Sandra
Brown
Texas1-Lucky
1
Zanosiłosięnakłopoty,aLuckyTyleritakbyłwmarnym
nastroju.
Siedziałprzybarze,tulącwdłoniachdrugąwhiskyzwo-
dą.Znowuusłyszałwulgarnymęskiśmiechdochodzącyzkąta
knajpy.Zirytacjąspojrzałprzezramię.
-Tobyłodoprzewidzenia,żeMałyAlvinjąwyniucha-
powiedziałbarman.
Luckymruknąłcośwodpowiedzi.Przygarbiłsięizajął
swoimdrinkiem.Doszedłdowniosku,żegdybytadziew-
czynanaprawdęniechciałazalotówMałegoAlvinaczyin-
negofaceta,niewłóczyłabysięsamotniepolokalach.
Określenietegomiejscalokalemtoeufemizm,pomyślał.
Wypełnionegłośnymiokrzykami,niemiałożadnejcechywy-
różniającejjespośródinnychpijackichnor.
Byłatopierwszaspelunkaotwartawczasieboomu,jakieś
pięćdziesiątlattemu.Zanimdorobiłasięmigającejgwiazdy
nadwejściem,zanimwewnątrzpojawiłysiętoalety,serwowa-
notuprzemycanyalkoholłobuzom,kombinatorominocnym
panienkom,którepocieszałyspragnionych,kiedywysychały
źródła,abrałypieniądze,gdyzalewałoichczarnezłoto.
Przydrożnybarnigdyniemiałnazwy.Byłznanypoprostu
jakoknajpa.„Popracyskoczymydoknajpyiwypijemypo
jednym".Porządnyczłowiekzajmowałtumiejsceobokta-
kiego,któregoniedałobysięnazwaćporządnym.
Ależadnaporządnakobietazpewnościąnieprzekroczy-
łabyprogówspelunki.Jeśliprzyszłatu,mogłamiećwyłącznie
jedenpowód.Wiadomobyłobowiem,żegdytylkosamotna
kobietapojawiasięwdrzwiach,rozpoczynająsięłowy.Było
tonormalne.
5
TodlategoLuckynieniepokoiłsięzbytnioodziewczynę
kontuzjijakopretekstu,byposezonienieodnowićznim
zaczepianąprzezMałegoAlvinaijegomałosympatycznego
kontraktu.Przypuszczanopowszechnie,żekierownictwobyło
kompana,JackaEdaPattersona.
zadowolonezmożliwościpozbyciasiętakniebezpiecznego
Jednakgdyrozległsiękolejnywybuchśmiechu,Lucky
zawodnika.
rozejrzałsię.Zastanowiłogoparęrzeczy.Przeddziewczyną
MałyAlvinwróciłdodomuwewschodnimTeksasie,gdzie
naodrapanymstolestałabutelkapiwaidopołowywypeł-
zająłporzuconąprzedlatypozycjęczołowegozbirawMilton
nionaszklanka.Szklanka?Musiałaoniąspecjalniepoprosić,
Point.Wciążjednakuważałsięzabohaterafutbolu.
gdyżtutajniepodawanoszklanek.Nawetkobietom.Dziwne,
Tegowieczorujednakanijegowątpliwyurok,anisława
żetapoprosiłaonią.
niedziałałynadziewczynę,którąpożerałwzrokiem.Nawet
Niebyławystrojona.Och,wyglądałaelegancko,makijaż
wciemnej,zadymionejsaliLuckywidziałwyraźnie,żena-
miałastonowany,aubranieszykowne.Niebyłatypową
gabywanazkażdąchwiląjestcorazbardziejzirytowana.
dziewczynązmiastanałowachanidomowąkurąszukającą
DudniącazgrającejszafyballadaGeorge'aStraightanie
rozrywkipocodziennymkieraciealbozemstynaniewiernym
pozwalałamusłyszećrozmowy,leczkiedyMałyAlvinpo-
mężu.Luckyniemógłjejzaliczyćdożadnejkategoriikobiet
łożyłumięśnionądłońnaramieniudziewczyny,niebyłowąt-
itogointrygowało.
pliwości,coonamyśliojegozachowaniu.Strząsnęładłońi
-Jakdługotusiedzi?-spytałbarmana.
sięgnęłapotorebkę.Usiłowaławyśliznąćsięzlokalu,alesto
-Przyszłajakieśpółgodzinyprzedtobą.Znaszją?
trzydzieścikilogramówMałegoAlvinaCagneya,wspo-
Luckypotrząsnąłgłową.
maganegoprzezJackaEdaPattersona,któryniedawnoopuścił
-Więcmusibyćprzyjezdna.-Barmanparsknąłśmie-
więzieniestanoweHuntsville,gdzieodsiadywałwyrokza
chem.Wyraźnieuważał,żeLuckymalepszedaneodamskiej
napadzbroniąwręku,uniemożliwiłojejucieczkę.
populacjiwokolicyniżbiuromeldunkowe.Imiałrację.
Luckywestchnął.Musiałcośztymzrobić,leczniechgo
-Gdytylkoprzyszłaizamówiłapiwo,przyciągnęławzrok
szlag,jeślimiałnatoochotę.Kończyłsięcholernydlaniego
wszystkichjaklepmuchy.Oczywiścieresztazrezygnowała,
tydzień.Interesszedłmarnie,adoterminuspłatypożyczki
gdyMałyAlvinokazałzainteresowanie.
zostałojużtylkoparętygodni.Susanrobiłaaluzjenatemat
-Tak,onrzeczywiściejestwielbicielempłcipięknej
pierścionkazdiamentemnalewąrękę.Tylkotegomubra-
-powiedziałLuckyzironią.
kowało,żebywpakowaćsiędociupyrazemztakimimętami
Alvinanazywanomałymtylkodlatego,żebyłósmympo-
jakMałyAlviniJackEd.
tomkiemCagneyów.Wysokinametrdziewięćdziesiątpięć,
Alecobybyło,gdybyofiarątychdwóchstałasięmłodsza
ważyłstotrzydzieścikilo,zczegopiętnaścieprzybyłomu,
siostraLucky'ego,Sage?Chciałwierzyć,żejakiśprzyzwoity
odkądkilkalattemurzuciłfutbol.
chłopakruszyłbyjejnapomoc.Oczywiście,Sagebyłado-
ByłobrońcąwzespoleDenverBroncos,leczjegograbu-
stateczniesprytna,byunikaćtakkiepskichsytuacji.Alenie
dziłakontrowersje.PojednejzjegoakcjimłodygraczDol-
możnaodmówićkobiecieobronyczcitylkodlatego,żenie
phinsskończyłkarieręzzaburzeniamiwzrokuimowy,przez
maolejuwgłowie.
cozostałrencistą.
OjciecwpoiłjemuiChase'owi,starszemuopółtoraroku
Przytrzymaniebyłoniepotrzebnietakbrutalne,żeMały
bratu,żegdykobietamówi„nie",toznaczynie.Kropka.
Alvinsamdoznałzwichnięciabarku.Zarządklubuużyłtej
Bezdyskusji.Byćmożeniejesttoładnezjejstrony,że
6
7
zachęcałachłopaka,aterazraptemzmieniazdanie,alejej
mowy,byoglądaćśmiałymarszLucky'egowstronękąta,
odpowiedźjestwyraźna:nie!
gdziedziewczynadomagałasię,byrozbawionyMałyAlvin
Wuszachwciążjeszczemiałwspomnieniewykładumatki,
zszedłjejzdrogi.
któregomusiałwysłuchać,gdywdziewiątejklasiepowtórzył
-Chcęwyjść!
wdomusensacyjnąplotkę,żeDrucillaHawkinszrobiła„to"
Luckyniedałsięzmylićspokojnymtonemjejgłosu.Ko-
wsobotniąnoc.Całaszkoładyskutowałaotym,cozaszłona
bietaprzebiegałanerwowymspojrzeniemodjednegointruza
tylnymsiedzeniuniebieskiegododge'achłopakaDrucilli.
dodrugiego.WporównaniuzrozmiaramiMałegoAlvina
LaurieTylernieinteresowałybarwneszczegółyutratyprzy-
JackEdbyłdrobny,aleniewyglądałłagodnie.Miałoczyła-
zwoitościprzezpannęHawkins.Surowooświadczyłamłod-
sicyiostry,zjadliwyśmiechszakala.Żadenztychdwóchnie
szemusynowi,żenieżyczysobiesłyszećżadnychuwagna
przestraszyłsięstanowczegogłosudziewczyny.Luckytakże.
tematreputacjijakiejkolwiekdziewczyny.Nieważne,zjakie-
-Gdziesiętakśpieszysz,kochanie?-zagruchałMały
goźródłaplotkipochodzą.Luckynauczyłsięwięctraktować
Alvin.Pochyliłsiętaknisko,żekobietacofnęłasięwkąt.-
każdąkobietę-ijejopinię-zrespektem.Ostrywykład
Dopierozaczęliśmyzabawę.
matkipamiętałpodziśdzień,mimoupływubliskodwudziestu
JackEdzachichotałzdowcipukumpla,leczucichł,gdy
lat;miałobecnietrzydzieścidwalata.
stanąłprzednimLucky.
Mruknąłpodnosemprzekleństwoiwychyliłresztęwhisky.
-Niesądzę,bytapanichciałasięztobąbawić,Alvin-
Człowiekmusirobićpewnerzeczy,choćbyniechciał.Obrona
oświadczyłLucky.
kobietyprzedMałymAlvinemiJackiemEdembyłajednąz
MałyAlvinobróciłsięzwdziękiem,zwinnościąitempe-
nich.
ramentembyka,któregoogonwłaśniezłapałsilnyjankes.
Wolnozdjąłobcasyzchromowanegokółkapodbarowym
Luckystałzkciukiemzatkniętymniedbalezaszeroki,tło-
stołkiem.Okręciłsięnabrązowymsiedzeniu,wytartymdo
czonypas.Drugąrękęoparłometalowywieszaknakape-
gładkościprzezwieletylnychczęściróżnychciał.
lusze.Skrzyżowałnogiwkostkachiuśmiechałsięuprzejmie.
-Ostrożnie,Lucky-ostrzegłbarman.-Piliprzezcałe
Tylkobuńczuczniepochylonagłowazjasnączuprynąizim-
popołudnie.Wiesz,jakijestMałyAlvin,kiedywypije.AJack
nespojrzeniebłękitnychoczuprzeczyłyprzyjaznemutonowi
Edzawszenosinóż.
głosu.
-Nieszukamkłopotów.
-Spieprzaj,Tyler!Tonietwojasprawa.
-Możeinie,alekiedywejdzieszwdrogęMałemuAl-
-Och,sądzę,żemoja.Skorotakatępabryłamięsajakty
vinowi,będzieszjemiał.
niepodobasiędamie,toznaczy,żeonajestnadaldowzięcia.
Najwidoczniejwszyscyobecniwknajpiewyczulinapięcie,
-Luckyspojrzałnadziewczynę,przesłałjejciepłyuśmiechi
gdyżwmomencie,kiedyLuckyzeskoczyłzestołka,grająca
lekkomrugnął,cozwyklepozbawiałokobietyzdrowego
szafaumilkłaporazpierwszyodparugodzin.Grywideo
rozsądkuibielizny.-Cześć.Jakleci?
wciążbłyskały,dzwoniłyibrzęczaływśródkalejdoskopuele-
MałyAlvinrykiemobwieściłswojądezaprobatęiwykonał
ktronicznychbarw,alegraczeoglądalisięciekawie,dostra-
dwaniezdarnekrokiwstronęLucky'ego,któregoprzewyż-
jającsięnatychmiastdozmianyatmosfery.Tobyłojakcisza
szałwzrostemosiedemcentymetrów,awagąoczterdzieści
przedburzą.
pięćkilogramów.Wielkąjakbochenpięściąmachnąłwkie-
Pijącyprzybarze,jakipozostalibywalcyprzerwaliroz-
runkugłowyLucky'ego.
8
9
MimopozornejnonszalancjiLuckybyłspiętyiprzygo-
-Zejdźzdrogi,bomożeszoberwać-krzyknąłdodziew-
towanynaatak.Sparowałcioslewąręką,unikającuderzenia
czynyLucky.
irównocześnietrafiającJackaEdałokciempodbrodę.Wszy-
-Chcętoprzerwać.Zachowujeciesięjak...
scyusłyszeli,jakwilczezębyJackaobijająsięosiebie.Jack
MałyAlvinpotraktowałjąjaknatrętnąmuchęitrzepnął
Edzatoczyłsięnanajbliższyautomatdogry,któryzareagował
dłonią,trafiającwwargiiznaczącjekrwią.Upadładotyłu.
chóremdzwoneczków.
-Tysukinsynu!-warknąłLucky.
WyłączywszychwilowozgryJackaEda,Luckyobróciłsię
Żadendrańbijącykobietęniezasługujenauczciwąwalkę.
wmiejscu,ustawiającniebaczniepraweokonatorzepięści
Luckykopnąłpodstępnieprzeciwnikawkrocze.
Alvina.Gdymiałdwanaścielat,kopnąłgowgłowękoń.To
MałyAlvinnatychmiastznieruchomiał,oszołomiony,jakby
kopnięciepowaliłogo,leczniezabolałonawetwprzybliżeniu
wpionieutrzymywałygotylkogłośneoddechywidzów.
takjakciosAlvina.
Potemchwyciłsiękurczowozaposzkodowanączęśćciałai
Całeciałozadrżałozbólu.GdybyLuckymiałczas,byo
ciężkopadłnakolana,ażnastolikachzabrzęczałoszkło.W
tympomyśleć,żołądekwypełnionydwiemaszklaneczkami
końcuzamknąłoczyiupadłtwarząwkałużępiwa,obok
whiskyzwodązbuntowałbymusię.AwtedyLuckymu-
JackaEda.
siałbywycofaćsięzwalkialbozginąćzrąkrozwścieczonego
Luckynabrałkilkahaustówpowietrzaispróbowałdotknąć
przeciwnika.
nabrzmiałegooka.Sztywnopodszedłdodziewczyny,która
Bywalcybarudodawalimuotuchy-wszyscyoprócztych,
usiłowałapapierowąserwetkązatamowaćkrewpłynącązroz-
którzyobawialisięzemstyAlvina.Wiedząc,żemożeliczyć
bitejwargi.
tylkonaswązręcznośćiszybkość,zniżyłgłowęiwepchnął
-Wszystkowporządku?
barkwbrzuchprzeciwnika,pozbawiającgorównowagi.
Uniosłagłowęispojrzałananiegozielonymioczami.Lu-
Nagłykrzykostrzegłgo,żedowalkiruszaJackEd.Ledwie
ckyspodziewającsiępodziwu,łeziwylewnychpodziękowań,
zdążyłwciągnąćbrzuchunikającwtensposóbciosuzada-
byłwstrząśnięty,widzącjawnąwrogośćnajejtwarzy.
negopaskudnymnożem.JednymciosemwytrąciłzrękiJacka
-Dziękizawszystko-powiedziałasarkastycznie.-Bar-
brońikantemdłonitrafiłnapastnikawgrdykę.Byłykry-
dzomipanpomógł.
minalistarunąłnastół,którypodjegociężaremrozpadłsięz
-Co?...
hukiem.JackEdpadłtużobok,nieprzytomny,prostowkałużę
-Lucky!-zawołałbarman.-Jestszeryf.
rozlanegopiwairozbiteszkło.
Luckywestchnąłgłębokowidząc,jakieszkodyspowodo-
LuckywróciłdorozgrywkizAlvinem.Niczymrozzłosz-
wałabójka.Przewróconestołyikrzesłasprawiaływrażenie,
czonyolbrzymzbajekbraciGrimmbyłyobrońcagotował
jakbyszalałtuhuragan.Rozbiteszkło,rozlanepiwoiwy-
siędoskokuzpozycjiatakującego.
wróconepopielniczkiczyniłyodrażającybałagannapodłodze,
-Przestańcie!
gdziewciążleżałydwaciała.
Dziewczynaopuściłakąt.Trzymającręcenabiodrach
Aniewdzięcznakokota,którejhonorugłupiobronił,była
zwróciłasięgniewniedonichobydwóch.Luckywydawał
naniegowściekła.
sięjedynym,któryzdałsobieztegosprawę.OczyMałego
Sądni,kiedychoćbyśniewiemjaksięstarał,nicniewychodzi
Alvinabyłyprzekrwione.Nozdrzarozdymałymusięiopa-
dobrze.Oparłręcenabiodrachiopuszczającgłowęmruknął:
dałyniczymdwamiechy.
-Dodiabła!
10
2
-Przepraszam-warknąłLucky.-Sądziłem,żepanipo-
magam.
-Pomagam?Nazywapantopomocą?-Rozłożyłasze-
rokoręce,wskazującszkodywokół.-Wszystko,copan
zrobiłtotylkoniepotrzebnaawantura.
-Toprawda?-spytałszeryf.
SzeryfPatrickBushkręciłgłową,patrzączkonsternacją
Luckyspojrzałnadziewczynę,ztrudempanującnadsobą.
naMałegoAlvinaiJackaEda.Alvinjęczałizwijałsię,
-Spytajświadków-zaproponowałszeryfowi.
trzymajączapachwinę;JackEdszczęśliwiepozostałnie-
Szeryfsystematycznieprzepytywałwszystkichobecnych
przytomny.
iwszyscypotwierdzaliwersjęLucky'ego.Dziewczynapa-
Szeryfprzemieszczałzapałkęzjednegokącikaustdo
trzyłananichpogardliwie.
drugiegoispoglądałnaLucky'egospodszerokiegoronda
-Czyjestemjużwolna?-spytała.
stetsona.
-Jakrozbiłasobiepaniwargę?
-Cośtyzrobiłtymchłopakom?
-Tengoryltozrobił-powiedziaławskazującruchem
-Mogłemprzewidzieć,żeoberwę-burknąłLuckyiprze-
głowynaMałegoAlvinaipotwierdzającwtympunkcieze-
sunąłpalcamipogęstychwłosach,odsuwającjezczoła.
znaniaLucky'ego.
SzeryfwskazałbrodąnatorsLucky'ego.
-Copaniturobi?
-Jesteśranny?-zapytał.
-Niepytapan,cooniturobią?-rzekła,wskazując
Luckyzauważył,żemarozdartąkoszulę.NóżJackaEda
gestemotaczającychjąmężczyzn.
wyrysowałcienki,czerwonyłuknabrzuchu.
-Wiem,cooniturobią-odparłBush.-Więc?
-Nie,wszystkowporządku.
-Piłampiwo-rzuciłalakonicznie.
-Wezwaćlekarza?
-Niezachęcałapanitychmężczyzn?Wiepani,mrugnię-
-Nie,dodiabła!-Wytarłsączącąsięspodpodartejkoszuli
cie,gestczycośtakiego?
krew.
Nieraczyłaodpowiedzieć,tylkoutkwiławnimwzrokwy-
-Zróbtutrochęporządku-rozkazałszeryfswemuza-
rażającygłębokąpogardęwobectakiejsugestii.ZdaniemPata
stępcy.ObracającsiędoLucky'egospytał:-Cosięstało?
Bushaniewyglądałanatypowądziewczynędopoderwania.
-Przystawialisię,ajejsiętoniepodobało.
Wczasiedwudziestulatpracynastanowiskuszeryfaroz-
Bushspojrzałnadziewczynę,którastałaopodalmilcząca
pędziłwystarczającowielebarowychbijatyk,byodrazuroz-
iwściekła.Chciaławyjśćzarazpobójce,alezostałapo-
poznaćłatwącizię.
uczona,żemapozostać,dopókiszeryfniezadajejkilku
Toniebyłtentypkobiety.Ubiórjejniebyłprowokujący.
pytań.
Nietakiezachowanie.Zamiastzwracaćuwagęmężczyzn,
-Wszystkowporządku,proszępani?-Szeryfspojrzałz
emanowaławyraźnymzakazemNIEDOTYKAĆirobiławra-
troskąnajejwargę.Jużniekrwawiła.
żenierównieprzystępnejcojeżozwierz.
-Czujęsięzupełniedobrze.Itaksamosięczułam,zanim
Bardziejzciekawościniżzjakiegośważnegopowodu
sirGalahadpostanowiłwystąpićwmejobronie.
spytał:
-Pochodzipaniztejokolicy?
12
13
-Nie,zmiasta.
LuckystanąłprzedPatem,którymiałnaTylerówokotak
-Zjakiego?
czujne,żeniewielemuumykało.
-PrzejeżdżałamprzezMiltonPoint-odparławymijają-
ToonprzyłapałChase'aiLucky'egokradnącychjabłkaw
co.-Wdrodzenaautostradęmiędzystanową.
supermarkecieA&P,gdybylidziećmi,igdywnocWszystkich
SzeryfBushnasunąłkapelusznaczoło,coułatwiłomu
Świętychprzewracalitoaletęnapoluwierceń.Byłrównież
podrapaniesięwpotylicę.
świadkiemichwymiotówpopierwszejbutelcewhisky.W
-Notak...Następnymrazem,gdybędziepaniprzejeżdżała
drodzedodomuzrobiłimwtedywykładnatematalkoholu,
tędy,proszęsobieznaleźćinnemiejscenawypiciepiwa,
poczympowierzyłojcunarodzicielską„godzinęwy-
bardziejstosownedladam.
chowawczą".DwalatatemuniósłtrumnęBudaTyleraipła-
Luckyprychnąłwzgardliwie,comiałooznaczać,żenie
kałtakszczerzejakżadenzkrewnych.
wierzy,bydziewczynazdołałajerozpoznać.
-Jestemaresztowany,czynie?-spytałLucky.
-Wezmętopoduwagę,szeryfie.-PosłałaLucky'emu
-Zwiewajstąd-odparłszeryfgburowato.-Zostanętu,
jeszczejednolodowatespojrzenie.Przełożyłapasektorebki
dopókitedwaskunksynieprzyjdądosiebie.-Czubkiem
przezramięiskierowałasiędodrzwi.
butatrąciłMałegoAlvinaiJackaEda.-Zróbcośmądrego
-Niechcepaniwnieśćoskarżeniaorozbitąwargę?
dlaodmianyiniestawajimnadrodzeprzezparędni.
-zawołałzaniąszeryf.
-Dobrypomysł.
-Chcętylkostądwyjść!
-Ibędzielepiej,gdypokażeszmamietocięcie.
Stanowczymkrokiemwyszławzapadającyzmrok,nie
-Nicminiejest.
oglądającsięzasiebie.Odprowadzałyjąspojrzeniawszy-
Pośpiesznierzuciłnaladępięćdolarówiwybiegłzadrzwi.
stkichobecnychwbarze.
Zauważył,żeczerwonysamochódskręciłnazachód.Pamię-
-Niewdzięcznadziwka-mruknąłLucky.
tał,jakdziewczynamówiła,żekierujesięnamiędzystanową
-Cotakiego?-spytałszeryf,pochylającsięwjegostronę.
autostradę,któraprzebiegałaparęmildalej.Wskoczyłdo
-Nic.Jateżspadam.-Zerknąłprzezzakurzoneoknoi
swojegomustangairuszyłwpościg.
zobaczył,żedziewczynawsiadadoczerwonegowozuzje-
PannaZarozumialskaniemogłatakpoprostuodejśćpo
dynąnatymparkinguobcąrejestracją.
tym,jakgopotraktowała.Ryzykowałdlaniejżycie.Tylko
-Przyhamujtrochę,Lucky-powiedziałszeryfsurowo.
szczęścieiwykonanywporęunikuchroniłygoodczegoś
-Ostrzegamcięostatniraz.Jeśliznowuwdaszsięwbójkę...
więcejniżczubeknożaJackaEda.Bardzoźlewidziałopu-
-Toniejazacząłem,Pat.
chniętymokiemimiałwrażenie,żecośświdrujemuczaszkę.
ChociażPatBushbyłtuoficjalnie,Luckyzwróciłsiędo
Przeztęniewdzięcznąrudącizięprzezparędnibędziewy-
niegojakdoprzyjacielarodziny,którymszeryfwciążbyłod
glądałfatalnie.
czasu,gdyhuśtałnakolaniemalutkiegoLucky'ego.Więc
Rudowłosa?Tak,odcieńczerwieni,czerwonawobrązowe,
chociaższanowałmundurPata,niebyłonieśmielony.
kasztanowewłosy.
-Komuwierzysz?Mnieczyim?-spytał,wskazującna
JakwytłumaczyswojąsponiewieranątwarzmatceiCha-
pobitychmężczyzn.
se'owi,któryjeszczeranopodkreślał,żeLuckyniepowinien
Czerwonysamochódwytoczyłsięnadwupasmowądrogę,
mieszaćsięwżadnedraki?
aspodkółuniosłysiętumanykurzu.Tracąccierpliwość,
SpółkaWiertniczaTylerastałaprzedwidmembankructwa.
14
15
Chybażeprzekonająbank,byzgodziłsięnaspłatęopro-
Niebyłpewien,copowinienzrobić,gdywreszciejądo-
centowaniaiodłożyłnaparęmiesięcyściąganiekredytu.Lu-
padnie.Możetylkozażądaprzeprosinzapodłość,zjakągo
ckyniepowinienterazwystawiaćnapokazswegopodbitego
potraktowała?
nagranatowooka.Ktozechcesprolongowaćdługawantur-
Ilerazywspomniałpogardliwywzrok,jakimgoobdarzyła
nikowi?
-jakbybyłwyzutągumąprzyklejonądopodeszwyjejbuta-
-Odśmiercitaty-powiedziałranoChase-niktnie
wyobrażałsobie,żeprzeprosinynieprzyjdąjejłatwo.Nie
wierzy,żepotrafimypoprowadzićfirmętakdobrzejakon.
wyglądałanapotulnąosobę.
-Dodiabła,tonienaszawina,żecenysurowcaspadły
Kobiety..Byłyjegozgubąiradością.Niemógłznimi
takcholernienisko!
żyć,alezpewnościąniemógłżyćbeznich.Wielerazy
Mógłsobiedarowaćtenargument.Chwiejnyrynekropyi
przyrzekałsobiesolennieabstynencję,szczególniepoudrę-
jegokatastrofalnywpływnagospodarkęTeksasuniebył
kachprzygódmiłosnych,alewiedział,żetegoprzyrzeczenia
dziełemTylerów,aletaksamojakwszyscyponosilikonse-
niezdoładotrzymać.
kwencje.Dzierżawionysprzętprzezostatnieparęmiesięcy
Uwielbiałkobiety,ichstroje,kosmetyki,zapach.Lubiłich
stałbezczynnie,wywołującżartyokoniecznościposypania
chichotyiszlochy,anawetczepianiesiędrobiazgów,mimo
gonaftaliną.
żedoprowadzałygoczęstodoszaleństwa.Lubiłwnichwszy-
Braciagorączkowoposzukiwalimetodyrozszerzeniadzia-
stkoto,cosprawiało,żeróżniłysięodniego;poczynającod
łalnościtak,byrozkręcićinteresizwiększyćdochód.Tym-
irytującegozwyczajurozliczeńprzypłaceniurachunku,a
czasembankwykazywałcorazmniejtolerancjiwkwestii
kończącnaszczegółachichciał.WedługLucky'egonaj-
zaległejpożyczki.
lepsząrzeczą,jakąstworzyłBóg,byłakobiecaskóra.
-Najlepsze,comożemyzrobić-powiedziałChase-to
Alepozałóżkiembywałyniedowytrzymania.
przekonaćich,żezapłacimy,kiedytylkobędziemymieli
Weźmynaprzykładmłodąrozwódkęzbiuraszeryfa.Bez
zczego.Musimyrozkręcićfirmęiunikaćkłopotów.
przerwynarzekała;skarżyłasię,ażjejgłoswywoływałdre-
-Taostatniauwagadotyczymnie,jaksądzę.
szcze,jakzgrzytpaznokciotablicę.Jedyniewłóżkuprze-
Chaseuśmiechnąłsiężyczliwiedomłodszegobrata.
rywałaskargi.Tammruczała.
-Teraz,gdyustatkowałemsiędziękiukochanejżonie,ty
InnyzniedawnychromansówLuckymiałzposzukiwa-
jesteśkocuremwrodzinie.Chceszsięwyszumieć.
czkązłota.Jeślinieprzyniósłprezentuzakażdymrazem,
-Tepięknedniladamomentmogąsięskończyć-wes-
gdysięwidzieli,jakiejśbłyskotki,czułasięobrażona.Dopiero
tchnąłLucky.
godzinymiłościprzywracałyjejdobrynastrój.
Bratzrozumiałzawoalowanąaluzję.
Potembyłataekspedientka.Włóżkuzręcznaipomysło-
-JaktamSusan?-zapytał.
wa,alepozanimrówniebystrajaksłuptelegraficzny.
Wspominającjąteraz,Luckyjęknął.Mustangwtoczyłsię
SusanYoungbyłajejprzeciwieństwem.Onabyłasprytna.
napodjazdautostradymiędzystanowejiLuckyzmieniłbieg;
Możenawetzbytsprytna.Podejrzewał,żeodmawiamuswych
cięcienabrzuchuzaczęłoboleć.
wdziękówniezpowoduzasadmoralnych,aledlatego,że
-Piekielnadziewczyna!-zakląłwciskającpedałgazu,
chce,bystanąłprzedołtarzemubranywsmokingioczekiwał
byzmniejszyćdystansdzielącygoodczerwonychświateł
jejsunącejnawąkościołametodystówwdługiej,białejsukni,
pozycyjnychwozu,zaktórympodążał.
wrytmweselnegomarsza.
16
17
PodzisiejszejrozmowiezChase'emLuckyumówiłsięna
Susanzniszczyłatopodniecenie,wspominającojca.
lunchzSusanijejrodzicami,uYoungów.OjciecSusan,
-Obiecaj,żeniebędzieszzły,gdycościpowiem.
George,byłwyższymurzędnikiemwbanku,którymiałwek-
Doświadczeniemówiłomu,żetesłowasązwyklewstępem
slespółkiTylera.Youngowiemieszkaliwimponującejrezy-
doczegoś,coprzyprawiałogoowściekłość.Mimowszystko
dencji,wybudowanejnapięknymkawałkuziemiwcentrum
obiecał.UnikaławzrokuLucky'ego,bawiącsięguzikamijego
miasta.Ledwiesłużącauprzątnęłapółmiski,Georgewrócił
koszuli.
dobanku,apaniYoungudałasięnagórę,zostawiającLu-
-Tatomartwisię,żespędzamztobązbytwieleczasu.
cky'egosamnasamzSusan.
-Dlaczego?Przyobiedziebyłcałkiemuprzejmy.
Wziąłjąwramionaicałował.Smakującjejwargi,wes-
-Zawszejestuprzejmy.Aleniejestzachwycony,żecho-
tchnął:
dzimyzesobą.
-LepszeniżtruskawkoweciastoKlary!-nawiązałdo
-Dlaczego?
wspaniałegodeserupodanegoprzezgosposię.
-Wiesz,jakąmaszreputację.Takiegrzecznepanienkijak
-Czasemmyślę,żewszystko,czegoodemniechceszto
janawetniepowinnyoniejwiedzieć.
pocałunki.
-Achtak?
Obrzuciłjąwzrokiem,dostrzegająckapryśniewydętewargi
Niebyłaażtakgrzecznąpanienką,byprotestować,kiedy
imałe,zuchwałepiersi,sterczącepodbluzką.Przykryłdłonią
wsunąłdłońpodjejszerokąspódnicęigłaskałuda.
jednąznich.
-Spytałmnie,jakiesątwojezamiary,ajamusiałam
-Niemaszracji.Pragnęznaczniewięcej.
szczerzeprzyznać,żeniewiem.
Wywinęłamusię.
LuckybyłznudzonytematemGeorge'aYounga,zachwy-
-Jaksięzachowujesz,Lucky?Mamajestnagórze,aKla-
conyzatogładkąpowierzchniąsmukłegouda,którepieścił.
rawkuchni.
Jednaksłowo„zamiary"zabrzmiałoalarmująco.Cofnąłrękę
-Tochodźmygdzieindziej-zaproponowałwprzypływie
iodstąpiłparękroków.PatrzyłnaSusanzuwagą,aonawy
natchnienia.
korzystałatoimówiładalej:
Dombyłsurowy,ponuryinieprzyjemnieprzypominałza-
-Oczywiście,tatonigdyniedyskutujezemnąosprawach
kładpogrzebowy.Niewpływałdobrzenarozwójromanty-
banku.-Zwyrachowaniemzatrzepotałarzęsami.-Aleod
cznychuczuć.Nicdziwnego,żewtakiejatmosferzeSusan
niosłamwrażenie,żeobawiasięsprolongowaćpożyczkęczło
trzymałaLucky'egonadystans.
wiekowi,któryniezamierzasięustatkować.Wiesz,małżeń
-DziśpopołudniujadędoHenderson.Mamsiętamspot
stwoicałatareszta...
kaćzjednymfacetem,służbowo.Możepojechałabyśzemną?
Luckyzerknąłnazegarek.
Pokręciłaodmowniegłową.
-Ojej,zrobiłosiępóźno!Jeśliniemożeszjechaćzemną,
-Prowadziszzbytszybko.Przyotwartymdachuwiatr
toczasmiwdrogę.Niechcęspóźnićsięnatospotkanie.
zniszczymifryzurę.
Skierowałsięwstronędrzwi.
-Kochanie,potym,comamnamyśli,itakbędziezni-
-Lucky?
szczona-przekomarzałsię,tulącją.
-Hmm?
Tymrazemaktywniejuczestniczyławpocałunku.Kiedy
Podeszłaisplatającręcenajegoszyi,przytuliłasięmocno.
przerwali,bynabraćtchu,Luckybyłpodniecony.
Stanęłanapalcach,zbliżyławargidojegouchaiszepnęła:
18
19
-Tatozpewnościąprzedłużyciterminspłaty,jeśliza
łożyszrodzinę.
3
Uśmiechnąłsięzprzymusemiwykonałszybkiodwrót,
obiecującwpaśćnakolacjęosiódmejtrzydzieści.Niebył
gotowydomałżeństwa.NiezSusan.Aniznikiminnym.Ani
musięśni.
LubiłSusan.Chciałiśćzniądołóżka,aległówniedlatego,
żejeszczemusiętonieudało.Byłarozpuszczonaiżyciez
Luckyzahamowałnaparkingumniejwięcejdziewięćdzie-
niąmusiałowkońcustaćsiępiekłem.Pozatympodejrzewał,
siątsekundpóźniejniżdziewczyna.Przydrożnykompleks
żeniebyłabyszczególniezaangażowanąkochanką.
budynkówskładałsięzdwupiętrowegomoteluwkształcie
Przypuszczał,żeseksjestdlaniejczymśwrodzajuwaluty,a
literyU,restauracji,reklamującejnajlepszywcałymstanie
nieprzyjemnością.
stekzdrobiu,wcoLuckyniebardzowierzył,stacjiben-
Lubiłkobietyaktywne,podatne,radującesięrozkoszami
zynowejzkilkunastomadystrybutoramiorazzesklepuzal-
łóżkataksamojakon.Niechciałżony,którawymieniałaby
koholeminarzędziami.
przysługęzaprzysługęalboodmawiałarozkoszysypialni,
Dziewczynaweszładorestauracji.PrzezwielkieoknoLu-
dopókiniespełniłbyjejzachcianek.
ckypatrzył,jakkelnerkaprowadzijądostolika.Pochwili
Miałnadzieję,żeSusanYoungnieczekawstrzymującod-
podanojejcoś,cowyglądałonadużąkanapkę.Jakmogła
dech,ażonprzyklęknieipoprosijąorękę.Prędzejzsinieje,
myślećojedzeniu?!Onczułsięfatalnie.Jedzeniewogóle
niżdoczekasiętego.
niewchodziłowgrę.
Gdytylkoznajdzietelefon,zadzwoniiodwołatęwie-
Wysiadłzsamochoduitrzymającsięzdalaodokna,by
czornąrandkę.Susansięwścieknie,aleonprzecieżniemoże
goniezobaczyła,pokuśtykałdosklepu.
pokazaćsięuYoungówztakimokiem.
-Cocisięstało,chłopie?Przejechałacięciężarówka?
-Kobiety!-mruknąłzniesmakiemiskręciłnazjazd
-Cośwtymrodzaju-odparłLuckywesołemusprze-
zautostradytużzaniedużymczerwonymwozem.
dawcy,którypodliczałjegozakupy.
Kupiłmałąbutelkęwhisky,pudełkoaspirynyisurowy
stek.Kawałmięsazieleniałjużprzykrawędziach,więcbył
przeceniony.Nienadawałsiędojedzenia,aleLuckyitak
tegonieplanował.
-Czytendrugiwyglądalepiejczygorzej?-zainteresował
sięsprzedawca.
Luckyuśmiechnąłsiękrzywo.
-Wyglądanieźle,aleczujesięowielegorzej.
Wróciłdosamochodu,opadłnabiałąskóręsiedzenia,od-
kręciłbutelkęipierwszymłykiemwhiskypopiłtrzyaspiryny.
Właśnieodpakowywałcuchnącylekkostek,gdyzobaczył,
żedziewczynawychodzizrestauracji.Jużsobiewyobrażał,
21
jakprzyjemniebędziepołożyćzimnemięsonapulsującym
-Nie!Niemożeszwejść.Myślisz,żezwariowałam?
bólemoku,więcsięgnąłdoklamkiklnącpodnosem.
-Możliwe.Inaczejnieprzyszłabyśsamawtakiemiejsce.
Zatrzymałsięjednakwpołowietegoruchu,gdyżdziew-
-Jakiemiejsce?
czynaprzeszłachodnikiemdorecepcjimotelu.Poparumi-
Spojrzałwdółnadłońopartąowłasnymostek.Dziew-
nutachwyszłazkluczemwręku.
czynapośpieszniecofnęłarękę.
Luckyodczekał,ażwsiądziedosamochoduiskręciza
-Dotejknajpy,gdziebohaterskobroniłemtwojegoho-
róg.Dopierowtedyruszyłzanią.Okrążyłbudynekizdążył
noru.
zobaczyć,jakwchodzidopokojunaparterzemniejwięcejw
-Mójhonorniepotrzebujeobrony.
połowiezachodniegoskrzydłamotelu.
-Potrzebowałby,gdybyMałyAlvinpołożyłnatobieswoje
Sprawyukładająsięnieźle,pomyślałzsatysfakcją,par-
lepkiełapy.
kującmustanga.Wolał,żebyspotkanieodbyłosiębezświad-
-Tenłasicowatymałyfacet?
ków.Dlategozresztąniewszedłdorestauracji.Nieświadomie
-Nie,toJackEd.JackEdPatterson.MałyAlvintoten,
postępowałatak,jaksobieżyczył.
któregonazwałaśgorylem.Widzisz,mówiąnaniegoMały
Wsunąłkluczykidokieszenidżinsówizabierającstek,
Alvin,bo...
aspirynęiwhisky,poczłapałwstronędrzwi,którewłaśnie
-Tonapewnointeresujące,alewolałabymowszystkim
zasobązamknęła.Zapukał.
zapomnieć.Mogęcięzapewnić,żeniemieliżadnejszansy
Wyobrażałsobie,jakonaprzerywato,coakuratrobi,i
nazłapaniemniewswoje„lepkiełapy".Panowałamnad
patrzyzzaciekawieniem,apotempodchodziostrożniedo
sytuacją.
drzwi.Uśmiechnąłsiędoszkiełkawizjera.
-Naprawdę?-zapytałzuśmiechem,którymówił,żenie
-Możeszotworzyć.Wiem,żemniepoznajesz.
wierzywanijednosłowo,choćpodziwiatupetdziewczyny.
Drzwiotworzyłysięgwałtownie.Wyglądałarównieswa-
-Naprawdę.Aterazbardzoprzepraszam...
wolniejakgotowadostarturakietabojowa.
-Hej!-Przytrzymałrękądrzwi,którechciałazatrzasnąć
-Coturobisz?
muprzednosem.-Nieotrzymałemjeszczemoichprzeprosin.
-Nooo...-Przeciągałgłoski.-Jechałemzatobą.Tu
-Wporządku-odparłazirytacją,odrzucająckosmyk
właśniedotarłaś,więcijatujestem.
kasztanowychwłosów,którechętniepotrzymałbywdłoni.
-Dlaczegojechałeśzamną?
-Przepraszamza...za...
-Ponieważmaszcoś,czegochcę.
-Zato,żeniepodziękowałaśmiodpowiednio,kiedycię
Zpoczątkubyłazdumiona,potemprzyjrzałamusięuważ-
uratowałem.
nie.Taostrożnośćsprawiłamugłębokąsatysfakcję.Niebyła
Zgrzytajączębamipowtórzyłaakcentująckażdesłowo:
ażtaktwarda,zajakąchciałauchodzić.Mimotojejgłos
-Zato,żeniepodziękowałamciodpowiednio,kiedymnie
brzmiałpewnie,gdyspytała:
uratowałeś.
-Acóżtotakiego?
Opierającsięofutrynę,spojrzałnamówiącązukosa.
-Przeprosiny.Mogęwejść?
-Ciekawe,czemuniewierzęwtwojąszczerość?
Odpowiedźtrochęjązmieszała,więczpoczątkunieza-
-Ależtak!Mówięszczerze.Zcałegomojegomałegoser-
reagowała,gdyruszyłwstronędrzwi.Kiedyjednakpostawił
duszka.-Położyłaprawądłońnalewejpiersi,zatrzepotała
stopęnaprogu,położyłamudłońnapiersi.
rzęsamiioświadczyła:-Jeżeliznowuktośmniezaczepi
22
23
wbarze,tybędzieszpierwszym,któregowezwędoobrony.
chedzwonieniesprawiło,żeobejrzałasię.Kluczykijejwozu
Zarekomendujęcięnawetmoimwątłymprzyjaciółkom.Czy
dyndałynapalcuLucky'ego.
towystarczającywyrazwdzięczności?
-Jeszczenie,panno...Jakcinaimię?
Ignorującsarkazm,uniósłdłońikońcempalcadotknął
-Idźdodiabła!-wrzasnęłaizatrzasnęładrzwi.
kącikajejust.
-Hmm.Toimiępomatceczypoojcu?
-Znowukrwawiciwarga.
-Oddajkluczyki.-Wyciągnęłarękę.
Odwróciłasię,pobiegławgłąbpokojuipochyliłasięnad
-Nie,dopókinieprzeprosisz.Ajeślijużmamczekać,to
toaletką,bysprawdzićsweodbiciewlustrze.
coztąszklanką?-Skinąłgłowąwstronęszafki,gdziestało
-Wcalenie!
wiaderkozlodemidwieszklankiowiniętewsterylnypapier.
Gdyznówsięobróciła,Luckystałjużwewnątrz,opartyo
-Jeżelipotrzebujeszszklanki,tosamsobieweź!
zamkniętedrzwi,zminąwygłodniałegokota,którywłaśnie
-Dobra-westchnął.
dojrzałmyszwpułapce.
Alegdypróbującusiąśćnapiąłskóręnabrzuchu,ranapo
nożuznowusięotworzyła.Skrzywiłsięiopadłnapoduszki.
Wyprostowałasięioznajmiłaprzesadniechłodnymtonem:
Odruchowosięgnąłrękądobolącegomiejsca,akiedyjącof-
-Lepiejsięzastanów.Ostrzegam,żepotrafięsiębronić.
nął,palcemiałpoplamionekrwią.
Podniosętakiwrzask,żetenbudyneksięrozleci.Wiem,jak
Krzyknęłacichoiszybkopodeszładołóżka.
używaćsiłyfizycznej,i...
-Naprawdęjesteśranny!
Luckywybuchnąłśmiechem.
-Myślałaś,żeżartuję?-Luckyuśmiechałsię,alewargi
-Myślisz,żechcęcięnapastować?Nicpodobnego!Chcę
miałbladeiściągnięte.-Nieczęstowychodzęnaulicęwko-
tylkoszczerychprzeprosin.Potemzniknę.Anaraziemuszę
szulipociętejwpaski.
wypożyczyćnachwilętwojełóżko.
-Ja...jamyślałam.-Zająknęłasię.-Niepowinieneś
Odstawiłnanocnąszafkęwhisky,aspirynęiopakowany
jechaćdoszpitala?
stek.Przezmomentpodskakiwałnajednejnodze,ściągając
-Będziewszystkowporządku,jakranasięzasklepi.
but.Potemwtensamsposóbpozbyłsiędrugiego.Wyciągnął
Pochyliwszysięuniosłaskrajrozciętejkoszuli.Wstrzymała
sięnałóżku,podłożyłpodgłowęobiepoduszkiiwestchnął
oddechwidzącwielkośćrany.Cięcieniebyłogłębokie,ale
zulgą.
sięgałoodpunktupodlewąpiersią,ażdopaskadżinsówpo
-Jeślinatychmiaststądniewyjdziesz-krzyknęłagniew-
prawejstronie.Wniektórychmiejscachjasnewłosyna
nie-towezwędyrekcję!Wezwępolicję!
skórzepozlepianebyłyzaschniętąkrwią,azranysączyłasię
-Niemogłabyściszej?Wgłowiemidudni.Acosięstało
jasnoczerwonakrew.
ztącałąsamoobroną,którąmigroziłaś?-Zestyropianowego
-Bezdezynfekcjimożenastąpićinfekcja-oznajmiłako
opakowaniawyjąłstekipołożyłnaoku.-Jeżelipodasz
bietastanowczoizanimzdążyłodpowiedzieć,dodała:-Le
szklaneczki,podzielęsięztobąwhisky.
piejzdejmijkoszulę.
-Niechcężadnejwhisky!
Zawahałsię,ponieważabyzdjąćkoszulę,musiałbyodłożyć
-Świetnie.Aczymogłabyśmniepodaćszklankę?
kluczyki.Wyczułapowódtegowahaniaistwierdziłauspo-
-Wporządku.Jeślityniechceszwyjść,towyjdęja.
kajająco:
Pomaszerowaładodrzwiiotworzyłajeszarpnięciem.Ci-
24
25
-Nieporzucęrannegoikrwawiącegoczłowieka.
czekać,kiedyzdejmieżakietipróczjedwabnejbluzkinic
Luckyodłożyłkluczykinanocnąszafkę,odpiąłguziki
niebędziekryłojejpiersi.
iuniósłsięnatyle,byściągnąćkoszulęzszerokichramion.
Alepokolei.Byłpewiensukcesu,lecztadziewczyna
Pomogłamu,poczymniedbalerzuciłarozdarteubraniena
będzieniewątpliwiepodniecającymwyzwaniem-czymś,co
podłogę,koncentrującuwagęnaranie.
nietrafiasięcodzień.Dodiabła,nigdyjeszczeniemiał
-Totenwrednymałyfacecik?-spytaładrżącymgłosem.
kogośpodobnegodoniej.Możenawetprzyjdziemuzmienić
-JackEd?Tak,toprawdziwysukinsyn.Zsatysfakcją
niecoregułygry?
przyjmujędowiadomości,żetwójflirtznimniebyłniczym
-Jakcinaimię?
poważnym.
Uniosłaoczyobarwiegłębokiejleśnejzieleni.
-Nieflirtowałam,idoskonaleotymwiesz-odparła
-D...D...Dovey.
zgryźliwie.
-D-D-Dovey?
Wyszładołazienkiiwróciłazręcznikiemzwilżonymcie-
-Zgadzasię-warknęła.-Cośsięniepodoba?
płąwodą.Usiadłanałóżkuiprzyłożyłakompresdorany.
-Nie,tylkojakośwcześniejniezauważyłem,żebyśsię
Syknąłgłośno.
jąkała.Możetowidokmojejnagiejpiersipowodujeuciebie
-Boli?-spytałałagodnie.
zakłóceniamowy?
.-Głupiepytanie.
-Przykromi,aletrzebatooczyścić.Bógjedenwie,do
Naglezapragnął,byzanurzyłatwarzwjegowłosynapier-
czegotenfacetużywałwcześniejswegonoża.
siach.Bardzozapragnął.
-Wolęniezgadywać.
-Raczejnie,panie...?
Przedtembyłzbytzagniewany,byprzyznaćnawetprzed
-Lucky.
samymsobą,jakadziewczynajestładna.Teraztodocenił.
-PanLucky?
Ciemnokasztanowewłosy,przyciętedoramion,nosiłaroz-
-MamnaimięLucky.LuckyTyler.
puszczone.Prawdopodobnieusiłowałapowstrzymaćichna-
-Aha.Zapewniam,żewidokpańskiejnagiejpiersiwcale
turalnątendencjędofalowania.Zieloneoczyzewspółczuciem
mnienierozgrzewa,panieTyler.
studiowałyjegoranę,alezdoświadczeniawiedziałjuż,że
Niewierzyłjej,oczymwyraźnieświadczyłuśmiechuno-
potrafiąbyćrównielodowatejakmosiężnaklamkawmroźną
szącylekkokącikjegoust.
zimę.
-MówmiLucky.
Szczupłatwarzmiaławyraźniezarysowanekościpolicz-
Sięgnęłapobutelkęwhiskyiuniosłająjakdotoastu.
kowe,aleustabyłymiękkie,zpełnądolnąwargą.Jakoko-
-Awięc,Lucky,twojeszczęściewłaśniesięskończyło.
neseruznałjeodrazuzawyjątkowozdatnedocałowania.
-Hmm?
Wyraźniewskazywały,żeLuckymadoczynieniazezmy-
-Wstrzymajoddech.
słowąkobietą.
Zanimzdążyłwciągnąćodpowiedniąilośćpowietrza,prze-
Byłocośjeszcze,coprawdopodobnieusiłowałaukryć.Jed-
chyliłabutelkęiwylałaalkoholnaranę.
nakżekrójodzieżyniecałkiemmaskowałgodnąpodziwu
figurę.Nieobfitą.Niechudąfiguręmodelki.Smukła,ale
Wczteryścianyuderzyłysłowanienadającesiędowy-
przyjemniezaokrąglona.Znakomitenogi.Niemógłsiędo-
mawianiagłośno,atymbardziejdowykrzykiwania.
-OBoże!Dodiabła!O...
26
27
-Pańskiesłownictwonieprzystoidżentelmenowi,panie
.lejwidokodtyłutakżeodpowiadałLucky'emu.Niezłełydki,
Tyler.
niezłesiedzenie.Gdybynieczułsiętakfatalnie...
,-Chybacięzamorduję!Przestań!Auu!
Aleczułsię.Wczasiewalkiprzypływadrenalinysprawił,
-Zachowujeszsięjakdziecko.
żenieodczuwałbólu.Terazbolałogowmiejscach,októrych
-Cotychceszzrobić,docholery?
niepamiętał,żewnieoberwał.Głowamupulsowała.Był
-Zabićbakterie.
trochęsenny,pewnieodkombinacjiaspirynyiwhisky.
-Niewytrzymam!Tomniezabije.Zróbcoś!Podmuchaj.
WięcmimożemyślorozgrzaniuDoveybyłapodniecająca,
-Tosprawi,żebakteriesięrozprzestrzenia.
naraziemusiałamuwystarczyćwyobraźnia.Wtymstanie
niepotrafiłbyniczegodokonać.
-Podmuchaj!
Doveywróciłazwiaderkiemloduiwysypałastosikkostek
Pochyliłagłowęnadbrzuchemidmuchnęładelikatnie.Od-
nadrugiręcznik.Zawiązałarogi,podeszładołóżkaideli-
dechowiewałskóręichłodziłpalącąwhiskywotwartejra-
katniepołożyłanaokutenzaimprowizowanykompres.
nie.Kropelkialkoholuzebrałysięwgładkimpasemkuwło-
-Dzięki-mruknąłsennie,pojmując,żejestteżpewnie
sówpodpępkiem.Strumykiściekałypoddżinsy.Wytarłaje
pijany,nietylkoranny.
opuszkamipalców,potembezwiedniezlizałaalkohol.Gdy
Dotykjejdłonibyłchłodnyiprzyjemny,jakzapamiętany
zdałasobieztegosprawę,podskoczyłajakukąszona.
zdzieciństwadotykmatki.PochwyciłdłońDoveyiprzy-
-Jużlepiej?-spytałastłumionymgłosem.
cisnąłdoswegorozpalonegopoliczka.Cofnęłarękęigłosem
GdybłękitneoczyLucky'egospotkałysięzjejwzrokiem,
belfraoświadczyła:
nastąpiłojakbyzamknięcieelektrycznegoobwodu.Atmosfera
-Możeszzostaćtylkodoczasu,ażzejdzieopuchlizna.
byłataknaładowana,żeniemaldałsięsłyszećtrzaskiskier.
Nieprzyzwoitaodpowiedźprzemknęłamuprzezgłowę,ale
DostosowującsiędoprzytłumionegogłosuDovey,Lucky
powstrzymałsięprzedjejwypowiedzeniem.Doveyniespo-
odparł:
dobałbysięsprośnykomentarz.Wspomnienieojeszczejed-
-Tak,owielelepiej.Aleuprzedźmnienastępnymrazem,
nymnabrzmiałymelemenciejegociałamożebyćpowodem,
dobrze?
żeDoveywykopiegozadrzwi.
-Sądzę,żetowystarczy,bypowstrzymaćinfekcję.
-Niesądzę,żebymdziświeczoremgdzieśsięjeszczeru-
-Wolałbymchybazaryzykowaćinfekcję.Chociaż-dodał
szył-oznajmił.-Czujęsięfatalnie.Wszystko,czegochcę,
cicho-wartobyłopocierpieć,żebyśnamniepodmuchała.
toleżećtutaj.Cichutkoinieruchomo.
Tojąwzburzyło,więcznowuuniosłatarczębojową.
-Świetnypomysł.Możeszzatrzymaćtenpokój.Wezmę
-Twojeokowyglądaokropnie!
inny.
Stekleżałteraznapoduszce,gdziespadł,gdyDoveyza-
-Nie!-krzyknął,zdejmująclodowyokład.-Toznaczy,
skoczyłaswegopacjentaalkoholowymzabiegiem.Uniosła
niemogęwziąćtwojegopokoju.
godwomapalcami.
-Niemartwsię.Jestopłacony.Choćtylemogęzrobićza
-Smródtegopaskudztwaunosisięażdonieba.-Odłożyła
to,cotyzrobiłeśdziśpopołudniu.
steknatackę,owinęławfolięicisnęładokoszanaśmieci.-
-Niemartwięsięopieniądze-odparłostro.-Aleprzy-
Nieruszajsię.Przyniosętrochęlodu.
najmniejterazprzyznajesz,żeobroniłemcięprzedMałym
Wyszłazpokoju,zabierajączesobąplastykowewiaderko.
AlvinemiJackiemEdem.
28
29
-Zębysamemuwłączyćsiędorozgrywki?
Przygryzławargi,cosprawiło,żeLuckyjęknąłzcałkiem
-Co?!
nowegopowodu.
-Uratowałeśmnie,alesamwcaleniejesteślepszy.Po
-Gdzieczujesztoobrzmienie?
prostutwojemetodysąbardziejcywilizowane.
Minęłasięzpowołaniem.Mogłabybyćznakomitąartystką
-Tymyślisz...myślisz...-Zająknąłsię.-Myślisz,żechcę
wwodewilu.Rzucałamuzdania,naktóremiałwgłowie
zostaćztobąwpokoju,żeby..Dajspokój!Czywtymstanie
rewelacyjneodpowiedzi.Znowuhamującimpuls,bypowie-
wyglądamnafacetamarzącegooseksie?
dziećto,oczymmyślał,wziąłjejrękęiprzyłożyłdoswego
Podążyłzajejspojrzeniemizdałsobiesprawę,żerze-
boku.
czywiściewygląda,jakbymarzyłoseksie.Byłbezkoszuli,
-Mniejwięcejtutaj.Czujeszcośniezwykłego?>
bezbutów,rozciągniętynaśrodkumotelowegołóżka.Nie-
Przezkilkachwiluciskałanapiętąskórę,badałapalcami
dawneplastycznefantazjeutworzyływzgórekpodrozpor-
obszarmiędzypachąatalią.
kiem.Miałnadzieję,żeonategoniezauważy.
-Nie.Chybanic.
Opadłnapoduszkijęczącgłośno,niezupełnieudającból,i
-Toświetnie.
znowupołożyłkompresnaoko.Machnąłsłaborękąipo-
Cofnęłarękę.
wiedział:
-Mamtylkonadzieję,żeniepołamałmiżeber-powie-
-Idź.Rób,cochcesz.Nicminiebędzie.
działpospiesznie.
Spoglądałprzezzmrużoneoczy,jakbierzetorebkęipodąża
-Poktórejstronie?
dodrzwi.
-Potejsamej.
-Wszystkiemojeobrażeniasąprawdopodobnietylkoze
Ostrożnieprzesunęłapalcamipożebrach,stopniowopo-
wnętrzne-mruknął,gdykładłarękęnaklamce.
suwającsięcorazdalej,ażdotarładowypukłychmięśnipiersi.
Obróciłasię.
Byćmożewłaśniedotykstwardniałejbrodawkisprawił,że
-Myślisz,żemogąbyćteżwewnętrzne?
szybkocofnęładłoń.
-Skądmam,dodiabła,wiedzieć?Niejestemlekarzem.
-Chybajesteśtylkosztywnyiobolały-stwierdziła.
-Ostrożnieprzyłożyłrękędoboku.-Zdawałomisię,żeczuję
Sztywnynapewno,Dovey.
tamopuchliznę,aletopewniedrobiazg.Niechciałbymcię
-Dobrze.
dłużejzatrzymywać.
-Alemożelepiejniezostawięcięsamego...-powiedziała
Odłożyłatorebkę,wróciładołóżkaidelikatnieusiadłana
zaskakującgozupełnie.
brzegumateraca.Luckyztrudemutrzymywałzbolaływygląd
-Orany,bomba!
zamiastuśmiechnąćsięrozbrajająco.Spodziewałsię,żeona
-Niechciałabymnaresztężyciaobciążaćsobiesumienia,
wymruczycośzewspółczuciem,alemilczała.
gdybyśzmarłzpowodukrwotokuwewnętrznego.
Kiedyspojrzałnaniązdrowymokiem,dostrzegł,żeprzy-
Zmarszczyłczołoipowiedziałżartobliwie:
glądamusięsceptycznie.
-Teżbymnietonieucieszyło.
-Jeślimnieoszukujesz...
Zdjąłkapiącykompreszokaipodałjej.
-Powiedziałemciprzecież,żebyśsobieposzła.Weźinny
-To^coś'mnieutopi.
pokój.Jeślibędęciępotrzebował,zadzwonię.
Odeszłaipokilkuminutachprzyniosłaświeżylód.
30
31
-Możezanimtenzacznieprzeciekać,okoniebędziecię
jużtakbolało.
4
-Może.Czyterazzechceszpodaćmiszklankę?Myślę,
żenależymisięłyczek.
Nalaładlanichobojga.Wypiłjednymhaustem.Zakrztusił
się,alealkoholrozlałsięznieczulającymciepłempotułowiu,
dziękiczemubólprzygasłodrobinę.
Doveyweszładołazienki,bydolaćsobiewody.Dodała
KiedyLuckysięprzebudził,pokójpogrążonybyłwciem-
parękostekloduisączyłaswojegodrinkajakprawdziwa
ności.Ostrożnieotworzyłjednooko.Próbaotworzeniaobu
dama.Przypomniałsobieszklankę,którejzażądaładopiwa.
przypomniałamu,żeprzezdzieńlubdwaprawebędziegra-
Babkazklasą,stwierdziłsennie.Nieślicznawsztucznym,
natowosineiopuchnięte.
lalkowatymstylu,alebezwątpieniarobiącawrażenie.Wkaż-
Światłoparkingowejlatarniwpadałoprzezszczelinęmię-
dymmieścieświataobracałybysięzaniągłowy.
dzykotarąaścianą.Wciążtrwałanoc,alegodzinanieinte-
Poprzezmgiełkębóluiwódkiprzyglądałsię,jakzdejmuje
resowałagonatyle,byspojrzećnazegarek.
żakietiwieszagonaoparciukrzesła.Dokładnietak,jak
Mięśniebolałyodleżeniaprzezdługiczaswjednejpo-
myślał-wysokiekrągłepiersi.
zycji.Przeciągnąłsię,jęknąłispróbowałprzewrócićnabok.
BezwątpieniaDoveyrobiławrażenie.Aletoniewszystko.
Kiedytozrobił,trafiłkolanemwinnekolano.
Wyglądałajakkobieta,którawie,czegochceinieboisięo
-Dovey?
tymmówić.Zrównoważona.
-Hmm?
Więcco,dodiabła,robiławknajpie?!
Częstosiębudziłwśrodkunocyzkobietąwłóżku,więc
Odpłynąłwsen,zastanawiającsięnadtym.
zareagowałjakzwykle,obejmującjąramieniemiprzycią-
gającbliżej.Kolanawyprostowałysięodruchowoiciałasię
zbliżyły.Doveymusnęławłosamijegopoliczek.Odwrócił
doniejgłowę,wdychajączapachkapryfolium,ipocałował
pasemko,któreopadłomunawargi.
Uczuciebyłotakprzyjemne,żeprzycisnąłwargidojej
gładkiegoczoła,apotemprzesunąłjeprzezbrwinapowieki.
Rzęsyłaskotałymuwargi.Ucałowałpoliczekdziewczyny,
nosiusta.
Cofnęłasięlekko.
-Lucky?-szepnęła.
-Tak,kochanie-odparłiznówposzukałjejust.Wolno
rozsunęławargi.Wsunąłmiędzyniejęzyk.Wnętrze
ustbyłocudowne,acznieznajome.Niepamiętał,bykiedyś
jącałował.Posuwałsięgłębiej,spokojnieidokładnie,potem
33
lekkoprzygryzłjejdolnąwargę-pamiętał,żebardzopragnął
podspódnicęipieszcząckolano.Pogardzałtączęściągar-
tozrobić-iwessałją.
derobyiżałował,żeniemożespędzićpięciuminutzsadystą,
Jęknęłacichoiporuszyłasięniespokojnie.Dotknęłalekko
któryjąwynalazł.
jegonagiejpiersi.Kiedysunąłjęzykiempodolnejwardze
Pochwilijednakwpadłwzachwyt,gdydelikatniebłądząca
Dovey,czuł,jakpalcamiprzeczesujemuwłosynapiersi,a
rękaodkryłasatynowomiękkąskóręponadpończochą.
paznokciamidelikatniedrapieskórę.Zastanowiłogo,że
NajwyraźniejsprawiłtymDoveyprzyjemność,gdyżoddo-
wszystkiejejreakcjesąnaznaczonenieśmiałością.Wtedy
tykudłoninanagichudachwyprężyłasięigłośnowestchnęła
dotknęłapalcamisztywnegosutkairozważaniaLucky'ego
zrozkoszyi...narastającegopożądania.
dobiegłykońca.Niepotrafiłmyślećoniczyminnymjaktylko
Podążyłwzdłużkoronkowychpodwiązekażdotrójkąta
osmakuidotykudziewczyny.
ud.Wewnątrzmajteczekodnalazłmiriadyrozmaitychstruktur
Przetoczyłsięnanią,osunąłrękęnabiustizzakłopota-
dozbadaniaipłynneciepło,wktórymmógłbyutonąć.Bar-
niemnatrafiłnaubranie.Wprawdziebyłtojedwab,aleco
dzochciałgoskosztować.Aleniebyłonatoczasu.Ciało
onarobiławłóżkuubrana?Naglezdałsobiesprawę,żesam
skłaniałogodopośpiechu.
wciążmanasobiedżinsy.Nicdziwnego,żemutakniewy-
Czymiałjużkiedyśtękobietę?Nie.Zpewnościąnie.
godnie!
Inaczejnieodczuwałbysprzecznychpragnień:byśpieszyć
Zamroczony,sięgnąłdogórnegoguzikarozporka.Kiedy
sięizarazemzwlekać.Nienawidziłchwili,gdywyławiałz
gorozpiął,zsunąłspodnieiodetchnąłzulgą.Uciskbyłnie-
kieszeniowiniętąwfolięprezerwatywęiwkładałnawłaściwe
malbolesny.
miejsce.Tosamopragnienie,którepchnęłogowkołyskę
Stosującosobistysystemradarowy,odnalazłwciemności
smukłychud,skłaniało,byzaczekał.
dziewczęcąszyjęimusnąłjąwargami,podczasgdyręka
Alejużtambył:twardy,gorącyipodążającywkierunku
wróciładopiersi.Barieraguzikówizapięciestanikanieprze-
słodkiegouwolnienia.Onabyławilgotna,miękka,rozkoszna
szkodziłymuanitrochęiwkrótcedłońbyłapełnagorącego,
isłodka.
podatnegociałakobiecego.
Słyszałwłasnychrapliwygłos:
Wróciliśmynatrasę,pomyślał.
-Przepraszam,przepraszam-aleniebardzowiedziałza
Wszystkobyłotak,jakpowinno.Pełnaimiękkapierśukła-
co.
dałamusięzgrabniewdłoni.Kiedyprzesunąłkciukiempo
Byłtylkopewien,żenigdyniebędziemiałdośćtejdziew-
czubku,tenzareagowałzgodniezoczekiwaniami:stałsię
czyny.Przygarnąłjądosiebie,musnąłkilkarazyzwprawą
twardyinabrzmiały.Ująłgowdwapalce,słuchająccichych
eksperta,apotemzanurzyłsięgłębokowjejciele.Chciałby
jękówpożądania,którewydobywałysięzkrtaniDoveyza
zatrzymaćtęrozkosz,alebyłazbytwielkainiepotrafiłza-
każdymrazem,gdynawetleciutkouciskałsutek.
hamowaćszczytowania,któregoogarnęło,wstrząsnęło,ode-
Wkońcuwziąłgodoust.Okrążał,gładził,drażniłjęzy-
brałosiły.
kiem,ażwbiłamupalcewramiona.Jegociałopłonęłoni-
Togowyczerpało.Kompletnierozładowanyleżałnago-
czymhutniczypiec.
rącymciele,całującsutkiipocierająclekkozarośniętympo-
-Słodka,słodka-szepnąłodsuwającubranieiłapczywie
liczkiemomiękkiewzgórki.Czulepołożyłdłońnakępce
całującdrugąpierś.-Taksłodka...
wilgotnychkędziorkówuszczytuud.
Pończochy.Rajstopy,pomyślałzżalem,wsuwającrękę
Dotknęła/jegowłosów.Czującpieszczotę,uśmiechnąłsię.
34
35
Potemznowuodpłynąłwsenzastanawiającsię,dlaczego
oczywiście,żenie!Niemógłbysobiewyobrazićoczuwtak
-skorototakiewspaniałe-nigdyprzedtemsięzniąnie
niezwykłymodcieniuzieleni.Gdybyjąwyśniłalbowymarzył,
kochał.
byłbytoniesamowitysen.Taki,którychciałbymiećconoci
nigdysięniebudzić.
Niezależnieodtego,ileLuckywypiłwciągunocyijak
Utykającprzeszedłdołazienkiiwłączyłostreświatłoneo-
długoszalał,budziłsięoświcie.ZanimwyszlizChase'em
nówki.Obraz,któryukazałomulustronadumywalką,po-
doszkoły,ojcieczawszemiałdlaniegocośdozrobienia.
chodziłzfilmuopotworach.Zamiastwłosówdojrzałzmie-
ZwyczajwczesnegowstawaniazakorzeniłsięwLuckym
rzwionąplątaninę,szczękęukrytąpodciemnąszczecinąi
głęboko.
-zgodniezprzewidywaniami-okoczarnogranatoweiopu-
Oprzytomniałzwrażeniem,żezamiastgłowymakulębi-
chniętetak,żeniemógłgoszerzejotworzyć.Naramieniu
lardowąwypchanąwatąiżetakulaladachwilastoczysięz
znalazłsiniakawielkościpiłki:pewnieskutekzetknięciazcia-
ramion.Ztrudemuchyliłjedynesprawneoko.Kiedyzo-
łemMałegoAlvina.Ranaodnożazasklepiłasię,alewciąż
baczyłprzezwąskąszparkę,żejestwłóżkusam,otworzyłje
byławyraźnączerwonąlinią.
szerzej.Wyciągnąłrękęidotknąłzagłębienia,którepo-
zostawiłociałoDovey.
Potemwzrokpochwyciłcośdziwnego,coś,coodbijało
Usiadł,stękającijęcząc,rozbitypolaniu,któredostałod
błękitnobiałeświatłojarzeniówki.Zdjąłzpiersidługiepa-
MałegoAlvina.Włączyłnocnąlampkęisennierozejrzałsię
semkociemnorudychwłosów.Wplątałosięwowłosieniena
popokoju.Aniżakietu,anikluczyków,anitorebki.Żadnego
torsie.Odkryciedodałomusił,więcwróciłdosypialnii
śladu,żektośtubył.
sprawdziłwkoszunaśmieci.Znalazłto,czegoszukał.
Możewyszłanakawę?
Znówopadłnałóżko,obiemarękamiprzytrzymującobo-
Spuściłnoginapodłogę,przeklinającbezskrępowania,
lałągłowę.Doveybyłaprawdziwa.Niewymyśliłjejsobie.
gdybólstrzeliłprzezpodeszwystópażdoczubkagłowy.
To,żesiękochali,teżniebyłosnem,chybażewsensie
Pokuśtykałdookna.Takszerokimgestem,najakipozwalały
metaforycznym.
obolałemięśnie,odciągnąłzasłonęiprzestraszyłswymwi-
Niepewny,czypoczujesięodtegolepiej,czygorzej,wrócił
dokiemparęwśrednimwieku,któraszłachodnikiem.
dołazienkiiwziąłprysznic.Gdytylkosięubrał,opuścił
Kobietajęknęłaipośpiesznieodwróciłaoczyodpółna-
pokójiposzedłdoswegomustanga.Lekkomyślniezostawił
giegoLucky'ego.Jejmążspojrzałzwyrzutem,poczym
wózotwartyizrozsuniętymdachem,aleszczęśliwieniezo-
chwyciłżonępodrękęipoprowadziłdoprzyczepykempin-
stałokradziony.Przejechałwokółbudynkuiudałsięporoz-
gowej,zaparkowanejprzykrawężniku.
mawiaćzrecepcjonistą,choćnietymsamym,którybyłtu
Luckyodruchowozacząłzapinaćguzikidżinsów,patrząc
wczorajwieczorem.
wskupieniunapustemiejsce,zktóregoznikłczerwonysa-
-Dzieńdobry.-Uśmiechmiałniemaloduchadoucha.
mochódDovey.
-Możetrochękawy?
-Szlagbyto!
-Dzieńdobry,Dziękuję.-Luckynalałsobiekawyz
Wymknęłasięjakzłodziej.Odruchowosięgnąłdokieszeni
dzbankastojącegonapłytcegrzejnej.-JestemLuckyTyler.
poportfel.Byłnienaruszony.
Spędziłemnocwpokojustodziesięć.Byłatamzameldowana
Przecieżtubyła,prawda?Niewymyśliłjejsobie.Nie,
młodakobieta.
36
37
-Tak?-Recepcjonistaoparłłokcienaladzieiwychylił
-Nie.
sięgorliwiedoprzodu.
-Noświetnie.
-Tak.Czymógłbypansprawdzićwksiążce,jakonasię
-Wyglądanato,żetadamazatarłazasobąślady.
nazywa?
-Teżtaksądzę-mruknąłLucky,zastanawiającsięgo-
-Niewiepantego?
rączkowo,jakigdziemożetrafićnajejtrop.-Jeśligość
-Doveyjakośtam.
płacigotówką,toczyprzepisyniewymagająprzedstawienia
-Tomusiałabyćniezłanoc.Onatopanuzrobiła?-Wska-
jakiegośdowodutożsamości?
załnapodbiteokoirozdartąkoszulęLucky'ego.
-Wymagają,alesampanwie...-Recepcjonistawzruszył
-Jaksięnazywa?-Tongłosuniedopuszczałdalszych
ramionami.-Niezawszetorobimy.Bywa,żeludziejadą
komentarzy.
razem,bierzeichchętka,wpisująsięnaszybkinumerityle.
Recepcjonistaszybkosprawdziłwpisy.
Naogółniezostająnawetnanoc.
-Smith,Mary.
Facetmiałrację.Luckyprzeczesałpalcamiwłosy.Umył
-Mary?
głowęzwykłymmydłem,więcschnącukładałysięnakształt
-M-a-r-y.
miotły.
-MarySmith?
-Októrejprzychodzipanazmiennik?Ten,którypracuje
-Zgadzasię.
nawieczornejzmianie.
-Aadres?
-Oczwartej.
-DwieścietrzyMainStreet.
Luckywrzuciłdokoszapustykubekplastykowyiruszył
-Miasto?
dodrzwi.
-Dallas.
-Dziękuję.
-Dallas?
-Drobiazg.Zapraszamyznowu-zawołałuprzejmiere-
-Dallas.
cepcjonista.
-DwieścietrzyMainStreet,Dallas,Teksas?
Luckyrzuciłmuponurespojrzenie,poczymwyszedłna
-Taktujestnapisane.
ostresłońcewschodniegoTeksasuwychylającesięwłaśnie
Luckydośćdobrzeznałmiastoiwiedział,żebudynkionu-
zzaszczytówwysokichsosenikłującepromieniamiprzez
merachpowyżejdwustustojąwdzielnicyhandlowej.Pode-
gałkioczneażdopotylicy.
jrzewał„pannęSmith"ooszustwo.Smith!MarySmith,po-
Włożyłsłoneczneokulary,którewczorajzostawiłwsa-
myślećtylko.Niezbytoryginalne.Skądsięwzięła„Dovey"?
mochodzieiwykręciłmustangiemwstronędomu.Dziśpo
-Podałanumertelefonu?
południuzaczniejejszukaćwknajpie.Byłamuwinnanie
-Nie.
tylkoprzeprosiny,kleterazrównieżkilkawyjaśnień.Nie
-Numerrejestracyjnywozu?
możejednaktracićtaaniącałegodnia!Wprawdzieniewiele
-Nie.
miałdoroboty,aleoniChaselepiejsięczuli,kiedysprawiali
-Jakiejkartykredytowejużywała?
wrażeniezapracowanych.
-Mamtuwpisane,żepłaciłagotówką.
Jazdadodomunormalniezajęłabyokołogodziny,aleLu-
Luckyzaklął.
ckymiałochotęnajeszczetrochękawyijakieśśniadanie;
-Numerprawajazdy?
odwczorajszegowieczorunicniejadł.Wcisnąłgazdodechy
38
39
ipotrzydziestupięciuminutachskręcałjużwalejęprowa-
Tegorankaniezbytsięucieszył,widzącsamochódChase'a
dzącądorodzinnegodomu.
zaparkowanyprzeddomem.Byłodośćwcześniejaknaniego.
Wąskaasfaltowadrogawysadzonabyładrzewamiorze-
Luckymiałnadzieję,żeopuchnięteokoprzezparęgodzin
chowymi.Latem,kiedybyłybujniepokryteliśćmi,gałęzie
dzielącychgoodspotkaniazbratemzdążynabraćlepszego
tworzyłynaddrogągrubybaldachim,przezktórypromienie
wyglądu.
słońcaniemogłysięprzedrzeć.Luckynielubiłtychdrzew
Pogodzonyznieuniknionymprzesłuchaniem,apotemwy-
tylkonajesieni,gdymatkaposyłałago,byzbierałorzechy
kłademodojrzałości,wychowaniuiodpowiedzialności,za-
leżącepodnimi.Jednaktrudokazywałsięopłacalny,kiedy
parkowałmustangaiwszedłnastopnie.
orzechyzjawiałysięwdomowychkarmelkachiciastach.
Wkraczającdoprzestronnegoholu,podążyłzazapachem
Trzymalitylkotylebydła,byzawszemiećdośćświeżego
świeżejkawyażdokuchni,któraznajdowałasięwpołudniowo-
mięsa.Dotegoparękonipodwierzch.Sagerozpuszczałajei
wschodniejczęścidomu.Otejporzesłońcezalewałojasneściany
zmieniławpokojowepieski,więcniestanowiływyzwania
żółtawymblaskiem.
dlatakzapalonychjeźdźcówjakChaseiLucky.Przejeżdżając
-Lucky,czytoty?-zawołałamatkazgłębipomieszczenia.
obokLuckyzatrąbiłnaniewielkiestadoskubiącegęstątrawę
-Aktóżbyinny?Conaśniadanie?
rosnącąwokółdomu.
WszedłdokuchniizezdumieniemzobaczyłTanie,żonę
Piętrowabudowlazcegłypomalowanejnabiałomiała
Chase'a,siedzącąobokmężaprzykuchennymstole.Niewysoka
czarneokiennice,wychodzącenaszerokifrontowyganek.
blondynkaidealniepasowaładowysokiego,smagłegobrata.
Ojcieczbudowałtendom,gdychłopcybylijeszczemali,i
LuckybardzolubiłTanieiczęstożartował,żejeślikiedykolwiek
Luckyniepamiętał,żebykiedykolwiekmieszkałgdzieindziej.
zmądrzejeirzucibrata,onbędziepierwszywkolejce.Tojednak
KiedynieoczekiwanienaświeciezjawiłasięSage,do-
nigdybysięniezdarzyłozewzględunacałkowiteoddanieTani
budowanojeszczetrzypokojewtylnejczęści,abypomieścić
Chase'owi,coteżbyłopodstawowympowodem,dlaktórego
rosnącąrodzinę.
Luckytakjąlubił.
Tobyłładnyiprzytulnydom.Luckywiedział,żeprzyjdzie
Gdywszedł,posłałamujedenzeswychsłodkichuśmiechów,
dzień,gdyożenisięiwyprowadzi,takjakjegobratdwalata
któryzmieniłsięwotwartezezdumieniausta,kiedyszwagier
temu,alenielubiłtejmyśli.Tobyłjegodomiwiązałysięz
zdjąłokulary,apóźniejuśmiechnąłsię,cozniekształciłomu
nimnajpiękniejszewspomnienia.
twarzjeszczebardziej.
Znałtukażdyzakątek.Wiedział,którestopnietrzeszczą,
LaurieTyler,atrakcyjnanawetwśrednimwieku,przycisnęła
gdysięnaniestąpnie.Wyryłinicjałynakażdymbrzoskwi-
dłońdopiersiicofnęłasięokrok,widzącnatwarzysynadzieło
niowymdrzewiewsadzie.Takczęstoprzedzierałsięprzez
rąkMałegoAlvinaCagneya.
winoroślrosnącąwzdłużpłotu,żetylkocudemjeszczejakoś
-DobryBoże,Lucky,słyszeliśmy,żeznowusięzkimśbiłeś,
ocalała.
alenieprzypuszczałam,żetoażtakwygląda.Czytabestia
Pamiętałprawiewszystkieświęta,aszczególniejedną
Cagneytakcięurządził?
Wielkanoc,kiedyoniChasepodmienilinasurowewszystkie
-Owszem,ależałuj,żeniewidziszjego-powiedział,
gotowanejajka,którematkafarbowaładokoszykaSage.
podchodzącdoekspresu,bynalaćsobiekawy.
Dostalisolidnelaniezato,żezepsulisiostrześwięto.
-Alegdziebyłeś,dolicha?!-spytałChase.
-Dodiabła!
40
41
Luckypodmuchałnakawęiprzezkłąbparyspojrzałna
Chaseusiadłnaprzeciwbrata.Taniaoparłamudłońna
brata.
udziewmilczącymmałżeńskimgeściewspółczucia.
-Dzisiajznowujesteśwpaskudnymnastroju?Jeszczena-
-DziękiBogu,żezatrzymaliśmypolisyubezpieczenio
wetniepora,bymbyłwpracy,ajużsiędomnieprzycze-
we-zauważyłLucky.-Chociażciężkobyłozebraćgotów
piłeś.
kę...-Przerwał,widzącwymianęspojrzeńobecnych.-Je
-Lucky,cośsięstało-oznajmiłaLaurie,kładącmudłoń
szczecoś?
naramieniu.
Chasewestchnąłiponuroskinąłgłową.Lauriepodeszła
Jejoczymiałypodobnyodcieńbłękitu,byłyrówniejasne
doLucky'ego,jakbychciałaudzielićmumatczynegopocie-
imłodzieńczejakoczymłodszegosyna.Terazjednak
szenia.Taniapatrzyłatęponawłasnedłonie.
przyćmiłajetroska.
Sageodezwałasiępierwsza.
-Stało?
-Jeszczebardzodużo.Ktomutopowie?
Sagewbiegłaprzeztylnedrzwi.OstatnioLucky'egoza
-Siedźcicho,Sage.
każdymrazemzdumiewałwidoksiostry.Niebyłajużmała.
-Ależmamo,wcześniejczypóźniejitaksiędowie.
Parętygodnitemucałarodzinauczestniczyławuroczystości
-Sage!
wręczeniadyplomówwcollege'u.JesieniąSagebędziestu-
-Podejrzewają,żetotypodłożyłeśogień,Lucky.
diowaćwAustinnaUniwersytecieTeksas.Niewyglądałana
podlotka;byłakobietąiLuckymiałwrażenie,żenastąpiłoto
wciągujednejnocy.
-Byłamwstajniiwidziałam,jakpodjeżdża-rzuciłabez
tchu.-Powiedzieliściemujuż?
-Comimielipowiedzieć?Cotusiędzieje,docholery?!
-Mieliśmywnocypożar-wyjaśniłponuroChase.
-Pożar?
-Wgłównymwarsztacie.-Chasewstałzkrzesłaidolał
sobiekawy.
-Jezu!-Luckypoczuł,żegomdli.-Przykromi,żemnie
niebyło.Mamnadzieję,żenikomunicsięniestało?
-Nie,niktniejestranny,alebudynekwypaliłsiędo
gruntu.Wszystko,cownimbyło,spłonęłodoszczętnie.
Luckyopadłnakrzesłoiprzeczesałpalcamiwłosy.To,co
mówiłChase,byłotrudnedouwierzenia,aleposępnetwarze
rodzinyupewniałygo,żebratnieżartuje.
-Jaktosięstało?Októrej?
-Alarmpodniesionookołowpółdotrzeciejnadranem.
Walczylizogniemażdoczwartej.Pogorzeliskowygląda
okropnie.
42
5
-JackEdzahaczyłmnienożem,dlategomamrozdartą
koszulę.
-Zaatakowałcięnożem?!
-Niemartwsię,mamo,todrobiazg.Tylkodraśnięcie.
Widzisz?-Uniósłzakrwawionąkoszulę,alewidokdługiego,
łukowategocięciawpoprzekbrzuchanieuspokoiłLaurie.
Luckyspojrzałnabrata.
-Czyktościtoopatrzył?
-Onapowiedziała„podłożyłeś"?Ktośpodłożyłogień?
-Możnatotakokreślić-burknął,wspominając,jakpa-
-Topodpalenie.Niemawątpliwości.
skudniegopiekło,gdyDoveyzalałaranęwhisky.
-Aledlaczegomamtobyćja?-Luckyprychnąłzezło-
-Cotozadziewczyna,októrąsiębiłeś?-spytałaSage.
ścią.-Dlaczego,dodiabła,miałbymtozrobić?
Przygodybracizkobietamizawszejąfascynowały.-Cosię
-Dlapieniędzyzubezpieczenia.
zniąstało?
PełenniedowierzaniawzrokLucky'egozatrzymałsięko-
-Sage,niesądzę,bymiałotojakieśznaczenie-wtrąciła
lejnonaczterechparachoczu,wpatrującychsięzuwagą,by
ostromatka.-Czynaprawdęniemasznicdoroboty?
dostrzecreakcjępodejrzanego.
-Nicrównieciekawego.
-Cotomabyć?Primaaprilis?Todowcip,prawda?
Luckyniezwracałuwaginatęrozmowę.Obserwowałbrata
-Chciałbym,abytakbyło.
izponuregowyrazujegotwarzywywnioskował,żesytuacja
Chasepochyliłsięiobjąłpalcamikubekzkawą,jakby
jestkrytyczna.
chciałgozgnieść.Jasnoszareoczylśniłymugorączkowo.
-Patniemożeprzecieżwierzyć,żetojapodłożyłem
Byłrównieprzystojnyjakmłodszybrat,leczwinnymstylu.
ogień,zwłaszczawjednymznaszychwarsztatów-stwier-
GdyLuckydemonstrowałlekceważącąnonszalancjękowboja
dziłkręcącgłową,byokazać,żeoskarżenieuważazabez-
sprzedstulat,Chasebyłzdecydowanyistanowczy.
sensowne.
-Niemogłemuwierzyć,gdyPatpodsunąłtakąmożliwość.
-Nie,alęostrzegł,żefederalnimogądojśćdotakiego
-Pat!SzeryfPatBush?Naszprzyjaciel?-zawołał
wniosku.
■
Lucky.-Widziałemsięznimwczorajwknajpie.
-Federalni?/Co,udiabła,majądotegofederalni?
-Itobyłostatniraz,kiedycięwidziano...
-Interesymiędzystanowe.Zniszczeniapowyżejpięćdzie-
-WszyscysłyszeliśmyotwojejbójcezMałymAlvinemi
sięciutysięcydolarów-odparłChase.-PożarSpółkiWiert-
tymszmatławymPattersonem-wtrąciłaSage.-Ludzie
niczejTylerakwalifikujesiędośledztwawWydzialeAlko-
gadali,żebiliściesięokobietę.
holu,TytoniuiBroniPalnej.Patspororyzykowałuprzedza-
-Przesada.Tamcizaczepialiją,ajejsiętoniepodobało.
jąc,czegomamysięspodziewać.Sprawaniewyglądadobrze,
Jasiętylkowtrąciłem-przekazałsenswczorajszychwy-
Lucky.Zalegamywbanku.OdkąddziadekTylerzałożyłfir-
padków.-Zrobiłbyśtosamo,Chase.
mę,interesynigdynieszłytakźlejakteraz.Każdykawałek
-Niewiem-odparłbratzpowątpiewaniem.-Musiałaby
sprzętujestubezpieczonypouchwyty.-Wzruszyłramiona-
tobyćrzeczywiściewstrząsającadziewczyna,byzmusićmnie
mi.-Zdaniemfederalnychtocholernieśmierdzącasprawa.
dowalkiztymidwoma.
-Aledlatych,conasznają,toidiotyzm.
-Mamnadzieję.
44
45
-Adlaczegoja?
Luckyzakląłpodnosem,cichutko,żebymatkanieusły-
-Botyjesteśrodzinnympostrzeleńcem-podpowiedziała
szałapoprzezskwierczeniebekonu.
Sagekuzakłopotaniuwszystkichobecnych.
-Zapomniałemdoniejzadzwonić.
-Jakdotąd-kontynuowałChase,spojrzawszygroźniena
-No-powiedziałaSagepoważnie,owijającbrązowylok
siostrę-niepotrafimywyjaśnić,gdziebyłeś,kiedywczoraj
dookołapalca-tolepiejzacznijwymyślaćjakąśrozsądną
wnocywyszedłeśzknajpy.
historię,boSusanjestwściekła.-Zmrużyłaorzechoweoczy
-Itoautomatycznierobizemniepodpalacza?-wrzasnął.
iwydaładźwiękprzypominającyodgłosparywydobywającej
-Tośmieszne,aletakwłaśniesprawawygląda.Niebędzie
sięspodpokrywykotła.
problemu,jeślipodaszżelaznealibi.Pierwsząrzeczą,ojaką
-MamypoważniejszezmartwienianiżzazdrośćSusan
mniespytali,togdziebyłemostatniejnocy.Byłemwdomu,
-stwierdziłChase.
włóżkuzTanią.Potwierdziłato.
-Pozatym-dodałaLaurie,stawiającnastoletalerzzje-
-Myślisz,żemiuwierzyli?-spytałaTania.
dzeniem-romanseLucky'egoniepowinnycięinteresować,
Chaseuśmiechnąłsię.
młodadamo.
-Niepotrafiłabyśprzekonującokłamać,nawetgdybyśmu
Luckyzaatakowałjajka.Pochwilizdałsobiesprawę,że
siała.-Pocałowałjąwczubeknosa.Potemznowuzwrócił
zgrzytwidelcapotalerzujestjedynymdźwiękiemwkuchni.
siędobrata:-Wczorajniewróciłeśdodomu.Zapytającię,
Uniósłgłowę.Wszyscypatrzylinaniegowyczekująco.
gdziespędziłeśnoc.
-Co?-spytał,wzruszająclekkoramionami.
Luckychrząknął,usiadłprostoispojrzałniepewnienamat-
-Co!-powtórzyłgłośniejChase.-Czekamy,ażnas
kę.Wyczuwającjegozakłopotanieodwołałasiędostan-
poinformujesz,gdziebyłeś,żebyśmywiedzieli,copowie-
dardowegowyjścia.
dzieć,jakprzyjdącichłopcywciemnychgarniturachioku-
-Możebyścośzjadł?
larach,imachającodznakamizapytająociebie.
-Chętnie,mamo.
Luckyspuściłwzroknatalerz.Jedzenieniewyglądałojuż
Odwróciłasiędokuchenkiizaczęłasmażyćjajkanabekonie.
apetycznie.
Przymatce,jakprzynikiminnym,zawszemęczyłogo
-Ja...spędziłemtęnoczdamą.
poczuciewinyiwstydu.
SageparsknęłarówniepogardliwiejakLucky,kiedyPat
-Oczywiściepierwsząosobą,którązawiadomiliśmy,była
BushnazwałtakDovey.
SusanYoung-poinformowałaSage,zajmującopuszczone
-Zdamą.Zgadzasię.
przezmatkęmiejsce.
-Zjakądamą?-spytałChase.
-Znakomicie-mruknąłLuckyzjadliwie.
-Czytoważne?
-Byłasolidniewp...kiedy...
-Zwyklenie.Tymrazemtak.
-Sage!-ostrzegłająLaurie.
Luckyprzygryzłwargę.
-Przecieżnicniepowiedziałam.Użyłamskrótu.
-Nieznaciejej.
-Tobrzminieelegancko.
-Jestnietutejsza?
Sageprzewróciłaoczami,poczymzwróciłasiędobrata:
-Tak.Tobyłata,no,ta,cochciałjąpoderwaćMałyAlvin.
-Susanniebyłazachwycona,żezamiastdoniejnakolację
-Poderwałeśwknajpieobcądziewczynęispędziłeśznią
wolałeśiśćnapodryw.
noc?
46
47
-Atyjesteśnibytakicnotliwy?-krzyknąłzagniewany
widziałokiem,którespotkałosięzpięściąMałegoAWina.
nagleLucky.-ZanimpojawiłasięTania,nieunikałeśpo-
Każdymięsieńskarżyłsięnazłetraktowanie.Awdodatku
dobnychprzygód!
Luckybyłpodejrzanyopodłożenieogniawewłasnejfirmie.
-Alenietejnocy,kiedyktośpodpalałjedenznaszych
Wszyscy,łączniezrodziną,traktowaligojaktrędowatego,
warsztatów!-krzyknąłrówniegniewniebrat.
gdyżspędziłnoczdziewczyną,októrejnicniewie.
-Chase-wtrąciłaTania.-Luckyniewiedziałprzecież,
Adotądmyślał,żetopoprzednidzieńbyłfatalny!
cosięstanietejnocy.
Sądzączwyrazuichtwarzyaniszeryfzzastępcą,ani
-Dzięki,Taniu-rzuciłLuckytonemurażonejgodności.
agencifederalniniebędąchoćodrobinęskłonniejsidowiary
-Och,Lucky,tesprawysąostatniotakniebezpieczne...
wzeznaniapodejrzanegoniżwłasnarodzina.
-Niejestemgłupi,mamo.Zabezpieczyłemsięodpowiednio.
JedenzagentówspojrzałnaPataBusha.
Sageuśmiechnęłasię,aoczybłysnęłyjejzłośliwie.
-Niezapisałpanjejdanychwmiejscuzajścia?
-Jakprawdziwyskaut.Czyjestsprawnośćza„odpo-
-Nie.-Patchrząknął.-Przyszłomipóźniejdogłowy,że
wiedniezabezpieczenia"?
popełniłembłąd,alewtedyniesądziłem,żemożetobyć
-Zamknijsię,bachorze-warknąłLucky.
potrzebne.Niemiałazamiaruwnosićoskarżenia.
DziękiTaniChasepohamowałgniew.Międzybraćmiczę-
Sceptyczne„hmm"byłojedynąodpowiedziąagenta.Zno-
stowystępowałytarcia,aleurazynietrwałydłużejniżwy-
wuzwróciłsiędoLucky'ego:
buchygniewu.
-Aczypanniepomyślał,żebyjąspytaćoimię?
-Nodobra,żebysięoczyścić,musisztylkoznaleźćtę
-Jasne.Powiedziałami,żeDovey,ale...
dziewczynę,bypotwierdziłatwojealibi.
-Możepanprzeliterować?-poprosiłdrugizagentów,
Luckypodrapałsiępozarośniętejszczecinąbrodzie.
zapisująccośwkołonotatniku.
-Tomożebyćtrudne.
\Coprzeliterować?
-Czemu?Kiedypowiewładzom,żespędziłeśzniąnoc,
-Imię.
wyeliminującięzlistypodejrzanychizacznąszukaćpra-
LuckywestchnąłzrozpacząispojrzałbłagalnienaPata
wdziwegopodpalacza.
Busha.Lekkieskinieniegłowyszeryfasugerowało,żepowinien
Chase,uznając,żewreszcieznalazłwyjścieztrudnejsy-
spełnićtośmieszneżądanie.Luckyprzeliterowałwięcimię.
tuacji,zacząłsiępodnosić.Luckyzatrzymałgogestemdłoni.
-Przynajmniejmyślę,żetaktosiępisze.Wmoteluzare-
-Jestpewienproblem...
jestrowałasięjakoMarySmithzDallas.-Pstryknąłpalcami
Chaseopadłnakrzesło.
iznadziejąuniósłgłowę.-Słuchajcie,recepcjonistapowi-
-Jakiproblem?
nienmniepamiętać!
-Janieznamnazwiskatejdziewczyny...
-Pamięta.Sprawdzaliśmy.
Jużwcześniejpowiedziałagentom,jaksięnazywałmotel
-Niewiepan,jakonasięnazywa?
przyautostradzie,mniejwięcejwpołowiedrogimiędzyMil-
-Nie.
tonPointiDallas.
TendzieńmiałsięzapisaćwpamięciLucky'egojakojeden
-Więcczemu,udiabła,wciążsięmnieczepiacie?Jeśli
znajgorszychwżyciu.Wciążmiałwrażenie,żewjegogło-
jestemczysty,todlaczegoniezaczniecieszukaćfaceta,który
wiezamieszkałostadopracowitychdzięciołów.Niewyraźnie
podpaliłnaszebudynki?
48
49
-Recepcjonistazeznałtylko,żewidziałpanadziśrano-
-Wściekłsię,kiedytenosiołwgalopowałtamijądosiadł.
poinformowałstarszyzagentów.-Niewidziałpanawchodzą
Tamiętasz,jakpodskakiwałiwrzeszczał?Wżyciusiętak
cegodopokojuwczorajszegowieczoru,agdybynawetwidział,
nieuśmiałem.
niemógłbypotwierdzić,żebyłpantamprzezcałąnoc.
-Wesołośćminęłanam,gdynastępnegorankaprzyjechał
Luckyspojrzałnabrataopartegoopoobijanązielonąszaf-
ponastata.Pamiętam,żeprzezcałądrogęnieodezwałsię
kęwbiurzeszeryfaBusha.Pokręciłgłową,jakbychciałpo-
anisłowem.
wiedzieć,żesprawajestbeznadziejnainiemaochotyna
-Tak.Jazdazmiastadodomunigdynietrwałatakdługo
dalszązabawęwpolicjantówizłodziei.
-dodałChase.-Mieliśmymnóstwoczasunarozmyślaniao
Spojrzawszywchłodneoczyagentaspytałarogancko:
karze.Alewieszco?-dodał,mrugajączłośliwie.-Źrebak
-Czymaciejakiekolwiekdowody,napodstawiektórych
tejkobyłybyłnajpaskudniejszymmułem,jakiegowidziałem!
mniepodejrzewacie?
Pośmialisięjeszczeprzezchwilę.WkońcuLuckywes-
Agentzałożyłnogęnanogę.
tchnął,wcisnąłdłoniewtylnekieszeniedżinsówioparłsię
-Dokładnaprzyczynawybuchuognianiezostałajeszcze
omaskęsamochodu.
ustalona.
-Mieliśmypewnekłopotyzwładzą,alenigdyniecho-
-Czyznaleźliściecoś,cołączymnieztympożarem?
dziłoocośtakpoważnego,Chase.Niczegonamnieniemają,
Przypartydomuruagentodparł:
więcczemujestemtakiprzerażony?
-Nie.
-Ponieważoskarżenieotakpoważneprzestępstwomusi
-Więcwychodzę.-Luckypodniósłsięzestołkairuszył
budzićlęk.Byłbyśgłupi,gdybyśsięniebał.
dodrzwi.
-Zewzględunadamywnaszejrodziniemamnadzieję,
-Będziepanpodnadzorem,więcproszęnieopuszczać
żeniebędzietokonieczne,aletestporównawczyDNAwy-
miasta.
każe,żemiałemstosunekwtymmotelu.
-Idźciedodiabła!-warknąłChase,wychodzączabra-
Chaseskrzywiłsię.
tem.-Lucky,zaczekaj!-zawołał,gdywyszlizgmachu.
-Tak,mnieteżsiętoniepodoba-stwierdziłzgoryczą
Luckystałprzykrawężnikuzrękąnaklamcesamochodu.
Lucky.-Chociażtestylaboratoryjnewykażą,żejatambyłem,
Czekał,ażChasegodogoni.
toniewykażą,żeonabyłarównież.Aninieudowodnią,że
-Wierzyszwtebzdury?-spytałgniewnieigłowąwskazał
niewyszedłemnapewienczas,przyjechałemtutaj,podpa-
wkierunkubiuranaparterze,gdzieodbyłosięprzesłuchanie.
liłemwarsztat,wróciłemranoizadbałemoto,byzapamiętał
-Tobzdura,aleonimówiąpoważnie.
mnierecepcjonista.
-Wiemotym-mruknąłLucky.-Jeszczeterazwłosy
-Jedynąosobą,któramożecizapewnićalibi,jestta
stojąmidębanakarku.Mamdośćwięzieniaodtejnocy,
dziewczyna!-stwierdziłChasekategorycznie.
kiedynasprzymknęlizarozwalaniepłotustaremuBledsoe.
Luckyspojrzałposępnie.
Toprzecieżbyłprzypadek!Skądmieliśmywiedzieć,żeta
-Niebyłemtakipodły,jaknatowygląda.
jegorasowakobyłaznajdujesięnapastwisku?Iżejestw
-Awyglądabardzopodle,braciszku.
okresierui?
-Wiem-przyznałzwestchnieniem.-Posłuchaj,poje-
Chasezmierzyłbratapoważnymspojrzeniemspodgęstych
chałemzanią,ponieważwyniosłasięzknajpyniedziękując
brwiiobajwybuchnęliśmiechem.
nawet,żejąuratowałemprzedtymidwomawieprzami.Byłem
50
51
wściekły.Dogoniłemjąwtymmoteluiwpakowałemsiędo
-Niemożemynicrobić,dopókinieskończąśledztwa.
jejpokoju.ZaczynałemjużodczuwaćefektyciosówMałego
Hógwie,iletopotrwa,bocedząwszystkoprzezgęstesito,
Alvina.Poparułykachwhiskykręciłomisięwgłowie.Po-
szukającdowodów.Mógłbyśrobićtylkotocoja,toznaczy
łożyłemsięnałóżku.Chybamniewkońcupożałowała,bo
siaćzbokuiprzyglądaćsię.Nie,lepiejzajmijsięoczyszczeniem
oczyściłamiranęiprzyłożyłalódnaoko.Zasnąłem.
/,zarzutów.Dopókijesteśmypodejrzani,towarzystwoubezpie-
-Myślałem,żesiękochaliście.
czenioweniezapłacinamanicenta.-Chasezmrużyłoczyi
Luckyznowudoszukiwałsięnieufnościwtoniegłosubrata.
spojrzałwsłońce.-Maszjakiśpomysł,ktomógłtozrobić?
-Obudziłemsięwśrodkunocy-powiedziałcicho.-Ona
-Pierwsze,comiprzychodzidogłowytoMałyAlvini
miałanaprawdęniesamowitewłosy.Iskórękremową,lśniącą,
JackEd.
wiesz...-Nagleprzerwałtrans,wktórysięwprowadził,i
-Zemsta?-parsknąłChase.-Ztego,cosłyszałem,polej
zmarszczyłczoło,rozbawionywłasnąwrażliwością.-To
bójceMałyAlvinżałował,żejestmężczyzną.
byładziewczynazklasą,Chase.
-Zasłużyłnato.
-Więccorobiławtejknajpie?!
-Patteżmyślał,żeAlvinmógłbybyćpodejrzany,ale
-Niemampojęcia.Alenienależaładodziwek,któreza
całeplemięCagneyówprzysięga,żeoncałąnocgrałzbraćmi
parędrinkówoferująusługiseksualne.Toniebyłażadna
wkarty.
imprezowadziewczyna.Byłasztywnai...i...wyniosła.Typ
-Zzimnymkompresemwkroczu?
kobiety,któregozwykleunikamjakzarazy.
Chasewybuchnąłśmiechem.
-Dobrzebyśzrobił,gdybyśijejuniknął.
-Tomiprzypomina,bynigdyniedoprowadzaćciędo
Luckyzoporemzgodziłsięztąopinią.Zjakichśpowo-
wściekłości.-Spoważniał.-Nacosiępewnienarażę,gdy
dów,którychniezdążyłjeszczeprzeanalizować,nieżałował
cito1powiem.
poprzedniejnocy.Aniteżniewierzył,żebędzietojedyne
-lCo?)
spotkaniezDoveyczyMary,czyjaktambyłojejnaimię.
-Żemożedobrzebybyło,gdybyśzobaczyłsięzSusan
Wydarzeniatejnocywpakowałygowwiększeniżkie-
Young.Jejojciecdzwoniłdomniejużdwarazy.Chciał
dykolwiekkłopoty.Alejakośnieżałowałniczego.Przynaj-
wiedzieć,cosiętudzieje.
mniejnietak,jakwymagałabytegosytuacja.
Luckyzaklął.
-Jakiemaszplany?-PytanieChase'awyrwałogozza-
-Maszrację.Lepiejpojadętamodrazuiprzygładzęna-
myślenia.
stroszonepiórkaSusan.Bardziejniżdotądmusimydbaćodo-
-Znaleźćją.
brestosunkizbankiem.Zresztąrzeczywiściepaskudniesię
-Jak,skoronawetnieznaszjejimienia?
wczorajwobecniejzachowałemnieodwołująctejkolacji.
-Zacznęodknajpy,gdziemożewpadnęnajakiśtrop.
-Irozgłaszającwszemiwobec,żespędziłeśnoczinną
-No,topowodzenia.
kobietą.-Chaseprzyglądałmusiępodejrzliwie.-Musiała
-Dzięki.
byćniezłataruda.
-Jeślibędzieszmniepotrzebował,wiesz,gdziemnie
Luckyzająłmiejscezakierownicąkabrioletuiuruchomił
znaleźć.
silnik.
-Chętniepomogętobieichłopcomprzyporządkowaniu
-Zadziesięćalbodwadzieścialatbędziemyśmiaćsię
-zaproponowałLucky.
ztegotakjakzmułapokobyleczystejkrwi.
52
53
Weszładokuchniiotworzyłalodówkę.Pusta,jakmożna
przystojnychtwarzy,męskichsylwetekibłyskotliwychod-
siębyłospodziewać.Jednązniedogodnościsamotnegożycia
zywek.Wierzyła,żejestmądrzejsza.Byłazbytinteligentna,
byłypusteszafki.Łatwiejjednakobyćsiębezjedzenia,niż
bystraiwybredna,bydaćsięzłapaćnazłocistefutrona
gotowaćdlajednejosoby.
piersiibłękitneoczyodługichrzęsach.LeczurokLucky'ego
PopowrociedoDallasniemiałaochotynazakupy.Dlatego
Tyleraroztopiłzasadymoralneistanowczość,aonsamdo-
pojechałaprostododomuipodługiej,gorącejkąpieliposzła
tarłtam,gdzieniezdołałżadeninnymężczyzna:nietylko
dołóżka.
dojejciała,aleiserca.
Zostaławnimprzezniemalcałydzień,tłumaczącsobie,
Jęknęła,dręczonawyrzutamisumienia.Bystłumićdźwięk,
żemusiwypocząćpowczorajszychtrudach.Wrzeczywi-
przycisnęłapalcedowarg,potemobmacałajeuważnie,szu-
stościlękałasięchwili,gdybędziemusiałarozliczyćsięz
kajączadrapańpowąsach.Podczaskąpieliodkryłatakiesłod-
własnymsumieniempowydarzeniachostatniejnocy.
kieotarcianapiersi.WspomnieniedotykuLucky'egowy-
Nadniepudełkaznalazłapółkubkachudegomleka.Po-
woływałodręczącyniepokój,którywirowałgdzieśwśrodku
wąchałajenajpierw,bysprawdzić,czynieskwaśniało,apo-
ciała.
temwylałanatalerz,dopłatkówryżowych.Byłytakstare,
Gdypróbowałazasnąć,zaciskającmocnooczy,powróciło
żeniechrupały,alemogływypełnićżołądek.
wrażeniemuśnięciamęskichwargnasutkach.Podbrzusze
Przeszładosalonu,skuliłasięwkąciekanapyisięgnęła
ściągałosięrozkosznymbólem,kiedytylkowspomniałapier-
popilotatelewizora.Byłozapóźnonaserialeizawcześnie
wsze,łagodnewtargnięciewciało,apotemsiłęigłębiępe-
nawiadomości.Pozostałyjejwięctylkopowtórkizaudycji
netracji.
lokalnych.
Skrzyżowałaręcewdolebrzuchaiskuliłasię,wnadziei,
Wjednymzprogramówprowadzącymiałciemnoblond
żetapozycjastłumizarównofizyczne,jakipsychicznewspo-
włosyizłośliwyuśmiechmówiący:nic-ze-mnie-dobrego.
mnienia,którepodniecałyją,budziłypragnienia,azarazem
Szybkoprzełączyłanainnykanał;niechciała,bytengość
wstyd.
przypominałjejobcego,zktórymspędziłanoc,zktórym...
Pężądąćzupełnieobcegoczłowieka?Ulecmuwtanim
leżaławłóżku,zktórym...kochałasię.
przyarożnymmotelu?Cozagłupota!Jaklekkomyślniepo-
Samamyślotymsprawiła,żezaczęłyjejdrżećręce.Mu-
stąpiła!Jakniestosownie!Jakieżtodoniejniepodobne!
siałaodstawićtalerznastolik.Zakryłatwarzdłońmi.
Alewczorajniebyławpełnisobą.Zanimktośjąosądzi,
-BożeŚwięty!-jęknęła.Jakmogłasięzachowaćtak
musizrozumieć,wjakimstanieduchaznalazłasiędwadzie-
nieodpowiedzialnie!
ściaczterygodzinytemu.Musiałbydoświadczyćtegosamego
Oczywiściemożnawymyślićmilionusprawiedliwień,za-
okrutnegoodepchnięcia,przekroczyćtesameczarnekoryta-
czynającodjejwczorajszegostanuemocjonalnego,akończąc
rze,czućduszność,nawetpoucieczcestamtąd.
natalenciedocałowania,jakizademonstrowałmężczyzna,
Musiałbyprzeżyćtouczuciebezradnościiporażki,które
któryporwałjązmrocznejsamotnościirozpaczywswoje
onaprzeżyła,gdydowiedziałasię,żeczasemnawetnajwyższe
silne,gorąceramiona.
ofiaryniewystarczają.Kiedyprzekonałasięwsposóbwstrzą-
Niemyślotym,przekonywałasię,ponowniebiorąc
sający,żeniemożnauzyskaćczyjejśmiłościczychociaż
pilotaizzapałemzmieniająckanały.
wdzięczności...znalazłasięnasamymdnie.
Gardziłakobietami,którełatwopoddawałysięurokowi
IotowchodziLuckyTyler-wspaniałyjakaniołitak
54
55
zachwycającyjakukochanedziecięszatana.Byłzabawny,
seksownyiwpotrzebie.
6
Możetoprzedewszystkimjąpociągało.Potrzebowałjej
zasadniczoipoprostu,jakmężczyznapotrzebujekobiety.A
onarozpaczliwiechciałabyćpotrzebna.Zareagowałana
jegopragnieniewrównymstopniujaknaniezapomnianą
pieszczotędłoniiust.
-Nopewnie.Jasne-mruknęładosiebieniecierpliwie.
SusanYoungschodziłaposchodachwolno,zwyrazem
Powodówmogłaznaleźćztuzin,ależadenniebyłwy-
urażonejgodnościnatwarzyizzaciśniętymiustami.Zjej
starczającymusprawiedliwieniem.Postąpiłagłupio,alecosię
wygląduLuckywywnioskował,żepłakałaprzezwiększą
stało,tosięnieodstanie.Terazmusiałasięztympoprostu
częśćdnia,aprzynajmniejchciała,żebytakmyślał.Oczy
pogodzić.
miałazaczerwienioneiwilgotne,aceręplamistą.Czubekno-
DziękiBogumiaładośćrozsądku,byużyćfałszywegona-
sabyłotartyprzezhigienicznechusteczki.
zwiskaizapłacićgotówką,kiedymeldowałasięwmotelu.
-Mamaradziłami,żebymztobąnierozmawiała-
Niemógłjejwyśledzić.Amożemógł?Możecośprzeoczyła
oświadczyłazamiastpowitania.Zatrzymałasięnatrzecim
wpośpiechu,gdywyjeżdżałategoranka,możezostawiłajakiś
stopniuoddołu.
znak,którydoprowadzigodoniej,jeżelizechcejejszukać?
Luckydostrzegłszansęuniknięciategonieprzyjemnego
Nie,byłaniemalpewna,żenie.DlaLucky'egoTylera
spotkania.
pozostanieanonimowa.Tylkoonabędzieznałatajemnicę
-Możelepiejwpadnęinnymrazem?-zapytałszybko.
wczorajszejnocy.Leczpostarasięoniejzapomnieć.
-Nie,nielepiej-odparłakwaśno.-Mamysporodo
Zacznęodzaraz,postanowiławstajączkanapy.Szarpnię-
omówienia,panieTyler.
ciemzaciągnęłamocniejpasekszlafrokaiprzeszładodru-
Szlagbyto,pomyślał.
giejsypialni,którasłużyłajejzagabinet.Włączyłalampkę
Zeszłazostatnichstopniiminęłagodumnie,zmierzając
nabiurkuikomputer,włożyłaokularyiusiadłaprzedmo-
dosalonu.Pokójmdlącopachniałpoliturą.Blaskpopołu-
nitorem.
dniowegosłjońcawpadałprzezokna,rysującnabladobłękit-
Pracabyładlaniejwybawieniem.Innipotrzebowalial-
nymdywaniedesenieświatłaicienia.Tobyłpięknydzień.
koholu,narkotyków,sportu,seksu,byzapomniećokłopotach
Luckyżałował,żeniemożebyćnazewnątrz,bysięnim
iuczynićżycieznośniejszym.Nanią-jeślinieliczyćostat-
cieszyć.Chciałbysięznaleźćwjakimkolwiekinnymmiejscu
niejnocy-nicniedziałałotakdobrzejakpraca.Zresztą
niżeleganckisalonYoungów,podzranionymirównocześnie
musiaładotrzymaćterminu.
oskarżycielskimwzrokiemSusan.
Oczyściłaekranmonitora,zajrzaładonotatekizaczęła
-Więc?-spytaławyniośle,gdytylkozamknęłapodwójne
pisać.Palcefruwałynadklawiaturą.Pisaładopóźnejnocy,
drzwi.
jakbyścigałjąsamdiabeł...ijakbyszybkojądoganiał.
-Comogępowiedzieć?Zrobiłemcośstraszniegłupiegoi
dałemsięzłapać.
Zachowywałsiępogardliwiewobecsamegosiebie.Już
dawnosięnauczył,żejedynymsposobemnaobrażonąkobietę
57
byłowzięcienasiebiecałejwinyiuczciwepostępowanie-w
Spojrzaławzamyśleniunapodłogę,apotemuniosłalśnią-
miaręmożliwości.Zdarzałysięjednakprzypadki,gdyza-
ceoczy.
wieszałuczciwość,ponieważryzykowałalboswojeżycie,
-Mamnaturębardziejskłonnądowybaczania,niżsądzisz.
albokastrację.Nieprzypuszczał,byzłośćSusanosiągnęła
Aniechto!Kobietyuwielbiająwybaczać.Dawałoimto
takipoziom...narazie.
niezwykłąwładzęnadtym,którywybaczeniadostąpił.Uczto-
-Czymożeszmiwybaczyć,żeniestawiłemsięubiegłego
wałynapoczuciuwinybiedakajaksępynaścierwieiobierały
wieczoru,Susan?-spytałzeskruszonąminą.
godokości.
-Oczywiście,żemogęciwybaczyć,chociażniebyłoto
-Mogęwybaczyć,żeniezjawiłeśsięnakolacji-po-
taktowne.
wiedziała.-Mogęnawetzapomniećotwojejbójcewbarze,
-Zcałąpewnością.Jestemwinienprzeprosinytakżetwo-
bowiem,żemaszgorącytemperament.Przyznaję,żemiędzy
innymiztegopowodutakmisiępodobasz.Alejestcoś,co
imrodzicom.
bardzotrudnobędziemiwybaczyć...-Wargijejzadrżały,a
-Czekaliśmynaciebiezkolacjąprzezpółtorejgodziny.
głoszałamałsięlekko.-Poniżyłeśmnieprzedcałymmia-
Zjedliśmydopieroodziewiątej.
stem.Powiedzieli,żeniemożnacięznaleźć,gdywybuchł
MniejwięcejwtymczasieDoveydmuchałanajegoranę,
pożar,boposzedłeśzjakąśdziwką.
delikatnymoddechemchłodzącciałoirozpalającnamiętno-
-Toniebyładziwka!-Użycietegookreśleniawstosunku
ści.Tobyłocudowne,kiedypodmuchowiewałmuskóręi
doDoveyrozgniewałogotak,żesambyłzaskoczony.
poruszałwłosaminapiersi.
-Więckto?
-Niemamnicnaswojeusprawiedliwienie.
-Obcadziewczyna.Nigdyprzedtemjejniewidziałem,
Słowaprzeprosinzaczęłystawaćmukołkiemwgardle.
aleniebyładziwką.
Gdybyniepozycjajejojcawbanku,powiedziałbytejroz-
Susanprzyglądałamusięzezłośliwymuśmieszkiem.
puszczonejsmarkuli,żeniemusisiętłumaczyćztego,zkim
-Posłuchaj,Susan-powiedziałdelikatnie.-Nieszukałem
sypia,iżewogóleniemaochotywięcejjejwidywać.
wczorajnikogodołóżka.Takjakośsięprzytrafiło.
Niecierpliwiłsię,byzacząćposzukiwaniaDoveyitylko
Tobyłaprawda.Niepotowciskałsiędomotelowego
dlaformalnościpróbowałułagodzićSusan.Taknakazywał
pokojuDovey,żebysięzniąkochać.Chciałtylkozirytować
rozsądek.Chaseniemusiałmutegotłumaczyć.Niemniej
jątak,jaksambyłzirytowany,usłyszećprzeprosinyiodejść.
przeklinałdzień,gdykilkamiesięcytemuporazpierwszy
Toniecałkiemjegowina,żeniewszystkoposzłozgodnie
zaproponowałSusanrandkę.Chciałjejterazprzypomnieć,
zplanem.Byłnapółsenny,gdyobejmowałDovey.Aona
żeniczegojejnieobiecywał,ajużnapewnodoniczegosię
byłapachnąca,ciepła,miękkaiuległa.Wilgotnewargipo-
niezobowiązywałiniepowinnojejinteresować,czyspałz
ruszałysiępodjegowargami,aciałoreagowałonazaloty.
jedną,czyztuzinemkobiet.Tylkopamięćozbliżającymsię
TrudnobyłomiećdoLucky'egopretensje,żejegociałood-
terminiespłatypożyczkizmuszałagodotłumienianara-
powiedziałonaimpulsyerotyczne.
stającegogniewu.
-Rozumiem.Wczorajwyszedłeśstądpodniecony.Zga
dzasię?
-Chybalepiejbędziedlaciebie,gdyprzestanieszsięze
Spróbowałpochwycićsenstego,comówiłaSusan.
mnąwidywać-oświadczył,licząc,żenieodczytanadziei
-Zgadzasię.
wjegogłosie.
58
59
Podeszła,spoglądającspodposklejanychłzamirzęs.Usta
-Całemiastowie,żeobudziłeśsięsamtegorankainie
jejwywoływaływrażeniebezradności.Leczmimopozy
możeszprzedstawićalibi.Więcpowiem,żebyłamztobą.
skrzywdzonegodzieckaLuckywiedział,żejestrówniebez-
Mamazojcemdostanąchybaataku.Alejeżelibędęnosić
bronnajakbarrakuda.
iwójzaręczynowypierścionek,pogodząsięztym,żesypiamy
-Takwięcwyszedłeśpożądającmnieiwyładowałeśte
razem.Będątakszczęśliwi,żewkońcupotwierdziliśmyto
emocjenajakiejśchętnejkobiecie-szepnęła,kładącmu
oficjalnie,żedarująnamjednągrzesznąnoc.
dłonienapiersi.-Sądzę,żepowinnomitopochlebiać,cho-
Onaalbomiałahalucynacje,albodzieliłasięznimma-
ciażbardzocierpię.Samamyślotobiezinnąkobietąwłóż-
rzeniami.Takczytak,byłaniebezpiecznaitrzebaobchodzić
kusprawia,żemamochotęumrzeć.-Wyglądałonato,żejest
sięzniądelikatnie.
bliższapopełnieniamorderstwaniżwłasnejśmierci.Oczyjej
-Skądwiesz,żektościuwierzy,jeśliakuratterazwy-
rozbłysłyprzekornie.-Alerozumiem,żekiedymężczyznajest
stąpiszioświadczysz,żespędziłemztobąkrytycznąnoc?
takpodniecony,musicośztymzrobićalboeksploduje.
-Powiem,żezpoczątkuniepozwoliłeśmipotwierdzić
-Stanęłanapalcachipocałowałagolekko.-Znamtouczucie,
alibi,ponieważmogłotozaszkodzićmojejreputacji.Nale-
Lucky.Przecieżwiesz,żeteżciępragnę.Tylkodlategoci
gałam,ażwkońcuustąpiłeś.
odmawiam,żechcę,bynaszanocpoślubnabyłaczymśwy-
-Widzę,żeprzemyślałaśto.
jątkowym.Czywiesz,jakbardzochcęsięztobąkochać
-Odkądusłyszałam,żeniemożeszznaleźćtej...tejko-
nawetwtejchwili?
biety,myślałamtylkootym.Powiem,żewymknęłamsię,
Toprawda,rozstającsiępoobiedziezSusanbyłlekko
kiedyrodziceposzlidołóżka.Rzeczywiściewychodziłam
podniecony,alemocniejdziałałynaniegoniektóretelewi-
ostatniejnocy.
zyjnereklamówki.Topodnieceniebyłojakchłodnaobojęt-
-Apoco?
nośćwporównaniuztym,coczułwchodzącwchętneciało
-Byłamtakzdenerwowana,żepojechałamcięszukać.
Dovey.
Szukałamtwojegosamochoduwszędzie,gdziezwykleby-
-Posłuchaj,Susan!-powiedziałzirytacją.-Wszystkiete
wasz.Kiedycięnieznalazłam,wróciłamdodomu.Rodzice
rozmowyomałżeństwie...
niewiedzieli,żewychodziłam.Mogępowiedzieć,żespot-
-Psst.-Położyłapalecnajegowargach.-Wiem,żenie
kaliśmysię,spędziliśmyrazemnocikochaliśmynamiętnie.
możemytegoogłosić,zanimniewypłaczeszsięzkłopotów.
-Uśmiechnęłasięfiglarnie.-Toniejestzłypomysł.
Biednedziecko.-Wyciągnęłarękę,zamierzającpogłaskaćgo
WWczorajsądziłaśinaczej-przypomniał.
pogłowie.
-Dziewczynamożezmienićzdanie.
Odsunąłgłowęipochwyciłjejdłoń,zanimzdążyłago
Łatwobyłojąprzejrzeć.RówniełatwojakwazęWaterford
dotknąć.
nakomodzie.Odmówiłamuwczoraj,więczaspokoiłswą
-Ogłosićco?
żądzęzkiminnym.Tobyłoniedopomyśleniadladziew-
-Naszezaręczyny,głuptasie-wyjaśniłapogodnie,klepiąc
czynytakpewnejsiebieitakpróżnejjakSusan.Zwłaszcza
gopopiersi.-Iżebyszybkowyjaśnićtonieporozumieniez
żewiedziałootymcałemiasto.Znalazławięcsposób,by
pożaremiudowodnić,jakbardzociękocham,powiem,że
zachowaćtwarzirównocześnieschwytaćgonadobre.
ostatniąnocspędziłeśzemną.
Wprawdziejejkłamstwooczyścigozzarzutów,alejakim
-Co?...
kosztem!
60
61
-Zechceszkłamać,byratowaćmojąskórę?Zrobiszto
-Weźtozesobą.-Objęłagozaszyję,przyciągnęłaj-
dlamnie?
łowęiwycisnęłanaustachwilgotnypocałunek.Kiedywre-
-Idlasiebie-przyznała.-Pragnęcię,Lucky,ichcęcię
szciesięodsunęła,wyszeptała:
zdobyćzawszelkącenę.
-Możetosprawi,żezastanowiszsiędwarazy,zanim
Czyjategochcę,czynie,pomyślał.
pójdzieszdoinnejkobiety.
-ZadzwoniędoszeryfaBushaodrazu-powiedziałana
Luckyprzetrwałtenpocałunek,ponieważpotrafiłrozpo-
gle,odwracającsiędotelefonu.
znaćróżnicęmiędzydamskimikaprysamiaperfidią.Susan
Luckybłyskawiczniewyciągnąłrękęipochwyciłjejdłoń.
Youngplanowałatodrugie.Niecofniesięnawetprzedszan-
-Niemogęnatopozwolić,Susan.Jej
tażem,byzmusićgodomałżeństwa.
promiennyuśmiechprzygasł.
Kiedywymknąłsięiszedłfrontowąalejką,grzbietemdłoni
-Dlaczego?
starłzustwspomnieniepocałunku.
-Możeszwpaśćwpoważnekłopotyskładającfałszywe
Niewzbudziłwnimodrazyaninierozbudziłemocji.Po-
zeznaniaagentomfederalnym.Niemogępozwolić,żebyśtak
zostawiłgocałkowicieobojętnym,coniezdarzyłosięod
siędlamniepoświęcała.
czasu,gdyodkryłcałowanie.Szkoliłagocórkakaznodziei,
-Alejachcę!
zaschodaminachórPierwszegoKościołaBaptystów,wcza-
-Doceniamto-odparłtonem,który,miałnadzieję,że
siewakacyjnejszkółkiniedzielnej.
brzmiszczerze.Widziałjednak,żeonaniejestprzekonana.
Cotakiegosięprzydarzyłomiędzytympierwszympod-
-Niechpomyślę.Samawiesz,Susan,żefałszywezeznaniato
niecającymzetknięciemustzustamiagorącympocałunkiem
poważneprzestępstwo.Muszęwszystkoprzemyśleć,zanimci
Susan,żezupełnieterazniezareagował?
natopozwolę.
PoznałsmakDovey.Właśnieto.
Uśmiechpowrócił,leczwgłosieSusanzabrzmiaławyraź-
nanutairytacji.
Barmanjęknął,kiedypodniósłgłowęizobaczył,żeLucky
-Niezastanawiajsięzadługo.Niejestempewna,jak
dosiadabarowegostołka.
długomojaofertabędzieaktualna.
-Wolałbym,Lucky,żebyśzałatwiałdziśinteresygdzie
Cozafałszywadziwka,pomyślał.Zmuszającsiędouśmie-
indziejipozwoliłtemulokalowinaodpoczynek.
chu,powiedział:
-Zamknijsięinalejmipiwa.Nieszukamkłopotów.
-Jestcośwtobie,wiesz?Kiedypierwszyrazcięspot-
-iOilepamiętam-burknąłbarman-tosamomówiłeś
kałem,niemiałempojęcia,żejesteśtakwyrafinowana.
wczoraj.
-Walczęoto,czegopragnę.Toproste.
Podsunąłmukufel.Luckypociągnąłsolidnie.
NiechBógmawopiecemężczyznę,któregoonapochwyci
-Wpakowałemsięwkabałę.
wswojemacki.Luckyprzysiągłsobiewmyślach,żetonie
-Słyszałem.Całemiastobębni,żepotrzebujeszalibina
będzieon.
wczorajsząnoc.
-Nocóż,mamsporodoprzemyślenia,więclepiejjuż
-Rany,plotkiwtymmieściekrążąszybciejisądokład-
pójdę.
niejszeniżprzesyłkifaksem.
-Musisz?-jęknęła.
Wargibarmanarozciągnęłysięwuśmiechu.
-Muszę.
-Jeślinielubiszplotek,niepowinieneśżyć,jaktona-
62
63
zywają,naświeczniku.Zwykłychludzifascynujądziałania
samochoduwyprodukowanegoporoku1970.Taksamojak
miejscowychznakomitości.
ty,pamiętamtylko,żebyłniedużyiczerwony.Możepod
Luckyzakląłiwypiłkolejnyłykpiwa.
hipnoząmógłbymsobieprzypomniećnumerrejestracyjny,
-Wieszcokolwiekotejdziewczynie?
alechociażprzezcałydzieńwytężampamięć,niemogęsko-
-Nietyleilety,mogęsięzałożyć-parsknął.Drwiący
jarzyćanijednejcyfry,anilitery.
uśmiechzniknąłpodwpływemostrzegawczegospojrzenia
-Och...
Lucky'ego.-Nowięc,chwileczkę,naturalnierudewłosy,
-Co?-Luckyodwróciłsięnastołku,spoglądającwkie-
prawda?Itoniejestżadenświńskidowcip-dodałpośpie-
runkuniespokojnegowzrokubarmana.WdrzwiachstaliMały
sznie.
AlviniJackEd.Zatrzymalisięnamoment,widzącLu-
-Ciemnokasztanowewłosy,zgadzasię.
cky'ego.Pełnewyczekiwaniamilczeniezapadłowcałympo-
-Mniejwięcejtakawysoka.-Barmansięgnąłdłoniądo
mieszczeniu.Pochwiliobajmężczyźniskręcilidostolikaw
ramienia.
roguiusiedli.
-Niepotrzebujęopisufizycznego-przerwałniecierpliwie
-Dwapiwadlakażdego.Szybko!-ryknąłMałyAlvin.
Lucky.-Czypamiętaszcośważnego?
Barmanotworzyłczterybutelkiiustawiłjenatacy.
-Ważnego?
-Zaniosę-zaproponowałLuckyuprzejmieizsunąłsię
-Czywidziałeś,jakpodjeżdżanaparking?
zestołka.
Barmanprzeszukałpamięć.
-Dajspokój,Lucky,dopierocoodnowiłem...
-Chybatak.Przyjechałazpołudnia,mamwrażenie.
-Żadnychbójek.Słowo.-Luckyuśmiechnąłsięnajbar-
-Zpołudnia.-Luckyprzyswoiłinformację.-Jeśliwi-
dziejprzekonująco,jakpotrafił.
działeś,zjakiegokierunkunadjeżdża,topewniezauważyłeś
Ztacąwrękupodążyłposzorstkiejpodłodzedostolikaw
isamochód.
rogu.MałyAlviniJackEdśledzilijegoruchyspodprzy-
-Pewnie.
mkniętychpowiek.
-Jakibył?
Kiedydotarłnamiejsce,postawiłtacęipowiedział:
-Czerwony-odparłzdumąbarman,zadowolony,żemo-
-Nazdrowie,chłopcy.
żesięprzydać.
JackEdskrzywiłsięizaproponował,byLuckyzrobiłsobie
-Wiem,żeczerwony-warknąłLucky.-Alejakiejmarki?
coś,cobyłoanatomicznieniemożliwe.
-Zagranicznejchyba.
Luckyniezwróciłuwaginatępropozycję.
-Firma?
\-Cifcszęsięwidząc,żemożeszdziśchodzićbezpomocy
Barmanpokręciłgłową.
-zwróciłsiędoAlvina.
-Model?
MałyAlvinspojrzałnaniegogroźnie.
Następnanegatywnaodpowiedź.
-Jeszczeoberwiesz,tysukinsynu.
-Wspaniale-mruknąłLucky,podnosząckufeldoust.
-Alvin,Alvin.-Luckyzwyrzutempokręciłgłową.-Czy
-Przecieżpojechałeśzanią.Jeślityniezauważyłeś,to
taksięmówidoczłowieka,któryprzychodzizpropozycją
jakjamiałemtozrobić?
-Nieważne,myślałem,żemożeprzypadkiemcośdostrze-
pokoju?-Ruchemgłowywskazałpiwo,któreAlvinprzełknął
głeś.Wiesz,żeniepotrafięrozpoznaćproducentaanimodelu
niemaljednymłykiem.-Toidzienamójrachunek.
64
65
Przynajmniejtylemogęzrobićponaszymwczorajszymnie-
JackEduznałtozazabawne.Zachichotałcienko,niemal
porozumieniu.
pokobiecemu.
-Niezdołaszmniezagadać.Spieprzaj.
-Aniprzezchwilęniewierzyłem,żecałąnocgrałeśz
TwarzLucky'egościągnęłasięwgniewie.
braćmiwkarty-oznajmiłChase.
-Słuchaj,ty..
-Powiedziałaciprzynajmniej,jaksięnazywa?-spytał
-Lucky!
Lucky,wcudownysposóbtłumiącprzemożnyimpuls,by
GłosChase'aprzeciąłgęstąatmosferę.KątemokaLucky
zetrzećuśmiechztłustejgębyAlvina.
dostrzegłbrataprzeciskającegosięmiędzystolikamiwjego
-
Przerżnąłeśjąinawetniewiesz,jakmanaimię?
stronę.
Luckysprężyłsię,aleChasechwyciłgozaramionaiod
ciągnął.
-Niezaczynajnanowo,namiłośćboską-ostrzegłgo
-Wyjdźmystąd.
Chasenerwowymszeptem.
-Tysk...
-No,no,czyżbynaszagwiazdarodeoprzybywała,by
-Chodźmy!
ratowaćmałegobraciszkaprzedkolejnymlaniem?-zapytał
Chasepowlókłmłodszegobratawkierunkuwyjścia,choć
złośliwieJackEd.
Luckyopierałsięzcałychsił.Próbowałwbićobcasywpod-
-Słyszałem,żebyłoinaczej,Patterson.
łogę,żebysięzatrzymać.
ZamłodychlatChaseujeżdżałbyki.Zarobiłnatymsporo
-Fatalnie,Tyler!Zgubiłeśjedynądziewczynę,któramoże
pieniędzyibyłdośćpopularnywkręgachkibicówrodeo.
cięuratowaćprzedwięzieniem?-drwiłMałyAlvin.
Jednakryzykozwiązaneztymsportemzawszeniepokoiło
Luckywrzasnąłdziko,próbującuwolnićsięzuściskubra-
rodziców.ZwielkąulgąprzyjęlizaręczynysynazTaniąi
ta.Chasejednaknieustępował.
fakt,żeporzuciłsportwpełniwładzumysłowychinie
-Docholery,zarazcięznokautuję,jeślisięnieuspokoisz!
ponoszącszwanku,jeślichodziofizycznąstronęorganizmu.
Cosięztobą,ulicha,dzieje?
Chaseniedałsięsprowokować.Jegoniespodziewaneprzy-
Kiedywyszlinazewnątrz,Chasepchnąłbratanaścianę
byciepodziałałonaLucky'egouspokajająco.
budynku.Luckyodsunąłjegoręce.
-Chciałemimtylkozadaćkilkapytań-wyjaśnił.
-Musiszpytać,cosiędzieje?-wrzasnął.-Onimieli
-Samchętnietozrobię-powiedziałChase.
rację.Mogęiśćdowięzienia.
WprzypływiewylewnościMałyAlvinchwyciłoparcie
-Acotomawspólnegoztym,cosiętamdziało?-Chase
krzesłarękami,któreprzypominałyparępytonów.
ruchemgłowywskazałknajpę.
-Oco?
VSzukałemjakiejświadomościoniej.
-Opożarwnaszymwarsztacie-oświadczyłChase.
-Dlaczego?
-Odziewczynę,którabyłatuwczoraj-dorzuciłostro
-Dlaczego?!
Lucky.
-Tak,dlaczego?-Chaseoparłręcenabiodrachispojrzał
AlvinodpowiedziałLucky'emu.
naswojegoporywczegobrata.-Przezcałydzieńzachowujesz
siędziwnie.Mamwrażenie,żeodnalezienietejdziewczyny
-Słyszałem,żecięrzuciła-stwierdziłzezłośliwym
więcejdlaciebieznaczyniżalibi.
uśmiechem.-Tofatalnie.Zawszepodejrzewałem,żetwoje
-Zwariowałeś!
sukcesywśródpłcipięknejsąprzereklamowane.
66
67
-Nicpodobnego.ToniejaszukamzwadyzMałymAl-
vinem,dwarazyzrzęduotęsamącizię.
7
Luckychciałzaprotestowaćostroprzeciwkonazywaniu
Doveycizią,alepowstrzymałsię.Topotwierdziłobytylko
podejrzeniaChase'a.
-Dajmispokój-rzekłwkońcuwojowniczo.-Ipozwól,
żezałatwiętęsprawęposwojemu,dobrze?
-Wiesz,coSusanYoungwygadujenamieście?
-Niedobrze.Jesteśmoimbratem.Tylerowietrzymająsię
WodpowiedzinapytaniesiostryLuckyburknąłcośobo-
razem.Jeślimaszkłopoty,wszyscymamykłopoty.Apo-
jętniezzaporannejgazety.
nieważwyglądanato,żesamniepotrafiszsiępilnować,
-Żesięzniąożenisz!-Sagewrzuciładoustwielką,
będędziałaćjakotwójopiekun.
soczystątruskawkęigryzłajązsybaryckimentuzjazmem.
Obajpróbowalijakośsięuspokoić.Lucky'emuudałosię
-Oświadczamci,żejeśliożeniszsięztądziwką,jarzucętę
wcześniej.
rodzinęnadobre.
-Dodiabła,Chase,właściwiedobrze,żesięwtrąciłeś.
-Obiecankicacanki.-Luckyodłożyłgazetę,żebyłyknąć
Przynajmniejteraztakuważam.Niemogęsobiepozwolić,
kawy.-Grozisz,żeopuściszrodzinę,odkądChaseijascho-
żebyrozwalilimidrugieoko.
waliśmytwójpierwszybiustonoszwlodówce.Narazienie
Chaseuśmiechnąłsięszerokoiklepnąłbratamiędzyło-
mieliśmyszczęścia.-Ukryłsięprzedjejgniewnymspo-
patki.
jrzeniem,ponowniezasłaniająctwarzgazetą.
-Jedźmydodomu.Mamajesttakzdenerwowana,żeTania
Sagerozsmarowałasereknakromceżytniegochleba.
obiecałaugotowaćobiad.
-Alezrobiszto?-wymamrotałazpełnymiustami.
-Słynnąpieczeń?-spytałznadzieją.
-Co?
-Owszem.
-OżeniszsięzSusanYoung?
-Hmm-westchnąłoblizującwargi.-Powiedzmi,jak
Luckyodłożyłgazetę.
bratbratu,czywłóżkujestrówniedobrajakprzykuchni?
-Bądźpoważna,aprzyokazjinalejstarszemubratutro-
-Umrzeszwniewiedzy.-PchnąłLucky'egowstronęsa-
chękawy.
mochodu.-Alboobajzginiemyzjejręki,jeżelisięspóźnimy
-Słyszałeśkiedyofeministkach?-spytałazłośliwie.
izepsujemyucztę.
-Jasne.
LuckyjechałzasamochodemChase'aimyślał,żepowrót
Podniósłkubekipokiwałnim,uśmiechającsiędosiostry
doknajpynicmuniedał.WposzukiwaniachDoveynie
niewinnie.Zteatralnymwestchnieniemwzięładzbanekz
posunąłsięaniokrokdalej,niżbyłwchwili,gdyznalazłpo
ekspresuinapełniłakubek.
niejpustemiejscewłóżku.
-Dzięki,maluchu.
-Niemazaco.-Usiadłaznowu.-Ależartynabok.
JeżeliSusanYoungwbiłasobiedogłowy,żebędzieszjej
panemmłodym,tolepiejrozejrzyjsięzapierścionkiemzdia-
mentem.Kiedycośjejniewychodzi,sprawiakłopoty.
-Cojeszczemożezrobić?Jużsiedzęwkłopotachpouszy.
69
MinąłtydzieńodbójkizMałymAWinem.Byłtonaj-
zesklepu,którysprzedałLucky'emuwhisky,stekiaspirynę,
dłuższytydzieńwżyciuLucky'ego.Okolicaprawegooka
niewidziałgozDovey.
przeszłakolejnoprzezwszystkiekolorytęczy,aterazprzy-
-Niemogłatakpoprostuzniknąć!-krzyknąłLuckypo
brałabarwęniezdrowejjadowitejżółci.Czerwonaliniaprze-
zniechęcającejrozmowiezrecepcjonistą.-Gdzieśjest,spa
cinającabrzuchprzybladła.
ceruje,oddycha,pracuje,je,śpiiniemapojęciaozamie
Razemzzastępcamiszeryfaidetektywamitowarzystwa
szaniu,jakiewywołała.
ubezpieczeniowegoagencifederalniwciążprzesiewalizgli-
-Możetonietak-rzekłaTania.Przestał
szcza.ZpowoduzłejopiniifirmylistaklientówspółkiTylera
spacerowaćispojrzałnaszwagierkę.
skurczyłasiędrastycznie.Wezwaniepłatnościmiałoprzyjść
-Comasznamyśli?
zaniecałymiesiąc,aniewielkiezyski,któredotądnapływały,
-Możeczytaławgazecieopożarzeiwie,żejesttwoim
ustałyzupełnie.Bankructwowydawałosięnieuniknione.Na
alibi,alenieujawniasię,gdyżniechcebyćwniczamieszana.
ciemnymhoryzoncieniebyłonawetiskierkinadziei.
-Tomożliwe-przyznałChase.
-Jednowtymwszystkimjestpozytywne-zauważyłpo-
TamyślzirytowałaLucky'ego,więcjąodrzucił.
przedniegowieczoruChase.-Żenieznaleźliżadnychnie-
-Byłootymwlokalnychgazetach,aDoveypowiedziała
Patowi,żeniejestztejokolicy.Sądzę,żemówiłaprawdę,
zbitychdowodówprzeciwkotobie.Bezczegośkonkretnego,
kiedypodała,żemieszkawDallas.Wyglądałanadziewczynę
cowykazałobytwojąobecnośćtamwchwilipożaru,nie
zmiasta.
będzieżadnejsprawy.Naraziemajątylkoposzlaki.
Przeznastępnekilkadnizaliczyłsporomil,jeżdżącswoim
-Tosporypluszprawnegopunktuwidzenia-odpowie-
mustangiempookolicy.SprawdzałwszystkieMarySmith
działLucky.-Aledopókitowarzystwoubezpieczeniowenie
zarejestrowanewbiurachewidencji.Znalazłichkilka.Jedna
będzieprzekonane,żejesteśmyofiarami,aniesprawcami,
miałaosiemdziesiątdwalata,drugabyławśrednimwieku,
niewypłacinamnależności.Awięcchociażniepójdęsie-
niewidomaimieszkającazestarymirodzicami,trzeciawcol-
dzieć,toitakstoimypodmurem.
lege'^Sameślepezaułki.
RozpaczliwiepotrzebowalipotwierdzeniaalibiLucky'ego,
Zastanawiałsię,czynieprzeczesaćDallasiniesprawdzić
abyoczyścićchłopakazpodejrzeń.Rozpaczliwiepotrzebowali
każdejMarySmith,alewiedział,żetopracochłonnezajęcie
Dovey.
itaknieprzyniesieefektów.BardzosprytnieDoveyzrobiła
Jednakpróbyjejodnalezieniaprowadziłydonikąd.Co-
używającfikcyjnegonazwiska.Aledlaczego?Niewiedziała
dziennieLuckyrozmawiałzestałymibywalcamiknajpy,py-
przecież,żekiedyśbędziejejszukał,bypotwierdziłajego
tająckażdego,ktowidziałincydentzMałymAlvinemiJa-
alibiwsprawiekryminalnej.
ckiemEdem,czyzapamiętałdokładniejdziewczynęalbosa-
-Lucky,czytymniesłuchasz?
mochód.Wszyscymężczyźnipowtarzali,żedziewczynabyła
NiecierpliwepytanieSagesprowadziłogodoteraźniej-
rudaiładna,alenicpozatym.
szości.
Ponownawizytawmoteluirozmowaznocnymrecepcjo-
-Hmm^MówiłaścośoSusan?
nistąteżnieprzyniosłarezultatów.Pamiętałdobrzekobietę,
-Powiedziałam,żejestgłupiądziwką.
którazameldowałasięjakoMarySmith,zapłaciłagotówką
-Skądwiesz?Wkońcubyłaparęlatwyżejodciebiei
zajednąnoc,aletobyłowszystko,cowiedział.Człowiek
niemożeszjejznaćbliżej.
70
71
-Alekiedyzaczęłamsięuczyćwtejszkole,legendaoSu-
Mężczyznazsiwymiwłosaminapiersiniemazczegobyć
sanwciążbyłażywa.
dumny.
-Legenda?
-Siwe!-krzyknąłLucky.Pochyliłgłowę,byzbadaćod-
-Susanbyłalegendarniepodła.
słoniętąprzezwycięcieszlafrokapierś.-Sąblond.
-Naprzykład?
-NaprawdęmartwimnietadeterminacjaSusan,połączona
-Kiedyjejkoleżankazostałakrólowąbalu,Susanbyła
zbzduramiopożarze.
takwściekła,żezaczęłarozpuszczaćplotki,iżdziewczyna
-Tejaśniejszewłosysąblond,Sage.
maliszaje.
-Dajspokójzwłosami.Żartowałamtylko,namiłośćboską!
Luckywybuchnąłśmiechem.
Troskasiostrywzruszyłago,aleniepotrafiłpotraktować
-Towcaleniejestzabawne!-wykrzyknęłaSage.-Zni-
poważnieostrzeżeń.Tofakt,Susanbyłaintrygantkąoraz
szczyłajejreputacjęizmieniławpiekłoostatniedniwszko-
okazowąegoistką.Ikażdegochętnegomogłanauczyćtegoi
le.Atoniewszystko!-Oparłasięramieniemostółipo-
owegoozazdrości.AleLuckytakżenieurodziłsięwczoraj.
chyliłakuniemu.-Susanbyławyznaczonajakopierwsza
Susanbędziemusiałaużyćrzeczywiściewyrafinowanych
rezerwowawkobiecymuniwersyteckimzespolekoszykówki.
sztuczek,żebygoprzechytrzyć.
Następnegoranka,kiedydrużynazbierałasięnatrening,szafki
Wyciągnąłrękęnadstołemipogłaskałrozczochranewłosy
wszatniprzewróciłysięnajednązdziewczątizłamałyjej
Sage.
rękę.Susanstałapodrugiejstronieszafek.
-Niemartwsię,maluchu.Mógłbymnapisaćpodręcznik
-Iwszyscysądzą,żepopchnęłaje?
otym,jaksobieradzićzkobietami.
-Zgadzasię.
-Przestań...
-Sage,toszaleństwo.Totylkogłupieszkolnezłośliwostki.
Pukaniedokuchennychdrzwiprzerwałojejprotest.
Zuporempokręciłagłową.
-Topewniemama-powiedziałaiposzłaotworzyć.-O
-Wcaletaknieuważam.Parumoichprzyjaciół,którzy
Pat!-wykrzyknęłazdziwiona.-Spodziewaliśmysięmamy,
zostaliwmieścieiznająSusanzróżnychklubów,twierdzi,
powinnazarazwrócić.
żetożmija.Jeślichcezostaćprzewodniczącątegoczytam-
-Cześć,Sage,cześć,Lucky.-Patwszedłdokuchnii
tego,zrobiwszystko,byjąwybrano.-Zmrużyłaoczy.-A
zdjąłzgłowystetsona.-Znajdziesiętrochękawy?
terazcelujewciebie.ChcezostaćpaniąTyler.
-Pewnie.
-Ciekawedlaczego?-spytałszczerzezdziwionysłowami
SzeryfpodziękowałSagezafiliżankę,dmuchnął,wyjąłz
Susan.Przezostatnieparęmiesięcyspotykalisięregularnie,
ustzapałkę,przełknąłtrochępłynuiprzezchwilęwpatrywał
bawiliwspólnie,czasemobejmowali,alenigdyżadneznich
sięwfiliżankę.Kawabyławyraźnietaktycznązwłoką.
niewspominałoomałżeństwie.
Luckypomyślał,żeskoroPatprzyszedłoficjalnie,aby
-Toproste-odparłaSage.-Żadnakobietaniezmusiła
przekazaćzłewieści,powinienmutoułatwić.
ciędoślubu.Te,któreżłobiąkarbynaramachłóżek,sądumne
-Możezdradzisz,pocoprzyszedłeśtakwcześnie,Pat?
ztychoznaczającychciebie.Jesteśmiejscowymogierem.
Przyjacielrodzinyusadowiłsięnakrześle.Rozejrzałsię
-Miejscowyogier,tak?-zaciągnąłsiędymem,rozpie-
niepewniepokuchni,wreszciespojrzałwprostnaLucky'ego.
rającsięnakrześle.
-Czykupowałeścośostatniowsklepieznarzędziami
-Przestańsiępuszyć!-powiedziałazirytowanaSage.-
Talberta?
72
73
-WsklepieTalberta?-powtórzyłzdziwiony.-Zaraz,
-Niechmniediabli!-szepnąłzezdumieniem.Parsknął,
chwileczkę,tak!Kupiłemparęflarkilkatygodnitemu.
apotemroześmiałsięgłośno.
PatBushwestchnąłgłęboko.
Nagleodrzuciłgazetę,wstałodpychająckrzesłotak,że
-Agdziejetrzymałeś?
przewróciłosięnapodłogę.Biegiemopuściłkuchnię.Sage
-W..-Luckyspojrzałprzenikliwienaszeryfa.-Wtym
dopędziłago,gdyprzeskakiwałpodwaschodynaraz.
warsztacie,którysięspalił.
-Lucky,cosiędzieje?...
-Oni,no,stwierdzili,żepożarwybuchł,gdyflaryzapaliły
Zniknąłnapiętrze.Wbiegłazanimnagóręizimpetem
benzynę.Nicskomplikowanego.Najprostszarzecznaświecie.
otworzyładrzwisypialni.Wciągałwłaśniedżinsy.
Sageopadłanakrzesłoobokbrataipołożyłamudłońna
-Cosiędzieje?Cotywyprawiasz?Gdziechcesziść?
ramieniu.Przeczesałpalcamiwłosyiciężkooparłgłowęna
Odepchnąłją,wybiegajączpokoju.Miałnasobietylko
rękach.Patniemusiałmutłumaczyćznaczeniategoodkrycia.
dżinsy,akoszulęibutytrzymałwręce.
-Niepowinienemcitegomówić-powiedziałPat.-Ale
Pognałazanimposchodach.
jestemtujakoprzyjaciel,anieprzedstawicielprawa.Pomy
-Lucky,stój!Powiedz,cosiędzieje?
ślałem,żenależycięostrzec.Przygotowująaktoskarżenia.
Wychodzinato,żemajądośćposzlak,żebycięaresztować.
Wskakiwałdootwartegokabrioletu,gdySagewybiegła
Gdyszeryfwstałiruszyłdowyjścia,Luckytakżesię
nawerandę.
podniósł.
-Powiedzwszystkim,żewrócęwieczorem!-zawołał
-Dziękuję,Pat.Wiem,żemówiącmiotymsporory-
przekrzykującodgłospracującegosilnika.-Wtedyzdołam
zykujesz.
wyjaśnićcałątęsprawę.
-Kiedyumierałtwójtata,obiecałem,żezaopiekujęsię
Laurieiwami,dzieciaki.Taobietnicajestdlamnieważ-
-Tusątemateriały,którepanichciałazkostnicy.-Go-
niejszaniżprzysięga,którąskładałem,gdyprzypinalimi
niecrzuciłnabiurkostosteczek.
odznakę.-Ruszyłwkierunkudrzwi.-Cześć,Sage-po-
Trzymającwzębachkęskanapki,zmarszczyłabrwi,wi-
wiedziałwkładająckapelusz,potemprzestąpiłprógizamknął
dzącobfitośćakt.
zasobądrzwi.
-Dzięki-wymamrotała.
-Lucky-odezwałasiężałośniesiostra.-Coterazzrobisz?
-Jeszczecoś?
-Niemampojęcia.
Ugryzłakanapkę,przeżuła,połknęła,apotemwytarłausta
Wnagłymatakugniewusyknąłjakieśwulgarnesłowoi
papierowąserwetką.
walnąłpięściąwstół.Uderzeniewprawiłowrezonans
-Kawy.Aleświeżej,jeżelimożna!-krzyknęłazamłodym
wszystkienaczynia,mimoiżamortyzowałajeniecorozłożona
człowiekiem,któryjużwybiegał.
nastolegazeta.
Studiowałwcollege'uitrzypopołudniawtygodniupraco-
Zaciskajączezłościązęby,patrzyłniewidzącymwzro-
wałwredakcji.Byłotozamało,byzdążyłznudzićsiępracą.
kiemnadruk;odczasudoczasuprzerywałmilczenieprze-
Wciążpodziwiałdziennikarzyistarałsięichzadowolić.
kleństwem.
Stanowiskofelietonistkidałojejprawodogabinetu,ara-
Nagleznieruchomiał.Potemchwyciłgazetęiprzysunąłją
czejoszklonejkomórki,chociażitusłyszałanieustającyszum
sobiedooczu.
ikrzątaninęwwielkiejsalidziałumiejskiego.Komuśnie
74
75
przyzwyczajonemudoredakcjiciągłyhałasibieganinaroz-
praszałybyuwagę.Onanawettegoniezauważała.
Dlategoniedostrzegłateżzmiany,jakanastąpiła,gdype-
8
wienmężczyznawysiadłzwindyizapytałonią.
Jegowyglądwywarłwrażenienawszystkichkobietachw
pokoju.Nietylkodlatego,żemężczyznabyłszczupły,wysoki,
jasnowłosy,niebieskookiiprzystojny.Wrażeniewywoływał
raczejstanowczykrok,jakimprzeszedłprzezsalędziału
Nerwowoprzełknęłaślinę.
miejskiego,nibyprzezpolebitwy,wktórejwłaśniezwyciężył.
-Jeślijesteśmyjużprzyimionach-rzekłLucky-tojakie
Wyglądałtak,jakbyzamierzałterazzebraćłupy.Nawetnaj-
jesttwojeprawdziwe?Dovey?CzyMarySmith?Amoże
zagorzalszefeministkimarzyły,żebędączęściątychłupów.
DevonHaines?-Rzuciłnabiurkogazetę,otwartąnajej
Zwracałtakżeuwagęmężczyzn,którzycodojednegobyli
kolumnie.
zadowoleni,żeniemusząsięznimmierzyć.Niedlatego,że
-Zwykleniedrukująmojegozdjęcia.Niewiedziałam,że
byłznacznierosiejszyodnich,choćistotniemiałszerokie
chcątozrobićprzytymartykule.Poprosiłabym,żeby
ramionaipotężnąpierś.Nie.Przygaszą!ichraczejwyraz
zrezygnowaliztegopomysłu-powiedziałaniecozdyszanym
jegotwarzy.Zaciskałszczękiznieugiętąstanowczością.Oczy
głosem.
pozostawałyzimneinieruchome,jakbyspoglądałynaofiarę
-Cieszęsię,żetozrobili.Szukałemcię,odkądmniezo-
pochwyconąwcelownikukarabinu.
stawiłaś.Jużdrugiraz.
Zatrzymałsięnamomentprzydrzwiachmałegoszklanego
Szokzwiązanyzjegoprzybyciemosłabł;powoliodzy-
pokoikuipatrzyłnadziewczynę,którapochylałasięnad
skiwałapanowanienadsobą.Znowuprzyjęławyniosłąpozę,
otwartąteczką.Wdzialemiejskimzapanowałacisza.Umilkły
cosprawiło,żeLuckymiałochotęzgrzytnąćzębami.Miała
klawiaturykomputerów.Niktnieodbierałbrzęczącychtele-
fonów.
takisamwyraztwarzyjakwówczas,gdygoskarciłaza
wtrąceniesiędosprzeczkizMałymAlvinem.
Dziewczynawszklanympokoikubyłachybajedynąosobą,
-Gdybymchciała,bypoznałpanmojenazwisko,tobym
któraniezauważyłaprzybysza.Zroztargnieniemgładziła
jepodała.-Wyprostowałaramionaipotrząsnęławłosami.
ołówkiemrozpuszczoneciemnokasztanowewłosy.Nieuno-
szącgłowyskinęłaręką.
-Najwyraźniejchciałamzachowaćanonimowość,panieTyler,
-Postawtutaj,nabiurku-powiedziała.-Itakmusi
więcgdybybyłpantakuprzejmy..
ostygnąć.
-Dodiabłazuprzejmością!-przerwał.-Jeślichcesz
Podszedłbliżejistanąłtużprzybiurku.Zdawałasobie
rozmawiaćtutaj,bywszyscynaswidzieli,toproszębardzo.
sprawęzjegoobecności,aleminęłokilkachwil,zanimzro-
-Gwałtownymruchemgłowywskazałsalędziałumiejskiego.
zumiała,żetoniestudent,któryprzyniósłfiliżankęświeżej
-Amożewoliszwczteryoczy?Mnietoobojętne...Dovey.
kawy.Podniosławzrok.
Zaakcentowałostatniesłowo,bypojęła,jakbardzojest
Upuściłaołówek.Otworzyłaustaijęknęłacicho.
wściekłyiże-wraziepotrzeby-niebędziemiałoporów,
-OBoże.
omawiającprzyszerokiejpublicznościwszystko,cozaszło
wmotelowympokoju.Najwyraźniejonamiałacośprzeciw
-Niezupełnie-odparł.-JestemLuckyTyler.
temu,bozbladła.
77
-Przypuszczam,żeznajdęwolnąchwilę.
Pierwszyrazodtygodniaczułjejsmak,czułbudzącysię
-Rozsądnewyjście.
znowuapetyt,któryzostałpodrażniony,leczniezaspokojony.
Wziąłjąpodrękę,gdytylkowyszłazzabiurka,iprze-
Przysunąłciałobliżej,sięgnąłjęzykiemgłębiejiwysunął
prowadziłprzezdziałmiejski,gdzieniktnawetnieudawał
biodradrażniącszczelinęmiędzyudami,pragnąc,pragnąc,
brakuzainteresowania.Głośnadyskusjawybuchławchwili,
pragnąc...
gdyLuckyiDevonzniknęlizadrzwiami.
Nagleoprzytomniał,uniósłgłowęiuśmiechnąłsię.Deli-
-Tusąwindy.-Drżącądłoniąwskazaławejście,gdy
katniemusnąłjęzykiemkącikjejustirozkoszującsięsma-
przechodziliobok,nawetniezwalniająckroku.
kiempocałunkuwestchnął:
Popchnąłjąwkierunkuciężkichdrzwiprzeciwpożarowych
-Toty.Wszędziebymciępoznał.
znapisemSCHODY,chwyciłzaklamkęiotworzył.
-Cotywyprawiasz?
-Towystarczy.-Przepuściłjąiwszedłtużzanią.
-Usiłujęznaleźćwygodnydostęppodtwojąbluzkę.
Odwróciłasięispojrzałananiego.
-Zmarszczyłbrwi,widzącguzikinaplecach.-Możepóźniej.
-Niewiem,coturobisziczegooczekujeszpo...
Lekkodotknęłapalcamiwarg.
-Dowieszsięwswoimczasie.Alenajpierwto,conaj
ważniejsze.
-Niepowinienmniepantakcałować,panieTyler.
Wsunąłpalcewjejwłosy.Odchylającjejgłowędotyłu,
-Matkazawszemimówi,żerobięrzeczy,którychnie
zakryłzaskoczonewargigorącympocałunkiem.
powinienem.Mojesumienieniemazbytdonośnegogłosu.
Czasemwogólegoniesłyszę.-Uśmiechnąłsięolśniewająco
Niepowstrzymanieprącdoprzodupchnąłjąnaścianęani
ipochyliłgłowędonastępnegopocałunku.
nachwilęniezmniejszającnaciskuwarg.Próbowaławy-
krztusićjakiśprotestiwbiłapalcewjegoramiona.
Devonodepchnęłago.
-Przestań!-syknęławreszcie,kiedyodsunąłsię,byzła
-Przestań,proszę.
paćoddech.
-Dlaczego?
Luckyodczuwałjednaknarastającąodtygodniafrustrację,
-Ponieważniechcętego.
którąmusiałrozładować.Iniezaspokojonąodtygodniażą-
-Kłamiesz.
dzę.NiezatrzymałbygonawetczołgShermana.
-Jakśmiesz!...
-Jeszczenieskończyłem.
-Pragniesztegotaksamojakja.
Znówzamknąłjejustatąsamątechniką,którązacząłsto-
Oczyrozbłysłyjejniczymletniabłyskawica,rozpalona
sowaćzcórkąkaznodzieiiprzezdługielatadoprowadziłdo
dobiałościiniezwiastującadeszczu.Prześliznęłasięoboki
perfekcji.Czubkipalcówprzyciskałyjejczaszkę,akciuki
spróbowałaotworzyćdrzwiprowadzącenakorytarz.Zanim
spotykałysiępodbrodą,bymuskaćnajgładsząskórę,jakiej
tozrobiła,sięgnąłponadjejramieniemiprzycisnąłdrzwi.
kiedykolwiekdotykał...zwyjątkiemwewnętrznejpowierz-
Przybraławyniosływyraztwarzy.
chnijejud.
-Niewiem,nacopanliczyłszukającmnie,panieTyler,
Niemiałażadnychszans.
alesiępanrozczaruje.To,cosięzdarzyłowzeszłymtygo-
Protestybyłycorazsłabsze,ażwkońcuzaczęłyprzypo-
dniu,tobyłprzypadek.
minaćjękpodniecenia.Przestałablokowaćdotknięciajego
-Musiszbyćbardziejkonkretna.Mówiszobójcewknaj-
języka,któryłapczywierazporazwsuwałsięwjejusta.
pieczyonaszejwspólnejnocy?
78
79
-Onaszej...naszejwspólnejnocy-powtórzyła,krztusząc
-Nieuznajeszodpowiedzi„nie",prawda?-spytałaDe-
siętymisłowami.-Chcęzapomnieć,żetosięzdarzyło.
von,gdykelnerkaodeszła.
-Przykromi,aletoniemożliwe,Dovey.
-Odkobietrzadko-przyznał.
-PrzestańmnienazywaćDovey!Teraz,gdyznaszmoje
-Takmyślałam.
prawdziweimię,tobrzmiśmiesznie.
-Cocięnaprowadziłonatęmyśl?
-Zgadzasię.Samniemogęuwierzyć,żekiedyśwziąłem
-Jesteśtypemtwardegosamca.
cięzadziewczynęotakbezsensownymimieniujakDovey.
Widzącjejirytacjęuśmiechnąłsię.
-Jeślinadalbędzieszmnienapastował,wezwę...
-Zgadzasię.JestemjaskiniowiecTyler.
-Ochronę?Wspaniale,wołaj.Jestempewien,żezprzy-
LuckybawiłsięświetniepatrzącnaDevon.Miałanasobie
jemnościąwysłuchajątego,comamcidopowiedzenia.
luźnącienkąbluzkęzapinanąnaplecach.Bluzkabyłazna-
Groźbaposkutkowała.Obserwował,jakonarozważako-
komicieskrojona,zdługimirękawamiujętymiwmankiety.
lejnemożliwości,bywkońcuodrzucićwszystkie.Wreszcie
Podcienkątkaninąbarwykościsłoniowejdostrzegałzarys
skrzyżowałaramionanapiersiispojrzałananiego.
bielizny.Dotegonosiłaprostączarnąspódnicę.Mimoże
-Nowięc,czegochcesz?
praktycznyiprosty,ubiórbyłseksownyjakdiabli.
-Jeśliwciążmaszwątpliwości,obejmijmnienaprawdę
-Przypuszczam,żenocwmotelowympokojuzobcąko-
mocno.
bietąniejestdlaciebienowością-zauważyła.
Przesunęławzrokiemwzdłużjegociała,poczymnatych-
-Zdarzałosię.
miastuniosłaoczy,spoglądającmuwtwarz.
-Alemnienie.
-Pozaoczywistymisprawami-powiedziałaszorstko
Kelnerkapodałakawę.Luckyprzyglądałsię,jakDevon
-czegochcesz?
odruchowopodnosifiliżankędowarg,zanimprzypomniała
-Porozmawiaćztobą.Alenietutaj.Jestwpobliżujakieś
sobie,żeprzecieżodmówiła.Kawachlusnęłanatalerzyk,
miejsce,dokądmoglibyśmypójść?
gdygwałtownieodstawiłafiliżankę.
-Bistro,podrugiejstronieulicy.
-Teraz,gdyjesteśmysami,,możemipowiesz,oczym
-Dobrze.Niejadłemobiadu.Prowadź.
chceszrozmawiać?
fj
-Corobiłaśwknajpie?-spytał.
-Codlaciebiezamówić?-zapytałLucky,siedzącna-
-Wtejnorze,gdziesięspotkaliśmy?
przeciwkoniejprzystolikupokrytymturkusowąglazurą.
-Tak.
-Nic.
-Czytałeśmójartykułwdzisiejszejgazecie?Przechylił
-Jedencheeseburger,średniowysmażony-powiedział
głowę,niepewny,comaoznaczaćtopytanie.
dokelnerki,poczymspojrzałznacząconaustaDevonido-
-Nie.Wystarczyło,żeujrzałemtwojezdjęcie.
dał:-Zcebulką.Dotegofrytkiikoktajlczekoladowy.Jesteś
-Gdybyśprzeczytał,wiedziałbyś,żewtejknajpiezbie
pewna,żenicniechcesz?-spytałuprzejmie,zwracającsię
rałammateriał.
znowudoDevon.
Oparłpoliczeknadłoni,łokiećnastoleiprzyglądałsięjej
-Jestempewna.
spokojnie,milczącozapraszającdouściśleniawypowiedzi.
Oddająckelnercekartędodałjeszcze:
Odetchnęłagłęboko.
-Proszętakżedwiekawy.
-Wtymtygodniumojakolumnadotyczyprawwciąż
80
81
odmawianychkobietom,pomimopostępów,jakiewciągu
poczymprzykryłgobułką,nieodrywającwzrokuoddziew-
ostatnichdwudziestulatpoczyniliśmywkierunkurówno-
czyny.
uprawnienia.
-Jednoidrugie.Lepiejniepytaj,któraztychrzeczy
-Przyszłaśdoknajpyizamówiłaśdrinka.Jakiegoprawa
przeważa.
ciodmówiono?
Wgryzłsięwcheeseburger,czerpiącsatysfakcjęnietylko
-Prawadosamotności.
zjegosmaku,aleteżzwyraźnegozakłopotaniaDevon.
Burknąłcośniepewnie.
-Możemiwyjaśnisz-spytała,usiłujączachowaćspokój-
-Kobietawciążniemożewejśćsamadobaru;każdyz
czygdybymibrakowałozębówitakdalej,teżprzyszedłbyś
obecnychmężczyznuznajenatychmiast,żeprzyszłanapod-
minaratunek.
ryw.Teząmojegoartykułubyło,żewnaszymspołeczeństwie
Sięgnąłpokeczup.
pozostałybastiony,którekobietymusząinfiltrować,niemó-
-Jaknajbardziej.Zrobiłbymto.Ale-dodałwskazując
wiącozdobywaniu.To,cozaszłowbarze,wykazało,żemam
palcemsufit,byzaznaczyć,żemazamiarwygłosićnajważ
rację.Niezrobiłamnic,byzwrócićnasiebieuwagętych
niejszyargumentwdyskusji-prawdopodobniepóźniejnie
zbirów.Siedziałamspokojnieipiłampiwo,aoniprzyszlii
jechałbymzatobą.Iniewyciągnąłbymsięnatwoimłóżku.-
zaczęlimnienagabywać.Tonie...-Przerwałaispojrzałana
Zniżyłgłos,pochyliłsięnadstolikiem.-Iniepragnąłbym,
niegogniewnie.-Zczegosięśmiejesz?!
żebyśprzezcałąwiecznośćdmuchałanamójbrzuch,inie
-Właśniepomyślałem,żegdybycibrakowałoparuzębów,
obudziłbymsięwnocyzchęciąpodmuchanianatwój.
gdybyśmiałatrądzikalbogrubełydki,pewniewypiłabyśto
Przezchwilębyłazbytoszołomiona,bycośpowiedzieć.
piwowspokoju.
Potemchwyciłatorebkęipodniosłasięzkrzesła.Lucky
Kelnerkapodałajedzenie.Gdytylkoustawiłatalerze,De-
uniósłnogęioparłstopęnaprzeciwległejławce,blokując
vonpodjęładyskusję.
drogęucieczki.
V
-Inaczejmówiąc,kobietanieszczególnieatrakcyjnajest
-Hej,przecieżsamapytałaś,pamiętasz?Poprostuod-
bezpiecznaodmęskichzaczepek?
powiedziałemuczciwie.
-Wyglądasznawściekłą-stwierdziłniewinnie.-Tomiał
-Odtejchwilimożeszsobiedarowaćprawdomówność.
byćkomplement.
Chcęstądwyjść.Natychmiast.
-Jesteśobrzydliwymantyfeministą,osądzającymwartość
-Nie,nie.Wciążmamyjeszczesporodoomówienia.
kobiety,zresztąmężczyznyrównież,napodstawiewyglądu.
-Bezspecjalnegopośpiechuugryzłkanapkęiumoczyłfrytkę
Zgarnęłazramiongęste,lśniącewłosy.Jeślichciała,by
wkeczupie.-Dlaczegosięwściekłaś,kiedyinterwenio-
osądzaćjąwyłącznienapodstawiewalorówumysłowych,
wałem?
pomyślałLucky,powinnaprzestaćrozsnuwaćswekobiece
-Ponieważchciałamsamazałatwićtęsprawę.Chciałam
czary.Naprzykładniepotrząsaćtąmasąciemnorudychwło-
sięprzekonać,jakkobietamożesobieporadzić,jeżeliznajdzie
sów.Noiniewyglądaćtakwścieklepociągająco.
sięwtakiejsytuacji.Uniemożliwiłeśmisprawdzenietego.
-Przykromi,Devon,alegenyniepozwalająmimyślećo
-UniemożliwiłemcibliższepoznanieMałegoAlvinaiJa-
tobieinaczejjakopięknej,pociągającejkobiecie.
ckaEda.
-Genyczydżinsy?
-Byćmoże-przyznałazezłością.-Niesądziłam,że
Zroztargnieniemposypałcheeseburgersoląipieprzem,
posunąsiętakdaleko.Spodziewałamsięgwizdów,słownych
82
83
zaczepek,alenieoczekiwałamprzemocy.Iodrazucipo-
-Nie,niewszystko.
wiem,żeotobieteżwspominamwtymartykule.Niezna-
-Więcco?Chceszpieniędzy?Chceszmnieszantażować,
zwiska,naturalnie.Występujeszjakoczłowiekzsyndromem
skorosięprzekonałeś,żemojenazwiskocośznaczywtym
BiałegoRycerza.
mieście?
-Atonibykto?
Zacisnąłzęby,usiłujączapanowaćnadgniewem.
-Totaki,którywyruszanaprywatnąkrucjatę,byratować
-Nigdywięcejniemówminicpodobnego!Mojena-
damywopałach.
zwiskowmoimmieścieteżcośznaczy.Tylerowieniepo-
-O,tomisiępodoba!-Pociągnąłprzezsłomkęmleczny
trzebująuciekaćsiędoszantażu.
koktajl.-Adlaczegoużyłaśfałszywegonazwiska,meldując
-Przepraszam,żeobraziłamciebieitwojerodowena-
sięwmotelu?
zwisko.
Najwyraźniejniechciała,byporównaniezBiałymRyce-
Powiedziałato,jakbynaprawdętakmyślała,jakbynie
rzemodebrałjakokomplement.Opierającczołonadłoniza-
lubiłazadawaćciosówponiżejpasa.Luckyuwierzyłwjej
częłamasowaćskronie.
skruchę.Powróciłojednakzdenerwowanie,któreokazałana
-Samaniewiem.Kaprys.Czasemludzieprzypominają
jegowidok.Dostrzegałjewwyraziepięknejtwarzyiwgłębi
sobiemojenazwiskoichcąporozmawiaćotymczyinnym
zielonychoczu.
artykule.Tegowieczoruniemiałamochotynakonwersację.
-Proszę,powiedzpoprostu,czegochcesz,żebymmogła
Skończyłkoktajlipostawiłszklankęobokpustegotalerza.
wrócićdopracy.
Kelnerkaprzechodziłazdzbankiemświeżejkawyizanim
-Niebyłaśzwyczajnąprzygodą,Devon.
zabrałatalerze,napełniłaimfiliżanki.
-Pewniepowinnomitopochlebiać?
-Niesądziłaś,żebędzietomiałoznaczenie...-stwierdził
-Chciałbym,żebytakbyło.
cichoLucky.
Pokręciłagłową.
Uniosłagłowę.
-Niemogęsięztymzgodzić.Byłamdziewczynąnajedną
-Nie,niesądziłam.Niespodziewałamsięteż,żeznowu
noc,atosprawia,żeczujęsiętania.
cięzobaczę.
-Byłaśczymśznaczniewięcej.Nocspędzonaztobąmoże
-Todlatego,żemnienieznasz.
zdecydowaćomojejprzyszłości.
Tostwierdzeniewywołałogroźnezmarszczeniejejbrwi.
-Proszęcię-jęknęła.-Nieobrażajmnietymihasłami
-Czegotychcesz?Dlaczegomnieszukałeś?!
dobrymidlanastolatków.
-Wiesz,czegochcę,Devon.-Wolnoprzesunąłwzrokiem
-Jesteśmoimalibi.
odczubkajejgłowy,poprzeztwarziszyję,napiersi.Znowu
spojrzałwoczy.-Chcęspędzićjeszczejednąnocztobą.
Tymrazemobojebędziemynadzy.Będępatrzyłnaciebie
parązdrowychoczu.Iniebędęmarnowałczasunasen.
-Toniemożliwe.-Głosbyłtakstłumiony,żeniemal
niesłyszalny.-Mówiętoodrazu,żebyśniemarnowałmojego
aniswojegoczasu.Wykluczone!Jeślitowszystko,poco
przyszedłeś...
84
9
-Hej,co...-Wstającsięgnąłdokieszenidżinsówirzucił
nastolikdziesięciodolarowybanknot.-Dziękuję!-krzyknął
dokelnerki,pędzącdodrzwiwpogonizaDevonHaines.
Dopadłjąprzyskrzyżowaniu,gdynieuważnieprzechodziła
przezjezdnię.
-Dodiabła,cotomaznaczyć,żeniemożesz?
-Alibi?Jakwkryminale?
Chwyciłjązaramięizatrzymałnaśrodkuulicy.Dookoła
-Identycznie.
rozległysięklaksony.Cysternazpiwemskręciłaostro,by
Devonpokręciłagłową.
uniknąćkolizji.
-Nierozumiem.
LuckypoprowadziłDevondokrawężnika.Kiedytylko
Luckyopowiedziałopożarze.
stanęlinachodniku,wyrwałjązestrumieniapieszychipo-
-Straciliśmysporociężkiegosprzętu.Wycenazniszczeń
wtórzyłpytanie.
sięgasiedmiocyfrowejliczby.NaraziejednakspółkaTylera
-Tymrazemnaprawdęnieprzyjmęodpowiedzi„nie",
musipogodzićsięzestratą.
Devon.
Jakzwykle,gdytylkootympomyślał,poczułirytację.
-Będzieszmusiał.Niemogępotwierdzićtwojegoalibi.
-Toszaleństwo.Gdybymiejscowewładzesameprowa
-Jaktoniemożesz?!-rzuciłzduszonymszeptem.
dziłyśledztwo,mojarodzinanigdyniebyłabypodejrzana.
Przyciągnąłjąiopuściłniskogłowę,bysłyszałajegosłowa.
Alekiedywzięlisiędotegofederalni...Widzisz,wieluna
-Wieszprzecież,żeleżałemobokciebieprzezcałąnoc.Za-
rciarzymającychkłopotyfinansowestosujerozpaczliweśrod
snąłemwcześniejniżty.Zniknęłaś,zanimsięobudziłemna-
ki.Jestempewien,żeczęstozdarzająsięioszustwa,więc
stępnegoranka.Ajeżelizapomniałaś,cosięzdarzyłowtak
towarzystwaubezpieczeniowezachowująszczególnączuj
zwanymmiędzyczasie,tozprzyjemnościąodświeżęcipa-
ność.Oczywiściewtymprzypadkuichpodejrzenianiemają
mięć.
żadnychpodstaw,alemuszęudowodnić,żesięmylą.Mój
Nerwowooblizaławargi.
bratpotrafiwykazać,gdziebyłkrytycznejnocy.Ajanie
-Dziękuję,niemusisznicprzypominać.
mogę.
-Przynajmniejniezaprzeczasz,żetosięstało?
Przyglądałamusięzuwagą,potemodwróciłagłowęispo-
-Nie.Oczywiście,żesięstało.Chociażwolałabym,aby
jrzałaprzezoknonasamochodyjadącewolnozatłoczonąulicą.
takniebyło.Niejestemztegodumna.Ajużnapewnonie
-Więcchcesz,abymsięzgłosiłajakotwojealibi?Nie
mamzamiaruspowiadaćsięztegoprzedcałymświatem.
mogłeśpodkładaćogniapodwarsztatwMiltonPoint,gdyż
-Wyrwałaramię.-Przykromi,żewpadłeśwkłopoty.Na-
przezcałąnocbyłeśwmoimłóżku?
prawdę.Aleniemamnicwspólnegoztympożarem.
-Otochodzi.
-Aletylkotystoiszmiędzymnąawięzieniem!
Znowuspojrzałananiego.
-Och,wątpię.Takifacetjaktyzawszespadanacztery
-Niemogętegozrobić.
łapy.Jestempewna,żezanimwpłynieformalneoskarżenie,
Zanimzdążyłzareagować,wstałaodstolikairuszyłado
znajdzieszjakieśwyjście.-Zaczęłasięwycofywać.-Wkaż-
drzwi.
dymraziejaniemogęcipomóc.
Odwróciłasięiprzezobrotowedrzwizbrązuweszłado
86
87
budynkuredakcji.Luckypognałzanią.Zanimwirującedrzwi
-Poprostuznajomy.
wpuściłygodoholu,Devonwchodziłajużdowindy.Podbiegł
-Ktośztwojejmrocznejprzeszłości,Devon?
doniej.
Mrocznej,toprawda,myślałateraz.Ale„przeszłość"się-
Dwajumundurowanistrażnicyprzyskoczyliiodtyłuzła-
gałazeszłegotygodnia.Niktzewspółpracownikówniedo-
paligozaramiona.
myślałsiętego.
-Hej,chłopaczku,dlaczegozaczepiaszpaniąHaines?!
Przekonana,żeLuckyniejechałzanią,przeszłanatyły
Najwyraźniejprosiła,bygozatrzymali.
domu.Zrzuciłaspódnicę,bluzkęipoprzezdrzwinapatio
-Tociniepomoże,Devon!-krzyknąłwstronęzamy
popatrzyłatęskniewstronębasenu.Kąpielbyjąuspokoiła.
kającychsiędrzwiwindy.
Byłarozgorączkowanaodchwili,gdyuniosłagłowę,spo-
Unikałajegowzroku,przyciskającguzikswojegopiętra.
dziewającsięprzyjaznejtwarzygońca,anapotkałakpiące
Wyrwałsięstrażnikom.
spojrzeniebłękitnychoczuLucky'egoTylera.Kilkaskoków
-Puściemnie.Wychodzę,wychodzę.
zpewnościąbyjąodprężyło.Wciążzastanawiałasię,skąd
Nieuwierzyliisamiwypchnęligoprzezobrotowedrzwi.
następnymrazemwyskoczyLucky.
-Jeżelituwrócisz,wezwiemypolicję!-krzyknąłjeden
Bożewyskoczy,wiedziaładoskonale.
znich.
Włożyłaskąpądolnączęśćkostiumukąpielowego.Zdjęła
Luckywrzasnąłjakiśbrzydkiwyraz,apotemstał,patrząc
zwieszakaręcznik,rozsunęładrzwinapatioiwyszłana
gniewnienafrontonbudynku,aprzechodnieomijaligo
ogrodzonyteren,niemalcałkowiciezajętyprzezbasen.
łukiem.
Byłotamniewieletrawywymagającejpielęgnacji,tylko
-Coteraz?-mruknął.-Co,dodiabła,miałanamyśli
krzakirosnącewzdłużcedrowegoparkanu,którypozwalał
mówiąc„niemogę"?
napływaniepółnago.Miałatamgazowygrillisporodoni-
czkowychroślin.Ponieważzwyklespędzałaczaswdomu,
Używającpilota,Devonzamknęłaautomatycznedrzwiga-
lubiłasiedziećwieczoramiwtymzakątku,doglądaćroślin,
rażu,poczymweszładomieszkaniaprzezwewnętrzne,ku-
czytaćmateriałydoartykułów.Pływaniebyłoznakomitym
chennedrzwi.Przebiegłamroczne,cichepokoje,ażdotarła
ćwiczeniem,chybajedynym,którenaprawdęlubiła.
dosalonu.Tampoprzezżaluzjęobserwowałaulicę,pókisię
Rzucającręczniknakrzesło,zanurkowaławgłębszym
nieupewniła,żeLuckyTylerniejechałzanią.Zpewnością
miejscubasenu.Zamknęłasięnadniąchłodnawoda.Spo-
byłbydotegozdolny.Wracałazpracyjednymokiemob-
kojniepłynęłanaddnem,przebywającdługośćbasenubez
serwującdrogę,adrugimspoglądającwewstecznelusterko.
nabieraniatchu.Napłytkiejczęściwystawiłagłowę,ode-
Gdyzobaczyłagodziśprzyswoimbiurku,odczułasil-
tchnęłaizanurkowałaznowu.
niejszywstrząs,niżchciałabytoprzyznać.Zwyklepotrafiła
Zanimwykonałakilkatakichnawrotów,czułaprzyjemne
maskowaćswojeuczucia,aletymrazemchybasięjejnie
zmęczeniepłuc,sercaimięśni.Odsuwającdłońmimokre
udało.Kilkuwspółpracownikówdostrzegło,jakajestroz-
włosyztwarzy,wyszłaposchodkach.Zespuszczonągłową
trzęsiona;drażnilisięznią,kiedywróciładoredakcji.
przeszłaprzezpodwórze.
-Kimjesttenfacet?
Zauważyłagodopierowtedy,gdyniemalnastąpiłamuna
-Nikim.
buty.Gwałtowniepodniosłagłowę.
-Nikim?
Luckynawpółleżałnależakuzdłońmizłożonymina
88
89
klamrzepaska,zdługiminogamiskrzyżowanymiwko-
Mocniejowinęłasięręcznikiem.
stkach.Ręcznikopasywałjegoudo.Spodzasłonyjasnych
-Robisięchłodno.
rzęsspoglądałnanagiepiersiDevon.Wstałispojrzałjejw
-Więclepiejwejdźmydodomu.
oczy.
-Tojawchodzę.Atywychodzisz.
-Ręcznik?-spytałipodałgo.
-Mamochotęnadrinka,asądzącpowyglądzie,lolm
Wyrwałamugozrąkiokryłanagieramiona.
teżsięprzyda.
-Jaksiętudostałeś?!-Pamiętała,żedokładniespraw-
Niedbalerozsunąłdrzwi.
dziła,czywszystkiedrzwisązaryglowane.
-Typierwsza-powiedziałuprzejmie,odstępując\\\\bok
-Wszedłemprzezpłot.Nawiasemmówiąc,jakwysokie
Ponieważbyłaprzemarzniętadokościichciałajakiu|
jesttodraństwo?Miałemciężkielądowanie.Ichybawybiłem
szybciejwłożyćcośnasiebie,wyminęłago,kierującsicdo
sobiełękotkę.Starakontuzjapiłkarska.
sypialni.
Tanonszalancjadoprowadzałajądoszału.Zachowywał
-Gdziejestkuchnia?
siętak,jakbyskokiprzezdwuipółmetrowyparkanbyłyjego
-Prosiłam,żebypanwyszedł,panieTyler.
zwykłąrozrywkąwieczorną.
-Niechceszdrinka?-Opadłnafotelwrogui
-Śledziłeśmnie!-rzuciłaoskarżycielsko.
stopęokolano.-Nodobrze,zapomnijmyodrinkachi/.i
-Ajakinaczejmógłbymsiędowiedzieć,gdziemieszkasz?
Potym,jaknapuściłaśnamniestrażników,niktwredakcji
cznijmywszystkoodpoczątku.
niedałbymiadresu.Niemacięwksiążcetelefonicznej.
Trudnojejbyłozachowaćgodność,atymbardziejnalej-n.
Sprawdziłem.Widzisz,Devon,kiedypierwszyrazsprawdza-
bywyszedł,gdyszczękałazębami,astrumykilodownie|w
łemksiążkę,szukałemMarySmith.Sąichcałedziesiątki.
dyściekałyzwłosównaramionaipiersi.Jegooczywtu\>
Terazpomyślałem,żesprawdzęDevonHaines.Jednakoczy-
błądziływokółjejbiustu.Devonażnadtojasnopojmowaln.
wiścieniemacię.-Przyjrzałsięjejzuwagą.-Jestogrze-
żetwardesutkisądoskonalewidocznepoprzezgrubyliolowy
wany?
ręcznik.
Wlawendowymblaskuzmierzchujegooczylśniłyjak
-Tomałydom-rzuciłapogardliwie.-Jestempewna.
dwieniebieskielatarnie.Tobyłoniepokojące.Właściwieod-
żesampotrafiszznaleźćkuchnię.
kądpojawiłsięwredakcji,Devonniebyłazdolnadożadnej
Uśmiechnąłsięiwstałzfotela.Stojąctużobokpoloni
spójnejmyśli.WpływLucky'egonajejżycienapełniałją
dłońnajejramieniuikciukiemstrąciłkropelkęwody/,pni
lękiem.Jakażbyłagłupiawierząc,żewyjdziebezszwankuz
si.Niskim,chrapliwymgłosempowiedział:
tegooszałamiającegoprzeżycia!
-Lubięcięwilgotną.
Zdałasobiesprawę,żeonwciążoczekujeodpowiedzina
Byokazać,żetesłowanierobiąnaniejżadnegowra/mm.
pytanie,któregoniepamiętała.
zatrzasnęłamudrzwiprzednosem.Nigdysięniedowie,h
-Słucham?-powiedziała.
podwpływemtegodotknięciamiałakolanajakzwały.K/u
-Tenbasen.Jestpodgrzewany?
ciłaręcznik,zdjęłafigiiszybkosięwytarła.Założyładwu
-Dlaczegopytasz?
częściowydres,ponieważbyłtowygodnyiciepłysin>iA
-Bomaszgęsiąskórkę,jakbyciępogryzłymoskity.Isi-
takżeokrywałjąodstópdogłów.NiechcąctracićC/IIMIna
niejąciwargi.
suszeniewłosów,owinęłajeturbanemzręcznika.
90
91
Wsaloniepaliłysięświatła,aLuckyoglądałkolekcjępłyt
Wykorzystałto,żeniemogławykrztusićsłowa.
kompaktowych.Obejrzałsię,gdyusłyszał,żeDevonwchodzi.
-Czydlategozostałaśzemnątamtejnocy?Czyażlak
Ichspojrzeniaspotkałysię.Mijałysekundy,aoniwciąż
potrzebowałaśmężczyzny?Czymógłtobyćkażdynit;/,
patrzylisobiewoczyjakzahipnotyzowani.
czyzna?
Devonpamiętałapewnedrobiazgi,któremogłaznaćtylko
-Nie,nieinie!
kochanka.Aprzecieżbylisobieobcy.Nagle,zdesperacją,
Zareagował,jakbyjejodpowiedźbrzmiała„tak".
którajązaszokowała,pojęła,żepragniepoznaćwszystkie,
-Awięcrano,gdyspełniłemswojezadanie,pomyślałaś.
najdrobniejszenawet,szczegółyżyciaLucky'egoTylera.
żemożeszsięspokojniewymknąć?
Wiedziałaonimdotądtyle,żewyznajekodekshonorowy,
-Myliszsię-odparła,zuporemkręcącgłową.Alinie
któryniemalzanikłwewspółczesnejAmeryce;madużepo-
mamzamiaruniccitłumaczyć.
czuciehumoru;zdumiewającobłękitneoczy;iżejegodotyk
OdstawiłpiwonapółkębiblioteczkiistanąłprzyDc-von
rozpalawniejogień.Niebyłołatwostłumićwspomnienie
Chwyciłjązaramiona.
pamiętnejnocy..Nawetjeślimusiałaotymzapomnieć.
-Acoinnegomogęmyśleć,co?Dlaczegouciekłaś/,ino
WyraztwarzyLucky'egoświadczył,żeontakżepamięta.
telu?
-Znalazłemtylkopiwo-powiedziałwkońcu.
-Boczułamodrazę.
Swojepiłzbutelki,alenablokuimitacjimarmuru,którego
Taodpowiedźgoporuszyła.NiepowiedziałamuU'j',<>K
używałajakostolika,ustawiłobokbutelkiszklankę.Podzię-
szczeżadnakobieta.
kowała,alenieruszyłasię.
-Odrazę?Domnie?
-Niechcesz?
-Dosiebie!-krzyknęła.-Idocałejtejsytuacji.Chan
-To,czegochcę,panieTyler,towiedzieć,jakimprawem
łamtowszystkojaknajprędzejskończyć.Jeślimaszzwy»v.t|
nachodzimniepanwmoimwłasnymdomu?-Pochwaliła
sypiaćzkobietami,którychnieznasz,tozpewnośćiu|><>
sięwmyślizawładczeichłodnebrzmieniegłosu.
trafiszzrozumiećporannezakłopotanie.
-Taksięnazywato,cozrobiłem?
Przygryzłwargi,przemyślał,copowiedziałaiwtlmIm
-Ajakajeszczenazwadasiętuzastosować?Napastuje
sięzniązgodził.Pochwilispytał:
mniepanwpracy,ateraznaruszanietykalnośćmojego
-Adlaczegodziśpopołudniuznowuusiłowałaś
84
domu!
/,nikn.|i'
-Todlaczegoniewzywaszpolicji?
-Ponieważniemieliśmyjużsobienicdopowiedzeniu
Zarozumiałydrań,pomyślała.Dobrzewie,dlaczegonie
-Nieprawda.
wzywampolicji.Tenbezczelnyuśmiechjąirytował.Zapo-
-Prawda.
minającoopanowaniu,podniosłagłos.
-Czychceszmnieprosić,byśmydzisiajteżspędzili\.\
-Dlaczegoprzyjechałeśtuzamną?
zemnoc?
-Bonieskończyliśmyrozmowy.
-Nie!-krzyknęłaprzerażona.
-Taksiępanutylkowydaje,panieTyler,ponieważja
-Awięcmamysobiejeszczesporodopowiedzenia
skończyłamwchwili...
-Przypuszczam,żetowłaśnieciędenerwuje-rzutila
-Gdywyszłaśzmojegołóżka?
rozgorączkowana.-Jesteśpewien,żekażdakobieta,kuna
Umilkła.
cięspotka,ażdyszywoczekiwaniunapójściezlohailu
łóżka.Notoproszęsięprzyjrzećwyjątkowi,panicTyla
92
93
Ścigamniepan,gdyżtojapanazostawiłam,anieodwrotnie.
Podążyłazajegospojrzeniemdoswoichnabrzmiałychpier-
Ucierpiałonatympańskieego.
si,takwyraźnierysującychsiępodmiękkąbluzą.Okłamy-
-Może-przyznałposępnie.-Częściowonapewno.
wałabysiebietaksamojakjego,gdybypróbowałazaprzeczyć,
-Więcniechpanjeugłaskagdzieindziejizkimśinnym.
żegopożąda.Szlochającniemal,szepnęła:
Niechcępanawięcejwidzieć.Czywyrażamsięjasno?
-Odejdź,proszę.
-Otak.Alenieprzekonałaśmnie,Devon.Siebiezresztą
-Devon,zapomnij,jakigdziesięspotkaliśmy.Myśltylko
też.
otym,jakbyło,gdyobjęliśmysięporazpierwszy.
Przyciągnąłjątakgwałtownie,żeręcznikzsunąłsięjejz
Przycisnęładłoniedouszu.
głowy,awłosyrozsypałynaramiona.Pożądliwymiiwil-
-Niemogę!
gotnymiustamidotknąłjejwarg.
-Dlaczego?-Schwyciłjejdłonie.-Dlaczego,jeślibyło
Byładalekaodpotępieniatejagresywności;reagowałana
namtakdobrze,niechceszotympamiętać?
nią.RozkoszowałasięsiłąLucky'ego.Zamiastsięwyrwać,
-Niemuszęciniczegotłumaczyć!
jakpodpowiadałjejrozsądek,chłonęłazrozkosząpocałunek.
-Dodiabłaztym!-powiedziałcichym,zapalczywym
Luckywsunąłręcepodjejbluzę.Uwielbiałajegodotyk
głosem.-Pocałunek,którywłaśniemidałaś,zaprzeczawszy-
naskórzeichciałapozwolićsobienatosamo.Luckybył
stkimtwoimsłowom.Pragnieszmnietaksamojakjaciebie.
twardy,samemięśnieiścięgna.Jejkrągłościpoddawałysię
Uważam,żedajemitoprawodotwychwyjaśnień.
miękko,przyciskanemęskimciałem.Uwielbiaładrapanie
Nieustępliwaargumentacjaosłabiałajejstanowczość.Wy-
szczecinynaswojejtwarzy,smakust,zapachjegoskóry.
rwałamudłonieizasłaniającsięnimizapłakała.
Pożądałago.
-Niemogęcięwięcejwidzieć.Nigdy.Ateraz,proszę,
Kiedyuniósłskrajbluzy,poczułananagimbrzuchupod-
odejdź.
niecającydotykmetalowejsprzączki.Apotemobjąłdłońmi
Luckyzmieniłtaktykę.Wsunąłkciukiwszlufkiodpaska,
jejpiersi,gładzącje,pieszcząc,przyprawiającodreszczroz-
stanąłswobodnie,lekkopochylony.Aroganckoprzechyliłgło-
koszydotykiemkciukównasutkach.
węnabok.
-Devon...-mruczałchrapliwie,wyczuwającprzezje
-Nodobrze,dladobradyskusjipowiedzmy,żetonie
dwabstanikastwardniałenagleczubki.-Dlaczegojesteśtak
prawda,żetepocałunkiniemalodebrałynamzmysły.Po
twarda?
wiedzmy,żetwojakrewniejestterazgęstaigorąca.Za
Wyrwałasięicofnęła,jakbybyłkimśprzerażającym,kim
pomnijmyotymwszystkimiskoncentrujmyuwagęnamoim
zresztąbyłdlaniejwtymmomencie.Codziwne,uśmiechał
problemie,toznaczynietym,którymamztobą.Porozma
się.
wiajmyotym,jakbardzociępotrzebujęjakoalibi.
-Niemiałemnamyśliniczegonieprzyzwoitego.Twarda
Zaczęłakręcićgłową,zanimskończyłmówić;najpierw
znaczyłotrudna.
zaprzeczającopisowijejfizycznychreakcji,apotemodma-
-Wiem,cochciałeśpowiedzieć-rzuciłabeztchu,nie-
wiającskładaniazeznańnajegokorzyść.
zdolnamówićnormalnymtonem.-Toniejesttrudne,to
-Niktniemożewiedzieć,żespędziłamztobąnoc-
niemożliwe!Mówiłamcijuż.Ateraz,proszę,odejdźinie
powiedziałanieustępliwie.-Nikt.Czytojasne?Niemogę
róbmiwięcejkłopotów.
dopuścić,bydostałosiętodopublicznejwiadomości.
-Jesteśzakłopotana...
Powróciłydreszcze,stłumionechwilowoprzezjegouści-
94
95
ski.Roztartadłońmiramiona,jakbychciałaprzyśpieszyćkrą-
żeniekrwi.
10
-Nietraktujtegopodpaleniajakodrobnegopechowego
przypadku,któryakuratmniespotkał.
-Nietraktuję.Straszniemiprzykro,żemaszkłopoty.
-Więcejniżkłopoty.Chłopcyzpolicjifederalnejsącho-
lerniepoważni.
-Jakiemająprzeciwtobiedowody?
-Onajestmężatką.
-Słabeiraczejposzlakowe-przyznał.-Niewierzę,by
PonuresłowaLucky'egozabrzmiałyjakwyrokśmierci.
sądmnieskazał,aleniesądzęteż,żebyśmyuzbieralina
SiedziałwmałejkuchniTaniiChase'a,patrzącposępniena
kaucję.Niepodobamisiępomysłsiedzeniawwięzieniu,
kubekkawy,podanyprzezbratową.
nawetprzezkrótkiczas,zwłaszczazacoś,czegoniezrobiłem.
Dotarłdoichmieszkaniatużprzedświtem.Niebaczącna
Niepodobamisięnawetpomysłoskarżeniaooszustwo.Spo-
porę,zapukałdodrzwiiwyciągnąłichzłóżka.Kiepski
wodowałobytonieodwracalneszkodymojejrodzinieifir-
wyglądLucky'egorozproszyłirytacjęzpowoduwczesnego
mie.-Razjeszczechwyciłjąłagodniezaramiona.-Devon,
przebudzenia.
bądźrozsądna.Musiszmipomóc.
Pozatym,żewyglądał,jakbypotrzebowałgolenia,ciepłego
-Nicniemuszę.Iniemożesztegoodemniewymagać!
posiłkuidwunastugodzinsnu,Luckymiałrozwichrzone
-Dlaczego?Dlaczegoniezłożyszzeznań,jakzrobiłby
włosypojeździezDallasprzyotwartymdachukabrioletui
każdyuczciwyczłowiek?
prędkości,którejnieśmieliodgadywać,iwolelinieznać.
-Niemogę!
Kosmykisterczałymunagłowiejakstrzecha.
-Dlaczego?!
Rodzinamartwiłasięoniegoodwczorajszegoranka.
-Niemogę!
OstatniawidziałagoSage.Wedługniejnawpółubranywy-
-Dlaczego?
biegłwpośpiechuzdomu,bezżadnegowyjaśnienia.
-Ponieważjestemmężatką!
Minęłokilkasekund,zanimChasepowtórzył:
-Mężatka?
-Mężatka.Wiesz,małżeństwo,świętewięzyitp.Tania
dolałasobieimężowikawy,poczymusiadłana
stołku.
-Skądwiesz,Lucky?
-Powiedziałami.-Podługim,głębokiminamiętnym
pocałunku,pomyślałzgoryczą.
-Więcjąwkońcuznalazłeś?
-Owszem.
-Gdzie?
-WDallas.
-Jaksięnazywa?
97
-DevonHaines.
-Wyczynialiśmyobajzwariowanenumery.
-Cośmitomówi...
Chasespojrzałzzakłopotaniemnażonę.MiłośćdoTani
-Pewnieczytałeśjejartykuływprasie.
McDanielujarzmiłabyłegogwiazdorarodeo.
-Jasne!-wykrzyknąłChase,walącpięściąoblat.-De-
-Jeślicitonieprzeszkadza,wolałbymnieomawiaćna-
vonHaines.
szychwyczynówprzyTani-rzekł.
-Przypadkiemtrafiłemnajejzdjęciezpodpisemwe
-Niechodziowyczyny-odparłzirytacjąLucky.-Tania
wczorajszejgazecie.
wie,jakiezciebiebyłoziółko,zanimsięzjawiła.Chodzimi
Luckyopowiedziałcałąhistorię,usuwająccointymniejsze
oto,żemimomychwszystkichszaleństwnigdyniespałemz
szczegółyspotkaniaiłagodzącprzebiegburzliwychgodzin,
mężatką.Nawetjaprzestrzegampewnychzasad.-Bezwiednie
którespędziłnakręgielni-żebymógłwcośuderzaćnie
rozmasowałżołądek,jakbysamamyślomałżeńskiejzdradzie
naruszającprawa-porozmowieznią,zanimzdecydował
przyprawiałagoomdłości.-Nigdyniechodziłemteżz
sięnapowrótdodomu.
rozwódką,dopókijejrozwódniebyłzakończony.Atababa-
-Niechciała,żebymjąodnalazł-oznajmił.-Akiedy
powiedziałbezszacunku,wskazującpalcemwkierunku
znalazłem,odmówiławspółpracy.Oświadczyła,żeniemoże
Dallas-nietylkowykiwałamnie,jeślichodzionazwisko,
byćmoimalibi.Jużwiemdlaczego.
aleskłoniładoczegoś,co,choćtostaromodne,uważamza
Kawabyłagorąca,alewypiłjąjednymhaustem,jakby
moralnieniesłuszne.
kubekbyłszklaneczkąwhisky.Taniawstaławmilczeniu,by
Wróciłnamiejsce,opadłnawyściełanesiedzenieizapa-
nalaćmudrugąporcję.
trzyłsięprzedsiebie.
-Poznałeśjejmęża?-spytałChase.
-Lucky-odezwałsięChasepodłuższejchwilimilcze-
-Nie.
nia.-Coterazzrobisz?
-Byłtam?
-Pewnieodsiedzędziesięćdodwudziestulatzapod-
-Nie.
palenie.
-Więcgdziejest?
-Niemówtak!-załkałaTania.-Niemożesziśćdo
-Niewiem.
więzieniazacoś,czegoniezrobiłeś.
-Jaksięnazywa?
-Wiesz,ocomichodzi,Lucky-powiedziałChase.-Nie
-Niewiem.
możeszjejtakłatwoodpuścić.Oszukałacię,więcniech
-JeśliDevonjestmężatką,todlaczegospałaztobą?
ponosikonsekwencje.
-Tegotakżeniewiem.Kto,dodiabła,możepojąć,cosię
-Użyłemtegoargumentu.
dziejewgłowiekobiety?!-Luckygniewniezerwałsięze
-Ico?
stołkaizacząłkrążyćpokuchni.-Tosytuacja,któramisię
-Inic.
jeszczenigdynieprzytrafiła.Niemamwięcdoświadczeniai
-Zaapelujdojejludzkiejuczciwości.
jestemwkropce.-Zatrzymałsię,bywygłosićtooświad-
-Toteżzrobiłem.Nieruszyłojej.Jeślioszukujemęża,
czeniedladwuosobowejpubliczności.-Niezrozumciemnie
wątpię,czymapoczucieuczciwości.Chociaż-mruknąłpod
źle,niejestemaniołem.Przyznaję,żewyczyniałemwżyciu
nosem-zpoczątkuwydawałasiędośćuczciwa.
dzikiehecezkobietami.
-Wiesz,jeślidojdziedonajgorszego,PatBushmożeją
-Niesądzę,żebyktośwtowątpił.
wezwać.
98
99
-Zębystanęłaprzedsądemfederalnym?-Luckywes
-Bardzowątpię,czyzdobędzieszdziewczynę,mówiąc
tchnąłiznużonymgestemprzycisnąłpalcamiposiniałeze
oniejcizia.
zmęczeniaoczodoły.-Miałemnadzieję,żedotegoniedo
Uśmiechnąłsięsmutno.Błękitneoczybyłyzmęczone,
jdzie.Przytakmarnieidącyminteresie...-Opuściłręceispo
przekrwioneiodbijałyzakłopotanie.
jrzałnabrata.-Przykromi,Chase.Tymrazemnaprawdę
-Taniu,dlaczegozamężnakobietadzielimotelowypokój
nawaliłem.Acogorsza,ciągnęzasobąnadnotakżefirmę,
zobcymmężczyzną,apotemsięznimkocha?
ciebieicałąrodzinę.
-Tosięczęstozdarza,Lucky.Nieczytujeszstatystyk?
Chasewstałiprzyjaźniepoklepałmłodszegobratapo
-Wiem,ale...-Spojrzałnazmarszczoneczołobratowej.
plecach.
-Wiem,żepewniecigłupiorozmawiaćotymzemną,ale
-Twojaskóramadlamniewiększąwartośćniżfirma.
gdymówięotymzjakimśfacetem,czujęsięjakkretyn.
Martwimnietenfacet,którynaprawdępodłożyłogień.
Wysłuchaszmnie?
Cotensukinsynjeszczeplanuje?-Spojrzałnaściennyzegar.
-Oczywiście.
Zawahałsię,aletylkonamoment.
-Będzielepiej,jeślipójdęzabawiaćtychdetektywów.
-Devonpoprostuniejesttypemkobiety,którawybiera
-Zajrzętampóźniej.
sobiefacetaiidzieznimdołóżka.Znammnóstwokobiet,
-Onie!Dzisiajdostajeszdzieńwolny.
któretorobiącodziennie,aleonajestinna.
-Ktotaktwierdzi?
-Wczym?
-Ja.
-Wewszystkim.Wygląd,zachowanie,postępowanie.
-Niejesteśmoimszefem.
-Pokręciłgłowąwzadumie.-Dlaczegoryzykowałażycie?
-Dziśjestem.
Przecieżniewiedziała,czyniejestempsychopatą,czynie
Bawilisięwtęuniwersalnązabawękażdegorodzeństwa
mamchorobywenerycznejalboBógwieczegojeszcze.Jest
właściwieodczasu,kiedynauczylisięmówić.Tymrazem
mężatką.Żyjądostatnio.Onarobikarierę.Czemumiałabyto
Luckypoddałsięszybciejniżzwykle.
wszystkonarażać?Ajeślijużmatakicharakter,todlaczego
-Wyglądaszpotwornie-zauważyłChase.-Zostańwdo
sięboi,gdytrzebasięprzyznać?
muiprześpijsię.-Ruszyłdołazienki.-Jeśliznikniesz,
-Niewiem,Lucky-odparłaTania,jakbybyłojejna-
zanimwyjdęspodprysznica,skontaktujęsięztobąpóźniej.
prawdęprzykro,żeniemożeudzielićodpowiedzi.-Nie
GdyChasezamknąłdrzwi,Taniauśmiechnęłasiędo
mogęsobiewyobrazićniewiernościwobecChase'a.Niepo-
szwagra.
trafięsobiewyobrazićnawettakiejpokusy.
-Cochciałbyśnaśniadanie?
Odwróciłwzrok,skonsternowany.
-Nic-odparłwstając.-Aledzięki,żeotympomyślałaś.
-Niesądzę,bytoplanowała.Niewyglądała,jakbyprzy
-Objąłjąmocno.-Powinienemwziąćprzykładzmojego
szłanapodryw.Szczerzemówiącpróbowaławszystkiego,
starszegobrata,znaleźćtakądziewczynęjakty,ożenićsięi
bymnieuniknąć.Jestbojowawtymswoimfeminizmie.
skończyćztymiawanturami.Problemwtym,żeodkądty
Irytująjąseksualneokreśleniaitympodobnerzeczy.Na
jesteśzajęta,niezostaładowzięciaanijednaporządnacizia.
prawdęsiędenerwuje!-Przerwał,staranniedobierającna
Odepchnęłagoześmiechem.
stępnesłowa,byopisaćDevonHaines.-Jesttakapo
układana.Ubierasięjakkobietainteresu.Sprawiawra-
100
101
żenie,żepanujenadkażdąsytuacją.Napewnoniemógłbym
-Wydajemusię,żemaszkłopotyzesłuchem?
nazwaćjejpłochą.-Bolesnewestchnieniewskazywałogłębię
-Nie.-Roześmiałasię.-Aleonchybama.
jegozakłopotania.
-Co?
-Niejestkapryśna.Itowcalenieonamnieuwiodła,
-Niesłyszygłosuswojegoserca.
aninawetodwrotnie,toznaczy,wiesz,topoprostusamo
-Nierozumiem...
wyszło.Obojebyliśmynawpółśpiącyitaksięjakośprzy
-Inicdziwnego-odparłaskromnie.-Jesteśmężczyzną.
tuliłemdoniej.Zacząłemdotykać,całować,aonaodreago
-Wiesz,żetentwójtajemniczyuśmieszekdoprowadza
wałaizanimzrozumieliśmy,cosiędzieje...
PodczastejprzemowyTaniaprzyglądałamusięuważnie.
mniedoszaleństwa.-Pochyliłsię,bypocałowaćjąwszyję.
-Lucky-rzekłacicho.-Comartwicięnajbardziej?To,
-Budziwemnielubieżność.
żeonaniechcezłożyćzeznań,czyfakt,żejestmężatką?
-Wiem-szepnęła,ocierającsięoniegouwodzicielsko.
Znieruchomiałnagle.
-Jakmyślisz,dlaczegotakczęstouśmiechamsięwtensposób?
-Cochceszprzeztopowiedzieć?
Chaserzuciłobaręcznikiinarękachponiósłjądosypialni.
-Całyzeszłytydzieńobsesyjniepróbowałeśodkryć,kim
Półgodzinypóźniejpościelbyłabeznadziejniesplątana
jesttadziewczynaigdziemieszka.
wokółnagichciał,ależadneznichtegoniezauważyło.Byli
-Ponieważjestmoimalibi.
zaspokojeni.Taniależałanaplecach,zzamkniętymioczami,
-Jesteśpewien,żetojedynypowód?
aChasezroztargnieniempieściłjejpiersi,noszącedelikatne,
-Tak.Tak,dodiabła!-Sięgnąłdoklamkiiotworzył
różoweoznakiniedawnychszaleństw.
drzwi.-Posłuchaj,Taniu.Niechcę,żebyktokolwieksnuł
-ŻalmiLucky'ego-zauważyłasennie.
romantyczneteorienajejtemat.
-Mnieteż.Wpakowałsięwniezłetarapaty.
-Och,słyszę.
-Niechodzimiopożar.Takczyowak,jakośsięztego
-Mówiępoważnie.
wypłacze.Przeżyjepewniewstrząs,alekrótkotrwały.
-Rozumiem.
-Więcczemucigożal?
-Nowłaśnie.Jestmoimalibiikropka.-Stojącwotwar-
Otworzyłaoczyispojrzałanamęża,pieszczotliwieodsu-
tychdrzwiachpomachałrękamijaksędziapiłkarski,który
wającmokrykosmykzjegoczoła.
nakazujegraćdalej.Przyokazjizahaczyłdłoniąoframugę.-
-Myślę,żespotkanieztąHaineswywarłonaniegowię
Auu.Niechto!-Ssącotartąkostkę,dodał:-Zresztą,jaksię
kszywpływ,niżmaochotęprzyznać.Anawetjeślisięprzy
okazało,jestmężatką.
zna,nicwięcejniemożezrobić.Wszystkoskończyłosię,
KilkachwilpóźniejChasewycierającyręcznikiemciemne
zanimzaczęłosięnadobre.
włosy,zdrugimręcznikiemprzewiązanymwpasie,podszedł
-Cotoznaczywszystko?
doTani.Staławdrzwiachipatrzyła,jaktylneświatłasa-
Wzruszyłaramionami.
mochoduLucky'egoznikajązazakrętem.
-Poważnyzwiązek.
-Cotobyłyzakrzyki?-spytał.
-ToLucky-powiedziałazamykającdrzwi.-Konse-
-Poważnyzwiązek?Zkobietą?Mójbrat?-Chaseze
kwentniezaprzecza,żetadziewczynajestdlaniegoczymś
śmiechemprzetoczyłsięnaplecy.
więcejniżtylkoalibi.
Taniauniosłasięnałokciu.
-Myślisz,żetamyśljestażtakśmieszna?
702
103
-JakdługonapowierzchniZiemijestwięcejniżjedna
ojca,wpadłwpanikę,gdyżmusiałwrócićdoMiltonPoint,
żywakobieta,Luckynigdyniedochowawiernościjednej.
zanimrodzinaodkryje,cosięstało.Wreszciezacząłnaciskać
-Chybajesteśniesprawiedliwy.Luckyjestwrażliwszy,
klakson.KiedyLuckywyszedłtylnymidrzwiami,dopinał
niżsądzisz,imożebyćbardzolojalny.
koszulęiuśmiechałsiębezczelnie.
-O,zgoda!Możebyćbardzolojalnywobeckilkukobiet
Wściekłemsię,żemojemumałemubraciszkowiudałosię
naraz.-Śmiechczaiłsięwjegogłosie.-Czynigdycinie
to,czegobezskuteczniepróbowałotakwieluznas.Powie-
mówiłem,jakLuckyzarobiłnaswojeprzezwisko?
działem:„Przestańsiętakbezczelnieuśmiechać,tysukinsynu.
-Nie.
Poprostumiałeśszczęście,ityle!"„MówmiLucky",odparł,
-Nigdyniezastanawiałaśsię,dlaczegoJamesaLawren-
wciążztymbezczelnymuśmiechem.
ce'awszyscynazywająLuckym?
Taniaztrudemtłumiłachichot.
-Uznałamtozanaturalne.Odkądwaspoznałam,tyi
-Jesteścieniemożliwi.Ajakwytłumaczyłtoprzezwisko
wszyscyinnitakwłaśniedoniegomówiliście.
rodzicom?
Chasezałożyłręcepodgłowęizaśmiałsięcicho.
-Jużzapomniałem,cowymyśliliśmy.Wkażdymrazie
-Byłemwtedywdziesiątejklasie,aonwdziewiątej.By
odtejporyimięprzylgnęłodoniego.
łatakadziewczyna,araczejkobieta,mniejwięcejdwudzie
Taniawestchnęła,złożyłagłowęnazarośniętejpiersiCha-
stoletnia.MieszkaławKilgore.Brutalniemówiącwiadomo
se^izesmutkiemuświadomiłasobie,odczegozaczęłasię
było,żetopuszczalskaiuczciwiepracowałanatakąopinię.
tarozmowa.
Widaćtobyłojużpojejubiorze,uwypuklającymwszystko,
-Niesądzę,byostatniouważałsięzaszczęściarza.
wcowyposażyłająnatura.Niebyłowkilkuhrabstwach
-Nie-zgodziłsięChase.Objąłjąmocnoramionami.
chłopaka,któregonieutrzymywałabywstaniepodniecenia,
-Alejajestemnimnapewno.
choćdobliższejpoufałościniedopuszczałażadnegoznich.
Noijednejnocyzparomakumplamipostanowiliśmy
Devonmiałastosymateriałówdoprzeczytania,dziesiątki
wziąćsamochód-choćzgodniezprawemniemogliśmy
magazynówdoprzejrzeniaitysiącesłówdonapisania,ale
jeszczesamiprowadzić-bypojechaćdoKilgoreiprzyjrzeć
niemogłasięskupićnaniczymopróczostatniegospotkania
sięzbliskatejdziewczynie.Luckybłagał,żebygozabrać.
zLuckym.
Wkońcuzgodziliśmysię,kiedyzagroził,żepowiewszystko
WjejpamięcitkwiłwyraztwarzyLucky'ego,wchwili
rodzicom.
gdypowiedziała,żejestmężatką.Reakcjabyłamieszaniną
Noipojechaliśmy.Najpierwjeździliśmyprzezgodzinędo-
zdumieniaiwściekłości.Spojrzenie,początkowopuste,styg-
okołaKilgore,ażwreszciejąznaleźliśmy.Wystawiałaswoje
łostopniowo,ażwreszcieosiągnęłoetapzlodowacenia.Drżała
osobistewyposażeniewjednejzmiejscowychkręgielni.Wy-
nasamowspomnieniewyrazutychoczu.
trzeszczaliśmygałyiwywieszaliśmyjęzyki,aleLuckybył
Niespokojna,wyszłazeswojegogabinetuiprzeszłaprzez
jedynym,którysięodważyłzagadaćdoniej.Niechmnie
działmiejskidownęki,gdziestałyautomaty.Nieuważnie
szlag,jeżelitendrańniezakończyłswojejgadkiwjejsa-
wrzuciłamonetędomaszynyzzimnyminapojami.Pieniądz
mochodzie.
wpadłdoukrytejpuszkizmetalicznymstukotem,głuchym
Wstrząśnięcidogłębi,jechaliśmyzanimi.Byłuniejwdo-
jakjejsamopoczucie.Koledzycośdoniejmówili,gdyprze-
muprzezdwiegodziny.Chłopak,któryzwinąłsamochód
chodziłaobokichbiurek,leczudawała,żeniesłyszy.
104
705
-Hej,Devon,cosięstałoztymjasnowłosymbyczkiem?
konsekwencjetegoczynu.Takjakon,zapomniałaowszy-
Ignorującpytanie,zamknęładrzwigabinetu,byzniechęcić
stkim,prócztejfalującej,corazsilniejszejrozkoszy,która
ichdorozmowy.Usiadłaprzybiurkuipostawiłapuszkęzna-
ogarniałaoboje.
pojem.Niechciałojejsiępić.Wyjścieponapójbyłopróbą
Byłazadowolona,żeerotycznepodniecenieprzesłoniło
oderwaniasięodnatrętnychwspomnień.
Lucky'owiszokującąprawdę.Gdybywiedział,żejegopart-
-Jestemmężatką.
nerkajestdziewicą,możecofnąłbysię.Zdrugiejstronyca-
Pochyliłagłowę,oparłająnadłoniachipowtórzyła:
łymsercempragnęła,byznałprawdę.
-Jestemmężatką,jestemmężatką.
Gorzko-słodkibólbudziłsięwgłębiduszynawspomnie-
Ajednakniebyłatopełnaprawda.Kontraktzostałpod-
niewspólnejnocy.Rozpamiętywałają,zatapiałasięwroz-
pisany,urzędnikwygłosiłodpowiedniąformułę,wszystkoby-
koszyirozpaczałanadjejkrótkimtrwaniem.
łoformalniewporządku.Zgodniezprawemniezależnego
Ktośotworzyłdrzwigabinetu.
stanuTeksasmałżeństwozostałozawarte.
-Prosiłapaniotenartykuł,gdyskończąkorektę.Uniosła
-Aleniejestem!-szepnęłazirytacją.
głowę,otarłałzyzpoliczkówisięgnęłapopapiery.
Tobyłomałżeństwo,którebeztrudumogłazerwać.Na
-Atak.Dziękuję-powiedziaładogońca.
pewnomiaładośćpodstaw,byspróbowaćjeunieważnić.
-Nicpaniniejest?
Każdy,ktowysłuchałbytejhistorii,zpewnościąbyjąpoparł.
-Czujęsiędobrze.
Nikt,ktoznałfakty,byjejniepotępił.
-Napewno?
Ona,DevonHaines,ijedynieona,stałanadrodzedo
Uśmiechnęłasiębladoiuspokoiłago,zanimwyszedł.Żal
uwolnieniazmałżeństwa,którebyłotylkoświstkiempapieru.
nadsobąbyłemocją,którejniechciałasiępoddać.Chętnie
Alezostałozawarte.Nieweszławtenzwiązeknaślepo.
zaakceptowałagwałtowne,aczpełnedelikatnościpożądanie
Czybyłatobłędnadecyzja,czynie,musiałazniążyć.
Lucky'ego,ponieważtamtejnocyrozpaczliwiepotrzebowała
LuckyTylerniewiedziałnicojejmałżeństwie.Pewnie
miłości.
bygotonieobchodziło.Potępiłjązato,żejestniewierną
Aleczyniebyłotoironią,żewramionachobcegospotkało
żoną,któraskusiłago,byspędziłzniągrzesznąnoc,ateraz
jąto,czegoniedoznaławcześniej?
niechciałazatozapłacić.Niemogłamupomócbeznarażenia
siebieiswegomęża.
-Lucky!
DostrzegłapogardęwoczachLucky'ego.Mogłająrozwiać
Jęknąłiprzykryłgłowępoduszką.Natychmiastktośwy-
kilkomazdaniamiwyjaśnienia,alezachowałamilczenie.
rwałmujązręki.
Nieznałwięcprawdy.
-Zwiewaj-warknął.
Kiedywniąwchodził,nierozpoznałprzyczynynagłego
-Zechceszsięuprzejmieobudzićipowiedziećtejdziew
drżenia,jakieogarnęłojejciało.Najwyraźniejuznał,żeto
czynie,żebyprzestaładzwonić.
namiętność,nieból.Niezrozumiałpowodówostregoigłę-
Przewróciłsięnaplecyizamrugał,skupiającspojrzenie
bokiegooddechu.Pocałunkiażzadobrzeprzygotowałyją
naswojejsiostrze.Stałaobokłóżka,patrzyłananiegogniew-
doprzyjęciamężczyzny.Byłatakwilgotna,żeniepoczuł
nie,ajejdobryhumorbyłtakwątłyjakpaskibikini.
ciasnotyjejwnętrza.
-Jakiejdziewczynie?-zapytałznadzieją,sięgającpo
Gdytkwiłwniejgłęboko,byłozapóźno,żebyrozważać
słuchawkę.
106
107
-SusanYoung.
Zamyślony,odłożyłsłuchawkęipatrzyłnaniąnierucho-
Gdybytelefonzmieniłsięnaglewkobręgotowądoataku,
mymwzrokiem,dopókinieodezwałasięSage.
niemógłbyszybciejcofnąćręki.
-Ocojejchodziło?
Sageznajwyższympoirytowaniemwłożyładogniazdka
-Nietwojasprawa.Czyzechceszuprzejmiezleźćzmego
wtyczkę,którąonwcześniejwyciągnął,podniosłasłuchawkę
łóżka,żebymmógłwstaćisięubrać?
inietrudzącsięzasłonięciemmikrofonupowiedziała:
-Jakieżtodziecinne!Widziałamcięjużwbieliźnie.
-Jestnatrętna.Oddwóchdnidzwonicogodzinę.Może
-Dlatwojejinformacji,doświadczonapanno,poszedłem
zechceszzniąporozmawiać,żebymmogłasięopalaćwspo
dołóżkaprostospodprysznicaijestemgoły.Aterazwynoś
koju?
sięstąd,chybażechceszsiędokształcić.ObiecałemSusan,
Wcisnęłamuaparat.Wziąłgo,ustawiłnanagiejpiersi,
żebędęuniejzagodzinę.
burknął:
-Doprawdy?-odrzekłaSage,obrażona.-Czymyślisz,
żeżyłamwklasztorze?Męskanagośćnieszokujemnieani
-Wrednybachor-ipodniósłsłuchawkędoucha.-Su
nieuraża.Wiem,jakwyglądająwszystkieczęściciałaido
san!-powiedziałgłosem,którynaodległośćdwudziestume
czegosłużą.
trówmógłbyrozpuścićmasło.-Jaksięczujesz?Dzięki,że
Luckyzmarszczyłczoło,dostrzegającskąpykostiumsio-
zadzwoniłaś.Właśnieotobiemyślałem.
stry.
Sagewsunęłapalecwotwarteusta,udając,żezbierasię
-Posłuchajmnie,młodadamo.Mamnadzieję,żewkon-
jejnamdłości.Usiadłanabrzegumateraca,bezskrępowania
taktachzpłciąprzeciwnązachowujeszsiętak,jakprzystoi
podsłuchującrozmowębrata.
damie-powiedziałsurowo.
Był,delikatniemówiąc,wdrażliwymnastroju,alenie
-Ha!Iktotomówi?Aczytyzachowujeszsięjakdżen-
zwróciłauwaginagroźnezmarszczeniebrwi.
telmen?
-Cosłychać?-powiedziałdomikrofonu.
-Czybiegaszdookoładzikichmłodychbyczkówubrana
Słuchałprzezchwilę,poczymprzerwałpotoksłówSusan.
wtensposób?-zapytałwskazującbikini.
-Wiem,żemnieniebyłoiżeniedzwoniłem.Chciałem
-Przecieżtysamwytrzeszczaszgałynakobietywbikini.
cięuchronićprzedtymbagnem.
-Icoztego?Tojestprawomężczyzny.
-Jeśliwtouwierzy,jestnieprzebiegła,alezwyczajnie
-Dodiabła!-zawołałaSage.-Topodwójnamoralność.
głupia.
ObrazDevonwynurzającejsięzbasenu,odgarniającej
Luckyrzuciłsiostrzegroźnespojrzenie.
dłońmimokrewłosy;pośladkiiwzgórekłonowyzakrytetrój-
-Dopókiwszystkosięniewyjaśni,chybaniepowinniśmy
kątamibrązowego,połyskliwegomateriału.Piersinagie,cięż-
sięwidywać.Niechcęcięwtomieszać.Tak,pamiętam,co
kie,lśniące,pokrytepaciorkamibłyszczącychkropliwody.
obiecałaśimpowiedzieć,ale...-Słuchałjeszczeprzezchwi-
Sagemiałarację.Wytrzeszczyłgałyitobyłobjawpo-
lę.-Susan,niemogęnatopozwolić.Zabardzocięszanuję.
dwójnejmoralności.Taświadomośćniepowstrzymałajego
-Och,proszę-jęknęłaSage.-Coonazaproponowała?
ciałaodreakcjinatakatrakcyjnewspomnienie.
Łóżkodlagliniarzy?
-Terazmusiszwyjść-powiedziałtakniskimgłosem,że
brzmiałjakwarknięcie.
Zagłuszajączłośliwesłowasiostry,Luckypowiedział:
-Ostatniozachowujeszsięjakzrzęda!
-Dajmigodzinę...Obiecuję.Będętamzagodzinę.
108
709
Wstałaipobiegładodrzwi.Zatrzymałasięjednakiod-
wróciłazwyrazemjużnieirytacji,alewspółczucianatwarzy.
11
-Chaseprzyszedłwporzeobiadu,byzobaczyć,cosię
ztobądzieje.Powiedziałyśmyzmamą,żeśpisz.Mówił,żeby
cięniebudzić,bomusiszwypocząć.On...no,powiedział
namotejHaines.Przykromi,Lucky.
Mimopaskudnegonastrojumrugnąłporozumiewawczo.
-Dzięki,maluchu.Jestemwdzięcznyzatroskę.
Tobyłoprawietak,jakbygooczekiwała.Devonnieod-
GdySagezamknęładrzwi,odrzuciłkołdręipodszedłdo
czułatakiegozaskoczeniajakpoprzednio.Zatrzymałasamo-
komody.Ubierałsiędługo,gdyżłapałsięnatym,żestaje
chódobokjegowozu,przykrawężnikuprzeddomkiem.
nieruchomoipatrzywprzestrzeń,zapomina,pocoposzedł
Patrzyłananiegoprzezchwilę,alewyrazjejtwarzynie
doszafy,albozastanawiasię,dlaczegoprzeszukujeakurattę
zdradzałniczego.Potemskręciłanapodjazd.
szufladę.
Luckywysiadłzeswojegomustangaipodszedłdodrzwi
MyślamiwciążbyłprzyDevon.
garażu,któreotworzyłysięautomatycznie.Spotkalisięna
Szlagbyto!Wciążjeszczechciałjąwidzieć.Azamiast
podjeździe.Najwyraźniejwracałaprostozpracy;żakietko-
tegomusiałsięspotkaćzSusan.Unikałjejipropozycjimał-
stiumuniosłaprzerzuconyprzezrękę.Przeciwsłoneczneoku-
żeństwaprzezponadtydzień,aleterazniemógłjużdłużej
larypodtrzymywałyjejwłosy.Wdrugiejręceniosłapłaskie
odkładaćtejsprawy.
pudełkozpizzą.
-Jezuu.Bojęsiętego-mruknąłdosiebie,kiedywkońcu
-Cześć-powiedziałponuro.
wyszedłzsypialniischodziłposchodach.
Dopieropóźniejzrozumiał,jakbardzousprawiedliwiony
-Dzieńdobry.
byłtenlęk.
-Ja...tego...-Przestąpiłznoginanogęispojrzałna
burzowechmuryzaciemniająceniebo.-Czytwójmążjestw
domu?
-Nie.
-Niechcęcisprawiaćkłopotów.
-Więcczemutujesteś?
-Muszęztobąporozmawiać!-Ściągnąłwargiirzucił
przezzaciśniętezęby:-Dodiabła!Musiszmipomóc,Devon.
Rozejrzałasięniespokojnie,jakbyobawiałasięciekawskich
oczu.Wreszcieuprzejmieskinęłagłową.
-Wejdź.
Przeprowadziłagoprzezgaraż,zamykającdrzwiprzyci-
skiemwścianie.Poprosiła,żebypotrzymałpizzę,gdyotwie-
rałakuchennedrzwi.Wszedłzaniądośrodkaipołożyłpu-
dełkonabiałejglazurzekuchennegoblatu.Pstryknęłakolej-
111
nymprzyciskiem.Zamigotałychłodne,błękitnelampyjarze-
dałamująrazemzkorkociągiem,któryznalazławszufla-
niowe.
dzie.-Otworzysz?
-Zarazwracam.
Zaskoczonyjejspokojem,zdjąłfolięzbutelkiiwkręcił
Zniknęłazadrzwiami.Luckypodszedłdooknawycho-
korkociąg.Przyglądałsię,jaknakrywadostołunadwieoso-
dzącegonatyłydomu.Zaczęłopadać.Wielkiekroplebębniły
by.Kilkakawałkówpizzywłożyładokuchenkimikrofalowej.
owodęwbasenieirozbijałysięnachodniku.Byłytakcięż-
-Kieliszki?
kie,żeprzyginałyliścieroślin.Zygzakowatepasmobłyska-
-Podszafką.
wicyrozcięłoniebotużnadhoryzontem.Pochwilizadudnił
Wtedyzauważyłdwarzędykieliszkówwiszącychzanóżki
grzmot.
nawieszaczkuumocowanymdodnaszafki.Wysunąłdwai
-Jesteśgłodny?
nalałwina.Devonzapaliłaświecę,ustawiłająnaśrodku
Odwróciłsię.Weszładokuchniprzebranawstaredżinsy,
stołuiwskazałamukrzesło.
luźnysweterimiękkiemokasyny.Rozpuściławłosy.Bez
Luckypodszedł,niosąckieliszkizwinemibutelkę.Usiadł
zbroikostiumuwyglądałamłodziejiprzystępniej.
nawskazanymmiejscu.Zajęłakrzesłonaprzeciwkoizaczęła
-Chybatak.Niemyślałemotym.
nakładaćsałatę.Kiedyobojemielijużnatalerzachswoje
-Lubiszpizzęzpapryką?
porcje,Luckysięgnąłnadstołemichwyciłjązarękę.
-Jasne.
-Cotywyprawiasz?-zapytałnerwowo.
-Zaczekaj,zrobięjeszczesałatkę.
-Nierozumiem.
Luckybyłzdumiony.Czynaprawdęproponujemu,by
-Cosięstanie,jeślitwójmążwrócidodomuistwierdzi,
zostałnakolacji?Spodziewałsięraczej,żezatrzaśniemu
żejemyromantycznąkolacjęprzyświecach?
drzwiprzednosem,jeżelitoonaotworzy.Gdybywprogu
-Denerwujecięto?
stanąłjejmąż,planował,żespytaodrogęalboocośrównie
-Jakdiabli.
głupiego.
-Niewróci.
Kiedyzadzwoniłdodrzwiiniktnieotwierał,postanowił
-Jesteśpewna?
zaczekać,bysprawdzić,ktoprzyjdziepierwszyidalejdziałać
-Jestempewna.Niebędziegodzisiajwdomu.-Cofnęła
intuicyjnie.Możliwośćzaproszenianakolacjęnieprzyszła
rękę,wzięłakieliszekiwypiłałykwina.
munawetdogłowy.
Smakowitearomatyoreganoimożzarelliprzypomniały
Wyjęłazlodówkisałatęipomidory,aterazspokojnieroz-
Lucky'emu,żeprzezcałydzieńnicniejadł.Wziąłdoust
dzierałaliście,wrzucającjedosalaterki.
potężnykęspizzyipopiłwinem.Nieprzepadałzawinem,
-Niejesteśzaskoczonamoimwidokiem-powiedział.
aletowydawałomusięodpowiednie,skorokobieta,zktórą
-Niejestem.
jadłkolację,miaławłosywtymsamymodcieniugłębokiej
Oparłsięoblat.
czerwieni.
-Adlaczego?
-Dobre-powiedziałuprzejmie.
-Mówiłeśprzecież,żeodkobietnieprzyjmujeszodpo
-Dziękuję.
wiedzi„nie".-Spojrzałamuwoczy.-Wierzęci.Przepra
-Częstotorobisz?
szam.-Odsunęłago,sięgnęładolodówki,wyjęłabutelkę
Ugryzłakawałekpizzy,ciągnącwłóknaroztopionegosera,
sosuoraz,kujegozdumieniu,butelkęczerwonegowina.Po-
ażwreszciepękły.
112
113
-Co?Przynoszęnakolacjęgotowąpizzę?
-Devon...-Działającinstynktownie,wyciągnąłrękę,by
Luckyprzełknąłiwyjaśniłzcierpliwością,którejwcale
pochwycićjejdłoń.Byłazimna.Objąłjąciepłymipalcami.
nieodczuwał.
Gładząckolejnozmarznięteczubkipalcówkciukiem,prze-
-Nie.Zapraszaszmężczyznnakolację,kiedytwójmąż
sunąłgodośrodkadłoniipocierałwymownie.-Codotego,
wyjedziezmiasta.
Devon...
-Niepowiedziałam,żewyjechałzmiasta.Powiedziałam,
-Codoczego?
żeniewrócinanocdodomu.
-No,tego,żedzieliliśmypoduszkę...no,łóżko,niemasz
Zmęczonysłownymigierkami,położyłobiezaciśniętepię-
sięczymmartwić.
ścioboktalerzaipatrzyłnaDevonponuro,dopókinieod-
Zdziwiona,przechyliłagłowę.
powiedziałamuspojrzeniem.
-Chodzimiokontrolęurodzinczycośtakiego.Zająłem
-Czyczęstotorobisz?
siętym.Niebyłempewien,czyotym...
Milczałajeszczechwilę,zanimodpowiedziała,ustępując
-Tak,tak.Wiedziałam-rzuciła.-Dziękuję.Zachowałeś
przedjegouporem.
się...-Umilkłaiztrudemprzełknęłaślinę.-Wtejkwestii
-Jesteśpierwszymmężczyzną,któregozaprosiłamnako-
zachowałeśsięjakdżentelmen.
lacjęwtymdomu.Czytopochlebiatwemuego,czycokol-
Skrzywiłsięwpełnymautoironiiuśmiechu.
wiektojest,dodiabła,cozmuszacię,byśpchałnoswspra-
-Gdybymbyłdżentelmenem,nieśledziłbymcię,nie
wy,któreniepowinnycięobchodzić?
wszedłbympodstępemdotwegopokojuinieprzekonywał-
-Tak,dziękuję.
bym,żebyśpozwoliłamizostaćnanoc.
-Niemazaco.
-Byłeśranny.Aprzyokazji,jaktamranaponożu?
-Jestemzaszczycony.
-Spojrzałanajegobrzuch.
-Toniebądź.Poprostuwiedziałam,żenieodejdziesz,
-Wszystkowporządku,prawieniewidać.
dopókinie„porozmawiasz".Byłamgłodna.-Wzruszyłara-
-Aha.
mionami,pozwalając,bywyciągnąłwłasnewnioskizjej
Niezauważył,wktórympunkcierozmowyzaczęlimówić
słów.-Zpewnościąnienaruszammałżeńskiejprzysięgidzie-
szeptem.Tobyłowłaściwiegłupie,alewjakiśsposóbite-
lącsięztobąpizzą.
mat,idekoracje,inastrójwymagałydyskretnegotonu.
-Alewcześniejdzieliłaśzemnąpoduszkę...
Obojezdalisobiesprawę,żewciążpatrząsobiewoczy,i
Wjejoczachdostrzegłszklistągrozęzwierzęciapochwy-
żeonwciążgładzijejdłoń.Cofnęłarękęzpoczuciemwiny,
conegonocąwreflektorysamochodu.
choćLuckyniechętniejąpuścił.Biorączniejprzykład,za-
Jakbydlaspotęgowanianapięciagdzieśbliskouderzyłpio-
cząłjeść,aleapetytnapizzęgoopuścił,wypartyprzezapetyt
run.Kiedyucichłdźwiękpodobnydotrzaśnięciabata,zgasły
naDevon.
wszystkieświatła,zwyjątkiemrównegopłomieniaświecy.
Jedynymisłyszalnymidźwiękamibyłprzezchwilęstukot
-Nicciniejest?-spytałLucky,zaskoczonynagłąnie-
deszczubijącegooszybyiodgłossztućców.Jednakże,gdyby
obecnościąsterylnegojarzeniowegoblasku.
erotycznepragnieniaitłumionepożądaniemogłygenerować
-Czujęsięświetnie.
dźwięki,hałasbyłbyrówniesilnyjakprzykoncercieorkie-
Niewyglądałaświetnie.Ręka,którąsięgnęłapokieliszek,
strydętej.
drżała.
-Jeszczepizzy?-spytała.
114
115
-Nie,dziękuję.
nązniewieludostępnychkobietwmieście,zktóryminie
-Sałatki?
zdążyłemjeszczepójśćdołóżka.
Pokręciłgłową.Wyniosłatalerze,aondolałwinadokie-
-Rozumiem.-Spuściłaoczy.
liszków.Gdywróciładostołu,Luckyzauważyłodbiciepo-
-Mówiłemci,żebędęcałkiemszczery,Devon.
kojuwokiennejszybie.Byłtoobrazsielanki.Mężczyznai
-Doceniamto-odparłaszorstko.-Mówdalej.
kobietawspólniejedlikolacjęprzyświecach.Devontakże
-Susanjestzepsutairozpuszczona.Okręciłasobieojcai
todostrzegła.
wszystkichinnychdookołamałegopalca.Egoistka.Ego-
-Pozoryczęstomylą-powiedziałLucky.
centryczka.-Mógłciągnąćtakjeszczedługo,alemiałwra-
-Tak-odrzekłacicho.
żenie,żewyraziłistotęosobowościSusan,aniechciałbyć
PochwiliLuckydodał:
posądzonyoprzesadę.-Wkażdymraziezdecydowała,że
zostaniepaniąTyler.
-Devon,będęztobąabsolutnieszczery.Nieznaszmnie
dobrze,alezapewniamcię,żeszczerośćnieczęstomisię
-Dlaczego?
zdarzawrozmowachzkobietami.
Wzruszyłramionami.
-Niesądzę,bytrudnobyłowtouwierzyć.-Uśmiechnęła
-Mojasiostrauważa,żetonobilitacjadlaSusan.
się,unosząckieliszekdoust.
-CzywMiltonPointwejściedowaszejrodzinyuważane
-Nie,chybanie-przyznałponuro.
jestzanobilitację?
-Przezniektórych-odparłkwaśno.
Oparłsięwygodnieichwilęobserwowałpłomieńświecy
-Jakrozumiem,niejesteśzachwyconypomysłemtej
poprzezrubinowypłynwkieliszku.
panny?
-JesttakadziewczynawMiltonPoint,zktórąwidywa-
-Samdiabełniezmusimnie,bymsięzniąożenił.
łemsięprzezostatnichparęmiesięcy.
-Powiedziałeśjejto?
-Niemartwsię.Niezamierzamwchodzićmiędzyciebie
-Dwarazy.
atwojądziewczynę.
-Najwyraźniejonateżnieuznajeodpowiedzi„nie".
-Niewtymrzecz-powiedziałzgryźliwie.
Zmarszczyłczołoipowiedział:
-Więcpocoporuszasztentemat?
-Jatuobnażamsięprzedtobąipróbujęcicośwyjaśnić,
-Ponieważpowinnaśoniejwiedzieć.
aciebiestaćtylkonadrobnezłośliwości.
-Dlaczegosądzisz,żeinteresująmnietwojeromanse?
-Twojeromantyczneintrygimogąbyćfascynującedla
-Niechodziożadenromans.Poprostuwysłuchajmnie,
niektórychkobiet,aleniebardzorozumiem,comajązemną
dobrze?Potembędzietwojakolej.
wspólnegotwojeproblemyztąSusan.
Lekkoskinęłagłowąnaznakzgody.
-Właśniedotegozmierzam.
-Ojciectejdziewczynytogrubarybawbanku,który
-Więcproszę.
udzieliłkredytumojejfirmie.
-WzeszłymtygodniuSusanzaproponowała,żeskłamie
-Idlategosięzniąspotykasz?
władzom,mówiąc,żespałazemnątejnocy,kiedywybuchł
Odniósłwrażenie,żebyłabyrozczarowana,gdybypotwier-
pożar.
dził.
-Wzamianzaobrączkę,jakprzypuszczam.
-Nie.ZacząłemsięwidywaćzSusan,ponieważbyłajed-
-Trafiony.
116
117
-Atycopowiedziałeś?
Devonzastanawiałasięnadtym,cousłyszała,przesuwając
-Nic.Nietraktowałemtegopoważnie.Myślałem,żejeśli
zroztargnieniempalcewzdłużnóżkikieliszka.
jązignoruję,todamispokój.
-Domyślamsię,żejedynymsposobemnaprzywrócenie
-Nicztego?
jejszczęściajestpropozycjamałżeństwaztwejstrony,awte-
-Nicztego.Dzisiajzadzwoniłaiuparłasię,żechce
dyonataktyczniezapomni,żejesteśpodpalaczem.
mniezobaczyć.
-Takiewyjściezasugerowała.Gdybyśmybyliformalnie
-Icosięstało?
zaręczeni,zmieniłabyswąhistoryjkę,żebymnie„chronić".
-Zagroziła,żeskłamiewinnysposób.Tymrazempo-
-Arównocześniechronićtwojąfirmęprzedbankructwem?
wiedziała,żezezna,jaktozdradziłemjejplanpodpalenia
Ponuroskinąłgłową.
naszegowarsztatuiwykorzystaniapieniędzyzubezpieczenia
-Niemyślałemojejgroźbachażdodzisiaj.Popołudniu
naspłatękredytubankowego.
zrozumiałem,żeonamożemniezniszczyć.
-Nigdyjejnieuwierzą!
-„Piekłonieznatakiejfurii"etcetera.
-Zwłaszczażemiałemzniąjeśćkolacjętegowieczoru,
-Akurat,nieuwierzą.Wedługnichtowłaśnieonapo-
gdybyłemztobąwłóżku.
niesienajwyższąofiarę.Gotowajestzniszczyćswojąnie-
Devonotworzyłausta,alemilczała.
skazitelnąreputację,informującopiniępubliczną,żezemną
-Kiedydowiedziałasięotym,toprzepełniłomiarkę.Moja
sypiała.
siostra,Sage,próbowałamnieostrzecprzedSusan.Wy-
-Asypiała?
śmiałemją,aniepowinienem.Susanjestprzewrotna,bez-
Widział,żeDevonżałujetegopytania,zanimjeszczewy-
czelnaiskłonnadowszystkiego,copomożejejzdobyćto,
powiedziałajedokońca.Todałomucieńnadziei.Obchodzi
czegopragnie.Zresztą,cotammojaskóra!Ułatwiłemjej
jąnatyle,żeinteresujesięjegokochankami!Amożenawet
złapaniemniewpułapkę,ajednocześniepogrążeniecałej
jestodrobinęzazdrosna?
mojejrodziny.Zczystejzemstyniecofniesięprzedzamianą
-Nie,Devon.Nigdyzniąniespałem.Przysięgam.
naszegożyciawpiekło.Potrafiimożetozrobić.
Spojrzałjejgłębokowoczy,próbującjąprzekonać,że
-Chybażejapowiemwładzom,gdziebyłeśnaprawdę
mówiprawdę.Następnepytaniemogłoświadczyć,żeuznała
podczaspożaru?-powiedziałaDevon.
jegosłowazaszczere.
-Zgadzasię.-Idodał:-Chybażeimpowiesz,żeupra-
-Więccocięwłaściwiemartwi?
wiałemztobąseks.
-Mnóstworzeczy.Susanpotrafimówićbardzoprzeko
-Nienazywajtegowtensposób!-Devonmówiłaszep-
nująco.Dodiabła,dziśpopołudniuprawiejajejuwierzyłem,
tem,alejejsłowazabrzmiałyjakkrzyk.Wstającgwałtownie
gdyzaczęłapłakaćipowtarzać,żejużdłużejniepotrafi
zaczepiłaudemokrawędźstołu,ażzakołysałasięświeca.
utrzymaćtejprzestępczejtajemnicy.„Niemogęspędzićre
Luckyrównieżsiępoderwał.Devonstałaopierającoblat
sztyżyciazeświadomościątwojegoprzestępstwa,któremu
zaciśniętewpięścidłonie.
niezapobiegłamwporę",powiedziała.Zachowywałasiętak,
Stanąłzaniąiprzezułameksekundywalczyłzwłasnym
jakbymówiłaofaktach.Ciąglepowtarzała,jakbardzo
sumieniem.Niepowinienjejdotykać.Nie,niepowinien!
jąunieszczęsliwiłem,zwierzającsięjejze„zbrodniczych
Wiedzącotympołożyłjednąrękęobokjejdłoninablacie,a
planów".
drugąobjąłjąwtalii.Rozpostarłdłońnajejbrzuchuiza-
118
119
nurzyłtwarzwewłosynaszyi.Rozkoszowałsięichjedwa-
łunekbędziejużostatni.Alepotemtymbardziejpragnął
bistymdotykiemnawargach.
kolejnego.
-Tobyłowłaśnieto,Devon.Możeszzaprzeczać,jeślito
-Devon,dolicha,opierajsię.Przerwijto.Powstrzymaj
uspokajatwojesumienie,aleniezmienifaktów.
mnie.
-Zostawmniesamą-jęknęła.-Błagam.
Byłjakopętany,ogarniętypierwotnążądząwalkiotęko-
-Posłuchajmnie-powiedziałpospiesznie.-Taaferaz
bietę.Ująwszywdłoniejejgłowę,odchyliłjągwałtownie
podpaleniemniejestjedynympowodemmojegoprzyjazdu.
dotyłu.
Wieszotym,wiedziałaśjużwczoraj.Szukałbymcię,nawet
-Gdzieonjest?Gdzietaoferma,zaktórąwyszłaśza
gdybymniemiałkłopotów.Musiałemcięzobaczyć!Tyteż
mąż?Gdziebył,gdysamotniejeździłaśpowschodnimTe
tegochciałaś!Nieważne,ilerazybędzieszzaprzeczać.Wiem,
ksasie?Czyjestszaleńcem,żedajecitakąswobodę?Czy
żetoprawda.Obawiaszsięnietylkozamieszaniawsprawę
jestślepy?Dlaczegotegosukinsynaniemateraztutaj,by
kryminalnąiefektów,jakiemożeonawywołaćwtwoimży-
mógłcięchronićprzedemną,przedtobąsamą?!
ciu.Uciekaszprzedemną!-Lekkoprzycisnąłdłoniąjej
Luckystawiałtepytanianieoczekującodpowiedzi.Dlatego
brzuchiprzesunąłpowzgórkułonowym,ażnaszczytuda.
byłzaszokowany,gdywyszlochała:
-Nie!Niedotykajmniewtensposób!
-Jestwwięzieniu...
-Dlaczego?
Światłazapłonęłyznowu.
-Bo...bo...
-Botodoprowadzaciędoszaleństwa,takjakmnie.
-Przestań.
-Tylkowtedy,jeślimipowiesz,żemylęsięcodotwoich
uczuć.Powiedz,żesięmylę,Devon,aprzestanę.
-Proszęcię.Zostawmniepoprostusamą.
-Niemogę-jęknął.-Niemogę.
Odwróciłaniecogłowę,aonopuściłswoją.Ichustazwarły
sięwnamiętnympocałunku.Obróciłasięwkręgujegora-
mion,którejąprzyciągnęły.Opierającręcenabiodrachusta-
wiłjąnawprostsiebie.
Namiętnośćrozpalałagocorazmocniejibyłcorazbardziej
zagniewany,gdyżwiedział,żeDevontoowoczakazany.Mi-
moskłonnościdozłegozachowaniawszkółceniedzielnej
pewneduchowezasadyprzeniknęłydojegomłodegoumysłu.
Teformalne,religijnezakazypluswszystkielekcjemoralne,
którychudzielilimurodzice,mówiły,żeto,corobi,jestzłe,
złe,złe.
Aleniemógłsobieodmówićpocałunków.Jejustabyły
słodkie,ciepłeichętne.Powtarzałsobie,żenastępnypocą-
120
12
-Askądmamwiedzieć,dodiabła?-Wreszcieruszył
sięizgniewnąminąpodszedłdoniej.-Otobieteżwiem
tylkotyle,żeoszukujeszmęża.
Tooskarżeniebyłopaskudne.Ponieważniemogłapowie-
dziećprawdy,udała,żejestwściekłaiodparłaszybko:
-Wcalenie!
Luckymrugałoczami.ObserwującgoDevonzdałasobie
-Odniosłemcałkieminnewrażenie.
sprawę,żejesttowynikwrównejmierzeszoku,coinagłego
Podeszładodrzwiiotworzyłajegwałtownymszarp-
rozbłyskuświetlóweknadgłową.Ostreświatłobyłonieprzy-
nięciem.
jemneiniepożądane.Ukazywałozbytwiele.Wysunęłasięz
-Możeszwyjśćtąsamądrogą,którąwszedłeś,przeztylne
objęćLucky'egoiwyłączyłaje.Lepiejsięczuławsłabym
drzwi.Otworzęcigaraż.
blaskuświecynastoliku.Wydawałasięsobiemniejwidoczna.
-Nietakłatwo,Devon.
-Więzieniu?-Nieruszałsięzmiejsca,jakbyktoś
-Teraz,kiedyjużzrozumiałeśnieprzyjemnąsytuację,w
przybiłmubutydopodłogi.
-Więzieniefederalneozłagodzonymrygorzewewschod-
jakąmniewpędziłeś,proszęcię,żebyśwyszedł.
nimTeksasie.Totylkopięćdziesiątmilod...
-Niczegonierozumiesz!-Wyciągnąłrękęponadjejra-
-Wiem,gdzietojest.
mieniemizatrzasnąłdrzwi.Spowodowanytympodmuchpo-
-Wracałamwłaśniezodwiedzin,kiedypostanowiłam
wietrzadotarłdoświecyirozkołysałpłomieńrzucającymi-
przeprowadzićpewnebadaniadomojegofelietonu.Pomy-
gotliwecienienaścianę.-Zarazspędzimynasządrugąwspól-
ślałam,żebarwniewielkimmiasteczkubędziewiarygod-
nąnoc.
niejszymsprawdzianemmojejteorii.Jaksięokazało,miałam
-Oczymtymówisz?
rację.
-Niewyjdę,dopókiniewyjaśniszmiwszystkiego.
Takiegowyjaśnieniawłaśniepotrzebował.Niemiałaza-
-Niemuszęciniczego...
miaruopisywaćwizytyumęża,któratakjązdenerwowała.
-Hainestotwojenazwiskoczyjego?
Wstrząs,jakiegodoznała,niepowiniengoobchodzić.
-Moje.OnnazywasięShelby.GregShelby.
ZupełnieprzypadkiemLuckyTylerznalazłsięwewłaści-
-Jakdługojesteściemałżeństwem?
wymmiejscuowłaściwymczasie-albowniewłaściwym
Niemiałanastrojudozwierzeń,alewiedziała,żeLucky
miejscuiczasie,zależnieodpunktuwidzenia-bywyko-
niewyjdzie,dopókiniedowiesięwszystkiego.Itrudnomieć
rzystaćjejstanpsychiczny.
mutozazłe.Gdybybyłanajegomiejscu,czułabysięrównie
-Zacosiedzi?
sfrustrowana.Aleniemusimówićwszystkiego.Wystarczy
-Naruszenietajemnicysłużbowej.
część.Togouspokoi.
-Oczywiściezrobiłto?
Aleczynapewno?Gdypadłaofiarąnieodpartegospo-
-Ależskąd!-skłamała.-Czymyślisz,żewyszłabymza
jrzeniabłękitnychoczu,przebijałyjąniemalnawylot,tak
przestępcę?-Wchwiliślubuwierzyławniewinnośćtego
jakteraz.Byłotoirytujące,nawetprzerażające.Cosięstanie,
człowieka.
jeśliprzypadkiemzdekoncentrujesięnamomentijakimś
spojrzeniemczywestchnieniempozwolimudomyślićsięnaj-
122
123
ważniejszegofaktutejnocy,faktu,zktóregoonchybanie
niemogłysugerowaćaniwiny,aniniewinności(iwyaI'.,
zdawałsobiesprawy.
winnybyćcałkiembezstronne.Luckyskinąłgłową.
-Chceszkawy?-zapytała,bypokryćzmieszanie.
-Gdyosiągnęliśmyporozumienie,otrzymałampo/woh
-Nie.
nienapierwsząrozmowęzGregiem.
-Czegośinnego?
-Miłośćodpierwszegowejrzenia?
-Odpowiedzi.
-Nie,chociażmniepociągał.
-Chodźmydosalonu.
-Fizycznie?
Osłoniłapłomykrękąizdmuchnęłaświecę.Wciemności
-Międzyinnymi.
poprowadziłagokorytarzemdosalonu.Tamwłączyłatylko
-Facetwkajdanachmożebyćnaprawdępodnia,i|,|<\
jednąlampkęiusiadłanamiękkiejsofie.Luckyopadłna
Zignorowałatensarkazm.
podnóżekprzedfotelemzniebieskiejskóry,rozstawiłszeroko
-Niebyłaresztowany.Złożyłkaucję.
kolanaisplótłdłoniepomiędzynimi.
Powracającpamięciądopierwszegospotkaniawj>,al>nn■■■•
-Strzelaj-powiedział.
obrońcy,Devonprzypomniałasobie,żeniemogła/ro/iimi.■.
Zaczęłabezwstępu.
jakktośmożeposądzaćGregachoćbyo20
-KiedywypłynęłasprawaGrega,poprosiłamwydawcę
nieprawidłowi-|»nkowanie,acodopieroopoważniejsze
ozgodęnanapisanieotymartykułu.
przestępstwo./|.iwilsięnienagannieubranywtradycyjny
-Nieznałaśgoprzedtem?
ciemnoszary,li/yin,ściowygarnitur,białąkoszulęikrawatw
-Nie.
prążki.K;IS/I.IIH>V\,włosymiałstaranniezaczesanedotyłunad
-Acociętakzainteresowało,żechciałaśonimpisać?
wysokim^.Liilkimczołem.Mógłbyudzielaćlekcji
-Większośćprzestępców,czytomasowychmorderców,
elegancjiwtelewi/ji
czydrobnychzłodziejaszków,mieścisięwpewnymtypie
-Cocidałotopierwszespotkanie?-spytałl.iuky
-wyjaśniła.-Przestępcynawysokichstanowiskachzachowu-
-Informacjeojegoprzeszłości.
jąsięnaogółaroganckoizpogardąwstosunkudoswoich
-Toznaczy?
oskarżycieli,niezależnieodtego,czyokażąsięwinni,czy
-WychowałsięwhutniczymmieściewPensyIw.....i
nie.
wbardzorygorystycznej,religijnejrodzinie.Niemof.l.i.1..
-Mówdalej.
dziśniemoże,pogodzićsięzrodzicami.
-Napodstawietego,coczytałamoGregu,doszłamdo
-Dlaczego?Niewyobrażamsobie,żebymświadomieml
wniosku,żeniepasujeondoznanegotypuprzestępców.Był
ciąłsięodrodziny.
rozpaczliwieszczerywswychzaprzeczeniach.Tomnie
Devondomyślałasiętego;jużwcześniejLuckywyin/nl
zaintrygowało.Przekonałamwydawcę,anastępnieskonta-
żal,żesprawiłnajbliższymtylekłopotów.Najwyia/nieiin
ktowałamsięzadwokatemGregaizprokuraturą,byuzy-
codotyczyłojednegoTylera,dotyczyłoichwszystkichiV*/dy
skaćpozwolenienawywiad.Tozajęłomikilkatygodni.
zosobnagłębokoprzeżywałproblemypozostałych
AdwokatGreganalegał,byrozmowęprowadzićwjego
-RodzinaGreganiebyłasobietakbliskajakpnil-iku
obecności.Zgodziłamsię.Oskarżycielżądał,byktośzpro-
panieTyler.Zresztąjakwieleinnych-powiedziała/,cMIIIII
kuraturyczytałtekstyprzedpublikacją.Rozumiesz,teteksty
kiem.-OjciecGregaprzezcałeżyciepracowałwtejsiumi
81
124
725
hucie.Niepotrafiłzrozumiećgrynagiełdzieidlategowy-
-WmiaręupływuczasuGregijazaangażowaliśmysię
śmiewałsięzsyna,żeniezdobył„porządnegozawodu".
emocjonalnie.
-Więcnigdyniepoznałaśjegorodziców?
-Hmm.
-Nie.
-Trudnobyłomizachowaćobiektywizm.
-Atwoi?Cosądząozięciu?
-Niewątpię.
-Moirodzicenieżyją.
-Chciałamgobronić,musiałamwięczrezygnowaćzar-
-Och.Przykromi.Wiem,jaktojest,gdysiętracikogoś
tykułu.Powstałkonfliktinteresów,naktóryniemożesobie
zrodziców.Mójojcieczmarłkilkalattemu.
pozwolićżadenuczciwydziennikarz.Gregabardzotoiry-
Skinęłagłową.
towało.Niechciał,bynaszromansszkodziłmojejkarierze.
-Pojakimczasieodtegopierwszegospotkaniazaczęłaś
-Darmowejreklamyteżbypewnienieodrzucił.Ta
sięwidywaćzShelbym?
wypowiedźuderzyłająwczułemiejsce.
-Nigdyniemieliśmyprawdziwejrandki.
-Cotomaznaczyć?
Luckyzmarszczyłczołopatrzączniedowierzaniem.
-Nic,nic-odparłLuckyzmęczonymgłosem.-Iwtedy
-Toprawda.Adwokatodradzałnamkontaktytowarzyskie.
Shelbysięoświadczył?
Człowiek,którymastanąćprzedsądem,niepowinienpo-
-Tak.Prosił,bymzostałajegożonązarazpoprocesie.
kazywaćsiępublicznie.
Alejawolałamodrazu.
-Więcokresnarzeczeńskiminąłpodczujnymokiempra-
-Dlaczego?
wnika?Założęsię,żenieźlesięprzytymbawił-skomentował
Właśnie,dlaczego?Cochciałatymudowodnić?Żebyła
Luckyzpogardą.
mądrzejszaodoskarżycieli,żeoceniłagoprawidłowo,gdy
wszyscyinnisięmylili?Amożepowodytkwiływokresie
-Niejestnatrętny.Popierwszychparuspotkaniachzro-
chorobymatki?Jejskargi,żejestchora,wciążodbijałysię
zumiał,żemożemizaufać,żeniemamzamiaruwykorzy-
echemwgłowieDevon.Czyskojarzyłysięjejzzapewnie-
stywaćjegoklientaizostawiłnassamych.
niamiGregaoniewinności?
-Jakżeuprzejmie...
„Bolimnie,Devon.Naprawdę.Niemogęwytrzymać.Po-
-Istotnie-warknęła.-Mieliśmyczas,żebylepiejsię
móżmi".
poznać.
„Jestemniewinny,Devon.Przysięgam.Musiszmipomóc".
-Wtowierzę.
Niemogłaodepchnąćzrozpaczonegoczłowieka,któryszu-
-Zrozumiałam,jakfałszywesąoskarżeniawobecGrega.
kałpomocy.Zpowodutego,cozdarzyłosięzmatką,serce
Wiedział,żektośwjegofirmieprzekazujepewnymklientom
nakazywałouwierzyćGregowi,nawetjeślifaktyświadczyły
ważneinformacje.Tenktośbyłbardzosprytny.Zostawiłciąg
przeciwkoniemu.
dowodówprowadzącychwprostdoGrega.Obronaopierała
Dopieropóźniejzrozumiała,żezostałaoszukana.Połknęła
sięwyłącznienabrakukorzyścimaterialnych.Jeżelipopełnił
przynętęigrałatak,jakonchciał.Zupełnie,jakbyGreg
przestępstwodlazysku,togdziejesttenzysk?
wpełzłdojejumysłuisłyszałdrżącygłosmatki,wypowia-
-Hej!-zawołałLucky.-Niejestemławąprzysięgłych.
dającysłowa,którewciążprześladowałyDevon.Dobrzewie-
Onijużogłosiliwerdykt.Bardziejinteresujeszmniety..i
dział,jakzmusićjądolitości.
Greg,naturalnie.
PrzyznaniesiędotegoLucky'emuTylerowibyłoniedo
126
127
pomyślenia.Niemogłasięwycofaćzgodnościąidlatego
-Dlamniema.
uparciebroniłaGrega.Pozatymformalniebyłjejmężem.
Czuła,żesięrozpłacze.Chciaławykrzyczećmuprawdę:
Małżeństwowiążesięzodpowiedzialnością,którejniemożna
„Niebyłonikogoinnego.Nigdy".Zamiasttegołamiącym
taksobieodrzucić.
sięgłosemszepnęła:
OdpowiadającnapytaniaLucky'ego,podtrzymywałastwo-
-Byłeśtylkoty.
rzonyprzezsiebiemit,doskonalewiedząc,żejestontylko
Lekkorozluźniłramionaiwzburzeniewjegooczachprzy-
usprawiedliwieniemdlanaiwności.
gasło.
-Wzięłamślub,byudowodnićwiaręwjegoniewinność.
-Chybamuszęciuwierzyć.
Ślubcywilnyodbyłsięwbiurzejegoadwokata.
-Uwierzyszczynie,takajestprawda.
-Ileczasuminęłoodzaślubindowyroku?
-Kochaszgo?
-Dwadni.Gregbyłswymjedynymświadkiemobrony
-Onjestmoimmężem.
-wyjaśniła.-Byłelokwentnyiszczery.Niemogłamuwierzyć
-Nieotociępytałem.
własnymuszom,kiedyławaprzysięgłychorzekławinę.
-Zamknęłaoczy.-Wciążwidzę,jakstrażnicypodchodzą,by
-Niemamzamiaruomawiaćztobąmoichstosunkówz
odprowadzićgodowięzienia.Gregwydawałsięwstrząśnięty.
mężem.
Iwściekły,dodaławmyślach.Nieudałomusięprzekonać
-Dlaczego?
ławnikówitogorozwścieczyło.Dwunastuludzinieuwie-
-Ponieważniemaszdotegożadnegoprawa.
rzyłowjegoszczerość.Tylkoonadałasięnabrać.
-Użyczyłaśmiswegociała,aniechceszzdradzićkilku
-Kiedytobyło?
faktów?
-Jedenaściemiesięcytemu.
-Niczegonieużyczyłam-zaprotestowała,leczsłowa
-Jakizapadłwyrok?
teniepłynęłyzserca.-To,cosięzdarzyło,topoprostu...
-Dwalatawięzienia,dziesięćlatnadzoru.Adwokattwier-
takwyszło.Zaczęłosięodparupocałunków.Niezdawałam
dzi,żeodsiedzinajwyżejpołowę.
sobiesprawy,doczegonastodoprowadzi.
-Więcjużniedługomogągozwolnićwarunkowo.
-Niezdawałaśsobiesprawyzmojegojęzykanasutku?
-Zakilkatygodnimająrozpatrzyćprośbęozwolnienie.
Nie,jęknęłabezgłośnie.Pamiętałakażdedotknięcie,choć
Luckywstałiobróciłsiędoniejplecami.Wsunąłdłonie
rozpaczliwiepragnęłazapomnieć.
wtylnekieszeniedżinsów.Układramionwyraźniewskazy-
-Byłamnawpółśpiąca.Poprostureagowałamnabodźce.
wałnanapięcie.Kiedyznówsięodwrócił,twarzmiałzawziętą
Groźniepostąpiłdoprzodu.
igniewną.
-Jeślichceszmipowiedzieć,żewyobrażałaśsobiemnie
-Ilerazygozdradziłaśprzeztejedenaściemiesięcy?
jakomęża,tochybacięuduszę.
-Nietwójinteres.
-Nie-zapewniłażałośnie.-Niczegosobieniewyob-
-Jaktonie,dodiabła!-Chwyciłjązarękęipostawiłna
rażałam.
nogi.-Niewiem,czyjestemjednymzdziesiątków,jednymz
Przymknęłapowieki,niemogącspojrzećmuwoczy.Pa-
nielicznejelity,czyjedynym.Szczerzemówiąc,niewiem,co
nującawdomuciszazaczynałająprzytłaczać.Obezwładniała
bymwolał,alechcęwiedzieć.
fizycznaobecnośćLucky'ego.
-Toniemaznaczenia.
Abysięodniegooddalić,zaczęłaniespokojniekrążyćpo
128
129
pokoju,układaćpismanastole,szukaćcelu,któryzająłbyjej
giego.Każdeaktywnieuczestniczyłowtym,cowydarzyło
ręceioczy.
sięwmotelowymłóżku.Każdemusiałowziąćnasiebieczęść
-
Kiedyśkamienowalikobietyzato,cozrobiłaś.
winyiodpowiedzialności.
Poprawiającpoduszkinasofie,wyprostowałasięgwał
-Muszęzeznawaćnatwojąkorzyść-szepnęła.-Nie
townie.
mamchybawyboru?
-Comyzrobiliśmy,panieTyler.Panteżbyłwtymłóżku.
-Owszem,masz-odparłkujejzaskoczeniu.-Niebędę
-Pamiętam-odparłsztywno.-Ichętnieprzyjmujęna
cięzmuszał,Devon.
siebieczęśćodpowiedzialnościzato,cosięzdarzyło.Tynie.
-Alejeślitegoniezrobię,ciebieitwojąrodzinęczekają
Spojrzałananiegowojowniczo,opierającdłonienabio-
ogromnekłopoty.Niemogędotegodopuścić.Odkądwczoraj
drach.
powiedziałeśmiopożarze,wiedziałam,żewkońcubędę
-Anibycomamzrobić?Chodzićpomieścieiwręczać
musiaławystąpićjakotwojealibi.Takpowinnobyć.-Uśmie-
wszystkimkamienie?Czynosićczerwonąliterę„C"napiersi?
chnęłasięsmutno.-Chybaliczyłamnacud,którysprawi,że
Wpewnychkulturachzacudzołóstwościnaligłowę.Sądzisz,
niebędzietokonieczne.
żewtedysprawiedliwościstałobysięzadość?Jeślitak,to
Czubkiempalcadotknąłkącikajejust.
czypołożyszgłowęnatymsamympniu?Przecieżbezoporów
-Twójmążniemusioniczymwiedzieć.Utrzymamytwo
położyłeśjąnatejsamejpoduszce!
jątożsamośćwtajemnicy.Niejestemoficjalnieoskarżony.
Towspomnieniegwałtowniezakończyłowybuch.Odwró-
Jestemtylkogłównympodejrzanym.Akiedyimpowiesz,
ciłasięplecamidoLucky'ego.
żebyłemztobąodzmierzchudoświtu,będęczystyisprawa
-Popełniłambłąd-powiedziałajużspokojnie.-Możesz
nieprzedostaniesiędopublicznejwiadomości.
miwierzyć,żeodtegoczasusumieniedręczymniebez
Wiedziała,żeztakpoważnychsytuacjiniewychodzisię
przerwy.
łatwo.Mimotoniechciałarzucaćcieniapesymizmunajego
Stanąłzaniąiwymówiłjejimięcichym,pocieszającym
nadzieje.
głosem.Chwyciłjązaramiona,odwróciłtwarządosiebiei
-WezmęjutrowolneiprzyjadędoMiltonPoint.Chcę
uniósłpalcembrodę.
miećtojaknajszybciejzasobą.
-Niechcęciękarać.Wierzmi,winięsiebieowielebar
-Będęciwdzięczny-odparł.-Imszybciejsięodemnie
dziejniżciebie.Jestempewien,żemógłbymwyznaćdziesięć
odczepią,tymlepiej.
grzechównakażdytwój.Cudzołóstwonigdydotąddonich
Rozciągnąłwargiwtymsamymuśmiechu,jakiposłałjej
nienależało,ale...
pamiętnejnocywbarze.Toczyniłogonieodparcieiosza-
Gdyichspojrzeniaspotkałysię,jegogłoszamarł.
łamiającoprzystojnym.
-Nigdy?-spytałaochryple.
Odnocy,którąznimspędziła,milionrazypytałasię,jak
-Nigdy.
mogłapostąpićtakgłupio.Imdłużejznimprzebywała,tym
-Gdybyświedział,żejestemmężatką...Zastanawiał
bardziejwiarygodnestawałosięwyjaśnienie.Jakażkobieta,
siękilkasekund,zanimodpowiedział:
choćbynajbardziejchłodnaipewnasiebie,mogłabysię
-Niejestemprzekonany,czytobymniepowstrzymało.
oprzećtemuuśmiechowi?
Terazzeszłysięnietylkoichspojrzenia,aleiwspomnienia.
Czuła,jakmiękniepodjegowpływem,choćwciążdręczyła
Każdeznichdokładniepamiętałosmak,zapachidotykdru-
jąmyśl,żesięmupoddała.
130
131
-Gdziemampojechać,gdydotrędoMiltonPoint?
-spytała,zmuszającsiędosensownegomyślenia.
13
-Możeprzyjedzieszdonasokołopołudnia?Zadzwonię
doPata,żebyprzyprowadziłśledczych.Odbiorątwojeze-
znanieicotamjeszczetrzeba.
-KtotojestPat?
-Szeryf,PatBush.Spotkałaśgo,pamiętasz?Ibardzodo-
brze,bobędziecięmógłzidentyfikowaćjakodziewczynę,
Wciążbyłaobrażona,kiedynastępnegodniawpołudnie
którąpoderwałemwbarze.
powitałjąprzeddrzwiami.Wiedział,żepocałuneknado-
-Niezupełnietaktobyło.
branocdoprowadzijądowściekłości.Dlategowłaśniejąca-
-Toprzenośnia.Niemaszsięocozłościć.
łował.Czerpałprzewrotnąradośćzprowokowaniajej,wy-
-Alejestemzła.Zgodziłamsięzrobić,cochcesz,więc
łączniedlatego,żetakłatwodawałasięprowokować.Chciał
terazwyjdź,proszę-podeszładofrontowychdrzwiiotwo-
sprawdzić,naileróżnychsposobówpotrafitegodokonać.
rzyłaje.
Pozatymchciałjąpocałować.
-Trafiszdonas?
Terazteż.Aleniewydawałosiętodobrympomysłem,
-Znajdęadreswksiążcetelefonicznej.
zwłaszczażeDevonuważała,byniedotknąćgonawetskraw-
-Rób,jakchcesz.
kiemubrania.
-Zawszetakrobię-odparła,niechcączostawiaćmu
Miałanasobiebladożółtykostium,zprostą,sięgającąko-
ostatniegosłowa.
lanspódnicąidopasowanymżakietemzesrebrnąszpilkąw
Itakjemiał.Zanimprzestąpiłpróg,objąłjązaszyję,
klapie.Dobranestaranniesrebrnekolczykibyłydoskonale
przyciągnąłdosiebieiwycisnąłnaustachgorącypocałunek.
widoczne,gdyżwłosyupięłaztyłuwskromnykoczek.Wy-
-Dobranoc,Dovey-szepnął.
razjejtwarzybyłlekkowojowniczy.
-Dzieńdobry-powiedziałachłodno.
-Cześć!-Uśmiechnąłsięwyzywająco,wiedząc,żerobi
tonaniejwrażenie.
-Zapomniałeśpowiedzieć,żemieszkaszzamiastem.
-Proponowałem,żeopiszęcidrogę,pamiętasz?Niepo-
zwoliłaśmi.Zabłądziłaś?
-Przecieżtujestem,prawda?
-Owszem,jesteśiwyglądaszjakkwestującażonapastora,
aniejakmojecałonocnealibi.Ktouwierzy,żecięprzele-
ciałem?
Siedzącywnimdiabełzmuszałgodowypowiadaniasłów,
którezpewnościąniepoprawiąnastrojuDevon.Aleczuł,że
tawulgarnośćjestusprawiedliwiona.Jemuteżniepodobało
sięjejzachowanie.
133
-Acowedługciebiepowinnamzałożyć?Nocnąkoszulę?
tojestTania,mojasynowa;Sage,mojenajmłodszedziecko;
-Ja...
iChase,starszybratLucky'ego.
-Lucky,czynaszgośćjużprzyjechał?-LaurieTyler
Patrzylinaniąznieskrywanąciekawością,alewymruczeli
weszładoholuistanęławłukowymprzejściu.-Dzieńdobry
uprzejmepowitania,znającwymaganiaLaurie.
-powiedziałauprzejmieiwyciągnęłarękędoDevon.-Jestem
-Sage,przesuńkrzesło,byDevonmogłausiąśćmiędzy
LaurieTyler,matkaLucky'ego.
tobąaLuckym.Devon,woliszmrożonąherbatęczylemo-
-DevonHaines.
niadę?
-Proszęwejść,paniHaines.Wszyscysiedząwkuchni.
-Och,proszęmrożonąherbatę.
Niewiem,poconamtylepomieszczeńwdomu.Taniejby
-Świetnie,zarazpodam.Cukiericytrynastojąnastole.
wyszło,gdybyśmywybudowalijednągigantycznąkuchnię.I
Lucky,podajtentalerzzlodówki.Tyteżmógłbyśjużjeść,
takwszyscytamtrafiają.
skoroonaprzyjechała.-StawiającprzedDevonszklankę
-Czyagencijużprzyjechali?-spytałaniepewnieDevon,
herbaty,dodała:-Wcześniejbyłzabardzozdenerwowany.
spoglądającprzezramięnasamochodyzaparkowanenapół-
-Wcaleniebyłemzdenerwowany-odparłzoburzeniem.
kolistympodjeździe.
Ustawiłnastoleprzygotowanetalerzeisiadającprzerzucił
-Jeszczenie.Tenależądorodziny-odparłaLaurie.
nogęnadsiedzeniemkrzesła.-Bałemsię,żenieprzyjedzie.
-Ciekawscy-stwierdziłzironiąLucky.-Ściągnęłaśtu
Devonzareagowaładośćostro:
tłumy.
-Powiedziałam,żebędę,prawda?
Matkaspojrzałananiegogroźnie,poczymwzięłaDevon
-Tak,aleznanajesteśztego,żeznikaszbezuprzedzenia.
podramięiwskazaładrogę.
-Alejesttutaj,atonajważniejsze-wtrąciłChase,in-
-Jadamytuskromneobiady.Dzisiajbędziesałatkazkur
terweniując,gdyTaniaszturchnęłagołokciemwżebro.
czaka.Uznałam,żetowsamraznatakąpogodę.Mam
-Bardzosięcieszymy,żezgodziłasiępanizeznawaćnakorzyść
nadzieję,żejestpanigłodna?
Lucky'ego,paniHaines.Wiemy,żeniebyłotodlapani
-Hmm,tak.Raczejtak.Nieliczyłamnaposiłek.
łatwe.
Obserwującobiekobiety,Luckypodążałzanimiprzez
-Bojestpanimężatkąiwogóle.-Sage,zachowująca
oficjalnąjadalnię,zarezerwowanąnaświęta,urodzinyispe-
dotądbłogosławionemilczenie,niemogłasiędłużejpowstrzy-
cjalneokazje.
maćodzabraniagłosu.-Iniewyglądapanitak,jaksobie
NiezwykłaserdecznośćpaniTylerporuszyłaDevon.Za-
wyobrażałampodrywyLucky'ego.
chowanieLaurieczęstowywierałonaobcychtakiefekt.Do-
-Sage!
pókiniemiałapodstaw,byzmienićzdanie,zawszeprzy-
-Niechcębyćniegrzeczna,mamo.Wiem,żejesteśrównie
jmowałaludziserdecznieiłatwowprowadzałaswobodny
zdziwionajakja,żeonaniemalujeoczunazielonoinienosi
nastrój.
siatkowychpończoch.Nawiasemmówiąc,bardzomisię
WkuchniprzedstawiłaDevontak,jakbynaprawdębyła
podobapanikostium.-Uśmiechnęłasięniewinnie.
onażonąnowegopastora,któraprzyszłapokweście.
-Dzię...dziękuję-wymamrotałaDevon.
-Słuchajciewszyscy,tojestDevonHaines,któraboha
WprawdzieparęminuttemuLuckychciałpodenerwować
terskozgodziłasięwyciągnąćLucky'egozkłopotów.Devon,
Devon,terazjednakmiałochotęudusićsiostrę.PoliczkiDe-
134
135
vonpokryłysięrumieńcem,aoczyrozbłysły,leczwargizda-
iprzezoknonadzlewemspoglądałanapodjeżdżającyra-
wałysiębladepodbeżowąszminką.Taniarzuciłakoło
diowóz.
ratunkowe.
-Janie-odparłLucky.-Myślałem,żezaczekamydo
-Oddawnajestpanidziennikarką,paniHaines?
końcaobiadu.Chase?...
-Prawiepięćlat-odparłaDevon,uśmiechającsięz
-Jateżgoniewzywałem.-Chasewstałzkrzesłaistanął
wdzięcznością.-Odukończeniacollege'u.Zaczęłamod
obokmatkiprzyoknie.-Jestsam.Agencinieprzyjechali.
pisanianekrologówidrobnychnotatekdlamałejgazetywpo-
Otworzyłtylnedrzwi,zanimPatdonichdotarł.Szeryf
łudniowymTeksasie.PotemdostałampracęwDallas.
wszedłdokuchni,zdjąłkapelusziprzeciwsłoneczneokulary.
-Jestemwiernączytelniczkąpanifelietonów.Sąbardzo
-Cześćwszystkim.-Iskinąwszygłowąwkierunkustołu
interesujące.
dodał:-Przepraszam,żeprzerywamobiad.
-Taktownesformułowanie.-Devonroześmiałasięci-
-Przyłączsiędonas,Pat-powiedziałaLaurie.-Jedzenia
cho.-Czasamiczytelnicyobrażająsięnamnie.
niezabraknie.
-Niezawszezgadzamsięzpaniopinią-przyznałaz
-Niemogę,aledzięki.
uśmiechemTania.-Alepaniartykułyzmuszajądomyślenia.
-Cośdopicia?
-Miłomitosłyszeć.
-Nic,dziękuję.
-Piszepaniwdomu,czycodzienniechodzipanidore-
JakdotądPatunikałpatrzeniaimwoczyiniepewnieprze-
dakcji?-chciaławiedziećSage.
stępowałznoginanogę,obracającwpalcachkapelusz
-Skądczerpiepanipomysły?-spytałChase.
-wyraźnydowód,żenieprzybyłztowarzyskąwizytą.
-UspokójciesięwszyscyipozwólciepaniHaineszjeść
Luckyodsunąłniedokończonyposiłekiwstał.
wspokoju-wtrąciłaLaurie,poczymzłamaławłasnepo-
-Cojest,Pat?
lecenie,pytając:-Czyużywapanijednegoztychedytorów
Szeryfspojrzałnaniegoprzygnębiony.Zkieszenimun-
tekstu?
durowejkoszuliwyciągnąłzłożonypapier.
Devonroześmiałasię.
-Mamtunakazaresztowaniacię.
-Pytaniaminieprzeszkadzają.Naprawdę.Lubięmówić
SageiTaniawstrzymałyoddech.Laurieuniosłarękędo
oswojejpracy.
piersi,jakbyktośjązranił.BladewargiDevonrozsunęłysię
Odpowiadałapokoleinapytania.Lucky'egotakżeinte-
wwyraziezaskoczenia.ReakcjaChase'abyłaodmienna.
resowałyodpowiedzi,aleusiłowałtegonieokazywać.Wmil-
-Ocochodzi,dodiabła?-wykrzyknął.
czeniujadłsałatkęzkurczaka,choćnawetnieczułsmaku.
Luckywyrwałszeryfowidokument,przejrzałgoicisnął
RodzinatraktowałaDevonjakkrólowąSabę.Dodiabła,
nastół.Wymruczałkilkasłów,którychmatkanigdynieto-
przecieżtoonmiałkłopoty,anieona.Dlaczegonieurządzą
lerowaławdomu.
jejprzesłuchanianatematsypianiazobcymi,takjakjemu?
-Mamalibi-zwróciłsiędoPata,wskazującnaDevon.
Mimotychrozmyślańwiedział,żegdybyktórekolwiekz
-Tak,widzę.Dzieńdobrypani.-Ukłoniwszysię,Pat
nichtknęłojątylkozłymsłowem,skoczyłbydogardławjej
spojrzałnaLucky'ego.-Odchwili,gdywydanonakaz,nie
obronie.
mamjużwyboru.Musiszteraziśćzemną.Chasemoże
-KtowezwałPata?-spytałaLaurie.Rozsunęłazasłony
przywieźćpanią,kiedyzacznącięprzesłuchiwać.Wkrótce
wszystkosięwyjaśni.
136
137
-Czymusiszgoaresztować?-spytałaLaurie.
MożnabyłotylkopodziwiaćpostawęDevon,gdywKm
-Przykromi,Laurie,aleniemaminnegowyjścia.Chociaż
czyładopokojuprzesłuchań.Dwajagencifederalnip.ihhjak
możeskończyćobiad.Nieśpieszymisięzpowrotemdo
lokomotywy,więcniewielkiepomieszczeniebyłopelm-
miasta.
dymu.GdyweszłazPatem,sprawiławrażeniepodiumhu
-Alemniesięśpieszy,bywyjaśnićtebzdury.Chodźmy!
świeżegopowietrza.
-Luckyruszyłwstronędrzwi.
Wskazalijejkrzesło;usiadłaaninamomentnicli.i«.|>
Patzłapałgozaramię.
pełnejgodnościpostawy.Luckyusiłowałpochwycićjej\|>i>
-Musimytozałatwićzgodniezregulaminem.Odczytam
jrzenieidodaćotuchy,aleniepopatrzyławjegosinnu.
citwojeprawa.
Skoncentrowałauwagęnaagencie.
-Zgoda-powiedziałniechętnieLucky.-Alemożemy
Pozwyczajowymwstępieprzeszedłdorzeczy.
wyjść?Niechcę,bymatkategosłuchała.
-PanTylertwierdzi,żebyłzpaniątejnocy,kiedyspl»m.|l
-Nietraktujmnieprotekcjonalnie,JamesieLawrence
warsztat.
-odparłaostroLaurie.-Niejestemniewinnąlilią,którapo-
ZieloneoczyDevonbyłychłodneispokojne.
trzebujeochronyprzedkażdymwiaterkiem.Przezdwalata
-Toprawda.Był.
walczyłamzrakiemtwojegoojca,zanimprzegrałam.Nie
Patusiadłnakrawędzibiurkatużprzednią.I.aj',mln\m
zrezygnujęizkolejnegoczłonkamojejrodziny,więcjeśli
tonempolecił:
chcąwalki,będąjąmieli-oznajmiłazmocą.
-Niechpaninamopowie,jakikiedyspotkaliście•.«,-
-Brawo,mamo!-zawołałaSage,którawyglądałarównie
zdecydowaniejakLaurie.
-Jakpanwie,szeryfie,spotkaliśmysiętam(cj'.<>pn|n>
Luckymrugnąłdomatki.
łudniawlokaluprzyautostradzie277.-Zmarszczyłahiwi
-Przygotujcośdobregonakolację,ponieważzamierzam
Niepamiętamnazwy.
naniąwrócić.
-Onniemanazwy-wyjaśniłPat.
Wyszedłtylnymidrzwiami.Patskinąłpaniomgłowąiru-
-Och,terazrozumiem,dlaczegoniezapamiętałam
szyłzanim.
-Więcproszęopowiedzieć,cosiętamwydarzyłopi/>-
Nazewnątrzodczytałmujegoprawa.
rwałniecierpliwiejedenzagentów,zapalającpapierosa
-Nienawidzętejroboty-mruknął,zatrzaskująckajdanki
Devonspokojnieopowiedziałaoprzybyciudo5knajpy
wokółnadgarstkówLucky'ego.
w<<luzebraniamateriałudoartykułuoantyfemini/mie.
-Róbswojeiprzestańprzepraszać.Wszystkorozumiem.
I'i/vznała,żeniebyłotodobreposunięcie.
Totwójobowiązek.
-Niemniejzachowywałamsięnaturalnieitakpowiui.|
-Podwójniesięcieszę,żemasztędziewczynę.
gliwie,jaktotylkomożliwe.Bezżadnejzachęty/nm|i-|
-Dlaczego?-spytałLucky,schylającgłowęiwsiadając
stronydwajmężczyźnidosiedlisiędostolikai
D
�.D
natylnesiedzeniewozu.
zaolnnwah
PonurytongłosuPataodbierałodwagęisprawił,żeLucky
midrinka.Niechcielipojąćodpowiedzi„nie".
poczułsięniepewnie.
SpojrzałanaglenaLucky'ego.Mimowolnieużyła/dania
-MająSusanYoung,aona,mójprzyjacielu,twierdzi,że
którymczęstożonglowalimiędzysobą.Miaławrażane,/>
tytozrobiłeś.
wszyscywpokojusłyszątrzaskprzeskakującychmiędzyiinni
iskier.Szybkoodwróciłagłowę.
138
139
Opowiedziałaresztę;jejsłowaidealniezgadzałysięzze-
mupomóc.Uznałam,żeprzynajmniejtylemogęzrobićza
znaniamiLucky'egoiPata.
to,żestanąłwmojejobronie.
-WmoteluotworzyłamdrzwipanuTylerowi,ponieważ
-Czyrównieżwramachwdzięcznościspałaznimpani?
byłranny.-Byłotolekkienagięciefaktów,aletylkoLucky
Luckyzerwałsięzkrzesła.
mógłbystwierdzić,żebyłoinaczej,aniemiałtakiegoza
-Chwileczkę!Ona...
miaru.-Opatrzyłammurany-mówiła.-Niebyłwstanie
RękaPataopadłaciężkonajegoramię.
prowadzić,więc...zostałcałąnocibyłtam,kiedywycho
-Siedźspokojnieizamknijsię!
dziłamnastępnegorankaokołoszóstej.
Wyglądałonato,żePatjestgotówgozabić.JednakLucky
Luckyspojrzałnadwóchoskarżycieliiuśmiechnąłsię
rozumiał,żedziałaonwjegointeresie.Opadłnakrzesło,
tryumfalnie.
spoglądającwrogonaagenta.
-Czyterazmożemysobiedarowaćcałąresztę?
-Więcjak,paniHaines?
Zignorowaligo.JedenznichruchemrękipoleciłPatowi
-PanTylerwyglądałnazmęczonego.Sądzę,żesporo
zejśćzkrawędzibiurkaizająłjegomiejscenawprostDevon.
wypił.Napewnoniepowiniensiadaćwtedyzakierownicą.
Kiedypoprosił,bympozwoliłamuzostać,zgodziłamsię.
-Czyjestpanilekarzem,paniHaines?
Wspomniałourazachwewnętrznych.
-Acoto...
Obajagencispojrzelinasiebieiroześmialisięarogancko.
DevonjakbyniedostrzegławybuchuLucky'ego.
-Ipanimuuwierzyła?-spytałjedenznich.
-Oczywiście,żenie.
-Muszęzapamiętaćtenargument-wtrąciłdrugi.
-Leczuznałapani,żemożeopatrzyćranęponożuipod-
TymrazemLuckyniemiałszans,byzerwaćsięzkrzesła.
biteoko,które,jaknamwiadomo,mogłodoprowadzićdo
Dłońszeryfaprzycisnęłagodosiedzenia.Warknąłnaagen-
utratywzroku?
tów,którzypróbowaliutrudnićDevonsytuację.Wydawało
-Wręczprzeciwnie,wcaletaknieuznałam.Namawiałam
się,żebawiąsięjejzakłopotaniem.
panaTylera,byudałsiędoszpitala,aleodmówił.
-Niewiem,czymiałjakieśurazywewnętrzne,czynie
-Dlaczego?
-odparłaostro.-Alewytakżeniewiecie.-Uniosładumnie
-Musipanjegozapytać.
głowę.-Miałpoturbowaneoko.Mógłdoznaćwstrząsuczy
-Zapytałem-odparłagent,marszczącbrwi.-Aonspytał
teżurazugłowy.Zrobiłamto,couważałamzanajlepsze.
mnie,czygdybymmiałwybór,towolałbymspędzićnocw
-Pewnieotrzymapanipochwałęzadobroczynność.
szpitalnejizbieprzyjęć,czyzpanią.
-Agentmrugnąłdokolegi.-Mówiłapani,żeTylerbyłtam
PoprzezmgiełkętytoniowegodymuposłałaLucky'emu
rano,gdypaniwychodziłaokołoszóstej.
spojrzeniepełnezdziwieniaiurazy.
-Zgadzasię-odparłazimno.
-Tobyłżart,Devon.Zwykłyżart.
Wyraźnieczuładlanichpogardę.Znającjejfeministyczne
Bledszaniżprzedchwilą,odwróciłasiędoagenta.
poglądy,Luckyzrozumiał,żedowcipyagentówbyłydlaniej
-MartwiłamsięoranypanaTylera-wyjaśniłacicho.-
niedozniesienia.Trzymałasięjednakznakomicie.
Odniósłje,kiedypróbowałmniebronić,więcczułamsię
-Czyspał,kiedypaniwychodziła?
wpewnymstopniuodpowiedzialnazajegostanzdrowia.Kie
-Tak.Mocno.
dyodmówiłwezwanialekarza,zrobiłam,comogłam,żeby
-Przezcałąnocrównież?
140
141
Zawahałasię,alewkońcuodparła:
-Tak.
-Tak.
Wieleryzykowała,decydującsięnatędrugąmożliwość.
-Skądpaniwie?
Luckypodziwiałjejodwagę,aczwspółczułupokorzenia.
-Wiem.
-Przebudziłamsięraz.
Agentwstałiwsunąłręcewkieszenie.
-Zjakiegopowodu?
-Czyniemógłwyśliznąćsię,pojechaćdomiasta,pod-
MimooporuPata,Luckyzerwałsięzkrzesła.
łożyćogieńwwarsztacie,gdzietrzymalicałytensolidnie
-Acotozaróżnica,docholery?
ubezpieczonysprzętiwrócićdopokojutak,bypanioniczym
Patpchnąłgozpowrotem,stanąłprzednimiużyłwłas-
niewiedziała?
negociała,byodgrodzićgoodagentów,którychLuckymiał
-Nie.
ochotęrozerwaćgołymirękami.
-Toniezajęłobymuwięcejniżokołodwóchgodzin.
GdyLuckychwilowozostałujarzmiony,Patzwróciłsię
-Onniewychodził.
doagentów:
-Jestpanipewna?
-Posłuchajcieobaj!PaniHaineszwłasnejwolizgodziła
-Absolutnie.
siętuprzyjść.Wiecie,żejestmężatkąiżetodlaniejnie
-Wydajesię,żeniemapaniżadnychwątpliwości.
przyjemnasytuacja.Pamiętajcieotym,dobrze?
-Niemam.
Zignorowalitęprośbę.
-Motelowepokojesądośćobszerne,paniHaines.Czy
-Proszęodpowiedziećnapytanie,paniHaines.
niemógł...
Popatrzyłagniewnienaagenta,rzuciłaLucky'emuszybkie
-Byliśmynietylkowjednympokoju,aleiwjednym
spojrzenie,pochyliłagłowękuspoconym,zaciśniętymdło-
łóżku-oznajmiłazbłyskiemwoku.-Jeśliczekałpannato
niom.
stwierdzenie,tomógłpanzachowaćsięjakmężczyznai
-WczasietejnocymiędzypanemTyleremimnądoszło...
zapytaćwprostzamiastkrążyćwokół.
dozbliżeniafizycznego.
-Amen-wygłosiłLucky.
-Czymożepanitegodowieść?
-PanTylerijaspaliśmywjednymłóżku-kontynuowała
Uniosłagłowę.
Devon.-Bardzobliskosiebie,zkonieczności.Gdybypan
-Aczypanmożedowieść,żetonieprawda?
Tylerwstałiwyszedłzpokoju,zpewnościąbymnieobu-
-Nie-odparłagent.-Alewpokojuobokmamyinną
dził.Mamlekkisen.
kobietę,którazeznajetosamo,zjednątylkoróżnicą.Twier-
OBoże,byłafenomenalna!Luckymiałochotębićbrawo.
dzi,żeTylerchwaliłjejsię,jaktopodłożyłogień,byzebrać
Alboucałowaćją.Albojednoidrugie.Ścięłatychsukin-
pieniądzezaubezpieczenie.
synówjaknależy.Aleoniniezrezygnowalizindagacji.
-Onakłamie.
-Czybudziłasiępaniwnocy?
-Naprawdę?
Luckyrozpoznałpułapkęimiałnadzieję,żeDevontakże.
-Tak.
Jeślipowie„nie",mogąstwierdzić,żewymknąłsięiwrócił
-Skądpaniwie?
niezauważony,odpoczątkuplanującwykorzystaniejejjako
-Ponieważonbyłzemnącałąnoc.
alibi.Alternatywąbyłoprzyznaniesię,żeweszławintymny
-Pieprząc?
kontaktznieznajomym.
TymrazemsolidnasylwetkaPataBushaniewystarczyła,
142
143
bypowstrzymaćLucky'ego.Ryczącniczymzranionylew,
-Może-wydyszałagent.-Możerzcc/.ywisiu-in><I
rzuciłsięprzezpokójdoagenta,którycisnąłtowulgarne
sięzagalopował.
słowowtwarzDevon.
-Chase!-warknąłPat.-Puśćgo.Oczymuwyl.i.z
Przewróciłgonastół,któryzkoleirunąłnapodłogę.
orbit.
Marnedrewnoposzłowdrzazgi.Devonkrzyknęłaprzera-
Luckypraktycznieniewiedział,cosiędzieje.I\>kn.\/iim
żona,zerwałasięicofnęłapoddrzwi.
krwiichciałwięcej.Patrzącwrogonaagoniaza>'io/il
WtedywłaśnieChasegwałtownymszarpnięciemotworzył
-Jeszczesięspotkamy!
drzwiiwskoczyłdośrodka,niemaljąprzewracając.Czekał
-Lucky,zamknijsię!-Patwezwałjednegozesiu|.|i\.
wpokojuobok,alenapierwszyodgłoszamieszaniaruszył
wdrzwiachpolicjantów.-Weźgonagóręi/.amkmi
bratunapomoc.
-Co?-Otrzeźwiającamyślowięziennejceli.iluuu
Drugiagent,tenktóregonieokładałypięściLucky'ego,
morderczezapędyLucky'ego.-Zaco?
próbowałpomóckoledze.Chasechwyciłgoztyłu.
-Podejrzenieopodpalenie,pamiętasz?-odparł\|M>I<,
-Nietakszybko,koleś-warknąłmuprostodoucha.
niePat.
Patotrząsnąłsięzzaskoczenia,uchyliłprzedciosemLu-
-Przecieżjestemniewinny!
cky'ego,chwyciłgozakołnierzipostawiłnanogi.
-Powiesztopopołudniusędziemu.AnarazieHHI/I,<
-Cosięztobądzieje,docholery?-wrzasnął.-Toci
byśtrochęostudziłtemperament.
wniczymniepomoże.
Luckybyłzbytoszołomiony,bystawiaćopór.IWuiw
Pchnąłmłodegoczłowiekaiprzycisnąłdościanyżelazną
policjantgrałwtejsamejdrużyniebaseballowejeomii..
dłonią.Drugąrękąpomógłwstaćagentowi.
latbyłprzyjacielem.SpojrzałnaDevon.
PierśLucky'egofalowałazwysiłkuiwściekłości.Wymie-
-Zabierzjądodomu,Chase.
rzyłwagentapalcem.
-Dobra-odparłbrat.-AtyniepakujsięjużwMiln
-Tysukinsynu!Jakśmiesztakdoniejmówić...
kłopoty,jasne?
-Złożęnaciebieskargę!-krzyknąłagent.
-Zobaczymysięwsądzie-uciąłLucky,wycho<l/i|<
Wyjąłzkieszenibiałąchusteczkęipróbowałzatamować
drzwi.
strumykjasnoczerwonejkrwipłynącejzrozbitejwargi.
Uśmiechznikłmuztwarzy,gdytłumpolicjanlówim/..>
-Nictakiegoniezrobisz-oświadczyłgłośnoPat.-Jeśli
nikówrozstąpiłsięprzednim,aonzauważyłkolorowi)plum
spróbujesz,zwrócęsiędotwoichzwierzchnikówzformalną
wmonochromatycznejszarościpokoju.
skargąnasposóbprowadzeniaprzesłuchania.Umyślniedrę-
SusanYoungstałaopartaościanę,owijałanapakul<>
czyłeśiponiżałeśpaniąHaines,którarobiłacomogła,by
mykwłosówiuśmiechałasiętryumfująco.
pomócwśledztwie.
-Marację-warknąłChaseprzezzaciśniętezęby.Trzymał
ręceagentamiędzyjegołopatkami.Pchnąłjetrochęwyżej.
Mężczyznajęknął.-Marację,prawda?Zanimodpowiesz,
możepowinieneświedzieć,żepółtuzinapolicjantówwraz
zemnąsłuchałozzadrzwikażdegosłowawypowiedzianego
wtympokoju.
144
14
mielibywierzyćDevon,anieSusan?Sądzdecyduje,któraz
kobietjestgodnazaufaniaiokreśliwinębądźniewinność
Lucky'ego.
Wszyscy,którzystalipostronieLucky'ego,uważali,że
agencidziałająbardziejzzemstyniżprzekonaniaowinie,
-Postąpiłeśgłupio.
alenarazienicwtejsprawieniemożnabyłozrobić.
FurgonetkazwymalowanymznakiemSpółkiWiertniczej
AdwokatLucky'egoprzekonałsędziego,byobniżyłwy-
Tylerapodskoczyłanadziurze.Chasezmieniałbiegi,rzucając
sokośćkaucjiproponowanejprzezprokuraturę.Wspomniał,
bratupiorunującespojrzenia.Tapicerkaonierozpoznawalnym
żeLuckyjestdobrzeznanywokolicyizagwarantował,że
kolorzenosiłanasobiewarstwykurzuzdziesiątkówmiejsc
jegoklientmaszczeryzamiarzłożeniazeznańprzedsądem,
wierceń.
abyoczyścićsięzzarzutówiprzywrócićswedobreimię.
-Wiesz,jakajestkarazanapaśćnaagentafederalnego?
SędziaznałchłopcówTyleraodurodzenia.Byliniesforni,ale
-Nie,aty?-odpaliłLucky.
tylkotyle;niewykazywalinigdyskłonnościdopopełniania
-Wiesz,comamnamyśli.
przestępstw.UległwięcargumentacjiobrońcyLucky'ego.
-No,aleniezostałemoskarżony,więcdajmispokój,
-CozDevon?-spytałLucky.
dobrze?-Luckyskuliłsięnaswoimsiedzeniu,gdyChase
-Jestwstrząśnięta.Mamawzięłająpodswojeskrzydła:
poprzezwieczornymrokprowadziłwózdorodzinnegodomu.
-Czymożnaniedopuścić,byjejnazwiskoprzedostało
Czującsięgłupio,żetakgburowatopotraktowałbrata,do-
siędoprasy?Przynajmniejdoprocesu?
dał:-Dziękizawpłaceniekaucji.
-Jakdotądniktopróczludzizpokojuprzesłuchańnie
-PodziękujTani.Pieniądzepochodzązjejfunduszuna
wie,ktojesttwoimalibi.Wątpię,byfederalnikomuśotym
dom.
opowiadali.Niebędąsięchwalić,żejedenznichzostałzno-
-Zczego?
kautowanyiniemalzgniecionynamiazgę.-Chaserzucił
-Zfunduszunadom.Chcekupićdomizbierapieniądze
bratujeszczejednopełnewyrzutuspojrzenie.-Głupiepo-
napierwsząratę.
sunięcie,Lucky.GdybyniebyłotamPata,któryzałagodził
Luckyprzeczesałdotyłujasnewłosy.
sprawę,znalazłbyśsięwfatalnejsytuacji.
-Jezu.Czujęsięstrasznie.
JednakLucky'egointeresowałatylkoopiniaDevon.
-Nietakstrasznie,jakbyśsięczuł,spędzającwareszcie
-Pewniemyśli,żejestemwariatem.
czasdoprocesu.Inietakstrasznie,jakmusiałbyśsięczuć,
-Bojesteś.
gdybysędziawysłuchałprokuratoraiustaliłkaucjępowyżej
-Atynie?
naszychmożliwości.
-Mamdośćrozumu,żebynienapadaćnaagentafede-
Agencifederalniprzekonaliprokuratora,żemajądośćdo-
ralnego.
wodówprzeciwkoJamesowiLawrence'owiTylerowi,bywy-
-Żadenznichnieodezwałsiędotwojejkobietytakjak
toczyćmuprocesopodpalenie.Stwierdzili,żejeżelijedna
tendoDevon.
kobietakłamiedlaniego,toidrugamożetozrobić.Czemu
-Aha,więconajestjuż„twojąkobietą"?-mruknąłChase.
-Takmisiępowiedziało.
-Freudowskieprzejęzyczenie.
146
147
Luckyspoglądałponuroprzezzakurzonąszybę.
wstała.-Oczywiście,żetobyłopotrzebne.Mojarodzinama
-Ktomógłbyprzypuszczać,żebójkawknajpiewpędzi
wobecciebiedługwdzięczności,Devon.-Podeszłado
mniewtakiebagno?
łukowategoprzejścia.-Umyćsię,chłopcy.Czekamynawas
Chasenieodpowiedział,zresztąpytanieitakbyłoreto
zkolacją.
ryczne.ZamyślonyLuckykontemplowałprzesuwającysięza
-ChciałbymporozmawiaćzDevonsamnasam,mamo
oknemkrajobraz.
_______
-powiedziałLucky.
-CzyktoświdziałlubsłyszałęstatniooMałymAlvinie
-Pokolacji.Napewnojestgłodna.Chase,przestańsię
alboJackuEdzie?
migdalićizaprowadźwszystkichdojadalni.
-Nie.Niepokazująsięnigdzie.
ChaseniechętniewypuściłTanie,porzucającdelikatnepie-
-Gdybyktośmniepytał,touważam,żefederalnipowinni
szczotyjejszyi.
daćspokójmnieiDevon,azająćsiętymidwoma.
-Szkoda,żemamyniebyłonaprzesłuchaniu-zauważył
-Tak,aleniktcięniespytał.-Chaseskręciłwalejkę
ześmiechem.-Niktnieośmieliłbysięjejsprzeciwić.
prowadzącądodomu,przezktóregooknawylewałosięde-
LauriepamiętałaowcześniejszejprośbieLucky'egoiprzy-
likatnezłoteświatło.-Inawetniemyślotym,żebysamemu
gotowałasolidnąwiejskąkolację,złożonązkurczaków,zie-
ichszukać-ostrzegł.-Niepotrzebujemyjeszczejednego
mniaków,sosu,kukurydzywkolbachigroszku.Nadeser
oskarżeniaonapaść.
podałajegoulubionypuddingbananowy.Mimoponurych
-Devonwciążtujest!
wydarzeńtegodniaprzystolepanowałpogodnynastrój.
Widokczerwonegosamochodunapodjeździepoprawiłna-
Kiedykończylijużdeserikawę,Taniabrzęknęławidelcem
strójmłodszegoTylera.Chasezaparkowałtużobok.Lucky
oszklankę.Wszyscyucichliispojrzelinaniązaskoczeni,
wbiegłpostopniachidopadłfrontowychdrzwi.
gdyżbardzorzadkozwracałanasiebieuwagę.
-Hej,wszyscy!Waszwięziennyptaszekjestwolny!
-Sądzę,żerodzinieprzydasiędlaodmianyjakaśdobra
-Toniejestzabawne-oznajmiłaLaurie,gdywkroczył
wiadomość.-Sięgnęłapodłońmęża,uśmiechnęłasiędonie
dosalonu,gdziewrazzTaniąiSagesiedziałaDevon.
goioznajmiła:-NowyTylerjużwdrodze.Jestemwciąży.
Chasetelefonowałwcześniejiopowiedziałprzebiegwy-
Lauriesplotładłoniepodbrodą,aoczyzaszłyjejmgłą.
darzeń.
-Och,jakcudownie!
-Więzienieteżniejestzabawne-odparłLuckynależycie
Sagewydałagłośny,całkiemnieodpowiednidladamy
poważnymtonem.Podszedłdosofy,gdziesiedziałaDevon,
okrzyk.
zająłmiejsceobokibezskrępowaniapołożyłdłońnajej
Luckymruknął:
kolanie.-Wszystkowporządku?
-Nierozglądajsięteraz,WielkiBracie,alewłaśniezrzu
-Owszem.
ciłeśsobienaspodniekawałekpuddingu.
-Czycidraniejeszczesięciebieczepiali,gdymniewy-
Chase,wpatrzonywżonę,odłożyłnatalerzykłyżeczkę.
prowadzono?
-Ty..tymówiszpoważnie?Jesteśpewna?
-Nie.Pozwolilimiodjechać.Chaseprzywiózłmnietu-
Taniaradośniepokiwałagłową.
taj.-Uśmiechnęłasiędootaczającychjąkobiet.-Zaopie-
-Będziesztatusiem.
kowanosięmnąstarannie,choćchybaniepotrzebnie.
-Potym,jakciętamtakokropniepotraktowano?-Laurie
148
149
Devonpodeszładodrewnianegobiałegoparkanu,który
-Tobardzomiłe,tawaszazażyłość.
otaczałbrzoskwiniowysad.Oparłaręcenagórnejżerdzii
-Twojarodzinabyłainna?
odetchnęłagłęboko.Luckystałobokniej.Odpowrotuz
-Och,tak.Tylkorodziceija.Żadnychbraciczysióstr.
miastaporazpierwszyzostalisami.PooświadczeniuTani
Luckyniemógłsobiewyobrazićczegośtakiego.
wszyscyjednocześniezaczęlizadawaćjejpytania.Odpowia-
-Chaseijażyliśmynierazjakpieszkotem.Czasem
dałaspokojnie.
jeszczepotrafimysięszamotać.Alejesteśmytakżenajlep-
Nie,ciążaniejestzaawansowana,alezostałapotwierdzona
szymiprzyjaciółmiizrobilibyśmydlasiebiewszystko.
przezlekarza.
-Tooczywiste.Pamiętamwyrazjegotwarzy,gdywpadł
Tak,czujesięcałkiemdobrze,dziękuje.
dopokojuprzesłuchań.
Nie,niemiewajeszczeporannychmdłości.
Upłynęłodośćczasu,bymogliuśmiechnąćsięnatowspo-
Tak,rozwiązaniepowinnonastąpićzpoczątkiemroku.
mnienie.Luckyszybkospoważniał.
Nie,lekarzniespodziewasiężadnychtrudności.
-Myślałem,żewięzyrodzinneosłabnąpośmierciojca,
Rozmowaodzieckuwydłużyłakolację.WreszcieLaurie
alesąterazsilniejszeniżkiedykolwiek.Matkaniedopuściła
wstała,bysprzątnąćzestołu,aLuckyiDevonwymknęlisię
doichrozluźnienia.
nadwór.Wieczórbyłspokojnyiciepły,apowietrzeciężkie
-Opowiedzmionim.
odwilgociiaromatówwiosny.
-Otacie?Byłsurowy,alesprawiedliwy.Wszyscywie-
DevonspojrzałanaLucky'ego.
dzieliśmy,żenaskocha.Rozpieszczałnasispuszczałlanie
-Wiedziałeś?-spytała.
naprzemian,taktomożnaokreślić.Dlaniegonieistniały
-Oczym?OTani?-Potrząsnąłgłową.-Nie.Alewła-
szareobszarywkwestiachuczciwościihonoru.Wiedzieli-
ściwieniejestemzaskoczony.Nieukrywali,żepragnądzie-
śmy,żekochaBoga,swójkrajinasząmatkę.Otwarcieoka-
cka.Tobyłatylkokwestiaczasu.Cieszęsię,żewłaśnie
zywałjejswojeuczucie,alezawszebyłwobecniejpełen
dzisiajTanianamotympowiedziała.
szacunku.
OparłsięplecamioparkanipatrzyłnaDevon.Lekki
-Więctocałkiemlogiczne,żejegosynrzucasięnapomoc
wiatrwyrywałzpoważnegokoczkapasmakasztanowych
dziewczyniewpotrzebie.
włosów.Sagepożyczyłajejubranie,więcDevonzamieniła
Uśmiechnąłsięskromnieilekkowzruszyłramionami.
kostiumnakoszulkęidługisweter.Lucky'emutrudnobyło
-Odruchywarunkowe.-Wyciągnąłrękę,pochwyciłluźny
zdecydować,wjakimstrojupodobamusiębardziej.Swo-
kosmykjejwłosówipogładziłgopalcem.-Jakwyglądało
bodnaczyelegancka,zawszewyglądałaznakomicie.
życieDevonHaines,gdybyłajeszczemała?
-Twojamatkajestwspaniała-powiedziała.-Silna,ajed-
-Czasamisamotne-odparłazamyślona.-Wprze-
nakpełnawspółczucia.Torzadkiepołączenie.
ciwieństwiedotwojegoojcamójniebyłzbytciepłyiuczu-
-Dziękuję.Teżtakuważam.Bałemsię,żeuznaszTylerów
ciowy.Byłwymagający.Mamausługiwałamuodchwili,
zatrochęzwariowanych.Najpierwrzucamysiędowalki,a
gdypowiedziała„tak",ażdojegośmierci.Mielisztywno
pochwilipłaczemyzewzruszenianawieść,żeurodzisię
ustalonerole.Onbyłwymagającymżywicielem,aonapo-
dziecko.
słuszną,dobrągospodynią.Spędzaładninautrzymywaniu
Zerwałaliśćznajbliższegobrzoskwiniowegodrzewkaiza-
twierdzywczystości,awieczorynabacznośćwoczekiwa-
częłaprzesuwaćgoprzezpalce.
niunajegopowrót.
150
757
-Hmm.Todlategoichmałacóreczkastałasiętakąwo
czyłamcollegeiszukałampracy,którąmogłabymdorobić
jującąfeministką?
dojejrenty.Szczerzemówiąc,słuchanieoróżnychostrych
-Niejestemwojownicza.
kłuciachitępymbóludoprowadzałomniedoszaleństwa.
Luckyuniósłręce.
Wyłączałamsię,kiedytylkomogłam.Oderwałastrzępliścia
-Jestemnieuzbrojony.
irzuciłanawiatr.
-Przepraszam-odparłazakłopotana.-Możereagujęzbyt
-Twierdziła,żebólesącorazsilniejsze.Imczęściejsię
impulsywnie.
skarżyła,tymbardziejjąignorowałam.Sądziłam,żemo
-Niemasprawy.-Potem,przysuwającsiębliżej,sze-
jezainteresowaniedolegliwościamitylkowzmocnihipo-
pnął:-Jeżeliwtwoichoczachnadalbędziebłyskaćtaki
chondrię.
zielonyogień,tobędęmusiałciępocałować.
Przygryzławargi,ażpobielały.Luckydostrzegłzbierające
Powiedziałtożartobliwie,alejegowzrokświadczyłwyraź-
sięwjejoczachłzy.Wziąłjązarękęisplótłpalcezjej
nie,żejestgotówtozrobić.
palcami.
Devonodwróciłagłowę,patrzącnarównyrządzadba-
-Pewnegodniamatkapowiedziała,żemakłopotyzprze
nychdrzewbrzoskwiniowych.Niedojrzałeowoceobciążały
łykaniem.Niemogłajeść.Zwracaławszystko,cojejdawa
gałęzie.
łam.Ja...ustąpiłamizabrałamjądolekarza.
-Całeżyciematkiobracałosięwokółojca.Kiedyumarł,
Niepotrafiładalejmówić.Zakryłatwarzdłońmi.Pogładził
niemiałajużdlakogożyć.
jąpoplecach.
-Aty?
-Cosięstało,Devon?
-Chybataknaprawdęnigdysięnieliczyłam.
Instynktowniewiedział,żenikomujeszczeotymnieopo-
-Takieodepchnięciemusiałocięboleć.
wiadała.Pochlebiałomuto,alecierpiał,widzącjejrozpacz.
-Bolało-westchnęła.-Podwóchciężkichlatachod
Odetchnęłagwałtownieiopuściłaręce.
śmierciojcaonazmarłatakże.
-Zmarłapodwóchtygodniach.Nieoperacyjnyrakżo-
-Jak?
łądka.
Zewzrokiemwbitymwtrawęustópmówiłapowoli:
-Ocholera.
-Odkądpamiętam,mamabyłahipochondryczką.Ciągle
Wyjęłachusteczkęzkieszeniswetraiwytarłaoczy.Żali
sięskarżyłanajakieśdrobnebóleidolegliwości.Nieudzie
poczuciewinybyływidocznewjejpięknychrysach.
lałasięwmojejszkole.Nigdyniemogłamzaprosićkole
-Niemogłaśtegoprzewidzieć-stwierdziłcicho.
żanek,boźlesięczuła.Tegotypuhistorie.
-Alepowinnam.
LuckymruknąłcośkrytycznegoozmarłejpaniHaines,
-Opierałaśsięnawcześniejszychdoświadczeniach.
aleDevpnpotrząsnęłagłową.
-Powinnamjejsłuchać.Powinnamcośzrobić.
-Sądzę,żehipochondriabyłajedynymsposobemzwró
ceniaprzezniąuwagiojca.Wkażdymraziewcześniena
-Rezultatbyłbypewnietakisam,Devon.Jego
uczyłamsięlekceważyć„choroby"matki.Pośmierciojca
ojciecumarłnarakapomiesiącachwalki.
stawałysięcorazczęstszeipoważniejsze.Jejżyciebyłotak
-Możliwe-odparłaDevon.-Alegdybymnielekcewa-
znimzwiązane,żeniemiałajużoczymmyśleć...zwy
żyłajej,niecierpiałabytakbardzo.Odwróciłamsiędoniej
jątkiemwłasnegociałaijegoniedoskonałości.Właśnieskon-
plecami,gdypotrzebowałakogoś,ktobyjejpomógł.
-Ztego,comówiłaś,onapierwszaodwróciłasięodciebie.
152
153
Otrzepaładłoniezestrzępkówliścia.
Dlategoprzyjęłamzaproszenietwojejmatki,byspędzićuwas
-Niebyłyśmytakdosiebiedostrojonejaktwojarodzina.
noc.Stądjestbliskodowięzienia,więcgłupotąbyłobyjechać
Dlategotrudnomioceniaćprzyjaźń,jakawasłączy,choć
doDallas,aranowracaćdowschodniegoTeksasu.
możnawaspodziwiaćzato,jakrazemwalczycie.
Lucky'egonieinteresowałaproblematykadługościtras,
Wyczuł,żetematśmiercimatkijestzamknięty.Niemiał
przynajmniejnietakjakjejzamierzeniawobecmęża.
ochotynaciskaćnadalszezwierzenia.Otworzyłasięprzed
-Cochceszmupowiedzieć?
nim.Zbytkrótkomógłpatrzećwjejduszę,aleceniłinfor-
Posępniepokręciłagłową.
macje,któreuzyskał.
-Jeszczeniewiem.
Zapragnąłwprowadzićlżejszynastrój.
-Powieszmuomnie?
-Nieuważasz,żejesteśmyhałaśliwi,zarozumialiiprzy-
-Tylkotyle,ilebędziekonieczne.
tłaczający?
-Powiesz,jaksięspotkaliśmy?
-Możeodrobinkę.-Roześmiałasięcicho.
-Przypuszczam,żeodtegozacznę.
-Czasemstajemysiędosyćkłótliwi.
-OMałymAtomie,JackuEdzieibójce?
-Aletozpewnościąprzyjemniewiedzieć,żejestktoś,
-Chybatak.
nakogomożeszliczyć,ktoś,ktostaniezatobąniezależnie
-Wytłumaczysz,skądwzięłaśsięwknajpie?
odwszystkiego.
-Ontozrozumie.
-Atyniemaszkogośtakiego?-Delikatnieuniósłjej
-Alenieresztę.Comupowieszomotelu?
brodę,bywreszciespojrzałamuwoczy.-Atwójmąż?
-Niewiem-przyznałazrosnącąniecierpliwością.
-Terazniemamożliwości,byprzybyćminapomoc.
-Lepiej,żebyścośwcześniejwymyśliła.
-Agdybymiał?Próbowałby?
Spojrzałananiegogniewnie.
Opuściłagłowęuciekającspojrzeniem.Jejwyraztwarzy
-Wytłumaczmi,copowinnampowiedzieć?Comogępo
wyraźniewskazywałnauczuciowyzamęt.Luckyniechciał
wiedzieć?Jakiesłowasprawią,żepogodzisięzsytuacją?
myślećotym,żetoonjestzatoodpowiedzialny.
Postawsiebienajegomiejscu.Jestwwięzieniu.Jaktybyś
-Terazbędzieszmusiałamuonaspowiedzieć,prawda?
zareagował,gdybyodwrócićrole?Jakbyśsięczuł,gdybym
-spytałcicho.
byłatwojążonąiprzespałabymsięzinnymmężczyzną?
-Tak.
Przyciągnąłjądosiebie.
-Przykromi,Devon.Miałemnadzieję,żedasiętego
-Jeślibyłabyśmojążoną-szepnął-niemusiałabyśsy
uniknąć.
piaćzinnymmężczyzną.
Gdybychciałtegonaprawdę,zostawiłbyjąwspokoju,po-
Odwróciłatwarz,unikającpocałunku.
myślałzgoryczą.Niepowinienprosić,byprzyjechałado
-Przestań!-Tonwskazywał,żenieżartuje.
MiltonPointiswymzeznaniemujawniłakłamstwaSusan.
Spojrzałjejwoczy.
Alenamówiłjądoprzyjazdu,ponieważmyślałprzedewszy-
-Przestań-powtórzyłastanowczo.-Puśćmnie.
stkimosobie.Wiedział,żezostanieuniewinniony,alesy-
Zwolniłuścisk,aonaodstąpiłanakrok.
tuacjaDevonstaniesięnieodwracalna.
-Zpowodów,którychniepojmuję,twojarodzinabyła
-Kiedysięznimzobaczysz?
dlamnieserdeczna,chociażzasługujętylkonawzgardęipo
-Jutro.Niechcę,byusłyszałotymodkogośobcego.
tępienie.Spodziewałamsię,żeodwrócąsięodemniejakod
154
755
ulicznicy.Natomiastonibylinadzwyczajdelikatni.Niechcę
dujekobietę,którejnaprawdępragnie,inagleokazujesię,
zawieśćichwiarywemnie,odgrywającrolętwojejcizi.
żemaonaobrzydliwątrójcę.
Wyprostowałsięnagle,jakbyszarpniętyniewidzialną
-Obrzydliwątrójcę?
smyczą.
-Rozum,sumienieimęża.
-Niejesteśżadnącizią-oznajmiłzpowagą.-Nigdy
Luckyspojrzałwrogo.
takotobieniemyślałem.Nigdyciętaknietraktowałem.
-Wiesz,kiedymamaitataprzywieźliciędodomuze
Przecieżdzisiajomałonierozwaliłemfaceta,którypowie
szpitala,Chaseijapostanowiliśmyzawiązaćcięwworkui
działcośpodobnego.
wrzucićdostawu.Szkoda,żetegoniezrobiliśmy.
Naglepochyliłagłowę,aonpomyślał,żetozpowodu
łez,którenapłynęłyjejdooczu.
-Luckywyglądał,jakbychciałzabićSage-zauważyła
-Jakdotąd-powiedziałacichym,drżącymgłosem-mam
Tania.
tylkojedengrzechdowyznaniamężowi.Niepogarszajmojej
Jechalidodomu.Chasezostawiłfurgonetkęniechcącna-
sytuacji,Lucky.
rażaćżonynabrud,hałasiwstrząsy.
-Porazpierwszyzwróciłaśsiędomniepoimieniu
-Sagezawszebyłairytująca-oznajmiłzserdecznym
-szepnął,podchodzącbliżej.-Todobrypoczątek.
uśmiechem.-Musiałacośpowiedziećnatematgościa.
Uniosłagłowę.Spojrzelisobiewoczy.Wkońcuzwilżyła
-Lubięją.
wargiipowiedziała:
-Sage?
-Niemożemysobiepozwolićnażadenpoczątek!-Od-
-Nieoniejterazmówię-poprawiłagoTaniapobłażliwie,
wróciłasięiruszyławstronędomu.
wiedząc,żeumyślnieniezrozumiał.-Tegogościa.
-No,no.Cudawciążsięzdarzają.
-Uhm.Chybajestwporządku.Dużodlanasdzisiajzro-
Słyszącgłossiostry,Luckyodwróciłsięgwałtownie.
biła.Niezałamałasiępodnaciskiemizostałazimnajaklód.
-Cotyturobisz,dodiabła?
Uwierzyłemwkażdejejsłowo.Ławaprzysięgłychteż
Sagewynurzyłasięzzajednegozdrzew.
uwierzy.
-Awięcistniejekobieta,którapotrafipowiedzieć„nie"
-Niesądzisz,żeonajestatrakcyjna?
Lucky'emuTylerowi.Odzyskałamwiaręwnasząpłeć.
Słyszącniepewnośćwgłosieżony,Chasezaparkowałsa-
-Zamknijsię,bachorze-warknął.-Jakdługotamjesteś?
mochódpodbudynkiemiodwróciłsiędoniej.
-Wystarczającodługo,żebysercezabiłomiszybciej.
-Uważam,żetyjesteśatrakcyjna-wyznałcichoiprzy-
-Dlaczegonasszpiegowałaś?
sunąłsięlekko,byucałowaćjąwczoło.
-Nicpodobnego!Mamamnieposłała,bycipowiedzieć,
-AleDevonjesttakamądraidystyngowana.
żeChaseiTaniajużwyjeżdżają.Myślała,żezechceszjeszcze
-Atynosiszmojedziecko.-Wsuwającrękępodubranie,
razpogratulowaćbratowej.Usłyszałam,oczymrozmawiacie,
Chasepołożyłdłońnajejnagimbrzuchu.-Kiedyzaczęłaś
iuznałam,żenieładniebyłobywamprzerywać.
cośpodejrzewać?
-Dlategopodsłuchiwałaś?
-Wzeszłymtygodniu.Okresspóźniałsięponaddwatygo-
Zupełnieniespeszona,ruszyłaobokbratawstronędomu.
dnie.Przeprowadziłamwczorajdomowytestciążowy,ale
-BiednyLucky-westchnęłateatralnie.-Wreszcieznaj-
niechciałammuufać,choćulotkastwierdza,żejestabsolutnie
156
157
pewny.Zadzwoniłamdolekarzaiumówiłamsięnadziśrano.
wchodziławzakresmożliwościrodziny,więcnakażdego,
Potwierdził.
ktoukończyłcollege,spoglądałazpodziwem.
-Nieczujężadnejróżnicy-szepnąłpieszczącją.
SłodkicharakteribezpretensjonalnośćTaniodrazuzwró-
Śmiejącsięprzeczesałamuwłosypalcami.
ciłyuwagęChase'a.Uznał,żejejlękisąpociągające,choć
-Mamnadzieję,żenie.Jeszczenie.
nigdyzniąotymnierozmawiał.Charakterystycznedlajej
PieszczotyChase'astawałysięcorazbardziejintensywne,
naturybyło,żepodziwiałaDevonHaines,arównocześnie
apocałunkicorazdłuższe.WreszcieTaniaodepchnęłago.
potrafiłajejwspółczuć.
-Możelepiejwejdźmydośrodka.
-Łączyszichimiona,jakbybyliparą-zauważył.
-Możelepiej-zgodziłsięlekkozasapanymgłosem.Gdy
-Myślę,żebyliby,gdybytobyłomożliwe-odparła
tylkoprzekroczyliprógmieszkania,pociągnąłjąna
miękko.
sofęwsalonie.
-Taniu-odezwałsięchrapliwie,gładzącjejjasnewłosy.
-Chase!-zaprotestowała.-Dosypialnijesttylkoparę
-Będzieszcudownąmatką.
kroków.
-Dlaczegotakuważasz?
-Tozadużo.
-Ponieważmasztakwielkązdolnośćdomiłości.Oczy
Zdążyłjużzdjąćkoszulęirozpinałpaseknadobrzmiałym
zaszłyjejmgłą.Przesunęłapalcamipojegotwarzy.
organem.Ściągnąłspodnieibieliznę.Niecierpliwiezsuwał
-Topiękne,copowiedziałeś,Chase.
ubraniezTani.Dopierokiedyleżałmiędzyjejudami,roz-
-Toprawda.
sądekprzebiłsięprzeznamiętność.
Niedopuszczając,byrozmowapotoczyłasięwzbytsen-
-Niesprawięcibólu,prawda?
tymentalnymkierunku,Taniazmieniłatemat.
-Wiesz,myślę,żetomieszkaniejesttrochęzamałe.
-Nie.
Rozmawiałamzagentemparętygodnitemu,zanimzaczęły
-Powieszmijakbyco?
siękłopotyLucky'ego.Powiedziała,żebysięzniąskonta-
-Tak,Chase.
ktować,gdyzaczniemyszukaćdomu.
-Obiecujesz?
-Ona?
-Obiecuję-jęknęła,wychodzącmunaprzeciwiprzy-
-Twojastaraprzyjaciółka,MarcieJohns.
jmującgonamiętnie.
-SówkaJohns!-wykrzyknąłześmiechem.
-Kochamcię-szepnąłwjejwłosykilkaminutpóźniej,
-Sówka?
gdyleżeliobjęciiprzyjemniezmęczeniudanymstosunkiem.
-Takjąnazywaliśmy.
-Jateżciękocham.-Przytuliłasiędomężaiprzycisnęła
-Okropnie.
ustadojegopiersi.-Żałujękażdego,ktoniejesttakszczę-
-Nie.Todlazabawy.
śliwyjakmy.ZwłaszczaDevoniLucky'ego.
-Jestbardzomiła.
Tanianiemiaławsobieaniodrobinyzazdrości.Byławiel-
-Och,wiemotym-zgodziłsię.-Zawszetakabyła.
kodusznaiszlachetna.Żywiłajednakpewneobawy,jakkażda
Śmialiśmysięzniej,bobyłatakawysoka,chuda,nosiła
ludzkaistota.Obawytewyniosłazrodzinnegodomu.
okulary,szelkiiciąglewkuwała.
Pochodziłazdużej,ciężkopracującej,zawszebiednejro-
-Wyraźnietoonaśmiejesięostatnia.Odnosisukcesyw
dzinyfarmerów.Edukacjapowyżejszkołypodstawowejnie
interesach.
158
159
-Słyszałem.Mawłasnąfirmęhandlunieruchomościami,
prawda?
75
-Uhm.InawetpoobrabowaniuskarbonkinakaucjęLu-
cky'egomamychybadośćnapierwsząwpłatę.Wieszco?
-powiedziałaTania,unoszącsięlekko,byspojrzećmuw
oczy.-Myślę,żeMarciemiałanaciebieochotę,gdybyliście
wszkole.
-Naprawdę?-Niesłuchającdłużej,o^jąłpalcamijej
Byłtukorttenisowy,polegolfowenadziewięćotworów,
pierśigładziłsutek.-OBoże,ależtopiękne!
siłownia,bieżniaibibliotekaznajnowszymibestsellerami.
-Zadawałamnóstwopytańnatwójtemainawetchciała
Mimotychwygódbyłototylkowięzienie.
wiedzieć,jakcisiępowodziitympodobnerzeczy.
DevonzadzwoniładonaczelnikazdomuTylerówiumó-
-SówkaJohnsinteresowałasięksiążkami,niechłopcami.
wiłasięnaspotkaniezmężemodziewiątejrano.
Azwłaszczatakiminiegrzecznymichłopcamijakja-dodał,
Wstaławcześnie,ubrałasięizeszłanadół.Laurienalegała,
wciągającTanienasiebie.Objęłaswymciałemjegostward-
żebyprzedwyjściemwypiłafiliżankękawy.Sagejeszcze
niałąmęskość.-Czymożemyterazporozmawiaćoczymś
spała.Devon,niepytając,dowiedziałasię,żeLuckywstał
innym?-spytałbeztchu.
wcześniejiodwiózłdofirmyfurgonetkę,nawypadekgdyby
Alenierozmawialioniczym.
ktośjejpotrzebował.
Porannajazdawczesnymlatemprzezwiejskierejony
wschodniegoTeksasupowinnasprawiaćprzyjemność.Napa-
stwiskachnakrapianychdzikimikwiatamipasłosiębydło.
Devonotworzyłaoknasamochodu.Wiatrniósłzpołudnia
zapachsosenikapryfolium.Spokojnagodzina,któraminęła,
nimDevondotarładometalowejbramy,powinnaukoić
nerwyiprzygotowaćjądonapełniającegolękiemwidzeniaz
mężem.
Taksięniestało.
Dłoniemiałaśliskieodpotu,gdywprowadzonojądopo-
mieszczenia,gdziewięźniowiespotykalisięzodwiedzający-
mi.Byłtoprzestronnypokój,któregonagieoknawychodziły
nawarzywno-kwiatowyogróduprawianyprzezpensjonariu-
szyzakładu.Foteleisofybyłyfunkcjonalneiwygodne.Na
stolikachrozłożononajnowszepismakolorowe.Stałteżeks-
presześwieżozaparzonąkawąipudełkociasteczek.
-Zarazprzyjdzie-poinformowałjąstrażnik.-Proszęsię
poczęstowaćkawąiciasteczkiem.
-Dziękujębardzo.
161
Niemiałaochotyaninajedno,aninadrugie.Czułaucisk
Możegdybyspędziłzniąnocpoślubną,jaktegopragnęła
wżołądku.Odłożyłatorebkęnakrzesłoipodeszładookna,
ioczekiwała...
splatającwilgotnepalce.
Możegdybyjejciałoniebyłotakspragnionemiłosnych
Copowiedzieć?
pieszczot,odktórychonsiępowstrzymał...
„Greg,miałamromans".
Możegdybyniezrezygnowałzmałżeńskichodwiedzin...
Toniebyłromans,tobyłajednanoc.
Tobyłmiażdżącycios.Kilkagodzinprzedspotkaniem
„Greg,spędziłamzkimśjednąnoc".
Lucky'egodowiedziałasię,żeGregniezgadzasięnamał-
Nie,tojeszczegorzej.
żeńskieodwiedziny.Kiedyspytałaopowód,niepotrafił
„Greg,poniosłamnienamiętność".
udzielićsensownejodpowiedzi.
Namiętność?
-Dlaczego,Greg,dlaczego?
Namiętność.
Nieodpowiadałigniewałsię,gdynalegała.
Czymkolwiektojeszczebyło,byłoinamiętnością.Jakże
Zabolałojątobardziejniżojcowskiezapatrzeniewsiebie,
inaczejmogłobysięprzydarzyć?Rozumniebrałwtym
niżzaniedbanieprzezmatkę,niżcokolwiekwżyciu.Tobyło
ostateczneodepchnięcie.Wiarawsiebieległawgruzach.
udziału.Nawetromantyczność.Rozsądekniegrałtużadnej
Czybyłatakniegodnapożądania,żenawetmążsiedzącyw
roli,anamoralnośćniezwróciłauwagi.Kierowałaniąwy-
więzieniujejniechciał?
łącznienamiętność.
Gdybyławstanierozbiciapsychicznego,loszłośliwie
Itobyłocudowne.
postawiłnajejdrodzeLucky'egoTylera,któryożywiłumie-
OdczasunocyzLuckymtazdradzieckamyśljakroz-
rającegoducha.
szalałabestiadobijałasiędowrótjejświadomości,usiłując
Jednakniktniezmuszałjej,bysięznimkochała.Oczy-
przełamaćbarieryiświęcićtryumf.
wiścieodczuwałapewnepotrzeby;każdyodczuwa.Alespo-
DlategoczułasięwobowiązkuwyznaćwszystkoGregowi.
łeczeństwopogrążyłobysięwchaosie,gdybyludziezaspo-
Czymiałszansędowiedziećsięotym,czynie,itakbyw
kajaliwszelkieswepotrzebybezzastanowienia.
końcumusiałapowiedzieć.Gdybyjejuczucianiebyłytak
Wkorytarzuusłyszałazbliżającesiękrokiiprzyciszoną
skotłowanejakpościelnałóżku,któredzieliłazLuckym
rozmowę.Odwróciłasięodokna,opuściłaręceiodruchowo
Tylerem,mogłabyutrzymaćtowtajemnicyprzezresztę
splotłajezpowrotem.Zwilżyławargi,zastanawiającsię,czy
życia.
powinnapowitaćgouśmiechem.Niebyłapewna,czyjest
Alewsprawęwmieszałosięuczucie,azarazpotemsumie-
dotegozdolna.Miaławrażenie,żejejwargizdrewniały.
nie.Czułasięwinna,azatemmusiałaomówićtozGregiem.
LaurieTyleruprzejmiewyprasowałajejkostium.Devon
MałżeństwozGregiembyłozpewnościąnietypowe,ale
zawszestarałasięwyglądaćschludnie,gdyprzyjeżdżałazwi-
dokumentystwierdzałyjednoznacznie,żeDevoniGregsą
zytądoGrega.Chciała,bytewizytybyłydlaniegotak
małżeństwem.Niktjejniezmuszałdoskładaniaprzyrzeczenia
przyjemne,jaktotylkomożliwewtakichwarunkach.Jednak
iniktniezmuszał,byjezłamała.
tegorankanawetdobrejmarkikosmetykiSageniemogły
CoGregzrobił,czegoniezrobił,czybyłniewinny,czy
ukryćciemnychkręgówpodoczamiDevon,jakiepowstały
winny,obojętne,czywykorzystałjąijejkolumnęwgazecie
pogodzinachbezsenności.
-toniemiałoznaczenia.Byłaniewiernążoną.
Krokistałysięgłośniejsze,arozmowawyraźniejsza.Serce
162
163
Devonzaczęłoboleśniekołatać.Ztrudemprzełknęłaślinę,a
wała.Greguprzejmiepodkreśliłnaczerwonoodpowiedni
ustamiałatakwysuszone,jakbyśliniankisięzablokowały.
tytuł.
Próbowałauspokoićdrżącewargiiułożyćjewuśmiech.
Opadłanaporęcznajbliższegofotelaiprzebiegławzro-
Gregistrażnikpojawilisięwdrzwiach.
kiemoskarżycielskiartykuł.Przezdługąchwilęsiedziałanie-
-Przyjemnychodwiedzin-powiedziałurzędnikiwy-
ruchomozzamkniętymioczamiibijącymmocnosercem,
szedł.
przyciskającgazetędopiersi.
Gregbyłeleganckiiwdobrejformie.Powiedziałjejkie
Takdługozastanawiałasię,comupowie,atymczasem
dyś,żesporograwtenisa.Opalonaskóramężazawszeją
niemusimówićnic.Sprawozdaniewgazeciebyłonieprzy-
dziwiła.Spędzałwięcejczasunadworzeniżpodczasprocesu,
jemniedokładne.
kiedytobyłbardzoblady.
Więźniowienienosilitutajwięziennychdrelichów,ale
-Obiecaj,żeniestraciszgłowyiniezrobiszczegośgłu
własneubrania.Gregbyłjakzawszenienagannieubrany,
piego.-Chasestałwdrzwiach,rzucającdługi,ciemnycień
chociażtrzyczęściowygarniturzamieniłnasportoweubranie,
napodłogę.
awłoskieskórzanebutynatenisówki.
Luckyrozpierałsięnakręconymkrześle,którewysiadywał
Wszedłdopokoju.Zamknięciezaczynałonaniegodziałać,
przedtemojciecidziadek.Butyopierałnarogubiurka,ko-
lejnegoreliktuzczasównaftowegoboomu.Słuchawkętele-
coDevonzarazdostrzegła.Wywoływałozresztąnapięcieu
fonuprzytrzymywałprzyuchuramieniem.Skinąłnabrata.
wszystkichwięźniów,którzyjednomyślnienarzekalinanudę.
-Oczywiściemożemywysłaćzałogęjużjutroizacząć
Przyzwyczajenidodziałalnościwświeciebiznesu,nie
ustawiaćsprzęt.-Mrugnąłporozumiewawczoiwykonałdło
moglisięprzystosowaćdoprzymusowejbezczynności,zwła-
niąznak„okay".-Niestraciliśmywszystkiegopodczaspo
szczażeutraciliprawodecydowaniaowłasnymżyciu.
żaru,więcjesteśmygotowiwyruszyćwkażdejchwili.Po
Devoninstynktowniewiedziała,żemążnieucieszysięjej
wiedzgdzie,anasichłopcybędątamoświcie.
szerokimuśmiechemiradosnym„dzieńdobry".Naszczęście
Sięgnąłpoołówekizapisałcośwnotesie.
spokojneprzywitaniebardziejpasowałodonastroju.Staławięc
-Powiedziałeś:CzwartaTrasa?Aha,dwiemilezawia
podoknemnieruchomaimilcząca,gdyonszedłprzezpokój.
trakiem.Mam.Dobra.Cieszęsię,żeznowurobimyrazem
Niezatrzymałsię,dopókiniestanąłtużprzednią.Dopiero
interesy,Virgil.
wtedyzauważyła,żetrzymawręcegazetę.Spojrzałananią
Odłożyłsłuchawkę,zeskoczyłzkrzesłaiwydałindiański
zciekawością,apotemznównaniego.Miałpochmurną
okrzyktryumfu.
twarz.Taknagle,żeażpodskoczyła,rzuciłgazetęnaparapet,
-Kontrakt!Wielgachny!PamiętasztegoVirgilaDaboe
odwróciłsięnapięcieiodszedł.
zLuizjany?Maczterydobremiejscaichce,żebyśmywier
Otworzyławyschnięteusta,aleniepotrafiławydobyćz
cili.Cotynato,WielkiBracie?Dobrewiadomości,nie?
nichdźwięku.Czekała,dopókinieprzestąpiłproguinie
Czterynoweodwiertyidzieckowdrodze!Czymożeszwy
zniknąłwkorytarzu.Dopierowtedypodniosłagazetę.
trzymaćtyledobrychwieściwciągudwunastugodzin?
Byłazłożonanapół.Rozłożyłająizobaczyła,żetogazeta
PodrodzedoekspresuwalnąłChase'awplecy.Nalałsobie
zDallas,konkurencyjnawobectej,wktórejDevonpraco-
kubekkawyipowiedział:
-Zawołamchłopakówipowiemim,żebyzbieralisprzęt.-
164
165
Przerwał,podnosząckubekdoust,gdydostrzegł,żebratnie
pięściąwotwartądłoń.-ChciałemuchronićDevonprzed
podzielajegoradości.-Cosięstało?
skandalem.
-Toświetnieztymkontraktem-odparłChase.
-Podczasprocesuitakstraciłabyanonimowość-zauwa-
-Aletrudnotoodgadnąćztwojejminy.-Luckyodstawił
żyłrozsądnieChase.
kawę.-Cosięztobądzieje?Myślałem,żebędzieszzradości
-Miałemnadzieję,żeniedojdziedoprocesu.Myślałem,
tańczyłposuficie.
żeSusan...-PrzerwałispojrzałnaChase'a.-Tojestto!
-Ipewniebymtańczył,gdybymniewiedział,żenale-
-Rozgorączkowanyipodnieconykilkasekundwcześniej,teraz
żałobycięzwiązać,żebyśnienarobiłwiększychkłopotów.
byłzaskakującozrównoważony.Zmianabyłataknagła,że
-Oczymtymówisz?
ażniedouwierzenia.-Susan-powtórzyłznamysłem.
-Ktośpuściłfarbę,Lucky.
-Onaprzekazałateinformacje?
-Puściłfarbę?
-
MogęsięzałożyćokontraktzVirgilem.
Chasezwahaniemwydobyłztylnejkieszenidżinsówcias
PoinformowałChase'a,żewidziałcórkębankierawko
nozłożonągazetęipodałjąbratu.
misariacie.
Luckyprzeczytał.Pierwszesłowa,którewypowiedział,by-
-Atak,teżjąwidziałem-przyznałChase.-Uśmiechała
łyniecenzuralne.Następnejeszczebardziej.Chaseobserwo-
siętajemniczojakkotzCheshire.Aleczyzaryzykowałaby
wałgozuwagą,niepewny,czegomożesięspodziewać.
łączenieswojegonazwiskaztąsprawą?
Luckyopadłnakrzesłoprzybiurku.Potoczyłosięwtył
-Skłamałaagentom,prawda?-Luckyruszyłdodrzwi.
nazgrzytającychkółkach.Pochylony,przeczesałnerwowym
Chase,znająctemperamentbrata,poszedłzanim.
gestemwłosyiwyrecytowałcałąlitanięprzekleństw.Kiedy
-Gdzieidziesz?
skończył,wyprostowałsięispytał:
-ZobaczyćpannęYoung.
-CzyDevonjużtowidziała?
-Lucky!...
-Mamasądzi,żenie.Wyjechaławcześnieranodowię-
-Mamnadzieję,żepodrodzeprzyjdziemidogłowy
zienia.Wypiłyrazemkawę,alemamaotworzyłagazetędo-
jakiśinnypomysłniżmorderstwo.
pieropojejwyjściu.
-Cotomaznaczyć,dodiabła?-zapytałLucky,zaglądając
Klara,gosposiaYoungów,odmówiła,gdyspytał,czymoże
dotekstu.-„Wedługinformacjizniejawnegoźródła".
zobaczyćsięzSusan.Luckynalegałiwkońcuudałomusię
-Toznaczy,żeten,ktootymopowiedział,boisię,co
jąprzekonać.Przeprowadziłagoprzezdomnatyły,gdzie
mógłbyśmuzrobić,gdybyśdowiedziałsię,kimjest.
Susanjadłanatarasiepóźneśniadanie.Jakorchideęwcie-
-Isłusznie-rzuciłgroźnieLucky.-Adowiemsię,coto
plarniotaczałyjąogromnepaprocieidoniczkizkwiatami.
zadrań.„Agencizostalizranienipodczasburdy,kiedy
Luckywyjąłgałązkębzuześwieżoułożonegobukietuna
kochankaTylerazostałajakobyobrażona"-zacytował.
stolewholu.Idącpoporośniętychmchemkamieniachtarasu
-Burda?Coto,dodiabła,zasłowo?Devonniebyła„jakoby
słyszał,jakSusanpodśpiewujepodnosem,smarującdżemem
obrażona",onabyłaobrażona.Inazwalijąmojąkochanką!-
maślanąbułeczkę.Nastolikuprzedniąleżałarozłożonana
wrzasnął.-Byliśmyzesobątylkoraz.Raz,docholery!
pierwszejstroniegazetazDallas.
Zerwałsięzkrzesłaizacząłkrążyćpopokoju.
-Śliczniewyglądasz,Susan.
-Tegowłaśniechciałemuniknąć-powiedział,uderzając
Słyszącznajomygłosupuściłanóż.Upadłzbrzękiemna
166
167
porcelanowytalerz.Zerwałasięzkrzesłaiokrążyłajetak,
-Oczywiście,kochanie.-Wstałichwyciłjązaramiona.-
byznalazłosięmiędzyniąaLuckym,jakbykruchekute
Niemogępozwolić,żebyśsięjeszczebardziejnarażała.Wczo
żelazomogłogopowstrzymaćprzedrozerwaniemjejnaka-
raj,gdycięzobaczyłemwtympaskudnymkomisariacie,omal
wałki.
nieumarłem.
-Lucky..
Musnąłjejwłosy,wygładził,odsunąłzszyi.
Głosmiałacichyidrżący.Najejtwarzypozostałoniewiele
-Wiedziałem,jakiepytaniamogącizadawać.Onasze
kolorów.Zbielałymipalcamiściskałaoparciekrzesła.Cofnęła
osobistesprawy.Boże,jakietomusiałobyćkłopotliwe!Jak
sięokrok,podczasgdynieoczekiwanygośćszedłpewnie
myślisz,coczułem,wiedząc,żeponosiszdlamnietakąofia-
naprzód.
rę?-Położyłdłońnasercu.-Iwiesz,cotesukinsynymi
Kiedystanąłprzedniąiwyciągnąłrękę,skuliłasię,zanim,
powiedziały,żebymcałkiemstraciłgłowę?Żemówiłaś,ja-
przerażona,dostrzegłakwiat,któryjejpodawał.
kobymsięchwaliłpodłożeniemognia.Potrafiszwtouwie-
-Dzieńdobry-szepnął,pochylającsięicałująclekko
rzyć?Owszem,żartowałaśzemnąubiegłejnocy,aleprzecież
wpoliczek.
tobyłytylkożarty,prawda?
Patrzyłananiegobezsłów,apotemodruchowoprzyjęła
kwiat.
-No...tak.
-Niespodziewałamsięciebie-szepnęłazduszonymgło-
-Niemartwsię.Nieuwierzyłemim.Wiedziałem,żeble-
sem.
fują,usiłujązłapaćmniewpułapkęizmusićdoprzyznania.
-Przepraszam,żetakwcześnie-powiedziałnonszalanc-
Nigdybyśtakniepostąpiła,jakusiłowalimiwmówić!Zwła-
ko,odrywająckęsbułeczkiiwrzucającjądoust.-Minęło
szczażeplanowaliśmyślub.Niechciałemwciągaćcięwtę
parędni,odkądcięwidziałemporazostatni,iniemogłem
sprawę.
jużdłużejczekać.Mamnadzieję...-Przerwał,demonstra-
Przyciągnąłjąbliżejimówiłprostowjejwłosy.Zdu-
cyjniezauważyłgazetęizakląłpodnosem.PopatrzyłnaSu-
mieniesprawiło,żebyłacałkiemoszołomiona.
sanwzrokiemwyrażającymzawstydzenieirozpacz.-Niech
-Jestemciwdzięcznyzawszystko,cozrobiłaś,żebymnie
todiabli!Chciałemzakończyćsprawę,zanimtozobaczysz.
uratowaćprzedoskarżeniem,aleniemogępozwolićnanic
-Wskazałartykuł.-Susan,skarbie,takmiprzykro.
więcej.Niedopuszczędotego,żebycięoskarżonoofałszywe
Patrzyłananiegoniemogącwykrztusićsłowa.
zeznanie.
Udającniesmakwestchnąłgłęboko.
-Fałszywezeznanie?
-Jakiśgadatliwygliniarzdowiedziałsię,zkimbyłemw
-Oczywiście.-Odsunąłsię.-Jeżelizeznaszpodprzy-
nocpożaruiopowiedziałotejHaines.-Zudanąrozpaczą
sięgą,żebyłemztobąwnocpożaru,totaHaineszeznapod
opadłnaogrodowekrzesłoizwiesiłgłowę.-Jedenbłąd.
przysięgątosamo,ajabędęmusiałprzyznać,żetoona
Jedengłupibłąd-mruknąłsamokrytycznie.-Skądmogłem
mówiprawdę.Wtedytwojekłamstwosięwyda,najdroższa-
wiedzieć,żejestmężatką?Iwdodatkużonąwięźnia.OJe-
powiedziałłagodnie.-Chybażeodwołaszswesłowa
zu!-westchnął.-Oczywiścieterazmusiszpowiedziećwła-
natychmiast.Imwcześniej,tymlepiej.
dzom,żekłamałaś,opowiadającowspólnejnocyzemną.
Odepchnęłagoi,blada,spoglądałazlękiem.Wyraźnieby-
-Mu...muszę?-Słoworozpoczętezlekkąchrypkąprze-
łabliskapaniki.
szłowpiskliwezdumienie.
-Niepomyślałamotym.
168
169
-Wiem,żenie.Myślałaśtylkoonasionaszymślubie.
Którego,oczywiście-dodałzżalem-jużniebędzie.
16
-Dlaczego?
Rozłożyłramionawgeściebezradności.
-Czysądzisz,żetwojamamaitatapozwolącipoślubić
mnie,faceta,któryspałzżonąoszusta?Pomyślotym,skar
bie.Niepogodząsięztym.Twójtatapewniebycięwy
dziedziczyłiwszystkiepieniądzezapisałnaceledobroczyn
Devonjużczekała,gdynastępnegorankazjawiłsięwbiu-
ne.Raczejwolelibywidziećcięmartwąniżmniepoślubioną.
rzespółkiTylera.Siedziałanakrześlewyprostowanajak
I,szczerzemówiąc,jateż.
uczennicawszkolnejławce.RozmawiałazChase'em,awdło-
Mówiłtotonemtakpełnymszczerości,żeniedosłyszała
niachtrzymałajedenzwyszczerbionychkubkówdokawy.
dośćczytelnejironii.Objąłjąiprzytulił,poczym1nagle
Patrzylinasiebiedługopoprzezsnopsłonecznegoświatła,
odsunąłsię.
wktórymdrobinkikurzutańczyłyrównieszaleńczojakserce
-Żegnaj,Susan.Ponieważwszystkowyszłonajaw,już
Lucky'egonajejwidok.
nigdyniemogęcięwidzieć.
Chaseprzerwałpełnąnapięciaciszę.
Zanimzdążyłacośpowiedzieć,odszedłżwirowanąalejką
-Devonwpadłaparęminuttemu-wyjaśniałzzakłopo
zamiastwrócićtamtędy,którędynadszedł,iwyjśćfronto-
taniem.Najwyraźniejniewiedział,pocosiętuzjawiła.-
wymidrzwiami.Narogudomuobejrzałsię.
Właśniepiliśmykawę.Napijeszsię,Lucky?
-Ratujsię,pókijeszczemożesz,Susan.Nawetsięnie
-Nie,dzięki.-NieodrywałwzrokuodDevon.
zastanawiaj.DzwońdoPata.
Onatakżepatrzyłananiego.
-Tak,tak.Zadzwonięjeszczedzisiaj.Zaraz.
-EkipawyjechaładoLuizjany-powiedziałniepewnie
-Niepotrafięciwytłumaczyć,jakmitoulży.-Przesłał
Chase.
jejdłoniąpocałunek.-Żegnaj.
-Todobrze.
Zezwieszonągłowąodszedłmiarowymkrokiembohatera
Daremnepróbynawiązaniarozmowypodkreślałykłopot-
wiedzionegonagilotynę.Aleśmiałsięwkułakimiałochotę
liwemilczenie.Chasechrząknąłzzażenowaniem.
podskakiwaćzradości.
-Aha,mamparęsprawdozałatwienia.Zobaczymysię
później.
WymijającLucky'ego,Chaseszturchnąłgołokciem.Ten
braterskigestoznaczał„wypłaczsięztego".
-Jestemzaskoczonytwoimwidokiem-oświadczyłLucky,
gdytylkoChasezamknąłzasobądrzwi.
Uśmiechnęłasięniepewnie.
-Samasiędziwię,żeprzyszłam.
Usiadłnakrześleiwpatrywałsięwniązafascynowany.
-Usiłowałemdodzwonićsiędociebiewczorajpopo
łudniu.
171
-Odłożyłamsłuchawkę.
sięodreakcji,dopókiżonabyniezaprzeczyłahistoriizga-
-Domyśliłemsię.Dlaczego?
zetylubpotwierdziłają.
-Polekturzewczorajszychgazetchybacałyświatpró-
Gdybyzaprzeczyła,pocieszyłbyją,apotemzarazstarałby
bowałsiędomniedodzwonić.
sięozadośćuczynienie.Jeślibypotwierdziła,pewniebydostał
Luckyzmarszczyłbrwi.
szałuizrobiłcośnieprzewidywalnego.Wściekływybuch,łzy,
-Cholerniemisięniepodoba,żecałatahistoriawyszła
gniew,zgrzytaniezębami,groźby-takiebyłybynormalne
najaw.Chciałemzachowaćtwojąanonimowośćtakdługo,
reakcjespowodowanezazdrością.Oznaczałyuczucie,na-
jaktylkobyłobytomożliwe.Uwierzmi,proszę.
miętność.ZachowanieGregaShelbybyłonatomiastreakcją
-Wiem,żeniemiałeśztymnicwspólnego.Jakmyślisz,
nieludzką,cospowodowało,żetenczłowiekwydałsięLu-
ktotozrobił?
cky'emupozbawionyuczuć.
OpowiedziałjejoSusan.
-Acotyzrobiłaś?-chciałwiedzieć.
-Wyglądałanawinnąiprzestraszoną,kiedydoniejpo-
-Przeczytałamtentekstisiedziałamoszołomiona.Skrzyw-
jechałem.Jestempewien,żestanęłanagłowie,bydowiedzieć
dzilimnie.Opistychzdarzeńsprawił,żewydałysiępaskudne
się,kimjesteśizczystejzłośliwościwygadaławszystkore-
iwstydliwe,niesmaczne.-Znówzadrżała.
porterowi.
Luckysięgnąłzaoparcie,byująćjązarękę.
-To,wjakisposóbhistoriaprzeniknęładoprasy,niema
-Niebyłytakie,Devon.
terazznaczenia.Najgorszejużsięstało.
-Naprawdę?-spytałazoczamipełnymiłez.
Przyglądałsięjejprzezchwilędostrzegając,jakbardzo
-Naprawdę.
jestzmęczonaiblada.Ostatniedwadzieściaczterygodziny
Spojrzenia,jakiewymienili,byłytakprzesyconeuczuciem,
musiałybyćdlaniejpiekłem.Ściskałakubekzkawą,jakby
żeskromniecofnęłarękę,wykorzystującłzyjakopretekst.
tobyłabojanawzburzonychfalach.
Przetarłaoczygrzbietemdłoni.
-Naprawdęchceszsięnapićtejkawy?-spytał.
-Poprosiłamstrażnika,bynamówiłGreganapowrót,ale
Pokręciłagłowąipodałamukubek,któryodstawiłna
nicztegoniewyszło.Niezgodziłsię.Kiedytylkowróci
biurkoiodwróciłsiędoniej.Niemógłdłużejodkładaćnaj-
łamdoDallas,zadzwoniłamtamidostałampozwoleniena
ważniejszegopytania.
rozmowęprzeztelefon.Rozpaczliwiechciałamsięwytłuma
-Jakciposzłowczorajzmężem?
czyć.-Zżalempotrząsnęłagłową.-Aleinatosięnie
Zadrżałalekko,choćwbiurzebyłoażzaciepło.
zgodził.
-Zanimtamdojechałam,Gregprzeczytałartykuł-od-
LuckywmyślachobrażałGregawszystkimimożliwymi
parłacicho.-Poprosturzuciłgazetęiwyszedłzpokoju
epitetami.
widzeń.
-Icoteraz?Chcesz,żebymtamztobąpojechał?
-Bezsłowa?
-Nie!-Wstałazkrzesłaizaczęłakrążyćnerwowopo
-Słowaniebyłypotrzebne,niesądzisz?
gabinecie.-Niewierzę,byzechciałzobaczyćktóreśznas.
-Chybatak-mruknął.
PrzemyślałamtoirozmawiałamzadwokatemGrega.Też
Pomyślał,żegdybymiałżonę,którąbykochałtak,jak
niebyłzachwycony.Myślę,żenajlepiejzostawićgosamego
powinienkochaćkażdymąż,tłumaczyłbywszystkiewątpli-
naparędni.Potrzebujeczasu,byochłonąć,ikiedyznówsię
wościnajejkorzyśćizadałchoćkilkapytań.Powstrzymałby
zobaczymy,możebędziewstaniemniewysłuchać.
172
173
-Niewiem,Devon-powiedziałzpowątpiewaniem.
dowie,żeniebędęwystępowaćwprocesieiniebędęstale
-Gdybymjamiałczasnazastanowieniesię,wściekłbymsię
przebywaćwtwoimtowarzystwie,możepójdziemiłatwiej.
jeszczebardziej.
Jestempewna,żeucieszysięwiedząc,żejużnigdyniebędę
-Gregniejesttakwybuchowyjakty.
musiałacięspotkać.
-Maszrację.-WyznanieLucky'egoniemiałobyćkom-
Takamożliwośćbudziławnimtysiącetragicznychmyśli,
plementemdlaGrega.-Gdybyśbyłamojążonąijakiśfacet
aleponieważniemógłpodaćrozsądnejalternatywy,zachował
bysiędociebieprzyczepił,torozwaliłbymmurywięzieniai
milczenie.
pojechałbym,żebyskręcićmukark.
-Odwołałamwszystkiespotkania-powiedziała.-Za-
-Gregniejesttakzaangażowany...
wiadomiłamwydawcę,żebiorętygodniowyurlopipoświęcę
-Naprawdęsądzisz,żewkońcuciprzebaczy?
tenczasnawyśledzeniepodpalacza.Obiecałammuwstrzą-
-Mamnadzieję.Uważam,żezczasemwszystkosięułoży.
sającąhistoriępopowrocie,aprzyokazjiartykułotym,jak
OdpowiedźniesprawiłaLucky'emusatysfakcji.Jejmąż
agenciponiżająświadkówpodczasprzesłuchania.Myślę...Z
wydawałsięświętoszkowatympadalcem,którypotrafiżywić
czegosiępantakidiotycznieśmieje,panieTyler?
urazęażdośmierci.LuckynienawidziłmyślioDevonzwią-
-Zciebie.
zanejzShelbymnaresztężycia.Niecozrzędliwiezapytał:
-Uważasz,żejestemzabawna?
-IprzyjechałaśażzDallas,bymitopowiedzieć?
-Lubiszsprawowaćnadwszystkimkontrolę,prawda?Na-
-Nie.Jestjeszczeinnypowód.-Wróciłanakrzesło.
wetnadczynnościamipolicji.
-Całatahistorianarobiłamimasękłopotów.Odkądweszłam
-Dotądpolicjaniezrobiłanic,bycipomóc.Cokolwiek
dotejknajpyizamówiłampiwo,mamsameproblemy.Wy-
zrobię,niemogępogorszyćsytuacji.
szłonajaw,żejestemtwoimalibiwsprawieopodpalenie.
-Tofakt.
Ażdoprocesu,aBógwie,kiedytonastąpi,mojeżycie
-Nielubięczekać,ażinnicośdlamniezrobią.
będziejakcyrkztrzemaarenami.Niemogęsięnatozgodzić.
-Aha-odparł.-Jesteśtym,kogozwykłosięokreślać
Iniezgodzęsię.
babąwspodniach.
-Takjakitobieniepodobamisięperspektywazostania
Wciążuśmiechnięty,usiadłiprzeciągnąłsię.Czułsięmi-
osobąpubliczną.Alecomożemyporadzić?
lionrazylepiejniżprzedgodziną.Niepokoiłsię,gdyżnie
-Możemyoczyścićcięzzarzutów.
rozmawiałdotądzDevon,odkądwyszłanajawcałataspra-
-Próbowaliśmy,pamiętasz?Totylkowpakowałomniew
wa.Lękałsiętakżedługiegodnia,kiedyniebędziemógłjej
głębszebagno.Ciebietakże.
widzieć.
-Alenieznaleźliśmyprawdziwegopodpalacza.
Inagle,niztego,nizowego,zjawiłasięichcezostaćna
PrzezkilkasekundLuckypatrzyłnaniąnierozumiejąc,
pewienczas.Niechtodiabli,ależmaszczęście!Ponure
comanamyśli.Potemwybuchnąłśmiechem.
wspomnieniejejmężawwięzieniuzostałoodsuniętenabok.
-Chceszsiębawićwdetektywa?
GregShelbybyłprzegranymnudziarzemijeśliLuckymógł
-Posłuchaj,imszybciejcięoczyścimy,tymprędzejcała
sięwypowiadaćokobietach,auważałsięzaekspertaodpłci
tasprawaprzyschnieibędziemymogliżyćdalejwspokoju.
pięknej,Shelbyniestanowiłażtakcennegonabytku,by
NiełatwoprzyjdziemipogodzeniezGregiem,alejeślisię
rozstanieznimbyłodlaDevonniemożliwe.
GdybyShelbybyłmężczyzną,najakiegozasługiwała,
174
775
wżadensposóbniemożnabyjejwepchnąćdołóżkazinnym
-Niewiem.Niesądzę,bybyłdopublicznegowglądu.
facetem.Aonnawetniemusiałjejnamawiać.Cośniegrało
-Niemówiłampublicznego.Prywatnego.CzyszeryfBush
wtymjejmałżeństwie.Luckyszanowałjązato,żenie
niepomógłbynamgowydobyć?
omawiazobcymswoichkłopotówosobistych.Zdrugiejstro-
Luckygwizdnąłprzezzęby.
nychciałwiedzieć,dlaczegowyszłazaczłowieka,któryuczy-
-Zapytam.-Odwróciłasięisięgnęłapotelefon.
niłjąnieszczęśliwą.Najwyraźniejmiałterazokazję,bysię
Luckyzabrałjejsłuchawkę.
tegodowiedzieć.
-Jagozapytam.Możepogodzinachpracypokażenam
Jedyne,copsułoradosnynastrój,toświadomość,żenie
kopię.
będziemógłdotknąćDevon.Spędząrazemsporoczasu,ale
-Atymczasemchcęzobaczyćmiejscepożaru.
onabędziewciążpozajegozasięgiem.Atochybagozabije,
-Totylkopółmilistąd.-Przyjrzałsięjejdokładnie,
gdyżmarzeniaoniejbyłyostatniogłównymzajęciemLu-
oceniającsukienkę,wysokieobcasyipończochy.-Tomiej-
cky'ego.Bardziejniżtroskaoupadającąfirmęiosfabry-
scejestodpowiednietylkodlatwardychfacetów.Niemożesz
kowaneoskarżeniepochłaniałygomyśliotejkobiecie.\
iśćtakubrana.
Aleiprzebywaniezniąwtakichokolicznościachbyło
-Przebioręsię.
lepszeniżjejnieobecność.
Luckyprzyniósłzsamochodujejwalizkę.Weszładoko-
-Zawszelubiłembawićsięwpolicjantówizłodziei
mórki,gdziemieściłasięszafkaiumywalka.Kiedytambyła,
-powiedział.-Odczegozaczniemy?
wróciłChase.RozejrzałsięwokółidostrzegłtylkoLucky'ego
-Przedewszystkimmuszęgdzieśmieszkać.Gdzietumoż-
siedzącegozabiurkiemirozmawiającegoprzeztelefon.
nasięzatrzymać?
-GdzieDevon?
-Wmoimdomu.
Luckyzakryłdłoniąmikrofon.
-Niemogę,Lucky-odparłastanowczokręcącgłową.
-Tam-powiedział,wskazującnadrzwiodkomórki.-
-Powodysąchybaoczywiste.
Przebierasię.
-Mamaobedrzemniezeskóry,jeślipozwolę,byśposzła
Gdydrzwisięotworzyły,Chaseobróciłgłowętakszybko,
domotelu.Każdy,ktojązna,dobrzewie,żeniepozwolina
żeomalnieskręciłkarku.Devonwyszłaubranaodstópdo
pozamałżeńskienumerypodswoimdachem.Dlategozo-
główwdżins.Podwijałarękawysportowejkoszuli.
stajeszunasikoniec-oświadczyłstanowczo.
-Cosiędzieje?-spytałChase.
-Ale...
Luckyuciszyłgoiodezwałsiędotelefonu:
-Devon-przerwałjejprotesty,unoszącręcewgórę.
-Dajspokój,Pat.Wiem,żezachowałemsięniegrzecznie.
-Żadnychdyskusji.
Tak,zasłużyłemnasolidnelanie.Ateraz,kiedyzeskruchą
Poddałasię,aleniebyłazachwycona.
przyznałemsię,zrobisztodlamnie?
-Przedewszystkimpowinniśmysiędowiedzieć,jakwy-
Słuchałprzezchwilę,jednocześniepodziwiająckształt
buchłtenpożar.
smukłychnógDevonidelikatnekrągłościjejpiersi.
-Benzynaiflary-powiedział.-Patjużmimówił.Ku-
-Doskonale.Dziesiątatrzydzieści.Nie,dodiabła,nikomu
piłemniedawnoparęflaritopotwierdziłoprzypuszczenia
niepowiemy.
policji.
-Cosiędzieje?-powtórzyłChase,gdyLuckyodłożył
-Czymożemyprzejrzećoficjalnyraport?
słuchawkę.
176
777
-DziświeczoremPatpokażemnieiDevonpolicyjnyra-
lyechemtych,któresamsobiewygłaszał.Wyrwałramię/
port.
uścisku.
-Właśnieobiecałeś,żenikomuniepowiesz!-krzyknęła
-Jestemdorosły.Niemusiszjużbyćmoimsumieniem,
opierającręcenabiodrach.
WielkiBracie.
-Chasetoniejestnikt.Patzpewnościąwziąłtopod
-Nieusiłujębyćtwoimsumieniem-westchnąłgniewnie
uwagę.
(liase.-Nodobrze,możetrochę.Alebardziejmartwięsięo
-Wciążniewiem,cosiętudzieje-przypomniałChase.
niąniżociebie.Toonajestofiarą,Lucky.Tojejżycie
-Próbujemysiędowiedzieć,ktopodłożyłogień.Żeby
wywróciłosiędogórynogamiitoztwojejwiny.
oczyścićmniezzarzutów.
-Niemusiszmiotymprzypominać.
-Iżebymmogłapogodzićsięzmężem-dodałaDevon.
-Kiedyskończyszteswojezabawy,cojejzostanie?Roz-
Luckynieskomentowałjejwypowiedzi.Chasespojrzał
hilemałżeństwoizłamaneserce?
naobojezniedowierzaniem.
-Myliszsię,Chase.
-Devon,czymogłabyśzostawićmnienaminutęzbratem?
-Czyżby?
-Zaczekamnadworze.
-Tak!Tymrazemtoniejestzabawa.
-Zarazprzyjdę-obiecałLucky.
Chasepopatrzyłnaniegodługoizpowagą,zanimoświad-
Gdytylkoznalazłasiępozazasięgiemgłosu,Chaseza-
czyłcicho:
mknąłbicepsyLucky'egowstalowymuchwycie.Patrzącw
-Itowłaśniemniemartwi.
oczybratupowiedział:
Wszystko,cozostałozwarsztatu,topoczerniałyprostokąt
-Czyśtyzupełniestraciłrozum?Niemożeszpchaćsię
ziemiprzysypanejpopiołem,przesianymtylerazy,żeprzy-
wcośtakiego.Cowy,dodiabła,sobiemyślicie?Żejesteście
pominałszarypuder.Resztkisprzętuzostałyjużusunięte.
KojakiemiNancyDrew?
()calałedrobiazgisprzedanojakozłom.Zyskledwiewystar-
-JestemowieleprzystojniejszyniżKojak-odparłżar-
czyłnawysłanieekipydoLuizjany.
tobliwieLucky.
Devonwestchnęła,trącającpopiółczubkiembuta.
-Janieżartuję-oświadczyłgniewnieChase.
-Towszystko,comożnatuobejrzeć?
-Anija.
-Mówiłemci.-Luckyprzykucnął,nabrałwdłońpopiołu
-Naprawdę?Lucky
iprzesypałmiędzypalcami.
zmrużyłoczy.
-Tenpożarmiałnaceluzniszczeniewszystkiego;sprawcy
-Nibycomasznamyśli?
nicchodziłooostrzeżenieczycośwtymrodzaju-zauwa-
-Toniejesttylkograztwojejstrony?Gra,którapozwoli
żyłaDevon.
cinabliskikontaktzkobietą,zktórąnicniepowinnocię
-Agencitwierdzilitakodsamegopoczątku.Todlatego
łączyć.
właśniemnieoskarżyli.Powiedzieli,żepożarbyłkrótko-
-Niewtrącajsię.-DobryhumorLucky'egonaglesię
trwały,leczbardzointensywny.Strażpożarnaniemiałażad-
ulotnił.-To,corobięzDevon...
nychszans.Jedyne,comoglizrobić,toratowaćokoliczne
-LepiejnicnieróbzDevon.Onajestmężatką.
lasy.
Luckyniechętnieprzyjmowałkazaniabrata,choćby-
Devonprzeszłanatrawę,tużobokwypalonegogruntu.
178
179
Usiadłanapniuzwalonegodrzewa.Luckyprzyłączyłsiędo
Widzisz,kiedypiszęokimś,rozmawiamzkażdym,ktoma
niej.Wmilczeniuprzyglądalisiępogorzelisku.
cośdopowiedzeniaomoimbohaterze.Tuitamzbieram
-Tobyłtylkojedenzbudynkówwaszejfirmy?-spytała.
strzępyinformacji,ażwreszciezdołamzłożyćwszystko,co
-Tak,alewłaśnietutajtrzymaliśmywiększośćciężkiego
składasięnaosobowośćdanegoczłowieka.Czasaminajmniej
sprzętu.Itobyłonajodpowiedniejszemiejsce,bywywołać
ciekawazpozorurozmowadajenajcenniejsząwiadomość,
szczególniedotkliwywkonsekwencjachpożariskierować
element,którysprawia,żewszystkiepozostałeukładająsię
podejrzenienamnie.
nawłaściwychmiejscach.
Pochylającgłowę,spojrzałananiegozciekawością.
-Fascynujące.
-Dlaczegozakładasz,żetomiałabyćzemstanatobie?
To,couznałzanajbardziejfascynujące,tonietemat,lecz
-Anakim?-Wzruszyłramionami.-Namamie?Ma
sposób,wjakiopowiadałaoswojejpracy.Jejoczyniemiały
więcejprzyjaciół,niżpotrafizliczyć.NaSage?Tojeszcze
jednolitegokoloru,alemnóstwoodcienizieleni,któremigo-
dzieciak.
tały,gdybyłazagniewanalubpodnieconatematemrozmowy.
-Zazdrosnychłopak?
Czasem,gdywspominałaprzykrechwilelubbyłasmutna,
Pokręciłgłową,odrzucająctakąmożliwość.
stawałysięgłębokiejakstudnia.Takbyłotejnocywsadzie,
-Anirazuniezaangażowałasiępoważnie.Odstraszana-
gdymówiłaoswoichrodzicach.Luckyniesądził,byzdawała
wetnajbardziejzdecydowanych.Chasepewniewyhodował
sobiesprawę,jakwielewyrażająjejoczy.Gdybytakbyło,z
sobieparuwrogów,aleczuję,żetobyłowymierzonewe
pewnościąpróbowałabysiękontrolować.
mnie.
Wracającdorozmowyzapytał:
-Dlaczego?
-Alecotwojametodapracymawspólnegozemną?
Przesunęłaręcezasiebieiwsparłasięnadłoniach.Wtej
-Mogęodnaleźćwinnegotylkopoprzezciebie.Dlatego
pozycjibluzkaopinałaciasnojejpiersi.Luckyskoncentrował
potraktujęciętak,jakbympisałaotobie.Chcęrozmawiaćz
wzroknapełznącejwzdłużpniagąsienicy,abysięniegapić
wszystkimiludźmi,zktórymikontaktowałsięLuckyTyler.
nato,cointeresowałogonajbardziej.
Opowiedzokażdym,zkimmiałeśproblemy,powiedzmy,w
-Botozawszejawpadamwtarapaty.Mamtalentdo
ciąguostatnichsześciumiesięcy.
pakowaniasięwpodejrzanesytuacje.
Roześmiałsię.
Pająki,tkająceswesiecimiędzygałęziamidrzew,robiły
-Tozajmiecałepopołudnie.
więcejhałasuniżDevoniLucky,którzypatrzylisobiegłę-
-Mamycałepopołudnie.
bokowoczy.Lekkiwiatrunosiłichwłosyimuskałubranie.
-Atak.Prawda.Chasemówił,żeekipawiertniczajużwy-
Onitrwalibezruchu,bezmrugnięcianawet,całkowiciepo-
jechała.Nowięcpopatrzmy..-Zroztargnieniempodrapałsię
chłonięcisobąnawzajem.
pokarku.-Naturalnie,ostatniotoMałyAlviniJackEd.
PodługiejchwiliDevonocknęłasięzzauroczenia.
-Naraziezostawmyich.Wrócimydonichpóźniej.Są
-Azkimostatniomiałeśkłopoty?
nazbytoczywistymipodejrzanymi.
-Czemujesteściekawa?
-Dobra,napoczątekwięctenfacetzLongview.Wła-
-Każdymożebyćpodejrzany.
ścicieltamtejszegoklubu.
-Amożejesteśpoprostuwścibska?-zakpił.
-Klub?Wypoczynkowy?Golfowy?
-Możliwe.-Zarumieniłasięlekko.-Toprzyzwyczajenie.
-Nie.Ten,nowiesz...
180
181
-Nocnyklub?
sko.Jechałemdopunktuwierceń,awtedykrowapostanowiła
-Tak.To...takiemiejsce,gdzieprzychodząfaceci.Sąi
sięzniąścigać.
dziewczęta.Podajądrinkii,no,trochętańczą.
-Zjaką„nią"?
-Toplessbar?
-Zciężarówką.
-Cośwtymrodzaju.Chybamożnatakgonazwać.
-Innymisłowy:przejechałeśkrowę.
Uniosłaoczyipowiedziała:
-Tobyłwypadek!Przysięgam,todurnezwierzęzaata-
-Niezważajnamojąwrażliwość,Lucky.Tonamoszczę-
kowałociężarówkę.Takczysiak,zdechła.
dziczasu.Coztymfacetem?
-Oczywiściezapłaciłeśfarmerowiodszkodowanie?
-Oskarżyłmnie,żepodrywamjednązjegodziewcząt.
-Jasne.Zapłaciłemwięcej,niżbyławarta.Aleonzaczął
-Apodrywałeś?
sięawanturowaćizagroził,żewytoczynamprocesoinne
-Postawiłemjejparędrinków.
straty.
-Itogotakzdenerwowało?
-Icosięstało?
-Niezupełnie.-Odwróciłwzrokzzakłopotaniem.
-Nic.Więcejonimniesłyszeliśmy.Doszliśmydownio-
-Więcco?Dokładnie.
sku,iżuznał,żeitaknieźlenatymwyszedł.
-Flirtowałemznią.Potraktowałatopoważniej,niżmógł-
-Ktowie?Chociażniesądzę,bybiednystaryfarmer
bymprzypuszczać.Kiedyznudziłamisięiprzestałemtam
miałdośćikry,abypodłożyćogień.
bywać,wpadławdepresję.
-Biednystaryfarmer!Akurat.Byłjakkowbojzwesternu.
-Skądwiesz?
Żałuj,żeniesłyszałaś,jakmnieprzeklinał.
-Tenfacetzadzwoniłizacząłmniewyklinać.Powiedział,
-Nodobra,tojestmożliwe.Przypomnijsobiejegona-
żeonacałyczaspłaczeiniechcepracować.Idodał,żeto
zwisko.Sprawdzimy,czyniekupowałostatnioflar.Zkim
mupsujeinteresy,ponieważzawszebyłaulubienicąklientów.
jeszczemiałeśstarcie?
Kazałmitrzymaćsięzdalekaodklubuidziewczyn,azwła-
Zmrużyłoczypatrzącwsłońce.
szczatejjednej.Myślę,żesamnaniąleciałibyłzwyczajnie
-Hmm.Aha!Irvingowie.
zazdrosny.
-Wliczbiemnogiej?
-Czynatylezazdrosny,byspalićwarsztat?
-JestichcałyklanwVanZandt.
-Wątpię.
-Aniechto!Krągpodejrzanychszybkorośnie-mruk-
Devonodetchnęłagłęboko.
nęła.-Coimzrobiłeś?
-Wartobytosprawdzić.Ktojeszcze?
-Nic.
-Takifarmer...
-Aococięoskarżyli?Chwyciłjej
-Pozwól,żezgadnę-powiedziałauszczypliwie.-Miał
dłońiścisnąłmocno.
córkę.
-Uwierzmi,Devon,toniebyłemja.
-Nie.Krowę.
-Czegoniezrobiłeś?
Pochwiliwahaniapokręciłagłową.
-
TonieprzezemnieEllaDoreenzaszławciążę.
-Chybaniechcęotymsłyszeć.Zmarszczył
Spojrzałananiegooszołomiona,apotemwybuchnęłaśmie
brwi,widzącjejminęiwyjaśnił:
chem.
-Prowadziłemjednąznaszychciężarówekprzezpastwi-
-Czytodowcip?
182
183
-Nieśmiałabyśsię,gdybyprzyszłapociebiecałaarmia
-Izawszechodziokobiety.Nawettakrowa.-Odwróciła
gorylizdubeltówkami.Pewnegodniaokrążylibiurożądając,
głowęidodałacicho:-Aterazja.
bymuczyniłEllęDoreenuczciwąkobietąiprzyznał,żedziec
Kładącdłońnapoliczku,odwróciłjejgłowędosiebie.
kojestmoje.
-Wyglądasznazasmuconą.
-Czyistniałatakamożliwość?
-Bojestem.
Spojrzałnaniązurazą.
-Dlaczego?Toprzeztenwczorajszydzień?
-Tadziewczynatowłaściwiedziecko,młodszaniżSage.
-Tak.Tobyłookropne:spotkaniezmężem,gdyobydwoje
Nawetniewiedziałem,okogochodzi,dopókiktóryśzkrew-
wiemy,żegozdradziłam.Fizycznie.Ztobą.
nychniewyciągnąłjejzzaciężarówki.Wujekwypchnąłją
-Miałaśprzytymświadomość,żechcesztegoznowu.
doprzodu,żebymogłamnieoskarżyć.
Odetchnęłaszybko.Rozszerzyłaoczyirozchyliłausta.
-Wtedyjąrozpoznałeś?
-Niepowiedziałamtego,Lucky.
-Oczywiście.Spotkaliśmysięparętygodniwcześniejw
-Niemusiałaś.
Henderson,gdzieumówiłemsięzpewnymklientem.Kiedy
Przesunąłkciukiempojejdolnejwardze.Jęknęłacicho.
przechodziłemprzezhol,zauważyłemtęmałą,jaksiedzii
Patrzącwdółnastercząceczubkipiersi,rysującesiępod
wachlujesię.Wyglądała,jakbymiałazemdleć,zwymiotować
bluzką,szepnął:
albojednoidrugie.Spytałem,czymogęjejpomóc.
-Takjakprzedtem,twojeciałomówizaciebie.
Powiedziała,żemazawrotygłowyijestjejgorąco.Rze-
czywiściegorącobyłojakwpiekle.Pomogłemjejwstać,
wyprowadziłemnazewnątrz,zaproponowałem,żeprzyniosę
puszkęcoliikupiłemjąwautomacienastacjibenzynowej.
Poszliśmytam.Aniprzezchwilęniebyłemzniąwodosob-
nieniu.Dotknąłemzaledwiejejłokciaprowadzącją.Wczasie
rozmowyspytała,czymsięzajmuję,amojawizytówkazro-
biłananiejdużewrażenie.Pamiętam,jakdotykałapalcami
tłoczonychliter.Ityle.Powiedziała,żezadzwoniiktośpo
niąprzyjedzie,więczostawiłemjąsiedzącąnastosieoponi
popijającącolę.
Jaksiępóźniejokazało,przyjechaławtedydoHenderson
dolekarzaibyłajużwczwartymmiesiącuciąży.Wżaden
sposóbniemogłembyćojcemjejdziecka.Byłemtylko
wygodnymkozłemofiarnym.Wkońcuzałamałasięiprzy-
znałato.
Zanimskończył,Devonzrozbawieniempokręciłagłową.
-Przyciągaszkłopotyjakpiorunochrongromy.
-Całkiemnieświadomie.
184
17
dajciemiznać.Tylko,namiłośćboską,róbcietodyskretnie.
Żebyniktwasniepodejrzewałodostępdoraportu.
-Niemartwsię,Pat.Jeślinaszłapią,twojenazwiskonie
padniezcałąpewnością.
-Tegoniemusiszmimówić-odpowiedział.-Pstryknął
wrondokapeluszaiodszedłprzezparkwstronęradiowozu.
PatBushsiedziałprzydrewnianymstolewDogwoodPark
-Gotowa?-spytałLucky.
ipiłpiwozbutelki.Piciewmundurzebyłonaruszeniem
Devonschowałaokularydokieszeni,wzięłaplikdoku-
regulaminu,podobniezresztąjakiudostępnianiecywilom
mentówipozwoliła,byLuckywziąłjązarękę,gdyruszyli,
policyjnychraportów.Dlategoteżuznał,żewszystkojuż
wprzeciwnąniżPatstronę,domustanga.
jedno,czypowieszągojakogrzesznika,czyświętego.
Gdyprzyjechali,dombyłciemny.Laurieposzłajużdo
Devonspojrzałanapierwsząstronęstosudokumentów.
łóżka.SpoddrzwiSagepadałasmugaświatłaisłychaćbyło
Halogenowalatarniaparkudawaławprawdziesporoświatła,
radio,alemożnabyłouznać,żeonateżukładasiędosnu.
aleDevonwłożyłaokulary.
Zatrzymalisięprzydrzwiachdogościnnejsypialni,którą
-Ojakiejścieżcetumowa?
dlaDevonprzygotowałaLaurie.
-Ościeżcepaliwaprowadzącejdobudynku-wyjaśnił
-Jutroodnowazaczniemyanalizowaćzachowanieosób,
Pat.-Byłoichkilka,wychodzącychzwarsztatujakszprychy
któremogążywićdociebieurazę-oznajmiłaDevon.
koła.Oboknichułożonoflary.
-Wyeliminujemywiększośćznichizobaczymy,ktonamzo-
-Paliłysięjakdiabli-dodałLuckyzprzyległegoplacu
stanie.
zabaw,gdziesiedziałnahuśtawce.
-Zgoda.
-Ktokolwiektozrobił,byłsprytny-stwierdziłPat,grając
-Dajmiznać,jeślikogośjeszczesobieprzypomnisz.
rolęadwokatadiabła.-Najpierwzamknąłsystemwentyla-
Dopiszęgodolisty.
cyjnybudynku.Oparybenzynyzbierałysięugóryjakgorące
-Zgoda.
powietrzewbalonie.Jednaiskrawprowadzonadosprężonej
-Słuchaszmnie?
parywywołaławybuch.Temperaturabyławówczastakwy-
-Oczywiście...-Chociażniesłuchał.-Jesteśsenna?
soka,żemogłatopićmetal.
-Trochę.
-Możeznajdziemycoś,gdyprzejrzymytemateriałydo-
-Ajanie.Jeszczenigdyniebyłemtakpodekscytowany.
kładniej.-Devonpróbowaławykrzesaćzsiebieniecoop-
-Pamiętaj,żezaczęłamtendzieństumilowątrasą.
tymizmu,aleLuckywiedział,żejejnadziejesąrówniesłabe
Skinąłgłową,alewpatrywałsięwjejszyjęzuwagągodną
jakjego.
wampira.
Przeklinałdzień,kiedykupiłflary,wykorzystywanecza-
-Czysypialniaciodpowiada?-spytał,niechcącjeszcze
samiprzezrobotnikówdooznaczanianocądrogidomiejsca
odchodzić.-Łóżkowygodne?
wierceń.
-Jeszczeniepróbowałam,alejestempewna,żebędzie
Patskończyłpiwoiwrzuciłbutelkędokoszanaśmieci.
świetne.
-Lepiejpojadędodomu.Jużpóźno.Jeślicośznajdziecie,
-Pokójniejestzbytgorący?
-Absolutnie.
186
187
-Możezazimny?
oczyma.Zsatysfakcjąstwierdził,żejejteżzabrakłotchu,a
-Jestodpowiedni,Lucky.
protestowałabezwiększegoprzekonania.
-Maszwszystko,czegocitrzeba?
Przemknęłaprzezuchylonedrzwidogościnnegopokojui
-Tak.
zamknęłajezasobą,alewjejoczachzdążyłdostrzecogniki
-Ręczniki?
pożądania.
-Tak.
Prawieniespałtejnocy,wiedząc,żeonależydwapokoje
-Mydło?
dalej,aonwżadensposóbniemożetegowykorzystać.
-Tak.
-Papiertoaletowy?
Potrzechdniachzbliżałsiędogranicyobłędu.Jednopo
-Twojamatkajestbardzodbałąpaniądomu.-Uśmie-
drugimnazwiskazlistypotencjalnychpodejrzanychwypa-
chnęłasię.-Mamnawettalerzzciasteczkami.
dałyprzezszczelinylogiki,faktówiwniosków.Żadnazosób
-Nowięcchybarzeczywiściemaszwszystko.
mającychdoniegopretensjeniemogłapodłożyćognia.
-Owszem.
Popadłwobrzydliwynastrój,odbijającysięwwulgar-
-Alegdybyśczegośpotrzebowała...
nychsłowach,awszystkodlatego,żerozpaczliwiepragnął
-Niebędę.
Devon.
-...naprzykładdodatkowegokoca,poduszki...-Pochylił
Czwartegodniapowiedziałamuprzykawie:
głowęimusnąłwargamijejusta.-Albomnie.
-Tenfarmerbyłnasząostatniąszansą,aokazujesię,że
Pocałowałjądelikatnie,dotykającnajpierwwargczubkiem
pojechałwtedydoArkansaskupowaćbydło.Wyglądanato,
języka,apotemprzylgnąłdojejust.Jęknąłobejmującją
żetejnocywmieściebylitylkoludzie,którzyciękochają.
ramionamiiprzyciągającdosiebie.Byłrozgorączkowanyi
Niewiem,cojeszczemożemyzrobićwtejsytuacji.
pełenpożądania,któretłumiłzwysiłkiemażdoteraz,kiedy
-Czydobrzezrozumiałem?-parsknął.-Miałemwra-
puściływszelkiehamulce.
żenie,żewieszwszystko.Myślałem,żechowaszcaływorek
Tylkorazjejposmakować.Tylkoraz.Potemmożezdoła
różnychsztuczek.Niemówwięc,żeciichzabrakło.
przetrwaćtęnoc.Zkażdąsekundąjegoustastawałysięcoraz
Wściekła,odsunęłakrzesłoiwstała,kierującsiędoku-
bardziejzaborcze,językcorazśmielszy,adłonienatarczy-
chennychdrzwi.Gdygomijała,wyciągnąłramię,objąłjąw
wsze.Protestującoparłapięściojegopierś.Wyszeptałjej
talii,wciągnąłmiędzyszerokorozstawionenogiiprzycisnął
imięjakczłowiekpogrążającysięwtopieli.
czołodojejpiersi.
-Niemożemy,Lucky.
-Przepraszam,przepraszam.-Dotykałgłowąmiękkich
-Totylkopocałunek.
krągłościiocierałtwarzotkaninębluzki,wdychającświeży,
-Wcalenie.
czystyzapach.-Wiem,żezachowujęsięjakdureń,alejestem
-Tylkojedenpocałunek.
wykończony,Devon.Chybawybuchnę,jeśli...
-Toniewporządku.
-Ktośidzie.
-Wiem,wiem.
CofnęłasiętużprzedwejściemdokuchniLaurieiSage.
-Więcpuśćmnie.Proszę.
JeżeliLauriedostrzegłagorącąatmosferęizaróżowionepo-
Puściłją,alenieodszedł.Spojrzelinasiebiepłonącymi
czuciemwinytwarze,nieokazałatego.Sagejednakobrzu-
188
189
ciłaobojedomyślnymspojrzeniemimrugnęłaporozumie-
-MałyAlvinjestsilnyjakbykitwardszyniżdiabeł,ale
wawczo.
niejesttoumysłowygigant.
-Dzieńdobry.Nieprzerwałyśmywamniczego,prawda?
-Zgadzamsię.TozpewnościąJackEdwpadłnapomysł
Luckymruknąłostrzegawczo.
podpalenia.
-Comacienadziśwplanie?-spytałaLaurie.
-WykorzystajmywięcumysłoweniedomogiMałegoAl-
-Szczerzemówiąc,niezdecydowaliśmysięnanickon-
vina.
kretnego-odparładrżącymgłosemDevon.
-Jak?-spytała.
-No,gdybyściepytalimnieozdanie,topowiedziałabym,
Luckyrozparłsięnakrześleizsatysfakcjąklepnąłsiępo
żepomijacierzeczoczywistą.
udzie.
-Cotakiego,mamo?
-Użyjemytego,wczymjestemnajlepszy.Oszustwa.
Luckyspojrzałnaniązaciekawionymimonieodpartejchęci
spuszczenialaniaswojejbezczelnejsiostrze.Ceniłopinięmat-
Kiedyzaparkowaliprzedprzyczepąkempingowąpełniącą
ki.Zresztądobrebyłowszystko,comogłochoćnachwilę
rolęlokumCagneya,Devonnerwowooblizaławargii
spytała:
oderwaćjegomyśliodfizycznegonapięcia.
-Jakwyglądam?
-TenidiotaCagneyijegoniemiłykumpel.
-Ażślinkacieknie.
-MałyAlviniJackEdPatterson?
Luckywyłączyłsilnik.
Lauriezadrżałalekkonasamdźwięktychnazwisk.
Stuknęławszkłaciemnychokularów.
-Toludziegodnipogardy,zwłaszczaJackEd.Ateba-
-Ztym?
choryCagneyówoddzieckabyłyzpiekłarodem.
Sageświetniesięspisała.MalującDevonpodbiteoko,wy-
-Aletozbytoczywiste-opierałsięLucky.
korzystałapełnągamęcienidopowiekikredekdobrwi.
-Możeuznali,żewszyscytakwłaśniepomyślą?Iwy-
-Nawetztym.
korzystalito.
Miałochotęprzechyliwszysięnadtablicąrozdzielcząuści-
DevoniLuckyspojrzelinasiebie,rozważająctakąmo-
skaćDevon,alepatrzącwoknaprzyczepypomyślał,żeMały
żliwość.
Alvinmożeichobserwować.
-MożeLauriemarację-stwierdziłaDevon.-Cidwaj
-Musiszsamaotworzyćsobiedrzwi.
bezżadnychwątpliwościbylinaciebiewściekli.
Przeskoczyłprzezdrzwipostroniekierowcyinieoglą-
-Alemajążelaznealibi.
dającsięnaswątowarzyszkęruszyłdoprzyczepy.Pukając
-Kłamstwa-oceniłazwięźleSage.-Zmusililudzi,żeby
mocno,krzyknąłprzezramię:
kłamalidlaichdobra!
-Pośpieszsię!
Luckyprzygryzłwargę.
Stanęłaprzynimimruknęłakątemust:
-Nierozsądniebyłobydonichjechać.ObiecaliśmyPa-
-Męskaświnia.
towi,żeniebędzieżadnychproblemów.Pozatym-dodałz
Drzwiotworzyłysięztakimimpetem,żecałaprzyczepa
uśmiechem-mógłbymnieprzeżyćnastępnejwalkizMałym
zadygotałanabetonowejplatformie.
AWinem.
-Czegochcesz,docholery,Tyler?
-Więccozamierzasz?-spytałaDevon.
ZgodnąpodziwuzimnąkrwiąLuckyodwarknął:
190
191
-Przedewszystkimchcę,żebyśmniezaprosiłdośrodka.
-No?-zapytałponuroipociągnąłsolidnyłykpiwa.
-Poco?
-PatBushdałmidwadzieściaminut,żebymsięztobą
-Powiemci,kiedywejdę.
dogadał.
-Prędzejwieprzkomwyrosnącycki!Wynośsięzmojej
MałyAlvinparsknąłśmiechem.
werandy.
-Chybazwariowałeś,Tyler.Niebędęsięztobądogady-
MałyAlvinpróbowałzatrzasnąćdrzwiprzednosemprzy-
wał.Wżadnejsprawie.
byłych,aleLuckyzdążyłchwycićklamkę.
-Mówiłam,żenicztegoniewyjdzie-mruknęłaDevon.
-Albowejdziemyterazsami,albopóźniejwtowarzy
-Ajamówiłem,żebyśzamknęłagębęipozwoliłamito
stwieszeryfaBusha.Alewtedyniebędzieszmógłjużoni
załatwić!-warknąłLucky,patrzącnaniągroźnie.-Może
czymdecydować.
jesttępy,aleniejestgłupi.
AlvinspoglądałnaLucky'egopodejrzliwie,apotem
-Cotoza...
uśmiechnąłsięobleśniedoDevon.
-Słuchaszwreszcie,czynie?-przerwałAlvinowiLucky.
-Amożemałaladyzechcewejśćsama?
-Pamiętaj,żezkażdąminutą,którąmarnujesznakłapanie
-Małaladyniezechce!-Luckyzgrzytnąłzębami.
swojątłustągębą,jesteścorazbliżejwięzienia.
Alvinzaklął,odwróciłsięigestemwskazał,żemająiść
-Zaco?
zanim.LuckyjużmiałprzepuścićDevonprzodem,lecz
Devonroześmiałasię,aLuckyzmarszczyłbrwi.
szturchnęłagolekko,przypominając,żemaodgrywaćrolę
-Zaco?-powtórzyłpogardliwie.-Słuchaj,Alvin,skończ
gbura.
tegierki,dobra?Majądośćdowodów,żebywpakowaćwas
Mieszkanieprzypominałochlew.Zastawionetanimimeb-
dopudła,nawetbezprocesu.
lami,zaśmieconeresztkamiposiłków,kolekcjąbutelekpo
Zauważyli,żenaglepękapancerzbezczelnościCagneya,
alkoholuipuszekpopiwie.Jedynądekoracjąścianbyłyroz-
złośliwyuśmiechzamarłmunaustach.
kładówkiwyrwaneznajobrzydliwszychmagazynówdlamęż-
-Ococichodzi?Jakiedowody?
czyzn.
-Dowody,wystarczy?Niemaczasunaszczegóły.
Luckypoczuł,żeDevonsztywniejezodrazy.Żebynie
-Akiedymupowieszopapierze?-zapytałapłaczliwie
wypaśćzroli,podszedłdojednegozezdjęćipomrukującz
Devon.
aprobatąprzyjrzałmusięuważnie.Nieczekającnaza-
Luckyzaklął,zachowującsiętak,jakbyrozpraszałamu
proszenie,rozwaliłsięnasofie.WziąłDevonzarękę,usadził
uwagę.
oboksiebieiaroganckoobjąłramieniem.
-Możesięzamknieszipozwoliszmizałatwićnajpierw
-Czegochcecie?-zapytałgospodarz.
ważniejszesprawy?
-Zimnepiwobyłobywsamraz.Jednodlamnie,jedno
NaumówionysygnałDevonzdjęłaokularyiodsłoniła
dlaniej-odparłLucky,wskazującgłowąDevon.
„podbite"oko.
MałyAlvinzmarszczyłczoło,wyszedłdokuchniiwrócił
-Nieobchodzimnietengłupipożar.Powiedziałeś...
pochwiliztrzemapuszkamipiwa.Podałimdwieiusiadł
-Ocochodziztymidowodami?-zapytałnerwowoMały
naprzeciwnaczymś,conajwyraźniejbyło„jegofotelem".
Alvin,przerywającsprzeczkękochanków.
Miałotłusteplamynapodgłówkuiwytartątapicerkęsie-
-Pozwólmizałatwićmojesprawyztymfacetem,do-
dzenia.
brze?Potemprzejdziemydotwoich.-Luckyspojrzałna
192
193
Alvinaizniżyłgłos:-Takświetniewyglądaławknajpie,
towi,kiedytudojedzie.Jakchoćbyto,skądJackEdwy-
pamiętasz?Ateraz...-Rozłożyłbezradnieręce.-Chyba
trzasnąłflary.
lepiejbyłobydlawszystkich,gdybyśtotyjązerwałtamtej
-Zgarażujegosiostry-paplałCagney.-Jejmążjest
nocy.Naczymtoskończyłem?
drogowcem.JackEdpowiedział,żetospadnienaciebie,bo
-Nadowodach,którepodobnomająprzeciwmnie-jęknął
kupowałeśflary..
Alvin.
-Powiedziałem,darujsobiewyjaśnienia.Nieinteresuje
-Ach,tak,więcaktasąoficjalnietajne.Wiemtylko,że
mnieto.Kiedyznajdąflary,napewnoznajdąteżkanistrypo
PatobiecałnajpierwzwinąćJackaEda,alektowie,ilemu
benzynie.
tozajmie.Możetuprzybyćwkażdejchwili.-Dlalepszego
-Tak.WzięliśmyjezgarażuszwagraJackaEda.
efektuspojrzałprzezramięnapodartefirankiwoknie.
-Powiedziałem,żebyśzachowałtodlaPata!-Pchnął
-ZwijająJackaEda?-PotzalałświńskątwarzMałego
MałegoAlvinanakrzesło.
Alvina.
Byłynapastnikdrużynyfutbolowejdygotałjakowłosiony
-Tak,jakmówiłem.Wiesz,jakimchytrusemjesttenmały
bąbelektoplazmyzlanejpotem.
sukinsyn.Wrobiłbynawetwłasnąmatkę.Bógjedenwie,co
-Ateraz,kiedytojużzałatwione,możezajmieszsięmoją
imotobienaopowiada.Pewnienagada,żetotywymyśliłeś
sprawą?-spytałarozdrażnionaDevon.
tenpożar.
Luckyodetchnąłgłęboko.
-Jasne,jasne.Dajmucośdopisania.
MałyAlvinCagneyjęknąłcichojakniemowlę,którestra-
-Pisania?Comampisać?-AlvinpatrzyłtonaDevon,to
ciłozoczumatkę.Skoczyłdodrzwi.Przewidującto,Lucky
naLucky'ego.
byłtużzanim,złapałgozakołnierziprzytrzymał.
-Czytałeśwgazecie,żejejstarysiedziwpudle?
-Przyszliśmytu,bycipomóc,Alvin.
Alvinkiwnąłgłową.
-Sądzisz,żeurodziłemsięwczoraj,Tyler?
-Nowięcoskarżają,żekombinowałazemnąnadługo
-Jeślizostanieszświadkiemoskarżenia,dostanieszmniej-
przedpożarem.Twierdzi,żespotykaliśmysię,zanimjeszcze
szywyrok.Inaczejbędziepotobie.
ontrafiłdopaki.Gdybynieprzytrzymaligostrażnicy..
-Kłamiesz!-MałyAlvinszarpałsięizwijał,próbując
-WskazującnapodbiteokoDevon,Luckygroźniezawiesił
sięuwolnić,aleLuckytrzymałgotwardąręką.-Czemu
głos.-Wkażdymraziemógłbyśnapisaćoświadczenie,żew
przyszedłeśmnieostrzec,Tyler?
twojejobecnościpoderwałemjąwknajpie?Iżetobyło
-TopomysłPata.Potrzebujeczegoś,abyprzyskrzynić
przypadkowespotkanie?
JackaEda.Wiedział,żechcemysięztobązobaczyćwinnej
-Pewnie,pewnie.Napiszę.
sprawieiprosił,żebymzaproponowałciumowę.Ładniezje-
-Dobra.Nieobchodzimnie,comyślijejstary,aleona
gostrony,nie?Widzisz,wszyscywiedzą,żetoJackEdwy-
marudzi.Wiesz,jakiesąbaby.
kombinowałtenpożar,aleniemogątegoudowodnić.
DevonpodałaAlvinowipapieriołówek.
-To...tosięzgadza-wyjąkałMałyAlvin.-Dodiabła,ja
-AnaraziezadzwoniędoPata.Mamnadzieję,żenie
nawetniemogłemjasnomyślećtejnocy.Wkopałeśmijaja
jestzapóźno.Powiemmu,żejesteśgotówmówić.Dobra?
ażdogardła.AleJackEdpowiedział...
-Dobra,dobra-potwierdziłskwapliwieMałyAlvin.
-Darujsobie-syknąłLucky.-OpowieszszczegółyPa-
-Rodzinamnieuprzedzała,żebynieufaćJackowiEdowi.
194
195
-Imielirację-powiedziałpoważnieLucky.-Kiedy
chodziomózg,trudnowasnawetporównywać.-Klepnął
18
Alvina,jakbybylistarymiprzyjaciółmi.-Wgarażujego
szwagra,tak?Niechcęnawetwiedzieć,gdzieonmieszka.
-
NaCzwartejTrasie.Niedalekosilosuzbożowego.
LuckyspojrzałnaDevonnadgłowąAlvinaiuśmiech
nąłsię.
Śmialisiętak,żełzyspływałyimpopoliczkach.
-ZanimPatdojechałnamiejsce,MałyAlvinpaplałjak
dzieckoookropnościachczekającychwwięzieniutakieważ
neosobyjakon.Zawszepodejrzewałem,żeskorupatwar
dzielakryjezwykłegotchórza.Terazwiem,żemiałemrację.
RodzinaTylerówzebrałasięwsalonie.Chase,Tania,Lau-
rieiSagepełnilirolęzasłuchanejpubliczności.
-Naprawdęwpewnejchwilizaczęłammuwspółczuć
-powiedziałaDevon.
-Dlategozaparzyłaśmuherbatę?
-Herbatę?!-wrzasnąłChase.-MałyAlvinpiłherbatę?
-Pożyczyłatorebkęherbatyodsąsiadównaparkingu,za-
parzyłafiliżankęiuparłasię,żebyonwypił,podczasgdy
Patzzastępcączekalinaadwokatazespisaniemzeznań.
-No,uważam,żetobardzoładnygest-stwierdziłaLau-
rie,występującwobronieDevon.-Aleniemogępowiedzieć,
bymżałowałaAlvina.TedzieciakiCagneyówzawszerobiły,
cochciały,bezżadnegonadzorurodziców.Toitakcud,że
niewszyscytrafilizakratki.
-AcozJackiemEdem?-dopytywałsięChase,tłumiąc
śmiech.
-Wystawilinakazaresztowania.Niewie,żecośmugrozi,
więcpewniezdejmągobeztrudu.
-Och,taksięcieszę,żewyplątałeśsięztego-powie-
działaTania.
-Mamnadzieję,żeterazwszystkowrócidonormy
-dodałaSage.-Przyokazji,Lucky,byłamdziśwmieścieiw
pralnispotkałamSusanYoung.Szłazespuszczonągłową.
Odkądjąznam,porazpierwszyniezadzierałanosa.
197
-Niewielebrakowało,bytajejwredna,złośliwasztuczka
-Zostałaśtylkoty.
trafiławniąsamą-stwierdziłChase.-Tojąnauczybaćsię
-NaprawdępowinnamjużwracaćdoDallas.
Boga.
-Mamanajwyraźniejspodziewasię,żezostaniesznaje-
-RaczejLucky'ego-sprostowałaSage,szczerzączęby
szczejednąnoc.
dobrata.
-Skądwiesz?
ChasepodniósłsięipodałrękęTani,pomagającjejwstać
-Niepożegnałasię.
odstołu.
-Pożegnała.
-Idędobiuraidzwoniędotowarzystwaubezpieczeniowe-
-To?Toniebyłożadneformalnepożegnanie!Formalne
go.Teraz,kiedywycofanooskarżenie,mogąsięzająćnaszym
pożegnaniatrwającałąwieczność.Mnóstwouścisków,ma-
odszkodowaniem.
chaniachusteczkamiitakdalej.
-Acozrobimyzpieniędzmi?-spytałLucky.-Spłacimy
-Nicmnietujużnietrzyma,Lucky.
kredyt,czyodkupimysprzętstraconywpożarze?
-Zpewnościąmożeszpoświęcićgodzinęnakonnąprze-
-Musimypogadaćoichzainwestowaniu-odparłChase.
jażdżkę-powiedziałprzymilnie.-Pozatymniemożesz
-Alenieteraz,dobrze?-przerwałaLaurie.-Niechcę,
opuścićrodzinynieprzechodzącprzezrytuałformalnegopo-
żebyrozmowaointeresachzepsułanamnastrój.-Wzięła
żegnania.
Taniepodrękęipoprowadziładodrzwi.-Jaktamposzu-
Uśmiechałsięrozbrajająco,więcskapitulowałapodość
kiwaniadomu?Znalazłaśjużcoś?
symbolicznychprotestach.
-Dziśrano-uśmiechnęłasięTania-Marciepokazałami
-Dajmichwilęczasunaumycietegopodbitegookai
jeden,którynaprawdęmisiępodoba.Chcę,żebyChasego
zmianęubrania-poprosiła,idącwstronęschodów.
obejrzał.
-Spotkamysięwstajni.
-Wkrótce-obiecałmąż.
DevonjechałazaLuckym,krztuszącsiękurzem,wzno-
-Jaksięczujesz?-zapytałaLaurie.
szonymprzezkońskiekopyta.
-Zdrowajakrydz.Lekkaniestrawnośćwieczorami.
-Tonieuczciwe!-krzyczała.-Oszukiwałeś.
Małżonkowiepożegnalisięiwyszli.Abyuczcićoczysz-
-Oczywiście-przyznałochoczozsiadajączkonia.-Ina-
czeniebratazpodejrzeń,Chaseprzyciskałklakson,kiedy
czejniebyłbympewienzwycięstwa.
jechalialejąwstronęgłównejdrogi.
Devonzsunęłasięzsiodłaizeskoczyłanaziemię.
-Wiecie,nacomamochotę?-spytałLucky.-Napo-
-Więc„Lucky"tonieprawidłoweokreślenie.Wygrywasz
rządnygalopnakońskimgrzbiecie.Ktojedziezemną?
oszukując.
-Sageijamusimyzrezygnować.Jesteśmyumówionez
Śmiejącsięwziąłodniejuzdęizaprowadziłkoniedo
dentystąwmieście.
stajni.Wewnątrzbyłodośćchłodnowporównaniuzpołu-
-Och,mamo...
dniowymupałemnadworze.
-Niemogętegoznowuodwołać,Sage.Zrobiłamtojuż
-Miałemteżsporoszczęścia-powiedział.
trzyrazy.
Zwprawąrozkulbaczyłkonieiprzeprowadziłjewzdłuż
Powymianiezdań,którąmusiałaprzegrać,Sagewyszła
stajni,byochłonęły.Devonszłaobok.
niechętniezamatkąnatyłydomu,gdzieLauriezawszepar-
-Idlategozyskałeśprzezwisko?
kowałaswójsamochód.LuckyzwróciłsiędoDevon:
-Mniejwięcej.
198
799
-Ktocijenadał?
-Chybatak.Niewiemnapewno.Możepoprostumiała
Opalonatwarzrozjaśniłasięuśmiechem.
dośćkręgielni?Wkażdymrazie,gdyjejpowiedziałem,że
-Chase.
zbieramaluminiowepuszki,byzgromadzićpieniądze,zaktó
-Zaco?
rechcęwykupićojcaztegokomunistycznegokraju,zabrała
-Wiesz,onijegokumple...-Przerwał,spoglądającna
mniedodomuipowiedziała,żemogęwziąćwszystkiepu
nią.-Napewnochcesztousłyszeć?
szki,jakieznajdę.
-Napewno.
Devonposzłazanimdogospodarczegozlewunatyłach
-Dobra,"tylkopamiętaj,żesamaprosiłaś.
budynku,gdzieumyliręce,dzielącsiękawałkiemmydła.
-Tobrzmiinteresująco.
-GdytymczasemChaseijegokoledzyniewiedzieli,o
-Bojest.Pewnejnocy,kiedymiałemjakieśczternaście
czymzniąmówisz-dodałaDevon,otrząsającręcezwody,
lat,zaszantażowałemChase'aijegokumpli,żebymniezabrali
zanimzdjęłazhaczykaręcznik.
samochodempodprowadzonymrodzicomjednegoz
-Zgadzasię.Myśleli,żezabieramniedodomuwcelach
chłopców.DotarliśmydokręgielniwKilgore.Szukalitam
lubieżnych.-Uniósłbrwi.-Kiedyniepatrzyła,dawałemim
kobiety.
znaki,wachlowałemtwarzitympodobnerzeczy,comiało
-Jakiejśkobiety?
dowodzić,żenamnieleciiodwrotnie.
-Nie.Pewnejkonkretnejkobiety.
-Wyobrażamsobie.
-Czymogęspytaćdlaczego?Zaczekaj,pomogęci.-Sy-
-Pojechałemzniądodomu.Głupiosięczułem,szukając
pnęłaziarnodowiadra,aLuckywycierałwałacha,którego
puszekwjejśmieciachipakującjedopapierowejtorby,
dosiadała.-Opowiedzotejkobiecie.
którąmidała.Alesceneriabyłaniezła.
Sprawnieigładkoprzesuwałzgrzebłemposkórzezwie-
-Sceneria?
rzęcia.
-Ciało.
-Miałaoszałamiająceciałoilubiłapokazywaćjetakim
-Achtak,ciało.
wieśniakomjakmy.Nosiłanaogółciasneswetry,bezstanika.
-Onabyłaucieleśnieniemmarzeńnastolatka.Teraz,z
Iinnetakierzeczy.
punktuwidzeniadorosłego,amójsmakbardzosiępoprawił
Przeszlidonastępnegoboksuizajęlisiękoniem,naktórym
-dodał,oceniającwzrokiemszczupłąsylwetkęDevon
jeździłLucky.
-uważam,żebyłatrochęzaobfita.Alewtedybyłemprzekona-
-Icosięstało?-spytałaDevon,kiedyumieściławiadro
ny,żejestświetna.Nowięczoczamiprzyklejonymidojej
zkarmątak,bykońmógłgodosięgnąć.
łona,rozumiesz,grzebięwtychśmieciachiszukampuszek,
-Chciałemudowodnić,żejestemtakimsamymogierem
aonapapla,jaktoszlachetniezmojejstrony,żepodejmuję
jakcałareszta,chociażbyłemmłodszy.Więcpodszedłemdo
tęniebezpiecznąmisjęijakietomusibyćokropnesiedzieć
niejizacząłemrozmowę.
wwięzieniuwobcymkraju.Miałaciałonadziesiątkęzplu-
-Oczym?
sem,alechybajednocyfrowywskaźnikinteligencji.
-Oojcu,któryzostałfałszywieoskarżonyoszpiegostwo
-Typ,którysprawia,żeszanseruchówfeministycznych
isiedziwwięzieniugdzieśzażelaznąkurtyną.
spadająnałeb.
Devonopadłyręce.Zaśmiałasięzniedowierzaniem.
-Och,tak.Sądzę,żemogłabywręczstanowićwzorzec.
-Iuwierzyła?
WprowadziłDevondomałegopokojuzastajnią.Stało
200
201
tamkilkakrzeseł,podwójneżelaznełóżko,którewpewnym
-Zębyzniszczyćmittwejmęskości?Nawetotymnie
okresieswegodługiegożyciabyłowymalowanenajasno-
myślę.
niebiesko,imałalodówka.
-Todobrze.-Przysiadłnakrawędziłóżkaiuśmiechnął
Pociągnąłzasznurekzwisającyzsufitowegowentylatora,
się.-Zresztąsprawaitakjestprzedawniona,gdyżwkrótce
któryzaszumiał,mielącłopatkamiciepłe,nieruchomepo-
potejnocynaprawdęstałemsięmężczyznądziękidziew-
wietrze.Zlodówkiwyjąłdwiepuszkiznapojem.Jednąpodał
czyniezmojejklasy.
Devon,drugąotworzyłdlasiebie.
WargiDevonzadrżały.Odwróciławzrok.
-Niepróbowałaciępoderwać?
-Kobietyzawszebyłydlaciebiełatwązdobyczą,co?
Zżalempokręciłgłową.
Spróbowałausiąść,leczLuckyprzycisnąłdomateracajej
-Potemmiałemdosiebiepretensje,żetaktogłupiowy
dłonie.
myśliłem.Wkońcuzdobyłemsięnaodwagęiobjąłemją.
-Wszystkiepróczjednej,Devon.Ztobąnicniebyło
Aonazaczęłamniepocieszać.Mówiłacośwstylu„biedne
łatwe.
dziecko".Wjejoczachwyglądałemzbytszlachetnie,bybyć
-Pozwólmiwstać.
zepsutym,atymbardziejnapalonym.Kiedynadszedłczas,
-Jeszczenie.
byodejść,gdyjużwcałymdomuniebyłoanijednejpuszki,
-Chcęwstać.
powiedziałem,żewyjdętyłem.Widzisz,wiedziałem,żeChase
-Jateżczegośchcę-szepnąłchrapliwie,zanimprzykrył
iresztapojadązanamiibędąobserwowaćdom.Zbrzę
ustamijejwargi.
czącymworkiempuszekwramionachwyszedłemtylnymi
Ustaspotkałysięiprzylgnęłydosiebienamiętnie.Wsunął
językmiędzyjejwargi,międzyzęby.Spletlipalce,kiedy
drzwiamiischowałemsięwkrzakach.Minęłagodzina,za
przesunąłnadniąciałoikolanemrozsunąłjejnogi.
nimtamcizaczęlinamnietrąbić.Zdjąłemkoszulę,podra
Wypuściłjejdłonieiwsunąłpalcewkasztanowewłosy,
pałemsiętrochępopiersiibrzuchu,zwichrzyłemwłosy,by
przytrzymującgłowęiwciążdelikatniecałującjejwargi.
sprawićwrażenie,żetakocicamnieuwiodła.
Zniknąłwszelkiopór.Objęłagoramionamiiprzycisnęłado
WyraztwarzyDevonbyłmieszankązdumieniairozba-
siebie.Przesuwającdłoniepoplecachwyczuwałatwarde
wienia.Wyciągnęłarękędotyłu,odszukałakrawędźłóżkai
mięśnie.
usiadła.Zgrzytnęłystareńkiesprężyny.
Nadgłowamibrzęczałwentylator,chłodzącciałazkażdą
-Niemogęwtouwierzyć.Czyudowodnieniemęskości
sekundąbardziejrozpalone.Zestajnidobiegałyzrzadkapar-
byłodlaciebieażtakważne?
sknięciakoni.Aletylkostłumionejękipożądaniaodbijały
-Wtymokresiechybatak.Wkażdymraziechłopaki
sięechemwgłowachzajętejsobąpary.
uwierzyli.Zanimskończyłemporywającą,barwnąopowieść,
Oderwałustaispojrzałjejgłębokowoczy.
byliprzekonani,żezabrałamniedołóżkaiprzeżyłemto,o
-Pragnęcię,Devon.Takbardzociępragnę...
czymonimoglitylkomarzyć.Iwtedyzaczęlinazywaćmnie
Całowałjąznowułapczywie,walczącrównocześniezgu-
Lucky.Dodzisiajnieznająprawdy.
zikamigładkiej,białejkoszuli.Gdyjerozpiął,rozsunąłtka-
-NawetChase?
ninęijednymruchempokonałklamerkęstanika.
-Nie!-Zmarszczyłbrwi.-Niepowieszmuchyba,co?
PieściłDevon.Podziwiał.Ustamidotykałsłodkiegociała
Śmiejącsięzałożyłaręcenagłowęiopadłanałóżko.
issałdelikatnie.
202
203
-Lucky..-szepnęłanawpółgniewnie,nawpółweks
bluzkąpiersi,którychkoniuszkibyływciążróżoweiwilgotne
tazie.
odjegopieszczot.-Niechcę,żebyśzrobiłacoś,ocobędziesz
Przesunęłapalcamipowłosach,przyciskającjegogłowę
miałapretensjedosiebiealbodomnie.Nigdy.Odwróciła
dopiersi.Rozsunęłauda.Ułożyłmiędzynimiswebiodra,
głowęispojrzałapoprzezzasłonęłez.
poruszałsię,ocierał.
-Jestemmężatką,Lucky.-Głosdrżałrozpaczą.-Jestem
Razporazcałowałjejpiersi.Kiedymyślała,żedoznania
mężatką.
jużniemogąbyćsilniejsze,szybkimruchemjęzykamusnął
-Wiem.
sutki,ażpoczułamrowieniewewszystkichzakątkachciała.
Starełóżkozadrżało,kiedyzerwałsięiwybiegł.Kilka-
PrzezcałetygodnieLuckyprzekonywałsię,żepragnie
krotnieokrążyłstajnię,przeklinająclosizaciskajączęby,by
DevonHainestylkodlatego,żeniemożejejzdobyć.Wmawiał
ochłodzićnamiętnośćigniew.
sobie,żewyobraźniawymknęłamusięspodkontroli,ata
KiedyjednakzjawiłasięDevon,irytacjazniknęła.Jejroz-
jedynawspólnanocbyławyjątkowa,ponieważtakąuczyniły
paczrozproszyłajątakskuteczniejaknicinnego.Dziewczyna
jąwspomnienia.
wciążmiałałzywoczach.Wargi,lekkoopuchnięteodgwał-
Terazwystarczyłodotknięcie,bycałatateorialegławgru-
townychpocałunków,nadawałyjejwyglądofiary.Wtakim
zach.Pragnąłjej.Pragnąłjejtu,natychmiast,ijeszczepóź-
raziekimonbył?Winowajcą?
niej,ijutro,ipojutrze,izawsze.Pragnąłjejwidoku,głosu,
Tak.
zapachu,smakuidotyku.
-Odprowadzęciędodomu-powiedziałłagodnie.
Pragnąłjejśmiechuigniewu.Zacząłlubićjejfeministy-
Nieujęładłoni,którądoniejwyciągnął,aleruszyłazanim.
cznezacięcie,bystry,analitycznyumysł,rozkoszneiirytujące
Gdytylkoweszlidodomu,oznajmiła:
niespodzianki,jakiewciążsprawiała.Chciałjejcałejiwszy-
-Zarazsięspakuję.
stkiego,cosięnaniąskładało.
Nimzdążyłjązatrzymać,pobiegłanagórę.
Gdywycałowywałwargamidrogęwdółgładkiegobrzu-
Żałował,żematkaniepozwalatrzymaćwdomualkoholu.
cha,rozpiąłdżinsyizsunąłjezbioder.Zafascynowanyod-
Jeżelikiedykolwieknaprawdępotrzebowałwhisky,towłaśnie
krytymtrójkątem,dążyłtam,ażpoczułnawargachnajde-
teraz.Najdłuższedziesięćminutwswoimżyciuspędziłbu-
likatniejszewłosy.
szującpopokojachiwiedząc,żeDevonnagórzeprzygo-
-Devon-szepnąłnamiętnie.-Devon...
towujesiędoodejścianazawsze.
Naciskającmocnorozsunąłwargiiucałowałżarliwie.Była
Usłyszałjejkrokiipobiegłnaspotkanie.Niosłazapako-
tamwilgoć,gorącoicoś,cochciałzbadać.
wanąwalizkę.
-Nie!-Odepchnęłagonagle,przetoczyłasięizwinęła
-Devon...
wkłębek.-Niewolnonam.Niemogę.Niemogę.
-Żegnaj,Lucky.Cieszęsię,żewszystkodobrzesiędla
Luckypatrzyłnanią,próbujączłapaćoddech,skupićmyśli
ciebieskończyło.Oczywiścienigdyniemiałamwątpliwości,
izrozumiećsenstegobezsensu.WidziałłzyDevoniwie-
żeoczyszczącięzzarzutów.Podziękujmamiezagościnęi
dział,żetoniekokieteria.Cierpiałatorturyduchowe,aon
pożegnajodemniewszystkich.Bylitacymili,tacy...-Głos
niemógłtegoznieść.
sięjejzałamał,więcwyminęłagowmilczeniuiruszyław
-Wporządku,Devon-powiedziałmiękko,kładącdłoń
stronędrzwi.
najejramieniu.Wbrewswympragnieniompróbowałzasłonić
Chwyciłjązaramięiodwrócił.
204
205
-Niemożesztakpoprostuodejść.
-Zegnaj,Lucky.
-Muszę.
Załamany,usiadłnanajniższymstopniuinasłuchiwałjej
-Aleniechcesz,Devon.Dodiabła,wiem,żeniechcesz.
lekkichkrokównawerandzie,potemchrzęstużwirunapod-
-Mammęża.
jeździe.Słyszał,jakotwieradrzwiwozu,zamyka,apotem
-Któregoniekochasz.
warkoturuchamianegosilnika.Siedziałjeszczedługopotym,
-Skądwiesz?
jakwarkotucichłwoddaliidzieliłyichjużcałemile.
Przysunąłsięokrok.Nadszedłczas,byzagraćostro.Cho-
Nasłuchiwałteżczegośinnego:swejwłasnejistoty.Pożądał
dziłooprzyszłośćichobojga.
ciałatejkobietybardziejniżwszystkich,jakiekiedykolwiek
-Gdybytakniebyło,niekochałabyśsięzemnątamtej
poznał.JednoprzeżycieseksualnezDevonprzewyższało
nocy.Niebyłaśażtakzaspana,byniewiedzieć,corobisz.
wszystkieinne.Miałwielekobiet,którebyłybardziej
Niedopuściłabyś,byto,cosięstałoprzedchwilą,zaszło
zmysłowe,zwariowane,szybsze,wolniejsze,ależadnanie
takdaleko.Iwieszco?Nieprzypuszczam,żebyonciękochał.
miałatejłamiącejsercesłodyczyiżadnanienękaławciąż
Niezachowałbysięwtensposób,kiedychciałaśmuwszystko
jegomyśli.
wyjaśnić.Byłbyzałamanyalbowściekły,gotówmniewy
Sercemówiłomu,żetopragnienieniejestczystofizyczne.
kastrowaćlubzabić,aleniezachowałbysięjakdzieciak,
NiemógłsobiewyobrazićżyciabezDevon.Niebyłobywnim
któremuktośpopsułulubionązabawkę.
nic,czegomógłbyoczekiwać.Lękałbysiędnizamiastwy-
JejpewnośćsiebiewyparowałaiDevonspuściłagłowę.
patrywaćichznadzieją.Lat.Dziesięcioleci.
-CokolwiekGregmówialborobi,niemaznaczenia.Waż-
Rozumprzekonywał,żesytuacjajestbeznadziejna,iże
ne,comyrobimy.Odchodzę,Lucky.Rozmowaomoim
wiedziałotym,odkądpoinformowałagoomężu.Ichnaj-
małżeństwienicniezmieni.
gorszymwrogiemniebyłGregShelby,aleichwłasnesu-
-Niemogęcięwypuścić.
mienia.Żadneznichniepotrafiłozaangażowaćsięwwy-
-Niemaszwyboru.Anija.
stępnyromans,agdybynawet,niechcielidotegodopuścić.
Wyminęłagoznowu.Iznówjązatrzymał.
Bylibyzupełnieinnymiludźmi.Cozabrutalnaironia,że
-Gdybyśmiaławybór...
zasadymoralne,którewzajemnieusiebieszanowali,spra-
-Aleniemam.
wiały,żeniemoglibyćrazem.
-Gdybyśmiała-powtórzyłuparcie-zostałabyśzemną?
AleJamesLawrenceTylerbyłnietylkoszczęściarzem,
Wtedyzrobiłacoś,czegounikała,odkądzeszłanadół:
byłteżwiecznymoptymistą.
spojrzałamuprostowoczy.
Nicniejestniemożliwe.Niepoddasiębiernie!Niepo-
Zobaczyłwjejwzrokuodbiciewłasnegopragnienia.Roz-
zwoli,byloszadrwiłsobiezniego.Towszystkoniemoże
koszowałsiętym.UniósłdłońipogładziłDevonpopoliczku.
siętakpoprostuskończyć:Devonodchodzizjegożyciai
-Gdybyśmiaławybór,czypozwoliłabyśkochaćsiętak,
cierpiąoboje.Niemożliwe.Niepozwolinato.
jaktegochcę?-spytałdrżącymgłosem.
Nigdywżyciu!
Fizyczneiemocjonalnewięzymiędzynimibyłyniemal
dotykalne.Oczykrzyczały:tak,tak!Alemilczała.Wkońcu
odwróciłasięwstronędrzwi.
206
19
kocha,możnagozranić,rozczarować,rozgniewać,alenigdy,
przenigdyzhańbić.
TenkodekshonorowyzmusiłLucky'ego,bywjechałprzez
bramęprzypominającegoklubwięzienianaspotkaniezmę-
żemDevon.
-PanTyler?
-Odwiedzinysąograniczonedopiętnastuminut.
NadźwiękgłosuLuckyobróciłsięiporazpierwszyspo-
Luckywszedłdopokoju,gdzietydzieńwcześniejDevon
jrzałnaGregaShelby.Wduchuodetchnąłzulgą.Obawiał
spotkałasięnachwilęzeswoimmężem.
sięspotkaniazkimśpodobnymdoMelaGibsona,przy-
-Rozumiem-odpowiedziałstrażnikowi.-Dziękuję,że
odzianegowszatymęczeństwalubwięziennypasiak.
zorganizowałpantospotkaniewtakkrótkimczasie.
Stałjednakprzednimopalonyiprzystojnyfacet,choćnie
PodczassmętnychgodzinnocnychLuckydoszedłdownio-
taki,któryzwróciłbyuwagęSage.Zsatysfakcjądostrzegł
sku,żejeślichcezachowaćsięjakmężczyzna,powinien
przerzedzonewłosy.
porozmawiaćzmężemDevon.
-PanShelby?
Niewiedział,cochcepowiedziećGregowiShelby.Czy
-Zgadzasię.
magoprzepraszać?Głupipomysł.Wcaleniebyłomuprzy-
Shelbyprzeszedłprzezpokójiusiadłnasofie,kładącramię
najejoparciu.TanonszalancjazaskoczyłaLucky'ego.Za-
kro.Uznałwkońcu,żepowinienszczerzepowiedziećtemu
skoczyłaizirytowała.Dlaczegotensukinsynnierzucamu
człowiekowioswejmiłościdojegożony.
siędogardła?CzyDevonniejesttegowarta?
Mimowszystkichswoichwyskokówzawszewierzył,że
-Chybaniemuszępanapytać,pocoprosiłpanospot-
spotkakobietę,którajegoseksualnąwiernośćuczyninietylko
kanie,prawda?-powiedziałShelby.
obowiązkiem,aleiprzyjemnością.DevonHainesokazałasię
-Chybanie.Przeczytałpanotymwgazetach.
tąkobietą.Sprawiła,żemonogamiastałasiędlaniegojedyną
-
Takjakwszyscyinni-zauważyłwięzieńzgoryczą.
interesującąformąaktywnościseksualnej.
Luckyusiadłnakrześleoboksofy.Obajmężczyźniwy
JakwprzypadkuChase'aTania,takDevonsprawiła,żew
prostowalisięispojrzelinasiebiebadawczo.
porównaniuzniąwszystkieinnekobietyzbladły.Mogła
-Przykromi,żedowiedziałsiępanotymwtakisposób-
spełnićkażdejegopragnienie,aspełnianieswoichpragnień
powiedziałszczerzeLucky.-Wiem,żebyłotociężkieprze
uczynićtrwającymcałeżyciewyzwaniem,któremuchciał
życie,aleowieletrudniejszedlaDevon.
sprostać.
Shelbyparsknął.
Nasamąmyśloprzyszłymdzieckurosnącympodsercem
-Onaniejestwwięzieniu,prawda?
Devondostawałgęsiejskórki.Prawdopodobnietagęsiaskór-
-Onaniepopełniłaprzestępstwa.
kaimyślościskającejkrtańradościprzekonałygo,żeto
OtwartośćLucky'egonachwilęodebrałaShelby'emugłos.
miłość.
Potemuśmiechnąłsięchytrze.
Wrazzmiłościązjawiłsięhonor.Tobyłapierwszalekcja,
-Niektórzymoglibyuważać,żeprzestępstwemjestto,
którądzieciTylerówpobierałyodrodziców.Jeślisiękogoś
cozrobiłazpanem.
-Janie.Ipantakże.
208
209
-Skądpanwie,cojamyślę,Tyler?
Shelbyroześmiałsię.
-Gdybypanprzejmowałsięjejzdradą,nierozmawia-
-Możemapanrację,Tyler.Wkońcuznająpanchyba
libyśmytakspokojnie.
równiedobrzejakja.
Shelbyuśmiechnąłsięirzekłzironią:
Luckyniemiałzamiarudyskutowaćztymczłowiekiemo
-Mapanrację.Devontoprawieświęta.Jejjedynym
Devon.Zkażdąchwilącorazmocniejnimpogardzał.
błędemjestmałżeństwozfacetem,któremulosprzeznaczył
Shelbyskończyłkawęiwrzuciłkubekdokosza.
więzienie.
-Jestemwzorowymwięźniem,wiepan?-powiedziałto
Luckyrozparłsięnakrześleswobodnie,jakbydyskutowali
nemswobodnejkonwersacji.-Nienarzekamnajedzenie,
naprzykładomeczubaseballowym,anieosprawie,która
sprzątamcelę,niekłócęsięzinnymiwięźniami.Mamduże
możeprzesądzićocałejprzyszłości.
szansenazwolnieniewarunkowe.
-Zastanawiamsię,czemutozrobiła.
SpojrzałgroźnienaLucky'ego.
Shelbypopatrzyłnaniegozdziwionyiwzruszyłramio-
-ApanraptemprzelatujeDevon.Onazaśniemiaładość
nami.Potemwstałinalałsobiekawy.
rozsądku,żebyzachowaćdyskrecję.
-Napijesiępan?
DłonieLucky'egozacisnęłysięwpięści,alepochłonięty
-Nie,dziękuję.
własnymgniewemShelbytegoniezauważył.Podobniejak
Gregdmuchnąłnagorącynapój,poczymwypiłłyk.
zaciśniętychszczękLucky'ego.
-Devonchciałagłębokiego,analitycznegoartykułunate-
-Bardzotoskomplikowałomojąsytuację.Adwokatmó-
matprzestępstwawsferachbiznesu.Przestępstwa,którewię-
wił,żejeślimojeaktabędąbezzarzutu,mamdużeszanse
kszośćludziokreśliłabyjakodobryinteres.Ponieważtwier-
wyjśćpopierwszejprośbieozwolnieniewarunkowe.Ale
dziłem,żejestemniewinny,żepadłemofiarąludzizbytspryt-
teraz...-Splunął.-Oczywiście,wyskokDevonniemaze
nych,bydalisięzłapać,sprawaznakomicienadawałasiędla
mnąnicwspólnego,alemogąpomyśleć,żetopośpieszne
niej.
małżeństwobyłotylkowybiegiemmającymnaceluprzeko-
-Matalent.
nanieopiniipublicznejomojejniewinności.
-Napewno.WszyscywDallasbylipomojejstronie.
-Bobyło.
-Zmarszczyłbrwinadplastykowymkubkiem.-Szkoda,że
WtymmomencieLuckydoskonalezrozumiałcharakter
sędziaiławaprzysięgłychnieczytaligazet.Możepowin-
Shelby'ego.TenczłowiekmanipulowałDevon,doprowadził
niśmypowołaćDevonnaświadka,żebyzeznawałaomoim
dotego,żezlitowałasięiwyszłazaniegopodwpływem
charakterze.Mogłabyichprzekonaćomojejniewinności.
impulsu.Takjakdziewczętawychodziłyzaidącychnafront
-Tak,jakpanjąprzekonał?
żołnierzy.Nieprzypuszczał,żemężczyznamożeupaśćtak
RazjeszczeShelbyobojętniewzruszyłramionami.Był
nisko,bybezżadnychskrupułówwykorzystaćdziewczynę.
zbytsprytny,byprzyznaćsiędoczegokolwieklubwpaśćw
AShelbyniemiałwdodatkuodrobinywspółczuciadlawplą-
słownąpułapkę.Luckymiałochotęciosempięścirozbić
tanejwskandalDevon.Przejmowałsiętylkosobą.
jegozarozumiałyuśmieszek.
-Wiepan,to,żemojażonachodzidołóżkazinnymi
-Devonmiałaztegomałżeństwato,czegochciała.
facetami,nienajlepiejświadczyonaszymmałżeństwie.
-Jeżelipansugeruje,żechciałatylkojednegoczydwóch
-Nienajlepiej.-Luckywstał.-Niechmipancośpowie
dobrychartykułów,towcalejejpanniezna.
szczerze.Czypanjąwogólekocha?
210
211
-Kocha?-odparłpogardliwieShelby.-Tochybażart.
UśmiechnąłsiędoMarcieJohnsidodał:-Wyglądaszfan-
Istniałaszansa,żewzruszającetekstyDevonuratująmnie
tastycznie.
przedwięzieniem,więcwykorzystałemją,jaktylkopotra
-Niemogęuwierzyć,żezwracaszsiędoniejtymobrzy-
fiłem.Nieudałosię.Potemożeniłemsięzniąwnadziei,
dliwymprzezwiskiem!-zawołałaTania.
żetopomoże,aleteżprzegrałem.Comiwięczostało?Żona,
-Nieobraziłaśsięprzecież,prawda?-spytałChase.
zktórejniemamżadnejkorzyści.Anawetwięcej:jesttylko
-Oczywiście,żenie.Jeżeliznosiłamjejakoprzeczulona
przeszkodąodchwili,gdydostałasięnałamyprasy.Anaj
nastolatka,tomogęspokojnieznosićjakodojrzałaosoba.A
zabawniejszejestto,żenawetniedostałemnagrodypocie
codospotkańklasowych,toprzezparęlatmieszkałamw
szeniawpostacijejsłodkiegociała.
Houstoninigdyniemiałamokazji,żebyprzyjechać.
SerceLucky'egoobiłosięożebra.Tylkosilnasamokon-
Chaseprzyglądałsięjejzaprobatą.
trolapowstrzymałajegogłośnewestchnienieulgi.SłowaShel-
-Wyglądaszznakomicie,Marcie.Czasdobrzesięztobą
by'egodzwoniłymuwuszach.
obszedł,nawetbardzodobrze.Słyszałem,żewinteresachteż
-Głupiadziwka.Jeślimazamiaruszczęśliwiaćinnychfa
wszystkowporządku.
cetów,mogłabytorobićdyskretniej,dopókimnieniezwolnią.
-Otak,lubięprowadzićinteresy.Kryzysniecoprzyha-
Lucky,ucieszonyiwściekłyrównocześnie,musiałstąd
mowałfirmę,aleitaknieźlesiętrzymam.
wyjść.WprzeciwnymraziepięściąwybijeShelby'emuwszy-
-Chciałbympowiedziećtosamo-zauważyłzhumorem.
stkiezęby.Wciąguostatnichkilkutygodnipoznałjednak
-Och,słyszałamoszczęśliwejnowinie,którąpowinieneś
zaletysamokontroli.
jakośuczcić.
Wyciągnąłprzedsiebierękęiwycelowałpalecwskazujący
-Powiedziałamjejodziecku-poinformowałaTania.-A
wsamśrodekpiersiwięźnia.Jegooczybyłyzimne,błękitne
onaprzekonałamnie,żechoćmamynapiętybudżet,możemy
inieruchomejakwodyfiordu.
sobiepozwolićnadom,aterazjestnajlepszakutemupora.To
-Kiedystądwyjdziesz,rozgniotęcięjakpluskwę.
ryneknabywcy-dodała,powtarzającwierniesłowaMarcie.
Złożywszytęobietnicę,odwróciłsięnapięcieiruszyłdo
-Mamsięgnąćpoksiążeczkęczekową?-spytałChase
drzwi.Obejrzałsięjeszczeidodał:
kpiąco.
-Wkrótceniebędziecięinteresować,zkimsypiaDevon.
-Jeszczenie.Marcieijachcemy,żebyśobejrzałdom,
Onaunieważnitomałżeństwo.
którypokazałamiwczoraj.Pojedziesz?
-Teraz?
Kiedyotworzyłysiędrzwibiura,Chasepodniósłgłowę
-Proszę.
znadpapierów.KuswemuzaskoczeniuujrzałTanie,azanią
-Przykromikochanie,aleniemogę.
wysoką,atrakcyjnąkobietę.
NaożywionejtwarzyTaniodbiłosięgłębokierozczaro-
-Sówka!
wanie.
Wstałiokrążyłbiurko,bydawnąszkolnąkoleżankęprzy-
-Pojechałbymwkażdyminnymmomencie.Aleterazcze
witaćpodaniemręki,apotemmocnymuściskiem.
kamnaagentaodubezpieczeń.Powinientubyćzarazpo
-Cześć,Chase-powiedziałaześmiechem.-Miłocię
obiedzie,alezadzwonił,żesięspóźni.Muszębyćnamiejscu,
znowuwidzieć.
kiedysięzjawi.
-Dlaczegonieprzyjeżdżałaśnaklasowespotkania?-
212
213
-Czytałamwporannejgazecie,żetwójbratzostałoczy-
giemShelbym.-Spojrzałaprzerażona,alezignorowałtoi
szczonyztychśmiesznychzarzutówopodpalenie.
mówiłdalej:-Zauważ,żenienazwałemgotwoimmężem,
-Czyjestjeszczejakiśproblem,Chase?-spytałaTania.
ponieważwnajściślejszymznaczeniutegosłowaniejestnim.
-Nie-odparł,ściskającuspokajającojejdłoń.-Musimy
Prawda,Devon?
poprostuprzejrzećlistęsprzętu,którystraciliśmy,iomówić
-Jest!-załkałażałośnie.
wysokośćodszkodowania.
-Nie.Tojużjaraczejjestemtwoimmężem.Przeniósłją
Westchnęłarozczarowana.
dosypialni,wpatrującsięwjejrozszerzone
-Tomożejutrobyśmypojechali?
niedowierzaniemoczy.Ułożyłjądelikatnienałóżkuiprzy-
-Nawetdziś,tylkopóźniej-zaproponował.-Możeje-
tuliłsiędoniej.
szczerazobejrzyszdom,ajeśliuznasz,żeotowłaśnieci
-Wiedziałem,żebyłocośdziwnegotamtejnocy,coś,na
chodzi,tozadzwoń.Możespotkamsięztobą,kiedyonwy-
copowinienemzwrócićuwagę-mówiłszybko,jednosłowo
jedzie.Oczywiście,jeśliMarciemaczas.
goniłodrugie.-Aleniemogłemsięzorientować,ocochodzi.
-Zarezerwowałamdlawascałepopołudnie.
Terazjużwiem.Byłaśdziewicą.Jestemtwoimpierwszym
Taniaznówsięuśmiechała.Zarzuciłaręcenaszyjęmężai
ijedynymkochankiem.NieShelby.Iżadeninnymężczyzna.
pocałowałagłośnowusta.
Tylkoja.Prawda,Devon?
-Kochamcię.Atypokochasztendom.
Zamknęłaoczy.Łzyspływałyjejpopoliczkach.Skinęła
Przytuliłją.
głową.Luckyodetchnąłzulgąipochyliłsię,dotykającczo-
-Pewnietak,alenietakmocnojakciebie.Zadzwońdo
łemjejczoła.
mnie.
-Waszemałżeństwoniezostałoskonsumowane?
Odprowadziłkobietydodrzwiipomachałimnapożeg-
Pokręciłagłowąprzecząco.
-DziękiBogu!
nanie.
OddechLucky'egoowiewałjejmokrąodłeztwarz.Zlizał
-Wiem,żepatrzysznamnieprzezwizjer.Nieodejdę,
słonekropelkizkącikajejust.
zanimsięztobąniezobaczę,nawetjeślimusiałbymznowu
Uchyloneustaodnalazłysięnawzajem.Niebyłtotak
przeleźćprzeztwójpłot.Oszczędźnamkłopotów,dobrze?
huraganowypocałunekjakpoprzedni,alebyłgłębszy,dłuż-
Devonprzekręciłazamekiotworzyładrzwi.
szy,namiętniejszy.Zajegopośrednictwemkochankowieprze-
-Niepowinieneśtubyć,Lucky.Tylkopogarszasz
kazywalisobieniewypowiedzianeuczucia.
sprawę...
Powoli,sztukaposztuce,zdejmowałzniejubranie,za-
Słowazostałystłumionejegoustami,którewycisnęłyna
trzymującsięodczasudoczasu,bypodziwiać,pieścićica-
jejwargachgorącypocałunek.Obejmującdziewczynęmocno
łowaćobszaryciała,któredotejporytylkosobiewyobrażał.
ramionami,poprowadziłjąkunajbliższejścianie,unierucho-
Zapierwszymrazembadałjewciemnościiznałwyłącznie
mił,przytrzymującdłońmijejgłowęinieodrywającwargod
zdotyku.Terazoczymiałyzmysłowąucztę,gdyzachwycały
jejust.
siękażdąwypukłością.
Gdyprzerwałpocałunek,niemogłachwycićtchuinie
Przesunąłjejdłonienadgłowęiprzebiegłpalcamipowe-
potrafiławykrztusićsłowa.Wykorzystałto.
wnętrznejstronierąk.Musnąłpiersisprawiając,żenabrzmia-
-Przyjechałemprostozwięzienia,gdziepogadałemzGre-
łysutki;potemwzdłużbrzuchaażdonóg.Pieściłsatynową
214
275
skóręnaudach,rozkoszującsięichsmukłymkształtem.Mięś-
żądaniempieściłaatrybutjegomęskości-silnąpodstawę,
niełydekidealniepasowałydojegodłoni.Gładziłsmukłe
smukłądługość,kropelkęwilgocinaczubku.
kostki,łukistóp,przesunąłkciukiempopoduszeczkach
Jęczącwekstatycznymcierpieniu,oparłgłowęojejpiersi.
palców.
Byłypiękneipowiedziałto,pocierającotwartymiustami
Byłapięknaodstópdogłów,alemiędzyudamibyłatak
najpierwjeden,potemdrugiszczyt,ażnabrzmiały.Zachłannie
wspanialekobieca,żezewzruszeniazadrżałomuserce.Po-
całowałbrzuchikuszącytrójkątmiękkichkędziorów.
łożyłdłonienadelikatnymwzgórku,pochyliłsięijęzykiem
-Proszę...-szepnęłagardłowo.
pieściłjejwargi,wsuwającgoiwysuwającwrytmie,który
Powiedział,żetymrazemmusibyćcałkiemgotowaibar-
rozpalałwyobraźnięikrew.
dzowilgotna.
Niecierpliwiewykrzyknęłajegoimię.Cofnąłpieszczącąz
Powiedziała,żejest.
wprawądłońiuspokoiłdziewczynęlekkimi,krótkimipo-
Sprawdził.
całunkami.Wstałzłóżkairozebrałsię.
Inieczekałjużdłużej.
Żaluzjebyłypodniesione.Popołudniowesłońcewpadało
Gdyjejciałootoczyłogo,wessało,obejmującjakjedwa-
downętrza,rzucającwzórjasnychiciemnychpasównaskórę
bistapięść,zrozumiałróżnicęmiędzyseksemamiłością.Nie
Lucky'egoibarwiączłotemwłosynaciele.
chodziłooto,bybrać,alebydawać.Toniebyłoprzelotne
przeżycie,leczcośtrwałego.Wrażenia,jakichdoznawał,po-
Nigdynieznałnawetcieniaskromności.Jednakstojąc
legałynietylkonadoznaniachfizycznych.Pogrążyłsięwniej
obokłóżkaDevon,kiedyzdjąłdżinsyizostałnagi,poczuł
bezreszty,odczubkawyprężonejmęskościażdogranic
ukłucieniepewnościiwstydu.Czyjegowysokie,szczupłe
duszy.
ciałobędziedlaniejatrakcyjne?Miałowłosionąpierś.Nie-
Kochalisięoczami,uśmiechem,sercemiciałem,poru-
którekobietynielubiąowłosionychmężczyzn.
szającrazemzzaskakującązgodnością.Delikatnymfalowa-
Gdywróciłdołóżkaiwyciągnąłsięobokniej,rozwiała
niembioderDevondopasowywałasiędojegorytmicznych
jegowątpliwości,wsuwającczubkipalcówwewłochatefu-
pchnięć.
terkonatorsie.
Imbliżejbyliszczytowania,tymmocniejgoobejmowała,
Kujegonajwyższejsatysfakcjidotykałagozniepewną,
tymgłębiejwniąwchodził.Zaciskajączęby,powstrzymywał
alepożądliwąciekawością.Delikatnepieszczotyzwolnado-
się,ażwyczułwzbierającąwniejfalęrozkoszy,poczułde-
prowadzałygodoszaleństwa,alezmusiłsię,byleżećspo-
likatnyskurczwokółswejmęskościidostrzegłblaskekstazy
kojnie.Pozwalał,bydotykiempoznawałajegociało.Śmierć
wzielonychoczachukochanej.
zrozkoszyjestniezłymsposobemzejściazeświata.
Dopierowtedyuwolniłsięzpęt,jakiesobienałożył.Za-
Wreszcie,czując,żejestukresuwytrzymałości,pochwycił
nurzyłtwarzwsubtelnymaromaciejejwłosówioddałsię
jejdłoń.Patrzącwjejoczycałowałczubkipalców,równo-
porywającejrozkoszy,którawytrysnęłazjegownętrzaprosto
cześniegładząckciukiemwnętrzedłoni.Potemprzesunąłrękę
wDevon.
Devonwdółizgiąłjejpalcewokółswejstalowejmęskości.
Wstrzymałoddech,niewiedząc,czyzaakceptuje,czyodrzuci
-Wszystkowporządku?
tengest.
Poczułskinieniegłowyleżącejtużobok.Musnąłwargami
Najpierwzezdziwieniem,potemzprzyjemnościąizpo-
uchoDevoniszepnął:
216
217
-Wciążjesteśtakwąska.-Ucałowałjejszyję.-Tojest
Nieodpowiadającnajegouśmiech,przetoczyłasięnadrugą
dlamniecudowne,alewiem,żedlaciebieniezbytprzyjemne.
stronęłóżkaiwstała.Zpodziwempatrzyłnajejzwinneciało,
Znówogarniałogopodniecenieinicniemógłnatopo-
gdyprzechodziłaprzezpokójokrywającszlafrokiemswąna-
radzić,chybażesięodsunie,atobyłowykluczone.Delikatnie
gość.Byłoczarowany,zwłaszczakiedyobiemarękamiwyjęła
dopasowałsweciałodoniejiusłyszał,jakDevonjęknęła
spodkołnierzasplątanewłosy.
cicho,alebyłtowyrazrozkoszy.Uśmiechnąłsię.
Alegdynaniegospojrzała,oczarowaniezniknęło.
-Czyzraniłemciępierwszejnocy?
-Ocochodzi?-spytałzezdumieniem.
-Nie.
-Musiszjużiść.
-Musiałem!
Sądził,żeniezrozumiałdobrze,aleoprawdziwościjej
-Niebardzobolało.
słówprzekonałagojejblada,pozbawionawyrazutwarz.Zsu-
-Pamiętam,myślałemwtedy,żecośsięniezgadza.Coś
nąłnogizłóżka,sięgnąłpodżinsy,wsunąłstopywnogawki,
miniepasowało.Alebyłemtakzaspanyitakzajętytobą,że
apotemwstającpodciągnąłspodnie.Podszedłdoniejspo-
niezastanawiałemsięnadtym.Apowinienembyłwiedzieć.
kojnie,tłumiącfrustracjęilekkieukłuciestrachu.
Byłaśtakaciasna.Takasłodka.
-Tonajbardziejzwariowaneoświadczenie,jakieodciebie
Bezwiednieporuszyłswymciałemwewnątrzniej,ajej
usłyszałem,Devon.Cochceszprzeztopowiedzieć?
mięśnieściągnęłysięodruchowo.Przezchwilęobojeleżeli
-Dokładnieto,cosłyszałeś.Musiszjużiść.Itymrazem
beztchu.
naszerozstaniejestostateczne.Niewolnocinigdywracać.
Zdyszanylekko,mówiłdalej:
-Czyrozumiesz,coznaczywyrażenie:„Awżyciu!"?
-Późniejotymzapomniałem.Dopierodzisiaj,kiedy..
-Niedenerwujsię.
-Przerwał,gdyżniechciał,bywspomnienieShelby'egoze-
-Niejestemzdenerwowany.Jestemzdumiony.
psułomunajwiększąrozkosz,jakiejkiedykolwiekdoznałw
-Nieutrudniajmi.
łóżku.Boże,poprostuniemożebyćjużlepiejniżteraz.
Zaśmiałsięchrapliwie.
-Dzisiaj,kiedyzrozumiałem,żewtedybyłaśdziewicą,i
-Towszystkozaczęłosięodbójki,Devon.Byłotrudne
żejestemtwoimjedynymmężczyzną,anisamopiekło,ani
odsamegopoczątkuicoraztrudniejszezakażdymrazem,
powódźniezdołałybymnieodciebieoderwać,Devon.
kiedysięspotykaliśmy.Ale,dodiabła,właśnieudowodnili
Potemznówwyszeptałchrapliwiejejimięizanurzyłsię
śmy,żebyłoocowalczyć.Przyznajsama!
głębiejwrozkoszny,płynnyżarjejciała.Obojeszczytowali.
Przygryzającwargę,odwróciławzrokizaczęłabawićsię
Wygięłaszyjęwpięknyłuk,aręceinogioplotławokół
paskiemszlafroka.Wyraźniebyławrozterce.
niego,przeżywającdługie,rozkosznewyzwolenie.
-Powiedzmi,cojestnietak.-Luckyzłagodziłton.
Pochwili,leżąctwarząwtwarz,odsunąłwilgotnekosmyki
-Jestemzamężna.
włosów,lgnącedojejzaróżowionychpoliczków.Oczymiała
-Nieznim.
kryształowoczyste,orozszerzonychźrenicach,jakbybrała
-Znim-oświadczyłaznaciskiem.-Naszenazwiskasą
narkotyki.
naakcieślubu.Podpisaliśmygo.Wobecprawa...
-Lucky..-powiedziałacichoismutnie,dotykającjego
-AwobecBoga?Ktonaprawdęjesttwoimmężem?On
wargpalcami.
czyja?
-Toja!-uśmiechnąłsięzawadiacko.
-Jakśmieszwciągaćdotegoreligię!-krzyknęłagniew-
275
219
nie.-Uważasz,żeskoroznaszmniewsensiebiblijnym,
Założęsię,żenawetterazkombinuje,jakwykorzystaćdla
maszdomniewiększeprawaniżGreg?-Odrzuciławłosy,a
siebietenskandal.Zwiesiłagłowę.
zieloneoczyciskałybłyskawice.-Jeślijesteśduchowym
-Tegopopołudnia,gdycięspotkałam,dowiedziałamsię,
mężemkażdejkobiety,zktórąspałeś,tojesteśpoligamistą!
żeodmawiałzgodynamałżeńskiewizyty.Niewiedziałam
CiostrafiłcelnieiLuckywiedział,żeniemasensuzagłębiać
nawet,żecośtakiegojestmożliwe,zanimusłyszałam,jak
sięwrozważaniategotypu.Alejednakwartobyłospróbować.
mówiotymżonainnegowięźnia.PorozmawiałamzGre-
Musiwygraćwtejdyskusji,więcwszelkieargumentysą
giem.Pokłóciliśmysię.Niemogłamzrozumieć,dlaczegore-
dozwolone.
zygnujezeswychprawmałżeńskich.
-Niekochaszgo-zacząłchłodno.
-Podejrzewam,żebyłwinnynietylkoprzestępstwa,ale
-Nie,niekocham.Alewciążjestemjegożoną.
teżmanipulowaniatobą.
-Adlaczego?Dlaczegowogólezaniegowyszłaś?On
-Tak.
teżcięniekocha.
Przyznałatoztrudem,aletotylkojeszczebardziejsfru-
-Wtedywydawałosiętowłaściwe.
strowałoLucky'ego.Przeczesałpalcamiwłosy.
-Podziwiamtwójgest,ale,Devon,przecieżniemożesz
-Dlaczegoniewystąpiłaśorozwódlubunieważnienie?
odrzucićszczęściaispędzićresztyżyciaztakimczubkiem
-PonieważwykorzystałamGregawtymsamymstopniu
jakon!
coonmnie.Wykorzystałamjegosprawę,bypromowaćmoją
-Zostanęjegożonąprzynajmniejdoczasu,ażwyjdziez
kolumnę.DopierowtedypodpisDevonHaineszacząłwre-
więzienia.
dakcjicośznaczyć.TakwięcwtymsamymstopniucoGreg
-Wykorzystałcię.
odniosłamkorzyściznaszegomałżeństwa.
-Wiem.
-Devon,maszprawdziwytalent.Twojakolumnaitak
-Jestoszustem.
odniosłabysukces.Dlaczegotrwaszprzytymmałżeństwie?
-Toteżwiem.
-Ponieważpoważnietraktujęprzysięgę.Niemogępopro-
-Wiesz,żejestwinien?-spytałzdumiony.
stuwycofaćsię,gdyzwiązekstałsięniewygodny.
Gwałtownieskinęłagłową.
Przerwałtęwypowiedź.
-Skłamałamcinapoczątku.Jestemniemalpewna,żeto
-Bzdura!Poprostuniechceszprzyznać,żezostałaśoszu-
zrobił.Najpierwwierzyłam,żejestniewinny.Później,kiedy
kana.
zostałskazany,zaczęłammiećwątpliwości.
-Tonieprawda!
-Dlaczego?
Gwałtownośćripostyprzekonałago,żemarację.
-Boniechciałskonsumowaćmałżeństwa.Oczywiście,
-Zawszemusiszpanowaćnadsytuacją,trzymaćster.Nie
powiedział,żedlamojegodobra.Wtensposób,mówił,jeżeli
potrafiszprzyznać,żejużdwukrotnietwojesercewygrało
będęchciałajeunieważnić,będęmiałamniejkłopotów.My-
zumysłem.Gregprzekonałciędoswojejnaciąganejhistorii
ślałam,żetopoświęceniezjegostrony.Możemiałamrację...
iniemożeszsięztympogodzić.Zamiastprzyznaćsiędo
Luckypokręciłgłową.
błędu,uparcietrwaszwmałżeństwie,żebyudowodnićsobie
-Onmyślałtylkoosobie.Chciałmiećmożliwośćunie
niewiadomoco!
ważnieniamałżeństwa,kiedyprzestanieszbyćmupotrzebna.
220
221
-Dopókiistniejenajdrobniejszaszansa,żeGregjestnie
-Niemogęcięwięcejwidzieć,Lucky.
winny,niemogęgoopuścić,dopókisiedziwwięzieniu.
-Powiedz,żemniekochasz.
Luckyzakląłszpetnie.
-Niemogę.
-Niewierzyszwjegoniewinnośćtaksamojakja.
-Czytozewzględunasposób,wjakizmarłatwojamat-
-Powiedziałeś,żemojesercedwukrotniewygrałozro-
ka?-zapytał.
zumem.
Devoncofnęłasięokrok.
Spojrzałnałóżko.
-Co?!
-Walczyłaśzsobązcałychsił,aleprzecieżkochasz
-Pozostałaśnieczułanajejwołaniaionaumarła.Uwa-
mnieiwieszotymdoskonale.Złączyliśmysię,gdytylko
żasz,żejesteśodpowiedzialnazajejśmierć.
popatrzyliśmynasiebie.Niechceszpogodzićsięztym,że
-Tak!-zapłakała.-Atybyśtaknieuważał?
twójsłabypunktmieścisięmiędzyudami...
-Czybyłaunieruchomiona?Przykutadołóżka?Niemogła
-Niebędęsłuchaćtwoichwulgarnych...
wychodzićzdomu?Niemogłajeździćsamochodem?
-Niechceszbyćtakimbezwolnymzeremjaktwojamatka,
-Doczegozmierzasz?
uzależnionaodmęża.Zgoda.Świetnie.Wieszco,Devon?
-Czymogłasamapójśćdolekarza,Devon?
Niechcę,żebyśbyłamoimpodnóżkiem,niechcęcichej,
Zastygłaiwiedział,żetrafiłwsedno.
pokornejpartnerkianiwłóżku,anipozanim.
-Obciążyłacięwiną,gdyżjejżyciebyłogodnepożało-
-Jamammęża.
waniaichciała,bytwojeteżbyłotakie.Prawdopodobnie
-Nieoniegochodzi.Nigdynimniebył,jaksiędziśrano
pragnęłaumrzeć,aodejściewnajbardziejbolesnysposób
dowiedziałem.Wykorzystujeszgopoprostujakodrogę
zapewniałojejtwojepoczuciewinynaresztężycia.Iwten
ucieczki.Tojestsprawamiędzynami.
samcholernysposóbprzykułaśsiędoShelby'ego.
Chwyciłjązaramiona.
-Onmożebyćniewinny.
-Chceszkariery.Znakomicie.Róbją.Jestemzatym.Ale
-Niejest.
weźtakżemnie.Możemyrazemżyćirazemosiągaćsukcesy.
-Ajeślijest...
Owszem,chcęmiećdzieci.Obawiamsię,żetenciężarspadnie
-Zrobiłaś,cotylkomożliwe,byocalićgoprzedwięzie-
naciebie.Alejeślisięzgodziszurodzićmojedzieci,postawię
niem.-Ścisnąłjązaramiona.-Devon,niemożeszodpo-
cięnapiedestaleiuczynięztegonajwspanialszezdarzenie
wiadaćzacałyświat.Niktcięotonieprosił.Niemożesz
wtwoimżyciu.
odrzucaćszczęściazpowodutego,cozdarzyłosiękiedyś,
Zniżyłgłosdogwałtownegoszeptu.
albozdarzysięwprzyszłości.Zapomnijotym.Zapomnijo
-Czułemtwojąnamiętność,Devon.Smakowałemją.
nich.Skoncentrujsięnakimś,ktopotrzebujeciętuiteraz.
Wiem,żeistnieje.Zarzućmiręcenaszyję.Powiedz,żemnie
potrzebujesz.Przyznaj,żemniekochasz.
Nigdyniebłagałonickobiety.Iterazprzychodziłomuto
-Dwarazyskłoniłeśmniedozłamaniamałżeńskichślu-
ztrudem.Byłotodlajegonaturytym,czymjestśniegw
bów.Czytociniewystarczy?
dżungli.Jednakodsiłyjegoargumentówzależałoprzyszłe
-Chcę,żebyśmyzłożyliswojewłasneśluby,takjakto
życie.
jużzrobiłynaszeciała.Śluby,którychniezłożyłaśGregowi
-Nieodrzucajnajwspanialszejrzeczy,jakanamobojgu
aniżadnemuinnemumężczyźnie.
sięprzydarzyła.Anidlazasadczydumy,anidlaczegokolwiek
innego.Nieróbtego.Błagamcię,Devon,nierób!-Ujął
222
223
jejtwarzwdłonieiprzechyliłgłowędotyłu.Akcentując
każdesłowo,powiedział:-Powiedz,żemniekochasz.
20
Patrzyłananiego,anajejtwarzyodbijałysięzarówno
cierpienie,jakiwahanie.Powolizaczęłaporuszaćgłową.
Potempowiedziałazrozpaczą:
-Niemogę.Ibłagam,nieprośmniewięcej.
ZatortużprzedMiltonPointjeszczepogorszyłsamopo-
czucieLucky'ego,któryprzeklinałletniupał,wspanialeza-
chodzącesłońceiokrutnylos.Przezchwilęsiedziałwroz-
grzanymkabriolecie,potemwysiadłizatrzymałciężarówkę
jadącąznaprzeciwka.
-Cosiętamdzieje?!
-Paskudnywypadek!-krzyknąłkierowca.-Dwawozy.
Karetki.Drogówkaimiejscowegliny.Jakwkryminale.Po-
stoisztutrochę,chłopie.
-Raczejnie-mruknąłLuckyiwsiadłdomustanga.Zdą-
żałdoknajpy,gdziemiałzamiarzalaćwspomnieniaoDevon
Hainesiojejbezsensownym,głupimuporze,nawetjeśli
miałbynatozużyćtrzyskrzynkiJackaDanielsa.
Wkońcuudałomusięzjechaćnapoboczeautostrady.Ku
wściekłościinnychzablokowanychkierowcówprzejechał
obokizwolniłdopierowtedy,gdyzrównałsięzmiejscem
wypadku.
Miałnadzieję,żeprzesuniesięniezwracającnasiebie
uwagi,alejegoniezawodnedotądszczęściechybagoopu-
ściło.Jedenzpolicjantówzatrzymałgo.Luckyrozpoznałw
nimzastępcęszeryfa.
-Niechtoszlag!
-Hej,Lucky,takmyślałem,żetoty!-krzyknąłzastępca
zdaleka.-Nieruszajsię-rozkazał.
-Ale...
-Czekajtu!-Policjantodwróciłsięipobiegłwstronę
grupyfunkcjonariuszy.
Luckywestchnąłciężko.Dlaczego,dodiabła,zatrzymują
225
alewiedział,żemusiałbyznimwalczyć,bybratzmienił
-Devon...-Chwyciłjązaramionaiodwróciłdosiebie.-
zdanie.Patrzył,jakpodchodzidowindy.Poruszającsięjak
Będęwalczyłzewszystkimiiwszystkim,żebyzostaćztobą
automatprzycisnąłguzik.Drzwiotworzyłysięnatychmiast;
przezresztężycia.Nawetjeślioznaczato,żenajpierwbędę
wszedłdośrodkaizniknąłzoczuobserwującegogobrata.
musiałwalczyćztobą.Życiejestzakrótkieizbytcenne,
-Jestzdruzgotany,Lucky.Wyjdzieztego?-spytała
byzmarnowaćchoćjedendzień.Posłuchaj.Kochamcię-
Devon.
wyznałiobjąłją.
Luckyspojrzałnanią.
Kujegozakłopotaniuprzypływemocjiuzewnętrzniłsię
-Wątpię.Aleniemogęzrobićnic,żebymupomóc.
wełzach.BólpostracieTani,współczuciedlabrata,żalnad
-Nic,czegojużnierobisz.Jestempewna,żetwojaobe-
dziedzicemTylerów,którynigdynieujrzyświata,miłośćdo
cnośćprzynosimuulgę.
Devon,towszystkogoprzytłoczyło.Ucisk,jakiodczuwałw
-Może.Mamnadzieję.Potrzebujekażdejpociechy.
okolicyserca,sprawiał,żeztrudemoddychał.
SpragnionywidokuDevon,wpatrywałsięwniąbezskrę-
Westchnęła,widzącjegorozpacz.Objęłagoramionamii
powania.Włosywydałymusięciemniejsze,wgłębszymod-
położyłamugłowęnapiersi.
cieniukasztanowymnatleczarnejsukniibladejtwarzy.W
-Potrzebujęcię-szepnęłapoważnie.-Jateżciękocham.
zimnymblaskujarzeniówekwilgotneodłezoczymiały
Zwarlisięwgorącymuścisku,azoczuichpłynęłyłzy.
niezwykległębokitonzieleni.
-Dobrze,żeprzyjechałaś,Devon-powiedziałzduszonym
głosem.
-Bardzochciałambyćprzywas.
-Skądwiedziałaś,gdzienasszukać?
-Najpierwbyłamwdomu.Sagepowiedziała,żewłaśnie
sięzwamiminęłam,borazemzChase'empojechaliście
tutaj.
Skinąłgłowąwstronęwyjścia.
-PonieważChasewziąłsamochód,czypodwiezieszmnie
dodomu?
-Oczywiście.
Wsiedlidonajbliższejwindyiwmilczeniuzjechalina
dół.Luckyzzachwytemwpatrywałsięwswątowarzyszkę.
Wydawałosię,żeminęływiekiodczasu,kiedyjąobejmował,
kiedykochałsięzniążarliwie,aprzecieżtobyłowczoraj!
Wczoraj.Dwadzieściaczterygodziny.Wtakkrótkimcza-
sienieodwołalniezmieniłosiężyciekilkuosób,legływgru-
zachmarzenia,umarłamiłość.Życiejestokrutne.
Zatrzymałsięnaglenawysadzanejkwiatamiścieżce,która
prowadziładoparkingu.
232
EPILOG
LuckybyłzadowolonyztakiegoukładuinajwyraźniejDe-
vontakże.
Trzykobietyjegożyciadobrzesięrozumiały.Devoncie-
szyłasię,żezyskałamłodsząsiostrę,aLauriezalewałają
ciepłemiuczuciem,któregoniemiaładlaniejwłasnamatka.
Luckyzastukałwdrzwigabinetu,alekiedyniebyłood-
powiedzi,itakjeotworzył.Jaksięspodziewał,całauwaga
Luckywszedłfrontowymidrzwiami.
Devonbyłaskupionanazielonychliterachnaczarnym
-Hej,jestktośwdomu?
ekranie.
Nieotrzymałodpowiedzi.
Nagłowęzałożyłasłuchawkibombardująceuszymuzyką.
Matkawyszła.Sagebywaławdomutylkowczasiewa-
Miaładośćeklektycznygust;lubiławszystko-odMozarta
kacjiiczasemwweekendy,ponieważstudiowałaterazna
doMadonny.Uznał,żeużywaniemuzykiwceluzagłuszenia
uniwersyteciewAustin.AleczerwonysamochódDevonstał
znaczniecichszychprzecieżdźwiękówzzewnątrzzadzi-
napodjeździe,więcpowinnabyćwdomu.
wactwo,aleDevonnieprzeszkadzałotowniczym.
Usłyszałznajomystukklawiszykomputera.Zuśmiechem
Pomachałręką,żebynieprzestraszyćżonynagłympoja-
podążyłzadźwiękiemdotylnejczęścidomu.Pokój,wktó-
wieniemsię.Dostrzegłaruchkątemoka,odwróciłagłowę,
rymkiedyśszyłaLaurie,zostałprzerobionynagabinetDevon.
uśmiechnęłasięizdjęłasłuchawki.
Zamianęprzeprowadzono,gdynowożeńcyodbywalipodróż
-Cześć.Długojużtamstoisz?
poślubną.ByłatoniespodziankaLaurie.
Podszedłiwycisnąłpocałuneknajejczole.
-Mamartretyzm.Niemogęjuższyć-wyjaśniłaDevon,
-Prawietyle,żeróżazdążyłazwiędnąć.-Wyciągnąłzza
gdytaprotestowała.-Marnowałosiętylkomiejsce.
plecówherbacianąróżę.
PrzezostatnichparęmiesięcyDevonurządziłapokój,wy-
OczyDevonzajaśniałyradością,gdymusnęławargami
gładkie,chłodnepłatki.
pełniającgoczasopismami,książkami,zarównobeletrystyką,
-Pamiętałeś.
jakiliteraturąfaktu,którewykorzystywałajakomateriały
-SześćmiesięcytemuzostałaśpaniąTyler.
źródłowelubczytaładlaprzyjemności.WkłademSagewde-
-Zaledwiedwanaściegodzinpotym,jakprzestałambyć
koracjębyłściennykalendarzzfotosamipółnagiegomęż-
paniąShelby.
czyznymiesiąca.KiedyLuckyzagroził,żezdejmietę„per-
~Pst!Mamaniepozwalaużywaćwtymdomubrzydkich
wersyjnąobrazędobregosmaku",Devonwygłosiłatyradę
słów.
potępiającąpodwójnąmoralność,aSageoświadczyła,żeobe-
LuckynieżałowałpierwszegomężaDevon.Dotrzymał
tniebraturękę,jeśliośmielisięspełnićswąpogróżkę.
słowa.Gdydowiedziałsię,żeGregShelbyzostałwarunkowo
TragediaśmierciTaniiplanowanaprzeprowadzkaSage
zwolniony,pojechałdoDallasitkniętyprzeczuciemznalazł
doAustinniepozwoliłyLucky'emunawetzaproponować,że
gonalotniskuwFortWorthoczekującegonamiędzynaro-
wrazzżonązamieszkagdzieindziej.Pocichym,skromnym
dowylot.Luckysprowokowałgodobójki.Udałomusię
ślubiezamieszkaliwięcwwielkimdomuzLaurie.
nawetsprawić,żetoGregzadałpierwszycios.Niepotur-
bowałShelby'egotakbardzo,jakchciał,gdyżzamieszanie
234
235
sprowadziłoochronęlotniska.Gdysiędowiedzieli,żeShelby
miećnadzieję,żenauczysiężyćztymbólemiwrócidow
mimowarunkowegozwolnieniaszykujesiędoopuszczenia
miaręnormalnejegzystencji.
kraju,zawiadomilipolicję.Wtensposóbuniemożliwilimu
WyrazsmutkunatwarzyDevonświadczyłoszacunku,
odlotdoSzwajcarii,gdziezamierzałdostatniożyćzniele-
jakiżywiładlaszwagra.Totakżewniejkochał.Uznałaza
galniezdobytejfortuny,złożonejwbanku.
swojewszystkieproblemyrodziny,smutkiiradości.Brałaje
WpowstałymzamieszaniuLuckywymknąłsięzlotniska.
sobiedoserca.Wszystkiedobreizłestronyrodzinnego
Nigdyniepowiedziałnikomu,żeprzyczyniłsiędoponow-
życiabyłydlaniejczymśnowym,czemupoświęciłasięz
negoaresztowaniaGrega,choćchciałby,byDevonwiedziała,
ochotą.
żezostałapomszczona.Musiałsięzadowolićsatysfakcjąpły-
CzęstopłakałazLaurienadlosempierwszegownuka.Sage
nącązprzelaniakrwiwroga.
zwierzałasięjejztajemnicskrzętnieskrywanychprzedresztą
TerazobjąłDevon,usiadłnakrześleiposadziłjąsobiena
rodziny.
DevonrazemzLuckymświętowaładzień,gdynapewien
kolanach.
czaszaspokoiłżądaniabankuispłaciłratękredytu.Pocieszała
-Czyniesądzisz,żejestembezwstydna,bonatychmiast
go,gdyżinteresynadalszłymarnie,mimonabycianowego
pounieważnieniujednegomałżeństwazawarłamdrugie?
sprzętuwmiejscezniszczonegopodczaspożaru.Spółka
-spytałaDevon.
WiertniczaTyleraniezdobyłażadnegozleceniaodczasu
-Togodnepotępienia-wymruczałcałującjejszyję.
tegowLuizjanie.
-Przestań.Formalniewciążjestemwpracy.
Chasebyłbezużyteczny,sparaliżowanycierpieniem.Od-
-Oczymbędzietenfelieton?
powiedzialnośćzatonącystatekspadławięcnaLucky'ego.
Zachęcałżonę,bynadalpisywaładogazety,więcumówiła
WiaraDevon,żepotrafitozrobić,podtrzymywałagona
sięzwydawcą,żebędziepracowaćpozaredakcjąicotydzień
duchu.
wysyłaćteksty.Luckyzerknąłzukosanaekran,alezielone
-Tostraszne,żeonjestwciążnieszczęśliwyitakmarnuje
symbolezawszewyglądałydlaniegojakhieroglify.
życie-mruknęła.-Straszne!
-Obolesnejstracie.
-Nigdynawetniebyłwtymdomu,którykazałmikupić.
Cichaodpowiedźsprawiła,żepopatrzyłnaniąuważnie.
Pogrążasięwrozpaczysiedzącwmieszkaniu,któredzieliłz
-Opieraszsięnadoświadczeniachnajbliższejrodziny?
Tanią.
-Widziałeśgodzisiaj?
-Comożemyzrobić,żebymupomóc?
Luckyskinąłgłową.WszyscymartwilisięChase'emijego
-Chciałbymtowiedzieć.Wszelkiepróbywyrwaniagoz
załamaniempośmierciTani.
apatiiwywołujątylkoprzykresłowaiagresję.Współczucie
-Zjawiłsięwbiurzedziśrano.
budziwnimwściekłość.Wkońcuzabijesięujeżdżającte
-I?
przeklętebyki.Jestzastarynarodeo.
-Znówbyłpijany.
-Możetegowłaśniechce-stwierdziłaponuroDevon.
-Osiemmiesięcyianiśladupoprawy-zauważyłasmutno
-Umrzeć.Ujeżdżaniebykówtoprzecieżrodzaj
Devon,przyglądającsiępłatkomróży.-Myślisz,żekiedyś
samobójstwa.
-OBoże!-Luckyprzytuliłżonęimusnąłustamijej
wyjdzieztego?
piersi.-Rozumiem,coonprzeżywa.Gdybymcięstracił...
-Nie-odparłLuckyzprzekonaniem.-Możemytylko
-Aleniestracisz.
236
237
-Straciłemcięponaszejpierwszejwspólnejnocy.Mało
Devonucałowałajegodłońipołożyłanaswejpulsującej
niedostałemobłędu,zanimcięodnalazłem.Aminąłtylko
piersi.
tydzień.
-Czujesz?Kochamciękażdymuderzeniemsercainie
Odchyliłasięispojrzałananiegofiglarnie.
wiem,cobymzrobiłabezciebie.
-Małoniedostałeśobłędu?Nigdymiotymniemówiłeś.
Spojrzałwjejoczy,widzącwichzielenigłębięmiłości,
MimożałobybrataifatalnegostanufirmyLuckywciąż
którabyłaodbiciemjegouczuć.Devonbyłainteligentna,
czułsięnowożeńcemibawiłygoprzekomarzaniazżoną.
czuła,kochająca,seksownainiebrakowałojejtemperamentu.
-Wielejestrzeczy,októrychciniemówiłem-powiedział
Wielkoduszniedzieliłasięznimtymwszystkim.
przeciągle.
-Dodiabła!-powiedział,wzdychajączzadowoleniem.-
-Achtak?
Nicdziwnego,żenazywająmnie„Lucky".
-Tak.
-Naprzykład?-spytała.
-Naprzykład,żewściekleseksowniewyglądaszwoku-
larach.
Zrobiłazeza.
-Chłopcyniepodrywajądziewcząt,którenosząokulary.
-Jatampodrywamwszystkie.
-Taksłyszałam.
Przyciągałjącorazbliżejicorazgwałtowniejcałował,roz-
suwającjęzykiemuległewargi.Guzikibluzkiniestanowiły
przeszkodydlajegozwinnychpalców.Gdyjejpiersiznalazły
sięwłagodniepieszczącychdłoniach,sięgnęłamiędzyjego
uda.Uwalniającgozdżinsów,wykorzystałapłatkiróżydo
nieprzyzwoitychfigli.
-Dziękujęzatenkwiat-wymruczaładelikatnieobracając
łodyżką.
-Zadobrzecięwyuczyłem-syknął,wciągającgwałtow-
niepowietrze,podnieconyłaskotaniem.
-Toznaczy?
-Toznaczy,żetymrazemchybaniezdążymydosypialni.
Zsunęłasięzjegokolan,położyłanadywanieipociągnęła
gozasobą.Chwilępóźniejleżelizdyszaniwśródpomiętych
ubrańipogniecionychpłatkówróży.Uniósłsięnałokciui
uśmiechnął.
-Tolepszeniżpisanie,prawda?
238