Gdy mówimy Jezus Pino Pellegrino

background image

Pino Pellegrino

Gdy mówimy Jezus

Spis treści

Nie był zjawą

JEGO WYGLĄD

Jego oczy

Oczy życzliwe

Oczy zachwycone

Oczy inteligentne

Oczy nienasycone

Oczy bystre

Oczy czyste

Oczy współczujące

Oczy drogocenne

Jego serce

Istota życia

Jego specjalność

Rewolucja

Jezus tworzy nową mentalność

Jego ręce

Ręce otwarte

Ręce wywołujące zgorszenie

Ręce spracowane

Ręce szczodre

Ręce przebite

Jego usta

Usta do jedzenia

Usta do mówienia

Mówił otwarcie

Mówił wiarygodnie

Mówił konkretnie

Mówił żarliwie

Mówił z hojnością

Usta modlące się

Jego umysł

Nie tykać człowieka!

Dawaj siebie

Żyć tak jak Bóg

Wszyscy są braćmi

Jezus pracował głową

Jego nogi

Wielki wędrowiec

background image

Styl wędrowania

Trzeba nauczyć się chodzić

Jezus... Jego dane osobowe

JEGO CHARAKTER

Wrażliwy

Pogodny

Przeciwny wszelkim dąsom

Wolny

Jego dwanaście wspaniałych wolności

Jezus wolny w myśleniu

Stanowczy

Charakter zdecydowany

Ogień

Jednolity

Prostolinijny

Niemożliwe?

Optymista

Najważniejszy aspekt jego charakteru

Niezłomny

Ani mało, ani dużo: wszystko!

Skupiony

Najpierw „serce", potem to, co zewnętrzne

Kochany

Uosobienie harmonii

Jezus... Jego dane osobowe

JEGO TAJEMNICA

Wyzwanie

Pięć poszlak wyjaśniających Jego Tajemnicę

Słowa szaleńca czy słowa Boga?

Ryzyko jest piękne

Druga poszlaka. Niezwykłe czyny

Trzecia poszlaka. Życie doskonałe

Czwarta poszlaka. Ekspert w dziedzinie znajomości Boga

• Bóg Jezusa

Piąta poszlaka. „Powstał martwych!" (Mk 16,6)

Dowód najbardziej przekonujący

Bóg niesłychany

background image

Nadzwyczajny Bóg Jezusa

Fotografia Boga w sześciu ujęciach

• Zobaczył go

• Wzruszył się

• Wybiegł naprzeciw niego

• Rzucił mu się na szyję

• Ucałował go

• Rzekł do swoich sług

Proszę...

Jezus żyje czy umarł? Wypracowanie Filipa

Jezus...Jego dane osobowe

Silny sercem dobrze ukształtowanym

Altruista

Charakter słoneczny: słońce obdarza, księżyc zabiera

Nie był zjawą

Jezus nie był zjawą czy meteorytem, to jest fragmentem jakiejś gwiazdy, który spadł z nieba.
Nie wyglądał jak człowiek, ale był nim - z krwi i kości. Mieszkał w domu z cegieł wytwo-
rzonych z błota wymieszanego ze słomą. Spał na ziemi albo na macie, którą wieczorem
rozkładało się na podłodze, a rano zwijało.
Jezus jadł potrawy, którymi wówczas odżywiali się biedacy: jajka, mleko, masło, twaróg,
oliwki, cebule, cukinię, bób; zawsze z gorzkimi ziołami. Pił naszą wodę, spoglądał na ten sam
księżyc, który i my widzimy... Przemierzał nasze drogi, odczuwał głód (Mt 4,2), pragnienie (J
4,7), zmęczenie (Mk 4,37); wiedział, jak buduje się dom (Mt 7,21-27), jak kobieta robi chleb
(Mt 13,23), jak dzieci bawią się na placach (Mt 11,16-18). Odczuwał strach (Łk 22,44), płakał
(Łk 19,41; J 11,35)...
Oto Jezus - człowiek z krwi i kości.
I taki Jezus nam się podoba.
Wprawdzie jest to obraz niekompletny (Jezus jest również Bogiem: nie wolno nam o tym
zapominać), ale w każdym razie jest to Jezus, który ma nam tysiące rzeczy do powiedzenia i
może nas nauczyć nieskończenie wiele.
Od Niego bowiem rozpoczął się właściwy sposób bycia człowiekiem. A konkretnie: sposób
właściwego posługiwania się ustami, oczyma, rozumem, sercem, wszystkimi członkami. On
jest wzorem, który powinniśmy naśladować!
Gdyby Jezus się nie narodził, brakowałoby nam odpowiedniego wzoru, byśmy mogli żyć
naprawdę jak ludzie. Twierdził tak również wielki pisarz rosyjski, Fiodor Dostojewski: „Na
ziemi błąkamy się trochę po omacku i gdybyśmy nie mieli przed oczyma drogocennego
wizerunku Chrystusa, pobłądzilibyśmy i zagubili się całkowicie".
To w stu procentach prawda!
Oto przyczyna powstania tej książki.
Czytaj ją spokojnie, czytaj ją z miłością, czytaj z radością. Jezus nie jest bajeczką dla dzieci.
On kształtuje mocarzy. Jezus nie jest bibelotem: jest przyjacielem nieporównywalnym z
nikim, nadzwyczajnym, który wprowadza ci do płuc tchnienie nieba.
Nie! Nie przesadzamy ani trochę.
Chcesz dowodu na to, że to, co powiedzieliśmy, jest najprawdziwszą prawdą? Przewróć
kartkę i zacznij czytać. Życzę ci niezapomnianych przeżyć.
Ksiądz

background image

Pino

JEGO WYGLĄD

Jego oczy

Oczy życzliwe

Opowiada się, że pewnego dnia Jezus napotkał grupę mężczyzn, którzy przyglądali się
zdechłemu psu. „Co za ohyda!" - powiedział jeden. „Obrzydliwość!" - dodał inny. „Ale
smród!" - dorzucił trzeci.
Jezus posłuchał tych wypowiedzi i powiedział: „Spójrzcie, jakie piękne zęby!" Wszyscy w
biednym psie widzieli jedynie odrażające rzeczy. Życzliwe oczy Jezusa dostrzegły przynaj-
mniej jedną zaletę.
Odwrotnie do tego, co prawie zawsze robimy my. Posłuchajcie o takim zdarzeniu.
Pewnego razu profesor wchodzi do klasy, wyciąga z teczki ładny, biały arkusz papieru z
małą, czarną plamką pośrodku. Pyta uczniów: „Co widzicie?" Kilku odpowiada: „Plamę z
atramentu.
Wówczas profesor głośno stwierdza: „Tacy są ludzie: dostrzegają małą, czarną plamkę, a nie
widzą dużej, białej kartki". Wystarczy jakiś mały brak, by stracić z oczu doskonałą całość.
Odwrotnie do stylu Jezusa i Jego życzliwych oczu. Oczy życzliwe są nadzwyczaj
sympatyczne. Jeszcze jeden przykład.
Pewien człowiek zakochał się w słynnej śpiewaczce i tancerce niemieckiej, Henrietcie
Sontag. Wydawała mu
się przepiękna.
Pewnego dnia jakiś kolega powiedział do niego: „Czy nie zauważyłeś, że ta panienka ma
jedno oko mniejsze od drugiego?" „Nieprawda!"-odpowiedział zdecydowanie wielbiciel. -
„Ona ma jedno oko większe od drugiego!" Oczy życzliwe są nadzwyczaj sympatyczne, gdyż
zawsze coś dodają, a nigdy nie ujmują.
Wielki malarz Pablo Picasso powiedział kiedyś: „Niektórzy ludzie zmieniają żółty punkcik w
słońce, inni zmieniają słońce w żółty punkcik".
Pierwsi to ci, którzy mają oczy życzliwe; oczy drugich są nieprzyjazne.
Biedacy, widzą szklankę w połowie pustą, a nie do połowy wypełnioną. Nieszczęśnicy!
Zamiast poszukać świecy, narzekają na ciemności.
Oczy życzliwe szukają zawsze jasnego punktu, jaki istnieje we wszystkich bez wyjątku.
Jezus swym sposobem patrzenia przyznaje rację założycielowi skautów, Badenowi
Powellowi, który mawiał: „W każdym człowieku jest przynajmniej 5% dobra. Trzeba tylko je
dostrzec".

Oczy zachwycone

Oczy Jezusa umiały wyrazić zachwyt: „Och!"
Były oczyma poety, „łagodnego wędrownego poety", jak Go określiła reżyserka filmowa
Liliana Cavani. Zresztą skąd wzięły się 42 przypowieści zawarte w Ewangeliach, jeśli nie ze
spoglądania oczami zdumionymi, pełnymi zachwytu, podziwu? Przypowieści są małymi,
poetycznymi obrazkami.
Zachwycone oczy Jezusa!
Oto, dlaczego Jezus był zawsze młody.
Utalentowany pisarz z ubiegłego wieku, Vittorio Rossi mawiał: „Chyba teraz ludzie rodzą się
starzy". Dlaczego starzy?
„ Dlatego - odpowiada pisarz - że już w dzieciństwie tracą zdolność do mówienia «och!»
ustami oraz sercem, które pragnie wyskoczyć z piersi niczym wróbelek z klatki".

background image

Tracimy zdolność do zachwytu.
Ogromna strata!
Wszyscy znamy, przynajmniej z nazwiska, Alberta Einsteina, jednego z największych
uczonych w historii ludzkiej. Otóż Einstein był przekonany, że „człowiek, który nie jest
zdolny do odczuwania zachwytu i zdumienia, jest jakby martwy". Jezus był martwy jedynie w
chwili śmierci!
Przedtem był zawsze najbardziej żywy ze wszystkich; zachwycone oczy dostarczały Mu
ciągle nowych przeżyć wewnętrznych, rozszerzały krainę duszy, wywoływały poruszenie...
Rozumiemy już, że pozbawieni umiejętności zdumiewania się, żyjemy połowicznie.
Zrozumieliśmy, że oczy niezdolne do zdumiewania się są niczym perfumy bez zapachu; są jak
transparent w porównaniu z tęczą.
Szczęśliwy chłopak, któremu nie wystarcza być ekspertem komputerowym, ale jest również
zakochany w poezji.
Błogosławiony chłopak, który za swoje uznaje motto wielkiego pisarza niemieckiego,
Johanna W. Goethego: „Istnieję, aby się zdumiewać!"

Oczy inteligentne

Jezus przenikał wzrokiem zewnętrzną powłokę ciała i docierał do głębi (Mk 10,21): miał oczy
inteligentne. Słowo „inteligencja" oznacza bowiem „czytanie wewnątrz" (z łaciny: intus
legere).
Ten, kto ma oczy inteligentne, nie dzieli ludzi na ładnych i brzydkich, na sympatycznych i
antypatycznych, na bogatych i biednych; kto ma oczy inteligentne, widzi, że wszyscy są
równi, że wszyscy są „ludźmi". Koniec, kropka!
Jezus jest wielki również dlatego. Dla Niego nie liczy się wygląd, ale jakim się jest; nie to, co
zewnętrzne, ale to, co znajduje się wewnątrz. Gdyby wystarczył wygląd, zupa z pięknej róży
powinna być lepsza od zupy z brzydkiej kapusty! Występowanie przed publicznością to nie
wszystko: osioł może tysiąc razy pojawić się w telewizji, ale nie stanie się przez to koniem.
Wspaniałe lekcje patrzenia oczami Jezusa!
Cóż to odkrył Jezus swymi inteligentnymi oczyma? Odkrył nadzwyczajną prawdę: to, że
wszyscy jesteśmy braćmi! (Mt 23,8). Jesteśmy „braćmi": swym sposobem widzenia Jezus
zmienił świat. Powrócimy jeszcze do tego podstawowego zagadnienia

Oczy nienasycone

Miał oczy dziecka, zawsze uważne.
Oczy otwarte na cały świat.
Rozkoszował się wszystkim. Patrzył tak, jakby jutro miał utracić wzrok.
Obserwował drzewa, kwiaty, chleb, chmury, winnice, połatane ubrania, bukłak na wino,
miski, talerze, drożdże, ryby, dzieci bawiące się na placach, kury z kurczętami pod
skrzydłami... Patrzył, gdyż wiedział, że wszystko istnieje po to, by zostało zauważone.
„Patrzcie na nas, mówią gwiazdy, pomyślcie o nas, jesteśmy tu, byście nas oglądali".
Obserwował, gdyż wiedział, że patrzenie jest subtelnym sposobem miłowania. Przypomina
nam o tym z wielką delikatnością Primo Mazzolari: „Drzewka, krzaki, kwiaty muszą cierpieć,
gdy widzą, jak przechodzę obok nich pospiesznie, nie zauważając święta, jakie mi
przygotowują, radości, jaką mi ofiarowują. Odradzają się dla mnie, dla mnie ubierają się w
liście i kwiaty, rankiem rozsiewają dla mnie swe zapachy pomiędzy pocałunkiem rosy i słońca
- a ja przechodzę roztargniony i nie pozdrawiam ich nawet: bez ukłonu, bez uśmiechu... jakby
kwiaty z mojego ogrodu nie były książkami piękniejszymi od tych, które mam na stole".

Oczy bystre

background image

Pewnego razu, gdy znajdował się w świątyni jerozolimskiej, podniósł oczy i „zobaczył, jak
bogaci wrzucali swe ofiary do skarbony. Zobaczył też, jak uboga jakaś wdowa wrzuciła tam
dwa pieniążki" (Łk 21,1-3).
Jezus miał oczy przenikliwe: dostrzegał szczegóły i jednostki. Pośród całego rozgardiaszu,
jaki powodowali odwiedzający świątynię, zauważył tę biedną, niepozorną kobietę. Są osoby,
które wydają ogromne sumy, by przemierzyć wiele krajów, aby ujrzeć oceany, a nie
zauważają kropli wody deszczowej na parapecie okna swego domu!
Dla Jezusa tymczasem nie istnieją oceany; istnieją krople. Wprawdzie przemawiał do tłumów,
ale spotykał się z poszczególnymi ludźmi, patrzył na każdego oddzielnie, kochał pojedyncze
osoby. Mądry sposób postępowania, doskonale zrozumiany np. przez Matkę Teresę z Kalkuty,
która pisała: „Jezus nie powiedział «kochajcie cały świat»; powiedział «ko-chajcie jeden
drugiego». Można kochać tylko konkretnych ludzi. I nie pokocha się obcych, jeśli nie zacznie
się od kochania własnej rodziny".

Oczy czyste

Totó, genialny komik, kazał powiedzieć jednemu ze swych bohaterów: „Proszę nie patrzeć na
mnie tymi ślepiami... Pan tymi oczyma mnie rozbiera... Rozbieralnia!" Jezus wiedział, że są
oczy bardziej niegodziwe od tych, o których mówił Totó. Powiedział: „Każdy, kto pożądliwie
patrzy na kobietę, już się w swoim sercu dopuścił z nią cudzołóstwa" (Mt 5,28). A także:
„Światłem ciała jest oko. Jeśli więc twoje oko jest zdrowe, całe twoje ciało będzie w świetle"
(Mt 6,22). To tak, jakby chciał powiedzieć: jakie piękne jest oko czyste, które patrząc na
ciebie nie rozbiera cię, wprost przeciwnie, obdarza ciebie czymś, pozwala ci coś zobaczyć.
Ma rację filozof Louis Lavelle mówiąc: „Największym dobrem, jakie możemy uczynić
innym, nie jest przekazanie im naszego bogactwa, ale ujawnienie ich bogactwa".

Oczy współczujące

Nauczyciel medytacji chińskiej Du Ti zwierzał się: „Budzę się rano z uśmiechem.
Postanawiam żyć w pełni każdym momentem i patrzeć na wszystkich współczującymi
oczyma".
Tak jak czynił Jezus.
Jego oczy nie oskarżały nigdy nikogo, nigdy nie upokarzały, raczej wyrażały ukrytą czułość,
która sprawiała, że osoby rozczarowane zaczynały marzyć (Łk 7,36-50; Łk 23,43); spojrzały
na kobietę pochwyconą na cudzołóstwie i odzyskały ją, oddając ją dobru i życiu.
W oczach Jezusa było jakby zapisane Jego piękne imię, które oznacza Zbawiciela. Spojrzenie
Jezusa było pełne miłosierdzia i współczucia.
Jego oczy wyrażały nie co innego, jak tylko przebaczenie.
Oto dlaczego Franciszek z Asyżu, święty, który realizował dosłownie Ewangelię, pozostawił
nam takie przesłanie: „Oby nie zdarzyło się, aby jakiś brat, spojrzawszy ci w oczy, odszedł
bez przebaczenia".

Oczy drogocenne

Oczy Jezusa umiały też płakać (Łk 19,41 -42; J 11,35).
Dlatego, a także po tym wszystkim, co już powiedzieliśmy, są tym bardziej cenne.
Opowiada się, że syn cesarza Marka Aureliusza, Commodo, gdy był jeszcze chłopcem,
opłakiwał śmierć jednego ze swych niewolników, którego szczególnie lubił. Dworzanie starali
się go pocieszyć. Marek Aureliusz powiedział wówczas: „Pozwólcie, by mój syn, zanim
zostanie cesarzem, był człowiekiem". Jezus był kimś więcej niż cesarzem. Był Bogiem. Ale
był również w pełni człowiekiem, umiał więc płakać. Poeta francuski Alphonse de Lamartine
mawiał: „To, co człowiek może dać najcenniejszego po własnej krwi, to - łza". Giovanni

background image

Raboni, również poeta, kazał powiedzieć grzesznicy Marii Magdalenie: „W płaczu znalazłam
moją chwałę". Ten, kto płacze - pokazuje, że umie zejść z piedestału, być łagodny, bezbronny,
bliski wszystkim. Nie bez powodu poeta libański Kahlil Gibran zauważa, że: „Możesz
zapomnieć osobę, z którą się śmiałeś, ale nigdy tej, z którą płakałeś". Łzy pozwalają poznać
słabość człowieka, ale i dobroć jego serca.
Ma rację Ernest Hello, który mówi: „Na ziemi są ludzie, którzy uważają łzy za coś
niegodnego siebie. Nie wiedzą, że to oni są niegodni łez!" Oczy Jezusa były w pełni godne
łez: te łzy wypływały z serca!

Modlitwa oczu
Panie, nie chcę żyć jak kury,
które dziobią pokarm
na powierzchni jednego metra kwadratowego kurnika,
nie podnosząc nigdy głowy, aby popatrzeć
na bezkresne niebo, na orły, które mogłyby
podpowiedzieć im nieskończoną ilość myśli.
Nie odpowiada mi spoglądanie na świat
przez mały otwór w czaszce.
Panie, oczyść moje oczy!
Panie rozszerz moje oczy!
Spraw, bym jak dziecko, które wspięło się
na ogromny wiąz, patrzył zachłannymi oczami,
oczami rozszerzonymi ze zdumienia,
na to, co stworzyłeś!
Spraw, bym nauczył się zbierać miód
nawet z najbardziej dziwacznych kwiatów.
Daj mi oczy głębokie,
które potrafią dostrzec wszystkich braci.
Naucz mnie patrzeć i nie tylko widzieć.
Aby widzieć, wystarcza mieć oczy otwarte;
aby patrzeć, trzeba mieć płonące serce.
Pozwól mi zrozumieć, że mam prawo
patrzeć na kogoś z góry jedynie wówczas,
gdy pomagam mu podnieść się. Amen.

Jak patrzą chrześcijanie
Pewien misjonarz opowiada: „Niekończącymi się drogami leśnymi udawałem się do Tora, wsi
oddalonej o 100 km od misji w Ndeda, w Kongu.
W pobliżu mostu nad rzeką Yebu, w połowie drogi, jakiś mężczyzna woła do mnie: „Telema,
mope!", to jest: „Zatrzymaj się, ojcze!" Prowadzi mnie do chaty. Pod dachem leży jakaś stara
kobieta. Widzę, że jest trędowata. „Ojcze, znalazłem ją na ścieżce, wycieńczoną. Chciała
dotrzeć do ciebie. Ma ręce i kolana pościerane drogą, jaką przeszła". Siadam przy niej. Mówi
mi: „Mope, chcę znaleźć się w misji. We wsi patrzą na mnie jak na starą trędowatą i mówią,
że jestem czarownicą. Ja chcę być tam, gdzie są chrześcijanie: oni patrzą na człowieka tak, jak
patrzy na niego Bóg".

Zobaczyłem człowieka
Przypowieść syryjska opowiada:
„Narzekałem, że nie mam butów. Przed meczetem w Damaszku zobaczyłem człowieka
pozbawionego nóg. Przestałem się skarżyć".

background image

Czy wiedziałeś, że...
Gołym okiem możemy zobaczyć sześć tysięcy gwiazd. We Włoszech istnieje nadzwyczajny
teleskop: znajduje się w obserwatorium w Arcetri (Florencja). Jego zbudowanie pochłonęło
40.660 godzin pracy. Ale było warto: nasz teleskop ma „wzrok" tak ostry, że mógłby dostrzec
światła samochodowe na Księżycu!

W nazistowskich obozach koncentracyjnych obowiązywało surowe zarządzenie, zabraniające
więźniom patrzeć w oczy strażnikom. Kto przekroczył to zarządzenie, natychmiast był
skazywany na śmierć. Skąd taki straszny zakaz?
Ponieważ patrzeć jakiejś osobie w oczy oznacza mówić do niej, przekazywać jej tysiące
przesłań: „Widzisz, jestem tu, jestem podobny do ciebie; dlaczego traktujesz mnie w ten
sposób? Zlituj się, okaż mi współczucie, nie niszcz mnie!" Natomiast jeśli strażnicy nie
widzieli oczu więźniów, ci jakby dla nich nie istnieli. Byli martwi, zanim zostali zabici.
Powróćmy do Jezusa.
Im bardziej człowiek zbliża się do źródła, tym woda
staje się czystsza.

Wybierz swój SMS

Niebo jest niebieskie dla tego, kto otwiera oczy; jest czarne dla tego, kto je zamyka.
Popatrz na jakąś gwiazdę i doczep do niej swój pług.
Przysłowie afrykańskie
Patrz na przewinienia innych przez odwróconą lornetkę. Patrząc na swoje przewinienia
trzymaj lornetkę normalnie.
Gandhi

Niektórzy ludzie zamieniają żółty punkcik w słońce,-
inni zamieniają słońce w żółty punkcik.
Pablo Picasso

Człowiek jest jedynym stworzeniem obdarzonym oczami, które może próbować policzyć
gwiazdy.
Luigi Accattoli

Zacznij podziwiać to, co Bóg ci pokazuje,
a nie będziesz miał czasu na wyszukiwanie tego,
co On przed tobą ukrywa.
Aleksander Dumas

Ważne jest nie tyle to, co widzimy, ile sposób, w jaki patrzymy.
Lucjusz Anneaus Seneka

Kto uważnie rozgląda się wokoło, przeżywa w ciągu dnia cały rok.
przysłowie

Bóg dal nam oczy do patrzenia, ale także powieki do zamykania ich.
W dniu Sądu ważone będą jedynie Łzy.
Emile Cioran

Oko miłosierdzia jest jedynym, które widzi właściwie.
Primo Mazzolari

background image

Kto patrzy na drzewo, traci z oczu las.
przysłowie

Prawdziwa podróż odkrywcza
nie polega na szukaniu nowych ziem,
ale na postaraniu się o nowe oczy.
Marcel Proust

Jego serce

Jezus nie wynalazł niczego, nie dokonał żadnego odkrycia naukowego... a przecież „Jezus"
jest imieniem o zasięgu światowym, imieniem, które od 2000 lat jest na ustach wszystkich.
Dlaczego?
Odpowiedź nie nasuwa żadnych wątpliwości: gdyż Jezus nauczył kochać. Był geniuszem
miłości, specjalistą w zakresie miłości.
Dlatego jest większy od Napoleona, od Marksa, od Freuda, od Einsteina: od każdego. Miłość
przewyższa wszelką wiedzę i potęgę. Słynny kanclerz niemiecki Otto von Bismarck mawiał:
„Z Kazaniem na Górze nie da się uprawiać żadnej polityki". Bardzo słusznie: wykazała to,
niestety, wielka polityka dysponująca potęgą i wiedzą, ale pozbawiona miłości!

Istota życia

A więc Jezus od nauki i potęgi wolał miłość.
Wybrał miłość, gdyż jest ona istotą życia! Kochać kogoś oznacza powiedzieć mu: „Jesteś dla
mnie ważny", „Znaczysz coś dla mnie", „Ty jesteś!"
Tymczasem nie będąc kochanym czujesz, że wszystko jest pozbawione sensu. Nie warto
spoglądać na drzwi: nikt nie przyjdzie; nie warto wychodzić: nikt nie czeka na ciebie; nie
warto żyć!
Rene Spitz, psycholog szwajcarski, przeprowadził interesujące badania: obserwował
porzucone dzieci w pewnym sierocińcu i dzieci z oddziału położniczego więzienia dla kobiet,
w którym matki mogły mieć przy sobie dziecko przez pierwszy rok życia. Badacz stwierdził,
że podczas gdy w określonym czasie żadne ze 122 dzieci w więzieniu nie zmarło, w
sierocińcu zmarło 30 dzieci z 94. Dzieci w więzieniu z witaminami i różnym papkami
otrzymywały miłość matczyną; te drugie miały wszystko z wyjątkiem najpotrzebniejszej
rzeczy: uczucia! Jest to jeden z wielu dowodów na to, że miłość czyni cuda. Sympatyczny Leo
Buscaglia, który na uniwersytetach amerykańskich uczy sztuki miłowania, uważa, że: „gdyby
każdy miał choć jedną osobę, która by mu powiedziała: będę ciebie kochać, nawet jeśli
okażesz się niemądry, jeśli zbłądzisz, jeśli popełnisz błędy, jeśli nie zachowasz się jak istota
ludzka... ja kochać cię będę i tak - wówczas ludzie nie trafialiby do szpitali psychiatrycznych".
Według statystyk we Włoszech co trzy godziny ktoś popełnia samobójstwo. Prawie zawsze
powodem są dwie przyczyny: niemożność kochania i to, że nie jest się kochanym
wystarczająco.
Oto, dlaczego Jezus wszystko postawił na miłość. Pragnął być specjalistą w zakresie miłości

Jego specjalność

Jezus kochał delikatnie, w sposób najbardziej naturalny w świecie, nie na pokaz, przebaczając
bez wahania. Do grzesznicy, która obmyła Mu nogi w domu faryzeusza Szymona, powiedział
po prostu: „Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!" (Łk 7,50).
Do kobiety pochwyconej na cudzołóstwie zwrócił się: „Nikt cię nie potępił?... I Ja ciebie nie
potępiam. - Idź, a od tej chwili już nie grzesz!" (J 8,10).
Do ukrzyżowanego dobrego łotra powiedział: „Dziś ze Mną będziesz w raju" (Łk 23,43).

background image

Jezus obdarzał miłością hojnie. Mówił: „Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i
obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię" (Mt 11,28).
Nie było zła moralnego czy fizycznego, które by Go nie poruszyło: „Wszyscy, którzy mieli
cierpiących na rozmaite choroby, przynosili ich do Niego. On zaś... uzdrawiał ich" (Łk 4,40).
Dobroć Jezusa obejmowała wszystkie kategorie ludzi. Kochał dzieci: kładł na nie ręce i
błogosławił je (Mk 10,16). Kochał nastolatki: wskrzesił córkę Jaira, która miała „około 12 lat"
(Łk 8,42).
Kochał ludzi młodych: „Jezus spojrzał z miłością na niego" (Mk 10,21).
Kochał ludzi dojrzałych: „Oto jak go miłował!" (J 11,36), mówili, widząc Go płaczącego przy
grobie Łazarza. Jezus kochał bezgranicznie. Nawet tego, kto Go zdradził (Mt 26,50).
Aż do łez (J 11,35; Łk 19,41).
Aż po śmierć z miłości (J 11,35). Ukrzyżowany nie jest z drewna, jak krzyż. Jest z ciała.

Rewolucja

Jest więc oczywiste, że każda stronica wszystkich czterech Ewangelii krzyczy o miłości.
Miłość jest istotą chrześcijaństwa. Dla Jezusa ideałem nie jest piękny i silny człowiek Greków
ani zdyscyplinowany wojownik Rzymian, nie jest nim asceta hinduistów czy ktoś całkowicie
podporządkowany Allachowi jak u muzułmanów. Dla Jezusa człowiekiem idealnym jest ten,
kto kocha. Pisarz Giuseppe Prezzolini stwierdził: „W socjalizmie nie mówi się o dobroci, lecz
o prawie. W liberalizmie nie mówi się o dobroci, ale o interesie. Nikt nie mówi o dobroci.
Jedynie chrześcijaństwo mówi o niej".
Gdy Matka Teresa z Kalkuty spotkała Fidela Castro, zaproponowała mu przysłanie swoich
misjonarek na Kubę, by zaopiekowały się biednymi. Fidel Castro odrzucił ofertę mówiąc, że
na Kubie rząd zaopatruje lud we wszystko, czego mu potrzeba. Ona odpowiedziała po prostu:
„Ale rząd nie może rozdzielać miłości!" I dlatego misjonarki pojawiły się na wyspie i
otworzyły domy, w których opiekują się biednymi i umierającymi.
Otóż Jezus zakłada królestwo czułości, miłosierdzia. Primo Mazzolari zwierzył się:
„Przebywanie z biednymi jest chorobą, którą zaraziłem się od Chrystusa".

Jezus tworzy nową mentalność

• Mentalność osoby, która wie, że pierwszym słowem miłości nie jest „pocałuję cię", ale
„pomogę ci!"
• Mentalność osoby, która nie pyta: „Ile zarabiasz?", ale „Czym się martwisz"?
•Mentalność osoby, która jest przekonana, że „lepiej jest pokochać i utracić niż nigdy nie
kochać" (Cina Lagorio).
• Mentalność osoby, która wie, że miłość nie pasuje do leniwych. Miłość jest pracowita. Raoul
Follereau, człowiek, który poświęcił całe życie niesieniu pomocy trędowatym, mawiał:
„Miłość nie jest słowem-motylkiem, który fruwa przy pachnących ustach - miłość jest pracą".
Leo Buscaglia, którego już poznaliśmy, dodaje: „Trzeba koniecznie stać się jednostką bardziej
wykształconą, bardziej wszechstronną, bardziej praktyczną, gdyż wówczas jest się zdolnym
do dawania tego wszystkiego".

Mentalność osoby, która kocha nie tylko sercem, ale również umysłem. Chrześcijanin

nie jest człowiekiem „poczciwym". Jezus też takim nie był. Cudzołożnicy nie powiedział:
„Nic się nie stało. Wszyscy tak postępują..." Ale powiedział: „Idź i od tej chwili już nie
grzesz!" (J 8,11). Jezus rozumie
grzeszników, ale ich nie uspokaja, nie głaszcze, nie staje się ich wspólnikiem.
Mentalność osoby, która nie myśli o własnej sławie, o własnym sukcesie, ale jedynie o tym,
by być dyspozycyjną. Kilku starych mnichów zapytało ojca pustyni o imieniu Poemen: „Jeśli
zobaczymy, że ktoś śpi w czasie naszych kazań, co mamy robić?" Ojciec odpowiedział: „Ja
podszedłbym do niego i zachęcił go, by położył głowę na moich kolanach".

background image

Franco Molinari pisał z pewną dozą złośliwości: „Chrystus słodyczą łowił ludzi na morzu
Galilei, a Kościół czasami przypiekał ich na stosie".
• Mentalność kogoś, kto ma się na baczności przed miłością dotkniętą nadwzrocznością.
Miłość taka kocha ludzi dalekich, a nie tych, którzy są blisko. No tak, gdyż łatwo jest kochać
Tatarów, których się nie spotyka, a wielkiego trudu wymaga kochanie tego, kto żyje obok
ciebie! • Mentalność osoby, która kocha z tak wielką delikatnością, że wręcz przeprasza za to,
iż daje. Święty Józef Benedykt Kottolengo, prawdziwy specjalista od miłości chrześcijańskiej,
zachęcał: „Czyńcie miłosierdzie w taki sposób, by biedni mogli je wam wybaczyć".
« Wreszcie mentalność osoby, która kocha nawet nieprzyjaciół. Niektórym się to udało.
Pewien bliski przyjaciel wielkiego papieża Pawła VI mawiał: „Chcecie być kochani przez
Pawła VI? Bądźcie jego nieprzyjaciółmi!" Oto kilka informacji na temat miłości
chrześcijańskiej. A więc: co by się stało, gdyby taka miłość zaczęła rozprzestrzeniać się po
całym świecie?
Wydarzyłaby się największa rewolucja w historii, nieskończenie bardziej znacząca od
odkrycia ognia. Wybuchłaby rewolucja, która otworzyłaby wreszcie drzwi cywilizacji. Gdyż
cywilizacja to miłowanie się wzajemne, a nie uzbrajanie się.

Wszyscy braćmi jesteście
„Wy wszyscy braćmi jesteście" (Mt 23,8). Nie „obywatelami", nie „towarzyszami", ale
„braćmi"! Nie Żydami czy Grekami, mężczyznami czy kobietami, wolnymi czy
niewolnikami, ale braćmi (Ga 3,28). W pełni braćmi, gdyż wszyscy jesteśmy wszczepieni w
jedyne Ojcostwo Boga (Mt 6,8-15).
Radośnie braćmi, bo „więcej szczęścia jest w dawaniu aniżeli w braniu" (Dz 20,35).
Dramatycznie braćmi, bo od braterstwa zależy, czy prowadzimy życie wartościowe (Mt
25,31-46). Pewna opowieść arabska dobrze ukazuje ten problem. Pewien człowiek zaraz po
śmierci staje przed bramą nieba. Puka. Jakiś głos pyta: „Kim jesteś?" Człowiek na to: „To ja".
„Nie znam cię" - i brama zamyka się. Człowiek wraca na ziemię. Żyje okazując miłość
braterską. Po roku znów staje przed bramą nieba. Ten sam głos pyta: „Kim jesteś?" „Jestem
tobą!"
„Teraz cię poznaję!" I brama się otwiera. „Jestem tobą".
Takie mogłoby być motto Jezusa: brat w pełni, brat każdego człowieka.

Poznać Chrystusa
„Podobno nawróciłeś się do Chrystusa?" „Tak!"
„A więc musisz wiedzieć mnóstwo rzeczy o Nim. Powiedz mi, gdzie się urodził?" „Nie
wiem." „Ile miał lat, gdy umarł?" „Nie wiem." „Ile kazań wygłosił?" „Nie wiem."
„Wiesz zdecydowanie za mało, by móc twierdzić, że nawróciłeś się do Chrystusa!"
„Masz rację, wstydzę się, że tak mało wiem o Nim. Ale oto, co wiem: Przed trzema laty
byłem pijakiem. Miałem pełno długów. Moja rodzina rozpadała się. Moja żona i moje dzieci
drżały, gdy wracałem wieczorem do domu. A teraz przestałem pić, nie mamy długów, nasz
dom jest szczęśliwy. Moje dzieci z utęsknieniem czekają na mój powrót do domu. To
wszystko zrobił dla mnie Chrystus. I to wiem o Chrystusie!"
Anthony De Mello

Najmocniejsza rzecz
Na świecie istnieje 10 mocnych rzeczy.
Mocne jest żelazo, ale ogień je topi.
Ogień jest mocny, ale woda go gasi.
Woda jest mocna, ale paruje i zamienia się w chmury.
Chmury są mocne, ale wiatr przesuwa je daleko.
Wiatr jest mocny, ale góry go zatrzymują.
Góry są mocne, ale człowiek panuje nad nimi.

background image

Człowiek jest mocny, ale strach go pokonuje.
Strach jest mocny, ale sen go zwycięża.
Sen jest mocny, ale śmierć go kończy.
Śmierć jest mocna, ale miłość ją pokonuje.
Miłość pozostaje na wieczność.
Talmud

Nawet za milion...
Pewien bogaty człowiek zapytał siostrę zajętą opatrywaniem ropiejących ran trędowatego:
„Ile zarabiasz, lecząc te wraki ludzkie? Ja nie zrobiłbym tego nawet za milion dziennie".
Siostra, nadal opatrując rany trędowatego, odpowiedziała: „A ja nie robiłabym tego, nawet
gdyby płacono mi milion za godzinę".
„A więc kto siostrze każe to robić?" - zapytał człowiek. „Ten, Kto jest tam" - odpowiedziała
siostra, wskazując na niebo.

Mrówka w beczce
Stara bajka buddyjska opowiada, że pewnego dnia mrówka wpadła do wielkiej beczki z
deszczówką. Zjawił się niejaki Egoizm, zauważył owada i spytał: „Co robisz w mojej
beczce?" Złapał mrówkę i odrzucił ją daleko.
Nadeszła wkrótce druga osoba, o imieniu Tolerancja, która widząc mrówkę powiedziała do
niej: „Możesz tu zostać. Na zewnątrz jest gorąco, a mnie nie wyrządzasz żadnej szkody."
Wreszcie ktoś trzeci zobaczył mrówkę: dał jej cukru, a potem umieścił ją na drzewie, z
którego wcześniej spadła. Miał na imię Miłość.

Jelenie
„Mówi się, że gdy jelenie chcą udać się na pastwiska znajdujące się na wyspach i muszą do
nich dopłynąć, każdy kładzie głowę na grzbiecie płynącego przed nim towarzysza. Tylko
jeden, ten, który jest na początku, trzyma głowę wysoko. Gdy jednak zmęczy się, zajmuje
ostatnie miejsce i wówczas również on może oprzeć się na towarzyszu. W ten sposób dzielą
trud między siebie i docierają do upragnionej mety nie tonąc, gdyż miłosierdzie stanowi jakby
ich okręt".
św. Augustyn

Wybierz swój SMS


Diabeł nie pije, nie je, nie zażywa narkotyków, a jednak jest diabłem: bo nie kocha!

Jeśli wszyscy ludzie są braćmi, dlaczego braćmi nie są ich portfele?

Bóg jest szczególnym krawcem: bierze miarę tylko z serca.

Pierwsze słowo miłości
to nie „kocham cię", ale „pomogę ci!"
Czułe słówka nie ugotują zupy.

Życie bez miłości jest jak lawenda bez zapachu, jak Wenecja bez słońca.

Ten, kto kocha, rezerwuje sobie miejsce w raju.
Mt 25,31-46

Czy bogaty, czy też biedny, gdy kocha, jest zawsze piękny.

background image

Chrześcijaninem jest ten, kto podaje rękę. Kto nie pomaga, nie jest chrześcijaninem.
Charles Peguy

Mogę nie być wielki, ale mogę być dobry: to miłość czyni dobrym.

Miłość jest jak słońce: słońce daje,księżyc odbiera.

Ten, kto kocha, zawsze jest radosny.

Nie być kochanym — to przykre;ale prawdziwą tragedią jest nie kochać.
Albert Camus

Gdy kochacie, nie mówcie: „W moim sercu jest Bóg"; mówcie raczej: „Ja jestem w sercu
Boga ".
Kahlil Gibran

Nie jesteś piękny, jeśli nie potrafisz kochać!

Jego ręce

Może nigdy o tym nie myśleliśmy, ale możemy osądzić jakąś osobę na podstawie sposobu, w
jaki posługuje się rękoma. Zacieram ręce, trzymam rękę na pulsie, położyć na czymś rękę, z
ręką na sercu, trzymam ciebie za rękę, jestem w twoich rękach, ręce złożone, z sercem na
dłoni... Również ręce Jezusa mówią - i dają nam Jego wspaniały obraz.

Ręce otwarte

Pisarz Stefano Jacomuzzi opisuje scenę przebaczenia jawnogrzesznicy i wkłada w usta Jezusa
te piękne słowa: „A jednak ilu jeszcze schyli się po kamień, by rzucić go w Moim imieniu.
Wstrzymuj zawsze swą rękę, Piotrze, powstrzymuj ręce wszystkich. Powiedz im, że w moim
Prawie ręce otwierają się, by kogoś podnieść, a nie zamykają się, by uderzyć". Takie były ręce
Jezusa: otwarte, aby gromadzić, podnosić; nigdy nie zaciskały się na kamieniu, by go rzucić i
uderzyć kogoś, by upokorzyć. Otwarte ręce Jezusa, ręce nagie, ręce uwolnione od
wszystkiego: od pieniędzy, rzeczy, posiadania; ręce dalekie od wszelkiej zdobyczy.

Ręce wywołujące zgorszenie

Ręce wywołujące zgorszenie, gdyż dotykały nieczystych. Za nieczystego uznawano np.
trędowatego (Łk 13,45-46). Jezus go dotknął i uzdrowił. Mógłby go uzdrowić nie dotykając,
ale dotknął go celowo (Mk 1,40).
Jezus nie bał się ubrudzić sobie rąk. Nie używał miłości Boga jako pretekstu, by nie kochać
ludzi, by nie schylić się i nie umyć im nóg. „Zaczął umywać nogi uczniom i ocierać
prześcieradłem, którym był przepasany" (J 13,5). To są właśnie te ręce: umywające nogi, ręce
dające nam najpiękniejszą definicję miłości chrześcijańskiej zawartej w Ewangeliach. Jezus
nigdy nie definiował miłości słowami, ale zawsze gestami. Spośród wszystkich gestów
(przytulanie dzieci, rozmnażanie chleba i ryb, uzdrowienia...) ten związany z umyciem nóg
jest definicją najlepszą: kochać - znaczy stać się niewolnikiem innych (założenie fartucha i
mycie nóg było wówczas obowiązkiem niewolnika).

Ręce spracowane

background image

Jezus posługiwał się rękoma. Zawsze ciężko pracował - przez całe życie, począwszy od
Nazaretu, gdzie był cieślą, aż po ostatnie lata, całkowicie wypełnione nauczaniem. I tak Jego
ręce stały się jeszcze cenniejsze. Nie wystarczy bowiem mieć czyste ręce, ręce wolne; trzeba,
by były one również spracowane.
Raoul Follereau, apostoł francuski, który oddał całe swe życie trędowatym, opowiadał: „Śnił
mi się człowiek, który stanął na sądzie Boga. - Widzisz, mój Panie - powiedział - zachowałem
Twoje prawo, nie uczyniłem nic nieuczciwego, złego czy bezbożnego. Panie, moje ręce są
czyste. - Bez wątpienia - odpowiedział mu dobry Bóg - ale twoje ręce są również puste".

Ręce szczodre

Dotykał oczu niewidomych i uzdrawiał je (J 9,13).
Dotykał trędowatych i zostawali oczyszczeni (Łk 13,45-46).
Ujmował za rękę zmarłych i powracali do życia (Mt 9,25). Brał w objęcia dzieci, a one
uśmiechały się do Niego (Mk 10, 13-16).
Na oczach wszystkich nasze czasy przeżywają niejeden kryzys. Dla filozofa Gianfranca
Morry najważniejszymi kryzysami są: kryzys ekologiczny (całe gatunki zwierząt i roślin
giną), kryzys energetyczny (w ciągu jednego roku zużywamy to, co natura stworzyła przez sto
milionów lat), kryzys atomowy (broń atomowa może zniszczyć na zawsze życie na całej
planecie), kryzys psychologiczny (liczba chorych psychicznie wzrasta ogromnie), kryzys
genetyczny (istnieje możliwość manipulacji w strukturach życia; ta niebezpieczna możliwość
przeraża nawet samych uczonych).
Wszystkie te kryzysy są ogromnie poważne.
Jednak najdramatyczniejszy ze wszystkich jest w pojęciu tego filozofa „kryzys solidarności",
kryzys rąk, które nie starają się pomagać. Kryzys rzeczywiście dramatyczny, gdyż, jak mówi
pisarz Guido Ceronetti, „ręce pozbawione pieszczot będą nacinać nadgarstki niczym żyletki".
Kryzys braku dobrych, chrześcijańskich rąk.
„Droga mamo - pisał pewien misjonarz - moje ręce dzisiaj dźwigały tysiące cegieł.
Wieczorem bolą mnie tak bardzo, że ledwie mogę utrzymać pióro w ręku, ale mur szpitala,
który wznoszę, powiększył się o kilka metrów". Takie są ręce chrześcijańskie.
„Od lat nikt mi tak nie uścisnął ręki" - powiedział pewien bezdomny do Matki Teresy z
Kalkuty, która zwróciła się do niego z radością i ciepłem, jakie charakteryzowało
„chrześcijańskie" ręce Jezusa.

Ręce przebite

Ksiądz Primo Mazzolari napisał piękną modlitwę, która zasługuje na przemyślenie.

Panie,
są ręce, które chętnie liczą pieniądze;
ręce, które związują ręce biednych;
ręce, które oklaskują arogancję możnych;
ręce, które ogałacają ubogich;
ręce, które unieruchamiają,
aby nikt nie sięgał po ich przywileje;
ręce, które nie starają się oczyścić się z podłości;
ręce, które piszą przeciwko prawdzie;
ręce, które przeszywają serca.
Gdybyśmy mogli zapomnieć o tych rękach,
gdyby istniała woda mogąca umyć te ręce...
Aby zapomnieć o moich rękach, muszę spoglądać na inne ręce,
by zastąpić moje okrutne ręce przebitymi rękami Chrystusa.

background image

Ręce, które podobają się Bogu

Mówi Pan
do człowieka,
co puka do Jego królestwa:
„Pokaż mi ręce,
bo nie wiem,
czy jesteś godzien wejścia."
Robotnik pokazuje
swe ręce
szorstkie, stwardniałe;
w ogniu, żelazie, metalach
przez lata pracowały.
Zniszczone,
puste, ubogie,
czarne, zmęczone, ciężkie.
Mówi Pan:
„Są mi drogie,
takie są ręce świętych".

Renzo Pezzani

On jest szczytem!
Psychologowie mówią: „Powiedz mi, z kim się utożsamiasz, a powiem ci, jak skończysz"; co
oznacza: „Powiedz mi, kto jest twoim wzorem, a ja ci powiem, jak się rozwiniesz, o ile to
nastąpi".
Ten, kto bierze za wzór Jezusa, musi stać się człowiekiem do najwyższej potęgi.
Chrystus jest wielkim kowalem osobowości. Nawet taki ateista jak Fryderyk Nietzsche musiał
przyznać: „Poniżej Chrystusa istnieje tylko nizina". On jest szczytem!

Podać rękę
Ile rzeczy można zrobić rękoma! Jednak najcenniejszą i największą ze wszystkich jest
podanie ręki. Podanie komuś ręki nie oznacza wręczenia kilku dekagramów naszego ciała,
składających się z 21 kości, 18 stawów i około 40 mięśni.
Podanie ręki jest czymś zupełnie innym: jest przekazaniem kawałka duszy!
Podanie ręki oznacza tysiące rzeczy. Oznacza: jestem bezbronny, a więc jestem twoim
przyjacielem (nawiasem mówiąc, kiedyś miało to właśnie takie znaczenie: w ręce nie mam
miecza, a więc jestem przyjaźnie usposobiony). Podanie ręki oznacza stwierdzenie: przynoszę
pokój, szanuję cię, czuję się z tobą dobrze, kocham ciebie. Podanie ręki jest arcydziełem
kultury i dobroci.

Ręce

Bóg nie ma rąk:
ma twoje ręce.
Miłość nie ma rąk:
ma twoje ręce.
Chleb i woda nie mają rąk:
mają twoje ręce.
Muzyka nie ma rąk:
ma twoje ręce.

background image

Kolor nie ma rąk:
ma twoje ręce.
Brat nie ma rąk:
ma twoje ręce...
Ty masz ręce:
pomagaj Bogu,
który obdarzył ciebie rękoma.

Autor nieznany

Historia w rękach człowieka
Na początku w żaden sposób żyć na ziemi się nie dało; To, że dziś tu można mieszkać, wiele
trudu kosztowało. Przebyć rzeki było ciężko, bo żadnej z nich most nie spinał, Nikt też
ścieżek nie wydeptał, aby góry móc zdobywać. Chciałeś spocząć? Ale ławki nie ujrzałeś
nawet cienia. Nie istniało wtedy łóżko, choć padałeś ze zmęczenia. Jeszcze szewc nie uszył
butów, by nikt sobie nóg nie ranił,
A gdy ktoś miał słabe oczy, nie sięgał po okulary. Futbolu wtedy nie znano, bo nie było
jeszcze piłki. Brakowało ognia, garnka, żeby gotować posiłki. A kto zresztą miał pojęcie, co
można zjeść bez obawy? Niczego jeszcze nie było. Zero - no i nie ma sprawy! Ale ludzie już
wiedzieli, że ręce służą do pracy. Udało im się powoli największym biedom zaradzić. Ciężkiej
pracy na nas czeka jeszcze nieskończenie wiele. Zakasz rękawy: ty także możesz ulepszać tę
ziemię!
Gianni Rodari

Wybierz swój SMS

Nie celuj w nikogo palcem,jeśli wpierw nie umoczyłeś go w miodzie.

Miejscem,w którym najprędzej znajdziesz jakaś pomocną dłoń,jest koniec twojego ramienia.

Ręce,które pomagają,są świętsze od ust,które się modlą.

Podtrzymuję cię moją prawicą sprawiedliwą Iz 41,16

Gdy jeden palec celuje w kogoś,cztery pozostałe zwracają się ku oskarżycielowi.

Przy końcu życia ręce nie będą sądzone za to, że są brudne, ale że są puste.

Nikt nigdy nie wypada z rąk Boga!

Po pewnych oklaskach należałoby umyć sobie ręce.
Antonio Mazzi

Ten, kto daje, ma ręce pełne Boga.
Gdy człowiek składa ręce, Bóg otwiera swoje.

Ja jestem jedynie małym ołówkiem w rękach Boga.
Matka Teresa z Kalkuty

Jego usta

Jezus wykorzystał maksymalnie całe swoje ciało: oczy, ręce, nogi, umysł, usta.

background image

Tak, również usta: posługiwał się nimi jedząc, mówiąc, modląc się. Zobaczmy.

Usta do jedzenia

Jezus jadał właściwie, to jest nigdy zbyt dużo i nigdy samotnie. Nie jest słuszne bowiem, by
jedne usta miały coś do jedzenia, gdy inne cierpią głód. Jezus rozdzielał więc chleby i ryby (J
6,1-13).
Jezus jadał z obowiązku, aby nie umrzeć z głodu, ale czasami jadał również dla przyjemności.
Jest to bardzo piękne: ukazuje, że Jezus nie chciał udawać anioła, ale że był człowiekiem z
krwi i kości. Człowiekiem, który cieszy się na weselu (J 2,1 -12), który lubi zjeść wieczerzę z
przyjaciółmi (J 12,2).
A więc rozkoszowanie się smacznymi potrawami, doznawanie przyjemności z dobrej kuchni
nie jest czymś złym. Wprost przeciwnie! Mówił to z wielkim przekonaniem nauczyciel
żydowski Nachman z Bracławia: „Osoba, która nie czuje smaku pokarmu, może myśleć, że
Bóg jest z niej niezadowolony".

Usta do mówienia

Usta służyły Jezusowi do mówienia. Przede wszystkim do mówienia. Pod tym względem
Jezus był naprawdę nadzwyczajny! Mówił porywająco; przyznawał to nawet Ernest Renan,
pisarz francuski, niezbyt przychylny Jezusowi. Ludzie, którzy słuchali Jezusa, byli
zachwyceni i twierdzili: „Nikt jeszcze nigdy nie przemawiał tak, jak ten człowiek przemawia"
(J 7,46). Byli spragnieni słuchania Go i czasami „wielotysięczne tłumy zbierały się koło
Niego, tak że jedni cisnęli się na drugich" (Łk 12,1).
Jak wytłumaczyć takie oczarowanie?
Odpowiedź jest bardzo łatwa.
Jezus „mówił", a nie „gadał".
„Mówić" - to wypełniać ciszę ideami, myślami. „Gadać" - to wypełniać ciszę pustymi
dźwiękami: bla, bla, bla... Otóż Jezus zawsze i wyłącznie przemawiał, nigdy nie gadał: był tak
uczulony na słowa zbędne, że wręcz uważał, iż pochodzą od samego szatana (Mt 5,37).
Szkoda, że nie pamiętają o tym politycy, związkowcy, jak również niektórzy kaznodzieje w
kościołach i nauczyciele! Im kto więcej wie, tym bardziej skraca swoje wypowiedzi!
Jezus przekazywał maksimum prawdy przy użyciu jak najmniejszej ilości słów.
Całe Ewangelie w oryginale greckim składają się tylko z 64.327 wyrazów. Jezus przemawiał
treściwie, gdyż Jego słowa rodziły się z głębokiego milczenia. Słowa prawdziwe bowiem,
słowa, które po 2000 lat pozostawiają jeszcze ślad, są niczym czysta woda, która rodzi się
albo na wysokiej górze, albo w głębi studni, zawsze jednak w ciszy.

Mówił otwarcie

Gdy mówił „pokój", myślał o pokoju, a nie o wojnie. Jezus nie igrał ze słowami, gdyż słowa
są o wiele potężniejsze od broni: broń może cię pokonać, słowa- przekonać! Francuska
pisarka Simone de Beauvoir mawiała: „Słowa mogą zabijać skuteczniej od komór gazowych".
Oto, dlaczego Jezus nigdy nie posłużył się słowem, by kogoś zranić czy skompromitować.
Co więcej, ostrzegał przed zniszczeniem czyjejś reputacji. „A kto by rzekł swemu bratu:
Raka, podlega Wysokiej Radzie. A kto by mu rzekł: Bezbożniku, podlega karze piekła
ognistego" (Mt 5,22).

Mówił wiarygodnie

Nie poprzestawał na słowach, ale poświadczał je życiem. Mawiał: „Bądźcie ubodzy" - i sam
był ubogi (Łk 9,58). Mawiał: „Kochajcie się" i sam umiłował swoich aż do końca (J 13,1).

background image

Mawiał: „Nie grzeszcie" i sam był bez grzechu ( 8,46). Jezus nie lubił przedstawień: wolał to,
co psychologowie nazywają „metodą wiarygodności", to jest życie zgodne z tym, co pragnie
się przekazać.
Metoda ta dowodzi inteligencji osoby, która ją stosuje. Bowiem jeśli słowo jest dźwiękiem,
przykład jest grzmotem.

Mówił konkretnie

W słowach Jezusa można poczuć i zobaczyć winnicę w porze owocowania, kiełkujące
nasionko, połatane ubrania, bukłaki wina, kobietę poszukującą zgubionej drachmy, pasterzy,
czystą wodę, chleb, ryby...
Jako doskonały znawca człowieka Jezus nie zna rzucania słów na wiatr, nie zna dymnych
zasłon słów przenikniętych kadzidłem, które unoszą się nad głowami słuchaczy i po paru
minutach przemieniają aulę czy kościół w zaciszną sypialnię.

Mówił żarliwie

Wyznają to dwaj uczniowie, którzy rozmawiają z Nim w drodze do Emaus: „Czy serce nie
pałało w nas, kiedy rozmawiał z nami w drodze i Pisma nam wyjaśniał?" (Łk 24,32).
Są osoby, które podczas rozmowy wydają się obejmować słuchaczy. Słowa Jezusa były
uściskiem, pieszczotą psychologiczną: „Idź w pokoju" (Łk 7,50), „Wstań" (Mt 9,6), „Ufaj,
córko!" (Mt 9,22).

Mówił z hojnością

Człowiek potrzebuje słów. Tak bardzo potrzebuje, że czasami telefonujemy do przyjaciela,
gdyż „chciałem cię tylko usłyszeć!" Człowiek tak bardzo pragnie słów, że niektórzy mówią
sami do siebie. Gdyby udało się nam zlikwidować głód na świecie, dokonalibyśmy wiele, a
jednak zbyt mało. Człowiek jest istotą, którą nie tylko trzeba nakarmić, ubrać, której trzeba
zapewnić mieszkanie, którą należy leczyć i zapewnić jej bezpieczeństwo. Jest również
stworzeniem, które potrzebuje oświecenia, pocieszenia, któremu trzeba poradzić, dodać
otuchy.
Człowiek to istota, która nie może obejść się bez słów. Jezus wiedział o tym bardzo dobrze.
Dlatego każdemu ofiarował doskonałe słowa. Z hojnością.

Usta modlące się

Jezus posługiwał się ustami, aby modlić się. „Ojcze, dziękuję Ci, żeś Mnie wysłuchał" (J
11,41). „Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i
roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom" (Mt 11,25). „Tak, Ojcze" (Mt 11,26). „Ojcze mój...
jeśli to możliwe, niech Mnie ominie ten kielich!" (Mt 26,39).
Modlitwy krótkie, szczere, zwięzłe, świeże. Modlitwy doskonałe, gdyż wolne od wszelkiej
interesowności i od myśli nie będącej uwielbieniem i wdzięcznością. Modlitwy synowskie:
„Ojcze nasz..." (Mt 6,9-13). Również w modlitwie Jezus był specjalistą. Wiedział, jak się
modlić (właśnie to pokazaliśmy), gdzie się modlić i kiedy się modlić.
Gdzie: „...Wszedł na górę, aby się modlić" (Mt 14,23). „On jednak usuwał się na miejsca
pustynne i modlił się" (Łk 5,16). Kiedy: W momentach ważnych, w momentach ostatecznych.
Przed dokonaniem cudów (Mk 6,41). Przed wyborem Apostołów (Łk 6,12); w godzinach
pokusy (Łk 22,44); w godzinie śmierci (Łk 23,46).
Niemożliwe, by taki duch modlitwy, jaki charakteryzował Jezusa, nie miał dla nas żadnego
znaczenia. Tak, przesłanie jest jasne i mocne: człowiek, by podnieść się, musi uklęknąć;
modlitwa jest dla nas deską ratunku. To nie bezładny potok słów czy starcza przypadłość:

background image

modlitwa jest energią. Modlitwa jest Wartością.

Dekalog wypowiadania się w stylu Jezusa
1. Nim zaczniesz mówić, sprawdź, czy włączyłeś rozum.
2. Nie mów o sobie: pozwól, by inni ciebie odkryli.
3. Obdarzaj dobrymi słowami: nauka nie wynalazła jeszcze leków skuteczniejszych od
dobrych słów.
4. Nie mów wszystkiego, o czym myślisz, ale myśl o wszystkim, co mówisz.
5. Przytaczaj mocne argumenty, używając delikatnych słów.
6. Gdy mówisz, pamiętaj o sałacie: jest dobra, jeśli jest w niej więcej oliwy niż octu.
7. Nie wystarczy mówić: trzeba porozumiewać się między sobą. Ten, kto mówi w sposób
trudny, nie ułatwia porozumienia.
8. Słuchaj! Słuchanie jest najbardziej subtelną formą mówienia.
9. Gdy słyszysz o brakach innych, trzymaj język na wodzy.
10.Mów jako ostatni: zostaniesz przypomniany jako pierwszy.

Wybierz swój SMS

Powodem, dla którego pies ma wielu przyjaciół, jest fakt, że porusza ogonem, a nie językiem.

Modlitwa jest jak nakręcenie zegarka rano, by nie stanął po południu.

Przekleństwa są niczym bobki królika w koszyku pięknych truskawek.

Ten, kto się nie modli, podobny jest do tego,
kto siedzi na fotelu bujanym: porusza się,
ale nie posuwa się naprzód.

Słowa, które parzą, ochładzają przyjaźnie.

Modlić się — to klękać na problemach, aby móc je rozwiązać.

Najpierw myślę, potem mówię, gdyż słowa nieprzemyślane powodują kłopoty.

Jeśli nie będę się modlić, mój los może być podobny do losu Titanica.

Na języku można powiesić człowieka szybciej niż na sznurze.

Panie, nieś mnie na rękach, choć bardzo staram się Ciebie podrapać.

Panie spraw, by moje słowa
były czułe i mile, gdyż może zdarzyć się,
że jutro do mnie wrócą.

Modlitwa jest pukaniem do serca Boga. Dobre słowa są niczym skrawki nieba.

Modlitwa jest ukojeniem. Kto na wszystko prycha, rozdyma 30 pycha.

Jego umysł

Jezus posługiwał się umysłem tak, jak tylko nieliczni to potrafią, a prawdopodobnie jak nikt
inny.

background image

Wprawdzie nie dokonał żadnego odkrycia technicznego, jednak stworzył idee tak liczne i tak
nowe, że wywołują zawsze i u wszystkich zdumienie. Filozof Benedetto Croce powiedział, że
„chrześcijaństwo było największą rewolucją, jaką ludzkość kiedykolwiek przeżyła. Wszystkie
inne rewolucje, wszystkie największe odkrycia, które wyznaczają epoki w historii ludzkiej,
nie wytrzymują porównania z nią". Również Fryderyk Nietsche, jeden z największych
przeciwników chrześcijaństwa w ostatnich czasach, zwracając się do Jezusa wołał: „Patrzyłeś
wyżej niż wszyscy!" Pisarz Giovanni Papini porównywał cztery Ewangelie do „czterech
snopków zboża, które od siedmiuset milionów dni żywią i ubogacają miliony dusz".
Jakie więc idee rewolucyjne wprowadził Chrystus, by zasłużyć na taki podziw?
Musimy ograniczyć się do kilku tylko przebłysków światła,do kilku szklaneczek „młodego
wina" (Mt 9,17). Wystarczą cztery, by udowodnić, że Jezus potrafił wykorzystać umysł w
sposób inny niż dzieje się to zazwyczaj.

Nie tykać człowieka!

„To szabat został ustanowiony dla człowieka, a nie człowiek dla szabatu" (Mk 2,27). Dla
Jezusa człowiek jest nietykalny: nie istnieje tu, na ziemi, nic równie wielkiego. Wszystko
można naruszyć, również szabat, dzień odpoczynku poświęcony Bogu, ale nie człowieka.
Fakt, że Jezus obrócił w pył tabu szabatu, zdumiewa bardzo Idę Magli, jedną z najlepszych
włoskich antropolożek szkoły świeckiej: „Skąd wziął się ten Jezus? Jak może istnieć w takim
konflikcie ze środowiskiem?" Faktycznie, traktowanie szabatu nie jako „idola, którego należy
się lękać, ale jako jednej z możliwości ofiarowanych człowiekowi, jest niezrozumiałe dla
antropologa, który nie znajduje wytłumaczenia dla tak niesłychanej postawy" w kontekście
społeczeństwa, którego sposób myślenia był diametralnie odmienny.
A więc dla Jezusa człowiek jest nietykalny. Nikomu nie wolno go wykorzystywać, nikt nie
może wysługiwać się nim. W związku z tym Sobór Watykański II wypowiedział się: „Osoba
ludzka jest i powinna być zasadą, podmiotem i celem wszystkich urządzeń społecznych"
{Gaudium etspes, 25). „Wszystkie rzeczy, które są na ziemi, należy kierować ku człowiekowi,
stanowiącemu ich ośrodek i szczyt" (Gaudium et spes, 12). Myśliciel marksistowski Lucio
Lombardo Radice musiał przyznać, że „chrześcijaństwo jest jedyną religią świata
dzisiejszego, która ma w swym centrum człowieka".

Dawać siebie

Wielki myśliciel grecki Sokrates mówił: „Poznaj samego siebie". Inni powiedzą: „Panuj nad
sobą". Jezus przewyższa wszystkich i mówi: „Dawaj siebie". Kto nie daje siebie, żyje na
opak. Kto traci siebie, odnajduje się; kto się zapiera samego siebie, wzrasta (Mk 8,35).
Koncepcja nowa i najprawdziwsza, podjęta potem przez wszystkich. Kilka potwierdzeń:
Wiktor Franki, psycholog: „Realizujemy się jedynie w takim stopniu, w jakim dajemy siebie,
obdarowujemy sobą".
Erich Fromm, psychoanalityk, utrzymuje: „Pełna dojrzałość człowieka dokonuje się jedynie
dzięki jego całkowitemu wyzwoleniu się z narcyzmu", to jest dzięki wyzwoleniu się z
choroby psychicznej, jaką jest kręcenie się wokół siebie samego. Martin Buber, filozof,
konkluduje: „Ja tworzę się dzięki tobie". I tak jest naprawdę! Kto zamyka się w sobie, kto
spuszcza żaluzje i nie nawiązuje kontaktów z innymi, skazany jest na śmierć psychiczną.
Niemcy mają bardzo trafne przysłowie: „Izolowanie się jest ubożeniem". Jest to przysłowie w
100 % chrześcijańskie.

Żyć tak jak Bóg

„Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski" (Mt 5,48).
Oto trzecia nowa i wywrotowa myśl, która zawiera w sobie dwie inne: nazwanie Boga

background image

„Ojcem" i zaproponowanie Co jako wzoru do naśladowania. Psychologowie mówią:
„Powiedz mi, z kim się utożsamiasz, a ja ci powiem, jak skończysz".
Według Chrystusa człowiek powinien naśladować Boga. A więc według Chrystusa Bóg
porusza człowieka, budzi go. Gdzie tu opium?! Bóg zachęca do ciągłego podążania naprzód.
Dlatego Primo Mazzolari mawiał: „Jeżeli wierzysz w królestwo Boga, musisz stać się
niespokojny", niezadowolony z tego, kim jesteś i z tego, co już zrobiłeś. Kto bowiem może
powiedzieć, że upodobnił się do Wzoru? Trzeba uznać absolutną nowość tej myśli Jezusa: aby
móc żyć jak człowiek, człowiek musi żyć tak jak Bóg. Według niektórych jest to najbardziej
oszałamiająca idea chrześcijańska.
Z pewnością jest najbardziej pobudzająca. Jest to myśl, która zachęca do wspinania się; idea,
która zakazuje zamykania duszy, zwiniętej jak jakiś koc, w szafie. Jednym słowem jest to
najbardziej nieoczekiwana idea-wyzwanie, nigdy przedtem nie zaproponowana człowiekowi.

Wszyscy są braćmi

„Wy wszyscy braćmi jesteście" (Mt 23,8). Wszyscy są równi. Jean Cardonnel mawiał, że
„wiara w Jezusa Chrystusa oznacza wystąpienie przeciwko wszelkim przywilejom. Np.
przeciwko dominacji społecznej mężczyzn. Również i tu Jezus był innowatorem. Dzisiaj jest
prawie niemożliwe wyobrażenie sobie, jakie tabu społeczne Jezus przełamał, pozwalając, by
Maria Magdalena, Joanna, Zuzanna i inne kobiety towarzyszyły Mu, usługiwały Jemu i Jego
uczniom (Łk 8,3). Więcej jeszcze, pozwolił się namaścić kobiecie z marginesu (Mk 14,3-9) i
rozmawiał z heretyczką, bo za takich uważano Samarytan (J 4,7). Jezus zrewolucjonizował
wszystko to, co wówczas dotyczyło odnoszenia się do kobiet. Oto tylko dwa przykłady: W
tamtych czasach pobożny Żyd dziękował Bogu, że nie uczynił go ani poganinem, ani kobietą.
Najwyższa pochwała, jaką ówcześni Rzymianie obdarzali kobietę, był napis na grobie:
Domimansit, lanam fecit (W domowym zaciszu przędła wełnę). Jezus przełamuje również
(zgodnie ze słowami: „Wszyscy jesteście braćmi") barierę- powiedzmy-cywilną, społeczną.
Wówczas dzieci były uznawane za istoty nic nie znaczące. Platon, jeden z największych
myślicieli starożytności, uważał, że trzeba pozwolić umrzeć dzieciom z biednych rodzin.
Arystoteles, inny z największych myślicieli greckich, uczył, że prawo powinno zakazywać
wychowywania dzieci ułomnych. W Rzymie, jak i w Sparcie, zabijanie dzieci słabych nie
tylko było dopuszczalne, ale nakazane. Jednym słowem, przed Chrystusem „dla nikogo dzieci
nie miały wartości jako osoby" (Milan Machovec, filozof czeski).
Pojawia się Jezus i zmienia wszystko. Postawa, jaką przyjmuje wobec dzieci, ma cztery
aspekty:
- Kocha je: „Pozwólcie dzieciom przychodzić do Mnie" (Mk
10,14).
- Chroni je: „Kto by się stał powodem grzechu dla jednego
z tych małych, którzy wierzą, temu byłoby lepiej uwiązać
kamień młyński u szyi i wrzucić go w morze" (Mk 9,42).
- Stawia je za wzór: „Jeśli się nie odmienicie i nie staniecie
jak dzieci, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego" (Mt
18,3).
- Wreszcie (i to jest największe!) utożsamia się z nimi: „Kto
przyjmuje jedno z tych dzieci w imię moje, Mnie przyjmuje" (Mk 9,37).
Stosunek Jezusa do dzieci poruszył nawet Karola Marksa. Jego córka Eleonora wspomina, że
ojciec, gdy była mała, opowiadał jej historię Cieśli, który został zabity przez bogatych, i
między innymi mówił jej: „Chrześcijaństwu możemy wiele wybaczyć, gdyż nauczyło kochać
dzieci".
Oto kilka nowych myśli, jakie zrodziły się w umyśle Jezusa. Aby cieszyć się nimi, należałoby
przeskoczyć 2000 lat, uwolnić się z naleciałości 20 wieków historii i usłyszeć je po raz
pierwszy. Wówczas serce w nas podskoczyłoby i Jezus ukazałby się takim, jakim jest:

background image

człowiekiem najcenniejszym, najlepszym przedstawicielem naszego rodzaju.

Świat pogański, świat chrześcijański
Pisarz niemiecki Heinrich Boli stwierdza: „Nawet najgorszy świat chrześcijański zawsze
będzie lepszy od najlepszego świata pogańskiego. Bowiem w świecie chrześcijańskim jest
miejsce dla ludzi, których świat pogański nigdy nie akceptował: dla ułomnych, chorych,
starych i słabych. Więcej jeszcze, nie tylko jest miejsce, ale i miłość dla tych, którzy dla
świata pogańskiego wydawali się i wydają zbędni". Na potwierdzenie tego, co mówi Boli,
posłuchajmy największego moralisty spośród filozofów rzymskich, Lucjusza Seneki.
Odpowiadając pewnemu przyjacielowi, który złościł się na swego niewolnika-próżniaka,
Seneka powiedział: „Dlaczego się złościsz? Gdy rodzi się cielak niekształtny, co robimy?
Zabijamy go. A gdy rodzi się upośledzone dziecko? Topimy je. Co masz więc zrobić z
niewolnikiem, który ci przeszkadza? Zabij go, zamiast się złościć!"
A więc dla najbardziej wrażliwego myśliciela rzymskiego grzech polega na złoszczeniu się, a
nie na zabijaniu. Cywilizację, w której liczy się tylko troska o własne ja, Jezus zastępuje
cywilizacją, w której liczy się miłość bliźniego, wszystkich bliźnich, gdyż „wszyscy jesteście
braćmi" (Mt23,8).

Struś
Struś przewyższa wzrostem inne ptaki: samiec może osiągnąć 2,5 m wysokości i ważyć 120
kg. Jest on jednym z najbardziej nieproporcjonalnie zbudowanych zwierząt. Ma maleńką
głowę z podejrzliwymi i bardzo ruchliwymi oczami, szyję, która wydaje się nie mieć końca,
masywny korpus. Całość opiera się na dwóch nogach, silnych i grubych, zakończonych tylko
dwoma palcami, skierowanymi do przodu.
A wysoko, w główce, znajduje się mózg wielkości ziarnka grochu!
Mózg mały, bez wątpienia, ale struś wykorzystał go w ciągu 800 milionów lat najlepiej, jak
się dało. I oto dzisiaj jest jednym z rzadkich okazów fauny afrykańskiej, któremu nie zagraża
wyginięcie.
Mózg podpowiada mu, jak bronić się w niebezpieczeństwie: w momentach krytycznych ptak
ten potrafi bardzo mocno kopać. Pewnego razu w Kenii struś, aby obronić swoje potomstwo,
stawił czoło lwicy i zmusił ją do ucieczki! Mózg nie musi być wielki. Ważne jest, by spełniał
swoją rolę. I żeby z niego korzystać!
Ludzie, nawet najwięksi geniusze, wykorzystują maleńką część możliwości mózgu.
Psycholog Rene Zazzo twierdzi: „Wszyscy jesteśmy niedorozwinięci".

Franciszka
Franciszka, pierworodna córka filozofa francuskiego Emanuela Mouniera, mając 7 miesięcy
zachorowała po szczepieniu przeciw ospie.
Choroba powoli przerodziła się w zapalenie mózgu. Wkrótce trzeba było pogodzić się z
faktem, że dziewczynka jest nieuleczalnie chora, że została skazana na życie w tajemniczej
nocy ducha aż do śmierci, która nastąpiła w wieku 16 lat.
Oto, co Emmanuel Mounier pisał do żony: „Co za sens miałoby to wszystko, gdyby nasza
córeczka była tylko strzępem ciała pogrążonym nie wiadomo w czym, odrobiną życia
dotkniętego klęską - a nie białą, małą hostią, przewyższającą nas wszystkich nieskończonością
tajemnicy i miłości, która olśniłaby nas, gdybyśmy widzieli ją twarzą w twarz?"
Nieskończoność tajemnicy i miłości. Tak Jezus nauczył nas patrzeć na dzieci!

Jestem piłką czy budyniem?
Kolega zwraca się do drugiego: „Mogę rzucić się z 20. piętra wieżowca i nie roztrzaskać się!"
„Jak to?"
„Mogę ci to udowodnić: wystarczy skoncentrować się i poczuć się piłką!"
I robi to. Za moment wstaje z chodnika bez najmniejszego zadrapania.

background image

Jego przyjaciel decyduje się również spróbować. Koncentruje się i skacze. Ale na wysokości
15. piętra ma chwilę wahania; przychodzi mu do głowy myśl: „A gdybym był budyniem?"
I roztrzaskuje się na ziemi!
Jest to wprawdzie dowcip, ale często dowcipy zawierają wielką prawdę. Jak ta: moc myśli jest
ogromna! Idee mogą uratować, ale mogą też zabić.

Jezus pracował głową

Istnieje nie tylko praca fizyczna. Jest również praca umysłowa. Co więcej, właśnie ta ostatnia
wprawia człowieka w ruch. „To nie wokół tego, kto powoduje nowy zgiełk, ale wokół tego,
kto odkrywa nowe wartości, cicho obraca się świat" - twierdził Nietzsche.
Emmanuel Mounier zwykł był mówić: „To nie przemoc wywołuje rewolucję, ale światło" - to
znaczy idee. Idee zmieniają człowieka. Wynalazki techniczne co najwyżej „przedłużają" go,
ale nie zmieniają.
Bardzo trafna jest refleksja pisarza Luciana De Crescenzo: „Samochód jest przedłużeniem
nóg, telefon jest przedłużeniem ucha, telewizor - oka, a komputer - mózgu; ale żadne z tych
„cudownych urządzeń" , o ile wiem, nie spowodowało zmiany wnętrza człowieka.
Mijają lata i pomimo wprowadzania na rynek coraz to nowych „przedłużaczy" ludzie nadal
zachowują się tak jak dawniej. Czyżby dzisiaj nie było ludzi tak ambitnych jak Alcybiades,
zazdrosnych jak Menelaos czy walecznych jak Hektor?
Tymczasem Jezus nie stawiał na „przedłużacze", ale na rozum, gdyż wszystko bierze się
stamtąd. Dobro i zło. Komór gazowych nie wymyślił Hitler: stworzyli je ci, którzy o nich
pomyśleli.
Hitler jedynie zapalił zapałkę.

Wybierz swój SMS

Idee są silniejsze od mieczy.
Napoleon Bonaparte

Jaki jest sens urodzić się człowiekiem, by potem stać się osłem ?

Aktywny umysł uaktywnia życie.

Do szkoły lepiej jest wziąć głowę, a nie telefon komórkowy.

„Szalone krowy" są skutkiem szaleństwa ludzi.

Dzięcioł zawdzięcza życie pracy głową.

Zastanów się, zanim podejmiesz decyzję.

Stolarze mają bardzo mądrą maksymę: „Pomyśl dwa razy, bo uciąć można tylko razi"

Nie wystarczy dobre serce, potrzebny jest też dobry rozum.
Tonino Bello

Ten, kto myśli tak jak ja, daje mi pewność. Kto myśli inaczej niż ja, przyczynia się do mojego
rozwoju.

Życie bez poszukiwań nie zasługuje na to, by je przeżyć.
Platon

background image

Podobają mi się myśli piękne, czyste,
mocne, szlachetne, podniosłe: nic nie kosztują i nie są opodatkowane.

Ryba zaczyna się psuć od głowy. Człowiek również.

Używanie umysłu męczy nie mniej niż używanie młotka.

Jego nogi

Jezus miał nie tylko dobry umysł: miał również dobre nogi. Moglibyśmy powiedzieć, że
kochał
niebo nad głową i drogę pod stopami. Do Chrystusa na pewno nie pasują ciepłe kapcie.

Wielki wędrowiec

„Jezus wędrował przez całe życie; podróżował nawet, gdy był jeszcze w łonie matczynym;
Jego narodziny nastąpiły podczas podróży" (Carlo Cremona).
Gilbert Chesterton określał Jezusa jako „Nauczyciela wędrownego".
Skąd tak wielkie umiłowanie poruszania nogami?
Jest wiele powodów ku temu.
Pierwszy
przypomniał nam pisarz francuski z XVIII wieku, Louis Sebastien Mercier, który
mawiał, że „wszyscy genialni ludzie poruszają się pieszo. Inteligencja podróżuje w karetach,
ale geniusz jest spieszony". Geniusz jest koczownikiem. Może nie każdy to potrafi
zaakceptować, ale po zastanowieniu człowiek stwierdza, że nie jest to tak dziwne i niezwykłe.
Dowiedziono, że często
najlepsze myśli przychodzą wtedy, gdy najmniej się tego spodziewamy; często właśnie, gdy
wędrujemy.
Ale jest i drugi powód, który tłumaczy tak częste wędrówki Jezusa: jeśli góra nie przychodzi
do Mahometa, Mahomet idzie do góry. Jezus jest prorokiem. Otóż prorok nie może czuć się
swobodnie w poczekalniach, jako jeden z oczekujących, ale czuje potrzebę wyjścia naprzeciw
ludziom.
Dlatego prorok jest zżyty z drogą. Jezus wędrował od miasteczka do miasteczka, od wsi do
wsi, nigdzie na dłużej się nie zatrzymując. Powiedział: „Lisy mają nory, ptaki powietrzne
gniazda, lecz Syn Człowieczy nie ma miejsca, gdzie by głowę mógł oprzeć" (Mt 8,20).
Trzeci powód, jaki tłumaczy tajemnicę podróży Jezusa, jest o wiele głębszy: to Jego zapał,
gorliwość. Gorliwość uwalnia nas od nas samych, „wypycha" na zewnątrz. Każe nam
nienawidzić wygodnictwa. Oto, dlaczego Jezus nigdy nie powiedział: „Ja jestem krzesłem,
usiądźcie i odpocznijcie". Powiedział natomiast: „Ja jestem drogą" (J 14,6). To gorliwość
budzi Go wcześnie (Mk 1,35), każe Mu wracać późnym wieczorem (Łk 4,40) i nigdy nie
ustawać (J 13,1).
Pozostaje ostatni powód, który skłaniał Jezusa do poruszania się: plan, który miał zrealizować,
cel, który zamierzał osiągnąć. Jezus wiedział dobrze, dokąd chciał dotrzeć. W sobie miał
jakby ogień (Łk 12,49), pasję, która popychała Go do zrealizowania woli Ojca (J 4,31) -
założenia królestwa Bożego na ziemi. Aby osiągnąć ten cel, Jezus nie oszczędzał się zupełnie:
aby Go zatrzymać, musiano przybić Jego nogi do krzyża!

Styl wędrowania

Ale może bardziej od poznania powodów, dla jakich Jezus tak dużo wędrował, interesuje nas,
jaki był styl Jego wędrowania.
• Otóż Jezus chodził, ale nie pędził, nie był zabiegany. Zalecał: „Nie troszczcie się... Nie

background image

troszczcie się więc" (Mt 6,25-31).
Tylko raz posłużył się środkiem lokomocji, mianowicie gdy usiadł na osiołku (Mt 21,7),
zwierzęciu powolniejszym od człowieka!
Jesteśmy pewni, że gdyby Jezus ukazał się dzisiaj na ziemi, powiedziałby: „Może nie
domyślacie się, ale wasze wzburzenie wywołuje śmiech aniołów w niebie. Jesteście tak
niespokojni, że spędzacie dni nie ciesząc się nimi. Spieszycie się, ale jesteście spóźnieni w
stosunku do siebie. Uspokójcie się, ludzie nerwowi, z trudem łapiący oddech, chaotyczni!
Uspokójcie się! Pośpiech ukradł wam czas na to, by się spotkać, porozmawiać, pokochać.
Ukradł wam spotkania, a doprowadził do zderzeń (myślę o prawie 300.000 wypadków
drogowych
rocznie: prawdziwa masakra!). Spokojnie! Nie liczy się pęd, ale kierunek".
• Jezus szedł i nie zatrzymywał się, by zebrać kamienie, którymi rzucano w Niego. Często
drogi, którymi przechodził, pełne były przeszkód, trudności, oskarżeń, insynuacji. Jezus szedł
naprzód, nie zwracając uwagi na liczne prowokacje. Szedł jak człowiek wolny i pogodny.
Później podobnie będzie postępował Jego wierny naśladowca, papież Jan XXIII, który
powiedział: „Z obu stron drogi rzucano w nas kamieniami, ale nie zatrzymywaliśmy się, by je
zbierać i odrzucać".
Taki jest styl wielkich ludzi. Mogą w ciebie rzucać kamieniami, możesz potykać się o
kamienie, ale jeśli jesteś człowiekiem, wszystkie te kamienie mogą ci posłużyć do
zbudowania fundamentów twego domu!
Jezus wędruje, ale również zatrzymuje się.
Może wędrowanie nie polega tylko na unoszeniu nóg i stawianiu ich na ziemi? Jezus poruszał
nogami, ale od czasu do czasu zdejmował nogę z pedału gazu, by odpocząć, by otrząsnąć się
ze zgiełku tłumów (Mk 6,31).
Był rozsądny! Wielki pisarz łaciński Cycero mawiał: „Wydaje mi się, że nie jest człowiekiem
wolnym ten, kto nie pozwala sobie czasami na próżnowanie". To nierobienie niczego, o
którym mówi Cycero, ubogaca: pozwala ci nacieszyć się miejscem, w którym się znajdujesz,
czuć się dobrze z przyjaciółmi, odnaleźć siebie, być blisko Boga. Jest to bezczynność, która
potrafi rozruszać duszę! Jeśli w czasie wędrówki to, co zewnętrzne, wypełni wnętrze, to gdy
człowiek zatrzymuje się, wnętrze nadaje sens i wartość temu, czemu
potem daje on wyraz na zewnątrz.

Trzeba nauczyć się chodzić

Nauczenie się właściwego posługiwania się nogami nie jest sprawą bez znaczenia. Nogi
bowiem
dostarczają materiału dla umysłu. Biskup Tonino Bello przypominał, że „jeśli jesteś
zamknięty w domu, jeśli nie pozwalasz zakłócić sobie spokoju, nie zrozumiesz. I to jest
grzech, którego nie można wybaczyć". Harcerze słusznie uważają, że doświadczenie
przechodzi od butów do umysłu. I to przypomina nam wypowiedź św. Bernarda z Clairvaux:
„Odkryjesz więcej rzeczy przechadzając się po lesie niż przerzucając strony w książce". Nogi
nie tylko dostarczają materiału dla umysłu, dają również okazję sercu - by kochać, by żyć.
Przypomina nam to za pomocą pięknego obrazu wielki biskup - wędrowiec czasów
współczesnych, Helder Camara: „Gdy twój statek, zakotwiczony dłuższy czas w porcie,
sprawia mylące wrażenie, że jest domem; gdy twój statek zacznie zakorzeniać się w bezruchu
gruntu - wypłyń na otwarte morze. Trzeba koniecznie, za wszelką cenę ocalić duszę
wędrowca w twoim statku i twoją duszę pielgrzyma".
Ocalić duszę pielgrzyma!
Wielki Pielgrzym pouczył nas wspaniale o motywach i o stylu.

Jezus i kierowcy
Słowa Jezusa ważne są o każdej porze roku i przy wszystkich okazjach.

background image

Przykład?
Nic prostszego!
Gdyby Jezus znalazł się dzisiaj na wielkim parkingu samochodowym, powiedziałby mniej
więcej tak: „Bracia, którzy siedzicie za kierownicą... słyszeliście, że powiedziano: oko za oko,
ząb za ząb, przekleństwo za przekleństwo, wymuszenie pierwszeństwa za wymuszenie
pierwszeństwa, oślepienie za oślepienie... Aleja wam powiadam: jeśli ktoś wymusza
pierwszeństwo, które tobie prawnie się należy, przebacz mu i pozwól mu spokojnie odjechać;
jeśli ktoś oślepia cię, nie rób tego samego również ty w stosunku do niego; jeśli ktoś ubliża ci,
nie czekaj na niego przy pierwszych światłach, by oddać mu to samo z odpowiednią na-
wiązką...
Gdyż nie tylko ten, kto zabija brata na pasach czy wyprzedza ryzykownie jest winien sądu,
lecz także ten, kto złości się na brata, wrzeszczy przez okienko obraźliwe słowa, poparte
odpowiednimi gestami... Temu, kto odmawia ci pierwszeństwa, pozostaw miejsce na
parkingu; jeśli ktoś wozem słabszym od twojego stara się wyprzedzić cię, zwolnij, pozwól mu
jechać...
Bracia kierowcy... słyszeliście, że każdy kierowca jest waszym nieprzyjacielem, ale Ja wam
powiadam, byście kochali się wzajemnie, byście kochali tych, którzy was wyprzedzają, którzy
trąbią na was, którzy denerwują was swym postępowaniem, gdyż każdy kierowca jest synem
Ojca waszego niebieskiego, który stworzył drogi tak dla dobrych, jak i dla złych... (por. Mt
5,3).

Wybierz swój SMS

Wystarczy mi jeden krok na raz.
Gandhi

Życie jest jak rower: jeśli nie porusza się — upada.

Lepiej zużyć podeszwy niż poduszki i prześcieradła.
Przysłowie niemieckie

Wędruj, by poznać innych, zatrzymaj się, by poznać siebie samego.

Przechadzając się po lesie, odkryjesz więcej rzeczy, niż przerzucając stronice książki.
Św. Bernard z Clairvaux

Liczy się nie tyle wygodne podróżowanie, ile dotarcie do dalekiego celu.

Panie, spraw, bym — wzorem Trzech Króli — byl w ruchu

Nie bój się wędrować samotnie:
kto chodzi drogami uczęszczanymi przez wszystkich,
nie upoluje wiele.

Są tacy, którzy rodzą się lwami, zebrami czy końmi.
Codziennie rano, gdy się budzisz,
nie pytaj się, czy jesteś lwem, zebrą czy koniem,
ale ruszaj do biegu!

Twoje słowo jest lampą dla moich stóp, światłem na mojej ścieżce.
Ps 119,105

background image

Bóg nie nakazuje byśmy doszli, ale byśmy byli w drodze, gdy On przyjdzie.
Albert Schweitzer

Potknięcie się nie oznacza upadku.

Jezus…Jego dane osobowe

POZYCJA W RODZINIE: Syn.
ZAWÓD: Nauczyciel.
OCZY: życzliwe. Dostrzegają u każdego dobrą stronę.
RĘCE: tulą dzieci i pielęgnują chorych.
USTA: pewnych rzeczy nie mówią, ale mówią rzeczy pewne.
CHARAKTER: pełen zapału. Opiera się pokusom i nigdy nie rezygnuje.
TEMPERAMENT: sprzymierzeniec radości, odporny na wszelkie dąsy.
ZALETY: bierze na siebie ciężary innych.
WADY: każe czekać na siebie i nigdy nie podaje godziny przyjścia.
SPORT: rybołówstwo.
HOBBY: podróżowanie.
NAWYKI: wyraża się w przypowieściach.
IDEE FIXE: oddawanie życia za innych.

JEGO CHARAKTER

Wrażliwy

Silny sercem dobrze ukształtowanym

Jeśli istnieje cecha, która natychmiast określa charakter Jezusa, jest nią Jego wrażliwość.
Jezus jest bardzo uczuciowy.
Wyjaśnijmy jednak: nie ma w Nim żadnej ckliwości ani przesłodzenia. Jezus jest silny, ale
silny sercem dobrze ukształtowanym.
Współczuje (Mt 14,14), płacze (J 11,32; Łk 11,41), publicznie i lojalnie przyznaje, że
wdzięczność uzdrowionych z trądu byłaby dla Niego przyjemna (Łk 1 7,1 7-18). Jezus jest
emocjonalnie całkowicie wolny. Pozwala sobie na okazywanie radości (Łk 10,21), smutku
(Łk 19,41), gniewu (Mk 3,15), czułości (Mk 10,21), udręki (Łk 12,50), podziwu (Łk 7,26),
miłości (J 11,5).
Tak, przede wszystkim miłości. „Można powiedzieć, że Chrystus jest protoplastą wszystkich
wierzących w utopię miłości, którą trzeba zanosić wszędzie, nawet kosztem własnego życia"
(L. Cian).
Miłość Jezusa jest skierowana do całego człowieka: nie tylko do duszy, ale również do
żołądka: tym, którzy znajdują się na pustyni, ofiarowuje obfity posiłek z chleba i ryb (J 6,1
-13). Miłość Jezusa jest uważna na drobiazgi: po wskrzeszeniu dwunastoletniej dziewczynki
zatroszczył się o to, by zaraz dano jej coś do zjedzenia (Łk 8,55-56). Innym razem zachęcał,
by tym najmniejszym spragnionym dać wody, i to „wody świeżej" (Mt 10,42).
Charakter rzeczywiście wrażliwy.
Oto, dlaczego Jezus patrzy na tych, na których nikt nie patrzy; oto, dlaczego wszystko jest dla
Niego interesujące, a nie męczące, np. dzieci (Mk 10,12-13).
Oto, dlaczego umie też rozgniewać się (Mk 21,12-13), ale nigdy nie nienawidzi, nigdy nie
pogardza. Oburzenie jest uczuciem godnym, nienawiść - niskim.
Jesteś silny, Jezusie! Żyłeś zawsze z sercem pałającym. Nie udawałeś uczuć. Wiedziałeś, że
bez nich człowiek żyje połowicznie, przestaje być człowiekiem.

background image

Umysł to nie wszystko; potrzebne jest ciepło. Technika nie wystarcza, potrzebne jest
miłosierdzie. Ty nie znałeś techniki: nie używałeś nigdy telefonu komórkowego, nigdy nie
widziałeś lodówki ani telewizora, ale znałeś litość, okazywałeś miłosierdzie.
Jesteś silny, gdyż miłosierdzie ratuje człowieka. Pewnego dnia przyprowadzono Ci kobietę
pochwyconą na cudzołóstwie (J 8,1-11). Mogłeś skazać ją na ukamienowanie, jak nakazywało
prawo Mojżesza (Kpł 20,10; Pwp 22,22); Ty jednak przebaczyłeś jej - wbrew przepisom.
Miłość pozwoliła Ci znaleźć trzecią drogę pomiędzy potępieniem, które niczego nie
rozwiązuje, a permisywizmem, który nie pomaga odrodzić się.
„Kto jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci kamień... Nie potępili cię... Idź i odtąd nie grzesz
więcej". Kamienie byłyby szybsze, ale spowodowałyby śmierć; miłość odrodziła kobietę.
Kamienie ocaliłyby zasady, miłość uratowała osobę.
Dzisiaj tak jak nigdy potrzebujemy Twojej trzeciej drogi, Jezusie. Najgorszą szkodą, jaka
może zostać wyrządzona naszemu sercu, jest nie krwawienie, ale paraliż.

Wielbłąd i dromader
Pewnego dnia wielbłąd spotkał dromadera i zaczął wyśmiewać się z niego: „Pierwszy raz
widzę nieudanego wielbłąda! Zamiast dwóch garbów masz tylko jeden!" Na to dromader
odpowiedział mu, śmiejąc się szyderczo: „Udało mi się zobaczyć cud: dromadera z dwoma
garbami!" Człowiek pustyni, ich pan, świadek tej ciętej wymiany zdań, przerwał im i
zawyrokował: „Mylicie się obaj: nie co do garbów, ale w sercu!"
„Bardzo dawno temu żył Człowiek, który został ukrzyżowany, gdyż zbyt mocno Co kochano i
był zbyt dobry. Dziwne, ale wczoraj spotkałem Go trzykrotnie. Za pierwszym razem prosił
policjanta, by nie umieszczał w więzieniu pewnej prostytutki; za drugim - pił wino z pewnym
żebrakiem, a przy trzecim - wyrzucał handlujących z kościoła".
Kahlil Cibran

Masz trudny charakter? Jesteś w dobrym towarzystwie
Historia pełna jest złych charakterów, które budziły podziw! Michał Anioł miał okropny
charakter: był szorstki, czasami wręcz brutalny. Nie robił nic, by zyskać sobie sympatię
ludzką; jego ubranie było prawie zawsze połatane, w strzępach; nie czesał się...
Pisarz Giuseppe Papini był agresywny i wybuchowy. Konrad Lorenz, twórca etologii (wiedzy
o zachowaniu zwierząt), miał bardzo gwałtowny charakter. Wiele by można powiedzieć o
niezrównoważonym charakterze pisarza francuskiego Leona Bloya! Mówi się, że również
Dante był jednym z najbardziej drażliwych ludzi swego czasu. To samo opowiada się o
Leonardzie da Vinci, który był niespokojny i kapryśny; o malarzu Caravaggiu,
nieopanowanym i kłótliwym, o Napoleonie, Juliuszu Cezarze...
A co można powiedzieć o świętych? Ojciec Pio miał charakter porywczy, wybuchowy
choleryczny, zapalczywy. Opowiada się, że pewnego razu kopnął jakiegoś natrętnego
pielgrzyma. Josemaria Escriva de Balaguer, założyciel znaczącego ruchu religijnego „Opus
Dei", był porywczy, impulsywny. Również ksiądz Bosko miał „charakter uparty aż po
zaciętość" (taki jest pogląd kompetentnego Franciszka Motty)... Czytając żywoty wielu
świętych dochodzi się do takiego wniosku: to prawda, że zwyciężyli diabła, ale przede
wszystkim zwyciężyli siebie samych!
„Okropne charaktery", jeśli są pod kontrolą, mogą naprawdę zadziwiać!

Altruista

Charakter słoneczny: słońce obdarza, księżyc zabiera

Był człowiekiem całkowicie skoncentrowanym na innych, nigdy na sobie.
Pewnego dnia dotarła do Niego straszna wiadomość o zabiciu Jego kuzyna, Jana Chrzciciela.

background image

Król Herod Antypas (syn tego, który chciał zabić Dzieciątko Jezus) kazał ściąć głowę Jana, by
spełnić życzenie tancerki Salome, córki Herodiady (Mt 14,1-12).
Ta zbrodnia zasmuciła bardzo Jezusa i poczuł, że „musi oddalić się stamtąd na miejsce
pustynne, osobno" (Mt 14,13). Wszedł do łodzi, ale tłumy dowiedziały się o tym i podążyły za
Nim pieszo.
A Jezus zrezygnował ze swego odpoczynku i pozwolił się odnaleźć. Co więcej, zlitował się
nad tłumem i mając 5 chlebów i 2 ryby nakarmił 5 tysięcy mężczyzn, nie licząc kobiet i dzieci
(Mt 14,13-21).
Gandhi mawiał, że „Chrystus jest najszlachetniejszym przykładem kogoś, kto pragnie dać
wszystko, nie żądając niczego".
To inni byli Jego życiem, Jego pasją. Kochał ludzi tak bardzo, że Jego krewni mówili:
„Odszedł od zmysłów" (Mk 3,21). Teolog Karl Rahner zauważa: Jezus „istniał, aby
zapominać o sobie".
Jego „ja" było tak gościnne, że w każdej sytuacji był bratem. Jezus jest przyjacielem (słowo
„przyjaciel" występuje 22 razy w Ewangeliach); nie odrzuca nikogo, chwali nawet
cudzoziemców (Łk 17,18). Jezus jest pełen miłości: myśli tylko o Bogu i o człowieku. Mówi,
że „nie przyszedł, aby Mu służono, lecz żeby służyć" (Mk 10,45).
Jezus jest największym arcydziełem dobroci. Można powiedzieć, że był przepełniony
uczuciem braterstwa, dlatego wszystko opierał na miłości. W jego epoce normy prawa
żydowskiego stanowiły istny gąszcz: było ich 613. Jezus sprowadził je do jednej: „Będziesz
miłował Pana, Boga swego... Będziesz miłował swego bliźniego" (Mt 22,36-40).
Jezus-altruista: skoncentrowany na innych. Jest osobowością dojrzałą. „Jedynie rozszerzenie
własnego ja jest znakiem dojrzałości" - podkreśla słusznie psycholog amerykański Cordon W.
Allport.
Jest osobowością zrównoważoną. Jednym z najważniejszych odkryć nowoczesnej psychologii
było udowodnienie, że miłość ma zdolność zachowania albo przywrócenia równowagi
psychicznej. Zapytano ojca psychoanalizy, co jest tajemnicą szczęścia. Freud odpowiedział:
Lieben und arbeiten, to jest: „kochać i pracować". Dokładnie to, co robił Jezus. Tak, jesteś
silny, Jezu! Masz charakter słoneczny: słońce daje, księżyc zabiera.
Jesteś silny, Jezu! Nauczyłeś wielkiej prawdy: miłość więcej znaczy niż inteligencja.
Zrozumiały to największe umysły. Jeden przykład z wielu: Albert Camus mawiał: „Gdybym
musiał napisać traktat o moralności, miałby 100 stron. 99 z nich byłoby zupełnie czystych. Na
ostatniej napisałbym: Znam tylko jeden obowiązek, a jest nim obowiązek kochania. Na
wszystko inne mówię: nie".

Jezus — wychowawca olbrzymów
1 września 1939 roku.
Wojsko niemieckie napada na Polskę. Jeden z franciszkanów, ojciec Maksymilian Kolbe,
zostaje aresztowany przez Gestapo, tajną policję nazistowską, i zesłany do obozu
koncentracyjnego w Oświęcimiu. Tam jest zmuszony do noszenia ciężkich ładunków żwiru.
Wieczór 20 lipca 1941 r.
Na apelu brakuje jednego więźnia. Za każdego uciekiniera dziesięciu więźniów zapłaci
życiem. Dziesiątym wybranym przez komendanta Fritscha jest sierżant Franciszek Gajow-
niczek.
Zrozpaczony, szlochając, cicho mówi: „Moja żona... moje dzieci..."
Ojciec Kolbe występuje z szeregu i prosi komendanta, by mógł zastąpić Gajowniczka. Prośba
zostaje uwzględniona. Dziesięciu skazanych wchodzi do bunkra głodowego. Jest to
podziemie, w którym w ciemnych celach zamyka się skazanych na śmierć głodową. Podczas
gdy poprzednio skazani okazywali rozpacz, tym razem dzieją się rzeczy, które zdumiewają
straż więzienną. Zebrani wokół ojca Kolbego skazani modlą się, czasami nawet śpiewają
polskie pieśni maryjne. Po 2 tygodniach ojciec Kolbe jeszcze żyje, a także trzech innych
więźniów. Cela, w której są zamknięci, jest potrzebna dla innych skazanych. Komendant

background image

Fritsch wydaje rozkaz uśmiercenia więźniów. O godzinie 12. czternastego sierpnia 1941 r. do
celi wchodzi sanitariusz Bock: podchodzi do więźniów i robi każdemu z nich w ramię
zastrzyk z trucizny. Ciało ojca Kolbego zostaje wrzucone do krematorium razem z ciałami
jego towarzyszy. Jego prochy, razem z prochami trzech milionów pozostałych ofiar, zostają
rozrzucone na polach wokół obozu oświęcimskiego, które każdej wiosny pokrywają się
kwiatami.

Pogodny

Przeciwny wszelkim dąsom

Nie można sobie wyobrazić Jezusa znudzonego i narzekającego. Wiele razy Ewangelie
ukazują Go jako otwartego i radosnego. Święty Łukasz np. na określenie tych cech używa 5
różnych czasowników, w 27 fragmentach swej Ewangelii.
Jezus ma charakter pogodny.
Dowody? Ograniczmy się do następujących:
• Gdyby nie był pogodny nie można by wytłumaczyć tych słynnych dziewięciu
błogosławieństw, ogłoszonych z Góry Błogosławieństw (Mt 5,1 -12).
• Gdyby nie był przyjacielem radości, nie można by wytłumaczyć tych wszystkich spotkań, o
których mówią Ewangelie: począwszy od godów w Kanie (J 2,1 -12) po wieczerzę w Betanii,
w domu Łazarza (Mt 26,6-13), od wieczerzy u Zacheusza (Łk 19,1 -10) po tę u Szymona
Trędowatego (J 13,1; Mt
14, 3-9); wreszcie aż po Ostatnią Wieczerzę (J 13,1 n).
• Więcej jeszcze: gdyby Jezus nie był pogodny, jak mógłby przyciągać do siebie dzieci (Mk
9,30)? Dzieci nie lubią osób gderliwych, płaczliwych, ponurych, odpychających!

Przede wszystkim, gdyby Jezus nie był pogodny, jak można by wytłumaczyć te wszystkie
recepty na szczęście, które znajdujemy w Ewangeliach?
Oto ich krótki wykaz, który warto poznać, by potem korzystać z niego jak z gwarantowanych
pigułek na nasze lęki, trudności, na nasze strachy:
„Dosyć ma dzień swojej biedy" (Mt 6,34).
„Nie bójcie się!" (Mt 10,26).
„Ojciec sam was miłuje" (J 16,27).
„...Abyście się wzajemnie miłowali" (J 13,34).
„...Ale włos z głowy wam nie spadnie" (Łk 21,18).
„Albowiem wie Ojciec, czego wam potrzeba" (Mt 6,8).
„Kto z was przy całej swej trosce może choćby jedną chwilę dołożyć do wieku swego życia?"
(Mt 6,27). „Odpuszczone są jej liczne grzechy, ponieważ bardzo umiłowała" (Łk 7,47).
Nie ma więc wątpliwości: Jezus stoi po stronie radości i pragnie mieć wokół siebie osoby
radosne. Pewnego dnia powiedział: „Lecz z kim mam porównać to pokolenie? Podobne jest
do przebywających na rynku dzieci, które przymawiają swym rówieśnikom: Przygrywaliśmy
wam, a nie tańczyliście; biadaliśmy, a wyście nie zawodzili. Przyszedł bowiem Jan: nie jadł
ani nie pił, a oni mówią: Zły duch go opętał. Przyszedł Syn Człowieczy: je i pije, a oni mówią:
Oto żarłok i pijak!" (Mt 11,16-19).
Posłuchajmy pięknego komentarza do tych słów Carla Marii Martiniego: „Jezus oskarża ludzi,
że są zawsze niezadowoleni, że ciągle krytykują, że nic im się nie podoba. On przeżywa
dramat tej niechęci, tego niezadowolenia ze wszystkiego, które gorsze jest od odrzucenia, od
agresji, gdyż nie wiadomo, z której strony do niego podejść." Jezus występuje przeciwko
takim dąsom. Poeta francuski Paul Claudel był pewien: „Chrześcijanie mają jeden obowiązek
wobec świata: obowiązek szerzenia radości". Współczesny teolog Harvey Cox mawiał:
„Uśmiech jest naszym sposobem robienia znaku krzyża": naszym sposobem bycia
chrześcijanami.

background image

Radość bowiem jest jedną z niezbywalnych wartości chrześcijaństwa. Potwierdził to
wspaniale papież Paweł VI: „Chrześcijaństwo nie zawsze jest łatwe, ale zawsze szczęśliwe".
Stwierdzamy, że Jezus był człowiekiem pogodnym. Oznacza to również, że był inteligentny.
Obecnie wszyscy bowiem, tak psychologowie jak i lekarze, są przekonani, że kto się śmieje,
jest po trzykroć mądry.
Po pierwsze, ponieważ wydłuża sobie życie (dowiedziono, że ilekroć ktoś się śmieje, tylekroć
wyciąga gwóźdź z trumny!). Po drugie - lepiej trawi, nie potrzebuje „kontroli oddechu",
(udowodniono, że prawdziwe jest powiedzenie: śmiech tworzy dobrą krew). Po trzecie -
uśmiech jest najtańszym sposobem upiększenia twarzy (aby zmarszczyć czoło, trzeba
uruchomić 65 mięśni; aby się uśmiechnąć - tylko 15!).
Do tych trzech powodów, które sprawiają, że inteligentna osoba jest pogodna, możemy
dołączyć spokojnie czwarty: ten, kto się śmieje, staje się sympatyczny dla wszystkich, tak jak
Jezus: „Pełni zdumienia mówili: dobrze uczynił wszystko!" (Mk 7,37), a kobiety, widząc Go,
wołały - może trochę z zazdrością: „Błogosławione łono, które Cię nosiło, i piersi, które
ssałeś!" (Łk 11,27).

Dziewczynka i motyl
Pewnego razu dziewczynka zobaczyła w lesie pięknego motyla, zaplątanego w jeżyny.
Szlachetne serce podpowiedziało jej, by wybawić go od śmierci. Uwolniła go delikatnie i
barwny motyl pofrunął. Po chwili zamienił się w śliczną wróżkę. „Uratowałaś mi życie,
szlachetna dziewczynko. Co mogę dla ciebie uczynić?" Dziewczynka poprosiła o receptę na
szczęście i wróżka przekazała jej tajemnicę nieustannej radości. Dziewczynka żyła zwykłym
życiem, zawsze doskonale szczęśliwa.
Gdy stała się uśmiechniętą staruszką i pełną werwy babcią, krewni zapragnęli poznać
przekazaną przez wróżkę tajemnicę, aby nie zeszła do grobu wraz z nią. Staruszka zgodziła
się i powiedziała: Oto formułka szczęścia: „Pamiętaj, że każda osoba, nawet jeśli wydaje ci
się bardzo pewna siebie, potrzebuje ciebie".

Jezus jest jak...
Jezus jest jak słońce: ogrzewa wszystkich (Igor Man).
Jezus jest jak góra: zmusza do patrzenia wzwyż.
Jezus jest jak wycieraczka szyby: rozjaśnia drogę życia.
Jezus jest jak palma: temu, kto ciska w nią kamieniami, zrzuca najsłodsze daktyle.
Jezus jest jak sól i jak diament: najbardziej rozpowszechniony i najcenniejszy.
Jezus jest jak nugat i jak babka: im bardziej ich próbujesz, tym bardziej masz na nie ochotę.

Wolny

Jego dwanaście wspaniałych wolności

Jezus jest w pełni wolny, najbardziej wolny.
Wolny od wszystkiego. Wolny od rzeczy, od dobrobytu: nie ma nawet stałego miejsca
zamieszkania (Łk 9,58). Wolny od krewnych: w pewnym momencie zostawił dom rodzinny i
rozpoczął swoją przygodę. Wolny od lenistwa: zawsze intensywnie pracował, od rana (Mk
1,35) aż po wieczór (Łk 4,40). Wolny od siebie samego: „Chrystus nie szukał tego, co było
dogodne dla Niego" (Rz 15,3); przedkładał nad wszystko wolę Boga Ojca (J 4,34).
Wolny od pesymizmu: nigdy nie ugiął się przed trudnościami, zawsze wierzył w uratowanie
wszystkich, począwszy od Zacheusza (Łk 19,9), po łotra (Łk 23,43). Wolny od lęku przed
mówieniem: „Idźcie i powiedzcie temu lisowi (Herodowi)" (Łk 13,31); „Biada wam, uczeni w
piśmie", „Podobni jesteście do grobów pobielanych" (Mt 23,13-28).
Wolny od lęku przed ludźmi: nie był uzależniony od spojrzeń ludzkich: „Nie bójcie się ludzi"
(Mt 10,26).

background image

Wolny od tradycji, przeszłości: wiele razy mówił: „Słyszeliście, że powiedziano przodkom...
ale Ja wam powiadam..." (Mt 5,22.28-34).
Wolny od poklasku: ucieka od takich sytuacji: „Gdy więc Jezus poznał, że mieli przyjść i
porwać Co, aby obwołać Go królem, sam usunął się znów na górę" (J 6,15).
Wolny w wędrówce: ojczyzna Jezusa nie była wielka: około 25.000 km2, jak Sycylia.
Czasami Jezus opuszczał terytorium żydowskie i szedł do Samarii, do Tyru i Sydonu (obecnie
w Libanie), do miejscowości za Jordanem (Dekapol). W tych właśnie miejscach następowały
znaczące postoje. Wolny od grzechu, gdyż „każdy, kto popełnia grzech, jest niewolnikiem
grzechu" (J 8,34). I jest to niewola najbardziej niebezpieczna i poniżająca.
Wolny od wszelkiej formy władzy. Vittorino Andreoli, neurolog i psychiatra, mówi:
„Chrystus jest jednym z wielkich humanistów współczesnych. Tak, gdyż jest wolny od
wszelkiej formy władzy. Zawsze uważano, że najbardziej rozpowszechnioną chorobą
psychiczną jest schizofrenia. Ale to nieprawda: schizofrenia dotyczy zaledwie 0,51 %
chorych. Ci, którzy dotknięci są obłędem władzy, są o wiele liczniejsi. Stanowią wręcz 95%
chorych".
Oto Jezus ze swymi wspaniałymi 12 wolnościami!
Jezus wolny; tak, ale wolny, gdyż się wyzwolił. Również On bowiem, jak każdy człowiek,
musiał zapracować sobie na wolność siłą woli, zapałem.
Urodził się zdolny do wyzwolenia się i uwolnił się cały, rozwinął swoje Ja, stał się
człowiekiem pełnym, „człowiekiem doskonałym", jak mówi Sobór Watykański II (Gaudium
et spes, 41). Jezus ujął w ręce swe życie i kierował nim. Człowiekiem bowiem nie kierują
gwiazdy („urodziłem się pod nieszczęśliwą gwiazdą"), nie kierują nim chromosomy („taki już
jestem"); człowiek nie jest produktem środowiska („w takiej szkole jak ta nie można się
niczego nauczyć"). Człowiek jest produktem siebie samego. Pisarz francuski Georges
Bernanos ostrzegał, że „najgorsza groźba dla wolności nie polega na zgodzie na odebranie jej
sobie, gdyż zawsze można ją ponownie odzyskać, ale na tym, że się jej nie rozumie". Otóż by
nauczyć się wolności, by nie zgubić wolności, będziemy musieli odnieść się do Chrystusa.
Inny pisarz, Francois Mauriac, był przekonany, że Jezus jest „największym twórcą
osobowości, jaki kiedykolwiek istniał na świecie". To logiczne: człowiek tak bardzo wolny
musi być wyzwolicielem. Dlatego prawdziwy chrześcijanin usiłuje Go naśladować.
Chrześcijanin żyje w świecie, ale nie jest omotany światem; kocha wszystkich, ale nie jest
niczyim niewolnikiem. Żyje w ciele, ale nie jest według ciała; napotyka przeszkody, ale
śpiewa i wędruje dalej... Chrześcijanin jest człowiekiem wolnym.

Jezus wolny w myśleniu

Jezus lubił być przekorny. Czy wszystkie błogosławieństwa (Mt 5,1-12) nie są takie, nie „idą
pod prąd"? Jezus nie uznawał konwencjonalnego myślenia, które powtarza tylko to, co mówią
inni.
Nie, On miał odwagę wypowiadać własne opinie. Wielokrotnie powtarzał: „Słyszeliście, że
powiedziano... A Ja powiadam...; Powiedziano również... A Ja wam powiadam... (Mt 5,27-
43). Jezus umiał posługiwać się swoim rozumem, nie poddawał się niczyjemu wpływowi.
Dlatego był całkowicie wolny. Kto bowiem chroni rozum, ocala korzenie wolności. Mówi o
tym mocna i jasna poezja pisarza niemieckiego Bertolda Brechta:
„Generale, twój czołg jest potężną maszyną: zrównuje z ziemią las i miażdży stu ludzi.
Ale ma wadę: potrzebuje czołgisty.
Generale, twój bombowiec jest potężny.
Lata szybciej od burzy i unosi ciężary większe niż słoń.
Ale ma pewien brak: potrzebuje mechanika.
Generale, człowiek robi wszystko. Może latać i może zabijać. Ale ma pewien defekt: może
myśleć".
Jakże prawdziwy jest ten nasz „defekt" największy i najpotężniejszy: możliwość

background image

samodzielnego myślenia. Również pod tym względem Jezus jest dla nas wspaniałym
przykładem.
A więc na co jeszcze czekam i dlaczego nie odbieram rozumu, pozostawiając go we władzy
telewizji i tego, kto krzyczy najgłośniej?

Wolny od wszystkiego
Jeden z Apokryfów (to jest Ewangelii, których Kościół nie uznaje za inspirowane przez Boga)
opowiada: „Jezus, Mesjasz, nosił ze sobą jedynie grzebień i dzban. Pewnego razu zobaczył
człowieka, który czesał brodę palcami. Wyrzucił więc grzebień. Innym razem zobaczył
człowieka, który pił ze strumienia, posługując się rękoma - i wyrzucił również dzban".
„Chrystus jest największym źródłem mocy duchowej, jaką człowiek poznał kiedykolwiek".

Stanowczy

Charakter zdecydowany

Był niezwykle stanowczy.
Wystarczy pomyśleć o sile, z jaką atakował faryzeuszów i uczonych w Piśmie: „Biada wam,
uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy... Biada wam, przewodnicy ślepi... którzy
przecedzacie komara, a połykacie wielbłąda... podobni jesteście do grobów pobielanych, które
z zewnątrz wyglądają pięknie, lecz wewnątrz pełne są kości trupich i wszelakiego
plugastwa.... węże, plemię żmijowe..." (Mt 23,13-33). I dalej w podobnym tonie: siedem
straszliwych przekleństw! Jeszcze bardziej stanowczy wydaje się Jezus, gdy przechodzi od
słów do czynów.
Pewnego dnia wszedł do majestatycznej świątyni w Jerozolimie. Ujrzał tam ludzi kupujących
i sprzedających. Oburzony, powywracał stoły zmieniających pieniądze oraz ławki tych, którzy
sprzedawali gołębie. Wołał: „Mój dom ma być domem modlitwy, a wy uczyniliście z niego
jaskinię zbójców!" (Mt 21,13).

Wspaniale byłoby być świadkiem tego emocjonującego wydarzenia, w którym Jezus
rozprawił się z całym tym handlem, z całym tym „złotym interesem".
Jezus miał charakter pełen ognia, wolny, czysty, wysokiej klasy. Filozof hiszpański Miguel de
Unamuno mawiał, że „irytowanie się na ludzi może stać się nakazem sumienia".
Taki jest przypadek Jezusa. Jego gniew był „zdrowy", nie był gniewem „chorym" ludzi
gwałtownych, despotycznych, słabych. Jezus mógł krzyczeć, gdyż nie skrzywdziłby nawet
muchy!
Gniew Jezusa rodził się z oburzenia spowodowanego zdradą prawdy, wartości. Oto, dlaczego
nawet Piotrowi dał gniewną odpowiedź: „Zejdź Mi z oczu, szatanie!" (Mk 8,33).
Na tym polega wielkość stanowczości Jezusa: „Człowiek jest tak wielki - mówił poeta Paul
Valery - jak wielkie są sprawy, które wywołują jego gniew".
A dzisiaj? Dzisiaj „brakuje zdolności do oburzania się. Często mówi się, że opinia publiczna
jest oburzona. Może to i prawda: rano. Wieczorem wszyscy oglądamy mecz!" (Indro Mon-
tanelli).
A dzisiaj? Dzisiaj brakuje Twego cudownego charakteru, Jezu. Charakteru, który jest
przeciwieństwem naszych charakterów słabych, bez ikry, zmiennych, niezdecydowanych,
lękliwych, zimnych, obojętnych...
Jesteś silny, Jezu. Twój charakter jest stanowczy, nie chwiejny. Porywczy, ale nie agresywny.
Obrazą dla Twojej wielkości jest przedstawianie Ciebie nadal z oczyma błękitnymi i złotymi
puklami włosów opadających na ramiona. Panie, ocal nas od przesładzania. Ocal nas od
egzaltacji. Nie należy polewać wodą płonącego lontu, jakim jesteś.
Nie wolno Ciebie zdradzać, próbując złagodzić Twój święty gniew, usiłując Ciebie uśpić i
uczynić wspólnikiem naszego porządku wątpliwej wartości.

background image

Nie wolno czynić Ciebie antypatycznym! Jedynie silny jesteś prawdziwym Jezusem. Takim
Jezusem, jaki nam odpowiada. I to wszystkim. Spytano Maurizia Costanza, prezentera
telewizyjnego: „Czy kiedyś wzywał pan Chrystusa?" Odpowiedział: „Tak! Mój Jezus jest
pełen życia, silny, aktywny. Zawsze był obecny w licznych momentach mojego cierpienia".
Jesteś zbyt silny, Jezu! W porównaniu z Tobą wydaję się torebką z pudrem.

Towarzysz podróży
Pewnego razu matka powiedziała do syna: „Dorosłeś już do tego, by wyruszyć w trudną
podróż. Powiem ci, kto będzie twoim niezawodnym przewodnikiem". „Kto to jest?" zapytał
chłopak. Matka szepnęła mu coś do ucha, po czym chłopak wyjechał.
Wkrótce napotkał jakąś zjawę, która spytała go: „Czy chcesz mnie mieć za przewodnika?"
„Jak się nazywasz?" „Jestem Sławą". „Nie takie imię podała mi moja matka". Po jakimś
czasie pojawiła się inna zjawa i miłym głosem spytała: „Czy chcesz, bym była twoim
przewodnikiem?" „Jak się nazywasz?" „Jestem Przyjemnością". „Nie o takim towarzyszu
mówiła mi moja matka". Chłopak kontynuował swą długą i trudną podróż. Przy brzęku monet
i wesołej muzyce usłyszał znów głos: „Chcesz, bym ci towarzyszył w podróży?" „Jak się
nazywasz?" „Jestem Bogactwem, które zaspokaja wszelkie pragnienia". Chłopak zrezygnował
i z tego towarzysza, i oddalił się.
Był już wieczór, gdy jakiś zdecydowany głos powiedział do niego: „Czy mogę pójść z tobą?"
„Jak się nazywasz?" „Jestem Odwagą". Chłopak uściskał ją i powiedział: „Chodź, oto imię,
jakie wyjawiła mi moja matka!" W towarzystwie Odwagi chłopak dojrzewał i stał się
mężczyzną wielkim -nie tylko pod względem wzrostu.

Ogień

„Ogień" - oto właściwe słowo!
Nie ma innego określenia, które by lepiej pozwalało nam zrozumieć tajemnicę osobowości
Chrystusa. Ogień jest zadomowiony w Ewangelii. „Przyszedłem rzucić ogień na ziemię i
jakże bardzo pragnę, żeby on już zapłonął!" (Łk 12,49).
Pisarz Carlo Cremona tak komentuje: „Wyobrażamy Co sobie jako Osobę dobrą i spokojną,
wypowiadającą święte słowa, czyniącą gesty cudownej pobożności, okazującą cierpliwość,
tolerancję, modlącą się... Tymczasem ten Jezus musiał mieć w sobie jakiś wulkan, skoro
wybuchnął takimi zatrważającymi słowami, godnymi piromana.
Kto wie, ile wysiłku kosztowało Co utrzymanie na wodzy Jego energii wewnętrznej i
przekazywanie jej w niewielkich dawkach biednym ludziom otaczającym Co".
Ale od czasu do czasu ten ogień wybuchał i wówczas płynęły łzy nad Jerozolimą (Łk 19,41
-42), nad grobem Łazarza (J 11,35). Wówczas też zdarzały się wybuchy gniewu wobec
handlujących w świątyni (Mt 21,12-13).
Wielki Jezusie! Ty mówisz nam, że ten, kto nie płonie, nie żyje!

Wstrząs dla duszy
Pragnę mieć mój własny, osobisty charakter, a nie jakąś imitację. Pragnę mieć charakter, który
daje odwagę oddzielenia się od grupy, gdy ta staje się stadem. Nie chcę być konwencjonalny:
chcę żyć i być „poza stadem".

Jednolity

Prostolinijny

Inteligencję człowieka mierzy się rozmaitymi miarami. Jedną z nich jest zwartość własnego
„ja".
Człowiek dojrzały stanowi spójną całość.

background image

Taki był Chrystus.
Oskarżano Go, że jest żarłokiem i pijakiem (Mt 11,19), że lubi towarzystwo grzeszników (Łk
15,2), zarzucono Mu nawet, że jest niespełna rozumu: „Odszedł od zmysłów" (Mk 3,21). Nikt
Go jednak nigdy nie oskarżył o dwulicowość. Jezus żył tak, jak mówił. Zachęcał do ubóstwa i
sam był biedny (Łk 9,58). Mówił o dobroci: „do końca ich umiłował" (J 13,1). Nie maskował
się, gdyż nie był „rozdwojony". Jezus jest „jeden".
Miał odwagę powiedzieć „Ja": odwagę określić się, narazić się, okazać własną odmienność.
Był sobą. Nie należał do tych, co mówią: „Przecież wszyscy tak robią". Ten, kto czyta
Ewangelię, wielokrotnie napotyka słowa:.. Ja jestem...Ja jestem... (J 6,5; J 10,9; J 10,11; J
14,6; J 18,37). Chrystus jest stały i odpowiedzialny. Nigdy nie okazywał niezadowolenia,
złości, braku akceptacji siebie. Jezus z pewnością bez trudu wykonywałby ćwiczenie
zaproponowane przez Leo Buscaglię: wziąć od czasu do czasu lustro, spojrzeć na siebie i
powiedzieć: „To jestem ja... gratulacje! Podobam się sobie i tak powinno być!"
Oto „ja" w pełni zdrowia psychicznego, „ja" zdrowe. Szaleniec mówi: „Jestem Napoleonem".
Neurotyk mówi: „Chciałbym być Napoleonem". Człowiek zdrowy mówi: „Jestem sobą i ty
jesteś sobą!"
„Ja" Chrystusa było „jedno" i zdrowe.
Wprawdzie czasami mógł robić wrażenie, że jest niezrównoważony, że lekceważy normy. Ale
na tym właśnie polegało Jego pełne zdrowie.
Wielki filozof grecki Heraklit mówił, że „ogień jest mądry". Może miał na myśli to, że życie
ma znaczenie jedynie wówczas, gdy jest pełne ognia. Nieprzypadkowo używa się określenia
„zgaszony" w stosunku do kogoś, kto jest apatyczny, pozbawiony energii.
Jezus był przeświadczony, że życie jest kwestią entuzjazmu, a nie kalkulacji. Uważał, że kto
nie płonie - nie żyje.
Oto dlaczego ogień jest zadomowiony w Ewangelii: „Przyszedłem rzucić ogień na ziemię i
jakże bardzo pragnę, żeby on już zapłonął!" (Łk 12,49). „Ogień" jest słowem może
najbardziej właściwym dla zrozumienia czegokolwiek z osobowości i elektryzującego uroku
Chrystusa.
Swym ogniem Jezus zapalił historię: wystarczyły Mu trzy lata, by zmienić oblicze świata.
Może Jezus pragnąłby, by każdy Jego naśladowca nazywał się i był „Ignacym" (z łaciny ignis
- ogień).
Z ognia rozumianego tak, jak go rozumiał Jezus, rodzi się odwaga i entuzjazm; z ognia rodzi
się wszystko to, co jest niezbędne do tego, aby życie było udane. Dokładnie takie, jakie było
życie Jezusa.
Odwaga i entuzjazm nie są jedynie dwoma aspektami charakteru Chrystusa, ale tkwią tak
głęboko w Nim, że stanowią jakby Jego drugie i trzecie imię.
Usunąć odwagę i entuzjazm - to odebrać Ewangeliom ich istotę, to wyzerować Chrystusa.

Przepis
Gdy czytasz przepis na jakąś sałatkę czy lody, nie możesz poczuć ich smaku: aby go poznać,
musisz tych potraw spróbować.
To samo odnosi się do Jezusa: możesz odczuć, jaki jest piękny, jaki jest dobry, jaki jest wielki
jedynie wówczas, gdy Nim żyjesz, gdy Go doświadczasz.
„Ten Człowiek jest najbardziej szlachetny ze wszystkich, jacy kiedykolwiek żyli na ziemi. To
On nadaje sens życiu. Cały kosmos ze wszystkim, co zawiera, byłby czystym szaleństwem
bez tego Człowieka".
Fiodor
Dostojewski

Niemożliwe?

To prawda: Jezus nie jest dla ludzi krótkowzrocznych i pozbawionych zapału. Nie jest dla

background image

tych, którzy widzą tylko niziny, którzy lubią ciepłe kapcie.
Jezus jest ciasną bramą (Łk 13,14). Ale trzeba natychmiast dodać: jest bramą zawsze szeroko
otwartą! Chrystus nie żyje w obłokach, samotnie, na niedostępnych szczytach.
Dowodem na to jest fakt, że otaczał się ludźmi każdego rodzaju. Czyż w Ewangelii nie ma
całej geografii kontynentu o nazwie człowiek?
Jest tam altruista (Maria) i zazdrośnik (starszy brat z przypowieści o synu marnotrawnym).
Jest plotkarka (służąca oskarżająca Piotra), są osoby poświęcające się (kobiety, które
towarzyszą Jezusowi), jest zdrajca (Judasz), jest człowiek umywający ręce (Piłat) i gracze
(żołnierze, którzy rzucali losy o tunikę Chrystusa)...
Jezus żyje wśród całej tej ludzkiej mozaiki, towarzyszy jej i kształtuje ją od wewnątrz.
Jezus bowiem ma odniesienie do każdego człowieka! Jezus jest dostępny dla wszystkich! Te
słowa nie są tylko piękną wiadomością, ale przede wszystkim wyzwaniem. Wyzwaniem
najbardziej potrzebnym i ważnym.
Czyż sensem życia nie jest stały rozwój, ciągłe rodzenie się, aż do samego końca?
Otóż jeśli chcemy, by śmierć spotkała nas na drodze wiodącej pod górę, musimy podążać
jedyną drogą: niekończącą się drogą Chrystusa.
Chrystus jest dostępny dla każdego, ale nikt nie jest w stanie Go wyczerpać.

Optymista

Najważniejszy aspekt Jego charakteru

Był przeświadczony, że pod błotem może kryć się czyste źródło.
Wydobywał perły również z mułu.
Jezus zawsze był nastawiony pozytywnie, nigdy katastroficznie. W „Ojcze nasz" jest tylko
jedna prośba negatywna, wszystkie inne są pozytywne.
Niesłychane i zdumiewające jest zaufanie, jakie Chrystus pokłada w tych, którzy Co akceptują
i naśladują: „Wy jesteście solą dla ziemi... Wy jesteście światłem świata" (Mt 5,13-14). Jezus
jest tak wielkim optymistą, że niektóre Jego wypowiedzi wydają się być pozbawione
rozsądku: „Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski" (Mt 5,48);
„...abyście się wzajemnie miłowali tak, jak Ja was umiłowałem" (J 13,34). A słynne
błogosławieństwa (Mt 5,1-12) - czy nie są może propozycją prawie że szaloną?
Optymizm jest dominującym aspektem charakteru Chrystusa.
• Taki charakter bowiem wszędzie zanosi nadzieję, jest zdolny do ożywienia zawiedzionych,
do napełnienia radością serc pustych i zgaszonych.

• Taki charakter promieniuje energią. Wszyscy odczuwamy, że istnieją ludzie, którzy
„odbierają" energię (są to smutni, rozczarowani, tacy, których obecność stanowi dla innych
ciężar) i tacy, którzy nas „naładowują". Jezus należy do tych drugich.

Ewangelista Łukasz mówi, że cały tłum „starał się Go dotknąć, ponieważ moc wychodziła z
Niego i uzdrawiała wszystkich" (Łk 6,19). Łukasz również przypomina piękny epizod z
kobietą chorą na upływ krwi, która dzięki dotknięciu szaty Jezusa została uzdrowiona ze swej
choroby, gdyż „moc wyszła z Niego" (Łk 8,44-46).
Z pewnością moc Boska, ale również energia ludzka, pozytywny ładunek żywotności.

• Przede wszystkim jednak optymistyczny charakter Jezusa zawiera nieograniczone zasoby
odwagi. Kiedyś uczył w synagodze (synagoga jest domem modlitwy wspólnoty żydowskiej)
w szabat. Znajdowała się tam pewna kobieta chora od 18 lat. Była pochylona, nie mogła się
wyprostować. Jezus ją zobaczył, przywołał, powiedział: „Niewiasto, jesteś wolna od swej
niemocy" i włożył na nią ręce. Ale przełożony synagogi, oburzony tym, że Jezus w szabat
uzdrawia (w szabat religia żydowska zabraniała wykonywania jakiejkolwiek pracy), rzekł do

background image

ludzi: „Jest sześć dni, w których należy pracować. W te dni więc przychodźcie i leczcie się, a
nie w dzień szabatu". Pan mu odpowiedział: „Obłudnicy, czyż każdy z was nie od-wiązuje w
szabat wołu lub osła od żłobu i nie prowadzi go,by go napoić? A tej córki Abrahama... nie
należało uwolnić od tych więzów w dzień szabatu?" Święty Łukasz notuje, że gdy Jezus
mówił te słowa, wstyd ogarnął Jego przeciwników, a lud cieszył się ze wszystkich
wspaniałych czynów dokonywanych przez Niego" (Łk 13,10-17).

Oto, do czego prowadzi optymizm Jezusa: do wyzwania, do odwagi!
Jezus-jak już powiedzieliśmy-zaproponował wręcz, by obrać Boga za wzór życia: „Bądźcie
więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski" (Mt 5,48). A więc Jezus zachęca
nas do ciągłego wędrowania pod górę. Któż bowiem może powiedzieć, że jest dobry,
sprawiedliwy, pogodny... jak Bóg? Nikt! Oto, dlaczego Primo Mazzolari mówił: „Ten, kto
wierzy w Boga, musi być wiecznie niezadowolony": z tego, jaki jest i z tego, co robi.
I dlatego nikt nie może powiedzieć, że Bóg jest opium, które nas usypia. Bóg Jezusa jest Tym,
Kto nas budzi, jest najwyższym celem, który nas zachęca do nieustannego postępu! Bóg
Jezusa jest najlepszą „kuracją" człowieka. Już wiemy, że psychologowie mówią: „Powiedz
mi, z kim się utożsamiasz, a ja ci powiem, jak skończysz". Innymi słowy: „Powiedz mi, kogo
bierzesz sobie za wzór, a ja ci powiem, czy i jak będziesz się rozwijał!"
Kto bierze Boga za wzór, staje się człowiekiem o najwyższej mocy. „Gdyby ludzie ciągle
spoglądali w niebo, w końcu mieliby skrzydła" - powiedział pisarz francuski Gustaw Flaubert.
Jezus zachęca do spoglądania w niebo, do dążenia na szczyt. Optymizm bezmierny!
Optymizm, który wydaje się przekraczać wszelki rozsądek. I rzeczywiście rozsądek nie
zadomowił się w Ewangelii.

Na szczęście!
Rozsądek służy bowiem „jedynie do uporządkowania" (Valentino Bompiani); jest sposobem
utrzymania rzeczy wstanie niezmiennym.
To nie rozsądek zadomowiony jest w Ewangelii, ale odwaga. Również dlatego Jezus nigdy się
nie zestarzeje. Z całą śmiałością, jaka krążyła w jego żyłach, Jezus mówi nam, że jedyną
klęską jest zrezygnowanie z walki.
Mówi nam, że można zestarzeć się w każdym wieku, nawet mając 16 lat: wystarczy poddać
się!
Mówi nam, że bez odwagi niczego się nie dokona. Ma rację kapłan Antonio Mazzi: „Bez
odrobiny odwagi nie można nawet napisać przepisu na risotto z grzybami!"

Dwie żaby
Pewnego razu dwie żaby wpadły do miski z mlekiem. Pierwsza zaczęła krzyczeć: „O, ja
biedna, topię się!" - i poszła na dno.
Druga żaba powiedziała sobie: „Nie chcę umrzeć w misce!" Zaczęła przebierać nogami,
poruszać się, miotać. Poruszała się tak energicznie, że mleko zamieniło się w masło. I w ten
sposób znalazła się na małej, twardej platformie: odbiła się i skoczyła. Uratowała się!

Jezus sympatyczny
• Jesteś gwiazdą poranną (2 P 1,19).
• Jesteś skałą (1 Kor 10,4).
• Jesteś blaskiem dobra.
• Jesteś drogą, która nas prowadzi.
• Jesteś Tym, który „przeszedł dobrze czyniąc" (Dz 10,38).
• Jesteś doskonałym trenerem w zawodach życia.
• Jesteś prawdziwym przyjacielem.
• Jesteś Człowiekiem każdego czasu.
• Jesteś wychowawcą olbrzymów.

background image

• Jesteś wyzwaniem wzbudzającym zachwyt.
• Jesteś sympatyczny, Jezusie!

Wstrząs dla duszy
Ktoś rodzi się lwem, ktoś gazelą, ktoś inny mrówką. Ważne jest, by starać się dojść jak
najwyżej. Ma rację pisarz i filozof Jean Paul Sartre mówiąc: „Nie jesteś odpowiedzialny za to,
że jesteś, ale jesteś odpowiedzialny za to, co robisz z tym, że jesteś".

*

Wygodnie jest mówić: „Taki już jestem! Nic na to nie poradzę!"
To zdanie należy zostawić dla ludzi zmęczonych, którzy nie chcą podarować sobie
interesującego życia.

Niezłomny

Ani mało, ani dużo: wszystko!

Wstawał wcześnie rano (Mk 1,35), przez cały dzień wędrował z miejsca na miejsce, często
nawet nie miał czasu, by coś zjeść (Mk 3,20; 6,31). Chorzy przychodzili do Niego i otaczali
Go, a z chorymi również ludzie złośliwi, przeciwnicy, faryzeusze i saduceusze: rozpoczynały
się wówczas denerwujące dyskusje, ostre wymiany słów, niebezpieczne walki i pułapki
słowne.
Ale Jezus był zawsze pełen życia, w formie, czujny, uważny, odporny.
Szedł naprzód, realizował swój plan. Nie wymagał od siebie wiele, nie wymagał też mało:
wymagał wszystkiego.
Enzo Biagi mówi, że Ewangelia „zobowiązuje cię, abyś powiedział «tak» albo «nie», podczas
gdy my przeżywamy dni, w których mówimy: «może»". Dla tego, kto chce iść za Chrystusem,
nie są możliwe wahania: „Ktokolwiek przykłada rękę do pługa, a wstecz się ogląda, nie
nadaje się do królestwa Bożego" (Łk 9,62).
Niedopuszczalne są półśrodki: „Kto kocha ojca lub matkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie
godzien" (Mt 10,37-39). Nie ma mowy o kompromisach: „Jeśli twoja ręka lub noga jest dla
ciebie powodem grzechu, odetnij ją i odrzuć od siebie!" (Mt 18,8). Ewangelia nie jest z
pewnością książką do czytania dla zabicia czasu albo sentymentalną powieścią. Jest książką
dla ludzi z rozmachem, dla ludzi żywotnych, takich jak jej bohater -Jezus, który znał i żył
wielką prawdą: lepiej się zużyć niż zardzewieć. Jak to możliwe, że Benito Mussolini mógł
określić Chrystusa jako „Żyda, który podarował światu teorie osłabiające i pozbawiające
energii"?
Miał rację Benedetto Croce, który mówił, że słowa są jak prostytutki: godzą się usłużnie na
wszystko! Ale posłuchajmy komentarza pisarza Italo Alighiero Chiusana na temat „teorii
osłabiających".
„Te osłabiające teorie" pozwoliły przyjąć śmierć protestanckiemu pastorowi Bonhoefferowi,
niezmordowanemu i genialnemu bojownikowi o wolność; one również doprowadziły
franciszkanina Kolbego do oddania życia za ojca rodziny w łagrze nazistowskim, w którym
łatwo było można stać się egoistyczną bestią. Te same „teorie osłabiające" w dzisiejszych
czasach w Salwadorze popchnęły arcybiskupa Romero do nieustraszonej walki o prawa
bezbronnych, ciemiężonych terrorem i przemocą, za co zapłacił śmiercią w katedrze, jak w
czasach dawnych męczenników".
„Osłabiające teorie", które kształtują bohaterów, które nadal porywają serca i skłaniają je do
najwznioślejszych gestów! Montalembert, polityk i wielki pisarz francuski, miał
dwudziestoletnią córkę, która była chlubą rodziny. Pewnego dnia dziewczyna powiedziała
ojcu, że pragnie wstąpić do klasztoru. Ojciec był poruszony i zaniepokojony: „Czy czegoś ci

background image

w domu brakuje?". „Nie, tatusiu, ale to ty swoją książką o zachodnich mnichach nauczyłeś
mnie, że Bogu nie ofiarowuje się serca przygnębionego ani rozbitej duszy". Pisarz był
zdumiony: „Kim jest ten ukrzyżowany Oblubieniec, który kradnie nam córki?"

Demostenes
Początek kariery Demostenesa, jednego z największych mówców starożytności, nie był zbyt
szczęśliwy. Wyśmiewano go za styl, za język, za gesty i wymowę. Ale on się nie załamał.
Wycofał się z życia publicznego i przez wiele lat uczył się na pamięć przemówień
najsłynniejszych mówców. Biegał po pagórkach, aby zwiększyć pojemność płuc i by nauczyć
się regulować oddech.
W celu poprawienia wymowy i nauczenia się panowania nad wrzawą tłumów udawał się nad
brzeg morza, gdzie próbował przekrzyczeć szum wzburzonych fal. Wkładał nawet kamyki do
ust, aby ulepszyć dykcję. Gdy ponownie stanął przed publicznością w czasie debat w sądach i
na zgromadzeniach, uzyskał powszechną aprobatę i stał się najsłynniejszym i ogólnie
podziwianym mówcą greckim.

Ty jesteś jedyny
Jezusie Chrystusie, Ty jesteś jedyny. Jesteś Tym, który narodził się z Maryi na 5 czy 6 lat
przed erą chrześcijańską (wyznaczoną błędnie w VI wieku przez Dionizego Małego na 753
rok ery rzymskiej). Żyłeś w Palestynie przez mniej więcej 33 lata. Zostałeś ukrzyżowany pod
Poncjuszem Piłatem. Zmartwychwstałeś i ukazałeś się niewiastom, Apostołom i „więcej niż
pięciuset braciom równocześnie" (1 Kor 15,6). Jezusie Chrystusie, Ty nie podlegasz
reinkarnacji. Nikt nie może zabronić Ci ukazywania się, kiedy, gdzie, jak i komu chcesz. Ale
pozostają Twoje słowa, wypowiedziane do Tomasza: „Ponieważ zobaczyłeś Mnie,
uwierzyłeś: błogosławieni ci, którzy nie widzieli, a uwierzyli!" Jezusie Chrystusie, nie
pobiegnę nigdy za kimś, kto będzie się podawał za takiego jak Ty.
Za kimś, kto łudzi siebie i innych, że jest równy Tobie. Za bigotami i bigotkami, którzy
wymagają tego, czego Ty nie wymagasz ode mnie: zrezygnowania z wolności, woli i zmysłu
krytycznego.
Jezusie Chrystusie, jesteś obecny w Kościele, w sakramentach, w Słowie, w braciach i w
siostrach. Tylko tam będę Cię szukać. Nie pobiegnę za innymi „obecnościami". Jezusie
Chrystusie, Ty jesteś jedyny! Ty mi wystarczasz!
Ton
ino Lasconi
Skupiony

Najpierw „serce", potem to, co zewnętrzne

Jezus należy do tej kategorii osób, które mają nadzwyczajną zdolność milczenia.
Ewangelie piszą, że kochał ciszę nocy, że lubił usuwać się w miejsca odosobnione (Łk 5,15-
16; Mk 1,38; Mt 14,23; J 6,15).
Wszyscy dzisiaj wiedzą, że umiejętność zachowania milczenia jest niezawodnym
wskaźnikiem wysokiego ciężaru gatunkowego człowieka.
Posłuchajcie, jak wyraził tę prawdę słynny autor Małego Księcia, Antoine de Saint-Exupery:
„Pasteur który powstrzymuje oddech nad swym mikroskopem, cały jest skupieniem. Pasteur
nigdy nie jest tak bardzo człowiekiem, jak wtedy, gdy obserwuje. Wówczas posuwa się
naprzód. Wówczas przyspiesza. Wówczas, choć nieruchomy, posuwa się krokami olbrzyma i
odkrywa rozległe obszary. Podobnie Cezanne,nieporuszony i milczący przed swym szkicem,
jest obecny w sposób niezwykle intensywny. Nigdy nie jest tak bardzo człowiekiem jak
wtedy, gdy milczy, próbuje, ocenia. Wówczas jego płótno staje się dla niego większe od
morza".
Także Jezus jest obecny w sposób skupiony, intensywny.

background image

Jezus żyje „wewnątrz", a nie „na zewnątrz", docenia serce, a nie powierzchowność. Jeśli jest
coś, czego nie może znieść - to hipokryzja. Zawsze zastanawia sposób, w jaki On, który był
„cichy i pokorny sercem" (Mt 11,29), traktował uczonych w Piśmie i faryzeuszów -
„obłudnych". Jeśli chcecie posłyszeć słowa pełne ognia, słowa oburzenia, otwórzcie
Ewangelię Mateusza 23,13-32 i przeczytajcie te wersety jakby po raz pierwszy: przekonacie
się, że gdyby Kościół zdecydował się ogłosić świętym Jezusa, „adwokat diabła" znalazłby
obfity materiał do zgłoszenia sprzeciwu.
Nie, Jezus nie lubi dyplomacji, napuszoności, złotych krzyży, kadzidła, kadzielnic, mitr...
Jezus kocha pełnię, a nie to, co puste. Przedkłada prawdę nad próżność.
Jesteś silny, Jezu. Ty wiesz, że ludzka przygoda rozgrywa się wewnątrz nas, a nie na
zewnątrz. Cała woda oceanu nie może zatopić okrętu, jeśli nie dostanie się do Jego wnętrza.
Ty wiesz, że to nie habit świadczy o zakonniku, że to nie broda czyni filozofa, to nie biały
fartuch czyni lekarza.
Jesteś silny, Jezusie. Zachęcasz, by przebić się przez zewnętrzną skorupę, aby nie wpaść w
pułapkę wyglądu. Z pewnością pasowałyby doskonale do Twych ust dwa przysłowia: „Ubierz
wiązkę chrustu, a wyda ci się królową", „Ubierz dynię, a wyda ci się baronem". W świecie, w
którym można być „łajdakiem, przeciętniakiem, nawet głupcem, ale właściwy krawat i
odpowiednie perfumy rozwiązują wszystko"
(Michele Serra); w świecie, w którym bardziej liczą się włosy od myśli, które pod nimi się
znajdują, potrzebujemy ludzi podobnych do Ciebie, którzy by przekonali nas, że każdy krok
naprzód musi być poprzedzony krokiem do wnętrza, aby nie przekształcił się w krok wstecz.
Potrzebujemy ludzi podobnych do Ciebie, sama obecność których jest już wzniosła.
Jedynie tacy ludzie będą mogli dokonać czegoś.
Prawdziwa siła wywodzi się z wewnątrz, z głębi. Pisarz Charles Peguy słusznie mówił:
„Wielcy ludzie, których działanie powoduje rewolucyjne skutki, są refleksyjni, pogrążeni w
kontemplacji. Ludzie zwróceni na zewnątrz nie wywołują rewolucji; wzbudzają je ludzie
zwróceni ku wnętrzu".
Ludzie jak Ty, silny Jezusie: zbudowałeś milczenie, a milczenie zbudowało Ciebie:
skupionego, głębokiego, młodego. Cesare Pavese trafił w sedno pisząc: „Spędzanie czasu w
milczeniu odmładza jednostki i ludy".

Modlitwa o poprawę mego charakteru

Wszyscy uważają, że jestem mało wart.
Zapalam się jak zapałka,
gdy ktoś mnie choć trochę obrazi;
reaguję jak bokser, jeśli ktoś mnie tylko lekko dotknie;
atakuję jak bawół, gdy ktoś ze mnie zażartuje.
Nawet przebywanie w grupie staje się trudne:
prawie nikt nie może ze mną wytrzymać.
Bieda w tym, że nie wiem naprawdę, co zrobić.
Jedno jednak zrozumiałem:
muszę się zmienić, muszę stać się lepszy,
aby nie spędzić życia samotnie,
bez przyjaciół i bez nikogo kochającego.
Tak, muszę się zmienić; muszę od czegoś rozpocząć.
Czytając te strony zrozumiałem,
że mogę wybrać Ciebie, Jezu, za towarzysza drogi.
Wydam Ci się trochę egoistą,
ale muszę zacząć od czegoś.
Zaczynam od Ciebie!
Ty miałeś doskonały kościec moralny,

background image

charakter pierwszej klasy.
Wezmę Ciebie za wzór.
A więc dzień po dniu
mój charakterek zacznie się zmieniać.
Stanie się fascynujący, zachwycający,
taki cudowny, jaki jesteś TY, Jezu! Amen.

Kochany

Uosobienie harmonii

Pewnego dnia faryzeusze musieli przyznać, że „świat poszedł za Nim" (J 12,19).
Jezus był niczym magnes, był czarodziejem (Mt 4,18-22).
Dlaczego?
Może właściwą odpowiedzią będzie następująca: gdyż Jezus miał „ja" muzyczne, „ja" -
symfonię. Był uosobieniem harmonii.
Był łagodny, ale nie słaby.
Wytrwały, ale nie uparty.
Aktywny, ale nie niespokojny.
Zajęty, ale nie zaabsorbowany.
Stanowczy, ale czuły jak ptak, który zbiera pod skrzydła swe pisklęta (Mt 23,37).
Spokojny i porywający.
Silny i delikatny.
Dumny i pokorny.
Zwarty i prosty.
Naturalny i mądry.
Człowiek ognia i łez.
Człowiek adoracji i działania.
Człowiek chlebów i ryb oraz wzniosłych myśli. Przyciągało Go niebo, a On patrzył na ziemię.
Kochał słowo i praktykował milczenie.
Przygarniał dzieci i smagał batem handlujących w świątyni.
Miał postać królewską, a umywał nogi uczniom. Oto „ja" muzyczne, pełne harmonii „ja"
Jezusa. Taka osobowość była zachwycająca. Dlatego kochano Jezusa.
Albo lepiej: oto, dlaczego Jezus „jest" kochany. Giuseppe Ric-ciotti, kończąc swoje Życie
Jezusa napisał: „Z pewnością Jezus nigdy nie był tak żywy jak dzisiaj. Wszyscy Go
potrzebują: by Go kochać, ale również by bluźnić przeciwko Niemu; obyć się bez Niego nie
mogą... Nikt z żyjących nie jest tak żywy jak Jezus".
Istnieją osoby, które dla Niego porzucają wszystko, a przecież są inteligentne.
Istnieją osoby, które dla Niego zapracowują się, a jednak są szczęśliwe.
Istnieją osoby, które dla Niego porzucają wszystko, a przecież wszystko odnajdują!
Jezus nadal jest wezwaniem.
Wezwaniem, gdyż Jezus nie jest nieprzystępnym bohaterem, ale dostępnym przyjacielem.
To prawda, że-jak już powiedzieliśmy-jest wąski mi drzwiami (Łk 13,24), jednak drzwiami
szeroko otwartymi. Przejście przez nie zależy od nas.
Jedno jest pewne: warto!
Ongiś Gandhi powiedział: „Chrystus jest największym źródłem duchowym, jakie poznał
człowiek. Chrystus nie należy tylko do chrześcijaństwa, ale do całego świata".
Dzisiaj filozof Norberto Bobbio wyznaje: „Dla niewierzącego takiego jak ja Jezus pozostaje
przykładem, może największym przykładem wielkości moralnej, jaki dała nam historia
ludzkości".
Oto dlaczego Chrystus nigdy nie będzie zabytkiem. W każdym człowieku istnieje jakby
pewien rodzaj „instynktownej tęsknoty za Chrystusem".

background image

Jezus ukazał w sposób tak fascynujący i prawdziwy piękno i cud bycia człowiekiem, że jeśli
zaistnieje przyszłość, będzie musiała być chrześcijańska.
Poeta i dziennikarz Alberto Bevilacqua wyjaśnia to lepiej: „Przyszłość należy do
chrześcijaństwa; nie w wyniku jakiegoś przewrotu umysłowego czy czegoś innego. Ale
ponieważ to będzie jedyny ratunek".
Dlatego Jezus będzie nie tylko „gwiazdą zaranną" (2 P 1,19) dla tysiąclecia, które co dopiero
rozpoczęliśmy, ale dla wszystkich wieków, które nadejdą.

Nie odchodź

Jeśli, o Jezu, znajdziesz drzwi mojego serca
zamknięte,
wyważ je i wejdź do środka.
Ale...nie odchodź,
proszę Cię, Jezu!
Jeśli struny mojej gitary zapominają
Twojego imienia, o Jezu,
proszę Cię, zaczekaj, poprowadź moje palce,
ale nie odchodzi
I gdy Twoje wezwanie nie przerwie mojego lenistwa,
poraź mnie Twoim bólem,
ale...nie odchodź, Jezu!
Wreszcie, gdy umieszczam innych
na Twoim tronie,
jakim jest moje serce,
o Królu mego życia, proszę Cię jeszcze raz,
Jezu:
zaczekaj, potrząśnij mną, ale nie odchodź!
Antonio Ribołdi

Jezus...Jego dane osobowe

WYGLĄD ZEWNĘTRZNY: dobrze zbudowany. Przewraca stoły bankierów i ławki
sprzedających w świątyni jerozolimskiej.
USTA: mówi jasno i poruszająco Nie lubi zdań przesłodzonych.
ULUBIONY STRÓJ: fartuch, by móc służyć.
STYL: nie rozgłasza swych pięknych czynów.
CHARAKTER: mocny, ale nie gwałtowny; miły, ale nie zniewieściały; stanowczy, ale nie
arogancki.
ZWYCZAJE: wyróżnia biednych i grzeszników.
PRACA: buduje drogi. Wymyślił drogi pewne na 100%.
SPECJALIZACJA: trener. Wychowuje ludzi wielkich (ale nie pod względem wymiarów
ciała).
ZALETY: wpaja wolę bycia dobrym.
BRAKI: zbyt wymagający. Żąda wszystkiego od chcących Go naśladować.
NAJWIĘKSZE OSIAGNIĘCIE: śmierć z nadmiaru miłości.
WIEK: czuje się dobrze jak na 2000 lat.

Jego tajemnica

Wyzwanie

background image

Od początku Jezus stanowił problem. „Kimże On jest?" (Mt 8,27) pytali już ludzie, którzy Go
widzieli i słyszeli. „Kim Ty siebie czynisz?" (J 8,53).
Jezus jest problemem, który podzielił ludzi na dwa bloki: z jednej strony są ci, którzy nie
potrafią ukryć entuzjazmu: „Nie widziano nigdy czegoś podobnego w Izraelu!"; z drugiej ci,
którzy krzyczą: „Zbluźnił!" (Mt 26,65), „Jesteś opętany przez złego ducha! (J 7,20).
Jakby to nie wystarczyło, Jezus nalega: „A wy, za kogo Mnie uważacie?" (Mk 8,29). Za
proroka? Za czarownika, który czyni cuda? Za egzaltowanego? Za Boga, który zszedł z nieba
na ziemię?
Jezus jest wyzwaniem. Wyzwaniem najbardziej poważnym w całej historii świata.
Rzeczywiście, bowiem wszystko zależy od tego, jaką odpowiedź daje się na pytanie: „Kimże
On jest?" Jeśli Jezus jest tylko człowiekiem, choć nawet nadzwyczajnym, to jednak zawsze
biednym człowiekiem, który nie ma prawa żądać od nas, by MU wierzyć i pójść za Nim. Ale
jeżeli jest Bogiem?
Wówczas wszystko należałoby zmienić od podstaw: byłby naszym punktem odniesienia,
sensem naszych dni, naszą nadzieją.
A więc odpowiedź na to pytanie nie jest dla nikogo luksusem: jest zagadnieniem życiowym.
Musimy przyjąć wyzwanie Chrystusowe! Musimy zdecydować się, czy Mu wierzyć, czy nie:
chcemy być ludźmi wierzącymi, ale nie łatwowiernymi. Chcemy wejść do Kościoła bez
nakrycia głowy, ale nie bez rozumu!
Właśnie dlatego zostały napisane stronice, które teraz następują: aby stwierdzić, czy
chrześcijaństwo jest kłamstwem mającym 2000 lat, czy też ma niewzruszoną podstawę. Otóż
jeszcze raz powtarzamy: wszystko zależy od tego, kim jest ten tajemniczy Jezus. Dla jasności
i z szacunku mówimy od razu, że dla nas istotą Jezusa jest Jego Boskość. Jezus poza tym, że
jest fenomenem ludzkim, jest Bogiem samym! Dowody?
Oto w Ewangeliach mamy „informacje", bardzo mocne „poszlaki", które prowadzą nas do
konkluzji, że Jezus jest naprawdę Bogiem.

Jakie informacje?
• Pierwszymi informacjami są Jego słowa: Jezus wielokrotnie powiedział, że jest Bogiem. A
Jezus był tak poważny, tak prawdomówny (zobacz Jezus: Jego charakter), że nie można MU
nie wierzyć.

• Drugą informacją jest fakt, że Jezus dokonał rzeczy nad zwyczajnych (cuda), których tylko
Bóg może dokonać.
• Trzecim dowodem jest Jego życie, które całe było arcydziełem dobroci. Życie Boże!
• Czwarty dowód: fakt, że Jezus dostarczył nam informacji tak szczegółowych o Bogu, że
zmusza to do myślenia o Nim jako o Bogu.
• Piąty dowód: Jezus wymknął się śmierci. Zmartwychwstał! To jest dowód najsilniejszy,
decydujący. Jedynie Bóg jest mocniejszy od śmierci, jedynie Bóg jest panem życia!
• Pozostaje szósty dowód, który nie znajduje się w Ewangelii, ale który może być bardzo
przekonujący: Jezus nadal najbardziej pociąga ludzi. Jezus nadal zachwyca i przemienia
miliony osób.

Dla zwykłego człowieka nie czyni się tylu gestów heroicznych! Dla Boga - tak!
Takie są więc „poszlaki", takie są „dowody" Bóstwa Jezusa. Ale to nie koniec niespodzianek.
Jezus pozwolił nam poznać Boga zaskakującego, niesłychanego. Tak wielkiego, że musimy
przyznać, iż nie zasługiwaliśmy na takiego!
Oto, dlaczego nie mogliśmy Go trzymać zamkniętego w szufladzie. Czuliśmy potrzebę
przedstawienia Go. Bóg Jezusa jest tak nadzwyczajny, że może zmienić życie: nadać mu sens
i utrzymywać je w ciągłej radości! Właśnie strony, które zamykają tę książkę, są bardziej od
pozostałych godne przeczytania i cieszenia się nimi.

background image

Pięć poszlak wyjaśniających Jego tajemnicę

Słowa szaleńca czy słowa Boga?

Zacznijmy od refleksji na temat zaskakujących wypowiedzi
Jezusa.
Jezus utrzymuje, że żył, zanim powstał świat (J 17,5); że „zstąpił
z nieba" (J 6,51), że widział Boga (J 3,11).
Oświadczył: „Beze Mnie nic uczynić nie możecie" (J 15,5); „Kto we Mnie wierzy, choćby i
umarł, żyć będzie" (J 11,25); „Dana Mi jest wszelka władza na niebie i na ziemi" (Mt 28,18).
Przyrzekł niesłychane rzeczy: „Kto idzie za Mną, nie będzie chodził w ciemności, lecz będzie
miał światło życia" (J 8,12); „Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym" (J 6,55).
Ma niesłychane wymagania: żąda, by kochano Go bardziej od ojca i matki (Mk 10,37),
bardziej od samego życia (Mt 10,39). To jeszcze nie wszystko.
A to, co przechodzi wszelkie pojęcie - Jezus zmienia nawet Pisma: „Słyszeliście, że
powiedziano przodkom... A Ja wam powiadam..." (Mt 5,21 n). Odpuszcza grzechy (Mk 2,1-
12),mówi, że „kto Mną gardzi, gardzi Tym, który Mnie posłał" (Łk 10,16), że „kto Mnie
zobaczył, zobaczył także Ojca" (J 14,9-10), gdyż „Ja i Ojciec jedno jesteśmy" (J 10,30).
Co powiedzieć o tych zdumiewających stwierdzeniach Jezusa? Możemy mieć tylko dwie
odpowiedzi: albo mamy do czynienia z szaleńcem, albo Ten, kto je wypowiedział, jest w
posiadaniu jakiejś tajemniczej prawdy. Nie ma innego wyjścia. Słowa szaleńca. Faktycznie,
czy można ocenić inaczej kogoś, kto chwali się, że jest Bogiem, a nim nie jest? Jak nie
uśmiechnąć się z pobłażaniem wobec człowieka, który oświadcza, że odpuszcza grzechy,
podczas gdy nie ma takiej władzy?
Jeśli natomiast nie są to słowa egzaltowanego szaleńca, muszą zawierać coś bardzo
głębokiego.
A więc? Za jaką wersją się opowiemy?
Za szaleństwem czy za tajemnicą?
Odpowiedź, jaka wydaje się nam najbardziej logiczna, jest taka: gdyby Jezus pozostawił
podejrzenia co do swej równowagi umysłowej, mielibyśmy prawo wątpić w bulwersujące
deklaracje dotyczące Jego Boskości.
Ale Jezus jest zrównoważony, prostolinijny, szczery, inteligentny; nie może nas oszukiwać
stwierdzeniami o tak decydującym znaczeniu.
Nie istnieje podwójny Chrystus: jeden poważny i wiarygodny, gdy mówi np., że „szabat
został ustanowiony dla człowieka" (Mk 2,27), i inny, który przed najwyższym kapłanem
Kajfaszem, stawiającym Mu oficjalnie pytanie: „Powiedz nam, czy Ty jesteś Mesjasz, Syn
Boży?" - odpowiada uroczyście: „Tak, Ja nim jestem!" (Mt 26,62-64).
Ktoś taki jak Jezus, zakochany w prawdzie i zdecydowanie przeciwny wszelkiej hipokryzji
(Mt 23,13-26), nie może skłamać nawet jeden raz. Oto więc pierwszy, mocny „znak", który
skłania nas do stwierdzenia, że Jezus musiał mieć w sobie coś tajemniczego. Człowiek tak
doskonały, jak to wykazaliśmy w dwóch poprzednich rozdziałach, nie może być oszustem,
kimś fałszywym, kłamliwym, gdy mówi, że jest Bogiem.

Gdybym nie poznał Chrystusa...
Gdybym nie poznał Chrystusa, Bóg byłby dla mnie słowem pozbawionym sensu.
Bóg filozofów i erudytów nie zająłby żadnego miejsca w moim życiu moralnym.
Trzeba było, by Bóg zanurzył się w ludzkości i by w określonym momencie historii, w
określonym miejscu globu i jako istota ludzka z krwi i kości wypowiedział pewne słowa,
dokonał pewnych czynów, bym ja upadł na kolana.
Francois
Mauriac

background image

Ryzyko jest piękne

Na tych stronach znajdujemy argumenty dotyczące Boskości Jezusa. Nie oczekuj jednak
„dowodów" matematycznych, jasnych i dokładnych, które zmuszą cię do wierzenia. W religii
dowody matematyczne nie mają sensu.
Faktycznie, gdyby udało nam się udowodnić z pewnością matematyczną, że Jezus, poza tym,
że jest prawdziwym człowiekiem, jest również prawdziwym Bogiem, nie mielibyśmy żadnej
zasługi w zaufaniu Mu, nie moglibyśmy wierzyć. Wiara wymaga zawsze czegoś niejasnego:
nie wierzy się w światło słońca podczas letniego dnia; nie wierzy się, gdyż się je widzi.
Wielki matematyk i filozof francuski Blaise Pascal (1623-1662) mawiał, że wiara musi być
roztropna: „mądra i szalona". „Mądra" - ponieważ muszą istnieć dobre motywy, by wierzyć;
„szalona", gdyż te motywy nie mogą być wystarczające, by same mogły doprowadzić do
wiary.
Podobnie tutaj: mamy bardzo silne przesłanki na rzecz Boskości Jezusa, które sprawiają, że w
swojej wierze nie jesteśmy bezkrytyczni; jednak te przesłanki nie zmuszają nas do wierzenia:
aby zaistniała wiara, potrzebny jest skok w ciemność, akt zaufania Jezusowi.
I tak wiara pozostaje wolnym i odważnym aktem; pełnym szacunku aktem człowieka.
Również aktem pięknym! Już Platon, największy filozof grecki (427-347 przed Chr.) mawiał,
że „ryzyko jest piękne!" Czyż nie jest może pięknie mieć zaufanie do przyjaciela rozumnego
i dobrego, do przyjaciela sympatycznego i nadzwyczajnego - jak Jezus?

Zapytano pisarza Luigiego Santucciego, co zarzuciłby Bogu, gdyby spotkał Go twarzą w
twarz?
Odpowiedź brzmiała: „Zarzuciłbym Mu, że kazał mi urodzić się o 2000 lat za późno; w
Mediolanie, a nie w Palestynie!"

Druga poszlaka. Niezwykłe czyny

Istnieje druga „poszlaka" wskazująca na Boskość Jezusa: Jego
nadzwyczajne czyny.
• Pewnego dnia jakiś trędowaty zbliżył się do Niego i poprosił o uzdrowienie. Jezus nakazał,
by został oczyszczony, i trędowaty natychmiast został uzdrowiony (Mt 8,3).
• Innego dnia pewien setnik poprosił Go o uzdrowienie sługi. Jezus spełnił jego prośbę, nie
udając się nawet do domu chorego (Mt 6,7).
• Człowiekowi o imieniu Jair umarła dwunastoletnia córeczka. Jezus przywrócił ją do życia
(Mk 5,23n). To samo zdarzyło się, gdy wchodził do miasteczka, skąd wynoszono zmarłego
syna wdowy. Jezus zatrzymał orszak żałobny, dotknął zwłok i powiedział: „Młodzieńcze,
powiadam ci, wstań!" - i „zmarły siadł i począł mówić, a Jezus oddał go matce" (Łk 7,14-15).
• Umarł Łazarz, Jego przyjaciel. Został pochowany. Przybył Jezus i nakazał: „Usuńcie
kamień". Marta, siostra zmarłego, powiedziała: „Panie, już cuchnie. Leży bowiem od
czterech dni w grobie". Jezus odrzekł jej: „Czyż ci nie powiedziałem, że jeśli uwierzysz,
ujrzysz chwałę Bożą?" Wówczas odsunęli kamień. Jezus zawołał donośnym głosem:
„Łazarzu, wyjdź na zewnątrz!" I wyszedł zmarły, mając ręce i nogi powiązane opaskami, a
twarz jego była zawinięta chustą. Jezus rzekł im: „Rozwiążcie go i pozwólcie Mu chodzić" (J
11,39-44).
• Pewnego dnia wielka burza rozpętała się nad jeziorem Tyberiadzkim. Życie Jezusa i Jego
uczniów było w niebezpieczeństwie. Jezus jednym słowem uciszył burzę (Mk 4,39).
Czyny niesłychane, nadzwyczajne, które oszałamiają. Kim jest Ten, który uzdrawia chorych i
wskrzesza umarłych? „Kimże On jest, że nawet wichry i jezioro są Mu posłuszne?" (Mk
8,27). Czy człowiek może dojść aż tak daleko? Czy ten Jezus nie ukrywa bezmiernej
tajemnicy?

background image

Podążam za królem
Pewnego dnia na początku lata król Persji postanowił udać się do swego letniego domu w
górach. Zabrał ze sobą giermków, dworzan, służbę, cały dwór. Wyruszył karawaną
wielbłądów i koni, wioząc ze sobą szkatułę pełną cennych pereł i kosztowności. Podczas gdy
zdążał i ścieżką górską, wielbłąd, który niósł szkatułę, potknął się o kamień. Szkatuła spadła i
tocząc się uderzyła w głaz. Rozbiła się. Drogie kamienie rozsypały się na wszystkie strony:
diamenty, szafiry, rubiny, szmaragdy... Błyszczały w słońcu. Karawana stanęła. Król obejrzał
się i zobaczył, co się stało. Gestem wielkodusznej obojętności, wyciągając rękę powiedział:
„Weźcie je sobie". Wszyscy rzucili się, by pozbierać te błyszczące kamienie. Król na swym
koniu wolno podążył dalej. W pewnym momencie usłyszał za sobą odgłos kopyt końskich,
jednego konia. Odwrócił się zaciekawiony: był to giermek, szesnastoletni chłopiec. Król
spojrzał na niego zdumiony. „Nie zatrzymałeś się, by pozbierać klejnoty?"
A chłopiec z godnością odpowiedział: „Ja podążam za królem!"
„Bóg, który byt przez 30 lat murarzem i cieślą, da sobie radę z gruzami mojej duszy".
Hans Urs von
Balthazar

Trzecia poszlaka. Życie doskonałe

Idźmy dalej. Jest jeszcze wiele rzeczy, które zdumiewają, gdy mówi się o Jezusie, np. o stylu
Jego życia. Jezus był bezmiarem światła, miłości, pokoju, radości. W życiu zawsze szedł na
całość: z całą dobrocią, szlachetnością.
Gdziekolwiek się pojawiał, wnosił ze sobą falę świeżości, pogody ducha, entuzjazmu.
Jego słowa zawierały energię zdolną wstrząsnąć umysłami i sercami. Pewnego dnia zobaczył
człowieka pobierającego cło i powiedział do niego po prostu: „Pójdź za mną!" (Mt 9,9).
Człowiek (na imię miał Mateusz) wstał i poszedł za Nim. Jedno zdanie, które ukrywało
nadludzką moc, spowodowało, że rozpoczął nadzwyczajną przygodę!
I dalej.
Jezus miał w sobie nieskończenie wiele czułości. Uczył, że miłość znaczy więcej od
inteligencji. Kochał wszystko za wyjątkiem grzechu i nijakości. Należał do wszystkich. Nie
unikał towarzystwa ludzi przegranych. Wysłuchiwał ich, przebaczał, odradzał, podnosił.
Domenico Sigalini przyrównuje Jezusa do huraganu wszelakiego dobra. Posłuchajmy go.
„Przychodzi jak gospodarz domu: wyrzuca uzurpatora, zamiata dom, porządkuje klepisko.
Rodzina ludzka odnajduje pokój, dobrobyt. Ślepi widzą, chromi chodzą, trędowaci zostają
uzdrowieni, głusi słyszą, radość i szczęście powracają na twarze biedaków. Odrzuceni,
prostytutki, grzesznicy, celnicy zostają przywróceni społeczności ludzkiej, natura nie stanowi
więcej zagrożenia, grzesznicy zostają zdemaskowani, ale uzyskują przebaczenie, słabi są
przygarniani, a nie potępiani, głosi się sprawiedliwość, prawdę, szanuje się szczerość.
Upadają przeszkody, ludzie łączą się, podmuch miłości odświeża życie, stare kości znów
ożywają. Można by długo kontynuować wymienianie znaków, jakie Jezus pozostawił tam,
którędy przechodził. Znaki huraganu o nazwie Jezus".
Rzeczywiście Jezus był nadzwyczajny. Był jedynym, który zrealizował całkowicie wielkość
człowieczą. Oto, dlaczego czuje się dobrze pomimo swych dwóch tysięcy lat.
Oto, dlaczego nigdy się nie starzeje. Takiego Jezusa szuka się za wszelką cenę! Jak można
nie szaleć za Nim? Był tak doskonały, że aż Boski. Był święty: absolutna niewinność.
Piłat nie znalazł powodu, by Go skazać (Mk 15,14). Jeden z łotrów ukrzyżowanych razem z
Nim musiał przyznać: „My znaleźliśmy się tu słusznie, bo odbieramy zapłatę za uczynki
nasze, lecz On nie uczynił nic złego" (Łk 23,41).
Nawet duchy nieczyste nazywały Go „Świętym Boga" i krzyczały: „Przyszedłeś nas zgubić!"
(Mk 1,24). Jezus - święty do najwyższej potęgi! Wystarczyło zobaczyć, jak się modlił: musiał
robić wrażenie, że jest tajemnicą gorejącą, skoro kiedyś uczniowie, widząc Go modlącego
się, błagali: „Panie, naucz nas modlić się" (Łk 11,1).

background image

Ale Jezus był święty przede wszystkim dlatego, że chciał pełnić tylko wolę Boga.
Pierwsze słowa, jakie Ewangelista wkłada w Jego usta, to: „Czy nie wiedzieliście, że
powinienem być w tym, co należy do mego Ojca?" (Łk 2,49).
Jego ostatnie słowa na krzyżu są też akceptacją woli Bożej: „Ojcze, w Twoje ręce powierzam
ducha mojego" (Łk 23,46). Czynienie woli Boga stanowiło Jego pracę, Jego trud, Jego radość!
Święty Jan porównuje pragnienie Chrystusa wypełniania woli Ojca do pokarmu: „Moim
pokarmem jest wypełnić wolę Tego, który Mnie posłał" (J 4,34). W tym zdaniu zawarta jest
tajemnica, która ujawnia, że Jezus był Świętym Świętych.
W związku z tym poważny uczony zadał pytanie: „Kim jest ten Jezus, który modli się tak
święcie, który żyje w tak wielkiej zażyłości z Bogiem, który umie umrzeć tak niewinnie?
Wszystkie ludzkie miary zawodzą w tym wypadku" (Karl Adam).

Jezus piosenkarza Luki Carboniego
„Od momentu, w którym poznałeś Jezusa Chrystusa, nie możesz nie brać Go pod uwagę
dokonując jakiegokolwiek wyboru, jakiegokolwiek kroku.
Mogę określić się jako chrześcijanin, ponieważ pragnę nim być i dlatego, że przy całej mojej
ignorancji czuję, że posłanie Chrystusa jest największe, najgłębsze, najbardziej rewolucyjne,
jak również najpiękniejsze spośród wszystkich, jakie otrzymałem w życiu, i które uznaję za
prawdę. To posłanie jest we mnie żywe, onieśmiela mnie, zachęca mnie do refleksji, do
nieustannego zmieniania się; każe mi przeżywać sprzeczności i niepokoje. Czasami daje mi
pokój, czasami mnie przeraża.
Czuję głęboko tę obecność Boga; uciekam od niej, powracam, zapominam o Nim, odczuwam
Co... Warto poświęcić życie, aby podążać za prawdą Chrystusa".

Jestem Ojcem
W samotnie stojącym domu w nocy wybucha nagle ogień. Wszyscy wybiegają na zewnątrz,
na łąkę. W łunie płomieni, rozglądając się wokoło, rodzice zauważają, że brakuje
najmłodszego, pięcioletniego chłopca. W ogólnym popłochu również i on zszedł z innymi,
ale znalazłszy się jako ostatni na końcu schodów, przed drzwiami opanowanymi już przez
płomienie, w panice wrócił na górę. I oto ukazuje się w oknie na piętrze, przerażony, płacząc
rozpaczliwie. Jego ojciec dostrzega go i krzyczy do niego: „Skacz!" Chłopiec rozpoznaje głos
ojca, ale nie widzi go: jest zbyt dużo dymu i strasznych płomieni.
„Nie widzę cię, tatusiu!"
„Ja ciebie widzę i to wystarczy. Skacz na dół!"
Dziecko posłusznie skacze i ląduje w ramionach ojca.

Bóg jest Ojcem: zawsze widzi nas, choć my Co nie widzimy. Kocha nas zawsze, nawet gdy
my zapominamy Co kochać!

Czwarta poszlaka. Ekspert w dziedzinie znajomości Boga

Pozostają jeszcze dwie oznaki, świadczące o Boskości Jezusa. Jedna z nich dotyczy
wiadomości, jakie On sam dostarcza nam na temat Boga.
Jezus przekazuje nam informacje, tak szczegółowe, właśnie o Bogu, że rodzi się spontanicznie
pytanie: czy ktoś tak szczery jak Chrystus może mówić takie rzeczy o Bogu, jeśli sam nie jest
Bogiem?
Odczytajmy więc dowód Boskiej tożsamości Jezusa: jest zbyt oryginalny, rewolucyjny i
pokrzepiający, by nie radować się nim. Bóg Jezusa jest Bogiem wszystkich: „...On sprawia, że
słońce wschodzi nad złymi i nad dobrymi i On zsyła deszcz na sprawiedliwych i
niesprawiedliwych" (Mt 5,45). Bóg Jezusa nie faworyzuje nikogo. Jest katolicki, uniwersalny:
szuka również „ubogich, ułomnych, chromych i niewidomych" (Łk 14,16-24).
Bóg Jezusa jest Bogiem radosnym. Wyprawia uczty sam i zaprasza innych, by czynili

background image

podobnie (Mt 22,1-14; Łk 15,7.9.23). Nieważne, że majątek został roztrwoniony. Ważne, że
syn powrócił: „Będziemy ucztować i bawić się!" (Łk 15,23). Bóg Jezusa nawet oszczędza
nam trudu związanego z powrotem gdyż „gdy ją [owcę] znajdzie, bierze z radością na
ramiona" (Łk 15,5).
Bóg Jezusa jest Bogiem bliskim: wie, czego potrzebujemy (Mt 6,8-32).
Nikt nie może być wymazany z Jego pamięci: „nawet włosy nasze na głowie wszystkie są
policzone" (Mt 10,30).
Mało tego: rzeczą najbardziej zaskakującą jest, że Bóg Jezusa jest Bogiem Ojcem (Mt 6,9).
Nowość absolutna! Nikt nigdy nie ośmielił się zwrócić do Boga nazywając Go „Abba-Ojcze".
„Abba" było zwrotem pieszczotliwym, jakim dzieci żydowskie nazywały swego ojca, a
odpowiadał on mniej więcej słowu „tatuś". „Nikomu nie przyszło na myśl - pisze teolog
Leonardo Boff- używać takiego bezpośredniego i pospolitego określenia w stosunku do
Boga".
Byłoby to jednoznaczne z brakiem szacunku wobec Jahwe i spowodowałoby zgorszenie
pobożnych osób. A jednak Jezus we wszystkich modlitwach, które dotarły do nas, zwraca się
do Boga w taki właśnie sposób: „Abba". Ewangelie wkładają 170 razy to słowo w usta Jezusa
(4 razy u Marka, 15 u Łukasza, 42 u Mateusza, 109 u Jana).
Nowy Testament zachowuje zwrot „Abba", aby podkreślić nowość w podejściu Jezusa do
Boga.
Nie do Boga małostkowego, wyrachowanego, ale Boga-Miłości. Boga, który jest cierpliwy
wobec wszystkich, tak wobec tych, którzy są zmuszeni jeść strąki, jak i wobec tych, którzy
pozostają w domu, a potem okazują gniew (przypowieść o synu marnotrawnym, Łk 15,11
-32); Boga, który tak bardzo chce kochać, że udaje się na poszukiwanie nawet jednego
potrzebującego pomocy (Mt 18,10-14).

Niestety, analizując dowód Boskiej tożsamości Jezusa, można nie docenić Jego uroku; przede
wszystkim ryzykuje się niezrozumienie tej wielkiej prawdy: jeśli osoba tak poważna i
wiarygodna jak Jezus mówi tyle i takich rzeczy o Bogu, sama musi być Bogiem.

Bóg Jezusa

Pewnego razu ktoś poszedł do Buddy prosząc go, by powiedział mu coś o Bogu. Budda
podniósł prawą rękę, położył palec wskazujący na ustach i zachował milczenie. Mądry Budda
nie mógł nam dać bardziej jasnej lekcji: o Bogu lepiej milczeć niż mówić.
Tego samego uczył w XIX wieku filozof duński Soren Kierkegaard, gdy mówił: „Bóg jest
tajemnicą. Zamilknij!" Racja! Próbować zrozumieć Boga jest jak starać się zrozumieć jakieś
słowo, analizując czcionki użyte do napisania go.
Jednak na szczęście pewnego dnia zszedł na ziemię wiarygodny Ekspert, który wyjawił nam,
kim jest Bóg. Bóg jest przytuleniem, Bóg jest pocałunkiem. Bóg jest Tym, kto biegnie nam
naprzeciw. Bóg nas wzrusza. Bóg zaprasza nas na ucztę (Łk 15,11-32).
A więc Bóg nie jest straszny, groźny, zagniewany, jakim tyle razy przedstawiali Go ludzie.
Bóg Jezusa jest urzekający. Dzięki Ci, Jezusie!

Wielki konkurs
Pewnego dnia szach ogłosił konkurs dla wszystkich artystów swego wielkiego królestwa.
Chodziło o przedstawienie twarzy króla.
Zjawili się Hindusi z cudownymi farbami, których tajemnicę znali tylko oni; następnie
Ormianie, którzy przynieśli specjalną glinkę, potem Egipcjanie z dłutami nigdy dotąd
niewidzianymi i wspaniałymi blokami marmuru. Na koniec,jako ostatni zjawili się Grecy,
którzy przynieśli jedynie woreczek proszku.
Wszyscy zostali zamknięci na całe tygodnie w osobnych salach pałacu królewskiego.
W oznaczonym dniu przybył król. Podziwiał cudowne malowidła Hindusów, modele Ormian i

background image

posągi Egipcjan.
Na koniec wszedł do sali Greków. Wydawało się, że oni nie zrobili niewielkiego: swym
miałkim proszkiem oczyścili i wypolerowali marmurową ścianę sali w taki sposób, że gdy
król wszedł do pomieszczenia, mógł podziwiać doskonałe odbicie swojego oblicza.
Naturalnie Grecy wygrali konkurs. Zrozumieli, że jedynie król mógł być obrazem króla.

Jedynie ten, kto naśladuje Boga, może być jego obrazem. Bóg jest wiarygodnym programem,
wiarygodnym stylem życia: „Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz
niebieski" (Mt 5,48).
Bóg chrześcijański nie jest Bogiem, o którym trzeba rozmyślać, ale którym trzeba żyć!

Wybierz swój SMS

Cała planeta ze wszystkim, co się na niej znajduje, bez tego Człowieka jest szaleństwem.

Cud polega na tym, że świat nie miał nigdy i nigdy nie będzie miał kogoś takiego jak On.
Fiodor Dostojewski

Dopóki choć jedna osoba umiera z głodu, a ja nie staję się chlebem dla niej; dopóki jeden
człowiek pozostaje w więzieniu, a ja nie zrywam jego łańcucha, dopóki mam brata, który jest
sam, a ja go nie zauważam, Chrystus jeszcze się dla mnie nie narodził.
Gandhi

Każdy jest malarzem własnego życia:
wola jest twórcą dzieła; kolorami są cnoty;
Jezus Chrystus jest oryginałem, który należy odtworzyć.
Grzegorz z Nyssy

Piąta poszlaka. „Powstał z martwych!" (Mk 16,6)

Pozostaje „ratyfikacja" Boskości Jezusa: Jego zmartwychwstanie. Na grobie Juliusza Cezara,
na grobie Napoleona, króla Wiktora Emanuela, i na wszystkich innych można napisać: „Tu
spoczywa". Na grobie Jezusa należałoby napisać: „Tu nie spoczywa". Jezus otwiera grób i
zmartwychwstaje. „Powstał z martwych, nie ma Go tu" (Mk 16,6).
Zmartwychwstanie mówi nam, że Jezus nosił w sobie moc Boga. Starano się Go unicestwić,
ale On powstał z martwych, bardziej żywy niż kiedykolwiek. Chrystus jest Życiem, które
zwycięża śmierć. Jest Światłem, które wypędza ciemności, jest Radością, która przezwycięża
smutek. Zmartwychwstanie jest najpiękniejszym weekendem w całej historii! Bez
zmartwychwstania bowiem panowałoby jedynie rozczarowanie. Zmartwychwstanie
Chrystusa jest wielkim punktem odniesienia całego chrześcijaństwa: jest wydarzeniem, z
którego wywodzi się cała nasza wiara. Jest największym ze wszystkich cudów, gdyż
potwierdza wszystkie inne cudy. Jest największym ze wszystkich słów, gdyż uwiarygodnia
wszystkie. Wiedzieli o tym dobrze Apostołowie, którzy (można powiedzieć) głosili tylko
Zmartwychwstanie Chrystusa (Dz 2,32; 3,15; 4,8-10).
Szkoda, że ta wiadomość po 2000 lat utraciła swą moc! Jak można np. głosić
Zmartwychwstałego ze smutnymi twarzami? Starożytny tekst apostolski „Pasterza z Ermy" z
II wieku mówi: „Wszystkie osoby pogodne czynią dobro. Człowiek smutny natomiast zawsze
czyni zło". Oto, dlaczego św. Paweł nalega: „Zawsze się radujcie" (1 Te 5,16); „Radujcie się
zawsze w Panu!" (Flp 4,4).
Z pewnością pierwsi chrześcijanie umieli się radować więcej
od nas.

background image

Czuli się odpowiedzialni za prawdziwą radość świata: za tę
przyniesioną przez Jezusa (J 15,11). Widocznie nie oddalili
się od Zmartwychwstania. Dlatego zarażali innych radością.

Zmartwychwstał, gdyż jest Bogiem
Święta Wielkanocne obchodzi się prawie zawsze w kwietniu. W kwietniu rozkwita naprawdę
wszystko: świat okrywa się trawą, kwiatami, niezliczonymi młodymi pędami, rozbrzmiewa
śpiewem ptaków...
Kwiecień jest zaproszeniem do świętowania Paschy- uczestnictwa w „Wielkim Przejściu"!
Dokonać tego Przejścia - to wyjść na światło, nie żyć w ukryciu.
Być uczestnikiem Paschy to skończyć z siedzeniem w fotelu i użalaniem się.
Świętować Wielkanoc to wierzyć, że słońce czeka na ciebie poza pieczarą.
Świętować Wielkanoc to wyrzucić do śmietnika czarne okulary.
Świętować Wielkanoc to mieć radosną wiarę. Świętować Wielkanoc to mniej się lękać, a
więcej ufać. Świętować Wielkanoc to nie tracić nigdy chęci rozkwitania na nowo.
Świętować Wielkanoc to myśleć: śmierć mija, życie pozostaje.
Świętować Wielkanoc to organizować zmartwychwstanie świata.
Im bardziej będę świętować Wielkanoc, tym bardziej głosić będę wielką prawdę: nasz Jezus
zmartwychwstał, gdyż nasz Jezus jest Bogiem!

*
Chrystus był Miłością. Głosił słodycz łez i piękno braterstwa. Protestował przeciwko
nienawiści i kłamstwu. Rozlał smutek pokonanego na góry, lasy, brzegi mórz.
Był lilią i jeziorem, bezmiarem i kwiatem leśnym, sercem i zdumieniem nad nieznanym.
Widział i płakał. Jego oczy patrzyły i przekonywały.
Szedł przez pola głosząc miłość do wszystkich istot. Pouczał o równości i był pełen
współczucia dla ubóstwa... dlatego ubodzy Go kochali... I odszedł.
Federico Garcia Lorca

Dowód najbardziej przekonujący

Po tym wszystkim, co powiedzieliśmy, możemy jeszcze podać ostatni dowód na korzyść
Jezusa-Boga. Dowód, który może być najbardziej przekonujący, a z pewnością najłatwiejszy
do zrozumienia. Tym dowodem jest świadectwo tych (a są ich miliony), którzy żyją dla
Chrystusa.
To ludzie, którzy pracują za darmo, a są przecież inteligentni.
To ludzie, którzy harują, a jednak są pogodni.
To ludzie, którzy niosą krzyż, ale nie obarczają nim innych.
To ludzie, którzy walczą, ale nie zabijają.
To ludzie cisi, ale nie słabi.
To ludzie szczęśliwi i niezrezygnowani.
To ludzie, którzy cierpią, a mimo to śpiewają i idą naprzód.
To ludzie prości, którzy jednak mają styl Boga.
Kto ich przemienił w sól ziemi i światło świata? -Jedynie moc Boska powoduje takie
przemiany!
Dlaczego tak się zachowują? Nikt nie odgrywałby przypowieści o dobrym Samarytaninie
codziennie i przez wszystkie godziny - dla zwykłego człowieka. Dla kogoś przeciętnego nie
umywa się nóg drugiemu człowiekowi. Za zwykłego człowieka nie oddaje się życia!
Oto świadectwo najbardziej wymowne Boskości Jezusa. Świadectwo pokorne, biedne, wolne,
dobre, które napotykasz np. w Cottolengo w Turynie, w brazylijskich dzielnicach nędzy, w
domach, w których ratuje się narkomanów, w „Domach--rodzinach"...
Świadectwo twoje i moje; wszystkich, którzy w życiu codziennym kochamy Jezusa, gdyż jest

background image

nie tylko naszym Bratem i Wzorem, ale Kimś o wiele większym: jest naszym Bogiem.

Wybierz swój SMS

Z miłości Bóg na ziemię przyszedł.
Miłością było Jego życie.
Z miłości swoje życie oddał.
Dzięki Miłości zmartwychpowstał.

Proszę was, młodzi ludzie, zapomnijcie o słowie „Ewangelia",
jeśli dla was znaczy ono jedynie obowiązki, ofiarę, smutek.
Jezus nigdy nie pragnął mieć wokół siebie niezadowolonych.
Czynił wręcz cuda, aby budzić zadowolenie,
a pierwszym, jaki uczynił, była przemiana wody w wino.
Gdyby dzisiaj powrócił, czyniłby podobnie.

Nauczył nas mówić nie: „Ojcze nasz, jeśli jesteś w niebie",
ale: „Ojcze nasz, który jesteś w niebie". Twój Bóg, Jezu,
jest Bogiem pewnym, bezpiecznym. Na Nim mogę oprzeć
moje życie jak na skale (Pwt 32,4).

Dzisiaj wiem, że twarz ludzka, choćby nie wiem jak nędzna, spoliczkowana — staje się
natychmiast twarzą Jezusa.
Michel Tournieri

To do ciebie się zwraca
„Przede wszystkim uderza mnie to, że przesłanie Chrystusa jest zwrócone do jednostek, do
poszczególnych osób. „Ty" dla Chrystusa zawsze ma przewagę nad „wy". On zwraca się do
osoby. Już samo to jest faktem niezwykłym dla kultury żydowskiej, całej nastawionej na
wspólnotę, na lud. Ale również dla innych kultur religijnych starożytności nie jest typowy
przywódca religijny, kierujący swe przesłanie do poszczególnych osób. Również dlatego
nowoczesny Zachód jest nie do pomyślenia bez Ewangelii: jest ona tam, gdzie działa ta
Osoba, która zwraca się nie do masy ludzkiej, ale do każdego z osobna i mówi: „ty musisz";
jest tam, gdzie tworzy się pojęcie „ja", indywidualności, podmiotu, osoby. Wielcy myśliciele
starożytności nie potrafili zobaczyć osoby jako całości, tak jak my ją rozumiemy i jak została
przedstawiona jedynie w Ewangeliach, skąd ten współczesny jej obraz się wywodzi".
Id
a Magli

Rozpowszechniać Wielkanoc
Był świt. Kobieta o imieniu Maria udała się do grobu Jezusa. Ale grób był pusty!
Co się stało z Jezusem?.
Odpowiedź dali dwaj aniołowie w lśniących szatach. „Dlaczego szukacie żyjącego wśród
umarłych? Nie ma Go tu, zmartwychwstał!"
W średniowieczu często przedstawiano Zmartwychwstałego zasłoniętego chmurami, ale
nogami widocznymi, skierowanymi ku ziemi. Miało to oznaczać: Jezus zniknął, ale nie
odszedł, znajduje się wszędzie. Te nogi są niczym aniołowie mówiący do Apostołów:
„Dlaczego stoicie i patrzycie w niebo? Idźcie na cały świat i głoście, że Chrystus żyje!" Otóż
to: Jezus ma nogi poniżej obłoków, abyśmy kontynuowali Jego wędrówkę. Wstąpił do nieba,
ale nogi pozostawił na ziemi. Nasze nogi.
A więc...idźmy!
Wielkanoc jest zadaniem; Wielkanoc jest zobowiązaniem: zobowiązaniem do

background image

rozpowszechniania życia, pokoju, radości.

Modlitwa nietoperzy

Panie, Ty, który powiedziałeś o nas
„moje baranki";
może popełniłeś błąd.
My jesteśmy nietoperzami
kochającymi noc, gdyż obawiamy się wolności Dnia,
który nam dałeś.
Dnia pełnego światła, zmartwychwstania,
o niekończących się horyzontach,
oczyszczonego wiatrem Ducha
bez granic.
Dnia oślepiającego,
w którego bezmiarze
można się zagubić.
Dnia pełnego chwały,
kiedy to taniec i świętowanie
są obowiązkowe.
Dnia rozbrzmiewającego...
A my, mimo cudowności
jutrzenki, która pragnie
nas sobą upoić,
milczący wracamy do domu,
by zawisnąć głową w dół
i

nie widzieć tego światła, które zakłóca

nasze odrętwienie,
i które mogłoby przemienić nas w orły.
Obudź nas, Panie:
za bardzo staliśmy się nietoperzami!
Piero Gribaudi

Bóg niesłychany

Nadzwyczajny Bóg Jezusa

Właśnie dlatego, że Jezus był Bogiem, umiał tak dobrze mówić o Bogu. Zawsze, na każdej
stronie Ewangelii. Raz jednak był szczególnie wspaniałomyślny: objawił nam praktycznie
wszystko to, co musimy wiedzieć o Bogu. Było to w dniu, w którym opowiedział
przypowieść najpiękniejszą ze wszystkich, najważniejszą ze wszystkich czterdziestu dwóch,
jakie nam przekazał: przypowieść nazywaną przez nas często przypowieścią o synu
marnotrawnym, ale tak naprawdę powinna nosić tytuł: „O Bogu Ojcu" (Łk 15,11-32). Może
nigdy się nad tym nie zastanawialiśmy, ale tego dnia ludzkość otrzymała największy dar.
Przypowieść o Bogu Ojcu jest cenniejsza od wszystkich odkryć, od wszystkich wynalazków,
od wszystkich ksiąg, wszystkich powieści, wszystkich filmów. Jest nie tylko arcydziełem
literackim (stwierdzają to ludzie kompetentni); jest przede wszystkim kopalnią wiadomości
pięknych, ożywczych. Wprawdzie nie uczy nas robienia pieniędzy, wprawdzie nie służy do
rozwiązywania problemu zanieczyszczenia środowiska, nie zamyka dziury ozonowej, która
nam grozi... jednak przypowieść ta pozwala nam zobaczyć rzeczy w inny sposób; pozwala
żyć również wtedy, gdy słońce mocno pali. Ta przypowieść pozwala nam znosić śmierć! Bez
niej ludzkość byłaby biedniejsza i smutniejsza.

background image

Ale dość wstępu. Przejdźmy do radowania się nią.

Chrześcijanin i poganin
Pewnego dnia chrześcijanin i poganin spotykają się z biednym człowiekiem. Chrześcijanin
daje mu swój płaszcz. Wówczas poganin mówi: „Widocznie sądzisz, że jest Bogiem!"
Chrześcijanin odpowiada mu: „Nie, po prostu wiem, że jest człowiekiem!"

Fotografia Boga w sześciu ujęciach

Pewnego dnia syn poprosił ojca o przypadającą na niego część majątku. Ojciec natychmiast
spełnił prośbę. Syn zabrał wszystko i odjechał w dalekie strony, a tam roztrwonił swój
majątek, żyjąc rozrzutnie.
Gdy zaczął cierpieć niedostatek, najął się do pracy u kogoś, kto posłał go na pole do pasania
świń. Był tak głodny, że zazdrościł świniom strąków, którymi się żywiły, lecz nie dostawał
nawet tego.
Wtedy przypomniał sobie dom swego ojca. Powrócił tam... Tutaj, po części mrocznej,
zaczyna się część jasna przypowieści (Łk 15,11 -32). Na scenę wkracza Ojciec.
Jezus, by wyryć w oczach i sercu obraz Protagonisty, używa sześciu czasowników, które są
niczym sześć uderzeń dłuta artysty, wykuwającego posąg Boga nadzwyczajnego!
Sześć czasowników, które należy smakować osobno, jeden po drugim.

Dla mnie jest...

Jezus jest dla mnie:
Słowem, które trzeba wypowiedzieć.
Prawdą, która musi być głoszona.
Drogą, którą musimy podążać.
Światłem, które należy zapalać.
Miłością, którą trzeba kochać.
Radością, którą trzeba się dzielić.
Darem, który trzeba ofiarować.
Pokojem, który należy szerzyć.
Chlebem, który trzeba spożywać.
Głodnym, którego należy nakarmić.
Spragnionym, którego pragnienie należy ugasić.
Osamotnionym, którego trzeba przygarnąć.
Starcem, któremu musimy pomóc.
Jezus jest moim Bogiem.
Jezus jest moim Oblubieńcem.
Jezus jest moim Życiem.
Jezus jest moją jedyną Miłością.
Jezus jest moim Wszystkim.
Jezus jest dla mnie Jedyny.
Matka Teresa z Kalkuty

Zobaczył go

Syn był jeszcze daleko, ale Ojciec już go zobaczył (Łk 15,20). Bóg dostrzega jako pierwszy.
Bóg jest zawsze czujny, nigdy nas nie opuszcza. Bóg patrzy na nas, by nam pomóc: „Oto
oczy Boga nad tymi, którzy się Go boją, nad tymi, co ufają Jego łasce, aby ocalił ich życie od
śmierci i żywił ich w czasie głodu" (Ps 33,18-19).
Bóg nie jest szpiegiem, nie jest policjantem zawsze gotowym do wlepienia nam mandatu!

background image

Oczy Boga są jak oczy ojca z przypowieści, który wyczekuje i długo wypatruje, marząc o
powrocie syna.
Oczy Boga są oczyma, które szukają nas z zatroskaniem. Istnieje bardzo wymowna
opowiastka na ten temat. Pewnego dnia dwaj bogaci kupcy postanowili rozpocząć
poszukiwanie najcenniejszej rzeczy na świecie. Mieli się spotkać po znalezieniu takiej
rzeczy. Pierwszy nie miał wątpliwości: wyruszył na poszukiwanie klejnotu. Przemierzył
morza i pustynie, był na szczytach gór, odwiedzał miasta. Wreszcie znalazł: był to klejnot,
który błyszczał najpiękniej pod słońcem. Powrócił więc do ojczyzny i czekał na przyjaciela.
Minęło wiele lat, nim przyjaciel powrócił. Nic dziwnego: wyjechał na poszukiwanie Boga!
Radził się największych mistrzów, czytał, studiował, ale Boga nie znalazł.
Pewnego dnia, gdy po tak długim poszukiwaniu siedział nad brzegiem rzeki, zobaczył
kaczkę, która pośród trzcin szukała swoich piskląt, które oddaliły się od niej. Małe były
liczne, a do tego bardzo swawolne.
Kaczka szukała ich aż do zachodu słońca, kiedy to wreszcie doprowadziła ostatnie kaczątko
pod swoje skrzydła.
Wówczas człowiek uśmiechnął się i powrócił do kraju.
Gdy przyjaciel go zobaczył, pokazał mu swój klejnot i z niepokojem zapytał: „A ty, co
cennego znalazłeś? Pewnie coś wspaniałego, jako że tyle lat cię nie było. Widzę to po twoim
uśmiechu..."
„Szukałem Boga" - odpowiedział zapytany.
„I znalazłeś Co?" - spytał zaciekawiony przyjaciel.
„Odkryłem, że to On mnie szukał!"
Oczy Boga: oczy poszukujące! Więcej jeszcze: oczy, które płaczą ze wzruszenia. Ujawnia
nam to
drugi czasownik z przypowieści.

Jesteś na mojej drodze

Jezu, jesteś na mojej drodze,
spotykam Cię każdego dnia.
Jesteś w ludziach, którzy się spieszą,
w towarzyszach zabaw,
w nauczycielach, którzy mnie uczą,
w rodzicach, którzy mnie upominają,
w dziadkach, którzy czekają na mnie,
w policjantach,
którzy zatrzymują mnie przy światłach,
w kierowcy ciężarówki,
która blokuje mi drogę,
w piłkarzu, którego podziwiam,
w katechecie, który mówi mi o Tobie,
w cudzoziemcu, który czuje się prześladowany.
Spraw, bym Cię rozpoznał,
nim zapadnie mroki

Wzruszył się

Gdy tylko ojciec ujrzał syna, jego serce zadrżało: wzruszył się (Łk 15,29). Bóg Jezusa nie jest
Bogiem zimnym, Bogiem oschłym, jakim wyobrażali Go sobie najinteligentniejsi poganie.
Bóg Jezusa jest Bogiem namiętnym, płomiennym: Bogiem pełnym zapału, ognia!
Zresztą włoskie słowo „Dio", określające Pana nieba i ziemi, pochodzi od „div", co w
sanskrycie, starożytnym języku, oznaczało" światło", „splendor", „ciepło". Nie bez powodu

background image

pierwsi chrześcijanie byli nazywani „synami światła".
Ale powróćmy do naszej przypowieści.
A więc Ojciec wzruszył się. Wzruszył się, gdyż jego serce jest niejako podwójne: ojcowskie i
matczyne zarazem! „Jak się lituje ojciec nad synami, tak Bóg lituje się nad tymi, co się Go
boją" (Ps 103,13). „Jak kogo pociesza własna matka, tak Ja was pocieszać będę" (Iz 66,13).
Aby lepiej zrozumieć podwójną naturę serca Ojca, wielki malarz holenderski Rembrandt,
żyjący w XVII wieku, w jednym ze swych wspaniałych obrazów, przedstawiającym właśnie
„Powrót syna marnotrawnego", namalował Ojca o dwóch różnych rękach: jednej szczupłej i
delikatnej jak ręka kobieca, drugiej masywnej jak ręka mężczyzny.
Krytyk Natale Maffioli komentuje: „Ręka, która pieści, ręka która uzdrawia, ręka która
pociesza, która karmi, ręka, która dodaje otuchy, która mówi „dobranoc"; ręka Boga podobna
do ręki matki. Ręka, która wyczekuje, ręka wyciągnięta, ręka, która chroni, ręka, która karci,
ręka, która tworzy, która podnosi - ręka Boga podobna do ręki ojca!"
Pewna dziewczynka napisała w wypracowaniu: „Bóg jest tatusiem, który kocha tak jak
mamusia". Jezus mówi nam po prostu, że „Bóg jest Ojcem". Koniec, kropka. Bóg jest
kochającym Ojcem. I czeka na nas.
Czeka na nas, tak bardzo pragnąc naszego powrotu, że gdy tylko z daleka nas dostrzega,
zaczyna biec... I tak znaleźliśmy się przy trzecim czasowniku.

„Chrystoterapia". Ale co to jest?
Na pewnym średniowiecznym obrazie malarz przedstawił Chrystusa za stołem w aptece. Z
czułym i budzącym zaufanie wyrazem twarzy podaje swoim klientom słoiki z napisem: „Lek
na każdą chorobę". Jezuita amerykański Bernard J. Tyrrel pod wpływem tego obrazu napisał
książkę i zatytułował ją:
„Chrystoterapia".
Ten tytuł oznacza, że Jezus stanowi najlepszą kurację, jest dla człowieka najlepszym lekiem
na
świecie.
To stuprocentowa prawda!
Gdyby choć jedna kropla krwi Chrystusa znalazła się w naszych żyłach, świat umyłby
wreszcie twarz i ziemia zaczęłaby się obracać we właściwym kierunku.

Wybiegł naprzeciw niego

W świecie wschodnim osobie starszej nie wypadało biegać. A jednak Ojciec, gdy tylko
zobaczył syna, „wybiegł naprzeciw niego" (Łk 15,20). Miłość uzewnętrznia się i podrywa
Co. Gdyby Jezus nie opowiedział tej przypowieści, którą teraz z radością rozważamy, nie
wiedzielibyśmy, że człowiek bardziej przyciąga Boga niż magnes żelazo. Boga, który nie
bawi się w subtelności: najważniejsze jest zbawienie syna, nawet jeśli musi przy tym
zlekceważyć obowiązujący „savoir vivre". Bez tej przypowieści nie wiedzielibyśmy, że
mamy Boga, który wybiega naprzeciw każdemu, również naprzeciw „biednym, kalekom,
niewidomym, chromym" (Łk 14,16-24). Boga, który biegnie i dociera do każdego człowieka
nieprawdopodobnymi drogami.
Jeden tylko przykład. Do Jacquesa Loewa, najpierw adwokata, potem dokera w porcie w
Marsylii przez 13 lat, wreszcie dominikanina i założyciela „misji robotniczej" we Francji,
Bóg dotarł w płatku śniegu: „Biorąc płatek śniegu i widząc jego doskonałość, jego piękno,
różniące go od wszystkich innych płatków, odczułem (to nie było rozumowanie) intensywnie,
że Ktoś stał za tym małym płatkiem śniegu! Było takie piękno, taka wielkość, a jednocześnie
taka inność w rzeczy tak nietrwałej, że jakaś inteligencja, jakaś myśl, miłość- musiała stać
również za tym małym płatkiem śniegu, który roztopił się, gdy tylko wziąłem go do ręki".

Piękny czy brzydki

background image

„Chrystus mógł być: piękny, brzydki, jasnowłosy, wysoki, niski, śródziemnomorski,
oliwkowy, surowy, serdeczny. I każdy ma prawo przedstawiać Go w sposób, w jaki
Ewangelie go inspirują. Chrystusa określa przede wszystkim to, co powiedział i zrobił, kim
jest i będzie. Chrystus jest kluczem, nadzieją, gwarancją, sensem dni, mocą. Jest Bogiem".
Ciorg
io Torelli

Rzucił mu się na szyję

Bóg wie, że w gruncie rzeczy wszyscy cierpimy z braku czułości: wszyscy potrzebujemy
kogoś, kto by nas przytulił. Obojętnie - mali czy duzi: wystarczy być człowiekiem, by
potrzebować miłości. Poeta Giacomo Leopardi w liście do brata Carla z listopada 1822 r.
wołał: „Kochaj mnie, na Boga! Potrzebuję miłości, miłości, miłości!" A w lipcu 1828 r.
powtarzał: „Nie potrzebuję sławy, szacunku ani innych podobnych rzeczy, ale potrzebuję
miłości!"
W czasie potrzebnym czytelnikowi, by przeczytać do końca ten wers, urodzi się na świecie
czworo dzieci. Otóż gdyby od razu umiały mówić, wiecie, co by powiedziały?
Powiedziałyby: „Nie jesteśmy kamieniami i nie wystarcza nam istnienie; nie jesteśmy
roślinami i nie wystarcza nam oddychanie. Nie jesteśmy zwierzętami i nie wystarcza nam
jedzenie. Jesteśmy dziećmi, jesteśmy malutkimi ludźmi i potrzebujemy, by ktoś się o nas
troszczył!"
Człowiek ma wrodzoną potrzebę przynależności: nikt nie chce być dzieckiem niczyim!
Ojciec o tym wie: dlatego nas przytula, dlatego pozwala ponieść się emocji i rzuca się synowi
na szyję (Łk 15,20). W ten sposób - proszę zauważyć - nie dopuszcza do tego, by syn ukląkł i
prosił go o przebaczenie. Delikatność Ojca! Delikatność, która dotyczy nas wszystkich i
zawsze.
Może o tym nie myślimy, może wręcz nie wydaje się to nam prawdziwe, gdy sprawy układają
się źle, ale również wówczas Bóg otacza nas swym ramieniem.
Przypomina nam o tym pewien nieznany Brazylijczyk w tym pięknym wyznaniu: „Miałem
sen. Śniło mi się, że szedłem po piasku w towarzystwie Pana, a na ekranie nocy były
wyświetlane wszystkie dni mojego życia. Spojrzałem za siebie i zobaczyłem, że przy każdym
dniu mego życia, wyświetlanym na filmie, ukazywały się cienie na piasku: jeden mój i jeden
Pana. Wreszcie wszystkie dni się wyczerpały. Wówczas zatrzymałem się. Patrząc za siebie
zauważyłem, że w niektórych miejscach był tylko jeden cień. Te miejsca pokrywały się z
najtrudniejszymi dniami mego życia. Powiedziałem do Pana: „Czyż nie przyrzekłeś mi, że
będziesz ze mną przez wszystkie dni? Dlaczego pozostawiłeś mnie samego w najgorszych
momentach?"
A Pan odpowiedział: „W dniach, w których widziałeś jeden cień na piasku, Ja niosłem ciebie
na rękach".
Bóg bierze nas na ręce, by móc nas pocałować. I tak dochodzimy do piątego czasownika.

Wybierz swój SMS

O Boże, dla Ciebie doświadczenie Ojca, a dla mnie radość syna.

O Panie,
pragnę myśleć o Tobie teraz, a nie w dziewięćdziesiątej minucie.

Spraw, bym nigdy nie utracił zaufania do Ciebie!
Byłbym zagubiony jak mewa,
która utraciła morze.

background image

Nie wystarcza mi wiara w Ciebie: to zbyt mało. Ja Ciebie kocham!

Ucałował go

Ojciec „ucałował go" (Łk 15,20). Uściskać - to już dużo. Ale ucałować znaczy więcej! Bóg
zawsze angażuje się bez reszty. Nie dawkuje miłości kroplomierzem. On wie, że miarą
miłości jest miłość bez miary.
A więc zamiast oburzać się na syna-egoistę i marnotrawcę, ucałował go.
Pocałunek z przypowieści o synu marnotrawnym jest najważniejszy ze wszystkich
pocałunków, jakie znajdujemy w Ewangelii: zostawmy (co oczywiste) pocałunek Judasza
(Mk 14,45) i pomyślmy o pocałunku skruszonej grzesznicy, która całowała stopy Jezusa (Łk
7,45).
Pocałunek Ojca jest najważniejszy ze wszystkich, gdyż przedstawia szczyt tego, co Jezus
chce, byśmy wiedzieli o Bogu: szczyt Jego przesłania teologicznego. Pocałunek bowiem jest
gestem pełnym znaczeń. Całując jakąś osobę przekazuje się tysiące pozytywnych przesłań:
Czuję się dobrze z tobą, kocham cię, jesteśmy bliskimi przyjaciółmi, jestem bardzo blisko
ciebie...
Słusznie w świętej księdze muzułmanów, w Koranie, czyta się: „Bóg jest bliżej ciebie niż
twoja aorta" (50,16). Przypomina nam to również Karol J. Jung, jeden z ojców
psychoanalizy, który na drzwiach swego domu w Zurychu kazał wyryć takie zdanie: „Bez
względu na to, czy Boga wzywamy, czy nie, On zawsze jest obecny". Obecny w naszym
sercu, jak nam objawił Jezus: „Jeśli Mnie kto miłuje, będzie zachowywał moją naukę, a
Ojciec mój umiłuje go i przyjdziemy do niego, i będziemy w nim przebywać" (J 14,23).
Nie można sobie wyobrazić Boga bardziej bliskiego! Dlatego niektórzy teologowie, zamiast
mówić o Trójcy, mówią o „Czwórcy", to jest o czterech osobach: czwarty byłby człowiek,
włączony w Trójcę.
Ale pocałunek Ojca prowadzi nas do kolejnego spostrzeżenia. Osobie, która nas całuje, trudno
mówić „pan"; raczej: „ty". Z osobą, która nas całuje, nie możemy rozmawiać z lękiem. A więc
dlaczego nie zmienić w liturgii Mszy świętej tego, co mówimy tuż przed modlitwą „Ojcze
Nasz"? Szczerze mówiąc, niezrozumiały jest ten wstęp: „Wezwani zbawiennym nakazem i
oświeceni pouczeniem Bożym, ośmielamy się mówić".
Nie, nie „ośmielamy się" mówić, ale „pragniemy" mówić. Z Ojcem tak bliskim, jakim
przedstawił nam Go Jezus, rozmawia się z wielką chęcią, z miłością, a nie ze skrępowaniem.
Bardziej niż obawiać się Boga, trzeba Go kochać. Kochać, gdyż On kocha nas bezgranicznie!
Rzeczywiście wspaniałomyślność Boga jest niesłychana!
W samej naszej galaktyce, na Drodze Mlecznej istnieje ponad sto miliardów gwiazd: około
18 na każdego mieszkańca ziemi! Ale to nie jest największa hojność. Istnieje
wspaniałomyślność mniej widoczna, ale nieskończenie większa, delikatniejsza. Obrazuje ją
króciutkie opowiadanie: „Mówi się, że Bóg trzyma każdą osobę na nici. Otóż gdy ktoś
popełnia błąd, grzech, nić zrywa się. Wówczas Bóg związuje zerwaną nić. I dzieje się tak, że
im bardziej ktoś oddala się od Niego, tym bardziej Bóg przybliża go do siebie. Aż może go
pocałować!"

Nasze jedyne wybawienie
„Odkryto antybiotyki. Wynaleziono statek kosmiczny, samochód, lodówkę. Ale człowiek tak
samo cierpi na straszne choroby ciała i ducha jak wówczas, gdy pojawił się na ziemi.
Musimy wydobyć ten diament, który ukrywamy w sobie. Wynalazki techniczne spowodowały
utratę prawdziwych wartości. Wybawienie polegać będzie na odzyskaniu rzeczy, które
utraciliśmy po drodze.
A to oznacza konieczność odkrycia ponownie Jezusa. Jego słowo, czas spędzony tutaj,
pomiędzy ludźmi, będzie naszym jedynym zbawieniem".
Valeri

background image

a Moriconi

Rzekł do swoich sług

Ojciec rzekł do swoich sług: „Przynieście szybko najlepszą szatę i ubierzcie go; dajcie mu też
pierścień na rękę i sandały na nogi! Przyprowadźcie utuczone cielę i zabijcie: będziemy
ucztować i bawić się" (Łk 15,22-23).
Co za rozrzutność! Z pewnością syn nie mógł sobie wyobrazić takiego przyjęcia. Wydaje się,
że Ojciec przesadza. Ojciec, który odrzuca wszelką rozwagę, zdrowy rozsądek. A jednak taki
jest zamysł Jezusa. Bowiem również inną przypowieścią Jezus pragnął przekonać nas, że Bóg
przebacza bez miary: chodzi o przypowieść o słudze nielitościwym (Mt 18,23-35).
Dłużnik winien był królowi 10.000 talentów. Suma przeogromna! Wystarczy pomyśleć, że
suma podatków, jakie płaciły Rzymianom wszystkie prowincje Palestyny, wynosiła 800
talentów. A oto król (Bóg) darowuje taki ogromny dług w całości. Co oznacza taki sposób
postępowania Boga?
Oznacza, że co było - to było: może nawet i ogromny występek. Ale zacznij od nowa! Bóg
odradza! Nie chce, by pozostawały krwawiące rany czy blizny. On przebacza: darowuje
całkowicie. Nie powraca do grzechów co wieczór!
Goethe mawiał, że „Nawet błoto błyszczy, gdy słońce świeci." I nawet głazy miękną, gdy
miłość Boga przebacza i odradza. Wówczas wszystko się zmienia: nastaje radość. „Będziemy
ucztować i bawić się" (Łk 15,32).
Po tej wspaniałej przypowieści powinno stać się jasne, że drugim imieniem Boga jest
„Szczęście". „Człowiek myśli, Bóg śmieje się", mówi przysłowie żydowskie. A św. Augustyn
komentuje: „Niktnie jest tak szczęśliwy jak Bóg, nikt nie uszczęśliwia tak jak Bóg".
W „Życiu błogosławionej Umiliany de Cerchi" brat Vito da Cortona pisze: Podczas gdy
Święta spoczywała na swym łóżku w celi w wieży, jakieś czteroletnie dziecko o przepięknej
twarzyczce bawiło się obok niej. Gdy Je zobaczyła, odczuła wielką radość i powiedziała do
Niego: „O słodka miłości, o najdroższe Dziecko, czy umiesz tylko bawić się?" A Dziecko
odpowiedziało: „A co chciałabyś, bym robił?" Błogosławiona Umiliana powiedziała: „Chcę,
byś powiedział mi coś pięknego o Bogu". A Dziecko na to: „Czy uważasz, że to wypada, by
ktoś mówił o sobie samym?" I zniknęło.
Bóg, który bawi się, Bóg, który świętuje.
Czy może być Bóg wspanialszy, Bóg sympatyczniejszy?

Choć nie myślę o Tobie nieustannie,
Ty nie przestajesz myśleć o mnie.
Choć Ciebie nie kocham,
Ty nie przestajesz mnie kochać.
Jak bardzo jesteś szlachetny!
Jestem dumny, że mam Boga takiego jak Ty.

Jeśli Bóg Jezusa wzbudził w tobie miłość
Pewien kapelan więzienny opowiadał:
„Jakiś więzień z izby chorych prosił, bym go odwiedził. Powiedział mi: „Mam 78 lat i muszę
pozostać w więzieniu jeszcze 3 lata. W ciągu życia tyle nabroiłem, że zawsze sobie
powtarzam: Jeśli Bóg istnieje, nie może mi przebaczyć.
Otóż wczoraj dowiedziałem się, że siostra zakonna, która prowadzi tę izbę chorych od 15 lat,
w pewnym sensie jest tu dobrowolnie uwięziona. To nie jest czymś zwyczajnym dla
człowieka. Znaczy to, że Bóg istnieje i może mi przebaczyć”. Ten staruszek poprosił o
chrzest".

Nazywacie Mnie...

background image

Nazywacie Mnie Zbawicielem, ale nie pozwalacie się zbawić.
Nazywacie Mnie Światłem, ale nie widzicie Mnie. Nazywacie Mnie Drogę, ale nie idziecie za
Mną. Nazywacie Mnie Życiem, ale nie pragniecie Mnie. Nazywacie Mnie Nauczycielem, ale
Mi nie wierzycie. Nazywacie Mnie Mądrością, ale nie pytacie Mnie. Nazywacie Mnie Panem,
ale Mi nie służycie. Nazywacie Mnie Wszechmocnym, ale Mi nie ufacie. Jeśli pewnego dnia
was nie poznani, nie dziwcie się!
Napis na
katedrze w Lubece
Ty jesteś...
Ty jesteś Bogiem.
Ty jesteś jednym z Ojcem.
Jesteś Synem Maryi.
Urodziłeś się w Betlejem,
zostałeś owinięty w pieluszki
i położony w żłobie
pełnym słomy.
Trzymano Cię w cieple
oddechu osiołka,
który przyniósł Twoją Matkę z Tobą w łonie.
Ty jesteś synem Józefa, którego
ludzie Nazaretu znali jako cieślę.
Ty jesteś zwykłym Człowiekiem.
Matka Teresa z Kalkuty

Jeśli wierzysz w Boga Chrystusa...

Weź uśmiech i podaruj go komuś,
kto nigdy go nie miał.
Weź promień słońca
i pozwól mu polecieć tam,
gdzie króluje noc.
Odkryj źródło;
umyj w nim tego, kto żyje w błocie.
Weź odwagę i umieść ją w sercu tego,
kto nie umie walczyć.
Kochaj życie;
opowiedz o nim temu,
kto nie potrafi go zrozumieć.
Weź nadzieję i podaruj ją temu,
kto nie ma światła.
Weź dobroć i podaruj ją temu,
kto nie umie obdarowywać.
Weź miłość i spraw, by świat ją poznał.
Gandhi

Proszę...

A więc proszę, porzućmy Boga ograniczonego!
Proszę, dajmy sobie spokój z twierdzeniem, że „musimy zachowywać przykazania Boże,
gdyż są nałożone przez Niego, Pana Najwyższego" (Katechizm Piusa X, 166).
Nie można nie przyznać racji temu, kto powiedział, że „to ludzie wymyślili Boga groźnego i

background image

zawsze zagniewanego. Potem, by uwolnić się od Niego i przeżyć, musieli uciec się do
ateizmu" (Tonino Lasconi).
Czyż nie jest prawdą, że wierzący często wierzyli tak słabo, że spowodowali istnienie
niedowiarków? Mamy Boga - przyjaciela pokoju, a kazaliśmy Mu poświęcać broń.
Mamy Boga serdecznego, a przedstawialiśmy Go jako oschłego-Mamy Boga żywego, a
uczyniliśmy Co Bogiem papierowym.
Mamy Boga prostego, a uczyniliśmy Go łamigłówką. Mamy Boga o mocy wyzwalającej, a
przedstawiliśmy Go jako gnębiciela.
Mamy Boga-Miłość, a sprowadziliśmy Go do poziomu poborcy podatkowego.
Mamy Boga, który nie zmusza nikogo do wyczekiwania w poczekalni, a uczyniliśmy Go
biurokratą. Mamy Boga wzruszająco bliskiego, a zamknęliśmy Go w „teologezie"
(„Teologeza" jest abstrakcyjnym i zawiłym językiem wielu teologów, którzy, wydaje się, że
mówią nie wiadomo o czym!).
Mamy Boga sympatycznego, a uczyniliśmy Go antypatycznym.
Mamy Boga radosnego, a uczyniliśmy Go nudnym.
Proszę, przestańmy złorzeczyć, źle-życzyć Bogu!
Czyż nie należy bezzwłocznie powrócić do Ewangelii, by zacząć błogosławić: dobrze mówić
o Bogu?
Czyż nie powinniśmy jak najprędzej odświeżyć nasze pojęcia o Nim?
Ma zupełną rację poeta Dawid Maria Turoldo, wypowiadając się z taką pewnością i
zdecydowaniem: „Pomylić się co do Boga jest dramatem, jest najgorszą rzeczą, jaka może się
nam przydarzyć, gdyż potem mylimy się co do świata, historii, człowieka, nas samych. Całe
życie staje się pomyłką".
Te stronice powstały, aby nie pomylić się co do Boga. Strony te zostały napisane ze
spokojem wewnętrznym, w wolności od zamętu myślowego. Ten, kto opiera się na
Chrystusie, jest chroniony przed odstępstwami, nie może powiedzieć o Bogu niczego
nieprawdziwego; to oczywiste.
Strony te zostały napisane z wewnętrzną radością; przecież mówiliśmy o Bogu, który również
dzisiaj bierze nas za rękę i

mówi: „Trzeba się weselić i cieszyć" (Łk 15,32).

Z takim Bogiem radość musi przeniknąć każdy zakątek naszego życia, każde nasze działanie.
Co więcej, z takim Bogiem można wiele znieść, można nawet umrzeć! Możemy być
nieskończenie wdzięczni Chrystusowi, że On sam jest Bogiem i że podarował nam Boga,
jakiego żaden umysł ludzki nigdy nie mógłby nawet sobie wyobrazić.

Jezus jest w moich rękach
Aktor Paolo Carlini przed śmiercią zapisał myśli, które zostały odczytane na jego pogrzebie
przez przyjaciela Giancarla Maestriego. Są to myśli proste, ale głębokie. Przede wszystkim
zobowiązują nas, każą nam odczuwać odpowiedzialność za Jezusa. Myśli, które warto
przeczytać i rozważyć.
„Byłem przekonany, że Jezus został zabity,
a dzisiaj widziałem, jak całował trędowatego.
Byłem przekonany, że wymazano Jego imię,
a dzisiaj słyszałem je na ustach jakiegoś dziecka.
Byłem przekonany, że ukrzyżowano Jego miłosierne ręce,
a dzisiaj widziałem je, jak opatrywały ranę.
Byłem przekonany, że przebito Jego nogi,
a dzisiaj widziałem Go, jak wędrował po drogach biedoty.
Byłem przekonany, że zabito Go po raz drugi bombami,
a dzisiaj słyszałem Go mówiącego o pokoju.
Byłem przekonany, że stłumiono Jego braterski głos,
a dzisiaj usłyszałem Go, jak mówił do człowieka, który Go bił: „Za co, bracie?"
Byłem przekonany, że Jezus umarł w duszach ludzi i że został pogrzebany w niepamięci,

background image

ale zrozumiałem,
że Jezus zmartwychwstaje również dzisiaj,
ilekroć jakiś człowiek okazuje miłosierdzie innemu człowiekowi".

Jezus żyje czy umarł? Wypracowanie Filipa

Pewna nauczycielka amerykańska na początku 2002 roku zadała swym uczniom
wypracowanie na temat: „Serdeczny list do osoby, która zmieniła twoje życie".
Wszyscy uczniowie napisali więc listy do osób, które miały wpływ na ich egzystencję. Jeden
z chłopców, Filip Vaccaro, zaadresował swój list do Jezusa z Nazaretu.
Nauczycielka odrzuciła wypracowanie.
Skonsternowany Filip spytał: „Dlaczego pani nie uznała mojego wypracowania?" „Ponieważ
nie zrozumiałeś tematu!" odpowiedziała nauczycielka.
„Jak to - nie zrozumiałem?" „Miałeś napisać do osoby żyjącej. Ty napisałeś do kogoś, kogo
już nie ma".
Fakt ten zdarzył się w gimnazjum, w miasteczku Brookfield w Ohio, w Stanach
Zjednoczonych.
Do protestu chłopca dołączyła się matka, która stwierdziła, że ona również jest przekonana, że
Jezus istnieje naprawdę i że wpłynął bardzo na osobowość jej syna. Tak bardzo jest
przekonana o swej racji, że oddała sprawę do sądu!
Nie wiemy, jak skończy się ten konflikt.
Wiemy jedno: postawa nauczycielki jest nie do przyjęcia! To przykre, ale całkowicie musimy
ją odrzucić! Kto bowiem powiedział, że za żywych można uznawać jedynie tych, których się
widzi, słyszy, dotyka? Mój ojciec, moja matka, moi dziadkowie - choć zmarli, są żywi: żywi
w swym przykładzie, naukach, w miłości.
Jezus jest żywy ze swymi ideami, propozycjami, które nadal przyciągają miliony osób.
Już o tym fakcie wspominaliśmy, ale jest tak piękny i wymówny, że należy przytoczyć go
powtórnie: jego wymowa jest znacząca.
Montalembert, polityk i wielki pisarz francuski z XVII wieku, miał dwudziestoletnią córkę, z
której cała rodzina była dumna. Pewnego dnia dziewczyna powiedziała ojcu, że chce wstąpić
do klasztoru. Ojciec był tym bardzo poruszony i zaniepokojony. „Czy w domu brakuje ci
czegoś?" „Nie, tatusiu, ale to ty twoją książką o mnichach Zachodu nauczyłeś mnie, że Bogu
nie ofiarowuje się serc przybitych, dusz złamanych". Montalembert tak zakończył rozmowę:
„Kim jest ten ukrzyżowany Oblubieniec, który kradnie nam córki?" Nie idzie się za
umarłymi, ale za żywymi!
Brawo, Filipie! Swoim wypracowaniem chciałeś uświadomić wszystkim, począwszy od twej
nauczycielki, że Jezus jest zawsze żywy!
Twoje wypracowanie należy zaakceptować od pierwszej do ostatniej linijki!

Dziękuję, Jezu! Na takiego Boga naprawdę nie zasłużyłem!

Dziękuję, Jezu,
że nauczyłeś mnie
nazywać Boga
wzruszającym imieniem Ojca.
Ty objawiłeś mi
Boga nadzwyczajnego.
Boga, który nie może być już większy!
Boga, który nie musi
przymilać się:
kocha zawsze, kocha wszystkich.
Boga, który nie pokazuje nikomu

background image

czerwonej kartki,
by go wykluczyć
z meczu życia.
Objawiłeś mi Boga,
który umie tylko przytulać.
Boga, który nie jest klatką,
ale szczytem.
Boga zdolnego
do kształtowania gigantów.
Boga, który zachęca
do świętowania.
Jezu, dziękuję Ci!
Na takiego Boga
naprawdę nie zasłużyłem!

Jezus...Jego dane osobowe

ZNAKI SZCZEGÓLNE: jest chlebem dla zaspokojenia naszego głodu, jest winem dla
uczczenia naszego święta; jest bogactwem dla wszystkich.
CECHY CHARAKTERYSTYCZNE: chodzi po błocie i piachu, ale Jego serce jest w niebie.
JEGO SPECJALNOŚĆ: kształtowanie wielkich osobowości.
JEGO ULUBIONY CZASOWNIK: „wędrować", „świadczyć dobrodziejstwa".
JEGO NAJWSPANIALSZY POGLĄD: miarą człowieka nie jest inteligencja, ale serce.
JEGO ANTYPATIE: nuda, pleśń, letniość.
JEGO SYMPATIE: radość, ogień, przygoda.
ULUBIONE KOLORY: błękitny, czerwony; całkowite odrzucenie szarości.
ZWIERZĘ NAJMNIEJ KOCHANE: kameleon.
PRACA: uzdrawia trędowatych, przywraca wzrok niewidomym, wskrzesza umarłych,
rozmnaża chleb i ryby, przemienia wodę w wino.
JEGO MOCNA STRONA: zachwyca swymi wypowiedziami. Jego marzenie: zapukać do serc
wszystkich. NAJWIĘKSZE OSIAGNIĘCIE: przezwyciężenie śmierci. Ocena całościowa:
jest Boski!

Jezus zawsze budzi sympatię od pierwszego wejrzenia, zawsze urzeka i przyciąga.
Nikt nie jest tak żywotny jak Jezus!
Życie poza Nim i bez Niego jest monotonne i szare. Dlatego przyjaźń z Jezusem jest
szczytowym osiągnięciem rodzaju ludzkiego.
Nic więc dziwnego, że człowiek od wieków instynktownie tęskni za Chrystusem!
Jezus jest naszym Bratem, naszym Wzorem, naszym Bogiem: oto, co pragną ukazać te strony.
Książka adresowana jest szczególnie do ludzi młodych, niezadowolonych z życia, chcących
zaistnieć. Jest adresowana do tych, którzy pragną poddać duszę gimnastyce!
Przemawia językiem konkretnym, prostym, swobodnym; takim, jaki przystoi Protagoniście
każdego wiersza tej książki.

Giuseppe Pellegrino ukończył filozofię teoretyczną na Uniwersytecie Katolickim w
Mediolanie. Jest specjalistą z zakresu psychologii i pedagogiki. Napisał około 40 książek,
setki broszur i licznych artykułów o charakterze przede wszystkim psychologicznym i
pedagogicznym. Obecnie wykłada filozofię teoretyczną i psychologię religii w Wyższym
Instytucie Nauk Religijnych prowincji Cuneo, w Fossano.

Wydawnictwo Salezjańskie

background image

Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Gdy mówimy Jezus Pino Pellegrino
Gdy mówimy Jezus Pino Pellegrino
Pino Pellegrino Gdy mówimy Jezus
Gdy mówimy o wychowaniu jako zadaniu konarzewski
Gdy Pan Jezus przyszedł na świat
Pino Pellegrino Szczęście 18 tajemnic, dzieki którym unikniesz frustracji
Gdy Pan Jezus byl malutki
cw43, O przepływie prądu elektrycznego mówimy, gdy ładunki elektryczn
Gdy Jezus z nami 1923
Jezus III
Gdy schodzimy się
Mój Jezus Królem królów jest
jezus moim zbawieniem jest
A gdy wglab duszy wnikniemy t I
Gdy marzenia stają się rzeczywistością Etnografia wykopalisk archeologicznych
(1967) GDY WSZYSTKIE NARODY ZJEDNOCZĄ SIĘ POD POD KTRÓLESTWEM BOŻYMid 888

więcej podobnych podstron