14 Osho Techniki medytacyjne2[1]

background image

OSHO

TECHNIKI MEDYTACYJNE

PORADNIK PRAKTYCZNY

WPROWADZENIE

Niniejsza ksiazka jest zbiorem technik medytacyjnych, które Osho przekazywal w

ciagu wielu lat; sa tu tez fragmenty i cytaty z ksiazek zawierajacych jego poranne
wyklady i wieczorne darshany.

Niektóre z podanych tu technik (Vipassana, Nadabrahma, wirowanie) od wieków

znane sa medytujacym wielu tradycji. Inne (medytacja dynamiczna, Kundalini,
Gourishankar) odzwierciedlaja i madrosc tych tradycji i odkrycia wspólczesnej
psychologii; stanowia niepowtarzalna recepte Osho sluzaca zaspokojeniu potrzeb
czlowieka wspólczesnego. Razem tworzy to rzadka okazje spozytkowania przez nas
wszystkich naszych wysilków w docieraniu do tu i teraz i odnajdywaniu siebie.

Zdaniem Osho, tak jak i zdaniem wszystkich buddów na przestrzeni wieków,

stajemy sie naprawde medytujacymi dopiero wtedy, gdy te wszystkie techniki staja sie
bezuzyteczne i dopiero wtedy, gdy caly wysilek dobiega kresu - wtedy widzimy, ze to
odlegle tu i teraz jest po prostu tutaj, teraz.

A do tej pory tancz! Smiej sie i spiewaj, biegaj, skacz i krzycz, siedz i patrz

nieruchomym wzrokiem, zyj, kochaj i módl sie przy tych pieknych medytacjach, od
switu do nocy. I nie pozwól, by codzienne czynnosci byly wymówka, by w nie
wchodzic i nie eksperymentowac. Uklad ksiazki zgodny jest z porami zalecanymi przez
Osho, ale to tylko sugestia, nie sztywno ustalone ramy. Nieporównanie lepiej jest robic
medytacje dynamiczna wieczorem niz wcale jej nie robic. A jesli praca ci na to pozwala,
mozesz spiewac i tanczyc przez caly dzien!

Traktuj medytacje jako przygode, a ta ksiazka niech bedzie dla ciebie w niej

background image

przewodnikiem.

SLOWO WSTEPNE

Osho opracowal zapewne wiecej technik sluzacych przebudzeniu czlowieka na

wlasna wewnetrzna nature niz jakikolwiek inny Mistrz. Niniejsza ksiazka, zawierajaca
techniki medytacyjne, jest znaczaca, choc niewielka, czescia jego metod. Osho dysponuje
niezwyklym drygiem do przemieniania zwyczajnych, codziennych sytuacji - zycia,
pracy, relacji z ludzmi - w takie, w których mozemy stac sie bardziej swiadomi.

Ale techniki moga doprowadzic nas tylko do pewnego miejsca. Bez wzgledu na to,

jakich metod uzywaja Mistrzowie, to zywa obecnosc Mistrza, jego wglad, przenikliwosc
jego postrzegania, sprawiaja, ze dana metoda dziala. Mistrz widzi czy jakas metoda jest
dla kogos odpowiednia - czas, sytuacje. Gdy Mistrz nie zyje, albo gdy inni próbuja
imitowac metody Mistrza, staja sie one pustymi rytualami, zabalsamowanymi
zwlokami odrobine tylko przypominajacymi zycie.

I Mistrz nie tylko widzi czy jakas metoda jest odpowiednia, jest w tym cos jeszcze.

Kiedy spotykamy oswieconego Mistrza, nastepuje pewna alchemia - rodzi sie w nas
intuicyjne poznanie, ze - tak, ten czlowiek przedstawia soba kulminacje naszych
wlasnych najwyzszych mozliwosci, ze mozemy byc tym, czym on jest. Mistrz dziala
wiec jak katalizator majacy przebudzic w nas ufnosc w nasz wlasny rozkwit. Ta ufnosc
wystarcza, bysmy wyruszyli na sciezke.

W istocie rzeczy nie ma jednej tylko sciezki, choc cel jest taki sam. Kazdy z nas jest

niepowtarzalny i dla kazdego z nas istnieje inna metoda sluzaca wejsciu do wewnatrz.

Wielkim wkladem Osho jest to, ze mozemy dzialac z totalnym rozumieniem

zlozonosci czlowieka dwudziestego wieku. Dal nam on perspektywe, z której mozemy
wybierac sposród mnóstwa metod. Nie ma u niego dogmatycznych ram, do których
wszystko musi pasowac. Wykorzystuje sie wszystko, co tylko dziala, co tylko
powieksza nasza swiadomosc - jakies pradawne cwiczenia jogiczne, najnowsze terapie z
Kalifornii, czy tez jego wlasne, niepowtarzalne metody.

Osho stwierdzil:
Cale to zycie jest wyzwaniem dla wzrastania. Jest to prawdziwa religia a tez i

prawdziwa psychologia - bo prawdziwa religia nie moze byc niczym innym, jak
prawdziwa psychologia. Nazywam te psychologie „psychologia buddów”. Rzuci ci ona
wielkie wyzwanie stania sie czyms wiecej niz jestes. Da ci boskie niezadowolenie.
Rozpali cie pragnieniem wznoszenia coraz wyzej i wyzej - nie wyzej od innych, ale
wyzej od samego siebie.

NAJWIEKSZA RADOSC W ZYCIU

Co to jest medytacja?

Medytacja to stan nie-umyslu. Medytacja to stan czystej swiadomosci bez zadnej

zawartosci. Zazwyczaj swiadomosc jest zapelniona smieciami, przypomina lustro
okryte kurzem. Umysl to ciagly ruch - poruszaja sie mysli, poruszaja sie pragnienia,
poruszaja sie wspomnienia, poruszaja sie ambicje - nieprzerwany ruch! Dzien po dniu.

background image

Umysl funkcjonuje nawet gdy spisz - sni. Wciaz mysli, wciaz jest w zmartwieniach i
niepokojach. Przygotowuje sie do nastepnego dnia, tocza sie podziemne przygotowania.

To nie jest stan medytacji. Medytacja jest cos dokladnie odwrotnego. Gdy nie ma

ruchu i myslenie ustalo, nie porusza sie zadna mysl, nie wzbudza sie zadne pragnienie,
gdy jestes calkowicie wyciszony - to wyciszenie jest medytacja, i w tym wyciszeniu
poznaje sie prawde, nigdy inaczej. Medytacja to stan nie-umyslu.

A do medytacji nie dotrzesz przez umysl, gdyz umysl sam siebie napedza. Do

medytacji mozna dotrzec tylko odstawiajac umysl na bok, bedac spokojnym, obojetnym,
nieutozsamionym z umyslem; widzac przechodzacy umysl, ale nie utozsamiajac sie z
nim, nie myslac, ze „ja nim jestem”.

Medytacja jest swiadomoscia „ja to nie umysl”. Gdy ta swiadomosc wejdzie coraz

glebiej, powoli, powoli, pojawia sie chwile - chwile wyciszenia, chwile czystej
przestrzeni, chwile przezroczystosci, chwile, gdy nic sie w tobie nie wzbudza i wszystko
jest nieruchome. W tych chwilach ciszy poznasz kim jestes - i poznasz tajemnice tej
egzystencji.

Przychodzi pewien dzien, dzien wielkiego blogoslawienstwa, gdy medytacja staje

sie dla ciebie stanem naturalnym.

Umysl to cos nienaturalnego - nigdy nie bedzie twoim stanem naturalnym. Ale

medytacja to stan naturalny - który zatracilismy. Jest to raj utracony, ale raj, który
mozna odzyskac. Spojrzyj w oczy dziecka - spojrzyj, a zobaczysz ogromne wyciszenie,
niewinnosc. Kazde dziecko przychodzi w stanie medytacji, ale musi byc wprowadzone
w zwyczaje spoleczenstwa - musi byc nauczone myslenia, kalkulowania, rozumowania,
argumentowania; musi byc nauczone slów, jezyka, koncepcji, i powoli, stopniowo, traci
kontakt ze swoja niewinnoscia. Staje sie skazone, zanieczyszczone spoleczenstwem.
Staje sie wydajna maszyna; juz nie jest czlowiekiem.

Jedynym, czego potrzeba, jest odzyskanie tej przestrzeni. Juz jej zaznales, gdy wiec

po raz pierwszy zaznasz medytacji, bedziesz zaskoczony - pojawi sie w tobie wielkie
odczucie jakbys juz to znal. I to odczucie jest prawdziwe - juz to znasz. Zapomniales.
Diament zagubil sie w stercie smieci. Ale jesli zdolasz go odkryc, znajdziesz ten diament
ponownie - jest twój.

Tak naprawde nie mozna go utracic, mozna go tylko zapomniec. Rodzimy sie jako

ludzie medytujacy, ale potem uczymy sie nawyków umyslu. Ale nasza prawdziwa
natura pozostaje ukryta gdzies w glebi, niczym podziemny strumien. Któregos dnia -
wystarczy nieco kopania - stwierdzisz, ze to zródlo wciaz bije, zródlo swiezych wód. A
znalezienie go jest najwieksza radoscia w zyciu.

Medytacja to nie koncentracja

Medytacja to nie koncentracja. W koncentracji jest jazn, która sie koncentruje, i jest

przedmiot koncentracji. Jest dualizm. W medytacji nie ma nikogo wewnatrz i nie ma
niczego na zewnatrz. To nie jest koncentracja. Nie ma podzialu na wnetrze i zewnetrze.
Wnetrze plynie w zewnetrzu, zewnetrze plynie we wnetrzu. Przestaje istniec rozdzial,
granica, kres. Wnetrze jest na zewnatrz, zewnetrze jest wewnatrz; jest to swiadomosc
nie-dualistyczna.

background image

Koncentracja jest swiadomoscia dualistyczna. Dlatego koncentracja powoduje

zmeczenie, dlatego gdy sie koncentrujesz, czujesz sie wyczerpany. A nie mozesz
koncentrowac sie przez 24 godziny, musisz skorzystac z wakacji, odpoczac.
Koncentracja nie moze stac sie twoja natura. Medytacja nie meczy, medytacja nie
wyczerpuje. Medytacja moze stac sie czyms na cala dobe - dzien w dzien, rok w rok.
Moze stac sie wiecznoscia. Sama w sobie jest odprezeniem.


Pierwsza rzecza jest poznanie medytacji. Wszystko inne jest wtórne. Nie moge ci powiedziec,

ze powinienes medytowac, moge ci tylko wyjasnic co to jest. Jesli mnie zrozumiesz jestes w
medytacji - nie ma w tym zadnego nakazu. Jesli mnie nie zrozumiesz nie bedziesz w medytacji.


Koncentracja to dzialanie, dzialanie woli. Medytacja to stan bez woli, stan

nie-dzialania. To odprezenie. Po prostu zapadasz sie we wlasne istnienie, a to istnienie
jest tym samym co bycie Wszystkim. W koncentracji umysl funkcjonuje na podstawie
wniosku - cos robisz. Koncentracja wynika z przeszlosci. W medytacji nie kryje sie
zaden wniosek. Nie robisz nic konkretnego, po prostu jestes. Nie ma w tym przeszlosci,
jest to nieskazone przeszloscia. Nie ma w tym przyszlosci, jest to czyste od wszelkiej
przyszlosci, I to Lao Tzu nazywa wei-wu-wei - dzialaniem przez nie-dzialanie. Tak
mówia mistrzowie zenu - siedze w ciszy, nic nie robie, przychodzi wiosna i trawa sama
rosnie. Pamietaj: sama - niczego sie nie robi. Nie wyciagasz trawy - wiosna przychodzi i
trawa sama rosnie. Ten stan - gdy pozwalasz zyciu plynac wlasnym nurtem, gdy nie
chcesz kierowac, gdy w zaden sposób nie chcesz go kontrolowac, gdy nie manipulujesz,
gdy nie narzucasz zadnej dyscypliny - ten stan czystej niezdyscyplinowanej
spontanicznosci to wlasnie medytacja.

Medytacja jest w terazniejszosci, czystej terazniejszosci. Medytacja jest

natychmiastowoscia. Nie mozesz medytowac, w medytacji mozesz byc. Nie mozesz byc
w koncentracji, mozesz sie koncentrowac. Koncentracja to cos ludzkiego, medytacja to
cos boskiego.

Wybieranie medytacji

Od samego poczatku znajdz cos, co do ciebie przemawia.
Medytacja nie powinna byc narzuconym wysilkiem. Jesli bedzie narzucona, od

samego poczatku skazana jest na niepowodzenie. Cos narzuconego nie uczyni cie
naturalnym. Nie potrzeba tworzyc zbednego konfliktu. Trzeba to zrozumiec, gdyz
umysl ma naturalna sklonnosc do medytowania - jesli dasz mu cos, co do niego
przemawia jesli jestes ukierunkowany na cialo, sa sposoby dotarcia do Boga przez cialo,
poniewaz cialo równiez nalezy do Boga. Jesli czujesz, ze jestes ukierunkowany na serce -
modlitwa. Jesli czujesz, ze jestes ukierunkowany na intelekt - medytacja.

Ale moje medytacje sa w pewnej mierze odmienne. Staralem sie opracowac metody,

które moga byc wykorzystywane przez wszystkie trzy typy. Wiele sie w nich korzysta z
ciala, wiele z serca i wiele z inteligencji. Wszystkie trzy elementy sa ze soba polaczone i
na róznych ludzi w rózny sposób oddzialywuja.

Cialo, serce, umysl - wszystkie moje medytacje ida w tym samym kierunku.

background image

Zaczynaja od ciala, ida przez serce, docieraja do umyslu, a potem wykraczaja dalej.

Zawsze pamietaj - to, co lubisz, moze wejsc w ciebie gleboko; tylko to moze wejsc w

ciebie gleboko. Lubienie oznacza po prostu, ze to cos ci odpowiada. Rytm tego jest z
toba w harmonii; miedzy toba i ta metoda jest jakas subtelna harmonia. Gdy polubisz
jakas metode, nie stawaj sie wobec niej skapy - wejdz w nia na tyle, na ile zdolasz.
Mozesz robic ja raz dziennie, lub - o ile to mozliwe - dwa razy dziennie. Im wiecej
bedziesz ja robil, tym bardziej ja polubisz. Porzucaj dana metode dopiero gdy zniknie
radosc - wtedy to, co miala ona zrobic, zostalo zrobione. Szukaj innej metody. Zadna
metoda nie moze doprowadzic do samego konca. W tej podrózy wiele razy bedziesz
musial przesiadac sie z pociagu na pociag. Dana metoda doprowadzi cie tylko do
jednego stanu. Poza nim nie bedzie przydatna, juz sie spelnila.

O dwóch rzeczach trzeba wiec pamietac - gdy polubisz jakas metode, wejdz w nia

tak gleboko, jak jest to mozliwe, ale nigdy nie stawaj sie od niej uzalezniony, bo
pewnego dnia bedziesz i ja musial porzucic. Jesli za bardzo sie od niej uzaleznisz, stanie
sie czyms w rodzaju narkotyku - nie mozesz jej zostawic. Przestanie cie cieszyc - nic ci
nie daje, a stala sie nawykiem. Wtedy mozna w niej trwac, ale krecisz sie w kólko; dalej
nie moze cie ona poprowadzic.

Niech wiec radosc bedzie tym wyznacznikiem. Jesli jest radosc, trwaj w niej, trwaj

do ostatniej drobiny radosci. Trzeba wycisnac ja do samego konca. Nie wolno zostawic
ani odrobiny tego soku... ani jednej kropli. A potem zdobadz sie na porzucenie jej.
Wybierz jakas inna metode, która znów daje ci radosc. Wiele razy trzeba bedzie
dokonywac takich zmian. Zalezy to od czlowieka, a bardzo rzadko zdarza sie tak, zeby
jedna metoda wystarczyla na cala podróz Nie potrzeba robic wielu medytacji, gdyz
mozesz robic cos, co wprowadzi zamieszanie, co jest sprzeczne, i pojawi sie ból.

Wybierz dwie medytacje i trzymaj sie ich. A tak naprawde chce, zebys wybral jedna

- tak byloby najlepiej. Lepiej jest powtarzac wiele razy to jedno, co ci odpowiada. Wtedy
wejdzie to coraz glebiej. Próbujesz tylu rzeczy - jednego dnia próbujesz jednego,
drugiego dnia czegos innego, i wymyslasz cos swojego - a wtedy mozesz wprowadzic
wiele zamieszania. W ksiedze tantry jest sto dwanascie medytacji. Mozna zwariowac!
Juz jestes zwariowany!

Medytacje to nie zabawa. Czasem moga byc niebezpieczne. Bawisz sie z subtelnym,

bardzo subtelnym mechanizmem umyslu. Czasem cos drobnego, co robiles, a z czego
nie zdawales sobie sprawy, moze stac sie niebezpieczne. Dlatego nie próbuj niczego
wymyslac i nie rób swoich wlasnych pomieszanych medytacji. Wybierz dwie i po
prostu próbuj ich przez kilka tygodni.

Stwarzanie przestrzeni do medytacji

Jesli zdolasz stworzyc jakies specjalne miejsce - mala swiatynie czy zakatek domu -

gdzie mozesz medytowac codziennie, nie uzywaj tego zakatka do zadnego innego celu,
poniewaz kazdy cel ma wlasna wibracje. Wykorzystuj ten zakatek tylko do medytacji i
niczego innego. Ten zakatek naladuje sie i bedzie co dnia czekal na ciebie. Ten zakatek
bedzie cie wspieral, to otoczenie stworzy pewna wibracje, szczególna atmosfere, w
której z wieksza latwoscia mozesz wchodzic coraz glebiej. To dlatego tworzono

background image

swiatynie, koscioly i meczety - po to wlasnie, by miec miejsce istniejace tylko dla
modlitwy i medytacji.

Jezeli mozesz wybrac do medytacji stala pore, to takze bedzie wielka pomoca, bo

cialo, umysl, to mechanizm. Jesli jadasz co dzien o tej samej porze, o tej wlasnie porze
cialo zaczyna wolac jesc. Czasem mozesz nawet robic mu numery. Jesli jadasz o
pierwszej i na zegarze jest akurat pierwsza, jestes glodny - nawet jesli zegar wskazuje
niewlasciwa godzine i jest dopiero jedenasta czy dwunasta. Patrzysz na zegar
wskazujacy pierwsza i nagle czujesz w srodku glód. Twoje cialo to mechanizm.


Gdy mówie „medytuj”, wiem ze przez medytacje nikt nie dociera; ale przez medytacje

docierasz do miejsca, gdzie zadna medytacja nie jest mozliwa.


Takze twój umysl jest mechanizmem. Medytuj codziennie w tym samym miejscu, o

tej samej porze, a stworzy to w ciele i umysle glód medytacji. Codziennie o tej wlasnie
porze twoje cialo i umysl beda domagac sie, abys wszedl w medytacje. Bedzie to
pomocne. Tworzy sie w tobie przestrzen, która staje sie glodem, pragnieniem.

Na poczatku jest to bardzo dobre. Póki nie jestes tu, gdzie medytacja stala sie

naturalna i mozesz medytowac gdziekolwiek, w dowolnym miejscu, o dowolnej porze -
dotad wykorzystuj te mechaniczne srodki ciala i umyslu jako pomoc.

Daje ci to pewien klimat - gasisz swiatlo, w pokoju palisz jakies kadzidlo, zakladasz

okreslony strój, jestes na pewnej wysokosci, masz pewna miekkosc, masz dywan
jednego rodzaju, przyjmujesz jakas pozycje. Wszystko to pomaga, ale niczego nie jest
powodem. Jesli ktos inny zachowa sie tak samo, moze to byc przeszkoda. Kazdy
powinien znalezc swój wlasny rytual. Rytual ma ci tylko pomóc w rozluznieniu sie i
czekaniu. A kiedy jestes rozluzniony i czekasz, (o sie dzieje; tak, jak sen - Bóg do ciebie
przychodzi. Tak, jak milosc - Bóg do ciebie przychodzi. Nie mozesz sprawic tego wola,
nie mozesz tego wymusic.


Badz rozluzniony i naturalny
Mozna byc obsesyjnie opetanym przez medytacje, i obsesja jest problemem - byles

opetany pieniedzmi, teraz jestes opetany medytacja. Pieniadze nie sa problemem,
obsesyjne opetanie jest problemem. Byles opetany przez handel, teraz jestes opetany
przez Boga. Nie handel jest problemem, ale obsesja. Trzeba byc luznym i naturalnym,
przez nic nie opetanym, ani przez umysl, ani przez medytacje. Tylko wtedy - kiedy
jestes bez zajecia, bez obsesji, gdy plyniesz - zdarza sie to Najwyzsze.


SWIT

smiech, ruch, katharsis

Medytacja smiechu

Kazdego ranka, po przebudzeniu, zanim otworzysz oczy, przeciagnij sie jak kot.

background image

Rozciagnij kazde wlókienko ciala. Po 3-4 minutach, nadal z zamknietymi oczami,
zacznij sie smiac. Przez piec minut po prostu sie smiej. Poczatkowo bedziesz to robil, ale
wkrótce odglosy twoich usilowan wywolaja szczery smiech. Zatrac sie w tym smiechu.
Moze minie kilka dni zanim nastapi to naprawde, tak bardzo jestesmy
nieprzyzwyczajeni do tego zjawiska. Ale szybko stanie sie to spontaniczne i zmieni caly
twój dzien.

Tym którzy maja trudnosci z totalnym smiechem, lub czuja ze ich smiech jest

falszywy, Osho sugeruje prosta technike:

Rankiem, wczesnie, przed zjedzeniem czegokolwiek, wypij prawie wiadro wody -

cieplej, z rozpuszczona sola. Wypij ja, i zrób to szybko, inaczej nie zdolasz duzo wypic.
Potem pochyl sie i wyplucz gardlo tak, by woda poplynela z powrotem. Bedzie to
wymiotowanie woda - i oczysci ci przelyk. Nie trzeba nic innego. W przelyku jest blok,
taki, ze gdy tylko chcesz sie smiac, on na to nie pozwala.

W jodze jest to niezbedna procedura, która trzeba przejsc. Nazywana jest

„oczyszczeniem koniecznym”. Oczyszcza silnie i daje bardzo czysty przelyk -
rozpuszczaja sie wszystkie bloki. Bedzie cie to bawic i przez caly dzien bedziesz
odczuwac te czystosc. Smiech i lzy, a nawet mowa, wychodzic beda z bardzo glebokiego
srodka.

Rób to przez dziesiec dni, a wkrótce bedziesz mial najlepszy smiech w okolicy!

Medytacja zlotego swiatla

Jest to prosta metoda przemieniania energii i prowadzenia jej do góry. Proces ten

nalezy powtarzac przynajmniej dwa razy dziennie.

Najlepsza pora jest wczesny ranek, tuz przed wstaniem z lózka. Kiedy tylko

poczujesz, ze jestes czujny, przebudzony, rób to przez 20 minut. Rób to od razu,
natychmiast, bo gdy wychodzisz ze snu, jestes bardzo, bardzo delikatny, przyjmujacy.
Gdy wychodzisz ze snu, jestes bardzo swiezy i to dzialanie wejdzie bardzo gleboko. To
wtedy, gdy wychodzisz ze snu, jestes mniej w umysle niz kiedykolwiek - stad pojawiaja
sie przerwy, którymi ta metoda przeniknie do twojego najglebszego rdzenia. A
wczesnym rankiem, gdy sie budzisz, i gdy budzi sie cala ziemia, na calym swiecie jest
wielka fala energii przebudzenia - skorzystaj z tej fali, nie przegap okazji.

Wszystkie dawne religie mówia o modleniu sie wczesnie rano, gdy wzeszlo slonce,

gdyz wschód slonca jest wzejsciem wszystkich energii w egzystencji. W takiej chwili
mozesz unosic sie na narastajacej fali energii - bedzie to latwiejsze. Wieczorem bedzie to
trudne, energie beda opadac - wtedy bedziesz zmagal sie plynac pod prad. Rankiem
plyniesz z pradem.

Polóz sie tak, jak lezysz w lózku, na plecach. Oczy miej zamkniete. Gdy wdychasz,

wizualizuj wielkie swiatlo wchodzace do ciala przez glowe, jakby to slonce wzeszlo
gdzies w poblizu twojej glowy, jestes pusty w srodku i to zlote swiatlo wlewa sie do
glowy, i idzie, idzie, gleboko, gleboko, i wychodzi przez palce stóp. Gdy wdychasz, rób
to z ta wizualizacja. To zlote swiatlo bedzie pomocne. Oczysci cale twoje cialo i uczyni je
absolutnie pelnym twórczych mozliwosci, jest to meska energia.

A gdy wydychasz, wizualizuj cos innego - ciemnosc wchodzaca przez palce stóp,

background image

wielka, ciemna rzeke wchodzaca palcami stóp, podchodzaca do góry i wychodzaca
przez glowe. Oddychaj wolno, gleboko, abys mógl prowadzic wizualizacje, jest to
zenska energia. Uspokoi cie, uczyni cie przyjmujacym, wyciszy, da odpoczynek. Rób to
bardzo wolno - a zaraz po snie mozesz oddychac bardzo gleboko i wolno, poniewaz
cialo jest wypoczete, odprezone.


Umysl to ciern, a wszystkie techniki to ciernie sluzace wydobyciu tego pierwszego ciernia.

Druga najlepsza pora jest czas gdy idziesz spac, wieczorem. Polóz sie na lózku,

odprez sie przez kilka minut. Gdy zaczniesz czuc, ze wahasz sie miedzy snem i
czuwaniem, wlasnie posrodku, znów zacznij ten proces. Rób to przez 20 minut. Jesli
zasniesz w trakcie, bedzie to najlepsze, gdyz to dzialanie pozostanie w podswiadomosci
i bedzie stale wywierac wplyw.

Jesli bedziesz stosowac te prosta metode przez trzy miesiace, bedziesz zaskoczony -

nie ma potrzeby tlumienia, przemiana juz zaczela sie dziac.

Czekanie na wschód slonca

Na 15 minut przed wschodem slonca, gdy niebo staje sie nieco jasniejsze, po prostu

czekaj i patrz tak, jak wyczekuje sie umilowanej - z takim napieciem, w tak glebokim
czekaniu, z taka nadzieja i ekscytacja - a mimo to spokojny. A slonce niech wschodzi,
obserwuj je. Nie trzeba patrzec usilnie otwartymi oczyma, mozesz mrugac. Odczuwaj
jak równoczesnie wschodzi tez cos wewnatrz ciebie.

Gdy slonce pojawi sie na horyzoncie, zacznij odczuwac, ze jest blisko twojego

pepka. Podchodzi do niego, i tu, w pepku, wznosi sie, wznosi sie, powoli. Wznosi sie
slonce, i wznosi sie tez ten wewnetrzny punkt swiatla. Dziesiec minut wystarczy. Potem
zamknij oczy. Gdy najpierw widzisz slonce z otwartymi oczyma, tworzy to negatyw, a
wiec gdy zamkniesz oczy, mozesz ujrzec slonce swiecace wewnatrz.

I zmieni cie to nadzwyczajnie.

Chwala wschodzacemu sloncu

Wstan o piatej rano, przed wschodem slonca, i przez pól godziny po prostu spiewaj,

mrucz, jecz, stekaj. Te dzwieki nie musza miec zadnego sensu. Musza byc
egzystencjalne, nic nie znaczace. Maja cie cieszyc, to wszystko - to jest ich znaczenie.
Kolysz sie. Niech stanie sie to wychwalaniem wschodzacego slonca i zaprzestan tego
dopiero gdy slonce juz wzejdzie.

Utrzyma to w tobie rytm na caly dzien. Juz od rana bedziesz w harmonii i

stwierdzisz, ze dzien jest inny; jestes bardziej kochajacy bardziej troskliwy, bardziej
wspólczujacy, bardziej przyjacielski - mniej gwaltowny, mniej w zlosci, mniej ambitny,
mniej egoistyczny.


Pierwszym, co nalezy robic, jest smiech, gdyz wprowadza to nastawienie na caly dzien. Jesli

obudzisz sie ze smiechem, wkrótce zaczniesz czuc jak absurdalne jest to zycie. Nic nie jest
powazne - nawet z twoich rozczarowan mozna sie smiac, nawet z twojego bólu mozna sie smiac,

background image

nawet z ciebie mozna sie smiac.

Bieganie, jogging i plywanie

Zachowywanie czujnosci w ruchu jest latwe i naturalne. Gdy siedzisz w wyciszeniu,

zasniecie jest naturalne. Gdy lezysz na lózku, bardzo trudno jest zachowac czujnosc, bo
cala sytuacja sprzyja zasnieciu. Ale w ruchu, rzecz jasna, nie mozesz zasnac,
funkcjonujesz uwazniej. Jedynym problemem jest to, ze ruch moze stac sie
mechaniczny.

Naucz sie stapiac w jedno cialo, umysl i dusze. Znajdz sposoby, w których mozesz

funkcjonowac jako pewna jednosc.

Biegajacym zdarza sie to wiele razy. Pewnie nie myslales, ze bieganie moze byc

medytacja, ale biegajacy czasami doznaja ogromnego przezycia medytacji, i sa
zaskoczeni, bo tego nie szukali - kto by pomyslal, ze biegnacy czlowiek doswiadczy
Boga? A tak sie dzieje. A teraz bieganie coraz bardziej staje sie nowa forma medytacji.

Moze to nastapic podczas biegu. Jesli kiedys biegales, jesli radowalo cie bieganie

wczesnie rano, gdy powietrze jest swieze i mlode, i caly swiat wraca ze snu, budzi sie -
biegles, i cialo wspaniale funkcjonowalo, swieze powietrze, nowy swiat, na nowo
zrodzony z ciemnosci nocy, wszystko wkolo spiewalo, czules sie zywy... przychodzi ta
chwila gdy biegnacy znika i zostaje tylko biegniecie. Cialo, umysl i dusza zaczynaja
dzialac razem - nagle wyzwolony jest wewnetrzny orgazm.


Medytacja to lek. To jedyny lek. Zapomnij wiec o swoich problemach po prostu wejdz w

medytacje.


Biegajacy czasem przypadkowo napotykaja doznanie czwartego, turiya, ale

przegapiaja je - mysla, ze ich radowanie sie ta chwila bylo tylko skutkiem biegniecia - ze
to cudowny dzien, zdrowe cialo i taki piekny swiat, i ze byl to tylko jakis nastrój. Nie
zauwazaja tego - ale sadze, ze gdyby to zauwazali, biegajacy moze zblizyc sie do
medytacji tak bardzo jak nikt inny.

Jogging moze byc ogromna pomoca, plywanie moze byc ogromna pomoca.

Wszystko to trzeba przemienic w medytacje.

Porzuc te stare wyobrazenia o medytacji, ze medytacja jest tylko siedzenie pod

drzewem w jakiejs pozycji jogi. To tylko jeden ze sposobów, i dla paru osób jest on moze
odpowiedni, ale nie nadaje sie dla wszystkich. Dla malego dziecka nie jest to medytacja,
jest to tortura. Ola mlodego czlowieka, który jest pelen zycia, wibrujacy, jest to
tlumienie, nie medytacja.

Rankiem zacznij bieg. Zacznij od polowy kilometra, potem jeden kilometr, w koncu

dojdz do przynajmniej pieciu kilometrów. Biegnac uzywaj calego ciala. Nie biegnij tak,
jakbys byl w kaftanie bezpieczenstwa. Biegnij jak male dziecko, uzywajac calego ciala -
dloni i stóp - i biegnij. Oddychaj gleboko, brzuchem. Potem siadz pod drzewem,
odpocznij, poc sie, niech przyjdzie chlodny wietrzyk; odczuwaj spokój. Bedzie to bardzo
gleboka pomoca.

Czasem po prostu stan na ziemi, bez butów, i czuj chlód, miekkosc, cieplo.

background image

Cokolwiek ziemia gotowa jest dac w tej chwili, odczuwaj to i pozwól temu przez siebie
przeplywac, i pozwól swej energii splywac do ziemi. Badz polaczony z ziemia.

Gdy jestes polaczony z ziemia, jestes polaczony z zyciem. Gdy jestes polaczony z

ziemia, jestes polaczony z cialem. Gdy jestes polaczony z ziemia, stajesz sie bardzo
wrazliwy i scentrowany - i to tego wlasnie potrzeba.


To jest cala sztuka medytacji - jak byc gleboko w dzialaniu, jak wyrzec sie myslenia i jak

przeksztalcic te energie, która porusza sie w mysleniu, w swiadomosc.


Nigdy nie stan sie ekspertem od biegania - badz amatorem, aby mozna bylo

zachowac czujnosc. Jesli odczujesz, ze bieganie stalo sie automatyczne, porzuc je -
spróbuj plywania. Jesli to stanie sie automatyczne, wtedy tanczenie. Pamietac nalezy o
tym, ze ruch jest jedynie sytuacja sluzaca stworzeniu swiadomosci. Dopóki stwarza
swiadomosc - dobrze. Gdy przestanie stwarzac swiadomosc, przestanie byc przydatny,
zmien go na inny ruch, w którym znów bedziesz musial byc czujny. Nigdy nie pozwól,
aby jakakolwiek aktywnosc stala sie automatyczna.

„Opracowalem pewien sposób...”

Umysl jest bardzo powazny, a medytacja jest absolutnie niepowazna. Gdy to mówie,

mozesz byc zdezorientowany, bo ludzie ciagle z wielka powaga mówia o medytacji. Ale
medytacja to nic powaznego. Przypomina zabawe - niepowazna. Szczera, ale
niepowazna. Nie jest czyms takim, jak praca, bardziej przypomina zabawe. Zabawa nie
jest aktywnoscia. Nawet gdy jest aktywna, nie jest aktywnoscia. Zabawa to sama
przyjemnosc. Taka aktywnosc do nikad nie zmierza; nie ma zadnej motywacji. Jest to
raczej sama czysta, plynaca energia.

Ale jest to trudne, bo tak bardzo jestesmy zajeci aktywnosciami. Zawsze bylismy tak

aktywni, ze aktywnosc stala sie gleboko zakorzeniona obsesja. Nawet we snie jestesmy
aktywni. Jestesmy aktywni nawet wtedy, kiedy myslimy o odprezeniu. Nawet z
odprezenia czynimy aktywnosc; aby sie odprezyc, czynimy wysilki. To absurdalne! Ale
tak sie dzieje na skutek mechanicznych nawyków umyslu.


Kiedys tak sie zdarzylo, ze dwa psy obserwowaly ludzi robiacych medytacje dynamiczna.

Jeden z nich mówi drugiemu: ‘kiedy to robie mój pan daje mi pigulki na robaki’”


Co wiec robic? Tylko nie-aktywnosc doprowadza do wewnetrznego centrum, ale

umysl nie potrafi wyobrazic sobie nie-aktywnosci. Co wiec robic?

Opracowalem pewien sposób. A polega on na tym, zeby byc aktywnym do takiego

stopnia, ze aktywnosc po prostu ustaje - badz aktywny do szalenstwa, tak, ze umysl,
który pragnie byc aktywnym, zostaje wyrzucony z organizmu. Dopiero wtedy - po
glebokim katharsis - mozesz zapasc w nie-aktywnosc i miec przeblysk tego swiata,
który nie jest swiatem wysilku.

Gdy poznasz ten swiat, mozesz w niego wchodzic bez zadnego wysilku. Gdy go

poczujesz - jak byc po prostu tu i teraz, nic nie robiac - mozesz w kazdej chwili w niego

background image

wchodzic; gdziekolwiek jestes, mozesz w nim pozostawac. W koncu mozesz byc na
zewnatrz aktywny, a wewnatrz w glebokiej nie-aktywnosci.

Metody oparte na katharsis sa wynalazkiem wspólczesnosci. Za czasów Buddy nie

byly potrzebne, poniewaz ludzie nie byli tak stlumieni. Ludzie byli naturalni, zyli
prymitywnie - zyciem niecywilizowanym, spontanicznym. Dlatego vipassana -
vipassana oznacza wglad - dawana byla przez Budde ludziom wprost. Ale teraz nie
mozesz od razu wejsc w vipassane. A nauczyciele, którzy nadal nauczaja vipassany
bezposrednio, nie naleza do tego stulecia - sa w tyle o dwa tysiace lat. Owszem, czasem
moga pomóc jednej czy dwóm osobom na sto, ale to niewiele, ja wprowadzam metody
oparte na katharsis, by najpierw zostalo zneutralizowane to, co cywilizacja ci uczynila -
abys znów stal sie prymitywny. Z tej prymitywnosci, z tej pierwotnej niewinnosci,
wglad staje sie latwo dostepny.

MEDYTACJA DYNAMICZNA

praktykowana w osrodkach Osho codziennie rano

Gdy konczy sie sen, cala przyroda ozywia sie; noc minela, nie ma juz ciemnosci,

slonce wstaje i wszystko staje sie swiadome i czujne, jest to medytacja, w której musisz
byc ciagle czujny, swiadomy, uwazny - cokolwiek robisz. Pozostawaj obserwatorem.
Nie zgub sie.

Latwo jest zgubic sie. Oddychajac, mozesz zapomniec. Mozesz tak bardzo stac sie

jednym z oddychaniem, ze zapomnisz o obserwatorze. A wtedy przegapiasz cel tej
praktyki. Oddychaj najszybciej, najglebiej, jak to mozliwe, wlóz w to cala swa energie,
ale nadal pozostawaj obserwatorem. Obserwuj to, co sie dzieje jakbys byl widzem, jakby
to wszystko dzialo sie komus innemu, jakby wszystko dzialo sie w ciele, a swiadomosc
jest po prostu scentrowana i obserwujaca. To bycie obserwatorem musi byc zachowane
we wszystkich trzech fazach. A gdy wszystko sie zatrzyma i w czwartej fazie staniesz
sie calkowicie bierny, nieruchomy, ta uwaznosc siegnie szczytu.

Medytacja dynamiczna trwa godzine, sklada sie z pieciu czesci. Mozna ja robic

samemu, ale energia bedzie potezniejsza gdy praktykuje sie ja w grupie. Jest ona
doznaniem indywidualnym, dlatego nie zwracaj uwagi na ludzi wokolo i caly czas miej
oczy zamkniete, a najlepiej zasloniete przepaska. Najlepiej robic ja z pustym zoladkiem i
w luznym wygodnym stroju.

Jesli miejsce nie pozwala na halasowanie, mozesz robic cicha odmiane - zamiast

wyrzucac dzwieki z siebie, niech hatharsis w drugiej czesci zachodzi calkowicie w
ruchach ciala. W trzeciej czesci dzwiek „hu” moze byc wybijany w ciszy, wewnatrz, a
piata czesc moze stac sie tancem pelnym ekspresji.


Czesc pierwsza - 10 minut
Oddychaj chaotycznie nosem, koncentrujac sie stale na wydechu. Wdechem cialo

zajmie sie samo. Rób to najszybciej i najmocniej jak to jest mozliwe - a potem jeszcze
nieco mocniej, az doslownie staniesz sie oddychaniem. Dla wspomozenia gromadzenia
energii wykorzystuj naturalne ruchy ciala. Poczuj jak energia gromadzi sie, ale nie

background image

puszczaj jej w czasie tej pierwszej czesci.

Czesc druga - 10 minut
Wybuchnij! Pusc wszystko, co tylko potrzebuje byc wyrzuconym na zewnatrz.

Oszalej totalnie, wrzeszcz, krzycz, placz, skacz, trzes sie, tancz, spiewaj, smiej sie, rzucaj
sie na wszystkie strony. Niczego nie powstrzymuj, cale cialo utrzymuj w ruchu. Czesto
na poczatku pomaga odrobina udawania. Nigdy nie pozwól, zeby umysl ingerowal w
to, co sie dzieje. Badz totalny.

Czesc trzecia - 10 minut
Z podniesionymi rekami podskakuj i mozliwie najglebiej wykrzykuj mantre „HU!

HU! HU!” Przy kazdym opadnieciu na ziemie, na podeszwy stóp, niech dzwiek ten
wbija sie gleboko w osrodek seksu. Daj z siebie wszystko, wyczerpuj sie totalnie.

Czesc czwarta - 15 minut
Stop! Zatrzymaj sie w bezruchu, w takiej pozycji, w jakiej jestes. W zaden sposób nie

ukladaj ciala. Kaszlniecie, poruszenie - cokolwiek - rozproszy przeplyw energii i caly
wysilek pójdzie na marne. Badz obserwatorem wszystkiego, co sie z toba dzieje.

Czesc piata - 15 minut
Swietuj i raduj sie razem z muzyka i tancem, wyrazaj wdziecznosc wszystkiemu.

Zachowaj to szczescie w sobie przez caly dzien.

Ktos powiedzial, ze medytacja, która tutaj robimy, zdaje sie byc czystym

szalenstwem. Tak jest. I jest tak z pewnego powodu. W tym szalenstwie jest metoda,
zostala ona dobrana swiadomie.

Pamietaj - z wlasnej woli nie mozesz oszalec. Szalenstwo toba owladnie. Tylko

wtedy mozesz oszalec. A jesli wchodzisz w szalenstwo z wlasnej woli, jest to cos
zupelnie innego. Kontrolujesz wszystko, a kto potrafi kontrolowac nawet swoje
szalenstwo, ten nigdy nie oszaleje.


Drwal, kamieniarz - nie potrzebuja robic medytacji opartej na katharsis - robia ja przez caly

dzien. Ale dla czlowieka wspólczesnego wszystko sie zmienilo.


Osho mówi o niektórych reakcjach mogacych nastapic w ciele na skutek glebokiego

katharsis medytacji dynamicznej.

Jesli odczujesz ból, zwróc na niego uwage i nie rób nic. Uwaga to potezny miecz -

tnie wszystko. Po prostu zwróc uwage na ten ból.

Siedzisz chociazby cicho w ostatniej czesci medytacji, bez ruchu, tyle doznan czujesz

w ciele. Czujesz, ze martwieje ci noga, jakies swedzenie w dloni, czujesz mrówki
wedrujace po ciele. Wiele razy spogladasz, ale mrówek nie ma. To mrowienie jest
wewnatrz, nie na zewnatrz. Co masz zrobic? Czujesz, ze martwieje ci noga? Obserwuj,
cala uwage skup na niej. Czujesz swedzenie? Nie drap sie. To nie pomoze. Po prostu
zwróc na to uwage. Nie otwieraj oczu. Zwróc uwage do wewnatrz i tylko czekaj i
obserwuj. Po paru sekundach swedzenie zniknie. Cokolwiek sie dzieje - nawet jesli
czujesz ból, ostry ból w brzuchu czy glowie. Dzieje sie tak, gdyz w medytacji zmienia sie
cale cialo. Zmienia sie jego chemia. Dzieje sie cos nowego i cialo jest w chaosie. Czasem
podziala to na brzuch, gdyz w brzuchu stlumiles wiele emocji, i wszystkie one zostaly

background image

pobudzone. Czasem przyjdzie ci ochota wymiotowac, poczujesz sie niedobrze. Czasem
odczujesz ostry ból w glowie, gdyz medytacja zmienia wewnetrzna strukture mózgu. W
trakcie medytacji jestes w prawdziwym chaosie. Wkrótce wszystko sie uspokoi. Ale na
razie wszystko jest w nieladzie.

Co masz wiec robic? Po prostu zobacz ten ból w glowie, obserwuj go. Badz

obserwatorem. Po prostu zapomnij, ze to robisz - i stopniowo wszystko ucichnie, i
ucichnie tak pieknie i z takim wdziekiem, ze nie uwierzysz jesli tego nie doznasz.
Zniknie nie tylko ból glowy - bo energia, która stwarzala ten ból, jesli jest obserwowana,
znika - ta sama energia staje sie przyjemnoscia. Energia jest ta sama.


Medytacja zaczyna sie katharsis a konczy swietowaniem.

Ból i przyjemnosc to dwa wymiary tej samej energii. Jesli zdolasz pozostac w

wyciszonym siedzeniu i zwracac bedziesz uwage na to, co cie rozprasza, wszystkie
rozproszenia znikna. A gdy znikna wszystkie rozproszenia, nagle uswiadomisz sobie,
ze zniklo cale cialo.

Osho przestrzega przed przeksztalceniem obserwowania bólu w kolejny fanatyzm.

Jesli nieprzyjemne symptomy fizyczne - bolesci i bóle czy nudnosci - utrzymuja sie
dluzej niz 3-4 dni codziennej medytacji, nie ma potrzeby byc masochista - zwróc sie o
porade do lekarza. Odnosi sie to do wszystkich medytacji Osho. Baw sie!

MANDALA

Jest to inna potezna technika oparta na katharsis, która stwarza krag energii

prowadzacych do naturalnego scentrowania. Sklada sie ona z czterech czesci po 15
minut kazda.

Czesc pierwsza - 15 minut
Z otwartymi oczami biegnij w miejscu, zaczynajac powoli i stopniowo

przyspieszajac coraz bardziej. Unos kolana najwyzej jak zdolasz. Równe i glebokie
oddychanie poruszy energie wewnatrz ciebie. Zapomnij o umysle i zapomnij o ciele.
Trwaj w tym biegu.

Czesc druga - 15 minut
Usiadz z zamknietymi oczami, otwartymi ustami i szczeka luzno opuszczona.

Lagodnie zacznij krazenia ciala od pasa, jak trzcina poruszajaca sie na wietrze. Poczuj
wiatr kolyszacy cie z boku na bok, do przodu i do tylu, wkolo i wkolo. Doprowadzi to
twoje przebudzone energie do osrodka pepka.


Nie moge stworzyc dla ciebie nieba. To dlatego wszystkie moje techniki medytacyjne najpierw

stwarzaja pieklo.


Czesc trzecia - 15 minut
Polóz sie na plecach, otwórz oczy i z nieruchoma glowa zacznij wirowac oczami w

kierunku zgodnym z kierunkiem ruchu wskazówek zegara. Poruszaj nimi po calym
okregu, jakby sledzily minutowa wskazówke wielkiego zegara, ale rób to najszybciej jak

background image

to mozliwe. Wazne jest, by usta byly otwarte, a szczeka rozluzniona. Oddech ma byc
lagodny i równy. Doprowadzi to scentrowane energie do trzeciego oka.

Czesc czwarta - 15 minut
Zamknij oczy i lez nieruchomo.

Potrzeba katharsis

Codziennie na 60 minut po prostu zapomnij o swiecie. Niech caly swiat zniknie z

ciebie i ty zniknij ze swiata. Zrób zwrot w tyl, zwrot o 180 stopni, i po prostu wejrzyj do
wewnatrz. Na poczatku zobaczysz tylko chmury. Nie przejmuj sie - twoje stlumienia
stworzyly te chmury. Natkniesz sie na zlosc, nienawisc, chciwosc i wszelkiego rodzaju
czarne dziury. Stlumiles je, sa wiec. A twoje tak zwane religie nauczyly cie tlumienia,
przypominaja wiec one rany. Ukrywales je.

Stad mój nacisk najpierw na katharsis. jesli nie przejdziesz wielkiego katharsis,

musial bedziesz przejsc wiele chmur. Bedzie to meczace, a ty mozesz byc tak
niecierpliwy, ze wrócisz do swiata, i powiesz: „Nic tam nie ma. Nie ma lotosu i nie ma
aromatu, sam smród, smieci”.

Wiesz to. Co napotykasz, gdy zamykasz oczy i zaczynasz wchodzic do wewnatrz?

Nie trafiasz na te piekne krainy, o których mówia buddowie. Napotykasz piekla, agonie,
stlumione i czekajace na ciebie. Zlosc, gromadzaca sie z wielu zywotów. Wszystko w
balaganie, chce sie wiec pozostawac poza tym. Wolisz isc do kina, do klubu, spotkac sie
z ludzmi i plotkowac. Wolisz pozostac czyms zajety az do zmeczenia i zasniecia. Tak
zyjesz, taki jest styl twojego zycia.

Gdy wiec zaczynasz patrzec do wewnatrz, naturalnie, jestes bardzo zdumiony.

Buddowie opowiadaja o wielkim dobrodziejstwie, wielkim aromacie, o tym, ze
napotkasz kwitnace kwiaty lotosu - i o aromacie, który jest wieczny. A kolor tych
kwiatów pozostaje taki sam, nie zmienia sie. Mówia o tym raju, mówia o tym królestwie
bozym, które jest w tobie. A gdy ty wchodzisz do wewnatrz, napotykasz tylko pieklo.

Widzisz nie krainy buddów, ale obozy koncentracyjne Adolfa Hitlera. Naturalnie,

zaczynasz myslec, ze to wszystko bzdura, ze lepiej pozostac na zewnatrz, i po co bawic
sie tymi ranami? To tez boli. I z ran zaczyna wyplywac ropa, i jest to brudne.

Ale katharsis pomaga. Jesli wejdziesz w katharsis, jesli przejdziesz przez medytacje

chaotyczne, wszystkie chmury wyrzucisz na zewnatrz, wszystkie te ciemnosci
wyrzucisz na zewnatrz, a wtedy swiadomosc umyslu staje sie latwiejsza.

I wlasnie dlatego klade nacisk najpierw na medytacje chaotyczne, a potem na

medytacje wyciszenia, najpierw medytacje aktywne, potem medytacje bierne. W
biernosc mozna wejsc tylko wtedy, gdy wszystko to, co przypominalo smieci, zostalo
wyrzucone. Zlosc zostala wyrzucona, chciwosc zostala wyrzucona... warstwa na
warstwie, wszystko tam jest. A gdy to wyrzucisz, z latwoscia mozesz wsliznac sie do
wnetrza. Nic nie stoi na przeszkodzie.

I nagle - jasne swiatlo krainy buddów. I nagle jestes w totalnie innym swiecie -

swiecie Prawa Lotosu, swiecie Dharmy, swiecie Tao.

background image

Bicie poduszek

Kiedy czujesz w sobie zlosc, nie potrzeba zloscic sie na kogos; po prostu badz w

zlosci. Niech bedzie to medytacja. Zamknij pokój, siadz w samotnosci i pozwól
wyplynac takiej zlosci, jaka tylko zdola sie pojawic, jesli masz ochote bic, bij poduszke.

Rób wszystko to, na co masz ochote; poduszka nie bedzie sie sprzeciwiac. Jesli

chcesz zabic poduszke, wez nóz i zabij ja! To pomaga, nadzwyczajnie pomaga. Nie masz
pojecia jak pomocna moze byc poduszka. Po prostu bij ja, bij ja, rzucaj nia. Jesli jestes zly
na kogos, napisz jego imie na poduszce albo przyklej jego zdjecie.

Poczujesz sie smiesznie, glupio, ale to zlosc jest smieszna - nic z tym nie zrobisz.

Niech wiec tak bedzie, a ty ciesz sie tym jako zjawiskiem energetycznym. Jest to
zjawisko energetyczne. Jesli nikomu nie wyrzadzasz krzywdy, nie ma w tym nic zlego.
Gdy spróbujesz, przekonasz sie, ze mysl o wyrzadzaniu komus krzywdy stopniowo
znika.

Uczyn z tego praktyke codzienna - co rano 20 minut. Potem obserwuj caly dzien.

Bedziesz spokojniejszy, gdyz energia, która stala sie trucizna, zostaje wyrzucona z
organizmu. Rób to co najmniej przez dwa tygodnie, a po tygodniu zaskoczy cie, ze bez
wzgledu na sytuacje, w której jestes, zlosc sie nie pojawia. Po prostu spróbuj.

Ziajaj jak pies

Trudno jest pracowac ze zloscia wprost, bo moze ona byc gleboko stlumiona. Pracuj

wiec z nia posrednio. Bieganie pomoze w odparowaniu sporej ilosci zlosci i sporej ilosci
leku. Gdy przez dluzszy czas biegniesz i oddychasz gleboko, umysl przestaje
funkcjonowac i cialo przejmuje prowadzenie.

I takie drobne cwiczenie bedzie bardzo pomocne. Kiedy ktos nie schodzi ponizej

zoladka, ponizej brzucha, gdy jest nieco powierzchowny, niech chodzi i ziaja jak pies.
Moze wysunac jezyk na zewnatrz - zwiesic go, i krazyc jak pies i ziajac.

Caly przelyk zostanie otwarty. Gdy ktos ma tam jakis blok, ziajanie moze byc

bardzo wazne. Jesli bedzie ziajal przez pól godziny, jego zlosc poplynie bardzo pieknie.
Znajdzie sie w niej cale cialo.

Mozesz wiec spróbowac tego czasami w swoim pokoju. Mozesz wziac lustro i

szczekac i warczec na nie. W ciagu trzech tygodni poczujesz, ze to wchodzi bardzo,
bardzo gleboko. Kiedy zlosc zostanie uwolniona, zniknie, poczujesz sie wolny.

RANEK

swietowanie, praca i zabawa

Muzyka i taniec

Muzyka jest medytacja - medytacja skrystalizowana w pewnym wymiarze.

Medytacja jest muzyka - muzyka roztapiajaca sie w bezwymiarowosci. Nie sa to dwie
rózne rzeczy.

Jesli kochasz muzyke, kochasz ja tylko dlatego, ze przy niej odczuwasz roztaczajaca

sie w jakis sposób medytacje. Pochlania cie ona, upajasz sie nia. Cos nieznanego zaczyna
zstepowac i obejmowac cie... Bóg zaczyna szeptac. Twoje serce bije innym rytmem,

background image

zgodnym z melodia wszechswiata. Nagle znajdujesz sie w glebokim orgazmie z
caloscia. Subtelny taniec wkracza do twego istnienia, a drzwi, które na zawsze byly
zamkniete, zaczynaja sie otwierac. Przenika cie nowy powiew - zdmuchniety zostaje
kurz stuleci. Czujesz sie tak, jakbys wzial kapiel, duchowa kapiel; byles pod prysznicem
- czysty, swiezy, dziewiczy.

Muzyka jest medytacja; medytacja jest muzyka, jest to dwoje drzwi, przez które

mozna dojsc do tego samego.

Tance sufickie

Jesli czlowiek bedacy w zlosci wezmie udzial w tancu sufickim, jego taniec bedzie

zawieral zlosc. Mozesz obserwowac ludzi a zobaczysz, ze ich tance sa rózne. Czyjs
taniec jest rodzajem wscieklosci; zlosc przenika jego taniec, jego gesty. W czyims tancu
jest wdziek, plynie w nim milosc, jest swego rodzaju elegancja. W tancu kogos innego
jest wspólczucie. W tancu kogos innego jest ekstaza. Taniec kogos jeszcze jest jedynie
przemeczony i posepny - wykonuje on tylko puste gesty, nikogo w nich nie ma; jest to
mechaniczne. Obserwuj. Skad ta róznica? Stad, ze w tych ludziach sa rózne warstwy
stlumienia

Gdy tanczysz, jezeli jest w tobie zlosc, to ona bedzie tanczyc. Gdzie ma sie podziac?

Im bardziej ty bedziesz tanczyl, tym bardziej ona bedzie tanczyc. Jesli jestes pelen
milosci, kiedy zaczynasz tanczyc, twoja milosc zacznie wyplywac - bedzie tanczyc
wokól ciebie, w calej przestrzeni. Twój taniec bedzie tancem ciebie, bedzie zawieral to
wszystko, co sie w tobie zawiera. Jesli jestes stlumiony seksualnie, gdy tanczysz, seks
wyplynie na powierzchnie.

Musisz przejsc katharsis, nie mozesz isc wprost. Dopiero wtedy, gdy znikna

wszystkie trucizny i zniknie dym, bedziesz w stanie zyskac wglad czy blogosc w
metodach takich jak tance sufickie.

NATARAJ

Nataraj to taniec jako totalna medytacja. Sklada sie z trzech czesci trwajacych lacznie

65 minut.

Czesc pierwsza - 40 minut
Z zamknietymi oczami tancz jak opetany. Niech twoja nieswiadomosc zawladnie

calkowicie. Nie kontroluj swoich ruchów, ani nie badz swiadkiem tego, co sie dzieje.
Badz jedynie totalnie w tancu.

Czesc druga - 20 minut
Z zamknietymi oczami natychmiast sie polóz. Badz w ciszy, nieruchomy.
Czesc trzecia - 5 minut
Tancz celebrujac i ciesz sie tym.
Zapomnij o tanczacym, centrum ego; stan sie tancem. To jest medytacja. Tancz tak

gleboko, az zapomnisz zupelnie, ze to ty tanczysz, i zaczniesz czuc, ze jestes tancem.
Ten podzial musi zniknac - wtedy staje sie to medytacja. Jezeli ten podzial pozostanie,
bedzie to cwiczenie - dobre, zdrowe, ale nie mozna o nim powiedziec, zeby to bylo cos
duchowego. Jest to tylko zwyczajny taniec. Taniec sam w sobie jest dobry - jako taki jest

background image

dobry. Potem bedziesz czuc sie swiezo, mlodo. Ale nie jest to jeszcze medytacja.
Tanczacy musi zniknac, az pozostanie tylko taniec.


Jesli nie wykorzystasz zwyczajnego zycia jako medytacji, twoja medytacja musi stac sie

czyms w rodzaju ucieczki.


Co wiec robic? Badz totalnie w tancu, bo ten podzial moze istniec tylko wtedy, gdy

nie jestes w nim totalnie. Jezeli staniesz z boku i bedziesz patrzyl na wlasny taniec,
podzial pozostanie - ty jestes tanczacym, i to ty tanczysz. Wtedy tanczenie jest tylko
czynem, czyms, co robisz; nie jest to twoje istnienie. Zaangazuj sie wiec totalnie; roztop
sie w tancu. Nie stój z boku, nie badz obserwatorem. Wez udzial!

Niech taniec plynie wlasna droga - nie wymuszaj go. Raczej idz za nim, pozwól mu

zaistniec. Nie jest to dzialanie, ale zdarzenie, które nastepuje. Pozostan w nastroju
swietowania. Nie robisz nic takiego powaznego; ot, bawisz sie, bawisz sie swoja energia
zyciowa, bawisz sie swoja bioenergia, pozwalajac jej na taki ruch, jakiego ona chce. Tak,
jak wiejacy wiatr i plynaca rzeka - i ty plyniesz i wiejesz. Poczuj to.

I baw sie. Zawsze pamietaj te slowa - baw sie. Przy mnie sa one podstawa. W tym

kraju, to, co stworzyl Bóg, nazywamy leela - zabawa Boga. Bóg nie stworzyl tego swiata;
jest to jego zabawa.

KIRTAN

Nie traktuj religii powaznie. Mozesz w niej spiewac i tanczyc, nie potrzeba

smutnych min. Zbyt dlugo juz zylismy ze smutnymi minami. Jezeli spojrzysz na stara
twarz Boga, zobaczysz, ze jest smutna. To jest powodem znudzenia. Potrzebny jest nam
teraz Bóg, który potrafi tanczyc i smiac sie.

Kirtan jako technika medytacji sklada sie z trzech czesci.
Czesc pierwsza - 20 minut
Zamknij oczy - tancz, spiewaj i klaskaj. Badz w tym totalnie.
Czesc druga - 20 minut
Polóz sie, badz w ciszy i bezruchu.
Czesc trzecia - 20 minut
Znów tancz i spiewaj w totalnym oddaniu. Zatrac sie.

Zyj ta chwila

W miare jak wchodzisz glebiej w medytacje, czas znika. Kiedy medytacja naprawde

rozkwitnie, nie znajdziesz czasu. Dzieje sie to równoczesnie - gdy znika umysl, znika
czas. Dlatego przez cale stulecia mistycy powiadali, ze czas i umysl to tylko dwie strony
tej samej monety. Umysl nie moze zyc bez czasu i czas nie moze zyc bez umyslu. Czas
daje umyslowi mozliwosc istnienia.

Dlatego wszyscy buddowie nalegaja: „Zyj ta chwila”. Zycie w tej chwili to

medytacja; samo bycie tu i teraz to medytacja. Ci, którzy sa tu i teraz, w tej chwili, ze
mna, sa w medytacji Oto jest medytacja - kukulka wola z oddali i samolot przelatuje i
gawrony i ptaki i wszystko jest w ciszy i w umysle nie ma poruszenia. Nie myslisz o

background image

przeszlosci, i nie myslisz o przyszlosci. Czas sie zatrzymal. Swiat sie zatrzymal.

Zatrzymanie swiata - to cala sztuka medytacji. A zyc ta chwila - to zyc w wiecznosci.

Posmakowanie tej chwili, bez zadnej mysli, bez umyslu, to posmakowanie
niesmiertelnosci.

TECHNIKI W ZYCIU CODZIENNYM

Stop!

Zacznij robic te bardzo prosta metode przynajmniej szesc razy dziennie. Za kazdym

razem zajmuje ona tylko pól minuty, razem sa to wiec trzy minuty w ciagu dnia. To
najkrótsza medytacja w swiecie! Ale musisz robic ja nagle - to jest cale jej sedno.

Idac ulica - nagle przypomnij sobie. Zatrzymaj sie, zatrzymaj sie calkowicie, bez

zadnego ruchu. Przez pól minuty tylko badz obecny. Bez wzgledu na sytuacje zatrzymaj
sie calkowicie i tylko badz obecny dla tego wszystkiego, co sie dzieje. Potem znów
zacznij isc. Szesc razy dziennie. Mozesz robic wiecej, ale nie mniej - to spowoduje silne
otwarcie. Trzeba to robic nagle.


Miliony ludzi przegapiaja medytacje, gdyz medytacja przybrala niewlasciwa konotacje.

Wyglada bardzo powaznie, wyglada posepnie, ma w sobie cos z kosciola - wyglada, jakby byla
tylko dla tych, którzy sa martwi lub prawie martwi, którzy sa posepni, powazni, maja smutne
miny - którzy utracili swietowanie, ucieche, zabawe, celebrowanie.


Jesli nagle staniesz sie po prostu obecny zmieni sie cala energia. Ustanie ciaglosc,

która trwala w umysle, i jest to tak nagle, ze umysl nie zdola tak szybko wytworzyc
jakiejs nowej mysli. Potrzeba na to czasu - umysl jest glupi.

Gdziekolwiek gdy tylko sobie przypomnisz, po prostu wstrzasnij calym swoim

istnieniem i zatrzymaj sie. Nie tylko ty staniesz sie swiadomy. Wkrótce poczujesz, ze
inni ludzie staja sie swiadomi twojej energii - ze cos sie stalo; wkracza w ciebie cos z
nieznanego.

Praca jako medytacja

Kiedy poczujesz, ze nie jestes w dobrym nastroju i nie czujesz sie dobrze w pracy,

przed rozpoczeciem pracy, przez piec minut, wykonuj glebokie wydechy. Poczuj, ze z
wydechem wyrzucasz na zewnatrz swój ciemny nastrój - bedziesz zaskoczony, ze po
pieciu minutach wrócisz nagle do normy i zdolowanie zniknelo, ciemnosc przestala
istniec.

Jesli zdolasz przemienic swoja prace w medytacje, bedzie to najlepsze. Wtedy

medytacja nigdy nie jest w konflikcie z twoim zyciem. Cokolwiek robisz, badz
medytujacy. Medytacja nie jest czyms oddzielnym, jest czescia zycia. Jest jak
oddychanie. Tak, jak oddychasz, wdech i wydech - tak samo i medytuj.

I jest to tylko pewne przeniesienie nacisku, niewiele trzeba robic. To, co robiles

nieuwaznie, zacznij robic uwaznie. To, co robiles chcac uzyskac jakis rezultat, chocby
pieniadze... Jest to w porzadku, ale mozesz zyskac z tego jeszcze cos wiecej. Pieniadze sa

background image

w porzadku i jesli twoja praca daje ci pieniadze, dobrze - czlowiek potrzebuje pieniedzy,
ale nie sa one wszystkim. A jesli tuz obok mozesz zebrac o wiele wiecej przyjemnosci,
czemu masz je przegapiac? Sa za darmo.


Po tym mozna poznac medytacje - czlowiek naprawde medytujacy jest pelen radosci; zycie

jest dla niego uciecha, zycie jest leela - zabawa. Cieszy sie nim ogromnie, nie jest powazny, jest
odprezony.


Bedziesz wykonywal swoja prace bez wzgledu na to czy ja kochasz czy nie, wiec

wprowadzenie do niej milosci wywola wiele wiecej rzeczy, które w innym przypadku
przegapilbys.

Ktokolwiek zajmuje sie praca twórcza, moze ze swojego zycia uczynic medytacje, w

taki sposób, jak Osho opisuje tu w odpowiedzi na pytanie zadane przez malarza.

Sztuka jest medytacja; kazda aktywnosc staje sie medytacja jesli w niej zatracasz

siebie, nie badz wiec tylko technikiem. Jesli bedziesz tylko technikiem, malowanie nigdy
nie stanie sie medytacja. Musisz byc w nim do szalenstwa, do opetania, zupelnie
zatracony, nie wiedzac dokad zmierzasz, nie wiedzac co robisz, nie wiedzac kim jestes.

Ten stan niewiedzenia bedzie medytacja - niech nastapi. Obraz nie powinien byc

malowany, a powinno sie pozwolic mu sie zdarzyc - i nie mam tu na mysli tego, ze ty
tylko bedziesz leniwy, nie - wtedy nigdy sie nie zdarzy. Musi to toba kierowac, musisz
byc bardzo, bardzo aktywny, a jednak nie robic tego. To jest cala umiejetnosc, to jest cale
sedno - musisz byc aktywny, a jednak nie byc tym, który to robi.

Podejdz do plótna. Przez kilka minut tylko medytuj, ot, siadz tam w ciszy, przed

plótnem. Ma to przypominac pismo automatyczne. Bierzesz dlugopis do reki i siedzisz
w ciszy i nagle stwierdzasz drgniecie w dloni i to nie ty je spowodowales, wiesz, ze to
nie ty je spowodowales. Po prostu na nie czekales. To drgniecie przychodzi i dlon
zaczyna sie poruszac, cos zaczyna sie dziac.

Tak wlasnie powinienes zaczynac malowanie. Kilka minut medytacji, po prostu

bycia otwartym i przyjmujacym. Cokolwiek bedzie sie dzialo, pozwolisz temu sie
zdarzyc. Wprowadzisz cale swoje doswiadczenie w przyzwolenie temu zdarzeniu sie.


Jaki jest pozytek z medytacji? Ile mozesz na niej zarobic? Jaki jest pozytek z tanca?… Zaden.

Taniec nie da ci jedzenia, nie da ci picia, nie da ci schronienia. Zdaje sie byc bezuzyteczny.
Wszystko co piekne i prawdziwe jest bezuzyteczne.


Wez pedzel i zacznij. Na poczatku powoli, tak, bys nie wprowadzil w to siebie.

Poruszaj sie powoli. Niech obiekt malowania zacznie przez ciebie plynac sam z siebie, a
potem zatrac sie w nim. I nie mysl o niczym innym. Sztuka musi byc dla sztuki, wtedy
jest medytacja. Nie wolno dopuscic, aby pojawila sie w niej jakas motywacja, i nie
mówie, ze masz nie sprzedawac swoich obrazów czy ich nie wystawiac - jest to zupelnie
w porzadku, ale jest to produkt uboczny. Nie jest to motywacja. Czlowiek potrzebuje
jedzenia, sprzedaje wiec obraz, ale to, ze go sprzedaje, boli - niemal tak, jakbys
sprzedawal swoje dziecko. Ale czlowiek tego potrzebuje, wiec jest to w porzadku.

background image

Czujesz smutek, ale nie bylo to motywacja - nie malowales po to, zeby sprzedawac.
Zostal sprzedany - to cos innego - ale nie jest to motywacja, bo gdyby tak bylo
pozostaniesz tylko technikiem.

Powinienes sie w tym zatracic. Nie musisz byc, powinienes calkowicie zniknac w

malowaniu, w tancu, w oddychaniu, w spiewaniu. Cokolwiek robisz, powinienes
zupelnie zniknac w nie-kontrolowaniu.

Medytacja dla podrózujacych samolotami

Nie mozna znalezc lepszej okazji do medytowania niz latanie na duzych

wysokosciach. Im wyzsza wysokosc, tym latwiejsza medytacja. Dlatego przez cale
stulecia medytujacy wedrowali w góry w poszukiwaniu duzych wysokosci.

Kiedy grawitacja jest mniejsza i ziemia jest bardzo odlegla, oddala sie wiele

przyciagan ze strony ziemi, jestes z dala od tego zepsutego spoleczenstwa
zbudowanego przez czlowieka. Otaczaja cie chmury i gwiazdy i ksiezyc i slonce i
ogromna przestrzen... Rób wiec to: zacznij odczuwac jednosc z tym ogromem, i rób to w
trzech etapach.

Etap pierwszy - przez kilka minut mysl tylko o tym, ze stajesz sie wiekszy...

wypelniasz caly samolot. Potem etap drugi - zacznij odczuwac, ze stajesz sie jeszcze
wiekszy, wiekszy niz samolot, wlasciwie to samolot jest w tobie, i etap trzeci - poczuj, ze
rozszerzyles sie na cale niebo. Teraz te chmury, które sie poruszaja, i ksiezyc i gwiazdy -
poruszaja sie w tobie; jestes olbrzymi, nieograniczony.

To uczucie stanie sie twoja medytacja, i poczujesz sie calkowicie odprezony i bez

napiecia.

oto jest sekret: Porzuc automatyzm
Jesli zdolamy odautomatyzowac nasze dzialania, cale zycie stanie sie medytacja,

wtedy jakikolwiek drobiazg, wziecie prysznicu, jedzenie posilku, rozmowa z
przyjacielem - staje sie medytacja. Medytacja jest pewna cecha - mozna ja wprowadzic
do wszystkiego. Nie jest to jakis konkretny czyn. Ludzie mysla w ten sposób, mysla, ze
medytacja jest jakims konkretnym czynem, jesli siedzisz twarza ku wschodowi,
powtarzasz jakies mantry, palisz kadzidlo, robisz to czy tamto o okreslonej porze, w
okreslony sposób, okreslonym gestem. Medytacja nie ma nic wspólnego z tym
wszystkim. Wszystko to sa sposoby jej zautomatyzowania, a medytacja jest przeciwna
automatyzacji.

Jesli wiec zdolasz utrzymac czujnosc, kazde dzialanie jest medytacja, kazdy ruch

ogromnie ci pomoze.

Palenie papierosów - medytacja

Przyszedl do mnie kiedys pewien czlowiek. Byl nalogowym palaczem od

trzydziestu lat, byl chory, a lekarze powiedzieli mu: „Nigdy nie wyzdrowiejesz jesli nie
rzucisz palenia”. Ale on palil nalogowo, nie mógl sie temu oprzec. Próbowal - nie bylo
tak, zeby nie próbowal - usilnie próbowal i w tym usilowaniu wiele wycierpial. Ale
udawalo mu sie tylko na dzien, dwa, potem ta potrzeba znów przychodzila z taka moca,
ze go po prostu pochlaniala, i znowu wpadal w to samo rutynowe zachowanie.

background image

Z powodu palenia utracil wszelka wiare w siebie - wiedzial, ze nie potrafi zrobic

czegos tak drobnego - ze nie potrafi rzucic palenia. W swych wlasnych oczach stal sie
bezwartosciowy, uwazal siebie za najbardziej bezwartosciowego czlowieka w swiecie.
Nie mial dla siebie zadnego szacunku. Przyszedl do mnie.

Co moge zrobic? Jak mam przestac palic? - zapytal.
Nikt nie jest w stanie przestac palic. Musisz to zrozumiec. Palenie nie jest teraz tylko

kwestia twojej decyzji. Weszlo do swiata twoich nawyków, zapuscilo korzenie.
Trzydziesci lat to duzo czasu. Zapuscilo korzenie w twoim ciele, w twojej chemii,
rozprzestrzenilo sie na wszystkie strony. Nie jest to tylko kwestia postanowienia
dokonanego przez twoja glowe - twoja glowa nic tu nie poradzi. Glowa jest bezsilna,
moze zaczynac rózne rzeczy, ale nie moze ich zaprzestac tak samo latwo. Gdy cos
zaczniesz i praktykujesz to przez tak dlugi okres czasu, stajesz sie wielkim joginem -
trzydziesci lat praktyki palenia! Stalo sie to autonomiczne, musisz to odautomatyzowac
- powiedzialem.

A on spytal: „Co rozumiesz przez odautomatyzowanie?”
A na tym wlasnie polega cala medytacja - odautomatyzowanie.
Zrób jedno - zapomnij o rzuceniu palenia, i tak nie ma takiej potrzeby. Palisz

trzydziesci lat i zyjesz, jasne, bylo to cierpieniem, ale i do tego sie przyzwyczailes. A co
za róznica czy umrzesz kilka godzin wczesniej niz gdybys umarl nie palac? I co bedziesz
robil? Co zrobiles? Co to za róznica - czy umrzesz w poniedzialek, wtorek, czy niedziele,
w tym roku, czy w tamtym - co to ma za znaczenie? - wyjasnilem.

Tak, to prawda, nie ma to znaczenia - przyznal.
Zapomnij o tym, w ogóle nie rzucimy palenia - ja mu na to. - Raczej spróbujemy je

zrozumiec. Nastepnym razem uczyn wiec z tego medytacje.

Z palenia papierosów medytacje? - zapytal.
Oczywiscie - odrzeklem. - Skoro ludzie zen moga z picia herbaty uczynic medytacje

i zrobic z tego ceremonie, czemu nie? Palenie papierosów moze byc równie piekna
medytacja.

Co ty mówisz? - spytal. Wygladal na poruszonego. Ozywil sie! - Medytacje? jak to

zrobic? No, powiedz mi, nie moge sie doczekac!

Dalem mu te medytacje.
Zrób jedno - powiedzialem. - Kiedy wyjmujesz paczke papierosów z kieszeni,

poruszaj sie powoli. Ciesz sie tym, nie ma pospiechu. Badz swiadomy, uwazny, czujny -
wyjmuj ja powoli, z pelnia uwaznosci.


Medytacja to zycie. Nie byc w medytacji to nie byc zywym.

Potem z pudelka wyjmij z pelnia uwaznosci jednego papierosa, powoli - nie tak, jak

dawniej, w pospiechu, nieswiadomie, mechanicznie. Potem zacznij opukiwac tego
papierosa - ale z pelnia uwagi. Sluchaj dzwieku tak, jak ludzie zen czynia to, gdy
samowar zaczyna spiewac i herbata zaczyna sie gotowac... i ten aromat. Potem
powachaj papierosa i odczuj jego piekno...

Co ty mówisz? - przerwal mi. - Piekno?

background image

Tak, jest on piekny. Tyton jest tak samo boski, jak wszystko inne. Powachaj go - to

zapach Boga.

Tez cos! - wygladal na nieco zaskoczonego. - Zartujesz?
Nie, nie zartuje.
Nawet kiedy zartuje, nie zartuje, jestem bardzo powazny.
Potem wlóz go do ust, z pelnia uwaznosci, zapal go z pelnia uwaznosci. Ciesz sie

kazda czynnoscia, i podziel to na jak najmniejsze czynnosci, tak, abys stal sie coraz
bardziej uwazny.

Potem zaciagnij sie pierwszy raz - Bogiem w postaci dymu. Hindusi powiadaja

Annam Brahm - „jedzenie jest Bogiem”. Czemu nie dym? Wszystko jest Bogiem.
Napelnij gleboko pluca, jest to pewnego rodzaju pranayam. Daje ci tu nowa joge dla
nowego wieku! Potem wypusc ten dym, odprez sie, zaciagnij sie ponownie - i rób to
bardzo powoli.

Jesli zdolasz to uczynic, bedziesz zaskoczony, wkrótce zobaczysz cala glupote

palenia. Nie dlatego, ze inni powiedzieli, ze jest to glupie, nie dlatego, ze inni
powiedzieli, ze jest to cos zlego. Ty to zobaczysz, i to zobaczenie bedzie nie tylko
intelektualne. Wyjdzie ono z calego twojego istnienia, bedzie wizja twojej totalnosci. A
potem, pewnego dnia, jesli palenie odpadnie, odpadnie, jesli bedzie trwalo nadal,
bedzie trwalo. Nie potrzebujesz sie tym przejmowac.

Po trzech miesiacach przyszedl i powiada: „Ale ono odpadlo”.
Teraz - powiedzialem - spróbuj tego i na innych sprawach.

Jednym z okreslen medytacji, jakich uzywaja ludzie zen, jest wu-shi. Oznacza ono ‘nic

specjalnego’ , albo ‘nic wielkiego’.


To jest tajemnica, jedyna tajemnica - porzuc automatyzm. Idac, idz powoli, uwaznie.

Patrzac, patrz uwaznie, a zobaczysz, ze drzewa sa zielensze niz kiedykolwiek dotad, a
róze sa bardziej rózane niz kiedykolwiek dotad. Sluchaj! Ktos mówi, plotkuje, sluchaj,
sluchaj uwaznie. Niech cale twe dzialanie w stanie czuwania bedzie
odautomatyzowane.

Zwyczajna herbata - smakuj ja

Zyj z chwili na chwile. Przez trzy tygodnie próbuj - cokolwiek robisz, rób to tak

totalnie jak jest to mozliwe, miluj to i ciesz sie tym. Moze wyglada to glupio. Kiedy
pijesz herbate zbytnie cieszenie sie nia jest glupie - to przeciez tylko zwyczajna herbata.

Ale zwyczajna herbata moze stac sie niezwykle piekna - jest to wspaniale doznanie,

jesli cieszysz sie nia. Ciesz sie nia z glebokim poszanowaniem. Uczyn ceremonial -
robisz herbate... sluchasz czajnika i jego dzwieku, potem nalewasz herbate... czujesz jej
aromat, próbujesz te herbate i czujesz sie szczesliwy.

Martwi ludzie nie potrafia pic herbaty, tylko bardzo zywi. W tej chwili jestes zywy!

W tej chwili pijesz herbate. Odczuwaj wdziecznosc! I nie mysl o przyszlosci - nastepna
chwila sama o siebie zadba. Nie mysl o jutrze - przez trzy tygodnie zyj ta chwila.

background image

Siedz w ciszy i czekaj

Czasem dzieje sie tak, ze medytacja jest blisko, ale ty jestes zajety innymi rzeczami.

Ten delikatny glos jest w tobie, a ty jestes pelen halasu, zobowiazan, zajec,
odpowiedzialnosci. A medytacja przychodzi jak szept, nie przychodzi jak krzyk
sloganu, przychodzi bardzo cicho. Nie czyni halasu. Nawet kroków nie slychac. Jesli
wiec jestes zajety, czeka i odchodzi.

Nauka potrzebuje teraz wielkich medytujacych - inaczej Ziemia skazana jest na zaglade.

Dolóz wiec staran, przynajmniej godzine co dnia, aby po prostu siedziec w ciszy i

czekac na medytacje. Nic nie rób, tylko siedz w ciszy z zamknietymi oczami, w wielkim
czekaniu, z czekajacym sercem, z otwartym sercem. Po prostu czekaj - jesli cos nastapi,
bedziesz gotowy, by to przyjac. Jesli nic nie nastapi, nie czuj sie sfrustrowany. Nawet
samo siedzenie przez godzine, gdy nic sie nie dzieje, jest dobre, odpreza. Uspokaja cie,
wycisza, czyni cie bardziej scentrowanym i ugruntowanym. Ale coraz bardziej bedzie
sie zblizac - i powoli, powoli powstanie pewne zrozumienie miedzy toba i tym
medytacyjnym stanem - o okreslonej godzinie, w okreslonym pokoju, o okreslonej porze
czekasz, bedzie przychodzic coraz bardziej i bardziej. Nie jest to cos, co przychodzi z
zewnatrz, przychodzi to z twego najglebszego rdzenia. Ale kiedy wewnetrzna
swiadomosc wie, ze zewnetrzna swiadomosc na nia czeka, mozliwosc spotkania jest
wieksza.

Usiadz po prostu pod drzewem. Wiatr wieje i liscie drzewa szeleszcza. Wiatr cie

dotyka, krazy wokolo, przechodzi. Ale nie pozwól mu ot, tak cie mijac, pozwól, aby
poruszal sie w tobie i przechodzil przez ciebie. Zamknij wiec oczy i gdy wieje on w
drzewie i slychac szelest lisci, czuj, ze ty tez jestes jak drzewo, otwarty, a wiatr wieje
przez ciebie, nie obok ciebie, ale wlasnie przez ciebie.

Czasami mozesz po prostu zniknac

Siedzac pod drzewem, nie myslac o przeszlosci i przyszlosci, po prostu bedac, gdzie

jestes? Gdzie jest ja? Nie czujesz go, nie ma go.


Medytacja nie jest próznia w czasie czy przestrzeni, ale natychmiastowym przebudzeniem.

Ego nie istnieje w terazniejszosci. Przeszlosci juz nie ma, przyszlosc dopiero bedzie -

nie ma ani jednego, ani drugiego. Przeszlosc zniknela, przyszlosc jeszcze sie nie
pojawila - jest tylko terazniejszosc. A w terazniejszosci nie mozna znalezc czegokolwiek,
co przypomina ego.

W niektórych klasztorach Tybetu nadal stosuje sie jedna z najstarszych medytacji.

Medytacja ta oparta jest na prawdzie, która ci tu przekazuje. Ucza tam, ze czasem
mozesz po prostu zniknac. Kiedy siedzisz w ogrodzie zacznij po prostu odczuwac, ze
znikasz. Zobacz jak wyglada swiat gdy odszedles ze swiata, gdy juz cie nie ma, gdy
stales sie absolutnie przezroczysty. Na jedna sekunde spróbuj po prostu nie byc.

We wlasnym domu badz jakby cie nie bylo. jest to naprawde piekna medytacja. W

background image

ciagu 24 godzin mozesz jej próbowac wiele razy - wystarczy chocby pól sekundy. Na
pól sekundy po prostu zatrzymaj sie - nie ma cie, a swiat trwa dalej. Kiedy coraz
bardziej staniesz sie uwazny tego, ze bez ciebie swiat swietnie trwa dalej, bedziesz mógl
nauczyc sie jeszcze jednej czesci swego istnienia, która byla pomijana od dawna, przez
cale zywoty, i to jest nastrój przyjmowania. Po prostu pozwalasz, stajesz sie drzwiami.
Wszystko dzieje sie bez ciebie.

Medytacja gilotyny

Jedna z najpiekniejszych medytacji tantrycznych - idac, mysl, ze nie masz glowy,

tylko cialo. Siedzac, mysl, ze nie masz glowy. Stale pamietaj, ze nie masz glowy.
Wyobrazaj sobie siebie bez glowy. Zrób powiekszone zdjecie siebie bez glowy, patrz na
nie. Opusc lustro w lazience, tak, ze kiedy patrzysz, nie widzisz glowy - tylko cialo.

Kilka dni pamietania i poczujesz, ze ogarnia cie takie poczucie braku ciezaru, tak

ogromna cisza - gdyz to glowa jest problemem. Jesli zdolasz wyobrazic sobie siebie bez
glowy - a mozna to zrobic, nie ma z tym klopotu - coraz bardziej bedziesz scentrowany
na sercu.

W tej wlasnie chwili mozesz wyobrazic sobie siebie bez glowy. Zrozumiesz

natychmiast o czym mówie.

„To nie ja”

Umysl to smieci! Nie jest tak, ze ty masz smieci, a ktos inny nie. To smieci, a jesli

zaczniesz wyrzucac smieci na zewnatrz, mozesz to robic i robic - nigdy nie
doprowadzisz tego do takiej chwili, gdy to sie konczy. Sa to smieci, które same siebie
napedzaja, nie sa wiec martwe, sa dynamiczne. Rosna i zyja wlasnym zyciem. Jesli wiec
je podetniesz, liscie znów sie pojawia.

Wyrzucenie tego na zewnatrz nie oznacza, ze staniesz sie pusty. Uczyni cie to tylko

swiadomym tego, ze ten umysl, o którym myslales, ze jest toba, z którym dotad byles
utozsamiony, nie jest toba. Wyciagajac go na wierzch, staniesz sie swiadomy tego
rozdzielenia, przepasci, miedzy toba a nim. Smieci pozostaja, ale ty nie jestes z nimi
utozsamiony, to wszystko. Stajesz sie oddzielny, wiesz, ze jestes oddzielny.

Masz wiec robic tylko jedno - nie próbuj walczyc ze smieciami, i nie próbuj ich

zmieniac. Tylko obserwuj i pamietaj tylko to jedno - „to nie ja”. Niech to bedzie mantra -
„to nie ja”. Pamietaj to i stan sie uwazny i patrz co sie dzieje.

Natychmiast nastepuje zmiana. Smieci beda, ale nie sa juz czescia ciebie. Pamietanie

o tym staje sie ich wyrzeczeniem.

Spisuj swoje mysli

Któregos dnia zrób to - taki drobny eksperyment. Zamknij drzwi i usiadz w pokoju i

po prostu zacznij spisywac mysli - cokolwiek przyjdzie ci do glowy. Nie zmieniaj ich, bo
nie potrzebujesz pokazywac tego kawalka papieru nikomu! Przez dziesiec minut tylko
pisz, a potem przyjrzyj sie temu. Takie jest twoje myslenie. Kiedy przyjrzysz sie temu,
pomyslisz, ze to dzielo jakiegos szalenca. Jesli pokazesz ten kawalek papieru swojemu
najblizszemu przyjacielowi, on tez popatrzy na ciebie i pomysli: „Zwariowales?”

background image


Wszystko, co umysl moze uczynic, nie jest medytacja - jest ona czyms poza umyslem. Umysl

jest w tym absolutnie bezradny, umysl nie jest w stanie przeniknac medytacji. Tam, gdzie umysl
sie konczy, zaczyna sie medytacja.

Strojenie min

Wiele jest starych medytacji korzystajacych ze strojenia min. Mozesz uczynic z tego

medytacje - w Tybecie jest to jedna z najstarszych tradycji.

Znajdz duze lustro. Stan nago, strój miny, rób cos zabawnego i obserwuj, jesli

bedziesz to robil i obserwowal przez 15-20 minut, bedziesz zaskoczony. Zaczniesz
odczuwac, ze jestes czyms oddzielnym od tego. Gdybys nie byl oddzielny, jak móglbys
robic to wszystko? A cialo jest po prostu w twoim reku, jest tylko czyms w twoim reku.
Mozesz bawic sie nim to tak, to tak.

Wynajduj nowe sposoby przybierania zabawnych min, zabawnych figur. Rób

wszystko, co tylko mozesz, a przyniesie ci to wielkie rozluznienie i zaczniesz patrzec na
siebie nie jako na cialo, nie jako na twarz, ale jako na swiadomosc. Bedzie to pomocne.

Po prostu patrz na niebo

Medytuj z niebem i kiedy tylko masz czas, po prostu polóz sie, patrz na niebo. Niech

bedzie to twoja kontemplacja, jezeli chcesz sie modlic, módl sie do nieba, jezeli chcesz
medytowac, medytuj z niebem, czasem z otwartymi oczami, czasem z zamknietymi. Bo
niebo jest tez w tobie - takie wielkie, jak na zewnatrz, takie samo jest wewnatrz. Stoimy
na samej granicy nieba wewnetrznego i nieba zewnetrznego i sa one dokladnie
proporcjonalne. Tak, jak niebo zewnetrzne jest nieskonczone, takie jest i niebo
wewnetrzne.

Stoimy na samej granicy - w którakolwiek strone pójdziesz, rozplyniesz sie. I sa to

dwie drogi wiodace do rozplyniecia sie.


Nie mówie, ze medytacja rozwiaze problemy twego zycia. Mówie tylko tyle, ze gdy jestes w

stanie medytacji, problemy znikna - nie beda rozwiazane. Nie potrzeba rozwiazywac problemów.
Problem powstaje przede wszystkim wskutek istnienia napietego umyslu.


Gdy rozplywasz sie w niebie zewnetrznym, jest to modlitwa; gdy rozplywasz sie w

niebie wewnetrznym, jest to medytacja, ale w koncu sprowadza sie to do tego samego -
rozplywasz sie. A te dwa nieba nie sa dwoma niebami. Sa dwoma tylko ze wzgledu na
ciebie - ty jestes linia dzielaca. Gdy znikasz, znika ta dzielaca linia, wtedy to, co jest
wewnatrz, jest na zewnatrz, a to, co jest na zewnatrz, jest wewnatrz.

Aromat kwiatu

Jesli masz dobry wech, zbliz sie do jakiegos kwiatu, niech aromat cie napelni. Potem

stopniowo, bardzo powoli, odsuwaj sie od kwiatu, ale caly czas zwracaj uwage na
zapach, aromat. W miare oddalania sie ten aromat bedzie stawal sie coraz subtelniejszy,
a ty bedziesz potrzebowal wiecej uwaznosci dla jego odczucia. Stan sie nosem.

background image

Zapomnij o calym ciele, a cala energie sprowadz do nosa, tak, jakby tylko nos istnial.
Jesli zgubisz zapach, podejdz kilka kroków, pochwyc zapach ponownie i odsuwaj sie,
cofaj sie dalej.

Powoli bedziesz w stanie wyczuc zapach kwiatu z bardzo duzej odleglosci. Nikt

inny nie zdola poczuc tego kwiatu z tak daleka. Ciagle poruszaj sie w bardzo subtelny
sposób - czynisz ten przedmiot subtelnym - i przyjdzie taka chwila, gdy nie bedziesz w
stanie poczuc zapachu. Teraz wachaj nieobecnosc miejsca, gdzie jeszcze przed chwila
byl pewien aromat, juz go nie ma.

jest to druga czesc jego istnienia - czesc nieobecna, czesc ciemna. Jezeli zdolasz

poczuc wechem nieobecnosc zapachu, jezeli zdolasz odczuc, ze jest w tym pewna
róznica, to o wszystkim zadecyduje. Wtedy ten przedmiot staje sie bardzo subtelny.
Teraz jest to zblizanie sie do bezmyslowego stanu samadhi.

Nawiaz kontakt z ziemia

Czasem spróbuj takiego prostego eksperymentu - stan gdzies rozebrany do naga -

na plazy, nad rzeka - stan w sloncu rozebrany do naga i zacznij podskakiwac, biegac, i
odczuj jak twoja energia przeplywa do ziemi przez stopy, przez nogi. Biegnij i odczuwaj
jak twoja energia splywa przez nogi do ziemi. Potem, po kilku minutach biegu, stan po
prostu w milczeniu, zakorzeniony w ziemi, i odczuj polaczenie stóp z ziemia. Nagle
poczujesz sie bardzo, bardzo ukorzeniony, ugruntowany, stabilny. Poczujesz, ze ziemia
nawiazuje kontakt, poczujesz, ze twoje stopy nawiazuja kontakt. Powstaje dialog
miedzy ziemia i toba.

Po prostu rozluznij oddychanie

Kiedy tylko znajdziesz troche czasu, przez kilka minut po prostu odprez uklad

oddechowy, nic innego - nie ma potrzeby odprezania calego ciala. Gdy siedzisz w
pociagu, samolocie czy samochodzie, nikt nie bedzie wiedzial, ze cos robisz. Po prostu
odprez uklad oddechowy. Niech funkcjonuje naturalnie. Potem zamknij oczy i obserwuj
oddech, który wchodzi, wychodzi, wchodzi.

Nie koncentruj sie. Gdy sie koncentrujesz, stwarzasz klopoty, poniewaz wtedy

wszystko staje sie zaklóceniem. Gdy spróbujesz skoncentrowac sie gdy siedzisz w
samochodzie, halas samochodu stanie sie zaklóceniem, czlowiek siedzacy obok ciebie
stanie sie zaklóceniem.

Medytacja nie jest koncentracja, jest prosta uwaznoscia. Ot, tylko odprez sie i

obserwuj oddychanie. W tym obserwowaniu nic nie jest odsuwane. Samochód szumi -
swietnie, akceptuj to. Trwa ruch uliczny - doskonale, jest to czesc zycia. Inny pasazer
chrapie obok - akceptuj to. Nic nie zostaje odrzucone. Tylko medytacja moze
zneutralizowac twoje uwarunkowania.

„Pokój temu czlowiekowi”.

Gdy ktos do ciebie przychodzi czy spotyka sie z toba, osiadz po prostu w sobie,

wycisz sie. Gdy ta osoba wchodzi, w glebi siebie odczuj do niego pokój. Poczuj: „Pokój
temu czlowiekowi”. Nie mów tego, odczuj to. Nagle stwierdzisz w tym czlowieku

background image

zmiane, jakby do jego istnienia wkroczylo cos nieznanego. Bedzie totalnie inny. Spróbuj!

Osho dal te technike pracy z napieciem tym, którzy uswiadomili sobie trwale

utrzymujacy sie wzorzec frustracji i zlosci w swoich sprawach codziennych.

Codziennie przez pietnascie minut, o takiej porze, gdy dobrze sie czujesz, zamknij

pokój i stan sie pelny zlosci - ale jej z siebie nie wyrzucaj. Wymuszaj to dalej... niemal
oszalej od tej zlosci, ale jej nie wyrzucaj na zewnatrz - nie wyrazaj jej, nawet poduszki
nie uderzaj. Stlum to jak tylko mozesz - rozumiesz o czym mówie? Jest to dokladnym
przeciwienstwem katharsis.

Gdy odczujesz, ze w zoladku narasta napiecie, jakby cos mialo eksplodowac,

wciagnij brzuch - uczyn go tak napietym, jak tylko zdolasz, jesli czujesz, ze barki staja
sie napiete, uczyn je jeszcze bardziej napietymi. Niech cale cialo stanie sie jak najbardziej
napiete - niemal tak, jak wulkan, w srodku wrzace, ale bez uwolnienia. O tym nalezy
pamietac - bez uwolnienia, bez ekspresji. Nie krzycz, bo wtedy brzuch zostanie
rozluzniony. Niczego nie uderzaj, bo wtedy rozluznia sie barki i stana sie odprezone.

Przez pietnascie minut stawaj sie coraz bardziej rozgoraczkowany, jakbys mial

temperature stu stopni. Przez pietnascie minut pracuj az do samego szczytu. Ustaw
budzik, a gdy rozlegnie sie dzwiek, spróbuj to uczynic najmocniej, jak tylko potrafisz. A
gdy dzwiek ustanie, usiadz w ciszy, zamknij oczy i tylko obserwuj to, co sie dzieje.
Odprez cialo.

To rozgrzanie ukladu wymusi stopienie twoich wzorców.

Kontempluj to, co przeciwne

Jest to piekna metoda. Bedzie bardzo przydatna. Na przyklad - co masz zrobic, gdy

czujesz sie bardzo niezadowolony? Kontempluj to, co przeciwne.

Gdy czujesz sie niezadowolony, kontempluj zadowolenie. Czym jest zadowolenie?

Wprowadz równowage. Gdy twój umysl jest w zlosci, wprowadz wspólczucie, pomysl
o wspólczuciu - i natychmiast energia ulegnie zmianie, gdyz oba te stany sa tym
samym. Przeciwienstwo jest ta sama energia. Gdy je wprowadzisz, zostaje przyswojone,
jest zlosc - kontempluj wspólczucie.

Zrób taka rzecz - przechowuj posazek Buddy, gdyz ten posazek jest gestem

wspólczucia. Zawsze gdy czujesz w sobie zlosc, wejdz do pokoju, spojrzyj na Budde,
usiadz tak, jak Budda, i odczuj wspólczucie. Nagle stwierdzisz, ze nastepuje w tobie
przemiana. Zlosc sie zmienia - nie ma juz ekscytacji, pojawia sie wspólczucie, i nie jest to
jakas inna energia. Jest to ta sama energia - ta sama energia, co i zlosc - która zmienia
swa jakosc, wznosi sie. Spróbuj!

„Nie dwa”

To jedna z najstarszych mantr. Zawsze gdy czujesz sie podzielony, zawsze gdy

odczuwasz, ze powstaje jakis dualizm, powiedz sobie wewnatrz - „nie dwa”. Ale
powiedz to w pelni uwaznosci, nie powtarzaj tego mechanicznie. Zawsze gdy czujesz
jak pojawia sie milosc, powiedz ,,nie dwa”, inaczej czyhac bedzie nienawisc - te stany sa
jednoscia. Gdy czujesz powstajaca nienawisc, powiedz „nie dwa”. Zawsze gdy czujesz
kurczowe trzymanie sie zycia, powiedz „nie dwa”, zawsze gdy czujesz lek przed

background image

smiercia, powiedz „nie dwa”. Istnieje tylko jednosc.

I to mówienie winno byc twoim zrozumieniem. Powinno byc pelne inteligencji,

wszechprzenikajacej jasnosci - a nagle odczujesz w sobie odprezenie. W chwili
wypowiadania „nie dwa” - jesli mówisz to ze zrozumieniem, nie powtarzasz
mechanicznie - nagle odczujesz iluminacje.

Sluchaj „tak”

Przez jeden miesiac sluchaj „tak” idz sciezka, która mówi „tak”. Przez jeden miesiac

nie idz sciezka, która powiada „nie”. Udziel wiecej wsparcia temu „tak” - z tego miejsca
zacznie dziac sie twoja jednosc. „Nie” nigdy nie pomaga w uzyskaniu jednosci. Zawsze
to „tak” jest pomoca, poniewaz „tak” jest akceptacja, „tak” jest ufnoscia, „tak” jest
modlitwa. Byc zdolnym do mówienia „tak” to byc religijnym.

Po drugie - nie nalezy tlumic „nie”. Jesli je stlumisz, bedzie sie ono stawac coraz

silniejsze i któregos dnia eksploduje i zniszczy twoje „tak”. Dlatego nigdy nie tlum
„nie”, po prostu je ignoruj.

Medytacja nie jest doznaniem, jest staniem sie swiadomym swiadka. Patrz - tylko patrz i

pozostan scentrowany w tym patrzeniu, a wszystko jest totalne. Inaczej nic nie jest totalne. A
potem wszystko daje spelnienie, inaczej nic nie daje spelnienia. Medytuj z twarza ukochanej. Jesli
kochasz kwiaty, medytuj z róza, medytuj z ksiezycem albo czymkolwiek, co lubisz. Jesli kochasz
jedzenie, medytuj z jedzeniem.


A jest wielka róznica miedzy tlumieniem a ignorowaniem. Wiesz, ze cos jest i

widzisz to. Mówisz: „Tak, wiem, ze tu jestes, ale ja bede sluchal tak”. Nie tlumisz tego,
nie walczysz z tym, nie mówisz: „Wynos sie, znikaj, nie chce miec z toba nic
wspólnego”. Nie mówisz niczego w zlosci na to, nie chcesz tego odpychac, nie chcesz
wrzucac tego do piwnicy wlasnej nieswiadomosci w ciemnosciach umyslu. Nie, nic z
tym nie robisz, po prostu stwierdzasz, ze to jest. Ale ty sluchasz „tak”, bez zalu, bez
narzekania, bez zlosci. Po prostu sluchaj „tak”, nie przyjmujac wobec tego zadnego
nastawienia.

Ignorowanie „nie” jest najwieksza sztuka jego zabijania. Jezeli bedziesz z nim

walczyl, juz stales sie ofiara, bardzo subtelna ofiara - to „nie” juz cie pokonalo. Gdy
walczysz z „nie”, mówisz „nie” temu „nie”. W taki sposób owladnelo ono toba
wchodzac tylnymi drzwiami. Nie mów „nie” nawet wobec „nie” - po prostu je ignoruj.

Przez jeden miesiac sluchaj „tak” i nie walcz z „nie”. Bedziesz zaskoczony, ze

stopniowo staje sie ono coraz slabsze i watlejsze, gdyz jest wyglodzone - a pewnego
dnia nagle stwierdzisz, ze juz go nie ma. A gdy juz go nie bedzie, cala energia w nim
zawarta zostaje uwolniona i ta uwolniona energia uczyni twoje „tak” wielkim
strumieniem.

Zaprzyjaznij sie z drzewem

Podejdz do drzewa, rozmawiaj z drzewem, dotykaj drzewa, obejmuj drzewo,

odczuwaj drzewo, po prostu usiadz pod drzewem, pozwól, by drzewo poczulo, ze

background image

jestes dobrym czlowiekiem, i ze nie jest twoim zamiarem zranienie go.

Powoli, stopniowo, powstanie przyjazn, i zaczniesz odczuwac, ze kiedy

przychodzisz, natychmiast zmienia sie jakosc tego drzewa. Poczujesz to - gdy sie
zblizasz, na korze drzewa odczujesz poruszajaca sie ogromna energie. Gdy dotykasz
drzewa, jest szczesliwe jak dziecko, jak ukochana osoba. Gdy siedzisz pod drzewem,
odczujesz wiele rzeczy, i wkrótce bedziesz w stanie odczuc, ze gdy jestes smutny i
podchodzisz do drzewa, twój smutek po prostu znika w obecnosci drzewa

Dopiero wtedy bedziesz w stanie zrozumiec, ze jestes wspólzalezny. Mozesz

uczynic to drzewo szczesliwym, a to drzewo moze ciebie uczynic szczesliwym, a cale
zycie jest wspólzaleznoscia. Ta wspólzaleznosc nazywam Bogiem.


Medytacja nie jest srodkiem sluzacym wyzwoleniu twej inteligencji. Im bardziej medytujesz,

tym stajesz sie inteligentniejszy. Ale pamietaj - mówiac o inteligencji nie mam na mysli
intelektualnosci. Intelektualnosc nalezy do glupoty.

„Jestes tutaj?”

Wypowiedz swe wlasne imie - rankiem, noca, w poludnie. Gdy czujesz sie spiacy,

wypowiedz swoje imie. I nie tylko je wypowiedz - odpowiedz na nie i to glosno. Nie
obawiaj sie innych ludzi. Dosc juz sie obawiales innych ludzi, lekiem juz cie
dostatecznie zamordowali. Nie bój sie, nawet na targowisku musisz o tym pamietac.
Wypowiedz swoje imie - „Teertha, jestes tutaj?” I odpowiedz - „Jestem”.


Medytacja nie jest czyms, co robisz rankiem i masz to za soba - medytacja to cos, co masz

robic i przezywac w kazdej chwili swojego zycia. Idac, spiac, siedzac, rozmawiajac, sluchajac -
musi sie to stac pewnego rodzaju klimatem. Czlowiek odprezony w nim pozostaje. Ten, kto stale
porzuca przeszlosc, pozostaje w medytacji. Nigdy nie dzialaj kierujac sie wnioskami; te wnioski to
twoje uwarunkowania, to twoje uprzedzenia, twoje pragnienia, twoje leki i cala reszta. Krótko
mówiac - ty jestes!

Ty oznacza twoja przeszlosc. Ty oznacza wszystkie twoje przezycia z przeszlosci. Nie pozwól

temu, co martwe, panowac nad tym, co zywe, nie pozwól, by przeszlosc wywierala wplyw na
terazniejszosc, nie pozwól, by smierc zawladnela twoim zyciem - na tym wlasnie polega
medytacja. Krótko mówiac, w medytacji ciebie nie ma. To, co martwe, nie kieruje tym, co zyje.

POLUDNIE

siedzenie, patrzenie i sluchanie

W medytacji nie ma celu

Medytacja pojawia sie dopiero wtedy, gdy przenikasz do glebi wszystkich

motywacji i stwierdzasz, ze ich nie ma, gdy przeszedles przez cala runde motywacji i
zrozumiales ich falszywosc. Zobaczyles, ze te motywacje prowadza do nikad, ze mozesz
ciagle i ciagle krecic sie w kólko - a ty pozostajesz taki sam. Motywacje trwaja i trwaja i
prowadza cie, kieruja toba, doprowadzaja cie niemal do szalenstwa, stwarzajac nowe

background image

pragnienia - a nigdy nic nie zostaje osiagniete. Dlonie pozostaja tak samo puste jak
zawsze. Kiedy to zostanie zrozumiane, kiedy wejrzysz w swoje zycie i stwierdzisz, ze
wszystkie motywacje odpadaja...

Zadna motywacja nigdy nie prowadzi do sukcesu, zadna motywacja nigdy nikomu

nie przyniosla zadnego blogoslawienstwa. Motywacje jedynie obiecuja - to, co obiecane,
nigdy nie zostaje spelnione, jedna motywacja zawodzi i wkracza inna motywacja i
znowu ci obiecuje... a ty znowu ulegasz temu omamowi. Raz po raz jestes oszukiwany
przez motywacje, i wreszcie któregos dnia nagle uswiadamiasz sobie - nagle widzisz to
wszystko, i to widzenie jest poczatkiem medytacji. Nie ma w tym zadnego nasienia,
zadnej motywacji, jezeli medytujesz po to, by cos osiagnac, tak naprawde koncentrujesz
sie - nie medytujesz. Wtedy nadal jestes w tym swiecie - twój umysl nadal jest
zainteresowany tanimi rzeczami, banalami. Wtedy jestes z tego swiata. Nawet jesli
medytujesz na osiagniecie Boga, jestes z tego swiata. Nawet jesli medytujesz aby
osiagnac nirwane, jestes z tego swiata - poniewaz w medytacji nie ma celu.

Medytacja jest to wglad stwierdzajacy, ze wszystkie cele sa falszywe. Medytacja jest

to zrozumienie, ze wszelkie pragnienia prowadza do nikad.

Siedzenie

Medytacja oznacza przeznaczenie paru minut na brak aktywnosci. Na poczatku

bedzie to bardzo trudne - na poczatku bedzie to najtrudniejsza rzecz w swiecie, a na
koncu - najlatwiejsza. Jest to tak latwe - i dlatego jest takie trudne.

Gdy powiesz komus, zeby tylko usiadl i nic nie robil, zacznie sie wiercic, zacznie

czuc mrowienie w nodze, albo poczuje, ze cos dzieje sie w ciele. Staje sie tak
niespokojny, gdyz zawsze byl czyms zajety. Przypomina samochód z wlaczonym
zaplonem, z pracujacym silnikiem, samochód, który jednak nigdzie nie jedzie - ale silnik
huczy i staje sie coraz bardziej goracy. Zapomniales jak sie wylacza zaplon. Tym wlasnie
jest medytacja - sztuka wylaczania zaplonu.

Oddech - najglebsza mantra

Oddech wchodzi - niech twe istnienie odzwierciedli to, ze oddech wchodzi. Oddech

wychodzi - niech twe istnienie odzwierciedli to, ze oddech wychodzi, a ty odczuwasz
jak splywa na ciebie ogromna cisza, jesli zdolasz zobaczyc oddech wchodzacy i
wychodzacy wchodzacy i wychodzacy - oto najglebsza mantra, jaka kiedykolwiek
wymyslono.

Oddychasz tu i teraz. Nie mozesz oddychac jutro i nie mozesz oddychac wczoraj.

Musisz oddychac w tej chwili, ale mozesz myslec o jutrze i mozesz myslec o wczoraj.
Dlatego cialo pozostaje w terazniejszosci, a umysl stale skacze miedzy przeszloscia i
przyszloscia - jest rozdwojenie miedzy cialem i umyslem. Cialo wchodzi w
terazniejszosc, a umysl nigdy nie jest w terazniejszosci i nigdy sie one nie spotykaja.
Nigdy nie natykaja sie na siebie, i z powodu tego rozdwojenia powstaje niepokój,
napiecie i ból. Czlowiek jest napiety, a to napiecie jest zmartwieniem. (Umysl musi
zostac sprowadzony do terazniejszosci, poniewaz nie ma innego czasu.

background image

Osho mówi o vipassanie

Siedzac w milczeniu po prostu obserwuj swój oddech. Najlatwiejsze do obserwacji

jest wejscie powietrza do nosa. Gdy oddech wchodzi, odczuj dotyk oddechu u wejscia
do nosa - tam go obserwuj. Dotyk bedzie latwiejszy w obserwowaniu, oddech bylby
zbyt subtelny - na poczatku obserwuj sam dotyk. Oddech wchodzi, a ty czujesz, ze
wchodzi - obserwuj go. A potem idz za nim, idz razem z nim. Stwierdzisz, ze
przychodzi chwila, gdy oddech sie zatrzymuje. Gdzies w poblizu twego pepka oddech
sie zatrzymuje - na jedna malenka chwile, na jedna pal, zatrzymuje sie. Potem znowu
wedruje na zewnatrz, a ty idz za nim - znów odczuj ten dotyk, oddechu wychodzacego
przez nos. Idz za nim, razem z nim wyjdz na zewnatrz - znów dotrzesz do pewnego
punktu, gdy oddech zatrzymuje sie na jeden bardzo malenki moment, i znów ten cykl
sie zaczyna.


„Najpierw musisz tanczyc, aby w tancu pancerz opadl. Najpierw musisz krzyczec w radosci

i spiewac, aby twoje zycie stalo sie bardziej ozywione. Najpierw musisz przejsc katharsis, aby
wszystko to, co stlumiles, zostalo wyrzucone i twoje cialo zostalo oczyszczone z toksyn i trucizn,
a twoja psychika takze zostala oczyszczona ze stlumionych urazów i ran. Gdy to nastapi i
bedziesz mógl smiac sie i staniesz sie zdolny do milosci - wtedy vipassana”.


Wdech, przerwa, wydech, przerwa, wdech, przerwa. Ta przerwa jest najbardziej

tajemniczym zjawiskiem w tobie. Gdy oddech wchodzi i ustaje i nie ma ruchu, to jest
miejsce, w którym mozna spotkac Boga. Albo gdy oddech wychodzi i zatrzymuje sie i
nie ma ruchu.

Pamietaj - nie masz go zatrzymywac, on ustaje sam z siebie. Jesli go zatrzymasz,

wszystko przegapisz, bo wlaczy sie ten, kto to robi i bycie swiadkiem zniknie. Nic z nim
nie rób. Masz nie zmieniac oddechu, masz nie wdychac, ani nie wydychac. To nie jest
pranayam z jogi, gdzie zaczynasz manipulowac oddechem - nie o to chodzi. W ogóle nie
dotykasz oddechu - przyzwalasz na jego naturalnosc, jego naturalny przebieg. Gdy
wychodzi, idziesz za nim, gdy wchodzi, idziesz za nim.

I wkrótce staniesz sie swiadom istnienia dwóch przerw. W tych dwóch przerwach

tkwia drzwi, i w tych dwóch przerwach zrozumiesz, przekonasz sie, ze sam oddech nie
jest zyciem - moze jest pokarmem dla zycia, jak i inne pokarmy, ale nie jest zyciem jako
takim. Poniewaz wtedy, gdy oddychanie sie zatrzymuje, jestes, jestes doskonale - jestes
doskonale swiadomy, calkowicie swiadomy, i oddech sie zatrzymal, oddychania juz nie
ma, a ty jestes.

I gdy bedziesz trwal w tej obserwacji oddechu - Budda nazywa to yipassana albo

anapanasati yog - gdy bedziesz obserwowal, obserwowal, obserwowal, powoli, powoli
zaczniesz widziec, ze przerwa sie powieksza i rosnie. W koncu jest tak, ze przez cale
minuty ta przerwa sie utrzymuje, jeden oddech wchodzi, i przerwa... i przez cale
minuty oddech nie wychodzi. Wszystko sie zatrzymalo. Swiat sie zatrzymal, czas sie
zatrzymal, myslenie sie zatrzymalo. Bo gdy oddech sie zatrzymuje, myslenie nie jest
mozliwe. A gdy oddech sie zatrzymuje, na cale minuty, myslenie jest absolutnie
niemozliwe - poniewaz proces myslowy potrzebuje ciaglego doplywu tlenu, a proces

background image

myslowy i oddychanie sa ze soba wzajemnie gleboko powiazane.

Gdy jestes w zlosci, twój oddech ma inny rytm; gdy jestes pobudzony seksualnie,

masz inny rytm oddechu; kiedy jestes wyciszony, znów jest inny rytm oddechu. Gdy
jestes szczesliwy, jest inny rytm oddechu; gdy jestes smutny, znowu jest inny rytm
oddechu. Twoje oddychanie zmienia sie wraz ze zmianami nastrojów umyslu, i
odwrotnosc tego tez jest prawda - gdy zmienia sie oddech, zmieniaja sie nastroje
umyslu. A gdy oddech ustaje, umysl sie zatrzymuje.

W tym zatrzymaniu umyslu zatrzymuje sie caly swiat - gdyz to umysl jest swiatem, i

w tym zatrzymaniu po raz pierwszy poznajesz czym jest oddech wewnatrz oddechu,
zycie wewnatrz zycia. To doznanie jest czyms wyzwalajacym. To doznanie sprawia, ze
stajesz sie swiadomy Boga - a Bóg nie jest jakas osoba, ale samym doznaniem zycia.

Vipassana - medytacja wgladu

Usiadz w pozycji, która bedzie wygodna na 45-60 minut. Pomaga siadania co dzien

o tej samej porze i w tym samym miejscu, i nie musi to byc miejsce ciche.
Eksperymentuj, az znajdziesz sytuacje, w której czujesz sie najlepiej. Mozesz siadac raz
lub dwa razy dziennie, ale nie siadaj przynajmniej na godzine po posilku i przed snem.

Wazne jest by siedziec z wyprostowanymi plecami i glowa. Oczy powinny byc

zamkniete, a cialo nieruchome, jak to mozliwe. Pomocna moze byc lawka do medytacji
lub krzeslo z prostym oparciem, czy tez jakikolwiek ulozenie poduszek.

Nie ma zadnej specjalnej techniki oddychania - zwyczajnie, naturalne oddychanie

jest odpowiednie. Vippasana polega na uwaznosci oddechu, dlatego nalezy
obserwowac wznoszenie sie i opadanie kazdego oddechu tam, gdzie doznania
odczuwasz najwyrazniej - w nosie lub okolicy zoladka lub splotu slonecznego.


Medytacja jest po prostu rozkoszowaniem sie wlasna obecnoscia. Medytacja jest rozkosza

wlasnego istnienia.


Vipassana nie jest koncentracja, a jej celem nie jest pozostawanie w obserwacji

oddychania przez godzine. Gdy pojawia sie mysli, uczucia lub doznania, albo gdy zdasz
sobie sprawe z jakiegos dzwieku, zapachów i powiewów powietrza z zewnatrz, pozwól
po prostu uwadze powedrowac ku nim. Cokolwiek sie pojawi, moze byc obserwowane
tak, jak chmury plynace na niebie - ani sie tego kurczowo nie chwytasz, ani tego nie
odrzucasz. Zawsze gdy mozliwy jest wybór co masz obserwowac, wracaj do uwaznosci
oddychania.

Pamietaj - nic specjalnego nie ma sie tu dziac. Nie ma ani porazki ani sukcesu - nie

ma tez zadnego postepu wzgledem poprzednich sesji. Nie ma nic co nalezaloby
wymyslac lub analizowac, ale moga pojawic sie wglady w rózne sprawy. Pytania i
problemy mozna widziec po prostu jako tajemnice, którymi nalezy sie cieszyc.

Osho mówi o przyplywie energii, jaki czesto odczuwaja ludzie zaczynajacy

vipassane.

W vipassanie czasem moze sie zdarzyc tak, ze poczujesz duze uwrazliwienie

zmyslów - gdyz jestes tak wyciszony, a energia nie jest rozpraszana. Zwykle wiele

background image

energii jest rozpraszanej i jestes wyczerpany. Gdy tylko siedzisz, nic nie robisz, stajesz
sie cichym zbiornikiem energii, i ten zbiornik staje sie coraz wiekszy i wiekszy i
wiekszy. Dochodzi niemal do takiego punktu, ze zaczyna sie przelewac... a wtedy
czujesz uwrazliwienie zmyslów. Odczuwasz nowa wrazliwosc, zmyslowosc, nawet
seksualnosc - jakby wszystkie zmysly staly sie swieze, mlodsze, zywe, jakby opadl z
ciebie kurz i jakbys wzial kapiel, i oczyscil sie pod prysznicem. Tak sie zdarza.


Tylko medytacja moze pomóc ci totalnie, poniewaz nie robisz tego pod katem kogos innego,

robisz to przed wlasnym istnieniem. Mozesz byc absolutnie wolny. Nie musisz sie obawiac co
pomysla inni ludzie.


Dlatego ludzie - zwlaszcza buddyjscy mnisi, którzy od stuleci praktykuja vipassane

- jedza niewiele. Nie potrzebuja. Jedza raz - i to bardzo umiarkowany posilek, bardzo
maly, co najwyzej mozesz nazwac go sniadaniem - raz dziennie. Nie spia wiele,
poniewaz sa pelni energii, i nie sa eskapistami - ciezko pracuja. Nie jest tak, ze nie
pracuja. Rabia drewno i pracuja w ogrodzie, w polu, na farmie - pracuja caly dzien. Ale
cos sie z nimi stalo, i teraz ta energia juz nie jest rozpraszana.

I pozycja siedzenia bardzo sprzyja zachowaniu energii. Pozycja lotosu, w której

siadaja buddysci, jest taka, ze wszystkie krance ciala stykaja sie ze soba - stopa ze stopa,
dlon z dlonia. Sa to punkty, z których energia porusza sie na zewnatrz i wyplywa, bo
aby energia mogla wyplywac na zewnatrz, potrzeba ostrego zakonczenia. Dlatego
meski narzad seksualny ma ostre zakonczenie - gdyz musi przekazywac wiele energii.
Przypomina prawie zawór bezpieczenstwa. Gdy jest zbyt wiele energii wewnatrz, i nic
nie mozesz zrobic, rozladowujesz ja w seksie.

W akcie seksualnym kobieta nigdy nie uwalnia energii. Stad kobieta moze kochac

sie z wieloma osobami w ciagu jednej nocy, a mezczyzna nie. Kobieta moze nawet
gromadzic energie, o ile wie jak to robic - moze nawet otrzymywac energie.

Przez glowe energia nie jest uwalniana na zewnatrz. Natura stworzyla glowe w

ksztalcie kuli. Dlatego mózg nigdy nie traci energii, zachowuje ja - bo jest najwazniejszy,
stanowi centrum zarzadzania calym cialem. Musi byc chroniony - dlatego chroni go
kulista czaszka.

Energia nie moze wyplywac z przedmiotów kulistych. Stad planety - ziemia i slonce

i ksiezyc i gwiazdy - wszystkie sa kuliste. Gdyby bylo inaczej, tracilyby energie i
umieraly.

Gdy tak siadasz, przyjmujesz ksztalt kuli - dlon dotyka dloni. Gdy jedna dlon

uwalnia energie, przeplywa ona do drugiej dloni. Stopa dotyka stopy... tak siedzac
stajesz sie niemal kregiem. Energia krazy wewnatrz ciebie. Nie wyplywa na zewnatrz.
Gromadzisz ja - stopniowo stajesz sie zbiornikiem. Stopniowo zaczniesz czuc w brzuchu
napelnienie. Mozesz byc pusty, moze nic nie jadles, ale odczuwasz pewne na pelnienie, i
wtedy pojawia sie naplyw wyostrzonej zmyslowosci. Ale to dobry znak, bardzo, bardzo
dobry znak. Ciesz sie wiec z tego.


Jestes swoim wlasnym wytworem, jestes bariera. Medytacja jest wtedy, gdy nie ma

background image

medytujacego!

Astronauta wewnetrznej przestrzeni

Wiele razy w glebokiej medytacji nagle zauwazysz, ze grawitacja zniknela. Teraz nic

cie nie sciaga do dolu, teraz od ciebie zalezy czy chcesz sie wznosic czy nie. Teraz to
zalezy od ciebie - jesli chcesz, mozesz po prostu wzleciec do nieba. Cale niebo nalezy do
ciebie. Ale gdy otwierasz oczy, nagle jest cialo, jest ziemia, jest grawitacja. Gdy miales
zamkniete oczy, medytowales i zapomniales o ciele, wszedles w inny wymiar - wymiar
laski.

Ciesz sie tym, pozwól na to, bo gdy zaczniesz myslec, ze jest to cos zwariowanego,

powstrzymasz to i to powstrzymanie zaklóci medytacje. Ciesz sie tym tak, jakbys latal
we snie. Zamknij oczy. W medytacji wedruj tam, gdzie tylko chcesz, wznos sie wyzej i
wyzej do nieba, a wkrótce wiele nowych rzeczy bedzie dla ciebie mozliwych, I nie
obawiaj sie. jest to najwieksza przygoda, wieksza niz podróz na ksiezyc - stanie sie
astronauta wewnetrznej przestrzeni jest najwieksza przygoda.

Osho podsuwa te piekna technike tym, którzy odczuwaja zaklócenia fizycznej,

niestabilnosci i unoszenia sie.

Usiadz w lózku na piec do dziesieciu minut i zamknawszy oczy wizualizuj...

odczuwaj, ze twoje cialo staje sie wieksze, wieksze, wieksze, wieksze. Uczyn je tak
wielkim, jak tylko zdolasz - tak wielkim, ze niemal zaczyna dotykac scian pokoju.

Zacznij odczuwac, ze teraz nie mozesz poruszyc dlonmi - jest to trudne... glowa

dotykasz sufitu. Najpierw przez dwa, trzy dni odczuwaj tylko tyle, potem zacznij
wychodzic poza pokój. Wypelnij caly dom - i poczuj, ze pokój jest wewnatrz ciebie.
Potem wyjdz poza dom - napelnij soba cala okolice, i odczuwaj cala te okolice w sobie.
A potem wypelnij soba cale niebo, i odczuwaj, ze slonce i ksiezyc i gwiazdy poruszaja
sie w tobie.

Rób to przez dziesiec, dwanascie dni. Stopniowo, powoli, napelnij soba cale niebo.

W dniu, w którym napelnisz soba cale niebo, zacznij proces odwrotny. Znów przez dwa
dni - stawaj sie maly. W procesie odwrotnym usiadz i zacznij sobie wyobrazac, ze
stajesz sie bardzo malenki. Po prostu idz w przeciwnym kierunku. Twoje cialo nie jest
takie wielkie, jak sie wydaje - ma ledwie trzydziesci centymetrów wzrostu.
Przypominasz zabawke - i poczujesz to. jesli zdolasz wyobrazic sobie ogrom,
wyobrazisz sobie i malosc. Potem jeszcze mniejszy - tak maly, ze sam siebie mozesz
zmiescic w dloni. Potem jeszcze mniejszy... potem jeszcze mniejszy, i w ciagu dwunastu
dni doprowadz to do takiego punktu, ze nie mozesz siebie odnalezc. Stales sie tak maly
jak atom - niemozliwe jest stwierdzenie gdzie jestes.

Uczyn siebie tak wielkim jak cala przestrzen kosmiczna, a potem uczyn siebie tak

malym jak niewidzialny atom - dwanascie dni jedno, potem dwanascie dni drugie.
Bedziesz czul sie tak swietnie, tak szczesliwie, tak scentrowany, ze nie jestes w stanie
tego sobie wyobrazic.

„Jednosc”

Pierwszy etap - po prostu odprez sie siedzac na krzesle, usiadz tak, aby calemu cialu

background image

bylo wygodnie. Drugi etap - zamknij oczy. Trzeci etap - odprez oddychanie. Uczyn je
jak najbardziej naturalnym. Z kazdym wychodzacym oddechem mów „jednosc”. Gdy
oddech wychodzi, mów „jednosc” - przy wdechu nic nie mów. Zatem przy kazdym
wychodzacym oddechu po prostu mów „jednosc... jednosc... jednosc”, i nie tylko to
mów, ale i czuj, ze cala egzystencja jest jednoscia, jest jedna caloscia. Nie powtarzaj tego,
po prostu miej to poczucie - a mówienie „jednosc” tu pomoze. Rób to co dzien przez
dwadziescia minut.


Medytacja tak naprawde wcale nie jest poszukiwaniem oswiecenia. Oswiecenie przychodzi

bez zadnego poszukiwania.


Dopilnuj, by nikt nie przeszkadzal ci wtedy, gdy to robisz. Mozesz otworzyc oczy i

spojrzec na zegar, ale nie nastawiaj budzika. Cokolwiek, co by cie moglo wytracic, jest
niewskazane, dlatego w pokoju, w którym to robisz, nie powinno byc telefonu, i nikt nie
powinien do niego pukac. Przez tych dwadziescia minut masz byc calkowicie
odprezony. Jesli na zewnatrz jest zbyt wielki halas, wlóz do uszu stopery.

Mówienie „jednosc” przy kazdym wydechu uczyni cie tak wyciszonym i spokojnym

i skupionym w sobie - nie jestes w stanie tego sobie wyobrazic. Zrób to za dnia, nigdy
wieczorem, poniewaz sen moze zostac zaklócony - bedzie to takim odprezeniem, ze nie
bedzie ci sie chcialo spac. Poczujesz sie swiezy. Najlepsza pora jest ranek, takze i
popoludnie, ale nigdy wieczór.

Wewnetrzny usmiech

Zawsze gdy siedzisz i nie masz nic do robienia, po prostu odprez dolna szczeke i

otwórz nieco usta. Zacznij oddychac ustami, ale nie za gleboko. Niech tylko cialo
oddycha, aby byl to plytki oddech i stawal sie coraz plytszy. A kiedy poczujesz, ze
oddychanie stalo sie bardzo plytkie i usta sa otwarte i szczeka jest rozluzniona, cale cialo
bedzie bardzo odprezone.

W tej chwili zacznij odczuwac usmiech - nie na twarzy, a w calym swoim

wewnetrznym istnieniu... i zdolasz to uczynic. Nie jest to usmiech, który pojawia sie na
ustach - jest to egzystencjalny usmiech, który rozprzestrzenia sie w samym wnetrzu.

Spróbuj, a przekonasz sie czym on jest... bo nie mozna tego objasnic. Nie potrzeba

usmiechac sie ustami, twarza, bedzie to tak, jakbys usmiechal sie z brzucha - brzuch sie
usmiecha, i jest to usmiech, nie smiech, jest wiec bardzo, bardzo lagodny, delikatny,
wrazliwy - przypomina maly kwiat rózy, który rozwija sie w brzuchu, a jego aromat
rozprzestrzenia sie w calym ciele.

Gdy poznasz ten usmiech, mozesz pozostac szczesliwy dwadziescia cztery godziny

na dobe. A zawsze gdy czujesz, ze brak ci tego szczescia, tylko zamknij oczy i pochwyc
ten usmiech, a ono sie pojawi. A w ciagu dnia jest wiele okazji do chwytania go. On
zawsze jest.

„Osho”

Z kazdym wychodzacym oddechem po prostu powiedz w sobie „Osho” - niezbyt

background image

glosno, ledwie szeptem, ale wewnatrz, tak, abys to slyszal. Gdy oddech wchodzi do
wewnatrz, tylko czekaj. Gdy oddech wychodzi, wypowiadaj to slowo, a gdy oddech
wchodzi, pozwól, abym ja wszedl. Nic nie rób - po prostu czekaj. Twoja praca trwa wiec
tylko wtedy, gdy oddech wychodzi.

Gdy oddech wychodzi, wyjdz do wszechswiata. Oddech wychodzacy przypomina

upuszczenie wiadra do studni. A gdy oddech wchodzi, wiadro jest wyciagane ze studni.
Rób to tylko przez 20 minut. Zatem przez cztery, piec minut wchodz w to, a potem
pozostan w tym przez dwadziescia minut. Razem najwyzej dwadziescia piec minut.

Mozesz to robic o dowolnej porze. Mozesz to robic w ciagu dnia, w nocy.

Zazen

W osrodkach grupy Zazen siadaja na jedna godzine, a nowoprzybylym zaleca sie

leczenie wydechów przez pierwszych 5-10 minut - dla spowodowania odprezenia
„uwaznosci bez wybierania”.

Mozesz siedziec gdziekolwiek, ale to, na co patrzysz, nie powinno byc zbytnio

ekscytujace. Przykladowo, przedmioty te nie powinny sie zbytnio poruszac. Staja sie
wtedy rozproszeniem uwaznosci. Mozesz obserwowac drzewa - nie jest to problemem,
bo nie poruszaja sie one i sceneria pozostaje stala. Mozesz obserwowac niebo, albo
siedziec po prostu w rogu pokoju i obserwowac sciane.

Druga rzecz - nie patrz na nic konkretnego - jedynie na pustke, gdyz oczy istnieja po

to, by patrzec na cos, ale ty masz nie patrzec na nic konkretnego. Nie skupiaj sie i nie
koncentruj sie na niczym - ot, rozmyty obraz. To bardzo odpreza.

Trzecie - odprez oddychanie. Nie rób tego, niech ono samo sie dzieje. Niech bedzie

naturalne, a to odprezy cie jeszcze bardziej.

Czwarte - niech twoje cialo pozostanie mozliwie najbardziej nieruchome. Najpierw

znajdz wygodna pozycje - mozesz siedziec na poduszce lub materacu, albo na
czymkolwiek, co ci odpowiada, ale gdy juz usiadziesz, zostan w bezruchu, bo gdy cialo
sie nie porusza, umysl automatycznie zapada w cisze. W poruszajacym sie ciele umysl
stale sie porusza, poniewaz cialo-umysl to nie sa dwa oddzielne systemy. Sa jednoscia...
jest to jedna energia.

Na poczatku bedzie sie to wydawalo nieco trudne, ale po paru dniach bedziesz sie

tym ogromnie cieszyl. Zobaczysz, stopniowo, jak umysl, warstwa po warstwie, zaczyna
odpadac. Przyjdzie taka chwila, gdy jestes po prostu bez umyslu.

Bodhidharma przez 9 lat siedzial twarza do sciany, nic nie robil - przez 9 lat tylko

siedzial. Tradycja powiada, ze jego nogi obumarly. Dla mnie jest to symbol. Oznacza po
prostu, ze wszystkie ruchy wymarly, poniewaz wymarla wszelka motywacja. Do nikad
nie zmierzal. Nie bylo pragnienia wedrowania, nie bylo celu, który nalezalo osiagnac - a
on osiagnal cel najwiekszy z mozliwych. Jest jedna z najrzadziej spotykanych dusz, jakie
stapaly po tej ziemi. A wszystko osiagnal tylko siedzac przed sciana - nic nie robil,
zadnej techniki, zadnej metody, nic. To byla jedyna technika.

Gdy nie ma nic, co nalezaloby zobaczyc, stopniowo zanika twoje zainteresowanie

patrzeniem. Poprzez samo siedzenie przed monotonna sciana wewnatrz ciebie powstaje
analogiczna pustka i monotonnosc. Równolegle do tamtej sciany powstaje inna sciana -

background image

sciana nie-mysli.

Odczuwaj przyjmowanie

Pozycja dloni zlozonych na ksztalt kielicha, na ksztalt pucharu, jest bardzo znaczaca.

Sprawia, ze stajesz sie przyjmujacy, pomaga ci byc przyjmujacym. Jest to jedna ze
starych, dawnych pozycji - wszyscy buddowie jej próbowali. Zawsze, gdy jestes
otwarty, albo gdy chcesz byc otwarty, ta pozycja ci pomoze.

„Zazen jest glebokim byciem bez zajecia - nie jest nawet medytacja, bo gdy

medytujesz, usilujesz cos zrobic wspominajac Boga czy nawet wspominajac siebie. Te
wysilki powoduja powstawanie zmarszczek na powierzchni wody”.

Usiadz w ciszy i czekaj. Badz naczyniem, krancem przyjmujacym. Tak, jak czekasz

przy telefonie - zadzwoniles, czekasz przy sluchawce. Dokladnie w takim samym
nastroju po prostu czekaj, a w ciagu dwóch, trzech minut stwierdzisz, ze otacza cie
totalnie inna energia, napelnia twe wnetrze... splywa na ciebie jak deszcz padajacy na
ziemie i przenikajacy glebiej i glebiej, i ziemia nim nasiaka.

Pozycje sa bardzo istotne. Jesli ludzie nie uczynia z nich fetyszy, sa bardzo istotne.

Pomagaja w ustanowieniu pewnego przebiegu energii ciala. Na przyklad z ta pozycja
bardzo trudno jest wpasc w zlosc. Z zacisnieta piescia i zebami bardzo latwo jest byc w
zlosci. Gdy cale cialo jest odprezone, bardzo trudno jest byc agresywnym, pelnym
przemocy, a bardzo latwo jest byc pelnym modlitwy.

Patrzenie

Medytacja to nic innego jak tylko sztuka otwierania oczu, sztuka oczyszczania oczu,

sztuka porzucania kurzu, który zebral sie na lustrze twej swiadomosci. Jest to naturalne
- kurz sie gromadzi. Czlowiek przez tysiace zywotów wedruje i wedruje - kurz sie
gromadzi. Wszyscy jestesmy wedrowcami, wiele kurzu sie zebralo - tak wiele, ze lustro
calkiem znikne. Jest tylko kurz na kurzu, warstwa kurzu na warstwie, i nie mozna
dojrzec lustra. Ale to lustro nadal jest - nie mozna go stracic, gdyz stanowi twoja nature.
Gdyby mozna bylo je utracic, nie byloby twoja natura. Nie jest to tak, ze masz jakies
lustro - ty jestes tym lustrem. Wedrujacy jest tym lustrem. Nie moze go stracic, moze o
nim tylko zapomniec - co najwyzej, zapomnienie.


Medytacja jest otwieraniem oczu, medytacja jest patrzeniem.

Ta egzystencjalna chwila jest dokladnie teraz. Spojrzyj po prostu, i to jest medytacja -

to spojrzenie jest medytacja. Samo widzenie faktu istnienia jakiegos przedmiotu,
jakiegos stanu, jest medytacja. Medytacja nie ma motywacji, stad nie ma w niej zadnego
centrum. A poniewaz nie ma motywacji i nie ma centrum, nie ma w niej zadnej jazni. W
medytacji nie funkcjonujesz z jakiegos centrum - dzialasz z nicosci. Odpowiedz
wyplywajaca z nicosci jest tym, na czym polega medytacja.

Umysl skoncentrowal dzialania z przeszlosci. Medytacja dziala w terazniejszosci, z

terazniejszosci. Jest to czysta odpowiedz na terazniejszosc, nie jest to reakcja. Dziala nie
w oparciu o jakies wnioski, dziala widzac to, co egzystencjalne.

background image

Patrzenie bez slów

W drobiazgach spróbuj nie wlaczac umyslu. Patrzysz na kwiat - po prostu patrz. Nie

mów „piekny” „brzydki”. Nic nie mów. Nie wprowadzaj slów, nie werbalizuj. Tylko
patrz. Umysl bedzie czul sie nieswojo, niemilo. Umysl chcialby cos powiedziec. Ty po
prostu powiedz umyslowi: „Badz cicho, daj mi popatrzec, tylko bede patrzec”.

Na poczatku bedzie to trudne, ale zacznij od rzeczy, w które nie jestes zbyt

zaangazowany. Trudno jest patrzec na swa zone bez wypowiadania jakichs slów. jestes
zbyt zaangazowany, zbytnio przywiazany emocjonalnie. W zlosci czy w milosci - ale
zbytnio zaangazowany.

Patrz na to, co jest neutralne - skale, kwiat, drzewo, wschodzace slonce, ptaka w

locie, chmure przesuwajaca sie po niebie. Patrz tylko na te rzeczy, z którymi czujesz sie
oddzielony, wobec których mozesz pozostac obojetny. Zacznij od rzeczy neutralnych, a
dopiero potem przejdz do sytuacji pelnych emocji.

Kolor ciszy

Zawsze, gdy widzisz cos blekitnego - blekit nieba, blekit rzeki - po prostu usiadz w

milczeniu i patrz w ten blekit, a poczujesz bardzo glebokie zharmonizowanie z nim.
Zawsze, gdy medytujesz na kolorze blekitnym, zstepuje na ciebie wielka cisza.

Blekit jest jednym z najbardziej duchowych kolorów, gdyz jest to kolor ciszy,

bezruchu, jest to kolor wyciszenia, odpoczynku, odprezenia. Dlatego zawsze, gdy jestes
naprawde odprezony, poczujesz nagle w sobie blekitna swietlistosc. A jezeli zdolasz
odczuc blekitna swietlistosc, natychmiast poczujesz sie odprezony. Dziala to w obie
strony.

Wejrzyj we wlasny ból glowy

Gdy nastepnym razem bedziesz mial ból glowy, spróbuj tej drobnej techniki

medytacyjnej - ot, tak na próbe - potem mozesz przejsc do wiekszych chorób i
wiekszych objawów.

Gdy bedziesz mial ból glowy, spróbuj po prostu takiego malego eksperymentu.

Usiadz w ciszy i obserwuj go, ogladaj go - nie tak, jakbys patrzyl na wroga, nie. Jesli
bedziesz patrzyl na niego jak na wroga, nie zdolasz patrzec wlasciwie. Bedziesz unikal -
nikt nie patrzy na wroga wprost, czlowiek wtedy unika, ma sklonnosc do unikania.
Patrz na niego jak na przyjaciela. To twój przyjaciel - sluzy ci. Mówi: „Cos jest nie tak -
przyjrzyj sie temu”. Po prostu usiadz w milczeniu i przyjrzyj sie temu bólowi glowy, nie
majac pomyslu na jego zatrzymanie, nie majac pragnienia, aby on zniknal, bez
konfliktu, bez walki, bez antagonizmu. Po prostu go ogladaj, to, czym on jest.

Obserwuj, aby - jesli bedzie jakies wewnetrzne przeslanie - ten ból glowy mógl ci je

przekazac. Jest w nim jakas zakodowana wiadomosc. A kiedy bedziesz patrzyl w ciszy,
bedziesz zaskoczony. Kiedy patrzysz w ciszy, dzieja sie trzy rzeczy. Pierwsza - im
bardziej w niego patrzysz, tym ostrzejszy sie staje, i wtedy bedziesz nieco zaskoczony:
„Jak ma to pomóc, skoro ból staje sie ostrzejszy?” Staje sie ostrzejszy, poniewaz unikales
go. Byl, ale ty go unikales, juz go tlumiles - nawet bez aspiryny go tlumiles. Gdy w
niego patrzysz, to tlumienie znika. Ból glowy dojdzie do swej naturalnej ostrosci. Wtedy

background image

slyszysz go bez za tyczek w uszach, bez waty w uszach.


Medytacja jest przygoda, najwieksza przygoda, jaka zdolny jest podjac ludzki umysl.

Medytacja to samo bycie, nie robienie niczego - zadnego dzialania, zadnej mysli, zadnej emocji.
Po prostu jestes i jest to czysta rozkosza. Skad bierze sie ta rozkosz gdy niczego nie robisz? Bierze
sie znikad, albo zewszad. Nie ma przyczyny, poniewaz egzystencja zbudowana jest z materialu
zwanego radoscia.


Pierwsze - stanie sie on ostry, jesli staje sie ostry, mozesz byc zadowolony, ze

patrzysz wlasciwie. Jesli nie staje sie ostry, jeszcze nie patrzysz - nadal unikasz. Patrz w
niego - staje sie ostry. To pierwszy sygnal, ze - owszem - znalazl sie on w twoim polu
widzenia.

Drugie jest to, ze stanie sie on bardziej punktowy - nie bedzie rozprzestrzeniony na

duzym terenie. Najpierw myslales: „Boli mnie cala glowa”. Teraz widzisz, ze to nie cala
glowa, a tylko jeden maly punkcik. To tez jest wskazaniem, ze patrzysz w niego glebiej.
Uczucie rozprzestrzenienia bólu jest gra - to jeden ze sposobów jego unikania, jesli
znajdzie sie on w jednym punkcie, bedzie ostrzejszy. Dlatego stwarzasz iluzje, ze to cala
glowa boli. Rozprzestrzen ból po calej glowie, a nigdzie nie bedzie tak intensywny.
Takie sa te gierki, w które gramy.

Patrz w niego, a drugi etap bedzie taki, ze stanie sie on mniejszy i mniejszy i

mniejszy, i przychodzi taka chwila, gdy jest on samym koniuszkiem igly - bardzo
ostrym, ogromnie ostrym, bardzo bolesnym. Nigdy nie doznales takiego bólu w swej
glowie. Ale jest on znaczaco zawezony do malej przestrzeni. Patrz w niego dalej.

I potem nastepuje to trzecie i najbardziej istotne. Kiedy bedziesz patrzyl w ten

punkt, gdy jest on bardzo ostry i pomniejszony i skupiony w jednym miejscu,
wielokrotnie stwierdzisz, ze znika. Kiedy twoje patrzenie jest doskonale, on zniknie. A
gdy zniknie, bedziesz mial przeblysk tego, skad sie wzial - co jest jego przyczyna. Gdy
skutek znika, widzisz przyczyne. Wiele razy bedzie tak sie dzialo, i znów bedzie. Twoje
spojrzenie nie jest juz tak czujne, tak skoncentrowane, tak uwazne - powróci. Zawsze
wtedy, gdy spojrzenie naprawde jest, ból znika, a gdy znika ból, za nim ukryta jest jego
przyczyna, i bedziesz zaskoczony - twój umysl jest gotowy ujawnic co jest ta przyczyna.

A tych przyczyn moga byc tysiace. Ten sam alarm jest wlaczany, bo ten system

alarmowy jest prosty. Nie ma w twoim ciele zbyt wielu systemów alarmowych. Rózne
przyczyny wlaczaja ten sam alarm. Moze ostatnio byles w zlosci i tego nie wyraziles.
Nagle, jak objawienie, pojawi sie to przed toba. Zobaczysz cala zlosc, która nosisz,
nosisz... jak rope w ciele. Teraz jest tego juz zbyt wiele, i ta zlosc chce byc uwolniona.
Potrzebuje katharsis. Katharsis! - i natychmiast widzisz jak zniknal ból glowy, i nie bylo
trzeba aspiryny, nie byla potrzebna zadna kuracja.


„Medytacja jest twoim pierwotnym prawem! Ona jest, czeka abys odprezyl sie odrobine, aby

mogla zaspiewac, stac sie tancem”.

background image

Sluchanie

Pozostan bierny - nic nie rób, tylko sluchaj. A sluchanie nie jest dzialaniem. Aby

czegos sluchac nic nie musisz robic - twoje uszy sa zawsze otwarte. Aby widziec musisz
otworzyc oczy - przynajmniej tyle trzeba uczynic. Aby sluchac nawet tyle nie trzeba
robic - uszy zawsze sa otwarte. Zawsze sluchasz. Po prostu nic nie rób i sluchaj.

Sluchanie z sympatia

Sluchanie jest glebokim wspóluczestnictwem ciala i duszy i dlatego

wykorzystywane jest jako jedna z najpotezniejszych metod medytacji - poniewaz laczy
dwie nieskonczonosci - materialna i duchowa.

I niech to bedzie twoja medytacja - pomoze ci to. Zawsze, gdy siedzisz, sluchaj

wszystkiego, co sie dzieje. Jest to targowisko, i tyle halasu i ruchu, i pociag i samolot -
sluchaj tego bez odrzucania w umysle, ze to halas. Sluchaj tak, jakbys sluchal muzyki, z
sympatia, i nagle stwierdzisz, ze zmienia sie jakosc tego halasu. Nie jest on juz
rozproszeniem, nie jest juz zaklóceniem. Przeciwnie - stal sie bardzo kojacy. Jesli
bedziesz wlasciwie sluchal, nawet targowisko staje sie melodia.

Zatem nie jest istotne czego sluchasz. Istotne jest ze sluchasz, a nie tylko slyszysz.
Nawet gdy sluchasz czegos, o czym nigdy nie myslales, ze jest warte sluchania,

sluchaj tego z wielka radoscia, jakbys sluchal sonaty Beethovena. I nagle stwierdzisz, ze
dokonales przemiany jakosci tego dzwieku. Staje sie on piekny, i w tym sluchaniu
zniknie twoje ego.

Slup energii

Gdy stoisz w ciszy, natychmiast wstepuje w ciebie pewne wyciszenie. Spróbuj tego

w kacie swojego pokoju. Po prostu stan w kacie, stan w milczeniu, nic nie rób. Nagle i
energia wewnatrz ciebie stanie. Siedzac odczuwasz wiele zaklócen w umysle, poniewaz
siedzenie jest pozycja mysliciela. Gdy stoisz, energia plynie jak slup i jest równomiernie
rozprowadzana po calym ciele. Stanie jest piekne.

Spróbuj tego - bo dla niektórych z was bedzie to bardzo, bardzo piekne, jesli zdolasz

stac przez godzine, bedzie to po prostu wspaniale. Tylko stojac i nic nie robiac, nie
poruszajac sie, stwierdzisz, ze cos sie w tobie stabilizuje, staje sie wyciszone, nastepuje
scentrowanie i poczujesz sie jak slup energii. Cialo znika.

Odczuj cisze lona

Niech cisza stanie sie twoja medytacja. Zawsze, gdy masz czas, po prostu zapadnij

sie w ciszy - i dokladnie to mam na mysli - zapadnij sie, tak, jakbys byl malym
dzieckiem w lonie matki. Usiadz w ten sposób i stopniowo zaczniesz odczuwac, ze
chcesz polozyc glowe na podlodze. Wtedy polóz glowe na podlodze. Przybierz pozycje
dziecka zwinietego w lonie matki, a natychmiast odczujesz nadchodzaca cisze, te sama
cisze, która byla w matczynym lonie. Gdy siedzisz w lózku, wejdz pod koc i zwin sie w
klebek i pozostan tak w calkowitym wyciszeniu, nic nie robiac.

Czasami przyjda jakies mysli - niech przeleca - badz obojetny, w ogóle sie nimi nie

zajmuj, jesli przychodza, dobrze; jesli nie przychodza, dobrze. Nie walcz, nie odpychaj

background image

ich. Gdy walczysz, stajesz sie zaburzony, gdy je odpychasz, staja sie one natretne, jesli
ich nie chcesz, beda pojawiac sie bardzo uparcie. Po prostu nie zajmuj sie nimi, niech
beda, na skraju, tak, jak dzwiek ruchu ulicznego. A jest to prawdziwy dzwiek ruchu
ulicznego - mózgowego ruchu milionów komórek usilujacych porozumiec sie ze soba,
energii poruszajacej sie i elektrycznosci przeskakujacej z jednej komórki do drugiej, jest
to brzeczenie wielkiej machiny, niech wiec bedzie.

Stan sie calkowicie obojetny na to, nie obchodzi cie to, nie jest to twoim problemem -

moze kogos innego, ale nie twoim. Co masz z tym zrobic? Bedziesz zaskoczony -
przyjda chwile, gdy ten halas zniknie, zniknie zupelnie, a ty pozostaniesz w calkowitej
samotnosci.

Nie badz masochista

Nigdy nie badz masochista. Nie torturuj siebie w imie czegokolwiek. Ludzie bardzo

torturuja siebie w imie religii, a to imie jest takie piekne, ze mozesz stale sie torturowac.

Pamietaj wiec - ja ucze szczescia, nie tortury! Gdy czasem czujesz, ze cos staje sie

ciezkie, staje sie oporne, trzeba to zmienic. Wiele razy bedziesz musial to zmieniac.
Stopniowo dotrzesz do miejsca, gdzie zadna zmiana nie bedzie potrzebna. Wtedy
wszystko bedzie doskonale pasowalo - nie tylko do twojego umyslu, do twojego ciala,
ale i do twojej duszy.

WIECZÓR

trzes sie, tancz i spiewaj

KUNDALINI

Medytacja praktykowana zwykle
Czesc pierwsza - 15 minut
Rozluznij sie, pozwól calemu cialu trzasc sie, odczuwaj energie poruszajaca sie od

stóp w góre. Rozluznij sie calkowicie i stan sie tym drzeniem. Oczy moga byc otwarte
lub zamkniete.

Czesc druga - 15 minut
Tancz... tak, jak poczujesz, i niech cale cialo porusza sie zgodnie ze swoimi

potrzebami.

Czesc trzecia - 15 minut
Zamknij oczy i badz nieruchomy, siedzac lub stojac... badz swiadkiem wszystkiego

tego, co dzieje sie wewnatrz i na zewnatrz.

Czesc czwarta - 15 minut
Z zamknietymi oczami polóz sie i lez nieruchomo.
Gdy robisz medytacje Kundalini, przyzwól drzeniu, nie twórz go. Stój w ciszy,

odczuj jak nadchodzi, a gdy cialo zacznie juz drzec, pomóz mu, ale nie rób tego. Ciesz
sie, odczuwaj w tym blogosc, pozwól na to, przyjmij to, powitaj z radoscia, ale nie
wymuszaj tego sila woli.

Jesli bedziesz wymuszal, stanie sie to cwiczeniem fizycznym, cwiczeniem fizycznym

dla ciala, i bedzie drzenie, ale tylko na powierzchni, nie przeniknie ono do twoich glebi.

background image

Pozostaniesz zastygly, jak kamien, jak skala - pozostaniesz manipulujacym,
wykonawca, a cialo bedzie cie tylko sluchalo. Cialo nie jest tu istotne - ty jestes tu
istotny.

Gdy mówie „drzyj”, mam na mysli to, ze powinno drzec twoje zastygniecie, twoje

skalopodobne istnienie - powinny drzec do samych fundamentów, aby staly sie ciecza,
plynne, stopily sie, zaczely plynac. A gdy skalopodobne istnienie staje sie plynne, cialo
zaczyna isc za nim w slad. Wtedy nie ma ruchów drzen, tylko aktywnosc drzenia.
Wtedy nikt tego nie robi, to sie po prostu dzieje. Wtedy nie ma wykonawcy.

Medytacja Dynamiczna, Kundalini lub Nadabrahma tak naprawde nie sa

medytacjami. Po prostu harmonizujesz sie. Przypomina to... moze widziales
klasycznych muzyków hinduskich podczas gry. Przez pól godziny, czasem nawet
dluzej, tylko stroja instrumenty. Poruszaja galkami, rozluzniaja i napinaja struny, a
grajacy na bebenku ciagle sprawdza swój bebenek - czy jego dzwiek jest doskonaly czy
nie. Robia to przez pól godziny. Nie jest to muzyka, tylko przygotowanie.

Kundalini tak naprawde nie jest medytacja, jest tylko przygotowaniem.

Przygotowujesz swój instrument. Gdy jest gotowy - stoisz w ciszy, zaczyna sie
medytacja. Wtedy jestes totalnie. Obudziles sie skaczac, tanczac, oddychajac, krzyczac -
wszystko to sa sposoby uczynienia cie nieco czujniejszym niz zwykle. Gdy juz jestes
czujny, wtedy czekanie.

Czekanie jest medytacja. Czekanie z pelna uwaznoscia. A potem to przychodzi,

ogarnia cie, gra wokolo ciebie, tanczy wokolo ciebie, omywa cie, oczyszcza cie,
przemienia cie.

Kolysanie

Czesc pierwsza - 20 minut
Usiadz ze skrzyzowanymi nogami i zamknij oczy. Delikatnie zacznij sie kolysac,

najpierw w lewo, potem w prawo. Kolysanie nie musi objac calego ciala, ale przechylaj
sie najdalej, jak mozesz - dopóki jest to jeszcze wygodne. Gdy dotrzesz do najdalej
wychylonego punktu, wypusc z siebie dzwiek „hu” - zrób to z sila, z silnym i
gwaltownym ruchem ciala. Zrób to na samym koncu kolysania, na obie strony.

Czesc druga - 20 minut
Siedz w ciszy, bez ruchu.
Czesc trzecia - 20 minut
Stan w rogu pokoju, absolutnie nieruchomy.

Medytacja to bycie ze soba, zas wspólczucie to oplakiwanie w nadmiar takiego bycia.

Tancz

Gdy ruch staje sie ekstatyczny jest to taniec. Gdy ruch jest tak totalny ze nie ma ego,

jest to taniec.

A powinienes wiedziec, ze taniec pojawil sie w swiecie jako technika medytacji. Na

poczatku taniec nie mial byc tancem, mial sluzyc osiagnieciu ekstazy, w której tanczacy
zostaje zagubiony, tylko taniec pozostaje - nie ma ego, nikt nie manipuluje, cialo plynie

background image

spontanicznie.

Nie ma potrzeby znajdywania jakiejkolwiek innej medytacji. Taniec sam w sobie

staje sie medytacja gdy tanczacy znika. Sednem jest - jak zgubic siebie, jak to robisz, albo
gdzie, nie jest istotne. Po prostu zgub siebie. Przychodzi taka chwila, gdy ciebie nie ma,
a wszystko trwa dalej... jakbys zostal opetany.

Taniec jest jednym z najpiekniejszych zjawisk, jakie moga przydarzyc sie

czlowiekowi. Nie mysl wiec o medytacji jako o czyms oddzielnym. Medytacja jest
potrzebna jako cos oddzielnego ludziom, którzy nie maja bardzo glebokiej twórczej
energii, nie maja ukierunkowania dla swej energii, dzieki któremu mogliby tak gleboko
sie zaangazowac, ze zagubiliby sie w tym.

Ale tanczacy, malarz, rzezbiarz, nie potrzebuja zadnej innej medytacji, jedynym

czego im potrzeba, jest uczynienie swego wymiaru tak gleboko przenikliwym, ze
przychodzi chwila transcendencji. A nic innego nie moze sie równac z tancem...

Zatem codziennie co najmniej na godzine zapomnij o wszelkich technikach.

Dopilnuj, by tylko tanczyc dla Boga. Nie ma wiec potrzeby pilnowania techniki - bo On
nie jest egzaminatorem. Po prostu tancz tak, jak male dziecko... jako modlitwa. Wtedy
taniec bedzie mial dla ciebie zupelnie inna jakosc. Po raz pierwszy poczujesz, ze
wykonujesz kroki, jakich nigdy dotad nie wykonywales, ze poruszasz sie w wymiarach,
których nigdy jeszcze nie znales. Wkraczasz na tereny nieznane i niepoznane.

Stopniowo, w miare jak coraz bardziej bedziesz sie harmonizowal z tym, co

nieznane, wszystkie techniki znikna. A bez technik, gdy taniec jest czysty i prosty, jest
doskonaly.

Tancz tak, jakbys byl w glebokiej milosci ze wszechswiatem, jakbys tanczyl ze swoja

ukochana. Niech Bóg bedzie twoja ukochana.

Tanczcie razem

Mozesz zebrac grupe przyjaciól, którzy beda razem tanczyc. Bedzie to lepsze,

bardziej pomocne. Czlowiek jest tak slaby, ze samemu trudno jest robic cokolwiek przez
dluzszy czas. Dlatego potrzebne sa szkoly. Dlatego jesli nie masz ochoty robic czegos
jednego dnia, a sa tu inni ludzie, ich energia cie poruszy. Innego dnia ktos inny nie ma
na to ochoty, ale ty jestes - i twoja energia przenika go.

Pozostawiony samemu sobie, czlowiek jest slaby i bez woli. Jednego dnia robisz to, a

innego czujesz, ze jestes zmeczony i masz inne rzeczy do zrobienia. Medytacje daja
efekty tylko wtedy, gdy wykonywane sa systematycznie. Wtedy to w ciebie zapada.

Przypomina to kopanie dolu. Jednego dnia kopiesz w jednym miejscu, drugiego w

innym miejscu, i tak mozesz kopac przez cale zycie, ale studnia nigdy nie bedzie
gotowa. Musisz ciagle kopac w tym samym miejscu.

Dopilnuj wiec, aby robic to codziennie o tej samej porze. A jesli jest to mozliwe w

tym samym miejscu - bardzo dobrze. Ta sama sala, ta sama atmosfera, pal to samo
kadzidlo... niech cialo stopniowo sie nauczy i umysl stopniowo pochwyci to odczucie. Z
chwila wejscia do sali jestes gotowy do tanczenia. Pokój jest naladowany, pora jest
naladowana.

background image

Tancz jak drzewo

Po prostu unies rece i poczuj, ze jestes drzewem na wiejacym silnym wietrze. Tancz

jak drzewo w deszczu i wietrze. Niech cala twoja energia stanie sie energia tanczaca,
kolysz sie i poruszaj razem z wiatrem, po prostu czuj jak wiatr cie przenika. Zapomnij,
ze masz ludzkie cialo - jestes drzewem, utozsam sie z drzewem.

Jezeli jest to mozliwe, wyjdz na swieze powietrze, stan posród drzew, stan sie

drzewem i niech wiatr cie przenika. Odczucie utozsamienia z drzewem jest ogromnie
wzmacniajace, odzywcze. Czlowiek bardzo latwo wchodzi wtedy w pierwotna
swiadomosc. Drzewa nadal istnieja - rozmawiaj z drzewami, obejmuj drzewa, a nagle
poczujesz, ze wszystko wrócilo. A jesli wyjscie na zewnatrz nie jest mozliwe, stan po
prostu na srodku pokoju, wyobraz sobie, ze jestes drzewem i zacznij tanczyc.

Tancz dlonmi

Usiadz w ciszy i pozwól palcom poruszac sie tak, jak chca. Poczuj ten ruch od

wewnatrz. Nie staraj sie ogladac go z zewnatrz, oczy miej wiec zamkniete. Niech
energia splywa coraz bardziej do dloni.

Dlonie sa gleboko polaczone z mózgiem - prawa dlon z lewa strona mózgu, lewa

dlon z prawa strona mózgu, jesli pozwolisz palcom na totalna swobode ekspresji,
rozladowanych bedzie wiele, wiele napiec nagromadzonych w mózgu, jest to
najlatwiejszy sposób uwolnienia mechanizmu mózgu, jego stlumien, jego
niewykorzystywanej energii. Twoje dlonie doskonale sobie z tym poradza.

Czasem stwierdzisz, ze lewa dlon dominuje, czasem, ze dominuje prawa dlon. Nie

wymuszaj zadnego szablonu ruchu - jakakolwiek potrzebe ma energia, taka forme
przybierze. Gdy lewa strona mózgu chce uwolnic energie, przyjmie pewna forme. Gdy
prawa strona mózgu jest zbyt obciazona energia, pojawi sie inna gestykulacja.

Poprzez ruchy dloni mozesz wejsc gleboko w medytacje. Dlatego usiadz w ciszy,

baw sie, pozwól dloniom na ruch, a bedziesz zaskoczony - to czary. Nie potrzeba skakac
i biegac i robic tylu medytacji chaotycznych. Same dlonie wystarcza.

Przebudzenie warstw subtelnych

Jesli przez dluzszy czas wykonujesz ruchy cialem i nigdy nie siedzisz w spokoju,

równiez cos przegapisz. Gdy energia zaczela sie poruszac, trzeba wejsc w absolutne
wyciszenie, w przeciwnym razie ruchy pozostana powierzchowne. Ruch ciala jest
czyms dobrym, ale jest ruchem powierzchownym, a gdy cala energia pozostaje w ruchu
powierzchownym, nie dojdzie do ruchów subtelnych.


Rób moje medytacje ale nie sila woli. Nie wymuszaj ich, raczej niech same nastapia. Plywaj

w nich oddaj sie im, niech cie wchlona, ale nie postanowieniem woli. Nie manipuluj, bo gdy
manipulujesz, jestes podzielony, rozdwajasz sie na manipulujacego i to, czym manipulujesz. A
gdy jestes w rozdwojeniu, natychmiast powstaja niebo i pieklo. Wtedy jest ogromna odleglosc
miedzy toba a prawda. Nie manipuluj. Pozwól, by wszystko samo sie dzialo.


Trzeba dojsc do takiego punktu, gdy cialo jest zupelnie nieruchome, jak posag, gdy

background image

wszystkie powierzchowne ruchy ustaly* ale energia jest gotowa do ruchu - a nie ma dla
niej ujscia poprzez cialo. Szuka ona nowego ujscia wewnatrz, które nie nalezy do ciala.
Zaczyna sie poruszac w warstwach subtelnych.

Ale najpierw potrzebny jest ruch. Gdy energia sie nie porusza, mozesz siedziec jak

kamien i nic sie nie bedzie dzialo. Pierwsza rzecza jest wspomozenie energii w tym
ruchu, a druga jest zatrzymanie ciala wtedy, gdy juz faktycznie sie ona porusza. Gdy
energia tetni tak bardzo i gotowa jest do ruchu, bedzie musiala wejsc w warstwy
subtelne, poniewaz powierzchniowych juz nie ma.

Dlatego najpierw niech bedzie to dynamiczne, a potem niech cialo bedzie

nieruchome, aby ta dynamika weszla glebiej, do samych korzeni, do samego rdzenia
twego istnienia, i Dokonaj syntezy - dwadziescia minut ruchu ciala, a po dwudziestu
minutach nagle stop. Mozesz nastawic budzik, a kiedy sie on wlaczy, nagle stop. Cialo
jest pelne energii, ale teraz, gdy cialo zatrzymalo sie w bezruchu, energia zaczyna
znajdywac nowe szlaki. Taka jest ta metoda pracy wewnatrz.

WIROWANIE

Wirowanie sufich to jedna z najstarszych technik, jedna z najpotezniejszych. Jest tak

gleboka, ze nawet jedno jej doznanie uczyni cie totalnie innym. Wiruj z otwartymi
oczami, tak, jak wiruja male dzieci, jakby twoje wewnetrzne istnienie stalo sie centrum,
a cale cialo stalo sie kolem - porusza sie - jak garncarskie kolo - porusza sie. Ty jestes w
centrum, ale cale cialo jest w ruchu.


Medytacja to totalna wrazliwosc zmyslów.

Zaleca sie nie jesc i nie pic na trzy godziny przed wirowaniem. Najlepiej jest byc

boso, w luznym ubraniu. Medytacja ta sklada sie z dwóch czesci - wirowania i
odpoczynku. Nie ma ustalonego czasu wirowania - moze to trwac godzinami - ale
wskazane jest, by trwalo najmniej godzine, po to, abys mógl wejsc gleboko w odczucie
wiru energii.

Wirowanie wykonuje sie w jednym miejscu, w lewo - prawa reke trzyma sie

wysoko, spodem dloni zwrócona do góry, lewa jest opuszczona, spodem dloni
skierowana ku dolowi. Kto odczuwa jakas niewygode w wirowaniu w lewo, moze
wirowac w prawo. Niech cialo bedzie lagodne, oczy pozostaja otwarte, ale nie sa
skupione, tak, by widzenie bylo rozmyte i plynne. Pozostan w ciszy.

Przez pierwszych 15 minut wiruj powoli. Potem, przez nastepnych 30 minut,

stopniowo nabieraj predkosci, az wirowanie zawladnie toba i staniesz sie wirem energii
- peryferia beda sztormem ruchu, ale swiadek w centrum jest w ciszy i bezruchu.

Gdy bedziesz wirowal tak, szybko, ze nie mozesz utrzymac pionowej pozycji, cialo

samo upadnie. Nie decyduj kiedy masz upasc, nie próbuj tez przygotowywac tego
upadku z góry - gdy cialo jest lagodne i rozluznione, upadnie miekko, a ziemia
wchlonie twa energie.

Gdy lezysz, zaczyna sie druga czesc medytacji. Natychmiast przewróc sie na brzuch,

by odkryty pepek znalazl sie w kontakcie z ziemia. Jesli ktos odczuwa wielka

background image

niewygode w takim lezeniu, powinien polozyc sie na plecach. Poczuj jak cialo stapia sie
w jedno z ziemia, jak male dziecko przycisniete do piersi matki. Zamknij oczy i
pozostan mierny i w ciszy przynajmniej przez 15 minut.


Medytacja nie ma nic wspólnego z powaga. Medytacja to uciecha. Dlatego tak tu nalegam, by

bylo wiecej tanczenia, wiecej spiewania.


Po medytacji badz tak cichy i w takiej nieaktywnosci, jak to jest tyko mozliwe.
Podczas wirowania niektórzy odczuwaja sklonnosci do wymiotów, ale to uczucie

powinno zniknac w ciagu dwóch, trzech dni. Przerwij praktyke tylko wtedy, gdy to
odczucie utrzymuje sie nadal.

Spiewaj

Spiewanie jest czyms boskim, jest jedna z boskich aktywnosci. Równac sie mu moze

tylko tanczenie, bliskie jest ono tylko tanczeniu. A czemu spiewanie i tanczenie sa
boskimi aktywnosciami? Bo sa to takie aktywnosci, w których mozesz calkowicie sie
zatracic. Mozesz zanurzyc sie w spiewaniu tak bardzo, ze zniknie spiewajacy, tylko
spiew pozostanie, albo zniknie tanczacy, tylko taniec pozostanie, i to jest chwila
metamorfozy, przemiany - gdy nie ma spiewajacego i jest tylko spiew. Gdy twoja
totalnosc stala sie spiewem lub tancem, to jest modlitwa.

Jaka piosenke spiewasz nie jest istotne - nie musi to byc piesn religijna, ale gdy

spiewasz ja totalnie, staje sie ona czyms swietym, i na odwrót - mozesz spiewac jakas
religijna piesn, uswiecona wiekami, ale jezeli nie jestes w niej totalnie, jest ona
profanacja. Tresc piosenki nie jest istotna, tym, co sie liczy, jest jakosc, która wnosisz do
spiewania - totalnosc, intensywnosc, ogien.

Nie powtarzaj niczyjej piesni, bo to nie jest twoje serce, i nie jest to tak, jak ty mozesz

wylac swoje serce u boskich stóp. Niech powstanie twoja wlasna piesn. Zapomnij o
rytmice i gramatyce. Bóg nie jest zbyt dobrym gramatykiem i nie przejmuje sie tym,
jakich slów uzywasz. Bardziej interesuje go twoje serce.

Mantra

jesli masz dobry sluch muzyczny jesli masz uszy, które potrafia zrozumiec muzyke -

nie tylko zrozumiec, a i poczuc - wtedy pomoca bedzie mantra, gdyz wtedy mozesz stac
sie jednym z tymi wewnetrznymi dzwiekami, wtedy mozesz wedrowac razem z tymi
dzwiekami ku coraz subtelniejszym warstwom. Wtedy przychodzi chwila, gdy
wszystkie dzwieki ustaja i pozostaje tylko dzwiek wszechswiata, jest to aum.

„Aum”

Postaraj sie przez co najmniej dwadziescia minut rankiem i dwadziescia minut

wieczorem siedziec w ciszy, z oczami na wpól otwartymi, i tylko patrzec ku dolowi.
Oddychanie powinno byc wolne, cialo nieruchome. Zacznij nucic „aum” wewnatrz
siebie. Nie ma potrzeby wydobywac go na zewnatrz - bedzie ono bardziej przenikac,
gdy usta masz zamkniete, nawet jezyk nie powinien sie poruszac. Nuc „aum” szybko -

background image

aum aum aum aum. Szybko i glosno, ale wewnatrz siebie. Odczuwaj tylko, ze wibruje
ono w calym ciele, od stóp do glowy, od glowy do stóp. Kazde „aum” zapada w twojej
swiadomosci tak, jak skala wpada do stawu, i pojawiaja sie zmarszczki na wodzie i
biegna do samych jej kresów. Zmarszczki rozbiegaja sie coraz dalej i dotykaja calego
ciala.

Gdy bedziesz to robil, pojawia sie takie chwile - a beda to najpiekniejsze chwile -

gdy nie bedziesz juz powtarzal i wszystko ustanie. Nagle zdasz sobie sprawe z tego, ze
nie nucisz i wszystko ustalo. Ciesz sie tym. Jesli zaczna pojawiac sie jakies mysli, znów
zacznij nucic.

A gdy robisz to wieczorem, rób to przynajmniej na dwie godziny przed snem, bo

jezeli bedziesz to robil tuz przed polozeniem sie do lózka, nie zdolasz zasnac - uczyni
cie to tak swiezym, ze nie bedzie ci sie chcialo spac. Bedziesz sie czul tak, jakby to byl
poranek, a ty swietnie wypoczales - a tego nie trzeba.

Znajdz swoje wlasne tempo. Po dwóch, trzech dniach bedziesz wiedzial co ci

odpowiada, jednym ludziom odpowiada bardzo szybkie nucenie - aum aum auma -
nieomal z nakladaniem sie dzwieków na siebie. Innym bardziej odpowiada bardzo
wolne tempo - wszystko to zalezy od ciebie. A ty rób tak, jak bedzie ci to odpowiadalo.


Muzyka stwarza taka harmonie, ze nawet Bóg zaczyna potakiwac, mówic ci „tak”.

Muzyka… nagle niebo zaczyna cie dotykac - jestes wchloniety przez to, co poza. A gdy to, co
poza, jest blizej ciebie, gdy slyszysz kroki tego, co poza, cos w tobie podejmuje wyzwanie, staje sie
ciche, spokojniejsze, lagodniejsze, chlodne, uspokojone.

Imie Jezusa

Jesli porusza cie imie Jezusa, siadz w ciszy i niech to imie cie poruszy. Czasem

powiedz w sobie „Jezus” i czekaj. To bedzie twoja mantra. W taki sposób rodzi sie
prawdziwa mantra. Nikt nie moze dac ci mantry - ty sam musisz ja znalezc, to, co do
ciebie przemawia, co cie porusza, co wywiera wielki wplyw na twa dusze. Jesli Jezus” -
wspaniale. Czasami, gdy siedzisz w ciszy, tylko powtarzaj „Jezus” i czekaj i niech to
imie wejdzie gleboko, glebiej do zakamarków twojego istnienia - niech wejdzie do
samego rdzenia, i pozwól na to! Jesli zaczniesz tanczyc - dobrze. Jesli zaczniesz plakac -
dobrze. Jesli zaczniesz smiac sie - dobrze. Cokolwiek z tego wyniknie, niech tak bedzie.
Niech tak bedzie, nie przeszkadzaj temu, nie manipuluj. Pójdz za tym, a doznasz
pierwszych przeblysków modlitwy i medytacji i pierwszych przeblysków Boga.
Pierwsze promyki zaczynaja wnikac do ciemnej nocy twej duszy.

Odpowiedni jest kazdy dzwiek, który odczuwasz jako estetyczny i piekny, kazdy

dzwiek, który powoduje w sercu drzenie i radosc. Nawet jesli nie ma go w zadnym
jezyku, w ogóle nie jest to istotne - moze znajdziesz same czyste dzwieki, które wchodza
jeszcze glebiej do wnetrza. Bo kiedy uzywasz jakiegos slowa, ma ono pewne znaczenia -
te znaczenia tworza ograniczenia. Gdy uzywasz czystego dzwieku, nie ma w tym
ograniczen, jest on nieskonczony.

background image

Mruczenie

Mruczenie moze byc ogromna pomoca, a mozesz je robic o do wolnej porze...

Przynajmniej raz dziennie, a jesli mozesz - dwa razy, bedzie to dobre. Jest to taka wielka
wewnetrzna muzyka, ze wnosi ona pokój do calego twojego istnienia - i sprzeczne jego
czesci zaczynaja sie harmonizowac i stopniowo w twoim ciele powstaje pewna subtelna
muzyka, która mozesz uslyszec. Po trzech, czterech miesiacach bedziesz tylko siedzial w
ciszy i bedziesz slyszal subtelna muzyke, harmonie wewnatrz, pewien rodzaj
mruczenia. Wszystko funkcjonuje tak wspaniale, jak swietnie dzialajacy samochód, w
którym slychac pracujacy silnik.

Dobry kierowca wie gdy cos sie dzieje niewlasciwego. Pasazerowie moga nie byc tak

czujni, ale dobry kierowca natychmiast poznaje gdy zmienia sie dzwiek pracy silnika.
Wtedy ten dzwiek przestaje byc harmonijny. Dochodzi jakis nowy odglos. Nikt inny nie
zdaje sobie z tego sprawy, ale kto kocha prowadzenie samochodu, natychmiast pozna,
ze dzieje sie cos niewlasciwego. Silnik nie pracuje tak, jak powinien.

Czlowiek, który wlasciwie mruczy, stopniowo zacznie odczuwac gdy dzieje sie cos

niewlasciwego, jesli zjadles zbyt wiele, stwierdzisz, ze zniknela wewnetrzna harmonia i
po jakims czasie bedziesz musial wybrac - albo zjesc za duzo, albo byc w wewnetrznej
harmonii. A wewnetrzna harmonia jest tak cenna, tak boska, jest taka blogoscia, kto
mialby wiec ochote jesc wiecej?

I bez zadnego usilnego odchudzania stwierdzisz, ze jesz posilki w bardziej

zrównowazony sposób. Wtedy mruczenie wchodzi jeszcze glebiej, i zdolasz odróznic
pokarmy, które zaklócaja twoje mruczenie. Zjesz cos ciezkiego i pozostaje to tak dlugo
w organizmie - i mruczenie nie jest tak doskonale.

Gdy mruczenie samo zacznie powstawac, poznasz kiedy seks narasta, a kiedy nie

narasta, i zaskoczy cie jak wielka harmonia powstaje miedzy dwoma osobami i jak
stopniowo nabieraja one intuicji, jak zaczynaja odczuwac kiedy druga osoba jest smutna
- gdy maz i zona oboje mrucza. Nie ma potrzeby mówic o tym - gdy maz jest zmeczony,
zona wie to instynktownie, poniewaz oboje funkcjonuja na fali o tej samej dlugosci.

NADABRAHMA

Nadabrahma jest stara tybetanska technika, pierwotnie praktykowana o wczesnych

godzinach rannych. Mozna ja robic o dowolnej porze dnia, samemu lub z innymi - miej
pusty zoladek i przez co najmniej 15 minut po niej pozostan bez zadnej aktywnosci.
Medytacja trwa godzine i sklada sie z trzech czesci.

Czesc pierwsza - 30 minut
Usiadz wygodnie, zamknij oczy i usta. Zacznij mruczec, na tyle glosno, by slyszeli

cie inni, i by stworzyc w ciele wibracje. Mozesz wizualizowac pusta rure lub puste
naczynie, wypelnione tylko wibracjami tego mruczenia. Nadejdzie chwila, gdy
mruczenie samo bedzie sie dzialo, a ty bedziesz tego sluchac. Nie ma zadnego
specjalnego oddychania. Jesli masz na to ochote, mozesz zmieniac ton glosu albo
lagodnie i powoli poruszac cialem.

Czesc druga - 15 minut
Druga czesc sklada sie z dwóch etapów po siedem i pól minuty kazdy. W

background image

pierwszym wykonujesz ruch dlonmi - wnetrzem zwróconymi ku górze - po kole na
zewnatrz. Ruch zaczyna sie od pepka, obie dlonie wedruja do przodu, gdzie rozchodza
sie na boki i kresla dwa kola, w lewo i w prawo, symetryczne wzgledem siebie. Ruch ma
byc tak wolny, ze czasem bedzie sie zdawalo jakby go w ogóle nie bylo. Odczuj, ze
dajesz energie wszechswiatu. Po siedmiu i pól minucie obróc dlonie wnetrzem do dolu i
zacznij poruszac je w przeciwnym kierunku. Teraz dlonie lacza sie u pepka i rozchodza
sie z boku ciala. Odczuj, ze wchlaniasz energie. Tak, jak w pierwszej czesci, nie
powstrzymuj zadnych lagodnych, powolnych ruchów pozostalych czesci ciala.

Czesc trzecia - 15 minut
Siedz w absolutnej ciszy i bezruchu.

Nadabrahma dla par

Osho dal piekna odmiane tej techniki dla par:
Partnerzy siedza twarzami do siebie, okryci przescieradlem, trzymaja sie za rece,

które sa skrzyzowane. Najlepiej robic to bez zadnego ubrania. Niech pokój oswietlaja
tylko cztery male swiece, zapal kadzidlo o zapachu przeznaczonym tylko dla tej
medytacji.

Zamknijcie oczy i 30 minut mruczcie razem. Gdy po jakims czasie odczujecie

zlaczenie energii, badzcie jednoscia i polaczcie sie.


Gdy muzyka otacza cie, zalewa cie, i medytacja zaczyna w tobie wzrastac, jest to jedno z

najpiekniejszych doznac zycia - gdy nastepuje spotkanie medytacji i muzyki, gdy nastepuje
spotkanie swiata i Boga, gdy nastepuje spotkanie materii i swiadomosci. To jest unio mystica -
mistyczne zlaczenie.

Osho, a moskity?

Moskity to pradawni medytujacy, którym sie nie powiodlo. Dlatego sa one

przeciwne kazdemu, kto odnosi powodzenie w medytacji. Sa bardzo zazdrosne. Dlatego
zawsze, gdy chcesz medytowac, pojawiaja sie, aby ci przeszkadzac, odciagac twoja
uwage.

To nic nowego, zawsze tak bylo. Mówia o tym wszystkie dawne swiete pisma!

Zwlaszcza swiete pisma jainów, bo mnich jainów zyje nago. Pomysl tylko - nagi mnich
jainów, Indie i moskity! Mahavir musial dawac szczególowe instrukcje o nastawieniu,
jakie trzeba miec wobec moskitów. Mówil uczniom, ze kiedy moskity atakuja, masz to
akceptowac. One sa najwiekszym rozproszeniem uwagi. Jezeli zdolasz je
przezwyciezyc, nic juz nie bedzie trudne, nie bedzie wiekszej trudnosci. A jesli on tak
mówi, tak jest! Zycie w Indiach nago jest trudne.

Bylem kiedys w Sarnath, gdzie Budda poruszyl kolem dhammy, gdzie Budda

wyglosil pierwsze kazanie, najwazniejsze kazanie, które dalo poczatek nowej tradycji.
Przebywalem u mnichów buddyjskich.

Widzialem moskity, ale zadne nie dorównuja moskitom z Sarnath. Moskity z Poony

to po prostu nic! Cieszcie sie z tego! Macie szczescie, ze nie jestem w Sarnath. Tamte
moskity byly naprawde wielkie!

background image

Nawet w czasie dnia siedzielismy pod moskitierami. W jednym lózku, pod

moskitiera, siadal jakis mnich buddyjski, w drugim lózku, pod moskitiera, siedzialem ja
- i rozmawialismy.

Juz nigdy tu nie przyjade - mówilem, gdyz on prosil, zebym wrócil i zostal. - Nigdy,

nigdy! To moja pierwsza i ostatnia wizyta.

To mi przypomina - on na to - ze przez cale wieki my, mnisi buddyjscy, smialismy

sie z tego i zartowalismy czemu Budda nigdy juz nie wrócil do Sarnath. Przybyl tu tylko
jeden raz - wyglosil pierwsze kazanie i uciekl!

Budda wiele razy byl w róznych miejscach. Przynajmniej ze trzydziesci razy byl w

Shravasti, co najmniej czterdziesci razy byl w Rajgir, i tak dalej, i tak dalej. Kazde
miejsce, które odwiedzil, odwiedzal raz po raz. Ale w Sarnath byl tylko jeden raz. Nigdy
juz tam nie wrócil.

A to z powodu tych moskitów - rzekl mnich. - i ty tez mówisz, ze juz tu nie

przyjedziesz.

Przynajmniej w tym jednym jestem zgodny z Budda - odpowiedzialem. - W innych

sprawach nie moge isc jego sladami - musze byc swiatlem dla samego siebie - ale w tym
niech on bedzie swiatlem!

Wiem, ze to trudne, bardzo trudne, ale musisz sie tego nauczyc. Nie daj rozproszyc

swej uwagi. Nie oznacza to, ze masz pozwolic, aby moskity cie wykorzystywaly! Chron
sie na wszelkie mozliwe sposoby - ale bez zlosci, bez rozdraznienia. Chron sie, unikaj
moskitów, odrzucaj je, strzasaj je z siebie - ale bez rozdraznienia. One robia swoja
robote, i przynajmniej tyle trzeba zaakceptowac. One nie sa przeciwne tobie. Ktos musi
zjesc sniadanie, obiad, czy kolacje, badz wiec wyrozumialy. Masz wszelkie prawo
chronic sie, ale nie ma potrzeby wpadac w rozdraznienie. Rozdraznienie przeszkodzi
medytacji, nie moskitom. Mozesz strzasnac z siebie moskita w bardzo medytacyjny
sposób, z wielka uwaznoscia, w pelni czujny, bez rozdraznienia. Spróbuj!

Prawdziwy problem nigdy nie bierze sie z zewnatrz, prawdziwy problem zawsze

wynika z wewnatrznego rozdraznienia. Na przyklad - psy szczekaja na zewnatrz, a ty
medytujesz. Natychmiast wpadasz w zlosc - ,Je glupie psy!” Ale one w zadne sposób
nie przeszkadzaja ci w medytacji, po prostu ciesza sie zyciem! Moze zobaczyly
policjanta, listonosza albo sannyasina! Psy bardzo nie lubia mundurów, sa bardzo
przeciwne ujednoliceniu. Gdy tylko zobacza jakis mundur, zaczynaja szczekac. Nie
wierza w mundury, i maja prawo miec wlasne zdanie. Ale one nie staraja sie
przeszkadzac wlasnie tobie.

Moskity robia to, co maja do zrobienia. Musisz sie chronic, musisz robic to, co ty

masz do zrobienia - ale nie wpadaj w rozdraznienie. Tylko rozdraznienie jest
problemem. A kiedy nie bedzie mozna cie rozdraznic, kiedy nie dasz sie rozproszyc
calym tym zgielkiem, jaki tworza moskity wokolo ciebie, poczujesz do nich nawet
wdziecznosc - daly ci tajemny klucz.

Jesli moskity nie rozprosza twojej uwagi, nic nie moze jej rozproszyc. Dotarles do

bardzo stabilnego stanu medytacji.

NOC

background image

fantazja, modlitwa i milosc

Stan sie pustym bambusem

Medytacja to sposób na zgode z wlasnym osamotnieniem, spotkanie wlasnego

osamotnienia - zamiast od niego uciekac, zanurzasz sie w nim gleboko i patrzysz jakie
dokladnie jest. A wtedy czeka cie niespodzianka. Jesli wejdziesz w swe osamotnienie,
bedziesz zaskoczony - w samym jego centrum wcale nie jest samotnie. Tam spoczywa
samotnosc, która jest zjawiskiem totalnie innym.

Osamotnienie tworzy peryferia, a centrum sklada sie z samotnosci. Samotnictwo

tworzy peryferia, zas centrum to bycie w samotnosci. A gdy poznasz piekno
samotnosci, bedziesz totalnie innym czlowiekiem - nigdy nie poczujesz sie
osamotniony. Nawet w górach czy na pustyni, gdy jestes absolutnie sam, nie odczujesz
osamotnienia - bo w swej samotnosci poznasz Boga, który jest w tobie. W swej
samotnosci jestes tak gleboko zakorzeniony w Bogu, ze kogo obchodzi czy jest ktos na
zewnatrz czy nie? jestes w srodku tak pelny, tak bogaty w srodku...

Teraz nawet w tlumie jestes osamotniony. A ja powiadam - gdy poznasz swa

samotnosc, nawet w osamotnieniu nie bedziesz osamotniony. Wtedy czlowiek zaczyna
sie przelewac jak fontanna. Z tej samotnosci emanuje aromat milosci, i z tej samotnosci
wynika twórcze dzialanie - bo z tej samotnosci Bóg zaczyna wyplywac. Stajesz sie
pustym bambusem... On zaczyna spiewac. Ale to zawsze jest jego piesn.

Medytuj ze swiatlem

Im wiecej bedziesz medytowal ze swiatlem, tym bedziesz bardziej zaskoczony, ze

cos wewnatrz zaczyna sie otwierac - jakby pak sie rozwijal i stawal sie kwiatem.

Medytacja to nic innego jak tylko powrót do domu, by nieco odpoczac wewnatrz. Nie polega

na nuceniu jakiejs mantry, nie jest nawet modlitwa - jest po prostu powrotem do domu i
odpoczynkiem. Nie wedrowanie do nikad jest medytacja, samo bycie tu, gdzie jestes - nie ma
innego „gdzies” - samo bycie tu, gdzie jestes, samo zajmowanie, tylko tej przestrzeni, w której
jestes…


Medytacja ze swiatlem jest jedna z najstarszych medytacji. We wszystkich wiekach,

we wszystkich krajach, we wszystkich religiach, podkreslano ja z pewnego powodu - bo
gdy medytujesz ze swiatlem, cos wewnatrz ciebie, co dotad bylo pakiem, zaczyna
rozwijac platki. Sama medytacja ze swiatlem stwarza przestrzen dla tego otwarcia.

Niech wiec bedzie to twoja medytacja. Gdy tylko masz czas, zamknij oczy -

wizualizuj swiatlo. Zawsze, gdy widzisz swiatlo, harmonizuj sie z nim. Nie ignoruj go.
Czcij je. Moze to byc wschód slonca, moze to byc tylko swieczka w pokoju - badz pelen
modlitwy wzgledem niego, a wiele zyskasz.

Wielkie jest blogoslawienstwo, gdy czlowiek harmonizuje sie ze swiatlem.

Tratak - technika nieruchomego patrzenia

Gdy przez dluzszy czas - przez pare miesiecy, godzine dziennie - patrzysz na

background image

plomien, trzecie oko zaczyna doskonale funkcjonowac.

Slowo tratak pochodzi od rdzenia, który oznacza lzy - musisz wiec patrzec na

plomien tak dlugo, az lzy zaczna plynac ci z oczu. Patrz bez przerwy, nie mrugaj, a
trzecie oko zacznie wibrowac.

Technika nieruchomego patrzenia tak naprawde nie dotyczy tego, na co patrzysz -

dotyczy samego patrzenia. Bo patrzac nieruchomym wzrokiem i nie mrugajac
powiekami, stajesz sie skupiony, a natura umyslu jest bycie w ciaglym ruchu. Kiedy
patrzysz naprawde nieruchomym wzrokiem, bez zadnego ruchu, umysl musi znalezc
sie w klopotach.

Natura umyslu jest przemieszczanie sie z przedmiotu na przedmiot, ciagly ruch.

Gdy patrzysz nieruchomo w ciemnosc albo swiatlo albo cos innego, jesli patrzysz
naprawde nieruchomo, ruch umyslu ustaje. Gdyby umysl ciagle sie poruszal, nie byloby
nieruchomego spojrzenia, nie zauwazalbys przedmiotu, na który patrzysz. Gdy umysl
powedruje gdzies indziej, zapomnisz, nie zdolasz sobie przypomniec na co patrzyles.
Ten przedmiot fizycznie bedzie, ale nie bedzie go dla ciebie, gdyz ciebie nie ma -
wszedles w mysli.

Patrzenie bez ruchu - tratak - oznacza nie pozwalanie na ruch wlasnej swiadomosci.

A gdy nie pozwalasz umyslowi na ruch, na poczatku walczy on, usilnie walczy, ale gdy
bedziesz dalej praktykowal nieruchome spojrzenie, stopniowo umysl przegrywa te
walke. Na chwile zatrzymuje sie. A gdy umysl zatrzymuje sie, nie ma umyslu, bo umysl
moze istniec tylko w ruchu, myslenie moze istniec tylko w ruchu. Gdy nie ma ruchu,
myslenie znika, nie mozesz myslec, gdyz myslenie oznacza ruch - poruszanie sie od
mysli do mysli. Jest to proces.

Gdy patrzysz nieruchomo na jeden przedmiot, w pelni swiadomy i uwazny... bo

mozna patrzec nieruchomo martwymi oczami, i wtedy mozesz myslec - tylko oczy,
martwe oczy nie patrza. Oczami martwego czlowieka mozesz patrzec, ale twój umysl
bedzie wedrowal. Nic to nie pomoze. Patrzenie nieruchomym wzrokiem oznacza nie
tylko oczy, ale i totalnosc umyslu skupiona poprzez oczy.

Obojetne wiec jaki to przedmiot - zalezy - jesli chcesz swiatlo, dobrze, jesli chcesz

ciemnosc, dobrze. Obojetne jaki to przedmiot, tak naprawde nie jest to istotne - chodzi o
calkowite zatrzymanie umyslu w tym nieruchomym spojrzeniu, skupienie go, tak, by
ustaly wewnetrzne ruchy, wiercenie sie, by ustalo wewnetrzne chwianie. Tylko
patrzysz, nic nie robisz. Takie glebokie patrzenie calkowicie cie zmieni. Stanie sie
medytacja.

Patrzenie w lustro

Zamknij drzwi pokoju i postaw przed soba duze lustro. Pokój musi byc

zaciemniony. A potem zapal swieczke przy lustrze, tak ustawiona, zeby nie bylo jej w
nim widac. W lustrze widac tylko twoja twarz, nie plomien. Potem patrz nieruchomym
wzrokiem we wlasne oczy w lustrze. Nie mrugaj powiekami, jest to eksperyment na
czterdziesci minut, a po dwóch, trzech dniach bedziesz mógl patrzec bez mrugania.

Nawet jesli pojawia sie lzy, niech plyna, ale wytrwaj i nie mrugaj i ciagle patrz

nieruchomo we wlasne oczy. Nie zmieniaj spojrzenia. Stale patrz nieruchomo w oczy,

background image

wlasne oczy, a po dwóch, trzech dniach staniesz sie swiadomy bardzo dziwnego
zjawiska. Twoja twarz zacznie przybierac nowe ksztalty. Moze nawet cie to przestraszy.
Twarz w lustrze zacznie sie zmieniac. Czasem bedzie to calkiem inna twarz, której
nigdy dotad nie znales.

Ale tak naprawde wszystko to sa twoje twarze. Teraz umysl podswiadomy zaczyna

eksplodowac. Te twarze, maski, sa twoje. Czasami moze sie nawet pojawic twarz, która
pochodzi z któregos poprzedniego zycia. Po tygodniu nieruchomego patrzenia,
czterdziesci minut dziennie, twoja twarz zacznie plynac, bedzie przypominac film. Stale
bedzie przychodzilo i odchodzilo wiele twarzy. Po trzech tygodniach nie bedziesz
pamietac, która twarz jest twoja. Nie bedziesz pamietac swojej wlasnej twarzy, gdyz
widziales tyle twarzy przychodzacych i odchodzacych.

jezeli bedziesz to robic dluzej, pewnego dnia, po trzech tygodniach, nastepuje to

najdziwniejsze - nagle w lustrze nie ma twarzy. Lustro jest puste, patrzysz w pustke. W
ogóle nie ma tam twarzy. To jest ta chwila - zamknij oczy i wyjdz na spotkanie temu, co
nieswiadome.

Bedziesz nagi - calkowicie nagi, taki jaki jestes. Wszystkie uludy odpadna.

Patrz nieruchomo na istnienie Buddy

Postaw w swoim pokoju statuetke Buddy i gdy tylko masz czas, po prostu patrz na

te statuetke.

Posag Buddy nie zostal stworzony tylko jako wizerunek, zostal stworzony jako

przedmiot sluzacy do medytacji. Nie przedstawia prawdziwego Buddy - on tak nie
wygladal. Jest to metafora. Nie przedstawia fizycznych ksztaltów Buddy, ale jego
wewnetrzny wdziek. Nie mial on dokladnie takich samych ksztaltów fizycznych - takiej
samej twarzy, takiego samego nosa i oczu - w ogóle nie o to chodzi. Nie jest to
realistyczne - jest surrealistyczne. Mówi cos o realistycznosci poza tak zwana
rzeczywistoscia, jest wiec to yantra. Przez samo patrzenie na niego mozna zapasc w
medytacje. Dlatego powstaly tysiace posagów buddyjskich - zaden czlowiek nie ma tylu
posagów, co Budda. Sa swiatynie, które - w jednej swiatyni - maja dziesiec tysiecy
posagów Buddy, po to wlasnie, aby stworzyc atmosfere bycia w medytacji. Gdzie
spojrzysz, widzisz Budde, wszedzie wokolo, ksztalty Buddy, istnienie Buddy, ta cisza,
ten wdziek, te przymkniete oczy, ta nieruchoma poza, ta równowaga, ta symetria. Te
posagi Buddy sa muzyka w marmurze, kazaniami w kamieniach.

Shiva Netra

Ta medytacja trzeciego oka sklada sie z dwóch czesci powtarzanych trzykrotnie -

lacznie jest szesc czesci po 10 minut kazda.

Czesc pierwsza - 10 minut
Siedz idealnie nieruchomo, lagodnie skupiony wzrokiem patrz na blekitne swiatlo.
Czesc druga - 10 minut
Zamknij oczy i powoli i lagodnie kolysz sie z boku na bok.

background image

Wpusc do srodka gwiazde

Wchodz w coraz wieksza harmonie z gwiazdami. Zawsze gdy noca sa gwiazdy, a

noc jest przejrzysta, polóz sie na ziemi i patrz na gwiazdy. Jesli poczujesz przyciaganie
do którejs z gwiazd, skoncentruj sie na niej. Koncentrujac sie na niej mysl o sobie jako o
malym jeziorze i o tym, ze gleboko w tobie odbija sie ta gwiazda. Patrz wiec na te
gwiazde na zewnatrz i ujrzyj ja odbita wewnatrz siebie. Stanie sie to twoja medytacja i
wyzwoli w tobie wielka radosc. Gdy zharmonizujesz sie juz z nia, mozesz po prostu
zamknac oczy i widziec te gwiazde, swoja gwiazde - ale najpierw musisz ja odnalezc.

Na wschodzie jest takie podanie, ze kazdy czlowiek ma swoja gwiazde. Nie jest tak,

ze wszystkie gwiazdy sa dla wszystkich ludzi - kazdy ma jakas jedna gwiazde. Piekne
jest to podanie.

Wracajac do medytacji - mozesz znalezc jedna gwiazde, która nalezy do ciebie, i do

której ty nalezysz. Powstanie pewna bliskosc miedzy toba i ta gwiazda, gdyz jestesmy
zbudowani ze swiatla, jak gwiazdy. Wibrujemy jako swiatlo, jak gwiazdy. Zawsze
mozesz znalezc jakas gwiazde, z która czujesz sie po prostu zharmonizowany, która ma
te sama dlugosc fali. To jest twoja gwiazda - medytuj z nia. Coraz bardziej wpuszczaj ja
do siebie. Patrz na nia, potem zamknij oczy i zobacz ja wewnatrz. Otwórz oczy - patrz
na nia. Zamknij oczy - zobacz ja wewnatrz. Wkrótce stwierdzisz, ze jest ona w tobie.
Wtedy zawsze, gdy tylko zamkniesz oczy, znajdziesz ja tam.

A gdy zaczniesz czuc ja wewnatrz, poczuj ja tuz kolo pepka - piec centymetrów

ponizej pepka. Zlóz ja tam - skladaj ja tam i wkrótce zaczniesz czuc powstajace
wewnatrz wielkie swiatlo, jakby gwiazda naprawde wybuchla, i nie tylko ty to
poczujesz, inni ludzie tez zaczna to czuc - ze twoje cialo zaczal otaczac pewien rodzaj
swiatla, twoja twarz nim sie stala. Tylko patrz przez kilka nocy, a zdolasz odnalezc
swoja gwiazde.

Medytacja lunatyka

Gdy nastepnym razem bedzie zblizac sie pelnia, zacznij robic to trzy dni wczesniej.

Wyjdz na otwarta przestrzen, spogladaj na ksiezyc i zacznij sie kolysac. Czuj sie tak,
jakbys wszystko oddal ksiezycowi - stan sie opetany. Patrz na ksiezyc, odprez sie i
powiedz mu, ze jestes, i popros, zeby ksiezyc uczynil cokolwiek zechce. Potem,
cokolwiek bedzie sie dzialo, pozwól na to.

jezeli masz ochote kolysac sie, kolysz sie, a jezeli masz ochote tanczyc lub spiewac,

rób to. Ale wszystko ma dziac sie tak, jakbys byl opetany - nie ty to robisz - to sie samo
dzieje, jestes tylko instrumentem, na którym grana jest melodia.

Rób to na trzy dni przed pelnia, a gdy ksiezyc bedzie stawal sie coraz pelniejszy,

zaczniesz odczuwac coraz wiecej energii. Bedziesz czul sie coraz bardziej opetany. W
czasie pelni bedziesz zupelnie szalony. Ledwie po godzinie tanczenia i szalenstwa
bedziesz czul sie tak odprezony, jak nigdy dotad.

Zasnij jako wszechswiat

Siedzac w ciszy, medytuj, ze nie masz granic, ze granice wszechswiata sa twymi

granicami. Czuj, jak sie powiekszasz, wszystko zawrzyj w tym odczuciu - w tobie slonce

background image

wschodzi, w tobie gwiazdy wedruja, drzewa rosna i swiaty pojawiaja sie i znikaja - i
czuj ogromna blogosc w tym stanie poszerzonej swiadomosci, i stanie sie to twoja
medytacja. Zawsze wiec, gdy masz czas i nic nie robisz, po prostu usiadz w ciszy i
poczuj, ze jestes powiekszony. Porzuc granice. Wyskocz poza granice. Na poczatku
przez kilka dni wygladac to bedzie szalenie, poniewaz za bardzo przyzwyczailismy sie
do granic. W rzeczywistosci granic nie ma. To ograniczenie jest ograniczeniem umyslu.
Poniewaz wierzymy, ze tak jest - tak jest.

Odczuwaj to oceaniczne poszerzenie tak czesto, jak to mozliwe, a wkrótce zaczniesz

sie z nim harmonizowac. Potem tylko lekki ruch i juz jest. Co wieczór gdy kladziesz sie
spac, zasypiaj z ta poszerzona swiadomoscia. Zasypiaj tak, jakby gwiazdy poruszaly sie
w tobie, swiaty powstawaly i znikaly w tobie. Zasypiaj jako wszechswiat. Rankiem, w
pierwszej chwili, kiedy jestes swiadomy, ze sen juz odszedl, znowu przypomnij sobie to
poszerzenie i wyjdz z lózka jako wszechswiat. A takze w ciagu dnia, tak czesto, jak to
tylko mozliwe, przypominaj to sobie.

Fantazja - wszystko jest nierealne

Czasem próbuj tego w kinie. To dobra medytacja. Po prostu spróbuj pamietac, ze to,

co sie dzieje, jest nierealne, ze jest to nierealne... stale pamietaj, ze to jest nierealne i ze
ekran jest pusty, i bedziesz zaskoczony - na kilka sekund pamietasz, potem znowu
zapominasz, znów staje sie to rzeczywistoscia. Zawsze gdy zapominasz sie, sen staje sie
rzeczywistoscia. Zawsze gdy przypomnisz sobie siebie - ja jestem rzeczywisty -
potrzasnij soba, ekran staje sie nierzeczywisty i wszystko, co sie dzieje, staje sie
nierzeczywiste.

Medytacja w medytacji

Noca zgas swiatla, usiadz w lózku i zamknij oczy. Wyobraz sobie, ze jestes w lesie...

wielkie, zielone drzewa, dzikie. Wyobraz sobie, ze tam stoisz, potem zaczynasz isc.
Niech to dzieje sie samo, niczego nie wymuszaj. Nie mów „chcialbym podejsc do
drzewa” - nie, po prostu pozwól sobie na ruch. Gdy bedziesz szedl lasem, po pieciu,
siedmiu minutach dojdziesz do jaskini.


Medytacja jest twoja wewnetrzna natura - jest toba. Jest twoim istnieniem. Nie ma nic

wspólnego z twoimi dzialaniami. Nie mozesz jej miec, nie mozesz jej nie miec, nie mozesz jej
posiadac, nie jest ona rzecza - jest toba, jest twoim istnieniem.


Wszystko czuj w szczególach - ziemie pod nogami, dotknij dlonmi kamiennych

scian jaskini, odczuj fakture powierzchni, chlód. Przy jaskini jest wodospad... Znajdz go.
Maly wodospad... i dzwiek spadajacej wody. Sluchaj go, i ciszy lasu, i ptaków. Pozwól
sobie na cale doznanie. Potem siadz w jaskini i zacznij medytowac. Jest to medytacja w
medytacji. Czy widziales chinskie pudelka? Pudelko w pudelku w pudelku...

Badz zwierzeciem!

Wieczorem zacznij taka oto medytacje. Poczuj, ze w ogóle nie jestes czlowiekiem.

background image

Wybierz dowolne zwierze, jakie tylko chcesz. Jesli chcesz kota - dobrze, jesli chcesz psa -
dobrze... albo tygrysa; samca, samice, cokolwiek chcesz. Po prostu wybierz, ale potem
juz nie zmieniaj. Stan sie tym zwierzeciem. Chodz po pokoju na czworaka i stan sie tym
zwierzeciem.

Przez pietnascie minut baw sie ta fantazja jak tylko zdolasz, jesli jestes psem,

szczekaj, i rób to, co psy robia - i rób to naprawde! I nie kontroluj, bo pies nie moze
kontrolowac tego, co robi. Pies oznacza absolutna wolnosc, cokolwiek wiec dzieje sie w
tej chwili, rób to. W tej chwili nie wlaczaj ludzkiego czynnika kontrolowania. Badz
uparcie psem. Przez pietnascie minut wedruj po pokoju... szczekaj, skacz.

To pomoze. Potrzebujesz nieco wiecej zwierzecej energii. Jestes zbyt wyszukany,

zbyt cywilizowany, i to cie okalecza. Zbyt wiele cywilizacji jest czyms paralizujacym,
jest to dobre w malej dawce, ale gdy jest tego zbyt wiele, jest niebezpieczne. Trzeba
zawsze móc stac sie zwierzeciem. Twoje zwierze musi zostac uwolnione, jesli zdolasz
nauczyc sie byc nieco dziki, znikna wszystkie twoje problemy. Zacznij od dzis - i baw
sie tym.

Badz tak negatywny jak tylko zdolasz

Próbuj tej metody co wieczór przez 60 minut. Na 40 minut stan sie tylko negatywny

- tak negatywny, jak tylko zdolasz. Zamknij drzwi, rozlóz poduszki w calym pokoju.
Wylacz telefon i powiedz wszystkim, aby ci nie przeszkadzano przez najblizsza
godzine. Na drzwiach powies kartke z napisem, ze przez godzine masz byc
pozostawiony calkowicie w totalnej samotnosci. Wszystko uczyn mozliwie najbardziej
przycmionym. Wlacz jakas przygnebiajaca muzyke, i poczuj, ze umierasz. Usiadz i
odczuwaj te negatywnosc. Jako mantre powtarzaj slowo „nie”.

Wyobraz sobie sceny z przeszlosci - gdy byles bardzo przygnebiony i zmartwialy, i

chciales popelnic samobójstwo, i nie bylo checi zycia - i przejaskraw to. Stwórz cala ta
sytuacje wokolo siebie. Twój umysl bedzie cie rozpraszal. Powie: „Co ty robisz? Noc jest
taka piekna, i ksiezyc jest w pelni!” Nie sluchaj umyslu. Powiedz mu, ze moze wlaczyc
sie pózniej, ale ten czas przeznaczasz calkowicie na negatywnosc. Badz religijnie
negatywny. Placz, lkaj, krzycz, wrzeszcz, klnij, rób wszystko, na co masz ochote, ale
jedno pamietaj - nie stan sie szczesliwy, nie dopusc zadnego szczescia, jesli sie na tym
zlapiesz, natychmiast daj sobie klapsa! Przywróc siebie do negatywnosci i zacznij bic
poduszki, walczyc z nimi, skakac. Badz paskudny! I stwierdzisz, ze bardzo, bardzo
trudno jest byc negatywnym przez tych czterdziesci minut. Jest to jedno z
podstawowych praw umyslu - cokolwiek robisz swiadomie, nie mozesz tego robic. Ale
zrób to - a gdy robisz to swiadomie, poczujesz pewne oddzielenie. Robisz to, ale jednak
jestes swiadkiem - nie zatracasz sie w tym. Powstaje pewien dystans, i ten dystans jest
ogromnie piekny. Ale ja nie mówie zebys stwarzal ten dystans. Jest on produktem
ubocznym - nie musisz sie o niego martwic.

Po czterdziestu minutach nagle wyskocz z negatywnosci. Odrzuc poduszki, wlacz

swiatlo, pusc jakas piekna muzyke, i przez dwadziescia minut tancz. Mów tylko „Tak!
Tak! Tak!” - niech to bedzie twoja mantra. A potem wez solidny prysznic. Wykorzeni to
cala negatywnosc i da ci nowy przeblysk mówienia „tak”. A dotarcie do mówienia „tak”

background image

jest samym sednem religii. Wycwiczono nas mówic „nie” - i tak cale spoleczenstwo stalo
sie brzydkie.

Zatem oczysci cie to calkowicie. Masz energie, ale wszedzie wokól tej energii masz

negatywne skaly, i one nie pozwalaja jej wydostac sie na zewnatrz. Gdy te skaly zostana
usuniete, bedziesz wspaniale plynal. To juz jest, gotowe do wyjscia, ale najpierw musisz
wejsc gleboko w negatywnosc. Bez glebokiego wejscia w „nie” nikt nie moze dotrzec do
szczytu „tak”. Musisz zaczac mówic „nie” potem „tak” samo z tego wyniknie.

„Tak, tak, tak”

Uczyn mantre ze slowa „tak”. Co noc, zanim pójdziesz spac, powtarzaj „tak, tak” i

zharmonizuj sie z nim - kolysz sie w jego rytm, niech ogarnie ono cale twoje istnienie,
od stóp do glowy. Niech cie przeniknie. Powtarzaj „tak, tak, tak”. Niech przez dziesiec
minut wieczorem bedzie to twoja modlitwa, a potem idz spac. A wczesnym rankiem
znów przynajmniej na trzy minuty siadz w lózku. Pierwsza rzecza, która masz robic,
jest powtarzanie „tak” i wejscie w to odczucie. W ciagu dnia, gdy tylko zaczniesz
odczuwac negatywnosc, natychmiast zatrzymaj sie na swej drodze. Jesli mozesz
wypowiedziec na glos „tak, tak” - dobrze. Jesli nie, przynajmniej w sobie mozesz mówic
„tak, tak”.

Krótkie, ostre drgniecie

Wylacz swiatlo i stan w ciemnosci. Potem zacznij drzec, poczawszy od glowy, sama

glowa. Baw sie tym drzeniem i poczuj jak je odczuwasz wewnatrz. Potem zacznij trzasc
górna czescia ciala - glowa, rekami, tulowiem - nie trzas dolna czescia.

Gdy to poczujesz i bawisz sie tym, zacznij potrzasac dolna czescia. Gdy to poczujesz

i bedzie cie to bawilo, potrzasaj calym cialem. A wiec trzy czesci - w pierwszej glowa,
sama glowa, w drugiej tulów, w trzeciej cale cialo.

Zacznij od glowy, gdyz na poczatku tam poczujesz to znacznie latwiej - bo

swiadomosc jest bardzo blisko i bycie swiadkiem jest latwiejsze - i baw sie tym.

Gdy drzysz juz calym cialem, znajdz taka poze ciala, która zdaje sie miec najwiecej

wdzieku, w której czujesz, ze jestes bardzo, bardzo piekny. Po trzech minutach przyjmij
te poze... moze to byc dowolna poza - rece uniesione, cialo pochylone w przód albo na
bok, albo jakkolwiek - i stan w niej nieruchomo na cztery minuty.

Jest to medytacja na dziesiec minut - jedna minuta trzesienia glowa, dwie minuty

trzesienia tulowiem, trzy minuty trzesienia calym cialem i cztery minuty samego
bezruchu, tak, jakbys stal sie posagiem.

Wejdz w odczucia wszystkich czterech czesci. Gdy drzysz, czuj pobudzenie energii...

potem cale cialo staje sie wirem energii, cyklonem. Odczuj to - jakbys znajdowal sie w
samym cyklonie. A potem nagle zatrzymaj sie w bezruchu i badz posagiem - wtedy
poczujesz centrum. Zatem do centrum docierasz poprzez cyklon.

Zdejmij pancerz

Gdy wieczorem kladziesz sie spac, zdejmij ubranie, a zdejmujac je wyobraz sobie, ze

zdejmujesz nie tylko ubranie, zdejmujesz tez swój pancerz. Zrób to naprawde. Zdejmij

background image

go i odetchnij gleboko - a potem zasnij bez pancerza, gdy nic nie masz na ciele i nic cie
nie ogranicza.

„Oh”

Przed polozeniem sie do lózka wylacz swiatla, usiadz w lózku, zamknij oczy i

gleboko wydychaj powietrze ustami wydajac dzwiek „oh”. Brzuch zostaje wciagniety
powietrze wychodzi na zewnatrz, a ty twórz dzwiek „oh”. Pamietaj - nie mówie „aum”
mówie tylko „oh”. Stanie sie on „aum” automatycznie, nie musisz z niego robic „aum”.
Wtedy bedzie to falszywe. Stwarzaj tylko dzwiek „oh”.

Bedziesz odprezal sie coraz bardziej, a twój sen bedzie mial inne wlasciwosci -

zupelnie inne. A twój sen trzeba zmienic. Dopiero wtedy mozesz stac sie bardziej czujny
i uwazny. Zaczniemy wiec od zmieniania snu.

Gdy wydychasz tylko ustami, stwarzajac dzwiek „oh” i czujesz, ze dalszy wydech

nie jest mozliwy, gdy oddech juz wyszedl, zatrzymaj sie na chwile. Nie wdychaj, nie
wydychaj. Stop! W tym zatrzymaniu jestes boskoscia. W tym zatrzymaniu nic nie robisz,
nawet nie oddychasz. W tym zatrzymaniu jestes w oceanie. Czas nie istnieje, bo czas
porusza sie wraz z oddechem. Wyglada to tak, jakby razem z toba zatrzymala sie cala
egzystencja. W tym zatrzymaniu mozesz stac sie czujny najglebszych zródel swego
istnienia i energii. Wiec na jedna chwile - stop.

Potem wez wdech przez nos. Ale nie czyn zadnych wysilków by dokonac tego

wdechu. Pamietaj - dokladaj wszelkich staran z wydechem, ale nie rób zadnych
wysilków dla dokonania wdechu. Po prostu pozwól cialu wdychac. Tylko rozluznij
swoje napiecia, i niech cialo samo dokona wdechu. Ty niczego nie robisz.

Zycie samo oddycha, samo wedruje wlasna droga, jest rzeka - ty niepotrzebnie je

popychasz. Zobaczysz, ze cialo dokonuje wdechu. Twój wysilek nie jest potrzebny twoje
ego nie jest potrzebne, ty nie jestes potrzebny. Po prostu stan sie obserwatorem. Po
prostu zobacz jak cialo dokonuje wdechu. Odczujesz gleboka cisze.

Gdy cialo dokona pelnego wdechu, znów na chwile zatrzymaj sie. Znów obserwuj.

Te dwie chwile sa totalnie rózne. Gdy calkowicie wydychales i zatrzymales sie, to
zatrzymanie przypomina smierc. Gdy totalnie wdychales i zatrzymales sie, to
zatrzymanie jest kulminacja zycia. Pamietaj - wdech jest odpowiednikiem zycia, wydech
jest odpowiednikiem smierci.

Odczuj to! Poczuj obie te chwile. To dlatego mówie, bys dwakroc sie zatrzymal - raz

gdy dokonales wydechu, a potem znów, po wdechu - bys mógl odczuc i zycie i smierc.
Gdy juz poznasz, ze „to” jest zycie, a „to” jest smierc, wykroczyles ponad jedno i drugie.

Swiadek nie jest ani zyciem ani smiercia. Swiadek nigdy sie nie rodzi i nigdy nie

umiera. Tylko cialo umiera - mechanizm. Ty stajesz sie tym trzecim.

Rób te medytacje przez 20 minut, a potem polóz sie i zasnij.

Medytacja zycia i smierci

Wieczorem, nim pójdziesz spac, zrób te pietnastominutowa medytacje, jest to

medytacja smierci. Polóz sie i odprez cialo. Poczuj jak umierasz i ze nie mozesz
poruszyc ciala, gdyz jestes martwy. Stwórz poczucie, ze znikasz z ciala. Rób to przez

background image

dziesiec, pietnascie minut, a w ciagu tygodnia zaczniesz to odczuwac. Tak medytujac,
zasnij. Nie przerywaj tego. Niech ta medytacja zamieni sie w sen, a gdy sen cie ogarnie,
wejdz w niego.

Rano, w chwili, gdy poczujesz, ze jestes juz przebudzony - nie otwieraj oczu - rób

medytacje zycia. Poczuj, ze stajesz sie coraz bardziej zywy, ze zycie powraca i cale cialo
pelne jest zywotnosci i energii. Zacznij sie poruszac, z zamknietymi oczami kolysz sie w
lózku. Po prostu poczuj jak zycie plynie w tobie. Poczuj, ze to cialo ma w sobie wielka,
plynaca energie - dokladne przeciwienstwo medytacji smierci. Zatem medytacja smierci
wieczorem, przed zasnieciem, i medytacja zycia tuz przed wstaniem z lózka.

Przy medytacji zycia mozesz gleboko oddychac. Poczuj sie pelny energii... zycie

wchodzi razem z oddechem. Poczuj sie pelny i bardzo szczesliwy, zywy. Potem, po
pietnastu minutach, wstan.

Butelka ze smoczkiem

Co wieczór, przed snem, wez butelke, butelke z mlekiem dla dzieci, wlóz smoczek

do ust. Zwin sie w klebek, jak male dziecko, i zacznij ssac piers. Cos w glebi ciebie
zostanie bardzo zaspokojone.

W obliczu wlasnych leków

Osho dal kilka technik, które moga pomóc nam w przyjrzeniu sie lekowi bez

wzgledu na to, w jakiej postaci wyplynie on na powierzchnie - i zaakceptowaniu go.

Wejdz w swój lek

Co wieczór przez czterdziesci minut przezywaj swój lek. Po prostu usiadz w pokoju,

wylacz swiatlo, i zacznij sie bac. Mysl o wszelkich mozliwych strasznych rzeczach,
duchach i demonach, o czymkolwiek, co mozesz sobie wyobrazic. Stwórz je, wyobraz
sobie, ze wszystkie zle moce tancza wokól ciebie i próbuja cie pochwycic. Naprawde
stan sie poruszony swoja wlasna wyobraznia i wejdz w ekstremum wyobrazni - zabijaja
cie, usiluja cie zgwalcic, dusza cie. I nie jedna czy dwie postacie - mnóstwo, z kazdej
strony cos ci robia. Wejdz w ten lek najglebiej jak to mozliwe i cokolwiek sie dzieje,
przejdz przez to.

I drugie - w ciagu dnia, albo o dowolnej innej porze, gdy tylko pojawia sie lek,

akceptuj go. Nie odrzucaj go. Nie mysl, ze jest to cos zlego, co musisz pokonac - jest to
cos naturalnego. Gdy go zaakceptujesz i wyrazisz go wieczorem, wszystko zacznie sie
zmieniac.

Wszystkie medytacje które tu robisz to nic innego, jak tylko starania sluzace przerwaniu

twego snu.

Wejdz w swoja pustke

Dopilnuj, by co wieczór przed polozeniem sie do snu, zamknac oczy i na 20 minut

wejsc we wlasna pustke. Zaakceptuj ja, niech trwa. Powstaje lek - niech i on trwa. Drzyj

background image

z leku, ale nie odrzucaj tej przestrzeni, która sie rodzi. W ciagu dwóch, trzech tygodni
poczujesz jej piekno, poczujesz jej blogoslawienstwo. Gdy juz dotkniesz tego
blogoslawienstwa, lek sam z siebie zniknie. Nie walcz z nim. W ciagu trzech tygodni,
pewnego dnia, stwierdzisz powstanie takiego blogoslawienstwa, takiego naplywu
energii, takiej radosnej cechy swojego istnienia, jakby noc sie skonczyla i slonce pojawilo
sie na horyzoncie.

Wejdz z powrotem do lona matki

Zanim pójdziesz spac, usiadz w lózku, usiadz w wygodnej pozycji i zamknij oczy.

Czuj jak cialo sie odpreza... Jesli cialo zacznie pochylac sie do przodu, pozwól na to -
moze pochylac sie do przodu. Moze bedzie chcialo przyjac pozycje dziecka w lonie
matki, jesli masz taka chec, po prostu przyjmij pozycje dziecka w lonie matki, stan sie
malym dzieckiem w lonie matki.

Potem sluchaj swego oddychania, niczego innego. Po prostu tego sluchaj - oddech

wchodzi, oddech wychodzi, oddech wchodzi, oddech wychodzi. Nie mówie, ze masz
tak mówic - tylko odczuwaj jak on wchodzi, a gdy wychodzi, odczuwaj jak wychodzi.

Po prostu to odczuwaj, a w tym odczuciu doznasz powstawania ogromnej ciszy i

jasnosci.

Jest to praktyka na dziesiec do dwudziestu minut - minimum dziesiec, maksimum

dwadziescia - potem polóz sie spac.

Tylko medytacja moze zneutralizowac twoje uwarunkowania.

Wypuszczanie z siebie glosów

Gdy twoja energia zostanie uwolniona w medytacji, znajdzie sobie wiele róznych

sposobów ekspresji. Zalezy to od talentów jakimi dysponujesz, jesli jestes malarzem i
medytacja uwolni energie, bedziesz wiecej malowal bedziesz malowal jak szalony,
zapomnisz o wszystkim, o calym swiecie. Cala twoja energia zostanie wprowadzona w
malowanie. Jesli jestes tancerka, medytacja uczyni cie tancerka o bardzo wielkiej glebi.
Zalezy to od mozliwosci, talentu, indywidualnosci, osobowosci. Dlatego nikt nie wie co
sie stanie. Czasem nastepuja nagle zmiany. Ktos, kto byl bardzo cichy, kto nigdy nie byl
gadatliwy, nagle staje sie gadatliwy. Moze bylo to tlumione, moze nigdy nie pozwalano
mu mówic. Gdy energia narasta i wyplywa, moze on zaczac mówic.

Co wieczór, przed snem, na czterdziesci minut siadz twarza do sciany i zacznij

mówic - mów glosno. Baw sie tym... badz w tym. Gdy stwierdzisz, ze przemawiaja dwa
glosy, mów jednym i drugim. Wspieraj jeden, potem odpowiedz drugim i zobacz jak
tworzysz piekny dialog.

Nie próbuj tym manipulowac - bo nie mówisz do kogos innego. Jesli ma to byc

zwariowane, niech takie bedzie. Nie próbuj niczego wycinac czy cenzurowac, poniewaz
wtedy caly sens zostaje zatracony. Rób to co najmniej dziesiec dni. Wlóz w to cala swa
energie.

background image

Gibberish

Jest to bardzo katarktyczna technika, wyzwalajaca ekspresyjne ruchy ciala. Nalezy ja

odróznic od lagodnej Devavani opisanej dalej.

W samotnosci albo w grupie zamknij oczy i zacznij wypowiadac slowa nie majace

zadnego znaczenia - paplanina. Na pietnascie minut wejdz totalnie w paplanine.
Pozwól sobie wyrazic wszystko, co w tobie potrzebuje byc wyrazone. Wyrzuc wszystko
na zewnatrz. Umysl mysli - zawsze - slowami. Paplanina pomaga przelamac ten
wzorzec ciaglej werbalizacji. Nie tlumiac mysli, mozesz je wyrzucic - w paplaninie.
Niech twoje cialo takze zachowuje sie ekspresyjnie.

Potem przez 15 minut lez na brzuchu i czuj zlaczenie z matka-Ziemia. Przy kazdym

wydechu odczuwaj, ze laczysz sie z podlozem pod soba.

Modlitwa

Nie ma nikogo, kto by wysluchiwal twoich modlitw. Twoja modlitwa jest po prostu

monologiem - modlisz sie do pustego nieba. Nikt nie wynagrodzi cie za twoje modlitwy
- pamietaj o tym. jezeli naprawde poznasz czym jest modlitwa, sama w sobie modlitwa
staje sie nagroda. Nie ma nikogo, kto by cie wynagrodzil - tej nagrody nie ma w
przyszlosci, w jakims zyciu po smierci.

Ale modlenie sie samo w sobie jest tak pieknym zjawiskiem, ze kogo obchodzi

przyszlosc i kogo obchodzi jakas nagroda? To chciwosc - ta mysl o nagrodzie. Modlitwa
sama w sobie jest takim swietowaniem, przynosi taka wielka radosc i ekstaze, ze
czlowiek modli sie dla samej modlitwy. Czlowiek nie modli sie powodowany lekiem i
czlowiek nie modli sie powodowany chciwoscia. Czlowiek modli sie, poniewaz to go
cieszy. Nawet nie przejmuje sie tym, czy Bóg istnieje, czy nie.

Gdy cieszysz sie tancem, nie pytasz czy Bóg istnieje, czy nie. Gdy cieszysz sie

tancem, po prostu tanczysz - nie obchodzi cie czy ktos patrzy na ten taniec z nieba, czy
nie. Nie obchodzi cie czy gwiazdy i slonce i ksiezyc maja cie wynagrodzic za twój taniec,
czy nie. Taniec sam w sobie jest wynagrodzeniem. Jesli kochasz spiewanie, spiewaj - nie
chodzi o to, czy ktos slucha, czy nie.

Tak samo jest z modlitwa, jest ona tancem, jest piesnia - jest muzyka, jest miloscia.

Cieszysz sie nia i na tym koniec. Modlitwa jest srodkiem i modlitwa jest celem. Cel i
srodek nie sa czyms odrebnym - dopiero wtedy poznajesz co to jest modlitwa.

Mówiac „modlitwa”, mam na mysli otwarcie na Boga. Nie chodzi o to, ze musisz cos

mówic, nie chodzi o to, ze musisz o cos prosic - samo otwarcie, takie, ze jesli On chce cos
ci dac, jestes gotowy. Glebokie wyczekiwanie, ale bez pragnienia - tego ci wlasnie
potrzeba. Usilne wyczekiwanie - jakby w kazdej chwili cos mialo sie stac. Porusza cie
mozliwosc dotkniecia tego nieznanego, ale nie masz zadnego pragnienia. Nie mówisz,
ze cos powinno sie stac albo, ze nie powinno sie stac. Gdy zaczynasz zadac, modlitwa
zostaje zepsuta.

Gdy nie zadasz, gdy po prostu pozostajesz w ciszy, ale otwarty, gotowy isc

dokadkolwiek, gotowy nawet umrzec, gdy po prostu jestes w stanie przyjmowania,
biernym, z radoscia witajacym stanie - wtedy dzieje sie modlitwa.

Modlitwa nie jest czyms, co mozna robic - nie ma nic wspólnego z dzialaniem. Nie

background image

jest to jakies dzialanie czy jakas aktywnosc - jest to pewien stan umyslu.

Jesli chcesz mówic, mów, ale pamietaj - twoje mówienie nie wplynie na egzystencje.

Wplynie na ciebie, i to moze bedzie dobre, ale modlitwa nie zmieni umyslu Boga. Moze
zmienic ciebie, ale jezeli cie nie zmienia, jest tylko wybiegiem. Mozesz modlic sie calymi
latami, ale jesli to cie nie zmienia, porzuc to, wyrzuc to, sa to smieci - nie nos tego dalej
ze soba.

Modlitwa nie zmieni Boga. A ty zawsze myslisz, ze jesli sie pomodlisz, Bóg zmieni

zdanie. Ze bedzie ci bardziej sprzyjal, skloni sie bardziej na twoja strone. Nie ma nikogo,
kto by cie sluchal. To rozlegle niebo nie potrafi sluchac. To rozlegle niebo moze byc z
toba tylko wtedy, gdy ty jestes z nim - nie ma innej mozliwosci modlitwy.

Mówie takze, zeby modlic sie, ale modlenie sie powinno byc jedynie zjawiskiem

energetycznym - nie zjawiskiem typu wierny-Bóg, ale zjawiskiem energetycznym.

Medytacja modlitwy

Najlepiej jest praktykowac te modlitwe wieczorem, w zaciemnionym pokoju, i

natychmiast potem polozyc sie spac. Mozna tez robic to rano, ale potem trzeba
przeznaczyc pietnascie minut na wypoczynek. Ten wypoczynek jest konieczny, w
przeciwnym razie bedziesz sie czul jak pijany, otepialy.

To zlaczenie z energia jest modlitwa. To cie zmienia. A gdy ty sie zmieniasz, zmienia

sie cala egzystencja.

Wznies obie rece ku niebu, wnetrzem dloni zwrócone do góry, glowe trzymaj

wyprostowana i po prostu odczuwaj plynaca w sobie egzystencje. Gdy energia bedzie
splywac wzdluz ramion, poczujesz delikatne drzenie - badz jak lisc na wietrze, drzyj.
Pozwól na to, pomóz temu. Potem niech cale cialo - wibruje ta energia, i pozwól, by
dzialo sie wszystko to, co sie dzieje.

Odczujesz nastepnie plyniecie do ziemi. Ziemia i niebo, na górze i na dole, yin i

yang, element meski i zenski - unosisz sie, wtapiasz sie, calkowicie sie porzucasz. Nie
ma cie. Stajesz sie jednoscia... stapiasz sie w jednosc. Po dwóch, trzech minutach, albo
wtedy, gdy poczujesz sie calkowicie napelniony, pochyl sie ku ziemi i pocaluj ja. Stan sie
srodkiem, poprzez który boska energia laczy sie z energia ziemska.

Te dwa etapy nalezy powtórzyc jeszcze szesc razy, aby kazda czakra mogla zostac

odblokowana. Mozna robic to wieksza ilosc razy, ale jezeli zrobisz mniej, mozesz
poczuc sie niespokojny i nie bedziesz mógl zasnac.

W tym stanie modlitwy wejdz w sen. Po prostu zasnij, a ta energia bedzie z toba.

Bedziesz z nia plynal, zasypial. Bardzo to pomoze, poniewaz ta energia otaczac cie
bedzie przez cala noc i dalej bedzie dzialala. Rankiem poczujesz sie swiezszy niz
kiedykolwiek dotad. Nowe elan, nowe zycie zacznie cie przenikac, i przez caly dzien
bedziesz czul sie pelen nowej energii - nowego tetnienia, nowej piesni w twym sercu, i
nowego tanca w twym kroku.

Latihan

Stan w rozluznionej pozycji i czekaj na Boga, na Calosc, aby zaczely w tobie dzialac.

Potem w nastroju glebokiej modlitwy rób to, co tylko chcesz robic - Twoja wola” - i po

background image

prostu odprez sie.

Przypomina to sytuacje powstawania pisma automatycznego. Ludzie tylko trzymaja

pióro w dloni i czekaja. Nagle jakas energia zawlada ich reka i dlon zaczyna sie
poruszac. Sa zaskoczeni - ich wlasna dlon porusza sie, a to nie oni nia poruszaja! Czekaj
wlasnie w taki sposób, a po trzech, czterech minutach nagle stwierdzisz, ze do ciala
dochodzi kilka drzen, i energia w ciebie wstepuje. Nie przestrasz sie - bo to jest bardzo
pelne leku. Ty tego nie robisz. W istocie rzeczy jestes jedynie swiadkiem - to dzieje sie
samo.


Tylko medytacja moze zabic umysl - nic innego.

Wejdz w to. Cialo zacznie przybierac wiele pozycji - poruszac sie, tanczyc, kolysac

sie, drzec, trzasc sie - wiele rzeczy bedzie sie dzialo. Pozwalaj na to, nie tylko pozwalaj,
ale i wspóldzialaj. Wtedy dojdziesz dokladnie do tego, co nazywamy sahaj yoga.

Latihan nie jest niczym nowym. To slowo jest nowe. Subud nie jest niczym nowym,

jest to jedynie nowa odmiana sahaj yogi - jogi spontanicznej. Wszystko pozostawiasz
temu, co boskie, bo umysl jest sprytny. Wkrótce zobaczysz róznice, gdyz ty bedziesz
tylko obserwatorem. Bedziesz zaskoczony, poniewaz twoja dlon bedzie sie poruszala, a
ty jej w ogóle nie bedziesz poruszal. Po kilku dniach odprezania sie w tym, nawet gdy
bedziesz chcial przestac, nagle nie bedziesz w stanie tego dokonac - stwierdzisz, ze
jestes opetany.

Dlatego trzeba na poczatku modlic sie mówiac: „Przez dwadziescia minut zawladnij

moim istnieniem i rób wszystko, co chcesz robic - badz wola Twoja, przyjdz królestwo
Twoje”. Niech bedzie takie nastawienie, a ty po prostu odprez sie. Bóg zacznie w tobie
tanczyc i bedzie przybieral wiele róznych pozycji. Potrzeby ciala zostana zaspokojone,
ale nie tylko to - cos wyzszego niz cialo, wiekszego niz cialo, jakies glebokie potrzeby
swiadomosci, zostana zaspokojone.

Medytacja Gourishankar

Technika ta sklada sie z czterech czesci trwajacych po 15 minut kazda. Pierwsze dwie czesci

przygotowuja medytujacego do spontanicznego latihanu czesci trzeciej. Osho stwierdzil, ze gdy
w pierwszej czesci oddycha sie prawidlowo, dwutlenek wegla powstaly we krwi sprawi, ze
poczujesz sie, jakbys wzlecial na wysokosc Gourishankar (Mount Everest).

Czesc pierwsza - 15 minut
Usiadz z zamknietymi oczami. Nabierz powietrze gleboko nosem, napelnij pluca.

Wstrzymaj oddech na tak dlugo, jak tylko zdolasz, potem lagodnie wykonaj wydech
ustami i zatrzymaj pluca puste tak dlugo, jak tylko zdolasz. Oddychaj tak przez cala
pierwsza czesc.

Czesc druga - 15 minut
Powróc do normalnego oddychania i lagodnie patrz nieruchomym wzrokiem na

plomien swiecy lub migocace blekitne swiatlo. Cialo pozostaje nieruchome.

Czesc trzecia - 15 minut
Wstan i z zamknietymi oczami pozwól cialu na rozluznienie i otwarcie. Poczujesz,

background image

ze subtelne energie poruszaja cialem poza twa zwykla kontrola. Pozwól, by latihan dzial
sie sam. To nie (y wykonujesz te ruchy - niech ruchy dzieja sie same z siebie, lagodnie i z
wdziekiem.

Czesc czwarta - 15 minut
Polóz sie z zamknietymi oczami, wyciszony i nieruchomy.
Pierwsze trzy czesci powinny byc wykonywane przy akompaniamencie równego,

miarowego rytmu, najlepiej polaczonego z kojaca muzyka w tle. Ten rytm powinien
byc, o ile to mozliwe, siedem razy czestszy od bicia serca. Jesli to mozliwe, nalezy tez
podlaczyc migajace w takim samym rytmie swiatlo.

Medytacja Devavani

Devavani - to Boski Glos przemawiajacy przez medytujacego, który staje sie pustym

naczyniem, kanalem. Medytacja ta jest latihanem jezyka. Odpreza umysl swiadomy tak
gleboko, ze gdy jest wykonywana jako ostatnia czynnosc wieczorem, z pewnoscia
zakonczy sie glebokim snem. Obejmuje cztery czesci po 15 minut kazda. Caly czas miej
oczy zamkniete.

Czesc pierwsza - 15 minut
Usiadz w ciszy, najlepiej w tle lagodnej muzyki.

Noca - dokladnie odwrotnie jak o poranku - badz zupelnie nieswiadomy; niczym sie nie

przejmuj. Noc nadeszla, slonce zaszlo, teraz wszystko wkracza w nieswiadomosc. Wejdz w
nieswiadmosc.


Czesc druga - 15 minut
Zacznij tworzyc dzwieki nie majace zadnego sensu, na przyklad „la... la... la” i rób to

tak dlugo, az zaczna pojawiac sie takie dzwieki, których nie znasz. Dzwieki te powinny
przyjsc z tej nieznajomej czesci mózgu, która byla uzywana gdy byles dzieckiem, zanim
nauczyles sie slów. Pozwól na lagodna, konwersacyjna intonacje - nie placz, ani nie
krzycz, nie smiej sie, ani nie wrzeszcz.

Czesc trzecia - 15 minut
Wstan i mów dalej, pozwalajac cialu na lagodne poruszanie sie w harmonii z

dzwiekami. Gdy cialo jest odprezone, subtelne energie wywolaja latihan poza twoja
kontrola.

Czesc czwarta - 15 minut
Polóz sie, badz wyciszony i nieruchomy.
Jedynym, co nalezy pamietac, jest to, ze te dzwieki czy slowa nie moga nalezec do

zadnego znanego ci jezyka, jesli znasz angielski, niemiecki i wloski, nie powinny
pochodzic z wloskiego, niemieckiego czy angielskiego. Moze to byc kazdy inny jezyk,
którego nie znasz - tybetanski, chinski, japonski! A jesli znasz japonski, nie wolno go
uzywac - wtedy wloski jest doskonaly! Mów kazdym jezykiem, którego nie znasz. Tylko
pierwszego dnia przez kilka chwil bedziesz mial klopot, bo jak masz mówic jezykiem,
którego nie znasz? Mozna tak mówic, a gdy to sie zacznie, przyjda slowa, slowa bez
zadnego sensu, które maja tylko odsunac swiadomosc i pozwolic nieswiadomosci na

background image

mówienie.

Gdy przemawia nieswiadomosc, nieswiadomosc nie zna zadnego jezyka, jest to

bardzo, bardzo stara metoda. Pochodzi ze Starego Testamentu. W tamtych czasach
nazywano ja glosolalia. Niektóre koscioly w Ameryce nadal ja wykorzystuja. Nazywaja
to „mówieniem jezykami”. A jest to wspaniala metoda, jedna z najglebszych i
najbardziej przenikajacych do nieswiadomosci.

Nie czyn tego goraczkowym, niech bedzie to gleboka, gleboka energia dajaca dobre

samopoczucie, odzywienie, lekkosc. Ciesz sie, kolysz sie, jesli chcesz tanczyc - tancz. Ale
wszystko musi byc z wielkim wdziekiem - o tym musisz pamietac. Nie moze stac sie
katarktyczne.

Milosc

Medytacja to zapadniecie sie w serce, a gdy zapadasz sie w serce, powstaje milosc.

Milosc zawsze przychodzi po medytacji, i odwrotna sytuacja tez jest prawdziwa, jesli
zakochasz sie, przyjdzie medytacja. Istnieja one razem. Sa jedna forma energii, nie
dwiema. Medytuj, a staniesz sie wielkim kochankiem, wokól ciebie plynac bedzie
wielka milosc, bedziesz tryskal nadmiarem milosci - albo zacznij od zakochania sie, a
znajdziesz te ceche swiadomosci, nazywana medytacja, w której znikaja mysli, w której
myslenie nie przycmiewa juz twojego istnienia, w której nie ma juz tej mgly snu, która
cie otacza. Nadszedl ranek, jestes przebudzony, stales sie budda.

Iluzoryczna milosc zniknie...

Kiedy wyruszasz na wewnetrzna pielgrzymke, energie zwracaja sie do wewnatrz -

te same energie, które poruszaly sie na zewnatrz - i nagle stwierdzasz, ze jestes samotny
jak wyspa. Powstaje problem, bo tak naprawde nie interesuje cie bycie z kimkolwiek w
jakiejkolwiek relacji. Bardziej interesuje cie bycie soba, a wszelkie relacje z ludzmi
wygladaja jak uzaleznienie, zwiazanie. Ale jest to faza przejsciowa - nie czyn z niej
trwalego nastawienia. Wczesniej czy pózniej, gdy znowu bedziesz wewnetrznie
ustabilizowany, bedziesz mial nadmiar energii i znowu bedziesz chcial wejsc w jakas
relacje z innym czlowiekiem.

Dlatego, gdy umysl po raz pierwszy staje sie medytujacy, milosc przypomina

niewole, i w pewnej mierze jest to prawda, bo umysl, który nie jest medytujacy, nie
moze byc prawdziwie w milosci. Ta milosc jest falszywa, iluzoryczna - bardziej
przypomina zadurzenie, mniej jest miloscia. Ale dopóki nie nastapi ta rzeczywista
milosc, nie masz nic, z czym móglbys to porównac. Dlatego, gdy zaczyna sie medytacja,
milosc iluzoryczna stopniowo, stopniowo rozplywa sie, znikal. Nie zniechecaj sie - to po
pierwsze. A po drugie - nie czyn z tego jakiegos trwalego nastawienia. Takie sa te dwie
mozliwosci.


Sa dwie drogi odkrywania. Jedna jest medytacja - bez innego czlowieka poszukujesz glebi.

Druga jest milosc - razem z innym czlowiekiem poszukujesz glebi.


Jesli sie zniechecisz, bo twoje zycie w milosci znika, a ty kurczowo sie go trzymasz,

background image

stanie sie to przeszkoda w wewnetrznej podrózy. Zaakceptuj to - ze teraz ta energia
poszukuje nowej sciezki i przez pare dni nie bedzie jej dla ruchu na zewnatrz, dla
aktywnosci.

Jesli ktos jest czlowiekiem twórczym i medytuje, wszelka twórcza aktywnosc

zniknie na jakis czas. Jesli jestes malarzem, nagle stwierdzisz, ze cie w tym nie ma.
Mozesz dalej malowac, ale stopniowo bedziesz tracil energie i entuzjazm, jesli jestes
poeta, poezja ustanie. Jesli jestes czlowiekiem, który byl zakochany, ta energia ot,
zniknie. Gdy spróbujesz zmusic sie do wejscia w relacje z innym czlowiekiem, byc swoja
dawna postacia, to zmuszanie bedzie czyms bardzo, bardzo groznym. Wtedy robisz cos
sprzecznego - z jednej strony próbujesz wejsc do wewnatrz, a z drugiej próbujesz wyjsc
na zewnatrz.

Przypomina to sytuacje, gdy jedziesz samochodem, naciskasz pedal przyspieszania i

równoczesnie naciskasz hamulec. Moze to spowodowac katastrofe, bo robisz dwie
sprzeczne ze soba rzeczy na raz.

Medytacja jest przeciwna tylko falszywej milosci. Falszywa milosc zniknie, a jest to

podstawowy warunek zaistnienia milosci prawdziwej. Falszywa milosc musi odejsc,
falszywa milosc musi calkowicie cie opuscic - dopiero wtedy milosc prawdziwa moze
do ciebie dotrzec.

Po drugie - to tez jest wielkie zagrozenie - mozesz z tego uczynic styl zycia. Wielu

ludziom to sie zdarzylo. Sa oni w klasztorach - starzy mnisi, ortodoksyjni, religijni
ludzie, którzy z nie bycia w pelnej milosci relacji z innym czlowiekiem uczynili styl
zycia. Mysla, ze milosc jest przeciwna medytacji, a medytacja jest przeciwna milosci - to
nie jest prawda. Medytacja jest przeciwna falszywej milosci, ale jest w totalnej zgodzie z
miloscia prawdziwa.


Dla ludzi, którzy nigdy nie kochali, medytacja jest bardzo, bardzo trudna.

Gdy bedziesz ustabilizowany, gdy dalej do wnetrza nie mozesz wejsc, gdy juz

dotarles do rdzenia swojego istnienia, do samego dna, wtedy jestes scentrowany. Nagle
masz energie, ale teraz nie ma dokad isc. Zewnetrzna podróz zakonczyla sie wtedy, gdy
zaczales medytowac, a teraz i wewnetrzna podróz jest skonczona. Jestes ugruntowany,
dotarles do domu pelny energii, niczym wielki zbiornik - co teraz zrobisz?

Ta energia zacznie sie przelewac. Jest to ruch totalnie innego rodzaju, jego jakosc jest

inna, gdyz nie ma w nim motywacji. Przedtem kierowales sie ku innym ludziom
powodowany jakas motywacja - teraz nie ma zadnej motywacji. Bedziesz kierowal sie
ku innym ludziom dlatego tylko, ze masz tyle tego, czym mozesz sie podzielic.

Przedtem zachowywales sie jak zebrak, teraz zachowujesz sie jak król. Nie szukasz

przyjazni u kogos - masz ja. Teraz tego szczescia jest zbyt wiele. Chmura jest tak pelna,
ze chce opasc deszczem. Kwiat jest tak pelny, ze chce jako aromat unosic sie z wiatrem i
wedrowac po same krance swiata. Jest to dzielenie sie. Powstala relacja nowego rodzaju.
Nazywanie jej relacja nie jest wlasciwe, poniewaz nie jest to juz relacja - jest to raczej
stan istnienia. Nie kochasz - jestes miloscia.

background image

Emanuj miloscia

Praktykuj milosc. Siedzac w samotnosci w swoim pokoju, badz pelen milosci.

Emanuj miloscia. Caly pokój napelnij energia swojej milosci. Odczuwaj wibrowanie
nowa czestotliwoscia, odczuwaj kolysanie, jakbys znajdowal sie w oceanie milosci.
Stwórz wokól siebie wibracje energii milosci, i natychmiast zaczniesz odczuwac, ze cos
sie dzieje - zmienia sie cos w twojej aurze, zmienia sie cos wokól twojego ciala. Wokól
twojego ciala powstaje pewne cieplo... cieplo niczym gleboki orgazm. Stajesz sie bardziej
ozywiony. Znika cos jak sen. Powstaje cos w rodzaju uwaznosci. Kolysz sie razem z tym
oceanem. Tancz, spiewaj, i niech caly pokój napelni sie miloscia.


Gdy zdarza sie medytacja, milosc musi nastapic. Jesli nie nastepuje milosc, pokazuje to po

prostu tyle, ze medytacja jeszcze sie nie zdarzyla.


Na poczatku wydaje sie to bardzo dziwaczne. Gdy po raz pierwszy zdolasz napelnic

pokój energia milosci, swoja wlasna energia, która odbijajac sie od scian opada na ciebie
i czyni cie tak bardzo szczesliwym, zaczynasz czuc: „Czy ja sam siebie hipnotyzuje? Czy
ulegam zludzeniom? Co sie dzieje?” - gdyz zawsze myslales, ze milosc przychodzi od
kogos innego. Matka jest potrzebna, zeby cie kochac, ojciec, brat, maz, zona, dziecko -
ale ktos inny.

Milosc, która jest uzalezniona od kogos innego, jest uboga miloscia. Milosc, która

powstaje w tobie, milosc, która tworzysz ze swojego wlasnego istnienia, jest rzeczywista
energia. Wtedy idz dokadkolwiek, otoczony tym oceanem, a stwierdzisz, ze kazdy, kto
zbliza sie do ciebie, nagle znajduje sie w innej energii.

Ludzie patrzec beda na ciebie szerzej otwartymi oczami. Bedziesz ich mijal, a oni

stwierdza, ze minal ich wietrzyk jakiejs nieznanej energii - poczuja sie swiezej. Chwyc
kogos za dlon, a cale jego cialo zacznie wibrowac. Zbliz sie tylko do kogos, a ten
czlowiek zacznie czuc sie bardzo szczesliwy w ogóle bez zadnego powodu. Mozesz to
obserwowac. Wtedy stajesz sie gotowy do dzielenia sie. Wtedy znajdz kochanka, lub
kochanke, wtedy znajdz dla siebie wlasciwego odbiorce.

Osho dal taka oto medytacje parom, które czuja, ze ugrzezly w swoim zwiazku -

osobom, których energie nalezy uwolnic i zlaczyc w jednosc:

Usiadzcie wieczorem twarzami do siebie, i trzymajcie sie za rece, skrzyzowawszy je.

Przez dziesiec minut patrzcie sobie w oczy, a gdy cialo zacznie sie poruszac i kolysac,
pozwólcie na to. Mozecie mrugac powiekami, ale dalej patrzcie sobie w oczy. Gdy cialo
zacznie sie kolysac - bedzie sie kolysalo - pozwólcie na to. Nie puszczajcie dloni,
cokolwiek bedzie sie dzialo. Tego nie nalezy zapomniec.

Po dziesieciu minutach oboje zamknijcie oczy i przez dalszych 10 minut pozwólcie

na kolysanie. Potem wstancie i kolyszcie sie razem, trzymajac sie za dlonie, przez
dalszych dziesiec minut. Spowoduje to bardzo glebokie zmieszanie waszych energii.

Potrzeba nieco wiecej zlaczenia... zlaczenia w jednosc.

Powierz sie milosci

W relacji opartej na milosci powinienes byc opetany - nie powinienes próbowac

background image

kogos obejmowac w posiadanie. W relacji opartej na milosci powinienes sie powierzyc, i
nie powinienes sprawdzac kto jest góra. Dlatego przestan myslec. A gdy tylko
stwierdzisz, ze myslisz, zlap sie na tym, i porzadnie potrzasnij swoja glowa - porzadnie
potrzasnij, tak, zeby wszystko przewrócilo sie do góry nogami. Niech to bedzie staly
nawyk, a po paru tygodniach stwierdzisz, ze to potrzasniecie pomaga. Nagle staniesz
sie bardziej uwazny.

W klasztorach zen mistrz chodzi z kijem i gdy tylko widzi jakiegos ucznia, który

drzemie, mysli, na twarzy ma przelatujace marzenia, natychmiast mocno uderza go w
glowe. Przenika to kregoslup niczym wstrzas i - w ulamku sekundy - nagle powstaje
uwaznosc.

ja nie moge chodzic za toba z kijem. Sam potrzasnij soba, porzadnie, a jesli ludzie

pomysla, ze jestes nieco szalony, nie przejmuj sie. jest tylko jedno szalenstwo, a jest nim
szalenstwo umyslu. Zbyt wiele myslenia to jedyne szalenstwo. Wszystko inne jest
piekne. Umysl jest choroba.

Niech kochanie sie przyjdzie samo z siebie

Zanim wejdziecie w milosc, przez pietnascie minut tylko siedzcie w ciszy, trzymajac

sie skrzyzowanymi rekoma. Siedzcie w ciemnosci lub przy bardzo przycmionym
swietle i czujcie siebie. Zharmonizujcie sie ze soba. Sposobem jest oddychanie razem. Ty
robisz wydech, i ona robi wydech; ty robisz wdech, i ona robi wdech. W ciagu dwóch,
trzech minut wejdziecie w to. Oddychajcie tak, jakbyscie byli jednym organizmem - nie
dwoma cialami, a jednym, i patrzcie sobie w oczy, spojrzeniem nie agresywnym, a
bardzo delikatnie. Swobodnie cieszcie sie soba. Bawcie sie swoimi cialami.

Nie wchodzcie w kochanie póki taka chwila nie przyjdzie sama z siebie. Nie

kochacie sie, a nagle stwierdzacie, ze jestescie w trakcie kochania sie. Czekajcie na to.
jesli to nie przychodzi, nie ma potrzeby wymuszania. To jest dobre. Polózcie sie spac -
nie potrzeba kochac sie. Czekajcie na te chwile przez jeden dzien, dwa, trzy. Któregos
dnia ona przyjdzie. A gdy ta chwila przyjdzie, milosc wejdzie bardzo gleboko i nie
stworzy takiego szalenstwa, jakie teraz stwarza. Bedzie to bardzo, bardzo ciche,
oceaniczne odczucie. Ale czekajcie na te chwile, nie wymuszajcie jej.

Milosc jest czyms, co nalezy robic tak, jak medytacje, jest czyms, co nalezy

celebrowac, smakowac bardzo powoli, aby wniknela gleboko w twe istnienie i stala sie
takim obejmujacym doznaniem, ze przestajesz istniec, i nie kochasz sie - jestes miloscia.
Milosc staje sie wieksza energia, która roztacza sie wokolo ciebie. Wykracza ponad was
oboje... oboje zatracacie sie w niej. Ale na to bedziecie musieli poczekac.

Czekajcie na te chwile, a wkrótce zlapiecie ten dryg. Niech energia gromadzi sie i

niech dzieje sie to samo z siebie. Stopniowo staniecie sie swiadomi tego, kiedy ta chwila
nadchodzi. Zaczniecie widziec jej symptomy, wczesne symptomy, i nie bedzie zadnych
trudnosci.

Milosc jest jak Bóg - nie mozna nia manipulowac. Zdarza sie wtedy, gdy sie zdarza,

jesli sie nie zdarza, nie ma sie czym przejmowac.

background image

Nie próbuj sam siebie oszukiwac

Bycie swiadkiem jest zródlem podstawowym.
Ale w akcie seksualnym bycie swiadkiem jest trudne jezeli nie bedziesz próbowal

byc swiadkiem w innych dzialaniach swojego zycia. Próbuj wiec przez caly dzien,
inaczej bedziesz sam siebie ludzil. Jesli nie mozesz byc swiadkiem idac droga, nie próbuj
sam siebie oszukiwac - nie mozesz stac sie swiadkiem podczas kochania sie. Bo idac
tylko droga - taki prosty proces, a ty nie potrafisz byc swiadkiem, stajesz sie w tym
nieswiadomy - jak mozesz stac sie swiadkiem podczas kochania sie? Ten proces jest tak
gleboki... zapadniesz w nieswiadomosc.


Ja nie moge najpierw otworzyc wrót do niebios, a ty nie mozesz stac sie wyciszony. Najpierw

badz totalnie szalony.


Idac droga zapadasz w nieswiadomosc. Spróbuj - nawet przez kilka sekund nie

bedziesz w stanie pamietac. Spróbuj - idac droga, spróbuj - „bede pamietal, ide, ide,
ide”. Po kilku sekundach zapominasz, cos innego wpadlo ci do glowy. Poszedles w
innym kierunku, zupelnie zapomniales, i nagle przypominasz sobie - „zapomnialem”,
jezeli wiec taki drobny akt jak spacerowanie nie moze byc swiadomy, uczynienie z
kochania sie swiadomej medytacji bedzie trudne.

Spróbuj wiec z prostymi rzeczami, prostymi aktywnosciami. jedzac, spróbuj tego.

Idac, spróbuj tego. Mówiac, sluchajac, spróbuj tego. Spróbuj czegokolwiek. Uczyn to
ciaglym wewnetrznym wpajaniem - niech cale cialo i umysl wiedza, ze czynisz starania,
by byc uwaznym. Dopiero wtedy któregos dnia nastapi to bycie swiadkiem w milosci. A
gdy to nastapi, ekstaza ci sie zdarzyla - zstapil na ciebie pierwszy przeblysk tego, co
boskie.

JEDYNA DROGA

Nie ma drogi na skróty

Jedno trzeba pamietac o medytacji - jest to dluga podróz i nie ma drogi na skróty.

Kazdy, kto mówi, ze jest jakis skrót, wprowadza cie w blad.

Jest to dluga podróz, poniewaz ta zmiana jest bardzo gleboka i osiaga sie ja po wielu

zywotach - wielu zywotach rutynowych nawyków, myslenia, pragnienia, i struktury
umyslu, która poprzez medytacje trzeba porzucic. W gruncie rzeczy jest to prawie
niemozliwe - ale tak sie dzieje.

Stanie sie czlowiekiem medytujacym jest najwieksza odpowiedzialnoscia w swiecie.

Nie jest to latwe. Nie moze to nastapic w jednej chwili. Dlatego od poczatku nie
zaczynaj oczekiwac za wiele, a potem nie bedziesz sfrustrowany. Zawsze bedziesz
szczesliwy, gdyz wszystko bedzie wzrastalo bardzo powoli.

Medytacja to nie kwiat sezonowy, który pojawia sie w ciagu szesciu tygodni. Jest

bardzo, bardzo wielkim drzewem. Potrzebuje czasu na zapuszczenie korzeni.

Gdy medytacja rozkwita, nie ma nikogo, kto by to zauwazyl, nie ma nikogo, kto by

to wskazal i wyróznil, nie ma nikogo, kto by powiedzial „Tak, to nastapilo”. W chwili,

background image

gdy powiesz „Tak, to nastapilo” juz zostalo to zgubione.

Gdy medytacja jest naprawde, cisza przenika wszystko - bez zadnego dzwieku tetni

blogosc, bez zadnych granic jest harmonia. Ale nie ma nikogo, kto by to zauwazyl.


Wszystkie medytacje, które tu robimy, sa jedynie przygotowaniem na te chwile. Nie sa to

prawdziwe medytacje, a jedynie przygotowania do tego, abys pewnego dnia mógl po prostu
usiasc, nic nie robiac, niczego nie pragnac.


Gdy twe wysilki opadna, nagle jest medytacja - jej dobrodziejstwo, jej blogosc, jej chwala. Jest

niczym obecnosc - swietlista - otacza ciebie i otacza wszystko. Wypelnia cala ziemie i cale niebo.
Tej medytacji nie moze stworzyc ludzki wysilek, ludzki wysilek jest zbyt ograniczony. Ta blogosc
jest tak nieskonczona, nie mozesz nia manipulowac. Moze ona nastapic tylko wtedy, gdy jestes w
glebokim powierzeniu. Gdy ciebie nie ma, dopiero wtedy moze nastapic. Gdy jestes nie-jaznia,
nie-pragnieniem, do nikad nie zmierzasz, gdy jestes po prostu tu i teraz, nie robisz niczego
szczególnego, po prostu jestes - dziej sie. A przychodzi ona falami i te fale nabieraja ogromnej
mocy. Przychodzi jak sztorm i zabiera cie w totalnie nowa rzeczywistosc.

OSHO

Wiekszosc z nas spedza zycie w swiecie czasu, we wspomnieniach przeszlosci i

oczekiwaniach przyszlosci. Bardzo rzadko dotykamy Bezczasowego, wymiaru
terazniejszosci - w chwilach naglego piekna, naglego zagrozenia, w spotkaniu z
ukochana osoba, czy w zaskoczeniu tym, co nieprzewidziane. Bardzo niewielu ludzi
wychodzi poza swiat czasu i umyslu, jego ambicje i konkurencyjnosc, i zaczyna zyc w
swiecie bezczasowego. A z nich jedynie nieliczni starali sie dzielic swym doznaniem.
Lao Tzu, Gautama Budda, Bodhidharma... a niedawno Georgi Gurdzijew, Raman
Maharishi, J. Krishnamurti... Wspólczesni uwazaja ich za ekscentryków albo wariatów;
po smierci nazywa sie ich „filozofami”. A po jakims czasie staja sie legenda - nie ludzmi
z krwi i kosci, a czyms w rodzaju mitologicznych reprezentacji naszego zbiorowego
pragnienia wyrosniecia ponad malosc i blahostki, ponad bezsens naszego codziennego
zycia.

Osho jest jednym z tych, którzy odkryli drzwi do przezycia tego zycia w

bezczasowym wymiarze terazniejszosci - sam nazwal siebie „prawdziwym
egzystencjalista” - i poswiecil swe zycie na prowokowanie innych do poszukiwania tych
samych drzwi, do wyjscia poza swiat przeszlosci i przyszlosci i odkrycia dla samych
siebie swiata wiecznosci.

Od wczesnego dziecinstwa Osho jasne bylo, ze nie bedzie on postepowal zgodnie z

konwencjami otaczajacego go swiata. Pierwszych siedem lat spedzil z dziadkami ze
strony matki, którzy dali mu taka wolnosc bycia soba, jaka ciesza sie nieliczne dzieci.
Byl samotnikiem, wolal spedzac dlugie godziny siedzac w ciszy nad jeziorem albo
samemu eksplorujac otoczenie. Smierc dziadka - mówi - wywarla gleboki wplyw na
jego zycie, wyzwalajac w nim determinacje odkrycia w zyciu tego, co niesmiertelne.
Gdy wrócil do powiekszajacej sie rodziny swych rodziców i poszedl do szkoly, byl juz
mocno utwierdzony w poczuciu jasnosci i sensu co do siebie - dalo mu to odwage

background image

stawiania czola wszystkim usilowaniom ksztaltowania jego zycia przez starszych,
zgodnie z ich wlasnymi wyobrazeniami kim on powinien byc.

Nigdy nie unikal kontrowersji. Dla Osho prawda nie zna kompromisów - albo

przestaje byc prawda. A prawda nie jest jakims wierzeniem, ale przezyciem. Osho nigdy
nie zada od ludzi, by wierzyli w to, co mówi, a raczej sami eksperymentowali i
sprawdzili czy to, co mówi, jest prawda czy nie. Równoczesnie Osho nie ustaje w
wynajdywaniu sposobów i srodków odkrywania czym naprawde sa wierzenia -
marnymi pocieszeniami majacymi zlagodzic nasze leki w obliczu nieznanego, i
barierami uniemozliwiajacymi spotkanie z tajemnicza i niezbadana rzeczywistoscia.

Po oswieceniu, którego dostapil majac 21 lat, Osho zakonczyl studia i przez kilka lat

nauczal filozofii na uniwersytecie w Jabalpur. W tym czasie podrózowal po calych
Indiach, wyglaszal przemówienia, w publicznych debatach kwestionowal
ortodoksyjnych przywódców religijnych, spotykal sie z ludzmi z wszystkich dziedzin
zycia. Wiele czytal - wszystko, co moglo poglebic jego rozumienie systemów wiary i
psychologie czlowieka wspólczesnego. Pod koniec lat 60-tych Osho zaczal rozwijac swe
niepowtarzalne techniki medytacji dynamicznej. Wspólczesny czlowiek (twierdzi) jest
tak pelny przestarzalych tradycji przeszlosci i niepokojów zycia w dzisiejszym swiecie,
ze musi przejsc gleboki proces oczyszczania zanim bedzie mógl miec nadzieje na
odkrycie bezmyslowego, odprezonego stanu medytacji. Zaczal prowadzic obozy
medytacyjne w róznych miejscach Indii, wyglaszac wyklady dla uczestników i osobiscie
kierowac sesjami medytacji, które opracowal.

Na poczatku lat 70-tych o Osho uslyszeli pierwsi ludzie z Zachodu, którzy dolaczyli

do wzrastajacego grona Hindusów inicjowanych przez niego do neosannyasu. W 1974
roku wokól Osho powstala komuna mieszczaca sie w Poonie (Indie). Wkrótce strumyk
gosci z Zachodu stal sie obfita powodzia. Wielu z tych, którzy przybyli, bylo
terapeutami, którzy stwierdzili, ze znalezli sie w obliczu ograniczen terapii zachodnich i
szukali takiego podejscia, które moglo dotrzec do znacznie glebszych pokladów
ludzkiej psychiki i dokonac ich przemiany. Osho zachecil ich, aby wlaczyli swoje
umiejetnosci w prace komuny i scisle z nimi wspólpracowal w rozwijaniu ich terapii w
kontekscie medytacji.

Problemem terapii stworzonych na Zachodzie - mówi - jest to, ze zawezaja sie do

leczenia umyslu i jego psychologii, podczas gdy Wschód dawno juz pojal, ze
problemem jest sam umysl, czy raczej nasze utozsamienie z nim. Terapie moga byc
uzyteczne - chocby katarktyczne fazy medytacji, które Osho opracowal - w zrzuceniu
brzemienia stlumionych emocji i leków, oraz w pomozeniu ludziom w wyrazniejszym
zobaczeniu siebie samych. Ale dopóki nie zaczniemy oddzielac sie od mechanizmu
umyslu i jego projekcji, pragnien i leków, bedziemy wychodzic z deszczu naszych
wlasnych wytworów, po to, by wpadac pod inna rynne.

Dlatego terapia musi biec równolegle z procesem odtozsamienia i bycia swiadkiem,

który znany jest pod nazwa medytacji.

Pod koniec lat 70-tych komuna w Poonie stanowila najwiekszy osrodek terapii i

rozwoju w swiecie. Tysiace ludzi przybywaly, by brac udzial w grupach
terapeutycznych i medytacjach, siedziec przy Osho podczas jego codziennych

background image

porannych wykladów i wnosic swój wklad w zycie komuny, po czym wrócic do swego
kraju i tam zakladac osrodki medytacyjne.

W latach 1981-1985 eksperyment komuny kontynuowano w Stanach Zjednoczonych

na pustynnym obszarze Oregonu powierzchni 330 km\ Glównym celem zycia w
komunie byla praca przy budowie miasta Rajneeshpuram - „oazy na pustyni”. W
zdumiewajaco krótkim czasie komuna zbudowala kwatery dla 5.000 osób i zaczela cofac
wieloletni proces zniszczen nadmiernie spustoszonej ziemi, przywracajac bieg
strumieni, budujac jeziora, zbiorniki wody, rozwijajac samowystarczalne rolnictwo i
sadzac tysiace drzew.

Programy medytacji i terapii w Rajneeshpuram nadzorowal Miedzynarodowy

Uniwersytet Medytacji Rajneesha (RIMU). Nowoczesne budynki i wyposazenie
zorganizowane dla potrzeb uniwersytetu wraz ze starannie chronionym srodowiskiem
naturalnym umozliwily dotarcie do takich glebi, i takie rozbudowanie programów, jakie
wczesniej nie byly mozliwe. Opracowano dluzej trwajace kursy i szkolenia, co
przyciagnelo wieksza grupe uczestników, posród których wielu juz bylo ludzmi dobrze
sytuowanymi w swiecie i chcialo poglebic swe umiejetnosci zawodowe i rozumienie
siebie.

Pod koniec 1985 roku opozycja lokalna i rzadowa wymierzona przeciw Osho i

komunie uniemozliwily dalsze kontynuowanie tego eksperymentu. Komuna zostala
rozwiazana, zas Osho wyruszyl w podróz dookola swiata, podczas której udzielal
wywiadów prasie, prowadzil wyklady dla uczniów zebranych w Himalajach, Grecji i
Urugwaju, az wreszcie w polowie 1986 roku wrócil do Indii.

W styczniu 1987 roku Osho ponownie osiadl w Poonie, gdzie dwa razy dziennie

prowadzil wyklady. W ciagu kilku miesiecy komuna w Poonie uruchomila pelny
program dzialalnosci i rozrosla sie ponad swój pierwotny zakres. Standard
nowoczesnych, klimatyzowanych pomieszczen zostal przyjety w Ameryce. Osho
wyraznie stwierdzil, ze nowa komuna w Poonie ma byc oaza XXI wieku, nawet w
zacofanych technologicznie Indiach. Coraz wiecej ludzi przybywalo ze Wschodu -
zwlaszcza z Japonii - a ich obecnosc wniosla odpowiednie wzbogacenie programów
sztuk uzdrawiania i walki. Rozkwitly tez sztuki wizualne i ruchowe, równolegle z nowa
„Szkola Tajemnego”. To zróznicowanie i rozszerzenie programu znalazlo swe odbicie w
nazwie wybranej przez Osho jako ogólne okreslenie wszystkich programów -
Multiwersytet.

Bardziej wzmógl sie nacisk kladziony na medytacje; w wykladach Osho byl to temat

stale powracajacy. On sam stworzyl kilka nowych grup medytacyjnych - miedzy innymi
No-Mind, Mistyczna Róza, Narodzony na Nowo.

Od polowy 1987 roku Osho zaczal stopniowo wycofywac sie z dzialalnosci

publicznej. Jego delikatne zdrowie czesto nie pozwalalo mu wyglaszac wykladów, a
okresy jego nieobecnosci stawaly sie coraz dluzsze. W polowie 1988 roku do wykladów
Osho wlaczyl nowy element: pod koniec kazdego wykladu prowadzil sluchaczy w
trzyczesciowej medytacji. W kwietniu 1989 roku wyglosil ostatni wyklad, odpowiadajac
na pytania i komentujac sutry Zen. W nastepnych miesiacach, gdy tylko pozwalalo mu
zdrowie, pojawial sie wieczorem, by siedziec razem ze swymi uczniami i przyjaciólmi w

background image

medytacji muzyki i ciszy, po czym wracal do swego pokoju, a zgromadzeni ogladali
którys z jego wykladów nagranych na tasmie video.

19 stycznia 1990 roku Osho opuscil cialo. Ledwie kilka tygodni wczesniej, zapytany

co stanie sie z jego dzielem, gdy odejdzie, odrzekl:

Moja ufnosc wobec egzystencji jest absolutna.
Jesli w tym, co mówie, jest jakas prawda, przetrwa ona… Ludzie, którzy nadal beda

zainteresowani moja praca, po prostu beda niesli pochodnie, ale nikomu niczego nie beda
narzucac…

Pozostane zródlem inspiracji dla moich ludzi. I to wlasnie odczuje wiekszosc sannyasinów.

Chce, aby sami wzrastali - by rozwijali cechy takie jak milosc, wokól której zadnego kosciola nie
mozna stworzyc, jak swiadomosc, która nie jest niczyim monopolem, jak swietowanie, radowanie
sie, i zachowanie swiezych, dziecinnych oczu…

Chce, aby moi ludzie poznawali siebie, nie byli takimi, jak ktos inny tego chce. A droga do

tego prowadzi przez wnetrze.

Okolo dziewiec miesiecy przed opuszczeniem ciala Osho podyktowal napis, który

mial byc wykuty w jego samadhi - krypcie okrytej marmurem i lustrami, w której
znalazly sie jego prochy. Brzmi on:

OSHO

Nigdy sie nie urodzil - Nigdy nie umarl

Jedynie odwiedzil

te Planete Ziemie

w czasie 11 grudnia 1931 - 19 stycznia 1990


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Osho Techniki medytacji Poradnik pr
Osho Techniki medytacyjne2
Kopia Osho Techniki medytacyjne
Osho Techniki medytacyjne
Osho Techniki medytacji Poradnik pr
Osho Techniki medytacyjne 2
Osho Techniki medytacyjne
Osho Techniki medytacyjne
Osho Techniki Medytacyjne
16 Osho Techniki medytacyjne[1]
Osho Techniki medytacyjne
Techniki Medytacyjne Osho
Osho Rajneesh Techniki medytacyjne

więcej podobnych podstron