M Maciejewski ŚMIERCI CZARNE W PIERSIACH BLIZNY [opracowanie]

background image

1

M. Maciejewski, ŚMIERCI „CZARNE W PIERS IACH BLIZNY"
O «MARII» MALCZEWSKIEGO

Profesorowi Do ktorowi Czesławowi Zgorzelskiemu

1

Nie dziw, że mn ie to bardzo podchlebia, iż mi pozwalacie ozdobić karty moje Waszym imien iem kiedy dusza
każdego rodaka lubi się karmić s ł o d y c z a W a s z e g o p i ó r a i nie ty lko mó j u mysł rad się przegląda w
biegu czystym i u żyteczny m Waszego życia; więcej powiem - i nikt mn ie o przesadę nie oskarży - imię Wasze
jest dla młodych Polaków noszonym przy sercu zabytkiem. bośmy się o Waszej sławie jeszcze od naszych ojców
dowiedzieli, a Wy czarowny m sposobem przypominacie się ciągle naszej wdzięczności. Nie znajd ziecie w
mo ich wierszach tego powabu, który swoim nadawać u miecie; t ę s k n e i j e d n o s t a j n e jak n a s z e p o l
a i jak mó j u mysł, ciemną tytko farbą zakreślą Wam nie wy kończone obrazy : ale jeśli ten hołd słaby oddany
Waszej zasłudze wznieci w Was jakie miłe uczucie, już ja wtedy hojnie zap łacony będę za mo je p o s ę p n e m a
l o w i d ł o, [...]

1

.

Taki to hołd składa w liście dedykacyjnym byłemu posłowi inflanckie mu, „starodawnemu Polakowi"

2

- „najniższy sługa

Malczeski" (!). Julian Ursyn Niemcewicz, „poeta trzech pokoleń", i Antoni Malczewski, autor unius libri - to nie tylko nosiciele
dwóch różnych biografii („wolnej" i „zniewolonej"). które w pewnym mo mencie spotkały się w nieco wątpliwej relacji mistrz -
uczeń. Malczewski, choć otarł się o kampanię napoleońską, nie poszedł „jak świata nowego żołnierze/Na wolność orać...
krwią polewać ziemię"

3

. Umarł wcześniej od Niemcewicza, nie kontynuował więc ponurej, martyrologicznej biografii

romantyków, dzieci „matki Polki". Ale - co jeszcze dziwniejsze - mimo pewnych pozorów nie zamienił swojej szpady na pióro,
by tak jak adresat listu dedykacyjnego, Śpiewami historycznymi ratować zagrożoną narodowość, by pieczołowicie
konserwować ją konwencjami scottowskiej powieści, historycznej (Jan z Tęczyna) lub kształtować dla życia narodu
najszlachetniejsze wzorce osobowe ( Dwa j pano wi e Sie cie cho wie) .

I mimo że wskazane tendencje mo żna tropić w „posępnym malo widle" Malczewskiego, ponieważ ,„ciemną farbą

zakreślone nie wykończone obrazy" rzucają wielokierunkowe cienie skojarzeń metaforycznych - tymi zresztą meandrami szły
badan ia n ad Ma ria - to jedna k po e mat rac ze j żą da , by go odc zyty wać zgo dn ie z wo lą poety zawartą w przywołanym
posłaniu dedykacy jny m. A ó w testament d otyczący odbioru podkreśla odniesienie .,ciemnych, n ie wy kończonych
obrazó w" do „tęs knych i jednostajnych nas zych pó l" i do „u mys łu" p oety .

Zgodzić się trzeba z interpretacjami ro mantyków i z ty mi badaczami współczesnymi, którzy traktują Marię jako

poemat filozofic zno-moralny

4

, jakby p rzy my ka ją c oc zy na je j ks zta łt

..

„powieściowy". Anegdota schodzi na p lan

exemp lu m, cho ć jakże adekwatnego !

5

Najbardziej przejmujące wiersze wy my kają się spod pióra poety udręczonego swoją egzystencją - w celowo

organizowanych szczelinach fabularnych, które rozrywają retorycznie uładzony tok narracyjny poematu heroicznego. Zżymał
się na te rozziewy Franciszek Salezy Dmo cho wski

6

, próżno szukając także incipitu epickiego, b oć nie dla czytelnika

„p rzystrzy żonego" w szkole klasycystycznej napisał Malczews ki poemat. Poeta „n ie d la n ich , nie dla nich napisze ich
pieśń"

7

.
Kozak jako bohater niezmiennej, „wiecznej" ku ltu ry ludo wej stano wi n iewątpliwie medium do nawiązania kontaktu z

Historią, której słabość leży właśnie w przemijalności. Myśliciel oświeceniowy nie widziałby tu problemu, unieszkodliwiając go
racjonalizacją kolistego pojmowania czasu. Tragicznie, bez perspektyw, jak się wydawało, przerwan a historia Polski zmus za
ro mant y kó w do pozytywnego wartościowania tradycji narodowej.

I owszem, dochodzi przez medium kultury ludowej reprezentowanej, przez Ko zaka do spotkania z „Duchem dawnej

Polski" (I, 2, w. 28). Ten pędzący poprzez ;,obszerne pola" stepów ukraińskich przewodnik prowadzi d o zamku Wo jewody ,
do ch ut o ru M ie c zn ika , a po t e m n a p o le b it e wn e

8

. Na rrato r - jest on wt edy n ie wąt p liwy m p o rte -p a ro le a ut o ra -

,,ch ętn ie" traci Ko zaka z o czu , p o zwalając mu zanu rzyć s ię w ro zleg ły m s tep ie i w h is to rii ró wno cześn ie . Ów
p ęd Ko zaka, n astęp n ie zas g inący w perspekty wie rycerze W o jewo dy s tan o wią fig u rę lin earnego po jmo wan ia

1

A. M a l c z e w s k i Do Jasnie Wielmożnego Juliana Niemcewicza. W: M aria. Opracował R. Przybylski. Wyd. trz ecie, zmienione.

Wrocław-Kraków 1958 s. 3-4. BN I 46. Z tego wydania wszystkie cytaty z Marii. Podkreślenia w nich - o ile nie zaznaczono inaczej -
pochodzą ode mnie.

2

Formuła W. Berenta, komentowana także w odniesieniu do Niemcewicza jako :.Człowieka Polski" (określenie Mickiewicza) przez A.

Paluchowskiego (Pigoń. 1885-1965. W: Portrety uczonych polskich. Wybór A. Biernackiego. Kraków 1974 s. 395).

3

A. M i c k i e w i c z. Do matki Polki. Wiersz pisany w roku 1830. W: Dzieła wszys tkie T. 1 cz. 3: Wiersze 1829-1855. Opracował Cz.

Zgorzelski. Wrocław 1981 s. 6.

4

R. P rzybylski. Wst ęp do: M alczewski, jw.; M . Zmigrodzka, Dwa oblicza wczes nego romantyzmu (Mickiewicz - Malczewski).

„Pamiętnik Literacki" 67 :1970 z. 1; Jaroslaw M a c i e j e w s k i, Antoni Malczewski - autor „Marii ". W: „Maria" i Antoni
Malczewski. Kompendium źródłowe.
Opracow ała H. G acow a. Prz edmow ę napis ał J aros ław M aciejewski. Wrocław 1974.

5

W przedkładanym szkicu podejmuję problematykę artystyczną .,imion ś mierci" w Marii Malczewskiego. Kontynuuję tu pew ne

wątki badawcze, które sy gnalizowałem w książce Narodziny powieści poetyckiej w Polsce (Wrocław 1970), przede wszystkim
zagadnienie ..światopoglądu rozpaczy"; dookreś lam go nowymi kont ekst ami interpretacyjnymi (zwłasz cza Biblia) jako s ytuację

śmierci ontycznej.

6

F. S. D m o c h o w s k i. ..Maria. powieść ukraińska ", przez Antoniego M alczewskiego., Bibliot eka Pols ka" 1825 t. 4.

7

Cz. M i ł o s z. Walc. W: Ocalenie. [Warszawa] 1945 s. 97.

8

I poszli, poszli drogą za żwawy m kozakiem,

Którego lekkie ślady od kopyt bez st ali,

Wietrzyk z Rosą, jak dz ieci, piaskiem przysypali.
I, 7, w. 162-164

background image

2

czas u , a jego p rzery wan ie w ró żn y ch p ers pekty wach ze wzg lęd u n a n arrato ra, pos taci i zd arzen ia d o p ro wad za
d o po ws t an ia s zc ze lin fa b u la rn y c h i t e kst o wy ch , s ką 4d zie je n a jb a rd zie j p r ze j mu ją c y m p e s y miz me m.

Po wn ikliwy ch b adan iach Jó zefa Ujejs kieg o , któ ry us iło wał o kreś lić filo zo ficzn ą g en ezę o wego

p es y miz mu - n ie fo rt u nn ie t y lko oc h rzc zo n e go ja ko „c h rze ś c ija ńs ki"

9

- wa rt o je s zc ze ra z p o s ta wić p y t an ie o

jeg o natu rę w po wiązan iu z relacjami os obo wy mi i s tru ktu rą semantyczn ą całego u two ru . Pesymizm tego
przeraźliwie smutnego poematu wyrasta przede wszystkim z d oś wiadczen ia ś mierci, ś mierci wielo postacio wej (n ie
t y lko fizy c zn e j), kt ó ra wie le ma i mio n . Nie wą t p liwie je d n y m z n ic h je st ko nst at o wan e p rze z M a rię Ja n ion
„u wię zien ie w eg zy s ten cji"

10

.

2

Klu czo we i zaraze m ś miercio n oś ne zd arzen ia ro zg ry wają s ię w Ma rii p rzy zach od zie s ło ńca, któ re

za my ka D zień , a o twiera b ramy No cy " . A ju ż p o tem

(...) No c, za zd rosny m p a lce m śc ie ra jąc Dn ia ś lady , C i e mn y
płas zcz wlecze z ty lu , d la zb rod n i i zdrady .

I I , 3 , w . 8 0 1 - 8 0 2

W łaśn ie wted y , g dy nas tępo wała ś mierć Dn ia, g dy jes zcze gas n ące s łoń ce „ś mierteln y m o czo m

p o zwala p atrzeć n a s ieb ie" (w. 794 ), „zg as n ął (...) b las k zie ms kiej u ro d y" (w. 13 13 ) Marii. Metafo ryczn ą
fo rmu łą n atu ro mo rfizmu, korespondującą z motywem gasnącego słońca, określona została jej śmierć. Z kolei w innych
reinterpretujących się wersach - antropomorfizm i analogiczna sytuacja „nurzania", „zatapiania":

,

(słońce)
Nurza s we c zyste ło no w tajniki Natury -

II, 3, w. 800

To te obrzydłe maski, w s we j zdradnej zabawie,
Ślic zn e łono tej Pani zatopiły w stawie,

II, 17, w. 1314-1315

Są to cząstki tekstu oddzielone od siebie czternastoma frag mentami. Niejasność fabularną rozświetla obrazowanie poetyckie,
ewokując jakby na marginesie, dla czytelnika percypującego „głębiej", wszechogarniającą aktywność śmierci. We wcześniejszej
partii tekstu (II, 2), gdy śmie rć Marii była jeszcze całkowic ie skryta przed oczyma czytelnika i najbardziej zainteresowanych
postaci, podzwaniał jej w tzw. -2 Pieśni Masek pięciokrotnie powtórzony

dystych proklamu jący owo wszechwładztwo:

Ah! n a ty m ś wiec ie , Śmie rć wszystko zmiecie,

Robak się lęgnie i w bujnym kwiecie.

II, 2, w. 733-734

12

Ironiczny podtekst tej formuły - wyśpiewują ją przecież współczujący zbrodniarze!

ro zb ija „p o wieś cio wą" fakturę poematu, wskazu jąc na „uwięziony w egzystencji" po d miot n arracji.

Zachodzące słońce, w tym samym chyba czasie, choć w innym miejscu utworu, towarzyszyło także największe mu

żniwu ś mierci w Marii: zako ń czen iu b itwy z Tatarami. Tu jego czerwony b las k o b lewający po żo gą d rzewa lasu
s ko jarzo ny został ze „ś miertelny m b las kiem" g asnącego po żaru b itewnego :

Z przodu - gasnący pożar jeszcze czasem ciska
Nagłym, śmiertelnym blaskiem na plac bojewiska;
Z tylu - słońce, juz pozorem.
Szarzały wszystkie farby - kruki gromadami
Zlatywaly się, krąząc, wrzeszcząc nad trupami -


II, 13, w. 1130-1135

Zachód słoń ca w Pieśn i II patrono wał więc p rzybyciu zb rodn iczych Masek, ich iron icznej p ieśn i o wład ztwie

śmierci, utop ien iu Marii i zakończen iu b itwy z Tatarami. A pon ieważ, wtedy „s zarzały ws zystkie farby", tajemn icze
Pacho lę - ó w d ziwny wys łann ik poety - podpatru je i pods łuchu je „w s zarej ch wastó w zarośli" , by stać s ię po tem d la

9

J. U j e j s k i. Antoni M alcz ew s k i (P oet a i p oem at ). Wa rs z aw a 1921 s. 158-159. zob. także Konrad G ó r s k i. A nt oni

M alczewski z perspektywy dnia dzisiejszego. W: T e n z e. Literatura a prądy umysłowe. Studia i artykuły literackie. Warszawa 1938 s.
217-218.

10

M . J a n i o n. Rom an ty cz ny ś w iadek egz ys t enc ji (1) . „Teksty" 1979 nr 3(45) s. 57: „U w i Q r z i e n i e w e g z y s t e

n c j i było najbardz iej dojmującym poczuciem ludzi romantycznych - jako 4
postaci rzeczywistych i jako bohat erów literackich. Czy śmierć mogła wybawić z z imnego piekła. jakim st ała siq dla

romantyków egzystencja? 0 tym dalej". Owo ..dalej" niewątpliwie rzuci wiele światła na podejmowani4 tu problematykq.

background image

3

Wacława zwiastunem wieści o ty m, jak du mn y Wo jewod a mord u je syno wą, ab y u wo ln ić syn a od hańby mezaliansu,
i w ten sposób - insp irato rem do popełn ien ia o jcob ó jstwa.

Ale jest, w Pieśn i I, jes zc ze jeden zachó d słoń ca , któ ry n ie to warzys zy g wa łto wn e mu prze rwan iu życ ia

jed nostko wego - w fabu le poe matu bo wie m wyda rzen ia na ra zie nie doszły do tego punktu . Zb rodn ic zy po mysł ju ż
się, narod ził w ś wiado mości Wo jewod y, ale tu nas tępu je dop iero jego początko wa realizacja: wys łan ie Ko zaka, by
wy wab ił Mieczn ika n a po le b itwy z Tatarami. W tych po czątko wych partiach poematu występu je na po zó r d ziwna
niekonsekwencja fabu larna. „Obszerne po la" us iane są mog iłami, choć jes zcze n ie odby ła się walka, któ rej
pokłos iem będ ą tru py „po ls kie, ko zackie i tatars kie" :

Krótko już trwała walka - wielu oręż składa, Więcej legło,

płochliwych straż tylna dopada. Na strato wanej ziemi p ly ną krwi
potoki -
Leżą polskie, kozackie i tatarskie zwłoki;
Ja k kt ó ry upadł, ta k mu zosta ć ju ż n ie wo la , Dus ze k'n iebu , ich kon ie
ro zb ieg ły się w po la, Opo dal od n ich w ku rzu ko łpaki, tu rbany,
Ty lko miec z wierny przy nich, posoką zbryzgany.
0! ty, co t wó j byt za wis ł od współbraci męstwa,
Pó jd ź s łys zeć radość wo jny i krzy ki zwy cięstwa! Zobacz, jak wpośrzód trupów,
co już robak wierci,
wąsate twarze sobie winszują ich śmierci

11, 12, W. 1099-1110

Frag ment 2 Pieśni I(w. 19-30), w któ ry m narrator w „p ro mien iach zn iżo nego słońca" przep ro wad za wzro kiem

zn ikającego w perspe kty wie stepu Ko zaka, anty cypu je o w p ejzaż b itewn ego pobo jo wis ka. Zb lakła ty lko g ro za
trup iego ro zkładu i zwięd ły „wień ce [ ...] starej s ławy" :

Pędzą - a wśrzód promieni zniżonego slońca,
Podobni do jakiego od Niebianów gońca -

I długo, i daleko, słychać kopyt brzmienie:
Bo na obszernych polach rozległe milczenie;
Ani wesołej szlachty, ni rycerstwa głlosy,
Ty1ko wiatr szurni s mutnie uginając klosy;
Tylko z mogił westchnienia i tych jęk spod trawy,
Co śpią na zwiędłych wieńcach swojej starej sławy.
Dzika mu zyka – dziksze jeszc ze do nie j słowa,
Które Duch dawnej Po lski poto mności chowa –
A gdy cały ich zaszczyt, krzaczek polnej ró ży,
Ah! czyjeż serce, czy je, w żalu się nie nuży?

Ko zak, wy zwalając w po emacie zd arzen io wość , p ęd zi ró wn ież p o to , by jako me d iu m lu do we - jak ju ż

za zn ac zon o - na wią za ć konta kt z Histo rią . Je go zn ikn ię c ie p o zost a wia n a rrat o ra -po et ę wobe c ro zle g ły ch st epó w
Ukrainy ,, któ ry ch ko lo rys ty kę po wo li wyg as za zach od zące s ło ńce. Narrato r jes zcze n ie ws zed ł w wy d arzen ia
h ist o ryc zne , kon te mp lu je s tep d zie więt nasto wiec zny w liry c zn e j pe rspe kty wie c zasu n a rra c ji, i t o własn ie w
p ro mien iach „zn iżonego s łoń ca" . Owo zacieran ie s ię wy g lądó w wzro ko wych , „ś mierć" wid zialności, dopus zcza do
g łosu wyg ląd y s łuch o we. Id zie bo wiem o rzecz ważną, o odczyty wan ie z „tęs kn ych i jednostajny ch pó l" Ukrainy
„Du ch a dawnej Po ls ki" , zd o lnego o ży wić serca wspó łczesny ch , zb awić je od n is zcząceg o żalu . Duch ten jawi s ię
po d postacią wiatru , któ ry ma wp rawd zie „wzmacn iające" ko notacje b ib lijn e: „W iatr wieje tam, gd zie c hce, i s zu m
jego s łys zys z, lecz n ie wies z, s kąd p rzy chod zi i do kąd po dąża" (J 3, 8)

11

- a le g ene za t ego p od muc hu dob rze jest

zn an a. Ro d zą go s zeles zczące „zwięd łe wieńce starej s ławy" . W iatr ten n ie ma mo cy o ży wiającej. Potęg u je żal i
„jas kó łczy n iep o kó j" . Ma raczej te sensy, któ re wydo by wa Jean -Pierre Richard, u jawn iający postacie ś mierci w
twó rczości Chateau b rianda, kiedy p is ze o „po wo lnej p rzemian ie w p ro ch" , o ro zp ros zen iu :

Rozproszenie zostaje czasami przyspieszone; dzieje się tak wówczas, gdy interweniuje jakaś wielka, sugestywna siła, na przykład
Historia - zwłaszcza w swej wersji histerycznej, jak Rewolucja - dodajmy od nas: utrata niepodległości - lub po prostu Przestrzeń w
swej łupieżczej formie: Wiatr

12

.

11

Wszystkie cytaty biblijne pochodz4 z wydania: Pismo swiQte Starego i Nowego Testamentu: W przekladzie z jQzykow oryginalnych. Opracowal

zesp6l bibfistow polskich z inicjatywy benedyktynbw tynieckich. Wyd. czwarte. Poznari-Warszawa 1984.

12

14 J.-P. R i c h a r d. 8m ier c i jej postacie. Tlum. M. Wodzyriska. W: Antologia wspolczesnej' krytyki literackiej we Francji. Opracowai W.

Karpiriski. Warszawa 1974 s. 179. Komentowany tekst Malczewskiego o tych, „co tpi;4 na zwigdfych wiericach swojej starej sfawy", miast
pocieszenia wyzwala gorzk4, ironiczn4 refleksjq takie dziqki temu, it trzeba go czytac w kontekscie staropolskiej „pompae funebre", ktbrej
„teatralne dzieje" przedstawil J. A. Chroscicki (Pompa funebris. Z dziej6w kultury staropolskiej. Warszawa 1974). llei bowiem troski ujawniafa
polska kultura XVII i XVIII w. - zreinterpretowana tragicznie w Marii - o groby slawnych i moinych, co np. bardzo wyrainie widac w biografii

(takze „posmiertnej"!) ksiqcia Karola Stanislawa Radziwilla, Panie Kochanku, ktory w 1787 r. z wielk4 pomp4 chowaf swego brata przyrodniego,
ksiQcia Hieronima, swego ojca, ksiqcia hetmana M ichala Kazimierza Radziwilla, RyberSkQ, oraz swoj~ macochq Anng LudwikQ Radziwiilow4

background image

4

„Du ch dawn ej Po ls ki", któ ry objawia się w p rzy wo łany m frag men cie, wmó wiony został h ipostaty czn ie nawet

wia tro wi. Jego pos zu m wyg ry wa „d ziką mu zy kę - d ziks ze jes zc ze do n ie j s ło wa" , a le na rodo woś ć ma pon ad to
kon kre tne opa rc ie - właśnie w mog ile. Cyt o wany Richa rd konstatu je :

[...] rozproszenie musi mieć jednak swą ostateczną granicę: g r ó b. Oto ostatni pozornie zbiornik. w nim powinna się

zatrzy mać wielka wędrówka prochów. Trzeba, by ciało pozostało w grobie - nawet zredukowane do stanu prochu bądź
popiołów - tego prochu jeszcze bardziej delikatnego, jakby roztartego - bądź kości - tego bardziej twardego, bardziej
zindywidualizowanego stanu śmiertelnych szczątków. [...] Grób umieszcza wewnątrz życiowych perspektyw przypomnienie, a
więc obsesję śmierci. W istnieniu jest on sama pamięcią o nieistnieniu. Z drugiej strony jednak, w samy m sercu tego nieistnienia
ustanawia on coś pozytywnego, prawie ludzkiego bezpieczeństwo zamknięcia, stałość znaku, uspokajającą trwałość miejsca
zakorzenienia i pamięci. W wielkim przemijaniu wiekó w stanowi on jedyne wartościowe oparcie dla myśli bądź marzenia

13

Frag ment 2 Pieśni I ujawnia jeszcze to ,,jedyne wartościowe oparcie dla myśli bądź marzenia", gdyż pole jest usiane

w i d o c z n y m i mogiłami, Może nie milczą. Może „żyją" dzięki bliskości Kozaka. Lud przecież w swoich „powieściach"
utrwala „starą sławę". Oto jak ona się rod zi:

Ah! dalej, prędzej! lekko przez chwasty i rowy Sunie koń wyciągnięty - a
brzękiem podkowy, Hukiem pędu, błyszczącą postacią rycerza, Ocknionego
wieśniaka pierwszą mysll uderza;
„Ha ! ha!" - nim otarł oczy i serca móg ł dowieść, Znikł rycerz i zostawił o u
p i a r a c h p o w i e ś ć.


II, 14 w. 1201-1206

Właśn ie świado mość lu do wa utrwala mo g iły up io ró w, włączając je w s wo ją p rzestrzeń p rag maty czną. Sytuo wane na
ro zd ro żach ws kazu ją i „krzy żu ją"

14

drogę :

Minął już kozak bezdnię i głębokie jary, Gd zie się lubią ukrywać

wilki i Tatary;

Przyleciał do figury (co jej w z g o r e k z n a n y,
Bo pod nią już od dawna u p i ó r p o c h o w a n y),
Uchylił przed nią czapki, żegnał się trzy razy

I jak wiatr świsnął stepem z pilnymi rozkazy.

.

I, 3 w. 31 -36

Gdy zn iknął dla narrato ra -poety Ko zak, mog iły były jes zcze zau ważalne, ponieważ „Du ch dawn ej Po lski" został

- być mo że - p rze z n iego utrwa lony . Kiedy we frag menc ie 8 Pieśni ( „zn iknę li ju ż ryc er ze", których do świata poe matu
wp rowad ziła równ ież świado mość Ko zaka - za po mo cą mo wy po zo rn ie zależnej (I, 4, w. 51 n .) - po zostały ty lko w
pro mien iach zachod zącego słońca „ciche, puste po la". Jest to chrono log iczn ie drug i zachód słońca w po emacie,
wp rowad zony, ta k ja k i p ie rws zy, ze wzg lędu na pod miot na rrac ji, który z pe rspekty wy d ziewiętnastowiec zn e j chce
uchwycić „ m y ś l przes złości" . Omó wiony przedtem trzeci zachód s łońca odpro wad zał ró wnocześnie do kró lestwa
śmierci Marię i g inących w walce z Tatarami rycerzy .

Przywo fy wany ju z Richard po wied ział, że „n ic gors zego n iż być po zbawiony m g robu"

15

. A t a ką właśn ie

perspekty wę wy znacza poeta p rzes złości narodo wej, gdy zrezygno wawszy z pośrednictwa med iu m ludowego, s zu ka
„po mn ików o jcó w" w p rzeraźliwie posępnych, zn ierucho miałtych w martwocie po lach Ukrainy . W gasnący m świetle
tego drugiego zachodu słońca ko rzysta poeta ju ż ty lko z pog łęb ionego do ostateczności doświadczen ia
egzystencjalnego , które oczyścił z alienacy jnych pocies zeń p ropono wanych p rzez ku ltu rę lud o wą czy perspekty wę
ro manty c zne j arch eo logii

18

.

z Mycielskich, frapujac siQ wielce, it jego nie bQdzie mial kto pogrzebac, co prawie siQ stalo, gdyz przez wiele lat zwfoki jego przeletafy w
koscidlku sw. M ichafa pod Nieswiezem, nim ksiQi

,

Q Dominik Radziwill, synowiec ostatniego wojewody wileriskiego, w r. 1807 dopefnil

uroczystego ceremonialu, skladajqc go w krypcie pojezuickiej fary razem z przodkami (zob. M . h1 a c i e j e w s k i. „Choc Radziwill, alem
czlowiek... ". Gaw,?da romantyczna prozq. Krako

,

.%- 1985 s. *55-A56).

'

s

Richard, jw. s. 180. '~ Oto przykład (l, 13, w. 381-384):


„Czy masz pismo?" - „Jest, Panie - i jeszcze list wczora
Oddalby, nim kur zapia(, bo swisnqf z wieczora,
Ale ze czart na stepie tumany wyprawiaf - To ieby
was z Jejmosciq Bog od zlego zbawiaf".

`.~

zob. takze ptFt"ypis poety do w. 31.

13

Richard, jw.s.180-181.

14

Probematyka ta zostala szeroko omowiona w pracy Narodziny powiesci poetyckiej w Potsce (s. 270-319) poprzez opis nakladania siQ na

siebie rbinych perspektyw czasowych, zwfaszcza historii i wspblczesnosci.

15

M . M o c h n a c k i. D literaturze polskiej w wieku dziewiQinastym. O pracowal H. Tyczyriski, r Krak6w 1923 s. 90. BN 156.

background image

5

Mochnacki, odpowiad ając n a pytan ie, „czego ż chcieli ro mantycy na ziemi Bo lesława Ch robrego" , konstatu je:


Chcieli oni większej zapewne z wspomnieniami zgody, mniemając, że groby i rumowiska do życia nalezą i jakoby samo

zniszczenie było tylko atomem, jednym z pierwiastków rzeczywistości

19

.


Ten że prog ram chciał ró wn ież z n iebywałą żarliwością zrealizo wać Malczewski:

I ciche, puste pola - znikli już rycerze,
A jak by sercu brakli, żal za nimi bierze.
W łó c zy się wzrok w przestrzeni, lecz gdzie tylko zajdzie,
Ni ruchu nie napotka, ni spocząć nie znajdzie.
Na rozciągnięte niwy słońce z kosa świeci –
Czasem kracząc, i wron a i cień jej p rzeleci,
Czase m w b lis kich bu ria nach ś wie rs zc z po ln y zać wie rka ,
I giłu cho - ty lko ja kaś w po wiet rzu ro zte rka.
To ja kie ż M y ś l p r z e s z łość i w te j c a łe j kra in ie
Na żaden p o m n i k o j c ó w łagodn ie n ie spły n ie,
Gd zie by tąs knych un ies ień zło żyć mog ła b rzemię?
Nie - chyb a lot zwiną ws zy , zan urzy s ię w zie mię :
Ta m zna jd zie zb ro je d a wne , co za rd za łe le żą ,
I kośc ie , co n ie wied zieć do kogo na le zą;
Ta m zna jd zie pe łne zia rno w rod za jny m pop ie le
L u b robact wo ro zleg łe w s wie ży m jeszc ze c ie le;
Ale po po lach b łąd zi n ie sparłs zy s ię n a n ic -

Ja k Ro zp ac z - be z p rzytu łku - b e z ce lu - be z g ran ic .

I , 8 , w . 1 6 5 - 1 8 2

Rzeczywiście pejzaż stepowy jest „tęskny i jednostajny". „Ciemną tylko farb ą zakryś lił" g o po eta. A pon ieważ

s łoń ce zach od zi i „z ko sa ś wieci" , cień rzuca nawet czarna kracząca wrona. Należy ona do tych samych ptakó w śmierci,
które na pobojowisku „gro madami / Zlatywały się, krążąc, wrzeszcząc nad trupami - " (II, 13, w. 1134-1135). Bezruch i
martwotę przery wa periodycznie ćwierkający świerszcz, który nie jest znakiem życia, lecz niepokoju („tylko jakaś w
powietrzu rozterka"). Podmiot narracji, schodząc do głębin swojej egzystencji, nie znajdu je na zma rtwiałych stepach
„po mnika ojców". Nie dają one psychicznego oparcia dla marzeń o tym, „że groby i ru mo wiska do życia nalezą", że
utrwalona w imiennych grobach przeszłość ożywia wspomn ienia i buduje w świado mości ciąg ku ltury naro dowej

20

.

Pamiątka materialna nie istnieje

21

. Są wprawd zie pod zie mią „zbro je dawne, co za rdza łe leżą 4, / I koście", ale te - „n ie

wied zieć do kogo nalezą". Może nawet już mniej ważne jest to, ze o wą „pamiątkę narodową" zmiotły kataklizmy d ziejo we

16

.

0 wiele bard ziej destrukcyjnie działa bio logiczny rytm natury, zawierający „posiew śmierci":

Ah! na ty m świecie, śmierć wszystko zmiecie,
Robak się lęgn ie i w bu jny m kwiecie.

Zaborc za natura staje s ię g raba rze m kultu ry . „[...j zb ro je da wne , co za rd za łe le żą", t rzeba od kry wać pod zie mią .

Natu ra p rze mien ia formy życia , z wy ra źną tendencją do niszczenia fo rm wy żs zych, obda rzonych ś wiado mośc ią;

Tam znajd zie pełne ziarno w rod zajny m popiele
Lub robact wo ro zlęg le w ś wie ży m jeszc ze cie le;

Wyczu wa lna w w. 179 alu zja do „dobrej nowiny" z Ewangelii ś w. Jana: „Jeże li zia rno pszenicy wpadłszy w zie mię nie

obumrze, zostanie tylko samo, ale jeżeli obumrze, przynosi plon obfity" (12, 24) - zostaje zreinterpretowana nie w kierunku
życia, lecz śmierci. W potęgującym się rozroście biologicznym intensywniej dojrzewa jej zaródź. Jakże trafnie wyczuł tę ten -
dencję semantyczną poematu, którego niemal wszyscy bohaterowie mieli serca zatrute

17

- Juliusz Słowacki, kontynuujący w

16

Zob. W. K u b a c k i. Powiesc ukrairiska antoniego M alczewskiego. W: T e n i e. Poezja i proza. Studr'a historycznoliterackie 1934-1964.

Krakow 1966 s. 94

17

Skaienie serca nie ominqlo i M arii, kt6ra swoim zatruciem zaraz ata M iecznika (i, 12, vr. 271-272; w. 277 -278; w. 319-322;13, w.

393-394):
Sroga nieszczqs c igraszka: - i tak zzolkly parosc P o p s u t y m karmil s o k i e m sw ego dQbu st aros c;
Ah! jakie to okropnie w przy musie zostawac, Rqkq, co chce lekarstwo, t r u c i z n q podawac! _ Rzekla - i jak w stoj~cej a popsutej
wodzie Wzruszone nagle m Q t y osiadle na spodzie,

•Z s e r c a jej wysz!y czucia, co w Izach dlugo mokly. - I z i e I o n y m o d c i e n i e m jej
blados c powlokly.
Jej lica p I o m i e ri z aPl, spod s e r c a zapory,
Pieknym, lecz przykrym blaskiem - jak s u c h o t k o I o r y.
VJaclaw, gdy dociekf „w najblizszym s e r c u" (ti. w ojcu) trucizny (11, 17, w. 1339), wowcz as sam zostal poraiony (II, 18, w.
1372-1376):
Lecz niedługo- jut serce zdradzone, pokfute Z epsulo siq w t r u c i i n i e przet jedn;4 minutq;

background image

6

Wacławie fabułę Marii. Kiedy Wacław Malczewskiego dowiedział się od Pacholęcia o haniebnym, skrytobójczym mordzie
dokonanym przez rodzonego ojca, wtedy jego „serce zdradzone, pokłute / Zepsuło się w truciźnie przez jedną minutę" (II; 18, w.
1372-1373). I tego właśn ie Wac ła wa - w fina le Marii b y ł on „ju ż zie mi ohyd ą" - ka że Sło wa c ki w swo im po e mac ie
otruć „pro chami antenató w" , któ rych ży cie nap iętno wan e b y ło zbrodn iami pry watny mi i narodo wy mi:

[...]
Pat rza j! c zy wid zis z t en ko min i tyg le?
Bóg mię u karał srogo , n iedościg le;
Wiem, co w tej czarze by ło - o ! an io ły !
Og ień milośny i lud zkie pop io ły .
Wypilem z mo im syn kiem przez pó ło wę
Co ? mo że o jcó w mych res ztki g robo we?
Stras zn ie po myś leć, kto nap ó j p rzyp rawił,
Co mię otru ło , jaki s ię duch zjawił,
Aby mi d zis iaj po nocy po wied ział,
0 c ze m g robo wiec dotąd ty lko wied zia ł.
Có ż to za zemsta? jacy to n ieczu li,
Co zd ra jcą p roch e m an tenató w st ru li;
[...]

18

Te tru jące ing red iencje „ko rzen iły s ię" ju ż w step ie Malczewskiego , Sło wacki wyo lb rzy mił je ty lko reto ry ką

ro manty cznej makabry . Rzecz ch arakterystyczna, że p ro fanacja g robu w Wa cławie jest w g runcie rzeczy jego
unicestwien iem, p rzen ies ien iem w wy miar n iep amięci b ąd ź pamięci negaty wnej. U Sło wackiego pop io ły mają
jed nakże swo jąż metry kę n aro do wą, któ ra u Malczews kiego zbu twiała, ro zło ży ły ją witalne mo ce n atu ry. Do tej
bolesnej anon imo wości dos zed ł narrator Marii po przez eg zystencjalną wery fikację antyśladó w. W zro k jego


[...] po po lach b łąd zi n ie sparłs zy s ię na n ic –
Jak Ro zpacz - be z przytułku - be z c e lu - b e z g ran ic .

Ktoś, kto jest w ro zpaczy , w sytuacji ś mierci psych icznej, n ie mo że u wierzy ć w „myśl przes złości" , w ciąg łość

narodo wego by tu. Jego jednostko wa ś mierć, „od ży wiana" ro zkład em i ro zproszen iem natu ry , jest pry zmatem, p rzez
któ ry wid zi s ię ty lko zachody. Ów nad rzędn y wid z poematu zaraża swo im patrzen iem całe un iwersu m czasowo -
przestrzenne. Nie ma nawet pociechy z „po mn ika o jcó w". Funeralna po inta zamy kająca poemat utrwala wp rawd zie
,trzy mog ił w posępn ej dru żyn ie" , ale są to mog iły z małej h istorii rod zinnej, a po nadto mog ły osób , któ re w pełny m
wy miarze n ie doś wiad czy ły ś mierci onty czn ej - jej o wocem jest ro zs iewan ie ś mierci po przez zło, mo rd i
zn is zczen ie. A le i nad ty mi trzema mo g iłami rod ziny Mieczn ika - żo ny, męża i có rki - góru je „bu jna Ukraina" , a
ws zak „Robak s ię lęgn ie i w bu jny m kwiecie" :

I c icho - gd zie t rzy mog ił w posępne j d ru żyn ie;

I pusto - s mutno - tęskno w bu jne j Ukra in ie.

II. 20, w. 1466-1467

3

Fakt, że narrato r u to żsamiający s ię z „gospodarzem poematu" n ie zn aj duje zaczep ien ia d la eu fo rycznej fabu lacji w
„Du chu dawn ej Po lski" i w „my ś li przes złości", lecz u jawn ia s wo ją nad rzęd ną świado mość g łó wn ie po przez
kontemp lację Natu ry, ś wiadczy o pry macie doświad czen ia eg zysten cjaln ego w duchu ogó lno lud zkim. Poetę bard ziej
int eresu ją „Te ż sa me za ws ze tros ki wygn ańca - c zło wie ka" (I, 11, w. 258) n iż kondyc ja lud zka wy znac zana
czynn ikami ku ltu ro wy mi. To schod zen ie na dno lud zkiej eg zystencji pos iłku je się analog iami ze ś wiatem natu ry -
często w duchu parale lizmu ludo wego , a mo że na wet o wocn iej fun kcjonu je w poemacie trady cja ob razo wan ia
bib lijnego , gd zie o we analog ie wp isane zostały w schemat soterio log iczny

19

.

Mo żna wed ług tego schematu - bard ziej nawet niż p oprzez u życie moralistycznej siatki po jęcio wej - g rupować

postac i i wska zać s iły nap ędo we a kc ji. Wo je woda , po zostają cy w „c ie mnośc iach nocy" , w ś mierc i, e ksplod u je moc a mi
zła, któ ry mi zostaje „zatruty" Wacław, pó źn iejs zy o jcobó jca, Maria i Mieczn ik zaś , choć także zostali po rażen i złem,
to „W ciężkich kajdanach ziemi d la n ieb a [p rzeznaczone] istoty" (I, 10, w. 216), któ re „wyb iły s ię" z ro zpaczy na
nad zieję. Pod miot narracji i Pacho lę - jako jego po rte-p aro le także „jed li (ś wiata) go rszkie, zatru te ko łacze" (II, 1, w.
667) i ś mierć im „zostawiła czarne w p iersiach b lizny" (II, 1, w. 666), ale ich „bycie w ś mierci" ob jawia s ię u
narratora w „ciemny m wid zen iu" o raz w pesy misty czn ej interp retacji świata, a u Pacho lęcia pon adto w przekazy-
wan iu tej ś wiad o mości, co zres ztą też n ie po zostaje b ez konsekwencji p rag matycznych . „Po wieśćc" Pacho lęcia
insp iru je Wacława do o jcobó jstwa.

Do p róby o kreślen ia koncep cji ś mierci w Ma rii katego rializacjami b ib lijny mi upo ważn ia n ie ty lko stereoty p

biog raficzny Malczews kiego , który w ostat nim o kresie życia, ub rany jak p astor p rotestancki, ro zczyty wał s ię w

Jui duszy, wprzod szlachetnej, zatkniQte to godto, Co wygnaricow swych myth w sromotQ zaw iodlo. Czyi ten bujny mtodz ieniec
jui ziemi ohyda?
Obraz zatrucia Smierci4 serca Pacho(qcia zostanie szerzej skomentowany w dalszych partiach pracy.

18

24 J.S ł o w a c k i. Waclaw. W: Dzieła wszystkie. Pod red. J. Kteinera. T. 3. Wyd. drugie. Wrocław 1952 s 179, XX III, w . 568 -579.

19

25 Zob. „Spojrzenie w górę " i „wokolo" s. 152 n.

background image

7

Piś mie ś w.

20

, a le i fa kt a lu zy jny ch od wo łań do t ego te kstu . Ma ria d wu krotn ie po ja wia s ię w p o e ma c ie p oc hy lona

n ad „Ks ięg ą Ży wota" . Ró wn ież d la Mickiewicza by ł to ep izo d go dny odn oto wan ia:

Ale n ajwspan ials zy m two rem, najp iękn iejs zą postacią jest postać Marii, żony Wacława. Ta n iewiasta,

sied ząca pod lipami u b o ku starego o jca, ju ż o wdo wiała n iejako, bo du mny Wo jewoda ro zerwał jej małżeństwo , c z
y t a E w a n g e 1 i ę, w której s zu ka p ociechy. Dus za jej jak

,

go łęb ica wzb ija się do n ieba i znajdu je ta m jedyną

pociech ę, jaka jej została w życiu . Na twarzy jej i w o czach cichość i s mutny „uś miech Cierp liwości" [ ...]

21

.

Z Bib lii Maria czerp ie Sło wo Ż y c ia , któ re każe „Tęs kn ić Szlach etn ej duszy do swojego źrzódla" (I, 11, w.

242), do Boga. I w tym jedynym kontekście śmierć zatraca swój destrukcyjny oścień, stając się bramą prowad zącą do Ojca.
Maria „wzb ijając ducha wiary" (I, 11, w. 229) zbawiona zostaje nie ty lko od lęku p rzed ś miercią fizyczną, ale od
wszelkiego egzystencjalnego st rac hu , który by wa zn a kie m ś mie rc i o n tyc zn e j, kiedy to „na sercu ś mie rć swój obraz
k r y ś li" ( I , 19, w. 633). Oczywiście, n ie był to stan permanentny:

I drży n ić, któ rą serce do n ieb a związane:
To krop la słod kiej rosy up ad ła w jej ranę.

I , 1 1 , w . 2 3 3 - 2 3 4

A le wt edy :

[...] wznos ząc w gó rę oc zy - do zna ła - ja k lubo Ro zb łą kan e j w swy m
żalu s wego s zczęścia zgubą, Gdy ju ż z ziems kich i chęci, i strachu
och łód ła, Tęs kn ić s zlachetnej dus zy do s wo jego źrzód ła!
Jak miło , by n ie wad zić w ś wiato wy m zamęcie, Zn iknąć - n a zaws ze
zn iknąć pod Śmierci ob jęcie!

I , 1 1 , w . 2 3 9 - 2 4 4

Ch rześ cijańs ka Dob ra Nowina polega właśnie na tym, że Chrystus - mając u czestn ictwo ,,we krwi i ciele" -

p rzez s wo ją ś mierć zb awia kond ycję lud zką z eg zysten cjalnego u d ręczen ia, któ re p łyn ie ze s trach u p rzed
ś miercią:

Pon ie wa ż zaś d ziec i uc zestn ic zą we krwi i c ie le , d lat ego i On ta kże b e z żad ne j ró żn icy sta ł s ię ich uczestnikie m, aby
przez śmierć pokonał tego, który dzierżył wład zę nad śmiercią, to jest diabła, i aby uwolnić tych wszystkich, któ rzy całe życie
przez bojaźń śmierci podlegli byli niewoli (Hbr 2, 14-15).

Maria ws łuch iwała s ię w Sło wo „Ks ięg i Ż y w o t a" , a Ch rystus mó wi:

Kto słucha słowa mego i wierzy w Tego, który Mnie posłał, ma życie wieczne i nie idzie na sąd, lecz ze śmierci
przeszedł do życia. [...] nadchodzi godzina, nawet już jest, kiedy to umarli usłyszą głos Syna Bożego, i ci, którzy usłyszą,
żyć będą (J 5, 24-25).

Ciągłe niepokoje, resentymenty Marii i Miecznika odczuwane wobec Wojewody były sytuacją śmierci w sensie biblijnym.

Wyrazem tej sytuacji jes t , jeszcze inne zmaganie wewnętrzne Marii, rzecz znamienna, że sygnalizowane znów w powołaniu się na
tą „dużą Księgę",

Nieraz, w zmysłów zamknięciu, nad tą d u żą K s i ęgą,
Zniżona całym czuciem przed Stwórcy potęgą,
Gdy m chciała ciebie stłumić modlitwy pociechą,
zaraz mi brzmiało jakby - twego żalu echo!

I , 1 7 , w . 5 5 2 - 5 5 5

Ko mentowany wcześniej frag ment obrazu je sytuację Marii i Miecznika zbawioną od śmierci w biblijnym rozumieniu

jako zmagan ie się z p rze kleń stwe m po wodo wany m prze z grzech (,,grzech wszed ł na Świat , a prze z g rzech ŚmierĆc"
(Rz 5, 12)). Owo zbawien ie, weryfiko wane nawet s wego rod zaju męczeństwem, jest podkreślone p rzez porównanie
rodziny Miecznika do Rod ziny Ś w ię t e j , p o ró wn a n ie , które wp ły wa sa kra lizu jąco n awet na konte kst ku ltu rowy
(„starodawne stro je" ):

A kto by wid ział wtedy jej twarz p ro mien istą
I s mutn ego Mieczn ika dus zę p rzejrzał czystą,
Te lipy rosochate - sta roda wne st ro je ,
Któ rych d la W yob raźn i tak p rzystoją kro je;
A kto by wid ział jes zcze, jak jasność i won ie
Męczeńskim wień cem nag le ob lekły im s kron ie –

20

26 Zob. U j e j s k i, jw. s. 107,115.

21

A. M i c kie w i c z, Literatura słowiańska. Kurs drugi. Wyklad 30. W : Dzieta. Wyd. jubifeuszo-w e. T. 10. P rzel. L. P łoszewski.

Warsz awa 1955 s. 378-379. Podkr. moje - M . M.

background image

8

Oh ! mo że s ię p rzenos ząc w o d leg lejs ze wieki,
Świetn iejs ze o ko lice, kraj sławny , d aleki,
Nad b rze ga mi Jo rdanu , pod pa lmy d rze winą ,
Us iad łby zamyślon y z H e b r a j s k ą r o d z i n ą:
I w spó ln ictwie n iedo li, czu jąc trwogę świętą,
Po zn ał - tą samą rękę, wieczną, n iep o jętą,
Co s we las ki i kary zsy ła lub od wleka;
Te ż sa me za ws ze t ros ki wygnań ca - c zło wie ka ,
Któ remu nawet w s zczęściu jes zcze czegoś trzeba,
I ty lko wten czas b łogo - gdy westchn ie do n ieb a!

I , 1 1 , w . 2 4 5 - 2 6 0

Kreo wana p rze z poetę wizja Miecznikowego chutoru - i jego mies zkańcó w - który dostąpił uś więca jąc e j

transfo rma c ji, wy zwa la wreszc ie radosną eufo rię t wórc zą. Ta kie j konso lacy jne j wizji ja kże spragn iona była udręc zona
wyobraźn ia. Świętość Mieczn ika i Marii zbawia także Naturę

22

,

p rzenosząc ją w wy miar ku ltu ry („Te lipy rosochate" ).

Jest ona ja kby no wy m Eden e m, w któ ry m „Jah we Bóg u mieśc ił [...] c zło wie ka" (Rd z 2, 8). Sa kra lizac ja - co ju ż
za zna c zono - obe jmu je ró wn ie ż re a lia na rodo we („sta roda wne st ro je" ), Ponad to d zię ki o we j sa kra liza c ji Ma ria „ja ko
ideał Po lki" - jak po wie Mickiewicz

23

- i sta ry po fon us M iec zn ik sta ją s ię wzora mi osobo wy mi sta roda wn e j Po ls ki.

W ty m jedno razo wy m b łysku Wy obraźn i Do m Mieczn ika zbawiony od ś mierci onty cznej u kazu je s ię jako

realizacja b ib lijnej figu ry „Ziemi ś więtej" w opozycji do kró lestwa ś mierci, s zeo lu , który m zdaje się być zamek
Woje wody. Niep rzypad ko wo mot y w Zie mi ś więte j zja wia s ię w ro zmo wie fa mu lusa M iec zn iko wego z t a je mn ic zy m
Pacho lęciem:

„Moje młode pacholę, gd zież to ty wędru jesz?
Czy z Z i e m i Ś w i ę t e j wracasz, że tak utyskujesz?"

II, 1, w. 663-664

Wracał n ie z „Ziemi Świętej", lecz z kró lestwa ś mierci, z o jczy zny eg zy stencjalnego ud ręczen ia, która

zn is zczy nawet w p rzestrzen iach Wyb ranych to , „co czu łe" i „s zlachetn e".

Mieczn ika i Marię „męczeńskim wieńcem" ko rono wały „jasność i won ie". Rycerstwo z Wacła wem „na czele

tych szy kó w" wita „wstające s łońce w ró żo wej p ościeli" (I, 6, w. 149 i 121). Najp ierw ws chód słońca jako n asta -
wien ie ku ży ciu - w op o zycji do zacho dó w ś mierci, a potem pełn a jasność dn ia: „ży we stru mien ie ś wiatła" i ro zleg ła
przestrzeń współg rają z wartościami mo ralny mi „w ierności" i „męstwa" :

Dopiero to n a p o I u – gdzie ogro mne ko ło wytoczło już s ł o ń c e -
bujają wesoło;
I pstrym swoim proporcem n im sławy dostąpią,
W żywych strumieniach światła ja k orły się kąpią :
Tysiące piór, kamieni, w b I a s k, w f a r b y się stroi;
Tysiące drobnych t ę c z y odbija się w zbro i;
A na ich bystrych oczach siedziało Zwycięstwo,
A na ich serc opoce kwitły w i e r n o ść, m ę s t w o,
A na czele tych szyków wyn ios ły młodzieniec.

I, 7, w. 141-149

Na pobo jo wisku „zs zarzeją" p rzy zachod zie słońca „b las k" i „farby" ... Teraz zapowiadają jeszcze glorię

Zwycięstwa. Tych „żywych strumieni światła" pan iczn ie bo i się Wo jewoda:

[...] on n ie ch c ia ł n a w i d o k u zosta ć –
W n iknących cien iach zamku zanu rzy ł s wą postać,
Jak te stras zące mary , któ re bo jaźń nas za
Wid zi w be zs enne j noc y - po ran e k ro zp ras za .

I , 6 , w . 1 2 9 - 1 3 2

M e ch an izm wc h o d zen ia w światło dnia lub skrywania się w ciemnościach nocy jest równocześnie sytuacją sądu i

kwalifikacji ontycznej w kategoriach życia i ś mierc i:


A sąd polega na ty m, że świat ło p rzys zło n a świa t, lec z lud zie ba rd zie j u miło wa li c ie mność an iże li ś wiat ło : b o

z1e by ły ich uczy n ki. Każdy bo wiem, kto s ię dopus zcza n iep rawości, n ienawid zi ś wiatła i n ie zb liża s ię do ś wiatła,

22

Sw. Paweł pisze (Rz 8, 19-22): „Bo stworzenie z upragnieniem oczekuje objawienia się synów Bożych. Stworzenie bowiem zostało

poddane marności - nie z własnej chęci, ale ze względu na Tego, który je poddał - w nadziei, że r ównież i ono zostanie wyzwolone z
niewoli zepsucia. by uczestniczyć w wolności i chwale dzieci Bożych. Wiemy przecież, ze całe stworzenie aż dotąd jęczy i wzdycha w

bólach rodzenia".

23

M ickiewicz. Literatura słowiańska s. 379.

background image

9

aby n ie potęp iono jego uczyn kó w. Kto spełn ia wy magan ia p rawdy , zb liża s ię do światła, aby się o kazało , że jego
uczyn ki są d o konane w Bogu (J 3, 19-21).

Wojewoda „zanu rza w n iknących cien iach zamku swą postać" niby w grob ie. Powraca tam „jak te straszące mary",

jak up ió r z krwawej uczty . Od wrotna sytuacja do zapo wied zianej przez Ezech iela, p roro ka, który w sposób szczegó lny
fascynował ro mantykó w, m.in. Mickiewicza w Konra dzie Wallen rodzie. Ezech iel proro kuje o interwencji Jah we, k t ó r y
będzie otwierał g roby, by z n ich wyprowad zić swó j lud (zob. Ez 37, 12-14) i by mu dać serce no we i no wego ducha
tchnąć do jego wnętrza, odb ierając, mu serce kamienne, a dając serce ży we, zdo lne do miłości (36, 26). W Ma rii „serce"
nie jest ty lko „stres zc zen ie m" wąt ku e rotyc znego , lec z c zęsto na sposób biblijny o kreśla ca łego czło wie ka

24

, któ rego

„otrute", „zepsute" serce sygnalizu je ś mierć psychiczn ą jako znak ś mierci ontycznej o wocu jącej „urazami" i
„zwad ami" , b rakiem jedności:


A jedna k - ży we by ły u r a z y i z w a d y ,
Zat ruta serc poc iecha , zn iszc zone u kłady ,
I łzy czu łej ro zpaczy i pychy zapału
Płynęły - często - go rs zko - ale b e z p o d z i a ł u .
I , 4 , w . 5 5 - 5 8

Spętany ud ręczen iem i strachem Wo jewoda n ie otwiera s wo jego g robu, lecz go s zczeln ie zatrzasku je:

Nicht tam nie zawołany wnijść się nie poważy –
Tam jego myśl ukryta samotnie się żarzy –
Tam mo że brnąć już w rozpacz, w n iezwykłej niemocy,
Depce burzliwy m krokie m p o c i e m n o s c i a c h n o c y,
Jak by w jej czarny m tchnieniu chciał gdzieś znaleźć rękę
Krwawej, zgubnej przyjaźni - lub zgasić swą mękę!

I , 6 , w . 1 0 7 - 1 1 2

Te klaustro fob ie, fakty czna („I gdy mu dus zn ą by ła wyso ka ko mnata. Otworzy ł wąs kie o kno – [...]" , I, 6, w. 114-
115) i ducho wa, o wo od łączen ie ws kutek zb rodn i „od in nych" , sprawiają, że szu kałby jedności nawet po przez
zb rodn ię („Krwawej, zgubnej p rzy jaźn i" ) lub chciałby się u wo ln ić od ud ręczon ej eg zystencji samobó jstwem,
wejściem w ś mierć fizyczną.

Zatrzaśn ięty grobo wiec zamku jest maską zewn ętrzną, zn akiem tej g łębszej, któ ra „spo ko jny mi rysami" s kry wa

piekło wewnętrznych uczuć:

w s p o ko jny ch je g o rys a ch t rud no po zn a ć zn a mię
Głęb o kich wewn ątrz u czu ć; ty lko d zieln e ramię
-

Świetn a mo wa, d la lu d zi - imię zn ako mite –

-

Co w s o b ie , to n a za ws ze d la ws zy s t kic h u kry te ;

-

I , 4 , w . 6 7 - 7 0

Mas ką Wo jewo dy jest milczen ie, którą skry wa zbrodn icze zamiary. Gdy p rzemó wił w liście do Mieczn ika, to

znó w po to , by ukryć intencje właściwe i by n awet kajając s ię, wp ro wad zić w b łąd :

„N iech aj kto lu d zi zg ad n ie! - Jeś li to n ie zd rada,
To mo jej b ied n ej Marii rad o ść zap o wiad a.
Pis ze mi W o je wo d a w c u kro wy c h wy ra za ch ,
te ma my ju ż za p o mn ie ć o n a s zyc h u ra za ch ;
Że ża łu je za g r ze c h y -n ie ty lko o g łas za
Swó j afekt d la s yn o wej, ale w d o m zap ras za;

I , 1 4 , w . 4 0 1 - 4 0 6

Głos Wojewody ukrywa się pod komentującym głosem Miecznika, wy zwalając nowe wcielenia n iszczących masek. Boć

przecież bezpośrednimi zabójcami Marii stały się spowite „w różnobarwne stroje" kuligowe Maski. Ś 8p iewając dwie pieśni,
dokonują one demaskacji pozornej, gdyż w istocie przybrały maskę nową: założy ły „welon Cnoty" na Obłudę.

Wszystko, co wypływa z aktywności Wojewody, jest dwuznaczne, zamaskowane. Rycerze, niby dawni krzyżowcy

broniący Ziemi świętej, walczyli z „nowymi Saracenami" na rubieżach ojczyzny, oddając życie „za kraj swój, za swych
zio mków" (II, 12, w. 1116), ale właśnie owa walka u możliwiła Wojewodzie realizację jego zbrodniczych planów. Wojewoda
wyprawia w zamku ucztę, która ma przekonać o jego dobrych intencjach, że faktyczn ie zrod ził się w nim „afekt dla
synowej" i życzliwość dla jej ojca. I choć „stary węgrzyn p łodził n ie bez duszy żarty", bo „loch pański jak serce zdawał
się otwarty" (I, 5, w, 85-86) - była to radość płynąca z serca popsutego: uczta u marłych; dlatego włączają się do n iej
martwe portrety przod ków, o ży wają „maski ś mierci" :

24

Zob. Serce. W: Słownik teologii biblijnej. Dzieło zbiorow e. Redaktor naczelny k. Leon -Dufour. T łum. i opracow al K. Romaniuk.

Wyd. drugie. Poznań-Warsz awa 1982 s. 871-874.

background image

10


Do p ó źn ej no cy twarze – os tre-malo wan e-

Przo d kó w, w d łu g im s zereg u zeb rany ch n a ś cian ę,

Zd ały s ię is krzy ć n ieraz martwy mi o czmi,

I ś miać s ię d o p ijący ch , i rus zać wąsami.

I, 5, w. 8 9 – 9 2

Przed ziwna solidarność maski ze ś miercią. Maska man ifestuje życie u d awane, ob jawiające s ię w ruch ach

mechan iczny ch w p rzesadn y m pod kreś lan iu jarmarczny mi ko lo rami ży wości twarzy , w g łos ach zafałs zo wany ch :

A mas ki p rzed n im skac ząc mija ły s ię żwa wo,
A mas ki w n im ciekawość syciły obawą.
Aż w y k r o j o n e u s ta zad muchawszy w rog i,
Opusciły się ręce - zatrzy mały nog i –
I g ło s y o s t r e, fletn i u milone wtórem,
Wrzasnęły tę p iosneczkę n iedob rany m chó rem:.

II, 2, w. 72 7-7 32

Pieś ń p ełn a bo lesnego p atosu , o ws zech władny m p ano wan iu Śmierci n ad Ży ciem, nazwana zostaje

„p iosneczką" i sp iewa s ię ją w sty lu karn awało wy m. Gro tes ko wą sty lis ty ką pos łu ży ł s ię auto r w cy to wany m, ju ż
op is ie trupó w na pobo jo wis ku , pod kreś lając po zo ry życia u jawn ian e w krzątan in ie g rab arzy ąmierci: kru kó w i
rob akó w. Emo cjon alny o p is trup a Marii - czynio n y z p erspekty wy os zo ło mio neg o Wacława - ró wn ież u wzg lędn ia
mo ty w robaka, któ ry b ęd zie s ię „tu lić do jej łona" (II, 16, w. 1278). W iado mo , że lejtmo ty wem p ieśn i Masek by ł
rob ak, któ ry „s ię lęgn ie i w bu jny m kwiecie" .

Ciało Marii „Na n iero zes łany m ło żu , w żało bnej od zieży" (w. 1261) o ś wietla p ro mień ks ięży ca, ś wiatło

No cy dające po zo rn e życie n a p odob ieństwo „mizg u up io rzycy , gdy ko chan ka zo czy" (w. 1274). Zro zp aczony
Wacław chce u marłej p rzekazać swoje życie, łącząc się z nią w pocałun ku. Od wró con a sytuacja z po wieści g ro zy,
b allad i po wieści poetyckich , kiedy to wamp ir, bacząc, by go n ie po witał wschód słońca, żywił s ię krwią kochan ki:

Schy la się na je j lic a, usta do ust łą c zy
I s łodycz swego serca ro zkoszn ie w n ie sączy .

II, 1 6, w , 1 28 1-1 28 2

Potem następu je „d ialog miłosny", ry mu jący s ię z d ług im d ialog iem Pieśni I. Maria odpowiada głosem echa,

fantazmatem zrodzonym z „żywego głosu" Wacława, któ ry zdrad za Wojewodę jako zbrodniarza:


„0! mo ja d ro ga Mario! ty zimna i n i e m a –
A dla nas już jest szczęście" - echo mówi „n i e m a".
„Mario! ko ch ana Ma rio ! w bo ju mn ie w i d z i e l i! –
Ojciec mię z tobą spoi" - echo mówi „d z i e l i".

w . 1 2 8 3 - 1 2 8 6

Ciało Marii poddane pieszczoto m Wacława porusza się mechanicznie siłą jego gestów jak zapustowa kukiełka w

jakimś ponurym teatrze obrazu ją cym zwycięstwo Thanatosa nad Erosem. Jest to niewątpliwie egzystencjalny konkret dla
ironic znej pieśni Masek:

Zno wu ją p ieści - cuci - z miło ścią stros kan ą.
Co by się pocieszyła choć westchnień zamianą;
Jej g ło wa n a g ł y m r z u t e m na piersi mu spada
I w ud erzo nej zb ro i j ę k i e m o d po wiada.

1 1 , 1 6 , w . 1 2 8 7 - 1 2 9 0

Le c z gd y s ilne ry ce rza un os i s ię ra mię
W jakież o kropne ruchy jej kib ić s ię łamie!
Nie z tą g iętką lotnoś cią, co w dó ł n ie p rzycis ka,
Lecz w cały m op us zczen iu ś wietego zwalis ka,
Z w i e s z o n e r ę c e, g łowa, zdrętwiałe już nogi
Czy n ią z n iej

p r z e d m i o t s t r a s z n y, jemu jeszcze d rog i.

w . 1 2 9 5 - 1 3 0 0

Sty listy ka , którą pos ługu je s ię M a lc ze ws ki w opisach zwłok, wska zuje na zach łann ość ś mie rc i, je j a kty wność

nawet po do kon an iu d zieła. W zorcem odn ies ien ia jest jednakże sytuacja mas ki. Ś wiat poetycki Marii , po za o fiarami
i ep izodyczny mi postaciami tła, zamies zku ją zamas ko wane trupy , któ re czyn iąc zło , zas iewają s każon e ziarn a,
wzrastające jako drzewa ś mierci, sy mbo le lud zkiej kondycji. A że „d rzewa u mierają stojąc" -wed ług tytu ło wej
fo rmu ły dramatu A lejand ra Casony - tru dno ro zezn ać: jest to Drzewo Życia, czy też Drzewo Ś mierci?

background image

11

4

Diagnoza Malczewskiego jest pesymistyczna. W jego lesie, gdzie zabłą kał s ię poeta - podob n ie jak Dante

25

- rosną

tylko Drze wa Ś mie rc i. Chodzi oczywiście o „c ie mny ludzkich uczuć i posępny las" (11, 19, w, 1386 i 1399). Ró żn ic a
międ zy o wy mi d rzewami leży ty lko w ty m, że jedne „d rętwieją" powoli, inne zostają rażone gwałtownie i szybciej
rozsiewają „zaródź śmierci" ontycznej.

Trudno powiedzieć, czy te drzewa, które u mierają w samotności, nie zakażając innych, są Drzewami Życia (Maria,

Miecznik, podmiot narracji), gdyż perspektywa my ś len ia ch rzescijańs kiego w sensie pozytywnym została i led wie otwarta.
Jakby zab rakło d la n iej doś wiad czen ia eg zystencjaln ego . B o ć w postawie Mieczn ika - mimo jeg o „us więcen ia"
(„n i żalu , n i s karg i, / Niko mu n ie zwierzy ły wyp ło wiałe warg i" , II, 20 w. 1448 -1449) - jest wiele sto ickiej
rezygn acji i natu ralnej misty cznej łączności jego dus zy z có rką (Jak by ju ż dus za jego by ła z có rką w n ieb ie" , II,
20, w. 1447), Pu n ktem o dn ies ien ia do „rajs kiej sy tuacji" jest córka, n ie Ch rystus, w któ reg o na ziemi po przez
wiarę każe „zap uścić ko rzen ie" ś w. Paweł (Ko l 2, 7).

Ró wn ież i Maria, s zu kająca s wo jeg o imien ia w ,.Ks ięd ze Ży wota" (zob . A p 3, 5), w sytuacji zg ry zoty

po pad ła w apatię o kreś laną p rzez p o etę

metafo rą fun e ra ln ą - ja ko „zn ikłe j n ad zie i g ro bo wiec spo ko jny" :

0! nie - przeszłych już zg ry zot nie widać tam wojny,
Tylko znikłej n a d z i e i g r o b o w i e c spokojny,
Tylko się lampa szczęścia w jej oczach paliła,
I zgasła, i swym dymem twarz całą zaćmiła.

I, 10, w. 2 23- 226

Kiedy jedn ak p rzez spotkan ie z W acławem „lamp a s zczęścia" zapaliła s ię p ełny m b las kiem, a p rzez

jego od jazd mus iała zg asnąć, wted y

[...] na odłogu szczęścia Zg r y z o t a k o r z e n i
Swe kolczyste łodygi robaczliwiej zdrzeni.

I, 18, w. 611 -61 2

Metafo ry ka bu jn ego kwiatu, w któ ry m lęgn ie s ię ro bak Śmierci, ś miercio nośneg o ch wastu , d rzewa

usy chającego po wo li lu b rażo nego p io run em - z jedn ej strony a kty wizu je trady cje o b razo wan ia b ib lijn ego , z
d ru g ie j zaś ma op arc ie w pe rcypo wany m liry c zn ie p rze z pod mio t n arrac ji i p rze z Pach o lę p e jza żu Ukra iny .

Czło wiek u Malczews kiego wtop iony został w n atu rę, któ rą rząd zą n ieod wracaln e mechan izmy

b io log ic zno -fizyc zne . Jest o na p rze z c zło wie ka inte rpreto wan a i sa ma t e z z ko le i o kreś la jego kondy c ję
eg zystencjalną. Ta jej n ieustan na p rzemijaln ość jako wyn ik nachy len ia ku ś mierci wy zwala w po e macie największe
zło ża pesymizmu. Tą totalnie, narzucającą się analogią wygrywa Malczewski zabiegami ko mpozycyjnymi i obrazowaniem.

Ko mento wany frag ment liryczny z motywe m drze wa stanowi cezurę w op is ie sytuac ji Wac ła wa

zarażon ego ś miercią wskutek wy rząd zonej mu krzy wdy . Wacław reago wać będ zie w rytm n is zczącego
bod źca: „I w własny m s wo im gn ieźd zie - zb rodn ią karze zb rodn ię!" (II, 17, w, 1343). Uchy lona została tu
perspekty wa moralistyczn a: czy ma do tego p rawo ? Postępo wan ie narzu ca moty wacja b io log iczn a - tak jest
w świecie n atu ry :

W ty m ciemny m lud zkich uczu ć i posępny m les ie
Dla jednych c zas po wo li od ręt wien ie n iesie;
Gub ią listek po listku; aż w pó źn ej jes ien i,

Jak ms zyste g łuche d ęby, stoją obnażen i.
Drugim - skwa re m ich s łońca zb ite n awa łn ice
Rzucą z trzas kiem i g rzmotem d zikie tajemn ice;
I znó w b łyśnie pogoda - i czasem się zdaje,
Że wesels za zieloność po bu rzy powstaje –

Lecz kto się b liżej wpatrzy , choć po zó r jednaki,
Dostrzeże - czarne wewnątrz spalen izny znaki.
A gdy w r a ż o n y m d r z e w i e wiche r rd zeń ro zża rzy?
Któ ż po ża r od p io runu gas ić się od wa ży?
I ta k bujn a krze wina zn is zc zen ie ro zn iesie
W ty m c ie mny m lud zkich, uc zu ć i posępny m lIes ie.

I I, 1 9 , w . 1 3 8 6- 1 3 9 9

Mo że Wo jewoda i tajemn icze Pacho lę stano wią odpo wiedn iki lu d zkie p ierws zego rod zaju d rzewa, które

drętwieje po wo li. Wacława n a pewno sy mbo lizu je d rug ie d rzewo , to rażone p io runem, któ re włącza się do ś mier -
cio nośnej akcji pod wp ły wem d ziałan ia wichru. Wiatr pracował nad ro zpros zen iem eg zystencji n aro do wej, ro zsypu jąc
prochy . W icher zb ijający ch mu ry , by zao wo co wały p io runem, sy mbo lizu je n is zczen i e eg zystencji jednostkowej.

25

N a tę zbieżnoś ć zwróciła mi uw agę doc. dr hab. D . Paluchows ka.

background image

12

Nieprzypadkowo p rze miany na t wa rzy Wac ła wa , gdy słuch a on stras zliwe j „po wieśc i" Pa cho lę c ia , obra zo wa ne są
jako n arastan ie ch mu ry bu rzo wej, która wyda n is zczący p io run :

I podn iosłs zy na palcach swo ją małą postać,
Żeby s ię rycerzo wi do ucha mógł dostać,
Szeptał, s zsptał swą po wieść - a w twarzy rycerza
Czarna, czarn iejs za ch mu ra coraz s ię ro zs zerza;
I znó w nag le ro zp aczą zaciemn ione lica
Zapał gn iewu i wzg ardy jak p i o r u n os wicca:
Aż w n im po wstała wres zcie ta Ponu rość d zika,
Co pat rzy w jeden przed miot - w t runnę przec iwn ika,
Kruszy najświęts ze węzły w ogn iu s wego p iekła,
Gdy i w n ajbliżs zy m sercu trucizny dociekła!
A ż w n im po wsta ła wres zc ie ta Chc iwość s za lona
Krwi – krzy ku - d zwonów- pło mień popsutego łona,
Co do mo we j n ie zgody ro zpa la pochodnię ,
I w własnym swoim gn ieźd zie - zbrodnią ka rze zbrodnię!

I I , 1 7 , w . 1 3 3 4 - 1 3 4 3

I tak „w ty m ciemny m lu d zkich uczu ć i p os ępny m les ie" nastąp iło zró wnan ie mo rdercy syno wej z

o jcob ó jcą. W acław nawet w s ian iu ś mierci jakby p rze licyto wał s weg o o jca, gdy ż targn ął s ię na „n ajś więts ze
węzły" , bu rząc p rawa natu ry . Mo że d latego że wy rząd zona krzy wda wy zwo liła w n im więk sze niż w Wojewodzie
piekło psychiczne. Motywacja ta jest w po emacie bardzo ważna.

Ale co bądź kto inspiruje Pacholę, by jako kompetentny świadek wydarzeń pobudzało do zemsty? Motywacje - po za

prawdopodobnym odniesieniem do surowej moralności ludu - wypływają niewątpliwie z ontyczno-psychicznego statusu
Pacholęcia: bycia w sytuacji śmierci, która „zostawiła (mu) czarne w piersiach blizny". Śmierć fizyczna byłaby nawet w jego
sytuacji wyzwo leniem. Cechuje je bowiem totalne wyobcowanie, nie może więc być przez miłość dawcą życia, lecz tylko
śmierci. I tak właśnie pokierowało losami Wacława. Świat je zaraził „gorszkimi, zatrutymi ko łaczami" i tez tylko takim
pokarmem może d zielić się z innymi. Pacholę nie wchodzi na pola ukraińskie z Ziemi świętej, z Królestwa Życia, gdzie ma się
„władzę nad drzewem życia" (Ap 22, 14), lecz przybywa z ojczyzny egzystencjalnego udręczenia, z K rólestwa Śmierci;

„Mo je młode pacholę, gd zież to ty węd rujes z?
C z y z Z i e m i Ś w i ę t e j wracasz, że tak utyskujesz?"
,,Oh! nie - ja ws zystkim obcy wśrzód mo je j ojc zy zny –
I Śmierć mi zostawiła czarne w p iersiach b lizny -
I Świata jadłem gors zkie, zatrute ko łacze –
To mn ie ciężko na sercu i ja sobie p łaczę.
A kiedy się ro zś mieję - to jak za po kutę;
A kiedy będę śpiewał - to na s mutną nutę;
Bo w mo jej z w i ę d ł e j t w a r z y zamies zkała b ladość,
Bo w mej z d z i c z a ł e j d u s z y wypleniono radość,
Bo wp ływ mego An ioła g r ób w blasku zobaczy".

„To czegoż chcesz, pacho lę?" - „Uciec od Ro zpaczy".

II, w, 663-674

Ed u kację Śmierci ro zp oczęło Pacho lę od d zieciństwa, mo że d latego n ie dojrzało i zachowało „zwiędłą

młodość" (II, 17, w. 1309). Trafn ie tę „s zko łę ży cia" o kreś la p iosen ka Chó ru młod zieży w Dziadów części I :

Kto w młodości pieśń żałoby
Raz zanucił, wiecznie nuci;
Kto młody od wied za g roby,
Już z nich na świat nie powróci.

w . 3 3 3 - 3 3 6

26

Pacho lę nos i w sobie doś wiadczen ie eg zystencjalne ws zystkich p rawie postaci, jest jakby ich lustrem.

Zwłas zcza Wacława, któ rego - mo że by ło „Duch em [ ...] losu? Aniołem? Szatanem?" (I1, 19, w. 1423). Zna przede
ws zystkim mechan izm po rażan ia złem, Ozeas zo wą „zarazę Ś m ie r c i" (13, 14), która musi wyiewać się na innych, bo
zawsze „Ośc ien ie m (...) ś mie rc i jest grzech" (1 Kor 15, 56).

Ten Duch Pacho lęcia (demon? s zatan?) tkwił ju ż potencjaln ie w Wacła wie, zan im s zlach etny rycerz po

śmierci Marii spotkał tego „człeka małego" w „szarej chwastów zarośli" (II, 17, w. 1303). Jakaż to naturalna sceneria do
ukry wan ia się staros ło wiańskiego „Licha" !

Ju ż p ierws ze krzy wdy , jakie spotkały Wacława od ojca (ro zd zielen ie z żoną), predyspono wały go do zadan ia

„ś więty m p rzed mioto m srog ich ciosów". Wacław - podobnie jak bohater Mickiewiczo wskiej p iosen ki - jako „młod y

26

A. M i c kiew i c z. Dziady. Widowisko. W: Dzieła. Wyd. jubileuszow e. T, 3: Utwory dramaty czne. Warszawa 1955 s. 111.

background image

13

odwied zał g roby" , gdy ty mczasem żona jego „należała do nieba". Przed Marią o twiera s wó j „g rób" , obnażając
śmierteln e po wijaki:

I mnie wydarli wszystko - i więcej niż tobie –
Ty do nieba należysz, ja się błąkał w grobie;
A czrnym pędzon wid mem, gdym jasność postradał,
Byłbym świętym przed miotom srogie ciosy zadał.
Bo z Panem Wojewodą nie służy zartować,
I ra z dobywszy miecza, już go nie trza chować:
Toby się ojców zamek był kurzył szeroko
I niejeden pokrewny oblewał posoką;
Toby w sercu osiadły ten dym i ich Cienie –
Alebym Marii dapadł przez krew i pło mienie!

I , 1 7 , w . 5 1 3 - 5 2 2

Wacław już wcześniej, kiedy zbierały się pierwsze chmury jego osobistej trag ed ii, był „czarny m pęd zon wid mem" .

Ju ż wtedy w n im ży ł i d ziałał Duch Pach o lęcia. O4n mo że na po le bitwy, w mo mencie gdy Maski topiły Marię,
telepaty czn ie p rzekazy wał in fo rmacje, „o rg an izo wał" p rzeczucia Wacława:

Smutny on, zamyślony, choć pełen ochoty,
Nie spojrzał nawet jeszcze w swoje wierne roty,
A dlac zeg 0? sa m n ie wie - ty lko że mu Sła wa,
Łzami Marii spłakana, przed oczami stawa;
Tylko że jego serce w takim n ag le d rzen iu ,
Ja k by kto kir p rzec iagną ł w śp iąceg oc kn ien iu
I w strachu go zostawił - w trosce - i zd ziwieniu .
II, 6, w. 890-890


Pacho lę rzeczy wiście po jawia s ię w poemacie jakoby „Duch złego , co lud zio m nad ziei zazd rości" . Tę nad zieję
u chy la ju ż w s wo im p ierws zy m wy stąp ien iu , kiedy to operu je frazeo log ią n arrato ra uto żsamiającego s ię z
auto rem, bu rzy złu dne pociechy , które n ies ie ku ltu ra - czy to po jmo wana w duchu „poezji Po łudnia", czy też „poezji
Pó łnocy"

27

. Mo że więc być o wy m dest ru kc y jny m Du che m, Szatan e m, któ ry w wy mia rze jednost ko wy m odb ie ra

n ad zieję wtedy , kiedy jest o na n ajb ard ziej po trzebna jako s iła akty wizu jąca ży cie w sytu acji walki i zag ro żen ia:

Czy Duch złego, co lud zio m nad ziei zazd rości,
Odchy lił mu przez chwilę zasłonę przys złości?
Czy struny n atężone tkliwych w ład z wysnuciem,
Tknięte rę ką Nieszc zęścia, zabrzmia ły przec zuc ie m?

II, 6, w. 909-912

Des tru kcy jn a ś wiad o mość, to warzys ząca anty cyp acy jn ie Wacławo wi po dczas walki: „zd o będ zies z ty tru mn ę" (II,
6, w. 926), n is zczy ws zystkie s iły ży wo tne, rod ząc nawet p ragn ien ie ś mierci jako jedy nego wy zwo len ia :


Ro zdarłs zy tło przyszłości, co mu na przeszkod zie,
Ty m ch ciwie j, ty m g wa łto wn ie j na s ztych s ię wyd ziera,
11, 6, v r. 922-923

Jest więc Wacław klasyczny m p rzy kładem ob razu „stareg o czło wieka" , któ rego fo rmu je mech an izm

ś mierci:

Śmierć miotał ś mierci pragnąc -oh! bo w serca g łęb i
Pisk, taki jak gołęb ia pod d ziobem jastrzęb i,
Harmon ią jego myś li; (...).

I I , 1 0 , w . 1 0 4 1 - 1 0 4 3

Pacho lę jako „Du ch losu

’ ’

wp ły wa na krystalizację „czło wieka ś mierci i g rzechu" i samo przez n iego zostało

ufo rmo wane , a rac ze j zd eformo wane . Nie ma bo wie m istotnej ró żn icy mie d zy „stary mi ludźmi", choćby się było nawet
„młodym Pacho lęciem". Zakażen ie grobem, któ rego tak lękają się Izraelici, po zostawia p iętno n ieod wracaln e.

W rócmy jes zcze raz na koniec do portretu Ahasverusa u Malczewskie go, gdy ż jest to portret-matka d la lud zi

mieszkających ;,w ty m ciemny m lud zkich uczuć i posępny m lesie" i n iewątp liwa eksteriory zacja obrazu auto ra.

Nieod wrac aln e zmiany we wnętrzn e („za ka żen ie psychic zn e" złe m ś wia ta) obja wia ją się w sy mpto ma ch

fizjono micznych Pacholęcia. Gustawa Mic kiewiczo ws kiego o kreś li Ksiąd z, ze jest „zd rów na twarzy , lecz w sercu
głębo kie ma rany"

34

. Pacholę Malczewskiego ma nap iętno waną b ladością twarz, p rzestawion e reakcje psychiczne,

27

Zob. rozdz. „Poezja Połnocy" w przywoływanej ks ią4ice Narodziny powieści poetyckiej w Polsce.

background image

14

„zd ziczałą dus zę" i tęs kn i za ś miercią fizy czną jako za u wo ln ien iem od „ś mierci życia", którą jest Ro zp acz. Specyfikę
jego sytuacji pod kreślają naiwne, poczciwe reakcje jego współro zmo wcy , famu lusa dwo rku Mieczn ika, mies zkańca
świata pogodnego .

Pacho lę jest także nosicielem maski defo rmu jącej ru chy, które znó w są mechan iczne i podkreślają całkowitą

bierność wypły wającą z daleko posu niętego ro zpadu osobowości (zob. II, 2, w. 675-676 i II, 17, w. 1303-1311, 1330-
1331).

Jaką nadrzędną fun kcję semantyczną spełn ia w poemacie o wo d ziwne Pacho lę - typo wy „stary czło wiek" w

ro zu mieniu Pawło wy m - nap iętno wane jakby h istorią całej lud zkości, któ rą n awet przekracza w nachy len iu ku czaso m
mityc zny m? Jest d ziec kie m Ada ma?

Pacho lę ja ko figura se mantyc zna a ku mu lu je w sobie genea log ię ludową i med iu mic zną , wy rasta jącą z

ro manty cznych i z Malczewskiego zainteresowań magnety zmem zwierzęcy m. Stano wi porte -paro le auto ra, będąc
pośrednikiem międ zy tą nad rzędna instancją myślo wą a światem postaci

35

I chyba n ie n a le ży dą żyć do redu ko wan ia

jego funkcyj, gdy ż jest to - jak wiado mo - figu ra semantyczn a o wy raźny m n acecho wan iu sy mbo liczny m. W świetle
poczyn ionych ana liz ó w sobo wtór auto ra i ja kby e cho eg zystencjaln e pra wie ws zystkich postaci , zwłas zc za Wac ława -
autor też nie wie, „czy [by ł on] Duchem jego losu? Anio łem? Szatanem?" - zdaje się być p rzede wszystkim
doświad czony m węd ro wcem do g ran ic lud zkiej eg zystencji jako sytuacji ś mierci ontycznej„ [...] ten człek mały z
okiem zap łakanem" (I(, 19, w. 1422} zdo minował w poemacie nawet ludo we med iu m (Ko zaka), któ re po zwalało
autoro wi szu kać po cieszenia w ku ltu rze ludo wej, , s kąd otwierała się takie szansa utrwalen ia pamiątki narodo wej.
Wyzby wszy s ię alienacy jnych pocies zeń - choć zna ich kłamliwe uro ki - prezentu je nagą eg zystencję, w któ rej „ś mierć
[ ...] zostawiła czarne w p iers iach b lizny" .







3

`

A . M i c k i e w i c z. Oziad y. Cz,?sd IV, w: Dzi e l a . T. 3 s. 4 9 .

' 3s Ost atn io w sp os 6b konst ru kty wn y i po 2q d ku j4cy pooW p rob le m fun kc ji Pa cho lqc ia

w o rga; n izac ji fa bu la rne j i w wy mo wie po ety c kie j ca iego p oe ma tu J. M ac ie je ws ki Ow. s .
23). Ta kie N. Kru ko ws ka w stu di u m „Ma ri a" Mal c zew sk i QOO ja k o ro man t yc zna po e zja
n o cy ,
ko me ntu j4c p esymi zm A~a ri i z aspe ktu t zw. no cy kos mic zn e j, niA mog fa ro wn ie z
po min 4c ro ll Pa cho lqc ia , v r kto r~lm ,

wid zi „p ers on ifikacjq 1...) losu kos micznega"

(.Pa miq tn ik Lit Qra c ki" 77:1986 z. 3 s . 28).

1 1 0 se mant yc zny ch,,kono tac jach ob ra zo w swia t la i c ie mnosc i w ro zny ch ich odc ien ia ch w y -

po mad a ie m s iq ju i w s tob iiu m „Spo jrze nie wgo rQ " i „wok ot o" . ( No rwi d - Malcze wsk i). W: T e n z e .

12

Ten dwuwiersz kilkakrotnie się powtarza: w. 744-745, 755-756, 766-767, , z tą roinicą, że zamiast „Ah!" jest

„Bo".

„Smierc" narodo wosci jako n iemo znosc odczyty wan ia z pejzaiu u krairis kiego „dawnych

rze c zy mys li" konstatu je ro wn ie z Pa cho lq - po rte -p aro le auto ra. I jego zda n ie m pe fneg o ro zp ros ze -
nia („do znaku") dokonaf „wiatr u krairis ki". To , ie d la Pacho lq cia wiatr os zczqd zil jes zcze mog ily ,
tiu ma c zyc mo zn a ludo wy m „n asfuche m" te j posta c i (II, 1, w. 65g -6o 2):

Ale na po la n ie chod i, gdy serce zb o la fo; Na rb wn in ie
mog i(y - wiQc e j n ie zosta fo - Res ztq wiatr u kra inski
ro zd muc ha f do zna ku - To s ied z w do mu i sfu cha j du me k o
ko za ku .

2

'

0 me nta lne j de wa lu ac ji p a miat ki mat eria lne j Os wiecen ia, kto r4 w ro ma nty zmie mia la zast4pic

poe zja , p is ze od kry wc zo f. Op ac ki ( Po mnik i wie rsz. Pa mqtk a i poe zja na p rzelorni e Oswie ce nia i
ro manty zmu . W: T
e n i e . Po e zja ro manty czn ych p rze lo mow . Szk ice . W rocta w 1972). Nie wyda je
sii~, by Ma ria by la ju z man ifeste m „pa miIiki poety c kie j" . Na zby t ro zpac zliwe jest w iy m poe mac ie
przezy wan ie,tud zkiej ey zysten cji, by mo in a z n iej by lo budo wac „poety cki po mn ik".


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Czarne kwiaty streszczenie i opracowanie
SMIERCI CZARNE [1].. , Romantyzm
15.Programowana śmierć komórki, studia-biologia, Opracowane pytania do licencjatu
Radiologia klatki piersiowej, radiologia, opracowania
Klatka piersiowa schematyka opracowania
elegia na smierc czarnego zawiszy
elegia na smierc czarnego zawiszy
Łukasiewicz Maciej Śmierc na olimpie
GRUCZOLY PIERSIOWE I DOLY PACHOWE (5b), Pielęgniarstwo, rok II, badania fizykalne, opracowania
Śmierć w polskiej kulturze ludowej, Teksty - opracowania kulturoznawcze
Maciej Szczurewski prezentacja in, opracowania z forum
2 06 Zasięg czarnej śmierci w Europie 14w
Barthes R. - Śmierć autora (opracowanie), Teoria Literatury
Stendhal - Czerwone i czarne, opracowania oświecenie romantyzm
Barthes R. - Śmierć autora (opracowanie), teoria literatury, teoria literatury

więcej podobnych podstron