Ojca Grande przepisy na zdrowe życie Marzena i Tadeusz Woźniak

background image

Marzena i Tadeusz Wo

ź

niakowie


Ojca Grande przepisy na zdrowe

ż

ycie

"Prasa Bałtycka",
Gda

ń

sk 1997


Na dysk przepisał Franciszek Kwiatkowski
Od autorów
Oddajemy do r

ą

k Czytelników drugie wydanie ksi

ąż

ki z

niewielkimi zmianami w porównaniu z poprzedni

ą

edycj

ą

. Dotyczy to

wył

ą

cznie pierwszej cz

ęś

ci "Opowiadania o sposobie

ż

ywienia i

piel

ę

gnowania organizmu ludzkiego".

W wielu listach Czytelnicy prosz

ą

o adres klasztoru bonifratrów we

Wrocławiu zamierzaj

ą

c osobi

ś

cie odwiedzi

ć

ojca Jana.

Ojciec Jan Grande przyjmuje pacjentów w placówce "Dobry
Samarytanin", w klasztorze ojców bonifratrów we Wrocławiu, ul.
Traugutta 57/59, tel. 071-4484-74, udzielaj

ą

c porad

ziołoleczniczych w dni powszednie, w godz. 8-15.
W przyklasztornej aptece, s

ą

siaduj

ą

cej z gabinetem ojca Jana,

mo

ż

na naby

ć

zioła, nalewki, balsamy, proszki i ma

ś

ci

przygotowywane przez ojców bonifratrów według własnych receptur.
Maj

ą

w tym wzgl

ę

dzie bonifratrzy ogromne, ponad 400-letnie

do

ś

wiadczenie i wielki, aczkolwiek mało znany, dorobek. W

minionej, socjalistycznej epoce starano si

ę

zniweczy

ć

go,

pozbawiono bonifratrów wi

ę

kszo

ś

ci placówek szpitalnych, w których

realizowali sw

ą

misj

ę

. Mimo to bonifratrzy w Polsce przetrwali i

cho

ć

w ograniczonym zakresie - prowadzili cały czas działalno

ść

.

Zmiany w Europie

ś

rodkowowschodniej w ostatnich latach, a tak

ż

e

zwrot w kierunku ziołolecznictwa stanowi

ą

dla bonifratrów

zapowied

ź

nowych, lepszych czasów. Mało dot

ą

d znany o

ś

rodek we

Wrocławiu prze

ż

ywa swój renesans. Powi

ę

ksza si

ę

liczb

ę

braci w

Zgromadzeniu, któremu przewodzi przeor ojciec ks. Kazimierz W

ą

sik,

a rozwijaj

ą

ca si

ę

działalno

ść

pozwala zgromadzi

ć

ś

rodki na

renowacj

ę

pi

ę

knego, barokowego ko

ś

cioła

Ś

w. Trójcy wchodz

ą

cego w

skład kompleksu bonifraterskiego we Wrocławiu.
Propaguj

ą

c zasady racjonalnego

ż

ywienia i troski o zdrowie

własnego organizmu za po

ś

rednictwem tak

ż

e tej ksi

ąż

eczki ojciec

Jan Grande spełnia swoj

ą

zakonn

ą

misj

ę

niesienia pomocy chorym i

cierpi

ą

cym.

Kontynuuje w ten sposób dzieło Jana Ciudada, zało

ż

yciela zakonu

bonifratrów.
Jan Ciudade (

ś

w. Jan Bo

ż

y) urodził si

ę

8.03.1495 r. w miejscowo

ś

ci

Montemor - o - novo w Portugalii. Burzliwe

ż

ycie młodego Jana nie

zapowiadało przyszłej

ś

wi

ę

to

ś

ci, dopóki nie nast

ą

piła wewn

ę

trzna

przemiana. Stało si

ę

to pod wpływem kaza

ń

mistrza Jana z Avila,

kaznodziei z Andaluzji. Jan Ciudade przeniósł si

ę

do Granady,

gdzie wkrótce zasłyn

ą

ł z działalno

ś

ci charytatywnej w

ś

ród chorych,

bezdomnych i opuszczonych. Bez wzgl

ę

du na ich pochodzenie, status

społeczny czy religi

ę

. Zało

ż

ony przez niego szpital i dom opieki

stały si

ę

wzorem dla o

ś

rodków w innych rejonach Hiszpanii, a

ź

niej na całym

ś

wiecie. Po 12 latach słu

ż

by chorym 8.03.1550 r.

Jan Ciudade zmarł. Kanonizował go w 1691 r. papie

ż

Innocenty

XII"Dopóki bije moje serce, b

ę

d

ę

kochał Ciebie w chorych, smutnych

i opuszczonych" - modlił si

ę

ś

w. Jan Bo

ż

y.



Cz

ęść

I



Opowiadanie o sposobie

ż

ywienia i piel

ę

gnowania organizmu

ludzkiego"

background image

"Opowiadanie o sposobie

ż

ywienia i piel

ę

gnowania

organizmu ludzkiego" - tak zatytułowany maszynopis, a wła

ś

ciwie

odbitka kserograficzna, wpadła nam w r

ę

ce latem 1995 r. Była w

fatalnym stanie technicznym, z trudem dawało si

ę

j

ą

odczyta

ć

, ze

wst

ę

pu wynikało,

ż

e stanowi streszczenie wykładu utrwalonego na

ta

ś

mie magnetofonowej w 1990 r. w Łodzi.

- Jeste

ś

my bonifratrami. Mamy swoje placówki w Łodzi, Warszawie,

Krakowie, Kalwarii Zebrzydowskiej. Zajmujemy si

ę

ziołolecznictwem

wg starej szkoły petersburskiej - zapodawał lakonicznie kto

ś

przedstawiony jako o. Jan Grand. Jego zdaniem najwa

ż

niejsze przy

niesieniu pomocy jest zwrócenie uwagi pacjenta na sposób

ż

ywienia

i piel

ę

gnowania własnego organizmu. Mówi

ą

c najpro

ś

ciej, stan

naszego zdrowia uzale

ż

niony jest od stanu

ż

ywienia.

Przez miliony lat (prawdopodobnie

ż

yjemy przeszło 450 milionów

lat) człowiek tak dobierał po

ż

ywienie, by było w nim wszystko, co

jest potrzebne do wzrostu organizmu i jego odnawiania. W naszym
po

ż

ywieniu wyst

ę

powa

ć

musz

ą

te składniki, z których sami jeste

ś

my

zbudowani. Potwierdza to równie

ż

nowoczesna nauka.

Przyjrzyjmy si

ę

zatem - proponuje autor wykładu - tym podstawowym,

pierwotnym budulcom. Nasz Stwórca Przedwieczny postawił przed sob

ą

nie byle jakie zadanie: jak i z czego ulepi

ć

człowieka, czym ma

by

ć

ta symboliczna "glina", w co j

ą

wyposa

ż

y

ć

i jak poł

ą

czy

ć

. Po

zastanowieniu - ojciec Jan opowiada to wszystko w wielkim,
alegorycznym skrócie - wzi

ą

ł wap

ń

, domieszał do niego po trochu

krzemu,

ż

elaza, kobaltu, magnezu, cynku i zbudował rodzaj

rusztowania na planie krzy

ż

a. Na jego czubku osadził co

ś

, co mo

ż

na

dzi

ś

nazwa

ć

centrum zarz

ą

dzania albo komputerem. Do

ść

chwiejn

ą

i

kruch

ą

konstrukcj

ę

poobklejał mi

ęś

niami, poprzetykał

ż

yłami,

oplótł sieci

ą

nerwów. Ulokował pomi

ę

dzy tym wszystkim kilka fabryk

przemiany materii i ogromne "zakłady farmaceutyczne". Ostatnim
poci

ą

gni

ę

ciem Mistrza było okrycie cało

ś

ci delikatn

ą

, aksamitn

ą

,

bardzo unerwion

ą

skór

ą

. Tchn

ą

ł swoj

ą

energi

ę

, odsun

ą

ł si

ę

o krok i

patrzył. Wreszcie powiedział: Id

ź

, zbieraj, szukaj, dobieraj to, z

czego sam jeste

ś

zbudowany jako po

ż

ywienie twoje.

Autor wykładu usprawiedliwia si

ę

,

ż

e opowiada tak obrazowo, aby

wszyscy zrozumieli pewn

ą

prawidłowo

ść

. Je

ż

eli w naszych

organizmach co

ś

si

ę

popsuje, to znaczy,

ż

e zachwiana została

pierwotna równowaga jego składników. Posłu

ż

my si

ę

przykładami.

Cz

ę

sto z powodu niewła

ś

ciwego trybu

ż

ycia, po

ś

piechu, jadania

nieodpowiednich potraw, narastaj

ą

cych napi

ęć

, wyczerpuje si

ę

nasza

odporno

ść

nerwowa. Znaczy to,

ż

e nie zadbali

ś

my o odpowiedni

ą

ilo

ść

magnezu, fosforu, bardzo wa

ż

nej witaminy B1, selenu, jodu i

cynku. Je

ś

li nie zwrócimy uwagi na to, co kładziemy do garnka, nie

ma mowy, aby

ś

my kiedykolwiek wrócili do normalnego samopoczucia.

Bywa,

ż

e człowieka trapi brak pami

ę

ci, brak koncentracji, wieczne

znu

ż

enie, bezsenno

ść

, pobolewanie głowy, łamanie w ko

ś

ciach...

Okazuje si

ę

,

ż

e zabrakło w garnku witaminy B1, któr

ą

w naturalny

sposób gromadzimy spo

ż

ywaj

ą

c dro

ż

d

ż

e i du

ż

e ilo

ś

ci ró

ż

nych jarzyn.

Warto tu zwróci

ć

uwag

ę

na fasol

ę

i groch - bo w nich jest masa

magnezu, kobaltu,

ż

elaza, fosforu, błonnika, białka ro

ś

linnego,

ż

ółtego fosforu - przeciw stanom reumatycznym, kamicy nerkowej i

w

ą

trobowej, utracie odporno

ś

ci na zm

ę

czenie, migrenie, łamaniu w

ko

ś

ciach, bezsenno

ś

ci, zapaleniu p

ę

cherza, problemom z dn

ą

, tzn. z

odkładaniem si

ę

kwasu moczowego w stawach. Tymczasem fasola jest

jako

ś

bardzo rzadko w naszej kuchni obecna. Dawniej, w tradycyjnej

kuchni dobra gospodyni szykowała na zim

ę

przynajmniej dwa worki

nasion str

ą

czkowych (fasoli i grochu).

Przy spo

ż

ywaniu fasoli wytwarzaj

ą

si

ę

gazy. Aby tego unikn

ąć

,

trzeba przed moczeniem suche nasiona sparzy

ć

wrz

ą

tkiem (ok. 15

min.) i podczas gotowania dosypa

ć

szczypt

ę

kminku. Fasol

ę

gotuje

si

ę

bez mi

ę

sa i bez soli, w oddzielnym garnku, w tej samej wodzie,

background image

w której była namoczona ju

ż

z kminkiem. Ugotowana mo

ż

e sta

ć

w

lodówce jako półfabrykat. Potem mo

ż

na j

ą

u

ż

y

ć

do zwykłej zupy

jarzynowej z dodatkiem ły

ż

ki masła, roztartym z

ą

bkiem czosnku i

odrobin

ą

majeranku. Pyszna i zdrowa strawa.

Od czasu do czasu mo

ż

emy sobie nawet pozwoli

ć

na ci

ęż

sz

ą

potraw

ę

:

fasolk

ę

po breto

ń

sku. Podsma

ż

amy na oleju troch

ę

resztek z mi

ę

sa,

lekko podrumieniamy pokrojon

ą

cebulk

ę

, wlewamy przecier

pomidorowy, troch

ę

koncentratu i dodajemy ugotowan

ą

fasol

ę

. I do

smaku przyprawiamy pieprzem.
Mo

ż

na fasol

ę

zmieli

ć

w maszynce, doda

ć

tartej bułki, do tego

przyrumienionej cebulki, masła, troch

ę

pieprzu, odrobin

ę

mielonego

gotowanego mi

ę

sa, dwa przetarte jajka i mamy doskonały farsz do

piero

ż

ków. Palce liza

ć

! Co za przysmak! A w nim wielkie bogactwa:

magnez,

ż

elazo, kobalt, fosfor, błonnik, białko ro

ś

linne itd.

Obok fasoli w naszej kuchni nie powinno zabrakn

ąć

grochu. Groch

ż

ółty na poligonach słu

ż

y jako podstawowa potrawa. I okazuje si

ę

,

ż

e nawet ciamajdowaty chłopak, w wojsku nabiera energii

ż

yciowej.

Przybywa mu rozumu, a po przyje

ź

dzie do domu jest pełen siły i

wigoru. Niestety, po trzech miesi

ą

cach bez grochówki na stole,

znowu robi si

ę

z niego ciamajda

ż

yciowa.

Wró

ć

my do czasów, kiedy jeszcze nie było ani kombajnów, ani

ż

adnych maszyn na polu i pradziadek z kos

ą

wychodził o 3 rano do

ci

ęż

kiej pracy. Prababka w mi

ę

dzyczasie nagotowała garnek grochu,

drugi kapusty i mi

ę

sa - zmieszała to wszystko razem, zaniosła na

pole. Wszyscy si

ę

najedli i kosili nie gorzej ni

ż

obecne kombajny.

Kto jada groch regularnie raz w tygodniu, to do 100 lat nic nie
b

ę

dzie wiedział o reumatyzmie. To jest udowodnione. Do grochu,

gotowanego tak jak fasola, dodajemy równie

ż

kminek i masło. Niech

stoi sobie w garnku, a kiedy potrzeba - dodajemy do ziemniaczanki
z posiekan

ą

chud

ą

kiełbas

ą

, przyprawiamy majerankiem, tymiankiem i

mamy łatwo strawn

ą

, wspaniał

ą

grochówk

ę

.

W nast

ę

pnej kolejno

ś

ci autor utrwalonego na ta

ś

mie wykładu

przekonuje słuchaczy o walorach kaszy gryczanej, która jest
dostarczycielk

ą

krzemu. Co znaczy krzem dla naszych organizmów?

Zakonnik nie chce straszy

ć

, tylko informuje lakonicznie,

ż

e brak

krzemu ma

ś

cisły zwi

ą

zek z zawałem serca, wylewem krwi do mózgu,

ż

ylakami, hemoroidami, krwawieniem dzi

ą

seł, wypadaniem włosów,

krucho

ś

ci

ą

ko

ś

ci, łamliwo

ś

ci

ą

paznokci, ogólnym zm

ę

czeniem.

Dlaczego - zastanawia si

ę

narrator - nasze babki i dziadkowie nie

mieli kłopotów kr

ąż

eniowych, zawałów, itp? Ano, dlatego,

ż

e ich

organizmy wspierane były przez krzem, który dostarczała twarda
studzienna woda (nikt przed 100 laty nie słyszał o rozmi

ę

kczonej

wodzie, do której sypie si

ę

mas

ę

chloru niszcz

ą

cego krzem i jej

ż

yciodajno

ść

, nie spotykano równie

ż

warzyw z wiotkimi łodygami

rosn

ą

cych w glebie pozbawionej krzemu... Kultura kulinarna dawnej

Polski dostarczała organizmowi ogromne ilo

ś

ci krzemu poprzez

jadłospis, w którym poczesne miejsce zajmowała kasza kryczana.
Zawiera ona kilkadziesi

ą

t procent krzemu, jest - jak kamyczki -

odporna na zepsucie, nie tknie jej ani robak ani mysz polna; s

ą

w

niej całe pokłady rutyny, od której zale

ż

y stan naszych arterii -

ż

ył i t

ę

tnic.

Współczesny przemysł farmaceutyczny docenia wła

ś

ciwo

ś

ci gryki i

wykorzystuje j

ą

do produkcji leków przeciw

ż

ylakom, hemoroidom,

mia

ż

d

ż

ycy, kłopotom kr

ąż

eniowym. Zastanówmy si

ę

teraz, czy w

naszych kuchniach popularna jest kasza gryczana? Ile razy w
tygodniu dostarczamy organizmowi zawarty w niej krzem?
A przecie

ż

- jak była o tym mowa na pocz

ą

tku - Pan Bóg z krzemu

zmieszanego z wapniem zbudował nasze ko

ś

ci, z

ę

by, arterie,

usztywnił dzi

ą

sła, wzmocnił włosy...

Dalej, po nieczytelnym kawałku tekstu, narrator zdradza nam swoje
"uniwersytety":

background image

Dzieci

ń

stwo sp

ę

dził w Azji, na Syberii, na pograniczu mongolskich

stepów Kirgizji. Tam poznał herbat

ę

, ale tak

ą

prawdziw

ą

. Jak

Polakowi podano szklank

ę

, to... j

ę

zyk mu kołowaciał i przez trzy

godziny nic nie mówił, a tubylcy mieli

ś

wi

ę

ty spokój.

W Azji zwyczajowo na stole stawiano du

ż

y samowar, na nim imbryk, a

w tym imbryku wrzała esencja herbaciana. I tak jest prawidłowo! U
nas, w Polsce, uwa

ż

amy,

ż

e gotowanie herbaty zabija wszystkie jej

warto

ś

ci. Tymczasem ona dopiero powy

ż

ej 100 st. C zaczyna by

ć

sob

ą

. Wyparzaj

ą

si

ę

garbniki, witaminy B1, B6 działaj

ą

ce przeciw

otyło

ś

ci; wyparza si

ę

delikatna teina, puryna i rutyna, która

uelastycznia naczynia krwiono

ś

ne. Garbniki w herbacie działaj

ą

odka

ż

aj

ą

co i zast

ę

puj

ą

na Wschodzie jodyn

ę

.

Narody Azji zalewaj

ą

rany esencj

ą

herbacian

ą

i owijaj

ą

je

gałgankiem z płatkami herbacianymi. Po dwóch dniach obrz

ę

k znika,

a po tygodniu wszystko si

ę

goi.

Równie

ż

na kobiece problemy ze

ś

luzówkami najlepsza jest esencja

herbaciana, przechowywana w srebrnym dzbanuszku (w srebrze nie
rozwijaj

ą

si

ę

ż

adne bakterie ani jednokomórkowce). Nale

ż

y robi

ć

płukanki i podmywania. Esencja herbaciana stosowana do przemywania
ran i piel

ę

gnowania odle

ż

yn działa dwa razy skuteczniej ni

ż

wywar

z kory d

ę

bu.

Dobrze zaparzona mocna herbata zabezpiecza przed chorobami
kr

ąż

enia, serca, niewydolno

ś

ci

ą

mózgu, kłopotami z zapaleniem

ś

luzówki na tle ataku szczepów wirusowych, nawet przed gryp

ą

...

- Wró

ć

my na chwil

ę

do cudownego zamysłu Pana Boga - kontynuuje swój

wykład nieznajomy mnich. - W naszej czaszce, prócz mózgu -
komputera, zagł

ę

bie

ń

, w których tak dogodnie osadzone s

ą

oczy,

otworów nosowych, przez które wentyluje si

ę

i dotlenia organizm,

znajduje si

ę

bardzo wa

ż

ne urz

ą

dzenie - rodzaj młyna - nadzwyczaj

przemy

ś

lnie wyposa

ż

onego. S

ą

tam z

ę

by - siekacze kawałkuj

ą

ce

pokarm, za nimi z

ę

by trzonowe, które jak koła mły

ń

skie - musz

ą

wszystko porz

ą

dnie zemle

ć

. Rozdrabniani

ą

i mia

ż

d

ż

eniu towarzyszy

zmi

ę

kczanie

ś

lin

ą

z pepsyn

ą

wypływaj

ą

c

ą

spod j

ę

zyka z dwóch

"studzienek". A cały ten proces skutecznie przy

ś

piesza j

ę

zyk -

delikatna łopatka, która ci

ą

gle wszystko miesza i obraca. Zmielona

masa wpada rur

ą

przewodu pokarmowego do wielkiej betoniarki, czyli

naszego

ż

ą

dka, unerwionego trzy razy bardziej od naszej twarzy.

Zanim my zd

ąż

ymy skonstatowa

ć

zdenerwowanie -

ż

ą

dek ju

ż

stracił

wła

ś

ciwy sobie ró

ż

owy kolor, zrobił si

ę

biały jak prze

ś

cieradło i

skurczył o dwie trzecie. Skurcz spowodowany napi

ę

ciem nerwowym lub

brakiem po

ż

ywienia czyni z

ż

ą

dka pomp

ę

ss

ą

c

ą

, która wci

ą

ga do

ś

rodka

ż

ół

ć

z woreczka

ż

ółciowego. Tymczasem nie powinno jej by

ć

w

ż

ą

dku ani jednej kropli. Ale có

ż

, ju

ż

si

ę

stało... Jak tylko co

ś

zjemy - wszystko zalewa

ż

ół

ć

uniemo

ż

liwiaj

ą

c prac

ę

ś

luzówki

ż

ą

dka, jak równie

ż

wymieszanie pokarmu z kwasami trawiennymi.

ś

ą

dek wypycha to wszystko do kiszek, które z kolei zostaj

ą

podra

ż

nione przez

ż

ół

ć

i niedokładnie przetrawione kawałki

jedzenia. Jak najszybciej wi

ę

c pozbywaj

ą

si

ę

toksycznej substancji

wyrzucaj

ą

c j

ą

do ostatniej fabryki przemiany - grubej, pot

ęż

nej,

siwej kichy. Ta dopiero - jak si

ę

nie zirytuje... Wcale nie chce

pracowa

ć

. Wszystko si

ę

tam zatrzymuje, wzrasta temperatura.

Zamiast procesu trawiennego mamy proces gnilny.
Tragedia ogarnia swoim zasi

ę

giem limfocyty, których zadaniem jest

wyszukiwanie po

ż

ywnych mikrocz

ą

steczek w cienkim i grubym jelicie

oraz w w

ą

trobie i taskanie ich na plecach tam, gdzie jest to

potrzebne. Poparzone

ż

ółci

ą

nic nie mog

ą

zdziała

ć

. Kurcz

ą

si

ę

i

wycofuj

ą

. Człowiek zamiast ty

ć

- chudnie, traci siły, cierpi na

zaparcia lub zapalenie jelit z biegunk

ą

.

Aby temu wszystkiemu zapobiec, musimy unika

ć

zdenerwowania oraz

nie dopuszcza

ć

do tego, by nasz

ż

ą

dek był pusty, a wi

ę

c - jada

ć

przynajmniej 6 razy dziennie. To nie musi by

ć

za ka

ż

dym razem

background image

zasiadanie do stołu, wystarczy mi

ę

dzy normalnymi posiłkami jaki

ś

sucharek, suche paluszki, kawałek

ż

ółtego sera - 23 k

ę

sy

czegokolwiek - aby ten znerwicowany

ż

ą

dek cały czas był zaj

ę

ty

trawieniem. Wtedy nie b

ę

dzie miał czasu na kurczenie si

ę

i

zasysanie

ż

ółci. Ludzie, którzy cz

ę

sto jadaj

ą

, nie tyj

ą

, jest to

udowodnione.

ś

ół

ć

dodatkowo wytrawia

ś

luzówk

ę

i przyczynia si

ę

do powstawania

wrzodów

ż

ą

dka. Gdy przychodzi pacjent i skar

ż

y si

ę

na jakie

ś

dziwne, bezzapachowe odbijanie, które a

ż

podpiera pod serce, to

prócz ziółek w

ś

ród zalece

ń

otrzymuje: bezwarunkowo jada

ć

8 razy

dziennie i pi

ć

cz

ę

sto ciepłe mleko. Mleko potrafi oczy

ś

ci

ć

ż

ą

dek

z narzucanej

ż

ółci i zneutralizowa

ć

nadmiar kwasu solnego. Je

ż

eli

zrobicie z

ż

ółci

ą

porz

ą

dek - zapowiada narrator - sko

ń

cz

ą

si

ę

dolegliwo

ś

ci trawienne.

Kolejnym problemem, jaki autor wykładu b

ę

dzie omawiał jest plaga

naszych czasów, czyli cholesterol. Jadamy cz

ę

sto wywary z mi

ę

sa,

rosoły, gdzie wyst

ę

puje masa kwasów tłuszczowych nasyconych,

bardzo łatwo ł

ą

cz

ą

cych si

ę

z cukrem rafinowanym tworz

ą

c mas

ę

przydatn

ą

do produkcji cholesterolu. Trafia on do wszystkich

naczy

ń

krwiono

ś

nych i pozostaje w du

ż

ej ilo

ś

ci w w

ą

trobie.

Do usuni

ę

cia cholesterolu z organizmu konieczna jest znaczna dawka

wapnia. Nale

ż

y go spo

ż

ywa

ć

wła

ś

ciwie bez przerwy. Jest to równie

ż

wa

ż

ne dla systemu kostnego. W jego składzie znajduje si

ę

przeci

ę

tnie 11-13 kg wapnia. Niestety, bardzo łatwo go tracimy na

korzy

ść

serca. Serce, je

ż

eli nie dostanie wapnia ze spo

ż

ywanym

mlekiem, czy serem, to ukradnie je sobie z ko

ś

ci. Serce - główny

organ, nie mo

ż

e pracowa

ć

bez soli wapnia rozpuszczonych w

krwiobiegu. Tak jak samochód nie poci

ą

gnie bez oleju silnikowego,

tak i serce nie b

ę

dzie pracowa

ć

bez litra mleka na dob

ę

. A nasze

biedne, systematycznie ograbiane ko

ś

ci przysparzaj

ą

nam na starsze

lata problemów. Mamy do czynienia ze zwyrodnieniami kostnymi i
reumatyzmem, osteoporoz

ą

, zm

ę

czeniem ogólnym, przedwczesn

ą

staro

ś

ci

ą

. Wszystko to spowodowane jest brakiem szacunku dla mleka

i przetworów mlecznych.
Obserwowałem Mongołów i Kirgizów - powołuje si

ę

na swoje

do

ś

wiadczenia zesła

ń

ca o. Grand - u których panował jeszcze "wiek

XIX". Ci ludzie rzeczywi

ś

cie do

ż

ywali wieku Moj

ż

eszowego. To nie

przesada, 90 procent starców przekraczało 110, 115 lat i byli
zupełnie sprawni. Tam siedemdziesi

ą

tka, to dopiero wiek

ś

redni.

Ale te

ż

nie znaj

ą

oni oran

ż

ady, wina, cukru (do naszych czasów o

cukrze nic nie wiedzieli). Pij

ą

po 5 litrów mleka dziennie, albo

ajran - specjalne kwaszone mleko azjatyckie. Kwas mlekowy w nim
zawarty jest antytoksyn

ą

i dostarcza bardzo du

żą

ilo

ść

wapnia do

krwiobiegu. Serce ma pełn

ą

mo

ż

liwo

ść

spalania go. Nie m

ę

czy si

ę

,

nie nakazuje małym krwinkom, aby kradły wap

ń

z ko

ś

ci. Przeciwnie,

nadmiar wapna transportowany jest jako regeneruj

ą

cy budulec do

ko

ś

ci. Przy tym jeszcze woda pitna czerpana ze studni jest czysta

i bogata w krzem. Wszystko to usuwa z organizmu wszelkie gnilne
bakterie, a na dodatek cz

ęść

wapnia z tego nadmiaru wypitego mleka

wyrzuca z masami kałowymi cholesterol. Najmniejsza molekuła wapnia
wyprowadzana z organizmu jako balast dla nas niepotrzebny, wlecze
ze sob

ą

na zewn

ą

trz ogromny wór z cholesterolem.

Nadzwyczaj skutecznie mo

ż

na obni

ż

y

ć

cholesterol, spo

ż

ywaj

ą

c du

ż

e

ilo

ś

ci kwa

ś

nego kefiru. Cholesterol spadnie w ci

ą

gu paru tygodni

do zupełnej normy i jeszcze zostan

ą

usuni

ę

te mi

ę

kkie złogi wapnia,

które ju

ż

poosiadały na naszych t

ę

tnicach,

ż

yłach i zastawkach.

Pytanie - sk

ą

d one si

ę

tam wzi

ę

ły? Otó

ż

- jak ju

ż

była o tym mowa -

je

ś

li prowadzimy oszcz

ę

dne w mleko i sery

ż

ywienie - serce musi

sobie jako

ś

radzi

ć

i znajduje

ź

ródło wapnia w naszych ko

ś

ciach.

Krwinki, jak małe mrówki, wydziobuj

ą

z ko

ś

ci mi

ę

kki wap

ń

i nios

ą

c

go do serca, po drodze gubi

ą

na zastawkach

ż

ylnych i t

ę

tniczych.

background image

Ratuj

ą

c serce staj

ą

si

ę

przyczyn

ą

mia

ż

d

ż

ycy typu wapniowego.

Tracimy pami

ęć

, mamy zimne nogi, bol

ą

ce, czasem p

ę

kaj

ą

ce pi

ę

ty,

odciski na nogach,

ź

le si

ę

czujemy, bol

ą

nas ramiona. Wiadomo,

zaczyna si

ę

odwapnienie ko

ś

ci. Kark boli, gdy kr

ę

cimy głow

ą

-

chrupie i trzeszczy. Wszystko zaczyna si

ę

psu

ć

... Konieczny jest

wap

ń

- bez niego nie da si

ę

ż

y

ć

.

Jednak nie wszystkie organizmy przyjmuj

ą

mleko w normalny sposób.

Bywaj

ą

dolegliwo

ś

ci, w których mo

ż

e ono zaszkodzi

ć

, np. chorym na

trzustk

ę

. Trzustka nie znosi słodkiego mleka i wtedy trzeba pi

ć

kwa

ś

ne, a najlepiej - kefir, o którym ju

ż

była mowa. Kefir to

nietypowe mleko. Nazywa si

ę

tak od nazwiska francuskiego uczonego,

który był w Tybecie w XIX wieku i tam u Mongołów podpatrzył, jak
zeskrobywali ze

ś

ciany jaskini dziwny

ś

luz, dodawali go do mleka,

które szybko si

ę

zsiadało i miało specyficzny smak. Zauwa

ż

ył,

ż

e

po tym mleku

ś

wietnie czuje si

ę

jego przewód pokarmowy. Wrócił do

Francji - zbadał przywiezion

ą

substancj

ę

pod mikroskopem i okazało

si

ę

,

ż

e jest to rodzaj grzyba skalnego.

Grzybki Kefira zakwaszaj

ą

c mleko, poluj

ą

na bakterie. A poniewa

ż

od

ż

ywiaj

ą

si

ę

bakteriami gnilnymi, oczyszczaj

ą

mleko z wszelkich

brudów. Poza tym wytwarzaj

ą

mlekowy kwas chemiczny odwrotnie

zło

ż

ony, który z naszych organizmów nawet trupi jad rakowy usuwa.

Je

ż

eli kto

ś

choruje na raka i pije 3 razy dziennie po pełnej

szklance kefiru, to ma o połow

ę

toksyn rakowych mniej w swoim

krwiobiegu.
Grzybki Kefira robi

ą

w naszym

ż

ą

dku, w kiszkach, to co robiły w

garnku mleka - poluj

ą

na bakterie. Wymorduj

ą

je tak dokładnie,

ż

e

nie pozostanie ani jedno szkodliwe paskudztwo. Dlatego w ka

ż

dym

domu powinien by

ć

osobny garnek do zakwaszania kefiru. Wczorajszym

kefirem - jutrzejszy. Oto, jak go szykujemy:
Litr mleka trzeba gotowa

ć

na wolnym ogniu pół godziny,

ż

eby troch

ę

odparowało, postawi

ć

do ostudzenia w ciemnym garnku. Do chłodnego

mleka wla

ć

szklank

ę

kefiru, przykry

ć

pokrywk

ą

, postawi

ć

w ciepłym

miejscu i na drugi dzie

ń

kefir gotowy. Mo

ż

na popija

ć

nim kasz

ę

gryczan

ą

ze skwarkami i nie ma

ż

adnego problemu trawiennego. Mo

ż

na

przy okazji sprawdzi

ć

stopie

ń

zanieczyszczenia chemicznego mleka.

Grzybki kefiru nie rozwin

ą

si

ę

w

ś

rodowisku "zabrudzonym" chemi

ą

.

Po prostu, mleko zburzy si

ę

i ucieknie z garnka.

Nast

ę

pnie narrator zastrzegaj

ą

c,

ż

e powie co

ś

niepopularnego

stwierdza, i

ż

jajka s

ą

lekarstwem przeciw mia

ż

d

ż

ycy. Mo

ż

na zjada

ć

nawet kilka dziennie i obni

ż

y

ć

nimi poziom cholesterolu. Ale

pami

ę

tajmy - je

ś

li tylko do jajek dodamy ły

ż

eczk

ę

cukru, na

przykład w osłodzonej herbacie - poziom ten momentalnie ro

ś

nie.

Białko proste w jajkach daje człowiekowi ogromne siły, a

ż

ółtko

zawiera wszystkie mikroelementy, biopierwiastki i witaminy. Nie ma
nic lepszego dla od

ż

ywienia organizmu jak

ż

ółtko, bo w nim jest

wszystko to, czego potrzebuje do

ż

ycia i wzrostu rozwijaj

ą

ce si

ę

kurcz

ą

tko. Jajko zawiera w sobie drogocenn

ą

substancj

ę

- lecytyn

ę

- zapobiegaj

ą

c

ą

mia

ż

d

ż

ycy. Ale nie mo

ż

na go ł

ą

czy

ć

z tłuszczami

nasyconymi (na przykład - sma

ż

y

ć

na ma

ś

le) i dodawa

ć

cukru.

Młodych osób mo

ż

e ten rygor nie dotyczy

ć

. Ale ju

ż

po trzydziestce

trzeba si

ę

chroni

ć

przed cholesterolem. Zreszt

ą

ostatnio zdarza

si

ę

,

ż

e dzieci 11-letnie maj

ą

mia

ż

d

ż

yc

ę

i to zaawansowan

ą

, z

cholesterolem powy

ż

ej 300 mg%. To jest dopiero tragedia. Mia

ż

d

ż

yca

w dzieci

ń

stwie czy wieku młodzie

ń

czym stanowi efekt przekarmienia

rosołkami, cukierkami i przechemizowan

ą

ż

ywno

ś

ci

ą

.

"...W naszym jadłospisie poczesne miejsce zajmuj

ą

ziemniaki -

czytamy dalej w streszczeniu wykładu. Autor zauwa

ż

a,

ż

e powinni

ś

my

wi

ę

cej o nich wiedzie

ć

i lepiej je przyrz

ą

dza

ć

. Na przykład, czy

potrafimy wła

ś

ciwie obiera

ć

ziemniaki, albo przygotowa

ć

ciasto na

placki?
Ziemniaki - s

ą

błogosławie

ń

stwem dla nas w Europie, ale nie nale

ż

y

background image

przesadza

ć

serwuj

ą

c je rano, wieczór i w południe. Gdyby

ś

my

ziemniaki przyrz

ą

dzali tak, jak

ś

ydówki - byłoby z nich 10

po

ż

ytków wi

ę

cej. Nie wiadomo, sk

ą

d Moj

ż

esz przed wiekami wiedział,

ż

e to, co ro

ś

nie w ziemi, cho

ć

nieczyste, jest bardzo bogate w

ż

yciodajne siły. Nakazał, by wszystko to przed przygotowaniem było

dokładnie wyszorowane i wymyte. Cho

ć

by

ś

ydówka była

najbrudniejsza, nigdy nie b

ę

dzie obierała ziemniaków tak, jak

Polka, która przyniesie z piwnicy brudne, zapaskudzone przez
błoto,

ś

limaki, myszy, koty bulwy i obiera je bardzo grubo,

wyrzucaj

ą

c z łupinami drogocenne składniki

ż

ywieniowe i utytłane

myje po kilka razy, niektóre miejsca dociera, bo jeszcze s

ą

brudne.
A przecie

ż

ziemniak jest bardzo porowaty, prawie jak g

ą

bka,

wchłania brudn

ą

wod

ę

, a przy okazji wypłukuje si

ę

z niego du

ż

o

cennych składników. Na dodatek, po ugotowaniu wylewa si

ę

drogocenny wywar do zlewu, a bezwarto

ś

ciow

ą

skrobi

ę

utłucze,

niekiedy doda si

ę

troch

ę

ś

mietany i podaje na stół.

ś

ydówka, jak przyniesie z piwnicy ziemniaki, to najpierw je

porz

ą

dnie wyszczotkuje, wymyje pod bie

żą

c

ą

wod

ą

, a jak jej nie ma

- to trzy razy wymyje w nowej wodzie i te czy

ś

ciutkie ziemniaki

obiera tak cieniutko,

ż

e skórka jest przezroczysta. Okazuje si

ę

,

ż

e tu

ż

pod ni

ą

s

ą

całe pokłady potasu, sodu, magnezu, kobaltu,

ż

elaza, tych najci

ęż

szych biopierwiastków, których nam ci

ą

gle

brakuje. Po obraniu przepłukuje, wrzuci do czystego "koszernego"
garnka, tylko do ziemniaków przeznaczonego, zapełnia go do połowy.
Ile osób w domu, tyle główek cebuli przekroi na 4 i wło

ż

y na

wierzch, wsypie

ź

dziebełeczko kminku, doda du

żą

ły

ż

k

ę

masła, wleje

2 szklanki mleka, doleje wrz

ą

cej wody. Bo u

ś

ydówki jest jeszcze

specjalny garnek na wod

ę

. Nigdy brudn

ą

, "niekoszern

ą

" wod

ą

nie

zaleje

ż

adnej potrawy. Du

ż

y garnek stoi na kuchni i bez przerwy

gotuje si

ę

w nim woda. Wszystko, co niepotrzebne wyparowuje z

niej,

ż

elazo i ró

ż

ne paskudztwa z rur osiadaj

ą

na

ś

ciankach, woda

staje si

ę

mi

ę

kka i czysta. Zalewa ni

ą

ziemniaki, te

ż

tylko do

połowy garnka, bo druga połowa musi by

ć

pary. Nie soli. Przykrywa

pokrywk

ą

i na dobrym ogniu pr

ę

dko gotuje. Stwierdzi,

ż

e mi

ę

kkie,

posoli, chwileczk

ę

jeszcze pogotuje. Do czystego glinianego garnka

wyleje wywar, a ziemniaki wysypie na półmisek - ju

ż

s

ą

z masłem, z

kminkiem, z mlekiem, z cebul

ą

- zapach niesamowity - posypie tylko

zielonym posiekanym szczypiorkiem. I nie trzeba ju

ż

niczym

przyprawia

ć

. S

ą

wy

ś

mienite, nawet bez mi

ę

sa.

Natomiast do wywaru z ziemniaków

ś

ydówka dolewa 2/3 zimnego mleka,

wsypie posiekan

ą

rze

ż

uch

ę

lub szczypiorek i podaje zamiast

polskiego kompotu z rozbełtanego d

ż

emu, który nie ma

ż

adnych

warto

ś

ci.

A placki ziemniaczane, je

ś

li je dobrze przyrz

ą

dzi

ć

, mo

ż

na nawet w

lipcu upiec z zeszłorocznych ziemniaków. Najpierw nale

ż

y dwa jaja

ubi

ć

porz

ą

dnie, wla

ć

pół litra przegotowanego mleka, wtarkowa

ć

dwie du

ż

e główki cebuli, dobrze wymiesza

ć

. Jak kto

ś

chce mi

ę

kkie

placki, to wsypa

ć

troszeczk

ę

proszku do pieczenia. Dopiero w to

wszystko wtarkowa

ć

kilkana

ś

cie ziemniaków (skrobia nigdy nie

poczernieje w mleku, a i jajko rozbite z mlekiem ma inn

ą

struktur

ę

). Z tak przygotowanego ciasta placki b

ę

d

ą

jasno

ż

ółte z

ż

owym odcieniem, jak z młodych ziemniaków, łatwo strawne. Je

ś

li

zostan

ą

na dzie

ń

nast

ę

pny, to nale

ż

y zrobi

ć

czyst

ą

zup

ę

pomidorow

ą

, a zamiast ry

ż

u doda

ć

pokrojone w paseczki placki

ziemniaczane. Idealna potrawa z doskonałymi "flaczkami". Wszystkie
te na pozór banalne sprawy - s

ą

wa

ż

ne dla naszego zdrowia.

Gdyby

ś

my zwrócili uwag

ę

na to, co jemy i jak jemy, to w naszych

warunkach, tych tera

ź

niejszych, nawet najgorszych i ekonomicznie i

psychicznie, mogliby

ś

my 120 lat

ż

y

ć

, bo na tyle mamy mniej wi

ę

cej

zakodowane w Europie nasze siły

ż

ywotne. Tyle by

ś

my

ż

yli bez

background image

znajomo

ś

ci słowa - lekarz.

Dbajmy wi

ę

c o dobr

ą

kuchni

ę

. Gdy najemy si

ę

dwa razy w tygodniu

grochu, kaszy gryczanej, raz w tygodniu fasolówki, popijemy
codziennie litrem mleka, zjemy 5 dag sera, główk

ę

cebuli, dwa

jabłka, to nie ma na nas siły. Staro

ść

nie przychodzi, ko

ś

ci nas

nie bol

ą

. Kładziemy si

ę

spa

ć

kiedy trzeba, wstajemy o wła

ś

ciwej

porze.

ś

eby nam kto

ś

nawet nadepn

ą

ł na palec, to si

ę

ś

miejemy,

zamiast kl

ąć

. I

ż

eby

ś

my nawet nie chcieli, to do nieba pójdziemy.

Wszystkie zalecenia tego swojskiego lekarza s

ą

proste, a zarazem

niezwykłe. By

ć

mo

ż

e starsi Czytelnicy w niektórych "m

ą

dro

ś

ciach"

odnajd

ą

ś

lad receptur

ż

ywieniowych swoich matek i babek? Autor nie

ukrywa ich rodowodu:
- Znam tysi

ą

ce wypadków,

ż

e ludzie przez całe lata nie jedli tych

podstawowych starosłowia

ń

skich potraw. Po wizycie u mnie, z pewn

ą

nieufno

ś

ci

ą

zaczynali próbowa

ć

. A po trzech miesi

ą

cach

przyje

ż

d

ż

aj

ą

i z rado

ś

ci

ą

relacjonuj

ą

: - Prosz

ę

ksi

ę

dza! 20 lat

fasoli i grochu nie jadłem, teraz wszystko jem, doskonale si

ę

czuj

ę

, siły nabrałem...

W kolejnym akapicie wykładu zakonnik zwraca uwag

ę

na to, by

zatroszczy

ć

si

ę

o własny system nerwowy, od którego zale

ż

y proces

wchłaniania, stan

ż

ą

dka i jelit. Nasz system nerwowy to kilkaset

kilometrów bardzo delikatnej nitki, która - maj

ą

c swój pocz

ą

tek w

mózgu - oplata cały kr

ę

gosłup rozgał

ę

ziaj

ą

c si

ę

mi

ę

dzy kr

ę

gami.

Rozgał

ę

zienia opasuj

ą

organizm docieraj

ą

c do wszystkich jego

zak

ą

tków. System ten składa si

ę

w 80 procentach z fosforu, który

trzeba nieustannie uzupełnia

ć

. Fosfor znajduje si

ę

w nasionach

str

ą

czkowych, rybach, serach, mleku. A

ż

eby jednak nie rozdymały

si

ę

od niego jelita nale

ż

y dodawa

ć

kminek i pi

ć

kwa

ś

ne mleko. Kto

ma tendencj

ę

do wzd

ęć

powinien po obiedzie aplikowa

ć

sobie jedn

ą

ły

ż

eczk

ę

zmielonego kminku popit

ą

letni

ą

wod

ą

.

Sery

ż

ółte, które tak lubimy... Owszem, mo

ż

na je spo

ż

ywa

ć

, tylko

pami

ę

tajmy,

ż

e w Polsce sery s

ą

za młode (zbyt krótko poddawane s

ą

procesom fermentacyjnym) i maj

ą

du

ż

o bakterii gnilnych. Nale

ż

y

popija

ć

je kefirem, który zneutralizuje nietypowe tło bakteryjne.

Je

ż

eli kefiru nie pijemy, to lepiej

ż

ółtego sera nie jada

ć

.

Najzdrowszy jest zgliwiały twaróg przetopiony z kminkiem z
dodatkiem

ś

wie

ż

ego masła, domowej roboty.

Wa

ż

na jest równie

ż

dla stanu naszych nerwów witamina B1, która

znajduje si

ę

w wi

ę

kszo

ś

ci potraw, je

ś

li tylko nie zniszczymy jej

niewła

ś

ciwym gotowaniem. Wszystko mianowicie powinno by

ć

gotowane

pod przykryciem, co zapobiega uciekaniu wraz z par

ą

witaminy B1.

Dlatego nale

ż

y mie

ć

w kuchni du

ż

e garnki i napełnia

ć

je tylko do

połowy (pół obj

ę

to

ś

ci garnka zostaje na zbieraj

ą

c

ą

si

ę

par

ę

).

Trzeba te

ż

zlikwidowa

ć

naczynia aluminiowe, które niszcz

ą

ko

ś

ci i

ś

luzówki.

Autor wykładu zaleca zioła, które uzupełniaj

ą

w organizmie

niedobór witamin, mikroelementów, garbników, biopierwiastków.
Opowiada si

ę

za naturalnymi przyprawami, na przykład: pieprzem

(jest bakteriobójczy, w du

ż

ych ilo

ś

ciach chroni przed wrzodami

ż

ą

dka), zielem angielskim (silny lek

ż

ółciotwórczy zapobiegaj

ą

cy

chorobom trzustki), majerankiem, tymiankiem (zapobiegaj

ą

zatrzymywaniu soków trawiennych i

ż

ółci w woreczku

ż

ółciowym),

gałk

ą

muszkatołow

ą

dodawan

ą

do ci

ęż

ko strawnych ciast itd. itd. Im

wi

ę

cej przypraw w kuchni, tym mniej kłopotów w

ż

ą

dku. Nale

ż

y je

dodawa

ć

nawet do najprostszych zup.

Zakonnik ostrzega natomiast przed octem, którego w

ż

adnym razie

nie nale

ż

y stosowa

ć

do potraw. Mo

ż

na go zast

ą

pi

ć

sokiem z cytryny,

byle nie oddziaływał bezpo

ś

rednio na szkliwo z

ę

bów, bo w krótkim

czasie je rozpu

ś

ci.

Nale

ż

y zaprzesta

ć

słodzenia cukrem. Na Zachodzie, zwłaszcza w

Stanach Zjednoczonych, cukier zapisano ju

ż

do ksi

ę

gi

background image

niebezpiecznych potraw, na drugim miejscu po narkotykach. Przyj

ą

ł

te

ż

nazw

ę

"białej

ś

mierci". Zanim zostanie przetrawiony przechodzi

w organizmie czterokrotny proces przeobra

ż

enia chemicznego. W

pierwszym rz

ę

dzie ł

ą

czy si

ę

z tłuszczami nienasyconymi i produkuje

wielkie ilo

ś

ci cholesterolu. Po drugie - jest przyczyn

ą

powstawania kamicy nerkowej.
Mimo

ż

e glukoza zawarta w cukrze od

ż

ywia tkank

ę

nerwow

ą

, cukier

jest trucizn

ą

... Glukoz

ę

w najczystszej postaci pozyskamy ze

spo

ż

ywanych owoców i warzyw. Je

ś

li dodamy do tego ły

ż

eczk

ę

miodu,

który przeobra

ż

a si

ę

od razu w energi

ę

- to ju

ż

nam to wystarczy

jako dzienna dawka.
Nie nale

ż

y cukru zast

ę

powa

ć

sacharyn

ą

, która bardzo wysusza

ś

luzówk

ę

. Tak wi

ę

c wyrzucamy z naszych jadłospisów nadmiar cukru,

konfitur, Leguminek, d

ż

emów itp.

W ko

ń

cówce "Opowiadania o sposobie

ż

ywienia i piel

ę

gnowania

organizmu ludzkiego" znajdujemy jeszcze opinie na temat czosnku i
cebuli. Otó

ż

, ludzie spo

ż

ywaj

ą

cy te warzywa w wi

ę

kszych ilo

ś

ciach

maj

ą

w swoim obiegu detreomycyn

ę

, własny antybiotyk, który chroni

przed chorobami wirusowo-bakteryjnymi. Poza tym, eteryczne olejki
cebuli zawieraj

ą

siark

ę

, która ma zbawienny wpływ na nasz

ą

ś

luzówk

ę

. Je

ś

li zdarzy si

ę

katar, czy - nie daj Bo

ż

e - zapalenie

zatok - to nale

ż

y post

ę

powa

ć

nast

ę

puj

ą

co: utrze

ć

na tarce do

ziemniaków 2 du

ż

e cebule, wrzuci

ć

do wysokiej koktajlowej

szklanki, owin

ąć

jej brzeg uszczelniaj

ą

cym wianuszkiem z waty, tak

by gaz nie wszedł do oczu, tylko do nosa i gł

ę

boko oddycha

ć

...

Ludzie skłonni do gryp, kaszli, katarów powinni jada

ć

przez cał

ą

zim

ę

czarn

ą

rzodkiew, która jednocze

ś

nie leczy kamic

ę

w

ą

trobow

ą

i... zapewnia pi

ę

kn

ą

, gładk

ą

skór

ę

...

Lektura tego nie doko

ń

czonego maszynopisu, drukowanego w odcinkach

w "Wieczorze Wybrze

ż

a", spotkała si

ę

z bardzo dobrym odbiorem

czytelniczym. Ludzie domagali si

ę

dalszego ci

ą

gu telefonuj

ą

c i

pisz

ą

c do redakcji. Po pobie

ż

nej penetracji okazało si

ę

,

ż

e o. Jan

Grand, to posta

ć

autentyczna - zakonnik Jan Grande z klasztoru oo.

bonifratrów we Wrocławiu. W krótkiej telefonicznej rozmowie udaje
si

ę

nam nakłoni

ć

go do spotkania. Którego

ś

wrze

ś

niowego dnia

wsiadamy do poci

ą

gu i udajemy si

ę

na spotkanie z człowiekiem,

którego proste rady stały si

ę

dla wielu wstrz

ą

sem i przestrog

ą

.



Cz

ęść

II



Spotkania z Ojcem Grande

Jak broni

ć

si

ę

przed rakiem


Dzisiejszy klasztor oo. bonifratrów we Wrocławiu jest skromnym
fragmentem całego kompleksu budynków, które kiedy

ś

nale

ż

ały do

tego zakonu, a obecnie stanowi

ą

"cywilny" szpital. Od drzwi

wej

ś

ciowych pora

ż

a wr

ę

cz intensywny zapach ziół. Wspinamy si

ę

po

schodach do Zakładu Ziołolecznictwa "Samarytanin" oo. Bonifratrów.
Na nasze spotkanie wychodzi słusznej postury m

ęż

czyzna o łagodnej

twarzy.
Ojciec Jan Grande (jest to imi

ę

zakonne Jerzego Majewskiego)

znajdzie czas dla przyjezdnych z Gda

ń

ska. Musimy tylko troch

ę

poczeka

ć

. Najpierw przyjmie chorych, od rana cierpliwie

czekaj

ą

cych w Zakładzie. Siadamy na ko

ń

cu kolejki i - chc

ą

c nie

chc

ą

c - konotujemy ludzkie opinie o zakonniku-zielarzu. Wnioskowa

ć

z nich mo

ż

na z cał

ą

pewno

ś

ci

ą

jedno: tam, gdzie ko

ń

czy si

ę

zaufanie do konwencjonalnej medycyny, gdzie robi si

ę

beznadziejnie

i rozpaczliwie - zaczyna si

ę

rola ojca Jana. Jego natomiast idee

background image

fixe jest nie tylko leczenie konkretnych chorób, ale uruchomienie
w ludzkich organizmach - zarówno chorych, jak i zdrowych - takich
sił

ż

ywotnych i takiej wewn

ę

trznej energii, która skutecznie

wspiera

ć

b

ę

dzie leczenie i zapobieganie chorobom. Przy pomocy

czego? Przy pomocy odpowiedniego

ż

ywienia.

Prosimy ojca Jana, by opowiedział nam co

ś

o sobie.

- Zakonnik nie jest osob

ą

prywatn

ą

- odpowiada - i nie ma prawa

opowiada

ć

swojego

ż

yciorysu. Niemniej, niejako na marginesie

głównego tematu pierwszego spotkania, którym jest obrona ludzkich
organizmów przed rakiem, dowiadujemy si

ę

,

ż

e ojciec Jan Grande

pochodzi z Grodna, urodził si

ę

w 1934 roku, jako dziecko ci

ęż

ko

chorował przez wiele lat na gru

ź

lic

ę

przewodu pokarmowego.

Komunizmu uczono go na stepach syberyjskich za Irtyszem. Koczowali
tam Mongołowie, którzy nawet nie wiedzieli,

ż

e sko

ń

czyła si

ę

II

wojna

ś

wiatowa, a którym przedstawiono polskich zesła

ń

ców jako

ludo

ż

erców. Bardzo si

ę

dziwili,

ż

e "twoja budie

ć

kuszat moja" i

ż

e

ludzie o tak małym rozstawie szcz

ę

k mog

ą

mie

ć

tak wielki apetyt...

Potem był Tybet, Petersburg, Kijów... W Kijowie przyszły zakonnik
zetkn

ą

ł si

ę

ze star

ą

szkoł

ą

niekonwencjonalnej medycyny i - jak

twierdzi - du

ż

o z niej skorzystał. Wła

ś

ciwie, jego zainteresowanie

leczeniem zacz

ę

ło si

ę

od samoleczenia. Przewlekła choroba

pozwoliła mu zgromadzi

ć

spor

ą

wiedz

ę

o funkcjonowaniu ludzkiego

organizmu i wspieraniu go. Po powrocie do Polski uko

ń

czył szkoł

ę

felczersk

ą

, całe lata pracował w słu

ż

bie zdrowia. Do bonifratrów

wst

ą

pił siedemna

ś

cie lat temu, w trybie poniek

ą

d nadzwyczajnym...

Powiedział tylko tyle,

ż

e na pewnym etapie

ż

ycia stan

ą

ł mu na

drodze maciupe

ń

ki, niziutki budynek klasztorny oraz rozstrzelany

Chrystus. Nietkni

ę

ta od wojny figurka przechowała wojenny dramat -

rozszarpany, wyrwany bok, kikut r

ę

ki, osmalony trzpie

ń

krzy

ż

a.

Takie to półtora nieszcz

ęś

cia wisiało przed klasztorem w

Warszawie, całej ju

ż

przecie

ż

odbudowanej. Mniej wi

ę

cej po

tygodniu Jerzy Majewski, przyszły Jan Grande, był ju

ż

w zakonie z

manelami...
Pierwsz

ą

posług

ę

bonifratersk

ą

odbywał w Domu Pomocy Społecznej na

południu kraju opiekuj

ą

c si

ę

ci

ęż

ko chorymi - zarówno fizycznie,

jak i psychicznie. Zaj

ą

ł si

ę

te

ż

ziołolecznictwem, m. in. w

Zakładzie Ziołoleczniczym przy Konwencie Bonifratrów w Warszawie,
Łodzi, a obecnie we Wrocławiu.
Zapytany - czym medycyna zakonu bonifratrów ró

ż

ni si

ę

od medycyny

oficjalnej? - odpowiada, i

ż

w regule zakonu zapisana jest od

stuleci zasada własnego dochodzenia do wiedzy medycznej w oparciu
przede wszystkim o naj

ś

ci

ś

lejszy kontakt z chorymi. Bonifratrzy

maj

ą

swoj

ą

wiedz

ę

i tradycj

ę

ci

ą

gle poszerzan

ą

i rozbudowywan

ą

. Co

nie znaczy,

ż

e w jakikolwiek sposób lekcewa

żą

zdobycze

współczesnej nauki. Wyznaj

ą

zasad

ę

, i

ż

ich działania powinny

uzupełnia

ć

leczenie konwencjonalne. Ojciec Jan opowiada, i

ż

osobi

ś

cie obserwował kilkuset pacjentów chorych na raka, którym

medykamenty ziołowe pomogły znie

ść

utrapienia chemioterapii.

Wiadomo, i

ż

tzw. chemia wywieraj

ą

ca niszcz

ą

cy wpływ na tkank

ę

rakowat

ą

nie jest oboj

ę

tna dla całego organizmu - osłabia jego siły

obronne, wytaszcza. Okazuje si

ę

jednak,

ż

e je

ś

li obok chemii,

podamy preparaty ziołowe regeneruj

ą

ce, czyszcz

ą

ce układ

w

ą

trobowotrawienny oraz moczowy z toksyn - to taki pacjent ma

szans

ę

prze

ż

y

ć

o dobre kilka lat dłu

ż

ej i to w niezłej kondycji.

Zdarzały si

ę

nawet przypadki, i

ż

chorzy pij

ą

cy zioła, mimo

chemioterapii, mieli tak wzmocniony organizm,

ż

e nie tracili

włosów.
Na pytanie - Czy to prawda,

ż

e wszyscy jeste

ś

my zagro

ż

eni rakiem i

jak to si

ę

dzieje,

ż

e wła

ś

nie na Wybrze

ż

u gda

ń

skim, a nie - dajmy

na to - na zanieczyszczonym

Ś

l

ą

sku, zbiera on ostatnio najobfitsze

ż

niwo? - słyszymy wstrz

ą

saj

ą

c

ą

opowie

ść

o tym,

ż

e rak jest

background image

zakodowany w ka

ż

dym człowieku. U

ś

piony i przyczajony czeka na

sposobny moment. A ten moment nast

ę

puje wtedy, kiedy organizm jest

bardzo wyczerpany, kiedy przez dłu

ż

szy czas obni

ż

a si

ę

w ludzkim

ustroju poziom cynku, witaminy A i magnezu, wtedy otwiera si

ę

brama dla raka. Dlatego nale

ż

y tak bardzo zwa

ż

a

ć

na prawidłowy

jadłospis, który dostarczy

ć

ma tych wszystkich regeneruj

ą

cych

materiałów. Przedwieczny - powiada ojciec Jan - tak nas
skonstruował,

ż

e potrafimy sami siebie obroni

ć

, równie

ż

przed

rakiem.
A dlaczego na Wybrze

ż

u tak szalej

ą

nowotwory? Nie ma to nic

wspólnego z klimatem. Chodzi natomiast o napi

ę

cia nerwicowe.

Zdaniem naszego rozmówcy, warto zwróci

ć

uwag

ę

na fakt,

ż

e rak w

pierwszym rz

ę

dzie atakuje ludzi o usposobieniu cholerycznym. Z

obserwacji wynika, i

ż

wszelkie narastaj

ą

ce stresy wytr

ą

caj

ą

z

równowagi cały układ nerwowy, a to powoduje złe wchłanianie i
"gubienie" wielkich ilo

ś

ci selenu, cynku, magnezu, jodu itd. W

osłabionym organizmie rozwija si

ę

tkanka rakowata. Na Wybrze

ż

u w

ostatniej dekadzie było wi

ę

cej napi

ęć

i stresów ni

ż

gdziekolwiek

indziej. No i zbieramy plony...
Poza tym, sposób od

ż

ywiania ludzi mieszkaj

ą

cych nad morzem ró

ż

ni

si

ę

nieco od od

ż

ywiania w centrum, czy na południu. Organizm

ludzki musi mie

ć

zapewnione w po

ż

ywieniu podstawowe substancje,

budulec wspieraj

ą

cy t

ę

cudown

ą

, mistern

ą

, przemy

ś

ln

ą

maszyneri

ę

,

jak

ą

nam Pan Bóg - ufaj

ą

c naszemu rozs

ą

dkowi - powierzył.

-

ś

eby tak jeszcze tylko współczesne kobiety zechciały poj

ąć

-

kontynuuje ojciec Jan - ile od nich zale

ż

y. - Przem

ą

drzałe toto,

zarozumiałe, w dodatku zło

ś

liwe. Co ja si

ę

tu z nimi nadenerwuj

ę

-

fuka, niby to zdegustowany. Pod pozorn

ą

zło

ś

ci

ą

jest w nim sporo

ż

yczliwo

ś

ci do ludzi. Tylko ludzkie słabo

ś

ci, np. uleganie modzie,

nie znajduj

ą

u niego zrozumienia: - Przychodzi taka jedna z drug

ą

i, oczywi

ś

cie, one wiedz

ą

najlepiej, jak ja mam je leczy

ć

.

ś

eby

si

ę

to chocia

ż

jako

ś

ogarn

ę

ło, przyczesało... Od grzebienia jak

diabeł od

ś

wi

ę

conej wody uciekaj

ą

. Dzi

ę

ki Ci, dobry Bo

ż

e,

ż

e ja

nie

ż

onaty... Ale nie piszcie tego, nie piszcie - sprzeciwia si

ę

niepewny, czy ma prawo mie

ć

taki staropolski gust.

- Otó

ż

, niechby te nasze baby, ka

ż

da jedna, uczesana czy nie,

wzi

ę

ły sobie do serca,

ż

e dla swojej rodziny znacz

ą

tyle co

minister zdrowia, a ich kuchnie s

ą

zakładami

leczniczo-farmaceutycznymi, w których przygotowuje si

ę

ż

yciodajne

potrawy. Ka

ż

e podkre

ś

li

ć

to trzy razy: Produkcja w naszych

polskich kuchniach musi by

ć

ż

yciodajna.

Darujmy sobie w trudnych czasach kulinarne wydziwiania. Potrawy -
podawane na ładnych talerzach - maj

ą

by

ć

proste i tak dobrane, by

dostarczały domownikom 68 niezb

ę

dnych składników

ż

ywieniowych.

Dlaczego 68? Bo mniej wi

ę

cej na tyle wyspecjalizowanych grup jest

podzielona liczba krwinek gospodaruj

ą

cych w ludzkim organizmie i

odpowiadaj

ą

cych za funkcjonowanie jego składowych. Krwinki, te

małe budowlane mrówki, musz

ą

mie

ć

stałe zatrudnienie, a

obowi

ą

zkiem nas - ludzi my

ś

l

ą

cych - jest dostarczy

ć

im

odpowiedniego materiału...
Przyjrzyjmy si

ę

teraz ziarnku grochu - ile te

ż

takie male

ń

stwo

zawiera w sobie składników

ż

ywieniowych...



Wyrzuci

ć

margaryn

ę

przez okno!


Spotykamy si

ę

z ojcem Janem Grande, by mówi

ć

o ziarnku grochu. W

przeciwie

ń

stwie jednak do Andersena - nie b

ę

dzie w rozmowie sensów

przeno

ś

nych. Opinie ojca Jana s

ą

bardzo konkretne i praktyczne.

Okazuje si

ę

, i

ż

najzwyklejszy groch, byle nie łuskany, zawiera

magnez, kobalt,

ż

elazo, fosfor, błonnik, białko ro

ś

linne,

background image

substancje antyreumatyczne, antymigrenowe, antycukrzycowe; jest
kopalni

ą

witaminy B-kompleks, witaminy A... I ju

ż

mamy 12

składników z potrzebnych 68, o których wcze

ś

niej była mowa. Do

tego - je

ś

li gotujemy grochówk

ę

- dochodzi cebula zasobna w

witamin

ę

C i siark

ę

, białko zwierz

ę

ce z kawałka w

ę

dzonki lub -

lepiej - pół kilograma pokrojonej w kostk

ę

kiełbasy, zawarto

ść

od

ż

ywcza wygotowanej marchwi, pietruszki, kartofli, dodatków w

postaci majeranku, pieprzu, li

ś

cia bobkowego... Wystarczy

policzy

ć

, ile jest w samej grochówce elementów daj

ą

cych

zatrudnienie naszym pracowitym krwinkom.
M

ą

dra gospodyni nie wyrzuci wczorajszego chleba, ale pokroi go w

plastry i przyrumieni na oleju du

ż

e, pachn

ą

ce i chrupi

ą

ce grzanki.

Poda je dzieciom i m

ęż

owi do grochówki. A je

ś

li jeszcze chce

zatrzyma

ć

starego w domu,

ż

eby si

ę

nie wyrwał z kumplami na piwo -

to niech mu do tego wszystkiego po cichutku, dyskretnie, naleje do
szklanki dobrego piwa. Po takim obiedzie chłop ju

ż

nigdzie nie

b

ę

dzie si

ę

szwendał.

- M

ą

drze prowadzona kuchnia jest błogosławie

ń

stwem dla domu -

powiada nasz rozmówca - tylko trzeba z niej powyrzuca

ć

zachodnie

ś

miecie, nadmiar chemii i przetwórstwo spo

ż

ywcze. Polskie kobiety,

przynajmniej te, które nie chc

ą

do cna zdurnie

ć

, niech uwa

ż

aj

ą

szczególnie wtedy, kiedy jest nadzwyczaj pi

ę

kne opakowanie i

gło

ś

na reklama w telewizji. Te nieszcz

ę

sne rogaliki z nadzieniem

czekoladowym - to

ż

to paskudztwo nad paskudztwami, bez

ż

adnej

warto

ś

ci od

ż

ywczej... - z

ż

yma si

ę

o. Jan.

Na pytanie o margaryn

ę

, bardzo intensywnie ostatnio reklamowan

ą

-

ojciec reaguje irytacj

ą

:

- Wyrzuci

ć

to mazidło z kuchni, natychmiast. Z tłuszczów u

ż

ywa

ć

tylko masła, oleju (najbardziej warto

ś

ciowy produkowano niegdy

ś

z

konopi), smalcu, czystego łoju. Margaryna, jako produkt o wysokim
stopniu przetworzenia, robi szkody w ludzkim organizmie. Wystarczy
pomy

ś

le

ć

- jaki proces technologiczny musi przej

ść

olej naturalny,

ile po drodze trzeba doda

ć

do niego substancji chemicznych (w tym

i rakotwórczych), sztucznie produkowanego kwasu masłowego (który
prawdopodobnie niszczy

ś

luzówk

ę

), utrwalaczy i barwników (gdyby

nie pomara

ń

czowa farbka - margaryna byłaby trupio blada), aby

uzyska

ć

posta

ć

efektownie zapakowanej kostki.

Nawiasem mówi

ą

c, nie ma dot

ą

d na

ś

wiecie

ż

adnej pracy naukowej,

która uzasadniłaby i potwierdziła zdrowotno

ść

spo

ż

ywania

margaryny.
Agresywna chemia spo

ż

ywcza - zdaniem ojca Jana - pojawia si

ę

w

naszych domach równie

ż

pod postaci

ą

wybielonych cukrów i soli. Do

ko

ń

ca zeszłego wieku cukier był rarytasem zaszczycaj

ą

cym

szlacheckie stoły, przez pospólstwo prawie nie u

ż

ywanym. Jedynie w

czasie

ś

wi

ą

t pojawiała si

ę

"głowa" cukru - krystalicznego,

gruboziarnistego, któr

ą

rozbijało si

ę

wydzielaj

ą

c domownikom po

kawałeczku. Ciasto natomiast słodziło si

ę

miodem. O ile

ż

to

zdrowsza forma

ż

ywienia. Dzi

ś

u

ż

ywamy cukru bez ogranicze

ń

, a ten

oczyszczony cukier jest najzwyklejsz

ą

chemi

ą

, która zwi

ę

ksza

niepomiernie ilo

ść

kalorii, a nie daje spodziewanej energii.

Przechodz

ą

c w organizmie kilkakrotn

ą

przemian

ę

, produkuje "po

drodze" mnóstwo substancji zło

ś

liwych. W dodatku bardzo gorliwie

szuka towarzystwa tłuszczów nasyconych i wi

ąż

e si

ę

z nimi, tworz

ą

c

mas

ę

cholesterolu.

Obiecujemy zast

ą

pi

ć

w naszym domowym gospodarstwie cukierniczk

ę

-

miseczk

ą

miodu. Ojciec Jan bardzo przekonuj

ą

co mówi o tym, i

ż

jest

on naturalnym

ś

rodkiem słodz

ą

cym, zawieraj

ą

cym czyst

ą

glukoz

ę

,

bogatym w

ż

yciodajne substancje, przechodz

ą

cym do krwiobiegu z

przewodu pokarmowego prawie bez

ż

adnej przemiany i zamieniaj

ą

cym

si

ę

tam w energi

ę

ż

yciow

ą

...

Od cukru i miodu niby daleko, a jednak blisko do... soli.

background image

Mycie, płukanie i warzenie soli - zdaniem ojca - jest zbrodni

ą

przeciw naturze. Sól kopalniana niesie ze sob

ą

ogromne bogactwo

selenu,

ż

elaza i kobaltu. Tymczasem w przemysłowej obróbce s

ą

one

wypłukiwane do Wisły, a stamt

ą

d do morza, na dodatek - truj

ą

po

drodze pół

ż

ycia w rzekach. Co dalej robi nasz przemysł

ż

ywieniowy? Otó

ż

, kupuje si

ę

za granic

ą

za ci

ęż

kie dolary jod,

nasyca nim wypłukan

ą

sól, miele j

ą

, bieli i sprzedaje

bezwarto

ś

ciow

ą

substancj

ę

, z której jod - po otwarciu torebki -

bardzo szybko ulatuje. Szukajmy soli kopalnianej z Kłodawy, jak
najmniej oczyszczonej, szarej, "brzydkiej" z wygl

ą

du.

Przy okazji warto zwróci

ć

uwag

ę

na jeszcze jedn

ą

spraw

ę

- nie

nabierajmy si

ę

na jakie

ś

wymy

ś

lne opakowania artykułów

spo

ż

ywczych. Na przykład, zdrowotn

ą

kasz

ę

gryczan

ą

pakuje si

ę

ostatnio do jednorazowych torebek - z grubego plastiku, bardzo
wulgarnych, nieestetycznie podziurawionych i w tym si

ę

gotuje.

Kasza z takiego plastiku nie nadaje si

ę

do jedzenia, poniewa

ż

s

ą

w

niej wygotowane z opakowania substancje chemiczne. Poza tym, nie
przypomina swoj

ą

konsystencj

ą

puszysto

ś

ci potrawy gotowanej

wła

ś

ciwie. I, naturalnie produkt jest dro

ż

szy, kto

ś

przecie

ż

na

tych opakowaniach zarabia. Polskie społecze

ń

stwo powinno broni

ć

si

ę

przed raptown

ą

zmian

ą

tanich substancji w drogie, przez

przesypywanie ich z jednego opakowania do drugiego.
Zadajemy teraz pytanie zastrzegaj

ą

c, i

ż

nasz rozmówca mo

ż

e je

zignorowa

ć

:

- Czy zdarzyło si

ę

kiedy

ś

,

ż

e Jan Grande - w habicie lub "po

cywilnemu" - przekroczył próg restauracji McDonalda?
Ojciec Jan p

ą

sowieje, wydyma policzki niczym tr

ę

bacz i gwałtownie

unosi r

ę

ce jakby miał za chwil

ę

odfrun

ąć

...

- Ju

ż

same nazwy: McDonald, coca-cola, pepsicola, hamburger,

hot-dog przyprawiaj

ą

mnie o drgawki. To jest skandal,

ż

e maj

ą

c

taki zasób własnych mo

ż

liwo

ś

ci

ż

ywieniowych, sprzedali

ś

my przemysł

spo

ż

ywczo-

ż

ywieniowy ameryka

ń

skim biznesmenom. Jako stary mnich,

mimo całego mojego

ż

yciowego optymizmu przepowiadam, i

ż

w roku

2000 Polacy stan

ą

si

ę

na terenie swojego własnego kraju

murzy

ń

skimi wyrobnikami. Przez Polsk

ę

b

ę

d

ą

przeje

ż

d

ż

a

ć

transkontynentalne poci

ą

gi, b

ę

d

ą

ś

miga

ć

po autostradach

zagraniczne samochody, a tubylcy spadn

ą

do roli czy

ś

cicieli z

miotłami w r

ę

kach - ko

ń

czy katastroficzn

ą

wizj

ę

przyszło

ś

ci.

- Dzi

ę

kuj

ę

Bogu,

ż

e jestem stary, niedługo umr

ę

i nie b

ę

d

ę

tego

wszystkiego ogl

ą

dał - dodaje.

Zaprzeczamy z cał

ą

moc

ą

. Nasz rozmówca jest człowiekiem w sile

wieku, który zwyczajnie i po ludzku, czego

ś

nienawidzi: Głupoty

współrodaków? Ich zdolno

ś

ci do małpiego na

ś

ladownictwa?

Samobójczych inklinacji ludzko

ś

ci? Pewnie wszystkich tych spraw

naraz. Ojciec Jan l

ę

ka si

ę

, by przeszczep amerykanizmu nie

wyrz

ą

dził nam wi

ę

cej szkody ani

ż

eli komunizm, który jednak liczył

si

ę

z jakimi

ś

regułami. Na przykład, nie wystawiano w kioskach

obok zdj

ę

cia Papie

ż

a pornograficznego obrazka. I naprawd

ę

- jak

zapewnia - nie chodzi mu o dewocj

ę

, ale - takich rzeczy nie robi

si

ę

z powodu zwykłej przyzwoito

ś

ci, szacunku dla ludzkich

przekona

ń

...

Pozostajemy jeszcze przy temacie ameryka

ń

skiego

ż

ywienia,

zastanawiaj

ą

c si

ę

wspólnie - czym ono grozi Polakom. Ojciec Grande

uwa

ż

a, i

ż

jest to system powoduj

ą

cy sklerotyzacj

ę

organizmu oraz

zanik pami

ę

ci z powodu choroby Alzheimera. Je

ś

li ludzko

ść

si

ę

nie

opami

ę

ta i nie przestanie produkowa

ć

fałszywej

ż

ywno

ś

ci, to do

2100 roku nie do

ż

yje ani 10 proc. populacji. Przesta

ń

my wi

ę

c

wydziwia

ć

i zacznijmy produkowa

ć

w prosty, sprawdzony przez

dziesi

ą

tki tysi

ę

cy lat sposób, zdrow

ą

ż

ywno

ść

. Zgodnie z natur

ą

,

której nie wolno poprawia

ć

. Przedwieczny tak j

ą

ukształtował -

konkluduje ojciec -

ż

e jakiekolwiek poprawianie zawsze co

ś

w niej

background image

kategorycznie zepsuje.
Kolejnym pytaniem otwieramy szeroki temat polskich tradycji

ż

ywieniowych. Ojciec Jan ma tu du

ż

o do powiedzenia. Uwa

ż

a, i

ż

istnieje kanon

ż

ywieniowo-kulinarny, do którego powinni

ś

my si

ę

dzi

ś

odwoływa

ć

. Takim wzorcem, dostarczaj

ą

cym nam drogocennych

wskazówek, jest polska kuchnia przedrozbiorowa, zbieraj

ą

ca ci

ą

g

wielowiekowych do

ś

wiadcze

ń

. Pó

ź

niej wszystko si

ę

urwało. Przyszła

n

ę

dza okresu rozbiorowego, pierwsza wojna

ś

wiatowa i zwi

ą

zany z

ni

ą

głód; potem ten króciutki czas niepodległo

ś

ci, zbyt krótki, by

matki mogły przekaza

ć

swoje do

ś

wiadczenie córkom; druga wojna

ś

wiatowa i degeneracja poj

ęć

o

ż

ywieniu (co złapi

ę

to zjem, aby

tylko jako tako przetrwa

ć

), a po wojnie - wiadomo jak było.

Kobiety zaanga

ż

owane w prac

ę

zawodow

ą

szukały sposobów na jak

najszybsze przygotowanie posiłków i uciekały od tradycyjnych
potraw bogatych w biopierwiastki, mikroelementy, witaminy,
substancje, które kiedy

ś

niosły ze sob

ą

zdrowie i

ż

ycie.


ś

eby nas sztuczno

ść

nie ze

ż

arła


Ojciec Jan ch

ę

tnie powraca do tematu, którym zako

ń

czyli

ś

my

ostatnie spotkanie. Jego zdaniem - przedrozbiorowa kuchnia
słowia

ń

ska była tak po

ż

ywna i dostarczała tyle energii,

ż

e mo

ż

na

było z jej nadmiaru "

ś

ciany rozwala

ć

". We

ź

my taki chleb - własny,

pieczony we własnym piecu, wielki na pół stołu, poło

ż

ony na li

ś

ciu

łopuchowym, posypany czarnuszk

ą

albo kminkiem. Jak si

ę

go odkroiło

no

ż

em jak kos

ą

- to a

ż

błyszczał w

ś

rodku, tak dobrze był

wykwaszony...
Na pytanie - Czy mo

ż

na jeszcze gdzie

ś

na kuli ziemskiej popróbowa

ć

smaku prawdziwego chleba? - słyszymy odpowied

ź

odbieraj

ą

c

ą

nadziej

ę

:

- Zacznijmy od samej ziemi. Człowiek przechemizował j

ą

na

ę

boko

ść

co najmniej metra i wszystko co z niej wyrasta jest

mniej lub bardziej ska

ż

one. Oczyszczanie ziemi, nawet gdyby

ś

my od

dzi

ś

zaprzestali stosowania chemii, potrwa kilkaset lat. Równie

ż

tak zwana zdrowotna

ż

ywno

ść

, któr

ą

teraz gdzieniegdzie mo

ż

na

dosta

ć

nie jest całkowicie czysta, bo wyrastaj

ą

c na nawozach

organicznych wchłania chemikalia z pasz, którymi karmiono
zwierz

ę

ta. Jest to wi

ę

c obieg zamkni

ę

ty i obawiam si

ę

,

ż

e smak

prawdziwego chleba pozostanie współczesnemu człowiekowi nie znany.
Niegdy

ś

, piekarni

ę

mo

ż

na było wyczu

ć

na kilkadziesi

ą

t metrów, tak

pachniało

ś

wie

ż

ym chlebem. Dzi

ś

, kiedy gospodyni domowa robi w

domu kluski - kompletnie nie czuje zapachu m

ą

ki. A przy

rozrabianiu ciasto zamiast trzyma

ć

si

ę

własnej konsystencji i

odskakiwa

ć

od r

ę

ki jak piłeczka - przykleja si

ę

do niej.

Rozmowa o prawdziwym chlebie zahaczy

ć

musi o "prawdziwy" ogie

ń

, na

którym niegdy

ś

piekło si

ę

taki chleb. Zdaniem ojca Grande, ogie

ń

,

jaki daje drewno i w

ę

giel, jest całkiem inny od gazowego czy

elektrycznego zabijaj

ą

cego wszelkie walory smakowo-zapachowe

pieczywa. Zreszt

ą

wystarczy porówna

ć

barwy: z jednej strony

złocistoczerwony i gor

ą

cy ogie

ń

z pieca, z drugiej - niebieski i

zimny, jakby martwy ogie

ń

kuchenki gazowej. Nie rozgrzeje on, na

przykład, dawnych garnków

ż

eliwnych, jest na to zbyt słaby. A z

kolei współczesna patelnia teflonowa postawiona na otwartym ogniu
piecyka - spali si

ę

. Je

ś

li kto

ś

ma mo

ż

liwo

ś

ci - niech porówna

placki ziemniaczane sma

ż

one na kuchni opalanej w

ę

glem i drewnem,

na otwartej fajerce, na starodawnej

ż

eliwnej patelni, z plackami

"z gazu". S

ą

to zupełnie ró

ż

ne smaki, zapachy i konsystencje.

A ju

ż

ten najnowszy diabelski wymysł, czyli kuchenki mikrofalowe -

to

ż

to istne horrendum. Strumie

ń

drgaj

ą

cych elektronów niszczy,

druzgocze cz

ą

steczki białka i potrawa z takiej kuchenki tylko

background image

wygl

ą

da jak po

ż

ywienie, ale po

ż

ywieniem nie jest. Ojciec Jan tym

swoim pacjentom, którzy chwal

ą

si

ę

,

ż

e zakupili wła

ś

nie za ci

ęż

kie

pieni

ą

dze kuchenk

ę

mikrofalow

ą

, mówi tak: "Wydali

ś

cie oszcz

ę

dno

ś

ci

na co

ś

, co niszczy wasz

ą

rodzin

ę

. Nasz rozmówca z satysfakcj

ą

powołuje si

ę

na jeden z ostatnich numerów miesi

ę

cznika "

ś

yjmy

dłu

ż

ej", gdzie znalazł bardzo niepochlebny artykuł o kuchni

mikrofalowej. On te same wnioski sformułował ju

ż

kilka lat temu.

Prawdziwy chleb i prawdziwy ogie

ń

. Pozostało nam jeszcze

powiedzie

ć

co

ś

o prawdziwej wodzie. Tu, jak si

ę

okazuje, sprawa

nie jest do ko

ń

ca przegrana.

- Kto chce mie

ć

w domu dobr

ą

krzemionkow

ą

wod

ę

, któr

ą

orze

ź

wi si

ę

o ka

ż

dej porze roku, niech zrobi tak: pół kilograma suszonego

skrzypu pokruszy

ć

, wsypa

ć

do emaliowanego garnka, zala

ć

przefiltrowan

ą

wod

ą

, zostawi

ć

na noc. Rano pogotowa

ć

20 minut,

odstawi

ć

. Kiedy ustoi si

ę

, przecedzi

ć

przez niezbyt g

ę

ste sitko,

wla

ć

do kamiennego wyzi

ę

bionego garnka. Garnek paruje i nie

pozwoli, by woda si

ę

nagrzała i w ten sposób pozyskujemy

krzemionk

ę

- wy

ś

mienit

ą

, tward

ą

wod

ę

wprost do picia, do herbaty,

do mycia z

ę

bów, do gotowania zup...

Ojciec Jan radzi tak

ż

e, by - je

ś

li tylko jest taka mo

ż

liwo

ść

-

postara

ć

si

ę

o własn

ą

studni

ę

. Kopa

ć

trzeba gł

ę

boko, wod

ę

dokładnie przebada

ć

. Prawdziwa, czysta,

ż

ywa woda z cembrowanej

studni, jest darem Przedwiecznego, zawiera magnez, krzem,

ż

elazo.

Mo

ż

na, a nawet nale

ż

y pi

ć

j

ą

bez przegotowania... Chro

ń

my si

ę

przed zanieczyszczeniami i sztuczno

ś

ci

ą

jak tylko mo

ż

na,

ż

eby one

nas w ko

ń

cu nie ze

ż

arły.

No wła

ś

nie - podchwytujemy temat - we

ź

my takie antybiotyki.

Przecie

ż

nierzadko trzeba si

ę

po nich "leczy

ć

"... Ojciec Jan

równie

ż

uwa

ż

a je za niebezpieczne. Po kuracji antybiotykami trzeba

odtru

ć

organizm, usun

ąć

toksyny z w

ą

troby i nerek, oczy

ś

ci

ć

ś

luzówk

ę

z grzybicy, je

ś

li taka si

ę

pojawi, wreszcie - przywróci

ć

wła

ś

ciwe wydzielanie soków trawiennych. Czasami, po przeholowaniu

kuracj

ą

antybiotykami, oczyszczanie organizmu jest dłu

ż

sze ni

ż

samo leczenie. Nale

ż

y pami

ę

ta

ć

, aby przy za

ż

ywaniu antybiotyków

ka

ż

dego dnia wypi

ć

szklank

ę

kefiru oraz wzi

ąć

trzy razy dziennie

witamin

ę

B-kompleks. Je

ż

eli zaczyna si

ę

grzybica w

ś

luzówce -

trzeba podawa

ć

bardzo du

ż

e ilo

ś

ci cebuli. Je

ś

li jednak jest ju

ż

i

w

ą

troba poszkodowana i nie chce przyjmowa

ć

cebuli, nale

ż

y zast

ą

pi

ć

j

ą

kombinacj

ą

ziół goryczkowych, przeciwzapalnych, powlekaj

ą

cych

oraz oczyszczaj

ą

cych układ moczowy.

Za oknem klasztornego gabinetu ojca Jana - pierwsze jesienne
szarugi. Pytanie o to jak zabezpieczy

ć

si

ę

przed gryp

ą

? - wprost

wisi w powietrzu.
Ojciec Grande zaleca dostarczanie organizmowi du

ż

ej dozy witaminy

C. Bierzemy po dwie kapsułki przy

ś

niadaniu. Je

ś

li chodzi o

ż

ywienie - trzeba zwi

ę

kszy

ć

ilo

ść

jarzyn w jadłospisie, przede

wszystkim marchwi i kapusty. Gotujemy zupy jarzynowe (naturalnie,
nie na mi

ę

sie czy ko

ś

ciach, a jedynie na ły

ż

ce masła),

przyrz

ą

dzamy najrozmaitsze surówki. Warto te

ż

wykorzysta

ć

dobrodziejstwa naszego polskiego kalafiora. Jest tak bogaty w
warto

ś

ci od

ż

ywcze,

ż

e ich nie spiszesz na kartce. Wa

ż

ne przy tym,

by go nie przegotowa

ć

. W osolonym wrz

ą

tku, z odrobin

ą

"vegety" dla

smaku, gotujemy kalafior około 10 minut, dolewaj

ą

c szklank

ę

mleka.

Nast

ę

pnie podbieramy go widelcami, kiedy jest jeszcze chrupki,

ods

ą

czamy i delikatnie namaszczamy

ś

wie

ż

utkim, naturalnym masłem,

ż

eby zrobił si

ę

a

ż

złocisty... Uchowaj Bo

ż

e "potraktowa

ć

" go

pra

ż

on

ą

tart

ą

bułk

ą

. I w

ą

troba, i trzustka jej nie toleruj

ą

.

Kolejna sprawa, je

ś

li chodzi o przezi

ę

bienia. Nie wolno wychodzi

ć

rano z pustym

ż

ą

dkiem. Je

ś

li ju

ż

nie ma czego innego, to cho

ć

by

podgrza

ć

przegotowane wczorajsze mleko i wla

ć

do niego esencj

ę

herbacian

ą

. Ły

ż

k

ę

miodu do tego i ju

ż

nam si

ę

poprawia kr

ąż

enie,

background image

organizm otrzymał białko i wapno. Bardzo wa

ż

n

ą

spraw

ą

- uzupełnia

swój wywód ojciec Jan - jest ubiór. Od pierwszych jesiennych
szarug zakładamy nakrycia głowy. Obowi

ą

zkowo. Przez nie osłoni

ę

t

ą

głow

ę

organizm wytraca 60-80 proc. całego nagromadzonego ciepła. A

przezi

ę

bienie ciała jest gorszym paskudztwem od kompletnego

zapicia si

ę

alkoholem. Nast

ę

pnie nasz rozmówca mówi co

ś

wielce

niepochlebnego na temat damskiej mody i zastanawia si

ę

- sk

ą

d si

ę

to u nas wzi

ę

ło - te gołe rozczochrane głowy, spódnice powy

ż

ej

kolan, nylonowe po

ń

czoszki i do nich nie zasznurowane wojskowe

buciory... Naturalnie, jest to małpie na

ś

ladownictwo mody

ameryka

ń

skich slumsów. Margines społeczny, obrze

ż

a wielkich

metropolii, bieda i bezdomno

ść

podyktowały

ś

wiatu znudzonemu

konsumpcj

ą

taki styl, który polega na noszeniu przypadkowych,

zupełnie nie dopasowanych cz

ęś

ci garderoby. A "wy

ż

sze sfery"

naszego, po

ż

al si

ę

Bo

ż

e, polskiego biznesu, natychmiast to kupiły.

Szaruga za oknem nie cichnie. Pytamy - co robi

ć

, kiedy ju

ż

złapi

ą

człowieka pierwsze grypowe dreszcze?
- Zanim pobiegniemy do lekarza i zaczniemy faszerowa

ć

si

ę

antybiotykami - odpowiada Jan Grande - spróbujmy starych,
wypróbowanych przez prababki metod. Troch

ę

kwiatu lipy, kwiatki

dzikiego bzu, par

ę

gał

ą

zek dzikiej maliny, kapk

ę

podbiału i mi

ę

ty

- zaparzy

ć

i niech naci

ą

ga pół godziny. Wzi

ąć

ły

ż

eczk

ę

miodu,

przetrze

ć

klatk

ę

piersiow

ą

i stopy ma

ś

ci

ą

kamforow

ą

, wypoci

ć

si

ę

,

przez dwa dni nie wychodzi

ć

z domu. A zioła zbieramy id

ą

c latem na

niedzielny spacer, zwykle daleko od zasmrodzonej szosy. Przynosimy
je letni

ą

por

ą

do domu, rozsypujemy na starej firance rozpi

ę

tej

cho

ć

by mi

ę

dzy dwoma krzesłami, otwieramy okno i suszymy. Słowem,

prowadzimy w domu własn

ą

aptek

ę

zielarsk

ą

. Zamiast rozwi

ą

zywa

ć

krzy

ż

ówki, lepiej studiowa

ć

wła

ś

ciwo

ś

ci ziół i ich rozpoznawanie.

Zioła to s

ą

witaminy, mikroelementy, biopierwiastki, olejki

eteryczne b

ę

d

ą

ce uzupełnieniem dobrze prowadzonej kuchni. Trzeba

tylko chcie

ć

i kobiety musz

ą

mie

ć

na to czas. Ojciec Jan wspomina

swoj

ą

matk

ę

, która - prowadz

ą

c gospodarstwo - miała czas jagody i

zioła zbiera

ć

, i wieczorem szydełkuj

ą

c z dzie

ć

mi po

ś

piewała... A

dzisiejsze kobiety? Krów nie doj

ą

, kur nie hoduj

ą

,

ś

wi

ń

nie

karmi

ą

, lnu nie siej

ą

, mi

ę

dli

ć

nie mi

ę

dl

ą

, prz

ąść

nie prz

ę

d

ą

,

pierza nie dr

ą

, nie haftuj

ą

, nie szydełkuj

ą

, a wci

ąż

czasu nie

maj

ą

.

Replikujemy,

ż

e to za spraw

ą

telewizji. Nieopatrznie, bowiem na

twarzy naszego rozmówcy znów pojawia si

ę

irytacja:

- To kolejny, chorobotwórczy wynalazek diabła. Promieniowanie
ekranów, zwłaszcza w tych naszych małych mieszkaniach, bardzo
szkodzi na wzrok i na cały organizm.
Swoj

ą

drog

ą

, ciekawe, czy aby ojciec Grande nie jest

antyfeminist

ą

?

- Przeciwnie. Uwa

ż

am,

ż

e kobieta jest koron

ą

stworzenia. Dziadyga

- wybacz mi, Bo

ż

e mój j

ę

zyk - mo

ż

e sobie pozwoli

ć

na wiele i nikt

si

ę

specjalnie nie zgorszy widz

ą

c go na ulicy pijanego, z

papierosem w g

ę

bie. Ale "lepsza połowa"...? Gdyby Odwieczny mógł

przewidzie

ć

,

ż

e baby si

ę

gn

ą

po papierosy - to by im kominy w

głowach zainstalował. Jest takie powiedzenie wzi

ę

te z

ż

ydowskiego

ulicznego slangu: fiksum dyrdum mischugyne kopf, oznaczaj

ą

ce mniej

wi

ę

cej tyle, co wariactwa szalonej głowy.

- A ile nasze "mischugyne kopf" powinno za

ż

ywa

ć

nocnego

odpoczynku?
- W epoce ci

ą

głych napi

ęć

psychicznych potrzeba człowiekowi co

najmniej 8 godzin snu. Zasypiamy obowi

ą

zkowo przed godzin

ą

23.,

kiedy to organizm w sposób naturalny wycisza si

ę

, serce zwalnia

swoj

ą

akcj

ę

, kora nadnerczy przestaje produkowa

ć

adrenalin

ę

.

Nale

ż

y w tym czasie skłoni

ć

głow

ę

na poduszk

ę

. Je

ś

li przegapimy t

ę

godzin

ę

biologicznego spokoju i nadal b

ę

dziemy aktywni, to

background image

wymusimy na korze nadnerczy dalsz

ą

prac

ę

. B

ę

dzie ona wstrzykiwała

do krwiobiegu odrobinki adrenaliny ju

ż

do samego rana i nie da nam

spokojnie zasn

ąć

. Sen b

ę

dzie przerywany, a pocz

ą

tek dnia

naznaczony zm

ę

czeniem. My, mnisi, budzimy si

ę

o pi

ą

tej rano, bez

budzika. Całkiem inaczej zagospodarowuje si

ę

czas do południa,

mo

ż

na bardzo du

ż

o zrobi

ć

. Po południu, niestety, czas jest ju

ż

krótki.
Interesuje nas - czy mo

ż

na sobie pozwala

ć

na poobiedni

ą

drzemk

ę

?

Ku naszemu zdziwieniu - zdaniem ojca Grande - jest to kompletnie
zabronione. Po posiłku nale

ż

y odby

ć

do

ść

intensywny spacer. A ta

przemo

ż

na potrzeba snu po obiedzie wywodzi si

ę

ze zwykłego

ob

ż

arstwa.

ś

ą

dek podnosi przepon

ę

, serce o ni

ą

zawadza, mamy

wra

ż

enie,

ż

e jest za ci

ęż

kie, i człowiek - taki nied

ź

wiedziowaty -

kładzie si

ę

spa

ć

, przesypiaj

ą

c najciekawszy czas w

ż

yciu. Potem

wieczorem ma problemy z za

ś

ni

ę

ciem.



Inteligencja na talerzu

- Dawno, dawno temu... - prowokujemy ojca Jana, by wrócił do w

ą

tku

kuchni staropolskiej i rozmaitych zamierzchłych kulinariów.
- Je

ś

li cofniemy si

ę

my

ś

l

ą

het, het - nasz rozmówca zaczyna tak,

jakby opowiadał ba

śń

- jakie

ś

kilkaset lat, do Polski jeszcze

przedjagiello

ń

skiej, to zobaczymy,

ż

e istniej

ą

ce wtedy typowe

gospodarstwa wiejskie, były w 100 procentach samowystarczalne.
Wszystko wytwarzano na miejscu; od jajka poprzez płótno, które si

ę

tkało, prz

ę

dło i farbowało, a

ż

do własnego garnka. I ta

samowystarczalno

ść

- fakt,

ż

e rzadko kiedy wybierano si

ę

po co

ś

do

wi

ę

kszych o

ś

rodków - wytworzyła norm

ę

prostego i warto

ś

ciowego

ż

ywienia ze składników przez siebie wyprodukowanych. Przede

wszystkim, jadano du

ż

o mi

ę

sa, nie gotowanego, ale opiekanego nad

ogniem. Tłuszcz wytapiał si

ę

, spływał, skwierczał w palenisku,

pieczyste pachniało na kilometr. Takie mi

ę

so przedstawiało sob

ą

bardzo bogat

ą

warto

ść

białkowo-od

ż

ywcz

ą

. Co wa

ż

ne, pozbawione było

tłuszczów nasyconych, które znajduj

ą

si

ę

w wywarach naszych

współczesnych zup oraz pieczonym w tłuszczu mi

ę

sie, b

ę

d

ą

c

przyczyn

ą

sklerozy.

Dalej - w

ę

dzenie. Była cała procedura naturalnego w

ę

dzenia:

moczono mi

ę

so w specjalnej solnej zaprawie, po czym - nie parzone

- w

ę

dzono przy u

ż

yciu gał

ą

zek jałowca i buczyny. W

ę

dzonk

ę

zawieszano w kominie... Przewiew kominowy podsuszał i jednocze

ś

nie

zabezpieczał przed owadami. Jak si

ę

odkroiło płat takiego

ciemnoczerwonego mi

ę

sa, poło

ż

yło go na chleb razowy domowego

wypieku, do tego przyniosło z piwnicy ukiszon

ą

w d

ę

bowej beczce

kapust

ę

i skropiło j

ą

aromatycznym olejem z konopi, które rosły za

oknem...
- No... to na pewno nie był hamburger - wyrywa nam si

ę

.

- Z cał

ą

pewno

ś

ci

ą

- potwierdza ojciec. A dzi

ś

taka w

ę

dzonka jest

moczona w roztworze saletry,

ż

eby nabrała wilgoci i odpowiedniej

wagi, nast

ę

pnie "w

ę

dzi" si

ę

j

ą

przy pomocy preparatu, który w

sposób sztuczny zabarwia i nadaje smak. Kiedy człowiek kroi "toto"
potem na stolnicy, to mu spod no

ż

a woda wycieka i dr

ż

y wszystko,

jakby - Bo

ż

e, uchowaj - jaki

ś

kawałek dopiero co z prosektorium

przywlekli...
- Co jadano - prosz

ę

ojca - do mi

ę

s w Polsce

ś

redniowiecznej -

przed Bon

ą

, przed ziemniakami?

- Głównie kasze. Pochłaniano ogromne ilo

ś

ci kaszy j

ę

czmiennej, a

od XIII wieku gryczanej. Gryk

ę

do Polski przywie

ź

li Tatarzy (na

południu, do dzi

ś

nazywa si

ę

j

ą

tatark

ą

). Hordy tatarskie,

pokonuj

ą

ce tysi

ą

ce kilometrów prawie nie zsiadaj

ą

c z koni, nie

mogły taska

ć

ze sob

ą

kuchni polowej z grochówk

ą

. Ka

ż

dy Tatar

background image

siedział sobie na małym koniku, pod siedzeniem miał plastry
suszonego mi

ę

sa, a do boku przytroczony sajdak - worek skórzany, w

którym grzechotała odpowiednio sprawiona kasza. Parzono j

ą

najpierw w pełnym mleku, odcedzano, obsuszano, wrzucano na chwil

ę

do wrz

ą

cego masła, znów cedzono i suszono, po czym wsypywano do

sajdaka. Taki Tatar jechał sobie z Mongolii, co rusz si

ę

gał do

worka i pojadał, a na postoju wydoił swoj

ą

kobył

ę

i napił si

ę

mleka. No i wytrzymywał trudy wielotygodniowej podró

ż

y, a nawet

jak go w jakiej

ś

potyczce skaleczyli, to skóra na nim goiła si

ę

jak na psie. Polacy - snuje swoj

ą

opowie

ść

ojciec Jan Grande - jak

go brali do niewoli, to razem z kasz

ą

i bardzo si

ę

dziwili,

ż

e

Tatarzy nie chc

ą

je

ść

niczego innego. Spróbowali sami i t

ą

drog

ą

kasza gryczana (mało wymagaj

ą

ca w uprawie) podbiła Polsk

ę

, i spore

połacie Europy, staj

ą

c si

ę

na całe wieki podstaw

ą

ż

ywienia.

Jeszcze nasze prababki pilnowały pradziadków,

ż

eby przynajmniej

dwa worki gryki były w domu na zim

ę

.

A w XVI wieku przyjechała do Polski Bona i przywiozła z Włoch kosz
z jarzynami, ogromnie wzbogacaj

ą

c jadłospis. Kanon kuchni

słowia

ń

skiej, staropolskiej przeszedł pewn

ą

korzystn

ą

ewolucj

ę

,

ukształtował si

ę

razem z t

ą

kapust

ą

, kartoflami, marchewk

ą

(cho

ć

,

naturalnie nadal z przewag

ą

mi

ę

sa oraz kaszami) i - jako taki -

obowi

ą

zywał a

ż

do rozbiorów.

Na pytanie - Czy podobnie od

ż

ywiali si

ę

bogaci i biedni? - ojciec

Jan odpowiada, i

ż

m

ą

dro

ść

ż

ywieniowa dotyczyła wszystkich warstw

społecznych.
Była pełna analogia, je

ś

li idzie o skład i jako

ść

jedzenia,

natomiast ró

ż

niło si

ę

ono ilo

ś

ci

ą

. Ubogi ubił jednego wieprzka na

pół roku dla całej rodziny, bogaty zjadał tyle na jednym
przyj

ę

ciu. Ale w podobny sposób, we wszystkich warstwach

przyrz

ą

dzano mi

ę

so, wypiekano chleb, robiono sery, kluski,

barszcze, czy pierogi z kapust

ą

. Podobnie p

ę

dzono samogon - jego

czyst

ą

, prost

ą

posta

ć

, nie przy

ś

pieszaj

ą

c w sztuczny sposób

procesów naturalnej fermentacji. Taka wódka była bardzo mocna i
spalała substancje kaloryczne, nie daj

ą

c

ż

adnych ubocznych

skutków.

ż

nice

ż

ywieniowe pojawiły si

ę

w wieku XVIII wraz z mod

ą

francusk

ą

, kiedy to na zamo

ż

ne stoły wje

ż

d

ż

ały obce frykasy,

których ni

ż

sze warstwy nawet nie ogl

ą

dały.

Jest jeszcze jedna bardzo ciekawa sprawa, zapisana w polskiej
tradycji

ż

ywieniowej: nigdy, przez wszystkie te wieki, nie było u

nas mody ob

ż

erania si

ę

. Przeciwnie, obowi

ą

zywała zasada lekkiego

niedojadania. I to we wszystkich warstwach społecznych. Nawet

ż

ebrak, który dostał jałmu

ż

n

ę

- pocz

ę

stunek, gospodarował nim z

rozs

ą

dkiem, zjadł troch

ę

, a reszt

ę

schował do worka,

ż

eby mu

starczyło na pó

ź

niej. Była w narodzie taka troch

ę

wilcza dieta,

ale te

ż

dawała ona odporno

ść

na zm

ę

czenie i głód. Nie mówi

ą

c ju

ż

o

tym,

ż

e niedojadanie sprzyja wła

ś

ciwej przemianie materii,

ż

ą

dek

nie jest przeci

ąż

ony, w jelitach nie ma zalegaj

ą

cych resztek.

Ojciec Jan zaleca wszystkim nast

ę

puj

ą

c

ą

zasad

ę

: nie nale

ż

y wstawa

ć

od stołu z uczuciem,

ż

e

ż

ą

dek jest zbyt ci

ęż

ki. Trzeba mie

ć

swoj

ą

grzeczno

ś

ciow

ą

norm

ę

, co

ś

, co mo

ż

na nazwa

ć

"inteligencj

ą

na

talerzu": wezm

ę

3 ziemniaczki, a nie 5, odkroj

ę

kawałek z du

ż

ego

kotleta, a reszt

ę

zostawi

ę

na półmisku... Nie nale

ż

y te

ż

nigdy

je

ść

"po polsku", nabieraj

ą

c na jeden widelec ziemniaki z sosem,

mi

ę

so i jarzynk

ę

, tylko przestrzega

ć

pewnej kolejno

ś

ci. Najpierw

powinno si

ę

skonsumowa

ć

jarzynk

ę

, nast

ę

pnie mi

ę

so, na ko

ń

cu -

ziemniaki.
Poniewa

ż

zdaje nam si

ę

to lekk

ą

przesad

ą

, ojciec Jan cierpliwie

tłumaczy, i

ż

taka kolejno

ść

zapobiega trawiennej schizofrenii.

Kiedy nawrzucamy do

ż

ą

dka bez ładu i składu zró

ż

nicowane

po

ż

ywienie, to ta nasza "betoniarka" wprost nie wie od czego

background image

zacz

ąć

. Z trudem miele i rozciera taki obiad, zamieniaj

ą

c go w

makabryczn

ą

papk

ę

, której składniki maj

ą

ż

ny czas rozkładu i

trawienia.
Ojciec Jan nie pochwala diet przegłodzeniowych. Uwa

ż

a, i

ż

wszelkie

tego typu nowomodne praktyki prowadz

ą

do paskudnych nast

ę

pstw.

Leczył niejedn

ą

ofiar

ę

diety-cud, ludzi, którzy zapadli na powa

ż

n

ą

chorob

ę

psychiczn

ą

- jadłowstr

ę

t, czyli tak zwan

ą

anoreksj

ę

. Na

Zachodzie choroba ta zebrała ju

ż

okrutne

ż

niwo, zwłaszcza w

ś

ród

młodych dziewcz

ą

t. W Polsce te

ż

si

ę

ostatnio nasila.

Nie mówi

ą

c ju

ż

o dziwnej modzie na hinduizm. Jest to, o czym nie

wszyscy wiedz

ą

, hinduizm w cudzysłowiu - sekciarski,

przeszczepiony najpierw na grunt ameryka

ń

ski, niewiele maj

ą

cy

wspólnego z prawdziwymi naukami Wschodu, prowadz

ą

cy na psychiczne

manowce. No i nasza młodzie

ż

, szukaj

ą

ca nie wiadomo czego,

zachwyciła si

ę

t

ą

form

ą

dziwacznej ascezy, mi

ę

dzy innymi

jedzeniowej.
Nale

ż

y wiedzie

ć

, i

ż

nasze społecze

ń

stwo - ojciec Jan wyra

ź

nie

zmierza do puenty - jak i inne ludy

ś

rodkowej Europy, ma niejako w

genach zapisan

ą

najwła

ś

ciwsz

ą

diet

ę

. Potwierdza j

ą

kilkusetletnia

tradycja - o której mówili

ś

my - i w

ż

aden sposób nie nale

ż

y

przestawia

ć

si

ę

na t

ę

wschodni

ą

ascez

ę

jadłospisow

ą

, czy radykalny

wegetarianizm. Dla przykładu, gdyby

ś

my chcieli zast

ą

pi

ć

kawałek

mi

ę

sa innym rodzajem białka, to musieliby

ś

my zje

ść

4-litrowy

garnek gotowanej soi. I jeszcze byłoby mało. Wszystkie diety
bezmi

ę

sne s

ą

dietami fałszywymi, powoduj

ą

patologiczne zmiany

wskutek wrzodziej

ą

cego zapalenia jelita grubego, utrat

ę

odporno

ś

ci, wyniszczenie organizmu. Zdaniem ojca Jana -

wprowadzeniu kulinarnego nowinkarstwa winna jest inteligencja. Oj,
chyba nie jest to najbli

ż

sza jego sercu warstwa społeczna.

Zapytany o opini

ę

- nie wystawił najlepszej:

- Mebluj

ą

sobie głowy skomplikowan

ą

wiedz

ą

, a

ż

y

ć

nie potrafi

ą

.

Nawet kiedy choruj

ą

, to nie m

ą

drzej

ą

. Zaobserwowałem, na przykład,

przez 17 lat pracy zielarza zakonnego,

ż

e wielkomiejska

inteligencja, jak

ż

adna inna warstwa społeczna, zarasta brudem. W

Warszawie stykałem si

ę

z pacjentami, którym z pleców mo

ż

na było

brud ły

ż

k

ą

skroba

ć

. Po prostu, nie k

ą

pali si

ę

latami, maj

ą

c w

mieszkaniu łazienki. Zamiast g

ą

bki i mydła, stosowano francuskie

dezodoranty blokuj

ą

c pory, stwarzaj

ą

c gnij

ą

ce, zaparzone

ś

rodowisko - idealn

ą

nisz

ę

dla paso

ż

ytów. Te wszystkie

naleciało

ś

ci skórne, zapalenia, uczulenia, brodawki - to sk

ą

d?...

A przyjrzyjmy si

ę

wszyscy sobie - kurczymy si

ę

pod oskar

ż

aj

ą

cym

wzrokiem ojca Jana - w jaki to "zdrowotny" sposób sp

ę

dzamy

wi

ę

kszo

ść

wieczorów? Naturalnie, ogl

ą

da si

ę

telewizj

ę

. Zwykle w

małym, zadymionym pokoiku, bo wszyscy pal

ą

. Jeden na drugiego

syka: cicho, cicho... Tego licho bierze, bo mu przerzucili
program, tamten nie mo

ż

e si

ę

skupi

ć

, wzrasta napi

ę

cie nerwowe i

dom zamienia si

ę

w nowoczesn

ą

, wielce o

ś

wiecon

ą

jaskini

ę

barbarzy

ń

ców.

- Panie Bo

ż

e, odpu

ść

... - po swojemu fuka ojciec Jan. - A pó

ź

niej

w tym zadymionym,

ś

mierdz

ą

cym skarpetami i spoconymi ciałami

pokoju idzie si

ę

spa

ć

, nawet nie bardzo myj

ą

c "przewielebne

zwłoki", bo ju

ż

si

ę

zrobiło pó

ź

no, godzina zasypiania na naszym

zegarze biologicznym dawno min

ę

ła, hormon nadnerczy jest

nienaturalnie aktywny i nie ma mowy o rzetelnym wypoczynku...


Leczy

ć

ciała i dusze


- Ojcze Janie, my tak sobie spokojnie mówimy o dobrym jedzeniu,
podczas gdy wielu ludziom samo

ż

ycie nie smakuje...

Nasz rozmówca natychmiast podchwytuje temat i opowiada o swoich

background image

depresyjnych pacjentach.
Pewna młoda kobieta leczy si

ę

ju

ż

trzeci rok u niego. Na pierwszy

rzut oka -

ż

adnych losowych przeciwno

ś

ci. Ładna, wykształcona

(nauczycielka z zawodu), urodziła udane dziecko, m

ąż

pracuje za

granic

ą

, a wi

ę

c pieni

ą

dze maj

ą

. Tyle

ż

e jest nieco wyobcowana,

mieszkaj

ą

c z te

ś

ciami w wiejskim

ś

rodowisku. Ga

ś

nie tam. Co

miesi

ą

c przyje

ż

d

ż

a do Wrocławia, wygada si

ę

, we

ź

mie porcj

ę

leków i

jako

ś

ci

ą

gnie do nast

ę

pnej wizyty.

Kiedy

ś

powiedziała do ojca Jana: "Gdyby nie te wizyty u ksi

ę

dza,

to ja bym si

ę

ju

ż

dawno powiesiła". Inna znów osoba, starsza pani,

wdzi

ę

czna była naszemu rozmówcy za jego optymizm i działaj

ą

ce na

pacjentów zadowolenie z

ż

ycia. Nie do ko

ń

ca zgadzaj

ą

c si

ę

z tym

ostatnim - ojciec Jan kwituje: "Lekarz musi by

ć

doskonałym

aktorem. A połowa sukcesu w leczeniu zale

ż

y od tego, jaki mam

kontakt z chorym. Je

ż

eli kto

ś

wychodzi ode mnie bez przekonania,

ż

e potrafi

ę

mu pomóc, to szkoda mojej fatygi".

- Psyche i soma - powiadamy na to. - Kiedy jedno cierpi, co dzieje
si

ę

z drugim?

Ojciec Jan mówi o

ś

cisłej współzale

ż

no

ś

ci. Wie ze swojej praktyki

jedno: kiedy dusza choruje, to ciała nie da si

ę

uleczy

ć

. A lekarz

powinien mie

ć

takie zaufanie pacjenta,

ż

eby ten wyspowiadał si

ę

przed nim lepiej jak przy konfesjonale. Tylko na pozór brakuje
zwi

ą

zku mi

ę

dzy rakiem

ż

ą

dka a tym,

ż

e kto

ś

ź

le

ż

yje z te

ś

ciow

ą

.

Wszystkie takie sprawy trzeba zna

ć

. Dobry lekarz musi po

ś

wi

ę

ci

ć

du

ż

o czasu na rozmow

ę

z pacjentem i tak lawirowa

ć

swoimi

umiej

ę

tno

ś

ciami, a

ż

eby podnie

ść

go na duchu, a zarazem pobudzi

ć

organizm do samoobrony; leczy

ć

równolegle dusz

ę

i ciało.

Ciekawi jeste

ś

my - czy nasze prababki i pradziadowie chorowali na

depresj

ę

?

- Nie - odpowiada ojciec - nie mieli na to czasu. Nie b

ę

dzie

chorował na depresj

ę

człowiek pochłoni

ę

ty przez obowi

ą

zki. Praca

była, jest i b

ę

dzie tu najlepszym lekarstwem. Przypomnijmy sobie

szkolne lektury - "Anielk

ę

" czy "Nad Niemnem". Były tam opisane

arystokratki, co to całymi dniami le

ż

ały na szezlongach, co

ś

tam

sobie roiły i od tego nieróbstwa miały "globusa" w głowie. W
ni

ż

szych sferach to si

ę

nie zdarzało:

Przypominamy o tym,

ż

e dzi

ś

w krajach wysoko rozwini

ę

tych, gdzie

depresja jest chorob

ą

niemal społeczn

ą

, ludzie pracuj

ą

, nawet

popadaj

ą

w pracoholizm.

Replika ojca Jana jest zdumiewaj

ą

ca. Stwierdza, i

ż

w gruncie

rzeczy styl

ż

ycia w zachodnich cywilizacjach jest stylem

ż

ycia

nierobów, którzy nawet jak pracuj

ą

, to powierzchownie. Ich

zm

ę

czenie jest tak

ż

e pozorne, nieautentyczne. Człowiek pochłoni

ę

ty

wykonywaniem prawdziwej pracy, nigdy nie b

ę

dzie sfrustrowany.

- Czym wobec tego jest prawdziwa praca? - dopytujemy.
Ojciec Jan odpowiada, i

ż

jest to takie zaj

ę

cie, które okre

ś

la sens

naszego, tu na ziemi, trudu; ba, samego człowieka okre

ś

la. Powinna

ona wzmacnia

ć

egzystencjalnie, a nie rozchwiewa

ć

. Zadowolenie z

dobrze wykonanej pracy jest zarazem samoocen

ą

powi

ą

zan

ą

z

poczuciem własnej warto

ś

ci. I to wszystko chroni przed nerwicami.

Prawdziwe zm

ę

czenie prawdziw

ą

prac

ą

jest najlepsz

ą

ochron

ą

przed

grzechem i depresj

ą

.

Informujemy ojca, i

ż

funkcjonuje w

ś

wiecie rewelacyjny medykament

przeciwko depresji, nazywaj

ą

cy si

ę

"Prozac". Wyzwala fantastyczn

ą

aktywno

ść

, modny jest w

ś

wiecie biznesu i dotarł ju

ż

do Polski.

Ojciec Jan nie słyszał o tym leku, ale gwarantuje - jako stary
praktyk, maj

ą

cy za sob

ą

500-letni

ą

tradycj

ę

bonifratrów -

ż

e po

trzech latach za

ż

ywania wszyscy ci biznesmeni wypal

ą

si

ę

kompletnie, a na dodatek płodzi

ć

b

ę

d

ą

spotworniałe potomstwo. Taki

lek musi by

ć

mieszanin

ą

hormonów i narkotyków. Nie ma innej

mo

ż

liwo

ś

ci. Z naturalnych

ś

rodków antynerwicowych i

background image

antydepresyjnych, w jakie nas zaopatrzył Przedwieczny na tej
ziemi, istnieje tylko jeden - stare, dobrze nam znane ziele

ś

wi

ę

toja

ń

skie, zwane dziurawcem. Niemcy produkuj

ą

z niego

drogocenne kapsułki przeciwko depresji. Tak wi

ę

c zaleca wył

ą

cznie

dziurawiec i kakao, które jest nosicielem magnezu.
Ojciec Jan - zapytany o wn

ę

trze ludzkiego organizmu i generaln

ą

zasad

ę

jego funkcjonowania - powiada pi

ę

knie, i

ż

w doskonało

ś

ci

naszych ciał przegl

ą

da si

ę

sam Przedwieczny. Gdyby kto

ś

ze

ś

miertelnych umiał rozło

ż

y

ć

t

ę

konstrukcj

ę

na czynniki pierwsze i

zrozumiał zasad

ę

jej funkcjonowania, sam byłby zachwycony. We

ź

my

harmoni

ę

współdziałaj

ą

cych organów wewn

ę

trznych, które zamieniaj

ą

martw

ą

materi

ę

w energi

ę

ż

ycia. We

ź

my nasz

ą

kor

ę

mózgow

ą

, która

tyle wspaniało

ś

ci potrafi stworzy

ć

...

- Ale du

ż

a cz

ęść

kory mózgowej jest wył

ą

czona z funkcjonowania -

wchodzimy ojcu w słowo.
- Tak, około 70 procent - precyzuje rozmówca. - A có

ż

by to było,

gdyby tak człowiek eksploatował cał

ą

kor

ę

mózgow

ą

?... Swego czasu

rozmawiałem w Kijowie z pewnym szamanem znad Jeruseju i spytałem
go o co

ś

, co zaintrygowało mnie ju

ż

wcze

ś

niej.

Dlaczego - mianowicie - ich plemiona tak bardzo szanuj

ą

ludzi

chorych psychicznie? Odpowied

ź

, jak

ą

usłyszałem, wstrz

ą

sn

ę

ła mn

ą

.

Ludzie psychicznie chorzy - mówił mi ów szaman, maj

ą

cy za sob

ą

tysi

ą

cletnie tradycje swojej kultury - to s

ą

ludzie boscy.

Dlaczego? Bo Przedwieczny wyró

ż

nił ich wł

ą

czaj

ą

c im t

ę

nie

u

ż

ywan

ą

, u

ś

pion

ą

cz

ęść

mózgu. Spowodowało to,

ż

e funkcjonuj

ą

ponad

orbit

ą

normalno

ś

ci, my natomiast odbieramy ich jako odmie

ń

ców.

Z kolei plemiona azjatyckich koczowników stepowych, jak równie

ż

niektóre ludy indyjskie ogromnie szanuj

ą

ludzi starych. Uznaje si

ę

ich tam za błogosławionych. Przedwieczny musiał doj

ść

do wniosku,

ż

e

ż

ycie takiego staruszka czemu

ś

słu

ż

y, jest komu

ś

tu na ziemi

przydatne. Nigdy nie

ż

yje długo człowiek paskudny, długo

ż

yj

ą

ludzie dobrzy. Staro

ść

jest rodzajem społecznego kapitału. Mo

ż

emy,

dzi

ę

ki czyjemu

ś

długiemu do

ś

wiadczeniu, pozna

ć

niejedn

ą

prawd

ę

o

ż

yciu.

- A pewnie i o umieraniu - dodajemy.
- Moja znajoma - kontynuuje ojciec Jan - pani Józefa, 90-letnia
osoba maj

ą

ca za sob

ą

ż

ycie po

ś

wi

ę

cone pracy w opiece społecznej,

na par

ę

tygodni przed

ś

mierci

ą

mówiła:

ś

eby te

ż

ojciec wiedział,

jaki to jest okropny czas, to czekanie na

ś

mier

ć

. Ja j

ą

widz

ę

i

czuj

ę

dookoła siebie wsz

ę

dzie. Nie mam ju

ż

ż

adnych potrzeb. Rano

wstan

ę

, umyj

ę

si

ę

, uczesz

ę

, ubior

ę

i ci

ą

gle towarzyszy mi

ś

wiadomo

ść

,

ż

e mo

ż

e wła

ś

nie dzi

ś

, mo

ż

e za godzin

ę

- umr

ę

. Nawet

jak znajomi przyjd

ą

i przynios

ą

mi łakocie, to ja si

ę

pocz

ę

stuj

ę

,

ż

eby nie robi

ć

im przykro

ś

ci, ale nie mam ju

ż

na nic

zapotrzebowania. Kiedy kład

ę

si

ę

do łó

ż

ka, to westchn

ę

do

Przedwiecznego i zapytam Go - czy jeszcze si

ę

jutro zbudz

ę

? I ku

swojemu zaskoczeniu - budz

ę

si

ę

. Pytaj

ą

mnie ludzie - dlaczego ja

jestem jaka

ś

dziwna, jakby obca? A ja nie potrafi

ę

by

ć

inna, bo to

ju

ż

ś

mier

ć

jest ze mn

ą

.

- Wstrz

ą

saj

ą

ca historia - przyznajemy. - Obecnie ludzie boj

ą

si

ę

takich tematów, uciekaj

ą

od nich.

- To ameryka

ń

ska kultura - odpowiada ojciec - usiłowała wykre

ś

li

ć

ś

mier

ć

ze swojego my

ś

lenia. I co stworzyła? Ni mniej ni wi

ę

cej,

tylko wła

ś

nie kultur

ę

ś

mierci, jak j

ą

nazwał nasz Papie

ż

.

A przecie

ż

ten, niejako przymusowy pobyt pani Józefy na ziemi, co

ś

nam u

ś

wiadamia. Kiedy wygasa

ż

yciowa energia, jak w jakiej

ś

ogromnej elektrowni atomowej - to człowiek zdaje sobie spraw

ę

z

własnej nico

ś

ci. Nie ma ju

ż

ż

adnych potrzeb, nawet takich, by

komu

ś

zaszkodzi

ć

. Jest w pełni bezinteresowny. Jeden ma jeszcze

tylko interes na tej ziemi - nawrócenie, pojednanie z Bogiem...
Dzielimy si

ę

z ojcem Grande spostrze

ż

eniem,

ż

e podczas tych

background image

naszych spotka

ń

mieszaj

ą

si

ę

- jak w kalejdoskopie - tematy

wzniosłe z przyziemnymi. Teraz, na przykład, przyszedł czas na
proz

ę

w najczystszej postaci: czy nale

ż

y stosowa

ć

zasma

ż

ki w

naszych kuchniach? W odpowiedzi słyszymy, i

ż

powoduj

ą

one

uszkodzenia w

ą

troby i trzustki. Zasma

ż

ka, funkcjonuj

ą

ca wbrew

zasadom kultury trawiennej, jest odkryciem czasu głodu pierwszej
wojny

ś

wiatowej, kiedy to trzeba było zrobi

ć

co

ś

z niczego i na

ły

ż

ce m

ą

ki pra

ż

onej w tłuszczu powstawał garnek zupy.

Zag

ę

szczamy potrawy m

ą

k

ą

rozbełtan

ą

w mleku,

ś

mietanie lub wodzie.

- Czy kupowa

ć

dzieciom owoce egzotyczne? - znowu zmieniamy temat,

ale czas nagli, wkrótce musimy ko

ń

czy

ć

rozmow

ę

.

Zdaniem ojca Jana, mamy swoje, z naszej strefy klimatycznej:
jabłka, gruszki,

ś

liwki, wi

ś

nie, które w pełni zaspokajaj

ą

, i to

od kilkuset lat, zapotrzebowania ludzkich organizmów. Dla
urozmaicenia mo

ż

na dzieciakom poda

ć

na deser banana czy

pomara

ń

cz

ę

, ale nie codziennie. Inn

ą

spraw

ą

jest truj

ą

ca chemia,

przy pomocy której zabezpiecza si

ę

egzotyczny owoc przed zepsuciem

lub przy

ś

piesza jego dojrzewanie. Ojciec był

ś

wiadkiem, jak w

Palestynie bananowce nabierały apetycznej,

ż

ółtej barwy pod

wpływem dymu spalin samochodowych.
- A propos owoców. Znakiem zakonu bonifratrów jest owoc granatu.
Co on symbolizuje? - dociekamy.
- Miło

ść

miłosiern

ą

- odpowiada ojciec Jan - powielan

ą

w

niesko

ń

czono

ść

, tak jak powiela siebie owoc granatu wysypuj

ą

c ze

swojego wn

ę

trza mnóstwo drobnych, pełnych czerwonego soku,

drogocennych owoców... Wi

ąż

e si

ę

z tym przepi

ę

kna legenda, któr

ą

opowiemy pewnie ju

ż

w nast

ę

pnym rozdziale.



Witamina B na dyskotece

Obiecali

ś

my Czytelnikom opowiedzie

ć

legend

ę

, która wi

ąż

e si

ę

z

owocem granatu oraz pocz

ą

tkiem zakonu bonifratrów. Szczególnie,

ż

e

wła

ś

nie mija dokładnie 500 lat od urodzin jego zało

ż

yciela

-

ś

wi

ę

tego Jana Bo

ż

ego.

- Jest to imi

ę

zakonne Jana Ciudada, Portugalczyka - zaczyna swoj

ą

opowie

ść

ojciec Jan Grande -

ż

yj

ą

cego w latach 1495-1550. Jak to

cz

ę

sto u

ś

wi

ę

tych bywa (przypomnijmy cho

ć

by Franciszka z Asy

ż

u),

Jan Ciudad przeszedł burzliwe koleje losu, nim odnalazł swoje
wła

ś

ciwe powołanie. A była nim działalno

ść

charytatywna - w

najszerszym znaczeniu tego słowa. Przyszły

ś

wi

ę

ty osiadł w

Granadzie, gdzie zało

ż

ył szpital i dom opieki dla ubogich,

bezdomnych i chorych (równie

ż

chorych psychicznie, których

ś

redniowieczna Europa traktowała z niebywałym okrucie

ń

stwem), nie

ogl

ą

daj

ą

c si

ę

na ich stan społeczny, pochodzenie czy religi

ę

.

Wkrótce podobne o

ś

rodki powstały w innych regionach Hiszpanii,

wraz z upływem stuleci - na całym

ś

wiecie. Historia medycyny

wymienia Jana Bo

ż

ego jako prekursora współcze

ś

nie poj

ę

tego

szpitalnictwa oraz inicjatora humanitarnych metod psychiatrii.
Kanonizowano go w 1691 r. za papie

ż

a Innocentego XII. Przez

wierz

ą

cych wzywany jest jako patron chorych i umieraj

ą

cych, a

tak

ż

e lekarzy, piel

ę

gniarek i szpitalnictwa. Imi

ę

jego wyst

ę

puje w

Litanii do Wszystkich

Ś

wi

ę

tych.

Otó

ż

, w

ż

yciu Jana Ciudada miało miejsce nast

ę

puj

ą

ce zdarzenie:

wybrał si

ę

on którego

ś

dnia do lasu, by - swoim zwyczajem -

pozbiera

ć

nieco suchego drewna na opał. Nie dla siebie, ale dla

jakiej

ś

biednej wdowy. Spotkał w lesie dziecko. Musiało by

ć

zabiedzone, bo ulitował si

ę

i wzi

ą

ł je na plecy. Po jakim

ś

czasie

- zm

ę

czony postawił dzieciaka na nogi. Dodajmy, i

ż

były to nogi

bose. Có

ż

było robi

ć

? Jan

ś

ci

ą

gn

ą

ł swoje buty i podarował je

małemu biedaczynie. Poszli dalej - dziecko w wielkich butach i

background image

bosy

ś

wi

ę

ty, który kaleczył sobie stopy na wykrotach. Doszli do

strumienia. Jan przekroczył wod

ę

, po chwili usłyszał za sob

ą

wołanie. Obejrzał si

ę

. Dziecko stało na drugim brzegu, jego głow

ę

otaczała dziwna jasno

ść

, a na wyci

ą

gni

ę

tej dłoni trzymało p

ę

kni

ę

ty

owoc granatu, zako

ń

czony

ś

wietlistym krzy

ż

em. Jan usłyszał

nast

ę

puj

ą

ce słowa: "To b

ę

dzie znak twojego zakonu". I tak si

ę

stało. Miło

ść

miłosierna, niesko

ń

czona, symbolizowana wielo

ś

ci

ą

w

jedno

ś

ci (owoc granatu składa si

ę

z mnóstwa male

ń

kich owoców),

któr

ą

ś

w. Jan Bo

ż

y praktykował w stopniu doskonałym, a któr

ą

my -

mnisi - nieudolnie na

ś

ladujemy, le

ż

y u podstaw działalno

ś

ci

zakonnej bonifratrów.
Zastanawiamy si

ę

- w jaki sposób polscy bonifratrzy przeszli przez

"Morze Czerwone" komunizmu?
- Komuni

ś

ci - mówi ojciec Jan - zadali nam ciosy na tyle mocne i

skuteczne,

ż

e rozwój zakonu w Polsce został zahamowany. Przede

wszystkim - odebrano nam baz

ę

w postaci szpitali przyklasztornych

i o

ś

rodków leczniczych, zamieniaj

ą

c je w pa

ń

stwowe. Tym samym

przetrzebiona została kadra bonifraterska - lekarska i
piel

ę

gniarska, wspaniali starzy fachowcy, którzy kontynuowali

dorobek kilku stuleci, a młody narybek nie miał si

ę

gdzie

zahaczy

ć

. Dopiero teraz, w ostatnich latach, zarysowuje si

ę

mo

ż

liwo

ść

odzyskiwania naszych szpitali i lecznic oraz odrodzenia

ż

ycia bonifraterskiego na terenie Polski. Ile przy tym trzeba

pokona

ć

przeszkód, wie najlepiej nasz przeor, ojciec Kazimierz,

ks. Jan W

ą

sik, prowincjał wrocławski, który próbuje odzyska

ć

cz

ęść

z całego kompleksu szpitalnego, odebranego nam pół wieku temu.
- Czy w

ś

ród dzisiejszej młodzie

ż

y - prosz

ę

ojca - wzrasta

zainteresowanie

ż

yciem zakonnym?

Ojciec Grande odpowiada,

ż

e ogromnie du

ż

o powoła

ń

zaprzepaszczono

w PRL-u. Dopiero teraz, nie

ś

miało, jeden czy drugi młody człowiek

do nich zapuka. Ale to jest ci

ęż

ki zakon, ci

ęż

ka praca. Kiedy taki

młodzieniec zostanie rzucony na praktyk

ę

gdzie

ś

na głuch

ą

prowincj

ę

, mi

ę

dzy psychicznie chorych czy upo

ś

ledzonych fizycznie,

którymi opiekowa

ć

si

ę

trzeba bezgranicznie w dzie

ń

i w nocy - to

cz

ę

sto ani miesi

ą

ca nie wytrzymuje.

Ciekawi nas, czy kolejne pokolenia przychodz

ą

ce na

ś

wiat s

ą

silniejsze, czy słabsze, mniej odporne fizycznie?...
Ojciec Jan twierdzi, i

ż

przechodzimy - jako ludzko

ść

-

zastraszaj

ą

cy proces degradacji.

- Ale, czy ju

ż

jeste

ś

my na tym etapie,

ż

e przekazujemy w genach

jak

ąś

organiczn

ą

skaz

ę

?

- Zdaniem ojca Jana - jeszcze nie wyst

ę

puje co

ś

takiego jak skaza

genetyczna w skali gatunku (nie licz

ą

c przypadków urodze

ń

spotworniałych dzieci na terenach przylegaj

ą

cych do Czarnobyla).

Ale jeste

ś

my o krok. Aktualne pokolenie 13-,15-latków, je

ś

li si

ę

wszyscy nie opami

ę

tamy i nie uzdrowimy naszego

ż

ycia, mo

ż

e ju

ż

swoim dzieciom przekazywa

ć

w genach osłabienie centralnego układu

nerwowego.
A uzdrowienie

ż

ycia, to przede wszystkim poprawne

ż

ywienie. Nasz

organizm musi otrzymywa

ć

te składniki, z których sam jest

zbudowany. Je

ż

eli powstanie luka w dowozie odpowiedniej ilo

ś

ci

fosforu, magnezu, cynku, selenu, jodu, itd. - zaczyna si

ę

tragedia, któr

ą

nazywamy chorob

ą

. Rozwa

ż

ali

ś

my ju

ż

przecie

ż

podczas tych spotka

ń

i o zawarto

ś

ci ziarnka grochu czy fasoli, o

warto

ś

ciowych kaszach, jarzynach, dobrze sprawionym mi

ę

sie, ma

ś

le

w miejsce margaryny, itd., itp. Tymczasem polska młodzie

ż

jest

wr

ę

cz zamorzona, a w

ś

lad za tym - kompletnie niewytrzymała

nerwowo. Ojciec Jan ma w

ś

ród swoich pacjentów młodych ludzi tak

rozchwianych, niezdolnych do skupienia,

ź

le sypiaj

ą

cych,

sfrustrowanych, sarkastycznych, kłótliwych,

ż

e wprost nie do

wytrzymania.

background image

Zapytał jednego z drugim - czy chodz

ą

na dyskoteki? Owszem, tak. A

czy wiedz

ą

- co powoduje w ich organizmach nadmiar decybeli? Nie,

tego ju

ż

nie wiedzieli. Ojciec Grande zwraca zatem uwag

ę

młodemu

pokoleniu na to,

ż

e hałas pustoszy zawarto

ść

witaminy B, w

organizmach. A jest ona odpowiedzialna m.in. za nasz

ą

pami

ęć

i

stan nerwów. Subkultura młodzie

ż

owa (czy mo

ż

e raczej wymy

ś

lona

przez diabła - antykultura), ten łomot dysharmonijnej muzyki i
migaj

ą

ce

ś

wiatła, które pora

ż

aj

ą

przysadk

ę

mózgow

ą

powoduj

ą

c

przykurcz wszystkich naczy

ń

krwiono

ś

nych - to jest droga do

samozniszczenia młodych pokole

ń

. Rodzice, których pociecha wybiera

si

ę

na t

ę

- panie Bo

ż

e, odpu

ść

- dyskotek

ę

, powinni bezwarunkowo

zaaplikowa

ć

jej przed wyj

ś

ciem 3 tabletki witaminy B-compositum,

ż

eby dzieciak wrócił z tych piekielnych czelu

ś

ci jako tako

normalny.
- Dzisiaj młodzie

ż

swoim sposobem bycia terroryzuje

ś

wiat -

powiada nasz interlokutor. Był u mnie wczoraj nauczyciel szkoły

ś

redniej, 43-letni człowiek tak znerwicowany,

ż

e nie potrafił

opanowa

ć

dr

ż

enia r

ą

k. Uczniowie liceum - wyselekcjonowana, lepsza

grupa potrafi, jak si

ę

okazuje, szykanowa

ć

swoich nauczycieli,

grozi

ć

im, zachowywa

ć

si

ę

agresywnie i po chamsku. To si

ę

wprost w

głowie nie mie

ś

ci. Zawsze w społecze

ń

stwie były jakie

ś

doły, jaki

ś

margines, ale dzi

ś

mamy "margines" 80-procentowy. A jak ci młodzi

zachowuj

ą

si

ę

w domach rodzinnych? Wnosz

ą

tam nerwowo

ść

i

podminowanie. Ojciec Jan uwa

ż

a,

ż

e niepokój współczesnych polskich

rodzin jest w du

ż

ej mierze pochodn

ą

antykultury młodego pokolenia.

Replikujemy, i

ż

przy najlepszych ch

ę

ciach, nie da si

ę

wróci

ć

do

epoki walców...
- Ale zróbmy przynajmniej tyle - powiada ojciec - by na dyskoteki
trwaj

ą

ce do 24-tej nie chodziły dzieci 12- i 13-letnie. Nocny

wypoczynek odgrywa w tym wieku ogromn

ą

rol

ę

.

Inna kwestia - nie obładowujmy tych dzieci nadmiarem dodatkowych
zaj

ęć

, realizuj

ą

c własne, nie spełnione ambicje. Nauka w szkole

jest dostatecznie absorbuj

ą

ca, a my jeszcze zapisujemy dziecko na

angielski, muzyk

ę

, balet, kółko zainteresowa

ń

i taki maluch nie ma

czasu nosa sobie utrze

ć

. Nie mówi

ą

c ju

ż

o tym,

ż

e kompletnie nie

przygotowujemy naszych dzieci do

ż

ycia. Dziewczyna osi

ą

ga wiek 20

lat, zna perfekt angielski i niemiecki, jest laureatk

ą

naukowych

olimpiad, fantastycznie obsługuje komputer, ko

ń

czy studia... Jest

przy tym wyczerpana fizycznie i nerwowo, nie ma poj

ę

cia o

samodzielno

ś

ci. Dajmy na to - trafia si

ę

miło

ść

, zam

ąż

pój

ś

cie.

Pierwsza ci

ąż

a, która jest ogromn

ą

inwestycj

ą

organizmu, mo

ż

e

młod

ą

kobiet

ę

kompletnie zrujnowa

ć

. Dzieciak, który rozwija si

ę

w

jej łonie, wyci

ą

gnie z osłabionej matki resztki wapnia, magnezu

czy selenu. Pokrusz

ą

si

ę

z

ę

by, posypi

ą

włosy, zaczn

ą

si

ę

łama

ć

paznokcie, wysi

ą

dzie system nerwowy. Bywaj

ą

przypadki,

ż

e młode

matki po urodzeniu trafiaj

ą

do zakładów psychiatrycznych z powodu

wyczerpania poporodowego.


Czy seks zabija?

- Wystraszył nas ojciec dramatyczn

ą

diagnoz

ą

stanu zdrowia

polskiej młodzie

ż

y... Prosz

ę

powiedzie

ć

- jak wpływa na młody

organizm wczesne rozpoczynanie

ż

ycia płciowego?

Ojciec Jan zastrzega,

ż

e nie b

ę

dzie moralizował, cho

ć

zwi

ą

zek norm

moralnych, sformułowanych w chrze

ś

cija

ń

skim kr

ę

gu kulturowym, z

naszym zdrowiem i

ż

yciem jest oczywisty. Wystarczy przypomnie

ć

tragedi

ę

ko

ń

ca XX wieku, czyli chorob

ę

AIDS... Otó

ż

, dzisiejsza

młodzie

ż

dojrzewa płciowo nadzwyczaj wcze

ś

nie. Problemy zwi

ą

zane z

pokwitaniem i pierwsz

ą

menstruacj

ą

prze

ż

ywaj

ą

ju

ż

jedenasto- i

dwunastoletnie dziewczynki. Równie

ż

u chłopców przedwcze

ś

nie

background image

rozwijaj

ą

si

ę

organy m

ę

skie. A czym to jest spowodowane?

Naturalnie, sposobem od

ż

ywiania. W naszych organizmach kumuluje

si

ę

chemia i farmakologia spo

ż

ywana razem z

ż

ywno

ś

ci

ą

. Na

przykład, kurczaki, które tak nam wszystkim smakuj

ą

, nie rozwijaj

ą

si

ę

w naturalny sposób. Przyrost wagi osi

ą

gany jest przez

podp

ę

dzanie hormonami. Nie mówi

ą

c ju

ż

o tym,

ż

e hoduje si

ę

je

gorzej jak ro

ś

liny, bez

ś

wiatła dziennego i bez dost

ę

pu

ś

wie

ż

ego

powietrza. A poniewa

ż

łatwo si

ę

je przyrz

ą

dza - pojawiaj

ą

si

ę

na

naszych stołach bardzo cz

ę

sto. Hormony z kurzego mi

ę

sa nie s

ą

oboj

ę

tne dla ludzkiego organizmu, no i mamy to, co mamy -

przedwcze

ś

nie rozwini

ę

t

ą

i nadmiernie zorientowan

ą

na seksualno

ść

młodzie

ż

. A współ

ż

ycie w okresie pokwitania jest dla organizmu

zgubne, traci on siły rozwojowe i odporno

ś

ciowe; ucieka energia,

białko jest spalane w wielkich ilo

ś

ciach i młodzie

ż

słabnie. Nie

bez kozery Ko

ś

ciół poczytuje za grzech ci

ęż

ki ró

ż

ne formy

wy

ż

ywania seksualnego, uto

ż

samiaj

ą

c je nieomal z zabijaniem

własnego organizmu. Bowiem w okresie pierwszej młodo

ś

ci, kiedy

jest czas budowania, nast

ę

puje gubienie energii, pustoszenie sił

ż

ywotnych. Wystarczy powiedzie

ć

,

ż

e seks zu

ż

ywa trzykrotnie wi

ę

cej

energii od tej, jak

ą

potrzebuje organizm na swój rozwój.

Zapytujemy o warto

ś

ci od

ż

ywcze uwielbianej przez młodzie

ż

, bardzo

popularnej pizzy?
Ojciec Jan uwa

ż

a, i

ż

mo

ż

e to by

ć

dodatek, urozmaicenie od czasu do

czasu wła

ś

ciwej diety, na któr

ą

- jak ju

ż

przecie

ż

wiemy - składa

si

ę

razowe gruboziarniste pieczywo, ro

ś

liny str

ą

czkowe,

ciemnozielone jarzyny, surówki, polskie jabłka, czasem kawałek
nietłustego mi

ę

sa... Dowcipnie nazywa pizz

ę

"włoskim bigosem". Co

tam która gospodyni ma z resztek walaj

ą

cych si

ę

w lodówce -

pokroi, posypie tartym serem i zapieka. Podobnie w bigosie -

ź

le

przygotowane, przepitraszone kawałki mi

ę

sa, grzybów,

przetłuszczona kapusta - składaj

ą

si

ę

na "kompozycj

ę

" - Panie

Bo

ż

e, odpu

ść

- prawie nie do strawienia.

Przypominamy, i

ż

jest to nasza narodowa potrawa. Adam Mickiewicz,

zapewne przełykaj

ą

c

ś

link

ę

, pisał: "Bierze si

ę

do

ń

siekana,

kwaszona kapusta, która - wedle przysłowia - sama idzie w usta".
Cho

ć

jest w "Panu Tadeuszu" te

ż

co

ś

w rodzaju zastrze

ż

enia: "Aby

ceni

ć

litewskie pie

ś

ni i potrawy, trzeba mie

ć

zdrowie, na wsi

ż

y

ć

,

wraca

ć

z obławy".

- Powiem jedno - kwituje ojciec - polskie

ż

ą

dki, które trawi

ą

bigos i kotlety schabowe, radz

ą

sobie z mocn

ą

, fuzlowat

ą

wódk

ą

zagryzan

ą

grzybkiem marynowanym w occie, dawno ju

ż

powinny były

trafi

ć

do Ksi

ę

gi Rekordów Guinnessa. Gdyby taki, co nie daj Bo

ż

e,

Japo

ń

czyk, Chi

ń

czyk czy Hindus najadł si

ę

bigosu a la Mickiewicz

czy Wa

ń

kowicz - to wysi

ą

dzie mu i trzustka, i w

ą

troba, i przez par

ę

tygodni b

ę

dzie musiał si

ę

leczy

ć

z ogólnego zatrucia.

Mamy jeszcze pytania dotycz

ą

ce naszej młodzie

ż

y... Na przykład

modne jest ostatnio, nawet w

ś

ród uczniów szkół

ś

rednich,

wyskakiwanie na piwko. Czy nale

ż

y tego kategorycznie zabrania

ć

?

- Nie - odpowiada ojciec - byle to była szklanka piwa, a ju

ż

nie

dwie. Przyjmijmy tak

ą

zasad

ę

: szklanka piwa jest lekarstwem

zawieraj

ą

cym mnóstwo drogocennych składników, natomiast od drugiej

szklanki, która ju

ż

burzy krew daj

ą

c rozkoszne poczucie rauszu -

zaczyna si

ę

niebezpiecze

ń

stwo pija

ń

stwa. To jest delikatna

granica. Naturalnie, nasi starsi synowie i m

ęż

owie musz

ą

przy tym

spo

ż

ywa

ć

takie jedzenie, które zabezpiecza organizm przed

nałogiem, uzbraja go w siły odporno

ś

ciowe. Wbrew powszechnie

panuj

ą

cej opinii powiem,

ż

e i pijaka mo

ż

na wyci

ą

gn

ąć

z pijackiego

rowu odpowiednim

ż

ywieniem.

Obiecujemy wróci

ć

do tego tematu, jeszcze tylko dwa słowa o naszej

młodzie

ż

y. Czy powinna pi

ć

kaw

ę

?

- Nie. W miejsce kawy zalecam mocn

ą

, zaparzon

ą

na wschodni sposób

background image

herbat

ę

(doprowadzamy j

ą

do wrzenia, gotujemy dwie minuty, parzymy

około pół godziny, słodzimy ły

ż

eczk

ą

miodu). Sprawa ta dotyczy nie

tylko młodzie

ż

y, ale i ludzi dorosłych, którzy popadli wr

ę

cz w

nałóg picia kawy, spo

ż

ywaj

ą

c 6-8 fili

ż

anek dziennie. Przed wojn

ą

tylko grafinie i hrabianki pijały kaw

ę

, a dzi

ś

? Jak to mówi

ą

-

ż

uk,

ż

aba i ka

ż

da baba z mniejsz

ą

lub wi

ę

ksz

ą

gracj

ą

si

ę

ga po

kolejn

ą

szklank

ę

.

- Ale pi

ą

tego paluszka ju

ż

nie odstawia...

- Bo nie ma na to czasu - replikuje ojciec. - Za to dostaje
"miszugyne kopf" w głowie, poniewa

ż

pochodn

ą

picia kawy jest

karuzela ci

ś

nie

ń

w organizmie. Kawa, obni

ż

aj

ą

c poziom magnezu,

obni

ż

a zarazem ci

ś

nienie; kwas solny wyprodukowany przez ni

ą

zakwasza przewód pokarmowy, zag

ę

szcza osocze krwi i robi si

ę

ś

limacze kr

ąż

enie, na które pomóc mo

ż

e... kolejna porcja kofeiny.

Kawa pozornie poprawia samopoczucie, zwi

ę

kszaj

ą

c obj

ę

to

ś

ciowo

zasób krwi (podobnie jak przedawkowany alkohol zwi

ę

ksza ilo

ść

krwi

z 6 litrów na 8), ale zarazem uzale

ż

nia, domagaj

ą

c si

ę

coraz to

nowych porcji. Słowem - nic dobrego. Je

ś

li ju

ż

kto

ś

nie mo

ż

e

obej

ść

si

ę

bez tej u

ż

ywki, to niech nie przekracza dwóch fili

ż

anek

dziennie.
Natomiast młodzie

ż

, ale i dzieci, i doro

ś

li, i staruszkowie

powinni pi

ć

naturalne soki owocowe, nie słodzone, przygotowane w

prosty sposób w warunkach domowych.
Pytamy o soki bardzo znanej renomowanej krajowej firmy, które
mo

ż

na naby

ć

prawie w ka

ż

dym sklepie.

Okazuje si

ę

,

ż

e ojciec Grande ostrzega przed napitkami, które

oferuje nasz rynek. W najlepszych z nich znajduje si

ę

co najwy

ż

ej

30 procent naturalnego owocu, natomiast reszta to sprowadzane z
Zachodu i rozcie

ń

czane ekstrakty chemiczne. Gdyby było inaczej,

gdyby

ś

my mieli do czynienia z uczciw

ą

produkcj

ą

z naturalnego

owocu, to przecie

ż

przy zakładach wytwórczych musiałyby si

ę

znajdowa

ć

olbrzymie hałdy resztek owocowych, wytłoków,

zu

ż

ytkowanych pó

ź

niej jako - na przykład - nawóz organiczny. Jako

ś

nie wida

ć

w naszym kraju ani tych składowisk, ani te

ż

ś

ladów

gospodarowania wyci

ś

ni

ę

tym owocem.

Nasz rozmówca radzi przed zim

ą

przygotowa

ć

w domu własny

stuprocentowy sok owocowy, który nale

ż

y pasteryzowa

ć

w nast

ę

puj

ą

cy

sposób: przez trzy dni zagotowujemy, trzymaj

ą

c na niewielkim ogniu

po pół godziny bez przykrycia, tak

ż

eby parował i zostawiamy do

ostudzenia. W procesie odparowywania gin

ą

grzybki i bakterie. Po

trzech dniach wlewamy sok do czystych, wyjałowionych naczy

ń

. I nic

nie słodzimy. Owoce zawieraj

ą

glukoz

ę

naturaln

ą

, najwspanialsz

ą

pod sło

ń

cem słodycz.

Formułuje te

ż

ostrze

ż

enie do rodziców, aby nie podawali dzieciom

napojów typu pepsi-cola, czy coca-cola. Wszystko, co ma w swojej
nazwie dodatek "cola", zawiera narkotyk.

ś

ony "produkuj

ą

" pijaków


- Ojcze Janie, które z bł

ę

dów wychowawczych, popełnianych przez

współczesnych rodziców, wołaj

ą

o pomst

ę

do nieba? - wrzucamy do

rozmowy kolejny temat.
- Generalnym bł

ę

dem jest niespójno

ść

pomi

ę

dzy

ż

yciem a wzorcem

wychowawczym, jaki usiłujemy dziecku wpaja

ć

- stwierdza z

przekonaniem ojciec Jan. - Je

ś

li co innego mówimy, a co innego

robimy; je

ś

li ojciec nakłania syna, aby nie pił i nie palił, a sam

na jego oczach robi to nagminnie - to z takiego wychowania nic nie
b

ę

dzie. Dziecko funkcjonuj

ą

ce w rodzinie musi mie

ć

wzorzec do

na

ś

ladowania. Je

ś

li jest to wzorzec zafałszowany - wyrasta

skrzywiona osobowo

ść

. Taki kto

ś

b

ę

dzie do ko

ń

ca

ż

ycia krytyczny

background image

wobec własnych rodziców, uprzedzony do nich.
- Cho

ć

zapewne powtórzy ich bł

ę

dy - zauwa

ż

amy.

- Nasza pod

ś

wiadomo

ść

, chcemy tego czy nie, przechowuje - jak na

ta

ś

mie magnetofonowej - wszystko, czym nasi

ą

kn

ę

ła w dzieci

ń

stwie i

dyktuje potem zachowania, od których radzi byliby

ś

my uciec.

Dziecko dostrzegaj

ą

ce,

ż

e rodzice s

ą

inni w domu, a inni na

zewn

ą

trz, w dodatku - o czym wcze

ś

niej mówili

ś

my - obarczone

nadmiernymi zaj

ę

ciami z powodu ambicji mamy czy taty; przem

ę

czone,

przymuszane, zdezorientowane - nigdy nie nawi

ąż

e serdecznej wi

ę

zi

z rodzicami, nie b

ę

dzie im przyjacielem. I tak narasta

ć

b

ę

dzie

samotno

ść

obu stron, rozsypi

ą

si

ę

zwi

ą

zki mi

ę

dzypokoleniowe.

- Przychodzi do mnie - ojciec Jan przywołuje przykład ze swojej
praktyki - pewna pacjentka, bardzo nieszcz

ęś

liwa kobieta. Nieomal

choruje na samotno

ść

maj

ą

c trzech synów i dwie córki. Wszystko to

wykształcone, na stanowiskach. Dlaczego jej nie odwiedzaj

ą

? Ano,

za du

ż

o tam było ambicji, a zbyt mało "zwykłej" miło

ś

ci. Sk

ą

din

ą

d

wiem,

ż

e znale

źć

j

ą

mo

ż

na w rodzinach naznaczonych niedostatkiem,

tam, gdzie nie ma przesady wychowawczej, a dzieci ju

ż

od wczesnej

młodo

ś

ci troszczy

ć

si

ę

musz

ą

o pomoc dla rodziców bardzo ci

ęż

ko

pracuj

ą

cych. Obserwowałem takie rodziny, wła

ś

ciwie społeczno

ś

ci

rodzinne, jeszcze zanim wst

ą

piłem do klasztoru, w trakcie mojej

pracy opieku

ń

czej i zdumiewały mnie wytworzone w nich wi

ę

zi mi

ę

dzy

rodzicami a dzie

ć

mi, rodze

ń

stwem mi

ę

dzy sob

ą

, wnukami a dziadkami,

dalsz

ą

rodzin

ą

...

- Ojcze Janie, co zaproponowa

ć

rodzinom, w których tej wi

ę

zi nie

ma? - dopytujemy.
- Uniwersytet domowy zaczyna si

ę

w kuchni - wraca do swojej

ulubionej filozofii. - Niech

ż

e taka matka nie pozwala, by córka

nastolatka uwaliła si

ę

w fotelu przed telewizorem, podczas kiedy

ona nie wie w co najpierw r

ę

ce wło

ż

y

ć

. Wszystkie kobiety w

rodzinie, poczynaj

ą

c od siedmio-, o

ś

mioletnich dziewczynek,

powinny mie

ć

nawyk kr

ę

cenia si

ę

po kuchni. Kiedy matka kroi chleb,

ju

ż

stoi przy niej córka - podstawia talerz, myje jajka pod

bie

żą

c

ą

wod

ą

,

ż

eby nie było salmonelli, podaje je starszej

siostrze do rozbicia na patelni... Niech te dziewczynki obserwuj

ą

przy kuchennych czynno

ś

ciach własn

ą

matk

ę

, a nie jak

ąś

obc

ą

pani

ą

,

która w telewizji uprawia "gotowanie na ekranie" - nie maj

ą

c

poj

ę

cia o tym co robi, nie tłumacz

ą

c telewidzom - dlaczego dobiera

takie a nie inne składniki i jaka jest ich warto

ść

ż

ywieniowa.

- A propos telewizji. Niedawno usłyszeli

ś

my w "Wiadomo

ś

ciach"

informacj

ę

o wynikach bada

ń

jako

ś

ci w

ę

dlin w naszych sklepach.

Otó

ż

, co druga nie nadaje si

ę

do spo

ż

ycia.

- Nie zaskakuje mnie to, mówiłem ju

ż

wcze

ś

niej o tym,

ż

e cz

ę

sto

w

ę

dliny przygotowywane s

ą

z resztek nie

ś

wie

ż

ego mi

ę

sa sztucznie

podbarwionego,

ż

e w

ę

dzi si

ę

je w niewła

ś

ciwy sposób i

przechemizowuje - emocjonuje si

ę

ojciec Jan. - Słowem, zamiast

od

ż

ywia

ć

- trujemy si

ę

nimi.

- Wejd

ę

w słowo, prosz

ę

ojca - ja - kobieta,

ż

ona i matka.

Słuchaj

ą

c rad ojca Grande, wyrzuciłam ju

ż

z mojej kuchni

margaryn

ę

, zrezygnowałam z rosołów, zawiesistych zup i bigosów, z

trudem utrzymał si

ę

w jadłospisie kotlet schabowy, cho

ć

i na niego

przyjdzie pora... Domownicy - póki co - nic nie mówi

ą

. Je

ś

li

jednak przestan

ę

od jutra kupowa

ć

w

ę

dliny...?.

- Mo

ż

na je zast

ą

pi

ć

ta

ń

sz

ą

i du

ż

o zdrowsz

ą

potraw

ą

mi

ę

sn

ą

.

Gwarantuj

ę

,

ż

e karkówka upieczona w jarzynach i krojona na zimno

do chleba - b

ę

dzie wszystkim lepiej smakowa

ć

od najlepszych

kupnych w

ę

dlin.

- Prosz

ę

wobec tego poda

ć

przepis.

- Wlewamy na dno brytfanny dwie ły

ż

ki oleju, kładziemy kilka

cienkich plastrów słoniny, na nie sparzone li

ś

cie kapusty i du

żą

karkówk

ę

w cało

ś

ci. Obkładamy j

ą

poci

ę

tymi w plastry warzywami:

background image

marchwi

ą

, cebul

ą

, ziemniakami. Mo

ż

na doda

ć

jabłka obrane z łupiny,

poci

ę

te na

ć

wiartki. Wszystko to posypa

ć

pieprzem i cynamonem,

doda

ć

jagody jałowca, wstawi

ć

pod przykrywk

ą

do piekarnika. W

trakcie pieczenia wla

ć

szklank

ę

białego wina. Zapach rozniesie si

ę

taki po bloku,

ż

e z ostatniego pi

ę

tra s

ą

siedzi poczuj

ą

. Na kolacj

ę

zjecie sobie po kawałku gor

ą

cego mi

ę

sa z warzywami, a w nast

ę

pne

dni - mo

ż

na je kroi

ć

zimne do chleba.

- Zaintrygował nas ten cynamon sypany do mi

ę

sa.

- Jest to przyprawa niesłusznie u nas zapomniana, a posiadaj

ą

ca

wielkie walory zdrowotne. Sproszkowany cynamon stosowany jest na
Wschodzie jako lek na biegunk

ę

. Wystarczy spo

ż

y

ć

ły

ż

eczk

ę

popijaj

ą

c wod

ą

- stwierdza ojciec Jan, który zdaje si

ę

mie

ć

lekarstwo na wszelkie dolegliwo

ś

ci. - Znakomicie podkre

ś

la smak

pieczystego; ale tak

ż

e ciast. Mo

ż

na posypywa

ć

nim ry

ż

na słodko,

czy kaszk

ę

mann

ę

na mleku... - wraca do kulinarnego w

ą

tku.

- Ojcze Janie, pomówmy - zgodnie z obietnic

ą

- o chorobie zwanej

alkoholizmem.
- Z góry protestuj

ę

przeciwko takiej kwalifikacji. Alkoholizm nie

jest chorob

ą

, lecz psychiczn

ą

rozpust

ą

, podobnie jak ka

ż

dy inny

nałóg - zaperza si

ę

. - Mówi

ą

c o chorobie, usprawiedliwiamy

zwyczajnych przest

ę

pców obyczajowych. Przede wszystkim, człowiek

musi zna

ć

wag

ę

czasu, który prze

ż

ywa i nie marnowa

ć

go na

przesadne rozrywki. Trzeba by

ć

zawsze czym

ś

zaj

ę

tym. Ja nawet jak

siedz

ę

przed telewizorem, bior

ę

druty i wełn

ę

do r

ę

ki i robi

ę

sweter dla którego

ś

z braci.

- To musi by

ć

bardzo wdzi

ę

czny widok, ojcze Janie...

Okazuje si

ę

,

ż

e nasz rozmówca

ż

yj

ą

c jako dzieciak na Syberii

nauczył si

ę

prz

ąść

wełn

ę

i robi

ć

na drutach. Tam, gdzie mróz

si

ę

gał 40, 50 stopni, była to konieczno

ść

pozwalaj

ą

ca prze

ż

y

ć

.

Tak wi

ę

c, nie usprawiedliwia on za bardzo pijaków. Twierdzi te

ż

,

ż

e pijak w domu stanowi produkt niedbało

ś

ci kuchennej

ż

ony.

Kobiety same "produkuj

ą

" pijaków...

- A to jakim sposobem, prosz

ę

ojca?

- Stosuj

ą

c niewła

ś

ciwe, "nowoczesne" od

ż

ywianie, jejmo

ść

ka, i

ź

le

traktuj

ą

c m

ęż

a. Po kilku, kilkunastu latach mał

ż

e

ń

stwa, kobiety

całkowicie przekierowuj

ą

swoj

ą

uwag

ę

na dzieci, a potem na ich

rodziny. M

ąż

zauwa

ż

any jest tylko wtedy, kiedy przynosi pieni

ą

dze,

a czasem ma si

ę

do niego pretensje za to samo,

ż

e istnieje. Có

ż

dziwnego,

ż

e szuka zrozumienia pomi

ę

dzy podobnymi mu - troch

ę

sponiewieranymi, nie domytymi kumplami. Po szklance piwa

ś

wiat

zdaje im si

ę

lepszy. I tak to si

ę

toczy: od szklanki piwa do

szklanki denaturatu. Chodzi o to, by kobieta u

ś

wiadomiła sobie,

ż

e

ma wobec m

ęż

a obowi

ą

zek opieku

ń

czy. Darujmy ju

ż

sobie - na

okre

ś

lonym etapie - zbli

ż

enia seksualne, ale nale

ż

y pami

ę

ta

ć

,

ż

e

m

ęż

czyzna jest przez całe

ż

ycie du

ż

ym dzieckiem, troch

ę

nieporadnym i safandułowatym, który potrzebuje opieki, potrzebuje
czasem czuło

ś

ci... - wzruszaj

ą

co ujmuje kwesti

ę

ojciec Jan.

- A kiedy ju

ż

si

ę

stało i kto

ś

jest "w szponach", "w otchłani", "w

sidłach" nałogu. Co wtedy robi

ć

? - pytamy, nie dowierzaj

ą

c,

ż

e mo

ż

e

istnie

ć

na to kulinarna recepta.

- Pomale

ń

ku wyci

ą

ga

ć

go z pijackiego rowu odpowiednim

ż

ywieniem,

wzmacnia

ć

organizm poprzez dostaw

ę

selenu, cynku, jodu, a przede

wszystkim magnezu, który jest katastrofalnie niszczony przez
alkohol. Ustrój człowieka nas

ą

czony tymi substancjami przestanie

si

ę

m

ę

czy

ć

i nie b

ę

dzie domagał si

ę

przep

ę

dzenia kaca tzw. klinem

- słyszymy w odpowiedzi.
- Czy to prawda,

ż

e picie wystudza organizm? - dopytujemy.

- Naturalnie, alkohol odwadnia i wyzi

ę

bia (dlatego pijak mo

ż

e

le

ż

e

ć

na mrozie i przez długi czas nie zamarznie). Zreszt

ą

,

wystarczy przyjrze

ć

si

ę

sylwetce alkoholika - jest to kto

ś

bardzo

szczupły, skulony z zimna nawet w upalny dzie

ń

, chowaj

ą

cy głow

ę

w

background image

ramionach - u

ś

wiadamia nam ojciec t

ę

oczywisto

ść

. Dopiero łyk

alkoholu, zwi

ę

kszaj

ą

c obj

ę

to

ść

krwi i przy

ś

pieszaj

ą

c kr

ąż

enie,

troch

ę

go rozgrzewa. Szczupło

ść

i wystudzenie ciała u pijaka

spowodowane jest odparowywaniem płynów. Tak zwane suszenie czuj

ą

przecie

ż

równie

ż

ci, którzy nie pij

ą

nałogowo, a czasem zdarza im

si

ę

przeholowa

ć

.

- O, wła

ś

nie, co ojciec poleca na kaca? - dopytujemy przekonani,

ż

e i ta wiedza nie jest mu obca.

- Je

ś

li si

ę

ju

ż

co

ś

takiego przydarzy - stwierdza z pewnym

niesmakiem - trzeba na drugi dzie

ń

wypi

ć

szklaneczk

ę

soku z

kiszonej kapusty, zje

ść

dwa jajka na mi

ę

kko, nast

ę

pnie wypi

ć

du

ż

y

kubek kakao. I nie ma kaca.
- To pociecha dla tych, którzy czasem "ruszaj

ą

w Polsk

ę

". Ale czy

mo

ż

na wyleczy

ć

tych, którzy popadli w nałóg? - pow

ą

tpiewamy.

- Naturalnie - zapewnia ojciec Jan z buduj

ą

c

ą

pewno

ś

ci

ą

siebie. -

Tylko trzeba bardzo chcie

ć

, odpowiednio si

ę

od

ż

ywia

ć

, przyjmowa

ć

stosowne leki i wyeliminowa

ć

wpływ niewła

ś

ciwego

ś

rodowiska. W

ci

ęż

szych przypadkach nale

ż

y przeprowadza

ć

kuracj

ę

w zakładach

zamkni

ę

tych.

- Czyli nie jest prawd

ą

,

ż

e pijak pozbawiony wódki, a narkoman

swojej u

ż

ywki - umieraj

ą

?

- Absolutnie nie zgadzam si

ę

z takim nowomodnym, przewra

ż

liwionym

stawianiem sprawy. Wstrz

ą

s głodowy u alkoholika czy narkomana jest

do prze

ż

ycia. Nale

ż

y w trakcie takiego napadu poda

ć

du

żą

dawk

ę

miodu z cytryn

ą

i organizm wytrzyma. Energia z naturalnej glukozy

wraz z witamin

ą

C przejdzie do krwiobiegu podtrzymuj

ą

c siły

ż

ywotne. Dziwi

ę

si

ę

,

ż

e

ś

wiat medyczny mówi o "chorobie" - jak

gdyby nie była to sprawa wolnej woli, zwykłego widzimisi

ę

i

dobrowolnego wyboru dokonanego przez "pacjenta"... -
bezkompromisowo stwierdza ojciec Jan. - No, a pó

ź

niej, kiedy minie

kryzys, trzeba delikwenta wzmacnia

ć

odpowiednim

ż

ywieniem, tzn.

podawa

ć

du

ż

o nasion str

ą

czkowych - fasol

ę

, groch, soczewic

ę

(lekko

j

ą

sparzy

ć

, ugotowa

ć

na mi

ę

kko, posypa

ć

drobnymi skwareczkami z

boczku), kawałek wołowiny, sporo nabiału i mleka, codziennie kubek
kakao. I koniecznie wzbogaci

ć

t

ę

diet

ę

odrobin

ą

czuło

ś

ci...


ś

ółtka zahamowały d

ż

um

ę


Prosimy o porad

ę

w nast

ę

puj

ą

cej kwestii: czym jeszcze zast

ą

pi

ć

drogie i pozbawione warto

ś

ci od

ż

ywczych w

ę

dliny zakupywane w

naszych sklepach?
Ojciec Jan zaczyna swój wywód od tego, by ka

ż

da gospodyni raz w

tygodniu usiadła sobie spokojnie w towarzystwie starszej córki,
syna lub kogo

ś

z rodziny i zrobiła tygodniowy jadłospis,

proporcjonalny do zasobów pieni

ęż

nych, jakimi akurat dysponuje.

Nast

ę

pnie zakupiła wiktuały według tego planu, oszcz

ę

dzaj

ą

c w

kolejnych dniach tygodnia sporo czasu. Poleca te

ż

ka

ż

dej kobiecie,

aby tworzyła prywatn

ą

ksi

ąż

k

ę

kucharsk

ą

studiuj

ą

c i zbieraj

ą

c

przepisy

ż

ywieniowe z ró

ż

nych

ź

ródeł, a tak

ż

e - tworz

ą

c własne.

Kuchnia powinna by

ć

- jak niegdy

ś

- zindywidualizowana, a tak

ż

e

mo

ż

e mie

ć

swoje małe sekrety... I pami

ę

tajmy o tym - podkre

ś

la

rozmówca - by zagospodarowywa

ć

resztki. To jest ju

ż

połowa sukcesu

finansowego. Na przykład, je

ś

li została kasza gryczana z

poprzedniego dnia - to mo

ż

na j

ą

z rana zala

ć

gor

ą

cym mlekiem i

jest dla dzieci krupniczek. Do tego pajda chleba posmarowana
masłem (nawet cieniutko, byle to nie była margaryna), lekko
poci

ą

gni

ę

ta d

ż

emem i dzieciak mo

ż

e do godziny 16-tej prze

ż

y

ć

bez

problemu. Je

ś

li zostały wczorajsze ziemniaki - to mo

ż

na zrobi

ć

kluski

ś

l

ą

skie, do nich pół kilograma boczku

ś

wie

ż

ego podrumieni

ć

z cebulk

ą

, kubek kefiru i jest gotowy obiad bez wielkiego nakładu

background image

finansowego. W zupełno

ś

ci wystarczy, je

ś

li mi

ę

so pojawi si

ę

na

naszych stołach co drugi dzie

ń

. Czy my naprawd

ę

musimy je

ść

tak

du

ż

o mi

ę

sa? W Polsce spo

ż

ywa si

ę

je w ró

ż

nych postaciach rano, na

obiad i - dodatkowo - na kolacj

ę

. Nie potrafimy przygotowa

ć

zupy

bez mi

ę

sa, ju

ż

nie mówi

ą

c o drugim daniu. Je

ś

li nie ma mi

ę

sa - to

nie ma w domu obiadu. Tak si

ę

przyj

ę

ło u 80 proc. rodzin. A

zwa

ż

my,

ż

e hurtownicy i sklepikarze równo nas okradaj

ą

, bior

ą

c za

mi

ę

so i jego przetwory 300 proc. wi

ę

cej ani

ż

eli sami za nie płac

ą

.

Tak wi

ę

c, czas najwy

ż

szy, aby

ś

my si

ę

opami

ę

tali. A czemu

ż

to w

takiej niełasce znalazły si

ę

u pa

ń

pierogi, które przecie

ż

mo

ż

na

przyrz

ą

dza

ć

na 15 ró

ż

nych sposobów?

- Prosimy ojca by zatrzymał si

ę

- no, có

ż

- przy tym najprostszym,

najmniej czasochłonnym.
- Podsma

ż

amy w niewielkim rondelku troch

ę

pokrojonego,

ś

wie

ż

ego

boczku i wrzucamy do niego ze cztery gar

ś

cie dobrej, kiszonej, nie

płukanej kapusty. W innym rondelku dusimy ze dwie potarkowane
marchwie, odcedzamy,

ż

eby nie było za du

ż

o wilgoci i mieszamy z

kapust

ą

. Wysma

ż

amy to wszystko razem bez pokrywki - niech

odparuje. Zag

ę

szczamy wsypuj

ą

c troch

ę

tartej bułki i wbijamy jedno

jajko. Odstawiamy do wystudzenia. Ciasto robimy ze zwykłej m

ą

ki,

dodaj

ą

c do niej, jak i do wszystkich innych potraw m

ą

cznych - dwie

lub trzy ły

ż

ki pra

ż

onych na patelni otr

ę

bów pszennych (zawarty w

nich błonnik ubezpiecza procesy trawienne i prac

ę

jelit). T

ę

wzbogacon

ą

m

ą

k

ę

rozrabiamy gor

ą

c

ą

wod

ą

i zabieramy si

ę

do

wałkowania...
- Chwileczk

ę

, a gdzie jajka? - które

ś

z nas usiłuje skorygowa

ć

przepis.
- Nie dodajemy jajek do ciasta pierogowego - stwierdza
autorytatywnie ojciec - wystarczy gor

ą

ca woda. Ciasto z dodatkiem

jaj jest tak twarde,

ż

e mo

ż

na potem pierogami o

ś

cian

ę

rzuca

ć

...

Gotowe piero

ż

ki z kapust

ą

, mi

ę

ciutkie, pachn

ą

ce, oblewamy masłem i

rodzina b

ę

dzie zajada

ć

z wi

ę

kszym smakiem, ani

ż

eli serwowane do

znudzenia kotlety schabowe. Na przygotowanie takiego dania
wystarczy pół godziny.
Prosimy jeszcze o przepis na jaki

ś

szczególnie oryginalny farsz.

Jak si

ę

okazuje, mo

ż

na nadziewa

ć

pierogi... kasz

ą

gryczan

ą

. Je

ś

li

została nam resztka, to wystarczy doda

ć

troch

ę

skwareczek

wysma

ż

onych z chudego boczku (tłuszcz wyrzucaj

ą

c) i troch

ę

podsma

ż

onej cebulki do smaku. Wymiesza

ć

to i nadziewa

ć

ciasto

pierogowe.
Albo te

ż

- przepuszczamy przez maszynk

ę

gar

ść

gotowanych grzybków,

dodajemy uduszonej cebulki, dwa jajka gotowane na twardo i
przetarte, sól, pieprz - i nadzienie gotowe.
- A propos grzybów. Jaka jest ich warto

ść

od

ż

ywcza?

- Poza pewn

ą

ilo

ś

ci

ą

selenu, wła

ś

ciwie

ż

adna. Maj

ą

one głównie

walory smakowo-zapachowe. Ale w dobrze zaopatrzonej kuchni domowej
powinny by

ć

- dodaj

ą

smaku i poprawiaj

ą

apetyt.

Chc

ę

przypomnie

ć

o jeszcze jednej wa

ż

nej sprawie - uzupełnia swoj

ą

wypowied

ź

ojciec Jan - niech

ż

e taka pani domu, która wprost i

bezpo

ś

rednio odpowiada za zdrowie swojej rodziny i nikt z niej tej

odpowiedzialno

ś

ci nie zdejmie, nie zapomina o nabiale. Musimy

uwzgl

ę

dnia

ć

w domowych jadłospisach mleko i jego przetwory.

Pami

ę

tajmy,

ż

e mamy w układzie kostnym przeci

ę

tnie 17 kg wapnia, a

jeden procent z tego kr

ąż

y rozpylony w krwiobiegu zabezpieczaj

ą

c,

regeneruj

ą

c, wzmacniaj

ą

c. No, a my musimy to "pogotowie" ci

ą

gle

zaopatrywa

ć

w wapno. Je

ś

li tego nie zrobimy - organizm poradzi

sobie inaczej - zacznie wyci

ą

ga

ć

wapno z naszych ko

ś

ci. 60 proc.

paradontozy, osteoporozy i ró

ż

nego typu odwapnie

ń

spowodowane jest

brakiem w jadłospisie mleka i jego przetworów.
Prosimy, by ojciec ustosunkował si

ę

do pewnej opinii: czy bardzo

ś

wie

ż

e jajko podawane małemu dziecku mo

ż

e spowodowa

ć

uczulenie? Z

background image

sugesti

ą

tak

ą

zetkn

ę

li

ś

my si

ę

m.in. w pewnych kr

ę

gach medycznych.

- Jak daleko si

ę

ga moja wiedza dotycz

ą

ca kultury kulinarnej i

zdrowotnej ró

ż

nych czasów i ró

ż

nych rejonów geograficznych - mówi

z przekonaniem nasz interlokutor - to nigdy i nigdzie nie
spotkałem si

ę

z "krytyk

ą

jajka". We

ź

my taki przykład: budownictwo

sakralne w

ś

redniowieczu, gdzie

ś

od XI po XV wiek, stosowało do

zaprawy murarskiej białko jaj kurzych. Mo

ż

na sobie wyobrazi

ć

- ile

tych jaj zu

ż

ywano na monumentalne przecie

ż

budowle. Pozostawały

ż

ółtka, które sprzedawano na kwarty na placach miejskich, wprost z

ogromnych kadzi. Kwarta

ż

ółtek kosztowała jeden grosz. Jako

ciekawostk

ę

podam, i

ż

nadmierna poda

ż

ż

ółtek wykreowała "s

ę

kacze"

- wschodnie ciasta pieczone na samych

ż

ółtkach... Otó

ż

,

stwierdzona została pewna zale

ż

no

ść

pomi

ę

dzy masowym spo

ż

ywaniem

ż

ółtek a zahamowaniem czarnej d

ż

umy, która dziesi

ą

tkowała w XV

wieku ludno

ść

Europy. Natomiast nie stwierdzono, by z powodu

wspomnianego sposobu

ż

ywienia jaka

ś

społeczno

ść

rozchorowała si

ę

,

wymarła, czy cho

ć

by dostała biegunki. Przez te cztery wieki

ż

ółtka

były podstawowym dostarczycielem witamin, mikroelementów,
biopierwiastków i soli mineralnych. Koniec ko

ń

ców, stanowi

ą

one

kompletne, stuprocentowe po

ż

ywienie dla rozwijaj

ą

cego si

ę

kurczaka. Tak wi

ę

c nie zgodz

ę

si

ę

nigdy z jak

ąś

abstrakcyjn

ą

,

teoretyczn

ą

, nowomodn

ą

krytyk

ą

jajka.

- Mo

ż

e zatem i teori

ę

o mia

ż

d

ż

ycogennej roli jaj nale

ż

y uwa

ż

a

ć

za

chybion

ą

? - usiłujemy nad

ąż

a

ć

za my

ś

l

ą

mistrza Jana.

W jajku znajduj

ą

si

ę

du

ż

e zło

ż

a lecytyny - odpowiada - któr

ą

- ni

mniej, ni wi

ę

cej - leczy si

ę

mia

ż

d

ż

yc

ę

cholesterolow

ą

. Byle,

naturalnie, nie ł

ą

czy

ć

jaja z cukrem, na przykład - popijaj

ą

c

słodzon

ą

herbat

ą

. Podobnie, jak w przypadku tłuszczów nasyconych

pochodzenia zwierz

ę

cego... A podsumowaniem rozwa

ż

a

ń

o jajku niech

b

ę

dzie pewne moje wspomnienie zwi

ą

zane z pobytem na Wschodzie, nad

rzek

ą

Irtysz. Otó

ż

,

ż

yło tam plemi

ę

animistów, które traktowało

jaja z nadzwyczajn

ą

czci

ą

i honorem. Spo

ż

ywano je ceremonialnie,

poprzedzaj

ą

c posiłek przeprosinami, ukłonami, podzi

ę

kowaniami.

Delikatnie klaszcz

ą

c w r

ę

ce

ś

piewano hymny wysławiaj

ą

ce

ż

ycie

zawarte w jajku i obdarowane - jak wierzono - dusz

ą

. Obiecywano

nie zmarnowa

ć

ani okruszka, a skorupki z wielk

ą

czci

ą

zakopywano

tam, gdzie spoczywały szcz

ą

tki przodków i gdzie spoczn

ą

prze

ż

ywaj

ą

cy obecnie swój czas członkowie plemiennej społeczno

ś

ci.

- Prosz

ę

ojca - podejmujemy kolejny temat - pojawiły si

ę

ostatnio

w naszych nadmorskich okolicach zakłady zdrowotne, zapewne w jaki

ś

sposób licencjonowane, w których

ś

wiadczy si

ę

przy pomocy

skomplikowanych urz

ą

dze

ń

usług

ę

polegaj

ą

c

ą

na "odczulaniu"

uczule

ń

. Co ojciec o tym s

ą

dzi?

- Jest to nabieranie ludzi - słyszymy w odpowiedzi - szama

ń

stwo

techniczne XX wieku.

ś

adne komputerowe urz

ą

dzenie nie zmusi

ż

ywego

organizmu do tego, by wyrównany w nim został poziom wapnia, cynku,
selenu, jodu - co stanowi pocz

ą

tek ka

ż

dego "odczulania".

Strukturalne harmonizowanie pierwiastków w organizmie dokonuje si

ę

tylko poprzez odpowiedni

ą

diet

ę

. Ci

ą

gle przypominam o konieczno

ś

ci

spo

ż

ywania na co dzie

ń

nie płukanej i nie warzonej soli z Kłodawy.

Dobrym uzupełnieniem elementarnych pierwiastków mog

ą

by

ć

zwłaszcza

dla mieszka

ń

ców południa Polski - tabletki "Kelp" dost

ę

pne

ostatnio na naszym rynku, produkowane ze zmielonych alg, bardzo
zasobne w mikroelementy morza.
- Ojcze Janie, w naszych gaw

ę

dach o

ż

yciu i gotowaniu pojawia si

ę

od czasu do czasu ciekawie brzmi

ą

ce słowo "przepitraszenie". Co

ono wła

ś

ciwie znaczy?

- Odnosz

ę

je - precyzuje ojciec - do czasu gotowania potraw. W

Polsce istnieje tendencja do zbyt długiego gotowania. Wyjmujemy
potem z garnka rozła

żą

ce si

ę

mi

ę

so i jarzyny, co jest po pierwsze

- nieestetyczne, po drugie - gorsze jako

ś

ciowo. Je

ś

li na przykład,

background image

pieczemy karkówk

ę

- po godzinie nakłuwamy mi

ę

so du

ż

ym, ostrym

widelcem. Nie wydziela si

ę

osocze? Nie ma specjalnego oporu? No,

to mo

ż

emy zako

ń

czy

ć

pieczenie.

A ile

ż

czasu i od

ż

ywczej materii marnuj

ą

gospodynie domowe

"przepitraszaj

ą

c" kotlety mielone. Przecie

ż

mi

ę

so mielone prawie

równa si

ę

tatarowi, który zjadamy na surowo. Uformowany kotlet

nale

ż

y wrzuci

ć

na rozgrzany olej, po chwili - przewróci

ć

(tylko

jeden raz, a nie dziesi

ęć

) i taki lekko zrumieniony, chrupi

ą

cy

rzucamy na talerz. Uchowaj Bo

ż

e, podlewa

ć

go wod

ą

i dusi

ć

zamieniaj

ą

c w tward

ą

podeszw

ę

. Polecam te

ż

zmieli

ć

troch

ę

wi

ę

cej

mi

ę

sa (przestrzegam, przy okazji, przed kupnym mielonym, do

którego id

ą

wszystkie resztki i brudy z rze

ź

ni, ł

ą

cznie z

wymionami krowimi) i upiec tyle kotletów,

ż

eby poza obiadem -

posłu

ż

yły równie

ż

do chleba na zimno zamiast tych fatalnych

sklepowych w

ę

dlin.



Polak w k

ą

pieli


Nie dysponujemy szczegółowymi danymi odno

ś

nie spadku spo

ż

ycia

margaryny czy cukru, gotowania zup bez wywaru itd., ale bez
wielkiego ryzyka stwierdzi

ć

mo

ż

na, i

ż

ojciec Grande pozyskał sobie

zaufanie Czytelników na Wybrze

ż

u i ma na nich wpływ. Co zauwa

ż

aj

ą

c

(nie bez osobistej satysfakcji) zapytujemy o spraw

ę

, z nieco innej

sfery:
- Co robi

ć

na wypadanie włosów, nie tylko u m

ęż

czyzn w okre

ś

lonym

wieku, ale i u kobiet, a - nierzadko te

ż

u dzieci?

- Nikt jeszcze nie wynalazł skutecznego sposobu na łysienie -

ś

mieje si

ę

gładz

ą

c swoj

ą

skro

ń

. - Je

ś

li zdarzyły si

ę

jakie

ś

incydentalne sukcesy i włosy po niezwykle uci

ąż

liwych,

czasochłonnych zabiegach odrastały, to zwykle po jakim

ś

czasie

znowu nast

ę

powała ich utrata. Równie

ż

przeszczepy - najnowszy

pomysł - ratuj

ą

sytuacj

ę

na krótk

ą

met

ę

. Po prostu - w

przeciwie

ń

stwie do ludów Wschodu (rzadkim widokiem jest łysy

Japo

ń

czyk), rasy zamieszkuj

ą

ce północn

ą

i

ś

rodkow

ą

Europ

ę

nie maj

ą

zakodowanej w genach "dyspozycji" zachowania włosów i z wiekiem
liniejemy jak stare lwy na pustyni.
- Odbiera ojciec nadziej

ę

? - nie ukrywamy zmartwienia.

- Pewne nadzieje mo

ż

emy wi

ą

za

ć

z pomysłowo

ś

ci

ą

współczesnej

genetyki. Je

ś

li natomiast chodzi o preparaty wpływaj

ą

ce

wzmacniaj

ą

co i stymuluj

ą

co na włosy, to mam pewne zaufanie do

tabletek "Kelp" zawieraj

ą

cych mikroelementy morza. Zalecam te

ż

w

diecie du

ż

o ryb morskich. Rybacy przyswajaj

ą

cy dzi

ę

ki nim fosfor i

cynk, zachowuj

ą

bujne owłosienie do pó

ź

nych lat

ż

ycia.

- A jak podziała

ć

wzmacniaj

ą

co na słabn

ą

cy wzrok? - poruszamy

kwesti

ę

kolejnej dolegliwo

ś

ci.

- Coraz wi

ę

cej i to coraz młodszych ludzi nosi dzi

ś

w Polsce

okulary - konstatuje ojciec Grande. - Uwa

ż

am,

ż

e w naszych

nawykach kulinarnych nie doceniamy roli najzwyklejszej marchwi.
Ile wrzuca jej gospodyni do garnka z gotuj

ą

cym si

ę

rosołem? Jedn

ą

,

a czasem ledwie połow

ę

. Tymczasem marchew jest nosicielem

pomara

ń

czowego barwnika, który w

ą

troba przerabia na witamin

ę

A

b

ę

d

ą

c

ą

podstaw

ą

dobrego wzroku, prócz tego hamuj

ą

c

ą

procesy

starzenia, a w dzieci

ń

stwie i młodo

ś

ci stymuluj

ą

c

ą

wzrost.

Gotowana marchew, której powinno by

ć

du

ż

o wi

ę

cej w naszych zupach,

jest bardzo łatwo przyswajalna i nie przysparza

ż

adnych problemów

trawiennych.
- A marchew surowa?
- Byłbym z ni

ą

ostro

ż

niejszy ze wzgl

ę

du na ci

ęż

ko strawny błonnik.

Kto

ś

o słabym uz

ę

bieniu i słabszym

ż

ą

dku b

ę

dzie j

ą

trawił przez

par

ę

godzin. I wła

ś

nie tym wszystkim, którzy maj

ą

problemy

background image

ż

ą

dkowe, jelitowe, czy wrzodziej

ą

ce zapalenie przewodu

pokarmowego polecam - jako ostatni posiłek dnia - kilka gotowanych
ciepłych marchewek z du

żą

ły

ż

eczk

ą

masła.

- Czym jeszcze wzbogaci

ć

diet

ę

naszych okularników? - dopytujemy.

- Mnóstwo substancji od

ż

ywczych, w tym zło

ż

a lecytyny zawiera

w

ą

troba. Na Syberii - wspomina zakonnik - kiedy kto

ś

zapadał na

kurz

ą

ś

lepot

ę

(marchewki, jak wiadomo, tam nie było), łapano

wrony, z ich w

ą

tróbek gotowano wywar i tym si

ę

wzmacniano.

- Ale w

ą

troba zbiera wszelkie toksyny z organizmu... -

ripostujemy.
- To jest, niestety, ta druga strona medalu - zgadza si

ę

- któr

ą

musimy uwzgl

ę

dnia

ć

. W zwierz

ę

cych w

ą

trobach mamy antybiotyki,

hormony i wszelkie chemiczne brudy. Dodam,

ż

e i my sami powinni

ś

my

raz na kwartał płuka

ć

nasze własne w

ą

troby z toksyn. Polecam w tym

celu przed za

ś

ni

ę

ciem przez 2-3 tygodnie pi

ć

herbat

ę

ziołow

ą

naparzon

ą

z dziurawca, mi

ę

ty i melisy, osłodzon

ą

ły

ż

eczk

ą

miodu.

- W dzisiejszej gaw

ę

dzie, prosz

ę

ojca, chcieliby

ś

my poda

ć

Czytelnikom "sensacje" natury higieniczno-kosmetycznej.
- Nie wiem, czy mo

ż

na nazwa

ć

sensacj

ą

propozycj

ę

powrotu do

zwykłego, powszechnego mydła - zastanawia si

ę

ojciec Jan. - Szare

mydło po

ś

ród tych, które reklamuje telewizja, jest podobnie

sensacyjne jak lalka-krakowianka pomi

ę

dzy ró

ż

nymi wcieleniami

Barbie. Tymczasem stanowi ono najzdrowszy

ś

rodek czysto

ś

ci. Całymi

wiekami ludzie si

ę

nim myli i nie mieli skórnych przypadło

ś

ci. A

dzi

ś

- co trzeci pacjent przychodzi do mnie z uczuleniami po mydle

czy szamponie. Skóra po szarym mydle jest najczystsza, nie
odkwaszona, nie podra

ż

niona. Włosy, nawet najbardziej brudne i

tłuste, doskonale si

ę

oczyszcz

ą

po trzykrotnym myciu i

spłukiwaniu. Do ostatniego płukania mo

ż

na zastosowa

ć

wod

ę

zmi

ę

kczon

ą

sokiem z cytryny. A je

ś

li ju

ż

jeste

ś

my przy tym

temacie, to powiem - jak nale

ż

y si

ę

my

ć

.

- Wolne

ż

arty, prosz

ę

ojca...

- A tak, tak - obrusza si

ę

. - Niechlujstwo naszego narodu woła o

pomst

ę

do nieba. 90 proc. wielkomieszczuchów, maj

ą

c łazienki w

mieszkaniach, k

ą

pie si

ę

od przypadku, a je

ś

li ju

ż

to robi - to

nieumiej

ę

tnie. Tymczasem ciało nasze bez przerwy zmienia naskórek,

mo

ż

na powiedzie

ć

,

ż

e dwa razy w miesi

ą

cu kompletnie liniejemy.

Sp

ę

kany naskórek

ś

ciera si

ę

i unosi w pyle domowego powietrza. Na

dodatek - nasze mieszkania wy

ś

cielone s

ą

sztucznymi

elektryzuj

ą

cymi dywanami, które o

ż

ywiaj

ą

ruch drobinek kurzu i

złuszczonej skóry, stanowi

ą

cych doskonał

ą

po

ż

ywk

ę

dla roztoczy.

Gdyby

ś

my przez jakie

ś

specjalne okulary mogli zobaczy

ć

, co unosi

si

ę

wokół nas w powietrzu, co si

ę

w nim kotłuje, to pewnie

ogarn

ę

łoby nas przera

ż

enie. Przechodz

ą

c z pokoju do pokoju mo

ż

emy

trafi

ć

nosem wprost w zag

ę

szczon

ą

, niewidoczn

ą

grup

ę

roztoczy z

bakteriami i wirusami, i uczulenie czy te

ż

infekcja gotowa.

Polecam trzyma

ć

w mieszkaniach nawil

ż

acze elektryczne. W lekko

wilgotnym powietrzu wszystkie te lotne substancje opadaj

ą

.

Co drugi dzie

ń

nale

ż

y obmy

ć

całe ciało. Jak to si

ę

robi? Nie,

prosz

ę

mi nie przerywa

ć

. Nie powinni

ś

my za

ż

ywa

ć

tradycyjnej

k

ą

pieli, podczas której pakujemy do wanny brudne nogi i nie

dotarty tyłek - Panie Bo

ż

e, odpu

ść

- po czym t

ą

sam

ą

wod

ą

-

rozanieleni - g

ę

b

ę

płuczemy, włosy myjemy, do oczu, do nosa

nalewamy... A szcz

ęś

liwi przy tym, nie przymierzaj

ą

c - jak małpa w

k

ą

pieli, bo to i mokro, i ciepło, i niby higienicznie... Wi

ę

c

zanim wpakujemy si

ę

do wanny z czyst

ą

wod

ą

i jakim

ś

odpr

ęż

aj

ą

cym

pachnidłem - najpierw nale

ż

y obmy

ć

całe ciało pod natryskiem,

wyszorowa

ć

je dosy

ć

ostr

ą

g

ą

bk

ą

(najlepiej g

ą

bk

ą

ro

ś

linn

ą

,

sprzedawan

ą

masowo przez Rosjan) zbieraj

ą

c naskórek i oczyszczaj

ą

c

pory. Po takiej k

ą

pieli człowiek jest l

ż

ejszy i młodszy, oddycha

cał

ą

skór

ą

, przez któr

ą

dochodzi teraz 20 proc. tlenu wi

ę

cej.

background image

- Co ojciec Jan s

ą

dzi o pastach do z

ę

bów, obecnych na naszym

rynku?
- Najbardziej szkodliwe s

ą

te, które najpi

ę

kniej pachn

ą

i smakuj

ą

.

Zawarte w nich chemiczne zwi

ą

zki mog

ą

si

ę

przyczyni

ć

nawet do

wrzodów

ż

ą

dka czy uczule

ń

dróg oddechowych. Zalecam bardzo

dokładne płukanie ust po myciu z

ę

bów,

ż

eby czasem nie zasypia

ć

z

resztkami pasty.
- Ostatnio reklamowane s

ą

pasty z dodatkiem sody.

- Soda bardzo pi

ę

knie wybiela i działa bakteriobójczo. Niegdy

ś

ż

ydowscy aptekarze produkowali proszek do z

ę

bów, w którym zawsze

było 25 proc. sody. S

ą

to wi

ę

c rzeczy wypróbowane i bezpieczne.

- Proszku do z

ę

bów nie ma, nie ma te

ż

ż

ydowskich aptek. Jak

ą

past

ę

wybiera ojciec Jan do codziennego u

ż

ytku?

- Najprostsz

ą

. Nie chc

ę

robi

ć

specjalnej reklamy "Herbapolowi",

ale najbezpieczniejsze s

ą

pasty ziołowe polskiej produkcji, na

przykład - składaj

ą

ce si

ę

z pi

ę

ciu ziół.

- Mimo metalowych tub w jakie s

ą

pakowane?

- Ten metal w minimalnym stopniu utleniaj

ą

cy si

ę

do pasty jest

mniej szkodliwy od chemii zapachowo-smakowej i barwi

ą

cej.

- A jakich proszków powinni

ś

my, zdaniem ojca, u

ż

ywa

ć

do prania?

- Jeszcze nie tak dawno prali

ś

my w płatkach mydlanych,

najzdrowszych.
- Nie nadaj

ą

si

ę

do pralki.

- Szukajcie proszków dla dzieci. Tu normy producenckie s

ą

silnie

kontrolowane. Wskazane te

ż

byłoby dodatkowe płukanie po pralce.

- Czy nale

ż

y krochmali

ć

bielizn

ę

po

ś

cielow

ą

? - pytamy i o takie

sprawy, przekonani,

ż

e ojciec ma rad

ę

"na wszystko".

- Nie.

Ś

cieraj

ą

cy si

ę

, pyl

ą

cy krochmal jest dodatkow

ą

, organiczn

ą

po

ż

ywk

ą

dla roztoczy. Warto pokusi

ć

si

ę

, cho

ć

jest to w

dzisiejszych czasach spory wydatek, o zakup bielizny po

ś

cielowej z

kory. Jest najzdrowsza, nie trzeba jej ani krochmali

ć

, ani

prasowa

ć

.

- Ojcze Janie, je

ś

li gdzie

ś

u kogo

ś

w mieszkaniu ocalała pierzyna

po babce...
- To trzeba j

ą

natychmiast wynie

ść

do czyszczalni pierza i da

ć

przerobi

ć

na trzy kołdry. W tym punkcie jestem przeciwko tradycji.

Człowiek w XX wieku pod ci

ęż

k

ą

, puchow

ą

pierzyn

ą

- to jednak jest

straszny anachronizm. Wychodzi si

ę

spod takiego przykrycia

spoconym, zmordowanym, i w dodatku podtrutym własnymi gazami, bo
nie ma tam ruchu powietrza. Pierzyna jest prze

ż

ytkiem

poniemieckiej, pozna

ń

skiej kultury, kiedy to sypiało si

ę

zim

ą

w

nie ogrzewanych pomieszczeniach.
- Jak - generalnie - powinni

ś

my sypia

ć

?

- Na podło

ż

u dosy

ć

twardym, mog

ą

to by

ć

nawet zwykłe deski.

Kładziemy na to materac, cho

ć

by z g

ą

bki, za

ś

cielamy go kocem

wełnianym i dopiero na to wszystko - prze

ś

cieradło, nie z gładkich

tkanin, ale frotte. Przykrywamy si

ę

albo puszystym kocykiem, albo

- jak kogo

ś

sta

ć

- kołderk

ą

puchow

ą

w poszwie z kory. Pami

ę

tajmy

te

ż

o tym, aby na 5 minut przed snem - nawet przy najgorszej

pogodzie - pootwiera

ć

okna i drzwi by zrobi

ć

solidny przeci

ą

g.



Kultura

ż

ucia


Młoda kobieta napisała do redakcji z pro

ś

b

ą

, by

ś

my

zapytali ojca Jana na czym polega tajemnica pi

ę

knej cery? Wi

ę

c

w

ś

ród innych pyta

ń

przywozimy do Wrocławia i to.

Cera - zdaniem naszego rozmówcy - jest w prosty sposób zale

ż

na od

brzucha. Je

ż

eli uporz

ą

dkujemy nasz system trawienny, to b

ę

dziemy

mieli pi

ę

kn

ą

cer

ę

, natomiast, je

ś

li kto

ś

ma zaburzenia

ż

ą

dkowe,

kłopoty z jelitami, nie wypró

ż

nia si

ę

nale

ż

ycie i zalegaj

ą

ce

background image

resztki truj

ą

organizm, a jad kałowy przedostaje si

ę

do krwiobiegu

- to wszystko odbija si

ę

na skórze, jej wygl

ą

dzie. Albo jest

napi

ę

ta, ró

ż

owa, czysta, l

ś

ni

ą

ca, albo - szara, zwiotczała,

przebarwiona, czyrakowata...
I nic tu nie pomog

ą

kosmetyki?

- Wr

ę

cz mog

ą

zaszkodzi

ć

- uwa

ż

a ojciec Jan - zwłaszcza te mocno

reklamowane, nasi

ą

kni

ę

te chemi

ą

. Poza tym - na rynku kosmetycznym

jest mnóstwo oszustwa (niedawno ukazał si

ę

podrobiony krem

"Nivea"), brakuje skutecznej kontroli i cz

ę

sto nie wiemy - co

kupujemy.
Na pytanie - Co ojciec Jan poleca z kosmetyków naturalnych? -
słyszymy nast

ę

puj

ą

c

ą

odpowied

ź

:

- Zdrowe, higieniczne, warunkowane ekologicznie

ż

ycie; spo

ż

ywanie

odpowiednich produktów i wła

ś

ciwe ich trawienie. Wówczas nie tylko

b

ę

dziemy mie

ć

pi

ę

kn

ą

cer

ę

, ale i do

ż

yjemy 120 lat, bo na tyle s

ą

zaprogramowane nasze organizmy - je

ż

eli tylko sami ich nie

zniszczymy.
- Słynne o

ś

le mleko Kleopatry... Czy istnieje jaki

ś

jego

kosmetyczny odpowiednik?
- Kleopatra wyk

ą

pała si

ę

w ciepłym o

ś

lim mleku, a potem dokładnie

natarła

ś

wie

ż

ym masłem. I to było m

ą

dre ze wzgl

ę

du na zawarto

ść

witaminy A, która - jak wiemy - hamuje proces starzenia. Podobnie
post

ę

puj

ą

do dzi

ś

dnia kobiety azjatyckie. Na przykład, Tybetanki

stosuj

ą

jako jedyne kosmetyki słodk

ą

ś

mietank

ę

, wzgl

ę

dnie

ś

wie

ż

ute

ń

kie, dopiero co ubite masło. A jakie cery maj

ą

... Skóra

na nich a

ż

l

ś

ni.

- Masmixu czy margaryny jako kosmetyków naszym paniom raczej nie
zalecamy?
- Uchowaj Bo

ż

e! To

ż

placek ziemniaczany takiej kuracji nie

wytrzyma, a co dopiero przewielebna buzia.
Proponujemy ojcu Grande, by kolejny temat, dotycz

ą

cy kultury

spo

ż

ywania rozpocz

ąć

cytatem z pewnego wiersza napisanego w Polsce

około 500 lat temu:
(...) A mnogi idzie za stół.
Si

ę

dzie za nim jako wół,

Jakoby w ziemi

ę

wetkn

ą

ł kół. (...)

Si

ę

ga w misy przed drugiego,

Szukaj

ą

c k

ę

sa lubego,

Niedostojen nic dobrego. (...)
- To słynny wiersz Słoty "O zachowaniu si

ę

przy stole" -

rozpoznaje natychmiast mistrz Jan - bardzo dobrze,

ż

e go

przypominacie.

Ś

redniowieczny poeta był doskonałym obserwatorem i

krytykiem. Niejedna z jego zło

ś

liwostek pasuje jak ulał równie

ż

do

dzisiejszych czasów.
Zadajemy pytanie z serii pyta

ń

fundamentalnych; Na czym polega

kultura jedzenia?
- Przede wszystkim na tym, by po

ś

wi

ę

ci

ć

spo

ż

ywaniu czas i uwag

ę

.

Nie nale

ż

y łyka

ć

potraw na chybcika, byle jak. Powinni

ś

my siedzie

ć

przy wysokim stole, na normalnym krze

ś

le (uchowaj Bo

ż

e zasiada

ć

do

posiłku w fotelu z ugniecionym

ż

ą

dkiem). Nogi maj

ą

by

ć

postawione równo (nie zakładamy jednej na drug

ą

), lekko wsuni

ę

te

pod krzesło, brzuch troszeczk

ę

wypi

ę

ty, mo

ż

na - dla wygody

kr

ę

gosłupa - lekko opiera

ć

si

ę

o stół, byle nie łokciami. Przy

spo

ż

ywaniu rozmawiamy delikatnie, nie poruszaj

ą

c

ż

adnych

drastycznych tematów. Bardzo dokładnie

ż

ujemy ka

ż

dy k

ę

s. Sposób

zmielenia, roztarcia pokarmu, jest podstawow

ą

spraw

ą

w procesie

wła

ś

ciwego jego przyswajania jako substancji

regeneruj

ą

co-budowlanej. Ju

ż

tam kubki smakowe - je

ś

li tylko

jeste

ś

my odpowiednio skupieni nad jedzeniem - przekazuj

ą

do mózgu

wła

ś

ciwe impulsy; ju

ż

mózg - jakby mu si

ę

za

ś

wieciła jaka

ś

lampka

sygnalizacyjna - rozsyła dyspozycje do wszystkich dziewi

ę

ciu

background image

fabryk przemiany materii funkcjonuj

ą

cych w pełnej synchronizacji;

ju

ż

czekaj

ą

w gotowo

ś

ci

ż

ą

dek, trzustka, w

ą

troba; wzbieraj

ą

soki

trawienne...
- Dramaturgia procesów trawiennych, kto by pomy

ś

lał prosz

ę

ojca...

Czy wypada - wobec tego - załatwia

ć

interesy przy jedzeniu? Czy

anglo-ameryka

ń

ski "lunch", "szwedzkie stoły", bankietowanie na

stoj

ą

co z talerzykiem w r

ę

ku, wyjd

ą

nam - Polakom - na zdrowie?

- Obawiam si

ę

- stwierdza ojciec Jan -

ż

e raczej mog

ą

zaszkodzi

ć

.

Nowe obyczaje, które wraz z kapitalizmem opanowuj

ą

nasz kraj, nie

maj

ą

nic wspólnego z polsk

ą

tradycj

ą

. Jeste

ś

my od wieków

przyzwyczajeni do biesiadowania i celebrowania jedzenia.
Przypomnijmy sobie obyczaje naszych przodków, bardzo dobrze
uchwycone w ksi

ąż

kach czy filmach historycznych; te solidne stoły

albo ławy zastawione jedzeniem, przy których zasiadało si

ę

godnie,

z namaszczeniem. Ojciec, lub najstarszy w rodzie odmawiał
modlitw

ę

, błogosławił posiłek i dopiero w skupieniu zabierano si

ę

do jedzenia. Nikt si

ę

nie

ś

pieszył, nie łykał wielkich, nie

pogryzionych k

ę

sów. W niczym nie przypominało to dzisiejszego

rozklekotania przy jedzeniu, szybkiego przerzucania z jamy ustnej
do

ż

ą

dka nie prze

ż

utej, zbyt gor

ą

cej lub zbyt zimnej, nie

przygotowanej do trawienia materii.
Co si

ę

wtedy dzieje na naszej wewn

ę

trznej scenie wydarze

ń

?

Zdaniem ojca Jana - dochodzi do katastrofy, która polega na złej
przyswajalno

ś

ci i złej przemianie materii. Zostaje zachwiana

równowaga mi

ę

dzy prac

ą

ż

ą

dka, jelit, w

ą

troby; nie prze

ż

uty

pokarm zalega w

ż

ą

dku, napi

ę

cie nerwowe hamuje wydzielanie soków

trawiennych, zbyt zimne lub zbyt gor

ą

ce k

ę

sy i łyki czekaj

ą

na

wyrównanie temperatur (tylko w znormalizowanej temperaturze,
troszk

ę

wy

ż

szej od pokojowej mo

ż

e zacz

ąć

si

ę

trawienie) i - w

ś

lad

za tym wszystkim - pojawiaj

ą

si

ę

nietypowe wzd

ę

cia, zaparcia,

nadkwasota, wrzody, nerwica

ż

ą

dka...

Je

ś

li chcemy jako społecze

ń

stwo normalnie funkcjonowa

ć

- musimy

wygospodarowa

ć

w ci

ą

gu dnia, czy to w południe, czy pod wieczór,

pół godziny na spokojny posiłek w miłej atmosferze. Niech to
b

ę

dzie skromne jedzenie, ale podane na ładnym talerzu, czystym

obrusie i przy rozmowie nie wywołuj

ą

cej napi

ęć

nerwowych.

- Zatem istnieje zwi

ą

zek pomi

ę

dzy ładnym talerzem a trawieniem?

Oczywi

ś

cie - potwierdza rozmówca - biały lub kremowy talerz

ozdobiony jakim

ś

kwiatuszkiem, złotym paseczkiem, delikatnym

ornamentem, ju

ż

samym swoim wygl

ą

dem rozładowuje napi

ę

cie

psychiczne. Je

ś

li do tego przykryjemy stół lnianym obrusem o

ż

ywych barwach (powyrzucajmy ceraty) - to posiłek, cho

ć

by

najskromniejszy, stanie si

ę

relaksem dla oka i dla umysłu. W

dzisiejszych czasach, kiedy wszyscy jeste

ś

my zagonieni, zm

ę

czeni,

znerwicowani, konieczne jest cho

ć

by raz dziennie zasiada

ć

przy

stole, który daje wytchnienie.
Kolejne pytanie jest z naszej strony czyst

ą

formalno

ś

ci

ą

:

- Czy mo

ż

na w trakcie jedzenia ogl

ą

da

ć

telewizj

ę

?

- Z pomieszczenia, w którym jadamy, nale

ż

y natychmiast wynie

ść

telewizor - pada zdecydowana odpowied

ź

. - Człowiek nawet nie zdaje

sobie sprawy z tego, jak

ą

krzywd

ę

wyrz

ą

dza organizmowi ogl

ą

daj

ą

c

jakie

ś

trzymaj

ą

ce w napi

ę

ciu programy i nie zwracaj

ą

c uwagi na to,

co je. Tymczasem, obyczajem polskim stało si

ę

ogl

ą

danie bardzo

drastycznych dzienników "do kolacji". Pami

ę

tajmy,

ż

e taka kolacja

mo

ż

e nam stan

ąć

ko

ś

ci

ą

w gardle, zwłaszcza kiedy ogl

ą

damy

kłóc

ą

cych si

ę

polityków. Zbieramy z telewizji - jak piorunochrony

- cał

ą

nerwowo

ść

i zło

ś

wiata, bo przecie

ż

niczego innego te

dzienniki nie pokazuj

ą

.

- Kiedy nale

ż

y spo

ż

ywa

ć

ostatni posiłek w ci

ą

gu dnia?

- Mniej wi

ę

cej dwie godziny przed za

ś

ni

ę

ciem. Takie jest wskazanie

generalne. Ja natomiast zalecam niekiedy spo

ż

ycie bardzo ci

ęż

kiej

background image

kolacji tu

ż

przed poło

ż

eniem si

ę

do łó

ż

ka, tak - a

ż

eby obci

ąż

y

ć

rozklekotany, roztrzepany organizm kogo

ś

, kto z powodu

znerwicowania ma kłopoty z za

ś

ni

ę

ciem. Je

ś

li on si

ę

dobrze naje i

- ci

ęż

ki jak nied

ź

wied

ź

- uwali na tapczan, to nawet si

ę

nie

spostrze

ż

e jak zacznie pochrapywa

ć

. A

ż

ą

dek w tym czasie

spokojnie, na zwolnionych obrotach b

ę

dzie sobie trawił. Rano taki

kto

ś

obudzi si

ę

wypocz

ę

ty, z nowym zasobem sił. Wszyscy inni

jednak powinni jada

ć

wcze

ś

niej i to niekoniecznie byle jakie

kanapki z byle jak

ą

herbat

ą

. Niech to b

ę

dzie kolacja troch

ę

gotowana, troch

ę

sma

ż

ona - placuszki jakie

ś

, ziemniaki podsma

ż

one

z obiadu z kefirem, kasza gryczana ze skwarkami; jajecznica itp.
- Ojcze Janie, gaw

ę

d

ę

o kulturze gryzienia, prze

ż

uwania i łykania

zako

ń

czmy pytaniem o... gum

ę

do

ż

ucia?

- Nie jest to obyczaj elegancki, z cał

ą

pewno

ś

ci

ą

- słyszymy w

odpowiedzi. - Ale z drugiej strony, pobudzanie gruczołów

ś

linowych

przez odruch ruszania szcz

ę

kami pomaga w procesach trawiennych.

Tak wi

ę

c nie krytykuj

ę

tego. Uwa

ż

ajcie tylko, aby te gumy nie były

przechemizowane - co poznajemy po nadzwyczaj pi

ę

knym zapachu,

smaku i kolorze. No i -

ż

eby

ś

my nie musieli ich znajdowa

ć

przyklejonych w zupełnie nieprawdopodobnych miejscach.

Ś

wi

ę

ta po polsku


Tym razem przyjechali

ś

my do Wrocławia z misj

ą

specjaln

ą

. W przededniu Wigilii Czytelnicy oczekuj

ą

od ojca Jana

Grande "wstrz

ą

saj

ą

co prostych przepisów na zdrowe

ś

wi

ę

ta".

- Zacznijmy od tego - powiada ojciec - aby wreszcie przełama

ć

w

Polsce pewn

ą

niedobr

ą

tradycj

ę

. Otó

ż

, je

ś

li wybieramy si

ę

na

ś

wi

ę

ta do rodziny, by sp

ę

dzi

ć

je - ku wi

ę

kszej chwale Bo

ż

ej -

wspólnie, to zróbmy to po chrze

ś

cija

ń

sku. Pewnie,

ż

e najpro

ś

ciej

jest zwali

ć

si

ę

starej ciotce czy matce na głow

ę

, pozwoli

ć

si

ę

obsłu

ż

y

ć

i wyjecha

ć

zostawiaj

ą

c po sobie stosy brudnej bielizny do

prania i talerze do mycia. Jednak w dzisiejszych chudych czasach,
słowia

ń

ska tradycja spotka

ń

rodzinnych musi by

ć

wsparta wspólnym

wysiłkiem i wspólnymi wydatkami. Jad

ą

c do bliskich zabieramy

naszykowane wcze

ś

niej w domu ciasta, pieczone mi

ę

sa, kiełbasy; w

osobn

ą

torebk

ę

sypiemy orzechów, jabłek, łakoci, i dopiero wtedy

mo

ż

emy zacz

ąć

my

ś

le

ć

o zacie

ś

nianiu wi

ę

zów rodzinnych.

Kolejnym fatalnym nawykiem jest

ś

wi

ą

teczne ob

ż

arstwo. Organizm

przeładowany wielk

ą

ilo

ś

ci

ą

ź

le dobranych składników, zapijanych

nie najlepszym alkoholem, choruje potem przez miesi

ą

c. Postarajmy

si

ę

, aby "

ś

wi

ę

ta po polsku" nie były tylko t

ę

pym trwaniem za

stołem przy wł

ą

czonym telewizorze, ob

ż

eraniem si

ę

, piciem i to

najlepiej w go

ś

cinie, czyli na tak zwany krzywy pysk.

- Gdzie ojciec Jan sp

ę

dzi

ś

wi

ę

ta? - dopytujemy.

- W go

ś

cinie, a jak

ż

e, u rodzonej siostry, w naszym rodzinnym

gnie

ź

dzie w Gorzowskiem, w

ś

ród przepi

ę

knych lasów. Ilekro

ć

tam

jad

ę

, najwi

ę

cej rado

ś

ci sprawiaj

ą

mi wielogodzinne spacery po

lasach, obserwowanie natury, oddychanie czystym powietrzem...
- Czego serdecznie ojcu

ż

yczymy... A teraz przypomnijmy, jakie to

dwana

ś

cie potraw na pami

ą

tk

ę

dwunastu apostołów powinno znale

źć

si

ę

na wigilijnych stołach.

- Nie ma jednej reguły. Co region - to inny wigilijny zestaw.
Proponujemy ojcu, by przypomniał tradycje kresowe, pewnie
najbli

ż

sze jego sercu, te z przesławnym barszczem wigilijnym z

uszkami.
- Na wschodzie Polski, Litwie, Ukrainie, Białorusi - rozpoczyna
ojciec Jan - najwa

ż

niejsz

ą

potraw

ą

wigilijn

ą

nie był barszcz, ale

kutia. Przyrz

ą

dza si

ę

j

ą

z łuszczonej, obtłuczonej pszenicy

(trzeba troch

ę

poszuka

ć

po targowiskach), któr

ą

nale

ż

y namoczy

ć

, a

background image

nast

ę

pnie dosy

ć

długo gotowa

ć

na małym ogniu. Jałowo, bez soli i

cukru. Kiedy zacznie p

ę

cznie

ć

- dodajemy troch

ę

ś

wie

ż

ego masła,

ż

eby nie p

ę

kała. Równolegle przygotowujemy mak, uprzednio dobrze

wymoczony. Przepuszczamy go dwukrotnie przez maszynk

ę

do mi

ę

sa, po

czym jeszcze dobrze ucieramy w makutrze. Mak nie utarty nie ma

ż

adnych walorów zapachowo-smakowych. Dodajemy do niego gor

ą

cy miód

i lekko sparzone rodzynki. W stronach mojego dzieci

ń

stwa, za

Bugiem, dolewano do maku troch

ę

gor

ą

cej wody i powstawało mleko

makowe. Ugotowan

ą

w mi

ę

dzyczasie pszenic

ę

formujemy jak babk

ę

, na

wierzchu mo

ż

emy uło

ż

y

ć

rozetk

ę

z łuskanych włoskich orzechów i

migdałów, a boki obkładamy makiem. Nabiera si

ę

t

ę

potraw

ę

du

żą

ły

ż

k

ą

, po trosze wszystkiego.

- Ojcze Janie, co oznacza słowo kutia - dopytujemy - sk

ą

d si

ę

wywodzi?
- Wywodzi si

ę

gdzie

ś

z gł

ę

bi słowia

ń

szczyzny, ale dosłownego

tłumaczenia nie znamy. W naszej staro

ż

ytno

ś

ci na pewno oznaczało

jakie

ś

danie, mo

ż

e danie rytualne? Mo

ż

e rodzaj prachleba? Pszenica

symbolizuje dzieło r

ą

k ludzkich.

- Nieodzownym specyfikiem

ś

wi

ą

t jest mak. A przecie

ż

to

narkotyk...
Zdaniem ojca Jana, m

ą

dro

ść

naszych przodków tak wszystko

sformułowała,

ż

eby podczas wigilijnej wieczerzy rado

ść

i euforia

biesiadników stopniowo wzrastały. Temu słu

ż

ył mak, o którym dzi

ś

wiemy,

ż

e rozładowuje napi

ę

cia, jest

ś

rodkiem halucynogennym,

troch

ę

m

ą

ci w głowach.

W innych regionach Polski, na przykład w Pozna

ń

skiem - zamiast

kutii podaje si

ę

makiełki - grube kluski z ciasta makaronowego ze

słodkim, utartym, wymieszanym z rodzynkami makiem.
Po kutii pojawiał si

ę

na stołach ukrai

ń

skich czy białoruskich

(my

ś

l

ę

,

ż

e te tradycje dominuj

ą

w bardzo wymieszanej

współczesno

ś

ci) barszcz czerwony z uszkami. Naturalnie, prawdziwy,

a nie na sztucznej esencji.
- Na kwaszonych burakach, prosz

ę

ojca?

- Otó

ż

, nie. Zdecydowanie tego nie zalecam. Buraki nastawione na

kwaszenie z dodatkiem razowego chleba pokrywaj

ą

si

ę

warstw

ą

ple

ś

ni

z

ż

ółtym obrze

ż

em, w której znajduj

ą

si

ę

bardzo zjadliwe,

rakotwórcze grzybki. Barszcz robimy na burakach pieczonych. Radz

ę

par

ę

dni przed Wigili

ą

upiec w piekarniku na blasze kilka umytych

ś

redniej wielko

ś

ci buraków (wstawiaj

ą

c tam kubek z wod

ą

,

ż

eby

troch

ę

parowało), w temperaturze około 250 st. C, przez pół

godziny. Po ostygni

ę

ciu wstawiamy je do lodówki i kiedy tylko

chcemy zrobi

ć

barszcz - tarkujemy trzy lub cztery buraki, zalewamy

przegotowan

ą

wod

ą

, dodajemy z

ą

bek czosnku utarty z sol

ą

, troch

ę

kwasku cytrynowego, cukier, ły

ż

k

ę

oleju i jest wspaniały barszcz,

którego nawet zagotowywa

ć

nie musimy. Uszka robimy z ciasta

pierogowego (tylko m

ą

ka i gor

ą

ca woda), dodaj

ą

c nieco wi

ę

cej m

ą

ki,

ż

eby si

ę

nie rozlatywało. Nadziewamy je gotowanymi,

przepuszczonymi przez maszynk

ę

grzybami, które mo

ż

na zag

ęś

ci

ć

przy

pomocy odrobiny tartej bułki.
Smacznym dodatkiem do barszczu jest te

ż

litewski kulebiak.

Przygotowujemy go z ciasta dro

ż

d

ż

owego, nadziewanego farszem z

kapusty lub kapusty z grzybami S

ą

to po prostu du

ż

e dro

ż

d

ż

owe

pieczone pierogi.
- Co robi

ć

,

ż

eby ciasto na nich nie p

ę

kało i nie kruszyło si

ę

?

- Na ka

ż

dy kilogram m

ą

ki - radzi ojciec Jan - nale

ż

y wsypa

ć

trzy

ły

ż

ki m

ą

ki ziemniaczanej. A podczas wyrabiania, kiedy ciasto

rozczyniane na mleku z dro

ż

d

ż

ami tak ju

ż

nie

ź

le wyro

ś

nie -

wklepujemy w nie r

ę

kami pół kostki masła. B

ę

dzie pulchne,

kruchutkie, ale nie łamliwe.
Po barszczu mo

ż

emy poda

ć

fasol

ę

"Ja

ś

" ugotowan

ą

na sucho z masłem.

Czwarta i pi

ą

ta potrawa - to ryby. Najwa

ż

niejszy z nich jest karp.

background image

Pieczemy go na oleju, panieruj

ą

c w m

ą

ce i jajku, kilka godzin

przed kolacj

ą

i podajemy po podgrzaniu. Organizm najlepiej

toleruje ryb

ę

, która zd

ąż

yła ostygn

ąć

i st

ęż

e

ć

. Natomiast dopiero

co upieczona, gor

ą

ca ma nieprzyjemn

ą

galaretowat

ą

konsystencj

ę

,

jakby te tkanki były jeszcze

ż

ywe. Po karpiu mo

ż

e by

ć

szczupak w

galarecie.
- A po nim pewnie

ś

led

ź

w

ś

mietanie - uzupełniamy.

- Bez

ś

mietany, jegomo

ś

cie - kategorycznie zaleca nasz mistrz -

wszak mamy post, a

ś

mietana jest daniem niepostnym. Podajemy na

Wigili

ę

ś

ledzia w oleju z cebulk

ą

.

Proponujemy, by zrobi

ć

w tym miejscu króciutki przystanek i

zastanowi

ć

si

ę

- jak to jest z tym postem oraz - nast

ę

puj

ą

cym mu

na pi

ę

ty - karnawałowym ob

ż

arstwem? Jakie znaczenie dla ludzkiego

zdrowia maj

ą

takie

ż

ywieniowe fazy?

- Post był niegdy

ś

ostro przestrzegany - opowiada ojciec Jan. - W

adwencie przez wszystkie

ś

rody i pi

ą

tki wstrzymywano si

ę

od potraw

mi

ę

snych, jadaj

ą

c zupy jarzynowe na oleju, kasze z masłem,

ś

ledzie... Post nastrajał ludzi wewn

ę

trznie, przygotowywał ich na

przyj

ś

cie Zbawiciela, a przy tym organizm fizyczny przez te 40 dni

odpoczywał sobie, wyjaławiał si

ę

troch

ę

, normalizował gospodark

ę

tłuszczow

ą

. Proces ten, niezwykle chwalebny, umo

ż

liwiał

regeneracj

ę

organizmu niejako od podstaw. Nale

ż

ałoby namawia

ć

ludzi do przestrzegania postu w całym adwencie. Jest w tym
przekazie zdrowotnym m

ą

dro

ść

wynikaj

ą

ca z do

ś

wiadcze

ń

długich

wieków.
Zgadzaj

ą

c si

ę

w pełni z ojcem Janem, przynajmniej teoretycznie,

wracamy do naszych da

ń

wigilijnych. Ju

ż

pewnie b

ę

dzie szóste, a

mo

ż

e siódme...

- Rygor dwunastu potraw traktujemy symbolicznie - zauwa

ż

a nasz

rozmówca. - W regionach zachodnich, po rybach podawano gotowane
grzyby w m

ą

cznym sosie z ziemniakami. A na wschodzie, bli

ż

ej

Ukrainy, stawiano na stole zapiekan

ą

kapust

ę

. Przyrz

ą

dza si

ę

j

ą

nast

ę

puj

ą

co: rzucamy na patelni

ę

z rozgrzanym olejem (około

szklanki) pół kilograma posiekanej cebuli, leciutko solimy. Kiedy
si

ę

upru

ż

y na ró

ż

owo, dodajemy kilogram kwaszonej, nie płukanej

kapusty. Wsypujemy troch

ę

kminku, pra

ż

ymy około pół godziny. W

innych regionach kraju podaje si

ę

kapust

ę

z fasol

ą

lub grochem.

Poniewa

ż

nasza Wigilia jest ju

ż

do

ść

zaawansowana, musz

ę

powtórzy

ć

,

ż

eby

ś

my nakładali - dla własnego zdrowia - małe porcje

z ka

ż

dego dania.

- O, prosz

ę

ojca, na tym etapie to ju

ż

zazwyczaj luzujemy

wszystkie paski i gumki w okolicach brzucha.
- Potrawy wigilijne s

ą

do

ść

ci

ęż

ko strawne i wzdymaj

ą

ce - ostrzega

zakonnik - dlatego polecam, jako zielarz, aby na stole stała
podczas wieczerzy w jakim

ś

estetycznym kryształowym dzbanuszku,

herbatka ziołowa zaparzona z mi

ę

ty, odrobiny melisy, dziurawca,

kminku, koperku włoskiego. Nie słodzona. Popijaj

ą

c mi

ę

dzy daniami,

nie b

ę

dziemy musieli si

ę

ga

ć

nerwowo po tabletki na trawienie.

- Wszystko, co dobre, ma swój finał i chyba - prosz

ę

ojca - wida

ć

ju

ż

koniec naszych wigilijnych przysmaków.

- Pozostały jeszcze potrawy płynne: kompot z suszonych owoców, lub
- zwyczajem Polski zachodniej - zupa z suszonych owoców
zaci

ą

gni

ę

ta kisielem, z lanymi kluskami. A na sam koniec podajemy

lekkie, wytrawne, czerwone wino (ci

ęż

kie wina rozcie

ń

czamy

niegazowan

ą

wod

ą

mineraln

ą

w proporcji 1:1) oraz postne ciasta.

To istniej

ą

ciasta niepostne? - nasze zdziwienie jest autentyczne.

- Naturalnie. Na Wigili

ę

podajemy wył

ą

cznie ciasta dro

ż

d

ż

owe i

makowce. Wszystkie inne, w których s

ą

jajka, masło,

ś

mietana,

kremy - zachowujemy na pierwszy i drugi dzie

ń

ś

wi

ą

t.

Ś

wietnie

nadaj

ą

si

ę

na stół wigilijny dro

ż

d

ż

owe racuchy z rodzynkami:

rzadkie ciasto dro

ż

d

ż

owe mieszane z rodzynkami - wcze

ś

niej

background image

namoczonymi i oprószonymi m

ą

k

ą

- sma

ż

ymy na patelni, na gor

ą

cym

oleju, z obu stron a

ż

do wyro

ś

ni

ę

cia. I tak, objedzeni,

zadowoleni, troch

ę

rozleniwieni - powinni

ś

my teraz

ś

piewa

ć

kol

ę

dy

przy pi

ę

knie ubranej, pachn

ą

cej lasem choince.

- Sztuczna nie pachnie.
- Dla mnie, sztuczna choinka - oburza si

ę

ojciec Jan - jest

zaprzeczeniem

ś

wi

ą

tecznego nastroju. To tak, jakby kto

ś

trupa z

trumny wydobył, posadził na krze

ś

le, przybrał, wyperfumował i

udawał,

ż

e ten kto

ś

ż

yje, Panie Bo

ż

e, odpu

ść

.

- Brrr..., prosz

ę

ojca.

Nawet sobie nie zdajemy sprawy z tego,

ż

e olejki eteryczne

ś

wierku

czy sosny zabijaj

ą

bakterie w mieszkaniu. Niechby cho

ć

jedna

ż

ywa

gał

ą

zka była w dzbanie. Osobi

ś

cie, przepadam za sosn

ą

w domu,

która nie zgubi jednej szpilki a

ż

do lutego, a pachnie

oszałamiaj

ą

co...


Ś

wi

ę

ta krzepi

ą


Nie wyczerpali

ś

my

ś

wi

ą

tecznego tematu podczas ostatniego

spotkania. Dobrze wiemy,

ż

e ojciec Jan Grande ma jeszcze wiele

ciekawego do powiedzenia.
- Warto wspomnie

ć

tak zwany karawaj, ciasto rodzinne - słyszymy.

- Ciasto rodzinne, a có

ż

to takiego?

Na wschodzie piecze si

ę

je po dzi

ś

dzie

ń

. Z białego, ma

ś

lanego

ciasta dro

ż

d

ż

owego, wymieszanego z rodzynkami formuje si

ę

du

żą

bułk

ę

, do której przykleja si

ę

kukiełki, ptaszki, gał

ą

zki, listki

- korowód ozdób. Dzieci - ile ich jest w rodzinie - ka

ż

de formuje

kawałek ciasta według własnego pomysłu i a

ż

piszczy z uciechy, a

potem nie mo

ż

e si

ę

doczeka

ć

, kiedy jego laleczka albo ptaszek

wyjedzie z piekarnika. Przed pieczeniem smaruje si

ę

cał

ą

konstrukcj

ę

białkiem. Na rosyjskim wschodzie takie ciasto

wyst

ę

puje równie

ż

na weselach i do

ż

ynkach, a jego geneza si

ę

ga

staropoga

ń

skiego

ś

wi

ę

ta plonów. Tak wi

ę

c nasze, wigilijne

ucztowanie zako

ń

czy

ć

mo

ż

emy łamaniem puszystego, białego, lekko

strawnego karawaja. Przy

ś

piewaniu kol

ę

d ka

ż

dy odłamuje swoj

ą

cz

ą

stk

ę

, bez u

ż

ywania no

ż

a.

Przyszło nam do głowy takie pytanie: czy

ś

piewanie kol

ę

d podczas

Wigilii w domach, ma prócz wszelkich innych, równie

ż

jaki

ś

sens

zdrowotny, terapeutyczny?
- Powiedziałbym nawet - ojciec Jan jest wyra

ź

nie poruszony tematem

- i

ż

te proste stare kol

ę

dy, których nikt si

ę

nie uczy, ale jako

ś

wszyscy je znaj

ą

(cho

ć

by pierwsze zwrotki) - potrafi

ą

tak ukoi

ć

i

rozradowa

ć

serca,

ż

e człowiek - jak przy ogniu w zimn

ą

noc -

przekonuje si

ę

,

ż

e

ż

yje, umacnia si

ę

w swoim istnieniu. Jest tylko

jeden warunek - aby

ś

my

ś

piewali kol

ę

dy sami, nie wyr

ę

czaj

ą

c si

ę

cudzym głosem z płyty, ta

ś

my magnetofonowej, telewizora, czy

radia.
- Czarodziejska noc wigilijna: zwierz

ę

ta mówi

ą

, ludzie

ś

piewaj

ą

własnym głosem...
-

ś

adna elektronika i jej sztuczne produkty, które tworz

ą

now

ą

neopoga

ń

sk

ą

kultur

ę

i obyczajowo

ść

, nie licuj

ą

ze

ś

wi

ę

tem

zjawienia si

ę

Odkupiciela. Telewizor, mimo

ż

e ja sam pokazuj

ę

si

ę

w nim od czasu do czasu, ma by

ć

zamkni

ę

ty, wył

ą

czony z pr

ą

du, a

nawet zawieszony jak

ąś

serwet

ą

. Zamiast w telewizor, wpatrujmy si

ę

podczas

ś

wi

ą

t w

ż

ywe

ś

wiatło płon

ą

cych

ś

wiec. Obowi

ą

zkowo powinna

by

ć

ś

wieca na stole wigilijnym i, cho

ć

by mała, symboliczna,

płon

ą

ca

ś

wieczka na choince. Nie nakładamy na ni

ą

mrugaj

ą

cych

lampek. Jest to nowoczesne barbarzy

ń

stwo przypominaj

ą

ce dyskotek

ę

,

które wznieca napi

ę

cie nerwowe i nie wiadomo dlaczego, nagle, w

czasie

ś

wi

ą

t wybucha jaka

ś

sprzeczka.

background image

- Czy

ś

wiece powinny by

ć

z wosku, prosz

ę

ojca?

- Dawniej bardzo tego przestrzegano. Wosk, zebrany przez nasze
pracowite, jak powiadał Zagłoba, muchy Bo

ż

e, daje specyficzny, nie

m

ę

cz

ą

cy wzroku, równy płomie

ń

.

Ś

wiece takie mo

ż

na dzi

ś

naby

ć

w

cerkwiach prawosławnych i w niektórych sklepach z wyrobami
pszczelimi.
- Osobi

ś

cie uwa

ż

am - dodaje ojciec Jan -

ż

e

ś

wieca jest

najwi

ę

kszym wynalazkiem ludzko

ś

ci. Wypłoszyła wieczorne mroki z

chałup i salonów, przedłu

ż

yła człowiekowi czas aktywno

ś

ci, trzyma

stra

ż

e przed ciemno

ś

ci

ą

. Jej płomie

ń

symbolizuje miło

ść

, pami

ęć

,

trwanie. Komu zapalaj

ą

na grobie

ś

wieczk

ę

, ten jeszcze do ko

ń

ca

nie umarł.
- Jak mamy odpoczywa

ć

podczas

ś

wi

ą

t, prosz

ę

ojca?

- Dobrze. Po pierwsze - nie przejada

ć

si

ę

. Pami

ę

tajmy te

ż

o tym,

aby w czasie go

ś

ciny nie sadza

ć

ludzi przy niskich stołach, na

fotelach czy ławach, bo to jest tragedia dla układu trawiennego, a
tak

ż

e dla kr

ąż

enia ze wzgl

ę

du na ucisk t

ę

tnic podkolanowych. Po

kilku godzinach puchn

ą

nam nogi i ledwie mo

ż

emy wsta

ć

od stołu.

Kolejna bardzo wa

ż

na sprawa: kiedy ju

ż

wrócili

ś

my z ko

ś

cioła i

spo

ż

yli

ś

my

ś

wi

ą

teczny obiad - nie uwalamy si

ę

jak morsy na

tapczany i fotele, tylko maszerujemy na rodzinny spacer. Nawet,
je

ś

li na dworze plucha - otwieramy parasole i idziemy: wy nad

morze, my - wrocławianie - do lasu.
- W pierwsze i drugie

ś

wi

ę

to pojawia si

ę

na stołach pieczyste we

wszelkich mo

ż

liwych postaciach. W niejednym z trójmiejskich domów

b

ę

dzie to karkówka w jarzynach a la ojciec Grande...

Ojca Jana rozbawiła ta informacja. Dodaje, i

ż

równie smaczna a

ta

ń

sza, jest przyrz

ą

dzona w podobny sposób biała kiełbasa,

dost

ę

pna przed

ś

wi

ę

tami w ka

ż

dym sklepie. Nacieramy j

ą

olejem

słonecznikowym,

ż

eby nie p

ę

kała w czasie pieczenia i układamy na

blasze. Nast

ę

pnie obkładamy jarzynami według indywidualnych

pomysłów, mog

ą

to by

ć

te same zestawy co przy karkówce. Pieczemy

pół godziny, po czym wyjmujemy blach

ę

z piekarnika, smarujemy

kiełbas

ę

łagodnym ketchupem, na warzywa kładziemy ze dwie ły

ż

ki

masła i ponownie zapiekamy około 20 minut. Wykładamy na półmisek,
cz

ęść

zjadamy na gor

ą

co z jarzynami, reszt

ę

- po wystudzeniu -

bierzemy ze sob

ą

na rodzinne przyj

ę

cie. Do tego wspaniale pasuje

surówka z kiszonej kapusty, albo kapusta zapiekana z cebul

ą

, która

została z Wigilii.
Inn

ą

, bardzo przyjemn

ą

potraw

ą

na

ś

wi

ę

ta jest golonka na chłodno.

Przed ugotowaniem nale

ż

y j

ą

koniecznie bardzo dokładnie wygoli

ć

star

ą

maszynk

ą

pod bie

żą

c

ą

wod

ą

, podobnie jak i nó

ż

ki do galarety.

- A nie wystarczy opali

ć

nad ogniem?

- Nie - twierdzi ojciec - opalamy tylko drób. Golonk

ę

gotujemy

do

ść

długo, tak jak na galaret

ę

,

ż

eby nabrała swoistej lepko

ś

ci.

Wyjmujemy z wywaru, odejmujemy mi

ę

so od ko

ś

ci, kroimy w kawałki i

układamy warstwami, najlepiej w niewielkich, wysokich foremkach,
takich jak do pieczenia pierników. Nie zalewamy wywarem, który
nast

ę

pnego dnia mo

ż

emy zu

ż

y

ć

do ugotowania krakowskiego

kapu

ś

niaku.

Ś

wietnie b

ę

dzie smakował po tych wszystkich

ś

wi

ą

tecznych słodko

ś

ciach. Golonka po schłodzeniu, a najlepiej na

drugi dzie

ń

, ma

ś

cisł

ą

konsystencj

ę

i doskonale nadaje si

ę

na

przek

ą

sk

ę

, zwłaszcza na tak zwanych zakrapianych przyj

ę

ciach.

Panie Bo

ż

e, odpu

ść

.

- Zbli

ż

on

ą

potraw

ą

- dodajemy - s

ą

bardzo popularne i bardzo

paskudnie nazwane "zimne nogi".
- Gotujemy nó

ż

ki wieprzowe z dodatkiem jarzyn, pieprzu, owoców

jałowca, oddzielamy mi

ę

so od ko

ś

ci, układamy je w foremkach,

zalewamy przecedzonym wywarem, do którego dodali

ś

my wcze

ś

niej

z

ą

bek surowego roztartego czosnku. Daje on lepszy smak i

klarowno

ść

. Tłuszcz, który zebrał si

ę

po wystudzeniu, odrzucamy.

background image

- Jakie znaczenie od

ż

ywcze maj

ą

orzechy, tak nieodł

ą

cznie zwi

ą

zane

ze

ś

wi

ę

tami?

- Orzech jest niezwykle bogat

ą

, wszechstronn

ą

substancj

ą

-

zachwyca si

ę

nasz rozmówca - zawiera tłuszcz, białko, witaminy,

mikroelementy, biopierwiastki. Jest nimi przepełniony wprost po
brzegi skorupki. W dawniejszych czasach, gdy wy

ż

ywienie na co

dzie

ń

było ubo

ż

sze, orzechy zbierane jesieni

ą

znakomicie

uzupełniały wszelkie niedobory. Nie było telewizorów, wi

ę

c ludzie

gromadzili si

ę

,

ś

piewali, opowiadali ba

ś

nie, a przy okazji łuskali

sobie orzechy. Pami

ę

tajmy o tym, by odrzuca

ć

br

ą

zow

ą

łusk

ę

.

Nie wolno te

ż

je

ść

zbyt

ś

wie

ż

ych, jeszcze wilgotnych orzechów, bo

łatwo si

ę

nimi zatru

ć

z powodu ple

ś

ni z niezwykle zjadliwymi

grzybkami.
- Czy mo

ż

na "ratowa

ć

" butwiej

ą

ce orzechy?

- Nie - odpowiada ojciec -

ż

adne wysuszanie nic tu nie pomo

ż

e i

nale

ż

y je po prostu wyrzuci

ć

. Na drugim miejscu po orzechach

znajduj

ą

si

ę

migdały. Zdarza si

ę

nam czasem,

ż

e odczuwamy jakie

ś

takie szczególne łaknienie, nadzwyczajny apetyt nie wiadomo na co.
Wtedy powinni

ś

my wzi

ąć

dwa migdały do buzi i

ż

u

ć

. S

ą

one tak

ż

e

znakomitym uzupełnieniem niedoborów

ż

ywieniowych, je

ś

li kto

ś

ma

nerwicowe, przy

ś

pieszone przyswajanie materii. To znaczy - jego

system trawienny pozbywa si

ę

zbyt szybko tre

ś

ci pokarmowych nie

wykorzystuj

ą

c ich do ko

ń

ca. Wtedy migdały s

ą

zbawienne.

Przychodzi nam do głowy nast

ę

puj

ą

ce pytanie: jakie s

ą

ulubione

potrawy ojca Jana?
- Nie potrafi

ę

wymieni

ć

- odpowiada - co mi postawi

ą

na stół,

wszystko zjem z jednakowym smakiem.
- A mo

ż

e ulubione potrawy zapami

ę

tane z młodo

ś

ci czy z

dzieci

ń

stwa?

- A có

ż

to za smakołyki mogły by

ć

na Syberii... - ojciec Jan

u

ś

miecha si

ę

, ale niewesoło. Je

ś

li tylko co

ś

było jadalne, to ju

ż

było ulubione. Po wojnie wrócili

ś

my do kraju, gdzie te

ż

panował

niedostatek i nie było mowy o grymaszeniu. Dzi

ę

kowało si

ę

Bogu za

Jego dary bez szemrania. W do

ś

wiadczeniach mojego

ż

ycia i pewnie

sporej cz

ęś

ci mojego pokolenia zatarł si

ę

podział na smaczne i

niesmaczne, lubiane i nie lubiane...


Sekrety

ż

yciowej energii


Kolejny wyjazd do Wrocławia, na sesj

ę

rozmów o zdrowym jedzeniu, o

zdrowym

ż

yciu. Jest sobotnie południe, kiedy zjawiamy si

ę

w

klasztorze. W soboty ojciec Jan nie przyjmuje pacjentów, w
pozostałe dni powszednie - ci

ż

ba. Publikacje prasowe zrobiły

swoje, teraz zamiast kilkunastu, nawet i pi

ęć

dziesi

ę

ciu pacjentów

dziennie dobija si

ę

o przyj

ę

cie u ojca Jana. Przybyło te

ż

odpisywanie na listy. Rekordowo - 1450 listów czekało na odpowied

ź

w wielkim, łykowym koszu. Ojciec Jan jest przygnieciony t

ą

popularno

ś

ci

ą

, szczególnie

ż

e nie ubywa mu innych obowi

ą

zków, np.

gotowania braciom. Dzi

ś

była na obiad zupa pomidorowa, cz

ę

stuje

nas. Smakowita. Czy to ojca ulubiona zupka? - zagadujemy.
Ojciec Jan Grande nie grymasi. Jednakowo lubi wszystkie potrawy
nie dziel

ą

c ich na smaczne i niesmaczne. Zastanawiamy si

ę

- czy

tak powinno by

ć

.

Po co

ś

przecie

ż

Przedwieczny wyposa

ż

ył nas w rozkosze podniebienia

i zindywidualizowane gusty...
- Niew

ą

tpliwie - przytakuje sprz

ą

taj

ą

c po nas naczynia. Jedzenie,

podobnie jak ubiór, jest jednym z elementów kultury osobistej
ka

ż

dego z nas. Nie nale

ż

y jednak nazbyt sobie schlebia

ć

. Przy

układaniu jadłospisu bierzemy pod uwag

ę

przede wszystkim te

potrawy, które zawieraj

ą

substancje niezb

ę

dne do

ż

ycia, s

ą

background image

po

ż

ywne, proste i nieprzepitraszone. Ulubione dania, przysmaki

mog

ą

by

ć

tylko uzupełnieniem. Pami

ę

tajmy o tym,

ż

e jemy nie dla

przyjemno

ś

ci, a jedz

ą

c nie robimy nikomu łaski. Naszym

ś

wi

ę

tym

obowi

ą

zkiem jest podtrzymywanie odpowiedniej

ż

yciowej formy

własnej persony fizycznej.
- Czy jedzenie mo

ż

e sta

ć

si

ę

nałogiem?

- Zdarzaj

ą

si

ę

takie przypadki i to wcale nierzadko -

potwierdza. Wła

ś

nie wtedy, kiedy wyszukujemy to, co nam smakuje

- popadamy w jakie

ś

natr

ę

ctwo my

ś

lenia o jedzeniu. Jest to

uzale

ż

nienie takie samo jak ka

ż

de inne i podobnie wytr

ą

ca organizm

z równowagi. Czasem rozwija si

ę

taka przypadło

ść

na podło

ż

u

nerwicowym. Kto

ś

si

ę

ga po jedzenie w sytuacji zagro

ż

enia i stresu,

tak jak inny si

ę

ga po papierosa. A poza tym, takie wyszukiwanie,

przywi

ą

zywanie wagi do jedzenia i jego smaku jest dowodem bardzo

szybko nadchodz

ą

cej sklerozy.

- Z drugiej strony jednak, apetyt na okre

ś

lone potrawy mo

ż

e

sygnalizowa

ć

ż

ywotne potrzeby organizmu - szukamy

usprawiedliwienia.
- Niew

ą

tpliwie. Organizm sam podpowiada i koryguje stosown

ą

diet

ę

.

Na przykład, kto

ś

chory na w

ą

trob

ę

cierpi na sam

ą

my

ś

l o

spo

ż

ywaniu potraw z nasion str

ą

czkowych, inny - maj

ą

c problemy z

trzustk

ą

i układem trawiennym - nie znosi zapachu gotowanego

jedzenia...
- Czy w re

ż

imie jedzeniowym ojca Grande jest miejsce na kulinarn

ą

wykwintno

ść

?

- Sprowadziłbym j

ą

wył

ą

cznie do formy, sztuki układania i

komponowania tych samych składników, które zjadamy na co dzie

ń

w

mniej pi

ę

knej postaci. Wykwintno

ść

potrawy to artystyczny sposób

jej podania, nic wi

ę

cej. W powszedni dzie

ń

nie mamy czasu na takie

subtelno

ś

ci, co nie znaczy,

ż

e jeste

ś

my zwolnieni z obowi

ą

zku

dbania o estetyk

ę

stołu - czyste, ładne obrusy i naczynia.

- Rozpoczyna si

ę

karnawał, czas wizyt i przyj

ęć

. Jak dzi

ś

urz

ą

dza

ć

przyj

ę

cia w domach?

- Zanikaj

ą

ju

ż

przyj

ę

cia, do jakich przywykli

ś

my w czasach PRL-u.

Ze wzgl

ę

du na rosn

ą

cy niedostatek materialny nasze stoły s

ą

coraz

skromniejsze. Pewnie jest to zdrowsze od niegdysiejszych mocno
zakrapianych libacji imieninowych przy gło

ś

nej muzyce, w których -

chc

ą

c nie chc

ą

c - uczestniczyli wszyscy s

ą

siedzi w bloku... Uwa

ż

am

- stwierdza mistrz -

ż

e Polacy powinni spotyka

ć

si

ę

rodzinnie i

towarzysko w nieco innym stylu. Nie wymagajmy wielkich przyj

ęć

.

Niech to b

ę

dzie smaczna, dobrze zaparzona herbata, lampka wina,

ciasto własnej roboty według oryginalnego przepisu.
- Na przykład, prosz

ę

ojca?

- Dajmy na to, taki sernik grodzie

ń

ski na nietypowym, bo

dro

ż

d

ż

owym spodzie, jaki piekło pokolenie mojej babki. Wszyscy

dzi

ś

robi

ą

kruche spody, tymczasem stokro

ć

smaczniejszy jest

sernik na warstwie do

ść

twardego waniliowego ciasta dro

ż

d

ż

owego.

Rozrabiamy je na mleku waniliowym, które pozyskujemy gotuj

ą

c w nim

dwie lub trzy posiekane laski wanilii. Nawiasem mówi

ą

c, trzeba

koniecznie wprowadzi

ć

na powrót do naszych polskich kuchni

wanili

ę

, która nie tylko daje nadzwyczajny smak i aromat, ale te

ż

jest substancj

ą

lecznicz

ą

, działaj

ą

c

ą

ś

ci

ą

gaj

ą

co i

przeciwzapalnie...
A

ż

eby nasz spód do sernika był nieco twardszy, bierzemy na

kilogram m

ą

ki 5 dekagramów dro

ż

d

ż

y i dodatkowo przed samym

pieczeniem wklepujemy w ciasto pół kilograma m

ą

ki i pół kostki

masła. Kiedy ju

ż

troch

ę

zaczyna rosn

ąć

, rozwałkowujemy je na

blasze na grubo

ść

palca i wstawiamy do piekarnika. Po upieczeniu

smarujemy ciasto roztrzepanym białkiem i nakładamy warstw

ę

tłustego sera, który w przeddzie

ń

wygnietli

ś

my r

ę

k

ą

(nie

przepuszczaj

ą

c przez

ż

adn

ą

maszynk

ę

) i zostawili

ś

my, by

background image

leciusie

ń

ko zgliwiał. Naturalnie, dodajemy do sera

ż

ółtka (mo

ż

e

by

ć

kilka ugotowanych na twardo i przetartych przez maszynk

ę

),

gruboziarnisty cukier, troch

ę

posiekanej wanilii, zapachy. Wierzch

obsypujemy rodzynkami, migdałami, grubym cukrem z cynamonem,
układamy na nim kratownic

ę

z ciasta. Pieczemy wył

ą

czaj

ą

c grzanie

od spodu. Zapach i smak takiego ciasta jest nieporównywalny z

ż

adnym innym, zwłaszcza fabrycznie produkowanym.

- Pogadajmy o alkoholach. I niech nas w tym usprawiedliwi
zbli

ż

aj

ą

ca si

ę

, jedyna w roku, sylwestrowa noc.

- Zamiast tych wszystkich byle jakich wódek i tanich win - obrusza
si

ę

ojciec Jan - chciałbym widzie

ć

na polskich stołach elegancki i

zdrowy alkohol w postaci nalewek owocowych czy ziołowych na
spirytusie, własnej produkcji. Trzeba, naturalnie, pomy

ś

le

ć

o tym

w lecie, w porze zbiorów malin, je

ż

yn, czarnej porzeczki...

Zasypujemy umyte owoce cukrem w szklanym naczyniu i czekamy a

ż

puszcz

ą

sok i zaczn

ą

fermentowa

ć

. Dodajemy wówczas czysty spirytus

w proporcji 1:5 i wlewamy do butelek, najlepiej ciemnych. Niech to
sobie le

ż

y a

ż

do kolejnego Sylwestra. Im starsze nalewki, tym

wi

ę

ksz

ą

maj

ą

moc.

- A słynna staropolska

ś

liwowica?

- Sekret jej klarowno

ś

ci polegał na tym,

ż

e robiło si

ę

j

ą

ze

ś

liwek lekko niedojrzałych. Wedle najdawniejszych przepisów,

nale

ż

ało wrzuci

ć

do butli wiadro jeszcze twardych owoców (mi

ę

kkie

i dojrzałe daj

ą

trunek ci

ęż

ki, mazisty), wla

ć

30 litrów

przegotowanej wody, w której rozpuszczono około 10 kilogramów
cukru oraz 15 dekagramów dro

ż

d

ż

y winnych lub piwnych. Zamykało si

ę

butl

ę

korkiem z rurk

ą

fermentacyjn

ą

. Po dwóch tygodniach, kiedy

ustawał proces fermentacji, nale

ż

ało wino sfiltrowa

ć

i rozla

ć

do

butelek. Amatorzy mocnych alkoholi dodawali na tym etapie czystego
spirytusu wedle uznania.

Ś

liwowica była zdrowym, krzepi

ą

cym,

"m

ę

skim" trunkiem.

- Dzi

ś

w sklepach kupujemy szampany i wina obwarowane - a

ż

trudno

da

ć

temu wiar

ę

- terminem przydatno

ś

ci do spo

ż

ycia.

- Niemo

ż

liwe - dziwi si

ę

ojciec Jan - je

ś

li tak, to najlepszy

dowód,

ż

e nabywamy, w miejsce prawdziwego alkoholu produkt

chemiczny, na dodatek gazowany. Strach podawa

ć

taki trunek

go

ś

ciom, bo faktycznie mo

ż

na ich potru

ć

.

- A

ż

si

ę

prosi w tym miejscu przypomnie

ć

sposób ojca Jana Grande

na kaca, który nas niechybnie dopadnie noworocznym rankiem. Otó

ż

-

zjadamy na

ś

niadanie dwa jajka na mi

ę

kko, popijamy du

ż

ym kubkiem

kakao, po chwili - wypijamy szklank

ę

soku z kiszonej kapusty.

- Niekoniecznie musimy w noc sylwestrow

ą

pi

ć

tyle niezdrowych,

fabrycznych alkoholi - sprzeciwia si

ę

nasz rozmówca - by odwodni

ć

organizm i wytraci

ć

zapasy magnezu. Pora roku nie sprzyja takim

ekscesom. Nasze organizmy zim

ą

s

ą

słabsze z powodu niedoboru

serotoniny - hormonu produkowanego przez przysadk

ę

mózgow

ą

pod

wpływem sło

ń

ca. Szara pogoda, brak

ś

wie

ż

ego powietrza, brak

po

ś

wiaty słonecznej w pomieszczeniach powoduje,

ż

e mamy mniej

ż

yciowej energii, zdechłe samopoczucie i wisielcze humory. Brak

serotoniny powoduje zanik

ż

yciowego optymizmu.

- St

ą

d pewnie samobójstwa i choroby depresyjne w Szwecji?... -

dopowiadamy.
- W niektórych okresach roku kraje skandynawskie s

ą

całkowicie

pozbawione

ś

wiatła słonecznego. A w Polsce jesieni

ą

i zim

ą

, kiedy

gruba warstwa chmur wisi nam nad głowami, musimy karmi

ć

si

ę

okruchami

ż

yciodajnej energii słonecznej. Po pierwsze - nie wolno

przesypia

ć

całych poranków, ale ju

ż

od rana starajmy si

ę

mie

ć

kontakt z jasnym dniem - zaleca zakonnik, zachwalaj

ą

c własne

wstawanie o godz. 5. Uciekajmy z zamkni

ę

tych pomieszcze

ń

,

organizujmy spacery za dnia. Po drugie - poodsłaniajmy okna. Na
okres zimy zdejmujemy z nich zasłony i rozsuwamy firanki tak,

ż

eby

background image

jak najwi

ę

cej

ś

wiatła wpadało przez czyste szyby. W Holandii ju

ż

od dawna firany wyszły z u

ż

ycia.

- U nas s

ą

siedzi gotowi pomy

ś

le

ć

,

ż

e jako

ś

nie potrafimy upora

ć

si

ę

z remontem w mieszkaniu... Czy serotonin

ę

mo

ż

na czym

ś

zast

ą

pi

ć

?

- Nie.

ś

adne lampy, czy sztuczne sło

ń

ca nie spowoduj

ą

jej

wytwarzania. Zim

ą

musimy po prostu wstawa

ć

o pi

ą

tej lub szóstej, a

kła

ść

si

ę

o dwudziestej drugiej.

- Ba, prosz

ę

ojca... Wi

ę

kszo

ść

z nas ju

ż

dawno zapomniała,

ż

e taki

wła

ś

nie jest naturalny porz

ą

dek doby.

- Niech wi

ę

c ta wi

ę

kszo

ść

powyrzuca telewizory za okno i zadba o

takie wy

ż

ywienie, które przywróci normalny bieg zegarowi

biologicznemu. Wieczorne o

ż

ywiania si

ę

i poranna senno

ść

- to

symptom braku magnezu w organizmie. Spo

ż

ywajmy wi

ę

cej ro

ś

lin

str

ą

czkowych, ciemnozielonych warzyw, surówek, polskich jabłek,

pijmy - o czym ju

ż

wcze

ś

niej mówili

ś

my - du

ż

o kakao.

- Co ojciec Grande s

ą

dzi o zapo

ż

yczaniu energii od innych,

konkretnie - od energoterapeutów?
- Uwa

ż

am,

ż

e jest to znachorstwo i nabieranie ludzi. W samym

Wrocławiu urz

ę

duje obecnie około 40 szarlatanów ró

ż

nej ma

ś

ci, a w

Polsce b

ę

dzie ich legion. Jestem

ż

yciowym realist

ą

i praktykiem i

nie uznaj

ę

ż

adnej bioenergoterapii. Ka

ż

dy z nas ma w sobie samym

własn

ą

elektrowni

ę

, biopr

ą

dy, niezb

ę

dny mu do

ż

ycia zasób energii

i optymizmu.
Je

ż

eli organizm jest zdrowy, dobrze trawi, ma kontakt z natur

ą

i

sło

ń

cem, nie bombardujemy go nadmiarem stresów - to energia i

rado

ść

ż

ycia, bez niczyjej pomocy, wprost z niego promieniuj

ą

.



Kobiety, nie łamcie si

ę

...


- Ojcze Janie, co jest zdrowsze: towarzystwo ludzi czy ich brak? -
wybieramy problem do kolejnej rozmowy.
- Jedna i druga sytuacja wpływa na nasze zdrowie, humor,
samopoczucie - salomonowo rozpoczyna ojciec Jan. Człowiek jest
istot

ą

społeczn

ą

i nie powinien izolowa

ć

si

ę

, ale te

ż

nie nale

ż

y

wchodzi

ć

w byle jakie towarzystwo. Wiadomo,

ż

e wiecznie

narzekaj

ą

cy pesymista podziała na nas przygn

ę

biaj

ą

co, natomiast

optymista podbuduje psychicznie. Szukajmy wi

ę

c osób dobrze

nastawionych do

ż

ycia, radosnych, u

ś

miechni

ę

tych, nie

przejmuj

ą

cych si

ę

na wyrost, otwartych, prostolinijnych. Unikajmy

zło

ś

liwców, zgorzknialców, histeryków, ludzi narzucaj

ą

cych

otoczeniu swoj

ą

wol

ę

, rubasznych, hała

ś

liwych, prowadz

ą

cych

podwójn

ą

gr

ę

...

- O tych ostatnich jakby łatwiej wokół nas - przyznajemy.
Ojciec Jan jest dzi

ś

w

ś

wietnym nastroju, jakby mniej zm

ę

czony,

ch

ę

tnie podejmuje ka

ż

d

ą

kwesti

ę

:

- Typ psychiczny dnia dzisiejszego jest znerwicowany, niepewny
siebie, zakompleksiony; nawet je

ś

li si

ę

u

ś

miecha, to krzywo, je

ś

li

prawi miłe słówka - to jest w nich jaki

ś

podtekst, a je

ś

li si

ę

ś

mieje - to jest to

ś

miech podszyty histeri

ą

. Takie reakcje

fatalnie wpływaj

ą

nie tylko na otoczenie, ale te

ż

rykoszetem

uderzaj

ą

w człowieka, który nie potrafi by

ć

otwarty i szczery.

Jego natura bardzo to prze

ż

ywa. Ka

ż

dy zły, zafałszowany kontakt

odbija si

ę

na zdrowiu i fizycznym, i psychicznym.

- Jak ojciec s

ą

dzi, czy zostało co

ś

jeszcze w ludziach z

kulturowej przynale

ż

no

ś

ci do poszczególnych zaborów?

- My

ś

l

ę

,

ż

e tak, cho

ć

w coraz mniej u

ś

wiadomiony sposób. Otwarto

ść

granicz

ą

ca nawet z naiwno

ś

ci

ą

, charakterystyczna jest dla regionów

wschodnich - pogranicza polsko-litewskiego i polsko-białoruskiego.
Kiedy rozmawiam z kim

ś

z Białostockiego czy Suwalskiego - to on

background image

jest szczery a

ż

do bólu. Rypie prawd

ę

prosto w oczy i nawet nie

pomy

ś

li,

ż

e kto

ś

mo

ż

e si

ę

czu

ć

dotkni

ę

ty. Tak a tak było -

kochanie

ń

ki - tak a tak kto

ś

powiedział, i nie ma co tu ukrywa

ć

...

Taka prostolinijno

ść

jest form

ą

uczciwo

ś

ci i zdrowego stosunku do

ż

ycia. Co ciekawe - ludzie w tej enklawie na wschodzie Polski

ż

yj

ą

dłu

ż

ej.

- Zdrowie a dekalog, prosz

ę

ojca... Nie ma w

ś

ród przykaza

ń

bezpo

ś

redniego nakazu: szanuj zdrowie.

- Jestem zauroczony, wr

ę

cz zahipnotyzowany - z przej

ę

ciem

przyznaje ojciec Jan - m

ą

dro

ś

ci

ą

tej epoki, w której wyst

ą

pił

Moj

ż

esz. Jak długo istnie

ć

b

ę

dzie ludzko

ść

, tak długo nikt nie

zdoła ani dekalogu poprawi

ć

, ani co

ś

do niego - w sensie

uzupełnienia - dorzuci

ć

. W tych dziesi

ę

ciu punktach zawarte s

ą

wszystkie zasady i kodeksy prawne. Dotycz

ą

one

ż

ycia ka

ż

dego

człowieczego indywiduum, a tak

ż

e ka

ż

dego narodu.

ś

aden filozof czy

m

ę

drzec, posługuj

ą

cy si

ę

tylko ludzkim rozumem, nie byłby w stanie

czego

ś

tak wspaniałego jak dekalog wykombinowa

ć

. Nawiasem mówi

ą

c -

ź

le si

ę

dzieje,

ż

e prawnicy ró

ż

nych epok, równie

ż

i naszej -

rozbudowuj

ą

systemy prawne gubi

ą

c "po drodze" istot

ę

dziesi

ę

ciu

przykaza

ń

. Gdyby tylko one wci

ąż

obowi

ą

zywały, na

ś

wiecie dawno

ju

ż

panowałby porz

ą

dek.

Wracaj

ą

c do pytania... Otó

ż

, dekalog bierze pod uwag

ę

równie

ż

zdrowie i system

ż

ywieniowy. Pi

ą

te przykazanie najwyra

ź

niej odnosi

si

ę

do ochrony

ż

ycia i zdrowia. Je

ś

li kto

ś

pali, pije, nadu

ż

ywa

kawy, cukru, niewła

ś

ciwie si

ę

od

ż

ywia - no to sam siebie zabija.

Ile

ż

przedwczesnych cywilizacyjnych zgonów sami na siebie

sprowadzamy.
Czy, wobec tego, brak troski o zdrowie jest w poj

ę

ciu

chrze

ś

cijanina grzechem? - pytamy retorycznie.

- Jak najbardziej. Z zaniedba

ń

tego typu nale

ż

y si

ę

spowiada

ć

. S

ą

to wykroczenia przeciwko pi

ą

temu przykazaniu. Je

ż

eli sam siebie

zabijam,

ś

wiadomie skracam

ż

ycie, bo truj

ę

organizm, niewła

ś

ciwie

si

ę

od

ż

ywiam, czy zaniechałem leczenia - to s

ą

to grzechy, które

ja uznałbym za ci

ęż

kie.

- Przyst

ą

pmy teraz, ojcze Janie, do bardzo delikatnej kwestii. Jak

mamy sterowa

ć

własn

ą

płodno

ś

ci

ą

? Czy okresowa wstrzemi

ęź

liwo

ść

jest faktycznie t

ą

najmniej zawodn

ą

metod

ą

? Co w tej sprawie maj

ą

do powiedzenia ojcowie bonifratrzy? - pytamy ostro

ż

nie.

Ojciec Jan

ś

wietnie radzi sobie i z tym tematem:

- Jest to niezwykle trudne zagadnienie. Ilu

ż

to medyków i

seksuologów nabiedziło si

ę

od najdawniejszych czasów, by co

ś

definitywnego tutaj powiedzie

ć

. Bezskutecznie.

ś

ywy organizm

kobiety nie jest do ko

ń

ca przewidywalny. Wpływa na niego mnóstwo

czynników zewn

ę

trznych i wewn

ę

trznych, nigdy nie b

ę

dzie

funkcjonował jak zaprogramowana maszyna. Tylko mniej wi

ę

cej mo

ż

na

orzeka

ć

o okresach płodnych i niepłodnych. Nie ma na to gwarancji,

podobnie zreszt

ą

, jak nie daj

ą

gwarancji wszelkie sztuczne

zabezpieczenia.
Chciałbym przy tej okazji powiedzie

ć

,

ż

e dar przekazywania

ż

ycia

jest dowodem wielkiego zaufania Przedwiecznego i musimy by

ć

w

kontaktach seksualnych niezwykle inteligentni. Trzeba umie

ć

rozró

ż

nia

ć

po

ś

cig za przyjemno

ś

ci

ą

, o której ju

ż

drugiego dnia nie

pami

ę

tamy, od zbli

ż

enia z kochan

ą

osob

ą

przeznaczon

ą

nam przez

Boga. Powołuj

ą

c do istnienia nowe

ż

ycie, przekazuj

ą

c w genach

samych siebie - dotykamy

ż

ycia wiecznego. Dopóki

ż

yj

ą

nasze geny w

kolejnych pokoleniach

ż

yjemy i my... Jest to, obok duchowej, forma

nie

ś

miertelno

ś

ci fizycznej.

- Raczej mniej czy wi

ę

cej kontaktów seksualnych, prosz

ę

ojca?

Mamy
na wzgl

ę

dzie te wła

ś

ciwe, z kochan

ą

osob

ą

. Jak wpływaj

ą

na nasze

zdrowie? - dociekamy.

background image

- Zalecałbym wstrzemi

ęź

liwo

ść

. Sam przebieg i doznanie kontaktu

cielesnego po okresie pewnej przerwy - s

ą

intensywniejsze.

Wszystko dzieje si

ę

jakby od nowa... Przy nadu

ż

ywaniu seksualno

ś

ci

ograbia si

ę

organizm z białka, cynku i selenu, wysiada serce i

kr

ąż

enie. Mo

ż

na nawet zauwa

ż

y

ć

,

ż

e ludzie stoj

ą

cy na rubie

ż

y

rozpusty

ż

yj

ą

kilkana

ś

cie lat krócej.

- Czy impotencja mo

ż

e mie

ć

zwi

ą

zek z wcze

ś

niejszym nadu

ż

ywaniem

seksualno

ś

ci? - stawiamy kwesti

ę

.

- Naturalnie - potwierdza ojciec Jan - nadu

ż

ywanie powoduje

nerwice seksualne, bardzo trudne do wyleczenia. Podło

ż

em

impotencji mo

ż

e by

ć

tak

ż

e brak fosforu, cynku, selenu i białka w

organizmie. Powoduje to rozstroje hormonalne, wstrzymanie wzrostu
komórek rozrodczych i m

ęż

czyzna, mimo

ż

e młody czy w

ś

rednim wieku

- czuje si

ę

jak stara babcia. Je

ż

eli jednak uzupełnimy braki

poprzez odpowiednie

ż

ywienie, dodaj

ą

c do tego witaminy z grupy B -

to człowiek stanie na nogi i b

ę

dzie inaczej na wszystko reagował.

S

ą

to jednak sprawy zbyt powa

ż

ne, by leczy

ć

je na łamach gazet,

czy odwołuj

ą

c si

ę

do rad przyjaciół. Zaburzenia seksualne leczymy

wył

ą

cznie u dobrego specjalisty.

- Czy to prawda,

ż

e w diecie osoby maj

ą

cej kłopoty seksualne,

powinny si

ę

znale

źć

pestki dyni? sprawdzamy zasłyszan

ą

recept

ę

.

- Tak, ze wzgl

ę

du na du

żą

zawarto

ść

pierwiastków, o których

wcze

ś

niej mówili

ś

my. Polecam te

ż

ryby morskie w miejsce da

ń

mi

ę

snych.

- Jak prze

ż

y

ć

menopauz

ę

, ojcze Janie?

- Spokojnie - odpowiada stanowczo mistrz Jan. - Bez sztucznego i
zarazem histerycznego podtrzymywania działalno

ś

ci hormonów,

odpowiedzialnych za rozrodczo

ść

kobiety. Je

ś

li natura sama działa

w ten sposób,

ż

eby j

ą

wyciszy

ć

- to nale

ż

y tego głosu posłucha

ć

.

ą

czenie preparatów hormonalnych mo

ż

e by

ć

niebezpieczne.

Wyobra

ź

my sobie,

ż

e do

ś

wiecy, która pomale

ń

ku ga

ś

nie - dolewamy

kropelkami wosk. Taka

ś

wieca mo

ż

e jeszcze - co nie daj Bóg -

zamieni

ć

si

ę

w wielki płomie

ń

, który spali własn

ą

podstaw

ę

. Nie

nara

ż

ajmy naszych organizmów na nieprzewidywalne tragedie. Dobry

lekarz powinien zwróci

ć

uwag

ę

kobiecie, która wchodzi w okres

menopauzy, na konieczno

ść

spo

ż

ywania du

ż

ej ilo

ś

ci wapnia - w mleku

i jego przetworach. W tym czasie bowiem zaczyna si

ę

proces

szybkiego ubytku wapna w ko

ś

ciach i - w

ś

lad za tym - osteoporoza,

czyli szczególna podatno

ść

na złamania.

- Dlaczego tak si

ę

dzieje? - dopytujemy zaintrygowani.

- Ze wzgl

ę

du na zaburzenia hormonalne, powoduj

ą

ce przy

ś

pieszon

ą

prac

ę

serca, które wzmacnia si

ę

"wydziobuj

ą

c" wap

ń

z ko

ś

ci.

Zachodzi równie

ż

pewien proces nieprzyswajania wapnia przez

organizm kobiecy, co ma na celu spowodowanie uwi

ą

du organów

rozrodczych. Je

ś

li wi

ę

c tej ucieczki wapnia nie uzupełnimy poprzez

po

ż

ywienie, to po pi

ęć

dziesi

ą

tce 90 proc. kobiet ma zwyrodnienia

układu kostnego i mi

ęś

niowego, które ł

ą

cz

ą

si

ę

z dotkliwymi bólami

krzy

ż

a, ko

ś

ci biodrowych, nóg, mi

ęś

ni całego ciała.

- Czy nale

ż

y stosowa

ć

jakie

ś

preparaty wapniowe?

- Raczej nie. Litr mleka i dziesi

ęć

deka sera na dob

ę

jest

podstaw

ą

regeneracji organizmu w wieku

ś

rednim - stwierdza ojciec

Jan, jak zawsze zwolennik metod naturalnych. Je

ś

li kto

ś

nie

toleruje mleka słodkiego, niech je spo

ż

ywa w postaci przetworzonej

- kefiru lub jogurtu.
- Co stosowa

ć

na bolesne miesi

ą

czkowanie?

- Zaparzamy ły

ż

eczk

ę

nasion najzwyklejszej marchwi w szklance wody

i pijemy dwa, trzy razy dziennie w dniach poprzedzaj

ą

cych okres i

podczas krwawienia. Marchew działa rozkurczowo, bóle mijaj

ą

lub s

ą

znacznie słabsze.

background image

Jak zabezpieczy

ć

si

ę

przed nagłym nieszcz

ęś

ciem


- Prosz

ę

nam powiedzie

ć

- jakie znaczenie w

ż

yciu dojrzałego

człowieka ma fakt, i

ż

był on w niemowl

ę

ctwie karmiony mlekiem

własnej matki?
- Kolosalne - mówi ojciec Jan. - Mleko matki - z czego mało kto
zdaje sobie spraw

ę

- jest w swoim składzie niepowtarzalne,

zindywidualizowane, podobnie jak ona sama i jej dziecko. Nie tylko
nie jest oboj

ę

tny fakt, czy niemowl

ę

karmi si

ę

mlekiem krowim czy

kobiecym, ale te

ż

- czy mleko to pochodzi wprost od własnej matki.

W j

ę

zyku polskim przechowało si

ę

powiedzonko o tym,

ż

e co

ś

zostało

"wyssane z mlekiem matki". Otó

ż

, wysysamy zarówno warto

ś

ci

od

ż

ywcze, jak i - w pewnym sensie - charakterologiczne,

determinuj

ą

ce nas

ż

yciowo, na podobie

ń

stwo genów.

Na szcz

ęś

cie, w naszym społecze

ń

stwie przemija moda na karmienie

sztucznymi, sproszkowanymi mieszankami mlecznymi i ambicj

ą

kobiet

staje si

ę

karmienie piersi

ą

. Tym samym zaopatruj

ą

one własne

dzieci w ciała odporno

ś

ciowe, chroni

ą

ce przed wirusami i

bakteriami.

ś

adne inne mleko takiej odporno

ś

ci nie zapewni.

Dodajmy jeszcze,

ż

e dzieci karmione mlekiem matki nigdy nie maj

ą

skazy białkowej.
- Jak długo - zdaniem ojca - nale

ż

y karmi

ć

piersi

ą

?

- Przynajmniej do roku. W poprzednich pokoleniach był taki
obyczaj,

ż

e matka mi

ę

dzy jednym a drugim porodem wci

ąż

karmiła. Na

Syberii, gdzie sp

ę

dziłem dzieci

ń

stwo, zdarzyło mi si

ę

obserwowa

ć

przeró

ż

ne sytuacje. Kiedy

ś

, wracaj

ą

c z koleg

ą

ze szkoły (a

chodzili

ś

my do trzeciej klasy) - zaszedłem do jego domu. Patrz

ę

i

oczom nie wierz

ę

. Wowka, podro

ś

ni

ę

te chłopaczysko dostawia si

ę

do

matki, a ona siada, wyjmuje pier

ś

i podaje mu do ssania...

Jak si

ę

okazało, w

ś

ród azjatyckiej ludno

ś

ci obyczaj karmienia

piersi

ą

przez długie lata był powszechny. Cywilizacja, do jakiej

my

ś

my przywykli, nie dotarła w okolice Kirgizji czy Kazachstanu.

Tam ci

ą

gle było

ś

redniowiecze, nikt nie słyszał o szpitalach czy

lekarzach. Ale za to podczas siedmiu lat, które tam sp

ę

dziłem,

widziałem tylko trzy pogrzeby miejscowych. Polacy natomiast
wymierali gromadami.
W naszej cywilizacji niechby kobiety karmiły do roku, a ju

ż

zaoszcz

ę

dz

ą

ci

ęż

kie pieni

ą

dze na lekach i wizytach lekarskich.

Informujemy ojca Jana o najnowszych badaniach przeprowadzonych w
USA, które wykazały,

ż

e mleko kobiece niszczy komórki rakowe.

- Wiedziano o tym ju

ż

za czasów mojej młodo

ś

ci i wcze

ś

niej -

replikuje rozmówca. Rak był wtedy trudniej wykrywalny, ale te

ż

o

wiele rzadziej wyst

ę

pował. Diagnozowano go zwykle w do

ść

zaawansowanej fazie, kiedy pojawiały si

ę

guzy, lub organizm był

ju

ż

znacznie wyniszczony i starano si

ę

pomóc podaj

ą

c mleko kobiece

- dwie szklanki dziennie. W niejednym wypadku nast

ę

powało

zahamowanie rozwoju komórek rakowych i wyzdrowienie.
A jakie mleko powinni

ś

my kupowa

ć

- w woreczkach foliowych, czy -

niemal dwukrotnie dro

ż

sze - w kartonikach?

- Mleko kartonikowe jest odparowane - odpowiada ojciec -
zabezpieczone działaniem temperatury przed nadmiarem
zanieczyszcze

ń

. Generalnie, du

ż

o lepsze od tego w workach

foliowych. Mo

ż

na to zreszt

ą

samemu sprawdzi

ć

stawiaj

ą

c oba rodzaje

w słoiczkach. Po kilkunastu godzinach mleko z woreczków zsi

ą

dzie

si

ę

jako bardziej zanieczyszczone. No i dwie trzecie jego

zawarto

ś

ci to woda. Uwa

ż

am,

ż

e lepiej wypi

ć

szklank

ę

pełnowarto

ś

ciowego napoju ni

ż

litr byle czego.

Interesuje nas kolejna sprawa: czy - mianowicie podawa

ć

male

ń

kim

dzieciom od

ż

ywki, zupki, przeciery kupowane w sklepach?

- Matki powinny unika

ć

tych gotowych specjałów, jak - nie

przymierzaj

ą

c - diabeł

ś

wi

ę

conej wody - sugestywnie przedstawia

background image

swoje stanowisko ojciec Jan. - Ró

ż

ne firmy, zwłaszcza zachodnie,

robi

ą

na tym kolosalne interesy... A czy to tak trudno zetrze

ć

własnemu dziecku jedn

ą

marchewk

ę

, jabłuszko, czy odrobin

ę

jarzyn?

Niech

ż

e ta matka sama popróbuje smaku potrawy ze słoiczka pewnej

znanej firmy, albo jeszcze lepiej - niech dyrektor tej firmy

ż

ywi

si

ę

przez jaki

ś

czas tym co produkuje, a zobaczymy jak na tym

wyjdzie. Wcale nie dziwi

ę

si

ę

dzieciom,

ż

e pluj

ą

takim

niesmacznym, jałowo przyprawianym jedzeniem... Generalnie, bardzo
boj

ę

si

ę

o generacje chowane na sztucznych pokarmach i od

male

ń

ko

ś

ci faszerowane antybiotykami i chemi

ą

. Po trzydziestym

roku takie organizmy mog

ą

si

ę

ju

ż

nie nadawa

ć

do

ż

ycia.

- Prosz

ę

ojca - wpadamy w kwesti

ę

- te pi

ę

kne, długonogie,

cieniutkie jak gał

ą

zki dziewczyny, które osi

ą

gaj

ą

i do dwóch

metrów wzrostu... Czy s

ą

to zdrowe sylwetki?

- Po pi

ęć

dziesi

ą

tce - je

ś

li zabraknie wła

ś

ciwego od

ż

ywiania i

odpowiedniego trybu

ż

ycia - kr

ę

gosłupy tych ludzi b

ę

d

ą

trzaska

ć

jak zapałki, Bo

ż

e uchowaj! - Ojciec Jan nie szcz

ę

dzi nam, jak

wida

ć

, silnych wra

ż

e

ń

. - Gołym okiem wida

ć

- kontynuuje -

ż

e to

pokolenie wybujało w nienaturalny i niekorzystny sposób. Modna
dzi

ś

sylwetka przypomina wiotk

ą

lebiod

ę

hodowan

ą

gdzie

ś

w

zacienionym, betonowym k

ą

cie, bez dost

ę

pu sło

ń

ca i od

ż

ywczych

soków zdrowej ziemi.
Zwracamy uwag

ę

naszego rozmówcy na ton czarnowidztwa przebijaj

ą

cy

w tej rozmowie...
- Jako zielarz i medyk zakonny obserwuj

ę

w ci

ą

gu ostatnich

dziesi

ę

ciu lat wyra

ź

ny regres zdrowotny naszego społecze

ń

stwa. I

to wszystkich jego generacji - pada zdecydowana riposta. -
Wystarczy powiedzie

ć

,

ż

e wróciła gru

ź

lica, ju

ż

przecie

ż

w pewnym

okresie zupełnie zlikwidowana. Zubo

ż

enie materialne,

niedo

ż

ywienie, napi

ę

cia psychiczne, wieczna irytacja spowodowana

zachowaniami polityków, beznadzieja

ż

yciowych perspektyw -

doprowadzaj

ą

do osłabienia odporno

ś

ci organizmu i załamania

zdrowia. Ludzie odpowiedzialni za polityk

ę

zdrowotn

ą

powinni

zdawa

ć

sobie spraw

ę

z tego,

ż

e gru

ź

lica w społecze

ń

stwie jest jak

tykaj

ą

ca bomba. To nie AIDS, którym zara

ż

amy si

ę

przez krew.

Gru

ź

lica rozprzestrzenia si

ę

błyskawicznie. Wystarczy,

ż

e do

autobusu, biura, szkoły, sklepu wejdzie jeden pr

ą

tkuj

ą

cy... Je

ś

li

si

ę

przed ni

ą

nie uchronimy, to wi

ę

kszo

ść

ś

rodków bud

ż

etowych

pójdzie na leczenie, zamiast na rozwój gospodarki.
Podło

ż

em 90 proc. chorób, z jakimi przychodz

ą

do mnie pacjenci,

jest nerwica, od której zaczyna si

ę

rozbrojenie organizmu. Je

ś

li

do tego dodamy zanieczyszczenia atmosfery i brak troski o
ekologi

ę

, to - generalizuj

ą

c - powiedzie

ć

mo

ż

na,

ż

e chorujemy na

własn

ą

epok

ę

.

- Czy mo

ż

na w dzisiejszej dobie zabezpieczy

ć

si

ę

w jaki

ś

sposób

przed kataklizmem, nagłym nieszcz

ęś

ciem? - pytamy dalej, cho

ć

ojciec Grande nerwowo zerkn

ą

ł na zegarek.

- Odpukajmy w nie malowane... Póki co - nie słycha

ć

w naszej

strefie geopolitycznej o

ż

adnych tego typu zagro

ż

eniach.

Specjalno

ś

ci

ą

wieku s

ą

zagro

ż

enia ciche, podst

ę

pnie działaj

ą

ce,

nie spektakularne. I to one zbieraj

ą

najwi

ę

ksze

ż

niwo. Jednak ja

osobi

ś

cie, nauczony do

ś

wiadczeniem syberyjskim, nie byłbym

spokojny nie maj

ą

c w szafce po kilka kilogramów ró

ż

nych kasz, m

ą

ki

z otr

ę

bami, fasoli i grochu, suchych makaronów, soli oraz kilku

butelek oleju... Kiedy

ś

, ka

ż

da szanuj

ą

ca si

ę

gospodyni

przechowywała te produkty w woreczkach płóciennych, w tak zwanych
komórkach, czyli przewiewnych, chłodnych pomieszczeniach przy
kuchniach. Dobrze jest mie

ć

troch

ę

zapasów pod r

ę

k

ą

, niezale

ż

nie

od humorów

ś

wiatowej polityki.

- Czy zd

ąż

ymy, prosz

ę

ojca, omówi

ć

jeszcze jedn

ą

spraw

ę

? -

Niepokoimy si

ę

o czas, który tu we Wrocławiu biegnie nam szybciej.

background image

- Czy, mianowicie, wolno si

ę

ga

ć

od czasu do czasu po smakowicie

pachn

ą

cy, przetopiony w domowych warunkach smalec? Mamy na uwadze

fakt,

ż

e jest to sam tłuszcz nasycony, a taka - dajmy na to -

choroba Alzheimera tylko czeka...
- Byle ów smalec nie spotykał si

ę

z białym pieczywem i cukrem, a

mo

ż

emy go z po

ż

ytkiem dla zdrowia spo

ż

ywa

ć

- odpowiada rozmówca. -

Przez całe wieki był w powszechnym u

ż

yciu; smarowano nim chleb,

wypiekano placki. Ludzie do

ż

ywali dziewi

ęć

dziesi

ą

tki zachowuj

ą

c

jasno

ść

umysłu. Choroba Alzheimera to znów, niestety, specyfika

naszych czasów.
Ciekawi nas czy ojciec Jan - człowiek Wschodu, gdzie cz

ę

sto jadało

si

ę

"sało", czyli słonin

ę

- zna jaki

ś

ciekawy sposób jej

przyrz

ą

dzania?

- Bierzemy do

ść

grube plastry zwykłej surowej słoniny - z miejsca

mo

ż

emy notowa

ć

gotowy przepis - rzecz jasna, smaczniejsza b

ę

dzie

ta z wiejskiego uboju, opalona ogniem, o specyficznej strukturze i
nacieramy j

ą

solidnie czosnkiem roztartym z sol

ą

. Nast

ę

pnie

kładziemy do glinianego garnka, przyciskamy czym

ś

ci

ęż

kim. Po paru

dniach, kiedy słonina nieco si

ę

sprasuje, przewracamy j

ą

. Robimy

tak kilka razy, mniej wi

ę

cej przez dwa tygodnie. Kiedy zauwa

ż

ymy,

ż

e słonina wchłon

ę

ła wcze

ś

niej wydzielony płyn i naci

ą

gn

ę

ła

czosnkiem, wyjmujemy j

ą

, oskrobujemy z nadmiaru soli i wieszamy na

haczykach w przewiewnym miejscu. Podsuszon

ą

przechowujemy w

lodówce, a wieczorami kroimy do razowego chleba z kwaszonym
ogórkiem i zbo

ż

owej kawy. Zamiast kiełbasy. Jest tak

ż

e bardzo

smaczna do piwa.


Nasz przyjaciel ból

Ludzie maj

ą

coraz mniej czasu, farmacja wychodzi temu naprzeciw.

Zastanawiamy si

ę

, czy byle jakie jedzenie uzupełnione preparatem

witaminowomineralnym typu "Muld-tabs" staje si

ę

pełnowarto

ś

ciowe?

- Taki proceder - u

ś

miecha si

ę

ojciec Jan - jest mo

ż

liwy, ale na

krótk

ą

met

ę

, w jakich

ś

nadzwyczajnych okoliczno

ś

ciach. Na przykład

- jeste

ś

my poza domem, bez mo

ż

liwo

ś

ci regularnego spo

ż

ywania

posiłków, albo te

ż

nie dojadamy podczas kuracji czy

rekonwalescencji... Wówczas uzupełniamy niedobory

ż

ywieniowe w

sposób sztuczny. Nigdy jednak nie zrównowa

ż

y to w pełni zasobu

witamin i mikroelementów przyswajanych z normalnym, warto

ś

ciowym

po

ż

ywieniem. Na co dzie

ń

, je

ś

li od

ż

ywiamy si

ę

wła

ś

ciwie i mamy

zdrowy, sprawny organizm - nie potrzeba nam

ż

adnych dodatkowych

witamin w tabletkach. Zatem, nie kupujmy ich na wyrost w aptekach,
cho

ć

by miały by

ć

najcudowniejsze. Człowiek bardzo łatwo

przyzwyczaja si

ę

do my

ś

li,

ż

e tabletka załatwi za niego wiele

spraw i - nierzadko - wpada w lekomani

ę

.

- Zjawisko to było do

ść

nagminne w epoce tanich leków, ale chyba

ju

ż

nie dzisiaj...

- Strach przed utrat

ą

zdrowia powoduje,

ż

e ludzie chc

ą

si

ę

zabezpieczy

ć

i nadu

ż

ywaj

ą

lekarstw - utrzymuje nasz rozmówca -

nie

ś

wiadomi tego jak bardzo sobie szkodz

ą

. Za

ż

ywajmy leki tylko w

okresie, kiedy wyst

ę

puj

ą

objawy chorobowe i tyle, ile trzeba. Na

Zachodzie jest taki obyczaj,

ż

e resztki lekarstw - nie zu

ż

yte w

czasie choroby - zanosi si

ę

w zakorkowanej buteleczce do apteki i

odzyskuje za nie cz

ęść

pieni

ę

dzy. Równie

ż

tabletki sprzedawane s

ą

na sztuki, a nie zaraz w całych opakowaniach. Natomiast w polskich
domach, mimo obecnej dro

ż

yzny, wystarczy otworzy

ć

szafk

ę

z

lekarstwami, a wysypuj

ą

si

ę

z niej napocz

ę

te tubki, fiolki,

opakowania - przeterminowane lub na granicy wa

ż

no

ś

ci, z którymi

nie wiadomo co zrobi

ć

...

- Czy zioła wymagaj

ą

podobnej precyzji i ostro

ż

no

ś

ci w za

ż

ywaniu?

background image

- dopytujemy.
- Naturalnie.

Ź

le dobrane i niewła

ś

ciwie stosowane zioła mog

ą

wyrz

ą

dzi

ć

wielkie szkody w organizmie. Dlatego zalecaj

ą

c laikom

zakładanie apteczek zielarskich, zarazem zastrzegam, by czynili to
odpowiedzialnie. Trzeba prowadzi

ć

notatnik, w którym zapisujemy

przeznaczenie ka

ż

dej ro

ś

liny. Jest na rynku du

ż

o poradników,

mi

ę

dzy innymi bonifraterskich, którymi mo

ż

emy si

ę

posługiwa

ć

przygotowuj

ą

c mieszanki. Zaobserwowałem w czasie mojej praktyki

pewien fenomen w ziołolecznictwie. Mianowicie, zioła zbierane i
przygotowywane własn

ą

r

ę

k

ą

, oddziałuj

ą

skuteczniej od innych -

wygłasza oryginalny pogl

ą

d zdeklarowany zielarz.

- To ciekawe. Ale, prosz

ę

ojca, w

ś

ród ziół, podobnie jak w

ś

ród

grzybów, s

ą

jadalne i "trojaki" - popisujemy si

ę

wiedz

ą

.

Zakonnik poprawił si

ę

w krze

ś

le i rozpocz

ą

ł wywód:

- Pierwsze, najbardziej niebezpieczne trucizny, jakimi posługiwała
si

ę

ludzko

ść

, pochodz

ą

ze

ś

wiata ro

ś

linnego. Na polach i ł

ą

kach

Europy ro

ś

nie około 30 truj

ą

cych gatunków, w

ś

ród nich słynna

cykuta, któr

ą

wypił Sokrates, wilcza jagoda, pokrzyk... W

ś

redniowieczu ka

ż

da zielarka miała własny, trzymany w tajemnicy

specyfik, b

ę

d

ą

cy kombinacj

ą

truj

ą

cych ziół.

- A piołun - leczy czy truje? Podaje si

ę

go dzieciom w herbatkach

na apetyt; doro

ś

li pij

ą

"piołunówk

ę

", niekoniecznie na apetyt...

- Piołun jest lekiem tylko w minimalnych, kropelkowych, dokładnie
odmierzonych dawkach. Przedawkowany staje si

ę

ś

mierteln

ą

trucizn

ą

.

- Ojcze Janie, czy mocz - Panie Bo

ż

e, odpu

ść

- zapo

ż

yczamy od

naszego rozmówcy porzekadło - leczy? S

ą

w

ś

wiecie, a ostatnio te

ż

w Polsce, entuzja

ś

ci tak zwanej urynoterapii.

- Gdyby mocz leczył - odpowiada rozmówca - to Przedwieczny nie
wyposa

ż

yłby naszych organizmów w nerki,

ż

eby z ich pomoc

ą

usuwa

ć

toksyny i wszelkie inne paskudztwa.
- Ale pono

ć

ju

ż

w staro

ż

ytno

ś

ci, w Indiach...

- Ka

ż

da moda - nie daje nam doko

ń

czy

ć

ojciec Jan - a zwłaszcza ta

najgłupsza, szuka dla siebie uzasadnienia w "staro

ż

ytno

ś

ci".

Przyszła kiedy

ś

do mnie urynoterapeutka (obraza Boska, a nie

słowo), w dodatku pani doktor i jak nie zacznie wywodzi

ć

...

Wreszcie tak mnie zdenerwowała,

ż

e poradziłem jej, by oprócz

moczu, podawała równie

ż

swoim pacjentom fekalia na jakim

ś

ładnym

talerzyku.
- Czy równie kontrowersyjnym

ś

rodkiem leczniczym jest nafta? -

sprawdzamy i ten specyfik.
- Nafty nie wolno pi

ć

. Jest trucizn

ą

, która czyni spustoszenie,

je

ś

li dostanie si

ę

do wn

ę

trza

ż

ywego organizmu. Mo

ż

na j

ą

stosowa

ć

tylko zewn

ę

trznie, do smarowania skóry przy stanach zapalnych czy

odmro

ż

eniach.

- Od niedawna dosta

ć

mo

ż

na na naszym rynku tak zwan

ą

naft

ę

kosmetyczn

ą

do piel

ę

gnacji włosów. Stosowana z dodatkiem

ż

ółtka i

cytryny ma działa

ć

wzmacniaj

ą

co na cebulki - rewan

ż

ujemy si

ę

przepisem.
- Spójrzmy, jak to wygl

ą

dało w praktyce poprzednich wieków -

o

ż

ywia si

ę

ojciec Jan. - Naft

ę

, jako

ś

rodek higieniczny, stosowali

ś

ydzi, Gruzini, Cyganie. Ludy te całymi miesi

ą

cami nie myły

włosów, natomiast wylewały na głow

ę

naft

ę

, która oczyszczała,

dezynfekowała, usuwała wszelkie bakterie i grzyby, a jednocze

ś

nie

zbierała tłuszcz, zapobiegaj

ą

c łojotokowi. Przy tym wszystkim

nafta odstr

ę

cza insekty. Dzi

ś

nie mamy w

ą

tpliwo

ś

ci,

ż

e włosy tych

ludów były nadzwyczaj mocne i pi

ę

kne. Tak wi

ę

c nie pot

ę

piam nafty

jako kosmetyku, zalecam jednak ostro

ż

no

ść

osobom skłonnym do

uczule

ń

.

- To, co dawne, m

ą

drzejsze jest od nowego. Porównajmy wobec tego

ż

ucie tytoniu z paleniem papierosów - proponujemy.

- O tym,

ż

e papieros skraca

ż

ycie, wie dzisiaj nawet dzieciak w

background image

przedszkolu... Azjaci od niepami

ę

tnych czasów a

ż

do dzisiaj - nie

znaj

ą

c papierosów - zakładaj

ą

sobie w k

ą

cikach ust prymki tytoniu i

co chwila spluwaj

ą

jak wielbł

ą

dy. I có

ż

si

ę

okazuje? Ludy te nic

nie wiedz

ą

o katarach, nie

ż

ytach górnych dróg oddechowych,

gru

ź

licy, gronkowcach czy paciorkowcach - tak dalece ten tyto

ń

jest bakteriobójczy - i takie rewelacje zna nasz cicerone.
- W jakiej postaci si

ę

go za

ż

ywa?

- Niektórzy tn

ą

zielone,

ż

ywe li

ś

cie, inni - suszone, jeszcze inni

sproszkowane. Zwyczajem arystokracji tatarskiej, która wprowadziła
tabak

ę

- kład

ą

sobie na dło

ń

sproszkowane li

ś

cie tytoniowe

po

ś

ledniejszego gatunku i wdychaj

ą

.

- Wychodzi na to,

ż

e kichanie ma równie

ż

znaczenie zdrowotne?

- Jak najbardziej - potwierdza ojciec. - Wstrz

ą

s podczas

kichni

ę

cia oczyszcza przewody nosowe i gardło, wyrównuje

ci

ś

nienie, nie dopuszczaj

ą

c do szumów w głowie, a sam proszek

(byle nie była to tabaka palona) działa bakteriobójczo.
- Ojcze Janie - proponujemy - po

ś

wi

ęć

my teraz troch

ę

miejsca

sprawie, która od wieków zajmuje umysły filozofów i uczonych: czym
jest ból w

ż

yciu człowieka? Jak sobie z nim radzi

ć

i co o nim

my

ś

le

ć

?

- Ból jest zawsze okropnym przera

ż

eniem dla człowieka. I ten

fizyczny, i ten psychiczny. Kiedy

ś

ludzie lepiej go znosili, byli

bardziej odporni. Dzi

ś

, niestety, ból powala nawet silnego

m

ęż

czyzn

ę

, zmieniaj

ą

c go w kwil

ą

ce dziecko.

- Ale te

ż

dzisiaj mamy do czynienia z czym

ś

, co jest niemal

ekstraktem bólu, przy niektórych nowotworach...
- W takich sytuacjach musi si

ę

go likwidowa

ć

si

ę

gaj

ą

c nawet po

ostateczne

ś

rodki, jak na przykład morfin

ę

. Tu musi działa

ć

dobry

lekarz, traumatolog specjalizuj

ą

cy si

ę

w walce z cierpieniem.

Powstaje jednak pytanie - czy ka

ż

dy ból nale

ż

y likwidowa

ć

? Je

ś

li

Przedwieczny uczynił go atrybutem naszego

ż

ycia, to widocznie jest

on potrzebny. Na przykład - podczas porodu. Matka, która urodziła
dziecko bez bólu, a tym bardziej pod narkoz

ą

, nie ma odpowiedniego

uczuciowego rozeznania sytuacji. Ni st

ą

d, ni zow

ą

d pojawia si

ę

przy niej istota, któr

ą

ona nieraz z trudem akceptuje. A jak

kobieta przejdzie przez ból, który zaaplikowała jej m

ą

dro

ść

Bo

ż

a,

to w momencie pierwszego płaczu dziecka dozna tak cudownych uczu

ć

,

ż

e bardzo szybko zapomni o trudnych chwilach. Zdarza si

ę

i tak,

ż

e

kobieta, która ju

ż

zdecydowała si

ę

odda

ć

dziecko w adopcj

ę

, po

przej

ś

ciu bólu porodu jest tak z nim zjednoczona,

ż

e zmienia

ż

yciow

ą

decyzj

ę

.

- Gdzie jeszcze jest potrzebny ból? - zastanawiamy si

ę

.

- Niemal wsz

ę

dzie. Ból jest arcywa

ż

nym przyjacielem człowieka,

pierwszy go ostrzega: "Uwa

ż

aj. Co

ś

niedobrego dzieje si

ę

z tob

ą

!".

I zaczynamy interesowa

ć

si

ę

własnym zdrowiem, reperowa

ć

je,

przedłu

ż

a

ć

nasze fizyczne istnienie. Tak to ju

ż

doskonale jest

wszystko urz

ą

dzone przez Przedwiecznego - z przekonaniem

konkluduje ojciec Jan.
- A ból zawiedzionej duszy, prosz

ę

ojca, ból serca?

- Ten typ bólu jest najci

ęż

szy do zwalczenia - przyznaje zakonnik.

- Trzeba jednak stara

ć

si

ę

przetworzy

ć

ą

energi

ę

, któr

ą

on ze

sob

ą

niesie - w dobr

ą

, przezwyci

ęż

y

ć

zw

ą

tpienie i rozpacz,

popatrze

ć

na swoje sprawy z dystansu i - po jakim

ś

czasie - znów

nabra

ć

ż

yciowego optymizmu. Je

ś

li kto wierz

ą

cy - niech uda si

ę

do

spowiedzi. Rozmowa z zaufanym spowiednikiem przynosi wielk

ą

ulg

ę

,

nast

ę

puje wyciszenie i złagodzenie wewn

ę

trznego napi

ę

cia.



"Moja siostra

ś

mier

ć

..."


W naszych rozmowach tematy praktyczne i przyziemne s

ą

siaduj

ą

z

background image

bardziej abstrakcyjnymi, przepisy kulinarne z filozofi

ą

ż

ycia,

troska o zdrowie z pochwał

ą

Boga... Silva rerum ojca Grande

- bogactwo, w którym - jak wynika z listów Czytelników - ka

ż

dy co

ś

dla siebie znajduje. Dzi

ś

tak

ż

e cz

ęść

rozmowy, po

ś

wi

ę

con

ą

współczesnej sztuce umierania, poprzedzimy pytaniami o kilka
drobnych, bardzo praktycznych spraw.
Zajadaj

ą

c kanapki przyniesione wraz z herbat

ą

z klasztornej kuchni

przez ojca Jana zapytujemy:
- Czy vegeta - przyprawa, która zdobyła sobie szturmem polskie
kuchnie (sypiemy j

ą

do zup, sosów, pieczonych mi

ę

s, gotowanych

warzyw...) nie szkodzi czasem naszemu zdrowiu?
- W vegecie - obja

ś

nia ojciec Jan - znajduje si

ę

całe mnóstwo

zdrowotnych, suszonych warzyw, niestety - zniszczonych przez sod

ę

- glutaminian i inozynian sodu. Podnosz

ą

one znakomicie smak

potrawy, zmi

ę

kczaj

ą

, przyspieszaj

ą

gotowanie, ale zarazem

likwiduj

ą

30 do 60 proc. warto

ś

ci przygotowywanych produktów. Soda

niszczy te

ż

ś

luzówk

ę

przewodu pokarmowego i

ż

ą

dka. Radz

ę

veget

ę

wycofa

ć

z kuchni, albo przynajmniej radykalnie j

ą

ograniczy

ć

.

- A inne przyprawy, takie jak maggi, musztarda, chrzan? -
ustalamy.
- Brunatna maggi jest wywarem z ro

ś

lin o tej samej nazwie,

zakonserwowanym chemicznie. Mo

ż

na j

ą

dodawa

ć

do polepszania smaku,

ale te

ż

- bardzo ostro

ż

nie. Musztarda, w której skład wchodzi

biała i czarna gorczyca, sól, cukier, kwas cytrynowy, jak równie

ż

utarty chrzan s

ą

przyprawami naturalnymi i mo

ż

na spo

ż

ywa

ć

je bez

obaw.
- Czy to prawda,

ż

e nie nale

ż

y miesza

ć

w sałatkach warzyw z

owocami? Od jakiego

ś

czasu z przedszkolnych menu znikn

ę

ła

popularna tarta marchewka z jabłkiem i cytryn

ą

...

- Zasada niemieszania warzyw z owocami znana jest od dawna -
twierdzi ojciec Jan - jednak zapominamy o niej w codziennej
praktyce. W czasach mojej młodo

ś

ci, gdy kto

ś

pracował w bran

ż

y

ż

ywieniowej i zdarzyło mu si

ę

poda

ć

w jednej potrawie zmieszane

ś

wie

ż

e ogórki ze

ś

wie

ż

ym pomidorem - popełniał jako fachowiec bł

ą

d

kardynalny. Pomi

ę

dzy zasadowym

ś

rodowiskiem ogórka a kwasowym -

pomidora, zachodzi do

ść

burzliwa reakcja, która powoduje,

ż

e tak

ą

mieszank

ę

trawi si

ę

przez dwa dni z ogromnym trudem...

Warto przy tej okazji zwróci

ć

uwag

ę

na sałatki majonezowe, które

tak ochoczo serwujemy go

ś

ciom w naszych domach. Otó

ż

, owszem,

mo

ż

na nasieka

ć

gotowanych jarzyn i zmiesza

ć

je z majonezem, ale

nie wymiatajmy przy okazji wszystkich resztek z lodówki, tworz

ą

c

jak

ąś

okropn

ą

jarzynowo-majonezowo-kiełbasian

ą

bryj

ę

. Równie

ż

nie

wolno w sałatce wi

ą

za

ć

ś

ledzia z nasionami str

ą

czkowymi. Sam

ś

ledzik w

ś

mietanie - prosz

ę

bardzo, ale

ż

aden groszek,

ż

adna

kukurydza do tego.
- Prosz

ę

ojca, jak wygl

ą

da, smakuje i pachnie kwas chlebowy -

napój, który powojenne pokolenia Polaków znaj

ą

wył

ą

cznie z

ksi

ąż

ek?

Ten temat najwyra

ź

niej o

ż

ywia ojca Jana.

- Wyparły go przywleczone z Zachodu sztuczne, farbowane lemoniady,
oran

ż

ady, pepsi i cole. W Rosji czy na Ukrainie kwas chlebowy

nadal jest bardzo popularny i mo

ż

na go dosta

ć

niemal na ka

ż

dym

rogu ulicy. Nie znam bardziej warto

ś

ciowego napoju - wspaniale

gasi pragnienie, likwiduje zm

ę

czenie, posiada ogromne st

ęż

enie

witaminy B, du

ż

o selenu i cynku, a przy tym leczy likwiduj

ą

c

nadkwasot

ę

, wzd

ę

cia, wszelkie zaburzenia trawienne. Napój ten

mo

ż

na robi

ć

w warunkach domowych, a kosztuje grosze.

- Je

ś

li czyta nas kto

ś

przedsi

ę

biorczy, szukaj

ą

cy pomysłu na

rynkowy przebój letniego sezonu, to by

ć

mo

ż

e - wła

ś

nie mu co

ś

podpowiedzieli

ś

my...

- Nie my

ś

l

ę

w tej chwili o skali przemysłowej. Na potrzeby domowe

background image

wystarcz

ą

trzy kilogramy sucharów z ciemnego razowego chleba, pół

kilograma miodu, dwa kilogramy cukru oraz dro

ż

d

ż

e winne. Wszystko

to zalewamy wod

ą

w du

ż

ym kamiennym garnku, przykrywamy lnianym

r

ę

cznikiem, stawiamy na dwa, trzy dni w ciepłym miejscu. Gdy

zacznie fermentowa

ć

, przelewamy do butelek, szczelnie zamykamy i

przez kilka dni przetrzymujemy gdzie

ś

w chłodzie. Na lato jest to

znakomity, orze

ź

wiaj

ą

cy i zarazem lecz

ą

cy napój.

Smutno si

ę

robi na my

ś

l, ile wszelakiego dobra zawartego w

najprostszych, tanich produktach, le

ż

y odłogiem. Mówili

ś

my ju

ż

wcze

ś

niej o burakach, dodam jeszcze, i

ż

s

ą

one doskonałym

naturalnym lekarstwem przeciw zaparciom i chorobom jelita grubego.
Je

ś

li kto cierpi na te przypadło

ś

ci - niech codziennie rano na

czczo zje 5 do 10 ły

ż

ek utartych - wcze

ś

niej upieczonych w cało

ś

ci

w piekarniku - buraków, do których nale

ż

y doda

ć

ły

ż

eczk

ę

zmielonego

kminku, ły

ż

k

ę

oleju jadalnego i soli do smaku. Ju

ż

po trzech

dniach zauwa

ż

ymy popraw

ę

. Czerwonofioletowy barwnik buraka jest na

dodatek substancj

ą

antyrakow

ą

.

- Prosz

ę

ojca, przejd

ź

my do zapowiedzianego tematu: nasze

niezr

ę

czne, usuwane z pola widzenia, wyrzucane z domów, jakby

wstydz

ą

ce si

ę

siebie, pok

ą

tne umieranie...

- Mówili

ś

my ju

ż

w którym

ś

z wcze

ś

niejszych wywiadów o tej

staruszce, która budz

ą

c si

ę

ka

ż

dego ranka tak bardzo dziwiła si

ę

,

ż

e jeszcze

ż

yje - wspomina ojciec Jan. - W jej przypadku umieranie

było jakby wysychaniem energii

ż

yciowej... Obserwowałem wiele

zgonów w moim

ż

yciu i ka

ż

dy z nich zostawił we mnie swój odr

ę

bny

ś

lad. Pracowałem kiedy

ś

w

ś

rodowisku najubo

ż

szych z osob

ą

niezwykle warto

ś

ciow

ą

- pani

ą

Eugeni

ą

, hrabiowskiego pochodzenia.

Bardzo si

ę

przyja

ź

nili

ś

my. I raptem ona zachorowała, a po krótkim

czasie zmarła. Pami

ę

tam swoje wra

ż

enie, kiedy wszedłem do jej

mieszkania pełnego cennych bibelotów, pami

ę

taj

ą

cych jeszcze czasy

carskie. Za

ż

ycia Eugenii była tam zawsze ciepła, serdeczna

atmosfera. Naraz zobaczyłem j

ą

le

żą

c

ą

po

ś

rodku pokoju, na

wysuni

ę

tym tapczanie, w

ś

ród rzeczy, które pokrywał kurz wcze

ś

niej

niedostrzegalny; zimnych, oboj

ę

tnych. Poj

ą

łem,

ż

e one te

ż

umarły,

nawet te dwa koty syjamskie, kr

ę

c

ą

ce si

ę

mi

ę

dzy nogami, wszystko

to w jaki

ś

sposób poszło za swoj

ą

pani

ą

. Szybko stamt

ą

d wyszedłem,

wprost pora

ż

ony pustk

ą

, jaka wytworzyła si

ę

po umarłym

człowieku...

Ś

mier

ć

dla człowieka jest spraw

ą

wa

ż

n

ą

i wspaniał

ą

. Wszystko, co

chcemy o niej wiedzie

ć

, wyja

ś

nia nasza katolicka wiara.

Przygotowanie do

ś

mierci... Praktycznie, trzeba to robi

ć

przez

całe

ż

ycie, pami

ę

taj

ą

c,

ż

e ka

ż

dy dzie

ń

witaj

ą

cy nas sło

ń

cem,

zarazem przybli

ż

a do kresu. Taka perspektywa pozwala człowiekowi

ż

y

ć

lepiej, m

ą

drzej, w wi

ę

kszej wolno

ś

ci. Na przykład -

ś

wiat

rzeczy czy politycznych stanowisk nie zwi

ąż

e mu r

ą

k.

- Co pocz

ąć

z l

ę

kiem przed

ś

mierci

ą

?

- Powiem co

ś

bulwersuj

ą

cego - stwierdza mistrz.

- Je

ż

eli człowiek pami

ę

ta o

ś

mierci, przygotowuje si

ę

do niej,

traktuje jako naturalne prawo - to, kiedy ju

ż

wejdzie w lata i

ś

mier

ć

zaczyna si

ę

przybli

ż

a

ć

- mo

ż

e temu wszystkiemu towarzyszy

ć

nawet radosne oczekiwanie. Zwłaszcza w naszej katolickiej wierze.
- Moja siostra

ś

mier

ć

- mawiał

ś

wi

ę

ty Franciszek. Prosz

ę

ojca, tak

si

ę

troszczymy o naszych bliskich, a w tej ostatecznej próbie

oddajemy ich w obce r

ę

ce...

- Uwa

ż

am,

ż

e polskie społecze

ń

stwo powinno pomału zmienia

ć

obyczaj

transportowania swoich umieraj

ą

cych do szpitali. Odchodzenie w

domu, nawet w najgorszych warunkach, lepsze jest od zimnej,
słu

ż

bowej oboj

ę

tno

ś

ci szpitala. A i rodzina konsoliduje si

ę

wokół

ś

mierci i wzbogaca wewn

ę

trznie.

- A hospicja? - dopytujemy.
- Hospicja przeznaczone s

ą

dla bezdomnych i samotnych. Natomiast

background image

rodziny maj

ą

naturalny obowi

ą

zek - mimo wszystkich niedogodno

ś

ci -

towarzyszy

ć

swoim bliskim do ko

ń

ca, trzyma

ć

w tej ostatniej chwili

za r

ę

k

ę

. Nikt ich w tym nie zast

ą

pi. Przypomina mi si

ę

pewne

zdarzenie z młodo

ś

ci. Umierał na gru

ź

lic

ę

25-letni młodzieniec,

mój rówie

ś

nik, taki

ż

yciowy dziwak - troch

ę

filozof, troch

ę

histeryk, ateista. Był to chłopak z domu dziecka, kto

ś

absolutnie

samotny, kto nie zaznał w

ż

yciu odrobiny ciepła. I do ko

ń

ca nie

pogodził si

ę

ze

ś

mierci

ą

. Kl

ę

czałem przy jego łó

ż

ku, trzymałem go

za r

ę

ce, próbowałem wesprze

ć

modlitw

ą

. Nic,

ż

adnego uspokojenia,

miotał si

ę

tylko i spazmował. A kiedy przyszedł ten ostatni

moment, wbił si

ę

paznokciami w moje r

ę

ce z tak

ą

determinacj

ą

,

ż

e

nie szło nas potem długi czas rozerwa

ć

. Nosz

ę

to zdarzenie w

pami

ę

ci przez całe

ż

ycie.

- Czy odesłanie do szpitala mo

ż

e przyspieszy

ć

ś

mier

ć

?

- Tak, to si

ę

zdarza, zwłaszcza w przypadku tych osób, które

panicznie boj

ą

si

ę

szpitali.

- A co mo

ż

e przynie

ść

ulg

ę

umieraj

ą

cemu?

Ojciec Jan przez chwil

ę

zastanawia si

ę

:

- My

ś

l o tym,

ż

e jednak czego

ś

w

ż

yciu dokonał. Kto

ś

leczył ludzi

przez dziesi

ą

tki lat, kto

ś

godnie wychował dzieci, inny słu

ż

ludziom uczciw

ą

prac

ą

... Je

ś

li swoim

ż

yciem zrobili

ś

my jakie

ś

dobro innym, to l

ż

ej umieramy. Wa

ż

ne jest tak

ż

e, aby przed

ś

mierci

ą

uporz

ą

dkowa

ć

doczesne sprawy. Pogodzi

ć

si

ę

z kim trzeba,

kogo trzeba - przeprosi

ć

, uregulowa

ć

sprawy finansowe. Jest to

wa

ż

ne zarówno dla wierz

ą

cych, jak i niewierz

ą

cych. Przygotowanie

do

ś

mierci to tak

ż

e rachunek sumienia według dekalogu, spowied

ź

,

która daje wewn

ę

trzny spokój i nawet ból fizyczny łagodzi.

Człowiek, który nie rozliczył si

ę

z ziemskich spraw i nie

przygotował - umiera rozpaczliwie.
- Co jest tak naprawd

ę

wa

ż

ne w

ż

yciu, prosz

ę

ojca?

- Samo

ż

ycie, cudowny dar Przedwiecznego. Musimy je szanowa

ć

dbaj

ą

c o zdrowie, sposób od

ż

ywiania, nasze obyczaje, higien

ę

osobist

ą

, higien

ę

otoczenia... Warto te

ż

zadba

ć

o wła

ś

ciwe

nastawienie do bli

ź

nich i

ś

wiata - mniej materialistyczne i

konsumpcyjne. Podej

ś

cie do

ż

ycia takie troch

ę

romantyczne,

idealizuj

ą

ce, kontemplacyjne - procentuje zdrowiem fizycznym i

psychicznym. Pozwala równie

ż

pami

ę

ta

ć

o tym,

ż

e Bóg zakodował w

nas cz

ą

stk

ę

samego siebie.



Spis tre

ś

ci


Od autorów.

Cz

ęść

I. Opowiadanie o sposobie

ż

ywienia i piel

ę

gnowania organizmu

ludzkiego.

Cz

ęść

II. Spotkania z Ojcem Grande.


Jak broni

ć

si

ę

przed rakiem.

Wyrzuci

ć

margaryn

ę

przez okno.

ś

eby nas sztuczno

ść

nie ze

ż

arła.

Inteligencja na talerzu.
Leczy

ć

ciała i dusze.

Witamina B na dyskotece.
Czy seks zabija?

ś

ony "produkuj

ą

" pijaków.

ś

ółtka zahamowały d

ż

um

ę

.

Polak w k

ą

pieli.

Kultura

ż

ucia.

Ś

wi

ę

ta po polsku.

background image

Ś

wi

ę

ta krzepi

ą

.

Sekrety

ż

yciowej energii.

Kobiety, nie łamcie si

ę

.

Jak zabezpieczy

ć

si

ę

przed nagłym nieszcz

ęś

ciem.

Nasz przyjaciel ból. Moja siostra

ś

mier

ć

.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Ojca Grande przepisy na zdrowe życie Marzena i Tadeusz Woźniakowie
Marzena i Tadeusz Woźniakowie Ojca Grande przepisy na zdrowe życie
Ojca Grande przepisy na zdrowe ĹĽycie
Ojca Grande przepisy na zdrowe ýycie
Wstrząsająco proste przepisy na zdrowe życie(1), + TWOJE ZDROWIE -LECZ SIE MĄDRZE -tu pobierasz bez
Wstrząsająco proste przepisy na zdrowe życie, + TWOJE ZDROWIE -LECZ SIE MĄDRZE -tu pobierasz bez log
Wstrząsająco proste przepisy na zdrowe życie
Przepisy na zdrowe Życie J G Majewski
Wstrząsająco proste przepisy na zdrowe życie
Wstrząsająco proste przepisy na zdrowe życie
Przepis na zdrowe i długie życie
Przepis na dobre życie, S E N T E N C J E, E- MAILE OD PANA BOGA
Przepisy na szczęśliwe życie

więcej podobnych podstron