KM i transformacja świadomości
Chciałabym się dowiedzieć, co Państwo sądzicie o C. J. Callemanie i jego obliczeniach dot. kalendarza
Majów?
Na to pytanie i wiele innych odpowiedziałam w książce "KM i numerologia". Dlatego w tym miejscu zacytuję
Wam jedynie opinię jednej z czytelniczek, a Wy przemyślcie jej wypowiedź.
"Książkę czyta mi się ciężko, co chwilę jestem zła, zdezorientowana, sprowokowana - encyklopedie, słowniki i
wszystko, co mam na temat Majów, nie znika z mojego obszernego, choć dziś za małego, kuchennego stołu.
Mam wrażenie, że czytam książkę napisaną nie na trzeźwo i nieprzytomnie! Teoria Dziewięciu Podświatów,
zwaliła mnie z nóg swoim "chciejstwem", jest dla mnie nie do przyjęcia.
Znam podstawowe założenia 17 kalendarzy, jakim posługiwali się Majowie, ale ten wybryk, ten
matematyczny labirynt przerasta moją zdolność postrzegania. Nie jestem znawcą tematu, wciąż szukam i
znajduję różne ciekawostki, ale logiczne: zasada "jedno w jednym" jest zawsze żywa w obliczeniach Majów. Co
zatem powodowało autorem do założenia i przyjęcia tak "wadliwych" obliczeń? Dlaczego tylko ostatni Podświat
ma mieć przyspieszoną orbitę?
Drzewo Życia - jeśli ma dzielić, to dlaczego zgodnie z europejskimi stronami świata? Wprowadzenie
hinduskich bogów, zasady jin-jang, zmienianie dat na stelach lub upatrywanie sobie nowych - to dla mnie "miks"
na wysoką skalę, wprowadzanie pojęć z różnych religii, a w szczególności dla nas, Europejczyków, tych, które
funkcjonują na wschodniej półkuli, jest nie do przyjęcia ze względu na zupełną odmienność emocjonalną.
Nie będę tu oryginalna i jeszcze raz zacytuję słowa C. G. Junga: "Nam ludziom Zachodu, idee wschodnie są
obce; w większości nie jesteśmy w stanie nawiązać z nimi wewnętrznego związku. W perspektywie
psychologicznej wszyscy jesteśmy chrześcijanami, niezależnie od tego, czy nasza świadomość zgadza się z tym
poglądem, czy nie. A zatem każda doktryna budująca w duchu chrześcijańskim ma lepsze widoki na to, by ująć
naszą wewnętrzną naturę, niż choćby nie wiem jak głębokie ujęcie pochodzące z obcego nam kręgu myśli. Z
biegiem stuleci Zachód tworzyć będzie swoją własną jogę - na podwalinach chrześcijaństwa".
Mam również zastrzeżenia co do przekładu, a moje uczucia szacunku i wdzięczności za spuściznę, jaką
pozostawili dla nas Majowie w postaci Świętej Matrycy Tzolkin, pisanej w tej książce z namiętną rozkoszą małą
literą - są dla mnie poniżające.
Szczytem ignorancji i wprowadzania w błąd czytelnika jest zamieszczenie na okładce pod tytułem "Kalendarz
Majów i transformacja świadomości" kamiennego kalendarza azteckiego - dlaczego już na "dzień dobry" jestem
oszukiwana i dlaczego ktoś piszący z pozycji autorytetu świadomie wprowadza mnie w błąd, akceptując taką
okładkę?
Wyjaśnienie: polska wersja okładki różni się od wersji oryginalniej; z wersji polskiej została także usunięta
przedmowa J. Arguellesa.
Hanna Kotwicka