Nieszczęście na łańcuchu
Prowadzenie psów na smyczy i w kagańcu, ostrzeżenia o groźnym psie przy wejściu na posesję, bezwzględne kary dla osób, które lekceważą te zasady - rzecznik praw dziecka Marek Michalak chce zaostrzenia przepisów, by zapobiegać pogryzieniom dzieci przez psy. Czy na pewno słusznie? Wszak ostatnio sprawcami poważnych pogryzień były psy łańcuchowe i to im należałoby się przyjrzeć.
Po raz kolejny w ostatnich miesiącach dziecko zostało pogryzione przez psa. Po raz kolejny też bezpośrednim sprawcą nieszczęścia był pies łańcuchowy. Pogryzione dzieci albo podchodziły w zasięg łańcucha, albo próbowały odpiąć z niego zwierzę.
I jak zawsze po takich dramatycznych wypadkach, pierwszą reakcją wielu ludzi będzie domaganie się zaostrzenia rygorów wobec wszystkich psów, także tych doskonale wychowanych, znajdujących się pod pełną kontrolą. Jednak nadal trzymanie psa na łańcuchu, nawet celowe drażnienie, żeby lepiej stróżował, pozostanie dla tych samych ludzi czymś oczywistym.
Aż trudno uwierzyć, by myślący człowiek oczekiwał od uwiązanego zwierzęcia realnej ochrony domu. Pies na łańcuchu nie ma przecież żadnych szans obrony przed zdecydowanym na wszystko napastnikiem; nie słyszy się o pogryzieniach włamywaczy - każdy, kto na serio planowałby napad na czyjkolwiek dom, poradzi sobie przedtem także z psem.
Podobnie głośny alarm, co pies, mogłyby podnieść jakiekolwiek urządzenia zabezpieczające, których przecież nie trzeba karmić ani sprzątać po nich. Jednak uwiązanie i drażnienie zwierzęcia, tak aby szczekało i miotało się na widok obcego człowieka, wydaje się łatwiejsze i tańsze; kiedyś odstraszającą funkcję spełniał niedźwiedź na łańcuchu przed bramą. Niedźwiedzia uwiązać na podwórku już nie wolno, za to psie nieszczęścia nadal szarpią się przed tysiącami domów.
Po krótkim lub dłuższym ograniczaniu łańcuchem psiej wolności, zwierzę doskonale zdaje sobie sprawę, że nie ma możliwości skutecznej ucieczki przed zagrożeniem; nie może czuć się bezpiecznie. Wbrew temu, czego oczekują właściciele tak stróżującego psa, wszelkie agresywne reakcje nie wynikają z chęci obrony domowego mienia - są spowodowane przez strach. Ale agresja ze strachu, w sytuacji, w której zwierzę ustawicznie czuje się zagrożone i nie ma gdzie uciec, jest najbardziej nieobliczalna i niebezpieczna w skutkach. Nie dla dorosłego człowieka - bo każdy dorosły potrafi ocenić zasięg łańcucha i albo zrezygnuje z nieproszonej wizyty, albo najpierw unieszkodliwi psa. Nieszczęście czeka na dziecko.
Dziecko własne, sąsiadów, czy przypadkowe, które nawet nie potrafi jeszcze zrozumieć, że wchodzi na zakazany teren - tak jak na pewno nie rozumiał tego dwuletni chłopiec, pogryziony niedawno przez łańcuchowego psa na cudzej posesji. Tylko dziecko może oczekiwać, że każde zwierzę z wdzięcznością przyjmie pogłaskanie lub próbę uwolnienia z uwięzi. Dziecko nie wie, że obca ręka wyciągnięta w stronę psiej głowy jest dla psa groźbą. Za chwilę pies zrobi dokładnie to, czego od niego oczekuje właściciel - zaatakuje nieznajomą istotę znajdującą się w zasięgu zębów, przecież nikt łańcuchowych psów nie uczy tolerowania obcego dotyku! Jeśli jest oczywiste dla wszystkich myślących ludzi, że małe dziecko nie zdaje sobie sprawy z zagrożenia, to czemu nie przyjmuje się do wiadomości, że trzymane jako stróż łańcuchowy zwierzę też może nie rozumieć, że dziecko podchodzi przyjaźnie? Nawet przyniesienie miski z jedzeniem przez obce dziecko nie jest bezpieczne - w chwili, gdy miska zostanie postawiona na ziemi, pies często natychmiast zaczyna bronić miski przed przypadkowym ofiarodawcą.
Można nadal, tak jak od lat czynią miłośnicy zwierząt, apelować o zrozumienie tego, że pies trzymany na łańcuchu musi być przepełniony strachem i agresją, że to jest okrucieństwo wobec zwierzęcia przystosowanego do życia w zorganizowanych grupach - nawet w więzieniu izolacja była uważana za dodatkową karę. Można wprowadzić przepis narzucający obowiązek trzymania psów stróżujących w dzień tylko w dobrze zabezpieczonych kojcach, zakazywać drażnienia zwierząt, wymagać, by obwieszone ostrzeżeniami bramy i furtki, za którymi przebywa czworonożny żywy alarm, były zawsze zamknięte tak, aby dziecko nie potrafiło sforsować tej przeszkody Jednak apele o lepsze traktowanie zwierząt nie dają efektów, a przepisy, których nie da się realnie wyegzekwować, budzą tylko lekceważenie. Nie ma takiej możliwości, aby tysiące stróżów porządku kontrolowało codziennie zabezpieczenie każdej posesji, każdego gospodarstwa i trwałość każdego kojca czy sposób trzymania psa. Nie sposób też liczyć na gwałtowną zmianę mentalności tych, którzy chcą odgradzać się psimi zębami od innych ludzi. Ani tych, którzy pozwalają dwuletniemu dziecku samodzielnie wybrać się na spacer.
Wymóg kagańca wobec każdego prowadzonego na smyczy, życzliwego czy jeszcze lepiej - obojętnego wobec ludzi psa, w żaden sposób nie zmniejszy ilości wypadków z udziałem psów łańcuchowych. Ciągnący się miesiącami proces o odszkodowanie za pogryzienie przez psa, trzymanego bez zachowania ostrożności, to jeszcze gorszy absurd - uczy braku odpowiedzialności za zwierzę. Otwarta furtka, otwarte drzwi umożliwiające dwuletniemu czy pięcioletniemu dziecku wejście w zasięg psich zębów powinny być - jeśli zdarzy się wypadek - traktowane jako rażący brak ostrożności. Ale pozostawienie bez nadzoru dwuletniego dziecka także należy uznać, przynajmniej przez opinię publiczną, jako spowodowanie zagrożenia życia.
Dziecko, jeśli zostanie pogryzione, poniesie cierpienia fizyczne i psychiczne, pies, chociaż nie zdaje sobie sprawy z nieszczęścia, jakie spowodował, może otrzymać wyrok śmierci. Przepisy dotyczące trzymania psów proponuje się zaostrzyć. A co z właścicielem psa, który w przypadku odebrania niebezpiecznego dla otoczenia zwierzęcia natychmiast kupi, uwiąże i będzie drażnić kolejnego stróża? A co z rodzicami, chyba świadomymi, w odróżnieniu od zwierzęcia, co grozi dwulatkowi pozostawionemu bez opieki? Przecież nie tylko psie zęby. Jednak to od zwierzęcia oczekujemy - my, dorośli, większej świadomości i odpowiedzialności za nasze dzieci niż od ludzi.
Zofia Mrzewińska
http://ciekawe.onet.pl/zwierzeta/artykuly/nieszczescie-na-lancuchu,1,4955128,artykul.html