J ´ z y k p o l s k i . P o z i o m p o d s t a w o w y
J´zyk polski
Poziom podstawowy
Rozumienie czytanego tekstu
Tekst 1
Przeczytaj uwa˝nie tekst, a nast´pnie wykonaj zadania umieszczone pod nim. Odpowiadaj tylko
na podstawie tekstu i tylko w∏asnymi s∏owami – chyba ˝e w zadaniu polecono inaczej. Udzielaj tylu
odpowiedzi, o ile jesteÊ proszony. W zadaniach zamkni´tych wybierz tylko jednà z zaproponowanych
odpowiedzi.
Jerzy Bralczyk, Manipulacja j´zykowa (fragment)
1. Wyra˝enie manipulacja j´zykowa nie mo˝e byç terminem, zbyt jest obcià˝one negatywnymi ko-
notacjami. Bywa te˝ zbyt cz´sto u˝ywane jako zarzut. Od dawna te˝, a u nas od dwudziestu kilku co
najmniej lat, jest ciàgle odnoszone do dzia∏aƒ dziennikarskich do tego stopnia, ˝e niemal w ka˝dym
tekÊcie medialnym mo˝emy doszukiwaç si´ „manipulacji”.
2. Dalece nieprecyzyjne definicje manipulacji j´zykowej wià˝à jà z takim j´zykowym dzia∏aniem
perswazyjnym, które ma wp∏ynàç na postawy odbiorców (czasem: sprowokowaç ich do dzia∏ania)
przy za∏o˝eniu nieznajomoÊci (lub nierozpoznawania) w∏aÊnie stosowanych przez nadawc´ zabie-
gów. Manipulacjà zatem jest schlebianie odbiorcy, uzurpacyjne identyfikacje z nim, przemycanie in-
formacji, tendencyjne zmienianie nazw i opisywanie zdarzeƒ, odwo∏ywanie si´ do wartoÊci po to, by
wywo∏aç np. po˝àdane mniemania u odbiorcy, który nie zdaje sobie sprawy z intencjonalnoÊci tych
chwytów.
3. Mo˝na uznaç, ˝e z manipulacjà j´zykowà mamy do czynienia od dziecka. Karmieni zupkà przez
matk´ s∏yszymy, jaka ta zupka jest zdrowa, dowiadujemy si´, co si´ stanie, gdy jeÊç jej nie b´dziemy,
jemy ∏y˝eczk´ za tatusia, a matka posuwa si´ nawet do manipulacji gramatycznych, mówiàc np.
„a teraz zjemy zupk´”. Potem zaczynamy sami manipulowaç, gdy, nie ujawniajàc intencji, staramy
si´ namówiç innych do zachowaƒ i dzia∏aƒ, przy czym zwykle nie dostrzegamy nieetycznoÊci w∏a-
snej manipulacji, polegajàcej przede wszystkim na tym, ˝e odbiorca komunikatu nie jest równopraw-
nym podmiotem komunikacji, lecz jest przez nas traktowany jako narz´dzie do osiàgni´cia celu lub
obiekt nieÊwiadomy, ˝e dla nas takim podmiotem nie jest.
4. Manipulacj´ mo˝na uznaç za nieetycznà tak˝e w tym sensie, ˝e zawiera pierwiastek oszustwa, mo˝-
liwego dzi´ki przewadze nadawcy nad odbiorcà w procesie komunikacji, gdy warunkiem uczciwej ko-
munikacji jest równoÊç jej uczestników. Mo˝na zasadnie uwa˝aç za nieetyczne obra˝anie partnera, sto-
sowanie wobec niego ironii, odmawianie kontaktu (w wi´kszoÊci przypadków), manifestowanie
dominacji. WÊród zachowaƒ nieetycznych, bazujàcych na nierównoÊci wiedzy nadawcy i odbiorcy,
najbardziej oczywiste jest k∏amstwo. Manipulacja nie jest k∏amstwem w prostym sensie [...]. Manipu-
lacja jest bardziej przewrotna: temu, kto manipuluje, nigdy nie mo˝na ostatecznie zarzuciç manipula-
cji – zawsze mo˝e utrzymywaç, ˝e to, co robi, robi w dobrej wierze. [...]
5. W kontakcie j´zykowym jednostronnym [...], charakterystycznym dla sytuacji medialnych, za mani-
pulacj´ mo˝na uznaç (i mo˝e nià byç) zarówno np. selekcjonowanie i porzàdkowanie zdarzeƒ w infor-
macji, jak pomijanie niektórych argumentów przy eksponowaniu innych w komentarzu, stosowanie wy-
branych kryteriów oceny w recenzjach, nieuwzgl´dnianie wszystkich punktów widzenia w reporta˝u
czy wreszcie stosowanie uatrakcyjniajàcych zabiegów w tytu∏ach publikacji. [...]
Z A D A N I A T E S T O W E . P R Ó B N A M A T U R A Z O P E R O N E M I „ G A Z E T Ñ W Y B O R C Z Ñ ”
■
J ´ z y k p o l s k i . P o z i o m p o d s t a w o w y
6. O ile za manipulacj´ nie uznaje si´ zwyk∏ego k∏amstwa – Êwiadomego wyg∏aszania sàdów nie od-
powiadajàcych stanom faktycznym – to powszechnie do j´zykowych dzia∏aƒ manipulacyjnych zalicza
si´ naruszanie podstawowych regu∏ obowiàzujàcych w komunikacji, jak np. [...] tendencyjne stosowa-
nie nieostrych poj´ç zestawianie informacji w celu uzyskania efektu podobieƒstwa lub kontrastu, wy-
olbrzymianie lub pomniejszanie skali zjawisk, a zw∏aszcza zacieranie granic mi´dzy rzetelnym obiek-
tywnym opisem i subiektywnà ocenà, jak np. przy tak cz´sto postrzeganym jako naruszenie zasad,
mieszaniu dziennikarskiej informacji z komentarzem.
7. Dziennikarze nieraz stajà przed dylematem: Jak zainteresowaç odbiorc´? Jak sprawiç, by wierzy∏?
Co robiç, gdy informacja mo˝e przynieÊç niepo˝àdane skutki? Jak ukazywaç rzeczy i zdarzenia, by
odbiorca myÊla∏ tak, jak chcà, by myÊla∏?
8. Wiele dni po awarii elektrowni jàdrowej w Czernobylu w prasie ukaza∏a si´ informacja, w której
mo˝na by∏o przeczytaç: Jak ju˝ informowano, w jednym z reaktorów elektrowni jàdrowej w Czer-
nobylu zaobserwowano pewien wyciek. (...) Sytuacja jest ustabilizowana (...). By∏a to pierwsza ofi-
cjalna informacja na ten temat, ale mo˝na by∏o napisaç informowano, bo ktoÊ kogoÊ o tym musia∏
poinformowaç. S∏owo zaobserwowano sugerowa∏o, ˝e nie by∏o to zjawisko od razu przez wszystkich
zauwa˝alne, a s∏owo pewien, ˝e wyciek jest nieznaczny. Sformu∏owanie sytuacja jest ustabilizowa-
na uspokaja∏o. K∏amstwa nie by∏o: zaobserwowanie i pewien formalnie mogà odnosiç si´ nawet
do trz´sienia ziemi o du˝ym nat´˝eniu, a sytuacja mo˝e byç ustabilizowana na ró˝nym poziomie. By-
∏a natomiast manipulacja: sk∏anianie ludzi do pomyÊlenia, ˝e by∏o inaczej ni˝ w rzeczywistoÊci. Kie-
dy pewna rakieta rozbi∏a si´ o Ksi´˝yc, oficjalna informacja g∏osi∏a, ˝e rakieta osiàgn´∏a powierzch-
ni´ Ksi´˝yca, co mia∏o jednoznacznie wywo∏aç wra˝enie làdowania bezawaryjnego. [...]
9. Zdania orzekajàce coÊ o Êwiecie nie sà jedynymi sposobami ekspresji sàdów. W tytu∏ach, sloga-
nach itp. zdania gramatyczne, z orzeczeniem, spotyka si´ rzadziej. Wprowadzenie niedookreÊlono-
Êci, wyst´pujàcej przy braku osobowego orzeczenia, bywa celowym zabiegiem manipulacyjnym.
Zdanie szeÊç osób zgin´∏o w po˝arze jest informacyjnie równowa˝ne sformu∏owaniu niezdaniowe-
mu Êmierç szeÊciu osób w po˝arze. Ale gdy napiszemy Nowak sp´dzi∏ wakacje z agentem, powin-
niÊmy móc to udowodniç. Czy tytu∏ tekstu mówiàcego o Nowaku Wakacje z agentem takie zobowià-
zanie z nas zdejmuje? Niektórym wydaje si´, ˝e tak, nie napisaliÊmy przecie˝, ˝e Nowak... itd.
10. UmownoÊç figur retorycznych, np. metafor i porównaƒ, sprawia, ˝e cz´sto bywajà one narz´dziem
manipulacji. Polski okr´t ma wywo∏ywaç zaanga˝owanie, polski kocio∏ zniech´cenie. Je˝eli mówimy
o kolejnym rozdaniu, odnosimy sytuacj´ do gry, gdy o froncie zmagaƒ – do walki. Wiele metafor wià-
˝e si´ z budowaniem i niszczeniem, biologià i technikà, teatrem i rodzinà, wszystkie te odniesienia uru-
chamiajà w nas pewne skojarzenia. [...] wywo∏ujà pewne skojarzenia emocjonalne, [co] tak˝e mo˝e byç
przejawem manipulacji. Gdy mówimy, ˝e polski przemys∏ znalaz∏ si´ pod Êcianà, ˝e znajdujemy si´
na skraju zapaÊci ekonomicznej albo ˝e kwitnà inwestycje – nie mamy ani obowiàzku, ani nawet mo˝-
liwoÊci udowodnienia, ˝e mówimy prawd´. Metafora z zasady nie mo˝e byç literalnie prawdziwa. [...]
11. Rozbudzanie emocji przez stosowanie nacechowanych s∏ów i wyra˝eƒ [...] (ojczyzna, dom, mat-
ka) jest sta∏ym zabiegiem manipulacyjnym. To samo mo˝na powiedzieç o odwo∏ywaniu si´ do pod-
stawowych potrzeb, wywo∏ywaniu poczucia zagro˝enia, odpowiedzialnoÊci, si∏y. [...]
12. Niemal wszystko, co mówimy i piszemy, mo˝e byç przez nie˝yczliwych nam s∏uchaczy i czytel-
ników uznane za manipulacyjne. Wiele zachowaƒ j´zykowych osób, którym nie jesteÊmy sk∏onni
wierzyç i ufaç, mo˝emy podejrzewaç o manipulacj´. Manipulacja dotyczy przede wszystkim nie
Êrodków, lecz relacji mi´dzy nadawcà i odbiorcà, choç ujawniç si´ mo˝e w konkretnych zachowa-
niach. Pami´tajmy zresztà, ˝e manipulacja ujawniona przestaje byç manipulacjà funkcjonujàcà.
13. Stosowanie manipulacji jest postrzegane zazwyczaj jako nieetyczne wykorzystywanie przewagi
nadawcy do instrumentalnego lub przedmiotowego traktowania odbiorców. Ale trzeba pogodziç si´
z tym, ˝e publiczna komunikacja, obok innych cech, ma tak˝e cechy gry, którà nadawca toczy z odbior-
cà. ZnajomoÊç regu∏ w tej grze jest coraz bardziej znana obu stronom i mo˝na mieç nadziej´, ˝e jeÊli na-
wet nigdy nie osiàgniemy czystego i absolutnie uczciwego porozumienia, to przynajmniej b´dziemy
mieli do czynienia z coraz inteligentniejszymi i mniej wàtpliwymi etycznie zachowaniami j´zykowymi.
Dziennikarstwo i Êwiat mediów, pod red. Z. Bauera, E. Chudziƒskiego, Kraków 2000
Z A D A N I A T E S T O W E . P R Ó B N A M A T U R A Z O P E R O N E M I „ G A Z E T Ñ W Y B O R C Z Ñ ”
■
J ´ z y k p o l s k i . P o z i o m p o d s t a w o w y
Zadania
1. W jakim znaczeniu J. Bralczyk u˝ywa w 1. zdaniu swojego tekstu s∏owa termin?
2. W tekÊcie J. Bralczyka dominuje styl:
A. naukowy.
B. publicystyczny.
C. artystyczny.
D. potoczny.
3. Co jest cechà wyró˝niajàcà manipulacj´ j´zykowà na tle innych dzia∏aƒ perswazyjnych? Odpo-
wiedz na podstawie akapitu 2.
4. Wypisz z 2. akapitu co najmniej trzy zabiegi s∏u˝àce manipulacji j´zykowej.
a)
b)
c)
5. W 3. akapicie J. Bralczyk pisze, ˝e matka dopuszcza si´ manipulacji gramatycznej, mówiàc
do dziecka: „a teraz zjemy zupk´”. WyjaÊnij, na czym polega ta manipulacja.
6. J. Bralczyk w akapicie 4. pisze o k∏amstwie i manipulacji. Jakà ró˝nic´ dostrzega mi´dzy tymi zja-
wiskami?
7. W akapicie 5. autor wymienia zabiegi manipulacyjne stosowane w wypowiedziach medialnych.
Wypisz wszystkie przyk∏ady.
1
pkt
1
pkt
1
pkt
1
pkt
1
pkt
2
pkt
1
pkt
Z A D A N I A T E S T O W E . P R Ó B N A M A T U R A Z O P E R O N E M I „ G A Z E T Ñ W Y B O R C Z Ñ ”
■
J ´ z y k p o l s k i . P o z i o m p o d s t a w o w y
8. Co powinno charakteryzowaç rzetelnà informacj´ dziennikarskà? Podaj trzy cechy dobrego tekstu
informacyjnego. Odpowiedê sformu∏uj na podstawie akapitów 5. i 6.
a)
b)
c)
9. W akapicie 8. autor omawia mechanizm manipulacji j´zykowej mi´dzy innymi na podstawie in-
formacji o awarii elektrowni jàdrowej w Czernobylu. Czy do informacji o rakiecie kosmicznej rów-
nie˝ stosuje si´ komentarz: K∏amstwa nie by∏o? Uzasadnij swojà odpowiedê.
10. WyjaÊnij, dlaczego metafory mogà byç narz´dziem manipulacji. (akapit 10.)
11. Uzupe∏nij tabel´, okreÊlajàc, z jakimi dziedzinami ∏àczà si´ podane metafory i jakie skojarzenia
emocjonalne mogà wywo∏aç u odbiorcy.
12. Kiedy, wed∏ug J. Bralczyka, manipulacja przestaje byç groêna? (akapit 12.)
13. W tekÊcie dominuje funkcja:
A. impresywna.
B. ekspresywna.
C. informatywna.
D. poetycka.
Metafora
rewolucja w rolnictwie
falstart PiS
terror brukowców
Dziedzina
Skojarzenie emocjonalne
1
pkt
2
pkt
1
pkt
3
pkt
1
pkt
1
pkt
14. W akapicie 1. autor artyku∏u pisze o niemo˝noÊci podania precyzyjnej definicji manipulacji j´-
zykowej. Jak uzasadnia t´ sytuacj´ w 12. akapicie?
15. Na podstawie akapitu 13. sformu∏uj wnioski dotyczàce zjawiska manipulacji j´zykowej.
Tekst 2
Przeczytaj uwa˝nie tekst, a nast´pnie wykonaj zadania umieszczone pod nim. Odpowiadaj tylko
na podstawie tekstu i tylko w∏asnymi s∏owami – chyba ˝e w zadaniu polecono inaczej. Udzielaj tylu
odpowiedzi, o ile jesteÊ proszony. W zadaniach zamkni´tych wybierz tylko jednà z zaproponowa-
nych odpowiedzi.
Stanis∏aw Baraƒczak, E. E.
1
, przybysz z innego Êwiata (fragment)
1. [W powieÊci] Vladimira Nabokowa Pnin bohater tytu∏owy, emigrant z Rosji zatrudniony od lat
w ma∏ym amerykaƒskim college’u jako lektor j´zyka rosyjskiego, usi∏uje dokonaç zakupu pi∏ki:
„Pnin wstàpi∏ do sklepu z artyku∏ami sportowymi przy Main Street w Waindell i poprosi∏ o pi∏k´ futbolowà. Wprawdzie
nie by∏ to sezon na tego rodzaju zakupy, ale podano Pninowi ˝àdanà pi∏k´.
– Nie, nie – powiedzia∏ Pnin – nie chodzi mi o jajo ani o ˝adnà torped´. Szukam zwyk∏ej pi∏ki. Okràg∏ej!
Po czym rozwar∏ d∏onie w powietrzu, jak gdyby trzyma∏ w nich przenoÊnà kul´ ziemskà. […]”
(prze∏. A. Ko∏yszko)
2. Trudno o lepszy symbol naturalnych obcià˝eƒ E. E. w Ameryce. Przyje˝d˝ajàc tutaj, ka˝dy z nas
przewozi przez Atlantyk swojà „przenoÊnà kul´ ziemskà” o konturach wyraziÊcie utrwalonych w mó-
zgu. Lata sp´dzone „tam”, dziedzictwo kulturalnych stereotypów, znaczeniowe rozró˝nienia narzuca-
ne przez rodzimy j´zyk – wszystko to wytwarza w nas zespó∏ przyzwyczajeƒ, który w swojej naiw-
noÊci bierzemy za wierny obraz Êwiata. Wystarczy stanàç na amerykaƒskiej ziemi, aby to z∏udzenie
p´k∏o jak przek∏uty balon. [...] Wyobra˝aliÊmy sobie ca∏e ˝ycie, ˝e pi∏ka futbolowa to przedmiot ku-
listy, a tu dajà nam do r´ki jakieÊ „jajo albo torped´”. „PrzenoÊna kula ziemska” emigranta okazuje
si´, jak u Norwida, „na biegunach sp∏aszczona nieco”...
3. JeÊli tak si´ zdarzy, ˝e E. E. para si´ przy tym wszystkim, jak ni˝ej podpisany, t∏umaczeniem lite-
ratury pi´knej, naturalnà kolejà rzeczy myÊli o tych trudnoÊciach porozumienia w kategoriach teorii
przek∏adu. Wiadomo, ˝e przek∏adem z j´zyka na j´zyk mog∏yby si´ Êmia∏o zajmowaç odpowiednio
zaprogramowane komputery – i co za tym idzie, profesja t∏umacza by∏aby zb´dna – gdyby ka˝de s∏o-
wo czy wyra˝enie w j´zyku A mia∏o swój dok∏adny odpowiednik w j´zyku B. W tym s´k jednak, ˝e
czasami jedno s∏owo ma kilka ró˝nych odpowiedników, albo odwrotnie, grupa synonimów ma tylko
jeden odpowiednik. Mo˝e si´ tak˝e zdarzyç, ˝e s∏owo nie ma w drugim j´zyku ˝adnego odpowied-
nika, poniewa˝ przedmiot przez nie oznaczany nie istnieje w kraju czy w kulturze, która tym j´zy-
Z A D A N I A T E S T O W E . P R Ó B N A M A T U R A Z O P E R O N E M I „ G A Z E T Ñ W Y B O R C Z Ñ ”
■
J ´ z y k p o l s k i . P o z i o m p o d s t a w o w y
1
pkt
2
pkt
Z A D A N I A T E S T O W E . P R Ó B N A M A T U R A Z O P E R O N E M I „ G A Z E T Ñ W Y B O R C Z Ñ ”
■
J ´ z y k p o l s k i . P o z i o m p o d s t a w o w y
kiem si´ pos∏uguje. I wreszcie, bywajà równie˝ sytuacje – dla t∏umacza najtrudniejsze – w których
wydaje si´, ˝e dok∏adny odpowiednik istnieje, w rzeczywistoÊci jednak korespondujàce ze sobà s∏o-
wa znaczà coÊ ca∏kiem innego w ka˝dym z dwóch j´zyków lub te˝ ich znaczenia tylko cz´Êciowo si´
na siebie nak∏adajà. [...]
4. To, co okreÊlam jako „j´zyk”, mo˝na rozumieç szeroko, jako ka˝dy wchodzàcy w sk∏ad kultury sys-
tem znaków, ale w szczególnej sytuacji E. E. w Ameryce problem najbardziej doskwierajàcy to, rzecz
jasna, j´zyk w wàskim dos∏ownym sensie – j´zyk obcy. Przybysz czy imigrant jest z natury rzeczy
wyczulony na czyhajàce naƒ semantyczne pu∏apki. KoniecznoÊç codziennego porozumiewania si´
w nie w∏asnym j´zyku wytwarza w nim przykrà ÊwiadomoÊç sta∏ego niebezpieczeƒstwa: przy byle
okazji grozi mu, ˝e nie zostanie zrozumiany lub zostanie zrozumiany mylnie z winy swojego braku
j´zykowej precyzji lub b∏´dnego u˝ycia s∏ów. Ale czasami winne jest nie jego niedoskona∏e opano-
wanie obcego j´zyka, lecz raczej ta czy inna nieprzystawalnoÊç wbudowana niejako w dwa systemy
j´zykowe. I przypadki takie ka˝à mu myÊleç z obawà o wszystkich potencjalnych i rzeczywistych nie-
porozumieniach, jakie zachodzà lub mogà zachodziç na rozleglejszych po∏aciach komunikacji – nie
mi´dzy jednostkami, ale mi´dzy narodami, kulturami czy obozami politycznymi.
5. Takie choçby s∏ówko happy, zapewne jeden z najcz´stszych przymiotników w potocznej angielsz-
czyênie. JeÊli E. E. jakimÊ cudem nie wie, co to s∏owo oznacza, mo˝e oczywiÊcie otworzyç s∏ownik
angielsko-polski czy angielsko-rosyjski i znaleêç odpowiedni równowa˝nik. Ale tak naprawd´ nie
b´dzie to równowa˝nik Êcis∏y. Przymiotnik „szcz´Êliwy” ma w polszczyênie sens znacznie wi´kszy:
jest w zasadzie zarezerwowany dla rzadkich stanów dog∏´bnej b∏ogoÊci lub ca∏kowitej satysfakcji, ja-
kà sprawiç nam mogà rzeczy powa˝ne w rodzaju odwzajemnionej mi∏oÊci, udanego ma∏˝eƒstwa,
osiàgni´cia celu w pracy, znalezienia sensu w ˝yciu itp. Co za tym idzie, przymiotnika „szcz´Êliwy”
nie u˝ywa si´ w naszym j´zyku z tà z lekka zatrwa˝ajàcà cz´stotliwoÊcià, z jakà u˝ywa go przeci´t-
ny Amerykanin. Tubalne pytanie, jakie mo˝na us∏yszeç w trakcie towarzyskiego przyj´cia [...]: „Is
everybody happy?”, gdyby je prze∏o˝yç dos∏ownie na polski („Czy wszyscy sà szcz´Êliwi”), brzmia-
∏oby jak tytu∏ metafizycznego traktatu lub politycznej utopii, nie jak zdawkowe pytanie gospodarza,
który chcia∏by po prostu wiedzieç, czy wszyscy dobrze si´ bawià i czy komuÊ nie trzeba dorzuciç lo-
du do szklanki. Nawiasem mówiàc, jest rzeczà bardzo intrygujàcà, ˝e j´zyk polski (podobnie jak, o ile
mi wiadomo, inne j´zyki s∏owiaƒskie) nie ma w ogóle dok∏adnego odpowiednika innego niezmiernie
popularnego w Ameryce s∏owa, czasownika to enjoy (w przybli˝eniu: „cieszyç si´ czymÊ, napawaç
si´, korzystaç z przyjemnoÊcià z czegoÊ”, ale te substytuty nie wystarczajà dla oddania pe∏ni znacze-
nia: charakterystyczne, ˝e jednym z pierwszych zapo˝yczeƒ w j´zyku polskiego imigranta w Amery-
ce jest z regu∏y czasownik-kalka „end˝ojowaç”, okropny, ale w pewnych sytuacjach cisnàcy si´
na usta). Nie chc´ przez to powiedzieç, ˝e Amerykanie to powierzchowny naród walàcych rozmów-
c´ po ramieniu entuzjastów, którzy nic tylko „end˝ojujà”, i sà bez przerwy happy, w przeciwieƒstwie
do naszych cierpiàcych i tajemniczych s∏owiaƒskich dusz. Chodzi mi raczej o wskazanie przyk∏adu
semantycznych rozbie˝noÊci, które tak g∏´boko wros∏y w j´zyki i kultury, ˝e w pewnych sytuacjach
uniemo˝liwiajà wzajemne porozumienie – czy te˝, co na jedno wychodzi, przeobra˝ajà je w rytualnà
wymian´ pozbawionych znaczenia chrzàkni´ç i pomruków. „Are you happy?” – pyta E. E. jego kor-
dialny gospodarz. „Yes, I am”. „Enjoying yourself?” „Sure I am”. Có˝ innego mo˝na odpowiedzieç?
Có˝ da wyjaÊnienie, ˝e nasz wschodnioeuropejski umys∏ niekoniecznie chce powiedzieç dok∏adnie
to, co komunikuje nasz amerykaƒski j´zyk?
6. To jednak zaledwie niewinny przyk∏ad, odnoszàcy si´ do dziedziny prywatnych odczuç i poziomu
jednostkowego dialogu. Waga problemu roÊnie gwa∏townie, ilekroç E. E. musi si´ odwo∏aç do sfery
leksyki, która ma istotne znaczenie na p∏aszczyênie komunikacji zbiorowej: do s∏ownictwa historii,
polityki czy ideologii. [...]
7. Badacze skorupy ziemskiej twierdzà, ˝e kontynenty, które powsta∏y ongiÊ z rozerwania si´ jedne-
go wielkiego kontynentu na cz´Êci, w dalszym ciàgu si´ od siebie odsuwajà – oczywiÊcie ledwie za-
uwa˝alnie, w tempie jakiegoÊ cala na rok. Podobnie mo˝na mówiç o rozsuwajàcych si´ kontynentach
znaczeƒ. [...]
8. Podobnie jednak jak ró˝nice pomi´dzy dwoma j´zykami etnicznymi wytwarzajà zapotrzebowanie
na t∏umaczy, tak rozmaite formy nieprzystawalnoÊci rysujàce si´ pomi´dzy mentalnoÊcià wschodnio-
Z A D A N I A T E S T O W E . P R Ó B N A M A T U R A Z O P E R O N E M I „ G A Z E T Ñ W Y B O R C Z Ñ ”
■
J ´ z y k p o l s k i . P o z i o m p o d s t a w o w y
europejskà a amerykaƒskà sprawiajà, ˝e wszelkie formy semantycznego poÊrednictwa sà tym bar-
dziej po˝àdane. OsobiÊcie wierz´ w kultur´ jako mo˝liwego poÊrednika.
9. Jedna powieÊç Milana Kundery czy Tadeusza Konwickiego, gdy przet∏umaczyç jà na angielski,
powie wi´cej amerykaƒskiej publicznoÊci o Czechos∏owacji czy Polsce, ni˝ wszystkie reporta˝e
z dziesi´ciu roczników „Newsweeka” razem wzi´te. Jeden Cz∏owiek z marmuru Andrzeja Wajdy jest
nieporównanie lepszym êród∏em informacji ni˝ tysiàc wywiadów Barbary Walters
2
z szarmancko ca-
∏ujàcym jej d∏oƒ genera∏em. Genera∏ mo˝e k∏amaç bezkarnie; w dziele sztuki k∏amstwo samo si´ de-
maskuje, jak fa∏szywa nuta, którà rozpoznajemy w melodii natychmiast, nie zaglàdajàc nawet do nut.
JeÊli ktoÊ chce wiedzieç, dlaczego w pewnym wschodnioeuropejskim kraju po trzydziestu szeÊciu la-
tach komunistycznych rzàdów dziesi´ç milionów nieuzbrojonych ludzi ryzykuje, ˝e ich ojczyzn´
zmia˝d˝à czo∏gi sàsiedniego mocarstwa – niech nie pyta sekretarzy partyjnych, niech szuka odpowie-
dzi u poetów i artystów. Rozsuwanie si´ kontynentów naszej globalnej wyobraêni mogà powstrzy-
maç tylko oni.
Antologia polskiego eseju literackiego, Katowice 1998
Zadania
1. Kim jest E. E. z tytu∏u eseju Stanis∏awa Baraƒczaka?
2. Jednà z cech eseju jest intertekstualnoÊç (nawiàzywanie do innych tekstów). Co potwierdza wy-
st´powanie tej cechy w tekÊcie Baraƒczaka? Podaj dwa przyk∏ady.
a)
b)
3. Zinterpretuj metafor´ „przenoÊna kula ziemska” w kontekÊcie akapitu 2.
4. Kim jest podmiot mówiàcy w eseju? Odpowiedz na podstawie akapitu 3.
5. Wymieƒ trzy podane przez autora przyczyny, dla których do t∏umaczenia nie wystarczy dobrze za-
programowany komputer. (akapit 3.)
a)
b)
c)
1
pkt
1
pkt
1
pkt
2
pkt
2
pkt
6. W akapicie 3. autor wymienia ró˝ne przypadki nieprzystawania do siebie dwóch j´zyków. Do któ-
rego z rodzajów sytuacji zakwalifikujesz t´ opisanà w cytowanym fragmencie powieÊci V. Naboko-
va (Pnin i pi∏ka)?
7. Komunikowanie si´ w j´zyku obcym powoduje problemy. Podaj dwa argumenty potwierdzajàce
tak sformu∏owanà tez´. (akapit 4.)
a)
b)
8. Jakie mogà byç konsekwencje ró˝nic w znaczeniu s∏ów „happy” i „szcz´Êliwy”? Podaj jeden
przyk∏ad na podstawie akapitu 5.
9. Wymieƒ cechy sk∏adajàce si´ na stereotypy Amerykanina i S∏owianina przywo∏ane przez Baraƒ-
czaka w 5. akapicie.
Amerykanin –
S∏owianin –
10. Jaki jest stosunek autora do stereotypów Amerykanina i S∏owianina? Odpowiedz jednym s∏owem.
11. Odwo∏ujàc si´ do akapitu 6., krótko wyjaÊnij, w jakich okolicznoÊciach problem nieprzystawal-
noÊci znaczeƒ nabiera szczególnej wagi.
12. Jakà funkcj´ w tekÊcie pe∏ni przywo∏anie fragmentu powieÊci Nabokova?
Z A D A N I A T E S T O W E . P R Ó B N A M A T U R A Z O P E R O N E M I „ G A Z E T Ñ W Y B O R C Z Ñ ”
■
J ´ z y k p o l s k i . P o z i o m p o d s t a w o w y
1
pkt
2
pkt
1
pkt
1
pkt
1
pkt
1
pkt
1
pkt
13. Jakà rol´ przypisuje kulturze autor eseju? Jak uzasadnia swoje zdanie? (akapity 8., 9.)
14. Kompozycja eseju cz´sto opiera si´ na powtarzajàcym si´ motywie, obrazie. Takim leitmotivem
w ca∏ym tekÊcie S. Baraƒczaka jest:
A. kontynent.
B. kula ziemska.
C. powieÊç.
D. pi∏ka.
15. Podaj znaczenia poni˝szych wyra˝eƒ i zwrotów:
– paraç si´ czymÊ – _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _
– tubalne pytanie – _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _
– kordialny gospodarz – _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _
16. G∏ówny temat przytoczonego eseju Stanis∏awa Baraƒczaka to:
A. problemy emigrantów z Europy Wschodniej z adaptacjà w amerykaƒskim Êrodowisku.
B. trudnoÊci, jakie stajà przed t∏umaczem z j´zyka angielskiego.
C. odmiennoÊci kulturowe mieszkaƒców Stanów Zjednoczonych i Europy Wschodniej.
D. ró˝nice kulturowe, które pokonaç mo˝e sztuka.
Pisanie w∏asnego tekstu
Temat 1: Uj´cie motywu biesiady i jego funkcje w utworach: O doktorze Hiszpanie Jana Kocha-
nowskiego i Pijaƒstwo Ignacego Krasickiego. Zwróç uwag´ na kontekst historycznoliteracki.
Jan Kochanowski, O doktorze Hiszpanie
„Nasz dobry doktór spaç si´ od nas bierze,
Ani chce z nami doczekaç wieczerze”.
„Dajcie mu pokój! najdziem go w poÊcieli,
A sami przedsi´ bywajmy weseli!”
„Ju˝ po wieczerzy, pódêmy do Hiszpana!”
„Ba, wier´, pódêmy, ale nie bez dzbana”.
„Puszczaj, doktorze, towarzyszu mi∏y!”
Doktór nie puÊci∏, ale drzwi puÊci∏y.
„Jedna nie wadzi, daj ci Bo˝e zdrowie!”
„By jeno jedna” – doktor na to powie.
Od jednej przysz∏o a˝ wi´c do dziewiàci,
A doktorowi mózg si´ we ∏bie màci.
„Trudny – powiada – mój rzàd z tymi pany:
Szed∏em spaç trzeêwio, a wstan´ pijany”.
Z A D A N I A T E S T O W E . P R Ó B N A M A T U R A Z O P E R O N E M I „ G A Z E T Ñ W Y B O R C Z Ñ ”
■
J ´ z y k p o l s k i . P o z i o m p o d s t a w o w y
2
pkt
1
pkt
1
pkt
1
pkt
Ignacy Krasicki, Pijaƒstwo
„Skàd idziesz?” – „Ledwo chodz´”. – „S∏abyÊ?” – „I jak jeszcze.
Wszak wiesz, ˝e ja si´ nigdy zbytecznie nie pieszcz´,
Ale mi zbyt dokucza ból g∏owy okrutny”.
– „PewnieÊ wczoraj by∏ wesó∏, dlategoÊ dziÊ smutny. [...]”
„[...] jak by∏o, opowiem.
Upi∏em si´ onegdaj dla imienin ˝ony;
Nie ˝al mi tego by∏o. Dzieƒ ten obchodzony
Musia∏ byç uroczyÊcie. Dobrego sàsiada
Nieêle czasem podpoiç; jejmoÊç by∏a rada,
Wina mieliÊmy dosyç, a ˝e dobre by∏o,
CieszyliÊmy si´ pi´knie i nieêle si´ pi∏o.
Trwa∏a uczta do Êwitu. W po∏udnie si´ budz´,
Ci´˝y g∏owa jak o∏ów, krztusz´ si´ i nudz´;
JejmoÊç radzi herbat´, lecz to trunek mdlàcy.
JakoÊ ko∏o apteczki przeszed∏em niechcàcy,
Hany˝ek mnie zalecia∏, troch´ nie zawadzi.
Napi∏em si´ wi´c troch´, aczej to poradzi:
Nudno przecie. Ja znowu, ju˝ mi raêniej by∏o,
Wtem dwóch z uczty wczorajszej kompanów przyby∏o.
Jak˝e nie pocz´stowaç, gdy kto w dom przychodzi?
Jak cz´stowaç, a nie piç? i to si´ nie godzi;
Wi´c ja znowu do wódki, wypi∏em niechcàcy:
Omne trinum perfectum
1
, boç trunek goràcy
Dobry jest na ˝o∏àdek. Jako˝ w punkcie zdrowy,
Usta∏y i nudnoÊci, usta∏ i ból g∏owy. [...]
Pan Wojciech, co si´ bardzo niestrawnoÊci boi,
Po szynce, coÊmy jedli, troch´ wina radzi:
Kieliszek jeden, drugi zdrowiu nie zawadzi,
A zw∏aszcza kiedy wino wytrawione, czyste.
Przystajem na takowe prawdy oczywiste.
Idà zatem dyskursa tonem statystycznym
O mi∏oÊci ojczyzny, o dobru publicznym, [...]
Reformujemy paƒstwo, wojny nowe zwodzim,
Tych bijem wst´pnym bojem, z tamtymi si´ godzim,
A butelka nieznacznie jakoÊ si´ wysusza.
Przysz∏a druga; a gdy nas ˝arliwoÊç porusza,
Pe∏ni pociech, ˝e wszyscy przeciwnicy legli,
Trzeciej, czwartej i piàtej aniÊmy postrzegli.
Posz∏a szósta i siódma, za nimi dziesiàta,
Naówczas, gdy nas mi∏oÊç ojczyzny zaprzàta,
Pan J´drzej, przypomniawszy ˝órawiƒskie kl´ski,
Nu˝ w p∏acz nad królem Janem – «Król Jan by∏ zwyci´ski!»
– Krzyczy Wojciech – «Nieprawda!» A pan J´drzej p∏acze.
Ja gdy ich chc´ pogodziç i rzeczy t∏umacz´,
Pan Wojciech mi przymówi∏ – «S∏yszysz, waÊç» – mi rzecze.
– «Jak to waÊç! Naucz´ ci´ rozumu, cz∏owiecze».
On do mnie, ja do niego, rwiemy si´ zajadli,
Z A D A N I A T E S T O W E . P R Ó B N A M A T U R A Z O P E R O N E M I „ G A Z E T Ñ W Y B O R C Z Ñ ”
■
J ´ z y k p o l s k i . P o z i o m p o d s t a w o w y
1
Omne trinum perfectum (∏ac.) – ka˝da trójca tworzy doskona∏oÊç
Trzyma J´drzej, na wrzaski s∏u˝àcy przypadli,
Nie wiem, jak tam skoƒczyli zwad´ naszà wielkà,
Ale to wiem i czuj´, ˝em wzià∏ w ∏eb butelkà.
Bogdaj w piek∏o przepad∏o obrzyd∏e pijaƒstwo!
Có˝ w nim? Tylko niezdrowie, zwady, grubijaƒstwo.
Oto profit: nudnoÊci i guzy, i plastry”.
„Dobrze mówisz, pod∏ej to zabawa ha∏astry,
Brzydzi si´ nim cz∏ek prawy, jako rzeczà sprosnà:
Z niego zwady, obmowy nieprzystojne rosnà,
Pami´ç si´ przez nie traci, rozumu u˝ycie,
Zdrowie si´ nadwer´˝a i ukraca ˝ycie. [...]
Ci, co si´ na takowe nie udajà zbytki,
Patrz, jakie swej trzeêwoÊci odnoszà po˝ytki:
Zdrowie czerstwe, myÊl u nich weso∏a i wolna,
Moc i raênoÊç niezwyk∏a i do pracy zdolna,
Maj´tnoÊç w dobrym stanie, gospodarstwo rzàdne,
Dostatek na wydatki potrzebnie rozsàdne.
Te sà wstrzemi´êliwoÊci zaszczyty, pobudki
Te sà”. – „Bàdê zdrów!” – „Gdzie˝ idziesz?” – „Napij´ si´ wódki”.
Temat 2: Refleksje romantycznego podró˝nika w wierszu Adama Mickiewicza Ruiny zamku
w Ba∏ak∏awie.
Adam Mickiewicz, Ruiny zamku w Ba∏ak∏awie
Te zamki, po∏amane zwaliska bez ∏adu,
Zdobi∏y ci´ i strzeg∏y, o niewdzi´czny Krymie!
Dzisiaj sterczà na górach jak czaszki olbrzymie,
W nich gad mieszka lub cz∏owiek podlejszy od gadu.
Szczeblujemy na wie˝yc´! Szukam herbów Êladu;
Jest i napis, tu mo˝e bohatera imi´,
Co by∏o wojsk postrachem, w zapomnieniu drzymie,
Obwinione jak robak liÊciem winogradu.
Tu Grek d∏utowa∏ w murach ateƒskie ozdoby,
Stàd Italczyk Mongo∏om narzuca∏ ˝elaza
I mekkaƒski przybylec nuci∏ pieʃ namaza.
DziÊ s´py czarnym skrzyd∏em oblatujà groby;
Jak w mieÊcie, które ca∏kiem wybija zaraza,
Wiecznie z baszt powiewajà choràgwie ˝a∏oby.
Z A D A N I A T E S T O W E . P R Ó B N A M A T U R A Z O P E R O N E M I „ G A Z E T Ñ W Y B O R C Z Ñ ”
■
J ´ z y k p o l s k i . P o z i o m p o d s t a w o w y
Z A D A N I A T E S T O W E . P R Ó B N A M A T U R A Z O P E R O N E M I „ G A Z E T Ñ W Y B O R C Z Ñ ”
■
J ´ z y k p o l s k i . P o z i o m p o d s t a w o w y
Temat 3: Porównaj obraz Boga zawarty w Hymnie Juliusza S∏owackiego i Wielkiej Improwizacji
z III cz´Êci Dziadów Adama Mickiewicza (tekst przywo∏aj z pami´ci). Zwróç uwag´ na postaw´
podmiotu mówiàcego.
Juliusz S∏owacki, Hymn
Smutno mi, Bo˝e! – Dla mnie na zachodzie
Rozla∏eÊ t´cz´ blasków promienistà;
Przede mnà gasisz w lazurowej wodzie
Gwiazd´ ognistà...
Choç mi tak niebo Ty z∏ocisz i morze,
Smutno mi, Bo˝e!
Jak puste k∏osy z podniesionà g∏owà
Stoj´ rozkoszy pró˝en i dosytu...
Dla obcych ludzi mam twarz jednakowà,
Cisz´ b∏´kitu.
Ale przed Tobà g∏àb serca otworz´,
Smutno mi, Bo˝e!
Jako na matki odejÊcie si´ ˝ali
Ma∏a dziecina, tak ja p∏aczu bliski,
Patrzàc na s∏oƒce, co mi rzuca z fali
Ostatnie b∏yski...
Choç wiem, ˝e jutro b∏yÊnie nowe zorze,
Smutno mi, Bo˝e!
Dzisiaj, na wielkim morzu ob∏àkany,
Sto mil od brzegu i sto mil przed brzegiem,
Widzia∏em lotne w powietrzu bociany
D∏ugim szeregiem.
˚em zna∏ je kiedyÊ na polskim ugorze,
Smutno mi, Bo˝e!
˚em cz´sto duma∏ nad mogi∏à ludzi,
˚em prawie nie zna∏ rodzinnego domu,
˚em by∏ jak pielgrzym, co si´ w drodze trudzi
Przy blaskach gromu,
˚e nie wiem, gdzie si´ w mogi∏´ po∏o˝´,
Smutno mi, Bo˝e!
Ty b´dziesz widzia∏ moje bia∏e koÊci
W stra˝ nie oddane kolumnowym czo∏om;
Alem jak cz∏owiek, co zazdroÊci
Mogi∏ popio∏om...
Wi´c ˝e mieç b´d´ niespokojne ∏o˝e,
Smutno mi, Bo˝e!
Kazano w kraju niewinnej dziecinie
Modliç si´ za mnie co dzieƒ... a ja przecie
Wiem, ˝e mój okr´t nie do kraju p∏ynie,
P∏ynàc po Êwiecie…
Wi´c, ˝e modlitwa dziecka nic nie mo˝e,
Smutno mi, Bo˝e!
Na t´cz´ blasków, którà tak ogromnie
Anieli twoi w niebie rozpostarli,
Nowi gdzieÊ ludzie w sto lat b´dà po mnie
Patrzàcy – marli.
Nim si´ przed mojà nicoÊcià ukorz´,
Smutno mi, Bo˝e!
Pisa∏em o zachodzie s∏oƒca na morzu przed Aleksandrià.
[19 paêdziernika 1836 r.]
Temat 4: Dwa uj´cia motywu pracy. Porównaj fragmenty Nad Niemnem Elizy Orzeszkowej
i Ludzi bezdomnych Stefana ˚eromskiego. Zwróç uwag´ na sposób przedstawienia postaci. Wy-
korzystaj równie˝ kontekst historyczno-literacki.
Stefan ˚eromski, Ludzie bezdomni
Judym wszed∏ w bram´ i zwróci∏ si´ do szwajcara z zapytaniem, czyby nie mo˝na zobaczyç si´
z robotnicà nazwiskiem Judymowa. Stró˝ […] wreszcie znik∏ na chwil´ i przyprowadzi∏ jakiegoÊ
kapcana okrytego py∏em. Ten po d∏ugich debatach kiwnà∏ na Judyma palcem i wprowadzi∏ go do
wn´trza bocznej oficyny. Proszek tabaki wdziera∏ si´ tam do nosa, gard∏a, p∏uc przychodnia i po-
dwaja∏ szybkoÊç oddechu. Na pierwszym pi´trze ukaza∏a si´ du˝a sala, formalnie wype∏niona przez
t∏um kobiet z∏o˝ony z jakich stu osób, pochylonych nad d∏ugimi a wàskimi sto∏ami. Kobiety te, ro-
zebrane w sposób jak najbardziej niepretensjonalny, zwija∏y cygara pr´dkimi ruchami, które na
pierwszy rzut oka czyni∏y wra˝enie jakichÊ kurczów bolesnych. Jedne z nich schyla∏y g∏owy i trz´-
s∏y ramionami jak kucharki wa∏kujàce ciasto. Te zaj´te by∏y zwijaniem grubo siekanego tytoniu
w liÊcie, które poprzednio zosta∏y szybko a misternie przykrojone. Inne k∏ad∏y zwini´te cygara
w prasy drewniane. Duszàce powietrze, pe∏ne smrodu cia∏ pracujàcych w upale, w miejscu niskim
i ciasnym, prze∏adowane py∏em starego tytoniu, zdawa∏o si´ rozdzieraç tkanki, ˝ar∏o gardziel
i oczy. Za pierwszà salà widaç by∏o drugà, daleko obszerniejszà, gdzie w ten sam sposób pracowa-
∏o co najmniej trzysta kobiet. Przewodnik nie pozwoli∏ Judymowi zatrzymywaç si´ w tym miejscu
i poprowadzi∏ go dalej przez wàskie schody i sionki, obok maszyn suszàcych liÊcie, obok m∏yna
mielàcego tabak´ i sieczkarni krajàcej ró˝ne rodzaje tytoniu – do izb, gdzie pakowano towar goto-
wy. Wrza∏a tam szalona praca. Przechodzàc, Judym zauwa˝y∏ dziewczyn´, która paczki cygar okle-
ja∏a banderolà. SzybkoÊç ruchów jej ràk wprawi∏a go w zdumienie. Zdawa∏o mu si´, ˝e robotnica
wyciàga ze sto∏u nieprzerwanà tasiemk´ bia∏à i mota jà sobie na palce. Z ràk lecia∏y do kosza pod
sto∏em gotowe paczki tak szybko, jakby je wyrzuca∏a maszyna. A˝eby zrozumieç sens jej czynno-
Êci, trzeba by∏o wpatrywaç si´ usilnie i badaç, gdzie jest poczàtek oklejania ka˝dej torebki.
Za tà salà otwiera∏a si´ izba przyçmiona, gdzie, wed∏ug s∏ów przewodnika, pracowa∏a bratowa
Judyma. Okna tej izby zastawione by∏y siatkami z drutu, których g´ste oka, przysypane rudym pro-
chem miejscowym, puszcza∏y ma∏o Êwiat∏a, ale natomiast powstrzymywa∏y od emigracji miazma-
ty wewn´trzne. Le˝a∏y tam w kàtach sàsieki grubo krajanego tytoniu. W Êrodku sali by∏o kilka
warsztatów, na których towar pakowano. Z ka˝dego sto∏u wybiega∏a zakrzywiona rurka, a z niej
strzela∏ poziomo z sykiem d∏ugi j´zyk p∏onàcego gazu. Doko∏a ka˝dego sto∏u zaj´te by∏y cztery
osoby. Przy pierwszym Judym zobaczy∏ swojà bratowà. Miejsce jej by∏o w rogu, tu˝ obok p∏omy-
ka gazowego. Z drugiej strony sta∏, a raczej ko∏ysa∏ si´ na nogach, wysoki cz∏owiek o twarzy i ce-
rze trupa. Dalej, w drugim koƒcu, siedzia∏ stary ˚yd w czapce zsuni´tej na oczy tak nisko, ˝e wi-
daç by∏o tylko jego d∏ugà brod´ i zakl´s∏e usta. W sàsiedztwie Judymowej po lewej stronie sta∏a
Z A D A N I A T E S T O W E . P R Ó B N A M A T U R A Z O P E R O N E M I „ G A Z E T Ñ W Y B O R C Z Ñ ”
■
J ´ z y k p o l s k i . P o z i o m p o d s t a w o w y
Z A D A N I A T E S T O W E . P R Ó B N A M A T U R A Z O P E R O N E M I „ G A Z E T Ñ W Y B O R C Z Ñ ”
■
J ´ z y k p o l s k i . P o z i o m p o d s t a w o w y
dziewczyna, która nieustannie bra∏a z kupy garÊç grubego tytoniu, rzuca∏a jà na szal´, a odwa˝yw-
szy çwierç funta, podawa∏a cz∏owiekowi ko∏yszàcemu si´ na nogach. Doktor wstrzyma∏ si´ przy
drzwiach i sta∏ tam d∏ugo, usi∏ujàc znowu zrozumieç manipulacj´ tej czwórki. By∏ to widok ludzi
miotajàcych si´ jak gdyby w drgawkach, w konwulsyjnych rzutach, a jednak pe∏en nieprzerwanej
symetrii, metody i rytmu. […]
Pracownicy jednego sto∏u ∏adowali w ciàgu doby roboczej tysiàc funtów tytoniu w çwierçfunto-
we paczki. To znaczy, ˝e dostarczali ich cztery tysiàce. Na zapakowanie jednej tracili nie wi´cej
czasu jak dziesi´ç sekund. By∏y to zgodne ruchy, nag∏e a niestrudzone rzuty ràk, jak b∏ysk Êwiat∏a
lecàce zawsze do pewnego punktu, skàd odskakiwa∏y niby spr´˝yste cia∏a. […] W g∏´bi izby sta∏
stó∏ zupe∏nie podobny do pierwszego z brzegu, a obok p∏omyka robi∏a kobieta w czerwonej chust-
ce na g∏owie. Szmata zupe∏nie okrywa∏a jej w∏osy. Widaç by∏o spod niej du˝e, wypuk∏e czo∏o. ˚y-
∏y skroni i szyi by∏y nabrzmia∏e. Zamkni´te oczy po ka˝dym ma∏pim ruchu g∏owy otwiera∏y si´,
gdy trzeba by∏o przylepiç lakiem ro˝ek papieru. Wtedy te oczy, spoglàdajàc na p∏omyk gazowy,
b∏yska∏y jednostajnie. Twarz kobiety by∏a wyciàgni´ta i ziemista jak wszystkie w tej fabryce. Na
spalonych, brzydkich, ˝ydowskich wargach co pewien czas ∏ka∏ milczàcy uÊmiech, w którym za-
pewne skupi∏o si´ i w który z musu zwyrodnia∏o westchnienie zakl´s∏ej, wiecznie ∏aknàcej powie-
trza, suchotniczej piersi. B∏ysk pracowitych oczu i ten uÊmiech wraz z ca∏à czynnoÊcià przypomi-
na∏y szalony ruch ko∏a maszyny, na którego obwodzie coÊ w pewnym miejscu migota jak
p∏omyczek Êwiecàcy.
Gdy Judymowa ujrza∏a szwagra, r´ce jej drgn´∏y i nie trafi∏y z lakiem do p∏omienia, a z oczu sto-
czy∏y si´ dwie ∏zy grube pr´dzej, nim z ust wybieg∏o s∏owo radosnego powitania. Stan´∏a w pracy
i oczami pe∏nymi ∏ez patrza∏a na goÊcia.
Cz∏owiek wpychajàcy tytoƒ w torebki nie widzia∏ Judyma. Nie otrzymawszy formy we w∏aÊciwym
momencie, spojrza∏ na Judymowà takim wzrokiem, jakim patrzeç by mog∏o chyba ko∏o trybowe na
drugie ko∏o, gdyby tamto w biegu stan´∏o.
Eliza Orzeszkowa, Nad Niemnem
W porze ˝niw na tej rozleg∏ej równinie ziemia wydawa∏a si´ z∏otym fundamentem dêwigajàcym
b∏´kitnà kopu∏´ i okrytym ruchliwym mrowiem drobnych istot. […] wsz´dzie, od wzgórz obros∏ych
drzewami do wysokiej Êciany nadniemeƒskiej, dojrza∏e zbo˝a p∏yn´∏y goràco˝ó∏tà lawà, która miej-
scami wygina∏a si´ w zag∏´bienia okryte równie˝ goràco˝ó∏tym Êcierniskiem. W tych to zag∏´bie-
niach rozszerzajàc je coraz i okrywajàc wypuk∏oÊciami z˝´tych snopów, mrowi∏y si´ drobne, ku zie-
mi schylone istoty. Na linii poziomej spostrzegane, wydawa∏y si´ one drobnymi, bo rozsypane Êród
wielkiej przestrzeni pe∏za∏y przy samej ziemi. Ale widziane z góry, spod ob∏oków, wydawaç by si´
musia∏y niezawodnie t∏umem rzeêbiarzy urabiajàcym w przeró˝ne wzory z∏oty fundament Êwiata.
One te˝ to by∏y, które go uczyni∏y z∏otym; ich to r´ce w mgliste dnie jesieni i wiosny miesi∏y ten
wosk cudowny, a˝ przy letnich skwarach spotnia∏ on tà z∏otà lawà, która sokiem ˝ycia przeleje si´
w ˝y∏y ludzkoÊci. Ulewà ˝aru b∏´kitna kopu∏a oblewa∏a ich zgi´te plecy, a goràcy ten oddech nieba
skraplajàc si´ na ich twarzach, spada∏ na ziemi´ deszczem potu. Z poziomu spostrzegane, by∏y to ma-
lutkie, przyziemne robaki. Z góry widziane – jubilerowie obracajàcy w swym r´ku najdro˝szy metal
ludzkoÊci, artyÊci urabiajàcy postaç Êwiata, poÊrednicy otwierajàcy ∏ono ziemi dla zap∏adniajàcych
uÊcisków s∏oƒca. […]
Paru godzin do zachodu s∏oƒca brakowa∏o, kiedy Jan, po raz dziÊ mo˝e dziesiàty, wóz swój na
Êciernisko zawróci∏ i wjecha∏ w szerokie i d∏ugie zag∏´bienie, w którym pracowa∏a jedna z najlicz-
niejszych gromad m´˝czyzn i kobiet. By∏a ona tak licznà, bo sk∏ada∏o jà rodzin kilka. Chuda i cho-
rowito wyglàdajàca ˝ona Fabiana, w sztywnej chustce os∏aniajàcej g∏ow´ i cz´Êç mizernej jej twarzy,
pr´dko jednak i wprawnie ˝´∏a obok swej córki, pulchnej i przysadzistej El˝usi, z dala Êwiecàcej ja-
skrawà ró˝owoÊcià swego kaftana i mnóstwem polnych maków sterczàcych nad jej czo∏em, tak pra-
wie, jak one, pàsowym. Za nimi dwaj niedoroÊli ch∏opcy ˝´li tak˝e, a jeden wielki, pleczysty, rudy
ch∏opak, z czerwonà twarzà i rz´dem bia∏ych z´bów w wiecznym, gapiowatym uÊmiechu ukazywa-
nych, wiàza∏ snopy, uk∏ada∏ je w dziesiàtki i pomaga∏ do na∏adowywania nimi wozu nieco m∏odsze-
mu, lecz równie˝ pleczystemu i silnemu bratu. […]
Dwie […] ˝niwiarki znajdowa∏y si´ na [tym zagonie]: m∏odziutka, wiotka dziewczyna […] i t´-
ga, muskularna, prosta jak Êwieca kobieta na pi´çdziesiàt lat wyglàdajàca. […] ˚´∏a pr´dko, z zapa-
∏em, wybornie, zabierajàc na raz wielkie garÊcie ˝yta i tnàc je równo, nisko przy ziemi. Jednak ile
razy prostowa∏a si´ i nieco w ty∏ odgi´ta Êci´tà garÊç do innych, ju˝ na ziemi le˝àcych przy∏àcza∏a,
tyle razy do kogoÊ zagadywa∏a, z ˝artem zawsze, ze Êmiechem, z filuternymi spojrzeniami i zama-
szystymi ruchami ramion, od których sierp jej rzuca∏ w powietrze b∏yskawice weso∏e i cz´ste. W bia-
∏ej koszuli os∏oni´tej nieco skrzy˝owanà na piersi chustkà, w krótkiej spódnicy w czerwone i grana-
towe pasy, w ma∏ym czepku z bia∏ego perkalu na siwiejàcych w∏osach, wydawa∏a si´ najweselszà,
naj˝wawszà i najrozmowniejszà ze wszystkich ˝niwiarek, choç by∏a pomi´dzy nimi najstarszà. Ko-
biety i dziewcz´ta odcina∏y si´ jej, czasem z chwilowym gniewem, gdy jednej dogadywa∏a, ˝e ˝nie
powoli, i na wyÊcigi z sobà wyzywa∏a; drugiej kawalerem jakimÊ, który o˝eni∏ si´ ju˝, w oczy k∏u-
∏a; trzeciej o weselu zaraz po ˝niwach nastàpiç majàcym przypomina∏a. Ch∏opcy Êmieli si´ z niej,
o zdrowie trzeciego jej m´˝a i o to, wiele jeszcze razy za mà˝ wyjÊç myÊli, zapytywali.
Z A D A N I A T E S T O W E . P R Ó B N A M A T U R A Z O P E R O N E M I „ G A Z E T Ñ W Y B O R C Z Ñ ”
■
J ´ z y k p o l s k i . P o z i o m p o d s t a w o w y