2015 06 06 Nasz Dziennik Totemy Freuda (cz 3) [Tekst]

background image

Totemy Freuda (cz. 3)

Sobota, 6 czerwca 2015 (02:23)

Psychoanaliza – w jej istocie – jest precyzyjnie przemyślaną ideologią, a nie nauką, jak chcieliby
tego neomarksiści ze Szkoły Frankfurckiej.

Bluźnierstwa przeciwko Bogu„ w psychoanalizie Zygmunta Freuda nie oszczędzają Trzeciej Osoby
Trójcy Przenajświętszej (jedno z największych bluźnierstw, czyli nazwanie ”Trójcy
Świętej„ ”łajnem„, nie wywołuje sprzeciwu, wręcz przeciwnie – dokładnie odpowiada jego
psychoanalitycznym i radykalnie antyboskim wyobrażeniom), czyli ”Ducha Świętego„, który jest
utożsamiony z ”nakazem oddychania pod pewnymi warunkami„, ale ”w sposób uroczysty„. Ten
naturalny ”oddech„ jako ”symptom„ ”neurozy„ jest ”równym duchowi„, oczywiście pojętym jako
Osoba Ducha Świętego z wiary chrześcijańskiej, co stwierdza Freud w słowach: ”To była rola
Ducha Świętego„, który według niego – podobnie jak Osoba Boga Ojca i Syna Bożego – okazuje
się ”mitem„ albo ”zabobonem„ i w rzeczywistości wyłącznie procesem organicznym.

Nie przystoi, by w tej formie publicystycznej cytować, czemu według psychoanalizy ”Duch Święty
zawdzięcza swoje powstanie„ i w jakich okolicznościach doświadcza Go człowiek, ponieważ jest to
w najwyższym stopniu tragicznie ohydne, skoro Freudowska psychoanaliza pojmuje człowieka jako
syntezę ”seksualnej żądzy„, która jest złożonością ”popędów ego„, czyli duchowych, i ”popędów
seksualnych„!

Skutki ”paranoi„

Tylko człowiek chory na neurozę ”wdycha Ducha Świętego„, a ”wydycha duchy złe„, którym
przypisuje także ”myśli bluźniercze„. Według Freuda, wypędzenia złych duchów przez Chrystusa,
które w świniach rzuciły się później w otchłań morza, doprowadził człowieka, według Freuda,
pomimo ”spowiedzi„, do ”przymusowej neurozy„. ”Genealogia„ mianowicie ”złego ducha„ jest
podobnej natury jak genealogia ”Ducha Świętego„ i wynika z zakłóconego życia seksualnego
człowieka w fazie ”animizmu„, w którym przypisywał on sobie ”wszechmoc„, ”tworząc
wyobrażenia o duszy i wiarę w demony„.

W ”fazie religijnej„ człowiek prymitywny ”zrezygnował z niej i odstąpił ją bóstwom, ale nie na
serio, ponieważ on (człowiek) zastrzega ją sobie, aby kierować bogami przez różnorodne wpływy
według jego (ludzkich) życzeń„. Zaś w ”fazie naukowej […] nie ma już żadnego miejsca dla
wszechmocy człowieka, on przyznał się do swojej małości„ i ulegając ”rezygnacji, poddał się
śmierci, jak i innym koniecznościom przyrody„, zachowując dalej jedynie ”część prymitywnej
wiary we wszechmoc„. A zatem ”duchy i demony nie są […] niczym innym jak tylko projekcjami
jego„, tj. człowieka ”prymitywnego„ oraz jego ”odruchów uczuciowych„, pochodzących z
jedynego źródła bytu, czyli z ”popędów seksualnych„, stąd Freud jednoznacznie insynuuje
”odrzucenie tych złych nieprzyjaciół„ jako przejawów ”zabobonu„ oraz zakwestionowania ich
realnej egzystencji. Bowiem tylko ”proces chorobowy paranoi posługuje się faktycznie
mechanizmem projekcji„, który sprawia iż ”paranoicy„ ”wiążą i uwalniają ich libido (żądzę
seksualną)„ poprzez ”skombinowane z nich ’promienie Boga’„, tzn. poprzez jakiegoś ”boga„ czy
wspomniane ”duchy i demony„.

”Mity„ i ”zabobony„

Jakże ważny w chrześcijańskiej nauce jest dogmat o ”stworzeniu duchów„, czyli aniołów, jak też i
”duszy„ ludzkiej jako ”oddzielonej od ciała„, co u Freuda przynależy również do ”zabobonów„,

background image

które ”psychoanalityczne badanie„ ”rozpuszcza„, względnie dosłownie ”unicestwia„. Dlaczego?
Freud argumentuje: ”Projekcja wewnętrznych spostrzeżeń na zewnątrz jest prymitywnym
mechanizmem, któremu np. podlegają także nasze wewnętrzne spostrzeżenia zmysłowe„. Gdzie jest
tego przyczyna? Otóż ambiwalencja ”konfliktu uczuciowego„ doprowadza m.in. do tego, że
człowiek ma ”lęk przed ukaraniem przez demony„, co jest ”utworzonym ceremoniałem„, ale
niemającym żadnej adekwatności w realnym ”świecie zewnętrznym„, co także ”zauważa Wundt„,
który mówi o ”micie demonów„.

”Dusza masowa„

Wprawdzie psychoanaliza dyskwalifikuje każdego ”ducha„ jako ”mit„, ale w jego miejsce
”przyjmuje„ jakąś materialistycznie pojętą ”duszę masową„, czyli kolektywną, która
odpowiedzialna jest rzekomo za wszystkie procesy – dla Freuda – tzw. duchowe. Co to oznacza? Po
prostu określenie wszystkich aktów, procesów czy stanów ”duchowych„ na gruncie
”duszy„ ludzkiej jako tylko ”zwierzęcej„, ponieważ jest ona według Freuda zdolna tylko do przeżyć
zmysłowych z racji na jej pokrewieństwo ze zwierzętami: ”Wiemy to wszyscy, że badania naukowe
Ch. Darwina„ doprowadziły ludzkość do tezy, iż ”człowiek nie jest niczym innym i niczym lepszym
jak zwierzęta, on sam powstał z szeregu zwierząt, kilku gatunkom bliższy, innym dalej
spokrewnionym„, ale Darwin ukazał według Freuda słusznie ”równowartościowość„ człowieka i
zwierzęcia.

Z tej racji psychoanaliza twierdzi wbrew ówczesnym badaniom w naukach humanistycznych,
mających ponad 2000 lat istnienia: ”Wszelkie duchowe dzianie się jest opanowane wyłącznie przez
dążenia żądzy„. Dlatego też według Freuda ”id„, czyli ”popęd„ ”jest starsze, ’ego’ rozwinęło się z
niego pod wpływem świata zewnętrznego jak płaszczyzna kary„, którego ”szczególnym
obszarem„ jest ”Über-Ego„ (”superego„), czyli tzw. dusza masowa psychoanalizy. A więc tylko
przez historyczne ograniczenia ”seksualności„ dochodzi niekiedy do ”tryumfu duchowości nad
zmysłowością„ i w konsekwencji do ”rezygnacji z popędu„ przez wielu ludzi, których skazuje się
na chorobę. Tylko na tej drodze doszło do ”odróżnienia popędów ego i seksualnych„, a ”przecież„ –
przypomina Freud – ”seksualność jest jedyną funkcją żywego organizmu, która wychodzi ponad
indywiduum i troszczy się o jego związek z gatunkiem„.

Osoba jako zwierzę!

Osoba ludzka w psychoanalizie nie ma żadnego prawa, by sądzić, że swoją doskonałością
przewyższa świat zwierząt, że posiada duszę z duchem, tj. rozumem, pamięcią i wolną wolą i jako
taka pochodzi bezpośrednio od transcendentnego Boga Stwórcy w każdorazowym i
niepowtarzalnym akcie stworzenia poszczególnego człowieka jako jednostki i zarazem jako istoty
społecznej, jak naucza Urząd Nauczycielski Kościoła Chrystusowego.

Freud uporczywie i wbrew prawdziwym wynikom badań nauk szczegółowych sądzi, że zasadniczo
subiektywistycznie ugruntowane Darwinowskie ”biologiczne badania naukowe zniszczyły rzekome
prawo pierwszeństwa stworzenia człowieka„, a tego ostatniego pouczyły o jego ”pochodzeniu z
królestwa zwierząt i niezniszczalności jego natury zwierzęcej„. Tylko ”człowiek„ w stanie
”neurozy„ potwierdza ”jego prawo pierwszeństwa przed zwierzętami„, ale ”pierwotnie„ wszystko,
co stanowi osobę ludzką, jest jako ”libido„ ”jednością wszystkich popędów„, które decydują o tym,
iż człowiek posiada ”wspólnotę ze zwierzętami„, tzn. pozostaje z nimi w stosunku pokrewieństwa.
Freud przyznaje, że jest to ”przewartościowanie„, które ”dokonało się w naszych dniach pod
wpływem Ch. Darwina„. Stąd też w ”duchu„ darwinizmu ”relacja pomiędzy cielesnym i duchowym
(u zwierzęcia i człowieka) stanowi jedyną rację materialną wzajemnego oddziaływania„ jako
”skutków„. To znaczy tzw. dusza ludzka jest skutkiem zwierzęcego ciała, a dokładniej materii w
ogóle, natomiast to przez nią uformowane ciało jest jej zasługą, co jest ewidentnie błędem

background image

logicznym polegającym na wybiórczym eliminowaniu z myślenia zasady przyczynowości jako
zasady bytu, poznania i myślenia.

Jeżeli Freud określa coś ”skutkiem„, to z natury jego jako ”skutku„ wynika, że musi istnieć jego
przyczyna, od której ”skutek„ ten pochodzi, co Freud kwestionuje, a co jest z naukowego punktu
widzenia absurdem. Dlatego też przy takiej fałszywej przesłance wyprowadzania duszy z materii u
Darwina Freud dochodzi do fałszywego wniosku w swojej psychoanalizie, że tylko
”prymitywny„ człowiek odróżnia ”osobę„ od ”rzeczy„ czy ”duszę„ od ”ciała„, co sprawia, iż ”my
nie przypisujemy już dzisiaj świadomym, lecz nieświadomym procesom niezmienność i
niezniszczalność i te traktujemy także jako właściwe podmioty działalności duchowej„.

”Ego nie jest panem we własnym domu„

Sprzeczność myślenia psychoanalitycznego Freuda można dostrzec we wspomnianym
subiektywistycznym posługiwaniu się zasadą przyczynowości, ponieważ z jednej strony przy
pytaniu o genezę duszy człowieka Freud przekreśla tę zasadę, ale chcąc wyprowadzić wszystko, co
jest w sensie szeroko pojętego człowieczeństwa z ”kompleksu Edypa„, stwierdza, iż należy
zastosować ”przyczynowy związek„, aby móc ”rzeczywiście„ wyprowadzić wszystkie ”zmiany
społeczeństwa od formy stada ojca do klanu braci„, o czym nadmieniliśmy w pierwszym artykule o
Freudzie. Tam właśnie, czyli według Freuda ”w kompleksie Edypa spotykają się razem początki
religii, moralności, społeczeństwa i sztuki„.

Jeżeli zakwestionujemy rzeczywisty mit Zygmunta Freuda o wymyślonej bajce psychoanalitycznej
o pierwotnym ojcu, który z racji na absolutną żądzę seksualną chciał mieć do dyspozycji wszystkie
kobiety świata, pozbawiając je tym samym wspólnoty życia z innymi mężczyznami, by utworzyć z
nimi zdrowe duchowo i cieleśnie rodziny, co ewidentnie na bazie objawionej nauki biblijnej naucza
Kościół Chrystusowy w traktacie o stworzeniu małżeństwa i rodziny, to załamuje się cały system
psychoanalityczny nie tylko jako ”naukowy„, lecz także jako wiarygodna i zdroworozsądkowa
interpretacja istnienia świata jako dzieła wiecznie doskonałego Kreatora oraz jako wiarygodna
forma kuracji człowieka z jego deformacji. Nie dziwi zatem fakt, iż każdy, kto ulegnie tej z gruntu
fałszywej interpretacji rzeczywistości człowieka jako zwierzęcia, a nie jako osoby ludzkiej o istocie
duchowej i cielesnej, indywidualnej i zarazem społecznej, popadnie w pewne deformacje
zdrowotne, ponieważ według Freuda ”ten kompleks„ Edypa ”tworzy jądro wszystkich neuroz„,
których ”rozwiązanie pochodzi z jednego konkretnego punktu, jakim jest relacja do ojca„.

”Kuracje„ psychoanalityczne

Poddanie zatem jakiegokolwiek człowieka, duchownego czy świeckiego, dorosłego czy dziecka,
kapłanów czy ojców, sióstr czy braci w rodzinach zakonnych Kościoła katolickiego
psychoanalitycznym zabiegom jako rzekomym ”kuracjom„ może tylko doprowadzić do
całkowitego załamania się ich eklezjalnie rozumianej ”integralności„ ludzkiej struktury bytowej,
nie mówiąc o ich wierze katolickiej w Osobowego Boga, Kościół św., ład życia, moralności czy
jakichkolwiek zdolnościach twórczych ich bogato uposażonego przez Boskiego Stwórcę
człowieczeństwa.

Już zapewne z powyższych rozważań jasno wynika, że psychoanaliza – w jej istocie – jest
precyzyjnie przemyślaną ideologią, a nie nauką, jak chcieliby tego neomarksiści ze Szkoły
Frankfurckiej z Theodorem Wiesengrundem Adorno na czele, by nie tylko sparaliżować, lecz
ostatecznie złamać podmiotowość ludzkiego ”ego„ i całego człowieka w jego osobie, stworzonej na
”obraz i podobieństwo Boga„ Objawienia chrześcijańskiego, a tym samym załamać wszystkie
relacje osobowe z Bogiem i drugimi jako ”bliźnimi„, o czym będziemy rozprawiać w następnym
artykule.

background image

Ks. prof. Tadeusz Guz, kierownik Katedry Filozofii Prawa KUL

Artykuł opublikowany na stronie:

http://www.naszdziennik.pl/mysl/138287,totemy-freuda-cz-

3.html


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
2015 05 30 Nasz Dziennik Totemy Freuda (cz 2) [Tekst]
2015 05 23 Nasz Dziennik Totemy Freuda (cz 1) [Tekst]
2015 06 06 Nasz Dziennik Totemy Freuda (cz 3)
2015 05 30 Nasz Dziennik Totemy Freuda (cz 2)
2015 05 23 Nasz Dziennik Totemy Freuda (cz 1)
2015 04 18 Nasz Dziennik Marsz nowej lewicy [Tekst]
2015 05 09 Nasz Dziennik O heglowskiej koncepcji małżeństwa i rodziny (cz 3)
2015 05 16 Nasz Dziennik O heglowskiej koncepcji małżeństwa i rodziny (cz 4) [Tekst]
2015 04 04 Nasz Dziennik Małżeństwo i rodzina według Marksa, Engelsa i Lenina (cz 2)
2015 04 25 Nasz Dziennik O heglowskiej koncepcji małżeństwa i rodziny (cz 1) [Tekst]
2015 04 04 Nasz Dziennik Małżeństwo i rodzina według Marksa, Engelsa i Lenina (cz 2) [Tekst]
2015 04 11 Nasz Dziennik Małżeństwo i rodzina według Marksa, Engelsa i Lenina (cz 3) [Tekst]
2015 05 02 Nasz Dziennik O heglowskiej koncepcji małżeństwa i rodziny (cz 2)
2015 03 28 Nasz Dziennik Małżeństwo i rodzina według Marksa, Engelsa i Lenina (cz 1) [Tekst]
2015 04 11 Nasz Dziennik Małżeństwo i rodzina według Marksa, Engelsa i Lenina (cz 3)
2015 05 02 Nasz Dziennik O heglowskiej koncepcji małżeństwa i rodziny (cz 2) [Tekst]
2015 03 28 Nasz Dziennik Małżeństwo i rodzina według Marksa, Engelsa i Lenina (cz 1)
2015 05 09 Nasz Dziennik O heglowskiej koncepcji małżeństwa i rodziny (cz 3) [Tekst]
2015 04 25 Nasz Dziennik O heglowskiej koncepcji małżeństwa i rodziny (cz 1)

więcej podobnych podstron