Protokoły mędrców Syjonu Autentyk czy falsyfikat Janusz Tazbir


JANUSZ TAZBIR

PROTOKOŁY

MĘDRCÓW SYJONU

INTERLIBRO

WARSZAWA 1992

AUTENTYK CZY FALSYFIKAT

Projekt okładki Maciej Sadowski

Redaktor Wiesław Stępniewski

Recenzenci Konstanty Gebert Roman Wapiński

Wydawnictwo INTERLIBRO Warszawa

© Copyright by Janusz Tazbir, Warszawa 1991 © Copyright by Wydawnictwo Interlibro, Warszawa 1991 Made in Poland

Wstęp

Umberto Eco, autor głośnej powieści Imię róży (spopularyzowanej także przez film), wydal niedawno swój kolejny bestseller, do którego jeszcze powrócimy. Jest to bowiem książka poświęcona tajnym stowarzyszeniom oraz knutym (projektowanym) przez nie spiskom. Chodzi tu o powieść zatytułowaną Wahadło Foucaulta. Doczekała się ona już kilku przekładów. Polskie tłumaczenie przygotowuje Państwowy Instytut Wydawniczy. Otóż Eco ustami jednego z bohaterów tej powieści mówi, iż nic łatwiejszego niż zapoznanie się z Protokołami mędrców Syjonu, ponieważ są one stale gdzieś wznawiane.

Istotnie, od chwili pierwszej edycji w 1903 r. Proto­koły ukazywały się wielokrotnie, a ich ogólny nakład sięgnął kilku czy nawet kilkunastu milionów egzemplarzy. Wychodziły (i wychodzą nadal) w różnych językach. Dość niedawno drukowała je w odcinkach jedna z gazet wychodzących w Słowenii (Jugosławia) oraz francuski miesięcznik ,,Revision" (1989), który zasłynął również z tego, że zanegował istnienie komór gazowych w hit­lerowskich obozach zagłady.

Jako oddzielna pozycja Protokoły bywają co jakiś czas wznawiane — jawnie i z poparciem władz — w niektórych krajach arabskich, nieoficjalnie zaś i w obiegu bezdebitowym pojawiają się w Związku Radzieckim i w Polsce. Od czasu do czasu można je nabyć na stoisku przy bramie warszaw­skiego uniwersytetu, sprzedawane były w zakrystiach i kios­kach przykościelnych w Warszawie i w innych miastach.

Ostatnio pojawiły się w prasie glosy sprzeciwu wobec ich kolportowania, a nawet były ingerencje prokuratury m.in. we Wrocławiu. Dlaczego? Otóż dotychczasowym edycjom Protokołów, gdziekolwiek i kiedykolwiek się ukazywały, towarzyszyły solenne zapewnienia wydawców, iż mamy do czynienia z autentykiem. Czy tak jest na­prawdę?

Protokoły — ponad wszelką wątpliwość — stanowią istotny rozdział spiskowej teorii dziejów; są one jednym z ogniw w długim łańcuchu ludzkich podejrzeń, oskarżeń i lęków, ale także i tęsknoty za uporządkowaną wizją przeszłości. Odwołajmy sie jeszcze raz do wspomnianej powieści Umberto Eco, w której jedna z bohaterek, Lia, powiada: ,.Ludzkość nie może znieść myśli, że świat zrodził się z przypadku, z błędu [...] A więc trzeba wy myśleć spisek kosmiczny".

Zacznijmy zatem od takiego właśnie obrazu historii.

Spiskowa teoria dziejów

Historia tajnych stowarzyszeń doczekała się już rozległej i wielojęzycznej literatury przedmiotu, na rów­ni zresztą traktującej organizacje przestępcze uprawiają­ce terror (kamorra lub mafia) czy sekty posługujące się skrytobójczymi mordami (asasyni, tugowie) i — kon­spiracje dążące do odzyskania niepodległości (nasze wolnomularstwo narodowe z okresu Królestwa Polskie­go) lub obalenia wstecznej formy rządów (dekabryści). Podczas gdy wyżej wymienione stowarzyszenia są zwią­zane z określonym czasem i miejscem, to templariu­szom, różokrzyżowcom, iluminatom, przede wszystkim zaś masonerii bywa przypisywany nader długi żywot, którego początki sięgają wczesnego średniowiecza czy nawet czasów biblijnych. Tajnym stowarzyszeniom zo­stała poświęcona nie tylko rozległa literatura; przez pewien czas wychodziło nawet specjalne czasopismo ich dotyczące („Revue Internationale des Sociétés Sécré­tés"). Obok zawodowych historyków o tajnych stowa­rzyszeniach chętnie piszą publicyści, realizujący pewne polityczne cele lub żądni pokupnej sensacji. Czynią to zazwyczaj przy zachowaniu pozorów naukowości, za­rzucając przy tym badaczom, iż z różnych względów

pomijają milczeniem znane sobie materiały na temat „spisków przeciwko światu", jakie powstawały w róż­nych epokach historii.

W czasach nowożytnych zamiar podporządkowa­nia sobie całej kuli ziemskiej zaczęto przypisywać kolej­no jezuitom, masonom, Mędrcom Syjonu, komunistycz­nej trzeciej międzynarodówce. Żydzi mieli sterować wszystkimi tymi organizacjami, poza oczywiście Towa­rzystwem Jezusowym, choć niektórzy pisali, że krypto- wyznawcy judaizmu przeniknęli nawet do władz zako­nu. Tak czy inaczej zarzucano im już we wczesnym średniowieczu, że spiskują przeciwko chrześcijaństwa.

Dla spiskowej wizji dziejów „ideałem byłby jezuita o wyraźnie semickich rysach twarzy, noszący fartuszek masoński na sutannie..." — zauważa złośliwie jeden ze współczesnych nam publicystów1.

Obok historyków i dziennikarzy dziejami tajnych stowarzyszeń zajmują się z upodobaniem autorzy sensacyj­nych powieści, tworząc na tej kanwie fabułę zdolną w każdej epoce przykuć uwagę czytelników. Z wypiekami na policzkach czytają oni o działających w podziemiu wszechpotężnych organizacjach, które w drodze do celu nie cofały się przed popełnianiem najstraszliwszych zbrod­ni. Prowadzona przy pomocy takich właśnie metod walka o władzę nad światem stanowi o atrakcyjności utworu: świadczą o tym poświęcone masonerii, a stale wznawiane również i w Polsce, powieści Aleksandra Dumasa (zwłasz­cza Józef Balsamu), niesłychana popularność jaką cieszył się w ubiegłym stuleciu Żyd wieczny tułacz Eugeniusza Sue (wznowiony niedawno w Polsce) czy wielonakładowe książki radzieckich autorów, Wiktora Iwanowa (Sądny dzień) i Iwana Szewcowa ( W imię ojca i syna), mówiące o antyrosyjskim spisku żydomasonerii.

Powieść spiskowa stała się tak znanym w literaturze gatunkiem, że doczekała się swego Don Kichota (jak wiadomo genialny utwór Cervantesa stanowił parodię literatury rycerskiej). Mam tu na myśli znakomite Lochy Watykanu (1914), w których André Gide kazał pomys­łowym oszustom czerpać poważne korzyści finansowe z rzekomego porwania Leona XIII przez masonów. Elementy pastiszu oraz parodii dotychczasowej literatu­ry spiskowej zawiera książka Umberto Eco, Il pendole di Foucault (Wahadło Foucaulta, Milano 1989). Autor Imienia róży sięgnął w swej nowej powieści do wszyst­kich tajnych stowarzyszeń, ugrupowań czy sekt, jakie miały kiedykolwiek istnieć, z wyraźnym rozbawieniem imitując szereg pomysłów Dumasa oraz Sue'go2. Obok m.in. templariuszy, różokrzyżowców oraz masonów Eco uwzględnił także Protokoły mędrców Syjonu (korzystał tu z podstawowej monografii na ich temat, jaka wyszła spod pióra Normana Cohna).

Spiski towarzyszyły dziejom politycznym ludzkości niemal od samego ich początku. I wszystko wskazuje na to, że różnego rodzaju sprzysiężenia będą istnieć aż do końca historii naszego globu. „Tajne zmowy" poprzedzi­ły Noc św. Bartłomieja (1572), podczas której dokonano rzezi hugenotów i Noc Listopadową, zamach majowy Józefa Piłsudskiego i wprowadzenie stanu wojennego w Polsce (13 grudnia 1981 roku). Nonsensem byłoby negowanie tych faktów poświadczonych przez liczne przekazy źródłowe. Bywały oczywiście spiski wymyślane przez dyktatorów, którzy w ten sposób chcieli rozprawić się ze swoimi przeciwnikami. Tak właśnie postąpił Hitler, likwidując Rôhma z jego sztabem (1934), czy Stalin, który posłał na śmierć niemal całą elitę partyjną pod zarzutem, że „te wyrzutki społeczeństwa" już od pierw­szych dni rewolucji „należały do spisku przeciw Lenino- wi, przeciw partii, przeciw państwu radzieckiemu"3.

Pod spiskową (nazywaną także przez niektórych badaczy agenturalną czy policyjną) wizją historii rozu­miem więc nie samo zajmowanie się tego rodzaju sprzy- siężeniami lecz przypisywanie im decydującego znacze­nia. Łączy się to zazwyczaj z lekceważeniem lub wręcz negowaniem innych czynników sprawczych. Po drugie, spiskowa wizja dziejów zakłada istnienie demonicznych organizacji działających poprzez dziesiątki lat, czy na­wet stulecia. W sposób niesłychanie konsekwentny mia­ły one realizować ten sam program, sformułowany w tajnych radach, protokołach czy instrukcjach. Przyję­cie agenturalnej teorii dziejów czyni bezprzedmiotową i niepotrzebną całą żmudną pracę historyków, starają­cych się ustalić skomplikowane nieraz przyczyny wyda­rzeń lub uwarunkowania procesu dziejowego. Na miej­sce racjonalnie prowadzonych badań wchodzi pry­mitywne myślenie, stanowiące poniekąd swoistą odmia­nę magii.

Nic więc dziwnego, że już w ubiegłym stuleciu krytykowano podobny sposób patrzenia na dzieje. Woj­ciech Gutkowski (1775-1826) autor jednej z pierwszych naszych utopii (Podróż do Kalopei) pisał, iż powstania wybuchają wtedy, „gdy cały naród jest zniechęcony przeciwko rządowi". Daremnie więc oskarża się „towa­rzystwa tajemne, że knują rewolucje, istniały te towarzy­stwa od wieków, a rewolucyjów nie było"4. Również Józef Ignacy Kraszewski wyśmiewał się z takich „co się wzajem straszą, sami nie wiedząc czym; jedni skrytą potęgą Lojoli, drudzy masonami i tajemniczymi spiski. [...] W średnich wiekach można się było może obawiać takich machinacji podziemnych, dziś są to straszydła na wróble". A jednak agenturalna wersja historii utrzymuje się w sposób zastanawiający swą trwałością oraz inercją, o której Fernand Braudel napisał, iż „jest jednym z naj­większych rzemieślników historii"s.

Występowanie zjawisk historycznych, których korzenie bywają trudne do zrozumienia dla osób im współczesnych, rodzi zapotrzebowanie na wyjaśnienia najprostsze. Po cóż na przykład bawić się w żmudne ustalanie powodów, dla których doszło do szturmu na Bastylię czy Pałac Zimowy skoro łatwiej jest powiedzieć, że za pierwszym z wydarzeń stali masoni, a drugim sterowali Żydzi. Zdaniem Eco każdemu człowiekowi jest właściwa tendencja doszukiwania się ukrytych sprę­żyn wszystkich zjawisk. „Syndrom spisku" stanowi swo­isty atrybut ludzkiego umysłu, „zdegenerowaną formę mentalności normalnej, poszukującej tylko sensów właś­ciwych, nie mnożącej sensów nad potrzebę"6.

Według tej teorii na kształt rzeczywistości nie mają wpływu takie czynniki, jak ruchy społeczne i poli­tyczne, obyczaje, prądy umysłowe".7 Przyjęcie spiskowej wizji dziejów zwalnia ludzi od wysiłku umysłowego; urojony wróg występuje jako kozioł ofiarny. Ludzie nie lubią się przyznawać do własnych błędów: wolą je przypisywać innym. Zamiast wizji dziejów, w której wiele wydarzeń bywa rezultatem zbiegu okoliczności czy głupoty, o wiele bardziej kuszące wydaje się przyjęcie tezy, iż sterują nimi tajemnicze siły, działające z pełną premedytacją. Całkowitą rację ma pod tym względem Leszek Kołakowski, który przed laty napisał, iż dla wielu ludzi irracjonalność historii jest nie do zniesienia, jako prowadząca do poczucia całkowitego bezsensu życia8.

Jest rzeczą oczywistą, iż historyk nie może uznawać spiskowej teorii dziejów za busolę swej pracy badawczej. Nie znaczy to jednak, że powinien on zaniechać studiów nad dziejami wszelkiego rodzaju spisków, tych rzeczywi­stych i tych wymyślonych. Nie wolno mu również pozo­stawiać agenturalnej wersji historii poza zasięgiem zain­teresowań badawczych. Tworzy ona bowiem doniosły element świadomości społecznej, który w wielu epokach wywarł jakże doniosły wpływ na kształtowanie obrazu wroga. W krajach rządzonych przez dyktatorów służy on jednoczeniu wokół nich zwolenników nieubłaganej walki, prowadzonej również przy pomocy skrajnego terroru, z tym wyimaginowanym przeciwnikiem.

Spiskowa teoria dziejów, stanowiąca narzędzie wie­lopłaszczyznowej manipulacji, stanowi zarazem jeden z rozdziałów propagandy politycznej. Twórcy kolejnych „tajnych instrukcji", przypisywanych kierownictwu wszechpotężnych organizacji, czerpali pełnymi garścia­mi z dzieł swoich poprzedników. Największą chyba oryginalność wykazał pod tym względem nasz rodak, Hieronim Zahorowski (ok. 1582-1634), autor głośnego w całej Europie pamfletu Poufne rady Towarzystwa Jezusowego ( Monita privata Societatis Iesu, w później­szych edycjach Monita secreta).

Kariera jednego pamfletu

Zahorowski został usunięty z zakonu (w r. 1613) z niejasnych dziś dla nas powodów. Wówczas to, mszcząc się na dawnych konfratrach, ułożył (sam, czy też, jak sądzą niektórzy, we współpracy ze znanym przeciwnikiem Towarzystwa, księciem Jerzym Zbarskim) Poufne rady, przypisujące jezuitom żądzę opanowania świata (1614). Ten najbardziej prężny z zakonów, działających w dobie kontrreformacji, był znienawidzony nie tylko przez protes­tantów. Także w wielu kołach katolickich zazdroszczono jezuitom sukcesów misyjnych odnoszonych na innych kontynentach, jak również wpływów politycznych, jakie posiadali na licznych dworach Europy.

Wszystko to sprawiło, iż utwór Zahorowskiego już w XVII stuleciu doczekał się pół setki wydań, zarówno w łacińskim oryginale jak w tłumaczeniach na wiele języków nowożytnych. Choć inne pamflety antyjezuickie biły nieraz na głowę jego dziełko zaletami stylu, barwnoś­cią wywodów, umiejętnym ukazywaniem słabych stron Towarzystwa Jezusowego, to jednak o utworach tych wiedziano dobrze, iż są pamfletami. Natomiast Poufne rady dość powszechnie były uważane za autentyk. Posłu­szeństwo z jakim uczniowie św. Ignacego Loyoli wykony­wali polecenia zwierzchników nie stanowiło dla nikogo tajemnicy. Stąd również i wśród katolików niechętne Zakonowi osoby okazywały się skłonne uwierzyć, że jego kierownictwo udziela swym podwładnym instrukcji, które ci skrzętnie ukrywają przed oczyma postronnych. Zahoro- wski potrafił dość udatnie (co przyznawała i strona katolicka) naśladować rzeczywiste instrukcje, ułożone przez generała Klaudiusza Akwawiwę. Przypomnijmy, że szlacheccy czytelnicy Poufnych rad od stu lat wierzyli w autentyczność tak zwanych Rad Kallimachowych dla króla Olbrachta, w których przewrotny Włoch pouczał władcę Polski w jaki sposób ma w niej zaprowadzić absolutyzm (w rzeczywistości był to pamflet, sporządzony w XVI stuleciu przez któregoś z zagorzałych zwolenników „złotej wolności"). Pożądaną reakcję wywoływało też chytrze do Poufnych rad dodane pouczenie, aby w razie dostania się ich w niepowołane ręce wyprzeć się tych instrukcji, przeciwstawiając im oficjalne zalecenie władz zakonnych.

W XVIII-XX wieku liczba edycji Poufnych rad wzrosła do trzystu. Był to swoisty rekord, który można tylko porównać z późniejszą popularnością Protokołów mędrców Syjonu. Z tą jednak różnicą, iż te ostatnie były na ogół dość wiernie przedrukowywane za pierwszym wydaniem z r. 1903, gdy tymczasem do kolejnych edycji dziełka Zahorowskiego wprowadzano coraz to nowe poprawki i aktualizujące treści. W dobie Oświecenia dodano kluczowy dla późniejszej wersji dziełka rozdział XVII, w którym czytamy o dążeniach jezuitów do rozciągnięcia swej władzy na wszystkie państwa poprzez mieszanie się do polityki, rozniecanie kłótni wśród panu­jących, a następnie występowanie w roli mediatorów itd. W ten sposób utwór, w którym Zahorowski załatwiał również osobiste porachunki, stracił ostatecznie swój regionalny charakter. Wraz z powstawaniem całościowej wizji dziejów, obejmującej wszystkie kontynenty, działal­ność tego zakonu nabierała pod piórem kolejnych wy­dawców coraz to bardziej cech spisku wszechświatowego. Natomiast sprzysiężenia, o jakich pisano w średniowieczu miały zasięg lokalny, żeby wymienić choćby głośny we Francji XIV stulecia „spisek trędowatych", czy zarzuty wysuwane pod adresem żydowskich mieszkańców róż­nych miast oraz regionów. W konsekwencji Poufne rady stały się jednym z kamieni węgielnych, na których zbudowano później agenturalną wizję historii.

Popularność Monita secreta nie osłabła nawet po — przejściowej zresztą — likwidacji zakonu jezuitów (1773). W tekście pamfletu znajdowano moralne uza­sadnienie tej decyzji; sam fakt kasaty posłużył zaś za źródło tak często w XIX wieku powtarzanych opowie­ści, iż Poufne rady zostały znalezione w jednym z lik­widowanych archiwów zakonnych (zazwyczaj wymie­niano tu kolegium w Brukseli). W XIX i XX wieku każda kolejna fala antyklerykalizmu (i związanej z nim ściśle jezuitofobii) przynosiła nowe wydanie tego dzieł­ka, podobnie zresztą jak później rozwój antysemityzmu dawał impuls do reedycji Protokołów mędrców Syjonu. Skoro wierzono w autentyczność Poufnych rad, nikt nie chciał pamiętać o ich autorze; twórca tego bestselleru czytelniczego pozostał na dobrą sprawę znany jedynie wąskiemu gronu badaczy. Choć na przełomie XIX i XX wieku dowiedli oni, zdawałoby się ostatecznie, iż mamy tu do czynienia z oczywistym falsyfikatem, to jednak wśród niechętnych jezuitom badaczy radzieckich jeszcze przed kilkunastoma laty odzywały się głosy w obronie autentyczności dziełka, które w pierwotnej wersji napi­sał Zahorowski.

I pod tym względem Monita secreta podzieliły los Protokołów mędrców Syjonu; zwracał na to uwagę artykuł ogłoszony 4 marca 1938 r. na łamach „Os- servatore Romano". Zdaniem jego autora Protokoły stanowią „godną siostrę" Poufnych rad, a wiara w oba te utwory źle świadczy o inteligencji czytelników. Ci jednak dość często pozostawali nadal pod urokiem powieści popularyzujących spiskową wersję dziejów. Na czoło wysuwa się tu literatura awanturniczo-sen- sacyjna, w którym to gatunku pisarze francuscy ubie­głego stulecia (zwłaszcza A. Dumas oraz E. Sue) doszli do prawdziwego mistrzostwa, rodząc całe zastępy mniej lub bardziej utalentowanych naśladowców. Po Tajem­nicach Paryża Eugeniusza Sue ukazały się Tajemnice Berlina i Petersburga, Wiednia i Warszawy, Lipska i Pesztu. Elementami sensacji i tajemnicą zagadki i zbro­dni nie gard/iii tacy mistrzowie pióra jak Charles Dickens, Fiodor Dostojewski czy Wiktor Hugo. O ile zaś w ubiegłych stuleciach członkom tajnych stowa­rzyszeń oraz pospolitym przestępcom pisarze kazali się zbierać gdzieś w odludnych zamkach, w grotach czy pieczarach, to w XIX wieku następuje coś, co dałoby się określić jako urbanizację wyobraźni lite­rackiej. Terenem groźnych dla społeczeństwa spotkań stają się miejskie cmentarze, rozległe korytarze i lochy podziemne czy kanały, żeby przypomnieć choćby Nę­dzników Wiktora Hugo. Eco zwraca słusznie uwagę, że podziemie zaczyna fascynować wielu powieściopi- sarzy; tam właśnie miał działać Fantomas oraz liczni bohaterowie książek Jules'a Verne'a.

Francuscy historycy literatury twierdzą, iż Aleksan­der Dumas właśnie pod wpływem Poufnych rad prze­kształcił w popularnej, stale u nas wznawianej, powieści Wicehrabia de Bragelonne, jednego z trzech muszkiete­rów w generała zakonu jezuitów. Aramis zyskuje dzięki temu olbrzymią władzę, pozwalającą mu zamienić Lud­wika XIV na jego brata-bliżniaka, osadzonego w Bas- tylii, skąd uwalnia króla dopiero d'Artagnan. Scena rozmowy Aramisa najpierw z umierającym poprzedni­kiem, a następnie z lekarzem, który go otruł na polece­nie „Wielkiej Rady", stanowi osąd zarówno moralności, jak wszechmocy jezuitów w duchu w pełni odpowiada­jącym pamfletowi Zahorowskiego.

Na Monita secreta powołuje się również Eugeniusz Sue w Żydzie wiecznym tułaczu. Tematem tej głośnej powieści, której polskie tłumaczenie ukazało się w rok po jej paryskim wydaniu (1844), jest bezpardonowa walka o spadek, jaką mieli stoczyć jezuici z członkami rodziny Rennenpontów. Już w 1851 r. warszawski dziennikarz i beletrysta, Antoni Wieniarski, przeniósł Żyda wiecznego tułacza na grunt polski. W jego książce Wysokie w XVII wieku czyli arianie w Polsce jezuici zostali zastąpieni przez antytrynitarzy (socynian), któ­rzy w naszej powieści historycznej ubiegłego stulecia mieli jak najgorszą opinię.

Wiara we wszechpotęgę masonerii

Sukcesom dziełka Zahorowskiego niewiele zaszko­dziła konkurencja, jaką w następnych stuleciach zaczęły dla tego pamfletu stanowić opowieści o wszechpotędze innych tajnych stowarzyszeń, i tych rzeczywistych i tych istniejących jedynie w bujnej wyobraźni powieśeiopisa- rzy. Na czoło wysunęło się tu niewątpliwie wolnomular­stwo; powstałe w pierwszej połowie XVIII stulecia rych­ło zyskało wielu zwolenników, przede wszystkim wśród elity intelektualnej europejskiego Oświecenia. Choć Ko­ściół był mu przeciwny, to jednak w lożach masońskich znaleźli się także liczni księża, z niektórymi biskupami włącznie. Tajemnica, jaką okrywały one swą działal­ność, stwarzała podatny grunt do snucia najbardziej fantastycznych domysłów na temat zasięgu wpływów i władzy tego stowarzyszenia. Nie brano przy tym pod uwagę faktu, iż masoneria stanowiła raczej formę dzia­łania na wpół konspiracyjnej organizacji niż stowarzy­szenie podporządkowane jednolitemu kierownictwu. Poszczególne loże prowadziły nieraz ze sobą ostrą wal­kę, co innego uważając za główny cel działalności. W jednych na plan pierwszy wysuwała się więc przebu­dowa społeczeństwa w duchu humanitaryzmu, w innych dążenie do odzyskania niepodległości (wspomniane już wolnomularstwo narodowe w Polsce). We Francji doby Wielkiej Rewolucji loże w większości opowiedziały się za monarchią konstytucyjną. Stopniowo znaczna część zawiesiła swą działalność, ponieważ ich człon­kowie, należący do szlachty oraz wielkiej burżuazji, udali się na emigrację. Książę Filip Orleański, teraz Filip Egalité i członek klubu jakobinów, „odmówił dalszegu udziału w pracach Wielkiego Wschodu, które­mu przewodniczył"9.

Pomimo że władze rewolucyjne podejrzewały loże o rojalizm, a na gilotynie straciły głowę dziesiątki ich arystokratycznych członków, to jednak już w czasie trwania rewolucji pojawiły się książki przypisujące jej wybuch działalności francuskiego wolnomularstwa. Ono też miało inspirować jakobiński terror, który do­prowadził do egzekucji nawet samej pary królewskiej (inotabene zarówno Ludwik XVI jak i jego bracia byli członkami lóż masońskich). Do upowszechniania tej tezy przyczyniło się walnie wydane w 1797 roku pięcio- tomowe dzieło księdza Augustyna Barruela Mémoire pour servir à l'histoire du Jacobinisme (wznowienie: 1973). Dość rychło zostało ono przełożone na angielski, polski, włoski, hiszpański i rosyjski, co zresztą uczyniło z autora bogatego człowieka. Wykorzystując fakt, iż niektóre loże masońskie, chcąc dodać sobie splendoru, przyznawały się do pochodzenia od templariuszy, Bar- ruel twierdził, iż członkowie tego zakonu po śmierci na stosie wielkiego mistrza (1314) zawiązali tajne sprzysię- żenie, stawiające sobie za cel obalenie monarchii i Koś­cioła. W XVIII stuleciu miało ono przyjąć organizacyj­ną formę masonerii; od czasów Barruela wizja wolnomularstwa jako swoistej „międzynarodówki sza­tana", wszechobecnej i wszechpotężnej, zaczyna się utrwalać w propagandzie konserwatywnej szerzonej w znacznym stopniu przez duchowieństwo katolickie. Z czasem do wywodów Barruela dodano tezę, iż temp­lariusze (a później masoni) podlegali centralnemu kiero­wnictwu („superrządowi"), bez którego nie mogliby przecież tak długo przetrwać.

W Polsce propagandę antymasońską uprawiał ksiądz Karol Surowiecki, jeden z najbardziej konser­watywnych warszawskich kaznodziejów, tłumacz książ­ki Barruela (Berdyczów 1812) oraz wielu innych drucz­ków antymasońskich. Piętnowały one „braci sekret­nych", którzy „spiknęli się na zburzenie starego a zbu­dowanie nowego świata". W wydanych anonimowo Tragicznych śpiewach masońskich ks. Surowiecki wska­zywał na „czynny udział wolnomularstwa w przygoto­waniu rewolucji francuskiej". W odpowiedzi masoni wydali List rabina lizbońskiego do rabina brzeskiego (1817), przedstawiający wolnomularstwo jako dalszy ciąg tajnych stowarzyszeń utworzonych przez Żydów jeszcze w niewoli babilońskiej. Dzięki temu autor Listów (był nim ks. M. Dłuski) stał się — wbrew własnym intencjom — „jednym z najwcześniejszych współtwór­ców" Protokołów mędrców Syjonu10.

W propagandzie antymasońskiej dość rychło do­chodzą do głosu wyraźne akcenty antysemickie. Tu należałoby od razu zaznaczyć, iż czym innym był an- tyjudaizm, towarzyszący przez wiele wieków także i są­siedztwu polsko-żydowskiemu, czym innym zaś antyse­mityzm. Antyjudaizm to niechęć lub nawet wrogość wobec Żydów, wywołana obcością ich religii i obycza­jów, jak również konkurencją gospodarczą. Towarzy­szyło temu wyśmiewanie się z ich sposobu bycia czy mowy, w sumie jednak nie tak bardzo różniące się od stosunku do innych, niepolskich grup etnicznych. „Nie ma Niemca, którego by gorzej od Żydów nie trak­towali" — skarżył się z niejaką zresztą przesadą w po­czątkach XVI stulecia na krakowskich mieszczan nie­miecki humanista, Rudolf Agricola młodszy.

W szlacheckiej Rzeczypospolitej kogoś, kto przecho­dził z judaizmu na chrześcijaństwo, przestawano uważać za Żyda (na Litwie było to nawet przez pewien czas premiowane szlachectwem). Niekiedy ślad tego pozosta­wał w nazwisku, typu na przykład Żydowski, którego nosiciele bywali obiektem ironicznych przytyków. Ale podobne zgryźliwe uwagi musieli przecież znosić i świeżo uszlachceni plebejusze. Antyjudaizm przetrwał w Polsce, zwłaszcza w małych miasteczkach, aż do czasów II wojny światowej. Dopiero mniej więcej od schyłku ubiegłego stulecia zaczął się obok niego równolegle wytwarzać antysemityzm, oparty na przekonaniu o rasowej obcości Żyda oraz zagrożeniu, jakie ona stwarza.

Zwolennik tradycyjnego antyjudaizmu uzna współ­życie w jednym mieście czy miasteczku z Żydem za dopuszczalne, aczkolwiek w pewnych okolicznościach uciążliwe. Na ogół też będzie popierał postulaty asymi­lacji tej grupy etnicznej. Natomiast dla antysemity Żyd zawsze pozostanie Żydem; nie pomoże mu zmiana wy­znania, ani silne akcentowania poczucia przynależności do nowej wspólnoty, ani wreszcie istotny wkład do kultury narodowej. Polski antysemita będzie dumny z asymilacji Niemców, Rosjan, Francuzów czy Wło­chów. Natomiast analogiczne procesy zachodzące u Ży­dów uzna za manewr pozorny, mający na celu za­szkodzenie tej kulturze od wewnątrz. Antysemityzm wiąże się więc nierozerwalnie z wiarą w spiskową teorię dziejów, z drugiej zaś strony z rasizmem.

Zanim jeszcze zaczęto pisać o sprzysiężeniu Mędr­ców Syjonu w świadomości chrześcijan istniał już obraz żydowskiego sanhedrynu, który przed wiekami skazał był na śmierć Boga-Człowieka. W średniowieczu doszły do tego pogłoski o istnieniu tajnej rady rabinów, posia­dającej główną siedzibę w okupowanej przez wyznaw­ców islamu Hiszpanii. Stamtąd mieli oni kierować pod­ziemną walką przeciwko wyznawcom chrześcijaństwa, której przejawami były mordy rytualne i profanacje hostii. Oskarżenia na tym tle doprowadziły do wielu procesów kończących się nieraz śmiercią oskarżanych w nich Żydów. Choć już w XVII wieku ukazywano mędrców żydowskich spiskujących przeciwko wierze chrześcijańskiej (jak to widzimy m.in. na jednym z ma­lowideł w krużgankach klasztoru oo. dominikanów w Janowie Podlaskim), to jednak nikt nie pomawiał ich jeszcze o chęć zapanowania nad światem.

Stale odbywające się w szlacheckiej Rzeczypospoli­tej sejmy żydowskie czterech prowincji (tzw. waady) uchodziły uwadze opinii szlacheckiej, która najwidocz­niej nie widziała w tych zgromadzeniach spotkań groź­nych dla chrześcijan. Kiedy jednak Napoleon zwołane w 1806 r. do Paryża zgromadzenie żydowskich rabinów i uczonych nazwał „wielkim sanhedrynem" obudziło to podejrzenia, iż jest on tajnym rządem, który istniał od wieków, stale działając na szkodę świata i dopiero teraz się ujawnił. O demonicznej konspiracji wszechpotężnego żydostwa, którym kieruje „filozofski Sanhedryn", czyta­my już w przekładzie wspomnianej książki Barruela.

Zmarły w 1820 r. autor pod koniec życia roz­budował jeszcze swą teorię światowego spisku: gęstą siecią lóż masońskich, których wpływy miały docierać do najmniejszych nawet zakątków, kierowała rzekomo najwyższa rada, złożona z 21 członków, wśród których nie mniej niż dziewięciu stanowili Żydzi. Barruel ob­darzył ją tymi samymi właściwościami, jakie później przypisywano Mędrcom Syjonu: talenty organizacyjne oraz olbrzymie wpływy rada miała łączyć ze zdolnością do całkowitej konspiracji wobec społeczeństw zacho­dniej Europy, nieświadomych złowrogiej roli, którą organizacja odgrywa oraz potęgi, jaką posiada. W świa­towy spisek Żydów przeciwko chrześcijaństwu wierzył „papież" francuskich konserwatystów Joseph Marie de Maistre (1753-1821), zagorzały zwolennik podpo­rządkowania władzy świeckiej duchowemu władztwu Rzymu.

Skoro istniał spisek to jego przywódcy musieli się gdzieś potajemnie zbierać. Dość powszechnie, zwłaszcza w literaturze poświęconej „prehistorii" Protokołów mędrców Syjonu, przyjmuje się, iż pierwszy takie ze­branie opisał dziennikarz niemiecki, Herman Goedsche, autor sensacyjnych powieści wydawanych pod pseudo­nimem: Sir John Retcliffe. W jednej z nich, zatytułowa­nej Biarritz (Berlin 1868) zamieścił on opis takiego spotkania, jakie Sanhedryn miał co sto lat odbywać na żydowskim cmentarzu w Pradze czeskiej. Należy wszak­że przypomnieć, że o trzydzieści lat wcześniej ukazała się

Nie-Boska komedia Zygmunta Krasińskiego (Paryż 1835), w której „przechrzty" odgrywają rolę inspirato­rów opisanej w tym dramacie rewolucji.

Zgromadzeni wokół Talmudu z jego kart czerpią nienawiść do chrześcijaństwa, któremu przysięgają za­gładę. „Chórowi przechrztów" poeta każe powoływać się na Jehowę: on to „nami, gdyby splotami niezmiernej gadziny, oplótł świat czcicielów Krzyża, panów naszych, dumnych, głupich, niepiśmiennych" (to jest nieznają- cych ksiąg prawdziwej wiary). Ostateczny tryumf kiero­wanej przez Pankracego rewolucji to zarazem zwycięs­two owego spisku. „Chwil kilka jeszcze, jadu żmii kropel kilka jeszcze — a świat nasz, o bracia moi".

Jak wynika z korespondencji autora dramatu z Au­gustem Cieszkowskim Zygmunt Krasiński wierzył w is­tnienie takiej właśnie konspiracji. Jego zdaniem Żydzi zawsze knuli ohydne spiski, zwłaszcza przeciwko chrześ­cijańskiemu światu. „Moja scena o przechrztach nie taka bajeczna. Wiele prawdy w niej" — pisał poeta w lipcu 1848 r. W przekonaniu tym utwierdziła go książka Jana Czyńskiego, wydana w r. 1833 po francus­ku (w Paryżu), w której autor dowodził, iż Żydzi, podobnie jak wszystkie warstwy upośledzone, są natu­ralnymi sprzymierzeńcami wszelkich rewolucji. Warto dodać, iż niechętne tej grupie etnicznej stanowisko zaj­mował ojciec Zygmunta, Wincenty Krasiński, który jeszcze przed wybuchem powstania listopadowego do­magał się ograniczenia praw publicznych Żydów.

Angielski przekład Nie-Boskiej komedii ukazał się w 1923 r., w chwili gdy trwały tam spory na temat autentyczności Protokolow mędrców Syjonu. Wspomina o nich przedmowa, którą poprzedził to dzieło Gilbert K. Chesterton. Głośny pisarz angielski, znany ze swych konserwatywnych poglądów, podkreśla, iż Krasiński plany rewolucji każe snuć ,,w jakimś sekretnym Sanhed­rynie, gdzie ci Żydzi układają plan zniszczenia naszej społeczności w takich samych prawie ściśle słowach, jakie później przypisywano Mędrcom Syjonu". Chester­ton pisze, że dla przeciętnego Anglika jest to nowość, gdyż dopiero przed kilkoma laty gazety zaczęły napo­mykać o ich Protokołach. Pojawienie się tego motywu już w utworze wydanym w r. 1835 należy więc uznać za rzecz „prawdziwie rewelacyjną. Przecież w Rewolucji Francuskiej nie było mowy o semityzmie, ani o an­tysemityzmie. [...] Krasiński musiał spostrzec ten ele­ment bolszewizmu, czy to dlatego, że we wschodniej Europie był on zupełnie oczywisty nawet już wtedy, czy też dlatego, że był to człowiek niezwykle przeniklliwy i przewidujący".

Już w 1841 r. ukazało się pierwsze tłumaczenie Nie-Boskiej komedii na język niemiecki; następne wyszło w jedenaście lat później. Być może jedno z nich miał w ręku Goedsche, choć nie jest to wcale aż takie pewne. Trudno natomiast przypuścić, aby sam pisząc sensacyjne powieści nie znał swego kolegi po piórze, Aleksandra Dumasa. Przypomnijmy, że powieść Du­masa Józef Balsamo zaczyna się w r. 1770 od tajnego spotkania przywódców francuskiej masonerii. Począt­kowo planują oni wywołanie rewolucji i szturm Bastylii; na wieść wszakże o możliwości objęcia tronu przez nowego władcę odkładają jej wybuch na lat dwadzie­ścia. Masoni mają bowiem nadzieję, iż Ludwik XVI skompromituje samą instytucję monarchii oraz cały stary ustrój (ancien régime).

W powieści Biarritz natomiast przedstawiciele trzy­nastu plemion Izraela informowali zebranych o po­stępach osiągniętych w walce o panowanie nad światem. Droga do władzy wiodła przez nagromadzenie złota, podkopywanie autorytetu Kościoła i armii, wywoły­wanie rewolucji, opanowanie prasy; na zakończenie zebrania przewodniczący z plemienia Levi zapowiedział, że jeśli dalszy rozwój wypadków będzie posiadał równie pomyślny przebieg, to za następnych sto lat Żydzi staną się rzeczywistymi panami świata, a chrześcijanie ich pachołkami. Spiskowcy nie podejrzewali jednak, że ich obradom przysłuchuje się dwóch mężczyzn (nie­miecki uczony i ochrzczony Żyd), którzy zaprzysięgli sobie, iż uczynią wszystko, aby przeszkodzić w realizacji tego diabelskiego planu.

Spotkania przywódców Izraela

Powieść Biarritz dość rychło zyskała znaczną po­pularność, i to właśnie ze względu na rozdział zatytuło­wany A uf dem Judenkirchhof in Prag (Na żydowskim cmentarzu w Pradze). W paru krajach pojawiły się przedruki tego właśnie rozdziału, przy czym jako tytuł dawano niekiedy Mowę rabinów, lub też — pozostawia­jąc dawny — w podtytule dorzucano Żydzi panami świata. Mowa rabinów, przypisana jednak tylko jed­nemu z nich (rabinowi Reichhornowi), ukazała się w okresie międzywojennym również w polskim tłuma­czeniu. Znajdujemy w niej twierdzenia, które staną się później myślą przewodnią Protokołów mędrców Syjonu. Mowa kreśliła bowiem dzieje walki Żydów o zapanowa­nie nad światem; w tym celu gromadzą w swych rękach całe jego złoto. Zawierała wezwanie do walki z Koś­ciołem (prowadzić ją mieli również pozornie tylko ochrzczeni żydowscy neofici), rozciągnięcia wpływów na młodzież i prasę, wchodzenia do rządów. Mówcy wyra­żali przekonanie, iż ostateczny tryumf Izraela jest już bliski dzięki głupocie i ślepocie mas, które zawsze dają się prowadzić krzykaczom, „a któż lepiej i głośniej od Żyda hałasować i blagą otumanić potrafi?"11. Szczególną popularnością cieszył się ten tekst w Niemczech; w ostat­niej ćwierci ubiegłego stulecia stały się one głównym ośrodkiem, z którego propaganda antysemicka promienio­wała na całą ówczesną Europę. Powieść Biarritz stanowiła w niej szczególnie użyteczny oręż: z jednej bowiem strony trudno było poważnie polemizować z fikcją literacką, z drugiej zaś entuzjaści tej opowieści twierdzili, iż Goed- sche w sfabularyzowanej formie przedstawia rzeczywiste wydarzenia. Rychło też zaczęła ona należeć do druków, o których już w XVI stuleciu pisano, iż „pachną krwią". Mową rabinów posłużył się m.in. znany rosyjski antysemi­ta, Pawelacz Kruszewan, przygotowując krwawy pogrom Żydów w Kiszyniowie (1903). Do motywu stanowiącego jeden z głównych wątków powieści Biarritz nawiązał serbski publicysta, Osman-Bey, działający w Niemczech. Z tą tylko różnicą, iż zebranie tajnej rady żydowskiej przeniósł do Krakowa, gdzie około 1840 r. miała ona obradować nad sposobami zawładnięcia światem (Osman- -Bey, Die Eroberung der Welt durch die Juden, Wiesbaden 1875). Także i ta książka zyskała znaczną popularność, o czym świadczą liczne wznowienia, jakie ukazały się również i w naszym stuleciu.

Jeszcze dalej idący element fantazji wprowadził do propagandy antyżydowskiej Gougenet des Mousseaux w książce Le Juif, le judaisme et la judaisation des peuples chrétiens (Żyd, judaizm i judaizacja narodów chrześcijań­skich, Paris 1869), którą jeden z badaczy nazywa Biblią współczesnego antysemityzmu12. Zdaniem Mousseaux tajny spisek żydowski działa pod bezpośrednim zwierz­chnictwem szatana i dąży do wprowadzenia jego kultu w całym świecie. Notabene to samo zarzucano temp­lariuszom podczas ich procesów; także jezuici na krótko przed wypędzeniem arian z Polski pomawiali ich, że w swych zborach oddają cześć diabłu. Pod koniec XIX wieku zwłaszcza we Francji zaczęły się mnożyć ataki na masonów, którzy podobne praktyki mieli stosować w lożach. Zainteresowanie opinii publicznej tymi „rewe­lacjami" zręcznie wykorzystał francuski dziennikarz Ga­briel Jogand-Pages. W latach 1892-1894 wydał on pod pseudonimem Leo Taxil książki o kulcie szatana, jaki rzekomo praktykowali wolnomularze. Dla zwolenników antysemityzmu nie ulegało wątpliwości, iż za tym wszys­tkim stoją Żydzi.

Zdaniem Gougenota des Mousseaux pragną oni doprowadzić świat do takiej ruiny gospodarczej, iż zro­zpaczona ludzkość za jedyny ratunek uzna poddanie się panowaniu a właściwie tyranii królów żydowskich. Po­służą się w tym celu podporządkowaną sobie prasą oraz pieniędzmi, które zdołali zgromadzić kosztem chrześ­cijan. Te same poglądy odnajdziemy później w Protoko­łach mędrców Syjonu.

Propaganda antysemicka sięgnęła również do wy­wodzących się jeszcze ze średniowiecza oskarżeń o mor­dy rytualne. Wysuwał je również nasz rodak Hipolit Lutostański, który w r. 1876 opublikował osobną książ­kę poświęconą używaniu przez Żydów krwi chrześcijań­skiej do celów kultowych. To dzieło eksksiędza, który przeszedł na prawosławie, zostało wydane na koszt państwa, stając się m.in. lekturą młodego carewicza (przyszłego Aleksandra III). W kilkanaście lat później Lutostański zwrócił się do czołowych przedstawicieli rosyjskiego żydostwa z propozycją napisania — za po­kaźnym wynagrodzeniem — pracy, która obalałaby tezy tamtej książki. W razie nieprzyjęcia oferty groził kon­tynuowaniem antysemickiej propagandy. Ponieważ Lu­tostański nie otrzymał żadnych pieniędzy, kontynuował ją aż do rewolucji 1905 r., kiedy to ponownie odwołał swoje tezy na temat mordów rytualnych.

Podobnie zresztą postąpił wspomniany już Taxil, który w 1897 r. określił to co pisał poprzednio na temat kultu diabła w lożach masońskich jako mistyfikację, tworzoną z chęci zysku i — zabawy. Jego poprzednie publikacje nadal jednak znajdowały chętnych czytel­ników, a w okresie międzywojennym doczekały się na­wet tłumaczenia na polski. Także i książkę Lutostań- skiego wykorzystano jako materiał dowodowy w proce­sie o mord rytualny, który został wytoczony w r. 1913 w Kijowie (słynna na całą Europę sprawa Mendela Bejlisa, zakończona wyrokiem uniewinniającym). W przeciwieństwie jednak do Lutostańskiego i Taxila, właściwy autor Protokołów mędrców Syjonu nigdy nie zdradził swej tożsamości. Wśród licznych zarzutów sta­wianych tam Żydom brak było pomówienia o mordy rytualne.

Treść Protokołów

Pamflet ten, oparty rzekomo na wykładach wy­głoszonych podczas I Kongresu Syjonistycznego w Ba­zylei (1897) został po raz pierwszy ogłoszony w peters­burskim czasopiśmie „Russkoje Znamia" (1903), w dwa lata później ukazał się zaś w postaci oddzielnej książki. Data ta nieprzypadkowo zbiegła się z wydarzeniami rewolucji 1905 r. Wszystko wskazuje bowiem na to, iż Protokoły zostały sporządzone z inicjatywy carskiej ochrany, która z ich pomocą chciała zwalczać ruch rewolucyjny. Z Protokołów wynikało, że sprawcami wszystkich przewrotów społecznych są Żydzi, spodzie­wający się na tej właśnie drodze dojść do panowania nad światem. „Autor lub autorzy tej broszury usiłują wmówić czytelnikowi, że od stuleci istnieje ogólnoś­wiatowy spisek, którego uczestnicy stawiają przed sobą cel ustanowienia żydowskiego «superrządu». Do osiąg­nięcia tego celu mają jakoby prowadzić: inspirowanie rewolucji, wywoływanie zamieszek i buntów, roznieca­nie walki klas oraz powodowanie rozkładu społeczeń­stwa przez upijanie go" — piszą dwaj radzieccy his­torycy w artykule ogłoszonym przed paroma laty w ty­godniku „Ogoniok"13.

Z opinią tą koresponduje osąd francuskiego jezuity, wyrażony swego czasu na łamach katolickiego „Nouvel­le Revue Théologique" (nr 1, 1938). Pierre Charles SJ pisał wówczas: „Studiując nieco dokładniej całość Pro­tokołów, łatwo jednak dostrzec, iż te cyniczne plany światowego przewrotu są żałośnie ubogie; roi się w nich od sprzeczności; nieustannie zakładają rozwiązanie naj­ważniejszych problemów, a niedorzeczność zalecanych tam środków działa uspokajająco. Jeśli tajemniczy Mędrcy Syjonu istotnie nie mają żadnej innej mądrości prócz objawionej na tych stronicach, świat może spać spokojnie"14.

Ponieważ Protokoły roją się nie tylko od sprzeczno­ści, ale i od powtórzeń spróbujmy przedstawić ich treść w układzie problemowym. Najogólniej biorąc zawierają one trzy wątki, a mianowicie krytykę liberalizmu, omó­wienie sposobów jakimi Mędrcy pragną dojść do wła­dzy, wreszcie wizję świata, który ma powstać po zwycię­stwie zawiązanego przez nich spisku. Ich twórcy (twórca?) wychodzą z założenia, iż wolność polityczna, tak pociągająca wielu ludzi, nie może być nigdy w prak­tyce urzeczywistniona. Korzystała z niej kiedyś arysto­kracja sprawująca władzę dla dobra wszystkich, ale jej rządy należą już do przeszłości. Liberalizm jako kieru­nek polityczny nie zdał egzaminu, doprowadzając jedy­nie do chaosu. Narody okazały się niezdolne, aby rzą­dzić się same; nie wiedzą dobrze czego chcą i łatwo dadzą się oszukiwać. Zaprowadzić porządek może jedy­nie despota, nie cofający się przed terrorem. Przemoc jest jedyną sprawdzającą się formą rządu: do jej sprawo­wania niezbędna jest siła, ta zaś wynika z posiadania kapitału. Światem rządzi dziś zło. Następnie Protokoły stwierdzają, iż do zdobycia nad nim całkowitej władzy niezbędne jest doprowadzenie do ruiny państw chrześ­cijańskich, nad czym Mędrcy Syjonu od dawna pracują. Należy w tym celu wszelkimi sposobami wprowadzać i popierać destabilizację, przede wszystkim zaś wywoły­wać rewolucje społeczne, rozruchy i niepokoje.

Istniejący system polityczny umożliwia wykorzys­tanie do tego celu walk parlamentarnych, jak również walk między partiami, których ilość należy mnożyć. Stale trzeba utrzymywać i podsycać niezadowolenie ro­botników, podkopywać zaś autorytet władzy. Jest on i tak osłabiony na skutek wprowadzenia systemu prezy­denckiego. Stanowiska te należy obsadzać marionet­kami, którymi łatwo jest kierować, a więc najlepiej ludźmi o zaszarganej przeszłości. Narzędziem sprawo­wania władzy powinny stać się także loże masońskie, z których należy usunąć jednostki nieposłuszne. Prze­mysł winien zostać objęty monopolem, aby można było za jednym zamachem zniszczyć nieżydowskie kapitały, gdy tylko Mędrcy zechcą objąć władzę.

W stosunkach międzynarodowych należy tak dążyć do skłócenia ze sobą państw, aby utrzymanie stałego pokoju na świecie stało się niemożliwe. Trzeba rozwijać zbrojenia, jak najczęściej musi przychodzić do wojen, nie przynoszących zysku żadnej ze stron. Za wszelką cenę winno się podkopywać moralność nasyłając swoich ludzi w charakterze nauczycieli i służby domowej do rodzin chrześcijańskich. Trzeba popierać prostytucję i pijaństwo. Ponieważ „goje" mogą podejmować próby przeciwstawienia się temu spiskowi należy podburzać prosty lud przeciwko rządzącym. Jeśli Mędrcy zdołają sprawić, aby zapanował głód, wówczas pewnego dnia we wszystkich krajach jednocześnie wybuchnie rewolu­cja, która zniszczy własność prywatną (wyjąwszy oczy­wiście majątek samych Żydów). Gdyby Europa wbrew oczekiwaniom wystąpiła przeciwko władzy Mędrców — wówczas „odpowiemy armatami amerykańskimi, chińskimi lub japońskimi" (VII, 6)15. Jeśli goje powsta­ną z bronią w ręku, wtedy zostaną wysadzone w powie­trze tunele metra, budowane w tym właśnie celu we wszystkich stolicach. Ta część ludności, która pozos­tanie a zechce jeszcze stawiać opór, będzie zniszczona przy pomocy umyślnie rozsiewanych epidemii.

W Protokołach czytamy, iż Mędrcy mogą być du­mni z tego, co już zdołali uczynić. Zniszczyli bowiem religię, zwłaszcza zaś chrześcijaństwo. Tam skąd usunię­to jezuitów papiestwo stało się w praktyce bezbronne i może być w każdej chwili obalone. Upadł również prestiż świeckich władców; zamachy tak ich wystraszyły, iż bez ochrony nie odważają się pojawiać publicznie. Natomiast ich mordercy są wysławiani jako męczennicy. Towarzyszy temu powszechna ruina gospodarcza; długi państwowe rosną a finanse są w opłakanym stanie. Niebawem państwa chrześcijańskie, znajdujące się w tak katastrofalnym położeniu, będą szczęśliwe mogąc się poddać władzy Mędrców, którzy założyli już zresztą fundamenty swego panowania. Na miejscu arystokracji pojawiła się plutokracja sprawująca rządy za pomocą pieniądza. Zdominowała ona system prawny, o czym świadczy wprowadzenie tak diabelskiego pomysłu, ja­kim są sądy rozjemcze. Mędrcy opanowali również oświatę wprowadzając poprzez ich agenta, niejakiego Bourgeois, system nauki poglądowej „mającej zamienić gojów w bezmyślne zwierzęta" (XVI, 8). Protokoły mia- }y tu niewątpliwie na myśli Leona Bourgeois (1851- -1925), który w r. 1898, a więc w okresie ich pow­stawania był ministrem oświaty, zasłużonym dla refor­my szkolnictwa we Francji. Przede wszystkim jednak Mędrcy kontrolują politykę i polityków. Wszystkie par­tie od skrajnie prawicowych do najbardziej radykalnych stanowią w istocie posłuszne im narzędzia. Dzięki ma­sonerii mają zaś dostęp do najważniejszych tajemnic państwowych.

Po toczonej przez wiele lat walce, która pochłonęła tyle ofiar, w tym również Żydów, Mędrcy Syjonu zbli­żyli się do ostatecznego celu, który zostanie osiągnięty być może już w ciągu najbliższych stu lat. Jest nim zbudowanie światowego imperium Żydów, gdzie władzę sprawowaliby książęta z domu Dawida. To sam Bóg powołał ich na władców świata. W tym przyszłym państwie masy będą trzymane z dala od polityki, wszys­tkie publikacje zostaną poddane surowej cenzurze, a swoboda słowa i zebrań poważnie ograniczona. Każdy zostanie poddany stałemu nadzorowi ze strony tajnej policji, która będzie znacznie rozbudowana, nieposłu­szeństwo karane równie surowo jak kradzież czy mord. Od obywateli będzie się wymagać całkowitej i bezwa­runkowej subordynacji, równocześnie zaś obiecywać, iż w dalekiej przyszłości wszystkie te ograniczenia zostaną zniesione. W istocie jednak prawdziwa wolność nigdy nie zapanuje.

Państwo zadba natomiast o pomyślność gospodar­czą obywateli. Bezrobocie ulegnie likwidacji, wysokość podatków dostosowana do posiadanego majątku. Straj­ki zostaną zakazane a pijaństwo surowo wzbronione. Uczyni się wszystko, aby masy pozostały spokojne i za­dowolone. Będzie obowiązywać jasne i nieomylne pra­wodawstwo, a sędziowie będę wymierzać sprawiedli­wość w sposób nienaganny. Na władców zostaną powołani właściwi ludzie o nieskazitelnym charakterze moralnym, niegodni tronu dziedzice będą bezwzględnie usuwani. Panujący winien prowadzić się bez zarzutu i nie może posiadać osobistego majątku. Władca świata będzie się swobodnie przechadzał wśród poddanych i „prowadził na placach publicznych rozmowy z naro­dem" (XXIV, 2). Otaczać go jednak będzie zawsze „niewidoczna straż" (XVIII, 4), dziś powiedzielibyś­my: służba bezpieczeństwa. Pod jego berłem narody świata będą szczęśliwe a królestwo Syjonu trwać będzie wiecznie16.

Pamflet Joly'ego ukazał się wcześniej

Protokoły mędrców Syjonu niemal od razu zyskały olbrzymią popularność, do której jeszcze powrócę. Nie przerwało jej wcale odkrycie pierwowzoru, które za­wdzięczamy Filipowi Gravesowi, korespondentowi „Ti- mesa" w Konstantynopolu. Pewien Rosjanin, były po­siadacz ziemski, skądinąd szczery wyznawca prawo­sławia i zwolennik monarchii konstytucyjnej, przekazał mu książkę jaką nabył tam wraz z innymi od jednego z oficerów ochrany, który znalazł schronienie w Turcji. Jej pierwsze strony były wydarte, poszukiwania podjęte w Bibliotece British Muséum pozwoliły jednak ustalić, że jest to dzieło paryskiego adwokata, Maurice'a Jo­ly'ego (1829-1878), Dialogue aux Enfers entre Montes­quieu et Machiavel, wydane w 1864 r. w Brukseli. Ten dialog w piekle między Monteskiuszem a Makiawelem należał do tak modnego we Francji, i to od końca XVII wieku poczynając, gatunku „rozmów umarłych", w któ­rych notabene często występowały postacie obu tych polityków. „Miały one zazwyczaj za rozmówców wybit­ne i sławne postacie historyczne, pochodzące z różnych krajów i epok, które spotykały się ze sobą w krainie cieni, dyskutując na różnorakie tematy"17. Do tej formy literackiej wypowiedzi sięgali autorzy tak wybitni, jak Bernard Fontenelle, François Fenelon, Wolter, a w Pol­sce Ignacy Krasicki.

Joly nie należał do tej elity francuskiej literatury; agresywny publicysta polityczny był nieubłaganym prze­ciwnikiem rządów Napoleona III, który dotkliwie ogra­niczył prawa parlamentu skupiając w swych rękach całą inicjatywę ustawodawczą. Wolności obywatelskie zosta­ły zlikwidowane a prasa w praktyce zakneblowana: cenzury wprawdzie nie wprowadzono, ale „nieustanna groźba grzywien, zawieszeń, zamknięcia gazety zmusza­ła redakcje do potulnej autocenzury". Kontroli rządo­wej poddano nie tylko teatr, szkoły i wydawnictwa lecz nawet kawiarnie jako miejsca, w których toczyły się dyskusje polityczne. Wprowadzona w 1858 r. ustawa o powszechnym bezpieczeństwie dawała rządowi „pra­wo arbitralnego internowania, wyganiania, deportowa­nia bez sądu wszystkich przeciwników reżimu"18. Nale­żący do nich Joly swój pamflet, w którym występuje Monteskiusz, broniący zasad liberalizmu i Makiawel jako rzecznik cynicznego despotyzmu, opublikował przezornie za granicą, co mu niewiele pomogło. Cały nakład książki został już na granicy skonfiskowany przez francuską policję, a samego autora skazano w kwietniu 1865 r. na piętnaście miesięcy więzienia. Nie trzeba dodawać, że jej kolportaż był surowo zabronio­ny, co zresztą nie przeszkodziło dalszym anonimowym wydaniom we Francji i Belgii.

W serii artykułów, ogłoszonych na łamach „Time- sa" (numery z 16-18 sierpnia 1921 roku) Graves prze­konująco wykazał, że Protokoły stanowią w znacznej mierze plagiat z tego właśnie pamfletu. Ich autorzy zastąpili 25 dialogów 24 protokołami, w 8 z nich zapo­życzenia „stanowią więcej niż połowę tekstu, a siódmy protokoł został przepisany prawie w całości. Z 2560 wierszy zostało wykorzystanych, bez wprowadzenia ja­kichkolwiek zmian, aż 1040"'9. W Protokołach usunięto oczywiście nazwiska Makiawela i Monteskiusza a wpro­wadzono „gojów" oraz Żydów, o których Joly nie wspomina ani słowem. Poglądy włoskiego humanisty włożono w usta Mędrców Syjonu sugerując, iż chcą przy pomocy metod (stosowanych, dodajmy, m.in. przez Na­poleona III) zawładnąć światem. Również i wizja jego przyszłości pod rządami króla z pokolenia Dawida stanowi oczywiście twór autora (autorów) Protokołów. W obfitej literaturze im poświęconej dość często pojawia się w charakterze załącznika zestawienie odpowiednich fragmentów obu utworów. Ponieważ jednak porówna­nie wszystkich zapożyczeń zmusiłoby nas do ponow­nego przedruku aż 40% Protokołów ograniczymy się do kilkunastu tylko przykładów:



Joly

Zły instynkt u człowieka jest silniejszy niż dobry. [...] Wszyscy ludzie pragną dominacji [...] nie ma takiego, co nie stałby się ciemiężycie- lem, gdyby mógł [...] wszyscy lub prawie wszyscy gotowi są poświęcić prawa innych dla własnych interesów.

Kto utrzymuje w ryzach te krwawe zwierzęta, co zowią się ludźmi?

Protokoły

Ludzie o popędach złych są znacznie liczniejsi od zacnych. Każdy człowiek pragnie wła­dzy [...]

Każdy chciałby zostać dykta­torem, gdyby mógł [...] niewielu jest takich, którzy nie byliby gotowi poświęcić wspól­ne dobro, by osiągnąć własną korzyść (I, 1).

Co poskramiało zwierzęta drapieżne zwane ludźmi?

\J początków społeczeństw le­ży brutalna i niepohamowana siła, potem jest prawo, czyli znowu silą regulowana przez

formę.

Wolność polityczna to idea względna.

Miast myśleć o naprawie opi­nii publicznej, trzeba ją naj­pierw oszołomić, uczynić nie­pewną przez zdumiewające sprzeczności.

Wprowadziłbym na przykład olbrzymie monopole finanso­we, rezerwuary majątku pub­licznego, od których tak ściśle zależeć będzie los wszystkich prywatnych fortun, że zostały­by pochłonięte nazajutrz po wszelkiej katastrofie politycz­nej.

Monteskiuszu, jesteś ekonomi­stą, doceń więc wartość tej kombinacji.

Arystokracja jako silą polity­czna zniknęła, lecz ziemiańska burżuazja jest jeszcze elemen­tem oporu.

Może konieczne będzie zubo­żenie jej lub nawet całkowite zrujnowanie. Wystarczy na to zwiększyć koszta obciążające własność ziemską. [Należy] przesadnie rozwijać przewagę państwa, czynić zeń

W okresie kształtowania się ustroju społecznego ludzie ule­gali sile ślepej i brutalnej, na­stępnie zaś prawu, które nie jest niczym innym, jak tąż si­lą, lecz zamaskowaną (1,2) Wolność polityczna jest ideą, nie zaś faktem (I, 3). Aby owładnąć opinią społecz­ną, należy ją doprowadzić do dezorientacji, głosząc z róż­nych stron tyle poglądów spo­łecznych [...] dopóki goje nie zbłądzą w tym labiryncie (V, 10).

Wkrótce zaczniemy organizo­wać olbrzymie monopole, zbiorniki kolosalnych bo­gactw, od których nawet zna­czne majątki gojów będą zale­żne o tyle, że zatoną wraz z kredytem państw nazajutrz po katastrofie politycznej.

Niechaj ekonomiści rozważą doniosłość tej kombinacji (VI, 1)

Arystokracja gojów jako siła polityczna nie istnieje [...] lecz jako posiadaczka terenów szkodliwa jest dla nas [...] Wobec tego za wszelką cenę musimy ją wyzuć z ziemi [...] Najlepszym sposobem po temu jest powiększenie ciężarów, czyli obdlużenia ziemi (VI, 4). Wszelkimi sposobami winniś­my podnieść znaczenie nasze- opiekuńczego władcę, inicjują­cego i nagradzającego.

Trzeba doprowadzić do tego, aby iv państwach byli już tylko proletariusze, kilku milione­rów i żołnierze.

Władza będzie musiała przy­ciągnąć do siebie wszystkie si­ły i wszystkie talenty cywiliza­cji, w której żyje. Będzie mu­siała się otoczyć publicystami, rzeczoznawcami prawa, ludź­mi administracji [...] Potrzebny jest prócz tego świat ekonomistów [...] ban­kierów, przemysłowców, kapi­talistów [...] ludzi mających miliony, bowiem w istocie wszystko będą rozstrzygały

cyfry.

Machiavel: Wprowadzę głoso­wanie bez rozróżnienia klas ani różnic podatkowych, przy pomocy którego od razu zor­ganizowany zostanie absolu­tyzm.

Wszędzie, pod różnymi na­zwami, lecz z bardzo podob­nymi atrybutami, odnajduje się organizację ministerialną, senat, ciało ustawodawcze, ra­dę państwa, sąd kasacyjny.

Jak bóg Wisznu, moja prasa go nadrządu, wystawiając go jako protektora, wynagradza­jącego wszystkich (VI, 48). Niezbędne jest doprowadzenie do tego, żeby [...] istniały we wszystkich państwach tylko masy proletariatu, garść odda­nych nam milionerów i żołnie­rze (VII, 1)

Rząd nasz winien otoczyć się wszelkimi silami cywilizacji wśród których będzie musiał działać, toteż otoczy się pub­licystami, prawnikami, prak­tycznymi administratorami [...] (VIII, 2). Otoczymy nasz rząd całym sztabem ekonomistów [...] Będzie nas okrążała cała ple­jada bankierów, przemysłow­ców i kapitalistów, a przede wszystkim milionerów, bo­wiem w istocie wszystko będą rozstrzygały cyfry (VIII, 4). Toteż musimy dopuścić do głosowania wszystkich, bez różnicy klas i cenzusu, aby wprowadzić absolutyzm więk­szości (IX, 4).

Pod różnymi nazwami we wszystkich krajach istnieje mniej więcej to samo. Przed­stawicielstwo narodowe, mini­sterstwa, senat, rada państwa, ciała prawodawcze i wyko­nawcze (X, 7). Państwo nasze będzie apolo-

mieć będzie sto ramion i te gią bożka Wisznu [...] Dzien- ramiona podadzą dłoń wszyst- niki nasze będą [...] posiadały kim odcieniom opinii. sto rąk, z których każda bę­

dzie wyczuwała jakiś puls ja­kiegoś kierunku myśli społecz­nej (XII, 5 i XVII, 8). W wieku 18 lat człowiek wtrą- Uniwersytety nie powinny wy- ca się do układania konstytucji puszczać ze swoich murów tak jak pisze tragedie. młokosów, smażących plany

konstytucji, jakby komedie al­bo tragedie [...] (XVI, 2).

Porównując oba teksty łatwo się przekonać, iż poglądy wygłaszane w pierwowzorze przez Makiawela autor (autorzy) Protokołów włożyli w usta tajemniczemu wykładowcy, którym miał być jeden z anonimowych Mędrców Syjonu. To, co Joly-Makiawel ukazywał jako porządek polityczny, zaprowadzony już przez Napoleo­na III, w apokryfie zostało zamienione na proroctwo. Joly stara się udowodnić, iż despota za pozorami demo­kracji potrafi ukryć swą władzę absolutną, w Protoko­łach natomiast twierdzi się, że już w tej chwili wszelkie formy ustroju demokratycznego stanowią parawan, za którym Mędrcy Syjonu stopniowo przejmują władzę nad światem.

Ten pośpiesznie i niedbale, powtórzmy to raz jesz­cze, sporządzony dokument odbiegał w wielu punktach od logicznego pamfletu paryskiego adwokata. Joly wy­raźnie rozróżnia politykę Napoleona III prowadzącą do uzyskania pełnej władzy od tej, którą będzie stosować kiedy ją wreszcie zdobędzie. Autor (autorzy?) Protoko­łów nie bawią się w podobne niuanse. Na samym ich początku czytamy na przykład, że Mędrcy Syjonu już dysponują pełną władzą nad światem. Następnie jednak mówi się, że upłynie jeszcze sto lat zanim ją uzyskają.

Z jednej strony przechwalają się strachem, jaki masy „gojów" przed nim czują, z drugiej zaś twierdzą, że rządy nie podejrzewają nawet istnienia światowego spisku i nie wiedzą, co im Mędrcy przygotowują. Despota, atakowany przez Joly'ego, chciał panować tylko nad Francją, tymczasem Mędrcom Syjonu przy­pisuje się chęć zawładnięcia całym światem. Wreszcie, ataki na liberalny system i wyraźną nostalgię za czasa­mi, w których dzierżyła je ziemiańska arystokracja, wierna monarchii, trudno by uznać za wymysł li tylko żydowski, skoro podobne poglądy wyrażało wielu kon­serwatystów europejskich XIX stulecia, od Josephe'a de Maistre poczynając, a na naszym Henryku Rzewus­kim kończąc. Stąd też niektórzy wydawcy Protokołów, w obawie przed nadwątleniem wiary w ich autentycz­ność, opuszczali te fragmenty lub też przyznawali, że mogą to być wtręty poczynione w trakcie kolejnych redakcji.

Zapożyczenia od Joly'ego, z których przytoczyłem przecież jedynie drobną część, były tak oczywiste, że zwolennicy tezy o autentyczności Protokołów musieli się w ich obronie uciec do najbardziej karkołomnych argumentów. Zaczęto więc twierdzić, iż Maurice Joly był w rzeczywistości Żydem (we Francji dawano mu imię Mojżesz, przedwojenny wydawca Protokołów, Bo­lesław Rudzki nazywa go stale Mośkiem), który dopuś­cił się podwójnej mistyfikacji. Nie tylko bowiem ak­tualny utwór polityczny ubrał w formę dialogu dwóch znanych pisarzy sprzed paru wieków, ale i w pamflet wymierzony przeciwko Napoleonowi III wpisał rady dla swych współwyznawców o sposobach jakimi mają zdobywać władzę. Uczynił to na polecenie starszyzny żydowskiej, która była niesłychanie zadowolona z na­darzającej się okazji. Dzięki niej bowiem „tak łatwo udało się wywieść w pole głupich gojów" i jawnie pouczać o sposobach i środkach jakimi „nieznani na­czelnicy" Izraela zamierzają osiągnąć i utrzymać wła­dzę „narodu wybranego" nad całym światem21.

Przypomnijmy, że Joly nie był Żydem, o czym ewidentnie świadczy jego metryka chrztu (wraz z naz­wiskami rodziców chrzestnych), opublikowana swego czasu w prasie paryskiej („Paix et Droit", listopad 1924). Nie to jest jednak w tym przypadku najważniej­sze; istotne wydaje się co innego. Po pierwsze — w ja­kim celu Żydzi mieliby ogłaszać publicznie instrukcję Joly'ego, skoro rzekome Protokoły, do których one w znacznej części weszły, tak starannie chronili przed oczyma „gojów"? Wartość podobnych wskazówek po­lega przecież w znacznym stopniu na ich poufnym charakterze. Po drugie — jeśli już z jakichś powodów Mędrcy chcieli poinformować współwyznawców o swych planach zawładnięcia światem, dlaczego uczy­nili to w formie broszury politycznej, o której dobrze wiedziano, iż będzie narażona na konfiskaty ze strony cesarskiej policji. W ówczesnej Europie nie istniały żadne przeszkody po temu, aby podobne instrukcje nie mogły się ukazać w formie bardziej bezpośredniej, choć oczywiście anonimowej. To dopiero w naszym stuleciu państwa totalitarne objęły swą kontrolą całość produk­cji wydawniczej, przejmując w praktyce wszystkie dru­karnie.

Jeszcze mniej przekonujące jest inne tłumaczenie, mianowicie, iż syjoniści zebrani w 1897 r. w Bazylei z rozmysłem popełnili plagiat, aby na wypadek dostania się Protokołów w niepowołane ręce „móc posłużyć się tym alibi i przekonywać, że to falsyfikat. Wyjaśnienie to jest równie przekonujące, co twierdzenie, iż „piramidy egipskie zbudowano, aby służyły jako most na Dunaju, zaś paryska katedra Notre-Dame to forteca, która miała osłaniać przejście przez Pireneje" — zauważa z irytacją

Pierre Charles22. Dodajmy, że uznanie tego tłumaczenia za słuszne musi prowadzić do odrzucenia poprzedniej tezy, iż pamflet Joly'ego wydali Żydzi jako instrukcję dla swych rodaków.

Kolejną próbą obrony autentyczności Protokołów jest twierdzenie, że nie mamy tu do czynienia z zapisem wykładów, wygłoszonych na kongresie w Bazylei, lecz z notatkami z prelekcji „wygłaszanych w niewiadomym miejscu i w niewiadomym czasie przez jakiegoś wybit­nego Żyda (mędrca syjonistycznego)"23. Tak czy inaczej choć ich związek z kongresem w Bazylei można — jak przyznawali niektórzy — uznać za dyskusyjny, to jed­nak ukazują one w wierny sposób umysłowość Żydów oraz ich plany zapanowania nad światem. Tłumaczenie takie przyjmował m.in. sam Adolf Hitler pisząc: „Pro­tokoły z przerażającą prawdziwością odsłaniają nam istotę i działania narodu żydowskiego, jego wewnętrzną organizację i jego ostateczne cele"24.

Podobne wyjaśnienia nie są w historii czymś no­wym. Zbliżonych argumentów używali już zwolennicy tezy o autentyczności rzekomych instrukcji jezuickich, wspomnianych poprzednio Poufnych rad. Dwa wieki wcześniej zaś strona katolicka twierdziła, iż pięć twier­dzeń głośnego herezjarchy, Mikołaja Janseniusza, potę­pionych w buli papieskiej z 1656 r., wprawdzie nie figuruje w jego dziełach ale odpowiada ściśle ich ducho­wi. Otóż Protokoły mędrców Syjonu niewątpliwie od­powiadają temu obrazowi Żydów, jaką u schyłku XIX wieku posiadano w kręgach zagorzałych antysemitów. Zapoczątkowana przez opowieść Goedschego o tajnych zgromadzeniach na cmentarzu żydowskim w Pradze wizja istnienia ich światowego rządu, gdzieś w latach osiemdziesiątych XIX stulecia została przez antysemic­ką propagandę uznana za pewnik. Skoro zaś istniał centralny ośrodek dyspozycyjny wydawało się rzeczą naturalną, iż mógł on wydać na użytek swych podwład­nych takie same instrukcje, jakie ongiś mieli rzekomo opracować jezuici w postaci Poufnych rad Towarzystwa

Jezusowego.

Spór o autentyczność Protokołów

Po dziś dzień środowiska antysemickie całego świa­ta bronią tezy o ich prawdziwości; m.in. w Związku Radzieckim występują z nią publicyści oraz czasopisma zbliżone do Towarzystwa „Pamięć". Jego nieoficjalnym organem jest miesięcznik „Nasz Sowremiennik", na którego łamach Stanisław Kunajew (notabene obecny redaktor naczelny tego periodyku) pisał, iż pochodzenie Protokołów po dziś dzień pozostaje zagadką. Nie ulega jednak wątpliwości, iż Protokoły napisali ludzie głęboko wykształceni, których można nazwać geniuszami polity­cznego zła. Cechowała ich wręcz szatańska przenik­liwość. Powstały one w oparciu o dorobek światowej myśli politycznej i stanowią znakomity podręcznik dla dyktatorów wszystkich czasów i państw. Przy czytaniu Protokołów ogarnia nas dreszcz przerażenia, gdy pomyś­limy jak wiele z zawartych tam wizji przyszłych dziejów ludzkości doczekało się w XX wieku realizacji. Zdaniem Kunajewa zasługują one na postawienie w jed­nym rzędzie z pismami Makiawela, Nietzschego, Troc­kiego i — Pol-Pota, to jest z dziełami piewców zniewo­lenia człowieka. Lenin studiował Protokoły właśnie po to, aby poznać psychologię tego typu przywódców i my­ślicieli. Byłoby więc naiwnością sądzić, pisze dalej Ku­najew, iż autorami Protokołów mogli być urzędnicy patriarchalnej carskiej ochrany. Jeśliby zatrudniała ona podobnie przenikliwych wizjonerów, to rewolucja nie byłaby nigdy w stanie zagrozić samodzierżawiu25. Lu­dzie ci, wykorzystując zawarte w nich instrukcje, z łat­wością by się rozprawili z wrogami caratu. ił

Jak widać, Kunajew hołduje odrzuconej dziś przez większość badaczy tezie, iż w ochranie służyli wyłącznie tępi biurokraci. Wręcz przeciwnie: była to jedna z naj­lepiej działających i zorganizowanych oraz najsprawniej działających policji politycznych w całej ówczesnej Eu­ropie. Potrafiła ona w doskonały sposób penetrować również i środowiska intelektualne (vide nie wyjaśniona po dziś dzień do końca sprawa współpracy z ochraną Stanisława Brzozowskiego). Liczne na to dowody przy­taczał Jan Kucharzewski w swej siedmiotomowej serii książek poświęconych dziejom Rosji XIX wieku (Od białego do czerwonego caratu), których zapewne Kuna- 1 jew nigdy nie miał w ręku26. Rosyjska policja polityczna założyła między innymi w Szwajcarii pismo „Wolnoje Słowo" (1881-1882), nader ostro atakujące carat, nie tylko instytucję ale i osobę samego władcy, Aleksandra . III. Dawało ono ochranie możliwość penetracji środo­wisk emigracyjnych, prowadzących tam ożywioną dzia­łalność polityczną. Ich zaufanie pozyskiwała ta, prowa­dzona za pieniądze rosyjskiej policji, gazeta artykułami, w których czytano: „czy wiecie czem jest w obecnym czasie Rosja? To olbrzymich rozmiarów kloaka, w któ­rej kłębią się wszelkiej barwy i wielkości robaki. [...] Z jednej strony wielomilionowa rzesza ludu, zdławiona i przybita, przebywająca nieraz w stanie bydlęcym, z drugiej — tak zwana inteligencja, zdemoralizowana do szpiku kości, masowo obrócona w szpiegów i zło­dziei..."27.

Trzeba jednak przyznać, iż w przypadku Protoko­łów ochrana nie najlepiej się spisała: jest to bowiem dokument tworzony w wyraźnym pośpiechu i w sumie dość niedbale. Nie zatarto dostatecznie śladów pierwo­wzoru, przepisując na przykład z Joly'ego Starotesta- mentowy cytat w języku łacińskim (Per me reges ré­gnant... V, 4), gdy tymczasem na syjonistycznym kongresie w Bazylei na pewno nie przytaczano Biblii po łacinie. Odbył się on w sierpniu 1897 r., tymczasem Protokoły wspominają o prezydencie, w którego prze­szłości „istnieje jakaś niewyjaśniona ciemna plama, ja­kaś «Panama»" (wykład X, paragraf zatytułowany Pa­nama). Otóż jest to niewątpliwie aluzja do Emila Loubeta, prezydenta Francji, którego z racji uwikłania w tak zwaną „aferę panamską" ulica paryska powitała po wyborze okrzykami „Panama, Panama". Miało to jednak miejsce 18 lutego 1899 r., a więc w półtora roku po kongresie w Bazylei, na którym „mędrcy Syjonu" wygłaszali rzekomo swe wykłady. Musieliby oni być naprawdę wizjonerami, gdyby zdołali i to przewidzieć. Z kolei wzmianka o metrze wiąże się niewątpliwie z kampanią jaką francuska prasa prawicowa wszczęła przeciwko Compagnie du Métropolitain (Towarzystwu Akcyjnemu Metra) sugerując, iż jest w nim za wiele akcjonariuszy żydowskiego pochodzenia. Leonowi Bourgeois miano za złe, obok wspomnianej już reformy oświaty, także wprowadzenie do rządu w okresie jego premierostwa (1895-1896) aż dziesięciu masonów.

Powyższe wzmianki pozwalają nie tylko na przy­pisanie Protokołom francuskiej proweniencji ale i na ustalenie z pewną dokładnością czasu ich powstania, skoro wszystkie te sprawy (wybór Loubeta, ataki na akcjonariuszy metra, reforma oświatowa podjęta przez Léona Bourgeois) przypadały na sam schyłek XIX stu­lecia. W związku z tym rodzi się mimo woli przypusz­czenie, iż w pierwotnym zamyśle ich twórców (twórcy) Protokoły miały zostać wydane jako uwspółcześniona wersja pamfletu na rządy III Republiki (podobnie jak utwór Joly'ego był zamaskowanym atakiem na system polityczny stworzony przez Napoleona III).

Niechlujstwo, z jakim sporządzono Protokoły, jest tym bardziej zastanawiające, gdy się przypomni, że nie była to pierwsza próba podejścia rosyjskiej policji poli­tycznej do tego tematu. Już w r. 1864 jej tajny agent, niejaki Jakub Bratman, notabene Żyd z pochodzenia, napisał książkę, w której starał się dowieść, iż na terenie całej Rosji działa tajna organizacja żydowska, ściśle powiązana z Alliance Israélite Universelle (Międzynaro­dowym Stowarzyszeniem Żydów, powstałym w 1860 r.), mającym swą siedzibę w Paryżu. Książka, oparta na aktach kahału w Mińsku (stąd jej tytuł: Kniga pro kagale, 1869), ukazała się na koszt państwa i była dość często przedrukowywana. Pewną popularnością cieszyło się też następne dzieło Bratmana, poświęcone żydows­kim organizacjom w Rosji, a sugerujące, iż wszystkie one są podporządkowane jednemu centralnemu ośrod­kowi, pracującemu na szkodę chrześcijaństwa. W roku 1895, działając na zlecenie gen. Orżewskiego, wysokiego dygnitarza ochrany, jej placówka w Paryżu podjęła próbę sfabrykowania takiego falsyfikatu, sporządzając tekst zatytułowany Tajemnica żydostwa. Dotyczył on złowieszczej, istniejącej ponoć od wieków konspiracji. W jego świetle Żydzi stanowili główny czynnik sprawczy dziejów ludzkości: im to miał zawdzięczać swą korona­cję Karol Wielki (800), z żydowskiej inicjatywy papieże przystąpili do organizowania krucjat. Ona też legia u genezy dwóch osiemnastowiecznych rewolucji: amery­kańskiej i francuskiej. Żydzi wreszcie, zdaniem autorów memoriału, kierowali całym ruchem rewolucyjnym w Rosji, stanowiąc główne zagrożenie dla caratu.

Elaborat ten „odznaczał się jednak takim prymity­wizmem, że otoczenie cara doszło do wniosku, iż nie można go pokazać Mikołajowi". Tajemnice żydostwa spoczęły więc w archiwum. Na okładce odpowiedniej teczki zachował się po dziś dzień surowy werdykt ów­czesnego ministra spraw wewnętrznych, Piotra Stołypi- na: „Tego rodzaju propaganda jest dla nas nie do przyjęcia". Twórcom falsyfikatu szło przede wszystkim

  1. przekonanie młodego władcy; obawiano się bowiem, ¿e nie potrafi on rządzić Rosją w równie despotyczny co

  2. jego ojciec sposób. Ultrakonserwatywne koła dwors­kie, znające dobrze mistyczne skłonności cara, postano­wiły je wykorzystać, stawiając mu przed oczyma wizję „szatańskich sił", które pragną obalić jego panowanie. Znany był również antysemityzm Romanowów, co z ko­lei skłaniało do szerokiego eksponowania udziału Ży­dów w takim właśnie spisku. „Odpowiednio sklecone dowody miały przekonać Mikołaja o konieczności pod­jęcia najsurowszych kroków nie tylko przeciwko rucho­wi rewolucyjnemu, lecz także przeciwko kołom liberal­nym"28.

Niemal w całości Protokołów z pewną nawet mo­notonią przewija się teza, iż ustrój demokratyczny, jaki aktualnie panuje w krajach Zachodniej Europy, do­prowadza je do stanu anarchii politycznej i ruiny gos­podarczej, co tym samym umożliwia spiskowi żydow- sko-syjonistycznemu przejmowanie władzy nad świa­tem. W tym celu wykorzystuje on takie instytucje jak parlamenty, swobodnie działające partie polityczne, wo­lność zrzeszania się. powszechne głosowanie i wreszcie prasę różnych odłamów. Wniosek był jasny: jeśli in­stytucje te pojawią się w Rosji wówczas tron cara zostanie obalony. Należy przeto za wszelką cenę nie dopuścić do jakichkolwiek poważnych reform ustro­jowych. Wszystkie te argumenty musiały trafiać do przekonania Mikołaja fi, który czytając Protokoły w burzliwym roku 1905 zaopatrywał ich marginesy uwagami w rodzaju: „Autentyczność nie budzi żadnych wątpliwości", „Jaka głębia myśli", „Cóż za precyzja w realizacji programu", „Wszędzie widać kierowniczą i burzącą rękę żydostwa"29.

Autor przedmowy do edycji Protokołów z 1939 r., Bolesław Rudzki, przyznaje, że nie są one wolne od luk i błędów, mianowicie tam, gdzie idzie o sprawy wojs­kowości, w których talmudyści i rabini słabo się orien­towali (chodzi tu o plany wysadzenia stolic przy pomocy tuneli metra). „Żaden bowiem umysł nieżydowski cze­goś podobnego, tak bezgranicznie naiwnego, by nie powiedział". Natomiast autorzy Protokołów okazują się genialni i wszechstronni, gdy idzie o wszystkie inne sprawy, poczynając od kwestii oświaty a kończąc na psychologii tłumów. Widoczne to jest zwłaszcza w pro­gramie finansowym, odtworzonym z precyzją, „mąd­rością i trafnością genialnego bankiera i to bankiera wychowanego na Talmudzie przynajmniej od stu po­koleń"30.

Całkowicie odmienne zdanie o tym programie wy­raża Pierre Charles twierdząc, iż „naiwność polityki monetarnej Protokołów jest tak wielka, że ona sama dowieść by mogła niekompetencji i głębokiej ignorancji tych, co je zredagowali". Nie tylko minister czy bankier, ale i każdy znający podstawy ekonomii uzna ich plany „za niezborny i głupi bełkot"31. Mieszają oni emisję pieniądza z jego dystrybucją (każdemu miano dodawać pewną sumę przy urodzeniu i odbierać jego rodzinie przy zgonie). Aby kasa państwowa była stale pełna pieniądze obywateli winny stale krążyć. W tym celu nie trzeba jednak stosować jakichś podwyższonych podat­ków. Wystarczy zmusić ich do nabywania bonów skar­bowych (oprocentowanych na 1%). Autorzy Protoko­łów nie piszą jednak skąd ich gospodarka finansowa, oparta tylko na bardzo umiarkowanych podatkach, będzie mogła czerpać środki materialne a nawet stać ją będzie do rzucenia „w jednym dniu papierów za 500 milionów lub nabycia ich za taką sumę" (XXI, 6). Twórca Protokołów musiał mieć bardzo słabe pojęcie o tych wszystkich sprawach i na pewno nie był z wy­kształcenia finansistą. W jakich kręgach należałoby go w takim razie szukać?

Przypuszczalny autor (autorzy?)

Niemal każdy z wydawców Protokołów na popar­cie tezy o ich autentyczności podawał, iż zostały one bądź to wykradzione bezpośrednio od uczestników Pierwszego Kongresu Syjonistycznego w Bazylei, bądź też z mitycznej centralnej kancelarii Syjonistów w Pa­ryżu. Sposoby jakimi miano tego dokonać są godne najbardziej sensacyjnych powieści: jedni pisali, iż poli­cja rosyjska zdołała na kilka godzin wykraść Protokoły kurierowi, który przewoził je do loży masońskiej w Frankfurcie nad Menem, ktoś inny twierdził, że sprawcą kradzieży była żona człowieka należącego do kierownictwa francuskiego wolnomularstwa, a jej miej­scem jedna z alzackich restauracji. Jeszcze inni przypi­sywali to któremuś z francuskich delegatów na kongres bazylejski, choć żaden taki delegat na nim nie wy­stępował.

Z kolei polscy wydawcy Protokołów utrzymywali, że miano je znaleźć w wiedeńskim mieszkaniu Teodora Herzla, który zostawił je w szafie (przez zapomnienie?). Herzl (1860-1904) był głównym twórcą programu ruchu syjonistycznego, który stawiał sobie za cel od­budowę państwa żydowskiego w Palestynie. Tam też mieli osiedlić się wszyscy Żydzi, przebywający dotąd w rozproszeniu. Program ten został przyjęty na wspo­mnianym już Kongresie Syjonistycznym, zwołanym w Bazylei z inicjatywy Herzla.

Również jeśli idzie o domniemanych autorów Pro­tokołów brak było w tym punkcie zgodności. Zdaniem jednych Mędrcy Syjonu byli identyczni z przywódcami ruchu syjonistycznego, a paryska centralna kancelaria stanowiła organ światowego związku Żydów. Inni nato­miast uważali Mędrców za osobno i w największej tajemnicy działający ich super-rząd. Obok zwolenników tezy, iż mamy tu do czynienia z dziełem kolektywnym, występowali publicyści przypisujący powstanie Protoko- ' łów jednemu autorowi. Wymieniano tu osobę Aschera Ginzberga, który pisywał pod pseudonimem Achad Ha- -am (co po hebrajsku znaczy: jeden z ludu). Zdaniem rosyjsko-amerykańskiej publicystki, pani Lesley Fry (u- żywającej także mężowskiego nazwiska Szyszmarew) Ginzberg miał napisać Protokoły po hebrajsku, a na­stępnie zaprezentować je (w 1890 r.) tajnemu zgroma-. dzeniu Żydów w Odessie. Ich światowa organizacja (Alliance Israélite Universelle) przełożyła to na francu­ski i przesłała na kongres syjonistyczny w Bazylei, gdzie Protokoły zostały z kolei przetłumaczone na niemiecki. W autorstwo Ginzberga uwierzył nawet poważny his­toryk, jakim był Feliks Koneczny (1862-1949), co praw­da usposobiony do Żydów dość niechętnie.

Achad Ha-am cieszył się istotnie dużym autoryte­tem w środowiskach żydowskiej inteligencji, ale na te­maty polityczne raczej się nie wypowiadał. I gdybyśmy nawet uznali Protokoły za autentyczne, to i tak przypi­sywanie ich autorstwa Ginzbergowi należy uznać za pozbawione jakichkolwiek podstaw. Po odkryciu fran­cuskiego pierwowzoru Protokołów trudno jednak podej­mować poważną dyskusję na ten temat. Na stanowisku tym stanęły sądy już przed przeszło pól wiekiem.

W lecie 1934 r. rabin Abraham Levy (z Południowej Afryki) wniósł do sądu w Grahamstown skargę przeciw­ko trzem członkom parafaszystowskiej organizacji sza­rych koszul, którzy w jej organie, noszącym tytuł „Die Waarheid" („Prawda"!), ogłosili obszerne fragmenty Protokołów. Do dawnego tekstu dodali oni rzekomy tajny list rabinów zapowiadający rychły upadek III Rzeszy. Na jej gruzach powstanie komunistyczne, świato­we imperium Żydów, któremu się wszyscy będę musieli podporządkować. Wykradziony z żydowskiej synagogi (rabinem jej był właśnie Levy) miał świadczyć o istnieniu światowego spisku Żydów. Sąd uznał zarówno sam list, jak i Protokoły za falsyfikat, który oskarżeni rozpowsze­chniali w złej woli. Główny z winowajców został skazany na karę sześciu lat więzienia, pozostali na grzywnę.

Autentycznością Protokołów zajęły się również w r. 1935 sądy w Zurychu i Bernie. Pozywającym było Zrze­szenie Wspólnot Żydowskich Szwajcarii i Wspólnota Izraelicka z Berna, pozwanymi tamtejsi zwolennicy fa­szyzmu: Theodor Fischer i Silvio Schnell. Choć Goeb- belsowskie Ministerstwo Propagandy wydało na ten proces (jak ustalono po II wojnie światowej) aż 30 tysięcy marek, to jednak oskarżonym nie udało się przedstawić ani wiarygodnych świadków, ani też prze­konujących dowodów. Lepiej już powiodła się im apela­cja do Sądu Najwyższego kantonu w Bernie, który nie podważając orzeczenia poprzedniej instancji w kwestii nieautentyczności Protokołow stwierdził jedynie, iż myl­nie je ona określiła mianem „Schundliteratur". Pod terminem tym należy bowiem rozumieć jedynie dzieła pornograficzne, do których Protokoły, choć sfabryko­wane w złej woli i szerzące nienawiść do Żydów, mimo wszystko nie należą. „Aby jednak w granicach własnych uprawnień wyrazić potępienie, sąd uniewinniwszy oskar­żonych, obarczył ich wszystkimi kosztami procesu"32.

Jak już wspominałem, poważna literatura przed­miotu, uważająca Protokoły za falsyfikat, stara się od­naleźć ich autorów w kręgach antysemickich, związa­nych instytucjonalnie z rosyjską policją polityczną. Ostatnio jeden z obrońców autentyczności tego doku­mentu (Dymitr Wasiliew) wzywał swych oponentów, aby jeśli uważają go za falsyfikat pokazali oryginał Protokołow33. Otóż doświadczenie historyczne wszyst­kich epok uczy, że po sporządzeniu falsyfikatu rzekomy „oryginał" bywa niszczony. Później zaś podaje się, że zaginął, przeważnie w jakichś dramatycznych okolicz­nościach. W ten sposób uniemożliwia się z góry scep­tykom jakąkolwiek krytykę źródła. James Macpherson (1736-1796) twórca słynnych Pieśni Osjana, rzekomych zabytków dawnej poezji celtyckiej, do końca życia wzbraniał się przed publikacją ich oryginału (Works of Ossian ukazały się w języku angielskim). Kiedy wreszcie jeden z jego uczniów ustąpił pod naciskiem opini i publicznej i ogłosił ich fragmenty (1807) uczeni utwier­dzili się w przekonaniu, iż mają do czynienia z fal­syfikatem, a sam Macpherson był „fałszerzem o mie­dzianym czole". Natomiast „autentyki" zginęły bez śladu niezwłocznie po wydrukowaniu34. W trakcie poża­ru Moskwy (1812) jakoby w podobny sposób przepadł oryginał Słowa o pułku Igora, znajdujący się rzekomo w zbiorach hrabiego Aleksieja Iwanowicza Musin-Pusz- kina. Nie miał więc racji Wasiliew: to właśnie zwolen­nicy tezy o autentyczności Protokołów, a nie jej przeciw­nicy, musieliby przedstawić oryginał.

Wszystko wskazuje na to, iż rękopiśmienną wersję Protokołów przezornie zniszczono. Nie wiemy jednak, kto i w jakim języku ją sporządził. W publikacjach, jakie ukazały się już po rewolucji na emigracji, czytamy że rosyjski rękopis Protokołów miała w r. 1897 przywieźć z Paryża pewna dama. Cohn, autor gruntownej książki na ich temat, nie odrzuca takiej możliwości35. Wątpi jednak by Kruszewan, który w 1903 r. ogłosił ich skrócony tekst na łamach czasopisma „Russkoje Zna- mia" (późniejszego organu Czarnosecińców), mógł być autorem tekstu tak często odwołującego się do francus­kich realiów. To samo można powiedzieć o oficerze carskiej armii, G.W. Butmim, bliskim współpracowniku Kruszewana, w pełni podzielającym jego nienawiść do Żydów i również pochodzącym z Besarabii. Butmi ogło­sił Protokoły w osobnej broszurce, która ukazała się w grudniu 1905 r. w zrewolucjonizowanym Petersburgu. Butmi i Kruszewan uczestniczyli w powołaniu do życia jesienią tegoż roku ultraprawicowej organizacji „Zwią­zek Narodu Rosyjskiego", znanej pod nazwą „Czarnej Sotni". Specjalizowała się ona w zabójstwach socjalis­tów i liberałów, jak również w organizowaniu pogro­mów antyżydowskich. Na organizacji Czarnej Sotni wzorowali się później włoscy faszyści. W tym samym mniej więcej czasie co Butmi również i znany mistyk rosyjski, Sergiej Nilus, wydał Protokoły jako aneks do trzeciego wydania swej książki, Wiełikoje w małom. Książka ta była adresowana niejako do Mikołaja II, którego mistyczne skłonności powszechnie znano.

Zdaniem cytowanego już Normana Cohna Proto­koły zostały sporządzone u schyłku XIX wieku (gdzieś między r. 1894 a 1899) we Francji, na co wskazują liczne odniesienia do tamtejszych realiów. Ich autorem był przebywający w Paryżu Rosjanin sympatyzujący z po­glądami skrajnej prawicy obu tych krajów. W Biblio­thèque Nationale zachował się egzemplarz pamfletu Joly'ego (sygn. L. 566, 1469); poczynione w nich uwagi i zakreślenia wskazują, iż z niego właśnie korzystał anonimowy twórca Protokołów. Według Cohna inicjaty­wa ich sporządzenia mogła wyjść od szefa wszystkich zagranicznych placówek ochrany, Piotra Iwanowicza

Raczkowskiego, mistrza intrygi, znajdującego upodoba­nie w fałszowaniu dokumentów. Publikował on pod różnymi pseudonimami broszury i listy otwarte, mające skłócić ze sobą środowiska emigracji rosyjskiej. W roku 1892 Raczkowski ogłosił w Paryżu (oczywiście również nie pod własnym nazwiskiem) książkę Anarchie et Nihi­lisme zawierającą tezę, którą później odnajdujemy w Protokołach, a mianowicie, że od czasów rewolucji francuskiej Żydzi opanowali znaczną część Europy, a na drodze do zawładnięcia światem stoi im tylko „twierdza moskiewska" (państwo rosyjskie).

Rozliczne intrygi Raczkowskiego doprowadziły w r. 1902 do odwołania go z Paryża, gdzie przebywał przez osiemnaście lat, odnosząc liczne sukcesy w swej policyjnej służbie. Wyrazem uznania dla nich było po­wołanie go w okresie rewolucji 1905 r. na wicedyrektora departamentu policji. Dzięki temu Raczkowski mógł brać udział w wiciu intrygach dworskich skierowanych przeciwko osobie ówczesnego premiera Sergieja Wit- tego, którego polityka gospodarcza budziła sprzeciwy wpływowych kół rosyjskiej konserwy. Otóż nie jest wykluczone, iż Raczkowski chciał im poprzez Protokoły zasugerować, iż Witte dlatego prowadzi kraj do ruiny, ponieważ stara się wypełnić instrukcje Mędrców Syjonu.

Jednym z autorów Protokołów mógł — zdaniem niektórych badaczy — być znany publicysta polityczny, występujący w Rosji pod nazwiskiem liii Zioną, we Francji zaś jako Elie de Cyon. On to być może przerobił satyrę na Napoleona III, wydaną ongiś we Francji, na pamtlet wymierzony w politykę gospodarczą Wittego. Ten zaś z kolei został z inspiracji Raczkowskiego prze­kształcony w Protokoły mędrców Syjonu. Cohn, który nie odrzuca takiej możliwości, stwierdza z pewną melan­cholią, iż nadal obracamy się w kręgu hipotez, tym trudniejszych do rozwikłania, że większość archiwaliów bezpowrotnie przepadła. Ostatnio jednak pewne sprawy zaczęły się jakby klarować. Coraz częściej bowiem jako główny twórca Protokołów bywa wymieniany pozos­tający na usługach carskiej policji politycznej literat, Matwiej Gołowinskij. Zaczął od pracy w ochranie, by później przejść do sądownictwa, gdzie dosłużył się gene­ralskiej rangi, co mimo wszystko świadczy o pewnych walorach intelektualnych Gołowinskiego.

Współautorstwo tego literata nie ulegało wątpliwo­ści dla naszej rodaczki, księżnej Katarzyny z Rzewus­kich Radziwilłowej (1858-1941). Była to popularna swe­go czasu osoba, znana z wydawanych pod różnymi pseudonimami książek opisujących już to w formie zbeletryzowanej, już to pamiętnikarskiej życie wyższych sfer. Z tej to racji Radziwiłłowa trafiła do Polskiego Słownika Biograficznego, który określają słowami: „pa- miętnikarka, powieściopisarka, publicystka" (PSB, zesz. 126, 1987). W marcu 1921 r. w jednym z pism amery­kańskich miały się ukazać wspomnienia Radziwiłłowej, z których wynika, iż w jej paryskim salonie Gołowinskij prezentował księżnej oraz gościom manuskrypt Proto­kołów. Miał on być sporządzony po francusku, różnymi charakterami pisma, co nie ukrywający swej współpracy z ochraną literat tłumaczył tym, iż pisał je razem ze wspomnianym już przez nas Raczkowskim oraz z nieja­kim Manuiłowem.

Informacja trudna do weryfikacji: po pierwsze nie wiemy, czy Radziwiłłowa nie dała się po latach ponieść fantazji (owa prezentacja Protokołow miała rzekomo miejsce gdzieś na początku naszego stulecia). Po drugie, nie znamy tytułu pisma amerykańskiego, w którym te wspomnienia miały się ukazać. Dziennikarze radzieccy, Zwiagin i Dawidów, od których pochodzą te wszystkie informacje, wierzą im jednak bez zastrzeżeń. Być może dlatego, iż współautorstwo Gołowinskiego uważał za niewątpliwe również Władimir Burcew (1862-1942), ro­syjski rewolucjonista i dziennikarz. Po dojściu do wła­dzy bolszewików udał się on na emigrację, gdzie ogłosił książkę demaskującą Protokoły jako oczywisty falsyfi­kat (Protokoły syjońskich mudrecow — dokazannyj pod- łog, 1932). Ma się ona w najbliższym czasie ukazać w ZSRR.

Burcew twierdził, iż także generał K.I. Głobaczow, były naczelnik petersburskiego oddziału ochrany, wy­mieniał Gołowinskiego jako autora Protokołow, które miał sporządzić na polecenie swego szefa, Raczkows­kiego. Warto dodać, że Burcew specjalizował się nieja­ko, jeszcze przed wybuchem obu rewolucji, lutowej i październikowej, w demaskowaniu agentów ochrany (on to m.in. wykazał, iż głęboko zaangagżowany w ru­chu podziemnym Azef jest w rzeczywistości prowokato­rem, pozostającym na usługach tej instytucji). Również i na wspomnianym już procesie w Bernie występujący tam w charakterze świadka oskarżenia Burcew mówił o współudziale Raczkowskiego w sporządzeniu tego falsyfikatu. Najprawdopodobniej był on dziełem spółki autorskiej, w której Gołowinskij grał pierwsze skrzypce. Tak więc wydaje się dziś nie ulegać wątpliwości, iż Protokoły, wznawiane później w wielu językach i w róż­nych krajach, powstały z bezpośredniej inspiracji cars­kiej ochrany36.

U źródeł popularności

Kariera Protokołów wiąże się ściśle z rozwojem nowożytnego antysemityzmu. Leon Poliakov, który po­święcił jego dziejom sporo studiów, w tym czterotomo­wą syntezę (Histoire de l'antisémitisme) wykazuje, iż na przełomie XIX i XX w. mamy do czynienia z wyraźnym wzrostem antysemityzmu, i to na szerokim terytorium, sięgającym od Pirenejów po Ural. Dochodzi on bowiem wówczas do głosu nie tylko w imperium rosyjskim, ale również w kaizerowskich Niemczech, w żądnej odwetu za klęskę 1870 r. Francji, a nawet w tak liberalnej, złożonej z wielu narodów, monarchii Austro-Węgier. Wszędzie wypisują go na swych sztandarach partie nacjonalistyczne; skrajna prawica ukazuje demonicznie przedstawionego Żyda jako groźnego wroga ojczyzny i jej rdzennych mieszkańców, czyniąc nieraz z antysemi­tyzmu główny punkt swego programu.

Kultura żydowska zaczyna być przeciwstawiana rodzimej jako coś głęboko niebezpiecznego dla narodo­wej identyczności. Już Paul de Lagarde (Deutsche Schriften, 1878) pisał, iż element scmicki i germański muszą stoczyć ze sobą nieubłaganą walkę, w której Żydów należy tak zniszczyć, jak niszczy się bakcyle. Nieprzypadkowo wybói z jego dzieł trafił do fronto­wych bibliotek żołnierzy niemieckich w okresie II wojny światowej. U schyłku ubiegłego stulecia (1899) Houston Stewart Chamberlain, syn brytyjskiego admirała a Nie­miec z wyboru, ogłasza swe dwutomowe dzieło Die Grundlagen des neunzehnten Jahrhunderts (Podstawy XIX stulecia), które bywa nazywane „Biblią hitlerows­kiego rasizmu". Zdaniem Chamberlaina rasa żydowska od najdawniejszych czasów dąży do przejęcia rządów nad wszystkimi narodami, natomiast rasa niemiecka stara się stworzyć nowy, jasny świat.

Z kolei nad Sekwaną sprawa Alfreda Dreyfusa, kapitana sztabu generalnego, którego w 1895 r. osądzo­no i skazano za rzekome szpiegostwo na rzecz Niemiec, wzmogła nastroje antysemickie nie tylko w samej armii. Natomiast w Rosji stawiano znak równości pomiędzy

coraz to groźniejszym dla caratu żywiołem rewolucyj­nym, a Żydami, którzy mieli stanowić jego głównych inspiratorów i przywódców. Nie przeszkadzało to wcale antysemickim stronnictwom w Niemczech czy w Aus- tro-Węgrzech ukazywać „dzieci Izraela" jako głównych beneficjantów tych zysków gospodarczych, które przy­nosił bujnie rozwijający się kapitalizm.

Od pokoleń Żydzi, nie mogący z racji swego po­chodzenia liczyć na zrobienie kariery w administracji państwowej czy wojsku, znajdowali źródło utrzymania w handlu, rzemiośle oraz w operacjach pieniężnych, noszących często lichwiarski charakter. Rozwój gospo­darczy Europy, jaki ma miejsce na przełomie XIX i XX wieku, sprawia, iż zyski żydowskich kupców, bankierów oraz przemysłowców zaczynają szczególnie kłuć w oczy ich chrześcijańskich kolegów. Również szerokie kręgi drobnomieszczaństwa poczuły się zaniepokojone ży­dowską konkurencją na terenie rzemiosła czy drobnego handlu. Daje się ona odczuć i w tak zwanych wolnych zawodach; procesy asymilacyjne, które objęły sporą część zamożnych i oświeconych Żydów, sprawiają, iż rośnie liczba adwokatów i lekarzy, profesorów i ar­chitektów tego pochodzenia. Stopniowe rozszerzanie prawa wyborczego, jakie ma miejsce u schyłku XIX stulecia m.in. na terenie Austro-Węgier, wychodzi na dobre stronnictwom nacjonalistycznym: znajdują one poparcie w ludowym antysemityzmie, w praktyce nie zawsze zresztą możliwym do oddzielenia od występują­cego przez wieki antyjudaizmu.

Przejawy antysemityzmu były oczywiście różne, od gwałtownych ataków prasowych po krwawe pogromy, wybuchające przede wszystkim w Rosji. Przyglądał się im z pewną satysfakcją tamtejszy rząd, który z końcem ubiegłego stulecia czyni znaczną część terytorium car­skiej Rosji zamkniętą dla osadnictwa żydowskiego.

powoduje to masowy napływ do Królestwa Polskiego tak zwanych Litwaków, przez których rozumiano silnie zrusyfikowanych Żydów. Ich masowe osiedlanie się w Warszawie oraz w innych miastach Królestwa stwa­rzało podatny grunt pod agitację antysemicką, posługu­jącą się nader różnorodną argumentacją. Obok zarzu­tów popełniania mordów rytualnych (przypomnijmy, że procesy na tym tle próbowano wytaczać jeszcze u schył­ku XIX stulecia Żydom nie tylko w Rosji ale i w Niem­czech) spotykamy oskarżenia o chęć dominacji nad całym światem chrześcijańskim.

Tak więc przede wszystkim rozwój antysemityzmu stwarzał przesłanki dla powodzenia „spiskowej teorii dziejów", której wykładnią miały być Protokoły mędr­ców Syjonu. Podobnie jak termometr określa stopień gorączki (względnie mówi o jej braku), tak i popular­ność tego falsyfikatu stanowiła miernik stopnia nasile­nia nastrojów antyżydowskich. Dla wielu zwolenników antysemityzmu było rzeczą oczywistą, że skoro istnieje tajny rząd Żydów oraz podporządkowana mu organiza­cja, to musi ona opierać swe działanie na instrukcjach, skrzętnie ukrywanych przed oczyma osób niepowoła­nych, a tym bardziej mogących przeszkodzić w realizacji celów, które sobie stawia. W każdej zresztą epoce ludzie stają się szczególnie łatwowierni, gdy otrzymują doku­ment potwierdzający podejrzenia, jakie od dawna żywi­li. I bardzo niechętnie przyjmują twierdzenie, iż może on być z gruntu fałszywy lub stanowić pamflet, pisany z wyraźnym „przymrużeniem oka".

W latach osiemdziesiątych ubiegłego stulecia pro­paganda antysemicka odwoływała się chętnie do listu, jaki w 1498 r. Żydzi zamieszkali w Hiszpanii (w innej wersji we francuskim Arles) mieli skierować do swych Współwyznawców w Konstantynopolu. Znajdujemy w nim skargę, iż wyznawców mozaimu zmusza się do przejścia na katolicyzm, czyniąc to pod groźbą konfis­katy mienia i wygnania. W odpowiedzi Żydzi w Kon­stantynopolu podawali swym współwyznawcom sposo­by, jakimi mają szkodzić „gojom", wśród których żyją: winni zajmować się handlem, aby móc ich bezkarnie rabować, kierować swe dzieci na aptekarzy i doktorów, którzy będą truć „gojów", posyłać do seminariów, aby zostawszy księżami doprowadzili powierzane im koś­cioły do upadku, czynić adwokatami oraz notariuszami, którzy zawsze będą się mieszać do spraw państwowych. W ten sposób Żydzi z narodu uciskanego staną się panami świata.

Te protokoły Mędrców Syjonu „w pigułce" zostały ogłoszone w r. 1880 na łamach „Revue des Études Juives". Dość rychło krytyka źródłowa ustaliła, iż ma­my tu do czynienia z powstałym w Hiszpanii w XVI wieku pamfletem na maranów; tak nazywano świeżo ochrzczonych Żydów, którym choć przyjęli chrześcijań­stwo, zwykło się zarzucać, iż potajemnie nadal wyznają judaizm. Na właściwy charakter tego dokumentu wska­zywały już podpisy autorów obu listów. Rabin z Arles miał się nazywać Chamer (co po hebrajsku znaczy... osioł), a rabin z Konstantynopola podpisywał się jako U.S.S.U.F.F., co znaczy po prostu Ussuff, a więc Józef. Niewiele to zaszkodziło dalszej popularności listu w ko­łach antysemickich; rzekoma korespondencja obu rabi­nów była później dość często przedrukowywana, nieraz w charakterze załącznika do Protokołów mędrców Syjo­nu, mającego je niejako uwiarygodnić37. Kiedy w repub­likańskiej Hiszpanii zaczęto zwalczać Kościół (niszczyć budynki, prześladować księży), propaganda katolicka utrzymywała, że jest to zemsta hiszpańskich Żydów, którą im doradzano jeszcze w XV wieku. Jak widać, falsyfikat ten znajdował nadal chętnych do uwierzenia w jego autentyczność.

Złudzenia XIX stulecia

Wspólną cechę proroctw dotyczących przeszłości stanowi to, że są one formułowane tak mgliście, że wszystko da się w te zapowiedzi wpisać. Albo też sprawdzają się w całości jeśli idzie o wydarzenia, jakie miały miejsce przed ogłoszeniem proroctwa drukiem; natomiast przewidzenie wypadków najbliższych lat już się autorom tych wróżb niezbyt udaje. Są to proroctwa nazywane w literaturze fachowej vaticinia ex eventu (proroctwa z wyników). Autorzy przedstawiają w nich wydarzenia minione jako przyszłe, które zdołali za­wczasu przewidzieć. „Mistyfikacji tej służy prosty za­bieg — przesunięcie wstecz daty powstania przepo­wiedni"38.

Z Protokołami sprawa nie przedstawia się tak pros­to. Już ks. Franciszek Trzeciak (1934), pisał, że jeśli są one falsyfikatem, to ktoś, kto je opracował w r. 1897, a opublikował w r. 1905 „musi być uznany za wielkiego proroka, bo to, co napisał wiernie się na oczach naszych spełnia". Protokoły nie są więc proroctwem lecz „pro­gramem działania światowego żydostwa"39. Podczas niedawnej dyskusji, dotyczącej m.in. ich autentyczno­ści, powrócił ten sam argument. Zbliżony do Stowarzy­szenia „Pamięć" Dymitr Wasiliew powiedział mianowi­cie swoim oponentom, że jeśli Protokoły są istotnie falsyfikatem, to dlaczego ich nie opublikują. „Ale wy się boicie, ponieważ tam niczym w lustrze wypisane są wszystkie nieszczęścia, które mają spaść na Rosję — ru­ina gospodarcza, upadek rolnictwa, rozpad państwa, zniszczenie religii i życia duchowego"40.

Istotnie, choć niektóre z punktów Protokołów wy­dają się nam dziś wręcz śmieszne (jak choćby niszczenie stolic europejskich poprzez wysadzanie tunelów metra), a większość nie doczekała się realizacji, to jednak w XX wieku zyskały one na wiarygodności m.in. dzięki zawar­tej w tym pamflecie wizji Europy wstrząsanej przez rewolucje społeczne oraz wojny. O tym, że rewolucję francuską wywołali masoni zaczęto pisać dopiero w kil­ka lat po jej wybuchu. Natomiast Protokoły mędrców Syjonu, zapowiadające silne wstrząsy społeczne i wojny, ukazały się na dwa lata przed wydarzeniami 1905 r.

Wiek XIX miał nadzieję, iż wszystko co najgorsze ludzkość ma za sobą. Jakże zadowolone z siebie i pełne optymizmu było stulecie, w którym już wygaszono stosy inkwizycji, a jeszcze nie rozpalono komór gazowych Oświęcimia. Znało ono tylko wojny lokalne i to w więk­szości na Bałkanach, zwanych przez to „wiecznie wrzą­cym kotłem Europy". Ostatnia wojna, która objęła większość kontynentu toczyła się w początkach stulecia (kampania napoleońska) i nic nie wskazywało na to, żeby miała się rychło powtórzyć. Nikomu się też nie śniło o konflikcie militarnym w skali globalnej. Wybitny francuski pisarz i pacyfista, Ernest Renan pisał, że wiek XIX jest tak wyjątkowo szczęśliwy, iż na przestrzeni całej historii można go porównać tylko z epoką An­toninów (I i II wiek naszej ery), bo i wówczas „za­dziwiająco mała ilość wojen i domowych katastrof umo­żliwiała ciągłość pracy w dziedzinie kultury"41.

Swego czasu wpadły mi do ręki francuskie podręcz­niki etyki świeckiej, wydane tuż przed r. 1914. Po rozdziale Kościoła od państwa miały one zastąpić usu­nięte ze szkół lekcje religii. Z każdej niemal strony bił niesłychany optymizm: zdaniem ich autorów wszystkie zjawiska hańbiące kulturę Europy i zakłócające jej spo­kój należą do bezpowrotnie minionej przeszłości. Skoń- myliśmy z krwawą konkwistą innych części świata, i wojnami pustoszącymi ongiś Europę, coraz więcej krajów wchodzi na drogę parlamentaryzmu, a ich oby­watele otrzymują gwarantowane przez konstytucje pra­wa obywatelskie. Nie tylko skrajna prawica patrzyła / obrzydzeniem na terror, jaki towarzyszył wydarze­niom francuskiej rewolucji. Czyniono wszystko, aby się one nie mogły już ani nad Sekwaną, ani też w innych krajach powtórzyć. Postawmy kropkę nad i: krwawe represje, którym poddano uczestników wydarzeń czerw­cowych w Paryżu 1848 r. a później obrońców barykad komuny paryskiej (1870) spotkały się z aprobatą nie tylko wśród burżuazji czy ziemiaństwa. Znaczna część francuskiego społeczeństwa cierpiała na „kompleks re­wolucji": będąc żywotnie zainteresowana w tym, aby nie dopuścić ponownie do jej wybuchu.

Tymczasem wiek XX od samych niemal początków /aczął gwałtownie odbiegać od optymistycznego scena­riusza, jaki dlań ułożono w poprzednim stuleciu. Już w dwa lata po ukazaniu się pierwszego wydania Proto­kołów wybuchła rewolucja, pod której wrażeniem Miko­łaj II zanotował: „Rok 1905 tak przebiegł, jakby był wyreżyserowany przez Mędrców (Syjonu)"42. W r. 1914 rozpoczęła się pierwsza wojna światowa (zwana wów­czas wielką), która zniszczyła wszystkie nadzieje euro­pejskich intelektualistów; Czesław Miłosz notuje, iż Margaret Storm Jameson, której młodość przypadła na przełom XIX i XX stulecia, mówiła mu: „Miłosz, nie możesz mieć pojęcia [...] jak bezgraniczną mieliśmy nadzieję lepszego świata, a zaraz wszystko, co było u nas najlepszego przepadło we krwi i błocie okopów"43.

Dzięki wydarzeniom, jakie nastąpiły po r. 1914 zwolennicy autentyczności Protokołóyj mogli się powo­ływać na ich VII część, gdzie zapowiadano, że Mędrcy będą się starali wywoływać „wojny z sąsiadami w tym kraju, który ośmielił się sprzeciwić naszym planom". A w razie potrzeby nie zawahają się nawet sprowoko­wać wojnę powszechną (VII, 3). Przede wszystkim jed­nak wybuch rewolucji bolszewickiej sprawił, iż Protoko­ły zyskały rozgłos nie tylko w całej niemal Europie, ale i za oceanem.

Protokoły a rewolucja bolszewicka

Do r. 1914 po Protokoły sięgali przede wszystkim członkowie oraz sympatycy wspomnianej już Czarnej Sotni. W wyniku krwawego pogromu w Kiszyniowie, który został zorganizowany przez ich pierwszego wyda­wcę, zginęło aż 45 Żydów a kilkuset z nich zostało rannych. W trakcie walki z liberałami, jaka towarzyszy­ła wyborom do I (1906), II i III Dumy (1907) również korzystano z tego falsyfikatu. Ukazały się wówczas aż cztery wydania Protokołów, którym dano tytuł Wragi roda czełowieczeskogo (Wrogowie rodzaju ludzkiego). Miały one służyć podparciu tezy, iż państwa liberalne są finansowane przez Żydów, stanowiących jakoby więk­szość kandydatów do Dumy. Przy jej to pomocy spo­dziewają się oni podporządkować sobie Rosję, obraca­jąc jej ludność w niewolników. Czarnosecinna pro­paganda pod pewnymi względami przypominała póź­niejsze publikacje hitlerowskie. Obok żądań deportacji Żydów na Syberię czy za krąg polarny rozlegały się w niej głosy domagające się ich fizycznej eksterminacji. Działalność Związku Narodu Rosyjskiego była tym niebezpieczniejsza, że organizacja ta posiadała moralne poparcie Cerkwi oraz finansową i polityczną pomoc ze strony władz Państwowych. Świadczyła o tym m.in.

depesza, którą wysłał Mikołaj II do władz Czarnej Sotni w trakcie procesu kijowskiego o mord rytualny (1913). Car dziękował im za starania o wydanie wyroku skazu­jącego na głównym oskarżonym, Bejlisie.

Mimo to kolportaż Protokołów przebiegał dość opornie, zwłaszcza, że Ministerstwo Spraw Wewnętrz­nych odmówiło na ten cel subwencji, o którą prosili przywódcy Związku Narodu Rosyjskiego. Ekspertyza przeprowadzona na zlecenie Ministra wykazała bowiem, że jest to falsyfikat. W związku z tym car według jednych relacji miał zabronić ujawnienie jej wyników, a według innych oświadczyć, że należy dać spokój całej tej sprawie ponieważ „czystych spraw nie można bronić nieczystymi środkami".

Dopiero wybuch rewolucji bolszewickiej sprawił, iż Protokoły zaczęły robić wręcz błyskawiczną karierę. W wydarzeniach, które zainicjował październik 1917 r., wielu ujrzało realizację wizji Mędrców Syjonu: "wy­ślemy na ulice [...] całe tłumy robotników. Tłumy te z rozkoszą będą przelewały krew tych, którym w prosto­cie ducha zazdroszczą od najmłodszych lat, a których dobytek będą mogły wówczas grabić". Jezuickiej in­spiracji zamachów na królów francuskich (Henryka III i Henryka IV) przeciwnicy Towarzystwa Jezusowego nigdy nie potrafili dowieść. Udziału masonów w do­prowadzeniu do wybuchu rewolucji francuskiej i ścięcia pary królewskiej można się było tylko domyślać. Nato­miast znaczny procent Żydów w politycznych i wojs­kowych władzach czerwonej Rosji rzucał się wszystkim w oczy. W nich to widziano inspiratorów zamordowa­nia Mikołaja II wraz z jego najbliższą rodziną. Nie­przypadkowo chyba wśród trzech książek, które towa­rzyszyły carycy w ostatnich dniach jej życia znajdowały Sl? właśnie Protokoły (w wydaniu Siergieja Nilusa). Później zaczęto utrzymywać, że na szybie pokoju, w którym mieszkała w Jekaterynburgu nakreśliła ona swój ulubiony znak — swastykę, stanowiącą symbol walki elementu aryjskiego z żydostwein. W ten sposób chciała jakby dać do zrozumienia, iż spodziewa się zagłady całej carskiej rodziny z rąk satanicznej mocy, którą reprezentują bolszewicy sterowani przez Żydów.

W latach 1988-1990, w związku z okrągłą rocznicą tej egzekucji, dopuszczono w telewizji radzieckiej do głosu również monarchistów, którzy i tym razem ob­ciążyli Mędrców Syjonu (nie używając jednak tego wy­rażenia) winą za tragedię, jaka w lipcu 1918 roku rozegrała się w Jekaterynburgu. Przy okazji przypom­niano również, że na ścianie piwnicy, gdzie dokonano tej haniebnej zbrodni, znaleziono potem dwuwiersz Hei­nego mówiący o biblijnym władcy Baltazarze: został on zabity, ponieważ obraził Jehowę. Motyw ten nie jest czymś nowym w historii: już egzekucję Ludwika XVI przypisywano zemście potajemnie działających templa­riuszy. W ten sposób po pięciuset latach mieli wziąć odwet na dynastii, której daleki przodek spowodował zagładę zakonu. Po ścięciu króla jakiś nieznajomy wsko­czył rzekomo na szafot, by wykrzyknąć: „Jakubie de Molay, [był to ostatni wielki mistrz templariuszy] zo­stałeś pomszczony".

Rozpętany przez bolszewików terror stanowił w oczach wielu przedstawicieli białej Rosji spełnienie zawartych w Protokołach zapowiedzi: „Należy podtrzy­mywać terror, usposabiający do ślepego posłuszeństwa" (I, 19). W latach wojny domowej nie chciano pamiętać, że jej ofiarami padali również ci Żydzi, którzy wystąpili przeciwko rewolucji (obok popów i księży rozstrzeliwa­no tąkże rabinów). Już wówczas była ona przedstawiana jako dzieło spowodowane w znacznej mierze przez „ino- rodców", o czym miał świadczyć masowy udział Żydów, Polaków, Łotyszów, a nawet Chińczyków w organach czerezwyczajki (notabene, było to zgodnie z tradycjami feudalizmu, w którym władcy swą gwardię przyboczną starali się zawsze rekrutować z cudzoziemców).

Do wydziałów propagandy białej armii trafiło z na­tury rzeczy wielu członków dawnej Czarnej Sotni (for­malnie została rozwiązana w 1910 r.). Dzięki m.in. nim masowe nakłady Protokołów pojawiły się zarówno nad Donem, gdzie walczyły oddziały Denikina, jak i na podporządkowanym Wranglowi Krymie, w opanowa­nym przez „białych" Kijowie (jesień 1919 r.), czy wresz­cie w Omsku, siedzibie sztabu Kołczaka. Protokoły wydawano także na Dalekim Wschodzie (we Władywos- toku i Chabarowsku). Ponieważ prostym żołnierzom mogły się one wydać zbyt trudne w odbiorze, sporzą­dzono dla nich parustronicowe skróty, z którymi, po­przez głośną lekturę, zapoznawano także analfabetów.

Podjęto także próbę zaktualizowania niejako treści Protokołów rozpowszechniając na przełomie 1919 i 1920 r. kolejny falsyfikat, jakim była rzekoma instrukcja komitetu centralnego nie istniejącej Międzynarodowej Ligi Izraelskiej. Zyskała ona w późniejszej literaturze miano „dokumentu Zundera", gdyż miała być rzekomo znaleziona przy poległym bolszewickim oficerze żydow­skiego pochodzenia o tym właśnie nazwisku. Zapowia­dając bliskie już zwycięstwo wzywała ona swych człon­ków do kontynuowania walki o całkowite zniewolenie narodu rosyjskiego, zniszczenie jego religii i kultury. Rewolucja była w tej instrukcji ukazana jako wynik istniejącego od dawna spisku Żydów, a zarazem jego ukoronowanie. W rzeczywistości sympatyzowała z nią przede wszystkim inteligencja żydowska pozbawiona w carskiej Rosji, ze względu na swe pochodzenie, do­stępu do wyższych uczelni, stanowisk państwowych i ży­cia politycznego. Natomiast drobni i wielcy kupcy, przemysłowcy, zamożniejsi rzemieślnicy, z których się ta grupa etniczna w znacznej mierze składała, skłaniali się raczej ku kadetom (konstytucyjnym demokratom).

Pogromy, jakie wybuchały dość często na terenach zajętych przez białych, dawały się we znaki wszystkim warstwom ludności żydowskiej. Ich sprawcy niewiele przejmowali się jej opcjami politycznymi; wystarczała sama przynależność do narodu, wobec którego stosowa­no zbiorową odpowiedzialność za wybuch i tryumf rewolucji. Przyświecało temu hasło: Biej Żida, spasaj Rossiju. Pogromy, jakie miały miejsce w latach 1918- 1920, pociągnęły w sumie ponad sto tysięcy ofiar śmier­telnych oraz nieznaną nam nawet w przybliżeniu liczbę rannych i poszkodowanych. Mordów dokonywano z wyjątkowym nieraz okrucieństwem, kontynuując w ten sposób niesławną tradycję carskiej Rosji.

Niemieccy czytelnicy

Biała propaganda dość rychło zatroszczyła się o do­starczenie Protokołów na biurka wpływowych polityków w Londynie, Paryżu i Rzymie a nawet w Waszyngtonie. Rozpowszechniano je także (w przekładach na różne języki) wśród delegatów na konferencję pokojową w Wersalu. Na przełomie stuleci przybyły one z Paryża do Rosji, w dwadzieścia lat później zaczęły odbywać drogę powrotną: ze Wschodu na Zachód. Przy pomocy tego falsyfikatu chciano przekonać polityków przeciw­nych interwencji wojskowej w rosyjską wojnę domową, że ich skrupuły są całkowicie bezpodstawne. W istocie mamy tu bowiem do czynienia z międzynarodowym spiskiem, który postawił sobie za cel obrócenie miesz­kańców Rosji w niewolników światowego Żydostwa.

jako pierwsi chyba zaczęli głosić tę tezę dwaj publicyści, zWjązani z kołami Czarnej Sotni, mianowicie Piotr Sza- belskij-Bork i Fiodor Winberg, którzy dość rychło zna­leźli się na emigracji. Założyli oni w Berlinie czasopismo Łucz Swieta", w którego 3 numerze (z maja 1920 r.) ukazał się pełny tekst Protokołów. W dwa lata później Winberg wydał książkę Krestnyj put ' (Droga krzyżowa), gdzie obszernie rozwijał tezę o żydowsko-masońsko- -bolszewickim spisku, jaki wybuchł w Rosji. Dość rych­ło została ona przełożona na niemiecki (Der Kreuzweg). Powtarzając znane nam już dobrze tezy o wolnomulars- kich korzeniach francuskiej rewolucji, Winberg obarczał Żydów (a konkretnie ich związek Alliance Israelite Uni­verselle) winą za te ruchy rewolucyjne, jakie miały miejsce w Niemczech 1918 r. Mędrcy Izraela kierowali jego zdaniem zagraniczną polityką Anglii i Francji, doprowadzając do wybuchu wojny. Sprzysiężeniu temu może się skutecznie przeciwstawić ścisły sojusz Rosji i Niemiec, pod warunkiem oczywiście, że w obu tych krajach rządy będą sprawowane przez prawicową dyk­taturę. Jego polityczny program sprowadzał się do has­ła: ,,Deutschland und Russland iiber ailes! iiber ailes in der Welt!" (Niemcy i Rosja ponad wszystko, ponad wszystko w świecie).

Winberg miał rację sądząc, iż w nowej ojczyźnie znalazł szczególnie podatny grunt dla rozpowszechnia­nia Protokołów. Szok, jaki spowodowała niedawna klęs­ka Niemiec sprawił, iż w tamtejszych kołach prawico­wych szczególny rozgłos zyskała teoria „noża w plecy" (tak zwana Dolchstosslegende). Cios ten mieli Niemcom zadać przede wszystkim Żydzi; przypomnijmy, że już wcześniej antysemityzm był w tym kraju silniej rozpow­szechniony niż to miało miejsce we Francji czy w Wiel­kiej Brytanii. W styczniu 1918 r. skrajnie nacjonalistycz­ny miesięcznik „Deutschland Erneuerung" (Odnowa

Niemiec) poinformował czytelników, że już w 1913 żydowscy bankierzy, zebrani w Paryżu, postanowili dc prowadzić do obalenia wszystkich królów i cesarz w Europie, aby na gruzach ich tronów ustanowić własnj finansową dyktaturę.

W czasie wojny zaś twierdzono, iż to nasłani z zagra nicy żydowscy agitatorzy prowadzą defetystyczną propa gandę, która ma na celu doprowadzenie do wybuchli rewolucji. Tezę tę powielano u schyłku 1918 r. w licznycl ulotkach obarczających Żydów winą za antywojenna manifestacje oraz strajki. Książę Otto zu Salm-Horstma^ który okazał się później tak aktywnym propagatorer Protokołów, pisał wówczas, że „obaj Żydzi", Leni^ i Trocki, należeli do loży masońskiej w Paryżu.

Teza o odpowiedzialności Żydów oraz światowego wolnomularstwa za klęskę Niemiec doczekała się popu| laryzacji w prasie i książkach, rozchodzących się w duże liczbie egzemplarzy. Znajdowały one wielu czytelnikov chętnie wierzących, że tylko podstępna koalicja zlożomj z angielsko-amerykańskich bankierów i żydowskich bol-j szewików była w stanie pokonać tak waleczny naróć Stworzyło to sprzyjający grunt do niemieckiej edycj^ Protokołów, która ukazała się w początkach 1920 r. poc tytułem Die Geheimnisse der Weisen von Zion (Tajemnice mędrców Syjonu). Protokołami zaczytywali się przede| wszystkim wodzowie przegranej strony: z entuzjazmer mówił o nich eks-cesarz Wilhelm, przebywający nal wygnaniu w Holandii oraz uchodzący za bohatera wo-| jennego generał Erich Ludendorf. Poszukiwano nal gwałt kozła ofiarnego i nawet rewelacje wspomnianegol już Gravesa, który na łamach „Timesa" (1921) wykazał,I iż stanowiły one w znacznej mierze plagiat, nie mogły| ostudzić tego entuzjazmu.

Prawdziwości Protokołów broniły zawzięcie nacjo-] nalistyczne pisma w rodzaju miesięcznika „Auf Vorpos-

" oraz publicyści związani z antysemicką organizacją yerband gegen Überhebung des Judentums (Związek walki przeciwko przewadze żydostwa), który zresztą sfi­nansował ich niemiecką edycję. Rychło po pierwszym wydaniu ukazały się następne; już w roku 1921 osiąg­nięto w sumie nakład 120000 egzemplarzy. Ze szczegól­nym entuzjazmem czytywano je w środowiskach studen­ckich i drobnomieszczańskich, które za parę lat miały stać się oparciem dla ruchu narodowo-socjalistycznego. Zdaniem Normana Cohna Protokoły przyczyniły się poważnie do popularyzacji „nazistowskiego obłędu w okresie demokratycznych i liberalnych rządów wei­marskiej Republiki"44. Kiedy w 1933 r. Hitler i jego zwolennicy objęli władzę, ukazała się właśnie 33 edycja tego pamfletu. Nakłady późniejszych wydań dochodziły do 100 tys. egzemplarzy. Protokoły stały się więc litera­turą masową już w przedhitlerowskich Niemczech. O powszechnym zainteresowaniu, jakie budziły, świad­czy fakt, że Alfred Rosenberg, późniejszy oficjalny ideo­log nazizmu, ogłosił rodzaj komentarza do nich (Die Protokolle von Zion und die jüdische Weltpolitik), książ­ka ta w ciągu jednego roku (1923) doczekała się aż trzech wydań. Towarzyszyły temu edycje innych dzieł mających na celu zdemaskowanie żydowsko-masońskie- go spisku, takich jak książki Goedschego, Gougenota des Mousseaux czy Osman-Bey, wydane w ubiegłym stuleciu lub omawiana poprzednio instrukcja rzeko­mego KC Międzynarodowej Ligi Żydowskiej. Tylko bezgranicznej łatwowierności ludzkiej, występującej w każdej zresztą epoce, można przypisywać, że już wówczas znajdowały wiarę najbardziej fantastyczne opowieści, między innymi o satanistycznych „czarnych mszach" na Kremlu, które mieli odprawiać Trocki oraz m.ni żydowscy przywódcy bolszewickiej rewolucji. Piszę "już wówczas", gdyż i obecnie w niektórych kołach

chętnie powtarza się informację, jakoby sam Lenin brał udział w tych satanistycznych obrzędach.

Wydawcy i entuzjaści Protokołów przeszli nieba wem od słów do czynów, biorąc aktywny udział w moi dach politycznych popełnianych wówczas w Niemczech Wspominany przeze mnie Szabelski-Bork założył w Ber linie terrorystyczną organizację, wzorowaną na Czarne Sotni. 28 marca 1922 r. dokonała ona w tamtejsze filharmonii zamachu na prezydium zebrania rosyjskie! emigrantów poświęconego zorganizowaniu pomocy dk ofiar głodu na Powołżu. Szło o zabicie Pawła Miluko wa, przywódcy kadetów, który choć uszedł z Rosj przed grożącą mu tam niechybną śmiercią, to jednak w oczach skrajnej prawicy uchodził za dobrze zakon­spirowanego agenta Mędrców Syjonu. Milukowa nie udało się wówczas zamordować, zginął natomiast Wła­dimir Nabokow, ojciec późniejszego pisarza, o tym samym imieniu. Szabelski-Bork został za swój czyn skazany na czternaście lat więzienia, ale rychło go wy­puszczono. Kiedy do władzy doszli hitlerowcy zaczął otrzymywać miesięczną pensję, pozwolono mu też na założenie partii rosyjskich faszystów. Czynny przy przy­gotowywaniu zamachu inny wydawca Protokołów, mia­nowicie wspomniany już parokrotnie Winberg, musiał w obawie przed aresztowaniem opuścić Niemcy. W parę miesięcy później wstrząsnęła nimi śmierć ministra spraw zagranicznych republiki Weimarskiej, Walthera Rathe- nau, zabitego przez przedstawiciela skrajnej prawicy,) która widziała w nim grabarza Niemiec. Rathenau był z pochodzenia Żydem; wykorzystywała to prasa naro­dowych socjalistów od dawna prowadząca przeciwko niemu ostrą kampanię polityczną. Zarzucano minist­rowi, iż działając na szkodę Niemiec realizuje instrukcje Mędrców Syjonu, a co więcej, sam jest jednym z nich. Jak wykazał proces w tej sprawie obaj zabójcy Walthera

Rathenau pozostawali pod silnym wpływem lektury protokołów (jeden z nich został od razu zastrzelony przez policję, drugi popełnił samobójstwo). Do ich lek­tury przyznał się również Ernest Techow, towarzyszący zamachowcom w aucie, z którego strzelali. Na inspiru­jącą rolę Protokołów wskazał także prezes sądu w sen­tencji wyroku. Pociągnęło to za sobą zaostrzenie na pewien czas cenzury prasowej i sankcji prawnych wobec wszystkich, którzy powoływali się na ten falsyfikat. ..Nastały złe czasy dla Protokołów, ale nie miało to trwać długo" — pisze Cohn45.

Europa zabiera się do lektury

Przetłumaczenie Protokołów na angielski zapewniło im szeroki rozgłos również i za oceanem, zwłaszcza, że wśród entuzjastycznych czytelników tego falsyfikatu znalazły się nader wpływowe osoby. Już na parę lat przed tym zaczęto w Wielkiej Brytanii mówić o świato­wym spisku, uknutym przez Żydów. Była to angielska odmiana teorii znanej nam z terenu Niemiec z tą oczy­wiście różnicą, iż te zajęły w jej brytyjskiej wersji miejsce ojczyzny Wilhelma II. Na krótko przed końcem wojny ukazała się książka Engłand Under the Heeł of the Jews {Anglia pod żydowskim butem)-, stanowiła ona w znacz­nym stopniu kompilację z prac znanego niemieckiego socjologa, Wernera Sombarta, który zajmował się rolą Żydów w dziejach gospodarczych świata. Anonimowy autor pisał o spisku żydowsko-niemiecko-bolszewickim, którego przywódcy stawiają sobie za cel opanowanie świata. Tezę tę znajdujemy również w ofic­jalnym sprawozdaniu brytyjskiego Ministerstwa Spraw

Zagranicznych za rok 1919, gdzie m.in. czytamy, i bolszewizm posiada swoje źródła w niemieckiej propa gandzie i jest wspierany przez międzynarodowe żydost wo dążące do podporządkowania sobie całej światowe gospodarki. Podobne stanowisko zajmował także ro syjski korespondent konserwatywnego „Timesa", Ro bert Wilton. W książce traktującej o ostatnich dniac" rządów Romanowych (The Last Days of the Romanovs 1920) Wilton pisał, iż bolszewicy to po prostu żydows cy agenci Niemiec a cała ich rewolucja stanowi w is tocie żydowsko-niemiecki najazd na Rosję. Czyż ina czej doszłoby do wymordowania carskiej rodziny ora do wzniesienia Judaszowi pomnika w Moskwie? Po-< mnik był wymysłem antybolszewickiej propagandy, na-i tomiast jej liderzy mogli się zawsze powołać na to, i przyjazd Lenina i jego najbliższych towarzyszy d zrewolucjonizowanej Rosji nastąpił nie tylko za zgod niemieckiego sztabu generalnego, ale i przy jego bezpo­średniej pomocy.

Trudno się więc dziwić, iż angielski przekład Pro­tokołów, który ukazał się w styczniu-lutym 1920 r. (a więc w tym samym mniej więcej czasie, co i niemiecki) znalazł wielu łatwowiernych czytelników, tym bardziej że wyszedł w tej samej drukarni, która tłoczyła Biblię oraz księgi modlitewne Kościoła anglikańskiego. Pro­wadzona przez firmę Eyre and Spottiswoode Ltd. ty- pografia nosiła oficjalnie w nazwie tytuł His (Her) Majesty's, co pozwalało antysemickiej propagandzie kontynentalnej twierdzić, iż Protokoły ukazały się za aprobatą rządu Jego Królewskiej Mości. Sam „Times" poświęcił im 8 maja 1920 r. artykuł, w którym czytamy, iż jak dotychczas nikt nie dowiódł, że mamy tu do czynienia z falsyfikatem. Jeśli nawet przyjmiemy takie stwierdzenie, to jak w takim razie wyjaśnimy proroczą wizję przyszłości zawartą w Protokołach? Czyżbyśmy po to, zapytywał dalej organ brytyjskich konserwatys- tów, za cen? straszliwych ofiar uniknęli zaprowadzenia pax Germanica, aby na jego miejsce realizować Pax Judaica? Mędrcy Syjonu nie okazują się wcale czymś lepszym od Wilhelma II i jego pomocników. Jeśli Mędrcy są naprawdę autorami Protokołów, to wszyst­kie kroki jakie były podejmowane przeciwko Żydom należy uznać za usprawiedliwione. W podobnym du­chu był utrzymany wstępny artykuł „The Spectatora", również z maja 1920 r. Jeden z najbardziej wówczas wpływowych tygodników twierdził, iż choć fałszerstwo nie jest wykluczone, to Protokoły, napisane z ogrom­nym talentem i zatrważającą moralnie perfidią, i tak wyszły z żydowskich kręgów. Wtórował temu „Mor- ning Post", który w lecie tegoż roku opublikował całą serię artykułów swego rosyjskiego korespondenta, Vic- tora Marsdena. Uzasadniając słuszność tezy o masońs- ko-żydowskim spisku odwoływał się on raz po raz do świadectwa Protokołów. Notabene, Marsdon dokonał ich nowego przekładu na angielski, który doczekał się wielu wznowień (jeśli wierzyć Cohnowi, jeszcze w sześćdziesiątych latach naszego stulecia był sprzeda­wany w Londynie).

Podobnie jak niemieccy nacjonaliści oraz antyse­mici wiązali spisek żydowsko-masoński ze słynną Dołch- stossłegende, tak ich angielscy koledzy obciążali Mędr­ców Syjonu winą za powojenne kłopoty imperium: powstanie w Irlandii, zamieszki w Egipcie, niepokoje w Indiach. Wszystko to miały kolejne ogniwa w łań­cuchu negatywnych reakcji, zapoczątkowanych przez wybuch bolszewickiej rewolucji, ta zaś stanowiła kon­sekwencję spisku uknutego przez Żydów. Głównym celem tej „złowrogiej sekty" jest zniszczenie chrześ­cijaństwa oraz wszystkich religii poza judaizmem — pi­sano w książce The Cause of World Unrest (Przyczyny

światowych niepokojów) wydanej z przedmową naczel-j nego redaktora „Morning Post". Również „The Spec­tator" bił na alarm domagając się powołania specjalnej komisji rządowej, która zbadałaby tę sprawę. Jeśli doj­dzie ona do wniosku, że wszystkie te oskarżenia posia­dają realne podstawy trzeba to wyraźnie powiedzieć opinii światowej. Musimy zedrzeć maskę z tej jakż niebezpiecznej konspiracji oraz zmienić swój stosunek do Żydów pisał „The Spectator" w numerze z 16 października 1920 r. Pozbawienia ich wszelkiego wpły­wu na politykę domagały się również inne pisma, a lord Alfred Douglas założył specjalny tygodnik „Plains En­gland", poświęcony szerzeniu antysemickiej propagandy oraz obronie tezy o autentyczności Protokołów. Inne z pism („The Hidden Hand") zaczęło drukować do nich długie komentarze, twierdząc, że nawet niedawny strajk górników wywołali Żydzi.

Przez pewien czas wydawało się, iż antysemityzm zbliżony do niemieckiego stanie się czynnikiem dominu­jącym w angielskim życiu politycznym. Tak się jednak nie stało m.in. dzięki ujawnieniu przez zagranicznego korespondenta „Timesa" francuskich źródeł tego pamf- j letu (por. rozdział Pamflet Joly'ego ukazał się wcześniej). Organ konserwatystów lojalnie przyznał się do pomyłki, publikując obok rewelacji Graves'a artykuł, zatytułowa­ny „Koniec Protokołów". Dla Anglii oznaczało to rze­czywiście zmierzch ich popularności. Szanująca się typo- grafia Eyre and Spottiswoode odmówiła ich dalszego druku, następne dwa wydania ukazały się już w bardzo podrzędnym i podejrzanym wydawnictwie. Tylko paru ekscentryków usiłowało bronić autentyczności Protoko­łów sugerując, iż Joly był Żydem, który niepotrzebnie zdradził makiawelskie plany swych współwyznawców. Protokoły zostały tak dalece skompromitowane, że kie­dy w latach trzydziestych powstała brytyjska partia

faszystowska (British Union of Fascists), nawet ona nie próbowała ich wykorzystać do celów antysemickiej pro­pagandy. Uczyniono to natomiast za oceanem.

Protokoły Henry Forda

Już w październiku 1919 r. ich fragmenty zaczęła pod rewolwerowymi tytułami (Czerwona Biblia głosi przemoc oraz Czerwony plan zniszczenia świata) ogłaszać wychodząca w Filadelfii gazeta „The Public Ledger". Przezornie wykreśliła ona jednak wszelkie wzmianki o Żydach: ów niebezpieczny spisek został przypisany samym tylko bolszewikom. Dopiero na wiosnę następ­nego roku amerykańskie gazety, z „Chicago Tribune" na czele, poczęły otwarcie pisać o żydowskich przywód­cach rewolucji październikowej. Twierdzono, iż stawiają oni sobie o wiele ambitniejsze plany niż zaprowadzenie komunizmu w samej tylko Rosji. Spiskowcy działają wszędzie na szkodę świata anglosaskiego: dążą oni do skłócenia Japonii ze Stanami Zjednoczonymi i Anglią, przeciwko której podburzają także Arabów.

Propaganda antysemicka była na terenie USA czymś nowym; demoniczny obraz wroga-bolszewika, za którego plecami stoi żydowski spiskowiec, wchodził na miejsce wroga-Niemca, któremu tak wiele uwagi po­święcała amerykańska propaganda z lat wojny. Zrodziła °na atmosferę ogólnej podejrzliwości, w której każdy człowiek odmiennie myślący wydawał się być niebez­piecznym przeciwnikiem (było to niejako preludium do makkartyzmu, towarzyszącego później w Stanach Zjed­noczonych rozwojowi „zimnej wojny"). Na fali tych nastrojów doszło do pierwszych amerykańskich edycji

Protokołów; publicity zapewniła im długa seria artyku­łów podpisana przez znanego przemysłowca Henry For­da i ukazująca się w jego organie „The Deaborn In­dependent" (od maja do października 1920 r.). Już w listopadzie tego roku wszystkie one wyszły w książce pod wspólnym tytułem The Internationaly Jews: the World Foremost Problem (Międzynarodowy Żyd. Naj­ważniejszy problem świata). „The Deaborn Indepen­dent" ukazywało się w nakładzie 300 tys. egzemplarzy, wspomniana przed chwilą książka osiagnęła liczbę pół miliona egzemplarzy i doczekała się przekładu na nie­miecki, rosyjski i hiszpański. Jej skrócona niemiecka wersja weszła później do podręcznego księgozbioru hit­lerowskiej propagandy.

Książka Forda ukazywała światowy spisek jako dzieło Żydów-bolszewików, nie zaś masonerii. Do spe­cyfiki amerykańskiej należało i to, że autor na plan pierwszy wysuwał zagrożenia jakie niesie on dla pury- tańskiej moralności. W sposób rozkładowy Mędrcy Sy­jonu starają się wpłynąć przede wszystkim na młodzież, co widać wyraźnie na przykładzie Rosji, gdzie do szkół wprowadzono wychowanie seksualne. Notabene podob­nym argumentem będą później szermować zwolennicy Stowarzyszenia „Pamięć", zarzucający Żydom, iż upo­wszechniają w ZSRR kosmopolityczną cywilizację, sta­rając się w ten sposób rozłożyć od wewnątrz rosyjską kulturę oraz obalić wynikający z niej system wartości moralnych.

Wracając do Forda, nie posiadał on większego pojęcia ani o Rosji, ani też o przywódcach bolszewic­kich, skoro zapytywał dlaczego to Lenin, choć sam twierdzi, że nie jest Żydem, każe swe dzieci (!) uczyć tego właśnie języka oraz wydaje proklamacje po żydowsku. Zdaniem Forda niedawna wojna toczyła się pomiędzy „Wszechżydem", który ujarzmił Wielką Brytanię a Niemcami. On też wyszedł z niej jako ostateczny zwycięzca, podporządkowując sobie całą angielską gos­podarkę. Obecnie pragnie to sarno uczynić ze Stanami Zjednoczonymi, wj korzystując w tym celu idee toleran­cji i liberalizmu. Z chwilą gdy Mędrcy Syjonu osiągną swój cel, narzucą całemu światu panowanie królews­kiego domu Dawida. Jego gwiazdę zdołali już zresztą uczynić herbem bolszewickiej Rosji. Choć amerykański przemysłowiec umieścił swe nazwisko na okładce tej książki, to jednak była ona w rzeczywistości raczej dziełem niemieckiego dziennikarza, Augusta Mullera, członka redakcji „Deaborn Independent" i Borysa Bra- sola, emigranta z Rosji, ongiś bliskiego współpracow­nika Iwana G. Szczegłowitowa, rosyjskiego ministra sprawiedliwości w latach 1906-1915. Ten ostatni był notabene głównym organizatorem procesu Bejlisa.

Książka podpisana przez Forda wywołała ostre protesty nie tylko w kołach żydowskich, ale i wśród politycznej elity amerykańskiej, od prezydenta Wilsona poczynając. Oburzenie było tak wielkie, że jej nominal­ny autor musiał się w końcu ugiąć i ustąpić pod napo­rem opinii publicznej. W czerwcu 1927 r. Ford napisał list do przewodniczącego Komitetu Żydów Amerykań­skich, Louisa Marschalla, w którym oświadczył, iż wprawdzie podpisywał się pod artykułami zamieszczo­nymi w „Deaborn Independent", a następnie pod książ­ką, w której zostały zebrane, to jednak nie miał żadnego pojęcia o treści tych publikacji. Ludzie, którzy je napi­sali, stwierdzał Ford, nadużyli jego zaufania. Oburzony tym, co zostało zrobione, odwołuje zarzuty zawarte w pracy The International Jew i przyrzeka wycofać książkę ze sprzedaży. Nie było jednak w mocy Forda, który w całej tej sprawie zachował się bardzo niepoważ­nie, żeby nie powiedzieć głupio, wstrzymać dalszego obiegu książki. Zyskała ona międzynarodowy rozgłos, ukazując się w szesnastu językach, przede wszystkim po niemiecku.

W r. 1920 wyszły aż trzy przekłady Protokołów na język francuski. Najszerszy krąg czytelników zdobyła czwarta edycja, oparta bezpośrednio na tekście rosyjs­kim, a przygotowana do druku przez Rogera Lam- belina, notabene zagorzałego rojalistę, który marzył o restytucji we Francji dynastii Orleańskiej. Protokoły musiały mieć znaczne powodzenie, skoro do roku 1925 edycja Lambelina doczekała się aż dwudziestu pięciu wydań, sprzedawanych z dużym powodzeniem. Połączył on wszystkie poprzednie teorie o wpływie Mędrców Syjonu w jedną całość. Jak pamiętamy w Wielkiej Bry­tanii pisano, iż pozostają oni w sojuszu z rządem nie­mieckim, podczas gdy w Niemczech czyniono z rządów angielskiego i francuskiego posłusznych wykonawców światowej konspiracji Żydów. Natomiast Lambelin twierdził, że rządzą oni wszystkimi ważniejszymi stolica­mi świata: od Moskwy po Paryż, Berlin i Londyn a nawet Waszyngton, gdzie na usługach „mędrców" pozostaje sam prezydent Wilson.

Nie trzeba dodawać, iż Protokoły znajdowały wielu czytelników wśród rosyjskiej emigracji, przebywającej nad Sekwaną. We wszystkich zresztą krajach, gdzie uzyskała ona polityczny azyl, propagowała ten falsyfi­kat, w którym dopatrywano się wręcz proroczej zapo­wiedzi wydarzeń zapoczątkowanych przez wybuch bol­szewickiej rewolucji. „Któż mógł zaprzeczyć — pisze Norman Cohn — iż świat rzeczywiście przeżywa epokę wojen i rewolucji, kryzysów gospodarczych oraz infla­cji?"46 Zwolennicy autentyczności Protokołów zawsze powoływali się na świadectwa kół antysemickich w in­nych państwach. Po przekładach na niemiecki, angiel­ski, francuski i włoski posypały się tłumaczenia na języki skandynawskie. Protokoły ukazały się także

Rumunii, Grecji, Bułgarii, na Litwie i na Węgrzech, nawet w Chinach oraz Japonii, gdzie w ich kolportażu pośredniczyła emigracja rosyjska. Za sprawą ruchu hit­lerowskiego weszły po jego zwycięstwie w Niemczech do lektur obowiązkowych.

Obowiązkowa lektura hitlerowców

i

Klęska wojenna kajzerowskich Niemiec stworzyła sprzyjające warunki dla szybkiego wzrostu antysemityz­mu w tym kraju; jak już wspominałem poprzednio rodzi ona kręgi zapalonych czytelników Protokołów mędrców Syjonu. Rasizm staje się jednym z kamieni węgielnych doktryny narodowych socjalistów, którzy tworząc zbio­rowy obraz wroga do jednego kotła wrzucają Żydów oraz ich najbliższych pomocników: jezuitów, wolnomu- larzy i bolszewików. Od rzekomych instrukcji Mędrców Syjonu do podstawowego dla ideologii hitlerowskiej dzieła Alfreda Rosenberga, Mythus des 20. Jahrhunderts (Mit XX wieku) wiedzie prosta droga, niewiele zresztą mająca wspólnego z zasadami logiki i zdrowym rozsąd­kiem. Mnóstwo za to z mistycyzmem i niemalże średnio­wieczną wiarą w złe siły, działające na szkodę czystej rasy germańskiej. O ile przed wiekami ucieleśniały je czarownice, to w mitologii narodowego socjalizmu ta sama rola przypadła Żydom.

Hitler dość wcześnie zapoznał się z Protokołami; na Pewno znał je dobrze w momencie, gdy wystąpił na arenie publicznej działalności politycznej. Już wówczas za ciężką sytuację gospodarczą Niemiec obwiniał Mędr­ców Syjonu, którzy, jak wynika z ich Protokołów, chcą głodem sprowokować masy do rozpoczęcia „drugiej

rewolucji pod gwiazdą Dawida" (pierwszą miało b — zdaniem Hitlera — powstanie Republiki Weimar kiej). Osadzony po nieudanym puczu monachijski w dość komfortowym więzieniu zaczął tam dyktow Mein Kampf. Znaczną część tej książki, która stała s]| dla hitleryzmu tym samym, co krótki kurs Histor WKP(b) dla stalinizmu, zajęło omówienie dróg, który mi Żydzi dążą do objęcia panowania nad światem. Mi im to ułatwić liberalny system rządów oraz takie in stytucje życia demokratycznego jak parlament czy wol­na prasa. Nietrudno wykryć w tym zbieżności z Proto\ kołami mędrców Syjonu, na które się zresztą autor Mein Kampf expressis verbis powołuje. W parę lat później Hitler w rozmowie z Hermannem Rauschingiem stwier-! dził, iż lektura ta głęboko nim wstrząsnęła. Dzięki Protokołom bowiem uświadomił sobie wszechobecność wroga oraz jego podstępny, umiejący się doskonale maskować, charakter. Kiedy Rausching zauważył, że mogą one stanowić w istocie falsyfikat, Hitler stwierdził, j iż niewiele go to obchodzi. Grunt, że Protokoły ukazują! rzeczywiste dążenia Żydów. Temat światowego spisku, jaki mieli oni uknuć, powracał wielokrotnie w trakcie I jego rozmów z politycznymi przyjaciółmi. Wygłaszał w nich poglądy, które choć dziś wydają się nam być pospolitymi bredniami, wówczas wywierały pożądany efekt.

Tak więc zdaniem Hitlera kapitalizm wprowadzili Żydzi, dążąc tą drogą do degeneracji natury ludzkiej. I Jako pierwszy postąpił tak biblijny Józef w Egipcie. I Wywołało to w końcu sprzeciw jego wiernych narodo­wym interesom mieszkańców, którzy wygnali Żydów ze j swego kraju. Na ich czele stanął Mojżesz, którego Hitler uważał za pierwszego bolszewika i prekursora Lenina i należącego do tej samej rasy. Hitler zgadzał się również z krążącym wówczas poglądem, iż Jezus nie był Żydem

lecz Aryjczykiem; właściwe chrześcijaństwo stworzył do­piero św. Paweł. Zaszczepiona przez niego w cesarstwie doktryna doprowadziła do jego upadku. Manewr ten Żydzi powtarzali następnie w dziejach dość często: ich dziełem miała być rewolucja francuska, liberalizm i sys­temy demokratyczne, wreszcie rewolucja rosyjska. Sta­nowi ona ostatni rozdział w walce, którą Żydzi od wieków prowadzą przeciwko narodom całego świata.

Głównym propagatorem tezy o istnieniu takiego właśnie sprzysiężenia był jednak Alfred Rosenberg, czo­łowy teoretyk hitleryzmu. Już w latach 1919-1933 ogło­sił on aż pięć broszur poświęconych tej tematyce, jak również cały tom komentarzy do Protokołów. Na ten sam temat wypowiadał się również Joseph Goebbels; propaganda antysemicka, prowadzona różnymi sposo­bami, ułatwiła niewątpliwie hitlerowcom dojście do wła­dzy, ale nie ona przecież zadecydowała o ich zwycięs­twie. Nader pouczające może tu być zestawienie dwóch liczb: w ciągu dwunastu lat (1921-1933) Protokoły roze­szły się w ogólnym nakładzie 100 tys. egzemplarzy. Tymczasem głośna pacyfistyczna powieść Remarque'a Na zachodzie bez zmian (1929) została jeszcze w tymże roku wydana w nakładzie 250 tys. egzemplarzy.

Z czasem jednak antysemicka propaganda zaczęła robić swoje; działo się to zresztą pod znacznym wpły­wem kryzysu gospodarczego. W warunkach ubożenia społeczeństwa nawet niewielkie, ale stałe dochody osią­gane przez żydowskiego właściciela sąsiedniego sklepiku czy warsztatu rzemieślniczego budziły złą krew i utwier­dzały przekonanie o konieczności wprowadzenia ekono­micznych sankcji. Kiedy po objęciu władzy przez Hit­lera oraz jego partię (30 I 1933) zarządziła ona jednodniowy bojkot żydowskich sklepów, inny czołowy Propagator antysemityzmu, Julius Streicher nie omiesz­kał odwołać się do Protokołów mędrców Syjonu. Na łamach oficjalnego organu NSDAP pisał on, iż dzięki przejęciu przez partię rządów poniosły krach „bazylej- skie plany" (Mędrców Syjonu). Przypomnijmy, że właś­nie w Bazylei odbył się pierwszy kongres ruchu syjonis­tycznego.

Od r. 1933 Protokoły weszły do obowiązkowej lektury obywateli III Rzeszy. Były one tym groźniejsze, iż w przeciwieństwie do Mein Kampf ten pamflet, po­wstały w kręgu ochrany, naprawdę czytywano. Z przed­mów do jego licznych wznowień dowiadywano się przed jak wielkim nieszczęściem hitlerowcy uratowali Niemcy, obejmując w nich władzę. Na opisywany w Protokołach światowy spisek Żydów powoływał się szef służb bez­pieczeństwa Reinhard Heydrich rozwiązując w 1935 r. wszystkie organizacje mogące jeszcze uchodzić za opo­zycyjne.

Protokoły służyły także usprawiedliwianiu hitlerow­skiej polityki zagranicznej, jako posiadającej rzekomo wyłącznie obronny charakter. Za swe główne zadanie III Rzesza uważała, jeśli wierzyć jej ówczesnym przywód­com, obronę Europy przed azjatycko-żydowskim sprzy- siężeniem, które zdołało już podporządkować sobie Związek Radziecki. Propaganda hitlerowska przedsta­wiała go jako kraj Untermenschów, rządzony przez Ży­dów, niewiele przejmując się tym iż wprowadzane przez Stalina czystki zlikwidowały znaczną część elity partyjnej tego właśnie pochodzenia. Żydem, pół-Żydem lub przy­najmniej człowiekiem ożenionym z Żydówką stawał się w prasie niemieckiej każdy polityk (od Roosevelta poczy­nając), który ośmielał się przeciwstawić ekspasjonistycz- nej polityce III Rzeszy. Po zawarciu paktu Ribentropp- Mołotow jej propaganda musiała dokonywać karkołom­nych wysiłków, aby usprawiedliwić wejście w sojusz z państwem rządzonym przez Mędrców Syjonu. Po 22 czerwca 1941 r. wszystko wróciło jednak do normy.

Antysemici wszystkich krajów, łączcie się"

Propagandę antysemityzmu starano się szerzyć również poza granicami hitlerowskich Niemiec. Hitlero­wi bardzo przypadł do gustu pomysł Maxa Erwina von Scheubner-Richtera, który już od r. 1923 proponował, aby czerwonej międzynarodówce przeciwstawić między­narodówkę wrogów Mędrców Syjonu, w myśl spara­frazowanego hasła Manifestu Komunistycznego: Anty­semici wszystkich krajów, łączcie się. Scheubner- Richter nie zdążył już urzeczywistnić swojej idei, ponieważ zo­stał zastrzelony w czasie puczu monachijskiego. Podjęła ją natomiast z całym entuzjazmem propaganda hitlero­wska czyniąc to w przekonaniu, iż hasło walki ze spis­kiem żydowskim może się stać cenną zasłoną dymną dla realizacji wielkomocarstwowych interesów III Rzeszy. Z trzech książek stanowiących niejako „świętą trylogię" nazizmu: Mein Kampf, Mit XX wieku i Protokoły tylko te ostatnie były wykorzystywane na zewnątrz. Ich roz­powszechnianie spoczywało wyłącznie w rękach jednej organizacji, mianowicie Weltdienstu, którym kierował oficer rezerwy D. Ulrich Fleischhauer. Centrum znaj­dowało się w Erfurcie, skąd na cały świat rozsyłano literaturę antysemicką w różnych językach, w tym rów­nież Protokoły mędrców Syjonu.

Oficjalnie twierdzono, iż Weltdienst pozostaje cał­kowicie niezależny od rządu niemieckiego i partii hit­lerowskiej (NSDAP). W rzeczywistości organizacja °trzymywała obfite subwencje z obu tych źródeł. Dzięki nim właśnie mogła nie tylko rozpowszechniać wspo­mnianą literaturę, ale i wydawać (w różnych językach) własny dwutygodnik, noszący tę samą, co i ona nazwę Weltdienst urządzał także międzynarodowe konferencje, na które zjeżdżali się potajemnie przedstawiciele ruchó antysemickich z różnych państw świata (w 1937 r przybyli oni do Erfurtu aż z 22 krajów). Celem tej organizacji było „stworzenie międzynarodowej siatkJ fanatycznych antysemitów, scementowanej ślepą wiarą! w Protokoły i obejmujący cały świat spisek żydowski' 47

Dojście Hitlera do władzy musiało pociągnąć sobą renesans zainteresowań czytelniczych dla Protoko1 łów. Propaganda III Kzeszy zadbała o dostarczenie ich mniejszości niemieckiej w USA, wśród której rozprowa­dzano również przekład antysemickiego dzieła Henry Forda. Do kolportażu Protokołów przyczyniły się także organizacje antysemickie i parafaszystowskie działające w Stanach Zjednoczonych oraz w Kanadzie. Zdecydo­wanie przeciwne polityce ekonomicznej Franklina Roosevelta sugerowały, iż cały New Deal powstai z ży­dowskiej inspiracji. Nie cofano się przy tym przed podburzaniem do czynnych wystąpień. Nie były to jed­nak w sumie grupy zbyt wpływowe. Ponieważ zaś sprzy­jały wyraźnie hitlerowskim Niemcom — zostały w okre­sie II wojny światowej zakazane, co tym samym musiało zahamować dalszą edycję Protokołów, rozchodzących się przedtem w tysiącach egzemplarz}'. Nadal natomiast kolportowano je na terenie Ameryki Łacińskiej (Argen­tyna) oraz w Południowej Afryce, gdzie były wykorzys­tywane do prowadzenia rasistowskiej propagandy.

Z Protokołów korzystali zarówno frankiści, aby usprawiedliwić bunt ich wodza przeciwko republice hi­szpańskiej, która miała być tworem żydo-masonerii, jak i Japończycy, choć w obu tych krajach nie mieszkała ludność żydowska. Delegat przybyły z Tokio na kongres Wełtdienstu wojnę Japonii z Chinami tłumaczył spis­kiem żydowskich wolnomularzy, którzy chcieli wyko­rZystać ten kraj do agresji przeciwko Japonii. Tokio musiało po prostu uprzedzić grożący jej atak; Cohn słusznie w związku z tym zauważa, iż wkraczamy tu w świat farsy, ale jeśli idzie o całą historię Protokołów to nader często obraca się ona w tragedię i to krwawą.

Powróćmy jednak do Europy. We Francji na wzo­rach hitlerowskich opierał się niejaki Darquier de Pel- lepoix, zakładając ruch, który nazwał Rasemblement antijuif de France (Antyżydowskie zgromadzenie Fran­cji). Wzywał on otwarcie do masakry ludności żydows­kiej; organ tego ruchu, dwutygodnik „La France En- chainee" („Spętana Francja") zajmował się kol­portażem Protokołów, rozprowadzanych m.in. wśród czytelników w charakterze premii. Darquier wzywał rodaków, aby nie mieszali się do „wojny żydowskiej", którą Mędrcy Syjonu pragną rozpętać przeciwko III Rzeszy, czyniąc to rzekomo w obronie najpierw Czecho­słowacji, a następnie Polski. Kiedy powstało kolabora­cyjne państwo francuskie Darquier zajął w nim (1942) wysokie stanowisko komisarza do spraw ludności żydo­wskiej. Nadzorował deportację 9 tys. obcych Żydów do Niemiec; po wojnie schronił się do Hiszpanii i tam umarł. Do Francji nie mógł powrócić, gdyż został tu zaocznie skazany na śmierć jako jeden z przestępców wojennych.

Podobnie potoczyła się kariera innego propagatora wiary w autentyczność Protokołów, jakim był skądinąd utalentowany pisarz francuski, Ferdinand Celine. W głośnym pamflecie politycznym Bagatelles pour un massacre (Pogromowe drobiazgi, 1937) wypowiadał się °n za bezpardonową walką z Żydami. Uzasadniał jej konieczność tym, że Protokoły oraz Mowa rabinów świadczą o potędze jaką stanowią Mędrcy Syjonu i za­grożeniu, które stwarzają dla świata. Celine uważał więc °ba te dokumenty za całkowicie autentyczne; wydaje się

wszakże, iż samą wizję „maskary Żydów" traktowa jako hiperbolę intelektualną, nie przypuszczając, że mo że zostać naprawdę urzeczywistniona.

Obszerne fragmenty Pogromowych drobiazgó ogłosił na przełomie r. 1938 i 1939 związany z Oboze Narodowo-Radykalnym tygodnik „Prosto z Mostu"48 Tamże ukazał się reportaż Karola Zbyszewskiego opisu­jący z satysfakcją wywożenie Żydów do Dachau zi świeżo przez III Rzeszę zajętej Austrii. Czytamy w ni m.in. „W Polsce trzeba czekać na taki widok możi stulecie, warto więc tu poświęcić dwie godziny. [...] Zatrąbiły auta, wywiozły za jednym zamachem wszyst-j kich Żydów z Neustadtu. Będą nareszcie porządnie pracować w tym koncentracyjniaku w Dachau"49. Zby- szewski nie musiał czekać aż stu lat; już w r. 1940 również i w Polsce założono pierwsze lagry z komorami gazowymi, w których ginęli zarówno Polacy jak i Żydzi. Wydaje się jednak, że ludzie typu Zbyszewskiego czy Céline'a głoszący podobne poglądy podzielali mimo wszystko złudzenia XIX wieku. A więc nie wierzyli ani w możliwość eksterminacji całych grup etnicznych z po­wodu ich rasowej odrębności, ani w to, że Dachau oraz podobne im obozy staną się miejscami zbiorowej za­głady.

We Włoszech propagowaniem Protokołów zajmo­wał się jeszcze przed dojściem faszystów do władzy Giovanni Preziosi, znany jako zagorzały antysemita, atakujący zawzięcie Żydów w swym piśmie „La vita Italiana". Ponieważ jednak reżim Mussoliniego był w tym względzie o wiele mniej gorliwy od rządu Hitlera, więc i Preziosi aż do r. 1938 musiał polegać wyłącznie na sobie. Jeszcze w 1937 r. tamtejsza prasa nie chciała zamieścić recenzji z kolejnej edycji Protokołów, a księga­rnie odmawiały przyjęcia ich do kolportażu. Sytuacja zmieniła się radykalnie, gdy Mussolini zdecydował się wreszcie na rozpoczęcie otwartej kampanii antyżydow­skiej- Preziosi otrzymał nie tylko poważne wsparcie finansowe, ale jeszcze przed końcem 1938 r. został powołany na stanowisko ministra. Szczyt kariery osiąg­nął jednak w faszystowskiej republice, jaka powstała w 1943 r. na północy Włoch, po ich kapitulacji, za którą Preziosi nie omieszkał oczywiście obarczyć winą żydow- sko-masońskiego spisku. W marcu 1944 r. Mussolini musiał go, pod naciskiem Hitlera, powołać na komisa­rza do spraw rasy. Pozostając na tym stanowisku przy­czynił się Preziosi do deportacji kilku tysięcy Włochów żydowskiego pochodzenia, którzy zostali następnie stra­ceni przez Niemców. Ofiar byłoby zapewne więcej, gdy­by Mussolini mimo wszystko nie hamował gorliwości Preziosego, który w obawie przed odpowiedzialnością popełnił samobójstwo.

Nie udało się jej uniknąć węgierskiemu odpowied­nikowi Darąuiera i Preziosiego, jakim był Laszlo Endre.

Na krótko przed wybuchem II wojny światowej Endre ogłosił książkę, w której dowodził autentyczno­ści Protokołów. Kiedy w marcu 1944 r. Niemcy przy-' stąpili do okupacji Węgier stał się jako minister kola­boracyjnego rządu najbliższym współpracownikiem Adolfa Eichmanna, który przybył do Budapesztu, aby stamtąd kierować deportacją 800 tys. Żydów węgier­skich. Energiczna działalność Endrego sprawiła, iż w ciągu tylko sześciu pierwszych tygodni blisko pól miliona ofiar trafiło do komór gazowych Oświęcimia. Stracony jako przestępca wojenny w marcu 1946 r. jeszcze w noc przed egzekucją napisał Endre pożegnal­ne wyznanie wiary, w którym m.in. czytamy: „Proto­koły mędrców Syjonu są autentyczne. [...] Żydzi posia­dają w swych rękach środki do opanowania całego świata i zniszczą wszystko, co mogłoby się stać prze­szkodą na drodze do realizacji tego celu".

Te trzy przykłady wzięte z terenu Francji, Włoci i Węgier świadczą, że propagatorzy Protokołów w ok rei sie II wojny światowej nie cofali się przed udziałeiJ w eksterminacji ich mitycznych autorów. Słowa Celine'a, że dokument ten usprawiedliwia masakrę Ży­dów, stały się wówczas ponurą rzeczywistością.

W Polsce lat 1918-1939

Zdaniem Normana Cohna echa literatury Protoko-1 łów mędrców Syjonu odnajdujemy w liście biskupów polskich, wydanym 18 lipca 1920 r., czyli w szczytowym] momencie ofensywy Armii Czerwonej na Warszawę,! a skierowanym do episkopatów wszystkich krajów. Czy-1 tamy w nim, iż bolszewizm jest „ujawnieniem się na 1 ziemi ducha Antychrysta". Dąży on do podboju całej Europy, a Polska stanowi ostatnią barierę, która może go przed tym powstrzymać. Komunizmem kierują Ży­dzi, „którzy we krwi swojej noszą tradycyjną nienawiść ku chrystyjanizmowi". Można oczywiście, pisał ks. J. Urban w komentarzu do listu biskupów, dyskutować, czy to właśnie Żydzi wywołali rewolucję, czy też po prostu się do niej przyłączyli, można się spierać o auten- j tyczność Protokołów rady najwyższej mędrców Syjonu 1 świeżo ogłoszonych w Polsce i w Anglii. Nie sposób I jednak przeczyć temu, iż dzięki bolszewizmowi Żydzi I mogą osiągnąć cel o jakim marzyli przez całe wieki, I a mianowicie władztwo nad światem50.

W latach II Rzeczypospolitej ukazało się co naj- I mniej dziewięć wydań Protokołów, pierwsze z nich wy- ■ szło w 1920 r, następne w 1923 ( w Biblioteczce żydoz-1 nawczej antysemickiej organizacji „Rozwój"). Kolejne |

je pochodzą z lat 1925, 1926, 1930, 1934, 1936, 1937 •^1938. Korzystano przy tym z co najmniej dwóch różnych przekładów: tak więc edycje z lat 1923, 1925, 1937 i 1938 niewiele się w zasadzie od siebie różnią (występują tylko drobne zmiany natury stylistycznej). Natomiast przekład z r. 1934 wyszedł spod innego pióra. W żadnym jednak z wydań Protokołów nie poda­no nazwiska tłumacza ani też informacji, na której z obcojęzycznych edycji zostało ono oparte.

Wszystkie te wydania były zaopatrywane we wstęp oraz posłowie. Stosunkowo najmniej napastliwie brzmiały one w pierwszej edycji. Czytamy tam, iż po powstaniu 1863 roku stosunki polsko-żydowskie uległy znacznemu pogorszeniu. Stało się to za sprawą ludności żydowskiej, która napłynęła do Królestwa Kongresowe­go z głębi Rosji. Również w czasie ostatniej wojny i zaraz po odzyskaniu niepodległości zajęła ona wobec Polski i Polaków stanowisko nie tylko nieżyczliwe ale nawet wręcz wrogie. Musimy się przeto, pisał anonimo­wy autor Wstępu, bronić, aby na miejsce powstałej po latach z gruzu ojczyzny nie „wyrosła tak upragniona przez Żydów Judeo-Polonia". Było to wyrażenie ukute jeszcze przed I wojną światową, kiedy to ruch syjonis­tyczny domagał się szerokiej autonomii kulturalnej i na­rodowej dla ludności żydowskiej w Królestwie Polskim, zwłaszcza na terenie samorządów miejskich. Szybkie powiększanie się jej liczby w miastach i miasteczkach Królestwa wywołało zaniepokojenie zwłaszcza wśród przedstawicieli endecji, straszących swych rodaków wi­zją polsko-żydowskiego kondominium.

Zdaniem podpisanego literkami W.K. autora Po- słowia do edycji Protokołów z r. 1920 stanowią one „zbiór najautentyczniejszych dokumentów" wyjaśniają­cych przyczynę niedawnej „wielkiej wojny", tłumaczą­cych rozwój bolszewizmu w Rosji, ruchy rewolucyjne



89

88

w Niemczech, wreszcie klauzule traktatu pokojowego dotyczące ochrony mniejszości narodowych. „Żmija ży­dowska", dawniej lekceważąca sobie Warszawę jako miasto gubernialne imperium, teraz wyciągnęła ku niej swój łeb. Świadczy o tym zażydzenie administracji, korpusu oficerskiego, urzędów. Żydzi opanowali Rosję oraz Węgry, obecnie pragną to samo uczynić z Polską. W związku z tym autor Posłowia domaga się zwołania światowej konferencji, która ułożyłaby kontrplan, mają­cy na celu zapobieżenie realizacji planów Mędrców Syjonu. W.K. podkreśla jednak, iż jest przeciwko po­gromom; wypowiada się natomiast za bojkotem ekono­micznym, towarzyskim i kulturalnym (m.in. literatury tworzonej przez pisarzy żydowskiego pochodzenia). Winniśmy studiować uważnie Protokoły, aby Polska nie stała się „łupem potęgi ciemnej, dążącej przez wszech- niewolę do wszechwładzy".

Przedmowa tajemniczego W.K. została powtórzo­na w edycji Protokołów z 1925 roku, która ukazała się nakładem pisma „Hasło Narodowe". Natomiast wyda­nie z r. 1934 zaopatrzono we wstęp zaczerpnięty z rosyj­skiej edycji Protokołów (1905) oraz z ich londyńskiego wydania (The Jewish Perił-Protocołs of the Learned Ełders of Zion, 1920). Dwa ostatnie w przedwojennej Polsce wydania Protokołów (z lat 1937 i 1938) były firmowane przez „Samoobronę Narodu", oficynę zwią­zaną z ONR. Zaopatrzyła je ona w obszerną przedmowę pióra Bolesława Rudzkiego, który we Wstępie od Wy­dawnictwa został nazwany „znakomitym żydologiem, znawcą i badaczem kwestii żydowskiej". Był to pub­licysta katolicki, stały współpracownik poznańskiej „Tę­czy". Na łamach tego miesięcznika zamieszczał on m.in. artykuły o masonerii, niebezpieczeństwie niemieckim i — żydowskim. Spod pióra Rudzkiego wyszła też broszurka W szponach komunizmu (Poznań 1937).

W obszernym słowie wstępnym do Protokołów Rudzki scharakteryzował wielowiekową walkę Izraela o zapanowanie nad światem. Przedrukował on tu za­czerpniętą z omawianej już powieści Biarritz mowę, jaką .znakomity mędrzec syjoński, rabin Reichhorn" wy­głosił w 1856 roku na cmentarzu w Pradze (por. rozdział Spotkania przywódców Izraela). Rudzki powołuje się również na inny falsyfikat, mianowicie manifest pro­gramowy, z którym Adolf Crémieux miał zapoznać twórców „Wszechświatowego Związku Żydów" (1860). Przy pomocy Alliance Israelite Universelle Żydzi, jak twierdził Rudzki, spodziewali się zawładnąć światem. Crémieux mówił, iż dojrzał czas, aby przystąpić do niszczenia wszystkich państw oraz religii, za wyjątkiem oczywiście judaizmu „i ustanowienie na całym świecie jednego tylko państwa żydowskiego, w którym naród żydowski będzie żywiołem panującym i w którym będzie obowiązywała tylko jedna, jedyna religia, mianowicie żydowska". Następnie Rudzki kreślił dzieje powstania Protokołów.

Po kompromitującym doświadczeniu z aferą Taxi­la, (przypomnijmy, że Leon XIII zbyt pochopnie uwie­rzył w jego rewelacje na temat kultu szatana w lożach masońskich), Kościół dość długo nie zajmował oficjal­nego stanowiska w sprawie autentyczności Protokołów. Kiedy to wreszcie uczynił na łamach „Osservatore Ro­mano" (1938) określił je jako niewątpliwy falsyfikat. Mimo to propaganda antysemicka również i w Polsce chętnie odwoływała się do tego tekstu. Co prawda nie cała: na przykład Henryk Rolicki, autor książki Zmierzch Izraela, stanowiącej klasyczny wykład spis­kowej teorii dziejów, w których Żydzi mieli odgrywać kluczową rolę, ogranicza się do lakonicznej wzmianki o Protokołach. Omawiając postać oraz działalność A- schera Ginzberga Rolicki stwierdza: „Jemu to fama

przypisała autorstwo sławnych «Protokołów mędrców Syjonu». Co do ich autentyczności nie mam zamiaru zabierać głosu"51. Pod pseudoniemem Rolickiego ukry­wał się Tadeusz Walery Kazimierz Gluziński (1888- -1940), prawnik i publicysta politycznie związany z Obozem Narodowo-Radykainym. Na temat auten­tyczności Protokołów nie wypowiadał się również i Ro­man Dmowski.

Najgorliwszym chyba obrońcą tezy o ich autentycz­ności był ks. Franciszek Trzeciak (1873-1944), przypo­mniany przed trzydziestu laty przez Tadeusza Mazowie­ckiego w artykule o antysemityzmie ogłoszonym na łamach „Więzi" (wszedł on następnie do jego książki, Druga twarz Europy, Warszawa 1990). Niezależnie od tego, na jaki temat ks. Trzeciak się wypowiadał, we wszystkich niekorzystnych dla Kościoła oraz wiary zja­wiskach politycznych i obyczajowych, aktach ustawoda­wczych i rewolucjach widział on rękę Mędrców Syjonu. Realizację Protokołów miała stanowić kodyfikacja pra­wa, dopuszczająca m.in. śluby cywilne oraz rozwody (F. Trzeciak, Talmud, bołszewizm i projekt prawa małżeń­skiego w Polsce, Warszawa 1932), dowodem działalności Mędrców było swobodne szerzenie się zepsucia obycza­jowego (Pornografia narzędziem obcych agentów, War­szawa 1938). Protokoły stanowiły zdaniem ks. Trzeciaka kolejne ogniwo w ciągnących się poprzez wieki działa­niach żydowskich na szkodę chrześcijaństwa. Zapocząt­kował je już Talmud, o którym pisał obszernie m.in. w książkach Mesjanizm a kwestia żydowska (Warszawa 1934) i Talmud o gojach a kwestia żydowska w Polsce (Warszawa 1939 — ta ostatnia liczyła blisko 400 stron druku!).

92

W r. 1936 ukazała się książka Franciszka Trzecia­ka, Program światowej polityki żydowskiej (Konspiracje i dekonspiracje ), poświęcona niemal w całości obronie autentyczności Protokołów. W kilka miesięcy po pierw­szej wyszła druga edycja, znacznie poszerzona przez autora. Ks. Trzeciak uwzględniał literaturę niemiecką j francuską, przede wszystkim jednak sięgał do rosyjs­kiej. Obficie cytował więc wywody Butmiego, jak rów­nież odwoływał się do Nilusa. Choć zgadzał się z tezą, Protokoły były dziełem Aschera Ginzberga, to jednak podkreślał, iż rojenia jednego fanatyka nie zasługiwały­by na większą uwagę, gdyby nie stało za nim poparcie narodu, do którego należał. W Protokołach został bo­wiem — zdaniem ks. Trzeciaka — 'awarty pewien program polityczny, moralny i gospodarczy, realizowa­ny z żelazną konsekwencją przez międzynarodowe żydo- stwo. Jako materiał dowodowy ks. Trzeciak przytaczał, obok wypowiedzi proroków ze Starego Testamentu, wspomniane już falsyfikaty takie jak list księcia Żydów w Konstantynopolu do hiszpańskich Żydów (z r. 1489) czy mowę wygłoszoną przez rabina Reichhorna na cmentarzu żydowskim w Pradze, którą — jak pisze Trzeciak — Herman Goedsche zamieścił w swej „kilko- tomowej" (?) powieści Biaric, rozbijając ią tylko dla efektu na dwanaście części. Każdą z nich wypowiada jeden z przedstawicieli „12 pokoleń izraelskich, w formie nieco teatralnej". Nie mogło też zabraknąć oczywiście ulotki, jaką Komitet Centralny Międzynarodowej Ligi Izraelskiej miał rozpowszechniać wśród żydowskich ko­misarzy Armii Czerwonej.

93


W instrukcjach Mędrców Syjonu znajdujemy zdaniem ks. Trzeciaka — wyjaśnienie wszystkich ważniejszych wydarzeń dziejów najnowszych. Przede wszystkim przebieg rewolucji w Rosji, na Węgrzech i w Hiszpanii wykazuje, że działano tam na podstawie jednej i tej samej metody, a tę metodę znajdujemy w Protokołach. Zgodnie z zawartymi w nich naukami niszczy się w Polsce wielką własność ziemską, z kolei w Rosji Żydzi forsują kolektywizację, prześladują kler chrześcijański i życie religijne, kierują policją polityczną. Na Półwyspie Iberyjskim „za palenie synagog w wie­kach średnich, palą dziś po setkach lat kościoły, a za palenie Żydów na stosach, palą katolików". Ks. Trze­ciak nie miał żadnych wątpliwości co do tego, iż ob­radującemu w sposób otwarty kongresowi syjonistycz­nemu w Bazylei towarzyszyły tajne posiedzenia, na których odczytywano Protokoły mędrców Syjonu. Ich autentyczności dowiódł proces w Bernie, gdzie zresztą oskarżeni wzywali ks. Trzeciaka na jednego ze świad­ków obrony, których — jak pisze — zaprzedany Żydom sąd nie chciał wysłuchać. Swą opinię na temat auten­tyczności Protokołów zdołał on jednak ogłosić w zbiorze dokumentów, (Gerichts-Gutachten zum Berner Prozess) jakie Ulrich Fleischhauer, subwencjonowany przez pro­pagandę hitlerowską, opublikował w III Rzeszy (Erfurt 1935). Ks. Trzeciak zawarł ją w artykule Die Protokolle der Weisen von Zion — der politische Katechismus des Judentums (Protokoły mędrców Syjonu — politycznym katechizmem żydostwa).

Na usługach Mędrców Syjonu mieli pozostawać świadkowie Jehowy; ks. Trzeciak poświęcił im w swej książce osobny, obszerny rozdział, w którym wyraża oburzenie faktem tolerowania „świadków" w katolickiej Polsce. Tadeusz Mazowiecki słusznie zauważa: „Wy­starczy wziąć do ręki którąś z klasycznych pozycji polskiego antysemityzmu, aby się przekonać, jakich to cech i dążeń nie przypisywano żydostwu lub kto tym dążeniom nie służył. Indywidualizm i kolektywizm, re­wolucja francuska i rewolucja rosyjska — wszystko to są wymysły i dzieła żydowskie: Barthou i Roosevelt, Benesz, badacze Pisma świętego, Rasputin, Kiereński i Lenin — to tylko jedni z wielu narzędzi światowej polityki żydowskiej"52.

Ks. Franciszek Trzeciak wszystko tłumaczył na niekorzyść oskarżonego: jeśli karczmy były utrzymywa­ne w większości przez Żydów, to dlatego, że starali się oni rozpijać „gojów". Jeśli natomiast bolszewicy w cza­sie rewolucji rozbijali magazyny z wódką, to tylko dlatego, ponieważ w Protokołach czytamy: „Pijaństwo będzie również zakazane przez prawo i karane jako występek przeciw człowieczeństwu, ludzi zmieniających się pod wpływem alkoholu w zwierzęta" (XXIII, 3). Francja, starając się skłonić Polskę do wojny prewencyj­nej przeciwko Niemcom, czyniła to w interesie Żydów, którzy opanowali ster rządów nad Sekwaną.

Wniosek nasuwał się jasny: „Żydzi są głównymi krzewicielami komunizmu, a komunizm to nie choroba dusz, ale światowe oszustwo żydowskie, obmyślone w tym celu, by w duchu Protokołów mędrców Syjonu ułatwić Żydom panowanie nad światem". Należy więc ze wszystkich sił pracować nad odżydzeniem Polski; winien tak czynić każdy, „kto nie chce, by przyszłe pokolenia polskie służyły Żydom na ziemi polskiej, zlanej krwią pradziadów, kto nie chce śladami Rosjan w tułactwie marnieć na obczyźnie". Należy jednak przy­znać, iż jako środek walki ks. Trzeciak zaleca bojkot gospodarczy, wyklucza natomiast „używanie wszelkiego rodzaju gwałtów, czy brutalnej siły, które najkategory- czniej potępić trzeba. [...] Żydzi muszą wyjść z Polski, bo °ni są nieszczęściem narodu". Ks. Trzeciak nie wierzy w możliwość ich nawrócenia: „Żydzi ochrzczeni oddają żydostwu niewymowne usługi, pracują po cichu wpraw­dzie, ale pożytecznie dla sprawy żydowskiej, bez nich Izrael [...] nie mógłby wejść do duszy i serca narodów rdzennych". Świadczą o tym bolesne dla katolicyzmu doświadczenia z maranami w Hiszpanii czy z frankis- tami w Polsce, którzy pozornie tylko porzucili judaizm. Głównie jednak na przykładzie Francji ks. Trzeciak

stara się udowodnić, iż Protokoły są „programem] wszechświatowej polityki żydowskiej". Stąd nasuwa się i więc jasny wniosek: trzeba być kimś mocno naiwnymi lub całkowicie ograniczonym, by mimo tak oczywistych dowodów mówić jeszcze o Protokołach jako o falsyfika­cie lub plagiacie53.

Należy jednak przypomnieć, iż ks. Trzeciak nie wyrażał tu oficjalnego stanowiska Kościoła, choć z dru-j giej strony jego publikacje nie spotykały się z krytyką w pismach katolickich. Do końca życia wierzył zapewne ; w imperialne ambicje Mędrców Syjonu; nic nie wskazuje j na to, aby pod wpływem holocaustu zmienił swe zapa­trywania w kwestii żydowskiej, jak to byli uczynili! niektórzy inni przedwojenni propagatorzy antysemityz­mu (m.in. ks. Franciszek Godlewski i Jan Mosdorf).! Wiadomo natomiast, iż ksiądz Trzeciak należał do nie­licznej w Polsce grupy potencjalnych kolaborantów, I którzy na przełomie roku 1939 i 1940 prowadzili z wła­dzami III Rzeszy rozmowy w sprawie powołania pronie­mieckiego rządu. Jego udział w tych pertraktacjach stanowił poniekąd logiczną konsekwencję nagród orazj innych dowodów uznania, jakie przed wybuchem wojny otrzymywał od władz III Rzeszy za udział w erfurckich zjazdach Weltdienstu, jak też antyżydowską publicys­tykę demaskującą knowania Mędrców Syjonu. Notabe­ne ks. Trzeciak chwalił nie tylko Hitlera, nazywając go dobrym pasterzem, który broni stada przed żydowskimi wilkami, ale i Stalina. O ile bowiem Trocki, oczytany w Protokołach mędrców Syjonu dążył do wywołania w ich interesie światowej rewolucji, to „goj Stalin'! słusznie, zdaniem ks. Trzeciaka, przepędził „zbrodnicze­go warchoła"54. Autor tych słów zginął jednak nie z rąk żydowskich lecz niemieckich: ks. Trzeciak został zabity 8 sierpnia 1944 roku przed barykadą wzniesioną w dniach warszawskiego powstania55.

Protokoły a holocaust

Nad eksterminacją Żydów Hitler zaczął się zastana­wiać dość wcześnie, o czym ewidentnie świadczą nie­które fragmenty Meirt Kampfu; pisze on tam m.in., że gdyby na początku wojny zatruto gazem 12 czy 15 tysięcy tych „hebrajskich niszczycieli ludu" (dieser he- braischen Volksverderber) oszczędziłoby to życie milio­nom frontowych żołnierzy. Do myśli tej powrócił roz­poczynając drugą wojnę światową, nie czynił zresztą z tego większej tajemnicy. W wygłaszanych publicznie mowach (od przemówienia w Reichstagu z 30 stycznia 1939 r. poczynając) zapowiadał on, że wojna przyniesie zagładę Żydów w całej Europie. Realizował ją z nie­słychanym uporem i konsekwencją, nieraz ze szkodą dla wysiłku militarnego Rzeszy (likwidacja robotników ży­dowskich, pracujących dla potrzeb Wehrmachtu, uży­wanie tak potrzebnych frontowi ciężarówek dla depor­tacji Żydów do obozów zagłady). Hitler był głęboko przekonany o istnieniu światowego spisku Żydów, który w ten sposób zwalczał. Wiarą w jego istnienie starał się również zarazić opinię publiczną państw toczących wal­kę z III Rzeszą. Świadczy o tym fakt, iż w dywersyjnych audycjach propagandowych, nadawanych głównie w ję­zyku angielskim, w samym tylko r. 1943 aż 70-80% było poświęconych szerzeniu antysemityzmu.

W czasie rozmów prowadzonych w Kwaterze Głównej Wehrmachtu Hitler porównywał Żydów do bakterii, z którymi musi prowadzić równie bezwzględną walkę jak ta, którą w ubiegłym stuleciu toczyli Pasteur i Koch. Holocaustowi towarzyszyło sięganie do najbar-

dziej brutalnych motywów występujących w jeszcze śre-l dniowiecznej propagandzie antyżydowskiej, mianowicie do pomówień o mordy rytualne. Miały one świadczyć o kryminalnych z natury skłonnościach narodu żydows-1 kiego. Tematyką tą zajmowali się ludzie z tytułami doktorskimi, wśród których należy wymienić Johanna von Leersa, profesora na uniwersytecie w Jenie. Ten specjalista również od Protokołów mędrców Syjonu zdo-| łał po wojnie zbiec do Egiptu.

Kiedy Niemcy zaczęli ponosić klęski na wszystkich niemal frontach, aby wzmocnić ich chęć do dalszej walki straszono rodaków widmem rzezi, jaka w razie zwycięst­wa aliantów grozi im z rąk światowego żydostwa. Nie­mcy mieli zresztą podstawy do obaw, że spotka ich ten sam los, co ludność w krajach okupowanych przez III Rzeszę, zwłaszcza, iż Waszyngton oraz Londyn, inspiro­wane przez Moskwę, domagały się od Berlina bezwarun­kowej kapitulacji. Nasuwa się pytanie w jakim stopniu ludność walczącej do końca z dużą przecież zawziętością III Rzeszy ulegała tak prymitywnej w końcu propagan­dzie. Niektórzy wzruszali na nią zapewne do końca pogardliwie ramionami, ale większość w miarę ponoszo­nych klęsk coraz bardziej chyba wierzyła, iż ma do czynienia z koalicją kierowaną centralnie przez potężny a wszechświatowy spisek żydowski. O jego istnieniu była na pewno głęboko przeświadczona SS-owska obsługa obozów koncentracyjnych. Paląc nieraz żywcem kobiety i dzieci czynili to w przekonaniu, iż niszczą najgorszego wroga III Rzeszy. Bezpieczeństwo rasie panów miała zapewniać tylko likwidacja świata Untermenschów, kiero­wanego przez Żydów. Ta ideologiczna motywacja wyjaś­nia sposób traktowania sowieckich jeńców wojennych, których setki tysięcy wymarło w niemieckich obozach.

Komendant Oświęcimia, Rudolf Hess, doszedł w więzieniu do przekonania, iż holocaust był błędem,

ponieważ zdyskredytował Niemcy. Nie omieszkał jed­nak dodać, iż na skutek ich klęski światowe żydostwo przybliżyło się do ostatecznego celu, jakim jest władz­two nad światem. Po II wojnie światowej niektórzy z przedstawicieli antysemickiej propagandy zaczęli z ko­lei twierdzić, iż świat żydowski w Ameryce dlatego tak spokojnie przyglądał się zagładzie swych europejskich współwyznawców, ponieważ spodziewał się, iż zdoła ona skłonić pozostałych do odbudowy własnego pań­stwa w Palestynie.

Propaganda hitlerowska, starając się niejako uspra­wiedliwić holocaust, do ostatnich dni III Rzeszy pisała o Protokołach mędrców Syjonu oraz światowym spisku Żydów. Jeszcze w styczniu 1945 roku Goebbels twier­dził, że to oni właśnie stoją za plecami Rosjan, Ang­lików i Amerykanów, którzy w imię żydowskich in­teresów składają na polach tej bezcelowej wojny całe hekatomby ofiar. Mimo eksterminacji lwiej części euro­pejskich Żydów oficjalna propaganda III Rzeszy nadal głosiła, iż jej celem jest zniszczenie dominacji żydowskiej nad światem. Znalazło to również odbicie w tych wyda­wnictwach, jakie z inspiracji hitlerowskiej ukazywały się na terenie Generalnego Gubernatorstwa (GG).

Propaganda hitlerowska w GG

W r. 1943, nakładem wydawnictwa „Nauka i Sztu­ka" ukazała się w Krakowie kolejna edycja Protokołów, zatytułowana Protokoły mędrców Syjonu czyli wykłady mędrca syjońskiego wtajemniczonego w plany podboju świata przez Żydów. Stanowiła ona wierne powtórzenie omawianych już wydań z lat 1937 i 1938, które przygo-

tował Bolesław Rudzki. W tej samej oficynie wydawl niczej, działającej niewątpliwie na zlecenie okupanta, ukazały się również inne druki antysemickie, wśród nich niewielka (licząca 47 stron druku) broszura „dr Włady­sława Wardzińskiego", zatytułowana Światowy spisek żydostwa. Jej autor omawiał szczegółowo Protokoły ja­ko autentyczny dokument, ukazujący zbrodnicze plany Mędrców Syjonu.

Dr Władysław Wardziński" (czy nie był to pseu­donim?) wspominał o wielu wydaniach Protokołów, ja­kie pojawiły się w różnych językach i odwoływał się do niechętnych Żydom opinii ojców Kościoła. Z prac sobie współczesnych przytaczał wspomnianą już książkę Hen­ry Forda, studia Stanisława Trzeciaka i Henryka Rolic- kiego. Kulturę okresu II Rzeczypospolitej przedstawiał jako zdominowaną przez Żydów. „Pan Słonimski, pan Leśmian — różne Winawery i Handelsmany [...] na­dawali ton, pouczali, co jest, a co nie jest zgodne z «postępem». Reguła nauk z Protokołów mędrców Sy­jonu była zachowana w całości — pisał „dr Wardziń­ski", oburzający się na panoszenie się w teatrze „wiel­kich Zelwerowiczów czy Kalinówny". Złowrogo brzmiały te słowa, jeśli przypomnieć, iż Bruno Winawer (dramatopisarz i popularyzator nauki) i Marceli Han- delsman (wybitny historyk) nie przeżyli hitlerowskiej okupacji a Słonimskiego i Tuwima jedynie wyjazd z Pol­ski uratował przed komorą gazową.

Czyniąc wyraźną aluzję do trwającej eksterminacji polskich Żydów autor broszury z tryumfem oznajmiał, iż ich zbrodniczy program zawarty w Protokołach nie doczekał się realizacji dzięki narodowemu socjalizmowi, którego wódz podjął nieubłaganą walkę z całą potęgą „światowego żydostwa". Na walkę tę, prowadzoną z je­dnej strony przeciwko żydowskim kapitalistom, a z dru­giej „przeciw żydowsko-komunistycznemu wywrotowi j międzynarodówkom" Mędrcy Syjonu odpowiedzieli wywołaniem „wojny wszechświatowej, która objęła już wszystkie kontynenty". Czytając „z całym zrozumie­niem ich Protokoły na pytanie, czy jest to „naród wybrany" możemy udzielić kategorycznej odpowiedzi: Naród wybrany?... Nie! Naród przeklęty przez Boga".

Podobną opinię znajdujemy także w broszurze Ich ukryte cele. Sześć rozdziałów o Żydach jako winowajcach obecnej wojny (Kraków 1943, „Księgarnia Powszechna"). Podpisany na niej Ludwik Bronowski (zapewne również pseudonim) twierdził, że ich eksterminacja znajduje pełne uzasadnienie i usprawiedliwienie w Protokołach mędrców Syjonu. Realizując zawarty w nich program Żydzi rozpę­tali dwie wojny światowe. Pragną oni zniszczyć religię i zapanować nad wszystkimi narodami; piszą o tym wyraźnie „w owym światowym programie żydostwa, który ku rozgoryczeniu Żydów dostał się w ręce chrześci­jan". Zdaniem „Bronowskiego" najgorsza kara jest jesz­cze za mała dla żydowskich bluźnierców: należy się im nie tylko męka na ziemi ale i wieczne potępienie w zaświa­tach. To Żydzi umęczyli Chrystusa i mordują niewinne dzieci chrześcijańskie, aby pić ich krew.

Według autora broszury Polska była pierwszą ofia­rą Mędrców Syjonu, którzy popchnęli ją do wojny, podobnie jak później wciągnęli do niej również państwo ich pachołka, Stalina. Są oni odpowiedzialni za wymor­dowanie polskich oficerów w Katyniu oraz za śmierć kilkuset tysięcy polskich dzieci w Rosji sowieckiej. Sam Bóg zdecydował o zagładzie tego narodu. Jest ona dziełem „młodych i mocnych sił Europy, walczących z tajemną potęgą żydostwa i nie znających kompromisu, dopóki odwieczny wróg ludzkości, Żyd, nie zostanie zniszczony".

Ludwik Bronowski" powoływał się na Apokalipsę, Przypisywaną św. Janowi, antybolszewicką propagandę z okresu wojny 1920 r., gwałty towarzyszące odwrotow Armii Czerwonej „z Galicji" (w lecie 1941 r.), jaB również na wypowiedzi polskiej prasy emigranckiej o martyrologii rodaków w Rosji sowieckiej. Do broszu­ry dołączono reklamę innej, wydanej w tym czasii żydożerczej pracy Śmiertelny wróg chrześcijaństwa, któ­ra to „książka godnie kontynuuje prace Niemojewskich, Lutosławskich, Trzeciaków i in. naszych pisarzy, szer­mierzy walki z plagą żydostwa".

Choć w omawianych publikacjach ze zrozumiałych względów nie wspominano o metodach i rezultatach tej walki, to jednak ich autorzy starali się za wszelką cenę przekonać czytelników, iż likwidacja gett, obozy maso­wej zagłady, komory gazowe — wszystko to stanowiło w pełni usprawiedliwioną odpowiedź na „szatańskie plany Mędrców Syjonu". Korzystając ze świeżego ujaw­nienia masakry katyńskiej propaganda hitlerowska sta-] rała się obciążyć Żydów winą za przestępstwa czer­wonego totalitaryzmu. Było to zgodne z twierdzeniem] jakie towarzyszyło kolportażowi Protokołów mędrców Syjonu od samych początków naszego stulecia, a miano-j wicie z tezą, iż zawierają one wręcz proroczą wizję kolejnych rewolucji, za których pomocą Żydzi będą się starali zawładnąć światem.

Czyżby wizjonerstwo?

Każdy uważny cztelnik Protokołów musi zgodzić się z opinią, iż zostały one sporządzone w wyjątkowo niestaranny sposób. Spod pokładów bełkotu, nieporad­ności kompozycyjnych, naiwności oraz oczywistej igno­rancji (dotyczy to zwłaszcza rozdziałów poświęconych sprawom finansowo-skarbowym) przebija w nich jed­nak miejscami dość trafna wizja ustroju totalitarnego, zwłaszcza w tej postaci, w jakiej został on urzeczywist­niony w Związku Radzieckim. Zasadnicza myśl przewo­dnia Protokołów brzmi jak następuje: pod hasłami spra­wiedliwości społecznej dla wszystkich, „wolności, równości i braterstwa" należy obalić dotychczasowy ustrój, wykorzystując w tym celu istniejące w nim in­stytucje (parlament, partie polityczne, prasę różnych odcieni, wolność stowarzyszeń, swobodę sumienia). Na jego gruzach powstanie imperium, w którym wszystkie te instytucje przestaną praktycznie istnieć. Mędrcy Syjo­nu po to pragną zniszczyć wszelki porządek publiczny, normy prawne, więzy społeczne, by na ich miejsce wprowadzić jeszcze ostrzejsze rygory, rozbudowując aparat przemocy do granic w historii ludzkości nie spotykanych. Chcą zbudować wszechpotężne państwo, którego nieżydowscy mieszkańcy będą poddani stałej kontroli i pozbawieni w praktyce jakichkolwiek praw obywatelskich.

Jest to mechanizm działania, który od rewolucji angielskiej 1640 r. sprawdzał się przynajmniej częściowo w dziejach Europy. Cromwell, który wystąpił przeciwko tyranii Karola II, znajdując poparcie w znacznej części parlamentu, osiągnął następnie władzę wielokrotnie silniejszą od tej jaką posiadał ścięty król, a parlament Po prostu rozpędził. Nie sposób też porównywać za­kresu władzy Robespierre'a i Ludwika XVI, Lenina 1 Mikołaja II. Przywódcy obu tych rewolucji zaczynali °d głoszenia haseł „wolności, równości i braterstwa", aby następnie wprowadzić rządy samowładne, o których s>ę ich koronowanym poprzednikiom nie śniło. Przy- P°mnijmy, że Lenin w styczniu 1918 r. rozpędził legalnie Wybrany parlament (Konstytuantę), która została po­wołana w wyniku pierwszych w dziejach Rosji kon­stytucyjnych wyborów. Stalin polecił uchwalić najbar­dziej demokratyczną w jej historii konstytucję (1936)1 co nie przeszkodziło mu w kontynuowaniu krwawych czystek i zapełnianiu łagrów milionami niewinnych ofiar. Jak wynika zaś z wielu pamiętników ludzie osadzeni w jego więzieniach z pewną nostalgią wspo-f minali warunki panujące w carskich „tiurmach".

Czy znaczy to jednak, iż przywódcy Rosji Radziec-1 kiej byli pojętnymi uczniami instrukcji zawartych w Pro-! tokołach mędrców Syjonu? Nic podobnego, to po prostu twórcy tego falsyfikatu dokładnie przestudiowali pro-| gram radykalnego skrzydła rosyjskich rewolucjonistów, 1 a ściśle biorąc Katechizm rewolucjonisty, opracowany przez S.G. Nieczajewa (1847-1882). Wywołał on po-j wszechne oburzenie nie tylko w kołach prawicy; Nie- ] czajew twierdził, iż „cel uświęca środki", o tym samym > mówi osobny paragraf (I, 12) Protokołów. Nieczajew pisał, że dla dobra rewolucji dopuszczalne jest stosowa- i nie najdalej idącego terroru, podeptanie wszelkich zasad moralnych i praw obywatelskich, wzajemne donosiciels- ' two i szpiegostwo. Moralne jest tylko to, co służy ! obaleniu starego porządku. I o tym Protokoły często wspominają; czytamy w nich m.in., że w nowym państ­wie obywatele będą musieli poddać się stałemu nad­zorowi policji. Raczkowski, spiritus movens Protokołów, jeden z asów ochrany oraz współzałożyciel Czarnej Sotni, musiał bez wątpienia być doskonale oczytany w pracach rosyjskich przeciwników caratu. W związku z tym nasuwa się pytanie o charakterze bardziej ogól­nym, a mianowicie czy owo wizjonerstwo Protokołów nie wynikało po części i z tego rozeznania sytuacji, jakie zawsze zwykło cechować policję polityczną w krajach i pozbawionych wszelkich demokratycznych instytucji, j A więc takich, gdzie barometrem nastrojów oraz opinii publicznej nie są debaty parlamentarne czy wolna prasa, lecz raporty konfidentów, tkwiących nieraz w samych sztabach rewolucyjnych, z drugiej zaś strony ich donie­sienia o rozmowach prowadzonych w knajpach lub w zakładach pracy.

Raczkowski, mając pełny dostęp do tych materia­łów, mógł być dobrze zorientowany w planach skrajnej lewicy. Nie sposób też przypuścić, aby nie czytał Biesów Fiodora Dostojewskiego, w której zostały one przed­stawione w mocno skarykaturowanej formie.

Jeden z publicystów radzieckich, określając Proto­koły mianem politycznej i moralnej Apokalipsy naszego stulecia, słusznie zauważa, że mógłby je napisać któryś 7 rewolucjonistów występujących w tej powieści: Staw- rogin, Szigalew czy Piotr Wierchowieński (postaci tej Dostojewski nadał niektóre rysy Nieczajewa). Ponieważ autorzy zajmujący się Protokołami nie zwrócili dotąd uwagi na te zastanawiające zbieżności, chciałbym się nad nimi bliżej zatrzymać. „Tam szpiegostwo — mówi Wierchowieński o programie Szigalewa. — U niego każdy członek społeczeństwa pilnuje drugiego i ma obowiązek denuncjowania go"56. W Protokołach (XVI, 8) czytamy: „Zgodnie z programem naszym trzecia część poddanych będzie śledziła pozostałe części w poczuciu obowiązku w myśl zasady służenia dobrowolnego pań­stwu. W czasach tych zajęcie szpiega i denuncjanta nie będzie hańbiło. Przeciwnie nawet — będzie chwalebne." W innym miejscu Biesów Szigalew dochodzi do „o- statecznego wniosku, iż ludzkość musi być podzielona na dwie nierówne części. Dziesiąta część otrzymuje wol­ność osobistą i nieograniczoną władzę nad pozostałymi dziewięcioma dziesiątymi. Tamci zaś zatracają osobo­wość, stają się stadem." Protokoły, choć nie określają tego w procentach, to jednak mówią w gruncie rzeczy to samo: w imperium stworzonym przez Żydów tylko oni niają tworzyć warstwę panującą, natomiast „gojów" nazywa się ślepym tłumem i zwierzętami. Przy okazji pada zresztą to samo, co i w Biesach określenie „goje td stado baranów..."

Z kolei to, co mówi Wierchowieński („Puścimy w ruch pijaństwo, oszczerstwo, denuncjację! Rozpleni- my niesłychanie rozpustę!") współbrzmi z tak częstymi zaleceniami Mędrców Syjonu, aby dążyć do rozkładu obecnego społeczeństwa przy pomocy alkoholu, a w czołowych państwach Europy rozwijać pornografię („literaturę szaloną, brudną, wstrętliwą" XIV, 3). W ca­łości Protokołów przewija się wyraźnie myśl jaką Do-; stojewski wkłada w usta Szigalewa: „Zaczynam od nieograniczonej wolności, lecz kończę na nieograniczo­nym despotyzmie. Muszę jednak zaznaczyć, że innego rozstrzygnięcia zagadnień społecznych nie ma i być nie może".

Biesy są moim zdaniem książką genialną, której autor nie tylko ukazał rewolucjonistów, ale i (ustami Szigalewa) przewidział kierunek w jakim pójdzie znacz- j na część Europy XX stulecia, a mianowicie określił zasady i sposób funkcjonowania ustroju totalitarnego. 1 Czynił to niekiedy ze wstrząsającą dokładnością, żeby choć przypomnieć taką uwagę Dostojewskiego o rewo- j lucjonistach: „Oni wszyscy ponieważ nie umieją prowa- dzić spraw, okropnie lubią oskarżać o szpiegostwo"57. Jeśli więc Raczkowski naprawdę doradził anonimowe­mu autorowi Protokołów, aby sięgnął do Biesów, to okazał wręcz znakomity dar przewidywania. Wykorzys- j tanie w Protokołach programu Nieczajewa, który istot­nie został kiedyś sformułowany, w oczach wielu czytel­ników uwierzytelniło ten falsyfikat. Zwrócił już na to uwagę Norman Cohn, pozostawiając jednak bez od- i powiedzi pytanie: skąd u Joly'ego, a następnie w Proto- kołach znalazła się wręcz prorocza miejscami wizja XX 1 wieku? Aby pytanie to odnaleźć, należy sięgnąć do I wielkich utopistów XVI-XVII wieku, przede wszystkim /aś do Tomasza Campanelli. Społeczeństwo, jakiego zbudowanie zalecają, dzieli się przecież na ślepo posłusz­ny tłum i nieomylnych mędrców, którzy nie radzą się nikogo z rządzonych (to samo postulował Szigalew). Campanella przewiduje w swym państwie instytucję ludzi, którzy otrzymują lżejszą pracę oraz lepsze wyna­grodzenie, ale za to „pełnią obowiązki wywiadowców i donoszą państwu wszystko, co posłyszą"58. Jest to więc swoista odmiana „czarnej utopii". Nie darmo Aleksan­der Nekricz i Michel Heller swą najnowszą, „czarną" historię ZSRR, zatytułowali: „Utopia u władzy".

Uwiarygodnieniu Protokołów w oczach potomnych posłużyło również przepisanie z pamfletu Joly'ego wska­zówek na temat sposobów jakimi panujący, nie lik­widując parlamentu ani prasy różnych odcieni, może mimo to zwiększać zakres swej władzy. Służyć temu celowi ma m.in. ustanowienie ścisłej kontroli prasy, likwidacja autonomii uniwersytetów, powoływanie ich profesorów z grona ludzi posłusznych rządowi, sądzenie przeciwników politycznych na równi z pospolitymi prze­stępcami, co ma zrujnować reputację opozycjonistów w oczach społeczeństwa. Może to wyglądać na wnikliwą antycypację wydarzeń jakie istotnie miały miejsce w na­szym stuleciu.

O ile w Rosji radzieckiej przejście do totalitarnej formy rządów następowało dość gwałtownie, to w pań­stwach tzw. demokracji ludowej przez pewien czas zachowywano pozory, tak jakby ich kierownicy re­alizowali odpowiedni punkt Protokołów (X, 1): pa­miętajcie, że „rządy i narody w polityce zadowalają się pozorami". Utrzymywano więc system wielopar- tyjny, w dalszym ciągu wychodziła prasa różnych kie­runków, a najważniejsze decyzje formalnie nadal za­leżały od parlamentu. Stopniowo jednak stronnictwa

te likwidowano lub przekształcano w formalne przy budówki partii rządzącej, a w Sejmie, z którego fa-f ktyczna opozycja została wyeliminowana, zaczęli za-j siadać wyłącznie ludzie posłuszni rządowi. Autonomia wyższych uczelni przestała faktycznie istnieć, prasa uległa uniformizacji, środki masowego przekazu po­ddano surowej cenzurze. Ale stosowanie takiej polityki nie wymagało wcale sięgania do Protokołów mędrców Syjonu. Joly, a za nim ich autorzy opisali po prostu pseudoliberalny system rządów Napoleona III, który i w tym względzie naśladował swego wielkiego imien­nika. Za rządów Bonapartego cenzura kontrolowała teatr w stopniu, o jakim Ludwik XVI nie miał nawet pojęcia. Już wówczas publikowano artykuły sławiące dobrodziejstwa rządów cesarza. Rzekomi Mędrcy Sy­jonu pisząc: „Przy każdej sposobności będziemy dru­kowali artykuły, w których przeprowadzimy porów­nania między poprzednikami a naszymi dobroczynnymi rządami" (XIV, 2), nie wymyślili więc niczego nowego. ,

f

Protokoły okazywały się „prorocze" na każdym niemal zakręcie historycznym. Antysemicki pamflet pod tytułem Judeopolonia, powstały zapewne w kręgach zbli­żonych do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, a wyda­ny po raz pierwszy w 1981 roku, został wznowiony już po obradach „okrągłego stołu", którymi według jego autora (autorów?) mieli oczywiście sterować Żydzi. No­tabene „Towarzystwem okrągłego stołu" nazywał się klub towarzyski założony w początkach XVIII wieku w Dreźnie, któremu Kazimierz Marian Morawski przy­pisał plany rozbioru Polski.

Gdyby autorzy Judeopołonii byli nieco bardziej oczytani nie omieszkaliby wykorzystać tej zbieżności nazw. Jako motto broszury zamieszczono dwa cytaty z Protokołów. Pierwszy z nich mówi: „Na usługach naszych mamy ludzi wszelkich poglądów, wszelkich

108

zasad: odnowicieli monarchii, demagogów, socjalistów, wszystkich zaprzęgliśmy do pracy". Każdy z nich na własną rękę „toczy jak czerw resztę władzy, usiłuje obalić cały ustalony układ" (IX, 6).

Drugi z cytatów dotyczy strajków, których nie zna przemysł państwa opanowanego przez Żydów. „Strajki jest to sprawa najniebezpieczniejsza dla rządu. Skończą się one z chwilą kiedy my posiądziemy władzę" (XXIII, 2). Nie można powiedzieć, aby oba motta były w pełni trafnie dobrane. Wprawdzie do „okrągłego stołu" istot­nie zasiedli przedstawiciele różnych kierunków politycz­nych, to jednak strajki wcale się nie skończyły. Co więcej, w ostatnich latach za przykładem polskich robo­tników poszli również radzieccy, a więc mieszkańcy kraju, w którym zwolennicy tezy o żydowsko-masońs- kim spisku od dawna reprezentowali wpływową część opinii publicznej.

,Antysyjonizm" w Związku Radzieckim

Trudno zdawałoby się o większy kontrast niż ten, jaki zachodził pomiędzy historycznymi losami Polski i Rosji, i to już od XVII wieku poczynając. Pierwsza zaczęła wówczas tracić stopniowo różne ziemie na rzecz sąsiadów, by w końcu całkowicie zniknąć na pewien czas z mapy Europy. Druga — z państwa o powierzchni pół miliona kilometrów kwadratowych (XV wiek) stała się mocarstwem, którego obszar liczy dziś ponad 22 miliony km2. Polska jako jedyne chyba państwo w dzie­jach świata — choć była członkiem zwycięskiej koalicji z wygranej dla niej wojny wyszła z terytorium zmniej­szonym o 76 tys. km2 (z 386 tys. w 1939 r. do 312 tys.

109

w r. 1945). Przekształcona w Związek Radziecki Rosja nie tylko utrzymała posiadłości w Azji, ale i rozciągnęła swą militarną oraz polityczną kontrolę na znaczną część środkowowschodniej Europy.

A mimo to w obu państwach, Polsce i Rosji, i pojawiają się w XX wieku książki oraz artykuły przed­stawiające je jako sui generis ofiary dziejów; kraje, którym ciężkie straty zadał spisek żydowsko-masoński, sterowany przez demonicznych Mędrców Syjonu. Pomi­jając narodowe kompleksy, takie spojrzenie na dzieje przynosiło potrójne niejako korzyści. Wynikało z niego bowiem, iż musimy być czymś ważnym na mapie Euro­py, skoro nad naszym zniszczeniem pracuje tak potężny spisek o światowym zasięgu.

Mędrcy Syjonu szkodzą Rosji (czy Polsce) dlatego, ponieważ dzięki swej kulturze duchowej i wartościom moralnym reprezentuje ona śmiertelne zagrożenie dla ich planów władztwa nad światem.

Spiskowa teoria dziejów tłumaczyła też wszelkiego rodzaju nieszczęścia, jakie spadały (i nadal spadają) na Polskę (recte Rosję). Jej wizję już w trzydziestych latach zaczęła upowszechniać „biblia stalinizmu", jaka była Historia WKP(b). II

Dzieje partii bolszewickiej, a wraz z nią i całej Rosji, jawią się w tej książce jako ciąg nieustannych walk z potężną konspiracją, która zdołała umieścić swych ludzi na najwyższych szczeblach władz partyj­nych i państwowych, w wojsku i w gospodarce, w kul­turze i w służbie bezpieczeństwa. Była to niejako kolejna wersja tej wizji dziejów, jaką dawały Protokoły mędrców Syjonu. Z tą tylko różnicą, iż miejsce przewrotnego Żyda-masona zajmował w dziele Stalina skrajnie niebez­pieczny i wszechobecny trockista, stały uczestnik „wiel­kiego spisku przeciwko ZSRR", o którym traktowała słynna książka M. Sayersa i A. Kahna pod tym właśnie tytułem. Notabene został w niej omówiony, i to wcale obszernie, proces przywódców polskiego podziemia, ja­ki w czerwcu 1945 roku odbył się w Moskwie (tzw. proces szesnastu)59. Karol Irzykowski marksistowską teorię literatury nazwał dość złośliwie systemem podej­rzeń. To samo da się jednak powiedzieć i o metodzie materializmu historycznego. Skoro stalinizm nie miał zaufania do własnych obywateli, to trudno się dziwić, że tę samą podejrzliwość przenosił na teren polityki za­granicznej.

Na arenie międzynarodowej główne skrzypce w spi­sku antyradzieckim grał „światowy imperializm", przy czym na czoło wysuwało się w nim zawsze to państwo, z którym ZSRR znajdował się aktualnie w stanie ostre­go konfliktu politycznego. Na ogół jednak po II wojnie światowej etatowym niejako wrogiem Związku Radziec­kiego bywały Stany Zjednoczone; stąd też tak zwanych „syjonistów" pomawiano przede wszystkim o to, iż są agentami CIA. Warto podkreślić, iż powielano w zasa­dzie tę samą kalkę pojęciową, jakiej używali od r. 1917 poczynając, przeciwnicy bolszewizmu. Z tą tylko dość istotną różnicą, iż ci pisali o żydowsko-komunistycznej konspiracji, natomiast radziecka publicystyka politycz­na w r. 1953, a następnie w r. 1967 i w następnych latach zaczęła twierdzić, iż Światowa Organizacja Syjonistycz­na (powstała w 1897) stale knuła spiski przeciwko władzy radzieckiej. W tym celu już 2 maja 1918 r. „syjoniści" mieli zwołać w Moskwie tajne zebranie swych zwolenników, noszące wyraźnie kontrrewolucyj­ny charakter. Pod nazwą walki z syjonizmem i w Rosji, 1 u nas kamuflowano wystąpienia antysemickie; w r. '968 po Warszawie krążył dowcip, iż prof. Witold Doroszewski, zapytany, jak się właściwie to słowo pisze, rzekomo odpowiedział, że obecnej pisowni nie zna, ale Przed wojną „syjonista" pisano przez „ż"...



lll

Obok Ameryki głównym wrogiem ZSRR miał być Watykan, który zresztą od dawna postawił sobie jakoby za cel ujarzmienie Rosji i przekształcenie jej mieszkań! ców w niewolników papiestwa. Teza ta nie była w pro*? pagandzie rosyjskiej czymś nowym; na długo przed wybuchem rewolucji 1917 roku formułowali ją prawoJ sławni przeciwnicy katolicyzmu.

Kamuflaż słowny, mianowicie zastąpienie w języku komunistycznego imperium (lingua sovietici imperii) określenia „Żyd" słowem „syjonista", pozwalał, z jednej strony na unikanie oskarżeń o naśladownictwie hit­lerowskiej propagandy, z drugiej zaś na lansowanie tezy światowego spisku, którym właśnie sterują wszechobec-1 ni i wszechwładni syjoniści. Tezę taką zawierał już akt oskarżenia sformułowany w słynnym procesie Rudolfa Slansky'ego oraz towarzyszy (grudzień 1952 r.), kiedy to przed sądem w Pradze Czeskiej stanęła grupa wyższych funkcjonariuszy partyjnych, głównie żydowskiego po­chodzenia. Motywacja wyroku, potępiającego spisek „burżuazyjnych syjonistów", jaki zapadł w tej sprawie z niewątpliwą aprobatą Stalina, zapowiadała powtórze­nie się podobnego procesu również i w Moskwie.

Sprzyjał temu niechętny stosunek Stalina do Ży­dów, przechodzący w ostatniej dekadzie jego życia w ot­warty antysemityzm. Zgłoszona przez powstały w okre­sie II wojny światowej Antyfaszystowski Komitet Żydowski propozycja utworzenia na Krymie żydowskiej republiki autonomicznej została przez podejrzliwego dy­ktatora potraktowana jako próba budowy tam przy­czółka dla przyszłej agresji ze strony USA. Komitet uległ likwidacji w sierpniu 1952 r., kiedy to rozstrzelano większość jego członków. Podobny los spotkał w latach 1948-1952 wielu żydowskich intelektualistów: pisarzy i aktorów. Przypuszcza się, iż finałem procesu „morder­ców w białych kitlach" (lekarzy żydowskich, zatrud­nionych na Kremlu) miała być w zamysłach Stalina ich publiczna egzekucja w Moskwie. To z kolei pozwoliłoby wywołać pogromy antyżydowskie; posłużyłyby one jako uzasadnienie deportacji całej ludności tego pochodzenia gdzieś na daleką Syberię czy nawet za krąg polarny. Nie jest wykluczone, iż w pewnym momencie Stalin uznałby, że dojrzał czas, aby Protokoły mędrców Syjonu ogłosić oficjalnie drukiem. Jego śmierć przystopowała jednak całą tę akcję.

Zerwanie stosunków dyplomatycznych pomiędzy Tel-Avivem a Moskwą, jakie nastąpiło po słynnej woj­nie „sześciu dni" Izraela z jego arabskimi sąsiadami (5 czerwca 1967 r.), zapoczątkowało kolejny etap „an­tysyjonistycznej" kampanii w ZSRR. Odtąd w prasie radzieckiej dość często zaczęły się pojawiać artykuły

  1. żydowsko-masońskim spisku, kierowanym przez „sy­jonistów", którzy dążą do zdobycia władzy nad świa­tem. Szczytowy okres tej kampanii przypadł na lata 1977-1978. Była ona ze zgorszeniem przyjmowana m.in. przez prasę amerykańską. Głośnym echem odbił się w niej artykuł prof. Walerego Emeljanowa, który w 1978 r. pisał na łamach „Komsomolskiej Prawdy", iż rząd Cartera stanowi „największe skupisko Żydów

  2. masonów, jakiego Ameryka jeszcze nigdy dotąd nie znała".

Publikacjom prasowym towarzyszyły wielonakła- dowe broszury i książki o wyraźnie antysemickim ostrzu. Co najmniej od r. 1974 propaganda demas­kująca „światowy spisek syjonistyczny" zaczęła docho­dzić do głosu w treściach szkolenia partyjnego. Przed „syjonizmem" ostrzegali też lektorzy Towarzystwa „Znanije" (radziecki odpowiednik TWP), zajmującego się upowszechnianiem wiedzy. Co prawda, w publikac­jach „czołowych pogromców syjonizmu": Lwa Kor- niejewa, Jurija Iwanowa, Władimira Bolszakowa, jak również w pracach zbiorowych na ten temat, brak otwartych powołań na Protokoły mędrców Syjonu.

Dokonane wszakże przez amerykańskich sowieto- logów (W. Koreya, Y. Tsigelmana) zestawienie argu­mentów „antysyjonistycznych" z tekstem Protokołów wykazało, iż stanowiły one jedno z głównych źródeł natchnienia dla takich autorów jak Iwanow czy Kor- niejew. Polemika antyżydowska sięgała także do wspo­minanych wcześniej przedrewolucyjnych jeszcze dzieł Osman-Beya i Butmiego. W przypadku Protokołów są to najczęściej swobodne parafrazy ich poszczególnych paragrafów; zdarzają się jednak i wręcz dosłowne z nich zapożyczenia. Czytelników interesujących się bliżej tym problemem odsyłam do cennej pracy zbiorowej na temat korzeni oraz skutków antysemityzmu, występującego w Związku Radzieckim: Anti-Semitism in the Soviet Union: Its Roots and Consequences (wyd. T. Freedman, New York 1984). Sporo miejsca zajmują w tej pracy teksty paralelne, zestawiające odpowiednie fragmenty Protokołów z radzieckimi publikacjami na temat świato­wego spisku syjonistów.

Nie wiem, czy w chwili gdy się ukazywała praca amerykańskich sowietologów Protokoły były już w Ro­sji wydawane w ramach bezdebitowego obiegu. W każ­dym razie ma to obecnie miejsce, o czym informuje m. in. radziecka telewizja w reportażach z moskiewskiego Arbatu. Tam właśnie Sjonskije protokoły bywają przede wszystkim sprzedawane. Przypomnijmy, że z tak zwane­go „drugiego obiegu" korzystały także, zwłaszcza w ostatnich latach, władze bezpieczeństwa jak również skrajnie prawicowe organizacje w ZSRR, chętnie obar­czające „inorodców" (tak się określa nie-Rosjan, głów­nie Żydów, choć nie tylko) winą za wszystkie nieszczęś­cia, jakie przyniosła rewolucja 1917 r. oraz rozpętana przez nią wojna domowa. Antysemicka propaganda, choć prowadzona oczywiście z inną motywacją, znaj­dowała poparcie we wpływowych kołach partyjnej biu­rokracji, rządzącej Związkiem Radzieckim.

Na początku lat osiemdziesiątych powstało w Mos­kwie (przy Ministerstwie Przemysłu Lotniczego ZSRR) wspomniane już „historyczno-patriotyczne" towarzyst­wo Pamięć (Pamiat'), stawiające sobie za cel ochronę zabytków rosyjskiej kultury i historii. Niebawem jednak okazało się, iż za główne swe zadanie uważa ono walkę z międzynarodowym spiskiem, którego przedstawiciele mieli przeniknąć do centralnych instytucji życia polity­cznego, do władz państwowych i partyjnych, do prasy oraz środków masowego przekazu. W wydanej przez Pamiat' Odezwie do narodu rosyjskiego czytamy: „Wszy­stkie knowania masonów i syjonizmu w naszym kraju są wymierzone w naród rosyjski i w naszą Ojczyznę". Ta obca agentura, działająca w Związku Radzieckim od samych jego początków, miała doprowadzić do znisz­czenia wielu cennych zabytków rosyjskiej kultury. Jej zbrodnicza działalność trwa nadal; w dalszym ciągu „świadomie i planowo wyniszczana jest rosyjska przyro­da i rosyjska kultura, rzeki i jeziora. Celem spisku jest zatrucie narodowej kultury obcymi miazmatami i unice­stwienie rosyjskich talentów"60.

Ilustracją spiskowej wizji dziejów są powieści, jakie ukazują się w wielotysięcznych nakładach u naszego wschodniego sąsiada. Tak więc w 1970 roku oficer marynarki, Iwan Szewców, wydał tam dwie książki o wyraźnie antysemickim ostrzu. Pierwsza z nich to W imię ojca i syna, gdzie Trocki, alias Bronstein, wy­stępuje w roli typowego agenta syjonizmu i prowokato­ra na skalę światową. Akcja powieści przebiega w dwu­dziestych latach i poświęcona jest walce, jaką Stalin musiał stoczyć ze syjonistycznym spiskiem, który opa­nował Komitet Centralny. Druga z książek, nosząca tytuł Miłość i nadzieja, opublikowana przez wydawnictwo wojskowe w nakładzie 200 tys. egzemplarzy, roi się od łotrów, noszących z reguły czysto żydowskie nazwiska. Einstein jest w niej oskarżony o „kradzież teorii względ­ności" jakimś (nie wymienionym z nazwiska) badaczom, Trocki zaś bierze udział w spisku mającym na celu zamordowanie Lenina, które zlecono Fani Kapłan. Choć „Komsomolska Prawda" określiła oba te utwory jako „stek plugawych, ciemnych i jadowitych bredni", to z obroną pośpieszyła o wiele wyżej w hierarchii partyj­nych autorytetów stojąca „Prawda", której zdaniem powieść W imię ojca i syna nie zawiera nic fałszywego, ani sprzecznego z faktami61. Twórczość Szewcowa posiada zresztą nie tylko antysemickie ostrze: służy ona także umacnianiu rosyjskiego nacjonalizmu poprzez bezkryty­czną apoteozę mocarstwowych tradycji tego kraju. Prze­wijający się w jego powieściach wyraźny nurt ksenofobii oraz niechęci wobec wpływów Zachodu nawiązuje do tradycji słowianofilskich. Poczytność Szewcowa wzmaga i to, że wiele scen pozostaje na pograniczu pornografii.

Ten sam nurt twórczości odnajdujemy w prozie Wiktora Iwanowa, którego Sądny dzień („Nasz Sow- remiennik", 1988) twórczo przyswoił sobie poprzednie doświadczenia historyczne „od Protokołów mędrców Sy­jonu poczynając" (jak zjadliwie zauważył „Ogoniok"). Zdaniem Iwanowa to właśnie wolnomularze obalili cara, wywołali drugą wojnę światową, a następnie przystąpili do moralnego rozkładania społeczeństwa w Rosji. W tym celu nasyłają do niej dywersantów; należy do nich niejaki Jefim, główny bohater tej powieści. Ma on, z jednej strony tumanić ludzi religią, a z drugiej zaś... szerzyć wśród nich pornografię. Dlatego na przywiezionej ze sobą do Rosji maszynie poligraficznej drukuje i Pismo święte, i pocztówki o obscenicznej treści. Całą tą działal­nością kierują oczywiście masoni, których rodowód autor wyprowadza jeszcze z czasów króla Salomona. Wolno- mularze przejęli sporo od pitagorejczyków i esseńczyków, niemało od templariuszy i jezuitów, najwięcej wszakże od Żydów. „Obecnie zaś na polecenie CIA — deprawują zdrową rodzinę radziecką"62.

Na łamach „Naszego Sowremiennika", który dru­kuje podobne androny, coraz wyraźniej i śmielej wy­stępuje się w obronie autentyczności Protokołów, a człon­kowie Stowarzyszenia Pamiat' domagają się nawet oficjalnego ich wydania. Zanim to nie nastąpi muszą się zadowolić rozdawaniem ulotek wzywających do powoła­nia specjalnego trybunału, który sądziłby wszystkich „sy­jonistów", winnych udziału w masowej eksterminacji obywateli Związku Radzieckiego, jaka miała miejsce od r. 1917 poczynając. Towarzyszy temu produkcja minifal- syfikatów, stanowiących rzekome instrukcje Żydów z Iz­raela dla ich współwyznawców, przebywających jeszcze w Rosji. Podczas pierwszych dni procesu K. Ostaszwili- -Smirnowa, który na czele bojówki zakłócił (18 stycznia 1990 r.) zebranie grupy pisarzy moskiewskich i kierował ich pobiciem, rozdawano ulotkę, zatytułowaną Kate­chizm Żyda w ZSRR. Czytamy w niej m.in.: „Oskarżajcie o antysemityzm tych, co starają się was zdemaskować. Przyklejajcie im etykietę antysemity. Każdy, komu ją przyczepicie, stanie się bezbronny, albowiem wszyscy pozostali oddadzą go wam na pożarcie i zniszczą włas­nymi rękami. Demaskujcie ich i kompromitujcie pod każdym pretekstem i przy użyciu wszystkich środków. [...] Pozbawiajcie ich kontaktów i oparcia. Odbierajcie im możliwość efektywnej pracy. Izolujcie ich i podburzajcie tłum przeciwko nim, pozbawiajcie ich odpowiedzialnych stanowisk w społeczeństwie. Prowokujcie ich do konflik­tów. Oskarżajcie o nieposłuszeństwo i warcholstwo, wzy­wajcie ich do władz i administracji, ciągajcie po komi­tetach partii i milicji, a jeśli to się uda, również i po sądach". Ulotkę tę miano rzekomo opracować w Tel- -Avivie w r. 195863. Skazanie Ostaszwilego na dwa lata łagru umocniło zapewne u jego sympatyków wiarę w au­tentyczność tego dokumentu.

Wiele już złego powiedziano o materializmie his­torycznym. Była to istotnie dość prymitywna oraz jed­nostronna teoria, wyjaśniająca wszystko przez stosunki produkcji i czynniki gospodarcze. Trudno jednak za­przeczyć, iż marksizm stanowił równocześnie pewną próbę racjonalizacji dziejów. Jego stopniową likwidację zapoczątkował już stalinizm: w ujęciu czwartego klasy­ka marksizm jako metoda interpretacji historii kończył się tam, gdzie się zaczynały interesy rosyjskiego im­perializmu, i to na całej przestrzeni jego dziejów. W chwili obecnej natomiast kryzys imperium pociągnął za sobą całkowitą likwidację doktryny uzasadniającej jego istnienie (nazywanie jej marksizmem staje się zresz­tą coraz bardziej umowne). W zaistniałej pustce ideo­logicznej pojawiły się upiory. Doraźnym wystąpieniem antysemickim sekunduje dość systematyczna kampania prasowa, nawiązująca do broszurek, jakie na temat Protokołów mędrców Syjonu publikowały w latach woj­ny domowej wydziały propagandy przy sztabach Deni- kina, Kołczaka oraz Wrangla (por. rozdział: «Protoko­ły» a rewolucja bolszewicka), jak również do publikacji antysemickich, jakie ukazywały się na emigracji. Jest to niewątpliwie wynik pilnej lektury tamtych wydawnictw oraz rezultat odradzania się nacjonalizmu rosyjskiego, z całą towarzyszącą mu nowomową, w której pojęcia syjonista i rusofob są używane wymiennie.

Każdy uważny odbiorca rosyjskiej prasy oraz tele­wizji łatwo spostrzeże, iż dominuje w niej nurt, który nazwałbym „wściekłością na historię". Raz po raz zada­wane jest pytanie, jak się mogło stać, iż tak utalen­towany naród znalazł się obecnie we wręcz katastrofal­nej sytuacji. Dlaczego ludność państwa władającego milionami hektarów urodzajnej ziemi i wielkimi zasoba­mi bogactw naturalnych już od przeszło siedemdziesię­ciu lat musi stać w kolejkach, stale odczuwając brak elementarnych artykułów? Kto pozostaje odpowiedzial­ny za masową i krwawą eksterminację rosyjskiej elity umysłowej? Rozgoryczenie jest tym większe, iż dawniej można się było powołać na militarną potęgę Związku Radzieckiego, dzięki której Kreml zdołał poddać znacz­ część środkowo-wschodniej Europy swej kontroli. Dziś, wobec oczywistego kryzyzu, jakie przeżywa im­perium, odpada ta ostatnia satysfakcja; rodzi się na­tomiast coraz powszechniej przekonanie, iż całe zło zaczęło się od rewolucji oraz od terroru, jaki jej towa­rzyszył. Temu wszystkiemu winni są zaś nie sami Ros­janie lecz „inorodcy", przede wszystkim Żydzi.

Dawno minęły te czasy, kiedy antysemici wstydzili się swych poglądów i dawali im wyraz po kryjomu. Dzisiaj antysemityzm głośno daje o sobie znać ze szpalt takich pism jak «Nasz Sowremiennik», «Mołodaja Gwardia», «Literaturnaja Rossija» i «Moskowskij Lite- rator». Wysunięto już żądania wprowadzenia normy procentowej (numerus clausus) przy przyjmowaniu Ży­dów na wyższe uczelnie, do pracy w instytucjach nauko­wych czy wydawnictwach [...]. Tylko patrzeć, kiedy zażądają ponownego, jak za caratu, wyznaczenia grani­cy dopuszczalnego osiedlania się Żydów..." — pisze radziecki publicysta, Walentin Oskocki. Przytacza on wypowiedzi Walentina Pikula, autora nader popular­nych w ZSRR powieści historycznych, z których wyni­ka, iż obalenie caratu było dziełem syjonistycznego spisku (tych „sił tajemnych, które reżyserowały histo­rię")64. W istocie nie ma w tej kwestii zbyt wielkiej różnicy pomiędzy poglądami przebywającego na emigra­cji Sołżenicyna, a artykułami, które ukazują się na łamach „Naszego Sowremiennika". Wszędzie rewolucja jest przedstawiana jako suma ogromnego zła, którego Rosjanie nie mogliby wyrządzić sami sobie. Jej zwycięst­wo nie wynika bynajmniej z winy samych Rosjan, którzy na miejsce jednego jarzma dali sobie pokornie narzucić drugie, o wiele gorsze i okrutniejsze, ale z ich uwikłania w piekielną intrygę, zmontowaną przez Mędrców Syjonu. Starają się oni ich oczernić w oczach innych narodów. To Żydzi tworzą „czarną legendę" na temat Rosjan.

Pojęcie to wprowadził do historiografii hiszpański historyk, Julian Juderias, w swej słynnej książce La leyenda Negra. Estudios acerca del concepto de Espańa en el extranejro (Czarna legenda. Studia na temat wizji Hiszpanii w oczach obcych) określił on ją jako zespół negatywnych, krzywdzących i niczym nie uzasadnionych opinii, które od XVI wieku poczynając krążą zarówno na Półwyspie Iberyjskim jak i w Ameryce Łacińskiej. Zdaniem Juderiasa szerzą ją głównie wrogowie katolicyz­mu i Kościoła, zarzucający jego ojczyźnie fanatyzm, ciemnotę i okrucieństwo. Przedstawiają oni Hiszpanię w roli wrogów postępu, tolerancji i kultury, zamieszkują­cych najbardziej zacofany z krajów naszego kontynentu. Książka Juderiasa, utrzymana w polemiczno-apologety- cznym stylu, od czasu pierwszego wydania (1914) do chwili obecnej doczekała się blisko dwudziestu edycji, budząc całą masę polemik. Zasadność „czarnej legendy" do dziś rozpala namiętności w całej Ameryce Łacińskiej.

Otóż czytając niedawno wydane (1989) obszerne studium Igora Szafarewicza Rusofobia65 miałem wraże­nie, że wreszcie pojawił się „rosyjski Juderias". Podob­nie jak jego hiszpański poprzednik tak i Szafarewicz polemizuje w niej ostro z opiniami „szkalującymi" jego rodaków oraz samą Rosję. Nieprawdą jest — pisze — jakoby okrucieństwo czy despotyzm stanowiły cechę specyficzną tylko dla jej dziejów, a sama rewolucja 1917 roku konsekwentnie z nich wynikała. Jedynie oszczercy Rosjan twierdzą, iż w stalinizmie doszedł do głosu ich charakter narodowy niezdolny do stworzenia ustroju opartego na zasadach wolności i demokracji. Mylą się głęboko lub działają w złej wierze ci, którzy utrzymują jakoby od rządów Iwana Groźnego do stalinowskiej dyktatury wiodła konsekwentna droga, wyrażająca się w pogłębianiu oraz doskonaleniu despotycznych form rządu. Szafarewicz, ubolewając, że podobne poglądy znajdują przychylny rezonans również i w części prasy radzieckiej, przytacza liczne kontrargumenty, w których rozpatrywanie nie będę się tu wdawał. Dla zasadniczego tematu mojej pracy istotne jest co innego, a mianowicie twierdzenie, iż skrajny nurt żydowskiego nacjonalizmu cechuje nienawiść do Rosji, jej historii i w ogóle wszyst­kiego co rosyjskie.

Na dowód tego autor Rusofobii przytacza wypo­wiedzi rosyjskich dysydentów żydowskiego pochodzenia z Andriejem Siniawskim (A. Tercem) na czele. Jego zdaniem ta nienawiść oraz pogarda dla wszystkich nie- Żydów wyziera z każdego opowiadania Babla, jakie poświęcił on był Konarmii. Jedynie Żydzi są tam uka­zywani z sympatią i współczuciem. Szafarewicz nie oszczędza nawet popularnych powieści satyrycznych Ufa i Piętrowa (Dwanaście krzeseł oraz Zloty cielec). Zarzuca ich autorom, iż nakreślili tam postacie przed­stawicieli dawnej rosyjskiej kultury: szlachty, popów czy inteligencji w sposób sugerujący czytelnikowi, iż ma tu do czynienia nie z ludźmi ale niemalże zwierzętami, które można z satysfakcją myśliwego zlikwidować.

Biorąc tak masowy udział w rewolucyjnym ruchu rosyjskim Żydzi mieli, zdaniem Szafarewicza, nadzieję, że po jego zwycięstwie przekształcą się w warstwę panującą w nowym państwie. Tak się też i stało: mimo że stanowili oni zaledwie 1-2% mieszkańców Rosji radzieckiej, to jednak dając upust swej nienawiści do rosyjskiej kultury oraz tradycji kierowali w istocie dzie­łem ich zniszczenia jak również eksterminacją grup i warstw, które były nosicielami tych wartości. Szafare- wicz powołuje się też na udział Żydów w wymordowa­niu carskiej rodziny, w kierowniczych organach GPU likwidujących najbardziej wartościowe elementy rosyjs­kiego chłopstwa (walka z tzw. kułakami), w niszczeniu prawosławia: wiary, duchowieństwa i Kościoła. Czynili to z nienawiści do Rosji. Z tych samych pobudek wylewali też całe kubły pomyj na jej wielkich synów, nazywając na przykład Piotra Wielkiego syfilitykiem czy pederastą, a Michaiła Kutuzowa „reakcyjnym dzia­łaczem".

Dyskusja z tymi tezami, utrzymanymi niemalże w duchu komentarzy do Protokołów mędrców Syjonu, nie miałaby oczywiście większego sensu. Ograniczę się przeto do dwóch tylko uwag. Po pierwsze falom terroru stalinowskiego towarzyszyło właśnie odwoływanie się do nacjonalizmu rosyjskiego i gloryfikacji polityki ca­rów, nawet tej prowadzonej wobec narodów podbitych przez Rosję. Wysadzano w powietrze zabytkowe cerk­wie czy klasztory, w tym samym jednak czasie zaczęto sławić Piotra Wielkiego i Iwana Groźnego, z którymi to carami Stalin się porównywał (i lubił, gdy w filmach i powieściach czyniono to samo).

Historia niełatwo układa się w schematy, podsuwa­ne jej przez Szafarewicza. Również i jego teza, jakoby to głównie Żydzi „szkalowali" Rosjan nie wytrzymuje konfrontacji z faktami. Rusofobia jest poświęcona w znacznym stopniu polemice z książką Richarda Pipe- sa, Russia under the Old Regime, która ukazała się przed przeszło dziesięcioma laty w przekładzie rosyjskim (o- czywiście na Zachodzie) a całkiem niedawno w tłuma­czeniu na polski (Rosja carów, Warszawa 1990). Ale przecież analogiczne tezy rozwijał już cytowany przez nas Jan Kucharzewski, dowodząc w swym wielotomo­wym „serialu historycznym", iż zaprowadzony przez bolszewizm ustrój stanowi ukoronowanie despotyzmu, jaki panował w Rosji od wieków. Stalinizm to jego zdaniem zrusyfikowany marksizm. Tymczasem jeśli już ktoś psuł Rosji opinię od stuleci, czynili to raczej Polacy niż Żydzi, jeśli oczywiście szkalowaniem można nazwać pisanie prawdy o terrorze i despotycznym systemie spra­wowania władzy. Zbrodnie Iwana Groźnego demasko­wały niemal na bieżąco książki, jakie m.in. z inspiracji Stefana Batorego ukazywały się w szlacheckiej Rzeczy­pospolitej. Z aktualnie prowadzonych badań nad litera­turą lagrową wynika zaś, że już pod koniec lat dwu­dziestych zapoczątkowali ją ci Polacy, którym udało się ujść z Sołówek. Sięgając do klasyki tego typu literatury warto wspomnieć, że Gustaw Herling-Grudziński (Inny świat) i Józef Czapski (Na nieludzkiej ziemi) wydali swe relacje o „archipelagu Gułag" na długo przedtem zaim opisał go Sołżenicyn. Notabene ten ostatni zarówno w poglądach na rusofobię jak i na rolę Żydów w wywo­łaniu rewolucji bolszewickiej zbliża się do tez zaprezen­towanych przez Szafarewicza, z którym zresztą łączy Sołżenicyna od lat bliska przyjaźń. Poglądy te znalazły wyraz w jego powieści Lenin w Zurychu (por. A. Siniaw- ski, Rusofobia, „Świat Literacki", nr 1/1991).

Polska ofiarą spisku?

Na gruncie polskim wiara we wszechpotęgę lóż oraz międzynarodowego żydostwa znalazła wyznawców i propagatorów w osobach przywódców i publicystów historycznych, związanych z endecją bądź też działają­cych na własną rękę. Oprócz oczywiście samego Dmow­skiego można tu wymienić autorów licznych artykułów, ogłaszanych m.in. na łamach faszyzującego „Prosto z Mostu" (1936-1939), jak również w innych organach także zbliżonych do ONR. Największy rozgłos wśród nich uzyskali wspomniany już T.W.K. Gluziński oraz Kazimierz Marian Morawski. Książka Gluzińskiego Zmierzch Izraela (Warszawa 1932, pod pseudonimem H. Rolickiego) doczekała się trzech kolejnych wydań. Z prac K.M. Morawskiego (1884-1944) szczególną po­pularnością cieszył się zbiór studiów i szkiców z historii XVIII wieku: Źródło rozbioru Polski (Poznań 1939). Zdaniem Morawskiego spowodowało je wolnomulars­two; w jego pamiętniku czytamy: „Dwunastolecie 1926- -38 wypełnione było w życiu moim po brzegi walką z masonerią" (por. jego życiorys w Polskim Słowniku Biograficznym).

To samo mógłby powiedzieć o sobie Jędrzej Gier­tych, przebywający od r. 1945 na emigracji. Ten ostatni zasługuje na szczególną uwagę: choć mieszka stale w Londynie jest obecny w kraju poprzez liczne publika­cje wydawane do r. 1989 poza obiegiem cenzury, a obec­nie krążące oficjalnie.

Zdaniem Giertycha oraz Rolickiego masonerii działającej zawsze, choć pod różnymi postaciami, należy przypisać wszystkie nieszczęścia Polski, do których by­wa przez nich zaliczana również reformacja oraz tole­rancja religijna, panująca „w państwie bez stosów" XVI wieku. Antykatolicką konspirację obarcza Herman Zdzisław Scheuring winą za rzekome otrucie Stefana Batorego66; ówczesne wolnomularstwo chciało w ten sposób zapobiec nowemu pochodowi na Moskwę. Ono też ściągnęło, jak dowodzi Giertych w książce U źródeł katastrofy dziejowej Polski. Jan Amos Komeńsky (Lon­dyn 1964), najazd szwedzki, pragnąc w ten sposób w interesie masonerii i Żydów, którzy zawsze nią stero­wali, doprowadzić do zagłady Rzeczypospolitej, stano­wiącej na wschodzie główny bastion katolickiej Europy. Tenże sam autor dowodzi, że już za Sasów ster rządów w państwie „dostał się w ręce tajnych związków". In­spiracji masońskiej należy przypisać także zwołanie Sej­mu Czteroletniego oraz podjęte na nim uchwały. Ich celem było sprowokowanie i przyśpieszenie rozbiorów Polski67.

Z winy intryg pruskich, żydowskich, masońskich (wybór jest szeroki) doszło do wybuchu powstań lis­topadowego a następnie styczniowego. Teza o francus- ko-masońskich inspiracjach w wydarzeniach Nocy Lis­topadowej jest we współczesnej historiografii polskiej raczej kwestionowana. Przypomina się, że organizacje karbonarskie w samej nawet Francji nie odegrały tak wybitnej roli w wybuchu rewolucji lipcowej, jak to przyjmowała dawniejsza literatura przedmiotu. Cóż zaś mówić o ich wpływach na terenie Królestwa Polskiego, z którym kontakt był przecież bardzo utrudniony.

W związku z wywodami Giertycha na temat genezy powstania styczniowego najwybitniejszy znawca jego dziejów, Stefan Kieniewicz, pisze, iż twierdzenie jakoby obce agentury („generalicja rosyjska, rząd pruski, maso­neria, mędrcy Syjonu") mogły wywrzeć jakikolwiek wpływ na decyzję obozu czerwonych o rozpoczęciu powstania „leży w granicach czystej fantazji"68. Przed przeszło pół wiekiem Władysław Konopczyński przypo­minał w recenzji książki K.M. Morawskiego, Źródło rozbiorów Polski, że podejrzenia nie mogą zastąpić żmu­dnej i opartej na źródłach pracy historyków. Przeciw­stawiając obiektywnych badaczy wyznawcom wiary w wolnomularską inspirację Konopczyński stwierdzał: „My musimy każdą prawdę uzasadniać, tamci magowie każą sobie wierzyć na słowo"69. Krytyka tym cenniejsza, iż swe sympatie polityczne wybitny historyk lokował po stronie endecji.

Wspomniane już Towarzystwo Okrągłego Stołu, powstałe w dwudziestych latach XVIII wieku w Dreź­nie, Morawski uznał za lożę wolnomularską, której przypisał plany rozbioru Polski. Ich autorem miał być członek Towarzystwa, August II Sas panujący w Sak­sonii i Rzeczypospolitej. Jacek Staszewski, który ostat­nio gruntownie przebadał tę sprawę, twierdzi że nie ma po pierwsze żadnych dowodów, aby zostało ono założo­ne przez masonerię. W pierwszej ćwierci XVIII stulecia różnego rodzaju tajne stowarzyszenia powstawały jak przysłowiowe grzyby po deszczu, stawiając przed sobą bardzo różne cele, na ogół dalekie od polityki. Jeśli chodzi konkretnie o Towarzystwo Okrągłego Stołu za­równo jego skład, niemal rodzinny, „jak i przepisy wskazują, że zawiązane towarzystwo miało przede wszy­stkim na celu dobrą zabawę w intymnym gronie"70. Cele polityczne stawiało sobie natomiast istniejące równoleg­le Towarzystwo Wrogów Wstrzemięźliwości, które z biegiem czasu przybrało po części charakter loży masońskiej. Wrogowie wstrzemięźliwości dążyli jednak li tylko do kultywowania i zacieśniania współpracy polsko-saksońskiej. Brak dowodów, aby snuli jakiekol­wiek plany rozbioru szlacheckiej Rzeczypospolitej.

Już przed II wojną światową podnoszono (w związ­ku z dyskusją nad rolą wolnomularstwa), iż wiara w demony poruszające sprężynami historii może wywo­łać uczucia wprost przeciwne do tych, jakie pragnęliby widzieć wyznawcy spiskowej teorii dziejów. A mianowi­cie przekonanie o wszechpotędze tajnych organizacji, którym nic nie jest w stanie się oprzeć. Wolno się jednak obawiać, że wywody tak zwanej zawodowej historio­grafii nie przekonają ludzi trwających w słusznym skąd­inąd mniemaniu, iż przez ostatnie trzy wieki historia okazywała się dla nas wyjątkowo niełaskawa. Wrogie polakom moce działały zaś nie tylko jawnie (jak pańs­twa zaborcze) ale i poprzez tajne organizacje, którym dzięki przeniknięciu do sztabów patriotycznych ruchów udało się popchnąć ich członków do nieprzemyślanych i wysoce szkodliwych wystąpień, z powstaniami narodo­wymi na czele (na paradoks zakrawa fakt, iż ich celo­wość kwestionują koła skrajnie nacjonalistyczne, skąd­inąd zawzięcie zwalczające wszelkie przejawy „naro­dowego nihilizmu").

Przekonanie, że zawsze padaliśmy ofiarą jakichś spisków ze strony niechętnych nam, działających w pod­ziemiu potęg, posiadało i swoją krzepiącą wymowę. Wystarczy bowiem, aby te groźne konspiracje zostały rozbite (niekoniecznie zresztą przez samych Polaków), a powróci dawna pomyślność. W wierze tej utwierdzała literatura piękna, tworzona nieraz przez samych ludzi, którzy i w publicystyce historycznej rozwijali spiskową teorię dziejów.

W zwierciadle literatury pięknej

Wspominałem już na początku o szerokim roz­głosie jakie zyskał Eugeniusz Sue za Żyda wiecznego tułacza, powieść, w której nakreślił intrygi niegodziwych jezuitów. Sam tytułowy bohater tego utworu był po­stacią pozytywną; w XX wieku natomiast role się od­wracają: to Żydzi stają się demonicznymi bohaterami powieści „spiskowej", już to kryjąc się za plecami para- masońskich organizacji, już to działając na zlecenie niemieckiego wywiadu. Wystarczy przypomnieć cho­ciażby Hetmanów Józefa Weyssenhoffa (Warszawa 1911), których bohater wpada w sidła pięknej zger- manizowanej Żydówki, Heleny Latzkiej. Wraz z ojcem, pozostającym na usługach rządu pruskiego, stara się ona nakłonić Polaków do podjęcia krwawej i z góry skazanej na przegraną walki z Rosjanami. Weyssenhoff, nader płodny pisarz, mający jednak w swym dorobku tylko dwie udane książki (Soból i panna, Żywot i myśli Zygmunta Podfilipskiegó) należał do tych uczestników życia politycznego, którzy w wydarzeniach 1905 r. do­patrywali się ręki Berlina. Akcja Hetmanów rozgrywa się właśnie w czasie rewolucji.

Czołowy ideolog endecji, Roman Dmowski, był zagorzałym zwolennikiem patrzenia na dzieje przez pryzmat spiskowej teorii historii. Wacław Borowy wspomina, iż stało się to u przywódcy endecji czymś w rodzaju manii. Dmowski zarzucał bowiem stale his­torykom i badaczom dziejów literatury, że widzą tylko to, co się dzieje na powierzchni, ale ignorują podziemny nurt wydarzeń. W jego biografii, pióra Andrzeja Micew- skiego, rozdział traktujący o literackim dorobku pana Romana nosi tytuł: Powieściopisarz — czyli spiskowa teoria dziejów. Dmowski wyłożył ją w powieści zatytu­łowanej Dziedzictwo (1931). Opowiada ona o niejakim Alfredzie Tarkowskim, który wstąpił do wolnomulars- kiej organizacji nazywającej się Związkiem Uczynnych Grabarzy. Kiedy się jednak przekonał o jej przestępczej, szkodliwej dla Polski działalności, opuścił Związek, za­bierając część kompromitujących go papierów. Graba­rze, uważając Tarkowskiego za zdrajcę, czyhają na jego życie. Bratanek, który odziedziczył po nim majątek, musi podjąć zdecydowaną walkę z wolnomularzami. Zbigniew Tarkowski (bo tak się ów młody a odważny ziemianin nazywa) jest do niej dobrze przygotowany, ponieważ w trakcie studiów poznał m.in. język hebrajski oraz kulturę i wiedzę tajemną Żydów, którzy stoją na czele Związku Uczynnych Grabarzy. Przewodzi im Nie­jaki Henryk Kulmer vel Gulmer, Żyd udający Polaka angielskiego pochodzenia. I on również w imieniu swo­ich mocodawców oświadcza, iż Polaków trzeba popy­chać „do krwawych manifestacji, żeby się dali zarzynać i zarzynali Polskę. Tak zrobiliśmy w 63 roku. I w tym jednym roku uszliśmy naprzód więcej, niż przez trzy­dzieści lat poprzednich"71. Podobnie jak w Żydzie wie­cznym tułaczu, tak i w Dziedzictwie „trup ściele się gęsto". Nie na tę jednak skalę co u Sue'go, gdzie jezuici sprowadzają na Paryż epidemię cholery, aby w ten sposób wygubić konkurentów do wielkiego spadku. Dmowski zastępuje zarazę skromniej: podpaleniem pa­łacu bohatera powieści. Mimo to Grabarze, podobnie jak we francuskiej powieści członkowie Towarzystwa Jezusowego, ponoszą ostateczną klęskę. W starciu ginie sam Culmer, a Tarkowski poślubia ukochaną kobietę, z którą masoni daremnie starali się go poróżnić.

Powieść, do której autorstwa Dmowski przyznawał się jedynie prywatnie (w listach oraz w rozmowach z przyjaciółmi), zyskała ze względu na sensacyjną akcję powodzenie u czytelników. Świadczy o tym ukazanie się jeszcze w Polsce niepodległej dwóch dalszych wydań Dziedzictwa (Poznań 1935, również w księgarni św. Wojciecha oraz Gniezno 1938). Czwarte wyszło w Lon­dynie w 1942 r. nakładem firmy Mildner & Sons. Za każdym razem na okładce jako autor figurował Kazi­mierz Wybranowski.

Ponieważ Żydzi zostali tam przedstawieni w roli demonicznych spiskowców, czyhających na dobro Pol­ski, również i cenzura hitlerowska nie miała nic przeciw­ko wznowieniu tej powieści. Ukazała się ona jawnie, w okupowanym Krakowie, nakładem wydawnictwa „Prom" (1944). O ile Dmowski przedstawił w swej powieści jeden tylko odłam wolnomularstwa, to tajem­niczy J. (imię nie zostało rozszyfrowane) Mariański w powieści Zamach (Pelplin 1938) kreśli dzieje powsta­nia zbrojnego, jakie mieli zainspirować Żydzi miesz­kający w Polsce. Ich liczebność oraz udział w ruchu komunistycznym sprawiły, że już w r. 1924 Karol Hu­bert Rostworowski, znany ze swego antysemityzmu, przedstawił w dramacie Antychryst próbę zbrojnego przewrotu, którym „współcześnie w mieście fabrycz­nym" (zapewne w Łodzi) kierują Żydzi. Swą strukturą, łączącą elementy powieści historycznej z utrzymaną w duchu science-fiction wizją najbliższej przyszłości Za­mach Mariańskiego antycypował niejako tak modne obecnie utwory Fryderyka Forsyta (Czwarty protokol, Negocjator czy Diabelska alternatywa).

Powstanie Żydów wybucha z inicjatywy ich mię­dzynarodowej organizacji, nazywającej się „wszechświa­towym związkiem filatelistów". Choć autor nie używa expressis verbis tego określenia jest rzeczą jasną, iż chodzi tu o światowy „super-rząd", na którego czele stoją Mędrcy Syjonu. W przekonaniu, iż dla Żydów zbliżają się czasy zagrożenia „filateliści" postanawiają ich wszystkich sprowadzić do Polski. Muszą ją jednak w tym celu podbić. Najpierw więc prowokują strajki robotnicze i krwawe zamieszki w Łodzi, potem rewolty chłopskie w Małopolsce. Z kolei na Wołyniu, a następ­nie w innych regionach, zamieszkanych przez ludność „ruską" wybucha powstanie, na którego czele staje „Robotniczo-Chłopska Partia Zachodniej Ukrainy", j W decydującej fazie starć do walki przystępują sami Żydzi, wysadzając zbrojny desant w Gdyni, trując lud­ność i garnizony wojskowe. Na ulicach Warszawy toczą się krwawe walki, w okolicach Ostroroga, Krzemieńca i Dubna ląduje olbrzymi desant wojskowy, dysponujący czołgami oraz artylerią. Rosja radziecka, która go wy­słała, nie chce się do tego oficjalnie przyznać, ponieważ ze względu na trwający konflikt z Japonią nie może zaczynać walk na nowym froncie.

W Brześciu nad Bugiem powstaje Rząd Tymczaso­wy Polskiej Republiki Narodowościowej, który w ode­zwie „do narodów świata" proklamuje przekształcenie naszego kraju w Judeo-Polonię, ta zaś zawiera nie­zwłocznie gospodarczą i celną unię ze Związkiem Ra­dzieckim. W proklamacji rządu brzeskiego czytamy m.in., iż Polska musiała upaść, ponieważ uciskała inne narody i okazała się niezdolna do samodzielnego bytu. Dlatego też władzę w niej obejmują obecnie Żydzi. Uformowany przez nich rząd odstępuje Niemcom Po­znańskie i Pomorze, gdyż z jednej strony obawia się Hitlera, z drugiej zaś chce zmniejszyć liczbę ludności polskiej w nowym państwie. Ponieważ jednak bohatero­wi powieści jeszcze przed wybuchem powstania udało się przeniknąć złowieszcze plany Mędrców Syjonu, prze­to polscy patrioci mogli im się z powodzeniem przeciw­stawić. Następuje kontrofensywa wojsk polskich, od­działy Armii czerwonej opuszczają nasz kraj, wraz z nimi muszą to uczynić Żydzi. Wolna od nich dopiero wówczas odzyskuje ona naprawdę niepodległość, stając się krajem zdrowym, zachodnim i katolickim.

Mariański informował, iż pisał swą powieść w la­tach 1933-1934. Przerobił ją jednak w r. 1937, aby uwzględnić wydarzenia związane z wojną domową w Hiszpanii. Zdaniem Mariańskiego wynika z nich jasno, iż podobny rozwój wypadków jest możliwy również i w Polsce. Tyle sam autor; wydaje się jednak, iż fabuła powieści Zamach jest oparta również na dziejach wojny 1920 roku. Rząd komunistyczno-ży- dowski w Brześciu nad Bugiem wieloma rysami przy­pomina Tymczasowy Komitet . Rewolucyjny Polski, jaki wówczas powstał w Białymstoku. Wizja najazdu bolszewickiego na Polskę, który początkowo zostaje uwieńczony sukcesem, frapowała już wcześniej innych powieściopisarzy. Wystarczy tu przypomnieć dwuto­mową powieść Edmunda Krugera (pseudonim Ed­munda Jezierskiego), zatytułowaną A gdy komunizm zapanuje... Powieść przyszłości, Warszawa 1927. W mniej więcej dwadzieścia lat po zwycięskiej bitwie pod Warszawą Armia Czerwona napada podstępnie na Polskę, w czym dopomagają jej zrewolucjonizowane Niemcy. Powstaje Polska Komunistyczna Republika Rad, oparta na terrorze i obcych bagnetach. Na miejsce obalonych pomników czerwoni władcy wznoszą nowe: Mickiewicza zastępują Marksem, ks. Józefa Poniatowskiego Trockim a kolumnę Zygmunta III — Dzierżyńskim. Ostatecznie jednak po sześciu latach krwawej okupacji Polakom udaje się przepędzić czer­wonych najeźdźców, wśród których kierowniczą rolę odgrywają Żydzi. W tym samym roku 1927 ukazała się powieść Edwarda Ligockiego, A gdyby pod Ra­dzyminem... oparta na zbliżonym założeniu konstru­kcyjnym. Nie trzeba dodawać, iż w obu tych książkach rosyjscy bolszewicy byli przedstawiani jako marionetki, którymi kierują Żydzi.

Autorstwo Zamachu pozostaje po dziś dzień spor­ne. Katalog Biblioteki Narodowej w Warszawie infor­muje, że pod pseudonimem Mariański ukrywał się Jęd­rzej Giertych, który się jednak nigdy oficjalnie nie przyznał do tej powieści. Istnieje i taka możliwość, że Zamach wyszedł spod pióra Jerzego Mariańskiego; był to endecki dziennikarz, próbujący swych sił także na polu beletrystyki. Jeśli nawet Giertych nie był autorem Zamachu, to i tak znajdujemy w niej zasadnicze elemen­ty jego historiografii, o której już wspominałem. Uko­chana bohatera powieści robi narzeczonemu wykład, z którego wynika, iż wszystkie polskie nieszczęścia narodowe wynikały zawsze z żydowskiej inspiracji, i to już od czasów reformacji poczynając.

W przeszło rok po ukazaniu się książki Mariańs­kiego Niemcy i ZSRR podzieliły się Polską, a odezwy, którymi wojska radzieckie starały się uzasadnić inwazję, przypominały nieco te, jakie wydawał powieściowy rząd w Brześciu nad Bugiem (Polska musiała upaść, ponie­waż była oparta na ucisku innych narodów i okazała się niezdolna do samodzielnego bytu).

Protokoły w świecie arabskim i na Dalekim Wschodzie

Wraz z klęską III Rzeszy w całej chyba Europie na długo ustało wydawanie Protokołów mędrców Syjonu. Zaczęła je natomiast wykorzystywać propaganda arab­ska, wymierzona przeciwko powstałemu w r. 1948 pań­stwu Izrael. Na tak użyteczne dzieło zwrócili jej uwagę dawni współpracownicy Goebbelsa, którzy jak Leopold Glimm, Ludwig Heiden czy wspominany już Johan von keers znaleźli schronienie przede wszystkim w Egipcie. Leers został, jako Omar Amin, doradcą prezydenta Nasera do spraw propagandy, w tym także i antyizrael- skiej. Na Protokoły powoływał się zresztą i sam Naser, cytował je w egispskim parlamencie minister spraw zagranicznych tego państwa, Hussain Zulficar Sabri. W Egipcie oraz na Bliskim Wschodzie ukazują się antysemickie pamflety, zarzucające m.in. Żydom popeł­nianie mordów rytualnych (szczególny rozgłos w upra­wianiu tego rodzaju propagandy zyskała książka syryj­skiego ministra obrony, Mustafy Tlasa).

Edycjom Mein Kampfu, jakie ukazały się w języku arabskim w Kairze i Bejrucie, towarzyszyły wznowienia Protokołów. Po pierwszym (Bejrut, 1951) przyszły liczne następne wydania, dość często wspierane i finansowane przez najwyższe autorytety polityczne. Miało to miejsce zwłaszcza w Egipcie, gdzie fragmenty Protokołów trafiły nawet do podręczników licealnych oraz na kursy szko­lenia oficerów. Starano się również za wszelką cenę zaktualizować zawarte w nich treści. Tak więc wydanie bejruckie z r. 1967, choć skopiowane z edycji francuskiej (1925), w której Żydów ukazywano jako twórców rewo­lucji bolszewickiej, zostało zaopatrzone w nową przed­mowę. Czytamy w niej, iż wydarzenia niedawnej „wojny sześciu dni" ostatecznie potwierdziły autentyczność Pro­tokołów. Żydzi zawsze wywoływali wszelkie rewolucje. Opanowane przez nich loże masońskie miały podwójne oblicze: destrukcyjno-komunistyczne w Rosji i kapitalis- tyczno-syjonistyczne wobec krajów Bliskiego Wschodu, w których Żydzi, realizując wskazówki Protokołów, sta­rają się siać niezgodę „między Zachodem a Wschodem". Na wiosnę 1981 r. egipski tygodnik „Al-Cha'ab" po­święcił całą serię artykułów rzekomej konspiracji żydow­skiej, istniejącej jakoby już od czasów niewoli babilońs­kiej Izraela. To właśnie Żydzi założyli wszystkie tajne stowarzyszenia, które doprowadziły do rozpętania pier­wszej wojny światowej, jak również do wybuchu rewo­lucji w Rosji, na Węgrzech, w Niemczech i w Turcji (nie wspominając już o rewolucji francuskiej, tej z 1789 r.).

Po II wojnie światowej Egipt oraz Bliski Wschód stały się niejako ośrodkiem propagandy upowszechnia­jącej znajomość Protokołów także poza obrębem świata arabskiego. Tak więc Międzynarodowa Islamska Fede­racja Organizacji Studenckich kolportuje ich angielskie wydanie na terenie Stanów Zjednoczonych. W 1974 r. król Arabii Saudyjskiej, Fajsal, ofiarował Protokoły członkom delegacji francuskiego MSZ z Jobertem na czele. Z kolei Naser zaprezentował egzemplarze Proto­kołów mędrców Syjonu dziennikarzowi z indyjskiego tygodnika „Blitz". Towarzyszą temu prace starające się wykazać ich autentyczność, zaś cytaty z Protokołów stale przewijają się w prasie arabskiej.

Cieszą się one sporą popularnością w Japonii, gdzie książka o Protokołach, pióra Masami Uno, wykazująca ich wręcz wizjonerski charakter, ukazała się w osiem­dziesiątych latach w nakładzie 750 tys. egzemplarzy72.

O ile w świecie arabskim Protokoły służą niewąt­pliwie budzeniu nastrojów niechęci i agresji wobec Iz­raela, jak również tłumaczą przyczyny, dla których utrzymuje się on nadal na mapie politycznej Bliskiego Wschodu, to w takich krajach jak Japonia, gdzie ilość Żydów jest wręcz znikoma, Protokoły zaspokajają zapo­trzebowanie na sensacyjną lekturę o spiskach zagrażają­cych bezpieczeństwu świata. To samo można chyba powiedzieć na temat źródeł ich popularności w Ameryce Łacińskiej, gdzie korzysta się przede wszystkim z ich edycji w języku hiszpańskim z roku 1963. Wszędzie też Protokoły służyły oczywiście budowie wizerunku wroga.

W powojennej Polsce

W przeciwieństwie do okresu międzywojennego i lat okupacji, kiedy to Protokoły były wznawiane w sposób niejako oficjalny (z podaniem nazwy wy­dawnictwa) w latach tak zwanej Polski Ludowej po­przestawano na reprintach dawniejszych wydań, przy czym ukazywały się one wyłącznie w drugim obiegu. „Sponsorów" należałoby poszukiwać we władzach bezpieczeństwa, co najmniej od r. 1968, chętnie się. gających do propagandy antysemickiej oraz w tym skrzydle PZPR, które w tymże roku usiłowało dojść do władzy przy użyciu m.in. haseł antysemickich. Niesławnie przodował na tym polu Łódzki Ośrodek Propagandy Partyjnej, który wydał wówczas słynną broszurę Polityka partii i rządu i jej przeciwnicy. Obarczała ona główną winą za terror okresu sta­linowskiego w Polsce „obywateli polskich pochodzenia żydowskiego", pełniących odpowiedzialne funkcje we władzach bezpieczeństwa, wojsku oraz w aparacie partyjno-politycznym. Tenże sam Ośrodek ogłosił rów­nież w 1968 r. broszurę Władysława Kmitowskiego, Syjonizm, jego geneza, charakter polityczny i antypolskie oblicze, która szczegółowo omawiała dążenie Żydów do zapanowania nad światem. Czytamy w niej, iż „syjoniści" dążą do dominacji nie tylko nad Polską, w której opanowali wiele kluczowych stanowisk, ale i nad światem kapitalistycznym. Czy to możliwe, zapytywał autor broszury, nazywający Protokoły „wia­rygodnym źródłem", że nadejdzie dzień, kiedy spełnią się zawarte w nich proroctwa: „goje sami zegną potulnie swe karki w jarzmie i będą błagali Żydów, by nimi rządzili?"

Równocześnie Wydział Propagandy Komitetu Łódzkiego PZPR patronował nowej edycji Protokołów, która miała być rozprowadzana w sposób nieoficjalny wśród aktywu partyjnego. Powoływał się na nie autor referatu wygłoszonego w czerwcu 1968 r. na zebraniu sprawozdawczo-wyborczym Podstawowej Organizacji Partyjnej PZPR przy Komisji Planowania73. Po przypu­szczalnie pierwszym, z 1968 r., przyszły dalsze wznowie­nia Protokołów mędrców Syjonu, dokonywane zresztą w różny sposób. Raz poprzestając na samym reprincie, jak to widzimy w ich krakowskiej edycji z r. 1983, powielającej również krakowskie wydanie z 1934 r., kiedy indziej zaś dodając do reprintu aktualizujące uzu­pełnienia. Tak więc do wznowienia edycji Protokołów l r. 1938 (ukazała się ona ok. r. 1984) dodano wyjątek z książki Feliksa Konecznego Cywilizacja żydowska, opublikowanej pośmiertnie w Londynie w r. 1974, na­kładem wydawnictwa im. Romana Dmowskiego (re­print tej książki ukazał się niedawno w kraju).

Przedrukowany w aneksie do Protokołów fragmen- cik Cywilizacji żydowskiej dotyczy problemu ich auten­tyczności. Koneczny, przypisując ich autorstwo Ginz- bergowi (por. rozdział: Przypuszczalny autor (autorzy), wcale nie uważał, aby wyrażały one oficjalne stanowisko przywódców ruchu syjonistycznego. Niemniej jednak stwierdzał, iż Protokoły wykazują „uderzającą harmonię co do myśli i celów żydostwa z wynurzeniami wybitnych autorów i działaczy żydowskich...". Zarzucał on Ży­dom, że z jednej strony dążą do podporządkowania Polski swej władzy oraz wynarodowienia jej mieszkań­ców (a więc utworzenia Judeo-Polonii), z drugiej zaś do wykrojenia sobie z jej terytoriów małego państewka o czysto żydowskim charakterze74. Ogłoszenie tego dzie­ła wywołało z uwagi na jego jaskrawy antysemityzm protesty polskiej prasy emigracyjnej, z którymi polemi­zował Jędrzej Giertych (w „Myśli Polskiej", numer z 27 IX 1975 r.). Szczególnie nieprzychylny Żydom rozdział XXXIV Cywilizacji żydowskiej (zatytułowany: Judeopo- lonia) doczekał się reprintu w drugim obiegu (Warszawa 1981). I w nim również jak już wspominałem, Koneczny powoływał się na Protokoły.

Inna z powojennych edycji Protokołów, którą W. Chojnacki datuje na rok 1982 (Warszawa)75 stanowiła — jeśli idzie o sam tekst — przedruk edycji z roku 1923. Anonimowi wydawcy dodali jednak do niego obszerne aneksy. Znalazł się tu więc przedruk rozdziału z książki

Feliksa Egera Kilka słów o masonerii (Warszawa 1901, Wydawnictwo Kroniki Rodzinnej). Eger omawia w nim broszurę Przymierze nowoczesnej teologii z filozofią ku obaleniu religii Chrystusowej, jaka się miała rzekomo pod koniec XVIII stulecia (1787) ukazać we Włoszech. Nakreślony tam plan walki z Kościołem, który jakoby realizowała ówczesna masoneria, nic jednak nie wspo­minał o udziale w niej Żydów i z Protokolarni mało się wiązał. W ścisłym natomiast związku z nimi był inny falsyfikat dodany do tej edycji Protokołów, mianowicie referat, jaki Jakub Berman, członek Biura Politycznego PPR, a sekretarz Poalej Syjon, miał wygłosić w kwietniu 1946 r. na posiedzeniu egzekutywy Komitetu Żydow­skiego.

Berman rzekomo przedstawił tam wówczas plan roztoczenia przez Żydów kontroli nad wszystkimi dzie­dzinami życia politycznego w Polsce. Zalecał on im obsadzenie kluczowych ministerstw, likwidację antyse­mitów jako rzekomych faszystów, przyjmowanie pol­skich nazwisk i ukrywanie prawdziwego pochodzenia. Referat zapowiadał przybycie większej liczby Żydów, obecnie szkolonych w ZSRR, jako ,,kadry budowni­czych nowej Polski demokratycznej". Aby wzmóc wia­rygodność tego dokumentu, podawano, iż człowiek, który go ujawnił „został skazany na karę śmierci, zamie­nioną następnie na dożywocie"76. Twórca tego falsyfi­katu istotnie z punktu widzenia swoich mocodawców zasłużył na karę, gdyż sporządził go wyjątkowo nie­starannie. Instytucje w nim wymienione, a mianowicie Biuro Polityczne PPR, Centralny Komitet Żydów Pol­skich i wreszcie żydowska partia robotnicza (Poalej- -Syjon) istniały naprawdę. Na czele tej ostatniej stał rzeczywiście Berman, nie Jakub jednak lecz Adolf, bę­dący równocześnie przewodniczącym Centralnego Ko­mitetu Żydów Polskich. Natomiast Jakub Berman był liderem politycznym PPR i jako taki nie mógłby oczy­wiście łączyć funkcji członka jej Biura Politycznego ze stanowiskami, które mu falsyfikat przypisuje. Aby się

  1. tym przekonać wystarczy zajrzeć choćby do książki Józefa Orlickiego, autora skądinąd Żydom zdecydowa­nie nieprzychylnego. Notabene również i on wierzy w złowrogą działalność „syjonistów", dla których „do­bre stosunki polsko-żydowskie zawsze były solą w oku, bo groziły niebezpieczeństwem asymilacji". W tym celu mieli oni rzekomo sprowokować pogrom kielecki spo­dziewając się, iż skłoni on Żydów polskich, aby wyjeż­dżali do Palestyny. Nawet Orlicki jednak nie odwołuje się do Protokołów mędrców Syjonu11.

W r. 1981 pismo „Fermenty", będące publicystycz­nym dodatkiem organu branżowych Związków Zawo­dowych, ogłosiło (w numerze 4) fragmenty Protokołów z komentarzem, iż są to dokumenty, „które ujawniają tajne sprzysiężenie żydowsko-masońskie, mające na celu zdobycie władzy nad światem i zniszczenie ludów chrze­ścijańskich". W dwa lata później to samo zrobiło, wy­chodzące w bezdebitowym obiegu, „Słowo Polskie", które już w r. 1982 w artykule Państwo światowe pisało, iż Żydzi chcą zniszczyć rodzinę, pojedynczego człowieka

  1. państwo narodowe. Ci, którzy mają w tej kwestii jakiekolwiek wątpliwości, niech sięgną do Manifestu Komunistycznego względnie po Protokoły mędrców Syjo­nu, pióra Aschera Ginzberga. „I oto po wielu latach, w ślad za ochraną i Hitlerem, spotkaliśmy się więc znowu z Protokołami mędrców Syjonu" — pisała Aniela Steinsbergowa78.

Od schyłku lat osiemdziesiątych coraz częściej po­wołuje się na ten falsyfikat wychodząca poza obiegiem cenzury prasa nacjonalistyczna. Obok „Słowa Polskiego" można tu wymienić „Nowy Przegląd Katolicki", „Nowe Horyzonty" czy „Przegląd Wiadomości Politycznych".

nie mówiąc już o „Biuletynach Grunwaldu". Wzmianki na temat syjonistyczno-masońskiego spisku spotykamy tam niemalże w każdym numerze79. Choć niektóre z tych tytułów zniknęły z rynku wydawniczego, na ich miejsce pojawiają się nowe, równie gorliwe w zwal­czaniu owego spisku, żeby wymienić chociażby tygodnik „Ojczyzna".

Wpływy zdominowanego przez Żydów wolnomu­larstwa mają sięgać nie tylko do kierownictwa „Solidar­ności", czy rządu, który został przez ten ruch wymienio­ny, ale również do środowisk intelektualistów katolic­kich, a nawet do wyższej hierarchii duchowej. Redakcje „Tygodnika Powszechnego", „Znaku" czy „Więzi", nie mówiąc już o „Gazecie Wyborczej", mają ulegać wpły­wom lóż masońskich oraz posłusznie słuchać płynących stamtąd dyrektyw. Warto przypomnieć, że już w czasie trwania II Soboru Watykańskiego kręgi przeciwne od­nowie Kościoła rozpowszechniały broszurkę oskarżają­cą zwolenników reform o uleganie żydowsko-masoń- skim inspiracjom. Dziełko to, zatytułowane Le complot contre l'Eglise (Spisek przeciwko Kościołowi), znalazło pewien posłuch, zwłaszcza wśród dostojników kościel­nych przybyłych z krajów Ameryki Łacińskiej oraz z Bliskiego Wschodu80. Przed paroma laty ustępliwe stanowisko wobec komunizmu zarzucał Watykanowi tak popularny powieściopisarz i publicysta, jakim był Józef Mackiewicz ( Watykan w cieniu czerwonej gwiazdy, wyd. krajowe: Warszawa 1990). Był on jednak daleki od uwierzenia w teorię spisku, a tym bardziej w autentycz­ność Protokołów mędrców Syjonu.

Spiskowe widzenie dziejów zawsze znajdzie zago­rzałych zwolenników, których starał się przed laty ośmieszyć Tadeusz Breza w powieści Niebo i ziemia. Występuje tam matka, użalająca się nad córką, która zamiast odpocząć w czasie wakacji, czegoś się „z kajetu uczy, na palcach sobie coś wylicza, aż ja się jej zapytuję, c0 takiego? A uchwał! A jakich? Wszechświatowych uchwał mędrców syjońskich celem zniszczenia chrześ­cijaństwa! Ładne rzeczy! Ale, córko, mówię jej, przecież to nic pilnego. Przejdzie lato. A ty nawet nie wy­tchniesz"81. Podobne kpiny nie przeszkodziły renesan­sowi spiskowej teorii dziejów m.in. we współczesnej nam twórczości Jana Dobraczyńskiego, żeby wymienić choćby Dzieci Anny, w której to powieści Żydzi poja­wiają się wyłącznie jako postacie negatywne. Dobra­czyński — pisze jeden z krytyków — pragnie zaszczepić czytelnikowi przekonanie, iż „światem manipulują i rzą­dzą określone grupy ludzi (na przykład masoni, Żydzi, jacyś agenci etc.)"82

Próba podsumowania

Za niejakie usprawiedliwienie zwolenników spisko­wej teorii dziejów może posłużyć fakt, iż sporej części materiału oskarżycielskiego dostarczyli sami uczestnicy kolejnych „spisków". Jezuici często i przy różnych oka­zjach pisali o sukcesach misyjnych, odnoszonych na wszystkich kontynentach świata. Co więcej, lubili się chwalić tym, że ich wychowankowie zajmują czołowe stanowiska w życiu politycznym. Z kolei tajemnica, jaką wolnomularze starali się otaczać swą działalność, po­zwalała na wypisywanie niestworzonych rzeczy o tym, co się naprawdę dzieje na zamkniętych posiedzeniach ich lóż. To samo da się, mutatis mutandis, powiedzieć o izolacji większości środowisk żydowskich, podkreś­lających nadrzędną pozycję tej wspólnoty etnicznej jako narodu wybranego.

Wreszcie komuniści chętnie wyolbrzymiali sukcesy swej propagandy, dopatrując się w każdym, najdrobniej­szym nawet konflikcie społecznym „sytuacji rewolucyj­nej" oraz przeceniając inspirującą rolę partii w różnego rodzaju strajkach i zaburzeniach, jakie występowały w krajach kapitalistycznych. Jeśli natomiast wybuchały one w krajach pozostających pod dominacją komunis­tów, to ci z kolei winą obciążali agentów obcego wywia­du, nie wyłączając „syjonistów". Odwołując się tylko do rodzimych przykładów można by bez końca cytować publikacje minionego 45-lecia, w którym działalności agenturalnej i zewnętrznym inspiracjom przypisywano wszystkie kryzysy społeczne jakie nim wstrząsały. W wal­ce z przeciwnikiem każdy argument był dobry. Jeszcze w 1939 roku ukazała się we Francji tania edycja antyjezu- ickich Monita secreta, w której wydawcy zapewniali czytelnika, iż ma do czynienia z tekstem oryginalnym, znalezionym w archiwach zakonu po jego kasacie. Wy­dawcą był Wielki Wschód Francji, a więc ta sama masoneria, która tylekroć musiała odpierać ataki oparte na sfałszowanych dokumentach.

Wielu badaczy (m.in. Jan Kucharzewski) dość prze­konująco wykazuje, iż rewolucjoniści rosyjscy sposób postępowania z przeciwnikami oraz metody walki stopnio­wo przejmowali od policji politycznej caratu (ochrany). Ponieważ zaś bolszewicy działali w sposób na wpół konspiracyjny o to samo byli skłonni podejrzewać stronę przeciwną. Przykłady dałoby się mnożyć: Stalin chętnie oskarżał swych politycznych przeciwników o zbrodnie naprawdę popełnione z jego rozkazu, czego dowodzi m.in. sprawa zabójstwa Kirowa. W słynnej rozmowie z pisarzem niemieckim, Emilem Ludwigiem (1935) dyktator czerwo­nej Rosji zarzucał swym wychowawcom w seminarium (prawosławnym) oparcie edukacji na szpiegostwie, stano­wiącym — jak wiadomo — jeden z filarów stalinizmu.

Przechodząc do partii hitlerowskiej należy zauwa­żyć, iż stawiała ona przed sobą cele podobne do tych, które chcieli jakoby realizować rzekomi Mędrcy Syjonu. Opanowanie najpierw Europy a następnie niemal całego świata leżało przecież w planach niemieckich faszystów, posługujących się nader chętnie metodami prowokacji politycznej jak również wykorzystujących, przed cał­kowitym przejęciem władzy, instytucje parlamentarne oraz wolność prasy. A więc środki zalecane w tychże samych celach przez Protokoły. Jeden z francuskich badaczy dziejów III Rzeszy pisze, iż „Partia Narodowo- socjalistyczna nie mogła tolerować tajnych stowarzy­szeń, ponieważ stanowiła jedno z nich, wraz ze swoim wielkim mistrzem, własnym obrządkiem oraz inicjac­ją"83. Zdaniem niektórych autorów naziści szczególnie chętnie sięgali po natchnienie do Protokołów, tworząc swą organizację na wzór zalecanej przez rzekomych Mędrców Syjonu. Stamtąd również ich chora wyobraź­nia czerpała wizję narodu, który dzięki swej dyscyplinie i organizacji może stworzyć tajną konspirację o zasięgu światowym i przy jej pomocy osiągnąć władzę nad światem.

Skoro jezuitów i masonów, komunistów i „syjonis­tów" (Żydów) spotykano na różnych kontynentach, łatwo było wmówić czytelnikom, iż wszyscy oni należą do wszechpotężnych organizacji, posiadających własny „superrząd". Nieprzypadkowo kolejne wersje „czarnej legendy" o spisku przeciwko światu cechuje daleko idące podobieństwo. Jezuici, demonizując wolnomulars­two, przenieśli na tę organizację wiele zarzutów stawia­nych ich zakonowi. Mędrcy Syjonu mieli łączyć metody działania lóż masońskich i Towarzystwa Jezusowego, hitlerowcy — jak już wspominałem — wzorowali się na zaleceniach Protokołów, a intrygi Kominternu malowa­no w podobnych kolorach, co i poczynania poprzednich

międzynarodówek zła". Z kolei komuniści epoki stali- nowskiej o akcje terrorystyczne czy sabotaże chętnie obwiniali trockistów. Spośród wszystkich wyżej wymie­nionych „syjoniści" (czytaj: Żydzi) stali się w najwięk­szym chyba stopniu ofiarami teorii spiskowej. Prze­śladowania jezuitów kończyły się niekiedy męczeństwem kilku, kilkunastu, w wyjątkowych przypadkach kilku­dziesięciu członków zakonu. Zazwyczaj jednak poprze­stawano na wygnaniu Towarzystwa Jezusowego z jed­nego kraju lub kilku państw. Zwalczanie masonerii oznaczało w praktyce zamykanie lóż, konfiskatę ich majątku i bibliotek, zwalnianie z posad ludzi pomawia­nych o noszenie fartuszka i kielni.

Natomiast kolejne edycje Protokołów mędrców Sy­jonu towarzyszyły najpierw pogromom, następnie zaś eksterminacji ludności żydowskiej w większości krajów Europy. Z wielu falsyfikatów, jakie wydała kultura europejska, ten najbardziej chyba i to od samego po­czątku czuć było krwią. Swego czasu została ogłoszona antologia tekstów uwzględniająca te pomniki myśli lu­dzkiej, które pchały ją naprzód, wpływając w zasadniczy sposób na prawne, moralne, religijne oraz polityczne oblicze świata84. Jej całkowitą antytezę stanowiłaby an­tologia najbardziej mrocznych dzieł ludzkości, których lektura pociągnęła za sobą zagładę setek tysięcy czy nawet milionów istnień ludzkich. Gdyby taka antologia powstała, to obok Miotu na czarownice, uzasadniające­go tortury i śmierć wielu nieszczęsnych kobiet, trafiłyby do niej niewątpliwie Protokoły mędrców Syjonu. Stano­wiły one usprawiedliwienie moralne holocaustu na dłu­go przedtem, zanim został on urzeczywistniony w prak­tyce. Podobnie zresztą jak Mcin Kampf uzasadniał eksterminację „podludzi", a krótki kurs historii WKP(b) śmierć wielu milionów „wrogów ludu", którzy trafili do „archipelagu Gułag". Pod tym względem Pro­tokoły są całkowitą antytezą falsyfikatów historyczno­literackich, tworzonych od końca XVIII wieku. Zarów­no bowiem Pieśni Osjana, jak Słowo o pułku Igora czy tzw. rękopis kralodworski miały świadczyć o sięgającej ałęboko w przeszłość tradycjach narodowego piśmien­nictwa. Nie stanowiły więc prologu do czyjejkolwiek eksterminacji, ale w sposób naiwny i poniekąd wzrusza­jący dawały świadectwo rodzącym się ambicjom kul­turowym nowożytnej Europy.

Wśród przeciwników jezuitów znajdujemy najświe­tniejsze nieraz umysły; w niebezpieczeństwo, jakie stwa­rza masoneria, wierzyli niekiedy ludzie skądinąd zacni i porządni, na swój sposób zatroskani o losy świata. Natomiast trudno byłoby chyba znaleźć podobnych im wśród propagatorów wiary w autentyczność Pro­tokołów mędrców Syjonu. Ludźmi dobrej woli nie byli na pewno pracownicy rosyjskiej policji politycznej, któ­ra walnie przyczyniła się do powstania tego falsyfikatu, a tym bardziej hitlerowcy, tak zasłużeni dla jego roz­propagowania. Ludźmi poczciwymi, dobrze życzącymi światu, nie sposób nazwać też władze poststalinow- skiego bezpieczeństwa w Polsce, które niewątpliwie przyłożyły rękę do ich powojennych reedycji. Mało sympatyczni muszą się nam wydawać wreszcie rosyjscy nacjonaliści spod znaku Stowarzyszenia „Pamiat'", na­wiązujący w swych wypowiedziach o Protokołach do najgorszych tradycji czarnosecinnej propagandy. Wszy­stkich tych ludzi łączy w oczach historyka nie tylko zła wola, ale i straszliwe niechlujstwo warsztatowe, widoczne w sposobie, w jaki zostały sporządzone Pro­tokoły i aktualizujące aneksy do nich (mam tu na myśli omawiane już wystąpienie Bermana z 1946 r.). Autorzy tych falsyfikatów to po prostu zwykli partacze, którym twórcy Monita secreta czy ostatecznej wersji Słowa o pułku Igora muszą się gdzieś z zaświatów



144

145

przypatrywać z najwyższym lekceważeniem. Z jakąż pasją pisał o Protokołach przed pół wiekiem ks. Pierre Charles S.I. Kościół już przed półwiekiem określił je jako falsyfikat. W dzisiejszym świecie nikt poważny nie występuje w obronie autentyczności rzekomych in­strukcji Mędrców Syjonu. Nie wypada po prostu tego czynić, firmując nazwiskiem posiadającym naukową markę oczywisty falsyfikat85. Stąd też tych parę wzno­wień Protokołów, jakie ukazały się w Polsce po roku 1945, jeśli już posiada przedmowy lub aneksy, to prze­ważnie są one przedrukowywane z przedwojennych edy­cji lub też przypisane politykom z przeciwnego obozu (wspomniana mowa Bermana).

Protokoły były dziełem paradoksalnym: mimo oczywistej naiwności, a nawet prymitywizmu, zyskały milionowe nakłady. Ich anonimowi autorzy (autor?) stali się klasykami antysemityzmu. Protokoły porząd­kują obraz przeszłości: tłumacząc wszystko żydowskim spiskiem racjonalizowały horror jakim — zdaniem ich twórców — byłby świat pod rządami Mędrców Syjonu. Ludzie wierzący w ich autentyczność nie chcą pamiętać, że owi Mędrcy, mimo swej wszechpotęgi nie byli w sta­nie zapobiec eksterminacji własnego narodu. Podobnie zresztą jak najpilniejsza rzekomo realizacja Poufnych rad nie przyniosła jezuitom zwycięstwa nad protestan­tyzmem, a nawet nie uchroniła Towarzystwa przed likwidacją.

Zwykło się mawiać, że najpierw bywają palone książki, następnie autorzy, a w końcu zaś ich czytelnicy. W przypadku Protokołów powiedzenie to nie sprawdziło się w żadnym z trzech punktów. Nie trafiły one bowiem na stos, jak to miało miejsce na przykład z Monita secreta, które palono wraz z inną literaturą antyjezuic- ką. Nic się też nie stało rzeczywistym autorom rzeko­mych instrukcji Mędrców Syjonu; do komór gazowych trafili natomiast opisani w Protokołach Żydzi, a to za sprawą ich najgorliwszych czytelników, jakimi byli bez wątpienia hitlerowcy.

Nasz wiek przejdzie niewątpliwie do historii jako stulecie masowej eksterminacji. Nie była ona czymś nieznanym we wcześniejszych wiekach dziejów ludzko­ści. Po raz pierwszy jednak została poprzedzona tak masową propagandą, na której usługach stały środki masowego przekazu, przede wszystkim prasa i radio. Jej odbiorcami również po raz pierwszy w historii byli ludzie słabo w gruncie rzeczy odporni na tak skoncen­trowany atak demagogii, politycznego kłamstwa, od­woływania się do emocji, kompleksów, uprzedzeń raso­wych, etnicznych i religijnych. Masowa propaganda (w tym również antysemicka) działała niczym wódka na co słabsze głowy ludzi, którzy przedtem nie mieli z czymś podobnym nigdy do czynienia. Tym tłumaczy się w zna­cznej mierze powodzenie najpierw haseł rewolucji bol­szewickiej, a następnie propagandy hitlerowskiej.

PRZYPISY

  1. M. Horoszewicz, Wokół rozmowy z Wojciechem Wasiutyń- skim, „Przegląd Powszechny", nr 4/1990, s. 158.

  2. L. Szczucki, O nowej powieści Umberta Eco, „Kultura i Społeczeństwo", nr 3-4/1989, s. 240-242. Por. także U. Eco, Das Foucaultische Pendel, München 1989.

  3. Historia Wszechzwiązkowej Komunistycznej Partii (bolszewi­ków), Moskwa 1945, s. 375.

  4. Z. Najdowski, «Podróż do Kalopei» Wojciecha Gutkows­kiego. Studium z dziejów myśli polskiego Oświecenia, War­szawa 1988, s. 73.

  5. J. Tazbir, Spiskowa teoria dziejów w literackim zwierciadle, w tegoż: Od Haura do Isaury. Szkice o literaturze, Warszawa 1989, s. 231-232.

  6. L. Kołakowski, Światopogląd i życie codzienne, Warszawa 1957, s. 193

  7. J. Makowski, Złe dziedzictwo, „Znaki Czasu", nr 1/1986, s. 159-160.

  8. Cyt. za L. Szczuckim.

  9. L. Hass, Wolnomularstwo w Europie Środkowo-Wschodniej w XVIII i XIX wieku, Wrocław 1982, s. 192-193.

  10. Tamże, s. 296.

  11. Protokoły mędrców Syjonu..., oprać. B. Rudzki, Poznań 1938, s. 14.

  12. N. Cohn, Die Protokolle der Weisen vön Zion. Der Mythos von der jüdischen Weltverschwörung, Berlin 1969, s. 51.

  13. W. Nosenko, S. Rogow, Winni są Żydzi i... cykliści czyli o «Protokołach mędrców Syjonu», cytuję za „Forum"', nr 27/1988.

  14. P. Charles S.I., Protokoły mędrców Syjonu, „Znak", nr 419-420/1990, s. 207. Artykuł ten ukazał się również na­kładem Wydawnictwa „Znak" w formie oddzielnej broszurki (Warszawa 1989): Prawda o Protokołach mędrców Syjonu.

Tu i w następnych cytatach z Protokołów cyfra rzymska oznacza numer wykładu, arabska paragraf.

Tekst Protokołów w wydaniu z r. 1938 został dołączony do naszej książki.

ił Z. Sinko, Oświeceni wśród Pól Elizejskich. Rozmowy umar­łych. Recepcja — Twórczość oryginalna, Wrocław 1976, s. 10. i8 J. Baszkiewicz, Historia Francji, Wrocław 1978, s. 571. >9W. Nosenko, S. Rogow, Winni są Żydzi... 2° Zestawia je m.in. Cohn, op. cit., s. 353-359 oraz P. Charles S I., op. cit., s. 212-216, od którego zaczerpnąłem cytaty z pamfletu Joly'ego. Został on wznowiony we Francji w 1987 r W aneksie zamieszczono obszerną informację o Protokołach pióra N. Cohna. Jej rosyjski przekład ukazał się na łamach wychodzącej w Paryżu „Russkoj Myśli", nr 3840 z 10 VIII 1990 r.

    1. Protokoły..., oprać. B. Rudzki, s. 16.

    2. P. Charles S.I., op. cit. s. 218-219.

    3. Protokoły..., oprać. B. Rudzki, s. 19.

    4. A. Hitler, Mein Kampf, cytat ten przytacza P. Charles S.I., op. cit. s. 205.

    5. S. Kunajew, Palka o dwuch końcach, „Nasz Sowremiennik", nr 6/1989.

26Iednotomowy skrót tej serii, ukazał się niedawno w Polsce: .!. Kucharzewski, Od białego do czerwonego caratu, Warszawa 1990.

      1. Tenże, Rządy Aleksandra III. Ku reakcji, Warszawa 1933, s. 171 (Od białego do czerwonego caratu, t. VI).

      2. Por. przyp. 19. oraz L. Poliakov, L'Europe suicidaire, 1870-1933, Paris 1977, s. 124-126.

      3. N. Cohn, op. cit., s. 147.

      4. Protokoły..., oprać. B. Rudzki, s. 95-96.

      5. P. Charles S.I., op. cit., s. 208-209.

      6. Tamże, s. 203.

      7. A. Segień, W legowisku «czarnosecińców», „Literatura Ra­dziecka", 6/1990, s. 154.

      8. J. Macpherson, Pieśni Osjana, oprać. J. Stretzel, Wrocław 1980, s. XXIX i LXIV (Biblioteka Narodowa I, 202).

      9. N. Cohn, op. cit., s. 125 i nast.

3<s Por. Protokoły mędrców Syjonu w: „Życie Literackie" 38/1987. Nieco inną wersję podawała nieżyjąca już A. Steins- bergowa, Protokoły mędrców Syjonu, „Krytyka", nr 15 / 1983, s. 177. Nowe informacje dodał do „sprawy Gołowińskiego" J.W. Dawydow, Burnyj Burcew, „Ogoniok", nr 50/1990.

        1. Por. N. Cohn, op. cit., s. 56 i nast.

        2. J.M. Kasjan, Wernyhora, w: Życiorysy historyczne, literac­kie i legendarne, pod red. Z. Stefanowskiej i J. Tazbira, Warszawa 1989, s. 160.

        3. F. Trzeciak, Mesjanizm a kwestia żydowska, Warszawa 1934, s. 372.

        4. A. Segień, W legowisku «czarnosecińców», s. 154. 41J. Czapski, Czytając, Kraków 1990, s. 29.

          1. N. Cohn, op. cit., s. 147.

          2. Cz. Miłosz, Rok myśliwego, Paryż 1990, s. 121.

          3. N. Cohn, op. cit., s. 175.

          4. Tamże, s. 189.

          5. Tamże, s. 215.

          6. N. Cohn, op. cit., s. 278.

          7. Prosto z Mostu" zaczęło publikować Pogromowe drobiazgi w nr 44 z r. 1938, by w początkach następnego roku po ogłoszeniu 14 odcinka w nr 6 przerwać ich drukowanie bez podania powodów.

          8. K. Zbyszewski, Motocyklem przez Alpy, „Prosto ż Mostu", nr 33/ 1938.

          9. J. Urban, Sprawy Kościoła, „Przegląd Powszechny", t. 147-148: 1920, s. 183-185.

          10. H. Rolicki, Zmierzch Izraela, Warszawa 1934, s. 375.

          11. T. Mazowiecki, Druga twarz Europy, Warszawa 1990, s. 63.

          12. F. Trzeciak, Program światowej polityki żydowskiej (kon­spiracje i dekonspiracje), Warszawa 1936, wyd. II, s. 23, 42, 83, 152, 168, 179 i 183-184.

          13. Tamże, s. 341.

          14. Por. A.J. Szteinke OFM, Kościół świętego Antoniego i klasz­tor Franciszkanów-Reformatorów w Warszawie, 1623-1987, Kraków 1990, s. 346.

          15. F. Dostojewski, Biesy, Warszawa 1972, s. 411.

          16. Tamże, s. 398, 412 i 244.

5« Por. J. Tazbir, Szlaki kultury polskiej, Warszawa 1986, s. 113-114.

59 Por. M. Sayers i A. Kahn, Wielki spisek przeciwko ZSRR, Warszawa 1948, s. 429-433. Jest to tłumaczenie z książki wydanej na Zachodzie: The Great Conspiracy against Russia.

Por. U sąsiadów: «Pamięć», „Życie Literackie", nr 34/1987 oraz A. Michnik, Więcej marzeń, „Tygodnik Powszechny", nr 18/1988.

            1. P. Lendvai, Antysemityzm bez Żydów, cz. I: Komunizm a Żydzi, Los 1987, s. 12-13.

            2. Por. przyp. 13.

            3. Russkaja Mysi", nr 3840 z 10 VIII 1990 r.

            4. W. Oskocki, Jakiego patriotyzmu wyrzekamy się?, „Zdanie", nr 2-3/1990, s. 14 i 18.

            5. I. Szafarewicz, Rusofobia, „Nasz Sowremiennik", nr 6/ 1989 i nr 11/1989. Obszerne fragmenty tej książki ogłosiła „Literatura na świecie", nr 4/ 1991.

            6. H.Z. Scheuring, Czy królobójstwo? Krytyczne studium o śmierci króla Stefana Wielkiego Batorego, Londyn 1964,

s. 45.

            1. J. Giertych, Tragizm losów Polski. Załamanie się dążeń mocarstwowych i upadek państwa, Warszawa b.d., s. 61.

            2. S. Kieniewicz, Powstanie styczniowe, Warszawa 1983, s. 359.

            3. W. Konopczyński, Wolnomularstwo a rozbiór Polski, „Kwartalnik Historyczny", R. 50: 1936, s. 680.

            4. J. Staszewski, Polacy w osiemnastowiecznym Dreźnie, Wroc­ław 1986, s. 116.

            5. K. Wybranowski [R. Dmowski], Dziedzictwo. Powieść, Londyn 1942, s. 84.

            6. L. Poliakov, De Moscou a Beyrouth. Essai sur la désinformation, Paris 1983, s. 28, 79 i 87-88, oraz informacje K. Geberta.

            7. Por. J. Eisler, Marzec 1968. Geneza. Przebieg. Konsekwen­cje, Warszawa 1991, s. 402-403.

            8. F. Koneczny, Cywilizacja żydowska, Londyn 1974, s. 202- -203.

            9. J. Kamińska [W. Chojnacki], Bibliografia publikacji pod­ziemnych w Polsce. 13 XII 1981 — VI1986, Paris 1988, s. 340.

            10. XYZ, Judeopolonia, Kraków 1981, s. 238.

            11. J. Orlicki, Szkice z dziejów stosunków polsko-żydowskich. 1918-1949, Szczecin 1983, s. 251 i nast. oraz s. 263.

            12. A. Steinsbergowa, Protokoły mędrców Syjonu, s. 177.

            13. Por. Masoni, trockiści i inni, „Res Publica", nr 3/1987, s. 133-136.

            14. L. Poliakov, op. cit., s. 87.

81T. Breza, Niebo i ziemia, t. I, Warszawa 1950, s. 227.

              1. J. Makowski, Zle dziedzictwo, „Znaki Czasu", 1 /1986, s. 159-160.

              2. R. Alleau, Les sources occultes du nazisme, Paris 1969, s.214.

              3. F. Heer i X. Schnieperer, Die grossen Dokumente der Weltgeschichte, Frankfurt am Mein 1974.

              4. Zbiorowa praca na temat Protokołów mędrców Syjonu ma się ukazać we Francji pod redakcją prof. P. A. Taguieffa.

PROTOKOŁY MĘDRCÓW SYJONU

(Przedruk z wydania z 1938 r.)

Pełny tekst „Protokołów", który publikujemy w cha­rakterze aneksu, został oparty na ich przedwojennym wy­daniu (Poznań 1938, Wydawnictwo „Samoobrona Naro­du"), dokonanym przez Bolesława Rudzkiego. Nazwisko tłumacza nie jest nam znane, natomiast zapewne od Rudz­kiego pochodzą objaśnienia trudniejszych wyrazów, ujęte w nawias. Objaśnień tych nie uznaliśmy za stosowne usu­wać, podobnie jak nie zmienialiśmy stylu przekładu, choć miejscami pozostawia on wiele do życzenia.

Zarówno autor tej książki, jak i samo Wydawnictwo są świadomi, iż w ten sposób przyczyniają się mimo woli do popularyzacji tekstu, niejednokrotnie wykorzystywanego przez propagandę antysemicką. Sądzimy jednak, że Czytel­nik winien mieć możność porównania komentarza z teks­tem „Protokołów", które są obiektem tak krytycznej oceny ze strony autora. Nie chcemy bowiem, aby wierzono mu tylko na słowo, iż mamy tu do czynienia z oczywistym falsyfikatem, z kolejną odmianą „księgi nienawiści", która zatruła już wiele serc i umysłów ludzi żyjących w epoce holocaustu. A taką właśnie księgą są w istocie „Protokoły mędrców Syjonu".

I jeszcze jedno. Ta niewielka rozmiarami książeczka nie jest oczywiście pierwszą pozycją w języku polskim, poświęconą dziejom Protokołów. Po raz pierwszy jednak, w blisko stuletniej ich historii ukazują się one z komen­tarzem negującym w całej rozciągłości ich autentyczność.

Wykład I

Słuszny sąd o ludziach. • Prawo polega na sile • Wolność jest ideą; wolnomyślność. • Złoto i wiara • Samorząd a despotyzm kapitału • Wróg wewnętrzny • Tłum i anarchia

§ 1. Słuszny sąd o ludziach

Ludzie o popędach złych są znacznie liczniejsi od zacnych, toteż najlepsze wyniki w rządzeniu ludźmi osiąg­nąć można przy pomocy gwałtu i strachu, nie zaś w drodze rozpraw akademickich.

Każdy człowiek, dąży do władzy, każdy pragnąłby zostać dyktatorem, gdyby tylko mógł, lecz jednocześnie rzadko kto nie byłby gotów poświęcić dobra ogólnego dla celów osobistych.

§ 2. Prawo polega na sile

Co poskramiało zwierzęta drapieżne, zwane ludźmi? Co kierowało dotychczas nimi?

W okresie kształtowania się ustroju społecznego lu­dzie ulegali sile ślepej i brutalnej, następnie zaś prawu, które nie jest niczym innym, jak tąż samą siłą, lecz za­maskowaną. Stąd wniosek, że według praw natury istotą prawa jest siła.

§ 3. Wolność jest ideą; wolnomyślność

Wolność polityczna jest ideą, nie zaś faktem. Ideę tę trzeba umieć stosować wówczas, kiedy zachodzi potrzeba zjednania dla swojej partii sil narodu przy pomocy przy­nęty ideowej, o ile partia ta zamierza zwalczyć inną stojącą u steru władzy.

Zadanie staje się znacznie łatwiejsze, jeżeli przeciwnik zarazi się również ideą wolności, czyli tak zwaną wol­nomyślnością, dla której poczyni ustępstwa kosztem siły. Wówczas uwydatnia się triumf teorii naszej: natychmiast ręka nowa według praw natury chwyta porzucone wodze władzy, bowiem ślepa siła narodu nie może się ani dnia jednego obyć bez kierownictwa, nowa zaś władza tylko zajmuje miejsce dawnej, zwątlałej wskutek wol­nomyślności.

§ 4. Złoto i wiara

W naszych czasach miejsce władców liberalnych zajęła władza złota.

Były czasy, kiedy rządziła wiara.

§ 5. Samorząd a despotyzm kapitału

Idea wolności jest nieziszczalna, bowiem nikt nie umie korzystać z niej w sposób umiarkowany. Wystarcza dać narodowi na czas pewien prawo rządzenia sobą, by naród rozpuścił się zupełnie. Z tą chwilą zaczynają się waśnie wewnętrzne, nabierające wkrótce formy walk socjalnych, w których państwa spalają się, a znaczenie ich obraca się w popiół.

Czy dane państwo niszczeje wskutek: wstrząśnień wła­snych, czy też waśnie wewnętrzne oddają to państwo pod władze wrogów zewnętrznych, należy w każdym razie uwa­żać je za zgubione; jest ono w naszej mocy. Despotyzm kapitału, pozostającego wyłącznie w naszym ręku, podaje słomkę, której państwo to, chcąc nie chcąc, trzymać się musi, bowiem w razie przeciwnym stacza się w przepaść.

§ 6. Wróg wewnętrzny

Gdyby ktoś z głębi swej duszy liberalnej powiedział, że rozumowanie podobne jest niemoralne, zapytam wówczas: jeżeli państwo posiada dwu wrogów i jeżeli w stosunku do wroga zewnętrznego wolno mu i nie jest uważane za niemoralne używanie wszelkich środków walki, jako to: nie wtajemniczać przeciwnika w plany ataków, czy obrony,

napadać nań w nocy, lub przy użyciu sił przeważających, to na jakiej zasadzie można uważać za niedopuszczalne lub niemoralne używanie tych samych środków walki w stosun­ku do gorszego wroga, gwałcącego ustrój społeczny i po­myślność?

§ 7. Tłum i anarchia

Czy logika i rozum pozwalają mieć nadzieję pomyśl­nego rządzenia tłumami przy pomocy perswazji rozsądnych i porozumienia, jeżeli istnieje możność opozycji nawet bezmyślnej, lecz dogadzającej narodowi, rozumującemu powierzchownie? Rządząc się wyłącznie poziomymi namięt­nościami, zwyczajami, tradycjami oraz teoriami sentymen­talnymi, ludzie z tłumu i tłum ludzki ulegają herezji partyj­nej, stojącej na przeszkodzie wszelkiemu porozumieniu, nawet opartemu na gruncie perswazji najrozsądniejszych.

Wszelka decyzja tłumu zależna jest od przypadkowej lub sztucznie stworzonej większości, nieświadomej tajników polityki i zdolnej powziąć decyzję, będącą zarodkiem anar­chii w rządzeniu.

§ 8. Polityka a moralność

Polityka nie ma nic wspólnego z moralnością. Władca, powodujący się moralnością, nie jest politykiem i jako taki nie może być pewny swego tronu.

§ 9. Syjońskie zasady rządzenia

Kto pragnie rządzić, musi tym samym uciekać się do podstępów i do obłudy. Wielkie cnoty narodu — szczerość i uczciwość — są wadami w polityce, bowiem łatwiej i pewniej, niż wróg najpotężniejszy, strącają władców z tro­nu. Cnoty te powinny być właściwością państw gojów, my zaś w żadnym razie nie powinniśmy powodować się nimi.

§ 10. Prawo silniejszego

Prawo nasze polega na sile. Wyraz „prawo" zawiera w sobie myśl abstrakcyjną i niczym nie dowiedzioną. Wyraz ten nie oznacza nic innego, jak tylko: dajcie mi, czego chcę, bym w ten sposób posiadł dowód, żem silniejszy od was,

Gdzie się zaczyna prawo? Gdzie się ono kończy?

W państwie o źle zorganizowanej władzy, o prawach bez wyrazu, rządzonym przez władcę pozbawionego in­dywidualności wskutek nadmiaru praw, powstałego z po­wodu liberalizmu, znajduje się źródło nowego prawa, a mianowicie: rzucenia się na zasadzie prawa silniejszego, rozbicia całego istniejącego układu, pogwałcenia praw, przebudowy gmachu społecznego, by wreszcie stać się władcą wszystkich, którzy oddali na użytek mój swoje prawa siły, zrzekłszy się ich dobrowolnie w myśl zasad liberalnych.

§ 11. Niezwalczona władza syjońska

Władza nasza, przy obecnym chwianiu się wszystkich władz, stanie się więcej od nich niezwalczona, bowiem pozostanie niewidoczna aż do chwili, kiedy umocni się o tyle, że żaden podstęp nią nie zachwieje.

§ 12. Cel uświęca środki

Chwilowe zlo, które obecnie zmuszeni jesteśmy popeł­niać, stanie się źródłem dobra, a mianowicie — władzy niezachwianej. Ona przywróci prawidłowy bieg mechaniz­mowi życia narodów, zepsutemu przez liberalizm. Wynik uświęca środki. W planach naszych winniśmy zwrócić uwa­gę nie tyle na to, co dobre i moralne, ile na to, co potrzebne i użyteczne. Mamy do wykonania plan, okreś­lający zgodnie z zasadami strategii linię, od której odstąpić nam nie wolno bez ryzyka narażenia na ruinę pracy wielo­wiekowej.

§ 13. Ślepy tłum

Aby opracować plan działań celowych, należy z jednej strony wziąć pod uwagę podłość, niestałość i chwiej ność tłumu, jego niezdolność pojmowania, z drugiej zaś — sza­nować warunki życia własnego i pomyślności własnej. Na­leży zrozumieć, że potęga tłumu jest ślepa, nierozumna, niezdolna do rozważania, nasłuchująca na wszystkie strony. Ślepy nie może prowadzić ślepych i nie zawieść ich na brzeg przepaści, a więc jednostki spośród tłumu, parweniu- sze z ludu, nawet genialnie mądrzy, lecz nie znający się na polityce, nie mogą występować w charakterze kierowników tłumu bez prowadzenia do zguby całego narodu.

§ 14. Abecadło polityczne

Jedynie osobnik przygotowany od dzieciństwa do sa- mowładztwa zdolny jest pojąć wyrazy, zbudowane z liter politycznych.

§ 15. Waśnie partyjne

Naród pozostawiony samemu sobie, czyli parweniu- szom z własnego społeczeństwa, sam siebie doprowadza do ruiny wskutek waśni partyjnych, wywoływanych przez ubie­ganie się o władzę i godności, oraz wskutek wypływających z tego zaburzeń. Czyż możliwe jest, by masy ludowe spokoj­nie, bez zawiści, rozważyły i załatwiły sprawy kraju, których nie wolno łączyć z widokami osobistymi? Czyż zdolne są masy te do przeciwstawienia się wrogom zewnętrznym? Jest to nie do pomyślenia, bowiem plan, rozbity na tyle części, ile głów liczy tłum, przestaje być całością i wskutek tego staje się niezrozumiały i niewykonalny.

§ 16. Samowładztwo — najwłaściwszą formą rządu

Tylko w umyśle samowładcy mogą wytworzyć się plany rozległe i jasne w kolejności regulującej cały mecha­nizm maszyny państwowej. Z powyższego wywnioskować należy, że celowe, w sensie dobra kraju, rządy winny być skoncentrowane w ręku jednej osoby odpowiedzialnej. Bez despotyzmu bezwzględnego nie może istnieć cywilizacja, wprowadzana nie przez masy, lecz przez ich kierownika, ktokolwiek byłby nim. Tłum, to barbarzyńca, ujawniający przy każdej sposobności swe barbarzyństwo. Skoro tylko tłum zdobędzie wolność, przemienia się ona wkrótce w anarchię, która w istocie swej jest stopniem najwyższym barbarzyństwa.

§ 17. Alkoholizm, klasycyzm (nauka o antycznych językach i kulturze), prywata

Spojrzyjcie na odurzone wódką zwierzęta, do której użycia nadmiernego prawo otrzymywane jest razem z wol­nością. Czyżbyśmy mieli pozwolić, by i „nasi" doszli do podobnego stanu? Narody gojów odurzone są przez napoje wyskokowe. Młodzież ich zatraciła inteligencję wskutek klasycyzmu i wczesnej rozpusty, do której pod­judzana była przez agentów naszych w postaci guwernerów, lokajów, guwernantki w domach zamożnych, kelnerów i kobiet naszych w miejscach rozrywek gojów. Do liczby ostatnich włączam również tak zwane „damy z towarzyst­wa", które są dobrowolnymi naśladowczyniami tamtych pod względem zbytku i rozpusty.

§ 18. Zasady i podstawy rządu syjońskiego

Hasłem naszym jest siła i podstęp. W sprawach polity­ki zwycięża tylko siła, zwłaszcza jeśli ukryta jest poza zaleta­mi, niezbędnymi dla mężów stanu. Gwałt powinien być zasadą złożyć korony u stóp przedstawicieli jakiejś nowej potęgi. Jest to zło, stanowiące jedyny środek osiągnięcia celu, którym jest dobro. Toteż nie powinniśmy się cofać przed korupcją pieniężną, oszustem i zdradą o ile ma to dopomóc do osiągnięcia celu naszego. W polityce należy umieć brać bez wahania własność cudzą, jeżeli przy jej pomocy zdobędziemy uległość i władzę.

§ 19. Terror

Państwo nasze, krocząc drogą podboju pokojowego, ma prawo zastąpienia okropności wojny przez mniej do­strzegalne, ale więcej celowe egzekucje, przy których pomo­cy należy podtrzymywać terror, usposabiający do ślepego posłuszeństwa. Sprawiedliwa, lecz nieubłagana surowość stanowi najważniejszy czynnik siły dla państwa; nie tylko dla zysku, lecz również, w imię obowiązku, dla zwycięstwa przyszłego, musimy być wierni programowi gwałtu i obłudy.

Zasada wyrachowania jest o tyle silna, o ile i środki, których u2ywa. Dlatego też nie tyle przy pomocy samych środków, ¡le dzięki doktrynie bezwzględności osiągniemy triumf i od­damy wszystkie rządy we władanie pańszczyźniane naszego nadrządu". Wystarczy, by wiedziano, że jesteśmy nieu­błagani, a ustaną zaraz wypadki nieposłuszeństwa.

§ 20. Wolność, równość, braterstwo

Było to jeszcze w czasach starożytnych, kiedy po raz pierwszy rzuciliśmy narodowi wyrazy, „wolność, równość, braterstwo", wyrazy od tej chwili tyle razy powtórzone przez papugi bezmyślne, które ze wszystkich stron zleciały się na tę przynętę. Wraz z nią uniosły dobrobyt świata, istotną wolność jednostki, tak chronioną dawniej od ucisku tłumu. Rozumni rzekomo inteligentni goje nie wyczuli abstrakcyj- ności wyrazów wypowiedzianych, nie spostrzegli, że w na­turze nie ma również i nie może istnieć wolność, że natura sama ustaliła nierówności rozumów, charakterów i zdolno­ści, jak równości i podległości prawom swoim. Nie zro­zumieli, że tłum to potęga ślepa, że parweniusze, wybrani spośród tłumu do objęcia rządów, w dziedzinie polityki są również ślepi jak i tłum, że człowiek nawet ograniczony, lecz świadomy jej tajników, może rządzić; nie wtajemniczony 2aś, nawet geniusz nie jest w stanie zrozumieć nic z polityki.

§ 21. Zasada rządu dynastycznego

Wszystkiego powyższego goje nie wzięli pod uwagę, a tymczasem na tym zasadzały się rządy dynastyczne: ojciec wtajemniczał syna w bieg spraw politycznych, lecz w ten sposób, by nikt prócz członków dynastii nie znał tego biegu i nie mógł zdradzić jego tajników narodowi rządzonemu. Z czasem zapomniano o istotnej treści dy­nastycznego przekazywania rzeczywistej sytuacji spraw po. litycznych, co dopomogło do powodzenia sprawy naszej.

§ 22. Zniesienie przywilejów arystokracji gojów

Wyrazy: „Wolność, równość, braterstwo", głoszone przez agentów ślepych, ściągały do szeregów naszych z ca­łego świata legiony, które z zapałem niosły sztandary nasze. A tymczasem wyrazy te były to czerwie, toczące pomyślność gojów, niszczące wszędzie pokój, spokojność, solidarność, burzące wszelkie podstawy ich państw.

Zobaczcie następnie, że to sprowadziło triumf nasz: dało nam to między innymi możność zdobycia najważniej­szego atutu — zniesienia przywilejów, innymi słowy, samą istoty arystokracji gojów, która była jedyną osłoną narodów i krajów przeciwko nam.

§ 23. Nowa arystokracja

Na gruzach arystokracji rodowej umieściliśmy na czele wszystkiego arystokrację pieniężną spośród inteligencji na­szej. Jako cenzus dla tej arystokracji nowej ustanowiliśmy bogactwo, zależne od nas, oraz naukę, szerzoną przez mędrców naszych.

§ 24. Wychowanie psychologiczne

Triumf nasz stał się tym łatwiejszy, że w stosunkach; z ludźmi, niezbędnymi dla nas, oddziaływaliśmy zawsze na najczulsze struny ludzkiego jestestwa, na chciwość, na wieczyście niezaspokojone potrzeby materialne. Każda z (AA/mienionych słabości ludzkich, wzięta oddzielnie, zdolna jest zabić wszelką inicjatywę, oddając wolę ludzi do dys­pozycji nabywcy ich działalności.

§ 25. Abstrakcja wolności

Abstrakcja wolności dała możność przekonania tłumu, że rząd jest niczym innym, jak tylko administratorem z ra­mienia właścicieli kraju, czyli — narodu, oraz że można go zmieniać, jak rękawiczki zniszczone.

§ 26. Możność zmiany przedstawicieli narodu

Możność zmiany przedstawicieli narodu oddała ich do dyspozycji naszej i niejako naszemu przeznaczeniu.

Wykład II

Wojna ekonomiczna podstawą przewagi żydowskiej • Ad­ministracja na pokaz i „tajni radcy" • Powodzenie kierun­ków destrukcyjnych (niszczycielskich) w nauce • Zdolność przystosowania się w polityce • Rola prasy • Wartość złota > cenność ofiar żydowskich

§ 1. Wojna ekonomiczna — podstawą przewagi żydowskiej

Jest rzeczą dla nas niezbędną, by wojny nie przyniosły korzyści terytorialnych, bowiem przenosiłoby to wojnę na grunt ekonomiczny, a w tej dziedzinie narody w pomocy naszej dostrzegą potęgę naszej przewagi, taki zaś stan rzeczy odda obydwie strony do dyspozycji naszej agentury międzynarodowej, posiadającej miliony oczu, dla których żadne granice nie istnieją. Wówczas nasze prawa mię­dzynarodowe zniweczą właściwe prawa narodowe i będą rządziły narodami w ten sam sposób, w jaki prawo cywilne zarządza stosunkami wzajemnymi poddanych danego państwa.

§ 2. Administracja na pokaz i „tajni radcy"

Administratorzy, wybierani przez nas spośród tłumu, w zależności od ich zdolności niewolniczych, nie będą osobami, przygotowanymi dla rządzenia, dlatego też z łat­wością staną się w grze naszej pionkami, kierowanymi przez uczonych naszych i doradców genialnych, specjalistów, kształconych od dzieciństwa w sztuce zarządzania sprawami świata całego. Jak wiadomo, specjaliści nasi wiadomości niezbędne do rządzenia czerpali z naszych planów politycz­nych, z doświadczenia historii, z badań każdej chwili bieżą­cej. Goje nie rządzą się wiadomościami praktycznymi, zdobytymi w drodze obiektywnych badań historycznych, lecz rutyną teoretyczną pozbawioną wszelkiego poglądu praktycznego na jej wyniki. Toteż nie warto się liczyć z nimi.

Niech się cieszą tymczasem, lub niech żyją nadziejami nowych uciech, albo wspomnieniami już przeżytych. Niech dla nich gra rolę najwyższą to, co nakazaliśmy im uważać za wskazania nauki (teorii). By osiągnąć cel powyższy, wzbudzamy przy pomocy pracy naszej ślepe zaufanie dla wskazań tych. Inteligencja gojów będzie dumna z posiada­nych umiejętności i bez sprawdzenia logicznego zastosuje w praktyce wszystkie zaczerpnięte z nauki wiadomości, zestawione odpowiednio przez agentów naszych, w celu kształtowania umysłów w kierunku dla nas pożytecznym.

§ 3. Powodzenie kierunków destrukcyjnych w nauce

Nie myślcie, że twierdzenia nasze są bezpodstawne: zwróćcie uwagę na przygotowane przez nas powodzenie: darwinizmu, marksizmu i nietscheanizmu. Wpływ demora­lizujący kierunków tych powinien być, dla nas przynajmniej, nadto widoczny.

§ 4. Zdolność przystosowania się w polityce

Musimy liczyć się ze współczesnym biegiem myśli, z charakterami i tendencjami narodów, żeby nie czynić omyłek w polityce i w zarządzaniu sprawami administracyj­nymi. Triumf systemu naszego, którego części mechanizmu można zestawić rozmaicie, odpowiednio do charakteru narodów, spotykanych na naszej drodze — nie może mieć powodzenia, o ile zastosowanie w praktyce systemu tego nie będzie oparte na wynikach przeszłości w związku z te­raźniejszością.

§ 5. Rola prasy

Państwa współczesne posiadają w ręku swoim ol­brzymią siłę, wytwarzającą ruch myśli w narodach — to prasa. Rola prasy polega na zaznaczaniu żądań niezbęd­nych, na komunikowaniu skarg narodu, na wyrażaniu, a nawet tworzeniu niezadowolenia. Prasa jest ucieleśnie­niem wolności mówienia. Państwa nie umiały wykorzystać tej siły i oto znalazła się ona w naszym ręku. Przez nią zdobyliśmy wpływy, pozostając na uboczu i w cieniu, dzięki niej zgromadziliśmy w posiadaniu naszym złoto, nie ba­cząc na to, że zmuszeni byliśmy wyławiać je ze strumienia krwi i łez...

§ 6. Wartość złota i cenność ofiar żydowskich

Wyrównywaliśmy to, składając w ofierze wielu spośród narodu naszego. Każda ofiara z naszej strony w oczach Boga warta jest tysiąca gojów.

Wykład III

Żmija symboliczna i jej znaczenie • Chwiejność wagi kon­stytucyjnej • Władza i ambicja • „Gadanie" parlamentarne, pamflety (ulotne pisma o treści złośliwej, obelżywej), nad­użycia władzy • Niewola ekonomiczna • „Prawa ludu"

§ 1. Żmija symboliczna i jej znaczenie

Dziś mogę wam zakomunikować, że cel nasz jest już o kilka kroków od nas. Pozostaje niewielka przestrzeń, by cała droga, którą odbyliśmy, zwarła się w krąg Żmii sym­bolicznej, wyobrażającej naród nasz. Kiedy krąg ów za­mknie się, wszystkie państwa europejskie będą ujęte jak gdyby w potężne obcęgi.

§ 2. Chwiejność wagi konstytucyjnej

Współczesna waga konstytucyjna wkrótce runie, bo­wiem ustawiliśmy ją niedokładnie, by nie przestała chwiać się, dopóki nie przetrze się jej podstawa. Goje myśleli, że wykuli ją dość mocno i oczekiwali wciąż, że waga odzyska równowagę. Lecz podstawa, a mianowicie — królujący, zasłonięci są przez swoich przedstawicieli, którzy szaleją, porwani urokiem władzy niekontrolowanej i nieodpowiedzialnej. Władzę tę zawdzięczają terrorowi, którego widmo krąży po pałacach. Nie mając dostępu do narodu własnego, królujący nie mogą już porozumieć się z nim i wzmóc swoich sił przeciwko żądnym władzy. Rozdzielone przez nas: siła władców, posiadająca zdol­ność widzenia, od ślepej siły narodu — utraciły wszelkie znaczenie, bowiem każda poszczególnie, jak ślepiec po­zbawiony kija, jest niedołężna.

§ 3. Władza i ambicja

Aby pobudzić żądnych władzy do nadużywania jej, przeciwstawiliśmy wzajemnie sobie wszystkie siły, roz­wijając ich tendencje liberalne do niepodległości. W kie­runku tym powołaliśmy do życia wszelką przedsiębior­czość, uzbroiliśmy wszystkie partie, umieściliśmy władzę jako cel dla wszystkich ambicyj. Z państw uczyniliśmy areny, na których rozgrywają się zamieszki. Niezadługo zamieszki i bankructwa rozpoczną się wszędzie.

§ 4. „Gadania" parlamentarne, pamflety (ulotne pisma o treści złośliwej, obelżywej), nadużycia władzy

Niewyczerpane gaduły zamieniły posiedzenia parla­mentów i zgromadzeń administracyjnych na konkursy kra­somówcze. Śmiali dziennikarze i bezceremonialni pamfleci- ści napadają codziennie na personel administracyjny. Nadużycia władz przygotowują upadek ostateczny wszel­kich instytucyj i wszystko runie do góry nogami pod ciosami oszalałego tłumu.

§ 5. Niewola ekonomiczna

Nędza przykuła do pracy narody mocniej, niż przyku­wała je niewola i prawo pańszczyźniane. Od ostatnich można było uwolnić się w ten lub inny sposób, od nędzy zaś oderwać się jest niemożliwe.

§ 6. „Prawo ludu"

W konstytucji zawarliśmy prawa, które dla mas są prawami fikcyjnymi, nie zaś rzeczywistymi. Wszystkie tak zwane „prawa ludu" mogą istnieć jedynie jako idea, niemo­żliwa do urzeczywistnienia w praktyce. Jaką wartość dla proletariusza pracującego, zgiętego w pałąk pod ciężarem pracy nad siły, zgnębionego przez los — posiada otrzyma­nie przez gadułów prawa gadania, przez dziennikarzy — prawa pisania różnych głupstw, współrzędnie z rzeczami cennymi — jeżeli proletariat nie ma z konstytucji innych korzyści ponad te marne okruchy, które rzucamy mu ze stołu naszego za oddanie głosów w myśl wskazań naszych kreatur i naszych agentów? Dla nędzarzy prawa republikań­skie są ironią gorzką, bowiem potrzeba pracy omal że nie na dniówkę, nie pozwala im w rzeczywistości korzystać z tych praw, ale za to odbiera gwarancję zarobku stałego i pewnego, uzależniając go od porozumienia między praco­biorcami lub towarzyszami pracy.

§ 7. Dorobkiewicz i arystokracja

Pod kierunkiem naszym lud zniszczył arystokrację, która stanowiła jego obronę naturalną i karmicielkę, a to dla zysków własnych, związanych w sposób nierozerwalny z dobrobytem ludu. Obecnie wobec zniszczenia arystokracji lud popadł pod ucisk dorobkiewiczów sprytnych, wzboga­conych, którzy niby jarzmo bezlitosne zwalili się na robot­ników.

§ 8. Armia żydowsko-masońska

Staniemy się niejako oswobodzicielami robotników spod tego jarzma, kiedy zaproponujemy im wstąpienie do szeregów armii naszej, czyli do socjalistów, anarchistów i komunistów, których stale popieramy, rzekomo na zasa­dzie prawa braterskiego solidarności ogólnoludzkiej nasze­go masoństwa społecznego.

§ 9. Wyradzanie się gojów

Arystokrację, korzystającą na podstawie prawa z pracy robotnika, obchodziło żywo to, by robotnicy byli syci, zdrowi i krzepcy. Interes nasz leży w zjawisku wręcz przeciwnym: w wyradzaniu się gojów. Źródło władzy naszej spoczywa w chronicznym niedojadaniu i braku sił u robotników, ponieważ wskutek tego popadają oni w niewolę naszą, w organach zaś władzy, opiekujących się robotnikami, nie znajdują oni ani sił, ani energii do przeciwdziałania temu.

§ 10. Głód i prawa kapitału

Głód wytwarza dla kapitału pewniejsze prawa do robotnika, niż te, którymi obdarzyła arystokrację prawna władza monarchiczna. Przy pomocy nędzy i wypływającej stąd zawistnej nienawiści rządzimy tłumem, i dłońmi jego miażdżymy wszystkich, którzy stają na drodze do celów naszych.

§ 11. Tłum i koronacja władcy wszechświata

Kiedy nadejdzie czas koronacji naszego władcy wszechświata, wówczas te same ręce zmiotą wszystko, co mogłoby stanowić przeszkodę.

§ 12. Zasadnicza treść programu przyszłych szkół ludowych w państwie syjońskim

Goje odzwyczaili się od myślenia bez pomocy naszych rad naukowych. Jako dowód, dlaczego nie pojmują konie­czności tego, czego my z chwilą, kiedy nastanie nasze Królestwo, będziemy bezwzględnie przestrzegali, a mianowi­cie: w szkołach ludowych należy przede wszystkim wykładać jedyną naukę prawdziwą najpierwszą ze wszystkich — nau­kę o układzie życia ludzkiego, o bycie społecznym, wyma­gającym podziału pracy, a więc podziału ludzi na stany. Niezbędne jest, by wszyscy wiedzieli, że równość istnieć nie może z powodu różnic w rodzajach działalności, że nie może być wobec prawa jednakowo odpowiedzialny ktoś, który postępowaniem swoim kompromituje cały stan i ktoś inny, nie narażający na szwank nikogo, prócz honoru własnego.

§ 13. Tajemnica nauki ustroju społecznego

Nauka prawidłowa ustroju społecznego, do którego tajników nie dopuszczamy gojów, wykazałaby wszystkim, że miejsce pracy i praca sama winny być zachowane dla określonych sfer, jeżeli dążyć mamy do tego, by praca nie była źródłem męki ludzkiej, spowodowanej przez nieod­powiednie do danego rodzaju pracy wychowanie. Studiu­jąc tę naukę, narody zaczną dobrowolnie ulegać władzy oraz wprowadzanemu przez nią ustrojowi państwowemu. Przy obecnym stanie nauki i przy stworzonym przez nas jej kierunku, lud wierzy ślepo drukowanemu słowu, żywi, wskutek nieświadomości swej i podsuniętych mu pojęć błędnych, nienawiść do wszystkich stanów, które uważa za wyższe, bowiem nie rozumie znaczenia każdego stanu.

§ 14. Ogólne przesilenie ekonomiczne

Nienawiść powyższa wyrasta na gruncie przesilenia ekonomicznego, które wstrzyma wszelkie operacje giełdo­we i ruch w przemyśle. Stworzywszy dostępnymi dla nas sposobami tajnymi przy pomocy złota, będącego wyłącznie we władaniu naszym, ogólne przesilenie ekonomiczne, wyślemy na ulice jednocześnie we wszystkich krajach euro­pejskich cale tłumy robotników. Tłumy te z rozkoszą będą przelewały krew tych, którym w prostocie ducha zazdrosz­czą od najmłodszych lat, a których dobytek będą mogły wówczas grabić.

§ 15. Nietykalność „naszych"

Naszych tłumy nie tkną, chwila bowiem napadów będzie nam wiadomą i będą przedsięwzięte środki zapew­nienia bezpieczeństwa.

§ 16. Despotyzm syjoński

Przekonaliśmy już, że postęp zaprowadzi gojów do państwa rozumu. Takim właśnie będzie despotyzm nasz, będzie bowiem umiał w drodze rozsądnej surowości us­pokoić wszelkie wzburzenia i wyszczuć wolnomyślność z wszystkich instytucji.

§ 17. Utrata przewodnika, jakim był król i „wielka rewolucja francuska"

Kiedy lud spostrzegł, że w imię wolności czynione są wszelkie ustępstwa i ulgi, wyobraził sobie, że jest władcą i rzucił się do władzy, lecz, rzecz prosta, jak każdy ślepiec, natrafił na masę przeszkód. Wówczas zaczął gorączkowo szukać przewodnika, nie domyśliwszy się, że należy po­wrócić do stanu poprzedniego i złożył pełnomocnictwa u naszych stóp. Przypomnijcie sobie rewolucję francuską, której nadaliśmy miano „wielkiej". Tajniki jej przygotowy­wania są nam dobrze znane, bowiem cała jest dziełem rąk naszych!

§ 18. Cesarz despota z krwi syjońskiej

Od chwili tej prowadzimy lud od jednego rozczarowa­nia do drugiego, a to w celu, by wyrzekł się i nas również na rzecz Cesarza-despoty z krwi syjońskiej, którego przygo­towujemy dla całego świata.

§ 19. Przyczyny nietykalności żydostwa

Obecnie, jako siła międzynarodowa, jesteśmy niety­kalni, bowiem w razie napaści bronią nas państwa inne. Niewyczerpana podłość narodów gojów, płaszczących się wobec siły, bezlitosnych w stosunku do słabszych, bez­względnych dla błędów, pobłażliwych dla zbrodni, nie chcą­cych znosić w przyszłości ustroju wolnego, cierpliwych aż do męczeństwa wobec gwałtów i śmiałego despotyzmu

§ 20. Rola tajnych agentów syjońskich

Czym można objaśnić taką niekonsekwencję ze strony mas ludowych w stosunku do faktów, jakby się zdawało, tej samej kategorii? Objaw ten znajduje uzasadnienie w tym, że dyktatorzy owi przez agitatorów swych podsuwają ludowi myśl, że dopuszczając się nadużyć, szkodzą państwom dla celów wyższych, a mianowicie dla osiągnięcia pomyślności ludów, dla ich braterstwa międzynarodowego, dla solidar­ności i równouprawnienia. Rzecz prosta, nie jest wzmian­kowane przy tym, że połączenie podobne będzie dokonane jedynie pod władzą naszą. I oto lud gani niewinnych, usprawiedliwia winnych, stopniowo umacniając się w prze­konaniu, że wolno mu robić, co tylko zechce. Wskutek takiego stanu rzeczy naród burzy wszystko, co ma cechy stałości i na każdym kroku doprowadza do zaburzeń.

§ 21. Wolność

Wyraz „wolność" wystawia społeczeństwo na walkę przeciwko wszelkiej władzy, nawet Boskiej i przyrodzonej. Oto przyczyna, dla której przy objęciu władzy będziemy zmuszeni wykreślić wyraz ten ze słownika, jako określenie zasady siły zwierzęcej, zamieniającej tłum w stado zwierząt krwiożerczych. Prawda, że zwierzęta te, po opiciu się krwi, zasypiają i wówczas łatwo zakuć je w kajdany, ale jeśli nie dać im krwi, wówczas nie śpią i walczą.

Wykład IV

Stadia rzeczypospolitej • Masoństwo zewnętrzne • Wolność i wiara • Międzynarodowa konkurencja przemysłowo-hand- lowa • Rola spekulacji • Kult złota

§ 1. Stadia rzeczypospolitej

Każda rzeczpospolita przechodzi kilka stadiów, pierw­sze z nich stanowią pierwsze dni szalu ślepca, miotającego się na wszystkie strony, drugie — demagogia, rodząca anarchię, która bezwzględnie prowadzi do despotyzmu, lecz nie do jawnego, uprawnionego, a więc tym samym od­powiedzialnego, ale do niewidzialnego i niewiadomego, niemniej jednak dotkliwego despotyzmu jakiejkolwiek or­ganizacji tajnej, działającej tym bezwzględniej, bo z ukrycia, zza pleców różnych ajentów, których zmienianie nie tylko nie szkodzi, lecz nawet dopomaga do rozwoju siły tajemnej, pozbawiającej się wskutek tego konieczności wydatków na zapłacenie ajentów za długotrwałą pracę.

§ 2. Masoństwo zewnętrzne

Kto, lub co, zdolne jest obalić siłę niewidzialną. A siła właśnie jest taka. Masoństwo zewnętrzne służy do ukrycia jej, oraz jej celów, plan zaś działania tej siły, a nawet miejsce, gdzie się znajduje, nie będzie nigdy ludziom wiadome.

§ 3. Wolność i wiara

Wolność mogłaby być także nieszkodliwą i istnieć w państwie bez uszczerbku dla pomyślności narodów, gdyby oparta była na zasadach wiary w Boga, na brater­stwie ludzkości, lecz poza obrębem myśli o równości, której przeczą podstawy tworzenia, jakie ustaliły niepod­ległość.

Naród, posiadający wiarę podobną, byłby rządzony przez rady parafialne i kroczyłby naprzód spokojnie, kierowany dłonią swego pasterza duchownego, posłusz­ny Boskiemu podziałowi na ziemi. Oto przyczyna, dla której musimy podkopać wiarę, wyrwać z umysłu gojów zasady Bóstwa i ducha, zmieniwszy wszystko przez wyli­czenia arytmetyczne i potrzeby materialne.

§ 4. Międzynarodowa konkurencja przemysłowo-handlowa

Chcąc, by umysły gojów nie zdążyły myśleć i spo­strzegać, należy zwrócić je w kierunku przemysłu i han­dlu. Wówczas wszystkie narody dążyć będą do zysków i w walce o nie nie zauważą swego wroga wspólnego.

§ 5. Rola spekulacji

Aby wolność doprowadziła społeczeństwa gojów do rozkładu i ruiny, należy przemysł wprowadzić na drogę spekulacji. W wyniku to, co przemysł odbierze ziemi, nie pozostanie przy właścicielach, lecz przejdzie do spekulacji, czyli do kas naszych.

§ 6. Kult złota

Natężona walka o supremację i wstrząśnienia w życiu ekonomicznym wytworzą, a nawet już wytworzyły inny rodzaj społeczeństwa zimnego, bez serca i pełnego roz­czarowań. Społeczeństwa takie przejęte będą wstrętem do religii wyższej. Kierownikiem ich będzie jedynie wyrachowa­nie, czyli złoto, dla którego będą miały kult prawdziwy za uciechy materialne, jakie ono dać może. Wówczas nie dla służenia dobrej sprawie, nawet nie dla dostatku, lecz jedy­nie z nienawiści do klas uprzywilejowanych, niższe sfery gojów pójdą wraz z nami przeciwko naszym konkurentom o władzę — gojom inteligentnym.

Wykład V

Wzmożona centralizacja rządu • Drogi, wiodące mędrców Syjonu do władzy • Przyczyny niemożności istnienia zgody między państwami • Żydzi jako naród wybrany • Złoto — silnikiem mechanizmów państwowych • Monopole w handlu i przemyśle • Doniosłość krytyki • Instytucje „na pokaz" • Przemęczenie wskutek nadmiaru krasomówstwa • Jak owładnąć opinią społeczną? • Doniosłość inicjatywy osobistej • „Nadrząd"

§ 1. Wzmożona centralizacja rządu

Jaką formę zarządu administracyjnego można nadać społeczeństwom, w których sprzedajność wdarła się wszę­dzie, gdzie do bogactw dojść można tylko przy pomocy sprytnych, na wpół oszukańczych afer, gdzie panuje rozpus­ta, gdzie moralność podtrzymywana jest tylko przez system kar i prawa surowe, nie zaś przez przyjęte dobrowolnie zasady, gdzie uczucia dla wiary i ojczyzny zaginęły wskutek rozwoju poglądów kosmopolitycznych? Jaką formę rządu nadać społeczeństwom podobnym, jeżeli nie tę despotycz­ną którą określę następnie? Stworzymy wzmożoną cen­tralizację władzy, by ująć w ręce wszelkie siły społeczne. Uregulujemy mechanicznie przy pomocy praw nowych wszystkie czynności naszych poddanych w życiu politycz­nym. Prawa te skasują po kolei wszelkie ulgi i swobody, tolerowane przez gojów, a królestwo nasze zaznaczy się takim wspaniałym despotyzmem, że będzie on w stanie zawsze i wszędzie zmiażdżyć przeciwdziałających, niezado­wolonych gojów. Może kto nam zarzuci, że despotyzm, o którym mowa, niezgodny jest z postępem współczesnym. Dowiodę, że jest wprost przeciwnie.

§ 2. Drogi, wiodące mędrców Syjcnu do władzy

W owych czasach, kiedy ludy uważały panujących za przejaw woli Boskiej, wówczas ulegały bez szemrania samo- władztwu królów, lecz począwszy od chwili, kiedy pod­sunęliśmy ludom myśl o prawach własnych, zaczęły one uważać panujących za zwykłych śmiertelników. Cechy uświęcenia przez wybór Boski znikły z czoła królów w oczach ludów, kiedy zaś pozbawiliśmy je wiary w Boga, wówczas władza wyrzuconą była na ulicę wraz z własnością publiczną i zagarnięta przez nas.

Prócz tego talent rządzenia masami i osobami przy pomocy zręcznie dobranej teorii i frazeologii, przepisów o współżyciu i wszelkich innych podstępów, o których goje nie mają pojęcia — należy do celów specyficznych naszej mądrości administracyjnej, wykształconej na analizie, na takich subtelnościach rozumowania, w dziedzinie których nie mamy konkurentów tak samo, jak nie mamy ich w sferze solidarności i układania planów politycznych. Jedynie ich jezuici mogliby pod tym względem równać się z nami, lecz potrafiliśmy ich zdyskredytować w oczach tłumu bezmyślnego, jako organizację jawną pozostając sami w ukryciu z naszą organizacją tajną. Zresztą, czyż to dla świata nie jest obojętne, kto będzie jego władcą: głowa Kościoła katolickiego — czy nasz despota z krwi syjońskiej? Dla nas, jako narodu wybranego, sprawa ta bynajmniej nie jest obojętna.

§ 3. Przyczyny niemożności istnienia zgody między państwami.

Chwilowo mogłaby sobie dać radę z nami wszech­światowa koalicja gojów, lecz przed zjawiskiem podobnym jesteśmy zabezpieczeni przez owe ziarna waśni między­państwowej, które już z gruntu wyrwać się nie dają. Przeciwstawiliśmy wzajemne wyrachowania osobiste i na­rodowe gojów, nienawiści religijne i plemienne, hodo wane przez nas w sercach gojów w ciągu 20-tu wieków Dzięki temu wszystkiemu żadne państwo, wyciągają" dłoń, nie spotka się z uściskiem życzliwym, bowiem każ­dy człowiek musi myśleć, że porozumienie się przeciwk- nam jest dla niego niekorzystne. Jesteśmy zbyt silni, trzeba się liczyć z nami. Nawet nielicznego przymierza państwa stworzyć nie mogą bez tego, żebyśmy nie brali udziału tajnego.

§ 4. Żydzi jako naród wybrany

Per me regnant (przeze mnie panują królowie). Pro­rocy zaś zapowiedzieli nam, że wybrani jesteśmy przez samego Boga do panowania nad światem. Bóg dał nam genialność, byśmy mogli uskutecznić to zadanie. Gdyby obóz przeciwny był genialny, wówczas mógłby walczyć z nami, ale przybysz nie ma wartości dawnego obywatela. Walka byłaby bezlitosna, jakiej jeszcze świat nie widział. Zresztą genialność gojów byłaby spóźniona.

§ 5. Złoto silnikiem mechanizmów państwowych

Wszystkie koła mechanizmów państwowych porusza­ją się dzięki działaniu silnika, pozostającego w rękach naszych. Silnik ten — to złoto. Wymyślona przez mędrców naszych nauka ekonomii politycznej od dawna już wska­zuje na królewską powagę kapitału.

§ 6. Monopole w handlu i przemyśle

Aby kapitał mógł działać bez skrępowania, winien dążyć do swobody organizowania monopolów w przemyś­le i handlu, o co już dobija się we wszystkich częściach świata dłoń niewidzialna. Swoboda ta daje wagę politycz­ną przemysłowcom, co posłuży do ucisku ludu.

Obecnie rozbrajanie narodów jest sprawą ważniejszą, niż popychanie ich do wojny, donioślejsze jest wyzys­kiwanie na korzyść naszą rozgorzałych namiętności, niż gaszenie ich. Ważniejsze przejąć i komentować po swoje­mu myśli cudze, niż wypleniać je.

§ 7. Doniosłość krytyki

Zadaniem naczelnym naszego rządu jest osłabianie rozumu społecznego przez krytykę, oduczanie od rozwa­żań, mogących wywołać opór, zwrócenie sil intelektualnych w kierunku beztreściwego krasomówstwa.

§ 8. Instytucje na pokaz

We wszystkich epokach ludy i osobistości poszczególne brały słowo za czyn, zadowalając się tym, co było na pokaz, nader rzadko zwracając uwagę, czy na gruncie społecznym po obietnicy następowało wykonanie. Toteż zorganizujemy instytucje na pokaz, które w sposób wymowny będą dowodziły swego dobroczynnego wpływu na postęp.

§ 9. Przemęczenie wskutek nadmiaru krasomówstwa

Przyswoimy sobie fizjognomię liberalną wszystkich partii, wszystkich kierunków i zaopatrzymy w nią również i mówców, których zadaniem będzie mówić tyle, by do­prowadziło to ludzi do przemęczenia wskutek nadmiaru krasomówstwa, do wstrętu do mówców.

§ 10. Jak owładnąć opinią społeczną?

Aby owładnąć opinią społeczną należy ją doprowadzić do dezorientacji, głosząc z różnych stron tyle poglądów spo­łecznych i tak długo, dopóki goje nie zbłądzą w tym labiryn­cie i nie zrozumieją że najlepiej jest nie mieć żadnych prze­konań co do spraw politycznych, których społeczeństwo niemoże być świadome, bowiem świadomy jest ich tylko ten, kto kieruje społeczeństwem. Oto tajemnica pierwsza.

Druga tajemnica, której posiadanie jest konieczne dla sprawowania z powodzeniem rządów, polega na tym, by o tyle rozplenić wady narodowe, przyzwyczajenia, namięt­ności, warunki współżycia, aby nikt nie mógł zrozumieć tego chaosu, oraz aby ludzie przestali pojmować się wzaje­mnie. Środek ten posłuży jeszcze do zasilania waśni wśród wszystkich partyj, do rozczłonkowania sił zbiorowych, które nie chcą jeszcze ukorzyć się przed nami, do wyzucia z odwagi wszelkiej inicjatywy osobistej, zdolnej choć trochę szkodzić sprawie naszej.

§ 11. Doniosłość inicjatywy osobistej

Nie ma nic równie niebezpiecznego, jak inicjatywa osobista. Jeżeli jest genialna, wówczas może dokazać wię­cej, niż miliony ludzi, wśród których zasialiśmy waśń. Musi­my tak pokierować wychowaniem społeczeństwa gojów, żeby wobec każdej sprawy wymagającej inicjatywy, opusz­czali ręce w bezradnej bezczynności. Natężenie, wypływają­ce ze swobody działania, w starciu ze swobodą inną, wyczerpuje siły. Jest to źródło poważnych wstrząśnień mo­ralnych, rozczarowań, niepowodzeń.

§ 12. Nadrząd

Przy pomocy wszystkiego wymienionego o tyle zmę­czymy gojów, że zmusimy ich do zaproponowania nam objęcia władzy międzynarodowej, która, dzięki swemu Przysposobieniu, będzie w stanie połączyć wszystkie siły Państwowe świata całego i utworzyć „Nadrząd". Na miej­scu władców współczesnych postawimy straszydło, które będzie nosiło miano Nadrządowej Administracji. Ręce jego będą wyciągnięte we wszystkie strony, jak kleszcze przy tak kolosalnej organizacji, że nie może ona nie zwyciężyć narodów.

Wykład VI

Monopole; zależność od nich majątków gojów • Rola syjońs­kiego nadrządu • Wyzucie arystokracji z ziemi • Obdłużenie ziemi • Przemysł, handel i spekulacja • Zbytek • Pod­niesienie płacy zarobkowej i podrożenie artykułów pierwszej potrzeby • Tajemny cel propagowania teoryj ekonomicznych

§ 1. Monopole; zależność od nich majątków gojów

Wkrótce zaczniemy organizować olbrzymie monopole, zbiorniki kolosalnych bogactw, od których nawet znaczne majątki gojów będą zależne o tyle, że zatoną wraz z kredy­tem państw nazajutrz po katastrofie politycznej.

Niechaj ekonomiści rozważają doniosłość tej kom­binacji.

§ 2. Rola syjońskiego nadrządu

Wszelkimi sposobami winniśmy podnieść znaczenie naszego nadrządu, wystawiając go jako protektora, wyna­gradzającego wszystkich, którzy poddadzą się nam do­browolnie.

§ 3. Wyzucie arystokracji z ziemi

Arystokracja gojów jako siła polityczna nie istnieje i nie mamy potrzeby liczenia się z nią, lecz jako posiadaczka terenów szkodliwa jest dla nas z tego powodu, że może być samodzielna co do źródeł swego utrzymania. Wobec tego za wszelką cenę musimy wyzuć ją z ziemi.

§ 4. Obdłużenie ziemi

Najlepszym sposobem po temu jest powiększenie cię­żarów, czyli obdłużenie ziemi. Sposób ten utrzyma własność ziemską w stanie bezwzględnego pognębienia. Arystokracja gojów, dziedzicznie nie umiejąca zadowolić się małym, szybko zbankrutuje.

§ 5. Przemysł, handel i spekulacja

Jednocześnie należy w sposób wzmożony popierać handel, przemysł, a głównie spekulację, której rola polega na stanowieniu przeciwwagi dla przemysłu: bez spekulacji przemysł pomnoży kapitały prywatne, podniesie rolnic­two, uwolniwszy ziemię od obdłużenia, wywołanego przez pożyczki, udzielane przez banki ziemskie. Należy, żeby przemysł wyssał z ziemi i pracę, i kapitały, oraz żeby przez spekulację oddał w ręce nasze wszystkie pieniądze całego świata, a tym samym usunął wszystkich gojów do szere­gów proletariatu. Wówczas goje ukorzą się przed nami, byleby wyjednać dla siebie prawo istnienia.

§ 6. Zbytek

Aby zniszczyć przemysł gojów, damy spekulacji do pomocy zasianą przez nas wśród gojów potrzebę zbytku, pochłaniającego wszystko.

§ 7. Podniesienie płacy zarobkowej i podrożenie artykułów pierwszej potrzeby

Podniesiemy płacę zarobkową, co jednak nie przynie­sie żadnej korzyści robotnikom, bowiem jednocześnie wy­wołamy drożyznę artykułów pierwszej potrzeby, spowodo­waną rzekomo upadkiem rolnictwa i hodowli. Oprócz tego podkopiemy zręcznie i głęboko źródła wytwórczości, przy­zwyczaiwszy robotników do anarchii i nadużywania napo­jów wyskokowych, jednocześnie zaś zarządzimy wszelkie środki do wyzucia z ziemi wszystkich gojów inteligentnych.

§ 8. Tajemny cel propagowania teoryj ekonomicznych

Chcąc, aby goje nie spostrzegli przedwcześnie istot­nego celu działań, zakryjemy go rzekomym dążeniem do służenia klasie robotniczej oraz wielkim zasadom ekono­micznym, propagowanym czynnie przez nasze teorie eko­nomiczne.

Wykład VII

Cel wzmożonego zbrojenia • Ferment, waśnie i niezgoda na całym świecie • Ukrócenie przy pomocy wojen i wojny powszechnej przeciwdziałania ze strony gojów • Tajemnica jako czynnik powodzenia w polityce • Opinia publiczna i prasa • Armaty amerykańskie, chińskie i japońskie

§ 1. Cel wzmożonego zbrojenia

Wzmożenie zbrojenia, zwiększenie składu osobistego policji są nieodzownymi dopełnieniami planów poprze­dnio wymienionych. Niezbędne jest doprowadzenie do tego, żeby poza nami istniały we wszystkich państwach tylko masy proletariatu, garść oddanych nam milionerów, policjanci i żołnierze.

§ 2. Ferment, waśnie i niezgoda na całym świecie

W całej Europie, a przy jej stosunkach i na innych lądach również, winniśmy wywołać ferment, waśnie i nie­zgodę. Wypływa z tego zysk podwójny: po pierwsze utrzy­mujemy w respekcie wszystkie kraje, świadome, że od woli naszej zależy wywołać zaburzenia, lub zaprowadzić ład. Wszystkie te kraje już przyzwyczaiły się do uważania nas za ucisk niezbędny. Po drugie — przy pomocy intryg splączemy nici, łączące nas z rządami wszystkich państw za pomocą polityki, traktatów ekonomicznych, lub zobo­wiązań pieniężnych. Aby osiągnąć cel powyższy, musimy uzbroić się w wielki spryt w czasie układania i zawierania umów, lecz w dziedzinie tego, co się nazywa językiem urzędowym, będziemy zachowywali taktykę wręcz odmien­ną: będziemy udawali uczciwych i ustępliwych. W ten sposób narody i rządy gojów, które nauczyliśmy patrzenia tylko na stronę zewnętrzną tego, co im proponujemy, będą nas uważały za dobroczyńców i zbawców rodzaju ludzkiego.

§ 3. Ukrócenie przy pomocy wojen i wojny

powszechnej przeciwdziałania ze strony gojów

Na każdy objaw przeciwdziałania musimy mieć moż­ność wywołania wojny z sąsiadami w tym kraju, który ośmielił się sprzeciwić naszym planom. W wypadku kiedy i sąsiedzi ci postanowią działać zbiorowo — przeciwko nam, musimy odeprzeć atak podobny przy pomocy wojny powszechnej.

§ 4. Tajemnica, jako czynnik powodzenia w polityce

Głównym czynnikiem powodzenia w polityce jest tajność jej zamierzeń: słowa nie powinny być zgodne z działaniami dyplomaty.

§ 5. Opinia publiczna i prasa

Do czynności pożytecznych dla naszego obszernego planu, bliskiego już upragnionego końca, winniśmy zmu­szać rządy przy pomocy rzekomo opinii publicznej, uro­bionej w tajemnicy przez nas za pośrednictwem tak zwa­nego „wielkiego mocarstwa", czyli prasy, pozostającej z małymi wyjątkami, z którymi liczyć się nie warto — cał­kowicie w naszych rękach.

§ 6. Armaty amerykańskie, chińskie i japońskie

Jednym słowem, aby streścić nasz system ukrócenia rządów w Europie, poszczególnym rządom pokażemy silę naszą przy pomocy zamachów, czyli terroru, wszystkim zaś, jeżęli dopuścimy do powstania przeciwko nam, od­powiemy armatami amerykańskimi, chińskimi lub japoń­skimi.

Wykład VIII

Dwuznaczne korzystanie z kodeksu praw • Współpracow­nicy rządu żydowskiego • Szkoły specjalne i wychowanie „nadkształcące" • Ekonomiści i milionerzy • Komu po­wierzać stanowiska odpowiedzialne w rządzie?

§ 1. Dwuznaczne korzystanie z kodeksu praw

Musimy zapewnić sobie wszelkie środki, których prze­ciwnicy mogliby użyć przeciwko nam. Będziemy musieli w subtelności i kruczkach słownika prawnego wyszukiwać usprawiedliwienia w tych wypadkach, kiedy będziemy uważali za odpowiednie powziąć decyzje, mogące wydać się zbyt śmiałymi, lub niesprawiedliwymi, bowiem jest rzeczą ważną ujęcie decyzji tych w takie wyrażenia, które by miały pozór wyższych przepisów moralnych.

§ 2. Współpracownicy rządu żydowskiego

Rząd nasz winien otoczyć się wszelkimi siłami cywili­zacji, wśród których będzie musiał działać, toteż otoczy się publicystami, prawnikami, praktycznymi administratorami, dyplomatami i wreszcie ludźmi, przygotowanymi przez specjalne wychowanie nadkształcące w naszych szkołach specjalnych.

§ 3. Szkoły specjalne i wychowanie „nadkształcące"

Ludzie wyżej wymienieni będą znali wszelkie tajem­nice bytu społecznego, będą znali wszystkie języki, złożone z politycznych zgłosek i wyrazów, będą znali podkład natury ludzkiej, jej struny najwrażliwsze, na których będą musieli umieć grać. Struny te — to ustrój umysłów gojów, ich tendencje, braki, wady i zalety, właściwości klas i sta­nów. Rzecz zrozumiała, że współpracownicy genialni na­szej władzy, o których mowa, nie będą wzięci spośród gojów, którzy przywykli do wykonywania swej pracy ad­ministracyjnej, nie dbając o to, co należy przez nią osiąg­nąć, nie myśląc o tym, na co się ona zdała. Adminis­tratorzy gojów podpisują papiery, nie przeczytawszy ich, pracują zaś na urzędach dła zysku, lub powodowani ambicją.

§ 4. Ekonomiści i milionerzy

Otoczymy rząd nasz całym sztabem ekonomistów. Oto dlaczego nauki ekonomiczne stanowią główny przed­miot wykładowy dla Żydów. Będzie nas okrążała cała plejada bankierów, przemysłowców i kapitalistów, a prze­de wszystkim milionerów, bowiem w istocie wszystko będą rozstrzygały cyfry.

§ 5. Komu powierzyć stanowiska odpowiedzialne w rządzie

Dopóki jeszcze nie jest bezpieczne powierzać stano­wiska odpowiedzialne braciom naszym, Żydom, dopóty będziemy obsadzali je przez ludzi, których przeszłość i charakter wykopały przepaść między nimi a ludami i, którzy w razie oporności naszym wskazaniom, będą musieli oczekiwać sądu, albo zesłania. Wobec tego będą bronili spraw naszych do ostatniego tchu.

Wykład ¡X

Stosowanie zasad żydowskich w sprawie ponownego wycho­wania narodów • Hasło masońsko-żydowskie • Znaczenie antysemityzmu • Dyktatura Judy • Źródło terroru • Kto służy międzynarodowemu żydostwu? * Podział sił „widzą­cych" i „ślepych" w państwach gojów. • Łączność władzy z narodem • Liberalna samowola • Owładnięcie jurysdyk­cji, wykształcenia i wychowania • Fałszywe teorie • Komen­towanie praw • Tunele podziemne

§ 1. Stosowanie zasad żydowskich w sprawie ponownego wychowania narodów

Stosując powyżej wyszczególnione zasady nasze, na­leży zwrócić uwagę na charakter narodu, w którego kraju ma się przebywać i działać. Ogólnie, jednakowe wszędzie stosowanie zasad tych przed uskutecznieniem ponow­nego wychowania narodów na naszą modłę nie może mieć powodzenia. Działając ostrożnie w stosowaniu ich, przekonacie się, że nie minie nawet 10 lat, a charakter najodporniejszy zmieni się i wówczas nowy naród zaliczy­my do już nam uległych.

§ 2. Hasło masońsko-żydowskie

Słowa liberalnego, w istocie zaś naszego, żydo-masoń- skiego hasła — „wolność, równość, braterstwo", kiedy już obejmiemy panowanie, zastąpimy przez słowa już nie hasła, lecz ideologii: „prawo wolności, obowiązek równości, ideał braterstwa". Powiemy i... chwycimy kozła za rogi... De facto starliśmy już wszystkie rządy, prócz naszego, choć de jure jest ich jeszcze wiele. Obecnie, jeżeli niektóre państwa zaczynają protestować przeciwko nam, czynią to tylko dla formy, według uznania naszego i w myśl poleceń naszych, antysemityzm bowiem jest nam potrzebny dla rządzenia naszymi braćmi młodszymi.

§ 3. Znaczenie antysemityzmu

Wyjaśniać tego nie będę, bowiem było to już niejedno­krotnie tematem konferencyj naszych.

§ 4. Dyktatura Judy

Przeszkody dla nas w rzeczywistości nie istnieją. Nad-

rząd nasz znajduje się w warunkach takiej ekstralegalności, którą zwykle określano przy pomocy mocnego i energicz­nego wyrazu — dyktatura. Z zupełną sumiennością mogę stwierdzić, że w danym momencie my jesteśmy prawodaw­cami, my rozsądzamy i decydujemy sprawy, my karzemy, lub uniewinniamy, my, jako dowódca wszystkich wojsk naszych, usadowiliśmy się na koniu wodza naczelnego. Rządzimy wolą niewzruszoną bowiem w naszych rękach pozostają szczątki partii, ongi silnej, obecnie ujarzmionej przez nas. Władamy niepohamowanymi ambicjami, zaciek­łymi zemstami, nienawiściami zajadłymi.



§ 5. Źródło terroru

My jesteśmy źródłem terroru wszechobejmującego.

§ 6. Kto służy międzynarodowemu żydostwu?

Na usługach swych mamy ludzi wszelkich poglądów, wszelkich zasad: odnowicieli monarchii, demagogów, soc­jalistów. Wszystkich zaprzęgliśmy do pracy. Każdy z nich na swoją rękę toczy jak czerw resztki władzy, usiłuje obalić cały ustalony układ. Wszystkie państwa są przemęczone wskutek działań tych: wzywają pokoju, gotowe dla niego poświęcić wszystko, lecz my im pokoju nie udzielimy, dopóki jawnie i kornie nie uznają naszego nadrządu międzynarodowego.

Ludy wołają, że niezbędne jest rozstrzygnięcie kwestii socjalnej w drodze porozumienia międzynarodowego. Rozczłonkowanie na partie oddało je wszystkie do dys­pozycji naszej, bowiem, chcąc prowadzić walkę konkuren­cyjną, należy mieć pieniądze, które całkowicie są w posia­daniu naszym.

§ 7. Podział sił „widzących" i „ślepych" w państwach gojów

Moglibyśmy obawiać się u gojów połączenia widzącej siły panujących ze ślepą siłą ludów, lecz zastosowaliśmy wszelkie środki przeciwko możliwości podobnej: między obiema siłami wznieśliśmy mur w postaci wzajemnego terroryzowania się. W ten sposób ślepa siła ludów stanowi dla nas punkt oparcia i my, wyłącznie my, będziemy kierowali nią, rzecz prosta, w myśl naszych celów.

§ 8. Łączność władzy z narodem

Chcąc, aby ślepiec nie byl w stanie uwolnić się od kierownictwa naszego, musimy niekiedy wchodzić w ścisłą łączność z nim, jeżeli nie osobiście, to przez najwierniej­szych braci naszych. Kiedy staniemy się już władzą uzna­ną, wówczas będziemy się porozumiewali z narodem osobiście, na placach publicznych i kształcić go będziemy co do spraw politycznych w takim kierunku, jaki uznamy za potrzebny.

To, co powie przedstawiciel rządu, lub sam panujący, nie może zaraz nie stać się wiadome całemu państwu, bowiem szybko będzie rozgłoszone przez lud.

§ 9. Liberalna samowola

Aby nie zniszczyć przedwcześnie instytucji gojów, dotknęliśmy instytucji tych dłonią umiejętną i zebraliśmy w niej końce sprężyn mechanizmu. Sprężyny były ułożone w ścisłym, lecz właściwym porządku, a my zamieniliśmy go na bezładną samowolę liberalną.

§ 10. Owładnięcie jurysdykcji, wykształcenia i wychowania

Wtrąciliśmy się do jurysdykcji, do systemu wybor­czego, do pracy, do wolności osobistej, a przede wszys­tkim do wykształcenia i wychowania, jako do kamieni węgielnych wolnego bytowania.

§11. Fałszywe teorie

Ogłupiliśmy, odurzyliśmy i zdemoralizowaliśmy mło­dzież gojów przy pomocy wychowania w zasadach, nam znanych, jako fałszywe lecz wpajanych przez nas.

§ 12. Komentowanie praw

Poza istniejącymi prawami, nie zmieniając ich istoty, lecz tylko zniekształcając je przez sprzeczne komentowa­nie, stworzyliśmy coś wspaniałego ze względu na wyniki. Znalazły one wyraz początkowo w tym, że komentowanie zamaskowało prawa, następnie zaś zupełnie zakryło je od oczu rządów, a to wskutek niemożności znania prawodaw­stwa tak skomplikowanego.

Oto źródło teorii sądów sumienia

§ 13. Tunele podziemne

Twierdzicie, że goje rzucą się na nas z bronią w ręku, jeżeli przedwcześnie zrozumieją, o co chodzi. Przeciwko temu posiadamy na Zachodzie możność użycia takiego manewru, że zadrżą serca najdzielniejsze: są to tunele dla kolei podziemnych, które do tego czasu będą prze­prowadzone we wszystkich stolicach. W chwili odpowied­niej będą one wysadzone w powietrze wraz ze wszystkimi organizacjami i dokumentami państwowymi.

Wykład X

Pozory w polityce • „Genialność" podłości • Co zapowia­da żydo-masoński przewrót państwowy? • Głosowanie po­wszechne • Wartość osobista i agenci żydo-masońscy

§ 1. Pozory w polityce

Dziś zaczynam od powtórzenia rzeczy już powiedzia­nej i proszę, byście pamiętali, że rządy i narody w polityce zadowalają się pozorami. Jakżeż mają wglądać w treść spraw, jeżeli dla ich przedstawicieli najważniejszą kwestią jest uciecha. Nader ważne jest, by nasza polityka była świadoma tego. Pomoże nam to przy przejściu do oma­wiania podziału władzy, swobody słowa, prasy, religii (wia­ry), prawa zrzeszania się, równości przed prawem, nietyka­lności majątku, mieszkania, podatków (idea podatku ukrytego), odwrotnej siły praw.

Wszystkie kwestie wymienione są tego rodzaju, że nie należy nigdy dotykać ich wprost i w sposób dla narodu widoczny. W wypadkach konieczności poruszania ich, nie powinno się ich wyliczać, lecz tylko oświadczyć, bez szczególowego omawiania, że uznajemy zasady prawa współczesnego. Doniosłość przemilczenia podobnego po­lega na tym, że nie wymienione zasady pozostawiają nam swobodę wykluczenia z niej niepostrzeżenie różnych szczegółów; o ile wymienilibyśmy je, wówczas staną się one niejako darowanymi.

§ 2. „Geniałność" podłości

Narody żywią specjalną miłość i szacunek dla geniu­szów siły politycznej i na wszelkie z ich strony gwałty odpowiadają: podłe, bo podłe, ale jakie zręczne! Szwindel, ale jak wykonany, jak wspaniale i bezczelnie! Przewiduje­my zaprzęgnięcie wszystkich narodów do pracy nad wzniesieniem projektowanego przez nas gmachu kapital­nego. Oto dlaczego musimy przede wszystkim zebrać zapas i zapewnić sobie tę wprost zuchowatą dzielność i moc ducha, która wcielona w działaczów naszych, złamie wszystkie przeszkody na drodze naszej.

§ 3. Co zapowiada syjoński przewrót państwowy?

Skoro dokonamy przewrotu państwowego, wówczas powiemy narodom: „Wszystko szło nad wyraz źle, wszyscy są przemęczeni cierpieniami. Burzymy przyczyny mąk waszych: narodowości, granice, różnice jednostek mone­tarnych. Rzecz prosta, macie prawo wydać wyrok na nas, lecz czyż może on być sprawiedliwy, jeżeli go zatwierdzicie pierwej, nim zbadacie to, co my wam dajemy?" Wówczas wezmą nas na ręce i będą nieśli w porywie jednomyślnym zachwytu, nadziei i pragnień.

§ 4. Głosowanie powszechne

Głosowanie, uczynione środkiem zdobycia panowa­nia przez nas, dzięki przyuczeniu doń nawet najmniej­szych jednostek z liczby członków ludności, a to przez stworzenie ugód i zebrań grup pewnych — przyda nam się wówczas i po raz ostatni odegra rolę jako jednomyśl­ne, wywołane przez chęć poznania nas bliżej, zanim by nas potępiono. — Toteż musimy dopuścić do głosowania wszystkich, bez różnicy klas i cenzusu, aby wprowadzić absolutyzm większości, czego nie można wymusić na klasach inteligentnych, posiadających cenzus.

§ 5. Wartość osobista i agenci syjońscy

Przyzwyczaiwszy wszystkich do pojęcia o wartości osobistej, zniszczymy wpływy rodziny u gojów, oraz jej wartość wychowawczą, położymy kres wysuwaniu się rozu­mów indywidualnych, którym tłum, przez nas kierowany, nie da wysunąć się, ani nawet wypowiedzieć; tłum przyzwy­czaił się do słuchania tylko nas, bowiem płacimy mu za posłuch i uwagę. W ten sposób stworzymy potęgę ślepą, niezdolną poruszać się bez kierownictwa agentów naszych, którzy zajmują miejsca jej przywódców. Ludy poddadzą się temu rygorowi, widząc, że od przywódców tych zależą zarobki, wsparcia i otrzymanie wszelkiego dobra.

§ 6. Genialny kierownik Judy

Plan rządzenia powinien być przygotowany przez jedną głowę, bowiem nie można by go było scalić, gdybyś­my dopuścili do rozdrobnienia na kawałki w licznych umysłach. Dlatego też możemy znać plan działania, lecz nie wolno nam potępiać go, aby nie naruszyć jego genial- ności, związku jego części składowych, siły praktycznej, zawartej w utajonym znaczeniu każdego punktu. Jeżeli dyskutować nad pracą taką i zmieniać ją przez liczne głosowania, wówczas odcisną się na niej wszelkie niepo­rozumienia myślowe, które nie wniknęły w głębię i związek zamierzeń tej pracy. Niezbędne jest dla nas posiadanie planów silnych i obmyślonych celowo. Dlatego też nie powinniśmy rzucać pracy naszego kierownika genialnego na rozszarpanie przez tłum, lub nawet przez ograniczone co do liczby członków stowarzyszenie.

Plany te tymczasem nie wywrócą do góry dnem instytucyj współczesnych, zmieniając tylko ich ekonomię, czyli całą kombinację ich pochodu, który tym sposobem skieruje się drogą, wskazaną w planach naszych.

§ 7. Instytucje i ich funkcje

Pod różnymi nazwami we wszystkich krajach istnieje mniej więcej to samo. Przedstawicielstwo narodowe, mini­sterstwa, senat, rada państwa, ciała prawodawcze i wyko­nawcze. Nie ma potrzeby wyjaśniania mechanizmu sto­sunków wzajemnych między powyższymi instytucjami, bowiem jest to powszechnie znane. Należy tylko zwrócić uwagę, że każda z wymienionych instytucyj odpowiada pewnej doniosłej funkcji państwowej.

Proszę zauważyć, że przymiotnik „doniosły" stosuję nie do instytucji, lecz do funkcji, a więc nie instytucje, lecz ich funkcje są doniosłe. Instytucje podzieliły między sobą wszelkie funkcje rządzenia — administracyjną, prawodaw­czą, wykonawczą, toteż zaczęły działać w organizmie pań­stwowym, jak narządy w ciele ludzkim. Jeżeli uszkodzimy jedną część maszyny państwowej, państwo, niby człowiek zachoruje i... umrze.

§ 8. Trucizna liberalizmu

Kiedy wprowadziliśmy do organizmu państwowego truciznę liberalizmu, cala jego kompleksja polityczna uleg­ła zmianie: państwa zapadły na chorobę śmiertelną — na zakażenie krwi. Nie pozostaje nic, jak — oczekiwać końca ich agonii.

§ 9. Konstytucja jako szkoła waśni partyjnych

Z liberalizmu zrodziły się państwa konstytucyjne, któ­re zastąpiły zbawcze dla gojów samowładztwo, konstytucja zaś, jak to dobrze wiecie, nie jest niczym innym, jak tylko szkolą waśni, nieładu, sporów, niezgody, czczej agitacji partyjnej, tendencji partyjnej — słowem są to szkoły wszystkiego, co pozbawia indywidualności działalność państwową. Trybuna parlamentarna, nie mniej niż prasa, skazała panujących na bezczynność i bezsilność, a wsku­tek tego uczyniła ich niepotrzebnymi, zbytecznymi, co było powodem obalenia tronów w wielu państwach.

§ 10. Era republikańska, Prezydenci jako kreatury żydowskie

Po obaleniu tronów dopiero stało się możliwe po­wstanie ery republikańskiej. Wówczas to właśnie zastąpiliś­my władcę przez karykaturę rządu — przez prezydenta, wziętego z tłumu, ze środowiska naszych kreatur i niewol­ników. To było podstawą miny, umieszczonej przez nas pod narodem gojów, a właściwie pod narodami gojów.

§11. Odpowiedzialność prezydentów

Wkrótce będzie przez nas wprowadzona odpowie­dzialność prezydentów. Wtedy już bez ceremonii będziemy wprowadzali to, za co odpowiedzialność spadnie na naszą kreaturę. Co nas to obchodzi, że zrzedną szeregi osób, dążących do władzy, że powstaną zamieszki wskutek nie­możliwości znalezienia prezydentów, które ostatecznie zdeorganizują państwa.

§ 12. „Panama"

Aby plan doprowadził do wyników powyższych, bę­dziemy organizowali wybory takich prezydentów, w któ­rych przeszłości istnieje jakaś nie wyjaśniona ciemna spra­wa, jakaś „panama". Wówczas będą oni wiernymi wykonawcami planów naszych, a to w obawie rewelacji, oraz z powodu wrodzonej każdemu, kto doszedł do władzy — dążności zachowania dla siebie przywilejów i zaszczytów, związanych z godnością prezydenta.

§ 13. Rola izby deputowanych i prezydenta

Izba deputowanych będzie osłaniała, broniła, wybie­rała prezydentów, lecz odbierzemy jej atrybuty wnoszenia projektów praw i zmiany ich, bowiem atrybucję tę przeka­żemy prezydentowi odpowiedzialnemu — zabawce w na­szych rękach. Rzecz prosta, iż wówczas władza prezydenta stanie się celem najróżniejszych napaści, toteż damy mu samoobronę w formie prawa odwoływania się do narodu, do jego decyzji, poza jego przedstawicielami, czyli do tego samego naszego popychadła ślepego — większości spoś­ród tłumu. Niezależnie od tego nadamy prezydentowi prawo wprowadzania stanu wojennego. Umotywujemy to w taki sposób, że prezydent, jako szef armii całego kraju, winien mieć możność rozporządzania nią w wypadkach, kiedy zachodzi potrzeba obrony nowej konstytucji repub­likańskiej, do czego jest najzupełniej uprawniony jako przedstawiciel odpowiedzialny tej konstytucji.

§ 14. Żydostwo jako siła prawodawcza

Zrozumiale jest, że w warunkach podobnych do powyż­szych klucz od świątyni będzie pozostawał w naszym ręku i że nikt, prócz nas, nie będzie kierował siłą prawodawczą.

§ 15. Nowa konstytucja republikańska i prawa według niej prezydenta

Z chwilą wprowadzenia nowej konstytucji republikań­skiej odbierzemy Izbie prawo interpelacji co do zarządzeń rządowych, a to pod pretekstem zachowania tajemnicy państwowej. Prócz tego sprowadzimy do minimum liczbę przedstawicieli, a tym samym ograniczymy o tyleż namiętnoś­ci polityczne i namiętność do polityki; jeżeli zaś one, wbrew oczekiwaniom wybuchną i w owym minimum, to zanulujemy je przez odwołanie się do większości narodu całego.

Mianowanie prezydentów i wice-prezydentów, Izby i Senatu będzie zależne od prezydenta. Nieustające sesje parlamentów zredukujemy do paru miesięcy. Poza tym prezydent, jako naczelnik władzy wykonawczej, będzie miał prawo zwoływania parlamentu lub zarządzenia w sesjach przerw, które mogą trwać aż do naznaczenia terminu nowej sesji. Aby skutki tych działań bezprawnych w istocie swej nie spadały przedwcześnie dla naszych planów na wprowadzo­ną przez nas odpowiedzialność prezydenta, podsuniemy ministrom oraz innym przedstawicielom wyższej adminis­tracji, otaczającym prezydenta — myśl obchodzenia jego rozporządzeń własnymi środkami, za co oni, nie zaś prezy­dent, będą ponosili odpowiedzialność. Szczególnie zaleca­my powierzanie wykonywania tej roli senatowi, radzie pań­stwa, lub radzie ministrów, nie zaś poszczególnym osobom.

Prezydent będzie według uznania naszego komen­tował treść tych spośród istniejących praw, które dadzą się tłumaczyć w sposób różnoraki. Będzie również kasował je, jeżeli wskażemy mu, że zachodzi tego potrzeba. Prócz tego prezydentowi będzie przysługiwał przywilej wnoszenia praw tymczasowych, a nawet wprowadzenie nowych zmian do pracy konstytucyjno-państwowej. Jako motyw w obydwu przypadkach będą podawane wymagania wyższe dobra państwowego.

§ 16. Przejście do judejskiego samowładztwa

Stosowanie powyższych środków da nam możność niszczenia stopniowego, krok za krokiem, wszystkiego, co początkowo przy przejęciu przez nas praw naszych musieli­śmy wprowadzić do konstytucyj państwowych, jako środki przejściowe do niespostrzeżonego zniesienia wszystkich konstytucyj, kiedy nastanie czas zastąpienia wszelkiego rządu przez nasze samowładztwo.

§ 17. Chwila proklamowania króla wszechświata

Uznanie naszego samowładcy może nastąpić również przed zniesieniem konstytucyj. Chwila ta nastanie wówczas, kiedy narody, zmęczone rozprzężeniem w państwach i ban­kructwami władców, zorganizowanymi przez nas, zawołają: „Zabierzcie ich, a dajcie nam natomiast jednego władcę wszechświatowego, który by zjednoczył nas i zniósł przy­czyny waśni, a mianowicie: granice narodowościowe, wy­znaniowe, wyrachowania państwowe, który by nam dał spokojność i pokój, niemożliwe do osiągnięcia przy obec­nych władcach i przedstawicielach".

§ 18. Szczepienie chorób oraz inne podstępy żydowskie

Wiecie doskonale, że dla stworzenia możności wyraże­nia pragnień podobnych przez wszystkie narody niezbędne jest mącić we wszystkich krajach stosunki narodowe i rządy, aby przemęczyć ogół nieładem, nienawiścią, walką, a nawet męczęństwem, głodem, szczepieniem chorób, nędzą. Wów­czas goje nie będą widzieli innego wyjścia, jak tylko od­danie się zupełne i ostateczne pod władzę naszą. Gdybyś­my dali narodom wytchnienie, wówczas nie wiadomo, czy kiedykolwiek nastąpiłaby chwila upragniona.

Wykład XI

Rada państwowa • Program nowej konstytucji • Niektóre szczegóły proponowanego przewrotu • Goje — to barany • Masoneria tajna i jej „loże" na pokaz • Doniosłość żydowskiego rozproszenia

§ 1. Rada państwa

Rada państwa będzie służyła do zaznaczania władzy osoby rządzącej. Rada ta, jako część ciała prawodawczego, istniejąca na pokaz, będzie stanowiła niejako komitet — re­dagujący prawa i dekrety władzy.

§ 2. Program nowej konstytucji

Oto program przygotowanej nowej konstytucji. My będziemy stwarzali i wykonywali prawa i rządy: 1. w formie projektów, składanych ciału prawodawczemu, 2. przy po­mocy dekretów prezydenta w formie postanowień ogól­nych, orzeczeń senatu, uchwal rady państwa, dezycji minis­terialnych, 3. w chwili zaś odpowiedniej — w formie przewrotu państwowego.

§ 3. Niektóre szczegóły proponowanego przewrotu

Ustaliwszy mniej więcej taki modus agendi (sposób postępowania), zajmiemy się szczegółami tych kombina- cyj, przy których użyciu mamy dokonać zmiany działania maszyn państwowych w kierunku wymienionym. Kom­binacje te są to: swoboda prasy, prawo zrzeszania się, wolność sumienia, zasady systemu wyborczego i wiele innych objawów, które muszą zniknąć z repertuaru ludz­kości, by ulec zasadniczej zmianie nazajutrz po ogłoszeniu nowej konstytucji. Dopiero w chwili tej będziemy mogli ogłosić wszystkie nasze postanowienia, bowiem później wszelkie zmiany będą niebezpieczne.

A oto przyczyny: jeżeli zmiany te wprowadzone będą bezwzględnie oraz w kierunku rygoru i ograniczeń — mo­że to spowodować wybuch rozpaczy, wywołany obawą nowych zmian w tym samym kierunku. Jeżeli zmiana ta będzie dokonana w kierunku nowych ulg, wówczas może być powiedziane, że przyznaliśmy się do słabości, co poderwie autorytet niezłomności nowej władzy — lub też może wytworzyć przekonanie, że przejął nas strach i zmu­szeni jesteśmy do ustępstw, za które nikt nie będzie nam wdzięczny, bowiem będą uważane za należne... Jedno i drugie byłoby szkodliwe dla powagi nowej konstytucji.

Konieczne jest, żeby z chwilą jej ogłoszenia, oszołomione przez dokonanie przewrotu narody, będące jeszcze pod wpływem terroru i niepewności — zrozumiały, że jesteśmy

  1. tyle silni, o tyle nietykalni, o tyle pełni potęgi, że w żadnym razie nie będziemy liczyli się z narodami i nie tylko nie zwrócimy uwagi na ich sąd i życzenia, lecz nawet gotowi jesteśmy i zdolni z niezwalczoną silą zgnieść ich wyrażanie i przejawianie w każdej chwili i na każdym miejscu, że wzięliśmy od razu wszystko, co uważaliśmy za niezbędne i w każdym razie nie będziemy dzielili się naszą władzą. Wówczas ze strachu zamkną oczy na wszystko

  2. będą oczekiwali, co z tego wyniknie.

§ 4. Goje — to barany

Goje to stado baranów, my zaś jesteśmy wobec nich wilkami, a wiecie wszak, co się staje z owcami, kiedy do owczarni zakradną się wilki. Zamkną oni oczy jeszcze i z tej przyczyny, że obiecamy im zwrot wszystkich ode­branych swobód po zwyciężeniu wrogów pokoju i poko­naniu wszystkich partyj. Czy warto wspominać o tym, jak długo oczekiwać będą tego zwrotu?

§ 5. Masoneria tajna i jej „loże" na pokaz

W jakimże innym celu wymyśliliśmy i nakazaliśmy gojom całą tę politykę, nie dając im możności zbadania jej treści — jeżeli nie w tym — żeby drogą okólną osiągnąć to, co jest prostą drogą niedosięgle dla naszego plemienia rozsianego. Posłużyło to — jako fundament dla naszej organizacji masonerii tajnej, która nie jest znana, oraz dla celów, których istnienia nawet nie podejrzewają te bydlęta — goje, znęceni przez nas do szeregów armii lóż masońskich „na pokaz", istniejących dla zamydlenia oczu gojom.

§ 6. Doniosłość żydowskiego rozproszenia

Bóg obdarzył nasz naród wybrany rozproszeniem. W tej pozornej słabości naszej znalazła wyraz cała potęga, która teraz doprowadziła nas do progu władzy wszech­światowej. Obecnie niewiele pozostaje już do nadbudowa­nia na fundamencie założonym.

Wykład XII

Żydowskie pojmowanie wyrazu wolność • Przyszłość prasy w państwie syjońskim • Kontrola prasy • „Postęp" w poję­ciu Żydów • Dziennikarstwo i literatura w państwie syjoń­skim • Solidarność żydowsko-masońska we współczesnej prasie • Obudzenie żądań społecznych na prowincji • Nie­omylność nowego ustroju

§ 1. Żydowskie pojmowanie wyrazu „wolność"

Wyraz „wolność", który może być pojmowany różno­rodnie, my określamy jak następuje: wolność jest prawem czynienia tego, na co kodeks pozwala. Podobne pojmowa­nie posłuży nam w chwili odpowiedniej do tego, aby cała wolność była w naszym ręku, bowiem prawa będą tworzyły lub niszczyły tylko to, co w myśl programu powyższego uznamy za właściwe.

§ 2. Przyszłość prasy w państwie syjońskim

Z prasą załatwimy się w taki sposób: jaką rolę gra obecnie prasa? Służy ona do podniecania potrzebnych nam namiętności, lub też — egoizmom partyjnym. Bywa beztreściwa, niesprawiedliwa, kłamliwa i większość ludzi nie rozumie nawet czemu ona służy. Osiodłamy ją i weźmiemy mocno w cugle. Tak samo postąpimy z pozostałą prasą bowiem nie mamy się co bronić od napaści prasy, jeżeli pozostaniemy jako cel tylko dla książek i broszur. Prze­kształcimy ów kosztowny obecnie z uwagi na konieczność cenzurowania — wytwór jawności w źródło dochodów naszego państwa: obciążymy wydawnictwa specjalnym po­datkiem w markach stemplowych, oraz składaniem kaucji przy organizowaniu organów prasy, lub drukarń, co zabez­pieczy nasz rząd od wszelkich napaści ze strony prasy. Za ewentualną napaść będziemy karali bezwzględnie. Środki takie, jak marki i kaucje, oraz zabezpieczone przez nie kary dadzą państwu olbrzymi dochód. Co prawda, gazety partyj­ne mogłybyby nie żałować pieniędzy, toteż będziemy je zamykali już po drugiej napaści. Nikt bezkarnie nie będzie mógł zaćmić aureoli naszej nieomylności rządowej. Pretek­stem do zamknięcia wydawnictwa będzie to, że dany organ prasy podnieca umysły bez przyczyny i podstawy. Zwrócić uwagę na to, że między napadającymi na nas będą i przez nas stworzone organy, lecz te będą występowały jedynie przeciwko punktom, których zmianę postanowimy.

§ 3. Kontrola prasy

Żądna wiadomość nie przedostanie się do społeczeń­stwa bez kontroli naszej. Cel ten osiągamy już obecnie w ten sposób, że wszelkie nowości wydawnicze otrzymy­wane są przez kilka agentur, które centralizują ruch wy­dawniczy świata całego. Agentury te będą wówczas wyłącz­nymi naszymi instytycjami i będą ogłaszały tylko to, co my im wskażemy. Jeżeli obecnie potrafiliśmy zawładnąć móz­gami społeczeństw gojów do tego stopnia, że wszystkie prawie patrzą na zdarzenia światowe przez kolorowe szybki okularów, które my im zakładamy, jeżeli obecnie nie istnieją dla nas w żadnym państwie przeszkody, tamu­jące drogę do tak nazwanych przez głupotę gojów tajem­nic państwowych — to jakże będzie wówczas, kiedy zo­staniemy uznanymi władcami świata w osobie naszego władcy wszechświatowego? Powróćmy do przyszłości pra­sy: ktokolwiek będzie chciał zostać wydawcą, księgarzem, drukarzem, będzie zmuszony wyjednać sobie dyplom od­powiedni, który w razie wykroczenia będzie niezwłocznie odbierany.

§ 4. Postęp w pojęciu Żydów

Wobec zastosowania sposobów powyższych, narzę­dzie myśli stanie się środkiem wychowawczym w ręku rządu naszego, który nie pozwoli już masom ludowym błąkać się w ostępach i marzeniach o dobroczynnym wpływie postępu. Komu z nas nie jest wiadomo, że te dobrodziejstwa urojone stanowią drogę do marzeń bez­sensownych, z których powstały stosunki anarchiczne mię­dzy ludźmi i do rządu, bowiem postęp, a właściwie idea postępu naprowadziła na myśl wszelkiego rodzaju eman­cypacje, nie ustalając dla nich granic. Wszyscy tak zwani wolnomyślni są anarchistami, jeżeli nie czynu, to myśli. Każdy z nich ugania się za majakami wolności, wpadając przy tym w samowolę, czyli w anarchię protestu dla protestu.

§ 5. Dziennikarstwo i literatura w państwie syjońskim

Odnośnie do prasy — to obciążymy ją zarówno, jak i wszelkie druki, podatkiem, pobieranym w markach od arkusza, oraz kaucjami.

Książki, liczące mniej niż trzydzieści arkuszy, będą płaciły podatek zdwojony. Zaliczymy je do kategorii bro­szur, żeby z jednej strony zmniejszyć liczbę wydawnictw periodycznych, stanowiących najskuteczniejszą truciznę drukowaną, z drugiej zaś — środek ten zmusi literatów do pisania książek tak obszernych, że nikt ich nie będzie czytał, zwłaszcza wobec ich drożyzny. Nasze wydawnictwa własne, mające zwrócić ruch umysłów w kierunku przez nas wybranym, będą tanie i zyskają wielką poczytność.

Podatki położą kres lichym popędom literackim, sys­tem zaś kar wytworzy zależność literatów od nas. Gdyby nawet znaleźli się chętni do pisania przeciwko nam, to jednak nie znajdą wydawców, którzy by podjęli się druko­wania. Przed przyjęciem do druku jakiegokolwiek dzieła wydawca albo drukarz będzie musiał wyjednywać od władz pozwolenie. W ten sposób zawczasu poznamy kno­wania, skierowane przeciwko nam i zanulujemy je, ogła­szając wcześniej wyjaśnienia na ten sam temat.

Literatura i dziennikarstwo są to dwa najważniejsze czynniki wychowawcze, dlatego też rząd nasz będzie właś­cicielem większości dzienników. Scentralizuje to wpływ szkodliwy prasy prywatnej, a zarazem stworzy olbrzymi wpływ na umysły. Jeżeli wydamy pozwolenie na 10 dzien­ników, to sami stworzymy 30 i będziemy stale utrzymywali stosunek ten. Ogół nie powienien domyślać się tego, wydawane więc przez nas dzienniki będą z pozoru krań­cowo przeciwnych kierunków i zdań, co wzbudzi do wydawnictw tych zaufanie i pociągnie do nich przeciw­ników naszych, nie domyślających się niczego. W ten sposób wpadną oni w nasze sidła i będą unieszkodli­wieni.

Na planie pierwszym będą stały organy o charakterze ściśle urzędowym. Te będą pilnowały zawsze naszych in­teresów, toteż wpływ będą posiadały bardzo nikły. Na drugim planie umieścimy półurzędówki, których zadaniem będzie — nęcenie obojętnych. Trzeci plan zajmie nasza, rzekomo, opozycja, w której bodajby jeden z organów będzie stanowił antypody nasze. Przeciwnicy nasi będą uważali ową, rzekomą, opozycję za zwolenników swoich i otworzą przed nami karty.

Dzienniki nasze będą przedstawiały kierunki najroz­maitsze: arystokratyczny, republikański, rewolucyjny, a na­wet anarchistyczny, będą one posiadały sto rąk, z których każda będzie wyczuwała puls jakiegoś kierunku myśli spo­łecznej. Kiedy puls zacznie bić w sposób przyśpieszony, wówczas ręce te zwrócą opinię w kierunku celów naszych, bowiem osobnik podniecony traci rozsądek i łatwo poddaje się nakazom. Głupcy, którzy będą myśleli, że powtarzają zdanie dziennika, reprezentującego ich obóz, powtarzać będą nasze myśli, lub te, które będą dla nas pożądane. Wyobrażając sobie, że kroczą za organem partii swojej, będą szli za sztandarem, który my im wywiesimy.

Chcąc skierować odpowiednio do tego milicję gazeto­wą musimy całą sprawę zorganizować ze szczególną dba­łością. Pod nazwą centralnego wydziału prasowego stwo­rzymy zebrania literackie, na których agenci nasi będą niepostrzeżenie rzucali hasła i dawali sygnały. Sprzeciwiając się, zawsze powierzchownie, naszym poczynaniom, bez dotykania jednak ich istoty, organy nasze będą prowadziły polemikę bezwartościową z dziennikami urzędowymi jedy­nie w tym celu, aby dać nam przyczynę do wypowiedzenia się więcej szczegółowo, niż to mogliśmy uskutecznić w pier­wiastkowych oświadczeniach urzędowych. Rzecz prosta, iż będzie to z pożytkiem dla nas.

Napaści na nas spowodują jeszcze i to, że poddani upewnią się co do zupełnej swobody gadania, nasi zaś agenci będą mieli podstawy do twierdzenia, że dzienniki, występujące przeciwko nam, zajmują się czczą paplaniną bowiem nie są zdolne znaleźć istotnych przyczyn do rzeczo­wego obalenia treści rozporządzeń naszych.

Podobne, niedostrzegalne dla uwagi społecznej, nie­mniej jednak pewne, zarządzenia w sposób najpewniejszy skierują zaufanie w stronę rządu naszego.

Dzięki zarządzeniom tym będziemy w zakresie spraw politycznych, w miarę potrzeby pobudzali lub uspokajali umysły, przekonywali lub dezorientowali, przez drukowanie to prawdy, to znów kłamstw, to pewnych danych — to znów przeczenia im, odpowiednio do tego, czy przyjęto je dobrze, czy też źle. Zawsze jednak będziemy ostrożnie badali grunt, zanim uczynimy krok. Będziemy odnosili nad przeciwnikami naszymi pewne zwycięstwa, bowiem tamci nie będą rozporządzali organami prasy, w których mogliby wypowiedzieć się całkowicie, a to z powodu wymienionych wyżej zarządzeń przeciwko prasie.

Kamienie probiercze, użyte przez nas w prasie trzeciej kategorii, będą w razie potrzeby energicznie niszczone przez urzędówki nasze.

§ 6. Solidarność żydowsko-masońska we współczesnej prasie

Już obecnie, bodajby w formach przestrzeganych przez dziennikarstwo francuskie, istnieje solidarność masońska, wyrażona w haśle: wszystkie organy prasy związane są wzajemnie tajemnicą zawodową. Żaden z członków tej prasy, na kształt augurów starożytnych, nie wyda tajemnicy informacyj swoich, jeżeli nie postanowiono ogłosić ich.

Żaden z dziennikarzy nie zdecyduje się na zdradzenie tajemnicy tej, bowiem żaden z nich nie jest przyjmowany do świata literackiego, o ile nie miał w przeszłości jakiej haniebnej rany. Rany te ujawniono by zaraz, dopóki zaś są ukryte, aureola dziennikarza przyciąga przekonania więk­szości. Tłumy z zapałem kroczą za nim.

§ 7. Obudzenie żądań społecznych na prowincji

Wychowanie nasze dotyczy zwłaszcza prowincji. Ko­nieczne jest, byśmy tam obudzili te pragnienia i dążności, przy pomocy których moglibyśmy w każdej chwili zaatako­wać stolicę, przedstawiając je za niezależne pragnienia i dążności prowincji. Rzecz prosta, iż źródłem my będziemy zawsze. Potrzebne nam to, by niekiedy, dopóki nie posia­damy jeszcze pełni władzy — stolice, bywały oplątane przez prowincjonalną opinię narodu, czyli większości, zorganizo­wanej sztucznie przez agentów naszych. Potrzebne nam to, by stolice w momencie psychologicznym nie potrzebowały nad faktem dokonanym debatować, bodajby już dlatego, że znalazł on uznanie większości prowincjonalnej.

§ 8. Nieomylność nowego ustroju

W okresie nowego ustroju, będącego przejściem do panowania naszego, nie można pozwolić na demaskowa­nie przez prasę nieuczciwości społecznej. Konieczne jest, by myślano, że nowy ustrój zadowolił wszystkich o tyle, że nawet znikła przestępczość. Przejawy przestępczości mogą być znane tylko ofiarom lub świadkom przypadkowym.

Wykład XIII

Potrzeba chleba powszedniego • Kwestie polityczne • Spra­wy przemysłowe • Uciechy, Domy Ludowe, konkursy i sporty • „Prawda jest jedna" • Wielkie problemy (zagadnienia).

§ 1. Potrzeba chleba powszedniego

Potrzeba chleba powszedniego zmusza gojów do mil­czenia i do zostania naszymi uległymi sługami. Agenci spośród nich, przyjęci do naszej pracy, będą w myśl roz­kazów naszych rozpisywali się o tym, co według nas będzie najodpowiedniejsze do ogłoszenia bezpośredniego w doku­mentach urzędowych, my zaś tymczasem, korzystając z podjętej dyskusji, przeprowadzimy zarządzenia pożądane i ofiarujemy je ogółowi, jako fakt dokonany. Nikt nie ośmieli się domagać odwołania rzeczy już przesądzonej, tym więcej, że przedstawimy ją jako ulepszenie. Jednocześ­nie prasa zwróci umysły w kierunku nowych spraw.

§ 2. Kwestie polityczne

Nauczyliśmy wszak ludzi szukania wiecznie czegoś nowego. Do dyskusji nad tymi sprawami nowymi rzucają się bezmózgowi kierownicy losów niezdolni dotychczas pojąć, że nie mają wyobrażenia o tym, do czego się biorą. Kwestie polityki dostępne są wyłącznie dla twórców i kiero­wników jej w ciągu wielu wieków.

Ze wszystkiego tego staje się widoczne, że ubiegając się o zdanie tłumu, ułatwimy bieg nowego mechanizmu.

Możecie zauważyć, że szukamy niejako uznania nie dla czynów, lecz dla słów, wygłoszonych przez nas w danej kwestii. Głosimy stale, że myślą kierowniczą naszych po­czynań jest nadzieja, a nawet pewność służenia dobru powszechnemu.

§ 3. Sprawy przemysłowe

Aby odciągnąć ludzi zbyt niespokojnych od debatowa­nia nad kwestiami politycznymi, rzekomo przeprowadzamy obecnie nowe zagadnienia, a mianowicie — sprawy prze­mysłowe. Niech sobie szaleją na terenie tym. Masy zgadzają się na próżnowanie, na odpoczynek po rzekomej działalno­ści politycznej (której nauczyliśmy ich, aby przy pomocy tego walczyć przeciwko rządom gojów) — jedynie pod warunkiem posiadania nowego zajęcia, zawierającego, jak to im wskazujemy, również treść polityczną.

§ 4. Uciechy, Domy Ludowe, konkursy i sporty

W obawie, że ludzie owi dojdą do jakichś wniosków, odwracamy ich uwagę przy pomocy uciech, zabaw, namięt­ności, Domów Ludowych. Niezadługo przy pośrednictwie prasy zaczniemy ogłaszać konkursy w dziedzinie sztuki, sportu wszelkiego rodzaju: sporty te odwrócą ostatecznie umysły od kwestyj, w których zakresie musielibyśmy walczyć z nimi. Odzwyczaiwszy się stopniowo coraz więcej od myślenia samodzielnego, ludzie zaczną mówić unisono (jednym głosem) z nami, bowiem my jedynie zaczniemy propagować nowe kierunki myśli za pośrednictwem takich, rzecz prosta osób, z którymi o solidaryzowanie się nie możemy być pomawiani.

§ 5. „Prawda jest jedna"

Rola utopistów liberalnych będzie ostatecznie ukoń­czona, kiedy władza nasza zyska uznanie. Do tej chwili przydadzą się nam bardzo. W myśl tego będziemy jeszcze zwracali umysły w kierunku wszelkich fantastycznych wymy­ślonych teoryj, rzekomo nowych i postępowych. Wszak z zupełnym powodzeniem zawróciliśmy postępem bezmóz- gie głowy gojów i nie ma wśród nich ani jednego, rozumie­jącego, że wyraz ten, o ile nie dotyczy wynalazków material­nych, nie ma nic wspólnego z prawdą bo ta jest jedna i nie ma w niej miejsca dla postępu. Postęp jako idea fałszywa, służy do zagmatwania prawdy, by nikt nie znał jej prócz nas, którzy jej strzeżemy.

§ 6. Wielkie problemy (zagadnienia)

Kiedy już obejmiemy władzę, mówcy nasi będą głosili wielkie problematy, które by poruszyły całą ludzkość, w tym celu, by koniec końców uznała nasze dobroczynne rządy. Któż wówczas podejrzewać może, że wszystkie problemy (zagadnienia) owe były przez nas dobrane w myśl planu politycznego, którego nikt nie mógł odgadnąć w ciągu wielu wieków.

Wykład XIV

Religia przyszłości • Metody, przy pomocy których wykazy­wać będziemy gojom dobrodziejstwa naszych rządów • Nie­dostępność poznania naszych tajników religii przyszłości • Pornografia i przyszłość słowa drukowanego

§ 1. Religia przyszłości

Kiedy już zaczniemy królować, istnienie innej religii będzie dla nas niepożądane, poza naszym kultem jedyne­go Bóstwa, z którym losy nas łączą wskutek tego, że jesteśmy narodem wybranym i przez które losy nasze związane są z losami świata. Dlatego też powinniśmy zburzyć wszelkie wierzenia. Jeżeli z tego powodu po­wstaną ateiści współcześni, to jako stopień przejściowy, nie przeszkodzą naszym zamiarom, będą zaś przykładem dla tych pokoleń, które będą słuchały naszych kazań o religii mojżeszowej. Religia ta, będąca systemem trwa­łym i ściśle obmyślonym, doprowadziła do podboju przez nas wszystkich narodów. Podkreślać będziemy również jej prawdę mistyczną, na której, jak to będziemy głosili, polega cała jej siła wychowawcza!

§ 2. Metody, przy pomocy których wykazywać będziemy gojom dobrodziejstwa naszych rządów

L


Przy każdej sposobności będziemy drukowali artyku­ły, w których przeprowadzimy porównanie między po­przednikami a naszymi dobroczynnymi rządami. Laska pokoju, bodajby wymuszonego, uwydatni jeszcze więcej dodatnie strony rządu naszego. Omyłki administracji go­jów będziemy opisywali w barwach najjaskrawszych. Wszczepiwszy taki wstręt do nich, że narody będą wolały pokój w stanie niewoli pańszczyźnianej, niż prawa owej znamienitej wolności, które je tak zmęczyły, że wyczerpały źródła ludzkiego istnienia, będąc eksploatowane przez tłum awanturników, nie wiedzących, co czynią... Bezużyte­czne zmiany rządów, do czego my podbechtywaliśmy

gojów, podkopując gmachy ich państw — do takiego stopnia uprzykszą się narodom, że będą one wolały znosić od nas wszystko, byle tylko nie były narażone na powtórne przeżycie tych samych zaburzeń i przeciwności. My zaś będziemy ze szczególnym naciskiem uwydatniali błędy historyczne rządów gojów, które w ciągu tylu wieków męczyły ludzkość, wskutek braku przenikliwości we wszys­tkim, co dotyczy istotnego dobra. W pogoni za fantastycz­nymi projektami dobra społecznego rządy gojów nie spos­trzegły się, że projekty coraz więcej się psuły, a nie poprawiały stanu stosunków powszechnych, na których gruntuje się życie ludzkie. Cała siła naszych zasad i środ­ków będzie zawarta w tym, że będą przez nas głoszone i komentowane jako kontrast jaskrawy zgangrenowanego dawnego ustroju społecznego.

§ 3. Niedostępność poznania religii przyszłości

Filozofowie nasi będą omawiali wszelkie braki wie­rzeń gojów, lecz nikt nigdy nie będzie krytykował wiary naszej z jej istotnego punktu widzenia, bowiem nikt nie pozna jej gruntownie, prócz ludzi naszych, którzy nigdy nie ośmielą się zdradzić jej tajników.

§ 4. Pornografia i przyszłość słowa drukowanego

W krajach, uważanych za stojące na czele, stworzyli­byśmy literaturę szaloną, brudną, wstrętliwą. Przez czas pewien po objęciu władzy będziemy popierali rozwój tej literatury, by uwypuklić kontrast programów i głosów, które zbiegną z wyżyn naszych. Mędrcy nasi wychowani do kierowania gojami, będą układali mowy, projekty, artyku­ły, przy których pomocy będziemy wpływali na umysły, kierujące je w stronę wybranych przez nas pojęć i nauk.

Wykład XV

Równoczesny przewrót wszechświatowy i bezwzględne tępie­nie spisków i tajnych stowarzyszeń • Przyszłe losy gojów- masonów • Mistyczność władzy • Rozmnażanie lóż wolno- mularskich • Loże masońskie pod zarządem mędrców syjoń­skich • Masoneria — kierownikiem wszystkich tajnych sto­warzyszeń • Po co goje zapisują się do lóż masońskich?

§ 1. Równoczesny przewrót wszechświatowy i bezwzględne tępienie spisków i tajnych stowarzyszeń

Kiedy nareszcie zapanujemy niepodzielnie przy pomo­cy przewrotów państwowych, przygotowanych wszędzie na ten sam dzień po ostatecznym uznaniu nieużyteczności wszystkich rządów istniejących (do chwili tej minie jeszcze czasu niemało, być może — wiek cały) — wówczas po­staramy się, by przeciwko nam nie było spisków. W tym celu bez miłosierdzia będziemy skazywali na śmierć wszys­tkich, którzy z bronią w ręku sprzeciwiać się będą objęciu przez nas panowania.

Utworzenie jakiegokolwiek stowarzyszenia tajnego również będzie karane śmiercią. Istniejące obecnie znamy, bowiem służyły i służą nam. Skasujemy je, członków zaś wyślemy do lądów odległych od Europy.

§ 2. Przyszłe losy gojów-masonów

Podobnie, jak powyżej, postąpimy z tymi gojami, masonami, którzy wiedzą zbyt wiele. Ci, których dla jakich­kolwiek przyczyn ułaskawimy, będą wiecznie lękali się ze­słania. Wydamy prawo, w myśl którego wszyscy byli człon­kowie styowarzyszeń tajnych będą wysłani z Europy, jako środowiska władzy naszej. Decyzje rządu naszego będą ostateczne i bezapelacyjne.

§ 3. Mistyczność władzy

W stowarzyszeniach gojów, gdzie zasialiśmy ziarna nieładu i ciągłych protestów, można przywrócić porządek tylko przy użyciu środków bezwzględnych, dowodzących istnienia niezłomnej władzy. Nie warto zwracać uwagi na ofiary, składane na ołtarzu pomyślności przyszłej. Na osiąg­nięciu pomyślności, chociażby kosztem ofiar, polega obo­wiązek każdej władzy, świadomej, że istnienie jej polega nie na przywilejach, lecz na obowiązkach.

Głównym czynnikiem niewzruszalności władzy jest utrwalenie nimbu potęgi, który można zdobyć jedynie przez wspaniałą niezłomność władzy, która posiadałaby nietykal­ność, wypływającą z przyczyn mistycznych — z wyboru Boskiego. Takim było właśnie do ostatnich czasów samo- władztwo rosyjskie, jedyny poza papiestwem, poważny wróg nasz. Przypomnijcie sobie, że zalana krwią Italia nie tknęła włosa z głowy Sulli, który krew tę wytoczył. Sulla dzięki swojej odwadze stal się bóstwem w oczach narodu, choć znęcał się nad nim. Dzielny powrót Sulli do Rzymu uczynił go nietykalnym. Naród nie tyka człowieka, który zahipnotyzuje go swoim męstwem i silą ducha.

§ 4. Rozmnażanie lóż wolnomularskich

Do chwili, kiedy obejmiemy władzę, będziemy stwarzali i rozmnażali loże wolnomularskie we wszystkich państwach świata. Wciągniemy do lóż tych wszystkich przyszłych i obe­cnych działaczy wybitnych, bowiem loże te będą centralnym punktem informacyjnym i ośrodkiem wpływów.

§ 5. Loże masońskie pod zarządem mędrców syjońskich

Wszystkie loże poddamy jednemu, znanemu tylko przez nas zarządowi, złożonemu z mędrców naszych. Loże będą posiadały przedstawiciela, maskującego ów centralny zarząd masonerii, oraz ogłaszającego hasła i programy. W lożach tych zadzierzgniemy węzeł ze wszystkimi czyn­nikami rewolucyjnymi i wolnomyślnymi. Będą one się składały z przedstawicieli wszystkich klas społecznych. Naj­tajniejsze projekty polityczne będą nam znane i podległe naszemu kierownictwu od chwili powstania. W liczbie człon­ków lóż będą prawie wszyscy agenci policji narodowej i międzynarodowej, bowiem ich współpraca jest dla nas niezbędna. Policja ma możność nie tylko załatwiania się po swojemu z opornymi, lecz również i ukrywania dziel na­szych, stwarzania przyczyn do niezadowoleń itd.

§ 6. Masoneria kierownikiem wszystkich tajnych stowarzyszeń

Do stowarzyszeń tajnych zapisują się zwykle najchę­tniej aferzyści, karierowicze i w ogóle ludzie po większej części lekkomyślni, z którymi prowadzenie interesów nie będzie dla nas trudne. Oni będą wprowadzali w ruch mechanizm maszyny, wymyślonej przez nas. Jeżeli w świe­cie tym powstanie zamęt, będzie to znaczyło, że po­trzebowaliśmy go zamącić, a zbyt wielka solidarność jego rozprzęgła się. Jeżeli zaś w łonie świata tego powstanie spisek, to na czele nie będzie stał nikt inny, jak tylko najprawowierniejszy ze sług naszych. Jest to naturalne, że my, nie zaś kto inny, będziemy kierowali sprawami i czynnościami masonerii, ponieważ wiemy, dokąd pro­wadzimy, znamy cel ostateczny każdego działania; gdzie zaś nie wiedzą, nawet nie znają wyników bezpośrednich, obchodzi ich zwykle tylko chwilowe zadowolenie ambicji przy wykonywaniu projektów. Nie wiedzą o tym, że sam projekt nie powstał z ich inicjatywy, lecz dzięki poddaniu przez nas myśli odpowiedniej.

§ 7. Po co goje zapisują się do lóż masońskich?

Goje zapisują się do lóż, jedni — powodowani cieka­wością lub też nadzieją dobrania się tą drogą do pieroga społecznego, inni zaś, aby uzyskać możność wypowiedzenia publicznego swoich nieziszczalnych i bezpodstawnych ma­rzeń; ci pragną oklasków i emocji, która daje powodzenie, a której im nie szczędzimy. Nie wzbraniamy im tego powo­dzenia, by korzyści z powstałej na tym tle zarozumiałości i przekonania o wartości własnej dla nas, Żydów, jak najlepiej wyzyskać. Przy pomocy tych czynników ludzie niepostrzeżenie przejmą się nakazami naszymi, nie strzegąc się ich w przekonaniu, że nieomylność wytwarza myśli własne, ale cudzych nie przejmuje.

§ 8. Psychologia gojów

Nie wyobrażacie sobie nawet, jak łatwo najrozumniej- szych gojów doprowadzić do naiwności nieświadomej, o ile przekonani są o wartości własnej, a jednocześnie jak łatwo przy pomocy najmniejszego niepowodzenia, bodajby braku oklasków, pozbawić ich pewności siebie i doprowadzić do zupełnej uległości, byle tylko zapewnić im nowe powodze­nie. O ile nasi lekceważą powodzenie, byle przeprowadzić plan dany, o tyle goje gotowi są zaniedbać wszelkie plany dla chwilowego powodzenia.

Psychologia powyższa gojów ułatwia nam znacznie zadanie kierowania nimi. Dzięki nam wsiedli na konika marzeń o pochłonięciu indywidualności ludzkiej przez jed­nostkę symboliczną kolektywizmu. Nie pojęli jeszcze i nie pojmą nigdy myśli, że „kolektywizm" stanowi jawne po­gwałcenie praw najważniejszych natury, która od początku świata tworzyła jednostki nie podobne do innych, mając na celu właśnie indywidualność. Jeżeli byliśmy zdolni dopro­wadzić ich do takiego szalonego zaślepienia, czy nie dowo­dzi to z zadziwiającą wyrazistością, do jakiego stopnia umysł gojów nie jest po ludzku rozwinięty w porównaniu z umys­łem naszym! Okoliczność ta jest dla nas główną gwarancją powodzenia.

§ 9 Celowość ofiar

Do jakiego stopnia sięgała przenikliwość naszych męd­rców w starożytności! Twierdzili oni, że dla dopięcia celu poważnego nie należy cofać się przed użyciem pewnych środków, lub liczyć ofiar składanych, aby osiągnąć cel. My nie liczymy ofiar spośród nasienia bydlęcego — gojów, choć złożyliśmy ofiarę i z wielu naszych, lecz za to w zamian stworzyliśmy dla naszych taką sytuację na świecie, o jakiej nawet nie mogli marzyć. Stosunkowo nieliczne ofiary spoś­ród nas ochroniły od zguby narodowość naszą.

§ 10. Egzekucje nad masonami

Śmierć jest nieuniknionym końcem każdego życia. Lepiej jest przyspieszyć koniec tych, którzy przeszkadzają naszej sprawie, niż nas, którzy jesteśmy jej twórcami.

Masonów będziemy tracili w taki sposób, że nikt, prócz braci, nie będzie się mógł domyśleć, nawet same ofiary; wszystkie one umierają w chwili, kiedy zachodzi potrzeba tego, na pozór wskutek chorób normalnych. Wiedząc o tym, nawet bracia nie ośmielają się protestować. Stosując środki podobne, wyrwaliśmy z masoństwa wszelki zarodek protestu przeciwko zarządzeniom naszym. Głosząc gojom liberalizm, jednocześnie trzymamy naród nasz i agentów w ryzach bezwzględnego posłuszeństwa.

§ 11. Upadek powagi praw i władzy

Pod wpływem naszym wykonanie praw gojów spadło do minimum. Powaga jest zachwiana przez komentowanie wolnomyślne, wprowadzone przez nas do tej sfery. W naj­ważniejszych sprawach politycznych i zasadniczych, sądy wydają wyroki w myśl wskazań naszych, widzą sprawy w takim świetle, jakim je zabarwiamy dla administracji gojów, rzecz prosta, przez osoby podstawione, z którymi na pozór nie mamy nic wspólnego, oraz przy pomocy opinii gazet i innych środków. Nawet senatorowie i przedstawicie­le wyższej administracji korzystają z rad naszych. Zwierzęcy par excellence umysł gojów niezdolny jest do analizy i obsberwacji, tym więcej zaś nie może przewidzieć, co ma na celu odpowiednie postanowienie danej sprawy.

§ 12. Naród wybrany

W tej różnicy co do zdolności myślenia dają się łatwo upatrzeć cechy człowieczeństwa, oraz tego, że jesteśmy narodem wybranym. To odróżnia nasz umysł od instynk­townego, zwierzęcego umysłu gojów, którzy widzą, lecz niezdolni są przewidzieć, lub dokonać wynalazku (z wyjąt­kiem wynalazków materialnych). Z powyższego jasne się staje, że natura sama przeznaczyła dla nas kierownictwo i rządy świata.

§ 13. Zwięzłość i jasność praw w państwie syjońskim

Kiedy przyjdzie okres naszych rządów jawnych, oraz zaznaczenia ich dobroczynnego wpływu, wtedy przerobimy wszystkie prawodawstwa. Prawa przez nas utworzone będą zwięzłe, jasne, niewzruszone i bez wszelkich komentarzy, toteż każdy będzie w stanie poznać je gruntownie. Zasad­niczym rysem będzie posłuszeństwo dla zwierzchności, do­prowadzane do stopnia najwyższego. Wówczas znikną wszelkie nadużycia wskutek odpowiedzialności wszystkich bez wyjątku wobec władzy przedstawiciela wyższych sfer rządzących.

§ 14. Środki przeciwko nadużyciom władzy

Nadużycia władz, stojących niżej od tej instancji ostat­niej, będą karane z taką bezwzględnością, że każdy straci chęć do eksperymentów w tym rodzaju. Będziemy skrzętnie badali każde działanie administracji, od której zależny jest bieg maszyny państwowej, bowiem demoralizacja administ­racji powoduje demoralizację ogólną. Ani jeden fakt po­gwałcenia prawa, ani nadużycia władzy nie pozostanie bez przykładnej kary.

§ 15. Surowość kar w państwie syjońskim

Ukrywanie wykroczeń, solidarna pobłażliwość między osobami pracującymi w administracji — wszystko to zniknie wobec pierwszych przykładów wymierzania surowych kar celowych za najmniejsze zachwianie jej powagi dla zysku osobistego. Delikwent, ukarany nawet nieproporcjonalnie w stosunku do winy, będzie niejako żołnierzem, ginącym na posterunku administracyjnym, w imię pożytku dla władzy, zasad i prawa, które nie dopuszczają przejścia z drogi społecznej na osobistą ludzi, kierujących rydwanem społe­cznym. Na przykład sędziowie nasi będą wiedzieli, że prag­nąc pochwalić się nierozsądnym miłosierdziem, gwałcą przepisy sprawiedliwości, stworzone w celu poprawy ludzi przy pomocy kar za przestępstwa, nie zaś dla manifes­towania zalet duchowych sędziego. Przejawianie zalet tych jest zupełnie odpowiednie w życiu prywatnym, lecz nie na gruncie społecznym, stanowiącym podstawę wychowawczą dla ludzi.

§ 16. Wiek prekluzyjny (ostateczny) sędziów

Nasz personel sądowy będzie pracował nie dłużej, jak do lat 55, po pierwsze dlatego, że starcy z większym uporem obstają przy powziętym z góry zdaniu, trudniej poddając się rozporządzeniom nowym, po drugie zaś dla­tego, że da nam to możność osiągnięcia łatwości w przeno­szeniu personelu, który z tym mniejszą trudnością ugnie się pod naciskiem naszym: kto zechce pozostać na zajmowa­nym stanowisku, będzie musiał być ślepo posłuszny, żeby zasłużyć na to.

§ 17. Sędziowie w państwie syjońskim

Sędziowie nasi wybierani będą spośród takich ludzi, którzy będą dobrze wiedzieli, że zadaniem ich jest karanie i stosowanie prawa, nie zaś marzenie o przejawianiu libera­lizmu kosztem państwowego planu wychowawczego, jak to sobie obecnie wyobrażają goje. Przenoszenie sędziów po­woduje prócz tego zmniejszenie solidarności zbiorowej kolegów i przykuje wszystkich do interesów państwa, od którego będzie ich los zależał. Młode pokolenie sędziów będzie wychowywane w poglądach, że niedopuszczalne są nadużycia podobne, które by mogły zepsuć porządek usta­lony we wzajemnych stosunkach poddanych.

§ 18. Następstwa liberalizmu sędziów i władzy gojów

Obecni sędziowie gojów pobłażliwi są dla wszystkich przestępstw, nie mając bowiem właściwego poglądu na obowiązki swoje, a to dlatego, że władcy obecni, mianując sędziów, nie troszczą się o wpojenie w nich poczucia obowiązku i zrozumienia zadań. Podobnie, jak zwierzęta wypuszczają potomstwo swe po zdobycz — goje rozdają poddanym swoim stanowiska zyskowne, nie myśląc nawet wyjaśnić im, po co utworzono dane stanowisko. Z tej przyczyny rządy gojów burzone są przez ich własne siły, przez działanie ich własnej administracji.

Niechże dla rządu naszego będzie jeszcze jedną lekcją ten przykład, do jakich wyników doprowadzają działania podobne.

§ 19. Bezwzględna walka z wolnomyślnością

Wykorzenimy wolnomyślność ze wszystkich ważnych stanowisk strategicznych w rządzie naszym, od których zależy wychowanie ludzi, podległych naszemu ustrojowi społecznemu. Stanowiska takie zajmowane będą jedynie przez osoby wykształcone przez nas w kierunku zarządzania administracyjnego. Na ewentualny zarzut, że dymisje sta­rych urzędników obciążą znacznie skarb, można odpowie­dzieć, że po pierwsze w zamian utraconej posady, będą otrzymywali inną, prywatną, przygotowaną dla nich wcześ­niej, po drugie zaś przypomnę, że w naszym posiadaniu będą pieniądze całego świata, a więc rząd nasz nie ma przyczyn liczenia się z kosztami.

§ 20. Absolutyzm Judy

Absolutyzm nasz będzie pod każdym względem kon­sekwentny, toteż wola nasza w każdej jej decyzji będzie szanowana i wykonywana bezwzględnie: wola ta będzie ignorowała wszelkie szemranie, wszelkie niezadowolenie, tępiąc każdy ich przejaw czynny przy pomocy przykład­nych kar.

§ 21. Prawo kasacji

Zniesiemy prawo kasacji, pozostawiając w wyłącznym naszym rozporządzeniu, a właściwie przekazując je władcy, bowiem nie powinniśmy pozwolić na to, by w umysłach mogło powstać przypuszczenie, że mianowani przez nas sędziowie mogli wydać wyrok błędny. Gdyby coś podob­nego zaszło, wówczas sami skasujemy wyrok, ukarawszy jednocześnie sędziego za niepojmowanie obowiązków — tak przykładnie, że wypadek podobny nie powtórzy się więcej. Powtarzam, że będziemy przecież wiedzieli o każ­dym kroku naszej administracji, którą trzeba tylko pilnować, żeby naród byl z nas zadowolony, ma on bowiem prawo wymagania od dobrego rządu również dobrego urzędnika.

§ 22. Patriarchalny rodzaj władzy syjońskiego władcy

Rząd nasz będzie miał charakter patriarchalnej opieki ojcowskiej ze strony naszego władcy. Naród nasz i poddani będą go uważali za ojca, dbałego o każdą czynność, o każdy przejaw stosunku wzajemnego poddanych, oraz ich stosunku do władcy. Wówczas w takim stopniu przejmą się myślą, że niemożliwe jest obejść się bez takiego kierow­nictwa i opieki, o ile się chce żyć w spokoju, iż uznają samowładztwo naszego władcy z czcią, zbliżoną do ubóst­wiania, zwłaszcza, kiedy się przekonają, że władza funkc- jonariuszów naszych nie zastępuje jego władzy, bowiem jest tylko ślepym jej wykonaniem. Będą zadowoleni, że uregu­lowaliśmy wszystko w ich życiu, jak to robią rodzice rozsą­dni, pragnący, wychować dzieci w zasadach posłuszeństwa i obowiązku. Wszak narody w stosunku do tajników polityki naszej są wiecznie dziećmi. To samo i ich rządy.

§ 23. Prawo silniejszego — jedynym prawem w państwie syjońskim

Widzicie z powyższego, że despotyzm nasz ugruntowany będzie na prawie i obowiązku: zmuszanie do spełnienia obowiązku jest atrybucją rządu, będącego ojcem dla podda­nych. Rząd ma po swojej stronie prawo silniejszego, aby korzystać z tego prawa do skierowania ludzkości w stronę ustroju określonego i naturalnego, czyli w stronę posłuszeńst­wa. Wszystko na świecie jest posłuszne, jeżeli nie ludziom, to okolicznościom, albo naturze własnej, lecz w każdym razie czemuś silniejszemu. Bądźmy zatem tym czymś silniejszym w imię dobra. Obowiązani jesteśmy bez wahania poświęcać jednostki, gwałcące porządek ustalony, bowiem w przykład­nym karaniu zła spoczywa doniosłe zadanie wychowawcze.

§ 24. Król izraelski — patriarchą świata

Kiedy król izraelski wdzieje na swoje święte czoło koronę, zaofiarowaną mu przez Europę, z tą chwilą stanie się patriarchą świata. Ofiary niezbędne, złożone dla niego, z powodu swej celowości nigdy nie dorównają liczbie ofiar, złożonych w ciągu wieków przez manię wielkości, zawartą w konkurencji rządów gojów. Król nasz będzie nieustannie obcował z narodem, wygłaszając dla niego z trybuny prze­mówienia, które fama rozniesie natychmiast po całym świecie.

Wykład XVI

Całkowite zniesienie autonomii (samorządu) uniwersytetów

§ 1. Całkowite zniesienie autonomii (samorządu) uniwersytetów

Aby zniszczyć wszelkie siły zbiorowe, oprócz naszej, unieszkodliwimy pierwszy stopień zbiorowości, czyli uniwer­sytety, przekształciwszy je w kierunku nowym. Dyrekcja ich i profesorowie będą przygotowani do zawodu swego przy pomocy tajnych szczegółowych programów działania, od których nie będą mogli odstępować bezkarnie. Profesoro­wie będą mianowani ze szczególną oględnością i w zupeł­ności zależni od rządu.

§ 2. Nauka prawa państwowego i spraw politycznych dla grona wybranych!

Z programów wykładów uniwersyteckich wykluczamy prawo państwowe, zarówno jak i wszystko, co dotyczy spraw politycznych. Nauki te będą wykładane niewielu dziesiątkom osób, wybranych z liczby wtajemniczonych, dzięki wybitnym zdolnościom. Uniwersytety nie powinny wypuszczać ze swoich murów młokosów, smażących plany konstytucji, jakby komedie, albo tragedie, i zajmujących się sprawami politycznymi, o których nawet ojcowie ich nie mieli nigdy najmniejszego pojęcia.

Niewłaściwie skierowane wtajemniczenie znacznej licz­by osób w sprawy polityczne wytwarza utopistów i złych poddanych, jak to sami możecie sprawdzić na przykładzie ogólnego wychowania gojów w tym kierunku. Dla nas było konieczne wprowadzenie do ich wychowania tych wszyst­kich zasad, które tak świetnie poderwały ich ustrój. Kiedy obejmiemy władzę, wówczas usuniemy z wychowania wsze­lkie przedmioty, wywołujące zamęt i uczynimy z młodzieży posłuszne dzieci władzy.

§ 3. Zastąpienie klasycyzmu

Klasycyzm, oraz wszelkie studia nad historią starożyt­ną, zawierającą więcej złych, niż dobrych przykładów, za­stąpimy przez studia nad programem przyszłości. Wykreś­limy z pamięci ludzi wszystkie fakty z wieków minionych, niepożądane dla nas, pozostawiając tylko te, które uwydat­niają wszelkie omyłki rządów gojów. Nauka życia praktycz­nego, ustroju obowiązującego, stosunków wzajemnych między ludźmi, unikania złych przykładów egoistycznych, siejących zarazę zła, oraz wszelkie podobne kwestie o cha­rakterze wychowawczym, będą stały na czele programu wykładów, ułożonego według specjalnego planu dla stanu każdego. Nauczanie w każdym razie nie będzie uogólniane. Podobne postawienie sprawy jest szczególnie ważne.

§ 4. Wychowanie stanów

Każdy stan społeczny winien być wychowany w ścisłym rozgraniczeniu odpowiednio do pracy i przeznaczenia. Ge­niusze przypadkowe zawsze umiały i będą umiały wślizgnąć się do innych stanów. Zupełnym szaleństwem byłoby dla tych wypadków nielicznych pozwalać wchodzić do szere­gów cudzym ludziom bez zdolności, odbierając stanowiska osobom odpowiednim z pochodzenia i zajęcia. Wiecie sami, jakie to dało wyniki gojom, którzy dopuszczali do podobnie jaskrawego nonsensu.

§ 5. Sławienie panującego władcy syjońskiego

Chcąc, żeby władca zajął pewne miejsce w sercach i umysłach poddanych, należy w czasie działalności jego prowadzić w szkołach i na placach publicznych wykłady z pouczaniem o pożytkach działalności jego, znaczeniu wszystkich dobroczynnych zapoczątkowaniach.

§ 6. Kasacja wolnego nauczania

Skasujemy wszelkie nauczanie wolne. Młodzież ucząca się będzie miała prawo zbierania się wraz z rodzicami w zakładach naukowych niby w klubach. W czasie zebrań tych w dni świąteczne profesorowie będą miewali odczyty, rzekomo wolne, na temat stosunków ludzkich, o zasadach.

§ 7. Zamach na niepodległość myśli gojów

Wiedząc, dzięki doświadczeniu wielu wieków, że ludzie żyją i powodują się ideami, że idee te są wchłaniane za pośrednictwem wychowania, dawanego z jednakowym po­wodzeniem ludziom wszelkiego wieku, przy użyciu, rzecz prosta, odmiennych systemów — połkniemy i skonfiskuje­my na korzyść naszą ostatnie przejawy niepodległości myśli, które już od dawna zwracamy w kierunku potrzebnych nam spraw i idei.

§ 8. Nauka poglądowa

System ukrócenia myśli jest już czynny w formie tak zwanego systemu nauki poglądowej, mającej zamienić go­jów w bezmyślne, ulegle zwierzęta, potrzebujące metody poglądowej, by nauczyć się czegoś. Jeden z najlepszych agentów naszych we Francji, mianowicie Bourgeois, ogłosił już nowy program wychowania poglądowego.

Wykład XVII

Adwokatura • Dyskredytowanie (psucie opinii) kleru gojów

§ 1. Adwokatura

Adwokatura wytwarza ludzi zimnych, okrutnych, upar­tych, pozbawionych zasad, zajmujących zawsze stanowisko bezosobowe, czysto legalne. Przyzwyczajeni do traktowania wszystkiego z punktu widzenia korzyści dla obrony, nie zaś z punktu dobra społecznego jej wyników — zwykle nie odmawiają podjęcia się żadnej obrony, domagają się za wszelką cenę uniewinnienia, czepiając się drobnych krucz­ków jurysprudencji, i w ten sposób demoralizują sąd. Dlatego też zawód ten ściśniemy w wąskich ramkach, które sprowadzą go do sfery urzędniczo-wykonawczej. Adwokaci zarówno jak i sędziowie, będą pozbawieni prawa porozu­miewania się ze stronami, otrzymując sprawy jedynie od władz sądowych, badając je tylko na zasadzie podań i do­wodów, broniąc klientów swoich na zasadzie faktów, usta­lonych przez badanie sądowe.

Honorarium otrzymywać będą bez względu na zalety obrony. — Będą to zwykli referenci spraw na rzecz sprawie­dliwości, stanowiący przeciwwagę dla prokuratorów, którzy będą referentami na rzecz oskarżenia: skróci to procedurę sądową. W ten sposób wprowadzona będzie obrona uczci­wa, bezstronna, nie dla zysków, lecz z przekonania. Położy to kres praktykowanemu obecnie przekupywaniu kolegów obrońców, oraz ich porozumieniu się, by tylko ten, kto zapłaci, wygrywał sprawy.

§ 2. Dyskredytowanie (psucie opinii) kleru gojów

Postaraliśmy się już zdyskredytować duchowieństwo gojów i w ten sposób uniemożliwić posłannictwo jego, które obecnie mogłoby nam bardzo przeszkadzać. Wpływy duchowieństwa maleją z dniem każdym.

§ 3. Wolność sumienia

Wolność sumienia jest teraz głoszona wszędzie, a więc lata jedynie dzielą nas od chwili zupełnego upadku chrześcijaństwa. Z innymi wyznaniami damy sobie radę jeszcze łatwiej, lecz mówić o tym byłoby przedwcześnie. Klerykalizm i klerykałów ujmiemy w takie karby, żeby ich wpływy zwróciły się w kierunku odwrotnym do ich ruchu poprzedniego.

§ 4. Plany syjońskie odnośnie dworu papieskiego

Kiedy nadejdzie chwila ostatecznego zniszczenia dworu papieskiego, wówczas palec niewidzialnej ręki wskaże narodom w stronę dworu tego, kiedy zaś narody rzucą się tam, wystąpimy w charakterze obrońców jego, by nie dopuścić do znacznego upuszczenia krwi. Przy pomo­cy dywersji tej wedrzemy się do wnętrza tego dworu, którego nie opuścimy, nie zniszczywszy uprzednio całej jego siły.

§ 5. Król żydowski — papieżem, patriarchą świata

Król żydowski będzie rzeczywistym papieżem całego świata, patriarchą Kościoła międzynarodowego.

§ 6. Sposoby walki z istniejącym Kościołem

Dopóki nie wychowamy młodzieży w zasadach no­wych wiar przejściowych, a następnie — naszej, nie za­czepimy jawnie Kościoła istniejącego, który będziemy zwal­czali przez krytykę, wywołującą schizmy.

§ 7. Zadania syjońskiej prasy współczesnej

Nasza prasa współczesna w ogóle będzie piętnowała sprawy państwowe, religijne, brak zdolności gojów, wszyst­ko to, w wyrażeniach pogardliwych, żeby na wszelki sposób poniżyć ich tak, jak to umie zrobić tylko nasze genialne plemię.

§ 8. Policja w państwie syjońskim

Państwo nasze będzie apologią bożka Wisznu, stano­wiącego wcielenie tego państwa: w stu dłoniach naszych dzierżyć będziemy sprężyny maszyny społecznej. Będziemy wiedzieli o wszystkim bez pomocy policji urzędowej, która w formie, opracowanej przez nas dla gojów, przeszkadza rządom wiedzieć wiele rzeczy. Zgodnie z programem na­szym trzecia część poddanych naszych będzie śledziła po­zostałe części w poczuciu obowiązku w myśl zasady służenia dobrowolnego państwu. W czasach tych zajęcie szpiega i denuncjanta nie będzie hańbiło. Przeciwnie nawet — bę­dzie chwalebne, lecz denuncjacje bezpodstawne będą suro­wo karane, by zapobiec szerzeniu się nadużyć w tym kierunku. Agenci nasi będą należeć zarówno do wyższych, jak i do niższych klas społecznych.

Będą tu również wydawcy, drukarze, księgarze, su­biekci, robotnicy, stangreci, lokaje itd. Policja podobna nieprawna, nieupoważniona do jakiejkolwiek samowoli, a więc pozbawiona władzy, będzie tylko świadczyła i denun- cjowała. Kontrola jej doniesień, oraz ewentualne areszty będą zależne od grupy odpowiedzialnej kontrolerów do spraw policji. Aresztowań będzie dokonywał korpus żandar­merii oraz policja miejska. Osoba, która nie zawiadomi o czymś widzianym lub słyszanym z zakresu kwestyj polity­cznych, będzie pociągana do odpowiedzialności za ukrywa­nie przestępstwa, o ile da się to udowodnić.

§ 9. Szpiegostwo na wzór szpiegostwa kahalnego

Podobnie jak dziś bracia nasi pod odpowiedzialnoś­cią osobistą obowiązani są denuncjować przed kahałem odstępców, lub osoby działającej przeciwko niemu, — tak samo w naszym państwie wszechświatowym wszystkich naszych poddanych obowiązywać będzie przestrzeganie słu­żenia państwu w tym kierunku.

§ 10. Nadużycie władzy

Organizacja taka wypleni nadużycie władzy, dokony­wane przy pomocy siły, przekupstwa, słowem to, co poprze­dnio wprowadzaliśmy do obyczajów gojów przy pomocy rad i teoryj praw nadczłowieczeństwa. Lecz czyż inaczej moglibyśmy osiągnąć zwiększenie przyczyn nieładu w ich administracji?

W liczbie środków odnośnych, jednym z najważniej­szych są agenci, służący do przywrócenia porządku, a po­siadający możność przejawiania i rozwijania w tej działalno­ści samowoli, przede wszystkim zaś łapownictwa.

Wykład XVIII

Środki ochronne dla władzy syjońskiej • Nadzór nad spis­kowcami • Jawność środków obrony — zgubą dla tejże władzy • Ochrona króla żydowskiego • Mistyczna powaga władzy • Aresztowania za najmniejszym podejrzeniem.

§ 1. Środki ochronne dla władzy syjońskiej

Jeżeli będziemy potrzebowali zastosować wzmocnio­ne środki ochronne (najstraszniejsza trucizna dla powagi władzy), urządzimy wówczas symulowane zaburzenia, lub wybuch niezadowolenia, wyrażanego przez mówców uzdol­nionych, do których przyłączą się zaraz współmyślący. Da nam to powód do rewizji ze strony sług naszych, pracują­cych w policji gojów.

§ 2. Nadzór nad spiskowcami

Ponieważ większość spiskowców działa z miłości dla sztuki, z zamiłowania do gadulstwa, nie będziemy niepokoili ich przed rozpoczęciem działań z ich strony, lecz tylko wprowadzimy do ich sfery elementy obserwacyjne. Należy pamiętać, że powaga władzy maleje przez wykrywanie częstych spisków: jest to niejako przyznaniem się do bezsil­ności, lub co jeszcze gorsze, do niesłuszności własnej.

§ 3. Jawność środków obrony władzy — zgubą dla tejże władzy

Wiadomo wam, że zniszczyliśmy powagę panujących przez ciągłe zamachy, dokonywane przez agentów naszych, będących ślepymi baranami w naszym stadzie. Wystarcza kilka zdań liberalnych, by skłonić ich do popełnienia zbro­dni, byle tylko posiadała ona zabarwienie polityczne. Zmu­simy panujących do przyznania się do bezsilności przez ogłaszanie jawnych środków ochrony i w ten sposób znisz­czymy powagę władzy.

§ 4. Ochrona króla żydowskiego

Władca nasz będzie strzeżony przez niewidoczną straż, bowiem nie dopuścimy do tego, by powstało przypuszczenie, że istnieje przeciwko niemu spisek, z którym nie będąc zdolny walczyć, musi się przed nim chować. Gdybyśmy dopuścili do istnienia takiego przypuszczenia, jak to robili i robią goje, — tym samym podpisalibyśmy wyrok, jeżeli nie na niego samego, to na dynastię jego w przyszłości niedalekiej.

Wedle ściśle zachowywanych pozorów władca nasz będzie używał władzy swej tylko dla dobra narodu, nigdy zaś dla celów własnych lub dynastycznych. Toteż dzięki zachowaniu podobnego decorum, władza jego będzie strze­żona przez samych poddanych, którzy będą ją ubóstwiali, świadomi, że z nią związana jest pomyślność każdego obywatela państwa, bowiem od władzy tej zależy porządek ustroju społecznego. Strzec władcę jawnie, to znaczy uznać słabość organizacji jego siły.

Władca nasz w czasie wystąpień publicznych będzie zawsze otoczony tłumem jakoby ciekawych mężczyzn i ko­biet, którzy zajmą pierwsze szeregi koło niego na pozór wypadkowo i będą rzekomo przez poszanowanie ładu wstrzymywali szeregi następne. Będzie to przykładem po­wściągliwości i dla innych. Jeżeli w tłumie znajdzie się petent, usiłujący podać prośbę, przedzierając się przez szeregi, wówczas pierwsze z nich winny przejąć prośbę i w oczach petenta podać ją władcy, aby wszyscy wiedzieli, że prośba dosięgła celu, a więc istnieje kontrola ze strony samego władcy. Aureola władzy wymaga dla swego ist­nienia, by naród mógł mówić: „gdyby o tym król wiedział!", albo „król o tym wie".

§ 5. Mistyczna powaga władzy

Z chwilą utworzenia ochrony urzędowej znika powaga mistyczna władzy. Każdy, posiadający pewną dozę śmiało­ści, uważa się za jej gospodarza. Wywrotowiec zyskuje świadomość swojej siły i czeka momentu odpowiedniego do wykonania zamachu na władzę. Gojom głosiliśmy coś wręcz przeciwnego, ale widzimy też przykłady, do czego doprowadziły środki ochrony jawnej.

§ 6. Aresztowania za najmniejszym podejrzeniem

Przestępcy będą u nas aresztowani przy pierwszym, o tyle o ile, uzasadnionym podejrzeniu: nie należy w obawie popełnienia ewentualnej pomyłki dawać możność ucieczki osobom podejrzanym o przestępstwo polityczne, za które karać będziemy istotnie bez litości. Jeżeli do pewnego stopnia dopuszczalne jest badanie pobudek w wykrocze­niach zwykłych, to — nie będzie uniewinnienia dla osób, zajmujących się kwestiami, których nikt, prócz rządu, nie rozumie. Zresztą nawet nie wszystkie rządy znają się na prawdziwej polityce.

Wykład XIX

Prawo składania próśb i projektów • Intrygi • Sposób sądze­nia przestępstw politycznych • Cel sławienia przestępstw politycznych

§ 1. Prawo składania próśb i projektów

Nie pozwalając na samodzielne zajmowanie się polity­ką, będziemy natomiast popierali wszelkie podania i pety­cje, podające do uznania rządu różne projekty polepszenia bytu narodu; ujawni to nam braki, lub kaprysy naszych poddanych, na które będziemy odpowiadali wykonaniem, lub uzasadnionym odrzuceniem, które uwidoczni krótko­wzroczność osoby, mylnie rozumującej.

§ 2. Intrygi

Intrygi nie są czymś innym, jak szczekaniem pieska na słonia. W oczach rządu dobrze zorganizowanego pod względem społecznym, nie zaś policyjnym, piesek szczeka na słonia, nie uświadamiając sobie jego siły i powagi. Wystarcza na przykładzie wybitnym okazać doniosłość tych dwu czynników — a wkrótce pieski przestaną szczekać. Będą nawet kręciły ogonami na widok słonia.

§ 3. Sposób sądzenia przestępstw politycznych

Chcąc przestępców politycznych pozbawić nimbu dzie­lności, będziemy ich sadzali na ławie oskarżonych obok złodziejów, zabójców oraz innych brudnych i wstrętnych przestępców. Wówczas w umysłach ogółu zjednoczy się pojęcie takich przestępstw politycznych.

§ 4. Cel sławienia przestępstw politycznych

Usiłowaliśmy i, o ile mi się zdaje, osiągnęliśmy to, że goje nie odgadli takiego sposobu walki z intrygami. W tym celu w prasie i przemówieniach, a pośrednio w rozsądnie ułożonych podręcznikach historii, reklamowaliśmy męczęń- stwo przestępców politycznych, poniesione za ideę pomyśl­ności powszechnej. Reklama ta powiększyła szeregi wolno- myślnych i znęciła tysiące gojów do szeregów naszego inwentarza żywego.

Wykład XX

Program finansowy • Podatek postępowy • Pobory po­stępowe w markach • Kasa funduszów państwa • Papiery procentowe i zastój w obrocie • Sprawdzanie finansowe i kontrola kas państwowych • Zniesienie reprezentacji • Za­stój kapitałów • Emisja pieniędzy • Waluta złota • Waluta oparta na wartości siły roboczej • Budżet w państwie syjoń­skim • Pożyczki państwowe • Serie papierów jednoprocen- towych • Papiery przemysłowe w państwie syjońskim • Władcy gojów, faworyci i agenci syjońscy.

§ 1. Program finansowy

Dziś zajmiemy się programem finansowym, który umieściłem na końcu referatu mego jako najtrudniejszy, ostateczny i zdecydowany punkt planów naszych. Zaczyna­jąc referat, przypominam wam to, co wzmiankowałem wcześniej, że o wyniku ogólnym działań naszych decyduje sprawa cyfr.

Z chwilą objęcia władzy rząd nasz samowładczy będzie unikał, w myśl zasady samozachowawczej, zbyt wielkiego obciążenia mas podatkami, nie zapominając o swej roli ojca i opiekuna, ponieważ jednak organizacja państwa pociąga znaczne koszty, niezbędne jest posiadać odpowied­nie fundusze. Dlatego też należy ze szczególną skrupulat­nością opracować sprawę równowagi pod tym względem.

§ 2. Podatek postępowy

Rząd nasz, przy którym król będzie miał fikcję legalną posiadania wszystkiego, znajdującego się w państwie (łatwo to wprowadzić w czyn) — ma prawo uciekania się do uprawnionego wycofania wszelkich sum, a to w celu regu­lowania ich obrotu w państwie. Wynika stąd, że pobieranie podatków najlepiej zacząć od podatku postępowego od własności. W ten sposób podatki będą opłacane bez zbyt­niego obciążenia lub rujnowania, jako procent odpowiedni od majątku.

Bogacze winni rozumieć, że obowiązkiem ich jest oddawać część swego nadmiaru na użytek państwa, bowiem państwo to gwarantuje im pewność władania majątkiem pozostałym oraz zyski uczciwe. Mówię — uczci­we, gdyż kontrola nad majątkami uniemożliwiła grabieże uprawnione. Powyższa reforma społeczna musi iść z góry, przyszedł już bowiem na nią czas i niezbędna jest, jako gwarancja pokoju.

Podatek pobierany od nędzarza jest nasieniem rewo­lucji i szkodzi państwu, tracącemu wielkie w pogoni za małym.

Niezależnie od tego podatki, obciążające kapitalis­tów, zmniejszają wprost bogactwa w rękach prywatnych, w których obecnie skoncentrowaliśmy je, jako przeciw­wagę rządowej siły gojów — finansów państwa.

Podatek, zwiększany procentowo w stosunku do ka­pitału, da znacznie większy dochód, niż obecnie podatki osobiste, lub cenzusowe. Są one obecnie z korzyścią dla nas jedynie z tego powodu, że wzniecają wzburzenie umysłów i niezadowolenie między gojami.

Siła, o którą oprze się król nasz, polega na rów­nowadze i gwarancji pokoju: dla utrzymania ich kapita­liści muszą ustąpić coś ze swoich dochodów, aby zapewnić bezpieczeństwo działania maszyny państwowej. Potrze­by państwa winni pokrywać ci, dla których nie jest to ciężarem i ci którzy mają co dać. Środek ten wypleni nienawiść biedaka do bogacza, w którym biedak będzie widział niezbędną podporę finansową państwa, bu­downiczego pomyślności i pokoju, bowiem zrozumie, że bogacze dostarczą środków niezbędnych dla osią­gnięcia tego.

Żeby płatnicy inteligentni nie czuli się zbyt pokrzyw­dzeni przez opłaty nowe, będą otrzymywali dokładne sprawozdania co do dysponowania nimi. Wyjątek w tym względzie będą stanowiły sumy przeznaczone na pokrycie potrzeb tronu i administracji.

Panujący nie będzie posiadał majątku własnego, bo­wiem wszystko, co jest w państwie, stanowi jego własność. W przeciwnym razie powstałaby sprzeczność, posiadanie funduszów osobistych pociągnęłoby za sobą skasowanie prawa do własności powszechnej.

Krewni panującego, prócz następców, utrzymywa­nych kosztem państwa, będą zajmowali stanowiska urzęd­ników państwowych, lub pracowali, aby zyskać prawo własności; przywileje krwi królewskiej nie powinny służyć do rozkradania skarbu państwa.

§ 3. Pobory postępowe w markach

Akty kupna i sprzedaży, otrzymywanie pieniędzy, spadków, będą obciążone postępowym poborem w mar­kach. Nieujawnione przez pobór ten, bezwarunkowo imienne cedowanie własności pieniężnej, lub wszelkiej innej, obciąży poprzedniego posiadacza opłatą części od­powiedniej podatku za czas dokonania transakcji do chwili wykrycia, że nie była zameldowana. Dokumenty cedujące winny być co tydzień składane w miejscowej kasie rządowej ze wskazaniem imienia, nazwiska, miejsca stałego zamieszkania byłego i nowego posiadacza. System cedowania imiennego winien być stosowany począwszy od określonej sumy poborów, wyższej niż zwykle koszty aktów kupna i sprzedaży rzeczy niezbędnych. Akty te będą opłacały tylko podatek w markach, wynoszący okreś­lony procent od jednostki.

A teraz policzcie ilekrotnie podatki takie pokryją do­chody państw gojów!

§ 4. Kasa funduszów państwa

Kasa funduszów państwa będzie zawierała określony zapas gotowizny, sumy zaś, przewyższające ten zapas, winny być zwracane do obiegu. Z sum tych będą organizowane roboty publiczne. Inicjatywa robót takich, wypływająca ze źródeł urzędowych, przywiąże klasę pracującą do interesów państwa i do władców. Część sum tych obracana będzie również na nagrody za wynalazki i produkcję.

W żadnym razie nie należy zatrzymywać gotówki w ka­sach ponad ową ilość określoną obliczoną hojnie, bowiem pieniądz powinien być w obrocie, wszelki zaś zastój w tym kierunku odbija się zgubnie na biegu spraw mechanizmu państwowego, dla którego pieniądz stanowi rodzaj smaru; przerwa w stosowaniu smaru może zatrzymać bieg prawi­dłowy mechanizmu.

§ 5. Papiery procentowe i zastój w obrocie

Zamiana części znaków obiegowych przez papiery procentowe wywołała właśnie zastój podobny. Skutki tego są już dostatecznie widoczne.

§ 6. Sprawozdania finansowe i kontrola kas państwowych

Biuro sprawozdawcze będzie również przez nas zor­ganizowane. Władca nasz będzie mógł znaleźć tam w każ­dej chwili sprawozdanie szczegółowe z przychodu i roz­chodu państwa z wyjątkiem sprawozdania za miesiąc bieżą­cy, jeszcze nie zestawionego.

Jedyną osobą, która nie będzie miała przyczyn do grabienia kas państwowych, będzie właściciel ich, a nasz władca, dlatego też jego kontrola usunie możność zmar­nowania, lub roztrwonienia funduszów.

§ 7. Zniesienie reprezentacji

Wszelka reprezentacja dla etykiety będzie skasowana, jako odbierającą władcy czas cenny, potrzebny do kont­rolowania i obmyślania. Wówczas potęga władcy nie będzie się rozdrabniała na faworytów, otaczających tron dla doda­nia mu blasku i wspaniałości i przywiązujących wagę jedy­nie do spraw własnych, nie zaś do interesów państwowych.

§ 8. Zastój kapitałów

Przesilenia ekonomiczne wywoływaliśmy u gojów przez wycofanie pieniędzy z obiegu. Wielkie kapitały pozos­tawały w zastoju i wypompowywały pieniądze z państw, które zmuszone bywały do zwrócenia się o pożyczkę do tychże kapitałów. Pożyczki te obciążyły procentami finanse państwa, oddały je kapitałom we władanie pańszczyźniane. Koncentracja przemysłu w rękach kapitalistów, którzy za­garnęli cały przemysł ludowy, wyssała z ludu, a tym samym i z państwa, wszelkie soki.

§ 9. Emisja pieniędzy

Obecne emitowanie znaków pieniężnych nie odpowia­da zapotrzebowaniu, toteż nie może zaspokoić wszystkich potrzeb. Emisje pieniedzy powinny być zastosowane do przyrostu ludności, przy czym dzieci powinny być wliczane również. Skontrolowanie emisji jest sprawą zasadniczą dla całego świata.

§ 10. Waluta złota

Wiecie o tym, że waluta złota była zgubą dla państw, które ją wprowadziły, bowiem nie mogła zaspokoić popytu na pieniądze, tym więcej, że wycofaliśmy, o ile to było możliwe, złoto z obiegu.

§ 11. Waluta oparta na wartości siły roboczej

U nas powinna być wprowadzona waluta oparta na wartości siły roboczej. Może być na przykład papierowa, albo drewniana. Dokonamy emisji według potrzeb normal­nych każdego poddanego, powiększając emisję w stosunku do ilości urodzeń, zmniejszając zaś odpowiednio do śmier­telności. Obliczeniami będzie zarządzał każdy departament (jednostka administracyjna francuska), każdy okręg.

§ 12. Budżet w państwie syjońskim

Aby uniknąć opóźnienia w asygnowaniu pieniędzy na potrzeby państwa, dekret władcy będzie określał wysokość sum i terminy wypłaty; sposób ten usunie protektorat rządu nad jednymi instytucjami ze szkodą dla innych.

Budżety dochodów i wydatków będą prowadzone równolegle, by jeden nie zaciemniał drugiego.

Projektowane przez nas reformy zasad instytucji finan­sowych gojów przyobleczemy w takie kształty, że nie za­trwożą one nikogo. Wykażemy niezbędność reform z po­wodu tego homerycznego nieporządku, do którego doszedł nieład finansowy u gojów. Nieład ten, jak wska­żemy, polega na tym, że po pierwsze goje zaczynają od naznaczenia budżetu zwykłego, który z roku na rok wzrasta. Przyczyna jest ta, że budżet ten zachowany jest przez pół roku, po czym żądany jest budżet uzupełniający, którym szafują przez trzy miesiące, następnie — budżet dodatkowy, wszystko zaś to kończy się budżetem lik­widacyjnym. Ponieważ zaś budżet na rok następny ob­liczany bywa odpowiednio do sumy ogólnej budżetu po­przedniego, przeto corocznie odbieżenie od normy wynosi 50%. Wskutek tego budżet roczny potraja się w ciągu 10 lat. Dzięki takiemu stanowi rzeczy, tolerowanemu przez państwa gojów, kasy ich opustoszały. Okres pożyczek, który nastąpił bezpośrednio potem, dokonał reszty i do­prowadził wszystkie państwa gojów do bankructwa. Ro­zumiecie dobrze, że gospodarka podobna, której nau­czyliśmy gojów, nie może być zastosowana u nas.

§ 12. Pożyczki państwowe

Każda pożyczka dowodzi niemocy państwa oraz nie­zrozumienia praw państwowych. Pożyczki, niby miecz Da- moklesa, wiszą nad głowami władców, którzy zamiast czer­pać z kieszeni poddanych przy pomocy podatków chwilowych, idą prosić naszych bankierów o jałmużnę. Pożyczki zewnętrzne, są to pijawki, których nie ma możno­ści odjęcia od ciała państwowego, dopóki same nie odpad­ną, lub też państwo nie zrzuci ich. Państwa gojów nie tylko nie zrzucają ich, lecz nawet przystawiają ciągle, toteż muszą zginąć wskutek dobrowolnej utraty krwi. Czyż pożyczka, a zwłaszcza zewnętrzna, jest właściwie czym innym? Pożycz­ka jest to wystawienie przez państwo weksli, stanowiących zobowiązanie procentowe, odpowiednie do sumy kapitału pożyczanego. Jeżeli pożyczka jest na 5 procent, to w ciągu 20 lat państwo wypłaci sumę procentową równą sumie pożyczki, w ciągu 40 lat podwójną, w ciągu 60 potrójną, a dług pozostaje długiem.

Z obrachunku powyższego staje się widoczne, że przy formie podatku pogłównego odbiera biedakom ostatnie grosze, by móc zaspokoić bogaczy cudzoziemskich, od których pożyczyło pieniędzy, zamiast zebrać te grosze na potrzeby swoje bez płacenia procentów.

Dopóki pożyczki były wewnętrzne, goje przenosili pie­niądze z kieszeni biedaków do kas kapitalistów. Z chwilą, kiedy przepłaciliśmy osobę odpowiednią, żeby przenieść pożyczki na grunt zewnętrzny, wówczas zasoby wszystkich państw popłynęły do kas naszych i wszyscy goje zaczęli nam płacić haracz poddańczy.

Lekkomyślność gojów panujących w stosunku do spraw państwa, sprzedajność ministrów lub ignorancja w zakresie spraw finansowych innych osób, stojących u ste­ru, spowodowały zadłużenie państw w kasach naszych zobowiązaniami, niemożliwymi do spłacenia. Ale ileż pracy i pieniędzy kosztowało nas to!

§ 14. Serie papierów jednoprocentowych

Do zastoju gotówki nie dopuścimy; nie będzie też państwowych papierów procentowych, prócz seiyj jedno­procentowych. Nie chcemy, żeby opłacanie procentów od­dawało potęgę państwa do wyssania pijawkom. Prawo emisji papierów procentowych będzie przysługiwało jedynie towarzystwom przemysłowym, którym nietrudno będzie z zysków pokrywać procenty. Państwo z pieniędzy poży­czonych nie ma dochodów, bowiem zużywa pożyczki na wydatki, nie zas na operacje.

§ 15. Papiery przemysłowe w państwie syjońskim

Papiery przemysłowe będą kupowane również i przez państwo, które zamiast płacić, jak obecnie, daninę od pożyczek, stanie się z wyrachowania wierzycielem. Sposób ten usunie zastój pieniędzy, pasożytnictwo i lenistwo, poży­teczne dla nas u gojów niezależnych, lecz niepożądane w sferze, objętej rządami naszymi.

Jakaż to jaskrawa niedomyślność ze strony zwierzę­cych umysłów gojów, która znajduje wyraz w tym, że pożyczając od nas na procent, nie rozumieli, iż tę samą sumę z dodatkiem procentów będą czerpali z własnych kieszeni państwowych, by uregulować wierzytelności nasze. Cóż było prostszego, nad wzięcie potrzebnych wierzytel­ności własnych poddanych. Jednocześnie dowodzi to ge- nialności naszego umysłu wybranego, bowiem umieliśmy przedstawić sprawę pożyczek w taki sposób, że goje upat­rzyli w nich nawet korzyść własną.

Obliczenia nasze, które przedstawimy w odpowiednim czasie i w oświetleniu doświadczeń wielowiekowych, doko­nanych przez nas i na państwach gojów — będą od­znaczały się jasnością, ścisłością i udowodnią wszystkim pożytek, płynący z reform naszych. Jednocześnie położy to kres nadużyciom, które pozwoliły nam owładnąć gojami, lecz które nie będą tolerowane w naszym państwie.

System obrachunków zorganizujemy w sposób taki, że ani władca, ani najniższy z urzędników nie będzie w stanie wydać nawet najmniejszej kwoty bez naruszenia równowagi tego, na co była przeznaczona, lub użyć ją inaczej, niż to wskaże określony plan działania. Rządzić bez planu okreś­lonego jest rzeczą niemożliwą. Krocząc drogą określoną lecz z zasobami nieokreślonymi, giną bohaterowie.

§ 16. Władcy gojów, faworyci i agenci syjońscy

Władcy gojów, usunięci zgodnie z radami naszymi od prac państwowych dla zajęcia się przyjęciami, etykietą, uciechami, — służyli za parawan rządom naszym. Sprawo­zdania faworytów zastępujących swych panów w dziedzinie spraw, układane były przez agentów naszych i zaspakajały za każdym razem umysły krótkowzroczne obietnicami, że przewidywane są w przyszłości oszczędności i ulepszenia. Z jakiego źródła oszczędności? Z podatków nowych? — mogli zapytać, lecz nie zapytali czytający nasze sprawo­zdania i projekty. Wiecie, do czego doprowadziła ich po­dobna obojętność, do jakiego rozstroju finansowego, pomi­mo bezwzględnej zadziwiającej pracowitości ich ludów?!

Wykład XXI

Pożyczki wewnętrzne • Pasywa (niedobory, długi) i podatki • Konwersje (zamiany długów państwowych na inne) i ban­kructwa • Kasy oszczędności i renta • Kasacja giełd • Tak­sowanie walorów przemysłowych

§ 1. Pożyczki wewnętrzne

Do tego, co powiedziałem na poprzednim zebraniu, dodam jeszcze wyjaśnienie odnośnie pożyczek wewnę­trznych.

O zewnętrznych nie będę już mówił, bowiem one zasilały nas pieniędzmi narodowymi gojów, dla naszego zaś państwa cudzoziemcy nie będą istnieli, jak w ogóle cośkol­wiek zewnętrznego.

Korzystaliśmy ze sprzedajności administratorów, oraz z niedbalstwa władców, aby otrzymywać kwoty podwójne, potrójne itd., pożyczając rządom gojów pieniądze, zupełnie ich państwom niepotrzebne. Czyżby kto mógł uczynić coś podobnego w stosunku do nas? Toteż wyjaśnię szczegóło­wo jedynie sprawę pożyczek wewnętrznych. Ogłaszając zawarcie pożyczki podobnej, państwa otwierają zapisy na weksle swoje, czyli na papiery procentowe. By uczynić je dostępnymi dla wszystkich, cena naznaczana bywa od setek do tysięcy, przy czym pierwsi odbiorcy otrzymają rodzaj rabatu. Nazajutrz cena bywa podniesiona, rzekomo dlate­go, że wszyscy rzucili się do kupowania pożyczki. Po kilkunastu dniach kasy są tak przepełnione, że nie wiado­mo co robić z pieniędzmi (pocóż było je brać?). Zapisy pokrywają rzekomo pożyczkę kilkakrotnie: na tym polega cały efekt! Oto jakim zaufaniem cieszą się weksle państwa!

§ 2. Pasywa (niedobory, długi) i podatki

Kiedy już odegrano powyższą komedię, powstaje fakt wytworzonych pasywów, przy czym bardzo ciężkich. Dla pokrycia procentów trzeba zaciągnąć nowe pożyczki, nie umarzające, lecz powiększające dług zasadniczy. Po wyczer- aniu kredytu, trzeba przy podatkach opłacać procenty od długu, lecz nie sam dług. Podatki te są to pasywa, używane do pokrycia pasywów...

3. Konwersje (zamiany długów państwowych na inne) i bankructwa

Z kolei następuje czas konwersyj, które zmniejszają sumę procentów, lecz nie sam dług i nie mogą być do­konane bez zgody wierzycieli: przy ogłaszaniu konwersji, proponowany jest zwrot pieniędzy osobom, które nie chcą konwertować swych walorów. Gdyby wszyscy posiadacze nie zgodzili się na nią, wówczas państwa złapałyby się na własną wędkę, bowiem okazałyby się dłużnikami nie­wypłacalnymi. Na szczęście nie znający się na sprawach finansowych wierzyciele rządów gojów zawsze woleli straty na kursie i zmniejszenie procentu, niż ryzyko nowej lokaty, co niejednokrotnie pozwalało państwom pozbyć się wie­lomilionowych pasywów. Obecnie przy pożyczkach zewnę­trznych, goje nie mogą urządzać takich figielków, wiedzą bowiem, że zażądamy zwrotu pieniędzy.

W ten sposób wykazanie niewypłacalności najlepiej dowiedzie krajom braku związku między interesami naro­dów i ich rządów.

§ 4. Kasy oszczędności i renta

Zwracam pilną uwagę waszą na tę okoliczność oraz na następującą: obecnie wszystkie pożyczki wewnętrzne skon­solidowane są przez tzw. długi lotne, tj. o mniej więcej bliskich terminach. Długi te, są to pieniądze, czerpane z kas oszczędnościowych i zapasowych. Pozostając przez dłuższy czas w dysponowaniu państwa, fundusze te ulatniają się na pokrycie procentów od pożyczek zagranicznych. Fundusze kas zamieniane są przez rentę na taką samą sumę. Owa renta zatyka wielkie dziury w skarbie państw gojów.

§ 5. Kasacja giełd

Wstąpiwszy na tron wszechświatowy, skasujemy bez­względnie wszelkie podobne wykręty finansowe, jako nie odpowiadające interesom naszym. Zniesione będą również giełdy pieniężne, bowiem nie pozwolimy, by powaga władzy naszej chwiała się wskutek fluktuacji cen walorów naszych. Cena ich będzie określona przez prawo w stosunku do wartości istotnej bez możliwości zwyżki, lub też zniżki. Od tego zaczęliśmy nasze operacje z walorami gojów.

§ 6. Taksowanie walorów przemysłowych

Giełdy zastąpimy przez olbrzymie instytucje rządowe do taksowania walorów przemysłowych w myśl względów państwowych. Instytucje te będą w możności rzucenia w jednym dniu na rynek papierów za 500 milionów, lub nabycia ich za taką sumę. W ten sposób wszystkie przed- siębiosrtwa przemysłowe będą zależne od nas. Możecie wyobrazić sobie, jaką przez to zyskamy potęgę.

Wykład XXII

Tajemnica przyszłości • Wielowiekowe zło — fundamentem przyszłego dobra • Aureola władzy i mistyczna cześć dla niej

§ 1. Tajemnica przyszłości

We wszystkim, o czym wam dotychczas mówiłem, starałem się szczegółowo zarysować przed wami tajemnicę faktów obecnych i minionych, doniosłych zdarzeń w nieda­lekiej już przyszłości, oraz tajniki zasad nowych stosunków z gojami i operacyj finansowych. Na ten temat muszę jeszcze wiele dorzucić.

W naszych rękach pozostaje największa siła współczes­na — złoto: w ciągu dwóch dni możemy z kas naszych wydostać dowolną ilość złota.

§ 2. Wielowiekowe zło — fundamentem przyszłego dobra

Czyż trzeba jeszcze dodawać, że królowanie nasze dane jest od Boga?! Czyż posiadanie takich bogactw nie jest dowodem, że cale zto, którego musieliśmy się dopusz­czać w ciągu tych wieków, w wyniku doprowadziło do dobra, do wprowadzenia ładu we wszystkim! Lad będzie zaprowadzony, chociaż przy użyciu pewnej przemocy. Będziemy musieli dowieść, że jesteśmy dobroczyńcami, przywracającymi dobro istotne i wolność osobistą. Damy ludziom korzystać z pokoju, ze stosunków normalnych, z poszanowania godności, pod warunkiem jednak stoso­wania się do praw, wprowadzonych przez nas. Wyjaśnimy wszystkim, że wolność nie polega na samowoli i wyuz­daniu, zarówno jak siła i godność nie stanowią prawa do głoszenia zasad wywrotowych w rodzaju swobody sumie­nia, równości itd., że wolność osobista w każdym razie nie daje prawa do podniecania siebie i innych przez wy­głaszanie wstrętnych przemówień na zebraniach bezład­nych, lecz że wolność istotna to — nietykalność obywateli, stosujących się dokładnie i uczciwie do praw współżycia, że godność ludzka zawarta jest w poczuciu prawa, oraz w zrozumieniu bezprawia, nie zaś tylko w fantazjowaniu na temat własnego — Ja.

§ 3. Aureola władzy i mistyczna cześć dla niej

Władza nasza będzie wsławiona, bowiem będzie potęż­na, oraz będzie rządziła i kierowała zamiast wlec się za przywódcami i mówcami, rzucającymi wyrazy bezsensowne, nazywane wielkimi zasadami, a będące ściśle mówiąc, niczym innym, jak utopią. Władza nasza będzie twórczynią porządku, w którym zawarte jest całe szczęście ludzkie.

Aureola tej władzy wzbudzi dla niej mistyczną cześć naro­dów, które przed nią ukorzą się. Prawdziwa siła nie zrzeka się żadnych praw, nawet Boskich; nikt nie śmie zbliżyć się do niej z zamiarem odebrania choć źdźbła jej potęgi.

Wykład XXIII

Zmniejszenie wyrobu przedmiotów zbytku • Strajki w pań­stwie syjońskim • Zakaz pijaństwa w państwie syjońskim • Zabicie dotychczasowego zdemoralizowanego społeczeń­stwa i wskrzeszenie go w nowej postaci • Zadanie wybrańca Bożego

§ 1. Zmniejszenie wyrobów przedmiotów zbytku

Chcąc przyzwyczaić narody do posłuszeństwa, należy nauczyć je skromności, trzeba więc będzie zmniejszyć wyrabianie przedmiotów zbytku. Przywrócimy przemysł ludowy, co poderwie kapitały prywatne fabrykantów. Jest to niezbędne, bowiem wielcy fabrykanci podniecają choć nie zawsze świadomie, masy robotnicze przeciwko rządowi.

§ 2. Strajki w państwie syjońskim

Przemysł ludowy nie zna strajków, okoliczność ta jednoczy go z ustalonym ustrojem, a więc i z solidarnością władzy. Strajki, jest to sprawa najniebezpieczniejsza dla rządu. Skończą się one z chwilą kiedy my posiądziemy władzę.

§ 3. Zakaz pijaństwa w państwie syjońskim

Pijaństwo będzie również zakazane przez prawo i ka­rane, jako występek przeciw człowieczeństwu ludzi, zmie­niających się pod wpływem alkoholu w zwierzęta.

Poddani, powiadam, ulegają ślepo tylko silnej, nie­zależnej od nich władzy, w której znajdują obronę i po­parcie przeciwko razom biczów socjalnych. Nic im z aniel­skiej duszy władcy. Muszą w nim widzieć uosobienie siły i potęgi.

§ 4. Zabicie dotychczasowego zdemoralizowanego społeczeństwa i wskrzeszenie go w nowej postaci

Władca, który zastąpi istniejące obecnie rządy, wege­tujące wśród społeczeństw, zdemoralizowanych przez nas, burzących się nawet przeciwko władzy Boskiej, dotkniętych pożarem anarchii, — winien przede wszystkim zająć się gaszeniem tego ognia, trawiącego wszystko. Dlatego też powinien zabić takie społeczeństwa, chociażby zatopiwszy je w ich krwi własnej, aby je wskrzesić pod postacią prawid­łowo zorganizowanego wojska, walczącego świadomie z wszelką zarazą mogącą dotknąć organizm państwowy.

§ 5. Zadanie wybrańca Bożego

Ten wybraniec Boży przeznaczony jest do złamania sił szalonych rządzonych przez instynkt, nie zaś przez rozum, przez zwierzęcość, lecz nie przez człowieczeństwo. Siły te triumfują obecnie w przejawach grabieży i wszelkich gwał­tów pod maską zasad wolności i prawa. Zburzyły one cały porządek społeczny, by na nim wznieść tron króla żydow­skiego, lecz rola ich się skończy z chwilą, kiedy on obejmie władzę. Wówczas trzeba będzie je zmieść z jego drogi, na której nawet pyłek nie powinien pozostać.

Wówczas będziemy mogli powiedzieć do narodów: dziękujcie Bogu i padnijcie na twarz przed tym, który ma na czole pieczęć przeznaczenia. Gwiazdą jego kierował sam Bóg, by nikt inny, tylko ów wybraniec mógł uwolnić was od wszystkich wymienionych zgubnych sił i od wszelkiego zła.

Wykład XXIV

Umocnienie podstaw dynastii króla Dawida • Przysposabia­nie króla • Usuwanie bezpośrednich następców królewskich • Kto godny będzie tronu w państwie syjońskim? • Król i trzej wtajemniczający go • Król-los • Królami syjońskimi — tylko ludzie wybitnie inteligentni • Król i naród • Nie­skazitelność powierzchowności moralnej króla żydowskiego

§ 1. Umocnienie podstaw dynastii króla Dawida

Przejdę obecnie do sprawy umocnienia podstaw dynas­tii króla Dawida, które będzie polegało na tym przede wszystkim, co zawierało w sobie silę niezbędną do utrzyma­nia przez mędrców naszych kierownictwa spraw wszechświa­towych do kierowania kształceniem myśli ludzkości całej.

§ 2. Przysposabianie króla

Kilku członków rodu dawidowego będzie przyspasa- bialo królów, oraz ich następców, kierując się nie prawem dziedzictwa, lecz zdolnościami wybitnymi. Ci będą wtajem­niczali króla w najtajniejsze szczegóły polityki, w plany rządu, tak jednak, by nikt tajemnic tych nie poznał.

Postępowanie podobne będzie miało na celu za­znaczenie wobec wszystkich, że rządy nie mogą być powie­rzane nikomu, nie wtajemniczonemu w arkana sztuki rządzenia.

Tylko osobom takim będzie wykładane zastosowanie praktyczne planów wymienionych przez porównywanie do­świadczeń wielowiekowych, — wszelkie obserwacje nad drogami ekonomiczno-politycznymi, oraz nad naukami społecznymi, słowem, — całkowity duch spraw, ustalony w sposób niewzruszony przez naturę samą dla uregulowa­nia stosunków ludzkich.

§ 3. Usuwanie bezpośrednich następców królewskich

Następcy bezpośredni często będą usuwani od tronu, o ile w okresie nauki ujawnią lekkomyślność, słabość charakteru, lub inne zgubne dla władzy właściwości, wy­twarzające niezdolność rządzenia, a same przez się zgubne dla celów królowania.

§ 4. Kto godny będzie tronu w państwie syjońskim?

Jedynie osoby, bezwzględnie odpowiednie do stanow­czego, bodajby okrutnego, lecz niezachwianego sprawo­wania rządów, otrzymają ich ster od mędrców naszych. W razie przejawienia upadku woli, lub innych cech ujem­nych, królowie winni będą w myśl prawa, oddawać rządy do innych rąk odpowiednich.

§ 5. Król i trzej wtajemniczający go

Plany działań królewskich w chwili bieżącej, a tym bardziej plany przyszłe, nie będą znane nawet tym, którzy będą nazywani najbliższymi doradcami króla.

Jedynie król i trzej wtajemniczający go będą znali przyszłość.

§ 6. Król-los

W osobie króla, rządzącego z niewzruszoną siłą sobą i ludzkością, wszyscy będą widzieli niejako los i jego drogi niewiadome. Nikt nie będzie wiedział, co chce osiągnąć król przez rozporządzenia swoje, a więc też nikt nie będzie śmiał zagrodzić drogi do niewiadomego.

§ 7. Królami syjońskimi — tylko ludzie wybitnie inteligentni

Rzecz prosta, konieczne jest, żeby rezerwuar umysłowy królów odpowiadał zawartemu w nin planowi rządzenia. Oto dlaczego król będzie mógł objąć rządy nie inaczej, jak po zbadaniu umysłowości przez wymienionych mędrców.

§ 8. Król i naród

I Żeby naród znał i kochał swego króla, konieczne jest,

by władca prowadził na placach publicznych rozmowy z narodem. Doprowadzi to do niezbędnego połączenia dwóch sił, rozdzielonych obecnie przez nas przy pomocy terroru.

Terror ten byl do czasu pewnego niezbędny dla nas, by te siły rozdzielone podpadły pod władzę naszą.

§ 9. Nieskazitelność powierzchowności moralnej króla żydowskiego

Król żydowski nie może ulegać władzy swych namięt­ności, a zwłaszcza — lubieżności. Żadna z właściwości jego charakteru nie może pozwolić na panowanie instynktów zwierzęcych nad umysłem. Lubieżność najwięcej osłabia zdolności umysłowe i zaciemnia jasność poglądów, zwraca­jąc myśl w kierunku najgorszej, zwierzęcej strony działań ludzkich.

Punkt oparcia ludzkości, jakim będzie władca wszech­światowy ze świętego nasienia Dawidowego, winien złożyć ludom w ofierze wszelkie skłonności osobiste.

Władca nasz musi być pod każdym względem bez zarzutu.

Spis treści



Skład: COBO-APEW Warszawa, ul. Wierzbowa 9/ 11 Druk i oprawa: Zakłady Graficzne, ul. Srebrna 16

ISBN 83-85161-15-5

Protokoły mędrców Syjonu — ponad wszelką wątpliwość — stanowią istot­ny rozdział spiskowej teorii dziejów. Są one jednym z ogniw w długim łań­cuchu ludzkich podejrzeń, oskarżeń, lęków...

Jedna z bohaterek ostatniej powieści Umberto Eco, Lia, powiada: „Ludzkość nie może znieść myśli, że świat zrodził się z przypadku, z błędu... A więc trze­ba wymyśleć spisek kosmiczny".


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Janusz Tazbir Protokoły mędrców syjonu Autentyk czy falsyfikat Warszawa Iskry, 2004 ISBN 83 207 1749
Protokoły Mędrców Syjonu
Protokoły mędrców Syjonu
Protokoły mędrców Syjonu
Protokóły Mędrców Syjonu 4,5, czesc czwarta
PROTOKOŁY MĘDRCÓW SYJONU III
Protokoły Mędrców Syjonu
PROTOKOŁY medrcow syjonu, Testy
ukryta tyrania - protokoly medrcow syjonu, ► Ojczyzna, Dokumenty
Protokoły Mędrców Syjonu, PROTOKOŁY MĘDRCÓW SYJONU
Protokoły Mędrców Syjonu Żydowski dokument z 1920 przeciwko wszystkim narodom
Protokoły Mędrców Syjonu 2
PROTOKOLY MEDRCOW SYJONU
Protokoły mędrców Syjonu
PROTOKOŁY MĘDRCÓW SYJONU I
06 Protokoły Mędrców Syjonu
2014 01 20 Jacek Żakowski szaleje Porównuje Resortowe dzieci do Protokołów Mędrców Syjonu
PROTOKOŁY MĘDRCÓW SYJONU III
Protokoły Mędrców Syjonu Żydowski dokument z 1920 przeciwko wszystkim narodom

więcej podobnych podstron