Dlaczego księża nie noszą sutanny tak często, jak dawniej?
Oto fakty z mego życia
Na Madagaskarze francuscy misjonarze zwalczali zwyczaj chodzenia w
sutannach. Raz odmówiono mi podania ręki, kiedy w sutannie (białej)
przybyłem na uroczystości związane z rocznicą 110 lat przybycia pewnego
zgromadzenia sióstr zakonnych. Uczyniono to w obecności Nuncjusza
Apostolskiego.
"Na co dzień" nosiłem krzyżyk, zdaniem niektórych, zbyt duży, rzucający się w
oczy. Po trzech dniach zaprzestano uwag.
Kiedy w 1992 roku powróciłem z urlopu i zamieszkałem w stolicy. Zanim
rozpakowałem kartony, zostałem zaatakowany, na szczęście tylko słownie,
przez Madagasarzy, którzy nienawidzą kolonizatorów. Z takiego samego
powodu 3 miesiące wcześniej w tym samym miejscu zamordowano Hiszpana.
Ja tam prawie codziennie musiałem chodzić na pocztę po listy. Wtedy
postanowiłem nosić znak kapłański, aby cierpieć - jeśli to konieczne - jako
kapłan, a nie jako kolonizator. Z tego powodu nawet w polskim paszporcie mam
zdjęcie w koloratce. Odmówiono mi w Polsce przyjęcia takiego zdjęcia, gdy
składałem podanie o nowy dowód osobisty po powrocie z Madagaskaru w 1993
roku.
W 1992 roku na przystanku autobusowym w Paryżu zostałem poproszony o
odprawienie Mszy Świętej. Osoba stojący w kolejce przede mną rozpoznała
mnie po małym krzyżyku w klapie marynarki - we Francji jest to znak
wystarczający do rozpoznania kapłana.
W Kanadzie nie mam sutanny, chociaż od dwóch miesięcy zacząłem robić
staranie o nabycie. Na poprzedniej placówce praktycznie nie była mi potrzebna,
ponieważ po Mszy Świętej w albie rozmawialiśmy na sali parafialnej. Na nowej
placówce jest trochę inaczej. Tylko w kapłańskiej czarnej koszuli z koloratką
jestem prawie zawsze. Jedynie na spacery (lubię chodzić do muzeów) lub po
zakupy ubieram zwykłą, nie czarną koszulę, ale często mam wtedy myśli, że
popełniam zdradę Kapłaństwa.
Przed 4 laty prosiłem pewną redakcję katolickiego tygodnika o zamieszczenie
moich uwag na ten temat. Ksiądz Redaktor pominął to milczeniem. Może z
powodu zamieszczonych w moim liście słów z Ewangelii: "Kto Mnie wyzna...
kto się Mnie zaprze..." (Mt 10, 33-34)?
Ksiądz Jan Twardowski w swoim "Niecodzienniku" też pisał, że: „ konia i
księdza na ulicy w Warszawie coraz trudniej zobaczyć ”.
Podobno przed 40-50 laty władze państwowe chciały prawnie zakazać używania
stroju kapłańskiego i zakonnego poza miejscami kultu. Gdyby to zrobiły, byłoby
"prześladowanie Kościoła". Drogą małych kroczków osiągnięto ten sam cel i to
przy pomocy samych duchownych.
Przykre. Szkoda.
O. Jan, OMI