Rzeczpospolita 27.01.07 Nr 023
Za ściąganie MP3 z Internetu nie idzie się do więzienia
Wbrew informacjom prasowym za nielegalne pobranie muzyki lub filmu z Internetu nie można trafić za kraty. Co najwyżej trzeba zapłacić autorowi potrójne honorarium
Przestępstwa przeciwko prawom autorskim |
"Pięć lat więzienia - taka kara grozi za nielegalne kopiowanie muzyki z Internetu" -można było niedawno przeczytać w jednym z ogólnopolskich dzienników. "Policja przeszukuje mieszkania internautów, którzy ściągali pliki MAP" - pisała z kolei lokalna prasa.
Czy rzeczywiście pobieranie muzyki lub filmów z Internetu jest przestępstwem? - To nieporozumienie. Można tu mówić jedynie o odpowiedzialności cywilnej za naruszenie praw autorskich. Zapewniam, że policja nie ściga osób, które jedynie pobierają pliki z sieci i nie udostępniają ich. W sprawach cywilnych nie mamy zresztą nawet prawa przeszukiwać mieszkań - wyjaśnia komisarz Zbigniew Urbański z zespołu prasowego Komendy Głównej Policji.
Co innego umieszczać, co innego ściągać
Skąd bierze się to nieporozumienie? Z braku rozróżnienia dwóch odrębnych czynów. Czym innym jest ściąganie muzyki po to, by jej prywatnie posłuchać. Czym innym natomiast - udostępnianie plików w Internecie po to, aby inni mogli je ściągać.
Ten drugi czyn jest rzeczywiście karalny. Za bezprawne rozpowszechnianie utworów, zgodnie z art. 116 ustawy oprawie autorskim i prawach pokrewnych, grozi do 2 lat więzienia. Jeżeli zaś osoba czerpie z tego stały dochód, może trafić za kratki nawet na 5 lat.
Szkopuł w tym, że osoby korzystające z programów do wymiany plików często nie zdają sobie sprawy, iż nie tylko ściągają, ale jednocześnie rozpowszechniają utwory. Niektóre z tych programów w sposób automatyczny udostępniają bowiem aktualnie pobierane pliki. A to oznacza, że internauta popełnia przestępstwo, za które rzeczywiście może trafić do więzienia.
Odpowiedzialność pod znakiem zapytania
Osobom, które wyłącznie ściągają utwory z sieci, może natomiast grozić odpowiedzialność cywilna. -Twórca ma prawo w szczególności zażądać dwu-, a w razie zawinionego naruszenia trzykrotności wynagrodzenia - wyjaśnia Michał Błeszyński, radca prawny specjalizujący się w ochronie praw autorskich.
Niektórzy prawnicy mają jednak wątpliwości, czy samo kopiowanie utworów, tylko do celów prywatnych, podlega jakiejkolwiek odpowiedzialności. Piotr Waglowski, członek Rady Informatyzacji i autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet, odwołuje się do art. 23 prawa autorskiego. -Pozwala on bez zezwolenia twórcy nieodpłatnie korzystać z utworu w zakresie użytku osobistego. Innymi słowy, jeśli znajduję plik MP3 w sieci, to mam prawo go skopiować na własny dysk i słuchać w domowym zaciszu - przekonuje.
Błeszyński nie zgadza się jednak z tą interpretacją. - O dozwolonym użytku osobistym możemy mówić, jeśli legalnie kupiliśmy utwór i skopiowaliśmy go na własne potrzeby lub ewentualnie skopiowała nam go bliska osoba. Skoro jednak utwór jest bezprawnie rozpowszechniany w Internecie, to trudno przyjąć, że korzystanie z niego może być legalne -mówi radca prawny. Zaznacza, że zgodnie z art. 35 prawa autorskiego dozwolony użytek nie może naruszać normalnego korzystania z utworu ani godzić w słuszne interesy twórcy. - Pytanie jednak, co to znaczy "normalne korzystanie z utworu" w dobie społeczeństwa informacyjnego -zastanawia się Waglowski.
Kontrowersje te ostatecznie będzie kiedyś musiał rozstrzygnąć sąd. Michał Błeszyński przyznaje, że o żadnym wyroku dotyczącym samego ściągania plików jeszcze nie słyszał.
Czy trzeba zmieniać przepisy
Nawet jeśli przyjmiemy, że osoby ściągające muzykę czy filmy z sieci podlegają odpowiedzialności cywilnej, to jest ona czysto iluzoryczna. Policja nie może bowiem zajmować się naruszeniami praw autorskich, które nie są przestępstwem. Organizacje skupiające twórców i wydawców nie mogą bez pomocy organów ścigania zidentyfikować osób pobierających pliki z sieci po to, by później wytoczyć im sprawę cywilną.
- Nasza współpraca z policją dotyczy wyłącznie osób, które nie tylko kopiują, ale równocześnie rozpowszechniają utwory audiowizualne w Internecie - przyznaje Mariusz Kaczmarek, dyrektor Fundacji Ochrony Twórczości Audiowizualnej FOTA. Dlatego też, jego zdaniem, polskie przepisy powinny być zmienione. - Bezprawne kopiowanie utworów powinno być uznane za przestępstwo -mówi Kaczmarek i dodaje, że prace nad zmianą ustawy już trwają. -Skoro kupno pirackiej płyty na bazarze jest ścigane, to nie widzę powodu, dla którego pobranie jej z Internetu miałoby pozostawać bezkarne.
Waglowski zwraca uwagę, że prace nad zmianą zarówno krajowych, jak i unijnych przepisów podlegają ogromnemu lobbingowi ze strony organizacji skupiających wytwórnie. - Niestety interes zwykłych użytkowników sieci nie jest reprezentowany. Może to prowadzić do coraz większego ograniczania dostępu do dóbr kultury i informacji, czyli podstawowych praw człowieka -ubolewa.
Jak to jest za granicą
Kopiowanie plików z Internetu jest różnie traktowane w różnych państwach. Najwięcej procesów toczy się w USA. Najczęściej kończą się ugodami i pozwani godzą się płacić odszkodowania koncernom muzycznym, zazwyczaj po kilka tysięcy dolarów. Również ugodami zakończyło się wiele spraw w Niemczech i Danii. Z kolei w Kanadzie w 2004 r. Sąd Federalny uznał, że pobieranie muzyki jest legalne. Sędzia porównał w wyroku Internet do biblioteki, a ściąganie plików do kserowania książek. Trwają tam jednak prace legislacyjne, które mają zabronić darmowego kopiowania plików.
Precedensowy wyrok zapadł niedawno we Włoszech. Sąd Najwyższy w Rzymie uznał, że pobieranie z sieci plików komputerowych nie jest przestępstwem, jeżeli nie robi się tego dla osiągnięcia zysku. Sprawa dotyczyła dwóch studentów, którzy w 1994 r. wymieniali się plikami. Początkowo zostali skazani na rok więzienia. Sąd Najwyższy uwolnił ich od zarzutu złamania praw autorskich.
SŁAWOMIR WIKARIAK
podyskutuj z autorem e-mail: s.wikariak@rzeczpospolita.pl
Wszyscy mimowolnie łamiemy prawo |
Prawo chroni wszystkie utwory, nie tylko filmy czy piosenki. Ten artykuł to również utwór. Sądząc z wcześniejszych doświadczeń, z pewnością zostanie bezprawnie skopiowany i rozpowszechniony w wielu miejscach sieci. A to oznacza, że każdy, kto przeczyta go w Internecie z innego miejsca niż serwis www.rzeczpospolita.pl, naruszy prawo autorskie. Mało kto zdaje sobie bowiem sprawę, że czytając, jednocześnie ściąga plik z tekstem na twardy dysk swojego komputera. Jeśli więc nasz ustawodawca uznałby kopiowanie plików bezprawnie rozpowszechnianych w Internecie za przestępstwo, to wszyscy będziemy przestępcami. Nikt nie może bowiem wiedzieć, czy czytany tekst lub oglądane zdjęcie zostały umieszczone w sieci legalnie. - |