Leszek Kołakowski
JA B Ę D Ę ŁAG O D N IEJSZY M KATEM
Znamy tę historię na pamięć od lat czterdziestu.
Hitler zagarnął Austrię; uszło mu to na sucho, chocia przez chwilę
świat czuł się nieswojo. W kilka miesięcy później wtargnął do Cze
chosłowacji. Uszło mu to na sucho, chocia świat czuł się przez chwilę
ura ony. Oczekiwał więc, całkiem rozsądnie, e zdoła ten sam sce
nariusz powtórzyć z Polską.
Przeliczył się jednak — nie uszło mu to na sucho. Zaczęła się druga
wojna światowa.
Znamy równie dobrze tę historyjkę, jak jej prosty morał; próbować
ugłaskiwać agresywny imperializm w ten sposób, i przełyka się bez
protestu jego kolejne gwałty. Jest to najpewniejsza droga by spowo
dować to właśnie, czego się chce uniknąć, mianowicie globalną wojnę.
Wszyscy gotowi są podpisać się pod tym morałem, kiedy mowa o
Hitlerze. Łatwo i miło dzisiaj potępiać Chamberlaina. Nie wszyscy
gotowi są przyznać, e teraz właśnie stoimy w obliczu podobnej
sytuacji — niektórzy zachodni mę owie stanu (włączając premiera
Kanady i ministra spraw zagranicznych Francji) grają w obliczu pol
skich wydarzeń rolę super-Chamberlainów (ten ostatni otrzeźwiał
wszak e po inwazji Czechosłowacji).
Miłośnicy polskiej junty wśród polityków i dziennikarzy powtarza
ją trzy nie do obalenia argumenty:
— Po pierwsze - junta musiała narzucić dyktaturę militarną po to,
eby czegoś gorszego uniknąć. Oczywiście musiała to zrobić. Musiała
posłać do obozów koncentracyjnych i więzień tysiące robotników i
intelektualistów. Musiała kazać swoim andarmom wyciągać rannych
57
górników z ambulansów i wykańczać ich na ulicy. Musiała zrobić to
wszystko i tysiąc innych rzeczy, jeśli chciała uniknąć społeczeństwa z
niezale nymi związkami robotniczymi, to znaczy społeczeństwa, w
którym partia komunistyczna nie cieszyłaby się niepodzielną, despo
tyczną władzą we wszystkich dziedzinach ycia.
W tym samym sensie Hitler musiał zagazować sześć milionów
ydów, jeśli chciał dochować wierności swej ideologii, a oswobodzi-
ciele kambod ańscy musieli wytępić jedną trzecią ludności, jeśli
chcieli zbudować szczęśliwe społeczeństwo komunistyczne, tak jak je
sobie wyobra ali. Kanibale muszą jeść. Krótko mówiąc, ka dy musi
robić to właśnie, co robi — cokolwiek jest, jest słuszne. Równie junta
polska ma rację.
— Po wtóre — „Solidarność” posunęła się za daleko - prowokowa
ła rząd. Oczywiście, e to czyniła. Czyniła to od pierwszego dnia
swego istnienia i samym faktem swego istnienia. ądając niezale
nych od państwa związków robotniczych i złagodzenia cenzury, pro
testując przeciw policyjnemu bezprawiu, demaskując zinstytucjonali
zowane kłamstwo, próbując dostać dla siebie nieco czasu w telewizji,
by móc ograniczać kłamstwo komunistyczne, myśląc o tym, by zapy
tać swych członków, co mianowicie myślą o wolnych wyborach, przy
wracając godność ludzką w zniewolonym społeczeństwie, posunęła
się za daleko.
W tym samym sensie Murzyni, którzy domagają się równych praw w
Afryce Południowej posuwają się za daleko; rząd tego przyjąć nie mo
e. Ludzie, którzy w Argentynie dopytują się o los tych, co zginęli w rę
kach wojskowych, posuwają się za daleko; tego władcy nie mogą ju to
lerować. Ktokolwiek w jakimkolwiek despotycznym kraju nie jest cał
kiem zadowolony z despotyzmu, posuwa się za daleko. Dobrze mu tak.
— Po trzecie — bezpośrednia inwazja i okupacja sowiecka byłyby
dla Polaków gorsze ani eli okupacja przez polskie siły bezpieczeń
stwa. Oto właśnie sławny argument „ja będę łagodniejszym katem”.
Znamy ten argument w Polsce od dziesięcioleci. Jest on nie do obale
nia i z konieczności jest prawdziwy zawsze i wszędzie zwyczajnie z tej
racji, e jeszcze nie znamy kata absolutnego i zawsze mo emy sobie
wyobrazić gorszego. Ktokolwiek śledził procesy stra ników w nazi
stowskich obozach koncentracyjnych, słyszał bez końca te same zape
wnienia o niewinności: „inni esesmani byliby na moim miejscu znacz
nie gorsi” . Niewdzięczni Europejczycy z jakichś dziwnych powodów
nie chcieli zrozumieć humanitarnych motywów katów. Niewdzięczni
Polacy równie z pewnością nie potrafią się wczuć w ludzkie uczucia
junty, teraz czy później.
58
W tej chwili na jedno tylko proroctwo mo na sobie pozwolić. Junta
oznajmi niebawem, e pewna ilość ludzi została zwolniona z więzień i
e niektóre restrykcje narzucone ludności zostały zniesione. Usły-
szyszymy wtedy chór radości ze stolic zachodnich: „widzicie przecie ,
e się zmieniają! Powiedzieliśmy, e tak będzie!”. Mogą równie
wznowić pseudozwiązki i nazwać je „Solidarnością” — czemu nie?
Ale krzy e, które wzniesione zostały przed rokiem ku upamiętnieniu
ofiar innej masakry, w 1970 roku, będą czekały. Junta mogłaby
ugłaskać społeczeństwo tylko w ten sposób, e je doprowadzi do
zagłady.
Szkoda doprawdy. Komunizm byłby wspaniałą ideą, gdyby tylko
nie było ludzi. W szczególności w Polsce byłby nadzwyczajnym wyna
lazkiem, gdyby nie było Polaków.
Leszek Kołakowski
r
KWARTALNIK
POLITYCZNY
kry
ki
_________WYDAWANY POZA CENZURĄ W POLSCE__________
W nr. 5 m.in.: J. Walc: Słabość wszechmocnych; HISTORIA NAJNOW
SZA: R.Zambrowski: Dziennik; Listy R.Zambrowskiego do władz
partyjnych; Ł.Socha: Interpelacje posłów PSL; Protokół przesłucha
nia świadka; Z archiwum UB. J.Duda-Gwiazda: Lekko podfałszowa-
ne; P.Kamil: Zapiski o „Wolnej Europie” ; Z.T.Wierzbicki: Ochrona
środowiska przyrodniczego a „jakość ycia” w systemie centralnie pla
nowanym.
U I N N Y C H — N A D K S I Ą K A M I — L I S T Y .
Wkrótce numer 6 i następne
NUMER 5. str. 228 — cena £3.00. US$7.50
Dostępne są poprzednie numery w cenie:
Nr 1-2 (podwójny) — £4.00, US$10.00. Nr 3 i 4 — £2.00. US$5.00
Zamówienia wraz z wpłatą nale y przesyłać na adres:
Aneks, 61 Dorset Road, London W5 4HX, U.K.
załączając czeki lub przekazy pienię ne wystawione na Aneks.