http://wyborcza.pl/1,75478,15499530,Skuszeni_unijnym_darmowym_internetem_z_NetMaksu_dali.html
Skuszeni unijnym darmowym internetem z NetMaksu dali się złapać w sieć
"Unijny" haczyk połknęły setki osób w całej Polsce, w tym częstochowianie. Teraz zamiast darmowego internetu z sieci NetMaks mają na karku bank i pożyczkę, której wcale nie chcieli brać.
"Internet unijny 2 lata za
darmo". Taki napis przez kilka miesięcy przykuwał uwagę
przechodniów w al. Wolności. To tu, na odcinku między dworcem
autobusowym a kolejowym, czyli w miejscu, które codziennie mijają
setki częstochowian i przyjeżdżających do miasta, znajduje się
biuro operatora NetMaks.
- Teraz jest zamknięte na głucho
- mówi częstochowianin pan Wiesław. To jeden z tych, którzy
połknęli "unijny" haczyk. Jest emerytem, często chodzi
po mieście. We wrześniu wszedł do NetMaksu. - Pomyślałem, że
skoro unijny, to wiarygodny. I pomyliłem się - opowiada
mężczyzna.
Na ten sam haczyk złapała się pani
Anna.
- Reklamę NetMaksu zobaczyłam rok temu w centrum
handlowym, potem podobną przyniosła do domu moja mama. Sprawdziłam
firmę w internecie i wyglądała wiarygodnie. Byle kto nie dostaje
przecież funduszy unijnych. Namówiłam mamę, żeby skorzystała z
oferty. To było w maju - opowiada częstochowianka. Podobnie zrobiły
setki osób w Polsce południowej, gdzie dotarła infostrada
NetMaks.
Piękne plany cyfrowe
Budowy
sieci NetMaks podjęła się sosnowiecka spółka z 20-letnim
doświadczeniem - Milmex Systemy Komputerowe. Jedną z usług w
ramach infostrady miał być bezprzewodowy, szerokopasmowy i do tego
darmowy internet, który dotrze przede wszystkim tam, gdzie brak
sieci kablowych.
Ponieważ przedsięwzięcie wpisało się
w walkę z wykluczeniem cyfrowym, do firmy Milmex popłynęło unijne
wsparcie, m.in. w ramach Regionalnych Programów Operacyjnych, a
także z Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości. Tylko z RPO
województwa śląskiego na lata 2007-2013 sosnowieckiej spółce
przyznano ponad 18 mln zł dotacji na budowę internetowej
infrastruktury.
Rok temu NetMaks chwalił się, że
obsługuje już okolice Krakowa, Tarnowa, Opola, Nysy, Częstochowy,
Lublina, Zamościa, Chełma, Przemyśla, Zgorzelca, Kuźni
Raciborskiej, Wodzisławia Śląskiego, Bielska-Białej, Wisły,
Skoczowa, Żywca,
Wielunia, Kępna, Suwałk oraz Augustowa. Zasięg miał coraz
większy.
Karkołomna procedura
W
częstochowskim biurze NetMaksu obsługiwała pana Wiesława para
młodych ludzi.
- Pani wszystko mi jasno wytłumaczyła -
wspomina mężczyzna. - Powiedziała, że umowa na unijny internet
jest podpisywana na dwa lata. I że dostęp jest bezpłatny.
Zaznaczyła jednak, że za urządzenie do odbioru internetu drogą
radiową muszę zapłacić 2499 zł kaucji. Oczywiście, zwrotnej po
zakończeniu umowy i zdaniu sprzętu.
Ponieważ pan
Wiesław nie miał tych pieniędzy, obsługa zaproponowała, że
pomoże uzyskać pożyczkę w Banku Pocztowym. Mało tego, sama ją
spłaci. - Zgodziłem się od razu - mówi emeryt.
Takie
udogodnienie pasowało też pani Annie i jej mamie: - Pracownik
powiedział, że możemy albo przyjść do biura na Wolności, albo
sam do nas przyjedzie. Przyjechał i załatwił wszystkie
formalności, łącznie z pożyczką.
Z załatwieniem
pieniędzy biuro kłopotu nie miało, bo - jak się potem okazało -
sosnowiecka spółka była jednocześnie pośrednikiem Banku
Pocztowego.
- Faktycznie na podstawie standardowej umowy
agencyjnej z 2011 roku firma Milmex wykonywała w imieniu i na rzecz
banku, jako jego pośrednik, czynności związane ze sprzedażą
produktów bankowych, przede wszystkim kredytów i rachunków
bankowych - potwierdza Magdalena Ossowska-Krasoń, rzeczniczka Banku
Pocztowego.
Cała procedura była dość dziwna.
-
Nie zastanawiałem się wtedy nad tym, byłem zadowolony, że
wszystko załatwiam w jednym miejscu - mówi pan Wiesław. Wziął
pożyczkę na dwa lata z ratą około 140 zł miesięcznie. Bank
Pocztowy otworzył mu rachunek i przelał tam
pieniądze. Dzień później pan Wiesław podpisał z NetMaksem
załącznik do umowy o świadczenie usług telekomunikacyjnych, z
którego wynikało, że cała kwota pożyczki została przekazana na
konto dostawcy internetu jako kaucja i NetMaks jako beneficjent
zobowiązuje się ją spłacać.
- Mnie pani w Banku
Pocztowym powiedziała, że pieniądze z pożyczki zostały przelane
bezpośrednio na konto NetMaksu - mówi pani Anna. Umowy z Bankiem
Pocztowym nie dostała do ręki, podobnie jak pan Wiesław.
Nie
ma wyjścia. Trzeba płacić
Początkowo internet
działał i raty były spłacane - opowiada emeryt. - Kłopoty
zaczęły się pod koniec roku. Przez dwa tygodnie nie miałem
dostępu do internetu. Potem z banku przyszło pismo wzywające do
spłaty rat.
Za mamę pani
Anny NetMaks spłacał raty od maja do listopada, bo w grudniu
wpłynęła rata cząstkowa.
Pan Wiesław poszedł do
biura NetMaksu. Zastał zamknięte drzwi. Kontakt telefoniczny też
był utrudniony. Na pisemne monity odpowiedział Milmex. Przeprosił
za sytuację i zapewnił, że do końca stycznia spłaci zaległe
raty. - Ale tego nie robi - mówi pan Wiesław. Zgłosił całą
sprawę w Banku Pocztowym. Ten rozkłada ręce.
- Do czasu
wpływu reklamacji nasz bank nie miał wiedzy, że firma Milmex
zawierała ze swoimi klientami, a jednocześnie naszymi klientami,
dodatkowe porozumienia odnośnie spłaty zadłużenia przez inny
podmiot - wyjaśnia Ossowska-Krasoń. - Po otrzymaniu informacji o
stosowanych przez Milmex praktykach, naruszających postanowienia
umowy agencyjnej, bank wypowiedział umowę.
Rzecznik
tłumaczy, że klienci biorący kredyt zobowiązywali się do spłaty
zadłużenia na warunkach określonych w umowach. A te były
wyłącznie umowami dwustronnymi. Nie ma wyjścia: trzeba płacić.
-
Umowy nie przewidywały spłaty kredytu przez inne osoby - mówi
Magdalena Ossowska-Krasoń. - Jeżeli klient ma dodatkową umowę
cywilnoprawną z podmiotem trzecim, na podstawie której ten podmiot
zobowiązał się do spłaty rat, może odrębnie dochodzić swoich
praw, ale nie przestawać spłacać rat.
Zapewnia, że
Bank Pocztowy w stosunku do klientów związanych z NetMaksem
"prowadzi w ramach procesu windykacyjnego znacznie rozszerzone w
stosunku do standardowych czynności informacyjne".
Oszustwo?
Oceni prokuratura
Pan Wiesław, tak jak i Pani Anna
oraz kilkoro innych częstochowian w tej samej sytuacji, zgłosili
się do Wojciecha Krogulca, miejskiego rzecznika konsumentów.
-
Od pewnego czasu dostawałem sygnały, że NetMaks przestał
świadczyć usługi lub są one złej jakości, ale to od osób,
które podpisały umowy z abonamentem - wyjaśnia Wojciech Krogulec.
- Jeśli chodzi o darmowy internet unijny, to mam kilka spraw.
Wszystkie dotyczą pożyczki na kaucję. Wystąpiłem już z
interwencją do spółki Milmex. Skontaktowałem się również z
Bankiem Pocztowym i Urzędem Komunikacji Elektronicznej. Sprawa jest
szeroka, dotyczy wielu abonentów w całej Polsce południowej.
Miałem już zapytania od rzeczników z innych regionów. Ze względu
na te wszystkie wątpliwości, postanowiłem złożyć doniesienie do
częstochowskiej prokuratury o podejrzeniu popełnienia przestępstwa
przez spółkę Milmex.
Doniesienie poszło z artykułu
kodeksu karnego mówiącego o niekorzystnym rozporządzaniu własnym
lub cudzym mieniem za pomocą wprowadzenia w błąd. Najprościej
mówiąc, chodzi o oszustwo.
- Nie wiem, co zrobi
prokuratura. Firma może się tłumaczyć, że nie miała zamiaru
oszukiwać, tylko znalazła się w trudnej sytuacji finansowej - mówi
rzecznik. - Tym bardziej że Milmex nie wypiera się pożyczek.
Przeciwnie deklaruje ich spłatę.
Doniesienie z tego
samego artykułu złożył w sosnowieckiej prokuraturze także Urząd
Komunikacji Elektronicznej.
- Od początku otrzymujemy
skargi od osób, które podpisały umowy z firmą Milmex Systemy
Komputerowe oraz od rzeczników praw konsumenta z różnych regionów
Polski. Ze skarg wynika, że spółka przestała świadczyć usługi
telekomunikacyjne, zlikwidowała kilka biur obsługi klienta,
uniemożliwiła też jakikolwiek kontakt - mówi Dawid Piekarz,
rzecznik UKE. - Abonenci w większości przypadków zawierali ze
spółką Milmex dwie umowy: o świadczenie usługi internetowej oraz
umowę kredytową na finansowanie przez bank tej umowy.
UKE
w kwestii umów kredytowych nie posiada kompetencji do podejmowania
działań. Może natomiast interweniować w przypadku naruszenia
prawa telekomunikacyjnego. Dlatego pod koniec stycznia prezes UKE
zawiadomił Milmex o zamiarze przeprowadzenia kontroli. Zresztą UKE
przyglądał się spółce Milmex już dwukrotnie w ubiegłym roku.
Przeprowadzał m.in. analizę regulaminów promocji, cenników i
wzorców umownych stosowanych w promocji "Internet unijny 2 lata
za darmo!".
- Oferta zdaniem UKE przez swoją formę
mogła wprowadzać konsumentów w błąd, a w konsekwencji naruszać
ich interesy - tłumaczy rzecznik UKE.
Kontrolę w spółce
Milmex w związku z wykorzystaniem unijnych pieniędzy prowadzi też
Polska
Agencja Rozwoju Przedsiębiorczości, a w naszym województwie -
Śląskie Centrum Przedsiębiorczości.
- Kontrolowane są
wszystkie projekty realizowane przez spółkę w ramach Regionalnego
Programu Operacyjnego Województwa Śląskiego na lata 2007-2013 -
mówi Witold Trólka z biura prasowego Urzędu Marszałkowskiego w
Katowicach.
- Weryfikowane jest, czy beneficjent osiągnął cele, które założył
w projektach. Czy posiada zakupione w ramach projektów środki
trwałe i wyposażenie oraz czy są utrzymywane punkty obsługi
klienta, których funkcjonowanie beneficjent zadeklarował w
projektach - dodaje. Postępowania kontrolne nie zostały jeszcze
zakończone.
Milmex: mamy kłopoty
Milmex
przyznaje, że ma problemy finansowe. Szuka inwestora strategicznego,
który postawi spółkę na nogi. Podkreśla, że wstrzymanie transzy
unijnej dotacji wcale mu w tej sytuacji nie pomogło i odbiło się
na klientach.
Mateusz Zaród, rzecznik spółki, odnosi
się do dwóch spraw: skarg klientów na jakość usługi i na
niespłacane pożyczki.
- Obecnie sieć NetMaks funkcjonuje w
części swoich operatorskich obszarów, ale na obniżonych
parametrach, a w pozostałej części ma miejsce przymusowy, a
zarazem technologiczny przestój. Jest to pochodną dokonywanych
przez spółkę koniecznych wymian operatorów szkieletowych sieci
NetMaks, którzy dotąd stosowali wobec spółki niedopuszczalny
finansowy drenaż przy jednoczesnym szantażowym zawieszaniu działań
sieci, nie licząc się z dobrem społecznym, interesem publicznym.
Spółka nie była w stanie temu procederowi podołać i nie
otrzymała w tym zakresie wsparcia UKE - informuje rzecznik.
Za
kłopoty ze spłatą pożyczek Milmex przeprasza. Zapewnia, że nie
uchyla się od spłaty i nie ma mowy o żadnych wyłudzeniach
kredytów.
- Zapewniamy, że już wkrótce wszystko będzie
działać sprawnie - tłumaczy Mateusz Zaród. - Znaczna część
zaległych rat pożyczek została już uregulowana. Do końca lutego
mają zostać uregulowane pozostałe płatności wraz z
odsetkami.
Milmex jest oburzony stanowiskiem Banku
Pocztowego.
- Współpraca z Bankiem Pocztowym obejmowała
wszystkie punkty obsługi klienta NetMaks. Nie jest jednak prawdą,
że bank nie znał regulaminowych zasad obowiązujących w ramach
umów abonenckich zawieranych pomiędzy operatorem a abonentami. Tym
bardziej że Bank co miesiąc otrzymywał od operatora przelewy,
które automatycznie zaliczał na spłatę zaciągniętych przez
abonentów kredytów. Nie jest również prawdą, jakoby Bank
Pocztowy wykazywał się szczególnym zrozumieniem wobec zaistniałej
sytuacji, ponieważ nasi abonenci dostali od Banku wezwania do
zapłaty zaraz po pierwszym przekroczeniu wymaganego terminu spłaty
raty kredytowej. W naszej ocenie najlepszym rozwiązaniem zaistniałej
sytuacji byłoby chwilowe wstrzymanie przez Bank Pocztowy wszelkich
działań windykacyjnych w stosunku do abonentów NetMaksu, do
momentu rozwiązania przejściowych problemów operatorskich, tj.
najpóźniej do końca marca.
To, że klienci NetMaksu
wcale nie są traktowani przez Bank Pocztowy wyjątkowo, potwierdzają
też pani Anna i pan Wiesław.
- Sam zacząłem spłacać
pożyczkę. Bałem się, że przyjdzie mi jakiś windykator, a
pieniądze wziąłem w tajemnicy przed żoną - mówi emeryt.
Pani
Annie Bank Pocztowy dał zaledwie kilka dni na spłatę
zaległości.
- Niemożliwe, że bank nie wiedział o
całej sprawie. Tym bardziej że pan z NetMaksu, który udzielał
pożyczki, mówił nam, że mają umowę z Bankiem Pocztowym, bo inne
nie chciały się na to zgodzić - mówi pani Anna.
Wpłaciła
już dwie raty.
Na Facebooku powstał specjalny profil
Netmaks
Oszukani.