Alain Besançon Cmentarzysko papierowego tygrysa

background image

Alain Besançon: Cmentarzysko
papierowego tygrysa

Rosja to nie jest imperium. To twór bez granic.

Rosjanie do perfekcji opanowali sztukę komplementowania
Francuzów. Kiedy Francuz wraca stamtąd i mówi, że odnalazł tam
bratnie dusze, to w mojej głowie zapala się czerwona lampka.
Francuzi pieją z zachwytu przed pałacami Petersburga. I nie chcą
wiedzieć tego, że są to projekty włoskich architektów…

Z Alainem Besançonem rozmawia Marcin Darmas

Alain Besançon: Chce pan ze mną rozmawiać o Rosji, nieprawdaż?
Marcin Darmas: Tak.
A.B.: Smutny temat…

M.D.: Gdy markiz de Custine stał pod murami Kremla, chcąc osobiście
zrozumieć perspektywę zwykłego poddanego cara, poczuł i strach, i
szacunek. Wenedykt Jerofiejew czyni z Kremla budowlę misterną,
niemal mistyczną, gdzie zdrowy – i trzeźwy! – mieszkaniec Moskwy
nigdy nie dotrze. Jakie są pańskie wspomnienia z pierwszej podróży
do Rosji?
A.B.: Spędziłem tam najpierw rok jako młody człowiek. Później
pojechałem tam jeszcze wiele razy, ale wyleczony już z choroby
komunizmu. Moje ozdrowienie miało miejsce w 1956 roku, po
ujawnieniu zbrodni stalinowskiego systemu w ZSRR. Natomiast sama
Rosja jako kraj była doświadczeniem niezwykle brutalnym i
agresywnym. Zajęło mi lata, aby swoim przemyśleniom nadać
odpowiedni kształt analizy intelektualnej. Rosja to dla mnie przede
wszystkim kłamstwo. Kreml, jej symbol, to także kłamstwo. Wieże
tego pałacu były przecież czystą fantazją cara Mikołaja I. Kościoły na
Kremlu, rzekomo rosyjskie, są w istocie zaprojektowane przez

background image

architektów włoskich. Rosjanie nie potrafili w tamtym czasie postawić
z cegły prostego muru! Szybko też zdałem sobie sprawę z
tymczasowości rzekomo odwiecznej Rosji. Oczywiście ona sama musi
twierdzić inaczej… Natomiast dla mnie Rosja jest wymysłem bardzo
świeżym. Jej źródeł należy szukać w wieku XV. Powstała z pomocą
Niemców, Włochów, ale także Francuzów. Choć prawdę mówiąc,
Francuzi przesadzają trochę, jeśli chodzi o ich wkład w powstanie
Rosji. Prawdą jest natomiast, że francuski funkcjonował tam jako
język literatów. Więc Rosja jest takim międzynarodowym,
europejsko-azjatyckim zlepkiem. Wystarczą jednak gruntowne studia,
aby odszyfrować ten kraj. Wtedy przestaje on być fantomem i staje
się czymś realnym, namacalnym i mierzalnym. Jego rzekoma wielkość
wówczas blednie. To właśnie widziałem w Rosji i to wynika z moich
studiów nad nią. Ludzie Zachodu boją się „wielkiej Rosji”, bo łykają
rosyjską propagandę jak pelikany. W istocie państwo to jest obecnie
w słabej kondycji. Choć trzeba przyznać, że ma wspaniałą dyplomację.
Albo powiem inaczej – rosyjska polityka zagraniczna obdarzona jest
czymś w rodzaju „tupetu dyplomatycznego”. Rosja umie talentem
swoich dyplomatów mamić, kokietować, instrumentalizować innych
ludzi, inne narody… I nie chodzi tutaj tylko o słabe państwa, lecz także
o Niemcy, Anglię czy Francję! Ten kraj przedstawia się jako światowe
mocarstwo, choć Rosja w gruncie rzeczy jest już tylko papierowym
tygrysem.

M.D.: Mówi się, że Rosja jest silna słabością Zachodu. Czego się pan
nauczył w Rosji? O sobie i o Francuzach?
A.B.: Moi ziomkowie podróżowali do Rosji już w czasach
średniowiecza. Byli oni, jak to Francuzi, próżni i lekkomyślni. Rosja
doskonale zdawała sobie z tego sprawę i potrafiła to wykorzystywać. I
do dziś wielu Francuzów jeździ tam, zadowalając się tym, co prawią
im o demokracji ich rosyjscy znajomi. Pieją z zachwytu przed pałacami
Petersburga. Francuzi nie chcą wiedzieć tego, co powiedziałem, że są
to projekty włoskich architektów… Rosjanie do perfekcji opanowali

background image

sztukę komplementowania Francuzów. Kiedy Francuz wraca stamtąd
i mówi, że odnalazł tam bratnie dusze, to w mojej głowie zapala się
czerwona lampka. Muszę jednak oddać sprawiedliwość wielu
Francuzom, którzy nie dali się zwieść, oczarować, oszukać i dokonali
właściwych ocen. Na przykład Michelet, który w Rosji nigdy nie był, a
potrafił trafnie powiedzieć: Wczoraj jeszcze nam mówiła: jestem
chrześcijaństwem, jutro nam powie: jestem socjalizmem. Także
Anatole Leroy-Beaulieu napisał w tonie niezwykle przyjacielskim być
może najbardziej kompletną rzecz o Rosji.

M.D.: A mnie się zawsze wydawało, że najlepszą książką o Rosji są
Biesy Dostojewskiego…
A.B.: Ma pan rację. Ale trzeba umieć rozszyfrować Biesy. To nie jest
łatwa lektura. Nie należy popadać w pułapki zastawione przez
Dostojewskiego: wściekłą nienawiść Karmazynowa do Zachodu czy
postacie „dziewiczych prostytutek”, które u tego pisarza są niezwykle
ważnymi figurami! Nie dajmy się na to nabrać. Bo to tylko geniusz
Dostojewskiego mógł przeciwstawne elementy tak ze sobą godzić.

M.D.: Kanwą pana książki Święta Ruś jest opis rosyjskiego kłamstwa.
A mnie się wydaję, że Rosja nie łże, ale raczej korzysta z siły
„paradoksu Ciorana”… Ona jest w Bogu, a jednocześnie poza Bogiem.
Największy nikczemnik i padalec klęczy na petersburskim bruku i staje
się świętym…
A.B.: Jak pan wie, moje myślenie o Rosji ewoluowało w sposób
ekstremalny. Ale jakiś czas temu zacząłem się zajmować tzw. teologią
mistyczną, która pozwala Rosjanom przeobrażać rzeczywistość.
Pobożność rosyjska nie jest cnotą, ale takim rozczulaniem się,
powierzchowną kontemplacją i wylewaniem fałszywych łez… Z jednej
strony potworna nędza moralna tego narodu, a z drugiej – świętość.
Proszę zauważyć, jak tę podwójną optykę stosują Gogol i
Dostojewski… Cała literatura rosyjska stoi na dwóch nogach: jesteśmy
nędznymi robakami, a kilka stron później: jesteśmy panami świata,
stojącymi wyżej w ewolucji, niż inne narody. Jesteśmy bliżej Stwórcy.

background image

Człowiekowi Zachodu trudno dostrzec tę, bądź co bądź,
powierzchowność rosyjskiej natury…

M.D.: Są jednak elementy wspólne dla Francji i Rosji. Abstrahuję tu
od ciągotek imperialnych na przykład carów Rosji i cesarza
Francuzów. Mam na myśli raczej swobodę w głoszeniu „Dobrej
Nowiny”. Francuzi głosili Chrystusa mieczem, żeby kilka wieków
później ogłaszać się kolebką racjonalnego myślenia. Po wielkiej
rewolucji dziś „Dobrą Nowiną” stały się prawa człowieka… Rosja też
poczuwa się do mesjanizmu. Tak zwana szkoła tartuska podkreśla
koncepcję Moskwy jako Trzeciego Rzymu. To pozwala ponoć
zrozumieć rosyjską duszę.
A.B.: Owszem, ma pan rację. Trzeba jednak pamiętać, że nie ma
czegoś takiego jak naród rosyjski. W związku z tym „naród rosyjski”
nie może niczego głosić światu. Rosja to twór bez granic. Powiem
więcej – Rosja to nie jest imperium.

M.D.: Bierdiajew napisał, że Rosja nie wie, co to jest granica…
A.B.: Oczywiście, oni nie potrafią zdefiniować swoich granic. Pojęcie
„Wielkie Imperium Rosyjskie” to kolejne nieporozumienie. Rosja to,
proszę pana, przede wszystkim Kościół! Cerkiew utożsamia się z
państwem, które mówi o sobie, że jest „święte”, że to „Święta Rosja”.
Mój przyjaciel jezuita sformułował to w formie tautologii: w Rosji to,
co religijne, staje się automatycznie narodowe, a to, co narodowe,
staje się religijne. Święty jest samowar, święta jest izba, broda itp. itd.
Trójca Święta, Maria Dziewica, Chrystus – oni są w Rosji dobrami
narodowymi znacjonalizowanymi! Kościół sakralizuje profanum, a
państwo przywłaszcza sobie sacrum… Takie mechanizmy są obce
Francuzom. Powiem panu wprost, że slogan „Francja krajem praw
człowieka” mnie śmieszy. Dokument Bill of rights stanu Virginia
antycypował francuskie prawa człowieka i obywatela. W
amerykańskim dokumencie były one zresztą o wiele bardziej
precyzyjne i mniej mętne od francuskiej karty. Tu znowu objawiła
nam się ta francuska próżność. Pańska paralela między Francją i Rosją

background image

wydaje mi się więc fałszywa. Nacjonalizm francuski nie zrobił nigdy
jakiejś zawrotnej kariery. Francja, jaka jest, każdy widzi. Ale Francja
nigdy nie była nacjonalistyczna. Tylko ruchy najsłabsze intelektualnie
głosiły nad Sekwaną nacjonalizm. Stendhal wolał Włochy od
własnego kraju… Cała plejada francuskich myślicieli kierowała swoje
zainteresowanie w stronę Anglii. Od lat 40. XX wieku filozofia
francuska jest pod przemożnym wpływem filozofii niemieckiej: Hegel,
Marks, Heidegger, Habermas… Moje pokolenie myślało po niemiecku,
kategoriami filozoficznymi, które były wypracowane przez Niemców!
To dziwne, biorąc pod uwagę to, że mieliśmy na przykład swojego
Bergsona, dziś zupełnie zapomnianego. Ale przecież wcześniej był
Auguste Comte, całkiem przyzwoity myśliciel, który górował nad
Marksem pod wieloma względami. Wracając jednak do Rosji i jej
literackich dokonań. Proszę sobie wyobrazić, że styl Dostojewskiego
kształtował się pod wpływem francuskiej powieści kryminalnej. Ale
to, co on pisał w swoich Dziennikach o Francuzach, było potworne: że
jesteśmy narodem zniewolonym i okrutnym, niedouczonym i
pretensjonalnym… Chociaż muszę przyznać, że ta jego krytyka nad
Sekwaną niezwykle się podobała i dalej podoba…

M.D.: Ale w jego twórczości najbardziej dostaje się jednak Polakom…
A.B.: Oj, tak! Polak katolik, na dodatek szlachetnie urodzony, był dla
Dostojewskiego najgorszym bezeceństwem pod słońcem.

M.D.: Co pan sądzi o teorii „od białego do czerwonego caratu”?
Ponoć 80 proc. państwowego aparatu Rosji, na czele z prezydentem
Putinem wywodzi się z KGB.
A.B.: No właśnie, to cała Rosja. Bo gdy na przykład Niemcy
wychodziły z koszmaru nazizmu, to wszystko się w tym kraju
zmieniło. Dusza niemiecka uległa totalnemu przeobrażeniu.

M.D.: W Rosji zaś nie było procesu norymberskiego…
A.B.: …nie! Żadnej formy rozliczenia z przeszłością. Przyznam zresztą,
że w całym dawnym bloku komunistycznym nie znam przypadku
wymierzenia kary za dokonane zbrodnie…

background image

M.D.: …a Nicolae Ceaușescu ?
A.B.: Ceaușescu został zabity przez komunistów. To nie była forma
sądowego rozliczenia z przeszłością, raczej zwykła zemsta… Ale Pol
Pot, który zamordował jedną trzecią narodu Kambodży, czy został
ukarany? W żadnym razie. Nie, z pewnością żaden kat komunistyczny
nie zawisł na stryczku. Więc oczywiście znów ma pan rację, że jest
ciągłość między „białym” a „czerwonym” caratem, bo nie nastąpiło
ideologiczne zerwanie, nie postawiono linii granicznej pomiędzy
jednym a drugim systemem. Bo jak sam pan powiedział, w Rosji nie
ma pojęcia granic !

M.D.: Nie zostali również ukarani francuscy intelektualiści, którzy do
końca romansowali z komunizmem. Sartre w latach 60. pisał, że w
„Prawdzie” znalazł artykuły pełne prawdy…
A.B.: Powiem panu więcej. Para Sartre – Beauvoir stworzyła w
kulturze i myśli francuskiej pustkę, która trwa do dziś. Ten tandem, ku
uciesze tęższych głów, stawia się na piedestale i dokonuje jego
sakralizacji. Francja nie zrozumiała nic a nic ani z nazizmu, ani z
komunizmu. Mamy tutaj do czynienia z kolejnym punktem stycznym
między Francja i Rosją. Jest nim ślepa fascynacja komunizmem.
Francja chciała widzieć w Rosji realizację idei własnej rewolucji. Sartre
wiedział po 1956 roku, tak samo jak ja, że komunizm był instytucją
zbrodniczą, a w przeciwieństwie na przykład do mnie dalej go
popierał. Cała plejada francuskich intelektualistów również. Taki mój
serdeczny przyjaciel, Pierre Pascal, myśliciel chrześcijańskiej lewicy,
wiedział o wszystkim, a postanowił milczeć. Hołubił on obraz
prostego chłopa rosyjskiego, takiego mużika à la Tołstoj czy
Dostojewski, nawet kiedy ten chłop mordował w imię komunizmu. To
uwłaczające! Dobrze, przyjmijmy i takie wytłumaczenie, że Pascal
musiał tak pisać, bo miał powody, żeby się bać, bo jego żona była
Żydówką, a jego szwagier – trockistą. Natomiast faktem jest, że ten
lewicowy katolik milczał albo nie mówił prawdy i bronił komunizmu.
Zresztą na palcach jednej ręki mogę policzyć sprawiedliwych, a wśród

background image

nich z pewnością znalazłby się Boris Souvarine, również pochodzenia
żydowskiego, ale niezależny od francuskiej tradycji. Ten nie bał się
mówić prawdy o komunizmie.

M.D.: A w samej Rosji, czy istnieje tam modny szczególnie w XIX
wieku podział na słowianofilów i okcydentalistów?
A.B.: Oczywiście, podział ten jest w dalszym ciągu widoczny również
dziś. Przy czym zwolennicy Zachodu nie stanowią zwartego
ugrupowania. Są wśród nich zwolennicy Niemiec, Francji czy Wielkiej
Brytanii. Bardziej monolityczną grupę stanowią zwolennicy Związku
Słowian skupionego pod berłem Moskwy. Polityka Putina opiera się
dziś na bardzo mocnym poparciu ze strony takich właśnie ugrupowań
słowianofilskich. Mają one poparcie Kościoła ortodoksyjnego, co jest
dla mnie horrorem. Nie dlatego, że żywiłbym jakąkolwiek pogardę w
stosunku do Kościoła prawosławnego. Przeciwnie, uważam, że będąc
tego wyznania, można być bardzo dobrym katolikiem. Powtórzę to
jednak jeszcze raz: w Rosji ortodoksyjny katolik ma drugiego Boga,
którym jest Rosja. Kościół jest tam narzędziem w rękach państwa.

M.D.: A taka mieszanka państwowej ideologii z religią tworzą koktajl
Mołotowa.
A.B.: Dobrze powiedziane! Na gruncie rosyjskim to wybuchowa
receptura.

M.D.: Wielu fascynatów pisarstwa Dostojewskiego odczuwa strach
przed Rosją. To chyba właśnie Dostojewski w swoich dziennikach
napisał, że Europa przypomina mu cmentarz, bardzo piękny, ale
cmentarz. Panie profesorze, jeśli pan się zgadza z tą diagnozą, to na
którym grobie złożyłby kwiaty?
A.B.: Ależ mój panie, niech pan raczej ubolewa nad tym, że to raczej
Rosja jest dziś jednym wielkim cmentarzyskiem dla tego umęczonego,
biednego narodu! To nie grób, nie cmentarz, ale wielka zbiorowa
mogiła, do której jeszcze niedawno wrzucano szczątki milionów ludzi
rozstrzelanych lub zmarłych z wycieńczenia i głodu. Gdy jestem w
Rosji, to zastanawiam się, w którym miejscu tego wielkiego

background image

cmentarzyska złożyć kwiatek. Ale porównując za Dostojewskim
Europę do wielkiego cmentarzyska, czyni pan zapewne aluzję do nie
najlepszej dziś kondycji Francji i innych krajów Europy, które często
znajdują się na granicy katastrofy. Ale to stara teza. Głosił ją na
przykład Monteskiusz, który mówił, że dla Anglików połowa
Francuzów przebywa w szpitalu, a druga połowa znajduje się w
więzieniu. Ale niech pan zobaczy, Francja nadal istnieje i ręczę, że
kiedyś wyjdzie z kryzysu. Nie wiem, jak to zrobimy, ale ręczę panu, że
z tego wybrniemy zapewne nie gorzej niż pan, który skazany jest z
tych strzępów rozmowy zmontować coś sensownego…

Alain Besançon – francuski historyk, politolog i publicysta. Pracował
m.in. jako dyrektor naukowy Szkoły Wyższej Nauk Społecznych w
Paryżu. Główną część jego dorobku stanowią prace rusycystyczne
oraz sowietologiczne. Po polsku ukazały się m.in. Krótki kurs
sowietologii na użytek władz cywilnych, wojskowych i kościelnych,
Przekleństwo wieku i Święta Ruś.

Tekst pochodzi z kwartalnika “Fronda Lux”, nr 73.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Masoneria czyzby papierowy tygrys
Pattison Lee Papierowy tygrys
Masoneria CZYŻBY PAPIEROWY TYGRYS Arnaud de Lassus
6 Imperializm i wszyscy reakcjoniści są papierowymi tygrysami
Masoneria czyżby papierowy tygrys
Masoneria Czyżby papierowy tygrys Arnaud de Lassus doc
Arnaud de Lassus Masoneria, czyżby papierowy tygrys
Arnaud de Lassus Masoneria Czyżby papierowy tygrys
Arnaud de Lassus Masoneria Czyżby papierowy tygrys
Historia Papieru
OPAKOWANIA papier
tygrysy
gpw i gielda papierow wartosciowych w praktyce
Catalyst Przewodnik dla inwestorów, Giełda Papierów Wartościowych, Warszawa 2009
daytrading amerykanski rynek papierow wartosciowych (nasdaq i nyse, inwestowanie) UVG7DGTIDBHUTFXK5
FP ocena rentowności papierów wartościowych
Naukowcy natrafili na cmentarzysko obcych, RÓŻNOŚCI, Afryka
bhp przy obsłudze gilotyny do papieru, > KADRY I PRAWO PRACY <

więcej podobnych podstron