Całe liceum Raizen było pokryte cieniami.
I to nie była metafora.
Wprawdzie była już 17:00 i słońce zaczęło już zachodzić, ale było jeszcze wystarczająco jasno.
Co więcej na niebie nie było ani jednej chmury która miałaby przesłonić słońce.
A było tak dlatego, że miejsce w którym znajdował się Shidou Itsuka wydawało się oddzielone od otaczającego go świata i było zanurzone w ciemnościach.
To było ekstremalnie jasne, że Shidou i reszta byli w środku bitwy która może zniszczyć cały świat.
Właściciel tych cieni miał kapryśne nastawienie, mógł w każdej chwili wywołać niespodziewane zdarzenia. Ponadto byli wewnątrz pola siłowego, i przez to ich egzystencja może zostać łatwo skonsumowana.
„......”
Będąc w tej przestrzeni oddzielonej od reszty świata, Shidou szeroko otworzył oczy mając trudności z oddychaniem.
Nie mógł wstać, ani nawet się poruszyć. Nawet mówienie było problematyczne.
Powód tego był bardzo prosty. Shidou w chwili obecnej, był unieruchomiony przez kilka dziewczyn które przyciskały go do ziemi. Były uprzejme do tego stopnia, że włożyły swoje smukłe palce do jego buzi, aby przycisnąć język do dolnej szczęki, żeby nie mógł nim poruszać.
--Oczywiście to była nietypowa scena.
Na dachu było mnóstwo na czarno ubranych dziewczyn i wszystkie wyglądały tak samo.
Czarne włosy były związane w dwa nie równej długości kucyki, skóra była tak biała, że można było pomyśleć, że to objaw jakieś choroby, a lewym oku zamiast źrenicy był złoty zegar ze wskazówkami.
Te wszystkie dziewczyny to były [Kurumi Tokisaki].
Obok Shidou znajdowały się Tohka i Origami. Obie były w tej samej sytuacji co Shidou i były przyciśnięte przez kilka klonów Kurumi i ból rysował się na ich twarzach.
Shidou z tej pozycji nie widział Many, która została zaatakowana wcześniej, ale powinna ona być z drugiej strony muru utworzonego przez klony Kurumi.
Nie miał gdzie uciec. Cała siła Shidou została zneutralizowana, poprzez przytłaczającą ilość przeciwników.
--Jednakże.
„Eee...”
Będąc w tej nieciekawej sytuacji, uwagę Shidou przyciągnęło coś niezwykłego.
Mając język przytrzymywany palcami, wydobył się z gardła Shidou niezrozumiałe słowa.
Kurumi podniosła rękę aby wywołać trzęsienie przestrzenne.
Wtedy coś pojawiło się nad głowami Shidou i reszty.
Na początku wyglądało to jak słońce. Oświetlano miejsca tam gdzie normalne światło słoneczne nie dochodziło. Potężna masa płomieni wisiała w powietrzu nad szkołą.
Ten widok przesłonił wszystko w polu widzenia Shidou.
Jednakże, prawie natychmiast rozpoznał prawdziwą formę tej masy płomieni. Shidou czuł się jakby jego mózg został potraktowany potężnym ładunkiem elektrycznym. Wszędzie widział iskry, a samo patrzenie na to sprawiało mu ból. To było tak jakby jego mózg odrzucał to co widzi.
Ta dziewczyna.
Drobna dziewczyna lewitowała w powietrzu, a jej ciało otaczały płomienie.
Połowa rękawów jej białego kimona była zrobiona z płomieni. Płomienny pas obwinięty był wokół ubrania które przypominało suknie kapłanki z niebiańskiej świątyni. A z obu stron głowy miała organiczne rogi.
Ta postawa. Ta siła, bez wątpienia ta dziewczyna nie była człowiekiem.
Duch. Katastrofa która może zniszczyć świat.
Shidou przy obecnym stanie swojej wiedzy, nie mógł inaczej określić dziewczyny będącej przed nim.
Nie –prawdę mówiąc, było jednak jedno słowo.
Imię które Shidou bardzo dobrze i było przywiązane do cennej mu osoby.
„Koto......ri......”
Kotori, Kotori Itsuka. Tej twarzy mógł z nikim pomylić, twarzy dziewczyny z którą spędził wiele lat.
Ten Duch nie ważne jak na niego spojrzeć to była siostra Shidou --Kotori.
„......Dlaczego......”
Shidou nie rozumiał całej tej sytuacji, Kotori jest siostrą Shidou. Więc to znaczy, że jest człowiekiem, i dlatego to nie możliwe aby była Duchem.
Jednakże ta scena wryła mu się w pamięć, zanim zdołał ją odrzucić.
Pomimo wysiłku Shidou aby to odrzucić...... czuł, że już gdzieś widział Kotori w tej formie.
Nawet jeśli intensywnie próbował coś odnośnie tego wyciągnąć z pamięci, nie udało mu się to. Ale jak tylko zobaczył Kotori poczuj jakby coś w jego mózgu zaczęło się rozprzestrzeniać.
Racja, to było--
„......Co do cholery się tu dzieje?”
W tym momencie, rozważania Shidou zostały przerwane przez głos osoby znajdującej się przed nim.
Za nią był gigantyczny zegar, muszkiet w prawej ręce, a pistolet w lewej, Kurumi zmarszczyła brwi, i patrzyła się na Kotori która lewitowała nad dachem z niezadowolonym wyrazem twarzy.
„Byłabym wdzięczna, gdybyś mi nie przeszkadzała. Właśnie zaczęła się najlepsza cześć.”
„Przepraszam, ale to nie możliwe. Za bardzo przesadziłaś tutaj --Padnij na kolana i zacznijmy karzącą lekcje miłości.”
W tym samym czasie Kotori oparła ogromny topór o ramię i parsknęła.
Słowa Kotori były poza wszelką wyobraźnia Kurumi, szeroko otworzyła ona oczy, po czym dziko się zaśmiała.
„Ha ha ha...... robi się interesująco. Ta kara to niby ma być...... dla mnie?”
„Jeśli nie chcesz dostać lania po tyłku, to odwołaj swoje klony i Anioła.”
Na te słowa, Kurumi zaśmiała się jeszcze głośniej. Niezliczone klony Kurumi zrobiły to samo.
„Ha ha ha. Mimo iż wygląda, na to, że masz wiarę w swoje możliwości, przesadna wiara w swoje umiejętności będzie twoją porażką, wiesz? Mój Zafkiel<Cesarz Czasu> jest--”
„Lepiej mnie zaatakuj, a nie wygaduj mi tu głupstw, ty czarna macioro.”
Kotori wyglądała na zirytowaną, Kurumi natomiast przestała się śmiać a jej twarz zadrżała.
Klony Kurumi które znajdowały się na dachu zwróciły się w kierunku Kotori i posłały jej mordercze spojrzenia.
W tym samym czasie można było usłyszeć bolesne jęki. Wyglądało na to, że Tohka i Origami które zostały ogłuszone przez klony, upadły na ziemie nieprzytomne.
„W porządku. Pozbędę się ciebie szybko –zróbcie to!”
Kurumi głośno krzyknęła. Natychmiast po tym klony Kurumi równocześnie kucnęły i rzuciły się w stronę Kotori.
Niezliczone ilości czarnych kul zostały wystrzelone. W wyniku czego powstała kurtyna ognia który wychodziła z luf pistoletów i muszkietów. To nie był zwykły atak, lepiej by tu pasowało określenie 'zmasowane natarcie'. Niezliczone ilości potworów używało przewagi liczebnej aby roznieść w pył przeciwnika. Kule były coraz bliżej Kotori.
„--Uff”
Jednakże Kotori tylko parsknęła i powoli podniosła swój topór.
W na górze topora który był większy niż Kotori pojawiły się płomienie które całkowicie pokryły ostrze.
„--Camael<Płonący Demon Anihilacji>.”
I wtedy kiedy duża grupa klonów Kurumi już miała dosięgnąć Kotori, ona zamachnęła się toporem z przerażająca siła. Dźwięk rozcinania powietrza był słyszalny nawet z pozycji Shidou.
„Ahahahahaha! To bezuży —teczne wiesz!”
Odpowiedziała Kurumi i zachichotała.
Nie ważne jak duży był topór, to było nie możliwe wyeliminować taką ogromną liczbę klonów Kurumi zbliżających się ze wszystkich stron. Nawet jeśli wytnie kilka z przodu, dziura zaraz zostanie załatana przez pozostałe klony.
Jednakże.
„Ha ha......?”
Nagle uśmiech Kurumi się wykrzywił.
Jak tylko Kotori wykonał ruch toporem grzbiet ognistego ostrza zabłysł –I w tym samym czasie głowy, ręce i górne części tułowia większości klonów Kurumi wzleciało w powietrze.
„Eee......?”
Grupa klonów Kurumi gapiła się rozczłonkowane ciała. Następnie te części ciał został ogarnięte przez płomienie i zamienił się popiół zanim dotknęły podłogi.
„............”
Kotori w ciszy spojrzała na dół --w kierunku Shidou i ponownie zamachnęła toporem, po czym płomienie jak węże popełzły i rozcięły klony Kurumi które przytrzymywały Shidou do ziemi.
W akompaniamencie krzyków śmierci, jego ciało zostało uwolnione do ucisku.
„--”
Shidou wypluł palce które miał w buzi, i wielokrotnie zakaszlał.
Chwilę potem części ciał klonów zaczęły płonąć jak poprzednio.
„Aaa, to parzy......!”
Shidou pośpiesznie wstał, i strząsł z siebie płonące szczątki z siebie.
Potem Kotori powoli przesunęła się i wylądowała między Shidou i Kurumi i przyjęła postawę bitewną –tak jakby miała zamiar ochraniać Shidou.
„Ko-Kotori..... co to dokładne jest--”
„Słuchaj mnie, chcę abyś skorzystał z szansy i uciekł kiedy Kurumi będzie zajęła. Albo w przeciwnym wypadku zginiesz.”
„Eee......? O co ci dokładnie--”
Jednakże pytanie Shidou zostało przerwane przez śmiech.
„Ha ha ha......! Nieźle.”
Kurumi podniosła brwi, poprawiła chwyt na broniach.
„Jed –nakże, to jeszcze nie koniec, wiesz?”
Powiedziała Kurumi i przygotowała bronie.
Shidou wstrzymał oddech. No właśnie Kurumi miała jeszcze ze sobą Anioła –Zafkiela<Cesarz Czasu>.
„Kotori, bądź ostrożna, to jest......!”
„Shidou-san,
proszę nie rozczarowuj mnie!”
Powiedziała Kurumi i załadowała cień do pistoletu który wysączył się z [I] na tarczy Zafkiela<Cesarz Czasu>, potem wycelowała w swoją skroń i strzeliła.
Natychmiast po tym Kurumi znikła.
W tym samym czasie Kotori niespodziewanie podniosła Camaela<Płonący Demon Anihilacji> nad głowę, następnie ostrze wydało ostrzy dźwięk i lekko zadrżało.
Tak jak wcześniej -kiedy Kurumi walczyła z Maną, Aleph[Pierwsza Kula] sprawił, że czas rzeczy został przyspieszony po trafieniu nim.
Kurumi tak przyśpieszyła, że nawet cień za nią nie nadążał, cały czas kontynuowała ona ataki na Kotori.
„Ha ha ha! Wspaniale! Wspaniale! Właśnie tego się się spodziewałam po Duchu który zmaterializował Anioła! Ale jest napalona!”
„Ale mnie denerwujesz. Jeśli nadal jesteś damą, to może zachowasz nieco manier?”
Kotori wykonała poziome cięcie kiedy to powiedziała. Wtedy Shidou wreszcie mógł zobaczyć sylwetkę Kurumi która poszybowała w niebo od uderzenia toporem.
Kurumi kiedy tak była w powietrzu, uśmiechnęła się i przygotowała swoje bronie, a następnie krzyknęła.
„Dzięki, że mi przypomniałaś. Zgodnie z twoja prośbą, zabije cię w bardziej elegancki sposób. Zafkiel<Cesarz Czasu> --Zayin[Siódma kula]!”
Następnie cień wyleciał z cyfry [VII] na Zafkielu<Cesarz Czasu> i został wessany przez bronie.
Potem Kurumi nacisnęła spust i czarne kule poszybowały w kierunku Kotori.
Pozycja, prędkość, odległość nie ważne jaki aspekt wziąć pod uwagę, to był strzał nie do uniknięcia. Kotori zatem postanowiła odbić kule przy pomocy swojego Camaela<Płonący Demon Anihilacji>
„Kotori!”
Ale –nie mogła tego zrobić, Shidou jedyne co mógł zrobić to tylko krzyknąć.
Zayin[Siódma kula] to jeden z najbrutalniejszych ataków Kurumi, którym wykończyła wcześniej Manę.
Przyjęcie kuli czy jej odbicie, to nie ma znaczenia. Natychmiast kiedy kula dotyka obiektu--
„Hahahahahaha!”
Kurumi się zaśmiała, a ciało Kotori zastygło w bezruchu.
Nawet rękawy jej Sukni Astralne które wyglądały jak iluzja oraz płomienie na Camaelu<Płonący Demon Anihilacji>> pozostały nie ruchome.
„Umm, nie ważne jak silna jesteś, jesteś bezużyteczna kiedy zostaniesz zatrzymana w czasie, racja?”
Kiedy Kurumi skończyła mówić, pozostałe klony Kurumi wycelowały w Kotori i wystrzeliły jednocześnie.
„Stó--”
Shidou nie zdążył nawet wypowiedzieć słowa. Kule wystrzelone przez klony Kurumi bezlitośnie zagłębiły się w ciało Kotori. Na jej delikatnej skórze, pojawiły się niezliczone ilości ran.
„To takie odświeżające.”
Wreszcie Kurumi która wystrzeliła Zayin[Siódma Kula] stanęła przed Kotori, przystawiła jej lufę między oczy i bez wahania nacisnęła spust.
W związku ciało Kotori odzyskało możliwość poruszania się.
„......!”
Z niezliczonych ran Kotori trysnęła krew. Jednakże ona w ogóle na to nie zareagowała. Dodatkowo impet z ostatniego ataku posłał jej małe ciało na podłogę, upadła ona na plecy.
„Kotori......!”
Shidou zawył i podbiegł do jej ciało, a potem je przytulił.
Jednakże było za późno. Była ona cała podziurawiona kulami Kurumi i wokół niej było ogromne morze krwi. Wydawało że jej ciało może się rozpaść od najmniejszego dotyku.
Nie było najmniejszego skrawka nadziei, że to przeżyła. Shidou gapił się na własną siostrę która leżał tam brutalnie zmasakrowana.
„Aaa.....”
„Umm, to już koniec. Była takim silnym przeciwnikiem którego tak trudno znaleźć. Ale to bezduszne. Ale to żałosne.”
Kurumi powiedziała tonem głosu jakby grała w sztuce, jednocześnie chichocząc.
„Teraz przyszedł czas na ciebie Shidou-san. Ja--”
Nagle słowa Kurumi się urwały.
Zrobiła zaskoczony wyraz twarzy, gapiąc się w kierunku Kotori która leżała na podłodze.
Shidou spojrzał w tym samym kierunku co Kurumi i zaskoczenia otworzył szeroko oczy.
„T-To jest--”
Powiedział skołowany. Płomienie zaczęły się pojawiać na ranach Kotori, zaczęły się potem rozchodzić po całym ciele.
Shidou już to gdzieś widział. A dokładniej –osobiście tego doświadczył.
„......Naprawdę. Ty naprawdę chciałaś mnie zabić.”
Używając obcasa jako punktu podparcia, Kotori wstała w nienaturalny sposób.
Kiedy płomienie zgasły, rany zostały uleczone, nie było śladów krwi, Suknia Astralna była w idealnym stanie. Kotori wyglądała jak gdyby nic się nie stało.
To było nie wyobrażalne, że ona doświadczyła takich ciężkich ran, a teraz nie ma nic. Shidou zdawało się jakby poprzedni atak był tylko wytworem jego wyobraźni.
„Co--”
Kurumi zdecydowanie przestraszyła się tym co zobaczyła, uniosła ona brwi i zrobił krok w tył.
Zauważając ten fakt Kotori przyjęła postawę bojową, gapiąc z gniewem w oczach na Kurumi.
„Dla mnie było by lepiej, jakbyś straciła wolę walki.”
„......Nie żartuj sobie ze mnie......!”
Kurumi wzięła bronię które leżały za nią.
Następnie wskazówki w zegarze w lewym oku Kurumi zaczęły się obracać w szaleńczym tempie, cień z numeru [I] na Zafkielu<Cesarz Czasu> wpłynął do luf obu broni.
„Aleph[Pierwsza Kula]......!”
Powiedziała Kurumi i szybko zaczęła na spust swoich broni. Wystrzelone kule trafiły pozostałe klony Kurumi znajdujące się na Dachu..
Po wystrzeleniu dziesięć razy, Kurumi skierowała lufę pistoletu na swoją klatkę piersiową i strzeliła.
„--Tsk.”
Kotori cmoknęła językiem zdenerwowana. Nagle lewą nogą kopnęła Shidou w plecy.
„Aaa......!”
Shidou wydał dziwny dźwięk z powodu niespodziewanego uderzenia, potem przeleciał kilka metrów. Kiedy z powodu tarcia pleców o podłogę się zatrzymał, podrapał się pod głowie i krzyknął.
„Z-Za co to było--”
Jednakże, nie dokończył tych słów.
Klony Kurumi które zyskały zdumiewającą prędkość zaczęły oblegać Kotori, i zasypywać gradem ciosów, kopniaków i kul.
A było tak dlatego, że Kotori zużyła cenny czas na odepchnięcie Shidou w bezpieczne miejsce, zamiast na odparcie ataku przyspieszonych klonów Kurumi.
„Rozerwij ich na kawałki - Camaelu<Płonący Demon Anihilacji>!”
Kotori ryknęła, a ostrze topora powiększyło się kilka razy, jak również zasięg jego się też powiększył.
Następnie liczne klony Kurumi została uderzone przez poziomo poruszające ostrze płomieni, w rezultacie czego ich ciała zamieniły się w popiół.
W tym momencie, przy dźwiękach jęków, Kurumi odskoczyła od Kotori.
Wyglądało na to, że została trafiona przez Camaela<Płonący Demon Anihilacji>. Od jej ramienia do jej brzucha znajdowało się rana po cięciu która wyglądała jak po poważnych oparzeniach.
„Za kogo, ty się masz ty...... bachorze!”
Potem podniosła broń i zawołała.
„Zafkiel<Cesarz Czasu> --Dalet[Czwarta kula]!”
Następnie przyłożyła broń do skroni i strzeliła, rana znikła bez śladu, tak jakby czas się przewinął.
Prawie jednocześnie klony Kurumi które były wokół Kotori zostały spopielone i poszybowały razem z wiatrem.
„No no, to już wszystko? To było zaskakująco łatwe. To będzie w porządku jak wykrzeszesz z siebie jeszcze więcej mocy?”
Kotori oparła topór o ramię, i parsknęła.
Te słowa doprowadziły Kurumi do białej gorączki, a jej zęby wydały zgrzytający dźwięk.
„Pożałujesz, że to powiedziałaś! Zaaaaaaaaaaaaaaafkieeeeeeeeeel <Cesarz Czasu>!1”
Kiedy to wykrzyczała, wskazówki z zegara w lewym oku zaczęły się kręcić z szybkością jaką nigdy wcześniej nie widział.
„Więc dalej nie dajesz za wygraną......!”
Kotori widząc zagrożenie patrząc na wyraz twarzy Kurumu podniosła topór nad głowę. Jednakże--
„--Eee.”
Kotori wydała z siebie cichy dźwięk i uklękła.
Używając topora jako podparcia ledwo co utrzymywała równowagę, drugą ręką złapała się za głowę.
„Ku...... t-to jest......”
„K-Kotori!”
Shidou zakrzyknął. Nie wiedział co się dzieje ale wiedział że Kotori ma kłopoty.
„Hahahahahahahahahaha! Wychodzi na to, że role się odwróciły! ”
Kurumi głośno się zaśmiała i wycelowała załadowaną bronią w Kotori.
„Ku--”
Shidou pobiegł przed siebie bezmyślnie. Nie wiedział jak skutki może mieć kula Kurumi. Jedyne czego był pewien to, że jedna kula na pewno nie pozbawi Kotori życia.
Jak tylko Kurumi naciśnie spust, złapie Kotori i odciągnie ją z linii strzału, jeśli to będzie nie możliwe, wtedy Shidou użyje swojego ciała jak tarczy......!
--Jednakże.
„............”
W momencie kiedy Kurumi wycelowała w Kotori, ona w ciszy wstała.
„Kotori! Nic ci nie jest?”
Spytał się Shidou, ale nie uzyskał odpowiedzi.
Kotory tylko się gapiła tylko swoimi szkarłatnymi źrenicami na Kurumi.
Shidou znał twarz Kotori, ale z niewiadomego powodu kiedy teraz na nią patrzył nie wyglądała ona jak dziewczyna która zna od lat. „Koto......ri....”
Kotori uniosła topór wysoko nad siebie. Następnie z Camaela<Płonący Demon Anihilacji> znikło ostrze, reszta pozostała bez zmian.
„Camael<Płonący Demon Anihilacji> --Megiddo[Działo]2”
W odpowiedzi na jej słowa trzon topora bez ostrza zaczął wibrować.
Dolna część trzonu obwinęła uniesioną do góry prawą rękę Kotori.
Kotori której ręka aż po łokieć znajdowała się wewnątrz trzonu topora, wycelowała nim Kurumi.
--W obecnej postaci ten trzon przypominał jedno z dział montowanych na okrętach wojennych.
Camael<Płonący Demon Anihilacji> powoli się wydłużał i zaczął wytwarzać czerwoną poświatę.
Wtedy płomienie otaczające Kotori zostały wessane do wnętrza lufy jej działa.
„--!?”
Kurumi patrząc na Kotori zmarszczyła brwi. Miała on wyraz twarzy jakiego nigdy jeszcze nie widział. Można go było opisać jednym słowem –Strach.
„[MY]!”
Jak Kurumi krzyknęła jej klony wyszły cienia, tworząc mur oddzielający ją od Kotori.
Kotori bezszelestnie otworzyła usta.
„--Zmień ich w proch,Camael<Płonący Demon Anihilacji>!”
Jej głos całkowicie nie przypominał głosu jego siostry z która spędził wiele lat. Był on zimny i opanowany.
Natychmiast Camael<Płonący Demon Anihilacji> wypluł potężny strumień ognia
To było jak erupcja gigantycznego wulkanu zmniejszona do jednego strumienia ognia. Przerażający żar opanował cały dach szkoły. Otoczenie natychmiast przybrało kolor cynobrowy (odcień czerwonego) mimo że jest nie było zachodu słońca.
„Ała......”
Shidou odruchowo zasłonił twarz rękoma. Gorące powietrze którym musiał oddychać zaczęło parzyć jego drogi oddechowe, a to uniemożliwiało mu poprawne oddychanie. Mimo, że stał za Kotori czuł jak jego skóra się przypieka, a nawet otworzenie oczu było bolesne.
Kilka sekund później gorące powietrze powoli zaczęło się ochładzać – Z lufy działa wydobywał się biały dym.
Lekko zakaszlał i spojrzał przed siebie.
Kiedy dym ustąpił i miał wyraźny widok --ramiona Shidou doznały lekkiego wstrząsu.
Podłoga dachu i siatka otaczają krawędzie został stopione przez potworny żar, nic nie zostało --tylko w tle została Kurumi i Zafkiel<Cesarz Czasu>
Jednakże klony które miały chronić Kurumi zostały zamienione w popiół, a sama Kurumi nie miał lewej ręki, zapewne straciła ją od straszliwego żaru, w miejscu gdzie ręka łączy się tułowiem była przypalona skóra która wyglądała jak węgiel. Poza tym nie było ani kropli krwi.
Ponadto Zafkiel<Cesarz Czasu> który unosił się za Kurumi, miał potężną dziurę o powierzchni 1/4 całości jego samego. Dokładnie to numery rzymskie [I],[II],[III] były tam gdzie teraz jest dziura.
Kurumi zasapała, i kucnęła osłabiona.
Nie ważne jak na to spojrzeć, nie była zdolna do walki.
--Ale.
„Podnieś swoje bronie.”
Powiedziała Kotori niskim głosem i wycelowała Camaelem<Płonący Demon Anihilacji> którego zmieniła ponownie w działo w Kurumi.
„Walka się nie skończyła. To nie koniec bitwy, wiesz? Więc kontynuuj to co zaczęłaś Kurumi. To jest bitwa której sobie życzyłaś. To jest czego pragnęłaś –jeśli nie wycelujesz we mnie swoich broni, to proszę zgiń.”
„Kotori......? C-Co ty mówisz?” Shidou podbiegł do Kotori i chwycił ją za ramię.
„Jeśli strzelisz jeszcze raz to ona naprawdę umrze! Czy misją <Ratatoskr> jest rozwiązywanie problemów z Duchami bez ich zabijania?”
Jednakże Kotori nie zwracała uwagę na słowa Shidou. Camael<Płonący Demon Anihilacji> ponownie zaczął wsysać płomienie.
„......Ej, ej, Kotori!”
Shidou popatrzył na twarz Kotori --i wstrzymał oddech.
„Co--”
Zimne źrenice, błyszczały od dziwnej czerwonej poświaty. Jej usta się uśmiechały, jej wyraz twarzy pokazywał ze sprawia jej to ogromną przyjemność.
--To nie jest w porządku. Shidou zadrżał. To było oczywiste, że nie jest to Kotori którą znał.
Natychmiast zrozumiał pewną rzecz. Shidou zaczął biec --w stronę Kurumi która klęczała bezsilnie na podłodze.
„Kurumi!”
„Shi......dou-san......?”
Było już za późno aby Kurumi uciekła. Shidou stanął przed Kurumi, chcąc zmniejszyć obrażenia jakie dostanie.
W tym samym czasieCamael<Płonący Demon Anihilacji>, wypuścił z siebie strumień ognia który mógł stopić wszystko na swojej drodze.
Nagle--
„!”
Kotori niespodziewanie otworzyła oczy jeszcze szerzej.
„Braciszku......! Zrób unik!”
Krzyknęła i skierowała Camaela<Płonący Demon Anihilacji> ku górze.
Ale to nie wystarczyło, aby zmienić kierunek płomieni, które już zostały wypuszczone--
„----”
Wszystko wokół niego zostało ubarwione na czerwony odcień. Shidou stracił przytomność w tym momencie.
Płonie. Płonie. Wszystko płonie.
Płoną. Płoną. Ulice dookoła płoną
Płonie. Płonie. Cały świat płonie.
Widok Shidou został zdominowany przez płomienie.
Trzaski. Grzmoty. Dudnienie.
Żadne z tych rzeczy nie zatrzymały Shidou.
(Kotori......! Kotori!)
Wołał swoją siostrę, kiedy poświęcał całą koncentracje na przedzieranie się przez ulice które wyglądał jakby były z czeluści piekielnych.
Pomimo tego wszystkiego, Shidou nadal nie rozumiał co się dzieje.
Ale nic na to nie mógł poradzić. Kiedy przygotowywał się do powrotu do domu odkrył, że ulice którymi już nie raz szedł zostały opanowane przez płomienie.
Dzisiaj są dziewiąte urodziny Kotori. Shidou poszedł na sklepu aby kupić prezent dla niej. Zapewne to go uchronił od katastrofy, musi za to podziękować Kotori –Jednakże problemem było to, że Kotori nadal jest w domu. Dziś są jej urodziny, a jej rodziców nie ma w domu bo zwykle o tej porze są w pracy. Obecnie tylko Kotori znajduje się w domu.
Ta beksa Kotori, zdecydowanie teraz płacze z powodu uczucia samotności którego nie może się pozbyć.
Kiedy tylko o tym pomyślał, zaczął biec.
Kotori, mała śliczna siostra Shidou. Osoba która dała rodzinę osieroconemu Shidou, taka miła dziewczyna.
Dawno temu, kiedy został porzucony przez własną matkę, kiedy wałęsał się po dolinie rozpaczy, Shidou został uratowany przez przybranych rodziców, jak również przez Kotori.
Więv tym razem to jest pora na Shidou aby ją uratować. Dla Kotori, Shidou był w stanie zaryzykować własnym życiem.
(Kotori--!!!)
Zakrzyczał jeszcze raz biegnąc w kierunku domu.
Jednakże, chwilę później się zatrzymał. Na ulicy przed nim płomienie które tam się znajdowały nagle zniknęły, jakby zostały wessane.
W tym samym czasie, po środku ulicy, mała dziewczynka siedziała tam i płakała.
(To jest--)
Była on dziwacznie ubrana. Miała przesadnie duże rękawy, spódnicę połączona z kimono, a na głowie rogi. Była przepasana białym pasem, a płomienie skały dookoła niej w ta i z powrotem.
Shidou jednak nie miał problemów z rozpoznaniem tej dziewczyny, to był jego śliczna mała siostrzyczka.
Kotori, ona płakała.
--Shidou nie potrzebował już więcej informacji, aby działać.
(Kotori!)
„Uuu, B-Braciszku......, B-Braciszku, B-Braciszku......!”
Jak tylko Shidou się zbliżył do Kotori, płomienie wokół niej zaczęły rosnąć.
Kotori z powodu szoku szeroko otwarła oczy, a jej ramiona zaczęły się trząść.
„ Braciszku! Nie podchodź bliżeeeeeeeeeeeej!”
Mówiąc przez płacz, tak głośno krzyknęła, mogła tym sobie uszkodzić gardło i struny głosowe.
„--Eee?”
Shidou wydał niezrozumiały dźwięk.
Zanim zauważył, został uderzony płomienie rozchodzące się od Kotori i poszybował kilka metrów w powietrzu.
(Aaa--)
Shidou uderzył o ziemię z łomotem. Silny ból rozszedł się po plecach, a jego skóra wrzeszczała z bólu z powodu oparzeń. Pomimo, tego że boleśnie potoczył się po ziemi, nie zapłakał. Już teraz miał rozmyty obraz i przytomność, leżał na plecach patrzył się w niebo i dyszał.
Zanosiło się na to, że straci przytomność. Nie mógł poruszyć nawet palcem, ból trawił całe jego ciało. Przeczuwając, że może zginąć, poczuł strach przed nieznanym,
(Braciszku......!)
Następnie Kotori wystraszona podbiegła do niego.
Jeszcze kilka sekund temu myślał, że lepiej byłoby jakby stracił przytomność, ale teraz zmienił zdanie. W tej Shidou widział twarz Kotori, która była dla niego nagrodą, i nie było takiej rzeczy za którą by ją zamienił.
Duże łzy spadały z oczu Kotori. Kiedy owe łzy lądowały na przypalonej skórze Shidou, ostry ból go atakował. Ale Shidou zaciskał swoje zęby aby nie jęczeć z bólu. Jeśli dałby kolejny powód do płaczu beksie Kotori, to zawiódł by jako starszy brat.
Powoli zaczął mu się rozmywać widok, najpierw twarz zapłakana twarz Kotori, potem niebo zaczęło tracić kolor, w kóncu wszystko dookoła się rozmyło.
Jednakże...... w tym momencie.
[--Czy chcesz go uratować?]
Rozbrzmiał głos znad Shidou i Kotori.
„--Tsss......”
Tępy ból, obudził Shidou, przetarł on czoło i zasyczał.
Nie miał na sobie żadnej rany. Nawet siniaków nigdzie nie było widać. Więc jedyne miejsce które go bolało to musi być jego znajdować się w jego głowie.
Otworzyły oczy, zajęczał cicho, na suficie widział mnóstwo rur.
W tym momencie, Shidou zrozumiał, że leży na łóżku.
„To jest......”
Shiodu zamrugał kilka razy, przyglądnął się otoczeniu łóżka były w równych odstępach od siebie, a pomiędzy nimi były białe parawany.
To było znajome miejsce. Shidou już raz się w obudził w nim.
No właśnie. To miejsce to było gabinet oficera medycznego na <Fraxinus> który należał do organizacji <Ratatoskr>.
Shidou podniósł się i usiadł na łóżku aby wygonić resztki snu. Tępy ból cały czas kołatał mu się w głowie.
„Ał ał ał......”
Nie wiedząc czemu, miał dziwne uczucie na ustach jakby czegoś dotknął zanim zemdlał.
Jednakże, Shidou szybko o tym zapomniał. Ponieważ, znajoma dziewczyna siedziała przy jego łóżku i spała.
Piękne włosy w kolorze nocy, skóra gładka jak porcelana. Twarz tak piękna jakby była ręcznie zrobiona, pozycja w jakiej spała była podobna do pozycji z baśni o księżniczkach....... Cóż, wszystko byłoby idealne, gdyby nie to, że ślina wylewała się jej z ust.
„Tohka......?”
Pomimo, że ją zawołał --Tohka Yatogami nie odpowiedział. Tylko jej ramiona rytmicznie się unosiły i opadały.
„Czego Tohka jest tutaj...... Czekaj, czego ja właściwie jestem tutaj--”
W tym momencie, mamrotanie Shidou ustało w połowie.
Drzwi do gabinetu nagle się otwarły, i można było usłyszeć kroki dwóch osób.
„Aaa, już się obudziłeś, Shin.”
Ubrana w kasztanowy mundur kobieta około dwudziestki, popatrzyła na Shidou i powiedziała.
Jej oczy były przyozdobione przez czarne worki (pod oczami), była ona oficerem doradczym <Ratatoskr>, biała skóra wskazała na jej styl życia w zamknięciu, to była Reine Murasame.
„Reine-san oraz--”
W tym sam czasie kiedy mówił do Reine spojrzał za nią. Była tam dziewczyna trzynaście lub czternaście która się tam ukrywała.
Dziewczyna miała niebieskie włosy, kolor w którym nie występują włosy naturalnie, a jej błętkine oczy wystawały spod duże kapelusza. Na jej lewej ręce była pacynka w kształcie królika, mająca śmieszny wygląd, okazjonalnie machała łapkami.
„Ooo, Shidou-kun. Nie wyglądasz na zbyt energicznego. Martwiliśmy się o ciebie.”
„Jest nic ci nie jest...... to jest wspaniale.”
Kiedy pacynka przestała mówić i przesadnie gestykulować, młoda dziewczyna powiedziała cichym głosem.
„Nawet Yoshino tu...... Co się właściwie stało......?”
„Więc--”
„Aaa, przepraszam. Yoshinon też tu jest.”
Shidou przeprosił pacynkę, która wyraziła swoje niezadowolenie i spojrzał z powrotem na Reine. ” „Reine-san, czemu jestem w takim miejscu......?”
„...... Wczoraj po bitwie z Kurumi Tokisaki, kiedy straciłeś przytomność zostałeś tutaj przeniesiony.”
„......!”
Kurumi Tokisaki. Dziewczyna która nagle się przeniosła się do szkoły Shidou --Duch.
Natychmiast kiedy Reine wypowiedziała jej imię, tępy ból w głowie który prawie znikł, wrócił z powrotem.
Wydarzenia z wczoraj, pojawiły się w jego umyśle.
„No właśnie …...! Co wydarzyło na końcu? Czego Tohka się nie obudziła? Wszystko z nią w porządku? Co z Kotori? Pojawiła się znikąd...... i w ogóle co to wygląd miała......! A Origami? Była w ciężkim stanie po tym co zrobiła jej Kurumi!”
„Uspokój się najpierw, Shin.”
„--Hej a co z Maną? Ostatni raz widziałem ją w połowie tych wydarzeń! Wszystko z nią dobrze? A Kurumi –żyje czy nie? Zarówno co z ludźmi w szkole--”
W tym momencie słowa Shidou się urwały, a dokładniej mówiąc został zmuszony do tego.
A to dlatego, że Reine przytuliła Shidou do siebie, trzymając go za głowę.
„Mmm......!?”
„W porządku, w porządku.”
Powiedziała Reine i pogłaskała go po głowie. Jednakże Shidou jedyne co czuł to ciepło jej ciała.
Shidou uniósł ręce do góry aby pokazać, że się poddaje. W związku z tym Reine puściła go kilka sekund później.
„......Uspokoiłeś się już?”
„Umm......”
Po tym jak westchnął głośno, podniósł głowę, pytająco spojrzał na Reine, która w odpowiedzi kiwnęła głową. Yoshino która stałą z tyłu zasłoniła rękoma swoją zawstydzoną twarz, ale nadal patrzyła przez dziurę między palcami.
„......Spokojnie. Wszystko jest w porządku. Nie było żadnych ofiar jak dotąd. Wszystkie okoliczne szpitale są zapełnione pacjentami ze szkoły. Origami Tobiichi i Mana Takamiya zostały zabrane przez AST nieco później i powinny być przeniesione od szpitala JSDF w Tenguu. Posiadają tam medyczną wersję Realizera. Odnośnie Kurumi, skorzystała z zamieszania i uciekła. Tohka jak widzisz, pomimo swoich ran nalegała, że będzie czuwając przy tobie. Prawdopodobnie zasnęła z powodu zmęczenia.”
„......”
Słysząc słowa Reine, Shidou zacisnął zęby i ręce.
--Ostatecznie żadna sprawa nie została rozwiązana.
Powiedział, że zdecydowanie ocali Kurumi i Manę, ale nie udało mu się to.
Kurumi i Mana odniosły poważne rany. Jak również Origami i Tohka, cała szkoła została w to wciągnięta. Co więcej nie zapieczętował również mocy Kurumi.
„Niech to...... szlag......”
Przeklnął rozczarowany i uderzył w materac.
„......Zrobiłeś najlepiej jak mogłeś. Nie musisz się obwiniać.”
„A-Ale......!”
„Nikt się nie spodziewał, że Kurumi ukrywała taką potężną moc. Powinieneś być zadowolony, że nikt nie umarł. Jeśli chcesz nadal uratować Kurumi, to pomyśl, jak użyjesz swoich rąk aby uderzyć ją w twarz i zbesztać.”
„......Tak......”
Powiedział Shidou powstrzymując swoje uczucia –Nagle szeroko otworzył oczy.
Reine wciąż nie wspominała o bardzo ważnej osobie.
„Reine-san......! Kotori, gdzie jest Kotori teraz?”
Wsparł swoją górną połowę ciała kiedy się zapytał, jednakże Reine nie odpowiedziała mu tak jak chciał.
„......Zaprowadzę się. Możesz iść?”
„T-Tak.”
Shidou złożył koc, ubrał buty które były przy łóżku i wstał. Jednakże –prawdopodobnie z powodu, długiego przebywania w pozycji lezącej, zakręciło mu się w głowie i stracił równowagę.
„......!”
Wtedy Yoshino podbiegła przytrzymała Shidou.
„Przepraszam i dziękuje Yoshino.”
„N-Nie trzeba......”
Shidou krzywo się uśmiechnął, Yoshino wydawała się zawstydzona i spuściła głowę. [Yoshinon] zagwizdał na lewej łapie.
„Wszystko w porządku? Może lepiej by było jakbyś jeszcze trochę odpoczął--”
„Tak, nic mi nie jest. Po za tym pośpieszmy się i chodźmy do Kotori.”
Reine spojrzała na Shidou, potem lekko westchnęła i kiwnęła głową.
„......Chodź za mną.”
Powiedziała Reine i powoli się odwróciła. Po tym jak Shidou położył Tohkę na łóżku, poszedł za nią.
Yoshino cały czas trzymała Shidou w pasie kiedy szli korytarzem.
„Yoshino? Już wszystko w porządku, wiesz?”
„......Dobrze......ale nadal tu jest niebezpieczne.”
Czy jest aż tak słaby w oczach Yoshino?
Ale nie było powodu dla którego miałby odrzucać tak miły gest, Shidou ponownie krzywo się uśmiechnął i powiedział „W takim razie liczę na ciebie”. Kiedy tak szli zobaczył że pacynka cały czas szelmowsko się uśmiechała, zapewne zawsze tak miała, ale on nie zwracał na to uwagi.
Razem z Yoshino ich kroki odbijały się echem wewnątrz wąskich korytarzy <Fraxinus>
Nagle Shidou zmarszczył brwi, ponieważ myślał, że idą stronę mostka, jednakże Reine zmieniła kierunek w połowie drogi.
Potem po kilku minutach.
„......Tutaj.”
Patrząc na drzwi przy których Reine się zatrzymała, Shidou mimowolnie wstrzymał oddech.
Shidou nie jest zbyt obeznany z wystrojem wnętrza <Fraxinus>. Pomimo tego, że wiele razy na nim bywał, i nie raz miał urządzaną wycieczkę po nim, jedyne miejsca w jakich bywał to było pomieszczenie urządzenia transportującego, gabinet oficera medycznego, kawiarnia i kwatery sypialne.
Szczerze mówiąc, gdzie dokładnie znajduje się to pomieszczenie na statku oraz do czego służy ten pokój, Shidou nie miał najmniejszego pojęcia.
Choć przyglądając się drzwiom byłe masywne i przypominały drzwi do skarbca bankowego, więc było za trudno się domyślić po co to pomieszczenie zostało zbudowane.
„To miejsce to......
Pomimo, wysyłania pytających spojrzeń, Reine nie odpowiedziała. Stanęła przed elektronicznym zamkiem i po wpisaniu hasła, położył rękę na nim.
„Oficer Doradczy, Reine Murasame.”
Kiedy je imię zostało wypowiedziane, zamek wydał cichy dźwięk i drzwi się otworzyły.
„......Dobrze więc, wejdźmy.”
Reine weszła do pomieszczenia. Shidou odchrząknął i podążył za nią.
Kiedy się tam już znalazł, Shidou zmarszczył brwi. To było bardzo osobliwe pomieszczenie, połowa niego była oddzielona przez szklaną ścianę, a jego dekoracja była nieco dziwna.
W kontraście do ciasnego i ciemnego laboratorium, gdzie różne urządzenia były poustawiane, druga część wyglądana przyjemnie jak apartament w którym można był mieszkać i prowadzić normalne życie.
To wyglądało jak pomieszczenie do obserwacji i przechowywania groźnych bestii.
A za szklaną ścianą znajdowała się Kotori. Siedziała spokojnie na krześle i elegancko popijała czerwona herbatę.
Nie miała na sobie Sukni Astralnej, tylko zwykłe codzienne ubrania. Wyglądała tak jak to Shidou zwykle ją widywał, a potem westchnął.
„Kotori!”
Wykrzyczał jej imię. Jednakże, Kotori nie zareagowała.
„Dźwięki stąd, tam nie dochodzą –Shin, teraz już musisz pójść sam.”
Powiedziała Reine i podeszła do szklanej ściany, do miejsca w którym prawdopodobnie znajdowały się drzwi.
Yoshino puściła Shidou. Kiedy jej zwięźle podziękował, poszedł w kierunku Reine.
Reine wykonała tą samą procedurę co poprzednio czyli hasło, odcisk dłoni i próbka głosu. Kiedy wchodził do pokoju pochylił głowę.
„Hmm? Czy to nie Shidou. Widzę, że już się obudziłeś.”
Kotori zauważyła, jak Shidou wchodził przez drzwi.
„Eee......”
Nie wiedząc czemu, czuł się nieco oderwany od rzeczywistości. Shidou wydał z siebie dziwny dźwięk.
„Więc, nie stój tak i usiądź sobie. Jeśli chcesz być strachem na wróble, to ci udzielę wsparcia w tym zakresie, wiesz?”
„Eee...... dobrze.”
Odpowiedział Shidou i usiadł na krześle naprzeciwko Kotori. W tym samym momencie spojrzał w kierunku Reine, ale nie mógł jej zobaczyć, z tej strony szklana ściana była cała biała i było nic przez nią widać.
„............”
„............”
Oboje siedzieli cicho i patrzyli się na siebie, oddzieleni stołem.
Miał masę pytań które chciał zadać, ale kiedy tak siedział przed nią nie wiedział co powiedzieć, od czego zacząć.
Kotori nie wyglądała na spanikowaną, po dodaniu cynamonu do herbaty zamieszała ją patykiem od lizaka, a potem włożyła go do ust.
„......Hej czy to nie jest lizak, tak się chyba nie robi!”
Shidou krzyknął. To był a prawda. To zanurzona w herbacie nie była ani łyżka, ani mieszadełko, to była ulubiona rzecz Kotori lizak Chupa Chups.
„Tylko tyle chcesz mi powiedzieć?”
„Nie, wcale nie!”
Po tym jak krzyknął, westchnął...... poniekąd poczuł jak jego ramiona się rozluźniły. W sercu podziękował lizakowi. Następnie Shidou się spytał.
„Kotori –kim ty w ogóle jesteś?”
„Jestem małą i śliczną siostrzyczką Shidou, to oczywiste.”
„......To nie jest za bardzo przekonujące, jeśli nazywasz się śliczną!”
„A co, nie jestem śliczna?”
„......Cóż, nie mam zamiaru zaprzeczać twoim słowom.”
Shidou podrapał się po głowie, położył ręce na kolanach i lekko pochylił głowę.
„Kotori...... czy ty jesteś Duchem?”
Bez zbędnego obwijania w bawełnę, po prostu się spytał. Zadał pytanie które najbardziej mu zaprzątało głowę.
Kotori parsknęła i wzruszyła ramionami.
„A jeśli powiedziałabym ci, że nie, to byś mi uwierzył?”
„Eee. Jeślibyś tak powiedziała, to bym ci uwierzył.”
„...... Naprawdę? Wierzyć komuś, a nie swoim oczom, to nie jest mądry ruch.”
„Nawet jak byłbym mądrą osobą, a nie wierzył moje małej ślicznej siostrzyczce, to bym przegrał jako starszy brat. ”
„............”
Kotori położyła kubek na spodku, i bez słów obserwowała Shidou.
Po kilkusekundowej wymianie spojrzeń, westchnęła.
„Wiesz, jestem człowiekiem. Przynajmniej tak o sobie myślę –Jednakże, to tylko moje zdanie, ponieważ, systemy monitorujące wykrywają mnie jako Ducha.”
„Co to...... niby ma być?”
Shidou zmarszczył brwi, ponieważ nie rozumiał znaczenia słów Kotori. Ona normalnie by go klepnęła po głowie, ale w tym przypadku spodziewała się, że tak będzie, więc kontynuowała wypowiedź.
„Jestem człowiekiem, urodziłam się w rodzinie Itsuka. To jest niezaprzeczalny fakt. Jednakże około pięć lat temu –Zostałam Duchem.”
„Eee......?”
Shidou szeroko otworzył usta i oczy i wydał skołowany dźwięk.
Duchy to istoty które żyją w innym wymiarze. Są zaklasyfikowane jako biologiczne katastrofy. Przynajmniej tak usłyszał od Kotori i Reine.
„Co tu się dzieje. Czyż Duchy i Ludzie nie są oddzielnymi gatunkami?”
„Cóż...... to prawda. Mówiąc zwięźle 'Jestem człowiekiem, który posiada moce duchowe' to powinno być dokładniejsze określenie.”
Shidou zmarszczył brwi w połowie zdania.
Pewna scena odegrała mu się w głowie.
„Aaa--”
Ten sen. Ten który widział zanim się obudził.
Pośrodku płonących ulic, stała Kotori ubrana w Suknie Astralną i płakał w samotności -to był ten sen
„Coś się stało, Shidou?”
„Nie. --Ja...... pamię......tam......to?”
„O co chodzi?”
Kotori się spytała, jej poważny wyraz twarzy, nieco przeraził Shidou.
„Nawet jeśli się mnie spytasz, o co chodzi, to......”
„Masz na myśli ten pożar pięć lat temu --konsekwencje przemienienia mnie w Ducha. Shidou zapomniałeś o tym całkowicie, racja?”
„Tak masz racje...... jakby to powiedzieć...... tylko się nie śmiej, dobrze?”
„Nie będę.”
Kotori nonszalancko założyła rękę za rękę. Shidou podrapał się z tyłu głowy i powiedział.
„Więc, w moim śnie......”
„Sen? Co to za sen?”
„Aaa......”
Kiedy Shidou skończył opowiadać to widział we śnie, Kotori lekko się zaczerwieniła.
„Mam inne wspomnienia odnośnie płakania i ciągłego wołania 'Braciszku', ale poza tym wszystko się zgadza z moimi wspomnieniami.”
Kotori wsparła ręką podbródek i głęboko się zamyśliła, potem postawiła na baczność patyk od lizaka.
„To może być przez to, że kiedy wzięłam swoje moce duchowe od Shidou, moje wspomnienia przyleciały razem z nimi. Dodatkowo, to również pobudziło wspomnienia Shidou...... dość interesujące. ”
Wyglądało na to, że Kotori nad czymś się zastanawiała.
„......Nie musisz wszystkiego na siłę próbować rozumieć, Kotori. Po za tym.”
„Hmm? O co chodzi?”
Kotori podniosła głowę i spojrzała na Shidou.
„Zostałam zamieniona w Ducha --tak powiedziałaś. Więc co się dokładnie stało pięć lat temu?”
Duchy i Ludzie są to dwa zupełnie różne gatunki. Człowiek zamieniający się w Ducha –a raczej człowiek pozyskujący moce duchowe, co tu u licha się wyrabia.
Jednakże Kotori potrząsła głową.
„Chodzi o to, że nie pamiętam w ogóle.”
„Że co? Nie pamiętasz......”
„Hmm –mam rozmyte wspomnienia co do tego, szczegóły umknęły mi z głowy. Pamiętam dokładnie sam moment zostania Duchem. Ale nie pamiętam powodów dla których to się stało.”
„......Jak w ogóle mogłaś coś tak ważnego zapomnieć!”
„Nie życzę sobie, aby mówił mi to brat który zapomniał, że jego siostra została Duchem.”
„Yyy......”
Shidou nie mógł na to odpowiedzieć. Jednakże, kolejne pytanie przyszło mu na myśl.
„Ale...... z twojego zachowania można było wywnioskować, że walczyłaś już nie raz.”
Shidou przypomniał sobie sceną z dachu. Kotori pomimo że pozwoliła jej uciec, bez wątpienia pokonała Kurumi,
„To rzeczywiście jest niewiarygodne. Oprócz tego, że wykonałam kilka treningowych, pojedynków, to była moja pierwsza prawdziwa walka. Jak również, pomimo tego, że moje wspomnienia z okresu kiedy zostałam Duchem są rozmyte i nie wiem co się tam stało, moje ciało samo się poruszało jakby wiedziała jak walczyć. To był dla mnie szok.”
„Eee...... a co z tym neutralizowaniem się trzęsień przestrzennych nawzajem--”
„Aaa, to było wymyślone w pośpiechu, na 'już'. Poniekąd Reine zakładała taką możliwość, ale nie chciałam tego robić. Jeśli poszło by coś źle, mogłabym zwiększyć siłę trzęsienia przestrzennego.”
Powiedziała Kotori nonszalancko, a Shidou się nieco spocił.
Potem kontynuowała wypowiedź.
„Ale... Shidou też masz rację.”
„Co?”
„Nie powinnam, zapomnieć takiej ważnego wydarzenia i tu się z tobą zgadzam. To było ważna rzecz która spieprzyła mi życie, i nie powinnam tego zapomnieć tak jak Shidou.”
„O co ci chodzi z tym 'tak jak Shidou'......”
Shidou zmrużył oczy zdegustowany. Jednakże Kotori to zignorowała i mówiła dalej.
„Pięć lat temu, oboje straciliśmy pamięć o tym...... Nie sądzisz, że to jest podejrzane?”
„......Teraz, kiedy o tym wspomniałaś......”
„Innymi słowy, ktoś wymazał naszą pamięć?”
„Co--”
--Ktoś wymazał pamięć tej dwójce. To okropnie nieprzyjemne zdanie, spowodowało, że Shidou uniósł brwi.
W rzeczy samej, jeśli w użyciu był Realizer --lub to był Duch o nieznanej mocy. Te możliwości są do przyjęcia. Jednakże, kto to zrobił i w jakim celu?
Patrząc na reakcje Shidou, Kotori wzruszyła ramionami.
„Cóż, to tylko kilka możliwości z całej puli. ”
Nawet jeśli Kotori chciała zmarginalizować ten fakt, Shidou nadal cały się spocił.
Jeśli ująć to w ten sposób to się jest jak najbardziej możliwe.
Jednakże, z racje, że tego nie pamiętał, teraz nie ma sensu o tego roztrząsać. Zamiast tego Shidou miał inne ważne pytanie.
„Ale...... po tym, Kotori wróciłaś do normalnego życia, prawda? Co się stało?”
Od tamtego zdarzenia pięć lat temu do dziś, Kotori Itsuka żyła jak normalny człowiek razem z Shidou. Ten fakt był niepodważalny.
„Co? Nie pytaj się, o to tylko rusz głową. Przecież to ty Shidou we własnej osobie zapieczętowałeś moje moce.”
„Eee?”
Shidou wydał łupi dźwięk.
„J-Ja......?”
„Hmm – Powiedziałam wczoraj, co nie? 'Pożyczam tymczasowo' lub coś w tym stylu.”
Teraz kiedy o tym wspominała, wczoraj kiedy Kotori się pojawiła, rzeczywiście coś takiego powiedziała.
„Ja......”
Shidou złapał się ręką za głowę, cicho narzekając. Ból którego doświadczył kiedy zobaczył Kotori w Sukni Astralnej pojawił się z powrotem.
On –nie mógł sobie tego przypomnieć. Pomimo, że pamiętał inne wydarzenia, nieważne jak były rozmyte, to kiedy próbował sobie przypomnieć incydent sprzed pięciu lat, nie mógł tego zrobić.
„To prawda...... Kiedy zapieczętowałeś moje moce, <Ratatoskr> przyjął mnie w swoje szeregi. Potem --kiedy zrozumiał co się dzieje naprawdę na tym świecie oraz istotę istnienia Duchów...... zapragnęłam je uratować.”
„............”
Dlaczego Kotori która nie skończyła czternastu lat, dostała stanowisko dowódcze w tajnej organizacji <Ratatoskr>, na to pytanie Shidou wreszcie dostał dziś odpowiedź.
Kotori kontynuowała wypowiedź.
„Wybranie ciebie, Shidou na mediatora pomiędzy Duchami, też miało swój powód. Nie wiadomo czemu, ale masz możliwość zapieczętowania mocy duchowych.”
„Aha--”
Shidou otworzył szeroko oczy.
Rzeczywiście, Shidou zastanawiał się nad tym. Nawet jeśli posiada takiego typu zdolności, to w jaki sposób <Ratatoskr> to odkrył?
Teraz to było jasne, ponieważ to co się stało z Kotori pięć lat temu było dla nich żywym dowodem.
Wszystko zaczęło się układać w całość. Za każdym razem kiedy Kotori była postrzelona przez Kurumi, na jej ranach pojawiał się ogień i leczył je.
To niepodważalny dowód na źródło posiadanej przez Shidou możliwości regeneracji.
„Więc to znaczy--”
Kotori zgadując myśli Shidou patrząc się na jego wyraz twarzy, kiwnęła głową.
„Zgadza się. Twoja zdolność samoleczenia pierwotnie była moja...... a tak poza tym czy może tutaj stanąć na chwile.”
„Eee? A-Ale po co?”
„Dobra, pośpiesz się.”
Shidou wstał i zrobił to co Kotori chciała.
Nagle, został uderzony przez Kotori w splot słoneczny, Shidou upadł na podłogę i jego ciało wygięło się w taki kształt ‘く’ .
„Ała......!”
„Czy już ci tego nie mówiłam. Zapamiętaj sobie. Teraz możesz bardzo łatwo umrzeć. Ale co? Chcąc ochronić Kurumi desperacko wbiegłeś przed Camaela<Płonący Demon Anihilacji>......! Jeśli nie odzyskałabym świadomości w ostatniej chwili i nie zakrzywiła trajektorii strzału, było by za późno......! Ponadto pozwoliłeś Kurumi uciec! Hej czy ty mnie w ogóle słuchasz? ”
„S-Słucham cię...... słucham cię, więc przestań mną potrząsać...... ”
Shidou ledwo co mógł kiwnąć. Po chwili kiedy oddech Shidou się ustabilizował, wrócił on na krzesło i westchnął.
„Ała...... a to za co było?”
„Nieposłusznym psom należy się tylko kara.”
Shidou chciał się odgryźć, ale się powstrzymał. Po za tym coś zwróciło jego uwagę.
„Kotori, powiedziałaś przed chwilą 'odzyskałam świadomość', tak?”
„......”
Brwi Kotori zadrżały.
Shidou przypomniał sobie wydarzenia na dachu. Kotori która wycelowała Camaela<Płonący Demon Anihilacji> zmienionego w potężne działo w Kurumi, nie ważne jakby na to spojrzeć nie przypominała w ogóle Kotori.
Kotori westchnęła jakby się poddała.
„......Tak powiedziałam.”
„Jednakże, jakby to ująć, wciąż mogłaś skutecznie walczyć z Kurumi. To było--”
„......Nie jestem pewna do końca. Po uzyskaniu mocy od Shidou tego dnia, czasami mam niepohamowaną żądzę zniszczyć coś, albo kogoś zabić –moje ciało nie czasami nie słucha się mnie. Obecnie ledwo co się mam kontrolę nad własnym ciałem, przy użyciu lekarstw...... Wtedy zdecydowanie miałam zamiar zabić Kurumi.”
„Co......”
„Zapewne dlatego mogłam odzyskać świadomość, ponieważ stanąłeś przed Kurumi. I chyba za to muszę ci podziękować.”
Kotori wzruszyła sarkastycznie ramionami, zrobiła gorzki uśmiech.
Jednakże Shidou nie był w stanie odpowiedzieć na to. Informacje które przekazała mu Kotori chaotycznie szturmowały jego mózg.
Tymczasem Kotori kontynuowała.
„......Boję się, że nie wiem co dokładnie wtedy robiłam, nie mam kontroli nad sobą. Jest możliwość, że coś mogłam zrobić, pomimo utraty pamięci –A w tej części zaginionych wspomnień, może się kryć możliwość, że kogoś zabiłam. Jeśli tak naprawdę się stało, to ja--”
„Kotori......”
W tym momencie Kotori przestała mówić. Potrząsła głową na boki, jakby chciała odgonić strach.
„Zapomnij o tym, powiedziałam coś niepotrzebnego.”
„Aaa......ale...... twoja moc nadal jest w tobie?”
„Hmm. Jeśli bym jej nie miała, to myślisz że siedziałabym w kwarantannie ze mocną ochroną?”
Powiedziała Kotori i rozglądnęła się po pokoju.
Pomimo, że pokój był przyjemnie udekorowany, Shidou który wszedł do niego przez wejście, nie czuł, że ten pokój może kogoś uszczęśliwić.
„A-Ale kiedy do Tohki moce wróciły, to potem odpłynęły one z powrotem. Więc dlaczego--”
„Ponieważ ilość mocy jaką Tohka odzyskała była bardzo nie wielka. Dopóki stan psychiczny Tohki jest stabilny, jej moc będzie do ciebie wracać –Jednakże, w moim przypadku jest inaczej. Prawie 100% mocy do mnie wróciło, i dlatego nie ma możliwość aby sama moc z powrotem do ciebie przepłynęła.”
„W-Więc co możemy zrobić--”
Shidou ledwo wydusił z siebie słowa. Prawdopodobnie przy tym zrobił „cudowny” wyraz twarzy i Kotori widząc go uśmiechnęła się i powiedziała.
„Po prostu musimy ją zapieczętować jeszcze raz.”
„Z-Zapieczętować jeszcze raz......? Jak?”
„To proste.”
Powiedziała Kotori, wyciągnęła lizaka z buzi i wskazała nim Shidou.
„--Proszę, spraw aby się w tobie zakochała.”
„Eee......?”
Słowa Kotori oszołomiły Shidou.
„Spraw abym...... się zakochała w tobie...... Co do licha, czemu......”
Shidou mówił zakłopotany, a Kotori włożyła lizaka z powrotem do ust, podniosła kubek z herbatą i wzruszyła ramionami.
„To jest tak sami jak z Tohką i Yoshino –Nie ma innego sposobu aby zapieczętować moc Ducha.”
„W-Więc co mam zrobić......”
Shidou przypomniał sobie spotkania z Tohką i Yoshino.
Pójdź na randkę, zwiększ ich przywiązanie –i na końcu.
„............”
Oczy Shidou odruchowo skierowały się na usta Kotori.
Musi użyć tej samej metody co na Tohce czy Yoshino, czyli znaczy się że--
„......!”
W tym momencie ostrzy dźwięk się rozległ, ciało Shidou przeszył nagły dreszcz.
Wychodziło na to, że kubek który trzymała Kotori upadł na podłogę. Biały ceramiczny kubek roztrzaskał się na kawałki, a herbata rozlało się na podłodze.
„K-Kotori? Wszystko w porządku, jesteś ranna?”
Shidou zmarszczył brwi kiedy się pytał. Kotori zamknęła oczy, wzięła głęboki oddech i potrząsła głową.
„...Nic mi nie jest. Nie musisz się martwić.”
Powiedziała Kotori, potem złapała lewą ręką swoją prawą rękę i schowała ją pod stół, jakby chciała ukryć ją przed wzrokiem Shidou.
„Nawet jeśli mówisz mi, że mam się nie martwić......”
„Przecież powiedziałam, że nic mi nie jest. Po za tym, jestem nieco zmęczona. Czy mógłbyś mnie zostawić samą na chwilę? ”
„Nie, to nie zadziała na mnie. W porządku, pokaż mi rękę, może być przecięta--”
„......Shin”
W momencie kiedy Shidou miał wyciągnąć rękę w stronę Kotori, rozległ się dźwięk otwierania drzwi i usłyszał głos Reine, która weszła do pokoju z czarną torbą.
„Reine-san? O co chodzi?”
„......Przepraszam, ale zakończmy dzisiejszą wizytę teraz.”
„Eee? A-Ale......”
„......Zajmę się Kotori. Więc pośpiesz się.”
Na słowa Reine, Kotori spuściła głowę i zaczęła coś mamrotać.
„Yyy......”
Skoro sprawę tak postawili, Shidou nie miał innego wyboru, tylko zastosować się do polecenia Reine, przeszedł przez Drzwi i wrócił do pomieszczenia gdzie była Yoshino.
Nagle Shidou poczuł niepokój w środku siebie. Spojrzał na pokój gdzie była przetrzymywana Kotori, ściany które były przeźroczyste, zamieniły się w białe i nie mógł zobacz co się dzieje z drugiej strony.
„Co się dzieje......?”
Po kilku minutach Reine wyszła z pokoju Kotori.
„Reine-san, Kotori ona......”
„......Wszystko w porządku. Nie martw się. Przynajmniej na razie.”
„Na razie......”
„............”
Reine bez słów usiadła na krześle i zamknęła oczy.
„......Za dwa dni.”
„Eee?”
„Za dwa dni. 22 Czerwca. Proszę pójdź z Kotori na randkę.”
„To......już o tym słyszałem, ale czemu akurat za dwa dni?”
„......Tylko ten dzień nam został. Obawiam się, że Kotori nie będzie mogła dłużej opierać się mocy w niej. ”
„--?!”
Shidou stał się nerwowy po tych słowach.
„C-Co masz na myśli......?”
„Nawroty osobowości Ducha są coraz częstsze. Używam środków uspokajających i stabilizatorów, aby miała nad sobą kontrolę...... Ale nie ona zdoła wytrzymać więcej niż dwa dni. Jeśli przegapimy to okno czasowe, Kotori nie będzie już nigdy więcej tą Kotori która znasz. ”
„----”
Tym razem nawet pojedynczego dźwięku wydał. Gardło Shidou momentalnie zaschło, a palce zaczęły się trząść.
To stało się tak nagle. Najgorszy scenariusz pojawił się bez ostrzeżenia.
Za dwa dni Kotori nie będzie już tą samą Kotori co wcześniej –jeśli Shidou nie uda się zapieczętować je mocy.
„W-Więc, teraz--”
Reine wyglądała na głęboko zamyśloną, jako że podparła podbródek ręką, a potem westchnęła jakby się poddała na czymś.
„......Byłoby najlepiej w tym przypadku.”
„Eee?”
„Ale...... nie, to nie zadziała. Jak już ci mówiłam, jest pod wpływem lekarstw. Musimy poczekać aż jej stan będzie stabilny, zanim zaczniemy działać.”
„A-Ale za dwa dni--”
„Właśnie dlatego , jedyny dzień jaki spełnia oba kryteria to jest ten dzień. Jeśli przegapimy dzień po jutrze, nie będziemy mieć kolejnej szansy.”
Shidou zacisnął mocno zęby. Reine lekko westchnęła i spojrzała panel kontrolny przy drzwiach.
„......Na razie zostaw to mnie. Shin idź odwiedź Manę, jeśli pójdziesz teraz to zdążysz przed końcem pory odwiedzin.”
Wydawało się jakby Reine chciała wyprosić Shidou i Yoshino ponieważ wskazała palcem na drzwi.
„A-Ale--”
„.....Błagam cię. Na razie zrób o co cię proszę.”
„......Rozumiem.”
Zauważając osobliwe zachowanie Reine, Shidou posłusznie wypełnił jej instrukcje, kiedy wychodził z pomieszczenia, powiedziała „Zostawiam tobie Kotori” i głęboko się ukłonił.
Potem udał się na tył sterowca --do miejsca gdzie znajdowało się urządzenie transportujące.
„......Niech Kotori się w tobie zakocha......hmm.”
Powiedział to tak cicho aby Yoshino która szła obok tego nie usłyszała.
Jeśli tego nie zrobi, Kotori nie będzie już Kotori nigdy więcej …...Jednakże.
Musi sprawić aby Kotori, jego mała siostrzyczka, a zarazem nieustępliwa i agresywna dowódczyni zakochała się w nim.
Powtórzył to zdanie jeszcze raz, zdał sobie sprawę, że to będzie jego najtrudniejsze zadanie.
Jak zobaczyła to się działo dookoła niej, pomyślała, że została przeniesiona do piekła.
Domy i ulice została zalane morzem szkarłatnych płomieni. Nie ważne czy to były, domy które stały obok siebie, czy drzewa w parku lub przy drodze do szkoły, wszystko było mogło się zapalić, płonęło, bez wyjątku. Po kolei każda płonąca rzecz zamieniała się węgiel i popiół.
Przy akompaniamencie trzaskających dźwięków spalania, można było usłyszeć krzyki uciekających ludzi, oraz okazjonalnie głośny odgłos wybuchu.
„Co tu....... się dzieje......?”
Doświadczając tej bardzo surrealistycznej sceny, Origami jedyne co zrobiła to wydała skołowany dźwięk.
To było bezsensowne. Stała miejsce jak wryta, ale to nie było najmądrzejsza rzecz jaką teraz mogła zrobić.
Jednakże, nikt nie powinien jej krytykować za takie lekkomyślne zachowanie. To było by zbyt duże wymaganie, aby dwunastoletnia dziewczynka, natychmiast zrozumiała co się tu dzieje.
A to z powodu, że podczas powrotu ze sklepu spożywczego, ulice które widziała wcześniej, zmieniły się nie do poznania. Jedyny co mogła zrobić to uklęknąć i spróbować się uspokoić.
Nagle --w tym momencie, Origami szeroko otworzyła oczy.
(Tata, Mama......!)
No właśnie. Tata i Mama powinni być w domu.
Jak tylko to sobie przypomniała, Origami natychmiast rzuciła torby z zakupami i pobiegła w stronę domu.
Nawet jeśli udałoby się tam dotrzeć, jako małe dziecko nic nie zdziała, co więcej mogli się już ewakuować z domu. Jednakże Origami, była totalnie zdezorientowana, i nie mogła dojść do takich wniosków. Jedyne co mogła zrobić to biegnąc przez ulice które wyglądały zupełnie inaczej kilka godzin temu.
Po kilku minutach, Origami wreszcie dotarła do domu i wtedy na jej twarzy zagościła rozpacz. Jej dom stał cały w ogniu, tak jak pozostałe budynki. Ledwo co widziała czarne cienie pośród płomieni.
(Jak to się mogło stać......)
Nie chciała o tym myśleć. Dopóki nie zobaczy tego na własne oczy, nie uwierzy. Origami trzymała się tego skrawka nadziei. Jednakże, to było niemożliwe--
(——!?)
Wtedy przez ramiona Origami przeszedł wstrząs. Drzwi do jej domu zostały wyważone od środka.
I wyszedł z niego, jej ojciec cały spocony, trzymając przy sobie je matkę
(Tata! Mama!)
Origami desperacko krzyknęła najgłośniej jak się da.
(W-Wróciłaś Origami!)
(Jesteś ranna? Tu jest niebezpiecznie. Pośpieszmy się i uciekajmy!)
Powiedział ojciec wyciągnął jej rękę i podszedł bliżej.
Origami była rozradowana faktem, że oboje żyją. Łzy popłynęły jej po twarzy i pociągnęła nosem kilka razy--
(----Eee?)
Nagle Origami wydała dźwięk jakby coś się stało.
Natychmiast po tym jak wyciągnęła rękę, strumień światła wystrzelił z niebios.
Potężna fala uderzeniowa wyrzuciła ciało Origami w powietrze
(Aaa......!)
Po przeleceniu kilku metrów i uderzeniu błotniste podłoże, zakaszlała kilka razy. Zapewne żebro zostało złamane, ponieważ odczuwała silny ból w boku.
To było wystarczająco bolesne, żeby łzy zaczęły lecieć. Jednakże, Origami bardziej była przejęta bezpieczeństwem rodziców. Ledwo co powstrzymując łzy, spojrzał w stronę z której przyleciała.
--Jednakże, nikogo tam nie było. W miejscu gdzie stali rodzice Origami, ziemia została uformowana na kształt małego wulkanu.
Więc powoli się doczołgała bliżej.
Wtedy.
(Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaa--)
Patrzyła na coś co wcześniej było jej rodzicami, trudne opisania rzeczy leżały pośrodku 'małego wulkanu'. Zęby Origami zazgrzytały.
Origami opanowywało coraz większe uczucie zawrotów głowy. Szkarłatny odcień świata powoli zamieniał się czarny oraz szary odcień rozpaczy zaczął zalewać jej świadomość.
Dlaczego? Jak? Takie pytania zaczęły wypełniać jej głowę, krąży one w kółko ponieważ mogła znaleźć odpowiedzi.
(——)
Origami podniosła głowę, aby poznać źródło światła które spaliło jej rodziców.
I wtedy...... jej ciało znowu nie mogło się poruszyć
(Ani--oł)
Oszołomiona cicho wymamrotała. Nad nią znajdował się --Anioł.
Oczywiście, rozumiała że takie coś nie powinno istnieć na tym świecie. Ale Origami nie znała innego słowa jakim mogłaby opisać istotę która znajdowała się przed nią.
Ból rozmył jej widok, nie była w stanie dokładnie przyjrzeć się, ale ta istota na pewno miała kształt człowieka.
Lewitując w powietrzu przyglądał się palącym się ulicom, miała ona smukłą sylwetkę --prawdopodobnie to była młoda dziewczyna.
Owa istota dotknęła ręką głowy Origami, z racji tego, jej ciało lekko się zatrzęsło.
Ale zamiast współczucia –bardziej to wyglądało jakby drwiła z Origami.
(To byłaś ty......)
Resztę słów, nie była już w stanie wypowiedzieć. Mocno zacisnęła krwawiące pięści oraz zacisnęła zęby, i z nienawiścią wpatrywała się w anioła który tańczył pośrodku morza płomieni, krzycząc przy tym najgłośniej jak umiała.
(Nie wybaczę ci......! Zabiję...... zabiję cię! Zdecydowanie......!)
W
tym momencie Origami Tobiichi odzyskała przytomność, otworzyła
oczy zaskoczona.
„......”
Pomimo, że spała cały czas, jej oddech był nierówny.
Kiedy Origami usiadła, wzięła głęboki oddech i aby uspokoić swoje oszalałe serce. Powietrze z lekką nutą środka dezynfekującego pobudziło jej nos i wpadło do płuc.
Kiedy już się jej oddech ustabilizował, Origami powoli rozglądnęła się dookoła, przyglądając się otoczeniu.
Biały sufit, białe ściany. Kątem oka zauważyła stojak na którym prawdopodobnie wisiały wcześniej kroplówki.
Natychmiast zrozumiała, że spała i znajduje się w szpitalu JSDF, gdzie zwykle udzielali jej opieki medycznej. Co więcej, ten pokój był przygotowany specjalnie dla niej.
„…………”
W ciszy przetarła czoło. Jej głowa była starannie obwinięta bandażami, ale nasiąkły one potem w czasie kiedy spała. Oczywiście bandaże z innych części ciała jak również jej szpitalne ubranie były wilgotne od potu. Origami poluzowała nieco ubrania, przepływ powietrza nieco je osuszył.
Zwykle nie poci się aż tak bardzo podczas snu...... ale zapewne to się zdarzyło z powodu jej ostatniego snu.
Pięć lat temu. Scena w której zmarli rodzice Origami.
Nazwa osobliwości którą pomyliła z aniołem, wkrótce została przez nią poznana.
Niezwykłe biologiczne katastrofy, Duchy. Potężny pożar który został wywołany samodzielnie przez tą nieludzką istotę
Jednakże –ten koszmar nie nawiedzał jej od bardzo dawna. Czemu tak nagle powrócił?
„--!”
Przypominając sobie ten fakt, Origami wstrzymała oddech.
Uzmysłowiła sobie czemu tu jest.
„Shidou……!”
Wypowiedziała imię ukochanego. No właśnie Origami prowadziła bitwę z Duchem na dachu, Kurumi Tokisaki –straciła przytomność, kiedy została przyciśnięta przez klony Kurumi.
Była ona ekstremalnie zaniepokojona bezpieczeństwem Shidou i Many, jak również motywami Kurumi (były tam też formy życia, które można było pomylić że śmieciami, więc lepiej byłoby, jakby ich nie zauważyła). Jako, że Origami przeżyła, prawdopodobieństwo, że inni też przeżyli jest wysokie...... jednakże, nie mogła tego wiedzieć na pewno. W takim wypadku potrzebowała informacji.
Origami zamknęła oczy, i próbowała przywołać jakieś wspomnienia zanim straciła przytomność –kiedy już przypomniała sobie ten moment, przełknęła głośno ślinę.
Kiedy Origami była obezwładniona przez klony Kurumi, a oryginalna Kurumi podeszła do Shidou, na niebie pojawił się niewiarygodny obiekt.
„Ognisty...... Duch......!”
Wypowiedziała te słowa z nienawiścią.
Duch Ognia. Kryptonim <Ifryt3>. Pięć lat temu, ten Duch spowodował pożar w dzielnicy mieszkalnej --Nankou-machi.
–Przed oczami Origami pojawił się Duch który zabił ich rodziców.
„Wreszcie cię znalazłam......”
Przez pięć lat szukała go bez przerwy. W celu zabicia, w akcie zemsty. Aby tego dokonać posunie się nawet do zaryzykowania własnym życiem. Nawet jeśli to się zdarzyło przypadkowo, Origami wreszcie go znalazła.
Jej serce ogromnie przyspieszyło, jak również oddech który z tak dużą trudnością uspokoiła znowu się rozszalał. Jej bolesne życzenie, w końcu się spełniło i uczucie ekstazy wypełniło jej głowę.
Ale...... coś jej nie grało do końca. Ognisty Duch który się pojawił na dachu --<Ifryt> w porównaniu do tego sprzed pięciu lat wyglądał poniekąd inaczej.
I to był problem. Nawet jak się o tym szaleńczo zastanawiała nie wiedziała czemu. Origami rozmyślała kilka minut zanim podniosła głowę i wstała z łóżka. Potem ubrała pantofle które stały przy łóżku.
Nic na to nie poradzi teraz jak sobie nie przypomni. Skoro Origami tu została przywieziona, to znaczy, że Mana też tu powinna być, w tym szpitalu. A w takim wypadku może pójść się jej spytać, może będzie wiedzieć coś więcej.
Origami zignorowała lekkie zawroty głowy kiedy zrobiła pierwszy krok –ale upadła z powrotem na łóżko, z powodu, że kroplówka ciągle była podłączona od jej ręki.
„Ona powinna być tutaj......”
Shidou spojrzał na mapę, a potem na potężny budynek przed nim, cicho mamrocząc.
Nad wejściem był napis [Szpital JSDF w Tenguu]. Wychodziło na to, że to jest to miejsce.
„Mam nadzieje, że nic się nie stało...... tej dziewczynie.”
Wczoraj Mana, jako pierwsza przybyła na pomoc Shidou, i stawiła czoła Kurumi i jej zatrzymującej czas umiejętności Zayin[Siódma Kula]. Zapewne, została poważnie ranna.
Słyszał, że została przeniesiona do najbliższego szpitala JSDF, więc specjalnie przyszedł ja odwiedzić
Wszedł przez drzwi i skierował się do recepcji.
„Przepraszam......”
„Jak się masz, to twój pierwszy raz tutaj? Zazwyczaj potrzeba skierowania aby......”
Kiedy Shidou zaczął rozmowę, recepcjonistka powiedziała.
„Nie, jestem tu w odwiedzinach. Mogę spytać w którym pokoju jest Mana Takamiya?”
„Takamiya-san? Jesteś może członkiem rodziny?”
„To jest...... tak, jestem.”
Shidou wymruczał i kiwnął głową.
To prawda. Mana Takamiya jest prawdziwą siostrą Shidou...... a przynajmniej powinna.
Mimo, że Shidou nie wcale nie pamięta, Mana osobiście zaręczała, że to prawda i się nie myli...... nawet jeśli by zaprzeczył, to bez wątpienia spytali się by go, jakie łączą go z nią relacje, więc lepiej było odpowiedzieć 'tak'.
„Proszę chwilę poczekać.”
Recepcjonistka zaczęła coś sprawdzać na komputerze.
Po kilku sekundach, otworzyła szeroko oczy zaskoczona i spojrzała jeszcze raz na Shidou.
„No więc...... jest mi bardzo przykro. Mana Takamiya jest obecnie w pokoju intensywnej terapii. I nikt nie może się z nią widywać.”
„Eee......?”
„Czy
ona jest w niebezpieczeństwie?”
„Któż to wie...... Oni nie przesyłają nam szczegółowych informacji......”
„Jednakże, jeśli jestem z rodziny, to mam prawo aby--”
„Jest bardzo przykro...... Obecnie do leczenia Many Takamiyi jest używany ekstremalnie specjalistyczny sprzęt i to jest wbrew przepisom udzielać jakichkolwiek informacji osobom postronnym......”
„Jak tak może być...... mogę prosić panią o przysługę? Przynajmniej chcę na nią spoglądnąć......”
„N-Nawet, jeśli pan tak mówi......”
Recepcjonistka zrobiła zakłopotany wyraz twarzy. Wtedy usłyszał.
„--Shidou?”
Zza pleców dobiegł Shidou znajomy głos. Obróciła się pośpiesznie i zobaczył dziewczynę w szpitalnej piżamie opierającą się na stojaku na kroplówkę.
„Origami?”
Tak jest, to była jego koleżanka z klasy, Origami Tobiichi i stała tuż przed nim.
Włosy jej sięgały a po barki, miała atrakcyjna twarz jak u lalki. Jej czoło było obwinięte bandażami, a na jej smukłych rękach i nogach znajdowały się plastry.
Origami spojrzała na twarz Shidou, i westchnęła jakby jej kamień z serca spadł. Pomimo braku zmiany wyrazu twarzy, wyglądało na to, że jej ulżyło.
„Wszystko w porządku?”
„......Mmm.”
Kiedy tak bezpośrednio spytała się o jego zdrowie i samopoczucie, poczuł się zawstydzony. Potem podrapał się po twarzy i ją odwrócił.
Jednakże Origami kontynuowała wpatrywanie się w twarz Shidou i powiedziała.
„A co z Tohką Yatogami?”
„--!?”
Shidou był zszokowany słowami Origami, zwrócił twarz ku niej ponownie.
To było zrozumiałe, że jakby Tohka i Origami spotkały się razem to się zaraz pokłóciły. Ale nie pomyślałby, że Origami przejmuje się również stanem Tohki.
Może wreszcie Origami uznała ją równorzędną koleżankę z klasy, i chce ją lepiej zrozumieć. Shidou czuł się poniekąd szczęśliwy i przesadnie pokiwał głową.
„Tohce też nic nie jest.”
„Tsk.”
„Co?”
„Nic.”
Natychmiast Tobiichi przybrała wyraz twarzy, który nigdy nie miała, ale zapewne, za dużo o tym myśli, kiedy to pojął Shidou krzywo się uśmiechnął.
„A-Ale czemu tu jesteś. Pokoje pacjentów powinny być na pierwszym piętrze.”
Origami cały czas gapiąc się na Shidou odpowiedziała.
„Aby się dowiedzieć gdzie leży Mana --Ponadto Shidou?”
„....Aaa więc dlatego. Ja jestem tu z tego samego powodu. Przyszedłem odwiedzić Manę.”
„Rozumiem. Odwiedzić?”
„Hmm, tak zgadza się.”
„Tylko Manę?”
„......To jest......ciebie też, Origami......”
„Naprawdę.”
Wyraz twarzy Origami pozostał nie zmieniony kiedy mówiła. Ale jakoś tak czuł, że jej nastrój się polepszył.
„Więc, gdzie jest sala Many?”
„Hmm....... z tego co słyszałam, ma teraz operacje chirurgiczną, i nie można się z nią teraz spotkać. Więc pozostaje nam tylko czekać......”
„......Jeśli tak to wygląda, czekanie jest bezsensowne.”
„Eee?”
„Nie mogę ci tego dokładnie wytłumaczyć, ale zapewne używają ścisłe tajnego sprzętu chirurgicznego. Więc nikt nie może się z nią spotkać dopóki nie zostanie przeniesiona, na oddział ogólny. Zostałbyś aresztowany, jakbyś chciał tam siłą wejść teraz.”
„……”
Brwi Shidou zadrżały. Bardzo tajny sprzęt. Zapewne miała na myśli Realizer do zastosowań medycznych. Reine wspomniała, że prawdopodobnie będzie używany w tym szpitalu.
Realizer to technologia która zamienia wyobraźnie w rzeczywistość i jest to najpilniej strzeżonym sekret w kraju. Więc w pełni jest zrozumiałe jest takie postępowanie.
„......Rozumiem. Przyjdę jutro.”
Kiedy Origami kiwnęła głową, żadne słowa zostały już wypowiedziane...... Ona tylko bezustannie patrzyła się w oczy Shidou.
Długi okres czas spędzili w ciszy.
To było nieprzyzwoicie tak stać na środku korytarza szpitalnego, poniekąd rozumiał to jest niezręczna sytuacja dla każdego, ale nie mógł nic z tym zrobić.
Pot zalewał twarz Shidou, z wielką trudnością wykrztusił z siebie kilka słów.
„Yyy..... Origami? Nie wracasz do swojego pokoju?”
„Wracam.”
„W takim przypadku, ja też powinienem już iść......”
I wtedy kiedy Shidou już miał ruszyć w stronę wyjścia, Origami nagle ugięły się kolana i upadła na podłogę.
„O-Origami! Wszystko w porządku?”
Shidou pośpiesznie przy niej kucnął, złapał za ramię i pomógł jej wstać. Wyglądało na to, że zraniła się kiedy upadła bo jej nos i czoło były czerwone.
Z powodu tego wyolbrzymionego upadku personel szpitala i pacjenci mieli zszokowany wyra twarzy. Jednakże Origami wydawała się tym nie wzruszona i spojrzała na Shidou.
„Nie mogę sama wrócić do mojej sali.”
„…………”
„Odprowadź mnie.”
„......Więc......”
„Odprowadź mnie.”
„......Dobra, dobra zrobię to.”
Shidou się poddał.
„Więc...... możesz sama pójść tam, Origami?”
„To będzie trudne.”
„...... Aha, poczekaj na mnie, wezmę wózek inwalidzki.”
Następnie, Shidou planował wstać, ale Origami złapała za kawałek jego ubrania.
„Eee, coś się stało?”
„Nie lubię wózków inwalidzkich.”
„Eee? Czemu?”
„Mam chorobę lokomocyjną.”
„…………”
To możliwe abyś ktoś dostał choroby lokomocyjnej jadąc wózkiem inwalidzkim po płaskiej podłodze? Co to jest za członek AST który tak ma, przecież ona lata przy użyciu Realizera? Pomimo wielu pytań jakie chciał zadać, Shidou postanowił, że nie będzie poruszał tych kwestii.
„Więc co mam zrobić?”
„Weź mnie na barana.”
„Eee?”
Nie mogąc sobie tego wyobrazić, że te słowa padły z ust Origami, Shidou jedynie wydał głupi dźwięk.
Nie, aktualnie, to rozwiązanie jest całkiem sensowne i wykonalne...... ale nigdy by nie przypuszczał, że Origami zaproponuje takie coś.
„Weź mnie na barana.”
„T-To......”
„Weź mnie na barana.”
„.......W porządku.”
Zrozumiał, że opór jest daremny. Shidou odwrócił się plecami do Origami. Natychmiastowo Origami podniosła się i przycisnęła do pleców Shidou. Ciężko sobie wyobrazić, że jej się w głowie zakręciło, po tym jak zwinnie się poruszała. Bardziej tu by pasowało powiedzenie, że jego plecy została zawładnięte przez nią, niż że on ją niesie na plecach.
„Uuu……”
Przenoszenie Kotori która zasnęła w salonie do jej pokoju jest dla niego codziennością, więc jest przyzwyczajony od noszenia dziewczyn...... ale teraz, jak się można było tego spodziewać, czuł się zupełnie inaczej. Po za tym, że Origami jest nieco cięższa od Kotori, miękkość unikalna dla dziewczyn była wyraźnie odczuwalna. --Ujmując to w słowa, poniekąd czuł, Origami była bliżej niego niż powinna.
„Origami? Myślę, że za bardzo się do mnie przytulasz.”
„Wcale nie.”
Powiedziała Origami i przycisnęła się do Shidou jeszcze bardziej. Jej piersi okryte jedynie cienką piżamą szpitalną, mocno przycisnęły się pleców Shidou.
„Uuu......”
Zdolności Origami do walki wręcz były przerażające. Shidou poczuł jak jego twarz płonie i szalenie potrząsnął głową aby pozostać przytomnym. Następnie jedną ręką złapał za stojak kroplówki która była podłączona do Origami.
„W-Więc...... Origami, gdzie jest twoja sala?”
„Zachodni budynek. Trzecie piętro. Pokój nr 305.”
„Zrozumiałem.”
Shidou kiwnął głową i zaczął iść, pchając przed sobą stojak na kroplówkę.
Podążył za znakami, i przeszedł przez korytarz łączący środkowy budynek z zachodnim. Następnie--
„Aaa!”
Kiedy tak Shidou szedł, nagle wydał dziewczyński głos.
Palce Origami nieregularnie poruszały się po ciele Shidou, jakby chciały obmacać całe ciało.
„O-Origami to łaskocze......”
„Naprawdę.”
Powiedziała Origami i przestała. Shidou westchnął z ulgą i ruszył dalej.
Kiedy już dotarli do zachodniego budynku, poszli do winy aby się dostać na trzecie piętro, a potem szli zgodnie ze wskazówkami Origami.
Chwilę później jego kark został pobudzony.
Jednakże obie ręce Origami były obwinięte wokół szyi Shidou, poczuł że coś jest nie tak. Powód został jednak szybko odkryty, razem z dźwiękiem oddychania czuł jak ktoś dmucha mu w szyje.
„O-Origami......?”
Hu—Ha—Hu—Ha—.
„Czekaj chwilę.....”
Hu—Ha—Hu—Ha—
„Hej, hej......”
Mając zakłopotany wyraz twarzy Shidou obrócił głowę, jednakże.
„Aaa!”
Natychmiastowo poczuł na szyi coś co przeszło jego wszelakie spodziewanie i aż nim wzdrygło.
Nawet jeśli jej ręce się nie ruszały,Shidou czuł jakby była cały czas łaskotany.
„Co ona mi właśnie zrobiła?”
Shidou opanował chaotycznie zachowujący się mózg, pobiegł do sali nr 305 i położył Origami na łóżku.
„…………”
Kiedy Origami leżała na łóżku, oblizała swoje usta z niewiadomego powodu.
„Uff......”
Mimo, że szedł krótki odcinek i Origami nie można było uznać za ciężką, to czuł nadzwyczajnie zmęczony. Shidou oparł się o ścianę i próbował uregulować oddech.
Po około minucie, kiedy się już uspokoił przyglądnął pokojowi.
Pokój był wymalowany na biało. Miał powierzchnie około trzech tsubo (10m2), znajdowały się tam łózko,szafka nocna, telewizor i prawdopodobnie po poprzednim właścicielu na stoliku nocnym stał wazon z kwiatami oraz koszyczek z jabłkami.
„Więc...... Origami, pójdę już.”
Jak tylko Shidou to powiedział, żołądek Origami zaburczał.
„Jeszcze nie jadłaś?”
Origami kiwnęła głową twierdząco.
„Więc...... Czy zawołać tutaj pielęgniarkę? ”
„......”
Jednakże Origami nagle podniosła głowę i wzięła jabłko z koszyka na szafce.
Potem wzięła nóż do obierania owoców, który również był w koszyku, i podała obie rzeczy Shidou.
„Obierz je dla mnie.”
„Eee? …...Dobrze.”
Nie miał powodu odrzucać tą prośbę, jeśli chodziło jej tylko oto. Shidou usiadł przy stole, wziął jabłko i nóż, położył koszyk na kolanach i zaczął obierać.
Dla Shidou, który często gotował posiłki, to było bardzo proste zadanie. Nie upłynęła nawet minuta a jabłko było obrane i podzielone na osiem części. Następnie ułożył cząstki jabłka na talerzu.
„W porządku, może być?”
Powiedziała i podał talerz Origami. Jednakże, on nie była zadowolona, kręciła głową na lewo i prawo, oraz nie wyciągnęła ręki po talerz.
„Czemu Origami?”
„Nakarm mnie.”
„Co......”
Shidou zatrzymał rękę w miejscu i jego ramiona zatrzęsły się przez chwilę. Ale postanowił, że nie będzie taki uległy. Udał, że kaszle i otworzył usta.
„Nie...... To może sama zrobić, racja?”
„Powiedzieli mi, żeby unikała nadmiernego wysiłku.”
„Ale właśnie chodziłaś po szpitalu, a dodatkowo miałaś ze sobą stojak na kroplówkę.”
Origami zignorowała słowa Shidou, otworzyła usta i powiedziała „Aaa--”
„......naprawdę...... chyba nie mam wyboru.”
Shidou wziął kawałek jabłka, jednocześnie wzdychając i podstawił go pod usta Origami, wtedy jej brwi zadrżały, jakby była zaskoczona.
„Nie możesz poruszać rękami to przynajmniej porusz ustami--”
„......!”
Poniekąd czuł, że jego słowa trafiają w próżnie, ponieważ Origami niespodziewane ugryzła jabłko, przerywając jego wypowiedź.
Origami spojrzała na Shidou, po tym jak ugryzła połowę cząstki jabłka, przeżuła ją i połknęła. Wyglądało na to, że chce pozostałą połówkę w rękach Shidou, ponieważ ponownie otworzyła usta,
„Proszę, tu masz.”
I wtedy, kiedy Shidou podał do buzi Origami jabłko --Ona połknęła je w całości, razem z jego palcami.
„Ej?”
To było zupełnie poza wszelkimi przypuszczeniami Shidou. Odruchowo krzyknął zszokowany.
„Ha, ha, czy ty jesteś może naturalna blondynką?”
Shidou wymusił uśmiech i wypuścił jabłko z palców które były w ustach Origami, a potem je cofnął. Natychmiastowo po tym, został złapany za nadgarstek tak, aby nie mógł jednak wycofać palców.
„Eee......?”
„…………”
Ignorując krzyki zaskoczonego Shidou, Origami zaczęła lizać jego palce. *Lizu* *Lizu* *Cmok* *Cmok* *Siorb*
„Ej ej Origami......! Nie, czekaj, naprawdę …...O-Origami-san?”
Shidou krzyczał piskliwym głosem, a a jego ręce się miotać w panice, aby ostatecznie uciec z uścisku Origami. Palce Shidou i usta Origami były połączone cienką nicią śliny przez chwile...... co za erotyczna scena, twarz Shidou cała zrobiła się czerwona.
„Dziękuje za posiłek.”
Origami wytarła usta, złączyła razem ręce i pochyliła głowę. Shidou wytarł swoją rękę, jednocześnie pocąc się niesamowicie.
„To..... wszystko?”
Kiedy Shidou skończył zdanie, Origami wskazała na szafkę nocną.
„To.”
„Eee?”
Patrząc się tam gdzie wskazywała Origami, Shidou zobaczył elektroniczny termometr.
„Muszę zmierzyć sobie temperaturę.”
„Aha, więc o to chodzi.”
Shidou wziął termometr i podał go Origami. Jednakże ona nie wyciągnęła po niego ręki.
„Co się stało? Czyż nie chciałaś zmierzyć sobie temperatury?”
„Trudno to zrobić mi samej. Mam nadziej, że mi pomożesz.”
„Co?”
Shidou zmarszczył brwi i się spytał.
„Nie, nie, nie, nie. Przecież tylko wystarczy włożyć pod pachę.”
„Nadmierny wysiłek.”
„......Dobrze, dobrze. Rozumiem.”
Poniekąd czuł, że został w jaką dziwną grę wciągnięty. Shidou westchnął i wyciągnął termometr z opakowania.
„Skoro o tym powiedziałaś...... jak dokładnie mam ci pomóc, ze zmierzeniem temperatury. Tu nie ma nic w czym mógłbym ci pomóc.”
„Usiądź tutaj.”
Kiedy Shidou się spytał Origami, wygładziła pościel na łóżku.
„Aha?”
Shidou przechylił głowę i usiadła w przeznaczonym miejscu. Origami wstała i usiadła na jego nogach, twarzą do niego. Wyglądało to jakby się przytulali.
„O-Origami......?”
Jedyne co widział to jak jej kark o białej skórze zbliżał się do jego twarzy. Oczy Shidou zaczęły błądzić dookoła.
Jednakże Origami wykazywała się obojętnością i rozpięła guziki od swojej piżamy, ukazując w ten sposób swoją nagą klatkę piersiową.
„C-C-C-C-C-C-C-C-C-C-Co robisz Origami?”
„Kiedy Kurumi Tokisaki przeniosła się do naszej szkoły, jej działania przyciągnęły twoją uwagę i zainteresowanie.”
„Eee......?”
„Wydedukowałam wtedy, że agresywne zachowane jest efektywne.”
Wymamrotała Origami, następnie złapała prawą rękę Shidou którą trzymał termometr i powoli nakierowała ją na jej lewą pachę.
„--Włóż go, Shidou”
„…………!?”
„Termometr.”
Pomimo, że nie mówiła niczego niestosownego, Shidou poniekąd poczuł się okropnie zawstydzony.
„Nie, to powinnaś sama zrobić......”
„Jeśli nie chcesz tego zrobić, to pomóż mi wytrzeć moje ciało i zmienić piżamy--”
„Zrobię! To będzie cudownie jeśli zmierzę twoją temperaturę!”
„W porządku.”
Origami wydawała się nieco zawiedziona, Shidou przełknął ślinę i trzęsącą się ręką zbliżył termometr do pachy Origami.
„……!”
Jak tylko termometr dotknął skóry Origami, całe jej ciało zadrżało.
„Wszystko w porządku, Origami?”
„Tak, jest tylko trochę...... zimny,”
„Aha......”
Skoncentrował się i wsunął termometr pod pachę.
„......Aaa--, …...Uuu--”
Origami wydawała ciche dźwięki, które z pozycji Shidou były słyszalne jak by to było pojękiwanie i dyszenie.
Normalnie Origami nigdy wydawała takich łagodnych i uwodzicielskich dźwięków. Za każdym razem kiedy rozbrzmiewały one w uszach Shidou jego komórki mózgowe doświadczały niebiańskiej rozkoszy
„Umm......Shidou --nieco głębiej.”
„......P-przepraszam, co?”
„Jeśli nie włożysz go poprawnie......to nie uda ci się......poprawnie zmierzyć.”
„Oh, ok......”
Mierzył tylko jej temperaturę, więc czemu wydawało mu się, że robi coś czego nie powinien. To zapewne jest tylko jego wyobraźnia. To musisz być jego wyobraźnia.
Shidou zaczął recytować w głowie „ Prajna Paramita Sutra4” (chociaż słowa były pomieszane) aby zapanować nad chaosem w głowie, popchnął termometr głębiej w pachę Origami.
„Aaa......”
Natychmiast po tym Origami się zatrzęsła, oraz jej ciało się wygięło. Następnie jej oddech przyśpieszył.
„O-O-O-O-O-Origami......?”
„--Proszę włóż go mocniej.”
„M-Mogę spytać...... c-czemu?”
„Termometr...... wypadnie.”
„No właśnie...... masz racje.”
Shidou wziął swoja rękę i docisnął lewą rękę Origami do jej ciała aby termometr nie wypadł.
No właśnie, to byłoby nie możliwe poprawnie zmierzyć temperaturę jeśli termometr by wypadł i nastąpił błąd w pomiarze, to jest coś czego nie można uniknąć. Takie są prawa wszechświata i taki marny człowiek jak Shidou tego nie zmieni.
Miękkość ciała Origami jak również jej ciepło w pełni przepływały do Shidou bez wyjątków. Słaby zapach potu z jej szyi wpłynął do nozdrzy Shidou. Czuł się jakby ktoś otworzył mu czaszkę i wypełnił ją jakąś dziwną zawartością, która sprawiła, że nic kompletnie nie rozumiał.
--I wtedy rozległ się odświeżający dźwięk z termometru i Shidou wrócił do rzeczywistości.
„Uff!”
Wtedy wyjął termometr spod pachy Origami.
„Aaa......”
W tym momencie ciało Origami po raz kolejny zadrżało, ale Shiodu skupił swoją uwagę na odczytaniu temperatury.
„36,2 stopnia...... Normalna temperatura.”
„Czyżby.”
Origami powiedziała z lekkim rozczarowaniem, potem powoli zapięła guziki u piżamy. Kiedy to zrobiła spojrzała ponownie na Shidou.
„Shidou.”
„O-O co chodzi.....?”
„Jesteś w tym bardzo...... dobry.”
„N-Naprawdę?”
Shidou nie miał pojęcia w czym niby jest tak dobry, ale czuć, że narobiłby sobie kłopotów jak się spytał o wytłumaczenie, więc tylko kiwnął głową.
„W-Więc...... pójdę już. Origami dbaj o siebie.”
Shidou „odstawił” Origami na łóżko, wstał i udał się do wyjścia. Jednakże.
„--Jeszcze tylko jedna rzecz, dobrze?”
Usłyszał głos Origami za pleców.
„...... O co chodzi?”
Wyczuwał, że coś może się stać niedobrego, kiedy jej odpowiadał. Co za prośbę tym razem będzie mieć. --Jednakże, Origami powiedziała coś niespodziewanego.
„Wczoraj. Mam nadzieje, że powiesz mi co się działo po naszej bitwie z Kurumi Tokisaki. --Powinien być jeszcze jeden Duch który unosił się w powietrzu. Ubrany był w Suknie Astralną wyglądającą jak kimono, a sam używał płomieni.”
„......”
Shidou mimowolnie wstrzymał oddech.
Alarm rozległ się w jego głowie. Origami zdecydowanie pytała się o Kotori.
„Pamiętasz to?”
„.......Yyy.”
Shiddou wahał się przez chwilę a potem kiwnął głową.
Z racji tego, że Origami widziała Kotori, nawet jeśli nie wyraźnie, nie sensu tego ukrywać. Co więcej jeśli Shidou powiedziałby, że nie widział Ducha to byłoby to ogromnie podejrzane.
Shidou nie był pewny czy Origami zauważyła jego panikę, więc kontynuował wypowiedź spokojnym głosem.
„Wtedy, zanim zostałam pozbawiona przytomności przez Kurumi Tokisaki --Nie ważne jak dobre będą detale, mam nadzieje, że powiesz mi gdzie mogę znaleźć ognistego Ducha.”
„Nie...... jakby to powiedzieć, zostałem chwilę później również pozbawiony przytomności i nie pamiętam żadnych szczegółów.”
„......Naprawdę. Jak sobie coś przypomnisz, mam nadzieje, że powiesz mi o tym natychmiast.”
Słysząc słowa Shidou, Origami westchnęła z ulgą.
Shidou kiwnął głową, ale czuła się niespodziewanie zaniepokojony.
Origami była członkiem AST więc eliminacja Duchów jest jej misją, i zbieranie informacji o nowo pojawiających się Ducha jest zrozumiałe...... ale Shidou czuł, że coś jest nie tak z Origami.
„Czemu chcesz wiedzieć o tym Duchu tak bardzo......”
„Ponieważ.”
Słowa Origami się urwały, przygryzła lekko wargę i kontynuowała.
„Pamiętasz jak ci powiedziałam wcześniej?”
„Wcześniej......?”
„O tym, że Duch zamordował mi rodziców.”
„......Aaa...... pamiętam.”
Shidou kiwnął na znak, że pamięta. On nie mógłby tego zapomnieć. Był powód nienawiści Origami do Duchów, nienawiści do potworów które niszczą ten świat. Ten wypadek zdarzył się pięć lat temu.
„Pięć lat temu. Tym którym rozpętał potężny pożar w dzielnicy mieszkalnej Nankou-machi i spalił żywcem moich rodziców...... był ognisty Duch.”
„Co--”
Shidou zatkało.
Położył ręce na brzuchu, i czuł jakby jego wnętrzności skręcały się za każdym razem jak robi wdech. Jego oddech stawał się boleśniejszy z każdych wydechem i czuł jakby pgo pociągało na wymioty.
Wziął głęboki oddech, a potem jeszcze raz. Pomyślał o tym co powiedziała Origami, --Jednakże w umyśle Shidou panował tylko chaos i niepokój.
Origami naprawdę to powiedziała.
Ognisty Duch zabił jej rodziców.
--Kotori zabiła jej rodziców.
„--Od zawsze go szukałam, bez końca, nigdy w tym nie ustałam.”
Wyglądało na to , że Origami nie zauważyła zszokowanego wyrazu twarzy Shidou, i kontynuowała.
„I tak po prostu go znalazłam. Wreszcie go znalazłam.
Zabić. Zabić. Muszę go zabić. Własnymi rękoma.
Spędziła piec lat tylko tylko dlatego celu.
Dlatego wstąpiła do AST.
Dlatego, zdobyłam Realizer.
Dlatego, opanował do perfekcji moje umiejętności.
Wszytko po to żeby, wyeliminować tego przestępce.
Wszytko po to żeby, stawić czoła ognistemu Duchowi.
Wszytko po to żeby, móc zabić <Ifryt>.”
Z siła jaką Origami nie przerwanie złorzeczyła na tego Ducha była niewyobrażalna.
Ale jej wyraz twarzy był pusty, jej głos suchy bez emocji. Nie wykonywała żadnych przesadnych gestów. Jednakże pomimo takiego wyglądu, słysząc ile jadu i nienawiści sączyło się z jej słów, każdemu doświadczającego tego, na pewno zadrżałyby ramiona.
<Ifryt>. Taki kryptonim został nadany Kotori która zamieniła się w Ducha.
--Pięć lat temu. Cóż, to było poniekąd pasowało z tym co Kotori powiedziała.
„Ale, to nie może tak być, nie mów, że...... ta dziewczyna--”
„Wiesz coś o tym?”
Origami przechyliła głowę, a Shidou pośpiesznie pokręcił głową.
„Nie, nie...... nie o to chodzi.”
„Aha.”
Kiedy Origami to powiedziała, zaczęła unikać wzroku Shidou. Natychmiastowo Shidou poczuł jakby został uwolniony od jakiegoś ciężaru. Jednakże, nie miał zamiaru kończyć rozmowy w ten sposób. Shidou nieco się wahając powiedział.
„O-Origami.”
„O co chodzi?”
„Jeśli nie możesz o tym mówić, to o tym zapomnij..... ale jeśli to możliwe mam nadzieje, powiesz mi trochę więcej o tym co się stało pięć lat temu. B-Bo być może sobie coś przypomnę......” Po tym co Shidou powiedział, Origami kiwnęła potwierdzająco głową
„Tego dnia, wracałam, ze sklepu spożywczego--”
Origami zaczęła swoją opowieść spokojnym głosem. Wtedy jeszcze jej rodzice żyli, jednakże kiedy Duch się pojawił, zabij jej rodziców na jej oczach. Z powodu rozmytego widoku i nie pełnej przytomności, nie mogła go zidentyfikować. Trochę później dowiedziała się kto był przyczyną tej katastrofy --<Ifryt>.
Mimo, że to było pięc lat temu, jej słowa nie zatrzymały się ani na chwilę – było to jakby to wczoraj przeżyła.
„…………”
Wysłuchał ją do końca. Bicie serca Shidou przyśpieszyło jakby był zdenerwowany.
Ponieważ, informacji których się spodziewał, nie usłyszał z ust Origami.
Dokładniej mówiąc –Ten Duch był totalnie inny od Kotori.
Dla Shidou możliwość, że Kotori zabiła rodziców Origami wynosiła zero.
„--Tak to było.”
Ale Origami zakończyła swoją opowieść, zanim powiedziała najważniejsze dla Shidou informacje.
Shidou czuł się jakby spadał w przepaść i zrobił krok w kierunku Origami.
Trochę, wystarczy nawet odrobina. Chciał mieć niepodważalny dowód, że Kotori nie była zabójcą, więc spytał się jej.
„C-Coś więcej......? Odnośnie porównania Ducha z wczoraj do--”
Jednakże, w tym momencie.
„--Ogłoszenie dla odwiedzających. Godziny przeznaczone do odwiedzin zbliżają się do końca. Każdy kto jest jeszcze w szpitalu, jest proszony o jak najszybsze opuszczenie go. Powtarzam-- ”
Rozbrzmiało ogłoszenia z korytarza, przerywając zdanie Shidou.
„O co się pytałeś?”
Origami przechyliła głowę, pragnąc aby Shidou, powtórzył pytanie. Jednakże Shidou pokręcił głową.
„O nic, nieważne. Dbaj o siebie, Origami.”
Origami kiwnęła głową w odpowiedzi. Shidou pośpiesznie opuścił salę, zanim Origami spróbowałaby z nim kontynuować rozmowę.
Zostało jeszcze kilka minut do końca czasu dla odwiedzających.
Jednakże Shidou nie mógł zapytać się ponownie. Oprócz tego, że respektował ogłoszenie, miał powód dla którego nie chciał się spytać ponownie Origami.
--Bał się, był przerażony.
--Że jednak Origami przestawi dowody na to, że to Kotori pojawiła się tam pięć lat temu i zabija jej rodziców.
„…………”
Po wyjściu z sali, zaczął iść ku wyjściu.
Będąc w szpitalny korytarzu, niebezpiecznie było się , za szybko poruszać.
Jednakże, tak jak myślał, jej chód przyspieszył mimowolnie. Aby uspokoić swoje rozszalałe serce, złapał ręką za klatkę piersiową, a jego buty szurały o podłogę.
„……”
Jedyną rzeczą którą sprawiła, że Shidou nie mający żadnego zamiaru się zatrzymać zanim nie opuści szpitala stanął, był dźwięk dzwoniącego telefonu komórkowego w jego kieszeni.
Nawiasem mówiąc, kiedy wchodził do szpitala zapomniał wyłączyć dźwięk w telefonie. Pośpiesznie wyszedł ze szpitala, wyciągnął komórkę z kieszeni i odebrał połączenie.
„Halo..... Słucham.”
„......Czy to ty Shin?”
„Reine?”
Z powodu pośpiechu nie zauważył nazwy dzwoniącego, ale słysząc śpiący głos oraz ksywę 'Shin' od razu wiedział kto dzwoni...... Nawet jest znali się już jakiś czas, Reine nadal nie zapamiętała jego imienia.
„......Skończyłeś odwiedziny u Many?”
„Eee......Tak. Powinienem.”
„Co za ta mętna odpowiedź?”
„Obecnie jest operowana i nie mogę jej na razie odwiedzić.”
„.....Hmm, tak mówisz.”
Powiedziała Reine, niskim głosem.
„Co się stało?”
„......Nie, nic. Tak po za tym, Shin możesz wrócić w tej chwili na <Fraxinus>. Chodzi o Kotori......”
„……!”
Imię wypowiedziane przez Reine odebrało mu mowę.
Wygląd Kotori zanim opuścił <Fraxinus> i słowa Origami zmiksowane razem sprawiały, że odczuwać okropny ból.
„C-Coś się stało Kotori?”
„......Nie. Powodem tego spotkania będzie omówienie strategii na najbliższe dni.”
„Strategii?”
Shidou zmarszczył brwi jak się pytał. Reine odpowiedziała.
„...... Shin, będzie ci bardzo trudno zapieczętować Kotori...... ale w tym wypadku masz jedną dużą przewagę w porównaniu do Tohki czy Yoshino.”
„Przewagę......jaką?”
„......Powód jest prosty. Ona jest inna niż Duchy które pojawiają się nagle znikąd, cel naszej operacji był z nami przez bardzo długi czas. Jej zainteresowania, rzeczy jakie lubi, miejsca gdzie często przebywa, czego pragnie...... itd., te informacje są dla nas dostępne w przeciwieństwie do innych Duchów. Ponadto mamy jeszcze jeden dzień w zapasie, zamierzamy ustalić plan działania. Ale będzie on bezużyteczny jeśli nie będzie z tu z nami.”
„M-Masz racje.”
Reine miała rację. To prawda, że zapieczętowanie Kotori w trybie dowódczyni może mieć trudność o niezbadanym poziomie, jednakże jeśli spojrzysz na osobiste informacje odnośnie Kotori jakie Shidou posiada, to pod różnymi względami może ona być najłatwiejszym celem „ataku” z jakim się zmierzył.
„Więc, zebrałam członków załogi którzy rozumieją co się stało Kotori i zamierzamy przedyskutować nasz plan, Shidou musisz do nas dołączyć.”
To było oczywiste, Shidou z wigorem pokiwał głową.
„Rozumiem. Jeśli mogę się przydać, to z ochotą pomogę.”
„Dziękuje za twoja pomoc --<Fraxinus> cię przetransportuje, tylko mogę cię prosić abyś wcześniej wrócił do domu?”
„Tak, rozumiem --Reine?”
„......Coś jeszcze?”
„Chciałem...... się pytać, o coś sprzed pięciu lat. Kotori ona--”
„......Kotori ona, co?”
I znów Shidou urwał zdanie w połowie. Może dlatego, że nie pomyślał do końca o co chciałby się spytać --albo nie chciał się pytać Reine, podwładnej Kotori i jej przyjaciółki o taką drażliwą sprawę.
„......Nie, nic.”
„W takim razie do zobaczenia później.”
Powiedziała Reine i się rozłączyła. Shidou bez słów, nacisnął przycisk, schował telefon do kieszenie, i ciężkim krokiem ruszył przed siebie.
„Shidou!”
Shidou został przeniesiony na <Fraxinus> przy pomocy urządzenia transportującego, gdzie czekały na niego Reine i Tohka, która prawdopodobnie nie zmieniła jeszcze swoich ubrań i miała na sobie taki sam mundur jak Reine.
„C-Czy to nie Tohka. Obudzi--”
Nie czekając aż Shidou skończy zdanie, Tohka rzuciła się na niego.
„Eee!”
Zaskoczony przez tą niespodziewaną reakcję, całe ciało Shidou zesztywniało, ale Tohki to w ogóle nie obchodziło, objęła Shidou rękami wokół szyi i mocno się przytuliła.
„Shidou! Nic ci nie jest! To wspaniale!”
„Yyy...... to dzięki tobie.”
Gorzko się uśmiechnął, potem lekko ją klepnął w ramię, dając jej do zrozumienia, go puściła. Tohka coś wymamrotała pod nosem, zrozumiała przesłanie i go puściła.
„......Umm?”
Poczuła coś podejrzanego i zmarszczyła brwi i jeszcze raz zbliżyła się do Shidou.
Jakby chciała poznać zapach, cały czas wahała szyję Shidou.
„Coś nie tak? Coś się stało Tohka?”
„Nie...... Tylko wyczułam nieprzyjemny zapach. Zastanawiam się czemu. To powinien być przyjemny zapach i ale kiedy go powąchałam, zrobiło mi się nie dobrze, poczuła się zdenerwowana, jakby to ująć...... aaa, no właśnie to był taki sam zapach jak Origami Tobiichi.”
Powiedziała Tohka z poważną miną. Co za wspaniały zmysł węchu. Serce Shidou o mało nie wyskoczył mu z piersi.
„T-T-T-T-T-T-To twoja wyobrażania.”
„Umm...... chyba tak. Nie wiem czemu pomyślałam, że ciało Shidou pachnęło jak Origami Tobiichi. Dopóki nie niosłeś jej, to ten zapach nie powinien się tu pojawić.”
„......Zgadza się. Takie coś nigdy by się nie wydarzyło.”
„...... Wystarczy pogaduszek Shin.”
Reine która stała kącie i patrzyła się na Shidou i Tohkę, powoli potrząsła głową jak to mówiła. Wyglądał na śpiącą jak zawsze, sprawiała wrażenie, że może w dowolnej chwili upaść na podłogę i zasnąć.
„......Dobrze, przepraszam.”
„...Więc chodź za mną. Tohka, możesz pójść się pobawić z Yoshino przez chwilę?”
„Eee? Nie mogę zostać z Shidou?”
Brwi Tohki ułożyły się w znak “八” i gapiła się na Shidou --ale z racji, że na tym spotkaniu mieli ustalać plan zapieczętowania Kotori, więc lepiej, żeby Tohka nie wiedziała o tym.
„Tohka przepraszam. Ale to jest bardzo ważne spotkanie.”
„Yyy...... rozumiem.”
Tohka była niezadowolona, ale usłuchała ich i poszła do Yoshino.
„...... W porządku no to chodźmy.”
Powiedziała Reine, ruszyła przed siebie chwiejnym krokiem. Shidou ruszył za nią.
Szedł korytarzem którego nigdy dotąd nie przemierzał, w końcu dotarł do masywnych drzwi. Reine stanęła przed nimi, piszczące dźwięki się rozległy i owe drzwi się otworzyły.
„......Wejdź, proszę.”
W środku była duża przestrzeń. Na środku pomieszczenia stał duży stół i kilku członków załogi już tam przy nim siedziało. Wychodziło, że w tym pomieszczeniu urządzali wszelakie spotkania planujące.
„.....Popatrzmy za pustym miejscem.”
Reine chwiejnie weszła do pomieszania, i usiadła na wolnym krześle. Shidou zrobił to samo i usiadł obok niej. Patrząc przed siebie widział miniaturowy wyświetlacz LCD i klawiaturę. Wychodziło na to, że każde siedzenie jest tak wyposażone.
Wtedy mężczyzna siedzą na miejscu przewodniczącego zakaszlał i wstał natychmiast.
Długie włosy sięgające aż po bark, twarz nie za bardzo do końca japońska. Wyglądał jak standardowy bohater mang Shoujo (dla dziewczyn)
Kyouhei Kannazuki. Był zastępcą dowódczyni <Fraxinus> i tym samym zastępcą dowódczyni dywizji bojowej. Teraz kiedy Kotori jest w kwarantannie, On jest następny łańcuchu dowodzenia.
„To wspaniale, że wszyscy się zebraliśmy. Z powodu wydarzeń nie cierpiących zwłoki, pozwólcie, że zajmę stanowisko dowódczy, ja Kannazuki będę dzisiaj gospodarzem tego spotkania. Shidou-kun to zaszczyt dla mnie, że jesteś tutaj z nami.”
„Nie, to ja to powinienem powiedzieć.”
Shidou kiwnął głową i Kannazuki z zadowolonym uśmiechem kontynuował.
„W takim razie, przejdźmy do sedna sprawy. Ci którzy już wiedzą co się stało z Dowódczynią, Ci którzy dopiero teraz poznali szczegóły...... to nie ważne, proszę niech wszyscy udzielą wsparcia w naszej sprawie. --Dzisiaj będzie planować randkę między Dowódczynią Itsuka i Shidou-kun która będzie za dwa dni. Proszę wyjawcie wszystkie informacje które macie i sprawmy niech ten dzień będzie jednym z najwspanialszych dla naszej Dowódczyni.”
Powiedział Kannazuki, przyglądnął się ludziom przy stole i wziął głęboki oddech.
„......Shin, lepiej będzie jak zatkasz swoje uszy.”
„Eee?”
Reinie niespodziewanie powiedziała, a Shidou przechylił głowę pytająco. I wtedy--
„Drodzy zebrani członkowie <Ratatoskr>. To jest ważne wydarzenie dla bogini którą wszyscy kochamy. Nadszedł czas aby odpłacić za jej życzliwość. Dowódczyni! Dowódczyni Kotori Itsuka! Nasze wsparcie jest niezbędne. Czy wszyscy są gotowi?”
„TAK!”
Po deklaracji Kannazukiego, ludzie przy stole odpowiedzieli rykiem. Ich przeraźliwy krzyk wstrząsnął powietrzem, fale dźwiękowe odbijały się od ścian i atakowały bębęnki w uszach Shidou.
„”C-Co tu się dzieje?”
Jednakże Kannazuki nie zauważył zdezorientowanego Shidou i kontynuował.
„Chcecie byś nagrodzeni przez Dowódczynię?”
„TAK!”
„Chcecie zobaczyć uśmiech Dowódczyni?”
„TAK!”
„Chcecie się tarzać po podłodze, i żeby was Dowódczyni kopała obcasem najsilniej jak umie?”
„Ta...... eee?”
Wyglądało na to, że zdobył na to aprobaty. Kannazuki udał, że kaszle.
„Nadszedł czas aby pokazać naszą miłość! Śpiewajmy głośno imię które wychwalamy!”
“KO.TO.RI!!
KO.TO.RI!!
KO.CH.AM.KO.TO.RI!!”
W pomieszczeniu zapanowała szaleńcza atmosfera. To nie wyglądało na zwykłe wykonanie rozkazu, to było bardzie jak występ gwiazd muzyki.
„Bardzo dobrze! Zacznijmy sprawozdanie! Marzenia naszej Dowódczyni, nadzieje naszej Dowódczyni, aby spełnić wszystkie, musimy sprawić aby się zakochała!”
„Zrozumiano!”
W odpowiedzi na mowę Kannazukiego, wszyscy członkowie wzięli się za klawiatury i zaczęli wprowadzać dane.
Shidou potrząsał głowa na boki, z racji tego, że nadal dzwoniło mu w uszach.
„C-Co tu się właśnie stało......”
„......Stało się tak, bo wszyscy bardzo lubią Kotori.”
„Eee......”
Powiedział Shidou i pot zaczął się pojawiać na jego twarzy, kiedy nagle usłyszał głos z przeciwnej strony stołu. Należał on do szczupłego mężczyzny z białymi pasmami na włosach. Jego imię to chyba było --<Prezydent> Mikimoto.
„Zastępco dowódczyni! Chce być pierwszy!”
„Bardzo dobrze, udzielam pozwolenia na przemówienie!”
„Tak! To musi być prezent ponad wszystko! Z racji tego wiemy jakie rzeczy lubi, będzie nam lepiej zdobyć jej uznanie niż u zwykłego Ducha! Wszyscy wiemy, że Dowódczyni uwielbia lizaki Chupa Chups! Jeśli uda nam się zrobić lizaka z oryginalnym smakiem i dać go w prezencie Dowódczyni--!”
„NIE! Zbyt naiwne! Naprawdę myślisz, że twój poziom wiedzy o lizakach jest większy od miłości Dowódczyni do lizaków? Wyryj to sobie w sercu! Rzeczy które ktoś kocha najbardziej, jest najtrudniej mu dać!”
„......Bardzo przepraszam!”
„Następny!”
„Tak!”
Wykonując polecenie Kannazukiego, następny członek załogi wstał. Jego charakterystyczną cechą były okrągłe okulary, a był to Mężczyzna z setką narzeczonych <Łamacz Wymiarów> Nakatsugawa.
„To jest od przyjaciółki Dowódczyni z gimnazjum, która nazywa się Kana Kiotome. Wychodzi na to, że Dowódczyni ostatnio bardzo polubiła i wciągnęła w grę na komórkę 'Pan Świnka.'”
„Czekaj chwile, jak u licha zdobyłeś tą informacje!”
Shidou wykrzyczał, a Nakatsugawa zrobił szeroki uśmiech i pokazał kciuk do góry.
„Spokojna głowa. Dałem jej wystarczająco dużo pieniędzy i nie uławniłem nic o nas czyli o <Ratatoskr>. Odegrałem wspaniałą rolę 'Zboczeńca który prześladuje Kotori-chan!'”
„Co tu się w ogóle dzieje?!”
„Ha... ha... Hej mała dziewczynko, ta osoba z którą z tobą była to twoja przyjaciółka, prawda......? D-Dam ci dużo pieniędzy, jak mi opowiesz co wiesz o niej......?”
„To jest jeszcze gorsze! Z resztą, nie wiedziałem, że Kana-chan jest taką osobą, która zdradza swoich przyjaciół za pieniądze?”
„Jej matka jest śmiertelnie chora, i absolutnie potrzebowała pieniędzy. Po głębokich przemyśleniach zdecydowała się. Ale później przytulił się do poduszki i płakała z poczucia winy.”
„Przepraszam Kana-chan, nie miałem pojęcia!”
Shidou złapał się za głowę. Kolejny mężczyzna w średnim wieku wstał z krzesła --Mistrz Romansów <Kiepski Małżonek> Kawagoe!”
„Zastępco dowódczyni, teraz moja kolej.”
„Bardzo dobrze, przedstaw co tam masz.”
„Dobrze –po pierwsze popatrzcie na to, to jest film z 2 Maja.”
Następnie Kawagoe wcisnął klawisz na klawiaturze. Na ekranie na środku stołu pojawił się film z mostka sterowca.
Widniała na nim Kotori która siedziała na fotelu dowódczyni, wychodziło na, że właśnie skończyła pracę, lekko się przeciągnęła i pogładziła po ramionach i powiedziała.
„......Pff, ale to męczące. Byłoby świetnie jak mogła raz na jakiś czas pójść do gorących źródeł zrelaksować się.”
„……!”
Wtedy wszyscy w zebrani w pokoju podnieśli krzyk.
„Ona, ona powiedziała...... gorące źródła......”
„Tak. Dowódczyni jest zainteresowana udaniem się tam --I w związku z tym mam propozycje.”
W tym czasie jak to Kawagoe mówił, na ekran pojawiło się zdjęcie tradycyjne ośrodka wypoczynkowego przy gorących źródłach.
„Znajdziesz tam pokój ducha jakiego pragniesz. Zrelaksujesz swoje ciału i dusze. Niebiański odpoczynek. Program: Gorące Źródła Tsukimihara Cztery Dni Trzy Noce. Ta propozycja odpręży Dowódczynię!”
„A więc o to o chodzi......!”
„A to nie wszystko. W tych gorących źródła jest dostępny mieszany basen!” (Mężczyźni i Kobiety razem)
„Co......”
Ponownie pozostali w pomieszczeniu zatrzęśli się. Kawagoe wyciągnął ręce do przodu i rozpostarł przerażającą aurę.
„Dzięki mojemu dochodzeniu wiem, że Dowódczyni i Shidou-kun ostatni raz kapali się razem pięć lat temu.”
„S-Skąd to w ogóle wiesz......!”
Pomimo jego krzyków, Shidou został zignorowany. Kawagoe kontynuowała z płonącą pasją w oczach.
„Nawet jeśli nie są świadomi bycia rodzeństwem przeciwnej płci, to naturalne, że Shidou jest zainteresowany nagłym rozwojem ciała jego siostry, to samo odnosi się Dowódczyni która, powinna zacząć okazywać swoiste zainteresowanie ciałem swojego brata......! Ich rozsądek ulega rozbudzonym emocjom. Ich ciała zupełnie przypadkowo dotykają siebie nawzajem, przez co zauważają swoją obecność! Oczywiście ta scena będzie o wiele bardziej ekscytująca niż to ma miejsce zazwyczaj.”
„Ooo......”
Załoga zaczęła coraz bardziej podekscytowana, a szczególnie kilka kobiet, które z jakiegoś powodu były za bardzo podniecone. Jakby to był właściwy cel tego spotkania.
„A teraz ostatnia noc. Szczęśliwy czas powoli zbliża się do końca. W tym momencie Dowódczyni zbiera w sobie dość odwagi i mówi 'Pff, możemy dziś spać razem.'”
„……! ……!”
Członkowie załogi aż wiercili się na krzesłach z zachwytu.
„Nie było wiadomo która strona podjęła inicjatywę aby wziąć się za ręce, nie wiadomo było również w jaki sposób ich ciała przytuliły się do siebie. Wreszcie ich usta się spotkały! To jest co można świętować! Dowódczyni! To jest coś co trzeba świętować......!”
Kawagoe zakrył oczy rękoma. Po bliższym przyjrzeniu się, wychodziło na to że płakał. Nie, to nie był tylko Kawagoe, wszyscy poza Reine byli tak przejęci, że aż płakali.
„Shidou-kun...... zostawiamy Dowódczynie pod twoją opieką......”
„Błagam cię, niech odnajdzie szczęśliwość.”
„Uaaaaa......”
Będąc obserwowanym przez wiele zapłakany twarzy, Shidou poczuj się nieswojo i podrapał się po twarzy.
„Nie, nawet jeśli tak to stawiacie......”
„Co za cienias z ciebie! I ty się śmiesz nazywać mężczyzną? ”
„No właśnie! Przyjmij tą odpowiedzialność!”
„Nigdy nie oddam Dowódczyni takiemu kolesiowi jak ty!”
Poczuł się jakby wszyscy stali się ojcami Kotori. Przyjął zakłopotany wyraz twarzy i złapał się ręka za czoło.
„A-Ale to świetny plan! Dam ci za niego medal 'Święta Kotori'.”
„To będzie mój skarb!”
Kawagoe uderzył pięścią w dłoń i ukłonił się z szacunku. Shidou spojrzał na niego, a potem spytał się Reine która siedziała obok niego.
„Mogę się spytać co to jest za medal 'Święta Kotori'?”
„......Przypinka ze zdjęciem Kotori, zrobiona przez Kannazukiego.”
„Naprawdę?”
Zastanawiał się, czemu ten medal jest tak bardzo cenny.
Następnie Reine powiedziała do reszty załogi.
„......Jednakże, przekroczymy limit jeśli to będzie trwało cztery dni i trzy noce.”
„......Eee.”
Członkowie załogi z ustami szeroko otworzonymi spoglądali na siebie nawzajem.
Zakłopotanie pojawiło się na ich twarzach.
„Eee...... wychodzi na to, że to jest realna przeszkoda. Czy nie możemy skrócić nieco czas wykonania?”
„Nie możemy! To jest kluczowa rzecz w w tym planie. Chodzi o to aby dystans pomiędzy nimi został zmniejszony nieświadomie przez te dwa dni, a ostatnia noc ma służyć jako 'zapalnik' do ostatecznego efektu......!”
„...... Co więcej, poczynania Kotori podczas ostatniej nocy wydają się być twoimi osobistymi marzeniami.”
„Yyy......!”
„Hmm-- Więc co mamy zrobić......”
Zajęczał zrozpaczony Kannazuki, potem popatrzył na Reine i lekko westchnął.
„......Sądzę, że nie potrzeba nam tak skomplikowanego planu.”
„Więc, co proponujesz?”
„......Shin, czy Kotori w ogóle wspominała kiedyś, że chce gdzieś się udać?”
„Miejsc do których chciałaby się udać......”
„......Nie chodzi mi o miejsca, które usłyszałeś przypadkowo. Mam nadzieje, że była kiedyś taka sytuacja, że Kotori mówiła bezpośrednio do ciebie, i wyraźnie mówiła gdzie chce iść tam razem z tobą. Takie miejsce byłoby najlepsze.”
„W porządku......”
Shidou podstawił rękę pod brodę. Zastanawiał się czy jest takie miejsce gdzie Kotori chciała iść razem z nim--
„Tak jest...... to jest to. Przypomniało mi się jak wspominała mi w trakcie oglądania reklam, że chciałaby pójść razem ze mną do Parku Wodnego w Eibu......”
„......Hmm, w takim wypadku, czemu nie wybrać tego miejsca?”
Powiedziała Reine i pokiwała głową.
„M-Może być. Kiedy Kotori to mówiła nie była w trybie dowódczyni tylko młodszej siostry, wiesz?”
„......To nie mam znaczenia. Ona nie ma drugiej osobowości jak Yoshino. Chyba lepiej byłoby powiedzieć, żeby była w takim stanie, że mogła bez skrępowania wyrażać swoje uczucia.”
„Tak......”
Jednakże, Kannazkuki zmarszczył brwi jakby go coś bolało.
„Park Wodny...... cóż jako miejsce na randkę jest to dobry wybór, ale jeśli nie będziemy mieli szczegółowego planu.......”
Reszta załogi miała podobne zdanie jak Kannazuki. Każdy miał niechętną minę i usta w kształcie „へ”
„Ale będziemy mogli zobaczyć Kotori w ślicznym kostiumie kąpielowy jeśli wybierzemy Park Wodny”.
„…………”
Wystarczyło jedno zdanie Reine i można było usłyszeć jak wszyscy wstrzymują oddech.
Plan od którego zależały losy Kotori i <Ratatoskr>, został tak po prostu wybrany i zatwierdzony.
Następny dzień, 21 Czerwca, Środa.
To był dzień wolny ale nie z powodu świąt...... Jednakże w Niezależny Liceum Raizen do którego Shidou uczęszczał, zawiesiło wszystkie lekcje tego dnia. Okoliczności nie dawały innego wyboru, a było tak z powodu, że wszyscy uczniowie i nauczyciele zemdleli w szkole i tymczasowo stracili przytomność.
Na szczęście nie było tam uczniów w krytycznym stanie, ale z powodu sprawdzania wielu przypadków i czynników, podjęto decyzje o tymczasowym zamknięciu szkoły.
„......Cóż, myślę, że to jest pozytywna strona tej katastrofy.”
„...Jest już 10:00. Yoshino zostało już przeniesiona na dach apartamentu. Dotrze do ciebie za chwilę.”
Shidou westchnął zamykając drzwi. W tym samym czasie usłyszał śpiący głos Reine w prawym uchu.
Jednakże Reine nigdzie nie było widać. To było za sprawą miniaturowego komunikatora(interkomu) w prawym uchu Shidou.
No właśnie, dziś Shidou będzie ćwiczył przed jutrzejszą randką z Kotori.
„Więc mam, dziś trening? Wciąż nie wiem, co mam robić...”
Shidou lekko puknął w interkom w prawym uchu i powiedział. Shidou tylko wiedział, że ma się spotkać przed swoim domem z Tohką i Yoshino.
„...Eee, po spotkaniu się z Tohką i Yoshino, idź do stacji Tenguu. Twoim celem jest Gemini Building’s sekcja B, czwarte piętro...... Jak już tam będziesz, pomóż im wybrać stroje kąpielowe dla nich.”
„Stroje, stroje kąpielowe......?”
Shidou zmarszczył brwi. Jego oczy zwróciły się w prawo - w kierunku głosu. Stroje kąpielowe dla Tohki i Yoshino. Kiedy to usłyszał, jego policzki zaczęły płonąć.
„......Tak stroje kąpielowe. Dałam ci wczoraj pieniądze, co nie? Powinno ci tyle wystarczyć.”
„Mimo że to powiedziałaś jest w porządku...... to czemu stroje kąpielowe?”
„Shin. Jutro idziesz do Parku Oceanicznego z Kotori, zgadza się? Aby pozostać spokojnym cały dzień, ważne jest abyś przyzwyczaił się do widoku żeńskich strojów kąpielowych.”
Powiedziała Reine jakby to było oczywiste. Shidou zmrużył oczy i podrapał się po twarzy.
„... Nie, Reine! Zakładam, że będę, ale nie powinienem być podniecony widokiem mojej siostry w stroju kąpielowym, co nie......”
„.....Być może. Cóż może i byłoby to odpowiednie, ale ...... trening jest ci obowiązkowo potrzebny. Kotori nie będzie jedyna dziewczyną w Paku Oceanicznym. Tak ważna randka z tobą w gapiącym się na inne dziewczyny jest proszeniem się o kłopoty.”
„............”
Shidou chciał odpowiedzieć „Nie będę tego robił”, ale zaraz po tym, jego twarz zrobiła się gorąca. Ciężko mu to było powiedzieć bez poczucia winy. Zacisnął zęby, westchnął i kiwnął głową.
„Yyy...... rozumiem.”
Jak tylko skończył rozmowę usłyszał odgłosy kroków zza pleców. Powinny to być Tohka i Yoshino, które wyszły apartamentowca. Shidou podniósł rękę i obrócił się.
„Dzień dobry--”
Następnie, całe jego ciało jakby zamarzło. Nie stała tam ani Tohka ani Yoshino, ale Origami Tobiichi ubrana w koszulkę z dzianiny i krótką spódniczkę.
„O-Origami?”
„…………”
Origami kiwnęła głowa bez słów.
„Co się stało? Spotkanie ciebie w takim miejscu jest rzadkie--”
W połowie swoich słów, Shidou przypomniał sobie, że musi zasłonić usta aby Origami, nie zorientowała się, że rozmawiam z kimś przez interkom.
„Reine? Nie mów mi, że to też część twojego planu......?”
„......Nie, to nie moja sprawka.”
„Naprawdę?”
Shidou podrapał się po policzku i spojrzał na Origami.
„Wszystko już jest w porządku? Wczoraj jeszcze byłaś w szpitalu......”
„To były małe rany. Po wykonaniu kilku badań, zostałam wypisana do domu.”
„W takim razie...... to wspaniale. A co z...... Maną?”
Kiedy Shidou zadał pytanie, Origami lekko zmarszczyła brwi.
„Jeszcze nie odzyskała przytomności... jeśliby się obudziła, nie przyszłabym tu. Jak na razie jest w porządku. To wspaniale, że mogłam się z tobą tutaj spotkać Shidou.”
„Więc...”
„Shidou!”
„Hej, trochę cie przytrzymałyśmy.”
Już Shidou miał zadać pytanie, ale z kierunku apartamentowca rozległ się głos. Shidou spojrzał tam i zobaczył Tohkę ubraną w top na ramiączkach w jasnym kolorze i krótkiej spódniczce, jak również Yoshino ubraną w jednoczęściową sukienkę.
„Eee?”
Jednakże, Tohka która miała szeroki uśmiech na twarzy, kiedy zobaczyła dziewczynę stojącą obok Shidou, mocno zmarszczyła brwi, a z jej twarzy powoli znikał uśmiech.
„Origami Tobiichi......! Czemu tu jesteś!”
Powiedziała, potem pośpiesznie podeszła i stanęła między Shidou i Origami, i wydał dźwięk w stylu „Grr...”.
Origami nie sobie z tego nie robiła, i cały czas wpatrywała się w Yoshino.
„<Pustelniczka>......? Czemu tu jesteś?”
„……!”
Yoshino zaczęła się trząść ze strachu. Mogło to być z powodu wspomnień bycia ściganą przez AST które były jeszcze świeże, lub było to z powodu lodowatego spojrzenia Origami.
Pacynka na lewej ręce chcąc ochronić Yoshino, stanęła między nimi.
„W porządku Paniusiu. Przestań znęcać się na Yoshino. Jeśli zawsze będziesz miała taki wyraz twarzy, to zrobią ci się zmarszczki w młodym wieku, wiesz?”
Origami nawet nie mrugnęła okiem na ta prowokację, tylko odwróciła się do Shidou.
„Co to ma znaczyć?”
„Eee, więc, to jest......”
Shidou mówił chaotycznie i jego oczy latały dookoła. Teraz sobie uświadomił, że jest to pierwszy raz kiedy Origami spotkała Yoshino po zapieczętowaniu.
Dla Origami która nie akceptowała Tohki i innych Duchów, kiedy kolejny się pojawił, było to dla niej podejrzane. Jednakże, nie było mowy, aby jej powiedział o <Ratatoskr>.
„...... Ale kłopot. Wymyśl coś.”
„Ale co ja mam zrobić...”
Kiedy Shidou otrzymał polecenie od Reine, przybrał zakłopotany wyraz twarzy. Tohka nie mogąc się przyłączyć do ich dyskusji, przesadnie pomachała rękoma.
„N-Nie ignorujcie mnie! Pytam się ciebie, co zamierzasz robić!”
Origami spojrzała na Yoshino ponownie, westchnęła i spojrzała tym razem na Tohkę.
„--Tohka Yatogami. Chce się o coś ciebie spytać.”
„Co powiedziałaś?”
Tohka zmarszczyła brwi zaskoczona. To było zaskakujące nawet dla Shidou. Na pewno chce się zapytać czego Tohka chce od Shidou.
“O co ci chodzi, co chcesz wiedzieć?”
„Wczoraj. Czy pamiętasz Ducha który pojawił się nad szkołą w otoczeniu płomieni?”
„……!”
Tym który wstrzymał oddech ze względu na pytanie Origami nie była Tohka tylko Shidou.
Więc o to chodziło. Teraz to nie dziwne czemu Origami, chciała się spytać Tohki, z którą ma złe relacje. Wszystko stało się jasne jak o tym pomyślał. Kiedy Kotori pojawiła się na dachu szkoły tylko Shidou, Origami, Mana, Kurumi i Tohka tam byli, tylko te pięć osób. Tohka jest ostatnią osobą na liście, i tylko ona została do przepytania, Origami nie mogła tego przepuścić.
„R- Reine……”
Shidou zmarszczył brwi, kiedy poprosił o pomoc przez interkom.
Nie szło tak gładko jak było zaplanowane. W rzeczy samej, kiedy Kotori się pojawiła, Tohka też tam była. Prawdopodobieństwo, że rozpoznała Kotori jest bardzo duże.
„......Proszę uspokój się, Shin, to nie powinno być łatwe do skojarzenia.”
„A-Ale--”
Shidou mógł usłyszeć własne bicie serca, które przyspieszyło bardzo szybko, spogladał na przemian na Tohkę i Origami.
Najlepiej byłoby powstrzymać Tohkę przed powiedzeniem czegokolwiek. --Nie, Origami od razu uznałaby to za podejrzane. Nie, ale jeśli będzie tak dalej to--
Kiedy Shidou desperacko myślał co zrobić, Tohka założyła rękę za rękę i powiedziała.
„Hmph, nawet jakbym coś wiedziała, to ci nie powiem!”
Potem puściła focha i wydęła policzki.
Shidou odetchnął z ulgą...... złe relacje między nimi, wychodzi na to, że przydały się w tej sytuacji.
„…………”
Jednakże, problem tak łatwo się nie rozwiązał. Origami pozostała cicha, zrobiła krok w tył i pochyliła głowę.
„Błagam cię”
„Co......”
To niespodziewane wydarzenie sprawiło, że Shidou otworzył oczy szeroko z zaskoczenia, że Origami pochyliła głowę przed Tohką.
Tohka miała taką samą reakcję jak Shidou. Oczy szeroko otwarte i głowa poruszająca się na lewo i prawo, jej również nie udał się zachować spokoju.
„Nie rób tego! Jakie ty masz w ogóle zamiary!”
„Proszę, powiedz mi co wiesz o tym ognistym Duchu. Proszę.”
„Dobra, dobra. Tylko podnieś głowę, bo to jest nieprzyjemne.”
Wykrzyczała Tohka. Origami natychmiast podniosła głowę.
„Więc......”
„Yyy. Mówisz ognisty Duch. Tak widziałam go.”
Jak to było do przewidzenia Tohka widziała sylwetkę Kotori. Jej słowa, spowodowały, że Shidou zaczął panikować. --Jednakże.
„To jest...... To jest, szkarłat.”
Origami popatrzyła pustym wzrokiem na Tohkę.
„--I co dalej?”
„Eee, więc...... no właśnie, była bardzo silna!”
„To wszystko?”
„Yyy. Więc...... dawała takie poczucie „Mocy”!
„…………”
Origami znowu przez chwilę była cicho, zanim coś powiedziała.
„Jaka beznadzieja.”
„Co powiedziałaś? Zadał sobie trud odpowiedzenia tobie, co to w ogóle za zachowanie!”
„Pomyśleć, że pokładałam w tobie dużą nadzieję. To było naprawdę głupie. Więcej pożytku bym bym miała gdybym przejrzałą zdjęcia i nagrania.”
„Ale jesteś okropna. Twoje słowa tylko to potwierdzają......!”
„Dobra, dobra, uspokój się.”
Głęboko westchnął Shidou, i położył rękę na ramieniu Tohki.
Pomimo, że Tohka była zdenerwowana, posłuchała Shidou i uspokoiła się.
„--Ponownie, co wy zamierzacie robić?”
Origami spojrzała na Shidou, Tohkę i na końcu na Yoshino. Tohka powiedziała.
„A kto ci w ogóle, że planujemy dziś kupić stroje kąpielowe z Shidou!”
„Kupić stroje kąpielowe?”
Origami spojrzała ponownie na Shidou.
„Nie, więc...jakby to......”
„A więc to tak.”
Powiedziała Origami, nagle się odwróciła odeszła kilka kroków w kierunku z którego przyszła.
Ale potem stanęła i klasnęła w ręce umyślnie.
„Skoro już o tym mowa, mam tylko strój kąpielowy ze szkoły.”
Powiedziała trzymając rękę na czole, przesadnie potrząsając głową.
„A jeśli poszłabym na basen lub plażę, to by było kłopotliwe.”
Shidou nic nie odpowiedział. Origami odwróciła głowę w jego stronę.
„To byłoby kłopotliwe.”
„......Więc.”
Shidou podrapał się po twarzy, z racji tego, że znajdował się w ekstremalnie kłopotliwej sytuacji. Usłyszał spokojny głos Reine.
„......Shin. Nie ma innego wyjścia. Musisz też ją zaprosić.”
„T-to będzie w porządku? Ale Tohka i Yoshino.”
„......Pomyśl, możesz ją zignorować, ale i tak przecież będzie za wami szła. Ponadto większa liczba dziewczyn w treningu ci nie zaszkodzi.”
„Eee.”
To było łatwe do wyobrażenia, twarz Shidou zaczęła pokrywać się potem, a on gorzko się uśmiechnął.
Westchnął i powiedział do Origami.
„W porządku, jak chcesz to chodź z z nami, Origami.”
„No to idę.”
„Co......!”
W tym samym czasie kiedy Origami się zgodziła, Tohka zatrzęsła się jakby doznała dużego szoku.
„C-Czemu Shidou! Dzisiaj miałam pójść na zakupy tylko z tobą, Yoshino i [Yoshinon]! Czemu Origami ma też z nami iść!”
„D-dobrze już, nie złość się. Ona wydaje się być tym nie zakłopotana.”
„Aaa...... Ja ją będę ignorować.”
Tohka zacisnęła zęby z wyrazem twarzy jakby nie mogła zaakceptować sytuacji.
Origami w ogóle nie zwracała na nią uwagi i kiwnęła głową.
„Skoro nie lubisz mnie tak bardzo i nic się da z tym zrobić. W takim razie nie pójdę z tobą.”
„C-Coś ty powiedziała?”
Tohka była zaskoczona, tym co powiedziała Origami.
Następnie Origami podeszła do Shidou i złapał go za ramię, planując tak iść z Shidou do sklepu. Tohka miała wyraz totalnie zszokowany wyraz twarzy, jako, że nie mogła pojąć co się dzieje.
„C-Czekaj chwilę! Co ty robisz!”
„Idę kupić strój kąpielowy z Shidou. Ty możesz pójść sobie z <Pustelniczką>”
„C-Czemu, tak się stało!”
„Powiedziałaś, że nie lubisz ze mną przebywać. Więc nic na to nie poradzę.”
„C-C.... Tylko dlatego! Nie o to mi chodziło--”
W połowie słów Tohki, Origami jeszcze mocniej złapała go za ramię i pociągnęła. Z powodu tej niespodziewanej siły, Shidou przesunął się o kilka kroków.
„Shidou! Do licha...... puść go wreszcie!”
„Wychodzi na to, że będzie musiała pójść na zakupy ze mną. ”
„Naprawdę.....?”
„No właśnie. Nic się z tym nie da zrobić.”
Powiedziała Origami i kiwnęła głową. Chwilę potem Tohka, powiedziała ze lekką skruchą w głosie.
„R-Rozumiem. Nie przeszkadza mi pójście na zakupy z tobą. Teraz odsuń się od niego.”
„Dobrze, ale ja nie chce.”
„--!?”
Tohka miała zaskoczony wyraz twarzy.
„Jeśli chcesz pójść razem ze mną, to mnie błagaj.”
„Co.......Co......”
Tohka spojrzała na Shidou i Origami, nie rozumiejąc czemu i jak do tego doszło.
„To w porządku, jeśli tego nie zrobisz. Dopóki ja i Shidou jesteśmy razem, nic innego mnie nie obchodzi.”
„C-Czekaj! B-Błagam cię! Pozwól mi iść z tobą!”
Patrząc na Shidou, które ramię było mocno trzymane przez Origami, Tohka wykrzyczała. Origami zmniejszyła nie siłę uścisku powoli i patrząc się na Tohkę powiedziała delikatnym głosem.
„Nie.”
„Co......!”
Tohka zszokowana otworzyła szeroko oczy, i miała wyraz twarzy jakby się miała zaraz rozpłakać w każdej chwili.
„......Hej.”
Shidou nie mógł dłużej już na to patrzeć i westchnął.
Ostatecznie
Origami dołączyła się do nich. Podczas drogi do sklepu relacje
między Tohką i Origami były bardzo niebezpieczne –Cóż, ale to
niczym nie różniło od tego jak zachowują się w szkole. Shidou
wszedł z dziewczynami do windy w Gemini Building’s w sekcji B i
nacisnął przycisk piętra docelowego.
Z racji tego, że popołudniami nie ma wielu klientów w sklepach, w windzie był tylko Shidou z dziewczynami.
„Tak swoją drogą, Shidou.”
Kiedy winda ruszyła, Tohka, przechyliła głowę i powiedziała.
„Co to jest ten strój kąpielowy?”
„Eee?”
Shidou szeroko otworzył oczy na to pytanie. Ale, na lekcjach WF w szkole nadal nie bło zajęć na basenie. Więc to zrozumiałe, że Tohka nic o tym nie wie.
Jednakże, że wyjaśnienie tego dziewczynie, jest dla niego nieco zawstydzające. Shidou unikając jej wzroku powiedział.
„Eee....... no właśnie, strój kąpielowy to--”
„-- Mi-Zu-Gi. Jest to nazwa kodowa najnowszej broni przeciwko Duchom. Aktywowana razem z Realizerem. Jego pociski są wielkości kilku atomów, które z łatwością penetrują Suknie Astralną. Ciało przeciwnika po trafieniu doznaje ogromnym uszkodzeń, i nie możliwa jest jego regeneracja. Ból odczuwany jest nie do opisania i nie jest nieludzko ekstremalny. W związku z tym ta broń została zabroniona do użytku na ludziach, przez międzynarodowe prawo.”
Nagle Origami wypowiedziała potok losowych zdań, niezgodnych z prawda. Tohka wstrzymała oddech z szoku.
„C-C-C......Czy to prawda Shidou......?”
„Nie, jak niby......”
Shidou próbował wyprowadzić Tohkę z nieporozumienia, ale ponownie Origami, wcięła się mu między słowa.
„To prawda. Nigdy bym nie pomyślała, że Shidou wie o istnieniu strojów kąpielowych.”
„C-Czemu Shidou chce nam kupić takie rzeczy......”
„To proste. Tą broń można użyć tylko przeciwko Duchom. Więc zapewne zaplanował atak z zaskoczenia, kiedy będziecie nie uważne.”
„......”
Twarz Tohki zrobiła się cała biała a jej ciało zesztywniało, Yoshino która ukrywała się za plecami Shidou przed Origami wstrzymała oddech.
„N-Nie kłam! Shidou nigdy by czegoś takiego nie zrobił!”
„......Też tak.....myślę, to nie może być prawda......”
Wykrzyczała Tohka, nawet Yoshino która była cały czas cicho się odezwała.
„To nie prawda, racja Shidou?”
Kiedy już Shidou chciał kiwnąć głową potwierdzająco, Origami zatkała sobie nos i powiedziała.
„Nie, jest tak powiedziała Origami. Zawsze planowałem was zabić--”
„N-Nie mów mi, Shidou, że ty......?”
„To kłamstwo, i ty się dałaś na to nabrać? Przecież ona nie brzmiała nawet ja!”
Shidou głośno powiedział. Tohka wyglądała na wstrząśniętą, za pewno wreszcie zrozumiała, że Origami żarty sobie z niej robiła. Jej twarz zrobiła się czerwona od gniewu i zakłopotania, oraz zaczęła wściekle zaciskać zęby.
„Niech cie licho weźmie, podła Origami Tobiichi! Jak śmiesz mnie oszukiwać!”
„Nie wiem o czym mówisz.”
„......Obydwie, proszę bądźcie cicho, jesteśmy w sklepie.”
Shidou upomniał obie dziewczyny, powstrzymując je przed kłótnią, a potem westchnął. Mimo, że nie było to nic nowego, kłopotliwe rzeczy pozostają kłopotliwe cały czas.
„Strój kąpielowy to takie ubranie, które ubierasz jak chcesz iść popływać.”
Shidou przedstawił proste wyjaśnienie, Tohka porzuciła nienawistny nastrój względem Origami, i przechyliła głowę zaciekawiona.
„Stroje kąpielowe......? I trzeba zmieniać ubrania tylko dlatego?”
„To nie jest komfortowe chodzić w mokrych ubraniach które kleją się do twojego ciała, prawda?”
„Ooo, więc dlatego! Shidou jesteś geniuszem.”
„Nie, nie jestem. Bo to nie ja to wymyśliłem.”
Podrapał się po policzku i gorzko uśmiechnął.
Opuszczając windę, zobaczyli rzędy strojów kąpielowy na wystawie. To był już późny czerwiec, więc najlepszy czas dla sklepów na sprzedaż kostiumów kąpielowych.
„Cóż, trochę nam zajęło dotarcie tutaj, zaraz zaczynamy. Do którego sklepu mam wejść?”
Reine która była cały ten czas cicho odpowiedziała.
„......Wybór należy do ciebie, ale proszę nie panikuj jak zobaczysz ich czarujące sylwetki. Najważniejsze abyś pozostał opanowany.”
„......Rozumiem.”
Powiedziała Shidou i udał się do jednego ze sklepów z dziewczynami. „Witamy” rozległo się przywitanie sprzedawcy.
Pierwsza która weszła do sklepu była Tohka. Rozglądał się dookoła sklepu z zaciekawieniem.
„Więc Shidou, gdzie są te kostiumy kąpielowe?”
„Wszystko to co widzisz, to są one.”
„Co powiedziałeś......!”
Kiedy Shidou skończył mówić, Tohka szeroko otworzyła oczy, a jej ręce się zatrzęsły.
Tohka z wahaniem wzięła jednoczęściowy kostium aby się mu przyjrzeć, głaskał go jakby chciała sprawdzić jakość tkaniny, nagle podniosła głowę jakby coś zrozumiała.
„A więc tak to wygląda. I to trzeba ubrać na inne ubrania?”
„Nie...... samo to się ubiera.”
Shidou podrapał się z tyłu głowy i odpowiedział, Tohka rozglądnęła się ostrożnie.
„A-Ale, to nie zakryje całego ciała! Czemu powierzchnia tego jest taka mała......?”
„Cóż...... ponieważ jest lepiej się poruszać, co nie?”
„Eee..... nawet jeśli to prawda co mówisz, ale ubranie tego będzie jak noszenie rajstop które Origami ma na sobie...... czyli zawstydzające.”
„…………”
Słowa Tohki spowodowały, że Origami złowrogo popatrzyła się na nią. Nic nie zostało powiedziane, ale można było wyczuć nieszczęśliwą aurę.
„......Cóż, po pierwsze spraw aby przymierzyły kilka sztuk.”
Powiedziała Reine przez interkom. Shidou puknął w niego, aby potwierdzić, potem powiedział do dziewczyn.
„W porządku...... weźcie swoje ulubione i idźcie je przymierzyć.”
Origami natychmiast kiwnęła głową potwierdzająco, kiedy Yoshino kiwnęła zawstydzona. Patrząc na nie obie, twarz Tohki zaczerwieniła się, otworzyła usta i powiedziała „......ale tylko raz.”
Zacisnęła pięści i odwróciła się do Yoshino przyjmując pozę bojową.
„W porządku...... zwycięstwo albo porażka, Yoshino!”
„T-to jest...... proszę...... delikatnie.”
Słysząc ta rozmowę, Shidou przechylił głowę nie wiedząc o co im chodzi.
„Porażka albo wygrana...... co to znaczy?”
„Ta która dzisiaj sprawi, że twoje serce szybciej zabije, Yoshino czy ja, będzie miała prawo pójść z tobą na randkę.”
„Co......?”
Shidou otworzył szeroko oczy i puknął w interkom. Natychmiast, usłyszał śpiący głos Reine.
„......Tak swoją droga, nie co podwyższyłam trudność.”
„Ja-Ja-Jak to--”
„Shidou mam pytanie!”
Tohka niespodziewane się spytała, przerywając rozmowę między Shidou a Reine.
„O-O co chodzi Tohka?”
„Shidou co trzeba zrobić aby twoje serce zabiło szybciej? Może być bieganie? I jak daleko musisz pobiec?”
„......Tak, to zdecydowanie, sprawi, że moje serce będzie biło szybciej.”
Na twarzy Shidou pojawiło się kilka kropli potu. W rzeczy samej bieg na pewno przyspieszyłby bicie jego serca.
Jednakże, w tym momencie [Yoshinon] na lewej ręce Yoshino za chrząkał.
„Haha, to nie prawidłowa odpowiedź. Aby sprawić, żeby serce chłopaka szybciej zabiło jest jest tylko jeden sposób.”
„Eee? A co trzeba zrobić?”
„Cóż,
poniekąd nie chce pomagać przeciwnikom Yoshino, ale wygrana
przeciwko komuś kto nie nic wie, nie jest zabawna. W porządku
Tohka-chan, chodź tu na chwilę.”
Powiedział [Yoshinon] i pomachał łapą. Kiedy Tohka zbliżyła się do niego, powiedział co coś do niej tak aby Shidou nic nie usłyszał. Następnie......
„Co......?”
Jak tylko skończył mówić, twarz Tohki *Puff* zrobiła się czerwona.
„I tak jest już przesądzone, że Yoshino wygra, ale daj z siebie wszystko.”
[Yoshinon] skierował Yoshino do środka sklepu, Tohka miała zdezorientowany wyraz twarzy.
„Hej, hej Tohka......? Co dokładnie--”
„Aaa!”
Kiedy Shidou położył rękę na jej ramieniu. Jej ciało zadrżało i wydała dziwny dźwięk.
„T-Tohka?”
„Eee......przepraszam, nic się nie stało. Ale...... to trochę kłopotliwe, jednakże jak tego nie zrobię to serce Shidou nie zabije mocniej......”
„Powiedź mi co usłyszałaś, teraz!”
Kiedy Shidou krzyknął, Origami po cichu wynurzyła się zza niego.
„--Zrozumiałam zasady. Randka z Shidou jest już moja.”
„Co......! T-To nie ma nic wspólnego z tobą!”
Tohka gapiła się na Origami. Jednakże Origami się tym nie przejęła, wybrała kilka strojów kąpielowych i poszła do przymierzalni.
„Aaa......Zdecydowanie nie oddam jej randki z Shidou......!”
Tohka zacisnęła pięści, potem wzięła strój kąpielowy i udała się przymierzalni.
„.....To jest......”
Można było wyczuć jakby wszystko było już zadecydowane. Shidou podrapał się w policzek zakłopotany.
Patrząc w kierunku Yoshino, wychodziło na to, że jeszcze nie wybrała żadnego stroju kąpielowego. Yoshino chciała spróbować jednoczęściowy strój kąpielowy, ale [Yoshinon] namawiał ja na spróbowanie, bardziej seksownego i odkrywającego.
Chwilę po tym, kurtyna w w przymierzalni Tohki została silnie odsunięta.
„Shidou!”
Powiedziała Tohka ubrana w jednoczęściowy strój kąpielowy, nieśmiałe prezentując swoją figurę.
„Oooooo......”
Shidou otworzył szeroko oczy. Tohka była prawdziwą pięknością, posiała niesamowite proporcje figury, bez wątpienia. Szansa na to, aby ją zobaczyć od stóp do głów była nie zwykle rzadka. Sam stój kąpielowy posiadał bardzo prosty krój. I z tego powodu podkreślał niezaprzeczalną urodę Tohki, która gwałtownie pobudzała jego serce.
„I-I jak Shidou! Czy twoje serce mocniej bije?”
„Eee...... no wiesz......”
„Tak myślisz! Skoro tak sprawę stawiasz......postaram się bardziej!”
Powiedziała Tohka i lekko się uśmiechnęła. Aparatura wykryła podwyższone tętno u Shidou i w prawym uchu rozległ się alarm, który był mu już znany i się do niego przyzwyczaił.
„......Uspokój się na chwilę, Shin.”
„Eee--”
Kiedy Reine mu to powiedziała, Shidou wreszcie zrozumiał, że bezwiednie wpatrywał się w Tohkę. Potem usłyszał jak Reine westchnęła.
„......Nie ważne jaki tego był powód, jako że, nie udało ci się opanować, musisz przyjąć karę.”
Kara. To złowieszcze słowo sprawiło, że Shidou poczuł zimno na plecach.
„D-Dalej się tego trzymamy......? C-Co...... co to będzie......”
Kiedy Kotori była w pobliżu, kary były tak upokarzające, że aż czuł, że już nigdy przez nie się nie ożeni z nikim.
Shidou co chwilę doświadczał tego. Więc to naturalne, przyjął postawę obronną.
Jednakże, Reine była cicho przez chwilę, wychodziło na to, że rozmawiała o czymś z załogą <Fraxinus> z drugiej strony słuchawki. Potem powiedziała.
„......Więc co powinnyśmy teraz zrobić.”
Następnie usłyszał w interkomie, wymuszony śmiech.
„N-nie masz pomysłu na to?”
„Eee...... nie jestem Kotori. Nie znam twoich słabości......”
To było oczywiste. Jeśli znałaby jego słabości, Shidou miałby potężny powód do płaczu. Nawet jako chłopak.
Reine głęboko się zamyśliła, i po kilku sekundach, wydała dźwięk jakby na coś wpadła.
„......W porządku, zrobimy tak. Kiedy Kotori zostanie zapieczętowana, wśliźniesz się do jej łóżka w nocy, pocałujesz ją w policzek i powiesz 'Słodkich snów. Moja piękna siostrzyczko.'.”
„Aaa--!”
To niespodziewana kara, spowodowała, że Shidou krzyknął z bólu.
„Od teraz, kiedy Kotori nie będzie w pobliżu, możemy również publikować filmy z wykonania kary...... więc proszę daj z siebie wszystko. Za każdym razem jak nawalisz, do kary dojdą nowe możliwości.”
Reine nie miała zamiaru, przyjmować protestów Shidou. Pozostało mu tylko złapać się ręka za czoło. Jego serce wypełniła rozpacz.
Kiedy tak Shidou stał zamyślony, kurtyna z przymierzalni obok Tohki została odsłonięta.
„……!”
Spojrzał na figurę Origami i zaniemówił na chwilę.
Smukła figura Origami była opasana przez dwuczęściowe bikini wiązane na szyi. Z racji tego, że strój kąpielowy był w ciemny kolorze, biała skóra Origami dodatkowo go podkreślała, a w szczególności uda i obojczyk które zwykle były schowane pod ubraniami, nawet pępek był odkryty. Co więcej jej włosy były upięte, tak aby pasowały do stroju kąpielowego, przez to trudno było na nią nie spojrzeć. Shidou poczuł jak jego policzki się rozgrzewają.
„Shidou jak ci się podobam?”
„......Eee......yyy......myślę, że......pasuje ci świetnie.”
„Naprawdę?”
Origami stała bezruchu, ale kiwnęła głową, na znak, że jest zadowolona, potem wyszła boso z przymierzalni i zrobiła obrót dookoła przed Shidou.
To zdecydowanie przyspieszyło bicie jego serca. Po raz drugi rozległ się alarm w uchu Shidou.
„...... Po za całusem na dobranoc, będziesz musiał jej towarzyszyć w łóżku.”
„--! Szlag by to!”
Nic się nie mógł na to poradzić, było już za późno. Uczestniczył w kolejnej zabawie z karami.
„Uuu......”
Shidou w tym momencie, zauważył, że Tohka zawyła niskim głosem. Posłała ostre spojrzenie w kierunku Shidou i Origami, i zacisnęła zęby.
„Shidou! Przynieś mi tamten strój kąpielowy!”
„Eee......?”
Tohka wskazywała na bikini które wisiało nie daleko do Shidou. W porównaniu do stroju kąpielowego który miała na sobie, miało ono seksowny krój i odsłaniało cztery razy tyle co obecny.
„T-Ten? Ale Tohka, nie będzie przez niego zawsty--”
„Pośpiesz się i daj mi go!”
Mając rozkaz od Tohki, Shidou nie miał żadnego wyboru i podał jej to co chciała. Tohka złapała go energicznie, i o mało nie rozrywając zasłony, zasunęła ją. Następnie po kilku chaotycznych dźwiękach, Tohka wyszła zza zasłony.
„I jak ten ci się podoba!”
Figura Tohki sprawiała totalnie inne wrażenie niż poprzednim razem.
Mając na sobie prowokujące bikini które podał jej Shidou, policzki Tohki były całe czerwone, jedną ręką zakrywała uda, a drugą pępek --jednakże jej ręce drżały i nie mogły uspokoić.
„To, to jest......”
Shidou przełknął ślinę. Mimo, że strój kąpielowy Origami bardzo przyciągał oko, to w wypadku Tohki, prezentowała ona inny rodzaj uroku. Czarne bikini i zdrowa figura Tohki uzupełniały się nawzajem. Co więcej wstyd Tohki, z powodu nieprzyzwyczajenia do odsłaniała takiej ilości ciała wzmacniał jej cudowny wygląd. Szczere mówiąc to całkowicie znokautowało Shidou.
„......Cóż, dodajmy jeszcze poranny pocałunek.”
„Yyy--”
Głos Reine sprawił, że jego ciało zadrżało. Z powodu zahipnotyzowania przez ponętne ciało Tohki, Shidou nie mógł wypowiedzieć a ani słowa.
„Shidou, czy to dobrze na mnie wygląda......?”
Tohka była niespokojna kiedy się o to pytała. Shidou kiwnął głową potwierdzająco w odpowiedzi.
„N-Naprawdę!”
„…………”
Jednakże w tym momencie duch walki Origami poszedł ostro w górę. I weszła bez słów do przymierzalni.
Chwilę po tym zasłona znowu się odsunęła i stała tam Origami w codziennych ubraniach. Jeśli chciałaby rywalizować z Tohką, to czy nie powinna założyć stroju kąpielowego, który odsłania jeszcze więcej ciała niż u Tohki......? Dla Shidou który psychicznie się do tego przygotował to był nie spodziewany ruch.
Wyglądało na to, że Tohka pomyślała tak samo jak Shidou. Patrzyła się na ubrania Origami z zaskoczeniem, potem założyła rękę za rękę i powiedziała.
„Czyli przyznajesz się do porażki. Wychodzi na to, że masz trochę zdrowego rozsądku!”
Jednakże Origami pozostała cicho i ignorowała Tohkę, pokazała ręka aby Shidou do niej podszedł.
„Eee? O-O co chodzi?”
Shidou pełny podejrzeń, zbliżył się do Origami, wtedy ona złapała go za nadgarstek i pociągnęła go w kierunku swojej spódnicy.
„Aaa!”
„C-Co ty robisz!”
Shidou dziko krzyknął, a Tohka stała skołowany tym co się wydarzyło.
Jednakże Origami, zachowywała spokój, i cicho poruszyła ustami.
„--Podnieś ją.”
„Co......?”
Głos Shidou i Tohki idealnie się nałożył. Jak również Shidou usłyszał w prawym uchu alarm, ale nie miał czasu się tym przejmować. Nie rozumiejąc poczynań Origami jego wzrok zaczął błądzić dookoła.
„O-O czym ty mówisz Origami. To jest--”
„No właśnie, łamiesz zasady!”
„Właśnie, że ich przestrzegam. Shidou podnieś ją.”
„Nie, to jest naprawdę......”
Palce Shidou zaczęły drżeć, jego głos stawała się nieskładny. Origami zwiększył uścisk na rękę Shidou. Spódnica powoli się podnosiła.
„C-Czekaj chwilę Origami......?”
Próbował się opierać, ale to było daremne. Powoli ale stanowczo zakazane trójkątne terytorium się odsłaniało. Co było bardziej przygnębiające, to było to, że Shidou był mężczyzna (//niby dla kogo) i nie mógł się powstrzymać spojrzenie na to co jest pod spódnicą
Pod ubraniami Origami, znajdował się biały strój kąpielowy.
„Co.....! Co to jest!?”
Tohka krzyknęła zaskoczona.
„Jak już powiedziałam, nie złamałam zasad.”
Wyglądało na to, że Orgiami była bardzo zadowolona. Origami spojrzała na Tohkę.
Więc o to chodziło, przykład użycia kreatywności. Zamiast coraz bardziej się odkryć, wręcz przeciwnie bardziej się zakryć.
W takim przypadku destruktywna moc stroju kąpielowe została wielokrotnie zwiększona. To było jej zwycięstwo. Tego można się było spodziewać po geniuszu z liceum Raizen. Przegrzany mózg Shidou zastanawiał się nad tym problemem w oszołomieniu
„Podsumowując, to ja sprawiłam, że jego serce zabiło najmocniej. --Z ochotą przyjmę prawo do randki z Shidou.”
„J-jak to się mogło stać......”
Tohka podeszła do Shidou, z paniką wymalowana na twarzy, przyłożyła ucho od jego klatki piersiowej.
Po kilku sekundach słuchania bicia serce, wyraz twarzy Tohki zmienił się na zszokowany.
„J-Jego bycie serca przyspieszyło......”
Origami spokojnie podniosła spódnice.
„Czemu nie uznasz swojej porażki?”
„Aaaaa......”
Tohka zacisnęła zęby, jakby czegoś żałowała, chwyciła za prawą rękę, którą Origami co dopiero puściła.
„T-Tohka......?”
Nie rozumiejąc intencji Tohki, Shidou szeroko otworzył oczy.
Twarz Tohki zrobiła się czerwona, trzymając obiema rękoma, dłoń Shidou, powiedziała „W porządku” bardzi zdeterminowana do zrobienia czegoś.
„Yoshinon...... wierzę w ciebie......!”
Mówiąc to Shidou, jego ręką została pociągnięta w kierunku Tohki.
„Ej--!”
Shidou wytężył siły w ostatnim momencie, przerywając jej czyny.
A to z powodu, że miejscem docelowym dla jego ręki były –obwinięte w strój kąpielowy miękkie piersi Tohki.
„Czekaj, c-co u licha chcesz zrobić Tohka! Przestań natychmiast!”
„N...... Nie, nie nie! Też chce aby twoje serce biło mocniej przeze mnie, Shidou!”
„Dobra, dobra! Już wystarczająco szybko bije!”
„N-Naprawdę......?”
Tohka ułożyła brwi na kształt 八, kiedy po raz kolejny słuchała bicia serca Shidou.
Kilka sekund później.
„Twoje serce biło szybciej kiedy Origami to zrobiła......!”
Krzyknęła w rozpaczy. Tohka próbowała docisnąć rekę Shidou do swoich piersi jeszcze raz, Z racji tego, że było to ogromnie zawstydzające, jej twarz była czerwona jak pomidor.
„Czekaj, Czekaj chwilę! Uspokój się Tohka! Też jesteś zawstydzona? To niemożliwe!”
„W-W porządku......! Jest ok jeśli to ty Shidou! Z resztą już raz je dotykałeś, prawda?”
„Co to ma znaczyć? Mam nadzieje, że mi to szczegółowo wyjaśnisz.”
Powiedziała Origami.
„Nie koncentruj się tylko na tym, w ogóle czemu jej nie powstrzymałaś!”
Shidou krzyknął w rozpaczy, następnie usłyszał.
„Shidou……sa……n……!”
Brzmiało to jakby komar wydał dźwięki.
„Eee......?”
Tohka i Origami też to usłyszały. Przerwały to co robiły, i zmarszczyły brwi zaskoczone.
„Yyy...... ten głos, to był......”
„……”
„To powinna być...... Yoshino.”
Shidou skoncentrował się jeszcze raz, aby przysłuchać się temu słabemu głosowi.
„Shi......dou-san......p-proszę......proszę......uratuj mnie......”
Wychodziło na to, że ten głos dochodziła z trzeciej przebieralni.
--Uratuj mnie. Natychmiast rozpoznał te słowa. Shidou pospiesznie pobiegł pod przebieralnie i chwycił za zasłonę.
„Yoshino, co się stało? Wszystko w porządku?”
Zasłona został zwinnie przesunięta, a za nią --znajdowała się Yoshino.
„S-Shidou-san......”
Yoshino była w stanie pół-rozebranym, gdzie góra bikini była niedbale nałożona na jej klatkę piersiową. Co więcej Yoshino aktualnie płakała.
Przypatrując się tu temu, to dawało wspaniały efekt w połączeniu drobna figurą Yoshino, wydobywała się z duża ilość kokieteryjnego uroku, która mogła sprawić, że w Shidou obudzą się zakazane skłonności seksualne.
„Tak, tak trudno...... ubrać to, tylko przy użyciu jednej ręki......”
Powiedziała niewinnie Yoshino.
W jego uchu rozbrzmiał najgłośniejszy alarm jaki dzisiaj słyszał.
…...W ten sposób został ogłoszony zwycięzca który dostanie prawo do randki z Shidou.
„Eh...... Czemu to musiało być takie męczące......”
Poprawiając pozycje na ławce w stołówce na <Fraxinus>, Shidou głęboko westchnął. Zbliżył do ust papierowy kubek, i jednym łykiem wypił z niego kawę. Pomimo, że była to stołówka, w rzeczywistości nie było to nic specjalnego. Znajdowało się tam kilka automatów z jedzeniem i napojami, które stały przy ścianie, a przed nimi stały dwie długie ławki ze stolikiem. Dodatkowo stały tam dwie wysokie rośliny jako dekoracja. To było proste pomieszczenie. Oczywiście, była inna jadalnia, która była wygodniejsza, jednakże Shidou wolał tą z powodu mniejszej ilości ludzi przewijającej się przez nią...... Szczególnie dzisiaj kiedy miał taki wyczerpujący dzień.
„Jest dobrze, jeśli to był tylko trening, ale mam zrobić jeśli stracę siły przed głównym wydarzeniem......”
Ostatecznie Shidou kupił stroje kąpielowe wszystkim trzem dziewczynom jako prezent, i wrócił do domu na obiad.
Po tym Reine wezwała go aby potwierdzić szczegóły planu na jutro. W połowie drogi został zaciągnięty przez Tohkę i Yoshino aby zjadł z nimi obiad, przez co zmarnował sporą ilość czasu.
Miał nadzieje, że porozmawia z Kotori chociaż raz, ale z powodu jej niestabilnego stanu, jego życzenie nie mogło zostać spełnione. Szczerze mówiąc, Shidou nie miał już żadnych zadań aż do jutra, więc pozwolono mu robić to na co ma ochotę i przez to czuł się zagubiony i nie wiedział co robić.
„…………”
Pogapił się przez chwilę na sufit i westchnął.
Było w porządku aż do teraz......przez jego głowę przebiegały niespokojne myśli, które sprowadziły go do tego stanu.
Dokładniej mówiąc, chodziło o to co usłyszał wczoraj w rozmowie z Origami.
(Pięć lat temu. Tym który spowodował potężny pożar w dzielnicy mieszkalnej Nankou-machi, tym który spopielił moich rodziców na moich oczach –był ognisty Duch.)
„Czy to naprawdę mogła być......Kotori......?”
Kotori. Młodsza siostra Shidou zabiła rodziców Origami.
Takie rzeczy, pojawiły się zbyt nagle aby w nie mógł uwierzyć, i nie chciał przyjąć tego jako fakt.
Jednakże, nie wierzy, że Origami mogła zrobić mu kawał takiego kalibru, więc to musi być prawda.
„Więc......co jest dokładnie prawdą?”
Próba przywołania wspomnień sprzed pięciu lat, spowodowała ostry ból głowy
„Ała......”
No właśnie, Shidou wciąż nie pamięta niczego co się działo podczas tego zdarzenia.
--Co dokładnie stało się pięć lat temu.
--Czemu Shidou i Kotori znają metodę na pieczętowanie mocy Duchów.
Nie ważne jak próbował, nie mógł sobie tego przypomnieć. Wyglądało to jakby na jego wspomnienia Shidou były filtrowane przy zastosowanie jakiegoś dziwnego filtra, i to było okropne uczucie.
„Przepraszam, nie masz nic przeciwko, jeśli usiądę obok?”
Nagle usłyszał, męski głos nad nim, z racji tego, aż podskoczył.
Spojrzał w jego kierunku, to był Kannazuki który trzymał napój w kartonie.
„......Proszę.”
Jak Shidou powiedział to, Kannazuki lekko się uśmiechnął i usiadł.
„Jak się czujesz Shidou-kun. Jest gotowy na jutrzejsze wydarzenia?”
„Nie, haha...... szczerze mówiąc, to nie możliwe abym był spokojny teraz. Proszenie mnie, abym sprawił, żeby Kotori się we mnie zakochała, jest naprawdę nie do pomyślenia. To nie wiarygodne, że pięć lat temu zapieczętowałem Moce Koto--”
W połowie słowa Shidou przerwał wypowiedź. Ponieważ, zupełnie nie miał o tym wspomnień.
„......Coś się stało?”
„Eee......Aktualnie......”
Shidou opisał swoja niezdolność do przypomnienia co się stała pięć lat temu Kannazukiemu.
„Hmm...... brak wspomnień......”
„......Tak. Tylko ten incydent jest niedostępny.”
„Cóż, tak jak się tego spodziewałem.”
„Co?”
Shidou otworzył szeroko oczy. Kannazuki wziął łyka napoju z kartonu i odpowiedział.
„Więc, kiedy pierwszy raz ci powiedziano, że Dowódczyni jest Duchem, twoje zaskoczenie było większe niż myślałem. Jeśli pamiętał byś wydarzenia sprzed pięciu lat, twoja reakcja byłaby prawdopodobnie inna.”
Kannzuki postawił karton z napojem na ławce, i złapał się ręka za szczękę, jakby o czymś myślał.
„Hmm. Jeśli chcesz, możemy oglądnąć nagranie wideo z tamtego okresu?”
„Nagranie......?”
Shidou pytając się złączył obie brwi. Kannazuki kiwnął głowa przesadnie.
„Zgadza się. Mamy nagranie wielkiego pożaru w Nankou-machi sprzed pięciu lat. Chociaż to jest tylko kilka minut, widać na nim sylwetki Shidou-kun i Dowódczyni w formie Ducha.”
„......!”
Shidou wstrzymał oddech i otworzył szeroko oczy. To dobrze, że skończył pic kawę, w przeciwnym wypadku na podłodze byłaby teraz wielka plama.
„Czy to nagranie nadal istnieje?”
„Zostało ono nagrane przez przypadek przez pewna stację telewizyjną, <Ratatoskr> przechwycił oryginał zanim został upubliczniony. --Jesteś gotów?”
„L-Liczę na ciebie......!”
Shidou pośpiesznie pokiwał głowa w odpowiedzi.
„Origami! Powinnaś skontaktować się z nami wcześniej, na przykład w momencie kiedy został wypisana.”
Po wspólnych zakupach ze Shidou, Origami udała się Hangaru jednostek CR (Realizerów) znajdującego się w bazie AST w Tenguu. Dowódczyni AST Ryouko Kusakabe powiedziała te słowa do niej
Miała na sobie spodnie robocze i czarną koszulkę bez rękawów, wyglądała jakby była zajęta przenoszeniem zapasów, podkładkę do pisania włożyła pod pachę, a długopis trzymała w ręce. Z racji tego, że Realizer jest ściśle tajnym wyposażeniem, tylko nie liczni mają do niego dostęp. Więc nawet dowódczyni AST musi wykonywać żmudne i rutynowe zadania związane z nim.
Origami powoli zamknęła oczy i potrząsła głowa.
„Była na ekstremalnie ważnej misji.”
„Ważnej misji? Tak poza tym, co tam masz?”
Ryouko uniosła brwi i wskazała na papierową torbę w prawej ręce Origami. Przycisnęła ją do klatki piersiowej, i cicho otworzyła usta.
„Ten prezent jest bezcenny –jednocześnie, jest czymś na czym został wyryty gorzki smak przegranej.”
„Eee......? C-Co masz na myśli?”
Ryouko skołowana gapiła się na papierową torbę Origami. --W środku był tylko strój kąpielowy kupiony przez Shidou.
„Nigdy nie wybaczę ci <Pustelniczko>.”
„Czekaj chwilę, czemu wspominasz o <Pustelniczce>?”
Spytała się Ryouko, a krople potu spłynęły po jej twarzy. Maszyna z surową konstrukcją przybliżyła się.
„Ooo. W porządku Origami, musisz się na chwilę cofnąć.”
Powiedziała Ryouko i pomachała do Origami. Która udała się tam gdzie jej wskazano.
W tym momencie, ujrzała dokładniej co zostało wwiezione do hangaru. Opakowane ochronną folię bąbelkową, była to potężna Jednostka, długość zapewne przekraczała pięć metrów.
„To jest?”
Kiedy Origami się spytała, Ryouko napisała coś na kartce na podkładce i odpowiedziała.
„--Nowe eksperymentalne wyposażenie. DW-029 Broń Burząca <Biała Lukrecja>. Dwa zestawy wielko-powierzchniowych laserowych ostrzy <CleaveLeaf>, dwa magiczne działa o kalibrze 50,5 cm <Blastalk>, osiem zaczepów na rozszerzenia <RootBox> do których można podłączyć różnego rodzaju broń. To niestandardowa jednostka, dzięki której jedna osoba może mieć siłę ogniowa całego batalionu AST.”
„............”
Origami w ciszy popatrzyła na to przerośnięte uzbrojenie.
„Jeśli tego użyje, będę mogła pokonać <Ifryta>?”
„Że co? O czym ty mówisz. Nie możesz tego użyć. Brakuje ci zarówno upoważnienia jak i doświadczenia. To jest eksperymentalny ekwipunek 'D.E.M Industries'. Cóż, patrząc na specyfikacje, ta broń jest zdolna do pokonania Ducha...... jednakże, słyszałam, że nawet wysoko wyspecjalizowani <Magowie> z D.E.M. są sprowadzani do poziomu warzywa, jeśli używają tego dłużej niż trzydzieści minut na pełnej mocy. Lepiej daj sobie spokój, i nie myśl o używaniu tego.”
„......Więc czego, tego typu uzbrojenie tu jest?”
„Wygląda na to, że zarząd D.E.M. prawdopodobnie wysłał, to tu z zamiarem używania tego przez Manę. Ale jest teraz bezużyteczne, bo nasza droga Mana jest w śpiączce. ”
„A więc to tak wygląda.”
„Jeszcze raz...... <Ifryt> mówisz? Chodzi ci o tego ognistego Ducha który pojawił się pięć lat temu? Czemu wspomniałaś jego kryptonim? Nie pojawił się on ani razu przez te pięć lat odkąd został identyfi--”
Niespodziewanie słowa Ryouko się urwały.
Pstryknęła ona palcami jakby sobie coś przypomniała.
„Aaa, no właśnie –Więc to był <Ifryt>.”
„...... Co przez to masz na myśli?”
Origami uniosła lekko brwi i obróciła się w stronę Ryouko. Następnie podeszła do niej bardzo blisko. Ryouko była zszokowana, przez tą nagłą akcję i zrobił krok w tył.
„Co tak nagle to zrobiłaś?”
„Nie przejmuj się tym, powiedz mi.”
„Skoro się pytasz...... Kiedy ostatnio wałczyłaś ty i Mana ze <Zmorą>, to nie był to <Ifryt>? Ten ognisty Duch?”
„--!”
Origami wstrzymała oddech i przysunęła się jeszcze bliżej Ryouko.
„Skąd wiesz o pojawieniu się ognistego Ducha?”
„Skąd...... może dlatego, że oglądnęłam nagranie wideo......”
„......!”
Origami otworzyła szeroko oczy. Nigdy się nie spodziewała, że to miejsce gdzie może znaleźć wskazówki na temat <Iftyta> jest tak blisko niej.
„Kapitanie Kusakabe.”
„O-O co chodzi?”
„Błagam cię, pokaż mi to nagranie. --Teraz, natychmiast.”
„--To było naprawdę......”
Shidou i Kannazuki ze stołówki udali się do pokoju narad, w którym wczoraj odbywało się spotkanie od odnośnie randki Shidou z Kotori. Kiedy już byli w środku, Kannazuki usiadł na tym samym siedzeniu co wczoraj, i zaczął korzystać komputera prze nim.
„Jest mi naprawdę przykro, przygotowania nie były wystarczające. Jeśli użylibyśmy komputera zastępcy dowódczyni, obraz byłby wyraźniejszy.”
„Nie, to mi nie przeszkadza wcale...... czy to nagranie jest tutaj przechowywane?”
„Nie. Nagranie nie znajduje się na <Fraxinus>. Jest ono przechowywane, w bazie danych, w kwaterze głównej.”
Z powodu nie znanych mu terminów, Shidou był nieco podejrzliwy –Jednakże, po głębszym przemyśleniu, to się wydawało logiczne. <Fraxinus> jest sterowcem, nawet jeśli jest zasilany przez Realizer, to nie możliwe jest aby wisiał w powietrzu cały czas.
„Ale czy to nie znaczy, że dopóki jest połączenie sieciowe z kwaterą główną to jest dobrze. Więc nie lepiej byłoby oglądnąć w biurze zastępcy dowódczyni? ”
„Nawet jeśli tak stawiasz sprawę, tutaj jest większy ekran i lepiej będzie przyjrzeć się szczegółom –O już się załadowało.”
Kiedy to powiedział Kannazuki, na ekranie na środku stołu, zaczęło się odtwarzać nagranie wideo
Pokazany był róg ulicy, obraz był nagrywany z powietrza. Cały był w odcieniach szkarłatu. Wyglądało, jak wnętrze wulkanu. To było nie do niedowyobrazenia, że kilka godzin wcześniej mieszkały tam niezliczone ilości ludzi.
Z głośników dochodził odgłos silnika helikoptera, jak również głos dziennikarza. Od czasu do czasu rozlegał się odgłos eksplozji która powodowała lekkie drgania obrazu.
„......Uuu.”
Shidou mimowolnie zmarszczył brwi. To była przerażająca scena, poza jego wyobrażeniami. Pamiętał pożar który wtedy się był, ale nie przypuszczał, że było on tak okropny.
„--Już prawie czas.”
Kannazuki który oglądał nagranie z Shidou powiedziała spokojnym głosem.
Helikopter obrócił się i obniżył lot. Jednocześnie obraz został przybliżony ale był nieco rozmyty, po chwili ostrość wróciła.
„--To jest.”
Patrząc na obiekt nie daleko od krawędzi ekranu, gardło Shidou zadrżało.
Środek ulicy wyróżniał się od reszty miejsca. Domy stające przy nim zostały wypalone aż do kupki popiołu, ogólnie teren wyglądał jak wypalona pustynia i znajdowała się znajoma postać.
Oryginalne nagranie jest ma już kilka lat, racji tego obraz jest rozpikselowany, dodatkowo kręcenie filmu z reki w trakcie lotu helikopterem pogarszało jakość, i przez to była ona kiepska. Jednakże, że nie miał żadnych wątpliwości.
„Kotori......”
No właśnie, była tam Kotori w Sukni Astralnej, w tej samej w jakiej ją zobaczył wczoraj na dachu liceum Raizen.
U jej stóp znajdowała się mały cień,. Skoncentrował się na tym kawałku trzęsącego się obrazu.
„To jestem --ja?”
A potem.
„--Eee?”
Shidou wydał krótki i miękki dźwięk.
Coś znajdowała się przed Shidou i Kotori. Nie –istniało, jest zapewne lepszym słowem.
Przed nimi [Coś] istniało.
Dla zwykłych ludzi, zapewne byłby to tylko szum spowodowany marną jakością nagrania.
Jednakże, to nie to. To tam było, ten szum to--
„......”
Natychmiastowo, Shidou złapał się rekami za głowę i upał na kolana.
Jak tylko zobaczył to [Coś] przejmujący ból głowy zaatakował Shidou, który chwilę później rozszerzył się na resztę ciała.
„Shidou-kun? Co się stało?”
Spytał się Kannazuki. Jednakże Shidou mu nie odpowiedział, tylko gapił się na ekran --na szum który znajdował się przed młoda Kotori i nim, i powiedział.
„Kim --właściwe...... ty jesteś, kto ty jesteś......”
„Ale kto...... mogę spytać o kim mówisz?”
„Ten --tam. Ten co stoi przede mną i Kotori......”
Kannazuki się głęboko zamyślił. Patrząc na ten obraz, Shidou od razu coś tam zauważył.
--Czemu uważa ten szum na obrazie za osobę.
Tak można było wywnioskować, przez użycie przez niego słowa [Kto].
„Aaa......”
Ból atakujący Shidou osiągnął szczyt i...... Shidou stracił przytomność.
„......”
Origami, która nieracjonalnie oderwała Ryouko od roboty i zaciągnęła ja do pokoju odpraw, patrzyła się na ekran i stała tam jakby jej mowę odebrało.
Jakość nagrania wideo była bardzo kiepska. Kamera była zbyt daleko, aby zobaczyć szczegóły, Co więcej, początek i koniec nagrania, nie pasowały do siebie, możliwe, że zostało uszkodzone w trakcie rejestrowaniu zdarzeń, ponadto było tylko kilka minut dostępnych od obejrzenia.
Jednakże, to było wystarczające dla Origami.
Pięć lat temu, widział rozmytą figurę, dzień wcześniej, również ją widziała, zanim straciła przytomność.
Znienawidzoną twarz jej wroga, miała nadzieje, że wreszcie po raz pierwszy dokładnie ją ujrzy.
Przewinęła nagranie do początku, i ponownie je puściła, a potem za-pauzowała aby powiększyć twarz <Ifryta>.
I wtedy –Wątpliwości Origami zamienił się w potwierdzone fakty.
Pięć lat, ognisty Duch którego szukała przez cały ten czas --Wreszcie go znalazła.
„Kotori...... Itsuka.”
Duch, ten jest siostrą Shidou Itsuka.
22 Czerwca, 9:55
Shidou stał niedaleko pomnika Pachi przy wschodnim wejściu na stacje Tenguu. Miał ze sobą torbę w której znajdował się nowy kostium kąpielowy i ręczniki które zostały zakupione wczoraj.
Pachi to była nazwa odlanego z brązu pomnika siedzącego psa. Był on popularnym i lubianym miejscem spotkań przy stacji Tenguu. Jednakże sam pies był bardziej sławny znany jako wierny przyjaciel, ale pomimo tej sławy mało kto znał jego prawdziwe imię, nawet Shidou go nie znał.
„......Eee.”
Shidou lekko zajęczał, podtrzymując głowę ręką. Z powodu wczorajszego zdarzenia, którym było utrata przytomności, obudziła się w sali medycznej <Fraxinus>.
Mimo, że przeszedł standardowe testy i przyjął kroplówkę, wciąż czuł niewielki ból głowy.
„Wszystko w porządku, Shidou-kun?”
W tym momencie usłyszał głos Kannzukiego w interkomie. To było normalne, z racji tego, że Kotori nie mogła dowodzić, Kannazuki będąc jej zastępcą przejął dowodzenie.
„Tak...myślę.”
Powiedziała Shidou *Plask, Plask* i poklepał się po policzkach.
Pomimo, że martwił się o to co się stało wczoraj, teraz nie miał czasu się tym przejmować.
Nie ważne jak to zrobi, Shidou musi dziś odbyć randkę z Kotori i rozpalić w niej ogień miłości do niego.
To jest potężne zadanie, i jeśli go dziś nie wykona, to świadomość Kotori zostanie, pochłonięta przez jej moce duchowe. Nie ma tu miejsca na beztroskie działania.
„Zapamiętałeś plan? Będziemy służyć wsparciem z naszej strony. O nic się nie martw, jesteś ogierem który, rozkochał i zdobył już kilka Duchów. Pokaż trochę pewności siebie.”
„......Eh.”
Zagrzewanie Kannazukiego spowodowało, że Shidou się gorzko uśmiechnął. To co mu powiedział było raczej przygnębiające.
Następnie, monotonny głos Reine rozbrzmiał w słuchawce interkomu.
„......Wychodzi na to, że Kotori dotarła już na ziemię. Powinna za chwilę dotrzeć do ciebie. Zostawiam resztę w twoich rekach. ”
„W-W porządku.”
Powiedział Shidou i wziął głęboki wdech aby uregulował swój oddech.
Po chwili zobaczył osobę o małej figurze idącą wzdłuż ulicy.
Ubrana ona była w koszulkę z krótkim rękawem przyozdobioną falbankami, która była nałożona na jednoczęściową sukienkę, w ręce miała torbę ze strojem kąpielowym. Włosy miała upięte w dwa kucyki przewiązane czarnymi wstążkami.
Pomimo, że nie widział jej przez dwa dni, czuł się jakoś dziwnie. Zapewne nadal jest Kotori którą zna więc powinien się uspokoić.
„Hej, tutaj Kotori.”
„Musiałeś na mnie trochę poczekać, co nie?”
Shidou podniósł rękę aby się przywitać, a Kotori odpowiedziała i kiwnęła głową
...Po tym nastąpiła cisza.
„......Shin, czemu milczysz. Po pierwsze powinieneś--”
W tym samy czasie jak Reine to mówiła, Kotori przesadnie westchnęła.
„Nic nie mówisz, po spotkaniu dziewczyny, która włożyła wysiłek wybór stroju? Chyba cie nauczyłam co masz robić w takiej sytuacji?”
„......Aaa!”
No właśnie. Został poinstruowany jak się ma zachować, było to w czasie kiedy pojawiła się Tohka, ale jakoś o tym zapomniał.
Shidou już miał coś powiedzieć --i nagle coś sobie uświadomił.
„Ubrałaś się...... specjalnie?”
„......Eee.”
Shidou się spytał, a ramiona Kotori lekko zadrżały.
„Hmm, tak masz rację. Tak się robi zwykle na randkę. Co więcej, zrobienie tego powinno ułatwić ci zadanie...... cóż jeśli pochwaliłbyś mój, było by miło...... ”
„Eee?”
„Nic takiego. Swoją drogą, czy pociąg nie ma za chwilę przyjechać?”
Kotori powiedziała i pobiegła w stronę stacji zanim obróciła się w stronę Shidou.
„Cóż, niech –nasza randka, bitwa się zacznie.”
Powiedziała to patrząc się na Shidou i uśmiechnęła się.
„Aaa.... tak.”
To była znajoma fraza. Shidou głośno przełknął ślinę i kiwnął głową.
W tym momencie.
„Umm!”
„C-Cześć......”
[Hej --nie mogę się już doczekać. ]
Kiedy odpowiadał Kotori, usłyszał trzy głosy, które zdezorientowały Shidou.
Miał złe przeczucia co do tego, obrócił głowę w kierunku głosów --i ciało Shidou zesztywniało.
A to dlatego, że tam stały Tohka, Yoshino i [Yoshinon], które wyglądały jakby miały zamiar iść na basen.
„Tohka, Yoshino……and Yoshinon......? C-Co wy tu robicie?”
„Co?”
Tohka przechyliła głowę zdziwiona.
„Co się tak dziwisz? Przecież mieliśmy iść do Parku Wodnego 'Ocena Park', co nie?”
„S-Skąd o tym wiesz?”
„Nawet jeśli mnie spytasz.....”
Tohka zmarszczyła brwi widząc niechęć Shidou.
Zaraz po tym Yoshino cicho powiedziała, jakby chciała uzupełnić słowa Tohki.
„Tak...... powiedziała Reine-san...... więc przyszłyśmy...... czy może robimy ci jakiś kłopot......znowu?”
„......Eee?”
Shidou wstrzymał oddech. Później bez czekania na pytanie Shidou, rozległ się głos z interkomu.
„......Aaa, no właśnie, chyba zapomniałam ci powiedzieć. One będą z tobą razem na dzisiejszej randce.”
„C-Coś tu chyba nie gra......”
Pot spłynął po policzku Shidou kiedy to powiedział. To prawda, że istnieją grupowe randki, ale z racji sytuacji, ta randka powinna być przeprowadzona w standardowy sposób czy we dwie osoby.
Reine na chwilę się zamyśliła zanim odpowiedziała.
„......Cóż. Zastanawiam się, jeśli osoba która jest dziś ważna, ma coś przeciwko takiej randce.”
„Ha, ha...”
Powiedziała Reine, jak zupełnie przyjmowała możliwości, że zawaliła sprawę...... Ale Shidou dalej czuł się niepewnie odnośnie tego. Shidou ściszył głos i spytał się.
„Czy to naprawdę jest w porządku? Nastrój Kotori jest......”
„......Hmm, nie musisz się martwić o to.”
„Na pewno......?”
Powiedział Shidou i spojrzał ukradkiem na Kototi będącą za nim.
Mimo niespodziewanego przybycia Tohki i Yoshino, Kotori cały czas miała ten sam wyraz twarzy, jednakże......
„......”
Policzki Shidou zadrżały. Po zobaczeniu, że wyraz twarzy Kotori się nie zmienił, nieco uspokoił ale --wkrótce zrozumiał, że źle ocenił sytuacje.
„...Hmm, naprawdę jest taki odważny, Shi-dou. Już nie mogę się doczekać.” Wyraz twarzy Kotori się nie zmienił, ale atmosfera wokół niej zmieniła się znacząco kiedy tak mówiła z uśmiechem na twarzy. Jakby to była manga to w tle narysowany był napis [Rusz się wreszcie...]
„Nie, to było......”
Shidou zaprotestował, pukając palcem w interkom i ledwo co słyszalnym głosem powiedział.
„To chyba jest nie możliwe......! W powietrzu unosi się zła atmosfera.......!”
„......Naprawdę. Myślałam, że do tego nie dojdzie....”
„J-Jak się tam teraz odczyty nastroju i życzliwości prezentują......?”
Skoro jest na randce z Duchem, Reine powinna monitorować stan psychiczny celu.
„......”
Jednakże Reine pozostała cicho.
„......Hmm, jakby to powiedzieć...... powodzenia.”
Powiedziała nieodpowiedzialny tonem...... wychodzi na to, że wskazania były ekstremalnie niebezpieczne.
„Czekaj, Reine-san......!”
Shidou krzyknął zdesperowany. Kotori szybko podeszła do Tohki i Yoshinon, a potem poklepała je po plecach.
„Cóż, powinnyśmy już iść. Wzięłyście ze sobą stroje kąpielowe?”
Kotori spytała się tej dwójki które były przygnębione z powodu odpowiedzi Shidou, to sprawiły, że ich twarze rozpromieniły się natychmiast.
„Oczywiście!”
„Stroje kąpielowe, wczoraj...... Shidou-san nam kupił......”
„Nieźle Shidou, ależ ty jesteś troskliwy.”
Powiedziała Kotori patrząc się w kierunku Shidou. Mimo, że jej ton głosu i wyraz twarzy były bardzo łagodne, Shidou poczuł chłód który mógłby zamrozić jego wnętrzności.
„Oj....”
„Ruszajmy zatem.”
Shidou dostał dreszczy, a Kotori poprowadziła Tohkę i Yoshino do kasy z biletami.
„Shidou-kun, dołącz do nich! Ciągle jest czas aby naprawić tą sytuacje. Zapewnimy ci wsparcie tak jak to było planowane.”
„R-Rozumiem......”
Kiedy Kannazuki skończył mówić, Shidou zmusił się do zrobienia kroku naprzód.
…... Ledwo zaczął, a Shidou czuł, że już tyle przeszkód pojawiło się przed nim.
Ocena
Park był to park wodny i wesołe miasteczko znajdujący się przy
stacji Eibu, pięć przystanków do stacji Tenguu.
Park ten posiadał rożne atrakcje do pływania oraz wielkie baseny, zbudowane to było ten sposób, że wesołe miasteczko na zewnątrz idealnie współgrało z wodnymi atrakcjami wewnątrz budynku. Jeśli byłyby to wakacje, to byłoby to idealne miejsce na zbudowanie lub utrwalenie relacji z bliskimi ci osobami.
Obecnie był środek czerwca. Mimo tego, atrakcje wewnątrz budynku oraz wesołe miasteczko mogły być używane przez cały rok, to powodu, że główna atrakcja obiektu czyli wielki basen na odkrytym powietrzu będzie jeszcze przez miesiąc zamknięty, to w kompleksie było mniej ludzi ludzi niż zazwyczaj w trakcie szczytu sezonu.
Cóż, nie było tam jak to czasami mówili w letnich wiadomościach, że ludzie przybywali tam falami, i z racji tego to była wspaniała okazja na randkę.
Shidou rozważając o takich rzeczach, wyszedł z przebieralni i udał się do basenu wewnatrz budynku.
Wyglądało na to, ze dziewczyny jeszcze nie skończyły się przebierać. Shidou przechylił głowę i porozciągał szyję rozglądając się dookoła.
„Uuu...... ale to jest wspaniałe.”
Basen znajdował się pod półkolistym dachem, a przy jednym z końców basenu znajdowały się zjeżdżalnie, wkomponowane w scenerię klifu.
Tak, ten widok, aktywował, męską potrzebę odbywania przygód.
„To w porządku, że jesteś podekscytowany, ale pamiętaj o dowódczyni, ok?”
Usłyszał słowa Kannazukiego z interkomu.
„W-Wiem o tym...... tak po za tym, czy ten interkom nie zepsuje się w wodzie?”
„......Ten model jest całkowicie wodoszczelny. Musisz tylko uważać, żeby ci nie wypadł z ucha.”
Tym razem to Reine mu odpowiedziała. Jak tylko skończyła mówić, głos pełen energii dobiegł Shidou zza pleców.
„Shidou! Przepraszam, że czekałeś na nas!”
Shidou obrócił głowę i zobaczył tam to stojącą Tohke, Yoshino i Kotori.
Tak jak myślał Tohka i Yoshino były ubrane w stroje kąpielowe, które kupił im podczas wczorajszych zakupów.
Tohka miała na sobie blado-fioletowe bikini, Yoshimo natomiast miała jednoczęściowy różowy strój kąpielowy z falbankami w okolicy pasa, które przypominały mini spódniczkę. Wyglądało na to, że Yoshino jeszcze nie przywykła do zmieniania ubrań...... cóż, zapewne Kotori pomogła jej w tym.
Nie wiadomo było, czy one przyzwyczaiły się do noszenia kostiumów kąpielowych, czy wynikała to z faktu, że wszyscy wokół byli ubrani podobnie, ale one nie okazywały zawstydzenia, w porównaniu do wczoraj. Podeszły one małymi krokami do Shidou.
„......Umm.”
Shidou westchnął z ulgą.
Tohka i Yoshino to były przepiękne dziewczyny które można było nazwać [rzadkimi] i [jedynymi na milion]. Shidou zapewne przytłoczony ich urodą zapominałby o Kotori, gdyby wcześniej ich nie widział w kostiumach kąpielowych.
„...... To była dobry pomysł, z tym treningiem, co nie?”
Jakby wiedząc o czym myśli Shidou, Reine powiedziała do niego, potem lekko zmarszczył brwi.
„......Nie mów mi że taki był twój zamiar kiedy zaprowadziłaś Tohkę i Yohino tam, wczoraj? A powodem dla którego musiałem kupić te stroje kąpielowe było......”
„...Nie
jest zbyt pewna tego.”
Odpowiedziała Reine bez przekonania. Shidou długo westchnął.
Z drugiej strony Tohka krzyknęła głośno, nie zauważając przygnębionego westchnienia Shidou.
„Ooo! Ale tu wspaniale! I są nawet góry i rzeki wewnątrz budynku!”
Yoshino która podążała za nią, była w rzadko u niej spotykanym podekscytowanym nastroju. Zaczęła mówić lekko zrumieniona, mając szybki oddech. [Yoshinon] na lewej rece zaczął klaskać.
„W-Woda jest wszędzie......!”
[Ale mnie to ekscytuje--!]
„Shidou, możemy wejść do tego jeziora?”
„Oczywiście. Do tego to jest aby się w nim bawić.”
Kiedy Shidou odpowiedziała Tohce, jej oczy aż zaiskrzyły.
„W porządku! Chodźmy Yoshino!”
„D-Dobrze......!”
Energiczny duet pobiegł w stronę basenu. Shidou gapił się na ich plecy--
„Te dwie, mają potężna ilość energii.”
Głos zza pleców sprawił, że Shidou podskoczył.
„Ooo, Kotori.”
Powiedział, kiedy się odwrócił. Tak jak się tego spodziewał, stała tam Kotori, w stroju kąpielowym, miała założoną rękę za rękę i z lizakiem w buzi. Jest strój kąpielowy był dwuczęściowy w białym kolorze. Górna była wiązana za szyją, w ten sposób można było odczuć nieco seksapilu.
„......”
Prawdę mówiąc, nie widział Kotori w stroju kąpielowy przez kilka lat.
Jako, że ich rodziców zwykle nie było w domu, cywilizacja w rezydencji Itsuków była znacząco zapóźniona. Oczywiście z powodu obecności lekcji pływania w szkole, Shidou prał i prasował szkolny strój kąpielowy Kotori, ale nigdy wcześniej nie widział Kotori w zwykłym kostiumie kąpielowym, aż do dzisiaj.
Gapienie się Shidou na nią, wzbudziło w Kotori podejrzenia.
„Czemu tak się gapisz na mnie, co jest z tobą nie tak. Po za tym, patrząc z biologicznego punktu widzenia nie ma tu mowy seksualnych relacjach między rodzeństwem, ale to nie dobrze, jeśli podnieciłeś się swoją siostrą, nawet jeśli jest przybrana, wiesz?”
„...... To nie to na co wygląda!”
Shidou pospiesznie odpowiedział. Kotori na to wzruszyła ramionami i powiedziała.
„Naprawdę?”
„Co u licha ty robisz, Shin?”
W tym momencie usłyszał głos Reine w prawym uchu.
„Eee?”
„......Czyż nie mówiłam ci już o tym? Powinieneś jej coś powiedzieć, przecież włożyła czas i wysiłek aby się w to ubrać.”
„Aha”
To co powiedziała Reine było, w rzeczy samej prawdą, Shidou lekko zakaszlał i spojrzał na Kotori jeszcze raz.
„Koto, Kotori.”
„Czego chcesz?”
Kotori odpowiedziała z wpół otwartymi oczami. Shidou zatkało momentalnie...... nagle zrozumiał, jak bardzo zawstydzające jest prawienie komuś komplementów.
„...... No dalej.”
Po zachęcie Reine, Shidou odsunął nieznacznie swoja linię wzroku od ust Kotori.
„Umm, to jest...... jak by to powiedzieć, pasuje ci ten strój kąpielowy...... jest on ekstremalnie uroczy......tak myślę.”
Wydusił z siebie słowa, jąkając się gorzej niż Yoshino.
„......”
Oczy Kotori nieco się rozszerzyły i policzki lekko zaczerwieniły. --Jednakże, szybko potrząsła głowę i zrobiła arogancki uśmiech, i ustawiła patyk od lizaka pionowo.
„Dziękuje. Zapewne Reine lub Kannazuki kazali ci powiedzieć mi komplement, racja?”
Strzał w 10. Shidou zajęczał. Jednakże, jak pozostanie cicho to potwierdzi jej słowa. Nie miał wyboru i musiał mówić dalej.
„N-Nie, wcale nie. Mówię prawdę.”
Szczerze mówiąc, czuł w głębokościach serca, że Kotori uroczo wygląda w tym kostiumie kąpielowym. Jednakże mówiąc, że nie kłamie, był nieco niezdarny.
Kotori wciągnęła powietrze nosem, i uśmiechnęła kokieteryjnie.
„No to jestem zaszczycona...... w takim razie która cześć mnie jest urocza?”
„Eee...... no cóż......”
„...... Nastał czas aby, teraz my się wzięli do roboty. ”
Usłyszał głos Reine w prawym uchu.
W przestrzeni powietrznej, daleko od Shidou, Kyohei Kannazuki, zastępca dowódczyni sterowca <Fraxinus> , który wisiał na parkiem wodnym, wstał, podszedł do fotela dowódczyni i głośno krzyknął.
„Teraz jest czas abyśmy pokazali naszą siłę!”
Mimo, że tylko tymczasowo, Kannazuki miał pełne prawo do dowodzenia jednostką. Mógł co prawda usiąść w fotelu dowódczyni --ale tego nie zrobił.
Ten fotel należał do Kotori. Z racji tego, że wierzył w to ona powróci służby, nie chce go nawet zabrudzić...... Upraszczając, zamiast siedzenia na tym fotelu wolałby aby to na nim ktoś usiadł.
Następnie po wypowiedzi Kannazukiego, na głównym ekranie który pokazywał wydarzenia przy basenie, pojawiły się trzy możliwe opcje.
① „Wszystko! Kotori co byś nie założyła, to będziesz wyglądać uroczo!”
② „Pomimo, że ten stój kąpielowy jest zwyczajny, to ma coś w sobie unikalnego. I dlatego wygląda uroczo.”
③ „Ah, te twoje pączkujące piersi są cudowne.”
„Niech wszyscy wybierają!”
Kannazuki wydał polecenie, i chwilę później pojawiła się tabelka z wynikami.
Więcej jak połowę głosów było na ①, reszta na ②, na ③ tylko był oddany jeden głos.
„Umm, większość wybrała ①, cóż tego można było się spodziewać.”
Kannazuki oparł szczękę na dłoni kiedy tak o tym rozmyślał. Głosy załogi z niższej części mostka można było usłyszeć.
„Nawet jeśli to staroświeckie, to powiedzenie tego, zapewne polepszy jej nastrój.”
„Mimo, że ② zła nie jest, to za dużą wagę przykłada do stroju kąpielowego.”
„Jeśli chodzi o ③...... to odpada natychmiast, bez gadania.”
„Naprawdę?”
Kannazuki lekko skinął głową, przybliżył się do mikrofonu i powiedział.
„Shidou, wybierz ③. 'Ah, te twoje pączkujące piersi są cudowne'.”
W następnej sekundzie.
„......COOOOOOOO?”
Głosy załogi <Fraxinus>, jak również Shidou wspaniale nałożyły się na siebie.
„Z-Zastępco Dowódczyni –Oszalałeś! Przecież to jest Dowódczyni Itsuka.”
„Chyba, powiedzieliśmy, że ③ nie wchodzi w rachubę!”
Z niższej części mostka dochodziły głosy sprzeciwu...lub niepokoju. Jednakże Kannazuki powoli rozłożył ręce aby ich powstrzymać i powiedział do nich.
„Właśnie dlatego, że jest to Dowódczyni Itsuka...... właśnie dlatego.”
„Eee......?”
Spokojny ton głosu Kannazukiego spowodował, że członkowie załogi porzucili swoją agresywność. Kannazuki uśmiechnął się i wskazał palcem na ekran wyświetlający Kotori w stroju kąpielowym.
„Przypatrzcie się wszyscy, na jej smukłą, piękną sylwetkę ciała. W tym czasie trzynastoletnie dziewczyny z gimnazjum.... stają się cudowne. I to jest wystarczający powód. ”
„Ale czy ostatecznie to nie jest tylko gust Zastępcy dowódczyni? Powiedzenie tego, spowoduje tylko dostanie kopniaka od dowódczyni!”
Słowa załogi sprawiły, że oczy Kannazukiego się rozszerzyły.
„W-Więc można dostać, za to taką wspaniałą nagrodę, czy to nie jest wspaniałe!”
„Właśnie dlatego mówimy ci, że...”
Załoga mostka złapał się za głowę. W międzyczasie, przekroczyli limit czasu na odpowiedź i niecierpliwy głos Shidou rozległ się z głośników.
„......Czy to jest w porządku......?”
„Oczywiście. Jak chcesz może zamienić 'piersi' na 'biust'.
„Dobra, ale nic nie będę zmieniał.”
Załoga chcąc powstrzymać Shidou, nieustannie naciskała przełącznik mikrofonu, jednakże ten przy siedzeniu dowódczyni miał najwyższy priorytet.
„N-No więc......”
Twarz Shidou zadrżała, kiedy tak gapił się na klatkę piersiową Kotori. Poniekąd czuł, że jest absurdalna odpowiedź, ale jako, że została ona wybrana przez SI <Fraxinus> i została zatwierdzona przez załogę, to musi mieć jakieś specjalne znaczenie. Zaufał załodze sterowca i powiedział.
„Ah, te twoje pączkujące piersi są cudowne”.
„Co......?”
Natychmiast jak Shidou powiedział, to policzki Kotori zaczerwieniły się i używając obu rąk zwinnie i szybka zakryła swoja klatkę piersiową.
„Co ty powiedziałeś......! Więc to takie zboczone myśli chodzą ci po głowie?”
„N-Nie, to nie tak jak......!”
Shidou energicznie zaczął machać rękoma, dodatkowo alarm rozległ się w jego prawym uchu. Złowieszczy dźwięk który już nie raz słyszał. Można było go usłyszeć, za każdym razem kiedy stan emocjonalny Ducha się pogarszał.
„U-Uspokój się Kotori! To było......!”
„......Shin, mamy nagły wypadek.”
Reine powiedziała jakby chciała przerwać tłumaczenie się Shidou.
„Wiem! Ale najpierw muszę pomyśleć jak uspokoić Kotori--”
„......Mylisz się. Nie o to mi chodzi.”
„Eee......?”
„Aaaaaaaaaaaa......!”
W tym samym momencie kiedy Shidou chciał odpowiedzieć rozległo się zawodzenie które rozlało się po całym budynku.
„C-Co się stało?”
„Shidou, popatrz tam!”
Kotori wskazała na środek płytkiego basenu.
Cześć wody zamarzło, a na skrótu tego lodu znajdowała się panikująca Yoshino.
„......Ponieważ Yoshino została zmyta przez prąd wodny, spanikowała.”
Upłynęło trzydzieści minut odkąd tajemnicza powłoka lodowa pojawiła się w basenie.
Shidou używał podręcznej suszarki Kotori aby wysuszyć [Yoshinona] który był na lewej ręce Yoshino, wzdychając tak głośno się dało.
Na szczęście to wydarzenie nie przyciągało zbyt dużo uwagi i sytuacja na basenie wróciła do normy. Jednakże Yoshino spuściła ramiona. Tohka również nie była pocieszona.
„Naprawdę...... mi przykro......”
„......Ale to zawstydzające. Też tam byłam i......”
„Cóz, nie przejmujcie się tym za bardzo. Przecież nie było żadnych rannych.”
Powiedział Shidou do obu dziewczyn. Kotori która stała obok niego jak również powiedziała.
„No właśnie. To wszystko wina nieuważnego Shidou, nie musicie się niczym martwić.”
„......Dobrze.”
Shidou machając suszarką, uderzył w głowę [Yoshinon].
„Powinno być lepiej, już jesteś suchy. Wszystko w porządku, Yoshinon?”
Jak to Shiodu powiedział [Yoshinon] potrząsnął ciałem jak pies, położył łapki na klatce piersiowej jakby się nimi ostro na machał.
„No-- No-- To była wspaniała przygoda-- Myślałem, że już po mnie.”
„Przepraszam...... Yoshinon.”
„W porządku, w porządku. Już jesteśmy razem, więc wszystko dobrze, co nie Yoshino.”
„Hmm......”
Yoshino uderzyła w głowę [Yoshinon], energicznie machają swoją głową.
Kotori w tym czasie wzruszyła ramionami.
„...... Cóż, jeśli nie jesteśmy pewni sytuacji, nie powinniśmy się zmuszać. Pamiętam, można tu wypożyczyć dmuchane koła, chodźmy po nie.”
„Dmuchane koła?”
Tohka przechyliła głowę zaskoczona. Kotori powiedziała i podniosła palec wskazujący i zataczała nim kółka w powietrzu, patrząc do góry.
„Cóż, zobaczyć to jakby uwierzyć. Będzie szybciej jak tam pójdziemy sama się tu przyjrzysz. Chodźmy.”
Powiedziała Kotori i ruszyła przed siebie. Tohka i Yoshino ruszyły za nią.
„C-Czekajcie na mnie.”
Shidou złożył suszarkę i pobiegł za dziewczynami. --Kiedy tak szli Kotori nagle przychyliła się do Shidou tak aby Tohka i Yoshino nie słyszały co mówi.
„O-O co chodzi? Coś się stało?”
„......Tak, chodzi o to.”
„O to, czyli o co?”
„......Jaka cześć mnie jest urocza.”
„--!”
Słysząc to, Shidou poczuł się jakby jego serce stanęło. Myślał, że uniknął tego pytania, poprzez zamieszanie z Yoshino, ale wychodzi na to, że to nie będzie taki proste. Tego się można było spodziewać po Kotori z czarnymi wstążkami w trybie Dowódczyni. Wcielenie sadyzmu, które jak już się dorwie jakiejś słabości przeciwnika, to nie odpuści dopóki on gorzko nie zapłacze nad przegraną.
„O-Odnośnie tego......”
Shidou chciał się wytłumaczyć, i ciężko mu to szło, ale nie zważając na to Kotori, powiedziała, zupełnie go ignorując.
„Czy to...... były instrukcje z <Fraxinus>, co nie? A może...... to były naprawdę twoje myśli Shidou?”
„Nie, nie to były......”
„......Twoje prawdziwe uczucia, racja?”
Tak jakby to były podszepty diabła, rozległ się głos Reine w prawym uchu Shidou. Jednakże...... nie było możliwości aby jej odpowiedzieć, przy tak bliskiej obecności Kotori na pewno, zauważyłaby ona, że otrzymuje podpowiedzi z <Fraxinus>.
„Z racji tego, że Kotori, jest mniej więcej, świadoma naszej obecności, to jeśli będzie cały czas polegał na instrukcjach <Ratatoskr>, będzie to wyglądało, jakbyś czytał z kratki przygotowany tekst. Nawet jeśli o tym wiesz, to twoje emocje będą miały na to wpływ. Kłamstwa i uczucia nie mogą współistnieć.”
Było tak jak powiedziała. Shidou zacisnął zęby i spojrzał na Kotori.
„To było...... to naprawdę było...... z głębokości mojego serca.”
„......”
Kotori odebrało mowę.
…...Tego nie można było już cofnąć. Shidou skłamał, zrozpaczony spojrzał ku górze.
--Zapewne zostanie uznany za kogoś kto złe zamiary względem swojej młodszej siostry. Prawdopodobnie też zostanie uznany za wielbiciela lolitek który podnieca się widokiem ciał młodych dojrzewających dziewczyn. Pewno też pomyślą o nim jak o osobie która lubi sprośne rzeczy, na przykład leżenie na podłodze i bycie kopanym. Jeśli wydarzy się to w tej chwili to nie będzie to nic dziwnego. Takie myśli nawiedzały głowę Shidou.
Jednakże, po kilku sekundach, nie otrzymał ani bolesnego ciosu anie nie została zrugany słownie.
Spojrzał na Kotori zdezorientowany, ona pochyliła głowę będąc cała czerwona z jakiegoś powodu.
„......Hmm......Naprawdę?”
Mamrocząc słowa pod nosem, delikatnie dotknęła rękoma swoje niewielki piersi które były pod kostiumem kąpielowym.
„Kotori?”
„......”
Kiedy Shidou zawołał, ją po imieniu, ramiona Kotori zadrżały i dostał sierpowym w przeponę brzuszną.
„Ała.......!”
„......*foch* Smierć to dla ciebie jest za dobra lekcja by była.”
Powiedziała Kotori, odwróciła się i poprowadziła dalej Tohkę i Yoshino.
„Eee? Co się stało Shidou?”
„Wygląda jakby...... cierpiał.”
„Nie przejmuj się nim za bardzo. Czasami wracają jego kłopoty z przeponą. Nie zbliżaj się do niego, bo się zarazisz.”
Kotori położyła rece na braku Tohki i Yoshino kiedy im to wyjaśniała.
„Co z niej za dziewczyna......”
Shidou trzymał się za bolący brzuch, miał zamiar udać za dziewczynami. Ale nagle usłyszał wiadomość z <Fraxinus>.
„......Shidou, spokojnie. Mamy tam kilku członków załogi <Fraxinus> wmieszanych w tłum. Powinieneś je zostawić same na chwilę.”
„Czyli mówisz...... że mam nic nie robić?”
„......No właśnie. Zrobimy to tak jak, filmowych dramatach, kiedy dziewczyny są wiezione jako zakładniczki przez zbójów, a bohater przybywa je uratować, co ty na to? ”
„Czy aby na pewno jest dobry pomysł? Czuję, że mogę zostać poturbowany......”
Shidou powiedział zaniepokojony, wtedy do dyskusji włączył się Kannazuki, powiedział z głosem pełnym determinacji.
„Będzie w porządku. Nie ważne jaka to jest dziewczyna, głęboko w sercu, zawsze marzą o tym aby być uratowanym przez księcia na białym koniu. Jestem bardzo świadomy tego faktu.
„Kannazuki, czy nie jesteś mężczyzną?”
„Od czasu do czasu, przebieram się w damskie ubrania.”
„......”
Shidou poniekąd czuł, że usłyszał wspaniałe i zachwycające wyznanie, ale udał, że niczego nie słyszał i spojrzał w kierunku Kotori. Trójka dziewczyn już stała przy wypożyczalnie sprzętu do pływania, i wyglądało na to, że byli już na etapie wypełniania druków wypożyczenia.
„......Dobra, przebrani członkowie załogi, zaczynają akcję. Shin, musisz ich odgonić z pełną odwagą. ”
„Czekaj--”
Głos Reine zamilkł, nie czekając na Shidou. W tym samym momencie, do dziewczyn które właśnie skończyły formalności przy wypożyczaniu, podeszło trzech mężczyzn. Mieli przebarwione włosy i opaloną skórę. Wyglądali na oprychów nie mających co robić.
Jeden z nim uśmiechnął się i pomachał do Kotori i reszty.
„Cześć-- Hej skąd jesteście?”
„Tylko trójka? Ale szkoda.”
„Nie macie nic przeciwko, jak wam potowarzyszymy?”
Wypowiedzieli przestarzałe teksty na podryw.
„Cz-czego chcecie.”
„.......Yyy......”
Kiedy trzech mężczyzn podeszło do trójki dziewczyn, Tohka zmarszczyła brwi podejrzanie, a Yoshino schowała się za Tohkę. Natomiast Kotori wpatrywała się w mężczyzn lodowym wzrokiem. Co było dość rzadkim zachowaniem jak na nią.
„Teraz Shin. Czas abyś wkroczył do akcji.”
Rozbrzmiał głos Reine w momencie kiedy jeden z mężczyzn z uśmiechem na twarzy, złapał Kotori za nadgarstek.
„No chodź. Tylko na chwilę, obiecuję, że będziesz z tego zadowolona.”
Powiedział, kiedy ostro pociągnął za rękę Kotori. Jednocześnie drugi mężczyzna machał w kierunku Shidou. Zapewne chodziło mu o to, aby Shidou się pośpieszył i ich powstrzymał.
„Chyba nie mam innego wyjścia.”
Shidou pogładził się po przeponie zanim zrobił krok naprzód.
„Jest mi bardzo przykro, że przeskadzam, ale--”
W tym samym momencie.
„Oficer wykonawczy Fumio Awashima.”
Powiedziała Kotori do mężczyzny który złapał ją za rękę.
„Eee.”
Ramiona tego mężczyzny zadrżały. Na twarzy Kotori nie było, żadnej oznaki zadowolenia, tylko szczegółowo przyglądała się pozostałym dwóm mężczyznom.
„Jak również oficer wykonawczy Yoshiharu Teshirogi oraz oficer wykonawczy Takashi Kawanishi. Hmm, wasze przebrania nie są złe. Macie zaliczone. Ale wasze teksty są beznadziejne. Kto wam je pisał?”
Powiedziała Kotori z wpół zamkniętymi oczami, pot spłynął po twarzy mężczyzn.
„S-Skąd znasz nasze stopnie.”
„Stopnie? Jako, że służycie, pod moim dowództwem w <Ratatoskr>, jesteście jak rodzina dla mnie. Czy jest na świecie w ogóle jaki rodzic, co zapomniałby jak wyglądają jego dzieci?”
„......!”
Słowa Kotori rzuciły tych troje mężczyzn na kolana i zapłakali.
„D-Dowódczyni......”
„Gorąco dziś jest. Odpocznijcie sobie.”
„Tak!”
Kotori pomachała ręką i osobnicy którzy wyglądali na oprychów, nagle stanęli na baczność i zasalutowali, a potem wrócili na swoje miejsca.
Tohka i Yoshino zaskoczone przechyliły głowę.
„Eee, co właśnie było?”
„Kotori-san...... wspaniale.”
Kotori lekko potrząsła głową, jakby chciała im powiedzieć, żeby się tym co się wydarzyło przed chwilą, nie przejmowały.
„......Yyy.”
Shiddou stał tam skołowany i drapał się po twarzy.
Problem się rozwiał zanim, w ogóle się za niego zabrał. W sumie to mogło się udać z innymi Duchami, ale używanie członków <Ratatoskr> w przypadku Kotori jest całkowicie bezużyteczne. Shidou puknął w interkom, aby przesłać swoje niezadowolenie na <Fraxinus> .
„......To chyba było totalnie bezużyteczne?”
„......Wybrałam członków załogi, których nigdy wcześniej nie widziała osobiście, dodatkowo mieli zrobiony specjalny 'makijaż'.”
Jednakże Reine zignorowała słowa Shidou i wymamrotała do siebie.
„W rzeczy samej to było wprost cudowne, ale co teraz zrobimy skoro, plan uwzględniający członków załogi jest teraz do niczego?”
„......No właśnie. Chyba nie doceniłam Kotori.”
W-Więc co teraz zrobi--
„Nie rozmawiaj tak głośno przez interkom, Shidou.”
Słysząc niespodziewany głos Kotori, Shidou aż podskoczył. Nie wiedział kiedy Kotori pojawiła się przed z palcem na ustach.
„O nie......”
Shidou miał wyraz zaskoczony wyraz twarzy jak został przyłapany na rozmowie z Reine.
„Naprawdę...... dobrze, że to ja jestem, ale co byś zrobił jakby cie przyłapał na tym inny Duch?”
„Eh......”
Kotori wzruszyła ramiona bez słów. Pomimo, że było to frustrujące, Shidou nie mógł się odgryźć.
Jednakże, pozostanie cicho, to nie jest żadne rozwiązanie. Shidou potrząsnął głową i spróbował zmienić temat rozmowy.
„T-Tohka i Yoshino...... gdzie one poszły?”
„Hmm.”
Kotori używając brody wskazała w kierunku gdzie dwie postacie z dmuchanymi kołami pływało w basenie.
„Ale to wspaniałe! Patrz Shidou! Nie toniemy!”
„......!”
Krzyknęła radośnie Tohka, Yoshino również kiwnęła głową rozradowana. Wychodziło na to, że podobał się im pierwszy raz w basenie.
Ale to nie nimi się ma dziś zajmować. Kotori jest dzisiaj najważniejszą osobą. Shidou zauważył, że Kotori nie była jeszcze w basenie. I nie było to bynajmniej z powodu nieumiejętności pływania.
„......Shin nie ważne co teraz chcesz zrobić, czemu nie zapytasz Kotori na co ma ochotę?”
Rozległ się głos Reine.
Na ekranie na mostku gdzie wyświetlało się zdjęcie Kotori, pojawiło się okno z propozycjami.
① Chodźmy na zjeżdżalnie! Przytul ją mocno od tyłu!
② Chodźmy odpocząć w gorących źródłach! To zwiększy bicie serca z powodu, że jest to mieszany(kobiety i mężczyźni razem) basen.
③ Chodźmy do leniwej rzeki! Podryfujesz sobie na mnie!
„Niech wszyscy wybiorą opcje!”
Powiedział głośno Kannazuki. W tym samym czasie członkowie załogi nacisnęli odpowiednie klawisze.
Na ekranie pojawiły się wyniki. Najwięcej miała ①, potem ②, ③ nie otrzymała ani jednego głosu.
Wyniki były podobne do poprzedniego głosowania, twarze członków załogi nagle zachmurzyły się.
Jednakże Kannazuki nie zauważył tego i zrelaksowany pokiwał głową.
„Hmm..... wyniki wydają się właściwe. Skoro przyszli do Parku Wodnego to powinni skorzystać, z jego najsławniejszej atrakcji.”
„Mimo, że gorące źródła są dość popularne, to nie jest miejsce gdzie młodzi powinni chodzić.”
„③ w ogóle nie wchodzi rachubę. Zastępco Dowódczyni ③ jest zakazana.”
Załoga upiornie gapiła się na Kannazukiego, a on na to głośno się zaśmiał.
„Ale potwornie. Nie wykorzystam siły dyktatorskiej, nie popełnię już nigdy tego bezmyślnego błędu. ”
Powiedziała Kannazuki i przybliżył mikrofon do ust.
„Shidou wybierz ③. Idźcie do leniwej rzeki, bądź leżanka Dowódczyni--”
„Stop!”
Dwóch członków załogi z niższej części mostka doskoczyło do niego i odciągnęło go od mikrofonu.
„C-Co robicie, koledzy!”
„Oficerze doradczy Murasame! Zrób to teraz!”
Kiedy członkowie załogi obezwładnili Kannazukiego, krzyknęli.
„.......Aaa, dobrze.”
W odpowiedzi na krzyki, Reine podrapała się po policzku i włączyła mikrofon
„......Słyszysz mnie. Wybierz ①. Idź z Kotori, na zjeżdżalnie wodną.”
„Rozumiem...... ale czy coś się tam stało u was? Jest tam strasznie głośno......”
Kannazuki cały czas krzyczał „Shidou-kun! Leniwa rzeka! Bądź leżanką Dowódczyni! Twarzą w dół” będąc niedaleko fotela dowódczyni, ale Reine go zignorowała.
„Nie przejmuj się tym. Musicie po prostu być razem.”
„Eee, ok......” Shidou widocznie nic tego nie zrozumiał, ale kiwnął głową potwierdzająco.
Słysząc jego odpowiedz, Reine wyłączyła mikrofon. Członkowie załogi którzy obezwładnili Kannazukiego widząc to, przestali go trzymać i puścili wolno.
„Naprawdę...... co to niby miało być! To była tak rzadka szansa! Co więcej użycie przemocy na oficerze wyższej rangi, to poważne przestępstwo! ”
Powiedziała Kannazuki, w odpowiedzi na to jeden z członków załogi powiedział z wpół zamkniętymi oczami.
„......W sytuacji kiedy Oficer medyczny Rindou stwierdzi problemy zdrowotne lub dwie trzecie załogi wraz oficerem doradczym Murasame stwierdzi, że jesteś nie zdolny do prowadzenia misji, można pozbawić cię możliwości dowodzenia, wiesz o tym?”
„Yyy......”
Kannazuki prześledził wzrokiem mostek. Każdy się na niego intensywnie gapił.
Wtedy udał, że kaszle i powiedział, jednocześnie pot spływał mu po twarzy.
„......Dobrze, nie będe zwracał uwagi na ten wypadek, kontynuujmy naszą bitwę, możemy?”
„Ci którzy myślą, że Zastępca Dowódczyni stracił możliwość dowodzenia, niech nacisnął przycisk na--”
„Przecież powiedziałem, nie będę na to zwracał uwagi!”
Pod wpływem próśb Kannazukiego, kara została wstrzymana.
Otrzymując zmienione instrukcje z <Fraxinus>, Shidou spojrzał na Kotori.
„H-Hej Kotori.”
„Co.”
Kotori nie odwróciła wzroku tylko opryskliwie odpowiedziała.
Shidou zatkało.... ale zmusił się do kontynuowania.
„To...... dość rzadka sposobność, chodźmy się zabawić.”
Kiedy Shidou to powiedział, Kotori spojrzała na niego wpół zamkniętymi oczami jakby go oceniała.
„A w co chcesz się pobawić?”
„Co powiesz na zjeżdżalnię wodną?”
Powiedział Shidou i wskazał gigantyczną górę która sięgała aż po dach. Długa zjeżdżalnia zaczynała się na szczycie, co jakiś czas ludzie pojawiali się tam i zjeżdżali na dół przy akompaniamencie krzyków.
Po tym jak Kotori przypatrzyła się miejscu które Shidou wskazał, odwróciła się i westchnęła.
„Mimo, że jest to nieco staromodne...... cóż mogę tego spróbować. Chodźmy więc.”
Po powiedzeniu tego w depresyjny sposób, Kotori zaczęła iść w stronę zjeżdżalni. Nie wyglądała ona na dziewczynę która czerpie przyjemność ze swojej randki, bliższe prawdy było by powiedzenie, że jest jak dowódczyni która jest skupiona na randce.
W tym momencie, wyglądało na to, że Tohka i Yoshino które były w basenie, zauważyły, że Kotori i Shidou gdzieś idą.
„Shidou, Kotori. Gdzie idziecie?”
„Eee? …...Idziemy na zjeżdżalnie.”
Tohka otworzyła szeroko oczy i przechyliła głowę. Shidou gorzko się uśmiechnął i wskazał górę jeszcze raz.
„Aaa, to jest to.”
„Ooo......! I jeszcze ludzie zjeżdżają na dół!”
Oczy Tohki zalśniły i szybko wyszła z basenu, nie zdejmując w ogóle dmuchanego koła.
„Też chce iśc!”
„Eee?”
Shidou wydał dźwięk zaskoczenia. Kiedy już miał być z Kotori sam na sam, i miał okazje zwiększyć poziom przywiązania, musiała zmierzyć się kłopotliwą chęcią pójścia na zjeżdżalnie Tohki.
„......Nie mogę iść?”
Tohka prawdopodobnie zauważyła reakcje Shidou, i przygnębiona opuściła ramiona. Jeśli miałaby długie uszy i ogon, za pewno były by teraz przyklapnięte.
Niepokój zapanował w jego sercu. Jednakże jeśli jej nie odmówi natychmiast......
„Shin, nie przejmuj się tym. Weź Tohkę ze sobą.”
Nagle usłyszał, głos Reine w prawym uchu, który urwał jego myśli.
„Reine-san? Cy to jest w porządku?”
„......Być może powinnam powiedzieć, że Tohka odezwała się w idealnym momencie.”
„Eee......?”
„......Zapomnij o tym. Krótko, to nie jest dobrze, odrzucać Tohkę, która chce się tylko zabawić. ”
„R-Rozumiem.”
Reine musi mnieć jakiś plan w zanadrzu. Shidou spojrzał na Tohce jeszcze raz.
„Dobra, chodźmy razem Tohka.”
„Ooo, naprawdę mogę?”
Wyraz twarzy Tohki natychmiast się zmienił, cała się rozpromieniła. Shidou przez chwilę myślał jakby słyszał cmoknięcie językiem Kotori, ale prawdopodobnie się przesłyszał.
„Najpierw musimy znaleźć miejsce, gdzie zostawimy dmuchane koło.”
Kiedy Shidou rozglądał się wokoło, głos Yoshino dobiegł z basenu.
„Shidou-san, jeśli nie masz nic przeciwko...... to przetrzymam to...... dla ciebie”
„Naprawdę?”
Powiedział Shidou zaskoczonym głosem. Zakładał, że Yoshino będzie chciał pójść razem z Tohką.
Prawdopodobnie wyczuwając myśli Shidou, Yoshino potrząsła głową, mając blada twarz.
„To jest...... zbyt straszne. Po za tym...... Yoshinon mógłby zostać porwany przez wodę znowu.......”
„Aaa...... rozumiem już.”
Shidou podrapał się z tyłu głowy i uśmiechnął gorzko. Wychodziło na to, że poprzednie zdarzenie, spowodowało u niej traumę.
„Dlatego...... Yoshinon i Ja...... będziemy się tylko przypatrywać.”
„Naprawdę. Więc mogę powierzyć ci dmuchane koło Tohki?”
„Tak......zostaw je mnie.”
Kiedy Yoshino zgodziła się, Tohka złapała za dmuchane koło które było na wysokości brzucha i pociągnęła je do góry. Ale koło zostało zablokowane przez jej piersi, co było naturalną koleją rzeczy i sprawiło to jej kłopot utrudniający ściągnięcie koła.
„Co to jest z ta rzeczą. Nie mogę tego ściągnąć.”
Powiedziała Tohka i zwiększyła siłę ciągnięcia do góry. Dmuchane koło przywarło do piersi i zaczęło podciągać ze sobą jej strój kąpielowy. Spod koła można było zobaczyć kawałek odsłoniętych piersi. Shidou pośpiesznie krzyknął, aby ja powstrzymać.
„Czekaj Tohka! Stop stop! To się zdejmuje dołem!”
„Eee?”
Tohka po chwili skojarzyła fakty, pchnęła koło w dół, a ono pomyślnie spadło na jej stopy.
„Ooo! Jesteś wspaniały Shidou! Skąd o tym wiedziałeś?”
„......Cóż.”
Shiodou coś tam mamrotał, drapiąc się po twarzy, Tohka jednak nie obchodziła odpowiedź i podała dmuchane koło Yoshino.
„Zostawiam to pod twoją opieką, Yoshino.”
„Dobrze.”
Yoshino kiwnęła głową jak brała dmuchane koło. Shidou zaczął iść w stronę zjeżdżalni.
Wtedy zauważył, że Kotori przytuliła się do jego ręki.
„K-Kotori......”
„Pozwalanie aby twój partner na randce, musiał czekać jest nie do przyjęcia, nie ważne jak na to spojrzysz. Jeśli to byłby trening, zostałbyś już ukarany.”
Ramiona Shidodu zadrżały, ale Kotori tylko westchnęła kiedy tak powoli szli w stronę zjeżdżalni.
„Tohka, chodźmy.”
„Oczywiście!”
Kiedy wreszcie wspięli się po schodach, dotarli na szczyt klifu. Ratownicy z parku wodnego wyjaśniali gościom jak należy korzystać ze zjeżdżalni.
Na szczęście nie było tam dużo ludzi, którzy chcieli skorzystać ze zjeżdżalni. To może być szansa dla Shiodu.
Shidou zgodnie z instrukcjami ratowników usiadła na środku strumienia wody i trzymał się rękoma z brzegi rury zjeżdżalni.
„...... Shin, jak już mówiłam, to jest bezsensowe jeśli nie pojedziecie razem.”
Przypomniał mu głos Reine który usłyszał w prawym uchu. Shidou puknął w interkom aby dać znać, że zrozumiał.
„Kotori, zjedźmy razem.”
„Co--”
Sugestia Shidou, sprawiła, że Kotori szeroko otworzyła swoje oczy...... ale potem odwróciła się kaszląc.
„Nie trzeba. Nie jestem już dzieckiem.”
„Nie mów tak. Nie ma w tym nic złego, prawda?”
„......Czyż nie powiedział ci, że nie chce!.”
Kotori założyła rękę za rękę i znowu się odwróciła.
…...Niedobrze. Kiedy Kotori ma napad złego humoru, nikogo nie będzie słuchała.
W tym momencie.
„Co się stało Kotori, nie chcesz się zabawić? W takim razie ja sobie zjadę z Shidou!”
W momencie kiedy uświadomił sobie, że to był głos Tohki, jego plecy zostały zaatakowane przez coś miękkiego.
„T-Tohka?”
„No, ruszajmy Shidou!”
Tohka uśmiechnęła się niewinnie, przyciskając się do Shidou. Pomimo, że druga osoba dodaje stabilności podczas jazdy zjeżdżalnia...... to niby jak miał to zrobić, kiedy dwie bronie masowego rażenia na klatce piersiowej Tohki, wprawiały go w stan zakłopotania.
„Co się stało Shidou, nie chcesz zjeżdżać?”
„N-Nie, jakby to ująć.”
Shidou czuła jak jego twarz płonie. Kiedy wydukał odpowiedź, Tohka pochyliła się do przodu, aby spojrzeć na twarz Shidou. A to spowodowało, że jego plecy zostały zaatakowane przez dwa balony.
Z drugiej strony, Kotori która stała obok, gapiła się na Shidou. Miała mocno zmarszczone brwi, a usta były ułożone w kształt へ. Nie trzeba było się wysilać, aby wiedzieć co sobie teraz myśli. Zapewne była rozwścieczona z powodu Shidou, który w tej sytuacji był na przegranej pozycji.
Jednakże, chwilę później, wydarzyło się coś nieoczekiwanego.
„--Eee?”
Kotori usiadła przed Shidou, między jego nogami.
„Kotori?”
„C-Co. Chcesz coś powiedzieć?”
„Nie...... nic......”
Shidou powiedział z żałosnym wzrokiem. Głos Reine rozbrzmiał w jego prawym uchu.
„......Wspaniale. Dobra robota, Tohka.”
„Co?”
„......Nawet jeśli to jest randka, miałam przeczucie, że Kotori nie będzie szczera ze sobą i innymi.”
„Reine-san, nie mów mi, że dlatego--”
Już miał coś powiedzieć, ale się powstrzymał. Powód był prosty. Tohka chciała wywołać zazdrość u Kotori poprzez jeszcze mocniejsze przyciśniecie się do Shidou.
„Ooo, Kotori też się przyłącza! No to jedźmy!”
Razem ze słowami Tohki, jej ciepły oddech owiewał szyję Shidou, pozbawiając go sił. Teraz nie tylko plecy dotykały jej ciała, ale także brzuch, ręce, nogi, stopy, każda część ciała Shidou stykała się miękkim ciałem Tohki. Czuł się jakby mózg miałby mu wypłynąć przez uszy.
„T-Tohka...... może się nieco przesunąć......”
„Eee......”
Kotori odwróciła głowę i zobaczyła co się dzieje, miała mocno zagryzione zęby z frustracji z jakiegoś powodu. Potem zmieniła swoją pozycję względem Shidou.
„Hej, Kotori......?”
Shidou nie zdążył skończyć mówić, a Kotori odwróciła się twarzą do niego i przytuliła się mocno do niego.
Wyglądało to podobnie do misia koala przytulającego się do drzewa.
To było nic nowego, ponieważ już nie raz przytulał się z Kotori kiedy się kąpał, ale teraz czuł się niespotykanie podekscytowany.
„Kotori widzę, że bierzesz to na poważnie! W porządku ja też będę poważna......!”
Powiedziała Tohka i odepchnęła się, przez cała trójka zaczęła zjeżdżać w dół.
„Aaa!”
„Uuu......!”
Shidou i Kotori krzyknęli z powodu nie spodziewanej prędkości.
Pozycja w jakiej zjeżdżali wystarczająco mocno zdenerwował ratowników. Pomimo, że moce duchowe Tohki zostały zapieczętowane, to i tak była ona silniejsza niż przeciętna osoba. Użyła dużo siły aby odepchnąć całą trójkę osób. Wobec tak przerażającego przyśpieszenia, Shidou jedyne, co mógł zrobić to tylko krzyczeć.
„Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!”
„......! ......!”
„Ahahahahahahahahahahahahahahahahahahahaha!”
Podażając za ta trójką osób, która prawie co nie wypadła z rynny zjeżdżalni, można było usłyszeć zmieszane ze sobą odgłosy zawodzącego płaczu, krzyku i śmiechu.
Kiedy jednak dotarli do połowy drogi, wjechali w najbardziej zakręcony odcinek i wylecieli w rynny zjeżdżalni i poszybowali w powietrzu.
„Ooo.....!”
„............”
„Lecimy!”
W tym samym czasie kiedy Shidou usłyszał podekscytowany głos Tohki, poczuł z impetem wpadł do basenu przy zjeżdżalni.
Gigantyczne fale i ogromy plusk został przez nich wytworzony.
„-Ahahahaha! Shidou! To było naprawdę ciekawe!”
Tohka przybrała olśniewający uśmiech kiedy wynurzyła się z wody.
Jednakże Shidou czuł się wypompowany z energii. Jego ciało było ciężkie z niewiadomego powodu.
„Mmm.....!”
Po zebraniu sił...... Shidou wreszcie poznał powód.
Kotori wydawała ciche pojękiwania, jej ramiona lekko drżały kiedy tak mocno przyciskała się do ciała Shidou.
Po dokładniejszym się przyjrzeniu, zobaczył, że wstążki którymi wiązały włosy zniknęły.
„Kotori...... wszystko w porządku?”
„B-Braciszku......”
Powiedziała Kotori z zaciśniętymi nosem, potem podniosła głowę, aby popatrzeć na twarz Shidou. Widok jej twarzy spowodował, że Shidou szeroko otworzył oczy.
„N-Nie mów mi, że płaczesz--”
„......!”
Shidou ledwo otworzył usta, a Kotori puściła go i odwróciła się plecami do niego.
„Wstążki...... wstążki......!”
„Wstążki?”
Shidou rozglądnął się dookoła i zauważył dwie czarne wstążki unoszące się na wodzie, kiedy je zebrał, oddał je Kotori. Kiedy dostała wstążki zwinnie zanurkowała z nimi pod wodę.
W związku z tym na tafli wodnej zaczęły się pęcherzyki powietrza. Kilka sekund później.
„......Naprawdę, to było absurdalne.”
Kiedy Kotori się wynurzyła była już w trybie Dowódczyni.
…...Jednakże, jej nos i oczy wciąż były czerwone.
„............”
„......O co chodzi?”
Kotori spojrzała z wpół zamkniętymi oczami na Shidou, który gapił się na jej czarne wstążki i podrapał się po twarzy.
Zauważył to już wcześniej. Dziesiątego kwietnia, wtedy dowiedział się o istnieniu Duchów, jak również zobaczył po raz pierwszy Kotori w trybie dowódczyni...... Ale która Kotori jest tą prawdziwą, oraz dlaczego wytworzyła tak dwie mocno kontrastowe osobowości, tego nie wiedział.
Białe wstążki oznaczały niewinną i słodką Kotori. Czarne natomiast oznaczały silną i nieustępliwą Kotori.
Nie było rozdwojenie jaźni, tylko raczej prawie perfekcyjne dopasowanie charakteru--
„......Hej, Kotori. Czemu dziś założyłaś czarne wstążki?”
Shidou zadał pytanie.
„O ci chodzi, masz na ten temat coś do powiedzenia?”
„Nie, ale...... jest to nieco z tym powiązane.”
Tak naprawdę miał coś na myśli, ale nigdy nie odważyłby się tego powiedzieć. Shidou rozglądał się dookoła, aby uniknął jej wzroku. Kotori wzięła oddech zanim odpowiedziała.
„Nie mogłam. Biała wersja mnie, jest za słaba. Jeśli nie byłabym czarna, silna, to dzień dzisiejszy byłby niemożliwy.”
„Eee?”
Nie rozumiejąc ani jednego słowa Kotori, Shidou zmarszczył brwi.
„Co to ma być, ta gadka o być silnym lub słabym.”
„To nic takiego. Lepiej, żebyś nie wiedział.”
„Co się z tobą dzieje......”
Shidou ponownie zmarszczył brwi i powiedział to zirytowany. Kotori spojrzała w dal.
„......Tak jak myślałam, to będzie odpowiedni czas, ale ostatecznie nadal nie jest, że sobą szczera.”
W tym momencie usłyszał głos w prawym uchu.
„......No dobra, spróbujmy jeszcze raz.”
„Jeszcze raz...... nie, mam dość już tej zjeżdżalni.”
„......Hmm, nic się nie martw. Tylko stój tutaj i bądź cicho.”
„O czym ty mówisz......”
Shidou po raz kolejny zmarszczył brwi, kiedy Tohka która oddaliła się od nich kiedy spadali, przyszła bliżej niego i Kotori.
„Shidou, Kotori, pójdziemy jeszcze raz?”
Tohka zapytała się niewinnie. Prawdopodobnie, bardzo spodobała się jej ta zjeżdżalnia.
„Nie...... ja sobie daruje.”
„...... Ja też.”
Shidou i Kotori pokręcili przecząco głowami, przez co Tohka wydęła policzki niezadowolona,
„Czemu? Przecież tak fajnie było......”
Kiedy to Tohka mówiła, obok niej zza jej plecami przepłynęły dwie dziewczyny w dmuchanych kołach.
„--Eee?”
Wychodziło na to, że jedna z dziewczyn poluzowała wiązania w stroju kąpielowym Tohki kiedy się wymijały. Górna część spadła i zaczęła unosić się na powierzchni wody. Źrenice Shidou zmniejszyły do wielkości ziarnka piasku.
„......?”
Tohka zauważyła to po chwili. Powoli spojrzał w dół--
„--!”
Wydała z siebie niesłyszalny krzyk, zakryła rękoma piersi, i zanurzyła się pod szyję w wodzie.
„S-Shidou! Czczczczczczczy ty coś widziałeś!”
„J-Ja nic nie widziałem, wcale!”
„N-Naprawdę?”
„Naprawdę!”
Shidou kłamał najlepiej jak umie, a Tohka puszczała bańki powietrza z ust i z zaczerwienioną twarzą, założyła i zawiązała górną część stroju kąpielowego będąc cały czas pod wodą.
Shidou westchnął z ulgą. Aczkolwiek widział co nieco, ale przyznanie się do tego, zagroziło by jego życiu.
Jednakże, to nie było prawdziwe zagrożenie dla jego zycia.
„......Shidou.”
Spokojny, lecz wypełniony wściekłością głos, dochodzący zza plecy spowodował, że jego ramiona zadrżały.
„Koto, Koto......ri?”
„......Przecież powiedziałeś, że lubisz małe.”
„Eee......?”
Kiedy Shidou zaskoczony przez to niespodziewane zdanie. Chwalebny prawy cios wylądował na jego przeponie brzusznej.
"Oga......"
„Ogr5. Najsilniejszy na świecie.”
Kotori potrzęsła swoją ręką, jakby strzepywała krew z miecza, przed schowaniem go.
Shidou skręcał się z bólu, kiedy Reine niespodziewanie powiedziała.
„......Hmm, czy może coś złego zrobiłam właśnie?”
„Te osoby który przepłynęły przy Tohce...... te dziewczyny...... nie mów mi, że one były z <Ratatoskr>?”
„Nie. Zostały by przecież zauważone, jak były od nas. Zostały przekupione pokaźną sumą pieniędzy, aby to zrobić.”
„........................”
Shiodu dryfował na powierzchni wody w basenie, mając halucynacje, kupidynów latających dookoła niego.
Była 14:10. Shidou i reszta znajdowali się w baru na terenie Parku Wodnego i spożywali spóźnione drugie śniadanie. Na biały plastikowym stole, przy którym on i dziewczyny siedzieli, znajdowały się duże talerze z kanapkami i papierowe kubki z napojami. Mogło się wydawać, że kanapek jest, aż za dużo...... ale obecność Tohki gwarantowała, że się nie zmarnują.
„Ale pyszności, Shidou!”
Tohka pożerała kanapki zachłannie, mając promienisty uśmiech. Była dziewczyną, która jest zadowala się wszystkim co jest zjadliwe. W przeciwieństwie do niej, Yoshino która siedziała naprzeciwko, spożywała kanapkę poprzez spokojne ugryzanie małych kawałków
„To jest...... pyszne.”
„Naprawdę..... to w porządku.”
Shidou spojrzał na Tohkę i Yoshino, i się uśmiechnął nieprzekonywująca. Jednakże czuł radość widząc, że one są szczęśliwe.
Shidou jednak trapił, jedna kłopotliwa rzecz, która sprawiała, że się spinał i lekko panikował.
Powód był prosty. Siedząca naprzeciwko niego Kotori, miała założoną rękę za rękę i wydawała się być znudzona. Nie wiadomo było z jakiego powodu, być może nie podobał się jej posiłek, bo jej kanapka leżała nietknięta. Co więcej prawie nic nie upiła napoju i rzadko się odzywała. Jedno było wiadome, była niezadowolona.
„Yyy.”
Shidou wydał ledwo słyszalny, nie zrozumiały dźwięk.
Minęło już ponad trzy godziny od kiedy weszli do Parku wodnego. Mimo tego, że wielokrotnie próbował się zbliżyć do Kotori z pomocą <Ratatoskr>, to nie udało mu to jeszcze.
--Układanie strategii przed operacją, chyba jest tak skuteczne z Kotori, jak z innymi Duchami.
Pomyślał Shidou. Biorąc po uwagę jej tok myślenia, powinno być łatwiej niż z innymi Duchami. Z drugiej strony, właśnie jej tok myślenia sprawia, trudność tej operacji jest bardzo wysoka. Kotori jest jest bez wątpienia najtrudniejszym przeciwnikiem.
„Reine-san. Jak wygląda stan emocjonalny i poziom przywiązania Kotori?”
Shidou ściszył głos i powiedziała do Reine na <Fraxinus> zakrywając usta ręką. Po kilku sekundach usłyszał jej zakłopotany głos.
„......Hmm. Nie widać, żeby one spadały...... ale również nie widać, że wzrastały. Staje się to oczywiste jak popatrzysz na wykres. Jest płaska pozioma linia cały czas.”
Shidou lekko zajęczał. Poniekąd myślał, że jego działania nie zwiększą poziomu, ale nie spodziewał się, że też nie spadnie.
Wychodziło na to, że Kotori obojętna na to co się dzieje. Pewno, dlatego, że znała metody <Ratatoskr> na wylot, lub dlatego, że tą osobą był jej brat.
„......”
Przez kilka następnych sekund, panowała cisza.
„Shidou-kun, to nie mądre, jest pozostawanie w ciszy. Powinieneś się pośpieszyć i znaleźć temat do rozmowy.”
„Oooo...... tak.”
Kiedy Kannazuki przypomniał mu, ramiona Shidou podskoczyły. Tak jak powiedział Kannazuki, cisza jest najgorszym co może się stać. Shidou zaczął katować mózg w poszukiwaniu tematu, jednocześnie rozglądając się dookoła.
W tym momencie-- Kotori napiła się z kubka, następnie kilka razy zakaszlała, wychodziło na to, że się zakrztusiła.
„W-Wszystko w porządku Kotori?”
„......Tak, tylko trochę napoju wpadło mi do dróg oddechowych.”
Kotori odpowiedziała i wstała. A potem odeszła od stolika bez słów.
„Kotori......? Gdzie idziesz?”
„Jeśli to nie byłam ja, to spytanie się kobiety gdzie idzie, po tym jak wstała od stołu było by jak wyrok śmierci.”
„......Zapamiętam to.”
Kiedy Kotori odeszła w kierunku łazienki, Shidou głęboko westchnął i położył się plackiem na stole.
„Shidou?”
„......Przepraszam. Jeszcze jecie.”
Zaciekawiony głos Tohki sprawił, że podniósł głowę, jego brzuch w tym samym momencie zaburczał. Wychodziło, na to, że zniknięcie Kotori zadziałało na niego rozluźniająco.
Shidou sięgnął ręka po kanapkę, i zjadł ją na klika gryzów. Była przepyszna, ale to było do przewidzenie, widząc zadowoloną Tohkę i Yoshino.
„......Hmm?”
Shidou zamrugał. A to z powodu, że Tohka, Yoshino, a nawet [Yoshinon] obecnie wpatrywały się w jego kierunku.
„O-O co chodzi? Coś nie tak?”
„Nie......wychodzi na to, że Shidou jest już taki jak zawsze.”
„Eee?”
Shidou otworzył szeroko oczy z zaskoczenia, kiedy Yoshino i [Yoshino] powiedzieli.
„Pokłóciłeś się...... z Kotori?”
„Zrelaksowałeś się od razu, jak tylko Kotori odeszła od stołu. Jesteś taki łatwy do odgadnięcia, Shidou-kun”
„Tak mówisz......?”
Spytał się Shidou, a dziewczyny kiwnęły głową potwierdzająco bez wahania.
„......”
Shiodu podrapał się po policzku. Mimo, ze tego nie zauważył, to było bardzo oczywiste.
Randka z siostrą, kłótnia...... i ogólnie zapieczętowanie jej mocy.
Były wystarczająco zawstydzające, co więcej ona była jeszcze dowódczynią <Ratatoskr>.
Atmosfera tego wszystkiego, spowodowała, że Shidou stał się przytłaczająco nerwowy.
„......”
„Uuu.....”
Będąc pod wzrokiem dwóch dziewczyn i pacynki, Shidou mógł tylko jedno zrobić. Wstać i pójść.
„I-Idę do toalety na chwilę......”
„Ej, Shidou!”
Shidou pośpiesznie odszedł, zostawiając z tyłu wołająca Tohkę.
Kiedy oddalił się od niej na znaczną odległość, westchnął z ulgą.
„Naprawdę aż taki byłem nerwowy? ”
Powiedział i wariacko podrapał się po głowie. Shidou czuł się, niespodziewanie sfrustrowany.
„Reine-san...... czy może powiedzieć mi o stanie emocjonalnym Kotori? Jak to jest możliwe, to powiedz mi jakie są tam wartości...... ”
Zgłosić zapytanie przez interkom, ale z jakiegoś powodu nie było żadnej odpowiedzi.
„Więc, Shidou-kun, jest mi przykro ale na razie to nie możliwe, ponieważ Oficer Doradczy Reine chwilowo gdzieś wyszła.”
„Tak to wygląda......”
Shidou chciał się spytać gdzie poszła, ale przypomniał sobie słowa Kotori i się od tego powstrzymał.
„Ech......”
Shidou jeszcze raz podrapał się po głowie.
Z racji tego, że powiedział, że idzie do ubikacji, powinien wkrótce wrócić. Jako, że nic nie zrobił, Shidou poszedł choćby przemyć twarz, aby mięć dowód, że tam był. Shidou zaczął iść w kierunku łazienki.
W połowie drogi –nagle się zatrzymał, jakby coś usłyszał.
„Hmm......?”
Przy łazience stały automaty z napojami. Dźwięki jakby dochodziły zza nich.
Shidou uszczypnął się w ucho i zaczął się przysłuchiwać. Wychodziło na to, że była to jakaś rozmowa. Nie chciał być wścibski, ale te głosy wydawały mu się znajome.
„Co......?”
Będac podejrzliwym, zaczął iść w ich kierunku. Równocześnie, jakby Kannazuki chciał go powstrzymać, powiedział.
„Shidou-kun, to miejsce jest--”
Ale było już za późno. Shidou zobaczył, kto się znajduje za automatami zanim Kannazuki go powstrzymał.
„---”
Zobaczywszy, kto tam jest zaniemówił.
Za automatami z napojami, była miniaturowa przestrzeń, w której pomimo nie wielkiej odległości o d hałaśliwego basenu, było cicho i spokojnie.
A było tam dwoje ludzi.
Jedna z nich to była kobieta ubrana w bikini i biały fartuch lekarski, która kucała, a jej torba stała tuż obok niej, była to Reine. A druga osoba to była Kotori, która siedziała oparta o ścianę i trzymała się za głowę z bólu.
Shidou instynktownie się schował.
Widząc siostrę która tak okropnie cierpiała, powinien szybko do niej podbiec --ale z jakiegoś powodu czuł, że nie powinien tego robić.
„......W porządku Kotori?”
„......Ujdzie. Ale nie jest dobrze --oddaje się tobie.”
Kotori wyciągnęła rękę do Reine. Jednakże ona się wahała, jako że przygryzła swoją wargę.
„......Już dostałaś pięćdziesiąt razy mocniejszą dawkę. Jeszcze większa zagrozi twojemu życiu. ”
„Hehe...... jestem obecnie Duchem, normalne lekarstwa mnie nie zabiją.”
Reine miała rozgoryczony wyraz twarzy. Jednakże Kotori, kontynuowała, dysząc przy tym ciężko.
„...... Błagam cię. Muszę...... odbyć randkę z Shidou, z Braciszkiem.”
„......”
Słysząc te słowa Shidou wstrzymał oddech.
Cały stres i panikę którą czuł wcześniej była żartem, wobec tego co teraz czuł. Jego serce przyśpieszyło absurdalnie. *Bum, Bum, Bum*. Czuła ja mu to serce uderzała okropnie i jak go bardzo bolało.
Przełykając
ślinę, jego suche gardło wydało bolesny dźwięk. Trzęsły mu
się ręce i nogi.
Pomimo, że był w pomieszczeniu z klimatyzacją, jego ciało trzęsło się jakby stał na mrozie.
Powinien wiedzieć. Powinien usłyszeć. Powinien zrozumieć.
Kotori która całkowicie odzyskała swoje moce i jej wysiłki przy ujarzmianiu swoich destruktywnych żądzy
Kotori jest dowódczynią, teraz siedzi sama zamknięta w kwarantannie na sterowcu, pod ścisłą ochroną.
Limit wytrzymałości Kotori, wyczerpie się dziś wieczorem.
--Shidou powinien o tym zostać dawno poinformowany.
„.......Oh.”
Wyszło z jego ust. Ale było za cicho, aby Kotori zauważyła Shidou.
Wiedział. Usłyszał. Podjął decyzję. To powinno być wszystko.
Ale wewnątrz Shidou był bezradny.
Ona była spokojna jak zazwyczaj, arogancka jak zazwyczaj, nieustraszona jak zazwyczaj.
Bedąc postawionym przed obliczem siostry z czarnymi wstążkami, która się nad nim znęcała, przyjął ten fałszywy (jak się teraz okazało) spokój.
„Ja--”
Ktoś tak silny jak Kotori, nie powinien być pochłonięty przez coś takiego jak moce duchowe.
Jeśli nie uda mu się podbić jej serca, musi być inne wyjście.
Pomimo tego, że Reine nie powiedziała tego Shidou, musi mieć jakiś zapasowy plan pod ręką.
Nawet jeśli to było, bezpodstawne, musiał w to wierzyć......!
Żal i zawstydzenie. Jego własne uczucia żalu i zawstydzenia, zaczęły pożerać jego serce.
Myśli Shidou były przerywane, bolesnymi jękami Kotori. Trzymała się obiema rekami za głowę oraz zaciskała zęby, przeciwstawiając się w ten sposób bólom głowy. Jej całe ciało lekko się trzęsło.
Chwilę później, Kotori powoli otworzyła oczy i spojrzała na Reine.
„--Hej, błagam cię. To może być moja ostatnia szansa. Jeśli dziś zawiedziemy, nie będę sobą już nigdy --zanim to się stanie, muszę wytrzymać do końca, i udać się na randkę z Braciszkiem.”
„............”
Reine wahała się przez chwilę...... a potem lekko westchnęła, w tym samy czasie, otworzyła torbę stojącą przy niej i wyciągnęła z niej strzykawkę.
„......Dziękuję. Masz u mnie przysługę.”
„......Nie trzeba. Ale to jest ostatni.”
Powiedziała Reine i wzięła lewą rękę Kotori i zrobiła zastrzyk. Po kilku minutach Kotori zaczęła gwałtownie oddychać. Kiedy wreszcie jej oddech się uspokoił, wyglądała o wiele lepiej.
„Przepraszam...... bardzo mi pomogłaś.”
Powiedziała Kotori i stała --ale zaraz znowu usiadła.
„Nie powinnaś się wysilać za bardzo. Odpocznij trochę.”
„W porządku. Powinnam zaraz wrócić, bo inaczej głupi Shidou znów wpakuje się w kłopoty.”
„......Nie. Poczekaj chwilę. Kupię ci butelkę wody.”
„Dobra...... rozumiem.”
Reine wstała i zaczęła iść w kierunku gdzie był Shidou. Próbował uciec...... ale nawiązał kontakt wzrokowy z Reine.
„......Ooo”
Brwi Reine zadrżały, zanim złapała Shidou za ramię i pociągnęła go na drugą stronę automatów.
Zbliżyła się do Shidou, i powiedziała takim głosem aby Kotori nie usłyszała go.
„......Od kiego nas słuchałeś?”
„Cóż...... prawdopodobnie od początku.”
Reine zaniemówiła. Shidou przełknął ślinę zanim zapytał się.
„Reine-san. Czemu tu jesteś. I co to sposób ubierania się......”
Spytała się jej o dziwną kombinację bikini i fartucha lekarskiego. Reine odpowiedziała jak gdyby nigdy nic.
„......Czyż mundur nie wyróżniałby się tu?”
„............”
Pomimo, że pojął, czemu tak jest, zdecydował się jej nie przerywać.
--W tej chwili, martwił i się o inne rzeczy.
„Reine-san. Od kiedy....... Kotori jest w takim stanie?”
Reine wahała się czy odpowiedzieć Shidou.
„......Natychmiast odkąd odzyskała swoje moce duchowe.”
Słowa Reine sprawiły, że Shidou ugryzł się w wargę.
To nie chodziło o to, że tego nie przewidział. Jednakże, kiedy się o tym dowiedział, jedyne co mu pozostało, to panikować.
„Więc czemu?”
„......Takie było życzenie Kotori. Nie chciała abyś się o tym dowiedział.”
„---”
Shidou wstrzymał oddech i przygryzł wargi. Reine mówiła dalej, jakby się nic nie stało.
„Tak naprawdę, nie chciała również abyś się dowiedział, że dzisiaj jest ostateczny termin do zapieczętowania jej.”
„Czemu...... tego chciała?”
Shidou powiedział trzęsącym się głosem. Reine westchnęła zanim odpowiedziała.
„Nie chciała, abyś z nią na randkę, ze współczucia i litości.”
„---”
Shidou ostro zagryzł zęby. Tak dużo siły użył, że jego dziąsła zaczęły krwawić.
„Dlatego, błagam cię, udawaj, że nigdy tego nie słyszałeś i nic nie widziałeś --ze względu na Kotori.”
„............”
„......Shin.”
„......Rozumiem.”
Shidou zrobił głęboki oddech, zanim się wrócił do baru gdzie czekały na niego Tohka i Yoshino.
„Ooo Shidou, wróciłeś.”
Tohka była w trakcie spożywania kanapki. Powiedziała do Shidou jednocześnie popijać napój z kubka. Shidou usiadł bez słów i zaczął się im przyglądać.
„Shidou?”
„Czy coś...... się stało?”
Kiwnął głową w odpowiedzi.
„Więc...... mamy teraz w planie pójść na przejażdżkę łódką. ”
„C-Co jest?”
„Siedzić na wielkiej łodzi która pływa wokoło basenów. Yoshino też chcesz iść?”
„Chodźmy! Chodźmy już!”
Tohka krzyknęła i pomachała rękoma. Jednakże szybko przechyliła głowę zdziwiona.
„Eee......? Shidou, nie idziesz z nami?”
„...... Muszę coś zrobić z Kotori......”
„Naprawdę? To ja pójdę z wami......”
W tym momencie, Yoshino złapała Tohkę za rękę.
„Tohka-san. Ja chcę pójść...... na przejażdżkę. Pójdziesz, może ze mną?”
„Yyy?”
„Proszę...... chcę z tobą tam pójść.”
Powiedziała Yoshino. Tohka zrobiła niechętny wyraz twarzy, zanim podrapała się po policzku.
„S-Skoro nie mam innego wyjścia......Shidou, pójdę z Yoshino, na jakkolwiek się to zwie.”
„Dobrze, bądź ostrożna.”
Shidou pomachał ręką a Tohka i Yoshino i odmachały mu w odpowiedzi, zanim skierowały się w kierunku atrakcji do której mieli iść.
Yoshino nagle się odwrócił do Shido i powiedziała. „......Proszę, postaraj się jak najlepiej.”
„Uff,
zajęło mi to dłużej niż myślałam.”
Powiedziała Kotori i pośpiesznym krokiem wróciła do baru, poszła do stolika po najkrótszej trasie.
Jednakże kiedy przybyła, Kotori zmarszczyła brwi zaskoczona.
Przy stoliku przy którym jadła drugie śniadanie, w on tam prawdzie stał, ale znajdował się przy nim tylko Shidou.
„Shidou?”
Zapytała się Kotori, a Shidou powoli się odwrócił.
…... Z jakiegoś powodu czuła, że atmosfera się zmieniła. Zanim Kotori poszła do łazienki, jego akcje i słowa niepokoiły ją, ale obecnie teraz Shidou --no właśnie zachowywał się względem niej jakby miała na sobie białe wstążki.
„Te dwie......”
„Kotori, przebierz się i spotkajmy się w parku rozrywki.”
„......Co?”
Nie rozumiejąc słów Shidou, Kotori przechyliła głowę.
Kilka chwil później, Kotori westchnęła.
„Aaa...... czy <Fraxinus> wydal nowe polecenia. Prawdopodobnie, ponieważ sprawiam kłopoty i dlatego chcą zmienić otoczenia na park rozrywki. Hmm, niech będzie-- ”
Jednakże, kiedy Kotori wzruszała ramionami.
„Nie.”
Shidou wstał i przerwał Kotori. Następnie wyciągnął interkom z prawego ucha i położył go na stole.
„......Shidou?”
Kotori zmarszczyła brwi, na tą niespodziewaną reakcję.
Shidou powiedział ekstremalnie spokojnym głosem, przepełnionym silna wolą.
„Osobiście mówiąc, wolę park rozrywki od basenu.”
„Co.....?”
Kotori zmarszczyła brwi jeszcze bardziej i jednocześnie wydęła wargi.
„Co ty mówisz? A co z Tohką i Yoshino? Nawet jeśli ja jestem twoim głównym celem, to byłby problem, jeśli stan psychiczny tych dwoje stał się niestabilny i wróciłyby im moce, wiesz? Zapomniałeś co było z Yoshino dzisiaj?”
„Nie niezapominaniem o nich. One obecne są na przejażdżce łódką. Kannazuki wie o tym i trzyma na nich oko. Nie musisz się martwić. ”
„......Co zamierzasz zrobisz?”
Kotori nie miała, żadnego pojęcia co Shidou planował, i zapytała go mając kwaśną minę.
Shidou wziął rękę Kotori, kąciki jego ust nieco się podniosły.
„Zabawić się, oczywiście. To jest długo oczekiwany park rozrywki. Jak się można ty nie ekscytować. Nie wyjdziemy z niego dopóki nie padniemy z wyczerpania. Przygotuj się Kotori.”
„Że co......?”
Beż żadnych już więcej wyjaśnień, Kotori zostało pociągnięta przez Shidou.
Ryouko ubrana w kombinezon roboczy, weszła do bunkra JSDF gdzie przetrzymywano jednostki Realizera. Krzyknęła zaskoczona widząc dziejący się tam chaos.
„Chwila, co tu się dzieje?”
Spytała się pobliskiego inżyniera, patrząc się na niego można było zobaczyć panikę na jego twarzy.
„Teraz nie mam czasu! Później ci powiem --K-Kapitan! ”
Inżynier pośpiesznie zasalutował. Rouko lekko potrząsł głową i powiedziała.
„Odpuść sobie formalności. Powiedz co tu u licha się dzieje.”
„Umm...... <Biała Lukrecja> i cała amunicja do niej zniknęła.”
„Coś ty powiedział?”
Oczy Royuoko rozszerzyły się momentalnie, następnie spojrzała w prawo.
Tak jak inżynier powiedział, w miejscu gdzie miała znajdować się maszyna zagłady <Biała Lukrecja>, była teraz pustka. Członkowie AST jak i inżynierzy chodzili wokół tego miejsca spanikowani.
„Czy ktoś to zabrał......?”
„O-Odnośnie tego...... nie mam dokładnych szczegółów.”
Ryouko rozglądnęła się po bunkrze. Nie da się prawidłowo zrozumieć sytuacji bez uprzedniego śledztwa. Wyglądało na to, że wszystko jest tak jak było, nie ma śladów włamania lub użycia środków transportu.
To była kluczowa poszlaka, sprawca kradzieży nie „wyniósł” przecież potężnego bojowego ekwipunku bez użycia jakiegokolwiek transportu.
Royuko była przez chwilę cicho, potem zapytała inżyniera.
„--Powiedz mi, jakie są warunki użycia awaryjnej funkcji aktywującej?”
„Awaryjna funkcja aktywująca......? Proszę chwilę poczekać.”
Powiedział inżynier i zaczął coś prawda na małym tablecie który miał w reku.
Awaryjna funkcja aktywująca, odnosi się do urządzenia które pozwala tymczasowo wytworzyć Terytorium dla jednej osoby, tak jak gdyby miała na sobie kombinezon bojowy.
Jeśli ktoś z AST tego użył, nie musiał mieć na sobie odpowiedniego kombinezonu aby uzyskać moce z Realizera.
A w związku z tym, można powiązać czas aktywacji awaryjnej funkcji z numer seryjnym. Każdorazowe użycie jej jest rejestrowane bazie danych jednostki.
Pomimo, że było wiele możliwości, Ryouko miała podejrzenia co do tego konkretnego przypadku.
No właśnie, żeby przenieść tak dużą rzecz, bez użycia ciężarówki, nie ma innej możliwości jak użycie do tego celu Terytorium.
Modląc się o to aby, była w błędzie, czekała na odpowiedź inżyniera.
--Jednakże, jak tylko tablet wydał głośny piszczący dźwięk –inżynier zrobił oniemiały z zaskoczenia wyraz twarzy.
„K-Kapitanie, to jeden z członów AST, zabrał wyposażenie.”
„......Kto to?”
Spytała się Ryouko, a inżynier odpowiedział drżącym głosem.
„S-Starszy Sierżant...... Origami Tobiichi.”
„W po--rządku! Kotori gdzie idziemy teraz?”
Shidou zadowolony z przejażdżki na maszynie w której poziomo się spadało, trzymał Kotori za rękę i szedł na przód.
„C-Czekaj chwilę!”
Kotori z rozczochranymi włosami zatrzymała się i nie pozwoliła się Shidou się ruszyć.
„O co chodzi Kotori?”
„Jak to o co chodzi......! Żądam prawidłowych wyjaśnień!”
Kotori krzyknęła ze wzburzeniem.
Cóż, nie było to bez powodu, z racji tego, że Shidou zaciągnął Kotori do parku rozrywki, a potem do najbliższej kolejki górski bez żadnego wyjaśnienia.
„Wyjaśnienia? Przecież, ci już powiedziałem. Ja, twój braciszek, kocham parki rozrywki.”
„To żadne wyjaśnienie! Zaciągnąłeś mnie, tylko z tego powodu?”
„Powiedziałaś 'tylko z tego powodu'. Kiedy chłopcy idą do liceum, nie mają prawie żadnej okazji aby pójść do parku rozrywki, wiesz? Czują się zawstydzeni, kiedy tu przychodzą sami, lub z własną rodziną. Co jest bardziej zasmucające, to jest to, że jedyni chłopcy którzy tu przychodzą, mają ze sobą swoja dziewczynę! Pomyśl o tych wszystkich chłopcach, którzy nie mogą przyjść do parku rozrywki, ile się muszą wycierpieć. ”
Powiedział Shidou dramatycznym tonem, Kotori się na niego gapiła.
„Wiem o tym! Po pierwsze......” W trackie zdania nagle zdała sobie z czegoś sprawę, więc dlatego urwała je w połowie.
„D-Dziewczyną......”
Z nieznajomego powodu zakaszlała i jej twarz zrobiła się czerwona.
„Hmm? O co chodzi Kotori? --Nie mów mi, że......”
„Nic się nie stało! Nie......”
„Boisz się tej spadającej maszyny? Trzeba było powiedzieć mi wcześniej.”
Shidou zachichotał. Kotori zamachnęła się ręką.
„Ała, to boli, przestań.”
„Zamknij się! A masz.”
Shidou ledwo się udało uchylić przed ciosem. Potem wskazał na wejście na kolejkę górską.
„W takim razie Kotori, chodźmy tam teraz.”
„Dlatego powiedziałam, że byś mnie wreszcie posłuchał!”
„Naprawdę, myślę, że jesteś jednak na niska na ta przejażdżkę--”
Jak tylko Shidou skończył mówić, Kotori ponowiła swój atak.
„Jesteś idiotą! Kolejką górską nie mogą jeździć osoby niższe niż 110 centymetrów. Ja nie jest aż taka niska!”
„Eee...... Ale to jest naprawdę przerażające, wiesz?”
„Nie lekceważ mnie! To ty powinieneś się martwić, aby nie zmoczyć spodni.”
„Że niby ja? Załóżmy się, pierwsza osoba która się przestraszy, będzie przegranym.”
„Dokładnie to miałam powiedzieć!”
Kotori kiwnęła głowa, jednocześnie ciężko dysząc. Następnie weszła do kolejki górskiej razem z Shidou.
Zanim Kotori ostatecznie zrozumiała, że została podpuszczona przez Shidou, kolejka już ruszyła.
„Yyy..... wszystko będzie w porządku, Shidou-kun?”
Na mostku <Fraxinus> który był nas Parkiem Wodnym, Kannazuki założył rękę za rękę i z zaniepokojonym wyrazem twarzy, stukał butem o podłogę.
„......To może być dobre dla Kotori.”
W tym momencie, Reine która siedziała na niższej części mostka, powiedziała spokojnym tonem głosu, gapiąc na ekran.
„Na pewno?”
„......Tak. Czyż Shin nie daje z siebie wszystkiego? Chyba martwiliśmy się na zapas.”
Reine lekko westchnęła. Kannazuki ciągle zaniepokojony, uniósł brwi, patrząc się na ekran.
W tym momencie kiedy Shidoi i Kotori weszli do nawiedzonego dworu, Kannazuki zaskoczony krzyknął.
Ne ekranie głównym wyświetlały się dwie postacie, weszły do środka, kiedy tylko znikło światło do wejścia, Shidou wyciągnął rękę do Kotori.
„Hej Kotori. Po trzymajmy się za ręce.”
„Że...... co? Co ty powiedziałeś. Nie traktuj mnie jak małego dziecka. Nie mów, może ty jesteś przestraszony, Shidou?”
Powiedziała Kotori mocno potrząsając głową, Shidou normalnie by sobie odpuścił.
Jednakże tym razem, Shidou przesadnie pokiwał głową,
„Masz racje. Jestem okropnie przestraszony, dlatego Kotori weź za rękę swojego Braciszka.”
„Co jest z tobą nie tak, jesteś odpychający!”
„Kotori......”
„R-Rozumiem......! Kapuję, więc się zamknij!”
Kotori podrapała się po głowie i po chwili wahania złapał Shidou za rękę. Pochyliła głowę po tym, przybierając zawstydzony wyraz twarzy. To była naprawdę scena chwytająca za serce. Jednakże załoga mostka nadal nie wiedziała, czemu Kannazuki się tak zbulwersował.
„O-O co chodzi, Zastępco Dowódczyni?”
„Shidou-kun, nawiedzony dwór to była taka idealna sytuacja, czemu ją zmarnowałeś......!”
„Eee......? Przecież trzymają się za ręce, i wygląda na to, że wszystko jest w porządku......”
Słysząc tą wypowiedź, Kannazuki potrząsł głową przecząco.
„O czym wy mówicie! Czemu on nie przytula się do Dowódczyyyyni! Przecież mógłby w pełni doświadczyć jej miękkiego, przytulnego ciała, ponadto jest szansa, że jego twarz mogła wejść w kontakt z obcasem na jej bucie......!”
„............”
Pot spłynął po reszcie załogi.
W tym momencie Shidou i Kotori wyszli z nawiedzonego dworu i udali się do zderzalnych samochodzików. Plan był taki, że mieli siedzieć w osobnych samochodzikach, ale kiedy Shidou wskazał ręką dwuosobowy model, Kotori zarumieniła się, i wybrali ten model.
„Aaa......! Shidou-kun, źle to robisz......!”
Patrząc się na ekran, Kannazuki znowu krzyknął.
„Czemu musisz z nią siedzieć razem! Powinieneś pozwolić Dowódczyni siedzieć samej, a samego chodzi na nogach! Zbliżałbyś się do samochodzika Dowódczyni mając masochistycznych uśmiech! Zmniejszałbyś odległość między nią i sobą! Upadłbyś na ziemię, natychmiast po tym jak twoje ścięgno Achillesa zostałoby uderzone i twoje ciało zostałoby 'poświęcone' przez okrutny zderzak! Aaa, Dowódczyni! Proszę miej litość! Miej litość!”
„......”
Kiedy tak Kannazuki zwijał się w ekstazie i urojeniach. Wszyscy się jeszcze bardzie na niego gapili. Istniała między nimi jednomyślne stwierdzenia, że „To dobrze się stało, że Shidou wyciągnął z ucha interkom.”
„Uff......”
Kotori westchnęła, i usiadła na ławce w centrum parku. Było po godzinie 17:00.
Shidou i Kotori byli zadowoleni ze swojej szaleńczej wycieczki po parku rozrywki. W wyniku tego, nie było to zaskoczeniem, że Kotori opadła z sił.
„Ah...... nie dobrze. Nie doceniłam tego parku rozrywki. Było naprawdę świetnie.”
„Dziecko jesteś? Mam nadzieje, że wyrośniesz z pieluch za ukończysz liceum.”
„Nie chce tego słuchać, od kogoś kto się tak bardzo ekscytował kolejką górską.”
„C-Co?”
Kotori krzyknęła niezadowolona, po westchnięciu uspokoiła się.
„......Mniejsza o to. Jestem zmęczona...... ale nie było nudno.”
„Naprawdę?”
Shidou zamknął oczy i przeciągnął się kilka razy, jego kości wydały kilka klikających dźwięków.
„......Ile to już minęło odkąd byliśmy ostatni raz w parku rozrywki. Mamy i Taty zazwyczaj nie ma domu. To musiało być około......”
„Pięć lat temu.”
Kotori natychmiast odpowiedziała. Shidou wydał głos niedowierzania. Wychodziło na to jakby Kotori coś zrozumiała...... ale szybko kontynuowała, jakby nie miała innego wyboru.
„Poszliśmy do parku rozrywki jako rodzina pięc lat temu. I nigdy więcej już tu nie przyszliśmy.”
„Więc pamiętasz o tym. Naprawdę...... to już pięć lat minęło.”
Shidou powtórzył to zdanie i podrapała się po policzku.
Pięć lat temu. To słowa, coś ostatnio dość często słyszał.
Wtedy rodzina Itsuków ostatni raz poszła do parku rozrywki. Wtedy Kotori została Duchem. Wtedy Shidou zapieczętował jej moce. Jak również --wtedy zmarli rodzice Origami.
Shidou wstał bez słów i stanął przed Kotori.
--Dzień wcześniej, Shidou sobie przypomniał, jak pięć lat temu, pożar strawił Nankou-machi, dzielnicę Tenguu oraz płaczącą Kotori w Sukni Astralnej.
Z tego powodu, to jedno pytanie cały czas kołatało się w jego sercu.
A tym pytaniem było –Kto zabił rodziców Origami, czy to naprawdę była Kotori?
„...... O co chodzi?”
Kotori przechyliła głowę. Po kilku sekundach, jej ramiona się zatrzęsły, jakby sobie coś przypomniała.
To było tajemnicą, o czym ona myślała. Jej twarz się zaczerwieniła i zaczęła się rozglądać dookoła.
„To, to...... nie mów że......”
„Kotori.”
„Huua, hua hyii......!”
Kiedy Shidou wypowiedział jej imię, Kotori wydała z siebie jakieś głupie dźwięki.
„S-Shidou......? Więc chyba już nastał czas...... tylko chyba powinniśmy pójść gdzieś gdzie niema ludzi, prawda?”
„......A czemu?”
„Jeszcze się pytasz......”
Shidou rozglądnął się po okolicy. To była prawda, że ludzi byli w okolicy, ale byli dość daleko. Nie trzeba być ostrożnym, aż do tego stopnia.
„Nie ma potrzeby, zróbmy to tu.”
„......!”
Shidou powiedział nijako. Twarz Kotori przybrała głęboki odcień czerwieni i wydała z siebie niesłyszalny krzyk.
Shidou patrząc się na dziwne zachowanie Kotori, powiedziała spokojnie.
„Odnośnie tego, Kotori.”
„......C-Czego......?”
„Muszę cię...... o coś zapytać.”
„Jeśli chcesz mnie pocałować, nie musisz być taki bezpośredni.”
„Co?”
Shidou i Kotori popatrzyli na siebie.
„Eee, yyy? Przepraszam, Kotori właśnie--”
„Zamknij się ! Zapomnij o tym! Chcesz się o coś spytać? To dawaj!”
„Eee.”
Przytłoczony przez Kotori, Shidou zrobił krok w tył. Poniekąd, był zaciekawiony tym co Kotori przed chwilą powiedziała, ale postanowił odpuścić, z racji tego, że była taka stanowcza odnośnie tego.
Shidou odchrząknął i spojrzał Kotori prosto w oczy.
„Więc Kotori. Pięć lat temu, ty......”
--Jak tylko zaczął mówić, Shidou poczuł jakby otaczające go dźwięki nieco przycichły
Natychmiast zauważył, że coś podobnego do membrany otaczyło go. No właśnie, to było jak Terytorium wytwarzane przez Realizery AST.
„Yyy......?”
Następnie coś spadło w miejscu gdzie stała Kotori.
Po kontakcie z ziemią nastąpił okropny wybuch. Otoczenie wypełniło się płomieniami.
„Co......”
Nie mogąc pojąć co się stało tuż przed nim, jego ciało tymczasowo całe zesztywniało.
Shidou w ogóle nie miał żadnych obrażeń. Niewidzialna ściana wokół niego kompletnie ochroniła go przed falą uderzeniową.
Jednakże, w miejscu gdzie Kotori stała wszystko zostało zrównane z ziemią natychmiast.
Próbował obejść ten niewidzialny mur. Ale to nic nie dało, jak również, nie miał tyle siły aby się przez niego przebić
„Kotori!”
Shidou krzyknął –nagle coś zauważył.
To zdarzenie było bardzo nienaturalne.
Tylko osoba przepełniona wrogością, niechęcią i chęcią zabijania mogłaby taki atak wykonać.
Shidou szybko podniósł głowę --Kiedy zobaczył winnego tego zdarzenia, wstrzymał oddech.
„Origami!”
No właśnie, w powietrzu unosiła się Origami Tobiichi ubrana kombinezon bojowy i wyposażona w maszynę z Realizerem.
„--Shidou. Tu jest niebezpiecznie. Oddal się natychmiast.”
Pomimo pojawiania się z innym wyposażeniem za każdym razem, obecne teraz było znacząco różne od pozostałych.
To była dziwna i ogromna maszyna. Obejmowała ona całe ciało Origami. Na jej plecach były duże pojemniki z amunicją, w rękach potężne miecze świetlne, a po bokach znajdowały się działa zwykle montowane na okrętach bojowych.
Miała na sobie cały arsenał broni.
--To on bez wątpienia zaatakowała Kotori. To była ta dziewczyna.
„Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!”
Po kilku sekund pozostali ludzie w okolicy zauważyli nienormalność całej tej sytuacji. Paniczne krzyki zaczęły dochodzić, ze wszystkich stron. Ludzie zaczęli uciekać w popłochu.
To było zrozumiałe. Jeśli Origami pojawiła się by normalnie, ludzie uznali by ją za nową atrakcje w parku rozrywki, ale jako, że zrównała z ziemia kawał otoczenia, ucieczka jest spodziewana.
Jednakże Shidou się nie ruszał. I nie miał w ogóle takiego zamiaru.
Zaciskał tak mocno pięści, że aż krew się pojawiła, gapił się gniewnym wzrokiem na Origami wiszącą na niebie.
„Origami......! Czy ty wiesz co właśnie zrobiłaś......!”
Shidou krzyknął, Origami kiwnęła głową potwierdzająco.
„--Zabijam Kotori Itsuka.”
Taka prosta i szczera odpowiedź, a sprawiła, że Shidou się zatrząsł. Jednakże......
„Zabiłaś mnie, mówisz. Nie doceniasz mnie.”
Z miejsca gdzie stała wcześniej Kotori dobiegł głos, a dym spowijający miejsce natychmiastowo się rozproszył, jakby został zdmuchnięty. Kotori nadal tam stała i była otoczona przez ścianę płomieni.
Kotori lekko westchnęła, pstryknęła palcami i płomienie zgasły. Następnie Kotori gapiąc się na Origami, podniosła szczękę ku górze, jakby drwiła z Origami.
„Origami Tobiichi. Myślałam, że jesteś mądrzejszą osobą.”
„......Czy ty wiesz o mnie?”
„Nie widziałam, że jesteś taka szalona, aby odpalać rakiety, nie ogłaszając żadnego alarmu ani tez nikogo nie ewakuując wcześniej.”
„............”
Origami gapiła się na Kotori bez słów. Zapewne wydawała w myślach polecenia dla Realizera. Wtedy z wnętrza maszyny wysunęło się wiele luf karabinów.
A potem w kierunku Kotori poleciał deszcz kul.
Z powodu Terytorium, kontrola trajektorii kul była idealna. Oczywiście kilka kul się zabłąkało w pobliże Shidou. Ale niewdziana ściana wokół niego, wszystkie zatrzymała –Prawdopodobnie, ta ściana to tez sprawka Origami.
„......Kotori!”
Pośród ryku wystrzałów, Shidou krzyknął.
Kotori podniosła rękę powoli, w wyniku tego spod jej stóp wydobyły się płomienie i stopiły kule wystrzelone przez Origami.
„Elohim Gibor!”
Powiedziała Kotori, płomienie ją przylgnęły do jej ciała i spaliły pozostałości jej ubrań.
Natychmiast po tym, te płomienie zajęły miejsce poprzednich ubrań i zamieniły się w nie, formując coś na styl kimona. Zwiewna szata, płonące rękawy , rogi w kolorze kości słoniowej. To była Suknia Astralna, ostatecznych ochrona Duchów.
„Camael<Płonący Demon Anihilacji>!”
W odpowiedzi na słowa Kotori, płomienie uformowały potężny topór bojowy w jej ręce.
Origami przybrała wyraz twarzy skrajnego niedowierzania. Shidou zmarszczył brwi. Idealna uczennica, zawsze spokojna i cicha, to było bardzo rzadkie aby pokazywała wahania emocjonalne.
Kiedy tak Origami Tobiichi gapiła się na Kotori jej wyraz twarzy zmienił się na pełny gniewu.
„Znalazłam cię...... nareszcie!” Kiedy to Origami powiedziała, ciało Shidou uniosło się do cicho góry.
„Co......?”
„To jest niebezpiecznie. Shidou lepiej opuść to miejsce.”
Oczy Origami zadrgały. Ciało Shidou zostało delikatnie przemieszczone do innego miejsca.
„Ała.”
Shidou zajęczał jak wylądował na głowie, mimo że to była miękka trawa.
Zauważył, że niewidzialny mur wokół niego zniknął.
Jednakże, to nie było najważniejsze. Shidou pośpiesznie wstał i spojrzał tam skąd został przerzucony --w kierunku Kotori ubranej w kimono i Origami z potężnym uzbrojeniem.
„Kotori...... Origami......!”
Jego ukochana młodsza siostrzyczka i jego przyjaciółka. Dwie osoby ważne dla Shidou, stały naprzeciw siebie, trzymając bronie gotowe odebrać życie przeciwnej osobie. Shidou nigdy by nie pomyślał, że tak się stanie, aż do teraz.
„Eh--”
Origami krótko westchnęła i wszystkie bronie jakie ze sobą miała, wystrzeliły naraz, liczba rakiet była jeszcze większa niż poprzednio. Wszystko to kierowało się w stronę Kotori.
Przerażający odgłos eksplozji, fala uderzeniowa, wstrząsy ziemne rozeszły się po okolicy.
„Aaa...”
Shidou zatkały rękoma twarz i zmrużył oczy. Ale to nie było wystarczajace, musiał położyć się na ziemi, aby nie zostać zdmuchniętym przez eksplozję.
Rakiety całkowicie zniszczyły kawałek parku rozrywki. Miejsce gdzie Kotori stała, zamieniło się krater, wyglądał on podobnie jak ten od trzęsienia przestrzennego.
Poziom destrukcji był koszmarnie wielki, Shidou już wcześniej doświadczyła bitwy w wykonaniu AST --ale pierwszy raz widział, aby broń wojskowa posiadała taką przerażającą siłę zniszczenia.
„Kotori!”
Wykrzyczał jej imię, w kierunku gdzie nastąpił atak Origami. Nie było żadnego znaku po Kotori. Nie mówcie mi, że ona została unicestwiona przez ten atak.
Jednakże drobny głos z góry, rozwiał obawy Shidou.
„Hmm... to musi być jakaś nieznaną broń, którą teraz używasz.”
Shidou spojrzał do góry. Zobaczył tam lewitującą w powietrzu Kotori.
„Cho--”
Origami miała zakłopotany wyraz twarzy. Spojrzała na Kotori i wydała w myślach jeszcze raz wcześniejsze polecenia. W stronę Kotori poleciała ta sama co ostatnio ilość rakiet.
Ale na ty się nie skończyło.
„--Kierunkowe Osobiste Terytorium•Rozszerzenie. Koordynaty ustalone (223• 439• 36)......!”
W tym samym czasie jak Origami wypowiedział te słowa, kulista sfera otoczyła Kotori.
„Hmm?”
Kotori zmarszczyła brwi. Shidou natychmiast zrozumiał o co chodzi. To było podobne do tego niewidzialne muru który otoczył go wcześniej, ale tym razem to nie miało jej chronić. No właśnie, to miało--
Rakiety Origami przeleciały przez sferę wokół Kotori, i uderzyły w nią.
Tym razem, Shidou nie zakrył twarzy. A powód był taki, że żadne fale uderzeniowe i odłamki licznych rakiet które eksplodowały wewnątrz sfery nie wydostały się poza nią.
Jednakże, to nie było trudne wyobrażenia, jak to było wewnątrz tej sfery. To były zwykle eksplozje rakiet, dodatkowo fale uderzeniowe i odłamki kilkukrotnie odbijały się od sfery potęgując siłę niszczenia. Nawet Duch nie powinien wyjść z tego niezraniony.
„Ha...... Ha...... Ha......”
Prawdopodobnie, z powodu zbyt dużego obciążenia mózgu, cała twarz Origami była zlana potem, a ona sama ciężko oddychała i ramiona się jej trzęsły. Jak tylko sfera wokół Kotori znikła, gęsty dym zaraz się rozproszył.
Jednakże kiedy to się stało, Origami otworzyła szeroko oczy z niedowierzania.
Powodem tego było, szkarłatne płomienie w miejscu eksplozji.
„Uff!”
Można było usłyszeć lekkie westchnięcie, wtedy pojawiła się twarz Kotori, resztę jej ciała nadal owiewał dym.
„Nawet nieźle. To było coś, czego wcześniej nie widziałam. Czy to jakiś nowy model?”
Powiedziała Kotori i pomachała ręką, tak jak poprzednio, płomienie przylgnęły do Kotori i jej ciało i Suknia Astralna zostały przywrócone od stanu pierwotnego. Jednakże, natychmiast po tym.
„......Aaa.”
Wyraz twarz Kotori zmienił się, wydała z siebie odgłosy boleści, i lewą ręką złapał się za skroń.
„......Za dużo mocy użyłam......”
Shidou aż ramiona podskoczyły. Już raz to widział. Taka sam scena odegrała się na dachu szkoły.
Oznaczało to, że świadomość Kotori, jest pochłaniana przez destruktywne żądze.
W sytuacji życia i śmierci, to było ogromna sposobność.
Origami nie przepuściła tej okazji.
“<Cleaveleaf>——Aktywacja• Rozszerzenie!”
Origami głośno krzyknęła, i świetliste miecze zamieniły się w wiązki które następnie obwinęły się wokół Camaela<Płonący Demon Anihilacji> oraz Kotori.
„--Kierunkowe Osobiste Terytorium•Rozszerzenie.”
Powiedział Origami ponownie i sfera znowu pojawiła się wokół Kotori.
Jednakże tym razem, to nie rakiety zostały odpalone. Origami poprawiła pozycję, kierując oba działa w stronę Kotori.
„To koniec --<Blaster>!”
W odpowiedzi na jej krzyk, działa wyemitowały oślepiający strumień światła.
„----!”
W oczach Shidou odbiło się lazurowe światło destrukcji. Nawet całkowicie nie obeznany z bronią wojskowa, rozumiał, jak wielką moc destrukcji niosło ze sobą to światło. Sfera wokół Kotori która uprzednio nie wypuściła eksplozji z wewnątrz siebie, tym razem przepościła kilka promyków światła
Natychmiast kiedy ten promyk, zetknął się z ziemią, nastąpiła gwałtowna eksplozja, tworząc przy tym mały krater.
„Kotori......!”
Wykrzyczał najgłośniej jak się dało. Jednakże, odgłos fali uderzeniowej która powstała po kontakcie promyka światła z ziemią był tak ogromny, że jego głos do niej nie dotarł.
„......”
Origami obniżyła działa ze zmęczeniem na twarzy. Dodatkowo jej twarz była blada, a oddech jeszcze bardziej przyspieszył. Mimo tego, że to był jednostronny atak, Origami wyglądała jakby to ona cierpiała.
Nagle --Kotori pojawiła się zza plecami Origami i uniosła Camela<Płonący Demon Anihilacji> nad siebie.
„Co--”
Na twarzy Origami pojawił się szok, przygotowała miecze do walki ale było już za póżno.
„--Camel<Płonący Demon Anihilacji>”
Płomienne ostrze zawyło i uderzyło w Origami.
„Aaaaaaa......”
Origami krzyknęła z bólu , jej ciało wraz gigantycznym ekwipunkiem uderzyło o ziemię.
Kotori lodowym wzrokiem spojrzała na miejsce upadku. Zamachnęła się Camelem<Płonący Demon Anihilacji> łagodnie jedną ręką. Ostrze poszybowało w stronę Origami.
„Cho...... Osobiste Terytorium Obronne•Rozszerzenie!”
Wypowiedziała Origami przez zaciśnięte zęby, następnie Terytorium wokół niej zmieniło rozmiar i przylgnęło do Origami i reszty ekwipunku.
Po tym płomienne ostrze uderzyło w barierę.
„Aaaaaa......”
Terytorium Origami ledwo wytrzymało taki atak. Z racji tego Origami doświadczyła dużego bólu głowy, zmarszczyła brwi i zajęczała z bólu.
Jednakże Kotori nie przestawała atakować! Płomienne ostrze nieustannie uderzało, wywijała toporem jak biczem.
„No no, gdzie się podziała twoja arogancja? Czyż nie chciałaś mnie pokonać? Czyż nie chciałaś abym odpokutowała? Czyż nie chciałaś mnie zabić? Jeśli tak to się pośpiesz. Skieruj na mnie swoje miecze i działa. A jeśli nie to –znikniesz z tego świata.”
„......Kotori!”
Słowa Kotori sprawiły, że Shidou powiedział z lamentem
To było oczywiste, że to nie była Kotori
Tak, to nie była Kotori którą znał -ale Kotori której świadomość została pochłonięta przez żądzę destrukcji.
„Przestań Kotori! Jeśli będziesz kontynuowała......”
Ale Kotori nie miała zamiaru przestać. Usta przybrały kształt strasznego i złowieszczego uśmiechu. Cały czas uderzała toporem, aby przebić się przez Terytorium Origami.
„Aaaa.”
Kiedy wreszcie udało się jej przebić przez Terytorium Origami po niezliczonej liczbie uderzeń. Camel<Płonący Demon Anihilacji> pozostawił płytkie rysy na ekwipunku.
„......To tyle? Poddajesz się? Ale nuda.”
Powiedziała chłodno Kotori i stanęła przed ciężko odpychająco Origami.
„Camel<Płonący Demon Anihilacji> --Megiddo[Działo].”
Potężne ostrze zniknęło i trzon toporu przystosował się i połączył z prawą ręką Kotori.
Wtedy Kotori ustawił lufę wprost na twarz Origami.
„W porządku --jeśli nie może walczyć, to nie jesteś już potrzebna.”
„Kotori! Stój Kotori!”
Shidou krzyczał i biegł w kierunku Kotori i Origami. Jednakże w tym samym czasie, Kotori uniosła lufę pionowo, a ona zaczęła wsysać otaczające je płomienie.
Ten atak z łatwością przebił się przez anioła Kurumi. Jeśli człowiek znajdzie się na linii strzału, nie ma szans aby przeżył. Origami ciężko dysząc, wcale nie okazywała strachu, tylko z nienawiścią gapiła się na Kotori.
„<If......ryt>!”
Kiedy to Origami powiedziała. Wyraz twarzy Kotori zmienił się na niezadowoleny.
„Skąd znasz to znienawidzone imię. Gdzie się o nim dowiedziałaś?”
Jednakże Origami dalej mówiła ze złością.
„W taki sposób...... ich zabiłaś? Pięć lat temu...... mojego ojca i matkę!”
„Co?”
Powiedziała Kotori. Ale to słowo zabrzmiało zupełnie inaczej niż dotychczas.
„Ooo,
popatrz Yoshino! To wodospad!”
Tohka krzyknęła będąc na łodzi, Yoshino siedząca obok niej kiwnęła głowa podekscytowana.
„Ale to wspaniałe.....!”
[Nawet niezłe, chciałbym spróbować to zamrozić]
[Yoshino] znajdujący się na lewej ręce Yoshino zażartował.
Prawdę mówiąc, wycieczka łodzią na którą poszli już się skończyła, ale z powodu nalegań Yoshino, Tohka popłynęła z nią jeszcze raz.
Tohka chciała po przejażdżce odszukać Shidou, ale Yoshino nie mogła na to pozwolić, więc wymyśliła następujący powód na ponowną przejażdżkę „Skoro siedziałyśmy po lewej stronie, to teraz przepłyńmy się, siedząc po prawej stronie”. I tak znalazły się w łodzi ponownie.
„Czy wszyscy mogą tutaj spojrzeć.”
Powiedział przewodnik stojący na dziobie statku i wskazał palcem na wysoki wulkan.
„To jest największy wulkan w Parku Wodnym. Zwykle jest uśpiony......ale z racji tego, że jest dziś podekscytowany zwiedzającymi. Patrzcie zaraz wybuchnie --?”
Natychmiast kiedy powiedział to przewodnik, rozległ się dźwięk eksplozji i powietrza zdrżało.
„Łał?”
Tohka złapał się mocno za burtę i otworzyła szeroko oczy.
„N-Niesamowite! Kiedy byliśmy na lewej stronie, nic takie nie poczułam!”
Powiedziała Tohka...... Yoshino jednak z niewiadomego powodu zbadła.
„Yoshino?”
„Nie –coś tu nie gra. To było......”
W tym momencie rozległ się alarm, i rozległa się zapowiedź nawołująca się do udania się do schronów.
„Co to?”
Nagle –Tohka wstrzymała oddech.
Nie potrafiła wytłumaczyć czemu, miała to przeczucie.
„Yoshino......”
Kiedy odwróciła się do niej, ona też miała taki sam wyraz twarzy co Tohka.
Nastąpiła nie wielka zmiana w energii duchowej.
Co więcej nastąpiła przed chwilą eksplozja. Jak również Shidou obecnie nie było przy nich.
Poczucie strachu zaczęło narastać w sercu Tohki.
„Shidou......!”
Tohka głośno krzyknęła i wyskoczyła z łodzi.
Powiedziała
oszołomiona Kotori.
„Coś ty powiedziała--”
Mówiąc to trzymała się lewą ręką za czoło, jakby chciała zniwelować ból głowy.
Ten głos, to spojrzenie było zupełnie inne od tego przed chwilą. To była Kotori którą znał.
Origami prawdopodobnie też to zauważyła i mówiła dalej.
„Pięć lat temu. Około pięć lat temu. Moi rodzice którzy mieszkali w Nankou-Machi, zostali zabici przez Ognistego Ducha –zostali zabici przez ciebie. Spłonęli żywcem na moich oczach......! Nigdy o tym nie zapomnę. Dlatego właśnie...... zabiję cię, zabiję cię <Ifrycie>!”
Kotori została odrzucona przez atak Origami.
Ale to nie siła Origami się zwiększyła, tylko Kotori nie stawiła żadnego oporu. Jej drobne ciało poszybowało w powietrzu.
„Kotori......!”
Kotori nie odpowiadała pomimo wołań Shidou. Leżała ona na ziemie i oczyma szeroko otwartymi i szczękającymi zębami powiedziała.
„Jak mogłam to......”
Origami natychmiast przywróciła swoje Terytorium i wstała. Zamachnęła się oboma mieczami, następnie wiązki światła mocno oplotły się wokół Kotori.
„Tym razem, nie pozwolę ci uciec. Osobiste Terytorium Obronne•Rozszerzenie! ”
Jak tylko Origami wypowiedziała te słowa. Wokół Kotori ponownie pojawiła się sfera.
Nie miała ona chronić celu, tylko go zamknąć jak w klatce, która wzmocni siłę ataku. Nawet jeśli udało, się jej uciec wcześniej, to w obecnym stanie wydaje się to nie możliwe. Na czole Kotori pojawił się kiedy tak jej ciało było ściśnięte.
„......!”
Shidou pobiegł bez myślenia. Nie był w stanie nic zrobić. Nic coby uczynił nie zmieni sytuacji. Dodatkowo stracił moce Kotori, a dokładniej moc regeneracji, więc po otrzymaniu śmiertelnej rany, nie zostanie uleczony. Nawet jakby zasłonił Kotori własnym ciałem, atak zapewne przeszyje go na wylot.
Ale pomimo tego, Shidou się nie zatrzymał. Powód był prosty. Jego śliczna młodsza siostrzyczka była w niebezpieczeństwie. To wystarczyło, aby on jako jej starszy brat ruszył jej na pomoc.
„Terytorium zagęszczenie...... <Biała Lukrecja> krytyczna aktywacja!”
Origami wycelowała działa w Kotori. Shidou nie zważając na nic wskoczył między Kotori i Origami i rozłożył ręce.
„Origami! Stój! Przestań!”
„--Shidou, nie przeszkadzaj.”
„Nie mogę się na to zgodzić!”
Wykrzyczał Shidou. Origami zacisnęła mocno zęby, spojrzenie miała ostre jak brzytwa.
„Czy nie powiedziałam ci o tym wcześniej. Powód dla którego żyje do dziś, to zemsta za śmierć rodziców. Po przeżyciu pożaru pięć la temu, zemsta jest moim jedynym powodem od życia. Moje całe życie istnieje tylko dlatego jednego powodu. Aby zabić <Iftyta>. To jest moje raison d'etre6.”
„......”
Powiedziała Origami. Słowa pewnej dziewczyny rozbrzmiały w głowie Shidou.
(Jeśli jej nie pokonam, to ja......)
Robiąc to wiele razy Kurumi czyli zabijanie jej, sprawiło, że dusz tej dziewczyna została rozdarta na strzępy, i jest nie możliwa do naprawienia. Patrząc na Origami w obecnej sytuacji, przypomniał sobie tą pustkę i mrok w oczach tej dziewczyny. Shidou głośno przełknął ślinę.
Czemu pomyślał teraz o Manie...... to był prosty powód.
Kiedy
tak patrzył na dziewczynę uzbrojoną w potężne działa, obraz
Many sam mu się nałożył na to co zobaczył.
„Nie..... Nie możesz.”
Shidou za jąkał się jak ot mówił. Brwi Origami zadrżały.
„Nie rób tego...... przecież to będzie morderstwo......! Jeśli naciśniesz spust --już nigdy nie uda ci się wrócić......!”
Wystarczy jeden strzał i Origami stanie się kolejną Maną.
Jej dusza zostanie rozdarta na strzępy i niemożliwa do naprawienia.
Jako, że Shidou rozumiał te ludzkie emocje, stąd to wiedział. Palec Origami na spuście jest tu ostatecznym kluczem.
„Ja --nie chce abyś, to się z tobą stało......!”
Jednakże Origami wcale nie opuściła broni, ostrym spojrzeniem gapiła się na Shidou i Kotori za nim.
„......Nie obchodzi mnie, dopóki mogę zetrze w proch <Ifryta> własnymi rękoma......!”
„Cho--”
Shidou zacisnął pięść tak mocno, że jego paznokcie wbije się w skórę.
W tym momencie, Shidou doznał objawienia.
Ognisty Duch <Ifryt>. Kryptonim którego użyła Origami.
“——, ah.”
Prawie zwykła gra słów. Jeśli to uzna za grę słów, to będzie normalne i spodziewane. Ale jest jeszcze jedna możliwość. Ostania rzecz jaka została Shidou, rzecz przepełniająca czarę.
„Origami...... Wysłuchaj mnie.”
Origami nie odpowiedziała. Ale Shidou przyjął ciszę za zgodę, więc kontynuował.
„Tym na kim chcesz się zemścić jej <Ifryt>......prawda?”
„Tak.”
„Na tym który kontroluje płomienie, które trawią wszystko...... na Ognistym Duchu?”
„Tak.”
„Nie na mojej siostrze –Kotori Itsuka, ale na Ognistym Duchu <Ifryt>, racja?”
„O czym ty w ogóle mówisz?”
Origami zmarszczyła brwi.
„<Ifryt> i Kotori Itsuka to jedna i ta osoba. Co ty chcesz tutaj......”
„Odpowiedź na moje pytanie! Twoim wrogiem jest Ognisty Duch, a nie moja siostra która jest człowiekiem, tak?”
Wykrzyczał Shidou, Origami milczała przez chwilę zdezorientowana zanim odpowiedziała.
„Twoje słowa nie do pojęcia. To prawda, że moim wrogiem jest Ognisty Duch <Ifryt>, a nie ludzie. Jednakże Kotori Itsuka jest Duchem. Więc warunek nie jest spełniony.”
Powiedziała cicho Origami. Shidou przełknął głośno ślinę.
„Odsuń się stąd Shidou.”
„Nie...... nie mogę. Nie po tym co powiedziałaś, co więcej......!”
„......Co?”
Origami nie mogła w ogóle zrozumieć Shidou, i z racji tego zmarszczyła brwi.
„Proszę, poczekaj chwilę. Daj mi i Kotori trochę czasu. W ten sposób--”
„Nie. Teraz jest najlepsza sposobność na wypełnienie mojej zemsty na <Ifrycue>! Nie cofnę się ani na krok--”
Origami skorygował położenie luf, tak aby móc strzelić przez Shidou w celu eliminacji Kotori.
„Cho......”
To nie tak, że nie rozumiał uczuć Origami, jako, że Shidou powiedział coś niezrozumiałego.
Jeśli ktoś ważny dla niego zostałby zamordowany, nienawiść do sprawcy byłaby oczywista.
I dokładnie z racji tego –mógłby próbować sprawcę własnoręcznie zabić.
Jeśli Origami zabije tutaj Kotori, Shidou na pewno pałałby taką samą nienawiścią jaką Origami ma teraz względem Kotori.
Nie ważne co kto mówi, lub co chce ukryć pod brakiem jakichkolwiek emocji. To nie wspólnego z wolną wolą osobnika, gdzieś głęboko w nim, siedzi w nim chłodny gniew i nic poza tym.
Dlatego, nie było to, nic więcej jak puste słowa.
Jednakże –nawet jeśli zostanie nazwany hipokrytą, nawet jeśli powiedzą, że robi to tylko z powodu własnej zachcianki, ludzie mogą go uznać za nierozsądnego. Shidou nie ma na to żadnej wymówki.
„To co powiem, może zabrzmieć bezsensownie, dla ciebie, której zabito rodziców. Jeśli moi rodzice i Kotori zostaliby zabici myślę, że też bym pałał niewyobrażalną nienawiścią do zabójcy. Wiem, że to sprzecznie jedno z drugim. Jak również wiem, że jest to tylko moja samolubna opinia. Ale......! Nie mógłbym tego znieść, jakbym zobaczył na własne oczy jak moja młodsza siostrzyczka zostaje uśmiercona. Jak również nie mógłbym tego znieść, jak moja przyjaciółka popada w samo-rozpacz......!”
„............”
Origami zmarszczyła brwi, będąc nieco zakłopotaną
Jednakże, Origami potrząsła głową i spojrzała na Kotori raz jeszcze.
„Nawet jeśli...... Ja też......!”
Kiedy Origami wypowiedziała te słowa, niewidzialny mur otoczył Shidou.
„To jest--”
Shidou krzyknął, marszcząc brwi, to był ten sam mur który otoczył go wcześniej. Znaczyło to, że był on inny od tego który otoczył Kotori. Ten miał za zadanie ochraniać przed falami uderzeniowymi.
Shidou zrozumiał intencje Origami i krzyknął najgłośniej jak się da.
„Stój, Origami-----------------------------!” „Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!”
Krzyk Origami nakładał się na krzyk Shidou. Następnie ona skorygowała położenie luf, tak aby na pewno trafić Kotori.
Nagle w tym momencie.
„--Pobożne życzenia!”
Dobiegł głos znad luf, następnie prawa lufa została majestatycznie odcięta i spadła na ziemię.
„......!?”
Na twarzy Origami pojawiła się wyraz głębokiego szoku. Jednakże, dość szybko się z niego otrzęsła i poznała sprawcę zajścia. Origami powiedziała z nienawiścią.
„ Tohka Yatogami......!”
No właśnie. Tą osobą która była w powietrzu i odcięła lufę działa Origami, była Tohka. Jej kostium kąpielowy miał bladą fioletową poświatę, a w jej ręce znajdował się duży miecz.
„Tohka!”
„Wszystko w porządku? Shidou, Kotori.”
Tohka wylądowała między Shidou i Origami, powiedziała do niego, cały czas patrząc się na Origami.
Z maszyny Origami wysunęły się rakiety gotowe do odpalenia. Przeprowadziła już tyle ataków, a amunicja nie brakowało jej w ogóle, jakby miała jej nieskończona ilość.
„Nawet nie próbuj--”
Jednakże, zanim Origami zdążyła odpalić rakiety, wiązka światła została wystrzelona w stronę Origami.
„Cho......”
Origami poleciała do góry, ledwo unikając ataku.
W tym samy czasie, prawdopodobnie z powodu rozproszenia uwagi Origami, znikł niewidzialny mur wokół Shidou.
W tym momencie, Origami zrozumiała, że wiązka światła wystrzelona w nią, nie była tym czym się zdawała. Jak tylko dotknęła ziemi wszystko wokół zostało zamrożone.
„To jest......”
Zamrożone wszystko zostało przez pojedynczy kontakt. Niektórzy mieli wrażenie, że już to gdzieś widzieli.
„Jesteście...... cali. Shidou-san, Kotori-san......”
Z miejsca z którego atak nastąpił, znajomy głos się rozległ. Shidou się obejrzał i zobaczył znajomą króliczą pacynkę w formie anioła, lecz wiele razy mniejszą niż ostatnio kiedy ją widział.
Miał on pokrycie gładkie ze skomplikowanymi wzorami. Zęby miał jak sople lodu. Yoshino znajdowała się na jego grzbiecie, a jej kostium kąpielowy miał lekką poświatę.
„Yoshino!”
„Tak.”
Shidou zawołał ją po imieniu. Yoshino kiwnęła głową potwierdzająco. „Ten wygląd...... jak również Zadkiel<Mroźna Pacynka>”
„No......właśnie. Jak nam Reine-san powiedziała, że...... Shidou-san i Kotori-san są w niebezpieczeństwie, natychmiast ruszyłyśmy do was...... od momentu kiedy pomyślałyśmy o tym aby wam pomóc, nie mogłyśmy stać spokojnie.”
Kiedy Yoshino skończyła mówić –potężny króliczy Anioł -Zadkiel<Mroźna Pacynka> zaryczał.
[Uff, było blisko]
„Eee......[Yoshinon]?”
Ruch ust oraz sposób mówienia Zadkiela<Mroźna Pacynka>, sprawiły, że Shidou przechylił głowę w zdezorientowany. Następnie Zadkiel<Mroźna Pacynka> zrobił szeroki uśmiech, co było zupełnym przeciwieństwem do tego jak wyglądał wcześniej.
[Cóż, zachowajmy podziękowania na później. Bo teraz--]
Nagle, niezliczone ilości rakiet poleciały w kierunku Tohki i Yoshino.
„Aaaa!”
„Aaaaaaaa!”
Obie dziewczyny krzyknęły z bólu. Tohka użyła miecza, a Yoshino lodowej ściany, aby ochronić się przed atakiem rakiet. Poszło im tym dobrze, ale najwidoczniej nie potrafiły całkowicie obronić przed falami uderzeniowymi.
W prawdzie Sandalphon<Rzeźnik> Tohki może wszystko przeciąć, a Zadkiel<Mroźna Pacynka> Yoshino może wszystko przechwycić, to obecnie one mają tylko 10% pierwotnej siły. Nie ważne jak silnie były jako Duchy, atakowanie Origami w takim stanie jest nie mądre.
Jednakże, pomimo grymasu bólu na twarzy Tohki, krzyknęła ona do Shidou.
„Shidou! Zostaw to nam, ty się pośpiesz i uciekaj stąd!”
„T-Tohka......Yoshino.”
„No już, uciekaj!”
„Nie powstrzymamy jej...... na długo......”
Origami gapiła się ze wściekłością w oczach na Tohkę i Origami.
„......Przestańcie mi przeszkadzać. Nie mam czasu dla was dwoje,”
„Kotori i Shidou, są naszymi dobroczyńcami. Nie pozwolimy ci ich zabić. ”
„......Racja!”
Tohka spojrzała na Origami, a Yoshino kiwnęła głową.
Origami zrobiła lekki wydech, i powiedziała twardo.
„W takim razie --Was też unicestwię.”
Następnie, załadowała kolejną porcję rakiet i wystrzelił w ich kierunku.
Tohka zamachnęła mieczem i przecięła nadlatujące rakiety, natychmiast zdetonowały się. Jednakże nie udało się jej pozbyć wszystkich rakiet.
Ominęły one miecz Tohki, jak również inne eksplodujące rakiety i zbliżały się do Tohki.
Nagle spadł deszcz i zamroził pozostałe rakiety, zanim uderzyły w Tohkę
„Yoshino!”
„Pożyczyłam trochę wody...... z basenu!”
Razem z głosem Yoshino, Zadkiel<Mroźna Pacynka> wypuściła oślepiające światło.
Następnie Tohka i Yoshino jeszcze raz spojrzały w kierunku Shidou. Słowa nie były potrzebne. One już mu je wcześniej powiedziały --Weź Kotori i uciekaj.
„......Przepraszam!”
Shidou zacisnął zęby, wstał, wziął dysząca Kotori i zaczął uciekać.
Jedyny co mógł teraz zrobić, to przestać przejmować się Tohką i Yoshino oraz opuścić to miejsce. To było do zrozumienia czemu stawiają swoje życia na szali, aby mógł opuścić to miejsce z Kotori.
„Shi...... dou......!”
Kotori zawołała Shidou mając bladą twarz.
„W porządku --coś wymyślę......!”
Powiedział Shidou kiedy biegł, Kotori spokojnie kiwnęła głową.
Eksplozje rozbrzmiewały za nim. Tohka i Yoshino może były przyzwyczajone do walki, ale nie posiadały pełni mocy. Posiadanie Origami z całym tym ekwipunkiem za przeciwnika, stawiało je na gorszej pozycji. W tym wypadku najgorszy możliwy scenariusz to śmierć.
Co więcej, Shidou nie mógł przeciągać sprawy z Kotori. Jeśli nic nie zrobi jej świadomość zostanie pochłonięta przez destruktywne żądze, a to może skutkować tragedią jak sprzed pięciu lat.
--No właśnie, to niczego nie rozwiąże, jeśli Shidou będzie tylko uciekał.
Kotori, Origami, Tohka, Yoshino. To bez sensu, jeśli to się nie skończy szczęśliwym zakończeniem.
I jest tylko jedna metoda, aby to osiągnąć --I ona znajduje się w rękach Shidou.
„W porządku......!”
Shidou schował się za pustą atrakcją, położył Kotori na ziemi i oparł o ścianę. Kiedy to zrobił Kotori zwinęła się z bólu.
„Wszystko w porządku, Kotori?”
„Prawie...... tak myślę.”
Powiedziała osłabiona.
Kończył się jej już czas. Shidou spojrzał na eksplozje na placu zanim powiedział.
„Kotori.”
Shidou położył rękę na barku Kotori, będąc w takiej odległości, że mógł poczuć jej oddech, wgapił się w nią.
„Ta....Tak?”
Kotori zdrętwiała.
Shidou przełknął głośno ślinę. Panika sprawiła, że zaczął się pocić i wyschło mu w gardle.
Tylko jedna metoda została Shidou, która mogła uratować Kotori. Nadszedł czas, aby ją wreszcie użyć.
„Aaaaa!”
W tym samym momencie dobiegł go głos Tohki zza pleców, dźwięk broni był coraz głośniejszy.
„Znalazłam cię!”
Origami zbliżała się coraz bardzie, ze zastraszającą prędkością.
Shidou wstrzymał oddech, zamierzając przybliżyć się do ust Kotori.
Jednakże zauważył, podstawowy problem.
To było..... przywiązanie.
Ponieważ, wyrzucił on interkom wcześniej, Shidou nie może sprawdzić jak jest poziom przywiązania do niego Kotori.
Jeśli nie udało mu się aby uczucia Kotori do niego się umocniły –wtedy wszystko co robił do tej pory, pójdzie na marne.
A jeśli nie zapieczętuje mocy duchowych Kotori, jej świadomość została pochłonięta przez osobowość Ducha.
Śliczna młodsza siostrzyca Shidou została stracona na zawsze.
Shidou zacisnął zęby i potrząsnął głową. Nie może pozwolić aby coś takiego się stało.
Więc, Shidou przybliżył twarz i powiedział.
„Kotori!”
Z powodu niespodziewanego głosu, Kotori aż podskoczyła i szeroko otwarła oczy.
Jednakże Shidou kontynuował jakby tego nie zauważył. Wypowiedział, dziecięce słowa, acz szczere słowa.
„Kotori. Kotori. Jesteś moją śliczną młodszą siostrą. Jesteś najpiękniejszą młodsza siostrą jaką sobie można wyobrazić! Nie mogę już tego dłużej ukrywać...... lubię cię najbardziej! Kocham cię! ”
„Yyy......?”
Twarz Kotori nabrała szkarłatnego odcieniu. Z resztą Shidou zrobił to samo, jak dalej mówił.
„Kotori......! Lubisz mnie?”
„C-Co tak nagle z tym wyskakujesz--”
W tym momencie, jedna z rakiet uderzyła w atrakcję za którą schowali Shidou i Kotori. Potężny pióropusz iskier rozbryznął się dookoła.
„Aaaa...... ale boli!”
Oczy Kotori latały dookoła chaotycznie, następnie wykrzyczała swoją odpowiedź.
„Tak! Też cię najbardziej lubię! Kocham cię najbardziej z całego świata!”
„......!”
Po usłyszeniu tego --Shidou powziął decyzje i złączył swoje usta z ustami Kotori.
Oszałamiające uczucie ogarnęło jego mózg. Z jednej strony uczucie winy, że całuje swoją siostrę z którą tyle lat spędził, a z drugiej strony nieopisanie uczucie zachwytu tą sytuacją.
Następnie, Shidou poczuł jak ciepło rozchodzi się po jego ciele.
Takie samo jak odczuwał kiedy całował się z Tohką i Yoshino, takie samo kiedy moce duchowe były pieczętowane w nim.
Ale, nagle--
„......?”
Kiedy kilka dni temu, kiedy moce wróciły do Kotori, doświadczył tego samego fenomenu.
Zamazane wspomnienia wypełniły jego mózg, brwi Shidou zadrżały lekko.
--Tego dnia Kotori bawiła się samotnie w parku.
Choć „bawiła się”...... to było niepoprawne słowo. Usta Kotori miały kształt ‘へ’, znudzona totalnie usiadła na huśtawce.
Dzisiaj są Kotori dziewiąte urodziny, jednakże w domu nie jej mamy i taty ponieważ są w pracy. A jej ulubiony Braciszek zniknął i nie wiadomo gdzie jest.
Łzy zaczęły spływać jedno po drugiej, Kotori użyła rękawa aby je wytrzeć.
Kotori płakała o nawet najmniejsza rzecz. Była znana jako zwykła beksa. Dziś rano potwierdził to również jej Braciszek, jeśli tak dalej będzie się zachowywać może zostać przez niego znienawidzona. A może już ja nienawidzi i dlatego opuścił dom i jest nie wiadomo gdzie......
Takie myśli rodziły się w jej głowie, łzy popłynęły raz jeszcze, Kotori pospiesznie je wytarła.
Jeśli nie stanie się silniejsza to Braciszek nie będzie jej lubił.
Nawet jeśli wiedziała, że tak zapewne nie jest, to łzy i tak nie przestały jej lecieć z oczu.
(Uuu.....aaa.....)
W tym momencie.
[--Hej, czemu płaczesz.]
Kotori usłyszała głos znad głowy.
(Eee......?)
Kotori podniosła głowę. Stała tam osoba nie do opisania.
Mimo, że widziała, że ktoś tam stoi, nie mogła w ogóle zobaczyć jak ta osoba wygląda.
Ponadto, mimo tego, że ta osoba mówiła, brzmienie jej głosu też było nie do opisania.
[Ktoś] tam stał.
Ramiona Kotori zadrżały. Powiedziano jej, żeby nie rozmawiała z nieznajomymi. A nawet jeśli nie, ciężko było by, nie być podejrzliwym wobec takiej nieidentyfikowalnej osoby.
(W-W porządku, on wróci do domu niedługo.)
Kotori wytarło oczy, zeskoczyła z huśtawki i zaczęła iść w stronę swojego domu. Jednakże......
[Hmm. Twoich rodziców i braciszka tam nie ma. Jesteś sama, pomimo tego, że są twoje urodziny.]
Słysząc to Kotori, nie mogła się nie zatrzymać.
(S-Skąd to wiesz......)
Ta [Osoba] nie odpowiedziała na jej pytanie. W zamian kontynuowała spokojnym głosem.
[--Możesz być zauważona przez twojego braciszka, jeśli po prostu zostaniesz silna,]
(…...To, test......)
[Hej, chcesz być silna? Mieć Siłę, aby braciszek już więcej się o ciebie nie martwił, chcesz tego?]
(............)
Kotori pozostała cicho, poczuła jakby ten [Ktoś] się uśmiechał.
I wtedy wyciągnął rękę do Kotori.
Na jego dłoni pojawił się obiekt przypominający mały rubin. Miał on ciemną poświatę, a wygląd był nie do opisania.
(Ale to piękne......)
[Osoba] jeszcze raz się uśmiechnęła i powiedziała.
[Jeśli naprawdę chcesz być silna, wszystko co musisz zrobić to dotknąć tego. Jak to zrobisz będziesz silniejsza niż ktokolwiek. Twój braciszek na pewno, cię polubi jak się staniesz silna.]
Kotori przełknęła ślinę.
(Czy...... naprawdę Braciszek...... mnie polubi?)
[Oczywiście.]
Powiedział [Ktoś]. Jej słowa brzmiał jak zaproszenie, jak kuszenie.
Kotori powoli zbliżała rękę do obiektu aby go dotknąć –Kiedy to zrobiła, wszystko się zaczęło dziać.
(......!?)
Natychmiast, ten rubinowy klejnot rozpłynął się na dłoni Kotori. Czuła się jak całe jej ciało się paliło. Jednocześnie ubrania Kotori spłonęły i zamiast nich pojawiło się na niej coś w rodzaju kimona.
(…...Aaaaaaaaaaaa......!)
Żar który opanował całe jej ciało sprawił, że jej twarz wykręciła się z bólu. Jednakże --to nie był koniec.
Otoczenie Kotori również zostało pochłonięte przez płomienie.
(…...Aaaaaaaaaaaa......!)
Płomienie rozchodziły się po otoczeniu, w tym samym czasie co Kotori płakała.
Pochłaniały park. Pochłaniały domy. Pochłaniały budynki. Rozprzestrzeniały się sąsiadujące z nimi obiekty.
Tak jakby, to było zamierzone, że spalą całą ulicę na której jest Kotori, bezwzględnie, okrutnie.
W tym momencie struga światła spadła z nieba i uderzyła w ziemie, [Osoba] rozpłynęła się na oczach Kotori.
Jednakże, obecna Kotori nie miała siły się tym przejmować.
Ból palenia żywcem rozchodziła się po całym jej ciele. Płomienie dokoła Kotori wystrzeliwały jakby z miotacza ognia.
(Eee......c-co się stało......)
Kiedy uczucie bólu ostatecznie opuściło jej ciało i Kotori uspokoiła się, rozglądnęła się dookoła -Sceneria którą zobaczyła była kompletnie zniszczona.
(Aaa......)
Kotori ulubiony dom, jej ulubiony park, jej ulubiona ulica wszystko płonęło.
To było oczywiste, że to ona to wszystko zrobiła. Płomienie wokół niej wszystko spopieliły.
(S-Stop..... Koniec....!)
Pomimo jej próśb, płomienie wcale nie malały. Wręcz przeciwnie, ignorowały prośby Kotori i stawały się co raz większe. Twarz Kotori była zalana łzami, które spadały na ziemie.
(Bra......ciszku! Braciszku!)
(Kotori!)
Wtedy.
Kotori usłyszała znajomy głos.
Głos którego najbardziej oczekiwała –głos jej ukochanego Braciszka.
Obróciła się i w miejscu gdzie płomienie zamieniły wszystko w popiół stał Shidou
(Uaa, B-Braciszku......Braciszku , Braciszku!)
Wycierała rękoma łzy z twarzy i wołała Shidou.
Natychmiast jak tylko Shidou zbliżył się do Kotori, płomienie wokół niej zaczęły nabrzmiewać i podsycać się.
(......!)
Kotori zesztywniała. W taki wypadku --nie, jeśli tak dalej pójdzie--
(Braciszku! Nie podchodź bliżej......!)
(Eee?)
Shidou wydał zdziwiony dźwięk.
Ale było już za późno, ciało zostało odrzucone przez płomienie Kotori.
(Braciszku......!)
Kotori ledwo mogąca się poruszać, przemieściła się w stronę Shidou.
Shidou wylądował na plecach i w był krytycznym stanie. Uszkodzenia ciała do barku do jamy brzuszne wyglądał jakby ktoś, wyciągnął wnętrzności na wierzch. Pozostałe rejony były fatalnie poparzone. Nawet taka osoba bez medycznego doświadczenia jak Kotori, wiedziała, że Shidou jest w nieuleczalnym stanie.
(Braciszku......Braciszku! Braciszku......)
Shidou nie odpowiadał na jej wołania. Chwilę potem, jego wpół otwarte oczy zamknęły się powoli--
[--Hej, chcesz go uratować?]
W tym czasie usłyszała, głos sprzed kilku chwil, [Ktoś] ponownie pojawił się przed Kotori.
(......!?)
Szybko podniosła głowę, w rzeczy samej, to ta sama [Osoba] co wcześniej.
(Ty.......jesteś--)
Kotori zadrżała jak popatrzyła na tą [Osobę].
(C-Coś ty zrobiła z moim ciałem? Ja...... nie chce takiej mocy...... nie chce!)
Powiedziała Kotori, wtedy [Osoba] cicho odpowiedziała.
[Naprawdę? Więc, nie masz nic przeciwko, żeby on umarł? ]
(......!)
Kotori z trudem mogła złapać oddech, następnie zwróciła wzrok ku Shidou.
(Mogę...... ocalić Braciszka?)
[Tak.]
Potem [Osoba] wzięła się za opisywanie „metody” jak go uratować. W nie których przypadkach można byłoby, ją uznać za idiotyczną. Jednakże Kotori nie miała żadnego innego wyjścia.
To był jasne jak słońce, że tej [Osobie] nie można ufać. Jednakże, jeśli Kotori nic nie zrobi to Shidou umrze. I taka była prawda.
Kotori wzięła lekki oddech, rozpoczęła wykonywanie „metody” opisanej przez [Osobę].
Powoli zbliżała się do twarzy Shidou --dotknęła swoimi ustami usta Shidou. Jak tylko to zrobiła.
(————!)
Białe Kimono które miała na sobie, blado zajarzyło się i powoli rozpłynęło się w powietrzu.
W tym samym czasie na ciele Shidou pojawiły się płomienie.
Ale te płomienie,nie paliły ciała Shidou.
Gdziekolwiek pojawił się płomień, rana znikała.
(B......raciszku......)
Chwilę po tym.
(Eee......)
Shidou powoli otworzył oczy.
(Braciszku......Braciszku, Braciszku!)
Kotori nie obchodziło to, że była prawie goła i mocno przytula się do Shidou.
(…..Kotori. Znowu płaczesz?)
(Ale..... Ale......)
Powiedziała Kotori i pociągnęła nosem.
Shiodu zrobił wymuszony uśmiech i powoli wstał.
(…...W porządku......)
I zaciągnął swoje obolałe ciało po torbę, którą upuścił jak biegł w stronę Kotori. Kiedy ją wziął wrócił do niej.
Shidou otworzył torbę i wyciągnął z jej małą papierową torebkę i ostrożnie zapakowaną.
(Wszystkiego...... najlepszego Kotori.)
(Eee......)
Kotori otworzyła szeroko oczy i usta z zaskoczenia. Po tym wszystkim co przed chwilą przeżyła, prawie o tym zapomniała --myślała, że Shidou nie obchodzą jej urodziny w ogóle.
Shidou uśmiechnął się na reakcję Kotori
Kotori spojrzała na twarz Shiodu, a potem na torebkę zaskoczona. Następnie otwarła torebkę –znalazła tam czarne wstążki, ten kolor był bardziej dojrzalszy do tych które miała.
(Wstążki--)
Shidou kiwnął głowa, wziął te wstążki i zrobił nimi dwa kucyki z włosów Kotori.
Włosy Kotori były w całkowitym nieładzie.
Kotori po raz pierwszy, pokazała oznaki uśmiechu.
Widząc to Shidou również się uśmiechnął
(Hmm...... tak jak się spodziewałem, najbardziej lubię Kotori jak się uśmiecha.)
(Naprawdę......?)
(Tak --dlatego, przysięgniesz coś Braciszkowi? Kiedy będziesz nosić te wstążki, to Kotori będzie...... silną dziewczyną.)
(Silną...... dziewczyną.)
Kotori gładziła swoje kucyki, kiedy tak mamrotała.
Shidou potwierdził to, energicznie kiwając głową. Kotori przetarła ręką oczy, a jej uśmiech stał się bardzo promienisty.
(…...Rozumiem, skoro to tak ująłeś Braciszku to...... będzie silną dziewczyną od dzisiaj.)
Wstążki które dostałą od Shidou, uczyniły ją silniejszą, Kotori czuła to w sercu.
Nawet kryształ która dała ta [Osoba], nie uczyni Kotori bardziej silniejszą.
(Dobra...... dobra dziewczyna. A teraz pośpieszmy się i......)
W momencie, kiedy Shidou miał pomóc Kotori wstać.
[--Wyzdrowiałeś? To dobrze.]
[Ktoś] pojawił się przed Kotori, po raz trzeci.
(Co......)
Shidou schował Kotori za siebie. Patrząc się na to [Ktoś] łagodnie się zaśmiał.
[Spokojnie, nie skrzywdzę was --chyba powinnam wam podziękować, za to, że dzięki wam sprawy przyjęły najlepszy możliwy obrót.]
(O czym...... tym mówisz?)
Jednakże [Ktoś] nie odpowiedziała Kotori, tylko wyciągnął ręce w kierunku jej i Shidou (......!)
Instynktownie wyczuwając zagrożenie, Shidou chciał uciec natychmiast --ale czuł się unieruchomiony, był jak sparaliżowany.
[Ktoś] powiedział.
[--Jednakże, najlepiej dla was będzie, jak o mnie zapomnicie.]
Natychmiast po tym jak ręce [Osoby] dotknęły ich głów, wszystko spowiła ciemność.
„Co to......było......”
Trzymając się ręką za głowę, Shidou zmarszczył brwi.
W momencie kiedy Shidou pocałował Kotori, [Wspomnienia] wpłynęły do jego umysłu razem z mocami Duchowymi Kotori.
To było coś innego niż doświadczył kilka dni temu.
To nie były wspomnienia Shidou. To były wspomnienia Kotori, to była zapis wydarzeń widziany jej oczyma, pięć lat temu. I teraz zostały współdzielone z Shidou poprzez pocałunek.
„Pamiętam...... teraz. Wtedy, ja......[Ktoś]......”
Powiedziała Kotori. W tym momencie, kimono Kotori zamieniło się w świetliste kuleczki i rozwiało się na wietrze, ukazując w ten sposób białą skórę Kotori, która jednocześnie zemdlała.
„----”
Suknia Astralna to zmaterializowana moc duchowa. Jeśli się ją straci, to naturalne jest to, że się ona zniknie. To samo działo się z Tohką i Yoshino wcześniej. Pomimo, że był przygotowany, że tak się stanie, to nadal wprawiło go to w osłupienie.
Nagie ciało Kotori zostało odsłonięte przez znikającą Suknię Astralną, było ono strasznie piękne.
Jednakże, myśli Shidou o tym, szybko się ulotniły.
Miniaturowa rakieta leciała prosto w stronę Kotori.
„Cho......!”
Shidou złapał Kotori i zręcznie zrobił unik.
„......!”
Natychmiast, kiedy rakieta uderzyła w ziemię gdzie Kotori wcześniej była, straszna fala uderzeniowa zaatakowała Shidou.
Palący ból rozszedł się po jego plecach. Shidou upadł na ziemię. Z Kotori było w porządku, ale plecy Shidou były w tragicznym stanie.
„Aaaaaaa--”
„…...Shidou!”
Tą osoba która go zawołała była Origami. Wylądowała ona pośpiesznie przy Shidou.
„Czemu –musimy znaleźć jakiś sposób aby opatrzyć twoje plecy......”
Kiedy to mówiła, Origami szeroko otwarła oczy.
To było zrozumiałe, z racji tego, że na plecach Shidou pojawiły się płomienie, które uleczyły jego rany.
Shidou sprawdził ręka swoje plecy i po potwierdzeniu, że nie ma ran, wstał powoli.
A następnie się odwrócił, w stronę Origami która zszokowany wyraz twarzy.
„C-Co..... to było?”
„--No właśnie. Origami. Jak już wspomniałaś wcześniej. Twoim wrogiem jest Ognisty Duch <Ifryt>, a nie Kotori Itsuka która jest człowiekiem.”
„Nie masz powodu aby już zabijać Kotori. Kotori jest moją młodszą siostrzyczką, ona jest tylko człowiekiem......! Chcesz zabić <Ifryta>? Więc –zabij mnie? Teraz to ja jestem <Ifrytem>!”
„Co..... co powie......”
Powiedziała Origami zakłopotana.
Nic na to nie da się poradzić. Skoro moce duchowe, niespodziewanie przeszły na Shidou.
„Jednakże--”
Shidou, kontynuował. Miała zamiar opowiedzieć o wspomnieniach, które sobie przed chwilą przypomniał.
„Zanim cokolwiek zrobisz wysłuchaj mnie --wrzeszczcie sobie przypomniałem. Wydarzenia sprzed pięciu lat. Co wtedy robiłem. I co Kotori wtedy robiła......1 ”
„Pięć lat temu...... <Ifryt> --moich rodziców......”
Shidou pokręcił w ciszy przecząco głową. „Od momentu kiedy Kotori otrzymała moce duchowe do momentu zapieczętowania ich, ktoś jeszcze z nami był! To prawda, że ten piekielny pożar wywołała moc <Ifryta>. Jednakże, rozprzestrzenianie ognia nie było wolą Kotori w ogóle......! Nie mówiąc już o zabijaniu ludzi, to było po prostu niemożliwe......!”
„Co ty...... mówisz......”
Powiedział szczerze Shidou. Origami zszokowana odpowiedziała.
„To jest...... niemożliwe! Ta osoba to na pewno był Duch!”
„Racja......Skoro go widziałaś. Ale czy na pewno to była Kotori......!”
Powiedział Shidou, a Origami zmarszczyła brwi.
„......Więc, jak to wyjaśnisz? Dzień w którym zabito moich rodziców był--”
„Tam......! Wtedy! Był jeszcze ktoś kto zamienił Kotori w Ducha......!”
„Co......”
No właśnie. Według wspomnień Shidou ktoś tam jeszcze był, choć bardziej powinien powiedzieć, że była sylwetka kogoś nadludzkiego. Kiedy opowiedział Origami historię, ona przygryzła wargę z niedowierzania.
„Prosisz mnie...... abym uwierzyła w to co powiedziałeś?”
„.....Tak.”
Shidou kiwnął głową. Wszystko co miał do powiedzenia, przekazał Origami. Jedyne co mu zostało to..... mieć nadzieje, że Origami w to uwierzy.
Jednakże, Origami zamachnęła się świetlistym mieczem raz jeszcze.
„Chciałabym ci uwierzyć, że mówisz prawdę. Ale, po prostu nie mogę tego zrobić. Jak może istnieć taki Duch. Robisz to tylko aby ochronić <Ifryta>, kłamiesz aby ochronić Kotori Itsuka......!”
Jednakże Shidou nie mógł się teraz poddać. Shidou kleknął i zrobił ukłon.
„--Błagam cię. Proszę uwierz mi. Jeśli nie chcesz, to możesz zabić <Ifryta> czyli mnie. Kotori nie ma z tym już nic wspólnego, jest teraz tylko zwykłym człowiekiem......!”
„Takie......rzeczy--”
„Origami. Powiedziałaś kiedyś wcześniej, że nie chcesz aby ktoś doświadczył tego co ty, dlatego wstąpiłaś do AST.”
„......To......”
Shidou podniósł głowę i spojrzał prosto w oczy Origami.
Natychmiast po tym --na twarzy Origami pojawił się ból, świetlne miecze zamigotały i zgasły, a cała pozostała broń upadła na ziemię, zapewne odzyskały właściwa wagę.
Wychodziło na to, że Terytorium Origami wyłączyło się. Upadła ona na kolana, odczuwając ból.
„Cho...... Terytorium? Czemu akurat teraz--”
„Origami--” Jednakże Origami wyciągnęła pistolet kalibru 9mm z kabury na lewej nodze. Nie była to żadna anty-duchowa broń, tylko zwykły pistolet. Ale pomimo tego, nadal był zdolny do zadania śmiertelnych obrażeń Kotori w obecnym stanie.
„Błagam cię......! Nie zabieraj mi Kotori. Ona mnie ocaliła. Jeśli nie ona, to by mnie tutaj dziś nie było. Proszę......! Możesz to potraktować jako moje ostatnie życzenie! Proszę...... uwierz mi......!”
„............”
Po kilku chwilach wahania się, Origami upadła nieprzytomna na ziemię.
Słońce zaszło za budynki stojące w w dolinie.
Kurumi Tokisaki siedziała skraju dachu wielkiego budynku, leniwie kręciła głową.
Za nią leżało kilku ludzi. A dokładniej, to wszyscy ludzie w tym budynku byli nieprzytomni.
Ludzie znajdujący się wewnątrz <Miasta Pożerającego Czas > mieli swój czas wykradany przez Kurumi.
Wskazówki w lewym oku Kurumi poruszały się w kierunku przeciwnym do ich normalnego ruchu, wydając przy tym tykający dźwięk.
Kurumi robiła to, żeby uzupełnić [czas] który niespodziewanie zużyła kilka dni temu.
Kurumi lekko westchnęła, cień pokrywający budynek powoli wycofywał się do jej nóg.
Normalnie, wyssanie czasu z ludzi aż umrą byłoby najefektywniejsze, ale jeśli, za dużo ludzi naraz umrze, to się zrobi z tego zamieszanie. Kurumi która nie uzupełniła do końca jeszcze swojego [czasu], nie chciała zwracać uwagi AST i tego czerwonego Ducha.
„......Uff, jestem jeszcze daleko od końca......”
Lekko się przeciągnęła i uniosła do góry prawą rękę i powiedziała.
„Zafkiel<Cesarz Czasu>.”
Natychmiastowo ogromny zegar wynurzył się z cienia Kurumi. Rzymskie cyfry [I], [II], [III], których wcześniej nie było, pojawiły się z powrotem. Jednakże [VI] na dole, nadal była biała z jakiegoś powodu.
Kurumi sięgnęła ręka do góry wzięła do niej antyczny pistolet, pełniący rolę wskazówki godzinnej.
Potem, delikatnie poruszyła ustami.
„--Chet<Ósma Kula>.”
Na głos Kurumi wskazówki w jej lewym oku zaczęły się poruszać tak jak każdym normalnie chodzącym zegarze. Z rzymskiej cyfry [VIII] wysączył się cień i został zassany do lufy pistoletu.
Następnie Kurumi powoli wymierzyła pistoletem z załadowanym cieniem w swoja skroń i bez wahania nacisnęła na spust.
Natychmiast po tym głowa Kurumi doznała potężnego szoku, i jej ciało rozdzieliło się na dwoje.
Powyższe stwierdzenie było niezbyt dokładne. To wyglądało jakby z Kurumi wyszedł bądź oddzielił się drugi klon...... kolejna Kurumi.
Chet<Ósma Kula> działa w ten sposób, że po załadowaniu i wystrzeleniu jej, wytwarzała klona „z jej przeszłością aż do teraz”.
Siła fizyczna klona była była wprost proporcjonalna do ilości czasu spożytego przez Chet<Ósma Kula>
Innymi słowy mówiąc, aby wyprodukować klony długowieczne, Kurumi musi poświecić duże ilości czasu.
„Szczerze. To rozpuszczone dziecko dużo mnie kosztowało.”
Ponarzekała sobie trochę i ponownie wystrzeliła w skroń Chet<Ósma Kula>. Natychmiast wyłoniła się kolejny klon Kurumi i zaraz po tym znikł w jej cieniu.
Kilka dni temu. Na dachu Liceum Raizen, Mana Takamiya oraz Ognisty Duch zabili około 500 klonów.
Mimo tego, że miała jeszcze kilka w zapasie, musiała uzupełnić swój „czas” aby odtworzyć swoją armię
„Następnym razem...... zdecydowanie, nie będzie taryfy ulgowej dla ciebie, Shidou-san.”
Jej ustała ułożyły się w uśmiech i zachichotała. Wtedy--
„......?”
Kurumi nagle się odwróciła. Nie było tam nikogo – przynajmniej przytomnego, ale wyczuła kogoś obecność.
Jednakże szybko pojęła kto to był. Westchnęła i wzruszyła ramionami.
„Aaa to tylko ty.”
Kurumi uniosła brwi i zmrużyła oczy. Znajoma sylwetka stała przed nią.
Stało tam coś co nie wiadomo czym było, wygląd tego czegoś był bardzo trudny do opisania, a szansa na zauważenie bardzo mała.
„--Jak ci poszło? Z nim.”
Powiedział dziwny głos, p którym trudno było rozpoznać płeć i miał nieznaną barwę głosu.
Dawaj dziwne uczucie. Rozumiałeś co mówił, ale nie słyszałeś połowy tego co wypowiadał.
Nie było to jednak pierwsze spotkanie Kurumi z tym czymś. Kurumi kiwnęła głowa.
„Było wspaniale. Ale nie uwierzyłabym w to że, on istnieje, jeślibym tego nie zobaczyłabym go na własne oczy.”
No właśnie. Miesiąc temu, kiedy to [Coś] pojawiło się pierwszy raz przed Kurumi, powiedziało jej coś, w co tylko w połowie wierzyła.
--Istnienie człowieka, który ma w sobie zapieczętowane moce trzech Duchów, lub coś w tym stylu.
Jeśliby to była prawda...... pozwoliłoby to Kurumi na duży krok do przodu w swoich planach. Nie mając nic do stracenia, spróbowała się do niego zbliżyć i przeżyła szok. Kurumi swoimi wyczulonymi zmysłami wyczuła, mocny zapach energii Duchowej z ciała Shidou.
„Ale...... odpuściłaś go sobie?”
„Ha ha, jakżebym mogła?”
Zaszydziła ze słów [Coś].
„--Ale teraz, ważniejsze jest odzyskanie mojego 'czasu'. W obecnej kondycji nie pokonam Ognistego Ducha...... jednakże nie odpuściłam go sobie.”
Przystawiła pistolet załadowany Chet<Ósma Kula> do głowy i kontynuowała wypowiedź.
„Aby użyć ostatecznej zdolności Zafkiela<Czesarz Czasu> czyli Yud Bet<Dwunasta Kula> siła Shidou-san jest mi potrzebna, na pewno go skonsumuję. Zdecydowanie się nie poddam.”
No właśnie. Jej marzeniem było odwrócił przeznaczenie.
Droga do spełnienia tego marzenia, wreszcie stanęła przed nią otworem.
Na Zafkielu<Cesarz Czasu> każda rzymska cyfra posiadała <Kule> wypełnione Duchową mocą.
Wszystkie wykorzystywały „czas” Kurumi aby pokazać na co je stać, ale --właściwości Yud Aleph<Jedenasta Kula> i Yud Bet <Dwunasta Kula> były poniekąd inne.
Każda użycie wymagało, ilości czasu równemu długości życia Ducha
Jeśli Kurumi ich użyje może umrzeć natychmiast.
A nawet jeśli przeżyje, to nie będzie miała już jakiejkolwiek siły aby dokończyć swoje zadanie.
Ale jeśli, „zje” Shidou który ma w sobie moc trzech duchów, Kurumi będzie mogła użyć Yud Bet<Dwunasta Kula> i zostanie jej jeszcze sporo siły do wykorzystania.
Mocą Yud Bet<Dwunasta Kula> jest--
„--Cofanie się w czasie. Naprawdę chcesz tego użyć?”
Będąc przed tym „czymś”, które mógł czytać myśli Kurumi, tak przynajmniej na to wychodziło. Kurumi gapiła się na „to” i zmarszczyła brwi.
„Skąd tyle wiesz? Nikomu tego, nie pokazywałam, ani o tym nie mówiłam.”
„Więc......czemu?”
[Coś] zapytało żartobliwie. Kurumi parsknęła.
No właśnie Yud Bet<Dwunasta Kula> ma moc cofania się w czasie. Kurumi podniosła lewą rękę z pistoletem i powoli otworzyła usta. Mówienie wszystkiego temu „czemuś” które miało niezidentyfikowaną formę, nie przyniosłoby jej żadnych korzyści. Jednakże, jej usta same się poruszały. Może dlatego, że chciała coś powiedzieć co nigdy nie mówiła, komuś kogo w ogóle nie zna.
„--Yud Bet<Dwunasta Kula>. Chce ją uczyć, aby cofnąć się o 30 lat.”
„30 lat? Czemu akurat tyle?”
[Coś] się zapytało. Kurumi położyła palec na spuście i kontynuowała.
„30 lat temu, Duch po raz pierwszy pojawił się na tym świecie. Tak zwany 'Pierwszy Duch', źródło i początek wszystkich innych Duchów.”
„.......”
[Coś] nie nie powiedziało. Kurumi nie zwracając na to uwagi, mówiła dalej.
„Wymazać w z świata fakt 'Pojawienia się Ducha'. Sprawić aby Duchy już więcej 'nie istniały'....... to jest mój cel w życiu.”
Po chwili ciszy [Coś] powiedziało.
„--Jesteś niespodziewanie szlachetna.”
"......!"
Kurumi zmarszczyła brwi niezadowolona, wycelowała pistolet przed siebie i pociągnęła za spust. Zanim jednak kula opuściła lufę i uderzyła w cel, [Coś] już znikło w ciemnościach.
„Jaki jest stan Kotori, Reine-san?”
Shidou zapytał się Reine która właśnie wróciła z sekcji medycznej, która w odpowiedzi kiwnęła głową.
„Nie ma się czym martwić. Wkrótce się obudzi.”
„Aha......”
Shidou westchnął z ulgą. Po incydencie z Kotori, zostali szybko zabrani przez <Fraxinus>.
„Tak, poza tym, Origami....... co się z nią stanie?”
Shidou wyszeptał zmartwiony. Po wszystkim AST przyszło i zabrało Origami ze sobą.
„......Cóż, okropnie nabroiła. Na szczecie nikt nie umarł ani nie został ranny. Na pewno zostanie postawiona przed sadem, i boję się, że już nigdy nie pozwolą jej dotknąć Realizera.”
„......”
Shidou westchnął ponownie. Nic się z tym nie da zrobić. Nie ważne jakie powody miała Origami, ujawnił opinii publicznej ściśle tajna broń i naraziła cywili na niebezpieczeństwo. Głównym zadaniem AST jest walka z Duchami, więc takie zachowanie jest niedopuszczalne.
Cóż, rozmyślanie o tym jest daremne. Jedyne co może, zrobić to czekać, jaką karę dostanie Origami.
Shidou po raz kolejny westchnął i spojrzał na Reine.
„Muszę wracać. Tohka i Yoshino na pewno są głodne.”
Powiedział i wskazał na ziemie --a dokładniej na swój dom.
No właśnie, Tohka i Yoshino które pośpieszyły Shidou z pomocą, po krótkich badaniach na <Fraxinus> wróciły do domu, po tym jak jeszcze sprawdziły stan Kotori. Potem poszły do domu Shidou i czekają tam teraz na dalsze polecenia.
Zbliżała się już pora obiadu, więc powinien się już zbierać.
„Tak. Też się martwiły o Kotori, więc powiedz im, że wszystko jest w porządku.”
Powiedziała Reine i kiwnęła głową.
„Dobrze. A ty zajmij się Kotori.”
„......Zostaw to mnie. --Jeszcze jedno, Shin.”
Kiedy Shidou miał opuścić mostek, dobiegł go głos Reine zza pleców, która następnie pochyliła głowę
„......Przepraszam.”
„Eee......?”
Kompletnie nie rozumiejąc co się właśnie wydarzyło, Shidou powiedział przejętym głosem.
„Co się stało Reine-san, co tak nagle......”
„Dzisiejszy wypadek, wydarzył się z powodu mojej błędnej oceny sytuacji. Przeze mnie nie potrzebnie się martwiłeś i wystawiłam cię na niebezpieczeństwo...... naprawdę przepraszam.”
„Nie, jak że bym mógł......”
Atmosfera tak nagle stała się poważna, nie że nie mógł się uspokoić. Shidou czuł jakby coś nieprzyjemnego uwierało go w ciało. Co mogło być tą błędną oceną sytuacji o której powiedziała--
Shidou westchnął i powiedział.
„Chodzi ci o to, że zaprosiłaś Tohkę i Yohoshino na moją randkę z Kotori? Cóż...... na początku było trochę niekomfortowo, ale ostatecznie one bardzo mi pomogły......”
Kiedy skończył mówić, Shidou zrobił wymuszony uśmiech, a Reine podniosła głowę i nią potrząsła.
„......Poniekąd, to tez się liczy. Ale moja błędna ocena, która mnie martwi, nastąpiła wcześniej.”
„Eee?”
Niespodziewane słowa Reine, sprawiły, że Shidou otworzył szeroko oczy.
„Więc co było tą błędną oceną sytuacji?”
Zapytał zaskoczony Shiodu. Reine powoli podeszła do swojego stanowiska i zaczęła używać konsoli z niebywałą szybkoscią.
„Prawdę mówiąc, pierwotnie dzisiejsza randka, nie powinna się odbyć. Dwa dni temu kiedy Kotori się obudziła, Shin powinieneś ją pocałować i to by bezpiecznie zapieczętowało jej moce...... jednakże, ponieważ Kotori bardzo chciała iść z tobą na randkę, nie mogłam ci tego powiedzieć...... Naprawdę, bardzo przepraszam.”
„Co......? N-Nie to by było zbyt nie rozsądne. Przecież trzeba najpierw podnieść poziom przywiązana-- ”
Tak przecież powiedziały Reine i Kotori. Zanim pocałunek może zapieczętować moc Ducha, poziom jego przywiązania do Shidou musi być odpowiednio wysoki.
Wtedy na ekranie pojawił się dziwny obrazek. Shidou widział podobne już wcześniej. Przypomniało mu się, że to jest wykres reprezentujący poziom przywiązywania w czasie.
Jednakże, ten obrazek nie pokazywał linii na wykresie, na pierwszy rzut oka.
Chwila. Shidou przyjrzał się i zauważył, że lina tam się znajduje i jest idealnie prosta w poziomie.
Dodatkowo biegła u samej góry ekranu.
„To jest......”
„......Poziom przywiązania Kotori do ciebie od czasu odpieczętowania.”
Powiedziała Reine i obróciła się na krześle w kierunku Shidou.
„Zaczęliśmy to monitorować dwa dni temu. Poziom przywiązania Kotori w tym czasie, wcale się nie zmienił. O początku był maksymalny, nic go nie zmieniło.”
„Więc, więc...... to znaczy......”
Reine pokiwała głową.
„......Czyż nie powiedziała ci tego? Kotori kocha swojego Braciszka najbardziej.”
„Yyy.....”
Shidou stał oniemiały--
„Ałaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!”
Nagle Shidou otrzyma wściekły kopniak w plecy, siła uderzenia popchnęła go do przodu i jego twarz zanurkowała w piersiach Reine.
„Hmm?”
Renie popatrzyła w dół, zaskoczona. Shidou pośpiesznie wstał i wrócił do normalnie postawy.
„P-Przepraszam za to......!”
„Znowu.”
Po przeproszeniu Reine, Shidou się odwrócił, stała tam Kotori w mundurze zarzucony na ubrania szpitalne mając twarz czerwoną jak burak ćwikłowy.
„Kotori? Obudziłaś się--”
„Dobrze, teraz szybko zapomnij co widziałeś! To są zdecydowane błędne dane.”
„......To nie jest możliwe. System działa idealnie, nie ma mowy o błędach.”
„Dziesięć ptysiów 'La Pucelle' z limitowanej edycji!”
„......Przepraszam Shin, te dane nie są poprawne.”
Krzyknęła Kotori, w odpowiedzi natychmiast Reine zmieniła zdanie.
„.....Naprawdę?”
To była oczywista łapówka. Shidou podrapała się po policzku i spojrzała na Kotori.
„Tak poza tym, wszystko z tobą w porządku? Nie powinnaś jeszcze trochę poleżeć......”
„Nie mam czasu na odpoczynek. Muszę natychmiast zapisać informacje.”
„Informacje …...możesz zapisać jutro. Odpocznij jeszcze dzisiaj.”
Kotori mierzyła wzrokiem Shidou, potem wyciągnęła lizaka Chupa Chups z kieszeni i włożyła go do buzi. Uniosła patyk od lizaka i kontynuowała.
„To nie było łatwe zapamiętać, to co się wydarzyło pięć lat temu. Incydent w którym dostałam moce duchowe. Kiedy się obudzę jutro, mogę już tego nie pamiętać tego, więc musimy zapisać te wspomnienia poza naszymi umysłami.”
„A więc o to ci chodzi.”
Shidou zmarszczył brwi i delikatnie zacisnął pięść.
Tajemniczy Duch pojawił się przed Kotori i Shidou pięć lat temu –być może to on zabił rodziców Origami.
Shidou mógł sobie przypomnieć, jego istnienie, ale jego wygląd był całkowicie spowity w ciemności.
„Nie przemęczaj się tym Kotori”
„Ja się tym zajmę,”
Kotori pomachała ręką i podeszła do fotela dowódczyni. Wzięła małą kartę pamięci i poszła w kierunku drzwi którymi weszła wcześniej. Kiedy już miała wyjść, stanęła i zapytała się.
„Mmm, Shidou...... to co powiedziałeś zanim zapieczętowałeś moje moce...... to prawda?”
„Zanim zapieczętowałem twoje moce...... co takiego powiedziałem?”
Shidou zaczął przeszukiwać pamięć, po chwili powiedziała „Aha” i klasnął w ręce. Przypomniał sobie o co chodzi Kotori.
Shidou kiwnął głowa i powiedział.
„Oczywiście to prawda. Kocham cię Kotori.”
„......!?”
Ramiona Kotori doznały wstrząsu, nie mogąc się uspokoić złączała i rozłączała palce cały czas.
„Eee......yyy...... no więc...... Ja.......”
„Jako młodszą siostrę!”
„--Więc to miałeś na myśllllllllllllllllllli!”
W momencie kiedy Shidou dokończył zdanie, Kotori zamieniła swoje ciało lecący pocisk i wymierzyła kopniak w głowę Shidou.
„Ała......!”
Shidou po otrzymaniu kopniaka, upadł z powrotem w piersi Reine.
„P-Przepraszam.”
Shidou pospiesznie wstał i popatrzył w kierunku Kotori, która już znajdowała się w drzwiach.
„Kotori!”
„Co!”
Powiedziała niezadowolona, i nawet się nie odwróciła.
To był bardzo arogancki i mocny ton głosu.
Bardzo różny od beksy Kotori.
Shidou podrapał się po głowie i westchnął.
„......Te wstążki naprawdę ci pasują!”
„......!”
Kotori odwróciła się z zaskoczonym wyrazem twarzy. Wtedy ona i Shidou patrzyli się siebie przez kilka chwil.
„Dziękuje, Braciszku.”
Powiedziała miłym głosem i wyszła z mostka.
Ostatecznie zakończyłem historię Kotori. I przedstawiam wam [Date A Live 4 Siostra Itsuka]. Czytelnicy jak wam się podobała ta historia?
W poprzednim tomie, rzuciłem kilka zapowiedzi. A teraz mogę wreszcie pokazać publicznie ilustrację Kotori w formie Ducha.
Odnośnie Sukni Astralnej Kotori, Anioła, kryptonimu itd., zanim zostały takie jakie są teraz, przeszły one dużo zmian. Ostatecznie zdecydowaliśmy się na Kimono. Te latające części sukni i rękawy są wprost cudowne!
Tak, to naprawdę wygląda seksownie. W tym tomie pierwsza kolorowa strona jest najseksowniejszą strona jak dotąd. Cóż, tego można było się spodziewać po Kotori. Jednakże, kolejna kolorowa strona z Origami jest jeszcze bardziej seksowniejsza. Co przerażająca dziewczyna.
Następnie chciałbym coś ogłosić wszystkim czytelnikom.
Manga spin-off (poboczna historia) [Date AST Like] będzie drukowana na łamach [Dragon Age] zaczynając od kwietniowego numeru. Pierwszy rozdział będzie znajdował się magazynie wydanym 9 marca.
[Date AST Like] to poboczna historia o członkach AST –Origami Tobiichi jest tam głównym bohaterem. Ilustratorem jest Kakashi Oniyazu, znany jest z rysowania pięknych dziewczyn, ekscytujących akcji i atrakcyjnej bielizny. Z racji bycia podoczną historią, pojawią się to nowi bohaterzy i nowy ekwipunek bojowy, mam nadzieje, że spodoba się to czytelnikom i pokochają jak główną serię.
Co więcej, mangowa adaptacja [Date A Live] jest również przewidziana do rozpoczęcia w kwietniu w magazynie [Young Ace]. Ilustratorem będzie Ringo, który prezentuje różne style rysowania i bardzo na tą mangę czekam.
Kolejno w [Dragon Magazine] również będzie drukowana manga 4-koma [Date A Origami] autorstwa Maya Mizuki. Origami jest strasznie zboczona.
Jak tak myślę o tym, wypuszczanie trzech różnych mang na podstawie jednej powieści naraz, wymaga niezłego planowania, co nie? A jak już o wspominam o tych pracach, to należy też wspomnieć, że w dwóch z nich, Origami jest główna bohaterką. Postawiony przed tym faktem, mogę tylko powiedzieć „Dalej Shidou! Dalej Tohka!”
Adaptacja anime jest też w produkcji, powstaje kawałek po kawałku. Bądźcie cierpliwi.
W następnym tomie -- nr 5, dwa duchy zadebiutują.
Więc, do zobaczenia w kolejnym tomie.
Tachibana Koushi
1 Furigana w oryginalnym tekście była rozwleczona.
2 Meggido to nazwa Hebrajskiej miejscowości. Może ona wskazywać na Tel Meggido, starożytne Hebrajskie miasto lub Har Meggido, z którego wywodzi się słowo Armageddon.
3 Ifrtyt - zły duch, demon, w wierzeniach muzułmańskich uważany za szczególnie złośliwego i niebezpiecznego, najpotężniejszy pośród dżinnów.
4 Prajna Paramita Sutra, Perfekcja Nadzmysłowej Mądrości. Treść tego utworu sugeruje, że wszystko na tym świecie jest iluzją.
5 Kotori nawiązywała do tego, że odgłos Shidou brzmiał jak u ogra.
6 Raison d'etre – z francuskiego języka, oznacza cel istnienia, ostateczny powód do życia.