Dlaczego MON nie broni swojego generała?
Nasz Dziennik, 2011-01-15
Z
gen. Waldemarem Skrzypczakiem, byłym dowódcą Wojsk Lądowych i
szefem Wielonarodowej Dywizji Centrum-Południe operującej w Iraku,
rozmawia Paulina Jarosińska
W
raporcie MAK jest informacja mówiąca o tym, że w krwi gen.
Andrzeja Błasika było 0,6 promila alkoholu etylowego. Zamieszczono
tam jednocześnie interpretację, że dowódca Sił Powietrznych pił
na pokładzie samolotu.
-
Nie mam szczegółowej wiedzy na ten temat. Jedyne co mogę
powiedzieć, to z własnych doświadczeń - nigdy się nie spotkałem
z sytuacją, aby alkohol był obecny na pokładzie. To jest dla mnie
coś w ogóle nadzwyczajnego - podnoszenie tej wątpliwej sprawy. Nam
na pokładzie w czasie lotów alkohol nie towarzyszył. Pojawiły się
już różne spekulacje, skąd ten alkohol mógł się wziąć i ja
bym się skłaniał ku tezie, że pojawił się on samoczynnie, a nie
drogą konsumpcji. Powtórzę: nie byłem świadkiem obecności
alkoholu na pokładzie samolotu w lotach tej rangi.
Ale
przekaz o pijanym dowódcy Sił Powietrznych poszedł w świat.
-
Czy to było intencją Rosjan? Możliwe. Powiem Pani tak - ja się
dziwię jednej rzeczy. Otóż, te wyniki badań były znane
prokuraturze polskiej wcześniej. I teraz proszę zauważyć: znając
te badania, polska strona nic nie mówiła, nie wykazywała żadnych
działań uprzedzających. Po pierwsze, absolutnie nie wierzę w to,
że gen. Andrzej Błasik był pod wpływem alkoholu. Po drugie,
jestem zdumiony postawą Ministerstwa Obrony Narodowej, które nie
podjęło żadnych kroków, żeby tę sprawę ujawnić i wyjaśnić
wcześniej - na pewno miałoby to zupełnie inny wydźwięk niż
obecnie, po konferencji MAK.
Bogdan
Klich konsekwentnie milczy, a premier Donald Tusk nie szykuje żadnych
dymisji w swoim rządzie...
-
Skoro nie widzi powodów, żeby kogokolwiek dymisjonować, to znaczy,
że według niego, wszystko jest w porządku i dalej tak będzie,
podczas gdy polska armia jest w stanie rozkładu. Minister Bogdan
Klich wraz ze swymi współpracownikami przyjął chyba sobie za cel
rozłożenie naszej armii. Oni nie są w stanie nawet bronić
generałów, których się posądza o takie rzeczy, pomimo tego, że
powinni przewidzieć taką sytuację! O czym to świadczy? O tym, że
nie są w stanie przewidzieć przyszłości, tego, co może się
wydarzyć. Nie posiadają umiejętności analizy zdarzeń. Dowódca,
generał Andrzej Błasik, podlegał Ministerstwu Obrony Narodowej.
Dlaczego wobec tego teraz ono się nie odzywa? To żona musi
publicznie występować w obronie męża, przywracać jego honor! To
skandal, że jest sama w takim momencie! MON powinno bronić dobrego
imienia generała Andrzeja Błasika, ponieważ w żadnym razie nie
zasłużył na taką ocenę.
Kolejnym
wątkiem w raporcie jest teza o nacisku i presji na załogę, o tym,
że obecność generała Błasika wpływała na "poziom napięcia
psychicznego" załogi. Z drugiej strony, równocześnie pojawia
się w raporcie taka interpretacja, że gen. Błasik nie zrobił nic,
aby przeciwdziałać próbie lądowania - taką sugestię wysnuto
zapewne z faktu, że nie ma zapisu głosu generała... Mamy więc
kompletnie sprzeczny przekaz.
-
Teraz okazuje się, że można powiedzieć wszystko. Również to, że
mjr Arkadiusz Protasiuk nie powinien być oficerem, a dowódca
Andrzej Błasik nie powinien być generałem. Nie ma to jednak
żadnego logicznego uzasadnienia. Wszystkie hipotezy, które próbują
wykazać tego typu wnioski, są po prostu śmieszne. Czy to był
pierwszy lot kapitana Protasiuka albo gen. Błasika? To nie był dla
nich pierwszy lot. Skandaliczne jest sugerowanie, że nie mieli
odpowiednich cech osobowościowych. "Eksperci", którzy
wygadują takie rzeczy, po prostu się ośmieszają.
Czy
w ogóle można, według Pana, wysnuwać taką tezę, że ewentualna
obecność gen. Błasika w kokpicie mogła jakkolwiek wpływać na
poziom stresu u kapitana załogi?
-
Wszyscy piloci z tamtej załogi byli obyci z Błasikiem.
Codziennością w lotach było to, że dowódca Sił Powietrznych
bywał obecny w kabinie pilotów, nie ma w tym nic zaskakującego.
Obecność dowódcy Sił Powietrznych nie mogła być niczym nowym
dla pilotów.
W
raporcie tak naprawdę więcej jest psychologii niż merytorycznych
przyczyn technicznych...
-
W każdym locie mamy do czynienia z konkretną sytuacją
psychofizyczną załogi - każdy lot ma pod tym względem swoją
specyfikę. W raporcie MAK mamy ewidentnie do czynienia z szukaniem
przyczyn katastrofy nie na lotnisku w Smoleńsku, ale u pilotów, i
tylko u pilotów. Na pewno jest wina, myślę, że duża po polskiej
stronie, ale to nie znaczy, że nie ma jej zupełnie, jak przekazuje
nam ten raport, po stronie Rosji. Co z warunkami na lotnisku
Siewiernyj? Co z naprowadzaniem pilotów?
Tatiana
Anodina nie odpowiedziała na ani jedno pytanie o kontrolerów
lotu.
-
Na tej konferencji brakowało przede wszystkim przejrzystości. Nie
wszystko było dopowiedziane. Mam wrażenie, że wiele rzeczy zostało
świadomie przemilczanych.
W
załączniku do raportu w języku rosyjskim MAK opublikowano bardzo
szczegółowy i niesamowicie drastyczny opis obrażeń ciała
generała Andrzeja Błasika. Opis - co tu kryć - przerażający.
-
Jeśli zamieszcza się takie informacje do publicznej wiadomości, to
jest to skandal. Powiem pani tak, to po prostu obraża moje, a myślę,
że nie tylko moje, uczucia. Kto o zdrowych zmysłach publikuje takie
rzeczy do powszechnej wiadomości? Przecież taka wiedza powinna być
tylko własnością Pani Błasik, pełnomocników, prokuratury,
komisji badającej sprawę. To nie powinna być wiedza
powszechna.
Dziękuję
za rozmowę.