background image

Aby rozpocząć lekturę,

 kliknij na taki przycisk           ,

który da ci pełny dostęp do spisu treści książki.

Jeśli chcesz połączyć się z  Portem Wydawniczym

LITERATURA.NET.PL

kliknij na logo poniżej.

background image

2

Grzegorz Walczak

Humanista – czyli mord

z cytatami

background image

3

Tower Press 2000

Copyright by Tower Press, Gdańsk 2000

background image

4

Osoby sceniczne:

Homer
Redaktorka
Pani Psycholog

Głosy w telefonie:

Matka Redaktorki
Mąż Pani Psycholog
Samotna
Młody
Szef Ochrony
Słuchacz 1, 2, 3
Słuchaczka 1, 2
Głos z reżyserki

background image

5

Założenia realizacyjne

Studio radiowe. Na głównym planie przy mikrofonie dwie kobiety – Redaktorka i Pani Psy-
cholog. Postacie telefonujące do Radia nie są ukazane. Słychać je tylko na antenie lub czasem
jako głos z telefonu, poza anteną radiową. Od tej zasady wyjątek stanowić będzie postać Ho-
mera, która w momencie jego telefonu do Radia ukaże się na dalszym planie, poza kręgiem
światła, w półmroku. W pełnym świetle Homer ukaże się dopiero w ostatniej scenie. Czasem
w  wyniku  skojarzenia  odbędzie  się  rozmowa  telefoniczna  albo  telefoniczny  monolog  Pani
Psycholog lub Redaktorki, jako rodzaj reminiscencji, ukazujących ich związki rodzinne, ich
problemy poza studiem radiowym.
Możliwy jest też inny wariant inscenizacyjno–reżyserski, dynamizujący sceny w studiu. Po-
staci z telefonu, przełamując realistyczną granicę odrębnej przestrzeni, mogłyby wchodzić w
bezpośredni kontakt ze swoim rozmówcą. To konwencjonalne przybliżenie powinno metafo-
rycznie, groteskowo lub w innym, przez reżysera przewidzianym aspekcie, obrazować istotę
relacji wytwarzającej się między rozmówcami. Np. Samotna w trakcie telefonicznej rozmowy
z  Homerem,  zamiast  być  postacią  tylko  głosu  w  telefonie  (na  antenie)  pojawia  się  realnie,
podchodzi  do  niego  i  czyści  mu  buty  na  nogach.  Może  też  wykonywać  jakieś  inne  posługi
symbolizujące jej podporządkowanie, bezradność, skazanie na „bycie ofiarą”. Wszystko to w
czasowych  ramach  prowadzonej  właśnie  przez  bohaterów  rozmowy  telefonicznej.  Przyjęcie
takiej lub innej koncepcji – jak ewentualne powiększenie liczby postaci żywego planu – zale-
żałoby od reżysera i finansowych możliwości.

background image

6

(

Sygnał audycji nocnej. Głos spikera podającego aktualną godzinę)

Redaktorka

Dobry  wieczór  Państwu.  Kłania  się  Dorota  Gabryś.  Jak  zwykle  o  tej  porze  rozpoczynamy
„Nocne Polaków Rozmowy”. Jest dzisiaj z nami psycholog – pani doktor Joanna Rębowska.
Witamy Panią.

Pani Psycholog

Dobry wieczór.

Redaktorka

Tematem naszej rozmowy jest nuda. Co to znaczy, że się nudzimy? Kiedy i dlaczego się nu-
dzimy ? Jakie są metody uniknięcia nudy ? Nasz telefon: 645–90–81. Czekamy na Państwa
opinie  i  wyznania.  Zanim  się  jednak  połączymy  z  pierwszym  słuchaczem,  poproszę  panią
doktor o wypowiedź, która ukierunkowałaby nasze rozważania.

Pani Psycholog

Tak naprawdę nie zawsze zdajemy sobie sprawę z tego, co nas zniechęca, co powoduje, że nie
przeżywamy intensywnie swojego życia. Czasem nawet nie uświadamiamy sobie, że czegoś
nam brak. Musimy też odróżnić dłuższe stany depresji, apatię od przejściowego…

Mąż Pani Psycholog (w radiowym telefonie)

Kochana, nie teraz, nie teraz! Dla ciebie to nic nie znaczy, co ja robię. Ty w kółko swoje.

Pani Psycholog

Ja ciebie doceniam, ja ciebie przeceniam, ale ty może się lepiej ze mną rozwiedź i ożeń ze
swoim komputerem.

Mąż

Wiesz, że oczekują na to i w Dortmundzie, i w Monaco, i...

Pani Psycholog

Na co, żebyś się rozwiódł?

Mąż

Nie żartuj, przecież wiesz, nad czym pracuję. Wiesz, czym może się okazać dla firmy wdro-
żenie mojego pomysłu?!

Pani Psycholog

Firmy,  firmy!  A  ty  wiesz,  kiedyś  ty  się  ostatni  raz  we  mnie  wdrożył,  kochany?  I  jak  mam
zajść? Jak mam zajść bez tego?!

Mąż

W sobotę wrócę z Dortmundu, to spróbujemy. Jeszcze będziesz miała cały wianuszek piskla-
ków. A teraz pa!

Redaktorka

Czyli nie tylko pospolicie rozumiana nuda będzie dziś przedmiotem naszego zainteresowania,
ale też postawimy pytanie: jak pomóc sobie i innym, którzy mają ze sobą problemy.

background image

7

Pani Psycholog

Tak, z tym czasem jest różnie. Niektórym wydaje się, że go mają stanowczo za mało, są za-
ganiani, nie mają chwili przestoju, inni nie  bardzo  wiedzą,  czym  się  zająć.  Nudzą  się.  Naj-
ważniejsze – to odkryć tego przyczynę. Aby to uczynić, trzeba wejrzeć w głąb siebie! To nie
jest takie łatwe, ale spróbujemy.

Redaktorka

Właśnie, to bardzo ważne: wejrzeć w głąb siebie, poznać samego siebie. Bardzo proszę, cze-
kamy na telefony od państwa. Tymczasem chwila muzyki.

(Tło muzyczne. Redaktorka wstaje od mikrofonu, poprawia fryzurę)

Redaktorka (

do Pani Psycholog)

Bardzo dobrze Joanno. (

do reżyserki)  Nie za daleko mamy panią doktor od mikrofonu?

(

po chwili)

Głos telefonistki

Do Pani Redaktor.

Redaktorka

Tak, mama? W porządku? Nie nałykałaś się znowu jakichś tabletek? No to dobrze. Teraz nie
mogę, zadzwonię po audycji, sama zadzwonię. (

do telefonistki): Prywatnych  mi  nie  łączyć.

Siadajmy. Już, już siadajmy.(

Porządkuje materiały. Zasiada przy mikrofonie, gdyż kończy się

przerywnik muzyczny na antenie) Mamy pierwszego słuchacza.

Słuchacz 1

Radio? To ja już mogę mówić?

Redaktorka

Jest Pan na antenie. Prosimy.

Słuchacz

Dzień dobry, pani redaktor. To ja już jestem na antenie?

Redaktorka

Dobry wieczór. Słuchamy.

Słuchacz

Ja mam na imię Stanisław i mówię z Celestynowa. Ja w ogóle nie wiem, o czym wy mówicie.
Jaka nuda? Co to jest nuda? Jakbym  nie miał na piwo, to może byłaby nuda. Ale mam.

Redaktorka

Dziękuję  panu.  Może  ktoś  jeszcze  podzieli  się  z  nami  swoimi  obserwacjami?  Nasz  numer:
645–90–81. Jest następny słuchacz. Tak? Słuchaczka? Prosimy Panią. (

Robi różne komiczno–

dramatyczne miny podczas wypowiedzi słuchaczki).

Słuchaczka

Drodzy  państwo,  ja  bardzo  chętnie  chciałabym  się  ponudzić,  ale  jak  to  zrobić,  kiedy  mam
radio, mam też telewizor, co prawda kolor ucieka. Ale, drodzy państwo, kiedy już wszystko
załatwię i nawet sobie zęby umyję – to wtedy słucham dziennika. No i co, moi drodzy rodacy,

background image

8

jak tak sobie posłucham waszego dziennika – wszystko jedno w radiu czy w telewizji – to jak
się mam nudzić? No, co ten premier wyprawia, albo te  UOPy, a te szpiegi, a te szpiegi szpie-
gów – wcale mi już nie trzeba kryminałów, ani filmów z Bondem albo nawet Schwarcene-
grem. Toto wysiada przy naszych wiadomościach, które są bardzo rozrywkowe.

Redaktorka

Dziękuję bardzo, ale już czeka następny słuchacz.

(W  telefonie  radiowym  specyficzny,  sugestywny  głos,  z  filozoficzną  zadumą,  sprawiający
wrażenie wtajemniczenia)

Homer

„Mijamy się na wieczność w domach towarowych, kupując nowy dzbanek Homer pracuje w
biurze statystycznym. Nikt nie wie,  co robi w domu...”. Widzicie, jak to głęboko Noblistka
ujęła?

 (W tej chwili Homer zostaje ukazany na drugim nie oświetlonym planie. Widać tylko

kontury) Właśnie, co on robi w domu?

Matka Redaktorki (w telefonie do Radia)

Halo! Halo! ... Ale z ciebie córeczka! (z wyrzutem) Nigdy nie masz dla mnie czasu, bo tylko
Radio  i  Radio!  Czy  ja  ciebie  w  Radiu  urodziłam?  Wiesz  Dorotko,  jakiego  poznałam  fanta-

stycznego  faceta?  Wiesz,  ja  go  fascynuję.  Zawsze  marzył  o  takiej  no...o  dojrzałej  kobiecie.
Wyobraź  sobie – jest zachwycony, że byłam główną księgową. Zawsze marzył, żeby poznać
główną księgową. Mówi, że ma pociąg do liczb. Chociaż nigdy nie znał tabliczki mnożenia,
ale ma pociąg.

Redaktorka

Mamo!...

Matka

On jest bardzo inteligentny – wymyśla złote myśli czy jak tam to się na to dziś mówi – sloga-
ny, hasła reklamowe, i zaprosił mnie na pączki. (trochę melancholijnie) Cóż, skoro to ostatki?

Homer 

(na antenie radiowej)

Właśnie, nikt nie wie, co on robi w domu ten  tajemniczy, współczesny Homer. Nie chodzi mi
o  siebie.  Jest  bardzo  wielu  ludzi  okaleczonych  przez  los.  Znam  wielu  takich.  Pani  redaktor
chyba też? Siedzą oni w domu, zamknięci w sobie i nie wiedzą, co ze sobą zrobić. Może na-
wet nikt im nie powiedział wprost, że są do niczego i że nigdy nic nie wymyślą. Może nawet
nie  wiedzą  tego,  że  można  byłoby  coś  wymyślić,  że  wystarczyłoby  postawić  innych  przed
jakimś faktem, zmusić do reakcji, do wyboru między dobrem a złem.

Redaktorka

Z kim mamy przyjemność?

Homer

Homer. Powiedzmy, że Homer, ot, tak jak u Szymborskiej. Istnieją tacy, którzy po prostu są,
jak stare niepotrzebne rzeczy, albo zwierzęta, które już przestały biegać. I im się należy po-
moc.  Bo  to  bywa  różnie.  Czasem  taki  człowiek  pracuje,  powiedzmy,  w  jakimś  magazynie,
wraca do domu, wciśnie guzik telewizora i nawet go nie ogląda, patrzy bez zrozumienia, bez
zainteresowania. Coś tam z tego telewizora do niego gada, coś tam się rusza, ale w nim nic się
nie rusza, bo on obojętny na to, co widzi, bo on jest w środku martwy!

background image

9

Pani Psycholog

Czy może Pan się tak czuje?

Homer

Nie mówmy o tym.

Pani Psycholog

Jak możemy panu pomóc?

Homer
To pani jest psychologiem, to pani wie, jak się może czuć człowiek, któremu odebrano niemal
wszystko.

Pani Psycholog

To aż tak źle? (

milczenie) Ale ma pan kogoś bliskiego?

Homer

Miałem, ale nie mówmy o mnie, nie warto myśleć tylko o sobie.

Pani Psycholog

Słusznie pan mówi. W chwilach trudnych, w chwilach własnego nieszczęścia warto spróbo-
wać zająć się innymi.

Homer

O właśnie, z ust mi pani doktor wyjęła. Ja mam właśnie w sobie takie wielkie pragnienie, że-
by coś zrobić dla innych, dla tych, którzy wegetują...

Pani Psycholog

To bardzo dobrze.

Homer

...którzy nie umieją żyć , bo oni nie wiedzą, jak można żyć. Bo im nikt tego nie unaocznił.
Przecież to są zmarnowane istnienia. Ci ludzie jedzą, wypróżniają się, śpią, a nawet jak ko-
chają, to tylko podbrzuszem. Ci ludzie nie wiedzą, co to znaczy żyć.

Redaktorka

Mieliśmy mówić o nudzie.

Homer

No właśnie o tym mówię. Ci ludzie się nudzą. Mało – oni sami są nudni – dla innych i dla
samych  siebie.  Trzeba  im  pomóc.  Ja  mam  nawet  pomysł.  Pani  doktor  na  pewno  wie,  że  w
Stanach Zjednoczonych jest cały taki ośrodek do obrony przed nudą, a naprawdę wspierający
ludzi w ich samotności. Ja bym proponował, żeby coś podobnego, na małą polską skalę zor-
ganizować u nas – taki terapeutyczny ośrodek pomocy ludziom w potrzebie.

Pani Psycholog

Chwalebna inicjatywa.

background image

10

Redaktorka

Kto by miał to prowadzić?

Homer

Chętni. My sami, którzy chcemy pomagać, którzy chcemy się otworzyć dla innych. Stworzy-
libyśmy sieć międzyludzkiej wspólnoty. Ażeby nie być gołosłownym – sam zaproponuję sie-
bie.  Wszyscy,  którzy  chcieliby,  abym  im  pomógł,  abym  z  nimi  był  choćby  przez  telefon  –
niech do mnie zadzwonią. Mój numer 624...

Redaktorka

Niech się Pan zastanowi – dobrych łatwo wykorzystać.

Homer

Ale ja chcę się dać wykorzystać.

Pani Psycholog

Różni ludzie nas słuchają. Mogą nie dać Panu spokoju.

Homer

To już moje ryzyko. Chciałbym zaoferować swój czas, pomysłowość – a panie mi uwierzą –
jestem pomysłowy.

Pani Psycholog

Wierzymy.

Homer

Mam doświadczenie. Znam się na ludziach.

(Chwila muzyki. W studio rozluźnienie. Redaktorka wychodzi do reżyserki, po chwili przy-
nosi kawę dla siebie i Pani Psycholog, mówiąc)

Redaktorka

Żebyśmy nie zasnęły. Uwaga, wchodzimy.

(

Z reżyserki znak, że  mają telefon).

Redaktorka 

(znów na antenie)

Mamy jeszcze łączność z panem Homerem, człowiekiem o wielkim sercu i – zdaje się – cie-
kawych pomysłach. Prosimy, co by Pan chciał nam zaproponować?

Homer

Najważniejsze to, jak powiedziała Pani doktor – sięgnąć w głąb drugiego człowieka, by mógł
wejrzeć w siebie samego. Nie podejrzewamy nawet, jakie siły w nas drzemią, jaki potencjał
uśpiony jest w każdym z nas. A wystarczy przycisnąć odpowiednią sprężynkę, ukrytą w na-
szym mózgu, żeby...

Pani Psycholog

Widzę, że panu Homerowi, jeśli mogę się tak zwracać, nie są obce tajniki ludzkiej psychiki.
Taka samorzutna oferta współpracy ze słuchaczami wydaje mi  się  niezmiernie  interesująca.
Co Pani na to, pani redaktor?

background image

11

Redaktorka

No, dobrze. Spróbujemy. 

(niezupełnie przekonana)

(

Homer powoli się zmienia z przegranego, w przywódcę przegranych. Niepostrzeżenie zmie-

nia mu się głos)

Homer

Mój numer: 624–17–02. Przyrzekam, że nie będziecie się nudzili. Kto smutny, samotny lub
go coś gryzie – niech spieszy do mnie. Bracia wolni, nieutuleni, niezrozumieni, opuszczeni –
dzwońcie do mnie. Ci, których los pokrzywdził, żona rzuciła, oszukani i zdeptani. Ci, którzy
dosyć mają prezydenta, prawicy i lewicy. Ci, których obrobili, nabili w butelkę, którym ode-
brano Boga, bez względu na to, jaki On był, którym odebrano nadzieję, a za to dano sieczkę
frazesów fałszywych kaznodziei, lukrowany świat do lizania przez szybę, ci, którzy nie wie-
dzą jak, nie mają po co albo już im się nie chce – niech się poderwą! Nie leżcie drętwo przy
tym radiu, nie patrzcie w sufit. Nakręćcie mój numer. Połączcie się ze mną, ja was już nie
opuszczę 624–17–02.

Redaktorka

Pan Homer dość elokwentny.

Pani Psycholog

Dobrze, dobrze. Najważniejsze to pobudzić ludzką inicjatywę.

(Muzyka. Zmiana planu. Studio wygaszone. Za kręgiem światła, w półmroku drugi, równole-
gły plan. Homer odbiera telefon i rozmawia z kimś z miasta.)

Homer

Tak?

Słuchaczka 2

Kotku, to ty? 

(zmysłowo) głos masz taki interesujący, męski.

Homer
No więc? Brakuje ci czego, siostro?

Słuchaczka 2 

(kokieteryjnie)

Może brakuje. A co potrafisz? Co byś proponował?

Homer

Żebyś się nie wygłupiała. To wszystko idzie na antenę.

Słuchaczka 2

Ejże, ejże! Będziesz mi lizał paluszki?

Bas w słuchawce

A mnie, kotku? 

(W tle śmiech kobiety)

background image

12

Homer

To  nie  telefon  pomocy  seksualnej,  młocie.

  (Homer  odkłada  słuchawkę.  Po  chwili  znów

dzwoni telefon)

Słuchacz 2

Panie, i co pan sądzi – winny jest czy niewinny?

Homer
O czym Pan mówi?

Słuchacz 2

Jak to? – o łysym.

(

Homer odkłada słuchawkę)

(

Znów ktoś dzwoni)

Słuchacz 3

O co tu chodzi?

Homer

No, słucham?

Słuchacz 3

To ja słucham.

Homer

To ty do mnie dzwonisz. Znaczy czegoś ci potrzeba. Straciłeś Boga?

Słuchacz 3

Chyba ty straciłeś... rozum. Jesteś czubek.

(Odgłos odkładanej słuchawki, za chwilę znów ktoś dzwoni)

Samotna (

nieśmiało)

Pan Homer?

Homer

Słucham.

Samotna

Tak ładnie pan przemawiał.

Homer

Prawdopodobnie mówiłem do pani.

Samotna

Jak to ?

background image

13

Homer

Pani zdaje się, umie słuchać, ale chciałaby też mieć do kogo mówić.

(

Homer siedzi w fotelu, jedną nogę położył na stole)

Samotna

Tak. Skąd pan wie?

Homer

Już kiedy zwracałem się do wszystkich, wiedziałem, czułem, że mnie  pani słucha. I mówiłem
do pani, właściwie tylko do pani.

Samotna

Trochę mi w to trudno uwierzyć.

Homer

Tak naprawdę to się mówi do jednej osoby, bez względu na to, czy cię słucha cała wioska,
czy  cała  Polska.  Rozmowa,  prawdziwa  rozmowa  jest  tylko  między  dwojgiem  ludzi.  I  mnie
wystarcza, kiedy w tłumie, do którego przemawiam, jest jedna osoba, która mnie wyczuwa,
która chce mnie słuchać, która umie prawdziwie słuchać. Reszta to masa, to świadkowie zda-
rzenia.

Samotna

Pan jest chyba bardzo inteligentny.

Homer

Dosyć.

Samotna

Ale czy zechce mnie pan wysłuchać? Zabieram panu czas.

Homer

Te wstępy są niepotrzebne. To one zabierają czas. Mów.

Samotna

Przepraszam. Ja wiem, że to moja wada, ale gdyby pan wiedział, jak mi się nie układa…

Homer

Jesteś teraz sama.

Samotna

Tak. (

zaskoczona, z podziwem). Tak, znów pan zgadł. Próbowałam, nawet krótko byłam w

małżeństwie – i poświęciłam studia... przez niego, dla niego, nic to nie pomogło, dziecko też
poroniłam, ale odszedł,  chociaż bardzo prosiłam, potem długo chorowałam.

Homer

Bił cię?

Samotna

Nie, to ten drugi... bił... dopóki miałam trochę pieniędzy.

background image

14

Homer

Czym?

Samotna

Różnie. Ale najczęściej sznurem do żelazka.

Homer

Nie był zbyt oryginalny. Zapewne też odszedł. 

(Słychać odgłos windy na klatce schodowej,

co wyraźnie niepokoi Homera)

Samotna

Tak,  jak  już  wszystko  mi  zabrał.

  (Homer  wsłuchany  w  głosy  za  drzwiami  przez  dłuższą

chwilę milczy)

Homer

I pewnie byś chciała, żebym ci powiedział, co można zrobić z takim nieudacznictwem?

Samotna

No, nie myśl sobie...

Homer

Mów mi lepiej – pan. 

(Za drzwiami uspokaja się)

Samotna

Przepraszam. Niech pan nie myśli, że ja nic... że ja nie próbowałam, tak w ogóle. Moje zainte-
resowania,  owszem,  próbowałam,  interesowałam  się  (

z  ożywieniem).  Ja  wyznaję  praktyki

Wschodu, nie obcy mi Zen i... Karota i chodziłam na kursy Silwy, tego – wie pan...

Homer

Wiem, wiem.

Samotna

I czytałam „Ee”…

Homer

To dziś takie 

ę ę – nie?

Samotna

…i piękne powieści Gretkowskiej.

Homer

Bezsprzecznie szczytowe dzieła naszej współczesnej kultury narodowej...

Samotna

Pan kpi?

background image

15

Homer

Nie, tegż jestem w euforii. Ale na razie cię pożegnam, bo się inni nie mogą dodzwonić. Pró-
buj się ze mną połączyć. Dużo ci powiem. Zacznij już nakręcać. 

(Odkłada słuchawkę, telefon

za chwilę dzwoni)

Młody

Nie bardzo wiem , dlaczego ja do pana dzwonię.

Homer

Tak, mów.

Młody

Bo ja właściwie to nie mam nikogo takiego... w ogólne trudno mi się zorientować...

Homer

To cię męczy?

Młody

Nie mogę spać. Całymi dniami i nocami, czasem tydzień i dłużej w ogóle nie śpię.

Homer

(Homer nie pyta, tylko stwierdza): Lekarze ci nie pomogli. (wyciąga z kredensu jakiś alkohol
i dwa kieliszki).

Młody

Nie pomogli.

Homer

Piłeś.

Młody

Piłem. Teraz nie piję. Najwyżej dwa piwa.

Homer

Nie masz dziewczyny. 

(Nalewa do obu kieliszków. Podnosi jeden, stuka nim w drugi i wypi-

ja)

Młody

Nie mam.

Homer

Folgujesz sobie?

Młody

Folguję, ale to nic nie daje.

Homer

Co zażywasz?

background image

16

Młody

Nic nie zażywam.

Homer

Nie kłam. Wszyscy zażywamy. 

(Wypija z drugiego kieliszka. Ponownie nalewa)

Młody

Pan też?

Homer

A co ty myślisz, że ja jestem święty?

Młody

Właściwie to już nie bywam na haju.

Homer

Dlatego chorujesz. Ale dam ci coś zastępczego – pasję. Te wszystkie środki bez pasji to gów-
no,  to  półśrodki,  ćwierćśrodki  dla  ćwierćinteligentów.  Zażywać  wolno  tylko  inteligentom,
przez duże I, artystom życia, tym, którzy muszą brać, bo są czuli na życie, bo światło robi na
nich wrażenie, 

(podnosi kieliszek i przygląda mu się pod światło) bo po cichu płaczą na fil-

mie, chociaż w rzeczywistości wszystko mają w dupie. Słyszysz granie? Nie wiesz, jakie, nie
wiesz, skąd. Może to w tobie gra? Zapal świeczki. Zapal mówię,  nie zwlekaj. Nie dziw się
niczemu. Zapal świeczki. Masz je w domu?

Młody

Mam. Już zapalam.

Homer

Zgadnę – lubisz poezję? Nie mów. Zgadnę, że Stachurę.

Młody

Tak , panie Homer, Stachurę.

Homer

Szkoda, że nie znałeś Staszka.

Młody

Jakiego Staszka?

Homer

„Nie ta szampańska, co kopytkiem stuka” – Grochowiaka, przyjacielu. Za szybko go pocho-
wali.  A  przecież  mówił:  „Nie  cały  minę,  choć  zostanie  owo  kochanie  ziemi  w  bajorku...  i
oście i przeświadczenie, że śledź bywa w poście zarówno piękny jak pod jesień owoc”. Wy-
starczy  jedna  generacja,  a  już  pochowają.  To  samo  z  Irkiem  –  kulwa–  Iredyńskim.  Mieli
chłopcy charyzmę, nie tylko pili.

Młody

Pili?

background image

17

Homer

Wtedy się piło, chłopcze, nie ćpało. Inne czasy. Cholera, to przecież prawie wczoraj. Za nich!
(

wznosi kieliszek)

Młody

Pan ich znał?

Homer

Czy ich znałem? Hej, u Fukiera, pod Kuchcikiem, w „Kulturze” w kawiarni „Czytelnika”, u
cioteczki, co w tym samym podwórku, co „Twórczość” –tam ich znałem. A jak na Trakcie
Królewskim  myśmy  królowali!  „Bunt  nie  przemija,  bunt  się  ustatecznia”  –  spytaj  Zbyszka
Jerzyny. Ale mówmy o tobie. Jesteś wrażliwy, tylko nie ma kto tobą pokierować. Trzeba ci
mistrza – Nauczyciela! Dzisiaj już nie ma mistrzów, nie ma tej starej dobrej instytucji. Każdy
jest mądry i dlatego tyle głupoty dokoła.

Młody

A pan?

Homer

Co  ja?  Gdybyś  wiedział,  co  ja....? 

(Przygląda  się  sobie  w  lusterku  stojącym  na  stole).  Za-

dzwoń później, pomyślimy, co się da zrobić. Zadzwoń, bo teraz muszę trochę ze światem, dla
świata. 

(Spycha puste kieliszki na  krawędź stołu. Spadają i tłuką się).

Redaktorka

Polaków Nocne Rozmowy – słucham.

Matka (

płacząc)

Kochana, przyjdź zaraz. Koniecznie. Jakie życie jest okropne.

(Redaktorka daje znaki, żeby wyłączyć matkę z anteny)

Redaktorka

Ludzie  mają  ważne  problemy.  No  tak,  rozmowa  się  przerwała.  Posłuchajmy  więc  muzyki.
(

Na tle muzyki do reżyserki) Mówiłam do cholery, żeby mnie z nią nie łączyć. Jeszcze pani

nie  rozpoznaje  jej  głosu?!  Słucham?  Ależ  nic  się  nie  stało!  Co  się  miało  stać?  Z  nią  jak  z
dzieckiem. Co ona nieraz wyprawia!

Matka

Honda to samochód! Margaryna kujawska jest lepsza od masła! Najlepsze kasztany są na Pla-
cu Pigal. Córeczko to... to właśnie Władysław tak pięknie układa.

Redaktorka

Jaki Władysław?

Matka

No ten od sloganów – mówiłam ci. Właśnie mamy się pobrać i poszliśmy na pączki.

Redaktorka

Znowu? Mama nie ma umiaru! Jak tak można? Ile razy mamę prosiłam, żeby się mama trochę
ograniczała.

background image

18

Matka

Wiem, wiem córeczko – cholesterol. Ale to tak wyszło. Graliśmy w  trefelki...

Redaktorka (z rezygnacją)

W trefelki...

Homer

Nic mi do tego, że ginie epoka.
Cieniem żmijowym
kładzie się na piasku
nowej generacji wschód.
Robespierzy biznesu,
Jakobini zysku
przeliczają gorliwie
giełdowy różaniec,
a co czwarty ziemianin
– powiem bez metafor –
cierpi zwykły głód.
W tych okolicznościach
okopy Świętej Trójcy,
drogi Hrabio Henryku,
wraz z daremną dumą
zostaw historii bezdusznej,
której nie odmieni nawet
twój łaskawy Bóg.

Redaktorka

Bardzo ładny wiersz. Czyj to?

Pani Psycholog

Czy to może?...

Homer

Tak, mój.

Redaktorka

Pan jest poetą.

Homer

Nikim nie jestem.

Redaktorka

Ale co miał oznaczać ten wiersz? Myśli pan, że poezja nocą w walce z nudą...

Homer

Frazesy!

Redaktorka 

(strofująco)

Panie Homer!

background image

19

Homer

A tam, Homer! Wszystko to mistyfikacja.

Pani Psycholog

Ale jest pan autorem takiego wiersza i jeśli rozumiem...

Homer

Nic pani nie rozumie. O to chodzi, że nic pani nie rozumie, szanowna  pani psycholog.

Redaktorka

Pan się czegoś napił.

Homer

Napił! – zażyłem porcyjkę.

Redaktorka

Nie, w ten sposób nie możemy. Bardzo przepraszam, ale ...

Pani Psycholog

(

Jakby uchwyciła za kopyto swojego psychologicznego Pegaza) Chwileczkę. Panu jest źle. To

pan jest samotny. To panu potrzebna  pomoc.

Homer (

groźnie)

Siostro!...

Pani Psycholog

Pan,  podejrzewam,  utożsamia  się  z  Hrabią  Henrykiem,  może  nawet  z  Krasińskim,  tylko  że
lata minęły, wiek minął z okładem...

Homer

Nie trzeba mi okładów, ani żadnych bzdur.

Pani Psycholog

(Nie zrażona. Widać, że cała w zapale) Tylko, że teraz po doświadczeniach wielkich wojen,
ludobójstwa i zwycięstwa przemocy – „Galileo Vicisti” wydaje się panu kpiną, pan się obraził
na cały świat, pan się obraził na Boga.

Homer

Jaka jest pani naiwna. 

(Coś miesza w miseczce – pewnie rozrabia mydliny)

Redaktorka

To nie ma sensu.

Homer

Pewnie,  szanowna  pani  redaktor,  przecież  wiek  się  kończy,  nawet  milenium.  Nikt  tego  nie
zauważył. I co, mam pochylić głowę, jak ów  niemy ? Nie, nie – ja jeszcze przemówię, zanim
się ten wiek skończy, jako wielki dekadent – przemówię jeszcze, zanim się skończy ta szla-
chetna audycja. 

(Puszcza z góry bańki)

background image

20

Redaktorka

Pan jest inteligentnym człowiekiem, niech pan powie, o co panu chodzi.

Homer

Czy nie myślicie, że Boga też można sądzić?

Redaktorka

I dlatego zadzwonił pan do naszego programu?

Homer

(nie zwracając na nią uwagi): Gdyby nawet potem był raj, powiedzmy – czysta wysublimo-
wana szczęśliwość naszych zbawionych duszyczek 

(twardo) to czy to rozgrzesza Boga, który

zezwolił na tyle cierpień – na Ziemi?!

Pani Psycholog

Sami je powodujemy, czasem je nawet wybieramy. Bóg zostawił nam wolną wolę i nie zaw-
sze reaguje.

Homer

(drwiąco) Nie zawsze? „Boże czemuż tam Ciebie nie było?– powiem za Karolem Ludwikiem
Konińskim. – Czemu pozwoliłeś, aby Cię diabeł wygnał? Czemuś taki jakby bezsilny? Cze-
mu tam jesteś, gdzie już jesteś, a nie ma Ciebie tam, gdzie Ciebie nie ma? Tam, gdzie najwię-
cej Ciebie potrzeba?”

Pani Psycholog

Ma pan fantastyczną pamięć.

Redaktorka

Czy to konieczne dla naszych rozważań o nudzie?

Homer

A  pewnie,  że  koniecznie,  jeżeli  mamy  się  poważnie  traktować.  Zasadą  jest,  by  dotrzeć  do
głębi naszego niepokoju, do głębi bólu – tak, pani doktor? A jak to zrobić bez rozliczenia się z
Bogiem?...

Pani Psycholog

Właściwie tak.

Homer

(znacząco) Więc trzeba się odkryć głęboko, ostatecznie, żeby znaleźć siebie – dobrze mówię
– pani redaktor?

Redaktorka

O co panu chodzi?

Homer

„Nie można obcować z kimś, jeśli nie istnieje się samemu” – Panie rozumieją, co to jest ist-
nieć? „Każdy istnieje w grupie naprawdę, jeżeli manifestuje czynnie swoją w niej obecność

background image

21

całego siebie. Tak bardzo przywykliśmy do ukrywania się w życiu, że sam fakt nieukrywania
się graniczy wprost z cudem, jest jakby wyjściem z jaskini na pełne światło”. Ładne, co?

Pani Psycholog

No widzi pan, jak pan ładnie może…

Homer

Siostro, nie oceniaj w swej naiwności, nie oceniaj. To Grotowski, Jerzy  Grotowski.

Redaktorka

Państwo wybaczą, ale w tej konwencji nie możemy...

Homer

Moment!  Możemy  zmienić  konwencję  –  spróbujemy  wyjść  z  tej  jaskini  na  pełne  światło?
Dobrze?

Redaktorka

Nie rozumiem.

Homer

Zachęcały panie słuchaczy do obnażania się. A czy pani gotowa jest tak się nam pięknie ob-
nażyć? Co? 

(Redaktorka milczy)...i nie ukrywać się przed naszym penetrującym wzrokiem?

Redaktorka

Kto tu się ukrywa, panie Homer? 

(ironicznie podkreśla „Homer”)

Homer

Niech nam więc pani powie, dlaczego tak często zaprasza pani do  swojej audycji Joannę Rę-
bowską?

Redaktorka

(trochę poirytowana) I do tego była panu potrzebna dygresja o Bogu? Pani doktor jest znanym
psychologiem, doskonałym naukowcem, specjalistą...

Homer

Znanym? Dopóki pani nie wpuściła jej na antenę, nikt o niej nie słyszał.

Redaktorka

Doprawdy, a kim pan jest, żeby to oceniać?

Homer

Jestem sędzią ludzkim.

Redaktorka

O, cho cho! – mocno powiedziane. I co, będzie nas pan sądzić?

Homer

Panią.

background image

22

Redaktorka

A cóż pan o mnie wie?

Homer

Wiem, że nie piękne oczy pani Joanny są myślą przewodnią w tej niebotycznej hucpie...

Redaktorka

Pan chyba nie rozumie obcych wyrazów, które wypowiada...

Homer

...lecz sponsoringowa moc jej męża – i nie tylko sponsoringowa. 

(przedłużające się milczenie.

Redaktorkę wyraźnie zatkało). Co, mam kontynuować, czy teraz mnie pani definitywnie wy-
łączy?

Pani Psycholog

O co tu chodzi?

Redaktorka

To zwykłe insynuacje. Nic to zresztą słuchaczy nie obchodzi.

Homer

To  ich  najbardziej  obchodzi.  A  co,  myśli  pani,  że  może  transcendencja,  czy  też  mój  inteli-
gencki sceptycyzm? Trochę brudu, trochę łajna na nieskazitelnej twarzyczce ulubienicy me-
diów  –  tego  pragną.  Zapewne  chcieliby  też  dowiedzieć  się  o  tym  intymnym  hoteliku  „Pod
Dębami”, w którym się odbywają pani ciche spotkania z nową gwiazdą naszego biznesu.

Redaktorka

Przepraszam państwa, musieliśmy wyłączyć pana Homera. Od razu wydał mi się osobą nie-
zrównoważoną, ze zbytnią chyba fantazją. Dla odprężenia chwila muzyki.

Pani Psycholog

(niby  spokojnie)  Czemu  go  wyłączyłaś?  Trochę  się  popisuje  erudycją,  ale  to  bez  wątpienia
człowiek kultury, chociaż nie zawsze jest kulturalny. Znasz go?

Redaktorka

Daj spokój. Przecież widzisz, że to wariat.

Pani Psycholog

Wydawało mi się... No, przyznaj się, masz jakiś cichy romans?

Redaktorka

Każdy ma jakiś cichy romans – jak nie w rzeczywistości, to w wyobraźni. 

(Redaktorka podaje

słuchawkę Pani Psycholog jakby nieświadomie. Wcześniej nie było też żadnego dźwiękowe-
go sygnału)

Pani Psycholog

(do słuchawki) Czy ty myślisz, że ciało nasze jest tylko dla nas samych? To, że linia moich
bioder tak ci się podoba, 

(lekko wodzi końcami  palców  po  nodze),  że  moje  piersi  budzą  w

tobie tkliwość, czasem pożądanie – to już wszystko, o co w tej życiowej grze chodzi? Prze-

background image

23

cież  ukrywa  się  za  tym  chyba  coś  o  wiele  bardziej  potężnego,  pragnienie  dawania  życia,
możliwy wybuch życia. Prawo do niego oprócz nas, którzy już jesteśmy, mają ci, którzy z nas
mogą powstać.
Wstrzymywanie  się  od  tego  prawa  i  zarazem  obowiązku  jest  czymś  podobnym  do  zabiegu
aborcji. Bo czyż skutek nie jest podobny?
Jeżeli z własnej wygody lub innej egoistycznej przyczyny powstrzymujemy się przed poczę-
ciem nowego życia – to przecież w efekcie czynimy tak, jakbyśmy je zgładzili. Dlatego to, że
chciałeś użyć prezerwatywy jest podobne do zbrodni. A znamy się tyle lat. Wydawało mi się,
że jesteś najlepszym przyjacielem rodziny. Ja, po tylu latach  twojego wlepiania się we mnie
tymi niebieskimi gałami, decyduję się wreszcie, przezwyciężam swój dziewczęcy wstyd, na-
rażam swoje małżeństwo – bo gdyby mój mąż się dowiedział... narażam się na to, że będzie
mi z tobą lepiej niż z nim i że potem ciągle będę ciebie pragnąć, a ty, wstrętny i prymitywny
hedonisto, zakładasz sobie prezerwatywę! 

(Rzuca słuchawkę i już całkiem spokojnie zwraca

się do Redaktorki) Czy ten gwiazdor biznesu…

Redaktorka

No, chyba nie myślisz...?

Pani Psycholog

Czasem tak myślę.

(Zmiana planu. Studio radiowe wygaszone. Znów Homer podnosi słuchawkę.)

Homer

Słucham.

Samotna

To znowu ja, Pan mi wybaczy, że jestem taka…

Homer

Tak, tak. Pamiętam, jesteś czuła, o dramatycznej potrzebie kontaktu z drugim człowiekiem.
Jesteś na swój sposób piękna. Ja widzę twoje piękno, chociaż inni tego nie dostrzegają, bo nie
potrafią patrzeć.

Samotna

Chciałabym się z panem spotkać. Ufam panu...

Homer

To daremne. Ja ci nie pomogę. To wszystko daremne. Rozbudzę tylko   tobie nadzieję. Potem
byś się nie odczepiła. 

(Masuje sobie głowę)

Samotna

Dlaczego pan tak mówi?

Homer

Ty jesteś naznaczona. Nadajesz się tylko na ofiarę.

Samotna

Nie!

background image

24

Homer

Są ludzie, którzy nie mają szans od urodzenia, bez względu na to, co by robili. A inni są wy-
brani. Pytasz – do czego? Do tego, by sterować losami świata lub chociażby losami tych, z
którymi się stykają. Oni są posłańcami Bogów.

Samotna

Niech się Pan ze mną spotka. Na wszystko się zgodzę. Proszę.

Homer

Widzisz. Jesteś przeklęta. Ktoś, kto mówi, że się na wszystko zgodzi, już przegrał życie. Po-
zostaje ci bezsensowna wegetacja i pewna klęska. Nadajesz się tylko na ofiarę. 

(Obydwoma

rękami ściska sobie głowę)

Samotna

Ja proszę. Pan jest inny.

Homer

Inny, bo ci nikt inny tego nie powie, że daremnie się starasz, że powinnaś po prostu przerwać
ciąg tych niepotrzebnych cierpień.

Samotna

Pan mnie tylko wypróbowuje, pan jest dobrym człowiekiem.

Homer

Rozdeptana  gnido,  depczę  cię  oficerskim  butem  z  cholewami.  Nie  czepiaj  się  mnie.  Jesteś
łajnem  nic  nie  znaczącym  dla  świata.  Takie  jak  ty  muszą  się  przyznać  do  klęski  własnego
człowieczeństwa, twoje istnienie nas poniża, ty już za życia jesteś popiół, jesteś nicość. Prze-
cież dobrze się orientujesz, że nie jesteś nikomu potrzebna. Zastanów się, po co żyjesz. Mu-
sisz  z  tym  skończyć.  Wymagam  od  ciebie  tylko  chwili  odwagi,  jednej  twórczej  chwili  w
twoim życiu. Wiesz, że nie jestem szalony, tylko szczery. Pozbieraj się. Raz się na coś zdecy-
duj. Zobaczysz, wtedy poczujesz się kimś, będziesz pełna, pełnowartościowa, tylko od ciebie
będzie wszystko zależało. Pomyśl – poczuj to choć raz. Nie będziesz już więcej zwykłą gala-
retą jak zawsze. Widzę, znowu cię widzę. Rośniesz, stajesz się, stajesz się kimś – na tę chwi-
lę. Nie wahaj się! Tak – teraz promieniejesz, teraz się wyprostowałaś. Brawo! Podchodzisz do
kuchenki gazowej. Tak... Tak... Teraz – zrób to, widzę, jak to robisz... 

(dyszy – jest wyraźnie

podniecony) Widzę cię! Jesteś wspaniała! (Odkłada słuchawkę). No, dobra.

(

Oddycha  chwilę  głęboko  –  jak  po  biegu  lub  po  spełnieniu.  Rozświetla  się  studio  radiowe.

Redaktorka podnosi słuchawkę)

Redaktorka

Halo? To znów pan!?

Homer

„Smutne są modlitwy samotnych. W samotnych ogrodach agonii chciałoby się  mieć  kogoś,
kto przynajmniej nie śpi...” I to Koniński.
Ciekawe, czy poza Bogiem ktoś jeszcze czuwa i przysłuchuje się tej audycji. To dobra audy-
cja, działa na ludzi. Właśnie, jedna z człekokształtnych już się nawet wybiera do ogrodu ago-
nii. Może się znudziła?

background image

25

Pani Psycholog

Homer, o czym pan mówi?

Homer

Zadzwoniła do mnie i zażądała pomocy. Zachciało jej się prawdziwego życia... ze mną. Zasu-
gerowałem jej samobójstwo. W jej wypadku to korzystniejsze wyjście...I bardziej  godne. O
godność trzeba dbać.

Pani Psycholog

Pan to mówi poważnie?

Homer

Jak najpoważniej. Ja zawsze dbam o godność, nawet kiedy nie mam gdzie spać. Nigdy też nie
proszę o skręta.

Redaktorka

Niech pan nam zaraz poda jej telefon. 

(Redaktorka daje znaki do reżyserki)

Homer

Może jeszcze do was zadzwonię. 

(Wyłącza się)

Redaktorka

(

do reżyserki): Zawiadomcie ochronę. On jest niebezpieczny.

(U Homera dzwoni telefon)

Młody

Ciągle było u pana zajęte.

Homer

Przygotowuję dobry pasztet.

Młody

Mogę pomóc?

Homer

To będzie twoim obowiązkiem. Ale nie wiem, czy nie skrewisz, czy podołasz?

Młody

Co mam zrobić?

Homer

O tym się dowiesz później. Powiedz, czy ty się nie kiwasz ruchem sierocych dzieci?

Młody

Czasem.

(

Homer właśnie sam się tak kołysze)

background image

26

Homer

Czemu nie śpisz?

Młody

Nie mogę, słucham radia.

Homer

I czego się dowiadujesz?

Młody

Że wszyscy skrewili. Jeżeli nawet premier....

Homer

Czemu się dziwisz ? Nawet Pan Bóg jest szpiegiem, cały czas nas szpieguje – to jest bezna-
dziejne.

Młody

Beznadziejne.

Homer

Próbujesz się przed nim schować, a nawet nie możesz zgasić radia.

Młody

Nie mogę. Telewizji nie oglądam, ale radia w nocy nie mogę zgasić, bo  nie mogę usnąć.

Homer

A może nie możesz usnąć, bo nie umiesz zgasić?

Młody

Muszę do końca, do cna...

Homer

Czemu?

Młody

Bo jeszcze do mnie coś mówią, śpiewają mi i znowu coś mówią, a ja już nie mogę, ale słu-
cham, bo kiedy do mnie mówią...

Homer

Do ciebie?

Młody

Nie  mogę  usnąć.  Jezu,  jak  mnie  męczą,  ciągle  coś  do  mnie  mówią.  W  dzień  też  nie  mogę
usnąć, czasem tak przez dwa tygodnie, między niebem i ziemią, między zasypianiem i nie-
uśnięciem.

Homer

Widzę to, macki wystawia radio, ono cię wciąga – totalne medium, ono ci wysysa krew. Je-
steś do cna wyczerpany, ale mu posłuszny. Muszę to z ciebie zdjąć. Otrzep ręce. Nie dziw się
– strzepnij rękami, tak, przymknij oczy. Przechyl się do przodu, o niczym nie myśl, poddaj

background image

27

się, poddaj się mi. Pamiętaj, ja ci daję moc, biorę cię w obronę. Ono wysysa ci wszelkie soki,
zniewala, dlatego ciągle chce ci się pić. Nie możesz  usnąć, bo chce ci się pić. Ale ja cię na-
poję, ja ci będę karmą, poprowadzę cię ku światłu, ku źródłu i przeciw tyranowi. Powiedz, jak
chciałeś ze sobą skończyć?

Młody

Skąd pan wie?

Homer

Synku, jak ja mogę tego nie wiedzieć?

Młody

Miałem się wysadzić.

Homer

Bardzo dobrze. Wysadzisz więc radiostację. Musisz się od niej oderwać, brutalnie oderwać.

Młody

Jak to?

Homer

Nie pytaj o nic, tylko czuj moją myśl. Niech ci ona będzie busolą. Ja cię uwolnię, ty uwolnisz
innych 

(ciszej, jakby do siebie) od smoka totalitaryzmu pożerającego umysły.

Młody

Słucham?

Homer

Tak, tak – tylko słuchaj, ale całym sobą, całym swoim wnętrzem. Masz oczy zamknięte?

Młody

Tak.

Homer

Wyciągam ku tobie dłonie – czujesz?

Młody

Tak.

Homer

Czujesz ciepło?

Młody

(waha się) Czy czuję?

Homer

(

stwierdzająco, z mocą) Czujesz ciepło, taki ciepły prąd.

Młody

Tak.

background image

28

Homer

Masz w domu cały ten arsenał, wszystko to, co wybucha? Dużo tego masz?

Młody

Wystarczy. Długo gromadziłem.

Homer

To dobrze. Ubierz się w to, pozawieszaj pod kurtką wszystkie te rajskie jabłuszka – pamiętaj
– jesteś wyzwolicielem. Zaraz cię nastawię na cel.

Młody

Tak jest!

(Studio radiowe)

Redaktorka

(

na tle muzyki) Dobrze, panie majorze, spróbuję go przytrzymać.

Głos z reżyserki

Uwaga – masz go na antenie.

Redaktorka

Halo. Ach, to pan, panie Homer.

Homer

„No i teraz słuchajcie, słuchajcie,
śmiertelni,
w zdumieniu pilnie nadstawiajcie ucha,
o pilni, o zdumieni, o zasłuchani
śmiertelni,
słuchajcie – słuchający – zamienieni w słuch”.

Pani Psycholog

Szymborska?

Homer

Słusznie. To tytuł jej wiersza. Cytuję go, gdy chcę oznajmić rzecz doniosłą i brzemienną w
skutkach.

Redaktorka

Słuchamy, panie Homer.

Homer

Jak nie zgadniecie, czyje – wylecicie w powietrze.

Redaktorka

Jak to – jest pan terrorystą?

background image

29

Homer

Jestem humanistą, droga pani redaktor.

Redaktorka

I dlatego mamy wylecieć w powietrze? Co pan znowu kombinuje?

Homer

Wysłałem na was żywą torpedę.

Pani Psycholog

Dlaczego? Przecież humanizm jest filozofią dobra.

Homer

Dobro to rzecz względna. Nie słyszała pani o tym? (

Manipuluje przy czymś, jakby rozciągał

jakieś  druciki.  Drugi  plan  jest    jednak  w  mroku,  zbyt  mało  wyraźny,  by  dokładnie  widzieć
zabiegi postaci)

Redaktorka

Pan jest szalony.

Homer

Może mój humanizm trochę się różni od waszych frazesów o człowieku. Ja człowieka wciąż
studiuję. Stawiam go w nieoczekiwanych sytuacjach, kształtuję go, tworzę. Sprawdzam przy
tym siebie. Dokąd mogę dojść, czy się nie cofnę, czy dla stada, dla stadnego myślenia sprze-
dam swoją indywidualną duszę?

Pani Psycholog

Skrajny indywidualizm i bezideowość – to nowe totalitaryzmy.

Homer

Wiem, słyszałem. To złote myśli naszego papiestwa, rzucone na płodny grunt hodowli czło-
wieka wierzącego. Ale sam papież kiedyś powiedział: „Wyprzedać  swoją wolność  –  to  jest
wyzbyć się swojego człowieczeństwa”. Ja tego nigdy nie uczynię.

Pani Psycholog

Papież nie mówił o nieograniczonej wolności – to byłaby samowola.

Homer

A czyż wolność, która jest ograniczona, jest jeszcze wolnością?

Redaktorka

Wy tu toczycie filozoficzne spory, ale jeśli prawdą jest to, co on powiedział…

Homer

Taka jest właśnie prawda. Czy chcą panie o prawdzie?

Redaktorka

Chcemy, żeby się pan przestał wygłupiać i powiedział, że to wszystko żarty.

background image

30

Homer

Droga pani redaktor, jak bym mógł żartować z rzeczy ostatecznych?

Redaktorka

O co panu chodzi?

Homer

O to, żebyśmy się nie nudzili. Przecież obiecywałem. No co, nie nudzicie się? Tak, pani dok-
tor miała rację. Wszechświat jest w nas, trzeba go tylko uruchomić. Inteligencja, kreatywność
to najwyższe wartości – prawda? Właściwie je wykorzystaj, będziesz panem stworzenia.

Redaktorka

Tą  piękną  myślą  słuchacza  moglibyśmy  skończyć  audycję,  ale  posłuchajmy  jeszcze  jazzu
nocą.

(Muzyka. Dalsza rozmowa na jej tle poza anteną)

Redaktorka

Homer, co z tą żywą torpedą? Co ty pieprzysz?

Homer

Pani Redaktor – są ludzie, którzy mi się poddają. Ja mam w tym  dużą zdolność. Bóg mnie
zaopatrzył w taką specjalną energię. Mogę na odległość uśpić, mogę takiemu medium niejed-
no nakazać. Zresztą sama się pani przekona.

Redaktorka

Nie bardzo w to wierzę, ale wolałabym, żebyś sobie darował te wszystkie eksperymenty. Nie
uważasz, że na dziś wystarczy?

Homer

Siostro, to dopiero początek.

Redaktorka

Nie nazywaj mnie siostrą.

Homer

Wszak wszyscy jesteśmy w Panu braćmi i siostrami. A teraz wyznaj pani doktor Rębowskiej
– ale tak, żebym słyszał – jaka z ciebie siostra, no, powiedzmy – bardziej „szwagierka”.

Redaktorka

Co to ma znaczyć?

Homer

Dobrze wiesz, co mam na myśli. Chcesz się ze mną dogadać, otwórz przed nami swoją nie-
winną duszyczkę, wyznaj mi i siostrze Joannie swój grzech, bo w przeciwnym razie pociągnę
za sznurki.

Redaktorka

Ty psychopato...! ( 

Redaktorka ze wzburzenia cała aż dygocze)

background image

31

Psycholog

Nie, nie tak, pozwól mi.. Jest tam pan jeszcze? Ja wiem, że pan uważa, że nikt panu nie jest
potrzebny. To nieprawda. Nie ma takich ludzi.

Homer

Muszę się rozłączyć. Jesteście dziewczynki niegrzeczne.

Redaktorka

Homer – nie, przepraszam – poczekaj. Możemy się zabawić. Mam pomysł.

Homer

A co, źle się bawimy?

Redaktorka

(polubownie)  To  trochę  jednostronna  zabawa.  Musisz  nam  dać  szansę.  Przecież  ty  jesteś
mocniejszy. Nie chcę ci kadzić. Poznałbyś się na tym.

Homer

Pani redaktor, mnie zadziwia. No, no – i co dalej, co mi pani proponuje?

Redaktorka

Żebyś nie grał do jednej bramki. Masz za dużą przewagę.

Homer

Więc?

Redaktorka

Sprzedaj nam te twoje ofiary. Ile chcesz?

Homer

Obrażasz mnie... po raz drugi.

Redaktorka

Jak to po raz drugi?

Homer

Przypomnij sobie, dobra Samarytanko, pewien zimowy wieczór. Gwiazdy na niebie – mróz,
ponad  26  stopni.  W  twoim  salonie  światło  przyćmione,  rodzinne,  cieplutko.  Córcia  przed-
wczorajsza po ciężkich imieninach, a ty jak zwykle strudzona, przemęczona, więc wysyłasz
matkę – szaloną, starą nimfomankę, która się ciągle truje, chociaż nieskutecznie, bo nie potra-
fi się godnie zestarzeć.

Redaktorka

Ach, to ty…!

Homer

Nie wpuściłaś biednego, zziębniętego kloszarda…

Redaktorka

(do siebie) Krab.

background image

32

Homer

…bo nieładnie pachnie, niesłodko przemawia, chociaż potrafił kiedyś zarazić swoją erudycją
twoją córunię – oślicę i wyciągnąć ją nie tylko z polskiego, historii i z intelektualnej martwicy
przed samą maturą, ale i z bardzo brzydkiego towarzystwa...

Redaktorka

To ty... jak mogłam się nie domyślić? Coś mi już świtało... ale ten głos...

Homer

To proste – przetwarzacz głosu. Co, opowiadać dalej? Opowiadać, jak twoja mamusia wci-
snęła mi do ręki dziesięć złotych i wypchnęła za drzwi?

Redaktorka

Dobrze wiesz, dlaczego.

Homer

Chciałem się tylko ogrzać.

Redaktorka

Potem ogolić, potem wykąpać, potem zjeść naszą kolację, potem wypić nasz koniak, strzelić
sobie porcyjkę, a wreszcie naubliżać.

Homer

Nie możesz zapomnieć o tych imieninach?

Redaktorka

Naplułeś profesorowi do talerza, wsadziłeś swoją obrzydliwą mordę w czekoladowy tort, któ-
rym zaraz obrzuciłeś wszystkich gości, potem się na nich zrzygałeś.

Homer

Bo to byli straszliwi mieszczanie i burżuje.

Redaktorka

A ty – niedoceniony artysta! I co, takiego świniaka znowu miałam tolerować?

Homer

Potrzebowałem pomocy.

Redaktorka

Ty zawsze potrzebowałeś pomocy. Ale od dawna tak naprawdę nikt ci już nie mógł pomóc.

Homer

Czy ty wiesz, coś mi wtedy zrobiła? Ty wiesz, co to jest odmrozić sobie nogi? Jedną na amen.
26 stopni minus.

Redaktorka

Żebyś sobie jeszcze mógł odmrozić ozór.

background image

33

Homer

Nie miałem gdzie się podziać. Byłem pobity.

Redaktorka

Teraz już zjeżdżaj i daj mi spokojnie prowadzić audycję.

Homer

Spoko! spoko!

Redaktorka

Zawiadomię policję.

Homer

Policja  już  dawno  zawiadomiona,  policja  mnie  dobrze  zna,  tylko  nie  wie,  gdzie  jestem,  bo
jestem zawsze gdzie indziej, najczęściej tam, gdzie mnie nie ma.

Redaktorka

No dobrze – przyjdź tu do nas, poprowadzimy audycje razem.

Homer

Hej, hej! Nieczysto ze mną grasz. „W dzień wszystko jest błahe, ale noc nie znosi kłamstwa”
– Koniński. Myślisz, że nie wiem, że chcesz mnie wciągnąć w pułapkę?

Redaktorka

Nie wierzysz – trudno, daj więc za darmo te numery telefoniczne.

Homer

Dobrze, okażę wam swoją łaskawość, ale dam tylko jeden telefon. Wybierajcie – tej panienki,
co manipuluje kurkami, czy gościa, który będzie wysadzać?

Redaktorka

Świr! Okrutny świr!

Pani Psycholog

Doroto, może ja? Homer, podaj tylko telefon tej nieszczęsnej dziewczyny.

Homer

Jakie to wzruszające i szlachetne, a może macie nadzieje ją wskrzesić i jeszcze wydostać się z
radia przed wielkim 

bum? Uprzedzam, możecie nie zdążyć. No, muszę kończyć, skoro pani

redaktor nie chce nam wyznać...

Pani Psycholog

Nie rozłączaj się.

Homer

Co, pępowiny ci się zachciewa? Ja już, mamuśko, dawno się oderwałem.

Pani Psycholog

(do Redaktorki) Dorota, powiedz, powiedz wszystko.

background image

34

Redaktorka

Nie dajmy się szantażować.

Pani Psycholog

Tu przecież chodzi o życie ludzkie.

Redaktorka

On blefuje.

Pani Psycholog

A jak nie blefuje? Powiedz prawdę.

Redaktorka

Przy nim?

Homer

Muszę to usłyszeć.

Redaktorka

Teraz nie mogę, mam audycję – nie? Bez przerwy leci sama  muzyka.

Homer

To wpuść nas na antenę. Uatrakcyjnisz „Radio nocą”. Wyznanie pani redaktor, samokrytyka i
samoświadomość aż do bólu, aż do głębi przyjaźni... czy to nie piękne?

Redaktorka

Czego wy ode mnie chcecie?

Pani Psycholog

Prawdy.

Redaktorka

Prawdy! A komu prawda dała szczęście?

Homer

No, no, no – i ty w krainie filozofii? Nie spodziewałem się, że się tego doczekam – taka kon-
kretna, wyrachowana, mocna...?

Redaktorka

Nie jestem mocna... 

(trochę się załamuje) I już nie mogę.

Pani Psycholog

Przecież i tak wiem.

Redaktorka

Więc czego mnie męczysz? Czego obydwoje ode mnie chcecie?!

Pani Psycholog

Żebyś sama zdjęła maskę.

background image

35

Redaktorka

Ty jesteś do niego podobna.

Pani Psycholog

Jestem pryncypialna.

Redaktorka

Pryncypialna! Ty jesteś głupia, po prostu głupia.

Pani Psycholog

I dlatego zapraszasz mnie do radia? A może dlatego, że próbuję  ratować twoją... 

(szuka sło-

wa) chorą matkę!

Redaktorka

Chciałaś powiedzieć – „rąbniętą”?

Pani Psycholog

Wszystko jedno – obydwie wiemy, że i z twoją matką i z twoją córką jest coś nie w porządku.

Redaktorka

Ach, tak! Pani psycholog poświęca się dla mojej psychicznie upośledzonej rodziny? Bo jest
taka rozumna, na wszystko ma radę. Tylko czemu, kochanie, nie potrafisz utrzymać Ludwika
w swoim łóżku? Dlaczego od ciebie ucieka?

Pani Psycholog

Podła jesteś!

Redaktorka

To dlaczego on woli mnie... i każdą inną, przy której się gotów narażać, z którą się musi za-
bezpieczać... bo ty...

Pani Psycholog

Bo co? Bo co ja?

Redaktorka

Bo ty jesteś jałowa!

(Dłuższe milczenie)
(Pani Psycholog przykryła rękami głowę. Wstrząsa nią płacz)

Redaktorka

Przepraszam.

Homer

To było piękne.

Pani Psycholog

(do Redaktorki przez łzy) Dawno z nim jesteś?

background image

36

Redaktorka

Czy to ważne?

Pani Psycholog

(trochę jak dziecko) Na pewno dawno.

Redaktorka

Przestań, weź się w garść. Dajemy tylko satysfakcję tej bestii. Słyszysz, jak mu się to podoba.

Homer

Oj, dobre... dobre. No tak, zasłużyłyście sobie na numer tej samobójczyni.

Redaktorka

Szlag by cię trafił!

Homer

19 – 33 – 21

(Redaktorka wielokrotnie nakręca numer telefonu)

Homer

No i co?

Redaktorka

Nie odpowiada.

Homer

Nie macie szczęścia.

Pani Psycholog

(Jeszcze przez łzy)  Czy podałeś właściwy telefon?

Homer

Wszystkie są właściwe – do niczego nie pasują. Zresztą i tak już wyzionęła ducha. Chcecie
posłuchać? Nagrałem. 

(Puszcza nagraną kasetę z efektem ulatującego gazu. Sam imituje prze-

rywany oddech)

Redaktorka

Chrzanisz! Wiem, że chrzanisz.

Homer

Może.

Pani Psycholog

Kim ty właściwie jesteś?

Homer

Mam pasję. Przecież pani doktor mówiła, że dobrze jest mieć pasję, jakąkolwiek... i kontakt z
drugim człowiekiem. Najważniejszy jest  kontakt, co? A ja go mam – co?

background image

37

Redaktorka

Mów Homer, ty tylko mów.

Homer

Wasz  kontakt  jest żaden.  To  tylko  pozór.  Te  wasze  psychologie  na  użytek  wszystkich  –  to
opera mydlana, to szajs. Ale cóż, „każdemu wedle jego natury” – jak powiada Miłosz.

Pani Psycholog

Ty wciąż walczysz. Z kim? Przeciw czemu?

Homer

„Muzo, nie być bokserem – to jest nie być wcale” – no kto, no kto to powiedział?

Redaktorka

Mów, draniu, tylko mów.

Pani Psycholog

Zwątpiłeś, we wszystko zwątpiłeś. To przede wszystkim tobie trzeba pomóc.

Homer

Nie mędrkuj. Siedzisz na beczce prochu i mędrkujesz. Zaraz polecisz.

Pani Psycholog

To polecę.

Redaktorka

Homer, jaki tam Homer – Krab, powiedz mi tylko, dlaczego właśnie tak – przez radio...?

Homer

Kiedyś chciałem być autorem słuchowisk (z

 lubością) w radiu, a radio to zupełnie co innego

niż telewizja. Radio to wyobraźnia, oczywiście prawdziwe radio, a nie ta wasza sieczka bez-
płodnych informacji, co chwila powtarzanych, imitujących rzeczywistość. Bo czym wy jeste-
ście? techno–subkultura, śmieci cywilizacji, które mają zagwarantować bezmózgowy trans w
swym hedonistycznym karnawale.

Redaktorka

Znowu grasz?

Homer

Istotą sztuki jest gra samego z sobą, ożywiona olśnieniem chwili ludzkiego geniuszu. Ale cóż,
prawdziwa sztuka została dziś ona wyparta przez narkotyczne komputerowe extasi z pagerem
w zadku.

 (Zgrzyt klucza w zamku do pokoju Homera) Oto dzisiejsza sztuka, której pokłony

bije  również  większość  radiostacji.  Dlatego  po  kolei  trzeba  wysadzać  te  wasze  bezduszne
techno świątynie…

(Do pomieszczenia Homera ktoś wszedł. Szamotanina)

background image

38

Homer

(do przybyłej) I ty jesteś siostra?!

Redaktorka

Co tam się dzieje?

Homer

Miłość rodzinna. Mieszkam w budce telefonicznej i chcą mnie z niej  wyrzucić. Zaraz ją wy-
sadzę. Chcecie posłuchać?

Redaktorka

Daj już spokój.

(W słuchawce nagłe łubudu, a w dziupli Homera błysk. Ktoś ciężko przeklina)

Pani Psycholog

Co on zrobił? Wysadził się?

Redaktorka

E tam , to maniak. Zaraz zadzwoni.

(Dzwoni telefon)

Homer

Dzwonię z innej budki. Tamta była za ciasna.

Pani Psycholog

Homer, to już nie jest dowcipne. Po co to panu?

Redaktorka

Krab, przestań się nad sobą użalać. To, że ci się nie powiodło i nie zostałeś pisarzem, nie zna-
czy, że masz odgrywać się na ludziach i męczyć ich nocą swoimi durnotami. Na mnie już się
zemściłeś – prawda?

Homer

Na tobie? Co ty znaczysz? Ciebie nie ma. Ty w ogóle nie istniejesz. Ale ja, ja i tak to muszę.
Ja jestem wytworem epoki kulturowego, postkomunistycznego kryzysu.
Puść, gdzie mnie ciągniesz? Ja to tak sam do siebie, bo przecież trzeba ze sobą walczyć, ze
złem, które jest we mnie – no nie? Muszę się skuć kajdankami, bo jestem niebezpieczny, bo
jestem  sparciałym  reliktem  humanistycznej  inteligencji,  której  odebrano  sens,  etos  i  szansę
tworzenia  –  odebrano  rozum;  jestem  niedonoszonym  bękartem  Pani  Europy,  zgnojonym
spadkobiercą sławy i chwały wielkiego przeskoku, co go symbolicznie zaakcentował  Lechu
po długim peerelowskim biegu z przeszkodami. Chyba się przytrzasnę do kaloryfera. 

(odgłos

zatrzaskujących się kajdan) Teraz już sobie nie poskaczę. Nic tak nie prowokuje do skoków
jak  przeszkody.  Naród  też  skoczył  i  przeskoczył,  a  teraz  rozgląda  się  chciwie  za  macochą
Unią, a ona, krowa, nie chce tak zaraz dać europejskiego cycka  polskiemu niedorozwojowi.
Kochani, kultura nam skarlała, chociaż się szczyci wolnością. 

(Zwraca się niby do kogoś w

pokoju) Co, chcesz mnie zakneblować? Tylko nie to! Pamiętajcie, naród, który od piersi od-
pycha swych twórców i sprowadza ich do roli żebraków i kloszardów, też musi skarleć. Nie

background image

39

dziwcie się więc zbytnio, że i ja stałem się zwykłym wypryskiem na dupie polskiej inteligen-
cji. Wybaczcie, ale muszę z wami skończyć! A wierzcie mi, że mogę.

Redaktorka

Za dużo gadasz. Nic nie zrobisz.

Homer

Tak myślisz? Poczekaj.

Pani Psycholog

Niepotrzebnie to powiedziałaś.

Redaktorka

Dlaczego nie pójdziesz wysadzić telewizji?

Homer

Pójdę, wysadzę. Ją przede wszystkim trzeba wysadzić. 

(Zapala  papierosa, który się żarzy w

mroku)  To  dobry  pomysł  –  dziękuję,  pani  redaktor.  Trzeba  wysadzać,  gdy  zwichnęły  się
wszystkie autorytety. Ech, niechby już przyszedł ten dwudziesty pierwszy i niechby wreszcie
szlag trafił ten cały postmodernizm! 

(Robi jakieś spięcie i znów w eter idzie lepsze łubudu)

Redaktorka

Znów się wysadził.

(Muzyka. Redaktorka i Pani Psycholog dłuższą chwilę siedzą  nieruchome, zrezygnowane)

Redaktorka

Czasem wydaje mi się, że realne jest tylko radio, a reszta jest światem wymyślonym, w któ-
rym się pojawiają jacyś wymyśleni ludzie. Teraz już się wszystko pomieszało. Joanno, zwie-
waj, może tu rzeczywiście nie jest bezpiecznie.

Pani Psycholog

Zostanę.

Redaktorka:

Po  co?  Świat  jest  nieuleczalnie  chory.  Nie  ma  takiego  psychiatry,  który  by  go  postawił  na
nogi.

Pani Psycholog

To tak pod koniec wieku ludziom się wydaje, ale ludzie nie są tacy źli.

(Dzwoni telefon)

Głos kobiecy

Pani  Joanno, przepraszam, pani doktor – jest pani piękną kobietą, świetnym psychologiem,
ale w czyich rękach usnął pani ptaszek, tego pani nigdy nie zgadnie. Pani ptaszek lubi inne
ptaszki, choć wcale nie mają one skrzydełek i nie ćwierkają w Dortmundzie.

Redaktorka

Wyłączyć ją!

background image

40

Pani Psycholog

Nie!  Niech  mówi. 

(do  telefonującej)  Chce  mi  pani  powiedzieć,  że  Ludwik  lubi  chłopców?

(spokojnie) Może jest nieszczęśliwy?

(W odpowiedzi śmiech dwu kobiet i odgłos odkładanej słuchawki. Redaktorka ogarnia ramie-
niem Panią Psycholog. Dzwoni telefon).

Homer

Halo – Program Nocą?

Redaktorka

(Zrezygnowanym głosem) Jeszcze ci się nie znudziło?

Homer

Człowiek chce być potężny jak media. Oto istota nowoczesnego terroryzmu. Człowiek chce
móc zakomunikować innym, swoją niezgodę, swój bunt, chociażby swoją obecność. A tym-
czasem nikt mnie nie słuchał, mnie Nauczyciela, mnie, który tak współczułem z Nietzschem,
z Norwidem, z Dostojewskim. Nadszedł czas kary. Nie będę powoływał się na „Apocalipsis”.
Kościół wywrócił własnego Boga, Solidarność pojęcie solidarności. Nie będę obciążał drob-
nych karierowiczów u władzy. Oni są przejściowi, jak gówniana epoka, która ich wyprodu-
kowała,  ale  was,  którzy  dzierżycie  rząd  dusz,  którzy  tworzycie  elity,  którzy  się  kryjecie  za
godnym obliczem Herberta, Miłosza i wszystkich świętych – pociągnę do odpowiedzialności!

Redaktorka

(kpiąco):Zanim nas ukarzesz, powiedz jeszcze – czemu nazwałeś się Homerem?

Homer

Lubię wyprowadzać konia trojańskiego na popas.

Redaktorka

A to nawet ładne. 

(Jest od pewnego czasu bardzo spokojna)

Homer

Czujesz siostro, tę intensywność między nami? To śmiertelna gra.

Redaktorka

(Niemalże w rozmarzeniu) Mógłbyś narażać ludzkie życie?

Homer

Życie to fikcja literacka... Pana Boga. Nie ma ono żadnego znaczenia.

Szef

Homer, koniec żartów. Tu szef brygady antyterrorystycznej. Blefowałeś?

Homer

Panie ważny, całe życie to blef. Szef brygady, powiadasz? To dla mnie honor. Wreszcie mnie
docenili.

background image

41

Szef

Masz kontakt z tym głupkiem od pirotechniki?

Homer

Nie mam. To chłoptaś do mnie dzwonił.

Szef

A tej dziewczyny?

Homer

...którą uwolniłem od ciężaru życia? Przecież jej telefon już dawno podałem.

Szef

A ty gdzie się chowasz?

Homer

U mamy.

Szef

Nie żartuj, namierzyliśmy twój numer.

Homer

Hej, hej! To ty żartujesz. Podwędziłem komórkowca i się przemieszczam.

Szef

Już cię mamy, będziesz odpowiadać.

Homer

Za co? Że uświetniłem audycję radiową? Za to należy mi się honorarium.

Szef

Jesteś normalny?

Homer

Podyskutujcie sobie o tym z panią psycholog.  Norma  osobowościowa  i  odstępstwa  od  niej.
Temat na całą audycję. Mnie już chce się spać.

Szef

Homer, on się nie przedrze. Cały blok na Malczewskiego jest otoczony.

Homer

Na Malczewskiego?

Szef

Chyba nie powiesz...? Chyba wiesz, gdzie jest ta pieprzona radiostacja?

Homer

O kurde, ja go wysłałem na Myśliwiecką 

(udając skruszonego). Przepraszam, pomyliłem się.

background image

42

Szef

Idioto, tam jest „Trójka”.

Homer

Czy to nie jest wszystko jedno, kto najpierw wyleci?

Szef

Prędzej, łączyć mnie z Myśliwiecką! Myśliwiecka?

Homer

A może to było na Woronicza? Tyle jest tego do wysadzenia, trudno spamiętać. Kto zresztą
wie, gdzie on poszedł... i dokąd my idziemy.

Szef

(już  go  nie  słucha):  Myśliwiecka?  Halo...  Halo!  Myśliwiecka?!  Uciekajcie  z  budynku.  Nie
szkodzi, że nie rozumiesz. Czasem można nie zdążyć zrozumieć.

Homer

Hola, hola – a honor? A profesjonalizm? Jak można przerwać, kiedy ludzie słuchają? To tak,
jakby zbiec z posterunku.

Redaktorka

Wyłączcie to! Kto ich wpuścił na antenę?

Homer

(szczęśliwy) To dobrze, to bardzo dobrze, że jesteśmy na antenie, widocznie Bóg prowadzi tę
audycję.

Szef

Homer, ty to sobie odpuść – ja ci dobrze radzę.

Homer

Nie mogę – mam radiową wyobraźnię. Cieszę się, że ją wreszcie mogę wykorzystać. Teraz
musicie  słuchać  swojego  Homera.  Wszyscy  wsłuchują  się  w  moje  słowa,  oczekują,  co  po-
wiem. Wszyscy mnie kochają. Moja jest fonia. Noc jest moja. To nic, że tylko jedna. Teraz
wszyscy mnie słuchają, bo mam w rękach dwa druciki, kiedy je połączę, polecicie do nieba.
Jeszcze chwilka, jeszcze wam pozwolę pooddychać. Poczucie, że mogę to zrobić, upaja mnie.
To jak akt tworzenia.

Głos w telefonie radiowym:  Pani redaktor, pani mama znów się nałykała, bo ją  porzucił pan
Władysław, a ona chciała chodzić z nim  do parku, kiedy  wszystkie księgowe pochylają się
nad wielką kolumną cyfr po stronie  zysków i po stronie strat. Omal jej nie straciliśmy.
                     

(Redaktorka tylko kiwa głową)

Szef: Homer! Homer!

Homer:          Nie było pomyłki! Mój człowiek nafaszerował was dynamitem, cały  wasz  bu-
dynek. Kochani, teraz ja zamykam obwód. Czujecie to coś – jak   się  zbliża, jak się czai za

background image

43

ścianą? Zadajecie sobie pytanie: Cóż to znaczy?  Czy istnieje ten inny wymiar? I jak istnieje?
(pauza)  Oto on.

(Chwila  ciszy,  nagle  słychać  huk.  Gaśnie  światło,  po  chwili  się  zapala.  Do  środka  pokoju
przez  wysadzone  drzwi  wbiegają  funkcjonariusze  z  automatycznymi  pistoletami  w  ręku.
Opada kurz. Dopiero teraz po raz pierwszy wyraźnie widać pomieszczenie Homera. Na środ-
ku stół, na nim telefon, za stołem siedzi Homer. Na widok uzbrojonych sięga po leżące obok
prymitywne drewniane kule i powoli wstaje. Nie ma jednej nogi.  Proteza drugiej wisi przy-
kuta kajdankami do kaloryfera. Niezdarnie, stukając kulami o podłogę, zbliża się do skonster-
nowanych antyterrorystów – zarazem ku widowni. Przystaje na chwilę. Znowu rusza do przo-
du. Scena powoli się wyciemnia. W mroku słychać tylko coraz głośniejsze, zwielokrotnione
przez sprzęt nagłaśniający, stukanie jego kul.)

KONIEC

background image

44


Document Outline