MAGIA
i
jej tajemnice
(Robert
Stiller)
Teoria
cz.I
Czarna
czy Biala Magia?
Jezeli
juz ktos zastanawia sie nad znaczeniem obiegowego okreslenia Czarna
i Biala Magia,
najczesciej dochodzi do wniosku, ze czarna to ta, której celem jest
wyrzadzenie szkody, a biala wyróznia sie przez to, ze pomaga.
Ale
czy jest to naprawde az tak proste?
W
poczatkowym okresie swojej rosnacej prewagi w Europie chrescijanstwo
uznalo wszelka magia, nie mieszczaca sie w rytualach koscielnych, za
przejaw Czarnej Sztuki, zlej i diabelskiej. W nastepnych stuleciach
to zajadle przeciwstawienie sie troche zatarlo i wylonily sie pewne
konwencje, choc nigdy calkiem scisle i jednoznaczne, w charakterze
jakby rozejmu pomiedzy stanowiskiem Kosciola, potepiajacym wszelka
magie (prócz wlasnej i nie okreslanej tym wyrazem) jako taka, a
przymykaniem oczu na niektóre jej formy: tak zrodzilo sie pojecie
Bialej Magii. Duzy wplyw na to rozróznienie wywarly dociekania
magiczne w hiszpanii arabskiej, powolujace sie (czesto zbyt naiwnie i
pochopnie, ale czasami moze i nie calkiem bez racji) na tradycje
hebrajskie i jeszcze dawniejsze, wywodzace sie az z Babilonu. Podzial
magii na biala i czarna zyskal oficjalnie uznanie Kosciola, co nie
przeszkadza, ze w konkretnych przypadkach rozróznienie to
pozostawalo czesto niejasne i kontrowersyjne. Trzy glówne formy
dzialan magicznych doczekaly sie jesnak akceptacji pod nazwa Bialej
Magii:
Primo: |
Te, w których formuly i obrzedy przerobione zostaly na modle chrescijanska, zwlaszcza w ten sposób, ze odwolywano sie w nich do Boga w imie Jezusa Chrystusa i obficie wtracano aluzje do Nowego Testamentu. |
|
|
Secundo: |
Zachowujace dawniejsza frazeologie hebrajska, imiona i skróty w rodzaju Agla i tetragramatonu, pentagram nie zastapiony przez krzyz itd. Formy te podtrzymywali zapewne zydowscy nekromanci, lecz tolerowano je (mimo ze nie spelnialy waruków poprzedniego punktu), gdy nie popadaly w glebszy konflikt ze stanowiskiem Kosciola i mialy tzw. dobro na celu. |
|
|
Tertio: |
Zabiegi nie odwolujace sie wprost do mocy Bozej, tylko polegajace na wlasciwosciach przedmiotów i substancji, okreslane jako magia naturalna. Zaliczaly sie do nich alchemia, wrózby, czytanie z kuli krysztalowej itp. Niektóre z nich ewoluowaly stopniowo w kierunku prawdziwych lub rzekomych nauk, co nie przeszkadza, ze do niedawna Kosciól atakowal je gwaltownie pod nazwa spirytyzmu lub okultyzmu; ze potepienie ta rozciagano nie tylko na strologie czy chiromacje, ale i na badania w dzidzinie hipnozy i telepatii. |
Poza
nawiasem chocby i takiej szczatkowej akceptacji zostalo wsystko, co
Kosciól juz od zarania tego konfliktu ideologicznego napietnowal i
potepil pod nazwa Czarnej Magii.
Jej
wspólny mianownik to zwlaszcza kontaktowanie sie z demonami, bez
wzgledu na to, czy uwazanymi za takie od dawna, czy bedace starymi i
czcigodnymi bóstwami, przez Kosciól dopiero przemianowanymi na
diablów.
Przy
okazji zas wlaczono do tego bezlitosne zwalczanie z jednej strony
kultów dianicznych i wszelkiego czarostwa, a z drugiej strony Zydów
i judaizmu.
Tzw.
kulty dianiczne to prastara i naturalna religia panujaca w Europie, w
mnóstwie odmian lokalnych, od czasów prehistorycznych.
Chrzescijanstwo najpierw tolerowalo ja i wlaczalo jej elementy do
swych wlasnych praktyk i zwyczajów, a pózniej zaczelo ja
bezlitosnie tepic jako swoja glówna religie konkurencyjna w Europie.
Utozsamiano ja w tym celu z kultem szatana i wyniszczono tak
doszczetnie, ze nawet pamiec o niej zaginela i tylko miejscami
przetrwaly, w najglebszym ukryciu, jej szczatki - jako ludowa
praktyka czarów. Ponownego odkrycia tej religii dokonala Margaret
Murray
w przelomowych ksiazkach The
Witch-Cult in Western Europe
(1921, Kult czarostwa w Europie Zachodzniej) i The
God of the Witches (1931,
Bóg czarownic i czarowników), nadajac jej nazwe kultów
dianicznych. W naszych czasach religia ta i jej praktyki przezywaja
gwaltowne odrodzenie: a gdy jej wyznawcom przestaly zagrazac tortury
i smierc na stosie, okazuje sie, ze tych reliktów przetrwalo w
ukryciu wiecej, niz sie moglo wydawac. Ale czarostwo to nurt calkiem
osobny (który tez osobno bede omawial) i nie nalezy go utozsamiac z
Czarna ani tez z Biala Magia, mimo ze istnieja pewne stycznosci i ze
Kosciól, celowo wytwarzajac zamet w pojeciach, forsowal to
utozsamienie przez wiele stuleci. Co sie zas tyczy równoleglego
tepienia przez Kosciól judaizmu, zagadnienie jest zbyt rozelgle, aby
mozna je bylo strescic w kilku zdaniach. Lecz ten aspekt, o który
tutaj chodzi, najlepiej przedstawil Joshua
Trachtenberg
w ksiazce The
Devil and the Jews (1943,
polskie wydanie w moim przekladznie 1997 Diabel i Zydzi).
Ta
z niczym nie liczaca sie wojna religijna ciagnela sie przez dlugie
stulecia- z budzacymi groze skutkami, nalezacymi do
najpotwornirjszych i najbardziej haniebnych zbrodni w dziejach
czlowieczenstwa.
Podstawowy
chwyt tej kampanii propagandowej polegal na wmawianiu w kólko ( i
czesto az do dzis pokutujacych) utozsamieniu spraw najzupelniej
róznych: magii, poganstwa i kultów pierwotnych, diabla, czarów i
czarownic, herezji, bluznierstwa, sprosnosci oraz zydostwa.
Robiono
to miedzy innymi przez perfidne mieszanie i przenoszenie nazw, co
innego znaczacych
Nadano
wiec zgromadzeniu czarownic nazwe zydowskiego swieta: sabat. I
przyjelo sie! Próbowano tez nazwac miejsca tych spotkan, takie jak
tradycyjna Lysa Góra, synagoga, ale to sie jakos nie przyjelo. Mimo
dlugotrwalych wysilków, aby opinii publicznej utozsamic Zyda z
diablem, udalo sie to tylko czesciowo: i nawet w Bialej Magii trzeba
bylo tolerowac pozostalosci hebrajskie.
Czarna
Magia dzieli sie z grubsza na dwie kategorie. Pierwsza wiaze sie
scisle z chrzescijanskim wyobrazeniem diabla i polega na sprzedaniu
mu swej niesmiertelnej duszy w zamian za okreslone korzysci
materialne. Co
roztropniejsi zdawali wprawdzie od wieków pytanie: kto majacy choc
odrobine rozsadku (i pilnujacy wlasnej korzysci) zgodzilby sie
zaplacic wiecznoscia piekielnych tortur za troche zlota lub kilka lat
przyjemnosci? Na to odpowiadano, ze pakt z diablem (jesli Bóg ma go
uznac za wiazacy) musi zawierac cyrograf, dajacy czlowiekowi szanse
unikniecia kary piekielnej: a juz jego sprawa, czy potrafi z tej
szansu skorzystac. Diabel za to, dla wyrównanej gry, mial prawo
zostawic na osobie paktujacego swój znak, jakies pietno czy skaze,
które mogly w krytycznej chwili wykrecenie sie od tej zaplaty
utrudnic.
Dobrym
przykladem tego jest pewna opowiesc o czlowieku, w którego
cyrografie znajdowal sie warunek, ze diabel moze go porwac tylko
wówczas, gdy ten dobrowolnie wejdzie w zielone drzwi. Wydawalo sie
to latwe do unikniecia. Niestety delikwent nie przewidzial, ze
naznaczono go diabelskim pietnem daltonizmu: i wszedl w zielone drzwi
nie widzac ich koloru.
Drua
kategoria Czarnej Magii (powazniejsza i blizsza wyobrazeniom
arabskim, zydowskim czy nawet babilonskim) traktuje demony (zawsze
mniej potezne od Boga i podlegle mu) jako cos na ksztalt
upersonifikowanych zywiolów czy sil natury, przed którymi trzeba
sie zabezpieczyc i uznac je, po czym mozna nimi kierowac na swój
uzytek.
Zly czy dobry? To zalezy, jak ze wszystkimi silami, glównie od
samego operatora. JEsli zna on wlasciwe Slowa czy Imiona Potegi, moze
tymi demonami poslugiwac sie i kierowac, chocby wbrew ich woli i w
sposó niezaleny od ich wlasnej natury.
Równiez
do Czarnej Magii zaliczano wszystko, co wyrzadza szkode lub
cierpienie, okalecza i niszczy. Gdyz do takich dzialan jakobynie
dalaby sie uzyc sila Boska, której zapozyczanie dla wlasnych lec
godziwych celów traktowano jako zasadniczy wyróznik Bialej
Magii.
Tu
jednak od razu nasuwa sie spostrzezenie, ze to, czy cel i samo
dzialanie sa dobre, czy zle, zalezy nieraz od punktu widzenia. W
którym momencie (jesli wystepuje sie w slusznej sprawie i przeciwko
zlu) staje sie zlem dzialanie na niekorzysc wroga? Skad pewnosc, ze z
kolidujacych ze soba celów albo korzysci jedne sa obiektywnie dobre,
a drugie zle: i jak te obiektywnosc rozpoznac, jezeli w ogóle
istnieje? Odwiecne to kwestie i czestonie do rozwiazania! Albo czy na
przyklad czary dla pozyskania milosci uznac mozna za cos najepszego
pod sloncem, czy tez za ruje, sprosnosc i porubstwo, zaleznie od
podejscia?
Juz
chocby z tej prostej przyczyny widac, jak sztuczne jest rozróznianie
Czarnej od Bialej Magii, nie majace wiekszego sensu poza tym, jaki
upatruje w nim chrzescijanstwo: a raczej ten czy inny jego autorytet
lub instytucja.
Nie
miesci sie równiez w tym podziale bardzo popularna niegdys magia w
stylu arabskim, poslugujaca sie dzinami, które bywaja czasem dobre
lub zle, ale na ogól (podobnie jak ludzie) nie do konca i raczej
dwuznaczne.
Mozna
jeszcze spojrzec na to rozróznienie z punktu widzenia ksiegi
rytualów i zaklec.
Podreczniki
takie zwane sa grimuarami, w sztucznej lacinie grimorium (a naprawde
z francuskiego grimoire, bedacego starym przekreceniem wyrazu
gramaire, czyli- gramatyka). Rzadko wydawane i nadzwyczaj trudno
dostepne, wiekszosci amatorów znane sa tylko ze slyszenia, a ich
podstawowe, najwiekszym rozglosem cieszace sie teksty istnieja
glównie jako rekopisy, starannie przechowywane w takich miejscach
jak Biblitheque Nationale w Paryzu i British Museum w Londynie. Na
ogól nie wydano ich do dzisiaj, lub wydano tylko w niezbyt
uzytecznych fragmentach czy opracowaniach. Z jednej strony duze
zbieznosci miedzy nimi, z drugiej zas istotne róznice miedzy
wariantami tegoz dziela utrwalonymi w rozmaitych rekopisach lub
wydaniach, pozwalaja sie domyslac, ze wszystkie korzystaly w
mniejszym lub wiekszym stopniu z tych samych zródel. Czy wywodzacych
sie az z czasów biblijnych albo jeszcze dawniejszych, z Babilonu,
Asyrii lub Chaldei? Wielu badaczy i praktyków magii tak uwaza.
Ksiag
takich jest kilkanascie, ale cztery czy piec nalezy wymienic jako
podstawowy kanon tego gatunku.
Najslynniejsza
z nich i moze najstarsza to Klucz
Salomona,
przypisywany biblijnemu wladcy, slynacemu w tradycji zydowskiej i
arabskiej jako najwiekszy z magów. Dzielko to zachowalo sie w XVI-
wiecznej kopii lacinskiego przekladu z nieznanej wersji hebrajskiej i
zostalo w 1559 roku zakazane decyzja sw. Inkwizycji jako zgubne i
niebezpieczne. Wiekszosc istniejacych wersji w róznych jezykach,
przewaznie francuskim albo lacinskim, pochodzi z XVII w. Ale grecka
wersja w British Museum moze pochodzic nawet z XII lub XIII w.
Wzmianka zas u Józefa Flawiusza juz w I wieku potwierdza istnienie
jakiejs ksiegi zaklec do wywolywania zlych duchów, które przypisuje
sie Salomonowi. Jakkolwiek wiec autentyzm i starozytnosc Klucza
Salomona
sa dyskusyjne, jego pradawna geneza z pewnoscia jest
legendarna.
Uzupelnia
go w istotny sposób Lemegeton
(tytul o niewiadomym znaczeniu i pochodzeniu) zwany tez Mniejszym
kluczem Salomona.
Dzielo to potwierdzone jest i wykorzystywane u paru autorów juz na
przelomie XV i XVIw.
Czesciej
watpi sie o autentycznosci drugiego uzupelnienia, znanego jako
Testament
Salomona
i bedacego glównie wyliczeniem duchów. Jego przeklady niemiecki,
angielski i rosyjski ukazaly sie pod koniec XIXw. Ale istnieja w paru
greckich klasztorach jego greckie rekopisy datowane mniej wiecej od
II do IV wieku.
Nie
byle jaki zamet wynika stad, ze pod tym samym tytulem Klucz
Salomona
albo podobnymi wydano tez, glównie w celach spekulacyjnych, inne
publikacje, nie majace z nim wiele wspólnego. To samo zreszta
dotyczy XIX- wiecznych falsyfikatów obficie produkowanych pod
klamliwymi tytualmi Grimorium
Honoriusza
lub Tajemnice
Alberta Wielkiego,
o których mówie ponizej. Podobnie bezwartosciowe sa na ogól inne
ksiegarskie mistyfikacje pod tytulami w rodzaju Szósta
ksiega Mojzesza, Necronomikon, Ksiega Sybilli,
jakkolwiek ich wydania, tresc i oddzialywanie tez saluguja na blizsze
omówienie przy innej okazji.
Do tej samej kategorii nalezy glosny od cwierc wieku Anton Szandor
LaVey ze swym Kosciolem Szatana, którego nie nalezy lekcewarzyc: ale
jego dwie kultowe ksiazki The
Satanic Bible(1969,
Biblia Szatana) i Satanic
Rituals
(1972, Rytualy szatanskie) sa po prostu maniackim zlepkiem
wielojezycznych tekstów ni w piec ni w dziewiec, naiwnie zgranych
byle jak i byle skad, autentycznych i zmyslonych, nie sprawdzonych i
poprzekrecanych.
Ale
pora wrócic do autentyków
Sposród
nich najwieksza bodaj slawa i powaga cieszy sie Grimorium
verum,
czyli Prawdziwe, jakoby przelozone z hebrajskiego na francuski. Wydal
je rzekomo Egipcjanin Alibeck w Memphis w 1517r., lecz jest to raczej
data zmyslona w celach asekuracyjnych, a ksiazka napisana po
francusku w XVIII wieku i ewidentnie oparta na Kluczu
Salomona.
Nastepne wydanie francuskie i dwa bardziej kompletne wloskie pochodza
z WIWw., a wszystkie zaliczaja sie do bialych kruków, niezwykle
rzadkich i kosztownych. Ksiega ta, otaczana zabobonna groza przez
Kosciól, uwazana bywa za osobiste dzielo Szatana, podobnie jak
Biblia
ma byc wlasnym utworem Pana Boga. Do zalet Grimorium
prawdziwego
nalezy przeznaczenie dla adeptów nic nie umiejacych, totez kazda
czynnosc wyjasniona jest moze nienazbyt szczególowo, ale od samego
poczatku. Jego uklad stal sie wzorem dla wiekszosci tych
podreczników: omawia sie kolejno procedury oczyszczajace,
przygotowania, sporzadzanie kregu magicznego, talizmanów i róznych
przyborów do wywolywania, nastepnie podane sa wzory tekstów do
wypisywania i zaklec do wyglaszania, przebieg czynnosci magicznych i
praktyki na rózne okazje. Nie brak tez wyliczenia duchów oraz ich
wlasciwosci, chociaz Lemegeton
i niektóre z pózniejszych grimuarów przynosza wiecej informacji
pod tym wzgledem, jak i na temat oblicznia wlasciwego czasu dialan
magicznych, itd.
Wiele
nieporozumien nagromadzilo sie wokól Grimorium
Honoriusza Wielkiego,
które ukazalo sie w Rzymie w 1670r., chyba przelozone z
laciny.
Poglad,
jakoby dzielo to napisal w XII wieku papiez Honoriusz III, odrzucany
jest przez wielu autorów katolickich jako falsz i potwarz. Jednakze
lektura samego tekstu nie sklania do takiej pewnosci.
rozpoczyna
go (nie wiadomo, czy autentyczna, lecz calkiem sensownie brzmiaca)
bulla papieska, w której Honoriusz III jakoby stwierdza, ze
przekazuje te wiedze ksiezom, aby wiedzieli, jak radzic sobie z
diablami. Szczególny nacisk polozony jest na niezwykle trudna i
dlugotrwala procedure oczyszczenia, w dalszym ciagu zas rytualy,
teksty blogoslawienstw i zaklec oraz kregi magiczne i pentakle sa tak
pelne motywów niemal wylacznie chrzescijanskich, ze trudno sobie
wyobraxic, aby to nie kaplan adresowal do uzytku innych kaplanów.
Inna sprawa, czy autorem byl rzeczywiscie ten papiez, czy inny
ksiadz, najprawdopodobniej z XVI wieku.
A
oto jeszcze kilka innych mniej znanych grimuarów.
Slynny
teolog i awanturnik, lekarz, prawnik i filozof Agrippa
von Netesheim
(1486-1535) zalicza sie do wielkiej tradycji magicznej glównie ze
wzgledu na swe kabalistycznoo-mistyczne dzielo w III ksiegach De
occulta philosophia.
Po jego smierci powiekszono je o IV ksiege, bedaca grimuarem; jego
uczen i slawny demonolog Johan
Weyer
uznal te ksiege za falszerstwo. Suplement do niej jest Heptameron
czyli Zywioly magiczne;
zmarly w 1316 roku Pietro
d'Abano
ma byc autorem tego grimuaru, faktycznie napisanego chyba w XVI
wieku. Lacinski Arbatel
magii
ukazal sie w 1575r. w Bazylei. Francuski Grand
Grimoire
(Wielki Grimuar) i jego angielska wersja Red
Dragon(Czerwony
Smok) pochodza zapewne z XVIII wieku. W roku 1750 ukazala sie
francuska wersja Klucza
Salomona
pod nazwa Prawdziwa
Czarna Magia czyli Tajemnica tajemnic
Wreszcie chyba z konca XVIII wieku pochodzi The
Black Pullet
(Czarny Kuraczak) wydany rzekomo w 1740 roku w Egopcie.
I
to bodajze koniec grimuarów.
W
ich wyliczniu pojawia sie jeszcze jedno dzielo nadzwyczaj glosne i
czesto wydawane: Tajrmnice
Alberta Wielkiego.
Jego autorstwu zprzecza sie duzo mniej nizeli w przypadku Honoriusza.
Filozof, teolog i przyrodnik z XIII wieku, dominikanin Albert hrabia
von Bollstadt, zwany Albertus Magnus, biskup Regensburga i nauczyciel
sw. Tomasza z Akwinu, polozyl olbrzymie zaslugi dla rozwoju mysli i
nauki europejskiej. Przypisywanie mu tajemnice
naleza do klasycznych podreczników magii, Ale której z dwóch
wymienionych?
Wieksza
czesc jego dziela traktuje o magicznych wlasciwosciach kamieni,
roslin i zwierzat; opisuje rózne zjawiska w kontekscie magicznym;
skupia sie na wyliczeniach czasu i relacji atrologicznych, Czy jest
to w ogóle grimuar?
Powaga
oraz nie kweistionowana religijnosc Alberta Wielkiego sprawily, ze
wszystko, co sie na jego dziele opiera, zaliczane bywa tym samym do
Bialej Magii. Natomiast uzytkownicy grimuarów "Prawdziwego"
i "Honoriusza" kwalifikuja sie niemal automatycznie do
potepianych przez Kosciól adeptów Czarnej Magii.
Posród
watpliwych i nie zawsze jasnych rozróznien mozliew jest i takie.
Oczywiscie tym dobitniej podkresla to umowny charakter calego
podzialu.
|
|
|
|
|
Teoria
cz.II
Z
rozwazan o czarnej i bialej magii wynika pierwszy wniosek, dosc
prosty i oczywisty, którego jednak daremnie bysmy szukali w
wiekszosci dostepnych publikacji. Bez wzgledu na to, czy sa one
bardzo powazne i specjalistyczne, czy maja charakter popularny
Do
kogo zwracaja sie zabiegi magiczne?
Mozna
powiedziec, ze do bezososobowych sil natury. Kiedy np. szaman bije w
beben, aby wywolac grzmot, w czynnosci tej chodzi po prostu o
metaforyczne pokrewienstwo huczacych odglosów i naiwne- moze zreszta
nie do konca naiwne?- domniemanie, ze huk bebna moze obudzic podobne
zjawiska w naturze. Albo kiedy ma sie jeczmien na oku i medycyna
ludowa doradza pozbycie sie go przez rzucenie w tyl trzech ziarenek
jeczmienia za lewe ramie.
Gdyz
nie musi to byc az tak humorystycznie naiwne, jak mogloby sie
wydawac. Przynajmniej nie na 100% i nie w kazdym wypadku. Wrócimy do
tego, nadzwyczaj ciekawego zagadnienia, gdy przyjdzie czas na zajecie
sie teoria koincydencji, której odkrywca i prekursorem byl w
szczególnosci znakomity austriacki bilog Paul
Krammerer
(1880-1962) w swoim dziele Prawo
serii.
Na
razie wystarczy odnotowac, ze chodzi tu o nadzwyczaj popularna
zwlaszcza w wierzeniach ludowych magie oparta na analogii, która
jeszcze nieraz sie bedziemy zajmowac. Jej elementów nie brakuje
takze w czarnej i bialej magii. A jest dla niej charakterystyczne, ze
na ogól- chociaz i od tej reguly zdarzaja sie wyjatki- nie odwoluje
sie ona do istot nadprzyrodzonych.
Jednakze
najwzniejsza czesc magii calkiem wyraznie skierowana jest wlasnie do
takich istot.
Cóz
to za nadprzyrodzone istoty?
Zwykle
kojarzy sie z nimi duchy. Zle czy dobre. Do wyobrazni oczywiscie
bardziej przemawiaja zle duchy, czesciej zwane demonami lub diablami.
Chocby dlatego, ze nie troszcza sie one zbytnio o jakosc moralna
tego, z czym zwraca sie do nich amator lub adept magii. Natomiast
dobre duchy, najlatwiej (choc wcale niekoniecznie) kojarzace sie z
aniolami, nie sa tak slepo usluzne! Poza tym zniecheca do nich ten
bezmiar ckliwosci i niegustownej tandety, jaka od wieków Kosciól
roztacza wokól swych wyobrazen o aniolach i karmi nia swoich
wiernych, przyzwyczaja do niej, stwarzajac wrazenie mdlej i slodkawej
lichoty z dewocyjnych obrazków, przeciw której w normalnych
ludziach buntuje sie po prostu dobry gust i poczucie smaku.
Jednakze
ani diably, ani tez anioly nie sa winne tego, ze w ich wyobrazaniu
komus brakuje gustu i rozsadku.
Ale
oprócz duchów, zlych czy dobrych, w magii wystepuje tez inna
postac. Wazniejsza od nich, mimo ze tak latwo sie o niej zapomina. Ta
postacia jest Bóg.
Oczywiscie
znów nie taki z poboznych obrazków, z wyobrazen glupiego katechety
i z kazania dla otepialych babek koscielnych. Na pewno tez nie
przywiazany do schematów, do fraeologii, do nawyków którejs
pojedynczej religii. Bóg to sprawa o wiele za powazna na to, aby
mozna go bylo w ten sposób ograniczac.
My
tez nie znamy o nim calej prawdy.
Mozemy
jednak dokladac staran, aby ujrzezc go z rozmaitych stron. W róznych
ujeciach.
Zacznijmy
wiec od Boga w ujeciu Zydowskim. W tej kolejnosci nie ma nic
dziwnego. Jest przeciez faktem nie podlegajacym dyskusji, ze pojecie
jedynego Boga odkryli i przyniesli swiatu Zydzi. A pózniej w naszych
rozwazaniach przyjdzie czas na rozmaite inne ujecia Boga; nie w
jakims ogromnym zakresie, ale przynajmniej w takim, w jakim bedzie on
sie pojawial w naszym temacie magii.
A
wiec pierwsze pytanie: jak nazywa sie Bóg zydowski?
Co
zajrzec do jakiegos pisma lub ksiazki, okazuje sie, ze Jahwe albo
Jehowa. Tymczasem jest to pól prawdy albo cala nieprawda.
Gdzie
mamy szukac imienia zydowskiego Boga? W zródlach zydowskich. To dla
kazdego chyba oczywiste. Z tych zródel pierwszym i najwazniejszym
jest Pismo Swiete czyli Biblia, czyli Stary Testament. Pisane
oczywiscie po hebrajsku. A po hebrajsku pisze sie oczywisci alfabetem
hebrajskim. Ten zas (podobnie jak kilka innych alfabetów semickich z
arabskim na czele) zapisuje, o czym kuz wiemy, wylacznie (albo prawie
wylacznie) spólgloski. Nie odróznie tez duzych i malych liter.
Efekt jest taki , jak gdyby pytanie: Jak
nazywa sie Bóg zydowski?
napisac w formie: JK NZW S BG ZDWSK.
Dodam
tylko, ze w jezykach semickich (inaczej niz np. w polskim i
wszystkich europejskich) znaczenie wyrazu miesci sie glównie w
spólgloskach, a gramatyka i slowotwórstwo w przeplatajacych sie z
nimi samogloskach. Inaczej mówiac: pisanie samych spólglosek moze
zmieniac glównie forme gramatyczna, lecz nie podstawowe znaczenie.
Nie grozi wiec efekt, jaki bylby niunikniony w polskim, gdzie z
wyrazu napisacnego RK nie daloby sie odczytac, czy jest to RAK, ROK,
RYK, ARAK, IRAK, IRKA, ARKA, UROK, REK, RAK czy REKA. Wiec mimo
niewygody tekst hebrajski czyta sie na ogól jednoznacznie.
Trzeba
tylko dobrze znac jezyk.
Zeby
jednak nie polegac do konca na zawodnych umiejetnosciach czytajacego,
Zydzi wprowadzili okolo 800r. system tzw. wokalizacji, w któraym
samogloski (oraz inne szczególy wymowy) zapisuje sie pod literami,
nad nimi lub w nich za pomoca dodanych, malutkich kropek, kresek lub
innych znaczków. Nazywa sie to nekudot
i umozliwia czytanie calkiem dokladnie. Dodatkowa pomoc stanowia
gdzieniegdzie matres
lectionis,
tzn. litery spólgloskowe nie czytane jako spólgloski, tylko
sygnalizujace obecnosc takiej czy innej samogloski.
Bez
tych wyjasniennie daloby sie zrozumiec, jako to jest naprawde z tym
zydowskim imieniem Boga.
Otóz
jest ono pisane w formie hebrajskich liter JHWH. Co wymawia sie
Jod-He-Waw-He.
Nazywa
sie to tetragramaton "czteroliterowiec". Po hebrajsku Szem
ha-Meforasz "Imie Wylozone", które to okreslienie tez bywa
uzywane w kabale jako imie Boga.
Nie
wiadomo, jak to JHWH bylo wyamawiane ! Bo starozytni Zydzi nadzwyczaj
serio traktowali Drugie Przykazanie" Lo
tisza et-szem JHWH Elohejcha laszawe,
co sie tlumaczy:"Nie naduzywaj imienia Pana Boga twojego".
Ich olbrzymi szacunek dla Boga powodowal, ze imienia JHWH w ogóle
nie wymawiano! A wymowe jego znal tylko arcykaplan Swiatyni w
Jerozolimie, który dopiero przed smiercia przekazywal ja na ucho
swemu nastepcy: i to w najglebszym sanktuarium Swiatyni, bez
swiadków, szeptem i do tego przy zagluszajacym zgielku instrumentów
muzycznych. Zeby nikt nie podsluchal.
Az
wydarzylo sie, ze w krawawych zamieszkach II stulecia n.e. urzedujacy
arcykaplan zginal, nim zdazyl to imie przekazac dalej. Od tej pory
nikt nie wie, jak wymawiac tetragramaton JHWH.
W
glosnej lekturze Pisma Swietego i w modlitwach zastepuje sie go
innymi imionami Boga, zwykle Adonaj, co doslownie znaczy "moi
Panowie" i bywa uzywane równiez w takim znaczeniu, choc jako
imie Boga znaczy po prostu "Pan". W mniej uroczystych zas
sytuacjach mówi sie ha-Szem "Imie", uzywa sie takze
skrzyzowanego z nich wyrazu Adoszem itd. Ale i to bardzo
powsciagliwie! Bo dla Zyda jest nie do pomyslenia tak beztroskie
wycieranie sobie geby imieniem Bozym, jak to czynia chrzescijanie,
wykrzykujacy przy byle okazji: o Boze! jak Boga kocham! bron Boze!
itp.
Zyd
odbiera to jako bluznierstwo.
Natomiast
"Jahwe" i "Jehowa" to nie sa w ogóle formy
zydowskie (jakkolwiek wymawianie ich, ze wzgledu na intencje, i tak
pozostaje gorszacym i nidopuszczalnym chamstwem). Skad sie wziely te
formy? Po prostu do tetragramatonu JHWH zaczeto dopisywac nekudot
z innego wyrazu: wlasnie Adonaj, pisane tam dla przypomnienia, ze
takim wyrazem zastepuje sie w glosnym czytaniu prawdziwe imie Boga. I
kiedy po wiekach badacze chrzescijanscy wreszcie zaczelii dukac po
hebrajsku i lamac sobie glowe nad oryginalem Biblii, popelnil kilka
ignoranckich bledów, wstawiajac do spólglosek JHWH zle odczytane
samogloski z wyrazu Adonaj: i tak powsatl "Jehowa".
Kiedy
pózniej zorientowano sie w rozmiarach strzelonego byka, zaczeto
kombinowac: jaki samogloski mogly tam byc naprawde? W drodze zawilych
dociekan filooficznych wymyslono, ze chyba "Jahwe".
Rzeczywisci ez kilku róznych pomyslów i hipotez ta rekonstrukcja
wydaje sie najbardziej prawdopodobna.
Jednak
ani pewna, ani jedyna. Sa tez inne, np. "Joha" i "Jewe",
chociaz te akurat niezbyt przekonujace.
Z
poczatku zreszta nie wiedziano, co poczac z tym koncowym H, wiec
pisano "Jehowah" i "Jahweh". Takie dziwaczne
formy do dzisiaj pokutuja w przekladach Biblii lub innych publikacji.
Wreszcie polapano sie, ze koncowe H to wspomniane juz mater
lectionis:
litera spólgloskowa, lecz nie spólgloska, tylko sygnal ze na koncu
imienia wymawiano jakas smogloske. Jaka? Moze dlugie E. Ale i to
równiez pozostaje niepewne.
Znaczenie
etymologiczne imienia JHWH pozostaje dyskusyjne. Mozna sie conajwyzej
domyslac znaczen: Bedacy, Tchnacy, Powolujacy do istnienia. A moze
"Jestem, który jestem" (Ksiega Wyjscia 3, 14). Lecz ta
ostatnia formula, jakkolwiek rozpowszechniona przez chrzescijanskie
tlumaczenia Biblii, jest bardzo niescisla. W oryginale brzmi ona:
Ehje
aszer ehje .
Natura jezyka hebrajskiego nie pozwala dokladnie przelozyc tego
zdania, którym (w odpoweidzi na pytanie Mojzesza) Bóg sam sie
okreslil; ale gdyby sie ktos uparl, nalezaloby je wyrazic sztucznym i
skomplikowanym zwrotem w rodzaju "Bede stajacym sie jako ten,
który bedzie sie stawal" itp. To imie boskiego jestestwa, które
uzycza istnieani wszystkim rzeczom, Zydzi wola pozostawiac jako
nieprzetlumaczalne w formie Ehje Aszer-Ehje lub w skróconej Ehje,
bedacej pierwszym z dziesieciu kabalistycznych imion Boga. W kazdym
razie JHWH to Bóg jedyny, nawet jesli mówi sie o nim takze w
liczbie mnogiej Elohim.
Kiedy
powiada o sobie: "Uczynmy czlowieka na obraz nasz", (Ksiega
Rodzaju 1, 26), "my" oznacza
pluralis maiestatis.
Dla Izraelitów byl "panem zastepów" JHWH
Cewaot
(w chrzescijanskich tlumaczeniach przekrecone w Sabaoth)
i samo Cewaot równiez bywa jego imieniem. W Ksiedze Samuela 17, 45
cewaot
to ziemskie zastepy wojska, lecz gdzie indziej mozna przez to
rozumiec aniolów albo gwiazdy. Inne wersje Boskiego imienia to
powszechnie semickie El, pochodne od niego Eloah jako liczba
pojedyncza od Elohim, Jah bedace zapewne skrótem od JHWH i wreszcie
Szadaj "Który (powiedzial) Dosc" wodom, chcacym pochlonac
cala ziemie, w rozumieniu "Potezny" i "Wszechmogacy",
moze nawet "Niszczacy". U proroków JHEH jawi sie jako
"bohater" i "wojownik", a miecz w jego dloni to
symbol Sadu. Lecz nie wolno przedstawic go w firmie obrazowej.
Trzeba
dodac, ze wyraz Elohim pojawia sie tez w znaczeniu "obcy
bogowie, bozki" i wskazuje na to, ze pierwotnie moglo tu
wlasciwie chodzic o "bóstwa domowe, duchy przodków" i
stad uksztaltowalo sie wreszcie znaczenie "osobisty Bóg kazdego
czlowieka". W tradycji bowiem rabinackiej JHWH to Bóg nade
wszystko milosierny,
natomiast Elohim sprawiedliwy.
W pierwszym z tych aspektów wyraza sie milosc do czlowieka i
serdeczne, nawet wyrozumiale wychodzenie mu naprzeciw, w drugim zas
aspekcie podkresla sie, ze Bóg moze równiez byc surowey, gniewny i
bezlitosny.
We
wszystkich zas aspektach zydowski Bóg tym sie pieknie rózni od
kazdego innego, ze czlowiwkowi wolno z nim dochodzic swojej
slusznosci, spierac sie i dyskutowac. Oczywiscie bez chamskiego
spoufalania sie, tylko z pelnia czci, pokory i w bojazni Bozej.
Zreszta spór taki prowadzi nieraz do tym lepszego uswiadomienia
sobie, ze Bóg jednak mial slusznosc i dlaczego. Z wielu przykladów
przypomnijmy sobie, jak Lot targowal sie z Bogiem o to, dla ilu
sprawiedliwych powinny ocalec Sodoma i Gomora. Albo jak modlac sie w
ogrodzie Getsemane Jezus, jako prawdziwy Zyd, mówil do Boga:
"Ojcze mój, jezeli mozna, niech mnie ten kielich ominie... Ale
nie wedlug mojej woli, tylko twojej".
Najslynniejszy zas przyklad znajdujemy w XVII-wiecznej ksiedze Majse
Buch,
gdzie Rabi Elizer w dyspucie poprosil o znak Boga, kto ma racje, i
slusznosc jego zdania potwiedzily najpierw pochylajace sie sciany, a
potem drzewo, które przesunelo sie o dziesiec lokci. Lecz inaczej
sie na to zapatrujacy Rabi Jehoszua oznajmil, ze w tej sprawie nawet
Bóg nie am nic do gadania, gdyz Pismo powiada:"Kiedy
medrcy spieraja sie o naczenie przepisu religijnego, o slusznosci
rozstrzyga zwykla wiekszosc glosów".
A Bóg smiejac sie radosnie zawolal: "Zwyciezyly
mnie moje dzieci"
Nie
wolno o tym zpominac, gdy slyszymy zbyt lekko powtarzany przez wielu
frazes, ze "bez wzgledu na religie Bóg jest dla wszystkich ten
sam". Raczej na odwrót! Skadze mamy wiedziec, jaki on
jest? Na pewno jednak niepojety! I nie ulego watpliwosci, ze w
róznych religiach widzi sie go inaczej i w dosc rozmaitych
aspektach.
Ale
mozna je laczyc.
Chocby
dla wzbogacenia tego, co rozumiemy. I zapewne w magii ta postawa
bedzie najwasciwsza.
Mozna
by jeszcze wyliczyc sporo epitetów Boga zydowskiego, takich jak El
Eljon "Bóg NAjwyzszy", ha-Makom "Miejsce"
obecnosci Bozej, Kedosz Jisrael "Swiety Izraela", Abir
Jaakow "Bojownik Jakuba", aramejskie Atik Jomin "Stary
(Bóg ostatnich) Dni" itd. oraz tradycyjne 99 okreslajacych go
przymiotników.
Ale
to juz sa, scisle biorac, jego imiona.
Od
czasów hellenistycznych imie Adonaj stalo sie czeste w uzyciu nie
tylko zydoskim. Zwlaszcza w magii, w ksiegach czarodziejskich i na
amultach. A gdy powstala masoneria, slowo to rozpowszechnilo sie w
jej rytuale jako rozpoznawcze, falszywa zas forma Jehowa uzywana jest
jako symbol "niewyrazalnego imienia" Boga. Przejela ja tez
sekta Badaczy Pisma Swietego, znana jako Swiadkowie Jehowy. I
wreszcie w sztuce chrzescijanskiej cztery po hebrajsku pisane litery
JHWH oznaczaja Boga wszechmogacego.
Tak
czy owak pewne jest, ze sposród imion tych zadnego nie nalezy
pochopnie pisac ani wymawiac. Chocby i w formie przekreconej. Lepiej
tradycyjnie powiedziec: Pan. Gdyz to znaczy (takze i w codziennym
uzyciu) wyraz Adon,
rozszerzony tu o tzw. przyrostek dzierzawczy aj
"moi". Wszelki zas "Jehowa" czy "Jahwe"
to dla niektórych i tak bluznierstwo; dla inncyh lamanie drugiego z
przykazan Boskich; co najmniej zas urazanie zydowskich uczuc
religijnych oraz manifestacja ciemnoty i zlego gustu.
|
|
|
Teoria
cz.III
Bóg
zydowski i alfabet hebrajski pozostaje ze soba w osobliwym zwiazku,
jakiego nie znaja inne religie.
Utrwalona
w pismach rabinów starozytna i sredniwieczna tradycja min. powiada:
Siedem
rzeczy stworzono, zanim stworzony zostal swiat, i wyprzedzily one
stworzenie o dwa tysiace lat. Byly to: pismo, tron jego wspanialosci,
ogród Eden i pieklo, pokuta, najwyzszy przybytek i Mesjasz, a imie
Mesjasza swiecilo, kiedy jeszcze nie bylo slonca. Tak
wiec alfabet hebrajski, i to jako pierwsza z tych rzeczy, istnial na
dlugo przed stworzeniem swiata.
Powiedziano
tez:
Juz na 974 pokolenia przed stowrzeniem swiata napisane zostalo pismo
i spoczywalo na lonie Najswietszego, i spiewalo razem z zastepami
piesni na czesc Pana.
Oto
dalsze rowazania rabinów:
Ale zanim stworzono swiat, nie bylo wszak zwojów pergaminu, na
których mozna by pisac tym pismem; ani bydla, z którego mozna by
skóre zedrzec, azeby na niej pisac. Nie dalo sie go tez wyryc na
zlocie albo na srebrze: poniewaz nie bylo jeszcze zlota ani srebra i
zadnego z nich jeszcze nie wytopiono. Ani na drewnianych tablicach:
bo nie stwozono jeszcze drzew. Na czymze wiec pismo bylo pisane? Otóz
pisane bylo na ramieniu samego Pana, czrnymi plomieniami na bialym
ogniu.
A
kiedy Pan zamnierzyl stworzyc swiat, poradzil sie najpierw u pisma i
przemówil don: Chce stworzyc swiat, aby poznano moja potege.
Uslyszawszy to, pismo odrzeklo: Panie wszech swiatów! Ty, który na
poczatku juz znasz koniec, któremu jawne jest wszystko, co skryte,
uczyn wedle swej woli. Kiedy Pan uslyszal, co rzeklo pismo, spodobaly
mu sie te slowa i wzial je, polozyl przed soba i wpatrzyl sie w nie.
Pamietamy, ze wciaz jeszcze nie bylo swiata! Cóz sie stalo w tej
pierwotnej nicosci?Stanely
przed Panem wszystkie 22 znaki pisam i kazdy przemówil: Uczyn wedle
swej woli i ode mnie rozpocznij stwarzanie!
Wywiazaly sie dlugie spory i argumentacje, w których kazda litera po
kolei, od ostatniego w alfabecie taw
az do jego poczatku, usilowala przekonac Boga, ze ona wlasnie
najbardziej zasluguje na ten zaszczyt
Wreszcie
Bóg zdecydowal sie zaczac od litery bet
.
Przekonala go bowiem, ze slowem baruch
"Blogoslawiony" beda sie do Boga zwracac jego dzieci. Wiec
i relacja o stworzeniu zaczyna sie podwójnie od litery: breszit
"na poczatku" i nastepnie bara
"stworzyl". Gdy zas alef
pózniej
uskarzal sie, ze chociaz stoi na poczatku, jednakze pominieto go,
poniewaz nie chcial sie narzucac i milczal, a wtraza zaledwie
"jeden", Bóg pocieszyl go: "Jestes
glowa i królem wszystkich liter; ja jestem jeden i ty jestes jeden;
a poniewaz sam sie umniejszyles, ja cie uczynie wielkim i beziesz
oznaczal tez liczbe tysiac"
Rzeczywiscie
po hebrajsku slowo "tysiac" brzmi elef,
pisane tak jak nazwa litery alef
,
w oznaczeniach zas numerycznych jako alef
z kropka, wydluzone albo z kreska u góry.
Obiecal
mu równiez Bóg, ze od niego rozpocznie dziesiec swoich przykazan. I
dotrzymal przyrzeczenia, zaczynajac je od pisanego przez alef
slowa anochi
"ja".
Na
tym jednak nie koniec.
Poniewaz
wszystko da sie opisac w slowach, uwaza sie, ze cala rzeczywistosc
wszechswiata byla i jest zawarta w 22 znakach alfabetu. trzeba tylko
widziec, jak je wybierac i ukladac. Tak Bóg, przygladajac sie
alfabetowi hebrajskiemu, ujrzal w nim i wydobyl wszystko, co
postanowil stworzyc. Bóg po prostu wiedzial, jak nikt inny, w jaki
sposób te znaczenia wyczytac.
Na
miare swych mozliwosci to wlasnie staraja sie robic kabalisci,
nalezacy do mistycznego i ezoterycznego nurtu kabaly, który powstal
w XII wieku i pograzyl sie m.in. w gematrii. Ale zaczatki dociekan, z
których poczela sie kabala, byly duzo wczesniejsze: to ruchy
umyslowe z I-II wieku zwane Maase
Breszit
"dzielo stworzenia" i Maase
MErkawa
"dzielo wozu". Jeden koncetrowal sie na pierwszym rozdziale
Breszit
(tzn. Ksiegi Rodzaju) i na jego slowach, przez których wypowiedzenie
Bóg stworzyl swiat, a drugi na cwiczeniach we "wstepowaniu do
nieba", zeby zobaczyc Boga, wychodzac do wizji praroka
Jechezkela (tzn. Ezechiela) obrazujacych tron Chwaly Bozej i
okrazajacy go boski rydwan. Obie zajmowaly sie drobiazgowo
kombinacjami liter hebrajskich i sposobami tekigo ich laczenia, aby
udostepnic sobie Boskie moce, i unosic sie w górne sfery. Byly to
wiec niewatpliwe zabiegi z dziedziny wyzszej magii.
Do
szczególnych technik, które dzisiaj tez nadaja sie do
wykorzystanie, powróce w przyszlosc.
Czymze
jest gematria?
Hebrajski
wyraz gimatrija
wywodzi
sie z greckiego geometria,
pierwotnie oznaczajacego nie geometrie w dzisiejszym rozumieniu,
tylko mierzenie gruntów. Zydzi nadali zapozyczonemu slowu innny
sens: obliczanie wartosci liczbowej wyrazów i wyciaganie stad
rozmaitych wniosków na temat konstrukcji rzeczywistosci.
U
podstaw tej metody lezy fakt, ze kazda litera hebrajska miala swoja
wartosc licbowa. Taki sposób zapisywania liczb przez nadawanie
literom wartosci cyfrowej wynalezli nie Zydzi, ale Grecy z Miletu w
VIIIw. przed n.e. Obydwa alfabety, grecki i hebrajski, mialy w tym
stadium swego rozwoju po 22 znaki, ulozone zasadniczo w tym samym
porzadku i na ogól podobnie wymawiane, poniewaz alfabet grecki
wywodzil sie jezeli nie z hebrajskiego, to przynajmniej ze wspólnych
zródel pisma fenickiego lub innych semickich. Wszelkie róznice
mozna dosc latwo wytlumaczyc czy to potrzebami odmiennej fonetyki
jezyków, czy innymi przemianami w ewolucji tych alfabetów. W kazdym
razie do pierwotnych 22 liter Grecy dodali z czasem polaczenia
spólglosek ps
i ks,
zwiekszajac przez to liczbe liter do 24 i traktujac je w zapisie
cyfrowym po prostu jako numery kolejne.
Zydzi
nie tylko przejeli w IIw. przed n.e. ów grecki wynalazek, ale
dokonali w nim genialnego udoskonalenia. Wprowadzajac bowiem okolo
Vw. n.e. piec odrebnych w formie liter koncowych uzyskali lacznie 27
znaków, czyli 3x9 w ukladzie tzw. "Trójdziewiatkowym", co
stworzylo podstawe do zapisu w systemie dziesietnym, wyrazajac
kolejno jednosci, dziesiatki i setki. Widac to wyraznie na tabeli
alfabetu hebrajskiego z wartosciami numerycznymi. Dopiero pózniej
Grecy zapozyczyli ten ulepszony system od Zydów. Ale krótszy o trzy
litery alfabet grecki sprawil, ze brakuje w nim liter oznaczajacych
6, 90 i 900, co podwaza uzytecznosc calego systemu.
Skoro
juz kazda litera ma wartosc liczbowa, nasuwa sie wniosek, ze kazdy
wyraz, a zwlaszcza imie wlasne, mozna wedlug tych wartosci przeliczyc
na jakas sume.
Gematria
wyciaga z tego skrajne wnioski
Uwaza
mianowicie, ze 1. miedzy dwoma wyrazami o tej samej wartosci
liczbowej zachodzi tozsamosc, a co najmniej gleboki zwiazek. W
szególnosci 2. mozna zastapic kazdy wyraz innym o tej samej wartosci
numerycznej. I na odwrót: 3 ze do tak zapisanych liczb mozna nie
tylko przypisywac imiona, ale takze 4 odczytywac je tekstem otwartym
jako zwykle slowa lub wypowiedzi . I wreszcie 5 czerpac z nich dane
kosmiczne, kalendazowe itp. Dzieki temu, im glebiej drazyc w jakims
zapisie, tym bardziej rozlegle mozna w nim wykryc powiazania i
skojarzenia, tym bardziej wszystko zaczyna sie wiazac ze wszystkim.
Ujawniaja sie najbardziej nispodziewane i niezliczone
wspólzaleznosci, z których mozna czynic uzytek m.in. w pojmowaniu i
ocenie zjawisk, a takze w zabiegach magicznych.
Wynikaja
sta m.in. takie dzialania magiczne jak arytmomantyka (wrózenie z
liczb) i onomatomantyka (wrózenie z imion). Uplynelo wiele stuleci i
do dzisiaj spotykamy resztki, szczatki, odpadki tych dociekan w
formach skrajnie prymitywnych i zdegenerowanych, jako pewien rodzaj
zabaw towarzyskich, w których podlicza sie cyfry zamiast liter w
imionach i nazwiskach itp. Niby cos ma z tego wynikac. Jednakze ktos
powaznie zajmujacy sie mantyka czyli wrózbiarstwem, magia lub
chociazby historia religii, wierzen i ezoteryki, nie moze traktowac
na serio takich naiwnych zabaw, godnych jedynie kucht, maniaków lub
nierozgarnietej dziatwy.
My
bedziemy sie trzymac zupelnie innego poziomy rozumienia i tradycj,
wiedzy i praktyk.
Prastary
i klasyczny przyklad wczesnej, bo juz biblijnej gematrii znajdujemy w
Ksiedze
Rodzaju 14,14,
gdzie napisano, ze Abram uwonil swego porwanego bratanka Lota z
pomoca 318 swoich ludzi. Sadzi sie jednak, ze towarzyszyl mu po
prostu niezawodny sluga Eliezer, którego imie pisane
wyklada
sie: alef 1+ lamed 30 + jod 10 + ain 70 + zain 7 + resz 200 =
318
Takich
przykladów sa tysiace.
Na
podobnej zasadzie doszukiwano sie w Biblii np. daty nadejscia
Mesjasza. Albo liczby slów potrzebnych w modlitwie lub zakleciu.
Albo szczególnie mocnych lub skutecznie wiazacych sie z okreslona
intencja imion Boga, jak równiez aniolów i demonów. Albo wymyslano
takie imiona, przez dobieranie slów dajacych sume identyczna jak
czyjes (krótkie czy bardziej rozbudowane) imie wydobywano ukryte
informacje o istotach ludzkich albo demonicznych.
Zakres
tych dociekan mozna jeszcze rozszerzac przez dodatkowe operacje, w
szczególnosci mnozenie wartosci liczbowej slowa przez nia sama albo
tzw. atabasz.
Polega on na tym, ze pierwsza litere alfabetu zastepuje sie przez
ostatnia, zamiast drugiej bierze sie przed ostatnia itd. To wlasnie
wyraza skrótowiec atabasz:
zaiast alef
daje sie taw,
szin
zamiast
bet
itd. Sa tez inne odmiany tej metody, wsród nich zwlaszcza albam:
wiec lamed
zamiast alef,
mem
zamiastbet
itd. Mozna równiez obliczac nie same litery danego slowa, lecz ich
pelne nazwy. Kazdym z tych sposobów mozna uzyskiwac inne wyrazu, o
tej samej wartosci numerycznej lecz co innego znaczace, i dochodzic
do nispodziewanych skojarzen znaczeniowych.
Do
genezy tych permutacji nalezy równiez i ta praosta okolicznosc, ze
jesli zbyt rozwlekle i niewygodne jest zapisywanie czegos w slowach
pelnobrzmiacych, mozna to samo sprawniej i przejrzysciej wyrazic w
symbolach albo skrótach. Oczywiscie najwazniejsze z symboli to
liczby, a ze skrótów tzw. skrótowce.
Stosuje
sie je w zapisie, a póxniej w naturalnym porzadku rzeczy
usamodzielniaja sie jako wypowiadanne slowa.
Stad
poczynaja sie takie wyrazy magiczne jak Abrakadabra
i jej formy redukujace sie po jednej literze w trójkat, jak szeroko
uzywany w magii Abraxas
lub cale serie w rodzaju tej, która przyniósl klasyczny dla tzw.
raków i dla permutacji ukladów literowych kwadrat magiczny: Sator
arepo tenet opera rotas.
Zabawne
jest uswiadomic sobie, ze taka wlasnie jest geneza dzisiejszych
skrótowców, setkami i tysiacami uzywanych na co dzien zwlaszcza
jako nazwy organizacji, firm, uczelni, panstw itd. Azeby to
unaocznic, podam kilka przykladów napisanych czasem nietypowo, lecz
podlug stalej lub alterantywnej wymowy: Hakata, Lopp i Unarra,
Dipisi, Spatif, Gestapo i Czeka, Zaiks, Fiat i Seat, Wop i Pafawag,
Pan i Mon, w Usa na Ujocie. Poczatkiem tej praktyki byly niewatpliwie
stare hebrajskie skróty, od mnemotechnicznych w rodzaju begadkefat
(szesc liter hebrajskich zmieniajacych wymowe przez umieszczenie w
nich punktu zwanego dagesz)
itp. az po stosowanie powszechnie imiona kabalistów lub innych
wielkich uczonych: Rambam i Ramban (tzn. Rabi Mosze ben Majon i Rabi
Mosze ben Nachman, w Europie bardziej znani w formach zgrecyzowanych
jako Maimonides i Nachmanides) oraz wielki komentator biblijny Raszi
(Rabi Szlomo Jicchaki, od którego pochodzi nazwa pisam raszi).
Malo uswiadamiany jest fakt, ze tak powstalo równiez wiele nazwisk
zydowskich, z pozoru wygladajacych na niemieckie. Zaliczaja sie do
nich np. Asz (jak prozaik Szalom Asz) od wyrazów Alt
Szul
"stara szkola, boznica" lub Ajzensztot
"zelazne miasto", bardzo czeste nazwisko Sachs (jak poetka
Nelly Sachs i Jeremy Sachs, amerykanski wspóltwórca ustroju
gospodarczego dzisiejszej Polski) od Zera
Kedoszim
"potomek meczenników", Brill albo Bröll od Ben
Rabi Jehuda Loeb
"syn Rabi Jeduhy Lejba" i nawet Misch od Mojcher
Jajcher Soref
"sprzedawca winiaku". Z kolei te nazwiska bywaja
spolszczone jako Bryl, Mis i Zaks.
Ale
wrócmy do spraw bardziej magicznych.
Podstawowym
tekstem kabalistyki jest Sefer
Jecira
czyli Ksiega
stworzenia.
Napisano ja na przelomie II i III wieku n.e. w Aleksandrii. Jej tekst
miesci sie na dwudziestu stronach druku i bedac komentarzem do
alfabetu, zawierajacego w sobie strukture wszechswiata, sam jest
okazja do niewyczerpanych wrecz komentarzy.
Nie
musze blizej przedstawiac tekstu Sefer
Jecira,
gdyz istnieja dwa swieze i latwo dostepne wydania polskie, oba równie
kompetentne. Jedno ze szczególowymi przypisami w przekladzie i
opracowaniu MAriusza Prokopowicza (1994 wyd. Pico), drugie z
ogólniejszym komentarzem i z oryginalem hebrajskim (1995 wyd Tikun)
opracowali Wojciech Brojer, Jan Doktór i bohdan Kos. Obydwa te
wydania powinien miec i wczytac sie w nie kazdy adept, chcacy
powaznie zajmowac sie kabalistyka i magia.
W
ujeciu kabalistycznym litery hebrajskie grupuja sie w trzy kategorie:
3 matki, 7 podwójnych i 12 pojedynczych. Równoczesnie zas
wyznaczaja podstawowe liczby magiczne 3+7+12.
Trzema
matkami sa
.
Alef
rozwarte na wszystkie strony przedstawia usta otwarte w oddechu i
zarazem wiatr, tchnienie, powietrze, okreslane po hebrajsku tym samym
wyrazem ruach.
Mem
to
zamkniete usta i woda, w której nie mozna oddychac. Poza tym alef
to wina, podczas gdy mem
to zasluga, skryta w zamknietych ustach. Szin
rozchyla sie ukazyjac jezyk, równowazacy przeciwienstwa i bedacy
rozjemca pomiedzy wina i zaluga, poza tym oznacza plomienny zywiol
ognia. Maja tez wlasciwie sobie dzwieki: alef
skupia w sobie to, co rozbrzmiewa, mem
odglosy wydawane przy zamknietych ustach, a szin
syczace.
Obrazuja
wiec trzy zasady natury: trójce ogien-woda-powietrze, trójce
cieplo-zimno-wilgoc, trójce glowa-lono-piers. Oczywiscie lono moze
oznaczac brzuch i narzady plciowe.
Siedem
liter podwójnych to wspomniane juz begadkefat,
czyli
.
W ukladzie kabalistycznym zalicza sie do nich jeszcze resz
jako przedostatnia. Dlatego podwójne, ze kazda z nich miala
pierwotnie dwie wymowy: zwarta lub szczelinowa, zaleznie od tego, czy
byla pusta, czy zawierala w sobie kropke dagesz.
We wspólczesnym jezyku hebrajskim dotyczy to juz tylko trzech liter:
bet
i wet,
kaf
i chaf,
pe
i fe.
W kazdym razie stanowia osobna kategorie tak w kabalistyce, jak i
najzwyczajniej w gramatyce i ortografii. Zawieraja w sobie kolejno
znaczenia 7 glównych wartosci: madrosc, bogactwo, potomstwo, zycie,
sila, pokój i laska. Równiez 7 planet. Takze 7 kierunków: góra,
dól, wschó, zachód, pólnoc, poludnie i swiety srodek oraz 7
zmyslów ludzkich i 7 dni tygodnia. U pózniejszych kabalistów
dodano jeszcze 7 archaniolów i niektóre z innych duchów.
Pozostale
litery, znane jako pojedyncze albo proste, wyrazaja 12 znaków
zodiaku i 12 skladników duszy, miesiace i czesci ciala. Pózniej
przypisano im tez inne dwunastki z Biblii: synów Jakuba,
patriarchów, klejnoty na szacie arcybiskupa, itd.
Jedna
z liter prostych wyróznia sie jako najwazniejsza z calego alfabetu:
jod. Gdyz oznacza Boga zarówno sama przez sie, jak i dlatego, ze
jest pierwsza litera tetragramatonu. Uwaza sie, ze z jod
powstaly wszystkie pozostale litery
Nie
moge i nie zamierzam streszczac tu calych podstaw kabaly, chocby
tych, które zawiera Sefer
Jecira
Jednakze
z tych bardzo pobieznych informacji chyba jasno wynika, jak
nieodzowne jest zaglebianie sie w caloksztalt poruszonych tu
zagadnien, azeby serio zajmowac sie tym i pojmowac podstawy, na
których opiera sie zydowska geneza magii, nie jedna, lecz
niewatpliwie pierwsza i najwazniejsza. Dotyczy to zarówno pojec
ogólnych i calego kierunku myslenia, jak i niezliczonych szczególów
czy to w rytualach magicznych, czy w tresci, brzmieniu i wygladzie
tekstów, napisów, zaklec. Gdyz powiedzmy sobie jasno: magia to nie
zabawka. Nie prowadzi do niej zadna droga uproszczona, latwa,
skrócona. Albo trzeba sie nia zajmowac, albo wcale. Nie ma w niej
czegos takiego jak "Maly Kowboj" dla dziecka, które
dostawszy za grosze plastikowy szesciostrzalowiec, lasso i sombrero
moze z dnia na dzien wziac sie do zabawy w kowboja. A niestety wielu
zainteresowanych wyobraza sobie wlasnie cos podobnego na temat
magii.
Na
to prosze nie liczyc. Ja wprowadzam, krok po kroku, w sprawy
zasadnicze, trudne i wymagajace ze strony adepta duzo wysilku, czasu,
madrosci, i zaangazowania. Zapewniam te poczatki, które samemu
trudno znalezc i mozna dlugo sie rozbijac o sciany, tlukac glowa w
mur i nie mogac zrobic pierwszego kroku.
W
tym zakresie moge dopomóc.
Lecz
nie moge nikogo wyreczyc. I kazdy adept, który skorzysta z mojej
pomocy w stawianiu pierwszych kroków, dalej sam juz bedzie musial
odbywac te wyprawe odkrywcza. Przyjdzie mament , w którym ja tez
bede ciekaw dowiedziec sie od niego lub od niej, co z tego wyniklo, i
niejednego sie od nich nauczyc.
Powracajac
zas do kabalistów, uplynelo cale tysiaclecie, zanim z nurtów Maase
Breszit i Maase Merkawa wylonila sie od XII wieku kabala w pelnym
tego slowa znaczeniu, w Hiszpani i w Niemczech. Przy uzyciu gematrii
oraz innych metod i technik kabalistycznych wzieto sie przede
wszystkim do komentowania Biblii. Najznakomitszymi z tych autorów
okazali sie w XII-XIII wieku wspomniany juz Ramban czyli Mosze ben
Nechman z Gerony, Eleazar ben Juda Rokeach z Wormacji, Josef ben
Awraham Gikatilla z Kastylii, Awraham ben Szemuel Abulafia oraz
Bachja ben Aszer ibn Chalawa z Saragossy itd. W znaczenej czesci tez
komentarzem do Piecioksiegu oraz Piesni
nad piesniami
i ksiegi Rut
zalicza sie najswietniejsze dzielo kabaly, mianowicie Sefer
Zohar
czyli olbrzymich rozmiarów Ksiega
blasku,
napisana po aramejsku przez nieznanych albo legendarnych autorów;
znakomity skadinad polski przeklad Ireneusza Kani (1995 wyd. Oficyna
Literacka) ogranicza sie niestety do wybranych z tego dziela
opowiesci.
Z
rozwazan i odkryc gematrycznych przytocze dla zilustrowania tej
metody kilka przykladów, zaczerpnietych przewaznie z artykulów
Ireneusza Kani i Andrzeja Wiercinskiego.
Dlaczego
w Pierwszej
Ksiedze Królewskiej
10, 14 roczne dochody króla Salomona w zlocie okreslano z malo
prawdopodobna dokladnoscia na 666 talentów :)) ??? Zapewne dlatego,
ze po hebrajsku jedyny w Biblii isopsef (albo po hebrajsku gilgul
tzn. odpowiednik numeryczny) tej liczby to wyraz jitron
"zysk", pisany jod
10 + taw400
+ resz
200 + waw
6 + nun
50 = 666. Ta sama liczba 666 równoznaczna z "zyskiem" ze
sprzedazy i kupna stanowi imie Bestii w Apokalipsie
13, 17-18, gdzie powiedzino, iz na targowisku nikt
nie moze kupowac ani sprzedawac, jezeli nie ma znamienia, to jest
imienia Bestii albo liczby jej imienia... jest to bowiem liczba
czlowieka.
Utozsamia sie wiec jedno z drugim i przez to mozna zawladnac Bestia.
zJehuda
pisze sie jod 10 + he 5 + waw 6 + dalet 4 + he 5 = 30. A dlaczego
Piotr (wg Jana 21, 21) zlapal w siec akurat 153 ryby? Poniewaz byl
"rybakiem ludzi" czyli bnej ha-Elohim "synów Bozych",
co sie pisze bet 2 + nun 50 + jod10 + he 5 + alef 1 + lamed 30 + he 5
+ jod 10 + mem 40 = 153. Swoja droga, jak widac, litery koncowe
bywaja w gematrii traktowane jak zwykle, w przeciwnym razie to mem
znaczyloby 600.
I
jeszcze jedno rzuca sie w oczy: ze w Nowym Testamencie sens
gematryczny zwykle pojawia sie dopiero w retranslacji wyrazów czy
zwrotów na hebrajskie. Gdyz po wieloletnich dyskusjach stalo sie
jednak raczej pewne, ze Nowy Testament, chociaz przekazany po gracku,
w oryginale byl pisany po hebrajsku.
Wiec
gematria bywa pomocna w odtwarzaniu jego pierwotnej hebrajszczyzny
nie tylko w slowach, ale i w pojeciach. Gdy np. zapytano Jana
Chrzciciela (w Ewangelii Jana 1, 21), czy jest prorokiem Eliaszem, a
on zaprzeczyl, okazuje sie, ze w pewnym sansie utozsamienie to jednak
zachodzi: gdyz henrajskie imie Jochanan pisze sie jod 10 + waw 6 +
chet 8 + nun 50 = 124, okreslenie zas gilgul Elijahu "wcielenie
Eliasza" to gimel 3 + lamed 30 + gimel 3 + waw 6 + lamed 30 +
alef 1 + lamed 30 + jod 10 + he 5 + waw 6 = takze 124. Kto wie, czy
nie rostrzyga to zadawnionego sporu o zydowsskie pojecie wedrówki
dusz? Warto jeszcze zwrócic uwage, ze isopsefia ta nie dziala
mechanicznie, gdyz pomimo kazdorazowej zgodnosci z tym obliczeniem
czestego imienia Jochanan zbieznosc taka ma sens tylko wówczas, gdy
poktywa sie z glebszymi cechami osobowosci.
Jak
rytual nawet koscielny zrósl sie z kabala i jej kultem alfabetu,
swiadczy tez obyczaj chrzescijanski.
Ksiadz
przy poswieceniu kosciola ma na jego posadzce usypac krzyz z popiolu
i wypisac na nim patykiem caly alfabet grecki i lacinski... oraz jako
trzeci hebrajski! przynajmniej wedlug niektórych biskupów. W
Mediolanie biskup robil to nie tylko w kosciele, ale takze na jego
czterech zewnetrznych scianach. Brzmi to jak dziennikarskie bajki,
ciekaw jestem, czy wciaz obowiazuje; ale waznosc tego przepisu
potwierdza jeszcze Pontificale Romanum z 1891 tudziez inne publikacje
z 1902, 1905 i 1912 roku.
I
jeszcze przyklad gematrycznej precyzji.
Kryje
sie ona w tym, co wedlug Mateusza 12, 25 Jezus mówi o wypedzaniu
demonów: Królestwo rozdwojone w sobie pustoszeje Bo isopsef
królestwa (po hebrajsku) malachut wynosi 496, a spustoszenie chrem
248, wiec dokladnie polowe tej liczby.
Azeby
pokazac, ze kabalistyczne myslenie polega nie tylko na gematrii,
przytocze tu piekny przyklad rozbioru slów bez obliczania wartosci
numerycznych. Zauwazono, iz wyraz me'orot "ciala niebieskie"
da sie rozlozyc na 'or "swiatlo" i obstepujacy je z obu
stron wyraz mot "smierc". Wiec gdyby usunac znajdijace sie
wewnatrz swiatlo, zwarlaby sie w sobie i pozostawia jedynie
smierc.
Mogloby
sie wydawac, ze wszystkie te kombinacje alfabetyczne, literowe i
numeryczne to wprawdzie uczone, erudycyjne i eleganckie zajecie dla
umyslu, lecz nic produktywnego poza dziedzina swoja wlasna i swoich
konwencji.
Tymczasem
nastapil istny szok.
W
roku 1997 Michael Drosnin oglosil The Bible Code ( po polsku 1998 Kod
Biblii). Wydana przez jedna z najpowazniejszych firm w New York,
oparta na kilkuletniej pracy wybitnych matematyków izraelskich i
amerykanskich, potwierdzona scisle naukowa publikacja w miarodajnym
czasopismie Statistical Science, nie bez powodu stala sie
miedzynarodowym bestsellerem.
Badajac
metodami komputerowymi hebrajski tekst Ksiegi rodzaju wykryto, ze sa
w nim zakodowane dosyc szczególowe (az do nazwisk i dat wlacznie)
przepowiednie dotyczace równiez dzisiejszych losów swiata. Tak np.
zamordowanie premiera Jicchaka Rabina odczytane zostalo w wersji
zwiezlej, ale bardzo konkretnej, z data i nazwiskiem jego zamachowca,
wiecej niz rok przed tym wydarzeniem i podane do wiadomosci tegoz
premiera i wladz Izraela; wszystko to zlekcewazono. Ale gdy sie
tragicznie sprawdzilo, czynniki i osoby miarodajne zaczely sie
powaznie liczyc z tym odkryciem i jego konsekwencjami. Trudno
przewidziec, jak dalece wplynie to na losy swiata. Zaistniala jednak
przynajmniej powazna szansa.
Trudno
opowiadac to wlasnymi slowami.
Ksiazke
trzeba przeczytac. Jest u nas latwo dostepna.
W
ludziach trzezwo i racjonalnie myslacych (ja równiez sie do takich
zaliczam) budzi sie zywiolowy sprzeciw.
Wszystko
sie w nas buntuje... Przeciez to niemozliwe! Obrzydzili nam tego
rodzaju sensacje wszelkiego rodzaju wrózbici, mistyfikatorzy,
oszusci, przede wszystkim zas ciemni i nawiedzeni durnie, pozbawieni
mózgu i zdolnosci krytycznego myslenia. Ale cóz robic? Przyznam
sie, ze przezylem wstrzas. Nadal niezupelnie wiem, co o tym myslec.
Wiem tylko, ze nie wolno zamykac oczu, kiedy ukazuje sie cos
uwazanego do tej pory za niemozliwe. To jest wlasnie taki przypadek.
A na jego podstawowe niemozliwosci jest prosta odpowiedz. "Kto
mógl trzy tysiace lat temu dokladnie wiedziec, co zdarzy sie w
naszych czasach? Kto mógl to zaszyfrowac w taki sposób, aby dalo
sie odczytac dopiero na poteznych komputerach XXI stulecia?"
Odpowiedz: "Bóg". Jesli dodac rysujaca sie coraz wyrazniej
mozliwosc, ze czas nie biegnie tak nieodwracalnie i w sposób ciagly,
jak wydawalo sie od tysiecy lat, to wystarczy, aby na razie przyjac
te wyjasnienia, zanim uzyskamy nowsze i dokladniejsze metody opisu
niewierygodnie zawilej rzeczywistosci bytu, poznawania jej i
ksztaltowania.
Byle
nie zamykac oczy. I mózgu.
Wydaje
sie, ze kabala i jej gematria, obok wielu innych technik wczesnie
rozwijanych przez ludzkosc, od dawna próbowaly jakos tam (czasami
nawet niezle) penetrowac rejony, dla których scislejszego
potraktowania brakowalo technik, nauk i pojec, wytwarzajacych sie
dopiero dzisiaj i jutro.
I
cos podobnego rzec mozna o magii.
Odkrycie
Kodu Biblii zwraca uwage na jeszcze jeden aspekt rzeczywistosci tak
wazny, ze nie sposób go przecenic. Otóz w kazdym przewidywaniu
przyszlosci (czy nazwiemy je wrózbami, proroctwem, przepowiedniami,
kartomancja czy osobistymi predyspozycjami w zakresie
parapsychologii) kryje sie pewna antynomia, której rozwiazanie dla
mnie jest od pól wieku calkiem oczywiste: jesli mozna cos
przewidziec, mozna to zmienic. Latwo albo trudno; w mniejszym albo
wiekszym zakresie; zupelnie lub tylko czesciowo; ale na pewno mozna.
Miesci sie to w samym fakcie odczytywania przyszlosci, co robimy
przeciez na co dzien metoda zwyklej intuicji lub wnioskowania , takze
i bez metod paranormalnych lub ezoterycznych. Im wiecej mamy sposobów
na oczytywanie przyszlosci, tym wiecej mamy srodków na to, aby
odczytane sie nie sprawdzilo, poniewaz my to zmienimy. Dlatego
najglupszym z nieporozumien jest powszechna obawa przed tym, abysmy
znali przyszlosc. Ten szczególny rodzaj tchórzostwa, prywatny
wykret wobec faktu, ze jezeli poznamy przyszlosc, to bedziemy zbyt
glupi, slabi i leniwi, azeby cos przedsiewziac wobec tych jej
elementów, które nam nie odpowiadaja i budza w nas lek.
Poznawanie
przyszlosci jest dla ludzi mocnych. Dla wiedzacych, czego chca i co
jest mozliwe. Gotowych podejmowac w zwiazku z tym jakies decyzje i
realizowac je.
W
miare odczytywania Kodu Biblii (wystarczy tego zajecia jeszcze na
dlugie lata dla calego zespolu badaczy zaopatrzonych w najwieksze
komputery) staje sie jasne, ze nie zawiera on fatalistycznych
pewników, co sie musi wydarzyc i na co nie ma zadnej rady, lecz
ostrzezenia. Kto je pozna i nie kiwnie mimo tego palcem, niech ma sam
do siebie pretensje, ze cos zlego sie wydarzylo.
Skutek
jest oczywiscie wypadkowa róznych sil i przyczyn. Sprawy nie sa do
konca w naszych rekach. Ale sa w znacznej czesci. Najlepiej wyraza to
jedna z najmadrzejszych sentencji, wspólnie urobiona przez Anglików
i Francuzów bodajze w XVII wieku: Rób, co mozesz, a stanie sie, co
moze sie stac.
Kabala
radzi czytac równolegle na poziomie otwartego tekstu i
odpowiedzników numerycznych. Kiedy wiec pojawilo sie grozne
ostrzezenie
szoat
Jisrael "zaglada Izraela" z informacja w innym miejscu, ze
bedzie to szoa atomit "zaglada atomowa" z Libii, i
towarzyszyla mu data
5756
tzn. 1996/97, numer tego roku okazal sie równoczesnie pytaniem "Czy
to zmienicie?"
W
tym rzecz. Zagrozenie bylo do unikniecia i dalo sie odwrócic. Zglada
tym razem nie nastapila.
Ksiazka
Michaela Drosnina jest nie tylko pasjonujaca z trzech zasadniczych
wzgledów: (1) jako szok swiatopogladowy i wyzwanie intelektualne dla
ludzi przywyklych do racjonalnego myslenia, (2) jako niepokojacy
zbiór przepowiedni, (3) jako najpowazniejszy od dawna przyczynek do
problemu zawartosci Biblii.
Moze
jeszcze spelnic czwarta role, mniej wazna, lecz nadzwyczaj konkretna
i pozyteczna.
Otóz
ci z czytelników, którzy opanowali juz alfabet hebrajski i chca sie
w nim pocwiczyc, maja znakomita kazje. Ksiazka zawiera okolo stu
porzadnie reprodukowanych fragmentów hebrajskiej biblii z
zaznaczeniem tych czesci tekstu, w których mieszcza sie
przepowiednie. Dopiero kiedy sie to zobaczy na wlasne oczy, znajac
litery i mogac dokladnie przesledzic w oryginale material wylozony i
przelozony po polsku, nastepuje pelny szok, bo widzi sie, ze tak
rzeczywiscie jest. Ze to sie zgadza. Trudno o ciekawszzy sopsób
trenowania swojej znajomosci liter hebrajskich. Goraco to wszystkim
polecam. Nie ma tam co prawda nekudot Tylko podstawowe litery
spólgloskowe. Ale to najwazniejsze i na razie do sprawdzenia
wystarczy. A przy okazji cwiczacy moze sie przyzwyczaic do widoku
imion i nazwisk, dat, oraz niektórych slów pisanych bez uzycia
samoglosek. Czyli w formie, w jakiej normalny Izraelczyk czta powiesc
albo gazete.
Jak
widac, mimo swoich okropnych wad alfabet hebrajski ma równiez
istotne zalety. Moze nie w codziennej praktyce, lecz na pewno w
zastosowaniu ezoterycznym.
Czyzby
istnial jakis plan Boski w dziwnym fakcie, ze tak niepraktycznego
alfabetu Zydzi do dzisiaj nie zmienili na lepszy? Mimo jego
koszmarnych felerów uzywaja go i pozostawili jedynym narodem swiata,
w ltórym nie ma i od zarania dziejów nigdy nie bylo analfabetów.
Bo jedynie w tradycji zydowskiej uwaza sie, ze pismo nastepuje zaraz
po Bogu i ze istnialo wczesniej zarówno od ludzi, jak i od calego
wszechswiata.
|
|
|
Teoria
cz.IV
Nie
zamkne jeszcze tematu kabaly, który jest olbrzymi, nawet jesli
ograniczyc go do zagadniej mogacych wiazac sie z magia. Warto jednak
ustalic kilka glównych pojec, aby nie tlumaczyc ich od poczatku za
kazdym razem, jesli zdarzy sie do nich powracac.
W
sklad kabaly wchodzi wiedza symboliczna, do której zaliczaja sie
scharakteryzowane juz pokrótce gematria, temura
czyli permutacje, numerologia mistyczna i tzw. natarikon
czyli traktowanie wyrazów jako skrótów, gdzie pod kazda litera
ukryto zaczynajacy sie od niej wyraz, co pozwala wyczytac z jednego
szereg wyrazów albo cale zdanie: wszystko to sa rózne metody
operowania znaczeniem liter i liczb. Bedziemy do nich powracac w
miare potrzeby.
W
nastepnym odcinku znajdzie sie dopelnieajace omówienie wyzej
wspomnianych technik i praktyk.
Podam
jeszcze troche szczególowych przykladów i propozycje dla
czytelnika, pozwalajace mu rozpoczac wlasne próby w tym aspekcie
dzialan i dociekanmagicznych.
Inna
czesc kabaly mówi o aniolach, demonach i wedrowce dusz. Do tego
przejdziemy w nastepnej kolejnosci. Trzecia grupa zagadnien to
dociekania i spekulacje metafizyczne, w których fundamentalne
znaczenie ma tzw. drzewo
sfer
albo drzewo
zycia
w przeróznych wersjach: od elemetarnej do bardzo rozbudowanych i
ogarniajacych najrózniejsze dziedziny. Ale wszystkie wywodza sie z
wersji podstawowej.
Oto
zasadniczy schemat i obraz rzeczywistosci.
Na
schemacie tym widzimy 10 tzw. sfer, stopni, emanacji albo sefirot.
Polski wyraz sfera
wywodzi sie za posrednictwem greckiego sphaira
wlasnie hebrajskiego sefira.
Wszystkie te nazwy sa wymienne i mozna ich uzywac, jak kto woli, ale
najczesciej mówimy o sefirze i sefirach, aby te pojecia typowo
kabalistyczne nie mylily sie z innymi znczeniami wyrazu sfera.
Oto
ich nazwy wedlug powyzszego schematu:
1.
keter
korona
2.
chochma
madrosc
3.
bina
rozum
4.
chesed
milosc
5.
gewura
sila
6.
tiferet
piekno
7.
necach
trwanie
8.
hod
chwala
9.
jesod
podstawa
10.
malachut
króletwo
Nalezy
ostrzec przed pojawiajacymi sie nierzadko w dyletanckich publikacjach
pisowniami w rodzaju hokma
lub chokma,
hesed, gebur
lub gevurah,
tiphereth, nezach
lub neca,
nalakut
albo malkhuth
itp. Nie maja one zadnego uzasadnienia poza tym, ze wielu
kompilatorów nie ma pojecia o jezyku hebrajskim, jego wymowie i
pisowni, wiec mechanicznie (albo co gorsza, wedle wlasnej fantazji)
przepisuja i coraz bardziej przekrecaja cytaty z róznojezycznych
zródel. Pza tym niektórzy pisza o "sefirotach", co jest
razacym bledem, gdyz sefirot
to po prostu forma liczby mnogiej od sefira.
Bóg
jest zródlem zycia i stwórca wszechswiata, ale zarazem nieskonczony
(czyli ejn
sof,
niedostepny, niepojety. Jest tym, co nieznane (czyli ejn
"nic", dla naszego rozumu "nie bedacy) i co stanow
wielki problem (czyli mi
"kto"). Zostalby zbeszczeszczony, gdyby pozostawal w
bezposrednim stosunku do swiata; dlatego pomiedzy nim a swiatem
znajduje sie systemm 10 sefitot
czyli "emanacji", za których posrednictwem Bóg stowrzyl
swiat. Sa to zarazem jego kelim
"narzedzia" i cinorot
"kanaly", przez które Boskie dzialania sie przenosi i
wywiera na poszczególne sefirot.
Z
tych dziesieciu sefirot
uklada
sie tez symboliczny wizerunek niebianskiego luub idealnego czlowieka
zwanego Adam Kadmon, którego ziemski czlowiek jest tylko bladym
odbiciem: jego ciala i organimu albo samej glowy i twarzy. Adam
Kadmon to wieczny Adam albo pra-Adam, symbol istoty Boskiej. Stanowi
on makrokosmos, duchowy i umyslowy wzór swiata materialnego.
Kazda
sefira ma swoja bogata, skomplikowana teorie i wykladnie. Tu
ogranicze sie do aabsolutnego minimum, nie wychodzac poza to , co
konieczne dla ogólnego zrozumienia tej struktury.
Chochma
to madrosc teoretyczna, natomiast bina
praktyczna, odpowiadajaca inteligencji. Przypadkowi tlumacze, nie
pojmujac tej róznicy, unicestwiaja jej sens. Przez chesed
mozna zrozumiec takze wspanialosc. W innych wersjach zamiast chesed
pisze sie gedula
"wielkosc".
Gewuta
znaczy równiez "mestwo, dzielnosc, bohaterstwo". Totez
zamiast sily spotyka sie tu równiez din
"prawo,
sad" w znaczeniu sprawiedliwosci. Zamiast tiferet
figuruje tu niekiedy rachamim
"Wspólczucie,
litosc, milosierdzie". Necach
mozna tez rozumiec jako zwycieska i niewzruszona stalosc, chwale i
znakomitosc. Wreszcie zamiast jesod
pojawia sie cadik
"sprawiedliwy,
swietobliwy, prawy", bo w Przyslowiach
Salomona
10, 25 powiedziano: cadik
jesod olam
co znaczy "sprawiedliwy jest podstawa swiatla" albo "trwa
przez sprawiedliwosc".
W
jednym z bardziej obrazowych przedstawien drzewo zycia moze równiez
wygladac jak na obrazku wyzej.
I
jescze inna wersja
drzewa zycia.
Struktura
kabalistyczna nie jest sprzeczna z nauka wspólczesna. Wynbika to
m.in. z faktu, ze wspólczesny swiatopoglad naukowy,
racjonalistyczny, zajmuje sie glównie tym, co kabala okresla jako 10
sefire: malachut
O pozostalych dziwieciu po prostu sie nie wypowiada, nie zajmuje sie
nimi.
Nieporozumienie,
sprzecznosc, konflikt pojec pojawia sie dopibero wtedy, kiedy jakas
religia (np. katolicyzm) zaczyna domagac sie statusu naukowego dla
swojej dogmatyki. Tak jak katolicyzm, który usiluje zakladac katedry
swej teologii na uniwersytetach. Poniewaz ani ta, ani zadna inna
teologia nie jest nauka w powszechnie przyjetym znaczeniu tego slowa,
prowadzi to wylacznie do jak najgorszych skutków, nie przynoszac
równiez chluby ani pozytku wyznawcom katolicyzmu ( ani tez np.
islamu czy protestantyzmu ). Z drugiej strony zas nauka wspólczesna,
czy okreslimy ja wyrazem "pozytywizm" czy "racjonalizm",
"religia nauki" czy "swiatopoglad", samajest
rodzajem religii, stawiajacej olbraymie wymagania moralne, duchowe,
nawet mistyczne. I dawno juz odeszla, coraz bardziej odchodzi od
"materializmu" tak naiwnego i wulgarnego, jak rozumial go
np. marksizm. Od wszystkiego, co Krzysztof teodor roeplirz kiedys
okreslil trafnym zwrotem: w
mrokach racjonalizmu.
W
takim nowoczenym swiatopogladzie jest miejsce i na kabale, i na
rozmaite inne rodzaje dociekan badawczych.
Takze
w dziedzinie magii.
Lecz
wymaga to wielkiej dyscypliny i równowagi umyslowej, emocjonalnej.
Nie po to bowiem zajmujemy sie magia, azeby popadac w byle glupote i
zabobon. Bede to wciaz powtarzal.
|
|
|
Teoria
cz.V
Najwyzszy
cza, aby wprowadzany tutaj w poczatki magii adept zaczal sie
poslugiwac tym, czego sie juz nauczyl. Nie powinien sie przy tym
spodziewac, ze od razu wywola i poporzadkuje sobie najwieksze moce
wszechswiata, zle czy dobre. Moze sie nawet okazac, ze wlasciwie nie
o to chodzi. Przede wszystkim powiedzmy sobie, ze adept powinien
wdazac sie w postrzeganie rzeczywistosci na sposób magiczny. Albo
raczej w jeden z wielu takich sposobów.
Zacznijmy
od cwiczenia sie w mysleniu kabalistycznym.
Przypominam,
ze z tego punktu widzenia cala rzeczywistosc miesci sie w alfabecie i
wszystkie jej struktury, prawa i prawidlosci, zjawiska i nalezyte ich
pojmowanie dadza sie z niego wyprowadzic albo za jego posrednictwem
zrozumiec.
Opisalem
w skrócie, jak litery alfabetu dziela sie na trzy kategorie:
mianowicie 3 matki
7 podwójnych
oraz 12 pojedynczych.
Podalem przyklady, co moze wyrazac trójka (np. organizm ludzki), co
siódemka (np. dni tygodnia) i co dwunastka (np. miesiace). Oczywiste
jest, ze cale pokolenia kabalistów trudzily sie wykrywaniem takich
struktur. Mogloby sie wydawac, ze nie da sie odkryc juz nic, czego
oni by nie wymyslili.
A
przeciez tak nie jest.
Nieslychane
bogactwo rzeczywistosci nigdy sie nie wyczerpie. Poza tym nasza
wiedza i zakres zjawisk, z jakimi sie spotykam, poszerzaja sie bez
ustanku i nie zabraknie spraw, których nie mogli wykryc i rozpatrzyc
kabalistyczne nawet Mosze ben Nachman ani Josef ben Awraham
Gikatilla, po prostu dlatego, ze w ich czasach jeszcze nie istnialy.
Wynika stad wniosek dosc zaskakujacy: ze dla czytajacego te slowa
adepta niejedno moze pozostac do przemyslenia i odkrycia. Sadze, ze
warto sie do tego zabrac.
Oczywiscie
nie bedzie to proste i latwe. To nie jakas rozrywka towarzyska do
pobawienia sie na piec minut. Na tym trzeba naprawde skoncentrowac;
wlaczyc cala posiadana i wciaz uzupelniana wiedze; nie zalowac czassu
i wysilku umyslowego.
Moze
wykryjecie cos juz za tydzien; moze za rok; a moze nigdy. Wasze
ryzyko i nikt was nie wyreczy.
Wiec
zastanówcie sie: czego jeszcze moze byc trzy?
Dla
przykladu podpowiadam od siebie: trójnóg jako najbardziej stabilna
podstawa. Teza, antyteza i synteza w filozofii Hegla. Trzy dziela
ukladajace sie w trylogie Sienkiewicza. Dwoje oczu zwyklych i oko
ciemieniowe jako trzecie. Boska trójca czy to w chrzescijanstwie,
czy w hinduizmie: przeciez nie rozpatrywane przez kabalistów , gdyz
nie zajmowali sie oni tymi religiami. Królestwa zwierzat, roslin i
które trzecie? grzybów czy wirusów?
Rzeczywistosc
jest niewyczerpana.
Wykrywajcie
takie znaczace triady. Zauwazcie, jak wiele zjawisk uklada sie w
trójki. Zanotujcie sobie wszystko, co potraficie wymyslic; czy sto
znaczacych trójek, czy tysiac; im wiecej tym lepiej. I niechaj wam
sie nie wydaje, ze to jalowa czynosc!
Wybitny
badacz niemiecki Peter Plichta odkryl nieznany dotad klucz do zagadki
wszechswiata, badajac liczby pierwsze, zwlaszcza 3. Uczynil to
zaledwie kilka lat temu! Nikt zas nie powie, ze to jakis ezoteryczny
maniak: nie tylko dr Plichta to powszechnie uznany chemik i
matematyk, ale i dlatego, ze jego wiazace sie z tym odkrycia uzyskaly
wymiar praktyczny na skale swiatowa w technologii silników
wysokopreznych i zapewnily mu ogromne bogactwo. A kto przeczyta jego
dostepna po polsku (Gdynia 1998 wyd. Uraeus) ksiazke Tajemnicza
formula Boga,
przekona sie, ze calkiem podobnie móglby myslec i pisac typowy
kabalista.
|
Trójwyrazowy amulet na wszelkie okazje |
A
to przeciez nie mniej konkretne osiagniecia niz wywolanie jakiegos
demona z workiem zlota.
Wiec
z kolei zastanówcie sie: czego moze byc siedem? A czego
dwanascie?
Do
niezliczonych przykladów, utrwalajacych te liczby w formie symbolów
przedmiotowych, nalezy np. amulet ukazujacy trzy zasadnicze skladniki
wszechswiata
Elohim
Bóg,
szamaim
niebo i
erec
ziemia. Bogaty w znaczenia siedmioramienny swiecznik jest chyba
glównym symbolem Izraela od starozytnosci az po dzisiejszy herb
panstwa i nowoczesne wersje artystyczne.
Nastepny
etap naszych odkrywczych cwiczen bedzie polegac na kojarzeniu
wszystkiego, co rzeczywistosc uklada w te trójki, siódemki,
dwunastki, z literami hebrajskimi alfabetu, nalezacymi do trzech
wymienionych kategorii.
Na
poszukiwaniu glebszych powiazan. Pomoze w nich szczególowa analiza
kazdej z 22 liter. Informacje i sugestie w tym kierunku znajdziecie w
nastepnych odcinkach. A tymczasem, chociaz zaproponowane przeze mnie
cwiczenie i zarazem praca badawcza daly sie latwo ujac na paru
stronach, kryje sie w nich material, zapewniajacy adeptowizajecie
charakterologiczne i umyslowe na cale miesiace. Nie ukrywam, ze jest
to zarazem sprawdzian. Kto nie zrozumial, o co tu chodzi, albo nie
bedzie mu sie chcialo tym zajmowac, sam siebie wyeliminuje i przekona
sie, ze tak naprawde nie stac go na wielki, trwaly wysilek, bez
którego szkoda nawet gadac o magii. Czy o jakichkolwiek jej
skutkach.
Gdyby
to bylo tak proste i latwe jak wyklepac Ojcze
nasz
albo zagrac w oczko, swiat roilby sie od magów i wystarczaloby
splunac, aby trafic na Mistrza Czarnej lub Bialej Magii.
Na
razie polecam kolejna lekture, bardzo pomocna w calosciowym i
perspektywicznym widzeniu spraw, o których tu pisze, jak najscislej
wiazacych sie takze z magia. Angielski religioznawca i mysliciel
Douglas E. Harding ma obecnie 90 lat i nalezy do czolowych
nauczycieli duchowych XX stulecia. Jego nieduza lecz znakomita,
przetlumaczona przeze mnie ksiazka Religie
swiata
(Wroclaw 1998 wyd. Stanley Enterprise) stwarza dobre podstawy do
zajmowania sie równiez magia, uswiadamiajac nie po belfersku, lecz
madrze i obiektywnie, podstawowe kwestie religijne i metafizyczne,
których nie da sie ignorowac takze w magii, gdyz nie jest ona
dziedzina oderwana od szerszych persspektyw i kontekstów ezoteryki.
Do ksiazki Hardinga nieraz bede sie odwolywal. Równiez i krytycznie:
bo chociaz podpisalbym sie pod wiekszoscia sformulowanych w niej
pogladów, w niektórych szczególach musze sie zastrzec.
Niedopuszczalne jest np. w etnologii pojecie plemion "prymitywnych"
i nieraz bedziemy w niniejszym cyklu siegac do czarów i magii tych
plemion. Wyjasnilem juz, dlaczego nie wolno uzywaz imienia Jahwe, co
Harding czyni bez wahania. Przemilacza tez indyjska genezewielu
elemetów w nauce i zyciu Jezusa; nie dopowiada wazych rzeczy w
opisie islamu; w sposób nader zdawkowy i powierzchowny przedstawia
judaizm; calkowicie pomija np. tak wazny bahaizm, bedacy nie tylko
ciekawostka, ale i konstruktywna, dosyc skuteczna próba rozwiazan w
duchu religijnej integracji. Wszystkie te sprawy zajmuja wazne
miejsce takze w problematyce magii.
Chcialbym
jednak, aby z tej rekomendacji Hardinga i nastepnie- mam nadzieje- z
jego lektury adept wyciagnal tez istotny wniosek: ze prawdy nalezy
szukac wszedzie; ze bledy i niedociagniecia trzeba wytykac i
poprawiac, lecz nie wolno za nie dyskwalifikowac tego, co poza tym
wazne i cenne.
Bo
w magii tez idziemy droga zawila, ryzykowna, z góry wiedzac, ze prób
i bledów nie zdolamy tak calkiem uniknac. Tylko religie zamkniete,
jak katolicyzm albo islam, w swojej przemadrzalosci usilluja wmawiac,
ze wiedza wszystko i raz na zawsze, nie popelniaja bledów, nie musza
ich korygowac i nie potrzebuja sie od nikogo uczyc. Adept magii nie
moze przyjac takiego zalozenia. Jego umysl i poglady sa na wszystko
otwarte. Sprawy, którymi sie zajmuje i do których podaza, to
ryzykowna przygoda na wlasna odpowiedzialnosc. Te sprawy nie
dopuszczaja zarozumialej arogancji, bo sa wieloznaczne i czesto
niejasne. I takimi musza pozostac.
|
|
|
Teoria
cz.VI
W
sredniowieczu, którego wywodza sie podstawy tradycyjnej magii
europejskiej, manipulowana przez Kosciól opinia publiczna uwazala
Zydów za czarowników par
excellence.
Z jednaj strony odwolywano sie powszechnie (zwykle w ukryciu) do ich
prawdziwych lub zmyslonych umiejetnosci magicznych; z drugiej strony
wielu Zydów, w dobrej albo zlej wierze, wykorzystywalo te opinie dla
wlasnych celów ezoterycznych, a nieraz po prostu dla zarobku lub
innych korzysci; z trzeciej strony setki i tysiace Zydów przyplacaly
to najciezszymi konsekwencjami, az do bestialskich tortur i smierci
wlacznie, poniewaz ciemnota i nienawisc otoczenia wyzywaly sie na
nich straszliwie i manifestacyjnie za to samo, w czym skrycie
dopraszano sie wiedzy tajemnej i pomocy. Gdyz do najbardziej
charakterystycznych rysów chrzescijanstwa zawsze nalezaly zaklamanie
i hipokryzja.
Faktycznie
zydowska magia wyrózniala sie tym, ze jej podstawa byla wiara w
Boska potege, odwolywanie sie do niej i przestrzeganie jej nakazów.
Chrzescijanskie zas korzenie magii polegaly raczej na sprzeciwie i
bluznierstwu, a zamiast do Boga odwolywano sie do jego przeciwników,
diablów i demonów.
Ta
dwuznacznosc i szokujaca nieraz ambiwalencja widocznie sa w magii do
dnia dzisiejszego.
Na
samym poczatku naszych rozwazan mówilem o definicjach Czarnej i
Bialej Magii, jak tez o tym, ze rozróznienie to bywa sztuczne i
niejasne. Zwrócilem uwage, ze stosuje sie tu dwa odrebne i raczej
niezwiazane ze soba kryteria:
1.
Wyrzadzanie szkód albo przynoszenia pozytku.
2.
Nawiazywanie do pojec i rytualów chrzescijanskich albo parodiowania
ich.
Ale
nawet i taki podzial nie wytrzymuje krytyki. Wiec nie bede sie nim
poslugiwal. Moim zdaniem rozróznienie to nalezy traktowac jako
wylacznie historyczne.
Z
rozwazan o magii trzeba w ogóle usunac wszelkie formy tak
zwyrodniale jak mnozace sie ostatnio przypadki mordowania ludzi,
bezczeszczenie cmentarzy, torturowanie zwierzat, itp. Niechaj
mlodociani lub inni degeneraci, nie zaslugujacy na miano istot
ludzkich, odczepia sie od pojecia magii, wierzen alternatywnych,
carów i nawet satanizmu. To jest naduzywanie slów i pretekstów,
nic wiecej.
Takich
samych zboczenców, starych czy mlodych, spotkac mozna (czego nie
zycze) w dowolnych okolicznosciach i bez udawania, ze ma to cokolwiek
wspólnego z magia.
Kosciól
w sredniowieczu dokladal staran, aby pomieszac te pojecia i odcisnac
pietno zbrodni na wszelkich
pogladach,
tradycjach i rytualach alternatywnych, starozytnych, nie
chrzescijanskich. To celowe mieszanie pojec trwa do dnia
dzisiejszego.
Zaczelo
sie od samej koncepcji diabla lub demona.
Kosciól
metodycznie i od wieków zalicza do diablów (i tym samym w czambul
potepia) wszystkie istoty nadprzyrodzone spoza wlasnego kreg. Od
najpiekniejszych bóstw Mezopotamii lub Grecji, Wielkiej Matki i
Rogatego Boga z kultów dianicznych, przez wszelkie bóstwa i duchy
najrozmaitszych wierzen ludowych i religii, az po tzw. Stoliki
wirujace z poczatków XX wieku, stukajace i poruszajace przedmiotami
Poltergeister
(co wiaze sie czesto, jak wiadomo, z dojrzewaniem plciowym dziewczat
lub ich nerwicami na tle seksualnym) oraz najrózniejsze zjawiska
paranormalne w naszych czasach. To podejscie ostatnio nasililo sie,
kiedy wbrew opinii ludzi oswieconych (nawet ksiezy, którzy wstydza
sie tego, lecz zmuszeni sa ulegac swej hierarchii) powraca sie do
anachronicznego wyobrazenia katolickich diablów, do zapomnianej i
osmieszonej praktyki egzorcyzmów itp.
W
tradycji zydowskiej z reguly nie bylo ludzi profesjonalnie
zajmujacych sie magia, lecz wielu rabinów, medrców i kabalistów
paralo sie nia w ramach ogólniejszych dociekan i studiów.
Bardzo
czesto zamykano przy tym oczy na ogólna zasade, która w judaizmie
nie
pozwala zajmowac
sie wrózbami, magia, nekromancja itd. Jednakze dociekliwe umysly
zydowskie niezbyt przejmowaly sie tymi zakazami, gdy szlo o badanie
rzeczywistosci; a sprzyjala temu nadrzedna w judaizmie tendencja do
nie poddawania autorytetom sie autorytetom, do wlasnych pogladów, do
spierania sie i swobodnej dyskusji nie tylko pomiedzy soba, ale nawet
i z Bogiem. Slynna opowiesc z XVI-wiecznej Majse
Buch stwierdza:
" W tej sprawie takze i Pan nic nie ma do powiedzenia, gdyz Tora
powiada: Kiedy medrcy spieraja sie o znaczenie przepisu religijnego,
o slusznosci rozstrzyga zwykla wiekszosc glosów." Tak
odpowiedzial Rabi Jehoszua, gdy spierajacy sie z nim i z wiekszoscia
Rabi Eliezer powolywal sie na swiadków swej slusznosci najpierw
sciany, które na jego wezwanie sie pochylily, a pózniej drzewo za
oknem, które przesunelo sie o dziesiec lokci; lecz Rabi Jehoszua
kolejno przywolywal je do porzadku, stwierdzajac, ze w takiej sprawie
sciany ani drzewa nic nie maja do powiedzenia. Wiec Rabi Eliezer
zwrócil sie o rozstrzygniecie do nieba, które zagrzmialo i glos
Panski przyznal mu slusznosc; na co Rabi Jehoszua sprzeciwil sie, jak
wyzej. Nazajutrz Rabi Natan spotkal proroka Elijahu i zapytal go, co
Bóg czynil w trakcie powyzszego sporu? Na to prorok ze smiechem
klasnal sie w udo i rzekl: "Pan cieszyl sie, Pan smial sie, Pan
wolal: Zwyciezyly mnie moje dzieci!".
Na
takim tle widziec nalezy i rozumiec zydowskie korzenie magii, w które
tu wprowadzam adeptów.
|
|
|