Pszczółkowski: śledztwo nie posuwa się do przodu
Stefczyk.info: Jak pan mecenas myśli, dlaczego prokurator Artymiak odrzucił wniosek mec. Hambury o wyłączenie z wszelkich czynności m. in. płk. Szegląga i płka. Wójciaka?
mec. Pszczółkowski: Miał takie prawo. Decydującym elementem była potrzeba chwili i pewnie faktyczna niemożność zatrudnienia pełniącego obowiązki rzecznika Wojskowej Prokuratury Okręgowej oraz wojskowego prokuratora okręgowego. W moim przekonaniu wniosek mecenasa Hambury wymaga poważnego rozważenia. Jak wynika z publicznych wypowiedzi Prokuratora Generalnego, zdaniem prokuratury nie jest przestępstwem ewentualne niedopopełnienie obowiązków służbowych przez prokuratorów, w postaci braku uczestnictwa prokuratorów w sekcjach wykonywanych przez funkcjonariuszy Federacji Rosyjskiej, a także nieprzeprowadzenia wobec tej okoliczności tychże sekcji po sprowadzeniu ciał ofiar do kraju. Prokuraturzy WPO w Warszawie, obiecali opinii publicznej złożenie referatów z badań nie tylko tych prób pobranych w Smoleńsku, z lotniska Siewiernyj i z wraku, ale także z ekshumowanych ciał ofiar katastrofy. W dniu dzisiejszym, do publikacji wyników tych badań - mówię o próbach pobranych ze zwłok ekshumowanych ofiar katastrofy smoleńskiej, nie doszło.
Jak pan myśli, dlaczego nie poznaliśmy tych wyników badań?
Myślę, że każda sytuacja, w której te próby dałyby wynik pozytywny, mogłaby wskazywać w na ewidentną nieprawidłowość w śledztwie poznańskim (przyp. red. - postępowanie przygotowawcze w sprawie ewentualnego niedopełnienia obowiązków przez prokuratorów obecnych w pierwszych dniach po katastrofie w Smoleńsku), związaną z decyzją o nieprzeprowadzeniu sekcji zwłok w Polsce. Mam inną ocenę prawno-karną tego zdarzenia. Uważam, że ocenę zachowania prokuratorów w zakresie nieprzeprowadzenia sekcji w Polsce, należy dokonywać z perspektywy ich wiedzy i całokształtu ustaleń śledztwa (na kwiecień 2010 r. bardzo skromnych). Jeżeli prokuratorzy ustami Prokuratora Generalnego, twierdzą, że problem ewentualnej odpowiedzialności karnej, za niedopełnienie obowiązków służbowych, miałby się wiązać z aktualnym potwierdzeniem nieprawidłowości, to proszę zważyć, że ewentualny pozytywny wynik badań w sprawie obecności materiałów wybuchowych, na próbach pobranych z ciał ofiar, w sposób definitywny przesądzałby o przestępczym zaniechaniu wykonania sekcji w Polsce. Dlatego, moim zdaniem, wniosek, aby rozważyć czy tego rodzaju ustalenia (przyp. red. - dotyczące obecności materiałów wybuchowych na ciałach ekshumowanych ofiar) w śledztwie warszawskim mogą czynić prokuratorzy, których zachowanie ocenia prokurator w śledztwie poznańskim, zasługuje na bardzo poważne rozważenie.
Czego tak naprawdę dowiedzieliśmy po tej konferencji?
Dzięki aktywności i uporowi dziennikarzy w zadawaniu pytań, można potwierdzić tezę, którą wygłosili rzecznicy prokuratury, że ta konferencja miała charakter bezprecedensowy. Uważam, że bezprecedensowość tej konferencji polega na tym, że opinii publicznej ujawniono częściowe sprawozdanie z badań, niedokończonych przez biegłych i niezakończonych wydaniem opinii. Słuszne jest pytanie czy był sens zwoływania konferencji prasowej. Na pytanie dziennikarzy czy mamy stuprocentową pewność czegokolwiek usłyszeliśmy dziś, że taka pewność nie istnieje na tym etapie ustaleń. Poza tym, bezprecedensowy charakter tej konferencji, ujawnia się w tym, że w śledztwie smoleńskim dokonano pewnego wyłomu w dotychczas ustalonym sposobie komunikowania z rodzinami i pełnomocnikami. Po raz pierwszy o wyniku kluczowych badań, interesujących opinię publiczną, ale przede wszystkich - interesujących dla rodzin - te rodziny dowiedziały się z mediów od rzeczników prokuratury, a nie z akt sprawy. W tym znaczeniu zgadzam się z tezą, że ta konferencja miała zdecydowanie charakter bezprecedensowy. Jednak to przykry brak precedensu.
Właśnie - prokuratura nie wyraziła zgody na udostępnienie rodzinom tego sprawozdania przed ogłoszeniem go do wiadomości opinii publicznej. Tymczasem kilka tygodni temu ujawniła ważne, bardzo intymne i delikatne ustalenia z sekcji zwłok Anny Walentynowicz, nie pytając nawet rodziny o zgodę. Jak można zinterpretować takie zachowanie śledczych?
Myślę, że wielokrotnie Wojskowa Prokuratura Okręgowa przekazywała rodzinom jako pierwszym, niekoniecznie bardzo wrażliwe dane, umożliwiając im wgląd w akta. Jestem przekonany, że prawdziwym powodem utajnienia przed rodzinami i pełnomocnikami wyników ekspertyzy, którą w dniu dzisiejszym ogłoszono, była chęć wyeliminowana takiej sytuacji, jaka miała miejsce w październiku 2012 r. Wtedy to "Rzeczpospolita" opublikowała wiedzę o tym, co polscy prokuratorzy i biegli odnaleźli w Smoleńsku. Zarówno wówczas, jak i teraz, mimo braku wglądu w te dokumenty rodzin i ich pełnomocników, nie udało się zapobiec WPO ujawnieniu tego przed konferencją. W dniu dzisiejszym i wczorajszym "Nasz Dziennik" podał informację, świadczące o tym, że ta opinia była znana dziennikarzom, bo użyto określenia, że biegli wykryli związki estrowe. Nitrogliceryna, o której mówił płk Szegąg, to jest właśnie rodzaj estru. Należy przyjąć, że mimo zapobiegliwości prokuratury i ukrywania tego materiału przed konferencją prasową, po raz kolejny okazało się, że informacje, które były udziałem tego postępowania, są znane dziennikarzom przed ich ogłoszeniem.
Jak pan mecenas myśli, co nas dalej czeka w tym śledztwie smoleńskim? Czy w ogóle doczekamy się konferencji, na której ogłoszone zostaną analizy stworzone na podstawie nie tylko próbek pobranych w Smoleńsku, ale także tych pobranych z ekshumowanych ciał ofiar?
Jak powiedział płk Szeląg, to oczekiwanie opinii publicznej, skazane jest na kolejną, co najmniej sześciomiesięczną prolongatę. Odwróciłbym nieco to pytanie i zapytał czy doczekamy się nie tyle, co ich ujawnienia, ale czy doczekamy się ich w ogóle. Śledztwo jest już bardzo zaawansowane czasowo i przy całym zrozumieniu dla złożoności tego postępowania, o którym była mowa na konferencji, nie wydaje się, żeby ono posuwało się do przodu w sposób satysfakcjonujący dla rodzin ofiar, ich pełnomocników i opinii publicznej. Wydaje się, że po raz kolejny, mimo przyznawania publicznie temu śledztwu przez prokuratorów i polityków ekipy rządzącej, przymiotu priorytetowego, to ono takim przymiotem się nie cieszy. Świadczy o tym powolność w zakresie wymiany międzynarodowej pomocy prawnej z Federacja Rosyjską, bardzo skromny dorobek w zakresie pozyskiwania dowodów rzeczowych, w zakresie tej wymiany, a także stosunkowo długo trwające wykonywanie ekspertyz, takich jak np. te zapowiadane przez rzecznika WPO z Centralnego Laboratorium Kryminalistyki i Policji. Przypomnę, że w październiku, a potem w grudniu i kwietniu, Naczelna Prokuratura Wojskowa wydawała komunikaty, że ta ekspertyza będzie wydana za sześć miesięczny. W tej chwili mamy do czynienia z sytuacją, kiedy wskazano po tych sześciu miesiącach, cząstkowe wyniki badań i kazano opinii publicznej uzbroić się w cierpliwość na kolejne pół roku. Trudno powiedzieć, po dzisiejszej konferencji, że WPO wywiązała się z zobowiązania wobec opinii publicznej jakie zaciągnęła w październiku ubiegłego roku, twierdząc że po sześciomiesięcznych badaniach sprawa obecności materiałów wybuchowych na wraku, lotnisku, oraz zwłokach, będzie w pełni jasna. Na pewno dzisiejsza konferencja takiej jasności nie daje.
rozmawiała
Magdalena Czarnecka