194 • PRZESILENIE WRAŻLIWOŚCI
kwestionowana jako źródło wiedzy o tym, czym jest i być powinna poezja. Obserwujemy narodziny Nowego. Nieprzypadkowo w 1990 roku Jan Błoński porównywał znaczenie roku 1989 do 1918, mówiąc: „Intelektualna przemiana dokonała się w latach sześćdziesiątych i zwłaszcza siedemdziesiątych, lecz zawładnęła umysłami w osiemdziesiątych. I dlatego zapowiadają one całkiem nową literaturę, całkiem nową epokę kulturalną". Nakazem chwili stało się zatem „wyszukiwanie, publikowanie, wspomaganie ludzi młodych i — miejmy nadzieję — nowych naprawdę..." (Rok 1989 jest równie ważny co 1918, „NaGłos" 1990, nr 1).
Bo rzeczywiście, wiersz Dla Jana Polkowskiego wpisuje się w tekstowy szereg, zawierający Herostratesa Jana Lechonia i Czarną wiosnę Antoniego Słonimskiego, które — podobnie jak utwór Swietlickiego w siedemdziesiąt lat później — polemicznie odnosiły się do swoich mentorów. Różnica pomiędzy poetyckim przywitaniem II i III Rzeczpospolitej polega jednak na tym, że Swietlicki - - inaczej niż Lechoń - - nie czuje się związany z przeszłością (jeszcze nie w tym wierszu) bolesnym węzłem ob-razoburczej namiętności, ani — jak Słonimski — nie przeżywa euforii z powodu oswobodzenia w sobie, krępowanego dotąd, artysty. Jego szyderstwo graniczy z obojętnością. „Wzruszam ramionami" - mówi. Nie jest namiętny, ani radosny — jest obcy i osobny.
W poszukiwaniu utraconego (II)
Przekraczanie nostalgii w prozie lat dziewięćdziesiątych
Proza nostalgiczna -- stale obecna w kulturze polskiej -- była jedną z najżywotniejszych tradycji, jakie pozostawały do dyspozycji literatury u schyłku lat osiemdziesiątych. Oczywiście młodzi pisarze nie mogli zaanektować bezkrytycznie tego dziedzictwa. Podobnie jak czytelnicy, zdawali sobie sprawę, że wymaga ono, po pierwsze, biograficznego uwiarygodnienia, po drugie — ciągłego odświeżania formalnego. Bez pierwszego proza nostalgiczna nabiera charakteru imitacji (co jest chyba przypadkiem Paźniewskiego), bez drugiego popada w schematyzm. Prozie tej zawsze groziło przekształcanie miejsc dawnego życia w skanseny i muzea, zamiana autentycznego wspomnienia w naśladownictwo cudzych tekstów i popadanie w anegdociarstwo. U progu lat dziewięćdziesiątych doszło jeszcze jedno niebezpieczeństwo: koniunkturalizm. O ile więc proza nostalgiczna lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych musiała powoli przebijać się do szerszej publiczności, o tyle w latach dziewięćdziesiątych musi bronić się przed literacką i światopoglądową imitacją. Groźba była wcale realna, skoro o trwałości wzorców nostalgicznych u schyłku lat osiemdziesiątych — wzorców „utraconego czasu" bądź „utraconej ojczyzny" - decydowała przede wszystkim ciągłość dorobku pisarzy wyznaczających główny trakt temu nurtowi (Konwicki, Ku-śniewicz, Stryjkowski) i dołączanie do tego grona kolejnych twórców. Przedstawiciele starszych pokoleń poczęli sięgać po strategie autobiograficzne, opisując swoje życiorysy w poetyce nostalgicznej (Igor Newerly, Zostało z uczty bogów, 1986; Józef Hen, Nowolipie, 1991; Wiesław Myśliwski, Widnokrąg, 1996; Irena Jurgielewi-
196 • W POSZUKIWANIU UTRACONEGO (II)
czowa, Byłam, byliśmy, 1997). Silniejsze niż wcześniej tony nostalgiczne dostrzec można było w nowych opowiadaniach Odojew-skiego („Jedźmy, wracajmy", 1993). Pisarz ten w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych zasłużenie osiągnął rangę najważniejszego kontynuatora mitu ukraińskiego, ewokując w kolejnych powieściach i opowiadaniach swego cyklu (Wyspa ocalenia, 1964; Zasypie wszystko, zawieje..., 1973; Zapomniane, nieuśmierzone..., 1987) obraz ziemi przeklętej — pięknej, żyznej, rozległej, lecz zamieszkiwanej przez dwa narody skazane przez mroczne fatum na wzajemny mord, odnawiający się jak cykl natury. Odojewski -- niczym medium romantyczne przekazujące głosy Goszczyńskiego, Słowackiego, Malczewskiego — ukazuje Ukrainę po raz kolejny ogarniętą przez żywioł zabijania, a zarazem, jak twórca eposu i kontynuator Faulknera, Ukrainę ostatnią, niszczoną w sposób nieodwracalny w paroksyzmie zemsty. W opowiadaniach z tomu Zabezpieczanie śladów (1984) pisarz prezentował się raczej jako depozytariusz prawdy katyńskiej, natomiast zbiór „Jedźmy, wracajmy" (1993), obok wątków dotychczasowych, przynosił silniejszą idealizację Ukrainy, a także — typowe dla literatury nostalgicznej — chwyty „pamięci mimowiednej" i „podróży pamięcią", sumujące się w obraz krainy dzieciństwa zawsze dostępnej i gościnnej dla wehikułów psychicznych. Spełnieniem tych tęsknot staje się, opowiedziana w utworze tytułowym, wycieczka do ziemi dzieciństwa, podczas której piękno^wspomnień nakłada się na piękno oglądane, zaś groza przeszłości ulega złagodzeniu.
Trwałość poetyk nostalgicznych tłumaczy wykorzystywanie tych wzorców przez pisarzy młodszych (Ryszard Sadaj, Galicjada, 1986; Piotr Szewc, Zagląda, 1987; Anna Bolecka, Bialy kamień, 1994). Ale wydaje się, że proza nostalgiczna lat dziewięćdziesiątych przyniosła kilka istotnych nowości, ponieważ pojawiła się w zmienionych warunkach, którym nie chciała się podporządkować. Wspomnianej wcześniej koniunkturze nostalgicznej, jaka wytworzyła się na początku lat dziewięćdziesiątych, koniunkturze duchowej, rynkowej i politycznej towarzyszyli ludzie, którzy uważali siebie za strażników prawdziwego obrazu przeszłości. Taki właśnie stan instrumentalizacji przeszłości, stan włączania jej w rozmaite praktyki społeczne, bywa dla twórców sygnałem
W POSZUKIWANIU UTRACONEGO (II) • 197
do namysłu. Oczywiście pisarze mogą też koniunktury współtworzyć, wpisywać się w nie i zgrywać ich karty, ale powieść zawdzięcza swą rangę właśnie uczeniu dystansu do wszelkich ję-v zbiorowych, które przekształcają prawdę w stereotyp. Dlatego w latach dziewięćdziesiątych pojawiły się utwory, które odświeżyły poetyki nostalgiczne i światopogląd nostalgiczny. Istniejący w nich wysiłek „ożywienia nostalgii" wynikał nie tylko oporu wobec koniunktur, lecz także z kilku innych — przynajmniej trzech - - impulsów: genealogicznego, autobiograficznego i metahterackiego.
Impuls genealogiczny dotyczy dziejów rodzinnych i wiąże się z opisem „ojczyzn przodków". Najpierw, jak się wydaje, proza 'Stalgiczna upomniała się o doświadczenie repatriantów. Wcześniejszy Ptasi gościniec Haliny Auderskiej (1973), dzieło warto-ciowe, choć podejrzewane o plagiatowość, nie mogło wyplątać się z kłopotliwego kontekstu „literatury dozwolonej" — opisują-j proces zasiedlania Ziem Zachodnich --a więc promowanej srzez państwo. Najbardziej przejmującym utworem repatrianc-n pozostaje chyba jak dotąd trylogia Stanisława Srokowskiego ) w Hnilczach k. Podhajec w Małopolsce Wschodniej), ującego przeprawę przesiedleńców z kresów na Ziemie Za-?qo£nie (Duchy dzieciństwa, 1985; Repatrianci, 1989; Płonący motyl, lego dzieło, ciekawie mieszające poetykę realizmu z nad-realizmem, bardzo nierówne i miejscami zmanierowane, stanowi epicką prezentację repatriacyjnej drogi - - lęków, nadziei i doświadczeń przezywanych na przesiedleńczym szlaku. Ani Auder-ska, ani Srokowski nie doprowadzili fabuł swoich książek do opisu etapu powtórnego osiedlenia: celowo utrzymali bohaterów '. biograficznego zawieszenia, zarysowując jedynie perspektywę nowego zakorzenienia. Doświadczenie to, chronologicznie ^jsze w repatrianckim wariancie polskich życiorysów, znalazło przecież literackie spełnienie w powieściach Zbigniewa Ża-kiewicza (ur. 1933 w Wilnie) i Aleksandra Jurewicza (ur. 1952 w Lidzie na Białorusi). Pierwszy z nich przez długie lata pozostawał wierny swej pierwszej ojczyźnie -- Wileńszczyźnie; dopiero ;kawej, gawędziarskiej, mieszającej ironię z nostalgicznym :m Ciotuleńce (1988) zarysował perspektywę powrotu do się-
198 • W POSZUKIWANIU UTRACONEGO (II)
bie, czyli zaakceptowania Kaszub jako drugiej ojczyzny. I rzeczywiście: Żakiewicz wykształcił własną mitologię, nazywając Kaszuby „kresami Północy", i w następnej książce, Widziane, w czasie zatrzymane (1996), doprowadził proces powtórnego zakorzenienia do końca, odnajdując w nowej ojczyźnie doznania własnego dzieciństwa, a w kaszubskich pejzażach duchowy odpowiednik krajobrazów utraconych. Zgoła odmienny kształt przybrał zapis doświadczenia obcości w prozie Jurewicza, który w dwóch swoich książkach (Lida, 1990; Pan Bóg nie słyszy głuchych, 1995) opowiedział o przymusowej, przeżytej we wczesnym dzieciństwie wyprowadzce z białoruskiej wsi Lida; specyfiką obu tych narracji, przeplatanych poematowymi wstawkami, było dramatyczne dążenie do uświadomienia sobie charakteru straty. Postawa Jurewicza odróżnia go od tych pisarzy, którzy — jak Miłosz w Rodzinnej Europie i Widzeniach nad Zatoką San Francisco czy Stempowski w Listach z ziemi berneńskiej — wybrawszy sobie nowe miejsce pobytu, zdołali w nim duchowo zamieszkać. To przypadki prywatnych ojczyzn wybranych. Jurewicz przeciwnie: zapytywał o ziemię utraconą jako cząstkę tożsamości, a wychodząc od zapisu własnej nie-przynależności do żadnej innej ojczyzny, stawiał szansę biograficznego „powrotu", szansę powtórnej identyfikacji z Białorusią, pod znakiem zapytania. Podobne pytanie o zerwaną ciągłość, o sens nowej biografii wytworzonej ingerencją polityki powojennej, postawili — w bardzo różnych tonacjach — Stefan Chwin (Krótka histońa pewnego żartu, 1991), Anna Bolecka (Biały kamień, 1994), Marek Jastrzębiec-Mosakowski (Ślady na piasku, 1994; Pory roku, 1996), Marek Ławrynowicz (Diabeł na dzwonnicy; 1998). Pisarze ci, zaledwie cząstką dzieciństwa, pamięci i świadomości wrośnięci w pierwszą ojczyznę, ale dzięki tradycji, tzn. opowieściom rodzinnym, wiedzy wyniesionej z książek, wreszcie dzięki prostemu zrozumieniu, że Historia naruszyła ciągłość biografii ich rodziców, usiłują w swoich książkach — obarczeni niejako powinnością odzyskania rodzinnej ciągłości -- zrekonstruować fragment życia swoich przodków bądź dzieje ich ziemi. Wykorzystują więc literaturę do stworzenia hipotezy cudzego losu, dodając do narracji nostalgię zapośredniczoną. I tak Chwin, zanim w Krótkiej historii... przechodzi do opisu własnego dzieciństwa, zastanawia się
W POSZUKIWANIU UTRACONEGO (II) • 199
nad zrządzeniem, które rzuciło jego repatriowanych rodziców do
idanska, Bolecka sporządza etnograficzne studium obyczajowo-
hiiS? t1C) T? Kurom?ki> ^ której żył jej pradziadek, Jastrzę-
c-Mosakowski rekonstruuje przedwojenne losy Prus Wschod-
:n, Ławrynowicz zaś odtwarza wileński klimat i życie swojego
ziadka którego poznał dopiero, gdy ten postanowił przenieść
się do Polski. W książkach tych mamy więc niejako do czynie-
zyczoną, choć ujmującą nostalgią, która upominając się
e ojczyzny rodzinne, zwraca je przodkom jako spłatę
uczuciowych długów i uzupełnienie luk w historii familijnej.
s
drugi, autobiograficzny, inaczej nazwać można in-
rorporacją
nostalgii. Rzecz ta w literaturze polskiej polegała na
iowaniu
utraconych ojczyzn w obrębie Polski powojennej. Wy
dało
to z prostej oczywistości: nie trzeba było mieszkać na kre-
icb,
aby
utracić „małą ojczyznę". Wspomniana wcześniej twór-
:
Nowakowskiego podpowiadała przecież, że historyczna
eks-
dokonywała
się również w samym centrum Polski. W prozie
S™
^ ^
osiemdziesiątych
pojawiła się przynajmniej
dna wielka powieść opisująca doświadczenie zbiorowego wydziedziczenia - - to Kronika z Mazur Erwina Kruka (1989), pi-za k ?ry uświadomiwszy sobie sytuację Mazurów, poświęcił m twórczość - - najpierw poetycką, potem prozatorską - za-pisc ', powolnego wygnania, na jakie zostali skazani mieszkańcy
•PVppWT°)me-.Dzieło Kruka "świadamiało zarazem, że w granicach PRL istnieją inne jeszcze społeczności zmuszone bro-mc swojej kultury przed polonizacją (Kaszubi) bądź wyrzucone - swoje, ziemi i przeniesione na obcy teren (Łemkowie).
W swoim zasadniczym kształcie impuls autobiograficzny był związany z prywatną geografią i dochodzeniem tożsa-
0 pisarze
średniego i najmłodszego pokolenia, niezależ-
'osiadama
kresów w genealogii i kresowiaków w rodzinie,
1 się
o własne „małe ojczyzny". Przeciwstawiali się tym
mym
dość powszechnemu przekonaniu, jakoby PRL była w ca-
mią jałową, lądem nie do zasiedlenia, obszarem ludzi bez reszty wykorzenionych.
200 • W POSZUKIWANIU UTRACONEGO (II)
„Jeśli za lat kilkanaście czy kilkadziesiąt inni polscy pisarze wspominać będą swoje kraje dzieciństwa, będą to dzieciństwa zasłuchane w szum Bałtyku bardziej niż w szum Dniepru, w las tucholski a nie nowogródzki, wyrosłe w cieniu fabryk a nie kolumn dworu, w gwarze miast, a nie w zapachu oczeretów. lego jeszcze będzie w przyszłości wiele; tamto nie powróci już nigdy" (Przedmowa, [w:] Kraj lat dziecinnych, red. M. I. Kolin, [właśc.: J. Lindenfeld i M. Kohn] Londyn 1942).
Bo przecież wspomniana wcześniej twórczość Białoszew-skiego, Brylla, Harasymowicza, Nowakowskiego, Kajzara --do których dodać można Małgorzatę Musierowicz i pięknie przez nią opisywaną poznańską dzielnicę Jeżyce -- podpowiadała, że dla prywatnej ojczyzny najistotniejsza jest więź pomiędzy człowiekiem i przestrzenią, umiejętność odnalezienia w sobie tej cząstki duchowej wrażliwości, która ukształtowała się za sprawą miejsca, emocjonalna zdolność przyjęcia lekcji piękna od estetyki macierzystej. Pisarze urodzeni po wojnie nie mogli zatem poprzestać — przynajmniej w narracjach bliskich autobiografiom — na powrotach do ojczyzn rodzinnych, ponieważ kresy, choćby najpiękniejsze, były fragmentami opowieści ojców, rozdziałem z książek przeszłości, narracją o cudzej tożsamości. Sprawa tożsamości jest tu o tyle istotna, że doniosłość literatury nostalgicznej, związana z obrazami przeszłości, z uprywatnieniem historii i przeciwstawianiem się jej ideologizacji, dotyczy związku między samo-identyfikacją a miejscem, z którego się wywodzimy. Gdy uznajemy, że miejsce naszego pochodzenia i wspólnota, w której wyrastaliśmy, określa w jakiejś mierze nas samych, wówczas snując opowieść o prywatnej ojczyźnie rekonstruujemy i utrwalamy naszą tożsamość, osiągamy duchową autonomię, dochodzimy z sobą do porozumienia, wykształcamy własną mitologię i własny język. Cząstka tożsamości ludzkiej tkwi we „wczoraj", sprzyjając istnieniu więzów z krainami dzieciństwa i tworzeniu się mitologii „pierwszej ojczyzny".
U progu lat dziewięćdziesiątych polska mapa nostalgiczna zaczęła więc wzbogacać się o obszary pozbawione wcześniej literackiego oblicza; duch pisania zagospodarowywał kolejne — po
W POSZUKIWANIU UTRACONEGO (II) • 201
Kaszubach Zakiewicza — obszary „niczyje": Gdańsk (Paweł Hu-elle, Weiser Dawidek, 1987; Opowiadania na czas przeprowadzki., 1991; Stefan Chwin, Krótka historia pewnego żartu, 1991), typowe podwarszawskie miasteczko (Anna Bolecka, Leć do nieba, 1989), Wrocław (Andrzej Zawada, Breslaw, 1996), Śląsk Cieszyński (Jerzy Pilch, Inne rozkosze, 1995), Gliwice (Julian Kornhauser, Dom, sen i gry dziecięce, 1994), Śląsk (Feliks Netz, Urodzony w Święto Zmarłych, 1994), Beskid Niski (Andrzej Stasiuk, Opowieści galicyjskie, 1995; Dukla, 1997), Olsztynek (Włodzimierz Kowalewski, Powrót do Breitenheide, 1997), przytulną prowincję przełomu lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych (Adam Wiedemann, Wszę-dobylstwo porządku, 1997).
Ale i tu — podobnie jak w przypadku opisywania „ojczyzn rodzinnych" - - odnajdziemy skrajności przebiegające od pełnego zadomowienia po wyznanie nieprzezwyciężalnej obcości. Co ciekawe, zadomowieni zdecydowanie przeważają nad wykorzenionymi. Najpiękniejszą cechą ich prozy wydaje się powierzanie literaturze roli szczególnej — „zasiedlenia przez opis": wspomnienie pozbawione silnych rygorów fabularnych toczy się od miejsca do miejsca, od zdarzenia do zdarzenia, ewokując przestrzeń, która pozostaje w zasięgu pamięci i wzroku. Bo przecież ta przestrzeń istnieje: Wrocław, Gdańsk, beskidzka Dukla, kaszubskie lasy, podwarszawskie miasteczko — każde z tych miejsc jest „do wglądu", stanowi więc wyzwanie literackie i poznawcze, a także kontekst weryfikujący. Dlatego proza ta łączy w sobie często esej z opi-sowością, miesza rozważania natury ogólnej -- niekiedy nazbyt ogólnej, wpychającej w pewną pretensjonalność — z przedstawianiem konkretnych ulic, budynków, wyglądu sprzętów. Topografia Jelitkowa, Wrocławia czy Katowic zyskuje w utworach Huellego, Zawady czy Netza charakter prywatny, zostaje nacechowana indywidualnym, niekiedy sentymentalnym stosunkiem, nie tracąc jednak walorów realistycznych. Jest równocześnie własna i sprawdzalna, powiązana prywatną siatką znaczeń i weryfikowana przez mapę. Proces zasiedlania przez opis sięga jednak dużo głębiej — do podwórek, mieszkań, poszczególnych pokoi i ich wyposażenia. Sporo więc w tej prozie opisu, którego nie dostarczy żaden plan, opisu „przestrzeni codzienności". Taka „narracja reistyczna"
202 • W POSZUKIWANIU UTRACONEGO (II)
jak jeden z recenzentów nazwał Hanemanna Chwina, choć określenie pasuje także do innych książek - - polega na szczegółowym, a zarazem poetyckim opisie rzeczy przynależnych danemu czasowi i miejscu: dzięki temu przedmioty stają się autonomicznym, choć zbiorowym bohaterem narracji, uzupełniając charakterystykę czasoprzestrzeni jako nieodłączny jej element. W ten sposób Chwin zdołał przedstawić życie przedwojennego Gdańska, opisując sprzęty gdańskiego domu — przedmioty użytkowe i bi-beloty, wystrój mieszkań i ubrania — a redukując do niezbędnego minimum prezentację historycznych czy politycznych oczywistości. W partiach eseistycznych natomiast pisarze najczęściej snują refleksje dotyczące owej cząstki własnej tożsamości, która zrosła się z przestrzenią, szukając prywatnej formuły nostalgii, czyli wyjścia z sentymentalnej pułapki i literackiego ułatwienia, ale też (nie chce być inaczej) zgodności z prawdą własnego samopoczucia. Najbardziej rozbudowanym, a przy okazji mocno powikłanym przykładem owej eseizacji jest Dukla Stasiuka — heretycki traktat opisowy, w którym autor wyłożył własną koncepcję filozoficzną (gnostycką z ducha: byt, z winy pierwotnego rozdzielenia wszystkich istnień, jest cierpieniem, które łagodzić potrafi jedynie odnajdywanie śladów pierwotnej jedności), powierzając afabular-ności i opisowości — wydłużonej frazie, kaskadom epitetów i metafor, wyszukanym porównaniom — rolę literackiego unieważniania czasu. Stasiuk dążył do ewokacji Beskidu Znieruchomiałego, Natury Zastygłej, bo zatrzymanie czasu — którego doświadczył w Dukli — jest naczelnym przedmiotem jego heretyckiej nostalgii i fundamentem wyobrażonej doskonałości istnienia.
Pomiędzy zadomowionymi i wykorzenionymi umieścić można Kazimierza Orłosia, który powrócił do krajobrazów dzieciństwa dla odzyskania pełni i czystości pierwszego spotkania ze światem. W opowiadaniach z tomu Niebieski szklarz (1995) przedstawił więc własne dzieciństwo i dojrzewanie po to, by ukazać tę część swojej biografii, której nie zawłaszczyła polityka. Orłoś, pisarz kojarzony z literaturą politycznie zaangażowaną, spróbował więc zmienić swój wizerunek w oczach czytelnika -przypomnieć, że nie cały i nie zawsze walczył z komunizmem. W opowiadaniach pokazał co prawda, że niezależność od poli-
W POSZUKIWANIU UTRACONEGO (II) • 203
tyki dziecko zawdzięcza nieświadomości, ale celem jego narracji nie jest opis niewinnej naiwności, lecz przedstawienie tych doświadczeń egzystencjalnych, które wykraczały poza ideologię. Tego bohater zatem pyta o Boga, przeżywa wtajemniczenie w seks i widzi śmierć, a przechodząc przez trzy najważniejsze obszary inicjacyjne, jakie antropologia odnalazła w duchowym uposażeniu człowieka, pozostaje głuchy na natrętne pukanie polityki do drzwi jego świadomości. Orłoś, wierny swoim inklinacjom realistycznym, tłem inicjacji czyni nachalność i grozę komunistycznego państwa, ale zaletą konstrukcji jego bohatera jest właśnie konsekwentna ignorancja polityczna - - dzięki mej autor może ocalić względną czystość „doświadczeń pierwszych .
Podobny
cel
zmiany
albo poszerzenia własnego wize
runku
w oczach czytelnika — przyświecał chyba Kornhauserowi,
który
jednak prezentuje się na tym tle osobno. Jego powieść
Dom
sen i gry dziecięce opisuje
dzieciństwo spędzone w Gliwicach,
przedstawionych
jako dość stereotypowa „mała ojczyzna" - za
mieszkiwana
przez ludzi różnych wiar, obyczajów, języków i
klas,
przesiąknięta
górniczym pyłem i duchem tolerancji. Choć utwór
nosi
podtytuł „powieść sentymentalna", książka należy do
gorz
kich,
ponieważ pisarz opowiada w niej tyleż o prywatnej ojczyźnie,
co
o'procesie dojrzewania do poezji, który jest tożsamy z proce
sem
samotnienia, procesem nabywania obcości względem wiary
ojców,
obyczajowości najbliższego kręgu, wreszcie względem ję
zyka.
Ceną osiągnięcia dojrzałości poety okazuje się nieodwra
calne
opuszczenie prywatnej ojczyzny.
Od schyłku lat osiemdziesiątych nostalgia staje się więc coraz wyrazistszym kontekstem znaczącej części dorobku narracyjnego. Jednak oprócz „ojczyzn rodzinnych" i „ojczyzn wybranych" prozaicy lat dziewięćdziesiątych uczynili jeszcze jeden użytek z nostalgii: ukazali ją jako schemat literacki i przekroczyli. To trzeci — metaliteracki — impuls, który prowadził do ożywienia estetyki nostalgicznej. Wiązał się on z tkwiącą w tej estetyce zachętą do autorefleksji. W refleksji owej zawsze istniało miejsce na samokrytycyzm, na ironiczną samowiedzę ludzi skazanych przez tęsknotę na przymus idealizacji przeszłości, na wpadanie w pułapki fałszywych ocen, nagminnej mitologizacji.
204 • W POSZUKIWANIU UTRACONEGO (II)
„Wygnańcowi, żyjącemu przeszłością, zagraża mnóstwo niebezpieczeństw, np. niebezpieczeństwo wzdychania do rzeczy błahych, których istotny czy rzekomy dar przeminął raz na zawsze. Grozi mu niebezpieczeństwo wzdychania nawet do martwych rekwizytów, jakimi posługiwały się [...] dziś już nieżywe światy" (J. Wittlin, Orfeusz w piekle XX wieku, Paryż 1963, s. 146).
W ramach tej samej refleksji nostalgik niekiedy ujawnia czynność wymyślania, idealizowania, stylizowania - - tak czy owak tworzenia, a nie odtwarzania dawnych miejsc i zdarzeń (pięknym przykładem powieści opartej na kontrapunkcie ewo-kacji i deziluzji była Bohiń Konwickiego, a także — przedrukowane w latach osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych — zbiory opowiadań Haupta, Szpica i Pierścień z papieru). Głównym skutkiem refleksji metaliterackiej było jednak przeciwstawianie się charakterystycznej dla poetyk nostalgicznych idealizacji przeszłości i dominacji przeszłości nad teraźniejszością. Opór przeciw tym przymusom doprowadził na początku lat dziewięćdziesiątych do powstania szeregu utworów polemicznie odwołujących się do tradycji proustowskiej i opierających swą dynamikę fabularną na procesie przekraczania nostalgii. Każdy z pisarzy borykał się z inną tęsknotą, więc też w odmienny sposób tego dokonywał: Izabela Filipiak (Niebieska menażeńa, 1997), powracająca do Polski po dziesięciu latach pobytu w Nowym Jorku, przekroczyła nostalgię poprzez odnalezioną w sobie ciekawość świata, zdolność do miłości i chęć ponownego odkrycia się w języku, który pozwoli wyrazić uczucie; Paweł Huelle (Pierwsza miłość i inne opowiadania, 1996) przekroczył nostalgię, odnajdując w czasie sobie współczesnym cechy przeszłości i uznając trwałość niektórych jej elementów za podstawę pogodzenia się z własną dojrzałością; Andrzej Stasiuk (Przez Rzekę, 1996) dokonał tego samego, uświadamiając sobie, że istotą doświadczeń z czasów „pierwszej ojczyzny" była „ekstaza pełni", za którą dorosły już bohater - - puszczony niejako w ruch przez autora -- rusza w pogoń; Stefan Chwin (Hanemann, 1995) przekroczył nostalgię konstruując bohatera, który wydobywa się ze
W POSZUKIWANIU UTRACONEGO (II) • 205
śmiertelnego przywiązania do przeszłości, biorąc odpowiedzialność za życie drugiej osoby i opuszczając swój Gdańsk z przeświadczeniem, że „życie jest wszędzie"; w tomie opowiadań Witolda Zalewskiego Zaciemnienie (1997) proces przekroczenia nostalgii, podbudowany koncepcją życia jako zbioru osobnych chwil i deklaratywnym zerwaniem związku z przeszłością, rozegrał się dzięki stworzeniu bohatera szukającego w epifaniach dostępu do teraźniejszości.
Celem tych wszystkich starań było — tak chyba można sądzić - - odzyskanie pełni istnienia, powiedzenie, że życie jest wszędzie, a nie, że „jest gdzie indziej", jak twierdzi melancholik, bądź że „już było", jak uważa nostalgik. Nostalgia, choć przekraczana i przetwarzana, zagarnęła jednak nadspodziewanie wiele: stała się uniwersalnym językiem opowiadania przeszłości, przyporządkowała sobie estetykę wzniosłości, zdołała zaanektować teraźniejszość. Ale i na tym nie koniec jej nabytków. Oto w 1996 roku ukazała się powieść Wiesława Myśliwskiego Widnokrąg, uhonorowana Nagrodą Nike, najbardziej prestiżowym wyróżnieniem krajowym lat dziewięćdziesiątych. Utwór ten stanowi sumę wcześniejszego dorobku pisarza, a zarazem wnosi weń akcenty nowe. Jest to bowiem rzadki, jeśli nie jedyny w literaturze polskiej przypadek eposu o spełnionej nostalgii — o możliwym powrocie do utraconych doświadczeń, które rozegrały się w kręgu rodzinnym. Widnokrąg jest powieścią edukacyjną - - historią kształtowania się osobowości Piotra, głównego bohatera i narratora. W trakcie swego monologu, i dzięki niemu, Piotr odkrywa, że w zwykłym życiu, jakie dane mu było przeżyć w małym miasteczku (miejscem akcji, nie przywołanym z nazwy, ale łatwo rozpoznawalnym, jest Sandomierz), znalazły się kluczowe doświadczenia ludzkiej egzystencji (miłość, śmierć, tajemnica), a zarazem, że najważniejszą wartością, jaką otrzymał w darze od matki, był dar kontaktowania się ze światem za pośrednictwem mowy. Bohater osiągnął więc dojrzałość, a jednocześnie zachował niewinność, ponieważ przekroczył próg dorosłości nie dzięki wiedzy, która oznacza rozstanie z dziecięcą naiwnością, ani też nie dzięki ciału, które naznacza nas poczuciem winy, lecz dzięki umiejętności użyczania głosu całemu światu — to znaczy zdolności uczłowieczania bytu
206 • W POSZUKIWANIU UTRACONEGO (II)
poprzez mowę. Właśnie dzięki mowie może zawsze powrócić do widnokręgu przeszłości, odzyskując czas utracony.
Myśliwski osiągnął tak niecodzienny efekt za cenę naiwności. Bo przecież nostalgia należy do języków naiwnych: kto się nią posługuje, musi ograniczyć dobór środków artystycznych, musi usunąć negatywne kategorie estetyczne (brzydotę, zło), treści odrażające, obsceniczność, wulgarność, dosadność. Dla nostalgika dawne jest piękne. Tymczasem zachłanność nostalgii powoduje, że upomina się ona o życie w całości --z jego patosem i trywialnością, tragizmem i komizmem, wydarzeniami niezwykłymi i rytmem codzienności. Jednak ogarnięcie życia w jego pełni było możliwe w literaturze XX wieku dla groteski, nie zaś dla nostalgii. Wydawać by się mogło, że spotkanie tych dwóch kategorii — nostalgii i groteski — jest niemożliwe. A jednak. Dokonał tego — czerpiąc obficie z literatury czeskiej, głównie Hrabala -Jerzy Pilch, sentymentalny kpiarz i liryczny prześmiewca, posługujący się ironią precyzyjnie jak chirurg i zabójczo jak snajper, twórca ważnej powieści Spis cudzołożnic (1993). Pilch, z utworu na utwór coraz wyraźniej odsłaniający swoją tęsknotę za cieszyńsko--protestancką ojczyzną dzieciństwa, stworzył w powieści Tysiąc spokojnych miast (1997) właśnie groteskę nostalgiczną -- dzieło łączące tkliwy stosunek do przeszłości ze świadomością jej nieodpartego komizmu. Narracja tej powieści — istny majstersztyk stylistyczny, choć chwilami fabularnie jałowy — rozwija się więc właśnie dzięki podkreśleniu i uwzniośleniu śmieszności. Powieść Pil-cha, najbardziej zdyscyplinowana, choć nie najważniejsza w jego dorobku, ukazała więc kolejny — rozgrywający się w obrębie kategorii estetycznych — sposób przekraczania nostalgii.
Nostalgia znajduje się zatem w fazie przymusowej ekspansji: podsycana zainteresowaniem przeszłością, zagrożona schematyza-cją, zbyt bliska koniunkturom, w gruncie rzeczy jest skazana na poszerzanie własnych zdobyczy, jeśli ma przenosić indywidualne treści i utrzymać atrakcyjność. Literaturze prywatnych ojczyzn starszych generacji dodawały dramatyzmu wojenne i tużpowo-jenne wydarzenia historyczne, w wyniku których biografie całych społeczności zostały rozerwane na dwie połowy. Przesiedleńcy, wykorzenieni, repatrianci — to określenia kilku milionów ludzi,
W POSZUKIWANIU UTRACONEGO (II) • 207
którym tylko pamięć i literatura zapewniały szansę powrotu do utraconych ziem. Ich potomkom, i dzieciom ich dzieci, w sukurs przy szukaniu dramatyzmu przyszedł po prostu czas. Nostalgia żywi się przecież zmianą, z którą się nie godzi, jest napędzana różnicą w czasie, przed którą chroni się w przeszłość. Opisywane przez część młodszych pisarzy zrośnięcie miejsc z etapami dojrzewania zaowocowało prozą nostalgiczną. Ale cechą specyficzną nowej literatury oglądaną w szerszej perspektywie nie było -znane przecież od Mickiewicza — połączenie kraju lat dziecinnych z opisem przekraczania progu dorosłości, lecz silniejszy akcent położony właśnie na ten drugi element — na dojrzewanie. O ile więc pisarzy emigracyjnych, a później także przedstawicieli starszych pokoleń pisarzy krajowych cechowała silna koncentracja na geografii i obyczajowości, etnograficzność czy socjologicz-ność zapisu, o tyle debiutantów lat dziewięćdziesiątych zaciekawił przede wszystkim fenomen przekraczania progu dorosłości. Oderwali niejako czas dojrzewania od przestrzeni i zagłębili się w cud przemiany niedojrzałości w dorosłość. A nadmiar prozy inicjacyj-nej od czasów pokolenia „Współczesności" zawsze był sygnałem przesilenia.