Powstanie życia
3800 milionów lat temu kilka substancji chemicznych połączyło się ze sobą tworząc związek, który był w stanie odtwarzyć się samodzielnie. Taki był początek życia na naszej planecie.
Sposób powstania materii żywej z materii nieożywionej - biogeneza - nadal pozostaje dla nas zagadką. Jednak odkąd Charles Darwin jako pierwszy opisał proces ewolucji wśród roślin i zwierząt, naukowcy powszechnie zaakceptowali pogląd, że wszystkie żywe organizmy podlegają nieustannemu rozwojowi.
W każdym
nowym pokoleniu zalety są doskonalone, wady usuwane, a
jednocześnie poszukuje się nieznanych jeszcze możliwości. Jeden
typ organizmów żywych może zapoczątkować pojawienie się
kilku nowych form życia, a potem zaniknąć; może też
przetrwać w pierwotnej postaci, doskonale dopasowany do swojej niszy
w łańcuchu ewolucji, podczas gdy jego potomkowie świetnie
będą egzystować w innych miejscach.
W rezultacie
powstaje wyrafinowana sieć
związków łączących wszystkie organizmy zamieszkujące
dzisiaj Ziemię z ich poprzednikami, którzy zniknęli już z
powierzchni naszej planety.
Pozostałości
wielu wymarłych form życia zachowały się jako skamieliny
bądź składniki
biogeniczne, czyli komponenty skał osadowych, będących szczątkami
organizmów żywych lub materiałami powstałymi przy ich
współudziale.
Skamieliny
można znaleźć w skałach osadowych, których wiek oceniamy za
pomocą zaawansowanych metod z użyciem promieni
radioaktywnych.
Dzięki temu
naukowcy byli w stanie zrekonstruować przybliżony obraz
Ziemi na każdym etapie jej historii - przybliżony dlatego,
ponieważ zachowały się ślady jedynie drobnej części
dawno żyjących zwierząt i roślin.
Jedno jest
pewne: na podstawie skamielin znalezionych w skałach widać
jasno, że siatka
związków pomiędzy współczesnymi a wymarłymi organizmami
przypomina kształt
korony drzewa, stale
powiększającej się o nowe gałęzie. Wiele
gałęzi marnieje i obumiera - na przykład
wymarłe 64 miliony lat temu dinozaury
- jednak gdy jedne gatunki
znikają, inne pojawiają się i rozwijają. Idąc do tyłu
którąkolwiek z tych gałęzi doszli-byśmy w końcu do jednego
pnia, przodka wszystkich organizmów, jakie kiedykolwiek
istniały -do samego początku życia.
Ślady w
skałach.
Niestety poznawanie początków życia nie jest
proste. Według współczesnych ocen Ziemia
liczy około 4500 milionów lat, gdy tymczasem najstarsze skały
z widocznymi składnikami biogenicznymi mają mniej niż 590 milionów
lat i osadziły się na początku ery zwanej kambrem.
Skamieliny
znalezione w skałach kambryjskich przedstawiają bardzo różnorodne
formy życia, takie jak robaki
i małże. Nie ulega
wątpliwości, że musiały się one rozwinąć z innych
organizmów - innymi słowy znajdowały się już w połowie drzewa
ewolucji. Rozwój
form żywych w długiej erze prekambryjskiej jest trudny do
ustalenia z powodu faktu, że w tak starych skałach w ogóle nie ma
żadnych skamielin.
Główna
przyczyna takiego
stanu rzeczy jest prosta.
Miękkie organizmy
trudniej tworzą skamieliny, ponieważ po śmierci szybko
rozkładają się i nie pozostaje po nich żaden ślad, zanim
otaczające je osady
stwardnieją i powstanie
z nich skała.
Wydaje się, że większość organizmów licznie występujących w
czasie ery prekambryjskiej - na którą przypada 80% historii
Ziemi -była zbyt miękka, by pozostawić po sobie konkretne
ślady.
Nie oznacza to
jednak, że żaden ślad po nich nie został. Na początku lat
50-tych naukowcy zaczęli pilnie badać formację skalną pochodzącą
sprzed 2000 lat, położoną na brzegach jeziora
Superior. W skale
zauważono intrygujące białe
pierścienie mające w przekroju około metra.
Na
pierwszy rzut oka nie przypominały substancji organicznych, ale
pomimo to naukowcy zdecydowali się zbadać cieniutkie fragmenty
pierścieni pod mikroskopem o dużym powiększeniu.
Wielkie odkrycie
W
rezultacie odkryto niewątpliwe ślady życia: pozostałości
maleńkich organizmów przypominających mikroskopijne
jednokomórkowe glony
i bakterie, żyjące
także w
naszych czasach. Cudem można nazwać to, że te kruche
organizmy zostały nasycone krzemionką, która stwardniała,
konserwując mikroorganizmy jak muchy
zastygłe w bursztynie. Białe pierścienie okazały się być
pozostałościami po ich koloniach: kulistych, kamiennych strukturach
przypominających kolonie koralowców z raf tropikalnych.
Odkrycie
to było olbrzymią rewelacją. Na całym świecie naukowcy
zaczęli od nowa badać starożytne skały, które wcześniej uznano
za pozbawione skamielin. Dzięki temu wkrótce nastąpiły
pierwsze odkrycia - najstarsze znalezione dotąd formy życia, w
zachodniej Australii, mają około 3500 milionów lat. Jednocześnie
cały czas trwają badania
najstarszych - liczących 3,8 miliarda lat - znanych nam skał
na świecie, znajdujących się w południowo-zachodniej
Grenlandii. Jednak jak dotąd bez wyraźnych rezultatów.
Bez
niespodzianek
Fakt, że te pradawne formy życia przypominają
dzisiejsze glony i bakterie nie był zaskoczeniem dla biologów.
Zawsze uważano takie jednokomórkowe organizmy za najprostsze
formy życia i wydaje się logiczne, że powinny też być
najstarszymi. Ponieważ organizmy
jednokomórkowe mają tak prostą budowę, stosunkowo łatwo jest
ustalić ich funkcjonowanie na najbardziej podstawowym poziomie.
Zamiast interesować się sposobem, w jaki pracują narządy i
mięśnie, biolodzy zajmujący się bakteriami zastanawiają się, w
jaki sposób podstawowe surowce są przetwarzane w jednokomórkowych
organizmach na części składowe życia: białka,
tłuszcze i cukry.
Prosta
komórka.
Tego
rodzaju badania są ściśle związane z poszukiwaniem początków
życia na Ziemi, ponieważ prawdopodobnie takie właśnie przejście
- od biernych związków chemicznych do żywej tkanki
-musiało zapoczątkować cały proces.
Bakteria jest
prostą komórką, produkującą dla siebie pożywienie: to
galaretowata, wypełniona płynem powłoka
pochłaniająca substancje chemiczne składające się z wodoru,
tlenu, węgla i azotu, i przekształcająca je w o wiele bardziej
złożone związki
organiczne, jak białka, które wykorzystuje przy
budowie własnego organizmu, i węglowodany,
które dostarczają jej energii.
Budowa
DNA.
Powyższe procesy
są kontrolowane przez pewien organiczny związek
chemiczny, zwany kwasem dezoksyrybonukleinowym, ogólnie znanym
jako DNA. Jest to związek chemiczny, który dostarcza instrukcji
działania innym
substancjom złożonym. DNA ma także inną, bardzo ważną
cechę: potrafi odtwarzać sam siebie.
Każda
cząsteczka DNA
jest zbudowana trochę jak spiralna drabina,
której boki utworzone są z łańcuchów atomów, połączonych
między sobą przypominającymi nici wiązaniami. W razie potrzeby
cała struktura
może ulec zerwaniu, przy czym każda „nitka"
dzieli się w połowie. Kiedy dwie części drabiny rozchodzą się,
„nitki"
przyciągają inne związki chemiczne, które łączą się z
nimi uzupełniając brakujące części - w ten sposób z jednej
drabiny tworzą się dwie.
Ta na pozór
łatwa „sztuczka" stanowi esencję życia. Dzięki niej proste
organizmy mogą rosnąć i rozmnażać się przez podział, będący
pewnego rodzaju parodią procesu chemicznego zachodzącego
wewnątrz. W bardziej złożonych formach rozmnażające się komórki
zaczynają współpracować ze sobą, tworząc wielokomórkowe
struktury, przy czym każda struktura stanowi jedynie część
niezwykle skomplikowanego organizmu. Cały proces jest kontrolowany
przez kod
genetyczny wbudowany w 'cząsteczki DNA. Kod ten jest różny
dla każdego
gatunku, a nawet dla poszczególnych jednostek.
W służbie
DNA.
Wszystkie pozostałe procesy
życiowe - jedzenie, picie, wydalanie
to w gruncie rzeczy mechanizmy, których celem jest służenie
DNA i wspomaganie jego aktywności.
DNA jest
bardzo złożoną substancją, a im bardziej skomplikowana forma
życia, tym bardziej skomplikowane DNA. DNA w komórce bakterii jest
bardzo proste, a jednak tworzy labirynt
złożony z tysięcy atomów ustawionych w grupy zwane
nukleotydami - są to związki cukrów, fosforanów i innych
składników.
Każdy
nukleotyd jest sam w sobie skomplikowaną strukturą, podobnie
rzecz się ma z
innymi cząstkami organicznymi, jak białka i węglowodany. Na
przykład białka są zbudowane z łańcuchów
aminokwasów - znamy 20 typów takich związków - ułożonych w
określonej kolejności. Prosty łańcuch może składać się ze 100
ogniw ale inne mogą mieć ich tysiące. Cały układ
jest zdeterminowany przez kod genetyczny zapisany w DNA organizmu.
Najbardziej
podstawowa komórka bakterii zawiera białka, węglowodany i DNA
(oraz inne kwasy
nukleinowe). Te składniki muszą być obecne, jeśli komórka ma
spełniać swoje funkcje. Ponieważ takie komórki są najbardziej
prymitywnymi
formami życia, jakie udało się dotąd odkryć nasuwa się wniosek,
że rozwinęły się one ze struktur nieożywionych, w których
nastąpiła synteza podstawowych komponentów życia.
Iskra.
Chociaż
nikt nie wie
na pewno, jak wyglądał świat przed 3,8 miliardami lat, w latach
dwudziestych dwaj naukowcy, Oparin i Haldane, wysunęli
sugestię, że w owych czasach atmosfera
była niemal całkowicie pozbawiona tlenu, a za to obfitowała w
amoniak, wodę,
tlenek węgla,
metan, wodór
i pewną ilość
innych substancji. Oparin i Haldane zasugerowali także, że
powierzchnia
Ziemi mogła być w przeważającej części zalana
gorącą wodą, podgrzewaną przez ciekłe skały żarzące się tuż
pod
powierzchnią cieniutkiej skorupy stanowiącej dno oceanu.
Naukowcy
wysunęli tezę, że ta mieszanka
gazów i gorącej wody - tzw. „bulion"
- zawierała wszystkie składniki potrzebne do syntezy żywych
organizmów. Kluczowa
reakcja miała
zostać wywołana przez aktywność
wulkaniczną, intensywne promieniowanie
nadfioletowe przenikające przez cienką warstwę atmosfery albo
energię elektryczną pochodzącą z wyładowań atmosferycznych.
Ta teoria została
przetestowana doświadczalnie przez amerykańskiego naukowca
Stanleya Millera w 1953 roku.
Za pomocą
dwóch kolb i kilku szklanych rurek Miller
zbudował model
pradawnego świata. W jednej kolbie zmieszał roztwór,
który, teoretycznie, miał taki sam skład
co woda morska.
Przestrzeń nad
wodą napełnił mieszaniną gazów, które, również
teoretycznie, miały
odpowiadać składowi atmosfery. Szklana
rurka łączyła tę
kolbę z drugą, zawierającą elektrody, których zadaniem
było wywołanie
iskry - maleńkiej
błyskawicy. Odpływ
z komory iskrowej
prowadził przez kolejną rurkę dochodzącą z powrotem do pierwszej
kolby przez skraplacz
i zbiornik
otrzymanych produktów reakcji w kształcie litery
U.
Kiedy Miller
podgrzał mieszaninę w pierwszej kolbie, zmieniła ona postać
na gazową, przewędrowała do komory iskrowej, potem została
skroplona i powróciła do pierwszej kolby. Po całotygodniowym
podgrzewaniu, poddawaniu działaniu iskry
i skraplaniu mieszaniny nastąpiła analiza
zawartości kolby.
Rezultaty
wynagrodziły wysiłek. Badana mikstura zawierała trzy
aminokwasy -
składniki potrzebne do budowy białek.
Inni naukowcy zaakceptowali teorię i zaczęli prowadzić
podobne eksperymenty, otrzymując w ich wyniku więcej aminokwasów,
a nawet proste nukleotydy
- podstawowe składniki DNA.
Końcowe
wioski
Opisane eksperymenty wydają się być przekonujące.
W rezultacie można przypuszczać, że w przeciągu kilku milionów
lat naukowcom udałoby się zsyntetyzować dużą ilość całych
białek. Nawet samo DNA, składające się z tysięcy precyzyjnie
ułożonych atomów mogłoby powstać w wyniku takich reakcji.
Przypadkowo powstały kwas dezoksyrybonukleinowy mógłby powielać
sam siebie, budować własne białka i inne złożone substancje
organiczne i rozwinąć się w zdolną funkcjonować i rozmnażać
formę życia, jaką jest komórka bakterii.
Taki lub
podobny proces musiał
chyba kiedyś zajść,
ale matematyczne prawdopodobieństwo
wygenerowania złożonej substancji, czyli białka lub samego DNA, na
drodze przypadkowego połączenia związków chemicznych w
prymitywnym morzu jest nieskończenie
małe.
Szanse takiego
zdarzenia można porównać do rozpatrywań dotyczących małpy i
maszyny do pisania:
jeśli damy stworzeniu dostateczną ilość papieru i kilka lat na
eksperymenty z pisaniem, może się zdarzyć, że skleci kilka
zrozumiałych wyrazów;
jednak szanse na to, że małpa
stworzy wielkie
dzieło
literackie są praktycznie żadne.
Tak małe
prawdopodobieństwo jest obecnie szeroko zaakceptowane przez
naukowców. Ich wysiłki koncentrują się teraz na szukaniu
mechanizmu,
który sprawia, że aminokwasy, takie jak te otrzymane w laboratorium
Millera, łączą się tworząc białka bez instrukcji DNA.
Jeśli uda się
znaleźć taki mechanizm,
zbliżymy się do odkrycia początków DNA, a co za tym idzie, do
początków życia na Ziemi.
Nim na Ziemi pojawiło się życie, atmosfera zawierała związki chemiczne, takie jak metan, wodór, amoniak i woda. Reakcje chemiczne nastapiły w morzu; cząsteczki cukrów połączyły się dając skrobię i celulozozę, aminokwasy zapoczątkowały powstawanie białek.Gdy cukry i związki azotu połączyły się ze sobą , powstało DNA, związek chemiczny zdolny odtwarzać sam siebie.
Eksperyment Millera
Za pomocą takiego aparatu Stanley Miller udowodnił, że wiele podstawowych związków potrzebnych do powstania życia można otrzymać z prostych gazów, takich jak wodór,, amoniak, metan i para wodna na drodze podgrzewania i poddawania działania iskry elektrycznej. Inni naukowcy poszli jego śladem o otrzymali kolejne aminokwasy, a nawet proste nukleotydy.
Wszystko zaczeło się cztery miliardy la temu. Niezwykle atrakcje i dreszczyk emocji zapewnione. Oto rozpoczyna się spektakl z udziałem niezwykłych autorów. Od prymitywnej komórki, aż do naszych przodków – naczelnych, nie zapominając o pięćsetnej teorii na temat wyginięcia dinozaurów. Dowiecie się o życiu i jego rozwoju, o tym co znane i nieznane.
Ewolucja? Magiczne słowo, parada istot umiejęcych przystosować się do reguł gry.
Tu komórka uczy się reprodukcji, tam tyba, nie nazbyt sprytna, ale lepiej przystosowana szuka szczęścia na lądzie, później paru dwunogich ćwiczy swoje umysły…
Życie jest wynikiem ewolucji. Gdzie są jej źródła? Poszukiwnia trwają, możecie wziąć w nich udział… Czas, światło i przestrzeń. Stwórzcie to w swojej wyobraźni, rozrzucić we wszechświecie.
I bądzicie cierpliwi. Życie to niełatwa sprawa. Jegohistoria zaczyna się cztery miliardy sześć milionów lat temu. Śłońce właśnie się zapaliło w kąciku Drogi Mlecznej – jeden z miliardów spiralnych galaktych we wszechświecie. Wokół kamienie i pył kosmiczny tłoczą się, jakby chciały uczestniczyć w przedstawieniu. Wpadają na siebie, popychają się i zespalają w większe bryły. W ten sposób z czasem powstają ciała o średnicy wielu kilometrów, nazywane strasznym słowem : planetozymale. Niektóre z nich, drog kolejnych kolizji, dały w ciągu dziesiątków milionów lat początek planetom. Te, które powstały i krążą do dziś między Marsem a Jowiszem, nazywamy planetkami lub asteroidami.
Merkury i Wenus, zbyt blisko Słońca, smażą się niczym pieczeń na wolnym ogniu. Mars trochę na uboczu, nie otrzymuje dość ciepła od gwiazdy -matki , dlatego trzęsie się z zimna. Tylko na Ziemi wszystko jest jak trzeba.
Młode Słońce obraca się bardzao szybko wokół własnej osi , gubiąc materię w szalonym tempie. Swoim gorącym oddechem rozprasza pyły, które ie zdąrzyły schronić się na jakiejś planecie. Słońce oczyszcza również młodą Ziemię z lekkich gazów okrywających jej kuliste ciało. Nie mając dostatecznej siły grawitacji, Ziemia nie może odeprzeć szturmu słonecznego wiatru, aż wreszcie z jej atmosfery nic nie zostaje. Ale nie na długo, Wulkany Ziemi kroją jej atmosferę na miarę, wypluwając gazy z głębi swoich kominków.
1) kosmiczne rugby
Przez pierwszy miliard lat planety wiodą chaotyczny żywot. Niewyobrażalna ilość ciał niebieskich, to co jest jeszcze pozostało z mgławicy, która zrodziła Słońca, przemierza przestrzeń kosmiczną. Od czasu do czasu napotykają na swojej drodze jakąś planetę. I wtedy jest wielkie.
Za każdym , kiedy planeta dostaje kamienną bryłą w twarz, przeżywa szok. Kamień wbija się jej w jej skórę, rozgrzewa ja i drąży potworny krater. Księżyc, Mars, Merkury został pokiereszowany na zawsze. Ziemia jest również podziurawiona. Ale płynace po niej wody, porastająca ją rośliność, działalność wulkanów i wszechobecna erozja zacierają powoli wszystkie niestetyczne ślady na jej obliczu. Prez jakiś czas nasza planeta pozostaje bardzo wrażliwa: wewnątrz wrze, a jej skorupa nie może zakrepnąć. Nieustający descz meteorytów sprawai, że jest ciągle roztopiona. W końcu jednak nastąpi spokój . Należy tylko poczekać , aż planety uprzątną poniewierające się między nimi ciała niebieskie.
Ale uzbrojmy się w cierpliwość!
2.)Młodość Ziemi
Trzy miliardy osiemset milionów lat temu pierwsze skalne tratwy unoszą się na powierzchni Ziemi. Potem utworzą solidną skorupę. Tymczasem planeta musi swoje przeżyć.
Gazy tryskają z wnętrza ziemi.
Metan, dwutlenek węgla, azot i para wodna unoszą się, formując pierwotną atmosferę . Dziesięć milionów lat później warstwa gazów utula Ziemię. Łączą się z dwutlenkiem węgla i zanoszą go w głąb oceanów, gdzie tworzą on złoża wapienne.
Ziemia nareszczie może odetchnąć. W samą porę udało jej się uniknąć efektu cieplarnianego , który mógłby wysuszyć jej oceany. Jeszczę trochę, a przypominałaby biedną Wenus.
Wody podziemne zostawaiają w skałach ślady minionych klimatówi wracają z siebie nierzadko piękne materiały.
3.) W burzach i gromach
Życie nie daje a siebie długo czekać. Podczas bombardować meteorytówi komet , w deszczu i burzach, silnej radioaktywności i promieniowaniu ultrafioletowym (UV), stawai swe pierwsze kroki. Potrzeba mu tylko wody, a tej jest pod dostatkiem…
Życie pojawia się w czterech etapach. Najpierw proste cząsteczki organiczne tworzą się a atmosferze ziemskiej. Energii do ich powstania dostarczają wyładowania atmosferyczhne i promieniowanie UV, nie zatrzymywane jeszcze przez nieistniejącą wówczas warstwę ozonową.
Później deszcze oczyszczają atmosferę. Sprawiają, że cząsteczki organiczne spadają do ciepłych oceanów, gdzie tworzą spontanicznie coraz bardziej złożone związki - „cegiełki” życia. Również meteoryty przynoszą ze sobą niezliczone ilości takich cegiełek i spuszczają je nad oceanami. Nie niszczą , ale przyczyniają się do narodzin życia.
4) Pierwotna zupa
„Cegiełki” niezbędne do sworzenia żywych istot pławią się w pierwotnej, jeszcze ciepłej zupie. Krok po kroku, trzy miliardy pięćset milionów lat temu, życie zaczyna się organizować
Z tych cegiełek owstaną później pierwsze żywe komórki. Długie łańcuchy czasteczek organicznych, zanurzone w wodzie, tworzą pęcherzyki. W nich chronią się ezymy i kwasy nukleinowe. Te drugie przeznaczone są do reprodukcji , te pierwsze to służba wszystkiego. Komórki pierwotne dzelą się bez ustanku. Ich potomstwo podlega ciągłym mutacjom i różnicowaniu. Niektóre komórki wolą życie samotne, inne preferują towarzystwo. Jedne raczą się tłuściutkimi cząsteczkami organicznymi, inne przygotowują sobie dania na bazie materiałów.
Wiele lat później część z nich stanie się więsząa i doskonalsze. Prawdziwe wędrowne fabryki, które będą działać w oceanach prawie miliard lat.
5.) Gra w zielone
Na powierzchni Ziemi płynie już woda i są wszelkie warunki dla powstanie bardziej złożonych organizmów. Pod tym względem żadna z planet układu Słonecznego nie może się z nią równać. Zaczyna się nowa era.
Ziemia liczy sobie niecały miliard lat, gdy w jej wodach rodzą się pierwsze żywe istoty składające się z jednej jedynej komórki. W Australi żyją do dziś jednokomórkowe zielone organizmy, podobne jak dwie krople wody do tyh pierwotnych mieszkańców naszej planety. W ciepłych wodach Zatoki Rekinów tworzą stromatolity – poduszkowate skupienia się na dnie morza, usztywnoiene wtrącajacym się na nich weglanem wapnia. Takie same wapienne poduchy powstawały na Ziemi już przed trzema miliardami lat.
Pionierzy z głebin mórz wymyslają fotosyntezę. Ten cudowny proces pozwala niektórym bakteriom, glonom i roślinom wykorzystać energię słoneczną do przyswajania dwutlenku węgla i produkcji cukru. W ten sposób, pochłaniając dwutlenek węgla i wypuszczając w przestreń zbyteczna im tlen, zmieniają skład atmosfery. Przepełniona tlenem, stanie się przyjzana nowym formom życia. Zarazem będzie prawdziwą trucizną dla maruderów dawnego, beztlenowego świata.
6) Podwodne płaszczaki
W natlenionej wodzie rozwijają się nowe istoty. Nie składają się już z jednej komórki, lecz z wielu, co pozwala im przybierać różne formy.
Istoty ediakarańskie (od Ediacara w Australii, gdzie je po raz pierwszy znaleziono) to pierwsze istoty wielokomórkowe, które zjawiły się przed z górą sześćset milionami lat. Te podwodne stworzenia nie mają jeszcze wykształconych pancerzy , ich niczym nie odsłoniete ciała są miękkie i pofoładowane. Wyglądają nieraz jak nadmuchiwane materace. Tworzą cienkie, lecz duże płachty, dzięki czemu ogromna ich powierzchnia wystawiona jest na kontakt z wodą, skąd otrzymują tlen niezbędny do oddychania. Panowaniee tych podwodnych, płaskich stworów trwa ponaad dwadzieścia milionów lat.
A potem, nagle, przed pięćset pięćdziesięcioma milionami lat, ma miejsce prawdziwa rewulucja. Powstają dziesiątki nowych, często opancerzonych zwierząt. Zastęp gąbek, ukwiałów, rozgwiad, a później ośmiornic, ryb i innych kręgowców opanowują oceany. Zapełniają się niezgłębione morskie przestrzenie.
W przeciwieństwie do mórz, kontynenty są jeszcze pozbawione życia. Jednak atmosfera jest już wystarczająco bogata w tlen, aby wytwarzać warstwę ozonową, która będzie chronić planetę przed szkodliwymi promieniami ultrafioletowymi.
7.) Na plażę!!
Ziemia maa już ochronną warstwę ozonu. To czas, aby wystawić głowę z wody i rozejrzeć się dookoła. Płazy podejmują to ryzyko. Któregoś dnia czterysta milionów lat temu ichtiostega opuszcza środowisko swoich przypadków i odważa się wyjść na ląd.
Śmiałek ten wynosi w żyłąch mnóstwo wody by zabezpieczyć swe komórki przed wyschnięciem. Będzie musiał stawić czoła niełatwemu życiu na lądzie. Roztropnie powstaje blisko brzegu i gdy tylko pojawia się okazja, zmierza do wody. Wraca tam też za każdym razem, gdy ma złożyć jaja. Wyklują się z nich klinowate larwy.
Na brzegach pojawiają się rośliny. Nie są to jeszcze ukwiecone łaki, ale jest już co chrupać. Mnóstwo kręgowców decyduje się na migrację, pozostawiając ocany raczkom i innym opancerzonym stworom, nie przystosowanym do życia na lądzie.
Eustenopteron to ryba, która próbuje uwolnić się od swoich podwodnych towarzyszy. Wykształca prymitywne płuca pozwalające jej oddychać, gdy musi się wychylić z wody. Umięśnione płetwy pomagają jej w poruszaniu się po dnie zbiornika, a nawet i po ziemi. Zakosztowawszy wolności, coraz więcej czasu spędza na lądzie. Nie traci jednak zupełnie swoich rybich przyzwyczajeń. Wiele lat później pojawiają się pierwsze gady . Ich skóra jest twarda, nie składają jaja w wodzie i obchodzą się bez stadium larwalnego . Z jaj o grubych skorupkach wykluwa się samodzielne potomstwo – miniturowa replika dorosłych.
8.) Gady w paprociach
Trzysta ilionów lat temu ogromy kontynet Pangea rozpada się. Jego części przemeszczają się , transportując na powierzchni wielkie połacie gigantycznych , dziewiczych lasów. Gady, poszukując pożywienia, przemykają się w ich gęstwinie.
Gady nie potrzebują na szczęście dużo wody. Od czasu di czasu jeden łyk na przepłukanie gardła. Coraz bardziej oddalają się od morza i penetrują las, poruszając się na palcach potężnych łap. Drzewa sięgają imponujących rozmiarów. Potężne widłaki z łatwością wynoszą swoje pnie na wysokość stu metrów. Paprocie wielkie jak domy zatrzymują promienie Słońca. Pod spodem roi się od życia. Ciepło, wilgotne drewno, ciemność. Zagrzebane w osadzie szczątki roślinne twardnieją i powoli przekształcają się w wegiel. Miliardy owadów i podobnych stworzeń żywi się butwiejącą materią organiczną.
Największe z nich, takie jak ogromne ważki lub przerażające wije, dochodzą do dwóch metrów długości. Trudno takie połkąć. Wygłodniałe gady mszczą się na mniejszych. Zjadają ich dziesiątki przy okazji każdego posiłku. To dieta, która wymaga od nicch poteżnych szczęk i zębów siejących strach wśród ofiar.
9.) Wielkie zlodowacenie
Dryf kontynentów w okolice biegunowe powoduje padek temperatury oraz sezonowa różnicowanie klimatu, cczego dawno na Ziemi nie było. Brr… Jest potwornie zimne.
Zderzenie się kontynetów wywołuje ogromne zmiany. Wiele form nie nadaża z przystosowaniem się do zmian klimatycznych , zaczyna się czas wielkiego wymierania, morza pustoszeją . Ale nie tylko dryf kontynentów jest odpowiedzialny za różnice klimatyczne. Połozenie Ziemi nie pozostaje bez znaczenia. Oś planetynie leży w idealnie pionowej pozycji. Jej naturalną tendencją jest nachyleie w kierunku Słońca wyswołuje następstwo pór roku. Jednak ta pozycja nie jest stała. Na przestrzeni dwudziestu sześciu tysięcy lat Ziemia zakreśla wokół własnej osi figurę w kształcie stożka. Zmienia się też położenie orbity ziemskiej. Wszystko to wpływa na klimat i sukcesję pór roku.
10.) Dinozaury na Pangei
Przesuwanie się płyt skorupy ziemskiej i dryf kontynetów przycznia się do wymierania jednych i powstania innych gatunków. Wśród tych nowych znajdują się przeróżne dinozaury.
Pierwsze z nich pojawia się okołodwieście milionów lat temu. Szybko rozprzestrzeniają się po całej Pangei.
Gama dinozaurów jest bardzo zróżnicowana. Istnieją osobniki małych rozmiarów, wielkości kury domowej, oraz ogromne, ciężkie i długie niczym wagony kolejowe, tylko znacznie wyzsze. Coraz doskonalsze, coraz bardziej perfekcyjnie zbudowane.. Jedne zdolne są do połykania łykowatych i kłujacych gałęzi drzew iglastych inne, superszybkie, ściągają ofiarę przed jej pożarciem. Istnieją roślinożercy i mięsożercy. Niektóre poruszają się na dwóch , inne na czterech łapach. Są takie, które pływają, takie, tóre wspinają się po drzewach, i takie, które wykonują dalekie skoki. Ich skóra jest twarda, nierzadko najeżona ostrymi wyrostkami. Świetnie przystoswane do życia na lądzie, składają jaj w wilgotnym piasku.
11) Latające gady
A skąd się wziął na przykład… kanarek? Czy to potomek ogromnych podniebnych jaszczurów – pteranodonów, czy raczej opierzonych dinozaurów? Ale czy upierzone dinozaury w ogóle istniały?
Pteranodon to gatunek bez przysiadłości. Bardziej interesujących jest przypadek archeopteryksa, który pojawia się sto piećdziesiąt milionów lat temu i jest ulepszoną, bo skrzydlatą, wersją drapieżenego dinozaura. Rozmiarów kury, ma dziób uzbrojony w w zęby, na końcach skrzydeł widnieją pazury.
Paleonrolodzy zdają sobie pytanie, jak doszło do tego, że archeopteryks zaczął latać? Istnieją dwie teorie. Według pierwszej niektóre dinozaury wspinają się na drzewa, z których dla zabawy skaczą, szybując w powietrzu. To z czasem wyposaża je w skrzydła. Wkrótce są już zdolne oderwać się od ziemi z każdego miejsca. Druga wersja przedstawia dwunogiego przodka, mistrza w biegu z przeszkodami. Skacząc pomaga sobie skrzydłami i chwyta owady w locie. Tak z czasem zaczyna latać.
Specjaliści nie wiedzą dokładnie, kiedy zgineły dinozaury , kiedy znikneły dinozaury. Najstarsze skały zawierające ich szczątki liczą sześćdziesiąt pięć milionów lat. Ale nie umiemy określić ich wieku nawet z dokładnością do dzieśięciu tysięcy lat. To doprawdy wielka szkoda!
12.) Wielkie wymieranie
Żadnym zwierzętom przez miliony lat nie udało się zdetronizować dinozarów. Królują przez sto pięćdziesiąt milionów lat. Aż nagle któregoś pięknego dnia znikają z powierzchni Ziemi…
Nnie wiemy jak długo trwało wielkie wymieranie. Jedni twierdzą, że kilka lat, inni przypuszczają , że pół miliona . Zwolennicy teorii powolnej śmierci mówią o wielu milionach lat.
Eksperci sprzeczają się także o powody tego dramatu. Część utrzymuje , że sześćdziesiąt pięć milionów lat temu gigantyczny meteoryt zderzył się z Ziemią, co spowodowało globalny pozar. Druga grupa dowodzi, że dinozaury nie wytrzymały zmian klimatycznych związnych z dryfem kontynentynetów. Jest też teoria oskarżająca wulkany o to, że spowodowały efekt cieplarniany i wywołały kwasne deszcze , które źle wpłyneły na psychikę i kondycję tych biednych zwierząt.
13.) Nowość: ssaki
Po wyginieciu dinozaurów, gady stają się prześladowaną mniejszością. Jedynie krokodyle, jaszczurki i węże zdołają przeżyć. Pierwsze ssaki pojawiają się jeszcze za panowania dinozaurów – sto piędiesiąt milionów lat temu.
Są pokryte sierśćią, karmią swoje małe piersią, a w ich żyłach płynie ogrzana krew. Przez gruczoły skórne wydzielają pot, substancje, która chłodzi organizm, co pozwala im utrzymać stałą temperaturę ciała niezależnie od warunków zewnętrznych. Niektóre ich gruczoły są wyspecjalizowane w produkcji mleka, bogatego w białka, tłuszcze i cukry. Nic lepszego dla małego bobasa!
Dzięki tym udoskonaleniom ssaki potrafią wytrzymać duże różnice temperatur. Nekane przez dinozaury polujące w dzień , wychodzą, gdy zapada noc. Ale godzina ich odwetu nadchodzi. Olbrzymy znikają bez wieści. Ssaki stają się nowymi władcami świata.
14.) Ssaki na miarę
Z począku ssaki są małe, jednak wraz z przejmowaniem władzy dostają bzika na punkcie swoich rozmiarów. Niektóre z nich wkrótce dorównakją wielkością dinozaurom.
Prymitywne ssaki wymierają wraz z dinozaurami. Jedynie owadożerne, takie jak ryjówki, wychodzą cało z hhekatomby. Ich potomstwo rozplenia się po świecie, rodzi się tysiące nowych gatunków.
Niektóre z nich, jak królki, nietoperze czy miniturowe koniki, mają już nowoczesny wygląd. Jednak nie wszystkie nadążają za zmianam. Uintaterium, ze swoją ogromną czaszką, pełną poskręcaanych kości, nie wytrzymują próby czasu. W płapkę ewolucji wpadają ogromne, sięgające pięciu metrów drapieżniki, podobne do psów. W świecie żywym wszystko jest dkrojone na właściwą miarę.. Czasem można sobie pozwolić na odrobinę fantazji. Zamiast gadzich pazurów można mieć kopyta, to wygodniejsze przy chodzeniu.
Kopytne przyswajają sobie ten styl w dwóch odmianach. Z jednej strony, parzystokoptne – rodzina, do której należą antylopy, ozy, świnie, hipopotamy, wielbłady- mają parzystą liczbę palców.. Z drugiej, nieparzystokopytne – reprezentowane przez konie, zebry, tapiry, nosorożce – chodzą na jednym palcu lub trzech.
W tropikalnych lasach pierwsze naczelne o dłuc=gich ogonach spędzają całe dnie wśród drzew.
15.) Wreszcie człowiek!
Konie i antylopy przybierają z czasem bardziej opływowe kształty co w obliczu zagrożenia pozwala im na szybką ucieczkę. Nsorożce i bawoły stawiają na twardą skórę. Co do naczelnych – o , te to mają głowę na karku.
Naczelne są ssakami innymi niż wszystkie. Poza owłosieniem i sutkami, mają duży mózg , oczy umieszczone z przodu czaszki , pięć palców u kazdej koniczyny oraz inne dodatki np. palec przeciwstawny , czyli kciuk. Do tej specjalnej kategorii ssaków należą małpy i małpiatki, takie jak lemury.
I nagle osiem milionów lat temu zdarza się coś nieoczekiwanego. Ziemia pęka i otwiera się na przestrzeni sześciu tysięcy kilometrów – między dzisiejszą Turcją a Mozambikiem. Małpy na zawsze rozdziela gigantyczna przepaść.
Na wschodzie suchy klimat stawia nowe wymagania. Niedostatek drzew powoduje, że małpy pozbawione schronienia muszą stawiać czołą hordom dzikich zwierząt. I tak australopitek, uwalniając ręce , prostuje się, podnosi głowę i wzmacnia system nerwowy. Powoli przybiera postać ludzką. Jeszcze tylko mały wysiłek o będzie człowiekiem.
Inteligetny gatunek homo sapiens.