INTERLIBRO
WARSZAWA
1992
Projekt okładki Maciej Sadowski
Redaktor Wiesław Stępniewski
Recenzenci Konstanty Gebert Roman Wapiński
Wydawnictwo INTERLIBRO Warszawa
© Copyright by Janusz Tazbir, Warszawa 1991 © Copyright by Wydawnictwo Interlibro, Warszawa 1991 Made in Poland
Wstęp
Umberto Eco, autor głośnej powieści Imię róży (spopularyzowanej także przez film), wydal niedawno swój kolejny bestseller, do którego jeszcze powrócimy. Jest to bowiem książka poświęcona tajnym stowarzyszeniom oraz knutym (projektowanym) przez nie spiskom. Chodzi tu o powieść zatytułowaną Wahadło Foucaulta. Doczekała się ona już kilku przekładów. Polskie tłumaczenie przygotowuje Państwowy Instytut Wydawniczy. Otóż Eco ustami jednego z bohaterów tej powieści mówi, iż nic łatwiejszego niż zapoznanie się z Protokołami mędrców Syjonu, ponieważ są one stale gdzieś wznawiane.
Istotnie, od chwili pierwszej edycji w 1903 r. Protokoły ukazywały się wielokrotnie, a ich ogólny nakład sięgnął kilku czy nawet kilkunastu milionów egzemplarzy. Wychodziły (i wychodzą nadal) w różnych językach. Dość niedawno drukowała je w odcinkach jedna z gazet wychodzących w Słowenii (Jugosławia) oraz francuski miesięcznik ,,Revision" (1989), który zasłynął również z tego, że zanegował istnienie komór gazowych w hitlerowskich obozach zagłady.
Jako oddzielna pozycja Protokoły bywają co jakiś czas wznawiane — jawnie i z poparciem władz — w niektórych krajach arabskich, nieoficjalnie zaś i w obiegu bezdebitowym pojawiają się w Związku Radzieckim i w Polsce. Od czasu do czasu można je nabyć na stoisku przy bramie warszawskiego uniwersytetu, sprzedawane były w zakrystiach i kioskach przykościelnych w Warszawie i w innych miastach.
Ostatnio pojawiły się w prasie glosy sprzeciwu wobec ich kolportowania, a nawet były ingerencje prokuratury m.in. we Wrocławiu. Dlaczego? Otóż dotychczasowym edycjom Protokołów, gdziekolwiek i kiedykolwiek się ukazywały, towarzyszyły solenne zapewnienia wydawców, iż mamy do czynienia z autentykiem. Czy tak jest naprawdę?
Protokoły — ponad wszelką wątpliwość — stanowią istotny rozdział spiskowej teorii dziejów; są one jednym z ogniw w długim łańcuchu ludzkich podejrzeń, oskarżeń i lęków, ale także i tęsknoty za uporządkowaną wizją przeszłości. Odwołajmy sie jeszcze raz do wspomnianej powieści Umberto Eco, w której jedna z bohaterek, Lia, powiada: ,.Ludzkość nie może znieść myśli, że świat zrodził się z przypadku, z błędu [...] A więc trzeba wy myśleć spisek kosmiczny".
Zacznijmy zatem od takiego właśnie obrazu historii.
Historia tajnych stowarzyszeń doczekała się już rozległej i wielojęzycznej literatury przedmiotu, na równi zresztą traktującej organizacje przestępcze uprawiające terror (kamorra lub mafia) czy sekty posługujące się skrytobójczymi mordami (asasyni, tugowie) i — konspiracje dążące do odzyskania niepodległości (nasze wolnomularstwo narodowe z okresu Królestwa Polskiego) lub obalenia wstecznej formy rządów (dekabryści). Podczas gdy wyżej wymienione stowarzyszenia są związane z określonym czasem i miejscem, to templariuszom, różokrzyżowcom, iluminatom, przede wszystkim zaś masonerii bywa przypisywany nader długi żywot, którego początki sięgają wczesnego średniowiecza czy nawet czasów biblijnych. Tajnym stowarzyszeniom została poświęcona nie tylko rozległa literatura; przez pewien czas wychodziło nawet specjalne czasopismo ich dotyczące („Revue Internationale des Sociétés Sécrétés"). Obok zawodowych historyków o tajnych stowarzyszeniach chętnie piszą publicyści, realizujący pewne polityczne cele lub żądni pokupnej sensacji. Czynią to zazwyczaj przy zachowaniu pozorów naukowości, zarzucając przy tym badaczom, iż z różnych względów
pomijają milczeniem znane sobie materiały na temat „spisków przeciwko światu", jakie powstawały w różnych epokach historii.
W czasach nowożytnych zamiar podporządkowania sobie całej kuli ziemskiej zaczęto przypisywać kolejno jezuitom, masonom, Mędrcom Syjonu, komunistycznej trzeciej międzynarodówce. Żydzi mieli sterować wszystkimi tymi organizacjami, poza oczywiście Towarzystwem Jezusowym, choć niektórzy pisali, że krypto- wyznawcy judaizmu przeniknęli nawet do władz zakonu. Tak czy inaczej zarzucano im już we wczesnym średniowieczu, że spiskują przeciwko chrześcijaństwa.
Dla spiskowej wizji dziejów „ideałem byłby jezuita o wyraźnie semickich rysach twarzy, noszący fartuszek masoński na sutannie..." — zauważa złośliwie jeden ze współczesnych nam publicystów1.
Obok historyków i dziennikarzy dziejami tajnych stowarzyszeń zajmują się z upodobaniem autorzy sensacyjnych powieści, tworząc na tej kanwie fabułę zdolną w każdej epoce przykuć uwagę czytelników. Z wypiekami na policzkach czytają oni o działających w podziemiu wszechpotężnych organizacjach, które w drodze do celu nie cofały się przed popełnianiem najstraszliwszych zbrodni. Prowadzona przy pomocy takich właśnie metod walka o władzę nad światem stanowi o atrakcyjności utworu: świadczą o tym poświęcone masonerii, a stale wznawiane również i w Polsce, powieści Aleksandra Dumasa (zwłaszcza Józef Balsamu), niesłychana popularność jaką cieszył się w ubiegłym stuleciu Żyd wieczny tułacz Eugeniusza Sue (wznowiony niedawno w Polsce) czy wielonakładowe książki radzieckich autorów, Wiktora Iwanowa (Sądny dzień) i Iwana Szewcowa ( W imię ojca i syna), mówiące o antyrosyjskim spisku żydomasonerii.
Powieść spiskowa stała się tak znanym w literaturze gatunkiem, że doczekała się swego Don Kichota (jak wiadomo genialny utwór Cervantesa stanowił parodię literatury rycerskiej). Mam tu na myśli znakomite Lochy Watykanu (1914), w których André Gide kazał pomysłowym oszustom czerpać poważne korzyści finansowe z rzekomego porwania Leona XIII przez masonów. Elementy pastiszu oraz parodii dotychczasowej literatury spiskowej zawiera książka Umberto Eco, Il pendole di Foucault (Wahadło Foucaulta, Milano 1989). Autor Imienia róży sięgnął w swej nowej powieści do wszystkich tajnych stowarzyszeń, ugrupowań czy sekt, jakie miały kiedykolwiek istnieć, z wyraźnym rozbawieniem imitując szereg pomysłów Dumasa oraz Sue'go2. Obok m.in. templariuszy, różokrzyżowców oraz masonów Eco uwzględnił także Protokoły mędrców Syjonu (korzystał tu z podstawowej monografii na ich temat, jaka wyszła spod pióra Normana Cohna).
Spiski towarzyszyły dziejom politycznym ludzkości niemal od samego ich początku. I wszystko wskazuje na to, że różnego rodzaju sprzysiężenia będą istnieć aż do końca historii naszego globu. „Tajne zmowy" poprzedziły Noc św. Bartłomieja (1572), podczas której dokonano rzezi hugenotów i Noc Listopadową, zamach majowy Józefa Piłsudskiego i wprowadzenie stanu wojennego w Polsce (13 grudnia 1981 roku). Nonsensem byłoby negowanie tych faktów poświadczonych przez liczne przekazy źródłowe. Bywały oczywiście spiski wymyślane przez dyktatorów, którzy w ten sposób chcieli rozprawić się ze swoimi przeciwnikami. Tak właśnie postąpił Hitler, likwidując Rôhma z jego sztabem (1934), czy Stalin, który posłał na śmierć niemal całą elitę partyjną pod zarzutem, że „te wyrzutki społeczeństwa" już od pierwszych dni rewolucji „należały do spisku przeciw Lenino- wi, przeciw partii, przeciw państwu radzieckiemu"3.
Pod spiskową (nazywaną także przez niektórych badaczy agenturalną czy policyjną) wizją historii rozumiem więc nie samo zajmowanie się tego rodzaju sprzy- siężeniami lecz przypisywanie im decydującego znaczenia. Łączy się to zazwyczaj z lekceważeniem lub wręcz negowaniem innych czynników sprawczych. Po drugie, spiskowa wizja dziejów zakłada istnienie demonicznych organizacji działających poprzez dziesiątki lat, czy nawet stulecia. W sposób niesłychanie konsekwentny miały one realizować ten sam program, sformułowany w tajnych radach, protokołach czy instrukcjach. Przyjęcie agenturalnej teorii dziejów czyni bezprzedmiotową i niepotrzebną całą żmudną pracę historyków, starających się ustalić skomplikowane nieraz przyczyny wydarzeń lub uwarunkowania procesu dziejowego. Na miejsce racjonalnie prowadzonych badań wchodzi prymitywne myślenie, stanowiące poniekąd swoistą odmianę magii.
Nic więc dziwnego, że już w ubiegłym stuleciu krytykowano podobny sposób patrzenia na dzieje. Wojciech Gutkowski (1775-1826) autor jednej z pierwszych naszych utopii (Podróż do Kalopei) pisał, iż powstania wybuchają wtedy, „gdy cały naród jest zniechęcony przeciwko rządowi". Daremnie więc oskarża się „towarzystwa tajemne, że knują rewolucje, istniały te towarzystwa od wieków, a rewolucyjów nie było"4. Również Józef Ignacy Kraszewski wyśmiewał się z takich „co się wzajem straszą, sami nie wiedząc czym; jedni skrytą potęgą Lojoli, drudzy masonami i tajemniczymi spiski. [...] W średnich wiekach można się było może obawiać takich machinacji podziemnych, dziś są to straszydła na wróble". A jednak agenturalna wersja historii utrzymuje się w sposób zastanawiający swą trwałością oraz inercją, o której Fernand Braudel napisał, iż „jest jednym z największych rzemieślników historii"s.
Występowanie zjawisk historycznych, których korzenie bywają trudne do zrozumienia dla osób im współczesnych, rodzi zapotrzebowanie na wyjaśnienia najprostsze. Po cóż na przykład bawić się w żmudne ustalanie powodów, dla których doszło do szturmu na Bastylię czy Pałac Zimowy skoro łatwiej jest powiedzieć, że za pierwszym z wydarzeń stali masoni, a drugim sterowali Żydzi. Zdaniem Eco każdemu człowiekowi jest właściwa tendencja doszukiwania się ukrytych sprężyn wszystkich zjawisk. „Syndrom spisku" stanowi swoisty atrybut ludzkiego umysłu, „zdegenerowaną formę mentalności normalnej, poszukującej tylko sensów właściwych, nie mnożącej sensów nad potrzebę"6.
„Według tej teorii na kształt rzeczywistości nie mają wpływu takie czynniki, jak ruchy społeczne i polityczne, obyczaje, prądy umysłowe".7 Przyjęcie spiskowej wizji dziejów zwalnia ludzi od wysiłku umysłowego; urojony wróg występuje jako kozioł ofiarny. Ludzie nie lubią się przyznawać do własnych błędów: wolą je przypisywać innym. Zamiast wizji dziejów, w której wiele wydarzeń bywa rezultatem zbiegu okoliczności czy głupoty, o wiele bardziej kuszące wydaje się przyjęcie tezy, iż sterują nimi tajemnicze siły, działające z pełną premedytacją. Całkowitą rację ma pod tym względem Leszek Kołakowski, który przed laty napisał, iż dla wielu ludzi irracjonalność historii jest nie do zniesienia, jako prowadząca do poczucia całkowitego bezsensu życia8.
Jest rzeczą oczywistą, iż historyk nie może uznawać spiskowej teorii dziejów za busolę swej pracy badawczej. Nie znaczy to jednak, że powinien on zaniechać studiów nad dziejami wszelkiego rodzaju spisków, tych rzeczywistych i tych wymyślonych. Nie wolno mu również pozostawiać agenturalnej wersji historii poza zasięgiem zainteresowań badawczych. Tworzy ona bowiem doniosły element świadomości społecznej, który w wielu epokach wywarł jakże doniosły wpływ na kształtowanie obrazu wroga. W krajach rządzonych przez dyktatorów służy on jednoczeniu wokół nich zwolenników nieubłaganej walki, prowadzonej również przy pomocy skrajnego terroru, z tym wyimaginowanym przeciwnikiem.
Spiskowa teoria dziejów, stanowiąca narzędzie wielopłaszczyznowej manipulacji, stanowi zarazem jeden z rozdziałów propagandy politycznej. Twórcy kolejnych „tajnych instrukcji", przypisywanych kierownictwu wszechpotężnych organizacji, czerpali pełnymi garściami z dzieł swoich poprzedników. Największą chyba oryginalność wykazał pod tym względem nasz rodak, Hieronim Zahorowski (ok. 1582-1634), autor głośnego w całej Europie pamfletu Poufne rady Towarzystwa Jezusowego ( Monita privata Societatis Iesu, w późniejszych edycjach Monita secreta).
Zahorowski został usunięty z zakonu (w r. 1613) z niejasnych dziś dla nas powodów. Wówczas to, mszcząc się na dawnych konfratrach, ułożył (sam, czy też, jak sądzą niektórzy, we współpracy ze znanym przeciwnikiem Towarzystwa, księciem Jerzym Zbarskim) Poufne rady, przypisujące jezuitom żądzę opanowania świata (1614). Ten najbardziej prężny z zakonów, działających w dobie kontrreformacji, był znienawidzony nie tylko przez protestantów. Także w wielu kołach katolickich zazdroszczono jezuitom sukcesów misyjnych odnoszonych na innych kontynentach, jak również wpływów politycznych, jakie posiadali na licznych dworach Europy.
Wszystko to sprawiło, iż utwór Zahorowskiego już w XVII stuleciu doczekał się pół setki wydań, zarówno w łacińskim oryginale jak w tłumaczeniach na wiele języków nowożytnych. Choć inne pamflety antyjezuickie biły nieraz na głowę jego dziełko zaletami stylu, barwnością wywodów, umiejętnym ukazywaniem słabych stron Towarzystwa Jezusowego, to jednak o utworach tych wiedziano dobrze, iż są pamfletami. Natomiast Poufne rady dość powszechnie były uważane za autentyk. Posłuszeństwo z jakim uczniowie św. Ignacego Loyoli wykonywali polecenia zwierzchników nie stanowiło dla nikogo tajemnicy. Stąd również i wśród katolików niechętne Zakonowi osoby okazywały się skłonne uwierzyć, że jego kierownictwo udziela swym podwładnym instrukcji, które ci skrzętnie ukrywają przed oczyma postronnych. Zahoro- wski potrafił dość udatnie (co przyznawała i strona katolicka) naśladować rzeczywiste instrukcje, ułożone przez generała Klaudiusza Akwawiwę. Przypomnijmy, że szlacheccy czytelnicy Poufnych rad od stu lat wierzyli w autentyczność tak zwanych Rad Kallimachowych dla króla Olbrachta, w których przewrotny Włoch pouczał władcę Polski w jaki sposób ma w niej zaprowadzić absolutyzm (w rzeczywistości był to pamflet, sporządzony w XVI stuleciu przez któregoś z zagorzałych zwolenników „złotej wolności"). Pożądaną reakcję wywoływało też chytrze do Poufnych rad dodane pouczenie, aby w razie dostania się ich w niepowołane ręce wyprzeć się tych instrukcji, przeciwstawiając im oficjalne zalecenie władz zakonnych.
W XVIII-XX wieku liczba edycji Poufnych rad wzrosła do trzystu. Był to swoisty rekord, który można tylko porównać z późniejszą popularnością Protokołów mędrców Syjonu. Z tą jednak różnicą, iż te ostatnie były na ogół dość wiernie przedrukowywane za pierwszym wydaniem z r. 1903, gdy tymczasem do kolejnych edycji dziełka Zahorowskiego wprowadzano coraz to nowe poprawki i aktualizujące treści. W dobie Oświecenia dodano kluczowy dla późniejszej wersji dziełka rozdział XVII, w którym czytamy o dążeniach jezuitów do rozciągnięcia swej władzy na wszystkie państwa poprzez mieszanie się do polityki, rozniecanie kłótni wśród panujących, a następnie występowanie w roli mediatorów itd. W ten sposób utwór, w którym Zahorowski załatwiał również osobiste porachunki, stracił ostatecznie swój regionalny charakter. Wraz z powstawaniem całościowej wizji dziejów, obejmującej wszystkie kontynenty, działalność tego zakonu nabierała pod piórem kolejnych wydawców coraz to bardziej cech spisku wszechświatowego. Natomiast sprzysiężenia, o jakich pisano w średniowieczu miały zasięg lokalny, żeby wymienić choćby głośny we Francji XIV stulecia „spisek trędowatych", czy zarzuty wysuwane pod adresem żydowskich mieszkańców różnych miast oraz regionów. W konsekwencji Poufne rady stały się jednym z kamieni węgielnych, na których zbudowano później agenturalną wizję historii.
Popularność Monita secreta nie osłabła nawet po — przejściowej zresztą — likwidacji zakonu jezuitów (1773). W tekście pamfletu znajdowano moralne uzasadnienie tej decyzji; sam fakt kasaty posłużył zaś za źródło tak często w XIX wieku powtarzanych opowieści, iż Poufne rady zostały znalezione w jednym z likwidowanych archiwów zakonnych (zazwyczaj wymieniano tu kolegium w Brukseli). W XIX i XX wieku każda kolejna fala antyklerykalizmu (i związanej z nim ściśle jezuitofobii) przynosiła nowe wydanie tego dziełka, podobnie zresztą jak później rozwój antysemityzmu dawał impuls do reedycji Protokołów mędrców Syjonu. Skoro wierzono w autentyczność Poufnych rad, nikt nie chciał pamiętać o ich autorze; twórca tego bestselleru czytelniczego pozostał na dobrą sprawę znany jedynie wąskiemu gronu badaczy. Choć na przełomie XIX i XX wieku dowiedli oni, zdawałoby się ostatecznie, iż mamy tu do czynienia z oczywistym falsyfikatem, to jednak wśród niechętnych jezuitom badaczy radzieckich jeszcze przed kilkunastoma laty odzywały się głosy w obronie autentyczności dziełka, które w pierwotnej wersji napisał Zahorowski.
I pod tym względem Monita secreta podzieliły los Protokołów mędrców Syjonu; zwracał na to uwagę artykuł ogłoszony 4 marca 1938 r. na łamach „Os- servatore Romano". Zdaniem jego autora Protokoły stanowią „godną siostrę" Poufnych rad, a wiara w oba te utwory źle świadczy o inteligencji czytelników. Ci jednak dość często pozostawali nadal pod urokiem powieści popularyzujących spiskową wersję dziejów. Na czoło wysuwa się tu literatura awanturniczo-sen- sacyjna, w którym to gatunku pisarze francuscy ubiegłego stulecia (zwłaszcza A. Dumas oraz E. Sue) doszli do prawdziwego mistrzostwa, rodząc całe zastępy mniej lub bardziej utalentowanych naśladowców. Po Tajemnicach Paryża Eugeniusza Sue ukazały się Tajemnice Berlina i Petersburga, Wiednia i Warszawy, Lipska i Pesztu. Elementami sensacji i tajemnicą zagadki i zbrodni nie gard/iii tacy mistrzowie pióra jak Charles Dickens, Fiodor Dostojewski czy Wiktor Hugo. O ile zaś w ubiegłych stuleciach członkom tajnych stowarzyszeń oraz pospolitym przestępcom pisarze kazali się zbierać gdzieś w odludnych zamkach, w grotach czy pieczarach, to w XIX wieku następuje coś, co dałoby się określić jako urbanizację wyobraźni literackiej. Terenem groźnych dla społeczeństwa spotkań stają się miejskie cmentarze, rozległe korytarze i lochy podziemne czy kanały, żeby przypomnieć choćby Nędzników Wiktora Hugo. Eco zwraca słusznie uwagę, że podziemie zaczyna fascynować wielu powieściopi- sarzy; tam właśnie miał działać Fantomas oraz liczni bohaterowie książek Jules'a Verne'a.
Francuscy historycy literatury twierdzą, iż Aleksander Dumas właśnie pod wpływem Poufnych rad przekształcił w popularnej, stale u nas wznawianej, powieści Wicehrabia de Bragelonne, jednego z trzech muszkieterów w generała zakonu jezuitów. Aramis zyskuje dzięki temu olbrzymią władzę, pozwalającą mu zamienić Ludwika XIV na jego brata-bliżniaka, osadzonego w Bas- tylii, skąd uwalnia króla dopiero d'Artagnan. Scena rozmowy Aramisa najpierw z umierającym poprzednikiem, a następnie z lekarzem, który go otruł na polecenie „Wielkiej Rady", stanowi osąd zarówno moralności, jak wszechmocy jezuitów w duchu w pełni odpowiadającym pamfletowi Zahorowskiego.
Na Monita secreta powołuje się również Eugeniusz Sue w Żydzie wiecznym tułaczu. Tematem tej głośnej powieści, której polskie tłumaczenie ukazało się w rok po jej paryskim wydaniu (1844), jest bezpardonowa walka o spadek, jaką mieli stoczyć jezuici z członkami rodziny Rennenpontów. Już w 1851 r. warszawski dziennikarz i beletrysta, Antoni Wieniarski, przeniósł Żyda wiecznego tułacza na grunt polski. W jego książce Wysokie w XVII wieku czyli arianie w Polsce jezuici zostali zastąpieni przez antytrynitarzy (socynian), którzy w naszej powieści historycznej ubiegłego stulecia mieli jak najgorszą opinię.
Wiara we wszechpotęgę masonerii
Sukcesom dziełka Zahorowskiego niewiele zaszkodziła konkurencja, jaką w następnych stuleciach zaczęły dla tego pamfletu stanowić opowieści o wszechpotędze innych tajnych stowarzyszeń, i tych rzeczywistych i tych istniejących jedynie w bujnej wyobraźni powieśeiopisa- rzy. Na czoło wysunęło się tu niewątpliwie wolnomularstwo; powstałe w pierwszej połowie XVIII stulecia rychło zyskało wielu zwolenników, przede wszystkim wśród elity intelektualnej europejskiego Oświecenia. Choć Kościół był mu przeciwny, to jednak w lożach masońskich znaleźli się także liczni księża, z niektórymi biskupami włącznie. Tajemnica, jaką okrywały one swą działalność, stwarzała podatny grunt do snucia najbardziej fantastycznych domysłów na temat zasięgu wpływów i władzy tego stowarzyszenia. Nie brano przy tym pod uwagę faktu, iż masoneria stanowiła raczej formę działania na wpół konspiracyjnej organizacji niż stowarzyszenie podporządkowane jednolitemu kierownictwu. Poszczególne loże prowadziły nieraz ze sobą ostrą walkę, co innego uważając za główny cel działalności. W jednych na plan pierwszy wysuwała się więc przebudowa społeczeństwa w duchu humanitaryzmu, w innych dążenie do odzyskania niepodległości (wspomniane już wolnomularstwo narodowe w Polsce). We Francji doby Wielkiej Rewolucji loże w większości opowiedziały się za monarchią konstytucyjną. Stopniowo znaczna część zawiesiła swą działalność, ponieważ ich członkowie, należący do szlachty oraz wielkiej burżuazji, udali się na emigrację. Książę Filip Orleański, teraz Filip Egalité i członek klubu jakobinów, „odmówił dalszegu udziału w pracach Wielkiego Wschodu, któremu przewodniczył"9.
Pomimo że władze rewolucyjne podejrzewały loże o rojalizm, a na gilotynie straciły głowę dziesiątki ich arystokratycznych członków, to jednak już w czasie trwania rewolucji pojawiły się książki przypisujące jej wybuch działalności francuskiego wolnomularstwa. Ono też miało inspirować jakobiński terror, który doprowadził do egzekucji nawet samej pary królewskiej (inotabene zarówno Ludwik XVI jak i jego bracia byli członkami lóż masońskich). Do upowszechniania tej tezy przyczyniło się walnie wydane w 1797 roku pięcio- tomowe dzieło księdza Augustyna Barruela Mémoire pour servir à l'histoire du Jacobinisme (wznowienie: 1973). Dość rychło zostało ono przełożone na angielski, polski, włoski, hiszpański i rosyjski, co zresztą uczyniło z autora bogatego człowieka. Wykorzystując fakt, iż niektóre loże masońskie, chcąc dodać sobie splendoru, przyznawały się do pochodzenia od templariuszy, Bar- ruel twierdził, iż członkowie tego zakonu po śmierci na stosie wielkiego mistrza (1314) zawiązali tajne sprzysię- żenie, stawiające sobie za cel obalenie monarchii i Kościoła. W XVIII stuleciu miało ono przyjąć organizacyjną formę masonerii; od czasów Barruela wizja wolnomularstwa jako swoistej „międzynarodówki szatana", wszechobecnej i wszechpotężnej, zaczyna się utrwalać w propagandzie konserwatywnej szerzonej w znacznym stopniu przez duchowieństwo katolickie. Z czasem do wywodów Barruela dodano tezę, iż templariusze (a później masoni) podlegali centralnemu kierownictwu („superrządowi"), bez którego nie mogliby przecież tak długo przetrwać.
W Polsce propagandę antymasońską uprawiał ksiądz Karol Surowiecki, jeden z najbardziej konserwatywnych warszawskich kaznodziejów, tłumacz książki Barruela (Berdyczów 1812) oraz wielu innych druczków antymasońskich. Piętnowały one „braci sekretnych", którzy „spiknęli się na zburzenie starego a zbudowanie nowego świata". W wydanych anonimowo Tragicznych śpiewach masońskich ks. Surowiecki wskazywał na „czynny udział wolnomularstwa w przygotowaniu rewolucji francuskiej". W odpowiedzi masoni wydali List rabina lizbońskiego do rabina brzeskiego (1817), przedstawiający wolnomularstwo jako dalszy ciąg tajnych stowarzyszeń utworzonych przez Żydów jeszcze w niewoli babilońskiej. Dzięki temu autor Listów (był nim ks. M. Dłuski) stał się — wbrew własnym intencjom — „jednym z najwcześniejszych współtwórców" Protokołów mędrców Syjonu10.
W propagandzie antymasońskiej dość rychło dochodzą do głosu wyraźne akcenty antysemickie. Tu należałoby od razu zaznaczyć, iż czym innym był an- tyjudaizm, towarzyszący przez wiele wieków także i sąsiedztwu polsko-żydowskiemu, czym innym zaś antysemityzm. Antyjudaizm to niechęć lub nawet wrogość wobec Żydów, wywołana obcością ich religii i obyczajów, jak również konkurencją gospodarczą. Towarzyszyło temu wyśmiewanie się z ich sposobu bycia czy mowy, w sumie jednak nie tak bardzo różniące się od stosunku do innych, niepolskich grup etnicznych. „Nie ma Niemca, którego by gorzej od Żydów nie traktowali" — skarżył się z niejaką zresztą przesadą w początkach XVI stulecia na krakowskich mieszczan niemiecki humanista, Rudolf Agricola młodszy.
W szlacheckiej Rzeczypospolitej kogoś, kto przechodził z judaizmu na chrześcijaństwo, przestawano uważać za Żyda (na Litwie było to nawet przez pewien czas premiowane szlachectwem). Niekiedy ślad tego pozostawał w nazwisku, typu na przykład Żydowski, którego nosiciele bywali obiektem ironicznych przytyków. Ale podobne zgryźliwe uwagi musieli przecież znosić i świeżo uszlachceni plebejusze. Antyjudaizm przetrwał w Polsce, zwłaszcza w małych miasteczkach, aż do czasów II wojny światowej. Dopiero mniej więcej od schyłku ubiegłego stulecia zaczął się obok niego równolegle wytwarzać antysemityzm, oparty na przekonaniu o rasowej obcości Żyda oraz zagrożeniu, jakie ona stwarza.
Zwolennik tradycyjnego antyjudaizmu uzna współżycie w jednym mieście czy miasteczku z Żydem za dopuszczalne, aczkolwiek w pewnych okolicznościach uciążliwe. Na ogół też będzie popierał postulaty asymilacji tej grupy etnicznej. Natomiast dla antysemity Żyd zawsze pozostanie Żydem; nie pomoże mu zmiana wyznania, ani silne akcentowania poczucia przynależności do nowej wspólnoty, ani wreszcie istotny wkład do kultury narodowej. Polski antysemita będzie dumny z asymilacji Niemców, Rosjan, Francuzów czy Włochów. Natomiast analogiczne procesy zachodzące u Żydów uzna za manewr pozorny, mający na celu zaszkodzenie tej kulturze od wewnątrz. Antysemityzm wiąże się więc nierozerwalnie z wiarą w spiskową teorię dziejów, z drugiej zaś strony z rasizmem.
Zanim jeszcze zaczęto pisać o sprzysiężeniu Mędrców Syjonu w świadomości chrześcijan istniał już obraz żydowskiego sanhedrynu, który przed wiekami skazał był na śmierć Boga-Człowieka. W średniowieczu doszły do tego pogłoski o istnieniu tajnej rady rabinów, posiadającej główną siedzibę w okupowanej przez wyznawców islamu Hiszpanii. Stamtąd mieli oni kierować podziemną walką przeciwko wyznawcom chrześcijaństwa, której przejawami były mordy rytualne i profanacje hostii. Oskarżenia na tym tle doprowadziły do wielu procesów kończących się nieraz śmiercią oskarżanych w nich Żydów. Choć już w XVII wieku ukazywano mędrców żydowskich spiskujących przeciwko wierze chrześcijańskiej (jak to widzimy m.in. na jednym z malowideł w krużgankach klasztoru oo. dominikanów w Janowie Podlaskim), to jednak nikt nie pomawiał ich jeszcze o chęć zapanowania nad światem.
Stale odbywające się w szlacheckiej Rzeczypospolitej sejmy żydowskie czterech prowincji (tzw. waady) uchodziły uwadze opinii szlacheckiej, która najwidoczniej nie widziała w tych zgromadzeniach spotkań groźnych dla chrześcijan. Kiedy jednak Napoleon zwołane w 1806 r. do Paryża zgromadzenie żydowskich rabinów i uczonych nazwał „wielkim sanhedrynem" obudziło to podejrzenia, iż jest on tajnym rządem, który istniał od wieków, stale działając na szkodę świata i dopiero teraz się ujawnił. O demonicznej konspiracji wszechpotężnego żydostwa, którym kieruje „filozofski Sanhedryn", czytamy już w przekładzie wspomnianej książki Barruela.
Zmarły w 1820 r. autor pod koniec życia rozbudował jeszcze swą teorię światowego spisku: gęstą siecią lóż masońskich, których wpływy miały docierać do najmniejszych nawet zakątków, kierowała rzekomo najwyższa rada, złożona z 21 członków, wśród których nie mniej niż dziewięciu stanowili Żydzi. Barruel obdarzył ją tymi samymi właściwościami, jakie później przypisywano Mędrcom Syjonu: talenty organizacyjne oraz olbrzymie wpływy rada miała łączyć ze zdolnością do całkowitej konspiracji wobec społeczeństw zachodniej Europy, nieświadomych złowrogiej roli, którą organizacja odgrywa oraz potęgi, jaką posiada. W światowy spisek Żydów przeciwko chrześcijaństwu wierzył „papież" francuskich konserwatystów Joseph Marie de Maistre (1753-1821), zagorzały zwolennik podporządkowania władzy świeckiej duchowemu władztwu Rzymu.
Skoro istniał spisek to jego przywódcy musieli się gdzieś potajemnie zbierać. Dość powszechnie, zwłaszcza w literaturze poświęconej „prehistorii" Protokołów mędrców Syjonu, przyjmuje się, iż pierwszy takie zebranie opisał dziennikarz niemiecki, Herman Goedsche, autor sensacyjnych powieści wydawanych pod pseudonimem: Sir John Retcliffe. W jednej z nich, zatytułowanej Biarritz (Berlin 1868) zamieścił on opis takiego spotkania, jakie Sanhedryn miał co sto lat odbywać na żydowskim cmentarzu w Pradze czeskiej. Należy wszakże przypomnieć, że o trzydzieści lat wcześniej ukazała się
Nie-Boska komedia Zygmunta Krasińskiego (Paryż 1835), w której „przechrzty" odgrywają rolę inspiratorów opisanej w tym dramacie rewolucji.
Zgromadzeni wokół Talmudu z jego kart czerpią nienawiść do chrześcijaństwa, któremu przysięgają zagładę. „Chórowi przechrztów" poeta każe powoływać się na Jehowę: on to „nami, gdyby splotami niezmiernej gadziny, oplótł świat czcicielów Krzyża, panów naszych, dumnych, głupich, niepiśmiennych" (to jest nieznają- cych ksiąg prawdziwej wiary). Ostateczny tryumf kierowanej przez Pankracego rewolucji to zarazem zwycięstwo owego spisku. „Chwil kilka jeszcze, jadu żmii kropel kilka jeszcze — a świat nasz, o bracia moi".
Jak wynika z korespondencji autora dramatu z Augustem Cieszkowskim Zygmunt Krasiński wierzył w istnienie takiej właśnie konspiracji. Jego zdaniem Żydzi zawsze knuli ohydne spiski, zwłaszcza przeciwko chrześcijańskiemu światu. „Moja scena o przechrztach nie taka bajeczna. Wiele prawdy w niej" — pisał poeta w lipcu 1848 r. W przekonaniu tym utwierdziła go książka Jana Czyńskiego, wydana w r. 1833 po francusku (w Paryżu), w której autor dowodził, iż Żydzi, podobnie jak wszystkie warstwy upośledzone, są naturalnymi sprzymierzeńcami wszelkich rewolucji. Warto dodać, iż niechętne tej grupie etnicznej stanowisko zajmował ojciec Zygmunta, Wincenty Krasiński, który jeszcze przed wybuchem powstania listopadowego domagał się ograniczenia praw publicznych Żydów.
Angielski przekład Nie-Boskiej komedii ukazał się w 1923 r., w chwili gdy trwały tam spory na temat autentyczności Protokolow mędrców Syjonu. Wspomina o nich przedmowa, którą poprzedził to dzieło Gilbert K. Chesterton. Głośny pisarz angielski, znany ze swych konserwatywnych poglądów, podkreśla, iż Krasiński plany rewolucji każe snuć ,,w jakimś sekretnym Sanhedrynie, gdzie ci Żydzi układają plan zniszczenia naszej społeczności w takich samych prawie ściśle słowach, jakie później przypisywano Mędrcom Syjonu". Chesterton pisze, że dla przeciętnego Anglika jest to nowość, gdyż dopiero przed kilkoma laty gazety zaczęły napomykać o ich Protokołach. Pojawienie się tego motywu już w utworze wydanym w r. 1835 należy więc uznać za rzecz „prawdziwie rewelacyjną. Przecież w Rewolucji Francuskiej nie było mowy o semityzmie, ani o antysemityzmie. [...] Krasiński musiał spostrzec ten element bolszewizmu, czy to dlatego, że we wschodniej Europie był on zupełnie oczywisty nawet już wtedy, czy też dlatego, że był to człowiek niezwykle przeniklliwy i przewidujący".
Już w 1841 r. ukazało się pierwsze tłumaczenie Nie-Boskiej komedii na język niemiecki; następne wyszło w jedenaście lat później. Być może jedno z nich miał w ręku Goedsche, choć nie jest to wcale aż takie pewne. Trudno natomiast przypuścić, aby sam pisząc sensacyjne powieści nie znał swego kolegi po piórze, Aleksandra Dumasa. Przypomnijmy, że powieść Dumasa Józef Balsamo zaczyna się w r. 1770 od tajnego spotkania przywódców francuskiej masonerii. Początkowo planują oni wywołanie rewolucji i szturm Bastylii; na wieść wszakże o możliwości objęcia tronu przez nowego władcę odkładają jej wybuch na lat dwadzieścia. Masoni mają bowiem nadzieję, iż Ludwik XVI skompromituje samą instytucję monarchii oraz cały stary ustrój (ancien régime).
W powieści Biarritz natomiast przedstawiciele trzynastu plemion Izraela informowali zebranych o postępach osiągniętych w walce o panowanie nad światem. Droga do władzy wiodła przez nagromadzenie złota, podkopywanie autorytetu Kościoła i armii, wywoływanie rewolucji, opanowanie prasy; na zakończenie zebrania przewodniczący z plemienia Levi zapowiedział, że jeśli dalszy rozwój wypadków będzie posiadał równie pomyślny przebieg, to za następnych sto lat Żydzi staną się rzeczywistymi panami świata, a chrześcijanie ich pachołkami. Spiskowcy nie podejrzewali jednak, że ich obradom przysłuchuje się dwóch mężczyzn (niemiecki uczony i ochrzczony Żyd), którzy zaprzysięgli sobie, iż uczynią wszystko, aby przeszkodzić w realizacji tego diabelskiego planu.
Powieść Biarritz dość rychło zyskała znaczną popularność, i to właśnie ze względu na rozdział zatytułowany A uf dem Judenkirchhof in Prag (Na żydowskim cmentarzu w Pradze). W paru krajach pojawiły się przedruki tego właśnie rozdziału, przy czym jako tytuł dawano niekiedy Mowę rabinów, lub też — pozostawiając dawny — w podtytule dorzucano Żydzi panami świata. Mowa rabinów, przypisana jednak tylko jednemu z nich (rabinowi Reichhornowi), ukazała się w okresie międzywojennym również w polskim tłumaczeniu. Znajdujemy w niej twierdzenia, które staną się później myślą przewodnią Protokołów mędrców Syjonu. Mowa kreśliła bowiem dzieje walki Żydów o zapanowanie nad światem; w tym celu gromadzą w swych rękach całe jego złoto. Zawierała wezwanie do walki z Kościołem (prowadzić ją mieli również pozornie tylko ochrzczeni żydowscy neofici), rozciągnięcia wpływów na młodzież i prasę, wchodzenia do rządów. Mówcy wyrażali przekonanie, iż ostateczny tryumf Izraela jest już bliski dzięki głupocie i ślepocie mas, które zawsze dają się prowadzić krzykaczom, „a któż lepiej i głośniej od Żyda hałasować i blagą otumanić potrafi?"11. Szczególną popularnością cieszył się ten tekst w Niemczech; w ostatniej ćwierci ubiegłego stulecia stały się one głównym ośrodkiem, z którego propaganda antysemicka promieniowała na całą ówczesną Europę. Powieść Biarritz stanowiła w niej szczególnie użyteczny oręż: z jednej bowiem strony trudno było poważnie polemizować z fikcją literacką, z drugiej zaś entuzjaści tej opowieści twierdzili, iż Goed- sche w sfabularyzowanej formie przedstawia rzeczywiste wydarzenia. Rychło też zaczęła ona należeć do druków, o których już w XVI stuleciu pisano, iż „pachną krwią". Mową rabinów posłużył się m.in. znany rosyjski antysemita, Pawelacz Kruszewan, przygotowując krwawy pogrom Żydów w Kiszyniowie (1903). Do motywu stanowiącego jeden z głównych wątków powieści Biarritz nawiązał serbski publicysta, Osman-Bey, działający w Niemczech. Z tą tylko różnicą, iż zebranie tajnej rady żydowskiej przeniósł do Krakowa, gdzie około 1840 r. miała ona obradować nad sposobami zawładnięcia światem (Osman- -Bey, Die Eroberung der Welt durch die Juden, Wiesbaden 1875). Także i ta książka zyskała znaczną popularność, o czym świadczą liczne wznowienia, jakie ukazały się również i w naszym stuleciu.
Jeszcze dalej idący element fantazji wprowadził do propagandy antyżydowskiej Gougenet des Mousseaux w książce Le Juif, le judaisme et la judaisation des peuples chrétiens (Żyd, judaizm i judaizacja narodów chrześcijańskich, Paris 1869), którą jeden z badaczy nazywa Biblią współczesnego antysemityzmu12. Zdaniem Mousseaux tajny spisek żydowski działa pod bezpośrednim zwierzchnictwem szatana i dąży do wprowadzenia jego kultu w całym świecie. Notabene to samo zarzucano templariuszom podczas ich procesów; także jezuici na krótko przed wypędzeniem arian z Polski pomawiali ich, że w swych zborach oddają cześć diabłu. Pod koniec XIX wieku zwłaszcza we Francji zaczęły się mnożyć ataki na masonów, którzy podobne praktyki mieli stosować w lożach. Zainteresowanie opinii publicznej tymi „rewelacjami" zręcznie wykorzystał francuski dziennikarz Gabriel Jogand-Pages. W latach 1892-1894 wydał on pod pseudonimem Leo Taxil książki o kulcie szatana, jaki rzekomo praktykowali wolnomularze. Dla zwolenników antysemityzmu nie ulegało wątpliwości, iż za tym wszystkim stoją Żydzi.
Zdaniem Gougenota des Mousseaux pragną oni doprowadzić świat do takiej ruiny gospodarczej, iż zrozpaczona ludzkość za jedyny ratunek uzna poddanie się panowaniu a właściwie tyranii królów żydowskich. Posłużą się w tym celu podporządkowaną sobie prasą oraz pieniędzmi, które zdołali zgromadzić kosztem chrześcijan. Te same poglądy odnajdziemy później w Protokołach mędrców Syjonu.
Propaganda antysemicka sięgnęła również do wywodzących się jeszcze ze średniowiecza oskarżeń o mordy rytualne. Wysuwał je również nasz rodak Hipolit Lutostański, który w r. 1876 opublikował osobną książkę poświęconą używaniu przez Żydów krwi chrześcijańskiej do celów kultowych. To dzieło eksksiędza, który przeszedł na prawosławie, zostało wydane na koszt państwa, stając się m.in. lekturą młodego carewicza (przyszłego Aleksandra III). W kilkanaście lat później Lutostański zwrócił się do czołowych przedstawicieli rosyjskiego żydostwa z propozycją napisania — za pokaźnym wynagrodzeniem — pracy, która obalałaby tezy tamtej książki. W razie nieprzyjęcia oferty groził kontynuowaniem antysemickiej propagandy. Ponieważ Lutostański nie otrzymał żadnych pieniędzy, kontynuował ją aż do rewolucji 1905 r., kiedy to ponownie odwołał swoje tezy na temat mordów rytualnych.
Podobnie zresztą postąpił wspomniany już Taxil, który w 1897 r. określił to co pisał poprzednio na temat kultu diabła w lożach masońskich jako mistyfikację, tworzoną z chęci zysku i — zabawy. Jego poprzednie publikacje nadal jednak znajdowały chętnych czytelników, a w okresie międzywojennym doczekały się nawet tłumaczenia na polski. Także i książkę Lutostań- skiego wykorzystano jako materiał dowodowy w procesie o mord rytualny, który został wytoczony w r. 1913 w Kijowie (słynna na całą Europę sprawa Mendela Bejlisa, zakończona wyrokiem uniewinniającym). W przeciwieństwie jednak do Lutostańskiego i Taxila, właściwy autor Protokołów mędrców Syjonu nigdy nie zdradził swej tożsamości. Wśród licznych zarzutów stawianych tam Żydom brak było pomówienia o mordy rytualne.
Treść Protokołów
Pamflet ten, oparty rzekomo na wykładach wygłoszonych podczas I Kongresu Syjonistycznego w Bazylei (1897) został po raz pierwszy ogłoszony w petersburskim czasopiśmie „Russkoje Znamia" (1903), w dwa lata później ukazał się zaś w postaci oddzielnej książki. Data ta nieprzypadkowo zbiegła się z wydarzeniami rewolucji 1905 r. Wszystko wskazuje bowiem na to, iż Protokoły zostały sporządzone z inicjatywy carskiej ochrany, która z ich pomocą chciała zwalczać ruch rewolucyjny. Z Protokołów wynikało, że sprawcami wszystkich przewrotów społecznych są Żydzi, spodziewający się na tej właśnie drodze dojść do panowania nad światem. „Autor lub autorzy tej broszury usiłują wmówić czytelnikowi, że od stuleci istnieje ogólnoświatowy spisek, którego uczestnicy stawiają przed sobą cel ustanowienia żydowskiego «superrządu». Do osiągnięcia tego celu mają jakoby prowadzić: inspirowanie rewolucji, wywoływanie zamieszek i buntów, rozniecanie walki klas oraz powodowanie rozkładu społeczeństwa przez upijanie go" — piszą dwaj radzieccy historycy w artykule ogłoszonym przed paroma laty w tygodniku „Ogoniok"13.
Z opinią tą koresponduje osąd francuskiego jezuity, wyrażony swego czasu na łamach katolickiego „Nouvelle Revue Théologique" (nr 1, 1938). Pierre Charles SJ pisał wówczas: „Studiując nieco dokładniej całość Protokołów, łatwo jednak dostrzec, iż te cyniczne plany światowego przewrotu są żałośnie ubogie; roi się w nich od sprzeczności; nieustannie zakładają rozwiązanie najważniejszych problemów, a niedorzeczność zalecanych tam środków działa uspokajająco. Jeśli tajemniczy Mędrcy Syjonu istotnie nie mają żadnej innej mądrości prócz objawionej na tych stronicach, świat może spać spokojnie"14.
Ponieważ Protokoły roją się nie tylko od sprzeczności, ale i od powtórzeń spróbujmy przedstawić ich treść w układzie problemowym. Najogólniej biorąc zawierają one trzy wątki, a mianowicie krytykę liberalizmu, omówienie sposobów jakimi Mędrcy pragną dojść do władzy, wreszcie wizję świata, który ma powstać po zwycięstwie zawiązanego przez nich spisku. Ich twórcy (twórca?) wychodzą z założenia, iż wolność polityczna, tak pociągająca wielu ludzi, nie może być nigdy w praktyce urzeczywistniona. Korzystała z niej kiedyś arystokracja sprawująca władzę dla dobra wszystkich, ale jej rządy należą już do przeszłości. Liberalizm jako kierunek polityczny nie zdał egzaminu, doprowadzając jedynie do chaosu. Narody okazały się niezdolne, aby rządzić się same; nie wiedzą dobrze czego chcą i łatwo dadzą się oszukiwać. Zaprowadzić porządek może jedynie despota, nie cofający się przed terrorem. Przemoc jest jedyną sprawdzającą się formą rządu: do jej sprawowania niezbędna jest siła, ta zaś wynika z posiadania kapitału. Światem rządzi dziś zło. Następnie Protokoły stwierdzają, iż do zdobycia nad nim całkowitej władzy niezbędne jest doprowadzenie do ruiny państw chrześcijańskich, nad czym Mędrcy Syjonu od dawna pracują. Należy w tym celu wszelkimi sposobami wprowadzać i popierać destabilizację, przede wszystkim zaś wywoływać rewolucje społeczne, rozruchy i niepokoje.
Istniejący system polityczny umożliwia wykorzystanie do tego celu walk parlamentarnych, jak również walk między partiami, których ilość należy mnożyć. Stale trzeba utrzymywać i podsycać niezadowolenie robotników, podkopywać zaś autorytet władzy. Jest on i tak osłabiony na skutek wprowadzenia systemu prezydenckiego. Stanowiska te należy obsadzać marionetkami, którymi łatwo jest kierować, a więc najlepiej ludźmi o zaszarganej przeszłości. Narzędziem sprawowania władzy powinny stać się także loże masońskie, z których należy usunąć jednostki nieposłuszne. Przemysł winien zostać objęty monopolem, aby można było za jednym zamachem zniszczyć nieżydowskie kapitały, gdy tylko Mędrcy zechcą objąć władzę.
W stosunkach międzynarodowych należy tak dążyć do skłócenia ze sobą państw, aby utrzymanie stałego pokoju na świecie stało się niemożliwe. Trzeba rozwijać zbrojenia, jak najczęściej musi przychodzić do wojen, nie przynoszących zysku żadnej ze stron. Za wszelką cenę winno się podkopywać moralność nasyłając swoich ludzi w charakterze nauczycieli i służby domowej do rodzin chrześcijańskich. Trzeba popierać prostytucję i pijaństwo. Ponieważ „goje" mogą podejmować próby przeciwstawienia się temu spiskowi należy podburzać prosty lud przeciwko rządzącym. Jeśli Mędrcy zdołają sprawić, aby zapanował głód, wówczas pewnego dnia we wszystkich krajach jednocześnie wybuchnie rewolucja, która zniszczy własność prywatną (wyjąwszy oczywiście majątek samych Żydów). Gdyby Europa wbrew oczekiwaniom wystąpiła przeciwko władzy Mędrców — wówczas „odpowiemy armatami amerykańskimi, chińskimi lub japońskimi" (VII, 6)15. Jeśli goje powstaną z bronią w ręku, wtedy zostaną wysadzone w powietrze tunele metra, budowane w tym właśnie celu we wszystkich stolicach. Ta część ludności, która pozostanie a zechce jeszcze stawiać opór, będzie zniszczona przy pomocy umyślnie rozsiewanych epidemii.
W Protokołach czytamy, iż Mędrcy mogą być dumni z tego, co już zdołali uczynić. Zniszczyli bowiem religię, zwłaszcza zaś chrześcijaństwo. Tam skąd usunięto jezuitów papiestwo stało się w praktyce bezbronne i może być w każdej chwili obalone. Upadł również prestiż świeckich władców; zamachy tak ich wystraszyły, iż bez ochrony nie odważają się pojawiać publicznie. Natomiast ich mordercy są wysławiani jako męczennicy. Towarzyszy temu powszechna ruina gospodarcza; długi państwowe rosną a finanse są w opłakanym stanie. Niebawem państwa chrześcijańskie, znajdujące się w tak katastrofalnym położeniu, będą szczęśliwe mogąc się poddać władzy Mędrców, którzy założyli już zresztą fundamenty swego panowania. Na miejscu arystokracji pojawiła się plutokracja sprawująca rządy za pomocą pieniądza. Zdominowała ona system prawny, o czym świadczy wprowadzenie tak diabelskiego pomysłu, jakim są sądy rozjemcze. Mędrcy opanowali również oświatę wprowadzając poprzez ich agenta, niejakiego Bourgeois, system nauki poglądowej „mającej zamienić gojów w bezmyślne zwierzęta" (XVI, 8). Protokoły mia- }y tu niewątpliwie na myśli Leona Bourgeois (1851- -1925), który w r. 1898, a więc w okresie ich powstawania był ministrem oświaty, zasłużonym dla reformy szkolnictwa we Francji. Przede wszystkim jednak Mędrcy kontrolują politykę i polityków. Wszystkie partie od skrajnie prawicowych do najbardziej radykalnych stanowią w istocie posłuszne im narzędzia. Dzięki masonerii mają zaś dostęp do najważniejszych tajemnic państwowych.
Po toczonej przez wiele lat walce, która pochłonęła tyle ofiar, w tym również Żydów, Mędrcy Syjonu zbliżyli się do ostatecznego celu, który zostanie osiągnięty być może już w ciągu najbliższych stu lat. Jest nim zbudowanie światowego imperium Żydów, gdzie władzę sprawowaliby książęta z domu Dawida. To sam Bóg powołał ich na władców świata. W tym przyszłym państwie masy będą trzymane z dala od polityki, wszystkie publikacje zostaną poddane surowej cenzurze, a swoboda słowa i zebrań poważnie ograniczona. Każdy zostanie poddany stałemu nadzorowi ze strony tajnej policji, która będzie znacznie rozbudowana, nieposłuszeństwo karane równie surowo jak kradzież czy mord. Od obywateli będzie się wymagać całkowitej i bezwarunkowej subordynacji, równocześnie zaś obiecywać, iż w dalekiej przyszłości wszystkie te ograniczenia zostaną zniesione. W istocie jednak prawdziwa wolność nigdy nie zapanuje.
Państwo zadba natomiast o pomyślność gospodarczą obywateli. Bezrobocie ulegnie likwidacji, wysokość podatków dostosowana do posiadanego majątku. Strajki zostaną zakazane a pijaństwo surowo wzbronione. Uczyni się wszystko, aby masy pozostały spokojne i zadowolone. Będzie obowiązywać jasne i nieomylne prawodawstwo, a sędziowie będę wymierzać sprawiedliwość w sposób nienaganny. Na władców zostaną powołani właściwi ludzie o nieskazitelnym charakterze moralnym, niegodni tronu dziedzice będą bezwzględnie usuwani. Panujący winien prowadzić się bez zarzutu i nie może posiadać osobistego majątku. Władca świata będzie się swobodnie przechadzał wśród poddanych i „prowadził na placach publicznych rozmowy z narodem" (XXIV, 2). Otaczać go jednak będzie zawsze „niewidoczna straż" (XVIII, 4), dziś powiedzielibyśmy: służba bezpieczeństwa. Pod jego berłem narody świata będą szczęśliwe a królestwo Syjonu trwać będzie wiecznie16.
Pamflet Joly'ego ukazał się wcześniej
Protokoły mędrców Syjonu niemal od razu zyskały olbrzymią popularność, do której jeszcze powrócę. Nie przerwało jej wcale odkrycie pierwowzoru, które zawdzięczamy Filipowi Gravesowi, korespondentowi „Ti- mesa" w Konstantynopolu. Pewien Rosjanin, były posiadacz ziemski, skądinąd szczery wyznawca prawosławia i zwolennik monarchii konstytucyjnej, przekazał mu książkę jaką nabył tam wraz z innymi od jednego z oficerów ochrany, który znalazł schronienie w Turcji. Jej pierwsze strony były wydarte, poszukiwania podjęte w Bibliotece British Muséum pozwoliły jednak ustalić, że jest to dzieło paryskiego adwokata, Maurice'a Joly'ego (1829-1878), Dialogue aux Enfers entre Montesquieu et Machiavel, wydane w 1864 r. w Brukseli. Ten dialog w piekle między Monteskiuszem a Makiawelem należał do tak modnego we Francji, i to od końca XVII wieku poczynając, gatunku „rozmów umarłych", w których notabene często występowały postacie obu tych polityków. „Miały one zazwyczaj za rozmówców wybitne i sławne postacie historyczne, pochodzące z różnych krajów i epok, które spotykały się ze sobą w krainie cieni, dyskutując na różnorakie tematy"17. Do tej formy literackiej wypowiedzi sięgali autorzy tak wybitni, jak Bernard Fontenelle, François Fenelon, Wolter, a w Polsce Ignacy Krasicki.
Joly nie należał do tej elity francuskiej literatury; agresywny publicysta polityczny był nieubłaganym przeciwnikiem rządów Napoleona III, który dotkliwie ograniczył prawa parlamentu skupiając w swych rękach całą inicjatywę ustawodawczą. Wolności obywatelskie zostały zlikwidowane a prasa w praktyce zakneblowana: cenzury wprawdzie nie wprowadzono, ale „nieustanna groźba grzywien, zawieszeń, zamknięcia gazety zmuszała redakcje do potulnej autocenzury". Kontroli rządowej poddano nie tylko teatr, szkoły i wydawnictwa lecz nawet kawiarnie jako miejsca, w których toczyły się dyskusje polityczne. Wprowadzona w 1858 r. ustawa o powszechnym bezpieczeństwie dawała rządowi „prawo arbitralnego internowania, wyganiania, deportowania bez sądu wszystkich przeciwników reżimu"18. Należący do nich Joly swój pamflet, w którym występuje Monteskiusz, broniący zasad liberalizmu i Makiawel jako rzecznik cynicznego despotyzmu, opublikował przezornie za granicą, co mu niewiele pomogło. Cały nakład książki został już na granicy skonfiskowany przez francuską policję, a samego autora skazano w kwietniu 1865 r. na piętnaście miesięcy więzienia. Nie trzeba dodawać, że jej kolportaż był surowo zabroniony, co zresztą nie przeszkodziło dalszym anonimowym wydaniom we Francji i Belgii.
W serii artykułów, ogłoszonych na łamach „Time- sa" (numery z 16-18 sierpnia 1921 roku) Graves przekonująco wykazał, że Protokoły stanowią w znacznej mierze plagiat z tego właśnie pamfletu. Ich autorzy zastąpili 25 dialogów 24 protokołami, w 8 z nich zapożyczenia „stanowią więcej niż połowę tekstu, a siódmy protokoł został przepisany prawie w całości. Z 2560 wierszy zostało wykorzystanych, bez wprowadzenia jakichkolwiek zmian, aż 1040"'9. W Protokołach usunięto oczywiście nazwiska Makiawela i Monteskiusza a wprowadzono „gojów" oraz Żydów, o których Joly nie wspomina ani słowem. Poglądy włoskiego humanisty włożono w usta Mędrców Syjonu sugerując, iż chcą przy pomocy metod (stosowanych, dodajmy, m.in. przez Napoleona III) zawładnąć światem. Również i wizja jego przyszłości pod rządami króla z pokolenia Dawida stanowi oczywiście twór autora (autorów) Protokołów. W obfitej literaturze im poświęconej dość często pojawia się w charakterze załącznika zestawienie odpowiednich fragmentów obu utworów. Ponieważ jednak porównanie wszystkich zapożyczeń zmusiłoby nas do ponownego przedruku aż 40% Protokołów ograniczymy się do kilkunastu tylko przykładów:
Joly
Zły instynkt u człowieka jest silniejszy niż dobry. [...] Wszyscy ludzie pragną dominacji [...] nie ma takiego, co nie stałby się ciemiężycie- lem, gdyby mógł [...] wszyscy lub prawie wszyscy gotowi są poświęcić prawa innych dla własnych interesów.
Kto utrzymuje w ryzach te krwawe zwierzęta, co zowią się ludźmi?
Protokoły
Ludzie o popędach złych są znacznie liczniejsi od zacnych. Każdy człowiek pragnie władzy [...]
Każdy chciałby zostać dyktatorem, gdyby mógł [...] niewielu jest takich, którzy nie byliby gotowi poświęcić wspólne dobro, by osiągnąć własną korzyść (I, 1).
Co poskramiało zwierzęta drapieżne zwane ludźmi?
\J początków społeczeństw leży brutalna i niepohamowana siła, potem jest prawo, czyli znowu silą regulowana przez
formę.
Wolność polityczna to idea względna.
Miast myśleć o naprawie opinii publicznej, trzeba ją najpierw oszołomić, uczynić niepewną przez zdumiewające sprzeczności.
Wprowadziłbym na przykład olbrzymie monopole finansowe, rezerwuary majątku publicznego, od których tak ściśle zależeć będzie los wszystkich prywatnych fortun, że zostałyby pochłonięte nazajutrz po wszelkiej katastrofie politycznej.
Monteskiuszu, jesteś ekonomistą, doceń więc wartość tej kombinacji.
Arystokracja jako silą polityczna zniknęła, lecz ziemiańska burżuazja jest jeszcze elementem oporu.
Może konieczne będzie zubożenie jej lub nawet całkowite zrujnowanie. Wystarczy na to zwiększyć koszta obciążające własność ziemską. [Należy] przesadnie rozwijać przewagę państwa, czynić zeń
W okresie kształtowania się ustroju społecznego ludzie ulegali sile ślepej i brutalnej, następnie zaś prawu, które nie jest niczym innym, jak tąż silą, lecz zamaskowaną (1,2) Wolność polityczna jest ideą, nie zaś faktem (I, 3). Aby owładnąć opinią społeczną, należy ją doprowadzić do dezorientacji, głosząc z różnych stron tyle poglądów społecznych [...] dopóki goje nie zbłądzą w tym labiryncie (V, 10).
Wkrótce zaczniemy organizować olbrzymie monopole, zbiorniki kolosalnych bogactw, od których nawet znaczne majątki gojów będą zależne o tyle, że zatoną wraz z kredytem państw nazajutrz po katastrofie politycznej.
Niechaj ekonomiści rozważą doniosłość tej kombinacji (VI, 1)
Arystokracja gojów jako siła polityczna nie istnieje [...] lecz jako posiadaczka terenów szkodliwa jest dla nas [...] Wobec tego za wszelką cenę musimy ją wyzuć z ziemi [...] Najlepszym sposobem po temu jest powiększenie ciężarów, czyli obdlużenia ziemi (VI, 4). Wszelkimi sposobami winniśmy podnieść znaczenie nasze- opiekuńczego władcę, inicjującego i nagradzającego.
Trzeba doprowadzić do tego, aby iv państwach byli już tylko proletariusze, kilku milionerów i żołnierze.
Władza będzie musiała przyciągnąć do siebie wszystkie siły i wszystkie talenty cywilizacji, w której żyje. Będzie musiała się otoczyć publicystami, rzeczoznawcami prawa, ludźmi administracji [...] Potrzebny jest prócz tego świat ekonomistów [...] bankierów, przemysłowców, kapitalistów [...] ludzi mających miliony, bowiem w istocie wszystko będą rozstrzygały
cyfry.
Machiavel: Wprowadzę głosowanie bez rozróżnienia klas ani różnic podatkowych, przy pomocy którego od razu zorganizowany zostanie absolutyzm.
Wszędzie, pod różnymi nazwami, lecz z bardzo podobnymi atrybutami, odnajduje się organizację ministerialną, senat, ciało ustawodawcze, radę państwa, sąd kasacyjny.
Jak bóg Wisznu, moja prasa go nadrządu, wystawiając go jako protektora, wynagradzającego wszystkich (VI, 48). Niezbędne jest doprowadzenie do tego, żeby [...] istniały we wszystkich państwach tylko masy proletariatu, garść oddanych nam milionerów i żołnierze (VII, 1)
Rząd nasz winien otoczyć się wszelkimi silami cywilizacji wśród których będzie musiał działać, toteż otoczy się publicystami, prawnikami, praktycznymi administratorami [...] (VIII, 2). Otoczymy nasz rząd całym sztabem ekonomistów [...] Będzie nas okrążała cała plejada bankierów, przemysłowców i kapitalistów, a przede wszystkim milionerów, bowiem w istocie wszystko będą rozstrzygały cyfry (VIII, 4). Toteż musimy dopuścić do głosowania wszystkich, bez różnicy klas i cenzusu, aby wprowadzić absolutyzm większości (IX, 4).
Pod różnymi nazwami we wszystkich krajach istnieje mniej więcej to samo. Przedstawicielstwo narodowe, ministerstwa, senat, rada państwa, ciała prawodawcze i wykonawcze (X, 7). Państwo nasze będzie apolo-
mieć będzie sto ramion i te gią bożka Wisznu [...] Dzien- ramiona podadzą dłoń wszyst- niki nasze będą [...] posiadały kim odcieniom opinii. sto rąk, z których każda bę
dzie wyczuwała jakiś puls jakiegoś kierunku myśli społecznej (XII, 5 i XVII, 8). W wieku 18 lat człowiek wtrą- Uniwersytety nie powinny wy- ca się do układania konstytucji puszczać ze swoich murów tak jak pisze tragedie. młokosów, smażących plany
konstytucji, jakby komedie albo tragedie [...] (XVI, 2).
Porównując oba teksty łatwo się przekonać, iż poglądy wygłaszane w pierwowzorze przez Makiawela autor (autorzy) Protokołów włożyli w usta tajemniczemu wykładowcy, którym miał być jeden z anonimowych Mędrców Syjonu. To, co Joly-Makiawel ukazywał jako porządek polityczny, zaprowadzony już przez Napoleona III, w apokryfie zostało zamienione na proroctwo. Joly stara się udowodnić, iż despota za pozorami demokracji potrafi ukryć swą władzę absolutną, w Protokołach natomiast twierdzi się, że już w tej chwili wszelkie formy ustroju demokratycznego stanowią parawan, za którym Mędrcy Syjonu stopniowo przejmują władzę nad światem.
Ten pośpiesznie i niedbale, powtórzmy to raz jeszcze, sporządzony dokument odbiegał w wielu punktach od logicznego pamfletu paryskiego adwokata. Joly wyraźnie rozróżnia politykę Napoleona III prowadzącą do uzyskania pełnej władzy od tej, którą będzie stosować kiedy ją wreszcie zdobędzie. Autor (autorzy?) Protokołów nie bawią się w podobne niuanse. Na samym ich początku czytamy na przykład, że Mędrcy Syjonu już dysponują pełną władzą nad światem. Następnie jednak mówi się, że upłynie jeszcze sto lat zanim ją uzyskają.
Z jednej strony przechwalają się strachem, jaki masy „gojów" przed nim czują, z drugiej zaś twierdzą, że rządy nie podejrzewają nawet istnienia światowego spisku i nie wiedzą, co im Mędrcy przygotowują. Despota, atakowany przez Joly'ego, chciał panować tylko nad Francją, tymczasem Mędrcom Syjonu przypisuje się chęć zawładnięcia całym światem. Wreszcie, ataki na liberalny system i wyraźną nostalgię za czasami, w których dzierżyła je ziemiańska arystokracja, wierna monarchii, trudno by uznać za wymysł li tylko żydowski, skoro podobne poglądy wyrażało wielu konserwatystów europejskich XIX stulecia, od Josephe'a de Maistre poczynając, a na naszym Henryku Rzewuskim kończąc. Stąd też niektórzy wydawcy Protokołów, w obawie przed nadwątleniem wiary w ich autentyczność, opuszczali te fragmenty lub też przyznawali, że mogą to być wtręty poczynione w trakcie kolejnych redakcji.
Zapożyczenia od Joly'ego, z których przytoczyłem przecież jedynie drobną część, były tak oczywiste, że zwolennicy tezy o autentyczności Protokołów musieli się w ich obronie uciec do najbardziej karkołomnych argumentów. Zaczęto więc twierdzić, iż Maurice Joly był w rzeczywistości Żydem (we Francji dawano mu imię Mojżesz, przedwojenny wydawca Protokołów, Bolesław Rudzki nazywa go stale Mośkiem), który dopuścił się podwójnej mistyfikacji. Nie tylko bowiem aktualny utwór polityczny ubrał w formę dialogu dwóch znanych pisarzy sprzed paru wieków, ale i w pamflet wymierzony przeciwko Napoleonowi III wpisał rady dla swych współwyznawców o sposobach jakimi mają zdobywać władzę. Uczynił to na polecenie starszyzny żydowskiej, która była niesłychanie zadowolona z nadarzającej się okazji. Dzięki niej bowiem „tak łatwo udało się wywieść w pole głupich gojów" i jawnie pouczać o sposobach i środkach jakimi „nieznani naczelnicy" Izraela zamierzają osiągnąć i utrzymać władzę „narodu wybranego" nad całym światem21.
Przypomnijmy, że Joly nie był Żydem, o czym ewidentnie świadczy jego metryka chrztu (wraz z nazwiskami rodziców chrzestnych), opublikowana swego czasu w prasie paryskiej („Paix et Droit", listopad 1924). Nie to jest jednak w tym przypadku najważniejsze; istotne wydaje się co innego. Po pierwsze — w jakim celu Żydzi mieliby ogłaszać publicznie instrukcję Joly'ego, skoro rzekome Protokoły, do których one w znacznej części weszły, tak starannie chronili przed oczyma „gojów"? Wartość podobnych wskazówek polega przecież w znacznym stopniu na ich poufnym charakterze. Po drugie — jeśli już z jakichś powodów Mędrcy chcieli poinformować współwyznawców o swych planach zawładnięcia światem, dlaczego uczynili to w formie broszury politycznej, o której dobrze wiedziano, iż będzie narażona na konfiskaty ze strony cesarskiej policji. W ówczesnej Europie nie istniały żadne przeszkody po temu, aby podobne instrukcje nie mogły się ukazać w formie bardziej bezpośredniej, choć oczywiście anonimowej. To dopiero w naszym stuleciu państwa totalitarne objęły swą kontrolą całość produkcji wydawniczej, przejmując w praktyce wszystkie drukarnie.
Jeszcze mniej przekonujące jest inne tłumaczenie, mianowicie, iż syjoniści zebrani w 1897 r. w Bazylei z rozmysłem popełnili plagiat, aby na wypadek dostania się Protokołów w niepowołane ręce „móc posłużyć się tym alibi i przekonywać, że to falsyfikat. Wyjaśnienie to jest równie przekonujące, co twierdzenie, iż „piramidy egipskie zbudowano, aby służyły jako most na Dunaju, zaś paryska katedra Notre-Dame to forteca, która miała osłaniać przejście przez Pireneje" — zauważa z irytacją
Pierre Charles22. Dodajmy, że uznanie tego tłumaczenia za słuszne musi prowadzić do odrzucenia poprzedniej tezy, iż pamflet Joly'ego wydali Żydzi jako instrukcję dla swych rodaków.
Kolejną próbą obrony autentyczności Protokołów jest twierdzenie, że nie mamy tu do czynienia z zapisem wykładów, wygłoszonych na kongresie w Bazylei, lecz z notatkami z prelekcji „wygłaszanych w niewiadomym miejscu i w niewiadomym czasie przez jakiegoś wybitnego Żyda (mędrca syjonistycznego)"23. Tak czy inaczej choć ich związek z kongresem w Bazylei można — jak przyznawali niektórzy — uznać za dyskusyjny, to jednak ukazują one w wierny sposób umysłowość Żydów oraz ich plany zapanowania nad światem. Tłumaczenie takie przyjmował m.in. sam Adolf Hitler pisząc: „Protokoły z przerażającą prawdziwością odsłaniają nam istotę i działania narodu żydowskiego, jego wewnętrzną organizację i jego ostateczne cele"24.
Podobne wyjaśnienia nie są w historii czymś nowym. Zbliżonych argumentów używali już zwolennicy tezy o autentyczności rzekomych instrukcji jezuickich, wspomnianych poprzednio Poufnych rad. Dwa wieki wcześniej zaś strona katolicka twierdziła, iż pięć twierdzeń głośnego herezjarchy, Mikołaja Janseniusza, potępionych w buli papieskiej z 1656 r., wprawdzie nie figuruje w jego dziełach ale odpowiada ściśle ich duchowi. Otóż Protokoły mędrców Syjonu niewątpliwie odpowiadają temu obrazowi Żydów, jaką u schyłku XIX wieku posiadano w kręgach zagorzałych antysemitów. Zapoczątkowana przez opowieść Goedschego o tajnych zgromadzeniach na cmentarzu żydowskim w Pradze wizja istnienia ich światowego rządu, gdzieś w latach osiemdziesiątych XIX stulecia została przez antysemicką propagandę uznana za pewnik. Skoro zaś istniał centralny ośrodek dyspozycyjny wydawało się rzeczą naturalną, iż mógł on wydać na użytek swych podwładnych takie same instrukcje, jakie ongiś mieli rzekomo opracować jezuici w postaci Poufnych rad Towarzystwa
Jezusowego.
Spór o autentyczność Protokołów
Po dziś dzień środowiska antysemickie całego świata bronią tezy o ich prawdziwości; m.in. w Związku Radzieckim występują z nią publicyści oraz czasopisma zbliżone do Towarzystwa „Pamięć". Jego nieoficjalnym organem jest miesięcznik „Nasz Sowremiennik", na którego łamach Stanisław Kunajew (notabene obecny redaktor naczelny tego periodyku) pisał, iż pochodzenie Protokołów po dziś dzień pozostaje zagadką. Nie ulega jednak wątpliwości, iż Protokoły napisali ludzie głęboko wykształceni, których można nazwać geniuszami politycznego zła. Cechowała ich wręcz szatańska przenikliwość. Powstały one w oparciu o dorobek światowej myśli politycznej i stanowią znakomity podręcznik dla dyktatorów wszystkich czasów i państw. Przy czytaniu Protokołów ogarnia nas dreszcz przerażenia, gdy pomyślimy jak wiele z zawartych tam wizji przyszłych dziejów ludzkości doczekało się w XX wieku realizacji. Zdaniem Kunajewa zasługują one na postawienie w jednym rzędzie z pismami Makiawela, Nietzschego, Trockiego i — Pol-Pota, to jest z dziełami piewców zniewolenia człowieka. Lenin studiował Protokoły właśnie po to, aby poznać psychologię tego typu przywódców i myślicieli. Byłoby więc naiwnością sądzić, pisze dalej Kunajew, iż autorami Protokołów mogli być urzędnicy patriarchalnej carskiej ochrany. Jeśliby zatrudniała ona podobnie przenikliwych wizjonerów, to rewolucja nie byłaby nigdy w stanie zagrozić samodzierżawiu25. Ludzie ci, wykorzystując zawarte w nich instrukcje, z łatwością by się rozprawili z wrogami caratu. ił
Jak widać, Kunajew hołduje odrzuconej dziś przez większość badaczy tezie, iż w ochranie służyli wyłącznie tępi biurokraci. Wręcz przeciwnie: była to jedna z najlepiej działających i zorganizowanych oraz najsprawniej działających policji politycznych w całej ówczesnej Europie. Potrafiła ona w doskonały sposób penetrować również i środowiska intelektualne (vide nie wyjaśniona po dziś dzień do końca sprawa współpracy z ochraną Stanisława Brzozowskiego). Liczne na to dowody przytaczał Jan Kucharzewski w swej siedmiotomowej serii książek poświęconych dziejom Rosji XIX wieku (Od białego do czerwonego caratu), których zapewne Kuna- 1 jew nigdy nie miał w ręku26. Rosyjska policja polityczna założyła między innymi w Szwajcarii pismo „Wolnoje Słowo" (1881-1882), nader ostro atakujące carat, nie tylko instytucję ale i osobę samego władcy, Aleksandra . III. Dawało ono ochranie możliwość penetracji środowisk emigracyjnych, prowadzących tam ożywioną działalność polityczną. Ich zaufanie pozyskiwała ta, prowadzona za pieniądze rosyjskiej policji, gazeta artykułami, w których czytano: „czy wiecie czem jest w obecnym czasie Rosja? To olbrzymich rozmiarów kloaka, w której kłębią się wszelkiej barwy i wielkości robaki. [...] Z jednej strony wielomilionowa rzesza ludu, zdławiona i przybita, przebywająca nieraz w stanie bydlęcym, z drugiej — tak zwana inteligencja, zdemoralizowana do szpiku kości, masowo obrócona w szpiegów i złodziei..."27.
Trzeba jednak przyznać, iż w przypadku Protokołów ochrana nie najlepiej się spisała: jest to bowiem dokument tworzony w wyraźnym pośpiechu i w sumie dość niedbale. Nie zatarto dostatecznie śladów pierwowzoru, przepisując na przykład z Joly'ego Starotesta- mentowy cytat w języku łacińskim (Per me reges régnant... V, 4), gdy tymczasem na syjonistycznym kongresie w Bazylei na pewno nie przytaczano Biblii po łacinie. Odbył się on w sierpniu 1897 r., tymczasem Protokoły wspominają o prezydencie, w którego przeszłości „istnieje jakaś niewyjaśniona ciemna plama, jakaś «Panama»" (wykład X, paragraf zatytułowany Panama). Otóż jest to niewątpliwie aluzja do Emila Loubeta, prezydenta Francji, którego z racji uwikłania w tak zwaną „aferę panamską" ulica paryska powitała po wyborze okrzykami „Panama, Panama". Miało to jednak miejsce 18 lutego 1899 r., a więc w półtora roku po kongresie w Bazylei, na którym „mędrcy Syjonu" wygłaszali rzekomo swe wykłady. Musieliby oni być naprawdę wizjonerami, gdyby zdołali i to przewidzieć. Z kolei wzmianka o metrze wiąże się niewątpliwie z kampanią jaką francuska prasa prawicowa wszczęła przeciwko Compagnie du Métropolitain (Towarzystwu Akcyjnemu Metra) sugerując, iż jest w nim za wiele akcjonariuszy żydowskiego pochodzenia. Leonowi Bourgeois miano za złe, obok wspomnianej już reformy oświaty, także wprowadzenie do rządu w okresie jego premierostwa (1895-1896) aż dziesięciu masonów.
Powyższe wzmianki pozwalają nie tylko na przypisanie Protokołom francuskiej proweniencji ale i na ustalenie z pewną dokładnością czasu ich powstania, skoro wszystkie te sprawy (wybór Loubeta, ataki na akcjonariuszy metra, reforma oświatowa podjęta przez Léona Bourgeois) przypadały na sam schyłek XIX stulecia. W związku z tym rodzi się mimo woli przypuszczenie, iż w pierwotnym zamyśle ich twórców (twórcy) Protokoły miały zostać wydane jako uwspółcześniona wersja pamfletu na rządy III Republiki (podobnie jak utwór Joly'ego był zamaskowanym atakiem na system polityczny stworzony przez Napoleona III).
Niechlujstwo, z jakim sporządzono Protokoły, jest tym bardziej zastanawiające, gdy się przypomni, że nie była to pierwsza próba podejścia rosyjskiej policji politycznej do tego tematu. Już w r. 1864 jej tajny agent, niejaki Jakub Bratman, notabene Żyd z pochodzenia, napisał książkę, w której starał się dowieść, iż na terenie całej Rosji działa tajna organizacja żydowska, ściśle powiązana z Alliance Israélite Universelle (Międzynarodowym Stowarzyszeniem Żydów, powstałym w 1860 r.), mającym swą siedzibę w Paryżu. Książka, oparta na aktach kahału w Mińsku (stąd jej tytuł: Kniga pro kagale, 1869), ukazała się na koszt państwa i była dość często przedrukowywana. Pewną popularnością cieszyło się też następne dzieło Bratmana, poświęcone żydowskim organizacjom w Rosji, a sugerujące, iż wszystkie one są podporządkowane jednemu centralnemu ośrodkowi, pracującemu na szkodę chrześcijaństwa. W roku 1895, działając na zlecenie gen. Orżewskiego, wysokiego dygnitarza ochrany, jej placówka w Paryżu podjęła próbę sfabrykowania takiego falsyfikatu, sporządzając tekst zatytułowany Tajemnica żydostwa. Dotyczył on złowieszczej, istniejącej ponoć od wieków konspiracji. W jego świetle Żydzi stanowili główny czynnik sprawczy dziejów ludzkości: im to miał zawdzięczać swą koronację Karol Wielki (800), z żydowskiej inicjatywy papieże przystąpili do organizowania krucjat. Ona też legia u genezy dwóch osiemnastowiecznych rewolucji: amerykańskiej i francuskiej. Żydzi wreszcie, zdaniem autorów memoriału, kierowali całym ruchem rewolucyjnym w Rosji, stanowiąc główne zagrożenie dla caratu.
Elaborat ten „odznaczał się jednak takim prymitywizmem, że otoczenie cara doszło do wniosku, iż nie można go pokazać Mikołajowi". Tajemnice żydostwa spoczęły więc w archiwum. Na okładce odpowiedniej teczki zachował się po dziś dzień surowy werdykt ówczesnego ministra spraw wewnętrznych, Piotra Stołypi- na: „Tego rodzaju propaganda jest dla nas nie do przyjęcia". Twórcom falsyfikatu szło przede wszystkim
przekonanie młodego władcy; obawiano się bowiem, ¿e nie potrafi on rządzić Rosją w równie despotyczny co
jego ojciec sposób. Ultrakonserwatywne koła dworskie, znające dobrze mistyczne skłonności cara, postanowiły je wykorzystać, stawiając mu przed oczyma wizję „szatańskich sił", które pragną obalić jego panowanie. Znany był również antysemityzm Romanowów, co z kolei skłaniało do szerokiego eksponowania udziału Żydów w takim właśnie spisku. „Odpowiednio sklecone dowody miały przekonać Mikołaja o konieczności podjęcia najsurowszych kroków nie tylko przeciwko ruchowi rewolucyjnemu, lecz także przeciwko kołom liberalnym"28.
Niemal w całości Protokołów z pewną nawet monotonią przewija się teza, iż ustrój demokratyczny, jaki aktualnie panuje w krajach Zachodniej Europy, doprowadza je do stanu anarchii politycznej i ruiny gospodarczej, co tym samym umożliwia spiskowi żydow- sko-syjonistycznemu przejmowanie władzy nad światem. W tym celu wykorzystuje on takie instytucje jak parlamenty, swobodnie działające partie polityczne, wolność zrzeszania się. powszechne głosowanie i wreszcie prasę różnych odłamów. Wniosek był jasny: jeśli instytucje te pojawią się w Rosji wówczas tron cara zostanie obalony. Należy przeto za wszelką cenę nie dopuścić do jakichkolwiek poważnych reform ustrojowych. Wszystkie te argumenty musiały trafiać do przekonania Mikołaja fi, który czytając Protokoły w burzliwym roku 1905 zaopatrywał ich marginesy uwagami w rodzaju: „Autentyczność nie budzi żadnych wątpliwości", „Jaka głębia myśli", „Cóż za precyzja w realizacji programu", „Wszędzie widać kierowniczą i burzącą rękę żydostwa"29.
Autor przedmowy do edycji Protokołów z 1939 r., Bolesław Rudzki, przyznaje, że nie są one wolne od luk i błędów, mianowicie tam, gdzie idzie o sprawy wojskowości, w których talmudyści i rabini słabo się orientowali (chodzi tu o plany wysadzenia stolic przy pomocy tuneli metra). „Żaden bowiem umysł nieżydowski czegoś podobnego, tak bezgranicznie naiwnego, by nie powiedział". Natomiast autorzy Protokołów okazują się genialni i wszechstronni, gdy idzie o wszystkie inne sprawy, poczynając od kwestii oświaty a kończąc na psychologii tłumów. Widoczne to jest zwłaszcza w programie finansowym, odtworzonym z precyzją, „mądrością i trafnością genialnego bankiera i to bankiera wychowanego na Talmudzie przynajmniej od stu pokoleń"30.
Całkowicie odmienne zdanie o tym programie wyraża Pierre Charles twierdząc, iż „naiwność polityki monetarnej Protokołów jest tak wielka, że ona sama dowieść by mogła niekompetencji i głębokiej ignorancji tych, co je zredagowali". Nie tylko minister czy bankier, ale i każdy znający podstawy ekonomii uzna ich plany „za niezborny i głupi bełkot"31. Mieszają oni emisję pieniądza z jego dystrybucją (każdemu miano dodawać pewną sumę przy urodzeniu i odbierać jego rodzinie przy zgonie). Aby kasa państwowa była stale pełna pieniądze obywateli winny stale krążyć. W tym celu nie trzeba jednak stosować jakichś podwyższonych podatków. Wystarczy zmusić ich do nabywania bonów skarbowych (oprocentowanych na 1%). Autorzy Protokołów nie piszą jednak skąd ich gospodarka finansowa, oparta tylko na bardzo umiarkowanych podatkach, będzie mogła czerpać środki materialne a nawet stać ją będzie do rzucenia „w jednym dniu papierów za 500 milionów lub nabycia ich za taką sumę" (XXI, 6). Twórca Protokołów musiał mieć bardzo słabe pojęcie o tych wszystkich sprawach i na pewno nie był z wykształcenia finansistą. W jakich kręgach należałoby go w takim razie szukać?
Przypuszczalny autor (autorzy?)
Niemal każdy z wydawców Protokołów na poparcie tezy o ich autentyczności podawał, iż zostały one bądź to wykradzione bezpośrednio od uczestników Pierwszego Kongresu Syjonistycznego w Bazylei, bądź też z mitycznej centralnej kancelarii Syjonistów w Paryżu. Sposoby jakimi miano tego dokonać są godne najbardziej sensacyjnych powieści: jedni pisali, iż policja rosyjska zdołała na kilka godzin wykraść Protokoły kurierowi, który przewoził je do loży masońskiej w Frankfurcie nad Menem, ktoś inny twierdził, że sprawcą kradzieży była żona człowieka należącego do kierownictwa francuskiego wolnomularstwa, a jej miejscem jedna z alzackich restauracji. Jeszcze inni przypisywali to któremuś z francuskich delegatów na kongres bazylejski, choć żaden taki delegat na nim nie występował.
Z kolei polscy wydawcy Protokołów utrzymywali, że miano je znaleźć w wiedeńskim mieszkaniu Teodora Herzla, który zostawił je w szafie (przez zapomnienie?). Herzl (1860-1904) był głównym twórcą programu ruchu syjonistycznego, który stawiał sobie za cel odbudowę państwa żydowskiego w Palestynie. Tam też mieli osiedlić się wszyscy Żydzi, przebywający dotąd w rozproszeniu. Program ten został przyjęty na wspomnianym już Kongresie Syjonistycznym, zwołanym w Bazylei z inicjatywy Herzla.
Również jeśli idzie o domniemanych autorów Protokołów brak było w tym punkcie zgodności. Zdaniem jednych Mędrcy Syjonu byli identyczni z przywódcami ruchu syjonistycznego, a paryska centralna kancelaria stanowiła organ światowego związku Żydów. Inni natomiast uważali Mędrców za osobno i w największej tajemnicy działający ich super-rząd. Obok zwolenników tezy, iż mamy tu do czynienia z dziełem kolektywnym, występowali publicyści przypisujący powstanie Protoko- ' łów jednemu autorowi. Wymieniano tu osobę Aschera Ginzberga, który pisywał pod pseudonimem Achad Ha- -am (co po hebrajsku znaczy: jeden z ludu). Zdaniem rosyjsko-amerykańskiej publicystki, pani Lesley Fry (u- żywającej także mężowskiego nazwiska Szyszmarew) Ginzberg miał napisać Protokoły po hebrajsku, a następnie zaprezentować je (w 1890 r.) tajnemu zgroma-. dzeniu Żydów w Odessie. Ich światowa organizacja (Alliance Israélite Universelle) przełożyła to na francuski i przesłała na kongres syjonistyczny w Bazylei, gdzie Protokoły zostały z kolei przetłumaczone na niemiecki. W autorstwo Ginzberga uwierzył nawet poważny historyk, jakim był Feliks Koneczny (1862-1949), co prawda usposobiony do Żydów dość niechętnie.
Achad Ha-am cieszył się istotnie dużym autorytetem w środowiskach żydowskiej inteligencji, ale na tematy polityczne raczej się nie wypowiadał. I gdybyśmy nawet uznali Protokoły za autentyczne, to i tak przypisywanie ich autorstwa Ginzbergowi należy uznać za pozbawione jakichkolwiek podstaw. Po odkryciu francuskiego pierwowzoru Protokołów trudno jednak podejmować poważną dyskusję na ten temat. Na stanowisku tym stanęły sądy już przed przeszło pól wiekiem.
W lecie 1934 r. rabin Abraham Levy (z Południowej Afryki) wniósł do sądu w Grahamstown skargę przeciwko trzem członkom parafaszystowskiej organizacji szarych koszul, którzy w jej organie, noszącym tytuł „Die Waarheid" („Prawda"!), ogłosili obszerne fragmenty Protokołów. Do dawnego tekstu dodali oni rzekomy tajny list rabinów zapowiadający rychły upadek III Rzeszy. Na jej gruzach powstanie komunistyczne, światowe imperium Żydów, któremu się wszyscy będę musieli podporządkować. Wykradziony z żydowskiej synagogi (rabinem jej był właśnie Levy) miał świadczyć o istnieniu światowego spisku Żydów. Sąd uznał zarówno sam list, jak i Protokoły za falsyfikat, który oskarżeni rozpowszechniali w złej woli. Główny z winowajców został skazany na karę sześciu lat więzienia, pozostali na grzywnę.
Autentycznością Protokołów zajęły się również w r. 1935 sądy w Zurychu i Bernie. Pozywającym było Zrzeszenie Wspólnot Żydowskich Szwajcarii i Wspólnota Izraelicka z Berna, pozwanymi tamtejsi zwolennicy faszyzmu: Theodor Fischer i Silvio Schnell. Choć Goeb- belsowskie Ministerstwo Propagandy wydało na ten proces (jak ustalono po II wojnie światowej) aż 30 tysięcy marek, to jednak oskarżonym nie udało się przedstawić ani wiarygodnych świadków, ani też przekonujących dowodów. Lepiej już powiodła się im apelacja do Sądu Najwyższego kantonu w Bernie, który nie podważając orzeczenia poprzedniej instancji w kwestii nieautentyczności Protokołow stwierdził jedynie, iż mylnie je ona określiła mianem „Schundliteratur". Pod terminem tym należy bowiem rozumieć jedynie dzieła pornograficzne, do których Protokoły, choć sfabrykowane w złej woli i szerzące nienawiść do Żydów, mimo wszystko nie należą. „Aby jednak w granicach własnych uprawnień wyrazić potępienie, sąd uniewinniwszy oskarżonych, obarczył ich wszystkimi kosztami procesu"32.
Jak już wspominałem, poważna literatura przedmiotu, uważająca Protokoły za falsyfikat, stara się odnaleźć ich autorów w kręgach antysemickich, związanych instytucjonalnie z rosyjską policją polityczną. Ostatnio jeden z obrońców autentyczności tego dokumentu (Dymitr Wasiliew) wzywał swych oponentów, aby jeśli uważają go za falsyfikat pokazali oryginał Protokołow33. Otóż doświadczenie historyczne wszystkich epok uczy, że po sporządzeniu falsyfikatu rzekomy „oryginał" bywa niszczony. Później zaś podaje się, że zaginął, przeważnie w jakichś dramatycznych okolicznościach. W ten sposób uniemożliwia się z góry sceptykom jakąkolwiek krytykę źródła. James Macpherson (1736-1796) twórca słynnych Pieśni Osjana, rzekomych zabytków dawnej poezji celtyckiej, do końca życia wzbraniał się przed publikacją ich oryginału (Works of Ossian ukazały się w języku angielskim). Kiedy wreszcie jeden z jego uczniów ustąpił pod naciskiem opini i publicznej i ogłosił ich fragmenty (1807) uczeni utwierdzili się w przekonaniu, iż mają do czynienia z falsyfikatem, a sam Macpherson był „fałszerzem o miedzianym czole". Natomiast „autentyki" zginęły bez śladu niezwłocznie po wydrukowaniu34. W trakcie pożaru Moskwy (1812) jakoby w podobny sposób przepadł oryginał Słowa o pułku Igora, znajdujący się rzekomo w zbiorach hrabiego Aleksieja Iwanowicza Musin-Pusz- kina. Nie miał więc racji Wasiliew: to właśnie zwolennicy tezy o autentyczności Protokołów, a nie jej przeciwnicy, musieliby przedstawić oryginał.
Wszystko wskazuje na to, iż rękopiśmienną wersję Protokołów przezornie zniszczono. Nie wiemy jednak, kto i w jakim języku ją sporządził. W publikacjach, jakie ukazały się już po rewolucji na emigracji, czytamy że rosyjski rękopis Protokołów miała w r. 1897 przywieźć z Paryża pewna dama. Cohn, autor gruntownej książki na ich temat, nie odrzuca takiej możliwości35. Wątpi jednak by Kruszewan, który w 1903 r. ogłosił ich skrócony tekst na łamach czasopisma „Russkoje Zna- mia" (późniejszego organu Czarnosecińców), mógł być autorem tekstu tak często odwołującego się do francuskich realiów. To samo można powiedzieć o oficerze carskiej armii, G.W. Butmim, bliskim współpracowniku Kruszewana, w pełni podzielającym jego nienawiść do Żydów i również pochodzącym z Besarabii. Butmi ogłosił Protokoły w osobnej broszurce, która ukazała się w grudniu 1905 r. w zrewolucjonizowanym Petersburgu. Butmi i Kruszewan uczestniczyli w powołaniu do życia jesienią tegoż roku ultraprawicowej organizacji „Związek Narodu Rosyjskiego", znanej pod nazwą „Czarnej Sotni". Specjalizowała się ona w zabójstwach socjalistów i liberałów, jak również w organizowaniu pogromów antyżydowskich. Na organizacji Czarnej Sotni wzorowali się później włoscy faszyści. W tym samym mniej więcej czasie co Butmi również i znany mistyk rosyjski, Sergiej Nilus, wydał Protokoły jako aneks do trzeciego wydania swej książki, Wiełikoje w małom. Książka ta była adresowana niejako do Mikołaja II, którego mistyczne skłonności powszechnie znano.
Zdaniem cytowanego już Normana Cohna Protokoły zostały sporządzone u schyłku XIX wieku (gdzieś między r. 1894 a 1899) we Francji, na co wskazują liczne odniesienia do tamtejszych realiów. Ich autorem był przebywający w Paryżu Rosjanin sympatyzujący z poglądami skrajnej prawicy obu tych krajów. W Bibliothèque Nationale zachował się egzemplarz pamfletu Joly'ego (sygn. L. 566, 1469); poczynione w nich uwagi i zakreślenia wskazują, iż z niego właśnie korzystał anonimowy twórca Protokołów. Według Cohna inicjatywa ich sporządzenia mogła wyjść od szefa wszystkich zagranicznych placówek ochrany, Piotra Iwanowicza
Raczkowskiego, mistrza intrygi, znajdującego upodobanie w fałszowaniu dokumentów. Publikował on pod różnymi pseudonimami broszury i listy otwarte, mające skłócić ze sobą środowiska emigracji rosyjskiej. W roku 1892 Raczkowski ogłosił w Paryżu (oczywiście również nie pod własnym nazwiskiem) książkę Anarchie et Nihilisme zawierającą tezę, którą później odnajdujemy w Protokołach, a mianowicie, że od czasów rewolucji francuskiej Żydzi opanowali znaczną część Europy, a na drodze do zawładnięcia światem stoi im tylko „twierdza moskiewska" (państwo rosyjskie).
Rozliczne intrygi Raczkowskiego doprowadziły w r. 1902 do odwołania go z Paryża, gdzie przebywał przez osiemnaście lat, odnosząc liczne sukcesy w swej policyjnej służbie. Wyrazem uznania dla nich było powołanie go w okresie rewolucji 1905 r. na wicedyrektora departamentu policji. Dzięki temu Raczkowski mógł brać udział w wiciu intrygach dworskich skierowanych przeciwko osobie ówczesnego premiera Sergieja Wit- tego, którego polityka gospodarcza budziła sprzeciwy wpływowych kół rosyjskiej konserwy. Otóż nie jest wykluczone, iż Raczkowski chciał im poprzez Protokoły zasugerować, iż Witte dlatego prowadzi kraj do ruiny, ponieważ stara się wypełnić instrukcje Mędrców Syjonu.
Jednym z autorów Protokołów mógł — zdaniem niektórych badaczy — być znany publicysta polityczny, występujący w Rosji pod nazwiskiem liii Zioną, we Francji zaś jako Elie de Cyon. On to być może przerobił satyrę na Napoleona III, wydaną ongiś we Francji, na pamtlet wymierzony w politykę gospodarczą Wittego. Ten zaś z kolei został z inspiracji Raczkowskiego przekształcony w Protokoły mędrców Syjonu. Cohn, który nie odrzuca takiej możliwości, stwierdza z pewną melancholią, iż nadal obracamy się w kręgu hipotez, tym trudniejszych do rozwikłania, że większość archiwaliów bezpowrotnie przepadła. Ostatnio jednak pewne sprawy zaczęły się jakby klarować. Coraz częściej bowiem jako główny twórca Protokołów bywa wymieniany pozostający na usługach carskiej policji politycznej literat, Matwiej Gołowinskij. Zaczął od pracy w ochranie, by później przejść do sądownictwa, gdzie dosłużył się generalskiej rangi, co mimo wszystko świadczy o pewnych walorach intelektualnych Gołowinskiego.
Współautorstwo tego literata nie ulegało wątpliwości dla naszej rodaczki, księżnej Katarzyny z Rzewuskich Radziwilłowej (1858-1941). Była to popularna swego czasu osoba, znana z wydawanych pod różnymi pseudonimami książek opisujących już to w formie zbeletryzowanej, już to pamiętnikarskiej życie wyższych sfer. Z tej to racji Radziwiłłowa trafiła do Polskiego Słownika Biograficznego, który określają słowami: „pa- miętnikarka, powieściopisarka, publicystka" (PSB, zesz. 126, 1987). W marcu 1921 r. w jednym z pism amerykańskich miały się ukazać wspomnienia Radziwiłłowej, z których wynika, iż w jej paryskim salonie Gołowinskij prezentował księżnej oraz gościom manuskrypt Protokołów. Miał on być sporządzony po francusku, różnymi charakterami pisma, co nie ukrywający swej współpracy z ochraną literat tłumaczył tym, iż pisał je razem ze wspomnianym już przez nas Raczkowskim oraz z niejakim Manuiłowem.
Informacja trudna do weryfikacji: po pierwsze nie wiemy, czy Radziwiłłowa nie dała się po latach ponieść fantazji (owa prezentacja Protokołow miała rzekomo miejsce gdzieś na początku naszego stulecia). Po drugie, nie znamy tytułu pisma amerykańskiego, w którym te wspomnienia miały się ukazać. Dziennikarze radzieccy, Zwiagin i Dawidów, od których pochodzą te wszystkie informacje, wierzą im jednak bez zastrzeżeń. Być może dlatego, iż współautorstwo Gołowinskiego uważał za niewątpliwe również Władimir Burcew (1862-1942), rosyjski rewolucjonista i dziennikarz. Po dojściu do władzy bolszewików udał się on na emigrację, gdzie ogłosił książkę demaskującą Protokoły jako oczywisty falsyfikat (Protokoły syjońskich mudrecow — dokazannyj pod- łog, 1932). Ma się ona w najbliższym czasie ukazać w ZSRR.
Burcew twierdził, iż także generał K.I. Głobaczow, były naczelnik petersburskiego oddziału ochrany, wymieniał Gołowinskiego jako autora Protokołow, które miał sporządzić na polecenie swego szefa, Raczkowskiego. Warto dodać, że Burcew specjalizował się niejako, jeszcze przed wybuchem obu rewolucji, lutowej i październikowej, w demaskowaniu agentów ochrany (on to m.in. wykazał, iż głęboko zaangagżowany w ruchu podziemnym Azef jest w rzeczywistości prowokatorem, pozostającym na usługach tej instytucji). Również i na wspomnianym już procesie w Bernie występujący tam w charakterze świadka oskarżenia Burcew mówił o współudziale Raczkowskiego w sporządzeniu tego falsyfikatu. Najprawdopodobniej był on dziełem spółki autorskiej, w której Gołowinskij grał pierwsze skrzypce. Tak więc wydaje się dziś nie ulegać wątpliwości, iż Protokoły, wznawiane później w wielu językach i w różnych krajach, powstały z bezpośredniej inspiracji carskiej ochrany36.
Kariera Protokołów wiąże się ściśle z rozwojem nowożytnego antysemityzmu. Leon Poliakov, który poświęcił jego dziejom sporo studiów, w tym czterotomową syntezę (Histoire de l'antisémitisme) wykazuje, iż na przełomie XIX i XX w. mamy do czynienia z wyraźnym wzrostem antysemityzmu, i to na szerokim terytorium, sięgającym od Pirenejów po Ural. Dochodzi on bowiem wówczas do głosu nie tylko w imperium rosyjskim, ale również w kaizerowskich Niemczech, w żądnej odwetu za klęskę 1870 r. Francji, a nawet w tak liberalnej, złożonej z wielu narodów, monarchii Austro-Węgier. Wszędzie wypisują go na swych sztandarach partie nacjonalistyczne; skrajna prawica ukazuje demonicznie przedstawionego Żyda jako groźnego wroga ojczyzny i jej rdzennych mieszkańców, czyniąc nieraz z antysemityzmu główny punkt swego programu.
Kultura żydowska zaczyna być przeciwstawiana rodzimej jako coś głęboko niebezpiecznego dla narodowej identyczności. Już Paul de Lagarde (Deutsche Schriften, 1878) pisał, iż element scmicki i germański muszą stoczyć ze sobą nieubłaganą walkę, w której Żydów należy tak zniszczyć, jak niszczy się bakcyle. Nieprzypadkowo wybói z jego dzieł trafił do frontowych bibliotek żołnierzy niemieckich w okresie II wojny światowej. U schyłku ubiegłego stulecia (1899) Houston Stewart Chamberlain, syn brytyjskiego admirała a Niemiec z wyboru, ogłasza swe dwutomowe dzieło Die Grundlagen des neunzehnten Jahrhunderts (Podstawy XIX stulecia), które bywa nazywane „Biblią hitlerowskiego rasizmu". Zdaniem Chamberlaina rasa żydowska od najdawniejszych czasów dąży do przejęcia rządów nad wszystkimi narodami, natomiast rasa niemiecka stara się stworzyć nowy, jasny świat.
Z kolei nad Sekwaną sprawa Alfreda Dreyfusa, kapitana sztabu generalnego, którego w 1895 r. osądzono i skazano za rzekome szpiegostwo na rzecz Niemiec, wzmogła nastroje antysemickie nie tylko w samej armii. Natomiast w Rosji stawiano znak równości pomiędzy
coraz to groźniejszym dla caratu żywiołem rewolucyjnym, a Żydami, którzy mieli stanowić jego głównych inspiratorów i przywódców. Nie przeszkadzało to wcale antysemickim stronnictwom w Niemczech czy w Aus- tro-Węgrzech ukazywać „dzieci Izraela" jako głównych beneficjantów tych zysków gospodarczych, które przynosił bujnie rozwijający się kapitalizm.
Od pokoleń Żydzi, nie mogący z racji swego pochodzenia liczyć na zrobienie kariery w administracji państwowej czy wojsku, znajdowali źródło utrzymania w handlu, rzemiośle oraz w operacjach pieniężnych, noszących często lichwiarski charakter. Rozwój gospodarczy Europy, jaki ma miejsce na przełomie XIX i XX wieku, sprawia, iż zyski żydowskich kupców, bankierów oraz przemysłowców zaczynają szczególnie kłuć w oczy ich chrześcijańskich kolegów. Również szerokie kręgi drobnomieszczaństwa poczuły się zaniepokojone żydowską konkurencją na terenie rzemiosła czy drobnego handlu. Daje się ona odczuć i w tak zwanych wolnych zawodach; procesy asymilacyjne, które objęły sporą część zamożnych i oświeconych Żydów, sprawiają, iż rośnie liczba adwokatów i lekarzy, profesorów i architektów tego pochodzenia. Stopniowe rozszerzanie prawa wyborczego, jakie ma miejsce u schyłku XIX stulecia m.in. na terenie Austro-Węgier, wychodzi na dobre stronnictwom nacjonalistycznym: znajdują one poparcie w ludowym antysemityzmie, w praktyce nie zawsze zresztą możliwym do oddzielenia od występującego przez wieki antyjudaizmu.
Przejawy antysemityzmu były oczywiście różne, od gwałtownych ataków prasowych po krwawe pogromy, wybuchające przede wszystkim w Rosji. Przyglądał się im z pewną satysfakcją tamtejszy rząd, który z końcem ubiegłego stulecia czyni znaczną część terytorium carskiej Rosji zamkniętą dla osadnictwa żydowskiego.
powoduje to masowy napływ do Królestwa Polskiego tak zwanych Litwaków, przez których rozumiano silnie zrusyfikowanych Żydów. Ich masowe osiedlanie się w Warszawie oraz w innych miastach Królestwa stwarzało podatny grunt pod agitację antysemicką, posługującą się nader różnorodną argumentacją. Obok zarzutów popełniania mordów rytualnych (przypomnijmy, że procesy na tym tle próbowano wytaczać jeszcze u schyłku XIX stulecia Żydom nie tylko w Rosji ale i w Niemczech) spotykamy oskarżenia o chęć dominacji nad całym światem chrześcijańskim.
Tak więc przede wszystkim rozwój antysemityzmu stwarzał przesłanki dla powodzenia „spiskowej teorii dziejów", której wykładnią miały być Protokoły mędrców Syjonu. Podobnie jak termometr określa stopień gorączki (względnie mówi o jej braku), tak i popularność tego falsyfikatu stanowiła miernik stopnia nasilenia nastrojów antyżydowskich. Dla wielu zwolenników antysemityzmu było rzeczą oczywistą, że skoro istnieje tajny rząd Żydów oraz podporządkowana mu organizacja, to musi ona opierać swe działanie na instrukcjach, skrzętnie ukrywanych przed oczyma osób niepowołanych, a tym bardziej mogących przeszkodzić w realizacji celów, które sobie stawia. W każdej zresztą epoce ludzie stają się szczególnie łatwowierni, gdy otrzymują dokument potwierdzający podejrzenia, jakie od dawna żywili. I bardzo niechętnie przyjmują twierdzenie, iż może on być z gruntu fałszywy lub stanowić pamflet, pisany z wyraźnym „przymrużeniem oka".
W latach osiemdziesiątych ubiegłego stulecia propaganda antysemicka odwoływała się chętnie do listu, jaki w 1498 r. Żydzi zamieszkali w Hiszpanii (w innej wersji we francuskim Arles) mieli skierować do swych Współwyznawców w Konstantynopolu. Znajdujemy w nim skargę, iż wyznawców mozaimu zmusza się do przejścia na katolicyzm, czyniąc to pod groźbą konfiskaty mienia i wygnania. W odpowiedzi Żydzi w Konstantynopolu podawali swym współwyznawcom sposoby, jakimi mają szkodzić „gojom", wśród których żyją: winni zajmować się handlem, aby móc ich bezkarnie rabować, kierować swe dzieci na aptekarzy i doktorów, którzy będą truć „gojów", posyłać do seminariów, aby zostawszy księżami doprowadzili powierzane im kościoły do upadku, czynić adwokatami oraz notariuszami, którzy zawsze będą się mieszać do spraw państwowych. W ten sposób Żydzi z narodu uciskanego staną się panami świata.
Te protokoły Mędrców Syjonu „w pigułce" zostały ogłoszone w r. 1880 na łamach „Revue des Études Juives". Dość rychło krytyka źródłowa ustaliła, iż mamy tu do czynienia z powstałym w Hiszpanii w XVI wieku pamfletem na maranów; tak nazywano świeżo ochrzczonych Żydów, którym choć przyjęli chrześcijaństwo, zwykło się zarzucać, iż potajemnie nadal wyznają judaizm. Na właściwy charakter tego dokumentu wskazywały już podpisy autorów obu listów. Rabin z Arles miał się nazywać Chamer (co po hebrajsku znaczy... osioł), a rabin z Konstantynopola podpisywał się jako U.S.S.U.F.F., co znaczy po prostu Ussuff, a więc Józef. Niewiele to zaszkodziło dalszej popularności listu w kołach antysemickich; rzekoma korespondencja obu rabinów była później dość często przedrukowywana, nieraz w charakterze załącznika do Protokołów mędrców Syjonu, mającego je niejako uwiarygodnić37. Kiedy w republikańskiej Hiszpanii zaczęto zwalczać Kościół (niszczyć budynki, prześladować księży), propaganda katolicka utrzymywała, że jest to zemsta hiszpańskich Żydów, którą im doradzano jeszcze w XV wieku. Jak widać, falsyfikat ten znajdował nadal chętnych do uwierzenia w jego autentyczność.
Wspólną cechę proroctw dotyczących przeszłości stanowi to, że są one formułowane tak mgliście, że wszystko da się w te zapowiedzi wpisać. Albo też sprawdzają się w całości jeśli idzie o wydarzenia, jakie miały miejsce przed ogłoszeniem proroctwa drukiem; natomiast przewidzenie wypadków najbliższych lat już się autorom tych wróżb niezbyt udaje. Są to proroctwa nazywane w literaturze fachowej vaticinia ex eventu (proroctwa z wyników). Autorzy przedstawiają w nich wydarzenia minione jako przyszłe, które zdołali zawczasu przewidzieć. „Mistyfikacji tej służy prosty zabieg — przesunięcie wstecz daty powstania przepowiedni"38.
Z Protokołami sprawa nie przedstawia się tak prosto. Już ks. Franciszek Trzeciak (1934), pisał, że jeśli są one falsyfikatem, to ktoś, kto je opracował w r. 1897, a opublikował w r. 1905 „musi być uznany za wielkiego proroka, bo to, co napisał wiernie się na oczach naszych spełnia". Protokoły nie są więc proroctwem lecz „programem działania światowego żydostwa"39. Podczas niedawnej dyskusji, dotyczącej m.in. ich autentyczności, powrócił ten sam argument. Zbliżony do Stowarzyszenia „Pamięć" Dymitr Wasiliew powiedział mianowicie swoim oponentom, że jeśli Protokoły są istotnie falsyfikatem, to dlaczego ich nie opublikują. „Ale wy się boicie, ponieważ tam niczym w lustrze wypisane są wszystkie nieszczęścia, które mają spaść na Rosję — ruina gospodarcza, upadek rolnictwa, rozpad państwa, zniszczenie religii i życia duchowego"40.
Istotnie, choć niektóre z punktów Protokołów wydają się nam dziś wręcz śmieszne (jak choćby niszczenie stolic europejskich poprzez wysadzanie tunelów metra), a większość nie doczekała się realizacji, to jednak w XX wieku zyskały one na wiarygodności m.in. dzięki zawartej w tym pamflecie wizji Europy wstrząsanej przez rewolucje społeczne oraz wojny. O tym, że rewolucję francuską wywołali masoni zaczęto pisać dopiero w kilka lat po jej wybuchu. Natomiast Protokoły mędrców Syjonu, zapowiadające silne wstrząsy społeczne i wojny, ukazały się na dwa lata przed wydarzeniami 1905 r.
Wiek XIX miał nadzieję, iż wszystko co najgorsze ludzkość ma za sobą. Jakże zadowolone z siebie i pełne optymizmu było stulecie, w którym już wygaszono stosy inkwizycji, a jeszcze nie rozpalono komór gazowych Oświęcimia. Znało ono tylko wojny lokalne i to w większości na Bałkanach, zwanych przez to „wiecznie wrzącym kotłem Europy". Ostatnia wojna, która objęła większość kontynentu toczyła się w początkach stulecia (kampania napoleońska) i nic nie wskazywało na to, żeby miała się rychło powtórzyć. Nikomu się też nie śniło o konflikcie militarnym w skali globalnej. Wybitny francuski pisarz i pacyfista, Ernest Renan pisał, że wiek XIX jest tak wyjątkowo szczęśliwy, iż na przestrzeni całej historii można go porównać tylko z epoką Antoninów (I i II wiek naszej ery), bo i wówczas „zadziwiająco mała ilość wojen i domowych katastrof umożliwiała ciągłość pracy w dziedzinie kultury"41.
Swego czasu wpadły mi do ręki francuskie podręczniki etyki świeckiej, wydane tuż przed r. 1914. Po rozdziale Kościoła od państwa miały one zastąpić usunięte ze szkół lekcje religii. Z każdej niemal strony bił niesłychany optymizm: zdaniem ich autorów wszystkie zjawiska hańbiące kulturę Europy i zakłócające jej spokój należą do bezpowrotnie minionej przeszłości. Skoń- myliśmy z krwawą konkwistą innych części świata, i wojnami pustoszącymi ongiś Europę, coraz więcej krajów wchodzi na drogę parlamentaryzmu, a ich obywatele otrzymują gwarantowane przez konstytucje prawa obywatelskie. Nie tylko skrajna prawica patrzyła / obrzydzeniem na terror, jaki towarzyszył wydarzeniom francuskiej rewolucji. Czyniono wszystko, aby się one nie mogły już ani nad Sekwaną, ani też w innych krajach powtórzyć. Postawmy kropkę nad i: krwawe represje, którym poddano uczestników wydarzeń czerwcowych w Paryżu 1848 r. a później obrońców barykad komuny paryskiej (1870) spotkały się z aprobatą nie tylko wśród burżuazji czy ziemiaństwa. Znaczna część francuskiego społeczeństwa cierpiała na „kompleks rewolucji": będąc żywotnie zainteresowana w tym, aby nie dopuścić ponownie do jej wybuchu.
Tymczasem wiek XX od samych niemal początków /aczął gwałtownie odbiegać od optymistycznego scenariusza, jaki dlań ułożono w poprzednim stuleciu. Już w dwa lata po ukazaniu się pierwszego wydania Protokołów wybuchła rewolucja, pod której wrażeniem Mikołaj II zanotował: „Rok 1905 tak przebiegł, jakby był wyreżyserowany przez Mędrców (Syjonu)"42. W r. 1914 rozpoczęła się pierwsza wojna światowa (zwana wówczas wielką), która zniszczyła wszystkie nadzieje europejskich intelektualistów; Czesław Miłosz notuje, iż Margaret Storm Jameson, której młodość przypadła na przełom XIX i XX stulecia, mówiła mu: „Miłosz, nie możesz mieć pojęcia [...] jak bezgraniczną mieliśmy nadzieję lepszego świata, a zaraz wszystko, co było u nas najlepszego przepadło we krwi i błocie okopów"43.
Dzięki wydarzeniom, jakie nastąpiły po r. 1914 zwolennicy autentyczności Protokołóyj mogli się powoływać na ich VII część, gdzie zapowiadano, że Mędrcy będą się starali wywoływać „wojny z sąsiadami w tym kraju, który ośmielił się sprzeciwić naszym planom". A w razie potrzeby nie zawahają się nawet sprowokować wojnę powszechną (VII, 3). Przede wszystkim jednak wybuch rewolucji bolszewickiej sprawił, iż Protokoły zyskały rozgłos nie tylko w całej niemal Europie, ale i za oceanem.
Protokoły a rewolucja bolszewicka
Do r. 1914 po Protokoły sięgali przede wszystkim członkowie oraz sympatycy wspomnianej już Czarnej Sotni. W wyniku krwawego pogromu w Kiszyniowie, który został zorganizowany przez ich pierwszego wydawcę, zginęło aż 45 Żydów a kilkuset z nich zostało rannych. W trakcie walki z liberałami, jaka towarzyszyła wyborom do I (1906), II i III Dumy (1907) również korzystano z tego falsyfikatu. Ukazały się wówczas aż cztery wydania Protokołów, którym dano tytuł Wragi roda czełowieczeskogo (Wrogowie rodzaju ludzkiego). Miały one służyć podparciu tezy, iż państwa liberalne są finansowane przez Żydów, stanowiących jakoby większość kandydatów do Dumy. Przy jej to pomocy spodziewają się oni podporządkować sobie Rosję, obracając jej ludność w niewolników. Czarnosecinna propaganda pod pewnymi względami przypominała późniejsze publikacje hitlerowskie. Obok żądań deportacji Żydów na Syberię czy za krąg polarny rozlegały się w niej głosy domagające się ich fizycznej eksterminacji. Działalność Związku Narodu Rosyjskiego była tym niebezpieczniejsza, że organizacja ta posiadała moralne poparcie Cerkwi oraz finansową i polityczną pomoc ze strony władz Państwowych. Świadczyła o tym m.in.
depesza, którą wysłał Mikołaj II do władz Czarnej Sotni w trakcie procesu kijowskiego o mord rytualny (1913). Car dziękował im za starania o wydanie wyroku skazującego na głównym oskarżonym, Bejlisie.
Mimo to kolportaż Protokołów przebiegał dość opornie, zwłaszcza, że Ministerstwo Spraw Wewnętrznych odmówiło na ten cel subwencji, o którą prosili przywódcy Związku Narodu Rosyjskiego. Ekspertyza przeprowadzona na zlecenie Ministra wykazała bowiem, że jest to falsyfikat. W związku z tym car według jednych relacji miał zabronić ujawnienie jej wyników, a według innych oświadczyć, że należy dać spokój całej tej sprawie ponieważ „czystych spraw nie można bronić nieczystymi środkami".
Dopiero wybuch rewolucji bolszewickiej sprawił, iż Protokoły zaczęły robić wręcz błyskawiczną karierę. W wydarzeniach, które zainicjował październik 1917 r., wielu ujrzało realizację wizji Mędrców Syjonu: "wyślemy na ulice [...] całe tłumy robotników. Tłumy te z rozkoszą będą przelewały krew tych, którym w prostocie ducha zazdroszczą od najmłodszych lat, a których dobytek będą mogły wówczas grabić". Jezuickiej inspiracji zamachów na królów francuskich (Henryka III i Henryka IV) przeciwnicy Towarzystwa Jezusowego nigdy nie potrafili dowieść. Udziału masonów w doprowadzeniu do wybuchu rewolucji francuskiej i ścięcia pary królewskiej można się było tylko domyślać. Natomiast znaczny procent Żydów w politycznych i wojskowych władzach czerwonej Rosji rzucał się wszystkim w oczy. W nich to widziano inspiratorów zamordowania Mikołaja II wraz z jego najbliższą rodziną. Nieprzypadkowo chyba wśród trzech książek, które towarzyszyły carycy w ostatnich dniach jej życia znajdowały Sl? właśnie Protokoły (w wydaniu Siergieja Nilusa). Później zaczęto utrzymywać, że na szybie pokoju, w którym mieszkała w Jekaterynburgu nakreśliła ona swój ulubiony znak — swastykę, stanowiącą symbol walki elementu aryjskiego z żydostwein. W ten sposób chciała jakby dać do zrozumienia, iż spodziewa się zagłady całej carskiej rodziny z rąk satanicznej mocy, którą reprezentują bolszewicy sterowani przez Żydów.
W latach 1988-1990, w związku z okrągłą rocznicą tej egzekucji, dopuszczono w telewizji radzieckiej do głosu również monarchistów, którzy i tym razem obciążyli Mędrców Syjonu (nie używając jednak tego wyrażenia) winą za tragedię, jaka w lipcu 1918 roku rozegrała się w Jekaterynburgu. Przy okazji przypomniano również, że na ścianie piwnicy, gdzie dokonano tej haniebnej zbrodni, znaleziono potem dwuwiersz Heinego mówiący o biblijnym władcy Baltazarze: został on zabity, ponieważ obraził Jehowę. Motyw ten nie jest czymś nowym w historii: już egzekucję Ludwika XVI przypisywano zemście potajemnie działających templariuszy. W ten sposób po pięciuset latach mieli wziąć odwet na dynastii, której daleki przodek spowodował zagładę zakonu. Po ścięciu króla jakiś nieznajomy wskoczył rzekomo na szafot, by wykrzyknąć: „Jakubie de Molay, [był to ostatni wielki mistrz templariuszy] zostałeś pomszczony".
Rozpętany przez bolszewików terror stanowił w oczach wielu przedstawicieli białej Rosji spełnienie zawartych w Protokołach zapowiedzi: „Należy podtrzymywać terror, usposabiający do ślepego posłuszeństwa" (I, 19). W latach wojny domowej nie chciano pamiętać, że jej ofiarami padali również ci Żydzi, którzy wystąpili przeciwko rewolucji (obok popów i księży rozstrzeliwano tąkże rabinów). Już wówczas była ona przedstawiana jako dzieło spowodowane w znacznej mierze przez „ino- rodców", o czym miał świadczyć masowy udział Żydów, Polaków, Łotyszów, a nawet Chińczyków w organach czerezwyczajki (notabene, było to zgodnie z tradycjami feudalizmu, w którym władcy swą gwardię przyboczną starali się zawsze rekrutować z cudzoziemców).
Do wydziałów propagandy białej armii trafiło z natury rzeczy wielu członków dawnej Czarnej Sotni (formalnie została rozwiązana w 1910 r.). Dzięki m.in. nim masowe nakłady Protokołów pojawiły się zarówno nad Donem, gdzie walczyły oddziały Denikina, jak i na podporządkowanym Wranglowi Krymie, w opanowanym przez „białych" Kijowie (jesień 1919 r.), czy wreszcie w Omsku, siedzibie sztabu Kołczaka. Protokoły wydawano także na Dalekim Wschodzie (we Władywos- toku i Chabarowsku). Ponieważ prostym żołnierzom mogły się one wydać zbyt trudne w odbiorze, sporządzono dla nich parustronicowe skróty, z którymi, poprzez głośną lekturę, zapoznawano także analfabetów.
Podjęto także próbę zaktualizowania niejako treści Protokołów rozpowszechniając na przełomie 1919 i 1920 r. kolejny falsyfikat, jakim była rzekoma instrukcja komitetu centralnego nie istniejącej Międzynarodowej Ligi Izraelskiej. Zyskała ona w późniejszej literaturze miano „dokumentu Zundera", gdyż miała być rzekomo znaleziona przy poległym bolszewickim oficerze żydowskiego pochodzenia o tym właśnie nazwisku. Zapowiadając bliskie już zwycięstwo wzywała ona swych członków do kontynuowania walki o całkowite zniewolenie narodu rosyjskiego, zniszczenie jego religii i kultury. Rewolucja była w tej instrukcji ukazana jako wynik istniejącego od dawna spisku Żydów, a zarazem jego ukoronowanie. W rzeczywistości sympatyzowała z nią przede wszystkim inteligencja żydowska pozbawiona w carskiej Rosji, ze względu na swe pochodzenie, dostępu do wyższych uczelni, stanowisk państwowych i życia politycznego. Natomiast drobni i wielcy kupcy, przemysłowcy, zamożniejsi rzemieślnicy, z których się ta grupa etniczna w znacznej mierze składała, skłaniali się raczej ku kadetom (konstytucyjnym demokratom).
Pogromy, jakie wybuchały dość często na terenach zajętych przez białych, dawały się we znaki wszystkim warstwom ludności żydowskiej. Ich sprawcy niewiele przejmowali się jej opcjami politycznymi; wystarczała sama przynależność do narodu, wobec którego stosowano zbiorową odpowiedzialność za wybuch i tryumf rewolucji. Przyświecało temu hasło: Biej Żida, spasaj Rossiju. Pogromy, jakie miały miejsce w latach 1918- 1920, pociągnęły w sumie ponad sto tysięcy ofiar śmiertelnych oraz nieznaną nam nawet w przybliżeniu liczbę rannych i poszkodowanych. Mordów dokonywano z wyjątkowym nieraz okrucieństwem, kontynuując w ten sposób niesławną tradycję carskiej Rosji.
Biała propaganda dość rychło zatroszczyła się o dostarczenie Protokołów na biurka wpływowych polityków w Londynie, Paryżu i Rzymie a nawet w Waszyngtonie. Rozpowszechniano je także (w przekładach na różne języki) wśród delegatów na konferencję pokojową w Wersalu. Na przełomie stuleci przybyły one z Paryża do Rosji, w dwadzieścia lat później zaczęły odbywać drogę powrotną: ze Wschodu na Zachód. Przy pomocy tego falsyfikatu chciano przekonać polityków przeciwnych interwencji wojskowej w rosyjską wojnę domową, że ich skrupuły są całkowicie bezpodstawne. W istocie mamy tu bowiem do czynienia z międzynarodowym spiskiem, który postawił sobie za cel obrócenie mieszkańców Rosji w niewolników światowego Żydostwa.
jako pierwsi chyba zaczęli głosić tę tezę dwaj publicyści, zWjązani z kołami Czarnej Sotni, mianowicie Piotr Sza- belskij-Bork i Fiodor Winberg, którzy dość rychło znaleźli się na emigracji. Założyli oni w Berlinie czasopismo Łucz Swieta", w którego 3 numerze (z maja 1920 r.) ukazał się pełny tekst Protokołów. W dwa lata później Winberg wydał książkę Krestnyj put ' (Droga krzyżowa), gdzie obszernie rozwijał tezę o żydowsko-masońsko- -bolszewickim spisku, jaki wybuchł w Rosji. Dość rychło została ona przełożona na niemiecki (Der Kreuzweg). Powtarzając znane nam już dobrze tezy o wolnomulars- kich korzeniach francuskiej rewolucji, Winberg obarczał Żydów (a konkretnie ich związek Alliance Israelite Universelle) winą za te ruchy rewolucyjne, jakie miały miejsce w Niemczech 1918 r. Mędrcy Izraela kierowali jego zdaniem zagraniczną polityką Anglii i Francji, doprowadzając do wybuchu wojny. Sprzysiężeniu temu może się skutecznie przeciwstawić ścisły sojusz Rosji i Niemiec, pod warunkiem oczywiście, że w obu tych krajach rządy będą sprawowane przez prawicową dyktaturę. Jego polityczny program sprowadzał się do hasła: ,,Deutschland und Russland iiber ailes! iiber ailes in der Welt!" (Niemcy i Rosja ponad wszystko, ponad wszystko w świecie).
Winberg miał rację sądząc, iż w nowej ojczyźnie znalazł szczególnie podatny grunt dla rozpowszechniania Protokołów. Szok, jaki spowodowała niedawna klęska Niemiec sprawił, iż w tamtejszych kołach prawicowych szczególny rozgłos zyskała teoria „noża w plecy" (tak zwana Dolchstosslegende). Cios ten mieli Niemcom zadać przede wszystkim Żydzi; przypomnijmy, że już wcześniej antysemityzm był w tym kraju silniej rozpowszechniony niż to miało miejsce we Francji czy w Wielkiej Brytanii. W styczniu 1918 r. skrajnie nacjonalistyczny miesięcznik „Deutschland Erneuerung" (Odnowa
Niemiec) poinformował czytelników, że już w 1913 żydowscy bankierzy, zebrani w Paryżu, postanowili dc prowadzić do obalenia wszystkich królów i cesarz w Europie, aby na gruzach ich tronów ustanowić własnj finansową dyktaturę.
W czasie wojny zaś twierdzono, iż to nasłani z zagra nicy żydowscy agitatorzy prowadzą defetystyczną propa gandę, która ma na celu doprowadzenie do wybuchli rewolucji. Tezę tę powielano u schyłku 1918 r. w licznycl ulotkach obarczających Żydów winą za antywojenna manifestacje oraz strajki. Książę Otto zu Salm-Horstma^ który okazał się później tak aktywnym propagatorer Protokołów, pisał wówczas, że „obaj Żydzi", Leni^ i Trocki, należeli do loży masońskiej w Paryżu.
Teza o odpowiedzialności Żydów oraz światowego wolnomularstwa za klęskę Niemiec doczekała się popu| laryzacji w prasie i książkach, rozchodzących się w duże liczbie egzemplarzy. Znajdowały one wielu czytelnikov chętnie wierzących, że tylko podstępna koalicja zlożomj z angielsko-amerykańskich bankierów i żydowskich bol-j szewików była w stanie pokonać tak waleczny naróć Stworzyło to sprzyjający grunt do niemieckiej edycj^ Protokołów, która ukazała się w początkach 1920 r. poc tytułem Die Geheimnisse der Weisen von Zion (Tajemnice mędrców Syjonu). Protokołami zaczytywali się przede| wszystkim wodzowie przegranej strony: z entuzjazmer mówił o nich eks-cesarz Wilhelm, przebywający nal wygnaniu w Holandii oraz uchodzący za bohatera wo-| jennego generał Erich Ludendorf. Poszukiwano nal gwałt kozła ofiarnego i nawet rewelacje wspomnianegol już Gravesa, który na łamach „Timesa" (1921) wykazał,I iż stanowiły one w znacznej mierze plagiat, nie mogły| ostudzić tego entuzjazmu.
Prawdziwości Protokołów broniły zawzięcie nacjo-] nalistyczne pisma w rodzaju miesięcznika „Auf Vorpos-
" oraz publicyści związani z antysemicką organizacją yerband gegen Überhebung des Judentums (Związek walki przeciwko przewadze żydostwa), który zresztą sfinansował ich niemiecką edycję. Rychło po pierwszym wydaniu ukazały się następne; już w roku 1921 osiągnięto w sumie nakład 120000 egzemplarzy. Ze szczególnym entuzjazmem czytywano je w środowiskach studenckich i drobnomieszczańskich, które za parę lat miały stać się oparciem dla ruchu narodowo-socjalistycznego. Zdaniem Normana Cohna Protokoły przyczyniły się poważnie do popularyzacji „nazistowskiego obłędu w okresie demokratycznych i liberalnych rządów weimarskiej Republiki"44. Kiedy w 1933 r. Hitler i jego zwolennicy objęli władzę, ukazała się właśnie 33 edycja tego pamfletu. Nakłady późniejszych wydań dochodziły do 100 tys. egzemplarzy. Protokoły stały się więc literaturą masową już w przedhitlerowskich Niemczech. O powszechnym zainteresowaniu, jakie budziły, świadczy fakt, że Alfred Rosenberg, późniejszy oficjalny ideolog nazizmu, ogłosił rodzaj komentarza do nich (Die Protokolle von Zion und die jüdische Weltpolitik), książka ta w ciągu jednego roku (1923) doczekała się aż trzech wydań. Towarzyszyły temu edycje innych dzieł mających na celu zdemaskowanie żydowsko-masońskie- go spisku, takich jak książki Goedschego, Gougenota des Mousseaux czy Osman-Bey, wydane w ubiegłym stuleciu lub omawiana poprzednio instrukcja rzekomego KC Międzynarodowej Ligi Żydowskiej. Tylko bezgranicznej łatwowierności ludzkiej, występującej w każdej zresztą epoce, można przypisywać, że już wówczas znajdowały wiarę najbardziej fantastyczne opowieści, między innymi o satanistycznych „czarnych mszach" na Kremlu, które mieli odprawiać Trocki oraz m.ni żydowscy przywódcy bolszewickiej rewolucji. Piszę "już wówczas", gdyż i obecnie w niektórych kołach
chętnie powtarza się informację, jakoby sam Lenin brał udział w tych satanistycznych obrzędach.
Wydawcy i entuzjaści Protokołów przeszli nieba wem od słów do czynów, biorąc aktywny udział w moi dach politycznych popełnianych wówczas w Niemczech Wspominany przeze mnie Szabelski-Bork założył w Ber linie terrorystyczną organizację, wzorowaną na Czarne Sotni. 28 marca 1922 r. dokonała ona w tamtejsze filharmonii zamachu na prezydium zebrania rosyjskie! emigrantów poświęconego zorganizowaniu pomocy dk ofiar głodu na Powołżu. Szło o zabicie Pawła Miluko wa, przywódcy kadetów, który choć uszedł z Rosj przed grożącą mu tam niechybną śmiercią, to jednak w oczach skrajnej prawicy uchodził za dobrze zakonspirowanego agenta Mędrców Syjonu. Milukowa nie udało się wówczas zamordować, zginął natomiast Władimir Nabokow, ojciec późniejszego pisarza, o tym samym imieniu. Szabelski-Bork został za swój czyn skazany na czternaście lat więzienia, ale rychło go wypuszczono. Kiedy do władzy doszli hitlerowcy zaczął otrzymywać miesięczną pensję, pozwolono mu też na założenie partii rosyjskich faszystów. Czynny przy przygotowywaniu zamachu inny wydawca Protokołów, mianowicie wspomniany już parokrotnie Winberg, musiał w obawie przed aresztowaniem opuścić Niemcy. W parę miesięcy później wstrząsnęła nimi śmierć ministra spraw zagranicznych republiki Weimarskiej, Walthera Rathe- nau, zabitego przez przedstawiciela skrajnej prawicy,) która widziała w nim grabarza Niemiec. Rathenau był z pochodzenia Żydem; wykorzystywała to prasa narodowych socjalistów od dawna prowadząca przeciwko niemu ostrą kampanię polityczną. Zarzucano ministrowi, iż działając na szkodę Niemiec realizuje instrukcje Mędrców Syjonu, a co więcej, sam jest jednym z nich. Jak wykazał proces w tej sprawie obaj zabójcy Walthera
Rathenau pozostawali pod silnym wpływem lektury protokołów (jeden z nich został od razu zastrzelony przez policję, drugi popełnił samobójstwo). Do ich lektury przyznał się również Ernest Techow, towarzyszący zamachowcom w aucie, z którego strzelali. Na inspirującą rolę Protokołów wskazał także prezes sądu w sentencji wyroku. Pociągnęło to za sobą zaostrzenie na pewien czas cenzury prasowej i sankcji prawnych wobec wszystkich, którzy powoływali się na ten falsyfikat. ..Nastały złe czasy dla Protokołów, ale nie miało to trwać długo" — pisze Cohn45.
Przetłumaczenie Protokołów na angielski zapewniło im szeroki rozgłos również i za oceanem, zwłaszcza, że wśród entuzjastycznych czytelników tego falsyfikatu znalazły się nader wpływowe osoby. Już na parę lat przed tym zaczęto w Wielkiej Brytanii mówić o światowym spisku, uknutym przez Żydów. Była to angielska odmiana teorii znanej nam z terenu Niemiec z tą oczywiście różnicą, iż te zajęły w jej brytyjskiej wersji miejsce ojczyzny Wilhelma II. Na krótko przed końcem wojny ukazała się książka Engłand Under the Heeł of the Jews {Anglia pod żydowskim butem)-, stanowiła ona w znacznym stopniu kompilację z prac znanego niemieckiego socjologa, Wernera Sombarta, który zajmował się rolą Żydów w dziejach gospodarczych świata. Anonimowy autor pisał o spisku żydowsko-niemiecko-bolszewickim, którego przywódcy stawiają sobie za cel opanowanie świata. Tezę tę znajdujemy również w oficjalnym sprawozdaniu brytyjskiego Ministerstwa Spraw
Zagranicznych za rok 1919, gdzie m.in. czytamy, i bolszewizm posiada swoje źródła w niemieckiej propa gandzie i jest wspierany przez międzynarodowe żydost wo dążące do podporządkowania sobie całej światowe gospodarki. Podobne stanowisko zajmował także ro syjski korespondent konserwatywnego „Timesa", Ro bert Wilton. W książce traktującej o ostatnich dniac" rządów Romanowych (The Last Days of the Romanovs 1920) Wilton pisał, iż bolszewicy to po prostu żydows cy agenci Niemiec a cała ich rewolucja stanowi w is tocie żydowsko-niemiecki najazd na Rosję. Czyż ina czej doszłoby do wymordowania carskiej rodziny ora do wzniesienia Judaszowi pomnika w Moskwie? Po-< mnik był wymysłem antybolszewickiej propagandy, na-i tomiast jej liderzy mogli się zawsze powołać na to, i przyjazd Lenina i jego najbliższych towarzyszy d zrewolucjonizowanej Rosji nastąpił nie tylko za zgod niemieckiego sztabu generalnego, ale i przy jego bezpośredniej pomocy.
Trudno się więc dziwić, iż angielski przekład Protokołów, który ukazał się w styczniu-lutym 1920 r. (a więc w tym samym mniej więcej czasie, co i niemiecki) znalazł wielu łatwowiernych czytelników, tym bardziej że wyszedł w tej samej drukarni, która tłoczyła Biblię oraz księgi modlitewne Kościoła anglikańskiego. Prowadzona przez firmę Eyre and Spottiswoode Ltd. ty- pografia nosiła oficjalnie w nazwie tytuł His (Her) Majesty's, co pozwalało antysemickiej propagandzie kontynentalnej twierdzić, iż Protokoły ukazały się za aprobatą rządu Jego Królewskiej Mości. Sam „Times" poświęcił im 8 maja 1920 r. artykuł, w którym czytamy, iż jak dotychczas nikt nie dowiódł, że mamy tu do czynienia z falsyfikatem. Jeśli nawet przyjmiemy takie stwierdzenie, to jak w takim razie wyjaśnimy proroczą wizję przyszłości zawartą w Protokołach? Czyżbyśmy po to, zapytywał dalej organ brytyjskich konserwatys- tów, za cen? straszliwych ofiar uniknęli zaprowadzenia pax Germanica, aby na jego miejsce realizować Pax Judaica? Mędrcy Syjonu nie okazują się wcale czymś lepszym od Wilhelma II i jego pomocników. Jeśli Mędrcy są naprawdę autorami Protokołów, to wszystkie kroki jakie były podejmowane przeciwko Żydom należy uznać za usprawiedliwione. W podobnym duchu był utrzymany wstępny artykuł „The Spectatora", również z maja 1920 r. Jeden z najbardziej wówczas wpływowych tygodników twierdził, iż choć fałszerstwo nie jest wykluczone, to Protokoły, napisane z ogromnym talentem i zatrważającą moralnie perfidią, i tak wyszły z żydowskich kręgów. Wtórował temu „Mor- ning Post", który w lecie tegoż roku opublikował całą serię artykułów swego rosyjskiego korespondenta, Vic- tora Marsdena. Uzasadniając słuszność tezy o masońs- ko-żydowskim spisku odwoływał się on raz po raz do świadectwa Protokołów. Notabene, Marsdon dokonał ich nowego przekładu na angielski, który doczekał się wielu wznowień (jeśli wierzyć Cohnowi, jeszcze w sześćdziesiątych latach naszego stulecia był sprzedawany w Londynie).
Podobnie jak niemieccy nacjonaliści oraz antysemici wiązali spisek żydowsko-masoński ze słynną Dołch- stossłegende, tak ich angielscy koledzy obciążali Mędrców Syjonu winą za powojenne kłopoty imperium: powstanie w Irlandii, zamieszki w Egipcie, niepokoje w Indiach. Wszystko to miały kolejne ogniwa w łańcuchu negatywnych reakcji, zapoczątkowanych przez wybuch bolszewickiej rewolucji, ta zaś stanowiła konsekwencję spisku uknutego przez Żydów. Głównym celem tej „złowrogiej sekty" jest zniszczenie chrześcijaństwa oraz wszystkich religii poza judaizmem — pisano w książce The Cause of World Unrest (Przyczyny
światowych niepokojów) wydanej z przedmową naczel-j nego redaktora „Morning Post". Również „The Spectator" bił na alarm domagając się powołania specjalnej komisji rządowej, która zbadałaby tę sprawę. Jeśli dojdzie ona do wniosku, że wszystkie te oskarżenia posiadają realne podstawy trzeba to wyraźnie powiedzieć opinii światowej. Musimy zedrzeć maskę z tej jakż niebezpiecznej konspiracji oraz zmienić swój stosunek do Żydów pisał „The Spectator" w numerze z 16 października 1920 r. Pozbawienia ich wszelkiego wpływu na politykę domagały się również inne pisma, a lord Alfred Douglas założył specjalny tygodnik „Plains England", poświęcony szerzeniu antysemickiej propagandy oraz obronie tezy o autentyczności Protokołów. Inne z pism („The Hidden Hand") zaczęło drukować do nich długie komentarze, twierdząc, że nawet niedawny strajk górników wywołali Żydzi.
Przez pewien czas wydawało się, iż antysemityzm zbliżony do niemieckiego stanie się czynnikiem dominującym w angielskim życiu politycznym. Tak się jednak nie stało m.in. dzięki ujawnieniu przez zagranicznego korespondenta „Timesa" francuskich źródeł tego pamf- j letu (por. rozdział Pamflet Joly'ego ukazał się wcześniej). Organ konserwatystów lojalnie przyznał się do pomyłki, publikując obok rewelacji Graves'a artykuł, zatytułowany „Koniec Protokołów". Dla Anglii oznaczało to rzeczywiście zmierzch ich popularności. Szanująca się typo- grafia Eyre and Spottiswoode odmówiła ich dalszego druku, następne dwa wydania ukazały się już w bardzo podrzędnym i podejrzanym wydawnictwie. Tylko paru ekscentryków usiłowało bronić autentyczności Protokołów sugerując, iż Joly był Żydem, który niepotrzebnie zdradził makiawelskie plany swych współwyznawców. Protokoły zostały tak dalece skompromitowane, że kiedy w latach trzydziestych powstała brytyjska partia
faszystowska (British Union of Fascists), nawet ona nie próbowała ich wykorzystać do celów antysemickiej propagandy. Uczyniono to natomiast za oceanem.
Już w październiku 1919 r. ich fragmenty zaczęła pod rewolwerowymi tytułami (Czerwona Biblia głosi przemoc oraz Czerwony plan zniszczenia świata) ogłaszać wychodząca w Filadelfii gazeta „The Public Ledger". Przezornie wykreśliła ona jednak wszelkie wzmianki o Żydach: ów niebezpieczny spisek został przypisany samym tylko bolszewikom. Dopiero na wiosnę następnego roku amerykańskie gazety, z „Chicago Tribune" na czele, poczęły otwarcie pisać o żydowskich przywódcach rewolucji październikowej. Twierdzono, iż stawiają oni sobie o wiele ambitniejsze plany niż zaprowadzenie komunizmu w samej tylko Rosji. Spiskowcy działają wszędzie na szkodę świata anglosaskiego: dążą oni do skłócenia Japonii ze Stanami Zjednoczonymi i Anglią, przeciwko której podburzają także Arabów.
Propaganda antysemicka była na terenie USA czymś nowym; demoniczny obraz wroga-bolszewika, za którego plecami stoi żydowski spiskowiec, wchodził na miejsce wroga-Niemca, któremu tak wiele uwagi poświęcała amerykańska propaganda z lat wojny. Zrodziła °na atmosferę ogólnej podejrzliwości, w której każdy człowiek odmiennie myślący wydawał się być niebezpiecznym przeciwnikiem (było to niejako preludium do makkartyzmu, towarzyszącego później w Stanach Zjednoczonych rozwojowi „zimnej wojny"). Na fali tych nastrojów doszło do pierwszych amerykańskich edycji
Protokołów; publicity zapewniła im długa seria artykułów podpisana przez znanego przemysłowca Henry Forda i ukazująca się w jego organie „The Deaborn Independent" (od maja do października 1920 r.). Już w listopadzie tego roku wszystkie one wyszły w książce pod wspólnym tytułem The Internationaly Jews: the World Foremost Problem (Międzynarodowy Żyd. Najważniejszy problem świata). „The Deaborn Independent" ukazywało się w nakładzie 300 tys. egzemplarzy, wspomniana przed chwilą książka osiagnęła liczbę pół miliona egzemplarzy i doczekała się przekładu na niemiecki, rosyjski i hiszpański. Jej skrócona niemiecka wersja weszła później do podręcznego księgozbioru hitlerowskiej propagandy.
Książka Forda ukazywała światowy spisek jako dzieło Żydów-bolszewików, nie zaś masonerii. Do specyfiki amerykańskiej należało i to, że autor na plan pierwszy wysuwał zagrożenia jakie niesie on dla pury- tańskiej moralności. W sposób rozkładowy Mędrcy Syjonu starają się wpłynąć przede wszystkim na młodzież, co widać wyraźnie na przykładzie Rosji, gdzie do szkół wprowadzono wychowanie seksualne. Notabene podobnym argumentem będą później szermować zwolennicy Stowarzyszenia „Pamięć", zarzucający Żydom, iż upowszechniają w ZSRR kosmopolityczną cywilizację, starając się w ten sposób rozłożyć od wewnątrz rosyjską kulturę oraz obalić wynikający z niej system wartości moralnych.
Wracając do Forda, nie posiadał on większego pojęcia ani o Rosji, ani też o przywódcach bolszewickich, skoro zapytywał dlaczego to Lenin, choć sam twierdzi, że nie jest Żydem, każe swe dzieci (!) uczyć tego właśnie języka oraz wydaje proklamacje po żydowsku. Zdaniem Forda niedawna wojna toczyła się pomiędzy „Wszechżydem", który ujarzmił Wielką Brytanię a Niemcami. On też wyszedł z niej jako ostateczny zwycięzca, podporządkowując sobie całą angielską gospodarkę. Obecnie pragnie to sarno uczynić ze Stanami Zjednoczonymi, wj korzystując w tym celu idee tolerancji i liberalizmu. Z chwilą gdy Mędrcy Syjonu osiągną swój cel, narzucą całemu światu panowanie królewskiego domu Dawida. Jego gwiazdę zdołali już zresztą uczynić herbem bolszewickiej Rosji. Choć amerykański przemysłowiec umieścił swe nazwisko na okładce tej książki, to jednak była ona w rzeczywistości raczej dziełem niemieckiego dziennikarza, Augusta Mullera, członka redakcji „Deaborn Independent" i Borysa Bra- sola, emigranta z Rosji, ongiś bliskiego współpracownika Iwana G. Szczegłowitowa, rosyjskiego ministra sprawiedliwości w latach 1906-1915. Ten ostatni był notabene głównym organizatorem procesu Bejlisa.
Książka podpisana przez Forda wywołała ostre protesty nie tylko w kołach żydowskich, ale i wśród politycznej elity amerykańskiej, od prezydenta Wilsona poczynając. Oburzenie było tak wielkie, że jej nominalny autor musiał się w końcu ugiąć i ustąpić pod naporem opinii publicznej. W czerwcu 1927 r. Ford napisał list do przewodniczącego Komitetu Żydów Amerykańskich, Louisa Marschalla, w którym oświadczył, iż wprawdzie podpisywał się pod artykułami zamieszczonymi w „Deaborn Independent", a następnie pod książką, w której zostały zebrane, to jednak nie miał żadnego pojęcia o treści tych publikacji. Ludzie, którzy je napisali, stwierdzał Ford, nadużyli jego zaufania. Oburzony tym, co zostało zrobione, odwołuje zarzuty zawarte w pracy The International Jew i przyrzeka wycofać książkę ze sprzedaży. Nie było jednak w mocy Forda, który w całej tej sprawie zachował się bardzo niepoważnie, żeby nie powiedzieć głupio, wstrzymać dalszego obiegu książki. Zyskała ona międzynarodowy rozgłos, ukazując się w szesnastu językach, przede wszystkim po niemiecku.
W r. 1920 wyszły aż trzy przekłady Protokołów na język francuski. Najszerszy krąg czytelników zdobyła czwarta edycja, oparta bezpośrednio na tekście rosyjskim, a przygotowana do druku przez Rogera Lam- belina, notabene zagorzałego rojalistę, który marzył o restytucji we Francji dynastii Orleańskiej. Protokoły musiały mieć znaczne powodzenie, skoro do roku 1925 edycja Lambelina doczekała się aż dwudziestu pięciu wydań, sprzedawanych z dużym powodzeniem. Połączył on wszystkie poprzednie teorie o wpływie Mędrców Syjonu w jedną całość. Jak pamiętamy w Wielkiej Brytanii pisano, iż pozostają oni w sojuszu z rządem niemieckim, podczas gdy w Niemczech czyniono z rządów angielskiego i francuskiego posłusznych wykonawców światowej konspiracji Żydów. Natomiast Lambelin twierdził, że rządzą oni wszystkimi ważniejszymi stolicami świata: od Moskwy po Paryż, Berlin i Londyn a nawet Waszyngton, gdzie na usługach „mędrców" pozostaje sam prezydent Wilson.
Nie trzeba dodawać, iż Protokoły znajdowały wielu czytelników wśród rosyjskiej emigracji, przebywającej nad Sekwaną. We wszystkich zresztą krajach, gdzie uzyskała ona polityczny azyl, propagowała ten falsyfikat, w którym dopatrywano się wręcz proroczej zapowiedzi wydarzeń zapoczątkowanych przez wybuch bolszewickiej rewolucji. „Któż mógł zaprzeczyć — pisze Norman Cohn — iż świat rzeczywiście przeżywa epokę wojen i rewolucji, kryzysów gospodarczych oraz inflacji?"46 Zwolennicy autentyczności Protokołów zawsze powoływali się na świadectwa kół antysemickich w innych państwach. Po przekładach na niemiecki, angielski, francuski i włoski posypały się tłumaczenia na języki skandynawskie. Protokoły ukazały się także
Rumunii, Grecji, Bułgarii, na Litwie i na Węgrzech, nawet w Chinach oraz Japonii, gdzie w ich kolportażu pośredniczyła emigracja rosyjska. Za sprawą ruchu hitlerowskiego weszły po jego zwycięstwie w Niemczech do lektur obowiązkowych.
Obowiązkowa lektura hitlerowców
i
Klęska wojenna kajzerowskich Niemiec stworzyła sprzyjające warunki dla szybkiego wzrostu antysemityzmu w tym kraju; jak już wspominałem poprzednio rodzi ona kręgi zapalonych czytelników Protokołów mędrców Syjonu. Rasizm staje się jednym z kamieni węgielnych doktryny narodowych socjalistów, którzy tworząc zbiorowy obraz wroga do jednego kotła wrzucają Żydów oraz ich najbliższych pomocników: jezuitów, wolnomu- larzy i bolszewików. Od rzekomych instrukcji Mędrców Syjonu do podstawowego dla ideologii hitlerowskiej dzieła Alfreda Rosenberga, Mythus des 20. Jahrhunderts (Mit XX wieku) wiedzie prosta droga, niewiele zresztą mająca wspólnego z zasadami logiki i zdrowym rozsądkiem. Mnóstwo za to z mistycyzmem i niemalże średniowieczną wiarą w złe siły, działające na szkodę czystej rasy germańskiej. O ile przed wiekami ucieleśniały je czarownice, to w mitologii narodowego socjalizmu ta sama rola przypadła Żydom.
Hitler dość wcześnie zapoznał się z Protokołami; na Pewno znał je dobrze w momencie, gdy wystąpił na arenie publicznej działalności politycznej. Już wówczas za ciężką sytuację gospodarczą Niemiec obwiniał Mędrców Syjonu, którzy, jak wynika z ich Protokołów, chcą głodem sprowokować masy do rozpoczęcia „drugiej
rewolucji pod gwiazdą Dawida" (pierwszą miało b — zdaniem Hitlera — powstanie Republiki Weimar kiej). Osadzony po nieudanym puczu monachijski w dość komfortowym więzieniu zaczął tam dyktow Mein Kampf. Znaczną część tej książki, która stała s]| dla hitleryzmu tym samym, co krótki kurs Histor WKP(b) dla stalinizmu, zajęło omówienie dróg, który mi Żydzi dążą do objęcia panowania nad światem. Mi im to ułatwić liberalny system rządów oraz takie in stytucje życia demokratycznego jak parlament czy wolna prasa. Nietrudno wykryć w tym zbieżności z Proto\ kołami mędrców Syjonu, na które się zresztą autor Mein Kampf expressis verbis powołuje. W parę lat później Hitler w rozmowie z Hermannem Rauschingiem stwier-! dził, iż lektura ta głęboko nim wstrząsnęła. Dzięki Protokołom bowiem uświadomił sobie wszechobecność wroga oraz jego podstępny, umiejący się doskonale maskować, charakter. Kiedy Rausching zauważył, że mogą one stanowić w istocie falsyfikat, Hitler stwierdził, j iż niewiele go to obchodzi. Grunt, że Protokoły ukazują! rzeczywiste dążenia Żydów. Temat światowego spisku, jaki mieli oni uknuć, powracał wielokrotnie w trakcie I jego rozmów z politycznymi przyjaciółmi. Wygłaszał w nich poglądy, które choć dziś wydają się nam być pospolitymi bredniami, wówczas wywierały pożądany efekt.
Tak więc zdaniem Hitlera kapitalizm wprowadzili Żydzi, dążąc tą drogą do degeneracji natury ludzkiej. I Jako pierwszy postąpił tak biblijny Józef w Egipcie. I Wywołało to w końcu sprzeciw jego wiernych narodowym interesom mieszkańców, którzy wygnali Żydów ze j swego kraju. Na ich czele stanął Mojżesz, którego Hitler uważał za pierwszego bolszewika i prekursora Lenina i należącego do tej samej rasy. Hitler zgadzał się również z krążącym wówczas poglądem, iż Jezus nie był Żydem
lecz Aryjczykiem; właściwe chrześcijaństwo stworzył dopiero św. Paweł. Zaszczepiona przez niego w cesarstwie doktryna doprowadziła do jego upadku. Manewr ten Żydzi powtarzali następnie w dziejach dość często: ich dziełem miała być rewolucja francuska, liberalizm i systemy demokratyczne, wreszcie rewolucja rosyjska. Stanowi ona ostatni rozdział w walce, którą Żydzi od wieków prowadzą przeciwko narodom całego świata.
Głównym propagatorem tezy o istnieniu takiego właśnie sprzysiężenia był jednak Alfred Rosenberg, czołowy teoretyk hitleryzmu. Już w latach 1919-1933 ogłosił on aż pięć broszur poświęconych tej tematyce, jak również cały tom komentarzy do Protokołów. Na ten sam temat wypowiadał się również Joseph Goebbels; propaganda antysemicka, prowadzona różnymi sposobami, ułatwiła niewątpliwie hitlerowcom dojście do władzy, ale nie ona przecież zadecydowała o ich zwycięstwie. Nader pouczające może tu być zestawienie dwóch liczb: w ciągu dwunastu lat (1921-1933) Protokoły rozeszły się w ogólnym nakładzie 100 tys. egzemplarzy. Tymczasem głośna pacyfistyczna powieść Remarque'a Na zachodzie bez zmian (1929) została jeszcze w tymże roku wydana w nakładzie 250 tys. egzemplarzy.
Z czasem jednak antysemicka propaganda zaczęła robić swoje; działo się to zresztą pod znacznym wpływem kryzysu gospodarczego. W warunkach ubożenia społeczeństwa nawet niewielkie, ale stałe dochody osiągane przez żydowskiego właściciela sąsiedniego sklepiku czy warsztatu rzemieślniczego budziły złą krew i utwierdzały przekonanie o konieczności wprowadzenia ekonomicznych sankcji. Kiedy po objęciu władzy przez Hitlera oraz jego partię (30 I 1933) zarządziła ona jednodniowy bojkot żydowskich sklepów, inny czołowy Propagator antysemityzmu, Julius Streicher nie omieszkał odwołać się do Protokołów mędrców Syjonu. Na łamach oficjalnego organu NSDAP pisał on, iż dzięki przejęciu przez partię rządów poniosły krach „bazylej- skie plany" (Mędrców Syjonu). Przypomnijmy, że właśnie w Bazylei odbył się pierwszy kongres ruchu syjonistycznego.
Od r. 1933 Protokoły weszły do obowiązkowej lektury obywateli III Rzeszy. Były one tym groźniejsze, iż w przeciwieństwie do Mein Kampf ten pamflet, powstały w kręgu ochrany, naprawdę czytywano. Z przedmów do jego licznych wznowień dowiadywano się przed jak wielkim nieszczęściem hitlerowcy uratowali Niemcy, obejmując w nich władzę. Na opisywany w Protokołach światowy spisek Żydów powoływał się szef służb bezpieczeństwa Reinhard Heydrich rozwiązując w 1935 r. wszystkie organizacje mogące jeszcze uchodzić za opozycyjne.
Protokoły służyły także usprawiedliwianiu hitlerowskiej polityki zagranicznej, jako posiadającej rzekomo wyłącznie obronny charakter. Za swe główne zadanie III Rzesza uważała, jeśli wierzyć jej ówczesnym przywódcom, obronę Europy przed azjatycko-żydowskim sprzy- siężeniem, które zdołało już podporządkować sobie Związek Radziecki. Propaganda hitlerowska przedstawiała go jako kraj Untermenschów, rządzony przez Żydów, niewiele przejmując się tym iż wprowadzane przez Stalina czystki zlikwidowały znaczną część elity partyjnej tego właśnie pochodzenia. Żydem, pół-Żydem lub przynajmniej człowiekiem ożenionym z Żydówką stawał się w prasie niemieckiej każdy polityk (od Roosevelta poczynając), który ośmielał się przeciwstawić ekspasjonistycz- nej polityce III Rzeszy. Po zawarciu paktu Ribentropp- Mołotow jej propaganda musiała dokonywać karkołomnych wysiłków, aby usprawiedliwić wejście w sojusz z państwem rządzonym przez Mędrców Syjonu. Po 22 czerwca 1941 r. wszystko wróciło jednak do normy.
Antysemici wszystkich krajów, łączcie się"
Propagandę antysemityzmu starano się szerzyć również poza granicami hitlerowskich Niemiec. Hitlerowi bardzo przypadł do gustu pomysł Maxa Erwina von Scheubner-Richtera, który już od r. 1923 proponował, aby czerwonej międzynarodówce przeciwstawić międzynarodówkę wrogów Mędrców Syjonu, w myśl sparafrazowanego hasła Manifestu Komunistycznego: Antysemici wszystkich krajów, łączcie się. Scheubner- Richter nie zdążył już urzeczywistnić swojej idei, ponieważ został zastrzelony w czasie puczu monachijskiego. Podjęła ją natomiast z całym entuzjazmem propaganda hitlerowska czyniąc to w przekonaniu, iż hasło walki ze spiskiem żydowskim może się stać cenną zasłoną dymną dla realizacji wielkomocarstwowych interesów III Rzeszy. Z trzech książek stanowiących niejako „świętą trylogię" nazizmu: Mein Kampf, Mit XX wieku i Protokoły tylko te ostatnie były wykorzystywane na zewnątrz. Ich rozpowszechnianie spoczywało wyłącznie w rękach jednej organizacji, mianowicie Weltdienstu, którym kierował oficer rezerwy D. Ulrich Fleischhauer. Centrum znajdowało się w Erfurcie, skąd na cały świat rozsyłano literaturę antysemicką w różnych językach, w tym również Protokoły mędrców Syjonu.
Oficjalnie twierdzono, iż Weltdienst pozostaje całkowicie niezależny od rządu niemieckiego i partii hitlerowskiej (NSDAP). W rzeczywistości organizacja °trzymywała obfite subwencje z obu tych źródeł. Dzięki nim właśnie mogła nie tylko rozpowszechniać wspomnianą literaturę, ale i wydawać (w różnych językach) własny dwutygodnik, noszący tę samą, co i ona nazwę Weltdienst urządzał także międzynarodowe konferencje, na które zjeżdżali się potajemnie przedstawiciele ruchó antysemickich z różnych państw świata (w 1937 r przybyli oni do Erfurtu aż z 22 krajów). Celem tej organizacji było „stworzenie międzynarodowej siatkJ fanatycznych antysemitów, scementowanej ślepą wiarą! w Protokoły i obejmujący cały świat spisek żydowski' 47
Dojście Hitlera do władzy musiało pociągnąć sobą renesans zainteresowań czytelniczych dla Protoko1 łów. Propaganda III Kzeszy zadbała o dostarczenie ich mniejszości niemieckiej w USA, wśród której rozprowadzano również przekład antysemickiego dzieła Henry Forda. Do kolportażu Protokołów przyczyniły się także organizacje antysemickie i parafaszystowskie działające w Stanach Zjednoczonych oraz w Kanadzie. Zdecydowanie przeciwne polityce ekonomicznej Franklina Roosevelta sugerowały, iż cały New Deal powstai z żydowskiej inspiracji. Nie cofano się przy tym przed podburzaniem do czynnych wystąpień. Nie były to jednak w sumie grupy zbyt wpływowe. Ponieważ zaś sprzyjały wyraźnie hitlerowskim Niemcom — zostały w okresie II wojny światowej zakazane, co tym samym musiało zahamować dalszą edycję Protokołów, rozchodzących się przedtem w tysiącach egzemplarz}'. Nadal natomiast kolportowano je na terenie Ameryki Łacińskiej (Argentyna) oraz w Południowej Afryce, gdzie były wykorzystywane do prowadzenia rasistowskiej propagandy.
Z Protokołów korzystali zarówno frankiści, aby usprawiedliwić bunt ich wodza przeciwko republice hiszpańskiej, która miała być tworem żydo-masonerii, jak i Japończycy, choć w obu tych krajach nie mieszkała ludność żydowska. Delegat przybyły z Tokio na kongres Wełtdienstu wojnę Japonii z Chinami tłumaczył spiskiem żydowskich wolnomularzy, którzy chcieli wykorZystać ten kraj do agresji przeciwko Japonii. Tokio musiało po prostu uprzedzić grożący jej atak; Cohn słusznie w związku z tym zauważa, iż wkraczamy tu w świat farsy, ale jeśli idzie o całą historię Protokołów to nader często obraca się ona w tragedię i to krwawą.
Powróćmy jednak do Europy. We Francji na wzorach hitlerowskich opierał się niejaki Darquier de Pel- lepoix, zakładając ruch, który nazwał Rasemblement antijuif de France (Antyżydowskie zgromadzenie Francji). Wzywał on otwarcie do masakry ludności żydowskiej; organ tego ruchu, dwutygodnik „La France En- chainee" („Spętana Francja") zajmował się kolportażem Protokołów, rozprowadzanych m.in. wśród czytelników w charakterze premii. Darquier wzywał rodaków, aby nie mieszali się do „wojny żydowskiej", którą Mędrcy Syjonu pragną rozpętać przeciwko III Rzeszy, czyniąc to rzekomo w obronie najpierw Czechosłowacji, a następnie Polski. Kiedy powstało kolaboracyjne państwo francuskie Darquier zajął w nim (1942) wysokie stanowisko komisarza do spraw ludności żydowskiej. Nadzorował deportację 9 tys. obcych Żydów do Niemiec; po wojnie schronił się do Hiszpanii i tam umarł. Do Francji nie mógł powrócić, gdyż został tu zaocznie skazany na śmierć jako jeden z przestępców wojennych.
Podobnie potoczyła się kariera innego propagatora wiary w autentyczność Protokołów, jakim był skądinąd utalentowany pisarz francuski, Ferdinand Celine. W głośnym pamflecie politycznym Bagatelles pour un massacre (Pogromowe drobiazgi, 1937) wypowiadał się °n za bezpardonową walką z Żydami. Uzasadniał jej konieczność tym, że Protokoły oraz Mowa rabinów świadczą o potędze jaką stanowią Mędrcy Syjonu i zagrożeniu, które stwarzają dla świata. Celine uważał więc °ba te dokumenty za całkowicie autentyczne; wydaje się
wszakże, iż samą wizję „maskary Żydów" traktowa jako hiperbolę intelektualną, nie przypuszczając, że mo że zostać naprawdę urzeczywistniona.
Obszerne fragmenty Pogromowych drobiazgó ogłosił na przełomie r. 1938 i 1939 związany z Oboze Narodowo-Radykalnym tygodnik „Prosto z Mostu"48 Tamże ukazał się reportaż Karola Zbyszewskiego opisujący z satysfakcją wywożenie Żydów do Dachau zi świeżo przez III Rzeszę zajętej Austrii. Czytamy w ni m.in. „W Polsce trzeba czekać na taki widok możi stulecie, warto więc tu poświęcić dwie godziny. [...] Zatrąbiły auta, wywiozły za jednym zamachem wszyst-j kich Żydów z Neustadtu. Będą nareszcie porządnie pracować w tym koncentracyjniaku w Dachau"49. Zby- szewski nie musiał czekać aż stu lat; już w r. 1940 również i w Polsce założono pierwsze lagry z komorami gazowymi, w których ginęli zarówno Polacy jak i Żydzi. Wydaje się jednak, że ludzie typu Zbyszewskiego czy Céline'a głoszący podobne poglądy podzielali mimo wszystko złudzenia XIX wieku. A więc nie wierzyli ani w możliwość eksterminacji całych grup etnicznych z powodu ich rasowej odrębności, ani w to, że Dachau oraz podobne im obozy staną się miejscami zbiorowej zagłady.
We Włoszech propagowaniem Protokołów zajmował się jeszcze przed dojściem faszystów do władzy Giovanni Preziosi, znany jako zagorzały antysemita, atakujący zawzięcie Żydów w swym piśmie „La vita Italiana". Ponieważ jednak reżim Mussoliniego był w tym względzie o wiele mniej gorliwy od rządu Hitlera, więc i Preziosi aż do r. 1938 musiał polegać wyłącznie na sobie. Jeszcze w 1937 r. tamtejsza prasa nie chciała zamieścić recenzji z kolejnej edycji Protokołów, a księgarnie odmawiały przyjęcia ich do kolportażu. Sytuacja zmieniła się radykalnie, gdy Mussolini zdecydował się wreszcie na rozpoczęcie otwartej kampanii antyżydowskiej- Preziosi otrzymał nie tylko poważne wsparcie finansowe, ale jeszcze przed końcem 1938 r. został powołany na stanowisko ministra. Szczyt kariery osiągnął jednak w faszystowskiej republice, jaka powstała w 1943 r. na północy Włoch, po ich kapitulacji, za którą Preziosi nie omieszkał oczywiście obarczyć winą żydow- sko-masońskiego spisku. W marcu 1944 r. Mussolini musiał go, pod naciskiem Hitlera, powołać na komisarza do spraw rasy. Pozostając na tym stanowisku przyczynił się Preziosi do deportacji kilku tysięcy Włochów żydowskiego pochodzenia, którzy zostali następnie straceni przez Niemców. Ofiar byłoby zapewne więcej, gdyby Mussolini mimo wszystko nie hamował gorliwości Preziosego, który w obawie przed odpowiedzialnością popełnił samobójstwo.
Nie udało się jej uniknąć węgierskiemu odpowiednikowi Darąuiera i Preziosiego, jakim był Laszlo Endre.
Na krótko przed wybuchem II wojny światowej Endre ogłosił książkę, w której dowodził autentyczności Protokołów. Kiedy w marcu 1944 r. Niemcy przy-' stąpili do okupacji Węgier stał się jako minister kolaboracyjnego rządu najbliższym współpracownikiem Adolfa Eichmanna, który przybył do Budapesztu, aby stamtąd kierować deportacją 800 tys. Żydów węgierskich. Energiczna działalność Endrego sprawiła, iż w ciągu tylko sześciu pierwszych tygodni blisko pól miliona ofiar trafiło do komór gazowych Oświęcimia. Stracony jako przestępca wojenny w marcu 1946 r. jeszcze w noc przed egzekucją napisał Endre pożegnalne wyznanie wiary, w którym m.in. czytamy: „Protokoły mędrców Syjonu są autentyczne. [...] Żydzi posiadają w swych rękach środki do opanowania całego świata i zniszczą wszystko, co mogłoby się stać przeszkodą na drodze do realizacji tego celu".
Te trzy przykłady wzięte z terenu Francji, Włoci i Węgier świadczą, że propagatorzy Protokołów w ok rei sie II wojny światowej nie cofali się przed udziałeiJ w eksterminacji ich mitycznych autorów. Słowa Celine'a, że dokument ten usprawiedliwia masakrę Żydów, stały się wówczas ponurą rzeczywistością.
Zdaniem Normana Cohna echa literatury Protoko-1 łów mędrców Syjonu odnajdujemy w liście biskupów polskich, wydanym 18 lipca 1920 r., czyli w szczytowym] momencie ofensywy Armii Czerwonej na Warszawę,! a skierowanym do episkopatów wszystkich krajów. Czy-1 tamy w nim, iż bolszewizm jest „ujawnieniem się na 1 ziemi ducha Antychrysta". Dąży on do podboju całej Europy, a Polska stanowi ostatnią barierę, która może go przed tym powstrzymać. Komunizmem kierują Żydzi, „którzy we krwi swojej noszą tradycyjną nienawiść ku chrystyjanizmowi". Można oczywiście, pisał ks. J. Urban w komentarzu do listu biskupów, dyskutować, czy to właśnie Żydzi wywołali rewolucję, czy też po prostu się do niej przyłączyli, można się spierać o auten- j tyczność Protokołów rady najwyższej mędrców Syjonu 1 świeżo ogłoszonych w Polsce i w Anglii. Nie sposób I jednak przeczyć temu, iż dzięki bolszewizmowi Żydzi I mogą osiągnąć cel o jakim marzyli przez całe wieki, I a mianowicie władztwo nad światem50.
W latach II Rzeczypospolitej ukazało się co naj- I mniej dziewięć wydań Protokołów, pierwsze z nich wy- ■ szło w 1920 r, następne w 1923 ( w Biblioteczce żydoz-1 nawczej antysemickiej organizacji „Rozwój"). Kolejne |
je pochodzą z lat 1925, 1926, 1930, 1934, 1936, 1937 •^1938. Korzystano przy tym z co najmniej dwóch różnych przekładów: tak więc edycje z lat 1923, 1925, 1937 i 1938 niewiele się w zasadzie od siebie różnią (występują tylko drobne zmiany natury stylistycznej). Natomiast przekład z r. 1934 wyszedł spod innego pióra. W żadnym jednak z wydań Protokołów nie podano nazwiska tłumacza ani też informacji, na której z obcojęzycznych edycji zostało ono oparte.
Wszystkie te wydania były zaopatrywane we wstęp oraz posłowie. Stosunkowo najmniej napastliwie brzmiały one w pierwszej edycji. Czytamy tam, iż po powstaniu 1863 roku stosunki polsko-żydowskie uległy znacznemu pogorszeniu. Stało się to za sprawą ludności żydowskiej, która napłynęła do Królestwa Kongresowego z głębi Rosji. Również w czasie ostatniej wojny i zaraz po odzyskaniu niepodległości zajęła ona wobec Polski i Polaków stanowisko nie tylko nieżyczliwe ale nawet wręcz wrogie. Musimy się przeto, pisał anonimowy autor Wstępu, bronić, aby na miejsce powstałej po latach z gruzu ojczyzny nie „wyrosła tak upragniona przez Żydów Judeo-Polonia". Było to wyrażenie ukute jeszcze przed I wojną światową, kiedy to ruch syjonistyczny domagał się szerokiej autonomii kulturalnej i narodowej dla ludności żydowskiej w Królestwie Polskim, zwłaszcza na terenie samorządów miejskich. Szybkie powiększanie się jej liczby w miastach i miasteczkach Królestwa wywołało zaniepokojenie zwłaszcza wśród przedstawicieli endecji, straszących swych rodaków wizją polsko-żydowskiego kondominium.
Zdaniem podpisanego literkami W.K. autora Po- słowia do edycji Protokołów z r. 1920 stanowią one „zbiór najautentyczniejszych dokumentów" wyjaśniających przyczynę niedawnej „wielkiej wojny", tłumaczących rozwój bolszewizmu w Rosji, ruchy rewolucyjne
89
w Niemczech, wreszcie klauzule traktatu pokojowego dotyczące ochrony mniejszości narodowych. „Żmija żydowska", dawniej lekceważąca sobie Warszawę jako miasto gubernialne imperium, teraz wyciągnęła ku niej swój łeb. Świadczy o tym zażydzenie administracji, korpusu oficerskiego, urzędów. Żydzi opanowali Rosję oraz Węgry, obecnie pragną to samo uczynić z Polską. W związku z tym autor Posłowia domaga się zwołania światowej konferencji, która ułożyłaby kontrplan, mający na celu zapobieżenie realizacji planów Mędrców Syjonu. W.K. podkreśla jednak, iż jest przeciwko pogromom; wypowiada się natomiast za bojkotem ekonomicznym, towarzyskim i kulturalnym (m.in. literatury tworzonej przez pisarzy żydowskiego pochodzenia). Winniśmy studiować uważnie Protokoły, aby Polska nie stała się „łupem potęgi ciemnej, dążącej przez wszech- niewolę do wszechwładzy".
Przedmowa tajemniczego W.K. została powtórzona w edycji Protokołów z 1925 roku, która ukazała się nakładem pisma „Hasło Narodowe". Natomiast wydanie z r. 1934 zaopatrzono we wstęp zaczerpnięty z rosyjskiej edycji Protokołów (1905) oraz z ich londyńskiego wydania (The Jewish Perił-Protocołs of the Learned Ełders of Zion, 1920). Dwa ostatnie w przedwojennej Polsce wydania Protokołów (z lat 1937 i 1938) były firmowane przez „Samoobronę Narodu", oficynę związaną z ONR. Zaopatrzyła je ona w obszerną przedmowę pióra Bolesława Rudzkiego, który we Wstępie od Wydawnictwa został nazwany „znakomitym żydologiem, znawcą i badaczem kwestii żydowskiej". Był to publicysta katolicki, stały współpracownik poznańskiej „Tęczy". Na łamach tego miesięcznika zamieszczał on m.in. artykuły o masonerii, niebezpieczeństwie niemieckim i — żydowskim. Spod pióra Rudzkiego wyszła też broszurka W szponach komunizmu (Poznań 1937).
W obszernym słowie wstępnym do Protokołów Rudzki scharakteryzował wielowiekową walkę Izraela o zapanowanie nad światem. Przedrukował on tu zaczerpniętą z omawianej już powieści Biarritz mowę, jaką .znakomity mędrzec syjoński, rabin Reichhorn" wygłosił w 1856 roku na cmentarzu w Pradze (por. rozdział Spotkania przywódców Izraela). Rudzki powołuje się również na inny falsyfikat, mianowicie manifest programowy, z którym Adolf Crémieux miał zapoznać twórców „Wszechświatowego Związku Żydów" (1860). Przy pomocy Alliance Israelite Universelle Żydzi, jak twierdził Rudzki, spodziewali się zawładnąć światem. Crémieux mówił, iż dojrzał czas, aby przystąpić do niszczenia wszystkich państw oraz religii, za wyjątkiem oczywiście judaizmu „i ustanowienie na całym świecie jednego tylko państwa żydowskiego, w którym naród żydowski będzie żywiołem panującym i w którym będzie obowiązywała tylko jedna, jedyna religia, mianowicie żydowska". Następnie Rudzki kreślił dzieje powstania Protokołów.
Po kompromitującym doświadczeniu z aferą Taxila, (przypomnijmy, że Leon XIII zbyt pochopnie uwierzył w jego rewelacje na temat kultu szatana w lożach masońskich), Kościół dość długo nie zajmował oficjalnego stanowiska w sprawie autentyczności Protokołów. Kiedy to wreszcie uczynił na łamach „Osservatore Romano" (1938) określił je jako niewątpliwy falsyfikat. Mimo to propaganda antysemicka również i w Polsce chętnie odwoływała się do tego tekstu. Co prawda nie cała: na przykład Henryk Rolicki, autor książki Zmierzch Izraela, stanowiącej klasyczny wykład spiskowej teorii dziejów, w których Żydzi mieli odgrywać kluczową rolę, ogranicza się do lakonicznej wzmianki o Protokołach. Omawiając postać oraz działalność A- schera Ginzberga Rolicki stwierdza: „Jemu to fama
przypisała autorstwo sławnych «Protokołów mędrców Syjonu». Co do ich autentyczności nie mam zamiaru zabierać głosu"51. Pod pseudoniemem Rolickiego ukrywał się Tadeusz Walery Kazimierz Gluziński (1888- -1940), prawnik i publicysta politycznie związany z Obozem Narodowo-Radykainym. Na temat autentyczności Protokołów nie wypowiadał się również i Roman Dmowski.
Najgorliwszym chyba obrońcą tezy o ich autentyczności był ks. Franciszek Trzeciak (1873-1944), przypomniany przed trzydziestu laty przez Tadeusza Mazowieckiego w artykule o antysemityzmie ogłoszonym na łamach „Więzi" (wszedł on następnie do jego książki, Druga twarz Europy, Warszawa 1990). Niezależnie od tego, na jaki temat ks. Trzeciak się wypowiadał, we wszystkich niekorzystnych dla Kościoła oraz wiary zjawiskach politycznych i obyczajowych, aktach ustawodawczych i rewolucjach widział on rękę Mędrców Syjonu. Realizację Protokołów miała stanowić kodyfikacja prawa, dopuszczająca m.in. śluby cywilne oraz rozwody (F. Trzeciak, Talmud, bołszewizm i projekt prawa małżeńskiego w Polsce, Warszawa 1932), dowodem działalności Mędrców było swobodne szerzenie się zepsucia obyczajowego (Pornografia narzędziem obcych agentów, Warszawa 1938). Protokoły stanowiły zdaniem ks. Trzeciaka kolejne ogniwo w ciągnących się poprzez wieki działaniach żydowskich na szkodę chrześcijaństwa. Zapoczątkował je już Talmud, o którym pisał obszernie m.in. w książkach Mesjanizm a kwestia żydowska (Warszawa 1934) i Talmud o gojach a kwestia żydowska w Polsce (Warszawa 1939 — ta ostatnia liczyła blisko 400 stron druku!).
92
93
W instrukcjach Mędrców Syjonu znajdujemy zdaniem ks. Trzeciaka — wyjaśnienie wszystkich ważniejszych wydarzeń dziejów najnowszych. Przede wszystkim przebieg rewolucji w Rosji, na Węgrzech i w Hiszpanii wykazuje, że działano tam na podstawie jednej i tej samej metody, a tę metodę znajdujemy w Protokołach. Zgodnie z zawartymi w nich naukami niszczy się w Polsce wielką własność ziemską, z kolei w Rosji Żydzi forsują kolektywizację, prześladują kler chrześcijański i życie religijne, kierują policją polityczną. Na Półwyspie Iberyjskim „za palenie synagog w wiekach średnich, palą dziś po setkach lat kościoły, a za palenie Żydów na stosach, palą katolików". Ks. Trzeciak nie miał żadnych wątpliwości co do tego, iż obradującemu w sposób otwarty kongresowi syjonistycznemu w Bazylei towarzyszyły tajne posiedzenia, na których odczytywano Protokoły mędrców Syjonu. Ich autentyczności dowiódł proces w Bernie, gdzie zresztą oskarżeni wzywali ks. Trzeciaka na jednego ze świadków obrony, których — jak pisze — zaprzedany Żydom sąd nie chciał wysłuchać. Swą opinię na temat autentyczności Protokołów zdołał on jednak ogłosić w zbiorze dokumentów, (Gerichts-Gutachten zum Berner Prozess) jakie Ulrich Fleischhauer, subwencjonowany przez propagandę hitlerowską, opublikował w III Rzeszy (Erfurt 1935). Ks. Trzeciak zawarł ją w artykule Die Protokolle der Weisen von Zion — der politische Katechismus des Judentums (Protokoły mędrców Syjonu — politycznym katechizmem żydostwa).
Na usługach Mędrców Syjonu mieli pozostawać świadkowie Jehowy; ks. Trzeciak poświęcił im w swej książce osobny, obszerny rozdział, w którym wyraża oburzenie faktem tolerowania „świadków" w katolickiej Polsce. Tadeusz Mazowiecki słusznie zauważa: „Wystarczy wziąć do ręki którąś z klasycznych pozycji polskiego antysemityzmu, aby się przekonać, jakich to cech i dążeń nie przypisywano żydostwu lub kto tym dążeniom nie służył. Indywidualizm i kolektywizm, rewolucja francuska i rewolucja rosyjska — wszystko to są wymysły i dzieła żydowskie: Barthou i Roosevelt, Benesz, badacze Pisma świętego, Rasputin, Kiereński i Lenin — to tylko jedni z wielu narzędzi światowej polityki żydowskiej"52.
Ks. Franciszek Trzeciak wszystko tłumaczył na niekorzyść oskarżonego: jeśli karczmy były utrzymywane w większości przez Żydów, to dlatego, że starali się oni rozpijać „gojów". Jeśli natomiast bolszewicy w czasie rewolucji rozbijali magazyny z wódką, to tylko dlatego, ponieważ w Protokołach czytamy: „Pijaństwo będzie również zakazane przez prawo i karane jako występek przeciw człowieczeństwu, ludzi zmieniających się pod wpływem alkoholu w zwierzęta" (XXIII, 3). Francja, starając się skłonić Polskę do wojny prewencyjnej przeciwko Niemcom, czyniła to w interesie Żydów, którzy opanowali ster rządów nad Sekwaną.
Wniosek nasuwał się jasny: „Żydzi są głównymi krzewicielami komunizmu, a komunizm to nie choroba dusz, ale światowe oszustwo żydowskie, obmyślone w tym celu, by w duchu Protokołów mędrców Syjonu ułatwić Żydom panowanie nad światem". Należy więc ze wszystkich sił pracować nad odżydzeniem Polski; winien tak czynić każdy, „kto nie chce, by przyszłe pokolenia polskie służyły Żydom na ziemi polskiej, zlanej krwią pradziadów, kto nie chce śladami Rosjan w tułactwie marnieć na obczyźnie". Należy jednak przyznać, iż jako środek walki ks. Trzeciak zaleca bojkot gospodarczy, wyklucza natomiast „używanie wszelkiego rodzaju gwałtów, czy brutalnej siły, które najkategory- czniej potępić trzeba. [...] Żydzi muszą wyjść z Polski, bo °ni są nieszczęściem narodu". Ks. Trzeciak nie wierzy w możliwość ich nawrócenia: „Żydzi ochrzczeni oddają żydostwu niewymowne usługi, pracują po cichu wprawdzie, ale pożytecznie dla sprawy żydowskiej, bez nich Izrael [...] nie mógłby wejść do duszy i serca narodów rdzennych". Świadczą o tym bolesne dla katolicyzmu doświadczenia z maranami w Hiszpanii czy z frankis- tami w Polsce, którzy pozornie tylko porzucili judaizm. Głównie jednak na przykładzie Francji ks. Trzeciak
stara się udowodnić, iż Protokoły są „programem] wszechświatowej polityki żydowskiej". Stąd nasuwa się i więc jasny wniosek: trzeba być kimś mocno naiwnymi lub całkowicie ograniczonym, by mimo tak oczywistych dowodów mówić jeszcze o Protokołach jako o falsyfikacie lub plagiacie53.
Należy jednak przypomnieć, iż ks. Trzeciak nie wyrażał tu oficjalnego stanowiska Kościoła, choć z dru-j giej strony jego publikacje nie spotykały się z krytyką w pismach katolickich. Do końca życia wierzył zapewne ; w imperialne ambicje Mędrców Syjonu; nic nie wskazuje j na to, aby pod wpływem holocaustu zmienił swe zapatrywania w kwestii żydowskiej, jak to byli uczynili! niektórzy inni przedwojenni propagatorzy antysemityzmu (m.in. ks. Franciszek Godlewski i Jan Mosdorf).! Wiadomo natomiast, iż ksiądz Trzeciak należał do nielicznej w Polsce grupy potencjalnych kolaborantów, I którzy na przełomie roku 1939 i 1940 prowadzili z władzami III Rzeszy rozmowy w sprawie powołania proniemieckiego rządu. Jego udział w tych pertraktacjach stanowił poniekąd logiczną konsekwencję nagród orazj innych dowodów uznania, jakie przed wybuchem wojny otrzymywał od władz III Rzeszy za udział w erfurckich zjazdach Weltdienstu, jak też antyżydowską publicystykę demaskującą knowania Mędrców Syjonu. Notabene ks. Trzeciak chwalił nie tylko Hitlera, nazywając go dobrym pasterzem, który broni stada przed żydowskimi wilkami, ale i Stalina. O ile bowiem Trocki, oczytany w Protokołach mędrców Syjonu dążył do wywołania w ich interesie światowej rewolucji, to „goj Stalin'! słusznie, zdaniem ks. Trzeciaka, przepędził „zbrodniczego warchoła"54. Autor tych słów zginął jednak nie z rąk żydowskich lecz niemieckich: ks. Trzeciak został zabity 8 sierpnia 1944 roku przed barykadą wzniesioną w dniach warszawskiego powstania55.
Nad eksterminacją Żydów Hitler zaczął się zastanawiać dość wcześnie, o czym ewidentnie świadczą niektóre fragmenty Meirt Kampfu; pisze on tam m.in., że gdyby na początku wojny zatruto gazem 12 czy 15 tysięcy tych „hebrajskich niszczycieli ludu" (dieser he- braischen Volksverderber) oszczędziłoby to życie milionom frontowych żołnierzy. Do myśli tej powrócił rozpoczynając drugą wojnę światową, nie czynił zresztą z tego większej tajemnicy. W wygłaszanych publicznie mowach (od przemówienia w Reichstagu z 30 stycznia 1939 r. poczynając) zapowiadał on, że wojna przyniesie zagładę Żydów w całej Europie. Realizował ją z niesłychanym uporem i konsekwencją, nieraz ze szkodą dla wysiłku militarnego Rzeszy (likwidacja robotników żydowskich, pracujących dla potrzeb Wehrmachtu, używanie tak potrzebnych frontowi ciężarówek dla deportacji Żydów do obozów zagłady). Hitler był głęboko przekonany o istnieniu światowego spisku Żydów, który w ten sposób zwalczał. Wiarą w jego istnienie starał się również zarazić opinię publiczną państw toczących walkę z III Rzeszą. Świadczy o tym fakt, iż w dywersyjnych audycjach propagandowych, nadawanych głównie w języku angielskim, w samym tylko r. 1943 aż 70-80% było poświęconych szerzeniu antysemityzmu.
W czasie rozmów prowadzonych w Kwaterze Głównej Wehrmachtu Hitler porównywał Żydów do bakterii, z którymi musi prowadzić równie bezwzględną walkę jak ta, którą w ubiegłym stuleciu toczyli Pasteur i Koch. Holocaustowi towarzyszyło sięganie do najbar-
dziej brutalnych motywów występujących w jeszcze śre-l dniowiecznej propagandzie antyżydowskiej, mianowicie do pomówień o mordy rytualne. Miały one świadczyć o kryminalnych z natury skłonnościach narodu żydows-1 kiego. Tematyką tą zajmowali się ludzie z tytułami doktorskimi, wśród których należy wymienić Johanna von Leersa, profesora na uniwersytecie w Jenie. Ten specjalista również od Protokołów mędrców Syjonu zdo-| łał po wojnie zbiec do Egiptu.
Kiedy Niemcy zaczęli ponosić klęski na wszystkich niemal frontach, aby wzmocnić ich chęć do dalszej walki straszono rodaków widmem rzezi, jaka w razie zwycięstwa aliantów grozi im z rąk światowego żydostwa. Niemcy mieli zresztą podstawy do obaw, że spotka ich ten sam los, co ludność w krajach okupowanych przez III Rzeszę, zwłaszcza, iż Waszyngton oraz Londyn, inspirowane przez Moskwę, domagały się od Berlina bezwarunkowej kapitulacji. Nasuwa się pytanie w jakim stopniu ludność walczącej do końca z dużą przecież zawziętością III Rzeszy ulegała tak prymitywnej w końcu propagandzie. Niektórzy wzruszali na nią zapewne do końca pogardliwie ramionami, ale większość w miarę ponoszonych klęsk coraz bardziej chyba wierzyła, iż ma do czynienia z koalicją kierowaną centralnie przez potężny a wszechświatowy spisek żydowski. O jego istnieniu była na pewno głęboko przeświadczona SS-owska obsługa obozów koncentracyjnych. Paląc nieraz żywcem kobiety i dzieci czynili to w przekonaniu, iż niszczą najgorszego wroga III Rzeszy. Bezpieczeństwo rasie panów miała zapewniać tylko likwidacja świata Untermenschów, kierowanego przez Żydów. Ta ideologiczna motywacja wyjaśnia sposób traktowania sowieckich jeńców wojennych, których setki tysięcy wymarło w niemieckich obozach.
Komendant Oświęcimia, Rudolf Hess, doszedł w więzieniu do przekonania, iż holocaust był błędem,
ponieważ zdyskredytował Niemcy. Nie omieszkał jednak dodać, iż na skutek ich klęski światowe żydostwo przybliżyło się do ostatecznego celu, jakim jest władztwo nad światem. Po II wojnie światowej niektórzy z przedstawicieli antysemickiej propagandy zaczęli z kolei twierdzić, iż świat żydowski w Ameryce dlatego tak spokojnie przyglądał się zagładzie swych europejskich współwyznawców, ponieważ spodziewał się, iż zdoła ona skłonić pozostałych do odbudowy własnego państwa w Palestynie.
Propaganda hitlerowska, starając się niejako usprawiedliwić holocaust, do ostatnich dni III Rzeszy pisała o Protokołach mędrców Syjonu oraz światowym spisku Żydów. Jeszcze w styczniu 1945 roku Goebbels twierdził, że to oni właśnie stoją za plecami Rosjan, Anglików i Amerykanów, którzy w imię żydowskich interesów składają na polach tej bezcelowej wojny całe hekatomby ofiar. Mimo eksterminacji lwiej części europejskich Żydów oficjalna propaganda III Rzeszy nadal głosiła, iż jej celem jest zniszczenie dominacji żydowskiej nad światem. Znalazło to również odbicie w tych wydawnictwach, jakie z inspiracji hitlerowskiej ukazywały się na terenie Generalnego Gubernatorstwa (GG).
W r. 1943, nakładem wydawnictwa „Nauka i Sztuka" ukazała się w Krakowie kolejna edycja Protokołów, zatytułowana Protokoły mędrców Syjonu czyli wykłady mędrca syjońskiego wtajemniczonego w plany podboju świata przez Żydów. Stanowiła ona wierne powtórzenie omawianych już wydań z lat 1937 i 1938, które przygo-
tował Bolesław Rudzki. W tej samej oficynie wydawl niczej, działającej niewątpliwie na zlecenie okupanta, ukazały się również inne druki antysemickie, wśród nich niewielka (licząca 47 stron druku) broszura „dr Władysława Wardzińskiego", zatytułowana Światowy spisek żydostwa. Jej autor omawiał szczegółowo Protokoły jako autentyczny dokument, ukazujący zbrodnicze plany Mędrców Syjonu.
„Dr Władysław Wardziński" (czy nie był to pseudonim?) wspominał o wielu wydaniach Protokołów, jakie pojawiły się w różnych językach i odwoływał się do niechętnych Żydom opinii ojców Kościoła. Z prac sobie współczesnych przytaczał wspomnianą już książkę Henry Forda, studia Stanisława Trzeciaka i Henryka Rolic- kiego. Kulturę okresu II Rzeczypospolitej przedstawiał jako zdominowaną przez Żydów. „Pan Słonimski, pan Leśmian — różne Winawery i Handelsmany [...] nadawali ton, pouczali, co jest, a co nie jest zgodne z «postępem». Reguła nauk z Protokołów mędrców Syjonu była zachowana w całości — pisał „dr Wardziński", oburzający się na panoszenie się w teatrze „wielkich Zelwerowiczów czy Kalinówny". Złowrogo brzmiały te słowa, jeśli przypomnieć, iż Bruno Winawer (dramatopisarz i popularyzator nauki) i Marceli Han- delsman (wybitny historyk) nie przeżyli hitlerowskiej okupacji a Słonimskiego i Tuwima jedynie wyjazd z Polski uratował przed komorą gazową.
Czyniąc wyraźną aluzję do trwającej eksterminacji polskich Żydów autor broszury z tryumfem oznajmiał, iż ich zbrodniczy program zawarty w Protokołach nie doczekał się realizacji dzięki narodowemu socjalizmowi, którego wódz podjął nieubłaganą walkę z całą potęgą „światowego żydostwa". Na walkę tę, prowadzoną z jednej strony przeciwko żydowskim kapitalistom, a z drugiej „przeciw żydowsko-komunistycznemu wywrotowi j międzynarodówkom" Mędrcy Syjonu odpowiedzieli wywołaniem „wojny wszechświatowej, która objęła już wszystkie kontynenty". Czytając „z całym zrozumieniem ich Protokoły na pytanie, czy jest to „naród wybrany" możemy udzielić kategorycznej odpowiedzi: Naród wybrany?... Nie! Naród przeklęty przez Boga".
Podobną opinię znajdujemy także w broszurze Ich ukryte cele. Sześć rozdziałów o Żydach jako winowajcach obecnej wojny (Kraków 1943, „Księgarnia Powszechna"). Podpisany na niej Ludwik Bronowski (zapewne również pseudonim) twierdził, że ich eksterminacja znajduje pełne uzasadnienie i usprawiedliwienie w Protokołach mędrców Syjonu. Realizując zawarty w nich program Żydzi rozpętali dwie wojny światowe. Pragną oni zniszczyć religię i zapanować nad wszystkimi narodami; piszą o tym wyraźnie „w owym światowym programie żydostwa, który ku rozgoryczeniu Żydów dostał się w ręce chrześcijan". Zdaniem „Bronowskiego" najgorsza kara jest jeszcze za mała dla żydowskich bluźnierców: należy się im nie tylko męka na ziemi ale i wieczne potępienie w zaświatach. To Żydzi umęczyli Chrystusa i mordują niewinne dzieci chrześcijańskie, aby pić ich krew.
Według autora broszury Polska była pierwszą ofiarą Mędrców Syjonu, którzy popchnęli ją do wojny, podobnie jak później wciągnęli do niej również państwo ich pachołka, Stalina. Są oni odpowiedzialni za wymordowanie polskich oficerów w Katyniu oraz za śmierć kilkuset tysięcy polskich dzieci w Rosji sowieckiej. Sam Bóg zdecydował o zagładzie tego narodu. Jest ona dziełem „młodych i mocnych sił Europy, walczących z tajemną potęgą żydostwa i nie znających kompromisu, dopóki odwieczny wróg ludzkości, Żyd, nie zostanie zniszczony".
„Ludwik Bronowski" powoływał się na Apokalipsę, Przypisywaną św. Janowi, antybolszewicką propagandę z okresu wojny 1920 r., gwałty towarzyszące odwrotow Armii Czerwonej „z Galicji" (w lecie 1941 r.), jaB również na wypowiedzi polskiej prasy emigranckiej o martyrologii rodaków w Rosji sowieckiej. Do broszury dołączono reklamę innej, wydanej w tym czasii żydożerczej pracy Śmiertelny wróg chrześcijaństwa, która to „książka godnie kontynuuje prace Niemojewskich, Lutosławskich, Trzeciaków i in. naszych pisarzy, szermierzy walki z plagą żydostwa".
Choć w omawianych publikacjach ze zrozumiałych względów nie wspominano o metodach i rezultatach tej walki, to jednak ich autorzy starali się za wszelką cenę przekonać czytelników, iż likwidacja gett, obozy masowej zagłady, komory gazowe — wszystko to stanowiło w pełni usprawiedliwioną odpowiedź na „szatańskie plany Mędrców Syjonu". Korzystając ze świeżego ujawnienia masakry katyńskiej propaganda hitlerowska sta-] rała się obciążyć Żydów winą za przestępstwa czerwonego totalitaryzmu. Było to zgodne z twierdzeniem] jakie towarzyszyło kolportażowi Protokołów mędrców Syjonu od samych początków naszego stulecia, a miano-j wicie z tezą, iż zawierają one wręcz proroczą wizję kolejnych rewolucji, za których pomocą Żydzi będą się starali zawładnąć światem.
Każdy uważny cztelnik Protokołów musi zgodzić się z opinią, iż zostały one sporządzone w wyjątkowo niestaranny sposób. Spod pokładów bełkotu, nieporadności kompozycyjnych, naiwności oraz oczywistej ignorancji (dotyczy to zwłaszcza rozdziałów poświęconych sprawom finansowo-skarbowym) przebija w nich jednak miejscami dość trafna wizja ustroju totalitarnego, zwłaszcza w tej postaci, w jakiej został on urzeczywistniony w Związku Radzieckim. Zasadnicza myśl przewodnia Protokołów brzmi jak następuje: pod hasłami sprawiedliwości społecznej dla wszystkich, „wolności, równości i braterstwa" należy obalić dotychczasowy ustrój, wykorzystując w tym celu istniejące w nim instytucje (parlament, partie polityczne, prasę różnych odcieni, wolność stowarzyszeń, swobodę sumienia). Na jego gruzach powstanie imperium, w którym wszystkie te instytucje przestaną praktycznie istnieć. Mędrcy Syjonu po to pragną zniszczyć wszelki porządek publiczny, normy prawne, więzy społeczne, by na ich miejsce wprowadzić jeszcze ostrzejsze rygory, rozbudowując aparat przemocy do granic w historii ludzkości nie spotykanych. Chcą zbudować wszechpotężne państwo, którego nieżydowscy mieszkańcy będą poddani stałej kontroli i pozbawieni w praktyce jakichkolwiek praw obywatelskich.
Jest to mechanizm działania, który od rewolucji angielskiej 1640 r. sprawdzał się przynajmniej częściowo w dziejach Europy. Cromwell, który wystąpił przeciwko tyranii Karola II, znajdując poparcie w znacznej części parlamentu, osiągnął następnie władzę wielokrotnie silniejszą od tej jaką posiadał ścięty król, a parlament Po prostu rozpędził. Nie sposób też porównywać zakresu władzy Robespierre'a i Ludwika XVI, Lenina 1 Mikołaja II. Przywódcy obu tych rewolucji zaczynali °d głoszenia haseł „wolności, równości i braterstwa", aby następnie wprowadzić rządy samowładne, o których s>ę ich koronowanym poprzednikiom nie śniło. Przy- P°mnijmy, że Lenin w styczniu 1918 r. rozpędził legalnie Wybrany parlament (Konstytuantę), która została powołana w wyniku pierwszych w dziejach Rosji konstytucyjnych wyborów. Stalin polecił uchwalić najbardziej demokratyczną w jej historii konstytucję (1936)1 co nie przeszkodziło mu w kontynuowaniu krwawych czystek i zapełnianiu łagrów milionami niewinnych ofiar. Jak wynika zaś z wielu pamiętników ludzie osadzeni w jego więzieniach z pewną nostalgią wspo-f minali warunki panujące w carskich „tiurmach".
Czy znaczy to jednak, iż przywódcy Rosji Radziec-1 kiej byli pojętnymi uczniami instrukcji zawartych w Pro-! tokołach mędrców Syjonu? Nic podobnego, to po prostu twórcy tego falsyfikatu dokładnie przestudiowali pro-| gram radykalnego skrzydła rosyjskich rewolucjonistów, 1 a ściśle biorąc Katechizm rewolucjonisty, opracowany przez S.G. Nieczajewa (1847-1882). Wywołał on po-j wszechne oburzenie nie tylko w kołach prawicy; Nie- ] czajew twierdził, iż „cel uświęca środki", o tym samym > mówi osobny paragraf (I, 12) Protokołów. Nieczajew pisał, że dla dobra rewolucji dopuszczalne jest stosowa- i nie najdalej idącego terroru, podeptanie wszelkich zasad moralnych i praw obywatelskich, wzajemne donosiciels- ' two i szpiegostwo. Moralne jest tylko to, co służy ! obaleniu starego porządku. I o tym Protokoły często wspominają; czytamy w nich m.in., że w nowym państwie obywatele będą musieli poddać się stałemu nadzorowi policji. Raczkowski, spiritus movens Protokołów, jeden z asów ochrany oraz współzałożyciel Czarnej Sotni, musiał bez wątpienia być doskonale oczytany w pracach rosyjskich przeciwników caratu. W związku z tym nasuwa się pytanie o charakterze bardziej ogólnym, a mianowicie czy owo wizjonerstwo Protokołów nie wynikało po części i z tego rozeznania sytuacji, jakie zawsze zwykło cechować policję polityczną w krajach i pozbawionych wszelkich demokratycznych instytucji, j A więc takich, gdzie barometrem nastrojów oraz opinii publicznej nie są debaty parlamentarne czy wolna prasa, lecz raporty konfidentów, tkwiących nieraz w samych sztabach rewolucyjnych, z drugiej zaś strony ich doniesienia o rozmowach prowadzonych w knajpach lub w zakładach pracy.
Raczkowski, mając pełny dostęp do tych materiałów, mógł być dobrze zorientowany w planach skrajnej lewicy. Nie sposób też przypuścić, aby nie czytał Biesów Fiodora Dostojewskiego, w której zostały one przedstawione w mocno skarykaturowanej formie.
Jeden z publicystów radzieckich, określając Protokoły mianem politycznej i moralnej Apokalipsy naszego stulecia, słusznie zauważa, że mógłby je napisać któryś 7 rewolucjonistów występujących w tej powieści: Staw- rogin, Szigalew czy Piotr Wierchowieński (postaci tej Dostojewski nadał niektóre rysy Nieczajewa). Ponieważ autorzy zajmujący się Protokołami nie zwrócili dotąd uwagi na te zastanawiające zbieżności, chciałbym się nad nimi bliżej zatrzymać. „Tam szpiegostwo — mówi Wierchowieński o programie Szigalewa. — U niego każdy członek społeczeństwa pilnuje drugiego i ma obowiązek denuncjowania go"56. W Protokołach (XVI, 8) czytamy: „Zgodnie z programem naszym trzecia część poddanych będzie śledziła pozostałe części w poczuciu obowiązku w myśl zasady służenia dobrowolnego państwu. W czasach tych zajęcie szpiega i denuncjanta nie będzie hańbiło. Przeciwnie nawet — będzie chwalebne." W innym miejscu Biesów Szigalew dochodzi do „o- statecznego wniosku, iż ludzkość musi być podzielona na dwie nierówne części. Dziesiąta część otrzymuje wolność osobistą i nieograniczoną władzę nad pozostałymi dziewięcioma dziesiątymi. Tamci zaś zatracają osobowość, stają się stadem." Protokoły, choć nie określają tego w procentach, to jednak mówią w gruncie rzeczy to samo: w imperium stworzonym przez Żydów tylko oni niają tworzyć warstwę panującą, natomiast „gojów" nazywa się ślepym tłumem i zwierzętami. Przy okazji pada zresztą to samo, co i w Biesach określenie „goje td stado baranów..."
Z kolei to, co mówi Wierchowieński („Puścimy w ruch pijaństwo, oszczerstwo, denuncjację! Rozpleni- my niesłychanie rozpustę!") współbrzmi z tak częstymi zaleceniami Mędrców Syjonu, aby dążyć do rozkładu obecnego społeczeństwa przy pomocy alkoholu, a w czołowych państwach Europy rozwijać pornografię („literaturę szaloną, brudną, wstrętliwą" XIV, 3). W całości Protokołów przewija się wyraźnie myśl jaką Do-; stojewski wkłada w usta Szigalewa: „Zaczynam od nieograniczonej wolności, lecz kończę na nieograniczonym despotyzmie. Muszę jednak zaznaczyć, że innego rozstrzygnięcia zagadnień społecznych nie ma i być nie może".
Biesy są moim zdaniem książką genialną, której autor nie tylko ukazał rewolucjonistów, ale i (ustami Szigalewa) przewidział kierunek w jakim pójdzie znacz- j na część Europy XX stulecia, a mianowicie określił zasady i sposób funkcjonowania ustroju totalitarnego. 1 Czynił to niekiedy ze wstrząsającą dokładnością, żeby choć przypomnieć taką uwagę Dostojewskiego o rewo- j lucjonistach: „Oni wszyscy ponieważ nie umieją prowa- dzić spraw, okropnie lubią oskarżać o szpiegostwo"57. Jeśli więc Raczkowski naprawdę doradził anonimowemu autorowi Protokołów, aby sięgnął do Biesów, to okazał wręcz znakomity dar przewidywania. Wykorzys- j tanie w Protokołach programu Nieczajewa, który istotnie został kiedyś sformułowany, w oczach wielu czytelników uwierzytelniło ten falsyfikat. Zwrócił już na to uwagę Norman Cohn, pozostawiając jednak bez od- i powiedzi pytanie: skąd u Joly'ego, a następnie w Proto- kołach znalazła się wręcz prorocza miejscami wizja XX 1 wieku? Aby pytanie to odnaleźć, należy sięgnąć do I wielkich utopistów XVI-XVII wieku, przede wszystkim /aś do Tomasza Campanelli. Społeczeństwo, jakiego zbudowanie zalecają, dzieli się przecież na ślepo posłuszny tłum i nieomylnych mędrców, którzy nie radzą się nikogo z rządzonych (to samo postulował Szigalew). Campanella przewiduje w swym państwie instytucję ludzi, którzy otrzymują lżejszą pracę oraz lepsze wynagrodzenie, ale za to „pełnią obowiązki wywiadowców i donoszą państwu wszystko, co posłyszą"58. Jest to więc swoista odmiana „czarnej utopii". Nie darmo Aleksander Nekricz i Michel Heller swą najnowszą, „czarną" historię ZSRR, zatytułowali: „Utopia u władzy".
Uwiarygodnieniu Protokołów w oczach potomnych posłużyło również przepisanie z pamfletu Joly'ego wskazówek na temat sposobów jakimi panujący, nie likwidując parlamentu ani prasy różnych odcieni, może mimo to zwiększać zakres swej władzy. Służyć temu celowi ma m.in. ustanowienie ścisłej kontroli prasy, likwidacja autonomii uniwersytetów, powoływanie ich profesorów z grona ludzi posłusznych rządowi, sądzenie przeciwników politycznych na równi z pospolitymi przestępcami, co ma zrujnować reputację opozycjonistów w oczach społeczeństwa. Może to wyglądać na wnikliwą antycypację wydarzeń jakie istotnie miały miejsce w naszym stuleciu.
O ile w Rosji radzieckiej przejście do totalitarnej formy rządów następowało dość gwałtownie, to w państwach tzw. demokracji ludowej przez pewien czas zachowywano pozory, tak jakby ich kierownicy realizowali odpowiedni punkt Protokołów (X, 1): pamiętajcie, że „rządy i narody w polityce zadowalają się pozorami". Utrzymywano więc system wielopar- tyjny, w dalszym ciągu wychodziła prasa różnych kierunków, a najważniejsze decyzje formalnie nadal zależały od parlamentu. Stopniowo jednak stronnictwa
te likwidowano lub przekształcano w formalne przy budówki partii rządzącej, a w Sejmie, z którego fa-f ktyczna opozycja została wyeliminowana, zaczęli za-j siadać wyłącznie ludzie posłuszni rządowi. Autonomia wyższych uczelni przestała faktycznie istnieć, prasa uległa uniformizacji, środki masowego przekazu poddano surowej cenzurze. Ale stosowanie takiej polityki nie wymagało wcale sięgania do Protokołów mędrców Syjonu. Joly, a za nim ich autorzy opisali po prostu pseudoliberalny system rządów Napoleona III, który i w tym względzie naśladował swego wielkiego imiennika. Za rządów Bonapartego cenzura kontrolowała teatr w stopniu, o jakim Ludwik XVI nie miał nawet pojęcia. Już wówczas publikowano artykuły sławiące dobrodziejstwa rządów cesarza. Rzekomi Mędrcy Syjonu pisząc: „Przy każdej sposobności będziemy drukowali artykuły, w których przeprowadzimy porównania między poprzednikami a naszymi dobroczynnymi rządami" (XIV, 2), nie wymyślili więc niczego nowego. ,
f
Gdyby autorzy Judeopołonii byli nieco bardziej oczytani nie omieszkaliby wykorzystać tej zbieżności nazw. Jako motto broszury zamieszczono dwa cytaty z Protokołów. Pierwszy z nich mówi: „Na usługach naszych mamy ludzi wszelkich poglądów, wszelkich
108
zasad: odnowicieli monarchii, demagogów, socjalistów, wszystkich zaprzęgliśmy do pracy". Każdy z nich na własną rękę „toczy jak czerw resztę władzy, usiłuje obalić cały ustalony układ" (IX, 6).
,Antysyjonizm" w Związku Radzieckim
Trudno zdawałoby się o większy kontrast niż ten, jaki zachodził pomiędzy historycznymi losami Polski i Rosji, i to już od XVII wieku poczynając. Pierwsza zaczęła wówczas tracić stopniowo różne ziemie na rzecz sąsiadów, by w końcu całkowicie zniknąć na pewien czas z mapy Europy. Druga — z państwa o powierzchni pół miliona kilometrów kwadratowych (XV wiek) stała się mocarstwem, którego obszar liczy dziś ponad 22 miliony km2. Polska jako jedyne chyba państwo w dziejach świata — choć była członkiem zwycięskiej koalicji z wygranej dla niej wojny wyszła z terytorium zmniejszonym o 76 tys. km2 (z 386 tys. w 1939 r. do 312 tys.
109
w r. 1945). Przekształcona w Związek Radziecki Rosja nie tylko utrzymała posiadłości w Azji, ale i rozciągnęła swą militarną oraz polityczną kontrolę na znaczną część środkowowschodniej Europy.
A mimo to w obu państwach, Polsce i Rosji, i pojawiają się w XX wieku książki oraz artykuły przedstawiające je jako sui generis ofiary dziejów; kraje, którym ciężkie straty zadał spisek żydowsko-masoński, sterowany przez demonicznych Mędrców Syjonu. Pomijając narodowe kompleksy, takie spojrzenie na dzieje przynosiło potrójne niejako korzyści. Wynikało z niego bowiem, iż musimy być czymś ważnym na mapie Europy, skoro nad naszym zniszczeniem pracuje tak potężny spisek o światowym zasięgu.
Mędrcy Syjonu szkodzą Rosji (czy Polsce) dlatego, ponieważ dzięki swej kulturze duchowej i wartościom moralnym reprezentuje ona śmiertelne zagrożenie dla ich planów władztwa nad światem.
Spiskowa teoria dziejów tłumaczyła też wszelkiego rodzaju nieszczęścia, jakie spadały (i nadal spadają) na Polskę (recte Rosję). Jej wizję już w trzydziestych latach zaczęła upowszechniać „biblia stalinizmu", jaka była Historia WKP(b). II
Dzieje partii bolszewickiej, a wraz z nią i całej Rosji, jawią się w tej książce jako ciąg nieustannych walk z potężną konspiracją, która zdołała umieścić swych ludzi na najwyższych szczeblach władz partyjnych i państwowych, w wojsku i w gospodarce, w kulturze i w służbie bezpieczeństwa. Była to niejako kolejna wersja tej wizji dziejów, jaką dawały Protokoły mędrców Syjonu. Z tą tylko różnicą, iż miejsce przewrotnego Żyda-masona zajmował w dziele Stalina skrajnie niebezpieczny i wszechobecny trockista, stały uczestnik „wielkiego spisku przeciwko ZSRR", o którym traktowała słynna książka M. Sayersa i A. Kahna pod tym właśnie tytułem. Notabene został w niej omówiony, i to wcale obszernie, proces przywódców polskiego podziemia, jaki w czerwcu 1945 roku odbył się w Moskwie (tzw. proces szesnastu)59. Karol Irzykowski marksistowską teorię literatury nazwał dość złośliwie systemem podejrzeń. To samo da się jednak powiedzieć i o metodzie materializmu historycznego. Skoro stalinizm nie miał zaufania do własnych obywateli, to trudno się dziwić, że tę samą podejrzliwość przenosił na teren polityki zagranicznej.
Na arenie międzynarodowej główne skrzypce w spisku antyradzieckim grał „światowy imperializm", przy czym na czoło wysuwało się w nim zawsze to państwo, z którym ZSRR znajdował się aktualnie w stanie ostrego konfliktu politycznego. Na ogół jednak po II wojnie światowej etatowym niejako wrogiem Związku Radzieckiego bywały Stany Zjednoczone; stąd też tak zwanych „syjonistów" pomawiano przede wszystkim o to, iż są agentami CIA. Warto podkreślić, iż powielano w zasadzie tę samą kalkę pojęciową, jakiej używali od r. 1917 poczynając, przeciwnicy bolszewizmu. Z tą tylko dość istotną różnicą, iż ci pisali o żydowsko-komunistycznej konspiracji, natomiast radziecka publicystyka polityczna w r. 1953, a następnie w r. 1967 i w następnych latach zaczęła twierdzić, iż Światowa Organizacja Syjonistyczna (powstała w 1897) stale knuła spiski przeciwko władzy radzieckiej. W tym celu już 2 maja 1918 r. „syjoniści" mieli zwołać w Moskwie tajne zebranie swych zwolenników, noszące wyraźnie kontrrewolucyjny charakter. Pod nazwą walki z syjonizmem i w Rosji, 1 u nas kamuflowano wystąpienia antysemickie; w r. '968 po Warszawie krążył dowcip, iż prof. Witold Doroszewski, zapytany, jak się właściwie to słowo pisze, rzekomo odpowiedział, że obecnej pisowni nie zna, ale Przed wojną „syjonista" pisano przez „ż"...
lll
Obok Ameryki głównym wrogiem ZSRR miał być Watykan, który zresztą od dawna postawił sobie jakoby za cel ujarzmienie Rosji i przekształcenie jej mieszkań! ców w niewolników papiestwa. Teza ta nie była w pro*? pagandzie rosyjskiej czymś nowym; na długo przed wybuchem rewolucji 1917 roku formułowali ją prawoJ sławni przeciwnicy katolicyzmu.
Kamuflaż słowny, mianowicie zastąpienie w języku komunistycznego imperium (lingua sovietici imperii) określenia „Żyd" słowem „syjonista", pozwalał, z jednej strony na unikanie oskarżeń o naśladownictwie hitlerowskiej propagandy, z drugiej zaś na lansowanie tezy światowego spisku, którym właśnie sterują wszechobec-1 ni i wszechwładni syjoniści. Tezę taką zawierał już akt oskarżenia sformułowany w słynnym procesie Rudolfa Slansky'ego oraz towarzyszy (grudzień 1952 r.), kiedy to przed sądem w Pradze Czeskiej stanęła grupa wyższych funkcjonariuszy partyjnych, głównie żydowskiego pochodzenia. Motywacja wyroku, potępiającego spisek „burżuazyjnych syjonistów", jaki zapadł w tej sprawie z niewątpliwą aprobatą Stalina, zapowiadała powtórzenie się podobnego procesu również i w Moskwie.
Sprzyjał temu niechętny stosunek Stalina do Żydów, przechodzący w ostatniej dekadzie jego życia w otwarty antysemityzm. Zgłoszona przez powstały w okresie II wojny światowej Antyfaszystowski Komitet Żydowski propozycja utworzenia na Krymie żydowskiej republiki autonomicznej została przez podejrzliwego dyktatora potraktowana jako próba budowy tam przyczółka dla przyszłej agresji ze strony USA. Komitet uległ likwidacji w sierpniu 1952 r., kiedy to rozstrzelano większość jego członków. Podobny los spotkał w latach 1948-1952 wielu żydowskich intelektualistów: pisarzy i aktorów. Przypuszcza się, iż finałem procesu „morderców w białych kitlach" (lekarzy żydowskich, zatrudnionych na Kremlu) miała być w zamysłach Stalina ich publiczna egzekucja w Moskwie. To z kolei pozwoliłoby wywołać pogromy antyżydowskie; posłużyłyby one jako uzasadnienie deportacji całej ludności tego pochodzenia gdzieś na daleką Syberię czy nawet za krąg polarny. Nie jest wykluczone, iż w pewnym momencie Stalin uznałby, że dojrzał czas, aby Protokoły mędrców Syjonu ogłosić oficjalnie drukiem. Jego śmierć przystopowała jednak całą tę akcję.
Zerwanie stosunków dyplomatycznych pomiędzy Tel-Avivem a Moskwą, jakie nastąpiło po słynnej wojnie „sześciu dni" Izraela z jego arabskimi sąsiadami (5 czerwca 1967 r.), zapoczątkowało kolejny etap „antysyjonistycznej" kampanii w ZSRR. Odtąd w prasie radzieckiej dość często zaczęły się pojawiać artykuły
żydowsko-masońskim spisku, kierowanym przez „syjonistów", którzy dążą do zdobycia władzy nad światem. Szczytowy okres tej kampanii przypadł na lata 1977-1978. Była ona ze zgorszeniem przyjmowana m.in. przez prasę amerykańską. Głośnym echem odbił się w niej artykuł prof. Walerego Emeljanowa, który w 1978 r. pisał na łamach „Komsomolskiej Prawdy", iż rząd Cartera stanowi „największe skupisko Żydów
masonów, jakiego Ameryka jeszcze nigdy dotąd nie znała".
Publikacjom prasowym towarzyszyły wielonakła- dowe broszury i książki o wyraźnie antysemickim ostrzu. Co najmniej od r. 1974 propaganda demaskująca „światowy spisek syjonistyczny" zaczęła dochodzić do głosu w treściach szkolenia partyjnego. Przed „syjonizmem" ostrzegali też lektorzy Towarzystwa „Znanije" (radziecki odpowiednik TWP), zajmującego się upowszechnianiem wiedzy. Co prawda, w publikacjach „czołowych pogromców syjonizmu": Lwa Kor- niejewa, Jurija Iwanowa, Władimira Bolszakowa, jak również w pracach zbiorowych na ten temat, brak otwartych powołań na Protokoły mędrców Syjonu.
Dokonane wszakże przez amerykańskich sowieto- logów (W. Koreya, Y. Tsigelmana) zestawienie argumentów „antysyjonistycznych" z tekstem Protokołów wykazało, iż stanowiły one jedno z głównych źródeł natchnienia dla takich autorów jak Iwanow czy Kor- niejew. Polemika antyżydowska sięgała także do wspominanych wcześniej przedrewolucyjnych jeszcze dzieł Osman-Beya i Butmiego. W przypadku Protokołów są to najczęściej swobodne parafrazy ich poszczególnych paragrafów; zdarzają się jednak i wręcz dosłowne z nich zapożyczenia. Czytelników interesujących się bliżej tym problemem odsyłam do cennej pracy zbiorowej na temat korzeni oraz skutków antysemityzmu, występującego w Związku Radzieckim: Anti-Semitism in the Soviet Union: Its Roots and Consequences (wyd. T. Freedman, New York 1984). Sporo miejsca zajmują w tej pracy teksty paralelne, zestawiające odpowiednie fragmenty Protokołów z radzieckimi publikacjami na temat światowego spisku syjonistów.
Nie wiem, czy w chwili gdy się ukazywała praca amerykańskich sowietologów Protokoły były już w Rosji wydawane w ramach bezdebitowego obiegu. W każdym razie ma to obecnie miejsce, o czym informuje m. in. radziecka telewizja w reportażach z moskiewskiego Arbatu. Tam właśnie Sjonskije protokoły bywają przede wszystkim sprzedawane. Przypomnijmy, że z tak zwanego „drugiego obiegu" korzystały także, zwłaszcza w ostatnich latach, władze bezpieczeństwa jak również skrajnie prawicowe organizacje w ZSRR, chętnie obarczające „inorodców" (tak się określa nie-Rosjan, głównie Żydów, choć nie tylko) winą za wszystkie nieszczęścia, jakie przyniosła rewolucja 1917 r. oraz rozpętana przez nią wojna domowa. Antysemicka propaganda, choć prowadzona oczywiście z inną motywacją, znajdowała poparcie we wpływowych kołach partyjnej biurokracji, rządzącej Związkiem Radzieckim.
Na początku lat osiemdziesiątych powstało w Moskwie (przy Ministerstwie Przemysłu Lotniczego ZSRR) wspomniane już „historyczno-patriotyczne" towarzystwo Pamięć (Pamiat'), stawiające sobie za cel ochronę zabytków rosyjskiej kultury i historii. Niebawem jednak okazało się, iż za główne swe zadanie uważa ono walkę z międzynarodowym spiskiem, którego przedstawiciele mieli przeniknąć do centralnych instytucji życia politycznego, do władz państwowych i partyjnych, do prasy oraz środków masowego przekazu. W wydanej przez Pamiat' Odezwie do narodu rosyjskiego czytamy: „Wszystkie knowania masonów i syjonizmu w naszym kraju są wymierzone w naród rosyjski i w naszą Ojczyznę". Ta obca agentura, działająca w Związku Radzieckim od samych jego początków, miała doprowadzić do zniszczenia wielu cennych zabytków rosyjskiej kultury. Jej zbrodnicza działalność trwa nadal; w dalszym ciągu „świadomie i planowo wyniszczana jest rosyjska przyroda i rosyjska kultura, rzeki i jeziora. Celem spisku jest zatrucie narodowej kultury obcymi miazmatami i unicestwienie rosyjskich talentów"60.
Ilustracją spiskowej wizji dziejów są powieści, jakie ukazują się w wielotysięcznych nakładach u naszego wschodniego sąsiada. Tak więc w 1970 roku oficer marynarki, Iwan Szewców, wydał tam dwie książki o wyraźnie antysemickim ostrzu. Pierwsza z nich to W imię ojca i syna, gdzie Trocki, alias Bronstein, występuje w roli typowego agenta syjonizmu i prowokatora na skalę światową. Akcja powieści przebiega w dwudziestych latach i poświęcona jest walce, jaką Stalin musiał stoczyć ze syjonistycznym spiskiem, który opanował Komitet Centralny. Druga z książek, nosząca tytuł Miłość i nadzieja, opublikowana przez wydawnictwo wojskowe w nakładzie 200 tys. egzemplarzy, roi się od łotrów, noszących z reguły czysto żydowskie nazwiska. Einstein jest w niej oskarżony o „kradzież teorii względności" jakimś (nie wymienionym z nazwiska) badaczom, Trocki zaś bierze udział w spisku mającym na celu zamordowanie Lenina, które zlecono Fani Kapłan. Choć „Komsomolska Prawda" określiła oba te utwory jako „stek plugawych, ciemnych i jadowitych bredni", to z obroną pośpieszyła o wiele wyżej w hierarchii partyjnych autorytetów stojąca „Prawda", której zdaniem powieść W imię ojca i syna nie zawiera nic fałszywego, ani sprzecznego z faktami61. Twórczość Szewcowa posiada zresztą nie tylko antysemickie ostrze: służy ona także umacnianiu rosyjskiego nacjonalizmu poprzez bezkrytyczną apoteozę mocarstwowych tradycji tego kraju. Przewijający się w jego powieściach wyraźny nurt ksenofobii oraz niechęci wobec wpływów Zachodu nawiązuje do tradycji słowianofilskich. Poczytność Szewcowa wzmaga i to, że wiele scen pozostaje na pograniczu pornografii.
Ten sam nurt twórczości odnajdujemy w prozie Wiktora Iwanowa, którego Sądny dzień („Nasz Sow- remiennik", 1988) twórczo przyswoił sobie poprzednie doświadczenia historyczne „od Protokołów mędrców Syjonu poczynając" (jak zjadliwie zauważył „Ogoniok"). Zdaniem Iwanowa to właśnie wolnomularze obalili cara, wywołali drugą wojnę światową, a następnie przystąpili do moralnego rozkładania społeczeństwa w Rosji. W tym celu nasyłają do niej dywersantów; należy do nich niejaki Jefim, główny bohater tej powieści. Ma on, z jednej strony tumanić ludzi religią, a z drugiej zaś... szerzyć wśród nich pornografię. Dlatego na przywiezionej ze sobą do Rosji maszynie poligraficznej drukuje i Pismo święte, i pocztówki o obscenicznej treści. Całą tą działalnością kierują oczywiście masoni, których rodowód autor wyprowadza jeszcze z czasów króla Salomona. Wolno- mularze przejęli sporo od pitagorejczyków i esseńczyków, niemało od templariuszy i jezuitów, najwięcej wszakże od Żydów. „Obecnie zaś na polecenie CIA — deprawują zdrową rodzinę radziecką"62.
Na łamach „Naszego Sowremiennika", który drukuje podobne androny, coraz wyraźniej i śmielej występuje się w obronie autentyczności Protokołów, a członkowie Stowarzyszenia Pamiat' domagają się nawet oficjalnego ich wydania. Zanim to nie nastąpi muszą się zadowolić rozdawaniem ulotek wzywających do powołania specjalnego trybunału, który sądziłby wszystkich „syjonistów", winnych udziału w masowej eksterminacji obywateli Związku Radzieckiego, jaka miała miejsce od r. 1917 poczynając. Towarzyszy temu produkcja minifal- syfikatów, stanowiących rzekome instrukcje Żydów z Izraela dla ich współwyznawców, przebywających jeszcze w Rosji. Podczas pierwszych dni procesu K. Ostaszwili- -Smirnowa, który na czele bojówki zakłócił (18 stycznia 1990 r.) zebranie grupy pisarzy moskiewskich i kierował ich pobiciem, rozdawano ulotkę, zatytułowaną Katechizm Żyda w ZSRR. Czytamy w niej m.in.: „Oskarżajcie o antysemityzm tych, co starają się was zdemaskować. Przyklejajcie im etykietę antysemity. Każdy, komu ją przyczepicie, stanie się bezbronny, albowiem wszyscy pozostali oddadzą go wam na pożarcie i zniszczą własnymi rękami. Demaskujcie ich i kompromitujcie pod każdym pretekstem i przy użyciu wszystkich środków. [...] Pozbawiajcie ich kontaktów i oparcia. Odbierajcie im możliwość efektywnej pracy. Izolujcie ich i podburzajcie tłum przeciwko nim, pozbawiajcie ich odpowiedzialnych stanowisk w społeczeństwie. Prowokujcie ich do konfliktów. Oskarżajcie o nieposłuszeństwo i warcholstwo, wzywajcie ich do władz i administracji, ciągajcie po komitetach partii i milicji, a jeśli to się uda, również i po sądach". Ulotkę tę miano rzekomo opracować w Tel- -Avivie w r. 195863. Skazanie Ostaszwilego na dwa lata łagru umocniło zapewne u jego sympatyków wiarę w autentyczność tego dokumentu.
Wiele już złego powiedziano o materializmie historycznym. Była to istotnie dość prymitywna oraz jednostronna teoria, wyjaśniająca wszystko przez stosunki produkcji i czynniki gospodarcze. Trudno jednak zaprzeczyć, iż marksizm stanowił równocześnie pewną próbę racjonalizacji dziejów. Jego stopniową likwidację zapoczątkował już stalinizm: w ujęciu czwartego klasyka marksizm jako metoda interpretacji historii kończył się tam, gdzie się zaczynały interesy rosyjskiego imperializmu, i to na całej przestrzeni jego dziejów. W chwili obecnej natomiast kryzys imperium pociągnął za sobą całkowitą likwidację doktryny uzasadniającej jego istnienie (nazywanie jej marksizmem staje się zresztą coraz bardziej umowne). W zaistniałej pustce ideologicznej pojawiły się upiory. Doraźnym wystąpieniem antysemickim sekunduje dość systematyczna kampania prasowa, nawiązująca do broszurek, jakie na temat Protokołów mędrców Syjonu publikowały w latach wojny domowej wydziały propagandy przy sztabach Deni- kina, Kołczaka oraz Wrangla (por. rozdział: «Protokoły» a rewolucja bolszewicka), jak również do publikacji antysemickich, jakie ukazywały się na emigracji. Jest to niewątpliwie wynik pilnej lektury tamtych wydawnictw oraz rezultat odradzania się nacjonalizmu rosyjskiego, z całą towarzyszącą mu nowomową, w której pojęcia syjonista i rusofob są używane wymiennie.
Każdy uważny odbiorca rosyjskiej prasy oraz telewizji łatwo spostrzeże, iż dominuje w niej nurt, który nazwałbym „wściekłością na historię". Raz po raz zadawane jest pytanie, jak się mogło stać, iż tak utalentowany naród znalazł się obecnie we wręcz katastrofalnej sytuacji. Dlaczego ludność państwa władającego milionami hektarów urodzajnej ziemi i wielkimi zasobami bogactw naturalnych już od przeszło siedemdziesięciu lat musi stać w kolejkach, stale odczuwając brak elementarnych artykułów? Kto pozostaje odpowiedzialny za masową i krwawą eksterminację rosyjskiej elity umysłowej? Rozgoryczenie jest tym większe, iż dawniej można się było powołać na militarną potęgę Związku Radzieckiego, dzięki której Kreml zdołał poddać znaczną część środkowo-wschodniej Europy swej kontroli. Dziś, wobec oczywistego kryzyzu, jakie przeżywa imperium, odpada ta ostatnia satysfakcja; rodzi się natomiast coraz powszechniej przekonanie, iż całe zło zaczęło się od rewolucji oraz od terroru, jaki jej towarzyszył. Temu wszystkiemu winni są zaś nie sami Rosjanie lecz „inorodcy", przede wszystkim Żydzi.
„Dawno minęły te czasy, kiedy antysemici wstydzili się swych poglądów i dawali im wyraz po kryjomu. Dzisiaj antysemityzm głośno daje o sobie znać ze szpalt takich pism jak «Nasz Sowremiennik», «Mołodaja Gwardia», «Literaturnaja Rossija» i «Moskowskij Lite- rator». Wysunięto już żądania wprowadzenia normy procentowej (numerus clausus) przy przyjmowaniu Żydów na wyższe uczelnie, do pracy w instytucjach naukowych czy wydawnictwach [...]. Tylko patrzeć, kiedy zażądają ponownego, jak za caratu, wyznaczenia granicy dopuszczalnego osiedlania się Żydów..." — pisze radziecki publicysta, Walentin Oskocki. Przytacza on wypowiedzi Walentina Pikula, autora nader popularnych w ZSRR powieści historycznych, z których wynika, iż obalenie caratu było dziełem syjonistycznego spisku (tych „sił tajemnych, które reżyserowały historię")64. W istocie nie ma w tej kwestii zbyt wielkiej różnicy pomiędzy poglądami przebywającego na emigracji Sołżenicyna, a artykułami, które ukazują się na łamach „Naszego Sowremiennika". Wszędzie rewolucja jest przedstawiana jako suma ogromnego zła, którego Rosjanie nie mogliby wyrządzić sami sobie. Jej zwycięstwo nie wynika bynajmniej z winy samych Rosjan, którzy na miejsce jednego jarzma dali sobie pokornie narzucić drugie, o wiele gorsze i okrutniejsze, ale z ich uwikłania w piekielną intrygę, zmontowaną przez Mędrców Syjonu. Starają się oni ich oczernić w oczach innych narodów. To Żydzi tworzą „czarną legendę" na temat Rosjan.
Pojęcie to wprowadził do historiografii hiszpański historyk, Julian Juderias, w swej słynnej książce La leyenda Negra. Estudios acerca del concepto de Espańa en el extranejro (Czarna legenda. Studia na temat wizji Hiszpanii w oczach obcych) określił on ją jako zespół negatywnych, krzywdzących i niczym nie uzasadnionych opinii, które od XVI wieku poczynając krążą zarówno na Półwyspie Iberyjskim jak i w Ameryce Łacińskiej. Zdaniem Juderiasa szerzą ją głównie wrogowie katolicyzmu i Kościoła, zarzucający jego ojczyźnie fanatyzm, ciemnotę i okrucieństwo. Przedstawiają oni Hiszpanię w roli wrogów postępu, tolerancji i kultury, zamieszkujących najbardziej zacofany z krajów naszego kontynentu. Książka Juderiasa, utrzymana w polemiczno-apologety- cznym stylu, od czasu pierwszego wydania (1914) do chwili obecnej doczekała się blisko dwudziestu edycji, budząc całą masę polemik. Zasadność „czarnej legendy" do dziś rozpala namiętności w całej Ameryce Łacińskiej.
Otóż czytając niedawno wydane (1989) obszerne studium Igora Szafarewicza Rusofobia65 miałem wrażenie, że wreszcie pojawił się „rosyjski Juderias". Podobnie jak jego hiszpański poprzednik tak i Szafarewicz polemizuje w niej ostro z opiniami „szkalującymi" jego rodaków oraz samą Rosję. Nieprawdą jest — pisze — jakoby okrucieństwo czy despotyzm stanowiły cechę specyficzną tylko dla jej dziejów, a sama rewolucja 1917 roku konsekwentnie z nich wynikała. Jedynie oszczercy Rosjan twierdzą, iż w stalinizmie doszedł do głosu ich charakter narodowy niezdolny do stworzenia ustroju opartego na zasadach wolności i demokracji. Mylą się głęboko lub działają w złej wierze ci, którzy utrzymują jakoby od rządów Iwana Groźnego do stalinowskiej dyktatury wiodła konsekwentna droga, wyrażająca się w pogłębianiu oraz doskonaleniu despotycznych form rządu. Szafarewicz, ubolewając, że podobne poglądy znajdują przychylny rezonans również i w części prasy radzieckiej, przytacza liczne kontrargumenty, w których rozpatrywanie nie będę się tu wdawał. Dla zasadniczego tematu mojej pracy istotne jest co innego, a mianowicie twierdzenie, iż skrajny nurt żydowskiego nacjonalizmu cechuje nienawiść do Rosji, jej historii i w ogóle wszystkiego co rosyjskie.
Na dowód tego autor Rusofobii przytacza wypowiedzi rosyjskich dysydentów żydowskiego pochodzenia z Andriejem Siniawskim (A. Tercem) na czele. Jego zdaniem ta nienawiść oraz pogarda dla wszystkich nie- Żydów wyziera z każdego opowiadania Babla, jakie poświęcił on był Konarmii. Jedynie Żydzi są tam ukazywani z sympatią i współczuciem. Szafarewicz nie oszczędza nawet popularnych powieści satyrycznych Ufa i Piętrowa (Dwanaście krzeseł oraz Zloty cielec). Zarzuca ich autorom, iż nakreślili tam postacie przedstawicieli dawnej rosyjskiej kultury: szlachty, popów czy inteligencji w sposób sugerujący czytelnikowi, iż ma tu do czynienia nie z ludźmi ale niemalże zwierzętami, które można z satysfakcją myśliwego zlikwidować.
Biorąc tak masowy udział w rewolucyjnym ruchu rosyjskim Żydzi mieli, zdaniem Szafarewicza, nadzieję, że po jego zwycięstwie przekształcą się w warstwę panującą w nowym państwie. Tak się też i stało: mimo że stanowili oni zaledwie 1-2% mieszkańców Rosji radzieckiej, to jednak dając upust swej nienawiści do rosyjskiej kultury oraz tradycji kierowali w istocie dziełem ich zniszczenia jak również eksterminacją grup i warstw, które były nosicielami tych wartości. Szafare- wicz powołuje się też na udział Żydów w wymordowaniu carskiej rodziny, w kierowniczych organach GPU likwidujących najbardziej wartościowe elementy rosyjskiego chłopstwa (walka z tzw. kułakami), w niszczeniu prawosławia: wiary, duchowieństwa i Kościoła. Czynili to z nienawiści do Rosji. Z tych samych pobudek wylewali też całe kubły pomyj na jej wielkich synów, nazywając na przykład Piotra Wielkiego syfilitykiem czy pederastą, a Michaiła Kutuzowa „reakcyjnym działaczem".
Dyskusja z tymi tezami, utrzymanymi niemalże w duchu komentarzy do Protokołów mędrców Syjonu, nie miałaby oczywiście większego sensu. Ograniczę się przeto do dwóch tylko uwag. Po pierwsze falom terroru stalinowskiego towarzyszyło właśnie odwoływanie się do nacjonalizmu rosyjskiego i gloryfikacji polityki carów, nawet tej prowadzonej wobec narodów podbitych przez Rosję. Wysadzano w powietrze zabytkowe cerkwie czy klasztory, w tym samym jednak czasie zaczęto sławić Piotra Wielkiego i Iwana Groźnego, z którymi to carami Stalin się porównywał (i lubił, gdy w filmach i powieściach czyniono to samo).
Historia niełatwo układa się w schematy, podsuwane jej przez Szafarewicza. Również i jego teza, jakoby to głównie Żydzi „szkalowali" Rosjan nie wytrzymuje konfrontacji z faktami. Rusofobia jest poświęcona w znacznym stopniu polemice z książką Richarda Pipe- sa, Russia under the Old Regime, która ukazała się przed przeszło dziesięcioma laty w przekładzie rosyjskim (o- czywiście na Zachodzie) a całkiem niedawno w tłumaczeniu na polski (Rosja carów, Warszawa 1990). Ale przecież analogiczne tezy rozwijał już cytowany przez nas Jan Kucharzewski, dowodząc w swym wielotomowym „serialu historycznym", iż zaprowadzony przez bolszewizm ustrój stanowi ukoronowanie despotyzmu, jaki panował w Rosji od wieków. Stalinizm to jego zdaniem zrusyfikowany marksizm. Tymczasem jeśli już ktoś psuł Rosji opinię od stuleci, czynili to raczej Polacy niż Żydzi, jeśli oczywiście szkalowaniem można nazwać pisanie prawdy o terrorze i despotycznym systemie sprawowania władzy. Zbrodnie Iwana Groźnego demaskowały niemal na bieżąco książki, jakie m.in. z inspiracji Stefana Batorego ukazywały się w szlacheckiej Rzeczypospolitej. Z aktualnie prowadzonych badań nad literaturą lagrową wynika zaś, że już pod koniec lat dwudziestych zapoczątkowali ją ci Polacy, którym udało się ujść z Sołówek. Sięgając do klasyki tego typu literatury warto wspomnieć, że Gustaw Herling-Grudziński (Inny świat) i Józef Czapski (Na nieludzkiej ziemi) wydali swe relacje o „archipelagu Gułag" na długo przedtem zaim opisał go Sołżenicyn. Notabene ten ostatni zarówno w poglądach na rusofobię jak i na rolę Żydów w wywołaniu rewolucji bolszewickiej zbliża się do tez zaprezentowanych przez Szafarewicza, z którym zresztą łączy Sołżenicyna od lat bliska przyjaźń. Poglądy te znalazły wyraz w jego powieści Lenin w Zurychu (por. A. Siniaw- ski, Rusofobia, „Świat Literacki", nr 1/1991).
Na gruncie polskim wiara we wszechpotęgę lóż oraz międzynarodowego żydostwa znalazła wyznawców i propagatorów w osobach przywódców i publicystów historycznych, związanych z endecją bądź też działających na własną rękę. Oprócz oczywiście samego Dmowskiego można tu wymienić autorów licznych artykułów, ogłaszanych m.in. na łamach faszyzującego „Prosto z Mostu" (1936-1939), jak również w innych organach także zbliżonych do ONR. Największy rozgłos wśród nich uzyskali wspomniany już T.W.K. Gluziński oraz Kazimierz Marian Morawski. Książka Gluzińskiego Zmierzch Izraela (Warszawa 1932, pod pseudonimem H. Rolickiego) doczekała się trzech kolejnych wydań. Z prac K.M. Morawskiego (1884-1944) szczególną popularnością cieszył się zbiór studiów i szkiców z historii XVIII wieku: Źródło rozbioru Polski (Poznań 1939). Zdaniem Morawskiego spowodowało je wolnomularstwo; w jego pamiętniku czytamy: „Dwunastolecie 1926- -38 wypełnione było w życiu moim po brzegi walką z masonerią" (por. jego życiorys w Polskim Słowniku Biograficznym).
To samo mógłby powiedzieć o sobie Jędrzej Giertych, przebywający od r. 1945 na emigracji. Ten ostatni zasługuje na szczególną uwagę: choć mieszka stale w Londynie jest obecny w kraju poprzez liczne publikacje wydawane do r. 1989 poza obiegiem cenzury, a obecnie krążące oficjalnie.
Zdaniem Giertycha oraz Rolickiego masonerii działającej zawsze, choć pod różnymi postaciami, należy przypisać wszystkie nieszczęścia Polski, do których bywa przez nich zaliczana również reformacja oraz tolerancja religijna, panująca „w państwie bez stosów" XVI wieku. Antykatolicką konspirację obarcza Herman Zdzisław Scheuring winą za rzekome otrucie Stefana Batorego66; ówczesne wolnomularstwo chciało w ten sposób zapobiec nowemu pochodowi na Moskwę. Ono też ściągnęło, jak dowodzi Giertych w książce U źródeł katastrofy dziejowej Polski. Jan Amos Komeńsky (Londyn 1964), najazd szwedzki, pragnąc w ten sposób w interesie masonerii i Żydów, którzy zawsze nią sterowali, doprowadzić do zagłady Rzeczypospolitej, stanowiącej na wschodzie główny bastion katolickiej Europy. Tenże sam autor dowodzi, że już za Sasów ster rządów w państwie „dostał się w ręce tajnych związków". Inspiracji masońskiej należy przypisać także zwołanie Sejmu Czteroletniego oraz podjęte na nim uchwały. Ich celem było sprowokowanie i przyśpieszenie rozbiorów Polski67.
Z winy intryg pruskich, żydowskich, masońskich (wybór jest szeroki) doszło do wybuchu powstań listopadowego a następnie styczniowego. Teza o francus- ko-masońskich inspiracjach w wydarzeniach Nocy Listopadowej jest we współczesnej historiografii polskiej raczej kwestionowana. Przypomina się, że organizacje karbonarskie w samej nawet Francji nie odegrały tak wybitnej roli w wybuchu rewolucji lipcowej, jak to przyjmowała dawniejsza literatura przedmiotu. Cóż zaś mówić o ich wpływach na terenie Królestwa Polskiego, z którym kontakt był przecież bardzo utrudniony.
W związku z wywodami Giertycha na temat genezy powstania styczniowego najwybitniejszy znawca jego dziejów, Stefan Kieniewicz, pisze, iż twierdzenie jakoby obce agentury („generalicja rosyjska, rząd pruski, masoneria, mędrcy Syjonu") mogły wywrzeć jakikolwiek wpływ na decyzję obozu czerwonych o rozpoczęciu powstania „leży w granicach czystej fantazji"68. Przed przeszło pół wiekiem Władysław Konopczyński przypominał w recenzji książki K.M. Morawskiego, Źródło rozbiorów Polski, że podejrzenia nie mogą zastąpić żmudnej i opartej na źródłach pracy historyków. Przeciwstawiając obiektywnych badaczy wyznawcom wiary w wolnomularską inspirację Konopczyński stwierdzał: „My musimy każdą prawdę uzasadniać, tamci magowie każą sobie wierzyć na słowo"69. Krytyka tym cenniejsza, iż swe sympatie polityczne wybitny historyk lokował po stronie endecji.
Wspomniane już Towarzystwo Okrągłego Stołu, powstałe w dwudziestych latach XVIII wieku w Dreźnie, Morawski uznał za lożę wolnomularską, której przypisał plany rozbioru Polski. Ich autorem miał być członek Towarzystwa, August II Sas panujący w Saksonii i Rzeczypospolitej. Jacek Staszewski, który ostatnio gruntownie przebadał tę sprawę, twierdzi że nie ma po pierwsze żadnych dowodów, aby zostało ono założone przez masonerię. W pierwszej ćwierci XVIII stulecia różnego rodzaju tajne stowarzyszenia powstawały jak przysłowiowe grzyby po deszczu, stawiając przed sobą bardzo różne cele, na ogół dalekie od polityki. Jeśli chodzi konkretnie o Towarzystwo Okrągłego Stołu zarówno jego skład, niemal rodzinny, „jak i przepisy wskazują, że zawiązane towarzystwo miało przede wszystkim na celu dobrą zabawę w intymnym gronie"70. Cele polityczne stawiało sobie natomiast istniejące równolegle Towarzystwo Wrogów Wstrzemięźliwości, które z biegiem czasu przybrało po części charakter loży masońskiej. Wrogowie wstrzemięźliwości dążyli jednak li tylko do kultywowania i zacieśniania współpracy polsko-saksońskiej. Brak dowodów, aby snuli jakiekolwiek plany rozbioru szlacheckiej Rzeczypospolitej.
Już przed II wojną światową podnoszono (w związku z dyskusją nad rolą wolnomularstwa), iż wiara w demony poruszające sprężynami historii może wywołać uczucia wprost przeciwne do tych, jakie pragnęliby widzieć wyznawcy spiskowej teorii dziejów. A mianowicie przekonanie o wszechpotędze tajnych organizacji, którym nic nie jest w stanie się oprzeć. Wolno się jednak obawiać, że wywody tak zwanej zawodowej historiografii nie przekonają ludzi trwających w słusznym skądinąd mniemaniu, iż przez ostatnie trzy wieki historia okazywała się dla nas wyjątkowo niełaskawa. Wrogie polakom moce działały zaś nie tylko jawnie (jak państwa zaborcze) ale i poprzez tajne organizacje, którym dzięki przeniknięciu do sztabów patriotycznych ruchów udało się popchnąć ich członków do nieprzemyślanych i wysoce szkodliwych wystąpień, z powstaniami narodowymi na czele (na paradoks zakrawa fakt, iż ich celowość kwestionują koła skrajnie nacjonalistyczne, skądinąd zawzięcie zwalczające wszelkie przejawy „narodowego nihilizmu").
Przekonanie, że zawsze padaliśmy ofiarą jakichś spisków ze strony niechętnych nam, działających w podziemiu potęg, posiadało i swoją krzepiącą wymowę. Wystarczy bowiem, aby te groźne konspiracje zostały rozbite (niekoniecznie zresztą przez samych Polaków), a powróci dawna pomyślność. W wierze tej utwierdzała literatura piękna, tworzona nieraz przez samych ludzi, którzy i w publicystyce historycznej rozwijali spiskową teorię dziejów.
W zwierciadle literatury pięknej
Wspominałem już na początku o szerokim rozgłosie jakie zyskał Eugeniusz Sue za Żyda wiecznego tułacza, powieść, w której nakreślił intrygi niegodziwych jezuitów. Sam tytułowy bohater tego utworu był postacią pozytywną; w XX wieku natomiast role się odwracają: to Żydzi stają się demonicznymi bohaterami powieści „spiskowej", już to kryjąc się za plecami para- masońskich organizacji, już to działając na zlecenie niemieckiego wywiadu. Wystarczy przypomnieć chociażby Hetmanów Józefa Weyssenhoffa (Warszawa 1911), których bohater wpada w sidła pięknej zger- manizowanej Żydówki, Heleny Latzkiej. Wraz z ojcem, pozostającym na usługach rządu pruskiego, stara się ona nakłonić Polaków do podjęcia krwawej i z góry skazanej na przegraną walki z Rosjanami. Weyssenhoff, nader płodny pisarz, mający jednak w swym dorobku tylko dwie udane książki (Soból i panna, Żywot i myśli Zygmunta Podfilipskiegó) należał do tych uczestników życia politycznego, którzy w wydarzeniach 1905 r. dopatrywali się ręki Berlina. Akcja Hetmanów rozgrywa się właśnie w czasie rewolucji.
Czołowy ideolog endecji, Roman Dmowski, był zagorzałym zwolennikiem patrzenia na dzieje przez pryzmat spiskowej teorii historii. Wacław Borowy wspomina, iż stało się to u przywódcy endecji czymś w rodzaju manii. Dmowski zarzucał bowiem stale historykom i badaczom dziejów literatury, że widzą tylko to, co się dzieje na powierzchni, ale ignorują podziemny nurt wydarzeń. W jego biografii, pióra Andrzeja Micew- skiego, rozdział traktujący o literackim dorobku pana Romana nosi tytuł: Powieściopisarz — czyli spiskowa teoria dziejów. Dmowski wyłożył ją w powieści zatytułowanej Dziedzictwo (1931). Opowiada ona o niejakim Alfredzie Tarkowskim, który wstąpił do wolnomulars- kiej organizacji nazywającej się Związkiem Uczynnych Grabarzy. Kiedy się jednak przekonał o jej przestępczej, szkodliwej dla Polski działalności, opuścił Związek, zabierając część kompromitujących go papierów. Grabarze, uważając Tarkowskiego za zdrajcę, czyhają na jego życie. Bratanek, który odziedziczył po nim majątek, musi podjąć zdecydowaną walkę z wolnomularzami. Zbigniew Tarkowski (bo tak się ów młody a odważny ziemianin nazywa) jest do niej dobrze przygotowany, ponieważ w trakcie studiów poznał m.in. język hebrajski oraz kulturę i wiedzę tajemną Żydów, którzy stoją na czele Związku Uczynnych Grabarzy. Przewodzi im Niejaki Henryk Kulmer vel Gulmer, Żyd udający Polaka angielskiego pochodzenia. I on również w imieniu swoich mocodawców oświadcza, iż Polaków trzeba popychać „do krwawych manifestacji, żeby się dali zarzynać i zarzynali Polskę. Tak zrobiliśmy w 63 roku. I w tym jednym roku uszliśmy naprzód więcej, niż przez trzydzieści lat poprzednich"71. Podobnie jak w Żydzie wiecznym tułaczu, tak i w Dziedzictwie „trup ściele się gęsto". Nie na tę jednak skalę co u Sue'go, gdzie jezuici sprowadzają na Paryż epidemię cholery, aby w ten sposób wygubić konkurentów do wielkiego spadku. Dmowski zastępuje zarazę skromniej: podpaleniem pałacu bohatera powieści. Mimo to Grabarze, podobnie jak we francuskiej powieści członkowie Towarzystwa Jezusowego, ponoszą ostateczną klęskę. W starciu ginie sam Culmer, a Tarkowski poślubia ukochaną kobietę, z którą masoni daremnie starali się go poróżnić.
Powieść, do której autorstwa Dmowski przyznawał się jedynie prywatnie (w listach oraz w rozmowach z przyjaciółmi), zyskała ze względu na sensacyjną akcję powodzenie u czytelników. Świadczy o tym ukazanie się jeszcze w Polsce niepodległej dwóch dalszych wydań Dziedzictwa (Poznań 1935, również w księgarni św. Wojciecha oraz Gniezno 1938). Czwarte wyszło w Londynie w 1942 r. nakładem firmy Mildner & Sons. Za każdym razem na okładce jako autor figurował Kazimierz Wybranowski.
Ponieważ Żydzi zostali tam przedstawieni w roli demonicznych spiskowców, czyhających na dobro Polski, również i cenzura hitlerowska nie miała nic przeciwko wznowieniu tej powieści. Ukazała się ona jawnie, w okupowanym Krakowie, nakładem wydawnictwa „Prom" (1944). O ile Dmowski przedstawił w swej powieści jeden tylko odłam wolnomularstwa, to tajemniczy J. (imię nie zostało rozszyfrowane) Mariański w powieści Zamach (Pelplin 1938) kreśli dzieje powstania zbrojnego, jakie mieli zainspirować Żydzi mieszkający w Polsce. Ich liczebność oraz udział w ruchu komunistycznym sprawiły, że już w r. 1924 Karol Hubert Rostworowski, znany ze swego antysemityzmu, przedstawił w dramacie Antychryst próbę zbrojnego przewrotu, którym „współcześnie w mieście fabrycznym" (zapewne w Łodzi) kierują Żydzi. Swą strukturą, łączącą elementy powieści historycznej z utrzymaną w duchu science-fiction wizją najbliższej przyszłości Zamach Mariańskiego antycypował niejako tak modne obecnie utwory Fryderyka Forsyta (Czwarty protokol, Negocjator czy Diabelska alternatywa).
Powstanie Żydów wybucha z inicjatywy ich międzynarodowej organizacji, nazywającej się „wszechświatowym związkiem filatelistów". Choć autor nie używa expressis verbis tego określenia jest rzeczą jasną, iż chodzi tu o światowy „super-rząd", na którego czele stoją Mędrcy Syjonu. W przekonaniu, iż dla Żydów zbliżają się czasy zagrożenia „filateliści" postanawiają ich wszystkich sprowadzić do Polski. Muszą ją jednak w tym celu podbić. Najpierw więc prowokują strajki robotnicze i krwawe zamieszki w Łodzi, potem rewolty chłopskie w Małopolsce. Z kolei na Wołyniu, a następnie w innych regionach, zamieszkanych przez ludność „ruską" wybucha powstanie, na którego czele staje „Robotniczo-Chłopska Partia Zachodniej Ukrainy", j W decydującej fazie starć do walki przystępują sami Żydzi, wysadzając zbrojny desant w Gdyni, trując ludność i garnizony wojskowe. Na ulicach Warszawy toczą się krwawe walki, w okolicach Ostroroga, Krzemieńca i Dubna ląduje olbrzymi desant wojskowy, dysponujący czołgami oraz artylerią. Rosja radziecka, która go wysłała, nie chce się do tego oficjalnie przyznać, ponieważ ze względu na trwający konflikt z Japonią nie może zaczynać walk na nowym froncie.
W Brześciu nad Bugiem powstaje Rząd Tymczasowy Polskiej Republiki Narodowościowej, który w odezwie „do narodów świata" proklamuje przekształcenie naszego kraju w Judeo-Polonię, ta zaś zawiera niezwłocznie gospodarczą i celną unię ze Związkiem Radzieckim. W proklamacji rządu brzeskiego czytamy m.in., iż Polska musiała upaść, ponieważ uciskała inne narody i okazała się niezdolna do samodzielnego bytu. Dlatego też władzę w niej obejmują obecnie Żydzi. Uformowany przez nich rząd odstępuje Niemcom Poznańskie i Pomorze, gdyż z jednej strony obawia się Hitlera, z drugiej zaś chce zmniejszyć liczbę ludności polskiej w nowym państwie. Ponieważ jednak bohaterowi powieści jeszcze przed wybuchem powstania udało się przeniknąć złowieszcze plany Mędrców Syjonu, przeto polscy patrioci mogli im się z powodzeniem przeciwstawić. Następuje kontrofensywa wojsk polskich, oddziały Armii czerwonej opuszczają nasz kraj, wraz z nimi muszą to uczynić Żydzi. Wolna od nich dopiero wówczas odzyskuje ona naprawdę niepodległość, stając się krajem zdrowym, zachodnim i katolickim.
Mariański informował, iż pisał swą powieść w latach 1933-1934. Przerobił ją jednak w r. 1937, aby uwzględnić wydarzenia związane z wojną domową w Hiszpanii. Zdaniem Mariańskiego wynika z nich jasno, iż podobny rozwój wypadków jest możliwy również i w Polsce. Tyle sam autor; wydaje się jednak, iż fabuła powieści Zamach jest oparta również na dziejach wojny 1920 roku. Rząd komunistyczno-ży- dowski w Brześciu nad Bugiem wieloma rysami przypomina Tymczasowy Komitet . Rewolucyjny Polski, jaki wówczas powstał w Białymstoku. Wizja najazdu bolszewickiego na Polskę, który początkowo zostaje uwieńczony sukcesem, frapowała już wcześniej innych powieściopisarzy. Wystarczy tu przypomnieć dwutomową powieść Edmunda Krugera (pseudonim Edmunda Jezierskiego), zatytułowaną A gdy komunizm zapanuje... Powieść przyszłości, Warszawa 1927. W mniej więcej dwadzieścia lat po zwycięskiej bitwie pod Warszawą Armia Czerwona napada podstępnie na Polskę, w czym dopomagają jej zrewolucjonizowane Niemcy. Powstaje Polska Komunistyczna Republika Rad, oparta na terrorze i obcych bagnetach. Na miejsce obalonych pomników czerwoni władcy wznoszą nowe: Mickiewicza zastępują Marksem, ks. Józefa Poniatowskiego Trockim a kolumnę Zygmunta III — Dzierżyńskim. Ostatecznie jednak po sześciu latach krwawej okupacji Polakom udaje się przepędzić czerwonych najeźdźców, wśród których kierowniczą rolę odgrywają Żydzi. W tym samym roku 1927 ukazała się powieść Edwarda Ligockiego, A gdyby pod Radzyminem... oparta na zbliżonym założeniu konstrukcyjnym. Nie trzeba dodawać, iż w obu tych książkach rosyjscy bolszewicy byli przedstawiani jako marionetki, którymi kierują Żydzi.
Autorstwo Zamachu pozostaje po dziś dzień sporne. Katalog Biblioteki Narodowej w Warszawie informuje, że pod pseudonimem Mariański ukrywał się Jędrzej Giertych, który się jednak nigdy oficjalnie nie przyznał do tej powieści. Istnieje i taka możliwość, że Zamach wyszedł spod pióra Jerzego Mariańskiego; był to endecki dziennikarz, próbujący swych sił także na polu beletrystyki. Jeśli nawet Giertych nie był autorem Zamachu, to i tak znajdujemy w niej zasadnicze elementy jego historiografii, o której już wspominałem. Ukochana bohatera powieści robi narzeczonemu wykład, z którego wynika, iż wszystkie polskie nieszczęścia narodowe wynikały zawsze z żydowskiej inspiracji, i to już od czasów reformacji poczynając.
W przeszło rok po ukazaniu się książki Mariańskiego Niemcy i ZSRR podzieliły się Polską, a odezwy, którymi wojska radzieckie starały się uzasadnić inwazję, przypominały nieco te, jakie wydawał powieściowy rząd w Brześciu nad Bugiem (Polska musiała upaść, ponieważ była oparta na ucisku innych narodów i okazała się niezdolna do samodzielnego bytu).
Protokoły w świecie arabskim i na Dalekim Wschodzie
Wraz z klęską III Rzeszy w całej chyba Europie na długo ustało wydawanie Protokołów mędrców Syjonu. Zaczęła je natomiast wykorzystywać propaganda arabska, wymierzona przeciwko powstałemu w r. 1948 państwu Izrael. Na tak użyteczne dzieło zwrócili jej uwagę dawni współpracownicy Goebbelsa, którzy jak Leopold Glimm, Ludwig Heiden czy wspominany już Johan von keers znaleźli schronienie przede wszystkim w Egipcie. Leers został, jako Omar Amin, doradcą prezydenta Nasera do spraw propagandy, w tym także i antyizrael- skiej. Na Protokoły powoływał się zresztą i sam Naser, cytował je w egispskim parlamencie minister spraw zagranicznych tego państwa, Hussain Zulficar Sabri. W Egipcie oraz na Bliskim Wschodzie ukazują się antysemickie pamflety, zarzucające m.in. Żydom popełnianie mordów rytualnych (szczególny rozgłos w uprawianiu tego rodzaju propagandy zyskała książka syryjskiego ministra obrony, Mustafy Tlasa).
Edycjom Mein Kampfu, jakie ukazały się w języku arabskim w Kairze i Bejrucie, towarzyszyły wznowienia Protokołów. Po pierwszym (Bejrut, 1951) przyszły liczne następne wydania, dość często wspierane i finansowane przez najwyższe autorytety polityczne. Miało to miejsce zwłaszcza w Egipcie, gdzie fragmenty Protokołów trafiły nawet do podręczników licealnych oraz na kursy szkolenia oficerów. Starano się również za wszelką cenę zaktualizować zawarte w nich treści. Tak więc wydanie bejruckie z r. 1967, choć skopiowane z edycji francuskiej (1925), w której Żydów ukazywano jako twórców rewolucji bolszewickiej, zostało zaopatrzone w nową przedmowę. Czytamy w niej, iż wydarzenia niedawnej „wojny sześciu dni" ostatecznie potwierdziły autentyczność Protokołów. Żydzi zawsze wywoływali wszelkie rewolucje. Opanowane przez nich loże masońskie miały podwójne oblicze: destrukcyjno-komunistyczne w Rosji i kapitalis- tyczno-syjonistyczne wobec krajów Bliskiego Wschodu, w których Żydzi, realizując wskazówki Protokołów, starają się siać niezgodę „między Zachodem a Wschodem". Na wiosnę 1981 r. egipski tygodnik „Al-Cha'ab" poświęcił całą serię artykułów rzekomej konspiracji żydowskiej, istniejącej jakoby już od czasów niewoli babilońskiej Izraela. To właśnie Żydzi założyli wszystkie tajne stowarzyszenia, które doprowadziły do rozpętania pierwszej wojny światowej, jak również do wybuchu rewolucji w Rosji, na Węgrzech, w Niemczech i w Turcji (nie wspominając już o rewolucji francuskiej, tej z 1789 r.).
Po II wojnie światowej Egipt oraz Bliski Wschód stały się niejako ośrodkiem propagandy upowszechniającej znajomość Protokołów także poza obrębem świata arabskiego. Tak więc Międzynarodowa Islamska Federacja Organizacji Studenckich kolportuje ich angielskie wydanie na terenie Stanów Zjednoczonych. W 1974 r. król Arabii Saudyjskiej, Fajsal, ofiarował Protokoły członkom delegacji francuskiego MSZ z Jobertem na czele. Z kolei Naser zaprezentował egzemplarze Protokołów mędrców Syjonu dziennikarzowi z indyjskiego tygodnika „Blitz". Towarzyszą temu prace starające się wykazać ich autentyczność, zaś cytaty z Protokołów stale przewijają się w prasie arabskiej.
Cieszą się one sporą popularnością w Japonii, gdzie książka o Protokołach, pióra Masami Uno, wykazująca ich wręcz wizjonerski charakter, ukazała się w osiemdziesiątych latach w nakładzie 750 tys. egzemplarzy72.
O ile w świecie arabskim Protokoły służą niewątpliwie budzeniu nastrojów niechęci i agresji wobec Izraela, jak również tłumaczą przyczyny, dla których utrzymuje się on nadal na mapie politycznej Bliskiego Wschodu, to w takich krajach jak Japonia, gdzie ilość Żydów jest wręcz znikoma, Protokoły zaspokajają zapotrzebowanie na sensacyjną lekturę o spiskach zagrażających bezpieczeństwu świata. To samo można chyba powiedzieć na temat źródeł ich popularności w Ameryce Łacińskiej, gdzie korzysta się przede wszystkim z ich edycji w języku hiszpańskim z roku 1963. Wszędzie też Protokoły służyły oczywiście budowie wizerunku wroga.
W przeciwieństwie do okresu międzywojennego i lat okupacji, kiedy to Protokoły były wznawiane w sposób niejako oficjalny (z podaniem nazwy wydawnictwa) w latach tak zwanej Polski Ludowej poprzestawano na reprintach dawniejszych wydań, przy czym ukazywały się one wyłącznie w drugim obiegu. „Sponsorów" należałoby poszukiwać we władzach bezpieczeństwa, co najmniej od r. 1968, chętnie się. gających do propagandy antysemickiej oraz w tym skrzydle PZPR, które w tymże roku usiłowało dojść do władzy przy użyciu m.in. haseł antysemickich. Niesławnie przodował na tym polu Łódzki Ośrodek Propagandy Partyjnej, który wydał wówczas słynną broszurę Polityka partii i rządu i jej przeciwnicy. Obarczała ona główną winą za terror okresu stalinowskiego w Polsce „obywateli polskich pochodzenia żydowskiego", pełniących odpowiedzialne funkcje we władzach bezpieczeństwa, wojsku oraz w aparacie partyjno-politycznym. Tenże sam Ośrodek ogłosił również w 1968 r. broszurę Władysława Kmitowskiego, Syjonizm, jego geneza, charakter polityczny i antypolskie oblicze, która szczegółowo omawiała dążenie Żydów do zapanowania nad światem. Czytamy w niej, iż „syjoniści" dążą do dominacji nie tylko nad Polską, w której opanowali wiele kluczowych stanowisk, ale i nad światem kapitalistycznym. Czy to możliwe, zapytywał autor broszury, nazywający Protokoły „wiarygodnym źródłem", że nadejdzie dzień, kiedy spełnią się zawarte w nich proroctwa: „goje sami zegną potulnie swe karki w jarzmie i będą błagali Żydów, by nimi rządzili?"
Równocześnie Wydział Propagandy Komitetu Łódzkiego PZPR patronował nowej edycji Protokołów, która miała być rozprowadzana w sposób nieoficjalny wśród aktywu partyjnego. Powoływał się na nie autor referatu wygłoszonego w czerwcu 1968 r. na zebraniu sprawozdawczo-wyborczym Podstawowej Organizacji Partyjnej PZPR przy Komisji Planowania73. Po przypuszczalnie pierwszym, z 1968 r., przyszły dalsze wznowienia Protokołów mędrców Syjonu, dokonywane zresztą w różny sposób. Raz poprzestając na samym reprincie, jak to widzimy w ich krakowskiej edycji z r. 1983, powielającej również krakowskie wydanie z 1934 r., kiedy indziej zaś dodając do reprintu aktualizujące uzupełnienia. Tak więc do wznowienia edycji Protokołów l r. 1938 (ukazała się ona ok. r. 1984) dodano wyjątek z książki Feliksa Konecznego Cywilizacja żydowska, opublikowanej pośmiertnie w Londynie w r. 1974, nakładem wydawnictwa im. Romana Dmowskiego (reprint tej książki ukazał się niedawno w kraju).
Przedrukowany w aneksie do Protokołów fragmen- cik Cywilizacji żydowskiej dotyczy problemu ich autentyczności. Koneczny, przypisując ich autorstwo Ginz- bergowi (por. rozdział: Przypuszczalny autor (autorzy), wcale nie uważał, aby wyrażały one oficjalne stanowisko przywódców ruchu syjonistycznego. Niemniej jednak stwierdzał, iż Protokoły wykazują „uderzającą harmonię co do myśli i celów żydostwa z wynurzeniami wybitnych autorów i działaczy żydowskich...". Zarzucał on Żydom, że z jednej strony dążą do podporządkowania Polski swej władzy oraz wynarodowienia jej mieszkańców (a więc utworzenia Judeo-Polonii), z drugiej zaś do wykrojenia sobie z jej terytoriów małego państewka o czysto żydowskim charakterze74. Ogłoszenie tego dzieła wywołało z uwagi na jego jaskrawy antysemityzm protesty polskiej prasy emigracyjnej, z którymi polemizował Jędrzej Giertych (w „Myśli Polskiej", numer z 27 IX 1975 r.). Szczególnie nieprzychylny Żydom rozdział XXXIV Cywilizacji żydowskiej (zatytułowany: Judeopo- lonia) doczekał się reprintu w drugim obiegu (Warszawa 1981). I w nim również jak już wspominałem, Koneczny powoływał się na Protokoły.
Inna z powojennych edycji Protokołów, którą W. Chojnacki datuje na rok 1982 (Warszawa)75 stanowiła — jeśli idzie o sam tekst — przedruk edycji z roku 1923. Anonimowi wydawcy dodali jednak do niego obszerne aneksy. Znalazł się tu więc przedruk rozdziału z książki
Feliksa Egera Kilka słów o masonerii (Warszawa 1901, Wydawnictwo Kroniki Rodzinnej). Eger omawia w nim broszurę Przymierze nowoczesnej teologii z filozofią ku obaleniu religii Chrystusowej, jaka się miała rzekomo pod koniec XVIII stulecia (1787) ukazać we Włoszech. Nakreślony tam plan walki z Kościołem, który jakoby realizowała ówczesna masoneria, nic jednak nie wspominał o udziale w niej Żydów i z Protokolarni mało się wiązał. W ścisłym natomiast związku z nimi był inny falsyfikat dodany do tej edycji Protokołów, mianowicie referat, jaki Jakub Berman, członek Biura Politycznego PPR, a sekretarz Poalej Syjon, miał wygłosić w kwietniu 1946 r. na posiedzeniu egzekutywy Komitetu Żydowskiego.
Berman rzekomo przedstawił tam wówczas plan roztoczenia przez Żydów kontroli nad wszystkimi dziedzinami życia politycznego w Polsce. Zalecał on im obsadzenie kluczowych ministerstw, likwidację antysemitów jako rzekomych faszystów, przyjmowanie polskich nazwisk i ukrywanie prawdziwego pochodzenia. Referat zapowiadał przybycie większej liczby Żydów, obecnie szkolonych w ZSRR, jako ,,kadry budowniczych nowej Polski demokratycznej". Aby wzmóc wiarygodność tego dokumentu, podawano, iż człowiek, który go ujawnił „został skazany na karę śmierci, zamienioną następnie na dożywocie"76. Twórca tego falsyfikatu istotnie z punktu widzenia swoich mocodawców zasłużył na karę, gdyż sporządził go wyjątkowo niestarannie. Instytucje w nim wymienione, a mianowicie Biuro Polityczne PPR, Centralny Komitet Żydów Polskich i wreszcie żydowska partia robotnicza (Poalej- -Syjon) istniały naprawdę. Na czele tej ostatniej stał rzeczywiście Berman, nie Jakub jednak lecz Adolf, będący równocześnie przewodniczącym Centralnego Komitetu Żydów Polskich. Natomiast Jakub Berman był liderem politycznym PPR i jako taki nie mógłby oczywiście łączyć funkcji członka jej Biura Politycznego ze stanowiskami, które mu falsyfikat przypisuje. Aby się
tym przekonać wystarczy zajrzeć choćby do książki Józefa Orlickiego, autora skądinąd Żydom zdecydowanie nieprzychylnego. Notabene również i on wierzy w złowrogą działalność „syjonistów", dla których „dobre stosunki polsko-żydowskie zawsze były solą w oku, bo groziły niebezpieczeństwem asymilacji". W tym celu mieli oni rzekomo sprowokować pogrom kielecki spodziewając się, iż skłoni on Żydów polskich, aby wyjeżdżali do Palestyny. Nawet Orlicki jednak nie odwołuje się do Protokołów mędrców Syjonu11.
W r. 1981 pismo „Fermenty", będące publicystycznym dodatkiem organu branżowych Związków Zawodowych, ogłosiło (w numerze 4) fragmenty Protokołów z komentarzem, iż są to dokumenty, „które ujawniają tajne sprzysiężenie żydowsko-masońskie, mające na celu zdobycie władzy nad światem i zniszczenie ludów chrześcijańskich". W dwa lata później to samo zrobiło, wychodzące w bezdebitowym obiegu, „Słowo Polskie", które już w r. 1982 w artykule Państwo światowe pisało, iż Żydzi chcą zniszczyć rodzinę, pojedynczego człowieka
państwo narodowe. Ci, którzy mają w tej kwestii jakiekolwiek wątpliwości, niech sięgną do Manifestu Komunistycznego względnie po Protokoły mędrców Syjonu, pióra Aschera Ginzberga. „I oto po wielu latach, w ślad za ochraną i Hitlerem, spotkaliśmy się więc znowu z Protokołami mędrców Syjonu" — pisała Aniela Steinsbergowa78.
Od schyłku lat osiemdziesiątych coraz częściej powołuje się na ten falsyfikat wychodząca poza obiegiem cenzury prasa nacjonalistyczna. Obok „Słowa Polskiego" można tu wymienić „Nowy Przegląd Katolicki", „Nowe Horyzonty" czy „Przegląd Wiadomości Politycznych".
nie mówiąc już o „Biuletynach Grunwaldu". Wzmianki na temat syjonistyczno-masońskiego spisku spotykamy tam niemalże w każdym numerze79. Choć niektóre z tych tytułów zniknęły z rynku wydawniczego, na ich miejsce pojawiają się nowe, równie gorliwe w zwalczaniu owego spisku, żeby wymienić chociażby tygodnik „Ojczyzna".
Wpływy zdominowanego przez Żydów wolnomularstwa mają sięgać nie tylko do kierownictwa „Solidarności", czy rządu, który został przez ten ruch wymieniony, ale również do środowisk intelektualistów katolickich, a nawet do wyższej hierarchii duchowej. Redakcje „Tygodnika Powszechnego", „Znaku" czy „Więzi", nie mówiąc już o „Gazecie Wyborczej", mają ulegać wpływom lóż masońskich oraz posłusznie słuchać płynących stamtąd dyrektyw. Warto przypomnieć, że już w czasie trwania II Soboru Watykańskiego kręgi przeciwne odnowie Kościoła rozpowszechniały broszurkę oskarżającą zwolenników reform o uleganie żydowsko-masoń- skim inspiracjom. Dziełko to, zatytułowane Le complot contre l'Eglise (Spisek przeciwko Kościołowi), znalazło pewien posłuch, zwłaszcza wśród dostojników kościelnych przybyłych z krajów Ameryki Łacińskiej oraz z Bliskiego Wschodu80. Przed paroma laty ustępliwe stanowisko wobec komunizmu zarzucał Watykanowi tak popularny powieściopisarz i publicysta, jakim był Józef Mackiewicz ( Watykan w cieniu czerwonej gwiazdy, wyd. krajowe: Warszawa 1990). Był on jednak daleki od uwierzenia w teorię spisku, a tym bardziej w autentyczność Protokołów mędrców Syjonu.
Spiskowe widzenie dziejów zawsze znajdzie zagorzałych zwolenników, których starał się przed laty ośmieszyć Tadeusz Breza w powieści Niebo i ziemia. Występuje tam matka, użalająca się nad córką, która zamiast odpocząć w czasie wakacji, czegoś się „z kajetu uczy, na palcach sobie coś wylicza, aż ja się jej zapytuję, c0 takiego? A uchwał! A jakich? Wszechświatowych uchwał mędrców syjońskich celem zniszczenia chrześcijaństwa! Ładne rzeczy! Ale, córko, mówię jej, przecież to nic pilnego. Przejdzie lato. A ty nawet nie wytchniesz"81. Podobne kpiny nie przeszkodziły renesansowi spiskowej teorii dziejów m.in. we współczesnej nam twórczości Jana Dobraczyńskiego, żeby wymienić choćby Dzieci Anny, w której to powieści Żydzi pojawiają się wyłącznie jako postacie negatywne. Dobraczyński — pisze jeden z krytyków — pragnie zaszczepić czytelnikowi przekonanie, iż „światem manipulują i rządzą określone grupy ludzi (na przykład masoni, Żydzi, jacyś agenci etc.)"82
Za niejakie usprawiedliwienie zwolenników spiskowej teorii dziejów może posłużyć fakt, iż sporej części materiału oskarżycielskiego dostarczyli sami uczestnicy kolejnych „spisków". Jezuici często i przy różnych okazjach pisali o sukcesach misyjnych, odnoszonych na wszystkich kontynentach świata. Co więcej, lubili się chwalić tym, że ich wychowankowie zajmują czołowe stanowiska w życiu politycznym. Z kolei tajemnica, jaką wolnomularze starali się otaczać swą działalność, pozwalała na wypisywanie niestworzonych rzeczy o tym, co się naprawdę dzieje na zamkniętych posiedzeniach ich lóż. To samo da się, mutatis mutandis, powiedzieć o izolacji większości środowisk żydowskich, podkreślających nadrzędną pozycję tej wspólnoty etnicznej jako narodu wybranego.
Wreszcie komuniści chętnie wyolbrzymiali sukcesy swej propagandy, dopatrując się w każdym, najdrobniejszym nawet konflikcie społecznym „sytuacji rewolucyjnej" oraz przeceniając inspirującą rolę partii w różnego rodzaju strajkach i zaburzeniach, jakie występowały w krajach kapitalistycznych. Jeśli natomiast wybuchały one w krajach pozostających pod dominacją komunistów, to ci z kolei winą obciążali agentów obcego wywiadu, nie wyłączając „syjonistów". Odwołując się tylko do rodzimych przykładów można by bez końca cytować publikacje minionego 45-lecia, w którym działalności agenturalnej i zewnętrznym inspiracjom przypisywano wszystkie kryzysy społeczne jakie nim wstrząsały. W walce z przeciwnikiem każdy argument był dobry. Jeszcze w 1939 roku ukazała się we Francji tania edycja antyjezu- ickich Monita secreta, w której wydawcy zapewniali czytelnika, iż ma do czynienia z tekstem oryginalnym, znalezionym w archiwach zakonu po jego kasacie. Wydawcą był Wielki Wschód Francji, a więc ta sama masoneria, która tylekroć musiała odpierać ataki oparte na sfałszowanych dokumentach.
Wielu badaczy (m.in. Jan Kucharzewski) dość przekonująco wykazuje, iż rewolucjoniści rosyjscy sposób postępowania z przeciwnikami oraz metody walki stopniowo przejmowali od policji politycznej caratu (ochrany). Ponieważ zaś bolszewicy działali w sposób na wpół konspiracyjny o to samo byli skłonni podejrzewać stronę przeciwną. Przykłady dałoby się mnożyć: Stalin chętnie oskarżał swych politycznych przeciwników o zbrodnie naprawdę popełnione z jego rozkazu, czego dowodzi m.in. sprawa zabójstwa Kirowa. W słynnej rozmowie z pisarzem niemieckim, Emilem Ludwigiem (1935) dyktator czerwonej Rosji zarzucał swym wychowawcom w seminarium (prawosławnym) oparcie edukacji na szpiegostwie, stanowiącym — jak wiadomo — jeden z filarów stalinizmu.
Przechodząc do partii hitlerowskiej należy zauważyć, iż stawiała ona przed sobą cele podobne do tych, które chcieli jakoby realizować rzekomi Mędrcy Syjonu. Opanowanie najpierw Europy a następnie niemal całego świata leżało przecież w planach niemieckich faszystów, posługujących się nader chętnie metodami prowokacji politycznej jak również wykorzystujących, przed całkowitym przejęciem władzy, instytucje parlamentarne oraz wolność prasy. A więc środki zalecane w tychże samych celach przez Protokoły. Jeden z francuskich badaczy dziejów III Rzeszy pisze, iż „Partia Narodowo- socjalistyczna nie mogła tolerować tajnych stowarzyszeń, ponieważ stanowiła jedno z nich, wraz ze swoim wielkim mistrzem, własnym obrządkiem oraz inicjacją"83. Zdaniem niektórych autorów naziści szczególnie chętnie sięgali po natchnienie do Protokołów, tworząc swą organizację na wzór zalecanej przez rzekomych Mędrców Syjonu. Stamtąd również ich chora wyobraźnia czerpała wizję narodu, który dzięki swej dyscyplinie i organizacji może stworzyć tajną konspirację o zasięgu światowym i przy jej pomocy osiągnąć władzę nad światem.
Skoro jezuitów i masonów, komunistów i „syjonistów" (Żydów) spotykano na różnych kontynentach, łatwo było wmówić czytelnikom, iż wszyscy oni należą do wszechpotężnych organizacji, posiadających własny „superrząd". Nieprzypadkowo kolejne wersje „czarnej legendy" o spisku przeciwko światu cechuje daleko idące podobieństwo. Jezuici, demonizując wolnomularstwo, przenieśli na tę organizację wiele zarzutów stawianych ich zakonowi. Mędrcy Syjonu mieli łączyć metody działania lóż masońskich i Towarzystwa Jezusowego, hitlerowcy — jak już wspominałem — wzorowali się na zaleceniach Protokołów, a intrygi Kominternu malowano w podobnych kolorach, co i poczynania poprzednich
„międzynarodówek zła". Z kolei komuniści epoki stali- nowskiej o akcje terrorystyczne czy sabotaże chętnie obwiniali trockistów. Spośród wszystkich wyżej wymienionych „syjoniści" (czytaj: Żydzi) stali się w największym chyba stopniu ofiarami teorii spiskowej. Prześladowania jezuitów kończyły się niekiedy męczeństwem kilku, kilkunastu, w wyjątkowych przypadkach kilkudziesięciu członków zakonu. Zazwyczaj jednak poprzestawano na wygnaniu Towarzystwa Jezusowego z jednego kraju lub kilku państw. Zwalczanie masonerii oznaczało w praktyce zamykanie lóż, konfiskatę ich majątku i bibliotek, zwalnianie z posad ludzi pomawianych o noszenie fartuszka i kielni.
Natomiast kolejne edycje Protokołów mędrców Syjonu towarzyszyły najpierw pogromom, następnie zaś eksterminacji ludności żydowskiej w większości krajów Europy. Z wielu falsyfikatów, jakie wydała kultura europejska, ten najbardziej chyba i to od samego początku czuć było krwią. Swego czasu została ogłoszona antologia tekstów uwzględniająca te pomniki myśli ludzkiej, które pchały ją naprzód, wpływając w zasadniczy sposób na prawne, moralne, religijne oraz polityczne oblicze świata84. Jej całkowitą antytezę stanowiłaby antologia najbardziej mrocznych dzieł ludzkości, których lektura pociągnęła za sobą zagładę setek tysięcy czy nawet milionów istnień ludzkich. Gdyby taka antologia powstała, to obok Miotu na czarownice, uzasadniającego tortury i śmierć wielu nieszczęsnych kobiet, trafiłyby do niej niewątpliwie Protokoły mędrców Syjonu. Stanowiły one usprawiedliwienie moralne holocaustu na długo przedtem, zanim został on urzeczywistniony w praktyce. Podobnie zresztą jak Mcin Kampf uzasadniał eksterminację „podludzi", a krótki kurs historii WKP(b) śmierć wielu milionów „wrogów ludu", którzy trafili do „archipelagu Gułag". Pod tym względem Protokoły są całkowitą antytezą falsyfikatów historycznoliterackich, tworzonych od końca XVIII wieku. Zarówno bowiem Pieśni Osjana, jak Słowo o pułku Igora czy tzw. rękopis kralodworski miały świadczyć o sięgającej ałęboko w przeszłość tradycjach narodowego piśmiennictwa. Nie stanowiły więc prologu do czyjejkolwiek eksterminacji, ale w sposób naiwny i poniekąd wzruszający dawały świadectwo rodzącym się ambicjom kulturowym nowożytnej Europy.
Wśród przeciwników jezuitów znajdujemy najświetniejsze nieraz umysły; w niebezpieczeństwo, jakie stwarza masoneria, wierzyli niekiedy ludzie skądinąd zacni i porządni, na swój sposób zatroskani o losy świata. Natomiast trudno byłoby chyba znaleźć podobnych im wśród propagatorów wiary w autentyczność Protokołów mędrców Syjonu. Ludźmi dobrej woli nie byli na pewno pracownicy rosyjskiej policji politycznej, która walnie przyczyniła się do powstania tego falsyfikatu, a tym bardziej hitlerowcy, tak zasłużeni dla jego rozpropagowania. Ludźmi poczciwymi, dobrze życzącymi światu, nie sposób nazwać też władze poststalinow- skiego bezpieczeństwa w Polsce, które niewątpliwie przyłożyły rękę do ich powojennych reedycji. Mało sympatyczni muszą się nam wydawać wreszcie rosyjscy nacjonaliści spod znaku Stowarzyszenia „Pamiat'", nawiązujący w swych wypowiedziach o Protokołach do najgorszych tradycji czarnosecinnej propagandy. Wszystkich tych ludzi łączy w oczach historyka nie tylko zła wola, ale i straszliwe niechlujstwo warsztatowe, widoczne w sposobie, w jaki zostały sporządzone Protokoły i aktualizujące aneksy do nich (mam tu na myśli omawiane już wystąpienie Bermana z 1946 r.). Autorzy tych falsyfikatów to po prostu zwykli partacze, którym twórcy Monita secreta czy ostatecznej wersji Słowa o pułku Igora muszą się gdzieś z zaświatów
144
przypatrywać z najwyższym lekceważeniem. Z jakąż pasją pisał o Protokołach przed pół wiekiem ks. Pierre Charles S.I. Kościół już przed półwiekiem określił je jako falsyfikat. W dzisiejszym świecie nikt poważny nie występuje w obronie autentyczności rzekomych instrukcji Mędrców Syjonu. Nie wypada po prostu tego czynić, firmując nazwiskiem posiadającym naukową markę oczywisty falsyfikat85. Stąd też tych parę wznowień Protokołów, jakie ukazały się w Polsce po roku 1945, jeśli już posiada przedmowy lub aneksy, to przeważnie są one przedrukowywane z przedwojennych edycji lub też przypisane politykom z przeciwnego obozu (wspomniana mowa Bermana).
Protokoły były dziełem paradoksalnym: mimo oczywistej naiwności, a nawet prymitywizmu, zyskały milionowe nakłady. Ich anonimowi autorzy (autor?) stali się klasykami antysemityzmu. Protokoły porządkują obraz przeszłości: tłumacząc wszystko żydowskim spiskiem racjonalizowały horror jakim — zdaniem ich twórców — byłby świat pod rządami Mędrców Syjonu. Ludzie wierzący w ich autentyczność nie chcą pamiętać, że owi Mędrcy, mimo swej wszechpotęgi nie byli w stanie zapobiec eksterminacji własnego narodu. Podobnie zresztą jak najpilniejsza rzekomo realizacja Poufnych rad nie przyniosła jezuitom zwycięstwa nad protestantyzmem, a nawet nie uchroniła Towarzystwa przed likwidacją.
Zwykło się mawiać, że najpierw bywają palone książki, następnie autorzy, a w końcu zaś ich czytelnicy. W przypadku Protokołów powiedzenie to nie sprawdziło się w żadnym z trzech punktów. Nie trafiły one bowiem na stos, jak to miało miejsce na przykład z Monita secreta, które palono wraz z inną literaturą antyjezuic- ką. Nic się też nie stało rzeczywistym autorom rzekomych instrukcji Mędrców Syjonu; do komór gazowych trafili natomiast opisani w Protokołach Żydzi, a to za sprawą ich najgorliwszych czytelników, jakimi byli bez wątpienia hitlerowcy.
Nasz wiek przejdzie niewątpliwie do historii jako stulecie masowej eksterminacji. Nie była ona czymś nieznanym we wcześniejszych wiekach dziejów ludzkości. Po raz pierwszy jednak została poprzedzona tak masową propagandą, na której usługach stały środki masowego przekazu, przede wszystkim prasa i radio. Jej odbiorcami również po raz pierwszy w historii byli ludzie słabo w gruncie rzeczy odporni na tak skoncentrowany atak demagogii, politycznego kłamstwa, odwoływania się do emocji, kompleksów, uprzedzeń rasowych, etnicznych i religijnych. Masowa propaganda (w tym również antysemicka) działała niczym wódka na co słabsze głowy ludzi, którzy przedtem nie mieli z czymś podobnym nigdy do czynienia. Tym tłumaczy się w znacznej mierze powodzenie najpierw haseł rewolucji bolszewickiej, a następnie propagandy hitlerowskiej.
PRZYPISY
M. Horoszewicz, Wokół rozmowy z Wojciechem Wasiutyń- skim, „Przegląd Powszechny", nr 4/1990, s. 158.
L. Szczucki, O nowej powieści Umberta Eco, „Kultura i Społeczeństwo", nr 3-4/1989, s. 240-242. Por. także U. Eco, Das Foucaultische Pendel, München 1989.
Historia Wszechzwiązkowej Komunistycznej Partii (bolszewików), Moskwa 1945, s. 375.
Z. Najdowski, «Podróż do Kalopei» Wojciecha Gutkowskiego. Studium z dziejów myśli polskiego Oświecenia, Warszawa 1988, s. 73.
J. Tazbir, Spiskowa teoria dziejów w literackim zwierciadle, w tegoż: Od Haura do Isaury. Szkice o literaturze, Warszawa 1989, s. 231-232.
L. Kołakowski, Światopogląd i życie codzienne, Warszawa 1957, s. 193
J. Makowski, Złe dziedzictwo, „Znaki Czasu", nr 1/1986, s. 159-160.
Cyt. za L. Szczuckim.
L. Hass, Wolnomularstwo w Europie Środkowo-Wschodniej w XVIII i XIX wieku, Wrocław 1982, s. 192-193.
Tamże, s. 296.
Protokoły mędrców Syjonu..., oprać. B. Rudzki, Poznań 1938, s. 14.
N. Cohn, Die Protokolle der Weisen vön Zion. Der Mythos von der jüdischen Weltverschwörung, Berlin 1969, s. 51.
W. Nosenko, S. Rogow, Winni są Żydzi i... cykliści czyli o «Protokołach mędrców Syjonu», cytuję za „Forum"', nr 27/1988.
P. Charles S.I., Protokoły mędrców Syjonu, „Znak", nr 419-420/1990, s. 207. Artykuł ten ukazał się również nakładem Wydawnictwa „Znak" w formie oddzielnej broszurki (Warszawa 1989): Prawda o Protokołach mędrców Syjonu.
Tu i w następnych cytatach z Protokołów cyfra rzymska oznacza numer wykładu, arabska paragraf.
Tekst Protokołów w wydaniu z r. 1938 został dołączony do naszej książki.
ił Z. Sinko, Oświeceni wśród Pól Elizejskich. Rozmowy umarłych. Recepcja — Twórczość oryginalna, Wrocław 1976, s. 10. i8 J. Baszkiewicz, Historia Francji, Wrocław 1978, s. 571. >9W. Nosenko, S. Rogow, Winni są Żydzi... 2° Zestawia je m.in. Cohn, op. cit., s. 353-359 oraz P. Charles S I., op. cit., s. 212-216, od którego zaczerpnąłem cytaty z pamfletu Joly'ego. Został on wznowiony we Francji w 1987 r W aneksie zamieszczono obszerną informację o Protokołach pióra N. Cohna. Jej rosyjski przekład ukazał się na łamach wychodzącej w Paryżu „Russkoj Myśli", nr 3840 z 10 VIII 1990 r.
Protokoły..., oprać. B. Rudzki, s. 16.
P. Charles S.I., op. cit. s. 218-219.
Protokoły..., oprać. B. Rudzki, s. 19.
A. Hitler, Mein Kampf, cytat ten przytacza P. Charles S.I., op. cit. s. 205.
S. Kunajew, Palka o dwuch końcach, „Nasz Sowremiennik", nr 6/1989.
26Iednotomowy skrót tej serii, ukazał się niedawno w Polsce: .!. Kucharzewski, Od białego do czerwonego caratu, Warszawa 1990.
Tenże, Rządy Aleksandra III. Ku reakcji, Warszawa 1933, s. 171 (Od białego do czerwonego caratu, t. VI).
Por. przyp. 19. oraz L. Poliakov, L'Europe suicidaire, 1870-1933, Paris 1977, s. 124-126.
N. Cohn, op. cit., s. 147.
Protokoły..., oprać. B. Rudzki, s. 95-96.
P. Charles S.I., op. cit., s. 208-209.
Tamże, s. 203.
A. Segień, W legowisku «czarnosecińców», „Literatura Radziecka", 6/1990, s. 154.
J. Macpherson, Pieśni Osjana, oprać. J. Stretzel, Wrocław 1980, s. XXIX i LXIV (Biblioteka Narodowa I, 202).
N. Cohn, op. cit., s. 125 i nast.
3<s Por. Protokoły mędrców Syjonu w: „Życie Literackie" 38/1987. Nieco inną wersję podawała nieżyjąca już A. Steins- bergowa, Protokoły mędrców Syjonu, „Krytyka", nr 15 / 1983, s. 177. Nowe informacje dodał do „sprawy Gołowińskiego" J.W. Dawydow, Burnyj Burcew, „Ogoniok", nr 50/1990.
Por. N. Cohn, op. cit., s. 56 i nast.
J.M. Kasjan, Wernyhora, w: Życiorysy historyczne, literackie i legendarne, pod red. Z. Stefanowskiej i J. Tazbira, Warszawa 1989, s. 160.
F. Trzeciak, Mesjanizm a kwestia żydowska, Warszawa 1934, s. 372.
A. Segień, W legowisku «czarnosecińców», s. 154. 41J. Czapski, Czytając, Kraków 1990, s. 29.
N. Cohn, op. cit., s. 147.
Cz. Miłosz, Rok myśliwego, Paryż 1990, s. 121.
N. Cohn, op. cit., s. 175.
Tamże, s. 189.
Tamże, s. 215.
N. Cohn, op. cit., s. 278.
„Prosto z Mostu" zaczęło publikować Pogromowe drobiazgi w nr 44 z r. 1938, by w początkach następnego roku po ogłoszeniu 14 odcinka w nr 6 przerwać ich drukowanie bez podania powodów.
K. Zbyszewski, Motocyklem przez Alpy, „Prosto ż Mostu", nr 33/ 1938.
J. Urban, Sprawy Kościoła, „Przegląd Powszechny", t. 147-148: 1920, s. 183-185.
H. Rolicki, Zmierzch Izraela, Warszawa 1934, s. 375.
T. Mazowiecki, Druga twarz Europy, Warszawa 1990, s. 63.
F. Trzeciak, Program światowej polityki żydowskiej (konspiracje i dekonspiracje), Warszawa 1936, wyd. II, s. 23, 42, 83, 152, 168, 179 i 183-184.
Tamże, s. 341.
Por. A.J. Szteinke OFM, Kościół świętego Antoniego i klasztor Franciszkanów-Reformatorów w Warszawie, 1623-1987, Kraków 1990, s. 346.
F. Dostojewski, Biesy, Warszawa 1972, s. 411.
Tamże, s. 398, 412 i 244.
5« Por. J. Tazbir, Szlaki kultury polskiej, Warszawa 1986, s. 113-114.
59 Por. M. Sayers i A. Kahn, Wielki spisek przeciwko ZSRR, Warszawa 1948, s. 429-433. Jest to tłumaczenie z książki wydanej na Zachodzie: The Great Conspiracy against Russia.
Por. U sąsiadów: «Pamięć», „Życie Literackie", nr 34/1987 oraz A. Michnik, Więcej marzeń, „Tygodnik Powszechny", nr 18/1988.
P. Lendvai, Antysemityzm bez Żydów, cz. I: Komunizm a Żydzi, Los 1987, s. 12-13.
Por. przyp. 13.
„Russkaja Mysi", nr 3840 z 10 VIII 1990 r.
W. Oskocki, Jakiego patriotyzmu wyrzekamy się?, „Zdanie", nr 2-3/1990, s. 14 i 18.
I. Szafarewicz, Rusofobia, „Nasz Sowremiennik", nr 6/ 1989 i nr 11/1989. Obszerne fragmenty tej książki ogłosiła „Literatura na świecie", nr 4/ 1991.
H.Z. Scheuring, Czy królobójstwo? Krytyczne studium o śmierci króla Stefana Wielkiego Batorego, Londyn 1964,
s. 45.
J. Giertych, Tragizm losów Polski. Załamanie się dążeń mocarstwowych i upadek państwa, Warszawa b.d., s. 61.
S. Kieniewicz, Powstanie styczniowe, Warszawa 1983, s. 359.
W. Konopczyński, Wolnomularstwo a rozbiór Polski, „Kwartalnik Historyczny", R. 50: 1936, s. 680.
J. Staszewski, Polacy w osiemnastowiecznym Dreźnie, Wrocław 1986, s. 116.
K. Wybranowski [R. Dmowski], Dziedzictwo. Powieść, Londyn 1942, s. 84.
L. Poliakov, De Moscou a Beyrouth. Essai sur la désinformation, Paris 1983, s. 28, 79 i 87-88, oraz informacje K. Geberta.
Por. J. Eisler, Marzec 1968. Geneza. Przebieg. Konsekwencje, Warszawa 1991, s. 402-403.
F. Koneczny, Cywilizacja żydowska, Londyn 1974, s. 202- -203.
J. Kamińska [W. Chojnacki], Bibliografia publikacji podziemnych w Polsce. 13 XII 1981 — VI1986, Paris 1988, s. 340.
XYZ, Judeopolonia, Kraków 1981, s. 238.
J. Orlicki, Szkice z dziejów stosunków polsko-żydowskich. 1918-1949, Szczecin 1983, s. 251 i nast. oraz s. 263.
A. Steinsbergowa, Protokoły mędrców Syjonu, s. 177.
Por. Masoni, trockiści i inni, „Res Publica", nr 3/1987, s. 133-136.
L. Poliakov, op. cit., s. 87.
81T. Breza, Niebo i ziemia, t. I, Warszawa 1950, s. 227.
J. Makowski, Zle dziedzictwo, „Znaki Czasu", 1 /1986, s. 159-160.
R. Alleau, Les sources occultes du nazisme, Paris 1969, s.214.
F. Heer i X. Schnieperer, Die grossen Dokumente der Weltgeschichte, Frankfurt am Mein 1974.
Zbiorowa praca na temat Protokołów mędrców Syjonu ma się ukazać we Francji pod redakcją prof. P. A. Taguieffa.
Pełny tekst „Protokołów", który publikujemy w charakterze aneksu, został oparty na ich przedwojennym wydaniu (Poznań 1938, Wydawnictwo „Samoobrona Narodu"), dokonanym przez Bolesława Rudzkiego. Nazwisko tłumacza nie jest nam znane, natomiast zapewne od Rudzkiego pochodzą objaśnienia trudniejszych wyrazów, ujęte w nawias. Objaśnień tych nie uznaliśmy za stosowne usuwać, podobnie jak nie zmienialiśmy stylu przekładu, choć miejscami pozostawia on wiele do życzenia.
Zarówno autor tej książki, jak i samo Wydawnictwo są świadomi, iż w ten sposób przyczyniają się mimo woli do popularyzacji tekstu, niejednokrotnie wykorzystywanego przez propagandę antysemicką. Sądzimy jednak, że Czytelnik winien mieć możność porównania komentarza z tekstem „Protokołów", które są obiektem tak krytycznej oceny ze strony autora. Nie chcemy bowiem, aby wierzono mu tylko na słowo, iż mamy tu do czynienia z oczywistym falsyfikatem, z kolejną odmianą „księgi nienawiści", która zatruła już wiele serc i umysłów ludzi żyjących w epoce holocaustu. A taką właśnie księgą są w istocie „Protokoły mędrców Syjonu".
I jeszcze jedno. Ta niewielka rozmiarami książeczka nie jest oczywiście pierwszą pozycją w języku polskim, poświęconą dziejom Protokołów. Po raz pierwszy jednak, w blisko stuletniej ich historii ukazują się one z komentarzem negującym w całej rozciągłości ich autentyczność.
Słuszny sąd o ludziach. • Prawo polega na sile • Wolność jest ideą; wolnomyślność. • Złoto i wiara • Samorząd a despotyzm kapitału • Wróg wewnętrzny • Tłum i anarchia
Polityka a moralność • Syjońskie zasady rządzenia
Prawo silniejszego • Niezwalczona władza syjońska • Cel uświęca środki • Ślepy tłum • Abecadło polityczne • Waśnie partyjne • Samo władztwo — najwłaściwszą formą rządu
Alkoholizm, klasycyzm, prywata • Zasady i podstawy rządu syjońskiego • Terror • Wolność, równość, braterstwo
Zasada rządu dynastycznego • Zniesienie przywilejów arystokracji i gojów • Nowa arystokracja • Wychowanie psychologiczne • Abstrakcja wolności • Możność zmiany przedstawicieli narodu
§ 1. Słuszny sąd o ludziach
Ludzie o popędach złych są znacznie liczniejsi od zacnych, toteż najlepsze wyniki w rządzeniu ludźmi osiągnąć można przy pomocy gwałtu i strachu, nie zaś w drodze rozpraw akademickich.
Każdy człowiek, dąży do władzy, każdy pragnąłby zostać dyktatorem, gdyby tylko mógł, lecz jednocześnie rzadko kto nie byłby gotów poświęcić dobra ogólnego dla celów osobistych.
Co poskramiało zwierzęta drapieżne, zwane ludźmi? Co kierowało dotychczas nimi?
W okresie kształtowania się ustroju społecznego ludzie ulegali sile ślepej i brutalnej, następnie zaś prawu, które nie jest niczym innym, jak tąż samą siłą, lecz zamaskowaną. Stąd wniosek, że według praw natury istotą prawa jest siła.
§ 3. Wolność jest ideą; wolnomyślność
Wolność polityczna jest ideą, nie zaś faktem. Ideę tę trzeba umieć stosować wówczas, kiedy zachodzi potrzeba zjednania dla swojej partii sil narodu przy pomocy przynęty ideowej, o ile partia ta zamierza zwalczyć inną stojącą u steru władzy.
Zadanie staje się znacznie łatwiejsze, jeżeli przeciwnik zarazi się również ideą wolności, czyli tak zwaną wolnomyślnością, dla której poczyni ustępstwa kosztem siły. Wówczas uwydatnia się triumf teorii naszej: natychmiast ręka nowa według praw natury chwyta porzucone wodze władzy, bowiem ślepa siła narodu nie może się ani dnia jednego obyć bez kierownictwa, nowa zaś władza tylko zajmuje miejsce dawnej, zwątlałej wskutek wolnomyślności.
W naszych czasach miejsce władców liberalnych zajęła władza złota.
Były czasy, kiedy rządziła wiara.
§ 5. Samorząd a despotyzm kapitału
Idea wolności jest nieziszczalna, bowiem nikt nie umie korzystać z niej w sposób umiarkowany. Wystarcza dać narodowi na czas pewien prawo rządzenia sobą, by naród rozpuścił się zupełnie. Z tą chwilą zaczynają się waśnie wewnętrzne, nabierające wkrótce formy walk socjalnych, w których państwa spalają się, a znaczenie ich obraca się w popiół.
Czy dane państwo niszczeje wskutek: wstrząśnień własnych, czy też waśnie wewnętrzne oddają to państwo pod władze wrogów zewnętrznych, należy w każdym razie uważać je za zgubione; jest ono w naszej mocy. Despotyzm kapitału, pozostającego wyłącznie w naszym ręku, podaje słomkę, której państwo to, chcąc nie chcąc, trzymać się musi, bowiem w razie przeciwnym stacza się w przepaść.
Gdyby ktoś z głębi swej duszy liberalnej powiedział, że rozumowanie podobne jest niemoralne, zapytam wówczas: jeżeli państwo posiada dwu wrogów i jeżeli w stosunku do wroga zewnętrznego wolno mu i nie jest uważane za niemoralne używanie wszelkich środków walki, jako to: nie wtajemniczać przeciwnika w plany ataków, czy obrony,
napadać nań w nocy, lub przy użyciu sił przeważających, to na jakiej zasadzie można uważać za niedopuszczalne lub niemoralne używanie tych samych środków walki w stosunku do gorszego wroga, gwałcącego ustrój społeczny i pomyślność?
Czy logika i rozum pozwalają mieć nadzieję pomyślnego rządzenia tłumami przy pomocy perswazji rozsądnych i porozumienia, jeżeli istnieje możność opozycji nawet bezmyślnej, lecz dogadzającej narodowi, rozumującemu powierzchownie? Rządząc się wyłącznie poziomymi namiętnościami, zwyczajami, tradycjami oraz teoriami sentymentalnymi, ludzie z tłumu i tłum ludzki ulegają herezji partyjnej, stojącej na przeszkodzie wszelkiemu porozumieniu, nawet opartemu na gruncie perswazji najrozsądniejszych.
Wszelka decyzja tłumu zależna jest od przypadkowej lub sztucznie stworzonej większości, nieświadomej tajników polityki i zdolnej powziąć decyzję, będącą zarodkiem anarchii w rządzeniu.
Polityka nie ma nic wspólnego z moralnością. Władca, powodujący się moralnością, nie jest politykiem i jako taki nie może być pewny swego tronu.
§ 9. Syjońskie zasady rządzenia
Kto pragnie rządzić, musi tym samym uciekać się do podstępów i do obłudy. Wielkie cnoty narodu — szczerość i uczciwość — są wadami w polityce, bowiem łatwiej i pewniej, niż wróg najpotężniejszy, strącają władców z tronu. Cnoty te powinny być właściwością państw gojów, my zaś w żadnym razie nie powinniśmy powodować się nimi.
§ 10. Prawo silniejszego
Prawo nasze polega na sile. Wyraz „prawo" zawiera w sobie myśl abstrakcyjną i niczym nie dowiedzioną. Wyraz ten nie oznacza nic innego, jak tylko: dajcie mi, czego chcę, bym w ten sposób posiadł dowód, żem silniejszy od was,
Gdzie się zaczyna prawo? Gdzie się ono kończy?
W państwie o źle zorganizowanej władzy, o prawach bez wyrazu, rządzonym przez władcę pozbawionego indywidualności wskutek nadmiaru praw, powstałego z powodu liberalizmu, znajduje się źródło nowego prawa, a mianowicie: rzucenia się na zasadzie prawa silniejszego, rozbicia całego istniejącego układu, pogwałcenia praw, przebudowy gmachu społecznego, by wreszcie stać się władcą wszystkich, którzy oddali na użytek mój swoje prawa siły, zrzekłszy się ich dobrowolnie w myśl zasad liberalnych.
§ 11. Niezwalczona władza syjońska
Władza nasza, przy obecnym chwianiu się wszystkich władz, stanie się więcej od nich niezwalczona, bowiem pozostanie niewidoczna aż do chwili, kiedy umocni się o tyle, że żaden podstęp nią nie zachwieje.
§ 12. Cel uświęca środki
Chwilowe zlo, które obecnie zmuszeni jesteśmy popełniać, stanie się źródłem dobra, a mianowicie — władzy niezachwianej. Ona przywróci prawidłowy bieg mechanizmowi życia narodów, zepsutemu przez liberalizm. Wynik uświęca środki. W planach naszych winniśmy zwrócić uwagę nie tyle na to, co dobre i moralne, ile na to, co potrzebne i użyteczne. Mamy do wykonania plan, określający zgodnie z zasadami strategii linię, od której odstąpić nam nie wolno bez ryzyka narażenia na ruinę pracy wielowiekowej.
Aby opracować plan działań celowych, należy z jednej strony wziąć pod uwagę podłość, niestałość i chwiej ność tłumu, jego niezdolność pojmowania, z drugiej zaś — szanować warunki życia własnego i pomyślności własnej. Należy zrozumieć, że potęga tłumu jest ślepa, nierozumna, niezdolna do rozważania, nasłuchująca na wszystkie strony. Ślepy nie może prowadzić ślepych i nie zawieść ich na brzeg przepaści, a więc jednostki spośród tłumu, parweniu- sze z ludu, nawet genialnie mądrzy, lecz nie znający się na polityce, nie mogą występować w charakterze kierowników tłumu bez prowadzenia do zguby całego narodu.
Jedynie osobnik przygotowany od dzieciństwa do sa- mowładztwa zdolny jest pojąć wyrazy, zbudowane z liter politycznych.
Naród pozostawiony samemu sobie, czyli parweniu- szom z własnego społeczeństwa, sam siebie doprowadza do ruiny wskutek waśni partyjnych, wywoływanych przez ubieganie się o władzę i godności, oraz wskutek wypływających z tego zaburzeń. Czyż możliwe jest, by masy ludowe spokojnie, bez zawiści, rozważyły i załatwiły sprawy kraju, których nie wolno łączyć z widokami osobistymi? Czyż zdolne są masy te do przeciwstawienia się wrogom zewnętrznym? Jest to nie do pomyślenia, bowiem plan, rozbity na tyle części, ile głów liczy tłum, przestaje być całością i wskutek tego staje się niezrozumiały i niewykonalny.
§ 16. Samowładztwo — najwłaściwszą formą rządu
Tylko w umyśle samowładcy mogą wytworzyć się plany rozległe i jasne w kolejności regulującej cały mechanizm maszyny państwowej. Z powyższego wywnioskować należy, że celowe, w sensie dobra kraju, rządy winny być skoncentrowane w ręku jednej osoby odpowiedzialnej. Bez despotyzmu bezwzględnego nie może istnieć cywilizacja, wprowadzana nie przez masy, lecz przez ich kierownika, ktokolwiek byłby nim. Tłum, to barbarzyńca, ujawniający przy każdej sposobności swe barbarzyństwo. Skoro tylko tłum zdobędzie wolność, przemienia się ona wkrótce w anarchię, która w istocie swej jest stopniem najwyższym barbarzyństwa.
§ 17. Alkoholizm, klasycyzm (nauka o antycznych językach i kulturze), prywata
Spojrzyjcie na odurzone wódką zwierzęta, do której użycia nadmiernego prawo otrzymywane jest razem z wolnością. Czyżbyśmy mieli pozwolić, by i „nasi" doszli do podobnego stanu? Narody gojów odurzone są przez napoje wyskokowe. Młodzież ich zatraciła inteligencję wskutek klasycyzmu i wczesnej rozpusty, do której podjudzana była przez agentów naszych w postaci guwernerów, lokajów, guwernantki w domach zamożnych, kelnerów i kobiet naszych w miejscach rozrywek gojów. Do liczby ostatnich włączam również tak zwane „damy z towarzystwa", które są dobrowolnymi naśladowczyniami tamtych pod względem zbytku i rozpusty.
§ 18. Zasady i podstawy rządu syjońskiego
Hasłem naszym jest siła i podstęp. W sprawach polityki zwycięża tylko siła, zwłaszcza jeśli ukryta jest poza zaletami, niezbędnymi dla mężów stanu. Gwałt powinien być zasadą złożyć korony u stóp przedstawicieli jakiejś nowej potęgi. Jest to zło, stanowiące jedyny środek osiągnięcia celu, którym jest dobro. Toteż nie powinniśmy się cofać przed korupcją pieniężną, oszustem i zdradą o ile ma to dopomóc do osiągnięcia celu naszego. W polityce należy umieć brać bez wahania własność cudzą, jeżeli przy jej pomocy zdobędziemy uległość i władzę.
§ 19. Terror
Państwo nasze, krocząc drogą podboju pokojowego, ma prawo zastąpienia okropności wojny przez mniej dostrzegalne, ale więcej celowe egzekucje, przy których pomocy należy podtrzymywać terror, usposabiający do ślepego posłuszeństwa. Sprawiedliwa, lecz nieubłagana surowość stanowi najważniejszy czynnik siły dla państwa; nie tylko dla zysku, lecz również, w imię obowiązku, dla zwycięstwa przyszłego, musimy być wierni programowi gwałtu i obłudy.
Zasada wyrachowania jest o tyle silna, o ile i środki, których u2ywa. Dlatego też nie tyle przy pomocy samych środków, ¡le dzięki doktrynie bezwzględności osiągniemy triumf i oddamy wszystkie rządy we władanie pańszczyźniane naszego nadrządu". Wystarczy, by wiedziano, że jesteśmy nieubłagani, a ustaną zaraz wypadki nieposłuszeństwa.
§ 20. Wolność, równość, braterstwo
Było to jeszcze w czasach starożytnych, kiedy po raz pierwszy rzuciliśmy narodowi wyrazy, „wolność, równość, braterstwo", wyrazy od tej chwili tyle razy powtórzone przez papugi bezmyślne, które ze wszystkich stron zleciały się na tę przynętę. Wraz z nią uniosły dobrobyt świata, istotną wolność jednostki, tak chronioną dawniej od ucisku tłumu. Rozumni rzekomo inteligentni goje nie wyczuli abstrakcyj- ności wyrazów wypowiedzianych, nie spostrzegli, że w naturze nie ma również i nie może istnieć wolność, że natura sama ustaliła nierówności rozumów, charakterów i zdolności, jak równości i podległości prawom swoim. Nie zrozumieli, że tłum to potęga ślepa, że parweniusze, wybrani spośród tłumu do objęcia rządów, w dziedzinie polityki są również ślepi jak i tłum, że człowiek nawet ograniczony, lecz świadomy jej tajników, może rządzić; nie wtajemniczony 2aś, nawet geniusz nie jest w stanie zrozumieć nic z polityki.
§ 21. Zasada rządu dynastycznego
Wszystkiego powyższego goje nie wzięli pod uwagę, a tymczasem na tym zasadzały się rządy dynastyczne: ojciec wtajemniczał syna w bieg spraw politycznych, lecz w ten sposób, by nikt prócz członków dynastii nie znał tego biegu i nie mógł zdradzić jego tajników narodowi rządzonemu. Z czasem zapomniano o istotnej treści dynastycznego przekazywania rzeczywistej sytuacji spraw po. litycznych, co dopomogło do powodzenia sprawy naszej.
§ 22. Zniesienie przywilejów arystokracji gojów
Wyrazy: „Wolność, równość, braterstwo", głoszone przez agentów ślepych, ściągały do szeregów naszych z całego świata legiony, które z zapałem niosły sztandary nasze. A tymczasem wyrazy te były to czerwie, toczące pomyślność gojów, niszczące wszędzie pokój, spokojność, solidarność, burzące wszelkie podstawy ich państw.
Zobaczcie następnie, że to sprowadziło triumf nasz: dało nam to między innymi możność zdobycia najważniejszego atutu — zniesienia przywilejów, innymi słowy, samą istoty arystokracji gojów, która była jedyną osłoną narodów i krajów przeciwko nam.
§ 23. Nowa arystokracja
Na gruzach arystokracji rodowej umieściliśmy na czele wszystkiego arystokrację pieniężną spośród inteligencji naszej. Jako cenzus dla tej arystokracji nowej ustanowiliśmy bogactwo, zależne od nas, oraz naukę, szerzoną przez mędrców naszych.
§ 24. Wychowanie psychologiczne
Triumf nasz stał się tym łatwiejszy, że w stosunkach; z ludźmi, niezbędnymi dla nas, oddziaływaliśmy zawsze na najczulsze struny ludzkiego jestestwa, na chciwość, na wieczyście niezaspokojone potrzeby materialne. Każda z (AA/mienionych słabości ludzkich, wzięta oddzielnie, zdolna jest zabić wszelką inicjatywę, oddając wolę ludzi do dyspozycji nabywcy ich działalności.
§ 25. Abstrakcja wolności
Abstrakcja wolności dała możność przekonania tłumu, że rząd jest niczym innym, jak tylko administratorem z ramienia właścicieli kraju, czyli — narodu, oraz że można go zmieniać, jak rękawiczki zniszczone.
§ 26. Możność zmiany przedstawicieli narodu
Możność zmiany przedstawicieli narodu oddała ich do dyspozycji naszej i niejako naszemu przeznaczeniu.
Wojna ekonomiczna podstawą przewagi żydowskiej • Administracja na pokaz i „tajni radcy" • Powodzenie kierunków destrukcyjnych (niszczycielskich) w nauce • Zdolność przystosowania się w polityce • Rola prasy • Wartość złota > cenność ofiar żydowskich
§ 1. Wojna ekonomiczna — podstawą przewagi żydowskiej
Jest rzeczą dla nas niezbędną, by wojny nie przyniosły korzyści terytorialnych, bowiem przenosiłoby to wojnę na grunt ekonomiczny, a w tej dziedzinie narody w pomocy naszej dostrzegą potęgę naszej przewagi, taki zaś stan rzeczy odda obydwie strony do dyspozycji naszej agentury międzynarodowej, posiadającej miliony oczu, dla których żadne granice nie istnieją. Wówczas nasze prawa międzynarodowe zniweczą właściwe prawa narodowe i będą rządziły narodami w ten sam sposób, w jaki prawo cywilne zarządza stosunkami wzajemnymi poddanych danego państwa.
§ 2. Administracja na pokaz i „tajni radcy"
Administratorzy, wybierani przez nas spośród tłumu, w zależności od ich zdolności niewolniczych, nie będą osobami, przygotowanymi dla rządzenia, dlatego też z łatwością staną się w grze naszej pionkami, kierowanymi przez uczonych naszych i doradców genialnych, specjalistów, kształconych od dzieciństwa w sztuce zarządzania sprawami świata całego. Jak wiadomo, specjaliści nasi wiadomości niezbędne do rządzenia czerpali z naszych planów politycznych, z doświadczenia historii, z badań każdej chwili bieżącej. Goje nie rządzą się wiadomościami praktycznymi, zdobytymi w drodze obiektywnych badań historycznych, lecz rutyną teoretyczną pozbawioną wszelkiego poglądu praktycznego na jej wyniki. Toteż nie warto się liczyć z nimi.
Niech się cieszą tymczasem, lub niech żyją nadziejami nowych uciech, albo wspomnieniami już przeżytych. Niech dla nich gra rolę najwyższą to, co nakazaliśmy im uważać za wskazania nauki (teorii). By osiągnąć cel powyższy, wzbudzamy przy pomocy pracy naszej ślepe zaufanie dla wskazań tych. Inteligencja gojów będzie dumna z posiadanych umiejętności i bez sprawdzenia logicznego zastosuje w praktyce wszystkie zaczerpnięte z nauki wiadomości, zestawione odpowiednio przez agentów naszych, w celu kształtowania umysłów w kierunku dla nas pożytecznym.
§ 3. Powodzenie kierunków destrukcyjnych w nauce
Nie myślcie, że twierdzenia nasze są bezpodstawne: zwróćcie uwagę na przygotowane przez nas powodzenie: darwinizmu, marksizmu i nietscheanizmu. Wpływ demoralizujący kierunków tych powinien być, dla nas przynajmniej, aż nadto widoczny.
§ 4. Zdolność przystosowania się w polityce
Musimy liczyć się ze współczesnym biegiem myśli, z charakterami i tendencjami narodów, żeby nie czynić omyłek w polityce i w zarządzaniu sprawami administracyjnymi. Triumf systemu naszego, którego części mechanizmu można zestawić rozmaicie, odpowiednio do charakteru narodów, spotykanych na naszej drodze — nie może mieć powodzenia, o ile zastosowanie w praktyce systemu tego nie będzie oparte na wynikach przeszłości w związku z teraźniejszością.
§ 5. Rola prasy
Państwa współczesne posiadają w ręku swoim olbrzymią siłę, wytwarzającą ruch myśli w narodach — to prasa. Rola prasy polega na zaznaczaniu żądań niezbędnych, na komunikowaniu skarg narodu, na wyrażaniu, a nawet tworzeniu niezadowolenia. Prasa jest ucieleśnieniem wolności mówienia. Państwa nie umiały wykorzystać tej siły i oto znalazła się ona w naszym ręku. Przez nią zdobyliśmy wpływy, pozostając na uboczu i w cieniu, dzięki niej zgromadziliśmy w posiadaniu naszym złoto, nie bacząc na to, że zmuszeni byliśmy wyławiać je ze strumienia krwi i łez...
§ 6. Wartość złota i cenność ofiar żydowskich
Wyrównywaliśmy to, składając w ofierze wielu spośród narodu naszego. Każda ofiara z naszej strony w oczach Boga warta jest tysiąca gojów.
Żmija symboliczna i jej znaczenie • Chwiejność wagi konstytucyjnej • Władza i ambicja • „Gadanie" parlamentarne, pamflety (ulotne pisma o treści złośliwej, obelżywej), nadużycia władzy • Niewola ekonomiczna • „Prawa ludu"
Dorobkiewicze i arystokracja • Armia żydowsko-masoń- ska • Wyradzanie (degenerowanie) się gojów • Głód i prawa kapitału • Tłum i koronacja władcy wszechświata • Zasadnicza treść programu przyszłych szkół ludowych w państwie syjońskim • Tajemnica nauki ustroju społecznego • Ogólne przesilenie ekonomiczne • Nietykalność „naszych" • Despotyzm syjoński • Utrata przewodnika, jakim był król, i „wielka rewolucja francuska" • Cesarz despota z krwi syjońskiej • Przyczyny nietykalności żydostwa
Rola tajnych agentów syjońskich • Wolność
§ 1. Żmija symboliczna i jej znaczenie
Dziś mogę wam zakomunikować, że cel nasz jest już o kilka kroków od nas. Pozostaje niewielka przestrzeń, by cała droga, którą odbyliśmy, zwarła się w krąg Żmii symbolicznej, wyobrażającej naród nasz. Kiedy krąg ów zamknie się, wszystkie państwa europejskie będą ujęte jak gdyby w potężne obcęgi.
§ 2. Chwiejność wagi konstytucyjnej
Współczesna waga konstytucyjna wkrótce runie, bowiem ustawiliśmy ją niedokładnie, by nie przestała chwiać się, dopóki nie przetrze się jej podstawa. Goje myśleli, że wykuli ją dość mocno i oczekiwali wciąż, że waga odzyska równowagę. Lecz podstawa, a mianowicie — królujący, zasłonięci są przez swoich przedstawicieli, którzy szaleją, porwani urokiem władzy niekontrolowanej i nieodpowiedzialnej. Władzę tę zawdzięczają terrorowi, którego widmo krąży po pałacach. Nie mając dostępu do narodu własnego, królujący nie mogą już porozumieć się z nim i wzmóc swoich sił przeciwko żądnym władzy. Rozdzielone przez nas: siła władców, posiadająca zdolność widzenia, od ślepej siły narodu — utraciły wszelkie znaczenie, bowiem każda poszczególnie, jak ślepiec pozbawiony kija, jest niedołężna.
§ 3. Władza i ambicja
Aby pobudzić żądnych władzy do nadużywania jej, przeciwstawiliśmy wzajemnie sobie wszystkie siły, rozwijając ich tendencje liberalne do niepodległości. W kierunku tym powołaliśmy do życia wszelką przedsiębiorczość, uzbroiliśmy wszystkie partie, umieściliśmy władzę jako cel dla wszystkich ambicyj. Z państw uczyniliśmy areny, na których rozgrywają się zamieszki. Niezadługo zamieszki i bankructwa rozpoczną się wszędzie.
§ 4. „Gadania" parlamentarne, pamflety (ulotne pisma o treści złośliwej, obelżywej), nadużycia władzy
Niewyczerpane gaduły zamieniły posiedzenia parlamentów i zgromadzeń administracyjnych na konkursy krasomówcze. Śmiali dziennikarze i bezceremonialni pamfleci- ści napadają codziennie na personel administracyjny. Nadużycia władz przygotowują upadek ostateczny wszelkich instytucyj i wszystko runie do góry nogami pod ciosami oszalałego tłumu.
§ 5. Niewola ekonomiczna
Nędza przykuła do pracy narody mocniej, niż przykuwała je niewola i prawo pańszczyźniane. Od ostatnich można było uwolnić się w ten lub inny sposób, od nędzy zaś oderwać się jest niemożliwe.
§ 6. „Prawo ludu"
W konstytucji zawarliśmy prawa, które dla mas są prawami fikcyjnymi, nie zaś rzeczywistymi. Wszystkie tak zwane „prawa ludu" mogą istnieć jedynie jako idea, niemożliwa do urzeczywistnienia w praktyce. Jaką wartość dla proletariusza pracującego, zgiętego w pałąk pod ciężarem pracy nad siły, zgnębionego przez los — posiada otrzymanie przez gadułów prawa gadania, przez dziennikarzy — prawa pisania różnych głupstw, współrzędnie z rzeczami cennymi — jeżeli proletariat nie ma z konstytucji innych korzyści ponad te marne okruchy, które rzucamy mu ze stołu naszego za oddanie głosów w myśl wskazań naszych kreatur i naszych agentów? Dla nędzarzy prawa republikańskie są ironią gorzką, bowiem potrzeba pracy omal że nie na dniówkę, nie pozwala im w rzeczywistości korzystać z tych praw, ale za to odbiera gwarancję zarobku stałego i pewnego, uzależniając go od porozumienia między pracobiorcami lub towarzyszami pracy.
§ 7. Dorobkiewicz i arystokracja
Pod kierunkiem naszym lud zniszczył arystokrację, która stanowiła jego obronę naturalną i karmicielkę, a to dla zysków własnych, związanych w sposób nierozerwalny z dobrobytem ludu. Obecnie wobec zniszczenia arystokracji lud popadł pod ucisk dorobkiewiczów sprytnych, wzbogaconych, którzy niby jarzmo bezlitosne zwalili się na robotników.
§ 8. Armia żydowsko-masońska
Staniemy się niejako oswobodzicielami robotników spod tego jarzma, kiedy zaproponujemy im wstąpienie do szeregów armii naszej, czyli do socjalistów, anarchistów i komunistów, których stale popieramy, rzekomo na zasadzie prawa braterskiego solidarności ogólnoludzkiej naszego masoństwa społecznego.
§ 9. Wyradzanie się gojów
Arystokrację, korzystającą na podstawie prawa z pracy robotnika, obchodziło żywo to, by robotnicy byli syci, zdrowi i krzepcy. Interes nasz leży w zjawisku wręcz przeciwnym: w wyradzaniu się gojów. Źródło władzy naszej spoczywa w chronicznym niedojadaniu i braku sił u robotników, ponieważ wskutek tego popadają oni w niewolę naszą, w organach zaś władzy, opiekujących się robotnikami, nie znajdują oni ani sił, ani energii do przeciwdziałania temu.
§ 10. Głód i prawa kapitału
Głód wytwarza dla kapitału pewniejsze prawa do robotnika, niż te, którymi obdarzyła arystokrację prawna władza monarchiczna. Przy pomocy nędzy i wypływającej stąd zawistnej nienawiści rządzimy tłumem, i dłońmi jego miażdżymy wszystkich, którzy stają na drodze do celów naszych.
§ 11. Tłum i koronacja władcy wszechświata
Kiedy nadejdzie czas koronacji naszego władcy wszechświata, wówczas te same ręce zmiotą wszystko, co mogłoby stanowić przeszkodę.
§ 12. Zasadnicza treść programu przyszłych szkół ludowych w państwie syjońskim
Goje odzwyczaili się od myślenia bez pomocy naszych rad naukowych. Jako dowód, dlaczego nie pojmują konieczności tego, czego my z chwilą, kiedy nastanie nasze Królestwo, będziemy bezwzględnie przestrzegali, a mianowicie: w szkołach ludowych należy przede wszystkim wykładać jedyną naukę prawdziwą najpierwszą ze wszystkich — naukę o układzie życia ludzkiego, o bycie społecznym, wymagającym podziału pracy, a więc podziału ludzi na stany. Niezbędne jest, by wszyscy wiedzieli, że równość istnieć nie może z powodu różnic w rodzajach działalności, że nie może być wobec prawa jednakowo odpowiedzialny ktoś, który postępowaniem swoim kompromituje cały stan i ktoś inny, nie narażający na szwank nikogo, prócz honoru własnego.
§ 13. Tajemnica nauki ustroju społecznego
Nauka prawidłowa ustroju społecznego, do którego tajników nie dopuszczamy gojów, wykazałaby wszystkim, że miejsce pracy i praca sama winny być zachowane dla określonych sfer, jeżeli dążyć mamy do tego, by praca nie była źródłem męki ludzkiej, spowodowanej przez nieodpowiednie do danego rodzaju pracy wychowanie. Studiując tę naukę, narody zaczną dobrowolnie ulegać władzy oraz wprowadzanemu przez nią ustrojowi państwowemu. Przy obecnym stanie nauki i przy stworzonym przez nas jej kierunku, lud wierzy ślepo drukowanemu słowu, żywi, wskutek nieświadomości swej i podsuniętych mu pojęć błędnych, nienawiść do wszystkich stanów, które uważa za wyższe, bowiem nie rozumie znaczenia każdego stanu.
§ 14. Ogólne przesilenie ekonomiczne
Nienawiść powyższa wyrasta na gruncie przesilenia ekonomicznego, które wstrzyma wszelkie operacje giełdowe i ruch w przemyśle. Stworzywszy dostępnymi dla nas sposobami tajnymi przy pomocy złota, będącego wyłącznie we władaniu naszym, ogólne przesilenie ekonomiczne, wyślemy na ulice jednocześnie we wszystkich krajach europejskich cale tłumy robotników. Tłumy te z rozkoszą będą przelewały krew tych, którym w prostocie ducha zazdroszczą od najmłodszych lat, a których dobytek będą mogły wówczas grabić.
Naszych tłumy nie tkną, chwila bowiem napadów będzie nam wiadomą i będą przedsięwzięte środki zapewnienia bezpieczeństwa.
Przekonaliśmy już, że postęp zaprowadzi gojów do państwa rozumu. Takim właśnie będzie despotyzm nasz, będzie bowiem umiał w drodze rozsądnej surowości uspokoić wszelkie wzburzenia i wyszczuć wolnomyślność z wszystkich instytucji.
§ 17. Utrata przewodnika, jakim był król i „wielka rewolucja francuska"
Kiedy lud spostrzegł, że w imię wolności czynione są wszelkie ustępstwa i ulgi, wyobraził sobie, że jest władcą i rzucił się do władzy, lecz, rzecz prosta, jak każdy ślepiec, natrafił na masę przeszkód. Wówczas zaczął gorączkowo szukać przewodnika, nie domyśliwszy się, że należy powrócić do stanu poprzedniego i złożył pełnomocnictwa u naszych stóp. Przypomnijcie sobie rewolucję francuską, której nadaliśmy miano „wielkiej". Tajniki jej przygotowywania są nam dobrze znane, bowiem cała jest dziełem rąk naszych!
§ 18. Cesarz despota z krwi syjońskiej
Od chwili tej prowadzimy lud od jednego rozczarowania do drugiego, a to w celu, by wyrzekł się i nas również na rzecz Cesarza-despoty z krwi syjońskiej, którego przygotowujemy dla całego świata.
§ 19. Przyczyny nietykalności żydostwa
Obecnie, jako siła międzynarodowa, jesteśmy nietykalni, bowiem w razie napaści bronią nas państwa inne. Niewyczerpana podłość narodów gojów, płaszczących się wobec siły, bezlitosnych w stosunku do słabszych, bezwzględnych dla błędów, pobłażliwych dla zbrodni, nie chcących znosić w przyszłości ustroju wolnego, cierpliwych aż do męczeństwa wobec gwałtów i śmiałego despotyzmu
to wszystko współdziała naszej niepodległości. Goje znoszą takie nadużycia ze strony współczesnych premierów
dyktatorów, że za popełnienie najmniejszych z tych nadużyć ścięliby głowy dwudziestu królom.
§ 20. Rola tajnych agentów syjońskich
Czym można objaśnić taką niekonsekwencję ze strony mas ludowych w stosunku do faktów, jakby się zdawało, tej samej kategorii? Objaw ten znajduje uzasadnienie w tym, że dyktatorzy owi przez agitatorów swych podsuwają ludowi myśl, że dopuszczając się nadużyć, szkodzą państwom dla celów wyższych, a mianowicie dla osiągnięcia pomyślności ludów, dla ich braterstwa międzynarodowego, dla solidarności i równouprawnienia. Rzecz prosta, nie jest wzmiankowane przy tym, że połączenie podobne będzie dokonane jedynie pod władzą naszą. I oto lud gani niewinnych, usprawiedliwia winnych, stopniowo umacniając się w przekonaniu, że wolno mu robić, co tylko zechce. Wskutek takiego stanu rzeczy naród burzy wszystko, co ma cechy stałości i na każdym kroku doprowadza do zaburzeń.
§ 21. Wolność
Wyraz „wolność" wystawia społeczeństwo na walkę przeciwko wszelkiej władzy, nawet Boskiej i przyrodzonej. Oto przyczyna, dla której przy objęciu władzy będziemy zmuszeni wykreślić wyraz ten ze słownika, jako określenie zasady siły zwierzęcej, zamieniającej tłum w stado zwierząt krwiożerczych. Prawda, że zwierzęta te, po opiciu się krwi, zasypiają i wówczas łatwo zakuć je w kajdany, ale jeśli nie dać im krwi, wówczas nie śpią i walczą.
Stadia rzeczypospolitej • Masoństwo zewnętrzne • Wolność i wiara • Międzynarodowa konkurencja przemysłowo-hand- lowa • Rola spekulacji • Kult złota
§ 1. Stadia rzeczypospolitej
Każda rzeczpospolita przechodzi kilka stadiów, pierwsze z nich stanowią pierwsze dni szalu ślepca, miotającego się na wszystkie strony, drugie — demagogia, rodząca anarchię, która bezwzględnie prowadzi do despotyzmu, lecz nie do jawnego, uprawnionego, a więc tym samym odpowiedzialnego, ale do niewidzialnego i niewiadomego, niemniej jednak dotkliwego despotyzmu jakiejkolwiek organizacji tajnej, działającej tym bezwzględniej, bo z ukrycia, zza pleców różnych ajentów, których zmienianie nie tylko nie szkodzi, lecz nawet dopomaga do rozwoju siły tajemnej, pozbawiającej się wskutek tego konieczności wydatków na zapłacenie ajentów za długotrwałą pracę.
§ 2. Masoństwo zewnętrzne
Kto, lub co, zdolne jest obalić siłę niewidzialną. A siła właśnie jest taka. Masoństwo zewnętrzne służy do ukrycia jej, oraz jej celów, plan zaś działania tej siły, a nawet miejsce, gdzie się znajduje, nie będzie nigdy ludziom wiadome.
§ 3. Wolność i wiara
Wolność mogłaby być także nieszkodliwą i istnieć w państwie bez uszczerbku dla pomyślności narodów, gdyby oparta była na zasadach wiary w Boga, na braterstwie ludzkości, lecz poza obrębem myśli o równości, której przeczą podstawy tworzenia, jakie ustaliły niepodległość.
Naród, posiadający wiarę podobną, byłby rządzony przez rady parafialne i kroczyłby naprzód spokojnie, kierowany dłonią swego pasterza duchownego, posłuszny Boskiemu podziałowi na ziemi. Oto przyczyna, dla której musimy podkopać wiarę, wyrwać z umysłu gojów zasady Bóstwa i ducha, zmieniwszy wszystko przez wyliczenia arytmetyczne i potrzeby materialne.
§ 4. Międzynarodowa konkurencja przemysłowo-handlowa
Chcąc, by umysły gojów nie zdążyły myśleć i spostrzegać, należy zwrócić je w kierunku przemysłu i handlu. Wówczas wszystkie narody dążyć będą do zysków i w walce o nie nie zauważą swego wroga wspólnego.
§ 5. Rola spekulacji
Aby wolność doprowadziła społeczeństwa gojów do rozkładu i ruiny, należy przemysł wprowadzić na drogę spekulacji. W wyniku to, co przemysł odbierze ziemi, nie pozostanie przy właścicielach, lecz przejdzie do spekulacji, czyli do kas naszych.
§ 6. Kult złota
Natężona walka o supremację i wstrząśnienia w życiu ekonomicznym wytworzą, a nawet już wytworzyły inny rodzaj społeczeństwa zimnego, bez serca i pełnego rozczarowań. Społeczeństwa takie przejęte będą wstrętem do religii wyższej. Kierownikiem ich będzie jedynie wyrachowanie, czyli złoto, dla którego będą miały kult prawdziwy za uciechy materialne, jakie ono dać może. Wówczas nie dla służenia dobrej sprawie, nawet nie dla dostatku, lecz jedynie z nienawiści do klas uprzywilejowanych, niższe sfery gojów pójdą wraz z nami przeciwko naszym konkurentom o władzę — gojom inteligentnym.
Wzmożona centralizacja rządu • Drogi, wiodące mędrców Syjonu do władzy • Przyczyny niemożności istnienia zgody między państwami • Żydzi jako naród wybrany • Złoto — silnikiem mechanizmów państwowych • Monopole w handlu i przemyśle • Doniosłość krytyki • Instytucje „na pokaz" • Przemęczenie wskutek nadmiaru krasomówstwa • Jak owładnąć opinią społeczną? • Doniosłość inicjatywy osobistej • „Nadrząd"
§ 1. Wzmożona centralizacja rządu
Jaką formę zarządu administracyjnego można nadać społeczeństwom, w których sprzedajność wdarła się wszędzie, gdzie do bogactw dojść można tylko przy pomocy sprytnych, na wpół oszukańczych afer, gdzie panuje rozpusta, gdzie moralność podtrzymywana jest tylko przez system kar i prawa surowe, nie zaś przez przyjęte dobrowolnie zasady, gdzie uczucia dla wiary i ojczyzny zaginęły wskutek rozwoju poglądów kosmopolitycznych? Jaką formę rządu nadać społeczeństwom podobnym, jeżeli nie tę despotyczną którą określę następnie? Stworzymy wzmożoną centralizację władzy, by ująć w ręce wszelkie siły społeczne. Uregulujemy mechanicznie przy pomocy praw nowych wszystkie czynności naszych poddanych w życiu politycznym. Prawa te skasują po kolei wszelkie ulgi i swobody, tolerowane przez gojów, a królestwo nasze zaznaczy się takim wspaniałym despotyzmem, że będzie on w stanie zawsze i wszędzie zmiażdżyć przeciwdziałających, niezadowolonych gojów. Może kto nam zarzuci, że despotyzm, o którym mowa, niezgodny jest z postępem współczesnym. Dowiodę, że jest wprost przeciwnie.
§ 2. Drogi, wiodące mędrców Syjcnu do władzy
W owych czasach, kiedy ludy uważały panujących za przejaw woli Boskiej, wówczas ulegały bez szemrania samo- władztwu królów, lecz począwszy od chwili, kiedy podsunęliśmy ludom myśl o prawach własnych, zaczęły one uważać panujących za zwykłych śmiertelników. Cechy uświęcenia przez wybór Boski znikły z czoła królów w oczach ludów, kiedy zaś pozbawiliśmy je wiary w Boga, wówczas władza wyrzuconą była na ulicę wraz z własnością publiczną i zagarnięta przez nas.
Prócz tego talent rządzenia masami i osobami przy pomocy zręcznie dobranej teorii i frazeologii, przepisów o współżyciu i wszelkich innych podstępów, o których goje nie mają pojęcia — należy do celów specyficznych naszej mądrości administracyjnej, wykształconej na analizie, na takich subtelnościach rozumowania, w dziedzinie których nie mamy konkurentów tak samo, jak nie mamy ich w sferze solidarności i układania planów politycznych. Jedynie ich jezuici mogliby pod tym względem równać się z nami, lecz potrafiliśmy ich zdyskredytować w oczach tłumu bezmyślnego, jako organizację jawną pozostając sami w ukryciu z naszą organizacją tajną. Zresztą, czyż to dla świata nie jest obojętne, kto będzie jego władcą: głowa Kościoła katolickiego — czy nasz despota z krwi syjońskiej? Dla nas, jako narodu wybranego, sprawa ta bynajmniej nie jest obojętna.
§ 3. Przyczyny niemożności istnienia zgody między państwami.
Chwilowo mogłaby sobie dać radę z nami wszechświatowa koalicja gojów, lecz przed zjawiskiem podobnym jesteśmy zabezpieczeni przez owe ziarna waśni międzypaństwowej, które już z gruntu wyrwać się nie dają. Przeciwstawiliśmy wzajemne wyrachowania osobiste i narodowe gojów, nienawiści religijne i plemienne, hodo wane przez nas w sercach gojów w ciągu 20-tu wieków Dzięki temu wszystkiemu żadne państwo, wyciągają" dłoń, nie spotka się z uściskiem życzliwym, bowiem każdy człowiek musi myśleć, że porozumienie się przeciwk- nam jest dla niego niekorzystne. Jesteśmy zbyt silni, trzeba się liczyć z nami. Nawet nielicznego przymierza państwa stworzyć nie mogą bez tego, żebyśmy nie brali udziału tajnego.
§ 4. Żydzi jako naród wybrany
Per me regnant (przeze mnie panują królowie). Prorocy zaś zapowiedzieli nam, że wybrani jesteśmy przez samego Boga do panowania nad światem. Bóg dał nam genialność, byśmy mogli uskutecznić to zadanie. Gdyby obóz przeciwny był genialny, wówczas mógłby walczyć z nami, ale przybysz nie ma wartości dawnego obywatela. Walka byłaby bezlitosna, jakiej jeszcze świat nie widział. Zresztą genialność gojów byłaby spóźniona.
§ 5. Złoto silnikiem mechanizmów państwowych
Wszystkie koła mechanizmów państwowych poruszają się dzięki działaniu silnika, pozostającego w rękach naszych. Silnik ten — to złoto. Wymyślona przez mędrców naszych nauka ekonomii politycznej od dawna już wskazuje na królewską powagę kapitału.
§ 6. Monopole w handlu i przemyśle
Aby kapitał mógł działać bez skrępowania, winien dążyć do swobody organizowania monopolów w przemyśle i handlu, o co już dobija się we wszystkich częściach świata dłoń niewidzialna. Swoboda ta daje wagę polityczną przemysłowcom, co posłuży do ucisku ludu.
Obecnie rozbrajanie narodów jest sprawą ważniejszą, niż popychanie ich do wojny, donioślejsze jest wyzyskiwanie na korzyść naszą rozgorzałych namiętności, niż gaszenie ich. Ważniejsze przejąć i komentować po swojemu myśli cudze, niż wypleniać je.
§ 7. Doniosłość krytyki
Zadaniem naczelnym naszego rządu jest osłabianie rozumu społecznego przez krytykę, oduczanie od rozważań, mogących wywołać opór, zwrócenie sil intelektualnych w kierunku beztreściwego krasomówstwa.
§ 8. Instytucje na pokaz
We wszystkich epokach ludy i osobistości poszczególne brały słowo za czyn, zadowalając się tym, co było na pokaz, nader rzadko zwracając uwagę, czy na gruncie społecznym po obietnicy następowało wykonanie. Toteż zorganizujemy instytucje na pokaz, które w sposób wymowny będą dowodziły swego dobroczynnego wpływu na postęp.
§ 9. Przemęczenie wskutek nadmiaru krasomówstwa
Przyswoimy sobie fizjognomię liberalną wszystkich partii, wszystkich kierunków i zaopatrzymy w nią również i mówców, których zadaniem będzie mówić tyle, by doprowadziło to ludzi do przemęczenia wskutek nadmiaru krasomówstwa, do wstrętu do mówców.
§ 10. Jak owładnąć opinią społeczną?
Aby owładnąć opinią społeczną należy ją doprowadzić do dezorientacji, głosząc z różnych stron tyle poglądów społecznych i tak długo, dopóki goje nie zbłądzą w tym labiryncie i nie zrozumieją że najlepiej jest nie mieć żadnych przekonań co do spraw politycznych, których społeczeństwo niemoże być świadome, bowiem świadomy jest ich tylko ten, kto kieruje społeczeństwem. Oto tajemnica pierwsza.
Druga tajemnica, której posiadanie jest konieczne dla sprawowania z powodzeniem rządów, polega na tym, by o tyle rozplenić wady narodowe, przyzwyczajenia, namiętności, warunki współżycia, aby nikt nie mógł zrozumieć tego chaosu, oraz aby ludzie przestali pojmować się wzajemnie. Środek ten posłuży jeszcze do zasilania waśni wśród wszystkich partyj, do rozczłonkowania sił zbiorowych, które nie chcą jeszcze ukorzyć się przed nami, do wyzucia z odwagi wszelkiej inicjatywy osobistej, zdolnej choć trochę szkodzić sprawie naszej.
§ 11. Doniosłość inicjatywy osobistej
Nie ma nic równie niebezpiecznego, jak inicjatywa osobista. Jeżeli jest genialna, wówczas może dokazać więcej, niż miliony ludzi, wśród których zasialiśmy waśń. Musimy tak pokierować wychowaniem społeczeństwa gojów, żeby wobec każdej sprawy wymagającej inicjatywy, opuszczali ręce w bezradnej bezczynności. Natężenie, wypływające ze swobody działania, w starciu ze swobodą inną, wyczerpuje siły. Jest to źródło poważnych wstrząśnień moralnych, rozczarowań, niepowodzeń.
Przy pomocy wszystkiego wymienionego o tyle zmęczymy gojów, że zmusimy ich do zaproponowania nam objęcia władzy międzynarodowej, która, dzięki swemu Przysposobieniu, będzie w stanie połączyć wszystkie siły Państwowe świata całego i utworzyć „Nadrząd". Na miejscu władców współczesnych postawimy straszydło, które będzie nosiło miano Nadrządowej Administracji. Ręce jego będą wyciągnięte we wszystkie strony, jak kleszcze przy tak kolosalnej organizacji, że nie może ona nie zwyciężyć narodów.
Monopole; zależność od nich majątków gojów • Rola syjońskiego nadrządu • Wyzucie arystokracji z ziemi • Obdłużenie ziemi • Przemysł, handel i spekulacja • Zbytek • Podniesienie płacy zarobkowej i podrożenie artykułów pierwszej potrzeby • Tajemny cel propagowania teoryj ekonomicznych
§ 1. Monopole; zależność od nich majątków gojów
Wkrótce zaczniemy organizować olbrzymie monopole, zbiorniki kolosalnych bogactw, od których nawet znaczne majątki gojów będą zależne o tyle, że zatoną wraz z kredytem państw nazajutrz po katastrofie politycznej.
Niechaj ekonomiści rozważają doniosłość tej kombinacji.
§ 2. Rola syjońskiego nadrządu
Wszelkimi sposobami winniśmy podnieść znaczenie naszego nadrządu, wystawiając go jako protektora, wynagradzającego wszystkich, którzy poddadzą się nam dobrowolnie.
§ 3. Wyzucie arystokracji z ziemi
Arystokracja gojów jako siła polityczna nie istnieje i nie mamy potrzeby liczenia się z nią, lecz jako posiadaczka terenów szkodliwa jest dla nas z tego powodu, że może być samodzielna co do źródeł swego utrzymania. Wobec tego za wszelką cenę musimy wyzuć ją z ziemi.
Najlepszym sposobem po temu jest powiększenie ciężarów, czyli obdłużenie ziemi. Sposób ten utrzyma własność ziemską w stanie bezwzględnego pognębienia. Arystokracja gojów, dziedzicznie nie umiejąca zadowolić się małym, szybko zbankrutuje.
§ 5. Przemysł, handel i spekulacja
Jednocześnie należy w sposób wzmożony popierać handel, przemysł, a głównie spekulację, której rola polega na stanowieniu przeciwwagi dla przemysłu: bez spekulacji przemysł pomnoży kapitały prywatne, podniesie rolnictwo, uwolniwszy ziemię od obdłużenia, wywołanego przez pożyczki, udzielane przez banki ziemskie. Należy, żeby przemysł wyssał z ziemi i pracę, i kapitały, oraz żeby przez spekulację oddał w ręce nasze wszystkie pieniądze całego świata, a tym samym usunął wszystkich gojów do szeregów proletariatu. Wówczas goje ukorzą się przed nami, byleby wyjednać dla siebie prawo istnienia.
§ 6. Zbytek
Aby zniszczyć przemysł gojów, damy spekulacji do pomocy zasianą przez nas wśród gojów potrzebę zbytku, pochłaniającego wszystko.
§ 7. Podniesienie płacy zarobkowej i podrożenie artykułów pierwszej potrzeby
Podniesiemy płacę zarobkową, co jednak nie przyniesie żadnej korzyści robotnikom, bowiem jednocześnie wywołamy drożyznę artykułów pierwszej potrzeby, spowodowaną rzekomo upadkiem rolnictwa i hodowli. Oprócz tego podkopiemy zręcznie i głęboko źródła wytwórczości, przyzwyczaiwszy robotników do anarchii i nadużywania napojów wyskokowych, jednocześnie zaś zarządzimy wszelkie środki do wyzucia z ziemi wszystkich gojów inteligentnych.
§ 8. Tajemny cel propagowania teoryj ekonomicznych
Chcąc, aby goje nie spostrzegli przedwcześnie istotnego celu działań, zakryjemy go rzekomym dążeniem do służenia klasie robotniczej oraz wielkim zasadom ekonomicznym, propagowanym czynnie przez nasze teorie ekonomiczne.
Cel wzmożonego zbrojenia • Ferment, waśnie i niezgoda na całym świecie • Ukrócenie przy pomocy wojen i wojny powszechnej przeciwdziałania ze strony gojów • Tajemnica jako czynnik powodzenia w polityce • Opinia publiczna i prasa • Armaty amerykańskie, chińskie i japońskie
§ 1. Cel wzmożonego zbrojenia
Wzmożenie zbrojenia, zwiększenie składu osobistego policji są nieodzownymi dopełnieniami planów poprzednio wymienionych. Niezbędne jest doprowadzenie do tego, żeby poza nami istniały we wszystkich państwach tylko masy proletariatu, garść oddanych nam milionerów, policjanci i żołnierze.
§ 2. Ferment, waśnie i niezgoda na całym świecie
W całej Europie, a przy jej stosunkach i na innych lądach również, winniśmy wywołać ferment, waśnie i niezgodę. Wypływa z tego zysk podwójny: po pierwsze utrzymujemy w respekcie wszystkie kraje, świadome, że od woli naszej zależy wywołać zaburzenia, lub zaprowadzić ład. Wszystkie te kraje już przyzwyczaiły się do uważania nas za ucisk niezbędny. Po drugie — przy pomocy intryg splączemy nici, łączące nas z rządami wszystkich państw za pomocą polityki, traktatów ekonomicznych, lub zobowiązań pieniężnych. Aby osiągnąć cel powyższy, musimy uzbroić się w wielki spryt w czasie układania i zawierania umów, lecz w dziedzinie tego, co się nazywa językiem urzędowym, będziemy zachowywali taktykę wręcz odmienną: będziemy udawali uczciwych i ustępliwych. W ten sposób narody i rządy gojów, które nauczyliśmy patrzenia tylko na stronę zewnętrzną tego, co im proponujemy, będą nas uważały za dobroczyńców i zbawców rodzaju ludzkiego.
§ 3. Ukrócenie przy pomocy wojen i wojny
powszechnej przeciwdziałania ze strony gojów
Na każdy objaw przeciwdziałania musimy mieć możność wywołania wojny z sąsiadami w tym kraju, który ośmielił się sprzeciwić naszym planom. W wypadku kiedy i sąsiedzi ci postanowią działać zbiorowo — przeciwko nam, musimy odeprzeć atak podobny przy pomocy wojny powszechnej.
§ 4. Tajemnica, jako czynnik powodzenia w polityce
Głównym czynnikiem powodzenia w polityce jest tajność jej zamierzeń: słowa nie powinny być zgodne z działaniami dyplomaty.
§ 5. Opinia publiczna i prasa
Do czynności pożytecznych dla naszego obszernego planu, bliskiego już upragnionego końca, winniśmy zmuszać rządy przy pomocy rzekomo opinii publicznej, urobionej w tajemnicy przez nas za pośrednictwem tak zwanego „wielkiego mocarstwa", czyli prasy, pozostającej z małymi wyjątkami, z którymi liczyć się nie warto — całkowicie w naszych rękach.
§ 6. Armaty amerykańskie, chińskie i japońskie
Jednym słowem, aby streścić nasz system ukrócenia rządów w Europie, poszczególnym rządom pokażemy silę naszą przy pomocy zamachów, czyli terroru, wszystkim zaś, jeżęli dopuścimy do powstania przeciwko nam, odpowiemy armatami amerykańskimi, chińskimi lub japońskimi.
Dwuznaczne korzystanie z kodeksu praw • Współpracownicy rządu żydowskiego • Szkoły specjalne i wychowanie „nadkształcące" • Ekonomiści i milionerzy • Komu powierzać stanowiska odpowiedzialne w rządzie?
§ 1. Dwuznaczne korzystanie z kodeksu praw
Musimy zapewnić sobie wszelkie środki, których przeciwnicy mogliby użyć przeciwko nam. Będziemy musieli w subtelności i kruczkach słownika prawnego wyszukiwać usprawiedliwienia w tych wypadkach, kiedy będziemy uważali za odpowiednie powziąć decyzje, mogące wydać się zbyt śmiałymi, lub niesprawiedliwymi, bowiem jest rzeczą ważną ujęcie decyzji tych w takie wyrażenia, które by miały pozór wyższych przepisów moralnych.
§ 2. Współpracownicy rządu żydowskiego
Rząd nasz winien otoczyć się wszelkimi siłami cywilizacji, wśród których będzie musiał działać, toteż otoczy się publicystami, prawnikami, praktycznymi administratorami, dyplomatami i wreszcie ludźmi, przygotowanymi przez specjalne wychowanie nadkształcące w naszych szkołach specjalnych.
§ 3. Szkoły specjalne i wychowanie „nadkształcące"
Ludzie wyżej wymienieni będą znali wszelkie tajemnice bytu społecznego, będą znali wszystkie języki, złożone z politycznych zgłosek i wyrazów, będą znali podkład natury ludzkiej, jej struny najwrażliwsze, na których będą musieli umieć grać. Struny te — to ustrój umysłów gojów, ich tendencje, braki, wady i zalety, właściwości klas i stanów. Rzecz zrozumiała, że współpracownicy genialni naszej władzy, o których mowa, nie będą wzięci spośród gojów, którzy przywykli do wykonywania swej pracy administracyjnej, nie dbając o to, co należy przez nią osiągnąć, nie myśląc o tym, na co się ona zdała. Administratorzy gojów podpisują papiery, nie przeczytawszy ich, pracują zaś na urzędach dła zysku, lub powodowani ambicją.
Otoczymy rząd nasz całym sztabem ekonomistów. Oto dlaczego nauki ekonomiczne stanowią główny przedmiot wykładowy dla Żydów. Będzie nas okrążała cała plejada bankierów, przemysłowców i kapitalistów, a przede wszystkim milionerów, bowiem w istocie wszystko będą rozstrzygały cyfry.
§ 5. Komu powierzyć stanowiska odpowiedzialne w rządzie
Dopóki jeszcze nie jest bezpieczne powierzać stanowiska odpowiedzialne braciom naszym, Żydom, dopóty będziemy obsadzali je przez ludzi, których przeszłość i charakter wykopały przepaść między nimi a ludami i, którzy w razie oporności naszym wskazaniom, będą musieli oczekiwać sądu, albo zesłania. Wobec tego będą bronili spraw naszych do ostatniego tchu.
Stosowanie zasad żydowskich w sprawie ponownego wychowania narodów • Hasło masońsko-żydowskie • Znaczenie antysemityzmu • Dyktatura Judy • Źródło terroru • Kto służy międzynarodowemu żydostwu? * Podział sił „widzących" i „ślepych" w państwach gojów. • Łączność władzy z narodem • Liberalna samowola • Owładnięcie jurysdykcji, wykształcenia i wychowania • Fałszywe teorie • Komentowanie praw • Tunele podziemne
§ 1. Stosowanie zasad żydowskich w sprawie ponownego wychowania narodów
Stosując powyżej wyszczególnione zasady nasze, należy zwrócić uwagę na charakter narodu, w którego kraju ma się przebywać i działać. Ogólnie, jednakowe wszędzie stosowanie zasad tych przed uskutecznieniem ponownego wychowania narodów na naszą modłę nie może mieć powodzenia. Działając ostrożnie w stosowaniu ich, przekonacie się, że nie minie nawet 10 lat, a charakter najodporniejszy zmieni się i wówczas nowy naród zaliczymy do już nam uległych.
Słowa liberalnego, w istocie zaś naszego, żydo-masoń- skiego hasła — „wolność, równość, braterstwo", kiedy już obejmiemy panowanie, zastąpimy przez słowa już nie hasła, lecz ideologii: „prawo wolności, obowiązek równości, ideał braterstwa". Powiemy i... chwycimy kozła za rogi... De facto starliśmy już wszystkie rządy, prócz naszego, choć de jure jest ich jeszcze wiele. Obecnie, jeżeli niektóre państwa zaczynają protestować przeciwko nam, czynią to tylko dla formy, według uznania naszego i w myśl poleceń naszych, antysemityzm bowiem jest nam potrzebny dla rządzenia naszymi braćmi młodszymi.
§ 3. Znaczenie antysemityzmu
Wyjaśniać tego nie będę, bowiem było to już niejednokrotnie tematem konferencyj naszych.
§ 4. Dyktatura Judy
Przeszkody dla nas w rzeczywistości nie istnieją. Nad-
rząd nasz znajduje się w warunkach takiej ekstralegalności, którą zwykle określano przy pomocy mocnego i energicznego wyrazu — dyktatura. Z zupełną sumiennością mogę stwierdzić, że w danym momencie my jesteśmy prawodawcami, my rozsądzamy i decydujemy sprawy, my karzemy, lub uniewinniamy, my, jako dowódca wszystkich wojsk naszych, usadowiliśmy się na koniu wodza naczelnego. Rządzimy wolą niewzruszoną bowiem w naszych rękach pozostają szczątki partii, ongi silnej, obecnie ujarzmionej przez nas. Władamy niepohamowanymi ambicjami, zaciekłymi zemstami, nienawiściami zajadłymi.
My jesteśmy źródłem terroru wszechobejmującego.
§ 6. Kto służy międzynarodowemu żydostwu?
Na usługach swych mamy ludzi wszelkich poglądów, wszelkich zasad: odnowicieli monarchii, demagogów, socjalistów. Wszystkich zaprzęgliśmy do pracy. Każdy z nich na swoją rękę toczy jak czerw resztki władzy, usiłuje obalić cały ustalony układ. Wszystkie państwa są przemęczone wskutek działań tych: wzywają pokoju, gotowe dla niego poświęcić wszystko, lecz my im pokoju nie udzielimy, dopóki jawnie i kornie nie uznają naszego nadrządu międzynarodowego.
Ludy wołają, że niezbędne jest rozstrzygnięcie kwestii socjalnej w drodze porozumienia międzynarodowego. Rozczłonkowanie na partie oddało je wszystkie do dyspozycji naszej, bowiem, chcąc prowadzić walkę konkurencyjną, należy mieć pieniądze, które całkowicie są w posiadaniu naszym.
§ 7. Podział sił „widzących" i „ślepych" w państwach gojów
Moglibyśmy obawiać się u gojów połączenia widzącej siły panujących ze ślepą siłą ludów, lecz zastosowaliśmy wszelkie środki przeciwko możliwości podobnej: między obiema siłami wznieśliśmy mur w postaci wzajemnego terroryzowania się. W ten sposób ślepa siła ludów stanowi dla nas punkt oparcia i my, wyłącznie my, będziemy kierowali nią, rzecz prosta, w myśl naszych celów.
§ 8. Łączność władzy z narodem
Chcąc, aby ślepiec nie byl w stanie uwolnić się od kierownictwa naszego, musimy niekiedy wchodzić w ścisłą łączność z nim, jeżeli nie osobiście, to przez najwierniejszych braci naszych. Kiedy staniemy się już władzą uznaną, wówczas będziemy się porozumiewali z narodem osobiście, na placach publicznych i kształcić go będziemy co do spraw politycznych w takim kierunku, jaki uznamy za potrzebny.
To, co powie przedstawiciel rządu, lub sam panujący, nie może zaraz nie stać się wiadome całemu państwu, bowiem szybko będzie rozgłoszone przez lud.
§ 9. Liberalna samowola
Aby nie zniszczyć przedwcześnie instytucji gojów, dotknęliśmy instytucji tych dłonią umiejętną i zebraliśmy w niej końce sprężyn mechanizmu. Sprężyny były ułożone w ścisłym, lecz właściwym porządku, a my zamieniliśmy go na bezładną samowolę liberalną.
§ 10. Owładnięcie jurysdykcji, wykształcenia i wychowania
Wtrąciliśmy się do jurysdykcji, do systemu wyborczego, do pracy, do wolności osobistej, a przede wszystkim do wykształcenia i wychowania, jako do kamieni węgielnych wolnego bytowania.
Ogłupiliśmy, odurzyliśmy i zdemoralizowaliśmy młodzież gojów przy pomocy wychowania w zasadach, nam znanych, jako fałszywe lecz wpajanych przez nas.
Poza istniejącymi prawami, nie zmieniając ich istoty, lecz tylko zniekształcając je przez sprzeczne komentowanie, stworzyliśmy coś wspaniałego ze względu na wyniki. Znalazły one wyraz początkowo w tym, że komentowanie zamaskowało prawa, następnie zaś zupełnie zakryło je od oczu rządów, a to wskutek niemożności znania prawodawstwa tak skomplikowanego.
Oto źródło teorii sądów sumienia
Twierdzicie, że goje rzucą się na nas z bronią w ręku, jeżeli przedwcześnie zrozumieją, o co chodzi. Przeciwko temu posiadamy na Zachodzie możność użycia takiego manewru, że zadrżą serca najdzielniejsze: są to tunele dla kolei podziemnych, które do tego czasu będą przeprowadzone we wszystkich stolicach. W chwili odpowiedniej będą one wysadzone w powietrze wraz ze wszystkimi organizacjami i dokumentami państwowymi.
Pozory w polityce • „Genialność" podłości • Co zapowiada żydo-masoński przewrót państwowy? • Głosowanie powszechne • Wartość osobista i agenci żydo-masońscy
Genialny kierownik Judy • Instytucje i ich funkcje
Trucizna liberalizmu • Konstytucja jako szkoła waśni partyjnych • Era republikańska • Prezydenci jako kreatury żydowskie • Odpowiedzialność prezydentów • „Panama" • Rola izby deputowanych i prezydenta • Żydostwo jako siła prawodawcza • Nowa konstytucja republikańska i prawa według niej prezydenta • Przejście do judejskiego samowładztwa • Chwila proklamowania króla wszechświata • Szczepienie chorób oraz inne podstępy żydowskie
Dziś zaczynam od powtórzenia rzeczy już powiedzianej i proszę, byście pamiętali, że rządy i narody w polityce zadowalają się pozorami. Jakżeż mają wglądać w treść spraw, jeżeli dla ich przedstawicieli najważniejszą kwestią jest uciecha. Nader ważne jest, by nasza polityka była świadoma tego. Pomoże nam to przy przejściu do omawiania podziału władzy, swobody słowa, prasy, religii (wiary), prawa zrzeszania się, równości przed prawem, nietykalności majątku, mieszkania, podatków (idea podatku ukrytego), odwrotnej siły praw.
Wszystkie kwestie wymienione są tego rodzaju, że nie należy nigdy dotykać ich wprost i w sposób dla narodu widoczny. W wypadkach konieczności poruszania ich, nie powinno się ich wyliczać, lecz tylko oświadczyć, bez szczególowego omawiania, że uznajemy zasady prawa współczesnego. Doniosłość przemilczenia podobnego polega na tym, że nie wymienione zasady pozostawiają nam swobodę wykluczenia z niej niepostrzeżenie różnych szczegółów; o ile wymienilibyśmy je, wówczas staną się one niejako darowanymi.
Narody żywią specjalną miłość i szacunek dla geniuszów siły politycznej i na wszelkie z ich strony gwałty odpowiadają: podłe, bo podłe, ale jakie zręczne! Szwindel, ale jak wykonany, jak wspaniale i bezczelnie! Przewidujemy zaprzęgnięcie wszystkich narodów do pracy nad wzniesieniem projektowanego przez nas gmachu kapitalnego. Oto dlaczego musimy przede wszystkim zebrać zapas i zapewnić sobie tę wprost zuchowatą dzielność i moc ducha, która wcielona w działaczów naszych, złamie wszystkie przeszkody na drodze naszej.
§ 3. Co zapowiada syjoński przewrót państwowy?
Skoro dokonamy przewrotu państwowego, wówczas powiemy narodom: „Wszystko szło nad wyraz źle, wszyscy są przemęczeni cierpieniami. Burzymy przyczyny mąk waszych: narodowości, granice, różnice jednostek monetarnych. Rzecz prosta, macie prawo wydać wyrok na nas, lecz czyż może on być sprawiedliwy, jeżeli go zatwierdzicie pierwej, nim zbadacie to, co my wam dajemy?" Wówczas wezmą nas na ręce i będą nieśli w porywie jednomyślnym zachwytu, nadziei i pragnień.
§ 4. Głosowanie powszechne
Głosowanie, uczynione środkiem zdobycia panowania przez nas, dzięki przyuczeniu doń nawet najmniejszych jednostek z liczby członków ludności, a to przez stworzenie ugód i zebrań grup pewnych — przyda nam się wówczas i po raz ostatni odegra rolę jako jednomyślne, wywołane przez chęć poznania nas bliżej, zanim by nas potępiono. — Toteż musimy dopuścić do głosowania wszystkich, bez różnicy klas i cenzusu, aby wprowadzić absolutyzm większości, czego nie można wymusić na klasach inteligentnych, posiadających cenzus.
§ 5. Wartość osobista i agenci syjońscy
Przyzwyczaiwszy wszystkich do pojęcia o wartości osobistej, zniszczymy wpływy rodziny u gojów, oraz jej wartość wychowawczą, położymy kres wysuwaniu się rozumów indywidualnych, którym tłum, przez nas kierowany, nie da wysunąć się, ani nawet wypowiedzieć; tłum przyzwyczaił się do słuchania tylko nas, bowiem płacimy mu za posłuch i uwagę. W ten sposób stworzymy potęgę ślepą, niezdolną poruszać się bez kierownictwa agentów naszych, którzy zajmują miejsca jej przywódców. Ludy poddadzą się temu rygorowi, widząc, że od przywódców tych zależą zarobki, wsparcia i otrzymanie wszelkiego dobra.
§ 6. Genialny kierownik Judy
Plan rządzenia powinien być przygotowany przez jedną głowę, bowiem nie można by go było scalić, gdybyśmy dopuścili do rozdrobnienia na kawałki w licznych umysłach. Dlatego też możemy znać plan działania, lecz nie wolno nam potępiać go, aby nie naruszyć jego genial- ności, związku jego części składowych, siły praktycznej, zawartej w utajonym znaczeniu każdego punktu. Jeżeli dyskutować nad pracą taką i zmieniać ją przez liczne głosowania, wówczas odcisną się na niej wszelkie nieporozumienia myślowe, które nie wniknęły w głębię i związek zamierzeń tej pracy. Niezbędne jest dla nas posiadanie planów silnych i obmyślonych celowo. Dlatego też nie powinniśmy rzucać pracy naszego kierownika genialnego na rozszarpanie przez tłum, lub nawet przez ograniczone co do liczby członków stowarzyszenie.
Plany te tymczasem nie wywrócą do góry dnem instytucyj współczesnych, zmieniając tylko ich ekonomię, czyli całą kombinację ich pochodu, który tym sposobem skieruje się drogą, wskazaną w planach naszych.
§ 7. Instytucje i ich funkcje
Pod różnymi nazwami we wszystkich krajach istnieje mniej więcej to samo. Przedstawicielstwo narodowe, ministerstwa, senat, rada państwa, ciała prawodawcze i wykonawcze. Nie ma potrzeby wyjaśniania mechanizmu stosunków wzajemnych między powyższymi instytucjami, bowiem jest to powszechnie znane. Należy tylko zwrócić uwagę, że każda z wymienionych instytucyj odpowiada pewnej doniosłej funkcji państwowej.
Proszę zauważyć, że przymiotnik „doniosły" stosuję nie do instytucji, lecz do funkcji, a więc nie instytucje, lecz ich funkcje są doniosłe. Instytucje podzieliły między sobą wszelkie funkcje rządzenia — administracyjną, prawodawczą, wykonawczą, toteż zaczęły działać w organizmie państwowym, jak narządy w ciele ludzkim. Jeżeli uszkodzimy jedną część maszyny państwowej, państwo, niby człowiek zachoruje i... umrze.
Kiedy wprowadziliśmy do organizmu państwowego truciznę liberalizmu, cala jego kompleksja polityczna uległa zmianie: państwa zapadły na chorobę śmiertelną — na zakażenie krwi. Nie pozostaje nic, jak — oczekiwać końca ich agonii.
§ 9. Konstytucja jako szkoła waśni partyjnych
Z liberalizmu zrodziły się państwa konstytucyjne, które zastąpiły zbawcze dla gojów samowładztwo, konstytucja zaś, jak to dobrze wiecie, nie jest niczym innym, jak tylko szkolą waśni, nieładu, sporów, niezgody, czczej agitacji partyjnej, tendencji partyjnej — słowem są to szkoły wszystkiego, co pozbawia indywidualności działalność państwową. Trybuna parlamentarna, nie mniej niż prasa, skazała panujących na bezczynność i bezsilność, a wskutek tego uczyniła ich niepotrzebnymi, zbytecznymi, co było powodem obalenia tronów w wielu państwach.
§ 10. Era republikańska, Prezydenci jako kreatury żydowskie
Po obaleniu tronów dopiero stało się możliwe powstanie ery republikańskiej. Wówczas to właśnie zastąpiliśmy władcę przez karykaturę rządu — przez prezydenta, wziętego z tłumu, ze środowiska naszych kreatur i niewolników. To było podstawą miny, umieszczonej przez nas pod narodem gojów, a właściwie pod narodami gojów.
§11. Odpowiedzialność prezydentów
Wkrótce będzie przez nas wprowadzona odpowiedzialność prezydentów. Wtedy już bez ceremonii będziemy wprowadzali to, za co odpowiedzialność spadnie na naszą kreaturę. Co nas to obchodzi, że zrzedną szeregi osób, dążących do władzy, że powstaną zamieszki wskutek niemożliwości znalezienia prezydentów, które ostatecznie zdeorganizują państwa.
Aby plan doprowadził do wyników powyższych, będziemy organizowali wybory takich prezydentów, w których przeszłości istnieje jakaś nie wyjaśniona ciemna sprawa, jakaś „panama". Wówczas będą oni wiernymi wykonawcami planów naszych, a to w obawie rewelacji, oraz z powodu wrodzonej każdemu, kto doszedł do władzy — dążności zachowania dla siebie przywilejów i zaszczytów, związanych z godnością prezydenta.
§ 13. Rola izby deputowanych i prezydenta
Izba deputowanych będzie osłaniała, broniła, wybierała prezydentów, lecz odbierzemy jej atrybuty wnoszenia projektów praw i zmiany ich, bowiem atrybucję tę przekażemy prezydentowi odpowiedzialnemu — zabawce w naszych rękach. Rzecz prosta, iż wówczas władza prezydenta stanie się celem najróżniejszych napaści, toteż damy mu samoobronę w formie prawa odwoływania się do narodu, do jego decyzji, poza jego przedstawicielami, czyli do tego samego naszego popychadła ślepego — większości spośród tłumu. Niezależnie od tego nadamy prezydentowi prawo wprowadzania stanu wojennego. Umotywujemy to w taki sposób, że prezydent, jako szef armii całego kraju, winien mieć możność rozporządzania nią w wypadkach, kiedy zachodzi potrzeba obrony nowej konstytucji republikańskiej, do czego jest najzupełniej uprawniony jako przedstawiciel odpowiedzialny tej konstytucji.
§ 14. Żydostwo jako siła prawodawcza
Zrozumiale jest, że w warunkach podobnych do powyższych klucz od świątyni będzie pozostawał w naszym ręku i że nikt, prócz nas, nie będzie kierował siłą prawodawczą.
§ 15. Nowa konstytucja republikańska i prawa według niej prezydenta
Z chwilą wprowadzenia nowej konstytucji republikańskiej odbierzemy Izbie prawo interpelacji co do zarządzeń rządowych, a to pod pretekstem zachowania tajemnicy państwowej. Prócz tego sprowadzimy do minimum liczbę przedstawicieli, a tym samym ograniczymy o tyleż namiętności polityczne i namiętność do polityki; jeżeli zaś one, wbrew oczekiwaniom wybuchną i w owym minimum, to zanulujemy je przez odwołanie się do większości narodu całego.
Mianowanie prezydentów i wice-prezydentów, Izby i Senatu będzie zależne od prezydenta. Nieustające sesje parlamentów zredukujemy do paru miesięcy. Poza tym prezydent, jako naczelnik władzy wykonawczej, będzie miał prawo zwoływania parlamentu lub zarządzenia w sesjach przerw, które mogą trwać aż do naznaczenia terminu nowej sesji. Aby skutki tych działań bezprawnych w istocie swej nie spadały przedwcześnie dla naszych planów na wprowadzoną przez nas odpowiedzialność prezydenta, podsuniemy ministrom oraz innym przedstawicielom wyższej administracji, otaczającym prezydenta — myśl obchodzenia jego rozporządzeń własnymi środkami, za co oni, nie zaś prezydent, będą ponosili odpowiedzialność. Szczególnie zalecamy powierzanie wykonywania tej roli senatowi, radzie państwa, lub radzie ministrów, nie zaś poszczególnym osobom.
Prezydent będzie według uznania naszego komentował treść tych spośród istniejących praw, które dadzą się tłumaczyć w sposób różnoraki. Będzie również kasował je, jeżeli wskażemy mu, że zachodzi tego potrzeba. Prócz tego prezydentowi będzie przysługiwał przywilej wnoszenia praw tymczasowych, a nawet wprowadzenie nowych zmian do pracy konstytucyjno-państwowej. Jako motyw w obydwu przypadkach będą podawane wymagania wyższe dobra państwowego.
§ 16. Przejście do judejskiego samowładztwa
Stosowanie powyższych środków da nam możność niszczenia stopniowego, krok za krokiem, wszystkiego, co początkowo przy przejęciu przez nas praw naszych musieliśmy wprowadzić do konstytucyj państwowych, jako środki przejściowe do niespostrzeżonego zniesienia wszystkich konstytucyj, kiedy nastanie czas zastąpienia wszelkiego rządu przez nasze samowładztwo.
§ 17. Chwila proklamowania króla wszechświata
Uznanie naszego samowładcy może nastąpić również przed zniesieniem konstytucyj. Chwila ta nastanie wówczas, kiedy narody, zmęczone rozprzężeniem w państwach i bankructwami władców, zorganizowanymi przez nas, zawołają: „Zabierzcie ich, a dajcie nam natomiast jednego władcę wszechświatowego, który by zjednoczył nas i zniósł przyczyny waśni, a mianowicie: granice narodowościowe, wyznaniowe, wyrachowania państwowe, który by nam dał spokojność i pokój, niemożliwe do osiągnięcia przy obecnych władcach i przedstawicielach".
§ 18. Szczepienie chorób oraz inne podstępy żydowskie
Wiecie doskonale, że dla stworzenia możności wyrażenia pragnień podobnych przez wszystkie narody niezbędne jest mącić we wszystkich krajach stosunki narodowe i rządy, aby przemęczyć ogół nieładem, nienawiścią, walką, a nawet męczęństwem, głodem, szczepieniem chorób, nędzą. Wówczas goje nie będą widzieli innego wyjścia, jak tylko oddanie się zupełne i ostateczne pod władzę naszą. Gdybyśmy dali narodom wytchnienie, wówczas nie wiadomo, czy kiedykolwiek nastąpiłaby chwila upragniona.
Rada państwowa • Program nowej konstytucji • Niektóre szczegóły proponowanego przewrotu • Goje — to barany • Masoneria tajna i jej „loże" na pokaz • Doniosłość żydowskiego rozproszenia
Rada państwa będzie służyła do zaznaczania władzy osoby rządzącej. Rada ta, jako część ciała prawodawczego, istniejąca na pokaz, będzie stanowiła niejako komitet — redagujący prawa i dekrety władzy.
§ 2. Program nowej konstytucji
Oto program przygotowanej nowej konstytucji. My będziemy stwarzali i wykonywali prawa i rządy: 1. w formie projektów, składanych ciału prawodawczemu, 2. przy pomocy dekretów prezydenta w formie postanowień ogólnych, orzeczeń senatu, uchwal rady państwa, dezycji ministerialnych, 3. w chwili zaś odpowiedniej — w formie przewrotu państwowego.
§ 3. Niektóre szczegóły proponowanego przewrotu
Ustaliwszy mniej więcej taki modus agendi (sposób postępowania), zajmiemy się szczegółami tych kombina- cyj, przy których użyciu mamy dokonać zmiany działania maszyn państwowych w kierunku wymienionym. Kombinacje te są to: swoboda prasy, prawo zrzeszania się, wolność sumienia, zasady systemu wyborczego i wiele innych objawów, które muszą zniknąć z repertuaru ludzkości, by ulec zasadniczej zmianie nazajutrz po ogłoszeniu nowej konstytucji. Dopiero w chwili tej będziemy mogli ogłosić wszystkie nasze postanowienia, bowiem później wszelkie zmiany będą niebezpieczne.
A oto przyczyny: jeżeli zmiany te wprowadzone będą bezwzględnie oraz w kierunku rygoru i ograniczeń — może to spowodować wybuch rozpaczy, wywołany obawą nowych zmian w tym samym kierunku. Jeżeli zmiana ta będzie dokonana w kierunku nowych ulg, wówczas może być powiedziane, że przyznaliśmy się do słabości, co poderwie autorytet niezłomności nowej władzy — lub też może wytworzyć przekonanie, że przejął nas strach i zmuszeni jesteśmy do ustępstw, za które nikt nie będzie nam wdzięczny, bowiem będą uważane za należne... Jedno i drugie byłoby szkodliwe dla powagi nowej konstytucji.
Konieczne jest, żeby z chwilą jej ogłoszenia, oszołomione przez dokonanie przewrotu narody, będące jeszcze pod wpływem terroru i niepewności — zrozumiały, że jesteśmy
tyle silni, o tyle nietykalni, o tyle pełni potęgi, że w żadnym razie nie będziemy liczyli się z narodami i nie tylko nie zwrócimy uwagi na ich sąd i życzenia, lecz nawet gotowi jesteśmy i zdolni z niezwalczoną silą zgnieść ich wyrażanie i przejawianie w każdej chwili i na każdym miejscu, że wzięliśmy od razu wszystko, co uważaliśmy za niezbędne i w każdym razie nie będziemy dzielili się naszą władzą. Wówczas ze strachu zamkną oczy na wszystko
będą oczekiwali, co z tego wyniknie.
§ 4. Goje — to barany
Goje to stado baranów, my zaś jesteśmy wobec nich wilkami, a wiecie wszak, co się staje z owcami, kiedy do owczarni zakradną się wilki. Zamkną oni oczy jeszcze i z tej przyczyny, że obiecamy im zwrot wszystkich odebranych swobód po zwyciężeniu wrogów pokoju i pokonaniu wszystkich partyj. Czy warto wspominać o tym, jak długo oczekiwać będą tego zwrotu?
§ 5. Masoneria tajna i jej „loże" na pokaz
W jakimże innym celu wymyśliliśmy i nakazaliśmy gojom całą tę politykę, nie dając im możności zbadania jej treści — jeżeli nie w tym — żeby drogą okólną osiągnąć to, co jest prostą drogą niedosięgle dla naszego plemienia rozsianego. Posłużyło to — jako fundament dla naszej organizacji masonerii tajnej, która nie jest znana, oraz dla celów, których istnienia nawet nie podejrzewają te bydlęta — goje, znęceni przez nas do szeregów armii lóż masońskich „na pokaz", istniejących dla zamydlenia oczu gojom.
§ 6. Doniosłość żydowskiego rozproszenia
Bóg obdarzył nasz naród wybrany rozproszeniem. W tej pozornej słabości naszej znalazła wyraz cała potęga, która teraz doprowadziła nas do progu władzy wszechświatowej. Obecnie niewiele pozostaje już do nadbudowania na fundamencie założonym.
Żydowskie pojmowanie wyrazu wolność • Przyszłość prasy w państwie syjońskim • Kontrola prasy • „Postęp" w pojęciu Żydów • Dziennikarstwo i literatura w państwie syjońskim • Solidarność żydowsko-masońska we współczesnej prasie • Obudzenie żądań społecznych na prowincji • Nieomylność nowego ustroju
§ 1. Żydowskie pojmowanie wyrazu „wolność"
Wyraz „wolność", który może być pojmowany różnorodnie, my określamy jak następuje: wolność jest prawem czynienia tego, na co kodeks pozwala. Podobne pojmowanie posłuży nam w chwili odpowiedniej do tego, aby cała wolność była w naszym ręku, bowiem prawa będą tworzyły lub niszczyły tylko to, co w myśl programu powyższego uznamy za właściwe.
§ 2. Przyszłość prasy w państwie syjońskim
Z prasą załatwimy się w taki sposób: jaką rolę gra obecnie prasa? Służy ona do podniecania potrzebnych nam namiętności, lub też — egoizmom partyjnym. Bywa beztreściwa, niesprawiedliwa, kłamliwa i większość ludzi nie rozumie nawet czemu ona służy. Osiodłamy ją i weźmiemy mocno w cugle. Tak samo postąpimy z pozostałą prasą bowiem nie mamy się co bronić od napaści prasy, jeżeli pozostaniemy jako cel tylko dla książek i broszur. Przekształcimy ów kosztowny obecnie z uwagi na konieczność cenzurowania — wytwór jawności w źródło dochodów naszego państwa: obciążymy wydawnictwa specjalnym podatkiem w markach stemplowych, oraz składaniem kaucji przy organizowaniu organów prasy, lub drukarń, co zabezpieczy nasz rząd od wszelkich napaści ze strony prasy. Za ewentualną napaść będziemy karali bezwzględnie. Środki takie, jak marki i kaucje, oraz zabezpieczone przez nie kary dadzą państwu olbrzymi dochód. Co prawda, gazety partyjne mogłybyby nie żałować pieniędzy, toteż będziemy je zamykali już po drugiej napaści. Nikt bezkarnie nie będzie mógł zaćmić aureoli naszej nieomylności rządowej. Pretekstem do zamknięcia wydawnictwa będzie to, że dany organ prasy podnieca umysły bez przyczyny i podstawy. Zwrócić uwagę na to, że między napadającymi na nas będą i przez nas stworzone organy, lecz te będą występowały jedynie przeciwko punktom, których zmianę postanowimy.
§ 3. Kontrola prasy
Żądna wiadomość nie przedostanie się do społeczeństwa bez kontroli naszej. Cel ten osiągamy już obecnie w ten sposób, że wszelkie nowości wydawnicze otrzymywane są przez kilka agentur, które centralizują ruch wydawniczy świata całego. Agentury te będą wówczas wyłącznymi naszymi instytycjami i będą ogłaszały tylko to, co my im wskażemy. Jeżeli obecnie potrafiliśmy zawładnąć mózgami społeczeństw gojów do tego stopnia, że wszystkie prawie patrzą na zdarzenia światowe przez kolorowe szybki okularów, które my im zakładamy, jeżeli obecnie nie istnieją dla nas w żadnym państwie przeszkody, tamujące drogę do tak nazwanych przez głupotę gojów tajemnic państwowych — to jakże będzie wówczas, kiedy zostaniemy uznanymi władcami świata w osobie naszego władcy wszechświatowego? Powróćmy do przyszłości prasy: ktokolwiek będzie chciał zostać wydawcą, księgarzem, drukarzem, będzie zmuszony wyjednać sobie dyplom odpowiedni, który w razie wykroczenia będzie niezwłocznie odbierany.
Wobec zastosowania sposobów powyższych, narzędzie myśli stanie się środkiem wychowawczym w ręku rządu naszego, który nie pozwoli już masom ludowym błąkać się w ostępach i marzeniach o dobroczynnym wpływie postępu. Komu z nas nie jest wiadomo, że te dobrodziejstwa urojone stanowią drogę do marzeń bezsensownych, z których powstały stosunki anarchiczne między ludźmi i do rządu, bowiem postęp, a właściwie idea postępu naprowadziła na myśl wszelkiego rodzaju emancypacje, nie ustalając dla nich granic. Wszyscy tak zwani wolnomyślni są anarchistami, jeżeli nie czynu, to myśli. Każdy z nich ugania się za majakami wolności, wpadając przy tym w samowolę, czyli w anarchię protestu dla protestu.
§ 5. Dziennikarstwo i literatura w państwie syjońskim
Odnośnie do prasy — to obciążymy ją zarówno, jak i wszelkie druki, podatkiem, pobieranym w markach od arkusza, oraz kaucjami.
Książki, liczące mniej niż trzydzieści arkuszy, będą płaciły podatek zdwojony. Zaliczymy je do kategorii broszur, żeby z jednej strony zmniejszyć liczbę wydawnictw periodycznych, stanowiących najskuteczniejszą truciznę drukowaną, z drugiej zaś — środek ten zmusi literatów do pisania książek tak obszernych, że nikt ich nie będzie czytał, zwłaszcza wobec ich drożyzny. Nasze wydawnictwa własne, mające zwrócić ruch umysłów w kierunku przez nas wybranym, będą tanie i zyskają wielką poczytność.
Podatki położą kres lichym popędom literackim, system zaś kar wytworzy zależność literatów od nas. Gdyby nawet znaleźli się chętni do pisania przeciwko nam, to jednak nie znajdą wydawców, którzy by podjęli się drukowania. Przed przyjęciem do druku jakiegokolwiek dzieła wydawca albo drukarz będzie musiał wyjednywać od władz pozwolenie. W ten sposób zawczasu poznamy knowania, skierowane przeciwko nam i zanulujemy je, ogłaszając wcześniej wyjaśnienia na ten sam temat.
Literatura i dziennikarstwo są to dwa najważniejsze czynniki wychowawcze, dlatego też rząd nasz będzie właścicielem większości dzienników. Scentralizuje to wpływ szkodliwy prasy prywatnej, a zarazem stworzy olbrzymi wpływ na umysły. Jeżeli wydamy pozwolenie na 10 dzienników, to sami stworzymy 30 i będziemy stale utrzymywali stosunek ten. Ogół nie powienien domyślać się tego, wydawane więc przez nas dzienniki będą z pozoru krańcowo przeciwnych kierunków i zdań, co wzbudzi do wydawnictw tych zaufanie i pociągnie do nich przeciwników naszych, nie domyślających się niczego. W ten sposób wpadną oni w nasze sidła i będą unieszkodliwieni.
Na planie pierwszym będą stały organy o charakterze ściśle urzędowym. Te będą pilnowały zawsze naszych interesów, toteż wpływ będą posiadały bardzo nikły. Na drugim planie umieścimy półurzędówki, których zadaniem będzie — nęcenie obojętnych. Trzeci plan zajmie nasza, rzekomo, opozycja, w której bodajby jeden z organów będzie stanowił antypody nasze. Przeciwnicy nasi będą uważali ową, rzekomą, opozycję za zwolenników swoich i otworzą przed nami karty.
Dzienniki nasze będą przedstawiały kierunki najrozmaitsze: arystokratyczny, republikański, rewolucyjny, a nawet anarchistyczny, będą one posiadały sto rąk, z których każda będzie wyczuwała puls jakiegoś kierunku myśli społecznej. Kiedy puls zacznie bić w sposób przyśpieszony, wówczas ręce te zwrócą opinię w kierunku celów naszych, bowiem osobnik podniecony traci rozsądek i łatwo poddaje się nakazom. Głupcy, którzy będą myśleli, że powtarzają zdanie dziennika, reprezentującego ich obóz, powtarzać będą nasze myśli, lub te, które będą dla nas pożądane. Wyobrażając sobie, że kroczą za organem partii swojej, będą szli za sztandarem, który my im wywiesimy.
Chcąc skierować odpowiednio do tego milicję gazetową musimy całą sprawę zorganizować ze szczególną dbałością. Pod nazwą centralnego wydziału prasowego stworzymy zebrania literackie, na których agenci nasi będą niepostrzeżenie rzucali hasła i dawali sygnały. Sprzeciwiając się, zawsze powierzchownie, naszym poczynaniom, bez dotykania jednak ich istoty, organy nasze będą prowadziły polemikę bezwartościową z dziennikami urzędowymi jedynie w tym celu, aby dać nam przyczynę do wypowiedzenia się więcej szczegółowo, niż to mogliśmy uskutecznić w pierwiastkowych oświadczeniach urzędowych. Rzecz prosta, iż będzie to z pożytkiem dla nas.
Napaści na nas spowodują jeszcze i to, że poddani upewnią się co do zupełnej swobody gadania, nasi zaś agenci będą mieli podstawy do twierdzenia, że dzienniki, występujące przeciwko nam, zajmują się czczą paplaniną bowiem nie są zdolne znaleźć istotnych przyczyn do rzeczowego obalenia treści rozporządzeń naszych.
Podobne, niedostrzegalne dla uwagi społecznej, niemniej jednak pewne, zarządzenia w sposób najpewniejszy skierują zaufanie w stronę rządu naszego.
Dzięki zarządzeniom tym będziemy w zakresie spraw politycznych, w miarę potrzeby pobudzali lub uspokajali umysły, przekonywali lub dezorientowali, przez drukowanie to prawdy, to znów kłamstw, to pewnych danych — to znów przeczenia im, odpowiednio do tego, czy przyjęto je dobrze, czy też źle. Zawsze jednak będziemy ostrożnie badali grunt, zanim uczynimy krok. Będziemy odnosili nad przeciwnikami naszymi pewne zwycięstwa, bowiem tamci nie będą rozporządzali organami prasy, w których mogliby wypowiedzieć się całkowicie, a to z powodu wymienionych wyżej zarządzeń przeciwko prasie.
Kamienie probiercze, użyte przez nas w prasie trzeciej kategorii, będą w razie potrzeby energicznie niszczone przez urzędówki nasze.
§ 6. Solidarność żydowsko-masońska we współczesnej prasie
Już obecnie, bodajby w formach przestrzeganych przez dziennikarstwo francuskie, istnieje solidarność masońska, wyrażona w haśle: wszystkie organy prasy związane są wzajemnie tajemnicą zawodową. Żaden z członków tej prasy, na kształt augurów starożytnych, nie wyda tajemnicy informacyj swoich, jeżeli nie postanowiono ogłosić ich.
Żaden z dziennikarzy nie zdecyduje się na zdradzenie tajemnicy tej, bowiem żaden z nich nie jest przyjmowany do świata literackiego, o ile nie miał w przeszłości jakiej haniebnej rany. Rany te ujawniono by zaraz, dopóki zaś są ukryte, aureola dziennikarza przyciąga przekonania większości. Tłumy z zapałem kroczą za nim.
§ 7. Obudzenie żądań społecznych na prowincji
Wychowanie nasze dotyczy zwłaszcza prowincji. Konieczne jest, byśmy tam obudzili te pragnienia i dążności, przy pomocy których moglibyśmy w każdej chwili zaatakować stolicę, przedstawiając je za niezależne pragnienia i dążności prowincji. Rzecz prosta, iż źródłem my będziemy zawsze. Potrzebne nam to, by niekiedy, dopóki nie posiadamy jeszcze pełni władzy — stolice, bywały oplątane przez prowincjonalną opinię narodu, czyli większości, zorganizowanej sztucznie przez agentów naszych. Potrzebne nam to, by stolice w momencie psychologicznym nie potrzebowały nad faktem dokonanym debatować, bodajby już dlatego, że znalazł on uznanie większości prowincjonalnej.
§ 8. Nieomylność nowego ustroju
W okresie nowego ustroju, będącego przejściem do panowania naszego, nie można pozwolić na demaskowanie przez prasę nieuczciwości społecznej. Konieczne jest, by myślano, że nowy ustrój zadowolił wszystkich o tyle, że nawet znikła przestępczość. Przejawy przestępczości mogą być znane tylko ofiarom lub świadkom przypadkowym.
Potrzeba chleba powszedniego • Kwestie polityczne • Sprawy przemysłowe • Uciechy, Domy Ludowe, konkursy i sporty • „Prawda jest jedna" • Wielkie problemy (zagadnienia).
§ 1. Potrzeba chleba powszedniego
Potrzeba chleba powszedniego zmusza gojów do milczenia i do zostania naszymi uległymi sługami. Agenci spośród nich, przyjęci do naszej pracy, będą w myśl rozkazów naszych rozpisywali się o tym, co według nas będzie najodpowiedniejsze do ogłoszenia bezpośredniego w dokumentach urzędowych, my zaś tymczasem, korzystając z podjętej dyskusji, przeprowadzimy zarządzenia pożądane i ofiarujemy je ogółowi, jako fakt dokonany. Nikt nie ośmieli się domagać odwołania rzeczy już przesądzonej, tym więcej, że przedstawimy ją jako ulepszenie. Jednocześnie prasa zwróci umysły w kierunku nowych spraw.
§ 2. Kwestie polityczne
Nauczyliśmy wszak ludzi szukania wiecznie czegoś nowego. Do dyskusji nad tymi sprawami nowymi rzucają się bezmózgowi kierownicy losów niezdolni dotychczas pojąć, że nie mają wyobrażenia o tym, do czego się biorą. Kwestie polityki dostępne są wyłącznie dla twórców i kierowników jej w ciągu wielu wieków.
Ze wszystkiego tego staje się widoczne, że ubiegając się o zdanie tłumu, ułatwimy bieg nowego mechanizmu.
Możecie zauważyć, że szukamy niejako uznania nie dla czynów, lecz dla słów, wygłoszonych przez nas w danej kwestii. Głosimy stale, że myślą kierowniczą naszych poczynań jest nadzieja, a nawet pewność służenia dobru powszechnemu.
§ 3. Sprawy przemysłowe
Aby odciągnąć ludzi zbyt niespokojnych od debatowania nad kwestiami politycznymi, rzekomo przeprowadzamy obecnie nowe zagadnienia, a mianowicie — sprawy przemysłowe. Niech sobie szaleją na terenie tym. Masy zgadzają się na próżnowanie, na odpoczynek po rzekomej działalności politycznej (której nauczyliśmy ich, aby przy pomocy tego walczyć przeciwko rządom gojów) — jedynie pod warunkiem posiadania nowego zajęcia, zawierającego, jak to im wskazujemy, również treść polityczną.
§ 4. Uciechy, Domy Ludowe, konkursy i sporty
W obawie, że ludzie owi dojdą do jakichś wniosków, odwracamy ich uwagę przy pomocy uciech, zabaw, namiętności, Domów Ludowych. Niezadługo przy pośrednictwie prasy zaczniemy ogłaszać konkursy w dziedzinie sztuki, sportu wszelkiego rodzaju: sporty te odwrócą ostatecznie umysły od kwestyj, w których zakresie musielibyśmy walczyć z nimi. Odzwyczaiwszy się stopniowo coraz więcej od myślenia samodzielnego, ludzie zaczną mówić unisono (jednym głosem) z nami, bowiem my jedynie zaczniemy propagować nowe kierunki myśli za pośrednictwem takich, rzecz prosta osób, z którymi o solidaryzowanie się nie możemy być pomawiani.
Rola utopistów liberalnych będzie ostatecznie ukończona, kiedy władza nasza zyska uznanie. Do tej chwili przydadzą się nam bardzo. W myśl tego będziemy jeszcze zwracali umysły w kierunku wszelkich fantastycznych wymyślonych teoryj, rzekomo nowych i postępowych. Wszak z zupełnym powodzeniem zawróciliśmy postępem bezmóz- gie głowy gojów i nie ma wśród nich ani jednego, rozumiejącego, że wyraz ten, o ile nie dotyczy wynalazków materialnych, nie ma nic wspólnego z prawdą bo ta jest jedna i nie ma w niej miejsca dla postępu. Postęp jako idea fałszywa, służy do zagmatwania prawdy, by nikt nie znał jej prócz nas, którzy jej strzeżemy.
§ 6. Wielkie problemy (zagadnienia)
Kiedy już obejmiemy władzę, mówcy nasi będą głosili wielkie problematy, które by poruszyły całą ludzkość, w tym celu, by koniec końców uznała nasze dobroczynne rządy. Któż wówczas podejrzewać może, że wszystkie problemy (zagadnienia) owe były przez nas dobrane w myśl planu politycznego, którego nikt nie mógł odgadnąć w ciągu wielu wieków.
Religia przyszłości • Metody, przy pomocy których wykazywać będziemy gojom dobrodziejstwa naszych rządów • Niedostępność poznania naszych tajników religii przyszłości • Pornografia i przyszłość słowa drukowanego
Kiedy już zaczniemy królować, istnienie innej religii będzie dla nas niepożądane, poza naszym kultem jedynego Bóstwa, z którym losy nas łączą wskutek tego, że jesteśmy narodem wybranym i przez które losy nasze związane są z losami świata. Dlatego też powinniśmy zburzyć wszelkie wierzenia. Jeżeli z tego powodu powstaną ateiści współcześni, to jako stopień przejściowy, nie przeszkodzą naszym zamiarom, będą zaś przykładem dla tych pokoleń, które będą słuchały naszych kazań o religii mojżeszowej. Religia ta, będąca systemem trwałym i ściśle obmyślonym, doprowadziła do podboju przez nas wszystkich narodów. Podkreślać będziemy również jej prawdę mistyczną, na której, jak to będziemy głosili, polega cała jej siła wychowawcza!
§ 2. Metody, przy pomocy których wykazywać będziemy gojom dobrodziejstwa naszych rządów
L
Przy
każdej sposobności będziemy drukowali artykuły, w których
przeprowadzimy porównanie między poprzednikami a naszymi
dobroczynnymi rządami. Laska pokoju, bodajby wymuszonego, uwydatni
jeszcze więcej dodatnie strony rządu naszego. Omyłki
administracji gojów będziemy opisywali w barwach
najjaskrawszych. Wszczepiwszy taki wstręt do nich, że narody będą
wolały pokój w stanie niewoli pańszczyźnianej, niż prawa owej
znamienitej wolności, które je tak zmęczyły, że wyczerpały
źródła ludzkiego istnienia, będąc eksploatowane przez tłum
awanturników, nie wiedzących, co czynią... Bezużyteczne
zmiany rządów, do czego my podbechtywaliśmy
gojów, podkopując gmachy ich państw — do takiego stopnia uprzykszą się narodom, że będą one wolały znosić od nas wszystko, byle tylko nie były narażone na powtórne przeżycie tych samych zaburzeń i przeciwności. My zaś będziemy ze szczególnym naciskiem uwydatniali błędy historyczne rządów gojów, które w ciągu tylu wieków męczyły ludzkość, wskutek braku przenikliwości we wszystkim, co dotyczy istotnego dobra. W pogoni za fantastycznymi projektami dobra społecznego rządy gojów nie spostrzegły się, że projekty coraz więcej się psuły, a nie poprawiały stanu stosunków powszechnych, na których gruntuje się życie ludzkie. Cała siła naszych zasad i środków będzie zawarta w tym, że będą przez nas głoszone i komentowane jako kontrast jaskrawy zgangrenowanego dawnego ustroju społecznego.
§ 3. Niedostępność poznania religii przyszłości
Filozofowie nasi będą omawiali wszelkie braki wierzeń gojów, lecz nikt nigdy nie będzie krytykował wiary naszej z jej istotnego punktu widzenia, bowiem nikt nie pozna jej gruntownie, prócz ludzi naszych, którzy nigdy nie ośmielą się zdradzić jej tajników.
§ 4. Pornografia i przyszłość słowa drukowanego
W krajach, uważanych za stojące na czele, stworzylibyśmy literaturę szaloną, brudną, wstrętliwą. Przez czas pewien po objęciu władzy będziemy popierali rozwój tej literatury, by uwypuklić kontrast programów i głosów, które zbiegną z wyżyn naszych. Mędrcy nasi wychowani do kierowania gojami, będą układali mowy, projekty, artykuły, przy których pomocy będziemy wpływali na umysły, kierujące je w stronę wybranych przez nas pojęć i nauk.
Równoczesny przewrót wszechświatowy i bezwzględne tępienie spisków i tajnych stowarzyszeń • Przyszłe losy gojów- masonów • Mistyczność władzy • Rozmnażanie lóż wolno- mularskich • Loże masońskie pod zarządem mędrców syjońskich • Masoneria — kierownikiem wszystkich tajnych stowarzyszeń • Po co goje zapisują się do lóż masońskich?
Psychologia gojów • Celowość ofiar • Egzekucje nad masonami • Upadek powagi praw i władzy • Naród wybrany • Zwięzłość i jasność praw w państwie syjońskim
Środki przeciwko nadużyciom władzy • Surowość kar w państwie syjońskim • Wiek prekluzyjny (ostateczny) sędziów • Sędziowie w państwie syjońskim • Następstwa liberalizmu sędziów i władzy gojów • Bezwzględna walka z wolnomyślnością • Absolutyzm Judy • Prawo kasacji
Patriarchalny rodzaj władzy syjońskiego władcy • Prawo silniejszego — jedynym prawem w państwie syjońskim
Król izraelski — patriarchą świata
§ 1. Równoczesny przewrót wszechświatowy i bezwzględne tępienie spisków i tajnych stowarzyszeń
Kiedy nareszcie zapanujemy niepodzielnie przy pomocy przewrotów państwowych, przygotowanych wszędzie na ten sam dzień po ostatecznym uznaniu nieużyteczności wszystkich rządów istniejących (do chwili tej minie jeszcze czasu niemało, być może — wiek cały) — wówczas postaramy się, by przeciwko nam nie było spisków. W tym celu bez miłosierdzia będziemy skazywali na śmierć wszystkich, którzy z bronią w ręku sprzeciwiać się będą objęciu przez nas panowania.
Utworzenie jakiegokolwiek stowarzyszenia tajnego również będzie karane śmiercią. Istniejące obecnie znamy, bowiem służyły i służą nam. Skasujemy je, członków zaś wyślemy do lądów odległych od Europy.
§ 2. Przyszłe losy gojów-masonów
Podobnie, jak powyżej, postąpimy z tymi gojami, masonami, którzy wiedzą zbyt wiele. Ci, których dla jakichkolwiek przyczyn ułaskawimy, będą wiecznie lękali się zesłania. Wydamy prawo, w myśl którego wszyscy byli członkowie styowarzyszeń tajnych będą wysłani z Europy, jako środowiska władzy naszej. Decyzje rządu naszego będą ostateczne i bezapelacyjne.
§ 3. Mistyczność władzy
W stowarzyszeniach gojów, gdzie zasialiśmy ziarna nieładu i ciągłych protestów, można przywrócić porządek tylko przy użyciu środków bezwzględnych, dowodzących istnienia niezłomnej władzy. Nie warto zwracać uwagi na ofiary, składane na ołtarzu pomyślności przyszłej. Na osiągnięciu pomyślności, chociażby kosztem ofiar, polega obowiązek każdej władzy, świadomej, że istnienie jej polega nie na przywilejach, lecz na obowiązkach.
Głównym czynnikiem niewzruszalności władzy jest utrwalenie nimbu potęgi, który można zdobyć jedynie przez wspaniałą niezłomność władzy, która posiadałaby nietykalność, wypływającą z przyczyn mistycznych — z wyboru Boskiego. Takim było właśnie do ostatnich czasów samo- władztwo rosyjskie, jedyny poza papiestwem, poważny wróg nasz. Przypomnijcie sobie, że zalana krwią Italia nie tknęła włosa z głowy Sulli, który krew tę wytoczył. Sulla dzięki swojej odwadze stal się bóstwem w oczach narodu, choć znęcał się nad nim. Dzielny powrót Sulli do Rzymu uczynił go nietykalnym. Naród nie tyka człowieka, który zahipnotyzuje go swoim męstwem i silą ducha.
§ 4. Rozmnażanie lóż wolnomularskich
Do chwili, kiedy obejmiemy władzę, będziemy stwarzali i rozmnażali loże wolnomularskie we wszystkich państwach świata. Wciągniemy do lóż tych wszystkich przyszłych i obecnych działaczy wybitnych, bowiem loże te będą centralnym punktem informacyjnym i ośrodkiem wpływów.
§ 5. Loże masońskie pod zarządem mędrców syjońskich
Wszystkie loże poddamy jednemu, znanemu tylko przez nas zarządowi, złożonemu z mędrców naszych. Loże będą posiadały przedstawiciela, maskującego ów centralny zarząd masonerii, oraz ogłaszającego hasła i programy. W lożach tych zadzierzgniemy węzeł ze wszystkimi czynnikami rewolucyjnymi i wolnomyślnymi. Będą one się składały z przedstawicieli wszystkich klas społecznych. Najtajniejsze projekty polityczne będą nam znane i podległe naszemu kierownictwu od chwili powstania. W liczbie członków lóż będą prawie wszyscy agenci policji narodowej i międzynarodowej, bowiem ich współpraca jest dla nas niezbędna. Policja ma możność nie tylko załatwiania się po swojemu z opornymi, lecz również i ukrywania dziel naszych, stwarzania przyczyn do niezadowoleń itd.
§ 6. Masoneria kierownikiem wszystkich tajnych stowarzyszeń
Do stowarzyszeń tajnych zapisują się zwykle najchętniej aferzyści, karierowicze i w ogóle ludzie po większej części lekkomyślni, z którymi prowadzenie interesów nie będzie dla nas trudne. Oni będą wprowadzali w ruch mechanizm maszyny, wymyślonej przez nas. Jeżeli w świecie tym powstanie zamęt, będzie to znaczyło, że potrzebowaliśmy go zamącić, a zbyt wielka solidarność jego rozprzęgła się. Jeżeli zaś w łonie świata tego powstanie spisek, to na czele nie będzie stał nikt inny, jak tylko najprawowierniejszy ze sług naszych. Jest to naturalne, że my, nie zaś kto inny, będziemy kierowali sprawami i czynnościami masonerii, ponieważ wiemy, dokąd prowadzimy, znamy cel ostateczny każdego działania; gdzie zaś nie wiedzą, nawet nie znają wyników bezpośrednich, obchodzi ich zwykle tylko chwilowe zadowolenie ambicji przy wykonywaniu projektów. Nie wiedzą o tym, że sam projekt nie powstał z ich inicjatywy, lecz dzięki poddaniu przez nas myśli odpowiedniej.
§ 7. Po co goje zapisują się do lóż masońskich?
Goje zapisują się do lóż, jedni — powodowani ciekawością lub też nadzieją dobrania się tą drogą do pieroga społecznego, inni zaś, aby uzyskać możność wypowiedzenia publicznego swoich nieziszczalnych i bezpodstawnych marzeń; ci pragną oklasków i emocji, która daje powodzenie, a której im nie szczędzimy. Nie wzbraniamy im tego powodzenia, by korzyści z powstałej na tym tle zarozumiałości i przekonania o wartości własnej dla nas, Żydów, jak najlepiej wyzyskać. Przy pomocy tych czynników ludzie niepostrzeżenie przejmą się nakazami naszymi, nie strzegąc się ich w przekonaniu, że nieomylność wytwarza myśli własne, ale cudzych nie przejmuje.
Nie wyobrażacie sobie nawet, jak łatwo najrozumniej- szych gojów doprowadzić do naiwności nieświadomej, o ile przekonani są o wartości własnej, a jednocześnie jak łatwo przy pomocy najmniejszego niepowodzenia, bodajby braku oklasków, pozbawić ich pewności siebie i doprowadzić do zupełnej uległości, byle tylko zapewnić im nowe powodzenie. O ile nasi lekceważą powodzenie, byle przeprowadzić plan dany, o tyle goje gotowi są zaniedbać wszelkie plany dla chwilowego powodzenia.
Psychologia powyższa gojów ułatwia nam znacznie zadanie kierowania nimi. Dzięki nam wsiedli na konika marzeń o pochłonięciu indywidualności ludzkiej przez jednostkę symboliczną kolektywizmu. Nie pojęli jeszcze i nie pojmą nigdy myśli, że „kolektywizm" stanowi jawne pogwałcenie praw najważniejszych natury, która od początku świata tworzyła jednostki nie podobne do innych, mając na celu właśnie indywidualność. Jeżeli byliśmy zdolni doprowadzić ich do takiego szalonego zaślepienia, czy nie dowodzi to z zadziwiającą wyrazistością, do jakiego stopnia umysł gojów nie jest po ludzku rozwinięty w porównaniu z umysłem naszym! Okoliczność ta jest dla nas główną gwarancją powodzenia.
§ 9 Celowość ofiar
Do jakiego stopnia sięgała przenikliwość naszych mędrców w starożytności! Twierdzili oni, że dla dopięcia celu poważnego nie należy cofać się przed użyciem pewnych środków, lub liczyć ofiar składanych, aby osiągnąć cel. My nie liczymy ofiar spośród nasienia bydlęcego — gojów, choć złożyliśmy ofiarę i z wielu naszych, lecz za to w zamian stworzyliśmy dla naszych taką sytuację na świecie, o jakiej nawet nie mogli marzyć. Stosunkowo nieliczne ofiary spośród nas ochroniły od zguby narodowość naszą.
§ 10. Egzekucje nad masonami
Śmierć jest nieuniknionym końcem każdego życia. Lepiej jest przyspieszyć koniec tych, którzy przeszkadzają naszej sprawie, niż nas, którzy jesteśmy jej twórcami.
Masonów będziemy tracili w taki sposób, że nikt, prócz braci, nie będzie się mógł domyśleć, nawet same ofiary; wszystkie one umierają w chwili, kiedy zachodzi potrzeba tego, na pozór wskutek chorób normalnych. Wiedząc o tym, nawet bracia nie ośmielają się protestować. Stosując środki podobne, wyrwaliśmy z masoństwa wszelki zarodek protestu przeciwko zarządzeniom naszym. Głosząc gojom liberalizm, jednocześnie trzymamy naród nasz i agentów w ryzach bezwzględnego posłuszeństwa.
§ 11. Upadek powagi praw i władzy
Pod wpływem naszym wykonanie praw gojów spadło do minimum. Powaga jest zachwiana przez komentowanie wolnomyślne, wprowadzone przez nas do tej sfery. W najważniejszych sprawach politycznych i zasadniczych, sądy wydają wyroki w myśl wskazań naszych, widzą sprawy w takim świetle, jakim je zabarwiamy dla administracji gojów, rzecz prosta, przez osoby podstawione, z którymi na pozór nie mamy nic wspólnego, oraz przy pomocy opinii gazet i innych środków. Nawet senatorowie i przedstawiciele wyższej administracji korzystają z rad naszych. Zwierzęcy par excellence umysł gojów niezdolny jest do analizy i obsberwacji, tym więcej zaś nie może przewidzieć, co ma na celu odpowiednie postanowienie danej sprawy.
W tej różnicy co do zdolności myślenia dają się łatwo upatrzeć cechy człowieczeństwa, oraz tego, że jesteśmy narodem wybranym. To odróżnia nasz umysł od instynktownego, zwierzęcego umysłu gojów, którzy widzą, lecz niezdolni są przewidzieć, lub dokonać wynalazku (z wyjątkiem wynalazków materialnych). Z powyższego jasne się staje, że natura sama przeznaczyła dla nas kierownictwo i rządy świata.
§ 13. Zwięzłość i jasność praw w państwie syjońskim
Kiedy przyjdzie okres naszych rządów jawnych, oraz zaznaczenia ich dobroczynnego wpływu, wtedy przerobimy wszystkie prawodawstwa. Prawa przez nas utworzone będą zwięzłe, jasne, niewzruszone i bez wszelkich komentarzy, toteż każdy będzie w stanie poznać je gruntownie. Zasadniczym rysem będzie posłuszeństwo dla zwierzchności, doprowadzane do stopnia najwyższego. Wówczas znikną wszelkie nadużycia wskutek odpowiedzialności wszystkich bez wyjątku wobec władzy przedstawiciela wyższych sfer rządzących.
§ 14. Środki przeciwko nadużyciom władzy
Nadużycia władz, stojących niżej od tej instancji ostatniej, będą karane z taką bezwzględnością, że każdy straci chęć do eksperymentów w tym rodzaju. Będziemy skrzętnie badali każde działanie administracji, od której zależny jest bieg maszyny państwowej, bowiem demoralizacja administracji powoduje demoralizację ogólną. Ani jeden fakt pogwałcenia prawa, ani nadużycia władzy nie pozostanie bez przykładnej kary.
§ 15. Surowość kar w państwie syjońskim
Ukrywanie wykroczeń, solidarna pobłażliwość między osobami pracującymi w administracji — wszystko to zniknie wobec pierwszych przykładów wymierzania surowych kar celowych za najmniejsze zachwianie jej powagi dla zysku osobistego. Delikwent, ukarany nawet nieproporcjonalnie w stosunku do winy, będzie niejako żołnierzem, ginącym na posterunku administracyjnym, w imię pożytku dla władzy, zasad i prawa, które nie dopuszczają przejścia z drogi społecznej na osobistą ludzi, kierujących rydwanem społecznym. Na przykład sędziowie nasi będą wiedzieli, że pragnąc pochwalić się nierozsądnym miłosierdziem, gwałcą przepisy sprawiedliwości, stworzone w celu poprawy ludzi przy pomocy kar za przestępstwa, nie zaś dla manifestowania zalet duchowych sędziego. Przejawianie zalet tych jest zupełnie odpowiednie w życiu prywatnym, lecz nie na gruncie społecznym, stanowiącym podstawę wychowawczą dla ludzi.
§ 16. Wiek prekluzyjny (ostateczny) sędziów
Nasz personel sądowy będzie pracował nie dłużej, jak do lat 55, po pierwsze dlatego, że starcy z większym uporem obstają przy powziętym z góry zdaniu, trudniej poddając się rozporządzeniom nowym, po drugie zaś dlatego, że da nam to możność osiągnięcia łatwości w przenoszeniu personelu, który z tym mniejszą trudnością ugnie się pod naciskiem naszym: kto zechce pozostać na zajmowanym stanowisku, będzie musiał być ślepo posłuszny, żeby zasłużyć na to.
§ 17. Sędziowie w państwie syjońskim
Sędziowie nasi wybierani będą spośród takich ludzi, którzy będą dobrze wiedzieli, że zadaniem ich jest karanie i stosowanie prawa, nie zaś marzenie o przejawianiu liberalizmu kosztem państwowego planu wychowawczego, jak to sobie obecnie wyobrażają goje. Przenoszenie sędziów powoduje prócz tego zmniejszenie solidarności zbiorowej kolegów i przykuje wszystkich do interesów państwa, od którego będzie ich los zależał. Młode pokolenie sędziów będzie wychowywane w poglądach, że niedopuszczalne są nadużycia podobne, które by mogły zepsuć porządek ustalony we wzajemnych stosunkach poddanych.
§ 18. Następstwa liberalizmu sędziów i władzy gojów
Obecni sędziowie gojów pobłażliwi są dla wszystkich przestępstw, nie mając bowiem właściwego poglądu na obowiązki swoje, a to dlatego, że władcy obecni, mianując sędziów, nie troszczą się o wpojenie w nich poczucia obowiązku i zrozumienia zadań. Podobnie, jak zwierzęta wypuszczają potomstwo swe po zdobycz — goje rozdają poddanym swoim stanowiska zyskowne, nie myśląc nawet wyjaśnić im, po co utworzono dane stanowisko. Z tej przyczyny rządy gojów burzone są przez ich własne siły, przez działanie ich własnej administracji.
Niechże dla rządu naszego będzie jeszcze jedną lekcją ten przykład, do jakich wyników doprowadzają działania podobne.
§ 19. Bezwzględna walka z wolnomyślnością
Wykorzenimy wolnomyślność ze wszystkich ważnych stanowisk strategicznych w rządzie naszym, od których zależy wychowanie ludzi, podległych naszemu ustrojowi społecznemu. Stanowiska takie zajmowane będą jedynie przez osoby wykształcone przez nas w kierunku zarządzania administracyjnego. Na ewentualny zarzut, że dymisje starych urzędników obciążą znacznie skarb, można odpowiedzieć, że po pierwsze w zamian utraconej posady, będą otrzymywali inną, prywatną, przygotowaną dla nich wcześniej, po drugie zaś przypomnę, że w naszym posiadaniu będą pieniądze całego świata, a więc rząd nasz nie ma przyczyn liczenia się z kosztami.
Absolutyzm nasz będzie pod każdym względem konsekwentny, toteż wola nasza w każdej jej decyzji będzie szanowana i wykonywana bezwzględnie: wola ta będzie ignorowała wszelkie szemranie, wszelkie niezadowolenie, tępiąc każdy ich przejaw czynny przy pomocy przykładnych kar.
Zniesiemy prawo kasacji, pozostawiając w wyłącznym naszym rozporządzeniu, a właściwie przekazując je władcy, bowiem nie powinniśmy pozwolić na to, by w umysłach mogło powstać przypuszczenie, że mianowani przez nas sędziowie mogli wydać wyrok błędny. Gdyby coś podobnego zaszło, wówczas sami skasujemy wyrok, ukarawszy jednocześnie sędziego za niepojmowanie obowiązków — tak przykładnie, że wypadek podobny nie powtórzy się więcej. Powtarzam, że będziemy przecież wiedzieli o każdym kroku naszej administracji, którą trzeba tylko pilnować, żeby naród byl z nas zadowolony, ma on bowiem prawo wymagania od dobrego rządu również dobrego urzędnika.
§ 22. Patriarchalny rodzaj władzy syjońskiego władcy
Rząd nasz będzie miał charakter patriarchalnej opieki ojcowskiej ze strony naszego władcy. Naród nasz i poddani będą go uważali za ojca, dbałego o każdą czynność, o każdy przejaw stosunku wzajemnego poddanych, oraz ich stosunku do władcy. Wówczas w takim stopniu przejmą się myślą, że niemożliwe jest obejść się bez takiego kierownictwa i opieki, o ile się chce żyć w spokoju, iż uznają samowładztwo naszego władcy z czcią, zbliżoną do ubóstwiania, zwłaszcza, kiedy się przekonają, że władza funkc- jonariuszów naszych nie zastępuje jego władzy, bowiem jest tylko ślepym jej wykonaniem. Będą zadowoleni, że uregulowaliśmy wszystko w ich życiu, jak to robią rodzice rozsądni, pragnący, wychować dzieci w zasadach posłuszeństwa i obowiązku. Wszak narody w stosunku do tajników polityki naszej są wiecznie dziećmi. To samo i ich rządy.
§ 23. Prawo silniejszego — jedynym prawem w państwie syjońskim
Widzicie z powyższego, że despotyzm nasz ugruntowany będzie na prawie i obowiązku: zmuszanie do spełnienia obowiązku jest atrybucją rządu, będącego ojcem dla poddanych. Rząd ma po swojej stronie prawo silniejszego, aby korzystać z tego prawa do skierowania ludzkości w stronę ustroju określonego i naturalnego, czyli w stronę posłuszeństwa. Wszystko na świecie jest posłuszne, jeżeli nie ludziom, to okolicznościom, albo naturze własnej, lecz w każdym razie czemuś silniejszemu. Bądźmy zatem tym czymś silniejszym w imię dobra. Obowiązani jesteśmy bez wahania poświęcać jednostki, gwałcące porządek ustalony, bowiem w przykładnym karaniu zła spoczywa doniosłe zadanie wychowawcze.
§ 24. Król izraelski — patriarchą świata
Kiedy król izraelski wdzieje na swoje święte czoło koronę, zaofiarowaną mu przez Europę, z tą chwilą stanie się patriarchą świata. Ofiary niezbędne, złożone dla niego, z powodu swej celowości nigdy nie dorównają liczbie ofiar, złożonych w ciągu wieków przez manię wielkości, zawartą w konkurencji rządów gojów. Król nasz będzie nieustannie obcował z narodem, wygłaszając dla niego z trybuny przemówienia, które fama rozniesie natychmiast po całym świecie.
Całkowite zniesienie autonomii (samorządu) uniwersytetów
Nauka prawa państwowego i spraw politycznych dla grona wybranych! • Zastąpienie klasycyzmu • Wychowanie stanów • Sławienie panującego władcy syjońskiego • Kasacja wolnego nauczania • Zamach na niepodległość myśli gojów
Nauka poglądowa
§ 1. Całkowite zniesienie autonomii (samorządu) uniwersytetów
Aby zniszczyć wszelkie siły zbiorowe, oprócz naszej, unieszkodliwimy pierwszy stopień zbiorowości, czyli uniwersytety, przekształciwszy je w kierunku nowym. Dyrekcja ich i profesorowie będą przygotowani do zawodu swego przy pomocy tajnych szczegółowych programów działania, od których nie będą mogli odstępować bezkarnie. Profesorowie będą mianowani ze szczególną oględnością i w zupełności zależni od rządu.
§ 2. Nauka prawa państwowego i spraw politycznych dla grona wybranych!
Z programów wykładów uniwersyteckich wykluczamy prawo państwowe, zarówno jak i wszystko, co dotyczy spraw politycznych. Nauki te będą wykładane niewielu dziesiątkom osób, wybranych z liczby wtajemniczonych, dzięki wybitnym zdolnościom. Uniwersytety nie powinny wypuszczać ze swoich murów młokosów, smażących plany konstytucji, jakby komedie, albo tragedie, i zajmujących się sprawami politycznymi, o których nawet ojcowie ich nie mieli nigdy najmniejszego pojęcia.
Niewłaściwie skierowane wtajemniczenie znacznej liczby osób w sprawy polityczne wytwarza utopistów i złych poddanych, jak to sami możecie sprawdzić na przykładzie ogólnego wychowania gojów w tym kierunku. Dla nas było konieczne wprowadzenie do ich wychowania tych wszystkich zasad, które tak świetnie poderwały ich ustrój. Kiedy obejmiemy władzę, wówczas usuniemy z wychowania wszelkie przedmioty, wywołujące zamęt i uczynimy z młodzieży posłuszne dzieci władzy.
Klasycyzm, oraz wszelkie studia nad historią starożytną, zawierającą więcej złych, niż dobrych przykładów, zastąpimy przez studia nad programem przyszłości. Wykreślimy z pamięci ludzi wszystkie fakty z wieków minionych, niepożądane dla nas, pozostawiając tylko te, które uwydatniają wszelkie omyłki rządów gojów. Nauka życia praktycznego, ustroju obowiązującego, stosunków wzajemnych między ludźmi, unikania złych przykładów egoistycznych, siejących zarazę zła, oraz wszelkie podobne kwestie o charakterze wychowawczym, będą stały na czele programu wykładów, ułożonego według specjalnego planu dla stanu każdego. Nauczanie w każdym razie nie będzie uogólniane. Podobne postawienie sprawy jest szczególnie ważne.
Każdy stan społeczny winien być wychowany w ścisłym rozgraniczeniu odpowiednio do pracy i przeznaczenia. Geniusze przypadkowe zawsze umiały i będą umiały wślizgnąć się do innych stanów. Zupełnym szaleństwem byłoby dla tych wypadków nielicznych pozwalać wchodzić do szeregów cudzym ludziom bez zdolności, odbierając stanowiska osobom odpowiednim z pochodzenia i zajęcia. Wiecie sami, jakie to dało wyniki gojom, którzy dopuszczali do podobnie jaskrawego nonsensu.
§ 5. Sławienie panującego władcy syjońskiego
Chcąc, żeby władca zajął pewne miejsce w sercach i umysłach poddanych, należy w czasie działalności jego prowadzić w szkołach i na placach publicznych wykłady z pouczaniem o pożytkach działalności jego, znaczeniu wszystkich dobroczynnych zapoczątkowaniach.
§ 6. Kasacja wolnego nauczania
Skasujemy wszelkie nauczanie wolne. Młodzież ucząca się będzie miała prawo zbierania się wraz z rodzicami w zakładach naukowych niby w klubach. W czasie zebrań tych w dni świąteczne profesorowie będą miewali odczyty, rzekomo wolne, na temat stosunków ludzkich, o zasadach.
§ 7. Zamach na niepodległość myśli gojów
Wiedząc, dzięki doświadczeniu wielu wieków, że ludzie żyją i powodują się ideami, że idee te są wchłaniane za pośrednictwem wychowania, dawanego z jednakowym powodzeniem ludziom wszelkiego wieku, przy użyciu, rzecz prosta, odmiennych systemów — połkniemy i skonfiskujemy na korzyść naszą ostatnie przejawy niepodległości myśli, które już od dawna zwracamy w kierunku potrzebnych nam spraw i idei.
System ukrócenia myśli jest już czynny w formie tak zwanego systemu nauki poglądowej, mającej zamienić gojów w bezmyślne, ulegle zwierzęta, potrzebujące metody poglądowej, by nauczyć się czegoś. Jeden z najlepszych agentów naszych we Francji, mianowicie Bourgeois, ogłosił już nowy program wychowania poglądowego.
Adwokatura • Dyskredytowanie (psucie opinii) kleru gojów
Wolność sumienia »Plany syjońskie odnośnie dworu papieskiego • Król żydowski papieżem, patriarchą świata
Sposoby walki z istniejącym Kościołem • Zadania syjońskiej prasy współczesnej • Policja w państwie syjońskim
Szpiegostwo na wzór szpiegostwa kahalnego • Nadużycia władzy
Adwokatura wytwarza ludzi zimnych, okrutnych, upartych, pozbawionych zasad, zajmujących zawsze stanowisko bezosobowe, czysto legalne. Przyzwyczajeni do traktowania wszystkiego z punktu widzenia korzyści dla obrony, nie zaś z punktu dobra społecznego jej wyników — zwykle nie odmawiają podjęcia się żadnej obrony, domagają się za wszelką cenę uniewinnienia, czepiając się drobnych kruczków jurysprudencji, i w ten sposób demoralizują sąd. Dlatego też zawód ten ściśniemy w wąskich ramkach, które sprowadzą go do sfery urzędniczo-wykonawczej. Adwokaci zarówno jak i sędziowie, będą pozbawieni prawa porozumiewania się ze stronami, otrzymując sprawy jedynie od władz sądowych, badając je tylko na zasadzie podań i dowodów, broniąc klientów swoich na zasadzie faktów, ustalonych przez badanie sądowe.
Honorarium otrzymywać będą bez względu na zalety obrony. — Będą to zwykli referenci spraw na rzecz sprawiedliwości, stanowiący przeciwwagę dla prokuratorów, którzy będą referentami na rzecz oskarżenia: skróci to procedurę sądową. W ten sposób wprowadzona będzie obrona uczciwa, bezstronna, nie dla zysków, lecz z przekonania. Położy to kres praktykowanemu obecnie przekupywaniu kolegów obrońców, oraz ich porozumieniu się, by tylko ten, kto zapłaci, wygrywał sprawy.
§ 2. Dyskredytowanie (psucie opinii) kleru gojów
Postaraliśmy się już zdyskredytować duchowieństwo gojów i w ten sposób uniemożliwić posłannictwo jego, które obecnie mogłoby nam bardzo przeszkadzać. Wpływy duchowieństwa maleją z dniem każdym.
§ 3. Wolność sumienia
Wolność sumienia jest teraz głoszona wszędzie, a więc lata jedynie dzielą nas od chwili zupełnego upadku chrześcijaństwa. Z innymi wyznaniami damy sobie radę jeszcze łatwiej, lecz mówić o tym byłoby przedwcześnie. Klerykalizm i klerykałów ujmiemy w takie karby, żeby ich wpływy zwróciły się w kierunku odwrotnym do ich ruchu poprzedniego.
§ 4. Plany syjońskie odnośnie dworu papieskiego
Kiedy nadejdzie chwila ostatecznego zniszczenia dworu papieskiego, wówczas palec niewidzialnej ręki wskaże narodom w stronę dworu tego, kiedy zaś narody rzucą się tam, wystąpimy w charakterze obrońców jego, by nie dopuścić do znacznego upuszczenia krwi. Przy pomocy dywersji tej wedrzemy się do wnętrza tego dworu, którego nie opuścimy, nie zniszczywszy uprzednio całej jego siły.
§ 5. Król żydowski — papieżem, patriarchą świata
Król żydowski będzie rzeczywistym papieżem całego świata, patriarchą Kościoła międzynarodowego.
§ 6. Sposoby walki z istniejącym Kościołem
Dopóki nie wychowamy młodzieży w zasadach nowych wiar przejściowych, a następnie — naszej, nie zaczepimy jawnie Kościoła istniejącego, który będziemy zwalczali przez krytykę, wywołującą schizmy.
§ 7. Zadania syjońskiej prasy współczesnej
Nasza prasa współczesna w ogóle będzie piętnowała sprawy państwowe, religijne, brak zdolności gojów, wszystko to, w wyrażeniach pogardliwych, żeby na wszelki sposób poniżyć ich tak, jak to umie zrobić tylko nasze genialne plemię.
§ 8. Policja w państwie syjońskim
Państwo nasze będzie apologią bożka Wisznu, stanowiącego wcielenie tego państwa: w stu dłoniach naszych dzierżyć będziemy sprężyny maszyny społecznej. Będziemy wiedzieli o wszystkim bez pomocy policji urzędowej, która w formie, opracowanej przez nas dla gojów, przeszkadza rządom wiedzieć wiele rzeczy. Zgodnie z programem naszym trzecia część poddanych naszych będzie śledziła pozostałe części w poczuciu obowiązku w myśl zasady służenia dobrowolnego państwu. W czasach tych zajęcie szpiega i denuncjanta nie będzie hańbiło. Przeciwnie nawet — będzie chwalebne, lecz denuncjacje bezpodstawne będą surowo karane, by zapobiec szerzeniu się nadużyć w tym kierunku. Agenci nasi będą należeć zarówno do wyższych, jak i do niższych klas społecznych.
Będą tu również wydawcy, drukarze, księgarze, subiekci, robotnicy, stangreci, lokaje itd. Policja podobna nieprawna, nieupoważniona do jakiejkolwiek samowoli, a więc pozbawiona władzy, będzie tylko świadczyła i denun- cjowała. Kontrola jej doniesień, oraz ewentualne areszty będą zależne od grupy odpowiedzialnej kontrolerów do spraw policji. Aresztowań będzie dokonywał korpus żandarmerii oraz policja miejska. Osoba, która nie zawiadomi o czymś widzianym lub słyszanym z zakresu kwestyj politycznych, będzie pociągana do odpowiedzialności za ukrywanie przestępstwa, o ile da się to udowodnić.
§ 9. Szpiegostwo na wzór szpiegostwa kahalnego
Podobnie jak dziś bracia nasi pod odpowiedzialnością osobistą obowiązani są denuncjować przed kahałem odstępców, lub osoby działającej przeciwko niemu, — tak samo w naszym państwie wszechświatowym wszystkich naszych poddanych obowiązywać będzie przestrzeganie służenia państwu w tym kierunku.
Organizacja taka wypleni nadużycie władzy, dokonywane przy pomocy siły, przekupstwa, słowem to, co poprzednio wprowadzaliśmy do obyczajów gojów przy pomocy rad i teoryj praw nadczłowieczeństwa. Lecz czyż inaczej moglibyśmy osiągnąć zwiększenie przyczyn nieładu w ich administracji?
W liczbie środków odnośnych, jednym z najważniejszych są agenci, służący do przywrócenia porządku, a posiadający możność przejawiania i rozwijania w tej działalności samowoli, przede wszystkim zaś łapownictwa.
Środki ochronne dla władzy syjońskiej • Nadzór nad spiskowcami • Jawność środków obrony — zgubą dla tejże władzy • Ochrona króla żydowskiego • Mistyczna powaga władzy • Aresztowania za najmniejszym podejrzeniem.
§ 1. Środki ochronne dla władzy syjońskiej
Jeżeli będziemy potrzebowali zastosować wzmocnione środki ochronne (najstraszniejsza trucizna dla powagi władzy), urządzimy wówczas symulowane zaburzenia, lub wybuch niezadowolenia, wyrażanego przez mówców uzdolnionych, do których przyłączą się zaraz współmyślący. Da nam to powód do rewizji ze strony sług naszych, pracujących w policji gojów.
Ponieważ większość spiskowców działa z miłości dla sztuki, z zamiłowania do gadulstwa, nie będziemy niepokoili ich przed rozpoczęciem działań z ich strony, lecz tylko wprowadzimy do ich sfery elementy obserwacyjne. Należy pamiętać, że powaga władzy maleje przez wykrywanie częstych spisków: jest to niejako przyznaniem się do bezsilności, lub co jeszcze gorsze, do niesłuszności własnej.
§ 3. Jawność środków obrony władzy — zgubą dla tejże władzy
Wiadomo wam, że zniszczyliśmy powagę panujących przez ciągłe zamachy, dokonywane przez agentów naszych, będących ślepymi baranami w naszym stadzie. Wystarcza kilka zdań liberalnych, by skłonić ich do popełnienia zbrodni, byle tylko posiadała ona zabarwienie polityczne. Zmusimy panujących do przyznania się do bezsilności przez ogłaszanie jawnych środków ochrony i w ten sposób zniszczymy powagę władzy.
§ 4. Ochrona króla żydowskiego
Władca nasz będzie strzeżony przez niewidoczną straż, bowiem nie dopuścimy do tego, by powstało przypuszczenie, że istnieje przeciwko niemu spisek, z którym nie będąc zdolny walczyć, musi się przed nim chować. Gdybyśmy dopuścili do istnienia takiego przypuszczenia, jak to robili i robią goje, — tym samym podpisalibyśmy wyrok, jeżeli nie na niego samego, to na dynastię jego w przyszłości niedalekiej.
Wedle ściśle zachowywanych pozorów władca nasz będzie używał władzy swej tylko dla dobra narodu, nigdy zaś dla celów własnych lub dynastycznych. Toteż dzięki zachowaniu podobnego decorum, władza jego będzie strzeżona przez samych poddanych, którzy będą ją ubóstwiali, świadomi, że z nią związana jest pomyślność każdego obywatela państwa, bowiem od władzy tej zależy porządek ustroju społecznego. Strzec władcę jawnie, to znaczy uznać słabość organizacji jego siły.
Władca nasz w czasie wystąpień publicznych będzie zawsze otoczony tłumem jakoby ciekawych mężczyzn i kobiet, którzy zajmą pierwsze szeregi koło niego na pozór wypadkowo i będą rzekomo przez poszanowanie ładu wstrzymywali szeregi następne. Będzie to przykładem powściągliwości i dla innych. Jeżeli w tłumie znajdzie się petent, usiłujący podać prośbę, przedzierając się przez szeregi, wówczas pierwsze z nich winny przejąć prośbę i w oczach petenta podać ją władcy, aby wszyscy wiedzieli, że prośba dosięgła celu, a więc istnieje kontrola ze strony samego władcy. Aureola władzy wymaga dla swego istnienia, by naród mógł mówić: „gdyby o tym król wiedział!", albo „król o tym wie".
Z chwilą utworzenia ochrony urzędowej znika powaga mistyczna władzy. Każdy, posiadający pewną dozę śmiałości, uważa się za jej gospodarza. Wywrotowiec zyskuje świadomość swojej siły i czeka momentu odpowiedniego do wykonania zamachu na władzę. Gojom głosiliśmy coś wręcz przeciwnego, ale widzimy też przykłady, do czego doprowadziły środki ochrony jawnej.
§ 6. Aresztowania za najmniejszym podejrzeniem
Przestępcy będą u nas aresztowani przy pierwszym, o tyle o ile, uzasadnionym podejrzeniu: nie należy w obawie popełnienia ewentualnej pomyłki dawać możność ucieczki osobom podejrzanym o przestępstwo polityczne, za które karać będziemy istotnie bez litości. Jeżeli do pewnego stopnia dopuszczalne jest badanie pobudek w wykroczeniach zwykłych, to — nie będzie uniewinnienia dla osób, zajmujących się kwestiami, których nikt, prócz rządu, nie rozumie. Zresztą nawet nie wszystkie rządy znają się na prawdziwej polityce.
Prawo składania próśb i projektów • Intrygi • Sposób sądzenia przestępstw politycznych • Cel sławienia przestępstw politycznych
§ 1. Prawo składania próśb i projektów
Nie pozwalając na samodzielne zajmowanie się polityką, będziemy natomiast popierali wszelkie podania i petycje, podające do uznania rządu różne projekty polepszenia bytu narodu; ujawni to nam braki, lub kaprysy naszych poddanych, na które będziemy odpowiadali wykonaniem, lub uzasadnionym odrzuceniem, które uwidoczni krótkowzroczność osoby, mylnie rozumującej.
Intrygi nie są czymś innym, jak szczekaniem pieska na słonia. W oczach rządu dobrze zorganizowanego pod względem społecznym, nie zaś policyjnym, piesek szczeka na słonia, nie uświadamiając sobie jego siły i powagi. Wystarcza na przykładzie wybitnym okazać doniosłość tych dwu czynników — a wkrótce pieski przestaną szczekać. Będą nawet kręciły ogonami na widok słonia.
§ 3. Sposób sądzenia przestępstw politycznych
Chcąc przestępców politycznych pozbawić nimbu dzielności, będziemy ich sadzali na ławie oskarżonych obok złodziejów, zabójców oraz innych brudnych i wstrętnych przestępców. Wówczas w umysłach ogółu zjednoczy się pojęcie takich przestępstw politycznych.
§ 4. Cel sławienia przestępstw politycznych
Usiłowaliśmy i, o ile mi się zdaje, osiągnęliśmy to, że goje nie odgadli takiego sposobu walki z intrygami. W tym celu w prasie i przemówieniach, a pośrednio w rozsądnie ułożonych podręcznikach historii, reklamowaliśmy męczęń- stwo przestępców politycznych, poniesione za ideę pomyślności powszechnej. Reklama ta powiększyła szeregi wolno- myślnych i znęciła tysiące gojów do szeregów naszego inwentarza żywego.
Program finansowy • Podatek postępowy • Pobory postępowe w markach • Kasa funduszów państwa • Papiery procentowe i zastój w obrocie • Sprawdzanie finansowe i kontrola kas państwowych • Zniesienie reprezentacji • Zastój kapitałów • Emisja pieniędzy • Waluta złota • Waluta oparta na wartości siły roboczej • Budżet w państwie syjońskim • Pożyczki państwowe • Serie papierów jednoprocen- towych • Papiery przemysłowe w państwie syjońskim • Władcy gojów, faworyci i agenci syjońscy.
Dziś zajmiemy się programem finansowym, który umieściłem na końcu referatu mego jako najtrudniejszy, ostateczny i zdecydowany punkt planów naszych. Zaczynając referat, przypominam wam to, co wzmiankowałem wcześniej, że o wyniku ogólnym działań naszych decyduje sprawa cyfr.
Z chwilą objęcia władzy rząd nasz samowładczy będzie unikał, w myśl zasady samozachowawczej, zbyt wielkiego obciążenia mas podatkami, nie zapominając o swej roli ojca i opiekuna, ponieważ jednak organizacja państwa pociąga znaczne koszty, niezbędne jest posiadać odpowiednie fundusze. Dlatego też należy ze szczególną skrupulatnością opracować sprawę równowagi pod tym względem.
Rząd nasz, przy którym król będzie miał fikcję legalną posiadania wszystkiego, znajdującego się w państwie (łatwo to wprowadzić w czyn) — ma prawo uciekania się do uprawnionego wycofania wszelkich sum, a to w celu regulowania ich obrotu w państwie. Wynika stąd, że pobieranie podatków najlepiej zacząć od podatku postępowego od własności. W ten sposób podatki będą opłacane bez zbytniego obciążenia lub rujnowania, jako procent odpowiedni od majątku.
Bogacze winni rozumieć, że obowiązkiem ich jest oddawać część swego nadmiaru na użytek państwa, bowiem państwo to gwarantuje im pewność władania majątkiem pozostałym oraz zyski uczciwe. Mówię — uczciwe, gdyż kontrola nad majątkami uniemożliwiła grabieże uprawnione. Powyższa reforma społeczna musi iść z góry, przyszedł już bowiem na nią czas i niezbędna jest, jako gwarancja pokoju.
Podatek pobierany od nędzarza jest nasieniem rewolucji i szkodzi państwu, tracącemu wielkie w pogoni za małym.
Niezależnie od tego podatki, obciążające kapitalistów, zmniejszają wprost bogactwa w rękach prywatnych, w których obecnie skoncentrowaliśmy je, jako przeciwwagę rządowej siły gojów — finansów państwa.
Podatek, zwiększany procentowo w stosunku do kapitału, da znacznie większy dochód, niż obecnie podatki osobiste, lub cenzusowe. Są one obecnie z korzyścią dla nas jedynie z tego powodu, że wzniecają wzburzenie umysłów i niezadowolenie między gojami.
Siła, o którą oprze się król nasz, polega na równowadze i gwarancji pokoju: dla utrzymania ich kapitaliści muszą ustąpić coś ze swoich dochodów, aby zapewnić bezpieczeństwo działania maszyny państwowej. Potrzeby państwa winni pokrywać ci, dla których nie jest to ciężarem i ci którzy mają co dać. Środek ten wypleni nienawiść biedaka do bogacza, w którym biedak będzie widział niezbędną podporę finansową państwa, budowniczego pomyślności i pokoju, bowiem zrozumie, że bogacze dostarczą środków niezbędnych dla osiągnięcia tego.
Żeby płatnicy inteligentni nie czuli się zbyt pokrzywdzeni przez opłaty nowe, będą otrzymywali dokładne sprawozdania co do dysponowania nimi. Wyjątek w tym względzie będą stanowiły sumy przeznaczone na pokrycie potrzeb tronu i administracji.
Panujący nie będzie posiadał majątku własnego, bowiem wszystko, co jest w państwie, stanowi jego własność. W przeciwnym razie powstałaby sprzeczność, posiadanie funduszów osobistych pociągnęłoby za sobą skasowanie prawa do własności powszechnej.
Krewni panującego, prócz następców, utrzymywanych kosztem państwa, będą zajmowali stanowiska urzędników państwowych, lub pracowali, aby zyskać prawo własności; przywileje krwi królewskiej nie powinny służyć do rozkradania skarbu państwa.
§ 3. Pobory postępowe w markach
Akty kupna i sprzedaży, otrzymywanie pieniędzy, spadków, będą obciążone postępowym poborem w markach. Nieujawnione przez pobór ten, bezwarunkowo imienne cedowanie własności pieniężnej, lub wszelkiej innej, obciąży poprzedniego posiadacza opłatą części odpowiedniej podatku za czas dokonania transakcji do chwili wykrycia, że nie była zameldowana. Dokumenty cedujące winny być co tydzień składane w miejscowej kasie rządowej ze wskazaniem imienia, nazwiska, miejsca stałego zamieszkania byłego i nowego posiadacza. System cedowania imiennego winien być stosowany począwszy od określonej sumy poborów, wyższej niż zwykle koszty aktów kupna i sprzedaży rzeczy niezbędnych. Akty te będą opłacały tylko podatek w markach, wynoszący określony procent od jednostki.
A teraz policzcie ilekrotnie podatki takie pokryją dochody państw gojów!
Kasa funduszów państwa będzie zawierała określony zapas gotowizny, sumy zaś, przewyższające ten zapas, winny być zwracane do obiegu. Z sum tych będą organizowane roboty publiczne. Inicjatywa robót takich, wypływająca ze źródeł urzędowych, przywiąże klasę pracującą do interesów państwa i do władców. Część sum tych obracana będzie również na nagrody za wynalazki i produkcję.
W żadnym razie nie należy zatrzymywać gotówki w kasach ponad ową ilość określoną obliczoną hojnie, bowiem pieniądz powinien być w obrocie, wszelki zaś zastój w tym kierunku odbija się zgubnie na biegu spraw mechanizmu państwowego, dla którego pieniądz stanowi rodzaj smaru; przerwa w stosowaniu smaru może zatrzymać bieg prawidłowy mechanizmu.
§ 5. Papiery procentowe i zastój w obrocie
Zamiana części znaków obiegowych przez papiery procentowe wywołała właśnie zastój podobny. Skutki tego są już dostatecznie widoczne.
§ 6. Sprawozdania finansowe i kontrola kas państwowych
Biuro sprawozdawcze będzie również przez nas zorganizowane. Władca nasz będzie mógł znaleźć tam w każdej chwili sprawozdanie szczegółowe z przychodu i rozchodu państwa z wyjątkiem sprawozdania za miesiąc bieżący, jeszcze nie zestawionego.
Jedyną osobą, która nie będzie miała przyczyn do grabienia kas państwowych, będzie właściciel ich, a nasz władca, dlatego też jego kontrola usunie możność zmarnowania, lub roztrwonienia funduszów.
Wszelka reprezentacja dla etykiety będzie skasowana, jako odbierającą władcy czas cenny, potrzebny do kontrolowania i obmyślania. Wówczas potęga władcy nie będzie się rozdrabniała na faworytów, otaczających tron dla dodania mu blasku i wspaniałości i przywiązujących wagę jedynie do spraw własnych, nie zaś do interesów państwowych.
Przesilenia ekonomiczne wywoływaliśmy u gojów przez wycofanie pieniędzy z obiegu. Wielkie kapitały pozostawały w zastoju i wypompowywały pieniądze z państw, które zmuszone bywały do zwrócenia się o pożyczkę do tychże kapitałów. Pożyczki te obciążyły procentami finanse państwa, oddały je kapitałom we władanie pańszczyźniane. Koncentracja przemysłu w rękach kapitalistów, którzy zagarnęli cały przemysł ludowy, wyssała z ludu, a tym samym i z państwa, wszelkie soki.
Obecne emitowanie znaków pieniężnych nie odpowiada zapotrzebowaniu, toteż nie może zaspokoić wszystkich potrzeb. Emisje pieniedzy powinny być zastosowane do przyrostu ludności, przy czym dzieci powinny być wliczane również. Skontrolowanie emisji jest sprawą zasadniczą dla całego świata.
Wiecie o tym, że waluta złota była zgubą dla państw, które ją wprowadziły, bowiem nie mogła zaspokoić popytu na pieniądze, tym więcej, że wycofaliśmy, o ile to było możliwe, złoto z obiegu.
§ 11. Waluta oparta na wartości siły roboczej
U nas powinna być wprowadzona waluta oparta na wartości siły roboczej. Może być na przykład papierowa, albo drewniana. Dokonamy emisji według potrzeb normalnych każdego poddanego, powiększając emisję w stosunku do ilości urodzeń, zmniejszając zaś odpowiednio do śmiertelności. Obliczeniami będzie zarządzał każdy departament (jednostka administracyjna francuska), każdy okręg.
§ 12. Budżet w państwie syjońskim
Aby uniknąć opóźnienia w asygnowaniu pieniędzy na potrzeby państwa, dekret władcy będzie określał wysokość sum i terminy wypłaty; sposób ten usunie protektorat rządu nad jednymi instytucjami ze szkodą dla innych.
Budżety dochodów i wydatków będą prowadzone równolegle, by jeden nie zaciemniał drugiego.
Projektowane przez nas reformy zasad instytucji finansowych gojów przyobleczemy w takie kształty, że nie zatrwożą one nikogo. Wykażemy niezbędność reform z powodu tego homerycznego nieporządku, do którego doszedł nieład finansowy u gojów. Nieład ten, jak wskażemy, polega na tym, że po pierwsze goje zaczynają od naznaczenia budżetu zwykłego, który z roku na rok wzrasta. Przyczyna jest ta, że budżet ten zachowany jest przez pół roku, po czym żądany jest budżet uzupełniający, którym szafują przez trzy miesiące, następnie — budżet dodatkowy, wszystko zaś to kończy się budżetem likwidacyjnym. Ponieważ zaś budżet na rok następny obliczany bywa odpowiednio do sumy ogólnej budżetu poprzedniego, przeto corocznie odbieżenie od normy wynosi 50%. Wskutek tego budżet roczny potraja się w ciągu 10 lat. Dzięki takiemu stanowi rzeczy, tolerowanemu przez państwa gojów, kasy ich opustoszały. Okres pożyczek, który nastąpił bezpośrednio potem, dokonał reszty i doprowadził wszystkie państwa gojów do bankructwa. Rozumiecie dobrze, że gospodarka podobna, której nauczyliśmy gojów, nie może być zastosowana u nas.
Każda pożyczka dowodzi niemocy państwa oraz niezrozumienia praw państwowych. Pożyczki, niby miecz Da- moklesa, wiszą nad głowami władców, którzy zamiast czerpać z kieszeni poddanych przy pomocy podatków chwilowych, idą prosić naszych bankierów o jałmużnę. Pożyczki zewnętrzne, są to pijawki, których nie ma możności odjęcia od ciała państwowego, dopóki same nie odpadną, lub też państwo nie zrzuci ich. Państwa gojów nie tylko nie zrzucają ich, lecz nawet przystawiają ciągle, toteż muszą zginąć wskutek dobrowolnej utraty krwi. Czyż pożyczka, a zwłaszcza zewnętrzna, jest właściwie czym innym? Pożyczka jest to wystawienie przez państwo weksli, stanowiących zobowiązanie procentowe, odpowiednie do sumy kapitału pożyczanego. Jeżeli pożyczka jest na 5 procent, to w ciągu 20 lat państwo wypłaci sumę procentową równą sumie pożyczki, w ciągu 40 lat podwójną, w ciągu 60 potrójną, a dług pozostaje długiem.
Z obrachunku powyższego staje się widoczne, że przy formie podatku pogłównego odbiera biedakom ostatnie grosze, by móc zaspokoić bogaczy cudzoziemskich, od których pożyczyło pieniędzy, zamiast zebrać te grosze na potrzeby swoje bez płacenia procentów.
Dopóki pożyczki były wewnętrzne, goje przenosili pieniądze z kieszeni biedaków do kas kapitalistów. Z chwilą, kiedy przepłaciliśmy osobę odpowiednią, żeby przenieść pożyczki na grunt zewnętrzny, wówczas zasoby wszystkich państw popłynęły do kas naszych i wszyscy goje zaczęli nam płacić haracz poddańczy.
Lekkomyślność gojów panujących w stosunku do spraw państwa, sprzedajność ministrów lub ignorancja w zakresie spraw finansowych innych osób, stojących u steru, spowodowały zadłużenie państw w kasach naszych zobowiązaniami, niemożliwymi do spłacenia. Ale ileż pracy i pieniędzy kosztowało nas to!
§ 14. Serie papierów jednoprocentowych
Do zastoju gotówki nie dopuścimy; nie będzie też państwowych papierów procentowych, prócz seiyj jednoprocentowych. Nie chcemy, żeby opłacanie procentów oddawało potęgę państwa do wyssania pijawkom. Prawo emisji papierów procentowych będzie przysługiwało jedynie towarzystwom przemysłowym, którym nietrudno będzie z zysków pokrywać procenty. Państwo z pieniędzy pożyczonych nie ma dochodów, bowiem zużywa pożyczki na wydatki, nie zas na operacje.
§ 15. Papiery przemysłowe w państwie syjońskim
Papiery przemysłowe będą kupowane również i przez państwo, które zamiast płacić, jak obecnie, daninę od pożyczek, stanie się z wyrachowania wierzycielem. Sposób ten usunie zastój pieniędzy, pasożytnictwo i lenistwo, pożyteczne dla nas u gojów niezależnych, lecz niepożądane w sferze, objętej rządami naszymi.
Jakaż to jaskrawa niedomyślność ze strony zwierzęcych umysłów gojów, która znajduje wyraz w tym, że pożyczając od nas na procent, nie rozumieli, iż tę samą sumę z dodatkiem procentów będą czerpali z własnych kieszeni państwowych, by uregulować wierzytelności nasze. Cóż było prostszego, nad wzięcie potrzebnych wierzytelności własnych poddanych. Jednocześnie dowodzi to ge- nialności naszego umysłu wybranego, bowiem umieliśmy przedstawić sprawę pożyczek w taki sposób, że goje upatrzyli w nich nawet korzyść własną.
Obliczenia nasze, które przedstawimy w odpowiednim czasie i w oświetleniu doświadczeń wielowiekowych, dokonanych przez nas i na państwach gojów — będą odznaczały się jasnością, ścisłością i udowodnią wszystkim pożytek, płynący z reform naszych. Jednocześnie położy to kres nadużyciom, które pozwoliły nam owładnąć gojami, lecz które nie będą tolerowane w naszym państwie.
System obrachunków zorganizujemy w sposób taki, że ani władca, ani najniższy z urzędników nie będzie w stanie wydać nawet najmniejszej kwoty bez naruszenia równowagi tego, na co była przeznaczona, lub użyć ją inaczej, niż to wskaże określony plan działania. Rządzić bez planu określonego jest rzeczą niemożliwą. Krocząc drogą określoną lecz z zasobami nieokreślonymi, giną bohaterowie.
§ 16. Władcy gojów, faworyci i agenci syjońscy
Władcy gojów, usunięci zgodnie z radami naszymi od prac państwowych dla zajęcia się przyjęciami, etykietą, uciechami, — służyli za parawan rządom naszym. Sprawozdania faworytów zastępujących swych panów w dziedzinie spraw, układane były przez agentów naszych i zaspakajały za każdym razem umysły krótkowzroczne obietnicami, że przewidywane są w przyszłości oszczędności i ulepszenia. Z jakiego źródła oszczędności? Z podatków nowych? — mogli zapytać, lecz nie zapytali czytający nasze sprawozdania i projekty. Wiecie, do czego doprowadziła ich podobna obojętność, do jakiego rozstroju finansowego, pomimo bezwzględnej zadziwiającej pracowitości ich ludów?!
Pożyczki wewnętrzne • Pasywa (niedobory, długi) i podatki • Konwersje (zamiany długów państwowych na inne) i bankructwa • Kasy oszczędności i renta • Kasacja giełd • Taksowanie walorów przemysłowych
Do tego, co powiedziałem na poprzednim zebraniu, dodam jeszcze wyjaśnienie odnośnie pożyczek wewnętrznych.
O zewnętrznych nie będę już mówił, bowiem one zasilały nas pieniędzmi narodowymi gojów, dla naszego zaś państwa cudzoziemcy nie będą istnieli, jak w ogóle cośkolwiek zewnętrznego.
Korzystaliśmy ze sprzedajności administratorów, oraz z niedbalstwa władców, aby otrzymywać kwoty podwójne, potrójne itd., pożyczając rządom gojów pieniądze, zupełnie ich państwom niepotrzebne. Czyżby kto mógł uczynić coś podobnego w stosunku do nas? Toteż wyjaśnię szczegółowo jedynie sprawę pożyczek wewnętrznych. Ogłaszając zawarcie pożyczki podobnej, państwa otwierają zapisy na weksle swoje, czyli na papiery procentowe. By uczynić je dostępnymi dla wszystkich, cena naznaczana bywa od setek do tysięcy, przy czym pierwsi odbiorcy otrzymają rodzaj rabatu. Nazajutrz cena bywa podniesiona, rzekomo dlatego, że wszyscy rzucili się do kupowania pożyczki. Po kilkunastu dniach kasy są tak przepełnione, że nie wiadomo co robić z pieniędzmi (pocóż było je brać?). Zapisy pokrywają rzekomo pożyczkę kilkakrotnie: na tym polega cały efekt! Oto jakim zaufaniem cieszą się weksle państwa!
§ 2. Pasywa (niedobory, długi) i podatki
Kiedy już odegrano powyższą komedię, powstaje fakt wytworzonych pasywów, przy czym bardzo ciężkich. Dla pokrycia procentów trzeba zaciągnąć nowe pożyczki, nie umarzające, lecz powiększające dług zasadniczy. Po wyczer- aniu kredytu, trzeba przy podatkach opłacać procenty od długu, lecz nie sam dług. Podatki te są to pasywa, używane do pokrycia pasywów...
3. Konwersje (zamiany długów państwowych na inne) i bankructwa
Z kolei następuje czas konwersyj, które zmniejszają sumę procentów, lecz nie sam dług i nie mogą być dokonane bez zgody wierzycieli: przy ogłaszaniu konwersji, proponowany jest zwrot pieniędzy osobom, które nie chcą konwertować swych walorów. Gdyby wszyscy posiadacze nie zgodzili się na nią, wówczas państwa złapałyby się na własną wędkę, bowiem okazałyby się dłużnikami niewypłacalnymi. Na szczęście nie znający się na sprawach finansowych wierzyciele rządów gojów zawsze woleli straty na kursie i zmniejszenie procentu, niż ryzyko nowej lokaty, co niejednokrotnie pozwalało państwom pozbyć się wielomilionowych pasywów. Obecnie przy pożyczkach zewnętrznych, goje nie mogą urządzać takich figielków, wiedzą bowiem, że zażądamy zwrotu pieniędzy.
W ten sposób wykazanie niewypłacalności najlepiej dowiedzie krajom braku związku między interesami narodów i ich rządów.
§ 4. Kasy oszczędności i renta
Zwracam pilną uwagę waszą na tę okoliczność oraz na następującą: obecnie wszystkie pożyczki wewnętrzne skonsolidowane są przez tzw. długi lotne, tj. o mniej więcej bliskich terminach. Długi te, są to pieniądze, czerpane z kas oszczędnościowych i zapasowych. Pozostając przez dłuższy czas w dysponowaniu państwa, fundusze te ulatniają się na pokrycie procentów od pożyczek zagranicznych. Fundusze kas zamieniane są przez rentę na taką samą sumę. Owa renta zatyka wielkie dziury w skarbie państw gojów.
Wstąpiwszy na tron wszechświatowy, skasujemy bezwzględnie wszelkie podobne wykręty finansowe, jako nie odpowiadające interesom naszym. Zniesione będą również giełdy pieniężne, bowiem nie pozwolimy, by powaga władzy naszej chwiała się wskutek fluktuacji cen walorów naszych. Cena ich będzie określona przez prawo w stosunku do wartości istotnej bez możliwości zwyżki, lub też zniżki. Od tego zaczęliśmy nasze operacje z walorami gojów.
§ 6. Taksowanie walorów przemysłowych
Giełdy zastąpimy przez olbrzymie instytucje rządowe do taksowania walorów przemysłowych w myśl względów państwowych. Instytucje te będą w możności rzucenia w jednym dniu na rynek papierów za 500 milionów, lub nabycia ich za taką sumę. W ten sposób wszystkie przed- siębiosrtwa przemysłowe będą zależne od nas. Możecie wyobrazić sobie, jaką przez to zyskamy potęgę.
Tajemnica przyszłości • Wielowiekowe zło — fundamentem przyszłego dobra • Aureola władzy i mistyczna cześć dla niej
We wszystkim, o czym wam dotychczas mówiłem, starałem się szczegółowo zarysować przed wami tajemnicę faktów obecnych i minionych, doniosłych zdarzeń w niedalekiej już przyszłości, oraz tajniki zasad nowych stosunków z gojami i operacyj finansowych. Na ten temat muszę jeszcze wiele dorzucić.
W naszych rękach pozostaje największa siła współczesna — złoto: w ciągu dwóch dni możemy z kas naszych wydostać dowolną ilość złota.
§ 2. Wielowiekowe zło — fundamentem przyszłego dobra
Czyż trzeba jeszcze dodawać, że królowanie nasze dane jest od Boga?! Czyż posiadanie takich bogactw nie jest dowodem, że cale zto, którego musieliśmy się dopuszczać w ciągu tych wieków, w wyniku doprowadziło do dobra, do wprowadzenia ładu we wszystkim! Lad będzie zaprowadzony, chociaż przy użyciu pewnej przemocy. Będziemy musieli dowieść, że jesteśmy dobroczyńcami, przywracającymi dobro istotne i wolność osobistą. Damy ludziom korzystać z pokoju, ze stosunków normalnych, z poszanowania godności, pod warunkiem jednak stosowania się do praw, wprowadzonych przez nas. Wyjaśnimy wszystkim, że wolność nie polega na samowoli i wyuzdaniu, zarówno jak siła i godność nie stanowią prawa do głoszenia zasad wywrotowych w rodzaju swobody sumienia, równości itd., że wolność osobista w każdym razie nie daje prawa do podniecania siebie i innych przez wygłaszanie wstrętnych przemówień na zebraniach bezładnych, lecz że wolność istotna to — nietykalność obywateli, stosujących się dokładnie i uczciwie do praw współżycia, że godność ludzka zawarta jest w poczuciu prawa, oraz w zrozumieniu bezprawia, nie zaś tylko w fantazjowaniu na temat własnego — Ja.
§ 3. Aureola władzy i mistyczna cześć dla niej
Władza nasza będzie wsławiona, bowiem będzie potężna, oraz będzie rządziła i kierowała zamiast wlec się za przywódcami i mówcami, rzucającymi wyrazy bezsensowne, nazywane wielkimi zasadami, a będące ściśle mówiąc, niczym innym, jak utopią. Władza nasza będzie twórczynią porządku, w którym zawarte jest całe szczęście ludzkie.
Aureola tej władzy wzbudzi dla niej mistyczną cześć narodów, które przed nią ukorzą się. Prawdziwa siła nie zrzeka się żadnych praw, nawet Boskich; nikt nie śmie zbliżyć się do niej z zamiarem odebrania choć źdźbła jej potęgi.
Zmniejszenie wyrobu przedmiotów zbytku • Strajki w państwie syjońskim • Zakaz pijaństwa w państwie syjońskim • Zabicie dotychczasowego zdemoralizowanego społeczeństwa i wskrzeszenie go w nowej postaci • Zadanie wybrańca Bożego
§ 1. Zmniejszenie wyrobów przedmiotów zbytku
Chcąc przyzwyczaić narody do posłuszeństwa, należy nauczyć je skromności, trzeba więc będzie zmniejszyć wyrabianie przedmiotów zbytku. Przywrócimy przemysł ludowy, co poderwie kapitały prywatne fabrykantów. Jest to niezbędne, bowiem wielcy fabrykanci podniecają choć nie zawsze świadomie, masy robotnicze przeciwko rządowi.
§ 2. Strajki w państwie syjońskim
Przemysł ludowy nie zna strajków, okoliczność ta jednoczy go z ustalonym ustrojem, a więc i z solidarnością władzy. Strajki, jest to sprawa najniebezpieczniejsza dla rządu. Skończą się one z chwilą kiedy my posiądziemy władzę.
§ 3. Zakaz pijaństwa w państwie syjońskim
Pijaństwo będzie również zakazane przez prawo i karane, jako występek przeciw człowieczeństwu ludzi, zmieniających się pod wpływem alkoholu w zwierzęta.
Poddani, powiadam, ulegają ślepo tylko silnej, niezależnej od nich władzy, w której znajdują obronę i poparcie przeciwko razom biczów socjalnych. Nic im z anielskiej duszy władcy. Muszą w nim widzieć uosobienie siły i potęgi.
§ 4. Zabicie dotychczasowego zdemoralizowanego społeczeństwa i wskrzeszenie go w nowej postaci
Władca, który zastąpi istniejące obecnie rządy, wegetujące wśród społeczeństw, zdemoralizowanych przez nas, burzących się nawet przeciwko władzy Boskiej, dotkniętych pożarem anarchii, — winien przede wszystkim zająć się gaszeniem tego ognia, trawiącego wszystko. Dlatego też powinien zabić takie społeczeństwa, chociażby zatopiwszy je w ich krwi własnej, aby je wskrzesić pod postacią prawidłowo zorganizowanego wojska, walczącego świadomie z wszelką zarazą mogącą dotknąć organizm państwowy.
§ 5. Zadanie wybrańca Bożego
Ten wybraniec Boży przeznaczony jest do złamania sił szalonych rządzonych przez instynkt, nie zaś przez rozum, przez zwierzęcość, lecz nie przez człowieczeństwo. Siły te triumfują obecnie w przejawach grabieży i wszelkich gwałtów pod maską zasad wolności i prawa. Zburzyły one cały porządek społeczny, by na nim wznieść tron króla żydowskiego, lecz rola ich się skończy z chwilą, kiedy on obejmie władzę. Wówczas trzeba będzie je zmieść z jego drogi, na której nawet pyłek nie powinien pozostać.
Wówczas będziemy mogli powiedzieć do narodów: dziękujcie Bogu i padnijcie na twarz przed tym, który ma na czole pieczęć przeznaczenia. Gwiazdą jego kierował sam Bóg, by nikt inny, tylko ów wybraniec mógł uwolnić was od wszystkich wymienionych zgubnych sił i od wszelkiego zła.
Umocnienie podstaw dynastii króla Dawida • Przysposabianie króla • Usuwanie bezpośrednich następców królewskich • Kto godny będzie tronu w państwie syjońskim? • Król i trzej wtajemniczający go • Król-los • Królami syjońskimi — tylko ludzie wybitnie inteligentni • Król i naród • Nieskazitelność powierzchowności moralnej króla żydowskiego
§ 1. Umocnienie podstaw dynastii króla Dawida
Przejdę obecnie do sprawy umocnienia podstaw dynastii króla Dawida, które będzie polegało na tym przede wszystkim, co zawierało w sobie silę niezbędną do utrzymania przez mędrców naszych kierownictwa spraw wszechświatowych do kierowania kształceniem myśli ludzkości całej.
Kilku członków rodu dawidowego będzie przyspasa- bialo królów, oraz ich następców, kierując się nie prawem dziedzictwa, lecz zdolnościami wybitnymi. Ci będą wtajemniczali króla w najtajniejsze szczegóły polityki, w plany rządu, tak jednak, by nikt tajemnic tych nie poznał.
Postępowanie podobne będzie miało na celu zaznaczenie wobec wszystkich, że rządy nie mogą być powierzane nikomu, nie wtajemniczonemu w arkana sztuki rządzenia.
Tylko osobom takim będzie wykładane zastosowanie praktyczne planów wymienionych przez porównywanie doświadczeń wielowiekowych, — wszelkie obserwacje nad drogami ekonomiczno-politycznymi, oraz nad naukami społecznymi, słowem, — całkowity duch spraw, ustalony w sposób niewzruszony przez naturę samą dla uregulowania stosunków ludzkich.
§ 3. Usuwanie bezpośrednich następców królewskich
Następcy bezpośredni często będą usuwani od tronu, o ile w okresie nauki ujawnią lekkomyślność, słabość charakteru, lub inne zgubne dla władzy właściwości, wytwarzające niezdolność rządzenia, a same przez się zgubne dla celów królowania.
§ 4. Kto godny będzie tronu w państwie syjońskim?
Jedynie osoby, bezwzględnie odpowiednie do stanowczego, bodajby okrutnego, lecz niezachwianego sprawowania rządów, otrzymają ich ster od mędrców naszych. W razie przejawienia upadku woli, lub innych cech ujemnych, królowie winni będą w myśl prawa, oddawać rządy do innych rąk odpowiednich.
§ 5. Król i trzej wtajemniczający go
Plany działań królewskich w chwili bieżącej, a tym bardziej plany przyszłe, nie będą znane nawet tym, którzy będą nazywani najbliższymi doradcami króla.
Jedynie król i trzej wtajemniczający go będą znali przyszłość.
§ 6. Król-los
W osobie króla, rządzącego z niewzruszoną siłą sobą i ludzkością, wszyscy będą widzieli niejako los i jego drogi niewiadome. Nikt nie będzie wiedział, co chce osiągnąć król przez rozporządzenia swoje, a więc też nikt nie będzie śmiał zagrodzić drogi do niewiadomego.
§ 7. Królami syjońskimi — tylko ludzie wybitnie inteligentni
Rzecz prosta, konieczne jest, żeby rezerwuar umysłowy królów odpowiadał zawartemu w nin planowi rządzenia. Oto dlaczego król będzie mógł objąć rządy nie inaczej, jak po zbadaniu umysłowości przez wymienionych mędrców.
§ 8. Król i naród
I Żeby naród znał i kochał swego króla, konieczne jest,
by władca prowadził na placach publicznych rozmowy z narodem. Doprowadzi to do niezbędnego połączenia dwóch sił, rozdzielonych obecnie przez nas przy pomocy terroru.
Terror ten byl do czasu pewnego niezbędny dla nas, by te siły rozdzielone podpadły pod władzę naszą.
§ 9. Nieskazitelność powierzchowności moralnej króla żydowskiego
Król żydowski nie może ulegać władzy swych namiętności, a zwłaszcza — lubieżności. Żadna z właściwości jego charakteru nie może pozwolić na panowanie instynktów zwierzęcych nad umysłem. Lubieżność najwięcej osłabia zdolności umysłowe i zaciemnia jasność poglądów, zwracając myśl w kierunku najgorszej, zwierzęcej strony działań ludzkich.
Punkt oparcia ludzkości, jakim będzie władca wszechświatowy ze świętego nasienia Dawidowego, winien złożyć ludom w ofierze wszelkie skłonności osobiste.
Władca nasz musi być pod każdym względem bez zarzutu.
Spis treści
Wstęp 5
Wiara we wszechpotęgę masonerii 16
Spotkania przywódców Izraela 24
Treść Protokołów 27
Pamflet Joly'ego ukazał się wcześniej .... 32
Spór o autentyczność Protokołów 41
Przypuszczalny autor (autorzy?) 47
Protokoły a rewolucja bolszewicka 62
Europa zabiera się do lektury 71
Obowiązkowa lektura hitlerowców 79
„Antysemici wszystkich krajów łączcie się" . . 83
Propaganda hitlerowska w GG 99
„Antysyjonizm" w Związku Radzieckim . . . 109
W zwierciadle literatury pięknej 127
Protokoły w świecie arabskim
i na Dalekim Wschodzie 133
Przypisy 148
Skład: COBO-APEW Warszawa, ul. Wierzbowa 9/ 11 Druk i oprawa: Zakłady Graficzne, ul. Srebrna 16
ISBN 83-85161-15-5
Protokoły mędrców Syjonu — ponad wszelką wątpliwość — stanowią istotny rozdział spiskowej teorii dziejów. Są one jednym z ogniw w długim łańcuchu ludzkich podejrzeń, oskarżeń, lęków...
Jedna z bohaterek ostatniej powieści Umberto Eco, Lia, powiada: „Ludzkość nie może znieść myśli, że świat zrodził się z przypadku, z błędu... A więc trzeba wymyśleć spisek kosmiczny".