Być królem swych humorów to przywilej wielkich zwierząt.
(…) we wszystkim jesteśmy tylko mniej więcej.
Kiedy nie ma się charakteru, trzeba sobie wypracować metodę.
Wiodło mi się dobrze we wszystkim, to prawda, ale nie byłem zadowolony z niczego. (…) Biegłem tak, zawsze pełen po brzegi, nigdy syty, nie wiedząc, gdzie się zatrzymać, aż do dnia, a raczej aż do wieczora, kiedy muzyka przestała grać i zgasły światła.
Z przyjaźnią sprawa nie jest tak prosta. Długo i z trudem się ją zdobywa, ale kiedy się już przyjaźń posiadło, nie sposób się od niej uwolnić, trzeba stawić jej czoło.
Człowiek jest taki, drogi panie, ma dwie twarze: nie może kochać, nie kochając siebie.
Zdawało mi się, że częściowo oduczyłem się tego, czego nie nauczyłem się nigdy i co umiałem przecież tak dobrze, to znaczy oduczyłem się żyć.
Ktoś musi mieć ostatnie słowo. Inaczej każdej racji można by przeciwstawić inna i nie byłoby temu końca.
Znamy się, wiemy, do czego jesteśmy zdolni.
Kochałem je, jak mówi uświęcona formuła, co wychodzi na to, że nigdy nie kochałem żadnej. Zawsze byłem zdania, że pogarda dla kobiet jest rzeczą wulgarną i głupią, i niemal wszystkie kobiety, jakie znałem, uważałem za lepsze od siebie. Ale stawiając je tak wysoko, częściej korzystałem z nich, niż im służyłem.
Umrzeć, jeśli trzeba, skończyć raczej niż się ugiąć.
Upodobanie do prawdy za wszelką cenę jest namiętnością, która nie oszczędza niczego i przed którą nic się nie ostoi.
Wierzch wszystkich moich cnót miał więc podszewkę mniej imponującą.
Człowiek bawi się w nieśmiertelnego i po kilku tygodniach nie wie nawet, czy dociągnie do jutra.
Żyłem w jakiejś mgle, gdzie śmiech przygłuchł tak bardzo, że już go nie słyszałem. Obojętność, która zajmowała tyle miejsca we mnie, nie natrafiła już na opór i rozszerzyła swój zakres.
Zresztą nie możemy stwierdzić niewinności nikogo, gdy na pewno możemy stwierdzić winę wszystkich.
Niech pan nie czeka na sąd ostateczny. Sąd ostateczny jest co dzień.
Ciągnąć dalej, to właśnie jest trudne.
(…) dlaczegóż by miały umrzeć, jeśli nie przez niego? Nie chciał tego, oczywiście. Ci zakrwawieni żołnierze, te dzieci przecięte na pół budziły w nim wstręt. Ale jestem pewien, że będąc takim, jakim był, nie mógł o nich zapomnieć.
Ale w pewnych wypadkach ciągnąc dalej, tylko ciągnąc dalej, oto co naprawdę jest nadludzkie.
Ale zbyt wielu ludzi wdrapuje się teraz na krzyż tylko po to, żeby można ich było widzieć z większej odległości, nawet jeśli w tym celu trzeba trochę podeptać tego, który znajduje się na krzyżu od tak dawna.
Zbawiciel? On nie żądał tyle, mój drogi. Chciał, żeby go kochano, nic więcej. Oczywiście, są ludzie, którzy go kochają, nawet wśród chrześcijan. Ale można ich policzyć.
Ponieważ nie można potępiać innych, nie sądząc natychmiast samego siebie, trzeba obciążyć siebie, by mieć prawo do sądzenia innych.
Ach, drogi przyjacielu, jesteśmy dziwne, nędzne istoty i jeśli tylko na chwile zastanowimy się nad swoim życiem, nie brak nam okazji do zdumienia i zgorszenia.
Może później zajmę się resztą, zetną mi głowę na przykład i nie będę się już bał umrzeć, będę uratowany.