DON MIGUEL RUIZ
DON JOSE RUIZ
Janet Mills
Dla każdego człowieka żyjącego na tej pięknej planecie oraz dla przyszłych pokoleń
PIĄTA UMOWA
Toltecka księga mądrości
Droga do świata prawdy, harmonii i miłości
Autorzy pragną serdecznie podziękować następującym osobom: Janet Mills, matce tej
książki; Judy Segal za jej miłość i wsparcie; Rayowi Chambersowi za ukazanie drogi;
Oprah Winfrey i Ellen DeGeneres za podzielenie się przesłaniem Czterech Umów z tak
wieloma ludźmi; Edowi Rosenbergowi i generałowi Riemerowi za przedstawienie Czterech
Umów na monecie pamiątkowej Sił Powietrznych Stanów Zjednoczonych; Gail Mills,
Karen Kreiger i Nancy Carleton za hojne dzielenie się wolnym czasem i talentem przy
tworzeniu tej książki.
Nasze podziękowania niech zechcą też przyjąć Joyce Mills, Maiya Champa, Dave
McCullough, Theresa Nelson oraz Shkiba Samimi-Amri - za ich poświęcenie i za
nieustanne wspieranie nauk Tolteków.
TOLTEKOWIE
Tysiące lat temu Toltekowie słynęli w całym południowym Meksyku jako „kobiety i
mężczyźni wiedzy". Antropologowie uznawali ich za lud lub grupę etniczną. W
rzeczywistości byli to ludzie wiedzy i sztuki, którzy stworzyli własne społeczeństwo, aby
kultywować i zachować duchową wiedzę i praktyki wywodzące się od pradawnych
przodków. Jako mistrzowie (nagualowie) i uczniowie przybyli razem do Teotihuacan -
starożytnego miasta piramid w pobliżu współczesnego miasta Meksyk - określanego jako
miejsce, gdzie „człowiek staje się Bogiem". Przez wieki nagualowie musieli ukrywać
wiedzę przodków i przekazywali ją sobie w tajemnicy.
Podbicie tych ziem przez Europejczyków oraz poważne nadużycie wewnętrznej mocy
przez kilku uczniów stworzyły konieczność ochrony wiedzy przed tymi, którzy nie byli
gotowi używać jej z rozwagą lub mogliby z premedytacją wykorzystywać ją do własnych
celów.
Na szczęście tajemna wiedza Tolteków przetrwała, przekazywana przez kolejne pokolenia
nagualów. Nauki te skrywano przez setki lat, jednak pradawne przepowiednie głosiły
nadejście czasu, kiedy zajdzie potrzeba przywrócenia tej mądrości ludziom. Don Miguel
Ruiz i Don Jose Ruiz (naguaIowie ze starożytnego rodu Wojowników Orła) otrzymali w
naszych czasach przekaz, by podzielić się z nami potężnymi naukami Tolteków.
Mądrość Tolteków wywodzi się z tej samej podstawowej jedności prawdy, do której
odwołują się wszystkie święte tradycje ezoteryczne świata. Nie jest to religia, ale szanuje
wszystkich duchowych mistrzów nauczających na Ziemi. Uznaje istnienie duchowości,
jednak najlepiej opisać ją jako drogę życiową, której wyjątkowość polega na
natychmiastowym dostępie do szczęścia i miłości.
WSTĘP
Cztery Umowy zostały opublikowane wiele lat temu. Jeśli przeczytałeś tę książkę, wiesz
zapewne, co te umowy mogą zdziałać. Dzięki nim możesz przemienić swe życie, zrywając
z tysiącem ograniczających umów, jakie zawarłeś sam ze sobą, z innymi ludźmi i z samym
ŻYCIEM.
Gdy po raz pierwszy przeczytasz Cztery Umowy, od razu zaczynasz odczuwać magiczne
działanie tej książki, głębsze niż tylko na poziomie słów, które czytasz. Masz wrażenie,
jakbyś już znał każde jej słowo. Czujesz to, lecz być może nigdy nie znalazłeś
odpowiednich słów, żeby wyrazić owo uczucie. Kiedy po raz pierwszy ją czytasz, książka
ta poddaje cię próbie wiary i prowadzi ku krańcom pojmowania. Zrywasz z wieloma
ograniczającymi umowami i pokonujesz liczne wyzwania, lecz za nimi pojawiają się
następne. Za drugim razem wydaje ci się, jakbyś miał do czynienia z całkiem inną lekturą -
dzieje się tak, gdyż granice twojego rozumienia znacznie się poszerzyły. Ponownie
doświadczasz głębszej świadomości siebie samego i dochodzisz do granicy pojmowania,
którą jesteś zdolny w danej chwili osiągnąć. A gdy powracasz do lektury Czterech Umów
po raz trzeci, znów odnosisz wrażenie, że czytasz zupełnie inną książkę.
Niczym magiczne zasady - gdyż w istocie SĄ one magiczne - Cztery Umowy stopniowo
pomagają ci odzyskać prawdziwą tożsamość. Dzięki praktyce te cztery proste umowy
prowadzą cię ku twojemu prawdziwemu JA, a nie ku osobie, która udaje, że jest tobą. Tym
przecież pragniesz być: sobą.
Zasady zawarte w Czterech Umowach przemawiają do serc wszystkich ludzi, zarówno
młodych, jak i starych. Potrafią dotrzeć do osób wywodzących się z różnych kultur całego
świata, mówiących odmiennymi językami, o zupełnie różnych przekonaniach religijnych i
filozoficznych. Do ludzi, którzy chodzili do różnych szkół, od szkoły podstawowej, przez
średnią, aż po wyższą uczelnie. Zasady ukazane w Czterech Umowach przemawiają do
wszystkich, gdyż po prostu opierają się zdrowym rozsądku.
Teraz nadszedł czas, by ofiarować kolejny dar: Piątą umowę. Piąta umowa nie została
uwzględniona w mojej pierwszej książce, ponieważ w tamtym okresie już pierwsze cztery
umowy były dla mnie wystarczająco wielkim wyzwaniem. Oczywiście piąta umowa jest
wyrażona słowami, jednak jej znaczenie i intencja wykraczają poza poziom słów. Piąta
umowa w najwyższym stopniu istoty uczy postrzegania całości twego świata oczami
prawdy, BEZ słów. Dzięki praktykowaniu piątej umowy zaczynasz w pełni akceptować
siebie takim, jaki jesteś, i odczuwasz tę pełnię akceptacji również wobec wszystkich innych
ludzi. Nagrodą jest wieczne szczęście.
Wiele lat temu zacząłem przekazywać swoim uczniom niektóre idee zawarte w tej książce,
jednak wkrótce przestałem, gdyż zdawali się nie rozumieć tego, co chciałem powiedzieć.
Podzieliłem się piątą umową z uczniami, lecz pojąłem, że nikt nie jest gotowy, by przyjąć
nauki leżące u jej podstaw. Wiele lat później mój syn, don Jose, zaczął nauczać dokładnie
tego samego i osiągnął upragniony rezultat tam, gdzie mnie się to nie udało. Być może
powód, dla którego don Jose odniósł sukces, kryje się w niewzruszonej wierze, z jaką
dzielił się owym przekazem. Całym sobą wyrażał prawdę i podważył przekonania ludzi
uczęszczających na jego zajęcia. Zdołał dokonać wielkich zmian w ich życiu.
Don Jose Ruiz był moim uczniem od dziecka, od chwili gdy nauczył się mówić. Mam
zaszczyt przedstawić w tej książce mojego syna i zaprezentować istotę mądrości, której
wspólnie nauczaliśmy przez ponad siedem lat.
Aby wyrazić przesłanie Piątej umowy w jak najbardziej osobisty sposób, postanowiliśmy
zachować tu formę wypowiedzi w pierwszej osobie liczby pojedynczej, którą znamy z
poprzednich książek poświęconych mądrości Tolteków. W tej książce przemawiamy do
Czytelnika jednym głosem i jednym sercem.
CZĘŚĆ I MOC SYMBOLI
1
NA POCZĄTKU
Wszystko jest w programie...
Co jest tym posłaniem? Właśnie TY, i iwo niemowlę. Jest to obecność ANIOŁA, posłańca,
który przybył z nieskończoności do ludzkiego ciała. Nieskończoność, najwyższa moc,
stwarza program przeznaczony wyłącznie dla ciebie wszystko, czego potrzebujesz, by być
sobą, zawiera się w tym programie. Rodzisz się, dorastasz, płodzisz dzieci, starzejesz się,
aby na koniec powrócić do nieskończoności. Każda komórka
twojego ciała jest oddzielnym wszechświatem. Jest inteligentna, kompletna i
zaprogramowana tak, żeby być tym, czym jest.
Jesteś zaprogramowany, aby być SOBĄ, kimkolwiek jesteś - dla programu nie ma
znaczenia, co twój umysł MYŚLI o tym, kim jesteś. Program nie jest myślącym umysłem.
Zawiera się w ciele, w tym, co zwykliśmy nazywać DNA, i na początku instynktownie
podążasz za jego mądrością. Gdy jesteś małym dzieckiem, wiesz, co lubisz, a czego nie
lubisz; kiedy to lubisz, a kiedy nie. Podążasz za tym, co lubisz, i starasz się unikać tego,
czego nie lubisz. Podążasz za instynktem, a on prowadzi cię ku szczęściu, radości życia,
zabawie, miłości i zaspokajaniu własnych potrzeb. Co się dzieje później?
Wraz z upływem czasu, w miarę jak ciało się rozwija i umysł dojrzewa, zaczynasz używać
symboli, by przekazać swoje posłanie. Ptaki rozumieją ptaki, koty rozumieją koty, a ludzie
rozumieją innych ludzi za pomocą symboliki. Gdybyś urodził się na jakiejś wyspie i potem
żył tam samotnie, może zajęłoby ci to dziesięć lat, ale i tak ostatecznie nazwałbyś
wszystko w zasięgu swego wzroku i używałbyś języka, aby wyrażać pewien przekaz,
nawet jeśli byłbyś jedynym jego odbiorcą. Dlaczego miałbyś to robić? Cóż, łatwo to
zrozumieć, a przyczyna wcale nie tkwi w tym, że ludzie są tacy inteligentni. Dzieje się tak,
gdyż jesteśmy zaprogramowani do tworzenia języka, wynajdowania dla siebie samych
nieskończonego systemu symboli.
Jak wiesz, ludzie na całym świecie mówią i piszą w tysiącach odmiennych języków.
Wymyślili różnorodne symbole w celu komunikowania się nie tylko z innymi ludźmi, lecz co
ważniejsze z własnymi umysłami. Symbole mogą być dźwiękami, które wymawiamy,
ruchami, które wykonujemy, lub też pismem i znakami - symbolami graficznymi. Istnieją
symbole, które odnoszą się do przedmiotów, idei, muzyki czy matematyki, jednak
pierwszym krokiem jest wprowadzenie dźwięków, co znaczy, że uczymy się używać
symboli, by mówić.
Ludzie urodzeni przed nami już mają nazwy dla wszystkiego, co istnieje, i uczą nas
znaczenia dźwięków. Nazywają ten przedmiot stołem, a tamten krzesłem. Nadali też
nazwy rzeczom, które istnieją jedynie w sferze wyobraźni, na przykład „syreny" czy
„jednorożce". Każde poznane słowo jest symbolem czegoś prawdziwego lub
wyobrażonego, a nauczyć się możemy tysięcy słów. Obserwując dzieci w wieku od roku
do czterech lat, możemy zauważyć, jak bardzo starają się nauczyć całej symboliki
rzeczywistości. Stanowi to nie lada wysiłek, którego później zazwyczaj nie pamiętamy,
gdyż nasz umysł nie jest jeszcze wtedy wystarczająco dojrzały. Poprzez powtórzenia i
praktykę w końcu udaje nam się nauczyć mowy.
Kiedy już umiemy mówić, nasi opiekunowie przekazują nam swoją wiedzę, czyli innymi
słowy, programują nas zgodnie z tym, co sami poznali. Ludzie, z którymi żyjemy,
dysponują olbrzymią wiedzą, która zawiera społeczne, religijne i moralne zasady ich
kultury. Przykuwają naszą uwagę, przekazują nam informacje i uczą nas, jak być
podobnymi do nich. Dowiadujemy się, jak być mężczyzną lub kobietą w ramach
społeczeństwa, w którym się rodzimy. Poznajemy, w jaki sposób „właściwie" się
zachowywać, czyli jak być „dobrym" człowiekiem.
Tak naprawdę jesteśmy oswajani tak samo, jak oswaja się psa, kota lub każde inne
zwierzę: przez system kar i nagród. Mówi się do nas, że jesteśmy „dobrym chłopcem" czy
„dobrą dziewczynką", gdy robimy to, co dorośli chcą, byśmy robili; jesteśmy „niedobrym
chłopcem" lub „niedobrą dziewczynką", gdy nie wykonujemy tego, czego oni od nas chcą.
Niekiedy spotyka nas kara, mimo że nie zrobiliśmy nic złego, a innym razem otrzymujemy
pochwałę, choć nie zachowaliśmy się szczególnie dobrze.
Z powodu lęku przed karą i strachu, iż może nas ominąć nagroda, staramy się zadowolić
innych ludzi. Próbujemy czynić dobro, gdyż źli ludzie nie otrzymują nagród, tylko są karani.
W trakcie oswajania - czy udomawiania - narzucane są nam wszelkie zasady i wartości
naszej rodziny i naszego społeczeństwa. Nie mamy możliwości wyboru przekonań;
nakazuje się nam, w co powinniśmy wierzyć, a w co nie wierzyć. Ludzie, z którymi żyjemy,
mówią nam, co jest dobre, a co złe, co jest właściwe, a co niestosowne, co jest piękne, a
co brzydkie. Tak jak do komputera, wszystkie informacje wprowadzane są do naszych
głów. Jesteśmy niewinni; WIERZYMY w to, co nasi rodzice i inni dorośli nam mówią;
ZGADZAMY SIĘ z tym i dane zachowują się w naszej pamięci. Wszystko, co poznajemy,
dostaje się do naszego umysłu i pozostaje tam za naszym przyzwoleniem, lecz najpierw
przechodzi przez pryzmat uwagi.
Uwaga jest niezwykle istotnym elementem ludzkiego umysłu, ponieważ pozwala nam
skupić się na pojedynczym obiekcie lub na myśli, wyselekcjonowanych spośród wielu
innych możliwości. Za pośrednictwem uwagi informacja ze świata zewnętrznego
przechodzi do wewnątrz i odwrotnie. Uwaga jest kanałem, przez który wysyłamy i
odbieramy przekazy. Jest niczym most łączący jeden umysł z drugim; wkraczamy na ten
most za pomocą dźwięków, sygnałów, symboli, dotyku - każdego wydarzenia, które
przykuwa naszą uwagę. W ten sposób nauczamy innych i uczymy się sami. Nie możemy
niczego nauczyć innej osoby, jeśli nie zdołamy przyciągnąć jej uwagi; nie możemy sami
niczego się nauczyć, jeśli nie jesteśmy skupieni.
Wykorzystując naszą uwagę, dorośli uczą nas, jak za pomocą symboli stworzyć w umyśle
całą rzeczywistość. Na początku uczą nas symboliki poprzez dźwięki, by następnie wpoić
nam abecadło - wówczas poznajemy ten sam język na poziomie graficznym. Nasza
wyobraźnia stopniowo się rozwija, nasila się ciekawość i zaczynamy zadawać pytania.
Pytamy i pytamy, bez końca; zewsząd zbieramy informacje. I poznajemy, że ostatecznie
opanowaliśmy język, gdy jesteśmy zdolni używać symboli w rozmowie z samymi sobą we
własnym umyśle. Wtedy właśnie uczymy się MYŚLEĆ. Przedtem nie myślimy, tylko
naśladujemy dźwięki i używamy symboli do porozumiewania się. Życie jest proste, zanim
przypiszemy do symbolu jakieś znaczenie czy emocję.
Kiedy tylko przypiszemy symbolom znaczenie, zaczynamy ich używać, by nadać sens
wszystkiemu, co przydarza nam się w życiu. Stosujemy symbole, myśląc zarówno o
rzeczach prawdziwych, jak i nieprawdziwych, ale te drugie zaczynamy wyobrażać sobie
jako coś realnego, na przykład kiedy myślimy o kimś, że jest piękny czy brzydki, chudy czy
gruby, mądry czy głupi. Zauważ, że potrafimy myśleć jedynie w języku, który doskonale
opanowaliśmy. Przez wiele lat mówiłem tylko po hiszpańsku i sporo czasu zajęło mi
poznanie symboli języka angielskiego na tyle dobrze, bym w końcu zaczął myśleć w tym
języku. Niełatwo opanować obcy język, lecz w pewnym momencie nauki odkrywamy, że
myślimy poprzez symbole danego języka.
W wieku pięciu, sześciu lat, zanim pójdziemy do szkoły, rozumiemy już takie abstrakcyjne
pojęcia jak „dobrze" i „źle", „wygrany" i „przegrany" czy „ładny" i „brzydki". W szkole
uczymy się, jak zapisywać i czytać te znane nam symbole. Pismo pozwala nam zdobywać
coraz szerszą wiedzę. Stopniowo nadajemy znaczenie kolejnym symbolom, aż w końcu
myślenie przychodzi nam bez żadnego wysiłku, stając się wręcz automatyczne.
Wówczas poznane symbole same przyciągają naszą uwagę. To, co wiemy, przemawia do
nas, słuchamy zaś tego, co podpowiada nam nasza wiedza. Nazywam to GŁOSEM
WIEDZY, ponieważ to właśnie wiedza przemawia w naszych głowach. Wielokrotnie
słyszymy ów głos w różnych tonach: jako głos matki, ojca, braci czy sióstr. Głos nigdy nie
przestaje mówić. Głos ten nie jest prawdziwy, lecz jest naszym wytworem. WIERZYMY
jednak w jego realność, gdyż powołujemy go do życia mocą naszej wiary. Oznacza to, że
BEZKRYTYCZNIE wierzymy w to, co do nas mówi. Wówczas też opinie ludzi z naszego
otoczenia zaczynają brać górę nad naszym umysłem.
Wszyscy dokoła mają jakieś zdanie o nas i mówią nam, kim jesteśmy. Jako małe dzieci nie
wiemy, kim jesteśmy. Możemy ujrzeć siebie tylko za pomocą lustra i to właśnie inni ludzie
służą nam za takie zwierciadło. Matka mówi nam, kim jesteśmy, i jej wierzymy. Jest to
zupełnie inny obraz od tego, który przedstawiają nam ojciec, bracia czy siostry, ale
zgadzamy się także z ich słowami. Ludzie mówią nam, jak wyglądamy, zwłaszcza kiedy
jesteśmy małymi dziećmi. „Zobacz, masz oczy mamy, a nos dziadka". Słuchamy
wszystkich opinii naszej rodziny, nauczycieli i kolegów ze szkoły. Widzimy własny obraz w
tych lustrach, zgadzamy się, że tacy właśnie jesteśmy, a wtedy owe opinie stają się
częścią naszego systemu przekonań. Stopniowo wszystkie te opinie zmieniają nasze
zachowanie i powoli kształtujemy w umyśle obraz samych siebie oparty na wypowiedziach
innych ludzi: „Jestem piękny; nie jestem wystarczająco piękny. Jestem mądry; nie jestem
wystarczająco mądry. Jestem najlepszy; zawsze przegrywam. Jestem w tym dobry; jestem
w tym słaby".
W pewnym momencie wszystkie opinie naszych rodziców, nauczycieli, religii i
społeczeństwa narzucają nam przekonanie, że musimy zachowywać się w określony
sposób, aby zyskać akceptację. Mówią nam, jak POWINNIŚMY się zachowywać, jacy
POWINNIŚMY być, jak POWINNIŚMY wyglądać. Mamy być tacy a nie inni. I ponieważ nie
jest dobre dla nas to, że jesteśmy sobą, zaczynamy udawać kogoś, kim nie jesteśmy. Lęk
przed odrzuceniem zmienia się w lęk przed byciem „niewystarczająco dobrym".
Zaczynamy wówczas szukać czegoś, co nazywamy DOSKONAŁOŚCIĄ. Tworzymy
idealny obraz siebie, jakimi chcielibyśmy być, a ponieważ tacy nie jesteśmy, zaczynamy
się za to obwiniać. Nie lubimy siebie i mówimy przed lustrem: „Zobacz, jak beznadziejnie
wyglądasz, jaki jesteś brzydki. Jaki jesteś gruby, mały, słaby, jaki jesteś głupi". Wtedy
zaczyna się prawdziwy dramat, gdyż symbole kierują się przeciwko nam. Nawet nie
zauważamy, że nauczyliśmy się używać ich po to, by odrzucić samych siebie.
Przed oswojeniem, udomowieniem, nie dbamy o to, kim jesteśmy i jak wyglądamy.
Głównie chcemy poznawać, wyrażać własną kreatywność, doświadczać przyjemności i
unikać bólu. Jako małe dzieci jesteśmy wolni i rozbrykani; biegamy nadzy bez
świadomości tego faktu i bez potrzeby osądzania siebie. Mówimy prawdę, ponieważ
żyjemy w prawdzie. Nasza uwaga skupiona jest na danej chwili; nie boimy się przyszłości i
nie czujemy wstydu z powodu przeszłości. Po oswojeniu staramy się być dobrzy dla
innych, lecz nie jesteśmy już dobrzy dla samych siebie, bo nigdy nie możemy osiągnąć
naszego obrazu doskonałości.
W procesie oswajania tracimy wszystkie nasze naturalne ludzkie skłonności, a potem
rozpoczynamy poszukiwanie tego, co straciliśmy. Próbujemy odnaleźć wolność, gdyż nie
czujemy się już na tyle wolni, żeby móc być tymi, kim naprawdę jesteśmy; szukamy
szczęścia, ponieważ już nie jesteśmy szczęśliwi; chcemy odkryć piękno, bo nie wierzymy
już, że jesteśmy piękni.
Wyrastamy z wieku dziecięcego i wkraczamy w okres dojrzewania. W tym czasie nasze
ciało zaczyna wytwarzać substancje zwane hormonami. Nasze ciało fizyczne przestaje
być ciałem dziecka i nie potrafimy się już wpasować w tryb życia, jaki dotychczas
prowadziliśmy. Nie chcemy słuchać zakazów i poleceń wydawanych przez rodziców.
Pragniemy wolności; chcemy być sobą, lecz jednocześnie lękamy się kroczyć własną
drogą. Ludzie mówią nam: „Nie jesteś już dzieckiem", ale z drugiej strony nie jesteśmy
jeszcze dorośli i dla wielu osób jest to trudny okres. Będąc nastolatkami, nie potrzebujemy
już nikogo, żeby nas oswajał; nauczyliśmy się oceniać, karać i nagradzać siebie wedle
tego samego zbioru przekonań i tego samego systemu kar i nagród, który poznaliśmy.
Proces oswajania może być łatwiejszy lub trudniejszy, zależnie od tego, w jakim rejonie
świata człowiek żyje, lecz ostatecznie nikt z nas go nie uniknie. Nikt.
Wreszcie nasze ciała dojrzewają i wszystko się zmienia raz jeszcze. Ponawiamy nasze
poszukiwania, lecz tym razem coraz mocniej pragniemy odnaleźć nasze JA. Szukamy
miłości, bo nauczyliśmy się wierzyć, że miłość znajduje się gdzieś poza nami; szukamy
sprawiedliwości, ponieważ we wpojonym nam systemie przekonań nie ma miejsca na
sprawiedliwość;próbujemy znaleźć prawdę, bo wierzymy jedynie w wiedzę
zmagazynowaną w naszych umysłach. I oczywiście nadal poszukujemy doskonałości,
gdyż jako dorośli zgadzamy się już z resztą ludzi, że „nikt nie jest doskonały".
2
SYMBOLE I UMOWY
Sztuka ludzi
Przez cały okres dorastania zawieramy szereg umów: ze sobą, ze społeczeństwem, ze
wszystkimi dokoła. Najważniejsze są te umowy, które zawieramy ze sobą poprzez
zrozumienie poznanych symboli. Symbole mówią nam, w co wierzymy w odniesieniu do
samych siebie; mówią nam, kim jesteśmy i kim nie jesteśmy, co jest możliwe, a co nie.
Głos wiedzy mówi nam wszystko, co wiemy - kto jednak powie nam, czy to, co wiemy, jest
prawdą?
Kiedy chodzimy do szkoły podstawowej, potem do szkoły średniej, a później na wyższą
uczelnie, zdobywamy mnóstwo wiedzy - ale co tak naprawdę z tego wiemy? Czy
poznajemy prawdę? Nie. Opanowujemy język, symbolikę, która stanowi prawdę dlatego,
że tak się umówiliśmy i wyrażamy na to ZGODĘ, a nie dlatego, że faktycznie jest to
prawda. Niezależnie od tego, gdzie się urodziliśmy i jaki język poznaliśmy, widzimy, iż
niemal wszystko, co wiemy, począwszy od poznanych symboli, opiera się w istocie na
umowach.
Jeśli rodzimy się w Anglii, poznajemy angielskie symbole. Jeśli przychodzimy na świat w
Chinach, uczymy się chińskiej symboliki. Obojętnie jednak, czy uczymy się angielskiego,
chińskiego, hiszpańskiego, niemieckiego, rosyjskiego, czy jakiegokolwiek innego języka,
symbole posiadają wartość wyłącznie dlatego, że im ją nadajemy i zgadzamy się na ich
znaczenie. Jeśli tej zgody nie ma, to symbole są pozbawione znaczenia. Na przykład
słowo „drzewo" ma znaczenie wyłącznie dla ludzi mówiących po polsku. Jednak słowo
„drzewo" nic nie znaczy, dopóki nie UWIERZYMY, że coś oznacza, dopóki się na to nie
zgodzimy. Znaczenie przyjęte przez ciebie akceptuję również ja i dlatego potrafimy się
nawzajem zrozumieć. Rozumiesz słowa, którymi do ciebie przemawiam, tylko dlatego, że
uzgodniliśmy znaczenie każdego ze słów zaprogramowanych w naszych umysłach. Nie
oznacza to jednak, iż całkowicie się rozumiemy. Wszyscy nadajemy każdemu słowu
znaczenie, ale nie jest ono absolutnie identyczne u poszczególnych osób.
Zwróćmy uwagę na sposób, w jaki tworzy się słowo. Bez względu na to, jakie przypiszemy
mu znaczenie, nie ma to żadnego uzasadnienia. Bierzemy słowa znikąd; wymyślamy je.
Ludzie wynaleźli każdy dźwięk, każdą literę, każdy symbol graficzny. Słyszymy dźwięk „A"
i mówimy: „To jest symbol tego dźwięku". Rysujemy symbol, by oznaczyć dźwięk, łączymy
dźwięk z symbolem, a następnie nadajemy mu znacznie. Dopiero wówczas każde słowo w
naszym umyśle ma sens - ale nie dlatego, że jest on rzeczywisty czy prawdziwy. Wynika to
tylko z umowy, jaką zawarliśmy z samymi sobą i z innymi ludźmi, którzy uczą się tej samej
symboliki.
Wybierając się do innego kraju, nagle uświadamiamy sobie wagę i moc umowy. „Drzewo"
jest tylko drzewem, „słońce" jest tylko słońcem, „ziemia" to tylko ziemia, jeśli się tak
umówimy. Te symbole nie mają żadnego znaczenia we Francji, w Rosji, w Turcji, w
Szwecji czy w jakimkolwiek innym miejscu, gdzie umowa ma już inny charakter.
Kiedy nauczymy się mówić po angielsku czy po polsku i pojedziemy do Chin, usłyszymy
rozmowy ludzi, lecz nic z nich nie zrozumiemy. Słowa nie będą dla nas miały żadnego
sensu, gdyż nie nauczyliśmy się chińskiej symboliki. Wiele innych rzeczy będzie dla nas
obce; poczujemy się jak w zupełnie innym świecie. Jeśli zwiedzimy miejsca kultu,
zobaczymy, że tamtejsze wierzenia i rytuały są zupełnie inne od naszych, a mitologia nie
ma nic wspólnego z tym, co jest nam znane. Aby zrozumieć chińską kulturę, trzeba
poznać symbole, którymi posługują się Chińczycy, czyli ich język. Jeżeli jednak nauczymy
się nowego sposobu życia, nowej religii lub filozofii, to wówczas może powstać konflikt z
tym, co poznaliśmy wcześniej. Nowe przekonania zderzają się ze starymi i od razu
pojawiają się wątpliwości: „Co jest prawdziwe, a co fałszywe? Czy prawdą jest to, czego
nauczyłem się wcześniej? Czy może to, co poznaję teraz? Czym jest prawda?".
Prawda polega na tym, że cała nasza wiedza, w stu procentach, jest wyłącznie symboliką
lub słowami, które wynajdujemy z potrzeby rozumienia i wyrażania tego, co postrzegamy.
Każde słowo - czy to w umyśle, czy też zamieszczone na tej stronie - jest tylko symbolem,
lecz z drugiej strony posiada moc naszej wiary, bo niewzruszenie WIERZYMY w
przypisane temu słowu znaczenie. Ludzie stwarzają z symboli całościowy system
przekonań; budujemy z nich potężny gmach wiedzy. Następnie używamy wszystkiego, co
wiemy - co w istocie nie jest niczym innym jak symboliką - by uzasadnić to, w co wierzymy;
aby spróbować objaśnić najpierw sobie, a następnie wszystkim dokoła sposób, w jaki
postrzegamy siebie oraz cały wszechświat.
Jeśli jesteśmy tego świadomi, to bez trudu zrozumiemy, że wszystkie mitologie, religie i
filozofie świata, różnorodne wierzenia i sposoby myślenia są jedynie umowami, jakie
zawieramy ze sobą i z innymi ludźmi. Stanowią nasz wytwór, ale czy są prawdziwe?
Wszystko, co istnieje, jest prawdziwe; Ziemia jest prawdziwa, gwiazdy są prawdziwe, cały
wszechświat był zawsze prawdziwy. Jednak symbole, których używamy do tworzenia
naszej wiedzy, są prawdziwe wyłącznie dlatego, że tak uważamy.
Biblia zawiera piękną opowieść ukazującą więź, jaka łączy Boga z człowiekiem.
Przedstawia sytuację, kiedy Adam wraz z Bogiem przechadzają się po świecie i Bóg pyta
Adama, jak zechce on nazwać wszystkie istniejące rzeczy. Adam nazywa po kolei
wszystko, co widzi. Za każdym razem Bóg zgadza się z Adamem. Historia ta opowiada o
tworzeniu symboli i całego języka, które dokonuje się poprzez umowę.
To tak jak z dwiema stronami medalu: możemy powiedzieć, że jedna to czysta percepcja,
czyli to, co widzi Adam; druga strona to znaczenie, które Adam nadaje temu, co
obserwuje. Tam znajduje się postrzegany obiekt, który jest prawdą, a tu mamy do
czynienia z naszą interpretacją prawdy, będącą jedynie punktem widzenia. Prawda jest
obiektywna, nazywamy ją NAUKĄ. Nasza interpretacja prawdy jest subiektywna,
nazywamy ją SZTUKĄ. Nauka i sztuka; prawda i nasza interpretacja prawdy. Jedyną
rzeczywistą prawdą jest twórcza moc życia - to prawda absolutna, ponieważ dotyczy nas
wszystkich. Interpretacja prawdy jest naszym wytworem i przez to jest prawdą względną,
bo opiera się wyłącznie na umowie. Będąc świadomi tego faktu, możemy zacząć rozumieć
ludzki umysł.
Wszyscy ludzie są zaprogramowani tak, aby dostrzegać prawdę, i nie potrzebują do tego
języka. Jednakże by WYRAZIĆ prawdę, musimy użyć mowy, a formą wyrazu jest sztuka.
Nie jest to już prawda, gdyż słowa to symbole, a one mogą jedynie reprezentować - czyli
„symbolizować" - prawdę. Na przykład możemy zobaczyć drzewo, nawet jeśli nie znamy
symbolu oznaczającego „drzewo". Bez symbolu widzimy po prostu przedmiot. Jest on
rzeczywisty, prawdziwy, i dlatego go dostrzegamy. Gdy tylko nazwiemy go „drzewo",
zaczynamy posługiwać się sztuką, aby wyrazić pewien punkt widzenia. Używając
kolejnych symboli, możemy opisać drzewo - każdy liść, każdy kolor. Możemy powiedzieć,
że to drzewo jest duże, małe, piękne lub brzydkie - ale czy to wszystko prawda? Nie,
drzewo wciąż jest tym samym drzewem.
Nasza interpretacja drzewa będzie zależeć od emocjonalnego nastawienia do niego, a to z
kolei będzie zależało od symbolów, które zastosujemy, by odtworzyć „drzewo" w naszym
umyśle.
Jak widzisz, nasza interpretacja drzewa nie jest prawdą, ale stanowi tylko
ODZWIERCIEDLENIE prawdy, które w istocie jest tym, co nazywamy LUDZKIM
UMYSŁEM. Umysł człowieka to nic innego jak wirtualna rzeczywistość. Nie jest realny.
Realna jest prawda. Prawda jest prawdą dla wszystkich, a wirtualna rzeczywistość jest
naszym własnym wytworem; jest naszą sztuką, naszą własną „prawdą".
Wszyscy ludzie są artystami, dosłownie wszyscy. Każdy symbol, każde słowo to niewielki
fragment sztuki. Z mojego punktu widzenia, dzięki naszemu programowaniu, największym
arcydziełem człowieka jest sztuka wykorzystywania języka do tworzenia całościowej
wirtualnej rzeczywistości w naszych umysłach. Owa wykreowana rzeczywistość może być
odbiciem prawdy, lecz może też być zupełnie wypaczona. Zawsze jednak mamy do
czynienia ze sztuką. Nasz wytwór może stać się naszym wewnętrznym niebem albo
piekłem. W sumie to nieistotne - tak czy inaczej jest to sztuka. Nieskończone są natomiast
możliwości wykorzystania świadomości tego, co jest prawdziwe, a co wirtualne. Prawda
prowadzi ku doskonałości, ku bardzo łatwemu życiu; wypaczenie prawdy wiedzie nas
często ku niepotrzebnym sporom i cierpieniom. To świadomość zmienia wszystko.
Ludzie rodzą się ze świadomością; narodziliśmy się, by dostrzegać prawdę, ale
jednocześnie gromadzimy wiedzę i uczymy się zaprzeczać temu, co widzimy. Wprawiamy
się w życiu bez świadomości i dochodzimy w tym do perfekcji. Słowo jest czystą magią i
uczymy się używać tej magii przeciw sobie samym, przeciw stworzeniu i własnemu
gatunkowi. Być świadomym oznacza otworzyć oczy, aby zobaczyć prawdę. Kiedy
dostrzegamy prawdę, widzimy wszystko takim, jakie jest, a nie takim, jakie wierzymy, że
jest, lub jakie chcemy, żeby było. Świadomość otwiera drogę niezliczonym możliwościom.
Jeśli zrozumiemy, iż każdy z nas jest artystą tworzącym sztukę własnego życia, to
możemy dokonać wyboru spośród tych wszystkich potencjalnych scenariuszy.
Wiedza, którą dzielę się z tobą, wywodzi się z mojej praktyki, którą nazywam
MĄDROŚCIĄ TOLTEKÓW. Słowo TOLTEK w języku nahuatl oznacza „artysta". Z mojego
punktu widzenia, bycie Toltekiem nie ma nic wspólnego z żadną filozofią ani z żadnym
miejscem na świecie. Bycie Toltekiem oznacza bycie twórcą. Toltek jest artystą ducha -
jako mistrzowie sztuki lubujemy się w pięknie; nie podoba nam się to, co piękne nie jest.
Jeśli staniemy się lepszymi artystami, nasza wirtualna rzeczywistość stanie się
doskonalszym odzwierciedleniem prawdy. Poprzez naszą sztukę jesteśmy zdolni stworzyć
arcydzieło nieba.
Tysiące lat temu Toltekowie stworzyli trzy ścieżki wiodące do biegłości artysty:
DOSKONALENIE ŚWIADOMOŚCI, DOSKONALENIE PRZEMIANY oraz
DOSKONALENIE MIŁOŚCI, INTENCJI i WIARY. Takiego podziału dokonano wyłącznie dla
lepszego zrozumienia tematu, ponieważ owe trzy ścieżki doskonalenia stają się w istocie
jedną. Prawda jest tylko jedna, a przecież mówimy tu wyłącznie o prawdzie. Trzy ścieżki
doskonalenia wydobywają nas z przestrzeni cierpienia i przywracają prawdziwej naturze
nas samych: szczęściu, wolności i miłości.
Toltekowie wiedzieli, że stworzymy wirtualną rzeczywistość, niezależnie do tego, czy
towarzyszyć jej będzie świadomość. Jeśli ma wypełnić ją świadomość, będziemy się
cieszyć naszym stworzeniem. Nasza wirtualna rzeczywistość bez przerwy się zmienia -
bez względu na to, czy przyzwalamy na tę zmianę, czy się jej opieramy. Jeśli ćwiczymy
sztukę przemiany, szybko uczymy się, jak ułatwić tę przemianę - zamiast używać magii
przeciwko sobie, zaczynamy wykorzystywać ją dla wyrażenia swojego szczęścia i swojej
miłości. Kiedy opanujemy sztukę miłości, intencji i wiary, doprowadzimy do perfekcji sen
swojego życia. Gdy zaś uda nam się przejść przez wszystkie trzy ścieżki doskonalenia,
wówczas odzyskamy naszą boskość i zjednoczymy się z Bogiem. Taki właśnie jest cel
Tolteków.
Toltekowie nie znali technologii, jaką dysponujemy w obecnych czasach, ani też nie
posiadali wiedzy o wirtualnej rzeczywistości komputerów. Wiedzieli natomiast, jak
udoskonalić wirtualną rzeczywistość ludzkiego umysłu. Wymaga to całkowitego
panowania nad uwagą - kanałem, przez który interpretujemy informacje, jakie płyną z
naszego wnętrza i ze środowiska zewnętrznego, i reagujemy na nie. Toltekowie rozumieli,
że każdy z nas jest podobny do Boga, jednak zamiast tworzyć, potrafimy jedynie
odtwarzać. A co takiego odtwarzamy? To, co widzimy. Właśnie to staje się ludzkim
umysłem.
Kiedy zdołamy zrozumieć, czym jest ludzki umysł i czego potrafi dokonać, wówczas
możemy zacząć oddzielać rzeczywistość od sfery wirtualnej - czystą percepcję, czyli
prawdę, od symboliki będącej sztuką. Samodoskonalenie dotyczy przede wszystkim
świadomości i zaczyna się od zyskania samoświadomości. Trzeba uświadomić sobie
najpierw, co jest rzeczywiste, a potem, co jest wirtualne - to znaczy co stanowi nasze
przekonania o rzeczywistości.
Dzięki tej świadomości wiemy, że możemy zmienić to, co wirtualne, zmieniając swoje
przekonania. Tego, co rzeczywiste, nie możemy zmienić, a to, w co wierzymy, nie ma
znaczenia.
3
TWOJA OPOWIEŚĆ
Pierwsza umowa - Szanuj swoje słowo
Przez tysiąclecia ludzie starali się zrozumieć wszechświat, naturę, a przede wszystkim
LUDZKĄ naturę. To naprawdę niezwykłe widzieć ludzi działających na całym świecie, w
różnych obszarach i kulturach, które istnieją na tej pięknej planecie Ziemi. My, ludzie,
dokładamy wielu starań, by ostatecznie wszystko zrozumieć, ale czyniąc to, przyjmujemy
również wiele założeń. Jako artyści zniekształcamy prawdę i budujemy różne niezwykłe
teorie; stwarzamy rozbudowane systemy filozoficzne i zadziwiające religie; wymyślamy
historie i przesądy na temat wszystkiego, w tym także nas samych. I to właśnie jest
najważniejsze - fakt, że je TWORZYMY.
Ludzie rodzą się z mocą kreacji. Przez całe życie nieustannie wymyślamy opowieści,
używając poznanych słów. Każdy z nas stosuje słowa, by kształtować własne opinie oraz
żeby wyrazić własny punkt widzenia. Dokoła nas zachodzi mnóstwo wydarzeń i dzięki
swojej uwadze potrafimy połączyć je w odrębną opowieść. Stwarzamy historię swojego
życia, historię swej rodziny, historię swojego społeczeństwa, kraju, ludzkości i wreszcie
historię całego świata. Każdy z nas zna opowieść, którą się dzielimy, posłanie, które
przekazujemy samym sobie oraz wszystkim i wszystkiemu wokół.
Zostałeś zaprogramowany, aby dostarczyć to posłanie - jego stworzenie jest twoją
największą sztuką. Czym jest ów przekaz? Twoim ŻYCIEM. Tworzysz nim przede
wszystkim opowieść o sobie, a następnie o wszystkim, co dostrzegasz. Kreujesz
całościową wirtualną rzeczywistość w swoim umyśle i żyjesz w tej rzeczywistości. Gdy
myślisz, wykorzystujesz do tego swój język; powtarzasz w swoim umyśle wszystkie
symbole, które mają dla ciebie znaczenie. Przekazujesz sobie przesłanie, w którym
zawiera się prawda dla ciebie, bo wierzysz, że to właśnie jest prawda.
Twoja opowieść jest wszystkim, co wiesz o sobie. Kiedy wypowiadam te słowa, zwracam
się do ciebie, do twojej wiedzy, do tego, co wiesz o sobie, a nie do CIEBIE, człowieka,
którym NAPRAWDĘ jesteś. Jak widzisz, dokonuję rozróżnienia pomiędzy tobą a TOBĄ,
ponieważ jeden z was jest prawdziwy, a drugi nie. TY, człowiek w ciele fizycznym, jesteś
prawdziwy; TY jesteś prawdą. Ty, wiedza, nie jesteś prawdziwy - jesteś wirtualny.
Istniejesz wyłącznie z powodu umów, które zawarłeś ze sobą i z ludźmi ze swego
otoczenia. Ty, wiedza, wywodzisz się z symboli, jakie słyszysz w głowie. Pochodzisz ze
wszystkich opinii ludzi, których kochasz, których nie kochasz, których znasz, a w
większości tych, których nigdy nie poznasz.
Kto przemawia w twojej głowie? Zakładasz, że to ty. Ale jeśli ty przemawiasz, to kto w
takim razie słucha? Ty, wiedza, mówisz w swojej głowie i opowiadasz o tym, kim jesteś.
TY, człowiek, słuchasz, ale TY, człowiek, istniałeś długo przed tym, jak posiadłeś wiedzę.
Istniałeś na długo wcześniej, nim zrozumiałeś wszystkie te symbole, nim nauczyłeś się
mówić. Tak jak każde dziecko, zanim nauczy się mówić, byłeś wówczas całkowicie
prawdziwy. Nie udawałeś, że jesteś kimś, kim nie byłeś. Nawet nie wiedząc o tym, w pełni
sobie ufałeś i bezgranicznie kochałeś siebie. Nim posiadłeś wiedzę, byłeś całkowicie
wolny, będąc tym, kim naprawdę jesteś, gdyż wszystkie opinie i opowieści innych ludzi nie
weszły jeszcze do twojej głowy.
Twój umysł pełen jest wiedzy, lecz w jaki sposób jej używasz? Jak wykorzystujesz słowa,
kiedy masz opisać siebie? Gdy spojrzysz na siebie w lustrze, czy lubisz ten widok, czy
może osądzasz swoje ciało i przywołujesz wszystkie znane ci symbole, by wmówić sobie
kłamstwa? Czy RZECZYWIŚCIE jest prawdą, że jesteś za niski lub za wysoki, za gruby
lub za chudy? Czy to RZECZYWIŚCIE prawda, że nie jesteś piękny? Czy
RZECZYWIŚCIE prawdą jest, iż nie jesteś doskonały taki, jaki po prostu jesteś?
Czy potrafisz całościowo dostrzec to, jak oceniasz siebie? Każdy osąd jest tylko opinią -
punktem widzenia, który nie istniał w chwili twoich narodzin. Wszystko, co myślisz, i
wszystko, co sądzisz o sobie, wynika z tego, czego się nauczyłeś. Poznałeś opinie swojej
matki, swojego ojca, rodzeństwa oraz ludzi wokół ciebie. Wszyscy oni wpoili ci obrazy
ukazujące, jak powinno wyglądać ciało; wyrazili swoje opinie na temat tego, jaki jesteś, jaki
nie jesteś i jaki POWINIENEŚ być. Przekazali ci posłanie, z którym się zgodziłeś. A teraz
masz o sobie tak wiele opinii - ale czy są one prawdą?
Zrozum, że tak naprawdę problemem nie jest wiedza; problemem jest wiara w
ZNIEKSZTAŁCENIE wiedzy - i to właśnie nazywamy KŁAMSTWEM. Co jest prawdą, a co
kłamstwem? Co jest rzeczywiste, a co wirtualne? Potrafisz dostrzec różnicę? A może
wierzysz głosowi w swojej głowie, który ilekroć przemawia i zniekształca prawdę,
zapewnia cię, że to, w co wierzysz, jest tożsame z rzeczywistością? Czy to
RZECZYWIŚCIE prawda, że nie jesteś dobrym człowiekiem i nigdy nie będziesz dość
dobry? Czy to RZECZYWIŚCIE prawda, że nie zasługujesz na szczęście? Czy to
RZECZYWIŚCIE prawda, że nie jesteś godny miłości?
Pamiętasz moment, gdy drzewo przestało być po prostu drzewem? Od chwili kiedy
nauczyłeś się języka, opisujesz drzewo i oceniasz je na wszystkie znane ci sposoby.
Wówczas drzewo zaczyna być drzewem pięknym, brzydkim, przerażającym czy
wspaniałym. Cóż, podobnie czynisz z samym sobą. Opisujesz i osądzasz siebie według
swojej wiedzy. Stajesz się wtedy człowiekiem dobrym, złym, winnym, szalonym, silnym,
słabym, pięknym czy brzydkim. Jesteś taki, jaki wierzysz, że jesteś. Potem pojawia się
pierwsze pytanie: „W co wierzysz, jeśli chodzi o to, kim jesteś?".
Jeśli zaczniesz używać swej świadomości, zobaczysz wszystko, w co wierzysz. Tak
właśnie przeżywasz swoje życie, całkowicie zdominowane przez wpojony ci system
przekonań. Niezależnie od tego, jakie to przekonania, tworzą one opowieść, którą
przeżywasz; to, w co wierzysz, rodzi emocje, których doświadczasz. Możesz naprawdę
głęboko pragnąć przekonać siebie, iż JESTEŚ tym, kim wierzysz, że jesteś, ale ten obraz
jest całkowicie fałszywy. To nie TY.
Twoje prawdziwe JA jest wyjątkowe i wykracza poza wszystko, co znasz, ponieważ ono
jest prawdą. TY, człowiek, jesteś prawdą. Twoja fizyczna obecność jest rzeczywista. To, co
sądzisz o sobie, nie jest rzeczywiste - i wcale nie jest istotne, chyba że pragniesz stworzyć
lepszą opowieść o sobie. Prawda lub wymysł - bez względu na to, co wybierasz, twoja
opowieść jest wytworem sztuki. To wspaniała, piękna opowieść, ale tylko opowieść. Jest
na tyle bliska prawdy, na ile możesz się do niej zbliżyć za pomocą symboli.
Z perspektywy twórcy nie ma dobrej ani złej drogi w tworzeniu własnej sztuki; piękno albo
istnieje, albo nie; szczęście albo istnieje, albo nie. Jeżeli uwierzysz, że jesteś artystą, to
wszystko znów stanie się możliwe. Słowa są dla ciebie pędzlem, a twoje życie jest
płótnem. Możesz namalować, cokolwiek zechcesz; możesz nawet skopiować pracę
innego twórcy - jednak za pomocą pędzla wyrażasz to, w jaki sposób postrzegasz siebie i
całą rzeczywistość. Malujesz swoje życie, a jak będzie ono wyglądać, zależy od tego, jak
wykorzystasz moc słowa. Kiedy to sobie uświadomisz, może nagle pojmiesz, jakim
potężnym narzędziem kreacji jest słowo. Gdy nauczysz się władać nim w pełni świadomie,
będziesz mógł stworzyć za pomocą słowa opowieść. Jaką opowieść? Historię swojego
życia. Opowieść o sobie.
Tym samym doszliśmy do pierwszej i najważniejszej spośród Czterech Umów: SZANUJ
SWOJE SŁOWO. Słowo jest twoją mocą tworzenia i można ją zastosować na wiele
sposobów. Jeden z nich polega na poszanowaniu słowa, a wtedy słowo tworzy piękną
opowieść - twoje niebo na Ziemi. Inny sposób to nadużywanie słowa, kiedy niszczy ono
wszystko dokoła ciebie i w efekcie prowadzi do stworzenia ci piekła.
Jako symbol słowo posiada magiczną moc kreacji, może bowiem odtworzyć obraz, ideę,
uczucie czy też całą historię ukrytą w sferze wyobraźni. Wystarczy usłyszeć słowo „koń",
by przywołać w umyśle obraz tego zwierzęcia. Na tym polega siła symbolu. Może jednak
być jeszcze potężniejsza. Wystarczy powiedzieć dwa słowa: „ojciec chrzestny", aby
przypomnieć sobie cały film. Na tym właśnie polega twoja magia, moc tworzenia, która
znajduje swój początek w słowie.
Być może rozumiesz, dlaczego w Biblii jest powiedziane: „Na początku było Słowo, a
Słowo było u Boga, i Bogiem było Słowo". Jak naucza wiele religii, na początku nie istniało
nic i pierwszą rzeczą, którą Bóg stworzył, był posłaniec, anioł głoszący nowinę. Możesz
zapewne pojąć potrzebę stworzenia kogoś, kto mógłby przenieść informację z jednego
miejsca w drugie. Oczywiście droga znikąd donikąd wydaje się trochę skomplikowana, ale
zarazem jest ona przecież bardzo prosta. Na samym początku Bóg stworzył słowo i to
właśnie SŁOWO było posłańcem. Jeśli więc Bóg stworzył słowo, żeby przekazać nowinę,
a owym słowem jest posłaniec, to właśnie ty nim jesteś: przekazicielem, aniołem.
Słowo istnieje dzięki mocy zwanej ŻYCIEM, INTENCJĄ lub BOGIEM. Słowo jest tą
właśnie mocą. Jest intencją - i właśnie dlatego nasza intencja wyraża się poprzez słowo,
niezależnie od tego, jakim językiem mówimy. Słowo jest tak istotne przy tworzeniu
wszystkiego, gdyż posłaniec dostarcza przekazy i cała kreacja wyłania się z niczego.
Przypomnijmy sobie opowieść o tym, jak Bóg i Adam przechadzają się razem. Bóg
stwarza rzeczywistość, my zaś odtwarzamy ją za pomocą słowa. Wirtualna sfera, którą
tworzymy, to odbicie rzeczywistości; to nasza interpretacja rzeczywistości wyrażona za
pomocą słowa. Nic nie może istnieć bez słowa, ponieważ używamy go do tworzenia
wszystkiego, co wiemy.
Jak może zauważyłeś, celowo zmieniam wszystkie symbole, tak byś mógł dostrzec, że
różne wyrażenia oznaczają dokładnie to samo. Symbole mogą się zmieniać, lecz
znaczenie pozostaje identyczne, niezależnie od tradycji, z której się wywodzą. Jeśli
wsłuchasz się w intencję obecną W TLE symbolu, zrozumiesz, co próbuję ci przekazać.
Szacunek dla słowa jest tak bardzo ważny, gdyż słowo jest TOBĄ, posłańcem. Słowo
dotyczy przekazu, który masz dostarczyć - nie tyle wszystkim i wszystkiemu dokoła, ile
głównie samemu sobie.
Opowiadasz sobie pewną historię, ale czy jest ona prawdziwa? Jeśli używasz słowa, by
stworzyć opowieść pełną negacji i obwiniania siebie, to kierujesz je przeciwko sobie i
przestajesz je szanować. Jeżeli szanujesz swoje słowo, nie powiesz do siebie: „Jestem
stary; jestem brzydki; jestem gruby; nie jestem wystarczająco dobry; nie jestem
wystarczająco silny; nigdy w życiu nie zdołam tego dokonać".
Nie bodziesz wykorzystywał swej wiedzy przeciwko sobie, co oznacza, że twój głos wiedzy
nie użyje słowa, aby cię ocenić, obwinić lub ukarać. Twój umysł jest tak potężny, że potrafi
dostrzec kreowaną przez ciebie opowieść. Jeśli tworzysz w sobie poczucie winy,
doprowadzasz do narastania wewnętrznego konfliktu, który w końcu zamienia się w
koszmar.
Twoje szczęście zależy od ciebie oraz od tego, jak używasz słowa. Jeśli poczujesz gniew i
wypowiesz słowo w taki sposób, by zaatakować kogoś emocjonalną trucizną, widać
wyraźnie, że kierujesz jego moc przeciwko tej osobie - ale tak naprawdę używasz słowa
przeciwko sobie. Tego rodzaju działanie wywoła podobną reakcję i druga strona zaatakuje
CIEBIE. Jeśli obrażasz kogoś, w rewanżu możesz zostać nawet fizycznie zraniony. Jeśli
używasz słowa tak, że stwarzasz konflikt, w którego wyniku twoje ciało może odnieść
obrażenia, bezsprzecznie działasz przeciwko sobie.
Szanowanie swojego słowa oznacza, że nigdy nie używasz mocy słowa przeciwko sobie.
Jeśli szanujesz swoje słowo, nigdy nie zdradzasz siebie. Nigdy nie używasz słowa do
rozsiewania plotek o sobie ani do rozprzestrzeniania emocjonalnej trucizny przez
obmawianie innych ludzi. Plotkowanie to główna forma komunikacji w ludzkiej
społeczności - uczymy się plotkować poprzez umowę. Jako dzieci słyszymy dorosłych,
którzy obmawiają siebie nawzajem i wypowiadają opinie o innych, często nawet zupełnie
nieznanych ludziach. Teraz jednak już wiesz, że nasze opinie nie są prawdziwe; stanowią
jedynie pewien punkt widzenia.
Pamiętaj, że jesteś twórcą opowieści własnego życia. Wyobraź sobie tylko, jaką opowieść
będziesz mógł stworzyć, jeśli zaczniesz szanować swoje słowo. Zaczniesz używać słowa
tak, by kierować się w stronę prawdy i miłości ku sobie. Będziesz słowem wyrażał prawdę
w każdej myśli, w każdym czynie, w każdym określeniu dotyczącym ciebie oraz opowieści
twojego życia. Jaki będzie tego wynik? Niezwykle piękne życie. Innymi słowy, będziesz
szczęśliwy.
Jak widzisz, poszanowanie słowa sięga o wiele głębiej, niż się wydaje. Słowo jest czystą
magią - kiedy zastosujesz pierwszą umowę, magia zacznie po prostu działać w twoim
życiu. Z łatwością zrealizujesz swoje zamiary i pragnienia, ponieważ zniknie wszelki twój
opór i lęk; pozostanie wyłącznie miłość. Odczuwasz wtedy spokój i tworzysz życie pełne
wolności i samorealizacji we wszystkich aspektach. Wystarczy tylko ta jedna umowa, abyś
całkowicie przekształcił swoje życie w osobiste niebo. Bądź zawsze świadom tego, jak
używasz słowa - ZAWSZE SZANUJ SWOJE SŁOWO.
4
KAŻDY UMYSŁ TO OSOBNY ŚWIAT
Druga umowa - Nie bierz niczego do siebie
Gdy się rodzimy, w naszym umyśle nie ma żadnych symboli - mamy jednak mózg i oczy,
które rejestrują obrazy pojawiające się w świetle. Zaczynamy postrzegać światło i
stopniowo przyzwyczajamy się do niego. Mózg reaguje na światło, wytwarzając
niekończącą się serię obrazów w naszej wyobraźni i w naszym umyśle.
ŚNIMY. Z punktu widzenia Tolteków, całe nasze życie jest snem, gdyż mózg jest
zaprogramowany, by śnić dwadzieścia cztery godziny na dobę.
Kiedy mózg jest przebudzony, struktura materii powoduje, że postrzegamy rzeczy w
sposób linearny; gdy mózg śpi, nie istnieje żadna struktura i dlatego sen zmienia się
nieustannie. Nawet po przebudzeniu mózg ma tendencję do śnienia na jawie - ten sen
również cały czas się zmienia. Moc wyobraźni jest tak wielka, że potrafi nas zabrać do
wielu różnych miejsc. Oczami wyobraźni widzimy rzeczy, których inni nie widzą; słyszymy
rzeczy, których inni nie słyszą, a czasami to my nie słyszymy, wszystko zależy od
charakteru snu. Wyobraźnia wprawia w ruch widziane przez nas obrazy, lecz istnieją one
wyłącznie w naszym umyśle pogrążonym w śnieniu.
Światło, obrazy, wyobraźnia, śnienie... Nawet teraz śnisz i możesz to z łatwością
sprawdzić. Być może nigdy nie zauważyłeś nieprzerwanego stanu snu własnego umysłu,
lecz jeśli przez chwilę wyobrazisz to sobie, zrozumiesz, co staram ci się wytłumaczyć.
Wyobraź sobie, że patrzysz w lustro. Widzisz tam cały świat różnych przedmiotów, ale
wiesz, że te obrazy są jedynie odbiciem rzeczywistości. To, co widzisz, wygląda, jakby
było rzeczywiste; przypomina to, co prawdziwe, jednak ani nie jest realne, ani nie ma nic
wspólnego z prawdą. Jeśli spróbujesz dotknąć przedmiotów widocznych w lustrze,
poczujesz jedynie jego powierzchnię.
To, co widzisz w lustrze, stanowi tylko OBRAZ rzeczywistości, co oznacza, że jest
WIRTUALNĄ rzeczywistością, jest snem. To ten sam rodzaj snu, którego ludzie
doświadczają w stanie dziennej aktywności mózgu. Dlaczego? Dlatego, że to, co widzisz
w lustrze, jest kopią rzeczywistości, którą tworzysz za pomocą swoich oczu i mózgu. Jest
to OBRAZ świata stworzonego przez twój umysł – tak właśnie twój umysł postrzega
rzeczywistość. To, co pies widzi w lustrze, jest tożsame z tym, jak psi mózg widzi realny
świat. To, co w tym samym lustrze widzi orzeł, jest obrazem tego, jak mózg orła odbiera
rzeczywistość, i z pewnością jest to inny obraz niż ten, który ty widzisz.
A teraz wyobraź sobie, że zamiast w lustro spoglądasz we własne oczy. Dostrzegasz nimi
światło odbijające się od milionów zewnętrznych przedmiotów. Słońce oświetla cały świat,
a każdy obiekt odbija światło. Zewsząd docierają do twoich oczu miliardy promieni
świetlnych, tworząc w nich obrazy. Wydaje ci się, że widzisz te przedmioty, ale jedyne, co
NAPRAWDĘ widzisz, to odbite światło.
Wszystko, co postrzegasz, jest odbiciem tego, co rzeczywiste, podobnie jak w przypadku
lustrzanego odbicia, ale z jedną ważną różnicą. Za lustrem nie ma niczego, a za twoimi
oczami kryje się mózg, który próbuje to wszystko poskładać w sensowną całość.
Interpretuje wszystko według znaczenia, jakie nadajesz każdemu z symboli, według
struktury twojego języka i według całej wiedzy zaprogramowanej w twoim umyśle.
Wszystko, co widzisz, przechodzi przez pryzmat twojego systemu przekonań. Całość tego,
co postrzegasz, poddana jest interpretacji w kontekście wszystkiego, w co wierzysz -
rezultatem tego procesu jest twój sen. Tak właśnie tworzysz całą wirtualną rzeczywistość
w swoim umyśle.
Być może potrafisz zauważyć, jak łatwo przychodzi ludziom zniekształcanie tego, co
widzą. Światło odtwarza doskonały obraz rzeczywistości, jednak zniekształcamy go przez
tworzenie opowieści pełnej znanych nam symboli i opinii. Śnimy o tym w naszej wyobraźni
i na mocy umowy uznajemy, iż nasz sen jest prawdą absolutną, podczas gdy w
rzeczywistości nasz sen jest prawdą względną, ODBICIEM tej prawdy, która ciągle będzie
zniekształcana przez wiedzę zgromadzoną w naszej pamięci.
Wielu mistrzów głosiło, iż każdy umysł jest osobnym światem, i to prawda. Świat, który -
jak nam się wydaje - postrzegamy na zewnątrz, tak naprawdę znajduje się WEWNĄTRZ
nas. Jest zbiorem obrazów naszej wyobraźni, jest SNEM. Nieustannie śnimy - i fakt ten
znany jest od wieków. Wiedzieli o tym nie tylko Toltekowie w Meksyku, lecz również
mędrcy w Grecji, Rzymie, w Indiach i w Egipcie. Ludzie na całym świecie powtarzali
zdanie: „Zycie jest snem". Pytanie brzmi: czy jesteśmy tego świadomi?
Gdy nie uświadamiamy sobie, że nasz umysł bez przerwy śni, łatwo przychodzi nam
obwiniać wszystko i wszystkich, poza sobą, za wszelkie wypaczenia w naszym śnie i za
wszystko, co sprawia nam w życiu cierpienie. Gdy wreszcie uświadomimy sobie, że
żyjemy we śnie, który jako artyści sami stworzyliśmy, stawiamy wielki krok do przodu w
naszym rozwoju, bo od tej chwili możemy już wziąć odpowiedzialność za to, co
stwarzamy. Zrozumienie, iż umysł nieprzerwanie śni, to klucz do zmiany tego snu, jeśli nie
jesteśmy z niego zadowoleni.
Kto śni opowieść twojego życia? Ty. Jeśli nie lubisz swojego życia i tego, co sądzisz o
sobie, pamiętaj, że tylko ty potrafisz to zmienić. To twój świat; to twój sen. Jeśli cieszysz
się nim, to wspaniale; raduj się nim w pełni, każdą jego chwilą. Jeśli natomiast twój sen to
koszmar, jeśli doświadczasz rozdarcia i cierpienia i nie cieszy cię to, co sam stworzyłeś,
możesz to zmienić. Na pewno zdajesz sobie sprawę, że istnieją miliony książek
napisanych przez miliony śniących, z których każdy miał inny punkt widzenia. Twoja
opowieść jest równie interesująca jak każda z tych książek, a może nawet bardziej,
ponieważ twoja opowieść wciąż się zmienia. W wieku dziesięciu lat śniłeś zupełnie inaczej
niż wtedy, gdy miałeś lat piętnaście, dwadzieścia, trzydzieści, czterdzieści, lub niż śnisz
teraz.
Opowieść, jaką śnisz dzisiaj, różni się od tej, którą śniłeś wczoraj albo pół godziny temu.
Za każdym razem kiedy mówisz o swojej opowieści, poddajesz ją zmianom w zależności
od tego, komu ją przedstawiasz, w jakim stanie emocjonalnym jesteś i w co w danym
momencie wierzysz. Nawet jeśli spróbujesz opowiedzieć tę samą opowieść raz jeszcze,
okaże się, że będzie już inna. W pewnej chwili uświadamiasz sobie, iż jest to tylko
opowieść. Nie jest prawdziwa; jest wirtualną rzeczywistością. To jedynie sen, który
dzielimy z innymi, bo wszyscy ludzie śnią w tym samym czasie. Wspólny sen ludzkości,
SEN PLANETY, istniał już, zanim się urodziłeś - właśnie tak nauczyłeś się tworzyć własną
sztukę, opowieść o sobie.
Użyjmy mocy naszej wyobraźni, aby stworzyć razem sen, mając świadomość tego, że to
tylko sen. Wyobraź sobie, że znajdujesz się w olbrzymiej galerii handlowej, w której
mieszczą się setki sal kinowych. Szukasz afisza, by sprawdzić, co grają i dostrzegasz
plakat filmu zatytułowanego twoim imieniem. Niewiarygodne! Wchodzisz do kina i widzisz,
że sala jest prawie pusta - siedzi tam tylko jedna osoba. Dyskretnie, starając się nie
przeszkadzać, cicho siadasz za nią a ona nawet cię nie zauważa, bo cała jej uwaga
skupiona jest na filmie.
Spoglądasz na ekran i cóż za niespodzianka! Rozpoznajesz tu każdą postać: swoją
matkę, ojca, braci, siostry, ukochane osoby, swoje dzieci, przyjaciół. Następnie widzisz
głównego bohatera filmu - to ty! Jesteś gwiazdą ekranu, oglądasz opowieść o sobie. Co
więcej, osoba na miejscu przed tobą to także ty, patrzący na siebie grającego w filmie.
Oczywiście główny bohater jest taki, jak sam siebie postrzegasz, i wszystkie postacie
drugoplanowe też są takie, jakimi ty je widzisz. Dzieje się tak, bo dokładnie znasz swoją
historię. Po chwili czujesz się nieco oszołomiony tym, czego przed chwilą doświadczyłeś, i
postanawiasz udać się do innej sali kinowej.
Tam również siedzi, wpatrzona w ekran, tylko jedna osoba. Kobieta zupełnie cię nie
zauważa, kiedy siadasz obok niej. Zaczynasz oglądać film i ponownie rozpoznajesz
wszystkie postacie - tym razem jednak ty grasz rolę drugoplanową. Widzisz opowieść
życia swojej matki i to ona ze skupieniem ogląda tu film o sobie. Uświadamiasz sobie, iż
twoja matka nie jest tą samą postacią, którą widziałeś w swoim filmie. We własnym
obrazie twoja matka zupełnie inaczej projektuje wyobrażenie o sobie - tak jak chciałaby
być postrzegana. Doznajesz wrażenia, że nie jest to autentyczne. Po prostu gra ona
pewną rolę. Potem jednak zaczynasz rozumieć, iż właśnie w ten sposób sama siebie
widzi, i jest to dla ciebie spore zaskoczenie.
Następnie zauważasz, że postać z twoją twarzą nie jest tą samą osobą, którą widziałeś w
swoim filmie. Mówisz do siebie: „To przecież nie jestem ja", ale teraz masz okazję
zobaczyć, jak twoja matka cię postrzega i co o tobie myśli, i jest to zupełnie niepodobne do
tego, co sam myślisz o sobie. Potem oczami matki widzisz postać swojego ojca i znów
obraz znacznie różni się od twojej wizji. Wydaje się zupełnie zniekształcony; i podobnie
rzecz się ma ze wszystkimi innymi postaciami. Dowiadujesz się, jak twoja matka postrzega
osobę, którą kochasz, i nawet jesteś trochę zły. „Jak ona tak może?!" - obruszasz się.
Wstajesz i zdecydowanym krokiem wychodzisz z sali.
Idziesz do kolejnego kina i poznajesz tam opowieść osoby, którą kochasz. Możesz
zobaczyć, w jaki sposób cię postrzega, i ta postać jest kompletnie inna od tej, która
występowała w twoim filmie czy też w obrazie twojej matki. Zyskujesz wgląd w punkt
widzenia ukochanej osoby na wasze dzieci, rodzinę i przyjaciół. Widzisz jej projekcję na
swój temat - obraz zupełnie nie zgadza się z tym, który ty nosisz w sobie. Postanawiasz
opuścić kino i odwiedzić salę, gdzie wyświetlają film twoich dzieci. Patrzysz ich oczami na
siebie, na ich dziadka, babcię i ledwo możesz uwierzyć w to, co widzisz. Potem oglądasz
filmy braci, sióstr, przyjaciół i za każdym razem widzisz, że wszyscy zniekształcają
postacie bohaterów w swoich obrazach.
Obejrzawszy wszystkie te wizje, postanawiasz powrócić do pierwszej sali kinowej, aby raz
jeszcze popatrzeć na własny film. Widzisz siebie grającego na ekranie, ale nie możesz już
uwierzyć w to, co oglądasz; nie wierzysz już we własną opowieść, ponieważ zdałeś sobie
sprawę, że to tylko pewna historia. Teraz wiesz, że rola, którą odgrywałeś przez całe życie,
nie była nic warta, bo nikt nie widzi cię tak, jak byś chciał być widziany. Przekonujesz się,
że nikt z twojego otoczenia nie dostrzega cierpień i rozdarcia, których doświadczasz w
swoim filmie. Staje się oczywiste, że każda osoba skupia się na własnym filmie. Żadna z
nich nawet nie zauważyła, kiedy przysiadłeś się do niej w kinie! Aktorzy skoncentrowani są
na własnej opowieści, będącej jedyną rzeczywistością, w której żyją. Ich uwaga jest tak
mocno przykuta do osobistej kreacji, że nawet nie dostrzegają SWOJEJ obecności -osoby
obserwującej z widowni własny film.
I w tym momencie wszystko się dla ciebie zmienia. Nic nie jest już takie samo, ponieważ
teraz widzisz, co tak naprawdę się dzieje. Każdy człowiek żyje we własnym świecie, we
własnym filmie, we własnej opowieści. Wierzy bez reszty w swoją opowieść, która jest dla
niego prawdziwa, ale ta prawda jest względna choćby dlatego, że ty w nią nie wierzysz.
Teraz widzisz, że wszystkie opinie innych ludzi o tobie dotyczą w gruncie rzeczy postaci
żyjącej nie w twoim, ale w ich filmie. Oceniają postać noszącą twoje imię, ale to tylko
bohater ich własnej kreacji. Wszystko, co ludzie myślą o tobie, jest tylko ich OBRAZEM na
twój temat, a obraz ten nie jest tobą.
Teraz rozumiesz doskonale, że ludzie, których najbardziej kochasz, tak naprawdę nie
znają ciebie ani ty nie znasz ich. Wiesz o nich tylko to, w co wierzysz. Znasz wyłącznie
obraz, który dla nich stworzyłeś - wizja ta nie ma nic wspólnego z rzeczywistymi ludźmi.
Myślałeś, że bardzo dobrze znasz swoich rodziców, partnera życiowego, dzieci i przyjaciół.
Prawda jest jednak taka, że nie masz pojęcia, co się dzieje w ich świecie - co myślą co
czują, o czym śnią. Jeszcze bardziej zaskakujące jest to, że byłeś przekonany, iż znasz
SIEBIE.
Dochodzisz jednak do wniosku, że nawet siebie nie znasz, ponieważ tak długo odgrywałeś
pewną rolę, że do perfekcji opanowałeś sztukę udawania kogoś, kim nie jesteś.
Mając tę świadomość, nagle pojmujesz, jak niedorzeczne są słowa: „Ukochana osoba
mnie nie rozumie. Nikt mnie nie rozumie". Oczywiście, że cię nie rozumieją. Sam siebie
nawet nie rozumiesz. Twoja osobowość zmienia się bez przerwy, z minuty na minutę, w
zależności od roli, jaką odgrywasz, od drugoplanowych postaci w twojej opowieści oraz od
tego, w jaki sposób śnisz w danej chwili. W domu masz jedną osobowość, w pracy -
całkiem inną. Inaczej zachowujesz się wśród koleżanek, inaczej wśród kolegów. Przez
całe życie zakładałeś, że inni ludzie bardzo dobrze cię znają, i gdy zdarzało się, że nie
zrobili tego, czego od nich oczekiwałeś, odbierałeś to jako osobistą urazę, reagując
gniewem, a twoje słowo służyło stworzeniu bezsensownego konfliktu i cierpienia.
Teraz o wiele łatwiej zrozumieć, dlaczego jest tak wiele konfliktów między ludźmi. Świat
zamieszkują miliardy śniących, którzy nie są świadomi tego, że inni żyją we własnych
światach, śniąc własne sny. Z perspektywy głównego bohatera jest to ich JEDYNY punkt
widzenia - wszystko obraca się wokół niego. Kiedy drugoplanowe postacie powiedzą coś,
co nie pasuje do jego poglądów, wzbiera w nim gniew i próbuje bronić swoich racji.
Pragnie, żeby osoby z drugiego planu zachowywały się według jego woli, a jeśli tak nie
czynią, czuje się urażony. Bierze WSZYSTKO do siebie. Mając świadomość tego, możesz
również zrozumieć, jakie jest rozwiązanie, proste i logiczne: NIE BIERZ NICZEGO DO
SIEBIE.
Teraz znaczenie drugiej umowy jest już całkowicie jasne. Ta umowa daje ci odporność w
relacjach z drugoplanowymi postaciami twojej opowieści. Nie musisz już przejmować się
opiniami innych ludzi. Kiedy w końcu uświadomisz sobie, że nic, co inni mówią lub robią,
nie dotyczy ciebie, wówczas przestanie być dla ciebie ważne, kto cię obmawia, obwinia,
odrzuca lub kto nie zgadza się z twoim punktem widzenia. Żadna plotka nie dotyczy
ciebie. Nie musisz nawet bronić swoich racji. Pozwalasz, żeby „psy szczekały, a karawana
jechała dalej". A z pewnością będą dalej szczekać, tylko co z tego? Cokolwiek ludzie
powiedzą, nie ma to wpływu na ciebie, gdyż jesteś uodporniony na ich opinie i
emocjonalną truciznę. Jesteś niewrażliwy na działania drapieżników, które dopuszczają się
obmowy, by ranić innych, a w konsekwencji wykorzystują ludzi, aby zranić siebie.
NIE BIERZ NICZEGO DO SIEBIE to wspaniałe narzędzie w relacjach z innymi ludźmi.
Jest to przepustka do osobistej wolności, ponieważ nie musisz już nigdy więcej kierować
swoim życiem wedle opinii innych ludzi. Taka postawa naprawdę cię uwalnia! Możesz
robić, co tylko zechcesz, mając pełną świadomość, że to, co zrobisz, nie ma nic
wspólnego z żadnym człowiekiem poza tobą. Jedyną osobą, która powinna przejmować
się twoją opowieścią, jesteś TY. Ta świadomość zmienia wszystko. Pamiętaj, że
uświadomienie sobie prawdy to pierwszy krok na drodze do samodoskonalenia - i właśnie
teraz stawiasz ten krok. Przypomniałem ci o prawdzie.
Teraz, kiedy rozumiesz tę prawdę i jesteś jej świadom, jak mógłbyś wziąć jakąkolwiek
uwagę czy opinię do siebie? Gdy wreszcie zrozumiesz, że każdy człowiek żyje w
odrębnym świecie, w swoim filmie i śnie, druga umowa staje się aktem zdrowego
rozsądku: NIE BIERZ NICZEGO DO SIEBIE.
5
PRAWDA CZY FAŁSZ
Trzecia umowa - Nie zakładaj niczego z góry
Przez wieki, a nawet tysiąclecia, ludzie wierzyli, że w ludzkim umyśle zawsze istnieje
konflikt - walka dobra ze złem. To nieprawda. Dobro i zło są wyłącznie efektem tej walki,
ponieważ w rzeczywistości jest to konflikt między prawdą a kłamstwem. Być może
powinniśmy powiedzieć, że KAŻDY konflikt jest wynikiem kłamstwa, gdyż prawdy nie
dotyczą żadne spory. Prawda nie musi udowadniać, że jest prawdą; istnieje niezależnie od
tego, czy wierzymy w nią, czy nie. Kłamstwa natomiast istnieją, jeśli je wymyślimy, a
następnie trwają, gdy w nie wierzymy. Są wypaczeniem słowa, zniekształceniem sensu
przekazu, które zachodzi w ludzkim umyśle. Kłamstwa nie są rzeczywiste - stanowią
jedynie nasz wytwór - ale ożywiamy je i urealniamy w wirtualnej przestrzeni naszego
umysłu.
Kiedy byłem nastolatkiem, mój dziadek wyjawił mi tę prostą prawdę, ale zajęło mi wiele lat,
by w pełni ją zrozumieć, ponieważ cały czas wątpiłem, myśląc: „Jak możemy poznać
prawdę?". Odwoływałem się do symboli, by spróbować zrozumieć prawdę, podczas gdy
rzeczywista prawda jest taka, że symbole nie mogą nic na jej temat powiedzieć. Prawda
istniała na długo przed tym, jak ludzie wynaleźli symbole.
Jako artyści wciąż zniekształcamy prawdę za pomocą symboli, lecz to nie to jest
problemem. Jak powiedzieliśmy wcześniej, kłopoty zaczynają się wówczas, gdy
UWIERZYMY w owo zniekształcenie, bo niektóre kłamstwa są niewinne, a inne
-śmiercionośne. Rozważmy, jak możemy użyć słowa, żeby stworzyć opowieść, czyli
pewien PRZESĄD, na temat krzesła. Co wiemy o krześle? Możemy powiedzieć, że
zrobiono je z drewna, metalu, tkaniny, jednak ciągle używamy symboli, aby wyrazić swój
punkt widzenia. W rzeczywistości nie wiemy tak naprawdę, czym ten przedmiot jest.
Możemy jednak z całą mocą swej władzy użyć słowa, aby dostarczyć sobie oraz ludziom
dokoła przekaz głoszący: „To krzesło jest brzydkie. Nie cierpię tego krzesła".
Przekaz już na tym poziomie jest zniekształcony, ale to dopiero początek. Mówimy
następnie: „To krzesło jest głupie i uważam, że każdy, kto na nim usiądzie, również może
stać się głupi. Myślę, że powinniśmy je zniszczyć, ponieważ jeśli ktoś na nim usiądzie i
krzesło się złamie, ta osoba może upaść i złamać nogę. O tak, to krzesło jest złe!
Stwórzmy prawo przeciwko krzesłu, tak by wszyscy wiedzieli, że stanowi ono zagrożenie
dla społeczeństwa. Od teraz zabrania się wszystkim zbliżać do tego złego krzesła!".
Jeśli wyślemy taki przekaz, to każdy, kto go otrzyma i zgodzi się z nim, zacznie się bać
złego krzesła. Wkrótce niektórzy ludzie tak bardzo będą obawiać się krzesła, że zaczną
śnić o nim koszmary. Złe krzesło stanie się ich obsesją i dojdą do wniosku, że muszą je
zniszczyć, zanim krzesło ich zniszczy.
Widzisz, co możemy uczynić ze słowem? Krzesło to tylko przedmiot. Istnieje i na tym
kończy się prawda. Natomiast opowieść o krześle nie jest prawdą, tylko przesądem:
wypaczonym, kłamliwym przekazem. Jeśli nie wierzymy w kłamstwo, nie ma problemu.
Jeśli jednak dajemy mu wiarę i narzucamy ją innym ludziom, może to doprowadzić do
powstania tego, co nazywamy ZŁEM. Oczywiście to, co określamy jako ZŁO, objawia się
na wielu poziomach, zależnych od naszej wewnętrznej mocy. Niektórzy ludzie potrafią
poprowadzić cały świat na wielką wojnę, z milionami ofiar. Na całym świecie żyją
dyktatorzy atakujący inne kraje i mordujący tamtejszą ludność wyłącznie dlatego, że jako
przywódcy wierzą w kłamstwa.
Teraz z łatwością możemy zrozumieć, dlaczego istnieje konflikt w ludzkim umyśle -
podkreślam, tylko w LUDZKIM umyśle, w przestrzeni wirtualnej, gdyż nie zaobserwujemy
tego zjawiska u reszty stworzenia. Miliardy ludzi zniekształcają wszystkie znane im
symbole i posyłają w świat przekaz z wypaczonymi informacjami. To właśnie tak naprawdę
przydarzyło się ludzkości. Myślę, iż to wyjaśnia, dlaczego na świecie trwają wojny,
dlaczego istnieją niesprawiedliwość i wyzysk, dlaczego sen zwany PIEKŁEM jest udziałem
ludzi na całym świecie. Piekło nie jest niczym innym jak tylko snem przepełnionym
kłamstwami.
Pamiętaj, nasz sen kontrolowany jest przez to, w co wierzymy, a możemy wierzyć w
prawdę lub w fałsz. Prawda wiedzie nas ku samorealizacji i szczęściu. Kłamstwa
prowadzą ku ograniczeniom w naszym życiu, ku cierpieniu i rozdarciu. Ten, kto wierzy w
prawdę, żyje w niebie. Ten, kto wierzy w kłamstwa, prędzej czy później ląduje w piekle. Nie
trzeba umrzeć, by wkroczyć do nieba lub do piekła. Piekło i niebo są dokoła nas. Niebo to
punkt widzenia, stan umysłu - tak jak piekło. Kłamstwa manifestują się w naszych
głowach. Ludzie tworzą kłamstwa, a potem to one przejmują nad ludźmi kontrolę. W końcu
jednak objawia się prawda, przy której kłamstwa nie mogą istnieć.
Wieki temu ludzie wierzyli, iż Ziemia jest płaska. Niektórzy byli przeświadczeni, że słonie
podtrzymują Ziemię, i dzięki temu czuli się bezpiecznie. „Dobrze, teraz wiemy, że Ziemia
jest płaska". No cóż, dzisiaj wiemy, że nie jest! Przekonanie o tym, iż Ziemia jest płaska,
uznawano za prawdziwe i niemal wszyscy się z nim zgadzali - tylko czy przez to stało się
ono prawdą?
Jedno z największych kłamstw, jakie słyszymy w naszych czasach, brzmi: „Nikt nie jest
doskonały". To najlepsza wymówka dla naszego zachowania i prawie każdy się z tym
twierdzeniem zgadza, tylko czy to rzeczywiście prawda? Wręcz przeciwnie, każdy
człowiek żyjący na tym świecie jest doskonały. Od dzieciństwa bez przerwy słyszymy
jednak to kłamstwo i w rezultacie wciąż oceniamy siebie w zestawieniu z OBRAZEM
doskonałości. Nieustannie dążymy do perfekcji i w końcu dochodzimy do wniosku, że
wszystko we wszechświecie jest doskonałe, poza ludźmi. Słońce jest doskonałe, gwiazdy i
planety są doskonałe, jednak gdy przychodzi nam oceniać ludzi, twierdzimy: „Nikt nie jest
doskonały". Prawda natomiast jest taka, że całe stworzenie jest doskonałe, włącznie z
ludźmi.
Jeśli nie jesteśmy wystarczającego świadomi, by dostrzec tę prawdę, oznacza to, że
tkwimy za zasłoną kłamstw. Możesz zapytać: „A co z kimś, kto jest niepełnosprawny
fizycznie? Czy taka osoba również jest doskonała?". Cóż, według twojej wiedzy, taki
człowiek jest niedoskonały, ale czy ona stanowi prawdę? Kto powiedział, że to, co
nazywamy „niepełnosprawnością", a nawet „chorobą", nie jest doskonałe?
Wszystko w nas jest doskonałe, włącznie z każdą chorobą czy niepełnosprawnością na
którą możemy cierpieć. Osoba, która z trudem przyswaja wiedzę, jest doskonała; ktoś, kto
urodził się bez palca, ręki czy ucha, jest doskonały; obłożnie chory człowiek jest
doskonały. Istnieje tylko doskonałość, a świadomość tego faktu to kolejny ważny krok na
drodze naszego rozwoju. Zaprzeczanie temu oznacza brak świadomości tego, kim
jesteśmy.
I nie wystarczy tylko POWIEDZIEĆ, że jesteśmy doskonali; musimy w to UWIERZYĆ. Jeśli
żyjemy w przeświadczeniu o własnej niedoskonałości, owo kłamstwo przyciąga kolejne,
wspierające je pokłady fałszu - razem wszystkie te kłamstwa tłumią prawdę i kontrolują
sen, który tworzymy dla siebie. Kłamstwa to nic innego jak przesądy i zapewniam cię, że
żyjemy w świecie pełnym nieprawdziwych przekonań. I zapytam raz jeszcze: czy jesteśmy
tego świadomi?
Wyobraź sobie, że jutro obudzisz się w czternastowiecznej Europie, ale zachowasz swoją
wiedzę i przekonania z dzisiejszych czasów. Zastanów się, co ludzie z tamtego okresu
mogliby pomyśleć o tobie, jak by cię ocenili. Być może oddaliby cię pod sąd za to, że
kąpiesz się codziennie. Wszystko to, w co wierzysz, stanowiłoby zagrożenie dla ich
światopoglądu. Ile czasu zajęłoby im dojście do wniosku, że na pewno jesteś
czarownikiem? Skazaliby cię na tortury, wymusiliby przyznanie się do winy, a w końcu
zabili - wszystko z powodu lęku przed twoimi poglądami. Z łatwością możesz zauważyć,
że owi ludzie żyli w świecie pełnym przesądów. Niewiele z tego, w co wierzyli, było prawdą
- bez trudu możesz to ocenić na podstawie swojej obecnej wiedzy. Ci ludzie nie zdawali
sobie jednak sprawy z własnych przesądów. Życie, jakie wiedli, było dla nich zupełnie
normalne; nie znali niczego lepszego, gdyż nikt nie pokazał im innej drogi.
Może więc twoje przekonania o sobie samym stanowią tylko zbiór przesądów, podobnie
jak wierzenia ludzi sprzed stuleci. Zastanów się, czy ludzie żyjący w czternastym wieku
mogliby ujrzeć to, w co większość z nas wierzy na swój temat dzisiaj. Niemal każdy z nas
nadal odnosi się do swego ciała w barbarzyński sposób, choć z pewnością nie w takim
stopniu, jak było to przed siedmioma wiekami. Nasze ciało jest bezgranicznie nam
oddane, my natomiast oceniamy je i wykorzystujemy; traktujemy jak wroga, choć to nasz
sprzymierzeniec. Nasze społeczeństwo kładzie duży nacisk na atrakcyjny wygląd, oparty
na wzorcu wykreowanym przez obrazy prezentowane w mediach - w telewizji, w kinie, w
magazynach mody. Jeśli wierzymy, że w porównaniu z tymi obrazami nie jesteśmy dość
atrakcyjni, to tkwimy w kłamstwie, czyli używamy słowa przeciw sobie, przeciw prawdzie.
Ludzie sterujący mediami mówią nam, w co mamy wierzyć, w co się ubierać, co jeść.
Manipulują ludźmi niczym marionetkami, wedle swojego widzimisię. Jeśli zechcą, byśmy
kogoś znienawidzili, rozsiewają wszędzie plotki, a ich kłamstwa zbierają żniwo. Kiedy
przestajemy być marionetkami, zaczynamy rozumieć, że naszym dotychczasowym życiem
rządziły kłamstwa i przesądy. Wyobraź sobie, co ludzie z przyszłości myśleliby o naszych
przesądach. Gdyby przybyli do naszych czasów z wiarą w doskonałość całego stworzenia,
w tym również ludzi, czy ukrzyżowalibyśmy ich za takie poglądy?
Co jest prawdą, a co kłamstwem? Raz jeszcze okazuje się, jak ważna jest świadomość,
ponieważ prawda nie przychodzi poprzez słowa czy wiedzę. Tak tworzą się natomiast
kłamstwa, a wokół nas widzimy miliony kłamstw. Wierzymy w tak wiele kłamstw, bo nie
jesteśmy świadomi. Ignorujemy prawdę lub po prostu jej nie zauważamy. W procesie
oswajania gromadzimy mnóstwo wiedzy, która niczym gęsta mgła nie pozwala nam
dostrzec prawdy - tego, co naprawdę JEST. Widzimy to, co chcemy zobaczyć; słyszymy
to, co pragniemy usłyszeć. Nasz system przekonań jest podobny do lustra, które ukazuje
nam tylko to, w co wierzymy.
W kolejnych etapach naszego życia, z upływem lat, uczymy się tylu kłamstw, że w końcu
tworzą one niezwykle skomplikowaną strukturę. A my dodatkowo gmatwamy sprawę,
ponieważ MYŚLIMY i WIERZYMY w to, co myślimy. I zakładamy, że jest to absolutną
prawdą, ani przez chwilę nie zastanawiając się, czy nasza prawda nie jest przypadkiem
prawdą względną, wirtualnym wytworem. Najczęściej nasze poglądy nie są nawet bliskie
jakiejkolwiek prawdy, ale też nie zbliżymy się do niej bez świadomości.
Tym samym dotarliśmy do trzeciej umowy: NIE ZAKŁADAJ NICZEGO Z GÓRY. Kiedy
zakładasz coś z góry, po prostu szukasz kłopotów, bo większość naszych założeń nie jest
prawdziwa; są fałszywe. Największym założeniem jest przekonanie, że nasza wirtualna
rzeczywistość jest prawdziwa. I że każdy element wirtualnej rzeczywistości innych ludzi
też jest prawdziwy. No cóż, teraz już wiesz, że żadna z wirtualnych przestrzeni nie jest
prawdą!
Dzięki świadomości możemy bez trudu dostrzec wszystkie założenia, jakie przyjęliśmy,
oraz zrozumieć, jak łatwo przychodzi nam je tworzyć. Ludzie są obdarzeni niezwykle
potężną wyobraźnią zdolną wyrazić niezliczone idee i opowieści. Słuchamy symboli
przemawiających w naszej głowie. Zaczynamy wyobrażać sobie, co inni ludzie robią, o
czym myślą, co mówią o nas, i wszystko to wytwarza w naszej wyobraźni sen.
Wymyślamy całą opowieść, prawdziwą tylko dla nas, ale w nią wierzymy. Jedno założenie
prowadzi do następnego; wyciągamy pochopne wnioski i bierzemy swoją opowieść do
siebie. Następnie obwiniamy innych i zwykle zaczynamy ich obmawiać, aby uzasadnić
swoje założenia. Oczywiście plotka sprawia, że zniekształcony przekaz ulega dalszemu
wypaczeniu.
Zakładanie czegoś z góry i branie tego do siebie to początek piekła na Ziemi. Niemal
wszystkie nasze konflikty opierają się na tym schemacie - łatwo zrozumieć dlaczego.
Założenie nie jest niczym innym jak tylko kłamstwem, które sobie wmawiamy. Prowadzi to
do poważnego, lecz bezsensownego rozdarcia, ponieważ nie możemy już rozpoznać, co
w istocie jest prawdziwe, a co nie. Zakładanie czegoś z góry to szukanie dramatu,
podczas gdy żadnego dramatu nie ma. Jeśli zaś dramat przydarza się komuś innemu, co z
tego? To nie twoja opowieść, tylko drugiego człowieka.
Miej świadomość, że niemal wszystko, co sobie mówisz, to założenie. Jeśli jesteś
rodzicem, doskonale wiesz, jak łatwo założyć z góry coś na temat swoich dzieci. Jest
północ, a twojej córki nie ma jeszcze w domu. Poszła na dyskotekę, a ty sądziłeś, że wróci
wcześniej. Zaczynasz wyobrażać sobie najgorsze; zaczynasz wymyślać różne
scenariusze: „A jeśli coś jej się stało? Może powinienem zadzwonić na policję". W głowie
masz natłok myśli i tworzysz wszelkie dramatyczne możliwości. Dziesięć minut później
córka wraca do domu cała i zdrowa. Kiedy pojawia się prawda i wszelkie kłamstwa
znikają, dociera do twojej świadomości, że zadawałeś sobie bezsensowne cierpienie. NIE
ZAKŁADAJ NICZEGO Z GÓRY.
Umowa: „Nie bierz niczego do siebie" daje ci odporność w relacjach z innymi ludźmi, a
umowa: „Nie zakładaj niczego z góry" zapewnia ci odporność w relacjach z samym sobą, z
głosem wiedzy, czyli z tym, co nazywamy MYŚLENIEM.
Założenia opierają się wyłącznie na myśleniu. Za dużo myślimy, przez co tworzymy
kolejne założenia. Zwyczajna myśl: „A co będzie, jeśli...?" może wywołać dramat w
naszym życiu. Każdy człowiek potrafi dużo myśleć, a myślenie sprowadza lęk. Nie
panujemy nad naszymi myślami i nad symbolami, które zniekształcamy w umyśle. Jeśli po
prostu przestajemy myśleć, nie próbujemy już tłumaczyć sobie wszystkiego, a dzięki temu
nie przyjmujemy już żadnych założeń.
Ludzie mają potrzebę wyjaśniania i uzasadniania wszystkiego; musimy wszystko wiedzieć
i zakładamy z góry różne rzeczy, aby zaspokoić swoją potrzebę WIEDZY. Nie dbamy o to,
czy wiedza jest prawdziwa, czy fałszywa. Prawda czy fałsz, wierzymy bez reszty w to, w
co wierzymy. Nasze przekonanie trwa, gdyż samo posiadanie wiedzy daje nam poczucie
bezpieczeństwa. Istnieje tyle spraw, których umysł nie potrafi wyjaśnić; mamy tyle pytań
bez odpowiedzi. Zamiast zadawać pytania, kiedy czegoś nie wiemy, tworzymy szereg
różnych założeń. A jeśli po prostu zadamy pytanie, nie będziemy zmuszeni niczego
zakładać. Zawsze lepiej zapytać i mieć jasność sytuacji.
Kiedy nie przyjmujemy żadnych założeń, możemy skupić się na samej prawdzie, a nie na
tym, o czym MYŚLIMY, że jest prawdą. Widzimy wówczas życie takim, jakim jest, a nie
takim, jakie chcielibyśmy, żeby było. Gdy przestajemy wierzyć naszym założeniom, wraca
do nas moc wiary, którą w nich pokładaliśmy. Kiedy odzyskamy całą energię, jaką
wcześniej traciliśmy na formułowanie założeń, możemy ją wykorzystać do tworzenia
nowego snu, czyli naszego osobistego nieba. NIE ZAKŁADAJ NICZEGO Z GÓRY.
6
MOC WIARY
Symbol Świętego Mikołaja
W twoim życiu był okres, gdy całkowicie panowałeś nad mocą swej wiary. Nauczono cię
jednak, że masz stanowić część ludzkości, i potęga twojej wiary połączyła się ze
wszystkimi poznanymi symbolami. W pewnym momencie symbole zyskały nad tobą
władzę. Tak naprawdę moc twojej wiary połączyła się ze WSZYSTKIM, co wiesz, i od tego
czasu cała zgromadzona wiedza rządzi twoim życiem. Jako dzieci jesteśmy oczywiście
przytłoczeni potęgą przekonań dorosłych.
Symbole są wspaniałym wynalazkiem, lecz uczymy się ich wraz z całym bagażem
związanych z nimi opinii i przekonań. Wchłaniamy je, nie pytając, czy to prawda, czy fałsz.
Problem w tym, że gdy w procesie dorastania poznamy wreszcie język i wszelkie opinie
innych ludzi, symbole już mają władzę nad naszymi przekonaniami.
Nie należy rozpatrywać tego w kategoriach dobra i zła. Tak po prostu jest i dzieje się tak z
każdym z nas. Uczymy się być częścią społeczeństwa. Poznajemy język, religię lub
filozofię danej społeczności oraz zasady współżycia i tworzymy całościowy system
przekonań na podstawie tego, co nam przekazano. Nie mamy powodu, aby podawać w
wątpliwość racje ludzi z naszego otoczenia, aż do pierwszego bolesnego przeżycia, kiedy
zauważamy, że coś, co nam powiedziano, nie jest prawdą.
Idziemy do szkoły i słyszymy rozmowę starszych dzieci plotkujących o nas: „Widzisz tego
dzieciaka? On nadal wierzy w Świętego Mikołaja". Prędzej czy później dowiadujemy się,
że Święty Mikołaj nie istnieje. Pamiętasz, co CZUŁEŚ, gdy twoi rodzice powiedzieli ci, że
Świętego Mikołaja tak naprawdę nie ma? Nie sądzę, by mieli złe zamiary. Wiara w
Świętego Mikołaja wciąż jest wspaniałą tradycją dla milionów ludzi na świecie. Mówi się,
że Święty Mikołaj wie wszystko o naszych uczynkach; wie, kiedy byliśmy grzeczni, a kiedy
niegrzeczni; wie, kiedy nie umyliśmy zębów. A my w to WIERZYMY.
Nadchodzą święta Bożego Narodzenia i nagle widzimy, jak dzieci otrzymują różne
prezenty. Powiedzmy, że prosiłeś Świętego Mikołaja o rower i przez cały rok byłeś
grzeczny. Twoja rodzina jest bardzo biedna. Nadchodzi Gwiazdka i okazuje się, że nie
dostałeś roweru. Twój kolega z sąsiedztwa, który jest bardzo niegrzeczny - a ty doskonale
rozumiesz, co to znaczy być „bardzo niegrzecznym" - dostaje w prezencie rower. Myślisz
wtedy: „Byłem grzeczny, a tamten chłopiec nie był, dlaczego więc nie dostałem roweru?
Jeśli Święty Mikołaj naprawdę wie wszystko o moich uczynkach, na pewno też wie, jak
zachowywał się mój sąsiad. No to dlaczego podarował rower jemu, a nie mnie?".
To niesprawiedliwe i nie rozumiesz, dlaczego tak się stało. Czujesz zazdrość, gniew i
smutek. Widzisz radosnego, jeżdżącego na rowerze kolegę, który zachowuje się jeszcze
gorzej niż przedtem, i masz ochotę podejść i go uderzyć albo zniszczyć mu rower.
NIESPRAWIEDLIWOŚĆ. Poczucie niesprawiedliwości pojawia się dlatego, że wierzysz w
kłamstwo. Jest to całkiem niewinne kłamstewko. Oczywiście nie masz złych intencji, ale
WIERZYSZ w to kłamstwo i zawierasz ze sobą umowę: „Od tej chwili nie będę dobry.
Będę tak samo niegrzeczny jak mój sąsiad". Później odkrywasz, że Święty Mikołaj nie
istnieje naprawdę. Ale jest już za późno. Zdążyłeś już wyrzucić z siebie całą emocjonalną
truciznę; poczułeś już gniew, zazdrość i smutek. Już doświadczyłeś cierpienia z powodu
zawarcia umowy opartej na kłamstwie.
To tylko jeden z wielu przykładów na to, jak wierzymy w symbole. Istnieją setki, tysiące
symboli, opowieści i przesądów, które z czasem poznajemy. Symbol Świętego Mikołaja
pokazuje, jak nawet wiara w niewinne kłamstwo może wytworzyć emocje, które
odczuwamy niczym ogień trawiący nas od wewnątrz. Są jak trucizna - ranią nas i nasze
ciało; cierpimy z powodu nieprawdziwej opowieści. Emocje są prawdziwe; są częścią
prawdy, ale powód, dla którego je odczuwamy, jest fałszywy. Nie ma żadnego związku z
rzeczywistością.
Jeśli nie rozumiesz, dlaczego czasami czujesz się tak nieszczęśliwy, wyjaśnienie jest
proste: dzieje się tak, ponieważ opowiadasz sobie nieprawdziwą historię, w którą jednak
wierzysz. W rzeczywistości twój sen uległ zniekształceniu - nie jest to ani dobre, ani złe,
ani właściwe, ani niewłaściwe; przydarza się to miliardom ludzi na świecie. Nie tylko ty
jesteś w tej sytuacji - a to dobra wiadomość.
Świat symboli jest niezwykle potężny, gdyż umacniamy każdy symbol potężną siłą
pochodzącą z naszego wnętrza. Siła ta zwie się ŻYCIE, WIARA lub też INTENCJA. Nawet
nie uświadamiamy sobie tego procesu, jednak połączone symbole tworzą całościową
strukturę opartą na umowach i nazywaną SYSTEMEM PRZEKONAŃ. Od pojedynczej
litery po całe słowo, od prostej opowieści po całą filozofię - wszystko, w co zgadzamy się
wierzyć, staje się elementem tej struktury.
System przekonań nadaje formę i strukturę naszej przestrzeni wirtualnej. Wraz z każdą
kolejną naszą umową owa struktura rośnie w siłę i zyskuje coraz więcej mocy, aż w końcu
staje się sztywna i twarda niczym budowla z cegieł. Jeśli wyobrazimy sobie każdy symbol,
każdą ideę, każdą umowę jako pojedynczą cegłę, to nasza wiara odgrywa rolę zaprawy
murarskiej, która zespala cegły. Z upływem czasu, w miarę jak nabywamy coraz więcej
wiedzy, zaczynamy na różne sposoby mieszać symbole, a idee łączą się ze sobą i tworzą
bardziej rozbudowane koncepcje. Abstrakcyjny umysł przyjmuje coraz bardziej
skomplikowaną strukturę, która nieustannie się rozrasta, aż osiąga pełnię wszystkiego, co
wiemy.
Ową strukturę u Tolteków określa się mianem LUDZKIEJ FORMY. Nie jest to forma ciała
fizycznego, tylko struktura, którą przyjmuje nasz umysł. Jest to zbiór przekonań o nas
samych i o wszystkim, co pozwala nam zachować sens naszego śnienia. Ludzka forma
nadaje nam tożsamość, ale nie jest identyczna z konstrukcją snu. Konstrukcja snu jest to
świat materialny taki, jaki jest, prawdziwy, natomiast ludzka forma to system przekonań
zawierający w sobie wszelkie elementy oceny. Wszystko w tym systemie stanowi naszą
osobistą prawdę i dokonujemy oceny na podstawie tych przekonań, nawet jeśli są
sprzeczne z naszą wewnętrzną naturą.
Podczas procesu oswajania system przekonań staje się KSIĘGĄ PRAWA rządzącą
naszym życiem. Gdy trzymamy się zasad zawartych w naszej księdze prawa,
wynagradzamy siebie; jeśli sprzeniewierzamy się im, wymierzamy sobie karę. System
przekonań przemienia się w wielkiego sędziego umysłu, ale też w największą ofiarę, gdyż
najpierw nas ocenia, a potem karze. Wielki sędzia zbudowany jest z symboli i poprzez nie
ocenia wszystko w zasięgu naszej percepcji, w tym również same symbole! Ofiara jest
częścią nas, która podlega ocenie i jest karana. Kiedy zaś wchodzimy w relacje ze
śnieniem na zewnątrz, wówczas na podstawie własnej księgi prawa oceniamy i karzemy
wszystko i wszystkich.
Oczywiście wielki sędzia wykonuje doskonałą robotę, ponieważ zgadzamy się ze
wszystkimi jego prawami. Problem w tym, że system przekonań żyje wewnątrz nas i
używa naszej wiedzy przeciwko nam. Wszystko, co wiemy, wszelkie zasady mówiące, jak
mamy żyć, służą temu, by karać ofiarę, czyli człowieka. System korzysta z języka, aby
tworzyć samoocenę, odrzucenie siebie, poczucie winy i wstyd. Wykorzystuje nas poprzez
słowa i powołując do życia koszmar piekła i nasze osobiste demony, sprawia, że jesteśmy
nieszczęśliwi.
System przekonań rządzi życiem człowieka niczym tyran. Zabiera nam wolność i czyni
swym niewolnikiem. Przejmuje kontrolę nad naszym prawdziwym JA, nad ludzkim życiem,
a sam przy tym nawet nie jest prawdziwy! Prawdziwe JA kryje się głęboko w umyśle, a ten,
kto kontroluje umysł, jest wszystkim, co znamy i w co godzimy się wierzyć. Ludzkie ciało -
piękne i doskonałe - staje się ofiarą oceny i kary; zostaje zredukowane do roli nośnika
działań i projekcji umysłu dokonywanych za jego pośrednictwem.
System przekonań znajduje się w przestrzeni umysłu; nie możemy go zobaczyć ani
zmierzyć, wiemy jednak, że istnieje. Ale być może nie zdajemy sobie sprawy, iż owa
struktura istnieje tylko dlatego, że ją stworzyliśmy. Ten nasz wytwór jest z nami zawsze,
towarzyszy nam, gdziekolwiek się udamy. Żyliśmy w ten sposób już tak długo, że nawet
nie zauważyliśmy, iż przebywamy w tej strukturze. Bo nawet jeśli umysł nie jest prawdziwy
(jest przecież wirtualny), to jednocześnie stanowi również CAŁKOWITĄ MOC, ponieważ
jest wytworem życia.
Na drodze doskonalenia samoświadomości należy zrozumieć, że nasze wytwory żyją
własnym życiem. Każde z naszych przekonań, od tak małego jak głoska, po tak wielkie jak
cały system filozoficzny, używa siły życiowej, aby przetrwać. Jeśli moglibyśmy zobaczyć
nasz umysł w działaniu, ujrzelibyśmy miliony form życiowych. Zauważylibyśmy, że nadając
moc swojej wierze i swojej uwadze, ofiarujemy życie każdemu z wytworów umysłu.
Używamy życia do wsparcia całej struktury. Bez nas idee i myśli nie mogłyby istnieć; bez
nas zawaliłaby się cała konstrukcja.
Wykorzystując moc wyobraźni, możemy stworzyć „osobistą mitologię", konstrukcję
systemu przekonań - na początku wierząc w kłamstwa. W trakcie budowy tej struktury,
wraz z poznawaniem kolejnych rzeczy, pojawia się wiele idei, które przeczą naszym
myślom. Istnieje tak wiele stworzonych snów i różnych struktur, że w pewnym momencie
dochodzi między nimi do walki i anulowania mocy słowa. W takiej chwili nasze słowo jest
prawie niczym, ponieważ kiedy dwie równe siły nacierają na siebie z przeciwnych
kierunków, wynikiem zderzenia jest zero. Gdy tylko jedna siła przemieszcza się w jakąś
stronę, jej moc staje się przeogromna, a wtedy nasza intencja uwidacznia się już z
pierwszym wypowiedzianym słowem, bo to słowo ma w sobie całą moc naszej wiary.
Jako dzieci wierzyliśmy niemal we wszystko, czego się uczyliśmy - i w taki właśnie sposób
tracimy moc panowania nad własnym życiem. Kiedy już jesteśmy dorośli, nasza wiara tkwi
głęboko w tak wielu kłamstwach, że ledwie mamy siłę do tworzenia snu wedle naszego
pragnienia. System przekonań posiada całą moc naszej wiary, w wyniku czego na końcu
jesteśmy niemal zupełnie pozbawieni i wiary, i energii. Łatwo zauważyć, jak głęboko
wierzymy w taki symbol jak Święty Mikołaj, trudniej to jednak dostrzec w przypadku
każdego poznanego symbolu, każdej opowieści i opinii, która dotyczy nas i wszystkiego
wokół.
Uważam, że trzeba to koniecznie zrozumieć, a okaże się to możliwe jedynie wtedy, gdy
będziemy świadomi tego, co robimy. Jeśli zyskamy świadomość tego, że wkładamy
mnóstwo wysiłku we wszystko, w co wierzymy, może łatwiej nam będzie odebrać moc
symbolom, które tym samym przestaną nami władać. Jeśli pozbawimy mocy każdy z
symboli, stanie się on tylko symbolem. Wtedy będzie posłuszny swemu twórcy - czyli
naszemu prawdziwemu JA - i będzie służył zgodnie ze swoim PRAWDZIWYM
przeznaczeniem: jako narzędzie, dzięki któremu możemy się porozumiewać.
Kiedy dowiadujemy się, że Święty Mikołaj nie jest prawdziwy, automatycznie przestajemy
w niego wierzyć. Moc, jaką nadawaliśmy temu symbolowi, powraca do nas. Dzieje się tak
wtedy, gdy stajemy się świadomi faktu, że to my sami zgodziliśmy się wierzyć w Świętego
Mikołaja. Kiedy odzyskamy naszą świadomość, możemy dostrzec, że to od nas wyszła
zgoda, aby wierzyć w całą tę symbolikę. Skoro zaś to od nas wypłynęła moc wiary
skierowana ku symbolom, to tylko my możemy tę moc odzyskać.
Uważam, iż tego rodzaju świadomość pozwoli nam odzyskać władzę nad wszystkim, w co
wierzymy, i zapobiec utracie kontroli nad tym, co stworzyliśmy. Gdy wreszcie ujrzymy, że
jesteśmy twórcami struktury naszych przekonań, pomoże nam to odzyskać wiarę w siebie.
Kiedy jesteśmy przepełnieni wiarą w siebie, a nie wiarą w swój system przekonań, nie
mamy już wątpliwości gdzie tkwi źródło tej mocy, i możemy rozpocząć proces rozkładania
struktury na części.
Gdy pozbywamy się wreszcie swojego systemu przekonań, stajemy się niezwykle
elastyczni. Możemy stworzyć, co tylko przyjdzie nam do głowy; możemy zrobić, co tylko
zechcemy. Możemy uwierzyć w dowolną rzecz. Wszystko zależy od nas. Kiedy już nie
wierzymy we wszystko to, o czym wiemy że sprawiało nam ból, wówczas, jak za
dotknięciem czarodziejskiej różdżki, cierpienie znika. I nie musimy za wiele myśleć; liczy
się działanie. To właśnie działanie prowadzi do zmian.
7
PRAKTYKA CZYNI MISTRZA
Czwarta umowa - Zawsze rób wszystko najlepiej, jak potrafisz
Kiedy jesteś już gotów, by zmienić swoje życie i umowy, jakie zawarłeś, wtedy
najważniejsza jest świadomość. Nie możesz zmienić umów, jeśli nie jesteś świadomy
tego, co lubisz, a czego nie lubisz. Jak mógłbyś zastąpić stare myślenie nowym, jeśli nie
wiesz nawet, co chcesz zmienić? Chodzi tu jednak o coś więcej niż tylko o zwykłą
świadomość. To działanie powoduje zmiany - możesz przecież być świadomy, lecz nie
zmieni to twojego życia. Przemiana jest wynikiem działania praktyki, która czyni mistrza.
Wszystkiego, co wiesz i umiesz, nauczyłeś się przez powtarzanie i ćwiczenie.
Powtarzając, nauczyłeś się mówić, chodzić, a nawet pisać. Doskonale opanowałeś swój
język, ponieważ ciągle go używasz. W identyczny sposób, przez praktykę, poznałeś
wszelkie przekonania, które rządzą twoim życiem. Rezultatem wieloletniego oddziaływania
praktyki, ćwiczenia, jest to, jak obecnie żyjesz.
Przez całe życie ćwiczyłeś w każdej chwili, aby stać tym, kim wierzysz, że jesteś.
Ćwiczyłeś, aż w końcu działanie stało się automatyczne. Kiedy zaczniesz robić coś
nowego i zmienisz przekonania na swój temat, wówczas zmieni się całe twoje życie. Jeśli
zaczniesz ćwiczyć POSZANOWANIE SWOJEGO SŁOWA, jeśli NIE BĘDZIESZ BRAŁ
NICZEGO DO SIEBIE i NIE BĘDZIESZ ZAKŁADAŁ NICZEGO Z GÓRY, to uda ci się
zerwać tysiące umów, które trzymają cię w więzieniu snu o piekle. Wkrótce to, w co
zgodziłeś się wierzyć, stanie się wyborem twojego prawdziwego JA, zamiast być decyzją
OBRAZU ciebie, co do którego myślałeś, że jest tobą.
Pierwsza umowa - SZANUJ SWOJE SŁOWO - to wszystko, czego ci trzeba, aby stworzyć
piękne życie. Doprowadzi cię ona aż do nieba, być może jednak będziesz potrzebował
wsparcia dla tej umowy. Kiedy NIE BIERZESZ NICZEGO DO SIEBIE i NIE ZAKŁADASZ
NICZEGO Z GÓRY, wtedy z pewnością znacznie łatwiej jest ci szanować swoje słowo.
Gdy nie przyjmujesz żadnych założeń, łatwiej ci nie brać niczego do siebie, i na odwrót.
Pierwsza umowa zyskuje wsparcie, kiedy nie bierzesz niczego do siebie i nie zakładasz
niczego z góry.
Wydaje się, iż trudno dotrzymać trzech pierwszych umów. Możemy nawet pomyśleć, że
nie zdołamy im sprostać. No cóż, uwierz mi, nie jest to niemożliwe, ale przyznam, że nie
jest to proste, ponieważ dotychczas zawsze postępowaliśmy akurat odwrotnie. Całe życie
wierzyliśmy głosowi w naszym umyśle. Istnieje jednak czwarta umowa i stosunkowo łatwo
wprowadzić ją w czyn. Sprawia ona, że wszystko staje się możliwe: ZAWSZE RÓB
WSZYSTKO NAJLEPIEJ, JAK POTRAFISZ. Możesz maksymalnie się postarać - i tylko
tyle. Ni mniej, ni więcej. Po prostu rób wszystko jak najlepiej. ZRÓB. Podejmij akcję. Jak
możesz dać z siebie wszystko, jeśli nie zaczniesz działać?
ZAWSZE RÓB WSZYSTKO NAJLEPIEJ, JAK POTRAFISZ jest umową, którą każdy może
spełnić. W istocie, „najlepiej jak potrafisz" to jedyna rzecz, którą MOŻESZ zrobić. „Dać z
siebie wszystko" nie oznacza, że raz zrobisz coś na 80 procent, a kiedy indziej tylko na 20
procent. Zawsze musisz dawać z siebie 100 procent - taka intencja ma ci przyświecać cały
czas - tyle że maksimum twoich możliwości nieustannie się zmienia, bo ty ciągle się
zmieniasz. Żyjesz i podlegasz przemianie, dlatego granica twojego potencjału też się
przesuwa.
Ta granica będzie zależeć od tego, czy jesteś fizycznie zmęczony, czy wypoczęty, co z
kolei ma również wpływ na twój stan emocjonalny. Stopniowo zaczniesz dostrzegać
zmiany, a jeśli nauczysz się stosować Cztery Umowy, będziesz mógł dawać z siebie coraz
więcej.
Czwarta umowa pozwala na to, by pierwsze trzy umowy stały się głęboko zakorzenionymi
nawykami. Powtarzanie i praktyka uczynią z ciebie mistrza, nie oczekuj jednak, że od razu
zdołasz opanować wszystkie umowy. Nie myśl, że zawsze będziesz szanował swoje słowo
lub że czasami nie weźmiesz czegoś do siebie czy nie przyjmiesz z góry jakiegoś
założenia. Nawyki są zbyt mocno osadzone w twoim umyśle. Ale po prostu daj z siebie
wszystko.
Jeśli nie uda ci się dotrzymać którejś umowy, zawrzyj ją raz jeszcze. Spróbuj ponownie
jutro, pojutrze, następnego dnia. Nie przestawaj ćwiczyć. Każdy kolejny dzień okaże się
łatwiejszy. Gdy będziesz dawał z siebie wszystko, nawyki nadużywania słowa, osobistego
przeżywania różnych spraw i zakładania czegoś z góry staną się z czasem coraz słabsze i
rzadziej będą dochodziły do głosu. Jeśli będziesz wciąż pracował nad zmianą nawyków,
na pewno ujrzysz rezultaty.
W końcu nadejdzie chwila, kiedy stosowanie wszystkich umów stanie się dla ciebie
nawykiem. Będziesz to robił automatycznie. Bez wysiłku. Pewnego dnia odkryjesz, że z
pomocą Czterech Umów rządzisz swoim życiem. Wyobraź sobie, jak wówczas będzie to
wyglądało. Skończą się twoje zmagania się z wewnętrznym rozdarciem i cierpieniem, a
życie stanie się bardzo łatwe!
Jeśli i tak będziesz nadal tworzył, jeśli nie unikniesz śnienia, dlaczego miałbyś nie
stworzyć pięknego snu? Masz umysł, postrzegasz światło, dalej śnisz. Jeśli postanowisz
nie tworzyć już niczego więcej, szybko się znudzisz, a wielki sędzia zacznie walczyć z
nudą. Wtedy, oczywiście, zacznie cię oceniać wedle tego, w co wierzysz. „Ty leniu,
powinieneś coś zrobić ze swoim życiem". Warto zatem śnić pięknie i naprawdę cieszyć się
swoim snem! Jeśli potrafisz uwierzyć we własne ograniczenia, dlaczego miałbyś nie
uwierzyć w piękno i moc życia, które manifestują się w tobie?
Życie daje nam wszystko i wszystko w życiu może być przyjemnością. Uwierz w
szczodrość życia! Naucz się, jak być hojnym i miłym dla siebie! Jeśli to czyni cię
szczęśliwym i sprawia, że jesteś dobry dla innych ludzi, dlaczego miałbyś tego nie zrobić?
Skoro nieustannie się zmieniasz - skoro twój sen cały czas podlega transformacji, nawet
jeśli tego nie chcesz - dlaczego nie miałbyś opanować procesu przemiany i nie stworzyć
własnego nieba?
Sen twojego życia składa się z wielu tysięcy małych dynamicznych snów. Sny rodzą się,
rozwijają, umierają - a więc ulegają ciągłym zmianom. Zazwyczaj jednak przekształcają się
bez udziału świadomości. Kiedy zdasz sobie sprawę, że śnisz, wówczas odzyskasz moc,
żeby w dowolnym momencie przeistoczyć swój sen. Gdy odkryjesz, że dysponujesz siłą
zdolną stworzyć sen nieba, wtedy zapragniesz zmienić swój sen, a Cztery Umowy będą
doskonałym narzędziem, które pozwoli ci tego dokonać. Wyzwą na pojedynek tyrana,
sędziego i ofiarę żyjących w twojej głowie. Podważą zasadność istnienia tych wszystkich
malutkich umów, które zatruwają ci życie.
Jeśli sprzeciwisz się własnym przekonaniom, pytając po prostu: „Czy to, w co wierzę, jest
prawdziwe?", odkryjesz coś niezwykle interesującego: przez całe życie starałeś się być
dobry dla kogoś innego, siebie stawiając na końcu. Poświęciłeś swoją wolność dla życia
według punktu widzenia kogoś z zewnątrz. Chciałeś być dobry dla matki, dla ojca, dla
nauczycieli, dla ukochanej osoby, dla dzieci, ale też wobec religii i społeczeństwa. Po tylu
latach wysiłków spróbuj być dobry dla SIEBIE, bo zobaczysz, że na razie tak nie jest.
Postaraj się, być może po raz pierwszy w życiu, postawić siebie na pierwszym miejscu.
Możesz znów nauczyć się kochać siebie, na początek bezwarunkowo się akceptując.
Skieruj swoją niczym nieograniczoną miłość ku prawdziwemu JA, a potem kochaj je coraz
bardziej i bardziej.
Gdy kochasz siebie bez granic, przestajesz być łatwą zdobyczą dla drapieżników z
zewnątrz, dla tych, którzy pragną kontrolować twoje życie. Nigdy więcej nie poświęcisz się
już dla kogoś. Praktykując miłość do siebie, stajesz się jej mistrzem.
ZAWSZE RÓB WSZYSTKO NAJLEPIEJ, JAK POTRAFISZ jest umową, która pomoże ci
stać się mistrzowskim artystą. Pierwsze trzy umowy działają w sferze wirtualnej
rzeczywistości. Czwarta umowa przejawia się w świecie fizycznym. Głosi potrzebę
podjęcia działania i nieustannej praktyki, która uczyni z ciebie mistrza snu. Bezustannie
dając z siebie wszystko, w efekcie staniesz się mistrzem sztuki przemiany. Opanowanie tej
sztuki to druga mistrzowska zdolność artysty, doskonale widoczna w czwartej umowie.
Kiedy zawsze robisz wszystko najlepiej, jak potrafisz, wtedy podejmujesz działanie,
przeistaczasz się i zmieniasz sen swojego życia.
Celem drugiej mistrzowskiej zdolności jest konfrontacja z własnymi przekonaniami i ich
zmiana. Zdobywasz tę zdolność przez zmianę umów i przeprogramowanie swojego
umysłu. Oczekiwanym rezultatem jest wolność, która pozwala ci żyć własnym życiem i
umożliwia odrzucenie życia ograniczonego systemem przekonań. Kiedy księga prawa
znika z twojego umysłu, odchodzą z niego również tyran, sędzia i ofiara.
Przemiana już się rozpoczęła - zawsze zaczyna się w tobie. Czy masz odwagę być
zupełnie szczery wobec siebie i ujrzeć prawdę o tym, w jaki sposób piszesz własną
opowieść? Czy jesteś na tyle silny, by ujrzeć własne przesądy i kłamstwa? Czy zdołasz
krytycznie popatrzeć na to, w co wierzysz w odniesieniu do siebie? A może zauważasz w
sobie zbyt wiele ran? Pewnie myślisz: „Nie wiem". Jednak przyjmujesz wyzwanie.
Przekształcasz sen i dzieje się to w tej chwili, gdyż właśnie to, co teraz robisz, stanowi
część procesu oduczania się wszelkich tkwiących w tobie kłamstw.
Cztery Umowy są w istocie podsumowaniem mistrzostwa w dokonywaniu przemiany. Jest
to proces oduczania się wiedzy, którą dotychczas zdobyłeś. Uczysz się przez zawieranie
umów - oduczasz się przez łamanie tych umów. Za każdym razem gdy zerwiesz umowę,
moc zawartej w niej wiary wraca do ciebie. Nie musisz już dłużej utrzymywać tej umowy
przy życiu.
Zacznij od zrywania małych umów, który pochłaniają niewiele mocy. W procesie oduczania
się zaczynasz burzyć strukturę wiedzy, uwalniając tym samym wiarę. W miarę jak
będziesz odzyskiwać wiarę, twoja wewnętrzna moc zacznie wzrastać. Poczujesz
wzbierającą w tobie siłę i stopniowo będziesz zmieniać kolejne umowy, jedną po drugiej.
Twoja wewnętrzna moc będzie wzrastać i dzięki temu poczujesz, że niemal wszystko jest
możliwe. Wkrótce zawrzesz umowy prowadzące cię ku szczęściu, radości i miłości. Te
nowe umowy ożyją i wejdą w relacje ze światem zewnętrznym, i w rezultacie odmieni się
cały sen.
Kiedy się oduczasz - a to właśnie teraz robisz - stawiasz czoło własnym przekonaniom. W
jaki sposób możesz tego dokonać? Dysponujesz tylko jednym narzędziem: zwątpieniem.
Oczywiście zwątpienie to symbol, ale jego znaczenie jest niezwykle potężne. Mocą
zwątpienia zdołasz podważyć każdy przekaz, który otrzymujesz i wysyłasz. Rzucasz
wyzwanie każdemu z przekonań zawartych w księdze prawa. Następnie burzysz
przekonania rządzące społeczeństwem, aż w końcu pryska czar wszelkich kłamstw i
przesądów, które do tej pory sprawowały władzę nad twoim światem. Jak zobaczysz w
części II, piąta umowa przekazuje ci moc zwątpienia.
CZĘŚĆ II MOC ZWĄTPIENIA
8
MOC ZWĄTPIENIA
Piąta umowa - Bądź sceptyczny, ale naucz się słuchać
Piąta umowa głosi: BĄDŹ SCEPTYCZNY, ALE NAUCZ SIĘ SŁUCHAĆ. BĄDŹ
SCEPTYCZNY - ponieważ większość tego, co słyszysz, nie jest prawdą. Wiesz, że ludzie
przemawiają językiem symboli, a symbole nie są prawdą. Mogą stać się prawdziwe tylko
wówczas, gdy wyrazimy na to zgodę. W rzeczywistości jednak nie są prawdą. Druga
część umowy brzmi: NAUCZ SIĘ SŁUCHAĆ, a sens tego jest prosty. Kiedy umiesz
słuchać, rozumiesz znaczenie symboli używanych przez ludzi; rozumiesz ich opowieść i
komunikacja przebiega znacznie sprawniej. Gdyby wszyscy potrafili słuchać, być może
wówczas - zamiast pomieszania - zapanowałaby jasność przekazu pośród ludzi na całym
świecie.
Kiedy wreszcie zrozumiesz, że niemal wszystko, co znasz za pośrednictwem symboli, jest
fałszywe, wtedy nakaz „bądź sceptyczny" nabierze zupełnie innego znaczenia. BĄDŹ
SCEPTYCZNY to potężna umowa, która wykorzystuje moc zwątpienia w celu wydobycia
na wierzch prawdy. Gdy tylko usłyszysz przekaz pochodzący od ciebie samego lub od
innego człowieka, po prostu zapytaj siebie: „Czy jest to prawda, czy nie? Czy to
rzeczywistość, czy może przestrzeń wirtualna?".
Zwątpienie prowadzi cię poza symbole i czyni cię odpowiedzialnym za każdy przekaz,
który otrzymujesz bądź wysyłasz. Dlaczego miałbyś wierzyć w przesłanie, które nie jest
prawdziwe? Zachowując sceptycyzm, nie ufasz ślepo każdej informacji; nie przekonują cię
symbole. Kiedy nie oddajesz swej wiary symbolom, zostaje ona w tobie. Wiara polega na
bezwzględnym przekonaniu, natomiast zwątpienie to brak przekonania, a zatem BĄDŹ
SCEPTYCZNY. NIE WIERZ.
A w co masz nie wierzyć? No cóż, we wszystkie opowieści, które my artyści, tworzymy
dzięki swej wiedzy. Zdajesz sobie sprawę, że większość naszej wiedzy nie jest prawdziwa.
Cała symbolika nie jest prawdziwa, a więc NIE WIERZ MNIE, NIE WIERZ SOBIE i NIE
WIERZ NIKOMU. Prawda nie wymaga, byś w nią wierzył; prawda po prostu jest i będzie
istnieć, obojętnie, czy uwierzysz w nią czy nie. To kłamstwa potrzebują twojej wiary. Jeśli
cię nie przekonują i nie wytrzymują twego sceptycznego podejścia, po prostu znikają.
Sceptycyzm może jednak pójść w dwóch kierunkach. Jeden z nich to udawanie, że jesteś
sceptyczny, ponieważ uważasz się za zbyt inteligentnego, byś miał naiwnie przyjmować
cokolwiek na wiarę. „Spójrz, jaki jestem mądry. Nie wierzę w te bzdury". To nie jest
sceptyczne nastawienie. Być sceptycznym to znaczy nie wierzyć we wszystko, co się
słyszy, ale tylko dlatego, że nie jest to prawdą i tyle. Sceptyczne myślenie opiera się na
świadomości, że cała ludzkość wierzy w kłamstwa. Wiesz już, że zniekształcamy prawdę,
ponieważ śnimy a nasz sen stanowi jedynie odbicie prawdy.
Każdy artysta wypacza prawdę, nie musisz jednak oceniać czyichś słów ani nazywać
kogoś kłamcą. Wszyscy tak czy inaczej opowiadamy kłamstwa, i to nie dlatego, że tak
chcemy. Dzieje się tak z powodu naszej wiary; z powodu wyuczonych symboli i sposobu,
w jaki je wykorzystujemy. Kiedy tylko sobie to uświadomisz, piąta umowa nabierze
znaczenia i w rezultacie będzie mogła dokonać ogromnej zmiany w twoim życiu.
Zdarza się pewnie, że różni ludzie opowiadają ci swoje historie. Przedstawiają swój punkt
widzenia - to, o czym są przekonani, że stanowi prawdę. Nie oceniaj, czy jest to
prawdziwe, czy fałszywe. Nie chcesz ich krytykować, czujesz natomiast szacunek.
Słuchasz uważnie, w jaki sposób inni używają symboli, i wiesz, że bez względu na to, co
mówią, jest to zniekształcone przez ich przekonania. Wiesz, że przekazują ci tylko własną
historię. Zdajesz sobie z tego sprawę, gdyż to czujesz. Po prostu, to WIESZ. Potrafisz
jednak zauważyć, kiedy słowa innych opierają się na prawdzie - rozumiesz to bez słów, a
to najważniejsze.
Prawda czy fałsz, nie musisz wierzyć w opowieści innych ludzi. Nie musisz mieć swojej
opinii o tym, co ktoś mówi. Nie musisz wyrażać własnego zdania. Niekoniecznie trzeba się
zgadzać lub oponować. Tylko SŁUCHAJ. Im bardziej ktoś szanuje swoje słowo, tym
jaśniejszy będzie jego przekaz. Pamiętaj jednak, że słowa innego artysty nie mają z tobą
nic wspólnego. Wiesz, że nie należy ich brać do siebie. Słuchasz i rozumiesz, co ktoś
mówi, ale słowa nie mają już na ciebie wpływu. Nie oceniasz tego, co mówią inni,
ponieważ już rozumiesz, że po prostu informują cię, co dzieje się w ich wirtualnym świecie.
Pojąłeś już, że każdy artysta żyje we własnym śnie, w swoim świecie. Wszystko, co
człowiek tam dostrzega, jest dla niego prawdą. Dla poszczególnych twórców ich opowieść
może być absolutnie rzeczywista, ale nie jest taka dla ciebie. Jedyną prawdą dla ciebie
jest ta, której doświadczasz w swoim świecie. Mając tego świadomość, nie musisz nikomu
nic udowadniać. Nie ma w tym nic złego ani dobrego. Szanujesz słowa innych, ponieważ
wypowiada je inny twórca. Szacunek jest niezwykle ważny. Kiedy nauczysz się już
słuchać, zaczniesz respektować artystów żyjących obok ciebie - okażesz szacunek dla ich
twórczości, ich sztuki.
Wszyscy ludzie mają prawo rozwijać własną sztukę w dowolny sposób. Mają prawo
wierzyć, w co tylko zapragną, i mówić, cokolwiek zechcą powiedzieć. Jeśli nie nauczysz
się słuchać, nigdy nie zrozumiesz, o czym mówią. Umiejętność słuchania jest niezwykle
istotna w kontaktach z ludźmi. Gdy ją posiądziesz, będziesz wiedział, czego ludzie
oczekują, a wówczas wykorzystasz tę informację wedle własnego uznania. Możesz jakoś
zareagować lub zignorować przekaz; możesz się zgodzić lub nie zgodzić z tym, co
usłyszałeś - zależy to wyłącznie od tego, czego TY chcesz.
To, że ktoś chce czegoś, nie oznacza, że masz mu to dać. Ludzie zawsze starają się
przyciągnąć twoją uwagę, bo tylko w ten sposób mogą ci przesłać jakąś informację.
Często wcale nie chcesz jej otrzymać. Słuchasz; nie chcesz przyjąć przekazu, ignorujesz
go i ruszasz w inną stronę. Jeśli jednak informacja przykuje twoją uwagę, to naprawdę
będziesz chciał jej wysłuchać, by zdecydować, czy jest ona dla ciebie istotna. Potem, jeśli
uznasz to za słuszne, możesz przedstawić swój punkt widzenia, zachowując przy tym
świadomość, że to tylko jedna z wielu perspektyw. To twój wybór, najważniejsze to
SŁUCHAĆ.
Jeśli nie nauczysz się słuchać, nigdy nie zrozumiesz tego, co w tej chwili ci przekazuję.
Zaczniesz wyciągać pochopne wnioski i reagować na te słowa, jak gdyby stanowiły część
twojego snu, a przecież nim nie są. Gdy inni twórcy dzielą się z tobą swoimi snami,
pamiętaj, że to ICH sny. Potrafisz rozróżnić, co jest, a co nie jest twoim śnieniem.
W tej chwili dzielę się z tobą moją wizją świata - tak jak ja go śnię. Moje opowieści są dla
mnie prawdziwe, ale zdaję sobie sprawę, że nie stanowią RZECZYWISTEJ prawdy. A
zatem mi nie wierz. Cokolwiek ci powiem, będzie to tylko mój punkt widzenia. Oczywiście
z mojej perspektywy dzielę się z tobą prawdą. Staram się najlepiej, jak potrafię, aby
używać słów z największym poszanowaniem, tak żebyś mógł zrozumieć mój przekaz.
Jednak wiem, że nawet gdybym podzielił się z tobą dokładną kopią prawdy, dokonałbyś
zniekształcenia w momencie, gdy przejdzie ona z mojego umysłu do twojego. Usłyszysz
przekaz i opowiesz go sobie w zupełnie inny sposób, według SWOJEGO punktu widzenia.
Może to, co mówię, jest prawdą, a może nie. Być może to, w co wierzysz, nie jest
rzeczywiste. Jestem tylko częścią przekazu; druga część to ty. Jestem odpowiedzialny za
swoje słowa, lecz nie za to, jak je zrozumiesz. Na ciebie spada odpowiedzialność za
zrozumienie oraz za to, co zrobisz ze słowami w swojej głowie. To ty nadajesz znaczenie
każdemu usłyszanemu zdaniu.
W tej chwili interpretujesz to, co mówię, odwołując się do całej swojej wiedzy.
Przestawiasz i przekształcasz symbole w taki sposób, by utrzymać równowagę z
całokształtem własnego systemu przekonań. Kiedy uda ci się to wyważyć, odrzucisz moją
opowieść lub zaakceptujesz ją jako prawdę. Możesz założyć, że to, co sobie wmawiasz,
odpowiada temu, co zamierzałem powiedzieć - nie oznacza to jednak, iż twoje
przypuszczenie jest prawdziwe. Mogłeś źle zinterpretować powyższe słowa. Na podstawie
tego, co słyszysz, możesz obwiniać mnie, kogoś ze swego otoczenia, siebie, swoją religię
czy filozofię. Być może poczujesz gniew wobec innych ludzi, a przede wszystkim wobec
siebie. Słowa, które słyszysz, mogą również zaprowadzić cię do prawdy - być może
poznasz siebie, odnajdziesz wewnętrzny spokój i zmienisz przekaz, jaki sobie przesyłasz.
Cokolwiek zrobisz z moimi słowami, zależy wyłącznie od ciebie. To twój sen, a ja go
szanuję. Nie musisz mi wierzyć, ale jeśli nauczysz się słuchać, z łatwością pojmiesz, co
mówię. Jeżeli informacja, którą ci przekazuję, znajdzie twoje zrozumienie, wówczas wedle
własnej woli możesz uczynić z niej część swojego snu. Jeśli chcesz, weź tylko to, co
pomaga ci przekształcić własny sen. Zignoruj słowa, które ci nie odpowiadają. Dla mnie to
bez znaczenia, ale dla ciebie jest to istotna sprawa. Zakładam przecież - wiedząc, iż jest to
tylko założenie - że chcesz stać się lepszym twórcą i dlatego podajesz w wątpliwość
własne przekonania.
A zatem BĄDŹ SCEPTYCZNY. Nie wierz mnie ani nikomu innemu, a przecie wszystkim
nie wierz sobie. Kiedy mówię: „Nie wierz sobie", mój Boże, widzisz, co z tego wynika? Nie
wierz w to, czego się dotychczas nauczyłeś! Sceptyczne nastawienie wobec siebie daje ci
ogromną przewagę, ponieważ większość tego, czego się nauczyłeś, nie jest prawdą.
Wszystko, co wiesz, cała twoja rzeczywistość, to nic innego jak zbiór symboli. Ty zaś nie
jesteś ową chmarą symboli przekrzykujących się w twojej głowie. Doskonale zdajesz sobie
z tego sprawę i dlatego jesteś sceptyczny i nie wierzysz sobie.
Jeśli zgodnie z własnymi przekonaniami mówisz do siebie: „Jestem gruby. Jestem brzydki.
Jestem stary. Jestem nieudacznikiem. Nie jestem wystarczająco dobrym człowiekiem. Nie
jestem tak silny, jak chciałbym być. Nigdy mi się nie uda", to po prostu przestań sobie
wierzyć, bo to wszystko nieprawda. Te opinie są zafałszowane. To nic innego jak
kłamstwa. Kiedy tylko zauważysz kłamstwo, nie musisz dłużej w nie wierzyć. Wykorzystaj
moc sceptycyzmu, by podać w wątpliwość każdy przekaz, który odbierasz. „Czy to
RZECZYWIŚCIE prawda, że jestem brzydki? Czy to RZECZYWIŚCIE prawda, że nie
jestem wystarczająco dobrym człowiekiem?". Czy ten przekaz jest realny, czy może
wirtualny? Oczywiście, że wirtualny. Żadna z tych informacji nie pochodzi od prawdy, od
życia - wywodzą się ze zniekształceń naszej wiedzy. Pewne jest to, że nie ma brzydkich
ludzi. Nie ma czegoś takiego, jak „wystarczająco dobry" albo „wystarczająco silny". Nie ma
żadnej uniwersalnej księgi prawa, w której wszelkie takie sformułowania stanowiłyby
prawdę. Tego rodzaju oceny są wyłącznie umowami zawartymi przez ludzi.
Czy dostrzegasz konsekwencje braku sceptycyzmu wobec siebie? Ufać sobie to
najgorsze, co możesz sobie robić. Przez całe życie wmawiałeś sobie kłamstwa i jeśli nadal
w nie wierzysz, wyjaśnia to, dlaczego twój sen nie jest przyjemny. Jeżeli wierzysz w to, co
słyszysz w swojej głowie, możesz wykorzystać wszystkie poznane symbole, by siebie
zranić. Twój sen może przemienić się w czyste piekło, bo wierząc w kłamstwa, sam
tworzysz swoje piekło. Jeśli cierpisz, to nie dlatego, że ktoś ci zadaje ból. Dzieje się tak,
gdyż jesteś posłuszny tyranowi rządzącemu twoim umysłem. Przestaniesz cierpieć, kiedy
tyran zacznie cię słuchać, kiedy sędzia i ofiara znikną z twojej głowy.
Twój wewnętrzny tyran jest bezwzględny. Nieustannie cię dręczy, wykorzystując przeciw
tobie wszystkie poznane symbole. Żywi się emocjonalną trucizną wytwarzaną przez
negatywne uczucia, które kłębią się w tobie, bo tyran cały czas osądza i wydaje opinie.
Nikt nie ocenia cię tak surowo jak ty sam. Oczywiście próbujesz ukryć się przed osądem,
winą, odrzuceniem i karą. Jak jednak uciec od własnych myśli? Jeżeli kogoś nie lubisz,
możesz po prostu odejść. Jeśli nie możesz znieść siebie, gdziekolwiek pójdziesz, będziesz
na siebie skazany. Możesz ukryć się przed innymi, ale nie przed własnym osądem.
Wydaje się, że nie ma ucieczki.
Dlatego tak wielu ludzi objada się, bierze narkotyki, nadużywa alkoholu i uzależnia się od
różnych substancji i zachowań. Robią wszystko, byle tylko uciec przed własną opowieścią
i kreacją, które wynaturzają wszystkie symbole żyjące w ich głowach. Niektórzy ludzie tak
bardzo cierpią z powodu bólu psychicznego, że ostatecznie postanawiają odebrać sobie
życie. Do tego kroku kłamstwa mogą doprowadzić każdego z nas. Głos wiedzy może ulec
tak wielkiemu zniekształceniu i w konsekwencji wytworzyć tyle wewnętrznej nienawiści, że
człowiek wybiera śmierć. A wszystko dlatego, że wierzymy we wszelkie wyuczone przez
lata oceny i przekonania.
Wyobraź sobie, że wszelkie opinie, twoje i ludzi dokoła, są jak potężny huragan
pustoszący twoje wnętrze. Wyobraź sobie, że wierzysz w nie wszystkie! Cóż, jeśli jesteś
sceptyczny, jeżeli nie dowierzasz sobie ani nikomu innemu, to żadna z tych opinii nie zdoła
zrobić ci krzywdy ani wypchnąć cię z centrum twojej jaźni. Kiedy posiadasz władzę nad
własną symboliką, zawsze znajdujesz się w środku, jesteś spokojny i wyciszony, ponieważ
wówczas to nie symbole, lecz prawdziwe JA dokonuje wyborów w twoim życiu. Gdy
pragniesz coś przekazać, rozkazujesz symbolom i wtedy dopiero wydobywają się one z
twoich ust.
Jesteś artystą i potrafisz porządkować symbole w dowolny sposób. Możesz wysłać je w
każdą stronę, bo wiesz, jak nimi władać. Możesz użyć symboli, żeby poprosić o to, czego
potrzebujesz, by wyrazić to, czego chcesz lub nie chcesz. Możesz wyjawić swoje myśli,
pragnienia, marzenia, pisząc najpiękniejszą poezję lub prozę. Ale to, że wykorzystujesz
słowa do komunikacji, nie znaczy, że od razu w nie wierzysz. Po co masz wierzyć w coś,
co doskonale znasz? Kiedy jesteś sam i mówisz do siebie, jaki to ma sens? Co możesz
sobie powiedzieć, czego już wcześniej nie wiedziałeś?
Jeżeli pojąłeś sens piątej umowy, zrozumiesz, dlaczego nie musisz wierzyć w to, co
WIDZISZ, co wiedziałeś już wcześniej bez słów. Prawda nie pojawia się wraz ze słowami.
Prawda przejawia się w ciszy. Jest czymś, co po prostu wiesz i możesz poczuć poza
słowami - nazywam ją WIEDZĄ CISZY. Wiedza ciszy istnieje, zanim zaczynasz wierzyć w
symbole. Kiedy otwierasz się na prawdę i uczysz się słuchać, wówczas wszystkie symbole
tracą swą wartość i pozostaje jedynie prawda. Nie trzeba nic wiedzieć; nie trzeba niczego
uzasadniać.
Niełatwo pojąć słowa, które ci przekazuję, ale z drugiej strony to całkiem proste, gdyż sens
jest tak oczywisty. Ostatecznie uświadomisz sobie, że języki to systemy symboli, które są
prawdziwe dlatego, że myślisz, iż tak właśnie jest. Jeżeli usuniesz symbole, co
pozostanie? Prawda. Widzisz krzesło i chcesz wiedzieć, jak je nazwać, ale możesz po
prostu na nim usiąść i poczuć prawdę. Materia jest prawdą. Życie jest prawdą. Światło jest
prawdą. Miłość jest prawdą. Natomiast ludzki sen prawdą nie jest, co jednak nie znaczy,
że jest zły. „Bycie złym" to kolejna nieprawdziwa idea.
Kiedy uświadomisz sobie, że tworzysz rozbudowaną symbolikę po to, by komunikować się
z innymi przedstawicielami gatunku ludzkiego, wówczas zauważysz, iż symbole nie są ani
dobre, ani złe, ani pożyteczne, ani szkodliwe. To swoimi przekonaniami nadajesz im takie
cechy. W tym tkwi moc twojej wiary, ale prawda jest ponad nią. Gdy wzniesiesz się ponad
poziom symboli, ujrzysz doskonały świat, gdzie wszyscy i wszystko, co stworzone, jest
idealne. Nawet wiara w każde słowo jest tam idealna. Nawet twój gniew, wewnętrzne
rozdarcie i twoje kłamstwa są idealne. Nawet piekło, w którym niekiedy żyjesz, jest
idealne, ponieważ istnieje tam wyłącznie doskonałość. Wyobraź sobie, że przez całe życie
nie musiałbyś uczyć się wszystkich tych kłamstw składających się na twoją wiedzę i nie
musiałbyś cierpieć z powodu wiary w fałsz, przesądy i opinie. Wiódłbyś życie tak jak inne
zwierzęta i tym samym zachowałbyś niewinność do końca swoich dni.
W procesie oswajania tracisz swoją niewinność, a potem zaczynasz szukać tego, co
utraciłeś. Droga ta prowadzi cię ku świadomości. W chwili gdy odzyskasz świadomość,
staniesz się w pełni odpowiedzialny za własny rozwój - za każdy wybór, jakiego
dokonujesz w życiu.
W okresie kiedy uczysz się, zatopiony w śnie planety, nie masz żadnego wyboru;
poznajesz tak wiele kłamstw. Być może jednak nadszedł czas, by się ich oduczyć i na
powrót dowiedzieć się, co to znaczy podążać za prawdą, słuchając głosu serca.
Oduczanie się lub, jak to określam, „wyzwalanie się z oswojenia" jest bardzo żmudnym,
ale też potężnym procesem. Jak wcześniej powiedziałem, za każdym razem gdy
wyzbywasz się wiary w dany symbol, powraca do ciebie jej moc. Odzyskujesz kolejne
pokłady energii, aż w końcu cała symbolika traci nad tobą władzę.
Kiedy odbierasz symbolowi moc i przywracasz ją sobie, sen staje się bezsilny. A gdy
odzyskasz całą moc, będziesz niezwyciężony. Nic cię nie pokona. Czy może powinienem
powiedzieć: odtąd nie możesz już sam sobie zadać klęski; bo w istocie chodzi tu o jedno i
to samo.
Gdy zbierzesz już z powrotem całą moc zawartą wcześniej w symbolach, będziesz
sceptyczny wobec każdej myśli, która pojawi się w twojej głowie; przestaniesz wierzyć w
swoją opowieść. Będziesz jednak się w nią wsłuchiwał, a ponieważ szanujesz tę historię,
potrafisz się nią cieszyć. Gdy oglądasz film albo czytasz książkę, nie wierzysz w ich treść,
ale potrafisz się nimi cieszyć, prawda? Kiedy już widzisz różnicę między rzeczywistością a
przestrzenią wirtualną, wtedy wiesz, że możesz zaufać temu, co rzeczywiste, i masz
sceptycznie podchodzić do tego, co wirtualne - ale potrafisz cieszyć się i jednym, i drugim.
Jesteś zdolny odczuwać radość z tego, co istnieje, oraz z tego, co tworzysz.
Choć wiesz, że twoja opowieść nie jest prawdziwa, możesz sprawić, by powstała z niej
przepiękna historia, zgodnie z którą będziesz dalej wiódł swoje życie. Masz szansę
stworzyć własne niebo i żyć w nim. Jeżeli potrafisz pojąć opowieści innych ludzi, a oni
pojmą twoją, to razem możecie doprowadzić do powstania najpiękniejszego snu. Najpierw
musisz jednak oduczyć się wielu rzeczy, a idealnym do tego narzędziem jest piąta umowa.
Gdziekolwiek się udasz, na całym świecie spotkasz ludzi o różnych poglądach i różnych
historiach. Być może poznasz autorów wspaniałych opowieści, którzy zapragną ci
powiedzieć, co powinieneś zrobić ze swoim życiem: „Masz czynić to, to i to".
Nie wierz im. BĄDŹ SCEPTYCZNY, ALE NAUCZ SIĘ SŁUCHAĆ, dopiero potem dokonuj
wyborów. Bądź odpowiedzialny za każdą podjętą w życiu decyzję. To twoje życie; nie
należy do nikogo innego. Odkryjesz, że nikogo nie powinno obchodzić, co zrobisz ze
swoim życiem.
Od stuleci pojawiali się ludzie, którzy twierdzili, że poznali wolę Boga; wędrowali potem po
świecie i prawili kazania o dobroci i prawości, jednocześnie potępiając wszystkich dokoła. I
zawsze byli prorocy głoszący nadejście wielkich katastrof na świecie. Nie tak dawno
słyszeliśmy proroctwa pewnych ludzi, zapowiadające załamanie systemów
komputerowych w 2000 roku, czego konsekwencją miał być kres znanego nam modelu
społecznego. Niektórzy sądzili, że wrócimy do epoki kamienia łupanego. W zapowiadanym
dniu powitaliśmy nadejście nowego stulecia, nowy rok, i co się stało? Nic.
Przed dwoma tysiącami lat, podobnie jak dzisiaj, żyli prorocy oczekujący na koniec świata.
W tamtych czasach żył wielki mistrz, który mówił: „Powstaną bowiem fałszywi mesjasze i
fałszywi prorocy, by w błąd wprowadzić, jeśli to możliwe, także wybranych. [...] nie
wierzcie!". Jak widzisz, piąta umowa nie jest niczym nowym. BĄDŹ SCEPTYCZNY, ALE
NAUCZ SIĘ SŁUCHAĆ.
9
SEN PIERWSZEJ UWAGI
Ofiary
Chciałbym teraz przytoczyć opowieść o Adamie i Ewie w Raju. Adam i Ewa reprezentują
całą ludzkość - Bóg powiedział nam, że możemy jeść, co tylko zechcemy, z wyjątkiem
owocu drzewa poznania dobra i zła. Po zjedzeniu owocu z tego drzewa miała czekać nas
śmierć. Cóż, jak wiemy, zjedliśmy i umarliśmy. Oczywiście to tylko opowieść, ważne jest
jednak kryjące się za nią znaczenie. Dlaczego umieramy po spożyciu owocu tego drzewa?
Dlatego, że prawdziwa nazwa drzewa poznania brzmi „drzewo śmierci". Drugim drzewem
w Raju jest drzewo życia. Życie jest prawdą, a ona po prostu istnieje, bez słów i symboli.
Drzewo poznania jest tylko odbiciem drzewa życia. Wiemy już, że wiedzę tworzą symbole,
które nie są prawdziwe. Gdy zjadamy owoc drzewa poznania, symbole stają się wirtualną
rzeczywistością przemawiającą do nas jako głos wiedzy. Żyjemy w tej rzeczywistości,
wierząc w jej prawdziwość. Oczywiście żyjemy bez świadomości.
Nie ulega wątpliwości, że ludzie spożyli owoc drzewa śmierci. Z mojego punktu widzenia,
po świecie chodzą miliardy ludzi, którzy są martwi, ale nie WIEDZĄ, że nie żyją. Tak, ich
ciała są żywe, ale śnią oni bez świadomości własnego snu. Toltekowie nazywają to
zjawisko SNEM PIERWSZEJ UWAGI.
Sen pierwszej uwagi powstaje, kiedy po raz pierwszy nastąpi skupienie i koncentracja.
Nazywam ten stan również ZWYKŁYM ŚNIENIEM LUDZI albo SNEM OFIAR, gdyż
jesteśmy ofiarami wszystkich stworzonych przez nas symboli, jesteśmy ofiarami głosów w
naszych głowach, jesteśmy ofiarami wszelkich przesądów i zniekształceń naszej wiedzy.
W czasie trwania snu ofiar, w którym pogrążona jest większość ludzkości, jesteśmy
prześladowani przez naszą religię, rząd oraz cały system myślenia i przekonań.
Jako dzieci nie potrafimy obronić się przed tymi wszystkimi kłamstwami, które spadają na
nas z drzewa poznania. Jak powiedzieliśmy wcześniej, nasi rodzice, szkoły, religia i całe
społeczeństwo przyciągają naszą uwagę i wprowadzają nas w świat opinii i przekonań.
Wyznajemy taką a nie inną religię, bo nasi rodzice również ją wyznają bo zabierają nas do
kościoła lub innego miejsca kultu. A my uczymy się wszystkiego, co nam mówią. Dorośli,
którzy nas wychowują przedstawiają nam swoje historie, a potem idziemy do szkoły, gdzie
słyszymy kolejne opowieści. Poznajemy dzieje naszego kraju; dowiadujemy się o
wszystkich bohaterach, wszystkich wojnach, o całym cierpieniu ludzkości.
Dorośli przygotowują nas do odegrania roli w społeczeństwie i mogę powiedzieć bez
cienia wątpliwości, że jest to społeczeństwo całkowicie rządzone przez kłamstwa. Uczymy
się żyć w tym samym śnie, w którym oni żyją; nasza wiara wpada w pułapkę złożonej
struktury snu, aż w końcu śnienie staje się dla nas normalne.
Nie wierzę jednak, że dorośli mają złe intencje. Chodzi o to, że mogą nauczyć nas tylko
tego, co sami znają; nie potrafią przekazać nam wiedzy, której nie posiedli. Ich wiedza
opiera się na latach nauki i składa się ze zgromadzonych przez całe życie przekonań.
Możesz być pewny, że twoi rodzice starali się, jak mogli, gdy byłeś małym dzieckiem. Jeśli
nie zrobili czegoś lepiej, to tylko dlatego, że nie wiedzieli, iż może być lepiej. Idę o zakład,
że sami obwiniali się o wiele rzeczy, a obwiniali ich również inni ludzie. Żyli w śnie
pierwszej uwagi, w KRAINIE CIENI, w transie zwanym HADESEM lub PIEKŁEM. Byli
martwi.
Oczywiście wszystkie te symbole nie do końca odpowiadają prawdzie. Prawda kryje się
ZA symbolami - ukryta jest w INTENCJI albo ZNACZENIU symboli. Różne religie
przedstawiają często piekło jako miejsce, gdzie płoniemy, jesteśmy sądzeni i czeka nas
wieczna kara. Cóż, ów opis piekła odpowiada zwykłemu śnieniu ludzkości. Dokładnie to
samo dzieje się w umyśle człowieka -osąd, wina, kara i emocje tworzone przez lęk
odczuwamy niczym ogień palący nas od wewnątrz. Lęk jest królem krainy cieni - rządzi
naszym światem mocą zniekształconej wiedzy. Lęk stwarza świat pełen
niesprawiedliwości i emocjonalnego rozdarcia, koszmar nękający miliardy ludzi.
Czego najbardziej lękamy się na tym świecie? Boimy się prawdy. Ludzie obawiają się
prawdy, ponieważ nauczyli się wierzyć w tak wiele kłamstw. Oczywiście boimy się też
kłamstw, w które wierzymy. Prawda czy fałsz, sam fakt posiadania wiedzy daje nam
poczucie bezpieczeństwa, jednak nadal cierpimy, bo wierzymy w to, co znamy, a niemal
nic z tego nie jest prawdziwe. To tylko punkt widzenia, a jednak w to wierzymy - i takie
samo zniekształcone przesłanie przekazujemy naszym dzieciom. Krąg się zamyka i
historia ludzkości znowu zatacza koło, raz jeszcze, bez końca.
Dawno temu pewni mędrcy porównali sen pierwszej uwagi do bazaru, gdzie tysiące ludzi
mówi jednocześnie, a nikt tak naprawdę nie słucha. Toltekowie nazywają to w języku
náhuatl mitote, co znaczy „rozbuchana plotka". W mitote wykorzystujemy słowo przeciwko
samym sobie, a w relacji z innymi ludźmi kierujemy słowo przeciwko nim.
Każdy człowiek jest magiem, dlatego w interakcji z innymi magami wszędzie dokoła
rzucane są czary. W jaki sposób? Przez nadużywanie słowa, branie wszystkiego do
siebie, zniekształcanie naszej perspektywy założeniami, przez plotki oraz werbalne
rozsiewanie emocjonalnej trucizny. Ludzie rzucają czary przede wszystkim na tych,
których najmocniej kochają, a im większą posiadasz władzę, tym potężniejsza jest twoja
magia. Władza jest mocą, której człowiek używa, by kontrolować innych i zmuszać ich do
posłuszeństwa. Przypomnij sobie, jak bardzo obawiałeś się władzy, którą mieli nad tobą
dorośli, gdy byłeś dzieckiem. Ale dorośli też lękają się tych, co nimi rządzą. Słowa
wypowiadane z pozycji władzy stają się potężnym czarem, który ma wpływ na innych
ludzi. Dlaczego? Ponieważ WIERZYMY w te słowa.
Jeżeli zrozumiemy moc symboliki, będziemy mogli zobaczyć, dokąd prowadzą nas
symbole. Dostrzeżemy to w sposobie, w jaki się zachowujemy oraz wchodzimy w relacje z
innymi ludźmi, lecz przede wszystkim zauważymy to w sobie. Stajemy się opętani ideą,
przekonaniem, opowieścią. Niekiedy opanowuje nas gniew, czasami zazdrość, a kiedy
indziej miłość. Symbole rywalizują ze sobą, żeby zawładnąć naszą uwagą. W taki czy inny
sposób zmieniają się nieustannie i przekazują sobie panowanie nad nami. Istnieją tysiące
symboli pragnących przejąć kontrolę nad naszym umysłem. Jak powiedzieliśmy wcześniej,
wszystkie symbole istnieją dzięki energii życiowej, która wyciągana jest z nas tylko
dlatego, że WIERZYMY.
Symbole stale rozmawiają w naszym umyśle. Nigdy nie milkną. Wygląda to tak, jakbyśmy
mieli w głowie narratora, który komentuje wszystkie wydarzenia dokoła nas, bo mu się
wydaje, że nie jesteśmy świadomi tego, co widzimy. „A teraz słońce zachodzi. To dobrze.
Gorąco mi. O, tam są drzewa! Co ten człowiek robi? Ciekawe, o czym myśli". Głos wiedzy
chce wiedzieć, co wszystko oznacza. Nie może się doczekać, by zinterpretować każdy
element tego, co dzieje się w naszym życiu. Mówi nam, co mamy robić, gdzie, kiedy i jak.
Nieprzerwanie przypomina o tym, w co wierzymy a w co nie wierzymy w odniesieniu do
siebie samych. Wmawia nam to wszystko, czym nie jesteśmy. Nieustannie pyta, dlaczego
nie możemy być takimi, jacy powinniśmy być.
W śnie pierwszej uwagi świat, w którym żyjemy, przypomina reality show, gdzie Wielkim
Bratem jest głos wiedzy. I oczywiście zawsze będziemy mieli rację, a wszyscy inni będą
się mylić, ponieważ wykorzystujemy całą swoją wiedzę do uzasadnienia każdego z
wydarzeń naszego przedstawienia. Jakież to wspaniałe reality show! Najwyższa
oglądalność! Tworzymy każdą postać tej opowieści, ale nic, w co wierzymy odnośnie do
każdej z nich, nie jest prawdą i nigdy nią nie było. Mając w głowie potężne drzewo
poznania, nie jesteśmy już zdolni postrzegać prawdy. Widzimy wyłącznie naszą wiedzę;
jedyne, co możemy ujrzeć, to kłamstwa, przez co nasza uwaga jest zamknięta w pułapce
snu piekła i nie umiemy już dostrzec rzeczywistości nieba wokół nas. Tak właśnie ludzie
zostali wygnani z Raju.
W historii Adama i Ewy jest również wątek o istotnej wymianie, jakiej dokonaliśmy z
wężem zamieszkującym drzewo poznania. Ów wąż był upadłym aniołem, który przekazał
nam zniekształcone posłanie; był „księciem kłamstw", a my byliśmy niewinni. Wąż rzekł do
nas: „Chcecie być jak Bóg?". Proste pytanie, ale czy potrafisz dostrzec podstęp?
Gdybyśmy odparli: „Nie, dzięki, jesteśmy już Bogiem", nadal żylibyśmy w Raju. Niestety,
odpowiedzieliśmy: „Tak, chcemy być niczym Bóg". Nie zauważyliśmy kłamstwa; zjedliśmy
kęs owocu, połknęliśmy kłamstwo i umarliśmy.
Z powodu zwątpienia zjadamy owoc, nie widząc podstępu. Zanim pojawia się wątpliwość,
niczego nie znamy; istnieje prawda i po prostu żyjemy w niej. Po przyjęciu fałszu nie
wierzymy już, że jesteśmy bogiem, i wtedy też zaczynamy go szukać. Potem wpadamy na
pomysł, że aby odnaleźć boga, musimy zbudować mu świątynię. Innymi słowy,
potrzebujemy miejsca, by go czcić. Musimy poświęcić wszystko, żeby nawiązać z nim
kontakt; trzeba wytworzyć w sobie ból i ofiarować go bogu. Wkrótce mamy przed sobą
olbrzymią świątynię i tysiące ludzi, którzy nie wierzą, że są bogiem. Oczywiście temu bogu
należy nadać imię. W ten sposób powstaje religia.
Stwarzamy boga grzmotu, boga wojny, boginię miłości i nazywamy ich odpowiednio
Zeusem, Marsem i Afrodytą. Na świecie żyły tysiące, jeśli nie miliony ludzi, którzy wierzyli
w tych bogów i oddawali im cześć, składając im w ofierze swoje życie, a nawet zabijając
własne dzieci. Wszystko dlatego, że wierzyli, iż ci bogowie są prawdziwi. Ale czy byli?
Jak widzisz, pierwsze z kłamstw, w które wierzymy, brzmi: „Nie jestem Bogiem". Z tego
kłamstwa rodzą się następne, z nich powstają kolejne, i tak w nieskończoność. A my
wierzymy, wierzymy, wierzymy... Wkrótce więc jest już tyle fałszu, że czujemy się nim
przytłoczeni i zapominamy o swojej boskości. Dostrzegamy piękno i doskonałość Boga i
chcemy być jak On - pragniemy stać się tym „obrazem doskonałości" i niestrudzenie
szukamy ideału.
Ludzie opowiadają historie. Przekazujemy naszym dzieciom opowieść o doskonałym
bogu, który sądzi i karze nas za złe zachowanie. Mówimy im o Świętym Mikołaju
wynagradzającym „dobre" dzieci, które przypominają „Boga". Ale takie przesłania są
wypaczone. Tego rodzaju bóg bawiący się pojęciem sprawiedliwości nie istnieje. Święty
Mikołaj nie jest prawdziwy. Cała wiedza w naszym umyśle nie jest rzeczywista.
Widzisz, kiedy rozmawiamy z wężem zamieszkującym drzewo poznania, wchodzimy w
dialog ze zniekształconym odbiciem samych siebie. Ów wąż to postać, której tak bardzo
się obawiamy. Lękamy się lustrzanego obrazu siebie. Czy to mądre? Wyobraź sobie, że
patrzysz na siebie w lustrze. Wizerunek zdaje się dokładną kopią oryginału, ale obraz jest
odwrócony; prawa ręka w lustrze jest lewą. Prawda jest zawsze zniekształcona w odbiciu.
Jako małe dzieci interesujemy się lustrami w naszym otoczeniu, gdyż chcemy być
widoczni.
Widzimy siebie w zniekształconych obrazach, które różnią się w zależności od tego, w
jakim „lustro" jest nastroju, w jakim momencie prezentuje nam odbicie oraz jakiego
systemu przekonań używa, żeby usankcjonować swoją perspektywę. Ludzie mówią nam,
jacy jesteśmy według ich PRZEKONANIA. Nie ma jednak czystego lustra, które
pokazałoby nam, kim NAPRAWDĘ jesteśmy.
Wszystkie zwierciadła są całkowicie zniekształcone. Projektują na nas to, w co wierzą, a
niemal każde ich przekonanie to kłamstwo. Wierzymy w to lub nie, ale będąc dziećmi,
jesteśmy niewinni i wierzymy niemal we wszystko. Wierzymy w kłamstwa, ożywiamy je i
nadajemy im moc i już wkrótce całkowicie rządzą naszym życiem.
Historia księcia kłamstw to tylko opowieść. Jej piękno polega na tym, że potrafimy pojąć
składające się na nią symbole i możemy wyciągnąć z tego wnioski. Myślę, że jej
znaczenie jest czytelne. Gdy zaczynamy śnić, że nie jesteśmy Bogiem, wtedy zaczyna się
cały koszmar. Zostajemy wygnani z Raju i trafiamy do krainy cieni, do miejsca zwanego
PIEKŁEM. Rozpoczynamy poszukiwania Boga, SIEBIE, ponieważ drzewo poznania
zawładnęło naszym życiem, a nasze prawdziwe JA jest martwe.
Przypomniało mi to o innej historii poświęconej Jezusowi Chrystusowi. Jak głosi opowieść,
podczas podróży z uczniami Jezus ujrzał człowieka, który wydał mu się godny jego nauk.
Jezus zwrócił się do niego: „Pójdź za Mną". Tamten odrzekł: „Panie, pozwól mi najpierw
pójść i pogrzebać mojego ojca". A Jezus powiedział: „Zostaw umarłym grzebanie
umarłych, a ty idź i głoś królestwo Boże".
Jeżeli rozumiesz sens tej opowieści, z łatwością zauważysz, że jesteś „martwy", kiedy nie
jesteś przebudzony, kiedy nie uświadamiasz sobie, kim jesteś. Jesteś PRAWDĄ, jesteś
ŻYCIEM, jesteś MIŁOŚCIĄ. Ale w procesie oswajania zewnętrzny sen, sen planety,
przykuwa twoją uwagę i karmi cię wszystkimi znanymi ci przekonaniami. Stopniowo
przemieniasz się w kopię zewnętrznego snu. Imitujesz wszystko, czego nauczyłeś się od
wszystkiego i wszystkich wokół ciebie. Kopiujesz nie tylko przekonania, ale też
zachowania, a więc naśladujesz nie tylko słowa, lecz także czyny. Zauważasz
emocjonalny stan ludzi, którzy cię otaczają, i naśladujesz nawet ten element snu.
Nie jesteś PRAWDZIWYM sobą, gdyż zawładnął tobą zniekształcony obraz ciebie. Być
może niełatwo to zrozumieć, jednak przez cały ten czas trzymasz samego siebie w
niewoli. Prawdziwym tobą włada WIRTUALNE ja - ten, o którym MYŚLISZ, że jest tobą, i
WIERZYSZ, że jest tobą. Ów obraz ciebie staje się niezwykle potężny. Przez te wszystkie
lata praktyki perfekcyjnie opanowałeś sztukę udawania tego, kim myślisz, że jesteś. Ta
zniekształcona imitacja ciebie w rzeczywistości jest twoim grobem, ponieważ prawdziwy
TY nie uczestniczysz w swoim życiu. Kto zatem wiedzie twój żywot?
Czy to prawdziwy TY tworzysz cały ten dramat i cierpienie w swoim życiu? Czy twoje
prawdziwe JA mówi: „Życie jest padołem łez i przybyliśmy tu po to, aby cierpieć"? Czy to
rzeczywiście TY oceniasz i karzesz siebie, a także pozwalasz innym ludziom skazywać cię
na cierpienie? Czy twoje prawdziwe JA mogłoby znęcać się nad własnym ciałem lub
nienawidzić siebie? Czy to rzeczywiście prawdziwy TY śnisz to wszystko?
Nie, to nie jesteś TY. W istocie jesteś martwy i to właśnie jest prawdą. Co zatem stanowi
klucz do przywrócenia sobie życia? ŚWIADOMOŚĆ. Kiedy ją odzyskasz,
zmartwychwstaniesz i wrócisz do życia. Według tradycji chrześcijańskiej, dzień
zmartwychwstania nastaje, gdy Chrystus powraca z krainy śmierci i objawia swoją
boskość światu. Dlatego właśnie się tu znalazłeś: aby wrócić z królestwa zmarłych i
odzyskać swą boską naturę. Nadeszła chwila, by opuścić świat iluzji i kłamstw i pójść w
stronę wewnętrznej prawdy, prawdziwego JA. Najwyższy czas oduczyć się fałszu i stać się
rzeczywistym sobą. Żeby tego dokonać, musisz wrócić do życia, które jest prawdą.
Świadomość jest kluczem do przywrócenia życia i Toltekowie opanowali ją po
mistrzowsku. Dzięki niej budzisz się ze snu pierwszej uwagi i wkraczasz w sen drugiej
uwagi, gdzie buntujesz się przeciwko kłamstwom, które rządzą w twojej głowie.
Powstajesz do walki i cały sen zaczyna się zmieniać.
10
SEN DRUGIEJ UWAGI
Wojownicy
Kiedy po raz pierwszy uczymy się, jak śnić, nie podoba nam się wiele rzeczy. Staramy się
je zwalczać, ale ostatecznie akceptujemy sen takim, jaki jest. Następnie, z byle powodu,
uświadamiamy sobie, że nie podoba nam się nasz sposób życia. Uświadamiamy sobie, o
czym śnimy, i chcemy się obudzić. Wtedy próbujemy po raz drugi wykorzystać uwagę do
zmiany naszego snu: stworzyć nowy sen. Właśnie to działanie Toltekowie nazywają SNEM
DRUGIEJ UWAGI lub SNEM WOJOWNIKÓW, bo teraz wypowiadamy wojnę kłamstwom
zawartym w naszej wiedzy.
W śnie drugiej uwagi zaczynamy wątpić. Zastanawiamy się „A może nic, co dotychczas
poznałem, nie jest prawdą?". Zaczynamy być sceptyczni wobec własnych przekonań;
stopniowo kwestionujemy wyuczone zdania i opinie. Wiemy, że coś w umyśle zmusza nas
do robienia rzeczy, których raczej nie chcemy robić. Czujemy, że coś sprawuje całkowitą
kontrolę nad naszymi myślami - i nie znosimy tego stanu. Ponieważ mamy tego dość, w
pewnej chwili zaczynamy się buntować.
Rewolucja polega na tym, że chcemy odzyskać autentyczność, czyli to, co nazywam
SPÓJNOŚCIĄ WEWNĘTRZNĄ lub pełnią istnienia. W śnie pierwszej uwagi prawdziwe JA
nie ma szans - jest bezwolną ofiarą. Nie sprzeciwiamy się, nawet nie próbujemy. Teraz
jednak nie chcemy być już ofiarą i pragniemy zmienić nasz świat. Staramy się odzyskać
wewnętrzną wolność, by wreszcie stać się prawdziwym sobą i móc robić to, co
rzeczywiście chcemy robić. Świat wojowników jest miejscem prób. Koncentrujemy siły,
żeby zmienić świat, który nam nie odpowiada. Staramy się, wciąż próbujemy - a wojna
zdaje się nie mieć końca.
W śnie wojowników znajdujemy się w stanie wojny, ale nie walczymy z innymi ludźmi. Nie
ma to nic wspólnego z zewnętrznym snem. Wszystko dzieje się w naszym umyśle.
Toczymy bitwę z tą częścią umysłu, która dokonuje wszystkich wyborów prowadzących
nas ku naszemu osobistemu piekłu, jest to bunt prawdziwego JA przeciwko temu, co
zwiemy „tyranem", „wielkim sędzią", „księgą prawa", „systemem przekonań". Mamy tu do
czynienia z konfliktem idei, opinii i przekonań. Określam to również mianem WALKI
BOGÓW, ponieważ wszystkie te idee walczą o panowanie nad ludzkim umysłem.
Podobnie jak starożytni bogowie, żądają one ludzkiej ofiary.
Tak, składanie bogom ofiary z ludzi wciąż ma miejsce w naszych czasach, nawet jeśli
będziemy twierdzić, że w to nie wierzymy. Oczywiście, zmieniliśmy imiona bogów;
zmieniliśmy ZNACZENIE wszystkich tych symboli, które nazywamy BOGIEM. Zapewne
nikt nie wierzy już w Apolla, Zeusa czy Ozyrysa. Wierzymy za to w sprawiedliwość,
niepodległość i demokrację - oto są imiona nowych bogów. Nadajemy moc tym symbolom,
wynosimy je na piedestał boskości i dla nich poświęcamy życie.
Ofiara z ludzi składana jest przez cały czas, na całym świecie, i doskonale widać jej skutki:
przemoc, przestępstwa i wojny, więzienia pełne ludzi. Dostrzegamy w ludzkości sen piekła
spowodowany tym, że wierzymy w tyle przesądów i w zniekształcenia naszej wiedzy.
Wypowiadamy sobie nawzajem wojny i posyłamy na nie swoje dzieci, które często nawet
nie wiedzą, o co walczą.
W dużych miastach widzimy walki gangów. Młodzi ludzie poświęcają się i zabijają się
nawzajem w imię dumy, chciwości lub jakiegokolwiek innego bóstwa. Walczą o honor, o
władzę nad kawałkiem ziemi, o symbol tkwiący w ich głowach i umieszczony na ich
kurtkach - wszyscy składają siebie w ofierze. Od małej wioski po największe kraje świata,
wszędzie widzimy ludzi walczących i broniących własnych bogów w imię czegoś, co nie
istnieje. Wojna szaleje w ich umysłach, ale najgorsze jest to, że przenoszą tę wojnę na
zewnątrz i zabijają się nawzajem.
Być może nie wierzymy we współczesną ofiarę z ludzi, ale są przecież w dzisiejszych
czasach ludzie, którzy mówią: „Ja będę tym, który wykona wyrok. Dajcie mi karabin, to
zabiję tyle osób, ile dam radę, zanim ktoś zastrzeli mnie". Nie dokonuję teraz żadnej
oceny, tylko stwierdzam fakt. Nie powiem, że ofiara z ludzi jest zła. To się po prostu dzieje i
nie możemy temu zaprzeczyć - każdego dnia widzimy to w różnych zakątkach globu i w
różnych kulturach. Dostrzegamy to i również bierzemy w tym udział. Kiedy ktoś popełni
błąd i zostanie przyłapany na złamaniu jakiejś zasady, co wówczas robimy? Chcemy go
ukrzyżować, osądzić czy obmówić. A to po prostu inna forma składania ofiary z człowieka.
Owszem, istnieją pewne zasady i być może największy grzech polega na ich łamaniu. A
może część z nich jest zupełnie sprzeczna z naturą? Tak czy inaczej, tworzymy zasady,
zgadzamy się żyć według nich i będziemy ich przestrzegać, dopóki nie przestaną być nam
potrzebne. Jednak obecnie wciąż ich potrzebujemy.
Ludzie wierzą w tak wiele kłamstw, że nawet najmniejsza rzecz potrafi przeistoczyć się w
potężnego demona zadającego nam ból. Zazwyczaj sprawa dotyczy oceny, a najczęściej
chodzi o samoocenę: „Jaki jestem biedny! A wszystko przez to, co mnie spotkało, gdy
miałem dziewięć lat. Zobacz, co mi się przytrafiło wczoraj wieczorem!". Cóż, to, co
zdarzyło się w przeszłości, nie jest już prawdą. Mogło cię spotkać coś naprawdę
strasznego, ale teraz już nie jest to prawdą. Teraz jedyną prawdą jest ta, w której żyjesz.
Cokolwiek zdarzyło się w przeszłości, istnieje już wyłącznie w przestrzeni wirtualnej.
Cokolwiek przytrafiło się twemu ciału, już dawno zostało wyleczone. Umysł jednak może
sprawić, że nadal cierpisz i jeszcze przez lata będziesz odczuwał dawny ból.
Ludzie ciągną za sobą swoją przeszłość, swoją historię, a wygląda to tak, jakbyśmy
dźwigali ciężkie ciało nieboszczyka. Dla niektórych nie jest to żaden problem, ale
większość z nas czuje się przytłoczona tym „ładunkiem". I nie chodzi tu wyłącznie o ciężar
- również odór trupa przeszłości jest nie do zniesienia. Wielu z nas postanawia dzielić się
tymi zwłokami z najbliższymi ludźmi. Mocą naszej pamięci przywracamy je do życia w
teraźniejszości i ponownie przeżywamy dawne doświadczenie, raz po raz, bez końca. A
ilekroć je wspomnimy, wymierzamy sobie i ludziom wokół karę - raz, drugi, trzeci...
Ludzie są jedynymi zwierzętami na Ziemi, które karzą siebie tysiąc i więcej razy za ten
sam błąd. Co więcej, karzemy innych tysiące razy za tę samą przewinę. Jak można mówić
o niesprawiedliwości w różnych rejonach świata, jeśli nie ma sprawiedliwości w świecie
naszych umysłów! Cały wszechświat podlega sprawiedliwym prawom, ale odnoszą się
one do rzeczywistej sprawiedliwości, a nie do tej, którą my, artyści, stworzyliśmy.
Prawdziwa sprawiedliwość dotyczy relacji, którą określam jako „akcja-reakcja". Żyjemy w
świecie konsekwencji - każda akcja powoduje reakcję. Rzeczywiste prawo głosi, że za
popełniony błąd należy raz zapłacić. A ile razy płacimy za każdy nasz błąd? Nie na tym
polega sprawiedliwość.
Załóżmy, że żyjesz w poczuciu winy i wstydzisz się czynu, który popełniłeś dziesięć lat
temu. Tłumaczysz swoje cierpienie, mówiąc: „Popełniłem straszny błąd", i myślisz, że
nadal odczuwasz ból za coś, co zrobiłeś przed laty. A tak naprawdę cierpisz z powodu
tego, co zdarzyło się przed dziesięcioma sekundami. Ponownie obwiniłeś siebie za ten
sam uczynek, a wielki sędzia oczywiście mówi: „Musisz ponieść karę". Prosty związek
przyczynowo-skutkowy. AKCJA to samoocena; REAKCJA to zadana sobie kara, którą jest
poczucie winy i wstydu. Przez całe życie powtarzasz to samo, mając nadzieję, iż reakcja
będzie inna - ale tak się nie dzieje. Jedyny sposób, by odmienić życie, polega na zmianie
akcji, a wówczas zmieni się również reakcja.
Czy potrafisz dostrzec jak ty-wiedza ranisz siebie-człowieka? Rozmyślasz i osądzasz,
używając tych wszystkich wyuczonych symboli. Tworzysz opowieść, która zadaje gwałt
człowiekowi. A ilekroć tak się dzieje, normalną reakcją każdego jest gniew, nienawiść,
zazdrość lub jakakolwiek inna emocja rodząca cierpienie. Nasz system nerwowy to
fabryka emocji, a doświadczane uczucia zależą od tego, co widzimy. Cóż, dostrzegamy
własne osądy i system przekonań, słyszymy głos wiedzy. Kiedy zaś naszym wirtualnym
światem rządzą sędzia, ofiara i system przekonań, wtedy powstają takie emocje jak lęk,
gniew, zazdrość, poczucie winy i wstyd. Czego innego można oczekiwać? Miłości?
Oczywiście, że nie, choć niekiedy zdobywamy się na nią.
Chociaż słowo jest mocą niewidzialną, potrafisz zauważyć jej przejawy, manifestacje, które
stanowią składniki twojego życia. Możesz sprawdzić, na ile szanujesz własne słowo, na
podstawie swojej reakcji emocjonalnej. Czy jesteś szczęśliwy, czy cierpisz? To, czy
cieszysz się swoim snem, czy też odczuwasz ból, zależy od tego, co sam stworzyłeś.
Zgadzam się, że rodzice, religia, szkoła, rząd i społeczeństwo mają udział w tworzeniu
twojego snu oraz że nigdy nie miałeś wyboru. Teraz jednak masz. Możesz stworzyć niebo
lub piekło. Pamiętaj, to tylko stany twojego umysłu.
Lubisz być szczęśliwy? Zatem bądź i ciesz się szczęściem. Lubisz cierpieć? Świetnie, to
dlaczego nie miałbyś się cieszyć z powodu swego cierpienia? Jeżeli zdecydujesz się
tworzyć piekło - proszę bardzo. Płacz, znoś męki, uczyń arcydzieło sztuki z własnego
cierpienia. Ale jeśli jesteś świadomy, nigdy w życiu nie wybierzesz piekła. Zdecydujesz się
na niebo. Wybór nieba polega na szanowaniu własnego słowa.
Jeśli szanujesz swoje słowo, jak możesz osądzać siebie? Jak możesz się obwiniać? Jak
możesz odczuwać wstyd? Kiedy nie tworzysz tych emocji, czujesz się wspaniale! Znowu
się uśmiechasz i jest to w pełni prawdziwy uśmiech. Nie musisz udawać ani grać żadnej
roli. Nie musisz próbować być kimś innym. Kimkolwiek jesteś, będziesz sobą w danej
chwili. W tym określonym momencie zaakceptujesz siebie takiego, jaki jesteś. Lubisz
siebie, cieszy cię twoja obecność. Nie wykorzystujesz już siebie, nie atakujesz żadnymi
symbolami.
Dlatego jeszcze raz przypomnę, jaką wagę ma świadomość. Panowanie symboli jest
niezwykle potężne. W śnie drugiej uwagi wojownik usiłuje pojąć, w jaki sposób symbole
przejęły kontrolę nad człowiekiem. Cała walka wojownika skierowana jest przeciwko
symbolom, przeciwko własnej kreacji - ale nie prowadzisz walki dlatego, że nienawidzisz
któregoś ze znaków. Symbole są mistrzowskim tworem, stanowią naszą sztukę i są
bardzo przydatne do komunikacji międzyludzkiej. Jeżeli jednak oddamy im całą moc,
stajemy się bezsilni, a wtedy potrzebujemy ratunku. Potrzebujemy zbawiciela, ponieważ
nie mamy siły ocalić samych siebie.
Dlatego też rozglądamy się dokoła i wołamy: „Boże, błagam cię, zbaw mnie!". Ale
zbawienie nie zależy od Boga, Jezusa, Buddy, Mojżesza, Mahometa czy innego mistrza,
szamana bądź guru. Nie możemy ich winić, jeżeli nas nie zbawią. Nikt nie może nas
ocalić, gdyż nikt poza nami nie jest odpowiedzialny za to, co dzieje się w naszym
wirtualnym świecie. Ksiądz, pastor, rabin, szaman czy guru nie zdołają go zmienić; mąż
lub żona, dzieci, przyjaciele - nikt nie może zmienić naszego świata, ponieważ istnieje on
tylko w naszym umyśle.
Wielu ludzi twierdzi, że Jezus umarł za nas, aby wybawić nas od grzechu. To naprawdę
wspaniała opowieść, ale Jezus nie dokonuje wyboru w naszym życiu. Zamiast nas
zbawiać, Jezus pokazał, co należy robić. Potrzebujesz pomocy? W porządku, musisz
kroczyć drogą prawdy. Musisz przebaczać. Kochać innych ludzi. Jezus dał nam narzędzia,
ale my odpowiadamy: „Nie, nie potrafię przebaczyć. Wolę żyć zatopiony w emocjonalnej
truciźnie, pogrążony w dumie, gniewie i zazdrości". Jeśli walczymy z ludźmi, których
kochamy, jeżeli doprowadzamy do powstania animozji wokół nas, to pamiętajmy, że
żyjemy w świecie konsekwencji. Najpierw musisz odpuścić, gdyż przebaczenie to jedyna
droga, która pozwoli oczyścić twoje ciało emocjonalne i uwolnić cię od zatrutych uczuć.
Każdy z nas nosi w sobie emocjonalną truciznę, bo każdy ma jakąś emocjonalną ranę. Tak
bywa. Podobnie jak nasze ciało fizyczne doznaje urazu, gdy skaleczymy się lub coś sobie
złamiemy, może też doznać urazu nasze ciało emocjonalne, ponieważ żyjemy i jesteśmy
otoczeni przez drapieżników, sami również będąc drapieżnikami. Nie należy nikogo winić,
tak po prostu jest. Jeśli kogoś obwiniamy, to tak naprawdę oskarżenie wysyła nasza
emocjonalna trucizna. Zamiast obwiniać kogoś, możemy wziąć odpowiedzialność za swoje
uzdrowienie.
Jeśli czekasz na kogoś, by cię zbawił, cóż - sam musisz siebie ocalić. Jesteś zbawcą
własnej osoby, ale na świecie żyją nauczyciele mogący dać ci narzędzia, które pozwolą ci
odzyskać świadomość i wygrać wewnętrzną wojnę. Istnieją artyści zdolni ci wskazać, jak
stworzyć arcydzieło nieba mocą twojej sztuki.
Powiedzmy, że jesteś całkiem dobrym twórcą i nagle pojawia się mistrz, który mówi: „Lubię
cię. Chcę, abyś został moim uczniem. Chodź, pokażę ci drogę. Pierwsze i najważniejsze
narzędzie, które pozwoli ci osiągnąć mistrzostwo, głosi: SZANUJ SWOJE SŁOWO. To
takie proste. Zapisujesz kolejne karty własnej historii i nie chcesz tworzyć opowieści
wymierzonej przeciwko sobie. Drugie narzędzie: NIE BIERZ NICZEGO DO SIEBIE. Ono
bardzo ci pomoże; większość problemów znika, jeśli się z tym zgodzisz. Trzecie: NIE
ZAKŁADAJ NICZEGO Z GÓRY. Nie twórz własnego piekła; przestań wierzyć w przesądy i
kłamstwa. I czwarte: ZAWSZE RÓB WSZYSTKO NAJLEPIEJ, JAK POTRAFISZ. Podejmij
działanie. Praktyka czyni mistrza. To bardzo proste".
Nadchodzi chwila, kiedy zaczynasz postrzegać całość stworzenia z innej perspektywy.
Uświadamiasz sobie, że jesteś twórcą własnego życia. To ty przygotowujesz płótno, farby,
pędzle i tworzysz z tych elementów sztukę. To ty nadajesz znaczenie każdemu
pociągnięciu pędzla na płótnie swojego życia. To ty wierzysz we własne dzieło. Mówisz do
siebie: „Jest to piękna opowieść, ale już w nią nie wierzę. Nie wierzę we własną ani w
niczyją historię. Rozumiem, że to tylko sztuka". Wspaniale. Na tym właśnie polega piąta
umowa. Powróć do świata zdrowego rozsądku, do rzeczywistości, do prawdziwego JA.
BĄDŹ SCEPTYCZNY, ALE NAUCZ SIĘ SŁUCHAĆ.
W śnie drugiej uwagi potrzebujesz broni, która pozwoli ci wygrać wojnę i zmienić własny
świat. Właśnie tego dotyczą wszystkie te umowy. Są to narzędzia, które pozwolą ci
zmienić twój sen i zapanować nad nim, i od ciebie zależy, jaki z nich zrobisz użytek. Pięć
prostych umów posiada moc, by zasiać ziarno zwątpienia w ograniczających, opartych na
lęku zasadach, które przyjmowałeś przez całe życie. Jedyna szansa na oduczenie się
kłamstw zawartych w twojej wiedzy polega na wykorzystaniu uwagi. Dzięki niej możesz
poskładać w całość pierwszy sen, a potem stopniowo oduczać się tego śnienia.
Cztery Umowy są to narzędzia, dzięki którym, wykorzystując sen drugiej uwagi, możesz
stworzyć własne niebo. Piąta umowa pozwoli ci zwyciężyć w wojnie z tyranią symboli.
Cztery Umowy pozwolą ci dokonać przemiany, piąta umowa wyznacza zaś jej koniec i
określa moment, w którym ofiarujesz sobie najwspanialszy prezent: dar WĄTPIENIA.
Powiedzieliśmy już, że to zwątpienie doprowadziło nas do wygnania z Raju. No cóż,
powrót do Raju również wiedzie przez zwątpienie. Jest to narzędzie potrzebne do
odzyskania wiary, do odebrania mocy kłamstwom i przesądom, w które wierzymy, i
przywrócenia jej sobie. Ale możemy też użyć potęgi zwątpienia przeciw samym sobie, jeśli
zwątpimy w siebie i w prawdę. Opowieść o Adamie i Ewie pokazuje, że kiedy zwątpiliśmy
w to, iż jesteśmy Bogiem, otworzyła się droga ku następnym wątpliwościom, a potem
następnym, i tak bez końca. Gdy zwątpimy w prawdę, zaczynamy wierzyć w kłamstwo.
Wkrótce już wierzymy w tak wiele kłamstw, że przestajemy widzieć prawdę i tracimy
dostęp do snu nieba.
Zwątpienie to wspaniały twór, który powołaliśmy do życia, by wkraczać do piekła i z niego
wychodzić. Tak czy inaczej, zwątpienie otwiera dwie możliwości: albo pozwolimy, aby
zawładnęły nami symbole, albo wyrwiemy się spod ich władzy. Jeżeli podamy w
wątpliwość siebie, prawdę, drzewo poznania, to mitologia, która przez całe życie
kontrolowała naszą uwagę, ponownie przejmie nad nami władzę.
Głos wiedzy znów roztacza wtedy swe panowanie, i na powrót zaczynamy odczuwać
gniew, zazdrość, niesprawiedliwość, które wkraczają wraz ze wszystkimi symbolami i
założeniami, z całym procesem MYŚLENIA.
Zamiast wątpić, uwierz w siebie. Zamiast wątpić w prawdę, zacznij wątpić w kłamstwa.
BĄDŹ SCEPTYCZNY, ALE NAUCZ SIĘ SŁUCHAĆ. Piąta umowa otwiera bramy niebios, a
reszta zależy od ciebie. Jej treścią jest przebywanie w niebie i stworzenie nieba w sobie.
Mówi ona o zerwaniu więzi z symbolami - nawet z własnym imieniem -i zespoleniu się z
nieskończonością, aby odzyskać autentyczność. A w tym celu należy niewzruszenie
wierzyć w siebie, bo nawet odrobina zwątpienia może doprowadzić do kresu życia w
niebie.
Kiedy wierzysz w siebie, podążasz za swoimi wrodzonymi instynktami. Nie zastanawiasz
się, kim jesteś, i odwołujesz się do zdrowego rozsądku. Dysponujesz całą mocą swej
autentyczności; ufasz sobie i wierzysz w ŻYCIE. Czujesz, że wszystko będzie dobrze, a
wtedy życie staje się niezwykle łatwe. Umysł nie musi już rozumieć wszystkiego; nie musi
już wszystkiego WIEDZIEĆ. Możesz coś wiedzieć lub nie, ale nie masz już wątpliwości,
czy wiesz, czy nie. Nie będziesz niczego zmyślać. Gdy jesteś całkowicie autentyczny,
mówisz do siebie głosem prawdy, bez cienia wątpliwości: „Lubię to; nie lubię tego. Chcę
tego; nie chcę tamtego". Nie musisz robić czegoś, czego nie chcesz. Cieszysz się swoim
życiem, robiąc to, na co masz ochotę.
Życie staje się niezwykle trudne, gdy próbujemy poświęcić się dla drugiej osoby. Z
pewnością nie znalazłeś się tu po to, aby złożyć siebie komuś w ofierze. Nie jesteś tu po
to, by zgadzać się z opiniami i poglądami innych ludzi. W śnie drugiej uwagi jednym z
podstawowych wyzwań jest lęk przed byciem sobą - twoim prawdziwym JA. Jeżeli masz
odwagę stawić czoło temu wyzwaniu, uświadomisz sobie, że tak naprawdę wszystkie
powody twojego lęku w rzeczywistości nigdy nie istniały. Zauważysz, że znacznie łatwiej
być sobą niż starać się być kimś, kim nie jesteś. Cały ten sen piekła męczy cię tylko
dlatego, że czerpie z twojego wnętrza energię potrzebną do podtrzymania obrazu, maski,
jaką zakładasz, przebywając wśród ludzi. Masz już dość udawania; nie chcesz dłużej
znosić stanu, w którym nie jesteś SOBĄ. Najlepsze, co możesz zrobić, to stać się po
prostu autentyczny. Gdy przestajesz udawać, wtedy potrafisz dokonać wszystkiego, czego
zapragniesz. Możesz wierzyć, w co tylko zechcesz, i możesz także wierzyć w siebie.
Czy to takie trudne ufać sobie, zamiast dawać wiarę symbolom? Możesz wierzyć w jakieś
teorie naukowe, różne religie, opinie i punkty widzenia, ale to wszystko nie jest
PRAWDZIWĄ wiarą. Wiara w siebie jest prawdziwa. Autentyczna wiara polega na
bezwarunkowym zaufaniu do siebie. Wiesz, kim naprawdę jesteś - jesteś prawdą.
Gdy tylko odzyskasz świadomość siebie samego, kończy się wojna w twoim umyśle. To
przecież takie oczywiste, że jesteś twórcą wszystkich symboli. A ponieważ już wiesz, skąd
pochodzi moc słowa, twoje słowo zyskuje siłę, której nic nie powstrzyma. Szanujesz swoje
słowo i to ty masz teraz władzę nad symbolami, a nie na odwrót. Poszanowanie własnego
słowa sprawia, że zaczynasz opierać każdą decyzję w życiu na prawdzie i dzięki temu
zwyciężasz w walce z tyranem. Słowa są na wyciągnięcie ręki, czekają na twoje
zawołanie, ale mają sens tylko wówczas, gdy używasz ich do komunikacji, do nawiązania
bezpośredniej więzi z innym człowiekiem. Kiedy nie korzystasz ze słów, ich znaczenie
znika.
U kresu snu drugiej uwagi rozpada się wspomniana wcześniej ludzka forma, czyli struktura
umysłu, i twoja rzeczywistość znów ulega transformacji. Wszystko się zmienia, ponieważ
przestajesz postrzegać świat przez sztywne ramy przekonań. Wojna się kończy, gdyż nie
dajesz już wiary kłamstwom. Choć fałsz nadal istnieje, ty już NIE WIERZYSZ. Jak wiesz,
prawda po prostu jest i wcale nie musisz w nią wierzyć. W nic już nie wierzysz, ale za to
nareszcie widzisz - i możesz ujrzeć prawdę. Prawda jest na wyciągnięcie ręki; jest jedyna
w swoim rodzaju, doskonała. Nie taka, jaką znasz z własnej interpretacji czy ze sposobu,
w jaki wykorzystujesz słowo do rozsiewania plotek o sobie lub do obmawiania innych. Gdy
wreszcie widzisz prawdę, jakie znaczenie ma to, o czym śnią inni ludzie? To się nie liczy.
Ważne jest twoje doświadczenie - to, abyś użył otrzymanych narzędzi do stawienia czoła
własnym przekonaniom, abyś zobaczył prawdę i wygrał swoją wewnętrzną wojnę.
Nie musisz z nikim rywalizować; nie musisz porównywać się z innymi ludźmi. Wystarczy,
że będziesz sobą, że będziesz miłością - ale PRAWDZIWĄ miłością, niepodobną do
przywiązania, które cię osacza i każe ci wierzyć w miłość. Nie chodzi tu o miłość, w której
stajesz się zazdrosny i zaborczy wobec innych. Tego rodzaju wypaczenie prowadzi cię
prosto do piekła, do tortur i cierpienia. Fałszywa miłość żąda ofiary, sprawia, że ranisz
siebie i innych, a wszystko w imię miłości. Symbole miłości zostały kompletnie
zniekształcone. Ty zaś narodziłeś się z prawdziwą miłością. Prawdziwa miłość to ty.
Przyszedłeś na świat wyposażony we wszystko, czego potrzebujesz, by to osiągnąć.
Jeżeli dzisiaj borykasz się z lękiem, jutro ujrzysz sen drugiej uwagi i wkroczysz do świata
wojowników. Ale to, że dzisiaj udało ci się pokonać lęk, nie oznacza twojego ostatecznego
zwycięstwa. Nie, wojna się jeszcze nie skończyła; to dopiero początek. Nadal osądzasz;
wciąż masz wiele problemów. Myślisz, że już po wszystkim, a tu proszę! Twój tyran
powraca! O tak, i powróci jeszcze nieraz. I nie chodzi jedynie o tyrana w tobie; zaatakują
cię również tyrani tkwiący w innych ludziach i każdy następny będzie gorszy od
poprzedniego. Ale nawet jeśli walczysz już od wielu lat, cały czas przynajmniej potrafisz
się bronić. Będąc wojownikiem, masz dwie możliwości: wygrać lub przegrać. Jednak dzięki
świadomości, nie jesteś już bezwolną ofiarą; jesteś na wojnie, podobnie jak większość
ludzi na świecie, dopóki nie nastanie jej kres.
Podczas snu drugiej uwagi zaczynasz budować własne niebo na Ziemi. Postanawiasz
oprzeć swą wiarę na umowach, które podtrzymują ŻYCIE, dają ci radość, szczęście i
wolność. Ale to tylko jeden etap na drodze twego rozwoju. Czeka cię jeszcze dużo pracy.
Zbliża się chwila, gdy opanujesz świadomość, co oznacza, że staniesz się mistrzem
prawdy. A przy okazji opanujesz sztukę przemiany; będziesz mistrzem miłości, intencji i
wiary, ponieważ w pełni odzyskałeś wiarę w siebie.
Rezultatem tej przemiany jest stworzenie kolejnej rzeczywistości o podobnej strukturze jak
dwie poprzednie. W tej jednak nie wierzysz już w swoje wcześniejsze przekonania. Nie
dajesz wiary wyuczonym kłamstwom czy nawet słowom, które poznałeś. Nie masz
wątpliwości co do tego, czego doświadczasz i kim jesteś.
Kolejny etap - sen trzeciej uwagi - jest już blisko. Najpierw musisz zwyciężyć wroga w
swoim umyśle, ale teraz masz już narzędzia, żeby tego dokonać. Dlaczego więc nie
zacząć od razu? Podejmij działanie i przestań już PRÓBOWAĆ. Jeżeli znów tylko
będziesz się starał, umrzesz, wiecznie próbując. Mogę cię zapewnić, że miliony
wojowników umarło, nie wychodząc poza etap próbowania. Istnieje naprawdę niewielu,
którym udało się wygrać wojnę toczoną w ludzkim umyśle, ale ci zwycięzcy zdołali za
pomocą uwagi stworzyć po raz drugi cały swój świat.
11
SEN TRZECIEJ UWAGI
Mistrzowie
Sen drugiej uwagi to sytuacja, gdy coś niezwykle ważnego wydarzy się w twoim życiu.
Można to nazwać SĄDEM OSTATECZNYM. Wówczas po raz ostatni oceniamy siebie lub
kogoś innego. W tym dniu akceptujemy całkowicie siebie i innych. Kiedy nadchodzi dzień
naszego ostatniego sądu, nastaje kres wojny w naszym umyśle i rozpoczyna się SEN
TRZECIEJ UWAGI. Stanowi to koniec, lecz jednocześnie początek naszego świata,
ponieważ przestajemy istnieć w śnie wojowników. Przechodzimy do wyższego świata,
miejsca, które określam jako SEN MISTRZÓW.
Mistrzowie to dawni wojownicy. Wygrali wewnętrzną walkę i odzyskali spokój. Sen
mistrzów to śnienie prawdy, szacunku, radości i miłości. To plac zabaw życia; cel naszego
istnienia, dokąd możemy dotrzeć wyłącznie dzięki świadomości.
Liczne religie głoszą, że sąd ostateczny wyznaczy karę dla grzeszników. Przedstawiają
obraz Boga, który zstąpi z wysokości i osądzi nas - i w rezultacie znikną wszyscy
grzesznicy. To nieprawda. Sąd ostateczny to karta Tarota będąca częścią mitologii
starożytnego Egiptu. Kiedy szkoły ezoteryczne mówią o sądzie ostatecznym, nie możemy
doczekać się tego dnia, bo wówczas zmarli mają powstać z grobów, czyli
zmartwychwstać. W tym dniu mamy odzyskać świadomość i przebudzić się ze snu krainy
cieni. Gdy to nastąpi, nie będziemy już więcej się lękać być znowu żywymi. Wtedy właśnie
powracamy do naszego prawdziwego stanu istnienia, do naszej boskiej tożsamości, i
doznajemy zjednoczenia w miłości ze wszystkim, co istnieje.
Zmartwychwstanie to wspaniała idea wywodząca się z wielu ezoterycznych szkół całego
świata. Kiedy wreszcie uświadamiasz sobie, że niemal wszystko, czego nauczyłeś się
dzięki symbolom, nie jest prawdą wówczas jedyne, co pozostaje, to cieszyć się życiem - i
na tym polega prawdziwe zmartwychwstanie. Gdy za pomocą symboli nadajesz
wszystkiemu znaczenie, twoja uwaga pochłonięta jest wieloma rzeczami naraz. A kiedy
odbierasz znaczenie wszystkiemu, znajdujesz się wtedy w stanie zjednoczenia i tworzysz
sam ze sobą jedność. Stajesz się jedynym istniejącym stworzeniem. Nie ma już różnicy
między tobą a gwiazdami na niebie lub kamieniami na pustyni. Wszystko, co istnieje, jest
częścią jedynego żyjącego bytu. Gdy doświadczysz tej prawdy, choćby na chwilę, wtedy
znika cała struktura twojego systemu przekonań, a ty jesteś w owym wspaniałym śnie
nieba.
Dzisiejszy dzień może być taki jak każdy inny lub może stać się dniem świątecznym -
dniem twojego zmartwychwstania, kiedy zmieniasz swój świat dzięki temu, że powracasz
do życia. Być może dzisiaj twoje prawdziwe JA powstanie z grobu przekonania, że jesteś
tym, kim MYŚLISZ, że jesteś, i wtedy będziesz tym, kim NAPRAWDĘ jesteś.
W śnie trzeciej uwagi ostatecznie zyskujesz świadomość samego siebie, bez potrzeby
ubierania tego w słowa. A ponieważ nie sposób wyrazić słowami tego, kim jesteś, znów
wstępujesz w stan spokoju, tam gdzie nie musisz nic mówić, tylko po prostu wiesz, kim
jesteś. Właśnie to mistrzowie różnych ezoterycznych filozofii ukazywali swoim uczniom.
Najwyższy punkt, który możesz osiągnąć, wykracza poza symbole i stajesz się wówczas
jednością z życiem i z Bogiem.
Starożytne religie twierdzą, że nikt nie potrafi wypowiedzieć imienia Boga, i jest to
całkowita prawda, gdyż nie ma symbolu opisującego Boga. Boga można poznać tylko
wtedy, gdy samemu jest się Bogiem. Gdy stajesz się Nim, nagle pojmujesz: „O, to dlatego
nie mogłem poznać tego symbolu". W istocie nie znamy imienia naszego Stwórcy. Wyraz
BÓG jest tylko symbolem reprezentującym to, co RZECZYWIŚCIE istnieje. Jestem
przeciwny używaniu tego słowa, gdyż jako symbol zostało ono mocno zniekształcone.
Jeśli używamy symboli do opisania Boga, musimy uzgodnić ich znaczenie oraz ustalić
wspólny punkt widzenia. Istnieją miliardy różnych perspektyw. Jako artysta staram się jak
najlepiej przedstawić Boga słowami i mogę przedstawić tylko jedno dzieło - obraz Boga
widziany z mojego punktu widzenia. Cokolwiek powiem, będzie to tylko historia, która jest
prawdziwa wyłącznie dla mnie. Może odnajdziesz w tym sens, a może nie, ale
przynajmniej zyskasz wgląd w moją wewnętrzną perspektywę.
Niełatwo opisać sen mistrzów, ponieważ prawdziwego nauczania nie da się wyłożyć
słowami. Wiedza przychodzi za pośrednictwem obecności. Jeżeli poczujesz obecność
mistrza, nauczysz się o wiele więcej niż poprzez słowa, które nie są zdolne wyrazić nawet
ułamka tego, co jest zawarte w doświadczeniu. Jeśli jednak użyjesz wyobraźni, słowa
potrafią zabrać cię do miejsca, gdzie sam możesz to przeżyć. Taki cel przyświeca mi
właśnie teraz. Pragnę, abyś rozwinął swoją świadomość do takiego stopnia, że będziesz
mógł DOSTRZEC i POCZUĆ, kim naprawdę jesteś.
Zamiast odwoływać się do słów, może lepiej spotkać się twarzą w twarz z Bogiem. Jeżeli
tak ukażę ci Boga, zobaczysz przed sobą siebie. Możesz wierzyć lub nie, ale tak właśnie
się stanie - ujrzysz siebie, bo jesteś przejawem Boga. Jeśli potrafiłbyś zobaczyć, co
PORUSZA twoje ciało, zobaczyłbyś PRAWDZIWEGO Boga. Spójrz na swoją dłoń. Porusz
palcami. Siłę, która wprawia w ruch twoje palce, Toltekowie nazywają INTENCJĄ, a ją
określam to słowami: ŻYCIE, NIESKOŃCZONOŚĆ albo BÓG.
Intencja to jedyny żywy byt, który istnieje. To właśnie ta siła porusza wszystko. Nie jesteś
palcami. Jesteś mocą, która nimi porusza. Palce słuchają właśnie ciebie. Możesz dać
jakiekolwiek wyjaśnienie: „To mój mózg i nerwy...". Jeżeli jednak posłuchasz głosu prawdy,
zauważysz, że siła poruszająca palcami to ta sama moc, która sprawia, że śnisz; dzięki
niej rozkwitają rośliny, wieje wiatr, powstaje tornado, gwiazdy przemieszczają się we
wszechświecie, a elektrony wirują wokół atomów. Istnieje tylko jeden żywy byt i to TY nim
jesteś. Jesteś tą mocą która przejawia się na niezliczone sposoby we wszystkich
wszechświatach.
Pierwszą manifestacją tej siły jest światło czy też energia, dzięki której powstaje wszystko
wokół. Naukowcy wiedzą, że wszystko zbudowane jest z energii. We wszechświecie
istnieje tylko jedna siła zdolna wytworzyć tę energię i w tym punkcie nauka styka się z
religią. Możemy więc zrozumieć, że skoro jesteśmy światłem, jesteśmy też Bogiem. Tym
właśnie jesteśmy; tym właśnie jest wszystko dokoła, przejawiające się w miliardach
miliardów różnych częstotliwości i manifestacji światła. Zebrane razem, wszystkie
odmienne częstotliwości tworzą jedno jedyne światło.
Intencja jest mocą, która tworzy światło, czyli można powiedzieć, że światło jest
posłańcem intencji, ponieważ gdziekolwiek jest, niesie ze sobą posłanie życia. Światło
zawiera wszelką informację potrzebną do stworzenia wszystkiego, co istnieje, w tym
również każdego rodzaju życia - jak ludzie, małpy, psy, drzewa - dosłownie wszystkiego.
Każdy gatunek żyjący na Ziemi stworzono z określonego promienia czy też częstotliwości
światła, co naukowcy nazywają DNA. Różnica między dwoma odrębnymi kodami DNA
może być niewielka, ale w chwili manifestacji wyraźnie ją widać, tak jak widać różnicę
między człowiekiem a małpą, jaguarem czy drzewem.
Światło ma wiele właściwości. Żyje. Jako ożywiony byt jest niezwykle inteligentne.
Nieustannie coś stwarza; nieprzerwanie się zmienia i jest niezniszczalne. Światło jest
wszędzie i wszystko wokół jest nim przepełnione - nie możemy go jednak dostrzec, póki
nie odbije się od materii. Jeśli wyślemy jakiś przedmiot z Ziemi w kosmos, to zobaczymy
go tylko dlatego, że odbija światło. Pomiędzy galaktykami, gwiazdami i wszechświatami
nie ma pustych przestrzeni, co oznacza, iż różne światy są ze sobą połączone.
Ty sam stanowisz cały wszechświat. Odrębne wszechświaty tworzą też Ziemia, Słońce
oraz krążące wokół niego planety i cały Układ Słoneczny. Idąc coraz dalej, dochodzimy do
miejsca, gdzie ujrzymy jeden jedyny żyjący byt stworzony z miliardów przeróżnych żywych
istnień.
Każde żyjące stworzenie chroni moc zwana DUSZĄ. Utrzymuje ona cały wszechświat w
całości i ustanawia pełnię danego istnienia. Dusza sprawia, że materia staje się
nieprzenikalna, to znaczy wytwarza coś, co sprawia wrażenie przegrody pomiędzy bytami.
Dusza nadaje wszystkiemu kształt; bez niej nie byłoby różnicy między tobą a kwiatem,
rybą czy ptakiem. Twoja dusza narodziła się w chwili poczęcia i rozpoznaje każdy element
siebie samej: każdą molekułę, komórkę, każdy twój narząd, a także wszystko, co
przynależy do twojego wszechświata. Natomiast odrzuca to, co do niego nie należy.
W śnie trzeciej uwagi stajesz się świadomy tego, że twoje ciało jest odrębnym
wszechświatem złożonym z miliardów żywych istnień: atomów, molekuł, komórek, tkanek,
narządów, układów, które tworzą całość tego wszechświata. Z punktu widzenia umysłu
wygląda to tak, jakby istniała tylko jedna perspektywa - ta, która kryje się za twoimi
oczami.
Jeżeli jednak sięgniesz głębiej do świadomości, odkryjesz, że każdy atom twojego ciała
posiada własny punkt widzenia, ponieważ każdy atom żyje. Stanowi odrębny wszechświat;
nie jest niczym innym jak miniaturowym Układem Słonecznym złożonym z gwiazd i planet.
A wspólną cechą każdego wszechświata jest życie i pełna moc nieskończoności.
Ty, owa siła, żyjesz. Jesteś pełną mocą. Jesteś prawdą. Jesteś rzeczywisty. Wszystko
inne, włączając w to wiedzę opartą na symbolach, prawdą nie jest. Nie jest też
rzeczywiste. Stanowi iluzję, coś niezwykle pięknego. Światło jest nie tylko inteligentne,
lecz również ma pamięć. Tworzy własny obraz. Wytwarza rozbudowany świat iluzji, który
staje się twoim umysłem, sposobem, w jaki śnisz. Twoje sny nie są materią, tylko jej
odbiciem istniejącym w materii, którą nazywamy MÓZGIEM. Mózg to nic innego jak lustro.
Jak powiedzieliśmy wcześniej, jeśli spojrzysz w lustro, zobaczysz tam własny umysł,
własny sen.
Kiedy po raz pierwszy otworzyłeś oczy, ujrzałeś światło, które stało się twoim
nauczycielem. Światło wysyła do oczu niezrozumiałą dla ciebie informację.
Powołano cię jednak do życia po to, byś postrzegał światło, byś stał się z nim jednością,
ponieważ światło jest twoją drugą połową. Skoro zaś jesteś światłem, nieustannie coś
tworzysz, coś przekształcasz i bez przerwy ewoluujesz. Światło wstępuje bezpośrednio do
mózgu i przeobraża go tak, by przemienić ciebie, twoją wirtualną przestrzeń - po to, żebyś
stał się jego doskonalszym odzwierciedleniem. Gdy światło przeobraża mózg, on sam
przekształca fabrykę Boga, czyli DNA, dla kolejnego, potencjalnego ludzkiego istnienia,
które może się z ciebie wyłonić.
Ciało ma wiele różnych narządów - mózg, serce, płuca, wątrobę, żołądek, skórę - które
razem tworzą CIEBIE, jedną całość. Z kolei każdy narząd składa się z wielu rozmaitych
komórek. Czy komórki wiedzą, że wszystkie razem stanowią jedno wyjątkowe istnienie,
jakim jesteś TY? Czy my, ludzie, zdajemy sobie sprawę, że jako poszczególne elementy
jesteśmy częścią jednego żywego bytu, jakim jest LUDZKOŚĆ?
Żyjesz wśród miliardów ludzi. Podobnie jak ty, zostali zaprogramowani, żeby być ludźmi.
Kobieta czy mężczyzna - potrafisz rozpoznać w nich ludzi. Po prostu WIESZ. Być może
jednak nie wiesz, że jako ludzie stanowimy narząd naszej pięknej planety Ziemi. Ziemia
jest żywym bytem, a cała ludzkość pracuje dla niej w taki sam sposób, w jaki narząd służy
naszemu ciału. Innymi narządami w ciele planety są lasy, atmosfera oraz wszelkie gatunki
roślin i zwierząt. Naszym zadaniem jest razem współtworzyć równowagę będącą
metabolizmem planety Ziemi.
Cała ludzkość jest tylko jednym żywym istnieniem i nie jest to wyłącznie teoria, jako ludzie
żyjemy razem obok siebie. Mamy ten sam rodzaj ciała i umysłu; mamy podobne potrzeby.
Stwarzamy symbole, aby móc się porozumieć. Mężczyźni, kobiety, ofiary, wojownicy,
mistrzowie - wszyscy jesteśmy jednakowi. Żaden człowiek nie jest lepszy ani gorszy od
innego człowieka. Żaden człowiek nie jest lepszy ani gorszy od czegokolwiek, co istnieje
we wszechświecie. Na najgłębszym poziomie naszego bytu nie ma żadnej różnicy między
człowiekiem a psem, muchą, pchłą czy też kwiatem. Jesteśmy tacy sami; wywodzimy się z
tego samego źródła i naprawdę nieważne, skąd pochodzi nasza opowieść. Nie ma
znaczenia, czy jesteśmy chrześcijanami, buddystami, muzułmanami, czy wyznawcami
hinduizmu. Pochodzimy z jednego miejsca i wszyscy do niego wracamy.
Nieskończoność stwarza wszystko, co istnieje, a gdy nastąpi koniec cyklu, całość
stworzenia powraca do nieskończoności. Oczywiście ciało umiera, ponieważ jest
śmiertelne, ale TY, jako energia, jesteś nieśmiertelny. W obrębie mocy, gdzie żyje umysł,
jedyne, co umiera, to kłamstwa. W starożytnym Egipcie mawiano: „Jeśli w chwili śmierci
twoje serce jest lżejsze niż piórko, wstąpisz do nieba. Lecz jeśli jest cięższe, nie możesz
tam wejść". Kłamstwa nie mogą powrócić do miejsca mocy, ale prawda może, bo sama
stanowi jej odzwierciedlenie; jest odbiciem nieskończoności. Nasuwa się pytanie: „Jak
poważne są twoje kłamstwa? Czy twoje serce obciążone jest gniewem, obawą, poczuciem
winy, żalem?".
W śnie trzeciej uwagi prawda zniszczyła już wszelkie kłamstwa i jedyne, co przetrwało, to
ona sama, czyli twoje prawdziwe JA. Ty jesteś mocą. Jesteś życiem, a więc i prawdą, i od
tej chwili twój sen staje się niebem. Śnienie przemienia się w przepiękne arcydzieło sztuki i
miłości. Prowadzi ku trzeciej mistrzowskiej sztuce Tolteków, jaką jest SZTUKA MIŁOŚCI,
zwana też SZTUKĄ INTENCJI lub WIARY. Wolę określać ją mianem „doskonalenia wiary",
ponieważ sens mistrzowskiego opanowania tej sztuki polega na wierze w siebie, czyli
realizowaniu własnej mocy: mocy intencji, życia, wiary, przekonania i miłości. Oczywiście,
wszystkie stanowią jedną i tę samą moc. ABSOLUTNĄ MOC.
W chwili gdy opanujesz sztukę wiary, zaczniesz wieść życie pełne miłości, bo miłość jest
przecież tym, czym jesteś.
W owym momencie całkowicie już akceptujesz swoje ciało, emocje, życie i opowieść.
Szanujesz siebie i wszystkich twórców, braci i siostry; odczuwasz szacunek do całego
stworzenia. Kochasz siebie bezwarunkowo i nie boisz się wyrażać miłości, mówić innym:
„Kocham cię". Kiedy opanujesz sztukę wiary, kiedy zaczniesz wieść życie pełne miłości,
dostrzeżesz ją w twarzach wszystkich drugoplanowych bohaterów swej opowieści.
Zaczynasz kochać każdego z nich tą samą, niepodlegającą żadnym ograniczeniom
miłością, którą czujesz w sobie.
Dokonuje się przemiana w twoich relacjach z ludźmi. Stajesz się zupełnie bezosobowy.
Nie musisz już mieć powodów, by kogoś kochać lub nie kochać. Nawet nie WYBIERASZ
miłości, bo jest ona teraz twoją naturą. Miłość promieniuje z ciebie niczym światło słońca.
Cała twoja natura emanuje z ciebie tak po prostu, bez żadnych oczekiwań. A twoja miłość
nie ma nic wspólnego ze słowami umysłu. Nie istnieją już żadne opowieści. Jest natomiast
doznanie, które nazywamy ZJEDNOCZENIEM. Oznacza to, że mamy tę samą
częstotliwość, czy też wibrację, co miłość. Taki właśnie byłeś, zanim nauczyłeś się mówić.
Wyszedłeś z głębokiego piekła snu pierwszej uwagi, kierując się w stronę lepszego snu,
snu drugiej uwagi, aż wkroczyłeś w sen trzeciej uwagi. Tu wreszcie wiesz, że wszystko, co
widzisz i śnisz, jest wirtualną rzeczywistością stworzoną przez światło.
Od tysięcy lat ludzie wiedzieli, że w każdym człowieku istnieją trzy światy. Niemal we
wszystkich mitologiach i filozofiach widać, że ludzie zawsze dzielili wszystko na trzy światy
- oczywiście nazywali je w różny sposób i opisywali je za pomocą odmiennych symboli. W
tradycji twórców, czyli Tolteków, owe światy to sen pierwszej uwagi, sen drugiej uwagi i
sen trzeciej uwagi. W starożytnej Grecji i w Egipcie był to świat podziemny, świat ludzi i
świat bogów. W tradycji chrześcijańskie jest to piekło, czyściec i raj.
Koncepcja świata rozpowszechniona w dzisiejszych czasach różni się znacznie od tej,
którą znali ludzie żyjący tysiące lat temu. Przede wszystkim, dla nich świat nie był planetą
Ziemią; był wszystkim, co mogli zobaczyć i poznać. Właśnie dlatego wcześniej
wspomnieliśmy, że każdy umysł to odrębny świat, bo wszyscy tworzymy w swoich
umysłach jedyną i wyjątkową wizję rzeczywistości, w której żyjemy. Większość ludzi żyje w
śnie pierwszej uwagi, czyli w podziemiu. Kolejna liczna grupa przebywa w śnie drugiej
uwagi, w świecie wojowników - dzięki temu śnieniu ludzkość kroczy we właściwym
kierunku i ewoluuje w znany nam sposób.
Zazwyczaj sądzimy, że niebo wiąże się wyłącznie z dobrem, a podziemie kojarzy się z
lękiem i złem, ale to nie do końca prawda. Wszystkie trzy światy istnieją w człowieku.
Podobnie jak nosimy w sobie raj, tak też żyje w nas piekło. W świecie podziemnym, jak i w
niebie, roztacza się nieskończoność i oba te światy spotykają się na ziemi, tu gdzie
żyjemy. Zarówno droga do podziemia, jak i droga do nieba, to pewien wybór.
W śnie mistrzów zdajemy sobie sprawę, że podjęcie decyzji wiąże się z posiadaniem
mocy. Kontrolujemy nasz sen, dokonując wyborów. Każdy krok ma swoje konsekwencje,
ale mistrz śnienia jest ich świadom. Dokonanie wyboru może jednocześnie otworzyć i
zamknąć wiele drzwi. Brak wyboru również jest wyborem. Podejmując decyzje, możemy
doskonale opanować sztukę śnienia i stworzyć najpiękniejsze z możliwych życie.
Każdy może stać się wybitnym twórcą snu, jednak mistrzami zostajemy wtedy, gdy
posiadamy pełną kontrolę nad własnym śnieniem, co znaczy, że musimy odzyskać władzę
nad swoją uwagą. Opanowując uwagę, tak naprawdę przejmujemy stery nad intencją, co
pozwala nam wziąć odpowiedzialność za własne wybory. Śnienie naszego życia
doprowadzi nas wszędzie, gdzie zechcemy się udać.
Podczas zwykłego snu ludzi uwagę nadzoruje system przekonań. Ponieważ nasza
wewnętrzna moc i wola są słabe, każdy może przyciągnąć naszą uwagę i wprowadzić do
naszego umysłu określoną opinię. Wola, czy też intencja, jest mocą zdolną zmieniać
kierunki i przemieszczać wszystko, co istnieje. Wola podtrzymuje uwagę i ją porusza.
Kiedy mamy już wystarczająco wielką siłę, by kierować swoją wolą, przejmujemy kontrolę
nad uwagą. Wtedy możemy ostatecznie zdobyć władzę nad swoimi przekonaniami i
zwyciężyć w walce o panowanie nad snem.
W śnie trzeciej uwagi nie koncentrujemy się na życiu. JESTEŚMY życiem, JESTEŚMY
mocą, JESTEŚMY intencją, a intencja kontroluje uwagę. Sen trzeciej uwagi to sen czystej
intencji. Uprzytamniamy sobie, że jesteśmy życiem - nie w formie idei, lecz w formie
działania, w formie pełnej świadomości. Spoglądamy wówczas oczami prawdy i jest to
zupełnie inny punkt widzenia.
Gdy po raz pierwszy uczysz się śnić, twój system przekonań tworzy miliony maleńkich
przeszkód zagradzających dostęp prawdzie. Kiedy nie ma już całej struktury systemu
przekonań, potrafisz usunąć bariery i nie ograniczasz się już tylko do jednego punktu
widzenia. Możesz patrzeć z wielu perspektyw. Postrzegasz siebie nie tylko z pozycji
człowieka, lecz również z punktu widzenia mocy. Widzisz siebie nie tylko jako samą moc,
ale też jako jej manifestację. Wiesz, że jesteś światłem, jego obrazem, i wykorzystujesz
uwagę, by doświadczyć śnienia z perspektywy światła. Nie patrzysz już na rzeczywistość
jako na coś zewnętrznego, oddzielonego od ciebie. We wszystkim czujesz całość siebie.
Masz wrażenie, jak gdybyś był jedynym istniejącym bytem, i nie jest to wyłącznie uczucie -
po prostu to WIESZ. Jak powiedzieliśmy wcześniej, bez pośrednictwa słów rozumiesz, kim
jesteś. Nie potrzebujesz symboli. Jeżeli próbujesz wykorzystać symbole do zrozumienia
siebie, możesz się w nich zagubić na drodze do samopoznania.
Nazywasz siebie CZŁOWIEKIEM i być może utożsamiasz się z tym symbolem, ale w
Chinach, Hiszpanii czy w Niemczech nie jesteś nim. CZŁOWIEK to tylko jeden symbol, a
jakie jest jego znaczenie? Mógłbyś napisać książkę i użyć tysięcy innych znaków, aby
przedstawić sens tego symbolu, a i tak nie udałoby ci się uchwycić pełni jego znaczenia. A
mówimy tylko o jednym symbolu! Korzystanie z symboliki po to, by zrozumieć siebie, jest
czystym nonsensem. Niezależnie od tego, kim MYŚLISZ, że jesteś, nigdy nie będzie to
prawdą, ponieważ symbole nie są prawdą.
Jeżeli powiesz do kota: „Chodź tu, psie!", dla zwierzęcia będzie to bez znaczenia; i tak ci
nie odpowie. Jeśli zawołasz do człowieka: „Chodź tu, psie!", z pewnością natychmiast
uzyskasz odpowiedź: „Hej, nie jestem psem!!!". Niektórzy ludzie poczują się urażeni, inni
mogą zacząć się śmiać; dla jednych będzie to niemiłe, a dla drugich komiczne, bo każdy
patrzy z odmiennej perspektywy. Czy zwierzęta muszą znać symbole, jakimi je określamy?
No cóż, nie znają ich i nie dbają o to. Po prostu żyją. Nie potrzebują określeń na siebie,
aby uzasadnić własną egzystencję.
Jeśli ktoś mnie zapyta, kim jestem, mogę powiedzieć: „Jestem człowiekiem. Mężczyzną.
Składam się z energii i z materii. Jestem ojcem, jestem lekarzem". Mogę wykorzystać
dowolne symbole, by ukazać, uzasadnić oraz spróbować zrozumieć, kim jestem. Ale
symbole nic tak naprawdę nie znaczą. W rzeczywistości nie wiem, kim jestem. Wiem tylko
tyle, że jestem. Żyję i można mnie dotknąć. Śnię i mam tego świadomość. Poza tym nic
nie jest istotne, ponieważ reszta to tylko opowieść. Symbole nigdy nie powiedzą mi, kim
jestem ani skąd przyszedłem, ale to nieważne, bo i tak wrócę do miejsca, z którego
przybyłem. Właśnie dlatego moim ulubionym bohaterem kreskówek jest marynarz Popeye,
który ma w zwyczaju mawiać: „Jestem tym, czym jestem, i to wszystko, czym jestem". To
prawdziwa mądrość. To pełna akceptacja i całkowity szacunek wobec tego, kim jestem,
ponieważ w istocie jestem prawdą. Możliwe, że to, co mówię, nie jest prawdą, ale JA
JESTEM prawdą, i ty również.
Żyjesz, istniejesz i to stanowi prawdę, ale kim jesteś? Po prostu nie wiesz. Wiesz tylko to,
co myślisz na swój temat, czego się nauczyłeś i co inni ci o tobie powiedzieli. Wiesz to, jaki
udajesz, że jesteś, i jak chciałbyś być postrzegany przez ludzi – i być może dla ciebie to
prawda. Ale czy RZECZYWIŚCIE jesteś tą osobą? Nie sądzę. Cokolwiek powiesz o sobie,
tak czy inaczej odwołasz się do symboliki, która jest całkowicie zniekształcona przez twoje
poglądy.
Gdy w końcu zobaczysz siebie bez maski wiedzy, którą posiadłeś, rezultat jest jeden:
JESTEM. Ja jestem tym, kim jestem. Ty jesteś tym, kim jesteś, i właśnie pełna akceptacja
siebie stanowi zasadniczą różnicę. Kiedy całkowicie pogodzisz się ze sobą, możesz
zacząć cieszyć się życiem. Nie ma już osądu, winy, wstydu i wyrzutów sumienia.
Kiedy pominiesz symbole, pozostanie wyłącznie naga prawda, czysta i prosta. To
niezwykłe odkrycie, że nie musisz już wiedzieć, kim jesteś! Nie musisz już udawać kogoś
innego. Możesz żyć w pełni autentycznie, dzięki czemu jesteś zdolny przyjąć posłanie - a
tym posłaniem jesteś prawdziwy ty. Twoja OBECNOŚĆ jest przekazem. To ta sama
obecność, którą czujesz, gdy rodzi się twoje dziecko i po raz pierwszy bierzesz je na ręce.
Możesz wtedy poczuć na swoich rękach manifestację boskości i dzieje się to bez
pośrednictwa słów.
Każde nowo narodzone dziecko posiada taką samą obecność. To Bóg, nieskończoność,
ucieleśniony anioł. A nas zaprogramowano tak, byśmy reagowali, gdy na świat przychodzi
nowy człowiek. Niemowlę nie musi nic mówić, wszystko wyraża jego obecność. Sam fakt
jego istnienia rodzi w nas potrzebę ofiarowania siebie i zapewnienia mu ochrony. Jeśli to
twoje dziecko, instynkt przejawia się jeszcze silniej, a owa obecność jest naprawdę
potężna. Za jej sprawą budzi się twoja hojność i od początku dajesz dziecku wszystko, nie
oczekując niczego w zamian. Dzieje się tak aż do chwili, gdy dziecko dorasta i wtedy zdaje
się, jak gdyby ta obecność gdzieś się zagubiła.
Kiedy się urodziłeś, twoja obecność wystarczyła, żeby obudzić w ludziach wokół ciebie
instynkt, by opiekować się tobą, chronić cię oraz zaspokajać wszystkie twoje potrzeby.
Nadal drzemie w tobie ówczesna obecność, jednak od dawna przechowujesz ją głęboko w
ukryciu. Czeka, byś ją ponownie wydobył na powierzchnię. Aby w pełni poczuć własną
obecność, musisz stać się całkowicie świadomy. Musisz ujrzeć swoje dzieło z odmiennej
perspektywy, z miejsca, skąd wszystko jawi się proste. Kiedy nie jesteś świadomy,
rzeczywistość wydaje się zupełnie pozbawiona logiki, przez co lęk przejmuje nad tobą
kontrolę i powstaje olbrzymia mitote, „rozbuchana plotka".
Piąta umowa jest ważną częścią procesu odnowy. Wykorzystuje moc zwątpienia, aby
zniszczyć wszystkie złe czary, które tobą zawładnęły. Dzięki niej możesz skupić się z
niezwykle silną intencją, używając wewnętrznej magii do odzyskania dawno utraconej
obecności. Gdy cała twoja uwaga nie jest już skoncentrowana na opowieści, wówczas
możesz ZOBACZYĆ to, co prawdziwe i POCZUĆ to, co rzeczywiste. Kiedy symbolika nie
ma już nad tobą władzy, odzyskujesz obecność z chwili narodzin i natychmiast czujesz, jak
emocjonalnie reagują na nią otaczający cię ludzie. Ty zaś ofiarowujesz im jedyną rzecz,
jaką naprawdę masz, czyli siebie, swoją obecność, a to zmienia wszystko. Może się to
jednak wydarzyć tylko wówczas, gdy staniesz się w pełni autentyczny.
Wyobraź sobie, że ponownie zachowujesz się jak wtedy, kiedy byłeś dzieckiem, zanim
pojąłeś znaczenie jakiegokolwiek symbolu, zanim wiedza przejęła władzę nad twoim
umysłem. Kiedy odsłaniasz swoją prawdziwą obecność, stajesz się niczym kwiat, wiatr,
ocean, słońce i światło, jesteś po prostu SOBĄ. Nie musisz już niczego udowadniać. Nie
musisz w nic wierzyć. Jesteś tutaj, by po prostu być, bez żadnego powodu. Nie masz innej
misji do spełnienia poza tym, żeby cieszyć się życiem i być szczęśliwym. Jedyne, czego
pragniesz, to być PRAWDZIWYM sobą. Bądź autentyczny. Bądź obecnością. Bądź
szczęściem. Bądź miłością. Bądź radością. Bądź sobą - to najważniejsze. Na tym polega
mądrość.
Ci, którzy tego nie zrozumieli, nadal dążą do stanu doskonałości. Poszukują Boga i nieba,
wciąż starając się je odnaleźć. Cóż, nie ma czego szukać. Wszystko jest tutaj, ukryte w
tobie. Nie musisz szukać nieba, bo sam nim jesteś. Nie musisz szukać szczęścia, gdyż
masz je w sobie. Nie musisz szukać prawdy, bo ty jesteś prawdą. Nie musisz szukać
doskonałości. To iluzja. Nie musisz też szukać własnego ja, bo przecież nigdy nie
opuściłeś siebie. Nie musisz poszukiwać Boga, ponieważ On nigdy cię nie opuścił. Bóg
zawsze jest z tobą, a ty zawsze jesteś ze sobą. Jeżeli nie dostrzegasz Boga we wszystkim
dokoła, to tylko dlatego, że twoja uwaga skupia się na każdym z tych bogów, w których
NAPRAWDĘ wierzysz.
Nieskończoność obecna jest wszędzie, ale jeśli przebywasz w ciemnościach, nie widzisz
niczego wokół. Nie dostrzegasz jej, ponieważ jesteś wpatrzony we własną wiedzę.
Prowadzisz swoje dzieło przez sen, a kiedy wiedza nie potrafi wytłumaczyć tego, co dzieje
się w twoim życiu, czujesz się zagrożony. Wiedza jest tym, co chcesz wiedzieć, a gdy coś
ją podaje w wątpliwość, zaczynasz czuć się niepewnie. Ale nadejdzie chwila, gdy
uświadomisz sobie, że wiedza to nic innego jak opis snu.
Jesteś tym, co nieznane. Jesteś tu po to, aby istnieć w danym momencie, w tym śnie, i nie
ma to nic wspólnego z wiedzą. Nie chodzi tu o zrozumienie. Nie musisz tego rozumieć.
Nie musisz się tego uczyć. Masz natomiast za zadanie oduczyć się, i to wszystko - aż w
końcu kiedyś pojmiesz, że nic nie wiesz. Wiesz tylko to, w co wierzysz i czego się
nauczyłeś, a potem uświadamiasz sobie, że to wszystko nie jest prawdą.
Sokratesowi, jednemu z największych filozofów wszech czasów, zajęło całe życie, by to
zrozumieć. I wtedy powiedział: „Jeśli chodzi o mnie, wiem tylko tyle, że nic nie wiem".
12
STAŃ SIĘ TYM, KTÓRY WIDZI
Nowy punkt widzenia
Dwa tysiące lat temu pewien wielki mistrz powiedział: „Poznacie prawdę, a prawda was
wyzwoli". Teraz już wiesz, że prawda to jest to, kim jesteś. Następnym krokiem jest
ZOBACZYĆ prawdę i dostrzec własną tożsamość. Tylko wtedy będziesz wolny. Wolny od
czego? Od wszelkich zniekształceń swojej wiedzy i od emocjonalnego rozdarcia, które
wynika z wiary w kłamstwa. Gdy prawda cię wyzwala, wtedy symbole przestają rządzić
twoim światem. Wówczas nic nie jest już słuszne ani niesłuszne, dobre ani złe. Nie chodzi
już o zwycięstwo czy porażkę, bycie młodym czy starym, pięknym czy brzydkim. To
wszystko się kończy. To były tylko symbole.
Pełnej wolności doznasz, gdy nie będziesz już więcej musiał udawać i odgrywać żadnej
roli. Jest to wolność absolutna, która pozwala naprawdę być. To jest największy dar, jaki
możesz sam sobie ofiarować.
Wyobraź sobie życie bez lęku, bez osądzania i poczucia winy, bez wstydu i wyrzutów
sumienia, kiedy nie starasz się już dostosowywać do poglądów innych ludzi ani nawet do
własnego zdania, zależnego od twej wewnętrznej księgi prawa. Wyobraź sobie, jak inaczej
wyglądałoby twoje życie, gdybyś przepełnił je wdzięcznością miłością, lojalnością i
prawością, zaczynając od siebie. Wyobraź sobie zjednoczenie ze swoim ciałem, gdy
traktujesz je sprawiedliwie, jesteś wobec niego lojalny i całkowicie mu wdzięczny. Wyobraź
sobie, że jesteś sobą i nie próbujesz już nikogo do niczego przekonać. Wyobraź sobie, że
jesteś szczęśliwy i gdziekolwiek idziesz, wraz z tobą idzie niebo, bo przecież JESTEŚ
niebem. Wyobraź sobie, że żyjesz taki wolny. Tak, prawda cię wyzwoli, ale najpierw
musisz ją UJRZEĆ. Chciałbym, żebyś sam zobaczył, czy twoja opowieść jest, czy nie jest
prawdziwa. Doświadcz tego, co JEST, bez osądu, ponieważ wszystko, co stwarzasz, jest
doskonałe. Ujrzyj swoje środowisko, strukturę swego snu dokoła. Zobacz swe przekonania
i to, jak odzwierciedlają się w opowieści twojego życia. Spójrz, dokąd twoja uwaga
prowadzi cały twój sen. Nie chcę, żebyś o tym POMYŚLAŁ. Pragnę, byś to ZOBACZYŁ, a
widzieć to nie znaczy myśleć. Czy to wszystko jest prawdą?
Jeżeli zaś nie jest prawdą, nie musisz już w to wierzyć. Odrzuć swoje przekonania i naucz
się WIDZIEĆ. To, w co wierzysz, zostaje natychmiast zniekształcone przez twoją wiedzę.
Jeśli jednak odrzucisz ją i wyjdziesz poza symbole, w pewnym momencie swojego życia
zaczynasz widzieć. Ten, kto widzi, to śniący, który doskonale opanował sztukę snu i
nauczył się DOSTRZEGAĆ. Ten, który widzi, śniący, posłaniec - na wiele sposobów
można cię nazwać. Ja wolę nazywać cię twórcą lub artystą, gdyż wszystko, co stworzyłeś,
jest arcydziełem sztuki.
Masz szansę widzieć wytwór swojej pracy, dostrzec to, co ISTNIEJE, ujrzeć prawdę. Ale
najpierw musisz odrzucić każdy fałsz, przesąd i kłamstwo.
Jeśli rzeczywiście pragniesz zaprosić do siebie prawdę, okaże się, że cokolwiek byś o tym
myślał, twoja opowieść jest z gruntu fałszywa. Sam wiesz o tym doskonale, ale musisz
odnaleźć w sobie odwagę, żeby odrzucić to, czym nie jesteś, i odciąć się od przeszłości
oraz od własnej historii, bo opowieść nie jest TOBĄ. W chwili gdy przestaniesz już wierzyć
w te wszystkie kłamstwa, które sobie wmawiałeś, odkryjesz, że nie ma żadnego
znaczenia, jak bardzo jest to bolesne; prawda jest milion razy lepsza niż wiara w fałsz.
W każdym filmie, w każdej książce lub życiowej historii punkt kulminacyjny opowieści to
jednocześnie chwila prawdy. Ale zanim nadejdzie ów moment, fabuła wciąż się rozwija.
Napięcie narasta, aż wreszcie pojawia się prawda, która niczym fala przypływu zmywa
wszystkie kłamstwa. W krytycznej chwili nie wytrzymują one obecności prawdy i znikają, a
z nimi odchodzi całe napięcie. Wraz z prawdą powraca spokój i czujemy ulgę, gdy
wreszcie dramat się kończy.
Oczywiście, kiedy w twojej historii pojawia się prawda, wszystko, w co wierzysz, zaczyna
drżeć w posadach. Ogarnia cię lęk i wołasz: „Pomocy! Wali się cały gmach mojego życia,
wszystko, w co wierzyłem, rozpada się jak domek z kart. Co mam teraz zrobić z tymi
kłamstwami? Jeżeli w nic już nie będę wierzył, jeśli nie będę już rozsiewał plotek, to nie
będę miał nic do powiedzenia". Zgadza się! To właśnie próbowałem ci wyjaśnić.
Ludzie pytają mnie: „Jeżeli przestanę wierzyć we wszystkie te symbole i we wszystkie
słowa, to jak będę mógł z kimkolwiek się porozumieć? Jak będę mógł dalej żyć bez tego
fundamentu, który znam?". Jak widzisz, w umysłach tych ludzi działa moc zwątpienia i
staje się coraz potężniejsza.
Cóż, gdybyś pamiętał okres, kiedy jeszcze nie mówiłeś, kiedy byłeś podobny do innych
zwierząt na świecie, zauważyłbyś, że wówczas potrafiłeś się porozumieć bez użycia słów.
Chciałbym, żebyś, nie odwołując się do intelektu i słów, wydobył z siebie osobę, jaką byłeś
dawno temu; abyś doświadczył prawdy i powrócił do stanu tej autentyczności, która była w
tobie, nim nauczyłeś się mówić. Pragnę, abyś zwrócił się bezpośrednio do swego wnętrza
i poszukał tam prawd bez słów. Abyś odnalazł tam swoje prawdziwe JA i dzięki swej mocy
wydobył je na zewnątrz.
Punktem kulminacyjnym twojej drogi powrotnej do siebie jest moment, gdy ostatecznie
ujrzysz siebie oczami prawdy. Gdy zobaczysz swoje prawdziwe JA, od razu pokochasz ów
obraz. Ujrzysz potęgę swojej obecności, swoje piękno i wspaniałość. Poczujesz w sobie
doskonałość, która rozwieje wszelkie wątpliwości, jakie ktokolwiek wcześniej zasiał w
twoim umyśle. Zobaczysz, że jesteś światłem, ŻYCIEM, a kiedy zaakceptujesz swoją
boskość, staniesz się lepszym odbiciem życia.
Znalazłeś się tu po to, aby cieszyć się życiem, a nie żeby cierpieć z powodu osobistego
dramatu lub urażonej dumy. To nie jesteś TY; owo cierpienie nie jest częścią twojej
obecności. Jesteś tu jako śniący, artysta, ten, który widzi. Nie możesz jednak niczego
dostrzec, jeżeli wciąż wpatrujesz się we własną opowieść, w krzywdy, jakich doznałeś, i w
swoje urazy. Skoro nadal skupiasz się na tym, co twoja matka lub ojciec, twój partner lub
jakaś inna drugoplanowa postać twojej opowieści zrobili ci dwadzieścia czy czterdzieści lat
temu, to oczywiście nie dostrzegasz prawdy. Jeżeli wciąż koncentrujesz się na
rozdrapywaniu ran, to słowa, które do ciebie kieruję, są niczym groch rzucany o ścianę.
Rozumiesz?
Zanim staniesz się tym, który widzi, daleko ci do ujrzenia prostoty życia - naprawdę bardzo
daleko. Myślisz, że wiesz wszystko. Masz tyle rozmaitych opinii na każdy temat i starasz
się je narzucić innym ludziom. Kiedy zostajesz tym, który widzi, wszystko się zmienia.
Dostrzegasz wtedy, jak ludzie grają różne role, jak wyrażają emocje, w co wierzą w
odniesieniu do siebie samych. Wiesz, że to nieprawda; zdajesz sobie sprawę, że każdy po
prostu udaje. Co to za rola, którą odgrywają? Do końca nie wiesz, nie potrafisz czytać w
myślach drugoplanowych postaci swojej opowieści. Ledwie udaje ci się zrozumieć, co sam
udajesz. Za zasłoną udawania potrafisz jednak dojrzeć prawdziwą osobę. Jakże mógłbyś
nie kochać kogoś, kto jest prawdziwy? Podobnie jak ty, prawdziwa osoba wywodzi się z
nieskończoności. Rzeczywista postać nie ma nic wspólnego z symbolami, które należą do
głosu wiedzy, ani też z żadną opowieścią.
Kiedy stajesz się tym, który widzi, dostrzegasz, co się dzieje ZA KULISAMI historii.
Rozumiesz innych ludzi, ale oni nie rozumieją siebie nawzajem. Nie mogą też pojąć
twojego zachowania, lecz przecież wcale nie muszą. Większość ludzi nie ma tej
świadomości, którą masz teraz ty. Nie wiedzą, dlaczego są tacy, jacy są. Nie mają o tym
żadnego pojęcia; po prostu egzystują. Nie muszą wierzyć wszystkim wokół, ale i tak
wierzą. I nie ufają sobie; nie rozumieją, jak potężnymi są istotami. Widzą jedynie własną
wiedzę, która otacza ich niczym gęsta mgła. Wyobraź sobie, że jesteś jedyną trzeźwą
osobą wśród tysiąca kompletnie pijanych ludzi. Czy będziesz z nimi prowadził dyskusję?
Czy naprawdę chcesz, żeby ci uwierzyli? Wiesz, że cokolwiek powiedzą, nie jest to
prawda. Rozumiesz to, ponieważ sam bywałeś pijany i wtedy każde twoje słowo było
fałszem.
Z pomocą świadomości łatwo pojmiesz, jak te umysły przygotowano, by stały się tym, kim
obecnie są. Ale to, że jesteś świadomy nie oznacza wcale, że jesteś od kogoś lepszy. Nie
czyni cię ani ważniejszym, ani bardziej inteligentnym. W sumie nie ma to nic wspólnego z
inteligencją. Wiedząc o tym wszystkim, zachowujesz całkowitą skromność. Po prostu cię
to nie obchodzi.
Pamiętaj jednak, że są dwa rodzaje postawy „nie obchodzi mnie to". Może to być postawa
ofiary w śnie pierwszej uwagi, gdy owo „nie obchodzi mnie to" jest zwykłym kłamstwem,
ponieważ ofiary w rzeczywistości bardzo się wszystkim przejmują i czują się głęboko
urażone i zranione. Noszą w sobie emocjonalne rany pełne trucizny i wtedy powiedzenie
„ach, nie obchodzi mnie to" jest zwykłym mechanizmem obronnym. Oczywiście, że je to
obchodzi! I nie uwierzysz, nawet jeśli będą zaprzeczać.
Gdy potrafisz już widzieć, okazuje się, że ludzie są niezwykle przewidywalni. Zauważasz,
iż osoby pogrążone w śnie ofiar są omotane przez główną postać własnej opowieści. To
ich punkt widzenia - ich JEDYNY punkt widzenia. Postrzegają życie z bardzo wąskiej
perspektywy. Ciasnota ich umysłu wypływa z przekonań, które działają niczym lustro,
pokazując im jedynie to, w co wierzą - a przecież wiadomo, że to nieprawda. Projektują
swoją wiedzę na ciebie, a ty dostrzegasz ich projekcję, lecz nie bierzesz tego do siebie,
ponieważ nie zakładałeś, że ich myśli są prawdziwe. Zdajesz sobie sprawę, że ich
projekcja jest w istocie przekonaniem o NICH SAMYCH - rozumiesz to, gdyż dawniej sam
czyniłeś podobnie.
Kiedy stajesz się tym, który widzi, dostrzegasz to wszystko, co inni twórcy robią ze sobą,
ale twój punkt widzenia jest zupełnie bezosobowy. Proces oduczania doprowadza cię do
punktu, w którym nie ma już w twojej opowieści sędziego ani ofiary. To tylko pewna
historia, a ty wiesz, że jest ona twoim dziełem, ale masz wrażenie, jak gdyby dotyczyła
kogoś innego. Widzisz wszystkie opowieści i symbole; potrafisz zauważyć, jak ludzie się
bawią tym wszystkim, ale nie ma to żadnego wpływu na ciebie. Nie czujesz się urażony,
ponieważ całkowicie się już uodporniłeś. Dostrzegasz twarze i nawet je kochasz, lecz
jednocześnie jesteś świadom, że istnieje w nich coś, co nie przynależy do twojego snu.
Inni artyści śnią swój własny sen, a ty w pełni szanujesz ich śnienie, ich dzieło.
SZACUNEK to piękne słowo i jeden z najważniejszych symboli, jaki potrafimy zrozumieć.
Wyobraź sobie, że nigdy wcześniej nie słyszałeś tego wyrazu. Wymyślmy go zatem i
nadajmy mu znaczenie, ponieważ tak jak w przypadku każdego symbolu, musimy być
zgodni co do jego sensu, bo inaczej będzie pustym dźwiękiem. Szacunek, jak wiele innych
symboli, zaczyna się od nas samych, a następnie kieruje się ku wszystkim i wszystkiemu
wokół nas. Jeżeli nie szanujemy siebie, to jak moglibyśmy szanować kogoś lub coś
innego?
Kiedy szanujesz siebie, oznacza to, że akceptujesz się takim, jaki jesteś. I to samo
dotyczy szacunku wobec innych. Gdy szanujesz całość przyrody - zwierzęta, oceany,
atmosferę, ziemię - znaczy to, że akceptujesz całe stworzenie takim, jakie jest. Kiedy
przybyliśmy na ten świat, wszystko było już stworzone i nie zależało to od naszych
wyborów. Po prostu dzieło stworzenia się dokonało i szanujemy to. Czy możemy coś
poprawić? Być może, ale raczej nie sądzę. Szacunek to całkowita akceptacja wszystkiego,
co istnieje, takim, jakie jest, a nie takim, jakie chcemy, by było. To właśnie mniej więcej
oznacza słowo SZACUNEK.
Gdy już zaakceptujesz siebie takim, jaki jesteś, przestajesz odczuwać presję osądzania
siebie. Kiedy zaakceptujesz wszystkich ludzi takimi, jacy są, nie musisz już ich oceniać.
Wówczas coś niezwykłego wydarza się w twoim świecie - odnajdujesz spokój. Nie jesteś
skłócony wewnętrznie i z nikim już nie walczysz. Wszystkie walki, jakie ludzie toczą
między sobą, wynikają z braku szacunku. Każda wojna wybuchła dlatego, że nie
potrafiliśmy respektować drogi życiowej innych twórców. Zamiast uszanować ich prawa,
zaczęliśmy im narzucać własny światopogląd. Dlatego zamiast pokoju mamy na świecie
wojny.
Szacunek przypomina granicę. Istnieje związek między tym, co nazywamy naszymi
PRAWAMI, a szacunkiem. Każdy ma swoje prawa – zarówno my, jak i wszystko, co
istnieje we wszechświecie. Żyjemy na świecie, który dzielimy z miliardami innych istot, i
szacunek pozwala na to, by wszyscy śniący mogli żyć w harmonii i pokoju.
W śnie drugiej uwagi rozpoczynamy proces tworzenia własnego nieba, a gdy wkroczymy
na poziom snu trzeciej uwagi, nasze życie już JEST niebem. Niebo to królestwo, gdzie
sami jesteśmy królem lub królową. Ja również mam własne królestwo, które jest niebem,
chociaż nie zawsze nim było. Przemieniło się w niebo w chwili, gdy przestałem oceniać
siebie i innych, gdy postanowiłem w pełni respektować swoje królestwo i nauczyłem się
szanować królestwa innych ludzi. Piąta umowa dotyczy również szacunku, bo szanuję
dzieło innych twórców, kiedy SŁUCHAM ich opowieści. Zamiast pomagać w pisaniu ich
historii, pozwalam im pisać je samodzielnie.
Nigdy nie będę autorem twojej opowieści, podobnie jak sam nigdy nie pozwolę, by ktoś
miał tworzyć moją. Szanuję twój umysł, śnienie i dzieło. Respektuję to, w co wierzysz, i nie
próbuję powiedzieć ci, jak masz żyć, jak masz się ubierać, chodzić, mówić i co masz robić
w swoim królestwie. Gdybym tylko spróbował przejąć kontrolę nad światem, którym
władasz, przestałbym cię szanować i wybuchłaby wojna o panowanie nad twoim
królestwem. Gdybym chciał cię kontrolować, przez samą taką intencję straciłbym własną
wolność. A więc moja wolność polega też na tym, aby pozwolić ci być, kimkolwiek jesteś i
kimkolwiek chcesz być. To nie moje zadanie dokonywać zmiany w twojej wirtualnej
rzeczywistości. Ja mam zmieniać samego siebie.
Jesteś królem bądź królową swojego świata. To twoje dzieło, w którym żyjesz, i w całości
należy do ciebie. Śnisz swoje królestwo i z pewnością możesz być bezgranicznie
szczęśliwy we własnym świecie. W jaki sposób? Po pierwsze, musisz szanować krainę,
którą władasz, bo inaczej zamiast nieba wkrótce stworzysz w niej piekło. Po drugie, nie
pozwól innym na brak szacunku wobec twojego królestwa - każdy, kto naruszy tę zasadę,
zostanie z twojej krainy wydalony. To twoje królestwo i twoje życie. Masz prawo żyć tak,
jak chcesz, i nie ma tu złej drogi. Zła droga to tylko kolejny osąd, który tworzymy.
Kiedy w końcu wygrasz swoją wewnętrzną wojnę, nie będziesz już oceniał niczego i osądy
innych ludzi nie będą miały na ciebie wpływu.
Oczywiście nadal zdarzy ci się popełniać błędy jak nam wszystkim, ale w twoim umyśle
zapanuje już idealna sprawiedliwość. Płacisz tylko raz za każdy błąd, a ponieważ jesteś
dla siebie dobry i pełen miłości, zapłata jest niewielka.
Być może słowa, które ci przekazuję, będą miały znaczenie dla głosu żyjącego w twojej
głowie. Niewykluczone, że ów głos zacznie śnić wraz z nowym przekazem i postanowi już
więcej cię nie prześladować, nie oceniać i nie winić. Dzień twojego sądu ostatecznego
może nadejść już wkrótce. Wszystko zależy od ciebie. Jeżeli zdołasz zmusić tyrana, by
przestał cię osądzać, to niebawem wszystko w twoim życiu się zmieni.
Wyobraź sobie, że tyran z wroga zmienia się w sprzymierzeńca - zamiast wciągać cię w
życie pełne rozdarcia, zaczyna pomagać ci w zachowaniu wewnętrznego spokoju. Gdy
tyran przechodzi na twoją stronę, możesz być pewien, że już nigdy cię nie zaatakuje i nie
będzie cię sabotował, natomiast będzie teraz wspierał każde twoje dzieło. Umysł staje się
wtedy potężnym narzędziem dla ducha i jego najbliższym sprzymierzeńcem, w wyniku
czego sen jest już zupełnie inny i przemienia się w twoje wewnętrzne niebo.
W śnie nieba poddajesz się całkowicie życiu, wiedząc, że wszystko jest takie, jakie jest.
Akceptujesz to i o nic się już nie martwisz. Życie bez lęku jest ekscytujące. Wiesz, że
robisz właśnie to, co masz robić, a wszystko, co się wydarza, po prostu miało się wydarzyć
- nawet to, co uznajesz za swoje największe błędy, ponieważ dzięki nim zyskałeś większą
świadomość. Najgorsze rzeczy, które cię spotkają, również są ci pisane, gdyż przyczyniają
się do twojego rozwoju.
Co najstraszniejszego może nam się przydarzyć? Śmierć? Wszyscy kiedyś umrzemy i nic
nie można na to poradzić. Możemy cieszyć się życiem lub stawiać mu opór i cierpieć.
Sprzeciw jednak na nic się nie zda. Zostaliśmy zaprogramowani, aby być tacy, jacy
jesteśmy, i nic ponadto. Ale wewnątrz naszej wirtualnej przestrzeni możemy zbuntować się
przeciw programowi i w ten sposób tworzymy rzeczywistość naszego buntu. Walka to tylko
opór, który tworzy cierpienie.
Gdy poddasz się życiu, wszystko zmienia się niczym za dotknięciem czarodziejskiej
różdżki. Oddajesz się tej mocy, która przenika twoje ciało i umysł, i zupełnie inaczej
zaczynasz postrzegać życie. Oznacza to zmianę sposobu istnienia, bycie ŻYCIEM.
Obojętnie, gdzie jesteś i co robisz, czujesz się szczęśliwy, ponieważ jesteś PRAWDĄ.
Nawet jeśli się nudzisz czy jeśli tworzysz problemy, to i tak potrafisz cieszyć się życiem.
Czujesz się wolny, gdyż odnalazłeś wolność mistrza śnienia, który nie jest przywiązany do
własnego snu. Potrafisz przykuć swą uwagę do snu, a następnie oderwać się od niego,
kiedy tylko zechcesz. Zewnętrzny sen próbuje przyciągnąć twoją uwagę, a ty pozwalasz
mu nawiązać połączenie, lecz w każdej chwili możesz je zerwać. Przechodząc od chwili
do chwili, potrafisz zmienić własne śnienie i zacząć je na nowo.
W każdym momencie dokonujesz wyboru, jaką informację pragniesz zachować, a jaką
odrzucić. Ale nie decydujesz za pomocą słów. Nie musisz wymyślać całej historii, choć
jeśli chcesz, to oczywiście możesz. W swojej opowieści możesz winić świat za wszystko,
co ci się przytrafiło, albo możesz wziąć za nią odpowiedzialność i być twórcą, który widzi
przed sobą własną historię i zmienia ją w dowolny sposób. Możesz być bogaty lub biedny.
To bez znaczenia. Możesz być sławny lub zupełnie anonimowy - to naprawdę nieistotne.
Nie sądzę, by sława w świecie ciemności była czymś zabawnym. Bycie władcą piekła też
nie wydaje się zbyt kuszące, ale jest to pewien wybór i jeśli zechcesz, możesz go
dokonać. Jeżeli jesteś odpowiedzialny za własne dzieło, możesz stworzyć w swoim życiu
wszystko, co zechcesz. Możesz napisać od nowa swą opowieść i na nowo stworzyć swój
sen. Jeśli zdecydujesz się włożyć miłość w to dzieło, możesz zmienić wszelkie
dramatyczne historie własnego życia w najpiękniejsze fabuły miłosne.
Zapewne nie skończyłeś jeszcze własnej opowieści i kto wie, czy kiedykolwiek ją
skończysz. Szczerze mówiąc, to nieistotne. Cokolwiek zrobisz ze swoim życiem, nie jest
tak ważne, podobnie jak to, co robią z własnym życiem inni ludzie - co zresztą w ogóle nie
jest twoją sprawą. Chyba nic z tych rzeczy nie zasługuje na szczególną uwagę. Ale z całą
pewnością możemy powiedzieć, że jedno jest niezwykle ważne: ŻYCIE samo w sobie,
INTENCJA sama w sobie, sam Stwórca.
Dzieło stworzenia nie jest aż tak istotne; jego manifestacja zmienia się z dnia na dzień, z
chwili na chwilę, z pokolenia na pokolenie. Życie jest wieczne, lecz twój sen istnieje tylko
wtedy, gdy przebywasz w ciele fizycznym. Cokolwiek tutaj na Ziemi zrobiłeś, nie
zabierzesz tego ze sobą. Nie potrzebujesz, nie potrzebowałeś i nigdy nie będziesz tego
potrzebował.
Nie oznacza to jednak, że nie będziesz tworzyć. Na pewno będziesz, ponieważ leży to w
twojej naturze. Nieustannie coś kreujesz i wyrażasz siebie. Urodziłeś się artystą i sztuka
jest formą ekspresji twojego ducha, tej mocy, która jest twoją prawdziwą tożsamością.
Zdajesz sobie sprawę, jaki jesteś potężny, i wiesz, że twoja siła jest rzeczywista. Jesteś
świadom tego, czego się nauczyłeś, i rozumiesz, że twoja wiedza nie jest rzeczywista.
Prawda jest tuż przed tobą. Doświadczyć życia oznacza doświadczyć prawdy. UJRZENIE
prawdy to początek istotnej zmiany w twoim świecie. Ostatecznym celem jest STAĆ SIĘ
prawdą gdyż w niej kryjesz się prawdziwy ty. Kłamstwa nie są ważne. Najważniejsze jest
pragnienie i umiłowanie prawdy, i to właśnie jest prawdziwa nauka.
13
TRZY JĘZYKI
Jakim jesteś posłańcem?
Piąta umowa jest najbardziej zaawansowaną nauką Tolteków, ponieważ przygotowuje nas
do tego, żebyśmy mogli odzyskać nasze prawdziwe JA, a więc znów stać się posłańcami
prawdy. Dostarczamy przekaz za każdym razem, gdy mówimy. Jeśli więc nie
przekazujemy prawdy, dzieje się tak dlatego, że nie jesteśmy świadomi tego, kim jesteśmy.
Cztery Umowy pomagają nam odzyskać tę świadomość. Umożliwiają zrozumienie mocy
naszego słowa. Ostatecznym celem jest jednak piąta umowa, gdyż wyzwala nas z niewoli
symboliki i sprawia, że stajemy się odpowiedzialni za tworzenie każdego słowa. Piąta
umowa wspomaga proces odzyskiwania mocy wiary, jaką pokładaliśmy w poszczególnych
symbolach. Kiedy zaś wzniesiemy się ponad poziom symboliki, odkryjemy w sobie
potężną siłę twórcy-artysty, moc życia, nas PRAWDZIWYCH.
Piąta umowa jest konieczna w działaniu, które nazywam „szkoleniem posłańca" lub
„szkoleniem anioła", bo to właśnie w pełni świadomi posłańcy mają za zadanie dostarczyć
przekaz. Słowo „anioł" w języku greckim oznacza „posłaniec". Aniołowie istnieją naprawdę,
lecz nie chodzi tu o skrzydlate anioły znane z różnych religii. Każdy z nas jest posłańcem i
aniołem. Nie mamy jednak skrzydeł, a tym bardziej nie wierzymy w skrzydlate anioły.
Religijne opowieści o takich aniołach to tylko symbole, a skrzydła oznaczają, że istoty te
potrafią latać.
Aniołowie unoszą się w powietrzu i dostarczają posłanie - przekaz, którego treścią jest
życie, czyli prawda. Na świecie jest jednak wielu posłańców, którzy wcale nie niosą
przesłania życia i prawdy. Ziemię zamieszkują miliardy posłańców, świadomych bądź nie.
Oczywiście większość z nich tej świadomości nie ma. Są zaprogramowani, aby dostarczać
i odbierać informacje, lecz nie zdają sobie sprawy, iż są posłańcami. Przeważająca część
ludzkości nie ma pojęcia, że symbole to ich własny wytwór. Nie wiedzą, skąd pochodzi
moc symboli, co oznacza, że ich własne dzieło sprawuje nad nimi władzę.
Jakimi są posłańcami? Odpowiedź jest oczywista. Widzisz, co się dzieje na świecie.
Rozejrzyj się wokół, a zobaczysz, jakimi posłańcami są ludzie, i wtedy piąta umowa
nabierze dla ciebie jeszcze większego sensu. BĄDŹ SCEPTYCZNY, ALE NAUCZ SIĘ
SŁUCHAĆ. Co wyróżnia posłańców? Świadomość. I właśnie „szkolenie posłańca" pozwala
nam uświadomić sobie, jakiego rodzaju przekaz wysyłamy w świat.
Z punktu widzenia Tolteków, istnieją trzy sposoby dostarczania przekazu. Możemy również
powiedzieć, że w świecie ludzi są tylko trzy języki: język plotki, język wojownika i język
prawdy.
Językiem plotki mówią wszyscy ludzie. Każdy wie, jak to robić. Kiedy używamy tej mowy,
nasz przekaz ulega zniekształceniu; obmawiamy wszystkich dokoła, ale głównie
plotkujemy o sobie.
Jeżeli pojedziemy do innego kraju, gdzie ludzie mówią w innym języku, okaże się, że nie
ma znaczenia, jakiej symboliki używają. W istocie rozmawiają tak samo jak my, językiem
plotki, czyli wielkiej mitote. W zwykłym śnie, pozbawionym świadomości, wielka mitote
przejmuje kontrolę nad umysłem i tworzy wszelkie nieporozumienia i zniekształcenia w
interpretacji sensu słów.
Język plotki to język ofiary, czyli mowa niesprawiedliwości i karania. Jako mowa piekła
składa się wyłącznie z kłamstw. Ludzie jednak nie przestaną plotkować, gdyż tak zostali
zaprogramowani. Przerwać to może wewnętrzna zmiana, która również stanowi element
programu. Wówczas buntujemy się przeciwko obmowie i rozpoczyna się walka w naszym
umyśle. Jest to wojna prawdy z fałszem.
Drugim językiem jest mowa wojownika. Kiedy jej używamy, czasem mówimy prawdę, a
czasem kłamstwa, zależnie od tego, na ile jesteśmy świadomi. Niekiedy dajemy wiarę
kłamstwom wiodącym nas prosto do piekła, innym razem przekonuje nas prowadząca ku
niebu prawda. Jednakże wciąż WIERZYMY, co znaczy, że symbole nadal sprawują władzę
nad naszymi przekonaniami.
Jako wojownicy skaczemy z jednego snu do drugiego; czasami przebywamy w piekle, a
czasami w niebie. Jak można sobie łatwo wyobrazić, język wojownika jest tysiąc razy
lepszy niż język plotki. Z drugiej strony, ludzie są tak zaprogramowani, by móc zmienić
język i mówić jeszcze innym.
Trzeci język to język prawdy. Gdy go używamy, prawie w ogóle nie mówimy. Na tym etapie
wiemy bez cienia wątpliwości, że symbole są naszym dziełem. Zdajemy sobie sprawę z
tego, że nadajemy im znaczenie, ponieważ chcemy porozumieć się z innymi ludźmi.
Używamy symboli z szacunkiem, najlepiej jak potrafimy, i dostarczamy przesłanie, którym
jesteśmy my sami. Wreszcie nie ma już żadnych kłamstw, gdyż zyskaliśmy świadomość i
postrzegamy siebie jako życie i jako prawdę.
Język prawdy jest elitarny, ponieważ stanowi mowę mistrzów snu, twórców, którzy biegle
opanowali sztukę śnienia. W świecie mistrzów zawsze jest muzyka, sztuka, piękno.
Twórcy-mistrzowie są zawsze szczęśliwi. Odnaleźli wewnętrzny spokój i cieszą się
życiem.
Owe trzy sposoby komunikacji określam mianem języków 1-2-3, A-B-C oraz Do-Re-Mi.
Mowa plotki to 1-2-3, gdyż jest łatwa do nauczenia się i korzystają z niej wszyscy. Język
wojowników to A-B-C, ponieważ wojownik walczy z tyranią symboli. Mowa prawdy to Do-
Re-Mi, bo używają jej twórcy, którzy zamiast wielkiej mitote wypełnili swe umysły muzyką.
Chciałbym używać języka Do-Re-Mi. W mojej głowie cały czas gra muzyka, bo dzięki niej
umysł przestaje być uważny, a wtedy staje się on czystą INTENCJĄ. Wiem, że każdy
dźwięk tej muzyki w mojej głowie to tylko śnienie, ale przynajmniej nie rozmyślam i nie
tworzę opowieści.
Oczywiście jeśli zechcę, potrafię stworzyć historię i może nawet będzie to coś pięknego.
Mogę skupić się na symbolach i wykorzystać je, aby porozumieć się z tobą. Mogę również
dzięki nim usłyszeć to, co mówisz. Zazwyczaj dzielisz się własną historią. Opowiadasz o
wielu rzeczach, o których myślisz, że są prawdziwe, a ja wiem, że tak nie jest. Ale gdy
mówisz, słucham i dostrzegam to, czego być może sam nie zauważyłeś. Widzę ciebie
PRAWDZIWEGO, a nie odgrywaną przez ciebie rolę. To, kogo udajesz, jest tak
skomplikowane, że nawet nie próbuję tego ogarnąć. Wiem, że to nie TY. Prawdziwy TY to
twoja obecność, która jest równie piękna i wspaniała jak wszystko na tej planecie.
Kiedy widzisz piękny rozwinięty kwiat róży, sama jego obecność sprawia, że czujesz się
cudownie. Nie musisz sobie mówić, że ta róża jest piękna, bo dostrzegasz jej piękno i
wspaniałość. Wąchasz różę, ale ona nic nie mówi. Rozumiesz jednak jej przekaz bez słów.
W lesie usłyszysz, jak ptaki szczebioczą do siebie, a drzewa wspólnie szumią, używając
do tego własnej symboliki. Potrafisz zauważyć wewnętrzną komunikację całości istnienia
wokół ciebie i jest to wspaniałe doświadczenie. Wszędzie na świecie żyją posłańcy - czy
zastanawiałeś się nad tym kiedyś?
Czy zauważyłeś wcześniej, że od chwili narodzin nieustannie wysyłasz w świat przekaz?
Jeszcze zanim przyszedłeś na świat, kiedy tylko twoja matka dowiedziała się, że jest w
ciąży, pojawiło się twoje przesłanie. Rodzice nie mogli doczekać się twoich narodzin.
Wiedzieli, że wydarza się cud, i gdy tylko się narodziłeś, od razu pojawił się twój przekaz,
bez żadnych słów. Rodzice poczuli twoją obecność. Były to narodziny anioła i to właśnie ty
nim byłeś.
Byłeś i nadal jesteś tym przekazem, ale zostałeś zniekształcony przez odbicia innych
posłańców. To nie jest ani ich, ani twoja wina i w ogóle to niczyja wina. Zniekształcenie jest
doskonałe, ponieważ istnieje tylko doskonałość. Potem jednak dorastasz, stajesz się
świadomy i możesz zdecydować, że wybierasz inny przekaz. Od ciebie zależy, czy
zechcesz stać się lepszym odzwierciedleniem życia i postanowisz zmienić język, którego
używasz. Możesz inaczej dostarczać swoje przesłanie, inaczej porozumiewać się ze sobą
oraz z innymi ludźmi.
A teraz mam do ciebie proste pytanie. Chciałbym, żebyś je w pełni zrozumiał, ale nie
pozwól, by to głos w twojej głowie udzielił odpowiedzi. Po prostu pozwól tym słowom
dotrzeć bezpośrednio do serca, gdzie bez słów możesz poczuć znaczenie i intencję
pytania. A brzmi ono: „Jakim jesteś posłańcem?". Nie chodzi tu o ocenę. To tylko zasianie
ziarna wątpliwości w twoim umyśle, ale też wielki krok naprzód ku pełni świadomości. Jeśli
zrozumiałeś pytanie, owo ziarenko zwątpienia może zmienić całe twoje życie.
JAKIM JESTEŚ POSŁAŃCEM? Wysyłasz do ludzi prawdę czy kłamstwo? Dostrzegasz
prawdę czy widzisz jedynie fałsz? Wszystko odbywa się pomiędzy prawdą a kłamstwem.
Na tym polega istota problemu i od tego wszystko zależy. Cała ta walka - czy to
wewnętrzne rozdarcie, czy wojny między ludźmi - to rezultat przekazu kłamstwa i wiary w
fałsz.
JAKIM JESTEŚ POSŁAŃCEM? Czy rozsiewasz wokół plotki i kłamstwa? Czy czujesz się
dobrze z całym tym fałszem, plotkami i rozdarciem, które wynikają z wiary w nieprawdę?
Czy tym właśnie dzielisz się z ludźmi wokół? Czy tego uczysz własne dzieci? Czy nadal
winisz rodziców za swoje problemy? Pamiętaj, oni zrobili wszystko najlepiej, jak potrafili.
Jeżeli cię wykorzystali, nie było to nic osobistego. Stało się tak z powodu ich własnych
lęków i tego, w co wierzyli. Jeżeli wyrządzili ci krzywdę, to dlatego, że sami zostali
skrzywdzeni. Jeśli zadali ci ból, to dlatego, że wcześniej ktoś inny ich zranił. To
nieprzerwany łańcuch akcji i reakcji. Chcesz dalej być ogniwem tego łańcucha czy może
masz dość?
JAKIM JESTEŚ POSŁAŃCEM? Czy jesteś wojownikiem, który toczy bój między niebem a
piekłem? Czy wciąż wierzysz ludziom, którzy mówią: „Oto jest prawda"? Czy nadal
wierzysz we własne kłamstwa? Jaki przekaz dajesz osobom, które kochasz najbardziej na
świecie, jeżeli przesłanie skierowane ku sobie prowadzi cię prosto do piekła? Co
przekazujesz własnym dzieciom, które tak bardzo kochasz? Co masz do zaoferowania
najbliższej ci osobie, rodzicom, rodzeństwu, przyjaciołom i wszystkim otaczającym cię
ludziom?
JAKIM JESTEŚ POSŁAŃCEM? Jeśli powiesz mi, jaki sen tworzysz dla siebie, powiem ci,
jakim jesteś posłańcem. W jaki sposób odnosisz się do siebie? Jesteś dla siebie dobry?
Szanujesz siebie? Szanujesz życie innych ludzi? Jak czujesz się sam ze sobą? Lubisz
siebie choć trochę? Jesteś z siebie dumny? Potrafisz odnaleźć w sobie szczęście? Czy w
twoim śnie czai się cierpienie i niesprawiedliwość? Czy są w nim sędzia i ofiara? Czy jest
to koszmar wypełniony drapieżnikami i ofiarami? Jeżeli tak, to twój sen jest wypaczeniem
przekazu. Sędzia, ofiara i wszystkie głosy w twojej głowie zniekształcają rzeczywistość.
Także w tej chwili przesyłasz sobie i wszystkim wokół pewien przekaz. Robisz to
nieustannie i cały czas odbierasz też przesłania przechodzące z umysłu do umysłu. Jaką
informację wysyłasz w świat? Czy posłanie jest pełne szacunku? Czy chociaż zauważasz
to, że bez przerwy używasz symboli?
Spójrz na swoje przekazy. Czy ich słowa wywodzą się z prawdy, czy może ich źródłem jest
głos wiedzy, tyran, wielki sędzia? Kto dostarcza posłanie? Czy to prawdziwy TY? To twój
sen, więc skoro to nie jesteś prawdziwy ty, kto jest autorem tych przekazów? Dobre
pytanie, prawda?
Czy potrafisz dostrzec, jak oddziałują na innych ludzi słowa, które do nich kierujesz?
Wyobraź sobie, że mówisz do ściany. Nie oczekuj żadnej odpowiedzi. To nie ściana ma
usłyszeć twoje słowa, tylko ty masz zaobserwować treść, która wychodzi z twoich ust.
Masz zobaczyć oddziaływanie twych słów na wszystko, co się otacza. Kiedy mówisz do
ściany, twój przekaz staje się coraz jaśniejszy. Po tym doświadczeniu zrozumiesz, jakie
znaczenie ma poszanowanie własnego słowa.
Teraz chciałbym, byś mocą swej wyobraźni zobaczył, jakie relacje nawiązywałeś z innymi
ludźmi przez całe życie. Jestem pewien, że potrafisz przywołać mnóstwo wspomnień
dotyczących różnych interakcji. Ludzie nieustannie przesyłają ci własne przekazy, a ty
stale je odbierasz. Jakimi posłańcami są osoby obecne w twoim życiu? Jakie przekazy
otrzymywałeś od nich dotychczas? Jaki miały wpływ na ciebie? Ile ze wszystkich przesłań,
jakie dostałeś, przyjąłeś jako własne i z iloma się zgodziłeś? Ile z nich i czyje nadal
przekazujesz innym?
Po prostu miej świadomość tego, jakiego rodzaju treści wysyłałeś i przyjmowałeś przez
całe życie. Nie musisz nikogo oceniać, również siebie. Spytaj tylko: JAKIM JESTEM
POSŁAŃCEM? JAKIMI POSŁAŃCAMI SĄ LUDZIE W MOIM ŻYCIU? To wielki krok na
drodze do stania się człowiekiem w pełni świadomym i tym, który widzi.
Kiedy uświadomisz sobie treść przekazów, które dostarczasz i które otrzymujesz, twoja
perspektywa zmieni się zdecydowanie i trwale. Wyraźnie widzisz wtedy przesłania bliźnich
i to, jakimi są posłańcami. Potem nadchodzi chwila, gdy twoja świadomość jest tak
rozwinięta, że potrafisz jasno zobaczyć przesłania, jakie wysyłasz do innych. I widzisz,
jakim jesteś posłańcem. Zauważasz efekt swoich słów, działań i samej swojej obecności.
Nieustannie wysyłasz swój przekaz do wszystkich i wszystkiego dokoła, ale głównie
dostarczasz go sobie. CO TO ZA PRZESŁANIE? Najważniejsze ze wszystkich, ponieważ
wpływa na całe twoje życie. Czy jesteś mistrzem, który przekazuje prawdę? Czy jesteś
ofiarą, która rozsiewa kłamstwa? Cóż, w gruncie rzeczy to bez znaczenia, czy jesteś
mistrzem, posłańcem plotek przepełnionych jadem, czy wojownikiem, który wciąż ma
swoje wzloty i upadki, to wznosząc się do nieba, to spadając do piekła. Ofiarowujesz
ludziom treść, jaką nosisz w sobie. Nie jest to ani dobre, ani złe - to tylko twoja obecna
wiedza. Właściwie to nieistotne, czego sam się dotąd nauczyłeś i czego nauczyłeś innych
ludzi.
Liczy się natomiast to, żebyś stał się tym, kim naprawdę jesteś - autentycznym
człowiekiem, pełnym radości życia i miłości. Nie zniekształconym przez ludzi SYMBOLEM
miłości, lecz PRAWDZIWĄ miłością - uczuciem, którego nie sposób oddać słowami.
Chodzi o miłość będącą rezultatem odnalezienia swojego prawdziwego JA. Zawsze
pamiętaj, że jesteś mocą, która powołuje wszystko do istnienia: otwiera kielich kwiatu i
porusza chmury, ziemię, gwiazdy i całe galaktyki. Niezależnie od swojego przekazu kochaj
siebie - dlatego, że jesteś tym, kim jesteś, oraz dlatego, że SZANUJESZ to, kim jesteś. Nie
musisz się zmieniać, chyba że uznasz, iż kochasz siebie tak mocno, że nie zadowala cię
już to, jakim jesteś posłańcem.
Może nadużywałeś słowa, ponieważ byłeś naiwny i brakowało ci świadomości? Ale jeśli
jesteś już świadomy i nadal tak robisz? Nie możesz wówczas tłumaczyć się naiwnością.
Dobrze wiesz, co czynisz - niezależnie od tego, jakie są twoje działania, to, co robisz, jest
doskonałe, ale teraz są to już twoje decyzje, twój wybór. Trzeba zatem nieco zmienić
pytanie: jaki przekaz POSTANOWIŁEŚ dostarczać? Prawdę czy fałsz? Miłość czy lęk? Ja
podjąłem decyzję, by nieść przesłanie prawdy i miłości. A ty?
ZAKOŃCZENIE
Pomóż mi zmienić świat
Jeżeli nie zadowala cię już to, jakim jesteś posłańcem, jeśli chcesz zostać przekazicielem
prawdy i miłości, to zapraszam cię, żebyś włączył się w nowy sen dla ludzkości, w którym
KAŻDY z nas będzie mógł żyć w prawdzie, harmonii i miłości.
W tym śnie nie tylko witamy, ale również głęboko szanujemy ludzi wywodzących się z
różnych tradycji religijnych i filozoficznych. Każdy z nas ma prawo wierzyć, w co tylko
zechce, i wyznawać dowolną religię lub filozofię. To nieistotne, czy wierzymy w Chrystusa,
Mojżesza, Allaha, Brahmę, Buddę czy jakiegokolwiek innego mistrza lub boga; witamy
każdego, kto zapragnie dzielić ów sen. Nie oczekuję, że uwierzysz we wszystkie moje
opowieści, ale jeżeli poczułeś oddźwięk w sercu, jeśli potrafisz poczuć prawdę ukrytą ZA
słowami, to jesteś gotów zawrzeć kolejną umowę: POMÓŻ MI ZMIENIĆ ŚWIAT.
Oczywiście od razu nasuwa się pytanie: „Jak zamierzasz zmienić świat?". Odpowiedź jest
prosta: przez zmianę TWOJEGO świata. Prosząc cię o pomoc w przemianie świata, nie
mówię o naszej planecie. Mam na myśli wirtualną przestrzeń istniejącą w twojej głowie.
Zmiana zaczyna się w tobie. Nie pomożesz mi zmienić świata, jeżeli najpierw nie zmienisz
własnego.
Dokonasz tego dzieła, kochając siebie, ciesząc się życiem i czyniąc ze swojego
wewnętrznego świata sen nieba. Proszę cię o pomoc, bo jesteś jedyną osobą która może
zmienić twoje wnętrze. Jeśli się zdecydujesz mi pomóc, najłatwiej będzie użyć narzędzi
opartych na zdrowym rozsądku. Pięć Umów wesprze cię na drodze do przemiany
własnego świata. Jeżeli SZANUJESZ SWOJE SŁOWO; NIE BIERZESZ NICZEGO DO
SIEBIE; NIE ZAKŁADASZ NICZEGO Z GÓRY; ROBISZ WSZYSTKO NAJLEPIEJ, JAK
POTRAFISZ; oraz JESTEŚ SCEPTYCZNY, ALE POTRAFISZ SŁUCHAĆ, to w twojej
głowie zapanuje pokój i zakończy się trwająca w niej wojna.
Jeśli stosujesz Pięć Umów, twój świat staje się lepszy i pragniesz dzielić się szczęściem z
ludźmi, których kochasz. Ale zmiana świata nie polega na zmianie drugoplanowych
postaci twojej opowieści. Jeżeli naprawdę chcesz zmienić WŁASNY świat, musisz zmienić
głównego bohatera swojej opowieści. A wtedy jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki,
odmienia się też wszystkie postacie drugoplanowe.
Kiedy staniesz się innym człowiekiem, zmienią się twoje dzieci oraz mąż lub żona,
ponieważ zaczniesz wysyłać im już inny przekaz. Zmienią się także twoje relacje z
przyjaciółmi, lecz chyba najważniejsze jest to, że zmieni się twój stosunek do siebie.
Kiedy wysyłasz do siebie nowy przekaz, od razu stajesz się szczęśliwszy i już samo to
sprawia, że zyskują na tym również otaczający cię ludzie. Wszyscy korzystają z twojego
wysiłku, bo twoja radość, twoje szczęście i niebo udzielają się innym. Gdy jesteś
szczęśliwy, ludzie wokół ciebie też stają się szczęśliwi, a to z kolei inspiruje ich do zmiany
własnego świata.
Reprezentujemy całe dziedzictwo. Kiedy mówię MY, mam na myśli ludzkość. Naszym
dziedzictwem jest miłość, radość i szczęście. Cieszmy się tym światem, radujmy się sobą
nawzajem. Mamy wzajemnie się kochać, a nie nienawidzić. Przestańmy żyć w
przekonaniu, że różnice między nami sprawiają, że jesteśmy lepsi czy gorsi. Nie wierzmy
w to kłamstwo. Nie obawiajmy się, że różne kolory skóry czynią z nas odmiennych ludzi.
To bez znaczenia. To po prostu kolejne kłamstwo. Nie musimy wierzyć w cały ten fałsz i
zbiór przesądów, który zawładnął naszym życiem. Nadszedł czas, aby położyć kres
niepotrzebnym nikomu kłamstwom i fałszywym przekonaniom. To właśnie jest moment,
kiedy należy skończyć z tym fanatyzmem. Możemy powrócić do prawdy i stać się jej
posłańcami.
Naszym celem jest dostarczyć przekaz - posłanie naszego dziedzictwa. Jako dzieci
dostaliśmy je od naszych rodziców i dziadków. Otrzymaliśmy w darze wspaniały świat, a
teraz my powinniśmy przekazać naszym dzieciom i wnukom Ziemię, na której będą mogły
żyć równie wspaniale, jak my żyjemy obecnie. Możemy przestać niszczyć naszą planetę i
siebie nawzajem. Ludzie mogą żyć w zgodzie. To naprawdę niewiarygodne, do czego
jesteśmy zdolni, jeśli tylko rzeczywiście pragniemy coś osiągnąć. Musimy jedynie być
świadomi własnych czynów i wrócić do swojej wewnętrznej prawdy.
Wiem, że różnimy się między sobą, ponieważ żyjemy w swoich odmiennych snach, ale to
nie przeszkadza, żebyśmy nawzajem szanowali swoje sny. Możemy się porozumieć i
pracować razem, wiedząc, że każdy z nas jest ośrodkiem własnego snu. Wszyscy mamy
swoje przekonania, swoją opowieść i swój punkt widzenia. Istnieją miliardy różnych
perspektyw, ale w istocie za każdym z nas kryje się to samo światło, ta sama moc życia.
POMÓŻ MI ZMIENIĆ ŚWIAT to zaproszenie do bycia prawdziwym, do bycia wolnym.
Otwórz serce, aby przyjąć tę umowę. Nie proszę cię, byś SPRÓBOWAŁ zmienić świat.
NIE PRÓBUJ tego uczynić. Po prostu to zrób. Już dziś podejmij działanie. Dziedzictwo,
które przekazujemy dzieciom i wnukom, może być wspaniałe. Możemy zmienić całościowy
sposób myślenia i pokazać naszym potomkom, jak pokochać życie. Nic nie stoi na
przeszkodzie, byśmy wszędzie mogli żyć w naszym osobistym niebie. To nieprawda, że
przyszliśmy na świat po to, by cierpieć. Nasza piękna planeta Ziemia nie jest padołem łez.
Nowy sposób myślenia może zastąpić wszystkie te kłamstwa i doprowadzić nas do
cudownego miejsca, w którym przeżyjemy resztę życia.
Wszędzie, na całym świecie, słyszę ludzi mówiących, że przybyliśmy na świat z jakąś
misją, że musimy w tym życiu czegoś dokonać i wznieść się na jakiś wyższy poziom. Nie
mam pojęcia, co ma być tym celem. Ja również wierzę, że mamy misję do spełnienia, ale
nie chodzi tu o wznoszenie się ponad jakiś stan. Nasza misja polega na tym, byśmy
uczynili siebie szczęśliwymi. Możemy to zrobić na miliony różnych sposobów, ale misją
twojego życia jest cieszyć się każdą jego chwilą.
Wiemy, że prędzej czy później nasze ciała fizyczne przestaną istnieć. Mamy jeszcze przed
sobą mniej lub więcej wschodów i zachodów słońca oraz pełni księżyca, którymi możemy
się cieszyć. To czas naszego życia, czas naszej pełnej obecności, czas, aby cieszyć się
sobą, a także wszystkimi i wszystkim dokoła.
W ubiegłym stuleciu byliśmy świadkami gwałtownego rozwoju nauk ścisłych i technologii,
jednak psychologia wyraźnie została daleko w tyle.
Nadeszła pora, by ta dziedzina wiedzy nadrobiła straty. Powinniśmy jak najszybciej
zmienić nasze przekonania dotyczące ludzkiego umysłu. To, co widzę obecnie,
przypomina niemalże stan alarmowy, ponieważ za pomocą komputerów i takiego
Internetu, jaki znamy dzisiaj, kłamstwa mogą błyskawicznie przemieszczać się po świecie i
wkrótce możemy zupełnie stracić nad nimi kontrolę.
Nachodzi chwila, gdy ludzie przestaną już wierzyć w fałsz. Zaczynamy od siebie, ale
celem jest przemiana całej ludzkości, a nie tylko naszego wewnętrznego świata. Jak
jednak możemy zmienić całą ludzkość, jeśli nie zmienimy najpierw własnego świata?
Oczywiście, niełatwo to rozdzielić, bo obu tych rzeczy musimy dokonać jednocześnie.
Dokonajmy zatem zmiany na tym świecie. Wygrajmy wojnę w swoich umysłach i
przemieńmy cały świat. Jak wiele czasu to zajmie? Dwa, trzy, cztery pokolenia? Tak
naprawdę nieważne, jak długo to potrwa. Nigdzie nam się nie spieszy, choć zarazem nie
ma czasu do stracenia. Pomóż mi zmienić świat.