Brzezińska Anna Królewskie narzeczone

background image

Anna Brzezińska

Biała, jak śnieg, czerwona, jak krew,

o włosach czarnych, jak heban

albo o wdziękach królewskich narzeczonych

W roku Pańskim 1573 księżniczka julijsko - kliwijska, Maria Eleonora

wyruszyła pod opieką ojca w podróż ku Prusom Książęcym, na spotkanie

narzeczonego, Albrechta Fryderyka Hohenzollerna. Nie było to wydarzenie w

żadnym razie osobliwe i nawet ówcześni kronikarze zazwyczaj nie poświęcali

małżeństwom cudzoziemskich książąt wiele uwagi. Tym razem jednak stało się

zgoła

inaczej. Maria Eleonora dotarła szczęśliwie na miejsce

przeznaczenia, lecz jej

przybycie miało nieoczekiwane i zgoła bolesne

konsekwencje. Otóż, jak zapisał

skrupulatnie dziejopis, Albrecht Fryderyk

niecierpliwie oczekiwał urodziwej

narzeczonej, jednakowoż na widok Marii

Eleonory zrazu wpadł w melancholię,

potem we wściekłość i gniew, a na

koniec dostał zupełnego pomieszania zmysłów.

Trudno zgadywać, co istotnie było przyczyną książęcego szaleństwa, lecz

owa

opowieść o potędze niewieściej urody - a raczej jej braku - w

prawdziwy acz

przewrotny sposób odsłania realia dynastycznych mariaży.

Małżeństwa pomiędzy rodzinami panującymi z zasady zawierano z dwóch

powodów: dla przedłużenia dynastii oraz utwierdzenia sojuszy politycznych.

Bardzo często zdarzało się więc, że rodzice zaręczali dzieci tuż po

narodzinach

w nadziei, że po dojściu do wieku mniej lub bardziej

dojrzałego związek zostanie

skonsumowany. Małżeństwa z miłości zawierano

niezwykle rzadko i najczęściej

spotykały się one z jednoznacznym

potępieniem współczesnych. Jak oznajmiono

Zygmuntowi Augustowi podczas

sporu o małżeństwo z Barbarą Radziwiłłówną,

osoba władcy nie jest

prywatna, lecz publiczna, zaś królowie w Polsce nigdy nie

żenili się dla

dogodzenia własnym chęciom, ale dla dobra Rzeczypospolitej.

Czasami względy polityczne nie pozostawiały żadnej swobody wyboru - kiedy

król francuski dostał się do niewoli po klęsce pod Pawią, miał on ponoć

stwierdzić, że

poślubi nawet cesarskiego muła, jeśli tym sposobem miałby

odzyskać królewską

godność i swobodę. Jak długo jednak okoliczności

pozwalały, władcy bywali bardziej

wybredni, niż niefortunny Franciszek I.

Posłów prowadzących rokowania małżeńskie wyposażano w precyzyjne

instrukcje i przykazywano im wywiedzieć się jak najstaranniej o wiek,

urodę i

zdrowie potencjalnych narzeczonych. Przykładowo, kiedy posłowie

Iwana IV

Groźnego przybyli na dwór polski, aby prosić o rękę jednej z

sióstr Zygmunta

Augusta, car przykazał im obejrzeć dokładnie obie panny i

wybrać kraśniejszą i

tłustszą, co poniekąd pokazuje, jak dalece zmienił

się od tamtych czasów kanon

niewieściej urody.

Na początku XVI wieku równą zapobiegliwością wykazał się polski król

Zygmunt Stary, zażądawszy od posłów, aby przysłali mu z Bari dokładny opis

księżniczki, listę jej wymiarów oraz... pończochę. Nie sposób ustalić, czy

naprawdę

wyprawiono nad Wisłę ów istotny element damskiej garderoby, lecz

najwyraźniej

rekonesans ukontentował Zygmunta Starego i tymże sposobem na

dwór polski

zawitała Bona Sforza. Czasami jednak zdarzało się, że

królewskie wymagania były

jeszcze bardziej wygórowane i negocjacje

zaczynały niebezpiecznie przypominać

koński targ. Na przykład Henryk VII

Tudor zażądał od swoich ambasadorów, aby

sprawdzili, czy narzeczona ma

zdrowe zęby, czy jej figura jest płaska, czy też mile

pulchna, czy posiada

zachęcający głos i oblicze oraz - jeśli uda się podejść

wystarczająco

blisko, by podobną rzecz wybadać - czy ma słodki oddech. Niestety, w

background image

źródłach nie zachowała się wzmianka o reakcji damy, która była obiektem

jakże

szczegółowych oględzin, ale do małżeństwa ostatecznie nie doszło.

Oprócz relacji naocznych świadków typową procedurą była wymiana portretów

potencjalnych małżonków. Niestety, uroki namalowanych na płótnie

księżniczek

bywały czasem okrutnie mylące. Najsłynniejsza jest tutaj

historia Henryka VIII

Tudora i obrazu Anny z Cleves. Henryk, znany koneser

niewieściej urody, zdołał do

tego czasu rozwieść się z pierwszą żoną,

Katarzyną Aragońską, ściąć kolejną

małżonkę, Annę Boleyn, i przeżyć

trzecią połowicę, Jane Seymour, która zmarła w

połogu. W każdym razie:

król był wdowcem, nie pierwszy i nie ostatni raz, i

potrzebował nowej

żony. W toku poszukiwań Hans Holbein wymalował liczne

portrety

europejskich księżniczek, między innymi wizerunek Anny. Król wydawał się

oczarowany i niebawem okręt wiozący Annę przybił do angielskiego brzegu.

Henryk wyjechał na spotkanie narzeczonej, która, jak mu opowiadano,

przewyższała urodą Krystynę, księżnę Milanu, osławioną piękność tamtych

czasów.

A następnie popatrzył na damę, którą miał potem nazywać

Flandryjską kobyłą,

zawrócił konia i wpadł we wściekłość, zupełnie, jak

Albrecht Fryderyk - najwyraźniej

panny z tej rodziny nie miały szczęścia

do narzeczonych. Małżeństwa nigdy nie

skonsumowano - a w każdym razie tak

utrzymywał Henryk VIII - i niebawem król

uzyskał unieważnienie związku.

Jednak malarskie oszustwo musiało dobrze zapaść w pamięć angielskiego

dworu, gdyż córka Henryka VIII, Elżbieta I, utrzymywała, że raczej

zostanie

mniszką, niż poślubi kogoś znanego jej wyłącznie z portretu,

pokładając wiarę w

uczciwości malarza.

Trzeba tutaj uczciwie dodać, że nie tylko mężczyźni z niepokojem

usiłowali

zasięgnąć języka o osobach narzeczonych. Zachowała się

wzruszająca relacja o

królowej Jadwidze, która w przededniu ślubu ogromnie

się niepokoiła, co też może

wychynąć z dzikich litewskich puszczy, bo, jak

zapisał dziejopis, albo nie miała

malowanego małżonka, albo też malarzowi

nie do końca wierzyła. Na domiar złego

na dworze polskim krążyły rozmaite

plotki, opisując Jagiełłę jako człowieka małego

wzrostu, osoby szpetnej,

grubych obyczajów, a wiary i przymiotów pogańskich.

Słowem, przerażona

królewna posłała na koniec Zawiszę z Oleśnicy, by wywiedział

się o

wszystkim dokładnie. Jagiełło przyjął posła łaskawie i, zrozumiawszy

delikatną

naturę misji, zaprosił go do łaźni, aby mógł się naocznie

przekonać, że nie posiada

żadnych widocznych defektów. Dworzanin zdał

Jadwidze relację z niecodziennej

audiencji, co ponoć miało ją uspokoić tak

dalece, że, jak wcześniej była przerażona

rychłym przybyciem małżonka, tak

zaczęła go z utęsknieniem wyglądać.

Tyle opowieści dziejopisów - w istocie bowiem związek Jadwigi z Jagiełłą

okazał się nie do końca harmonijny i najpewniej wielkie dzieło unii

polsko-litewskiej

wyrosło z osobistego nieszczęścia dwojga ludzi. W

kolejnych pokoleniach

księżniczki z dynastii jagiellońskiej wciąż ze

strachem wyglądały osób przyszłych

małżonków; co więcej wygląd konkurentów

niejednokrotnie mógł zaważyć na

przebiegu negocjacji małżeńskich. Kiedy na

przełomie piętnastego wieku Bohdan

Wołoski ubiegał się o rękę córki

Elżbiety Rakuszanki i Kazimierza Jagiellończyka,

zarówno sama księżniczka,

jak i jej matka głośno dawały wyraz niezadowoleniu, jako

że Bohdan był

chłop sprośny i jednooki, przeto się pannie nie podobał. Niemal

siedemdziesiąt lat później Katarzyna Jagiellonka z desperacją prosiła

Zygmunta

Augusta, aby nie wydawał jej siostry Anny za Magnusa, brata króla

duńskiego,

ponieważ zalotnika tak Pan Bóg nawiedził, iż nie ma jednego oka

i ubogi pijanica.

Oba małżeństwa spełzły na niczym, w znacznej części z

powodów czysto

politycznych. Jednak trzeba zaznaczyć, że szlachta

bynajmniej nie przyjmowała

niewieścich obiekcji ze zrozumieniem; typowa

była raczej opinia Marcina Kromera,

background image

który, opisując nieudane zaloty

Bohdana, cierpko skomentował, iż nie należało

odmawianiem panny z dobrego

przyjaciela nieprzyjaciela czynić.

Z wzmianek kronikarskich należy wnosić, że i Bohdana, i Magnusa uważano za

wybitnie szpetnych i najpewniej właśnie dlatego zachowały się wzmianki o

ich

wyglądzie. Pospolicie jednak nie wymagano od mężczyzn wielkiej urody

i, co

znamienne, Elżbieta I zdawała się darzyć znaczną sympatią

francuskiego księcia,

który ubiegał się o jej rękę, choć pan był postury

dość nikczemnej, o twarzy

poznaczonej dziobami po ospie i nie bez powodu

królowa nazywała go "swoją żabą".

Z damami jednak rzecz miała się zupełnie

inaczej. Księżniczki bowiem bywały

żabami wyłącznie w baśniach, a i tam

zmieniały się w piękności, kiedy tylko

właściwy książę obdarzył je

pocałunkiem. Idealna królewska narzeczona cieszyła się

nieposzlakowaną

opinią, pochodziła z wielkiego rodu, była młoda i zdolna rodzić

potomstwo

- oraz była piękna. Dworska poezja opiewała nie co innego, ale właśnie

wdzięki i urodę księżniczek; czasami zresztą pochwały były cokolwiek

ekscentryczne

- na przykład Klemens Janicki włożył swój wiersz w usta

pchły, która zniewolona

pięknością polskiej królewny Izabelli w żaden

sposób nie chce z niej zleźć. W poezji i

na portretach szlachetne panny

zawsze były piękne. Co gorsza, tego samego

wymagano od prawdziwych

księżniczek.

Tym dotkliwszym było więc rozczarowanie, gdy narzeczona nie spełniała

wygórowanych oczekiwań. Rzeczywistość bowiem odbiegała od baśni, czasami w

sposób dosyć drastyczny. Nie wierzyłem, że ona jest tak paskudna! miał

ponoć

zakrzyknąć w 1475 roku Ludwik Orleański, późniejszy Ludwik XII. Jego

narzeczona,

francuska królewna Joanna naprawdę była brzydka, bardzo niska,

niemal karliczka,

przy tym utykała na jedną nogę i była garbata. Ludwik

właściwie nigdy nie usiłował

doceniać zalet jej umysłu i serca, dla

których ostatecznie ogłoszono ją świętą. Widział

wyłącznie brzydotę i

deformacje, które, jak wierzył, nie pozwolą jej urodzić

potomstwa.

Małżeństwo jednak zawarto - po tym, jak ojciec Joanny, Ludwik XI,

zastraszył

przyszłego zięcia, że w razie nieposłuszeństwa odeśle go do

klasztoru.

W polskiej historii również zachowały się przykłady związków zawieranych

przez niechętnych władców pod presją szlachty. W 1402 roku, po ośmiu

miesiącach

zwłoki i perswazji możnowładców, Władysław Jagiełło zgodził się

wreszcie poślubić

wnuczkę Kazimierza Wielkiego, Annę Cylejską. Małżeństwo

z dziedziczką Piastów

miało w oczywisty sposób połączyć nową dynastię z

rodem dawnych władców

Polski, lecz król bynajmniej nie był wdzięczny.

Gniewał się o to Jagiełło na dziewosłęby, zapisał kronikarz, iż mu ją

przynieśli,

bo się mu nie cudną zdała. Tym razem względy dynastyczne

przeważyły nad gustem

władcy, jednak następną małżonkę wybrał sobie

Jagiełło sam.

Tym razem to szlachta miała sarkać, bowiem, jak utrzymuje Jan Długosz,

królowa była babą starą i brzydką, wyniszczoną połogami i poznaczoną na

twarzy

zmarszczkami. Z relacji staropolskich przebija szczera konsternacja

owym mariażem:

podejrzewano, że władca został skłoniony do nieprzystojnego

małżeństwa zalotną

miłością i cielesnym obcowaniem owej niewiasty, lub też

trunkiem przyprawnej

miłości zmamiony i czarowniczem rzemiosłem opętany. I

nikt nie potrafił zrozumieć,

dlaczego Jagiełło wybrał akurat trzykrotną

wdowę i na dodatek własną poddaną.

Jakkolwiek było, król przywiązał się

szczerze do Elżbiety, towarzyszyła mu w

objazdach po kraju i jej jednej

spośród swoich czterech żon nigdy nie podejrzewał o

zdradę. Z czasem

dziejopisi zaczęli powątpiewać w prawdę Długoszowej opowieści i

z kroniki

na kronikę Elżbieta rozkwita, aż na koniec, wbrew wcześniejszej tradycji,

staje się niewiastą pięknej urody acz w leciech podeszłą. Bo też

królewskie

narzeczone muszą być piękne. Nawet, jeśli nie są.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Brzezińska Anna Królewskie narzeczone
inne, 7 Brzezińska, Anna Brzezińska „Dorosłość - szanse i zagrożenia dla rozwoju”
Brzezińska Anna Opowieści z Wilżyńskiej Doliny(1)
Brzezińska Anna Zuzanna i czarty
Brzezinska Anna Zbojecki gosciniec
Brzezińska Anna Wilżyńska Dolina (2 5) Płomień w kamieniu
Brzezińska, Anna Izabela Nauczyciel jako organizator społecznego środowiska uczenia się (2008)
Brzezinska Anna Cos o czarownicach
Brzezinska Anna, Wiśniewski Grzegorz Wielka Wojna 01 Za króla, Ojczyznę i garść złota doc
Brzezińska Anna Opowieści z Wilżyńskiej Doliny
Brzezińska Anna Opowieści z Wilżyńskiej Doliny
Brzezińska Anna Kot wiedżmy
brzezińska anna zbójecki gościniec
Brzezińska Anna & Wiśniewski GrzegorzWielka wojna 1 Za króla, ojczyznę i garść złota
Brzezińska Anna Kot wiedźmy
Brzezińska Anna Saga o zbóju Twardokęsku 02 Żmijowa Harfa
Brzezińska Anna Piast zjadł Popiela

więcej podobnych podstron