The world can be better prolog 1 rozdzial

background image

T h e w o r l d c a n b e b e t t e r.

- 1 -

Autor : Ola9318

THE WORLD

THE WORLD

THE WORLD

THE WORLD

CAN BE BETTER

CAN BE BETTER

CAN BE BETTER

CAN BE BETTER

background image

T h e w o r l d c a n b e b e t t e r.

- 2 -

easily is take bad decisions which then it difficult to change

easily is take bad decisions which then it difficult to change

easily is take bad decisions which then it difficult to change

easily is take bad decisions which then it difficult to change

them, right ? and what

them, right ? and what

them, right ? and what

them, right ? and what if

ifif

if it's already too

it's already too

it's already too

it's already too late to

late to

late to

late to change

change

change

change

any

any

any

anything

thing

thing

thing in your life? Back.

in your life? Back.

in your life? Back.

in your life? Back. If you can not

If you can not

If you can not

If you can not nothing,

nothing,

nothing,

nothing,

absolutely nothing

absolutely nothing

absolutely nothing

absolutely nothing to change

to change

to change

to change in your life? first of all: don't

in your life? first of all: don't

in your life? first of all: don't

in your life? first of all: don't

give up.

give up.

give up.

give up. start to

start to

start to

start to change the world. It is much harder than the

change the world. It is much harder than the

change the world. It is much harder than the

change the world. It is much harder than the

change of life, but worth try. Some see the world in pink

change of life, but worth try. Some see the world in pink

change of life, but worth try. Some see the world in pink

change of life, but worth try. Some see the world in pink

glasses. They do not s

glasses. They do not s

glasses. They do not s

glasses. They do not see problems. It is easier to be

ee problems. It is easier to be

ee problems. It is easier to be

ee problems. It is easier to be

optimistic. Do they not see that the world is fuck all of us?

optimistic. Do they not see that the world is fuck all of us?

optimistic. Do they not see that the world is fuck all of us?

optimistic. Do they not see that the world is fuck all of us?

Probably

Probably

Probably

Probably not. Marie

not. Marie

not. Marie

not. Marie Swan

Swan

Swan

Swan was

was

was

was in the habit of

in the habit of

in the habit of

in the habit of saying:

saying:

saying:

saying:

THE WORLD CAN BE BETTER

THE WORLD CAN BE BETTER

THE WORLD CAN BE BETTER

THE WORLD CAN BE BETTER

…but not must

…but not must

…but not must

…but not must....

background image

T h e w o r l d c a n b e b e t t e r.

- 3 -

Spis treści

Prolog – strona 4.

Rozdział 1 – strona 5.


background image

T h e w o r l d c a n b e b e t t e r.

- 4 -

Prolog

Prolog

Prolog

Prolog

Patrzyłam się w tamtą stronę, można powiedzieć, że bez

sensu. Być może powinnam płakać, ale po co mi to ?! Nie płakałam
tylko dlatego, bo nie potrafiłam. Nie chciałam. Umiałam całkowicie
się wyłączyć, nie chciałam łez. Nie chcę płakać. Płacz jest oznaką
słabości. Gdy tak się na NICH patrzę, to nie mogę, po prostu nie
mogę. Zamknę na chwilę oczy, może się nie obudzę. Zaczęłam się
rytmicznie kołysać, nie mogłam już. Nie mogłam już !
- Bella, Bella, gdzie jesteś !? – słyszałam czyjś głos, chyba była to
Alice.
Nawet nie zauważyłam, kiedy pochłonęła mnie ciemność.
- Obudź się, obudź się ! – ciągle ten głos…
Ale ja nie mogłam, nie chciałam. Jedyne, co pamiętałam to zdanie
mojej babci : świat może być lepszy…








background image

T h e w o r l d c a n b e b e t t e r.

- 5 -

Rozdział 1.

Rozdział 1.

Rozdział 1.

Rozdział 1.

- Isabella Swan, proszę to gabinetu pani Denali.
Co ona może ode mnie chcieć ? Nazywam się Isabella Swan, mam 19
lat i mieszkam w Los Angeles. Pracuję jako sekretarka Tanyi Denali.
Nie mogłam pójść na studia, bo moja mama choruje. Potrząsnęłam
głową, trzeba iść do szefowej. Zapukałam w drzwi. Faktycznie,
panika zaczęła mnie ogarniać. Czego ona mogła ode mnie chcieć ?
- Proszę – usłyszałam chłodny głos.
Jak zwykle…
- Wzywała mnie pani.
- Tak, jesteś zwolniona.
Spojrzałam na nią, a jej twarz wyraźnie mówiła, że nie żartuje. To
przecież nie możliwe ! Ja potrzebuję te pieniądze ! Ona doskonale to
wiedziała.
- Ale…
- Nie ma żadnego ale ! Mam oddział we Włoszech, a ty nie umiesz
tego języka ! Wyjdziesz sama, czy mam zawołać ochronę ?!
Wolałam się wycofać, nie chciałam więcej kłopotów. Wypadłam z
firmy jak strzała. Ona chyba sobie żartowała ! Wiedziała, wszystko
wiedziała ! Wiedziała, że moja mama jest chora i potrzebuje pieniędzy
! Na leczenie, na czynsz, na życie, kurwa. Renee nie może się o tym
dowiedzieć, bo przecież będzie chciała wrócić, a na to nie mogę
pozwolić. Od Charliego nie pożyczę, no bo cóż… nie utrzymuję z nim
kontaktów. Nie chciało mi się iść do domu, miałam strasznie daleko.
Skręciłam w jakąś uliczkę, miałam nadzieję, że dotrę do domu
szybciej. Ta praca mnie dobijała. Ale przecież to tylko praca. Mogę
znaleźć nową, ale z moim wykształceniem… Usiadłam na ziemi, nie
wiedząc co zrobić. Nie było tutaj nikogo, absolutnie. Tylko ja i moje
myśli. Łzy swobodnie spływały mi po policzkach, a ja nadal
siedziałam i siedziałam. Co mnie czeka w życiu ?! Czy już zawsze
będę czyjąś prawą ręką ?! Miałam tego serdecznie dość, ale powinnam
skupić się na poszukiwaniu pracy, emocje schować gdzieś daleko, ale
nie mogłam. Mama choruje na raka, już od bardzo dawna. Od jakiś
dwóch lat jej się stale pogarsza, musi jeździć na badania, a za niektóre

background image

T h e w o r l d c a n b e b e t t e r.

- 6 -

leki trzeba dodatkowo płacić. I to właśnie dlatego. Dlatego potrzebuję
pracy. Nerwowo przejechałam ręką po włosach. Nie wiem, która była
już godzina, zapewne coś koło 18. Mam w dupie cholerny czas !
Naprawdę, chciałabym, znaleźć pracę. Rozejrzałam się dookoła, i
zobaczyłam jakiegoś faceta. Chyba się na mnie patrzył, więc uniosłam
brew ku górze. Na oko wydawało się, że ma z 25 lat. Mogłam też
powiedzieć, że był… no cóż, był przystojny.
- Czego chcesz ? – warknęłam.
Wszyscy, których znałam wiedzieli, że nie warto się na mnie w ogóle
gapić jak jestem zła. A, że padło na tego kolesia to już nie moja wina.
- Czemu płaczesz ?
- Ja pierwsza zapytałam, do cholery ! A zresztą, co cię to obchodzi ?!
- Nie obchodzi mnie. Ale chyba szukałaś pracy, prawda ? – zapytał.
Skąd ten mężczyzna to wiedział ? Może był znajomym mojej byłej
szefowej.
- Mam ofertę pracy.
Dobra. To zaczynało być naprawdę dziwne. Skąd on o tym wiedział, i
dlaczego mi to proponował ?
- Jaka to praca i ile płacą ? – zapytałam ciekawa.
- Co najmniej tysiąc dolców miesięcznie. Zależy od rodzaju roboty.
Chodź, zobaczysz czy ci to pasuje.
- Okej.
Nie wiem, dlaczego z nim w ogóle poszłam. Każde pieniądze teraz
były dla mnie ważne. Zostało mi kilka rachunków, a mama była w
sanatorium i musiałam wszystko opłacić. Uważnie patrzyłam się na
mojego towarzysza. Przecież to mógł być jakiś gwałciciel albo
pedofil! Wymierzyłam sobie mentalny policzek.
Przeszliśmy przez kilka uliczek, aż zobaczyłam pewien budynek. Był
to nocny klub, więc poszłam kilka kroków dalej, ale chłopak złapał
mnie za rękę.
- To tutaj – powiedział i uśmiechnął się do mnie.
Przełknęłam ślinę. Tutaj ? Miałam pracować w takim miejscu ? Jako
kto ? Jako dziwka ? Każde pieniądze ci się przydadzą ! Obawiałam
się, że będę musiała przyjąć ofertę. Byłam bez pracy… Czyli jednym
słowem : nie miałam wyjścia. Weszłam jako pierwsza do klubu,
tylnym wejściem. Szłam za miedzianowłosym, aż wkrótce
zatrzymaliśmy się przed czyimś pokojem.

background image

T h e w o r l d c a n b e b e t t e r.

- 7 -

- Tam spotkasz Jessicę, z którą wszystko umówisz – powiedział i
poszedł dalej.
Podniosłam rękę, żeby zapukać, jednak po chwili ją opuściłam. Czy to
na pewno to o czym marzę ? Nacisnęłam klamkę i weszłam, nie chcąc
przedłużać tej chwili. Zobaczyłam blondynkę, siedzącą na fotelu
przed biurkiem.
- Um, dzień dobry. Przyszłam w sprawie pracy – powiedziałam
zawstydzona.
Ona, jakby wyrwana z transu uważnie się na mnie spojrzała.
Uśmiechnęła się do mnie i wróciła do papierkowej roboty. Po chwili,
znalazła jakiś papier i podała mi go. Były tutaj różne posady,
zaczynając od sprzątaczki, a kończąc na że tak powiem dziwce.
Zdecydowanie dwie pierwsze pozycje się nie opłacały, a ostatnia…
nie, nie mogłam tego sobie zrobić. Najbardziej korzystną pracą w tym
momencie, byłaby praca kelnerki. Pisało tutaj, że wymaga to noszenia
specjalnych stroi. Nie chciałam wiedzieć, co to za stroje. Liczył się dla
mnie każdy pieniądz.
- Chciałabym zostać kelnerką – powiedziałam, patrząc się na niejaką
Jessicę.
Ta znów podała mi kartkę. Uważnie przeczytałam całą umowę.
Zaskoczył mnie pierwszy podpunkt, który mówił „ zabrania się
upodobniania do Jessici Stanley”. Kto by chciał… Westchnęłam. Nie
miałam wyjścia, musiałam zacząć tu pracować. Nigdzie indziej nie
było pracy, dla osoby, która nawet nie skończyła liceum. Umowa była
na trzy lata. Czy jestem w stanie tu tyle pracować ? Niestety, chyba
muszę. Zrobię to dla siebie. Dla mamy. W tym samym czasie
rozdzwonił się mój telefon. Numer prywatny, hm… to dziwne.
- Przepraszam na chwilę… - powiedziałam i wyszłam z gabinetu.
Odebrałam połączenie i gdy przyłożyłam telefon do ucha usłyszałam
nieznajomy głos :
- Pani Isabella Swan ?
- Tak, to ja, o co chodzi ? – zapytałam.
- Tu Aro Volturi. Nie mogłem skontaktować się z Pani matką, więc
musiałem skontaktować się z panią. Chciałbym powiedzieć, że
niestety, ale nie mogę przedłużyć umowy o wynajem mieszkania.
Umowy ?! Jakiej umowy… O cholera. Dopiero teraz sobie o niej
przypomniałam.
- Dlaczego ? – zapytałam, delikatnie zirytowana.

background image

T h e w o r l d c a n b e b e t t e r.

- 8 -

Przecież starałam się płacić bieżąco rachunki, a on mi z takim czymś
wypala ! FUCK,FUCK,FUCK !
- To chyba nie należy do moich obowiązków. Proszę wyprowadzić się
do końca tygodnia. Dowidzenia.
Nim zdążyłam coś powiedzieć, on się już rozłączył. Boże. I co ja teraz
zrobię ? Zostałam bez mieszkania i bez pracy. Na szczęście mama
była w sanatorium i nie musiała się tym stresować. Jezu, co ja teraz
zrobię ? Nie mogłam stracić mieszkania ! Tyle wspomnień… Co ja
powiem teraz mamie ? Na pewno nie będzie się złościć, tylko się
obwiniać. Nie, nie mogłam tego tak zostawić. Co ja Ci zrobiłam, że
mnie tak każesz ?! – mówiąc to spojrzałam w górę. Teraz to już nie
miałam wyjścia. Musiałam zacząć tam pracować. Po prostu nie było
innej możliwości. Z trudem weszłam do gabinetu Jessici.
- Mogę tę umowę ? – zapytałam niepewnie.
Tak bardzo było mi teraz wstyd, że będę musiała pracować jako
kelnerka w klubie nocnym. Nie mogłam spojrzeć w oczy mojej nowej
szefowej. Czułam się jak dziwka, chociaż jeszcze nią nie byłam. Jakie
JESZCZE ?! Nigdy nie będziesz – powiedziała podświadomość. Tak,
zdecydowanie się tym zgadzałam. Jessica podała mi umowę i
długopis. Drżącą ręką podpisałam ją. W tym momencie od razu tego
pożałowałam. Po co ja to zrobiłam ? Czy nie mogłam znaleźć pracy w
jakimś normalnym miejscu ?! Musiałam w jakiś sposób przestać o
tym myśleć. Praca, jak każde inne, prawda ? NIE ! Podsunęłam
umowę Jessice, mojej nowej szefowej.
- Dobrze. Wszystko się zgadza. Pracę zaczynasz jutro wieczorem.
- O której mam być ? – zapytałam.
Wiedziałam, że będzie to na pewno wieczór. Po chwili
przypomniałam sobie, że na umowie wszystko pisało. Od dwudziestej
drugiej do drugiej w nocy. Cztery godziny w dni robocze plus
weekendy, w których mam pracować do czwartej w nocy. O nie, jutro
jest sobota. Będę musiała się porządnie wyspać.
- Najlepiej przyjdź o dwudziestej. Zdążysz się wtedy umalować i
założyć strój.
- Mhm – powiedziałam, wstając – Do widzenia.
Jessica mi nic już nie odpowiedziała. Zastanawiałam się po co mam
przychodzić dwie godziny wcześniej. Nie chciałam się w ogóle
malować, a ten strój chyba nie był, aż tak skomplikowany. Idąc w
stronę wyjścia, zdałam sobie sprawę, że się zgubiłam. Przecież te

background image

T h e w o r l d c a n b e b e t t e r.

- 9 -

drzwi… Wyglądało mi na to, że będę musiała wyjść klubem. Na
ś

cianach było pełno strzałek, pokazujących gdzie jest główna sala.

Poszłam za nimi, a to co zobaczyłam dosłownie mnie wmurowało. To
się chyba nazywało nieodpowiednia osoba na nieodpowiednim
miejscu. Pierwsze, co rzuciło mi się w oczy, był to dość wysoki
podest, co przypominało mi wybieg dla modelek, z zaznaczeniem na
przypominało. Moje skojarzenia skutecznie zostały przytłumione,
przez metalową srebrną rurę, która mieściła się na samym końcu.
Obok podestu stały krzesła barowe, a sam podest rozchodził się w
dwie strony. Jedną wgłęb klubu, i w drugą w kierunku baru. Czy ja
będę tutaj pracować ? Jak na moje zawołanie koło mnie przeszła
dziewczyna, która miała na oko osiemnaście lat. Była w wysokich
szpilkach, rajtuzach, a do tego ten… gorset ? Nie byłam pewna czy to
był gorset. Nie można było tego tak nazwać. Było to coś w stylu body
i gorsetu. Budową przypominało zdecydowanie body, ale miało sobie
coś z gorsetu. Mniejsza z tym. Jej piersi były strasznie ściśnięte, a jak
obok mnie przeszła zauważyłam, że dolna tylna część, była
wykończona stringami. Nie, nie mogłam na to patrzeć. Znalazłam
wyjście jak najszybciej. Fala zimnego powietrza do mnie uderzyła. Co
ja najlepszego zrobiłam ? Chyba już do reszty powariowałam.
Wiedziałam, iż dziewczyna nie była tancerką. Miała taką samą pracę,
jaką ja mam – była kelnerką. Teraz obleśne typy będą się na mnie
patrzeć ! Pojedyncza łza spłynęła mi po policzku. Jak mogłam zrobić
takie głupstwo ? Miałam wrażenie, że to dopiero początek
niespodzianek jakie mnie czekają. Rozejrzałam się wokoło. Okolica
była obskurna, ale było tutaj coś co przyciągało uwagę. Obok klubu
stały samochody. Wydawało mi się, że były strasznie drogie. Nie ma
to jak przyjmowanie zamówień od bogatych starców. W tym
momencie zastanowiłam się ile taki burdel musi zarabiać. Na pewno
dużo. Byłam przekonana, że Jessica i Edward wiele, a nawet bardzo
wiele muszą zarabiać. Ciekawiło mnie, czy ich rodziny wiedzą, jaki
oni interes prowadzą. Wyszłam z tej dzielnicy i skierowałam się na
przystanek autobusowy. Chciałam być jak najszybciej w domu.
Spojrzałam na wyświetlacz telefonu, w celu sprawdzenia godziny,
jednak nie to rzuciło mi się w oczy. Był dzisiaj piątek, czyli miałam
dwa dni na wyprowadzkę. Jak ja powiem to mamie ? Miałam jeszcze
problem z wszystkimi rzeczami z mieszkania, ale nie to teraz było
ważne. Ważne dla mnie było to, że nie miałam gdzie mieszkać. No

background image

T h e w o r l d c a n b e b e t t e r.

- 10 -

właśnie, gdzie ja będę mieszkać ? Na szczęście Renee nie ma w domu
i nie będzie przez najbliższe pół roku. Wyjechała do sanatorium na
drugim końcu Stanów. Do tego czasu miałam nadzieję, że zdążę sobie
wszystko poukładać. A zresztą, co ja mówię. Muszę zdążyć wszystko
sobie poukładać. A priorytetem było znaleźć mieszkanie. Miałam
zamiar nadal utrzymywać, że jestem sekretarką, bo co innego miałam
powiedzieć ? Że jestem kelnerką w klubie nocnym ? Po prostu łatwiej
było mi mówić, że w ogóle mnie nie zwolniono. Zauważyłam, że w
oddali jedzie mój autobus. Poczułam dziwny skurcz w żołądku na
samą myśl, że jutro będę musiała tu wracać. To, co dzisiaj zobaczyłam
wystarczająco zniechęciło mnie do pracy tam. Mogłam się pocieszać,
ż

e to na pewno nie była kelnerka, ale nie chciałam się oszukiwać. Nie

mogłam. Miałam dziwne wrażenie, że nie kontroluję już swojego
ż

ycia. Tak jakby Jessica je miała. W końcu to była umowa na trzy

lata… Spokojnie, Bells. Świat może być lepszy… Tak miała w
zwyczaju mówić moja babcia – Marie, po której mam moje drugie
imię. Serio, wszyscy mieli ją za wariatkę, gdy tak to powtarzała, ale ja
pamiętałam to zdanie i zawsze się nim pocieszałam. W tym momencie
czułam się jak nienormalna, ale mniejsza z tym. Kto jest normalny ?
W tym samym czasie weszłam do autobusu, rozglądając się. Był tutaj
jeden żebrak, kilku dosyć niezadbanych ludzi, dwie babcie, grupa
dresów oraz… ja ? Tak. Po tej dzielnicy nie spodziewałam się
czegokolwiek innego. W autobusie było zimno co tylko pogorszyło mi
nastrój. Forks. Tylko to mi się skojarzyło z tym pojazdem. Nie
rozumiem, jak mogłam spędzać tam dwa tygodnie na wakacjach. Było
zimno, mokro i zielono. Zieleń mnie naprawdę dobijała. Oczywiście
lubiłam miejsca typu parki, lasy, ale tam zieleni było za dużo. Gdzie
się nie rozejrzysz : coś zielonego. Moje jakże inteligentne rozmyślania
przerwał widok mojej okolicy. Zerknęłam na zegarek i zrozumiałam,
ż

e minęło już piętnaście minut. Dość często zdarzały mi się takie

oderwania od rzeczywistości. Dotarło do mnie, że niedługo nie będę
mogła już tutaj wysiadać. Wysiadłam z autobusu i skierowałam się do
mojego bloku. Tak, macie rację. W Ameryce są gdzieś jeszcze bloki.
Był to trzypiętrowy domek i nie mieszkali w nim najbogatsi. Nie
rozumiem, skąd wzięło się przekonanie, że w USA to tylko domki
jednorodzinne. Nim zauważyłam już byłam przed moim mieszkaniem.
Uniosłam brew pytająco, gdy zauważyłam, że drzwi od mieszkania są
otwarte. Może to jakiś bandyta ? Zboczeniec ? Naprawdę bałam się

background image

T h e w o r l d c a n b e b e t t e r.

- 11 -

teraz tam wejść. Nie miałam nic przy sobie, czym mogłabym się
obronić, więc stwierdziłam, że powinnam zadzwonić na policje. Gdy
wybierałam pierwszą liczbę, usłyszałam głos :
- To chyba jest tyle warte.
Kto to był ? Jakiś urzędnik ? Wparowałam natychmiast do
mieszkania, wyraźnie zaskoczona. Stał tam ten dupek Aro i dwóch
facetów w garniturach.
- Co się tu dzieje ?! – zapytałam, trochę za głośno.
- Spokojnie, pani Swan. Jestem Kajusz i jestem komornikiem.
Ż

e co ? Że kim jest ? Co mnie obchodziło kim był ! Chciałam

wiedzieć co tu robił, w moim mieszaniu.
- Czego pan tutaj chce ?
Starałam się zachować spokój, jednak nie wychodziło mnie. Czego
oni chcieli ?
- Nie zapłaciła pani kilku zaległych rachunków i jestem zmuszony
zabrać parę rzeczy…

Po dwóch godzinach już ich nie było. Łzy lały mi się z oczu
strumieniami. Zabrali mi łóżko, kanapę, telewizor, mikrofalówkę,
automat do kawy, biurko i laptopa. Nie wiedziałam skąd wzięły się te
długi ! Facet niby mi wszystko powiedział, jednak nie było to do
końca jasne. Oo, nie – pomyślałam. Teraz wydawało mi się, że oni
mieli racje. Rok temu, kiedy Renee ukrywała przede mną swoją
chorobę miała płacić rachunki. Ta, chcąc cieszyć się życiem nie
płaciła przez dobre trzy miesiące. Super, będę musiała spać na
podłodze. Moje życie mogliby spokojnie wykorzystać do jakiegoś
reality show typu „ Jak moje życie zostało schrzanione w jeden
dzień”. Zaśmiałam się żałośnie na swoje przemyślenia. Jutro miało
mnie tu nie być. Ten gnój, Aro wszystko sobie ukartował i doskonale
o tym wiedziałam. Założyłam cieplejszą bluzę. Było tu cholernie
zimno, przez brak ogrzewania. Co ja gadam, a właściwie myślę ? Była
jesień, Los Angeles. Klimat śródziemnomorski. Widocznie to
wszystko z tego stresu. Nie miałam pojęcia co ze sobą zrobić. Jestem
taka wkurzona na moje cholerne życie, że nic nie jest w stanie opisać
moich uczuć. Jak się pierdoli to już wszystko ! Usiadłam w koncie
mojego salonu, który teraz już tak nie wyglądał. Czułam się taka
słaba, już na nic nie miałam ochoty. Moje życie było teraz w rękach
innych i doskonale o tym wiedziałam. Z jednej strony był ten Aro, a

background image

T h e w o r l d c a n b e b e t t e r.

- 12 -

drugiej Jessica. Jessica… przewróciłam oczami sama do siebie.
Teoretycznie była ona kimś w stylu burdelmamy, ale z drugiej ona
bardziej zajmowała się papierkową robotą. To jest życie. Wstałam,
próbując udowodnić sobie, że jestem na tyle silna i mogę im
wszystkim pokazać środkowego paluszka, ale natychmiast osunęłam
się po ścianie. Co ja chciałam pokazać ? Komu ? Nie miało to
najmniejszego sensu. Po raz kolejny podjęłam próbę wstania i to na
szczęście mi wyszło. Ta, moje pierwsze, małe zwycięstwo. Poszłam
do mojego pokoju, który wydawał mi się pusty. Stop, on był pusty.
Wzięłam kołdrę i poszłam z tym do salonu. Usiadłam na fotelu
bujanym, który bardzo kojarzył mi się z dzieciństwem. Otuliłam się
kołdrą i chciałam zasnąć, ale wspomnienia wracały do mnie z
zdwojoną siłą. Byłam, jestem i będę beznadziejna, bądźmy szczerzy.
Renee na pewno byłaby zła na mnie, gdyby patrzyła jak spierdoliłam
swoje życie. Nigdy specjalnie nie przeklinałam, ale teraz… to było
silniejsze ode mnie. Przymknęłam powieki. Klub. Jessica. Kelnerka.
Aro. Komornik. Brak moich rzeczy.
Momentalnie otworzyłam oczy.
Obrazy cały czas pojawiały się przede mną. Poczułam jak łza spływa
z mojego policzka. Nie, koniec. To jest moja ostatnia łza na najbliższe
trzy lata. Moje postanowienia nie miały sensu. Natychmiast oddaliłam
od siebie tamto zdanie. Ta praca na bank przyniesie mi wiele
przykrości. Otarłam twarz mokrą od łez. Mojego życia już
najprawdopodobniej nie zmienię. Chciałam zacząć zmieniać świat na
lepsze, ze względu na moją babcię. Najwidoczniej miałam taką samą
pokrętną logikę jak ona i sama nie wiedziałam co dokładnie chcę
zrobić, co zamierzam. Przymknęłam powieki, przestając już myśleć o
tych wydarzeniach. Niestety, niewygodny fotel mi tego nie ułatwiał,
ale świat może być lepszy.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
MICHAŁ MOCHOCKI Reality is Broken Why Games Make Us Better and How They Can Change the World Jane M
Kenneth Hagin How You Can Be Led By The Spirit Of God
The Script The Man Who Can t Be Moved
SegerFeldt Frederik Water For Sale How Business And The Market Can Resolve The World s Water Crisis
Christmas around the world
exploring the world of lucid dreaming
Maps Of The World Middle East
Haruki Murakami HardBoiled Wonderland and the End of the World
HEAL THE WORLD
The?lance in the World and Man
The World of the Vikings
Rihanna Only Girl (In The World)
Mysteries of the World
Effects of the Great?pression on the U S and the World
Marijuana is one of the most discussed and controversial topics around the world
WE ARE THE WORLD, Michael Jackson, Teksty z tłumaczeniami
There are many languages and cultures which are disappearing or have already disappeared from the wo

więcej podobnych podstron