Czarni i biali. Równi, choć różni. Stoimy jeden obok drugiego, ciasno, w zwartych szeregach. Nie straszne nam trudne warunki atmosferyczne, nie przeszkadza nam hałas. Trzy centymetry poniżej poziomu chodnika, tworzymy platformę, która służy ludziom za przejście. Nazywają się pieszymi, choć tak wielu porusza się na dwukołowych wózkach. Przechodzą po nas także psy . Zatem czy również pies jest pieszym ?
Ja jestem biały i stanowię część białego pasa. Czarni są bardziej liczni, otaczają nas, jednak fakt ten, staramy się ignorować. Naszą jedyną, wydawać by się mogło, misją jest utrzymywanie gładkiej powierzchni. Potknięcia spowodowane nierównościami nie służą, zarówno samym pieszym jak i nam. Każde potknięcie wiąże się bowiem z potokiem niepochlebnych słów dotyczących lenistwa drogowców, fatalnego stanu infrastruktury, ogólnej złośliwości losu i innych ludzkich "absolutów". Zwykle towarzyszą im też pewne, trudne do zidentyfikowania określenia. Podejrzewam, że jest to pewna forma wyrażania niezadowolenia. Cóż, nas też takie sytuacje nie cieszą. Podobnie jak wszelkie potrącenia i ostre hamowania. Nie jest łatwo przywrócić właściwą strukturę na odcinku hamowania. Do przyjemnych nie należy również obserwowanie skutków ludzkiej nieuwagi - krew, szkło, ranni, zwłoki, policjanci spacerujący w nieskończoność i... my.
Czy jesteśmy tylko częścią miasta ? A może dla pieszych znaczymy coś więcej ? Komu na nas zależy ? Czy ktoś się w ogóle o nas troszczy ? Czy istnieje jakieś życie poza miastem ? Jeśli tak, jak ono wygląda? Czy zawsze byliśmy podlegli człowiekowi ? Czy tak zostanie na zawsze ? I jak się o tym przekonać ?
W codziennym wysiłku nie mam dość czas, by spróbować odpowiedzieć sobie na te i inne pytania. Musimy wzmożyć wysiłki. Nadchodzi zima - pora, kiedy najłatwiej o pęknięcia, naruszenia struktury, potknięcia, potrącenia, pełne złości komentarze. _dla