background image

 

M. Maciejewski, ŚMIERCI „CZARNE W PIERS IACH BLIZNY"   
O «MARII» MALCZEWSKIEGO 

Profesorowi Do ktorowi Czesławowi Zgorzelskiemu  

 

Nie  dziw,  że  mn ie  to  bardzo  podchlebia,  iż  mi  pozwalacie  ozdobić  karty  moje  Waszym  imien iem  kiedy  dusza 
każdego rodaka lubi się karmić s ł o d y c z a W a s z e g o p i ó r a  i nie ty lko  mó j u mysł rad się przegląda w 
biegu czystym i u żyteczny m Waszego życia; więcej powiem  -  i nikt  mn ie o przesadę nie oskarży  - imię Wasze 
jest dla młodych Polaków noszonym przy sercu zabytkiem. bośmy się o Waszej sławie jeszcze od naszych ojców 
dowiedzieli,  a  Wy  czarowny m  sposobem  przypominacie  się  ciągle  naszej  wdzięczności.  Nie  znajd ziecie  w 
mo ich wierszach tego powabu, który swoim nadawać u miecie; t ę s k n e  i  j e d n o s t a j n e  jak n a s z e   p o l 
a  i   jak  mó j u mysł, ciemną tytko farbą  zakreślą Wam nie wy kończone obrazy : ale  jeśli ten hołd słaby oddany 
Waszej zasłudze wznieci w Was jakie miłe uczucie, już ja wtedy hojnie zap łacony będę za mo je p o s ę p n e m a 
l o w i d ł o, [...]

1

 

Taki to hołd składa w liście dedykacyjnym byłemu posłowi inflanckie mu, „starodawnemu Polakowi"

2

 - „najniższy sługa 

Malczeski" (!). Julian Ursyn Niemcewicz, „poeta trzech pokoleń", i Antoni Malczewski, autor unius libri - to nie tylko nosiciele 
dwóch różnych biografii („wolnej" i „zniewolonej"). które w pewnym mo mencie spotkały się w nieco wątpliwej relacji  mistrz  - 
uczeń. Malczewski, choć otarł się o kampanię napoleońską, nie poszedł  „jak  świata  nowego  żołnierze/Na  wolność  orać... 
krwią  polewać  ziemię"

3

.  Umarł  wcześniej  od  Niemcewicza,  nie  kontynuował  więc  ponurej,  martyrologicznej  biografii 

romantyków, dzieci „matki Polki". Ale - co jeszcze dziwniejsze - mimo  pewnych pozorów nie zamienił swojej szpady na pióro, 
by  tak  jak  adresat  listu  dedykacyjnego,  Śpiewami  historycznymi  ratować  zagrożoną  narodowość,  by  pieczołowicie  
konserwować  ją  konwencjami  scottowskiej  powieści,  historycznej  (Jan  z  Tęczyna)  lub  kształtować  dla  życia  narodu 
najszlachetniejsze wzorce osobowe ( Dwa j pano wi e Sie cie cho wie) . 

I  mimo  że  wskazane  tendencje  mo żna  tropić  w  „posępnym  malo widle"  Malczewskiego,  ponieważ  ,„ciemną  farbą 

zakreślone nie wykończone obrazy" rzucają wielokierunkowe cienie skojarzeń  metaforycznych  - tymi  zresztą  meandrami szły 
badan ia  n ad  Ma ria  -  to  jedna k  po e mat  rac ze j  żą da ,  by  go  odc zyty wać  zgo dn ie  z  wo lą  poety zawartą w przywołanym 
posłaniu  dedykacy jny m.  A  ó w  testament  d otyczący  odbioru  podkreśla  odniesienie  .,ciemnych,  n ie  wy kończonych  
obrazó w" do  „tęs knych  i jednostajnych  nas zych pó l"  i do  „u mys łu" p oety .  

Zgodzić  się  trzeba  z  interpretacjami  ro mantyków  i  z  ty mi  badaczami  współczesnymi,  którzy  traktują  Marię  jako 

poemat  filozofic zno-moralny

4

,  jakby  p rzy my ka ją c  oc zy  na   je j  ks zta łt

..

„powieściowy".  Anegdota  schodzi  na  p lan 

exemp lu m, cho ć jakże adekwatnego !

5

 

Najbardziej  przejmujące  wiersze  wy my kają  się  spod  pióra  poety  udręczonego  swoją  egzystencją  -  w  celowo 

organizowanych szczelinach  fabularnych,  które  rozrywają  retorycznie  uładzony tok  narracyjny  poematu heroicznego.  Zżymał 
się  na  te  rozziewy  Franciszek  Salezy  Dmo cho wski

6

,  próżno  szukając  także  incipitu  epickiego,  b oć   nie  dla  czytelnika 

„p rzystrzy żonego"   w  szkole  klasycystycznej  napisał  Malczews ki  poemat.  Poeta  „n ie  d la  n ich ,  nie  dla  nich  napisze  ich 
pieśń"

7


Kozak jako bohater niezmiennej, „wiecznej" ku ltu ry  ludo wej stano wi n iewątpliwie  medium do nawiązania kontaktu z 

Historią, której słabość leży właśnie w przemijalności. Myśliciel oświeceniowy nie widziałby tu problemu, unieszkodliwiając go 
racjonalizacją  kolistego pojmowania czasu. Tragicznie, bez perspektyw, jak się wydawało, przerwan a  historia Polski  zmus za 
ro mant y kó w do pozytywnego wartościowania tradycji narodowej. 

I  owszem,  dochodzi  przez  medium  kultury  ludowej  reprezentowanej,  przez  Ko zaka  do  spotkania  z  „Duchem  dawnej 

Polski" (I, 2, w.  28). Ten pędzący poprzez ;,obszerne pola" stepów ukraińskich przewodnik prowadzi d o   zamku  Wo jewody , 
do   ch ut o ru   M ie c zn ika ,  a   po t e m  n a  p o le  b it e wn e

8

.  Na rrato r  -  jest  on   wt edy  n ie wąt p liwy m  p o rte -p a ro le  a ut o ra  - 

,,ch ętn ie"  traci  Ko zaka  z o czu , p o zwalając  mu   zanu rzyć s ię  w  ro zleg ły m  s tep ie  i  w  h is to rii  ró wno cześn ie .  Ów 
p ęd   Ko zaka,  n astęp n ie  zas  g inący  w  perspekty wie  rycerze  W o jewo dy  s tan o wią  fig u rę  lin earnego   po jmo wan ia 

                                                                 

1

A. M   a  l  c  z  e  w  s  k  i  Do  Jasnie  Wielmożnego  Juliana  Niemcewicza.  W:  M aria.  Opracował  R.  Przybylski.  Wyd. trz ecie,  zmienione. 

Wrocław-Kraków 1958 s. 3-4. BN I 46. Z tego wydania wszystkie cytaty z Marii.  Podkreślenia w nich - o ile nie zaznaczono inaczej - 
pochodzą ode mnie. 

2

Formuła  W.  Berenta,  komentowana  także w  odniesieniu  do  Niemcewicza  jako  :.Człowieka  Polski"  (określenie  Mickiewicza)  przez A. 

Paluchowskiego (Pigoń. 1885-1965. W: Portrety uczonych polskich. Wybór A. Biernackiego. Kraków 1974 s. 395). 

3

 A. M  i c k i e w i c z. Do  matki Polki. Wiersz pisany w roku 1830. W: Dzieła wszys tkie T. 1  cz. 3: Wiersze 1829-1855. Opracował Cz. 

Zgorzelski. Wrocław 1981 s. 6. 

4

 R. P rzybylski. Wst ęp do: M alczewski, jw.; M . Zmigrodzka, Dwa oblicza wczes nego romantyzmu (Mickiewicz - Malczewski). 

„Pamiętnik Literacki" 67 :1970 z. 1; Jaroslaw M a c i e j e w s k i, Antoni Malczewski - autor „Marii ". W: „Maria" i Antoni 
Malczewski. Kompendium źródłowe. 
Opracow ała H. G acow a. Prz edmow ę napis ał J aros ław M aciejewski.  Wrocław 1974.  

5

 W przedkładanym  szkicu  podejmuję problematykę artystyczną .,imion  ś mierci" w Marii Malczewskiego.  Kontynuuję tu pew ne 

wątki  badawcze,  które  sy gnalizowałem  w  książce  Narodziny  powieści  poetyckiej  w  Polsce  (Wrocław  1970),  przede  wszystkim 
zagadnienie ..światopoglądu rozpaczy";  dookreś lam  go  nowymi  kont ekst ami  interpretacyjnymi (zwłasz cza  Biblia)  jako s ytuację 

śmierci ontycznej. 

6

 F. S. D m o c h o w s k i. ..Maria. powieść  ukraińska ", przez Antoniego M alczewskiego., Bibliot eka Pols ka"  1825 t. 4.  

7

 Cz. M  i ł o s z. Walc. W: Ocalenie. [Warszawa] 1945 s. 97. 

8

 I poszli, poszli drogą za żwawy m kozakiem,  

Którego lekkie ślady od kopyt bez st ali,  

Wietrzyk z Rosą, jak dz ieci, piaskiem przysypali.  
I, 7, w. 162-164 

background image

 

czas u , a jego  p rzery wan ie w ró żn y ch  p ers pekty wach  ze wzg lęd u  n a n arrato ra, pos taci i zd arzen ia d o p ro wad za 
d o  po ws t an ia  s zc ze lin  fa b u la rn y c h  i t e kst o wy ch , s ką 4d  zie je  n a jb a rd zie j p r ze j mu ją c y m p e s y miz me m.  

Po   wn ikliwy ch   b adan iach   Jó zefa  Ujejs kieg o ,  któ ry   us iło wał  o kreś lić  filo zo ficzn ą  g en ezę  o wego 

p es y miz mu   -   n ie fo rt u nn ie   t y lko   oc h rzc zo n e go   ja ko   „c h rze ś c ija ńs ki"

9

  -  wa rt o   je s zc ze   ra z  p o s ta wić   p y t an ie  o 

jeg o   natu rę  w  po wiązan iu  z  relacjami  os obo wy mi  i  s tru ktu rą  semantyczn ą  całego   u two ru .  Pesymizm  tego 
przeraźliwie  smutnego  poematu  wyrasta przede  wszystkim  z  d oś wiadczen ia  ś mierci,  ś mierci  wielo postacio wej  (n ie 
t y lko   fizy c zn e j),  kt ó ra   wie le   ma   i mio n .  Nie wą t p liwie   je d n y m  z  n ic h   je st   ko nst at o wan e   p rze z  M a rię   Ja n ion 
„u wię zien ie w eg zy s ten cji"

10

Klu czo we  i  zaraze m  ś miercio n oś ne  zd arzen ia  ro zg ry wają  s ię  w  Ma rii   p rzy   zach od zie  s ło ńca,  któ re 

za my ka D zień , a o twiera b ramy  No cy " . A   ju ż p o tem 

(...)  No c,  za zd rosny m  p a lce m  śc ie ra jąc  Dn ia  ś lady ,  C i e mn y  
płas zcz wlecze z ty lu , d la zb rod n i i zdrady .  

I I ,   3 ,   w .   8 0 1 - 8 0 2  
 

W łaśn ie  wted y ,  g dy   nas tępo wała  ś mierć  Dn ia,  g dy   jes zcze  gas n ące  s łoń ce  „ś mierteln y m  o czo m 

p o zwala  p atrzeć  n a  s ieb ie"   (w.  794 ),  „zg as n ął  (...)  b las k  zie ms kiej  u ro d y"   (w.  13 13 )  Marii.   Metafo ryczn ą 
fo rmu łą  n atu ro mo rfizmu,  korespondującą  z  motywem  gasnącego  słońca,  określona  została  jej  śmierć.  Z  kolei  w  innych 
reinterpretujących się wersach - antropomorfizm i analogiczna sytuacja „nurzania", „zatapiania": 

 

(słońce) 
Nurza s we  c zyste  ło no  w tajniki Natury - 

II, 3, w. 800 

    To te obrzydłe maski, w s we j zdradnej zabawie, 
    Ślic zn e  łono  tej Pani zatopiły w stawie, 

II, 17, w. 1314-1315 
 

Są to cząstki tekstu oddzielone od siebie czternastoma frag mentami.  Niejasność fabularną rozświetla obrazowanie poetyckie, 
ewokując jakby na marginesie, dla czytelnika percypującego „głębiej", wszechogarniającą aktywność śmierci. We wcześniejszej 
partii tekstu (II, 2), gdy śmie rć  Marii była  jeszcze całkowic ie skryta przed oczyma  czytelnika  i najbardziej  zainteresowanych 
postaci, podzwaniał jej w tzw. -2 Pieśni Masek pięciokrotnie powtórzony

 

dystych proklamu jący owo wszechwładztwo: 

 

                                                   Ah! n a  ty m ś wiec ie , Śmie rć   wszystko zmiecie, 

Robak się lęgnie i w bujnym kwiecie. 

II, 2, w. 733-734 

12 

Ironiczny podtekst tej formuły - wyśpiewują ją przecież współczujący zbrodniarze!  

ro zb ija „p o wieś cio wą" fakturę poematu, wskazu jąc  na „uwięziony w egzystencji"  po d miot n arracji. 

Zachodzące  słońce,  w  tym  samym  chyba  czasie,  choć  w  innym  miejscu   utworu,  towarzyszyło  także  największe mu 

żniwu  ś mierci  w  Marii:  zako ń czen iu   b itwy   z  Tatarami.  Tu   jego   czerwony   b las k  o b lewający   po żo gą  d rzewa  lasu 
s ko jarzo ny  został ze „ś miertelny m b las kiem"  g asnącego  po żaru b itewnego : 
 

Z przodu - gasnący pożar jeszcze czasem ciska  
Nagłym, śmiertelnym blaskiem na plac bojewiska;  
Z tylu - słońce, juz pozorem. 
 Szarzały wszystkie farby - kruki gromadami  
Zlatywaly się, krąząc, wrzeszcząc nad trupami - 

 
II, 13, w. 1130-1135 

 

Zachód  słoń ca  w  Pieśn i  II patrono wał  więc p rzybyciu  zb rodn iczych  Masek,  ich   iron icznej p ieśn i o  wład ztwie 

śmierci, utop ien iu Marii  i  zakończen iu b itwy   z  Tatarami. A pon ieważ,  wtedy  „s zarzały  ws zystkie  farby", tajemn icze 
Pacho lę  - ó w d ziwny  wys łann ik poety  - podpatru je  i pods łuchu je  „w s zarej  ch wastó w  zarośli" , by  stać s ię po tem d la 

                                                                 

9

 J. U j  e j s k i. Antoni  M alcz ew s k i  (P oet a  i  p oem at ).  Wa rs z aw a  1921 s. 158-159. zob. także Konrad G  ó  r s k  i.  A nt oni  

M alczewski z perspektywy dnia dzisiejszego. W: T e n z e. Literatura a prądy umysłowe. Studia i artykuły literackie. Warszawa 1938 s. 
217-218. 

10

 M . J  a  n i o n. Rom an ty cz ny  ś w iadek   egz ys t enc ji  (1) .  „Teksty" 1979  nr 3(45) s. 57: „U  w   i   Q r z i e n  i e w e  g z y s t e 

n c j i było najbardz iej dojmującym poczuciem ludzi romantycznych  - jako 4 
postaci  rzeczywistych  i  jako  bohat erów  literackich.  Czy  śmierć  mogła  wybawić  z  z imnego  piekła.  jakim  st ała  siq  dla 

romantyków egzystencja? 0 tym dalej". Owo ..dalej" niewątpliwie rzuci wiele światła na podejmowani4 tu problematykq.  
 

background image

 

Wacława  zwiastunem  wieści o ty m,  jak  du mn y Wo jewod a  mord u je syno wą, ab y u wo ln ić syn a od hańby   mezaliansu, 
i w ten  sposób - insp irato rem do popełn ien ia o jcob ó jstwa. 

Ale  jest,  w  Pieśn i  I,  jes zc ze  jeden  zachó d  słoń ca ,  któ ry  n ie  to warzys zy  g wa łto wn e mu  prze rwan iu  życ ia 

jed nostko wego  -  w  fabu le  poe matu  bo wie m  wyda rzen ia  na  ra zie  nie  doszły  do  tego  punktu .  Zb rodn ic zy  po mysł  ju ż 
się,  narod ził  w  ś wiado mości  Wo jewod y,  ale  tu  nas tępu je  dop iero  jego  początko wa  realizacja:  wys łan ie  Ko zaka,  by  
wy wab ił  Mieczn ika  n a  po le  b itwy  z  Tatarami.  W  tych  po czątko wych  partiach  poematu  występu je  na  po zó r  d ziwna 
niekonsekwencja  fabu larna.  „Obszerne  po la"  us iane  są  mog iłami,  choć  jes zcze  n ie  odby ła   się  walka,  któ rej 
pokłos iem będ ą tru py „po ls kie, ko zackie i tatars kie" : 

 

Krótko  już  trwała  walka  -  wielu  oręż  składa,  Więcej  legło, 

płochliwych  straż  tylna  dopada.  Na  strato wanej  ziemi  p ly ną  krwi 
potoki - 
Leżą polskie, kozackie i tatarskie zwłoki;  
Ja k  kt ó ry   upadł,  ta k  mu  zosta ć  ju ż  n ie wo la ,  Dus ze  k'n iebu ,  ich  kon ie  
ro zb ieg ły  się w po la, Opo dal od  n ich  w ku rzu  ko łpaki, tu rbany,  
Ty lko  miec z wierny przy nich, posoką zbryzgany.  
0! ty, co  t wó j byt  za wis ł od  współbraci męstwa,  
Pó jd ź  s łys zeć  radość  wo jny  i  krzy ki  zwy cięstwa!  Zobacz, jak wpośrzód trupów, 
co już robak wierci,  
wąsate twarze sobie winszują ich śmierci 

 

11, 12, W. 1099-1110 

 

Frag ment  2  Pieśni  I(w.  19-30),  w  któ ry m narrator  w  „p ro mien iach  zn iżo nego słońca" przep ro wad za  wzro kiem 

zn ikającego  w  perspe kty wie  stepu  Ko zaka,  anty cypu je  o w  p ejzaż  b itewn ego   pobo jo wis ka.  Zb lakła  ty lko   g ro za 
trup iego ro zkładu  i zwięd ły  „wień ce [ ...] starej s ławy" : 

 

Pędzą - a wśrzód promieni zniżonego slońca,  
Podobni do jakiego od Niebianów gońca - 

I długo, i daleko, słychać kopyt brzmienie:  
Bo na obszernych polach rozległe milczenie;  
Ani wesołej szlachty, ni rycerstwa głlosy,  
Ty1ko wiatr szurni s mutnie uginając klosy;  
Tylko z mogił westchnienia i tych jęk spod trawy, 
Co śpią na zwiędłych wieńcach swojej starej sławy. 
Dzika mu zyka  – dziksze jeszc ze do nie j słowa, 
Które Duch dawnej Po lski poto mności chowa –  
A gdy cały ich zaszczyt, krzaczek polnej ró ży, 
Ah! czyjeż serce, czy je, w żalu się nie nuży?  

 

Ko zak,  wy zwalając  w  po emacie   zd arzen io wość ,  p ęd zi  ró wn ież  p o   to ,  by   jako   me d iu m  lu do we  -  jak  ju ż 

za zn ac zon o  -  na wią za ć  konta kt   z  Histo rią .  Je go  zn ikn ię c ie  p o zost a wia  n a rrat o ra -po et ę  wobe c  ro zle g ły ch  st epó w 
Ukrainy ,,  któ ry ch   ko lo rys ty kę  po wo li  wyg as za  zach od zące  s ło ńce.  Narrato r  jes zcze  n ie  ws zed ł  w  wy d arzen ia 
h ist o ryc zne ,  kon te mp lu je   s tep   d zie więt nasto wiec zny   w  liry c zn e j  pe rspe kty wie   c zasu   n a rra c ji,  i  t o   własn ie   w 
p ro mien iach  „zn iżonego  s łoń ca" . Owo  zacieran ie s ię wy g lądó w wzro ko wych , „ś mierć"  wid zialności, dopus zcza do 
g łosu   wyg ląd y  s łuch o we.  Id zie bo wiem  o   rzecz  ważną, o  odczyty wan ie  z  „tęs kn ych   i  jednostajny ch  pó l"   Ukrainy 
„Du ch a dawnej  Po ls ki" ,  zd o lnego  o ży wić serca  wspó łczesny ch ,  zb awić  je od  n is zcząceg o  żalu .  Duch   ten   jawi s ię 
po d  postacią wiatru , któ ry  ma wp rawd zie „wzmacn iające"  ko notacje b ib lijn e: „W iatr wieje tam, gd zie c hce, i s zu m 
jego  s łys zys z,  lecz n ie  wies z, s kąd  p rzy chod zi  i  do kąd  po dąża"   (J  3,  8)

11

 - a le   g ene za  t ego  p od muc hu  dob rze  jest 

zn an a.  Ro d zą go  s zeles zczące  „zwięd łe  wieńce starej s ławy" . W iatr  ten   n ie  ma  mo cy  o ży wiającej.  Potęg u je   żal  i 
„jas kó łczy  n iep o kó j" .  Ma  raczej  te  sensy,  któ re  wydo by wa  Jean -Pierre  Richard,  u jawn iający   postacie  ś mierci  w 
twó rczości Chateau b rianda, kiedy  p is ze o  „po wo lnej p rzemian ie w p ro ch" , o  ro zp ros zen iu : 

Rozproszenie zostaje czasami przyspieszone; dzieje się tak wówczas, gdy interweniuje jakaś wielka, sugestywna siła, na przykład 
Historia - zwłaszcza w swej wersji histerycznej, jak Rewolucja - dodajmy od nas: utrata niepodległości - lub po prostu Przestrzeń w 
swej łupieżczej formie: Wiatr

12

                                                                 

11

 Wszystkie cytaty biblijne pochodz4 z wydania: Pismo swiQte Starego i Nowego Testamentu: W przekladzie z jQzykow oryginalnych. Opracowal 

zesp6l bibfistow polskich z inicjatywy benedyktynbw tynieckich. Wyd. czwarte. Poznari-Warszawa 1984. 

12

 14 J.-P. R i c h a r d. 8m ier c  i  jej postacie. Tlum. M. Wodzyriska. W: Antologia wspolczesnej' krytyki literackiej we Francji. Opracowai W. 

Karpiriski.  Warszawa 1974  s.  179.  Komentowany tekst Malczewskiego  o  tych,  „co tpi;4  na zwigdfych  wiericach swojej  starej  sfawy",  miast 
pocieszenia wyzwala  gorzk4,  ironiczn4  refleksjq takie  dziqki temu,  it trzeba  go  czytac  w kontekscie  staropolskiej  „pompae funebre",  ktbrej 
„teatralne dzieje" przedstawil J. A. Chroscicki (Pompa  funebris. Z dziej6w kultury staropolskiej. Warszawa 1974). llei bowiem troski ujawniafa 
polska kultura XVII i XVIII w.  - zreinterpretowana tragicznie w  Marii - o groby slawnych i moinych, co np. bardzo wyrainie widac w biografii 

(takze „posmiertnej"!) ksiqcia Karola Stanislawa Radziwilla, Panie Kochanku, ktory w 1787 r. z wielk4 pomp4 chowaf swego brata przyrodniego, 
ksiQcia Hieronima, swego ojca, ksiqcia hetmana M ichala Kazimierza Radziwilla, RyberSkQ, oraz swoj~ macochq Anng LudwikQ Radziwiilow4 

background image

 

„Du ch dawn ej  Po ls ki",  któ ry  objawia się  w p rzy wo łany m  frag men cie,  wmó wiony  został h ipostaty czn ie nawet 

wia tro wi.  Jego  pos zu m  wyg ry wa  „d ziką   mu zy kę   -  d ziks ze   jes zc ze   do   n ie j  s ło wa" ,  a le   na rodo woś ć   ma   pon ad to 
kon kre tne  opa rc ie - właśnie w mog ile. Cyt o wany  Richa rd  konstatu je :  

[...]  rozproszenie  musi mieć jednak swą ostateczną granicę: g r  ó  b. Oto ostatni pozornie zbiornik. w nim powinna się 

zatrzy mać  wielka  wędrówka  prochów.  Trzeba,  by  ciało  pozostało  w  grobie  -  nawet  zredukowane  do  stanu  prochu  bądź 
popiołów  -  tego  prochu  jeszcze  bardziej  delikatnego,  jakby  roztartego  -  bądź  kości  -  tego  bardziej  twardego,  bardziej 
zindywidualizowanego stanu śmiertelnych szczątków. [...]  Grób umieszcza wewnątrz  życiowych perspektyw przypomnienie, a 
więc obsesję śmierci. W istnieniu jest on sama pamięcią o nieistnieniu. Z drugiej strony jednak, w samy m sercu tego nieistnienia 
ustanawia  on  coś pozytywnego,  prawie  ludzkiego  bezpieczeństwo    zamknięcia,  stałość  znaku,  uspokajającą  trwałość  miejsca 
zakorzenienia i pamięci. W wielkim przemijaniu wiekó w stanowi on jedyne wartościowe oparcie dla myśli bądź marzenia 

13

 

Frag ment 2 Pieśni I ujawnia  jeszcze to ,,jedyne wartościowe oparcie dla  myśli bądź  marzenia", gdyż pole  jest usiane 

w i d o c z n y m i  mogiłami, Może nie  milczą. Może  „żyją" dzięki bliskości Kozaka.  Lud przecież  w swoich „powieściach" 
utrwala „starą sławę". Oto jak ona się rod zi: 

 

Ah!  dalej,  prędzej!  lekko  przez  chwasty  i  rowy  Sunie  koń  wyciągnięty  - a 
brzękiem podkowy, Hukiem pędu, błyszczącą postacią rycerza, Ocknionego 
wieśniaka pierwszą mysll uderza;  
 „Ha ! ha!" - nim otarł oczy i serca móg ł dowieść, Znikł rycerz i zostawił o  u 
p i a r a c h  p o w i e ś ć. 

 
II, 14 w. 1201-1206 

Właśn ie świado mość  lu do wa utrwala  mo g iły up io ró w,  włączając  je  w s wo ją p rzestrzeń p rag maty czną.  Sytuo wane na 
ro zd ro żach  ws kazu ją i „krzy żu ją"

14

 drogę : 

 

Minął już kozak bezdnię i głębokie jary, Gd zie się lubią ukrywać 

wilki i Tatary;  

Przyleciał do figury (co jej w z g o r e k   z n a n y, 
 Bo pod nią już od dawna u p i ó r  p o c h o w a n y),  
Uchylił przed nią czapki, żegnał się trzy razy 

I jak wiatr świsnął stepem z pilnymi rozkazy. 

I, 3 w. 31 -36   

 

Gdy  zn iknął dla narrato ra -poety Ko zak,  mog iły były  jes zcze  zau ważalne, ponieważ  „Du ch dawn ej  Po lski"  został 

- być  mo że  - p rze z n iego utrwa lony .  Kiedy we frag menc ie  8 Pieśni  (  „zn iknę li  ju ż ryc er ze",  których do świata poe matu  
wp rowad ziła  równ ież  świado mość  Ko zaka  -  za  po mo cą  mo wy  po zo rn ie  zależnej  (I,  4,  w.  51  n .)  -  po zostały  ty lko  w 
pro mien iach  zachod zącego  słońca  „ciche,  puste  po la".  Jest  to  chrono log iczn ie  drug i  zachód  słońca  w  po emacie, 
wp rowad zony,  ta k  ja k  i  p ie rws zy,  ze  wzg lędu  na   pod miot  na rrac ji,  który   z  pe rspekty wy  d ziewiętnastowiec zn e j  chce  
uchwycić  „ m y ś l   przes złości" .  Omó wiony  przedtem  trzeci  zachód  s łońca  odpro wad zał  ró wnocześnie  do  kró lestwa 
śmierci Marię i g inących  w walce z Tatarami  rycerzy . 

Przywo fy wany  ju z  Richard  po wied ział,  że  „n ic  gors zego  n iż  być  po zbawiony m  g robu"

15

.  A  t a ką  właśn ie 

perspekty wę  wy znacza   poeta  p rzes złości  narodo wej,  gdy  zrezygno wawszy   z  pośrednictwa  med iu m  ludowego,  s zu ka 
„po mn ików  o jcó w"  w  p rzeraźliwie  posępnych,  zn ierucho miałtych  w  martwocie  po lach  Ukrainy .  W  gasnący m  świetle 
tego  drugiego  zachodu  słońca  ko rzysta  poeta  ju ż  ty lko  z  pog łęb ionego  do  ostateczności  doświadczen ia 
egzystencjalnego ,  które  oczyścił  z  alienacy jnych  pocies zeń  p ropono wanych  p rzez  ku ltu rę  lud o wą  czy  perspekty wę 
ro manty c zne j arch eo logii

18

                                                                                                                                                                                                                                   

z Mycielskich, frapujac siQ wielce, it jego nie bQdzie mial kto pogrzebac, co prawie siQ stalo, gdyz przez wiele lat zwfoki jego przeletafy w 
koscidlku  sw. M ichafa pod  Nieswiezem,  nim  ksiQi

,

Q Dominik  Radziwill,  synowiec  ostatniego  wojewody wileriskiego,  w  r.  1807  dopefnil 

uroczystego ceremonialu, skladajqc go w krypcie pojezuickiej fary razem z przodkami (zob. M .  h1 a c i e j e  w s k i. „Choc Radziwill, alem 
czlowiek... ". Gaw,?da romantyczna prozq. Krako

,

.%- 1985 s. *55-A56). 

'

Richard, jw. s. 180. '~ Oto przykład (l, 13, w. 381-384): 

 
„Czy masz pismo?" - „Jest, Panie - i jeszcze list wczora 
Oddalby, nim kur zapia(, bo swisnqf z wieczora, 
Ale ze czart na stepie tumany wyprawiaf - To ieby 
was z Jejmosciq Bog od zlego zbawiaf". 

`.~ 

zob. takze ptFt"ypis poety do w. 31. 

13

 Richard, jw.s.180-181. 

14

 Probematyka ta zostala szeroko omowiona w pracy Narodziny powiesci poetyckiej w Potsce (s. 270-319) poprzez opis nakladania siQ na 

siebie rbinych perspektyw czasowych, zwfaszcza historii i wspblczesnosci. 

15

 M . M o c h n a c k i. D literaturze polskiej w wieku dziewiQinastym. O pracowal H. Tyczyriski, r Krak6w 1923 s. 90. BN 156. 

background image

 

Mochnacki, odpowiad ając n a pytan ie, „czego ż chcieli ro mantycy  na ziemi Bo lesława Ch robrego" , konstatu je:  

 
Chcieli oni większej zapewne z wspomnieniami zgody, mniemając, że groby i rumowiska do życia nalezą i  jakoby samo 

zniszczenie było tylko atomem, jednym z pierwiastków rzeczywistości 

19

 
Ten że prog ram chciał ró wn ież z n iebywałą żarliwością zrealizo wać Malczewski:  
 

I ciche, puste pola - znikli już rycerze, 
 A jak by sercu brakli, żal za nimi bierze. 
 W łó c zy  się wzrok w przestrzeni, lecz gdzie tylko zajdzie, 
 Ni ruchu nie napotka, ni spocząć nie znajdzie. 
 Na rozciągnięte niwy słońce z kosa świeci – 
Czasem kracząc, i wron a i cień  jej p rzeleci,  
 Czase m w b lis kich  bu ria nach  ś wie rs zc z po ln y zać wie rka ,   
I   giłu cho - ty lko  ja kaś w po wiet rzu  ro zte rka.  
 To  ja kie ż M  y  ś l p  r z e  s z łość  i w te j c a łe j kra in ie   
Na żaden  p  o  m n  i k  o  j c ó  w łagodn ie n ie spły n ie,   
Gd zie by tąs knych  un ies ień  zło żyć mog ła b rzemię?   
Nie  - chyb a lot zwiną ws zy , zan urzy s ię  w zie mię :   
Ta m zna jd zie  zb ro je  d a wne , co  za rd za łe  le żą ,  
 I kośc ie , co n ie  wied zieć  do  kogo  na le zą;  
 Ta m zna jd zie pe łne  zia rno  w rod za jny m pop ie le    
L u b   robact wo  ro zleg łe w s wie ży m jeszc ze  c ie le;    
Ale po  po lach  b łąd zi n ie sparłs zy s ię n a n ic  - 

Ja k Ro zp ac z - be z p rzytu łku  - b e z ce lu - be z g ran ic .  

I ,   8 ,   w .   1 6 5 - 1 8 2  

 

Rzeczywiście  pejzaż  stepowy  jest  „tęskny  i  jednostajny".  „Ciemną  tylko  farb ą  zakryś lił"  g o  po eta.  A   pon ieważ 

s łoń ce zach od zi i „z ko sa ś wieci" , cień rzuca nawet czarna  kracząca wrona. Należy ona do tych samych ptakó w śmierci, 
które  na  pobojowisku  „gro madami  /  Zlatywały  się,  krążąc,  wrzeszcząc  nad  trupami  -  "  (II,  13,  w.  1134-1135).  Bezruch  i 
martwotę  przery wa  periodycznie  ćwierkający  świerszcz,  który  nie  jest  znakiem  życia,  lecz  niepokoju  („tylko  jakaś  w 
powietrzu  rozterka").  Podmiot  narracji,  schodząc  do  głębin  swojej  egzystencji,  nie  znajdu je  na  zma rtwiałych  stepach 
„po mnika  ojców".  Nie  dają  one  psychicznego  oparcia  dla  marzeń  o  tym,  „że  groby  i  ru mo wiska  do  życia  nalezą",  że 
utrwalona  w  imiennych  grobach  przeszłość  ożywia  wspomn ienia  i  buduje  w  świado mości  ciąg  ku ltury  naro dowej

20

Pamiątka  materialna  nie  istnieje

21

  .  Są  wprawd zie  pod  zie mią  „zbro je  dawne,  co  za rdza łe  leżą 4,  /  I  koście",  ale  te  -  „n ie 

wied zieć do kogo nalezą". Może nawet już mniej ważne jest to, ze o wą „pamiątkę narodową" zmiotły kataklizmy d ziejo we

16

0 wiele bard ziej destrukcyjnie działa bio logiczny rytm natury, zawierający „posiew śmierci": 
 

Ah! na  ty m świecie, śmierć  wszystko zmiecie,  
Robak się lęgn ie i w bu jny m kwiecie.  
 

Zaborc za natura staje s ię g raba rze m  kultu ry .  „[...j  zb ro je da wne , co  za rd za łe le żą", t rzeba od kry wać pod  zie mią . 

Natu ra p rze mien ia  formy  życia , z wy ra źną tendencją do niszczenia fo rm wy żs zych, obda rzonych ś wiado mośc ią;  

 

Tam znajd zie pełne ziarno w rod zajny m  popiele   
Lub  robact wo ro zlęg le  w ś wie ży m jeszc ze cie le;  
 

Wyczu wa lna  w  w. 179 alu zja do „dobrej nowiny" z Ewangelii  ś w. Jana:  „Jeże li  zia rno pszenicy wpadłszy w zie mię nie 

obumrze,  zostanie  tylko  samo,  ale  jeżeli  obumrze,  przynosi  plon  obfity"  (12,  24)  -  zostaje  zreinterpretowana  nie  w  kierunku 
życia,  lecz  śmierci.  W  potęgującym  się  rozroście biologicznym  intensywniej  dojrzewa  jej  zaródź.  Jakże  trafnie  wyczuł  tę  ten -
dencję semantyczną  poematu,  którego  niemal  wszyscy  bohaterowie  mieli  serca  zatrute

17

  -  Juliusz  Słowacki,  kontynuujący w 

                                                                 

16

 Zob. W. K u b a c k i. Powiesc ukrairiska antoniego M alczewskiego. W: T e n i e. Poezja i proza. Studr'a historycznoliterackie 1934-1964. 

Krakow 1966 s. 94 

17

 Skaienie serca nie ominqlo  i M arii, kt6ra swoim zatruciem zaraz ata M iecznika (i, 12,  vr. 271-272; w.  277 -278; w. 319-322;13, w. 

393-394): 
Sroga nieszczqs c igraszka: - i tak zzolkly parosc P o p s u t y m karmil s o k i e m sw ego dQbu st aros c;  
Ah! jakie to okropnie w  przy musie zostawac, Rqkq, co chce lekarstwo, t r u c i z n q podawac! _ Rzekla  - i jak w stoj~cej a popsutej 
wodzie Wzruszone nagle m Q t y osiadle na spodzie,  

•Z s  e r c a  jej wysz!y czucia,  co w Izach  dlugo mokly.  - I z  i  e I o n y  m o d c i e n i e m jej 
blados c powlokly.  
Jej lica p I o m i e ri z aPl, spod s e r c a zapory,  
Pieknym, lecz przykrym blaskiem  - jak s u c h o t k o I o r y. 
VJaclaw,  gdy dociekf  „w najblizszym s e r  c u" (ti. w  ojcu) trucizny (11, 17, w. 1339), wowcz as sam zostal poraiony (II, 18,  w. 
1372-1376): 
Lecz niedługo- jut serce zdradzone, pokfute Z epsulo siq w t r u c i i n i e przet jedn;4 minutq;  

background image

 

Wacławie  fabułę  Marii.  Kiedy  Wacław  Malczewskiego  dowiedział  się  od  Pacholęcia  o  haniebnym,  skrytobójczym  mordzie 
dokonanym przez rodzonego ojca, wtedy jego „serce zdradzone, pokłute / Zepsuło się w truciźnie przez jedną minutę" (II; 18,  w. 
1372-1373).  I  tego  właśn ie  Wac ła wa  -  w  fina le  Marii  b y ł on   „ju ż  zie mi  ohyd ą"  -  ka że  Sło wa c ki  w  swo im  po e mac ie  
otruć „pro chami antenató w" , któ rych  ży cie nap iętno wan e b y ło  zbrodn iami pry watny mi i narodo wy mi:  

[...] 
Pat rza j! c zy  wid zis z t en ko min  i tyg le?    
Bóg  mię u karał srogo , n iedościg le;  
Wiem, co  w tej czarze by ło  - o ! an io ły !  
Og ień milośny  i lud zkie pop io ły .  
Wypilem z mo im syn kiem przez pó ło wę  
Co ? mo że o jcó w mych  res ztki g robo we?  
Stras zn ie po myś leć, kto  nap ó j p rzyp rawił,   
Co  mię otru ło , jaki s ię duch  zjawił, 
Aby mi d zis iaj po  nocy  po wied ział, 
 0 c ze m g robo wiec  dotąd  ty lko  wied zia ł.   
Có ż to za zemsta? jacy  to  n ieczu li, 
 Co  zd ra jcą  p roch e m an tenató w st ru li;  
 [...]

18

 

 

Te  tru jące  ing red iencje  „ko rzen iły  s ię"  ju ż  w  step ie  Malczewskiego ,  Sło wacki  wyo lb rzy mił  je  ty lko   reto ry ką 

ro manty cznej  makabry .  Rzecz  ch arakterystyczna,  że  p ro fanacja  g robu  w  Wa cławie  jest  w  g runcie  rzeczy  jego  
unicestwien iem,  p rzen ies ien iem  w  wy miar  n iep amięci  b ąd ź  pamięci  negaty wnej.  U  Sło wackiego  pop io ły  mają 
jed nakże  swo jąż  metry kę  n aro do wą,  któ ra  u  Malczews kiego  zbu twiała,  ro zło ży ły   ją  witalne  mo ce  n atu ry.  Do  tej 
bolesnej anon imo wości dos zed ł narrator  Marii po przez eg zystencjalną wery fikację antyśladó w. W zro k jego  

 
[...] po  po lach  b łąd zi n ie sparłs zy  s ię na n ic –  
Jak Ro zpacz - be z przytułku - be z c e lu  - b e z g ran ic . 
 

Ktoś, kto  jest  w  ro zpaczy ,  w sytuacji ś mierci psych icznej, n ie  mo że u wierzy ć  w  „myśl przes złości" ,  w ciąg łość 

narodo wego by tu. Jego  jednostko wa ś mierć,  „od ży wiana"  ro zkład em  i  ro zproszen iem  natu ry ,  jest pry zmatem, p rzez 
któ ry  wid zi  s ię  ty lko  zachody.  Ów  nad rzędn y  wid z  poematu  zaraża  swo im  patrzen iem  całe  un iwersu m  czasowo -
przestrzenne.  Nie  ma  nawet  pociechy  z  „po mn ika  o jcó w".  Funeralna  po inta  zamy kająca  poemat  utrwala  wp rawd zie 
,trzy  mog ił  w posępn ej dru żyn ie" , ale są to  mog iły  z  małej  h istorii  rod zinnej, a po nadto  mog ły osób ,  któ re  w pełny m 
wy miarze  n ie  doś wiad czy ły  ś mierci  onty czn ej  -  jej  o wocem  jest  ro zs iewan ie  ś mierci  po przez  zło,  mo rd  i 
zn is zczen ie.  A le  i  nad  ty mi  trzema  mo g iłami  rod ziny  Mieczn ika  -  żo ny,  męża  i  có rki  -  góru je  „bu jna  Ukraina" ,  a 
ws zak „Robak s ię lęgn ie i w bu jny m kwiecie" : 

 

 

I c icho - gd zie t rzy  mog ił w posępne j d ru żyn ie;  

 I pusto - s mutno  - tęskno  w bu jne j Ukra in ie. 

II. 20, w. 1466-1467 
 

Fakt,  że  narrato r  u to żsamiający  s ię  z  „gospodarzem  poematu"  n ie  zn aj duje  zaczep ien ia  d la  eu fo rycznej  fabu lacji  w 
„Du chu  dawn ej  Po lski"  i  w  „my ś li  przes złości",  lecz  u jawn ia  s wo ją  nad rzęd ną  świado mość  g łó wn ie  po przez 
kontemp lację  Natu ry,  ś wiadczy  o  pry macie  doświad czen ia  eg zysten cjaln ego  w  duchu  ogó lno lud zkim.  Poetę  bard ziej 
int eresu ją  „Te ż  sa me  za ws ze  tros ki  wygn ańca  -  c zło wie ka"  (I,  11,  w.  258)  n iż  kondyc ja  lud zka  wy znac zana  
czynn ikami  ku ltu ro wy mi.  To  schod zen ie  na  dno  lud zkiej  eg zystencji  pos iłku je  się  analog iami  ze  ś wiatem  natu ry   - 
często  w  duchu  parale lizmu  ludo wego ,  a  mo że  na wet  o wocn iej  fun kcjonu je  w  poemacie  trady cja  ob razo wan ia 
bib lijnego , gd zie o we analog ie wp isane zostały  w schemat soterio log iczny

19

Mo żna  wed ług  tego  schematu  -  bard ziej  nawet  niż  p oprzez  u życie  moralistycznej  siatki  po jęcio wej  -  g rupować 

postac i  i  wska zać s iły nap ędo we a kc ji. Wo je woda , po zostają cy w  „c ie mnośc iach nocy" ,  w ś mierc i,  e ksplod u je  moc a mi 
zła,  któ ry mi  zostaje  „zatruty" Wacław, pó źn iejs zy o jcobó jca,  Maria  i  Mieczn ik  zaś , choć także  zostali po rażen i  złem, 
to  „W  ciężkich   kajdanach  ziemi  d la  n ieb a  [p rzeznaczone]  istoty"  (I,  10,  w.  216),  któ re  „wyb iły  s ię"  z  ro zpaczy  na 
nad zieję.  Pod miot narracji  i  Pacho lę  -  jako  jego po rte-p aro le także  „jed li  (ś wiata) go rszkie,  zatru te  ko łacze"  (II,  1,  w. 
667)  i  ś mierć  im  „zostawiła  czarne  w  p iersiach  b lizny"  (II,  1,  w.  666),  ale  ich  „bycie  w  ś mierci"  ob jawia  s ię  u  
narratora  w  „ciemny m  wid zen iu"  o raz  w  pesy misty czn ej  interp retacji  świata,  a  u  Pacho lęcia  pon adto  w  przekazy-
wan iu  tej  ś wiad o mości,  co  zres ztą  też  n ie  po zostaje  b ez  konsekwencji  p rag matycznych .  „Po wieśćc"  Pacho lęcia 
insp iru je Wacława do  o jcobó jstwa. 

Do  p róby o kreślen ia  koncep cji ś mierci  w  Ma rii  katego rializacjami  b ib lijny   mi upo ważn ia n ie ty lko stereoty p 

biog raficzny  Malczews kiego ,  który   w  ostat nim  o kresie  życia,  ub rany  jak  p astor  p rotestancki,  ro zczyty wał  s ię  w 

                                                                                                                                                                                                                                   

Jui duszy, wprzod szlachetnej, zatkniQte to  godto, Co wygnaricow swych  myth w sromotQ zaw iodlo. Czyi ten bujny mtodz ieniec 
jui ziemi ohyda? 
Obraz zatrucia Smierci4 serca Pacho(qcia zostanie szerzej skomentowany w dalszych partiach pracy. 

18

 24 J.S ł o w a c k i. Waclaw. W: Dzieła wszystkie. Pod red. J. Kteinera. T. 3. Wyd. drugie. Wrocław 1952 s 179, XX III, w . 568 -579. 

19

 25 Zob. „Spojrzenie w górę " i „wokolo" s. 152 n. 

background image

 

Piś mie  ś w.

20

,  a le  i  fa kt  a lu zy jny ch  od wo łań  do  t ego  te kstu .  Ma ria  d wu krotn ie  po ja wia   s ię   w  p o e ma c ie  p oc hy lona 

n ad  „Ks ięg ą Ży wota" . Ró wn ież d la Mickiewicza by ł to  ep izo d  go dny  odn oto wan ia: 

Ale  n ajwspan ials zy m  two rem,  najp iękn iejs zą  postacią  jest  postać  Marii,  żony  Wacława.  Ta  n iewiasta, 

sied ząca pod  lipami u   b o ku   starego o jca,  ju ż o wdo wiała  n iejako, bo du mny Wo jewoda  ro zerwał  jej  małżeństwo , c  z 
y  t  a    E  w  a  n  g  e  1  i  ę,  w  której  s zu ka  p ociechy.  Dus za  jej  jak 

,

go łęb ica  wzb ija  się  do  n ieba  i  znajdu je  ta m  jedyną 

pociech ę, jaka jej została w życiu . Na twarzy  jej  i  w  o czach cichość i s mutny  „uś miech  Cierp liwości"  [ ...]

21

Z  Bib lii  Maria  czerp ie  Sło wo   Ż y c ia ,   któ re  każe  „Tęs kn ić  Szlach etn ej  duszy do swojego źrzódla" (I, 11, w. 

242), do Boga. I  w tym  jedynym  kontekście śmierć  zatraca swój destrukcyjny oścień, stając się bramą prowad zącą do Ojca. 
Maria  „wzb ijając  ducha  wiary"  (I,  11,  w.  229)  zbawiona  zostaje  nie  ty lko   od   lęku   p rzed   ś miercią  fizyczną,  ale  od 
wszelkiego  egzystencjalnego  st rac hu ,  który  by wa   zn a kie m  ś mie rc i  o n tyc zn e j,  kiedy  to  „na  sercu  ś mie rć  swój  obraz 
k r y ś li"   ( I ,   19, w. 633). Oczywiście, n ie był to stan permanentny:   

 

I drży  n ić, któ rą serce do  n ieb a związane: 
To krop la słod kiej rosy up ad ła w jej ranę.  

I ,   1 1 ,  w .   2 3 3 - 2 3 4  
 

A le  wt edy : 
 

[...]  wznos ząc  w  gó rę  oc zy  -  do zna ła  -  ja k  lubo  Ro zb łą kan e j  w  swy m 
żalu  s wego   s zczęścia  zgubą,  Gdy  ju ż  z  ziems kich  i  chęci,  i  strachu  
och łód ła, Tęs kn ić s zlachetnej dus zy  do s wo jego źrzód ła!   
Jak  miło ,  by  n ie  wad zić  w  ś wiato wy m  zamęcie,  Zn iknąć  -  n a  zaws ze 
zn iknąć pod  Śmierci ob jęcie! 

I ,   1 1 ,  w .   2 3 9 - 2 4 4  
 

Ch rześ cijańs ka  Dob ra  Nowina  polega  właśnie  na  tym,  że  Chrystus  -  mając  u czestn ictwo  ,,we  krwi  i  ciele"   - 

p rzez  s wo ją  ś mierć  zb awia  kond ycję  lud zką  z  eg zysten cjalnego   u d ręczen ia,  któ re  p łyn ie  ze  s trach u   p rzed 
ś miercią: 
 
Pon ie wa ż zaś  d ziec i uc zestn ic zą  we  krwi i c ie le , d lat ego  i On ta kże  b e z żad ne j ró żn icy  sta ł s ię   ich uczestnikie m, aby 
przez śmierć pokonał tego, który dzierżył wład zę nad śmiercią, to jest diabła, i aby uwolnić tych wszystkich, któ rzy  całe życie 
przez bojaźń śmierci podlegli byli niewoli (Hbr 2, 14-15). 
 

Maria ws łuch iwała s ię w Sło wo  „Ks ięg i  Ż y w o t a" ,   a   Ch rystus mó wi: 

 

Kto  słucha  słowa  mego  i  wierzy  w  Tego,  który  Mnie  posłał,  ma  życie  wieczne  i  nie  idzie  na  sąd,  lecz  ze  śmierci 
przeszedł do życia. [...] nadchodzi godzina, nawet już jest, kiedy to umarli usłyszą głos Syna Bożego, i ci, którzy usłyszą, 
żyć będą (J 5, 24-25). 

Ciągłe niepokoje, resentymenty Marii i Miecznika odczuwane wobec Wojewody były sytuacją śmierci w sensie biblijnym. 

Wyrazem tej sytuacji jes t , jeszcze inne zmaganie wewnętrzne Marii, rzecz znamienna, że sygnalizowane znów  w powołaniu się na 
tą „dużą Księgę", 

 

                                    Nieraz, w zmysłów zamknięciu, nad tą d u żą  K s i ęgą, 
                                    Zniżona całym czuciem przed Stwórcy potęgą, 
                                    Gdy m chciała ciebie stłumić modlitwy pociechą, 
                                    zaraz mi brzmiało jakby - twego żalu echo! 

I , 1 7 ,   w .   5 5 2 - 5 5 5  
 

Ko mentowany wcześniej  frag ment obrazu je sytuację Marii  i Miecznika zbawioną od śmierci w biblijnym rozumieniu 

jako  zmagan ie  się  z  p rze kleń stwe m  po wodo wany m  prze z  grzech  (,,grzech  wszed ł  na  Świat ,  a  prze z  g rzech  ŚmierĆc" 
(Rz  5,  12)).  Owo  zbawien ie,  weryfiko wane  nawet  s wego  rod zaju  męczeństwem,  jest  podkreślone  p rzez  porównanie 
rodziny  Miecznika  do  Rod ziny   Ś w ię t e j ,  p o ró wn a n ie ,  które  wp ły wa  sa kra lizu jąco  n awet  na  konte kst  ku ltu rowy  
(„starodawne stro je" ): 

 

A kto  by  wid ział wtedy  jej twarz p ro mien istą  
I s mutn ego Mieczn ika dus zę p rzejrzał czystą,   
Te  lipy  rosochate  - sta roda wne  st ro je ,  
Któ rych d la W yob raźn i tak p rzystoją kro je;  
A kto  by  wid ział jes zcze, jak jasność i won ie  
Męczeńskim wień cem nag le ob lekły  im s kron ie –   

                                                                 

20

 26 Zob. U j e j s k i, jw. s. 107,115. 

21

 A. M  i c kie w   i c z, Literatura słowiańska. Kurs drugi. Wyklad 30. W : Dzieta. Wyd. jubifeuszo-w e. T. 10. P rzel. L. P łoszewski. 

Warsz awa 1955 s. 378-379. Podkr. moje - M . M. 

background image

 

Oh ! mo że s ię p rzenos ząc w o d leg lejs ze wieki,   
Świetn iejs ze o ko lice, kraj sławny , d aleki, 
 Nad  b rze ga mi Jo rdanu , pod  pa lmy  d rze winą ,   
Us iad łby  zamyślon y z H e b  r a j s  k ą  r o d  z i n  ą:  
I w spó ln ictwie n iedo li, czu jąc trwogę świętą,   
Po zn ał - tą samą rękę, wieczną, n iep o jętą,  
Co  s we las ki i kary  zsy ła lub  od wleka;  
 Te ż sa me za ws ze  t ros ki wygnań ca  - c zło wie ka ,  
Któ remu  nawet w s zczęściu  jes zcze czegoś trzeba,   
I ty lko  wten czas  b łogo  - gdy  westchn ie do  n ieb a! 

I ,   1 1 ,   w .   2 4 5 - 2 6 0  
 

Kreo wana  p rze z  poetę  wizja  Miecznikowego  chutoru  -  i  jego  mies zkańcó w  -  który  dostąpił  uś więca jąc e j 

transfo rma c ji,  wy zwa la  wreszc ie  radosną  eufo rię  t wórc zą.  Ta kie j  konso lacy jne j  wizji  ja kże  spragn iona  była  udręc zona  
wyobraźn ia.  Świętość Mieczn ika  i  Marii  zbawia także Naturę 

22

,

 

p rzenosząc  ją  w  wy miar  ku ltu ry  („Te  lipy  rosochate" ). 

Jest  ona  ja kby  no wy m  Eden e m,  w  któ ry m  „Jah we  Bóg  u mieśc ił  [...]  c zło wie ka"  (Rd z  2,  8).  Sa kra lizac ja  -  co  ju ż 
za zna c zono  - obe jmu je  ró wn ie ż  re a lia  na rodo we  („sta roda wne st ro je" ),  Ponad to d zię ki  o we j sa kra liza c ji  Ma ria   „ja ko  
ideał Po lki" - jak po wie Mickiewicz

23

 - i sta ry po fon us M iec zn ik sta ją s ię  wzora mi osobo wy mi sta roda wn e j Po ls ki.  

W  ty m  jedno razo wy m  b łysku  Wy obraźn i  Do m  Mieczn ika  zbawiony   od  ś mierci  onty cznej  u kazu je  s ię  jako 

realizacja  b ib lijnej  figu ry  „Ziemi  ś więtej"   w  opozycji  do  kró lestwa  ś mierci,  s zeo lu ,  który m  zdaje  się  być  zamek 
Woje wody.  Niep rzypad ko wo   mot y w Zie mi ś więte j  zja wia s ię   w  ro zmo wie  fa mu lusa M iec zn iko wego   z t a je mn ic zy m 
Pacho lęciem:  

 

„Moje młode pacholę, gd zież to ty wędru jesz?  
 Czy  z  Z i e m i  Ś w i ę t e j wracasz, że tak utyskujesz?"  

II, 1, w. 663-664 
 

Wracał  n ie  z  „Ziemi  Świętej",  lecz  z  kró lestwa  ś mierci,  z  o jczy zny  eg zy stencjalnego   ud ręczen ia,  która 

zn is zczy  nawet w p rzestrzen iach  Wyb ranych  to , „co  czu łe"  i „s zlachetn e".  

Mieczn ika  i Marię  „męczeńskim  wieńcem"   ko rono wały   „jasność  i  won ie".  Rycerstwo   z Wacła wem  „na  czele 

tych  szy kó w"  wita  „wstające  s łońce  w  ró żo wej  p ościeli"  (I,  6,  w.  149  i  121).  Najp ierw  ws chód   słońca  jako  n asta -
wien ie  ku  ży ciu -  w op o zycji do  zacho dó w ś mierci,  a potem pełn a  jasność dn ia:  „ży we stru mien ie ś wiatła" i  ro zleg ła 
przestrzeń  współg rają z wartościami mo ralny mi „w ierności" i „męstwa" : 

 

Dopiero to  n a  p o I u – gdzie ogro mne ko ło wytoczło już s ł o ń c  e - 
bujają wesoło; 
I pstrym swoim proporcem n im sławy dostąpią, 
 W żywych strumieniach światła ja k orły się kąpią :   
Tysiące piór, kamieni, w   b I a s k, w   f a r b y  się stroi;  
Tysiące drobnych t ę c z y odbija się w zbro i; 
 A na ich bystrych oczach siedziało Zwycięstwo,  
 A na ich serc opoce kwitły  w i e r n o ść,  m ę s t w o,  
A na czele tych szyków wyn ios ły  młodzieniec. 

I, 7, w. 141-149  

 

Na  pobo jo wisku  „zs zarzeją"  p rzy  zachod zie  słońca  „b las k"  i  „farby" ...  Teraz  zapowiadają  jeszcze  glorię 

Zwycięstwa. Tych „żywych strumieni światła" pan iczn ie bo i się Wo jewoda: 

 

[...] on  n ie  ch c ia ł  n a   w i d  o k u  zosta ć  –  
W n iknących  cien iach zamku  zanu rzy ł s wą postać,  
Jak te stras zące mary , któ re bo jaźń  nas za  
Wid zi w be zs enne j noc y  - po ran e k ro zp ras za . 

I ,   6 ,   w .   1 2 9 - 1 3 2  
 

M e ch an izm  wc h o d zen ia   w  światło  dnia  lub  skrywania  się  w  ciemnościach  nocy  jest  równocześnie  sytuacją  sądu  i 

kwalifikacji ontycznej w kategoriach życia i ś mierc i:  

 
A sąd polega na ty m,  że świat ło p rzys zło n a świa t,  lec z  lud zie ba rd zie j u miło wa li  c ie mność an iże li ś wiat ło : b o 

z1e by ły   ich  uczy n ki.  Każdy bo wiem,  kto s ię dopus zcza n iep rawości, n ienawid zi ś wiatła  i n ie  zb liża s ię  do  ś wiatła, 

                                                                 

22

 Sw.  Paweł pisze (Rz 8, 19-22):  „Bo stworzenie z upragnieniem oczekuje objawienia się synów Bożych. Stworzenie bowiem zostało 

poddane marności  - nie z własnej chęci, ale ze względu na Tego, który je poddał  - w nadziei, że  r ównież  i ono zostanie wyzwolone z 
niewoli zepsucia. by  uczestniczyć w wolności i chwale dzieci Bożych. Wiemy przecież, ze całe stworzenie aż dotąd jęczy i wzdycha w 

bólach rodzenia". 

23

 M ickiewicz. Literatura słowiańska s. 379. 

background image

 

aby  n ie  potęp iono  jego  uczyn kó w.  Kto  spełn ia  wy magan ia  p rawdy ,  zb liża  s ię  do  światła,  aby  się  o kazało ,  że  jego  
uczyn ki są d o konane w Bogu  (J 3, 19-21). 

 

Wojewoda  „zanu rza  w n iknących cien iach  zamku swą postać" niby w  grob ie.  Powraca tam  „jak te straszące mary", 

jak up ió r  z  krwawej uczty .  Od wrotna sytuacja do  zapo wied zianej przez  Ezech iela,  p roro ka,  który w sposób szczegó lny 
fascynował ro mantykó w,  m.in. Mickiewicza w  Konra dzie  Wallen rodzie.  Ezech iel proro kuje o  interwencji Jah we,  k t ó r y  
będzie  otwierał  g roby,  by  z  n ich  wyprowad zić  swó j  lud  (zob.  Ez  37,  12-14)  i  by  mu  dać  serce  no we  i  no wego  ducha 
tchnąć do  jego  wnętrza, odb ierając,  mu serce kamienne, a dając serce  ży we,  zdo lne do  miłości (36,  26). W Ma rii  „serce" 
nie  jest  ty lko  „stres zc zen ie m"  wąt ku  e rotyc znego ,  lec z  c zęsto  na  sposób  biblijny  o kreśla  ca łego  czło wie ka

24

,  któ rego 

„otrute",  „zepsute"  serce  sygnalizu je  ś mierć  psychiczn ą  jako  znak  ś mierci  ontycznej  o wocu jącej  „urazami"  i 
„zwad ami" , b rakiem jedności: 

 
A jedna k - ży we by ły  u r a z y    i   z w a  d y ,  
 Zat ruta  serc  poc iecha , zn iszc zone u kłady ,   
I łzy  czu łej ro zpaczy  i pychy  zapału  
Płynęły - często - go rs zko  - ale b  e z   p  o  d  z i a ł u . 
I ,   4 ,   w .   5 5 - 5 8  
 

Spętany ud ręczen iem i strachem Wo jewoda n ie otwiera s wo jego g robu,  lecz go s zczeln ie zatrzasku je: 
 

Nicht tam nie zawołany wnijść się nie poważy – 
Tam jego myśl ukryta samotnie się żarzy – 
Tam mo że brnąć już w rozpacz, w n iezwykłej niemocy,  
Depce burzliwy m krokie m p o   c i e m n o s c i a c h   n o c y,  
Jak by w jej czarny m tchnieniu chciał gdzieś znaleźć rękę   
Krwawej, zgubnej przyjaźni - lub zgasić swą mękę! 

I ,   6 ,   w .   1 0 7 - 1 1 2  
 

Te  klaustro fob ie,  fakty czna  („I  gdy  mu  dus zn ą  by ła  wyso ka  ko mnata.  Otworzy ł  wąs kie  o kno  –  [...]" ,  I,  6,  w.  114-
115)  i  ducho wa,  o wo  od łączen ie  ws kutek  zb rodn i  „od  in nych" ,  sprawiają,  że  szu kałby  jedności  nawet  po przez 
zb rodn ię  („Krwawej,  zgubnej  p rzy jaźn i" )  lub  chciałby  się  u wo ln ić  od  ud ręczon ej  eg zystencji  samobó jstwem, 
wejściem w ś mierć fizyczną. 

Zatrzaśn ięty  grobo wiec  zamku  jest  maską  zewn ętrzną,  zn akiem  tej  g łębszej,  któ ra  „spo ko jny mi  rysami"  s kry wa 

piekło wewnętrznych  uczuć: 

 

w s p o ko jny ch  je g o  rys a ch  t rud no  po zn a ć  zn a mię  
Głęb o kich  wewn ątrz u czu ć; ty lko  d zieln e ramię  

Świetn a mo wa, d la lu d zi  - imię  zn ako mite –  

Co  w s o b ie , to  n a  za ws ze  d la  ws zy s t kic h  u kry te ; 

                                                          I ,   4 ,   w .   6 7 - 7 0  

 

Mas ką Wo jewo dy   jest  milczen ie,  którą skry wa  zbrodn icze  zamiary.  Gdy p rzemó wił  w  liście do Mieczn ika, to 

znó w po to , by  ukryć intencje właściwe i by n awet kajając s ię, wp ro wad zić w b łąd : 

 

„N iech aj kto  lu d zi zg ad n ie! - Jeś li to  n ie zd rada,  
To  mo jej b ied n ej Marii rad o ść zap o wiad a. 
 Pis ze   mi W o je wo d a  w c u kro wy c h  wy ra za ch ,   
te ma my  ju ż za p o mn ie ć  o  n a s zyc h  u ra za ch ; 
 Że  ża łu je  za  g r ze c h y -n ie  ty lko  o g łas za   
Swó j afekt d la s yn o wej, ale w d o m zap ras za; 

I ,   1 4 ,   w .   4 0 1 - 4 0 6  
 

Głos Wojewody ukrywa się pod komentującym głosem Miecznika, wy zwalając nowe wcielenia n iszczących masek. Boć 

przecież bezpośrednimi  zabójcami Marii stały się spowite „w  różnobarwne stroje" kuligowe Maski. Ś 8p iewając dwie pieśni, 
dokonują one demaskacji pozornej, gdyż w istocie przybrały maskę nową: założy ły „welon Cnoty" na Obłudę. 

Wszystko,  co  wypływa  z  aktywności  Wojewody,  jest  dwuznaczne,  zamaskowane.  Rycerze,  niby  dawni  krzyżowcy 

broniący  Ziemi  świętej,  walczyli  z  „nowymi  Saracenami"  na  rubieżach  ojczyzny,  oddając  życie  „za  kraj  swój,  za  swych 
zio mków" (II,  12, w. 1116), ale właśnie owa walka u możliwiła Wojewodzie realizację jego zbrodniczych planów.  Wojewoda 
wyprawia  w  zamku  ucztę,  która  ma  przekonać  o  jego  dobrych  intencjach,  że  faktyczn ie  zrod ził  się  w  nim  „afekt  dla 
synowej" i  życzliwość dla  jej ojca.  I choć  „stary  węgrzyn p łodził n ie bez duszy   żarty", bo  „loch pański  jak serce  zdawał 
się  otwarty"  (I,  5,  w,  85-86)  -  była  to  radość  płynąca  z  serca  popsutego:  uczta  u marłych;  dlatego  włączają  się  do  n iej 
martwe portrety przod ków, o ży wają „maski ś mierci" : 

                                                                 

24

 Zob. Serce. W: Słownik teologii biblijnej. Dzieło zbiorow e. Redaktor naczelny k. Leon -Dufour. T łum. i opracow al K. Romaniuk. 

Wyd. drugie. Poznań-Warsz awa 1982 s. 871-874. 

background image

 

10 

 
 

 

 

Do  p ó źn ej no cy  twarze –  os tre-malo wan e- 

 

 

Przo d kó w, w d łu g im s zereg u  zeb rany ch  n a ś cian ę, 

 

 

Zd ały  s ię is krzy ć n ieraz  martwy mi o czmi,  

 

 

I ś miać s ię d o  p ijący ch , i rus zać wąsami.  

 

 

 

 

 

 

I, 5,  w. 8 9 –  9 2  

 

Przed ziwna  solidarność  maski  ze  ś miercią.  Maska  man ifestuje  życie  u d awane,  ob jawiające  s ię  w  ruch ach 

mechan iczny ch  w p rzesadn y m pod kreś lan iu  jarmarczny mi ko lo rami ży wości twarzy , w g łos ach  zafałs zo wany ch : 

 

A mas ki p rzed  n im skac ząc  mija ły s ię żwa wo,   
A mas ki w n im ciekawość syciły  obawą. 
Aż  w y k r o  j o  n e   u  s ta zad muchawszy  w rog i,   
Opusciły  się ręce - zatrzy mały nog i –  
I   g ło  s y   o  s t r e, fletn i u milone wtórem,  
Wrzasnęły  tę p iosneczkę n iedob rany m chó rem:.   

II, 2,  w.  72 7-7 32   

 

Pieś ń  p ełn a  bo lesnego   p atosu ,  o  ws zech władny m  p ano wan iu   Śmierci  n ad  Ży ciem,  nazwana  zostaje 

„p iosneczką"   i sp iewa s ię  ją  w sty lu   karn awało wy m.  Gro tes ko wą sty lis ty ką  pos łu ży ł s ię  auto r  w  cy to wany m,  ju ż 
op is ie  trupó w  na  pobo jo wis ku ,  pod kreś lając  po zo ry   życia  u jawn ian e  w  krzątan in ie  g rab arzy   ąmierci:  kru kó w  i 
rob akó w.  Emo cjon alny  o p is  trup a  Marii  -  czynio n y   z p erspekty wy  os zo ło mio neg o  Wacława  -  ró wn ież  u wzg lędn ia 
mo ty w  robaka,  któ ry  b ęd zie s ię  „tu lić  do   jej  łona"   (II,  16,  w.  1278).  W iado mo ,  że  lejtmo ty wem  p ieśn i Masek by ł 
rob ak, któ ry „s ię lęgn ie i w bu jny m kwiecie" . 

Ciało   Marii  „Na  n iero zes łany m  ło żu ,  w  żało bnej  od zieży"   (w.  1261)  o ś wietla  p ro mień   ks ięży ca,  ś wiatło 

No cy   dające  po zo rn e  życie  n a  p odob ieństwo   „mizg u   up io rzycy ,  gdy   ko chan ka  zo czy"   (w.  1274).  Zro zp aczony 
Wacław  chce  u marłej  p rzekazać  swoje  życie,  łącząc  się  z  nią  w  pocałun ku.  Od wró con a  sytuacja  z  po wieści  g ro zy, 
b allad  i po wieści poetyckich , kiedy  to wamp ir,  bacząc, by go n ie po witał wschód słońca, żywił s ię krwią kochan ki: 

 

Schy la  się  na je j lic a, usta do ust łą c zy  
I s łodycz swego  serca ro zkoszn ie w n ie sączy . 

II, 1 6, w , 1 28 1-1 28 2  

 

Potem  następu je  „d ialog  miłosny",  ry mu jący  s ię  z  d ług im  d ialog iem  Pieśni  I.  Maria  odpowiada  głosem  echa, 

fantazmatem zrodzonym z „żywego głosu" Wacława, któ ry zdrad za Wojewodę jako zbrodniarza: 

 
„0! mo ja d ro ga Mario! ty zimna  i   n i e m a – 
A dla nas już jest szczęście" - echo mówi „n i e   m a". 
 „Mario! ko ch ana  Ma rio ! w bo ju  mn ie  w i d  z i e  l i! – 
Ojciec mię z tobą spoi" - echo mówi  „d z i e l i".  

w . 1 2 8 3 - 1 2 8 6  
 

Ciało  Marii  poddane  pieszczoto m  Wacława  porusza  się  mechanicznie  siłą  jego  gestów  jak  zapustowa  kukiełka  w 

jakimś  ponurym  teatrze  obrazu ją cym  zwycięstwo  Thanatosa nad  Erosem.  Jest  to  niewątpliwie  egzystencjalny  konkret  dla 
ironic znej pieśni Masek: 

 

Zno wu  ją p ieści - cuci - z miło ścią stros kan ą.  
Co by się pocieszyła choć westchnień zamianą;  
Jej g ło wa  n  a g  ł y  m  r z u  t e m  na piersi mu spada  
I w ud erzo nej zb ro i  j ę k i e m  o d po wiada. 

1 1 ,   1 6 ,   w .   1 2 8 7 - 1 2 9 0  
 

Le c z gd y s ilne  ry ce rza  un os i s ię  ra mię  
W jakież o kropne ruchy  jej kib ić s ię łamie!   
Nie z tą g iętką lotnoś cią, co  w dó ł n ie p rzycis ka,  
Lecz w cały m op us zczen iu  ś wietego  zwalis ka, 
Z w i e s z o n e   r ę c e, g łowa, zdrętwiałe już nogi 
Czy n ią z n iej 

p  r z e  d  m i o  t    s  t  r a s z n y, jemu jeszcze d rog i. 

                                        w . 1 2 9 5 - 1 3 0 0  
 

Sty listy ka ,  którą  pos ługu je  s ię  M a lc ze ws ki  w  opisach  zwłok,  wska zuje  na  zach łann ość  ś mie rc i,  je j  a kty wność 

nawet po do kon an iu d zieła. W zorcem odn ies ien ia  jest  jednakże sytuacja  mas ki. Ś wiat poetycki Marii , po za o fiarami 
i  ep izodyczny mi  postaciami  tła,  zamies zku ją  zamas ko wane  trupy ,  któ re  czyn iąc  zło ,  zas iewają  s każon e  ziarn a, 
wzrastające  jako  drzewa  ś mierci,  sy mbo le  lud zkiej  kondycji.  A  że  „d rzewa  u mierają  stojąc"  -wed ług  tytu ło wej 
fo rmu ły  dramatu  A lejand ra Casony  - tru dno ro zezn ać: jest to  Drzewo  Życia, czy  też Drzewo  Ś mierci? 

background image

 

11 

 

Diagnoza Malczewskiego jest pesymistyczna. W jego lesie, gdzie zabłą kał s ię  poeta  - podob n ie  jak  Dante

25

 -  rosną 

tylko  Drze wa  Ś mie rc i.  Chodzi  oczywiście  o  „c ie mny  ludzkich  uczuć  i  posępny  las"  (11,  19,  w,  1386  i  1399).  Ró żn ic a 
międ zy   o wy mi  d rzewami  leży   ty lko   w  ty m,  że  jedne  „d rętwieją"   powoli,  inne  zostają  rażone  gwałtownie  i  szybciej 
rozsiewają „zaródź śmierci" ontycznej. 

Trudno  powiedzieć,  czy  te  drzewa,  które  u mierają  w  samotności,  nie  zakażając  innych,  są  Drzewami  Życia  (Maria, 

Miecznik, podmiot narracji), gdyż perspektywa my ś len ia ch rzescijańs kiego  w sensie pozytywnym została i led wie otwarta. 
Jakby   zab rakło   d la  n iej  doś wiad czen ia  eg zystencjaln ego .  B o ć  w  postawie  Mieczn ika  -  mimo   jeg o   „us więcen ia" 
(„n i  żalu ,  n i  s karg i,  /  Niko mu   n ie  zwierzy ły   wyp ło wiałe  warg i" ,  II,  20  w.  1448 -1449)  -  jest  wiele  sto ickiej 
rezygn acji  i  natu ralnej  misty cznej  łączności  jego  dus zy   z có rką  (Jak by ju ż  dus za  jego  by ła  z  có rką   w n ieb ie" , II, 
20,  w.  1447),  Pu n ktem  o dn ies ien ia  do   „rajs kiej  sy tuacji"   jest  córka,  n ie  Ch rystus,  w  któ reg o  na  ziemi  po przez 
wiarę każe „zap uścić ko rzen ie"  ś w. Paweł (Ko l 2, 7). 

Ró wn ież  i  Maria,  s zu kająca  s wo jeg o  imien ia  w  ,.Ks ięd ze  Ży wota"   (zob .  A p   3,  5),  w  sytuacji  zg ry zoty 

po pad ła w apatię o kreś laną p rzez p o etę 

 

metafo rą  fun e ra ln ą  - ja ko  „zn ikłe j n ad zie i g ro bo wiec  spo ko jny" : 

 

0! nie - przeszłych już zg ry zot  nie widać tam wojny,  
Tylko znikłej  n a d z i e i   g r o b o w i e c spokojny,  
Tylko się lampa szczęścia w jej oczach paliła, 
 I zgasła, i swym dymem twarz całą zaćmiła. 

I, 10, w. 2 23- 226  
 

Kiedy   jedn ak p rzez  spotkan ie  z W acławem  „lamp a s zczęścia"   zapaliła s ię p ełny m  b las kiem,  a  p rzez 

jego  od jazd  mus iała zg asnąć, wted y 

 

[...] na odłogu szczęścia   Zg r y z o t a    k o r z e n i 
Swe kolczyste łodygi robaczliwiej zdrzeni. 

 

       I, 18, w.  611 -61 2  
 

Metafo ry ka  bu jn ego   kwiatu,  w  któ ry m  lęgn ie  s ię  ro bak  Śmierci,  ś miercio nośneg o   ch wastu ,  d rzewa 

usy chającego   po wo li  lu b  rażo nego   p io run em  -  z  jedn ej  strony   a kty wizu je  trady cje  o b razo wan ia  b ib lijn ego ,  z 
d ru g ie j zaś  ma  op arc ie  w pe rcypo wany m liry c zn ie p rze z pod mio t  n arrac ji i p rze z Pach o lę  p e jza żu Ukra iny .  

Czło wiek  u   Malczews kiego   wtop iony   został  w  n atu rę,  któ rą  rząd zą  n ieod wracaln e  mechan izmy 

b io log ic zno -fizyc zne .  Jest   o na   p rze z  c zło wie ka   inte rpreto wan a   i  sa ma   t e z  z  ko le i  o kreś la   jego   kondy c ję 
eg zystencjalną. Ta jej n ieustan na p rzemijaln ość jako  wyn ik nachy len ia ku  ś mierci wy zwala w po e macie największe 
zło ża pesymizmu. Tą totalnie, narzucającą się analogią wygrywa Malczewski zabiegami ko mpozycyjnymi i obrazowaniem.  

Ko mento wany  frag ment   liryczny  z  motywe m  drze wa  stanowi  cezurę  w  op is ie  sytuac ji  Wac ła wa  

zarażon ego  ś miercią  wskutek  wy rząd zonej  mu  krzy wdy .  Wacław  reago wać  będ zie  w  rytm  n is zczącego  
bod źca:  „I  w  własny m s wo im gn ieźd zie  -  zb rodn ią  karze  zb rodn ię!"  (II,  17,  w,  1343).  Uchy lona  została tu  
perspekty wa  moralistyczn a: czy  ma do tego p rawo ?  Postępo wan ie narzu ca  moty wacja b io log iczn a  - tak  jest 
w świecie n atu ry : 

 

W ty m ciemny m lud zkich uczu ć i posępny m les ie   
Dla  jednych c zas po wo li od ręt wien ie  n iesie;    
Gub ią listek po listku; aż w pó źn ej jes ien i, 

Jak ms zyste g łuche d ęby, stoją obnażen i.  
Drugim - skwa re m ich s łońca  zb ite n awa łn ice    
Rzucą z trzas kiem i g rzmotem d zikie tajemn ice;  
I znó w b łyśnie pogoda - i czasem się zdaje,  
Że wesels za zieloność po bu rzy  powstaje –  

Lecz kto się b liżej wpatrzy , choć po zó r jednaki,   
Dostrzeże - czarne wewnątrz spalen izny  znaki.  
A gdy w  r a  ż o  n  y  m   d r z e w i e  wiche r rd zeń ro zża rzy?  
 Któ ż po ża r od p io runu gas ić  się  od wa ży?  
 I ta k bujn a krze wina  zn is zc zen ie  ro zn iesie    
W ty m c ie mny m lud zkich, uc zu ć i posępny m lIes ie. 

I I,   1 9 ,  w .   1 3 8 6- 1 3 9 9  
 

Mo że  Wo jewoda  i  tajemn icze  Pacho lę  stano wią  odpo wiedn iki  lu d zkie  p ierws zego  rod zaju  d rzewa,  które 

drętwieje  po wo li.  Wacława  n a  pewno  sy mbo lizu je  d rug ie  d rzewo ,  to  rażone  p io runem,  któ re  włącza  się  do  ś mier -
cio nośnej akcji  pod  wp ły wem d ziałan ia wichru. Wiatr pracował nad  ro zpros zen iem eg zystencji n aro do wej,  ro zsypu jąc 
prochy .  W icher  zb ijający   ch mu ry ,  by   zao wo co wały   p io runem,  sy mbo lizu je  n is zczen i e  eg zystencji  jednostkowej. 

                                                                 

25

 N a tę zbieżnoś ć zwróciła mi uw agę doc. dr hab. D . Paluchows ka. 

background image

 

12 

Nieprzypadkowo  p rze miany  na  t wa rzy  Wac ła wa ,  gdy  słuch a  on  stras zliwe j  „po wieśc i"  Pa cho lę c ia ,  obra zo wa ne  są 
jako n arastan ie ch mu ry  bu rzo wej, która wyda n is zczący  p io run :  

 

I podn iosłs zy  na palcach  swo ją małą postać,  
Żeby s ię rycerzo wi do ucha mógł dostać,  
Szeptał, s zsptał swą po wieść - a w twarzy  rycerza  
Czarna, czarn iejs za ch mu ra coraz s ię ro zs zerza;  
I znó w nag le ro zp aczą zaciemn ione lica  
Zapał gn iewu  i wzg ardy  jak p  i o r u  n os wicca:   
Aż w n im po wstała wres zcie ta Ponu rość d zika,  
Co  pat rzy w jeden  przed miot  - w t runnę  przec iwn ika,  
Kruszy  najświęts ze węzły  w ogn iu s wego p iekła,   
Gdy i w n ajbliżs zy m sercu  trucizny  dociekła! 
 A ż   w n im po wsta ła  wres zc ie  ta  Chc iwość s za lona  
Krwi –  krzy ku  - d zwonów- pło mień popsutego łona,  
Co do mo we j n ie zgody ro zpa la pochodnię ,  
 I w własnym swoim gn ieźd zie - zbrodnią ka rze zbrodnię! 

 

I I ,   1 7 ,   w . 1 3 3 4 - 1 3 4 3  

 

I  tak  „w  ty m  ciemny m  lu d zkich   uczu ć  i  p os ępny m  les ie"   nastąp iło   zró wnan ie  mo rdercy   syno wej  z 

o jcob ó jcą.  W acław  nawet  w  s ian iu   ś mierci  jakby   p rze licyto wał  s weg o   o jca,  gdy ż  targn ął  s ię  na  „n ajś więts ze 
węzły" ,  bu rząc p rawa natu ry . Mo że  d latego   że  wy rząd zona  krzy wda  wy zwo liła  w  n im  więk sze niż w Wojewodzie 
piekło psychiczne. Motywacja ta jest w po emacie bardzo ważna. 

Ale  co  bądź  kto  inspiruje  Pacholę,  by  jako  kompetentny świadek  wydarzeń  pobudzało  do  zemsty?  Motywacje  -  po za 

prawdopodobnym  odniesieniem  do  surowej  moralności  ludu  -  wypływają  niewątpliwie  z  ontyczno-psychicznego  statusu 
Pacholęcia:  bycia  w sytuacji śmierci,  która  „zostawiła  (mu)  czarne  w  piersiach  blizny".  Śmierć  fizyczna  byłaby nawet  w  jego 
sytuacji  wyzwo leniem.  Cechuje  je  bowiem  totalne  wyobcowanie,  nie  może  więc  być  przez  miłość  dawcą  życia,  lecz  tylko  
śmierci.  I  tak  właśnie  pokierowało  losami  Wacława.  Świat  je  zaraził  „gorszkimi,  zatrutymi  ko łaczami"  i  tez  tylko  takim 
pokarmem  może d zielić się z innymi. Pacholę nie wchodzi na pola ukraińskie z Ziemi świętej, z Królestwa  Życia, gdzie ma się 
„władzę nad drzewem życia" (Ap 22, 14), lecz przybywa z ojczyzny egzystencjalnego udręczenia, z K rólestwa Śmierci; 

 

„Mo je młode pacholę, gd zież to ty węd rujes z?  
 C z y   z  Z i e  m i  Ś w i ę  t e j  wracasz, że  tak utyskujesz?"  
,,Oh! nie - ja  ws zystkim obcy wśrzód mo je j ojc zy zny  –  
I Śmierć mi zostawiła czarne w p iersiach b lizny -  
I Świata jadłem gors zkie, zatrute ko łacze –  
To mn ie ciężko na sercu i ja sobie p łaczę. 
A kiedy się ro zś mieję - to jak za po kutę;  
A kiedy będę śpiewał - to  na s mutną nutę;  
Bo w mo jej z w i ę d ł e j   t w a r z y zamies zkała b ladość,  
Bo w mej  z d  z i c z a ł e j   d u  s z y wypleniono radość,  
Bo wp ływ mego An ioła g r ób w blasku  zobaczy". 

„To  czegoż chcesz, pacho lę?" - „Uciec od Ro zpaczy".  

II, w,  663-674 
 

Ed u kację  Śmierci  ro zp oczęło   Pacho lę  od   d zieciństwa,  mo że  d latego   n ie  dojrzało  i  zachowało  „zwiędłą 

młodość" (II, 17, w. 1309). Trafn ie tę „s zko łę ży cia" o kreś la p iosen ka Chó ru  młod zieży  w  Dziadów części I : 

 

Kto w młodości pieśń żałoby  
Raz zanucił, wiecznie nuci;  
Kto młody od wied za g roby,  
Już z nich na świat nie powróci. 

w .   3 3 3 - 3 3 6

26 

 

Pacho lę  nos i  w  sobie  doś wiadczen ie  eg zystencjalne  ws zystkich  p rawie  postaci,  jest  jakby  ich  lustrem. 

Zwłas zcza  Wacława,  któ rego  -  mo że  by ło   „Duch em  [  ...]  losu?  Aniołem?  Szatanem?"  (I1,  19,  w.  1423).  Zna  przede 
ws zystkim  mechan izm  po rażan ia  złem,  Ozeas zo wą  „zarazę   Ś m ie r c i"   (13,  14), która  musi wyiewać się na innych, bo 
zawsze „Ośc ien ie m (...) ś mie rc i jest grzech" (1 Kor 15, 56). 

Ten  Duch  Pacho lęcia  (demon?  s zatan?)  tkwił  ju ż  potencjaln ie  w  Wacła wie,  zan im  s zlach etny  rycerz  po 

śmierci  Marii  spotkał  tego  „człeka  małego"  w  „szarej chwastów zarośli" (II, 17,  w.  1303). Jakaż to naturalna sceneria do 
ukry wan ia się staros ło wiańskiego  „Licha" ! 

Ju ż  p ierws ze  krzy wdy ,  jakie  spotkały  Wacława  od ojca  (ro zd zielen ie  z  żoną),  predyspono wały  go  do  zadan ia 

„ś więty m  p rzed mioto m  srog ich  ciosów". Wacław  -  podobnie  jak  bohater  Mickiewiczo wskiej  p iosen ki  -  jako  „młod y 

                                                                 

26

 A. M  i c kiew i c z. Dziady. Widowisko. W: Dzieła. Wyd. jubileuszow e. T, 3: Utwory dramaty czne. Warszawa 1955 s. 111. 

background image

 

13 

odwied zał  g roby" ,  gdy  ty mczasem  żona  jego  „należała  do  nieba".  Przed  Marią  o twiera  s wó j  „g rób" ,  obnażając 
śmierteln e po wijaki: 

 

I mnie wydarli wszystko - i więcej niż tobie – 
Ty do nieba należysz, ja się błąkał w grobie;  
A czrnym pędzon wid mem, gdym jasność postradał,  
Byłbym świętym przed miotom srogie ciosy zadał. 
 Bo z Panem Wojewodą nie służy zartować, 
 I ra z dobywszy miecza, już go nie trza chować:  
Toby się ojców zamek był kurzył szeroko  
I niejeden pokrewny oblewał posoką; 
 Toby w sercu osiadły ten dym i ich Cienie –  
Alebym Marii dapadł przez krew i pło mienie! 

I ,   1 7 ,   w .   5 1 3 - 5 2 2  
 

Wacław już wcześniej, kiedy zbierały się pierwsze chmury jego osobistej  trag ed ii,  był  „czarny m  pęd zon  wid mem" . 

Ju ż  wtedy  w  n im  ży ł  i  d ziałał  Duch  Pach o lęcia.  O4n  mo że  na  po le  bitwy,  w  mo mencie  gdy  Maski  topiły  Marię, 
telepaty czn ie p rzekazy wał in fo rmacje, „o rg an izo wał" p rzeczucia Wacława:  

 

Smutny on, zamyślony, choć pełen ochoty, 
 Nie spojrzał nawet jeszcze w swoje wierne roty,  
A dlac zeg 0?  sa m n ie wie  - ty lko  że  mu  Sła wa,  
Łzami Marii spłakana, przed oczami stawa;  
Tylko  że jego serce w takim n ag le d rzen iu , 
 Ja k by kto  kir p rzec iagną ł w śp iąceg  oc kn ien iu    
I w strachu  go zostawił - w trosce - i zd ziwieniu .    
                                                            II, 6, w. 890-890 

 
Pacho lę  rzeczy wiście  po jawia  s ię  w  poemacie  jakoby   „Duch   złego ,  co   lud zio m  nad ziei  zazd rości" .  Tę  nad zieję 
u chy la  ju ż  w  s wo im  p ierws zy m  wy stąp ien iu ,  kiedy   to   operu je  frazeo log ią  n arrato ra  uto żsamiającego   s ię  z 
auto rem, bu rzy  złu dne pociechy , które n ies ie ku ltu ra  - czy  to  po jmo wana w duchu „poezji  Po łudnia", czy też  „poezji 
Pó łnocy"

27

.  Mo że  więc  być  o wy m  dest ru kc y jny m  Du che m,  Szatan e m,  któ ry  w  wy mia rze  jednost ko wy m  odb ie ra 

n ad zieję wtedy , kiedy  jest o na n ajb ard ziej po trzebna jako  s iła akty wizu jąca ży cie w sytu acji walki i zag ro żen ia: 
 

Czy  Duch złego, co  lud zio m nad ziei zazd rości,   
Odchy lił mu  przez chwilę zasłonę przys złości?  
Czy  struny n atężone tkliwych  w ład z  wysnuciem, 
  Tknięte rę ką  Nieszc zęścia, zabrzmia ły  przec zuc ie m?  

 

II, 6, w. 909-912 

 

Des tru kcy jn a ś wiad o mość, to warzys ząca  anty cyp acy jn ie  Wacławo wi po dczas   walki:  „zd o będ zies z ty  tru mn ę"   (II, 
6, w. 926), n is zczy  ws zystkie s iły  ży wo tne, rod ząc nawet p ragn ien ie ś mierci jako  jedy nego  wy zwo len ia : 

 
Ro zdarłs zy tło  przyszłości, co  mu na przeszkod zie,  
 Ty m ch ciwie j, ty m g wa łto wn ie j na  s ztych s ię  wyd ziera,  
                                        11, 6, v r. 922-923 
 

Jest  więc  Wacław  klasyczny m  p rzy kładem  ob razu   „stareg o  czło wieka" ,  któ rego   fo rmu je  mech an izm 

ś mierci: 

 

Śmierć miotał ś mierci pragnąc -oh! bo w serca g łęb i  
Pisk, taki jak gołęb ia pod  d ziobem jastrzęb i,  
Harmon ią jego  myś li; (...). 

 

                                        I I ,   1 0 ,   w .   1 0 4 1 - 1 0 4 3  
 

Pacho lę  jako  „Du ch  losu

’ ’  

wp ły wa  na  krystalizację  „czło wieka  ś mierci  i  g rzechu"  i  samo  przez  n iego  zostało 

ufo rmo wane ,  a rac ze j  zd eformo wane .  Nie  ma bo wie m  istotnej  ró żn icy  mie d zy  „stary mi  ludźmi", choćby się było nawet 
„młodym Pacho lęciem". Zakażen ie grobem, któ rego tak lękają się Izraelici, po zostawia p iętno n ieod wracaln e. 

W rócmy   jes zcze  raz  na  koniec  do  portretu  Ahasverusa  u  Malczewskie go,  gdy ż  jest  to  portret-matka  d la  lud zi 

mieszkających  ;,w ty m ciemny m lud zkich  uczuć i posępny m lesie" i n iewątp liwa eksteriory zacja obrazu  auto ra.  

    Nieod wrac aln e  zmiany  we wnętrzn e  („za ka żen ie  psychic zn e"  złe m  ś wia ta)  obja wia ją  się  w  sy mpto ma ch 

fizjono micznych  Pacholęcia.  Gustawa  Mic kiewiczo ws kiego  o kreś li  Ksiąd z,  ze  jest  „zd rów  na  twarzy ,  lecz  w  sercu  
głębo kie  ma  rany"

34

.  Pacholę  Malczewskiego   ma  nap iętno waną  b ladością  twarz,  p rzestawion e  reakcje  psychiczne, 

                                                                 

27

 Zob. rozdz. „Poezja Połnocy" w przywoływanej ks ią4ice Narodziny powieści poetyckiej w Polsce.  

background image

 

14 

„zd ziczałą dus zę"  i tęs kn i za ś miercią fizy czną  jako  za u wo ln ien iem od  „ś mierci  życia",  którą  jest Ro zp acz. Specyfikę 
jego  sytuacji  pod kreślają  naiwne,  poczciwe  reakcje  jego  współro zmo wcy ,  famu lusa  dwo rku  Mieczn ika,  mies zkańca 
świata pogodnego . 

Pacho lę  jest  także  nosicielem  maski  defo rmu jącej  ru chy,  które  znó w  są  mechan iczne  i  podkreślają  całkowitą 

bierność  wypły wającą  z daleko posu niętego  ro zpadu osobowości  (zob.  II,  2,  w.  675-676  i II,  17,  w.  1303-1311,  1330-
1331). 

Jaką  nadrzędną  fun kcję  semantyczną  spełn ia  w  poemacie  o wo  d ziwne  Pacho lę  -  typo wy  „stary  czło wiek"  w 

ro zu mieniu  Pawło wy m  - nap iętno wane  jakby h istorią całej  lud zkości, któ rą n awet przekracza  w nachy len iu  ku czaso m 
mityc zny m? Jest d ziec kie m Ada ma?  

Pacho lę  ja ko  figura  se mantyc zna  a ku mu lu je  w  sobie  genea log ię  ludową  i  med iu mic zną ,  wy rasta jącą  z 

ro manty cznych  i  z  Malczewskiego  zainteresowań   magnety zmem  zwierzęcy m.  Stano wi  porte -paro le  auto ra,  będąc 
pośrednikiem  międ zy  tą  nad rzędna  instancją  myślo wą  a  światem  postaci

35

  I  chyba  n ie  n a le ży  dą żyć   do  redu ko wan ia  

jego  funkcyj,  gdy ż  jest  to  -  jak  wiado mo  -  figu ra  semantyczn a  o  wy raźny m  n acecho wan iu  sy mbo liczny m.  W  świetle 
poczyn ionych ana liz ó w sobo wtór auto ra  i  ja kby e cho eg zystencjaln e pra wie ws zystkich postaci ,  zwłas zc za Wac ława - 
autor  też  nie  wie,  „czy  [by ł  on]  Duchem  jego  losu?  Anio łem?  Szatanem?"  -  zdaje  się  być  p rzede  wszystkim 
doświad czony m  węd ro wcem  do  g ran ic  lud zkiej  eg zystencji  jako  sytuacji  ś mierci  ontycznej„  [...]  ten   człek  mały  z 
okiem  zap łakanem"  (I(,  19,  w.  1422}  zdo minował  w  poemacie  nawet  ludo we  med iu m  (Ko zaka),  któ re  po zwalało  
autoro wi  szu kać  po cieszenia  w  ku ltu rze  ludo wej,  ,  s kąd  otwierała  się  takie  szansa  utrwalen ia  pamiątki  narodo wej. 
Wyzby wszy s ię alienacy jnych pocies zeń  - choć  zna  ich  kłamliwe uro ki  - prezentu je nagą eg zystencję, w  któ rej  „ś mierć 
[ ...] zostawiła czarne w p iers iach b lizny" . 

 
 
 
 
 
 
 

 

3

`

 

A . M  i c  k i e  w i c  z. Oziad y. Cz,?sd  IV,  w: Dzi e l a . T. 3  s. 4 9 . 

'   3s Ost atn io  w sp os 6b   konst ru kty wn y   i po 2q d ku j4cy   pooW  p rob le m  fun kc ji  Pa cho lqc ia 

w  o rga;   n izac ji  fa bu la rne j  i  w  wy mo wie   po ety c kie j  ca iego  p oe ma tu   J. M ac ie je ws ki  Ow.  s . 
23).  Ta kie   N.  Kru ko ws ka   w   stu di u m  „Ma ri a"   Mal c zew sk i QOO  ja k o   ro man t yc zna   po e zja 
n o cy ,  
ko me ntu j4c   p esymi zm  A~a ri i   z  aspe ktu   t zw.  no cy   kos mic zn e j,  niA  mog fa   ro wn ie z 
po min 4c  ro ll Pa cho lqc ia ,  v r kto r~lm , 

wid zi  „p ers on ifikacjq   1...)  losu   kos micznega" 

(.Pa miq tn ik Lit Qra c ki"  77:1986 z. 3 s . 28). 

 

 

1 1   0  se mant yc zny ch,,kono tac jach  ob ra zo w  swia t la  i  c ie mnosc i  w  ro zny ch  ich  odc ien ia ch  w y -

po mad a ie m s iq  ju i w s tob iiu m „Spo jrze nie  wgo rQ "  i  „wok ot o" . ( No rwi d  - Malcze wsk i). W: T e  n z e . 

 

12 

Ten dwuwiersz kilkakrotnie się powtarza: w. 744-745, 755-756, 766-767, , z tą roinicą, że zamiast „Ah!" jest 

„Bo". 

 

2° 

„Smierc"   narodo wosci  jako   n iemo znosc  odczyty wan ia  z  pejzaiu   u krairis kiego   „dawnych 

rze c zy  mys li"  konstatu je ro wn ie z  Pa cho lq  - po rte -p aro le auto ra.  I  jego  zda n ie m pe fneg o ro zp ros ze -
nia („do znaku") dokonaf  „wiatr u krairis ki". To ,  ie d la Pacho lq cia  wiatr os zczqd zil  jes zcze  mog ily , 
tiu ma c zyc  mo zn a ludo wy m „n asfuche m"  te j posta c i (II, 1, w. 65g -6o 2): 

Ale   na  po la  n ie   chod i,  gdy   serce  zb o la fo;  Na  rb wn in ie  
mog i(y  -  wiQc e j  n ie  zosta fo  -  Res ztq  wiatr  u kra inski 
ro zd muc ha f do  zna ku  - To s ied z  w do mu  i sfu cha j du me k o  
ko za ku . 

2

'

 

0  me nta lne j de wa lu ac ji p a miat ki  mat eria lne j  Os wiecen ia,  kto r4  w ro ma nty zmie  mia la  zast4pic 

poe zja , p is ze od kry wc zo  f.  Op ac ki  ( Po mnik  i  wie rsz. Pa mqtk a i poe zja  na p rzelorni e  Oswie ce nia i 
ro manty zmu .  W:  T  
e  n  i  e .  Po e zja  ro manty czn ych  p rze lo mow .  Szk ice .  W rocta w  1972).  Nie  wyda je 
sii~, by Ma ria by la  ju z  man ifeste m  „pa miIiki poety c kie j" .  Na zby t ro zpac zliwe  jest  w  iy m poe mac ie 
przezy wan ie,tud zkiej ey zysten cji, by  mo in a z n iej by lo  budo wac „poety cki po mn ik".