KAROL WOJTYŁA
poezje
•
poems
Książka wydana w dwudziestą rocznicę
pontyfikatu Ojca Świętego Jana Pawła II
Book published on the twentieth anniversary
of the Pontificate of Pope John Paul II
KAROL WOJTYŁA
poezje
•
poems
Przełożył • Translated by
Jerzy Peterkiewicz
Posłowie • Afterword by
Krzysztof Dybciak
Wydawnictwo Literackie
© Copyright by Libreria Editrice Vaticana, Città del Vaticano 1979
© Copyright for the Polish edition by Wydawnictwo Literackie, Kraków 1998
Translation © Jerzy Peterkiewicz 1995
Projekt obwoluty, tłoczenia oraz stron tytułowych
Zofia Darowska
Na obwolucie fotografia Ojca Świętego autorstwa Adama Bujaka
Redakcja
Barbara Piotrowska
Anita Kasperek
Redakcja techniczna
Bożena Korbut
Wszystkie książki Wydawnictwa Literackiego
oraz bezpłatny katalog
można zamówić pod adresem:
ul. Długa 1
31-147 Kraków
tel/fex: (+48-12) 42246-44
e-mail: handel@wl.interkom.pl
Bezpłatna linia informacyjna 0-800 42 10 40
ISBN 83-08-02908-6
PIEŚŃ O BOGU UKRYTYM
SONG OF THE HIDDEN GOD
6
I. Shores of Silence
1.
The distant shores of silence begin
at the door. You cannot fly there
like a bird. You must stop, look deeper,
still deeper, until nothing deflects the soul
from the deepmost deep.
No greenery can now satisfy your sight:
the captive eyes will not come home.
And you thought life would hide you from
the other Life that overhangs the depths.
You must know—there is no return
from this flow, this embrace within the mysterious
beauty of Eternity.
Only endure, endure, do not interrupt
the flight of shadows—only endure
dear and simple—more and more.
Meanwhile you always step aside for Someone
from beyond,
who closes the door of your small room.
His coming softens with each step
and with this silence strikes
the target of the depths.
7
I. Wybrzeża pełne ciszy
1.
Dalekie wybrzeża ciszy zaczynają się tuż za progiem
Nie przefruniesz tamtędy jak ptak.
Musisz stanąć i patrzeć coraz głębiej i głębiej,
aż nie zdołasz już odchylić duszy od dna.
Tam już spojrzeń żadna zieleń nie nasyci,
nie powrócą oczy uwięzione.
Myślałeś, że cię życie ukryje przed tamtym śyciem
w głębiny przechylonym.
Z nurtu tego — to wiedz — że nie ma powrotu.
Objęty tajemniczym pięknem wieczności!
Trwać i trwać. Nie przerywać odlotów
cieniom, tylko trwać
coraz jaśniej i prościej.
Tymczasem wciąż ustępujesz przed Kimś, co stamtąd nadchodzi
zamykając za sobą cicho drzwi izdebki maleńkiej —
a idąc krok łagodzi
— i tą ciszą trafia najgłębiej.
8
2.
He is your Friend. Your memory always meanders
back to that morning in winter.
For many years you believed, knew for certain
and still you are lost in wonder.
Bent over a lamp, a sheaf of light in a knot
over your head. You look up no more,
not knowing—is he out there, or
here in the depth of closed eyes?
There, he is there. Only a tremor here,
only words retrieved from nothingness.
Oh—and a particle still remains
of that amazement which will become the essence
of eternity.
3.
As long as you receive the sea,
those waving circles of the sea
into your open eyes,
you feel all depth, every frontier
drowning in you.
But your foot touches a wave
and you think: it is the sea
that dwelt in me,
spreading such calm around, such cool.
Oh, to drown! to be drowned, first leaning out,
then slowly slipping—
you can't feel steps in the ebb,
trembling you rush down.
A soul, only a human soul sunk in a tiny drop,
the soul snatched into the current
9
2.
To Przyjaciel. Ciągle wracasz pamięcią
do tego poranka zimą.
Tyle lat już wierzyłeś, wiedziałeś na pewno,
a jednak nie możesz wyjść z podziwu.
Pochylony nad lampą, w snopie światła wysoko związanym,
nie podnosząc swej twarzy, bo po co —
— i już nie wiesz, czy tam, tam daleko widziany,
czy tu w głębi zamkniętych oczu —
Jest tam. A tutaj nie ma nic prócz drżenia,
oprócz słów odszukanych z nicości —
ach, zostaje ci jeszcze cząstka tego zdziwienia,
które będzie całą treścią wieczności.
3.
Póki morze przyjmujesz w swe otwarte źrenice
pod postacią falujących kół,
zdaje ci się, że utoną w tobie wszystkie głębie i wszystkie granice —
lecz już stopą dotknąłeś się fali,
a tobie się zdawało:
to Morze we mnie mieszkało
taką ciszę rozlewając wkoło, taki chłód.
Tonąć, tonąć! Przechylić się, potem obsuwać się z wolna,
nie wyczuwać w tym odpływie stopni,
po których zbiega się drżąc —
tylko dusza, dusza człowieka zanurzona w maleńkiej kropli,
dusza porwana w prąd.
10
4.
The element of light is not like this.
The sea soon hides you, melts
into the silent deep.
Then the light breaks, a vertical shaft of reflection
torn from each wave as it trails.
Slowly the sea ends: brightness flows in.
And then, visible from everywhere
in mirrors far and near,
you see your own shadow.
In this Light, how can you hide?
You are not transparent enough
while brightness breathes from every side.
Look into yourself: here is your Friend,
a single spark, yet Luminosity itself.
Encompassing this spark within yourself
you see no more,
no longer feel
by what Love you are embraced.
5.
Love explained all for me,
all was resolved by love,
so this love I adore
wherever it may be.
I am open space for a placid tide
where no wave roars, clutching at rainbow branches.
Now a soothing wave uncovers light in the deep
and breathes light onto unsilvered leaves.
In such silence I hide,
a leaf released from the wind,
no longer anxious for the days that fall.
They must all fall, I know.
11
4.
Nie taki jest żywioł światła.
Kiedy morze cię szybko ukrywa
i roztapia w milczącej głębi
— światło od fal powłóczystych prostopadłe blaski oderwie
i z wolna kończy się morze, a jasność napływa.
A wtedy, zewsząd widoczny, w zwierciadłach dalekich i bliskich
widzisz swój cień.
Jak się ukryjesz w tym Świetle?
Za małoś jest przeźroczysty,
a jasność zewsząd tchnie.
Wtedy — patrz w siebie. To Przyjaciel,
który jest jedną iskierką, a całą Światłością.
Ogarniając sobą tę iskrę,
już nie dostrzegasz nic
i nie czujesz, jaką jesteś objęty Miłością.
5.
Miłość mi wszystko wyjaśniła,
miłość wszystko rozwiązała —
dlatego uwielbiam tę Miłość,
gdziekolwiek by przebywała.
A, że się stałem równiną dla cichego otwartą przepływu,
w którym nie ma nic z fali huczącej, nie opartej o tęczowe pnie,
ale wiele jest z fali kojącej, która światło w głębinach odkrywa
i tą światłością po liściach nie osrebrzonych tchnie.
Więc w takiej ciszy ukryty ja—liść,
oswobodzony od wiatru,
już się nie troskam o żaden z upadających dni,
gdy wiem, że wszystkie upadną.
12
6.
For long
Someone was leaning over me—
on the line of my eyebrows
his shadow had no weight.
Like a light filled with green,
like green with no shade,
an ineffable green that rests
on drops of blood.
That leaning gesture, both cool and hot,
slides into me, yet stays overhead,
it passes close by, yet turns to faith
and fullness.
That gesture, both cool and hot,
a silent reciprocity.
Locked in such an embrace,
a gentle touch against my face:
then amazement falls,
and silence, the silence without a word,
which comprehends nothing, and the balance is nil.
And in this silence I lift
God's leaning gesture
above me still.
7.
The Lord taking root in the heart is a flower
that longs for the warmth of the sun,
so flood in light from the day's inconceivable depths
and lean upon my shore.
Do not burn too close to heaven,
nor burn too far.
You should remember, heart, that gaze
in which all eternity
awaits you, dazed.
13
6.
Ktoś się długo pochylał nade mną.
Cień nie ciążył na krawędziach brwi.
Jakby światło pełne zieleni,
jakby zieleń, lecz bez odcieni,
zieleń niewysłowiona, oparta na kroplach krwi.
To nachylenie dobre, pełne chłodu zarazem i żaru,
które się we mnie osuwa, a pozostaje nade mną,
chociaż przemija opodal — lecz wtedy staje się wiarą
i pełnią.
To nachylenie dobre, pełne chłodu zarazem i żaru,
taka milcząca wzajemność.
Zamknięty w takim uścisku — jakby muśnięcie po twarzy,
po którym zapada zdziwienie i cisza, cisza bez słowa,
która nic nie pojmuje, niczego nie równoważy —
w tej ciszy unoszę nad sobą nachylenie Boga.
7.
Pan, gdy się w sercu przyjmie, jest jak kwiat,
spragniony ciepła słonecznego.
Więc przypłyń, o światło z głębin niepojętego dnia
i oprzyj się na mym brzegu.
Płoń nie za blisko nieba
i nie za daleko.
Zapamiętaj, serce, to spojrzenie,
w którym wieczność cała ciebie czeka.
14
My heart, bend down. And bend your coastal towers
you sun, still misty in the depths of eyes,
bend over the unreachable flower,
one rose.
8.
What does it mean that I see that much
in seeing nothing?
When the last bird sinks below the horizon,
and the wave hides it in its glass,
still lower I fall, plunging with the bird
into the tide of cool glass.
The more I strain my sight, the less I see.
Water bends over the sun to bring the reflection nearer,
the farther the shadow divides
the water from the sun,
the farther it divides the sun from my life.
For in the dark there is as much light
as there is life in the open rose,
as there is God descending from the heights
to the shores of the soul.
9.
Slowly I take away from words
their brightness, I round up thoughts
like shadows in herds.
Slowly I infuse all with the nothingness
that waits for the day of creation—
So I can open up space
for your outstretched hands,
so that eternity can come closer
to receive your breath.
15
Schyl się, serce, schyl się, słońce przybrzeżne,
zamglone w głębinach ócz,
nad kwiatem niedosiężnym,
nad jedną z róż.
8.
Co to znaczy, że tyle dostrzegam, gdy nic nie widzę,
kiedy już poza horyzont ostatni osunął się ptak,
kiedy fala w szkle go ukryła — opadłem jeszcze niżej,
zanurzając się razem z ptakiem w nurcie chłodnego szkła.
Im bardziej wzrok natężam, tym widzę mniej,
i woda schylona nad słońcem tym bliższe przynosi odbicie,
im dalszy od słońca oddziela ją cień,
im dalszy cień od słońca oddziela moje życie.
Więc w mroku jest tyle światła,
ile życia w otwartej róży,
ile Boga zstępującego
na brzegi duszy.
9.
Z wolna słowom odbieram blask,
spędzam myśli jak gromadę cieni,
— z wolna wszystko napełniam nicością,
która czeka na dzień stworzenia.
To dlatego, by otworzyć przestrzeń
dla wyciągniętych Twych rąk,
to dlatego, by przybliżyć wieczność,
w którą byś tchnął.
16
Not filled with one day of creation
I desire a far greater nothingness
to bring my heart's inclination
dose to the breath of your Love.
10.
For this moment of strange death
swept by vast tides of eternity,
for the touch of the distant heat
that makes the garden hold its breath—
The moment mingles with eternity,
the drop embraces the ocean,
and the sun's stillness in slow motion
falls into this flooded depth.
Is life a wave of wonder higher than death?
Deepest silence, flooded bay, solitary human breast.
Sailing from here into heaven
behold, when you lean out,
under the boat
children's twittering
mingles with wonder.
11.
I adore you, fragrant hay, because in you
no pride ripens as in ears of corn;
I adore you, fragrant hay, because you cuddled
a barefoot baby, manger-born.
I adore you, rough wood, because I find
no complaint in your fallen leaves;
I adore you, rough wood: you covered His shoulders
with blood-drenched twigs.
And you, pale light of wheat bread, I adore.
In you eternity dwells but for a while,
17
Nie nasycony jednym dniem stworzenia,
coraz większej pożądam nicości,
aby serce nakłonić do tchnienia
Twojej Miłości.
10.
Za tę chwilę pełną śmierci dziwnej,
która w wieczność niezmierną opływa,
za dotknięcie dalekiego żaru,
w którym ogród głęboki omdlewa.
Zmieszały się chwila i wieczność,
kropla morze objęła —
opada cisza słoneczna
w głębinę tego zalewu.
Czyż życie jest falą podziwu, falą wyższą niż śmierć?
Dno ciszy, zatoka zalewu — samotna ludzka pierś.
Stamtąd żeglując w niebo,
kiedy wychylisz się z łodzi,
miesza się szczebiot
dziecięcy — i podziw.
11.
Uwielbiam cię, siano wonne, bo nie znajduję w tobie
dumy dojrzałych kłosów.
Uwielbiam cię, siano wonne, któreś tuliło w sobie
Dziecinę bosą.
Uwielbiam cię, drzewo surowe, bo nie znajduję skargi
w twoich opadłych liściach.
Uwielbiam cię, drzewo surowe, boś kryło Jego barki
w krwawych okiściach.
Uwielbiam cię, blade światło pszennego chleba,
w którym wieczność na chwilę zamieszka,
18
flowing in to our shore
along a secret path.
12.
God has come as far as that,
stopped but a step from nothingness,
so near our eyes.
It seemed to simple hearts,
to open hearts it seemed
that He was lost amidst the ears of corn.
And when the starved disciples husked the grains of wheat,
He waded deeper into the field.
Learn from me, my dear ones, how to hide,
for where I am hidden I abide.
Ears of corn, lofty in your sway,
tell, do you know his hiding place?
Where should we look, tell the way
to find Him in these fertile fields.
13.
God and the universe dwelt at the heart,
but the universe was losing light,
slowly becoming the song of His Reason,
the lowest planet
I bring you good news of great wonder, Hellenic masters:
it is pointless to watch over existence
which slips out of our hands,
for there is a Beauty more real
concealed in the living blood.
A morsel of bread is more real
than the universe,
more full of existence, more full of the Word—
19
podpływając do naszego brzegu
tajemną ścieżką.
12.
Aż dotąd doszedł Bóg i zatrzymał się krok od nicości,
tak blisko naszych oczu.
Zdawało się sercom otwartym, zdawało się sercom prostym,
ż
e zniknął w cieniu kłosów.
A kiedy uczniowie łaknący łuskali ziarna pszenicy,
jeszcze głębiej zanurzył się w łan.
— Uczcie się, proszę, najmilsi, ode mnie tego ukrycia.
Ja, gdzie ukryłem się, trwam.
Powiedzcie, kłosy wyniosłe, czy wy nie wiecie,
gdzie się zataił?
Gdzie Go szukać — kłosy, powiedzcie,
gdzie Go szukać w tym urodzaju?
13.
Bóg spoczywał w sercu i wszechświat,
lecz wszechświat gasł,
z wolna stawał się Rozumu Jego pieśnią,
najniższą z gwiazd.
Opowiadam wam zdziwienie wielkie, helleńscy mistrze:
nie warto czuwać nad bytem, który wymyka się z rąk,
jest Piękno rzeczywistsze,
utajone pod żywą krwią.
Cząstka chleba rzeczywistsza niż wszechświat,
pełniejsza bytu i Słowa
20
a song overflowing, the sea,
a mist confusing the sundial—
God in exile.
14.
Son, you will be gone. Before time began
I saw in your depth
everything that was to be.
Father, love must surge with glory.
Son, look at the swelling ears of corn
on the verge of your luminosity;
one day they will take it from you
when I give your light to the earth.
Look, Father, my eyes
are near to my love,
gazing eternally
at this day bursting with green.
They will take your hands
away from my arms—Son, can you see
this annihilation—when the day comes
I will give your bright light
to the corn on the swelling earth.
Father, my hands lost from your arms
I will weld to a tree
stripped of its green,
and with the pale light of wheat
fill this great brightness
that you change into ears of corn.
When you go, my Son—eternal Love,
who will first hold you in his closest current?
Father, I leave your sun-flooded gaze.
I choose human eyes
and meet their gaze
flooded with the light of wheat.
21
—
pieśń jak morze zalewająca
—
odmęt słońca
—
wygnanie Boga.
14.
Synu, kiedy odejdziesz, wzbierająca głębio odwieczna,
w której wszystko ujrzałem —
Ojcze, Miłość oznacza konieczność
wzbierania chwałą.
Synu, spójrz, niedaleko od Twojej jasności
jest kłosów dojrzałe pęcznienie —
Przyjdzie dzień, gdy odejmą Ci blask,
kiedy jasność Twą wydam ziemi.
Ojcze, spójrz, niedalekie od mojej miłości
jest me spojrzenie,
którym ogarniam odwiecznie
ten dzień wzbierającej zieleni.
Ręce Twoje odejmą z mych ramion —
Synu, widzisz to unicestwienie,
Twój blask, kiedy przyjdzie dzień,
wydam kłosom pęczniejącej ziemi.
Ojcze, ręce odjęte z Twych ramion
spoję z drzewem odartym z zieleni,
bladym światłem pszenicznym nasycę
ten blask, który w kłosy zamienisz.
Synu, kiedy odejdziesz, Miłość odwieczna,
któż ogarnie Cię nurtem najbliższym?
Ojcze, opuszczam Twoje wejrzenie wzbierające zalewem słonecznym,
obieram oczy ludzkie —
obieram oczy ludzkie zalane światłem pszenicznym.
22
15.
Standing before You, looking with eyes
in which the routes of stars converge.
Eyes unaware of Him who is in you,
diminishing the immeasurable brightness
in Himself and the stars.
To know even less, to believe even more:
eyelids slowly closing in the trembling light,
then with the strength of sight
push back the stars' tide, the shore
over which the day hangs.
God, you are so near:
transform our closed eyes into eyes open wide,
encircle the soul's frail breeze,
rose petals trembling
in mighty wind from every side.
16.
I often think of that day of vision:
it will be filled with amazement
at the Simplicity
that can hold
the world.
And the world dwells in it, untouched
until now, and beyond.
And then the simple necessity grows
to a still greater yearning
for that one day
embracing all things
with the immeasurable Simplicity
that love's breathing can bring.
23
15.
Stać tak przed Tobą i patrzeć tymi oczyma,
w których zbiegają się drogi gwiazd —
O oczy, nieświadome Tego, Kto w was przebywa,
odejmując Sobie i gwiazdom niezmierny blask.
Więc wiedzieć jeszcze mniej, a jeszcze więcej wierzyć.
Powieki powoli zamykać przed światłem pełnym drżeń,
potem wzrokiem odepchnąć przypływ gwieździstych wybrzeży,
nad którymi zawisa dzień.
Boże bliski, przemień zamknięte oczy
w oczy szeroko otwarte —
i nikły podmuch duszy drgającej w szczelinach róż
otocz ogromnym wiatrem.
16.
Często myślę o tym dniu widzenia,
który pełen będzie zdziwienia
nad tą Prostotą,
z której świat jest ujęty,
w której przebywa nietknięty
aż dotąd
— i dalej niż dotąd.
A wtedy konieczność prosta coraz większą się staje tęsknotą
za owym dniem,
który wszystko obejmie taką niezmierną Prostotą,
miłosnym tchem.
24
17.
Take me to Ephraim,* Master, let me stay with you there
where the distant shores of silence fall
on the wings of birds,
as the greenness, as the full wave falls
undisturbed by the touch of the oar,
as wide rings spread on the water
not startled by the shadow of fear.
I thank you for giving the soul a place
far removed from the din and clamor,
where your friend is a strange poverty.
You, Immeasurable, take but a little cell,
you love places uninhabited and empty.
You are the Calm, the great Silence,
free me then from the voice.
In the tremor of Your being let me shiver
with the wind,
borne on the ripe ears of corn.
* Ephraim: see John 11:54.
25
17.
Zabierz mnie, Mistrzu, do Efrem*, i pozwól tam z sobą pozostać,
gdzie ciszy dalekie wybrzeża opadają na skrzydłach ptaków,
jak zieleń, jak fala bujna, nie zmącona dotknięciem wiosła,
jak koło szerokie na wodzie, nie spłoszone cieniem przestrachu.
Dzięki, żeś miejsce duszy tak daleko odsunął od zgiełku
i w nim przebywasz przyjaźnie otoczony dziwnym ubóstwem,
Niezmierny, ledwo celkę zajmujesz maleńką,
kochasz miejsca bezludne i puste.
Bo jesteś samą Ciszą, wielkim Milczeniem,
uwolnij mnie już od głosu,
a przejmij tylko dreszczem Twojego Istnienia,
dreszczem wiatru w dojrzałych kłosach.
* Efrem: zob. J 11, 54.
26
II. Song of the Inexhaustible Sun
1.
Your eyes fixed on the soul,
as the sun that leans on a leaf,
making sap rich for blossom.
The good is transparent,
centered in the ray, a current.
But, Master, what will become
of the leaf and the sun? Look,
evening approaches.
2.
The soul is unlike the leaf.
The leaf cannot follow the sun,
fading when its green burns out.
It is the sun that moves
farther from the leaf,
the circles widen as it runs.
It's not enough for the leaf
that the day dawns every day,
the sun rises every day.
Death is only the sun's ray
too short on the sundial of hours.
27
II. Pieśń o słońcu niewyczerpanym
1.
Twój wzrok utkwiony w duszy, jakby słońce skłonione na liściu,
bogaci jego kwitnienie przeźroczystą tonią dobroci
i skupia w swoim promieniu
— lecz popatrz, Mistrzu,
cóż stanie się z liściem i słońcem? — wieczór nadchodzi.
2.
Dusza nie jest taka jak liść,
który za słońcem nie podąży
i zgaśnie, kiedy się zieleń w nim wypali —
— to tylko słońce będzie coraz dalej,
coraz dalszą go drogą okrąża.
Nie dość liściu, że co dzień dnieje,
nie dość, że słońce wschodzi.
Ś
mierć jest tylko zbyt krótkim promieniem
słonecznych godzin.
28
3.
The soul is unlike the leaf:
she can hold the sun at rest
and go down with sun's
diurnal arc in the west.
There the soul stays with the sun,
low as the sun is low,
and when the sun flows further still,
a long shadow makes them one.
But the soul breaks no horizons,
anxious for distant days:
she simply knocks at the door.
And now she has reached all,
bringing the sun each day
back to its own horizon.
4.
When sorrow and evening mingle,
their colors appear alike,
colors turn to a strange drink
which I lift to my lips in fear.
To leave me less lonely in my fear
You took away the evening's dread,
and to your own eternity
You gave the taste of bread.
When out of the immeasurable
You released time—
leaning on the other shore—
You heard me weep from afar
and since the beginning knew why.
You knew that for such yearning thirst,
once quenched in your eyes,
no sunlit raptures could suffice.
They would bleed like a rose.
29
3.
Dusza nie jest taka jak liść.
Może słońce zatrzymać nad sobą,
uniżając się razem z nim
nieodstępnym łukiem od zachodu.
Tam go dosięga i zostaje,
dzieląc słoneczne uniżenie,
a gdy upłynie jeszcze dalej,
jednoczy się z nim długim cieniem —
Ani horyzontów nie łamie,
niespokojna o dalekie dni
— po prostu puka do drzwi.
I oto wszystkiego dosięgła:
oto słońce co dzień przywraca
do swego widnokręgu.
4.
Kiedy smutek się zmiesza z wieczorem —
— podobne do siebie są z barw —
razem stają się dziwnym napojem,
który z lękiem nachylam do warg.
Więc, ażeby w tym niepokoju
nie pozostawiać mnie samego,
odjąłeś grozę wieczoru,
dałeś wieczności smak chleba.
Gdy z bezmiaru wyłaniałeś czas
i opierałeś się na przeciwnym brzegu,
usłyszałeś daleki mój płacz,
i od wieków wiedziałeś, dlaczego.
Wiedziałeś, że takiej tęsknoty,
która raz się napiła z Twych ócz,
nie nasycą słoneczne zachwyty,
lecz rozkrwawią jak brzegi róż.
30
5.
Supposing this cosmos is a branch
bent by its leafy weight,
and sunshine washes over it.
Supposing each gaze is a quiet deep
held in the palm of the hand—
Though leaves tremble, though they fall,
their reflection somewhere near,
the quiet deep will always keep
its gaze on You. The Hidden.
6.
When You created these poor eyes of mine,
drawing them from the deep into your open hand,
You were thinking of that eternal gaze
enraptured by the endless deep,
and You said:
I will lower myself, brother, and never
leave your eyes in solitude.
First I will hide in the cross,
then in the ripe corn as bread.
So I think:
You lower yourself so that my arms,
distanced from the cross,
should not be alone in the cosmos.
Nor my eyes, sunk in yearning.
7.
If, at its greatest, love is simple
and desire most simple in yearning,
then no wonder God desired
acceptance from simple men,
31
5.
Jeśli ten kosmos jest gałęzią ciężką od liści,
którą opływa światło słońca,
jeśli spojrzenie jest tonią spokojną,
zaczerpniętą na otwartą dłoń —
Więc chociaż liście drżą i opadają,
w niedalekiej głębi odbite,
toń spokojna się ciągle wpatruje
w Ciebie — Ukryty.
6.
Te biedne moje oczy, gdy stwarzałeś,
czerpiąc z toni w otwartą dłoń,
o tym wiecznym spojrzeniu myślałeś,
zachwyconym w niezmierną toń
i mówiłeś:
uniżę się, bracie, uniżę,
nie osamotnię nigdy twoich oczu,
naprzód ukryję się w krzyżu,
potem chlebem w dojrzałym zbożu.
Więc myślę:
dlatego tak się uniżasz,
by nie osamotnić w kosmosie
moich ramion dalekich od krzyża
i mych oczu oddanych tęsknocie.
7.
Jeśli miłość największa w prostocie,
a pragnienie najprostsze w tęsknocie,
więc nie dziw, że pragnął Bóg,
aby najprostsi Go przyjęli,
32
their souls made of white,
but no words for their love.
Then when He gave us love
wrapped in its simple charms—
in poverty, poverty and hay,
the Mother took the baby
and rocked him in her arms,
and in a jerkin tenderly
she tucked his little feet.
Oh, miracle, wonder of wonders,
that I with my humanity
should shield God while his love shields me
with his martyrdom.
8.
In a child's single look
fixed on the gentle Host
I met the heavenly Father
looking at me with love.
My eyes
like some discovered flower
trembled before this gaze
in which the world was seen,
His glory beyond power.
Our love's yearning, said the Son,
is being fulfilled. Human eyes
take in the light, and do not falter,
in the brilliance of this light unaltered.
Oh, brightness! oh, Creator's gaze,
from which more abundant than ever
new creation is being raised:
new worlds emerge in hiding.
33
ci, którzy dusze mają z bieli,
a dla miłości swej nie znają słów.
Sam, gdy nas umiłował,
prostotą nas oczarował,
biedą, biedą, i siankiem —
Wtedy Matka Dziecinę brała,
na rękach Go kołysała
i otulała Mu stopy w sukmankę.
O cud, cud, cud!
kiedy Boga osłaniam człowieczeństwem,
osłoniony od Niego miłością,
osłoniony męczeństwem.
8.
W jednym spojrzeniu dziecięcym
skupionym w łagodnej Hostii
spotkałem się z Ojcem Niebieskim,
który patrzał z niezmierną miłością.
Przed głębią tego spojrzenia,
w którym ujrzany był świat,
zadrżały oczy moje
jak odsłonięty kwiat.
Syn mówił: Oto się spełnia
pragnienie naszej miłości,
ż
e oczy ludzkie patrzą
nie odmienione światłością.
O blask! O Stwórcze spojrzenie,
z którego niezmiernie obficiej
stworzenie się nowe wyłania,
nowe światy powstają w ukryciu.
34
9.
Oh, to feel this moment of nothingness,
the moment before creation,
and never depart from it:
we never depart from our shadow.
And always go back to that time
when I was nursed by your Thought alone,
and was more innocent than a child,
and deeper translucence was my own.
Today, confused by existence,
I keep forgetting my nothingness.
I wander among the distant rays
cut off from the rays that are simple.
But one look into the depth
revealing eternity, a stream
passing by the door,
and in one gaze so simple
I dwell in your Thought once more.
I am at one with myself
in the brightness that hides;
I become your Thought, and am fed
by the love inside the white heat
of Bread.
10.
He often looks at me from out there,
nailing my face with his gaze.
Do you know, do you know, my brother,
how he loves us? Our Father.
But the depth of his words no one knows,
no one knows how far
the farthest reason goes,
how limitless his suffering was—
solitude on the tree of the cross.
35
9.
O, czuć tę chwilę nicości,
tę chwilę sprzed stworzenia —
i nie odstępować jej nigdy,
jak nie odstępuje się cienia.
Powracać ciągle w ten czas,
gdy utulony tylko Twoją Myślą,
niewinność większą niż dziecko
i głębszą miałem przejrzystość.
Dziś, oszołomiony istnieniem,
zapominam o mojej nicości,
w dalekich się błąkam promieniach,
oderwany od promieni najprostszych.
Lecz jedno spojrzenie w głąb,
które wieczność odsłania z przepływu —
jedno najprostsze spojrzenie,
którym w Myśli znów Twojej przebywam. —
To wtedy — gdy w blasku ukrytym
skupiam siebie całego,
i staję się znów Twoją Myślą,
miłowany białym żarem Chleba.
10.
Często stamtąd długo na mnie patrzy
spojrzeniami przykuwając mi twarz —
Czy ty wiesz, czy ty wiesz, mój bracie,
jak miłuje nas Ojciec nasz?
Ale głębi owych słów nikt nie zna,
ale przyczyn najdalszych nikt nie wie,
jaka męka to była bezbrzeżna
ta samotność na krzyżowym drzewie.
36
No, not the blood on the tree
that blossomed as all labors blossom
in the bread of tomorrow:
only the Father's rejection, that sorrow
of being rejected.
For that cry: Why hast thou
forsaken me. Father, Father—
and for the weeping of my Mother—
I have redeemed on Your lips
two simple words: Our Father.
11.
This depth in me is so transparent,
though my eyes are veiled by drifting mist.
Do I deserve the current's depth
as I rush on, a stream too swift.
There my Lord comes each day and stays:
a streak of blood dipped in the snow,
and recognized he recognizes,
breathing abundance he repays.
If only someone were to sweep
the mist from the lucid depth,
then it would show in what misery,
then it would show in whom he hides.
And everyone would see the light
that floods the darkened depth.
Yes, all would see it in man's heart,
the simplest of the cosmic suns.
12.
There is in me a transparent land
in the shimmering of the lake:
the boat, the mooring on Genezareth,
tied to the quiet waves.
37
Lecz nie krew, która w drzewie rozkwitła,
jak rozkwita każdy trud w jutrzejszym chlebie —
tylko to odepchnięcie od Ojca,
to odtrącenie...
Za te słowa: Czemuś mnie opuścił,
Ojcze, Ojcze — za mej Matki płacz —
Ja na wargach Twoich odkupiłem
dwa najprostsze słowa: Ojcze nasz.
11.
Jest we mnie toń przeźroczysta,
dla mych oczu zasnuta mgłą —
kiedy, jak potok upływam zbyt bystro,
na tak głębokie nie zasługuję dno.
Tam Pan mój co dzień przychodzi i pozostaje —
smuga krwi gdy zatapia się w śnieg —
— i poznany wzajemnie poznaje
i wzajemną obfitością tchnie.
Gdyby wtedy ktoś toń przeźroczystą
potrafił odsnuć z mgły,
ujrzano by — w jakiej nędzy,
ujrzano by — w kim —
i ujrzano by — jaka światłość
zalewa przyćmioną toń,
ujrzano by — w sercu ludzkim,
najprostszym z słońc.
12.
Jest we mnie kraina przeźroczysta
w blasku jeziora Genezaret —
i łódź... i rybacza przystań,
oparta o ciche fale...
38
And crowds, crowds of hearts,
each captured by One Heart,
by that one heart simplest
and gentlest of all.
Then, that evening with Nicodemus,
then again, on the sea shore
where I return each day,
bewitched by Your beauty.
All this—Nicodemus,
that land, the fishermen's mooring,
the transparent depth,
and that Figure so close, so near—
all this stems from a White Point,
a point of the purest white,
encompassed in the human heart
by the red flow of blood.
13.
I beg You: find me a hiding place
most inaccessible,
in the calm flow of wonder,
or at the dead of night.
I beg You: shield the side
which sinks to the dark.
I beg You: discover the side
which transfixes my sight.
I know such a hiding place where
I'd waste no spark from those suns
that burn under the eyes' horizon
fixed on the deep.
Then a miracle will be,
a transformation:
You will become me,
and I—eucharistic—You.
39
i tłumy, tłumy serc,
zagarnięte przez Jedno Serce,
przez Jedno Serce najprostsze,
przez najłagodniejsze —
—
albo znowu — wieczór z Nikodemem,
—
albo znowu — nad brzegiem morskim,
dokąd powracam codziennie,
oczarowany Twą pięknością —
A to wszystko: ten wieczór z Nikodemem,
ta kraina i rybacza przystań,
i toń taka przeźroczysta,
i Postać taka bliska —
a to wszystko przez Punkt jeden Biały
z najczystszej bieli
objęty w sercu człowieczym
krwawym przepływem czerwieni.
13.
Proszę Cię, byś mnie ukrywał
w miejscu niedostępnym,
w nurcie cichego podziwu
lub w nocy posępnej.
Proszę Cię, byś mnie osłaniał
od tej strony, co zapada w mrok —
a proszę Cię, byś mnie odsłaniał
ku tej stronie, co przykuwa wzrok.
— bo wiem o takim ukryciu,
ż
e w nim nic nie rozproszę z tych słońc,
które płoną pod horyzontem
spojrzeń utkwionych w głąb.
A wtedy dokona się cud
przemiany:
oto Ty staniesz się mną —
ja — eucharystyczny.
40
14.
I beseech you. Lord, leave me
and my fallible thoughts,
put me not to the test of weakness,
the test of incapacity.
For there is no gratitude
that can embrace infinity,
no heart that can encircle You
with the sun's ring of red.
If the heart enclosed the world,
and the world went up in flames,
even if I spent myself,
nothing could I give, I know.
Yet day by day You multiply
my feeble ineffectual lot,
surrendering your infinity
to my fallible thought.
15.
Can I ever repay my gratitude to the sea
whose quiet waves come out to seek me
as I am led astray, day after day?—
and to the sun
for not spurning me, its journey done,
and for keeping evening and dawn
not far apart?
What can I give you for the nearness which
you kindle in this immensity
like fires,
like hearts poised on their equanimity?
What can I give you for that familiarity
which you start in a child's eye
and complete in the glory, untouched
by shadows of sorrow?
41
14.
Proszę, wyjdź, Panie, ode mnie
i myśli mojej omylnej
nie narażaj na taką niemoc,
nie narażaj na taką bezsilność.
— bo nie ma takiej wdzięczności,
aby objęła nieskończoność,
ż
eby serce objęło Ciebie
słoneczną smugą czerwoną —
— a choćby objęło świat
i choćby rozpłonął do szału,
i choćbym rozdał siebie —
wiem, że nic nie oddałem.
A Ty jeszcze co dzień pomnażasz
moją bezsilność,
poddając Twą nieskończoność
pod moją myśl omylną.
15.
Jakże odwdzięczę morzu, że fale jego ciche
wychodzą, aby szukać moich codziennych zbłąkań?
Jakże odwdzięczę słońcu, że zachód mnie nie odpycha,
ż
e wieczór i poranek niedługa dzieli rozłąka?
Cóż Ci oddam za tę bliskość,
którą w takim rozniecasz bezmiarze,
jak ogniska,
jak serca w równowadze —
Cóż Ci oddam za tę poufałość,
którą w dziecięcym spojrzeniu
nawiązujesz, a kończysz chwałą
nieosmuconą w odcieniu —
42
And for defenselessness what reward?
It gives me day in abundance.
Am I so strong that I can last?
A creature such as If my Lord,
you should not trust.
Can I ever repay my gratitude to the sea
whose quiet waves come out to seek me
as I am led astray, day after day?
and to the sun
for not spurning me, its journey done,
and for keeping evening and dawn
not far apart?
16.
Forgive my thought. Lord, for not loving enough.
My love is so mind-manacled, forgive that. Lord;
it subtracts You from thought, leaving it cool as a stream,
where you want an embrace of fire.
But accept, Lord, the wonder that leaps from my heart—
as a brook leaps up from its source—
a sign that heat may yet burn.
So, Lord, do not spurn
even that cool wonderment.
One day You will nourish it with a burning stone:
a flame in my mouth.
Oh, do not spurn this wonder of mine, Lord,
which to You is nothing; You are Entire
in Yourself,
but for me now this is all,
a stream that tears at the shore
in muted motion,
before it can declare its yearning
to the measureless oceans.
1944
43
Cóż Ci oddam za tę bezbronność,
która nie skąpi mi dnia —
przecież Ci, Panie, nie wolno
ufać takiemu jak ja.
Jakże odwdzięczę morzu, że fale jego ciche
wychodzą, aby szukać moich codziennych zbłąkań?
Jakże odwdzięczę słońcu, że zachód mnie nie odpycha,
ż
e wieczór i poranek niedługa dzieli rozłąka?
16.
O Panie, przebacz mej myśli, że nie dość jeszcze miłuje,
przebacz miłości mej, Panie, że tak strasznie przykuta do myśli,
ż
e chłodnym myślom, jak nurt, Ciebie odejmuje
i nie ogarnia płonącym ogniskiem.
Ale przyjmij, Panie, ten podziw, który się w sercu zrywa,
jak zrywa się potok w swym źródle —
— znak, że stamtąd przypłynie żar —
i nie odtrącaj, Panie, nawet tego chłodnego podziwu,
który nasycisz kiedyś kamieniem płonącym u warg —
I nie odtrącaj, Panie, mojego podziwu,
który jest niczym dla Ciebie, bo Cały jesteś w Sobie,
ale dla mnie teraz jest wszystkim, strumieniem, co brzegi rozrywa,
nim oceanom niezmiernym tęsknotę swoją wypowie.
1944
44
45
PIEŚŃ O BLASKU WODY
A odpowiadając Jezus rzekł jej: Każdy, kto pije tę wodę, znowu
pragnąć będzie; kto jednak napije się wody, którą ja mu dam,
nigdy nie u czuje pragnienia.
(J 4,13)
SONG OF THE BRIGHTNESS
OF WATER
Jesus answered and said to her: Whosoever drinketh of this
water shall thirst again; but he that shall drink of the water that
I will give him shall not thirst for ever.
(John 4:13)
46
1. Looking into the Well at Sichar
Look now at the silver scales in the water
where the depth trembles
like the retina of an eye recording an image.
With the broad leaves' reflection
touching your face
water washes tiredness around your eyes.
Still far from the spring.
Tired eyes are the sign
that the night's dark waters
flow through words into prayer.
(Consider how arid, how arid our souls.)
The light from the well pulsates with tears:
a gust of dreams,
passersby think, brought them down.
The well sparkles with leaves that leap
to your eyes. Reflected green
glints round your face
in the shimmering depth.
How far to the spring?
Multitudes tremble in you, transfixed
by the light of your words
as eyes by the brightness of water.
You know them in weariness. You know them in light.
47
1. Nad studnią w Sychem
Popatrz — tam łuską srebrzystą nieustannie się woda odrywa,
oto głębi brzemieniem drży
jak źrenica czując dno obrazu.
Woda jednak miejsca zmęczone wokół twych oczu przemywa,
gdy odbiciem szerokich liści dosięga twojej twarzy.
Tak daleko do źródła —
Te oczy znużone to znak,
ż
e ciemne wody nocy płynęły w słowach modlitwy
(— nieurodzaj, nieurodzaj dusz —)
a teraz światło studni pulsuje głęboko w tych łzach,
które — pomyślą przechodnie — wycisnął podmuch snu...
A tymczasem —
ta studnia otwiera w twym wzroku tylko migot liści
i łuską odbitej zieleni zasnuwa miękko twą twarz
tam — w głębi.
Czy daleko jeszcze do źródła?
Przecież w Tobie drży tylu ludzi
prześwietlonych blaskiem Twoich słów —
jak źrenice prześwietla blask wody...
Tych ludzi znużeniem zarazem i światłem znasz.
48
2. When You Open Your Eyes Deep in a Wave
Transparent after fresh rain, the stones glisten
as each passing step touches them slightly.
Soon it will be evening. Banging. Doors open.
How many people will enter? How many will
thaw in the light from the windows?
Evening has come. Now and again the face
of a passerby opens the human wall—then
window lights carry it over
to some other place nearby.
The wall now contracts, now widens; still the same.
Eyes can break out of the dark, only just—
the wall is easy.
But, I tell you, your sight alone
scarcely catches people as they flow
on the wave of fluorescent lights.
They are revealed by what is most concealed
within them, that which no flame
will burn out.
When your eyes are half-closed, space
fills again with substance beyond understanding—
the darkness of men is drawn back
cradling that goodness
which feeds you from each in the crowd
as long as you are silent,
which your shouts
turn to dust.
No, no, it is not simply you, each of you,
and were it so,
your presence not only exists, it reveals.
And yet—if eyes could only be opened
not from habit, but differently;
then, then not to forget
their vision filled with delight.
49
2. Gdy otworzysz oczy w głębi fali...
Kamienie po świeżym deszczu przejrzyste — lśnią
w stopach przechodniów nieznacznie uniesione.
Już blisko wieczór. Iluż ludzi przenika w głąb
drzwi otwieranych z łoskotem —
iluż topnieje od światła w głębi okien?
Już wieczór. Ściana ludzka co czas jakiś otwiera się twarzą
przechodnia — potem okien przenoszą ją światła
na inne miejsce opodal —
zwężana, rozszerzana co chwilę. Jednaka.
Wzrok wyrywa się ledwo z jej mroku. Łatwa.
A ja ci powiadam, że to tylko twój wzrok
dostrzega ludzi tak słabo, kiedy płyną za falą neonu.
Właściwie odsłania ich to, co najbardziej ukryte w nich
i czego żaden nie wypala płomień.
A kiedy przymkniesz oczy, przestrzeń znowu się staje pełniejsza
wprost niepojętych treści — oto ludzi rozsuwa się mrok,
kołysząc w sobie tę dobroć,
którą — milcząc — sycisz się z nich wszystkich,
którą — krzycząc — rozbijasz w proch.
Nie, nie — to nie jesteście wy tylko — a jeśli nawet wy,
tedy obecność wasza nie tylko trwa, lecz objawia —
Byle oczy otworzyć inaczej,
otworzyć inaczej niż zwykle
I nie zapomnieć widzenia, którym wówczas wzrok się napawał.
50
3. Words Spoken by the Woman at the Well, on Departing
From this moment my ignorance
doses behind me like the door
through which you entered, recognizing
all I do not know.
And through me you led many people in silence,
many roads, and the turmoil of the streets.
4. Later Recollection of the Meeting
To see like this, inwardly, none of us dares.
His recognition was different. He hardly raised his eyes.
He was a great gathering of perception—
like the well blowing the brightness of water
into a face.
He had a mirror—like the well—shining deep.
For him no need to come out of himself or
raise his eyes to guess.
He saw me in himself, possessed me
in himself.
He suffused me with ease,
burst my shame in me and the thoughts
I'd suppressed for so long.
As if he—touching a rhythm in my temples—
all of a sudden
carried that great exhaustion
in me, with such care.
Words were simple. They walked beside me
like charmed sheep.
But within me they take off:
dozing birds from their nests.
He was whole in my sin and my secret.
Tell me, this must have hurt, must have weighed
(thought waves fall heavy, a metal lid)—
51
3. Słowa Niewiasty u studni,
które wypowiedziała odchodząc
Od tej chwili moja niewiedza zamknęła się za mną jak drzwi,
którymi wszedłeś — poznając to wszystko, czego ja nie wiem —
I milcząc tylu ludzi przeprowadziłeś przeze mnie
i dróg dalekich — i ulic rosnące w ludziach zarzewie.
4. Późniejsze rozpamiętywanie spotkania
Tak widzieć w sobie nie odważy się nikt z nas. —
On poznawał inaczej. Prawie oczu nie podniósł. Był wielkim
zbiorowiskiem poznania
— jak studnia blaskiem wody wiejąca przez twarz.
Miał zwierciadło... jak studnia... świecące głęboko.
Nie potrzebował wychodzić z siebie, ani oczu podnosić, by odgadnąć.
Widział mnie w sobie. Posiadał mnie w sobie.
Przenikał we mnie bez trudu
i wstydem wytryskał we mnie i myślą stłumioną od dawna.
Jakby dotykał rytmu w moich skroniach
i znużenie ogromne dźwigał we mnie nagle...
i pieczołowicie...
Słowa były proste. Szły koło mnie jak owce wabione.
A wewnątrz... zrywały we mnie ptaki drzemiące w gniazdach.
Był cały w moim grzechu i w mej tajemnicy.
Powiedz, to musiało boleć — to musiało ciążyć
(fala myśli opada tak ciężko jak wieko z metalu) —
52
You keep silent, but today I know—open for ever
by your word—that I did not suffer in You
to my full measure.
Tell me—my love today
wants to bring back that pain,
take it from You and wind it around again
like a sharp band.
Too late. Every pain today
Returning from You,
changes to love on its way.
Such a shortcut, such goodness of perception!
And You did not even raise your eyes.
You talked to me only with those eyes
which the well recreated
in its deep brightness.
5. Conversations He Had Within Her:
and the People from the Wall of Evening
This they seem to say,
the people from the wall of evening:
Don't think You walk alone. You have companions
such as I, changed by your meditation
in us, yes, your meditation in us,
as if a word, a frail word was simply grafted,
grafted on to the brightness—
yes, such as I,
raised in the dark of trampled stars.
That woman is among the people from
the wall of evening
And He is now speaking to them
through her:
You don't walk alone, ever.
Not for a moment, never
is my profile separate from you
and in you it becomes truth
it always becomes truth
53
Milczysz — lecz dzisiaj już wiem, otwarta na zawsze Twym słowem —
ż
e wtedy nie docierpiałam w Tobie właściwych rozmiarów.
Powiedz... dziś miłość chciałaby sobie przywrócić ten ból...
odebrać go Tobie i w siebie jak taśmę ostrą przewinąć...
Za późno, dziś każdy ból, który powraca od Ciebie,
po drodze odmienia się w miłość.
Jakiż skrót! Jaka dobroć poznania!
A przecież nawet nie podniosłeś oczu —
mówiłeś ze mną tylko tamtymi oczami,
które studni głęboki blask odtworzył.
5. Rozmowy, które prowadził w niej on i ludzie
ze ściany wieczoru
Tak zdają się mówić ludzie ze ściany wieczoru:
— Nie myśl, że chodzisz sam. Towarzyszy Ci ciągle
takich jak ja — odmienionych twoim zamyśleniem
w nas... tak, twoim zamyśleniem w nas,
jakby słowa prostym przeszczepieniem,
wiotkiego słowa przeszczepieniem w blask —
takich jak ja,
dźwigniętych w mroku tratowanych gwiazd.
Wśród ludzi ze ściany wieczoru znajduje się owa niewiasta.
Teraz On mówi przez nią do nich:
— Nie chodzicie samotni.
Nigdy, ani na chwilę nie odłącza się od was mój profil,
który w was staje się prawdą, ciągle staje się prawdą
54
and the tearing so deep,
of your living wave.
My face is scorched by the desert,
deep in your souls,
and is always blown away
by the breathing of your tired sleep.
Why don't you take your own cross
out of me, as I took mine from you?
when it was burning in your arms, hanging
in your heavy breath.
They:
When in this sad wall of evening
you find our faces, slippery
from the light of many lamps,
like fishes' flesh—
but blood, we have blood,
we could strike blows with blood!
He:
I have come to outweigh
blood with blood,
I have come to seek
weariness, being like you.
6. The Samaritan Woman
It joined us together, the well;
the well led me into you.
No one between us but light
deep in the well, the pupil of the eye
set in an orbit of stones.
Within your eyes, I,
drawn by the well,
am enclosed.
55
i waszej żywej fali rozdarciem niezmiernie głębokim.
Moja twarz
spieczona waszych dusz pustynią
ciągle zwiewana oddechem zmęczonego snu — —
Dlaczego ze mnie swojego nie wyjmujecie krzyża,
jak ja wyjąłem z was? —
gdy płonął w waszych ramionach i zwisał w ciężkim tchu —
Oni:
kiedy w smutnej ścianie wieczoru odnajdujesz nasze twarze
oślizgłe jak kadłub ryby od światła tylu lamp —
mamy krew, mamy krew
i krwią możemy uderzyć!
On:
Przyszedłem przeważyć krwią.
Przyszedłem szukać znużenia — podobny wam.
6. Samarytanka
Owa studnia złączyła mnie z Tobą,
owa studnia wprowadziła mnie w Ciebie.
Nie było wśród nas nikogo, tylko jej blask głęboki
drżący jak czysta źrenica w orbitach kamieni —
ona mnie w oczy twoje przeniosła
i w nich zamknęła.
56
7. The Samaritan Woman Meditates
I—yes I—conscious then of my awakening
as a man in a stream, aware of his image,
is suddenly raised from the mirror and brought
to himself, holding his breath in amazement,
swaying over his light.
I was raised—how, I don't know. Yet conscious
then of myself, myself before,
now divided—only by waking?
The wall opens. I often passed through this wall
not knowing that it divided
me from myself.
Yes, I am raised. Everything seems as before:
the mules with their burdens
slithering down the hill.
The world goes up, falls down
into houses carried through deep blue air
(in vain, in vain).
Lamps light up again in the midst of awaited stars.
The burden inside that you took from me—I will sense
slowly, and measure with weariness
through seasons of struggle, trying to bring out
a small part of that simple harmony
you possess without strain
beyond measure.
Straining you planted
a particle in me. But this I know:
the inner burden you took away
is not hung in the void.
Scales will never tell its weight
or differentiate.
This undifferentiated state
I weigh and I am light again.
A flame rescued from dry wood
has no weight in its luminous flight
yet lifts the heavy lid of night.
57
7. Rozważania ponowne
Wtedy to ja — to ja, przytomna mojemu ocknieniu,
jak człowiek w przejrzystym nurcie przytomny własnemu odbiciu
— nagle dźwignięty z zwierciadła i przeniesiony w siebie
oddech tamuje zdumiony, nad światłem się własnym kołysząc.
Jak zostałam dźwignięta — nie wiem. Choć byłam przytomna
sobie — przedtem — i potem — sobie...
rozgraniczona — czyżby tylko przebudzeniem?
i prostym otwarciem Ściany, przez którą chodziłam dotąd,
nie wiedząc, że mnie dzieli ode mnie samej
— i nie tylko ode mnie.
O, jakże zostałam dźwignięta. Choć wszystko jest jak dawniej:
z tamtego wzgórza muły zsuwają się jak co dzień juczne.
Ś
wiat się podnosi i miarowo opada w blask domów
niesionych błękitem powietrza — (na próżno, na próżno) —
znów lamp palonych w pośrodku oczekiwanych gwiazd —
Ten ciężar, który ze mnie wyjąłeś — ja rozpoznam dopiero powoli
miarą własnego znużenia wśród tylu, tylu walk,
gdy zechcę wydobyć ze siebie jakąś cząstkę tej prostej harmonii,
którą Ty masz bez trudu — i bez miar.
Popatrz — a we mnie nie bez trudu ją miałeś
— tę cząstkę. Przecież wiem, że nie zawisło w próżni
to brzemię, które ze mnie wyjąłeś —
którego żadna z wag nie odważy — i nie odróżni.
Więc nie-odróżnionym ważę — i nie-odróżnionym znów jestem lekka.
Tak lekkim staje się płomień uniesiony z zeschłego drzewa
łukiem świetlanym,
który wokół siebie podważa nocy rozległe wieko.
58
8. Song of the Brightness of Water
From this depth—I came only to draw water
in a jug—so long ago, this brightness
still clings to my eyes—the perception I found,
and so much empty space, my own,
reflected in the well.
Yet it is good. I can never take all of you
into me. Stay then as a mirror in the well.
Leaves and flowers remain, and each astonished gaze
brings them down
to my eyes transfixed more by light
than by sorrow.
[1950]
59
8. Pieśń o blasku wody
A w samej głębi, z której przyszłam zaczerpnąć
tylko wody dzbanem — — tak już dawno do źrenic
przywiera ten blask... tyle, tyle poznania
znalazłam — ileż więcej niż dotąd!
Znalazłam w odbiciu tej studni tyle pustej w sobie przestrzeni.
O jak dobrze! Nie zdołam Cię całego przenieść w siebie —
ale pragnę, byś pozostał jak w zwierciadle studni
zostają liście i kwiaty z wysoka zdjęte
spojrzeniem zdumionych oczu
— oczu bardziej prześwietlonych niż smutnych.
[1950]
60
61
MATKA
MOTHER
62
I
1. First Moment of the Glorified Body
My place flows by in memory. The silence
of those distant streets does not pass away,
held up in space like glass which limpid eyes
break into sapphire and light. Nearest
are the child's words on which silence takes wing:
Mamma—mamma—
then silence falls again into the same streets,
an invisible bird.
There I have returned many a time to memories:
from which life overflows, surging from within
with unlikely meaning,
thought and emotion balanced
as if the scales were poised in pulsing blood
leaving silence undisturbed, attuned to breathing
thought and song.
Perhaps this is prayer, my Son, and these are simple days
already beyond their measure, flowing
into the pupils of my eyes, into my weightless blood.
These are simple days, my Son,
carried from those streets where silence stands
unveiling your childish voice.
How different your words now, heard from afar.
Lips once whispered them, now they reach
into my soul as thought alone, speech
simple, immediate.
63
I
1. Pierwsza chwila uwielbionego ciała
Miejsce moje upływa w pamięci. Nie przemija
cisza dalekich uliczek zatrzymana w przestrzeni jak szkło,
które w źrenicach czystych rozpadało się w światło i szafir —
Najbliżej są słowa dziecka, na których ta cisza się wzbija
„mamo — mamo".
I znowu na dno tych samych uliczek niewidzialnym osuwa się ptakiem.
Długo tam powracałam do wspomnień, bo od każdego z nich
nieustannie rozszerza się życie, wzbiera w głębi niesłychaną treścią.
Tak równo przystaje do myśli i uczuć — jakby waga w tętnicach krwi
nie zakłócała ciszy —
tylko równo wespół z oddechem, wychylała się myślą i pieśnią.
To jest chyba modlitwa, mój Synu, to są dni proste,
które przebrały swą miarę i powoli zaczynają napływać
w źrenice moich oczu — i w krew,
która od nich się swego ciężaru wyzbywa.
To są dni proste, mój Synu — uniesione z tamtych uliczek,
na których stoi cisza odsłaniając dziecięcy twój głos —
jakże inaczej teraz słowa twoje z oddali słyszę,
niegdyś szeptane wargami —
a teraz samą myślą wniesione do mej duszy
i mówione tak bardzo wprost.
64
2. Words Which Grow into Me
Thought breaks from spoken words
and from the face, shadows falling from high walls.
People are uplifted: only yesterday
they had quiet conversations, summoning
echoes of changes far and near.
The first moment of amazement
which witnessed you. Son of my love,
shut me out
This moment deepens still,
transforming my whole life,
and breaks, a drop of pure wax
before fading eyes.
This moment, a whole life experienced in the word
since it became my body, was nourished by my blood,
was carried in elation—
rising in my heart, as the New Man, quietly,
when thought was held in wonder and the daily toil of hands.
This high moment is fresh again
because it rediscovers you—
only the eyelashes, the drop
where once light from eyes melted in cold air,
is no more.
Overwhelming exhaustion instead
has found its light and its meaning.
3. Her Amazement at Her Only Child
Light piercing, gradually, everyday events;
a woman's eyes, hands
used to them since childhood.
Then brightness flared, too huge for simple days,
and hands clasped when the words lost their space.
65
2. Słowa, które rozrastają się we mnie
Myśli nagle się odrywają od słów mówionych na głos,
od twarzy, na które cień pada z wysokich ścian.
Dźwiga się poziom ludzi, którzy nie dawniej jak wczoraj
wiedli ciche rozmowy —
w nich brzmiało echo dalekich i tylu bliskich zmian.
Mnie wyłączyła z tych rozmów pierwsza chwila zdumienia,
która świadczyła o Tobie — o Synu mojej miłości!
Ta chwila się dotąd pogłębia,
całe życie w nią się przemienia —
i pęka w oczach gasnących jak w kropli czystego wosku.
Ta chwila całego życia raz doświadczona w słowie,
a dokąd mym ciałem się stała, karmiona we mnie krwią
i w uniesieniu noszona —
w moim sercu wzbierała cicho jak Nowy Człowiek,
gdy trwało zdumienie myśli i praca codzienna rąk.
Ta chwila u swego szczytu jest znów tak samo świeża,
bo znów znajduje Ciebie — nie ma tylko tej kropli u rzęs,
w której promienie oczu topniały na chłodnym powietrzu
— ale za to znużenie ogromne już znalazło swe światło i sens.
3. Zdumienie nad Jednorodzonym
Owo światło przebijało z wolna poprzez zdarzenia codzienne,
do których przywykają od dziecka oczy i dłonie niewieście —
lecz z wolna w tych samych zdarzeniach taki blask się odsłonił niezmierny,
ż
e dłonie się same związały, kiedy słowa zgubiły swą przestrzeń.
66
In that little town, my son, where they knew us together,
you called me mother; but no one had eyes to see
the astounding events as they took place day by day.
Your life became the life of the poor
in your wish to be with them through the work of your hands.
I knew, the light that lingered in ordinary things,
like a spark sheltered under the skin of our days—
the light was you;
it did not come from me.
And I had more of you in that luminous silence
than I had of you as the fruit of my body, my blood.
4. Mature Attention
There are such moments when the first flash
reveals deep in a mother's eyes the mystery of man,
like a touch of the heart behind a thin wave of sight.
I remember such flashes, they passed without trace,
leaving just enough space in me for simple thought.
My difficult son, my great, my simple son:
in me you learned the way of all men's thought,
now in the shadow of that thought you wait
for the deeper moment of the heart,
which begins differently in every man—
in me the fullness is of motherhood,
and of that fullness it never tires.
Embraced by such a moment you feel
no change, you draw into your simplicity
all that is left in me.
If a mother knows that heart's flash
in her child's eyes, then I, in your Mystery
wholly attentive, endure.
67
Mój Synu — w tamtej mieścinie, gdzie ludzie znali nas razem,
mówiłeś do mnie „matko" — i nikt nie przejrzał w głąb
mijanych dnia każdego zdumiewających zdarzeń
— a życie twoje się zlało z życiem ludzi ubogich,
do których chciałeś należeć przez ciężką pracę rąk.
Lecz ja wiedziałam, że światło, które snuje się w owych zdarzeniach
jak włókno iskry głębokie pod korą dni
jest Tobą.
Nie było ono ze mnie —
a ileż więcej miałam Ciebie w tym blasku i w tym milczeniu,
niż miałam Ciebie z owocu ciała mojego i krwi.
4. Skupienie dojrzałe
Są takie chwile u matek, gdy tajemnicę człowieka
odsłania im w źrenicach pierwszy głęboki błysk
jakby dotknięcie serca za cienką falą wzroku —
pamiętam błyski takie, które minęły bez echa,
a we mnie miejsca starczyło na prostą zaledwie myśl.
Synu mój trudny i wielki, Synu mój prosty,
przywykłeś we mnie na pewno do myśli wszystkich ludzi—
w cieniu tych myśli czekasz głębokiej chwili serca,
która się w każdym człowieku inaczej zaczyna
— a we mnie jest pełna matki —
i pełnią tą nigdy się nie utrudzi.
Ty zaś taką chwilą objęty już nie zaznajesz zmian
i w taką wciągasz prostotę to wszystko, co we mnie zostało,
ż
e jeśli matki w oczach swych dzieci błysk serca rozpoznają,
to ja w Twej Tajemnicy cała skupiona trwam.
68
II
1. John Beseeches Her
Don't lower the wave of my heart,
it swells to your eyes. Mother;
don't alter love, but bring the wave to me
in your translucent hands.
He asked for this.
I am John the fisherman. There isn't much
in me to love.
I feel I am still on that lake shore,
gravel crunching under my feet—
and, suddenly—Him.
You will embrace His mystery in me no more,
yet quietly I spread round your thoughts like myrtle.
And calling you Mother—His wish—
I beseech you: may this word
never grow less for you.
True, it's not easy to measure the meaning
of the words He breathed into us both
so that all earlier love in those words
should be concealed.
69
II
1. Prośba Jana
Fali serca, gdy cicho wzbiera za spojrzeniem,
nie obniżaj — o Matko — ani odmieniaj miłości,
ale w dłoniach przejrzystych tę samą falę przenieś
na mnie.
On Ciebie o to prosił.
Ja jestem rybak Jan. Tak mało jest we mnie
do kochania.
Jeszcze czuję: u brzegu jeziora — pod stopami drobniutki żwir —
i nagle — On.
We mnie już tajemnicy Jego nie obejmiesz,
choć w myślach Twych snuł się będę łagodnie jak mirt.
A jednak skoro On chciał, abym mówił do Ciebie „Matko" —
proszę, niechaj w tym słowie nic się dla Ciebie nie zmniejsza.
To prawda, że niełatwo zmierzyć głębokość słów,
których znaczenie całe On w nas oboje natchnął,
by w nich się utaiła cała miłość dawniejsza.
70
1. Space Which Remains in You
I often return*
to the space which is Your Son, your first Son.
Then thought takes on His form
but the eyes remain empty—
and to the lips words return, the same words
which he put on
when he wanted to stay with us.
These self-same words enfold his space
better than sight,
better than memory and heart—oh, Mother,
then you are with Him again.
Bow down with me and take—
Your Son is the taste of bread,
and beyond taste, ineffable is substance.
And now—more real than in my lips' whisper,
than in thought, sight and memory—
is the space also more really in bread?
Your arms now remember His space, the little head
snuggling to your shoulder,
for the space has remained in You,
for it was taken from You.
And shining never empty. So very present in You.
When with my trembling hands I broke the bread
to give it to you, Mother,
I stood for a moment amazed as I saw
the whole truth through one single tear
in your eye.
* Spoken by John.
71
2. Przestrzeń, która w Tobie została...
W przestrzeń Twojego Syna, pierwszego Syna Twojego,
powracam często. Wówczas myśli biorą Jego kształt,
ale oczy zostają puste —
na wargi słowa wracają te same,
którymi On się okrył, gdy z nami pozostać chciał.
Gdy więc te same słowa przestrzeń Jego ogarną
bardziej niż wzrok,
niż pamięć i serce — o Matko — znowu Go możesz mieć —
Pochyl się ze mną — i przyjmij.
Smak chleba ma Twój Syn —
a prócz tego smaku ma ciągle niewysłowioną treść.
I oto — przestrzeń Jego bardziej niż w szepcie mych warg,
bardziej niż w myślach, we wzroku, w pamięci —
czy także bardziej niż w chlebie? —
zapamiętana jest w twoich ramionach, przytulona główką do Twych
bark,
bo przestrzeń ta w Tobie została, bo ona wzięta jest z Ciebie.
I nigdy pustką nie świeci. Tak bardzo zaś w Tobie jest,
ż
e gdy już w drżących palcach łamałem chleb,
by podać Matce —
stanąłem na chwilę zdumiony,
bo całą tę prawdę ujrzałem przez jedną w Twych oczach łzę.
72
III
1. The Song Opens
I didn't know myself, that self I found in song.
I walked among people, never parting their cares
from my simple acts, my womanly thoughts
always spoken aloud.
And when the song burst out and bell-like
embraced me, I saw how the words
discover your hiding place
as light melts at the center of thought.
When the song stops, hear my thoughts better.
Many long days will pass among people,
different people—in my blood's even pulsing
I visit You in them, giving You no other song.
When the first song returns, it will rebound,
in deepest echo against all of creation—
to find its focus again in my lips' quiet whisper,
where it lasts longest,
endures at its simplest,
2. Embraced by New Time
My depths are seen into, I am seen through and through.
Open to sight I rise, in that vision gently submerge.
For a long time nobody knew of this;
I told no one the expression of your eyes.
73
III
1. Otwarcie pieśni
Nie znałam siebie taką, jaką odnalazłam się w pieśni
Chodziłam pośród ludzi nie odłączając ich trosk
od moich uczynków prostych, od myśli moich niewieścich
mówionych zawsze na głos.
A kiedy pieśń wybuchła i mnie objęła jak dzwon,
widziałam wówczas, że słowa Ciebie wynoszą z ukrycia
jak światło w myśli wtopione głąb —
A kiedy znów pieśń ustanie, będziesz lepiej myśli moje słyszał.
I długie upłyną dni wśród tylu różnych ludzi,
w których nawiedzać Cię będzie krwi mojej równy rytm.
A innej pieśni Ci nie dam. Ta zaś nim do mnie powróci,
obije się echem głębokim o cały byt
— aby z powrotem się skupić w cichym szepcie mych warg,
na których zostaje najdłużej — i najprościej trwa.
2. Objęta nowym czasem
Widziana jestem do głębi, przejrzana jestem łaskawie —
jakże wzbieram od tego widzenia i jak się w nim cicho zanurzam,
chociaż przez długi czas nikt o tym nie wiedział,
bowiem o Twoim wzroku nie mówiłam niczego ludziom.
74
How attentive your stillness: it will always be part of me.
I lift myself toward it, will one day grow so used to it
that I will stand still, transparent as water vanishing
into a dry riverbed—though my body will remain.
Your disciples will come, and hear that my heart beat has stopped.
My life will no longer be weighed deep in my blood,
the road will no longer slip away from my weary feet.
New time now shines in my fading eyes:
it will consume me, and dwell with my heart.
And all shall be full at the last, and left for thought's delight.
I will open out my song and I know its smallest sound,
I will open out my song intent on the whole of your life,
my song possessed by the Event so simple and dear,
which begins in every man, visibly there, yet secret.
In me it was made flesh, was revealed in song with grace,
and came to many, and in them found its own space.
[1950]
75
Przecież skupienie Twoje nie ustanie we mnie nigdy —
ja tylko wzbiorę ku niemu i kiedyś tak się z nim zżyję,
ż
e stanę w nim cicho jak rzeka uniesiona przeźroczystym dnem
— choć ciało moje zostanie.
I przyjdą uczniowie Twoi — i usłyszą, że serce nie bije.
Moje życie przestanie zależeć od wagi głęboko we krwi
i od znużenia mych stóp już nie będzie odsuwać się droga —
Pochłonie mnie nowy czas, który w oczach gasnących już lśni,
a będzie mieszkał z mym sercem —
i wszystko się wreszcie nasyci i myślom zostanie na powab.
A wówczas otworzę mą pieśń i pojmę z niej każdą głoskę,
otworzę wówczas mą pieśń skupioną nad całym Twym życiem
do głębi przejętą Zdarzeniem ogromnie jasnym i prostym,
które się w każdym człowieku poczyna jawnie i skrycie
— a we mnie stało się ciałem i okazało się w pieśni
i doszło do wielu ludzi, w których znalazło swą przestrzeń.
[1950]
76
77
MYŚL JEST
PRZESTRZENIĄ DZIWNĄ
...i przeprawił się przez bród Jaboku... a oto mąż zmagał się
z nim aż do zarania... I nazwał Jakub imię onego miejsca Fanuel,
mówiąc: „Widziałem Boga twarzą w twarz..."
(Rdz, 32)
THOUGHT-
STRANGE SPACE
...and passed over the ford of Jaboc... and, behold, a man
wrestled with him till morning.... And Jacob called the name of
the place Phanuel, saying: "I have seen God face to face."
(Genesis: 32)
78
I
1. Thought's Resistance to Words
Sometimes it happens in conversation: we stand
facing truth and lack the words,
have no gesture, no sign;
and yet—we feel—no word, no gesture
or sign would convey the whole image
that we must enter alone and face, like Jacob.
This isn't mere wrestling with images
carried in our thoughts;
we fight with the likeness of all things
that inwardly constitute man.
But when we act can our deeds surrender
the ultimate truths we presume to ponder?
2. Sentences Snatched from a Conversation
Long Ago, Now Recollected
Pass over all this in man, but passing over
is not easy when that strange world of depth
exchanges its eyes with his, a tired pulse
trembling at his fingertips. Is not all this
your proof that streets are passing too quickly
under his wornout steps?
And yet in these streets he has found his rhythm
which continually traps him, lures him away
79
I
1. Opór stawiany wyrazom przez myśli
Bywa nieraz, że w ciągu rozmowy stajemy w obliczu prawd,
dla których brakuje nam słów, brakuje gestu i znaku —
bo równocześnie czujemy: żadne słowo, gest ani znak —
nie uniesie całego obrazu,
w który wejść musimy samotni, by się zmagać podobnie jak Jakub.
Lecz nie tylko zmaganie z obrazem, który trzeba dźwigać w swoich
myślach,
z podobieństwem tych wszystkich przedmiotów, z których człowiek
wewnętrznie się składa,
czyny nasze czyż zdołają ogarnąć, i to ogarnąć aż do dna,
te wszystkie głębokie prawdy, nad którymi myśleć nam wypada?
2. Dawna rozmowa, z której teraz niektóre zdania
zapamiętane wyrywam
Omińmy to wszystko w człowieku —
— Lecz ominąć to nie najłatwiej:
Kiedy oczy zamieni z nim ów dziwny głęboki Świat,
gdy pod palcami drży jego zmęczone tętno,
czyż wszystko to razem dla ciebie naocznym nie staje się świadkiem,
ż
e w jego kroku znużonym ulice mijają zbyt prędko?
A przecież ma on w ulicach swój własny rytm,
który go wciąż osacza i z prac najgłębszych wywabia,
80
from the profoundest tasks, half of him revealed
and half left to the contours of dusk.
Don't liken this to the horizon
always pushing him back from his own grandeur
enclosed in the narrows of days.
For this rhythm is the widest contour,
embracing all in him,
you cannot rob him of this rhythm,
it is so much his own.
Our conversation stumbles on, the hurdles of pain increase.
You say one always suffers for cardinal change.
You say, man will awake in the depths of his hardest tasks.
You are right. How immeasurably right your reason.
But man suffers most, I think, deprived of his vision.
3. Words' Resistance to Thought
If he suffers, deprived of vision,
he must tear through the thicket of signs
to the word's very center,
its weight the ripeness of fruit.
Is this the weight Jacob felt,
pressing him down
when tired stars sank within him,
the eyes of his flock?
81
który go na pół odsłania, a na pół w mroku zostawia —
— nie mów, że wciąż go odsuwa jak linia horyzontu
od własnej jego wielkości zamkniętej cieśniną dni
Ten rytm w nim wszystko ogarnia jakby najszerszy kontur
i nie zdołasz mu go odebrać. Tak bardzo w nim tkwi.
Rozmowa nasza trwa wśród coraz większych cierpień.
Gdy mówisz, że cierpi się zawsze dla zasadniczych przemian,
ż
e człowiek wreszcie się zbudzi w głębi najcięższych swych prac —
— o jakże wiele masz racji, o jakże ogromnie wiele!
lecz sądzę, że człowiek najbardziej cierpi z braku „widzenia".
3. Opór stawiany myślom przez wyrazy
Jeśli cierpi z braku widzenia — to przedzierać się musi przez znaki
do tego, co ciąży w głębi, co jak owoc dojrzewa w słowie.
Czyż to ma być właśnie ów ciężar, który poczuł na sobie Jakub,
gdy opadły w nim gwiazdy znużone jak oczy jego owiec?
82
II
Jacob
Going away slowly, Jacob knew how strong was the water,
how weak the shins of his sheep he had led from afar.
In vain he looked for a place in the stream
where he and his flock could wade across.
He was Jacob the shepherd. Amidst the powers of the earth
he had never felt strange, being so much a part within,
and the silent tower of knowledge needed no inspiration
to grow. Aware of thought, he lacked the words.
Suddenly the full night extinguished eye after eye
of sheep and camels, of children and wives.
With his tower of knowledge Jacob remained alone
but sensed that someone
was enclosing him and would not leave.
That someone—the same one—broke open
his awareness; in the same way, yet different
from the way of children, sheep and chattels.
And He did not crush them or push them down. In one whirl
of embrace they were all in Him, trembling like petals
stirred by anxiety within.
And Jacob, too, trembled in Him. Never did reality split
so suddenly. Jacob bent under
its weight, and thus helped thought to grasp
the simplest balance in the whirl of wonder.
83
II
Jakub
Jakub odchodził z wolna, znał bowiem siłę wody
i wątłe golenie swych owiec, które z daleka wiódł.
Na próżno w strumieniu, nad którym stanęli on i trzody,
szukał jakiegoś miejsca, które by przejść mogli w bród.
A był to Jakub pasterz, który wśród potęg ziemi
nie czuł się nigdy obco. Tak w nich po prostu tkwił,
ż
e masyw milczącej wiedzy wyrastał w nim bez natchnienia
i bywał myślom przytomny, choć brakowało słów.
I nagle, gdy noc już zupełna stopniowo zgasiła oczy
owiec, a potem wielbłądów, a potem dzieci i żon,
Jakub z masywem swej wiedzy pozostał zupełnie samotny,
lecz czuł, że ktoś go ogarnia i że nie ruszy się stąd.
I ktoś — ten sam — tak samo otworzył jego świadomość do dna,
tak samo, a jednak inaczej niż dziecko, niż owca czy sprzęt;
jednakże tamtych nie zmiażdżył, nie zepchnął, tylko objął,
tak że wszystkie z Nim z lekka drżały, odsłaniając swój wewnętrzny lęk.
I Jakub drżał w Nim również, bo nigdy rzeczywistość
nie rozstąpiła się przed nim tak nagle,
więc zgiął się pod jej ciężarem — i przez to ułatwił myślom,
ż
e mogły uchwycić w tym wszystkim najprostszą równowagę.
84
III
1. Space Necessary for the Drops of Spring Rain
Rest your eyes for a moment
on the drops of fresh rain:
the greenness of spring leaves in this bright focus,
weighing the drops down, not enough space for leaves—
and though your eyes are full of wonder
you can't, you cannot open your thought any farther.
You try in vain calming it like a child
woken from sleep: Don't move away, dear thought,
from this bright focus of things,
remain in wonder!
Useless words, you feel It is thought
that places you deep in the luminosity of things,
and you have to seek for them the ever-deepening space
in yourself.
2. Error
How to extract the still center of thought?
I can bend the street to one side,
find fault in the eyes of girls, of boys
walking by;
and when the lines of cars converge
only their windscreens perhaps
capture infinity.
85
III
1. Przestrzeń potrzebna kroplom wiosennego deszczu
Zatrzymaj przez chwilę wzrok na kroplach świeżego deszczu:
oto w nich skupia swój blask cała zieleń wiosennych liści,
tak że wszystkie prawie ciążą w kroplach, w granicach się własnych nie
mieszczą —
a choć oczy twe pełne zdumienia,
nie możesz, naprawdę nie możesz do dna otworzyć swej myśli.
Na pewno ją będziesz uciszał jak dziecię zbudzone ze snu:
nie oddzielaj się od blasku przedmiotów, droga moja, pozostań
w zdumieniu!
Próżne słowa! Czyż nie czujesz? To przez nią właśnie jesteś
tak głęboko w światłości rzeczy,
ż
e musisz w sobie szukać coraz głębszej dla nich przestrzeni.
2. Błąd
Czyż można odjąć myślom ich równe, ciche dno?
— Mogę pochylać ulicę ku jednej stronie jezdni,
we wzroku idących dziewcząt i chłopców odkrywać błąd,
bo gdy szeregi aut zbiegają,
to chyba tylko w ich szybach zasklepia się jakiś bezmiar.
86
And people say:
our thought is bound up with the clarity of things,
our thought remains true to the power
of ordinary things.
But if still so few of them are open to us
surely our thought is not complete.
3. Proper Weight
These words will shake everyone.
For the thought's end means
that it has to exhaust itself in things, die out
like the eye whose bright center recharges reality
and transforms,
although it can never free what is real
from the throbbing of human time.
But when reality's weight leans over and collapses
then it fills with thought and subsides
into man's deep pit
which I rarely tread—I wouldn't know how.
But this I know:
I can't fall apart any further.
Both the vision and the Object entire inhabit
the very same pit. I speak of it seldom,
always draw a conclusion instead
about the world's proper weight
and my own innate
depth.
87
A oni mówią:
— myśl nasza się związała z jasnością przedmiotów,
myśl nasza wierną została potędze zwyczajnych rzeczy,
a jeśli tyle z nich nie otwarło się przed nami dotąd,
to znaczy, że nasza myśl nie zakończyła się jeszcze.
3. Ciężar właściwy
Te słowa wstrząsną każdym. Bo zakończenie myśli
znaczy, że ma się ona wyczerpać w przedmiotach i zgasnąć
jak oko,
które jasnym swym rdzeniem nasyca rzeczywistość
i przeobraża —
choć nie uwalnia jej nigdy od drgań ludzkiego czasu.
Lecz gdy ona całym swym ciężarem pochyli się na mnie i runie,
to wówczas napełnia się myślą i obsuwa się na dno człowieka,
po którym rzadko stąpam, którego właściwie nie umiem,
choć wiem,
ż
e już dalej rozpaść się nie mogę,
bo widzenie i Przedmiot zupełny taką właśnie posiadają przepaść.
Rzadko nawet o tym rozmawiam, lecz ciągle z tego wnioskuję
o ciężarze właściwym Świata i o własnej głębi mojej.
88
IV
For the Companions of the Road
1.
If you are looking for that place
where Jacob wrestled,
do not wander to the lands of Arabia,
nor look for the brook
on maps—you'll find the tracks much nearer.
In thought's perspective let the light of things appear
more closely bound by thought and ever more simply shaped;
then the image will not scatter but have weight.
Prepare to lift it within yourself
and be wholly transformed to the substance
where silence and solitude are good.
Being alone is possible for man
since death can tear no one away
from the solitude within.
2.
And yet, if ordinary things fill our days
and all the time some inseparable gesture
hides what is within the act,
we are still certain the gesture will drop
one day, and our deeds will retain
only that which most truly exists. Fact.
[1952]
89
IV
Dla Towarzyszów drogi
1.
Jeśli szukasz owego miejsca, na którym zmagał się Jakub,
nie wędruj do krain Arabii, nie szukaj na mapach potoku,
bowiem znajdziesz o wiele bliżej ich ślad.
Pozwól tylko: w perspektywie myśli niech zjawiają się światła
przedmiotów,
coraz ściślej związane myślą i w coraz prostszy kształt.
Wówczas obraz się nie rozprasza, lecz ciąży. I na to bądź gotów,
ż
e masz w sobie ten obraz udźwignąć, że się cały zamieniasz w tę treść,
której sprzyja cisza i samotność,
samotność możliwa w człowieku,
możliwa dlatego, bo od niej nie odrywa nikogo śmierć.
2.
Jeżeli zaś nasze dni wypełniają uczynki zwyczajne,
w których ciągle samo wnętrze czynu nieodstępny przesłania gest,
to jednak żywimy tę pewność, że kiedyś gest ów odpadnie,
a zostanie w uczynkach naszych tylko to, co naprawdę jest.
[1952]
90
91
KAMIENIOŁOM
THE QUARRY
92
I. Material
1.
Listen: the even knocking of hammers,
so much their own,
I project onto the people
to test the strength of each blow.
Listen now: electric current
cuts through a river of rock.
And a thought grows in me day after day:
the greatness of work is inside man.
Hard and cracked
his hand is differently charged
by the hammer
and thought differently unravels in stone
as human energy splits from the strength of stone
cutting the bloodstream, an artery
in the right place.
Look, how love feeds
on this well-grounded anger
which flows into people's breath
as a river bent by the wind,
and which is never spoken, but just breaks high vocal cords.
Passersby scuttle off into doorways,
someone whispers: "Yet here is a great force."
93
I. Tworzywo
1.
Słuchaj, kiedy stuk młotów miarowy i tak bardzo swój
przenoszę wewnątrz ludzi, by badać siłę uderzeń —
słuchaj, prąd elektryczny kamienistą rozcina rzekę —
a we mnie narasta myśl, narasta dzień po dniu,
ż
e cała wielkość tej pracy znajduje się wewnątrz człowieka.
Twarda, pęknięta dłoń inaczej młotem wzbiera,
inaczej się rozwiązuje w kamieniu ludzka myśl —
kiedy energie ludzkie oddzielisz od sił kamienia
i przetniesz w właściwym miejscu — tętnicę pełną krwi.
O, popatrz, jak można miłować w takim gruntownym gniewie,
który wpada w oddechy ludzi jak rzeka od wiatru pochyła,
i nie dochodzi do głosu, tylko struny wysokie zerwie —
przechodnie pierzchają do bram —
ktoś głosem ściszonym powiedział: to jednak jest wielka siła.
94
Fear not Man's daily deeds have a wide span,
a strait riverbed can't imprison them long.
Fear not. For centuries they all stand in Him,
and you look at Him now
through the even knocking of hammers.
2.
Bound are the blocks of stone, the low-voltage wire
cuts deep in their flesh, an invisible whip—
stones know this violence.
When an elusive blast rips their ripe compactness
and tears them from their eternal simplicity,
the stones know this violence.
Yet can the current unbind their full strength?
It is he who carries that strength in his hands:
the worker.
3.
Hands are the heart's landscape. They split sometimes
like ravines into which an undefined force rolls.
The very same hands which man only opens
when his palms have had their fill of toil.
Now he sees: because of him alone others can walk in peace.
Hands are a landscape. When they split, the pain of their sores
surges free as a stream.
But no thought of pain—
no grandeur in pain alone.
For his own grandeur he does not know how to name.
4.
No, not just hands drooping with the hammer's weight,
not the taut torso, muscles shaping their own style,
but thought informing his work,
deep, knotted in wrinkles on his brow,
and over his head, joined in a sharp arc, shoulders and veins vaulted.
95
Nie lękaj się. Sprawy ludzkie szerokie mają brzegi.
Nie wolno ich w ciasnym łożysku więzić nazbyt długo.
Nie lękaj się. Sprawy ludzkie stoją od wieków
w Tym, na którego patrzysz poprzez młotów miarowy stukot.
2.
Związane są bloki kamienia przewodem niskiego prądu,
który wcina się w nie tak głęboko, jak niewidzialny bicz
— kamienie znają ten gwałt,
kiedy dojrzałą spoistość nieuchwytny rozpruwa podmuch,
który odrywa je z nagła od ich wieczystej prostoty
— kamienie znają ten gwałt.
Jednak nie prąd elektryczny rozwiązuje w całości ich moc,
ale ten, co ją nosi w swych dłoniach:
robotnik.
3.
Dłonie są krajobrazem serca. Dłonie pękają nieraz
jak wąwozy, którymi się toczy nieokreślony żywioł.
Te same dłonie, które człowiek wówczas dopiero otwiera,
gdy nasycone są trudem —
i widzi, że przez niego jednego inni ludzie spokojni już idą.
Dłonie są krajobrazem. Gdy pękną, to wtedy w ranach
wzbiera fizyczny ból, rwący swobodnie jak strumień.
Ale człowiek nie myśli o bólu.
Ból sam jeszcze nie jest wielkością,
a swej właściwej wielkości on po prostu nazwać nie umie.
4.
Przecież nie tylko ręce opadają ciężarem młota,
nie tylko wzbiera tors i mięśnie kształtują swój styl —
ale przez pracę jego myśli głębokie wiodą,
by się wiązać zmarszczkami na czole,
by się wiązać wysoko nad głową ostrym łukiem ramion i żył.
96
So for a moment he is a Gothic building
cut by a vertical thought born in the eyes.
No, not a profile alone,
not a mere figure between God and the stone,
sentenced to grandeur and error.
97
Gdy więc tak się na chwilę przemieni w przekrój gotyckiej budowli,
który przenika zrodzony z jego myśli i oczu pion —
to nie jest tylko profil!
to nie jest tylko postać między kamieniem a Bogiem
skazana na wielkość i błąd!
98
II. Inspiration
1.
Work starts within, outside it takes such space
that it soon seizes hands, then the limits of breath.
Look—your will strikes a deep bell in stone,
thought strikes certainty, a peak
both for heart and for hand.
For this certainty of mind, this certainty of eye,
for this vertical line
you pay with a generous hand.
The stone yields you its strength,
and man matures through work
which inspires him to difficult good.
With work then it begins: the growing in the heart and the mind,
great events, a multitude of men are drawn in.
Listen to love that ripens in hammers, in even sounds.
Children will carry them into the future, singing:
"In our fathers' hearts
work knew no bounds."
2.
This inspiration will not end with hands.
Down to stone centers it descends through man's heart
and from the heart's center the history of stones
grows large in the layers of earth.
And in man grows the equilibrium
which love learns through anger.
99
II. Natchnienie
1.
Praca zaczęła się wewnątrz, a na zewnątrz ma tyle przestrzeni,
ż
e dłonie ogarnia natychmiast i dosięga do granic oddechu.
Oto spójrz: wola trafiła w kamienia głęboki dzwon.
Kiedy myśl uzyskuje swą pewność,
wówczas razem dosięgły szczytu serce i dłoń.
Za ten pion, za tę pewność umysłu, za pewność oka
płaci się ręką szczodrą.
Wydaje ci kamień swą moc, a przez pracę dojrzewa człowiek,
ona bowiem niesie natchnienie trudnego dobra.
I od niej się to zaczyna, co narasta w sercu i myślach,
co tyle ważnych wydarzeń i ludzi tylu osacza
— jakaż miłość dojrzewa w młotach!
Grupki dzieci poniosą ją w przyszłość,
Ś
piewając: „w sercach ojców bezgraniczna spełniała się praca".
2.
To natchnienie w dłoniach nie zostaje. Do kamienistych rdzeni
zstępuje przez serce człowieka, które tworzy osobny rdzeń.
I od niego rozrasta się w ziemi historia kamieni,
a w ludziach ta równowaga, którą miłość osiąga przez gniew.
100
Neither is ever exhausted in man,
ever ceases in the shoulders' tension,
in the heart's hidden gesture.
They partake of each other, fulfilling each other,
raised by a lever which joins movement and thought
in an unbreakable circle.
If from afar you want to enter and stay in man
you must merge these two forces into a language
simple beyond words
(your speech must not break at the lever's tension:
the fulcrum of anger and love).
Then no one will ever tear You
out from the center of man.
101
One obie prowadzą człowieka/ nie wyczerpią się w ludziach nigdy,
nie ustaną w napięciu ramion ani w serca ukrytym geście —
a biorą się z siebie wzajemnie/ dopełniają się taką dźwignią,
która myśli i ruchy zespala w nierozerwalny pierścień.
Więc jeśli chcesz trafić z daleka i wejść, i w ludziach pozostać,
to musisz obie te siły skupić mową nad wyraz prostą
(mowa twoja nie może prysnąć w napięciach owej dźwigni,
którą tworzą miłość i gniew).
Wówczas nikt Cię nie wydrze z człowieka, nie oderwie od niego nigdy.
102
III. Participation
The light of this rough plank,
recently carved from a trunk,
is pouring the vastness
of work indivisible into your palms.
The taut hand rests on this Act
which permeates all things in man.
Man, his eyes tired, his eyebrows sharp,
and stones have edges sharp as knives.
Electric current cuts the walls,
an invisible whip. And the sun,
July sun: white fire in the stone.
My hands—do they belong to the light
that now cuts across the railway track,
the pickaxes, the fence overhead?
They belong to the heart and the heart doesn't swear
(keep heart from lips fouled by cursing).
How splendid these men, no airs, no graces;
I know you, look into your hearts,
no pretence stands between us.
Some hands are for toil, some for the cross.
The fence over your heads, pickaxes scattered on the tracks.
Beware of hollows in stone. Electric current
fells columns, pouring them like dust through a sieve.
The young look for a road. All roads
drive straight at my heart Do stones forgive?
103
III. Uczestnictwo
Oto Światło surowej deski niedawno wyjęte z pnia
upływa w twoją dłoń ogromem wszelkiej pracy.
A całe tej dłoni napięcie o taki opiera się Akt,
ż
e wszystko przenika w człowieku i wszystko gładzi.
Człowiek ma oczy zmęczone i ostre brwi.
Kamienie mają krawędzie ostre jak noże.
Prąd elektryczny tnie ściany jak niewidzialny bicz,
Słońce, lipcowe słońce. W kamieniach biały pożar.
Czyż ręce moje należą do światła, co blaskiem przecina
tory kolejki, kilofy i w górze nad nami płot?
Moje ręce należą do serca, a serce nie przeklina —
(oddalaj serce od ust, gdy usta prostacko klną!).
Znam was, wspaniali ludzie, ludzie bez manier i form.
Umiem patrzeć w serce człowieka bez obsłon i bez pozorów.
Czyjeś ręce należą do pracy, czyjeś ręce należą do krzyża.
W górze nad wami płot — tam kilofy rozrzucone na torach.
Są puste miejsca w kamieniach — nie trafiaj na takie miejsca!
Filary podcięte prądem zsypują się w dół jak do naczyń.
Młodzi szukają drogi. Wprost w moje serce
uderza droga wszystkich. Czyż kamień przebacza?
104
Let the world rest on this balance of hands.
Keep it unchanged in every explosion
of man and stone, over that fence
but a few steps away—
sometimes a child runs carelessly past.
This balance you hold all alone
is both too far and too near.
Now we stoop, now we climb
(the child is careless, might quickly run by).
There is silence again between heart, stone, and tree.
Whoever enters Him keeps his own self.
He who does not
has no full part in the business of this world
despite all appearances.
105
Słuchaj, gdyby świat stanął w tej równowadze rąk,
którą przez każdy wybuch kamienia i człowieka
rozpościerasz niezmiernie nad płotem, o kilka kroków stąd
— tamtędy czasem dziecko nieostrożnie przebiega.
Lecz równowaga ta, którą samotnie trzymasz,
wydaje się równocześnie za blisko i za daleko.
Trzeba się nagiąć zarazem i zarazem trzeba się wspiąć.
(Dziecko jest nieostrożne i łatwo tamtędy przebiega.)
I znów zostaje milczenie między sercem, kamieniem i drzewem.
Każdy w nie może wejść. Jeśli wszedł, pozostanie sobą.
Jeśli nie wszedł, to mimo pozorów, we wszystkich sprawach ziemi
nie uczestniczy dotąd.
106
IV.
(In Memory of a Fellow Worker)
1.
He wasn't alone. His muscles grew into the flesh of the crowd,
energy their pulse, as long as they held a hammer,
as long as his feet felt the ground.
And a stone smashed his temples
and cut through his heart's chamber.
2.
They took his body, and walked in a silent line.
3.
Toil still lingered about him, a sense of wrong.
They wore gray blouses, boots ankle-deep in mud.
In this they showed the end.
4.
How violently his time halted: the pointers on the low-voltage dials
jerked, then dropped to zero again.
White stone now within him, eating into his being,
taking over enough of him to turn him into stone.
107
IV.
(Pamięci towarzysza pracy
)
1.
Nie był sam. Mięśnie jego wrastały w ogromny tłum,
dopóki dźwigały młot i pulsowały energią —
lecz trwało to wszystko tak długo, dokąd czuł pod stopami grunt,
dokąd kamień nie zmiażdżył mu skroni
i nie przeciął komór serca.
2.
Wzięli ciało, szli milczącym szeregiem.
3.
Trud jeszcze zstępował od niego i jakaś krzywda.
Mieli bluzy szare, buty wyżej kostek w błocie.
Ujawniali właśnie to wszystko,
co wśród ludzi powinno się skończyć.
4.
Czas jego stanął gwałtownie. W zegarach ruskiego prądu
zerwały się nagle wskazówki i spadły z powrotem do zera.
Przeniknął go biały kamień, w istotę jego się wżarł
i przejął ją wreszcie na tyle, że stała się sama kamieniem.
108
5.
Who will lift up that stone, unfurl his thoughts again
under the cracked temples? So plaster cracks on the wall.
They laid him down, his back on a sheet of gravel.
His wife came, worn out with worry; his son returned from school.
6.
Should his anger now flow into the anger of others?
It was maturing in him through its own truth and love.
Should he be used by those who come after,
deprived of substance, unique and deeply his own?
7.
The stones on the move again: a wagon bruising the flowers.
Again the electric current cuts deep into the walls.
But the man has taken with him the world's inner structure,
where the greater the anger, the higher the explosion of love.
1956
109
5.
Któż z niej odwali kamień? Kto myśli na nowo rozpostrze
w skroniach głęboko pękniętych — tak pęka na ścianie tynk
Złożyli go milcząc plecami na płachcie żwiru.
Przyszła znękana żona i wrócił ze szkoły syn.
6.
Czy dotąd? Czy jego gniew ma się tylko na innych przelać?
Czy nie dojrzewał w nim samym własną miłością i prawdą?
Czyż mają go jak tworzywo zużyć pokolenia
i wyzuć z treści najgłębszej, jedynej i własnej?
7.
I znowu ruszyły kamienie. Wagonik ginie w kwiatach.
I znowu prąd elektryczny ściany głęboko tnie.
Lecz człowiek zabrał z sobą wewnętrzną strukturę świata,
w której miłość tym wyżej wybuchnie, im większy nasyca ją gniew.
1956
110
111
PROFILE CYRENEJCZYKA
...i przymusili przechodzącego niejakiego Szymona Cyrenejczyka,
idącego z pola, ojca Aleksandra i Rufa, aby niósł krzyż jego...
(Mk 15,21)
PROFILES OF A CYRENEAN
And they forced one Simon, a Cyrenean, who passed by coining
out of the country, the father of Alexander and of Rufus, to take
up his cross.
(Mark 15:21)
112
I.
Before I Could Discern Many Profiles
1.
A profile among trees, different among pillars
and different again in the street, melting into its wet surface.
Different is the profile of a man standing at his own door;
different a victor's profile: a Greek demigod.
I know the Cyrenean's profile best,
from every conceivable point of view.
The profile always starts alongside the other Man;
it falls from his shoulders
to break off exactly where
that other Man is most himself,
least defenseless
(he would be defenseless if
what is in him and of him
did not form a vertical line, but gave way).
Life tells me unceasingly
about such a profile, about that other Man.
(Profile becomes cross-section.)
2.
Feet search the grass. The earth.
Insects drill the greenery, swaying the stream of the sun.
Feet wear down cobbles, the cobbled street
wears down feet No pathos. Thoughts in the crowd, unspoken.
113
Część I.
Zanim jeszcze potrafiłem rozróżnić
wiele profilów
1.
Profil wśród drzew. Inaczej: profil wśród kolumn.
Inaczej: profil wtopiony w taflę mokrego bruku.
Inaczej: profil człowieka we drzwiach własnego domu.
Inaczej jeszcze zwycięzca: w profilu grecki półbóg.
Jest profil Cyrenejczyka, który najlepiej znam,
najwszechstronniej.
Zaczyna się zawsze przy drugim Człowieku,
od bark opada,
by urwać się właśnie tam,
gdzie ów Człowiek najbardziej jest sobą
i najmniej bezbronny —
(bezbronny byłby wówczas, gdyby to, co w nim i z niego,
nie tworzyło żadnego pionu, ale uległo).
O takim więc profilu i o tamtym drugim Człowieku
nieustannie mówi życie.
(Wówczas profil przechodzi w przekrój.)
2.
Stopy szukają w trawie — jest ziemia.
Owady drążą zieleń i słońca kołyszą strumień.
Stopy ścierają bruk, bruk ściera stopy na przemian.
Nie ma patosu. Jest myśl nie domówiona w tym tłumie.
114
Take a thought if you can—plant its root
in the artisans' hands, in the fingers
of women typing eight hours a day:
black letters hang from reddened eyelids.
Take a thought, make man complete,
or allow him to begin himself anew,
or let him just help You perhaps
and You lead him on.
3.
Why is it not so, Magdalene, Simon of Cyrene?
Do you remember that first step which you are still
taking all the time?
4.
Grass waving, a green hammock, a breezy cradle of bees.
Stone slabs stand, split by a vertical ray.
You had better walk with the wave. Walk the wave—don't hurt your feet.
In the wave's embrace you never know you are drowning.
5.
And then He comes. He lays his yoke
on your back. You feel it, you tremble, you are awake.
115
Weź myśl — jeśli potrafisz — weź myśl, pozakorzeniaj
w palcach rękodzielników, albo też w palcach kobiet
piszących na maszynie po osiem godzin codziennie
czarne litery nawisłe u zaczerwienionych powiek.
Weź myśl i dokończ człowieka
lub też mu pozwól rozpocząć siebie samego na nowo
lub też inaczej: niech on Ci tylko pomaga,
a Ty go prowadź.
3.
Dlaczego nie jest tak? Magdaleno, Szymonie z Cyreny?
Czy pamiętasz ów pierwszy krok, którym dotąd idziesz bez przerwy?
4.
Falują trawy jak hamak, kołyska zwiewnych pszczół.
Kamienne płyty stoją — prostopadły rozdziela je promień.
Idź lepiej falą! Idź falą i nie rań stóp —
fala ogarnie cię tak, że nie poczujesz, jak toniesz.
5.
Wtedy jednak nadejdzie On i swoje własne jarzmo
przeniesie na twoje barki. Poczujesz, ockniesz się, zadrżysz.
116
II.
Now I Begin to Discern Individual
Profiles
1. Melancholic
I would not carry it. And now this pain—
how much longer is it to last?—
feebly accepted at first, now like the moth
slowly eating its way through the fabric
of imagination, or like rust
wearing out iron.
Oh, to flow out of this cryptic canal
beyond the pain's lock. There is a life
so great and simple, and its depth
does not end in me. For our reality
is more magnificent than painful.
Oh, to balance it all at last
with a gesture, mature and certain!
Not to return again and again,
but to walk on, at the daily pace of hours,
carrying that whole subtle structure
so easily disturbed
within the frontiers of the brain,
itself more affected by fatigue than pain.
And to be more with Him,
more with Him, not merely with oneself.
Push aside the terror of things to be done,
may a simple act be enough.
117
Część II.
Teraz już zaczynam rozróżniać
poszczególne profile
1. Melancholik
Nie chciałem wziąć. Zbyt długo we mnie waży się ból,
zrazu przyjęty dość słabo —
waży się w wyobraźni i toczy z wolna jak mól,
jak rdza zużywa żelazo.
Ach, wypłynąć z nurtu ukrytego i przejść poza bólu przedsmak!
Jest życie, proste i wielkie — jego głębia nie kończy się we mnie.
Rzeczywistość bardziej jest wspaniała niźli bolesna.
Zrównoważyć to wszystko nareszcie gestem dojrzałym i pewnym!
Nie wracać po tyle razy, lecz iść i dźwigać po prostu
w równym odstępie godzin tę całą subtelną strukturę,
która w granicach mózgu tak łatwo przemienia się w rozstrój,
a sama w sobie zmęczeniem jest bardziej niż bólem.
I może bardziej być z Nim niż z sobą tylko,
bardziej być z Nim —
odsunąć grozę spraw na tyle,
by wystarczał zwyczajny czyn.
118
2. Schizoid *
There are moments, hollow without hope;
will I ever light up a thought,
ever strike warm sparks from my heart?
Don't push me aside, don't recoil from my anger.
This isn't anger—no, no—it's only an empty shore.
The slightest weight is too much for me,
I walk on and feel I'm not moving at all.
You never stand still, remember; your strength
recharges in silence: it will find its way.
Your strength will explode.
And then without violence, not instantly wholly yourself,
you must give heart-space to your moments, space to the pressure
of will.
There is growth in hollow stagnation;
your fever-shot eyes must not
burn it to ashes.
3. The Blind
Tapping the pavement with a white stick
we create the necessary distance.
Each step costs us dear.
In our blank pupils the world dies
unrecognizable to itself:
the world of cracking noise, not color
(only lines, murmuring outlines).
For us how difficult to become whole,
a part is always left out
and that is the part we have to choose.
* Schizotymik: the Polish title refers to a term in Ernst Kretschmer's typology, denoting
a person immersed in himself and isolated.
119
2. Schizotymik*
Są takie chwile głuche, chwile beznadziejne
— czy wydobędę jeszcze z siebie myśl, czy z serca ciepło wykrzeszę?
Nie zrywaj wówczas ze mną, gniewem moim wtedy się nie przejmuj.
To nie jest gniew, to nic — to tylko puste wybrzeże.
Lecz wtedy tak bardzo mi ciąży nawet najlżejszy ciężar.
Idę, lecz cały stoję, nie czuję żadnego ruchu.
Pamiętaj wówczas — nie stoisz, lecz w ciszy te siły się prężą,
które odnajdą swą drogę, te siły, które wybuchną.
I wtedy znów — nie gwałtownie, nie cały sobą naraz
Rozkładaj momenty serca, rozkładaj napór woli.
W gorączkowym blasku źrenic niech się natychmiast nie spala
to, co rośnie w okresach zastoju.
3. Niewidomi
Stukając białymi laskami w bruk
stwarzamy dystans nieodzowny.
Kosztuje każdy krok.
W pustych źrenicach wciąż umiera świat
do siebie samego niepodobny:
ś
wiat złożony nie z barw, lecz z łoskotów
(kontury, linie szmerów).
Pomyśl, z jakim trudem dojrzewa się do całości,
gdy zawsze tylko część zostaje — i tę część musimy wybierać.
* Schizotymik: termin wywodzący się z klasyfikacji Ernsta Kretschmera, oznacza osobę zagłę-
bioną we własnej jaźni i wyizolowaną z otoczenia.
120
How gladly would we take up the weight
of man who seizes space without a white stick.
How will you teach us there are wrongs
besides our own?
Will you convince us there is happiness
in being blind?
4. Actor
So many grew around me, through me,
from my self, as it were.
I became a channel, unleashing a force
called man.
Did not the others crowding in, distort
the man that I am?
Being each of them, always imperfect,
myself to myself too near,
he who survives in me, can he ever
look at himself without fear?
5. Girl Disappointed in Love
With mercury we measure pain
as we measure the heat of bodies and air;
but this is not how to discover our limits—
you think you are the center of things.
If you could only grasp that you are not:
the center is He,
and He, too, finds no love—
why don't you see?
The human heart—what is it for?
Cosmic temperature. Heart. Mercury.
121
O jakże chętnie każdy z nas wziąłby cały ciężar
człowieka, który bez laski białej obejmuje od razu przestrzeń!
Czy zdołasz nas nauczyć, że są krzywdy inne prócz naszej?
Czy potrafisz przekonać, że w ślepocie może być szczęście?
4. Aktor
Tylu ludzi wyrastało koło mnie i przeze mnie, i ze mnie poniekąd.
Stałem się jakby łożyskiem, którym przetacza się żywioł
— na imię mu człowiek.
Ale skoro ja także jestem człowiekiem,
czyż natłok tych innych ludzi mnie samego jakoś nie wykrzywił?
Jeśli każdym z nich byłem niedoskonale, wciąż za bardzo zostając sobą —
czyż ten, który ze mnie ocalał, może patrzeć na siebie bez trwogi?
5. Dziewczyna zawiedziona w miłości
Często cierpienie uczuć mierzy się słupkiem rtęci
podobnie jak ciepło powietrza lub ciał —
a przecież trzeba inaczej wykrywać ich wielkość...
(lecz ty zanadto jesteś osią swoich spraw).
Gdybyś zdołała pojąć, że osią tych spraw nie jesteś,
a Ten, co nią jest,
też nie znajduje miłości —
— gdybyś zdołała to pojąć.
Po cóż jest serce ludzkie?
Temperatura wszechświata i serce ludzkie — i rtęć.
122
6. Children
Growing unawares through love, of a sudden
they've grown up, and hand in hand
wander in crowds (their hearts caught like birds,
profiles pale in the dusk).
The pulse of mankind beats in their hearts.
On a bank by the river, holding hands—
a tree stump in moonlight, the earth a half-whisper—
the children's hearts rise over the water.
Will they be changed when they get up and go?
Or look at it this way: a goblet of light tilted
over a plant reveals unknown inwardness.
Will you be able to keep from spoiling what has begun in you?
Will you always separate the right from the wrong?
7. Man's Thoughts
Mention no name,
any ego will do:
whatever opens and closes with the breath of the mouth,
sometime dies in the heart's climate,
walks behind man all day long,
changes light into night, heat into frost—
all this.
People live, generations are born
bearing with them crossbeams, nails, inner conflict.
Earth though not severed, withdraws from You,
and yet grows in thought, in sudden outline.
Unable to grow up
to men, different men—their truth hangs over me,
a limb of a sad tree. And still I try,
try hard sometime.
One profile I do understand,
the one which I now sing.
123
6. Dzieci
Dorastają znienacka przez miłość, i potem tak nagle dorośli
trzymając się za ręce wędrują w wielkim tłumie —
(serca schwytane jak ptaki, profile wrastają w półmrok).
Wiem, że w ich sercach bije tętno całej ludzkości.
Trzymając się za ręce usiedli cicho nad brzegiem.
Pień drzewa i ziemia w księżycu: niedoszeptany tli trójkąt.
Mgły nie dźwignęły się jeszcze. Serca dzieci wyrastają nad rzekę.
Czy zawsze tak będzie — pytam — gdy wstaną stąd i pójdą?
Albo też jeszcze inaczej: kielich światła nachylony wśród roślin
odsłania w każdej z nich jakieś przedtem nie znane dno.
Tego, co w was się zaczęto, czy potraficie nie popsuć,
czy będziecie zawsze oddzielać dobro i zło?
7. Myśli człowieka
Nazwiska nie wymieniaj. Zwiąż z jakimkolwiek „ja"
to wszystko, co się otwiera i zamyka pod tchnieniem ust,
to wszystko, co czasem umiera w klimacie serca,
co chodzi za człowiekiem po całych dniach,
co światło w noc przemienia i ciepło w mróz —
to wszystko. śyją ludzie i rodzą się pokolenia
niosąc wraz z sobą ramiona, gwoździe i dziwny uraz.
Wciąż się od Ciebie odsuwa, a nie oddziela się ziemia
— więc rośnie w prostych myślach i niespodzianych konturach.
Tak nie dorastać do ludzi, nie dorastać do różnych ludzi,
których prawda zawisa nade mną jak konar smutnego drzewa.
A przecież wciąż próbuję i nieraz nawet się trudzę,
i jeden profil rozumiem — ten właśnie, który opiewam.
124
No, I don't bear enough, don't spread the weight enough.
Not enough. But I think over much, how often think thus.
Pass my name over.
Don't allow me to seek my own self, let
the sand blow over all trace
of my steps
in my thoughts.
8. Description of Man
The wefts are deeply entangled. Try to untwist them,
and you will unravel yourself.
Simply look, understand, do not stare too hard
lest the abyss engulfs you
(the abyss not of being, but of thought).
Being does not engulf, it grows into a whisper:
this is thought swollen with existence,
this is you, cosmos, God.
Otherwise everything tangles your legs,
existence shrinks to a speck,
thought in the steppes of drought.
Work, simply work, and trust. Into yourself
enter only to learn about pride, your own pride
(thus humility begins).
And take care of your will
The flood of feeling is rare,
and its violence never comprehends God.
9. The Car Factory Worker
Smart new models from under my fingers:
whirring already in distant streets.
I am not with them at the controls
on sleek motorways; the policeman's in charge.
They stole my voice; ifs the cars that speak.
125
Nie dość jednakże niosę i nie dość ciężary dzielę.
Nie dość, a myślę „zanadto", ileż razy myślę tak.
Nazwisko moje zamilcz. Nie pozwól mi szukać siebie.
Niech ślady moich stóp w własnej myśli zawiewa piach.
8. Rysopis człowieka
Są wątki splątane głęboko. Kiedy próbujesz rozplątać,
czujesz, iż musiałbyś wyrwać wraz z nimi siebie.
Więc tylko popatrz, zrozumiej — zbyt uporczywie nie wglądaj,
by nie wchłonęła cię przepaść
(nie jest to przepaść bytu, ale tylko przepaść myślenia).
Byt nie wchłania, on rośnie, powoli zamienia się w szept:
to myśl nabrzmiała istnieniem — to ty, to wszechświat, to Bóg.
W przeciwnym kierunku — czujesz — jak wszystko czepia się nóg
i byt się sprowadza do punktu, a myśl wysycha jak step.
Więc pracuj po prostu i ufaj. A w siebie wchodź na tyle,
by wiedzieć o swej pysze (to już pokora).
I raczej pilnuj woli. Uczuć gwałtownych wylew
czasami tylko się zdarza i nie ogarnia Boga.
9. Robotnik z fabryki samochodów
Spod moich palców wytworne modele — już szeleszczą po dalekich
ulicach...
Ja z nimi jednak nie płynę po nawierzchniach nieznanych szos,
nie nakręcam wskazówek ich ruchu — to czyni policjant.
Odtąd już mówią pojazdy, a mnie odebrano głos.
126
My soul is open: I want to know
with whom I am fighting, for whom I live.
Thoughts stronger than words. No answers.
Such questions mustn't be asked out loud.
Just be back every day at six in the morning.
What makes you think that man
can tip the balance on the scales of the world?
10. The Armaments Factory Worker
I cannot influence the fate of the globe.
Do I start wars? How can I know
whether I'm for or against?
No, I don't sin.
It worries me not to have influence,
that it is not I who sin.
I only turn screws, weld together
parts of destruction,
never grasping the whole,
or the human lot
I could do otherwise (would parts be left out?)
contributing then to sanctified toil
which no one would blot out in action
or belie in speech.
Though what I create is not good,
the world's evil is not of my making.
But is that enough?
11. Magdalene
The spirit has shifted, my body remains
in its old place. Pain overtakes me
to last as long as my body is growing.
Now I can give it food from the spirit
where before there was only hunger.
127
Mam duszę otwartą. Pragnę rozumieć:
Z kim walczę, dla kogo żyję? Oto myśli mocniejsze niż słowa.
Brak odpowiedzi. Takich pytań nie stawiaj zbyt głośno.
Powróć tylko jak co dzień o szóstej godzinie rano.
Skąd wiesz, że na wadze świata przeważa człowiek?
10. Robotnik z fabryki broni
Nie wpływam na losy globu, nie wszczynam wojen.
Czy idę z Tobą, czy przeciw Tobie — nie wiem.
Nie grzeszę.
Dręczy mnie właśnie to, że nie ja wpływam i nie ja grzeszę,
ż
e toczę drobne zakrętki i gotuję fragmenty zniszczeń,
a nie ogarniam całości, nie ogarniam doli człowieczej.
Ja tworzyłbym inną całość i inną dolę (lecz jakże bez fragmentów?),
w której ja sam zarówno, jak każdy inny człowiek
byłby tą sprawą, rzetelną i świętą,
której nikt nie przekreśli w uczynkach
i nie zakłamie w mowie.
Ś
wiat, który tworzę, nie jest dobry —
lecz ja nie tworzę złego świata!
Czy to wystarcza?
11. Magdalena
Duch się przesunął nagle, a ciało jeszcze zostało
na dawnym swoim miejscu. Dlatego ogarnął mnie ból.
I trwać on będzie tak długo, aż nie dojrzeje ciało,
w duchu znajdzie pokarm dla siebie, a nie jak dotąd głód.
128
At times love aches: there are weeks, months, years.
Like the roots of a dry tree my tongue is dry
and the roof of my mouth. My tips are unpainted.
It takes long: Truth sounding out error.
But it is He who feels
the drought of the whole world, not I.
12. Man of Emotion
You don't really suffer when love is flooding you:
it's a patch of enthusiasm, pleasant and shallow;
if it dries up—do you think of the void?
Between heart and heart there is always a gap.
You must enter it slowly—
till the eye absorbs color,
the ear tunes to rhythm.
Love and move inward, discover your will,
shed heart's evasions and the mind's harsh control.
13. Man of Intellect
Robbing your life of charm and variety,
the taste of adventure, of space, spontaneity.
How cramped are your notions, formulas, judgments,
always condensing yet hungry for content.
Don't break down my defenses: they're vital to the human lot;
each road must take the direction of thought.
14. Man of Will
Colorless moment of will yet heavy as piston's drive,
or sharp as a whip,
a moment that, on the whole,
encroaches on nobody—
129
To są chwile, gdy miłość boli: tygodnie, miesiące, lata.
Język i podniebienie jak korzeń suchego drzewa,
wargi odarte ze szminki. Prawda długo gruntuje błąd.
Jednak suszę całego świata
nie ja odczuwam, lecz On.
12. Człowiek emocji
Ty się nie męczysz miłością, która cię wciąż zalewa.
Oto plama entuzjazmu, plama powabna i płytka.
Gdy wyschnie — czy czujesz pustkę?
Między sercem a sercem jest przerwa,
w którą wchodzi się bardzo powoli
— wówczas wzrok się oswaja z barwą, a ucho z rytmem.
Więc kochaj idąc w głąb i docierając do woli,
by nie czuć ucieczki serca i myśli męczącej kontroli!
13. Człowiek intelektu
To, co odbiera życiu i różnorodność, i powab,
i smak przygody wielkiej, i spontaniczność, i oddech.
Jak ciasno jest w twoich formułach, pojęciach i sądach,
które są treści zgęszczeniem, a treści zarazem tak głodne.
Nie łam tej we mnie bariery, bo bardzo potrzebna wszystkim.
Każda droga człowiecza prowadzi w kierunku myśli.
14. Człowiek woli
Moment woli bezbarwny i ciężki jak uderzenie tłoka
albo znów ostry jak szpicruta,
moment, który się na ogół
tak nie narzuca
nikomu,
130
or only on me.
It doesn't ripen like fruit, out of feeling,
or emerge from thought,
it just shortens the road.
When it comes I must lift it up
and this I do, on the whole.
No place for heart and thought,
only the moment exploding
in me, the cross.
131
tylko mnie —
nie dojrzewa z uczuć jak owoc słodki,
nie wyłania się z myśli,
skraca drogę —
gdy przychodzi, muszę go podźwignąć,
i czynię tak na ogół.
Nie ma miejsca na serce i myśli,
jest tylko ten moment, który wybucha
we mnie jak krzyż.
132
III.
Simon of Cyrene
Eye to eye with this Man. The street. Many faces.
Pounding in my temples as in a forge.
Nothing adventurous for me. I don't want to offend;
let me keep myself to myself.
No beggar or convict will ever break into me;
neither will God.
I want to be fair so I bargain with you bullies
over that Man
(though I would rather be back in town).
I bargain for justice—
not my lot, rightly, yet grace for him.
But I want to be fair. This is the threshold.
No, don't go beyond, don't touch my thoughts
or my heart—you'll stir nothing there. This rough handling,
this violence—and he dares, he accepts it a beggar!
Well, a fair man so far—what next?
People will come, women and children, all the same people,
and with him—me.
Who is to say which is which
when the weight knocks us both to the ground—
me and him?
I cannot stand this—justice is not made of steel.
Smash it to pieces, open it up! (Sentences must be compact,
words must speed urgently on, no well-rounded stanzas.)
Smash it and open it up.
133
Część III.
Szymon z Cyreny
Oko w oko z Człowiekiem. Ulica i wiele twarzy —
i uderzenie w skroniach jak kuźni miarowy huk.
Ja nie idę szukać przygód. Nikogo nie chcę obrażać.
Chcę wystarczyć sobie samemu.
Niech przeto nie wdziera się we mnie żaden nędzarz, skazaniec ni Bóg.
Chcę jednak być sprawiedliwy, więc targuję się z wami, siepacze,
o tego drugiego Człowieka — (a przecież chcę wrócić do miasta).
Targuję się z wami o to, co sprawiedliwość każe,
co mnie słusznie winno ominąć, a co dla niego jest łaską.
Chcę zawsze być sprawiedliwy. Tu próg.
Poza ten próg nie przechodź, nie dotykaj myśli i serca,
niczego stamtąd nie ruszysz — ach, przymus i gwałt!
I on śmie na to się godzić — ten żebrak!
Człowiek sprawiedliwy dotąd — a dalej?
Pójdą ludzie — kobiety i dzieci — ci sami,
a ja z nim —
Któż nas odróżni, gdy ciężar złączonych na ziemię powali?
Ja z nim —
ja nie wytrzymam: sprawiedliwość to nie posąg ze stali.
Rozbij i otwórz! (zdania muszą być zwięzłe,
ś
lizgać się muszą i rwać — nie będą to strofy okrągłe)
Rozbij i otwórz!
134
An eye hangs above me, rays pour from the heart;
higher than the cross-beam,
the eye is so high I can't reach it.
My petty world:
justice squeezed out, rules, regulations.
Your world is so big:
the eye, the cross-beam and He.
You could overlook the pettiness in your great world,
smash my world to nothing;
bearing the cross you could bring it all to the brink.
You are accessible, broad: all men are contained in you.
No, I don't want merely to be just.
I stand on a threshold, glimpse a new world.
A crowd passes by: women, children, soldiers;
they mill around near the frontier with God.
Silence. Silence.
Justice calls for rebellion. But rebellion against whom?
1957
135
Zawisła nade mną źrenica — promieniowanie serca,
ź
renica wyższa o belkę poprzeczną,
wyższa o tyle nade mną, że nie osiągnę...
Mój mały świat: sprawiedliwość ściśnięta kleszczami norm!
Twój wielki świat, Twój wielki świat: źrenica, belka — i On!
I mógłbyś w tym wielkim świecie mojego małego nie dostrzec,
i mógłbyś rozbić go do cna i unicestwić,
i mógłbyś idąc z krzyżem postawić wszystko na ostrzu —
Ty, szeroki, dostępny — Ty, w którym każdy człowiek się mieści.
Ja już nie chcę być sprawiedliwy! Ale ledwo stoję na progu,
skąd widać nowy świat! A obok przepływa tłum,
kobiety, dzieci, żołnierze: wszyscy krążą na granicy Boga.
Cisza, cisza —
Sprawiedliwość domaga się buntu — lecz przeciw komu bunt?
1957
136
137
NARODZINY WYZNAWCÓW
THE BIRTH OF CONFESSORS
138
I
(A Bishop's Thoughts on Giving
the Sacrament of Confirmation
in a Mountain Village)
1.
The world is charged with hidden energies
and boldly I call them by name.
No flat words; though ready to leap
they don't hurtle like mountain water on stones
or flash past like trees from sight.
Take a good look at them as you would
watch insects through a windowpane.
And still, and yet—under the words' surface
feel the ground, how firm to your feet.
(This thought is composed of currents,
not of innumerable drops).
I am a giver, I touch forces that expand the mind;
sometimes the memory of a starless night
is all that remains.
2.
Inward-bent, so many they are, they stand in slanting files.
A frail flower, it seems, sprouts from the street
to take root in their hearts.
139
I
(Myśli biskupa udzielającego sakramentu
bierzmowania w pewnej podgórskiej wsi)
1.
Ś
wiat jest pełen ukrytych energii, które zuchwale nazywam po imieniu.
Słowa przeto nie będą płaskie, lecz pełne: towarzyszy im odczucie zrywu;
nie przelatują jednak w pośpiechu jak w górach woda po kamieniach,
nie mijają w oczach jak drzewa —
trzeba się im przypatrywać długo, tak jak owadom przez szybę...
I wciąż, i wciąż pod słów powierzchnią czuć dno, by na nim oprzeć stopę.
(Oto myśl: składa się raczej z wielu prądów niż z niezliczonej liczby
kropel.)
Jestem szafarzem. Sił dotykam, od których człowiek winien wezbrać.
Lecz to, co czasem pozostaje, przypomni także noc bezgwiezdną.
2.
Tylu skupionych ludzi. Szeregi zestawione na ukos.
Korzeniami wrasta im w serce jakby wątła roślina wychylona
spomiędzy bruku.
140
3.
In their features I see a field, even and white,
upturned, their temples a slope,
their eyebrows a line below.
The touch of my open hand
senses the trust.
Thought is behind it, a thought—not seeing
but choosing. In the map of their wrinkles
is there the will to fight?
Shadow moves over their faces.
An electric field vibrates.
4.
Electricity here is fact and symbol.
I look through eyelashes into the eyes:
light through a transparent grove.
The surface connects with the hidden plane,
a frontier running untouched by sight;
thoughts rise to the eyes like moths to the pane,
they silently shine in the pupils—deep,
how deep are human deeds.
5.
We never see spirit—eye mirrors thought;
I meet thought halfway and then turn back.
(Sour berry of silence, or sweet burden of boughs.)
The eye competes with the face,
opening it up, wiping its shadows away.
6.
The shape of the face says everything
(where else such expression of being?).
How telling the eyes of a child,
141
3.
Odnajdujesz wśród rysów twarzy pole białe i równe,
z lekka cofnięte ku górze, z lekka nabrzmiałe ku skroniom,
biegną u dołu brwi. Kiedy dotkniesz otwartą dłonią,
odczujesz może ufność.
Poza nią myśl, poza nią myśl, która być nie może widzeniem,
dlatego przechodzi w wybór. Czy wolę walki objawia tu gra
zmarszczek? Coś przez twarz uchwytnym osuwa się cieniem:
drga pole elektryczne...
4.
Elektryczność tutaj jest faktem — i jest symbolem.
Wpatruję się w blaski oczu i w rzęs przejrzysty gaik:
to, co leży na wierzchu, sprzęgnięte jest z tym, co się tai
granica przebiega nie tknięta niczyim, niczyim wzrokiem,
bo myśli podchodzą do oczu jakby owady do okien
i świecą cicho w źrenicach — a czyny w nich osiadają.
Chodzi właśnie o głębię czynów.
5.
Ducha nie ujrzysz nigdy — tylko oczy są zwierciadłem myśli,
którą w połowie drogi spotykam i z wolna zawracam...
(cierpka jagoda milczenia czy słodki ciężar konarów)
pomiędzy okiem a twarzą nieuchwytny przebiega wyścig,
otwiera czoło i twarz... i z cieniów ją ogołaca.
6.
Lecz to, co widzę, kształt twarzy, który mi wszystko zwykł mówić:
(nie spotykana poza tym nigdzie ekspresja istnienia)
ileż powiedzą oczy dziecka!
142
constantly crossing a strange equator
(the earth remains a small atom of thought).
Invisible pressures are trapped in the atmosphere,
yet there is light enough
to approach in this dark.
7.
And who is to come?
8.
Everything else enclosed in itself:
grass on the crest of the wind,
an apple tree cradled in space
abundant with fruit.
Man meets Him who walks always ahead,
courage their meeting place,
each man a fortress.
143
Stale coś w nich przechodzi przez nieokreślony równik
i jedną tylko z cząsteczek myśli zostaje ziemia.
Ciśnienie spraw niewidzialnych uwięzione w pękach atmosfer
i wszystko w tym mroku na tyle przejrzyste, że widzę dostęp.
7.
Kto ma przyjść?
8.
Wszystko inne jest w sobie zamknięte, trawy biegną po krawędziach
wiatru.
Jaką przestrzeń przygarnia jabłoń, w owoców wprowadza natłok?
Człowiek spotyka Tego, który go stale wyprzedza:
miejscem spotkania jest męstwo,
i każdy z nas jest twierdzą.
144
II
(Thoughts of a Man Receiving the Sacrament
of Confirmation in a Mountain Village)
1.
How am I to be born?
Will I go with the light that flows
like a mountain stream,
saying: dry, dry, dry is the riverbed,
then, suddenly, stumble
like a child on a taut rope,
stumble over a thought, a threshold,
the water beating my heart and taking my peace away.
Must I ask for a spring? Is it enough to walk
with the stream, never stop, never counter a wave—
And to counter—is it to confess?
Thought perhaps must first be formed, toil-born
(like opening a gate against the tide,
mooring the boat to a slender stake).
2.
Must my thought occupy everything, on, on to the end?
May I never think for myself, for my own sake?
Never think of myself as a curious phenomenon,
always recall that I am but a casual existence?
145
II
(Myśli człowieka przyjmującego sakrament
bierzmowania w pewnej podgórskiej wsi)
1.
Jakże się mam narodzić?
Czy pójdę światłem płynącym jak górski nurt,
a będę mówił: wyschło, wyschło, wyschło łożysko potoku
i nagle się potknę, (nagle), jak dziecko o przeciągnięty sznur,
o myśl się potknę, o próg,
uderzy mnie w serce ta woda, nagle odbierze mi spokój.
Więc muszę pytać o źródło — chyba że starczy pójść
z nurtem, a nigdy nie stanąć, nigdy nie oprzeć się fali
czy oprzeć się znaczy już wyznać?
może naprzód kształtuje się myśl, może naprzód rodzi się znój
(jakbyś drzwi otwierał pod prąd
i pod prąd przywiązujesz łódź — wystarczy niewielki palik)
2.
Czy muszę być myślą we wszystkim i zawsze do końca?
Czy nie wolno mi myśleć dla siebie i tylko na swój użytek?
Czy nie wolno mi nigdy pomyśleć, że jestem „ciekawym zjawiskiem",
a ciągle muszę pamiętać, że jestem „przygodnym bytem"?
146
3.
If I have truth in me, it will break out one day.
I cannot repel it: my own self I'd repel.
4.
(Thoughts about a footbridge)
I take my first steps on a footbridge.
My heart—is it a footbridge throbbing in each joist?
Is thought a footbridge?
(My thoughts only trace what my heart is tracking.
Feelings, perceptions—but which fill me more?)
This footbridge is all.
And yet I grow differently,
feel the wind differently, differently sway.
Both strong and weak speak to me
and strength is the contrast:
the world leans differently
on strength and on weakness.
Is the bridge just an image of somebody crossing?
Over the deep, groping for the shore, he throbs
at the merging of currents.
In himself man feels no weight of hours:
they hang overhead, and they vanish below.
5.
And yet I stand,
a profile cut from the wave
which withdraws and leaves me behind.
My motion is different:
there a shape is enclosed in transparent brackets,
here the truth is confirmed
in my own life.
147
3.
Jeśli jednak prawda jest we mnie, musi wybuchnąć.
Nie mogę jej odepchnąć, bo bym odepchnął sam siebie.
4.
(Myśli o kładce)
Myślę o kładce rzuconej, na której stawiam stopę.
Czy kładką jest serce drgające od wzruszeń jakby od wiązań?
Czy kładką jest myśl?
(Myślę właściwie wciąż o tym, co sercem tropię,
i nie wiem, czy jestem pełniejszy wzruszeń, czy poznań.)
W przyczółkach mej kładki jest wszystko. Inaczej jednakże rosnę.
Inaczej także się chwieję, w inny bowiem wczuwam się wiatr.
Przemawia do mnie siła i słabość — tej siły kontrast:
chyba inaczej na sile,
a na słabości inaczej opiera się świat.
Czyż kładka jest tylko obrazem tego, kto po niej przechodzi?
Tkwi w nurcie, a brzegów się trzyma. Wciąż drży na zbiegu żywiołów.
Człowiek nie czuje od wewnątrz ciężaru godzin,
które zostają od góry, ale mijają od dołu.
5.
A jednak stoję. Biorę mą postać w profilu fali,
która odsuwa wciąż tylko siebie, a mnie zostawia.
Mój ruch jest inny:
tam tylko postać w przeźroczysty ujęta nawias,
a tutaj prawda, którą mym życiem muszę utrwalić.
148
6.
Wait. Have patience. I will draw You
from all riverbeds, streams, springs of light,
from the roots of trees and the plains of the sun.
When all this is in me,
when I contain the dual weight of terror and hope
and reach depths translucent as sky,
then no one will say
that I simplify.
1961
149
6.
Czekaj więc, bądź cierpliwy. Zbiorę Ciebie ze wszystkich łożysk,
z potoków, źródeł światła, z korzeni drzew i słońca płaszczyzn.
Kiedy już dosyć nasiąknę,
streszczając w sobie dwa ciężary: ciężar nadziei i grozy,
a głębia, którą osiągnę,
będzie dosyć przejrzysta — nikt mi nie powie, że upraszczam.
1961
150
151
KOŚCIÓŁ
(Fragmenty)
THE CHURCH
(Extracts)
152
Shepherds and Springs
(The Basilica of St. Peter, autumn 1962; October 11—December 8)
Wall
A straight wall, a fragment of the wall; I see
the niches. Hat pilasters on either side,
with figures of saints stopped as they glide,
and in a single movement show
some vast movement sweeping through us
from the open books.
And the vaults are no weight to the wall
nor are the living men who inhabit
the single rooms of their tired hearts
far away.
Even the abyss surrounding the earth now
is no burden
while man is born an infant
suckled at his mother's breast.
Abyss
Abyssus abyssum invocat*
You always see it as space
filled with cascades of air
where glass splinters reflect and glitter
like seeds planted in distant stones.
* "Deep calleth on deep", Psalm 41 (42 in King James Version).
153
Pasterze i źródła
(Bazylika Św. Piotra jesienią 1962: 11 X—8 XII)
Ś
ciana
Widzę prostą ścianę, a raczej ściany fragment:
biegną płaskie pilastry po obu stronach konch,
w których postaci świętych zatrzymane w swym biegu pragną
przekazać jednym ruchem
jakiś olbrzymi Ruch, który w nas ludzi przenika z otwartych ksiąg.
I nie ciążą tej ścianie sklepienia,
nie ciążą ludzie żywi, którzy mieszkają daleko w izdebkach zmęczonych
serc,
nie ciąży nawet ta przepaść, którą teraz otacza się ziemia
— dopóki człowiek po to się rodzi, by jako niemowlę matczyną ssać
pierś.
Przepaść
Abyssus abyssum invocat*
Zawsze widzisz ją jako przestrzeń wypełnioną kaskadą powietrza,
w które biją odblaski szkiełek zaszczepionych niby ziarnka
w dalekich kamieniach.
* „Głębia przyzywa głębię", Psalm 42.
154
Now observe the abyss that glitters
in the eye's reflection.
We all bear it in us.
When men are gathered together
they shift the abyss like a boat
on their shoulders.
Nothing to bypass in this commotion.
Take a ray from the eye and write
your sign.
Though you see no abyss in the mind
don't imagine that it is not there.
Light may not reach your sight, but the boat
shifts on to your shoulders:
the abyss is clothed in flesh,
become Fact
in all men.
The Negro*
My dear brother, it's you, an immense land I feel
where rivers dry up suddenly—and the sun
burns the body as the foundry burns ore.
I feel your thoughts like mine;
if they diverge the balance is the same:
in the scales truth and error.
There is joy in weighing thoughts on the same scales,
thoughts that differently flicker in your eyes and mine
though their substance is the same.
Marble Floor
Our feet meet the earth in this place;
there are so many walls, so many colonnades,
yet we are not lost. If we find
meaning and oneness,
* Addressed to one of the African bishops attending the Vatican Council.
155
Proszę, byś po raz pierwszy dostrzegł również tę przepaść,
która bije odblaskami oczu. Człowiek każdy nosi ją w sobie,
a ludzie razem zebrani przesuwają tę przepaść jak łódź na swoich
barkach.
I nie ma w tym wielkim ruchu niczego, co mógłbyś ominąć,
promieniem otwartych oczu jakby piórem pisząc swój znak
Kiedy umysł nie dźwiga przepaści,
nie sądź, że już się zamknęła.
Chociaż odblask oczu twych nie sięga, przecież Łódź na barki się wspina:
wraz z nią Przepaść przyobleka się w ciało, aby przez to w każdym
człowieku stanowić Fakt.
Murzyn *
To właśnie ty, Drogi Mój Bracie, czuję w tobie olbrzymi ląd,
w którym rzeki urywają się nagle... a słońce wypala organizm jak rudę
hutniczy piec
— czuję w tobie podobną myśl:
jeśli myśl nie biegnie podobnie, to przecież tą samą wagą oddziela
prawdę i błąd.
Jest tedy radość ważenia na jednej wadze tych myśli,
które inaczej błyskają w twoich oczach i w moich, choć tę samą zawierają
treść.
Posadzka
W tym miejscu nasze stopy spotykają się z ziemią, na której powstało
tyle ścian i kolumnad... jeśli w nich się nie gubisz, lecz idziesz odnajdując
jedność i sens —
* Wiersz poświęcony jednemu z afrykańskich biskupów uczestniczących w Soborze Wa-
tykańskim II.
156
it is the floor that guides us. It joins the spaces
of this great edifice, and joins
the spaces within us,
who walk aware of our weakness and defeat.
Peter, you are the floor, that others
may walk over you (not knowing
where they go). You guide their steps
so that spaces can be one in their eyes,
and from them thought is born.
You want to serve their feet that pass
as rock serves the hooves of sheep.
The rock is a gigantic temple floor,
the cross a pasture.
The Crypt
We must go below the marble floor,
with its generations of footsteps,
and drill through the rock to find the man
trampled by hooves of sheep.
They knew not whom they trampled—a passing man?
the Man who never will pass?
The crypt speaks: I am bound to the world and besieged;
the world is an army of exhausted soldiers
who will not pull back.
Synodus
They all start up again and again:
no graveyard for tiredness; even the very old,
hardly able to move on their knees, are prepared for the stadium.
Eyes both fading and young see what is whole:
the world which must come from their bodies and souls,
from the life that they give and the death they desire.
That world will come like a thief and steal all we possess.
Poor and naked, we will be transparent as glass
that both cuts and reflects.
Lashed by conscience, this vast temple its setting,
the split world must grow whole.
157
to dlatego, że cię Ona prowadzi. Oto łączy nie tylko przestrzenie
renesansowej budowli, ale także przestrzenie W Nas,
którzy idziemy tak bardzo świadomi swoich słabości i klęsk.
To Ty, Piotrze. Chcesz być tutaj Posadzką, by po Tobie przechodzili
(idąc przed siebie, nie wiadomo, dokąd), by szli tam, gdzie prowadzisz
ich stopy,
by łączyły się w jedno przestrzenie poprzez wzrok, który pomaga
urodzić myśl.
Chcesz być Tym, który służy stopom — jak skała raciczkom owiec:
Skała jest także posadzką gigantycznej świątyni. Pastwiskiem jest krzyż.
Krypta
Musimy przeto zejść pod posadzkę, na której naniesiono już ślady
tylu stóp. Musimy przedrążyć skałę, by odkryć człowieka
zadeptanego raciczkami owiec: nie wiedziały wówczas, kogo depcą —
człowieka, który przeminął, czy Człowieka, który nie przemija?
Krypta ci powie: związana jest z całym światem, który ją wciąż oblega,
jak wojsko zmęczonych żołnierzy, którzy od niej odstąpić nie chcą.
Synodus
Wszyscy jednak wciąż się zrywają, zmęczenie nie wciąga w grób —
nawet starców — ledwie wloką kolana, a przecież gotowi na stadion,
oczy gasnące tak samo jak młode widzą całość: jest to świat, który
ma przyjść
poprzez ich ciała i dusze — przez życie, które oddają, i śmierć, której
pragną.
Jest to świat, który ma wejść jak złodziej — okradnie nas z tego,
co mamy.
Zostaniemy biedni i nadzy, a przy tym przejrzyści jak szkło,
które nie tylko odbija, lecz tnie:
i taki rozcięty świat niech się zrasta pod smaganiem sumień,
które olbrzymią świątynię obrały sobie za tło.
158
Gospel
Truth doesn't drip oil into wounds to stop the burning pain,
or sit you on a donkey to be led through the streets;
truth must be hurtful, must hide.
Structures contract in the brain: raised in man
a building leans; we want to straighten
not its pediment but the ground resisting far beneath
as waves resist boats.
Truth supports man. When he can't lift himself,
indeed the building weighs double.
We all find it in us, a mysterious mold;
we range over astounded streets
where the donkey is led.
(Is there less and less truth in the streets—or more?)
We look ahead calmly: we are beyond dread.
Springs and Hands
We have words to lean on, spoken long ago,
still spoken in trembling for fear we should change them in any way.
But is this all?
For there are invisible hands that hold us
so that it takes great effort to carry the boat,
whose story, despite the shallows, follows its course.
Is it enough to dip deep in the spring,
not to seek the invisible hands?
Two Cities (Epilogue)
Each of the two cities is a whole,
which cannot be carried from heart to heart;
each has to live at our heart's expense,
in each—each of us.
159
Ewangelia
Prawda nie sączy oliwy do ran, by nadto nie piekły,
nie wsadza na osła, którego się potem ulicami wodzi —
prawda musi boleć i kryć się.
Napinają się w mózgu konstrukcje, kiedy coś się nachyla jak gmach
wybudowany w ludziach — wszyscy myślą, jak wyprostować
nie fronton, lecz grunt głęboki, bo właśnie ten się opiera jak fala łodzi
Prawda dźwiga człowieka. Kiedy człowiek nie dźwignie siebie,
gmach zbudowany ciśnie podwójnym zaprawdę ciężarem,
który wszyscy w sobie znajdujemy jak tajemniczy ekstrakt —
obiegając zdumione ulice, po których obwodzi się osła
(coraz mniej w tych ulicach prawdy? czy coraz więcej?),
patrzymy spokojnie przed siebie, nie dosięga nas przestrach.
Ź
ródła i ręce
Mamy bowiem oparcie w słowach wypowiedzianych kiedyś,
wypowiadanych nadal z wielkim drżeniem, by nic w nich nie zmienić...
Czy tylko tyle?
Są z pewnością niewidzialne Ręce, które trzymają nas tak,
ż
e z wysiłkiem dźwigamy łódź, której dzieje nadają bieg
pomimo mielizn.
Czy wystarczy zagłębić się w źródła, nie szukając niewidzialnych Rąk?
Dwa miasta (epilog)
Każde z dwu miast jest całością nieprzenośną z serca do serca.
Muszą tak żyć kosztem serca każdego z nas —
160
Unless we are wholly at one with one of the two,
we cannot exist and remain true.
(Long hours we talk of this
above the lights of the Third City,
at its best self in the evening
when the day's tinsel is cast off.)
1962
161
i każdy z nas znów żyć musi każdym z nich,
inaczej już żaden z nas nie potrafi istnieć,
jak tylko stanowiąc całość z jednym z obu tych miast
(rozmawiamy o tym długie godziny nad światłami Trzeciego Miasta,
które wieczór najbardziej jest sobą, gdy odrzuci całodzienny blichtr).
1962
162
163
WĘDRÓWKA
DO MIEJSC ŚWIĘTYCH
JOURNEY TO
THE HOLY PLACES
164
1. Mount of Olives*
A fragment of earth seen through leaves,
through the thicket of time, at last through the brook
that covers the bottom of a slender chalice.
The chalice was formed from a crack in the rocks.
A fragment of earth seen still through You,
or is it through me?
The dwarfed olive trees where You
could not find shelter then, nor—
And today, why do I come?
Don't be surprised. Here for one thousand
nine hundred years each gaze passes
into that one gaze which never alters.
2. The Desert of Judea
It's not easy to say to this land: you are beautiful.
Slopes brown with overhanging rocks
merge with inclining clouds.
Motorcars tear through the wind and the rain,
you look for a trace of green in vain.
People have left—long ago. You cannot live here.
No road leads to such places: it runs away.
And here You came, so that You need not say to this land;
you are beautiful. The place was indifferent.
* The title of the original is "Oliveti".
165
1. Oliveti
Fragment ziemi widziany przez liście/ widziany przez czasów gąszcz,
widziany wreszcie przez potok, który wypełnia dno
szczupłego kielicha. Kielich powstał z pęknięcia skał.
Fragment ziemi widziany wciąż jeszcze przez Ciebie, czy już przeze mnie?
Skarłowaciałe oliwki, w których znaleźć nie mogłeś schronienia
ani wówczas, ani... a dziś dlaczego przychodzę?
Nie dziw się! Tutaj każde spojrzenie od tysiąc dziewięciuset lat
przechodzi w to jedno spojrzenie, które się nigdy nie zmienia.
2. Pustynia Judzka
Tej ziemi trudno powiedzieć „jesteś piękna".
Brązowieją głazem nawisłym zbocza, wnikają w pochyłość chmur.
Samochody prują powietrze i deszcz. Darmo szukać choćby śladu zieleni.
Ludzie odeszli daleko. Nie sposób tutaj żyć.
Droga nie prowadzi do tych miejsc, lecz od nich ucieka.
Właśnie tutaj przyszedłeś. By nie mówić ziemi „jesteś piękna"?
Obojętne było miejsce. Wszędzie szukasz ludzi.
166
You seek out people everywhere. But to seek everywhere
You had to stop in some place.
You chose this.
The whole earth comes to this one land,
and the land becomes earth
as everything becomes that which is,
through Him Who Is.
There was no meeting with earth for Him Who Is.
What took place
we call creation,
the owning of things as one's own,
endurance in existence.
Meeting means
not only touching (no thing touches You),
not just being
(what else is there in relation to Him Who Is?)—
Meeting means not just dependence
(oh, how great is our dependence
between coming into being and nothingness,
between coming into being and annihilation).
Thus were you dependent, one land among many lands, at one with the
whole of earth, at one with all that is. Thus were you dependent and are
dependent still.
Land of meeting, the one and only land, through which all earth became
this land, as everything became that which it is through Him Who Is.
No, I cannot say to you, you are beautiful.
Meeting may mean the beginning of parting.
Oh, land, this earth in which we do not part with Him Who Is, in which
we will never part—even though you ceased to be earth, even though you
crumbled in the debris of your existence.
Oh, land, earth unborn in which He Who Is became Father to us. You
exhausted yourself at our birth. No sign of freshness now, no beauty
remains in you.
But even when you were young, you were not graceful—though in you
there were odd corners full of grace.
167
Aby ich szukać wszędzie, trzeba było stanąć na jakimś miejscu.
Wybrałeś to.
Cała ziemia przychodzi do tej jednej Ziemi i przez nią
ziemią się staje, tak jak staje się tym, co jest,
wszystko przez TEGO, KTÓRY JEST.
Nie było spotkania z ziemią Tego, który Jest.
To, co było —
nazywamy stworzeniem,
posiadaniem na własność, tak jak posiada się rzecz,
utrzymywaniem w istnieniu.
Spotkać się — to znaczy
nie tylko dotknąć (Ciebie nie dotyka żadna rzecz),
nie tylko być wobec siebie (czyż wobec Tego, który Jest, cokolwiek
jeszcze jest?)
— to znaczy nie tylko zależeć (ach, i jeszcze jak! zależeć
pomiędzy zaistnieniem a nicością, pomiędzy zaistnieniem
a unicestwieniem).
Tak właśnie zależałaś Ty, Ziemio, Ty jedna z wielu ziem — razem z całą
ziemią i ze wszystkim, cokolwiek jest. Tak właśnie zależałaś i tak zależysz.
Ziemio spotkania! Ziemio jedyna! Ziemio, przez którą stała się ziemią
cała ziemia tak, jak stało się tym, co jest, wszystko — przez Tego, który Jest.
Nie mogę powiedzieć do Ciebie „jest piękna".
Spotkanie może oznaczać początek rozstania.
Ziemio, przez którą nie rozstajemy się z Tym, który Jest, przez którą nie
rozstaniemy się już nigdy — choćbyś Ty przestała być ziemią, choćbyś
rozpadła się na szczątki swojego istnienia.
Nie ma rozstania po urodzeniu — „rozstać się", które może być kresem
każdego „spotkać się", nigdy nie jest kresem narodzin. Narodzenie nie zna
już kresu, nie zna rozstania.
Ziemio, ziemio nie-narodzona! na której Ten, który Jest, stał się nam
Ojcem. Do kresu się wyczerpałaś przy narodzeniu naszym. Nie pozostał
w Tobie żaden ślad świeżości ani piękna.
— Ale nawet, gdy byłaś młoda, nie byłaś wdzięczna — miałaś tylko
pełne wdzięku zakątki.
168
3. Identities
I come across these odd corners (they are no longer what they once
were). Fig sellers spread their small sacks, boys run about, thrusting
photographs under the eyes of passersby, and stamps wrapped in shiny
cellophane. In the doorways of prosperous shops, guttural voices lure you,
smuggling in now an Italian, now an English word, even Polish.
To these odd corners I find my way. A place, the place is important, the
place is holy. Stones have shifted many times, and many potholes have
been filled in. Since those times the sand has run interminably through over
and over again. Not a grain is left. But I am not looking for that identity: the
identity of a place is what fills it
I come across these places which you have filled with yourself once and
for all. I do not come to fill them with my own self, but to be filled. Oh,
place, you have to be carried to many, so many places.
You were transformed so many times before you, His place, became
mine.
When for the first time He filled you, you were not yet an outer place;
you were but His Mother's womb. How I long to know that the stones I am
treading in Nazareth are the same which her feet touched when she was
Your only place on earth. Meeting You through the stone touched by the
feet of Your Mother.
Oh, corner of the earth, place in the holy land—what kind of place are
you in me? My steps cannot tread on you; I must kneel. Thus I confirm
today you were indeed a place of meeting. Kneeling down I imprint a seal
on you. You will remain here with my seal—you will remain—and I will
take you and transform you within me into the place of new testimony.
I walk away as a witness who testifies across the millennia.
The identity of places is not just the identity of the stones which form
the corner of a house, a hearth or a well (oh! the well at Sichar*—from
Jacob's days, the Samaritan woman, to this very day)—the identity of a view
that sight opens up for itself.
I am contained within the same landscape: the act of seeing is also
a place of meeting. I am on a pilgrimage not to the stones but to a view
where the places of this earth continually flow into the same bay. And it is
the bay of sight This bay cuts deep into the land. Man is the land.
I am on a pilgrimage to identity. Not on a pilgrimage to those stones
embedded in the same corner of the house, the same pavement, the same
* See the poem on p. 46.
169
3. Tożsamości
Do tych zakątków trafiam: (już nie są tym, czym były) — może gdzieś
się rozłożą sprzedawcy z woreczkiem fig, biegają chłopcy, podsuwając
przechodniom pod oczy fotografie i znaczki owinięte w szklistą celu-
lozę — na progu zasobnych sklepów zapraszają gardłowym akcentem,
przemycając czasem jakieś słowo włoskie, angielskie, nawet polskie.
Do tych zakątków trafiam: miejsce, miejsce jest ważne, miejsce jest święte.
Przesunęły się tylekroć kamienie, zasypano tak wiele wyboi, piasek od tam-
tych czasów przesypał się niezliczoną ilość razy, nie pozostało ani ziarenka.
Nie tej jednak szukam tożsamości: miejsce jest sobą przez to, co je wypełnia.
Do tych miejsc trafiam, które wypełniłeś sobą raz na zawsze. Nie
przychodzę, bym je sobą wypełnił ja, lecz bym sam napełnił się nim. Ach,
miejsce! musisz być przeniesione w tyle miejsc!
Ach, miejsce! ileż razy, ilekrotnie się przeobrażałoś, nim z Jego miejsca
stałoś się moim!
Kiedy On cię wypełnił po raz pierwszy, nie byłoś jeszcze żadnym
miejscem zewnętrznym, byłoś tylko łonem Jego Matki. Jakże pragnąłbym
wiedzieć, że kamienie, po których stąpam w Nazarecie, to te same, których
dotknęła Jej stopa, gdy była jedynym miejscem Twoim na ziemi. Spotkanie
z Tobą przez kamień, którego dotknęła stopa Twojej Matki!
Ach, miejsce ziemi, miejsce ziemi świętej — jakimże miejscem jesteś we
mnie! Dlatego właśnie nie mogę po tobie stąpać, muszę klęknąć. Przez to
dzisiaj potwierdzam, że byłoś miejscem spotkania. Przyklękam — przez to
wyciskam na tobie pieczęć. Zostaniesz tutaj z moją pieczęcią — zostaniesz,
zostaniesz — a ja zabiorę ciebie i przeobrażę w sobie na miejsce nowego
ś
wiadectwa. Odchodzę jako świadek, który świadczy poprzez tysiąclecia.
Tożsamość miejsc to nie tylko tożsamość kamieni, które składają się na
węgieł domu, na palenisko lub studnię (ach, studnia w Sychem* — od
czasów Jakuba poprzez Samarytankę do dzisiaj) — tożsamość widoków,
które otwiera sobie wzrok:
Mieszczę się w krajobrazie tym samym, widzenie także jest miejscem
spotkania. Pielgrzymuję nie do kamieni, lecz do widoków, w których
miejsca ziemi przepływają wciąż w jedną zatokę, a jest nią zatoka wzroku.
Zatoka ta głęboko zapuszcza się w ląd. Lądem jest człowiek.
Pielgrzymuję do tożsamości. Pielgrzymuję nie do kamieni ułożonych
w ten sam węgieł domu, w tenże sam bruk ulicy, w palenisko to samo. Jest
* Zob. wiersz na s. 47.
170
hearth. This is the identity of finding one's own self in landscape. Here
I come on a pilgrimage. And this place is holy.
Mount Tabor: identity in the view from its summit. Where Galilee rises
in each of its fields tilled with such toil, each kibbutz picked out at night in
the concentration of electric lights. A chill passes and asserts my silhouette
at the setting of day.
The shores of Lake Genezareth. The identity of being in Capernaum,
Bethesda, or Magdala. In the shallow water at the edge of the lake I pick up
a few stones. One day I will put them in the hardworking hand of
a fisherman by the Notec river.*
Identity in moving through space and in being realized by it.
Identity in breathing. The places we have in common are more in us
than in the earth.
4. One Tree
Abraham came across these places in his wanderings, a man of the great
encounter (tres vidit et unum adoravit**). He brought the inner place of
meeting to these outer places where the whole earth became earthbound,
a Dwelling. Abraham, the visible beginning of a new Adam.
You have to go through a desert to these places. Abraham was still
looking for meadows; in the desert of his own self he saw only one Tree
(tres vidit et unum adoravit)—he walked toward it. Oh, tree so wide
spreading, grant your shade to all men, animals and plants. A whole people
must repeat and repeat again the wanderings of Abraham.
Today Arab airlines shorten this road to two hours. Have we distanced
ourselves from the hardship of wanderings, transferring the barrenness of
old earth to the wide open spaces? We bypass Mount Sinai from a distance;
they had the courage to walk straight ahead toward an encounter with it.
Earth, oh. Earth, answer the demands of eternal Wisdom. Place of
meeting, be a desert no more, become an oasis. Should not man blossom out
there where You are close? Come and bring with you the blossom of man.
Place of the blossoming of man—can we exchange You for so many
blossoming dries of the past and the future? Can we exchange the places of
blossoming for the one place on which the cross was planted? A people
went on pilgrimage to that place, across the desert.
* In western Poland, flowing into the Warta.
** See Genesis 18. The quotation is from St. Augustine, On the Holy Trinity (Book 2, Ch. 4):
"He saw three and worshiped one."
171
tożsamość odnajdywania się w krajobrazie. Do niej pielgrzymuję. To
miejsce jest święte.
Góra Tabor: tożsamość widzenia ze szczytu. Gdy Galileja podsuwa się
w górę każdym polem uprawionym w trudzie, każdym kibucem, jaki
rozpoznasz wieczorem po skupieniu lamp elektrycznych. Chłód przechodzi
obok i potwierdza moją sylwetkę przy zachodzącym dniu.
Brzegi jeziora Genezaret. Tożsamość znajdowania się w Kafarnaum,
Betsaidzie czy Magdali. W płytkiej wodzie przy brzegu wybiorę kilka
kamieni, by je kiedyś położyć na spracowanej dłoni rybaka nad Notecią.
Tożsamość wnikania w przestrzeń i wynikania z niej.
Tożsamość oddechu. Miejsca wspólne bardziej są w nas niźli w ziemi.
4. Jedno drzewo
Do tych miejsc wędrował Abraham, człowiek wielkiego spotkania (tres
vidit et unum adoravit)*. Wewnętrzne miejsce spotkania przyniósł w sobie
do tych miejsc zewnętrznych, na których cała ziemia stała się ZIEMIĄ, czyli
MIESZKANIEM. Abraham, widomy początek nowego Adama.
Do tych miejsc trzeba iść przez pustynię. Abraham jeszcze szukał łąk, na
pustyni własnego „ja" widział tylko Jedno Drzewo (tres vidit et unum
adoravit), ku Niemu szedł. Drzewo rozłożyste! użycz cienia wszystkim
ludziom, zwierzętom i roślinom! Wędrówkę Abrahama musi powtarzać
cały lud.
Dziś samoloty „Arabic Airlines" skracają tę drogę do dwóch godzin. Czy
oddaliliśmy się od trudu wędrówki, odsuwając w stronę przestworzy
nieurodzaj starej ziemi? Z daleka wypadnie nam minąć górę Synaj: oni
jednak mieli odwagę iść prosto na Jej spotkanie.
Ziemio, ziemio! odpowiedz żądaniom wiecznej Mądrości! Miejsce spot-
kania, przestań być pustynią, stań się oazą! Czyż nie powinien rozkwitnąć
człowiek tam, gdzie Ty się przybliżysz? Przybądź i przynieś z sobą rozkwit
człowieka!
Miejsce rozkwitu człowieka — czyż możemy Ciebie zamienić na tyle
kwitnących miast w przeszłości i przyszłości? Czyż możemy zamienić
miejsca rozkwitu na jedno miejsce, na którym stanął krzyż? Do tego miejsca
pielgrzymował lud przez pustynię.
* Zob. Księga Rodzaju 18. Cytat pochodzi ze św. Augustyna, O Trójcy Świętej (księga 2,
rozdział 4): „Ujrzał trzech, a wielbił jednego".
172
Above all places of meeting this is the last and the first Earth never parts
from it. In this place earth reasserts itself. The blossoming of man is not con-
fined to cities where man's dwellings long ago outstripped the tops of trees.
Homeless people in their refuge inhabit the Earth anew through the Cross.
The cross is here no more. One cannot even see the rock on which it
stood. Houses were built at random near the płace where everything made
sense. Architecture here is accidental and yet so full of sense. Everything that
is a part or an aspect is explicable through the whole. Place of the whole,
dwelling of all encounters and of all men. Outside you they are homeless.
Place of fulfilment: there the beginning of a new Adam reached its limit.
This limit is a new beginning, the beginning of us all. Here I, too, began. But
what blossoming follows from it? Man is born to blossom like a flower or an
animal—but they live everywhere while man is homeless.
Man blossoms through cities but brings his homeless blossom to this
place where every architecture is accidental. Accidental is each city, but
from what does it draw its sense—drawing it like water? The cross has
become for us the well of Jacob.
5. The Place Within
My place is in You, your place is in me. Yet it is the place of all men. And
I am not diminished by them in this place. I am more alone—more than if
there were no one else—I am alone with myself. At the same time I am
multiplied by them in the Cross which stood on this place. This multiplying
with no diminishment remains a mystery: the Cross goes against the
current In it numbers retreat before Man.
In You—how did the Cross come to be?
Now let us walk down the narrow steps as if down a tunnel through
a wall. Those who once walked down the slope stopped at the place where
now there is a slab. They anointed your body and then laid it in a tomb.
Through your body you had a place on earth, the outward place of the
body you exchanged for a place within, saying: "Take, all of you, and
eat of this."
The radiation of that place within relates to all the outward places on
Earth to which I came on pilgrimage. You chose this place centuries
ago—the place in which You give yourself and accept me.
[1965]
173
Ponad wszystkie miejsca spotkania to jest miejsce ostatnie i pierwsze.
Nie rozstaje się z nim nigdy ziemia. Ziemia siebie na nim potwierdza.
Rozkwit człowieka nie sprowadza się do samych miast, w których miesz-
kania ludzi wybiegły już dawno ponad wierzchołki drzew. Ludzie bezdo-
mni w swych mieszkaniach zamieszkują na nowo Ziemię przez Krzyż.
Nie ma go tutaj dziś. Nie widać nawet skały, na której stał Pobudowano
przypadkowe domy w pobliżu miejsca, na którym wszystko posiadło sens.
Architektura jest tu przypadkowa i najbardziej zarazem pełna sensu. Wszyst-
ko, co jest częścią i aspektem, tłumaczy się przez całość. Miejsce całości,
mieszkanie wszystkich spotkań i wszystkich ludzi. Poza tobą są bezdomni.
Miejsce spełnienia: początek nowego Adama osiągnął swój kres. Ten kres
jest znowu początkiem, początkiem nas wszystkich. Tutaj się także począłem.
Jakiż jednak rozkwit stąd wynika? Człowiek rodzi się dla rozkwitu jak zwierzę
czy kwiat — lecz one mieszkają wszędzie, gdzie człowiek jest bezdomny.
Człowiek rozkwita przez miasta — ale swój rozkwit bezdomny przynosi
na to miejsce, na którym każda architektura jest przypadkowa. Przypad-
kowe jest każde miasto, lecz stąd ono czerpie swój sens — czerpie jak wodę.
Krzyż stał się nam studnią Jakuba.
5. Miejsce wewnętrzne
Miejsce moje jest w Tobie. Twoje miejsce jest we mnie. Jest to wszakże
miejsce wszystkich ludzi. A przecież nie jestem na nim pomniejszony przez
wszystkich. Jestem bardziej sam (niż gdyby nie było nikogo innego): jestem
sam na sam. I zarazem jestem przez wszystkich pomnożony w Krzyżu, który
na tym miejscu stał. To pomnożenie — a nie-pomniejszenie — pozostaje
tajemnicą: Krzyż idzie pod prąd. Cyfry cofają się w nim przed Człowiekiem.
Jak doszło w Tobie do krzyża?
Teraz zejdziemy w dół po wąskich schodach, jakby tunelem w ścianie. Ci,
którzy wtedy schodzili po zboczu, przystanęli na miejscu, gdzie dziś znajduje
się płyta. Namaszczono jeszcze Twoje ciało, potem włożono do grobu.
Miałeś miejsce na ziemi przez Twoje Ciało. Miejsce zewnętrzne Gała zamie-
niłeś na miejsce wewnętrzne, mówiąc „bierzcie i pożywajcie z niego wszyscy".
Promieniowanie miejsca wewnętrznego względem wszystkich zewnętrz-
nych miejsc Ziemi, do której przyszedłem w pielgrzymce. To miejsce wybrałeś
od wieków. Miejsce, w którym Siebie udzielasz, a mnie przyjmujesz.
[1965]
174
175
WIGILIA WIELKANOCNA 1966
EASTER VIGIL, 1966
176
I. Invocation
1. A Conversation with Oneself Begins
Does it mean I have struck the subject which by mutual consent
people call important, weighty, proclaim this to one another?
Does it mean, counting the years, I am in agreement
with the chronicler Thietmar of Merseburg,* that I see the past
like Master Vincent,** that I want to be
in harmony with what has passed?
(Perhaps I prefer the chronicler's vision of the paths of history
to that which I see in Vislica's dark excavations.)***
This means I have struck the roots of my own tree,
that I go deeper into its secret growth
of which I am part, its body sharing mine.
I sense that I am in the tree, and the tree is in me.
The tree is a body physical
The history of men, such as I, looks for its own Body.
* Thietmar (975-1018), bishop of Merseburg and chronicler of the Saxon imperial house,
who recorded events in early Polish history.
** Wincenty Kadłubek (c. 1150-1223), bishop of Cracow, who wrote a history of Poland
in Latin.
*** Wiślica, a village near Kielce in south Poland, known for its early medieval monuments.
177
I. Inwokacja
1. Rozpoczyna się rozmowa z sobą
Czy to znaczy, że trafiam w treść, co do której umówili się ludzie,
by ją nazwać ważną i wielką — i głosić sobie nawzajem?
Czy to znaczy, że jestem zgodny w rachubie lat z kronikarzem
Thietmarem z Merseburga * — że widzę przeszłość podobnie jak mistrz
Wincenty,
ż
e chcę być w harmonii z tym, co minęło?
(a może przedkładam widzenie dróg przeszłości wyczytane z kronik
ponad widzenie w mroku wykopalisk Wiślicy?)
To znaczy, że trafiam na korzenie własnego drzewa,
ż
e zagłębiam się w jego tajemny wzrost,
który i mnie się udzielił i ze mnie ma swe ciało.
Czuję, że jestem w nim i ono we mnie.
Drzewo jest ciałem fizycznym.
Historia ludzi takich jak ja szuka swojego Gała.
* Thietmar (975-1018), biskup Merseburga i kronikarz dziejów cesarzy z dynastii saskiej, który
opisał wiele wydarzeń z najdawniejszej historii Polski.
178
2. A Conversation with God Begins
The human body in history dies more often and earlier
than the tree.
Man endures beyond the doors of death in catacombs and crypts.
Man who departs endures in those who follow.
Man who follows endures in those departed.
Man endures beyond all coming and going
in himself
and in you.
The history of men, such as I, always looks for the body
you will give them.
Each man in history loses his body and goes toward you.
In the moment of departure
each is greater than history
although but a part
(a fragment of a century or two,
merged into one life).
3. A Conversation with Man Begins:
The Meaning of Things
On this point we cannot agree.
He says: man is condemned only to loss
of his body. Man's history seeks nothing
but the body of things: these remain
while man dies
and generations live on them.
Things do not die a personal death,
man is left with the immortality of things.
This I say: much of man dies in things,
more than remains. Have you tried to embrace
what does not die and find for it
profile and space?
Don't speak of unknowns.
Man is not an unknown.
179
2. Rozpoczyna się rozmowa z Bogiem
Ciało ludzkie w historii umiera częściej niż drzewo, umiera wcześniej.
Trwa człowiek poza progiem śmierci w katakumbach i kryptach.
Trwa człowiek, który odszedł, w tych, co po nim przychodzą.
Trwa człowiek, który nadchodzi, w tych, co odeszli.
Trwa człowiek poza wszelkim odejściem i przyjściem
w sobie
i w Tobie.
Historia ludzi takich jak ja szuka Ciała, które Ty im dasz.
Każdy w historii traci swe ciało i każdy odchodzi ku Tobie.
W chwili odejścia każdy jest większy niż dzieje, których
cząstkę stanowi (: fragment jakiegoś stulecia
lub dwóch stuleci fragmenty scalone w jedno życie).
3. Rozpoczyna się rozmowa z Człowiekiem,
spór o znaczenie rzeczy
W tym punkcie nie możemy się zgodzić.
On mówi, że człowiek jest tylko skazany na to, by
stracić swe ciało. Historia ludzi nie szuka niczego innego
prócz ciała rzeczy: te zostają, gdy człowiek umiera,
ż
yją nimi potem pokolenia. Rzeczy nie są śmiercią osób,
człowiekowi pozostaje nieśmiertelność rzeczy.
Mówię: ogromnie wiele z człowieka umiera w rzeczach,
więcej niż pozostaje. Czy próbowałeś ogarnąć to,
co nie umiera? Czy próbowałeś znaleźć dla tego
przestrzeń i profil? —
— Nie mów o niewiadomych! Niewiadomą nie jest
człowiek!
180
Man is always full of what is human.
Never separate man from things, the body
of his history.—Never separate people from Man who became
the body of their history. Things cannot save
what is utterly human—only Man.
We stand in front of our past
which closes and opens at the same time.
Do not close the oneness of comings and goings
with willful abstraction:
life throbbed and blood dripped from them.
Return to each place where a man died; return to the place
where he was born. The past is the time of birth, not of death.
4. Invocation to Man who Became
the Body of History
I call you and I seek you, oh, Man, in whom
man's history finds its body.
I go toward you and do not say "come"
but simply "be."
Be where there is no record, yet where man was,
was with his soul, his heart, desire, suffering and will,
consumed by feeling, burnt by most holy shame.
Be an eternal seismograph of the invisible but real.
Oh, Man, in whom our lowest depths meet our heights,
for whom what is within is not a dark burden but the heart.
Man in whom each man can find his deep design,
and the roots of his deeds: the mirror of life and death
eyeing the human flux.
Through the shallows of history I always reach you
walking toward each heart, walking toward each thought
(history—the overcrowding of thoughts, death of hearts).
I seek your body for all history,
I seek your depth.
181
—
Człowiek napełniony jest zawsze tym, co człowiecze.
—
Nie odłączaj człowieka od rzeczy, które ciałem są jego historii!
—
Nie odłączaj ludzi od Człowieka, który stał się Ciałem ich historii:
tego, co na wskroś człowiecze, nie ocalą rzeczy — tylko Człowiek!
Stoimy przed frontonem przeszłości, która się dla nas zamyka
i równocześnie otwiera. Jedności odejść i przyjść nie zamykaj
ś
wiadomością jakąś oderwaną, tętniły bowiem życiem i ociekały krwią.
— Powracaj na każde miejsce, na którym umierał człowiek,
a jeszcze bardziej na miejsce, na którym się rodził. Przeszłość jest
czasem narodzin, nie śmierci.
4. Właściwa inwokacja, czyli wołanie
do Człowieka, który stał się Ciałem historii
Do Ciebie wołam, Człowieku, Ciebie szukam — w którym
historia ludzi może znaleźć swe Ciało.
Ku Tobie idę, i nie mówię „przybądź",
ale po prostu „bądź",
bądź tam, gdzie w rzeczach żaden nie widnieje zapis, a człowiek był,
był duszą, sercem, pragnieniem, cierpieniem i wolą,
gdzie go trawiły uczucia i palił najświętszy wstyd —
bądź jak wieczysty Sejsmograf tego, co niewidzialne a Rzeczywiste.
Człowieku, w którym ludzkie dno się spotyka i ludzki szczyt,
w którym wnętrze nie jest ciężarem i mrokiem, lecz właśnie sercem.
Człowieku, w którym każdy człowiek odnaleźć może zamysł najgłębszy
i korzeń własnych uczynków: zwierciadło życia i śmierci wpatrzone
w ludzki nurt,
do Ciebie — Człowieku — stale docieram przez płytką rzekę historii,
idąc w stronę serca każdego, idąc w stronę każdej myśli
(historia — myśli stłoczeniem i śmiercią serc).
Szukam dla całej historii Twojego Ciała,
szukam Twej głębi.
182
II. A Tale of a Wounded Tree
1.
There was an orchard all round, trees being grafted.
Mieszko* was walking in the shade, looking around.
He did not see the gardener, or the trees,
he did not see the scions.**
And he thought: I shall not taste of this fruit when it grows.
My son will, my grandchildren will and their children.
Will the orchard yield a large crop? which fruit will people
call good?
Unafraid, the gardener makes incisions in the bark.
He trusts the tree: the wounds will strengthen its life,
it will surge anew.
I have to look at myself as the trunk of a tree:
the wounded tree expands, growing through me.
2.
Why should the wounded tree expand, growing through me?
Why must I look at myself as its fruit?
The root I grow from is me—I come into blossom, my own blossom,
it is my own beauty, my ugliness welded
into one creature;
* Mieszko, the first historical ruler of Poland, who introduced Christianity in 966. "Easter
Vigii" was inspired by Poland's thousand years as a Christian state.
** The original uses the technical term for the grafted shoot.
183
II. Opowieść o drzewie zranionym
1.
Był wokół sad, szczepiono drzewa.
Mieszko przechadzał się w cieniu i patrzył.
Nie widział ogrodnika, nie widział drzew, nie widział szczepów.
Myślał: nie skosztuję już tych owoców, gdy wzejdą.
Skosztuje syn, skosztują wnuki, prawnuki.
Czy sad obrodzi? jaki owoc uznają ludzie
za dobry?
Nie lęka się ogrodnik nacinać kory. Wierzy drzewu:
ż
ycie będzie silniejsze od nacięć, na nowo wzbierze...
Na siebie patrzeć muszę jako na pień —
rozrasta się przeze mnie też ZRANIONE DRZEWO.
2.
Dlaczego przeze mnie rozrastać się ma ZRANIONE DRZEWO?
Dlaczego patrzeć mam na siebie jako na jego owoc?
Korzeń, z którego wyrastam, jest mną — do rozkwitu dochodzę: jest to
rozkwit własny,
jest to własne piękno i brzydota scalone w jeden twór,
184
my own good and evil filling my consciousness,
and depending on it
When the fruit falls from the tree of history, it falls
of its own weight, ripe in existence,
leaving its mark.
And its mark heals me.
The tree will not draw me into its arteries:
into the narrows of life.
I accept neither its bark nor the shade that it casts.
3.
And yet I have accepted the wounded tree though I counter it still,
accepted its growing through me,
through my grandchildren and their children,
bearing us as fruit—
fruit of incisions through the bark.
I have understood: the tree must be wounded
so that the scion should find its own place,
understood: the tree must be wounded
to let life seep through;
understood: I must open myself
(my life's frontiers shift so that
what is not mine becomes mine.
And should they not shift
so that mine becomes not mine?).
4.
The Tree said:
don't be afraid when I die—don't be afraid to die with me,
don't be afraid of death—look, I revive:
death only grazed my bark.
Don't be afraid to die with me and revive. The scar will heal.
Everything in it will ripen anew—
and the fruit will not fall of its own weight.
185
własne dobro i zło wypełnia moją świadomość i od niej zależy.
Gdy owoc spada z drzewa historii — własnym opada ciężarem
i dojrzałością istnienia, po którym zostaje znak.
I znak mnie zasklepia.
Drzewo nie wciągnie mnie w swe arterie: w cieśniny życia.
Nie przyjmuję jego kory ni cienia, który roztacza...
3.
A jednak przyjąłem DRZEWO ZRANIONE, choć mu się wciąż
sprzeciwiam.
Przyjąłem, by rosło przeze mnie, przez moich wnuków, prawnuków,
by rodziło nas jako owoce —
owoce nacięć, w których przyjmuje się szczep.
Zrozumiałem: musi być zranione, by szczep miał gdzie utkwić.
Zrozumiałem: musi być zranione, aby mogło przesączyć się życie.
Zrozumiałem: muszę się otworzyć...
(granice mego życia przesuwają się tak, że to, co nie-moje, staje się moje —
czyż nie muszą się przesunąć tak, że co moje, stanie się nie-moje?)
4.
DRZEWO mówiło tak:
nie lękaj się, gdy umieram — nie lękaj się ze mną umrzeć,
nie lękaj się śmierci — bo patrz, odżywam: śmierć tylko dotknęła kory.
Nie lękaj się ze mną umrzeć i odżyć. Zasklepi się znak.
Dojrzeje w nim wszystko na nowo —
i owoc nie opadnie ciężarem własnym.
186
The tree will give its fruit back to Him who grafted it—
you will eat of the fruit grown upon me, the wounded tree.
Upon me, said the Tree.
I did not feel its strangeness,
the contradictions between us vanished
(fleetingly at first?).
I was walking away; the Tree stood, embracing past and future.
5.
Good, I said, outgrow me, if you have the strength,
outgrow all men, or absorb them all.
(People cannot be absorbed, they can be outgrown,
then space opens up where everyone finds room—
everyone remains himself, yet begins to live anew.)
187
DRZEWO odda owoce Temu, kto je szczepił —
będziecie pożywać owoce wyrosłe na Mnie, Zranionym Drzewie.
DRZEWO mówiło „na Mnie" — nie czułem jego obcości,
znikło poczucie przeciwieństw pomiędzy Nim a mną
(może zrazu na chwilę?).
Odchodziłem, a DRZEWO stało, obejmując przeszłość i przyszłość.
5.
Mówiłem: dobrze przerośnij mnie, gdy masz moc taką,
przerośnij wszystkich ludzi albo ich wchłoń
(nie wchłania się ludzi, można ich przerosnąć:
wtedy powstaje przestrzeń, w której mieści się każdy —
każdy zostaje sobą, choć zaczyna na nowo żyć).
188
III. Seams
We walk on seams. Earth once appeared even, smooth.
For generations they thought her flat disc was surrounded
by water below and the sun above.
And Copernicus came: earth lost its hinges,
it now became hinged on motion.
We walk on the seams not as before
(Copernicus stopped the sun and gave the earth a push*),
we place our feet on seams, we place our thoughts on seams.
The question is their range (you are saying: I accept
the seams I can see—I want to see them all;
if I can't see them, can't touch them, I cannot accept them).
Mieszko walked on such seams: he often felt afraid.
He offered sacrifices not only from fear,
not only to outweigh fate.
When he sought his gods in the seams of the world,
in the unknowns of rate,
when he reached his gods, and fearfully uttered their names
(the oldest words in the ancestral tongue),
then it was clear: God does not live
in the seams of the world, in human entanglements of fate,
but speaks in his own tongue, his speech of simple sincerity.
* This line invokes a popular couplet about Copernicus the Pole.
189
III. Spojenia
Chodzimy po spojeniach. Ziemia zdawała się gładka, zdawała się równa.
Długi czas myślano, że płaski jej krąg oblany jest wodą od dołu, od góry
słońcem.
Potem przyszedł Kopernik: ziemia straciła zawiasy, zawiasem ziemi stał
się ruch.
Chodzimy po spojeniach inaczej niż przedtem. (Kopernik zatrzymał
słońce, a ziemię pchnął.)
Na spojeniach stawiamy stopy, na spojeniach kładziemy myśl:
chodzi o zasięg spojeń (mówisz tak: przyjmuję te które widzę —
chcę widzieć wszystkie — jeśli nie ujrzę, nie dotknę — nie przyjmę
spojeń.)
Mieszko stąpał po spojeniach, często odczuwał lęk:
nie tylko z lęku składał ofiary, nie tylko — żeby przeważyć los.
Gdy szukał bóstw w spojeniach świata i niewiadomych losu,
gdy do wielu docierając bóstw, wypowiadał z lękiem imiona (najstarsze
w języku praojców),
stało się jawne, że Bóg nie mieszka w spojeniach świata, w zawiłościach
ludzkiego losu,
lecz przemawia własnym językiem, mową najprostszej szczerości.
190
God's sincerity suffused the seams of the world;
(this is a speech not of investigation or searching,
but a speech of finding).
Someone stood up and spoke. Words were human, Slavonic.
The world in them was important and unimportant.
Death was severe and full of promise.
191
Przeniknęła szczerość Boga poprzez spojenia świata: (oto mowa nie
złożona z dociekań, nie mowa poszukiwań, lecz odnalezień).
Ktoś stanął i mówił. Słowa były ludzkie, słowiańskie.
ś
wiat był w nich ważny i nieważny. Śmierć surowa i obiecująca.
192
Seams (Continued)
Bind thought to the seams of the world—
but free the heart and open the soul!
The body will die and rise again:
life confirmed beyond life.
(When you endeavor to understand this
in the deadly struggles of the Slavs,
let me look through the seams of the soul, my own soul,
back to the souls of the Vistulans and Polans.*)
The seam of souls is word, is speech,
mutual speech. Let us name this—baptism
(when God emerged from the seams of the world,
from the entanglements of human fate)
when he spoke to Mieszko so that Mieszko could reply.
Oh, this linking of persons, invisible, intangible—
surely, it must have its sign.
Oh, this drawing into Parenthood more inward
than any visible world—this drawing in by the Word:
by silence rather than speech,
this drawing in by Love which both moves and halts motion,
this drawing in—mysterium tremendum et fascinosum**—
it must have a sign.
We have walked in this sign for centuries. Thought does not cling
to seams: it becomes a seam itself, a hinge of all motion suffusing man.
We have walked in this sign for centuries. This sign has replaced
the seam of the world and entanglements of human fate.
* Vistulans and Polans, tribes dominant in the formation of the Polish state.
** "The shattering and enchanting mystery."
193
Spojenia (ciąg dalszy)
Do spojeń świata przywiąż myśl! lecz zwolnij serce i duszę otwórz!
Ciało umrze i zmartwychwstanie. śycie potwierdzi się poza życiem.
(Gdy będziesz starał się zrozumieć to wszystko z śmiertelnych zmagań
Słowian,
pozwól, że spojrzę przez spojenia duszy — mej własnej,
wracając duszą do dusz moich Wiślan i Polan:)
Spojeniem dusz jest słowo, jest mowa — mowa wzajemna.
Chrztem nazwijmy ten moment —
(gdy Bóg wyszedł ze spojeń świata, z zawiłości ludzkiego losu)
gdy przemówił do Mieszka tak, że Mieszko mógł odpowiedzieć.
Ach, to spojenie osób — niewidzialne, niedotykalne — przecież musi
mieć swój znak!
Ach, to wciągnięcie w Ojcostwo, które jest bardziej wewnętrzne niż
jakikolwiek widzialny świat —
to wciągnięcie przez Słowo: przez milczenie bardziej niż przez mowę —
to wciągnięcie przez Miłość, która porusza i zarazem unieruchamia —
to wciągnięcie — mysterium tremendum et fascinosum * — musi mieć
swój znak!
W znaku chodzimy od wieków. Myśl nie przylega do spojeń — sama się
staje spojeniem, zawiasem wszelkiego ruchu, jaki przenika człowieka.
W znaku chodzimy od wieków. Znak zastąpił spojenia świata i zawiłość
ludzkiego losu.
* „Tajemnica straszliwa i urzekająca".
194
IV. Development of Language
I don't know those ancient words. When I turn to the written record
I am still far from the living words, which
a man in history filled with his breath and sound.
(Death shifted this sound behind a wall of centuries.
Record remains, the only trace for an ardent descendant
where the path breaks off—and you know it leads farther...)
and you know it must lead to the first inspirations of language,
those discoveries in man, to which the object responds.
Inspiration and meaning in unison.
When did they start throbbing in the same stream of sound
that flows in us today?
How did they carve out their simple shapes
that the spirit embodies?
Clans, tribes, a nation outlined.
Long lasted the wave of births
passing through mothers' wombs, centered on the identity
of words, and handed down with life—
How did the word God sound on this wave, what its first meaning,
before it arrived at the meaning it has
in the eternal Word?
Man arrived here—
did he know he was arriving?—
is the meaning bestowed by the mind and the heart?
195
IV. Rozwój języka
Nie znam tych słów najstarszych. Gdy wracam do zapisów, jeszcze
jestem daleko od żywych słów
napełnionych tchnieniem i dźwiękiem historycznego człowieka.
(Śmierć odsunęła ten dźwięk poza tyle stuleci. Został zapis, jedyny
ś
lad dla żarliwego potomka — na nim urywa się ścieżka —
a wiadomo przecież że dalej prowadzi...).
...a wiadomo przecież, że musi prowadzić do pierwszych natchnień
języka,
do tych w człowieku odkryć, którym odpowiada przedmiot.
Jedność natchnień i znaczeń.
Kiedyż zaczęły brzmieć tym nurtem dźwięków, którym płyną
do dzisiaj w nas?
Jak rzeźbiły sobie łożysko kształtów najprostszych, którymi wciela
się duch?
wyróżniają się rody, plemiona, naród?
Długo trwała fala narodzin
skupionych w łonach matek, skupionych w słów tożsamości,
przekazywanych wraz z życiem —
Jak zaczęło w tej fali brzmieć słowo „Bóg" i jak zaczęło znaczyć,
nim doszło do znaczenia, jakie ma w odwiecznym Słowie?
Człowiek doszedł —
może nie wiedział, że dochodzi —
czy znaczenie nadaje się umysłem, czy także sercem?
196
(When I tum to this moment, I am I, not he—
ripened the meaning of words—how does the heart
express itself?)
You who walk behind the heart,
you who uncover the roots of our growth,
you alone have brought union
to the multiplicity of words.
197
(Kiedy wracam do tego momentu, jestem już „ja", nie „on"
— znaczenie słów dojrzało, jak wypowiada się serce?)
Ty jeden, który chodzisz za sercem, który osłaniasz korzenie
naszego wzrostu —
wielości słów przyniosłeś jedność.
198
V. Echo of the Firstborn Cry
l.
Did you bring the union of all our desires?
How can this union be embraced in the multiplicity of moments—
in each our will may split into good and evil
(will, our will: the firstborn cry on the lowest deck of history).
You are tender, you are feeling—each division
has its place in You, and its mark.
You have remained in us for ever in the sign of our divisions.
In the sign of our divisions Your unity is manifest,
the unity of Man and Word: in this union You go
into the divisions scattered far and wide among us,
like good seed scattered to be made fertile,
growing into richness and likewise growing
against the unity of man in the Word.
Years later, a thousand years on, we will bring You
the riches of all our desires, riches of our defeats
(will, our will: the firstborn cry echoes through the lowest deck
of history).
Your sign, sign of our divisions became
the sign of our riches, in this sign You defend freedom:
freedom gives birth to our riches.
With our freedom You filled your sign.
Is freedom against You?
On and on, for generations, we all walk,
every one toward a meeting with the freedom which,
199
V. Echo pierworodnego płaczu
1.
Czy przyniosłeś nam jedność chceń?
Jak ogarnąć tę jedność przez taką wielość chwil —
w każdej wola może się rozszczepić na dobro i zło
(wola, wola — pierworodny płacz zalega dno historii).
Jesteś czuły, jesteś wrażliwy — każde rozszczepienie ma w Tobie
swoje miejsce i swój ślad.
Zostałeś dla nas na zawsze w znaku naszych rozszczepień.
W znaku naszych rozszczepień objawia się Twoja jedność,
jedność Człowieka i Słowa: tą jednością idziesz w rozszczepienia
rozsiane szeroko wśród nas
— w rozszczepienia rozsiane jak ziarno, by było płodne —
by rosło w bogactwo, by rosło też przeciw jedności człowieka w Słowie.
Po latach, po tysiącu lat, przyniesiemy Ci bogactwo chceń,
przyniesiemy Ci bogactwo klęsk
(wola, wola; płacz pierworodny zalega dno historii).
Twój znak — znak naszych rozszczepień, stał się znakiem
naszego bogactwa —
w tym znaku bronisz wolności: wolność rodzi nasze bogactwo.
Wypełniłeś naszą wolnością Twój znak. Czy wolność jest przeciw Tobie?
Przez tyle pokoleń idziemy — każdy z nas idzie — na spotkanie
wolności,
200
filled with love, does not counter love.
On and on. For generations, we all walk,
every one toward his own freedom.
Is freedom a vacuum...
2.
(A great vacuum in man, a vacuum in history: grafted on this
vacuum are riches and poverty, victory and defeat. In this
vacuum vertical lines were breaking, horizons narrowing—
frontiers of freedom. Freedom confirmed itself again and again,
freedom outgrew men: men departed, not realizing that they
were abusing it. When they realized, they departed with a sense
of guilt—heads sometimes fell—freedom still remained a great vacuum
to be filled.)
With our freedom You filled Your sign.
3.
Let me look with my own eyes, through my own ego.
There is an ineffable closeness to my native land—
a motion that permeates centuries,
allowing generations to evolve not only what is contained
but the person in its own right.
I measure his life with my own,
and suddenly find reciprocity.
Someone else has become my measure.
201
która się nie sprzeciwi miłości, ale miłością wypełni.
Przez tyle pokoleń idziemy — każdy z nas idzie — w stronę swej własnej
wolności.
Czy wolność jest próżnią...
2.
(Wielką próżnią człowieka i próżnią historii — na tej próżni
zaszczepiono bogactwo i ubóstwo, zwycięstwo i klęskę — na tej
próżni łamano piony i ścieśniano horyzonty — granice wolności
—
wolność potwierdzała się wciąż — wolność przewyższyła ludzi
—
odchodzili ludzie, nie wiedząc, że jej nadużyli — gdy wiedzieli,
odchodzili z poczuciem winy — czasem spadały głowy —
wolność pozostawała wielką próżnią do wypełnienia.)
Wypełniłeś naszą wolnością TWÓJ ZNAK.
3.
Pozwól mi patrzeć własnymi oczyma i poprzez własne „ja":
ojczyzna posiada bliskość niewysłowioną — ruch, który przenika stulecia,
który pozwala wyłonić z pokoleń nie treść, lecz właśnie osobę,
jej życie mierzyć swym życiem — i nagle znajdować wzajemność —
to Ktoś inny moją stał się miarą.
202
VI. Ritual
1.
Our earth has become a ritual,
a sign of finding in which Man was found.
But can the reconciliation with earth replace
the necessity, the compulsion of being
which is earth, each patch of earth,
above all, the one your heart chooses.
There you take root for life and for death,
and it crushes you into dust
With effort you see through the necessity of earth,
and with effort you are yourself seen through.
It is a constant effort to raise so many people
from the compulsion of earth—
this effort is called history.
History is not resurrection,
but the constant acceptance of death:
seeing through the human sequence of dying.
History does not reach the ritual that earth has become,
this earth of ours.
Hence our love of this earth. Love does not flow from death,
it runs beyond.
And because of the love that runs beyond death
earth has become a ritual.
Because of the love that runs beyond death,
our earth has become
a ritual.
203
VI. Obrzęd
1.
Ziemia nasza stała się obrzędem, znakiem odnalezienia, w którym
odnalazł się CZŁOWIEK.
Czy pojednanie z ziemią może zastąpić konieczność,
czy może zastąpić przymus istnienia, jakim jest ziemia —
każda ziemia, nawet ta, którą sercem wybierasz ze wszystkich ziem?
Gdy w niej się zakorzeniasz na życie i śmierć — wtedy ona ściera ciebie
na proch,
Z trudem przezierasz i z trudem jesteś przejrzany poprzez konieczność
ziemi.
Jest trud dźwigania stale tylu ludzi z przymusu ziemi — ten trud nazywa
się historią.
Historia nie jest zmartwychwstaniem, jest stałą zgodą na śmierć —
daje tylko przejrzystość ciągowi ludzkich umierań.
Nie dosięga ona obrzędu, jakim stała się ziemia, nasza ziemia.
Stąd nasza miłość do niej. Miłość nie płynie ze śmierci, lecz wybiega
poza nią.
Z miłości, która wybiega poza śmierć, obrzędem stała się ziemia.
Z miłości, która wybiega poza śmierć, nasza ziemia stała się obrzędem.
204
2.
There is a ritual of many waters, spouting from the earth
in the likeness of plants,
rivers are the plants of this earth
as water is the earth of plants.
Rivers freeze in winter, lakes and ponds freeze.
Springs spout: the water's life will burst the ice.
Our earth will be nearer the sun,
near enough for life.
Water and trees will come to life, the earth
will come to life, will be a ritual—
leading you beyond the circle of dying which it contains.
Each spring the earth and water say: is the necessity
of life not deeper than that of dying?
Thus say the earth and water, murmuring to each other.
Can you translate their murmuring into your own speech?
How can you graft onto thought
the death and life of the earth?
The ritual of waters speaks with a spring voice
as it restores the earth to life, and differently
in summer when man is parched with thirst like a riverbed,
when his body begs for cool and cleanliness—
then he absorbs the ritual of waters-
Here he finds an equilibrium. Man passes
into the inner equilibrium of water—
a course of destiny in each wave merges
with the peace of water.
This peace is not stagnation.
Water speaks more of endurance than of passing.
Endure in the course of your destinies, water!
Man comprehended by water, I say to you,
you are the destiny of the earth.
Our earth has become
the ritual of the plants and of the trees;
they burst like thought ripened in wisdom.
This wisdom is the country we chose with our heart,
with the consent of the earth.
205
2.
Jest to obrzęd wielu wód tryskających z ziemi na podobieństwo roślin
— rośliny tej ziemi to rzeki, jak woda ziemią jest roślin —
rzeki marzną na zimę, marzną jeziora i stawy, tryskają źródła:
ż
ycie wody rozsadzi lód.
Ziemia nasza będzie bliżej słońca, bliskości wystarczy dla życia.
Ożyje woda, ożyją drzewa, OśYJE ZIEMIA, stanie się obrzędem —
wprowadzi cię poza krąg umierania, jaki w niej samej tkwi.
Czyż konieczność śYCIA — tak mówi ziemia i woda każdej wiosny — nie
jest głębsza niż konieczność śmierci?
— tak mówią ziemia i woda, szemrząc do siebie wzajemnie.
Jak przetłumaczysz ich szemranie wzajemne na twoją własną mowę?
Ś
mierć oraz życie ziemi jak zaszczepisz w myśli?
Obrzęd wód przemawia inaczej wiosną, gdy życie przywraca ziemi,
inaczej latem, gdy człowiek wysycha z pragnienia, jakby łożysko rzeki,
gdy ciało błaga o czystość i chłód...
Wówczas człowiek chłonie obrzęd wód — jest w nim równowaga.
Człowiek przechodzi w równowagę wewnętrzną wody,
w której łączy się bieg przeznaczeń właściwy każdej fali
i pokój całości — ten pokój nie jest zastojem.
Woda mówi bardziej o trwaniu niżeli o przemijaniu —
trwaj w biegu swoich przeznaczeń, wodo!
Mówię tobie, człowiecze ogarniony wodą — że ty jesteś przeznaczeniem
ziemi.
Ziemia nasza stała się obrzędem roślin i drzew, które pękają jak myśl
dojrzała mądrością —
ta Mądrość jest naszą ojczyzną, którą wybraliśmy sercem za
przyzwoleniem ziemi.
206
3.
Man grasps the light with both hands
like someone rowing a boat:
his very substance goes through the light,
his words and his deeds.
Does he want to stay in the light?
to hold it in or give it birth?
He feels the dark, the shadow; at times he holds
a frail slice of the light in his hands
like a newborn child.
He sings it lullabies like those which nurses sing—
when silence falls, the songs shine on
till the shadow of existence enfolds the child.
Earth, you give us birth, but not enough light,
only a slice, thin and frail, sufficient
for plants and animals.
How different the light a child needs:
the nurse's embrace cannot contain his substance.
How different the light a child needs.
Faithful to you, earth, I speak of the light
you cannot give me. I speak of the light
without which no man is fulfilled/
without which you, too, earth, cannot be
fulfilled in man.
In the ritual of water and light you are present,
and silent
Man walks with his life over the ritual,
walks over with his death.
Do you think he will stamp it down?
Man passes, people pass—they run shouting
the battle cry of life.
Out of the battle a new earth is shaped
or is it only a new death?
(while beyond man's battle earth keeps its own peace?)
Will they stamp it down?
207
3.
Człowiek ima się światła oburącz jak wioślarz, który prowadzi łódź,
przechodzi przez nie całą swą substancją, brzemieniem czynów i słów.
Czy chce się w nim zatrzymać? czy chce zatrzymać je w sobie?
czy z siebie urodzić?
Odczuwa mrok, odczuwa cień, kruchą warstewkę światła
nosi czasami w dłoniach
jak narodzone dziecię, jak niemowlę,
ś
piewa światłu piosenki podobne piosenkom piastunek —
potem milknie, piosenki świecą, dopokąd nie ogarnie dziecięcia
cień istnienia.
Ziemio, która nas rodzisz, nie rodzisz wraz z nami światła —
rodzisz warstewkę cienką i kruchą, która starczy dla roślin i zwierząt.
Jakże innego światła trzeba dziecku, którego substancji nie ogarniesz
uściskiem piastunki.
Jak innego światła trzeba dziecku...
Z wierności dla ciebie, ziemio, mówię o świetle, którego ty dać nie
możesz,
mówię o ŚWIETLE: bez niego nie spełni się CZŁOWIEK,
bez niego i ty się nie spełnisz — ziemio — w człowieku.
W obrzędzie wody i światła jesteś obecna i milczysz.
Człowiek przejdzie po obrzędzie życiem, przejdzie śmiercią,
pomyślisz, że zdepce...
Przejdzie człowiek, przejdą ludzie — przebiegną, wołając „życie jest
walką" —
z walki wyłonią kształt ziemi nowej czy tylko nowej śmierci
(gdy ziemia zostanie poza walką ludzi, pełna własnego spokoju)?
pomyślisz, że zdepcą?...
208
VII. Easter Vigil, 1966
This is a Night above all nights, when
keeping watch at Your grave
we are the Church.
This is the night of strife
when hope and despair do battle within us.
This strife overlays all our past struggles,
filling them all to their depths.
(Do they lose their sense then, or gain it?)
This is the Night, when the earth's ritual attains its beginning.
A thousand years is like one night:
the night keeping watch
at Your grave,
[1966]
209
VII. Wigilia Wielkanocna 1966
Jest taka Noc, gdy czuwając przy Twoim grobie, najbardziej jesteśmy
Kościołem —
jest to noc walki, jaką toczy w nas rozpacz z nadzieją:
ta walka wciąż się nakłada na wszystkie walki dziejów,
napełnia je wszystkie w głąb
(wszystkie one — czy tracą swój sens? czy go wtedy właśnie zyskują?).
Tej Nocy obrzęd ziemi dosięga swego początku.
Tysiąc lat jest jak jedna Noc: Noc czuwania przy Twoim grobie.
[1966]
210
211
MYŚLĄC OJCZYZNA...
THINKING MY COUNTRY...
212
When I think my Country—
I express what I am, anchoring my roots.
And this is what the heart tells,
as if a hidden frontier ran from me to others,
embracing us all within a past
older than each of us;
and from this past I emerge
when I think my Country,
I take her into me as a treasure,
constantly wondering how to increase it,
how to give a wider measure to that space
it fills withal.
All Around They Speak with Tongues...
1. All around they speak with tongues, telling how successive generations
have grown, adding things old and new to the treasure of their land.
The land became a riverbed of light kindled deep in the people; the
same rivers flowed on in the same way, and around the land still flowed the
stream of speech charged with history. The river waters ran downhill, the
stream of speech ran up aspiring to the summit.
Every man that grew from this land was the summit, he is still—
—simultaneously the summit rises above each and all, ever more steeply it
rises and ever more deeply falls into conscience.
2. All around they speak with tongues; one rings clear above the rest: our
own. It goes deep into the thought of generations, flows around our land
213
Ojczyzna — kiedy myślę — wówczas wyrażam siebie i zakorzeniam,
mówi mi o tym serce, jakby ukryta granica, która ze mnie przebiega
ku innym,
aby wszystkich ogarniać w przeszłość dawniejszą niż każdy z nas:
z niej się wyłaniam... gdy myślę Ojczyzna — by zamknąć ją w sobie
jak skarb.
Pytam wciąż, jak go pomnożyć, jak poszerzyć tę przestrzeń, którą
wypełnia.
Gdy dokoła mówią językami...
1. Gdy dokoła mówią językami, jak narastały pokolenia, wnosząc do
skarbca swej ziemi rzeczy stare i nowe —
Ziemia stała się łożyskiem świateł zapalanych głęboko w ludziach,
płynęły wciąż jednakowo te same rzeki i wciąż na nowo opływał ziemię
strumień mowy wzbierający historią.
Wody rzek zbiegały ku dołowi, strumień mowy dążył w stronę szczytu.
Szczytem był każdy człowiek wyrastający z tej ziemi i każdy nim jest —
równocześnie szczyt wznosi się ponad każdym i ponad wszystkimi,
wznosi się coraz stromiej i coraz głębiej zapada w sumienia.
2. Gdy dokoła mówią językami, dźwięczy pośród nich jeden: nasz własny.
Zagłębia się w myśli pokoleń i ziemię naszą opływa i staje się dachem
214
and becomes the roof of the house in which we are gathered together. It is
seldom heard outside that house—(Communities of men speak around us,
like islands surrounded by the ocean of a universal human speech: there
I do not discover my own wave).
My land's assets have not spread. Even when our speech flowed out, it
flowed to vanish slowly in dried-up riverbeds.
The tongues of nations did not take up the speech of my fathers, saying
it was too difficult, superfluous.
At the great assembly of peoples we cannot speak with our tongue. Our
tongue closes us in on ourselves: shutting in, not opening out.
3. Thus enclosed under one speech among ourselves, we exist deeply down
to our roots, waiting for the fruit of ripeness and of crises.
Embraced day after day by the beauty of our own speech, we do not feel
bitter that they don't buy our thoughts on the world markets because of the
high price of words.
Do we not cherish the desire for a still closer exchange?
A people living in the heart of its speech remains for generations, the
mystery of thought unfathomed to the end.
I Still Hear...
When I think—my Country—I still hear
the swishing scythe, it strikes the wall of wheat,
merging into one profile with the arched sky; the light stoops.
Then harvesters come and cast the monotony of sound
against that wall
in the violent loops of their gestures. And they cut—
they cut
I Reach the Heart of the Drama...
1. Beyond speech an abyss opens. Is the unknown to be found in the weakness
which we experienced through our fathers and have ourselves inherited?
Freedom has continually to be won, it cannot merely be possessed. It
comes as a gift but can only be kept with a struggle. Gift and struggle are
written into pages, hidden yet open.
215
domu, w którym jesteśmy razem —
poza nim dźwięczy rzadko —
(w grupach ludzi, którzy mówią wokoło, jakby wyspy opłynięte ocea-
nem powszechnej ludzkiej mowy, nie znajduję własnej fali) —
nie rozszerzyły się zasoby mej ziemi; jeśli nawet odpłynęła mowa, to
ż
eby zanikać powoli w wysychających łożyskach —
nie podjęły mowy moich ojców języki narodów, tłumacząc „za trudna"
lub „zbędna" —
na wielkim zgromadzeniu ludów mówimy nie swoim językiem. Język
własny zamyka nas w sobie: zawiera, a nie otwiera.
3. Tak zwarci wśród siebie jedną mową, istniejemy w głąb własnych
korzeni, czekając na owoc dojrzewań i przesileń.
Ogarnięci na co dzień pięknem własnej mowy, nie czujemy goryczy,
chociaż na rynkach świata nie kupują naszej myśli z powodu drożyzny
słów.
Czyż nie żywimy pragnienia głębszej jeszcze wymiany?
Lud żyjący w sercu własnej mowy pozostaje poprzez pokolenia tajem-
nicą myśli nie przejrzanej do końca.
Słyszę jeszcze dźwięk kosy...
Ojczyzna — kiedy myślę — słyszę jeszcze dźwięk kosy, gdy uderza o ścianę
pszenicy,
łącząc się w jeden profil z jasnością nieboskłonu.
Lecz oto nadciągają kosiarki, zapuszczając do wnętrza tej ściany i dźwięków
monotonię i ruchów gwałtowne pętle, i tną...
Docieram do serca dramatu...
1. Poza mową otwiera się przepaść. Czy jest to niewiadoma słabości, jakiej
doświadczyliśmy w ojcach naszych i dziedziczymy w sobie?
Wolność stale trzeba zdobywać, nie można jej tylko posiadać. Przy-
chodzi jako dar, utrzymuje się poprzez zmaganie. Dar i zmaganie wpisują
się w karty ukryte, a przecież jawne.
216
You pay for freedom with all your being, therefore call this your
freedom, that paying for it continually you possess yourself anew.
Through this payment we enter history and touch her epochs. Which
way runs the division of generations, the division between those who did
not pay enough and those who had to pay too much? On which side are
we? And exceeding in so many self-determinations, did we not outgrow our
strength in the past? Are we upholding the burden of history like a pillar
with a crack still gaping?
2. Our country: the challenge thrown down by this land to us and to our
ancestors, inspiring us to determine our common good and sing her history
in our own speech, as much our own as our flag.
The song of history is fulfilled in deeds built on the rock of will. In the
maturity of self-determination we judge our youth, the age of division* and
the golden age.
The loss of independence is the judgment on our golden freedom.
For centuries heroes carried this verdict in themselves: taking up the
challenge of their land they entered a dark night, crying: "Freedom is
dearer than life!"
We judged our freedom with more justice than others (history raised its
mysterious voice). The sacrifice of many generations burnt on the altar of
self-determination: the piercing cry of freedom stronger than death.
3. Can we deny this call surging in us as a tide surges against shores too
high and too steep?
Can we measure our freedom against the freedom of others—the
struggle and the gift?
You who have bound your freedom with ours, forgive us.
And see how continually we rediscover freedom, ours and yours,** as
a gift given and a struggle still unfulfilled.
* The division of medieval Poland into principalities after the death of Boleslas the
Wrymouth in 1138.
** "For our Freedom and yours", a motto carried on Polish banners during the struggles for
independence.
217
Całym sobą płacisz za wolność — więc to wolnością nazywaj, że możesz
płacąc ciągle na nowo siebie posiadać.
Tą zapłatą wchodzimy w historię i dotykamy jej epok:
Którędy przebiega dział pokoleń między tymi, co nie dopłacili, a tymi,
co musieli nadpłacać? Po której jesteśmy stronie?
Nadmiar tylu samostanowień czyż nie przerósł sił naszych w przeszło-
ś
ci? Czyż ciężarów historii nie dźwigamy jak filar, którego pęknięcie nie
zabliźniło się dotąd?
2. Ojczyzna: wyzwanie tej ziemi rzucone przodkom i nam, by stanowić
o wspólnym dobru i mową własną jak sztandar wyśpiewać dzieje.
Ś
piew dziejów spełniają czyny zbudowane na opokach woli. Dojrzałością
samostanowienia osądzamy młodość naszą, czasy rozbicia* i złoty wiek —
Osądziła złotą wolność niewola.
Nosili w sobie ów wyrok bohaterowie stuleci: w wyzwanie ziemi
wchodzili jak w ciemną noc, wołając „wolność jest droższa niż życie!".
Osądziliśmy wolność naszą sprawiedliwiej niż inni (podnosiła swój głos
tajemnica dziejów): na ołtarzu samostanowienia płonęły ofiary pokoleń —
przejmujące wołanie wolności silniejszej niż śmierć.
3. Czyż możemy odrzucić wołanie, które rośnie w nas jakby nurt w za
wysokich i zbyt stromych brzegach?
Czyż możemy mierzyć naszą wolność wolnością innych?
— zmaganie i dar —
Wy, co wolność waszą związaliście z naszą, przebaczcie!
I patrzcie! — że wolność naszą i waszą odkrywamy ciągle na nowo jako
dar, który przychodzi, i zmaganie, którego wciąż nie dosyć.
* Rozbicie dzielnicowe po Śmierci Bolesława Krzywoustego w 1138 r.
218
Refrain
When I think, my Country, I look for a road running upward, like
a high-voltage current cutting through slopes. This road is in each of us,
steep and upward, not allowing us to stop.
The road follows the same slopes, returns to the same places, becomes
a great silence visiting the tired lungs of my land evening after evening.
Thinking My Country I Return to the Tree...
1. The tree of the knowledge of good and evil grew on the riverbanks of
our land. Together with us it grew over the centuries; it grew into the
Church through the roots of our conscience.
We carried the fruits, heavy but enriching. We felt the tree spreading,
but its growing roots remained deep in one patch of earth. History lays
down events over the struggles of conscience. Victories throb inside this
layer, and defeats. History does not cover them: it makes them stand out.
Can history ever flow against the current of conscience?
2. In which direction did the tree branch out? Which direction does
conscience follow? In which direction grows our land's history? The tree of
knowledge knows no frontiers.
The only frontier is the Coming which will join into one Body the
struggles of conscience and the mysteries of history: it will change the tree
of knowledge into the Spring of Life, ever surging.
But every day so far has brought the same division in each thought and
act, and in this division the Church of conscience grows at history's roots.
3. May we never lose that clarity before our eyes, in which events appear,
lost in the immeasurable tower where man yet knows whither he is going.
Love alone balances fate.
Let us not increase the shadow's measure.
A ray of light—let it fall into the hearts and shine through the darkness
of generations. Let a stream of light penetrate our weakness.
We must not consent to weakness.
4. Weak is a people that accepts defeat, forgetting that it was sent to keep
watch till the coming of its hour. And the hours keep returning on the great
dockface of history.
219
Refren
Kiedy myślę: Ojczyzna, szukam drogi, która zbocza przecina jakby prąd
wysokiego napięcia, biegnąc górą — tak ona biegnie stromo w każdym
z nas i nie pozwala ustać.
Droga biegnie po tych samych zboczach, powraca na miejsca te same,
staje się wielkim milczeniem, które nawiedza co wieczór zmęczone płuca
mej ziemi.
Myśląc ojczyzna, powracam w stronę drzewa...
1. Drzewo wiadomości dobrego i złego wyrastało nad brzegami rzek naszej
ziemi, wyrastało wraz z nami przez wieki, wrastało w Kościół korzeniami
sumień.
Nieśliśmy owoce, które ciążą i które wzbogacają. Czuliśmy, jak głęboko
rozszczepia się pień, choć korzenie wrastają w jeden grunt...
Historia warstwą wydarzeń powleka zmagania sumień. W warstwie tej
drgają zwycięstwa i upadki. Historia ich nie pokrywa, lecz uwydatnia...
Czyż może historia popłynąć przeciw prądowi sumień?
2. W którą stronę rozgałęził się pień? W którą stronę podążają sumienia? W któ-
rą stronę narasta historia naszej ziemi? Drzewo wiadomości nie zna granic.
Granicą jest tylko Przyjście, które zmagania sumień i tajemnice dziejów
połączy w jednym Ciele — i drzewo wiadomości zamieni w Źródło śycia
wciąż wzbierające.
Lecz dotąd dzień każdy przynosi to samo rozszczepienie w każdej myśli
i czynie, z którego Kościół sumień rośnie w korzeniach historii
3. Obyśmy nie stracili sprzed oczu tej przejrzystości, z jaką przychodzą ku
nam wydarzenia zabłąkane w niewymiernej wieży, w której człowiek
jednakże wie, dokąd idzie. Miłość sama równoważy los.
Obyśmy nie rozszerzali wymiarów cienia.
Promień światła niechaj pada w serca i prześwietla mroki pokoleń.
Strumień mocy niech przenika słabości.
Nie możemy godzić się na słabość.
4. Słaby jest lud, jeśli godzi się ze swoją klęską, gdy zapomina, że został
posłany, by czuwać, aż przyjdzie jego godzina. Godziny wciąż powracają
na wielkiej tarczy historii.
220
This, the liturgy of history. Vigil is the word of the Lord and the word of
the People, which we continually receive anew. The hours pass into the
psalm of ceaseless conversion: we move toward participation in the
Eucharist of the worlds.
5, To you, earth, we are descending to increase your measure in all men,
earth of our defeats and of our victories; in all hearts you rise as the paschal
mystery.
Earth, you will always be part of our time. Across this time, learning new
hope, we move toward a new earth.
And we raise you, earth of old, as the fruit of the love of generations that
outgrew hate.
Cracow, 1974
221
Oto liturgia dziejów. Czuwanie jest słowem Pana i słowem Ludu, które
będziemy przyjmować ciągle na nowo. Godziny przechodzą w psalm
nieustających nawróceń: Idziemy uczestniczyć w Eucharystii światów.
5. Więc schodzimy ku tobie, ziemio, by poszerzyć cię we wszystkich
ludziach — ziemio naszych upadków i zwycięstw, która wznosisz się we
wszystkich sercach tajemnicą paschalną. —
Ziemio, która nie przestajesz być cząstką naszego czasu.
Ucząc się nowej nadziei, idziemy poprzez ten czas ku ziemi nowej.
I wznosimy ciebie, ziemio dawna, jak owoc miłości pokoleń, która przerosła
nienawiść.
Kraków 1974 r
.
222
223
ROZWAśANIE O ŚMIERCI
MEDITATION ON DEATH
Cykl poematów, który ukazał się pod pseudonimem Gruda.
This cycle of poems appeared under the pen name Gruda, which means "a clod of earth".
224
I. Thoughts on Maturing
1.
Maturity: a descent to a hidden core,
layers fall from the imagination
like leaves once locked in the trunk of their tree;
the cells grow calm—though their sensitivity still stirs;
the body in its own fullness
reaches the shores of autumn.
Maturity: the surface meets the depth;
maturity: penetrating the depth,
the soul more reconciled with the body,
but more opposed to death,
uneasy about the resurrection.
Maturing toward difficult encounters.
2.
Maturity is also fear;
the end of cultivation is already its beginning,
the beginning of wisdom is fear,
based on a different layer of the same soil
where there is no need to escape,
only space
with which we measure grandeur.
We enter this space,
we depart from that beginning,
and so we slowly return:
for maturity is within love,
transforming fear.
225
I. Myśli o dojrzewaniu
1.
Dojrzałość, zstępowanie do ukrytego rdzenia,
opadają warstwy wyobraźni jakby liście zawarte w pniu,
wyciszają się takie komórki, którymi wrażliwość jeszcze się rozbudza,
a ciało własną swoją pełnią dosięga brzegów jesieni —
dojrzałość, przybliżenie powierzchni do dna,
dojrzałość, przenikanie głębi,
dusza bardziej pojednana z ciałem,
bardziej śmierci przeciwna,
niespokojna o zmartwychwstanie.
Dojrzałość do trudnych spotkań.
2.
Dojrzałość jest także bojaźnią.
Kres uprawy zawiera się już w jej początku —
początkiem mądrości jest bojaźń —
lecz spoczywa już na innych warstwach tej samej gleby,
nie jest już potrzebą ucieczki,
jest przestrzenią, którą mierzy się wielkość.
Przenikamy do tej przestrzeni,
odchodzimy od tego początku
i tak wracamy powoli:
dojrzałość jest bowiem w miłości,
która przemienia bojaźń.
226
3.
When we find ourselves at the shores of autumn,
fear and love explode their contrary desires:
fear desiring the return to what was already existence,
and still is—
love desiring the departure to the One
in whom existence finds all its future.
As we look toward the autumn shores,
the struggle in us runs along
the same divide
which every man carries in him,
when his body is the past of his own future—
every man
if he cannot link his future
with his body.
227
3.
Gdy znajdziemy się u brzegów jesieni,
bojaźń i miłość wybuchną przeciwnym sobie pragnieniem,
bojaźń pragnieniem powrotu do tego, co już było istnieniem
i wciąż jeszcze nim jest —
miłość pragnieniem odejścia ku Temu, w Kim istnienie znajduje całą swą
przyszłość.
W nas, patrzących ku brzegom jesieni,
zmaganie przebiega wzdłuż tego podziału,
jaki każdy człowiek w sobie nosi,
gdy ciało wciąż w nim stanowi przeszłość jego własnej przyszłości,
— każdy, gdy swej własnej przyszłości nie potrafi łączyć ze swym ciałem...
228
II. Mysterium Paschale
1.
You cannot stop the passing currents. They are many.
They mill around, form a field where
you yourself pass, reconciled
because after all something does surge;
the world grows round you.
Also in me
something of inheritance remains, something of promise;
the passing current is the current that surges,
and you can bear neither current to the end—
both will flow on—you will fall lower,
this you know for certain;
you turn to dust,
this you know for certain. You exist
always deathbound, bound always to the future
which always steps into your current.
But will it free you from the fields that pass?
will it seize all past from existence,
and all future too?
2.
Mysterium paschale,
the mystery of Passage
in which the order of passing is reversed,
since we pass from life to death—
such is the experience, and the obviousness therein.
229
II. Mysterium Paschale
1.
Nurtów mijania nie zatrzymasz. Jest ich wiele,
biegną wokół, tworzą pole, w którym przemijasz sam,
pogodzony, bo jednak coś wzbiera,
bo rośnie wokoło świat.
I we mnie
coś zostaje z dziedzictwa i coś z zapowiedzi:
nurt mijania jest też nurtem wzbierania.
Tych nurtów nie wytrzymasz do końca,
pójdą dalej — sam opadniesz poniżej, to wiesz
na pewno
i w proch się obrócisz, to wiesz
na pewno —
istniejesz stale ku śmierci, istniejąc wciąż ku przyszłości,
ona stale wstępuje w twój nurt.
Czy wyzwoli cię z pól przemijania?
czy odbierze istnieniu całą przeszłość i przyszłość zarazem?
2.
Mysterium paschale —
tajemnica Przejścia,
w której
jest odwrócony porządek mijania,
gdyż przemija się od życia ku śmierci —
takie jest doświadczenie i oczywistość taka.
230
For passing through death toward life is mystery.
Mystery—a deep record
as yet unread to the very end,
apprehended, not contrary to being
(is death not more contrary?).
If that One unveils the record,
reads it tests it on himself, and
Passes Over,
only then we touch the traces
and take the sacrament in which
He who went remains—
and so, still passing toward death,
we stay in that space called mystery.
3.
You cannot stop the passing currents. They are many. The
world grows on, reaching toward each human death,
entering the orbit of thought, of unrepeatable atoms: (man
records his heart beats in creation's passing flux, man
dies—higher than the surging world—falls below "the
world" he carried in himself and around himself; in his exit
he is smaller, buried in the web of creation by the dust of
unrepeatable atoms, still passing on—
no longer He,
but the World
which grows on human cinders).
4.
One of us, one of many
crossed all passing currents,
changed the direction of field where everyone passes,
solitary grandeur in all creation
unrepeatable.
This Passage is called Pascha—
mysterium:
231
Przechodzenie poprzez śmierć ku życiu
jest tajemnicą.
Tajemnica — to zapis głęboki
dotychczas nie odczytany do końca,
poczuwany, niesprzeczny z istnieniem
(czyż nie bardziej sprzeczna jest śmierć?).
Jeśli Ktoś odsłoni ten zapis
i odczyta, i sprawdzi na sobie,
i PRZEJDZIE —
wówczas dotykamy śladów
i przyjmujemy sakrament, w którym pozostał
Ten, co odszedł...
i przemijając nadal ku śmierci,
trwamy w przestrzeni tajemnicy.
3.
Nurtów mijania nie zatrzymasz. Jest ich wiele.
Wciąż rośnie świat, pod każdą ludzką śmierć podchodząc wyżej wezbrany
każdym wejściem w orbitę myśli niepowtarzalnych atomów:
(gdy tętnem swego serca zapamiętywa się w nurtach mijającego
stworzenia, umiera człowiek — wyższy niż świat wzbierający —
upada poniżej wszystkiego, co dźwigał na sobie i wokół siebie jako „świat",
staje się mniejszy odejściem, zasypany w osnowie stworzenia znowu
prochem niepowtarzalnych atomów, w których przemija nadal —
już nie ON,
ale Świat,
który rośnie na zgliszczach człowieka).
4.
JEDEN z nas wielu
przeszedł w poprzek wszystkich nurtów mijania
i zmienił kierunek pola, w którym przemija każdy,
samotna wielkość w osnowie całego stworzenia
i niepowtarzalna.
To Przejście nazywa się PASCHA —
mysterium:
232
First they ran to a grotto with animals as in a stable—
and from afar they followed the star;
then they ran to the grave—empty,
filled with luminosity,
then they climbed from the valley, steeply from Cedron's stream
under the city's overhanging cliffs
where they had put Him to death.
And all those links in His death
(the valley, the stream, the cliffs, the city)
he has divided—
and rolls back not only the tombstone
but the whole earth,
transforming the fields of passage,
though the stream of Cedron falls as before,
and as before, the stream of blood in man's body
steers toward death.
In each he planted a place of birth,
in each he unveiled a place of life
which grows beyond the passing current,
grows, beyond death.
This place in the midst of a surging world
resists death: it also receives the resurrection
as simplest ignorance, the fullness of faith
as ferment
which gives the lie to the surging world.
233
biegli naprzód do groty, w której trzymano zwierzęta
jak w szopie — i podążali z daleka za gwiazdą,
biegli później do grobu, który okazał się pusty
i napełniony światłością,
a potem szli stromo w górę od potoku Cedron w dolinie,
pod urwiskami miasta, na których zadali Mu śmierć.
— I oto wszystkie ogniwa śmierci własnej
(dolina, potok, zbocze, urwisko i wreszcie to miasto)
rozdzielił —
i nie tylko kamień grobowy, lecz całą tę ziemię
odsuwa,
przemieniając pola mijania,
choć nadal spadają tak samo nurty potoku Cedron
i nurt krwi w ciele człowieka nadal steruje
w kierunku śmierci.
Zapoczątkował w nich miejsce urodzin
i miejsce życia odsłonił w każdym człowieku,
które przerasta nurt mijania,
które przerasta śmierć.
To miejsce, światem wzbierającym otoczone,
opiera się śmierci: ono też przyjmuje zmartwychwstanie
jako najprostszą niewiedzę i pełnię wiary,
jako zaczyn,
który wzbieraniu świata zadaje kłam.
234
III. Fear Which Is at the Beginning
1.
Oh, how you are bound, place of my passage,
with the place of my birth.
God's design rests on the faces of passersby,
its depth following the course of ordinary days.
Sliding into death I unveil the awaiting, my eyes
fixed on one place, one resurrection.
Yet I close the lid of my body, and the certainty
of its decay I entrust to the earth.
You rise above it slowly, and level Your design
with the surface of each day,
and with the shadows of passersby in afternoon streets,
in the streets of our town at dusk.
You God, you alone
can retrieve our bodies from the earth.
2.
This is the last word of faith going
to meet the necessity of passing,
the word that answers the record
not contradictory to being (death is contradiction),
the word most held in suspicion, uttered
despite everyday deaths,
despite this planer's history, which became
our place of passage, the place of death,
generation after generation.
235
III. Bojaźń, która leży u początku
1.
O jakże jesteś związane miejsce mojego mijania z miejscem narodzin...
Zamysł Boga spoczywa w twarzach przechodniów,
a głębia jego podąża za tokiem powszednich dni —
Obsuwając się w śmierć, odsłaniam oczekiwanie
i oczy utkwione w jedno miejsce
i w jedno zmartwychwstanie,
jednakże wieko ciała zamykam i pewnik jego rozpadu
powierzam ziemi.
Ty wschodzisz nad nią powoli i zamysł Twój
nadal zrównywasz z powierzchnią każdego dnia
oraz z cieniem przechodniów w ulicach
popołudniową porą... w ulicach naszego miasta
pod zmierzch...
Ty, Boże!
Ty Jeden możesz ciała nasze odebrać ziemi z powrotem!
2.
Ostatnie słowo wiary, która wychodzi naprzeciw
konieczności mijania —
słowo, które odpowiada na zapis niesprzeczny z istnieniem
(sprzeczna jest właśnie śmierć) —
słowo najbardziej podejrzewane,
wypowiadane wbrew śmierciom codziennym,
wbrew dziejom planety, która stała się miejscem naszego przemijania,
miejscem śmierci pokoleń.
236
3.
Allow the mystery to work in me,
teach me to act within my body
suffused with weakness like a herald prophesying death,
like a cock crowing—
Allow the mystery to work in me, teach me to act in my soul
which intercepts the body's fear
and fears for that body—
the soul still has its fear for maturity, for acts—
shadows the human spirit carries forever—
and of the depth in which it was submerged;
finally of the divine, that fear
which is not against hope.
237
3.
Pozwól działać we mnie tajemnicy, naucz działania
w ciele, które słabość przenika
jak herold wieszczący upadek
lub jak piejący kur —
pozwól działać we mnie tajemnicy, naucz działania
w duszy, która z ciała przejmuje swój lęk
i za nie się trwoży —
a przy tym ma swój lęk własny o dojrzewanie, o czyny,
których ślad na zawsze poniesie ludzki duch,
o głębię, w którą była zanurzona,
o boskość wreszcie samą...
ma swój lęk własny, który nie jest przeciwny nadziei.
238
IV. Hope Reaching Beyond the Limit
1.
Hope rises in time
from all places subject to death—
hope is its counterweight.
The dying world unveils its life again
in hope.
Young men in short jackets, hair falling on their necks,
pass in the streets, their sharp steps
cut into the space of that great mystery which
in every one of them stretches
between his own death and his own hope;
space leaping upward like the splash of the sun:
the stone rolled back from the door of death.
2.
In that space—the world's fullest dimension
You are
and therefore both I
and my slow fall to the grave
have meaning:
my passage unto death;
the decay turning me to dust of unrepeatable atoms
is a particle of Your Pasch.
239
IV. Nadzieja, która sięga poza kres
1.
Nadzieja dźwiga się w porę ze wszystkich miejsc,
jakie poddane są śmierci —
nadzieja jest jej przeciwwagą,
w niej świat, który umiera, na nowo odsłania swe życie.
Ulicami przechodnie w krótkich bluzach, z włosami, które spadają
na kark,
przecinają ostrzem swoich kroków
przestrzeń wielkiej tajemnicy,
jaka rozciąga się w każdym z nich między śmiercią własną i nadzieją:
przestrzeń biegnącą w górę jak głaz słonecznej plamy
odwalony od drzwi grobowych.
2.
W przestrzeni tej, w najpełniejszym świata wymiarze,
JESTEŚ
i wtedy ja mam sens i moje w grób opadanie
i przechodzenie w śmierć —
a rozpad, który mnie czyni prochem niepowtarzalnych atomów,
jest cząstką Twojej Paschy.
240
3.
I wander on the narrow pavement of this earth,
traffic hurtles by,
rockets shoot to space—
in all this
there is a centrifugal flow
(man, a fragment of the world differently set in motion),
this movement does not touch the core of eternity,
it frees no one from death
(man, a fragment of the world differently set in motion),
so I wander on the narrow pavement of this earth,
not turning aside from Your Countenance
unrevealed to me by the world.
4.
But death is the experience of the limit,
it has something of annihilation,
I use hope to detach my own self,
I must tear myself away
to stand above annihilation.
And then from all sides they call and will call out:
"You are mad, Paul, you are mad."*
I wrestle with myself,
with so many others I wrestle
for my hope.
No layer in my memory alone
confirms my hope,
no mirror of passage recreates my hope,
only Your paschal Passage,
welded to the deepest record of my being.
* "Festus said with a loud voice, 'Paul, you are mad; your great learning is turning you mad'"
(Acts 26:24).
241
3.
Wędruję więc po wąskim tej ziemi trotuarze,
ś
rodkiem biegną pojazdy, odrywają się kosmiczne rakiety...
w tym wszystkim jest ruch odśrodkowy
(człowiek... fragment świata uruchomiony inaczej...)
ruch ten nie dociera do jądra nieśmiertelności,
nie wyzwala od śmierci —
(człowiek... fragment świata inaczej uruchomiony...)
wędruję więc po wąskim tej ziemi trotuarze,
nie odwracając uwagi od Twego Oblicza,
którego nie odsłania mi świat.
4.
Ś
mierć jest jednak doświadczeniem kresu
i ma w sobie coś z unicestwienia —
nadzieją odrywam moje „ja", muszę oderwać,
aby stanąć nad unicestwieniem...
a wtedy zewsząd wołają i nadal wołać będą:
„szalejesz, Pawle, szalejesz!" *
— oto zmagam się z sobą samym
i zmagam się z tylu ludźmi o mą nadzieję —
mej nadziei nie potwierdza we mnie
ż
adne złoże własnej tylko pamięci,
nadziei w zwierciadle mijania nie odtwarza nic,
tylko Twoje Przejście paschalne
zespolone z zapisem najgłębszym mego bytu.
* „Tracisz rozum, Pawle — zawołał głośno Festus, gdy on tak się bronił — wielka nauka
doprowadza cię do utraty rozsądku". (Dz 26, 24).
242
5.
And so I am inscribed in You
by hope,
outside You I cannot exist—
if I place my own self above death
and tear it from the ground of destruction,
it is because the self is inscribed in You
as in the Body which fulfils its power
over each human body
so my own self can be built again;
taken from the ground of my death it has a different contour yet so
very true,
in which my soul's body and my body's soul are again together,
and my earthbound being rests finally on the Word,
forgetting all pain as does the heart struck by the sudden Wind—
which no man can bear.
And the forests' crowns are rent, and their roots below.
That wind stirred by Your hand now becomes Silence.
6.
The atoms of primordial man bind the ancient soil of the world
which I touch with my death
to transplant it, ultimately, into myself,
so mat each atom can become your Pasch, or—the Passage.
[1975]
243
5.
I tak jestem wpisany w Ciebie nadzieją,
poza Tobą istnieć nie mogę —
jeśli własne me „ja" stawiam ponad śmiercią
i wydzieram z gruntu zniszczenia,
to dlatego,
ż
e wpisane jest w Ciebie
jak w Ciało,
które swoją wypełnia moc nad każdym ludzkim ciałem,
by zbudować na nowo me „ja" podjęte na gruncie mej śmierci
konturem tak bardzo odmiennym a przecież najwierniejszym,
w którym ciało mej duszy i dusza ciała zespala się na nowo,
by swój byt — dotąd oparty o ziemię — ostatecznie oprzeć o Słowo
i zapomnieć wszelkiego bólu jak serce uderzone nagłym Wichrem,
którego nie udźwignie żaden na ziemi człowiek
— a lasy pękają w koronach lub nisko u korzeni.
Ten Wicher pchnięty Twą dłonią staje się oto Milczeniem.
6.
Atomy dawnego człowieka wiążą prastarą glebę
ś
wiata, którego dotykam moją śmiercią,
i ostatecznie przeszczepiam w siebie,
by stały się wszystkie Twą Paschą — czyli PRZEJŚCIEM.
[1975]
244
245
ODKUPIENIE SZUKA TWEGO
KSZTAŁTU, BY WEJŚĆ W NIEPOKÓJ
WSZYSTKICH LUDZI
REDEMPTION SEEKING
YOUR FORM TO ENTER
MAN'S ANXIETY
246
I. Veronica
1.
The stuff of ordinary days in me
is continually transformed,
seeking an outlet, like a river
weighed to the bottom by its own weight.
Thus the earth flows by, ordinary days remain.
Between me and the earth there is a continuity,
and a hiatus—a most curious crack in the universe,
which perhaps need not grope for fulfilment,
but I, a human creature, must—
like a river seeking its outlet.
The stuff of ordinary days is transformed
in this seeking.
And the outlet—is it thought?
2.
(Lighter than earth's elements this element,
in which the others have their likeness
yet unlike them,
stands behind us like a mirror,
staring into mystery,
a hidden link of fulfilment.
Through thought I enter myself into myself,
and continually depart from myself.
247
I. Weronika
1.
Wciąż we mnie się przeobraża zawartość powszednich dni,
wciąż szuka ujścia jak rzeka,
własnym swoim ciężarem przyciśnięta do dna
tędy wciąż upływa ziemia, powszednie dni zostają:
pomiędzy mną a ziemią jest ciągłość zarazem i „hiatus",
najciekawsze pęknięcie wszechświata,
który może nie szuka spełnienia,
lecz ja, człowiek, muszę go szukać,
jak rzeka ujścia.
W tym szukaniu przeobraża się wciąż zawartość powszednich dni
— ujściem jest myśl?
2.
(śywioł lżejszy od żywiołów ziemi
i niepodobny do nich,
w którym one mają swoje podobieństwo,
pozostaje poza nimi jak zwierciadło
zapatrzone w wszystkie tajemnice,
ukryte ogniwo spełnień:
przez myśl stale wchodzę sam w siebie
i stale od siebie odchodzę,
248
I am also at the center of all
just as thought is at the center of me.)
3.
The world escapes not through thought
into the land of meaning alone.
Animals do not escape, or men, or flowers in vases,
or flowers growing in the meadows
of human loneliness,
or drops of blood on the forehead
of a tortured man—
the land of meaning stretches across
unfathomed love
and leads to it: a step and
an introduction.
4.
I wait here for hands with their fill
of daily tasks,
I wait here for hands bearing
ordinary linen.
Raise your hands, Veronica,
to the land of deepest meaning—
raise your hands then,
and touch the face of man.
5.
(You did not for a moment wish your act
to be seen as out of the ordinary;
had you so wished, the act
would not have been the same.)
249
jestem także w pośrodku wszystkiego,
tak jak ona jest w pośrodku mnie.)
3.
Przez myśl świat nie uchodzi w krainę samych znaczeń,
nie uchodzą zwierzęta ni ludzie, kwiaty w wazonach
czy też kwiaty na łąkach ludzkiego osamotnienia
ani kropie krwi na czole umęczonego człowieka —
kraina znaczeń rozpościera się w poprzek
niedocieczonej miłości,
stanowi stopień do niej
i wstęp.
4.
Tutaj czekam na twoje dłonie
pełne codziennych poczynań,
tutaj czekam na twoje dłonie
trzymające zwyczajne płótno.
W krainę najgłębszych znaczeń
wnieś twe ręce, Weroniko —
wnieś twe ręce
i dotknij twarzy człowieka.
5.
(Nie pragniesz ani przez chwilę,
by twój uczynek nazwano nie-codziennym;
gdybyś zapragnęła, już nie byłby to
uczynek ten sam.)
250
II. Sister
1.
We grow together.
Growing upward: propped by the heart, green space
moves toward the burdens of wind suddenly cast
onto leaves.
Growing inward: not growing but learning
how deep your roots thrust,
how much deeper—
We move about in the darkness of roots
thrust into our common soil.
From here I compare the lights above:
the reflex of water on banks of green.
2.
No ready footpaths for man.
We are born a thicket
which may burst into flames, into the bush of Moses,
or may wither away.
We are always having to clear the paths,
they will be overgrown again;
they have to be cleared until they are simple
with the mature simplicity of every moment:
for each moment opens the wholeness of time,
as if it stood whole above itself.
You find in it the seed of eternity.
251
II. Siostra
1.
Rośniemy razem.
Rosnąć w górę: przestrzeń zieleni podparta sercem
idzie naprzeciw brzemionom wiatru
zarzucanym znienacka w listowie,
rosnąć w głąb: nie rosnąć, odkrywać,
jak głęboko zapuściłaś korzenie,
ż
e jeszcze głębiej...
Poruszamy się w mroku korzeni
zapuszczonych we wspólnej glebie.
Porównuję stąd światła w górze:
refleks wody na brzegach zieleni.
2.
ś
aden człowiek nie ma ścieżek gotowych.
Rodzimy się jak gąszcz,
który może zapłonąć podobnie jak krzak Mojżesza
lub może uschnąć.
Ś
cieżki trzeba przecierać wciąż, bo mogą zarosnąć na nowo,
przecierać je trzeba tak długo, aż staną się proste
prostotą i dojrzałością wszystkich chwil:
oto każda chwila się otwiera całym czasem,
staje jakby cała ponad sobą,
znajdujesz w niej ziarno wieczności.
252
3.
When I call you sister
I think that each meeting
contains not only the communion of moments,
but the seed of the same eternity.
253
3.
Kiedy ciebie nazywam siostrą,
wówczas myślę, że każde spotkanie
nie tylko nosi w sobie wspólnotę chwili,
lecz ziarno tej samej wieczności.
254
III. Name
1.
Your name rose among the people who first noticed your path:
cutting your way you ran.
Did you first learn to cut your way
as the crowds pushed toward the place of Execution—
or did you always know how?
Since when, how long—tell me, Veronica.
The name rose at the moment when your heart
became an image: an image of truth.
Your name rose from your eyes lost in gazing.
2.
Sister, you long so much to see,
long so much to feel, your eyes are already there;
you want that image in your heart
to make you wholly feeling.
Vision is love's space.
3.
And you say:
close, I want to be so close
that no void can reveal itself apart from You,
so close that your absence cannot return to me
as the denial of myself—
so I run, my heart cuts through the dark
created by the closeness.
255
III. Imię
1.
Imię twoje powstało wśród ludzi, którzy naprzód dostrzegli ścieżkę, jaką
biegałaś, jaką się przedzierałaś.
Idąc z wszystkimi, którzy szli w kierunku miejsca Skazania — czy
zaczęłaś się nagle przedzierać, czy też przedzierałaś się od początku?
Od jak dawna? — powiedz, Weroniko.
Imię powstało w tej chwili, gdy twe serce stało się obrazem: obrazem
prawdy.
Imię twoje powstało z zapatrzenia.
2.
Tak bardzo pragniesz widzieć, siostro,
tak bardzo pragniesz czuć, że wzrok twój dotarł,
tak bardzo pragniesz obrazu w sercu,
by czuć.
Widzenie jest przestrzenią miłości —
3.
Więc mówisz:
chcę być blisko, tak bardzo blisko,
by żadna pustka nie objawiła mi siebie
w oderwaniu od Ciebie,
by nieobecność Twoja nie wracała do mnie
jak zaprzeczenie mnie samej
— dlatego biegnę: przedziera się serce
przez mrok, jaki wytwarza bliskość.
256
4.
Nobody stopped you, Veronica.
You are near. This kerchief is now the cry of many hearts,
of all reluctant hearts, no longer cutting their way
because they see your path parallel
to the way of the condemned man.
257
4.
Nikt ci nie przeszkodził, Weroniko.
Jesteś blisko. Ta chusta stała się wołaniem serc,
wszystkich onieśmielonych serc, które przestają się przedzierać,
widząc, że ścieżka twa jest równoległa
do drogi Skazańca.
258
IV. Redemption
1.
Now, they have all gone. You are alone.
On this linen a sign of closeness, where you hide
from your own form,
from the form of life which you cannot accept,
from the crack where a distance is made
for what is innermost.
2.
The closeness giving you back your form.
He is gone. When man departs, the closeness flies away
like a bird.
A gap in the heart's flow—and yearning breaks in.
Yearning—hunger for closeness.
The image does not satisfy: it is a sign of distance.
Redemption is the constant closeness of Him Who Has Departed.
3.
Distance:
it remains with the anxiety of form
which no eye reaches from within,
no face.
259
IV. Odkupienie
1.
Teraz już wszyscy przeszli, zostajesz sama.
W tym płótnie jest znak bliskości, w którym się chronisz przed swoim
własnym kształtem.
Przed takim kształtem życia, z którym nie możesz się zgodzić.
Przed takim pęknięciem, w którym oddala się to, co najbardziej jest
wewnątrz.
2.
Bliskość, która przywraca ci kształt.
On odszedł. Kiedy odchodzi człowiek, bliskość ulatuje jak ptak, w nur-
cie serca zostaje wyrwa, w którą się wdziera tęsknota.
Tęsknota — głód bliskości.
Obraz nie zaspokaja, jest znakiem oddalenia.
ODKUPIENIE jest nieustanną bliskością TEGO, KTÓRY ODSZEDŁ.
3.
Oddalenie:
pozostawać z niepokojem kształtu,
którego żaden wzrok nie dosięga od wewnątrz,
ż
adne Oblicze.
260
Closeness:
you have departed, but through me you walk on.
The distant countenance imprinted on the linen
draws out that peace for which
my restless form searches continually.
Peace: the oneness of existence.
4.
The outline of your form, Veronica, stays
traced against the receding day:
it seeks calm in life-giving depth.
This we call redemption.
The darkening linen in your hands draws in the world's anxiety.
Creatures will search for the life-giving source that springs
from your person.
Veronica, sister—
Redemption looked for your form to enter
the anxiety of all men.
261
Bliskość:
odszedłeś, a idziesz przeze mnie wciąż, wydobywasz dalekim spoj-
rzeniem odbitego na płótnie Oblicza taki pokój, którego wciąż szuka mój
niespokojny kształt.
Pokój: jedność istnienia.
4.
Kształt twój, Weroniko, rysuje się nadal w perspektywie gasnącego dnia.
Szuka on uciszenia w życiodajnej głębi.
Nazwiemy to odkupieniem.
Ciemniejące płótno w twoich rękach przyciąga niepokój świata.
Stworzenia pytać będą o życiodajne źródło, które bije z twojej postaci,
Weroniko, siostro —
Odkupienie szukało twego kształtu, by wejść w niepokój wszystkich
ludzi.
262
263
STANISŁAW
Stanisław (ok. 1030-79), biskup krakowski, patron Polski. W spo-
rze z królem Bolesławem śmiałym bronił praw Kościoła, podob-
nie jak sto lat później Tomasz Becket w Anglii. Został zamor-
dowany przez króla podczas odprawiania mszy. Kanonizowano
go w 1253 roku.
Kulminacyjnym punktem pielgrzymia Papieża Jana Pawła II do
kraju ojczystego w czerwcu 1979 roku były obchody dziewięć-
setlecia męczeńskiej śmierci biskupa.
STANISLAS
Stanislas (c. 1030-79), bishop of Cracow, the patron saint of
Poland. In his conflict with King Boleslas the Bold he upheld the
rights of the Church, as did Thomas Becket a century later.
While celebrating Mass, Stanislas was murdered by the king.
He was canonized in 1253.
The pilgrimage of Pope John Paul II to his native country in
June 1979 culminated in the celebration of the nine-hun-
dredth anniversary of the saint's martyrdom.
264
I
1.
I want to describe the Church, my Church,
born with me, not dying with me—
nor do I die with it,
which always grows beyond me—
the Church: the lowest depth of my existence
and its peak,
the Church—the root which I thrust
into the past and the future alike,
the sacrament of my being in God
who is the Father.
I want to describe the Church,
my Church which bound itself to my land
(this was said: "Whatever you bind on earth
will be bound in heaven"),
thus to my land my Church is bound.
The land lies in the Vistula basin, the tributaries swell in spring
when the snows thaw in the Carpathians.
The Church bound itself to my land so that all it binds here
should be bound in heaven.
2.
There was a man; through him my land saw
it was bound to heaven.
There was such a man, there were such people, such always are—
Through them the earth sees itself in the sacrament
265
I
1.
Pragnę opisać Kościół —
mój Kościół, który rodzi się wraz ze mną,
lecz ze mną nie umiera — ja też nie umieram z nim,
który mnie stale przerasta —
Kościół: dno bytu mojego i szczyt.
Kościół — korzeń, który zapuszczam w przeszłość i przyszłość zarazem,
Sakrament mojego istnienia w Bogu, który jest Ojcem.
Pragnę opisać Kościół —
mój Kościół, który związał się z moją ziemią
(powiedziano mu „cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane
w niebie") —
więc związał się z moją ziemią mój Kościół.
Ziemia leży w dorzeczu Wisły, dopływy wzbierają wiosną, gdy śniegi
topnieją w Karpatach.
Kościół związał się z moją ziemią, aby wszystko, co na niej zwiąże, było
związane w niebie.
2.
Był człowiek, w którym moja ziemia ujrzała, że jest związana z niebem.
Był taki człowiek, byli ludzie... i ciągle tacy są...
Poprzez nich ziemia widzi siebie w sakramencie
266
of a new existence. It is a fatherland,
for here the Father's house is begotten and here is born.
I want to describe my Church in the man whose name was Stanislas.
And King Boleslas wrote this name with his sword
in the ancient chronicles,
wrote this name with his sword on the cathedral's marble floor
as the streams of blood were flowing
over the marble floor.
3.
I want to describe the Church in the name
which baptized the nation again
with the baptism of blood,
that it might later pass through the baptism of other trials,
through the baptism of desires where the hidden is revealed—
the breath of the Spirit;
and in the Name which was grafted
on the soil of human freedom earlier than the name
Stanislas.
4.
At that moment, the Body and the Blood being born
on the soil of human freedom were slashed by the king's sword
to the marrow of the priest's word,
slashed at the base of the skull, the living trunk slashed.
The Body and the Blood as yet hardly born,
when the sword struck the metal chalice, and the wheaten bread.
5.
The King may have thought: the Church shall not yet be born from you,
the nation shall not be born of the word that castigates
the body and the blood;
it will be born of the sword, my sword which severs
your words in mid-flow,
born from the spilled blood—this the King may have thought.
267
nowego istnienia.
Jest ojczyzną: bowiem w niej dom Ojca się poczyna, z niej się rodzi.
Pragnę opisać mój Kościół w człowieku, któremu dano imię Stanisław.
I imię to król Bolesław mieczem wpisał w najstarsze kroniki.
Imię to mieczem wypisał na posadzce katedry, gdy spłynęły po niej
strugi krwi.
3.
Pragnę opisać Kościół w imieniu, którym naród ponownie został
ochrzczony
chrztem krwi: aby nieraz potem przechodzić przez chrzest innej próby —
przez chrzest pragnień, w których odsłania się ukryte tchnienie Ducha —
W Imieniu zaszczepionym na glebie ludzkiej wolności wcześniej niż imię
Stanisław
4.
Na glebie ludzkiej wolności już rodziło się Ciało i Krew,
przecięte mieczem królewskim w samym rdzeniu kapłańskiego słowa,
przecięte u podstaw czaszki, przecięte w żywym pniu...
Ciało i Krew nie zdążyły jeszcze się narodzić — miecz ugodził o kielich
z metalu i pszenny chleb
5.
Myślał król może: nie narodzi się z ciebie Kościół jeszcze dziś —
nie narodzi się naród ze słowa, co karci ciało i krew,
narodzi się z miecza, z mego miecza, który przetnie w połowie Twe
słowa
narodzi się z krwi rozlanej...: myślał może król.
268
The hidden breath of the Spirit will unify all—
the severed words and the sword, the smashed skull
and the hands dripping with blood—and it says:
go into the future together, nothing shall separate you.
I want to describe my Church in which, for centuries,
the word and the blood go side by side,
united by the hidden breath
of the Spirit.
6.
Stanislas may have thought: my word will hurt you
and convert,
you will come as a penitent to the cathedral gate,
emaciated by fasting, enlightened by a voice within,
to join the Lord's table like a prodigal son.
If the word did not convert you, the blood will.
The bishop had perhaps no time to think:
let this cup pass from me.
7.
A sword falls on the soil of our freedom.
Blood falls on the soil of our freedom,
And which weighs more?
The first age is at a close,
the second begins.
We take in our hands the outline of the inevitable time.
269
Ukryte tchnienie Ducha w jedno wszelako zespoli
słowo przecięte i miecz, złamano stos mózgowy i ręce pełne krwi...
i mówi: pójdziecie w przyszłości razem, nie rozdzieli was nic!
Pragnę opisać mój Kościół, w którym przez wieki
idą ze sobą razem słowo i krew
zespolone ukrytym tchnieniem Ducha.
6.
Myślał może Stanisław: słowo moje zaboli ciebie i nawróci,
przyjdziesz do bram katedry jak pokutnik,
przyjdziesz postem wycieńczony, prześwietlony wewnętrznym głosem...
i dołączysz się do Stołu Pańskiego jak marnotrawny syn.
Słowo nie nawróciło, nawróci krew —
nie zdążył może pomyśleć biskup:
odwróć ode mnie ten kielich.
7.
Na glebę naszej wolności upada miecz.
Na glebę naszej wolności upada krew.
Który ciężar przeważy?
Kończy się pierwszy wiek.
Zaczyna się drugi wiek.
Bierzemy w swoje ręce ZARYS nieuchronnego czasu.
270
II
1.
In the windows this land rushes by, the trees, the fields run.
The snow glitters on branches, slides off in the sun.
It is green again: young green at first, then ripe, then
green extinguished like candles.
Poland: the land rushes by, in green, in autumn, in snow.
A traveler on foot takes it in—it's a long way
to walk from end to end.
A bird can scarcely cross the land, only a plane
absorbs this space in an hour, squaring the native land
with its wings.
2.
The land of hard-won unity, of people seeking their own roads;
this land so long divided between the princes of one clan,
this land subjected to the freedom of each mindful of all.
This land finally torn apart for six generations,
torn on the maps of the world, torn in the fate of her sons.
And through this tearing united in the hearts of the Poles
as no other land.
3.
Whence rose this name which he received for his people?
for parents, for the clan, for the bishop's seat in Cracow,
for King Boleslas called the Brave and the Bountiful?
for the twentieth century?
This one name.
271
II
1.
Ziemia przebiega w oknach, przebiegają drzewa i pola.
I mieni się śnieg na gałęziach, a potem w słońcu opada.
I znowu zieleń: młoda naprzód, potem dojrzała, wreszcie gasnąca jak
ś
wiece.
Ziemia polska przebiega w zieleniach, jesieniach i śniegach.
Chłonie ją pieszy wędrowiec — z krańca do krańca trudno przejść.
I ptak nie przeleci tak łatwo, lecz samolot
w godzinę pochłonie tę przestrzeń — Ojczyznę zamknie w swój
kwadrat.
2.
Ziemia trudnej jedności. Ziemia ludzi szukających własnych dróg.
Ziemia długiego podziału pośród książąt jednego rodu.
Ziemia poddana wolności każdego względem wszystkich.
Ziemia na koniec rozdarta przez ciąg prawie sześciu pokoleń,
rozdarta na mapach świata! a jakżeż w losach swych synów!
Ziemia poprzez rozdarcie zjednoczona w sercach Polaków
jak żadna.
3.
Skąd wyrosło to imię, jakie otrzymał dla ludzi?
dla rodziców, dla rodu, dla stolicy biskupiej w Krakowie,
dla króla Bolesława zwanego Śmiałym i Szczodrym?
dla dwudziestego stulecia?
To imię.
272
273
MAGNIFICAT
(HYMN)
MAGNIFICAT
(HYMN)
274
My soul, magnify the glory of the Lord,
Father of great Poetry—and so good.
With wondrous rhythm he fortified my youth,
on an oak anvil he hammered out my song.
Resound, my soul, with the glory of the Lord
who made knowledge of angels, most kindly Maker.
Now at your heavenly banquet, I drain
a chalice with wine overflowing—your servant in prayer:
in gratitude for the angelic glow You lit for my youth
whittling its rough shape from the wood of a linden tree.
You omnipotent, the wondrous woodcarver of saints,
there are many oaks on my road, many birches.
I am a village field, a sunclad flower bed,
a young face jutting from the Tatra rocks.*
I bless your sowing with sunrise and sunset;
Sower, I am your soil—widely scatter your grain—
may a field of rye and a castle of spruce
grow from my youth cradled in yearning and pain.
Let happiness magnify You—a great mystery:
with primordial song you have stretched my lungs,
* A high mountain range in southern Poland.
275
Uwielbiaj, duszo moja, chwałę Pana twego,
Ojca wielkiej Poezji — tak bardzo dobrego.
On młodość moją rytmem cudnym obwarował,
On pieśń mą na dębowym kowadle ukował.
Rozebrzmij, duszo moja, chwałą Pana twego,
Sprawcy Wiedzy anielskiej — Sprawcy łaskawego.
Oto spełniam po brzegi winogradu kielich
przy uczcie Twej niebiańskiej — rozmodlony sługa —
wdzięcznością, żeś mi młodość dziwnie rozanielił,
ż
eś z lipowego pniaka kształt jędrny wystrugał.
Tyś jest najcudowniejszy, wszechmogący Świątkarz —
— pełno jest brzóz, na drodze mojej, pełno dębów —
Otom jest niwa wieśnia, podsłoneczna grządka,
otom jest młodociana grań tatrzańskich zrębów.
Błogosławię Twój posiew Wschodem i Zachodem —
Obsiewaj, Gospodarzu, niwę Twą sowicie,
Łanem niech będzie żytnim, smreczynowym grodem
młodość rozkolebana tęsknotą i życiem.
Niech Cię uwielbi szczęście — wielka tajemnica,
ż
eś mi tak pierś rozszerzył pierworodnym śpiewem,
276
made my face sink into the blue of the sky,
a shower of music falling on my strings—
and in this melody You came as Christ, a vision.
Look ahead, young Slav, look, the solstice fires!*
The sacred oak is still in leaf, your king has not withered,
but become for the people a lord and a priest.
Magnify the Lord, oh my soul, for your calm foreboding,
for Gothic yearning in spring's incantation,
for youth aflame—wine chalice of elation,
for autumn born in the likeness of heather and stubble.
Magnify Him for poetry, for joy and for pain:
the joy in mastering earth, gold, blue skies,
the passion of generations in words incarnate;
You will harvest this ripeness when it falls and dies.
The pain is evening sorrow of things half-uttered,
when beauty overwhelms us, and ecstasy is ours,
God bending to the harp—but on a rocky track
a sunbeam breaks, and words lose their power.
Words fail, and I am like a fallen angel,
a statue on marble pedestal—stone on stone—
but You breathed yearning into the marble arms,
the statue longs to take off—angel again.
And I magnify You also for the haven there is in You,
the reward for each song—day of holy quest,
for the joy that sings the hymn of motherhood,
the quiet word of fulfilment—Eli manifest!**
Father, be blessed for the angel's sorrow,
for the song that crushes falsehood, for the soul's inspired fight.
Break all love of words in us, and destroy
the puffed-up form parading like a fool.
* In the original Sobótka, a pagan festival corresponding to St. John's Eve, when water and
fire were celebrated.
** Eli, as in Christ's cry on the cross: Bit, Eli, lema sabachthani.
277
ż
eś pozwolił w błękicie utonąć mym licom,
ż
eś na struny me zesłał melodii ulewę,
ż
eś w melodii tej zjawił się wizją — Chrystusem.
— Popatrz w przód, Słowianinie! — Sobótczane światła!
Nie opadł z liści święty dąb, król twój nie usechł,
ale się stał jak ludu władyka i kapłan.
Uwielbiaj Pana, duszo, za ciche przeczucie,
za wiosnę rozśpiewaną gotycką tęsknotą,
za młodość gorejącą — puchar winnych uciech,
za jesień smutnym ścierniom podobną i wrzosom.
Za poezję Go uwielb — za radość i boleść!
— Radość władania ziemią, błękitem i złotem,
ż
e się we słowa wciela rozkosz, żar pokoleń,
ż
e zbierasz tę dojrzałość leżącą pokotem.
Ból — to smutek wieczorny tych niewypowiedzeń,
gdy ogarnia nas Piękno falistą ekstazą,
Bóg się ku harfie skłania — lecz na skalnej miedzy
promień się łamie — mocy nie staje wyrazom,
słów nie staje, I jestem jak strącony anioł —
— posąg na kamienisku, marmurze cokołu;
aleś tęsknot tchnął w posąg i w strzelistość ramion,
ż
e się zrywa, że pragnie. — Z tych jestem aniołów.
I jeszcze Cię uwielbię, bo w Tobie jest przystań,
nagroda za pieśń każdą — dzień świętej idei —
i radość, rozśpiewana hymnem macierzyństwa,
słowem spełnienia cichym — Najpełniejszy Eli! *
Bądź błogosławion, Ojcze, za smutek anioła,
za walkę pieśni z kłamstwem, bój natchniony duszy —
— i miłość słowa wszelką zniwecz w nas i połam
i kształt, co jako człowiek głupi się napuszył.
* Eli, jak w okrzyku Chtystusa na krzyżu: Eli, Eli, lema sabachthani.
278
A Slav troubadour, I walk Your roads and play
to maidens at the solstice, to shepherds with their flock,
but, wide as this vale, my song of prayer
I throw for You only, before your throne of oak.
Blessed are you, oh song among songs,
blessed the soul's sowing and the seeds of light.
Let my soul magnify Him who threw over my shoulders
princely satin, velvet's soft delight.
Blessed be the Carver-of-saints and prophet and Slav.
Have mercy on me, a publican inspired.
Magnify the Lord, oh my soul, in humble love
singing the hymn: Holy, Holy, Holy!
Now the song is one. Poetry, descend!
The seed like the soul yearns, insatiable.
May my road keep to the shade of oaks and birches,
and may my youthful harvest be pleasing to God.
Slav Book of yearning, on the last day resound
like brass, choirs of the resurrection
in virginal holy song, in poetry that bows
with the hymn of humanity—God's Magnificat.
Cracow, spring—summer, 1939
279
Chodzę po Twych gościńcach — słowiański trubadur —
przy sobótkach gram dziewom, pasterzom wśród owiec,
— ale pieśń rozmodloną, pieśń wielką jak padół
rzucam przed tron dębowy Jedynemu Tobie.
Błogosławionaś, pieśni pomiędzy pieśniami!
Błogosławione siejby mej duszy i światła!
Uwielbiaj, duszo moja, Tego, co aksamit
na moje rzucił barki i władczy atłas.
Błogosławiony Świątkarz, Słowianin i prorok —
Bądź mi miłościw — śpiewam, jak natchniony celnik —
Uwielbiaj, duszo moja, pieśnią i pokorą
Pana Twojego, hymnem: Święty, Święty, Święty!
Oto się pieśń jednoczy: Poezji — Poezji!
—
ziarno tęskni, jak dusza cierpiąca niedosyt —
—
by były me gościńce w cieniu dębów brzezin,
i były bogumiłe młodzieńcze pokosy.
— — — — — — — — — — — — — — — — — —
Słowiańska Księgo tęsknot! U kresu się rozdzwoń,
jak chórów zmartwychwstalnych mosiężna muzyka,
pieśnią świętą, dziewiczą, poezją pokłonną
i hymnem człowieczeństwa — Bożym Magnificat.
Kraków, 1939, wiosna-lato
280
Afterword
Many readers all over the world will probably read these poems without
knowing anything about the literary works of Karol Wojtyła, but well aware
of the other activities of this famous author. They will often read the poems
not for the aesthetic experience, but in order to get closer to the outstanding
personality and to approach the spiritual reality of an individual whose
influence on recent history has been very real both before, during and since
the break-up of the communist system in 1989-1991. The readers of
Wojtyła's poetry whose motives are 'non-artistic' need not be ashamed of
this, for the concept of literature as a means of expression for great
individuals has a long and respected tradition. It would not be an over-
statement to say that such an approach to poetry is particularly important
now, when in postmodernist literature at the close of the century all
differences are blurred and the writers' personalities are watered down. It is
increasingly believed that art develops in an automatic way, and that literary
texts are produced by depersonalised processes which transform artistic
trends of the past, transform old styles, themes, plots and structural devices.
Therefore these poems are inseparable from their author, whose biograp-
hy is full of paradoxes; this essay will emphasise two of the most important
ones. First, there is a shocking disparity between his early life and his mature
life. According to pragmatic, secular categories, his is the most glorious career
in the whole of Polish history: a boy from a poor family and from a poor
country has become the most popular figure of the late twentieth century. It
all started in an unhappy way, in the shadow of the death of his loved ones.
He lost his mother when he was nine, and his elder brother when he was
thirteen. Then came World War II and the collapse of the Polish State when
he was nineteen, and the death of his father in early 1941.
The other paradox concerns the late discovery of his main vocation in
life. He has gained historical importance and fame within a religious
281
Posłowie
Wielu czytelników w świecie sięgnie po te utwory, nie wiedząc nic
o literackiej twórczości Karola Wojtyły, za to znając inne dziedziny
aktywności sławnego Autora. Często motywacją lektury nie będzie prag-
nienie estetycznego przeżycia, ale chęć poznania niezwykłej osobowości,
wejścia w duchową rzeczywistość postaci wpływającej na bieg najnowszych
dziejów — uwaga o wpływie na historię nie jest tylko efektowną figurą
retoryczną po rozpadzie systemu komunistycznego w latach 1989-1991.
Czytelnicy Wojtyłowej poezji motywowani „nieartystycznie" nie muszą się
wstydzić, gdyż rozumienie literatury jako ekspresji wielkich indywidualno-
ś
ci ma długą i czcigodną tradycję. Nie przesadzimy, twierdząc, że takie
podejście do poezji jest potrzebne szczególnie obecnie, kiedy w postmoder-
nizmie końca stulecia zacierają się wszelkie różnice, rozcieńczają autorskie
osobowości. Szerzy się przekonanie, jakoby sztuka pomnażała się auto-
matycznie, a teksty literackie powstawały dzięki zdepersonalizowanym
procesom przekształceń artystycznych nurtów przeszłości, transformacji jej
stylów, tematów, fabuł, chwytów konstrukcyjnych.
Czytając te wiersze, nie oderwiemy się więc od ich twórcy, którego
biografia pełna jest paradoksów: zwrócimy w tym szkicu uwagę na dwa dla
nas teraz najważniejsze. Najpierw szokująca niewspółmierność początku
i dojrzałych faz życia. Oto — mówiąc w kategoriach świeckich, pragmatycz-
nych — najwspanialsza kariera w dziejach Polski. Wyszedłszy z ubogiej
rodziny i ubogiego kraju, staje się najpopularniejszą postacią końca
XX wieku. A zaczynało się pod znakiem nieszczęść, w cieniu śmierci
najbliższych. Utrata matki, gdy kończył dziewiąty rok życia, starszego
brata w trzynastym roku życia Karola, wojna i upadek polskiego państwa,
kiedy miał dziewiętnaście lat, oraz śmierć ojca na początku 1941 roku.
Drugi paradoks polega na późnym odkryciu podstawowego powołania
ż
yciowego. Historyczne znaczenie i sławę zyskał bowiem w ramach
282
community, owing to his religious and social activity. Yet in terms of
chronology, Karol Wojtyła's first vocation was art. Already as a child, when
he lived in Wadowice, a small town at the foot of the West Carpathians, he
wrote literary texts and participated in theatrical events. He took part in
performances presented on the stage of the Catholic House and in the
school theatre, where he was both an actor and the director's assistant. He
performed in the classical Polish plays and in stagings of St. John's
Apocalypse and Dante's Divine Comedy.
Wojtyła's first published text appeared in 1933 in Dzwoneczek, a sup-
plement to the Cracow weekly Dzwon Niedzielny. He already wrote poetry
when he was at secondary school, but it was not published. Probably his
first poetry volume was The Beskidy Ballads; the poems are mentioned in his
correspondence and in the recollections of his school and university friends.
Those who attended Karol Wojtyła's poetry readings remember the poems
as ballads with dramatic plots and themes taken from the folklore of the
Beskidy Mountains. A female friend described them thus: 'ballads in the
Skamander Group manner, with folk and legendary motifs', written in
traditional form, with Marian motifs.
1
The poet himself remembered his early writings after many years, when
he was already the Pope, in the light of his later career: 'At that stage in my
life, my religious vocation was still ahead, although many people around me
thought that I could enter a theological seminary... What seemed to matter
most then was my fascination with literature, and particularly with drama and
theatre'.
2
He gained a wider knowledge and intensified his literary work when, in
the autumn 1938, he began to study Polish literature at the Jagiellonian
University. Here, the young man from Wadowice had the opportunity to
meet the eminent Cracow scholars: Kołaczkowski, Nitsch, Pigoń, Wyka, and
among his fellow-students were many whose futures lay in writing,
journalism and the theatre. He had his first public poetry readings and took
part in theatre performances in 1939 when he joined Studio 39, a kind of
1
More information on the life of Karol Wojtyła is available in the following books:
A. Boniecki, Kalendarium życia Karola Wojtyły, Kraków 1983; Młodzieńcze lata Karola Wojtyły.
Wspomnienia, ed. by J. Kydryński, Kraków 1990; J, Szczypka, Jan Paweł II, Rodowód, War-
szawa 1991.
2
Jan Paweł II, Dar i tajemnica. W pięćdziesiątą rocznicę moich święceń kapłańskich, Kraków
1996, p. 9.
283
religijnej wspólnoty, dzięki swej działalności o charakterze sakralnym
i społecznym. Natomiast chronologicznie pierwszym powołaniem Karola
Wojtyły było powołanie artystyczne. Już w dzieciństwie, spędzonym
w Wadowicach, miasteczku na pogórzu zachodnich Karpat, bohater niniej-
szego tekstu pisał utwory literackie i uczestniczył w życiu teatralnym. Brał
udział w przedstawieniach organizowanych na scenie Domu Katolickiego
i szkolnego teatru, gdzie występował jako aktor, a nawet pomocnik
reżysera. Grał w sztukach klasyków polskiej literatury oraz w przed-
stawieniach Apokalipsy św. Jana, w Boskiej Komedii Dantego.
Debiut pisarski Wojtyły miał miejsce w 1933 roku na łamach „Dzwo-
neczka", dodatku do krakowskiego tygodnika „Dzwon Niedzielny". Pisał
wiersze już w okresie nauki w szkołach średnich, lecz wtedy nie były
drukowane.
Prawdopodobnie
pierwszym
zbiorem
poetyckich
utworów
były Ballady beskidzkie, wiadomości o nich znajdujemy w korespondencji
autora oraz we wspomnieniach kolegów szkolnych i uniwersyteckich.
Uczestnicy pierwszych wieczorów autorskich Karola Wojtyły wspominają
po latach te utwory jako ballady o tematyce zaczerpniętej z folkloru
Beskidów, z dramatyczną akcją, a jedna z koleżanek określiła je na-
stępująco: „ballady typu skamandrycznego, o motywach ludowo-legendar-
nych", tradycyjne w formie, z motywami maryjnymi
1
.
Sam pisarz wspominał po latach — już jako papież — swe początki
w optyce wyboru drogi życiowej: „Na tamtym etapie życia moje powołanie
kapłańskie jeszcze nie dojrzało, chociaż wielu z mojego otoczenia przypusz-
czało, że mógłbym pójść do seminarium duchownego. [...] W tamtym
okresie decydujące wydawało mi się nade wszystko zamiłowanie do literatu-
ry, a w szczególności do literatury dramatycznej i do teatru"
2
.
Pogłębieniu wiedzy oraz intensyfikacji twórczości literackiej sprzyjało
rozpoczęcie polonistycznych studiów na Uniwersytecie Jagiellońskim od
jesieni 1938 roku. Młodzieniec z Wadowic mógł kontaktować się wtedy
z wybitnymi uczonymi krakowskimi: Kołaczkowskim, Nitschem, Pigoniem,
Wyką, wśród jego kolegów-studentów byli przyszli pisarze, dziennikarze,
ludzie teatru. Wówczas odbywały się pierwsze spotkania autorskie Karola
Wojtyły, a także występy w spektaklach teatralnych, ponieważ w roku
wybuchu II wojny światowej uczestniczył w pracach „Studia 39", rodzaju
1
Więcej informacji o życiu Karola Wojtyły można znaleźć w następujących książkach:
A. Boniecki, Kalendarium życia Karola Wojtyły, Kraków 1983; Młodzieńcze lata Karola Woj-
tyły. Wspomnienia, oprać. J. Kydryński, Kraków 1990; J. Szczypka, Jan Paweł II. Rodowód,
Warszawa 1991.
2
Jan Paweł II, Dar i tajemnica. W pięćdziesiątą rocznicę moich święceń kapłańskich, Kraków
1996, s. 9.
284
drama school organised at the Cracow Theatre Confraternity. From 1940
he worked with the famous actor and director Juliusz Osterwa, and with
Mieczysław Kotlarczyk, the founder of the Rhapsodic Theatre.
In his autobiography, written over half a century later, John Paul II
remembered his youth: 'As for my studies, I wish to emphasise that my
choice of Polish literature was motivated by my clear intention to study
literature. However, already in the first year of my studies I became
interested in language. ... It introduced me into a completely new dimen-
sion, not to say, into the mystery of language.... Later I understood that the
study of Polish literature had prepared me for another line of study and
interest, I mean, philosophy and theology'.
3
In spring 1939 the young poet completed a volume of poetry entitled
A Slav Book, also known as The Renaissance Psalter, which contained the
earliest of his known literary texts. Seventeen sonnets, four longer poems
and notes to The Psalter: A Slav Book were published in 1995 and 1996.
Building the structure of A Slav Book, young Karol Wojtyła must have
remembered the proverb 'John has already baptised all the waters, so you
will not suffer any loss'. A freshman in Polish literature, he decided to
combine various trends in the national tradition: the values of Western
Christianity, native Slav heritage and classical elements. This pointed early
on to one of the major characteristics in the writing and activity of Wojtyła
(and later of John Paul II), namely his attempt to synthesise different
cultural patterns, his preference for dialogue based on the firm ground of
his own beliefs, his ability to employ various styles and to assume various
social roles.
In Wojtyła's youthful poems we encounter Slav images and themes:
black furrows of 'honey-wheaten' soil, green trees and the 'wheaten'
country, and particularly old customs going back to pre-Christian rituals,
which were performed during the night of the summer solstice in order to
ensure a good harvest, good health and prosperity to participants. The
Catholic Church tried to christianise those rituals by associating them with
the feast of St John the Baptist, on 24 June, when people sing and dance,
leap over bonfires, cast medicinal herbs into fire, and float wreaths of
flowers on water in order to prevent floods from destroying their fields and
houses. In Karol Wojtyła's early sonnets there are scenes of rites which
dearly have a pagan origin:
3
Op. cit., pp. 10-11.
285
szkoły dramatycznej zorganizowanej przy Krakowskiej Konfraterni Teatral-
nej. Od 1940 roku współpracował z Juliuszem Osterwą i Mieczysławem
Kotłarczykiem, twórcą Teatru Rapsodycznego.
Oddajmy znów głos Janowi Pawłowi II, wspominającemu lata młodości
w autobiografii spisanej ponad pół wieku później; „W związku ze studiami
pragnę podkreślić, że mój wybór polonistyki był umotywowany wyraźnym
nastawieniem na studiowanie literatury. Jednakże już pierwszy rok studiów
skierował moją uwagę w stronę języka. [...] To wprowadziło mnie w zupeł-
nie nowe wymiary, żeby nie powiedzieć w misterium języka. [...] Później
zrozumiałem, że te studia polonistyczne przygotowywały we mnie grunt
pod inny kierunek zainteresowań i studiów: mam na myśli filozofię
i teologię"
3
.
Wiosną 1939 roku młody poeta ukończył pracę nad zbiorem utworów
poetyckich Księga Słowiańska (inny tytuł Psałterz renesansowy), z którego
pochodzą pierwsze znane nam teksty literackie. Siedemnaście sonetów,
cztery dłuższe utwory i Przypisy do „Psałterza — Księgi Słowiańskiej" opubli-
kowano w 1995 i 1996 roku.
Młody Karol Wojtyła, tworząc architektonikę Księgi Słowiańskiej, zapew-
ne pamiętał przysłowie „Już Jan ochrzcił wszystkie wody, odtąd wam nie
będzie szkody". Poeta-student pierwszego roku polonistyki postanowił
połączyć rozmaite nurty narodowej tradycji — wartości zachodniego
chrześcijaństwa, rodzimą słowiańskość, pierwiastki antyczne. Już wtedy
pojawiła się jedna z głównych tendencji pisarstwa i działalności Wojtyły
(a później także Jana Pawła II), jaką jest dążenie do syntezy odmiennych
wzorów kultury, zamiłowanie do dialogu oparte na mocnym fundamencie
własnych przekonań, umiejętność mówienia różnymi stylami oraz wciela-
nia się w rozmaite role społeczne.
W młodzieńczych wierszach Wojtyły widzimy obrazy zbudowane z ele-
mentów słowiańskości: czarne bruzdy „miodopszennej" roli, zielone drze-
wa i „pszeniczny" kraj, a przede wszystkim sobótkowe zwyczaje, będące
pozostałością przedchrześcijańskich obrzędów, spełnianych w noc letniego
przesilenia, mające zapewnić dobre plony, zdrowie i powodzenie zawodo-
we uczestnikom. Kościół katolicki starał się przez wieki schrystianizować te
rytuały, lokalizując je w święto Jana Chrzciciela, 24 czerwca, kiedy od-
bywają się tańce i śpiewy, uczestnicy skaczą przez ogniska i rzucają w ogień
lecznicze zioła, puszczają na wodę wianki, by powodzie nie szkodziły
ludzkim domostwom i polom. We wczesnych sonetach Karola Wojtyły
pojawiają się sceny misteriów o rodowodzie pogańskim:
3
Op. cit, s. 10-11.
286
Solstice nights are approaching. They approach with joy and spring.
From underneath linden trees you can take a full view of human happiness.
Red solstice love...The mountains will doze off in flames,
like statues of legendary princes, like ghosts of a better sunrise.
4
But the next stanza evokes Christ, also referred to as 'the White Guest of
Yearning', who is invited to stop among the participants of the merry rites:
On such nights — on such solstice nights — Renaissance nights —
we invite You from flower-bedecked shrines, from statues and from temples,
into the huge congregation of yearning souls, under the star-studded firmament,
to the great feast of awaiting bee-keepers, woodcarvers and potters.
(Sonnet XII)
Many poems express belief in the value and power of the Slav elements of
the Polish ethos. The lyric subject, referred to as 'a Slav troubadour',
repeatedly extols the Slav soul, clearly much idealised. What follows is the
merger of Polishness with Christianity:
My Slav soul — you mean gazing at Beauty,
and desire for Paradise — from eternal anxiety —
(Sonnet VIII)
by longing and the will for Beauty you gain heavenly splendour.
My Slav soul! The eternal dreamer!
You solstice fire — woody — suppliant — riverside.
(Sonnet IX)
Raise, O, Slav soul, the Ark of Divine Revelations,
and with the light of roadside crosses visit the thirsty epoch.
(Sonnet XV)
However, it would be wrong to interpret these texts as a neo-pagan
manifesto of the type not infrequent in Poland in the 1920s and 1930s. The
Slav primitive values are permeated with Christian axiology:
O, soul, born of freedom, carve out Messianic might
and breathe it into the psalms of Love — into the Renaissance Psalter!
And rise in a new incarnation, O, eternal Beatrice,
and light up our road to Love with a Slav rush-light!
(Sonnet XI)
4
Karol Wojtyła's early poems quoted after: K. Wojtyła, Psałterz — Księga Słowiańska, ed. by
S. Dziedzic, Kraków 1996.
287
Wieczory idą kupalne. Weselem idą i wiosną.
Spod lip się można szczęściu ludzkiemu napatrzeć do syta.
Czerwień miłosna — kupalna... Góry w płomieniach posną,
jak posągi lechickich władyków, jak widma lepszych świtań
4
.
Ale już w sąsiedniej strofie przywoływany jest Chrystus, nazywany też
„Białym Gościem Upragnień", zapraszany do zatrzymania się wśród uczest-
ników radosnych obrzędów:
W takie noce — w takie noce kupalne — renesansowe noce
zapraszamy Cię z kwietnych kapliczek, z wowrowych świątków i z tumów
w wielki zbór dusz tęskniących, pod stropy gwiezdnych złoceń,
na święto oczekiwania bartników, świątkarzy i zdunów.
(sonet XII)
W wielu utworach przebija wiara w wartość i moc słowiańskich
pierwiastków polskiego etosu. Podmiot liryczny, nazwany „słowiańskim
trubadurem", wielokrotnie powtarza pochwałę słowiańskiej duszy, wyraź-
nie idealizowanej. Następuje ścisłe połączenie polskości z chrześcijaństwem:
Słowiańska duszo moja — tyś jest wpatrzeniem w Piękno
i jesteś żądzą Raju — z wieczystych nieukojeń — —
(sonet VIII)
tęsknotą i wolą Piękna niebiański ściągasz przepych.
Słowiańska duszo moja! Marzycielko odwieczna!
Ty sobótko — podleśna — omodlna — przyrzeczna.
(sonet IX)
Podźwignij — o duszo słowiańska tę Arkę Bożych Objawień,
jasnością przydrożnych krzyżów spragnioną erę nawiedź.
(sonet XV)
Myliłby się jednak ten, kto widziałby w tych tekstach manifest neopo-
gański, jeden z tych, jakie zresztą pojawiały się i w Polsce w międzywojen-
nym dwudziestoleciu. Słowiańską pierwotność przesyca autor chrześcijań-
ską aksjologią:
Duszo z wolności wyrosła, moc mesyjańską wyrzeźb
i zaklnij w psalmy Miłości — w renesansowy psałterz!
I powstań wcieleniem nowym — odwieczna Beatrycze —
drogę nam ku Miłości słowiańskim oświeć zniczem!
(sonet XI)
4
Cytaty młodzieńczych utworów Karola Wojtyły za: K. Wojtyła, Psałterz — Księga
Słowiańska, oprac. S. Dziedzic, Kraków 1996.
288
Human sincere prayer will soar up on the wings of longing —
it is time for awaiting the Spirit for man, every day,
for the hearts of the solstice fires, and for people, bound together by longing in the Word.
(Sonnet XIV)
The author of The Renaissance Psalter not only combines paganism with
Christianity and the present with the remote past, but introduces also
ancient Greek elements:
From Wawel Hill to the Acropolis! I bind souls with unity — ...
After centuries, diamond crosses above the Acropolis,
Christ's incarnation into Doric and Ionic forms
(Sonnet XI)
What follows is a bold and then novel juxtaposition of the Franciscan
and Dionysian motifs; thus St. Francis of Assisi becomes 'a magnate in
a habit', while Dionysos is not so much 'a lecherous god' but someone who
'has set ajar to us the gates of the mysteries' ('Feast'). Both figures signify
artists who are close to the sacrum sphere. Yet it is not only religion that has
been brought closer to art, for the opposite dynamism has also been
introduced, and artistic categories have entered the area of religious ideas.
In the longer poems of the hymn type in the first poetry volume by Wojtyła
we know today, God is sometimes represented as an artist: 'the Almighty
Sculptor', 'the Father of great Poetry', 'the Omnipotent Carver of holy
figures'.
The dominant aesthetic is characteristic not only of the ideology of the
young poet, it also defines the language of his poetry. This is evident in his
choice of poetic genres — the sonnet, hymn and song — while in the
post-war period he wrote treatises and longer poems. Still another feature
distinguishes the philosophy of the young author from his later and better
known writings. This is his spontaneous affirmation of life, and praise of the
natural order and man's harmonious co-existence with nature. Late-twen-
tieth century readers know the writer as an old man, afflicted by illness and
worried about the fate of humankind, which is touched with madness,
plagued with misfortunes, and often refuses to recognise God's laws.
Therefore it is surprising to read now his youthful expressions of joy and
the poetry which is sometimes close to vitalism displayed in the first poetry
volume by Kazimierz Wierzyński, Spring and Wine. For instance:
Now at your heavenly banquet, I drain
a chalice with wine overflowing — your servant in prayer:
in gratitude for the angelic glow You lit for my youth
289
Tęsknotą wystrzeli ludzkości modlitwa coraz szczersza —
Na Ducha oczekiwaniem jest era i co dzień i człowiek,
serca sobótek i ludzie, zbratani tęsknotą w Słowie,
(sonet XIV)
Twórca Psałterza renesansowego łączy nie tylko pogańskość z chrystianiz-
mem i współczesność z dawnymi epokami, ale wprowadza też elementy
staro greckie:
Z Wawelu po Akropole! Jednością duchy bratam — [...]
Po wiekach dyjamentowe nad Akropolem krzyże,
wcielenie Chrystusowe w doryckie, jońskie kształty — [...]
(sonet XI)
Następuje śmiałe i szczególnie wówczas oryginalne zestawienie moty-
wów franciszkańskich z dioruzyjskimi, św. Franciszek z Asyżu staje się tu
„karmazynem w habicie". Natomiast Dionizos jest nie tyle „rozpustnym
bożkiem", ile kimś, kto „misteriów wrota nam uchylił" (Biesiada...). Obie
przywołane postaci są wzorami artystów bliskich sferze sacrum. Ale nie
tylko religia została zbliżona do sztuki, istnieje również dynamika przeciw-
nie ukierunkowana. Kategorie artystyczne wkraczają na teren wyobrażeń
religijnych. W dłuższych utworach hymnicznych pierwszego ze znanych
nam tomów poetyckich Wojtyły Bóg przedstawiany bywa jako artysta:
„Rzeźbiarz Wszechmocny", „Ojciec wielkiej Poezji", „najcudowniejszy,
wszechmogący Świątkarz".
Estetyczna dominanta stanowi cechę charakterystyczną nie tylko wars-
twy ideowej wczesnej twórczości naszego Autora, określa również język
poetycki. Świadczy o tym już wybór uprawianych wówczas gatunków —
sonetu, hymnu, pieśni, gdy po wojnie pisze traktaty i poematy. Jeszcze
jedna jakość filozofii młodziutkiego pisarza zwraca uwagę na tle później-
szej, lepiej znanej twórczości. Wspomnijmy o żywiołowej afirmacji bytu,
pochwale ładu panującego w naturze i harmonijnego współistnienia czło-
wieka z przyrodą. Czytelnicy z końca XX stulecia znają tego pisarza jako
starca nękanego chorobami, zatroskanego o los ludzkości: nieco szalonej,
trapionej nieszczęściami, w części zbuntowanej przeciw prawom Bożym.
Dlatego trochę zaskakują czytane teraz młodzieńcze wybuchy radości,
liryka miejscami bliska witalizmowi Wierzyńskiego z debiutanckiego tomu
Wiosna i wino:
Oto spełniam po brzegi winogradu kielich
przy uczcie Twej niebiańskiej — rozmodlony sługa —
wdzięcznością, żeś mi młodość dziwnie rozanielił,
290
whittling its rough shape from the wood of a linden tree. ...
my youth cradled in yearning and pain ...
Let my soul magnify Him who threw over my shoulders
princely satin, velvet's soft delight. ...
Now the song is one. Poetry, descend!
('Magnificat', Hymn; transl. by Jerzy Peterkiewicz)
The poem 'Mousike' is a manifesto of the joy of human life and artistic
creativity. Hence the concept of art as the multiplier of beauty and the giver
of happiness, hence the images of spiritual and musical nature, as for
instance in the metaphor: 'the tabernacle of earth'. Here are examples of
some characteristic poetic formulations: 'God listens to joy', 'they will play
with you glorifying the Lord, the beetles, the nightingales, and the
bumble-bees', 'singer ... pour joy onto strings as a gift, and squander the
happiness of melody'.
In his pre-war poetry Karol Wojtyła chose as his most fundamental
values: love, freedom, and beauty. In his later writings he will come closer
to the classical triad: truth-good-beauty, and still later, particularly as Pope,
he will be most interested in good and truth:
I, a Slav magnate,
who has put my truth in Love, Freedom and Beauty.
('Feast')
this most strange truth about the Word,
which is both Love and liberation.
(The Word-Logos' XXVIII)
One remarkable concept, inspired by the idea of the earlier poet Norwid,
is particularly worth mentioning. In his notes to The Renaissance Psalter:
A Slav Book, Wojtyła states that 'the Gothic and the Renaissance, taken
separately, are exclusive; taken together, they are harmony'. The Gothic is
soaring, its dynamic is vertical, while the Renaissance dynamic is horizontal;
but from the crossing of the horizontal and vertical lines the figure of the
cross emerges — 'the most magnificent shape. I say it, both as a Christian
and a Pole'.
The first outline of Karol Wojtyła's artistic programme can be found in
his letter to Mieczysław Kotlarczyk, written in mid-November 1939. Having
read his student poetry, we are not surprised to find his views expressed in
a letter to a friend: 'Latin Polishness based on Christianity is a mighty force,
the realm of the spirit, the idea worthy of most passionate love.... our art is
of our Nation and for our Nation'. His correspondence with Kotlarczyk
291
ż
eś z lipowego pniaka kształt jędrny wystrugał. [...]
młodość rozkolebana tęsknotą i życiem. [...]
Uwielbiaj, duszo moja. Tego, co aksamit
na moje rzucił barki i władyczy atłas. [...]
— hymn jeden niechaj będzie: Poezji! Poezji!
(Magnificat [Hymn])
Z kolei Mousike to istny manifest radości ludzkiego życia i twórczości
artystycznej. Stąd koncepcja sztuki jako pomnożycielki piękna i dawczyni
szczęścia i stąd obrazy przyrody uduchowionej i umuzycznionej, np.
metafora
„tabernaculum
ziemi".
Wybierzmy
charakterystyczne
formuły
poetyckie tego nurtu: „Radości Pan Bóg słucha", „grać z wami będą na
chwałę Panu // i chrząszcze, słowiki i trzmiele", „śpiewaku [...] radość
strunom lej w podarunku // i szafuj szczęściem tonów".
W przedwojennej fazie twórczości wybiera Karol Wojtyła następu-
jące podstawowe wartości: miłość, wolność i piękno. W późniejszych
dziełach bliższy będzie Autor klasycznej triadzie prawda-dobro-piękno,
a z czasem — zwłaszcza jako papież — zainteresuje się głównie prawdą
i dobrem:
słowiański karmazyn,
com Miłości, Wolności i Pięknu zaufał.
(Biesiada...)
tę przedziwną prawdę o Słowie,
co jest Miłością i Wyzwoleniem.
(Słowo-Logos XXVIII)
Zwróćmy jeszcze uwagę na piękny koncept, na pewno będący kon-
tynuacją Norwidowego pomysłu. W Przypisach do Psałterza-Księgi Słowiań-
skiej zauważa Autor, iż „gotyk i renesans z osobna wyłącznością są: wespół
tworzą harmonię". Gotyk jest strzelisty, jego siłą kierunkową jest pion, za to
renesans ma dynamikę poziomą, a z przecięcia linii horyzontalnej i wer-
tykalnej powstaje figura krzyża — „Najwspanialszy z tego kształt. Mówię
to — żem Chrześcijanin i, żem Polak".
Pierwszy
zarys
dyskursywnie
wyłożonego
programu
artystycznego
Karola Wojtyły znajdujemy w liście do Mieczysława Kotlarczyka z połowy
listopada 1939 roku. Po zapoznaniu się z poezją okresu studenckiego nie
dziwią nas wyrażone w liście do przyjaciela poglądy: „Polskość łacińska
w oparciu o chrystianizm jest siłą ogromną, królestwem ducha, ideą
ukochania godną najwyższego. [...] sztuka nasza z naszego jest Narodu i dla
naszego Narodu". W korespondencji z Kotlarczykiem znajdujemy informa-
292
contains information concerning the literary tradition which the young poet
most identified with: the works of the great Polish Romantic poets, the
philosophy of Cyprian Kamil Norwid, the poetry of Jan Kasprowicz, the
theatre of Stanisław Wyspiański. Wojtyła also formulated a concept of art
which had a religious dimension, and which added the metaphysical to the
realistic and ludic conventions, art which was 'a guide on the way to God'.
Mentioning the project for the theatre designed by Kotlarczyk, he defined
the aesthetic principles which were to be always present in his pronoun-
cements on the subject of art: 'I would like to co-create [the theatre] very
much, for it would be different from other ones, and it would not break
a man, but raise and inspire him, it would not corrupt him, but transform
him into an angelic being'.
5
In many pronouncements by Wojtyła — as Bishop, Cardinal and Pope —
the problems of the relationship of art and religion are considered. In his
opinion, artistic communication — like all other communication — should
express the ideas of free individuals and societies; therefore it should not be
controlled by any political or financial power. Those who create culture
'must take into account the culture of a nation and its history' (speech at the
UNESCO Centre, Paris, 2 June 1980). John Paul II appreciates modern art and
recognises it as a partner for the Catholic Church in the activities which liberate
human beings, and which aim at the integrity and productive autonomy of
individuals and communities. The Pope acknowledges the contribution of
artists in establishing a space for freedom, which he understands as liberation
from hedonistic compulsion to consume, from relentless pursuit of success, and
from reducing a person to the function he or she performs.
However, John Paul II also sees the negative side of modern art — he
speaks and writes about it openly, for dialogue with artists must be sincere.
Ascertaining the presence of a large number of works of art which express
fascination with evil and are biased towards overwhelming criticism, he
appeals to artists to balance cruelty and pessimism in presenting the human
condition by focusing on other values. Both with words and the testimony
of his own life, he proves the reality of grace, good, redemption, and the
truth of God's love and salvation. The ideas he presented to a group of
artists and journalists in Munich on 19 November 1980 are particularly
memorable: 'Beauty seems to be a category that is increasingly forced out
from art, to be replaced by the presentation of man in his negative aspects,
5
Karol Wojtyła's letter to M. Kotlarczyk, 14 November 1939, quoted after: Z. Kotlar-
czykowa, 'Wiosna przyniosła mi te myśli', in: K. Wojtyła, Sonety. Magnificat, ed. by S. Dziedzic,
Kraków 1995.
293
cje o najbliższej młodemu pisarzowi tradycji literackiej: dziełach wielkich
romantyków, filozofii Norwida, poezji Kasprowicza, teatrze Wyspiańskiego.
Sformułował też koncepcję sztuki o wymiarze sakralnym, konwencje
realistyczne i zabawowe uzupełniającą o wymiar metafizyczny, sztuki
„przewodniczki na drodze ku Bogu". Wspominając o projekcie teatru
Kotlarczyka, zapisał założenia estetyczne stale odtąd obecne w wypowie-
dziach na tematy artystyczne: „chciałbym go [teatr] koniecznie współ-
tworzyć, bo on byłby różny od wszystkich [...] i nie łamałby człowieka, ale
podnosił i zapalał, i nie psuł, ale przeanielał"
5
.
W wielu wypowiedziach biskupa, kardynała, papieża Wojtyły roz-
ważane są problemy związków sztuki i religii. Wedle niego komunikacja
artystyczna — jak wszelka inna — powinna być ekspresją wolnych osób
i społeczeństw: dlatego nie może podlegać ośrodkom władzy politycznej
czy finansowej. Twórcy kultury „muszą liczyć się z kulturą narodu i jego
historią" (przemówienie w UNESCO, Paryż 2 VI 1980). Jan Paweł II docenia
współczesną sztukę i akceptuje jej partnerstwo z Kościołem katolickim
w działaniach wyzwalających człowieka, prowadzących do integralności
oraz owocnej niezależności jednostek i wspólnot. Papież widzi zasługi
artystów w budowaniu przestrzeni wolności, rozumiejąc przez to wy-
swobodzenie od przymusu hedonistycznego konsumowania, dążenia do
sukcesu za wszelką cenę, redukowania osoby do pełnionej przez nią
funkcji.
Jednakże Jan Paweł II dostrzega również złe strony nowoczesnej sztu-
ki — mówi i pisze o nich otwarcie, gdyż dialog z twórcami musi być
szczery. Konstatując istnienie rozległego nurtu dzieł zafascynowanych
złem, jednostronnie krytycznych, wzywa do równoważenia okrucieństwa
i pesymizmu w przedstawianiu ludzkiego losu innymi jakościami. Potwier-
dza słowem i świadectwem własnego życia realność łaski, dobra, od-
kupienia, prawdy o Bożej miłości i zbawieniu. Warte przypomnienia są
zwłaszcza jego myśli przekazane artystom i dziennikarzom w Monachium
19 listopada 1980 roku: „Piękno wydaje się być kategorią wypieraną ze
sztuki na rzecz ukazywania człowieka w jego negatywności, w jego
sprzecznościach, w jego zbłąkaniu bez wyjścia, w braku jakiegokolwiek
5
List K. Wojtyły do M. Kotlarczyka z 14 listopada 1939 roku. Cyt za: Z. Kotlarczykowa,
Wiosna przyniosła mi te myśli, w: K. Wojtyła, Sonety. Magnificat, do druku podał i posłowiem
opatrzył S. Dziedzic, Kraków 1995.
294
in his contradictions, in his hopeless blundering, in his meaningless
situation. This seems to be the current version of ecce homo. The so called
"sound world" has become the subject of derision and cynicism.'
6
It must be added that the achievement of modern art has been similarly
viewed, dispassionately and reservedly, by other leading Polish artists.
Zbigniew Herbert has chosen the sense of balance, modesty, and fidelity to
the moral principles of the old masters, while he has rejected pride, derisive
distrust, and cowardice disguised with empty phrases about progress and
freedom. He has expressed this message in many poems and interviews,
and reiterated it while commenting on seventeenth-century painting: 'A
major part of contemporary art declares itself on the side of chaos,
gesticulates in a void, or tells the story of its own barren soul. The old
masters... affirmed visible reality with an inspired scrupulousness and
childish seriousness, as if the order of the world and the revolution of the
stars, the permanence of the firmament, depended on if'.
7
Karol Wojtyła's theoretical views, quoted above, largely define his
mature poetry which was written and published after World War II. His
first published literary work was Song of the Hidden God which appeared in
1946. Other longer poems were published in Tygodnik Powszechny and Znak,
Cracow-based Catholic journals, which managed to remain independent
from communist control. His post-war lyrical poems present a fairly
homogenous artistic world — their poetics is largely the same, while new
themes, motifs and ideas appear.
The genres of this poetry are defined by the author himself who
specified them by placing in the titles of two poems the word 'contem-
plation', in other titles the word 'thoughts', in the subtitle of a poetic drama
the word 'meditation', and in the subtitles of The Birth of Confessors the word
'thought'. Thus the signals from the poet place these works in the category
of meditative literature, important in European tradition. There are three
distinctive types within this category. Meditations can be religious contem-
plations on the Passion and the death of Christ. The terms can also be
applied to certain philosophical works, such as Meditationes de prima
philosophia by Descartes, and to a certain kind of reflective poetry. Wojtyła
chose the intellectual variant of meditative literature.
He wrote mainly longer poems (several or a dozen-plus pages), dense
with philosophical and theological terms, on clearly presented and intersub-
jectively important problems, which, however, does not mean that they can
6
Quoted after Jan Paweł II, O środkach komunikacji społecznej, Warszawa 1989, p. 34.
7
Z. Herbert, Still Life with a Bridle, trans. John and Bogdana Carpenter, Vintage, 1994, p. 40.
295
sensu. Wydaje się, że to właśnie jest owo aktualne ecce homo. Tak zwany
»zdrowy świat« staje się przedmiotem pośmiewiska i cynizmu"
6
.
Trzeba dodać, iż podobnie trzeźwo i z dystansem oceniają dorobek
sztuki naszego czasu inni czołowi twórcy polskiej kultury. Zbigniew
Herbert wybiera zmysł równowagi, skromność, wierność moralnym zasa-
dom dawnych mistrzów, odrzucając pychę, szyderczą podejrzliwość, tchó-
rzostwo maskowane frazesami o postępie i wolności. Znamy to przesłanie
z wielu wierszy i wywiadów, wypowiada je jeszcze raz na marginesie
refleksji o malarstwie XVII wieku: „Znakomita część sztuki współczesnej
opowiada się po stronie chaosu, gestykuluje w pustce albo mówi o historii
własnej, jałowej duszy. Dawni mistrzowie [...] afirmowali widzialną rzeczy-
wistość z natchnioną skrupulatnością i dziecięcą powagą, jakby od tego
miały zależeć — porządek świata i obroty gwiazd, trwałość niebieskiego
sklepienia"
7
.
Przytoczone wyżej teoretyczne poglądy Karola Wojtyły określają w du-
ż
ej mierze jego dojrzałą poezję powstałą i drukowaną po II wojnie
ś
wiatowej. Pierwszym opublikowanym utworem literackim była Pieśń
o Bogu ukrytym, wydana w 1946 roku. Potem ukazywały się kolejne, dłuższe
teksty poetyckie, ogłaszane na łamach „Tygodnika Powszechnego" i „Zna-
ku", krakowskich pism katolickich w dużej mierze niezależnych od władzy
komunistycznej. Liryka powojenna Wojtyły stanowi dość jednolity świat
artystyczny — poetyka niewiele się zmienia, pojawiają się nowe tematy,
motywy, idee.
Przy określeniu cech gatunkowych z pomocą przychodzi sam Autor,
wielokrotnie dokładnie podając współrzędne genologiczne utworów: w dwu
tytułach znajdujemy słowo „rozważanie", w innych mamy „myśli", w pod-
tytule dramatu poetyckiego jest słowo „medytacja", w podtytułach Narodzin
wyznawców znów „myśl". Tak więc autorskie powiadomienia umieszczają
omawiane tu dzieła w ważnym dla europejskiego piśmiennictwa zbiorze
dzieł medytacyjnych, w którym można wyróżnić trzy kręgi. Medytacje to
religijne rozważania o męce i śmierci Chrystusa. Nazwy tej używa się
również przy określaniu pewnego typu dzieł filozoficznych, np. Medytacje
o pierwszej filozofii Kartezjusza. Wreszcie, nazywa się tak niektóre liryki
refleksyjne. Wojtyła wybrał intelektualistyczny wariant literatury medytacyjnej.
Jego utwory to przeważnie duże wypowiedzi (kilka lub kilkanaście
stron), nasycone terminami filozoficznymi i teologicznymi, podejmujące
ważną intersubiektywnie problematykę, dokładnie wyłożoną, co nie ozna-
6
Cyt. za: Jan Paweł II, O środkach komunikacji społecznej, Warszawa 1989, s. 34.
7
Z. Herbert, Martwa natura z wędzidłem, Wrocław 1993, s. 45.
296
be easily understood, as the subject of meditation is mysterious and barely
expressible. Such poetic messages resemble poetic treatises — this literary
form was revived in the late 1940s and in the 1950s by Czesław Miłosz, who
wrote The Moral Treatise and The Poetic Treatise. Karol Wojtyła must have
also been influenced by St. John of the Cross for he wrote his doctoral
dissertation on the writings of this Spanish mystic.
The writings of Wojtyła show the persistent endeavour to synthesise the
multiple types of interhuman communication. His poetry has the form of an
objective account with a subliminal lyrical strain — the speaking subject
does not directly present his emotional responses but transforms them into
images and reflections. The monologue of the lyrical subject thus displays
little lyrical flavour and is not much subjective in character. The speaking
subject uses gentle confession, contemplation, and images as equivalents of
emotion. The term 'equivalent' brings to mind Eliot's 'objective correlative'
and the techniques used by some avant-garde groups. Yet in this case, his
ideas were his own, closely connected with his philosophical position, that
is, active personalism based on Thomism. According to the anthropology he
presented in his book The Acting Person and in his lectures at the Catholic
University in Lublin, a human individual should increasingly gain freedom
by controlling his or her mental and emotional life and by initiating all his
or her actions.
Critics have pointed out the links between Wojtyła's writings and the
Polish Romantic tradition. Associations with the works of Mickiewicz,
Słowacki, Krasiński, Norwid and neo-Romantic poets can be seen in the
styles employed and in the systematic reflections on religious, historio-
logical and ethical issues. Also, structural analogies with modern literature
can be detected. Similarly constructed poems were written by many other
eminent Polish poets in the last fifty years. It was precisely this form — the
medium-length poem, polyphonic and with a lyrical dominant (although at
this point Wojtyła's poems are different), which discussed current problems
of general importance and was oriented 'towards eschatological matters'.
The critic who explored this particular sub-genre has commented on
thirteen such forms, among them those written by Gajcy, Broniewski,
Ważyk, Miłosz, Wat and Grochowiak.
In the Romantic period and in the early twentieth century, medium-
-length poems were innovatory (like 'The Zone' by Apollinaire or The Waste
Land by Eliot), but the situation changed in the second half of the century.
297
cza pełnej zrozumiałości i łatwego odbioru, gdyż materia rozważań jest
tajemnicza i na granicy wyrażalności. Tak zbudowane przekazy przypomi-
nają traktaty poetyckie — tę formę literacką odnowił w końcu lat czterdzie-
stych i w latach pięćdziesiątych Czesław Miłosz, pisząc Traktat moralny
i Traktat poetycki. Sporo też pewnie zawdzięczał Karol Wojtyła św. Janowi
od Krzyża, doktoryzował się bowiem rozprawą o pisarstwie hiszpańskiego
mistyka.
W twórczości Wojtyły odnajdujemy stały wysiłek syntetyzowania wielo-
rakich sposobów międzyludzkiej komunikacji. Jego poezja ma charakter
obiektywnej relacji z niejako podskórną lirycznością — podmiot wypowie-
dzi nie ukazuje bezpośrednio uczuciowych reakcji, lecz przetwarza je na
obrazy i refleksje. Monolog podmiotu lirycznego stał się tu... mało liryczny,
mało zsubiektywizowany. Podmiot posługuje się spokojnym wyznaniem,
ciągiem rozważań, obrazowymi równoważnikami emocji. Skoro padło
słowo „równoważnik", nasuwa się skojarzenie z „korelatem obiektywnym"
Eliota oraz technikami niektórych grup awangardowych. Ale były to
samorodne pomysły naszego Autora, zsynchronizowane z jego stanowis-
kiem filozoficznym — aktywnym personalizmem zbudowanym na fun-
damencie tomistycznym. Zgodnie z zasadami antropologii zawartymi m.in,
w książce Osoba i czyn oraz wykładach uniwersyteckich prowadzonych
w Katolickim Uniwersytecie Lubelskim, jednostka ludzka powinna stawać
się coraz bardziej wolna, panując nad swym życiem psychicznym i będąc
sprawcą swych działań.
Badacze twórczości literackiej Wojtyły wskazywali przede wszystkim na
związki z tradycją polskiego piśmiennictwa romantycznego. O licznych
nawiązaniach do arcydzieł Mickiewicza, Słowackiego, Krasińskiego, Nor-
wida i neoromantyków świadczą zarówno stylizacje, jak też systematyczne
rozważanie zagadnień religijnych, historiozoficznych, etycznych. Nie po-
winno nas to zwalniać z obowiązku szukania analogii strukturalnych
z literaturą naszej doby. Podobnie skonstruowane poematy pisywali inni
wybitni poeci polscy ostatniego półwiecza. Spore znaczenie artystyczne
zdobył właśnie poemat średnich rozmiarów, wielogłosowy, z dominantą
liryczną (tu spostrzegamy rozbieżność z utworami Wojtyły), podejmujący
ponadjednostkowo ważne problemy aktualne i zorientowany „ku rzeczom
ostatecznym".
Monografista
tego
podgatunku
skomentował
trzynaście
realizacji tej formy, autorstwa m.in. Gajcego, Broniewskiego, Ważyka,
Miłosza, Wata, Grochowiaka.
W romantyzmie i na początku XX wieku poematy średnich rozmiarów
miały charakter nowatorski (Strefa Apollinaire'a czy Ziemia jałowa Eliota),
inaczej dzieje się w drugiej połowie naszego stulecia. Tak o tym zjawisku
298
Jacek Łukasiewicz thus describes this phenomenon: 'Since World War II,
this type of poem has not been regarded in Poland as a revolutionary poetic
form.... Longer poems have gained the character of a deliberately syncretic
ritual which openly referred to old or more recent rituals, which, in turn,
were treated more or less seriously by the poet and/or the reader'.
8
In Karol Wojtyła's poetry, symbolic images which conveyed his philoso-
phy can be regarded as 'themes', in the meaning used by the French and
Swiss critics: Bachelard, Poulet, Richard, Starobinski. They have in mind the
recurring elements in representation which serve to epitomise the world. In
Wojtyła's poetry, the themes which structure the experience of the depth of
being in the language are, for instance, the brightness of water, luminous
objects, the bottom of the soul, the mirror which both reflects and absorbs,
personal union in supernatural space, the translucent and illuminating
eye. This glossary of images and symbols provides the author with the
material for his sentences/poems, arranged in the way suggesting a man
who searches for and apprehends God, and becomes united with Him.
Thus Wojtyła's literary writings can be regarded as poetic phenom-
enology which gives an account of the process and essence of religious
experience.
Since 1956 the range of problems presented in his poetry has become
wider. The centre of interest now is the individual who lives in society;
reflection on the essence and types of interpersonal relations, and sacral
time accompanied by historical time. Elżbieta Feliksiak, who has dated
this change in Wojtyła's poetry to the early 1960s, has aptly defined its
major features: 'the tension between the screening sign which appears in
a symbol, and the eyewitness testimony of direct experience moves
increasingly into the area of history. It is interesting that symbolic represen-
tations change as well. It may be asserted that the universal symbolism of
light and water is replaced with the tree, desert and road. Light and water
have become a rite, to signify reconciliation with earth'.
9
In The Quarry, the process of work is considered very broadly — it is
defined by contact with nature which results in producing material goods,
and to an even greater extent, by the way it influences personality and
creates authentic interpersonal relations. Even hard manual labour, apart
from its technological aspect, has an impact on shaping personality and
promoting community feelings. The longer poem The Church can be read as
8
J. Łukasiewicz, Oko poematu, Wrocław 1991, p. 327.
9
E. Feliksiak, 'Karola Wojtyły poetyckie powroty do źródeł', in: E. Feliksiak et al., O poezji
Karola Wojtyły, Białystok 1991, p. 74.
299
pisze Jacek Łukasiewicz: „Po drugiej wojnie w Polsce typ poematu, jakim
się zajmujemy, nie był i nie jest odbierany jako forma poetycko rewolucyj-
na. [...] Poematy stawały się rytuałem świadomie synkretycznym, od-
wołującym się jawnie do rytuałów dawnych i nowszych, mniej lub bardziej
serio przez autora poematu i/lub czytelnika traktowanych"
8
.
Powróćmy do utworów Karola Wojtyły, zwłaszcza do symbolicznych
obrazów, stanowiących nośniki jego światopoglądu. Można je nazwać
„tematami" w znaczeniu, jakie przypisuje temu pojęciu francusko-szwajcar-
ska krytyka tematyczna: Bachelard, Poulet, Richard, Starobinski. Chodzi im
o powtarzalne elementy obrazowania, będące środkami ujmowania świata.
W poezji Wojtyły takimi tematami organizującymi doświadczenie głębi
bytu w materii języka są na przykład: blask wody, świetliste przedmioty,
dno duszy, odbijające i wciągające zwierciadło, zjednoczenie osobowe
w nadnaturalnej przestrzeni, oko prześwietlone i oświecające. Z tego
obrazowo-symbolicznego
słownika
tworzy
Autor
zdania-poematy,
upo-
rządkowane w sposób przypominający postępowanie człowieka poszukują-
cego, poznającego i jednoczącego się z Bogiem. Można więc traktować
literacką działalność autora Brata naszego Boga jako fenomenologię poetycką,
zdającą sprawę z przebiegu oraz istoty religijnego doświadczenia.
Po roku 1956 poszerza się problemowy zakres omawianej tu twórczości.
Ośrodkiem zainteresowania staje się jednostka żyjąca w społeczeństwie,
pojawia się namysł nad istotą i typami międzyosobowych więzi, obok
sakralnego czasu występuje czas historyczny. Przesuwając na początek lat
sześćdziesiątych przemianę poezji Wojtyły, tramie ujmuje jej zasadnicze
parametry Elżbieta Feliksiak: „napięcie między przesłaniającym znakiem,
zjawionym w obrazie symbolu, a źródłowo prezentującą naocznością
bezpośredniego doświadczenia coraz częściej przenosi się na obszary
historii. Ciekawe, że zmienia się również postać symbolicznych przed-
stawień. Można w przybliżeniu stwierdzić, że uniwersalnie naturalna
symbolika wody i światła ustępuje miejsca drzewu, pustyni i drodze. Woda
i światło stają się obrzędem — na znak pojednania z ziemią"
9
.
W Kamieniołomie rozpatrywany jest proces pracy w całym bogac-
twie — określa go kontakt z przyrodą wytwarzający materialne wartości,
a w jeszcze większej mierze wpływ na osobowość i tworzenie autentycz-
nych więzi międzyludzkich. Nawet praca fizyczna — obok technologicz-
nego — ma wymiar osobotwórczy i wspólnotowy. Poemat Kościół można
8
J. Łukasiewicz, Oko poematu, Wrocław 1991, s. 327.
9
E. Feliksiak, Karola Wojtyły poetyckie powroty do źródeł, w: O poezji Karola Wojtyły,
E. Feliksiak i in., Białystok 1991, s. 74.
300
a literary commentary on the Second Vatican Council which the author
attended. He considers in this poem the universal aspect of Christianity and
the multinational and multicultural character of Catholicism. His other
poems present the antinomous position of modern man, torn between his
desire to unite with other people and his wish to exist independently in full
freedom. This rift is particularly painful when regarded from the secular
perspective which excludes Divine arbitration; yet the author, a Catholic
prelate, intimates this experience with surprising accuracy. I quote from his
drama The
Jeweller's Shop to prove that poetry is present not only in Karol
Wojtyła's poems:
This is man! He is not transparent,
not monumental,
not simple;
in fact he is poor.
This is one man — and what about two people,
four, a hundred, a million?
Multiply all this
(multiply the greatness by the weakness),
and you will have the product of humanity ...
This rift, this tangle, this ultimate depth —
this clinging, when it is so hard
to unstick heart and thought
And in all this — freedom,
a freedom and sometimes frenzy,
the frenzy of freedom trapped in this tangle.
(transl. by Bolesław Taborski)
10
Many passages in Wojtyła's poems have a deep structure based on
paradox, and the theme of death and resurrection is among the most
central Words are often combined into units which are semantically
opposed, but combined on the plane of the logic of faith: maturity and
regression, word and silence, death and hope.
Other writings by Karol Wojtyła, and particularly his preaching, are also
characterised by poetic values, or broadly speaking, by aesthetic values. Several
of his sermons have gained a permanent place in Polish literature, and perhaps
in Polish history. His homilies, listened to by millions of Catholics on all
10
All quotations from the literary works by Karol Wojtyła if not indicated otherwise from:
K. Wojtyła, Poezje i dramaty, Kraków 1980, selected and arranged as authorised by the Author,
by M. Skwarnicki and J. Turowicz, ed. by J. Okoń, introduction by M. Skwarnicki, p. 193.
[English translations after: Karol Wojtyła, Collected Poems, transl. by Jerzy Peterkiewicz, London
1982, and Karol Wojtyła, The Collected Plays and Writings on Theater, transl. by Bolesław Taborski,
Berkeley 1987.]
301
odczytywać jako literacki komentarz do soborowych obrad, w których
Autor uczestniczył. Rozważa w nim uniwersalność chrześcijaństwa, wielo-
narodowość i wielokulturowość katolicyzmu. W innych utworach odnaj-
dujemy prezentację antynomicznej sytuacji współczesnego człowieka, roz-
dartego między pragnieniem zjednoczenia się z bliźnimi a chęcią nie-
zależnego istnienia w pełnej wolności. Rozdarcie to jest szczególnie do-
tkliwe w perspektywie laickiej, wykluczającej boskie zapośredniczenie;
zaskakująco wiernie przekazuje to doświadczenie nasz Autor... katolicki
hierarcha. Zacytuję specjalnie fragment dramatu Przed sklepem jubilera, aby
wykazać, iż poezja obecna jest nie tylko w poetyckich dziełach Karola
Wojtyły:
Oto człowiek! Nie jest przejrzysty
i nie jest monumentalny,
i nie jest prosty,
raczej biedny.
To jeden człowiek — a dwoje,
a czworo, a sto, a milion. —
Pomnóż to wszystko przez siebie
(pomnóż ową wielkość przez słabość),
a otrzymasz iloczyn ludzkości, [...]
Te pęknięcia, ten gąszcz i to dno —
te przylgnięcia, kiedy tak trudno
odkleić serce i myśl.
A wśród tego wszystkiego wolność
— jakaś wolność, a czasem aż szał,
szał wolności uwikłanej w ten gąszcz
10
.
Wiele fragmentów poematów Wojtyły ma głęboką strukturę znaczenio-
wą opartą na paradoksie, temat umierania—zmartwychwstania należy do
centralnych. Słowa często łączone są w układy przeciwstawne semantycz-
nie na pierwszym planie, lecz połączone w płaszczyźnie logiki wiary:
dojrzewanie—cofanie się, słowo—milczenie, śmierć—nadzieja...
Wiele wartości poetyckich — a szerzej rzecz ujmując: estetycznych —
zawierają dzieła z innych dziedzin pisarstwa Karola Wojtyły, zwłaszcza jego
kaznodziejstwo. Kilka kazań weszło na stałe do polskiej literatury, a może
nawet do historii Polski. Homilie Ojca Świętego słuchane przez miliony
wyznawców katolicyzmu na wszystkich kontynentach wpływały na ich
10
Cytaty z literackich utworów Karola Wojtyły, jeśli nie zaznaczono inaczej, według
wydania: K. Wojtyła, Poezje i dramaty, Kraków 1980, „wybór i układ z upoważnienia Autora"
M. Skwarnicki i J. Turowicz, red. filologiczna J. Okoń, wstęp M. Skwarnicki, s. 193.
302
continents, have influenced their artistic sensibility and culture. John Paul II's
conversations with André Frossard and Vittorio Messori also have great merit
as literature, as does his autobiography, Gift and Mystery.
In Poland and in the countries with Catholic communities, Wojtyła's
literary works have inspired Christian culture and reinforced religious
elements in art in general. This is testified by numerous works of art: by
films by Krzysztof Zanussi and Michael Anderson, music by Henryk
Mikołaj Górecki and Wojciech Kilar, essays or diary sections by Gustaw
Herling-Grudziński, Jarosław Iwaszkiewicz and Czesław Miłosz, and by
many poems. Karol Wojtyła's poetry has been translated into dozens of
languages, and in some cases it was the first Polish poetry translated into
those languages. It is important to remind readers outside Poland that his
poems have been translated with great care and skill into major world
languages, either by bilingual poets of Polish descent, or by translator teams
which included eminent poets in the target languages, such as Pierre
Emanuel or Margherita Guidacci.
Krzysztof Dybciak
translated by Jadwiga Piątkowska
303
wrażliwość i kulturę artystyczną. Cenne literacko są również tomy rozmów
Jana Pawła II z André Frossardem i Vittorio Messorim oraz autobiograficzna
proza Dar i tajemnica...
W Polsce i krajach, gdzie istnieją wspólnoty katolickie, twórczość
literacka Wojtyły inspirowała chrześcijańską kulturę i utrwalała religijne
pierwiastki w całej sztuce. Świadczą o tym wpływie liczne dzieła w różnych
dyscyplinach artystycznych: filmy Krzysztofa Zanussiego i Michaela Ander-
sona, kompozycje muzyczne Henryka Mikołaja Góreckiego i Wojciecha
Kilara, eseje lub fragmenty dzienników Gustawa Herlinga-Grudzińskiego,
Jarosława Iwaszkiewicza, Czesława Miłosza oraz bardzo wiele wierszy.
Utwory poetyckie Karola Wojtyły zostały przetłumaczone na kilkadziesiąt
języków (w niektórych egzotycznych były to pierwsze przełożone wiersze
polskie); trzeba też przypomnieć czytelnikom poza Polską, że istnieją
w głównych językach światowych znakomite przekłady dokonane przez
dwujęzycznych poetów polskiego pochodzenia albo przez zespoły tłuma-
czy, pośród których znajdują się świetni poeci innych narodowości, np.
Pierre Emanuel czy Margherita Guidacci.
Krzysztof Dybciak
304
Podstawowe prace o poezji Karola Wojtyły /
Major works on the poetry of Karol Wojtyła
J. Błoński, 'Poezja nawrócenia'. Znak 1987, No 6.
K. Dybciak, Karol Wojtyła a literatura, Tarnów 1991; 'The Poetic Phenomenology of
a Religious Man. About the Literaty Creativity of Karol Wojtyła', World
Literature Today 1980, No 2.
Z. Kubiak, 'Kamień i bezmiar', Tygodnik Powszechny 1979, No 5.
J. Maciejewski, 'Karol Wojtyła i Jan Paweł II wobec literatury', W drodze 1983,
No 7-8.
T. Nowak, 'Wstęp. Wiersze moralnego ładu', w: K. Wojtyła, Poezje wybrane.
Warszawa 1983.
W.P. Szymański, Z mroku korzeni (o poezji Karola Wojtyły), Kalwaria Zebrzydowska
1989.
B. Taborski, 'Karol Wojtyła — poeta dramaturg', Tygodnik Powszechny 1981, No 1.
305
Nota wydawnicza / Editor's Note
Niniejsze wydanie oparto na: / This edition is based on:
Karol Wojtyła, Poezje i dramaty, wybór i układ z upoważnienia Autora Marek
Skwarnicki, Jerzy Turowicz, red. filologiczna Jan Okoń, Społeczny Instytut Wydaw-
niczy Znak, Kraków 1980.
Karol Wojtyła, Sonety. Magnificat, do druku podał i posłowiem opatrzył Stanisław
Dziedzic, Wydawnictwo Literackie, Kraków 1995.
Karol Wojtyła, Psałterz — Księga Słowiańska, do druku podał i posłowiem opatrzył
Stanisław Dziedzic, Oficyna Cracovia, Kraków 1996.
The Place Within. The Poetry of Pope John Paul II, translated by Jerzy Peterkiewicz. This
edition first published in 1995 by Hutchinson, London.
306
List of contents
SONG OF THE HIDDEN GOD
I. Shores of Silence ....................................................................................
6
II. Song of the Inexhaustible Sun ................................................................
26
SONG OF THE BRIGHTNESS OF WATER
1.
Looking into the Well at Sichar ..............................................................
46
2.
When You Open Your Eyes Deep in a Wave
......................................
48
3.
Words Spoken by the Woman at the Well, on Departing........................
50
4.
Later Recollection of the Meeting ...........................................................
50
5.
Conversations He Had Within Her: and the People from the Wall of
Evening .....................................................................................................
52
6.
The Samaritan Woman............................................................................
54
7.
The Samaritan Woman Meditates ...........................................................
56
8.
Song of the Brightness of Water .............................................................
58
MOTHER
I.
1.
First Moment of the Glorified Body ..................................................
62
2.
Words Which Grow into Me .............................................................
64
3.
Her Amazement at Her Only Child ...................................................
64
4.
Mature Attention................................................................................
66
II.
1.
John Beseeches Her ...........................................................................
68
2.
Space Which Remains in You............................................................
70
III.
1.
The Song Opens.................................................................................
72
2.
Embraced by New Time ....................................................................
72
307
Spis treści
PIEŚŃ O BOGU UKRYTYM
I. Wybrzeża pełne ciszy. .............................................................................
7
II. Pieśń o słońcu niewyczerpanym..............................................................
27
PIEŚŃ O BLASKU WODY
1.
Nad studnią w Sychem.............................................................................
47
2.
Gdy otworzysz oczy w głębi fali..............................................................
49
3.
Słowa Niewiasty u studni, które wypowiedziała odchodząc....................
51
4.
Późniejsze rozpamiętywanie spotkania ....................................................
51
5.
Rozmowy, które prowadził w niej on i ludzie ze ściany wie-
czoru.........................................................................................................
53
6.
Samarytanka.............................................................................................
55
7.
Rozważania ponowne ..............................................................................
57
8.
Pieśń o blasku wody.................................................................................
59
MATKA
I.
1.
Pierwsza chwila uwielbionego ciała...................................................
63
2.
Słowa, które rozrastają się we mnie ...................................................
65
3.
Zdumienie nad Jednorodzonym .........................................................
65
4.
Skupienie dojrzałe ..............................................................................
67
II.
1.
Prośba Jana.........................................................................................
69
2.
Przestrzeń, która w Tobie została.......................................................
71
III.
1.
Otwarcie pieśni...................................................................................
73
2.
Objęta nowym czasem .......................................................................
73
308
THOUGHT — STRANGE SPACE
I.
1.
Thought's Resistance to Words .........................................................
78
2.
Sentences Snatched from a Conversation Long Ago, Now Re-
collected ............................................................................................
78
3. Words' Resistance to Thought ...........................................................
80
II.
Jacob ......................................................................................................
82
III.
1.
Space Necessary for the Drops of Spring Rain .................................
84
2.
Error ..................................................................................................
84
3.
Proper Weight....................................................................................
86
IV.
For the Companions of the Road ...........................................................
88
THE QUARRY
L Material ..................................................................................................
92
II. Inspiration ..............................................................................................
98
III. Participation ...........................................................................................
102
IV. (In Memory of a Fellow Worker) ..........................................................
106
PROFILES OF A CYRENEAN
I. Before I Could Discern Many Profiles ....................................................
112
II. Now I Begin to Discern Individual Profiles ............................................
116
1.
Melancholic .......................................................................................
116
2.
Schizoid .............................................................................................
118
3.
The Blind ...........................................................................................
118
4.
Actor..................................................................................................
120
5.
Girl Disappointed in Love .................................................................
120
6.
Children .............................................................................................
122
7.
Man's Thoughts .................................................................................
122
8.
Description of Man............................................................................
124
9. The Car Factory Worker ....................................................................
124
10.
The Armaments Factory Worker .......................................................
126
11.
Magdalene .........................................................................................
126
12.
Man of Emotion.................................................................................
128
13.
Man of Intellect .................................................................................
128
14.
Man of Will .......................................................................................
128
III. Simon of Cyrene .....................................................................................
132
309
MYŚL JEST PRZESTRZENIĄ DZIWNĄ
I.
1.
Opór stawiany wyrazom przez myśli .................................................
79
2.
Dawna rozmowa, z której teraz niektóre zdania zapamiętane wyry-
wam....................................................................................................
79
3.
Opór stawiany myślom przez wyrazy ................................................
81
II.
Jakub ......................................................................................................
83
III.
1.
Przestrzeń potrzebna kroplom wiosennego deszczu ..........................
85
2.
Błąd....................................................................................................
85
3.
Ciężar właściwy ................................................................... .............
87
IV.
Dla Towarzyszów drogi .........................................................................
89
KAMIENIOŁOM
I. Tworzywo ..............................................................................................
93
II. Natchnienie.............................................................................................
99
III.
Uczestnictwo ..........................................................................................
103
IV.
(Pamięci towarzysza pracy)....................................................................
107
PROFILE CYRENEJCZYKA
I, Zanim jeszcze potrafiłem rozróżnić wiele profilów ...............................
113
II. Teraz już zaczynam rozróżniać poszczególne profile.............................
117
1.
Melancholik .....................................................................................
117
2.
Schizotymik ......................................................................................
119
3.
Niewidomi ........................................................................................
119
4.
Aktor.................................................................................................
121
5.
Dziewczyna zawiedziona w miłości .................................................
121
6.
Dzieci................................................................................................
123
7.
Myśli człowieka................................................................................
123
8.
Rysopis człowieka ............................................................................
125
9.
Robotnik z fabryki samochodów ......................................................
125
10.
Robotnik z fabryki broni...................................................................
127
11.
Magdalena ........................................................................................
127
12.
Człowiek emocji ...............................................................................
129
13.
Człowiek intelektu ............................................................................
129
14.
Człowiek woli ...................................................................................
129
III. Szymon z Cyreny ...................................................................................
133
310
THE BIRTH OF CONFESSORS
I. (A Bishop's Thoughts on Giving the Sacrament of Confirmation in
a Mountain Village)................................................................................
138
II. (Thoughts of a Man Receiving the Sacrament of Confirmation in
a Mountain Village)................................................................................
144
THE CHURCH
Shepherds and Springs
Wall .............................................................................................................
152
Abyss ...........................................................................................................
152
The Negro....................................................................................................
154
Marble Floor................................................................................................
154
The Crypt.....................................................................................................
156
Synodus .......................................................................................................
156
Gospel..........................................................................................................
158
Springs and Hands.......................................................................................
158
Two Cities (Epilogue) .................................................................................
158
JOURNEY TO THE HOLY PLACES
1. Mount of Olives ......................................................................................
164
2. The Desert of Judea .................................................................................
164
3.
Identities..................................................................................................
168
4.
One Tree..................................................................................................
170
5.
The Place Within.....................................................................................
172
EASTER VIGIL, 1966
I. Invocation .............................................................................................
176
II. A Tale of a Wounded Tree ...................................................................
182
III. Seams....................................................................................................
188
IV. Development of Language ...................................................................
194
V. Echo of the Firstborn Cry .....................................................................
198
VI. Ritual ....................................................................................................
202
VII. Easter Vigil, 1966.................................................................................
208
THINKING MY COUNTRY...
All Around They Speak with Tongues.........................................................
212
I Still Hear....................................................................................................
214
I Reach the Heart of the Drama....................................................................
214
311
NARODZINY WYZNAWCÓW
I. (Myśli biskupa udzielającego sakramentu bierzmowania w pewnej pod-
górskiej wsi)............................................................................................
139
II. (Myśli człowieka przyjmującego sakrament bierzmowania w pewnej
podgórskiej wsi)......................................................................................
145
KOŚCIÓŁ
Pasterze i źródła
Ś
ciana...........................................................................................................
153
Przepaść .......................................................................................................
153
Murzyn.........................................................................................................
155
Posadzka ......................................................................................................
155
Krypta ..........................................................................................................
157
Synodus........................................................................................................
157
Ewangelia ....................................................................................................
159
Ź
ródła i ręce .................................................................................................
159
Dwa miasta (epilog) .....................................................................................
159
WĘDRÓWKA DO MIEJSC ŚWIĘTYCH
1.
Oliveti ......................................................................................................
165
2.
Pustynia Judzka........................................................................................
165
3.
Tożsamości ..............................................................................................
169
4.
Jedno drzewo ...........................................................................................
171
5.
Miejsce wewnętrzne.................................................................................
173
WIGILIA WIELKANOCNA 1966
I. Inwokacja ..............................................................................................
177
II. Opowieść o drzewie zranionym ............................................................
183
III. Spojenia.................................................................................................
189
IV. Rozwój języka.......................................................................................
195
V. Echo pierworodnego płaczu ..................................................................
199
VI. Obrzęd...................................................................................................
203
VII. Wigilia Wielkanocna 1966 ...................................................................
209
MYŚLĄC OJCZYZNA...
Gdy dokoła mówią językami .......................................................................
213
Słyszę jeszcze dźwięk kosy..........................................................................
215
Docieram do serca dramatu..........................................................................
215
312
Refrain..........................................................................................................
218
Thinking My Country I Return to the Tree ..................................................
218
MEDITATION ON DEATH
I. Thoughts on Maturing ............................................................................
224
II. Mysterium Paschale ...............................................................................
228
III. Fear Which Is at the Beginning..............................................................
234
IV. Hope Reaching Beyond the Limit..........................................................
238
REDEMPTION SEEKING YOUR FORM TO ENTER
MAN'S ANXIETY
I. Veronica .................................................................................................
246
II. Sister ......................................................................................................
250
III.
Name .....................................................................................................
254
IV.
Redemption............................................................................................
258
STANISLAS..................................................................................
263
MAGNIFICAT ..............................................................................
273
Afterword — Krzysztof Dybciak ......................................................................
280
Major works on the poetry of Karol Wojtyła ....................................................
304
Editor's Note .....................................................................................................
305
313
Refren...........................................................................................................
219
Myśląc ojczyzna, powracam w stronę drzewa .............................................
219
ROZWAśANIE O ŚMIERCI
I. Myśli o dojrzewaniu ...............................................................................
225
II. Mysterium Paschale................................................................................
229
III.
Bojaźń, która leży u początku ................................................................
235
IV.
Nadzieja, która sięga poza kres ..............................................................
239
ODKUPIENIE SZUKA TWEGO KSZTAŁTU,
BY WEJŚĆ W NIEPOKÓJ WSZYSTKICH LUDZI
I. Weronika ................................................................................................
247
II. Siostra.....................................................................................................
251
III. Imię ........................................................................................................
255
IV. Odkupienie.............................................................................................
259
STANISŁAW ................................................................................
263
MAGNIFICAT ..............................................................................
273
Posłowie — Krzysztof Dybciak ........................................................................
281
Podstawowe prace o poezji Karola Wojtyły .....................................................
304
Nota wydawnicza ..............................................................................................
305
Wydanie pierwsze
Printed in Poland
Wydawnictwo Literackie 2000
31-147 Kraków, ul. Długa 1
http://www.wl.net.pl
Skład i łamanie: „Edycja"
Kraków, pl. Matejki 8
Druk i oprawa:
Drukarnia Narodowa S.A.
Kraków, ul. Marszałka J. Piłsudskiego 19