Gabriel Ascher agent gestapo

background image


Ks. Robert A. Graham SJ

Gabriel Ascher - "agent gestapo"

Źródło:
"Chrześcijanin w świecie", Rok XVI, Nr 12/135,
Warszawa, Grudzień 1984, strony: 24-40

Gabriel Ascher - "agent gestapo"
Podczas drugiej wojny światowej na łamach szwajcarskiej gazety "Basler Nachsichten"
poja wiały się regularnie anonimowe komentarze na temat spraw watykańskich świadczące
o doskonałym poinformowaniu ich autora. Czytał je Pius XII, który przynajmniej raz
polecił "O'Oservatore Ramano" szersze rozwinięcie zawartych w nich tematów. Nieznany
dziennikarz z dużą pewnością siebie pisał na tematy związane ze Stolicą Apostolską i jej
sposobem widzenia konfliktu. Osoba duchowna zamieszkała w Rzymie? Rzymianin ściśle
związany z osobistościami kościelnymi? Zaufamy człowiek nuncjusza w Bernie?
Wrzeczywistości, osobnik ten nie mieszkał ani w Rzymie, ani w Szwajcarii i był agentem
niemieckiego wywiadu wojskowego (Abwehry), powiązany również z gestapo Reinharda
Heydricha. Nie był osobą duchowną, ale Austsiakiem (lub Polakiem) nawróconym z judaizmu
w Rzymie około połowy raku 1930. Nazywał się Gabriel Ascher.

Misja Aschera w Rzymie
W pierwszej połowie roku 1941 Ascher został wysłany do Rzymu przez kontrwywiad niemiecki
ze specjalnym zadaniem wytropienia pewnych "zdrajców" Rzeszy. Z rozkazu Hitlera misja jego
polegała na stwierdzeniu, kim był Niemiec, który zdradził ambasadorowi Belgii przy Stolicy
Apostolskiej utrzymywaną w ścisłej tajemnicy datę ofensywy 10 V 1940 przeciwko Belgii i
Holandii. W niebezpieczeństwie znalazł się nie tylko ów Niemiec, ale i otoczenie Papieża, a więc
i sam Papież, bowiem otrzymawszy informację od tego samego "zdrajcy" również on ostrzegał
Belgię i Holandię.
Istotę misji Aschera najlepiej wyrażają słowa Reiharda Heydricha "rzeźnika z Pragi",
zwierzchnika nazistowskiej służby bezpieczeństwa (Reichssicherbeitshauptamt). Ten ostatni,
wezwawszy szefa gestapo Heinricha Mullera i nazistowskiego wywiadu politycznego (SD)
Waltera Schellenberga, dał im następującą instrukcję: Fuhrer i Himmler nakazali mi zbadanie
pewnego przypadku szpiegostwa. Jakiś czas temu przejęto dwa telegramy wysłane przez
ambasadora belgijskiego przy Watykanie do własnego rządu. Podawał w nich dokładną datę i
czas ofensywy zachodniej, trzydzieści sześć godzin przed jej ujawnieniem. Informacja ta została
przekazana również rządowi holenderskiemu. Fuhrer wpadł w złość i domaga się, aby zdrajca
został za wszelką cenę zdemaskowany[1].
Heydrich dodał, że Hitler rozkazał podjęcie śledztwa również wywiadowi wojskowemu,
dowodzonemu przez admirała Wilhelma Canarisa (Abwehra). Jest to - powiedział Heydrich
swym pomocnikom z gorzką ironią - czynienie z kozy ogrodnika. Jakkolwiek bowiem Heydrich
nie wiedział wystarczająco dużo, aby potwierdzić swe podejrzenia, ten "przeciek" wiadomości
pochodził rzeczywiście z opozycyjnych kół Abwehry.
Losy listów Adriana Nieuwenhuysa, wysłannika Belgii akredytowanego przy Stolicy
Apostolskiej, przejętych i rozszyfrowanych, zostały już wszechstronnie zbadane i omówione.
To samo można powiedzieć o słynnych "rozmowach rzymskich", w których wydarzenia majowe
były jedynie drugorzędnym epizodem.
Od końca 1939 do pierwszych miesięcy 1940 roku pewne niemieckie osobistości wojskowe
podjęły, za pośrednictwem Piusa XII, pertraktacje z ambasadorem Wielkiej Brytanii przy
Stolicy Apostolskiej D'Arcy Osbornem. Proponowali obalenie Hitlera i przejęcie władzy,
pragnęli więc otrzymać gwarancje od Anglików, aby móc stawić czoła konsekwencjom swych
poczynań. Pośrednikiem ze strony generałów niemieckich (mówiąc ściśle gen. Ludwiga Becka)
był adwokat z Monachium, weteran pierwszej wojny światowej, dr Josef Muller, dawny

background image


przyjaciel Piusa XII. Plan upadł, gdy gen. Beck nie zdołał skłonić dowódców do podjęcia
stosownych działań. W maju 1940 raku Muller został ponownie wysłany do Rzymu, aby
poinformować Papieża o upadku spisku, a więc i o nieuchronnym podjęciu ofensywy na
zachodzie. "Dziwna wojna", jak nazywano pierwsze miesiące światowego konfiktu, miała
zakończyć się upadkiem Francji, ruiną krajów neutralnych zgniecionych przez prący naprzód
Wehrmacht[2].

"Osobistość" Ascher
Kim jednak był ten szpieg-dziennikarz, który wiedział wiele, za wiele, o Watykanie i jego
mieszkańcach? Gabriel Ascher charakteryzowany jest przede wszystkim jako pomocnik
prasowy słynnego niemieckiego jezuity, antyfaszysty Friedricha Muckermanna. Zmuszony
do opuszczenia Holandii w wyniku nacisków niemieckich na rząd, Muckermanm przybywa
w roku 1936 do Rzymu. W listopadzie 1937 raku, gdy Pakt Stalowy czyni jego obecność
w faszystowskich Włoszech niemożliwą, przenosi się ponownie, tym razem do Austrii. W
swych wspomnieniach pozostawił o. Mackermann pewne szczegóły, które pozwalają lepiej
zrozumieć późniejszą działalność Aschera. Powierzał Ascherowi drobne zadania, które ten
ostatni wykonywał dobrze. Z powodu niskiego wzrostu przezywano go "Topolino" (myszka).
Miał miłą powierzchowność, ale - kontynuuje Muckermann - tak bardzo było widocznym, że
jest Żydem, że już samo korzystanie z jego pomocy było formą publicznego protestu przeciwko
rasistowskiemu ustawodawstwu włoskiemu. Jedna z uwag Muckermanna, ważna dla odkrycia
źródeł, z których miał czerpać wiadomości dla swych artykułów, informuje nas, że Ascher
bardzo lubił przebywać w świecie watykańskim; niezwykle zręcznie docierał do wszystkich kół
katolickich. Nigdy nie opuszczał uroczystych ceremonii, przede wszystkim u benedyktynów na
Awentynie. Szybko zaprzyjaźnił się z przełożonymi generalnymi licznych zakonów; brał udział
w publicznych audiencjach Piusa XII jako sekretarz Muckermanna; pozostawał na miejscu
aż do końca, gdy podchodzono dla otrzymania błogosławieństwa. Jednak Ascher - zauważa
Muckermann - miał bardzo niewielkie zrozumienie zarówno dla komunizmu, jak i narodowego
socjalizmu. Metafizyczna tajemnica narodowego socjalizmu - stwierdza - była dlań zamknięta
na siedem pieczęci. Dlatego można się było nim posługiwać jedynie w wypadku artykułów
informacyjnych, przede wszystkim z dziedziny ekonomii[3].
Czy w roku 1937 Ascher był już agentem nazistowskim? Jest ta możliwość interesująca,
ale brak jakichkolwiek elementów na jej potwierdzenie: to tylko hipoteza! Jednak, jego
nieposkromiona ciekawość, wszechobecność, wykorzystywanie protekcji antyfaszysty
Muckermanna we wszystkich dotyczących Watykanu dziedzinach, każą podejrzewać istnienie
jakiejś ukrytej misji wywiadowczej. Obojętność Aschera zarówno wobec komunizmu jak
i narodowego socjalizmu jako ideologii może oczywiście wyjaśnić, dlaczego potem, mimo
żydowskiego pochodzenia, uważa za możliwą współpracę na terenie Szwecji z niemieckim
wywiadem wojskowym, tak jak uważał, że może posłużyć się swymi kontaktami osobistymi dla
wykrycia "zdrajcy" nazistowskiego Reichu.
A może w rzeczywistości był agentem brytyjskim? Ale nawet jeśli Ascher był ślepy zarówno
na komunizm jak i narodowy socjalizm, to posiadał zdolność przenikliwej obserwacji i analizy
w odniesieniu do polityki watykańskiej. Jego artykuły ogłoszone podczas wojny w "Basler
Nachrichten" dowodzą tego w pełni.

Współpraca z "Basler Nachrichten"
Zgodnie ze swymi własnymi oświadczeniami Ascher stał się pilnym współpracownikiem
bazylejskiego dziennika. Niektóre artykuły są mu przypisane wprost w spisie zachowanym w
archiwach dziennika. Zazwyczaj rubryka zaczynała się od słów: Donoszą nam z Watykanu.
Dzięki aluzjom do poprzednich artykułów można zorientować się, że pisała je ta sama osoba.
Zidentyfikowaliśmy jako "prawdopodobne" około 40 artykułów z lat 1939-1943. W połowie
tego ostatniego roku artykuły z Watykanu stają się rzadsze i nie cechuje ich już ten sam styl i
orientacja.
Jak ktoś, żyjący w dalekiej Szwecji, w Sztokholmie, mógł wnieść szczególnie cenny wkład w

background image


analizę postawy Watykanu wobec wojny? Sukces wyjaśnić można tym, że Ascher starał się nie
tyle omawiać fakty nowe, ale raczej komentować sprawy już znane. Nic nie świadczy o tym, że
autor obserwował sprawy bezpośrednio w Rzymie, z wyjątkiem okresu jego podróży do stolicy
na wiosnę 1941 roku. Ascher opierał się - poza własnymi doświadczeniami - na L'Osservatorce
Romano" i prawdopodobnie o nowinki przysyłane mu pocztą przez rzymskich przyjaciół.
Poza tym utrzymywał kontakty z biskupem Sztokholmu Erikiem Mullerem, biskupem von
Preysingiem z Berlina i nuncjuszem w Berlinie C. Orsenigo.
Ton był zawsze przychylny Papieżowi. Często miał okazję do wykpienia informacji prasowych
lub interpretacji posunięć Watykanu i poprawnie przywracał sprawom ich właściwy wymiar.
Bardzo szybko odniósł zdumiewający sukces, co zapewne skłoniło bazylejskiego dyrektora
do kontynuowania współpracy. Na przykład, w odcinku poświęconym Polsce (ogłoszonym 5
X 1939) anonimowy autor skarżył się, że to co Papież powiedział na temat Polski, nie zostało
niestety docenione i zrozumiane. Opinia publiczna (a w tym momencie miał na myśli przede
wszystkim Francję) nie była dość uświadomiona. Papież artykuł przeczytał i ocenił życzliwie,
jako niezwykle na czasie i dobrze napisany. Polecił przygotowanie artykułu wstępnego dla
dziennika watykańskiego i osobiście go poprawił. Komentarz watykański, w pełni zgodny z
poglądami wyrażonymi w "Basler Nachrichten", ukazał się 15 X 1939 [4].
Innym, często przytaczanym jego komentarzem, jest artykuł omawiający inauguracyjną
encyklikę Summi Pontificatus. Komentarz Aschera, ogłoszony 16 XI 1939, został omówiony w
dzienniku watykańskim 3 grudnia - chwalono zawartą w nim "wysoką ocenę". Autor wskazywał
na podwójne potępienie papieskie, neopogaństwa (nazizmu) i ateizmu (komunizmu) dodając
również, że gdyby chciano praktycznie zastosować podstawowe zasady ogłoszone przez
Papieża w pierwszej encyklice, logiczną, konsekwencją byłoby żądanie odrodzenia Polski. W
poprzednim artykule z 23 października, anonimowy autor dał już wyraz swej sympatii dla
Polski.

Źródła informacji
Działalność Aschesa podczas pierwszych miesięcy wojny mogła zostać lepiej poznana dzięki
zupełnie niespodziewanemu źródłu. 2 I 1940 roku napisał ze Sztokholmu list do Rennie
Smitha, Anglika głęboko zaangażowanego w wydawaniu publikacji antynazistowskich.
Smith przekazał ten list ówczesnemu ministrowi spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii,
wicehrabiemu Halifaxowi, w którego archiwach został on obecnie odnaleziony. Jak mówiłem
Panu w listopadzie - pisał Ascher - od początku mego pobytu w Rzymie posiadam doskonałe
źródło, informacji powiązane z najbliższym otoczeniem Papieża. Jako dowód przypomina,
że w okresie intronizacji Papieża (12 III 1939), pisał w "Besler Nachrichten", że pierwsze
wysiłki Piusa XII zmierzać będą do nawiązania serdecznych stosunków z włoską rodziną
królewską. 3 lipca mógł powołać się na wysiłki Ojca świętego zmierzające do moralnej
odnowy świata w duchu chrześcijańskim; zapowiedzi tej nie można znaleźć w żadnym
innym piśmie, a potwierdzeniem jej prawdziwości jest encyklika. Zaś trzy miesiące wcześniej
(październik 1939), pisał o nadziejach, jakie Papież pokłada we współpracy między Kościołami
chrześcijańskimi, czego potwierdzeniem stało się wysłanie Myrona Taylora jako osobistego
przedstawiciela prezydenta Roosevelta[5].
Celem, jaki wydawał się przyświecać Ascherowi, gdy pisał ten list, było zwrócenie uwagi
angielskiemu przyjacielowi - a za jego pośrednictwem rządowi angielskiemu - na pewne
niebezpieczeństwo złego rozumienia polityki watykańskiej. Pisał, że jego rzymskie źródła
twierdzą, iż Anglicy popełniają "tragiczny błąd" nie doceniając wizyty złożonej przez Papieża
na Kwirymale z okazji Bożego Narodzenia. Wizyta ta została zaaranżowana przez ministra
spraw zagranicznych hrabiego Ciano, który pragnął skłonić w ten sposób Papieża do przyjęcia
włoskiej koncepcji "pokoju". Niestety - stwierdzał - Ciano ma sprzymierzeńców w samym
Watykanie. Pisał dalej: Rozumie Pan, że w tym liście nie mogę przytaczać nazwisk. Napisałem
dla szwajcarskiego dziennika artykuł, w którym ukazywałem jak bardzo odmienna jest
koncepcja pokoju rządu włoskiego i Papieża. Nie wiem oczywiście, czy artykuł zostanie
zamieszczony ze względu na ogromne naciski na prasę szwajcarską ze strony Niemiec i

background image


Włoch. Od mego informatora wiem, że Pius XII czytał wszystkie moje artykuły, które do
tej pory ukazały się w dzienniku i za jego to sprawą artykuł mój o encyklice został w całości
przedrukowany w "L'Osservatore Romano," (3 grudnia).
Ascher kończy list do Smitha ciekawym i podejrzanym zaproszeniem do dalszej
korespondencji: Byłbym bardzo zadowolony - pisał - gdybym mógł podać nazwisko mego
informatora i nazwisko osobistości watykańskiej komuś zaufanemu, kogo wskazano by mi w
Sztokholmie, tym bardziej, że właśnie dziś otrzymałem dalsze wiadomości na omawiane tu
tematy. Prawdopodobnie nie będę mógł wykorzystać tych informacji, bowiem gdy wyczerpią
się moje oszczędności mogę liczyć tylko na siebie. Chcę jednak wypełnić moje zadanie aż do
końca.
Czy jest to nieśmiała prośba o umożliwienie nawiązania kontaktu z kimś z wywiadu
brytyjskiego w stolicy Szwecji? Takie kontakty, bez wątpienia, dostrzeżone zostałyby przez
tajne służby niemieckie i otworzyły nowe drogi dostępu zarówno do tajnych informacji
brytyjskich na temat Watykanu, jak i brytyjskich służb informacyjnych w ogóle.
We wszystkich przypisywanych Ascherowi artykułach nigdy nie mówi się o "nazistach" ani
o "Żydach". Czy jest to świadomy wybór autora czy konsekwencja surowej, działającej w
imię "neutralności" cenzury szwajcarskiej? Nie umiemy na to pytanie odpowiedzieć. Faktem
pozostaje zdecydowana sympatia dla sprawy sprzymierzonych, a przede wszystkim do Polski.
Nie było to z pewnością bez znaczenia dla pracy Aschera jako agenta Abwehry, miało bowiem
rozproszyć podejrzenia i brak zaufania Kościoła i osobistości, z którymi kontaktował się Ascher
podczas swych dociekań na rzecz wywiadu niemieckiego[6].

Ponowny przyjazd do Rzymu
W ponad czterdziestu artykułach, jakie Ascher zamieścił w latach 1939-1943 w "Basler
Nachrichten", poza wyrażeniem Donoszą nam z Watykanu, brak jakichkolwiek informacji
mogących świadczyć o tym, że autor pisał z Rzymu lub opierał się na osobistej obserwacji
faktów. Znamiennym, choć pozbawianym głębszego znaczenia wyjątkiem są artykuły pisane
wiosną 1941 roku, gdy Ascher przebywał w Rzymie z zadaniem wytropienia "zdrajcy".
W "Basler Nachrichten" z 14 VII 1941 powołuje się luźno na osoby (siebie samego), które
nie były w Rzymie od trzech lat, czyli od roku 1937, gdy podobnie jak Muckermann opuścili
Włochy. Pisze o ożywieniu się zainteresowania religią zarówno u młodzieży włoskiej, jak i
żołnierzy niemieckich: Wasz korespondent mógłby widzieć młodzież w wieku od 12 do 16 lat
tak pogrążoną w modlitwie, jakby była poza światem. Dalej pisał: Prawie codziennie można
zobaczyć żołnierzy niemieckich zwiedzających bazylikę świętego Piotra z przewodnikiem. Nie
raz, ale wielokrotnie, wasz korespondent mógłby obserwować drobną, ale pełną znaczenia
scenę (...) Przechodzą, na pozór obojętnie [obok statuy świętego Piotra]. Ale gdy grupa już
przejdzie, ten i ów spośród żołnierzy zawraca, odwraca się plecami od towarzyszy, całuje stopę
Apostoła i w pośpiechu podąża za grupą.

Agent "bardzo niebezpieczny"
Ale Gabriel Ascher przybył do Rzymu, aby obserwować rzeczy zupełnie inne niż modlącą się
młodzież włoską czy niemiecką. Prywatny list-ostrzeżenie przesłane do Sekretariatu Stanu
na ręce mons. Montiniego, datowany 26 VI 1941, a podpisany przez prywatnego sekretarza
Papieża, jezuitę niemieckiego Roberta Leibera, dostarcza nam szerszych informacji: W maju
przebywał w Rzymie niejaki pan Ascher, przybył ze Sztokholmu. Jadąc przez Berlin został
przyjęty przez nuncjusza apostolskiego, Jego ekscelencję Orsenigo. Tu odwiedził Sekretariat
Stanu, był u mons. Kaasa, u innych, również u mnie. Z Berlina doniesiono mi, co zeznał do
protokołu w centralnym Urzędzie Gestapo na temat rozmowy z mons. Kaasem, ze mną i z
Waszą Ekscelencją. Co do mnie, wszystko zostało wymyślone i zafałszowane od początku do
końca. To samo dotyczy mons. Kaasa, ale są to wymysły niebezpieczne. Ascher jest bardzo
niebezpiecznym agentem gestapo[7].
List ojca Leibera datowany jest po przedstawieniu raportu Aschera odpowiednim czynnikom
Abwehry. Ze świadectw dr Józefa Mullera i z innych źródeł wiemy, co zaszło. Raport został

background image


przedstawiony admirałowi Canarisowi, dowódcy Abwehry, a nie gestapo, jak pisał o. Leibes.
Konspiracyjni towarzysze Mullera z Abwehry przerazili się. Co robić? Nie mogli zniszczyć
raportu, który jak mieli podstawy sądzić, został już przekazany również gestapo. Muller
został pilnie wezwany z Monachium przez pułkowników Hansa Ostera i Hansa Dohnanyi,
adiutantów Canarisa, obu poważnie skompromitowanych. Wspólnie przygotowali tekst
podważający prawdziwość raportu stwierdzając, że stanowi on część spisku mającego na
celu kompromitację Mullera, zorganizowanego przez jego prywatnych wrogów, a więc
winien być odrzucany. Canaris przeczytał ich tekst, zatwierdził i nakazał swemu agentowi
kontrwywiadu zatajenie całej sprawy. Raport Aschera i kontrraport były przechowywane w
tajnym archiwum "rozmów rzymskich" i zostały odkryte przez gestapo dopiero po 20 VI 1944
pośród słynnych dokumentów ukrytych w kwaterze głównej Wehrmachtu w Sossen.
Oczywiście relacjonujemy tu w ogromnym skrócie wiele pełnych dramatycznego napięcia
miesięcy. 22 czerwca Wehrmacht zaatakował Rosję i bez wątpienia zepchnęło to na dalszy
plan epizody takie jak ten, który tu omawiamy, a w tym i przypadki "zdrady". Ojciec
Leiber nie wyjaśnia mons. Montiniemu prawdziwych racji, dla których uważa Aschera
za "bardzo niebezpiecznego". Wedle posiadanych przezeń informacji, Ascher miałby wskazać
jako "Niemca", który zdradził datę ofensywy majowej, dr Mullera z Monachium, bliskiego
przyjaciela Piusa XII.
Dowody przeciwko Mullerowi przytaczane przez Aschera, jakkolwiek zgodne ze stanem
faktycznym, mają jednak charakter przypadkowy, są oparte na bliskich kontaktach ze
wszystkimi antynazistowskimi kołami Watykanu. Argumenty swe poparł ogólną oceną sceny
watykańskiej, przede wszystkim poszczególnych występujących na niej osobistości. Jedyną
metodą, jaką mógł zastosować podczas swych prac wywiadowczych na rzecz Berlina były
przecież rozmowy z poszczególnymi osobami. Mógł zbliżyć się do ewentualnych podejrzanych
albo z tytułu dawnej przyjaźni, albo jako uznany, chwalony przez "L'Osservatore Romano"
dziennikarz. W późniejszych latach o. Leiber przypomina o swym spotkaniu z Ascherem. Przed
spotkaniem tym zwrócił się jednak do nawróconej na katolicyzm dziennikarki szwedzkiej o
informacje o nim. Dziennikarka powiedziała, że w Sztokholmie uważany był za niemieckiego
szpiega. Tak więc przyjmując wysłannika Berlina, o. Leiber był już ostrzeżony[8].
Josef Muller, opisując zarzuty zawarte w raporcie Aschera, komentuje: Starannie zebrał
wszystkie podejrzane okoliczności związane z moją osobą, ale w sprawach decydujących musiał
posłużyć się wyobraźnią, bowiem o. Leiber i mons. Kaas nie dali się sprowokować, zaś na
trzecią osobę, opata, Nootsa, nie padło żadne podejrzenie[9].
Oczywiście, po Leiberze i Kaasie przedmiotem zainteresowania stali się przyjaciele Aschera,
benedyktyni. Na szczęście posiadamy wspomnienia jednego z nich i dzięki temu możemy
wyrobić sobie pewien pogląd na gościa i jego metody. Chodzi o o. Cyryla Korwin-Krasińskiego,
z pochodzenia Polaka, mnicha w Maria Laach. Również u świętego Anzelma na Awentynie
zabrzmiał dzwonek alarmowy. Ojeiec Cyryl, aresztowany prze Niemców po inwazji na Polskę,
został uwolniony dzięki interwencji włoskiej rodziny królewskiej i aż do końca wojny mieszkał
we Włoszech. W liście z 18 III 1980 skierowanym do autora niniejszej pracy stwierdził
co potwierdził podczas osobistego spotkania 2 VI 1983 - że opat Fidelis von Stotzingen
zatelefonował doń do świętego Pawła za Murami ostrzegając, aby był w rozmowie z Ascherem
ostrożny, bowiem istnieje niebezpieczeństwo, iż wszystko co będzie powiedziane może
być przekazane do Berlina. Czy można było powiedzieć jaśniej i prościej? Jak zauważa o.
Cyryl: każde dziecko pojęłoby, że Żyd, ochrzczony czy też nie, zamieszkały w Szwecji, który
otrzymuje wizę na podróż lotniczą do Rzymu via Berlin, w celu przeprowadzenia rozmów z
opatem Anselmem Stoltzem i ze mną, zostałby aresztowany w Berlinie, gdyby nie był agentem
nazistowskim.
Spotkanie Aschera z Polakiem o. Cyrylem miało pozornie na celu zaproponowanie mu
współpracy, oczywiście pod pseudonimem, z "Basler Nachrichten". Współpraca ta miała służyć
sprawie polskiej, a więc miała mieć charakter antynazistowski. Kapłan ten przypomina w
liście do dr. Mullera z 22 IV 1976, że spytał ze swej strony Aschera, jak to było możliwe, aby
ktoś, znany jako Żyd, mógł przybyć drogą lotniczą ze Sztokholmu do Rzymu. Pytanie było

background image


groźne ze względu na zawarte w nim podejrzenie. Ascher odpowiedział, że otrzymał wizę ad
ambasadora niemieckiego Fursta von Wieda, osoby naprawdę porządnej; oczywiście ani, słowa
nie wspomniał o misji powierzonej mu przez Abwehrę.
Ponieważ Ascher w dalszym ciągu naciskał na benedyktyna, aby nawiązał współpracę w duchu
narodowym i patriotycznym, a Cyryl odpowiedział, że gdy Hitler załatwi się z Moskwą, zabierze
się za Szwecję, a wówczas on, Ascher, zostanie jako Żyd powieszony na neutralnym drzewie.
Ascher nic już nie powiedział i poszedł. Parę tygodni potem o. Cyryl dowiedział się, co Ascher
o nim napisał: Gdy Ascher powracał z Rzymu via Berlin do Sztokholmu, złożył szczegółowy
raport w gestapo. Zdawał również między innymi sprawę z rozmów z rzymskimi władzami
kościelnymi i z rozmowy ze mną, o której wspomniał jedynie pokrótce: "0. Krasiński OSB z
Rzymu robi dobre wrażenie. Można go pozostawić w spokoju. Nie jest niebezpieczny". To ojciec
Leiber przekazał mi przez o. Anselma Stolza od świętego Anzelma (mojego spowiednika) tę
odpowiedź Aschera. Josef Muller kazał przepisać tę relację Aschera w berlińskim gestapo i
przesłał ją ojcu Leiberowi[10].

Podejrzenia zaczynają się konkretyzować
Ascher nie powrócił już oo Rzymu, ale w dalszym ciągu pisał doskonałe komentarze na temat
polityki Watykanu dla "Basler Nachrichten". Jego metoda polegała przede wszystkim na
zbijaniu wszelkich skrajnych interpretacji. W związku z rzekomą "krucjatą" Hitlera przeciwko
radzieckiemu bolszewizmowi stwierdzał, że Watykan nie opiera swej polityki na efemerycznych
wydarzeniach wojskowych lub politycznych: nie jest on ślepy - stwierdzał - na to, co się dzieje
w samych Niemczech. Jednocześnie kpił, nazywając je "kwietniową rybą" - z doniesienia
prasy alianckiej, wedle którego Stalin miał zgodzić się na przyjęcie przedstawiciela Papieża w
Moskwie. Podnosił potrzebę ekumenicznej współpracy w okupowanej przez nazistów Holandii
i przytaczał deklaracje Piusa XII na ten temat z roku 1942.
Jednak dla ruchu oporu w szeregach Abwehry (i dla o. Leibera) Ascher był wciąż
niebezpieczny. W kwietniu 1943 aresztowani zastali pułkownicy Hans Oster i Hans
Dohnanyi; wkrótce patem zostaje uwięziony również dr Josef Muller i jego żona, w ich domu
przeprowadzona zostaje rewizja. W jaki sposób gestapo dowiedziało się o ich roli? Czego
szukało? Dohnanyi zastał zatrzymany w chwili, gdy starał się zniszczyć memorandum na temat
Watykanu. Co zawierał ten dokument?
Z książki Hansa Bernda Giseviusa, Dov'e Nebe?[11] wiemy o niepokoju ojca Leibera (i Piusa
XII) z powodu aresztowania Mullera. Gisevius był wicekonsulem niemieckim w Zurychu, gdzie
w rzeczywistości pracował dla Abwehry i opozycji wojskowej. Pospiesznie udał się do Rzymu,
aby wyjaśnić Leiberowi sytuację i podjąć kroki zabezpieczające. Spotkali się w mieszkaniu ks.
Hansa Schonhoffera, niemieckiego kapłana pracującego w "Propaganda fide", który jednak
nie był obecny podczas rozmowy. Gisevius zapewnił Leibera, że bezpośrednia przyczyna
aresztowania Mullera nie miała nic wspólnego z belgijskimi telegramami, jakkolwiek związane
było ono z innym epizodem również kompromitującym Watykan. Mowa była o uprzednim
aresztowaniu, z przyczyn finansowych, niejakiego Wilhelma Schmidthubera, który oskarżył
Mullera i jego przyjaciół o rokowania z Watykanem. Gisevius i Leiber zgodzili się, że nie
mogą czuć się bezpieczni tak długo, jak długo Ascher będzie zamieszczał swe filowatykańskie
korespondencje w "Basler Nachrichten". Aschera należało zdyskredytować również wobec
bazylejskiego dziennika, a na Pewno w oczach Berlina.
I rzeczywiście, liczba "prawdopodobnych" korespondencji Aschera w "Basler Nachrichten"
począwszy od października 1943 poważnie maleje. Czy przyczyną były trudności
komunikacyjne ze Sztokholmem? Może cenzura szwajcarska? A może to tenże Gisevius,
przebywając w Zurychu znalazł sposób ostrzeżenia redaktora gazety, że watykański
korespondent był agentem nazistowskim? Gisevius referuje: spotkaliśmy się (Leiber i
on) cztery razy i postanowiliśmy znaleźć sposób na przecięcie dróg działania szpiega no
trzech frontach: w Watykanie, gdzie nie będzie już przyjmowany; w redakcji szwajcarskiego
dziennika, którego zaufania niecnie nadużył; przede wszystkim zaś u jego mocodawców
berlińskich, którzy w ten sposób będą mogli zaoszczędzić sobie przyszłych inwestycji[12].

background image


Tak więc biedny Ascher zostałby oskarżony o niedyskrecję i nieostrożność, rzekomą lub
rzeczywistą! Sygnał alarmowy przesłany zostanie do Szwajcarii, gdzie przejmie go Abwehma
(Gisevius?) i w ten sposób powstanie możliwość ostrzeżenia Berlina, że jego agent został
zdemaskowany, a więc nie należy się już nim posługiwać.

Odkrycie gestapo
Sprawa Aschera i dwu depesz dyplomatycznych do Belgii stanęła na porządku dziennym
ponownie po zamachu na Hitlera 20 VII 1944. W najtajniejszych archiwach opozycji
wojskowej, w kwaterze głównej sił zbrojnych w Sossen pod Berlinem, odnaleziono
inkryminujący Mullera raport Aschera, a wraz z nim replikę Mullera i częściowe sprawozdanie
z "rozmów rzymskich", podczas których Pius XII pośredniczył w rozmowach z Anglikami.
Dowiedziano się ponownie, że swego czasu zmobilizowano wszystkie siły gestapo dla
odkrycia sieci "zdrajców"; setki, a nawet tysiące osób zginęło w krwawej czystce. Z kolei
funkcjonariusze gestapo prowadzący śledztwo i procesy przeciwko opozycji wojskowej poddani
zostali szczegółowemu śledztwu przez władze alianckie. Jednym z nich był pułkownik SS
Dalter, Huppenkothen z Komendy Głównej Bezpieczeństwa Rzeszy, jeden z najwyższych
stopniem oficerów zaangażowanych w śledztwie. Wielokrotnie przesłuchiwano go zarówno w
Norymberdze, jak i gdzie indziej na temat odkrycia tajnych dokumentów opozycji wojskowej, a
w szczególności kontaktów z Watykanem.
Odkrycie tych najtajniejszych dokumentów opozycji wojskowej było z pewnością tragedią
dla osób zainteresowanych. Nie zostały one zniszczone z powodu zaniedbania jednego
z podwładnych. Jednak z historycznego punktu widzenia, w szczególności omawianego
tu przez nas przypadku, mówić można o felix culpa, bowiem uzyskano ze strony gestapo
szczegóły na temat "zdrady ofensywy zachodniej". Jak zeznał podczas przesłuchiwań w
Norymberdze Huppenkothen uważano, że zarówno Abwehra jak i gestapo zostały obarczone
zadaniem poszukiwania "zdrajcy" i zobowiązane do wzajemnej wymiany, informacji. Jak się
jednak wydaje, umowa ta nie była przestrzegana. W każdym razie, gestapo nie udało się nic
wykryć. Sądząc po zeznaniach Huppenkothena nie wiedziało ono nic o misji Aschera aż do
odkrycia, "zupełnie przypadkowo" (po lipcu 1944), jak stwierdził Huppenkothen, którego sława
przytoczymy poniżej, tajnych dokumentów z Sossen. Poszukiwania pozostały bezowocne.
W tych dokumentach znajdował się raport III F (kontrwywiadu), sekcji obersta Rohledera.
Zaufanym, człowiekiem Rohledera był dziennikarz mający dobre stosunki w Watykanie.
Dziennikarz nazywał się Stern [sic! Kryptonim Aschera]. Wysłał go tam, aby coś wykrył.
Dziennikarz złożył raport, którego oryginał odnaleźliśmy. Pisał, że człowiekiem który mógł tę
wiadomość przekazać, może być tylko dr Josef Muller. Wyjaśniał to w sposób bardzo zwięzły.
Na potwierdzenie przytaczał pewne zebrane przez siebie świadectwa. Sposób, w jaki Canaris
przeprowadził całą tę sprawę, jest dość jasny. Raport byt podpisany przez Ostera, Dohnanyiego
i Mullera. Muller dołączył krótkie usprawiedliwienie. Wyjaśniał, że wymienione osoby chciały
go skompromitować w Watykanie. Do sprawy, więcej nie powrócono. Później pytałem obersta
Rohledera, dlaczego tak się stało, bo miano przecież wymieniać wyniki śledztwa. Odpowiedział,
że mu zabroniono. Odnalazł dziennikarza Sterna i wystał go do Szwecji. Wszystko wskazuje, że
jego raport był zgodny z prawdą[13].
Huppenkothen powiedział, że sam chciał zidentyfikować dziennikarza Sterna, ale trudne
warunki wojenne mu to uniemożliwiały. W każdym razie Ascher (alias Stern) był już poza jego
zasięgiem znajdując się w Szwecji.

Epilog
Gabriel Ascher, alias Shern, wybitny korespondent "Basler Nachrichten", zniknął po wojnie bez
śladu. Z pewnością nie powrócił do Rzymu, by pozdrowić starych przyjaciół, z których był tak
dumny. Czy jeszcze żyje? Po wojnie mówiono, że widziano go kilka razy w szwedzkiej stolicy,
w każdym razie pozostał nieznany katolickiej wspólnocie Sztdkholmu. Może jako Żyd został
aresztowany i deportowany podczas jakiejś nieostrożnej wizyty w Berlinie?
Prawdopodobnie nie poznamy nigdy motywów, które go skłoniły do pracy na rzecz niemieckiej

background image


Rzeszy: szantaż? Brak pieniędzy? Oportunizm? (Muckermann pisał, że zarówno nazizm jak i
kamunizm były dla Aschera zamkniętą księgą). Czy był podwójnym agentem? Wiemy jedno:
niezależnie od motywów jego postępowania, Ascher pchnął kręgi antynazistowskiej opozycji
w Rzymie i Berlinie na skraj przepaści, a wraz z nimi Piusa XII. Na szczęście, gdy prawda na
temat "rozmów rzymskich" została odkryta, Papież i Watykan były już, od czerwca 1941, poza
zasięgiem władzy Hitlera.
Dr Muller, adwokat z Monachium, cel poszukiwań Aschera, przeżył wszystkich swych
przyjaciół i nieprzyjaciół umierając w wieku 81 lat 12 IX 1979. Od kwietnia 1943 roku
aż do końca wojny poddawany był kolejnym śledztwom wojskowym (lub "ludowym"),
przerzucany z jednego do drugiego więzienia (lub obozu koncentracyjnego): Buchenwald,
Flossenburg, Dachau. Podczas śledztwa dał dowód niezłomnej woli i przytomności umysłu
podtrzymywanych głęboką wiarą. Jedno było dlań najważniejsze: już przed wojną przysiągł
Piusowi XII, że wolałby aby obcięto mu język, niż by miał zawieść zaufanie Ojca świętego. W
latach 1939-1940 Pius XII ryzykował swój pontyfikat - a stwierdzenie takie nie jest przesadne
- stawiając na niezłomność Josefa Mullera. Późniejsze wydarzenia miały dowieść, jak bardzo
usprawiedliwiona była jego ocena osobowości starego przyjaciela.
Zaledwie skończyła się wojna, Muller stanął u boku Papieża, jak świadczy o tym lista audiencji
opublikowana w "L'Osservatore Romano" 1-2 VI 1945. Była to audiencja długa i intymna.
Możemy bez trudu uwierzyć w opowiadanie Mullera: Proszę usiąść koło mnie - powiedział
Ojciec święty - tak abym mógł trzymać Pana za rękę. I Pius XII dodał: Czy jest Pan teraz
przekonany, że musimy walczyć z mocami piekielnymi?

Ks. Robert A. Graham SJ

Gabriel Aseher un "agente della Gestapo assai pericoloso", "La Civilta Cattolica" 1883, nr 3198, s. 463-478.
Tłumaczyła z włoskiego Barbara Różycka.

----------------------------------------------------
[1] W. Schellenberg, Aufzeichnungen. Unter Verwendung bislang unveroffentliche Dokuraente neu Kommentierte
von Generald Fleming, Times Verlag, Munchen 1979; s. 328.
[2] Na temat "rozmów rzymskich" i ich wyników por. prof. H. G. Deutsch, The Cossptracy agatnst Hitler tn the
Twilight War, University of Minnesota Press, Mineapolis 1968. Dr Mitller relacjonuje własne losy, w: Bis zur
letzten Konsequenz, Suddeutscher Verlag, Munchen 1975, Jeśli chodzi o raport dyplomatyczny m.in. d'Arcy
Osborna na temat negocjacji za pośrednietwem Watykanu; por. P. Ludlow, Die Britische Regierung und die
deutsche Opposition in Winter 1939-1940, w: Vierteljahresheft fur Zeitgeschichte, 1975, 3, s. 299-341. We
wspomnieniu o Piusie XII niemiecki jezuita o. Robert Leiber wieloletni sekretarz Papieża, przytoczył znamienne
wyrazy uznania strony brytyjskiej: W 1944 roku wysoko postawiona osobistość brytyjska powiedziała mi, że Plus
XII posunął się aż do ostatecznych granic w swych wysiłkach na rzecz pokoju (R. Leiber, Pius XII, w: Stlmmen der
Zeit, nr 163, 1958, s. 99).
[3] F. Muckermann SJ, Im Kampf zwischen zwei Epochen. Lebenserinnerungen, a cura di N. Junk SJ, Mainzź
1973, s. 642. Wspomnienia te zostały spisane zaraz po wojnie, ale opublikowane dopiero w wiele lat potem.
Muckermann stwierdza, że nie wie co się stało z Ascherem po ich rozstaniu się w roku 1937. Muckermann w
dalszym ciągu prowadzi tajną współpracę z Der Deutsche Weg, (Oldenzaal, Holandia) i Der Deutsche in Polen w
Katowicach. Prawdopodobnie również Ascher robił to samo.
[4] Actes et documents du Saint Siege relatifs a la Seconde Guerre Mondiale, Citta del Vaticano 1967, t. III, s. 96-
99. Patrz zał. tekst artykułu.
[5] Rennie Smith był sekretarzem "Przyjaciół Europy" i przygotował serię wydawnictw mających ukazać opinii
brytyjskiej naturę nazizmu. Przesłał ten list swemu osobistemu przyjacielowi Halifaxowi 18.I.1940 (Londyn,
Public Record Office FO 800/325). Jakkolwiek nazwisko autora nie zostało przez Smitha podane, nie ma żadnej
wątpliwości, że jest nim Ascher.
[6] Ujawniono przypadki Niemców "antynazistów", którzy pisali dla prasy szwajcarskiej, a w rzeczywistości byli
agentami wywiadu niemieckiego lub partii nazistowskiej.
[7] Przepisane z papierów zmarłego prof. Burkharda Schneidera SJ, mającego pieczę nad archiwum o. Leibera w
Uniwersytecie Gregoriańskim. Przytoczone również przez Junka, dz. cyt., s. 643.
[8] Z archiwum zmarłego o. Schneidera, w którym zanotowana jest rozmowa z o. Leiberem 22 X 1986. W tym
samym okresie o. Leiber powiedział prawie to samo autorowi tego artykułu dodając, że powiedział Ascherowi, że
pomoże mu dając informacje dla jego dziennika, ale z ukrytym zamiarem przyjęcia go w obecności osoby trzeciej.
Korespondentką szwedzką była prawdopodobnie Gunhild Bergh z dziennika "Goteborg Handelstidingen".
[9] J. Müller, Bis zur letzten Konsequenz, dz. cyt., s. 153. Miejsce nie pozwala nam niestety na przedstawienie

background image

roli odegranej przez przełożonego generalnego premonstrantów, Belga, Huberta Nootsa. To on był rzeczywistym
informatorem ambasady belgijskiej i nie poprzestał na kanałach dyplomatycznych. 3 V 1940 wysłał telegram
do siostry kard. Van Roey, arcybiskupa Malines, z ostrzeżeniem zbyt jasnym by mogło nie być zrozumiane:
Niepożądani goście przybędą szybko. Odnaleźliśmy ten telegram w archiwum Ministerstwa Spraw Zagranicznych
w Bonn. Został przesłany na Wilhelmstrasse 7.I.1942 przez komendanta wojskowego Belgii z komentarzem
jednego z jego agentów z otoczenia Van Roeya: W ten sposób Van Roey został poinformowany o projektowanej
ofensywie wojsk niemieckich na tydzień przed początkiem ofensywy zachodniej. Raport dodaje, że agenta nie
można przesłuchać, bowiem został zabity w grudniu przez terrorystów (Intand II, g. Kirchliche Angelegenheiten,
1937-1945, Bd. I). Niewątpliwie pierwszym podejrzanym w wypadku ujawnienia jakichś antynazistowskich
poczynań Watykanu był Leiber. Na Wilheimstrasse bardzo szybko dotarła wiadomość, że był on w jakiś sposób
związany z przeciekiem wiadomości na temat ofensywy majowej. W liście z 18 października do ambasadora
Mackensena w Rzymie, ówczesny sekretarz stanu, a następnie ambasador przy Watykanie, Ernst von Weizsacker
zwracał mu uwagę na działalność Leibera wiosną tego roku, a przede wszystkim na początku maja. Weizacker
podawał: Tylko do pana wyłącznej informacji dodaję, że przez ten kanał dotarły w owym okresie ważne informacje
na temat niemieckich planów wojennych. Dotarły nie tylko do prof. Leibera, ale również do innych osobistości
watykańskich i do obcych rządów. (Auswartiges Amt, Bonn, Polit. III 872. Geheime Reichssache. NG 5374). Czy
na Wilhelmstrasse nikt nie zastanawiał się, jakie było źródło informacji ojca Leibera?
[10] List z 18.III.1980 do autora tego artykułu. Możemy się zorientować, że sugestia Aschera, aby o. Korwin-
Krasiński pisał antynazistowskie artykuły była ewidentną prowokacją, aby następnie móc twierdzić, że polski
benedyktyn jest niebezpieczny.
[11] H.B. Gisevius, Dov'e Nebe?, Ferro, Milano 1968.
[12] Tamże, s. 280.
[13] Office of U.S. Chief of Counsel For War Crimes, Evidence Division, Interrogaton Branch, Interrogation
Summary n. 4284. Interrogation of Walter Huppenkotpen, 2 and 3 december 1947, Nuremberg. Index n. 2 2460-
C.

background image


ANEKS

Stolica Apostolska i Polska

W numerze z 5 bieżącego miesiąca "Basler Nachrichten" (Bazylea) w długiej korespondencji,
z Rzymu [nr 273 z 5 X 1939], autor, komentując fakt, że dzienniki różnych krajów nie
poświęciły wystarczającej uwagi stosunkowi Stolicy Apostolskiej do obecnej sytuacji między
narodowej czyni następujące, nie nowe, ale słuszne spostrzeżenie: Prasa światowa, wciąż
nastawiona na pogoń za sensacją, podczas gdy z jednej stron, udziela, jeśli chodzi o Watykan,
niezasłużonego rozgłosu niezbyt godnym uwagi wiadomościom, nie zwraca zupełnie uwagi na
fakty rzeczywiście znaczące.
Nawet podpisując się pod wszystkimi wnioskami artykułu, nie możemy nie przyłączyć się do
wyżej przytoczonych słów zawierających spostrzeżenie, które właśnie w chwili obecnej jest
wysoce aktualne. Z wielu bowiem stron, w mniej lub bardziej zawoalowany sposób, insynuuje
się, że Stolica Apostolska prawie obojętnie obserwowała polską tragedię. Takie nie zrozumienie
postawy watykańskiej, jakkolwiek może w pewnym stopniu być przypisane zrozumiałemu,
spowodowanemu wojną podnieceniu, w pełni może być objaśniane jedynie brakiem pełniejszej
informacji na ten temat w prasie światowej.
Wszystko to napełnia bólem tych, którzy magli z bliska śledzić działalność Ojca świętego
w tych dniach udręki, którzy mogli bezpośrednio z jego słów wyczytać, jakim ciosem były
dla jego serca cierpienia jednego z katolickich narodów Europy. Można bez trudu dostrzec;
że ponownie pojawiają się postawy i pretensje jakie można było odnotować wobec Stolicy
Apostolskiej, wbrew wszelkiemu poczuciu sprawiedliwości, w czasach wielkiej wojny
[I wojnyświatowej].
Mówiliśmy, że opinia publiczna pewnych krajów nie była na ten temat wystarczająco
poinformowana. Wystarczy powiedzieć, że tekst przemówienia Ojca świętego do zamieszkałych
w Rzymie Polaków z 30 września, którego każda linijka stanowi cenne potwierdzenie
ojcowskiej troski Najwyższego Pasterza o nieszczęsną Polskę, przez większość dzienników nie
zastał opublikowany w całości. Większość prasy ograniczyła się wręcz do zamieszczenia zbyt
krótkiej i pobieżnej relacji z tej papieskiej audiencji.
Innym istotnym elementem jest tu, jak stwierdziliśmy wyżej, podniecenie umysłów
spowodowane przez wojnę, które bez trudu skłania do oceniania rzeczy jedynie z punktu
widzenia własnych skłonności i sympatii. Z drugiej strony, w chwili gdy jesteśmy świadkami
próby zniszczenia najświętszych wartości moralnych, tym żywszą staje się potrzeba głosu
pochodzącego od bezstronnego autorytetu, głosu, który by w imię prawdy i sprawiedliwości
potępił kłamstwo i niesprawiedliwość. Tym głosem, tym autorytetem, nie tylko dla wiernych,
ale dla wszystkich ludzi, może być jedynie Ojciec święty. Jeśli chodzi o ton tego głosu,
o przejawy tego autorytetu, zbędnym będzie przypominanie, że uczuć i sformuło wań,
które mogą być uprawnione - a czasem zaledwie dopuszczalne - w wypadku wier nych lub
nawet członków lokalnej hierarchii krajów toczących wojnę, nie można ocze kiwać i na
pewno się nie usłyszy od widocznego zwierzchnika Kościoła, Zastępcy Jezusa Chry stusa.
Z faktu, że serce tego, który jest Ojcem wszystkich ludzi silniej odczuwa i musi silniej
odczuwać ból z powodu nieszczęścia spadającego na jedno z jego umiłowanych dzieci nie
wynika, że reakcja spowodowana przez ten ból powinna przybierać formy niezgodne z jego
charakterem wspólnego Ojca. Poza tym, tłumy przyzwyczaiły się ostatnimi czasy do języka tak
emocjonalnego lub wręcz gwałtownego, że prawem kontrastu, każda wypowiedź stro niąca od
takich form wydaje się słaba i złagodzona.
Byłoby więc dobrze, gdyby zamiast dokonywania przedwczesnych ocen dokładniej i spokojniej
przeanalizowano postawę Stolicy Apostolskiej wobec sytuacji stworzonej obecnie przez wojnę.
Zasady wysuwane i podtrzymywane przez Stolicę Apostolską w obliczu obecnego konfliktu
zostały ogłoszone przez Ojca świętego podczas wydarzeń oficjalnych zarówno przed wybuchem
wojny, jak podczas narastania działań wojennych: wystarczy przypomnieć uroczystą audiencję
udzieloną nowym ambasadorom Polski (25 lipca) i Belgii (15 września). Ten, kto z jednej strony
zna miłość z jaką Ojciec święty odpowiada na przywiązanie katolickich ludów do Kościoła i
jego wierność zasadom, których jest strażnikiem, z drugiej zaś strony zdaje sobie sprawę z
powagi klęsk, które spadły na katolicki lud Polski, ten nie potrzebuje już innych dowodów, aby

background image


przekonać się o głębi bólu, jaki sprawiają Najwyższemu Pasterzowi obecne wydarzenia.
Ale, jeśli w podobnych okolicznościach, nawet milczenie wystarczyłoby dla wyrażenia myśli
Ojca świętego, nie można w żadnym wypadku mówić o milczeniu po pamiętnej audiencji 30
IX 1939. Na pragnienie usłyszenia słów pociechy Ojciec święty odpowiedział otwierając swe
ojcowskie serce z wzruszającym doprawdy wylaniem: nigdy może równie głęboko i gorąco jak
dziś nie odczuwaliśmy pragnienia pokazania czynem i słowem, czym z tajemniczego zrządzenia
Opatrzności mamy być tu na ziemi; a mianowicie Zastępcą i Namiestnikiem Jezusa Chrystusa,
żywym obrazem tego Boga wcielonego, o którym święty Paweł mógł powiedzieć: "Apparuit
benignitas et humanitas". Tak jest, pragnęlibyśmy w tej chwili dać poznać, zrozumieć i odczuć
tkliwe współczucie samego Boskiego Serca wam wszystkim, którzy jesteście dziećmi katolickiej
Polski (...) Przed oczyma naszymi przesuwa się obecnie widowisko szalonego lęku i ponurej
rozpaczy: ta niezliczona rzesza uchodźców i tułaczy, tych wszystkich, co już nie mają ojczyzny
ani domowego ogniska. Dochodzi do nas przejmujące łkanie matek i żon, opłakujących swych
bliskich, którzy padli na polu wal ki. Słyszymy skargę żałosną tylu starców i chorych, z których
wielu pozostało może bez wszelkiej opieki i wszelkiej pomocy. Słyszymy, kwilenie i płacz
niemowląt, pozbawionych rodziców, wołanie rannych i jęki umierających, którzy wszak nie
wszyscy, byli żołnierzami. Przejmujemy się tymi ich cierpieniami, tą nędzą, tą ich żałobą, jak
naszą własną. I Ojciec święty trwoży się i lęka wraz z nimi, błaga i ufa, że przynajmniej temu,
co jest najcenniejszym i niezbywalnym dziedzictwem - ich wierze - nie zostanie zadany cios,
że zagraża mu niebezpieczeństwo, że nie zostanie ono zgubione, na przekór obawom, które w
tym. względzie, na podstawie dobrze znanych zamierzeń wrogów Boga, żywić by można. I w
krwawiące serca tych dzieci rzuca Papież na czas i umiejętną dłonią posiew nadziei w Boską
pomoc.
Odpowiadając 25 lipca 1939 ambasadorowi Polski, Ojciec święty raz jeszcze mówił o
konieczności pokoju prawdziwego i stałego, opartego na sprawiedliwości, honorze i wolności
narodów. Teraz, po straszliwych przejściach ostatnich tygodni, podnosi on znowu swój głos,
by głosić światu, pośród dymiących ruin wojny, że jedynie miłość i sprawiedliwość, jak to
nieustannie powtarzamy, przywrócą wzburzonemu światu ów pokój, który wśród szczęku oręża
z taką tęsknotą przyzywają narody.
Przypomnijmy tu inne jeszcze słowa Ojca świętego, słowa, które powinny otworzyć oczy
i serca wszystkim i uczynić wszystkich posłusznymi głosowi Pasterza: Uzbrojeni tylko i
jedynie w słowo prawdy, stojąc ponad powszechnym współzawodnictwem i namiętnościami,
przemawiamy do was w imię Boże. I w imię Boże powtarza wszystkim, zwycięzcom i
zwyciężonym dnia dzisiejszego i jutrzejszego: Tylko mocą rozsądku, a nie siłą broni, toruje
sobie drogę sprawiedliwość. Imperia nie oparte o sprawiedliwość nie są błogosławione przez
Boga. Polityka wyzuta z moralności zdradza tych, którzy ją taką uczynili. (Orędzie radiowe 24
lipca). Tak mówi Ojciec święty.
______________________

Artykut redakcyjny "L'Osservatore Romano" nr 243 z 15 X 1939. Źródło: Le Saint Siege et la situation relilgieuse
en Pologne et dans Les Pays Baltes 1939-I945, Liberia Editrice Vaticana 1967, cz. I, s. 96-99. Tekst opublikowano
według oryginalnego maszynopisu z odręcznymi poprawkami Piusa XII. Sygnatura A.E.S. 7487/39. Na karcie
odręczna notatka Piusa XII: 14 X 39. Pilne. Dobrze. Można publikować już dziś. Poza tym znajdują się tam
liczne, na ogół stylistyczne poprawki w samym tekście. Tłumaczyła z Francuskiego Barbara Różycka. Cytaty z
przemówienia Ojca świętego zaczerpnięto z: Pius XII a Polska 1939-1949, Rzym 1954.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Gabriel Ascher agent gestapo
Koniec żydowskich kolaborantów Gestapo
HEMPEL S CURING AGENT 973340000 Nieznany
Agent Tomek wyleniały Bond IV RP
Znaki akcyzy1, agent celny materiały
Agent pod XP
Opis zawodu Agent usług artystycznych, Opis-stanowiska-pracy-DOC
osobyj agent
Agent Bolek i Czarna Teczka
Nokia smart Messaging agent
Informacja dotyczaca przywozu z zagranicy samochodow osobowych, agent celny materiały, agent.celny
Agent Orange
Omówienie lektur, Moralność pani Dulskiej Gabrieli Zapolskiej, “Moralność pani Dulskiej Gabr
Proactive persistent agent
Drugi wywiad z o. G.Amorthem, Amorth Gabriele - watykański egzorcysta
Kwaśniewscy agent Tomek i tajemnica willi w Kazimierzu, Polska dla Polaków, Grabież i niszczenie Pol
Agent Orang1
Sviridov Agent Omega korpusa 161240
UMOWA AGENCYJNA (agent pośrednik)

więcej podobnych podstron