczego próbowali mi ściągnąć bieliznę?”
„Spokojnie, to tylko tobie.”
„I co teraz?”
Kannazuki zakończył wypowiedź słowami „Ha ha ha”, następnie już poważnie powiedział.
„Jednakże....jest jeszcze jeden sposób na kontakt cielesny.”
„Powiedz nam o nim.”
„Wiec, po pierwsze, niech Shidou położy się na podłodze obok niej. ”
„Co potem?”
„Odpowiednio się ustawiając niech ogląda majtki Ducha które są pod spódnicą.”
„Znowu to robisz?”
Próba pstryknięcia palcami zastała przerwana gorączkowo machającego Kannazukiego.
„To nie koniec. Duch będzie czuł się zawstydzony z powodu że ktoś zobaczył jego majtki, prawda?”
„I”
„Wtedy wściekła nastąpi na Shidou który będzie leżał na podłodze! W ten sposób narodzi się związek między panem i sługą.”
Kotori ponownie pstryknęła palcami i dwóch osiłków znowu pojawiło się na mostku i wzięło Kannazukiego ze sobą.
„Dlaczego, dlaczego dowódczyni!”
Ignorując biadolenie Kannazukiego, Kotori powiedziała do mikrofonu.
„Shidou opcja nr ③, weź ją za rękę.”
„Zrozumiałem.”
Shidou kiwnął w odpowiedzi na polecenie Kotori......ale zanim usłyszał polecenie zdawało mu się, że słyszał jak krzyk kogoś kto był w obliczu śmierci. Nie rozumiał czemu, ale czuł, że nie powinien zgłębiać tego tematu.
"............"
Shidou świadomie przełknął ślinę patrząc przed siebie widział skrzyżowiania gdzie trzeba było skręcić w lewo aby dojść do zachodniej części budynku.
To jest idealna sytuacja. W myślach powtarzał sobie cały czas scenę kiedy weźmie rękę Kurumi z zamiarem kontynuowania przechadzki i powie „Chodźmy, to jest w tą stronę.”
Jednakże-
„Iiii...!?”
Shidou otworzył szeroko oczy zaszokowany, kiedy zbliżali się do skrzyżowania, Kurumi niespodziewanie wzięła rękę Shidou wyprzedzając jego zamiary.
„Jak to się mogło stać-”
Kotori krzyknęła zaskoczona,
Ale zmieszanie Kurumi nie mogło się równać z tym co przeżywał Shidou. Jego prawa dłoń została objęta przez miękkie, smukłe a zarazem zimne palce, które wywierały nieco siły na jego dłoń. Czuł, że z nosa trysnęła by mu fontanna krwi jakby się nie kontrolował.
„Ku, Kurumi......?”
Jednakże to nie była fantazja tylko rzeczywistość. Shidou odwrócił głowę jak robot, mówiąc z trudnością.
„C-C-C-C-C-C-C-C-C-C-Co ja ma teraz zrobić.....?”
Spojrzał na Kurumi która trzymała jego rękę, nieśmiało patrzyła się ku dołowi.
„Tego się spodziewałam, sprawiłam ci kłopot, czyż nie?”
„Nie, nie...... o to...... chodzi.”
Kiedy to usłyszał, Kurumi rozluźniła ramiona i wyglądała jakby odczuła ulgę.
„No pewnie, Shidou-san jest naprawdę delikatny.”
Kończąc zdanie, Kurumi szeroko się uśmiechnęła.
„N-Nie......”
-Nie wiedział gdzie ma się teraz patrzyć. Oczy Shidou latały dokoła, jego przytomność zaczęła mętnieć. Nie możesz Kurumi, Kurumi-chan jesteś aniołem. Takie myśli cały czas atakowały jego mózg.
„-Hej, Shidou-san.”
„O co... chodzi?”
„Mam do ciebie prośbę Shidou-san...... Wysłuchasz ją?”
To było dziwne uczucie. Tak długo jak Kurumi czegoś sobie by życzyła, chciał to wykonać, mimowolnie pokiwał głową i zgodził się.
„Aaa-”
Jednakże w tej samej chwili.
„Ej...!”
„.....Sss.”
Razem z krzykami, usłyszeli dźwięk upadających przedmiotów za ich plecami.
Wygląda na to, że zawartość schowka na materiały czyszczące wysypała się na korytarz. Miotły, wiadra, ścierki były wszędzie.
A na wierzchu góry materiałów leżało dwie uczennice, sprawczynie tego hałasu.
„T-Tohka...... Origami?”
Jedyne co mu pozostało to krzyczeć. Te dwie dziewczyny to bez wątpienia były Tohka i Origami
„No no? Co wy dwie tutaj robicie?”
Kurumi trzymająca rękę Shidou zapytała się i przechyliła głowę zdziwiona.
Tohka i Origami pośpiesznie wstały z podłogi.
„O to właśnie chodzi. Nawet jeśli Shidou chce oprowadzić Kurumi po szkole to... nadal są sprawy którymi musi się zając, nie wiesz o tym!”
„-Kurumi Tokisaki, oprowadzanie po szkole nie wymaga trzymania się za ręce. Puść ją w tej chwili.”
„Racja, zrób to!”
To był rzadki moment kiedy Tohka w pełni zgadzała się z Origami, równocześnie energicznie pokiwały głową.
„Aha......”
Kiedy o tym wspomniały Shidou, uświadomił sobie, że nadal trzyma się za rękę z Kurumi. Pośpiesznie chciał ją puścić -ale Kurumi zacisnęła mocno palce nie pozwalając mu puścić jej ręki.
Kurumi spojrzała na Shidou a potem odwróciła się do dziewczyna i zaczęła odgrywać swoją rolę.
„Prawda jest taka, że mam przewlekły przypadek anemii. Więc Shidou trzyma mnie za rękę. Proszę nie miejcie mu tego za złe.”
Jak to usłyszały, Tohka i Origami posłały one spojrzenie które pytało się „Naprawdę” w stronę Shidou.
„Eee, no cóż...... więc to jest...”
Nie wiedział czemu, ale czuł, że najlepiej dla niego będzie jak nie powie im prawdy więc odpowiedział wymijająco.
Natychmiastowo po tym Origami upadła na kolana.
„Origami! Co się stało?”
Shidou zszokowany nagłym zwrotem wypadków.
„Anemia.”
„............”
Twarz Shidou zadrżały, pot zaczął spływać z jego czoła.
„Nie mogę sama się poruszać.”
„............”
„Miła osoba...”
„...Ooo”
Shidou będąc pod tajemniczą presją, wyciągnął do niej swoją wolną rękę.
„Co wy obydwie wyprawiacie. To jest śmieszne!”
Tohka patrzyła się jak Kurumi i Origami trzymające jego ręce-
„-Aha!”
Spojrzała na Shidou ponownie i jej wyraz twarzy się zmienił.
„S-Shidou! Ja też mam anemię!”
„Naprawdę......?”
„Tak, prawdę mówiąc mój tyłek jest zbyt mały!”
„Nie to nie jest anemia....”
Kiedy Shidou krzywo się uśmiechnął, Tohka wyglądała zakłopotana.
„Ej, Ja też tak chce!”
Powiedziała i próbowała złapać za rękę Shidou -ale jego ręce były już zajęte, jedna przez Kurumi, druga przez Origami
„Buuuuuuu......”
Tohka wyglądała jakby się miała zaraz rozpłakać, stojąc przed Shidou, pochyliła się tak jakby miała na niego skoczyć.
„Hej, hej-- Nie mów, że--”
W tym momencie zadzwonił telefon.
„--Halo.”
Origami wyciągnęła komórkę z kieszeni i zaczęła rozmawiać.
Mimo, że rozmowa była normalna, na luzie, Origami wysłała mordercze spojrzenia na Kurumi.
„...Zrozumiałam.”
Powiedziała i zakończyła rozmowę przez telefon.
„Coś ważnego mi wypadło.”
Po tym zacisnęła uścisk na ramieniu mocniej i chwile później nie chętnie je puściła.
Natychmiast, Tohka korzystając z sytuacji złapała mocno rękę Shidou.
„............”
Origami spojrzała na Tohkę, a potem rzuciła nienawistne spojrzenie na Kurumi i odeszła.
Zanim to zrobiła wyszeptała Shidou do ucha „Strzeż się Kurumi Tokisaki.”
„C-Co......?”
„Shidou-san? Idziemy czy nie?”
„Eee? Ok...”
Po upomnieniu się Kurumi, Shidou zaczął iść mając obie ręce zajęte przez dziewczyny.
…...Nie trzeba mówić, o tym, że spojrzenia od otaczających go ludzi jeszcze bardziej się nasiliły.
Szósta
po południu
Shidou który oprowadzał Kurumi po szkole, oraz Tohka która wymusiła na nim aby pozwolił jej z nim iść, opuścili teren szkoły i weszli na ulice która była zalana czerwienią zachodzącego słońca. -Oczywiście ręce Shidou były już wolne.
„To chyba wszystko. Masz jakieś pytania?”
„Nie. Dziękuje bardzo ...Było by lepiej gdybyśmy byli tylko we dwoje.”
„Ha...ha”
Shidou krzywo się uśmiechnął na słowa Kurumi.
Szczerze mówiąc, Shidou był wdzięczny, za to że Tohka była razem nim.
Pomimo, że była obciążeniem dla niego, ułatwiło to wykonywanie poleceń <Ratatoskr>, nawet jeśli poszedł do takich miejsc jak dach czy gabinet pielęgniarki, nie wytworzyła się żadna romantyczna atmosfera.
Właśnie, nawet jakby zwiększył przywiązanie Kurumi do niego, dalej miał się czego obawiać......Jakby to powiedzieć, jeśliby wszedł do pomieszczenia z taką atmosferą, to zapewne zostałby zjedzony przez nią.
Kurumi posiada swego rodzaju specjalną atrakcyjność.
Coś jak... -no właśnie coś stylu drapieżnika lub muchołówki2.
„Nie nie......”
Shidou potrząsnął głową aby odgonić te myśli. Przyrównywanie dziewczyny do drapieżnika lub muchołówki, nawet jeśli nie powiedział tego głośno było niekulturalne.
W tym momencie.
„Cóż, Shidou-san, Tohka-san, tutaj się rozstaniemy.”
Przy skrzyżowaniu Kurumi powiedziała i ukłoniła się.
„Yyy......”
„No to do zobaczenia jutro.”
Shiodu i Tohka pomachali jej na pożegnanie, a Kurumi znikła w blasku zachodzącego słońca.
„---Umm”
„Jeszcze nie czas -poniekąd, nie mogę tego znieść. Tak długo zajęło mi znalezienie go, że chce się jeszcze przez chwilę nacieszyć szkolnym życiem.”
Po wymamrotaniu tego, jej ciało zaczęło się poruszać do rytmu.
„Umm, fajnie, poczekam na ostatnią fazę aby cieszyć się tym w pełnej okazałości.”
Niespodziewanie -Kurumi która tańczyła na ulicy, wpadła na kogoś.
„--”
Kurumi skoncentrowała siłę w nogą aby się nie przewrócić. Wychodziło na to, że wpadła w plecy mężczyzny. Ów człowiek wyglądał jak pospolity przestępca. Stał on z grupą innych mężczyzn na chodniku.
„Bardzo przepraszam.”
Kurumi zrobiła ukłon i powiedziała, następnie próbowała odejść. Jednakże,
„Hej, Czekaj chwilę panienko. To twoja wina, byłaś nieuważna, chyba nie myślisz, że tak to się skończy.”
Mężczyzna na którego wpadła Kurumi zrobił złowieszczy uśmiech.
Na te słowa jego towarzysze rozdzielili się i otoczyli Kurumi.
„No, no?”
Kurumi przechyliła głowę zdziwiona, a jeden z mężczyzn powiedział.
„Hej hej, ładnie wygląda. Niezła sztuka, co nie?”
„Hej hej, jak masz na imię? Chcemy się z tobą zaprzyjaźnić!” mówił tak jak zwykle gangsterzy mówią.
„Aha” -w tym momencie Kurumi zrozumiała.
„Braciszku -nie mów, że chcesz to zrobić ze mną?”
Powiedziała Kurumi lekko się uśmiechając. Mężczyźni wokół niej byli przez chwile zszokowani, a potem śmiali się trzymając za czoło.
„Hej hej, powiedziała zrobić to. Znaczy jest napa—lona!”
„A czy to źle. Chyba też to lubisz? A tak swoją drogą, może zmienimy miejsce? Tutaj jest za dużo ludzi.”
Słowa Kurumi wywołały hałas i zamieszanie między mężczyznami, następnie poszli do bocznej alejki razem Kurumi.
Po zagonieniu Kurumi w ślepy zaułek, mężczyzna na którego Kurumi wpadła uśmiechnął się złowrogo i wyciągnął rękę.
„Cóż...zrobimy to bez zbędnych ceremonii.”
Ale -ta wyciągnięta ręka nie dotknęła Kurumi, powoli opuszczała się w dół.
„Ej? Co robisz. Jeśli nie chcesz, to pozwól mi--”
Powiedział jeden z towarzyszy, ten który stał przed Kurumi, wypowiedział słowa w panice.
„N-Nie! Moje ciało......!”
„Twoje ciało?”
W tym momencie pozostali mężczyźni również to zauważyli.
Cień od stóp Kurumi zaczął gwałtownie się wydłużać i niezliczone ilości biały rąk wydostały się niego -wciągając mężczyzn do wewnątrz cienia.
„...! C-Co się dzieje......!”
„Aaaaaaaaaaaaa...!” wszyscy zaczęli krzyczeć.
Jednakże było już za późno.
„Ha ha ha”
Kurumi złowieszczo się uśmiechnęła kiedy białe ręce wciągały za nogi ludzi, którzy powoli znikali wewnątrz cienia.
„Cóż, te śmieci nie były warte zjedzenia... ale za nie długo zjem główne danie, czemu by coś nie przekąsić aby się przyzwyczaić do lokalnego smaku -Przepraszam.”
Kurumi złączyła razem ręce i *Paf*
Natychmiastowo wszystkie krzyki ustały.
Kurumi zamknęła oczy tak jakby delektowała się posiłkiem i westchnęła.
-W tej samej chwili.
„...No no.”
Niespodziewane uczucie rozeszło się po całym jej ciele, brwi Kurumi zadrżały.
Uczucie które było jakby gigantyczny potwór połknął cię na raz bez przeżuwania, tak to bło to uczucie.
Tego uczucia już nie raz doświadczała.
Barriera współczesnego magika, wytworzona przez maszynę zwaną Realizerem -Terytorium
A to Terytorium było szczególne i nie można tego było pomylić z niczym inny – to była ta dziewczyna.
„Jak zwykle, jeden krok do tyłu?”
Młoda dziewczyna pojawiła się przed Kurumi, potwierdzając jej przypuszczenia.
Miała włosy związane w kucyk oraz wygląd uczennicy z gimnazjum.
Nawet jeśli była ubrana w normalną bluzę i spódnicę, otaczająca ją atmosfera dawała wrażenie drapieżnej bestii która złapała swoją ofiarę.
„Wygląda na to, że znowu wyszłaś na żer <Zmoro>.”
„No no, jesteś Mana Takamiya, prawda?”
Kurumi lekko przechyliła głowę i powiedziała, a Mana niezadowolona westchnęła.
„Nawet jeśli godne jet to pochwały, że zapamiętałaś moje imię i nazwisko, twoja postawa wywołuje u mnie wymioty.”
„W takim razie przepraszam.”
Kurumi skinęła głowa w geście przeprosin.
„Jednakże imiona są bardzo ważne. Byłabym nieszczęśliwa jakbyś mnie nazywała dalej <Zmora>. Mogę cię prosić abyś mnie nazywała Kurumi Tokisaki?”
Kiedy Kurumi skończyła, Mana zmarszczyła brwi zirytowana.
„Dlatego, że to ważne, nie życzę sobie abyś się do mnie zwracała po imieniu. Jak również, dlatego, że to ważne nie będe się zwracać do ciebie po tym imieniu.”
„To będzie trudne.”
„Zamknij się duchu.”
Mana jeszcze mocniej wpatrywała się w nią.
Kurumi poczuła chłód na skórze.
Po tym jak pożegnali się z Kurumi, Shiodu towarzyszył Tohce podczas zakupów składników na obiad w pobliskim supermarkecie.
W prawej ręce miał ciężka plastikową torbę, szedł przy Tohce, ulicą która była ciemniejsza niż kiedy szli do supermarketu.
„Cóż -dobrze, że dziś poszliśmy na zakupy, opłacało się.”
To prawda, dziś w supermarkecie była promocja i wiele rzeczy można było kupić o 30% taniej.
„Shidou! Co dziś zrobimy na obiad? Może hamburgery?”
Powiedziała podekscytowana Tohka. Przez ostatnie tygodnie przyzwyczaiła się do zgadywania co będzie na obiad.
„Ja również jestem za hamburgerami!”
W tym momencie głos Kotori dobiegł z interkomu.
Shidou lekko się zatrząsł, a końcówki ust nieco się uniosły.
„I co ja mam zrobić. Jest jeszcze duszona ryba z marchewką i Sanshoku donburi!”
„Eee, pomimo że to złe nie jest, czy nie możemy mieć dziś hamburgerów?”
„Czekaj, co ty mówisz. Skoro i tak mamy rożnego rodzaju mięsa, nie bądźmy wybredni i użyjmy tego aby zrobić jakieś ciekawe danie.”
Tohka i Kotori powiedziały swoje kwestie jednocześnie.
Shidou usłyszał dźwięk butów sportowych pocierających o asfalt i w odwrócił głowę w tym kierunku.
„Hmm?”
A stała tam dziewczyna z kucykiem i pieprzykiem pod okiem, była w tym samym wieku co Kotori i miała oczy szeroko otworzone.
Ubrana była w bluzę i spódnicę. Jej białe sportowe buty miała na sobie czerwone kropki, z jakiegoś powodu przypominały...... plamy krwi.
„......?”
Shidou nie rozpoznał twarzy, a przynajmniej tak mu się wydawało, potem przechylił głowę.
Nie
wiedział czemu, ale wyczuł małe podobieństwo... jak również to
że gdzieś ją już spotkał.
W momencie kiedy Shidou spostrzegł, że dziewczyna patrzy się na niego, oglądnął się dookoła, pewno zauważyła coś szokującego a on był na linii jej wzroku.
Jednakże, nic tam nie było. Ulica wyglądał również normalnie, słupy telefoniczne stały w równych odstępach, kosze na śmieci przy domach, nie było nic co mogło przykuć jej uwagę
A to znaczyło, że obiektem jej zainteresowań był Shidou-
W głowie Shidou zapanowała pustka.
„Braciszek.”
Wypowiedział drżącym głosem dziewczyna.
„Braciszek?”
Shidou się spytał, ale dziewczyna nic nie powiedziała tylko pobiegła w jego kierunku i przytuliła się do niego.
„Co......”
Tak po prostu objęła go rękami, była głęboko wzruszona kiedy tak się do niego przytulała. Pomimo tego, że Shidou był ofiarą, a sprawcą ta dziewczyna, jeśli zmienili by trochę pozycję i zostali zauważeni przez policję…... Na sto procent Shidou byłby tą osobą która zostałaby aresztowana.
Jednakże, jego myśli zostały przerwane przez nią
Dziewczyna która oparła głowę o klatkę piersiową Shidou powiedziała.
„Braciszek......!”
„Ha......Ha?”
W tym samym momencie rozległ się głos na ulicy, jak i na mostku <Fraxinus>, pięknie rezonując ze sobą.
„Ooo, a więc to jest obecne mieszkanie Braciszka!”
Po otwarciu do drzwi z dużą trudnością, dziewczyna poprawiła swoje włosy i powiedziała z entuzjazmem, uśmiechając się do tego.
Samozwańcza siostra Shidou nazywała się Mana Takamiya
Pomimo, że ta dziewczyna wydawała się podejrzana... to po przytuleniu Shidou, usiadła na krawężniku chodnika i łzy jej z oczu poleciały kiedy tak z pasją opisywała jak bardzo jest szczęśliwa, że spotkała Shidou. Z racji tego nie miał wyboru i zaprowadził ją do swojego domu.
Oczywiście Kotori wyraziła na to zgodę. A tak szczerze mówiąc -osobą która zasugerowała zaproszenie Many do domu była właśnie Kotori.
„To był dla mnie szok, że Shidou ma jeszcze jedna siostrę......”
„Nie......w ogóle jej nie pamiętam.”
„Naprawdę? Według mnie jest bardzo podobna do ciebie...”
„To oczywiste! Ponieważ jestem jego siostrą!”
Kiedy Tohka skończyła mówić, Mana przytuliła się do jej ramienia.
Jednakże wyraz twarzy nagle się zmienił, kiedy popatrzył na Shidou i Tohkę razem.
„......Braciszku, Mana musi coś przekazać. ”
„Eee? A niby co?”
„Jak to co? Chodzi o Tobiichi -To nie w porządku, że poza szwagierką, spotkasz się z innymi dziewczynami......”
Mana odchrząknęła, i rumieniła się jak to mówiła.
„Że co ?!”
Shidou otworzył szeroko oczy i krzyknął.
„Coś nie tak?”
„To nie czas na kabaret! Po pierwsze co to miało być? Po drugie znasz Origami?”
„Cóż, co w tym dziwnego?”
Kiedy Mana to powiedziała, wyglądał jakby szukała wymówki, ponieważ jej oczy latały dookoła. Pomimo, że Shidou był zaciekawiony tym skąd te dwie osoby się znają, inna sprawa była dla niego ważniejsza.
„I po trzecie...... O co chodzi z tą szwagierką....?”
„Nie, to nie tak, że ma jakieś zastrzeżenia co tego, tak tylko wybiegam w przyszłość......”
„Nie mam żadnych planów na tą okoliczność!”
„Naprawdę......?”
Mana zmarszczyła brwi i wyglądał zakłopotana.
„Ale Braciszek działa na dwa fronty...”
„Dwa fronty, co to niby jest?”
Tohka przechyliła głowę. Wygląda, że nauczyła się kolejnego niebezpiecznego słowa, znowu.
Kiedy Shidou próbował wyjaśnić jej... znaczenie tego słowa. Mana w środku zdania zapytała się Tohki.
„Spytam się wprost. Ty jesteś Tohka-san, prawda? Czy obecnie chodzisz z Braciszkiem?”
„Co...!”
Shiou przerwał im z bardzo zaczerwienioną twarzą.
„C-Co ty mówisz, jak to niby miało być możliwe!”
Mana przybrała zaskoczony wyraz twarzy
„......Tohka-san? Byłaś kiedyś na randce z Braciszkiem?”
„Eee... Tak byłam!”
„............”
Mana intensywnie wpatrywała się w Shidou
„To nic takiego...”
Nie kłamał, ale trudno mu było temu zaprzeczyć. Shidou zrobił krok w tył i zimny pot spłynął mu po plecach.
W tym momencie, Mana zarumieniała się, i absolutnie poważnie zadała Tohce kolejne pytanie.
„Tohka-san, powiedz mi, czy się już *Cmok* ?”
„*Cmok*?”
„C-Chodzi mi o całowanie!”
„Aaa... tak.”
„......!!”
Na spokojną odpowiedź Tohki Mana szeroko otworzyła oczy.
„Nie-Nieczysta!”
„Hej, uspokój się.....”
„Braciszek zachował się jak żigolak...! To jest zbyt bolesne! Poprawa! Musisz zostać nawrócony!”
„Shidou, kto jest żigolak?”
Tohka spytała się z ciekawości. Shidou tylko powiedział „Ech -co za chała!” Szaleńczo drapiąc się po głowie, potem popchnął Tohkę w kierunku drzwi.
„Ej? Czego mnie pchasz?”
„Trudno to wytłumaczyć, powinnaś pójść do swojego pokoju.”
„Mmm, ale...”
„Zrobię dziś hamburgery na obiad, zadowala cię to”
„Ooo, naprawdę?”
Po słowach Shidou, oczy Tohki zaiskrzyły się, następnie pobiegła do swojego pokoju.
„Shidou! Chce dodatkowo smażone jajka! ”
Shidou opowiedział „Tak, tak.”, machając ręką patrząc jak idzie do swojego pokoju.
„......Wychodzi na to, że umiesz się obchodzić z płcią przeciwną.”
Powiedziała Mana, Shidou udał, że tego nie słyszy, następnie opuścił blok mieszkalny dla Duchów i poszedł do swojego domu stojącego obok.
Złapał za klamkę, otworzył drzwi i wtedy-
„--Witaj w domu, Bra-ci-szku!”
Przy wejściu stała Kotori, jej ubiór był niczym się wyróżniają, ot zwykłe ubrania. (Oczywiście na włosach miała czarne kokardki.), jedno co zwróciło uwagę Shidou to, że zmusiła się do powiedzenia „Braciszku”.
Aby przywitać gościa, wróciła z <Fraxinus> do domu i tam na niego czekała.
„Ooo... już wróciłem.”
Shidou podniósł rękę odpowiadając, z niewiadomego powodu przylał go pot.
„A kto to jest?”
Spytała się Kotori, ale tak musiało być, ona była cały czas w domu (Chwilo tak to ujmijmy), więc jeśliby wiedziała co się wydarzyło na ulicy, to byłoby to wyjątkowo podejrzane.
„Aaa...... Spotkaliśmy się na ulicy. Nie ważne co-”
„Czy jest jeszcze ktoś w domu? Czy Braciszek się tobą opiekuje!”
Powiedziała Mana szeroko się uśmiechając, złapała za rękę Kotori i energicznie nią potrząsała
Kotori jak nigdy z powodu zakłopotania lekko się spociła.
„Braciszek? Shidou?”
„Tak! Nazywam się Mana Takamiya! Jestem jego siostrą.”
Kotori westchnęła przez nos i pociągnęła Manę za rękę aby weszła do domu.
„Coż, wejdźmy najpierw do domu. A potem porozmawiamy o szczegółach.”
„Tak!”
Mana odpowiedziała entuzjastycznie i podążyła za Kotori.
„......Uff”
To mogło przerodzić się w skomplikowaną sytuację, na szczęście tak się nie stało.
Shidou lekko westchnął, zdjął buty i poszedł za dziewczynami.
Herbata i ciasteczka były już rozłożone na stole, Kotori i Mana siadły obok siebie na sofie.
Kotori pokazała Shidou aby usiadł obok Many. Wychodziło na to, że będzie to trójstronna konferencja.
„--Cóż, możesz nam teraz wszystko opowiedzieć?”
„Tak!”
Mana odpowiedziała twierdząco na pytanie Kotori.
„Mana, tak się nazywasz, racja? I...... twierdzisz, że jesteś siostrą Shidou?”
„Jak najbardziej tak.”
PowiedziałaMana jednocześnie intensywnie pokiwała głową. Kotori ustawiła patyk od lizaka w górę, jakby chciała się upewnić reakcji Many, następnie kontynuowała.
„Nazywam się Kotori Itsuka. --Ja również jestem siostrą Shidou.”
„......!”
Mana przechyliła głowę na słowa Kotori-
„Eee.....! Jeśli tak mówisz to jesteś również moją siostrą.....?”
„Nie, nie jestem!”
„A to przepraszam. --Niestety Kotori jako twoja starsza siostra...”
„Do cholery, kto niby jest twoją młodszą siostrą!”
Kotori w trybie dowódczyni wykrzyczała, Shidou zaskoczony spojrzała a Kotori umyślnie zakaszlała.
„Ja sobie nie przypominam abym miała siostrę.”
„Naprawdę.”
Kotori wyglądała na zaskoczoną i podrapała się po głowie kiedy wzdychała. Wygląda na to, że została wybita z rytmu.
„Ale.....młodsza siostra?”
Kotori wpół zamkniętymi oczami gapiła się na Manę.
Normalnie myśląc, takie niespodziewane „Jestem twoją siostrą” byłoby niewiarygodne. Jednakże, jeśli to dotyczy Shidou, nie można być pewnym w tym wypadku.
Jedno jest pewne, Shidou nie ma żadnych wspomnień o tym, że ma jakąś inną siostrę poza Kotori.
Jednakże -prawda jest taka, że Shidou nie urodził się w rodzinie Itsuka.
Porzucony przez swoją matkę w modemy wieku, został adoptowany i wychowany przez rodzinę Itsuka.
Z tego powodu słowa Many nie mogą być całkowitym kłamstwem, nawet jeśli Shidou nie pamięta, to jest taka możliwość, że Mana jest jego rodzoną siostrą. Nie da się tego wykluczyć.
Ale pomimo braku wspomnień Shidou, fakt, że Mana jest młodsza od niego i wie o tym, że Shidou to jej brat, jest podejrzany.
„Odnośnie tego...... Mana mogę cię o coś spytać?”
„Tak! O co chodzi Braciszku!”
Na słowa Shidou Mana wydawała się ucieszona z głębi serca, odpowiedziała z przesadnym entuzjazmem. Kotori z niewiadomego powodu, westchnęła niezadowolona.
„Przepraszam......ale nic o tobie nie pamiętam...”
„Spodziewałam się tego.”
Mana wzruszyła ramionami i kiwnęła głową.
Shidou przełknął ślinę i spytał się o to co go trapiło.
„Chciałem się o to spytać o d samego początku -Nasza matka...gdzie ona jest?”
Jeśli Mana jest rodzoną siostrą -to powinna wiedzieć coś o niej.
O osobie która porzuciła Shidou.
Jednakże-
„Hmm.”
Mana przechyliła głowę, mętnie odpowiedziała.
Brwi Shidou zadrżały -Nie mów mi, że Mana też została przez nią porzucona?
Mana widzą wyraz twarzy Shidou potrząsła głową i powiedziała.
„Eee, To nie tak. Coś takiego się nie zdarzyło-”
Mana gorzko się uśmiechnęła, potem wzięła głęboki łyk czerwonej herbaty.
„Ja......prawdę mówiąc nie mam żadnych wspomnień z przeszłości.”
„......Jak to?”
Słysząc to, Kotori zrobiła niezadowolony wyraz twarzy. Poprawiła swoją postawę odwróciła się w stronę Many i powiedziała.
„Jeśli pamiętasz Shidou, to ile w ogóle zapomniałaś?”
„Nie pamiętam nic sprzed dwóch lub trzech lat, ale wciąż mam przebłyski wydarzeń z przeszłości.”
Następnie Mana wyciągnęła srebrny medalion, otwarła a w środku było zdjęcie, utraciło ono już większość kolorów. Na tym zdjęciu znajdowali się Shidou i Mana jak byli jeszcze dziećmi.
„Czy to …...ja?”
Shidou powiedział zaskoczony, Kotori również wyglądała na zaskoczoną.
„Czekaj chwilę. Na tym zdjęciu, Shidou ma około dziesięciu lat, tak? Wtedy był już zaadoptowany przez naszą rodzinę.”
„Teraz kiedy o tym wspomniałaś, tak to prawda.”
Powiedział Shidou drapiąc się po twarzy. Jednakże chłopiec na zdjęciu wyglądał jak Shidou nie było co do tego wątpliwości.
„Jak możliwe? To jest nie do pomyślenia.”
„A może to tylko osoba która wygląda podobnie do Shidou?”
„Nie, tu nie ma pomyłki. To jest Shidou.”
„......Czemu jesteś taka pewna?”
Kiedy Kotori się spytała Mana położyła rękę na sercu i powiedziała.
„To po prostu jest więź między rodzeństwem!”
„............”
Kotori wzruszyła ramionami i westchnęła...... wyglądało na to, że poczuła ulgę.
Jednakże Mana zamknęła oczy i mówiła z pasją.
„Nie, ja też zaskoczona. Naprawdę doznałam szoku. Kiedy zobaczyłam braciszka moje serce zaczęło bić jak oszalałe.”
„A niby co to było? Miłość od pierwszego wejrzenia?”
„Czy ja wiem. Być może to jest miłość od pierwszego wejrzenia –Kotori-san, oddaj mi Braciszka!”
„Jeszcze czego!”
Kotori odruchowo krzyknęła, potem nienaturalnie zakaszlała.
„W każdym razie, jest ot niepokojące, że uważasz się za jego siostrę, mając takie kiepskie dowody. Po pierwsze Shidou jest częścią rodziny Itsuka, a ty przychodzisz tutaj i chcesz go zabrać--”
„Wcale nie mam takiego zamiaru, wiesz?”
„Eee?”
Na słowa Many, Kotori szeroko otworzył oczy.
„Jestem wdzięczna za to, że twoja rodzina przyjęła Braciszka jak swojego syna. Tak długo jak on jest szczęśliwy, ja też jestem usatysfakcjonowana.”
Powiedziała Mana i wzięła Kotori za rękę.
Usta Kotori niezadowolenia przypominały kształt *へ*.
„......O co ci chodzi ?”
„Hmm –Nawet jeśli jest to rozmyte wspomnienie, to pamiętam, że Braciszek został wysłany do nieznajomego miejsca. Wtedy się martwiłam o niego, i nie wiedziałam czy wszystko u niego w porządku. --Ale teraz wiem, że ma się dobrze, jest szczęśliwy, i że ma śliczną przybraną siostrę.”
Jak to Mana powiedziała to się uśmiechnęła, a Kotori się zarumieniła i popatrzyła się w inne miejsce.
„Co jest z tobą, aby mówić takie rzeczy niespodziewanie--”
„Oczywiście.”
Mana przerwała Kotori.
„Ale w ostateczności, nie jesteś w stanie pokonać prawdziwej siostry.”
„......”
Natychmiast po tym można było usłyszeć grzmot rozdzielający powietrze.
„Hej, hej, Kotori.”
Kotori nie zwracała uwagi na słowa Shidou. Mięśnie jej twarzy zadrżały i sztuczny uśmiech zagościł na jej twarzy.
„Haha......Naprawdę?”
„Ależ oczywiście. Nic nie pokona więzów krwi.”
„Ale, jak to mówią 'Z rodziną wychodzi się dobrze tylko na zdjęciu'.”
Jak tylko Kotori skończyła to mówić, Manie która cały czas się uśmiechała, skroń zadrżała.
Po chwili puściła on rękę Kotori.
„Haha...... i co z tego? W ostateczności, i tak będzie musiał zostać ze swoją prawdziwą siostrą, mylę się? Ponadto mówią 'Twoje przeznaczenie formuje się kiedy kończysz trzy lata'.3”
„Hehe.....Pomimo, że jesteś z nim spokrewniona, to osoba która z nim spędziła najwięcej czasu, ma przewagę!”
„Nie, nie, na dłuższą metę jesteś tylko osobą z zewnątrz. Prawdziwa siostra to siostra z więzami krwi. Krew jest silniejsza od wody! Z punktu widzenia bycia siostra, różnimy się zasadniczo!”
Mana głośno zadeklarowała.
Jednakże Kotori, natychmiast przystąpiła do obalenia tej teorii.
„Więzy krwi, więzy krwi, tylko umiesz powiedzieć? Może i jesteście rodzeństwem, ale jako jego młodsza siostra żyłam z nim dziesięć lat! I to ja mam przewagę!”
„Nie rozśmieszaj mnie! Rodzeństwo które zostało siłowo rozdzielone za młodu, ponownie spotkało się wielu latach! Czy to nie wzruszą cię! Nie łapie za serce! W obliczu prawdziwych przeszkód, czas nie gra roli!”
„Zamknij się! I co z tego masz więzy krwi! Prawdziwa siostra nie może się wyjśc za mąż za niego!”
„Eee......?”
Głosy Shidou i Many nałożyły się na siebie. Policzki Kotori natychmiast przybrały szkarłatny odcień, potem uderzyła ręką w stół jakby chciała zaprotestować.
„W każdym razie, to ja jestem jego młodszą siostrą!”
„Że co? To ja jestem jego prawdziwą siostrą!”
„Hej, może się uspokoicie najpierw obydwoje......”
Shidou próbował uspokoić Kotori i Mane, ale one tylko odwróciły się w stronę niego i...
„Shidou, a jakie jest twoje zdanie!”
„Prawdziwa siostra czy przybrana siostra, którą frakcje wybierasz?”
„Yyy...”
Zaatakowany niespodziewanym pytaniem, Shidou tylko żałośnie zapiszczał.
„Nie, ...... którą frakcje......”
„............”
Kotori i Mana gapiły się na Shidou. Było to oczywiste, że nie ważne jakiej odpowiedzi udzieli, nie będzie miał lekko. Najlepiej będzie zmienić temat, pomyślał Shidou.
„No właśnie Mana.”
„Tak?”
Mana złączyła dłonie i przechyliła głowę.
„Powiedziałaś, że nie pamiętasz swojej przeszłości, prawda?”
„Oczywiście.”
„To gdzie teraz mieszkasz? Nie mieszkasz ze swoją rodziną?”
„Aaa... no właśnie...”
W tym momencie Mana która do tej pory mówiła wyraźnie, zaczęła się jąkąć.
„Cóż, jest na to wiele powodów.”
„Wiele powodów?”
„Coś w tym stylu. Jak już bym miała powiedzieć jednym zdaniem, to dlatego, że pracuje w miejscu gdzie są kwatery mieszkalne.”
„Pracujesz......? W tym wieku? Czyż nie masz tyle samo lat co Kotori? A co ze szkołą?”
Cóż mimo że Kotori ma stanowisko dowódcze w tajnej organizacji...... to nadal posłusznie chodzi do szkoły.
Mana spanikowana rozglądał się dokoła.
„W-Więc, to jest...... yyy..... p-przepraszam!”
„Eee...? Poczekaj chwilę--”
Zanim Shidou zdążył ją zatrzymać Mana jak zając wybiegła z mieszkania.
„C-Co się jej stało, co to było...”
Shidou podrapał się po głowie i patrzył się na drzwi przez które wybiegła Mana.
W tym samym momencie, Kotori wstała i trzymała kubek z herbatą z którego piła Mana z niewiadomego powodu.
Następnego dnia *Dryń Dryń Dryń Dryń* znajomy mu dźwięk za wibrował w uszach.
Zegar wskazywał 8:30, o tym czasie rozpoczynają się lekcje, Uczniowie który rozmawiali między sobą, w pośpiechu wrócili na swoje miejsca.
„....No.”
W środku tego chaosu Shidou wrócił do swojej ławki usiadł i lekko przechylił głowę.
Mimo tego, że dzwonek już zadzwonił, Kurumi nadal się nie pojawiła.
Wyglądało na to, że Tohka myślała o tej samej rzeczy rozglądając się dookoła.
„Ta Kurumi się spóźnia i to już drugiego dnia.”
Jak tylko Tohka to powiedziała.
„--Ona nie przyjdzie.”
Powiedział głos z lewej strony Shidou.
Origami nie odwróciła wcale głowy tylko, skierowała wzrok na Tohkę.
„Co przez to rozumiesz?”
„To znaczy, że Kurumi Tokisaki, nie będzie już uczęszczać do szkoły.”
„Eee? To znaczy--”
Jak tylko Shidou otworzył usta, drzwi do klasy się otworzyły i weszła przez nie Tama-chan-sensei trzymając w ręku dziennik obecności. Następni przewodniczący klasy wydal polecenie aby wstać i ukłonić się.
„Odnośnie tego...”
Pomimo, że był zaciekawiony słowami Origami, nie mógł zignorować polecenia. Shidou wstał i ukłonił się, a potem usiadł.
„Dzień dobry wszystkim, zacznijmy sprawdzanie obecności.”
Powiedziała Tama-chan-sensei, otwarł dziennik i zaczęła sprawdzać obecność.
„Tokisaki-san.”
Tama-chan przeczytała nazwisko Kurumi, ale nie było odpowiedzi.
„Czy Tokisaki-san jest obecna? Naprawdę, jeśli coś jej wypadło i nie może przyjść do szkoły, to powinna nas o tym poinformować jak najszybciej.”
Tama-chan wydęła policzki i przewróciła kartkę w dzienniku.
Natychmiast po tym.
„--Obecna.”
Z tyłu klasy dobiegł znajomy głos.
„Kurumi?”
Shidou popatrzył w stronę drzwi z tyłu klasy i otworzył szeroko oczy. No właśnie te drzwi zostały po cichu otworzone, a przy nich stała Kurumi z szerokim uśmiechem i ręką w górze.
„Tokisaki-san, spóźniłaś się.”
„Naprawdę przepraszam. Nie czułam się dobrze w drodze do szkoły.”
„Wszystko w porządku? Może chcesz pójść do pielęgniarki......?”
„Nie, wszystko już w porządku. Przepraszam, że was zmartwiłam.”
Kurumi ukłoniła się i poszła usiąść na swoim miejscu.
„Co to było...... czyż ona tutaj nie stoi?”
Shidou westchnął i spojrzał na Origami której słowa się nie sprawdziły.
„Eee......?”
Shidou zmarszczył brwi zszokowany
Origami lekko drżała kiedy tak się patrzyła na Kurumi.
Mimo, że nie było wyraźnym zmian w jej wyrazie twarzy, Shidou dobrze wiedział, że Orgiami jest bez wątpienia bardzo przerażona.
„Ori......gami?”
Shidou zawołał ją łagodnie.
Palce origami zadrżały, a ona sama szybko przestała się patrzeć na Kurumi.
„---W porządku, to wszystko jeśli chodzi o rozbieżności w komunikacji.”
Kiedy skończyła się godzina wychowawcza Tama-chan-sensei wyszła z klasy.
Równo z tym komórka w kieszeni Shidou zadzwoniła. Czemu akurat teraz, dziesięć sekund wcześniej i zostałaby skonfiskowana.
Na ekranie wyświetlało się imię Kotori Itsuka.
„Halo? Kotori?”
„--Hmm, Shidou.”
„Czemu dzwonisz akurat teraz, dziesięć sekund wcześniej i byłaby katastrofa.”
„Naprawdę? Powinnaś używać trybu cichego w szkole. Czy nie powiedziałam mi tego mój wspaniały brat wczoraj?”
„Yyy......”
„Mniejsza o to …...Shidou straszliwa rzecz się stała. Zdecydowanie jest najgorsza możliwa sytuacja.”
„Co się takiego stało......?”
„......Przyprawia mnie to o ból głowy. Nigdy w życiu nie pomyślałabym, że coś takiego może się wydarzyć.”
Spotykając się z mową tak przepełnioną negatywnością, w Shidou zaczęła narastać panika, zmniejszył on głośność i zakrył ręką telefon.
„Co się dokładnie wydarzyło?”
„Prawda jest taka--”
W tym momencie ktoś poklepał Shidou po ramieniu, to była Kurumi, która stała tam z przechyloną głową i zmieszanym wyrazem twarzy.
„Co robisz Shidou-san?”
„Aaaa...! Rozmawiam przez telefon, możesz chwilę poczekać?”
Kiedy Shiou to powiedział, Kurumi była zaskoczona, i głęboko się ukłoniła.
„Bardzo przepraszam, że ci przeszkodziłam.”
„Wszystko w porządku, nic się nie stało.”
Shidou powiedział uśmiechając się naprędce, potem z powrotem skupił się na rozmowie telefonicznej.
„Więc Kotori, co się stało?”
„Czekaj chwilę Shidou. Z kim właśnie teraz...... rozmawiałeś?”
„Eee, z kim...?”
Słyszał zmiany tonu głosu Kotori na poważny, Shidou zapytał się.
„Tak jak powiedziałam, co to była za osoba z którą przed chwilą rozmawiałeś. Kto był. Tohka? Origami Tobiichi? A może Hiroto Tonomachi?”
Shidou czuł się jakby Kotori przesłuchiwała go jako podejrzanego, więc zaprotestował.
„Co ci się stało. Nie masz się o co złościć, ktoś do coś powiedział i tyle.”
„W porządku, tylko powiedz kto to.”
„To była Kurumi.”
W odpowiedzi na to Kotori zamilkła.
„Kotori? Co się stało.”
Zapytał zmieszany Shidou.
Kotori powiedziała coś do osoby która stała przy niej, a dopiero potem kontynuowała rozmowę z Shidou.
„Shidou przyjdź do pracowni fizycznej, w czasie przerwy. Muszę ci coś pokazać.”
„Pracownia fizyczna......! A czemu--”
„Przyjdź na pewno.”
„Co tu u licha się dzieje...”
Shidou skołowany, wymamrotał do siebie.
13:20. Zabrzmiał dzwonek oznajmiający koniec czwartej lekcji.
Kiedy uczniowie ukłonili się wychodzącemu nauczycielowi, większość z nich już była w trakcie przygotowania posiłku.
Oczywiście Tohka nie była wyjątkiem. W ciszy z błyskiem w oczach przygotowała ławki by spożyć posiłek.
„Shiodu, Czas na drugie śniadanie!”
Powiedziała Tohka i wyciągnęła pojemnik z bento. Shidou widząc to przechylił głowę.
Zwykle ławka z lewej również była przyłączona, tworząc pewnego rodzaju sojusz trzech ławek...... Jednakże Origami, nie przesuneła swojej ławki dzisiaj.
Spoglądając się na Origami widział jak z zamyślonych wyrazem twarzy patrzy się na swoje ręce.
„......?”
Nawet jeśli miał co do tego wątpliwości, to czy Origami zje z nimi posiłek czy nie, to jest jej osobisty wybór. Shidou zabrał się za wyciąganie swojego pudełka z bento, ale w połowie czynności coś sobie przypomniał.
„Aaa......no właśnie!”
Przypomniał sobie, że ma iść do pracowni fizycznej na tej przerwie, wprawdzie nie było powiedziane o której godzinie dokładnie...... ale to była Kotori. Czuł, że jeśli nie pójdzie natychmiast to spotka go jakaś kara.
„Przepraszam Tohka. Muszę pójść gdzieś na moment.”
„Eee?”
Tohka która już otwarła swoje pudełko z bento, popatrzyła na niego zasmucona.
„Gdzie idziesz? Ja też chce tam iść!”
„Więc......”
Shidou podrapał się po twarzy zakłopotany. Jeśli Kotori wzywa go do pracowni fizycznej, to sprawa jest powiązana z <Ratatoskr>. Lepiej byłoby aby Tohka nie wiedziała o ty.
„Przepraszam, ale muszę iść sam. Zacznij beze mnie, dobrze?”
Powiedział Shidou i udał się w kierunku drzwi.
„Ej Shidou......”
Shidou zza pleców usłyszał smutny głos Tohki. Narastało w nim silne poczucie winy, jednakże, Shidou potrząsnął tylko głową i wyszedł na korytarz.
Dotarcie do pracowni fizycznej nie sprawiło mu większych kłopotów.
Shiodu zapukał do drzwi, a one się natychmiast otwarły, tak jakby na niego czekali.
„Coś ty taki wolny.”
Kotori ubrana w szkolny mundurek, powiedziała niezadowolona i zrobiła kwaśną minę.
„Nic na to nie poradzę. Nawet nie zjadłem drugiego śniadania.”
„Mniejsza o to. Pośpiesz się i chodź tutaj. Czas to pieniądz.”
Kotori zaprosiła Shidou do środka.
W
tym momencie Shidou uświadomił sobie, że Kotori nie ma przypiętej
przepustki do bluzki. Po dokładniejszym przyjrzeniu się, buty które
miała na sobie, to nie byłe te które zakładają goście, tylko te
których używa w gimnazjum.
„Nie mów mi, że zakradłaś się dziś tutaj?”
„Tak, Samotna uczennica gimnazjum znajdujące w czasie lekcji w liceum wydawała się by podejrzana!”
„Ano, prawda.”
Shidou potwierdzająco kiwnął głową i spojrzał do środka pracowni.
W dalszej części pracowni, na obrotowym krześle, siedział osoba której można było się spodziewać -Oficer doradczy <Ratatoskr>, jak również nauczyciel fizyki w liceum Raizen, Reine Murasame.
„--Widzę, że przyszedłeś, Shin.”
Ksywa nie ma żadnego powiązania z jego imieniem (a on był zbyt leniwy aby ją poprawić). Reine wskazała na siedzenie obok, pewno chce aby tam usiadł.
Potem Kotori usiadła z drugiej strony Shidou, tak jakby chciała go otoczyć. Siedząc podobnie jak dwa miesiące temu, kiedy odbywał trening przy użyciu erotycznego symulatora randki, przywołało to u niego niechciane wspomnienia.
„......Więc, co chciałaś mi pokazać?”
Kiedy Shidou to powiedział, Kotori pokazała na monitor na biurku.
Reine wzięła za mysz, i wyświetliła zdjęcie na ekranie.
Była tam piękna dziewczyna z włosami w kolorze tęczy, a nad nią napis [Zakochaj się w Shidou 2: Miłość, to jest straszne.]
„Druga część.....?”
„Przepraszam, pomyliłam się. To jest poprawny plik.”
Ciało Shidou zadrżało, Reine ponownie użyła myszy włączy film, ekran pociemniał.
„Hej, czekaj chwilę! Co to było!”
„Wyłysiejesz jak się będziesz przejmował drobnostkami, Shidou.”
Kotori westchnęła zirytowana.
„To nie są drobnostki! Zamierz zrobić mi kolejny trening z erotycznym symulatorem randki? Tym razem---”
W tym momencie Shidou zamilkł, na ekranie pojawił się obraz.
W wąskiej alejce, Kurumi z jakiegoś powodu stała naprzeciwko dziewczyny z kucykiem.
„To jest......Mana?”
No właśnie, dziewczyny na monitorze to były Kurumi i Mana.
„Tak, to zdjęcie z wczoraj. --Przypatrz się na otoczenie.”
„Co......?”
Shidou zmarszczył brwi. W rogu ekranu znajdowało się kilku ludzi ubranych w mechaniczne zbroje które łatwo zidentyfikować.
„AS......T?”
Wydusił się, zszokowany.
AST (Oddział do walki z Duchami), ludzie którzy używają mechanicznych zbroi aby wyeliminować niebezpieczne kreatury zagrażające ludziom i planecie, Duchy. Nie ma co do tego wątpliwości odkąd kilka razy się z nimi spotkał.
Na zdjęciu była również koleżanka z klasy Shidou, Origami Tobiichi.
Każdy członek AST był wyposażony w przesadnie duża broń. Tak -taką samą jak wtedy kiedy duch się materializuje na naszej planecie.
„Nie wiem czemu, ale wczoraj AST przeprowadziło jakąś akcje na ulicy. Jeden z naszych członków miał kamerę i wszystko nagrał -byłam zszokowana kiedy potwierdziliśmy autentyczność nagrania, wiesz?”
„C-Czemu niby AST miałoby.....”
„Prawdopodobnie z powodu pojawienia się Ducha.”
Powiedziała Kotori jakby to ją nie obchodziło, A Shidou głośno przełknął ślinę.
„Ale powiedziałaś, że...... trzęsienie przestrzenne nie wystąpiło, tak? Okoliczni mieszkańczy nie zostali ewakuowani, jak Duch wpadł w szał to--”
„......Cóż, musieli być pewni, że zabiją go zanim to się stanie.”
„......”
W odpowiedzi na słowa Reine, Shidou wstrzymał oddech.
Ponadto, dlaczego znajdowała się tam dziewczyna która twierdziła, że jest jego siostrą tj. Mana Takamiya.
„C-Czemu tam jest Mana?”
Jak tylko skończył mówić, figura Many zaczęła świecić bladym światłem, chwilę później biała mechaniczna zbroja pojawiła się na jej ciele.
„Co......”
Była ona nieco inna niż standardowa zbroja AST, ale bez wątpienia była ona przeznaczona do walki z Duchami.
W odpowiedzi na to Kurumi, rozłożyła ręce i spowiły ja cienie formując suknię.
Miała ozdobę na włosach, górna część sukni to był gorset, a dolna część spódnica z falbankami i koronkami. A miała ona kolor czarny jak noc oraz czerwony jak krew.
Na koniec jej włosy były związane w dwa nierówne kucyki.
„Suknia Astralna......”
Powiedział Shidou oszołomiony.
Suknia Astralna, to osobiste Terytorium Ducha, które go chroni.
Kurumi wyciągnęła prawą rękę nad głowę. Następnie cień jeszcze raz spowił je ciało, koncentrując się na wyciągniętej ręce.
W tym momencie, Kurumi uniosła się w powietrze.
„Eee......?”
Nie mogąc pojąc co się wydarzyło na filmie, Shidou wydał z siebie dziwny dźwięk.
Jednak po chwili, wszystko zrozumiał.
Ekwipunek na ramionach Many zaświecił się jasnym światłem, które potem przebiło brzuch Kurumi.
-Ciało Kurumi zatrzęsło się.
Ale, czemu? Nie było to z powodu strachu czy przerażenia, bardziej to było jak chichot.
Po tym wstała na nogi po kilku sekundach.
Kurumi próbowała kontratakować, ale za nim zdążyła cokolwiek zrobić, atak Many przeciął jej ciało
Tym razem, po całej alejce rozbryznęła się krew.
A przyczyną tego było to, że świetliste ostrze miecza Many, odcięło głowę Kurumi, która następnie upadła na ziemię.
Many nie dała jej żadnej szansy.
Tak po prostu życie Kurumi została jej odebrane.
„Bleee....”
Shidou odruchowo odwrócił głowę i zatkał ręką usta.
Z powodu tej wstrząsająco realistycznej sceny, poczuj jak zawartość żołądka podchodzi mu do gardła i zbiera mu się na rzyganie.
Jego zęby stukały, ciało mimo tego że w ogóle nie było zimno, całe się trzęsło.
To wszystko było z powodu, sceny na której człowiek -a dokładniej mówiąc, to nie jest człowiek, ale istota podobna wyglądem do człowieka -został zabity.
Ale to była naturalna reakcja, i nikt nie miał o to pretensji do Shidou.
--Mana na monitorze odwróciła się uznjąc misję za wykonaną. Po wyłączeniu mechanicznej zbroi, była z powrotem ubrana w poprzedni strój.
Shidou zmarszczył brwi, czuł że coś tu nie gra.
Po prostu patrząc na tą scenę, Shidou miał wrażenie, że Mana która jest sprawcą tego wszystkiego, nie odczuwa niczego po tym co zrobiła.
To w porządku jest czuć się winnym.
To normalne czuć się sfrustrowanym.
To dobrze czuć się zdesperowanym.
A ona nawet nie czuła, odrobiny zadowolenia.
Kolejne brutalne zadanie. Mówiąc jednym zdaniem -No właśnie, tyle razy to robiła, że się do tego przyzwyczaiła.
Powtarzanie tego zadania w nieskończoność, sprawiło, że już nic nie odczuwa, że to ją już w ogóle nie obchodzi.
„To jest......”
Powiedział Shidou, kiedy zwalczył to ohydne uczucie.
„......Tak jak widziałeś, wczoraj Kurumi Tokisaki została zabita przez Manę Takmiyę z AST. Nie zmarła ona z powodu obrażeń, to była po prostu idealna i bez żadnych wahań akcja która wymazała jej istnienie.”
„Ale......”
Jednakże Shidou nie mógł kontynuować.
Ponieważ przed chwilą na własne oczy widział jak Kurumi została zamordowana--
W tym momencie drgawki przeszły przez jego ramiona.
Prawie o tym zapomniał z powodu szoku. W tym filmie była jedna sprzeczność.
„Ale Kurumi, dzisiaj przyszła od szkoły, jakby nic się nie stało......”
Kiedy Shidou to powiedział, Reine i Kotori skrzyżowały ręce jednocześnie.
„......Zgadza się. My tez nie ma o tym żadnego bladego pojęcia.”
„Kiedy Shidou wspomniał o Kurumi. Myślałam, że to jakaś iluzja.”
Kotori wzruszyła ramionami jakby opowiadała kawał.
Jednakże Shidou nic nie odpowiedział. Zamyślił się okropnie i po chwili powiedział.
„Wychodzi na to, że się...... wskrzesiła?”
Shidou spojrzał na monitor, obecnie było widać jak AST zajmuje się ciałem Kurumi i usuwa ślady po krwi.
Patrząc się na Origami w filmie, w końcu zrozumiał jej zachowanie z rana.
To, że była była przerażona, to oczywista rzecz, zwłaszcza po tym jak widziała na własne oczy kiedy osoba zabita wczoraj przyszła do dziś klasy jak gdyby nigdy nic się nie stało.
„I co teraz robimy -Na tę chwilę nie mam pojęcia.”
„Naprawdę......?”
Poprzednie obrazy cały czasz tkwiły w jego umyśle, mimo tego jego oddech i puls wróciły do normy. Shidou poluzował zaciśnięte dłonie na kolanach.
W tym samym momencie Kotori poprawiła swoją pozycje.
„--Ale musimy coś zrobić.”
Powiedziała oraz pokazał palcem wskazującym na Shidou.
„Jako, że Kurumi nadal żyje, musimy kontynuować walkę. Jeśli dobrze pamiętam, jutro w twojej szkole, jest rocznica otwarcia Liceum, prawda? Jeszcze dziś musisz ją zaprosić na randkę. Jeśli mocno się do tego przyłożysz i będziesz miał nieco szczęścia, może ci się ja uda zapieczętować za pierwszym razem.”
„Co......?”
Shidou prawie, że zapiszczał, a jego oczy szeroko się otwarły.
„N-Nie, to już jest--”
„Zamknij się.”
Shidou protestował, ale Kotori przerwała mu w środku zdania.
„Właśnie dlatego, że to się stało, musimy to zrobić. Jak już powiedziałam, jej moc jest nie znana. Możliwe, że aktywuję się przy pewnych warunkach, albo tylko objawia w ekstremalnych przypadkach -Możliwe, że przy następnej próbie, że zostać zamordowana definitywnie.”
„Umm...”
To prawda Kurumi upiekło się tym razem (nawet jeśli dziwnie to brzmi), ale kolejnym razem może nie dojść do wskrzeszenia.
„Jak już powiedziałam, nic nie zdziałamy jak, szybko nie zareagujemy. Fakt, że Kurumi się pojawiła w szkole i widziała ją Origami Tobiichi, zapewne dotarł już do AST, jak również do Many Takamiyi.”
„......Sss”
Słysząc to imię, Shidou miał zasmucony wyraz twarzy
Pamięta to co się wczoraj wydarzyło. Spotkał ja wczoraj i przestawiła się jako jego siostra, to że zamordowała Kurumi z zimną krwią bez jakichkolwiek emocji- było nie do pomyślenia.
„Zrozumiałem. Spróbuje to zrobić.”
Zanim Kurumi zostanie zabita znowu.
Zanim Mana zabije ją jeszcze raz.
„--Niech Kurumi zakocha się we mnie.”
Mimo że był bardzo zdeterminowany aby to zrobić, czuł obrzydzenie z jakiegoś powodu.
Po tym jak upewniła się, że Shidou wyszedł z klasy, Origami powoli wstała.
Mimo, że fakt iż Shidou nie zjadł drugiego śniadania i zostawił Tohkę Yatogami samą w klasie wzbudził jej podejrzenie, jest jednak pewna rzecz którą musi zrobić właśnie teraz.
Przeszła obok Tohki która była przygnębiona, poszła prosto do swojego celu.
„--Mam ci coś do powiedzenia.”
Powiedziała Origami do osoby przed nią i puściła jej lodowate spojrzenie.
„Ty......jesteś Origami-san, prawda? Czego chcesz ode mnie? ”
„Chodź ze mną.”
Powiedziała krótko Origami i wyszła z klasy ot tak.
Kurumi przez chwilę się wahała, ale kiedy Origami była już na korytarzu, pośpiesznie wstała i pobiegła z spanikowaną twarzą.
„P-Proszę zaczekaj. O co ci chodzi?”
„......”
Origami spojrzała za siebie.
Zobaczyła jak dziewczyna próbuje dogonić Origami, jej nogi były tak smukłe, że wydawało się, że mogą się złamać w każdej chwili. Na prawdę wyglądała na śliczną dziewczynę którą każdy by chciał chronić.
Jednakże Origami znała jej prawdziwe oblicze, więc czuła tylko obrzydzenie.
Origami jednakże nie zwolniła i pośpiesznie udała się pod drzwi na dach.
Poprzednio przyprowadziła tu Shidou. To miejsce jest rzadko odwiedzane przez ludzi, więc jest idealne do przeprowadzania tam poufnych rozmów.
„Haa......,haa......”
Z powodu biegu po schodach Kurumi była zdyszana i jej ręka spoczywała na poręczy.
Po około dziesięciu sekundach, kiedy oddech Kurumi się uspokoił, powiedziała.
„O co chodzi...? Nawet nie zjadłam drugiego śniadania......”
Origami spojrzała na Kurumi, z jej naturalnym chłodnym wyrazem twarzy i odpowiedziała.
„Ty, czemu ciągle żyjesz?”
„Eee......?”
„--Powinnaś być martwa od wczoraj.”
No właśnie. Origami widziała to wczoraj na własne oczy.
Kurumi której Mana odcięła głowę i kończyny, powinna być martwa.
Mimo, że Ryuoko wiedziała jaką siłą dysponuje Mana, nadal wysłała Origami i resztę AST do pomocy, by w razie czego pomogły Manie.
„......”
Brwi Kurumi zadrżały.
Przez chwilę przyglądał się Origami okiem które nie było zasłonięte.
„--Aaa, to ty. To ty wczoraj byłaś z Maną”
„......!”
Równo z tym kiedy Kurumi skończyła mówić Origami zwinnie przemieściła się z miejsca w w którym stała.
Nie miał żadnego powodu aby to zrobić, po prostu poczuła, że coś jest nie taki i musi uciekać.
„No! No! Niezły czas reakcji. Wspaniale. Naprawdę wspaniale. Jednakże.”
„--Sss!”
Origami wstrzymała oddech. Zanim zdążyła uciec, coś złapało ją za kostkę.
Po bliższym przyjrzeniu się, cień Kurumi wydłużył się niezauważony -a z niego wystawały dwie białe ręce.
Co więcej cień cały czas się powiększał wchodząc na ścianę.
A wtedy mnóstwo rąk wyskoczyło z niego i mocno przycisnęło Origami do ściany.
Mimo, że z całych sił próbował się oswobodzić, smukłe białe kończyny nie puszczały, wręcz przeciwnie coraz mocniej ją przyciskały do ściany.
„Hahaha, to nie trudź się. Nie masz żadnych szans.”
Kurumi się zaśmiała.
Miała ona złowieszczy uśmiech na twarzy, który byłby nie do pomyślenia jeszcze klika minut temu, a sam śmiech powodował dreszcze.
„Więc ty się mną wczoraj opiekowałaś. Czy poprawnie pozbyłaś się mego ciała?”
Kurumi pogładziła się po włosach i zbliżyła się do Origami. Nagle lewe oko wyłoniło się zza grzywki. Było ono całe złote, i nie przypominało ludzkiego, na źrenicy widniało dwanaście cyfr i dwie wskazówki, wyglądało zupełnie jak zegar.
„Chcesz wiedzieć więcej o mnie, spotykasz się ze mną na osobności, nie myślisz czasem, że jest to zbyt lekkomyślne? Ponadto jeszcze zabrałaś mnie w miejsce gdzie nikt nie zagląda.”
„......”
Było tak jak mówiła Kurumi. A błędne założenie Origami wzięła się z tego, jak szybko wczoraj z nią poradzili. -Albo z powodu zdezorientowania po tym jak zobaczyła Kurumi dziś w szkole. W każdym bądź razie Origami się przeliczyła, traktowanie Ducha w ten sposób było za bardzo lekkomyślne.
„Ty –Jakie masz...... zamiary?”
Nawet mimo tego, że Origami była trzymana za gardło, nadal mogła mówić. Po tym kąciki ust Kurumi uniosły się.
„Chciałam chodzić do szkoły, i to nie jest kłamstwo jeśli by to tak ująć. Ale za tym też kryję się większy cel dla którego tu jestem, chodzi mi o--”
Kurumi zrobiła pauzę i przybliżyła swoją twarz do Origami tak blisko aby mogła poczuć jej oddech, wtedy kontynuowała.
„--Shidou-san.”
„--!!”
Słysząc imię Shidou Origami nie mogła nic siebie wydusić z przerażenia.
Widząc tą reakcje, Kurumi wyglądała na ekstremalnie zadowoloną, jej uśmiech stał się jeszcze większy.
„On jest wspaniały, on jest najlepszy. On jest -naprawdę -bardzo -smaczny, wiesz? Aaaa jestem taka niecierpliwa, nie mogę już dłużej czekać, chcę go, chcę jego mocy. Aby ją zdobyć, aby stać się jednością, przybyłam do tej szkoły.”
-Dreszcze. Origami poczuła zimny pot na plecach. Nie mogła tego pojąć, że Duch może wziąć na cel pojedynczą osobę -a to, że jest to Shidou to w ogóle było poza jej przypuszczeniami.
Jednakże, w głowie Orgiami zrodziło się pytanie.
Dwa słowa wspomniane przez Kurumi. Czym dokładnie jest [jego moc]--
„......”
Proces myślowy został przerwany przez Kurumi.
Ręka Kurumi zaczęła się przesuwać po ciele Origami.
„Origami-san. Tobiichi, Origami-san. Ty też jest -wspaniała, wiesz. Cudownie wyglądasz, smacznie również. Nie wytrzymam, nie wytrzymam. Chcę cię zjeść już teraz.”
Policzki Kurumi się zaczerwieniły, oddech stał się ciężki, lewą ręką dotykała klatkę piersiową Origami, a drugą bawiła się spódnicą.
Po tym jak to powiedziała, wyciągnęła język i polizała Origami po twarzy.
„Umm...”
„Aaa,nie mogę, muszę się powstrzymać, nawet jeśli byłoby to marnotrawstwo, muszę zachować przyjemność na sam koniec.”
Kurumi przesadnie potrząsnęła głową, pocałowała Origami w szyję i odstąpiła od niej.
„Zostawię cię później, zjem cię po Shidou-san -Być może będziesz wtedy jeszcze smaczniejsza.”
Powiedziała Kurumi, a potem się odwróciła i poszła w dół schodów.
Kiedy znikła z pola widzenia, ręce trzymające Origami wróciły do cienia.
Kaszel*
Origami klęczała na podłodze i kaszlała.
Cień się skurczył i wrócił do właściciela czyli Kurumi.
„Shi...dou--”
Nie miała pojęcia czemu Kurumi wzięła za cel sobie Shidou.
Byłoby źle, jeśli nie powiadomiłaby o tym dowództwa. Nie ważne jak ot wygląda, nigdy by nie uwierzyli, że Duch może wziąć na cel pojedyncza osobę.
--Jeśli nie jestem w stanie obronić Shidou......
Origami zacisnęła zęby i pięści bardzo mocno.
„Eee....”
Tohka siedziała przy ławce i patrzyła się na zegar nad tablicą
Przerwa śniadaniowa prawie dobiegła końca.
Z brzucha dochodziły odgłosy burczenia. A to z powodu, że nic nie jadła od śniadania, Tohka która była głodomorem , była na skraju wyczerpania.
Jednakże, nie otwarła swojego pudełka z bento. Pomimo tego, że Shidou powiedział jej aby jadła bez niego, Tohka czuła, że biędzie jej lepiej smakować, jak je zje razem z Shidou, więc zdecydowała się powstrzymać na razie.
„Shidou......”
Uczniowie będący na zewnątrz powoli zmierzali w kierunku szkoły, ci bardziej niecierpliwi już byli przygotowani na następną lekcje.
Ale Shidou nadal się nie pojawił.
„Uuu...uuu...”
Z niewiadomego powodu jej oczy stały się gorące i czuła, że trudniej jest jej oddychać przez nos.
Powoli wytarła łzy rękawem, który stał się od nich wilgotny.
„Tohka-chan czy coś się stał?”
„Czemu jeszcze nic nie zjadłaś?”
„Zaraz się zaczną lekcje!”
Dziewczyńskie trio weszło do klasy i powiedziało do Tohki, wychodzi na to, że jadły drugie śniadanie na zewnątrz.
Jeśli dobrze pamiętała ich imiona to były Ai, Mai, Mii. Wygląda na to, że są ze sobą blisko z powodu podobnie brzmiących imion.
„Co się stało Tohka-chan! Nie płacz!”
„Ej, kto ci to zrobił?”
„Osoba która jej to zrobiła, wystąp!”
Te trzy osoby stojące obok Tohki mówiły w harmonii. Przez ramiona chłopców w klasie przeszły dreszcze.
„Nie to nie tak! Nikt mi nic nie zrobił!”
Tohka machała energicznie ramionami, tłumacząc się trójce dziewczyn.
„Naprawdę?”
„A więc czemu płaczesz?”
„Alergia na pyłek kwiatowy? Czy tak?”
Tohka przecząco pokręciła głową i wpatrywała się w pudełko z bento na ławce.
„Shidou jeszcze nie wrócił...... również myslę, że nie byłam w stanie poprawnie z nim dziś porozmawiać, i nie wiem czemu tak się stało....”
Kiedy to powiedziała łzy znowu zaczęły płynąć z oczu.
„Aaa! Tohka-chan! Nie musisz się tym przejmować, jeśli to cię smuci!”
„Naprawdę, nie pojmuje jak Itsuka-kun mógł doprowadzić taką piękną dziewczynę do płaczu!”
„Odrąbmy mu głowę i rzućmy ja świniom!”
Trio wykrzyczało w złości. Tohka spanikowała powstrzymała je.
„Nie, to nie jest wina Shidou! Ja tylko......”
Tohka próbowała im wytłumaczyć przy użyciu ograniczonego słownictwa jakie znała, że to nie wina Shidou, ale oraz że jest przyzwyczajona do tego, że Shidou jest zawsze przy niej.
Po tym Ai, Mai i Mii pokiwały głową.
„Więc Tohka-chan, dopóki możesz rozmawiać z Itsuką-kun, jeść razem z nim i bawić się razem z nim, jesteś bardzo szczęśliwa, prawda?”
Powiedziała Ai, a Tohka pokiwała głową.
„Jakaś ty niewinna. Nawet jeśli Itsuka-kun ukłonili by się w pas sto razy to byłby bezużyteczny. ”
Powiedziała Mai i wytarła wyimaginowaną łzę, oczy Tohki szeroko się otworzyły.
„W piwnicy mam 'Żelazna Dziewicę' i 'Hiszpańskiego Osła'4, na pewno się przydadzą.”
Powiedziała Mii z poważnym wyrazem twarzy, a Tohka przechyliła głowę.
Trio spojrzała na Tohkę, i nagle klasnęło w ręce.
„Zrobię wszystko dla Tohki-chan!”
Powiedziała Ai i wyciągnęła dwa kawałki papieru z kieszeni.
„Ai to jest......!”
„Tak to bilety do Oceanarium Tenguu Gojuusou......! Jutro jest rocznica otwarcia naszej szkoły. Więc Tohka-chan weź je i pójdź tam z nim jutro!”
„Ai! To znaczy, że ty i Kashiwada-kun... ”
Mai chciała kontynuować, ale Ai wyciągnęła rękę aby ją powstrzymać.
„Nie mów nic więcej! Bo Tohce-chan będzie smutno.”
Jak to Ai powiedziała, Mai i Mii złapały Tohkę z bark i wyrazem twarzy jakby się powstrzymywały od płaczu powiedziały.
„Tohkan-chan! Musisz to wziąć......!”
„Proszę weź, przez wzgląd na Ai.”
„Eee...?”
Tohka czuła, że nie może zrujnować obecnej atmosfery, i po chwilowym wahaniu, wzięła bilety od Ai, która zaraz po tym upadła na podłogę.
„Tohka-chan...... ty i Itsuka-kun musicie sięgnąć..... szczęśliwości...... aaa ”
„Aiiiiii!”
„Trzymaj się! Twoja rana jest nadal otwarta! ”
„......!?......!?”
Tohka trzymała bilety i nie wiedziała co się dzieje, równocześnie rozglądnęła się na lewo i prawo.
Czują, że jak przyjmie bilety, to będzie to coś nie w porządku, więc Tohka zwróciła bilety Ai z łzawymi oczami.
„Masz!”
Ai natychmiast wstała z podłogi
„Ai!”
„To cud!”
„Źle, źle, źle.”
Ai uspokoiła się i jeszcze raz dała bilety Tohce.
„Nie możesz mi ich zwrócić Tohka-chan. Weź je i zaproś Itsukę-kun.”
„Z-Zaprosić?”
„Tak, po prostu powiedz mu, że chcesz iść na randkę jutro.”
„......!”
Po tych słowa Tohka otworzyła oczy jeszcze szerzej. Randka odnosi się do czynności kiedy chłopak i dziewczyna idą razem gdzieś się zabawić.
--Aaa, czy nie wspaniałe.
Po chwili myślenia, Tohka doszła do wniosku, że ostatnio nie była z Shidou na randce. Pójście na nią po tak długim czasie będzie wspaniałe.
Jednakże, jest jeden problem.
„J-Ja mam go...... zaprosić?”
Powiedziała Tohka pocąc się panicznie.
„Tak. Tylko raz. Jak się dziewczyna zapyta chłopaka raz, to nic takiego strasznego.”
„A-Ale...... co jeśli odmówi......”
Tohka powiedziała zaniepokojona. Trio tylko wzruszyło ramionami i westchnęło.
„Ok, ok, myśl pozytywnie, jeśli Shidou ci odmówi to my go ukarzemy publicznie, dodatkowo przekażemy ci sekretny sposób na sukces. ”
„Sekretny sposób......?”
„Tak, to jest sposób który działa na męskie pożądanie. Jeśli Tohka-chan go użyje, może nawet przejąć władzę nad państwem!”
„N-Nie potrzebuje aż tyle......”
„W porządku, po pierwsze......”
Tohka przysłuchiwała się Ai jak jej wyjaśnia szczegóły sekretu, kiwając głową twierdząco.
Kiedy ostatnia lekcja tego dnia się skończyła, Shidou natychmiast wstał i poszedł w kierunku Kurumi.
W tym momencie poczuł jak Tohka bojaźliwie się w niego wpatruje oraz jak Origami wpatruje się w niego chłodnym i demonicznym wzrokiem, mimo tego, postanowił je zignorować i iść dalej przed siebie.
„Kurumi, masz chwilę?”
Powiedział Shidou i wskazał na korytarz, na który chwilę później wszedł i a Kurumi tuż za nim.
Po dotarciu do miejsca gdzie nie było ludzi, odwrócił się do Kurumi.
„Shidou-san, coś cię trapi?”
„Eee. Przepraszam, że tak nagle, ale...... Kurumi, masz jutro wolne? ”
„Tak, mam.”
„Więc, może byśmy razem się gdzieś przeszli......?”
„Więc to......”
„C-Cóż......Mówią prosto......to chodźmy na randkę.”
Natychmiast, twarz Kurumi pojaśniała.
„Naprawdę?”
„Eee...nie masz nic przeciwko?”
„Oczywiście. To dla mnie zaszczyt.”
„Więc...... jutro o 10:30, spotkajmy się przy kiosku z biletami na stacji Tenguu.”
„Dobrze, będę czekać!”
Powiedziała z uśmiechem Kurumi. Shidou wrócił do klasy, i przy wchodzeniu podniósł rękę i powiedział „Do zobaczenia jutro.”
W momencie kiedy otworzył drzwi, zobaczył Origami stojącą przed nim.
„......Yyy......!”
„--Co jej powiedziałeś?”
Gapiła się ona na Shidou ostrym wzrokiem, jej głos brzmiał spokojnie.
„Nic, nic takiego.”
„Odpowiedź mi. To jest bardzo--”
Jeśli będę dalej tak przesłuchiwany, może mi się coś wymsknąć przez przypadek. Pomyślał Shidou, potem minął Origami podszedł do swojej ławki i wziął swoją teczkę.
„M-Muszę pilne pójść do domu po coś! Tohka! Idziemy do domu! ”
„Eee......!”
Powiedział aby uniknąć przesłuchania. Tohka pozostała nie wzruszona kiedy pobiegła za Shidou.
„Ha......Ha......”
Biegł przez chwilę, po upewnieniu się, że Origami nie podąża za nim, zwolnił nieco.
„Co tak nagle wybiegłeś Shidou?”
„N-Nie..... w skrócie to było...... opowiem ci w domu.”
„Yyy...”
Tohka kiwnęła głową, nadal będąc skołowana.
Shidou był tą reakcją zaskoczony, nic więcej już nie powiedział. Potem zmienił buty i wyszedł ze szkoły.
W trakcie drogi powrotnej....
„O-O-O-O-O-O-O-Odnośnie tego Shidou......!”
Tohka która mówiła bardzo wyraźnie, teraz się jąkałą jakby lekko spanikowana.
„O co chodzi Tohka?”
„Eee. Odnośnie tego...... yyy!”
Tohka usilnie czego szukała w swojej teczce - Z jakiegoś powodu ukradkiem rozglądneła się dokoła siebie, lekko się czerwieniąc.
„O co chodzi? Coś się stało?”
„Nie, nic.......! Pośpieszmy się i chodźmy do domu!”
Tohka rozglądnęła się dookoła, jej wypowiedź brzmiała jakby się zmusiła się do wypowiedzenia jej, ponadto chciała aby Shidou szedł przodem z racji tego, że zwolniła nieco chód.
„Co z nią jest nie tak......”
Pomimo, że był zaciekawiony dziwnym zachowaniem Tohki, nic więcej nie powiedział w trakcie drogi do domu.
Kiedy tak szli do domu Shidou zauważył, że Tohka cały czas miała odwróconą twarz od niego.
Nie trwało to długo, zanim doszli do domu Shidou i apartamentowca dla Duchów.
„Do widzenia, na razie. Wpadniesz dziś do mnie na kolacje wieczorem?”
Shidou jak zwykle żegnał się z Tohką oraz podniósł rękę na pożegnanie...... ale połowie przerwał.
Powód był prosty. Tohka nie szła w kierunku apartamentowca, tylko w kierunku domu Shidou.
„Tohka? Nie idziesz się najpierw przebrać?”
„Nie, jest w porządku. Pośpiesz się i otwórz te drzwi wreszcie!”
„O-Ok, jak chcesz.”
Tohka czasami chodziła do Shidou na obiad, więc nie to było nic dziwnego dla niego. Wyjął klucze z kieszeni i otworzył drzwi.
„Wróciłem.”
Jako, że drzwi były zamknięte, znaczyło to, że Kotori nie wróciła jeszcze do domu, ale powiedziała to z przyzwyczajenia. Ściągnął buty, zostawił je w ganku i poszedł do salonu, lekko się przeciągając, kiedy tam wszedł zostwił teczkę na sofie.
„Mmm....”
W tym momencie usłyszał dźwięk zamykania zamka.
Tohka która szła za Shidou zamknęła drzwi, a potem weszło do salonu z spuszczoną głową.
„Nie trzeba zamykać, Kotori za chwilę wróci do domu.”
„......”
Jednakże Tohka nic nie odpowiedziała, tylko położył teczkę na podłodze i wyciągnęła z niej dwa kawałki papieru.
„S-Shidou, jeśli nie masz nic przeciwko to......”
Następnie szybko podniosła głowę jakby coś sobie przypomniała.
„N-No właśnie muszę to zrobić poprawnie......”
„Poprawnie......? Niby co?”
Shiddou siedział skołowany, a Tohka pośpiesznie pobiegła pod okno i zasunęła zasłony.
„Ej, Tohka......? ”
„Chwileczkę, przygotowuję się!”
„Przygotowujesz się? Na co......?”
Tohka ponownie nie udzielił odpowiedzi.
Następnie położyła kartkę papieru na stole.
Potem z zakłopotanym wyrazem twarzy zaczęła zwijać od góry spódnicę. To znana dziewczęca technika na tymczasowe skrócenie długości spódnicy. Cudowne uda Tohki powoli się odsłaniały.
„Hej, Hej Tohka......?” . Nie mogąc zrozumieć co Tohka robi, Shidou zmarszczył brwi, a na jego twarzy zaczął pojawiać się pot.
Następnie Tohka ściągnęła kokardkę od mundurku szkolnego i rozpięła guziki w bluzce. Drugi... trzeci... a nawet czwarty. W miejscu pomiędzy rozpiętą bluzką można było zobaczyć jasną skórę klatki piersiowej. Shidou jedyne co mógł zrobić to tylko odwrócić głowę.
„C-Co robisz Tohka? Jeśli chce się przebrać, to rób to u siebie w domu--”
„S-Shidou!”
Tohka przerwała Shidou, w ustach trzymała bilety, stał na rękach i nogach, jak jakiś lampart. A jej twarz była czerwona jak pomidor.
„Podo... podoba ci się......!”
„C-C-C-C-Co ty robisz...? Co tu się wyprawia?”
Powiedział
Shidou zdezorientowany, Tohka miała wyraz twarzy jakby chciała
powiedzieć „Nie zadziałało......!” i wyjęła bilet z
ust...... Shidou kompletnie nie wiedział o czym Tohka myśli.
Jednakże Tohka spojrzała na kartkę na stole jeszcze raz.
„W porządku......!”
Krzyknęła jakby chciała się podnieść na Duchu.
Następnie umieściła bilety w dekolcie, między piersiami -następnie „Mrrr” zamruczała i przechyliła głowę.
Ale nie pozostała w tej pozycji na długo. Wypięła się lekko do przodu i lewą ręką wskazała na dekolt i znajdujące się tam bilety.
„Co …?”
Czując się jakby doświadczył czego nie dobrego, Shidou zrobił krok w tył
„Shidou..... O-Odnośnie tego!”
„Eee.....o co ci chodzi?”
„J-Jutro...... czy nie poszedłbyś na randkę...... ze mną?”
„Yyy....r-randkę......?”
„Yhy......!”
Tohka przesadnie pokiwała głową i jeszcze bardziej wyeksponowała dekolt.
…...No właśnie, chyba chce abym wziął bilety od niej.
Jeśli nie wezmę, zachowania Tohki mogą stać się niepożądane.
Shidou jest w drugiej klasie liceum, chłopcem w okresie dojrzewania. To jest nie możliwe aby nie był zainteresowany, ale nie może powiedzieć, że jest zadowolony z tej sytuacji.
Cały spocony, wyciągnął drżącą rękę w kierunku Tohki.
Będąć ekstremalnie skupionym, uważając aby nie dotknąć piersi Tohki, wziął bilet.
„Ooo!”
Wyraz twarzy Tohki natychmiast pojaśniał, następnie powróciła do normalnej postawy.
Kolejno Tohka rozwinęła spódnicę, zapięła bluzkę i wzięła swoja teczkę.
„Spotkajmy się jutro o dziesiątej przy pomniku Pachi na stacji kolejowej! Idę do siebie, przebrać się!”
Powiedziała Tohka, wybiegając z pokoju szybko niż oko może to uchwycić. Zbiegła na dół, odemknęła drzwi i wybiegła na zewnątrz.
„C-Co to niby miało być......?”
Shidou wymamrotał, potem spojrzał na bilet w dłoni. Wyglądał on jak bilet do Oceanarium. Ciekawe skąd go miała.
Shidou podszedł do stołu i przeczytał kartkę która tam zostawiła Toka. Na górze było napisane pochyłym pismem [Plan Uwodzenia dla Tohki], a na dole było...
①
Poza żeńskiego leoparda.
② Włóż bilet między piersi.
③ Jeśli powyższe dwa nie zadziałają, przyciśnij go.
…...Nie
był pewny, ale wyglądało na to, że był niebezpiecznej sytuacji.
„A wieć to......”
Kiedy Shidou tak stał skołowany, usłyszał jak drzwi wejściowe się otwierają.
Myśląc, że to Tohka wróciła przygotował się na spotkanie -Ale to nie była ona, do salonu weszła Kotori z czarnymi kokardkami na włosach.
„Wróciłam. Ej...?”
Prawdopodobnie z powodu panując w pokoju ciemności, Kotori zmarszczyła brwi.
„Zaciągnąłeś zasłony w środku dnia, co za nieczyste i zboczone rzeczy tu wyrabiasz Shidou?”
„N-Niczego tu nie robiłem!”
„Cóż, mniejsza o to, co tam masz w ręce?”
„Eee...... prawdę mówiąc, dostałem od Tohki...... zaproszenie na randkę.”
Po tym Shidou to powiedział, Kotori zagwizdała zadowolona.
„Nieźle, zaproszenie od Tohki to dobry znak. Kiedy ona będzie? Zapewnimy ci wsparcie.”
„Jutro ma być...”
„Jutro?”
Kotori miała zaskoczony wyraz twarzy.
„Czekaj, czy czasami nie masz jutro randki z Kurumi?”
„Eee--”
Wtedy Shidou sobie przypomniał. Zapomniał o niej będąc po wpływem seksapil Tohki –No właśnie zaprosił on Kurumi jutro na randkę.
„Cholera, mogę ją odwołać......?”
Powiedział Shidou, a Kotori pokręciła przecząco głową.
„Nie możesz! Jeśli odwołasz randkę którą jej obiecałeś, będzie to miało gigantyczny wpływ na stan psychiczny Tohki. Jej poziom samotności zwiększa się począwszy od dzisiejszego ranka.”
„Ja, ja niczego nie obiecałem...”
„Najważniejsze jest to, że Tohka tak myśli -Nic na to nie poradzimy. Dostaniesz od nas pełne wsparcie, musisz zadbać oto aby obie randki były udane.”
„Ha ha? To jest raczej......”
W połowie zdanie zadzwonił telefon Shidou.
Spojrzał na ekran, był tam numer którego nie znał.
Czując się nieco dziwnie, odebrał połączenie, z drugiej strony usłyszał spokojny głos.
„Cześć.”
„Hmm...? To ty...... Origami?”
„Tak.”
Origami krótko odpowiedziała , a po twarzy Shiodu spłynęła struga potu.
„Więc......? Czy dałem ci mój numer telefonu wcześniej?”
Origami nie odpowiedziała, a po chwili ciszy mówiła dalej.
„Jutro mamy wolne.”
„Eee...... no tak.”
„Nie możesz być sam.”
„Eee......?”
Shidou zszokowany tylko tyle z siebie wydusił. Origami kontynuowała dalej monotonnym głosem.
„11 rano. Będę czekać, placu przed stacją kolejowa Tenguu”
„Yyy......”
„Randka.”
„.............................CO?”
„Musisz przyjść koniecznie.”
Po tych słowach Origami rozłączyła się.
…...Ostatecznie, żadne pytanie Shidou nie dostało odpowiedzi.
„Kto to był?”
„To była Origami, nie wiem czemu, ale chce pójść..... ze mną..... na randkę. ”
„Że co......!”
Kotori uniosła brwi i krzyknęła.
„Odnośnie tej randki......to nie może być jutro, racja?”
„To jest po po prostu niemożliwe.”
Kotori westchnęła głęboko i złapała się ręką z czoło.
„--Rozumiesz? Spotkasz się z Tohką o 10:00 przy Oceanarium w wschodniej części Tenguu. W połowie zwiedzania musisz się znaleźć powód aby się na chwilę od niej oddalić. Kiedy to zrobisz <Fraxinus> cię przejmie. O 10:30 spotkasz się z Kurumi przy kiosku z biletami, potem wrócisz na plac przy stacji kolejowej aby się spotkać z Origami. Jednakże w tym momencie Tohka będzie sama od około 30 minut, więc musisz wrócić natychmiast aby uspokoić sytuację. To samo dotyczy się pozostałych dziewczyn. Musisz tak zrobić aby przerwy między poszczególnymi spotkaniami były jak najkrótsze i na bieżąco korygować sytuację, nie możesz na zbyt długo zostawić samej żadnej z nich. My zajmiemy się układaniem harmonogramu. Shidou nie ważne co by się działo nie możesz ich rozczarować, musisz je udobruchać słodkimi pochlebstwami. Mimo, że priorytetem jest aby Kurumi zakochała się w tobie i pocałowała cię, nie możesz zranić uczuć Tohki, oraz to będzie kłopotliwe jeśli Origami się o wszystkim dowie. W skrócie --Ej Shidou, czy ty mnie słuchasz? ”
„Taka, tak słucham cie.”
...Ale to czy zrozumiał co do niego powiedzieli to już inna spraw.
Shidou wymamrotał, udał że kaszle aby to zamaskować kiedy odpowiadał Kotori przez interkom.
Ostatecznie Shidou nie mógł odmówić zaproszeniu Tohki i Origami na randkę, więc został zmuszony do odbycia potrójnej randki.
Randka z Kurumi powinna mieć pierwszeństwo, ale jeśli złamał by obietnicę daną Tohce, to jej stan psychiczny za pewno katastrofalnie by się pogorszył, co mogło by skutkować powrotem jej mocy duchowych, a możliwość ingerowania w randkę z Tohką i Kurumi przez Origami nie mogła zostać zostawiona sama sobie.
A wynikiem tego wszystkiego jest piekielny harmonogram.
„To jest bez sensu jeśli tylko słuchasz. Musisz jeszcze to pojąć i zapamiętać.”
„Yyy....”
Chyba został przejrzany. Pot spłynął po jego twarzy.
„Dobra...mniejsza oto. Po prostu reaguj na sytuację na bieżąco. Jesteś gotowy?”
„Eee...... prawdopodobnie.”
Powiedział Shidou i spojrzał na siebie. Był on ubrany w prosty ubiór, a składało się na niego niebieska koszulka i beżowe spodnie.
Kotori przeczytała rozprawkę na temat: [Rzeczy jakie zwracają negatywną uwagę dziewczyn.] To normalne, że amatorzy dają plamę bo skupiają się za bardzo na niepotrzebnych rzeczach. Ubrania nie muszą być wysokiej jakości, najważniejsze aby były czyste i schludne.
„Już prawie czas --Niech bitwa (randka) się zacznie.”
„Ok”
Powiedział Shidou i wziął głęboki oddech próbując się nieco uspokoić.
Obecnie Shidou stał przy pomniku psa przy wschodnim wejściu na stację kolejową Tenguu.
Mimo że ten pies miał swoje imię, to z powodu podobieństwa do lojalnego psa na stacji Shibuya, mieszkańcy nazywali go Pachi zarówno z sarkazmem jak i czułością.
Z racji tego, że znajdował się on przed stacją, tak samo jak Hachi pełnił funkcję miejsca spotkań. Wokół Shidou znajdowało się spora liczba ludzi.
Wtem usłyszał znajomy głos dobiegający z tłumu.
„Shidou!”
Odwrócił głowę w jego kierunku i zobaczył Tohkę, której uśmiech był tak jasny jak słońce.
Nie miała na sobie mundurka szkolnego, tylko cienką bluzkę i krótkie spodenki
„To jest......”
Kiedy tak Shidou się gapił się na Tohkę, Reine powiedziała do niego przez interkom.
„.....Jak się można było tego spodziewać, Tohka wygląda świetnie, w każdym ubraniu, nie zadawaj za dużo pytań. Niezła jest co nie?”
„O-Oczywiście......”
Shiou odpowiedział mechanicznie. Jeśli chodzi o poziom doskonałości, jego uwaga została zwrócona natychmiastowo.
„Shidou?”
„Eee.... przepraszam zamyśliłem się...... pasuje ci ten ubiór, jesteś bardzo piękna Tohka. ”
„C.....”
Na słowa Shidou, Tohka cała się zaczerwieniła.
Pomachała ręką i odwróciła się.
„D-Dobrze chodźmy już! Pośpiesz się!” „C-Co jest z tobą, czemu tak się śpieszysz--”
W tym momencie, Shidou zamilkł, a powodem tego było, że zderzył się z Tohką która nagle się zatrzymała na środku drogi.
„Tohka? Co się stało?”
„Hmm......”
Tohka odwróciła głowę się i miała zakłopotany wyraz twarzy, jak również rumieńce jeszcze do końca nie znikły.
„Shidou, gdzie dokładnie to my w ogóle idziemy......?”
„Chyba mieliśmy iść do oceanarium?”
Tohka chciała iść przodem ale nie znała adresu punktu docelowego.
„......Poczekaj chwilę.”
Shidou wyciągnął bilety z portfela i spojrzał na mapę na drugiej stronie.
„Zobaczmy? Tenguu Gojuusou. Wychodzi na to, że idziemy w przeciwnym kierunku.”
Powiedział Shidou i wskazał ręka kierunek. Tohka natychmiast się odwróciła i szła zaraz za Shidou. Za pewno chciała aby to Shidou prowadził.
W tym momencie.
„......!?”
Shidou zauważył znajoma figurę i zmarszczył brwi.
Zmusił się aby się nie oglądnąć, tylko popatrzył się w lewo.
Na placu z drugiej strony ulicy, przy fontannie stała Origami Tobiichi.
Ubrana była w sweter i spódniczkę mini z mała torebką przewieszoną przez ramię, stała w całkowitym bezruchu. Ludzie którzy nic nie wiedzieli o niej mogli sobie pomyśleć, że to jest lalka w ludzkich rozmiarach.
Shidou miał się spotkać z Origami o 11:00, a teraz jest 10:05. Czyli zjawiła się tam zdecydowanie za wcześnie.
„Ej, coś nie tak Shidou?”
„Nie nic! Pośpieszmy się i chodźmy!”
Stanie tam i patrzenie się na Origami jest złym pomysłem, Shidou ustawił się tak aby Tohka była po jego prawej stronie, aby w ten sposób zasłonić jej widok na fontannę, spojrzał następnie na Tohkę i ruszył przed siebie.
„Tak po prostu, nie pozwoliłeś dziewczynie iść od strony drogi jak również przesłoniłeś jej widoki. Mimo, że jest to staromodne, odniosło pożądany skutek w nietypowy sposób.”
„Tak mówisz......”
Shidou krzywo się uśmiechnął i cicho odpowiedział Kotori. Nie było to do końca jego intencją, ale przynajmniej wynik tego był taki jaki chciał.
Origami w końcu zniknęła z pola widzenie, Tohka która szła obok Shidou spytała się.
„Wiesz co, Shidou?”
„O co chodzi?”
„A co to w ogóle jest to oceanarium?”
„Co... Tohka nie mów mi, że nigdy tam nie byłaś?”
„Nie zrozum mnie źle Shidou, ja tylko chciałam pójść na randkę.”
„......”
Niespodziewanie poczuł jak jego twarz się robiła co raz cieplejsza...... Normalnie jej odpowiedź byłaby w stylu „Nie zrozum mnie źle, ja tylko chce zobaczyć to oceanarium.”
Odchrząknął jakby chciał się uspokoić i powiedział.
„Jeśli chodzi o oceanarium..... to jest to miejsce z dużą ilością ryb.”
„Co!”
Tohka otwarła szeroko oczy.
„Shioyaki5?”
„Nie nie nie.”
„Smażone?”
„Nic z tych rzeczy!”
„Nie mów mi, że to jest aqua pazza6!”
„Że co......?”
„Czyli są gotowane na parzę?”
„To nie ma żadnego związku z jedzeniem! A tak swoją drogą skąd masz taką rozległą wiedzę na temat gotowania?”
Mimo iż nie wiedział gdzie Tohka nauczyła się aż tyle na temat gotowania, był zaskoczony rozmiarem tej wiedzy. Shidou prawdopodobnie byłby zakłopotany przez jej wiedzę, jeśli sam nie byłby ekspertem kulinarnym.
„Czy li mylę się?”
„Tak. To jest miejsce gdzie stworzenia wodne pływają sobie.”
„Ryby...... pływają....?”
Tohka zmarszczyła brwi.
Teraz kiedy o tym wspomniał, uświadomił sobie, że Tohka nigdy nie widziała ryby w postaci innej niż przyrządzonej do zjedzenia.
„...Więc, jak wejdziesz to się przekonasz. Chodźmy do środka.”
„Hmm...... dobrze.”
Shidou i Tohka ruszyli ponownie wzdłuż drogi.
Chwilę później dotarli do celu czyli Oceanarium Tenguu Gojuusou. Zostało ono ukończone w poprzednim roku, nie było to jednak tylko samo oceanarium, znajdowało się również tam różnego rodzaju sklepy, kawiarnie, kina, palce zabaw, coś jak małe centrum handlowe. Z powodu, że była to nowa atrakcja w mieście była tam bardzo dużo ludzi.
„Tam się znajduje wejście do podwodnego tunelu oceanarium.”
„Shidou.”
W tym momencie Tohka złapała Shidou za rękę.
„T-Tohka? C-C-C-C-Co się stało.....?”
„Możemy się zgubić w takim tłumie ludzi.”
„Aaa..... masz rację.”
Shidou próbował uspokoi swoje szaleńczo bijące serce, trzymając Tohkę za rękę weszli do oceanarium razem.
Podali bilet obsłudze i weszli do ciemnego pomieszczenia.
Następnie kiedy byli już w podwodnym tunelu.
„Co.....Co to jest......!”
W tym samym czasie poczuł jak ręka Tohki zadrżała.
Zwiedzający ludzie patrzyli się na Shidou i Tohkę.
„T-Tohka. Musimy być cicho tutaj.”
„Yyy...... przepraszam, ale to jest...... wspaniałe.”
Tohka powiedziała nieco ciszej i podniosła głowę.
Ściany podwodnego tunelu były wykonane z wielu warstw szkła. Rożnego rodzaju, kształtu i wielkości ryby pływała w około. Widok tak zapierał dech w piersiach, że nawet Shidou westchnął z zachwytu, a to, że Tohka była tym zszokowana to była normalna rzecz.
„Więc te wszystkie stworzenia są rybami......?”
Powiedziała Tohka, idąc przed siebie zapatrzona w widoki zza szyby.
„Tak jest. Czyż nie jest to piękne.”
„Tak, jak najbardziej jest piękne......”
Powiedziała Tohka i puściła rękę Shidou, a potem przykleiła się do szklanej ściany. Przed jej oczami przypłynęła duża ławica małych ryb.
Oczy Tohki się zaokrągliły i uważnie śledziły poruszającą się ławicę. Widząc tą uroczą sceną, Shidou się uśmiechnął.
„S-Shidou chodźmy dalej i oglądnijmy co tam jest!”
„Dobrze, więc--”
W tym momencie, z interkomu w prawym uchu usłyszał przenikliwy alarm, ramiona Shidou aż zadrżały.
„Shidou, już prawie czas na spotkanie z Kurumi. <Fraxinus> cię przechwyci, pośpiesz się i znajdź odludne miejsce.”
„......”
„Shidou, nie idziesz?”
Tohka prawdopodobnie czuła się zaskoczona kiedy tak Shidou stanął w miejscu. Spytała się i przechyliła głowę.
„No......więc.”
Shidou rozglądnął się dookoła, potem pochylił się i złapał za brzuch.
„Aaa, to boliiiiiiiiiiiii......”
„C-Co się stało Shidou!”
„Nic takiego. Tylko boli mnie brzuch...... muszę iść do toalety, poczekaj tu chwilę.”
„C-Co......n-nic ci nie jest......? Jeśli cię boli, to Kotori powinna......!”
„Nie, nie ma takiej potrzeby! To nic poważne, więc się nie martw! Okej!”
„Eee......”
Mimo tego, że Shidou to powiedział, Tohka nadal patrzyła na Shidou zmartwiona. Odczuwał on narastające poczucie w winy w klatce piersiowej.
Ale jeśli dalej będzie taki niezdecydowany, to Kurumi będzie czekała nadaremnie. Shidou ruszył w stronę wyjścia, czując się jakby zostawił szczeniaka w pudełku w odludnym miejscu.
„Wrócę najszybciej jak to możliwe, pooglądaj sobie ryby w międzyczasie!”
„Ooo......Ok. Jeśli cię mocno boli, to musisz się niezwłocznie skontaktować z Kotori!”
„Dobrze......”
Shidou kiwnął głową idąc pochylony i trzymając się za brzuch.
Kiedy wyszedł z pola widzenia Tohki, Shidou wyprostował się i zaczął biec.
„Więc..... naprawdę na mnie czekałaś.”
Kiedy Shidou przybył pod budkę z biletami, mocno dysząc, Kurumi już tam była.
Była ubrana w sukienkę z długą spódnicą która wyglądała że jest wysokiej jakości, z powodu że była intensywnie czarna wyglądał jak ubiór na pogrzeb.
„Nie, dopiero przyszłam.”
Powiedziała Kurumi i lekko się uśmiechnęła. Shidou uregulował oddech i spojrzał na Kurumi jeszcze raz.
„Przepraszam..... nieco się spóźniłem.”
„Nie musiałeś się aż tak śpieszyć.”
„No cóż......haha”
Shidou się uśmiechnął.
Mimo, że może się szybko przemieszczać dzięki <Fraxinus>, to musi to zrobić w odludnych miejscach, i żeby przemieścić z oceanarium do gęsto zaludnionej stacji kolejowej musiał iść na nogach dość długi odcinek.
„--Główna atrakcja tego dnia się zaczęła. Powodzenia.”
Powiedziała Kotori, Shidou puknął w interkom aby potwierdzić.
Dzisiejszą misją jest pocałowanie Kurumi i zapieczętowanie jej mocy duchowych.
W tym samym czasie, zobaczył jak usta Kurumi zajmują centrum jego pola widzenia, z racji tego podrapał się po policzku.
Następnie Kurumi zrobiła głęboki ukłon.
„Jestem ci bardzo wdzięczna, że mnie zaprosiłeś dzisiaj. Jestem bardzo szczęśliwa. --Więc gdzie pójdziemy najpierw? ”
„No... właśnie.”
Kiedy Shidou to powiedział, usłyszał jak głos Kotori mówiący przez interkom „Poczekaj chwilę.”
Na głównym monitorze na mostku <Fraxinus> wyświetliły się możliwe opcje
① Zakupy jako randka w centrum handlowym.
② Słodki romans razem w kinie.
③ Sklep z bielizną, obserwuj jak przymierza wyroby.
„Niech wszyscy wybiorą!”
Prawie, że natychmiastowo wyniki pojawiły się na monitorze przy Kotori.
„Hmm......” . Kotori patrzyła na wyniki, a niższej części mostka, doszły ją głosy członków załogi
„Musimy wybrać ②! W środku ciemnego pomieszczenia, przypadkowo ręce mogą się spotkać. Nie ma innego wyboru niż ten.”
„Nie, nie, musimy wybrać ①! Dziewczyny najbardziej kochają zakupy!”
W rzeczy samej, obie opcje są dobre. Jednakże Kotori podrapała się po policzku, najbliższe kino i centrum handlowe jest...... w Tenguu Gojuusou, a tam jest Tohka. Mimo, że prawdopodobieństwo, że na siebie wpadną jest małe, nie ma potrzeby zwiększania ryzyka katastrofy.
Wychodzi na to, że jedyna opcja jest......
„Jeśli chodzi o ③, to może się poczuć obrzydzenie w stosunku do Shidou z powodu zboczonego podtekstu.”
Kotori powiedziała zakłopotanym tonem, a Reine jej odpowiedziała.
„......Nie, z danych oraz ze wczorajszego zdarzenia, wynika, że może się przystać na tą propozycję.”
„Hmm......”
Kotori zmarszczyła brwi, a potem kiwnęła głową. Mimo iż ryzyko jest wysokie, to w przypadku powodzenia pokaże jak bardzo Kurumi lubi Shidou. To będzie jak papierek lakmusowy.
„Shidou opcja ③. Zabierz ją do sklepu z bielizną, który w budynku stacji kolejowej.”
„Rozumiem..... ej to nie jest w porządku......!” Usłyszeli na mostku zaskoczony głos Shidou.
„Eee......Kurumi. Chciałabyś coś sobie kupić.... lub chociaż pooglądać. N-Na przykład jakieś ubrania...? ”
„Masz na myśli zachodnie ubrania? Chciałabym sobie kupić kilka.”
„Z-Zachodnie ubrania mówisz..... A może zdecydujesz się na to co masz pod nimi...”
„Pod nimi......?”
W tym momencie, zapewne złapała o co chodzi Shidou, ponieważ jej policzki lekko się zaczerwieniły.
„N-nie to było głupie! Może pójdzie gdzieś indziej--”
Już miał ruszyć w przeciwnym kierunku, ale poczuj jak został zatrzymany.
„Eee......?”
Obrócił się i zobaczył, że Kurumi wpatruje się w Shidou.
„A wybierz coś dla mnie?”
„Eee....yyy...”
Shidou zakłopotany kiwnął głową, a w odpowiedzi Kurumi się uśmiechnęła.
„Dobrze więc –tylko wybierz coś ładnego, proszę?”
„Eee...... dobrze.”
Mimo, że to Shidou pierwszy zaproponował, wydawało się, że Kurumi nie ma nic przeciwko. Shidou ruszył w stronę stacji sztywnym krokiem tak jakby był robotem.
„To było zaskakujące. Zgodziła się na to. ”
„......Ej, to było twoje polecenie w pierwszej kolejności”
Shidou odgryzł się przez interkom.
W tym momencie plac naprzeciwko stacji kolejowej znalazł się w jego polu widzenia. Przy fontannie zobaczył stojąc tam Origami, jej postawa nie zmieniła się od 30 minut.
Jednakże była zmiana w jej otoczeniu, trójka chłopaków próbowała poderwać Origami.
Ale ona w ogóle się nie poruszała. Zachowywała się jakby wcale nie uznawała ich obecności.
Nagle, jeden z trójki, sfrustrowany tym, że jest zupełnie ignorowany, złapał Origami za ramię.
Wtedy Origami złapała go za rękę, wykręciła mu ją i przycisnęła go do ziemi.
Prawdopodobnie bardzo go to zabolało, bo krzyknął i miał łzy w oczach. Pozostała dwója stała sparaliżowana przez strach. Z powodu zamieszania ludzie zaczęli się tam gromadzić, a nawet przybyła policja i zabrała ze sobą chłopaków.
Po tym wydarzeniu Origami wróciła poprzedniej postawy, jak gdyby nic się nie stało.
„.........”
„Shidou-san, coś się stało?”
Spytała się Kurumi, widząc, że Shidou zatrzymał się w połowie drogi, i miał spoconą twarz oraz zachowywał się podejrzanie.
„Nie...... nic się nie stało.”
Shidou udał, że nie widział Origami i wszedł do budynku stacji.
Aby dostać się do sklepu z bielizną na trzecim piętrze użyli windy. Mimo, że nie raz już był w tym budynku, to po raz pierwszy wszedł do takiego sklepu.
Na witrynie wystawowej znajdowało się dużo manekinów z bielizną. Oczywiście zarówno sprzedawcy jak i klienci były kobietami.
Kiedy Shidou wszedł do środka, ciekawskie spojrzenia otaczały go ze wszystkich stron. Mimo iż czuł się nieco lepiej mając Kurumi przy sobie, to miejsce nie czyniło go szczęśliwym.
„Patrz jakie cudowne. Które z nich ci się podoba?”
Kurumi natychmiastowo znalazł dwa komplety bielizny. Oba miały cudowny krój i szyk oraz miały dodatki koronkowe. Shidou mimowolnie się zaczerwienił.
„Cóż... więc...”
„Shidou poczekaj chwilę.”
Na monitorze na mostku pojawił się kolejny zestaw opcji.
① Ten prawy. Zalotny model z czarnymi koronkami.
② Ten lewy. Klasyczny model w jasnoniebieskim kolorze.
③ „Wolę ten co odsłania nieco więcej...” wskaż na komplet który jest z tyłu.
„Niech wszyscy głosują!”
Chwilę później Kotori przeglądała wyniki. Różnica była między nimi była na milimetry, ale to ③ niespodziewanie wygrała.
„Skoro już tu jesteśmy, musimy zagrać agresywnie! Osłabmy zmysły celu na początku, a kiedy przyjdzie do pocałunku, opór będzie mniejszy!”
Rozległ się głos jednego członka z załogi. Kotori złapała się ręką za brodę.
„Skoro SI dała nam trzecią opcję, powinnyśmy sprawdzić jaką ma wartość.”
--”Shidou to będzie ③. Wybierz bieliznę zza pleców Kurumi.”
Powiedziała Kotori, a Shidou wskazał na komplet zza plecami Kurumi.
„.....Oba są nie złe, ale wolałbym ten zza twoimi plecami...”
Powiedział Shidou, a Kurumi się odwróciła, w tym momencie policzki Shidou kilka razy zadrżały.
Te na które wskazał, były zrobione z bardzo prześwitującego materiału, to była niebezpieczna rzecz.
„Lubisz takie rzeczy Shidou......?”
„N-Nie, jakby to powiedzieć......”
Kiedy tak Shidou stał skołowany, Kurumi wzięła bieliznę do ręki i przyłożyła do siebie aby zobaczyć jak to wygląda,
„Nie, Kurumi, nie musisz się zmuszać--”
„Nie, skoro ty wybrałeś to specjalnie dla mnie to...... muszę ją przymierzyć. Powiedz mi później czy pasuje......? ”
„Eee... niech.. będzie...”
Shidou kiwnął głową, a Kurumi weszła do przebieralnie i zasłoniła przesłonę.
Oczywiście, Shidou został teraz sam w sklepie...... Poczuj jak atmosfera wokół niego się zagęszcza.
„......”
W tym momencie poczuł jak ktoś go szturcha w ramię.
„Eee......?”
Odwrócił się, zobaczył tam trzy dziewczyny, przez chwilę był jak sparaliżowany, a po chwili przypomniał sobie co to za osoby. To były jego koleżanki z klasy Ai, Mai, Mii.
„Ej, Itsuka-kun, co ty tu robisz? Uwielbiasz przebieranki w damskie ubrania?”
„Ej czy ty nie miałeś być czasem w oceanarium z Tohką na randce dzisiaj?”
„Nie mów mi, że zmieniłeś zdanie? Chcesz zginąć?”
Ai, Mai, Mii powiedziały jedna po drugiej.
„Eee? Nie, nie...”
Shidou nie wiedział o zrobić. Był zdziwiony skąd trio wie jego randce z Tohką..... ale to nie było ważne teraz. Jeśli one dowiedzą, że jest teraz z Kurumi, to wyjdzie z tego bardzo niebezpieczna sytuacja.
Widząc, że Shidou zachowuje się podejrzanie, wszystkie trzy gapiły się na niego z gniewem w oczach.
„Ej? Czekaj! Nie chcę w to wierzyć. Czy ty naprawdę odrzuciłeś zaproszenie Tohki-chan--”
„N-Nie, wcale nie! Właśnie miałem iść na nią!”
Shiodu paniczne zaprzeczył, Trio podejrzanie się patrzyło na Shidou.
„Naprawdę? Jeśli kłamiesz nie wybaczę ci. Mój ojciec należy sekty czarnej magii, może rzucić na ciebie klątwę, na przykład 'Każdy kontakt z dziewczyną skróci twoje życie o rok', wiesz? ”
„No właśnie. Doprowadzenie Tohki do płaczu to nie jest coś można łatwo wybaczyć. Moja matka jest Instruktorką SM, może cię przećwiczyć dopóki nie podziękujesz jej ze łzami w oczach, wiesz? ”
„Jeśli to prawda, to sprawię, że znikniesz. Mój wujek jest płatnym zabójcą za oceanem. Użyje na tobie 'Darmowy kupon na jedno zabójstwo' który dostałam na urodziny, wiesz?”
„Użyjesz kuponu aby kogoś zabić! Po za tym kogo ty chcesz jeszcze wyeliminować?”
Nie mogąc się powstrzymać Shidou krzyknął.
„Dopóki nie złamiesz obietnicy złożonej Tohce, będzie spokojne i nic ci się nie stanie.”
W tym momencie zasłona przymierzalni się odsunęła.
„Jak cię podoba......?”
Kurumi pocierała kolanami jedno o drugie, będąc zawstydzona, mając na sobie bieliznę która nie przystoi uczennicy liceum, była ona tak prześwitująca, że ledwo zakrywała jej perlisto białą skórę.
„......Czekaj Ituska-kun!”
Natychmiastowo poczuł jak temperatura otoczenia spadła.
„T-To jest, to jest......”
Kiedy Shidou miał się już wytłumaczyć, w prawym uchu usłyszał alarm
Następnie usłyszał głos Kotori
„Shidou już czas. Mimo, że chciałbym abyś się skoncentrował na Kurumi, nie może zignorować Tobiichi, to byłby kłopot jeśliby was zobaczyła. Idź do niej.”
„N-nawet jeśli tak to ujmujesz......”
„Dobra,dobra, pośpiesz się i idź. --Aha, i nie zapomnij powiedzieć 'Jesteś piękna' Kurumi, dobrze? ”
„......Z-Zrozumiałem.”
Shidou chwycił się za brzuch i powiedział „To boliiiiiiii......”.
„Przepraszam Kurumi! Coś mnie brzuch boli! Muszę pójść do toalety, więc poczekaj chwilę! Ten komplet pasuję ci! Wyglądasz bardzo ślicznie!”
Powiedział Shidou i zaczął się oddal z miejsca, twarz Kurumi się zaczerwieniła.
Jednakże trzy dziewczyny która tam stały, przeraźliwie ryknęły w jego stronę.
„Stój nie ruszaj sięęęęęęęę! Czemu tu jest Tokisaki?”
„Jesteś z nią, aż tak blisko, żeby wybierać jej taką lubieżną bieliznę? Czy ty czasami pogrywasz sobie z Tohką?”
„Naprawdę mam dylemat czy cię zadźgać czy zastrzelić!”
Shidou kiedy uciekał czuł się jakby się miał zaraz rozpłakać.
„P-Przepraszam
Origami...... nieco się spóźniłem...!”
Powiedział Shidou ciężko dysząc. Origami z kamienną twarzą popatrzyła się w jego oczy i powiedziała.
„To żaden problem, dopiero co przyszłam.”
Wątpliwe.
…...Musiał się bardzo mocno powstrzymywać, że by jej nie powiedzieć, że jest tu już od godziny, ale to by było podejrzane i Shidou o tym wiedział.
„Eee...... no to gdzie idziemy dzisiaj?”
„Film.”
Twarz Shidou zadrżała. Jeśli chodzi o najbliższe kino to-
„H-Hej Origami, gdzie jest to kino......”
„Tenguu Gojuusou.”
„......Czyli jednak tam.”
Shidou zrobił krzywy uśmiech, i lekko stuknął w interkom.
„Hmm... ponieważ jest możliwości spotkania się z Tohką, to miejsce jest niepożądane. Spytaj ją o inne kino.”
„O-Odnośnie tego Origami, czy nie możemy pójść do innego kina--”
Kiedy tak Shidou mówił, Origami wręczył mu bilet.
„Masz to twój bilet. Nie zgub go.”
„......Tak.”
Inicjatywa została mu totalnie odebrana, a jeśli odmówiłby przyjęcia biletu to wydawało się dziwne.
„Wychodzi na to, że nie innego wyjścia. Z racji że obiekt jest duży, powinno być dobrze jeśli pójdą różnych miejsc.”
„T-To prawda..”
Powiedział Shidou patrząc się na Origami.
„W takim bądź razie, chodźmy.”
Origami kiwnęła głową i zaczęli iść .
Nagle Origami złapał Shidou z łokieć i mocno się przytuliła do całej ręki, Jedyne co zostało Shidou zrobić to zdrętwieć.
„H-Hej Origami-san......? Co robisz......?”
„Tylko złączyłam nasze ręce.”
Szybka i prosta odpowiedź. Zrozumiał, że żadne słowa tu nic nie zdziałają, ruszył ponownie, z mocno bijącym sercem.
Jego ręka zaczęła przesyłać odczucia miękkości, oczy Shidou zaczęły latać jak szalone.
Jakimś cudem, to uczucie było przekazywane bardzo wolno. Szli tą samą drogą co wcześniej z Tohką, kiedy dotarli do Tenguu Gojuusou poczuł się jakby się postarzał o rok.
Weszli do środka i z jakiegoś powodu Origami zaczęła iść w stronę oceanarium.
„......! Hej Origami......! G-G-G-G-G-G-G-G-G-Gdzie ty idziesz, przecież kino jest tam......!”
Shidou momentalnie złapał Origami za łokieć, ale ona wyciągnęła drugą rękę i w ciszy wskazała na przed siebie.
„Jeszcze za wcześnie na film. Chodźmy najpierw coś zjeść.”
„Eee?”
Shidou spojrzał gdzie Origami wskazuje, obok oceanarium była restauracja.
„Aaa...... teraz widzę.”
Shidou spadł kamień z serca.
Jednakże oceanarium w którym była Tohka było tuż pod nosem. A to może się skończyć źle dla jego zdrowia psychicznego.
Powinny być inne miejsca gdzie można by było coś zjeść. Shidou już miał zaproponować zmianę miejsca, ale został siła zaciągnięty do wskazanej restauracji.
„Yyy......?”
Shidou był zagubiony i nie wiedział co zrobić, zanim się spostrzegł był już w środku restauracji.
Wychodziło na to, że stolik był już zarezerwowany. Origami podała swoje i zaprowadzono ich do stolika przy oknie.
Nawet jedzenie było zamówione z wyprzedzeniem, kelner odszedł od stolika kiedy potwierdził wybór napojów.
„......”
„......”
Przez pewien czas siedzieli naprzeciwko siebie i wpatrywali się w siebie w ciszy.
„.....Powiedz coś Shidou do jasnej anielki.”
„Eee...”
Shidou podrapał się po policzku i otworzył usta.
„Hej Origami, czemu chciałaś iść ze mną na randkę dzisiaj?”
Kiedy Shidou skończył Origami popatrzyła się w jego oczy i powiedziała.
„Nie pozwolę abyś dzisiaj był sam.”
„Eee......?”
Shidou złączył brwi, a Origami kontynuowała nie przejmując się tym
„Po randce, chodź do mojego domu.”
„C-Czemu......?”
„Ogólnie to chce abyś został u mnie przez jakiś czas.”
„Eee......!”
Shidou krzyknął, klienci w restauracji też musieli się przerazić, ponieważ wszyscy patrzyli się na nich.
Ale Shidou nie miał czasu się tym przejmować.
„C-C-C-C-C-C-C-Co to niby ma być......”
„Mówię poważnie.”
„Eee...?”
Oczy Shidou latały dookoła zdezorientowane. Po prawdzie oczy Origami były poważne jak jej słowa, a to znaczyło, że jej słowa nie były żartem.
W tym momencie niebiosa wyciągnęły do niego pomocna dłoń. Kelner przyniósł jedzenie, rozstawił je, i opisał krótkim zdaniami, po czym się oddalił.
„Może najpierw zjemy, bo jedzenie na wystygnie! Dobrze?”
Kiedy Shidou to powiedział, Origami kiwnęła głową porozumiewawczo.
Z powodu tej sytuacji, ledwo co czuł smak potraw.
Kiedy skończył jeść, rozległ się w jego prawym uchu alarm z interkomu.
„Shidou, Tohka jest bardzo zaniepokojona. Wróć do niej. Z uwagi na sytuacje to będzie dobry ruch.”
Shidou puknął w interkom, aby potwierdzić, że się zgadza, po czym wstał.
„Przepraszam Origami! Muszę iść na chwilę do toalety!”
Powiedział i poszedł w stronę toalety, potem ją minął i wyszedł z restauracji.
Shidou pokazał odcinek kontrolny biletu i jeszcze raz wszedł do oceanarium, następnie zobaczył Tohkę przy wejściu.
Jej brwi ułożył się w kształt '八' i wyglądała jakby kogoś szukała.
A na pytanie kto był była prosta odpowiedź nie wymagająca żadnego wysiłku umysłowego, to był Shidou, nikt inny nie wchodził w rachubę.
„Tohka!”
Shidou zawołaj i podszedł do niej, przygnębiony wyraz twarzy Tohki natychmiast się rozjaśniła.
„Shidou! W-Wszystko w porządku......?”
„Aaa...... jakby to powiedzieć.”
Mówiąc to Shidou pogłaskał się po brzuchu. Tohka westchnęła jakby jej kamień z serca spadł....... nie wiedząc czemu, poczuj się przygnieciony przez poczucie winy.
W tym momencie w brzucha Tohki dobiegł śliczny dźwięk burczenia.
„Yyy...”
Tohka zawstydzona spuściła głowę. Shidou krzywo się uśmiechnął.
Z racji tego, że była to pora na drugie śniadanie, to nic dziwnego, że Tohka zgłodniała.
„Tohka widzę, że masz odcinek kontrolny z biletu, więc możesz wejść do akwarium ponownie, w takim bądź razie, czy nie chciałabyś czegoś zjeść?”
„Eee...... Oczywiście!”
Kiedy Shidou powiedział, Tohka w odpowiedzi energicznie pomachała głową.
„Więc gdzie teraz pójdziemy. Tohka ma coś specjalną ochotę?”
„Shidou, a ty co chciałbyś zejść?”
„Jeśli mnie już pytasz......?”
Shidou pogłaskał się po brzuchu. Ponieważ przed chwilą jadł, nie czuł się głodny.
Kiedy Shidou to powiedział, Tohka przybrała zaniepokojony wyraz twarzy.
„Shidou...... c-czy nadal boli cię brzuch......? Chyba trzeba będzie o tym powiedzieć Kotori......”
„Yyy...”
Nie wiedział czemu, ale coś mu mówiło, że będzie musiał zaliczyć kolejną rundę jedzenia z restauracji.
„P-Przepraszam, że musiałaś czekać......!”
Po tym jak zjadł posiłek razem z Tohką, Shidou wrócił do budynku w którym była Kurumi, w międzyczasie gładząc się po napchanym brzuchu.
„Nic się nie stało. Po za tym wszystko w porządku?”
Kurumi spytała zaciekawiona.
W ręku trzymała torebkę ze sklepu z bielizną.
„Więc...... jakby to powiedzieć –Nie mów mi, że kupiłaś ten komplet......?”
„Tak –Ponieważ Shidou-san powiedział, że dobrze na mnie pasuje.”
„......”
Shidou poczuł się zakłopotany i podrapał się w policzek.
Próbując zmienić temat, rozglądnął się dookoła... Cóż to było dziwne dla Shidou wyglądać dziewczyn w sklepie z bielizną..
„......T-Teraz kiedy o tym wspomniałaś, gdzie poszły te trzy dziewczyny......?”
„Kiedy poszedłeś do toalety, wyszły ze sklepu i poszły sobie.”
„A więc to tak...”
Shidou westchnął, przynajmniej jego, życie zostało oszczędzone.
„Aha, zostawiły dla ciebie wiadomość. Brzmi ona tak –'Itsuka-kun, jutro, przygotuj się na płacz.'”
„............”
Cofną swoje słowa. Jutro będzie skończony.
W tym momencie, Kurumi powiedziała przyglądając się Shidou.
„Wiesz co, Shidou-san.”
„Hmm...? O co chodzi?”
Shidou przechylił swoja głowę. Kurumi zrobiła niewinny uśmiech i wypowiedziała słowa które doprowadziły go do rozpaczy.
„Już czas na drugie śniadanie, czyż nie?”
„Eh.... ten Shidou-san. To miała być szczególna randka, ale wygląda na to, że jest on dziś okropnie zajęty.”
Siedząca na ławce w parku Kurumi westchnęła.
Obecnie była 15:30. Całkowita liczba odwiedzin Shidou w toalecie wynosiła trzydzieści.
Minęło już pięć godzin od rozpoczęcia randki, ale czas jaki z nią spędził to tylko 1/3 z tego.
„--Cóż, nic się nie stało.”
Kurumi oparła podbródek na dłoni, lekko się uśmiechając.
To prawda. To jest tylko mała przeszkoda. Wszytko to tylko kolejne kroki w planie, wszystko w swoim czasie.
„Ostatecznie -On i tak będzie mój.”
Placem wskazującym lekko dotknęła policzek, potem zaczęła coś nucić.
Zamknęła oczy i twarz Shidou pojawiła się w jej umyśle.
To możliwe, że to uczucie którego teraz doświadcza to tak zwana przez ludzi miłość.
Od momentu kiedy dowiedziała się o Shidou, nie ważne czy spała czy była obudzona, myśli o nim ciągle ją nawiedzały.
Chce o nim więcej wiedzieć.
Jego zainteresowania.
Jego myśli.
Jego...... smak.
„--Haha.”
Uśmiech Kurumi się powiększył, następnie wstała i przeciągnęła się.
Złudzenia cały czas pojawiały się w jej głowie, i z jakiegoś powodu zrobiło się jej gorąco. Postanowiła więc napić się czegoś zimnego.
Niedaleko był automat z napojami. Z racji, że Shidou nie będzie przez jakiś czas, noc się nie stania jak się tam przejdzie. Więc Kurumi ruszyła w stronę automatu lekkim krokiem.
-- W tym momencie.
„......?”
Kurumi szła przez park do automatu z napojami, cichą alejką, kiedy niespodziewanie jej brwi zadrżały.
Była w dobrym nastroju, ale jej uszy wyłapały nieprzyjemne dźwięki.
„............”
Kurumi bez słów skierowała się do ślepego zaułka alejki w głębi parku.
„.....No no. Co wy tu robicie?”
Powiedziała cicho z wpół otwartymi oczami.
„Aaaaa!”
Młodzi chłopcy przestraszyli się głosu Kurumi i odwrócili się.
Było ich tam czterech. Wszyscy mieli pistolety -Ale jako, że to było Japonia. Prawie na pewno to było atrapy na plastikowe kulki.
Ponadto w najdalszej części końca alejki, zobaczyło, małe trzęsące się zwierzątko, to był kot. Mały kotek urodzony nie dawno, który powłóczył łapką i piszczał.
Widząc to Kurumi wszystko zrozumiała. Za pewno testowali swoje pistolety, ty był łatwy sposób aby się odstresować -Kurumi zmrużyła oczy.
„......O co chodzi. Zamierzasz nam grozić?”
„Hej, i co zamierzasz zrobić?”
„.....Dziewczyna?”
Wszyscy zauważyli obecność Kurumi i patrzyli się na nią.
„.....Bardzo przepraszamy to miejsce jest zajęte. Idź gdzieś indziej.”
Powiedzieli i pomachali rękoma jakby chcieli odgonić Kurumi.
Jednakże Kurumi, zrobiła krok do przodu, ujawniając swój czarujący uśmiech.
„No no. Nie mówcie tak. Ja tez znam się co nieco na broni, wiecie? Mogę się dołączyć?”
„Eee......?”
Jeden z chłopców spojrzał na Kurumi i zmarszczył brwi.
Wychodzi na to, że końcu spostrzegł, że stoi przed nim rzadka piękność. Podszedł do niej nieco bliżej zaciekawiony.
„Czyli chcesz się do nas dołączyć?”
„Zdecydowanie.”
„W takim razie nic nie poradzimy na to. Więc chodźmy......”
„Nie róbcie sobie kłopotu. --a tak swoją drogą, możemy lekko zmienić zasady?”
Słowa Kurumi zmieszały chłopców.
„Zmienić zasady? Co masz na myśli?”
„Nic trudnego – tylko lekką zmianę celów, wiecie?”
Złowieszczy uśmiech pojawił się na twarzy Kurumi.
„Eee...... Gdzie ten Shidou poszedł......”
Tohka zmarszczyła brwi i rozglądała się na lewo i prawo.
Morze ludzi przewinęło się obok niej, ale nigdzie nie było widać Shidou.
Tohka była zaciekawiona tym ciągłym znikaniem Shidou, więc próbowała go śledzić, ale kiedy wszedł do pustego budynku, nagle rozpłynął się w powietrzu.
No właśnie, pomimo że to była randka, Shidou ciągle znikał, i z tego powodu nie spędzili ze sobą za dużo czasu.
„Eee......”
Tohka była rozczarowana, i chwilę później poczuła się zaniepokojona.
Bycie razem z Shidou czyni ją szczęśliwą. Wystarczy, że będą szli obok siebie i rozmawiali, aby straciła poczucie czasu.
Jednakże, z powodu zniknięcia Shidou uczucie samotności stało bardzo mocne.
W tym momencie -prawdopodobnie z powodu zamyślenia, Tohka wpadła na osobę idąc obok niej.
„Ała......!”
Tohka upadła na tyłek, potem wstała i otrzepała się.
„P-Przepraszam. Za szybko szłam.”
„Nie ma za co. To ja nie uważałam.”
Tohka przeprosiła, a tamta osoba odpowiedziała monotonnym głosem...... Wydawało się jej, że ten głos brzmi znajomo.
Podniosła głowę i zaskoczona zobaczyła...... twarz której nie chciała by widzieć.
„Tobi....... Tobiichi Origami!”
„......Yatogami Tohka.”
W tym momencie za pewno Orgiami spostrzegło tą samą rzecz, odpowiedziała ona lekko irytacją w głosie
„Co ty tutaj robisz?”
„To mój tekst! Co ty tutaj robisz!”
„Nie muszę odpowiadać na twoje pytania.”
„Co--”
Już miała się odgryźć, ale Tohką zmieniła zdanie, to nie był czas ani miejsce na kłótnie z Origami.
„...... Dobra, zapomnij o tym. Jestem teraz zajęta. Nie mam czasu dla ciebie.”
„Właśnie, ja też jestem zajęta.”
„Hmm. Robisz coś, co nikt nie może zobaczyć......?”
„Muszę znaleźć Shidou.”
„...Co?”
Kiedy imię padło z ust Origami, Tohka zmarszczyła brwi.
„Czekaj no. Shidou jest na randce ze mną, co się wpychasz tam gdzie nie trzeba?”
„To absurd. To ze mną Shidou jest dzisiaj na randce.”
„C-Co? Nie kłam!”
„Nie kłamie. Z drugiej strony, powinnaś przestać z tymi nierzeczywistymi urojeniami.”
„To żadne urojenia! Byłam z nim dziś w oceanarium!”
„W ogóle jakim Shidou mówisz, o psie? O zabawce?”
„To oczywiste, że mówię o człowieku Shidou!”
„............”
Jak tylko Tohka skończyła mówić, Origami miała wyraz twarzy jak się mocno zastanawiała na jakąś sprawą -Chwilę później podniosła lekko głowę jakby coś zauważyła.
„Nie mów mi......”
Powiedziała, i ruszyła przed siebie, zostawiając Tohkę z tyłu.
„S-Stój, natychmiast! Dokończ to zdanie! Co tu się w ogóle dzieje!”
Tohka powiedziała, idąc za Origami.
*Dyszenie*
Shidou którego powoli ogarniało zmęczenie, wreszcie dotarł do ławki w parku gdzie miała czekać Kurumi.
Mimo tego, że odległość od poprzedniego miejsca nie była duża, to ciągłe bieganie w tą i z powrotem pomiędzy Tohką, Kurumi i Origami dało się we znaki Shidou. Te trzydzieści razy doprowadziło jego ciało do limitu wytrzymałości.
Shidou wytarł pot z czoła rękawem i zmarszczył brwi.
„H-Hej.....?”
„Jakiś problem Shidou?”
„Eee...... Kurumi gdzieś zniknęła.”
No właśnie, na ławce nie było Kurumi.
„Poczekaj minutę, rozpoznanie, jakieś pomysły gdzie może być Kurumi? ”
„Obraz został utracony nie dawno. Prawdopodobnie coś nie tak jest z kamerami....... ”
„Czego to się stało?”
--Nagle jak tylko Kotori skończyła zdanie.
„Dowódczyni! Słabe odczyty fal duchowych niedaleko......!”
Jeden z członków załogi mostka powiedział.
„Gdzie?”
„Niedaleko alejki przy wschodnim wyjściu z parku! Sygnał zidentyfikowano jako – to nie pomyła -Kurumi Tokisaki! ”
„......!?”
Shidou podniósł głowę i ramiona jakby prąd przebiegł przez jego ciało i spojrzał w kierunku wschodniego wyjścia z parku.
„......Hmm. Coś się tam wydarzyło. Shidou idź to sprawdzić.”
„Eee...!”
Shidou przełknął ślinę i zaczął powoli przez park.
Zgodnie z instrukcjami z <Fraxinus>, minął automat z napojami i wszedł na wąska alejkę.
Wtedy.
„--Eee?”
Natychmiast kiedy Shidou dotarł do celu.
Otworzył szeroko oczy z oszołomienia, stał tam zupełnie nieruchomo.
To co zobaczył, było przytłaczającą czerwienią
Szare ściany i ziemia były umazane dużą ilością czerwieni.
Jednocześnie trzy pokręcone obiekty leżały tam i odznaczały się jak małe wyspy.
Będąc w tej pokręconej sytuacji, Shidou nie mógł pojąć co tu się w ogóle stało.
Mijały chwilę o on stał tam zdezorientowany,
Potem zaczęły pojawiać się hipotezy, mózg Shidou zaczął odrzucać sytuację którą musiał zrozumieć.
Ponieważ, tego nie można było w ogóle zrozumieć.
W alejce, w środku zwykłego dnia.
--Ktoś został zabity.
„A—aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!”
Kiedy wreszcie jego mózg nie mógł już dłużej odrzucać rzeczywistości.
Shidou zawył.
„Shidou! Uspokój się, Shidou!”
Głos Kotori rozbrzmiał w jego uszach, ale to nie miał na żadnego wpływu.
W momencie kiedy pojął istotę sytuacji, smród rozczłonkowanych ciał zaatakował jego nozdrza. Shidou poczuł jak zbiera się mu na wymioty, aby uniemożliwić zwrócenie całego dzisiejszego ogromnego posiłku, zatkał ręką usta.
„--No no.”
Skierował
wzrok ku górze słysząc głos. W środku intensywnie czerwone morza
krwi stała dziewczyna.
„......Shidou-san. Już wróciłeś?”
Kurumi ubrana w czarno-czerwoną Suknie Astralną odwróciła głowę w stronę Shidou i powiedziała. W lewej ręce miała nie wiadomo skąd antyczny pistolet i skomplikowanym wyglądzie.
W tym momencie, Shidou zauważył jeszcze jedną rzecz.
Był tam też chłopak klęczący na ziemi i cały się trzęsący.
Był on bardzo młody, a na brzuchu miał namalowane krwią trzy kółka, jakby był celem.
Chłopak zrobił krótki wydech jakby to miał być jego ostatni, i popatrzył się na Shidou.
„Po....... Pomóż...... mi! To jest...... jakiś...... potwór!”
„No no.”
Kurumi popatrzyła się na tego chłopaka i wycelowała do niego z broni.
„Kurumi..... co ty robi--”
Shidou wydusił z siebie z słowa, a Kurumi się chichotać.
To nie był zwykły śmiech, to był śmiech który przyprawiał cię o szczękanie zębami i uczucie grozy.
„Planowałeś coś uśmiercić, ale nie pomyślałbyś, że to ty będziesz uśmiercony, nie wydaje ci się to dziwne? Celowanie do żywego organizmu, teraz wiesz jak to jest być z drugiej strony lufy.”
„......Przestań......”
Chłopak wydusił z siebie.
Kurumi nacisnęła spust bez wahania.
Natychmiast czarne kule które wyglądały jakby były zrobione z cienia wystrzeliły z lufy, zostawiając za sobą czarny ślad, przebiły się przez brzuch chłopaka.
„Aaaa--”
Ciało chłopaka zatrzęsło się, po tym nastąpiła chwilowa cisza.
„To będzie ze sto punktów.”
Kurumi westchnęła i odrzuciła broń, która następnie znikła w jej cieniu.
„Wybacz, że musiałeś czekać Shidou-san i oglądać taką żenujące przedstawienie.”
Kurumi odwróciła głowę w kierunku Shidou.
„--dou! Shidou! Uciekaj! Teraz!”
Shidou dopiero teraz zauważył, jak Kotori krzyczy przez interkom. Ledwo mogąc ustać, starał się uciec ale jego trzęsące się nogi mu to utrudniały.
Jednakże.
„Ahahaha, jakiś ty beznadziejny, wiesz.”
Głos Kurumi dobiegał zza pleców Shidou, w tym samym czasie jego nogi zostały niespodziewanie przez coś złapane, w wyniku tego upadł twarzą do ziemi. Jego głowa mocno uderzyła o podłoże.
”.....”
Z powodu bólu zaczął wiedzieć białe iskierki, ale teraz nie miał czasu się tym przejmować.
Musiał uciekać -Ale coś trzymało go za nogę tak mocno, że nie mógł ruszyć nawet mięśniem.
Biała ręka wystawała z cienie Kurumi i trzymała nogę Shidou.
„C-Co to...... jest......!”
Shidou próbował się obracać pośpiesznie aby się uwolnić. Jednakże, jego nogi były trzymane z taką siłą, że jego wysiłki spełzły na niczym.
W tym samym czasie Kurumi powoli zbliżała się do Shidou.
„Złapałam cię.”
Powiedziała i uśmiechnęła się, potem kucnęła przy Shidou i przybliżyła się do niego jakby chciał go jeszcze bardzie przycisnąć do ziemi.
„......”
Jego serce zabolało go jakby ktoś je ścisnął. Ale nie z powodu urody i uprzejmości Kurumi, tylko z powodu nieokiełznanego strachu.
No właśnie Shidou bał się Kurumi, bał się Ducha.
Potwór który może zniszczyć cały świat. Naturalny wróg ludzkości.
Zdania które słyszał już kilka razy.
Zdania które Origami powtarzała w kółko i w kółko aż do znudzenia.
Dopiero teraz doświadczył grozy i prawdziwości tych zdań wraz zapachem śmierci wokół niego.
„--Eee co za kaszana. Powinnam ich wykończyć szybciej. --Chciałem pocieszyć się randką z Shidou-san nieco dłużej.”
Kurumi położyła obie ręce na policzkach.
„......, ......”
Chce uciekać. Chce krzyczeć.
Ale to jest niemożliwe. Jego nogi są skrępowane, a jego gardło zajęte łapczywym pobieraniem powietrza.
Kurumi przybliżyła się od policzka Shidou.
Jednakże, nie wyglądało to na próbę pocałunku, a bardziej na próbę wgryzienia się w jego gardło......
„......Yyy......?”
W tym momencie, z gardła Shidou wreszcie wyszły jakieś dźwięki.
Kiedy już usta Kurumi miał wejść w kontakt z Shidou, dziwne uczucie opanowało jego ciało.
Coś czego nie czuł nigdy wcześniej. To było jakby powietrze zamieniło się płyn o bardzo dużej lepkości.
Zaraz po tym.
„--Sss.”
Po krótkim oddechu, ciało Kurumi zostało pociągnięte do tyłu.
Jej smukłe ciało z takim impetem uderzyło o ścianę, że aż pojawiły się pęknięcia na tej ścianie.
„Co--”
Shidou nie mógł zrozumieć co się stało, zdezorientowany otworzy szeroko oczy.
„--Wszystko w porządku, Braciszku?”
Rozbrzmiało w uszach Shidou który obecnie przeprowadzał proces myślowy.
„Eee......?”
Shidou podniósł głowę wydając głupi dźwięk.
Nie wiedział kiedy przybyła, Mana była ubrana mechaniczną zbroję z Realizerem i stała tuż za nim chroniąc go. Ekwipunek na jej ramionach przypominała tarczę, jak również skrzydła. To była ta sama zbroja którą widział wczoraj na filmie.
„Ma-na......”
Powiedział zachrypłym głosem je imię, wtedy Ona spojrzała na niego i kiwnęła głową jakby mówiła „Tak”.
„Było blisko. Czy coś poważnego ci się stało?”
„Yyy......”
Oszołomiony wydał dźwięk. W tym momencie Mana prawdopodobnie źle zinterpretowała jego reakcje, popatrzyła na swój ubiór i podrapała się po głowie.
„Aaa....... przestraszyłeś się, czyż nie. Jakby to powiedzieć, to długa historia.”
Wtedy rozległ się dźwięk kawałków betonu upadającego na ziemie.
„......Cóż, porozmawiamy o tym później.”
Kiedy Mana skończyła mówić, Kurumi powoli wstała i otworzyła usta.
„No no..... aby przerwać moją randkę z Shidou-san, to było chamskiego zachowanie z twojej strony.”
„Zamknij się. A co ty powiesz na to, że zbytnio przykleiłaś do mojego Braciszka?”
„Mana-san i Shidou-san są rodzeństwem?”
„--Niech cię to nie obchodzi.”
Odpowiedziała Mana. Lekko obróciła głowę i w rezultacie ekwipunek na jej ramionach zaczął się transformować i każdy z nich rozdzieliła się na pięć części i wyglądał zupełnie jak ludzka dłoń.
Następnie
zielona poświata pojawiła się na wierzchołkach tych dziesięciu
części.
„Rozwiążmy tą sprawę szybko <Zmoro>”
Powiedziała Mana i pstryknęła palcami. Te dziesięć części na jej ramionach wystrzeliły wiązki światła w stronę Kurumi.
To wszystko wydarzyło się w mgnieniu oka. Jednakże Kurumi wygięła swoje ciało i uniknęła lecące w jej kierunku strugi światła.
„Uff, to było niebezpieczne.”
„--Ech”
Mana mlasnęła językiem, potem lekko poruszyła palcami.
W związku z tymi wiązki światła których uniknęła Kurumi, nagle zmieniły trajektorię i skierowały się ponownie w stronę Kurumi.
„Argh......”
Tym razem nie udało się jej zrobić uniku. Obie nogi i brzuch zostały przebite przez światło. Kurumi zawyła z bólu i upadła na ziemię. Czerwona krew powoli wypływała z jej ciała.
„......”
Widząc tą brutalną scenę, Shidou, mocno zmarszczył brwi.
„Dość łatwo jak na potwora.”
Jednakże wyraz twarzy Many nie zmienił się, lekko uniosła prawą rękę, a ekwipunek z ramion wrócił kształtem do wyglądu tarczy, potem z niej wyłoniło się duże świetliste ostrze.
„--”
Shidou wstrzymał oddech.
Rozpoznał ten kształt. Na filmie tym mieczem Mana odcięła głowę Kurumi.
„Ma...na......!”
Shidou krzyknął.
„Jakiś problem? Zajmie mi to kilka sekund więc poczekaj chwilę.”
„Nie...... nie rób tego! Coś takiego jak morderstwo jest--!”
Powiedział
Shidou, a Mana otworzyła szeroko oczy jakby usłyszała coś
niewyobrażalnego.
Jednakże szybko zamknęła oczy i potrzęsła głową.
„.....Wiec to znaczy, że ta dziewczyna użyła swojej ludzkiej tożsamości aby przenieść się do szkoły Braciszka. Cóż nie mogę ci wyjawić szczegółów, ale najlepiej będzie jak o niej zapomnisz. Ta dziewczyna nie jest człowiekiem. Ona nie ma prawa aby żyć.”
Powiedziała Mana i zaczęła iść w stronę Kurumi która leżała na ziemi.
„To nie jest problem! Stój! Nie rób tego......!”
Kiedy Shidou błagał, Kurumi zrobiła krótki wdech i cichym i słabym głosem powiedziała.
„.....No no, naprawdę Shidou-san jest wrażliwy......”
--Miecza Many poszybował w dół w kierunku Kurumi.
Po nieprzyjemnym odgłosie, Kurumi już się nie poruszała.
„Ok.”
Mana lekko machnęła prawą ręką, następnie miecz wrócić na swoje pierwotne miejsce czyli na ramię.
„Cze......mu?”
Shidou spojrzał na Manę i powiedział trzęsącym się głosem.
Mana lekko westchnęła i odwróciła i poszła w stronę. W tym samy czasie mechaniczna zbroja lekko zabłysła i natychmiastowo zmieniła się w normalne ubranie.
„Śmierć kogoś go znasz jest szokująca, ale Braciszku ona nie umarła, co najwyżej ty mogłeś dzisiaj umrzeć. ”
„......”
Po tym co usłyszał Shidou, ni mógł on niczego się z siebie wydusić.
„Może ci się to wydawać bezczelne, ale proszę myśl, że to był zwykły koszmar i zapomnij o tym całkowicie. Nie ma żadnej wartości rozpaczanie po tej dziewczynie. Ona musi być martwa, i nie ma żadnej powodu dla którego miałaby żyć.”
Słysząc słowa Many, Shidou zacisnął mocno pięści.
„Znam zdanie AST...! I wiem, że powinienem być wdzięczny za uratowanie życia! Ale...... ale mówić, że Duchy są......”
Mana zmarszczyła brwi zaskoczona.
„Braciszku, czy wiesz coś o tym?”
„......”
Brwi Shidou zadrżały. Teraz kiedy o tym wspomniała, Mana nie wie, że on ma wiedzę na temat Duchów i AST.
Jednakże po kilku sekundach, Mana złapała się za łokieć jakby coś wreszcie zrozumiała.
„To pewno sprawka Starszej Sierżant Tobiichi. W końcu ona...... bardzo interesuje się Braciszkiem.”
Man westchnęła nad tą bezsilnością, i ponownie skupiła się na Shidou.
„Mniejsza o to, będzie o wiele łatwiej dla mnie. Mimo tego nie wiedziałam, że wiesz o tych sprawach.”
Powiedziała Mana bez cienia żalu.
Shidou patrzył się na Manę, i odczuwał strach z niewiadomego powodu.
„Czemu...... jesteś taka spokojna. Ty właśnie zrobiłaś to...... tej osobie.”
Shidou miał opory przed powiedzeniem tych słów, czuł ból w krtani, ale zdołał się zmusić do wypowiedzenia ich.
„Przecież właśnie kogoś...... zamordowałaś...... czyż nie?”
„To nie był człowiek. To był Duch.”
„Nawet jeśli......! To czemu jesteś taka spokojna--”
„Ponieważ się do tego przyzwyczaiłam.”
„......”
Kiedy to Mana powiedziała, jej głos był ekstremalnie chłodny. Shidou aż wstrzymał oddech.
„<Zmora> --Kurumi Tokisaki, nawet pośród Duchów jest uważana za specjalny przypadek.”
„Specjalny?”
Mana kiwnęła potwierdzająco głową.
„Jej się nie da zabić, wiesz. Nie ważne ile razy ja zabijesz, i w jaki sposób. Ta dziewczyna pojawi się kolejnego dnia jakby się nic nie stało, i znowu zacznie zabijać ludzi. ”
„......? Co to ma znaczyć.....?”
W połowie zdanie zrozumiał co Mana chciała mu przekazać. A wyglądało to tak samo jak na wczorajszym filmie.
„To co powiedziałam. Jeśli chciałbyś bardziej szczegółowego wyjaśnienia, to byłoby to bardzo kłopotliwe.”
Mana lekko westchnęła i uniosła głowę.
Wyraz twarzy mówił, że była bardzo zmęczona.
„Podsumowując, będę dalej ja zabijać. Tą dziewczynę. Tą <Zmorę>. Tą Kurumi Tokisaki. Będę ją zabijać nie ważne ile razy będę musiała to robić.”
Mana powiedziała w wyraźna nutą zmęczenia.
„To nie w porządku......!”
„Eee?”
„To nie chodzi o przyzwyczajenie się. Twoje serce...... ono po prostu będzie usychało coraz bardziej!”
Kiedy Shidou skończył mówić, Mana zmarszczyła brwi.
„Co to ma znaczyć Braciszku?”
„Wystarczy tego, przestań. Mana...... jesteś moją siostrą......prawda? Ten dzisiejszy raz niech będzie ostatni. Proszę zrób jak ci mówię......”
Shidou wydusił z siebie głos jakby się modlił.
To nie były urojenia. Serce które jest ciągle obciążone takim brzemieniem usycha –a jeśli dalej się tak będzie to ono po prostu pęknie.
--Kiedy Shidou został opuszczony przez matkę, prawię się to stało.
--Kiedy Tohka zmagała się wrogością i chęcią zabicia jej przez ludzi których spotykała, też prawię jej się to przytrafiło.
„......Wybacz mi, ale nie mogę cię posłuchać, Braciszku.”
Jednakże Mana odpowiedziała z sarkazmem skierowanym w swoją stronę.
„Jak długo <Zmora> będzie zmartwychwstawać i zabijać ludzi, tak długo będę polować na jej głowę. Jeśli to tego nie będę robić, ona będzie zabijać jeszcze więcej ludzi – Nikt poza mną nie w stanie tego robić.”
„............”
-- Mylisz się...... To nie jest jedyne rozwiązanie.
Jednakże, zanim Shidou zdążył wypowiedzieć swoją myśl, Mana popatrzyła na prawą rękę i powiedziała.
„--Braciszku, to tyle na dzisiaj.”
„....Ale jeszcze tyle mam ci do powiedzenia.”
„Posiłki już tu zmierzają. Jeśli tu zostaniesz to sytuacja stanie się kłopotliwa.”
Mana obróciła Shidou wbrew woli Shidou.
„Mana, co--”
„Wciąż mnie nie słuchasz, co nie?”
Mana się krzywo uśmiechnęła, podniosła palec wskazujący i ciało Shidou poszybowało w powietrzu.
„Co........ to ma....być.”
To było Terytorium wytworzone przez Realizer AST.
Mana wydzieliła kawałek ze swojego Terytorium bez aktywacji mechanicznej zbroi.
„Spotkajmy się znowu. Tym razem czas nie był po naszej stronie.”
„Czek--”
Ciało Shidou odleciało alejką w trakcie mówienia, chwilę po tym delikatnie wylądował na ziemi.
„......”
Nie miało to znaczenia dla niego, że AST przybyło na miejsce, Shidou natychmiast postanowił wrócić do tej alejki.
Jednakże, to było nie możliwe. Przy wejściu do alejki stała niewidzialna ściana, która uniemożliwiała przejście dalej. Zapewne to robota Many.
„....Argh--”
Shidou upadł na kolana, i uderzał pięścią tak mocno w ziemię, że aż się jego ręka zakrwawiła.
„Ech.....”
Mana która właśnie odesłała Shidou z miejsca zbrodni, spięła swoje rozczochrane włosy.
Czuła się jakby powiedziała dużo nie potrzebnych rzeczy.
Ale czemu....... za pewno dlatego, że chciała aby Shidou ja wysłuchał.
„Takie rzeczy, to moja praca.”
Powiedziała patrząc się lezące bezradnie ciało <Zmory> - znanej również jako Kurumi Tokisaki.
W tym momencie...... jakby znikąd pojawił się mały kotek, włócząc się z tylną łapą w stronę ciała Kurumi.
Zaintrygowana Mana kucnęła przy nim i pogłaskała po głowie, a on cicho zamiauczał.
„Hej, jeśli tu zostaniesz, to się cały upaprzesz we krwi, wiesz.”
Powiedziała i wzięła kotka na ręce. Potem popatrzyła się na ciało Kurumi jeszcze raz.
„......Czemu.”
Jej usta powtórzyły słowa Shidou.
Teraz kiedy Shidou o tym wspomniał, czemu...... Mana Chce bez końca ścigać i zabijać Kurumi.
Kurumi jest najbrutalniejszym z Duchów, który zabija ludzi, a Mana ma ogromny potencjał w użytkowania Realizera. To właśnie dlatego Mana podjęła się zadana aby przy użyciu swojej siły przynosić ludziom szczęśliwość, prawdopodobnie... taki był... powód.
„......”
Z powodu nagłego bólu głowy, jej wyraz twarzy się wykrzywił. Z powodu zamglonych wspomnień, nic nie mogła sobie przypomnieć.
Potrząsnęła głową jakby chciała wyrzucić z niej ból. Wtedy...
„Hmm......?”
Mana zobaczyła coś dziwnego leżącego na ziemi, znajdowało się to niedaleko miejsca gdzie Shidou została zaatakowany, wyglądało to na jakiś mały elektroniczny sprzęt.
Mana zręcznie to podniosła i przyjrzała się temu.
„To chyba jakiś przekaźnik......?”
Tak to prawda, to jest przekaźnik który można umieścić w uchu.
„Czemu coś takiego miałoby......”
Mana przechyliła głowę, i odruchowo przystawiła prawe uchu do tego urządzenia. Wtedy...
„--Shidou! Odpowiedz, Shidou! <Fraxinus> cię odbierze! Pośpiesz się i idź do następnego miejsca!”
„............?”
Z urządzenia dobiegł znajomy głos,który wołał brata Many.
Shidou trzęsącym się krokiem udał się w stronę ławki, kiedy do niej dotarł usiadła na niej.
„............”
W jego głowie cały czas odgrywały się sceny z wydarzeń których przed chwilą doświadczył.
Kurumi zabiła człowieka, Mana zabiła Kurumi.
Shidou w głębi serca rozumiał, że Tohka i Origami – wcześniej też miały taki sam ekstremalny rodzaj relacji ze sobą.
Jednakże Tohka nie robiła tego celowo, a Origami nie ma możliwości zabicia Ducha.
Pomimo, że Tohka przez te dwa miesiące przyzwyczaiła się do świata ludzi, to nie uspokajało Shidou.
Jakby balans między nimi zostałby naruszony, to prawdopodobieństwo, że te sceny się powtórzą jest dość duże.
Kurumi i Mana –one są jak najgorszy możliwy scenariusz relacji między Tohką i Origami.
„Co to było...... co to miało być.”
Kompletnie nie mógł tego zrozumieć.
Czemu Kurumi zabija ludzi tak łatwo.
Czemu Mana zabija Kurumi tak łatwo.
Był zbyt naiwny. Nawet jeśli wiedział, że jest to niebezpieczne, głęboko wierzył w to, że „Wszystkie Duchy są dobre i miłe tak jak Tohka i Yoshino”. Jak również miał aroganckie przekonanie, że AST nie jest w stanie zabić Ducha....
Chwilę później....
„Shidou!”
Usłyszał znajomy głos, Shidou pospiesznie podniósł głowę.
Tohka biegła w kierunku Shidou. Za pewne dlatego, że nie wrócił do niej i ona poszła go szukać. Za nią można była dostrzec sylwetkę Origami, wyglądało na to, że spotkali się w połowie drogi.
„Shidou, gdzieś ty się podziewał!”
„--Co to właściwie ma być?”
Tohka i Origami które stały przed Shidou, wyraziły swoje rozczarowanie.
Ale Shidou nie miał już żadnych powodów aby wymyślać jakieś wymówki.
„......Przepraszam.”
Wydusił z siebie przeprosiny, a potem znowu zapadło milczenie.
„......Shidou?”
„Coś się stało?”
Widząc dziwne zachowanie Shidou, Tohka i Origami spojrzały na wyraz twarzy Shidou zaniepokojone.
„Shidou! Jesteś może ranny?”
Następnie Tohka wzięła rękę Shidou.
Z powodu niedawnych nagłych wydarzeń, kompletnie o tym zapomniał, że miał rozdrapaną ranę na ręce. Prawdopodobnie powstała kiedy upadł na ziemie po tym jak ręka z cienia złapała go za prawą nogę.
Jednakże, jak tylko Tohka dotknęła jego ręki, widok Kurumi leżącej w kałuży krwi pojawił się mu przed oczami --
„Aaa.....”
W jego gardła wydostał taki dźwięk jakby miał trudności z oddychaniem i odepchnął rękę Tohki.
„Eee...... Shidou?”
Tohka oszołomiona tym spojrzała na swoją rękę a potem na Shidou.
„P-Przepraszam...... uraziłam cię?”
„......Ja...... przepraszam.”
Shidou lekko pochylił głowę w dół i trzęsącą się ręką złapał się za drugą rękę.
Tohka była zaniepokojona nim, a kiedy odepchnął jej rękę wyglądał jakby miał się zaraz rozpłakać.
„Przepraszam...... naprawdę przepraszam.”
„N-Nie musisz się tym tak przejmować. Po prostu powiedz co się stało......?”
„......Przepraszam......”
Powiedział po raz kolejny Shidou, potem wstał i biegiem oddalił się od dziewczyn.
„S-Shidou?”
„Gdzie idzie--”
Głosy Tohki i Origami odbiegały zza pleców, jednak Shidou nie zatrzymał się, tylko bieg przed siebie.
Dziewczyny jednak nie pobiegły za nim.
Po kilku chwilach biegu, kiedy znalazł się na ulicy bez ludzi, Shidou poczuj jak otacza go dziwne uczucie lekkości.
„......To jest......”
Przypomniał sobie, to był system transportowy <Fraxinus>.
Tak jak to przewidział, został natychmiast prze teleportowany z odludnej ulicy do wnętrza <Fraxinus>.
„--Dobrze wiedzieć, że nic ci nie jest.”
Usłyszał głos zza pleców. Stała tam Kotori w rdzawoczerwonym mundurze na przerzuconym przez ramiona i miała nie ciekawy wyraz twarzy.
„......Kotori.”
„Wreszcie dotarłeś do punktu zbiórki. Krzyczałam do ciebie niezliczona ilość razy.”
Kiedy Kotori to powiedziała, Shidou dotknął prawego ucha ręką i jego oczy szeroko się otworzyły.
„......Interkom, on zniknął.”
No właśnie interkom który miał w uchu podczas misji nie znajdował się tam. Za pewno gdzieś wypadł...... ale tego w ogóle nie zauważył, aż do teraz.
„”Wypadł? Mniej więcej kiedy?
„......Przepraszam, nie jestem pewny kiedy.”
Kiedy Shidou opowiedziała, Kotori lekko westchnęła i złapała się ręka z brodę.
„......Jeśli się temu bliżej przyjrzeć, to musiało się stać kiedy zaatakowała cię Kurumi......?
„Więc ten głos to był......”
„Coś się stało......?”
Shidou spytał się, ale Kotori tylko westchnęła i potrząsła głową.
„Nic takiego –Po za tym twoje rany muszą zostać opatrzone. Pośpiesz się i chodź.”
„......Aaaale....Tohka i Origami.”
„Tohka zostanie, zabrana na <Fraxinus> i zostanie jej przedstawiona sytuacja oraz co się stało. A Origami Tobiichi --cóż, nic się nie stanie jak ją zostawisz samą. Tylko jutro w szkole musisz jej to odpowiednio wynagrodzić.”
„Skoro tak mówisz......”
Shidou cicho odpowiedział i podążył za Kotori.
„......Ej”
W korytarzu Shidou powiedział będąc za Kotori.
„O co chodzi?”
„Ja --Czy to co robimy, to wszystko jest w porządku......?”
Kotori zatrzymała się i spojrzała na Shidou.
„Co to niby ma znaczyć?”
„Jestem niezdolny wybaczyć Duchom...... niemożliwości kontrolowania występowania trzęsień przestrzennych, bycia atakowanym przez ludzi bez powodu, to dlatego wam pomagam.”
„Hmm...... racja.”
„Ale...... Kurumi, ona kogoś--”
Ona zamordowała kogoś. Nie przez trzęsienie przestrzenne, tylko własnymi rękami, i była to świadoma decyzja.
Widząc to, niemożliwe było dla niego nie odczuwać strachu i rozpaczy.
„O czym ty mówisz?”
„Moim zdaniem. to jest niemożliwe......”
Shidou ostateczne wypalił bez zostawienia.
„Miałem łatwo, aż do dzisiaj, ponieważ Tohka i Yoshino są dobrymi ludźmi...... ostatecznie..... nic nie zrob--”
W tym momencie Shidou przestał mówić. --A dokładniej został siłą do tego zmuszony.
Kotori złapała Shidou za kołnierzyki i został wspaniale spoliczkowany.
„Eee......”
„......Nie wygaduj bzdur......”
Shidou był zszokowany, Kotori powiedziała rozgoryczona, albo być może była na skraju rozpłakania się -W tym momencie nie mógł stwierdzić różnicy.
„Moim zdaniem? Niemożliwe? Nie narzekaj ponieważ coś na takim poziomie ci się przydarzyło. Nie jesteś tak zdecydowany jak wcześniej......!?”
„O czym ty mówisz, co masz na--”
Kompletnie nie rozumiał słów Kotori.
Jednakże Kotori nie odpowiedziała mu tylko położyła rękę na klatce piersiowej Shidou i powiedziała.
„Ty...... czyż nie jesteś zdolny do stawianie czoła jeszcze bardziej przerażającym Duchom! Uratuj je i udowodnij to mi! Nie mów tak łatwo, że nie możesz tego zrobić! Jeśli się teraz poddasz, Kurumi zabije jeszcze więcej ludzi. Mana wciąż będzie zabijać Kurumi i jej serce w dalszym ciągu będzie usychać......! …...Poza tobą...... nikt inny nie może tego zrobić......”
„......”
Kiedy Kotori skończyła, Shidou przełknął ślinę.
„Duch który jest jeszcze bardziej przerażający.” te słowa Kotori na pewno nie odnosiły się do Tohki ani Yoshino, wiedział to bardzo dobrze –późniejsze słowa zapadło mu głęboko w umysł.
No właśnie, Kurumi ciągle będzie zabijała ludzi, a mimo tego, że jest nieśmiertelna to Mana wciąż będzie ją zabijać.
Mana robiła to już od bardzo dawna i za pewno nie przestanie, tak długo jak Kurumi będzie miała moce duchowe.
I jedynym który może zapieczętować jej moce jest nikt inny jak Shidou.
„......”
Shidou bez słów złapał się ręka za czoło.
Zdecydowanie nie chciał aby Kurumi dalej zabijała ludzi.
Jak również, nie chciał aby Mana ciągle zabijała Kurumi.
To były prawdziwe uczucia Shidou. A metoda aby osiągnąć ten cel była mu już znana --od samego początku.
„......No właśnie.”
Powiedziała Shidou i potrząsnął głową.
„Eee, czekaj......!”
Kotori pobiegła za nim z spanikowanym wyrazem twarzy.
„......Aby powstrzymać Kurumi przez zabijaniem jeszcze większej liczby ludzi, nie ma innego wyjścia jak zapieczętować jej moce. Aby powstrzymać Manę przez zabijaniem Kurumi ponownie...... to mogę zrobić tylko ja. Jesteś zadowolona.”
„Hmm......”
Nie wiedząc czemu, w głosie Kotori można było wyczuć niepewność.
Tej nocy Shidou leżał na sofie w salonie i był pogrążony w rozmyślaniach.
„......”
Podniósł głowę i gapił się świetlówkę na suficie, jednocześnie wzdychając.
Jutro Kurumi po raz kolejny przyjdzie do szkoły.
Kiedy to się stanie, misja będzie kontynuowana.
Jego zadanie to, żeby uczucia Kurumi do niego wzrosły, a potem ją pocałuje i zapieczętuje jej moce.
I wtedy wszystko będzie rozwiązane.
Kurumi nie będzie zabijała ludzi i w związku z tym, Mana też przestanie zabijać Kurumi.
Shidou wierzył, że jest to jedyna metoda na szczęśliwe zakończenie dla wszystkich.
„............”
Czuł się jakby dźwigał coś ciężkiego, a ogóle to całe jego ciało wydało się mu ciężkie, Shidou głęboko westchnął.
W tym momencie z korytarza dobiegł dźwięk otwierania drzwi wejściowych do domu.
„Hmm....?”
Shidou wstał powoli i spojrzał na drzwi wejściowe do salonu.
Jeśli ktoś wszedł do domu bez zadzwonienia dzwonkiem lub zapukania...... to powinna być Kotori. Jednakże ona wspomniała, że dziś z powodu ogromu pracy tymczasowo zostanie na sterowcu. W takim wypadku --kto to może być?
Shidou otworzył drzwi zaciekawiony i Tohka nieśmiało weszła do salonu.
„Tohka......?”
„......Yyy, mogę wejść?”
To nie jest poprawna kolejność zdarzeń kiedy wchodzi się do pokoju przed powiedzeniem tego --Jednakże teraz to nie miało dla niego znaczenia.
„O-Oczywiście.”
Tohka lekko skinęła głowa i podeszła do Shidou.
„Shidou …...czy mogę cię dotknąć?”
Zapytała się Tohka Shidou. Prawdopodobnie nadal jest pod wrażeniem wydarzenia z parku kiedy Shidou odepchnął jej rękę.
„Aaa...... w porządku.”
Kiedy Shidou to powiedział, Tohka weszła na sofę i umiejscowiła się między nim a oparciem.
„Co robisz......?”
„Nie martw się, może przez chwilę nic nie mówić?”
Powiedziała Tohka, następnie objęła go rękami i mocno się do niego przytuliła.
„T-Tohka? C-Co robi...”
Czując przyjemne i miękkie uczucie na plecach powiedział Shidou pocąc się.
„......W telewizji powiedzieli, że jeśli ktoś jest samotny lub przestraszony, to najlepiej będzie tak zrobić.”
„......Mogę cię zapytać co to za program był?”
„'Razem z Okaa-sama' …...tak się nazywał.”
Bez wątpienia to był program dla dzieci, Shidou się tylko gorzko uśmiechnął.
Ale Tohka miała rację, Shidou czuł się teraz nieco spokojniejszy.
Ciekawe jak długo będzie się przytulać …...Niespodziewanie Tohka zaczęła mówić.
„......Słyszałam o wypadku od Reine.”
„Wypadku......?”
„O tym z Kurumi i Maną. Znam teraz powód dla którego się tak dziwnie zachowywałeś.”
„A więc o to chodzi......”
Shidou przełknął ślinę i odpowiedział.
Reine nie powinna mówić Tohce za dużo o wydarzeniach między Duchami i AST...... ale pewno musiała jej o tym powiedzieć, aby jej stan psychiczny znowu się nie pogorszył.
„Shiodou. Pamiętasz co mi powiedziałeś kiedy wprowadziłam się do twojego domu......?”
„Eee......?”
„Jeśli pojawi się Duch taki sam jak ja...... to również go uratuje.”
„Aha--”
Shidou pokiwał głową. Teraz mu się przypomniało.
To prawda, Shidou złożył taką obietnicę. W tym czasie nie kłamał, jego determinacja była nie zachwiana aż do teraz.
„Ale, Kurumi ona--”
„--nie jest inna niż ja. ”
„Yyy?”
Tohka położyła głowę na plecach Shidou.
„...... W moim przypadku, to ty mnie uratowałeś. A Kurumi nie ma nikogo, przez długi czas nikt nie wyciągnął do niej pomocnej ręki. ”
Pomimo, że cierpiała, Tohka jeszcze mocniej zacisnęła ręce.
„Jeślibyś mnie nie uratował. Byłabym w takim samym stanie, zawsze wystawiona na wrogość ludzi i mająca mordercze intencje.”
„To jest--”
Shidou powiedział dwa słowa i zamilkł.
Dwa miesiące temu kiedy Tohka spotkała pierwszy raz Shidou, cierpiała tak bardzo, że nie mogła tego pojąc z dzisiejszej perspektywy. Miała już dość nieskończonych walk, była zmęczona i zapędzona w kozi róg, a jej dusza usychała.
„Naprawdę –jeśli Kurumi jest tak brutalnym Duchem, że nie da się jej uratować, to ja cię ochronię Shidou.”
„Eee......?”
„Dlatego...... błagam cię Shidou, nie pozwól aby ten incydent się powtarzał. Powstrzymaj Kurumi przed mordowaniem kolejnych ludzi. Powstrzymaj jej duszę przed zniszczeniem.”
"............"
Na te słowa Shidou przełknął ślinę.
I wreszcie wszystko zrozumiał.
Shidou ogromnie nienawidzi Kurumi za zabijanie ludzi.
Mana nigdy nie wybaczy Kurumi rzezi których dokonywała.
Shidou postanowił przerwać to błędne koło i powstrzymać Kurumi.
Jednakże, wciąż brakowało mu jednej ważnej rzeczy.
„......Dziękuje, Tohka.”
„Eee......? C-Czemu? Czemu mi dziękujesz--”
„......Jestem ci to winien.”
No właśnie. To, że musi pocałować Kurumi, aby zapieczętować jej moce jest nieuniknione. Ale sprawa z mordowanie ludzi przez Kurumi i Maną przysłoniła ważna rzecz.
Z racji tego, że doświadczył tych scen, wywarły one na nim ogromne nacisk, i zapomniał o ważnym celu jakim jest „uratowanie Kurumi.”
To była prawda, ze Kurumi jako Duch zabiła niezliczoną liczbę ludzi. Jednakże Shidou nie pozwoliłby aby się ktoś przyzwyczaił do robienia takich rzeczy.
Jednakże.
Kiedy moce Tohki zostały zapieczętowane. Shidou był zdeterminowany aby uratować Tohkę.
Pragnął uratować dziewczynę na którą był skierowana wrogość bez powodu. Chciał to zrobić bez względu na żadne okoliczności.
Kiedy moce Yoshino zostały zapieczętowane. Shidou był zdeterminowany aby uratować Yoshino.
Dziewczyna która mimo całej wrogości ku niej, troszczyła się o nich.
Dlatego więc Shidou podjął działanie.
W rzeczy samej Shidou posiada niespotykana możliwość regeneracji, jak również pieczętowania mocy duchów.
Ale poza tym, był zwykłym uczniem liceum, z niewyróżniającym się wzrostem, siłą czy inteligencją. Ale powodem dla którego mógł wyróżniałem się od innych, że mógł działać aż do punktu wymiotowania krwią, było jego przekonanie.
Że uratuje Kurumi.
Dziewczynę która jest uwięziona w nieskończonym cyklu morderstw.
I –Manę również.
Nie pozwoli aby dziewczyna która zwie się siostrą Shidou, ciągle zabijała Kurumi, oraz aby jej dusza popadał w ciemność.
To może być urojenie lub tylko myśl.
Ale jeśliby w to nie wierzył, że może to zrobić, to byłoby niemożliwe żeby Shidou wyciągnął do nich pomocną dłoń.
„--Tohka, już w porządku, jest dobrze.”
„......Nie czujesz się już samotny?”
„Aha.”
„Naprawdę, nie boisz już się?”
„......Cóż, wciąż się nieco boję.”
Shidou podrapał się po policzku i uśmiechnął się krzywo.
„Ale już wszystko w porządku.”
„Hmm...... dobrze.”
Powiedziała Tohka i poluzowała swój uścisk na Shidou.
Shidou wstał i się lekko przeciągnął. W tym samym momencie zaburczało mu w brzuchu, przypomniał sobie od czasu kiedy zwymiotował całą zawartość żołądka w alejce w parku nic nie jadł.
„......Zróbmy coś do jedzenia. Tohka chcesz zjeść ze mną?”
Tohka energiczne kiwała głową.
„Reine.”
Kotori będąc na mostku <Fraxinus> zawołała Reine która siedziała niedaleko fotela dowódczyni.
Jednakże ona nie odpowiedziała, więc Kotori zaciekawiona spojrzała w jej stronę -i wtedy przechyliła głowę.
Na monitorze obok Reine wyświetlała się twarz Many z jakiegoś powodu, co więcej zdjęcie było powiększone, a Reine przyglądał się temu zdjęciu zaniepokojonym wyrazem twarzy.
„Reine? Coś złego jest z Maną?”
„......!”
W tym momencie, Reine dopiero zauważyła obecność Kotori przy niej, popatrzyła na nią podkrążonymi oczami.
„......Kotori...... Tak coś jest.”
Powiedziała i przywróciła zdjęcie do pierwotnych rozmiarów.
„......A tak swoją drogą, jak tam Shin?”
„Hmm –Jest nieco niespokojny, ale po rozmowie z Tohką powinien być w porządku.”
„No to w porządku.”
Reine kiwnęła głową, a potem ja podniosła.
„...... Aaa, no właśnie. Analiza o która pytałaś, została ukończona.”
Na słowa Reine brwi Kotori zadrżały.
Kilka dni temu, dała on włosy i próbkę śliny Many zdobyte podczas spotkania do analizy DNA.
„Więc...... jaki jest wynik?”
„......Mana bez wątpienia jest rodzoną siostrą Shidou.”
„A więc to prawda......”
Kotori z trudnością przełknęła ślinę i załapała się ręka za klatkę piersiową.
Pomimo, że się tego spodziewała..... poczuła się niespokojnie.
„Prawdziwa siostra. Czemu więc ona należy do AST......”
„......Mylisz się.”
Powiedziała Reine, przerywając Kotori.
„...... Przeprowadziła własne dochodzenia i to nie jest prawda.”
„Co masz na myśli?”
„......Ona nie jest członkiem AST, tylko została tam przeniesiona z DEM Industies.”
„--D•E•M Industries7......?”
Jest to jedna z największych na świecie korporacja z Anglii --Poza <Ratatoskr> jest jedyną organizacją którą może produkować Realizery. Po za AST, z jednostek Realizera korzysta również wojska i policje z całego świata, i wszystkie te jednostki zostały zrobione przez D•E•M.
Z powodu entuzjazmu odnośnie polowania na Duchy, D•E•M jest uważane za ekonomicznego rywala <Ratatoskr> do którego Kotori należy.
Oczywiście, też posiadają magików zdolnych obsłużyć Realizera –Jednakże poziom ich doświadczenia jest wielokrotnie większy w porównanie do sił specjalnych dowolnego państwa.
„Czekaj chwilę. To jeszcze bardziej komplikuje sprawę. Czemu siostra Shidou jest magikem D•E•M-u?”
„...Nie jestem pewna co do tego. Jednakże......”
Reine nagle przestała mówić, zacisnęła zęby i pięści jakby wpadła w szał.
Kotori zmarszczyła brwi zaskoczona. Pracują razem już od bardzo dawna, ale pierwszy raz widziła ją w takim stanie.
„Co się dzieje?”
„......Spójrz na to.”
Powiedziała Reine i na ekranie pojawiła się twarz Many i obszerne dane numeryczne.
„......To jest--”
„Całe jej ciało zostało zmodyfikowane prze magię. To jest zapewne przyczyna jej nadludzkiej siły. Jednakże zapłaciła za to ogromną cenę. Boję, się że nie pozostało jej więcej jak dziesięć lat życia.”
„......Co to niby ma być.....”
Realizery produkowane przez D•E•M nie są idealne. Z powodu niewystarczającej szybkości przetwarzania matematycznego rdzenia nuklearnego, musieli wspomóc się ludzkim mózgiem.
Aby zwiększyć długość fal mózgowych, trzeba wszczepić do mózgu mały implant elektroniczny. Origami i reszta AST go posiada, można to poznać poprze widoczną małą wypukłość punktową pomiędzy włosami.
Jednakże --Ciało Many zdecydowanie jest na wyższym poziomie modyfikacji.
Można by powiedzieć...... że jej ciało jest podobne co ciała Ducha.
„......Nie jestem pewna o czym myślała, kiedy poddawała się tego rodzaju operacji. Myślę...... że najlepiej będzie jak nie powiem o tym Shin-owi...... na razie.”
Powiedziała Reine, a Kotori przełknęła ślinę i zagryzła wargę.
Następnego ranka, Shidou wszedł do klasy i zobaczył, że Kurumi już siedziała na swoim miejscu.
To była oczywista nienormalność. Mimo, że już raz to przeżył, nadal to było niemiłe doświadczenie –Dziewczyn która powinna być martwa, przychodziła do szkoły i zachowuje się jakby się nic nie stało.
Rozpoznając twarz Shidou, Kurumi uśmiechnęła się serdecznie.
„Dzień dobry Shidou-san.”
Jej wygląd był zupełnie inny niż wczoraj.
Jeśli powiedziałby innym, że tej dziewczynie wczoraj odcięli nogi i ręce i przebili brzuch to zostałby posądzony, że ma urojenia i halucynacje.
„D-Dzień dobry.”
Ale nie byłby tym zaskoczony. Shidou cicho odpowiedział.
„Jestem bardzo szczęśliwa z wczoraj. Musisz jeszcze raz mnie zaprosić.”
„Naprawdę...... szczęśliwa.”
„Ekstremalnie.”
Kurumi ponownie się uśmiechnęła. Shidou nie mógł wywnioskować czy chodzi jej o randkę czy o wydarzenia w alejce w parku.
Kurumi prawdopodobnie zauważyła, że Shidou o tym rozmyśla i powiedziała cały czas się uśmiechając.
„Ale, jestem dzisiaj nieco zaskoczona.”
„......? A czym to?”
Shidou się spytał, a Kurumi zmrużyła oczy przy odpowiadaniu.
„Myślałam, że Shidou-san nie przyjdzie dzisiaj do szkoły.”
Natychmiast go zatkało. Jednakże szybko się opanował i odpowiedział.
„W takim razie...... przepraszam za to. Czy byłoby lepiej jakby nie przyszedł do szkoły?”
„Nie. Shidou przyszedł do szkoły jak grzeczny chłopiec, naprawdę się z tego cieszę.”
Powiedziała Kurumi z niewinnym uśmiechem.
Shidou pogłaskał się po klatce piersiowej jakby chciał uspokoić swoje oszalałe serce, potem podszedł do Kurumi.
„--Kurumi”
„O co chodzi?”
„Ja --zdecydowałem, że cię uratuje.”
„......Uratujesz mnie?”
Jak tylko to powiedział, całe ciepło i radość znikło z twarzy Kurumi.
„...... Co to za dziwne rzeczy wygadujesz, Shidou-san.”
„Dość tych gierek --Nie pozwolę ci zabijać ludzi nigdy więcej. Nie pozwolę Manie ciebie zabić nigdy więcej. To jest moje postanowienie z wczoraj.”
„Proszę, nie wpychaj na siłę komuś sowich wartości. Nienawidzę ludzi wypowiadających takie pobożne życzenia.”
„Naprawdę, a to szkoda --Ale ja już zdecydowałem, przepraszam. Uratuję cię, choćby nie wiadomo co się stało.”
Shidou wypowiedział swoje oświadczenie, a Kurumi zmarszczyła brwi.
Kilka chwil później, Kurumi zrobiła wyraz twarzy jakby o czymś myślała, potem powiedziała.
„--Sprawdźmy czy to co mówisz to kłamstwo czy prawda.”
„Eee......?”
„Dzisiaj po lekcjach, przyjdź na dach szkoły.”
Powiedziała Kurumi a potem odwróciła się od Shidou.
Kurumi stała na dachu liceum Raizen i uśmiechała się do siebie.
To był ładny dzień bez żadnej chmury na niebie. Promienie słoneczne padały na ciało Kurumi, co spowodowało pojawienie się intensywnie czarnego cienia na ziemi
Było około 09:10. Pierwsza lekcja już się rozpoczęła, melodia rozchodziła się po całej szkole, dochodziła ona pracowni muzycznej. Kurumi zaczęła poruszać się do rytmu tak jakby tańczyła. Zataczała ona koła na podłodze, tańcząc w kółko i w kółko.
„Byłoby świetnie, jeśli mogłabym się nacieszyć życiem szkolnym z Shidou nieco dłużej--”
Jeśli ktoś by na to patrzył z góry, zapewne zauważył, że coś tu jest w nie w porządku.
Tam gdzie stanęła Kurumi, znajdował się cień.
Tak –ten cień pozostawiony przez Kurumi nie znikał i pozostawał tam na stałe.
„Już prawie czas.”
I wtedy, *Łup* jej obcasy uderzyły o podłogę.
Następnie ciemność znajdująca się już na dachu zaczęła się rozszerzać.
Pochłoneła ona cały dach, potem ściany budynku, a następnie teren przy szkole, tworząc strefę ciemności ze szkoła w środku.
„--Kihihi, hihihihihihihihi.”
Jest usta przybrały kształt półksiężyca, i się zaśmiała.
„Aaa, aaa, Shidou-san, Shidou-san. Mój drogi Shidou-san. Nawet jeśli to zrobiłam, dalej chcesz mnie uratować? Dalej chcesz mi pomóc?”
„Hmm......?”
W trakcie pierwszej lekcji, czyli lekcji Historii, Shidou spojrzał przez okno.
Poniekąd, czuł, że otoczenie stało się ciemniejsze, na początku myślał, że to przez chmury na niebie.
Jednakże, jak to było widać przez okno, niebo było czyste, żadnej chmury czy czegoś innego.
„......Nie mów mi.”
Szybko spojrzał w kierunku Kurumi. Jako, że powiedziała coś niepokojącego dziesięć minut temu, mogła coś zrobić......
Jednakże, Kurumi siedziała nieruchomo i słuchała wykładu nauczyciela z poważna twarzą.
„Chyba się za dużo martwię......”
Lekko westchnął i wrócił do poprzednie postawy.
Czas po zakończeniu lekcji będzie miał bardzo ważne znaczenie. Shidou wziął głęboki oddech aby się uspokoić.
Nacisnęła zardzewiałą klamkę i popchnęła drzwi. Z drzwi odleciało kilka kawałków starej farby jednocześnie przeraźliwie piszcząc.
„.....Tsk.”
Kotori cmoknęła językiem, kiedy weszła na dach budynku.
Obecnie znajdowała się w jednym z opuszczonych budynków w południowej części Tenguu.
To nie tak, że eksploracja ruin jest jej hobby. Udanie się do takiego miejsca miało konkretny powód.
Wtedy,
„--Witaj, Kotori-san.”
Dziewczyną która czekała na nią to była Mana.
No właśnie. Kiedy Kotori rano się obudziła, w okno w pokoju Kotori była wepchnięta kartka, z podanym czasem i miejscem, jak również z imieniem Many.
Kotori nie ukrywała swojego niezadowolenia i puściła focha.
„......Naprawdę. Co to za miejsce. Jeśli chciałaś się ze mną spotkać, powinnaś przynajmniej przygotować ciastka i herbatę.”
„Przepraszam –Jednakże, wierze, że w naszym interesie powinno być to, że unikanie zatłoczonych miejsc.”
„......Więc, o co co dokładnie chodzi?”
„Chciałam po prostu z tobą porozmawiać”
Następnie Mana wyciągnęła coś z kieszeni, i rzuciła to w kierunku Kotori.
„To jest......”
Kotori zmarszczyła brwi jak zobaczyła co Mana jej rzuciła. To był wysoce czuły miniaturowy mikrofon którego używa <Rataroskr>. A dokładnie to był ten który Shidou wczoraj zgubił.
„--Organizacja <Ratatoskr>.”
„......”
Na słowa Many, Kotori zadrżały brwi.
„Słyszałam pogłoski o niej. To jest organizacja która nie używa siły ano broni do eliminowania Duchów, tylko przekonuje je rozmową. --Kiedy pierwszy raz o tym usłyszałam, myślałam, że to jakaś miejska legenda.”
Mana posłała ostre spojrzenie Kotori.
„--Nie mów mi, że ty i Braciszek......”
Kotori włożyła interkom do kieszeni i lekko zmieniła pozycję patyka lizaka w ustach.
„......To wszystko wyjaśnia, ta wczorajsza wiadomość to była twoja sprawka.”
To prawda, zanim potwierdzono fakt, że Shidou zgubił interkom, <Ratatoskr> odebrał dziwną wiadomość. To był poniekąd głos Shidou, ale potwierdzeniu imienia Kotori i obecnej sytuacji, łączność się urwała i nic już nie było słychać od tego momentu.
Kotori cmoknęła językiem. Była zbyt lekkomyślna i nie uważna, i z racji tego potwierdziła istnienie organizacji <Ratatoskr>, Manie.
Mana lekko wzruszyła ramionami.
„To nie jest żaden problem, zmienić głos, przy użyciu Terytorium.”
„A więc to tak zrobiłaś.”
Kotori podrapał się po głowie.
„Wiec, jaki masz zamiary. Specjalnie mnie tu ściągnęłaś, czyli chcesz coś ode mnie, prawda?”
Mana cały czas się patrzyła na Kotori.
„--Nie zgłosiłam tego nigdzie.”
„......Hmm?”
„W zamian za to, proszę usuń Braciszka z <Ratatoskr> natychmiast.”
Słowa Many wzburzyły Kotori.
„Co to ma znaczyć?”
„Nic wielkiego --Kotori czemu wysłałaś Braciszka na tak niebezpieczną misję. Nie mówię tutaj choćby o braku Realizera, ale on nawet nie miał nawet odpowiedniej broni. Jak mogłaś mu pozwolić za spotkać się z takim Duchem.”
„Jak
już wcześniej powiedziałaś, zajmuje się on przekonywaniem Duchów
i oczekujesz, że będzie wymachiwał bronią przed ich nosem? Czym
to się niby rożni od seryjnego gwałciciela? Nie mów mi, że
jesteś masochistką?”
Kotori odgryzła się na stwierdzenie Many, a ona coraz bardziej się gapiła na Kotori i jej ton głosu stał się bardziej stanowczy
„Proszę, nie rób sobie żartów. Czy ty w ogóle przejmujesz się Braciszkiem? Jeśli by mnie tam nie było to Braciszek zostałby zabity przez <Zmorę>.”
„.............”
Kotori nie miała powodu aby ujawniać więcej informacji i nic nie odpowiedziała.
Jednakże wyglądało na to, że Mana źle zrozumiała reakcje Kotori, ponieważ zacisnęła zęby i powiedziała.
„--Kotori-san --Nie, Kotori Itsuka, to smutne, ale zostałaś zdyskwalifikowana jako siostra Braciszka. Nie jesteś godna zajmować się Braciszkiem.”
„......”
Twarz Kotori zadrżała i patyk od lizaka stanął na dęba.
„Eee, A co niby ma znaczyć, że jestem zdyskwalifikowana jako siostra?”
„Nie mam wyboru, ale muszę zabrać Braciszka ze sobą.”
Słowa Many spowodowały, że Kotori się zbulwersowała.
„Niezły żart. Chcesz aby, Shidou był pod opieką takiej złowrogiej organizacji jak D.E.M?”
Powiedziała Kotori i wzruszyła ramionami, a Mana miała zaskoczony wyraz twarzy.
„......Skąd o tym wiesz?”
„Wiem o tym bo mam wspaniałych przyjaciół. Jeśli chodzi o zdobywanie informacji jesteśmy na tym samym poziomie.”
Mana głęboko westchnęła.
„--Cóż skoro już to wiesz, nie ma sensu dalej tego ukrywać. To prawda, nie jestem członkiem AST. Zostałam przydzielona przez DEM do współpracy z nimi.”
Po tym jak to powiedziała, jej ton głosu się zaostrzył.
„Ale to mówienie, że DEM jest złą organizacją, nie mogę tego puścić płazem. Przygarnęli mnie po tym jak doznałam amnezji i dali powód do życia. Jestem im za to wdzięczna.”
„......Naprawdę? Wygląda na to, że nie jesteś szalona.”
„Co za chamstwo. Co ty niby mi tu sugerujesz?”
Kotori wyczuła życzliwość w słowach Many.
„Nie mów mi, że nie wiesz nic...... o swoim ciele? ”
„O moim ciele? O czym ty mówisz?”
Mana przechyliła głowę zdezorientowana, a Kotori zatrzęsła się i przełknęła ślinę
„......Co z tym......”
Mimo, że nie było to poza Kotori przypuszczeniami...... a co jeśli obawy Reine są prawdziwe. Kotori zmarszczyła brwi, podeszła do Many położyła rękę na jej ramieniu.
„Ej, co ty chcesz zrobić?”
„......Nie mówmy o tym teraz. Powinnaś opuścić DEM, <Ratatoskr> weźmie pełną odpowiedzialność za twoje zdrowie. Więc --”
„Eee.....? Co to za niespodziewanie rzeczy mi tu mówisz......”
Kiedy Mana chciała się spytać Kotori, komórki Many i Kotori jednocześnie zadzwoniły.
Zniecierpliwiona Kotori odebrała połączenie.
„--Słucham, o co chodzi?”
„D-Dowódczyni! W Liceum Raizen mamy odczyty fal duchowych o ogromnej sile!”
„Co to ma być......?”
Kotori spojrzała na Manę. Widząc jej wyraz twarzy, wygląda na to, że otrzymała podobne informacje.
Shidou wziął głęboki wdech i powoli wypuścił powietrze.
Powietrze w jego płucach zostało całkowicie wymienione, czuł się jakby całe jego ciało się zrestartowało.
„......Wspaniale.”
Była 16:30, rozległ się dźwięk uczniów przygotowujących się do wyjścia z klasy i pójścia na zajęcia klubowe.
Tak jak się tego spodziewał, nie miał dziś żadnej okazji aby porozmawiać z Kurumi. Po ostatniej lekcji, Kurumi nawet nie spojrzała na Shidou, tylko natychmiast wyszła z klasy.
„......Wszystko w porządku Shin?”
W tym momencie z interkomu w prawym uchu, usłyszał ekstremalnie śpiący głos Reine.
„Tak, jestem nadzwyczaj...... spokojny.”
„To dobrze. Jednakże bądź ostrożny.”
„--Dobrze.”
Kiedy przełykał ślinę, coś dziwnego zauważył.
„Reine-san? Zauważyłem, nie słyszę głosu Kotori......”
„......Aaa, Kotori musiała coś zrobić na poza sterowcem.”
„Czemu musi robić coś na zewnątrz, kiedy teraz jest bardzo ważny czas?”
„......Kotori to rozumie również. Ale po wielu rozmyśleniach, stwierdziła, że szanse na sukces mogą być zwiększone...... jeśli coś by się stało w trakcie operacji mogłoby być to kłopotliwe.”
„Eee......? Czy czegoś nowego się dowiedziała?”
„......Proszę skup się na Kurumi teraz. Ona jest przeciwnikiem którego nie pokonasz jak będziesz rozproszony.”
„......R-Racja.”
Pomimo, że był zaniepokojony słowami Reine, faktem było, że nie ma czasu na rozmyślanie o innych sprawach. Kurumi powinna już czekać na dachu. Shidou zaczął iść w kierunku schodów--
„......Ej!”
Chwilę później zmarszczył brwi kiedy poczuł nie przyjemne uczucie.
Shidou nie był pewny jaki jest tego powód. Jednakże zauważył natychmiastową zmianę w otoczeniu, zapanowała ciemność, jego ciało zostało zaatakowane przez zmęczenie i osłabienie bez żadnego ostrzeżenia.
Powietrze wokół niego zgęstniało, i oblepiło się wokół niego.
„T-To jest......”
Shidou o mało co nie upadł na kolana, ale wszystkimi siłami udało mu się ustać na nogach.
Uczniowie wokół niego leżeli na podłodze i zawodzili z bólu. To była naprawdę niecodzienna scena.
„Hej..... hej, ni ci nie jest?”
Shidou podbiegł do uczennicy lezącej nie daleko i potrząsnął ja za ramię. Ale ona nie dawała żadnej reakcji, prawdopodobnie straciła przytomność.
„Reine-san, co to jest......?”
„Używając szkoły jako punktu referencyjnego, ustaliliśmy silne źródło fal duchowych. Te działania są na pewno sprawką Kurumi. To jest jak pole siłowe, które osłabia ludzi znajdujących się wewnątrz.”
„C-Czego ona musi to robić......”
„Odnośnie tego, najszybciej będzie jak się spytasz sprawcy osobiście.”
Powiedziała Reine. Shidou przełknął ślinę ledwo stojąc, czuł, że poruszanie się może być ciężkie, ale nie ma obawy, że padnie na podłogę.
„Ciekawe czemu ja nie......”
„...... Nie zapominaj Shin. Masz w sobie zapieczętowane moce Tohki i Yoshino, więc twoje ciało, można tak powiedzieć, posiada ochronę Duchów.”
„Moc Duchów......”
Shidou wymamrotał, a potem szeroko otworzył oczy.
Otworzył się drzwi, obok których właśnie przechodził, wtedy krzyknął.
„Tohka!”
Tohka cały czas była w klasie. Było tam jeszcze z dziesięciu innych uczniów, każdy leżał na podłodze nie przytomny
„Ooo, Shidou......”
Tohka złapała się za głowę kiedy mówiła do Shidou. Mimo, że większość jej mocy jest zapieczętowane, nadal jest Duchem, więc jest bardziej odporna działanie mocy duchowych niż ludzie.
„Wszystko w porządku Tohka!”
„......Moje ciało wydaje się ciężkie...... co się tu dzieje......”
Powiedziała osłabionym głosem, potem lekko potrząsła głową.
„......Shin.”
Głos Reine dobiegł z interkomu. Nawet jeśli Shidou nic jej nie powiedział, to zapewne, rozumie co się tu dzieje.
„Tohka zostań tu i odpocznij. Zrobię coś z tym......!”
„Shi...dou?”
„Jest dobrze. Zajmę się tym.”
Shidou pogładził Tohkę po głowie. Wyszedł na korytarz i zdeterminowany ruszył przed siebie.
Shidou wspinał się po schodach, zmuszał swoje zmęczone nienaturalnie kończyny aby doprowadziły go do celu. Ostatecznie dotarł do drzwi na dach.
Nie były one zamknięte.
A dokładniej mówiąc, poniżej klamki była dziura jakby z pistoletu, więc zamek przestał spełniać swoje zadanie.
To na pewno był robota Kurumi, Shidou wziął głęboki oddech zanim otworzył drzwi.
„Eee......”
Złączył brwi razem. Nawet teraz kiedy dotarł na dach powietrze wcale nie było lepsze. Poczuł jak objawy zmęczenia jeszcze bardziej się nasiliły.
Spojrzał na lewo i prawo. Dookoła niego było ogrodzenie.
A na środku stała ona.
„--Witam. Czekałam na ciebie Shiou-san.”
Kurumi podniosła spódnice z Sukni Astralnej i zrobiła ukłon.
„......”
Origami poczuła, że coś jest nie tak kiedy szła korytarzem we wschodnim budynku.
Poczuła jak w mgnieniu oka, otoczenie się zmieniło. To było tak jakby coś wypompowało z niej prawie wszystkie siły życiowe, oraz ogarnęło ją ogromne uczucie zmęczenia. Pozostali uczniowie wokół niej zemdleli i upadali na podłogę.
„Eee--”
Jeśli dalej tak będzie to ona też straci przytomność. Kiedy Origami doszła do tego wniosku, wyjęła urządzenie z kieszeni, położyła na dłoni i nacisnęła ekran palcem, a następnie powiedziała.
„Rozpoznanie głosu - AST - Origami Tobiichi.”
Natychmiast kiedy jej odcisk i próbka głosu okazały się zgodne *Bip bip*, urządzenie zapiszczało i powiększyło się.
„Podstawowa Jednostka Realizera – Aktywacja zatwierdzona.”
Powiedziała Origami i dotknęła urządzenie transmitera na czole który wyglądał jak niewielkie zgrubienie na skórze.
Natychmiast wokół Origami powstała jej osobiste Terytorium i uczucie słabości które męczyło jej ciało zelżało.
Jednakże w tym samym czasie, ból głowy który o mało nie rozsadzi mózgu zaatakował Origami.
Origami zacisnęła zęby, a chwilę potem powiedziała.
„Mechaniczna zbroja bojowa -włączona.”
Po tym słabe światło rozbłysło wewnątrz jej Terytorium i jej mundurek szkolny z Liceum Raizen został zastąpiony mechaniczną zbroją AST.
„......, ......”
Kiedy ból głowy prawie zniknął --Orgami natychmiast uklękła na kolano
To było awaryjne urządzenie które pozwala na założenie mechanicznej zbroi którą zwykle nosi w bazie. Mimo że dostałą pozwolenie na posiadanie tego urządzenia w razie jakiegoś wypadku, nie czuła się najlepiej.
To miniaturowe urządzenie zawierało w sobie podstawowy moduł Realizera. Teoretycznie pozwala na wytworzenie Terytorium. Kiedy ono jest aktywne natychmiastowa zmiana ubrań nie jest kłopotem.
Jednakże, to jest działanie doraźnie i musiała wytworzyć Terytorium bez urządzenia splatającego, a to wiąże się ogromnym obciążeniem dla mózgu...... cóż ktoś taki jak Mana zapewne nie miałby z tym żadnych problemów.
“............”
Origami uregulowała swój oddech i rozszerzyła Terytorium do standardowego rozmiaru czyli do kuli o promieniu trzy metrów.
Duchy i AST nie są to tematy dostępne publicznie. Jednakże ta sytuacja jest wyjątkowa, co więcej, Origami nie musi się niczym martwić ponieważ wszyscy i tak są nieprzytomni.
Nie była pewna co się stało w szkole. Ale --to było łatwe do zgadnięcia, to na pewno jet sprawka Kurumi Tokisaki.
„......”
Wydając polecenie w myślach, ustabilizował swoją grawitację i pobiegła przez korytarz z dużą prędkością.
W tym samym czasie z komunikatora wbudowanego w zbroję usłyszała głos Ryouko.
„--Origami? Jeśli otwarłaś kanał to znaczy, że aktywowałaś awaryjną zbroję. Obecnie na terenie szkoły wykryliśmy potężne fale duchowe. Jaka jest twoja sytuacja?”
„Szkoła jest otoczona barierą, to będzie niebezpieczne jak dłużej się będzie utrzymywać. Proszę o posiłki--”
W tym momencie, słowa Origami się urwały.
„......”
Powód był prosty, na drodze Origami pojawiła się dziewczyna która wyszła z cienia.
Nie była ubrano ona mundurek szkolny tylko w gotycką sukienką w kolorze szkarłatnym i czarnym.
„Origami-san. Gdzie się tak śpieszysz?”
Dziewczyna potem położył palec na ustach i zachichotała.
„Kurumi –Tokisaki......”
Origami przemieściła rękę w okolicę biodra i złapał za uchwyt miecza świetlnego.
„C-Co się dzieje Origami?”
„Napotkałam Ducha. Podejmuję walkę.”
„......Co? To niebezpieczne, pośpiesz się i opuść--”
Jako, że ją to rozpraszało, Origami wydała polecenie w myślach i cała komunikacja została rozłączona.
Kurumi uśmiechając się powiedziała.
„Nie pozwolę abyś przeszkadzała mi dzisiaj. Więc nie pozwolę ci pójść dalej.”
„......?”
Origami nie rozumiała co Kurumi do niej powiedziała, w związku z tym zmarszczyła brwi.
Jednakże po chwili stwierdziła, że nie ma sensu przejmować się bezsensownym bełkotem Ducha.
Origami zacieśniła uścisk na uchwycie miecza świetlnego <No Pain>, a następnie go aktywowała.
„Shi...dou...... Shidou!”
Tohka wołała Shidou kiedy on wyszedł z klasy.
Jednakże --Shidou nie miał żadnego zamiaru aby wrócić do niej. Tohka zaczęła iść przed siebie pomimo uczucia ciężkości w nogach.
„Shidou......”
Słowa Shidou nie miały zamiaru zniknąć z jej głowy.
--Jest dobrze --Zajmę się tym.
Ekstremalnie solidne i pocieszające słowa. Shidou wypowiedział je tylko raz, a one kompletnie wygoniły samotność i zaniepokojenie z serca Tohki.
Jednakże w tym samym czasie inne zmartwienie dopadło Tohkę.
Ponieważ kiedy Shidou powiedział te słowa, dwa miesiące temu kiedy podał rękę Tohce oraz miesiąc temu kiedy wchodził do lodowego tornada po Yoshino, miała takie samo uczucie.
Shidou zdecydowanie uratuje każdego. Jednakże jeśli będzie musiał poświecić swoje życie, to on zrobi to bez wahania.
Ten który uratował Tohkę -był prawdziwym mężczyzną.
„Ała......”
W tym momencie Tohka straciła równowagę i upadła na podłogę pociągając stoliki i krzesła za sobą
Aby wstać ponownie, przekierowała wszystkie swoje siły w nogi.
--To nic nie da, to nic nie da w ogóle. To nie czas na leniuchowanie teraz.
Nawet jeśli tylko na sekundę, to musi się pośpieszyć i stanąć obok Shidou.
„Shidou......shidou......shidou......!”
Niespodziewanie kiedy tak krzyczała, Tohka poczuła dziwne uczucie w głowie.
„C-Co......?”
Mówiąc to --Tohka przypomniała sobie to uczucie.
W poprzednim miesiącu kiedy Yoshino przywołała Anioła i strzeliła promieniem światła w Shidou.
Jeśli dalej tak będzie to Shidou zginie. Natychmiast jak o tym pomyślała, energicznie potrząsnęła głową –i Suknia Astralna oraz Anioł się zmaterializowały.
„......To jest......!”
Tohka spojrzała na swój wygląd –Pomimo, że nie było to idealne, ale wyglądał tak jak poprzednim razem, zmaterializowała się na niej Suknia Astralna jako cienka świetlista błona.
Jej ciało zostało uzdrowione do niewyobrażalnego stanu.
Tohka podskoczyła i pewnie wylądowała na nogach.
„W porządku chodźmy...... Pora ruszać!”
Zacisnęła pięści i wyszła z klasy.
„Shidou! Gdzie poszedłeś Shidou--”
Pomimo tego, że krzyczał nie usłyszał odpowiedzi. W tym wypadku, będzie musiała przeszukać każde pomieszczenie z osobna. Tohka pobiegła wzdłuż korytarza.
Jednakże, natychmiast po tym.
„--!?”
Tohka wstrzymała oddech i zatrzymała się.
Powód był prosty. Coś z drugiego korytarza przypominającego kulę z czarną smugą lecieło wprost na Tohkę
„Co......Kto!”
Zawołała Tohka, z głębi korytarza pokrytego cieniami dobiegały odgłosy kroków.
Chwilę później, pojawił się sprawca tych dźwięków.
„......Ty jesteś--”
„Jak się miewasz Tohka-san. Czy mogę cię prosić abyś mi po towarzyszyła przez chwilę?”
Dziewczyna była ubrana uroczystą suknię i miała pistolet w ręce –Kurumi Toksiaki uśmiechnęła się gdy to powiedziała.
„Kurumi...... Co ty w ogóle robisz? Czemu utworzyłaś w ogóle to pole siłowe......?”
Na dachu Liceum Raizen, Shidou rozłożył ręce szeroko i spytał się Kurumi.
Wychodziło na to, że Kurumi jest ucieszona reakcja Shidou w związku z czym jej uśmiech się poszerzył.
„Czy to nie jest wspaniałe? To je moje <Miasto Pożerające Czas> to pole siłowe które kradnie czas każdej osobie znajdującej się wewnątrz niego.”
„Kradnie......czas?”
Kiedy powiedział to zaskoczony, Kurumi uśmiechnęła złowieszczo i podeszła do niego powoli.
Jednocześnie, eleganckim ruchem odsłoniła włosy, i pokazało się jej lewe oko które jest zazwyczaj zakryte.
„Co......”
Patrząc na nie Shidou zmarszczył brwi.
To była oczywista osobliwość. Była tam nieorganiczna złota tarcza i wskazówki.
No właśnie -To oko Kurumi wyglądało jak zegar.
Co dziwniejsze, wskazówki poruszały się w przeciwnym kierunku niż w normalnym zegarze.
„To jest--”
„To jest mój [Czas życia]. Innymi słowy możesz zobaczyć ile jeszcze będę żyła.”
Powiedział i zakręciła się.
„Mój Anioł ma wspaniałą moc...... ale cena za to jest ogromna. Za każdym razem kiedy używam jego mocy, duża ilość mojego [czasu] jest zużywana. W związku z tym muszę go uzupełniać z zewnątrz.”
„Że co......”
Na słowa Kurumi, Shidou zadrżał.
Jeśli to prawda, to ludziom który zemdleli w polu Kurumi życie po prostu jest z nich wysysane przez nią.
Kurumi spojrzała na Shidou z wyrazem twarzy mającym ślady samotności .
Jednakże szybko został zastąpiony przez uśmiech. Kurumi użyła palca aby podnieść głowę Shidou za szczękę.
„Relacje między Duchami i ludźmi dobrze wiesz jakie są. Na nieszczęście, wszyscy istnieją tylko jako moje pożywienie. Nie ma wyjątków.”
Uniosła brwi, jakby chciała to akcentować i zwrócić uwagę Shidou na to, potem kontynuowała.
„Poza tobą. Shidou-san ty jako jedyny jesteś wyjątkowy. Naprawdę wyjątkowy.”
„......Ja?”
„Mmm, Jesteś najlepszy. Jesteś jedynym powodem dla którego przyszłam do tego miejsca, aby stać się jednością z tobą.”
„Co.......?”
Shidou mocno zmarszczył brwi.
„Aby stać się jednością...... o co ci chodzi?”
„To znaczy dokładnie to co powiedziałam. To nie znaczy, że cię zabiję czy coś. To nie ma żadnego znaczenie. --Po prostu, chcę cię zjeść.”
To czy słowo [zjeść] było powiedziane dosłownie czy było metaforą -nie miał żadnego pojęcia, ale za to poczuł dziwne uczucie zimna w żołądku.
Jednakże, nie może teraz być przestraszony. Shidou zacisnął pięści i powiedział.
„Jeśli chcesz tylko mnie, to tylko mnie weź na cel! Czemu to robisz?”
Wykrzyczał Shidou, Kurumi wydawał się zadowolona i powiedziała.
„Hmm, to już czas uzupełnić mój [czas] --jak również.”
Kurumi posłała ostre spojrzenie Shidou.
„--Zanim cię zjem, czy możesz odwołać to postanowienie które złożyłeś dziś rano?”
„Dziś rano......?”
„--Że mnie uratujesz i inne niedorzeczne rzeczy które wtedy powiedziałeś.”
„......”
Pod wpływem przeszywającego wzroku Kurumi, Shidou przełknął ślinę.
„--Hej Shidou-san jesteś przestraszony, racja. Mówię ci o swoich powodach, a ty mi z taką deklaracją wyjeżdżasz? Wciągam w to niewinnych ludzi, powinnam być dla ciebie bardzo odrażająca. Bycie uratowaną, ja nie posiadam na to kwalifikacji, rozumiesz to?”
Kurumi przesadnie gestykulowała rękami
„Więc odwołaj to co powiedziałeś, co więcej przyrzeknij, że tego więcej nie powiesz. Jeśli to zrobisz to zlikwiduje pole siłowe, wiesz? Od samego początku moim celem byłes tylko ty, Shidou-san.”
„Co......”
Shidou szeroko otworzył oczy. Warunki były proste. Można było łatwo z nich wywnioskować, że Kurumi chce oszukać Shidou.
„......Kurumi jest poważna odnośnie tego.”
Prawdopodobnie wyczuwając, że Shidou się waha, Reine powiedziała do niego przez interkom.
„...... Analizując jej stan psychiczny nie wykrywamy ani śladu kłamstwa. Shin jeśli się zgodzisz na to, Kurumi zapewne usunie pole siłowe.”
W tym samym czasie kiedy Reine to powiedziała, Kurumi zrobiła taki uśmiech przez który można było dostać gęsiej skórki.
„Hi hi hi. Lepiej będzie jak usunę pole siłowe wcześniej. Może być za póżno, jeśli będę zwlekać z jego usunięciem, wiesz?”
„......”
Shidou i Kurumi wymienili się spojrzeniami.
Dla Shidou wycofać swoje poprzednie słowa, nie było żadnym problemem w ogóle.
Z drugiej strony, jeśli tego nie zrobi nie zliczona ilość żyć w polu siłowym, może być w niebezpieczeństwie.
Tu nie było miejsca na rozum. Shidou zdeterminowany otworzył usta i powiedział.
„......Zlikwiduj pole siłowe.”
Kurumi westchnęła, wyglądała na to, że doznała ulgi.
„Więc, powiedz to. Że nigdy nie będziesz mnie chciał już więcej ratować.”
Shidou mocno przełknął ślinę i powiedział
„Odnośnie tego...... nie mogę.”
„Że co......?”
Natychmiast po tym jak Shidou wypowiedział te słowa, Kurumi zrobiła zaskoczony wyraz twarzy. To był wspaniały wyraz twarzy, Shidou nigdy nie widział, aż do dzisiaj takiej miny.
„......No, no, no.”
Jednakże Kurumi szybko zmieniła wyraz twarzy na niezadowolony.
„Czy ty mnie nie słuchałeś? Jeśli cofniesz swoje poprzednie słowa, zlikwiduje pole siłowe.”
„......Zrób to w tej chwili!”
„Więc......”
„Nigdy nie cofnę tych słów!”
Shidou krzyknął i potrząsnął przecząco głową.
Ponieważ nawet jeśli by to zrobił, to by się nic nie zmieniło.
Jeśli by to zrobił, Shidou nie mógłby już więcej wyciągnąć pomocnej ręki w stronę Kurumi.
„--Nie lubię ludzi którzy nie słuchają innych......!”
Wykrzyczała Kurumi i zrobiła kilka kroków wstecz, oddalając się od Shidou.
I wtedy wyciągnęła prawą rękę na głowę.
Powietrze wokół tej wyciągniętej ręki zaczęło drżeć.
--Natychmiastowo.
Uuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuu--
Przeszywający dźwięk rozległ się w całym mieście.
„--Alarm na trzęsienie przestrzenne.....?!”
Na twarzy Shidou pojawił się strach. Ten dźwięk słyszał już tyle razy, że wywoływał w nim irytacje, oznajmiaj on wszystkich, że zbliża się katastrofa pożerają świat –Trzęsienie Przestrzenne.
Natychmiast pomyślał, że kolejny Duch materializuje się w mieście.
Trzęsienie przestrzenne występuje kiedy Duch na pojawia się na Ziemi z powodu tarcia między czasoprzestrzeniami dwóch wymiarów.
Jednakże --Maniakalny uśmiech Kurumi zaprzecza tej możliwości.
No właśnie --To trzęsienie przestrzenne zostało wywołane przez świadomą decyzję Kurumi.
Shidou nie wiedział, że Duchy posiadała taką możliwość.
A obecna sytuacja to potwierdzała.
„*Chichot*, i co teraz zrobisz? Wiesz co się stanie jeśli trzęsienie przestrzenne nastąpi w miejscu w którym wszyscy są pod wpływem mojego pola siłowego?”
„......!”
Shidou odebrało mowę jak usłyszał to co powiedziała Kurumi.
Normalnie alarm rozbrzmiewa kiedy zostaną zauważone oznaki zbliżającego się trzęsienia przestrzennego, informuje od mieszkańców aby udali się po najbliższego schronu. Jednakże –teraz kiedy wszyscy wewnątrz pola siłowego są nieprzytomni, nie mogą tego uczynić, sprawę również pogarsza to, że są w epicentrum trzęsienia przestrzennego.
Nagle.
Znikąd, w głowie Shidou powstało pytanie.
Wychodzi na to, że Kurumi, nie zauważyła zmiany wyrazu twarzy Shidou, i oblizała swoje palce, pokazując w ten sposób swoje zwycięstwo.
„Shidou, co teraz zrobisz? Boisz się mnie? Nienawidzisz mnie? Czy może jedno i drugie? Słabi są ofiarami! Silni są łowcami!”
„.............”
Czemu. Jego serce było jako oszalałe, oddech był szybki i chaotyczny, ale w duchu był niewiarygodnie spokojny.
Trapiło go jedno pytanie.
--Czemu Kurumi chce aby Shidou odwołał swoje poprzednie słowa?
Chwilowo odstawmy to na bok. Nieważne co powiedział, słowa to tylko słowa. Celem Kurumi jest [zjedzenie] Shidou, w tym wypadku nie powinna tego po prostu zignorować.
Więc dlaczego, tak bardzo jej na tym zależy?
--Łowca o którym wspomniała to zapewne ona sama czyli Kurumi. Ofiarą zapewne jest on sam czyli Shidou.
„......Shin.”
Głos Reine rozbrzmiał w jego prawym uchu.
„......Stan psychiczny Kurumi się zmienił. Dane...... wskazują, że się ciebie boi.”
„Eee......?”
Shidou powiedział tak aby Kurumi tego nie usłyszała, jego brwi lekko się uniosły.
--Kurumi boi się Shidou?
Te słowa brzmiały nierealistycznie, i skołowały Shidou na kilka sekund -potem nagle zrozumiał.
„A więc to tak?”
Shidou lekko westchnął i spojrzał na Kurumi jeszcze raz.
Jak na osobę która wywołuje strach w ludzie, na Ducha.
Jednakże--
„Więc, Shidou co zamierasz? Jeśli nie cofniesz tych słów, będzie tu dużo rannych i zabitych, wiesz?”
Kurumi odwróciła swój wzrok o Shidou, trzymając kurczliwie prawą rękę w górze.
Wtedy *Piiiiiiiii* przeraźliwi pisk rozległ się.
To było jakby powietrze płakało.
Jest pewna rzecz o której musi powiedzieć Kurumi, pewna sprawa o której musi ona wiedzieć. Jednakże najpierw musi zatrzymać trzęsienie przestrzenne.
Oczywiście, odwoływanie słów nie wchodzi w rachubę.
Shidou przez chwilę się gorączkowo się zastanawiał, wtedy przypomniał sobie co Kurumi powiedziała wcześniej.
„......Kurumi.”
„Co? Wreszcie się zdecydowałeś się odwołać to co powiedziałeś?”
Kurumi się uśmiechnęła, a Shidou ignorując jej słowa, powiedział.
„Mówisz, że twoim celem jest zjeść mnie...... tak?”
„Masz rację. To byłoby bez sensu jakby cię zabiła. Będzie żył w jedności ze mną. To nie jest takie złe.”
„............”
Słysząc to Shidou miał już całkowitą pewność. Powiedział spokojnie do Reine.
„......Reine-san. Jeśli-- ,to przeżyje?”
„...? Jeśli pytasz o swoje zdolności regeneracyjne, dopóki nie zdarzy się coś dziwnego, powinieneś przeżyć...... ale co ty chcesz zrobić?”
„Tylko to.”
Shidou zaczął biec do krawędzi dachu i wspiął się na wysokie metalowe ogrodzenie.
Kiedy tak stał na krawędzi, spojrzał na Kurumi.
Kurumi była zdezorientowana tym zrobił Shidou.
„......Co ty chcesz zrobić?”
„Zatrzymaj trzęsienie przestrzenne, bo jak nie to ja--”
Shidou wskazał na plac szkolny.
„To ja skoczę i zabiję się......! ”
„Co!?”
Wychodzi na to, że Kurumi się tego nie spodziewała więc krzyknęła.
„Co ty właśnie powiedziałeś......? Czy ty jesteś szalony?”
„Bardzo mi przykro ale jestem śmiertelnie poważny. Nie mogę cofnąć tego co powiedziałem rano, jak również muszę cię uratować.”
Kurumi wydawała się niezadowolona i przechyliła głowę. Shidou nie zwracając na to uwagi kontynuował.
„Jednak, nie mogę ci pozwolić abyś wytworzyła tutaj trzęsienie przestrzenne. Więc--”
„Więc bierzesz się na zakładnika? Co to za prostackie myślenie. Czy ty jesteś kryminalistą którego ściga policja?”
Na słowa Kurumi, Shidou się uśmiechnął. Pomyślał o filmach i wiadomościach zza granicy, kiedy kryminalista celuje sam w siebie. Ostatni z ostatnich, ostateczny i szalony czyn który wykonują ludzie nie mający już żadnego wyjścia.
Jednakże, jako że celem Kurumi jest Shidou, nie jest to do końca bezsensowne działanie.
No właśnie, Kurumi przeniosła się do szkoły aby spotkać się z Shidou. Jego życie ma dla niej wartość. Taka możliwość była bardzo prawdopodobna.
Jednakże Kurumi tylko zmarszczyła brwi i westchnęła.
„......Myślisz, że takie groźny na mnie działają? Jak chcesz to skacz!”
„Aaaa”
Shidou wymamrotał i skoczył z ogrodzenia.
Był oszołomiony wysokością ale nie czuł wcale strachu. Może dlatego, że endorfiny zalały jego mózg w związku z czym strach się ulotnił.
„--!”
„......Shin!?”
Usłyszał głos Reine.
„......”
Przytomność jego umysłu była na skraju odpłynięcia. Czuł się jak na kolejce górskie która pędziła z ogromną prędkością. Nie mógł oddychać, jego kończyny były bezwładne. Czuł, że nie panuje już nad swoim pęcherzem.
Jednakże w połowie drogi do ziemie, Shidou poczuł jakby ktoś go złapał.
„Eee?”
Z tego powodu z Shidou wyszedł dziwny dźwięk –Górna cześć ciała Kurumi wystawała z cienia na ścianie i trzymała Shidou tak jak się trzyma księżniczki na rękach.
„Ooo......Kuru--”
Shidou już chciał zawołać Kurumi po imieniu, a wtedy całe jej ciało wyszło z cienia i pionowo uniosła się do góry a potem wylądowała na dachu szkoły. Potem mocno upuściła go na ziemię.
„Ała......”
Shidou głęboko westchnął.
„Myślałem, że tam umrę......”
„......Oczywiście, żebyś umarł.....!”
Kurumi prawie, że zaryczała.
„Nie mogę w to uwierzyć! Co ty do cholery sobie myślałeś! O czym w ogóle ty myślałeś? Jeśli by mnie tu nie było to byś naprawdę zginął!”
„J-Jakby.......to powiedzieć......dziękuje.”
„Myślisz, że czym jest twoje życie! ”
„Nie, nawet jeśli tak mówisz......”
Kiedy Shidou to powiedział, wyraz twarzy Kurumi się zmienił i szaleńczo podrapała się po głowie.
„Aaaaaaaaaaa, naprawdę jesteś idio—tą......!”
Shidou wstał i spytał się Kurumi.
„Kurumi, czemu mnie uratowałaś?”
„......Ponieważ......jeślibyś zginął, to bym nie osiągnęłabym swojego celu.”
„Naprawdę. Więc jednak mam jakąś wartość jako zakładnik?”
„......”
Shiodu wskazał palcem Kurumi.
„A teraz proszę zatrzymaj to trzęsienie przestrzenne! I usuń to pole siłowe! Jeśli tego nie zrobisz, popełnię samobójstwo, przegryzając sobie język!”
„T-Takie groźby--”
„Myślisz, że żartuje?”
„Ech.....”
Kurumi zrobiła skruszony wyraz twarzy i pstryknęła palcami.
Następnie, przeszywający dźwięk w okolicy zamilkł. A razem z tym ciężka atmosfera wokół szkoły również znikła.
„Cóż –Cóż w tym przypadku. Ostatecznie chcę tylko Shidou-san. Nie mam problemu z tym w ogóle.”
Kurumi głośno powiedziała jakby chciała to powiedzieć do samej siebie, potem rozłożyła obie ręce.
Jednakże Shidou, nie miał zamiaru czekać, aż zostanie zjedzony.
„Więc, wysłuchasz mnie jeszcze raz?”
„C-Czego jeszcze chcesz......?”
Powiedziała Kurumi jakby była zakłopotana. Shidou kiwnął głową i kontynuował.
„To tylko jedno zdanie. Kurumi nie dasz mu chociaż jednej szansy na uratowani ciebie?”
Kurumi szeroko otworzyła oczy i uniosła brwi.
„......Znowu to mówisz. Przestań z tym wreszcie. To jest kłopotliwe, nie ważne czy to jest zabijanie ludzi czy bycie zabijaną, kocham obie te rzeczy! Nie mam powodu aby słuchać twojej paplaniny!”
Kurumi wykrzyczała jakby chciała odmówić Shidou. Jej głos nie wywoływał już strachu, przeciwnie to ona była przerażona.
Niedawne słowa Reine ponownie rozbrzmiały w jego głowie.
No właśnie...... Kurumi jest przestraszona. Ponieważ nikt wcześniej nie próbował wyciągnąć do niej pomocnej ręki, i teraz boi się tej nieznanego gestu.
„Kurumi, czy ty...... kiedyś doświadczyłaś...... życia gdzie nie musisz zabijać, ani być celem do zabicia?”
Powiedziała cicho Shidou, a ramiona Kurumi zadrżały.
„......To jest......”
„Więc nie masz o tym pojęcia. Skąd wiesz, że lepsze jest życie w którym zabijasz i jesteś zabijana? Może, spodoba ci się spokojne życie.”
„Ale takie rzeczy--”
„To jest możliwe, jeśli mi zaufasz.”
Shiodu głośno wykrzyczał. Kurumi wydawała się przytłoczona jego obecnością i wstrzymała oddech.
„To prawda, że nie toleruje tego co robiłaś dotychczas. Nie odkupisz swoich grzechów, choćbyś próbowała do końca życia! Jednakże......! Nie miej błędnego przekonania Kurumi! Mam powód dla którego chcę cię ocalić......!”
„--”
Kurumi zrobiła kilka kroków wstecz, a Shidou kilka kroków do przodu.
„Ja, ja …... ja--”
Kurumi rozglądnęła się w panice.
„Shidou-san, czy ja...... naprawdę mogę......”
W tym momencie, kiedy Kurumi chciała coś powiedzieć
„--Nie możesz. Jak mogłaś dać się nabrać na te słowa?”
Rozbrzmiał głos znikąd.
Shidou zmarszczył brwi z zaskoczenia. Ten głos to był--
Jak chciała go rozproszyć, aby nie mógł zebrać myśli, Kurumi która stała przed nim, wydała z siebie dziwne dźwięki.
„Kurumi......?”
Shidou popatrzył na nią –i jakby go sparaliżowało.
„Aaaaaaaa........”
Kurumi otworzyła tak szeroko oczy, że o mało nie wypadły one z oczodołów, jednocześnie krzycząc z bólu.
Przypatrzył się na brzuch Kurumi i wystawała z niego krwistoczerwona ręka.
„Eee......”
Widząc to, Shidou wreszcie zrozumiał sytuacje.
Nie wiedząc kiedy, ktoś pojawił się za Kurumi --i przebił się przez jej ciało od strony pleców.
„Ja......”
„W porządku, wiem o tym, dlatego-- ”
Ręka cofnęła się z brzucha Kurumi. Natychmiastowo Suknia Astralna Kurumi znikła i ukazała jej bladą skórę.
„--Pośpiesz się i odpocznij.”
Kurumi wydało z siebie ostatnie agonalne dźwięki i upadła na ziemie jak manekin.
Wtedy jej ciało zatrzęsło się przez chwilę –a później leżało już nieruchomo.
„Co......”
Shidou nie ruszył nawet ani jednym mięśniem. Ta niespodziewana sytuacja wydawała mu się niemożliwa.
Ponieważ tą osobą która stała za Kurumi.
„No no, co się stało Shidou-san? Nie wyglądasz za dobrze.”
--była Kurumi Tokisaki we własnej osobie.
„Kuru...mi......? Czemu......”
Shidou spojrzał na Kurumi z która dotychczas rozmawiał i na Kurumi która stała tuż przed nim.
Ta druga to bez wątpienia była Kurumi.
Włosy czarne jak cienie, biaława skóra, błyszczący zegar w lewym oku, były takie same jak u poprzedniej Kurumi.
Tylko wyraz twarzy nie miał śladu zmieszania, jak to było u poprzedniej Kurumi, która leżała na ziemi. Był tam tylko kokieteryjny uśmiech.
„Naprawdę, ten dzieciak był kłopotliwy.”
Kurumi pomachała ręką która umazana krwią.
Następnie niezliczona ilość rąk z cienia się pojawiła i wciągnęła leżącą Kurumi do środka.
„To było upokarzające --Myślę, że ja z tego czasu, byłam zbyt naiwna.”
„Co--”
„Ale twoje słowa Shidou-san, były naprawdę dobre.”
Kurumi zaśmiała się jakby zrobiła komuś kawał.
Shidou stał bez słów, i był zdezorientowany.
--Nie mógł nic zrozumieć.
Shidou doświadczył istnienia dwóch Kurumi.
Kurumi zabiła Kurumi. Pierwsza Kurumi został pochłonięta przez cień.
„Eee......”
Shidou powiedział oszołomiony. Kurumi najwyraźniej to rozśmieszyło bo zaczęła się śmiać.
„Więc, pospieszmy się i zaczynajmy.”
Kiedy to Kurumi powiedziała dwie ręce wyrosły z podłogi złapały go za nogi.
„Ała......!”
„Twoja moc...... bardzo mi pomożesz, Shidou-san.”
Powiedziała Kurumi i podeszła do Shidou, a następnie wyciągnęła przed siebie prawą rękę.
Która potem delikatnie dotykała twarzy Shidou.
„Eh......”
Kurumi westchnęła.
Biała smuga przyleciała z nieba i prawa ręka Kurumi została odcięta, robiąc kilka obrotów w powietrzu zanim upadła na ziemię.
„--No no.”
Kurumi zmarszczyła brwi z powodu bólu i zrobiła salto w tył wycofując się.
W tym momencie Shidou zrozumiał jest tu jeszcze jedna osoba poza nim i Kurumi.
„Mana!”
„Tak –Widzę, że znowu wpakowałeś się w kolejne kłopoty.”
Powiedziała Mana ubrana w mechaniczną zbroja, mając w rękach dwa potężne świetliste ostrza.
Następnie przyjęła postawę gotowości i posłał ostre spojrzenie w kierunku Kurumi.
„Niczego się jeszcze nie nauczyłaś <Zmoro>.”
„Hi hi hi. Naprawdę jesteś niezła, że tak łatwo przecięłaś moją Suknie Astralną <Elohim>8”
„Przykro mi to mówić, ale twoja Suknia Astralna jest niczym dla mnie. Więc lepiej--”
W tym momencie, kiedy Mana miała kontynuować, Kurumi przesadnie rozłożyła ręce.
„Jednakże to tylko...... Ja, ta której nie możesz zabić.”
Powiedziała Kurumi i stukała nogi o ziemie jakby do jakiegoś rytmu.
„Teraz, teraz, przybądź –Zafkiel<Cesarz Czasu>9”
Natychmiast za Kurumi powoli zmaterializował się ogromny zegar.
Był on o dużo większy od Kurumi. A wskazówki tego zegara to były antyczny pistolet i muszkiet o skomplikowanym wyglądzie.
„......To jest......Anioł!”
Shidou wyrwała się z ust.
--Anioł [Zmaterializowany cud], ostateczna broń Ducha z której może być dumny.
„Ufufu......”
Kurumi się zaśmiała i zdjęła z tarczy zegara pistolet który reprezentował wskazówkę godzinną.
Potem,
„Zafkiel<Cesarz Czasu> --Dalet[Czwarta Kula]10.”
Kiedy to Kurumi wypowiedziała ze znaku [IV] wygrawerowanego na tarczy zegara powoli wysączył się cień, który został natychmiast wessany przez pistolet w rękach Kurumi.
Shidou skoncentrował wzrok na tym widoku.
Zauważył, że jak tylko cień wypłynął z zegara wskazówki zaczęły się poruszać z dużą prędkością w przeciwnym kierunku niż normalnie.
„Co......”
Zaskoczony głos Many dotarł do uszu Shidou. Z jego pozycji nie było możliwe określić wyrazu twarzy Many, ale zapewne powinna być taka sam jaka Shidou w tej chwili.
Kurumi umieściła lufę pistoletu pod swoją szczęką.
„Co ty zamierzasz--”
Kiedy Mana była w połowie zdania, Kurumi lekko się uśmiechnęła i bez żadnego zastanawiania się pociągnęła za spust.
Don* Taki dźwięk rozbrzmiał po okolicy. Głowa Kurumi odchyliła się do tyłu. Nie ważne jak to patrzeć wyglądało to na samobójstwo.
Jednakże, Shidou i Many natychmiast zostali wyprowadzenie z błędu.
„Eee......?”
Czuł, że zrobił bardzo głupi wyraz twarzy.
Z resztą każdy kto by doświadczył takiej sceny, zrobił by taki sam.
A to z powodu, że kiedy Kurumi strzeliła w siebie, jej prawa ręka która leżała na ziemi, zaczęła się unosić i poleciała w stronę Kurumi, wyglądało to to tak jakby ktoś film przewinął od tyłu.
A kiedy ta ręka dotknęła miejsca z którego została odcięta, magicznie się połączyła zresztą ciała, ręka wyglądał jakby się nic nie stało, nawet rękawiczka została idealnie odtworzona.
„Co za cudowne dziecko z ciebie Zafkiel<Cesarz Czasu>.”
„......Pierwszy raz widzę tą stuczkę. Nie ma się co dziwić jak masz takie wspaniałe zdolności regeneracyjne.”
Powiedziała niezadowolona Mana. Kurumi zachichotała i potrząsła głową.
„Hi hi hi, mylisz się. Ja po prostu przewinęłam mój czas.”
„......Co?”
Mana uniosła brwi.
Jednakże Kurumi tylko się uśmiechnęła się bez lęku i uniosła w górę prawą rękę.
Potem chwyciła nią wskazówkę minutową na Zafkielu<Cesarz Czasu> czyli muszkiet.
„Umm, Mana-san, Mana-sam. Pozwól mi, cię dziś pokonać.”
Powiedziała Kurumi i przygotowała broń.
--Stała tak jakby wskazywał godzinę.
„Dobrze, zacznijmy więc. Pokażę ma moc mojego Anioła.”
„--Bardzo dobrze. Zabiję cię, jak zawsze.”
Na te słowa Many, Kurumi zaczęła się śmiać tak jakby Mana powiedziała coś absurdalnego.
„Ha ha ha, dalej nie rozumiesz? Tobie nigdy nie uda się mnie zabić.”
„W porządku. Jeśli nie mogę cię pokonać, to i tak będę z tobą walczyć. Jeśli nie mogę cię zabić, będę zabijać cię aż umrzesz. Polować na ciebie to moja misja i cel istnienia.”
„Ha ha ha, zgadza się. Taka powinnaś być. Umm, wspanial. --A więc jak to dziś będzie? Odetniesz mi głowę? Dźgniesz mnie brzuch? Albo rozczłonkujesz?”
„Hmm, znam jednego takiego potwora który może to przeżyć –Spróbujmy dziś spopielić cię tak, aby ni jedna cząstka ciebie nie została.”
„To będzie jakieś nowe doświadczenie. Bardzo dobrze. Wspaniale.”
„Jesteś szalona jak zawsze.”
„Hi hi hi, w takim wypadku myślę, że jesteśmy kwita, co nie? Teraz zabijasz mnie bez mrugnięcia okiem. Pamiętam kiedy pierwszy raz mnie zabiłaś, byłaś wtedy taka urocza.”
„Zamknij mordę. Chyba, że chcesz aby twoje usta i gardło poszybowało w powietrzu?”
„Umm, a jesteś w stanie to zrobić?”
Powiedziała Kurumi i podniosła lewą rękę z pistoletem.
„Zafkiel<Cesarz Czasu> --Aleph[Pierwsza Kula]11. ”
Tak jak wcześniej cień z rzymskiej cyfry [I] się wysączył i został wessany do pistoletu. Kurumi.
Natychmiastowo.
Kurumi nagle znikła, a w tym samy czasie Mana została wyrzucona powietrze.
„Ahahahahahahaha! Nie widzisz mnie?”
„Tsk--”
Mana zmieniła kierunek poruszania się w powietrzu jakby się od niego odbiła i zmierzała w stronę Kurumi.
Jednakże Kurumi znikła jak mgła i natychmiast pojawiła się za plecami Many i zadała cios obcasem w jej plecy.
W tym samym czasie Mana posłała ostre spojrzenie Kurumi, której ruchy nagle stały ślamazarne. Wychodziło na to, że Mana używała swojego Terytorium aby złapać Kurumi.
Mana miała zamiar przeciąć Kurumi na trzy części, więc zamachnęła się oba świetlistymi mieczami pozioma na wysokość klatki piersiowej Kurumi. Jednak ona uniknęła cięcia zaledwie o milimetr , zrobiła salto w tył i wylądowała na zbiorniku wody.
„Jesteś niesamowita! Nadal możesz kontratakować, mimo że przyśpieszyłam swój czas!”
„......Nawet jeśli jest to interesując umiejętność, jest kiepsko ona współgra z moim Terytorium. Jak cię wyczuje, to z pewnością przewidzę twoje ruchy.”
„Hmm, w takim razie--”
Kurumi ruszyła ku Manie z prędkością za którą nie może nadążyć ludzkie oko.
„Zafkiel<Cesarz Czasu> --Zayin[Siódma Kula]12.”
Prawie równocześnie cień z okolicy rzymskiej cyfry [VII] został wessany przez muszkiet. Kurumi potem wycelowała w Manę i strzeliła.
„To bez sensu --Czyż nie mówiłam ci.....!”
Kula tego kalibru jest bez użyteczna przeciwko Manie która jest środku Terytorium.
Jednakże.
„Eee......?”
Shidou zaskoczony powiedział.
--Ciało Many w trakcie lotu kompletnie zatrzymało się w miejscu.
„Mana......!”
Pomimo wołań Shidou, Mana się nie poruszyła. Nie było żadnej odpowiedzi. Wyglądało na to, że czas Many został zatrzymany.
„Ha ha ha.”
Kurumi śmiała i wystrzeliła niezliczoną ilość kul w stronę Many.
Pistolet i Muszkiet Kurumi to były antyczne jednostrzałowe bronie. Jednakże, za każdym razem jak Kurumi pociągała za spust, cienie spod jaj nóg unosiły się do góry w i wchodziły do środka lufy, zajmując miejsce kuli.
Po niezliczonej liczbie sekund Kurumi wylądowała na podłodze. W tym samym czasie.
„Ałaaaaaaaaaa......!”
W Manę trafiły wszystkie wystrzelone kule, jej ciało upadło na podłogę krwawiąc.
„Ha ha ha, no no, co się stało?”
„C-Co to było......”
„Mana!”
Shidou wykrzyczał, podbiegł do Many i klęknął przy niej.
„Braciszku, tu jest niebezpiecznie. Pośpiesz się i uciekaj......”
„Co ty mówisz idiotko!”
W tym samym momencie, Shidou usłyszał zza pleców dźwięk otwieranych drzwi.
„Shidou!”
„--Shidou.”
Ludzie którzy weszli przez te drzwi zawołali do Shidou.
„Tohka --Origami......!?”
Shidou obrócił się i zawołał je po imieniu.
Chciał wiedzieć czemu te dwie dziewczyny nadal mogą się poruszać wewnątrz pola siłowego, ale jak tylko je zobaczył wszystko zrozumiał. Tohka miała na sobie Suknie Astralną, a Origami była ubrana w mechaniczną zbroję.
„Wszystko w porządku, Shidou!”
„Jesteś ranny?”
Powiedziały naraz, potem spojrzały na siebie niezadowolone przez chwilę i spojrzały z powrotem na Shidou.
Jednakże, bardzo szybko spostrzegły Kurumi i Manę klęczącą w kałuży krwi. Obydwie przeszły przed Shidou i przygotowały miecze do walki z Kurumi.
„Starszy Sierżancie Tobiichi...... Tohka-san. Nic wam nie jest. Ponadto...... Tohka-san, co jest z twoim wyglądem......”
Mana zasapała z bólu, a Tohka zaskoczona powiedziała.
„Siostro Shidou nr 2. Mogę się o to samo ciebie spytać, czemu jesteś tak ubrana? Wyglądasz jak ludzie z AST--”
Mana i Tohka spojrzały na siebie zaskoczone, jednakże śmiech Kurumi przerwał ich rozmowę.
„No no. Czy już wszyscy przybyli?”
Kiedy Kurumi to powiedziała Tohka i Origami powiedziały w tym samym czasie.
„Kurumi...... tak nagle zniknęłaś, więc tu się schowałaś!”
„Twoje ruchy są ciężkie do przewidzenia. Co ty dokładnie planujesz?”
„Eee......?”
Shidou zmarszczył brwi. O czym one w ogóle mówią.
„Ona uciekła......?”
Spytał się Shidou. Tohka odwróciła wzrok od Kurumi i pokiwała głową.
„Kurumi blokowała mi przejście...... jednakże po eksplozji zniknęła.”
Ale Origami zaprzeczyła słowom Tohki.
„To dziwne, bo Kurumi Tokisaki walczyła ze mną.”
„Co?”
Tohka natychmiastowo przybrała zszokowany wyraz twarzy --ale kilka sekund później potrząsła głową i spojrzała na Kurumi jeszcze raz.
„To smutne Kurumi. Jako, że zdecydowałaś się skrzywdzić Shidou, nie wybaczę ci tego.”
„Zgadzam się.”
Powiedziała Origami i również spojrzała na Kurumi ponownie.
Kurumi wyglądał na zadowoloną i zrobił obrót okół własnej osi.
„Ha ha ha, jak strasznie. Jestem taka przestraszona. Chcecie wykorzystać przewagę liczebną, przeciw tak słabej istocie jak ja.”
Jednakże na jej twarzy nie było żadnych oznak strachu, tylko był szelmowski uśmiech.
„Ale nic z tego. Dziś pójdę na całość. --Cóż, zgoda? [MY]”
Z powodu tego dziwnego stwierdzenia Shidou zmarszczył brwi --Jednakże w następnej chwili.
„Co......?”
Głosy Shidou, Tohki, Origami i Many nałożyły się na siebie.
Ale tego można było się spodziewać.
Cień Kurumi rozszerzył się na cały Dach.
I ze środka cienia wyszły nie zliczone ilości białych rąk jednocześnie.
A to nie wszystko, ręce stawały się coraz dłuższe, aż można było zobaczyć łokcie, a po kolejnej chwili całą sylwetkę postaci.
„Co...... to.... do....!!”
Jego głos ugrzązł w gardle.
Ale to było zrozumiałe, ponieważ te białe ręce--
Należały do [Kurumi].
W pewnym momencie zaczęło się robić tłoczno na dachu, a liczba istot tam znajdujących się była zbyt duża do policzenia.
Kurumi które wyszły z cienia, wszystkie miały na sobie Suknie Astralne.
„Hmm.” „No no.” „Umm.”
„No no.” „Przestraszyłam cię?”
„Shidou-san.” „I co teraz mam zrobić?” „Ha ha ha!”
„Hi hi hi.” „Wyglądasz smakowicie.”
„Więc.....?” „Zabawimy się?”
„No chodź.” „Hmm.” „Hi hi hi.”
„Umm.” „O co chodzi?”
Niezliczone ilość Kurumi mówiły i uśmiechały się.
„To jest......”
Powiedziała Mana. Kurumi która trzymała bronie rozłożył ręce i uniosła podbródek wysoko.
„Umm. I jak? Czy tu nie zdumiewające? To moja przeszłość. Moje doświadczenia. To są różne wersje mnie z przeszłości, wiesz?”
„Co--”
„--Ostatecznie [MY] to nic innego jaki moje klony. Po za tym, że są nie mają takiej samej siły jak ja, wszystko jest identyczne.”
Kurumi kontynuowała przemowę.
„Mana-san zrozumiałaś to wreszcie? To jest powód dla którego zdecydowanie nie możesz mnie zabić”
--Mana wstrzymała oddech, jak również Tohka, Origami i Shidou.
„To koniec, do ataku.”
„......Nie żartuj sobie ze mnie.....!”
Wykrzyczała Mana. Przy użyciu swojego Terytorium uniosła swoje ranne ciało do góry, a ekwipunek bojowy wystrzelił wielokrotne wiązki laserowe.
Przebiły one kilka ciał Kurumi wokół niej, które następnie upadły na podłogę.
Te Kurumi które uniknęły ataku, wzbiły się w powietrze, i zaatakowały Manę.
„Eee...!
Ekwipunek Many zmienił kształt i odciął głowy i ręce klonów Kurumi które zbliżyły się do niej. Dach był uścielony rozczłonkowanymi ciałami Kurumi..
Jednakże Kurumi która trzymała bronię i stała przy Zafkielu<Cesarz Czasu> załadowała Zayin[Siódma Kula] i wystrzeliła w Manę –jak poprzednio Mana zawisła bez ruchu w powietrzu.
„Mana--”
Shiodu wykrzyczał z całych sił, ale był bezsilny wobec tego stanu rzeczy.
Tohka i Origami tak można się było tego spodziewać broniły Shidou, wymachując swoimi mieczami, ale liczba przeciwników była zbyt duża. Zostały one otoczone z lewej i prawej, a z tyłu niespodziewanie wyskoczył jeden z klonów Kurumi i złapał Shidou za ręce.
Shidou został obezwładniony i przyciśnięty do ziemi.
A wszystko to w przeciągu pięciu minut.
Tohka niestety nie miał możliwości w tym stanie osiągnąć pełnej mocy, a Origami nie miała ze sobą potrzebnego arsenału.
Mana jedyna która mogła skutecznie przeciwstawić się Duchowi, została unieruchomiona przez Anioła, zwycięstwo zostało już przesądzone.
„Tohka......Origami......Mana......!!”
Przyciśnęty do ziemi Shidou, ledwo co wypowiedzia te słowa.
„Aaaa......”
„--”
Tohka i Origami tak samo jak Shidou zostały obezwładnione, obie były ranne, i z bólem oddychały.
Z swojej pozycji Shidou nie mógł zobaczyć co się dzieje z Maną. Wiedział tylko, że spadła z nieba i została zablokowana przez masę klonów Kurumi.
“Ufufu, fufu.”
W środku całej tej sytuacji Kurumi która trzymała bronie i uśmiechała się zaczęła iść w stronę Shidou
„Umm, tak długo na to czekałam. Wreszcie, mogę cię skosztować Shidou-san.”
„St..... Stój Kurumi! Nie zbliżaj się do Shidou!”
„...... Puszczaj--”
Pomimo wysiłków Tohka i Origami, nie mogły się uwolnić od trzymających ich klonów Kurumi.
Kurumi chichotał jak tak szła do Shidou. Następnie zatrzymała się.
Jej brwi zadrżały jakby sobie coś przypomniała,
„--No właśnie.”
Powiedziała i przełożyła muszkiet z prawej do lewej ręki i uniosła go wysoko.
Zaraz po tym rozległ się alarm ostrzegając przed trzęsieniem przestrzennym.
„Ej...... Kurumi co ty planujesz--”
„Umm, to samo co wcześniej, oczywiście. Nikt się jeszcze nie obudził, więc na pewno zginą.”
„S-Stój......! Jeśli to zrobisz odgryzę sobie język--”
Jak tylko to powiedział klony Kurumi które przytrzymywały Shidou przy podłodze, wsadziły mu do buzi palce i przycisnęły mu język do dolnej szczęki.
„Yyy......”
„Odgryziesz sobie język.....? Ciekawe jak teraz to zrobisz?”
Zaśmiała się Kurumi. W tym samym czasie przeszywający dźwięk, taki sam jak poprzednio, rozległ się po okolicy
„Ha Ha Ha! Abyś nie więcej nie oszukał, wyślę cię na samo dno czarnej rozpaczy!”
„Stój......!”
Nie mógł co prawda wyraźnie wypowiadać słów, ale udało mu się wytworzyć jakiś bełkotliwy dźwięk.
Kurumi zignorowała prośbę Shidou machnęła prawda ręką w dół.
Kurumi uśmiechnęła, a potem stopniowo coraz głośniej się śmiała
„--Hahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahaha--!”
Natychmiast po tym powietrze wokół Liceum Raizen zaczęło wydawać przerażający dźwięk --jak również zaczęło drżeć.
Jednakże.
„Eee......?”
Po kilku sekundach śmiechu, nastąpiła cisza.
Kurumi rozglądnęła się zaskoczona.
Niebo w rzeczy samej było rozdzielone. Przeszywający dźwięk nadal brzmiał. Powietrze nadal drżało pomimo że eksplozja się nie wydarzyła.
Ale –coś tu nie grało.
„.............?”
Shidou zauważył pewną nienormalność i zmarszczył brwi.
Widział miejsce po przejściu trzęsienia przestrzennego. Wyglądały one jakby zostały po prostu zjedzone, i wszystko co tam było znikało bez śladu.
Ale otoczenie Liceum Raizen był nietknięte, jak również miasto nic się nie stało.
„Co do...... co tu się wyrabia......?”
Powiedziała Kurumi i przechyliła głowę zdezorientowana.
„-Czyżbyś nie wiedziała? Jeśli wytworzysz trzęsienie przestrzenne w miejscu innego trzęsienia przestrzennego o takiej samej magnitudzie, to one wzajemnie się zneutralizują.”
Nad ich głowami rozległ się głos, który wyjaśnił co się stało.
„--Ktoś ty?”
Twarz Kurumi zadrżała, przerzuciła muszkiet z powrotem do prawej ręki i popatrzyła do góry.
Shidou też podniósł głowę --a potem szeroko otworzył oczy.
Całe niebo było czerwone.
Takie miał pierwsze wrażenie.
Nad Shidou i Kurumi znajdowała się masa płomieni.
A pośrodku tych płomieni znajdowała się młoda dziewczyna.
Wyglądała jakby się przebrała za jakąś postać z filmu. Jej rękawy powiewały na wietrze, połowa ciała wyglądała jakby była złączona z płomieniami. Pas na jej biodrach też wydawała się zrobiony z ognia, a jej ubiór wygląd jak suknia kapłanki z niebiańskiej świątyni.
A na głowie miała dwa organiczne rogi. Podobne do tych jakie miały 'Oni'13
Ale to nie był powód dla którego Shidou tak bardzo koncertował się na tej dziewczynie.
Oszołomiony otworzyła usta.
„Koto......ri......?”
Tak jest, to była siostra Shidou, dowódczyni <Ratatoskr>.
Wygląd dziewczyny przyobleczonej w płomienie –przypominał Kotori Itsuka bez względu jak na to popatrzyć.
Kotori powoli opadała na dach i popatrzyła się w kierunku Shidou.
„--Pozwól, że przez chwilę, zajmę się tym Shidou.”
„Eee......?”
Nie rozumiejąc słów Kotori, Shidou zmarszczył brwi.
„...... To jest--”
Nie wiedząc czemu, wyraz twarzy Origami pokazywał taki strach jakiego Shidou nigdy nie widział.
„--Zapal się Camael<Płonący Demon Anihilacji>14!”
Wypowiedziała Kotori.
Płomienie zaczęły pojawiać wokół jej ciała, a potem uformowała kształt masywnego drąga.
Następnie Kotori złapała za drąga, a cynobrowe (odcień czerwonego) ostrze pojawiło się górze.
A wyglądało to jak -przesadnie ogromny topór.
Shidou odebrało mowę. Kotori z lekkością pomachała toporem patrząc się na Kurumi.
„A więc --Niech randkabitwa się zacznie.”
Dawno, się nie widzieliśmy, tych którzy zaczęli czytać od tego tomu witam serdecznie, jestem Tachibana·Fitzgerald·Koushi.
Macie przed sobą [DATE A LIVE 3 KURUMI ZABÓJCA]. Ma on inną kompozycję niż poprzednie tomy, dlatego też, zastanawiam się jak wam się podobało. Zadowoliłoby mnie gdyby odbiór był pozytywny.
A tak przy okazji imię Kurumi czyta się [Kurumi] a nie [Kyouzou]. To jest oczywiste imię dla kobiety.
Mam dla was nieco wiadomości. Moje dzieło [DATE A LIVE] jest w trakcie adaptacji na anime! To szybko zważywszy, że jest to dopiero trzeci tom.
Więcej detali, dostaniecie w przyszłości. Doznałem szoku dwa dni przed napisaniem tego rozdziału.
Hmm...... ale anime. Nawet jeśli byłem początkującym trzy lata temu, to jest wspaniałe uczucie. Ale z drugiej strony napisałem już dziesięć tomów [Soukyuu no Karma]. Poniekąd to wspaniałe uczucie.
Największe podziękowania należą się cudownej Tsunako-sensei, za jej wspaniałe ilustracje, jak również dla edytorów którzy dali z siebie wszystko oraz pozostałym ludziom w wydawnictwie. Na końcu chciałbym też wam podziękować, moim czytelnikom.
Mimo, że powinienem się czuć tym usatysfakcjonowany, wierzę, że powinienem mierzyć wyżej. Oddaj się w waszą opiekę jeszcze raz.
Ci którzy przeczytali ten tom, powinni zauważyć, że ten tom, jest ściśle powiązany na następnym. W przeciwieństwie do poprzednich tomów.
Osoba na okładce kolejnego tomu jest moją decyzją. Ludzie którzy nie przeczytali tego tomu, będą zapewne zdziwieni.
Mam nadzieje, że znów się spotkamy w następnym tomie.
Tachibana Koushi
1 Aiaigasa, or アイアイ傘 znaczy „Miłosny-Miłosny Parasol”. Tak jak na zachodzie (Europa, Ameryka), zakochani wyrywają serca z inicjałami na drzewach, tak Japończycy przedstawiają i oznajmiają swoją miłość.
3 W Japonii twierdzą, że kiedy dziecko osiągnie trzy lata, to jego zachowanie wtedy będzie rzutowała na to jaki będzie miało charakter w przyszłości.
4 Narzędzie tortur ze średniowiecza. Miało ono kształt trójkąta z nogami, skazańca sadzali na wierzchu na ostrej krawędzi i ciągnęli go za nogi.
5 Ryba grillowana na ruszcie w zaprawie solnej.
6 Aqua Pazza -szalona woda po włosku – jest to gotowana biała ryba z ziołowym bulionem.
7 Skrót od Deus Ex Machina (z łac. Bóg z maszyny). Zbyt łatwe i nieuzasadnione zakończenie zawiłej intrygi w sztuce teatralnej lub utworze literackim przez wprowadzenie nieoczekiwanej postaci lub wydarzenia.
8 W języku hebrajskim zaczyny 'Bóg' lub 'Bogowie'.
9 Nazwa anioła Kurumi to, imię jednego z siedmiu archaniołów.
10 Czwarta litera w alfabecie hebrajskim.
11 Pierwsza litera w alfabecie hebrajskim.
12 Siódma litera w alfabecie hebrajskim.
14 Jeden z archaniołów, jego imię znaczy 'Ten który widzi Boga.