Rozdział 8 Do bani

background image

1

Tłumaczenie nieoficjalne: Tril076

Korekta: dominque91


ROZDZIAŁ 8

DO BANI

Justin nigdy nie wierzył w piekło jak Huan, ale kiedy wkroczył do RUNA, niemal

uwierzył w niebo.

Wszystko sobie przypomniał. Jasność. Uporządkowanie. Wydajność. Czystość. I

zaawansowanie. Żadnych uzbrojonych bandytów albo zniszczonych budynków. Brak
technologii na prowincji zawsze mu doskwierał podczas wygnania, ale tak naprawdę odczuł to,
gdy ponownie zderzył się z nowoczesnością. Czytniki chipów. Ekrany. Ega. Świat tutaj był
taki, jaki być powinien. Ten kraj przetrwał Upadek, podniósł się i stał się jeszcze wspanialszy,
niż wcześniej. Jego ojczyzna. Miejsce do którego należał.

Przestań się ślinić – rzucił Horatio. – Dziewczyna zaraz zemdleje.
Justin spojrzał na Tessę i zobaczył, że słowa kruka nie były dalekie od prawdy. Nadal

była blada i niespokojna. Uścisnął jej rękę.

– Wszystko dobrze. Zostań ze mną.
Przeżywała ciężkie chwile, ale Justin nie zmieniłby decyzji o sprowadzeniu Tessy. Była

zdolna i zasługiwała na to. Sergio bez zastrzeżeń przygarnął Justina, kiedy pojawił się w
Panamie, bez środków do życia. Marta Cruz zawsze uważała Justina za pasożyta, ale on żywił
silne przekonanie, że należy spłacać długi. Wybór, gdzie pójść po wygnaniu, był największą
loterią, w jakiej Justin kiedykolwiek brał udział, ponieważ stawką było jego życie. Gemmańskie
władze odeskortowały go z biura na najbliższe lotnisko, mówiąc, że może wyruszyć „wszędzie,
byle po za granice kraju”. Miał tylko kilka minut na podjęcie decyzji. Środkowa lub Południowa
Ameryka były oczywistym wyborem. Ich populacje były zróżnicowane, co zapewniało lepsze
przetrwanie, niż gdziekolwiek indziej, i sytuacja w nich była bardziej stabilna niż w innych
prowincjach.

Widzisz siebie w niej - powiedział Horatio.
Justin nie zaprzeczył, bo to prawda. Na chwilę twarz Tessy rozmazała się i w umyśle

zobaczył inną, starszą twarz, która wydawała się ładniejsza dla niego, gdy miał dziesięć lat.
Otaczały ich krzyki i zapachy rynku Anchorage, a jego szef wołał za nim, by wrócił. Jak to
zrobiłeś?
- spytała piękna kobieta. To proste - odpowiedział Justin. - Wystarczy spojrzeć na ich
twarze
. I wraz z tymi słowami zmieniło się jego życie.

Obserwując teraz Tessę, uderzyło go, jak boleśnie wyglądała w tym miejscu. Z sięgającą

do kostek spódnicą i gęstymi włosami, mogłaby być podróżniczką w czasie, która przybyła z
innego wieku. Przyciągała wiele spojrzeń, więc może to i lepiej, że miała zaszklone oczy. To,
że szła obok Mae, tak doskonałej i eleganckiej w dopasowanym stroju, nie poprawiało wyglądu
Tessy, choć od czasu do czasu Justin zauważał współczucie na twarzy Mae, kiedy sądziła, że
nikt nie patrzy. Żołnierz zabójca, wyniosła księżniczka, gorzka przygoda na jedną noc…
kimkolwiek była, Mae miała słabość do przestraszonej, prowincjonalnej dziewczyny.

– Nie możemy jechać autem? – spytał, kiedy zdał sobie sprawę, że zmierzają w kierunku

metra.

Mae pokręciła głową.
– Musimy założyć jej chip i najszybciej zrobimy to w Ministerstwie Obywatelskim.

background image

2

– Nie chcę chipu – powtórzyła Tessa, porzucając jedną obawę dla innej.
– To nic takiego – powiedział. – I ułatwi ci życie.
Spojrzała sceptycznie, pewnie dlatego, że jej dziwaczna matka naopowiadała jej

wszelkiego rodzaju głupot o chipach, którymi diabeł pieczętuje Gemmanów.

Jakby na jego słowa, Tessa wywołała alarm, przechodząc przez wejście tranzytowe.

Strażnik machnął na nich, jak tylko Mae zatrzymała się, by pokazać dokumenty i kartę Tessy,
choć Justin był całkiem pewny, że mogłaby osiągnąć ten sam efekt machając bronią, tym
śmiesznym nożem albo rzucając to samo spojrzenie, które rzuciła Justinowi ostatniego
wieczora, gdy dowiedziała się, że nie jest Huanem Korokovem.

– Jeśli nie masz chipu, to się dzieje za każdym razem, kiedy przechodzisz przez punkt

kontrolny – powiedział Tessie. – Czujniki takie jak ten są rozsiane po całym mieście.

– Śledzą nas – odparła ponuro.
– To nie jest nagrywane. Większość z nich po prostu sprawdza, czy wszyscy mają

aktualne chipy albo żeby wyjaśnić, dlaczego nie mają. Chipy wysyłają nazwisko osoby do
skanera, ale tylko po to by dopasować je do zaległych nakazów aresztowania. Większość imion
jest potem usuwana.

– Większość? – spytała Tessa.
Bystra dziewczyna, wychwytuje drobne szczegóły, które uwielbiał.
– Większość – potwierdził. Zatrzymali się w pobliżu żółtej linii na peronie kolejowym.

– Miejsca takie, jak lotniska, które znajdują się pod podwyższoną ochroną, mają skanery
zsynchronizowane z Krajowym Rejestrem. Wszyscy ludzie są przez nie sprawdzani, by
upewnić się, że posiadają pasujący, urzędowy zapis.

– Wciąż brzmi, jakby mnie śledzili. Nikt nie może nigdzie przejść niezauważony. –

Przynajmniej rozmyślanie nad teoriami spiskowymi odwracały uwagę Tessy od zatłoczonego
tunelu metra. – I w rejestrze nie ma kontroli nazwisk?

Zastanowił się nad tym.
– „Kontrola” nie jest dobrym słowem. To tylko sposób na wzmocnienie jedności

narodowej. – Zgodnie z polityką RUNA, wszyscy obywatele musieli mieć nazwisko greckiego
lub łacińskiego pochodzenia, by znaleźć się w bazie danych Krajowego Rejestru. Na swoich
ziemiach arystokraci mogli zwracać się do siebie, używając swych etnicznych imion, ale w
oczach państwa ich imiona musiały spełniać te same kryteria, jak plebejuszy. – Poza tym
istnieje tysiące możliwości.

– To wciąż ograniczenie.
– Cokolwiek powiesz, Teresa. Twój ojciec nie jest głupi. Dał wam wszystkim imiona

przyjazne RUNA, na wypadek, gdybyście tutaj wrócili.

Tessa wyglądała na zaskoczoną tą rewelacją, a następnie na lekko obrażoną, że została

nazwana bez jej zgody oraz wiedzy, zgodnie z tutejszym systemem. To ją uciszyło. A gdy
jechali pociągiem przez miasto, mimo wstrzymania przez nią oddechu, kiedy wjechali na
bardzo jasno oświetlony peron, nie dostała załamania nerwowego, co Justin wziął za pomyślny
znak, że potrafi się przystosować. W każdej chwili może stać się częścią tego świata.

Kiedy wysiedli z pociągu i wyszli z podziemia, Justin poczuł się oślepiony i

przytłoczony. Strzeliste budynki mieniące się w zachodzącym słońcu, rzucające cienie na
poruszających się pieszych. Tory kolei miejskiej zakręcały pomiędzy budynkami, podczas gdy
poniżej zautomatyzowany ruch uliczny biegł płynnie i efektywnie. Okna sklepów i restauracji
wypełniały ekrany z ciągle zmieniającymi się obrazami. Inne, większe ekrany zamontowane na
budynkach wyświetlały najnowsze ogłoszenia, polityczne programy i reklamy wszelkiej maści
produktów i usług, jakie można sobie wyobrazić. To było dalekie od brudnych ulic Panamy za
zlepkiem podejrzanych pieszych, aut napędzanych gazem, sprzedawców wozów, a czasami
także koni.

background image

3

Ich przestanek znajdował się dwie przecznice od Hale Square. Plac był szeroki, park

pokryty bujną zielenią otoczony przez trzy wspaniałe marmurowych budynków z filarami:
Ministerstwo Obywatelskie, Ministerstwo Bezpieczeństwa Wewnętrznego i Ministerstwo
Dyplomacji. Na każdym wisiała gemmańska flaga i nie było tam żadnych reklam ani ekranów.
Ministerstwo Obywatelskie nadzorowało chipy oraz Krajowy Rejestr i kiedy się do niego
zbliżyli, Justin zatrzymał się, by rzucić okiem na Ministerstwo Bezpieczeństwa Wewnętrznego.
To budynek, w którym pracował, w nim mieściło się jego stare biuro. Wydaje się, że minęły
wieki, odkąd każdego ranka szedł do pracy, dumny z bycia na szczycie swej kariery. Miał świat
u swoich stóp i nigdy nawet nie śnił o tym, że zostanie z niego wyrwany.

Kilka osób wychodziło z Ministerstwa Bezpieczeństwa Wewnętrznego, niosąc znaki,

których nie rozumiał.

– Co się dzieje? – spytał Mae.
– Ostatnio jest dużo szumu na temat wolności religijnej – wyjaśniła. – Protestujący

codziennie tu przesiadują.

– Nie mówisz poważnie.
Istniało kilka podstawowych zasad, które od powstania RUNA nigdy nie zostały

zmienione. Niebezpieczeństwo, jakim była religia i wiar w siły nadprzyrodzone, było jednym
z nich.

– Nic z tego nie wyniknie. Po prostu robią dużo hałasu.
Było po godzinach i foyer Ministerstwa Obywatelskiego było puste, wyjąwszy dwóch

wojskowych ochroniarzy, którzy stali na warcie. Zasalutowali Mae, kiedy się przedstawiła, ale
ledwie zaszczyciła ich spojrzeniem, od razu ruszając w stronę wind.

Oprócz jednego technika, który kulił się ze strachu przy Mae, biuro z chipami było

puste. Wyglądało na to, że Tessę uspokoiło ciche otoczenie i nie protestowała więcej w sprawie
chipu. Technik poprowadził ją do krzesła i stołu ze stali nierdzewnej. Siadając, posłała
Justinowi odważny uśmiech.

Usiadł obok, na tyle blisko, by dodać otuchy Tessie, ale wystarczająco daleko, żeby

pozwolić technikowi pracować. Mae zajęła miejsce obok i natychmiast zaczęła pisać
wiadomość na ego, prawdopodobnie rekwirując więcej pistoletów i noży, czy co tam
pretorianie robią w wolnym czasie. Justin miał oko na Tessę, patrząc jak jej profil powoli
tworzy się na ekranie.

– Sześć – powiedział z aprobatą, gdy pojawił się jej wynik genetyczny. – Nieźle jak na

prowincjusza. – Uwaga Mae wciąż skupiała się na ego, więc dodał: – Ale to nie dziewięć, jak
u niektórych. – Zapamiętał każdy szczegół z jej ekranu, kiedy byli w urzędzie celnym.

To sprawiło, że uniosła wzrok.
– Więc?
Wskazał Tessę.
– Więc pięć albo sześć jest dokładnie tym, czego można oczekiwać od niej. Ale od ary…

patrycjuszów? Powiedziałbym, że gdzieś od dwóch do czterech. Może pięć w rzadkich
przypadkach. – Przerwał dla efektu. – Nie, dziewięć. To plebejski wynik.

– Najwyraźniej nie – powiedziała Mae.
– To zbyt wysoko. Ja mam dziewięć.
– Czujesz się przez to zagrożony?
– Oczywiście, że nie. To po prostu dziwne, to wszystko. A dla ciebie, nie?
– Nie bardzo – odparła. – Miałam go przez całe życie.
Pochylił głowę, przyglądając się nieskazitelnej skórze i włosom z nowym uznaniem.
– Robiłaś coś ze sobą? Nie widzę śladu Kaina.
– Nie. – Spuściła wzrok znów na ego.
Kiedy wirus Mefistofeles rozprzestrzenił się na świecie i dopadł połowę populacji

podczas Upadku, wywołał reprodukcyjne szkody wśród wielu ocalałych, wywołując mutacje,

background image

4

które doprowadziły do słabej płodności, astmy oraz uszkodzenia skóry i włosów. Mutacja miała
długą, skomplikowaną naukową nazwę, lecz fanatycy, którzy już uwierzyli, że Mefistofeles był
jakąś karą boską, nazwali tę mutację Znakiem Kaina. Ta nazwa się przyjęła. Do czasu
powstania szczepionki na Mefistofelesa, program zróżnicowanego genetycznego rozmnażania,
który stworzyły RUNA i EA, miał oferować odporność na wirus, który wykazywał tendencję
do atakowania jednorodnych środowisk. Heterogeniczne geny miały również pomóc pozbycia
się znaku Kaina i prawie nigdy więcej nie pojawiał się u plebejuszy. Arystokraci ze swoją
węższą pulą genów wciąż na niego cierpieli, choć istniało wiele zabiegów kosmetycznych,
które tuszowały zewnętrzne oznaki. Niewiele można było zrobić z astmą i niepłodnością.
Sądząc po tym jak zachowywała się w łóżku, Mae nie miała żadnych problemów z
oddychaniem i wytrzymałością.

Brak problemów z płodnością, powiedział Horatio pomocnie. Zmartwiony? Tak

naprawdę nie pomyślałeś o żadnym zabezpieczeniu.

Nie. Cywilizowane kobiety w wojsku dostają szczepionki i implanty antykoncepcyjne.
Justin zniżył głos:
– Czy porozmawiamy o tym, co się wydarzyło?
Nie podniosła wzroku, ale wiedział z całą pewnością, że nie skupiała się już na ego.
– Wydarzyło się dużo rzeczy, doktorze March.
– Mówię o tym, co wydarzyło się w nocy, kiedy ty i ja wylądowaliśmy w łóżku i ja…
– …udawałeś dyplomatę EA, by mnie uwieść? Czy to masz na myśli?
Skrzywił się.
– Nie trzeba było jakoś bardzo uwodzić. I to nie tak, że to była jakaś część wielkiego

planu. To po prostu… stało się przez przypadek.

Teraz przynajmniej zagwarantował sobie więcej uwagi.
– Jak można przez przypadek mieć fałszywy mundur dyplomaty i podać nieprawdziwe

nazwisko?

– Nic z tego nie było kłamstwem – przekonywał. – Huan jest prawdziwym facetem.
– Nie jestem pewna, czy to lepiej brzmi. – Morskie oczy zwęziły się w namyśle. – W

rzeczywistości jestem pewna, że wręcz gorzej.

– Hej, ty pomyliłaś i uznałaś, że jestem kimś, kim nie jestem i skończyło się na tym, że

to pociągnąłem. Poza tym… – Wciąż miał tutaj atut. – Przyprowadziłem do mojego lokum
wojskowego adiutanta, nie pretorianina.

Przynajmniej miała na tyle przyzwoitości, by wyglądać na zawstydzoną.
Przyprowadziłbyś pretorianina? – Pokręciła głową, wysunęła się do przodu, nie

czekając na odpowiedź. – Tak, oczywiście. Oczywiście, że byś przyprowadził.

– Co to ma znaczyć?
– To znaczy, że wiem wszystko na twój temat. Dużo słyszałam od Corneli podczas

podróży.

Cholera, wspaniale. Cornelia Kimora jako źródło informacji o jego charakterze. Piękna

twarz Mae była pełna pogardy, gdy kontynuowała:

– Wiem wszystko o tym, jak dobrze manipulujesz ludźmi i jak szybko urabiasz

kobiety…

– To nie tak, że szybko…
– …i jeśli twoim celem było upolowanie patrycjuszowskiego żołnierza poprzez

kłamstwa i manipulację, to gratulacje. Posłucham moich rozkazów, i będę cię chronić. Nikt nie
położy na tobie swoich łap. Ale to, co wydarzyło się w Panamie, tam też się skończyło. I więcej
się nie wydarzy. Nigdy. Przenigdy.

Justinowi odebrało mowę z kilku powodów. Po pierwsze zwykle to on był osobą, która

zrywa. Po drugie rozmowa nie poszła zgodnie z jego przewidywaniami. Chciał, żeby pewne
sprawy zostały ucięte, w celu zmniejszenia przyszłej pokusy, ale nie w ten sposób. Nie

background image

5

przywykł do odmowy. Słuchanie tak stanowczego odrzucenia było ciosem dla jego dumy i
sprawiło, że chciał ją znów do siebie przyciągnąć.

Nie mogę, przypomniał sobie. Jeśli ona jest tą jedyną, nie mogę ryzykować odkrycia,

jak wiążący jest ten interes. Nie zdołam znów tego uniknąć. Czas zadać ostateczny cios. Jeśli
była na niego wkurzona, to tym lepiej. Zrobił minę, która miał nadzieję, że wyglądała na
zawiadacką.

– Oczywiście, że się nie powtórzy – powiedział wyniośle. – Nie chodzę na drugie

randki, chociaż „randka” jest zbyt mocnym słowem dla określenia tamtej nocy. Nie musiałem
stawiać ci kolacji. Ani nawet prosić.

Nawet nie mrugnęła.
– Nie chodzę na randki z plebejuszami. Ciekawią cię nordyckie dziewiątki? Wiec, że

nie poświęcają nawet drugiej myśli szybkim numerkom.

– Nie było tak szybko – powtórzył. – Szybko opadło jedynie twoje ubranie.
Jej protekcjonalny ton i wyniosły wyraz twarzy były niczym wyjęte z podręcznika

arystokratycznych debiutantek, wywołało to w nim nieoczekiwaną złość. Zachowywała się,
jakby skrzywdził ją swoim kłamstwem, jednak on też czuł się oszukany. Urok, wdzięk,
dowcip… nawet ten chwytający za serce smutek, który myślał, że w niej widział. To była
zwykła gra tej cholernej, zimnej księżniczki z plebejuszem.

– I – dodała sztywno. – Jeśli będziesz próbował się tym chwalić, nikt ci nawet nie

uwierzy. Nikt nie uwierzy, że ktoś taki jak ja, mógłby przespać się z kimś takim jak ty.

To był prawdziwy cios. A także ostatnie słowo, ponieważ nie mógł zebrać się na żadną

odpowiedź. Jeśli chciał upewnić się, że nigdy nawet nie będą trzymać się za ręce, to zrealizował
tę misję idealnie.

Technik skończył profil Tessy i zsynchronizował go zarówno z chipem, jak i Krajowym

Rejestrem. Justin odciągnął spojrzenie od Mae i spróbował skupić swój umysł na ekranie.
Zawierał to, czego się spodziewał: obywatelstwo Tessy, podstawowe informacje i szczegóły
wizowe. Potem nie pozostało już nic do zrobienia, jak zamontować chip pomiędzy jej kciukiem
a palcem wskazującym u lewej ręki. Tessa skrzywiła się, jakby ją to zabolało, ale miał
przeczucie, że było to złudne wrażenie, a nie prawdziwy ból. Zgięła palce i wydawała się
zaskoczona tym, że wciąż funkcjonowały.

– Witamy w cywilizowanym świecie – powiedział wesoło Justin. Nie pokazał po sobie,

że był strapiony ani nawet, że przejął się ostrą rozmową z Mae. Po tym wszystkim, był teraz w
cywilizowanym państwie i wśród o wiele bardziej rozsądnych kobiet. Mae nie była już dłużej
wrogo nastawiona i zmieniła się w to, co uznał za jej normalny tryb, formalny i bez emocji.

– W takim razie, nadszedł czas byśmy wszyscy udali się do domu.
Podziękowała technikowi za pracę o późnej porze, a następnie skierowała się do drzwi,

zakładając, że Justin i Tessa za nią podążą. Zrobił to bez pytań, czując nagłe zmęczenie.
Początkowe podekscytowanie, wywołane powrotem, zaczęło blednąć, a wczorajszy brak snu w
połączeniu z dzisiejszą podróżą zaczął zbierać swoje żniwo. Tessa praktycznie spała na stojąco,
bądź co bądź efekt leków uspokajających, które dał jej wcześniej, mógł być równie mocny jak
zmęczenie po podróży.

Mae poprowadziła ich z powrotem do metra i we trójkę jechali w milczeniu. Tessa

oparła głowę na ramieniu Justina i spała, podczas gdy on patrzył przez okno i starał się otwarcie
nie przyglądać Mae. Była pogrążona w czytaniu czegoś na ego. Mógł powiedzieć, że tym razem
nie udawała, ponieważ z roztargnieniem nawijała kosmyk cudownie jasnych, złotych włosów
na palec. Ludzie, którzy udają, że cię ignorują, nie wykonują podświadomych nawyków jak
ten.

Cóż - powiedział Horatio z ciężkim westchnieniem. Naprawdę to spartaczyłeś.
Justin zignorował ptaka i zmusił się do myślenia o powierzonym zadaniu, które kupiło

mu bilet do domu: morderstwach patrycjuszy i cieniu zabójcy z filmu Corneli. W jego głowie

background image

6

już kłębiło się od pomysłów, jak rozwiązać tę sprawę. Znał istotne dane misji i wiedział jakie
pytania zada, kiedy będzie robił wizje w terenie. Zaniesienie materiału filmowego do Leo było
kluczowe. Udowodnienie, że wideo zostało zmodyfikowane, usunęłoby większą część
tajemnicy wokół tego.

Jeśli jest fałszywe, mogą więcej nie potrzebować twojej „unikalnej perspektywy”-

ostrzegł go Horatio. Przynajmniej nie ględził już o Mae.

Tak, wiem. Jednak teraz jestem bardziej skupiony na tym, że za cztery tygodnie mija

termin.

Pociąg zwolnił na stacji i wtedy Justin naprawdę rozejrzał się po okolicy. Znajdowali

się na przedmieściach.

– Dlaczego tutaj jesteśmy?
Mae udzieliła niejasnej odpowiedzi, gdy wyprowadziła ich z pociągu i wynajęła na

stacji samochód. Odległość, którą przejechali była właściwie dość krótka i prawdopodobnie
mogli iść pieszo, ale Mae uznała, że auto będzie lepsze dla Tessy. W rzeczywistości skończyło
się na panice dziewczyny, kiedy zauważyła, że nie ma kierowcy. Podrzucono ich pod elegancki
dom, który znajdował się w wyraźnie bogatej dzielnicy. Uliczne latarnie oświetlały ciemność
w taki sposób, że czuło się bezpiecznie, ale nie były męczące dla tych, którzy próbują spać.
Zakorzenione drzewa tworzyły zadaszenie ulicy, a Tessa wydawała się tutaj znacznie bardziej
wyluzowana, w otoczeniu cichych domów i szerokich, zielonych trawników. Dopiero, gdy
podeszli do drzwi, Justin w końcu porzucił nocne tajemnice i skupił się na tym, co robią.

– Dlaczego tutaj jesteśmy? – spytał ponownie, kiedy Mae zapukała do drzwi.
Otworzyły się niemal natychmiast. Justin miał tylko pół sekundy, aby zarejestrować

twarz siostry, zanim na niego naskoczyła i sprawiła, że zaskoczony zrobił kilka kroków do tyłu.

– Masz tupet! – krzyknęła, ruszając groźnie do przodu.
Justin wycofał się pospiesznie, zastanawiając gorzko, co się stało z Mae, która miała

pilnować, żeby nikt go nie tknął.

– Co ja dokładnie zrobiłem? – zapytał. Wspominając ich wspólne życie,

prawdopodobnie mogło to być dużo rzeczy.

Cynthia nie odpowiedziała. Wściekłość zniknęła z jej twarzy i nagle wyglądała, jakby

zamierzała wybuchnąć płaczem. Rzuciła mu się w ramiona.

– Myślałam, że jesteś martwy.
Poklepał ją niezgrabnie po plecach.
– Jeszcze nie. Chodź, hm, wejdźmy do środka.
Dom w środku był równie piękny, jak na zewnątrz, urządzony na poziomie, nawet on

to przyznawał, ale miał mało czasu, by go podziwiać. Do chwili, gdy znaleźli się w kuchni,
złość Cynthi wróciła. Justin dorastał, maskując swoje emocje i manipulując innymi. Cynthia
nie bawiła się w takie gierki. Jej uczucia zawsze były na wierzchu.

– Co sobie, do cholery myślałeś, robiąc to? – spytała. – Kazałeś im mnie tutaj

przyprowadzić?

Wspomnienie negocjacji z ostatniej nocy wróciło do Justina i wszystko zaczynało mieć

więcej sensu. Musiał przyznać, że naprawdę przeszli samych siebie, kiedy poprosił ich o ładne
mieszkanie dla niej. I nie tracili czasu.

– Co w tym złego? To miejsce jest wspaniałe. Nie wmawiaj mi, że mieszkasz w czymś

podobnym w Anchorage. Nadal byłaś w Anchorage, prawda?

Cynthia położyła ręce na biodrach.
– Grupa żołnierzy przyszła i uprowadziła mnie z pracy! Bez ostrzeżenia. Nie było czasu,

aby się przygotować. Po prostu powiedzieli, że mam z nimi iść. Wiesz, jakie to było
upokarzające?

To brzmiało podobnie do tego, co Justin doświadczył na wygnaniu. Rzucił Mae

zaciekawione spojrzenie.

background image

7

– Co się stało?
Oparła się o ladę, całkowicie swobodnie.
– Powiedziałeś, że chcesz ją tutaj natychmiast.
– Więc wzięli to dosłownie?
– A jak inaczej mieli to wziąć?
Cynthia patrzyła na nich w tę i z powrotem, jej oczy rozszerzyły się, gdy zauważyła

Tessę.

– Kim są ci ludzie?
– To pretorianin Mae Koskinen – powiedział. Cynthia nawet nie miała czasu na bycie

zaskoczoną, kiedy wyłożył swoją atutową kartą. – A to Tessa Cruz. Pochodzi z Panamy.

– Panama?
Sądząc po minie Cynthi, Justin równie dobrze mógł powiedzieć, że Tessa jest z

księżyca.

– To miejsce, w którym byłem – wyjaśnił, jakby był na dłuższych wakacjach. –

Przywiozłem Tessę tutaj na studia.

Cynthia zmarszczyła brwi, przetrawiła wszystko, a potem na jej twarzy pojawił się

wyraz przerażenia.

– Wy nie jesteście…
Nie – powiedział z irytacją. Sądząc po niewinnym wyrazie twarzy Tessy, nie załapała

insynuacji. – Dlaczego wszyscy ciągle tak myślą?

– Prawdopodobnie dlatego, że wiem, jaki jesteś – odparowała Cynthia.
– Mam granice – mruknął, starając się ignorować spojrzenie Mae: Mówiłam ci, że tak

wyglądasz. – Ojciec Tessy jest moim przyjacielem, a ja im pomagam. Ona zostanie tutaj z tobą.

Twarz Cynthi znieruchomiała.
– Wiedziałam. I zakładam, że nie pomyślałeś o tym, żeby mniej najpierw zapytać? Tak

samo jak nie mogłeś pohamować się przed poniżeniem mnie przed moimi współpracownikami?

– W czym, do cholery, jest problem? – To spotkanie wcale nie było takie, jak się

spodziewał. – Powinnaś być wdzięczna. To miejsce jest niczym pałac.

– Wdzięczna? Wdzięczna? – Justin bał się, że Cynthia może go znów uderzyć, a jeśli

wcześniejsze wydarzenia były jakąś wskazówką, jego wielka obrończyni zamierzała dalej po
prostu opierać się o ladę. – Justin, byłam o krok od dostania grantu i powrotu do szkoły. Dzisiaj
była moja rozmowa kwalifikacyjna.

Nieco się uspokoił.
– Tak? Teraz nie potrzebujesz grantu. Ja to pokryję. Zresztą, tutejsze uniwersytety są

lepsze.

Gniew Cynthi trochę przygasł. Wyglądała na zmęczoną i nieco smutną.
– Naprawdę nie łapiesz, nie? Jesteś taki sam jak kiedyś, nadal nietaktowny i tak

cholernie pewny, że… – przerwała, a jej oczy skupiły się na czymś za Justinem. Odwrócił się i
zobaczył chłopca stojącego w kuchennych drzwiach.

– Quentin – powiedział Justin, zaskoczony jak bardzo jego bratanek urósł. Ile miał teraz

lat? Osiem. – Pamiętasz mnie?

Mina Quentina mówiła, że nie.
– To twój wujek Justin – wyjaśniła Cynthia.
Twarz chłopca pojaśniała, gdy go rozpoznał.
– Arogancki drań, który od nas uciekł.
– Ten sam – powiedziała. Wydawała się bardzo dumna z doskonałej pamięci syna.
Justin zadrwił:
– Żadnych wątpliwości, że jesteś częścią tej rodziny, nie?
To prawda, rysy twarzy Quentina mówiły wystarczająco o tym do której rodziny należy.

Wyglądał ja Cynthia, począwszy od wystających kości policzkowych, a skończywszy na

background image

8

migdałowych oczach. U obojga piwne nakrapiane zielenią, niezwykłe recesywne odchylenie.
Chociaż jego włosy były całkowicie plebejskie: ciemny, prawie czarny odcień brązu, który
dzielili Justin, Cynthia i ich matka.

– Powinnam iść – powiedziała Mae. – Wygląda na to, że masz do uporządkowania kilka

rzeczy.

Udało jej się zachować kamienną twarz, kiedy to mówiła.
– Kiedy dostanę od ciebie wiadomość? – spytał.
Wyprostowała się, wykazując znakomitą postawę, którą nabyła w swojej kaście albo w

wojsku, albo może w obydwu tych miejscach.

– Kiedy tylko SCI wszystko zacznie. Miło było cię poznać. Was wszystkich.
Mae zrobiła dwa kroki w kierunku drzwi, kiedy Justin zdał sobie z czegoś sprawę.
– Zaczekaj. Gdzie ja mam się zatrzymać?
Twarz Mae była perfekcyjnie neutralna.
– Tutaj, jak sądzę. To jedyny adres, jaki mi podali.
– Tutaj? – Rozejrzał się wokół, jakby widział je pierwszy raz. – To miejsce Cynthi,

Cornelia obiecała mi moje własne lokum.

– Hej, nie patrz tak na mnie. Nie ja to ustawiałam. – Mae obróciła się zamyślona, jakby

się nad czym zastanawiała. – Prosiłeś o ładne miejsce. I chciałeś ładne miejsce dla siostry. Nie
określiłeś, że mają być różne.

Ma rację - powiedział Horatio. I taką interpretację Cornelia z chęcią wykorzystała.
Justin nie od razu mógł sformułować odpowiedź.
– Ale ja… nie! Nie mogę mieszkać z siostrą. Wiesz, jakie to do bani? Nie mogę

mieszkać na przedmieściu. Przypuszczałem, że mam mieszkanie w mieście.

Mae wcale nie była sympatyczna i chociaż z powrotem przybrała pokerową twarz, był

pewien, że w środku się z niego śmiała.

– Powinieneś być bardziej klarowny. Poza tym stąd jest łatwy dojazd fioletową linią.
– Powinieneś być wdzięczny. To miejsce jest niczym pałac – powiedziała Cynthia,

przedrzeźniając go.

Sądząc po jej wesołym spojrzeniu, cieszyła się z takiego obrotu spraw, znacznie

bardziej, niż z jego rzeczywistego powrotu. Po tygodniu wspólnego mieszkania, pewnie zmieni
zdanie.

– Porozmawiaj z kimś w Ministerstwie Bezpieczeństwa Wewnętrznego, kiedy wrócisz

i działaj – powiedziała mu Mae. – Jestem pewna, że możesz być wystarczająco uparty, żeby to
naprawić.

Justin skinął, wiedząc że tak czy owak ona nie może nic zrobić. Mógł składać u jej stóp

inne zażalenia, ale nie to jedno. Być może to dobrze, że ta mała przeszkoda się pojawiła. Dostał
szansę, by wybrać sobie lokum i nie musiał tego robić żaden administracyjny asystent. Bez
dalszych skarg podziękował niechętnie Mae i pozwolił jej odejść. Obserwował, jak odchodzi,
a następnie szybko się odwrócił, kiedy uświadomił sobie, że podziwia jej nogi.

– W pewnym sensie ją lubię – stwierdziła Cynthia, gdy usłyszeli, że frontowe drzwi się

zamknęły.

– Jest arystokratką – powiedział, wiedząc, że Cynthi się to nie spodoba. Spojrzał na

chwiejącą się Tessę. – Och, kochanie. – Objął ją ramieniem. – Musi iść do łóżka, Cyn. –
Niepokojąca myśl przyszła mu do głowy. – Ten dom jest umeblowany?

Salon, który mijali, wydawał się taki być, ale po głupich wydarzeniach krążących wokół

jego zakwaterowania, wolał niczego nie zakładać.

– W najdrobniejszych szczegółach – odpowiedziała Cynthia. Jej wyraz twarzy się

zmienił, gdy przyglądała się Tessie. Chwilami mogła być arogancka i nieokrzesana, ale przez
osiem lat Cynthia była matką i wiele z jej zachowań przesiąkło tą naturą. Podniosła walizkę

background image

9

Tessy. – Chodź, mam dla ciebie idealny pokój. – A do Justina rzuciła ostro: – Nigdzie nie
odchodź.

Jakby miał wybór.
– Sprawdzę, co u ciebie, kiedy się ulokujesz – powiedział Tessie.
Obie kobiety zniknęły, pozostawiając Justina samego z Quentinem.
– Wino jest w szafce w spiżarni – oznajmił Quentin.
– Skąd pomysł, że tego chcę? – zapytał Justin.
Tak naprawdę uznał to za doskonały pomysł i zmierzał prosto do tych drzwi.
– Ponieważ kiedy mama otwierała wszystkie szafki, zobaczyła je i powiedziała: „Cóż,

myślę, że jesteśmy przygotowani, jeśli któryś z rodzinnych pijaków tu wpadnie”.

Wyciągnął pierwszą lepszą butelkę. Było to Syrah.
– Twoja mama jest damą z klasą.
– Dlaczego odnoszę wrażenie, że „klasa” nie było pierwszym słowem, jakie przyszło ci

do głowy? – powiedziała, gdy wróciła do kuchni i błyskawicznie znalazła mu szklankę i
korkociąg.

– Ponieważ każdy w naszej rodzinie jest błyskotliwy i przebiegły. – Napełnił szklankę

do takiego poziomu, jakiego się tylko dało. – To było szybkie.

Uśmiech pojawił się na ustach Cynthi.
– Biedny dzieciak, poszła prosto do łóżka i zasnęła. – Skinęła na Quentina. – Idź do

swojego pokoju. Muszę porozmawiać z wujkiem.

Wydawał się rozczarowany, że przegapi rodzinny dramat, ale ostre polecenie sprawiło,

że pobiegł.

Justin uniósł butelkę.
– Chcesz trochę?
– Nie chcę cię opijać. – Oparła łokcie na kuchennej wyspie i pochyliła się do przodu. –

Wiesz, cieszę się, że jesteś z powrotem. I prawie za tobą tęskniłam. Jednak nadal jestem na
ciebie zła.

– Wiem – powiedział. – Też za tobą tęskniłem.
Do tej chwili nie zdawał sobie sprawy, jak bardzo te słowa były prawdziwe. Cynthia

czasami doprowadzała go do szału, ale zawsze była względem niego uczciwa. Była jego
pierwszą, najlepszą przyjaciółką i znajdowanie się z dala od niej tak długo, stworzyło w nim
poczucie pustki. Odstawił wino i objął ją ramieniem, pozwalając sobie wreszcie na chwilę
słabości. Zbyt wiele się między nimi wydarzyło, by przyjmować swoją zwykłą postawę.

– I przepraszam. Wiem w jak złym położeniu zostałaś postawiona.
Oparła głowę na jego piersi.
– Powinnam się już do tego przyzwyczaić. Ale Justin… Dlaczego wyjechałeś?

Dlaczego, do cholery, byłeś w Panamie? Wiesz, jakie to dziwne, że po czterech latach
pokazujesz się pretorianką i dziewczyną z prowincji?

– Tak – powiedział, w końcu ją wypuszczając. – Wierz mi, jestem w pełni świadomy

tego, jakie to dziwne.

– Nie odpowiedziałeś na pytanie, dlaczego odszedłeś.
– Ponieważ nie mogę ci powiedzieć, Cyn. – Mógł odgadnąć jej kolejne pytanie. –

Mówię poważnie, tak jest bezpieczniej. I nie mogę powiedzieć, dlaczego wróciłem. Ale
zamierzam natychmiast uporządkować sprawy. Nie wkręcę cię ponownie.

Jej brwi się złączyły.
– Zamierzasz znów odejść.
Justin chciał wiedzieć. Francis z pewnością sądził, że RUNA nie może sobie poradzić

bez Justina, ale Magnus miał rację co do tego, że jego wartość prawdopodobnie zmaleje, jeśli
znalezione wideo zostało zmodyfikowane. I oczywiście, jeśli niczego nie znajdzie w ciągu

background image

10

czterech tygodni, wszystko pójdzie na marne. Nie mniej, Justin zebrał się na uśmiech przed
siostrą i uzupełnił swój kieliszek.

– Oczywiście, że nie.
W głowie usłyszał Horatio: Nie składaj obietnic, których nie możesz spełnić.









Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
1 str 1 rozdziału do wydruku
Proszki dzielone rozdzielane do
golota, rozdziały do druku
pedagogika, pomoc spoeczna, rozdział do skryptu
013 jaka rozdzielczosc do zdjec
8 Rozdzial6 do czynu
12 Rozdzial10 Do pracodawcow
3.Don Failla - cztery rozdziały(do druku), System pracy
10 Rozdzial8 Do zon
1 str 1 rozdziału do wydruku
Ressler C Nadgodziny są do bani! Pracuj dla efektu, a nie dla idei
Rozdziały 1 6 do strony 119

więcej podobnych podstron