ANTYPEDAGOGIKA
Za prekursora antypedagogiki uznaje siÄ™ zachodnioniemieckiego publicystÄ™ z Wiesbaden E. von Braunmühla, autora pierwszej tego typu rozprawy zatytuÅ‚owanej Antypedagogika. Studium o zniesieniu wychowania. W jego przekonaniu wychowanie celowoÅ›ciowe nie gwarantuje równoprawnych stosunków miÄ™dzy wychowawcami a ich podopiecznymi. Nie da siÄ™ pogodzić idei ksztaÅ‚towania czyjejÅ› osobowoÅ›ci, formowania jej przez innych z ideÄ… tolerancji, szacunku i zaufania do tych osób. Wychowanie dyrektywne niesie ze sobÄ… wiÄ™cej szkód niż pożytku. Wysuwanie w stosunku do kogokolwiek celu wychowawczego jest nieuprawnione, bo przecież stanowi jaskrawy fakt podejmowania decyzji za kogoÅ›, narzucania innym wÅ‚asnego punktu widzenia, wÅ‚asnego systemu wartoÅ›ci oraz potraktowanie innej osoby w sposób przedmiotowy.
Historia dostarczyła niezliczonych dowodów na ograniczoność, jeśli nie całkowitą pozorność, celowego kształtowania człowieka. Wielkie społeczne idee wcielane w życie za pośrednictwem technik edukacyjnych z uporczywą złośliwością przeobrażały się we własne zaprzeczenia. Automatyzacja jednostki we współczesnym społeczeństwie wzmogła bezradność i poczucie niepewności przeciętnego człowieka. W tym stanie rzeczy jest on skłonny podporządkować się nowym autorytetom, które obiecują mu bezpieczeństwo i wyzbycie się zwątpień.
Antypedagogika jest coraz bardziej liczącą się w świecie filozofią życia i wychowania. Według B. Śliwerskiego (1990) obejmuje ona szeroko pojmowane wychowanie i związane z tym stosunki międzyludzkie, w tym także relacje interpersonalne. To zerwanie z tradycją, to radykalny zwrot w myśleniu i działalności praktycznej, to występowanie przeciwko mistrzom, to wreszcie eksploatowanie nowych wartości. Aby jednak zaistniało takie zjawisko w edukacji, musi zostać spełnionych wiele warunków, takich jak możliwość uprawiania nauki odmiennej od obowiązującej; istnienie warunków do upowszechniania tych idei; sprostanie oczekiwaniom znacznej części ludzi; upowszechnianie idei pedagogicznych
w środkach masowego przekazu. Wydaje się jednak, że musi też być spełniony jeszcze czynnik psychologiczny. Ludzie zamknięci, zapatrzeni w przeszłość są wrogami wszelkich zmian, natomiast ludzie otwarci na wszelkie nowości tworzą istotne psychologiczne warunki powstawania nowych koncepcji i poddawania się ich urokowi. Ponieważ wszelkie nowości wytrącają z dotychczasowych form egzystencji i wymuszają nowe spojrzenie na świat, wymagają od ludzi odwagi, wysiłku intelektualnego i nowego nastawienia do świata.
Hubertus von Schoenebeck nie chce „wychowywać” ani dzieci, ani dorosÅ‚ych. Dlatego – w odróżnieniu od ludzi o pedagogicznym nastawieniu – nie żąda od swoich adwersarzy uznania jego postawy za jedynÄ… sÅ‚usznÄ…. „Nowa relacja” – przyjaźń z dziećmi zamiast sprawowania wÅ‚adzy – jest wyborem. Wybór należy do każdego z osobna, i zależy od jego doÅ›wiadczeÅ„, odczuć, przemyÅ›leÅ„. Od tego, w jaki sposób chce żyć z bliskimi osobami. Von Schoenebeck pokazuje tylko, że można „inaczej”: że stosunki w rodzinie mogÄ… opierać siÄ™ na zaufaniu i autentycznych uczuciach obu stron, bez dzielenia ich na „sÅ‚uszne” i „niesÅ‚uszne”, bez piedestaÅ‚u jednostronnego autorytetu, bez podkopywania czyjejkolwiek miÅ‚oÅ›ci wÅ‚asnej i zaufania do siebie samego. Å»e możliwa jest przyjaźń z dziećmi – także z tymi dziećmi, które sÄ… – dostrzegane bÄ…dź ignorowane – w każdym z nas, dorosÅ‚ych.
Jak można wspierać zamiast wychowywać? Punktem wyjścia jest akceptacja stanowiska, że każdy czlowiek już od narodzin posiada kompetencje do samostanowienia. Stanowić o sobie znaczy:
– interpretować i oceniać Å›wiat wedlug wlasnej, subiektywnej perspektywy (i dzieci także posiadajÄ… tÄ™ umiejÄ™tność);
– odpowiednio postÄ™pować w zależnoÅ›ci od sytuacji.
Może najlepiej zilustruje to przykÅ‚ad sytuacji konfliktowej. Otόż dziecko chce oglÄ…dać film w telewizji, rodzic siÄ™ temu sprzeciwia. CzÄ™sto zdarza siÄ™ że w takiej sytuacji doroÅ›li wyłączajÄ… telewizor i wtedy dziecko może odbierać emocjonalny kontekst zachowania rodzica, jako:
– pedagogiczny – »to dla twojego dobra wyłączam telewizor, ten film nie jest dla ciebie odpowiedni; nie możesz tego jeszcze dobrze ocenić, wiem to lepiej, niż ty«;
– lub postpedagogiczny – »nie chcÄ™ stanowić za ciebie sposobu postrzegania tej sytuacji. WedÅ‚ug mojej wiedzy, jeÅ›li obejrzysz ten film – nie bÄ™dzie to dobre także dla mnie. To moje przekonanie nie jest bardziej wartoÅ›ciowe niż twoje. Ale moja wiedza jest dla mnie wytycznÄ… mojego postÄ™powania. Włączenie telewizora stanowi przekroczenie moich granic. A zatem tu sÄ… moje granice, broniÄ™ ich i nie mogÄ™ inaczej. Wiem, że ty także masz swoje racje, ale taka decyzja jest dla mnie najlepsza Dlatego wyłączam telewizor.«
W tym przykładowym zdarzeniu, dziecko postpedagogicznie myślącego rodzica także nie obejrzy filmu w telewizji, ale jednocześnie nie doświadczy toksycznego psychicznie komunikatu, że odmowa włączenia telewizora prowadzi do jego najlepszego dobra. Jego poczucie samostanowienia nie zostanie podane w wątpliwość.
Wychowanie opiera się na ciągłych roszczeniach i nakładaniu obowiązków. Jest to torowanie drogi na siłę, którą dzieci mają iść bezwzględnie. Wszystko to dla \"twojego dobra\". Owszem, my, dorośli, ze względu na swoje doświadczenia i wspomnienia uzurpujemy sobie prawo do zakazów i nakazów. Czy jednak musimy? Tu w grę wchodzi sprawa zaufania do dziecka, jego umiejętności. Wielokrotnie dziecko stawia nas w takiej sytuacji, że przeforsowuje swoją sprawę, a nam pozostaje jedynie zrejterować. Innym razem dziecko musi iść na ustępstwa. W ten sposób na przestrzeni czasu bilans się wyrównuje.
Schoenebeck podczas swej pracy z dziećmi wielokrotnie się spotykał z oporem dorosłych. Wielu z nich uznawało go za nieodpowiedzialnego, wręcz bezmyślnego. Nic bardziej złudnego niż powierzchowna ocena pracy tego człowieka z dziećmi. Jak wielka musi być odpowiedzialność i troska, by pozwolić dziecku decydować o sobie!
Hubertus von Schoenebeck wskazuje szkody wyrządzone przez dawne szkoły wychowania. Oparte na wymaganiach, stawały się typowymi kulami u nóg młodych ludzi. Dzieci i młodzież traciły energię na wykonywanie najróżniejszych obowiązków i roszczeń, nie mając już czasu ani siły na doskonalenie charakteru, poznawanie świata. Takie wychowanie rodziło ludzi skrępowanych obyczajowością, zimnych, nieufnych, nieraz pozbawionych skrupułów lub spętanych ich nadmiarem.
Dzieci od urodzenia sÄ… stanowiÄ…cymi o sobie suwerenami. Aby dotrzeć do ich wnÄ™trza, trzeba być ich kumplem czy rodzeÅ„stwem. Musimy zdusić w sobie przestrogi: \"To nie wypada\", \"To siÄ™ źle skoÅ„czy\". Dzieci na swój sposób majÄ… racjÄ™. Wpajanie im różnych mÄ…drych rad nie daje dobrych rezultatów, gdyż nie dajemy im czasu na samodzielne myÅ›lenie. Mówimy na przykÅ‚ad: \"ZÅ‚e towarzystwo\", \"Nie pal\", \"Nie kradnij\"… Dla dziecka sÄ… to puste sÅ‚owa - muszÄ… siÄ™ same przekonać, co to takiego. Od nich tylko zależy, jak siÄ™ do tego ustosunkujÄ…. My możemy jedynie dokÅ‚adnie i obrazowo przedstawić nasz stosunek do tych spraw. Dziecko żyjÄ…ce w przyjaźni z rodzicami postawi na swoim, ale liczÄ…c siÄ™ z opiniÄ… matki lub ojca rezygnuje ze swego \"ja\", z chÄ™ci postawienia na swoim.
Rodzice wielokrotnie uciekają się do przemocy. Być może przyniesie im to chwilowe zwycięstwo. Wywołuje jednak odruch buntu, który kiedyś da znać o sobie agresją i niechęcią do wymagającego. Między rodziców a dziecko wkrada się uczucie przymusu i zniewolenia. Obie strony stają się dla siebie niewiarygodne, obce. Zdawać by się mogło, że Schoenebeck nawołuje do kompletnej wolności i dania dzieciom luzu. Nic podobnego. Uważa za szkodliwe poświęcanie się dzieciom bez reszty. Rodzic traci wtedy energię, która jest tak potrzebna do współżycia z nimi. Może wtedy rodzi się niechęć do \"dzieci-pijawek\".
Rodzice, wyzwalający się z kajdan wychowania, pokonują przeszkody, krocząc nową drogą. Tymczasem tkwiąca w skostniałych ramach szkoła działa przeciwko tym rodzinom (rodzicom i dzieciom). Już bowiem przekazywanie wiedzy i stawianie za to ocen jest przymusem. Schoenebeck nawołuje, żeby rodzice walczyli o prawa dzieci. Obszerne programy, wielokrotnie niezbyt ciekawe, nie potrafią zainteresować, odpychają ucznia, który i tak uczy się tego, co go najbardziej interesuje. Karanie stopniami i wyśmiewanie przez nauczycieli nic nie daje. Niszczy tylko godność młodego człowieka. Uczeń nie ma bowiem prawa wyboru, a wielokrotnie i swobody myśli. Najgroźniejsze jest robienie z dziecka wizytówki rodziców. Jest to niemal zbrodnia, która zabija osobowość dziecka, staje się ono bezdusznym robotem produkującym piątki i talenty.
Podsumowując więc koncepcję antypedagogiki, należy wskazać takie wartości pozytywne, jak radykalna zmiana w postrzeganiu dobrze znanych spraw, zwiększenie progu wrażliwości ludzi na różne problemy i poszerzenie horyzontów umysłowych człowieka. Można powtórzyć za Czesławem Miłoszem (1992), że człowiek potrzebuje prawdy, potrzebuje wiary, nie może żyć na lotnych piaskach. Celem pedagogiki XX wieku jest zatem nowa wersja starego, greckiego, sokratejskiego ideału człowieka rozwiniętego harmonijnie, tj. psychicznie, intelektualnie, moralnie i fizycznie.
Wyszukiwarka
Podobne podstrony:
Antypedagogika2(1)Dylewski Antypedagogikawięcej podobnych podstron