Witkowski Tomasz Psychomanipulacje

background image

PSYCHO-

MANIPULACJE

background image

O autorze:

TOMASZ WITKOWSKI jest doktorem psychologii. Kieruje w³a-

sn¹ firm¹ doradczo-szkoleniow¹. Pracowa³ jako adiunkt w In-

stytucie Psychologii Uniwersytetu Wroc³awskiego, w 1997 roku

w Instytucie Psychologii Uniwersytetu w Hildesheim w Niem-

czech. W 1993 r. by³ stypendyst¹ programu TEMPUS na Uni-

wersytecie w Bielefeld, równie¿ w Niemczech. Jako konsultant

w zakresie psychologii sprzeda¿y i negocjacji, usprawniania

przep³ywu informacji, zarz¹dzania oraz doboru kadr wspó³pra-

cowa³ z wieloma firmami konsultingowymi, handlowymi i pro-

dukcyjnymi. Jest twórc¹ programów szkoleniowych i przepro-

wadza treningi psychologiczne poœwiêcone negocjacjom, sprze-

da¿y i zarz¹dzaniu. Opublikowa³ kilkadziesi¹t artyku³ów na-

ukowych i popularnonaukowych dotycz¹cych m. in. problema-

tyki motywacji, wyuczonej bezradnoœci, doboru personelu, psy-

chologii sprzeda¿y. Jest redaktorem ksi¹¿ki Nowoczesne meto-

dy doboru personelu oraz wspó³autorem Psychologii konflik-

tów, wydanej w Bibliotece MODERATORA.

B I B L I O T E K A

moderatora

background image

TOMASZ WITKOWSKI

PSYCHO-

MANIPULACJE

JAK JE ROZPOZNAWAÆ

I JAK SOBIE Z NIMI RADZIÆ

background image

Projekt graficzny serii:

Krzysztof Albin

Ilustracje:

Piotr £opalewski

(rys. 1, 3, 4, 5, 6, 12, 19, 20)

Marek Tybur

(rys. 10, 14, 15, 16, 17, 18)

Korekta:

Karol Maliszewski

Jacek Rydecki

£amanie:

Jacek Rydecki

DTP stron rozdzia³owych i ok³adki:

Remigiusz Koz³owski

Projekt ok³adki i fotografia na ok³adce

anonimowe

Wydawnictwu nie uda³o siê dotrzeæ do wszystkich autorów

(spadkobierców) cytowanych w ksi¹¿ce tekstów. Osoby

zainteresowane prosimy o kontakt.

Copyright © 2000 by Tomasz Witkowski

ISBN 83-912865-5-8

Oficyna Wydawnicza UNUS

tel. (074) 872-21-36, e-mail ruta@supermedia.pl

Wydanie pierwsze

background image

Czy¿ mi siê nie zdarzy³o nie raz, ale sto, tysi¹c razy, co dzieñ,

przy pomocy tych samych narzêdzi, w tych samych okolicz-

noœciach, przyj¹æ za prawdê jak¹œ rzecz, któr¹ póŸniej os¹dzi³em

za fa³szyw¹?

Michel de Montaigne

background image
background image

WPROWADZENIE

11

Test umiejêtnoœci przewidywania zachowañ

ludzi w sytuacjach manipulacyjnych

20

Prawid³owe odpowiedzi i interpretacja

wyników testu

35

Rozdzia³ I

MANIPULACJE SKONCENTROWANE

NA SAMOOCENIE

37

Ingracjacja

43

Konformizm

43

Podnoszenie wartoœci drugiej strony

51

Manipulowanie w³asnym wizerunkiem

57

Deprecjacja innych

66

Rozdzia³ II

MANIPULACJE WYKORZYSTUJ¥CE

DYSONANS POZNAWCZY

77

Stopa w drzwiach

82

Liczy siê ka¿dy grosz

91

Stopa w ustach i dialog

92

Eskalacja ¿¹dañ

94

Rozdzia³ III

MANIPULACJE EMOCJAMI

101

Sytuacje stresowe

110

Huœtawka emocjonalna

112

Dobry-z³y facet

118

Drzwiami w twarz

122

Wzbudzanie poczucia winy

127

background image

Rozdzia³ IV

MANIPULACJE POCZUCIEM KONTROLI

133

Bezlitosny partner

140

Wszystko albo nic

142

Fakty dokonane

145

Zachowania irracjonalne

148

Reorientacja

154

Co by by³o gdyby

158

Wyuczona bezradnoϾ

159

Procedura scenariusza

170

Rozdzia³ V

MANIPULACJE OPARTE NA

WRODZONYCH AUTOMATYZMACH

175

Autorytet

179

Zasada wzajemnoœci

186

Autodeprecjacja

195

Rozdzia³ VI

MANIPULACYJNE KONTROWERSJE

205

Pranie mózgu

207

Hipnoza jako manipulacja

222

Perswazja podprogowa

229

Rozdzia³ VII

PSYCHOLOGIA PRZECIWSTAWIENIA SIÊ

MANIPULACJOM

237

Naturalne mechanizmy obronne

239

Habituacja

239

Instynkt hamowania agresji i empatia

241

Reaktancja

246

Samoocena

252

OsobowoϾ i manipulacje

255

Techniki radzenia sobie z manipulacjami

264

Akceptowanie komplementów

265

Zamiana oceny na opiniê

266

Demaskowanie aluzji

267

Zas³ona z mg³y

267

Przyznanie siê do b³êdu i uprzedzanie krytyki

268

8

background image

Negocjowanie sposobu prowadzenia rozmów

270

Technika Ma³ego Ksiêcia

270

Zdarta p³yta

270

Z³amanie zasady wzajemnoœci

271

ZAKOÑCZENIE

275

LITERATURA

281

INDEKS RZECZOWY

287

9

background image
background image

WPROWADZENIE

Prawda, któr¹ obawiasz siê ludziom powiedzieæ,

Jest jak szabla u boku kastrata.

Egoista treœæ ksi¹¿ek, ich m¹droœæ i wiedzê

Po¿re sam – bez korzyœci dla œwiata.

Tirukkural

background image
background image

Kiedy zaczynam mówiæ o manipulacjach, s³yszê, jak trzesz-

czy kruchy lód, po którym st¹pam. Jest kilka powodów,

które powoduj¹, ¿e pisanie na ten temat jest przedsiê-

wziêciem karko³omnym. P i e r w s z a r z e c z to silnie

negatywne skojarzenia, które budzi samo s³owo manipu-

lacja. S³ownik synonimów jêzyka polskiego proponuje nam

mnóstwo zamiennych znaczeñ tego s³owa – wiêkszoœæ o

negatywnym wydŸwiêku. Oto niektóre z nich: machina-

cje, gierki, knowania, machlojki, knucie, matactwo, in-

tryganctwo, oszukañstwo, kanciarstwo, krêtactwo, oszu-

kañstwo.

1

Nie chcemy byæ manipulowani, nie lubimy lu-

dzi, którzy manipuluj¹ innymi. Czêsto zaprzeczamy fak-

tom, które wskazuj¹, ¿e ulegamy manipulacjom b¹dŸ sami

manipulujemy innymi. Autor ksi¹¿ki o manipulacjach

mo¿e byæ pos¹dzony o to, ¿e pragnie pomagaæ innym w

manipulowaniu. W tym miejscu chcia³bym z ca³¹ moc¹

podkreœliæ: pisanie o manipulacjach, przygl¹danie siê im

z bliska, analiza mechanizmów, które warunkuj¹ ich sku-

tecznoœæ, to czynnoœci m o r a l n i e n e u t r a l n e . Spo-

sób, w jaki zostanie wykorzystana ta wiedza, bêdzie do-

piero podlega³ moralnej ocenie. Zdajê sobie sprawê, ¿e

czêœæ czytelników wykorzysta przedstawion¹ wiedzê dla

osi¹gniêcia w³asnych celów i wbrew woli innych ludzi.

Zastanawiam siê jednak, czy demaskowanie strategii ma-

nipulacyjnych nie s³u¿y bardziej tym, którzy s¹ obiektem

manipulacji? Oczywiœcie w tym momencie nie jestem w

stanie odpowiedzieæ jednoznacznie na tê kwestiê. Mogê

jedynie polegaæ na opinii s³uchaczy moich wyk³adów, któ-

rzy wielokrotnie podkreœlali, ¿e poznanie mechanizmów

1

A. D¹brówka, E. Geller, R. Turczyn, S³ownik synonimów. MCR,

Warszawa 1993.

background image

14

Wprowadzenie

manipulacyjnych pozwoli im na skuteczniejsz¹ obronê.

Przekonanie, ¿e tak w³aœnie jest, pozwala mi zaanga¿o-

waæ energiê w przedsiêwziêcie polegaj¹ce na napisaniu

ksi¹¿ki o psychomanipulacjach. ¯eby do koñca rozwiaæ te

obawy przypomnê, jak wiele jest w historii nauki odkryæ

i wynalazków, które stwarza³y potê¿ne zagro¿enia dla

ludzkoœci bêd¹c jednoczeœnie milowymi krokami w roz-

woju cywilizacji. Dobrodziejstwa spowodowane wynale-

zieniem i wykorzystaniem prochu strzelniczego prawdo-

podobnie ju¿ dawno przewa¿y³y nad krzywdami i cierpie-

niami, które ten sam wynalazek spowodowa³. W moim

przekonaniu ka¿de pog³êbienie wiedzy o otaczaj¹cym nas

œwiecie w jego aspektach fizycznych, spo³ecznych i psy-

chologicznych, jak równie¿ rozpowszechnienie wszelkiego

rodzaju odkryæ s³u¿y rozwojowi cywilizacji w najbardziej

pozytywnym znaczeniu tego s³owa. I przeciwnie, trzyma-

nie wiedzy pod korcem stwarza zagro¿enia p³yn¹ce ze

strony ludzi, którzy maj¹ do tej wiedzy dostêp, powoduje,

¿e tworzy siê kasta „oœwieconych”, którzy staraj¹ siê zdo-

byæ w³adzê, kontrolowaæ innych. Znajomoœæ procesów bio-

r¹cych udzia³ w manipulacjach nie jest wiedz¹ tajemn¹,

ale jej wykorzystanie stwarza mo¿liwoœci potê¿nej indok-

trynacji prowadz¹cej nawet do utraty to¿samoœci mani-

pulowanego cz³owieka. Ta sama wiedza pozwala mu jed-

nak uodporniæ siê na takie dzia³ania.

Istnieje ponadto jeszcze inna przyczyna, która uza-

sadnia podjêcie wysi³ku zmierzaj¹cego do przystêpnego

przedstawienia wyników badañ i wiedzy z dziedziny ma-

nipulacji. Otó¿, zawsze w sytuacji, kiedy wystêpuje nie-

dosyt jakiegoœ dobra w oficjalnym obiegu, czy to dóbr

materialnych, czy informacji, pojawia siê obieg nieformal-

ny, czarny rynek, szara strefa. W tym drugim obiegu po-

jawiaj¹ siê towary niskiej wartoœci, podróby, niespraw-

dzone informacje. Jego zalegalizowanie zapewnia wiêk-

sz¹ pewnoœæ, ¿e przekazywane informacje s¹ rzetelne.

Ma³a iloœæ publikacji opartych na dowodach naukowych

powoduje, ¿e wkraczaj¹ na to pole praktycy, którzy czêsto

wiele w ¿yciu osi¹gnêli, ale którzy równie czêsto nie po-

trafi¹ wyci¹gaæ prawid³owych wniosków ze swoich dzia-

background image

Wprowadzenie

15

2

Podkreœlenie moje. W oryginale brzmi to nastêpuj¹co: It's a well-

kept secret that entire science is devoted to how people are persuaded.

A odszukaæ je mo¿na na stronie http://www.influenceatwork.com/in-

dex.html.

³añ, a ich uogólnienia i formu³owane prawdy dalekie s¹

od tego, o czym mówi¹ rzetelne badania. Zalewaj¹ce rynek

poradniki w kolorowych, krzycz¹cych ok³adkach o tym, jak

przekonywaæ innych, jak w piêæ minut staæ siê mistrzem

perswazji itp. s¹ tyle¿ warte, co mieni¹ce siê odpustowe

œwiecide³ka w porównaniu z wytworami dobrego jubilera.

Jeœli wiêc ta ksi¹¿ka nie zachwyci czytelnika i nie uwiedzie

go ³atwoœci¹ rozumienia z³o¿onego œwiata procesów psychicz-

nych, to niech pozostanie przekonany, ¿e trzyma w rêku

wyrób, który przynajmniej nie udaje tego, czym nie jest.

D r u g i p o w ó d , dla którego pisanie o manipula-

cjach jest nie³atwe, to szereg b³êdnych przekonañ, które

przywar³y do tematyki manipulacji. Jednym z nich jest

niczym nie uzasadnione, a czêsto w mojej praktyce spoty-

kane przekonanie, ¿e „to psychologowie wynaleŸli mani-

pulacje” i ¿e tylko oni maj¹ klucz do drzwi od warsztatu,

w którym jak narzêdzia na pó³kach stoj¹ pouk³adane go-

towe techniki manipulacyjne. Kuriozalne sformu³owanie

tego przekonania mo¿emy znaleŸæ w pierwszym zdaniu

strony internetowej poœwiêconej wywieraniu wp³ywu na

ludzi w pracy. Zdanie to brzmi nastêpuj¹co:

Dobrze utrzymywanym sekretem jest to, ¿e c a ³ a nauka jest
poœwiêcona temu, w jaki sposób ludzie ulegaj¹ perswazji.

2

Rzeczywiœcie, zarówno biolodzy, fizycy teoretyczni,

astronomowie, geografowie i mnóstwo innych naukow-

ców, wszyscy oni zajmuj¹ siê tylko badaniem sposobów

wywierania wp³ywu na ludzi. Kpiê w tym miejscu z tego

stwierdzenia, bo ¿adne nastêpne zdanie nie ³agodzi jego

wymowy, i mimo poprawki na amerykañsk¹ sk³onnoœæ do

przesady jest w nim jakaœ nuta spiskowoœci i braku umiar-

kowania. St¹d ju¿ tylko o krok od przekonania, ¿e wszyst-

ko to uknuli masoni i cykliœci, a my jesteœmy biednymi

ofiarami. Krok ten zreszt¹ poczyni³ Pascal Bernardin w

background image

3

Wydawnictwo ANTYK Marcin Dybowski, Komorów 1997.

4

http://www.influenceatwork.com/index.html.

kuriozalnej ksi¹¿ce zatytu³owanej Machiavel nauczycie-

lem. Manipulacje w szkolnictwie. Reformy, czy plan znisz-

czenia.

3

W ksi¹¿ce tej uzasadnia spiskow¹ koncepcjê œwia-

ta, w której wiêkszoœæ badañ psychologów spo³ecznych,

dzia³ania instytucji takich jak UNESCO, ONZ, Rada Eu-

ropy itp. zaplanowanych jest jako jedna wielka manipu-

lacja. I o ile stwierdzenia Bernardina czy ks. Henryka

Czepu³kowskiego, który pisa³ przedmowê do tej ksi¹¿ki,

mog¹ budziæ ciekawoœæ, zdziwienie, uœmiech – bowiem

nie s¹ to ¿adne autorytety w dziedzinie psychologii spo-

³ecznej – o tyle wczeœniej cytowane twierdzenie jest dla-

tego niebezpieczne, ¿e strony internetowe, o których wspo-

minam, s¹ (jak pisz¹ o tym ich autorzy) poœwiêcone na-

ukowym aspektom wywierania wp³ywu, a firmuj¹ je swo-

imi nazwiskami znane autorytety w tej dziedzinie. Jedna

z kolejnych wyg³aszanych przez nich deklaracji brzmi:

W tym wprowadzeniu zajmiemy siê tematem wp³ywu z na-

ukowego punktu widzenia – nie us³yszycie nas mówi¹cych o
swoich przeczuciach, fabrykuj¹cych zabawne rozró¿nienia, kon-

struuj¹cych pseudonaukowe systemy lub oferuj¹cych anegdo-
ty jako substytuty twardych dowodów naukowych.

4

W rzeczywistoœci i w przeciwieñstwie do wielu nieuza-

sadnionych przekonañ manipulacje istniej¹, odk¹d ist-

nieli ludzie próbuj¹cy wywieraæ wp³yw na innych. Ju¿ w

Ksiêdze Rodzaju mo¿emy odnaleŸæ mnóstwo manipulacji,

¿e wspomnê choæby kuszenie Ewy, ura¿on¹ samoocenê

Kaina, wystêpek córek Lota, podstêpnie wy³udzone przez

Jakuba b³ogos³awieñstwo. Za klasykê w tej dziedzinie

uznawana jest równie¿ Retoryka Arystotelesa. Psycholo-

gia nie wynalaz³a manipulacji, jedynie je opisuje, poszu-

kuje mechanizmów wyjaœniaj¹cych i klasyfikuje. Podczas

zg³êbiania tajników wywierania wp³ywu na innych bada-

cze stosuj¹ najczêœciej metodê zaproponowan¹ przez zna-

nego w tej dziedzinie psychologa spo³ecznego – Roberta

16

Wprowadzenie

background image

Cialdiniego. Metoda ta nosi nazwê „pe³nego ko³a psycho-

logii spo³ecznej”. Zgodnie z jej zaleceniami badacz naj-

pierw podgl¹da ludzi w ich naturalnych warunkach. Ob-

serwuje, w jaki sposób staraj¹ siê wywrzeæ wp³yw na in-

nych, co robi¹, ¿eby ich s³uchacze zmienili pogl¹dy, klien-

ci podjêli decyzjê o zakupie towaru itp. Szczególnie

wdziêcznym „materia³em” do obserwacji s¹ grupy zawo-

dowe, które z racji wykonywanej pracy wywieraj¹ wp³yw

na innych. Nale¿¹ do nich sprzedawcy, politycy, agenci

ubezpieczeniowi, twórcy reklam i akcji promocyjnych, do-

mokr¹¿cy, ludzie trudni¹cy siê zbieraniem pieniêdzy na

cele charytatywne, negocjatorzy, prawnicy. Pierwszy etap

procedury „pe³nego ko³a” koñczy siê dok³adnym opisem

zaobserwowanych metod manipulacji. Krok drugi to eks-

perymentalna weryfikacja skutecznoœci opisanych metod.

Badacze sprawdzaj¹ w tej fazie badañ, czy ich obserwacje

i domys³y znajduj¹ potwierdzenie w wymyœlonych przez

siebie scenariuszach eksperymentalnych. Eksperymenty

bardzo czêsto s¹ prowadzone w warunkach naturalnych,

wrêcz na ulicy. Najciekawszy jest etap trzeci. Tutaj bada-

cze staraj¹ siê znaleŸæ psychologiczny mechanizm, który

wyjaœnia³by skutecznoœæ danego sposobu oddzia³ywania.

Na tym etapie prowadz¹ pomiêdzy sob¹ spory i dyskusje,

sprzeczaj¹ siê w poszukiwaniu jak najbardziej precyzyj-

nego opisu mechanizmu. Jest to bardzo wa¿ny etap, bo-

wiem bez poprawnego opisu mechanizmu nie sposób przejœæ

do ostatniej fazy „pe³nego ko³a” – powrotu do codziennego

¿ycia. W tym miejscu badacze staraj¹ siê w kontrolowany

sposób wywieraæ wp³yw na ludzi i manipulowaæ nimi bez

ich wiedzy, sprawdzaj¹c w ten sposób trafnoœæ dokonanego

przez siebie opisu mechanizmu. Po zakoñczeniu tego etapu

technika manipulacyjna jest gotowym, racjonalnym i precy-

zyjnym sposobem oddzia³ywania na innych ludzi. I w tym

punkcie koñczy siê rola psychologa-badacza.

Inny przes¹d zwi¹zany z manipulacjami brzmi mniej

wiêcej tak: „nikt nie jest w stanie mn¹ manipulowaæ”.

Spotka³em siê z nim wielokrotnie, a jedno zdarzenie z

mojej pracy jest wyrazist¹ anegdot¹, która zilustruje fa³-

szywoœæ tego przekonania. Pewnego razu otrzyma³em zle-

Wprowadzenie

17

background image

cenie od instytucji pañstwowej, której istota pracy polega

na przeprowadzaniu kontroli w przedsiêbiorstwach. Zle-

cenie dotyczy³o przeprowadzenia szkoleñ dla inspekto-

rów zatrudnianych przez tê instytucjê, a mia³o dotyczyæ

psychologicznych metod zwiêkszania efektywnoœci pracy.

Szczegó³ow¹ tematykê mia³em ustaliæ sam. Poniewa¿ z

wczeœniejszych rozmów z pracownikami wynika³o, ¿e s¹

w pracy bardzo czêsto nara¿eni na silny wp³yw ze strony

osób kontrolowanych, uzna³em, ¿e zapoznanie siê z pro-

blematyk¹ manipulacji mo¿e byæ dla nich o tyle cenne, ¿e

pozwoli broniæ siê skuteczniej przed ró¿nymi metodami

wywierania na nich presji. Ju¿ w trakcie szkolenia spo-

tka³em siê jednak z du¿ym oporem ze strony uczestników

szkolenia. Stwierdzano wprost: „Proszê pana, my inspek-

torzy mamy podejrzliwoœæ zakodowan¹, wyssaliœmy j¹ z

mlekiem matki. Nami nie da siê manipulowaæ. To, o czym

pan mówi, to mo¿na opowiadaæ studentom. Nasza codzien-

na praca to ci¹g³e próby manipulacji, jesteœmy na nie

ca³kowicie uodpornieni.” Z podobnymi stwierdzeniami spo-

tyka³em siê doœæ czêsto i najczêœciej okazywa³o siê, ¿e

przekonanie o w³asnej odpornoœci jest nieuzasadnione. W

tym wypadku jednak zw¹tpi³em. Pomyœla³em, ¿e byæ mo¿e

jest to grupa wyj¹tkowa, tak jak wyj¹tkowa jest ich pra-

ca. Postanowi³em to sprawdziæ. Drugiego dnia rano (szko-

lenie by³o dwudniowe) przeprowadzi³em doœæ proste æwi-

czenie. Æwiczenie to anga¿uje nieco emocje (presja czaso-

wa), a tak¿e samoocenê (mo¿na wypaœæ lepiej lub gorzej

na tle innych). Te dwa elementy powoduj¹, ¿e ludzie za-

czynaj¹ dzia³aæ szybko i automatycznie. Wykonuj¹ pole-

cenia, których normalnie (bez presji) by nie wykonali.

Przyznam siê, ¿e kiedy udziela³em instrukcji do æwiczenia,

nieco w¹tpi³em w powodzenie tak przygotowanej manipula-

cji. Jakie¿ by³o moje zdziwienie, gdy wszyscy inspektorzy

bez wyj¹tku zaczêli automatycznie i bez ¿adnych oporów

wykonywaæ g³upie polecenia! Ta przygoda bardzo mocno

utrwali³a we mnie przekonanie o bezpodstawnoœci stwier-

dzenia: „nikt nie jest w stanie mn¹ manipulowaæ”.

Stwierdzenia o w³asnej odpornoœci maj¹ swoje Ÿród³o

w dobrze poznanym mechanizmie. W jêzyku angielskim

18

Wprowadzenie

background image

otrzyma³ nazwê: self-serving bias. Nazwa nie ma dobrego

odpowiednika w naszym jêzyku. Wyra¿enie to mo¿na prze-

t³umaczyæ jako „z³udzenie, b³¹d” b¹dŸ „skrzywienie s³u-

¿¹ce «ja»”. Jego istotê natomiast bardzo ³atwo zrozumieæ

na podstawie analizy kilku prostych badañ. WyobraŸ so-

bie czytelniku, ¿e wiêkszoœæ kierowców pytanych o swoje

umiejêtnoœci w prowadzeniu samochodu ocenia siebie po-

wy¿ej przeciêtnej. Ma³o tego, kierowcy, którzy znaleŸli

siê w szpitalu w wyniku wypadków samochodowych, rów-

nie¿ utrzymuj¹, jakoby ich zdolnoœci jako kierowców s¹

ponadprzeciêtne! Podobnie ludzie zamieszkuj¹cy bardzo

zanieczyszczone miasta wierz¹ w to, ¿e s¹ du¿o zdrowsi

ni¿ ich s¹siedzi. Przeciêtny student jest przekonany, ¿e

bêdzie ¿y³ d³u¿ej o 10 lat ni¿ jego koledzy. Bez ¿adnej

przesady mo¿na powiedzieæ, ¿e podobnych badañ prze-

prowadzono tysi¹ce i zawsze rezultaty by³y podobne –

nasze przekonanie o sobie jest bardzo iluzoryczne. W œwie-

tle takich wyników nietrudno zrozumieæ, dlaczego wiêk-

szoœæ ludzi utrzymuje, ¿e jest odporna na manipulacje.

Kolejnym, jeœli idzie o czêstotliwoœæ wystêpowania,

b³êdnym przeœwiadczeniem jest przekonanie, ¿e „umie-

jêtnoœæ manipulacji zwiêkszy moj¹ skutecznoœæ”. Charak-

terystyczna jest w tym przypadku swoista etyka Kalego.

Jeœli ja manipulujê, to jestem po prostu skuteczny – jeœli

mn¹ manipuluj¹, to jestem oszukiwany. Dlaczego twier-

dzê, ¿e umiejêtnoœæ manipulowania innymi nie zwiêksza

skutecznoœci? Przede wszystkim dlatego, ¿e nasze relacje

z ludŸmi to najczêœciej zwi¹zki d³ugotrwa³e, mo¿e nawet

wbrew potocznemu przekonaniu, ¿e s¹ przelotne. Mani-

pulacje s³u¿¹ raczej uzyskiwaniu doraŸnych korzyœci ni¿

budowaniu trwa³ych wiêzów. Sprzedawcy samochodów

manipuluj¹cy klientami nie bior¹ pod uwagê, ¿e klienci

co kilka lat wymieniaj¹ samochody. Klienci wróc¹ chêt-

niej tam, gdzie nie byli manipulowani. Jakikolwiek za-

kup mo¿e tworzyæ psychologiczny zwi¹zek z firm¹ produ-

kuj¹c¹ czy sprzedaj¹c¹ dane produkty. To mo¿e byæ zwy-

k³e przyzwyczajenie, ale równie¿ lojalnoœæ. Nie powstan¹

one w sytuacji, kiedy cz³owiek poczuje siê oszukiwany,

czy wówczas, gdy stwierdzi, ¿e firma wywar³a na niego

Wprowadzenie

19

background image

5

Test stanowi rodzaj sprawdzianu wiedzy; nie przeszed³ wymaga-

nej procedury walidacji i dlatego w ¿adnym razie nie mo¿e byæ stoso-

wany w celach diagnostycznych, np. jako narzêdzie do oceny przydat-

noœci do pracy itp.

presjê. Na co dzieñ bêdziemy unikaæ ludzi, którzy mani-

puluj¹ nami. Z ca³¹ pewnoœci¹ nie zostan¹ naszymi przy-

jació³mi. Jeœli stwierdzimy, ¿e zostaliœmy wmanipulowa-

ni w zwi¹zek z drug¹ osob¹, bardzo szybko postaramy siê

taki zwi¹zek zerwaæ. Ponadto w przypadku pos³ugiwania

siê manipulacjami jako narzêdziem w kontaktach spo³ecz-

nych zawsze istnieje niebezpieczeñstwo spotkania „silniej-

szego od siebie”. „Kto mieczem wojuje, od miecza zginie.”

Stañczyk, b³azen królewski, obwi¹za³ sobie ongiœ gêbê

chust¹ i poszed³ na krakowski rynek. Jak siê wkrótce

przekona³, ka¿dy, kogo spotka³ na swej drodze, uwa¿a³

siê za eksperta w kwestiach medycznych. Pracuj¹c z ludŸ-

mi wielokrotnie (i to bez obwi¹zywania sobie gêby) prze-

kona³em siê, ¿e niemal wszyscy uwa¿aj¹ siê za ekspertów

w dziedzinie psychologii. W rzeczywistoœci bardzo nie-

wiele osób dysponuje intuicj¹, której przewidywania zgod-

ne s¹ z tym, co pokazuj¹ badania naukowe. Zdajê sobie

jednak sprawê, ¿e (zgodnie z self-serving bias) wiele osób

mo¿e uwa¿aæ siê za tê mniejszoœæ. ¯eby umo¿liwiæ spraw-

dzenie tego faktu oraz przekonanie siê, czy b³êdne prze-

konania, o których pisa³em wy¿ej, dotycz¹ równie¿ ciebie

czytelniku, przygotowa³em krótki test. Jego celem jest

skonfrontowanie intuicji w zakresie wywierania wp³ywu

na innych z wynikami badañ.

TEST UMIEJÊTNOŒCI PRZEWIDYWANIA ZACHOWAÑ

LUDZI W SYTUACJACH MANIPULACYJNYCH

5

Przeczytaj uwa¿nie opisy sytuacji i podaj jedn¹, naj-

bardziej twoim zdaniem prawdopodobn¹ odpowiedŸ.

1. Jeœli zaproponujesz sportowcom niewykrywalne œrodki

dopingowe, które pozwol¹ im osi¹gn¹æ sukces, natomiast

przyczyni¹ siê do ich przedwczesnej œmierci, to ilu z nich

zdecyduje siê je za¿ywaæ?

20

Wprowadzenie

background image

a) nikt

b) do 25%

c) 25-50%

d) powy¿ej 50%

2. W kontaktach kobiet i mê¿czyzn charakterystyczne jest

dla wielu kobiet:

a) prezentowanie swoich zdolnoœci intelektualnych

b) prezentowanie swoich zdolnoœci artystycznych

c) ukrywanie swoich zdolnoœci intelektualnych

d) ukrywanie swoich zdolnoœci artystycznych

3. W tej samej sytuacji mê¿czyŸni maj¹ tendencjê do:

a) prezentowania swoich zdolnoœci intelektualnych

b) prezentowania swoich zdolnoœci artystycznych

c) ukrywania swoich zdolnoœci intelektualnych

d) ukrywania swoich zdolnoœci artystycznych

4. Prosisz kogoœ, ¿eby publicznie wyg³osi³ jakiœ pogl¹d, z

którym siê nie zgadza, ale nie wypada mu odmówiæ (np.

jesteœ mened¿erem i prosisz kierownika dzia³u sprzeda-

¿y, ¿eby przekona³ pracowników do zaakceptowania pla-

nów, które ty wymyœli³eœ, a których on sam nie akceptu-

je. Nie wypada mu jednak odmówiæ, bo jest twoim pod-

w³adnym). Postanawiasz tê osobê wynagrodziæ za wy-

œwiadczon¹ przys³ugê, ale jednoczeœnie chcia³byœ, aby ta

osoba równie¿ przekona³a siê do tego pogl¹du. Szansa na

to, ¿e zmieni pogl¹dy, jest wy¿sza wtedy, kiedy:

a) otrzyma wysokie wynagrodzenie

b) otrzyma niskie wynagrodzenie

5. Zamierzasz negocjowaæ powa¿ny kontrakt. Poza naj-

bardziej istotnymi warunkami do omówienia jest równie¿

kilka mniej wa¿nych. Opracowujesz w³aœnie strategiê pro-

wadzenia negocjacji.

a) postanawiasz rozpocz¹æ negocjacje od najwa¿niej-

szych warunków i ust¹piæ jako pierwszy

b) decydujesz siê ust¹piæ w jakiejœ ma³o istotnej kwe-

stii, ¿eby zbudowaæ dobr¹ atmosferê

c) postanawiasz uzyskaæ ustêpstwo partnera w ma³o

istotnej sprawie

d) próbujesz uzyskaæ ustêpstwo w najistotniejszej kwe-

stii

Wprowadzenie

21

background image

6. Masz k³opoty finansowe. Wœród twoich znajomych s¹

dwie osoby, które s¹ w stanie ci pomóc. Od jednej z nich

po¿yczy³eœ ju¿ kiedyœ drobn¹ sumê pieniêdzy. Tym razem

kwota, której potrzebujesz, jest du¿o wy¿sza. Jak myœlisz,

która osoba bêdzie bardziej sk³onna spe³niæ twoj¹ proœbê?

a) ta od której po¿ycza³eœ pieni¹dze wczeœniej

b) ta od której nie po¿ycza³eœ

7. WyobraŸ sobie, ¿e podchodzi do ciebie na ulicy osoba

kwestuj¹ca na jakiœ dobroczynny cel. Wczeœniej jednak

przydarzy³y ci siê drobne przygody. Po których z nich

bêdziesz najbardziej sk³onny ulec osobie kwestuj¹cej?

a) zap³aci³eœ mandat za przejœcie przez jezdniê w nie-

dozwolonym miejscu, ale póŸniej znalaz³eœ na ulicy

banknot, który pokry³ niespodziewany wydatek

b) znalaz³eœ na ulicy banknot, ale wkrótce po tym za-

trzyma³ ciê policjant i musia³eœ zap³aciæ mandat

za przejœcie przez jezdniê w niedozwolonym miejscu

c) zap³aci³eœ mandat za przejœcie przez jezdniê w nie-

dozwolonym miejscu

8. Zosta³eœ zatrudniony na 10 dni jako sprzedawca w skle-

pie samoobs³ugowym, który jest w stanie likwidacji. Jeœli

ci siê uda pozbyæ wiêkszoœci towarów ze sklepu, dosta-

niesz bardzo atrakcyjn¹ pracê w firmie. Jeœli nie, bêdziesz

musia³ znowu szukaæ pracy. Poza wieloma ró¿nymi meto-

dami oddzia³ywania na klientów masz mo¿liwoœæ mani-

pulowania cen¹. Postanawiasz:

a) zawy¿yæ cenê na produktach, aby sprawiæ klientom

niespodziankê przy kasie, informuj¹c ich o rzeczy-

wistej cenie

b) pozostawiæ rzeczywist¹ cenê

c) zani¿yæ cenê na produktach, a przy kasie poinfor-

mowaæ klientów o zaistnia³ej pomy³ce

d) nie umieszczaæ ceny na produktach, ¿eby móc po-

rozmawiaæ z nimi i informowaæ ich o cenie ustnie

9. Jesteœ pracownikiem dzia³u public relations w firmie,

która znalaz³a siê w bardzo powa¿nych tarapatach finan-

sowych. Problem jest z³o¿ony i wiele jest osób odpowie-

dzialnych za taki stan rzeczy. Na domiar z³ego k³opoty

odkryli dziennikarze i nag³oœnili sprawê do tego stopnia,

22

Wprowadzenie

background image

¿e uniemo¿liwia to funkcjonowanie firmy. Jest to o tyle

powa¿ne, ¿e bezpoœrednio zagra¿a istnieniu firmy. Na na-

radzie ca³ego kierownictwa postanowiono pos³u¿yæ siê pod-

stêpem i poœwiêciæ grupê ludzi, obarczaj¹c ich odpowie-

dzialnoœci¹ za ca³e z³o. Twoim zadaniem jest wybraæ tê

grupê kieruj¹c siê jednym tylko kryterium – zwiêksze-

niem skutecznoœci podstêpu. Postanawiasz wybraæ:

a) kierownictwo zwi¹zków zawodowych

b) elitarn¹ komórkê analiz finansowych – grupê ma-

j¹c¹ najsilniejszy wp³yw na zarz¹d firmy

c) kierownictwo dzia³u handlowego – du¿¹ grupê pra-

cowników, któr¹ ³atwo bêdzie odtworzyæ

d) kierownictwo dzia³u socjalnego, który i tak jest w

dalszej perspektywie przeznaczony do likwidacji

10. W³adze lokalne pewnego miasteczka postanowi³y wal-

czyæ ze spo¿yciem alkoholu. W tym celu wyda³y oficjalny

zakaz sprzeda¿y i picia alkoholu na dyskotekach i innych

imprezach organizowanych dla m³odzie¿y. Jak s¹dzisz,

jaki efekt to przyniesie?

a) zmniejszenie spo¿ycia

b) zwiêkszenie spo¿ycia

c) spo¿ycie pozostanie na tym samym poziomie

d) zakaz wp³ynie na dodatkowe zwiêkszenie spo¿ycia

narkotyków

11. WyobraŸ sobie, ¿e pracujesz jako windykator zale-

g³ych nale¿noœci. Rozmawiasz w³aœnie z klientem, który

od dawna zalega z p³atnoœciami, a od którego zamierzasz

odzyskaæ d³ug w wysokoœci x. ¯eby zwiêkszyæ prawdopo-

dobieñstwo zgody na zap³acenie, przedstawiasz mu na-

stêpuj¹c¹ propozycjê:

a) oœwiadczasz mu, ¿e d³ug, odsetki plus koszty postê-

powania wynosz¹ razem 5x, a kiedy siê nie chce

zgodziæ, przyjmujesz kwotê równ¹ x

b) proponujesz od razu zap³atê równ¹ x

c) ¿¹dasz zap³aty równej 2x, a nastêpnie stopniowo

obni¿asz do poziomu x

Prawid³owe odpowiedzi oraz punktacja znajduj¹ siê

na koñcu Wprowadzenia.

Wprowadzenie

23

background image

6

Za datê rozpoczêcia systematycznych badañ nad manipulacjami

doœæ czêsto przyjmuje siê opublikowanie wyników badañ J. L. Freed-

mana i S. C. Frasera nad mechanizmem „stopy w drzwiach”: Com-

pliance without pressure: The foot-in-the-door technique. „Journal of

Personality and Social Psychology”, 4, 1966, s. 195-202. Inne Ÿród³a

podaj¹ równie¿ odleglejsz¹ datê, a mianowicie okres II wojny œwiato-

wej, kiedy to si³y zbrojne Stanów Zjednoczonych zaanga¿owa³y psy-

chologa spo³ecznego Carla Hovlanda. Jego zadaniem mia³o byæ wp³y-

niêcie na motywacjê ¿o³nierzy walcz¹cych przeciwko Japoñczykom.

T r z e c i i o s t a t n i p o w ó d trudnoœci, jakie przy-

sparza pisanie o manipulacjach, to stosunkowo s³aby po-

ziom zaawansowania badañ i doœæ du¿y chaos teoretycz-

ny w tej dziedzinie. Systematyczne badania nad psycho-

manipulacjami s¹ prowadzone ledwie trzydzieœci parê lat

6

i z ca³¹ pewnoœci¹ nie stanowi¹ g³ównego nurtu badañ w

psychologii. Taki stan rzeczy powoduje, ¿e trudno jest

odwo³aæ siê do autorytetów, zweryfikowanych wielokrot-

nie praw, przyjêtych w literaturze klasyfikacji. Te ograni-

czenia powoduj¹, ¿e ju¿ na samym pocz¹tku próby zapro-

wadzenia ³adu w tej materii napotkamy na trudnoœci.

Dodatkowe zamieszanie spowodowane jest tym, ¿e to samo

zjawisko jest badane w ramach ró¿nych dziedzin psycho-

logii i bywa ró¿nie nazywane. Problematyka manipulacji

obejmuje swym zasiêgiem po czêœci tematykê wywiera-

nia wra¿enia na innych, po czêœci równie¿ dziedzinê po-

dejmowania decyzji. Np. znane specjalistom od podejmo-

wania decyzji zjawisko kotwiczenia jest nieco inaczej opi-

sywane jako technika „drzwiami w twarz” przez specjali-

stów od manipulacji. Takich obszarów, które nak³adaj¹

siê na siebie, jest daleko wiêcej. Nie bêdê jednak zbyt

g³êboko wdawa³ siê w dyskusjê nad zasadnoœci¹ jednych

b¹dŸ drugich interpretacji, zdaj¹c sobie sprawê, ¿e to,

czego czytelnik oczekuje od tej ksi¹¿ki, to g³ównie wiedza

praktyczna.

Jednym z wielu trudnych zadañ zwi¹zanych z teore-

tycznym aspektem opisywanych zjawisk, jakie czekaj¹

mnie w tej ksi¹¿ce, a których nie mogê pomin¹æ, jest

próba zdefiniowania manipulacji. ¯eby jednak mu podo-

³aæ, pos³u¿ê siê opiniami innych uczonych. Najpierw spójrz-

my na kilka definicji, które mo¿emy znaleŸæ w literaturze.

24

Wprowadzenie

background image

7

T. Maruszewski, E. Œciga³a, Nasze wyprane mózgi ³owców. „Cha-

raktery”, 7, 1999, s.12-18.

8

D. Doliñski, Inni ludzie w procesach motywacyjnych. [w:] J. Stre-

lau (red.), Psychologia. Podrêcznik akademicki. Tom 2, Gdañskie Wy-

dawnictwo Psychologiczne, Gdañsk 2000.

9

A. Podgórecki, Zasady socjotechniki. Warszawa 1976.

Mechanizmy, które uruchamiaj¹ procesy pozwalaj¹ce na kon-
trolowanie twoich myœli, sterowanie emocjami czy dzia³ania-

mi, okreœlamy jako manipulacjê. Manipulacja jest form¹ za-
mierzonego wywierania wp³ywu na drug¹ osobê czy grupê w

taki sposób, aby podejmowa³a ona – nie zdaj¹c sobie z tego
sprawy – dzia³ania zaspokajaj¹ce potrzeby manipulatora. Ma-

nipulowaæ mo¿na treœci¹ i sposobem przekazywanych informacji.
Psychomanipulacja jest pojêciem wê¿szym i odnosi siê do

takich mechanizmów wywierania wp³ywu, które wykorzy-
stuj¹ podstawowe regu³y psychologiczne, steruj¹ce przebie-

giem ludzkiego postêpowania.

7

Manipulacja spo³eczna to celowe i planowe dzia³anie, które-
go autor wywiera wp³yw na osobê w taki sposób, aby nie

zdawa³a sobie ona sprawy z tego, ¿e podlega jakimkolwiek
oddzia³ywaniom, b¹dŸ by nie by³a œwiadoma si³y lub konse-

kwencji tych oddzia³ywañ.
Podstawowym motywem dzia³añ osoby uciekaj¹cej siê do

manipulacji spo³ecznej jest maksymalizacja w³asnego inte-
resu albo interesu grupy osób czy te¿ instytucji, z któr¹ siê

identyfikuje.

8

Manipulacja zachodzi wszêdzie tam, gdzie zdaniem spraw-
cy (osoby manipuluj¹cej) nast¹pi³aby rozbie¿noœæ miêdzy

akceptowanym wzorem zachowania wykonawcy (osoby bê-
d¹cej przedmiotem manipulacji) i podsuwanym mu wzorem

zachowania, gdyby wykonawca nie zosta³ w jakiœ sposób
ograniczony w swej decyzji. W³aœnie to ograniczenie decyzji

wykonawcy jest manipulacj¹. Manipulacja to zatem wszel-
kie sposoby oddzia³ywania na jednostkê lub grupê, które

prowadz¹ do mylnego przekonania u osoby manipulowanej, ¿e
jest ona sprawc¹ (decydentem) jakiegoœ zachowania, podczas

gdy jest ona narzêdziem w rêkach rzeczywistego sprawcy.

9

Wprowadzenie

25

background image

10

Kofta, Malak, 1981 [za:] R. Nawrat, Manipulacja spo³eczna –

przegl¹d technik i wybranych wyników badañ. „Przegl¹d Psycholo-

giczny”, 1989, Tom XXXII, Nr 1, s. 125-154.

11

Tam¿e.

Niestety R. Cialdini, jeden z nielicznych autorytetów

w dziedzinie manipulacji, nie definiuje pojêcia, pos³ugu-

j¹c siê wieloznacznym pojêciem wp³ywu spo³ecznego, oso-

bê manipuluj¹c¹ nazywaj¹c praktykiem wp³ywu spo³ecz-

nego. W œlad za nim równie¿ wielu innych autorów przy-

jê³o tak¹ nomenklaturê. Jej zalet¹ jest to, ¿e nie nasuwa

natychmiastowych i rozleg³ych dygresji natury etycznej.

Zdecydowan¹ wad¹ jest rozszerzenie problematyki do ob-

szaru niemal ca³ej psychologii spo³ecznej. O ile Cialdini

w swojej fundamentalnej pracy unika definicji, o tyle inni

badacze podejmuj¹ to wyzwanie. Oto kolejne definicje:

Wp³yw spo³eczny to oddzia³ywanie, w wyniku którego jed-
nostka, grupa czy jakaœ inna instytucja wywo³uje zmiany w

sferze poznawczej, emocjonalnej lub/i behawioralnej cz³o-
wieka. Wp³yw spo³eczny mo¿e byæ œwiadomym, intencjonal-

nym zabiegiem, mo¿e on byæ tak¿e dzia³aniem nieœwiado-
mym – dzieje siê tak wtedy, gdy podmiot nie zdaje sobie

sprawy z tego, ¿e jego zachowanie wp³ywa na sposób myœle-
nia, emocje czy zachowanie drugiego cz³owieka.

10

Istniej¹ tak¿e takie formy wp³ywu spo³ecznego, które nie s¹

dostêpne œwiadomoœci osoby bêd¹cej jego celem. Takie for-
my wp³ywu nazywam w niniejszym opracowaniu manipula-

cj¹ spo³eczn¹. Tak rozumiana manipulacja jest planowym,
celowym dzia³aniem, którego autorzy, wykorzystuj¹c wie-

dzê o mechanizmach spo³ecznego zachowania siê ludzi, wy-
wieraj¹ na nich po¿¹dany wp³yw w taki sposób, aby nie

zdawali oni sobie sprawy z tego, ¿e podlegaj¹ jakimkolwiek
oddzia³ywaniom.

11

Oczywiœcie definicji mo¿na by przytoczyæ du¿o wiêcej,

jednak¿e te cytowane wystarcz¹ nam dla sformu³owania

w³asnego pogl¹du na zjawisko manipulacji. Wszystkie de-

finicje zawieraj¹ podobne elementy. To, o czym mówi¹ ich

26

Wprowadzenie

background image

autorzy, to kwestie œwiadomoœci, i to zarówno sprawcy,

jak i ofiary zabiegów. Proponujê spojrzeæ na problem w

sposób usystematyzowany. Mamy zatem mo¿liwych kilka

sytuacji: sprawca wywiera wp³yw œwiadomie b¹dŸ nie zda-

j¹c sobie z tego sprawy. Podobnie rzecz ma siê z ofiar¹ – jest

œwiadoma wywieranego na ni¹ wp³ywu lub ulega nieœwia-

domie. Naj³atwiej bêdzie uj¹æ te sytuacje w postaci tabeli.

Tab. 1. Udzia³ œwiadomoœci w definiowaniu sytuacji ma-

nipulacyjnych.

Oczywiœcie sytuacja przedstawiona w prawym dolnym

polu tabeli najbardziej prowokuje do dyskusji. Pojawia

siê pytanie, czy ludzi, którzy bezwiednie i nieœwiadomie

stosuj¹ techniki manipulacji spo³ecznej, równie¿ nale¿y

uznaæ za manipulatorów? Te pytania œwiadcz¹ g³ównie o

tym, ¿e zdefiniowanie zjawiska wykorzystuj¹ce jedynie

okreœlenie œwiadomoœci sprawcy i ofiary nie wystarczy

nam do tego, ¿ebyœmy mogli przes¹dziæ o zaistnieniu ma-

nipulacji. Potrzebny nam jest jeszcze jeden element. Ta-

kim elementem wspólnym dla przedstawionych definicji

jest interes sprawcy – motyw manipulacji. Nie ma mani-

pulacji, wp³ywu spo³ecznego bez motywu dzia³ania. Wy-

czerpuj¹co opisali to specjaliœci zajmuj¹cy siê problema-

tyk¹ wywierania wra¿enia na innych. Twierdz¹ oni, ¿e

podobnie jak dla zaistnienia manipulacji, niezbêdna jest

dla kierowania w³asnym wizerunkiem motywacja. Zale¿y

Wprowadzenie

27

W tej sytuacji œwiado-
moϾ ofiary powoduje,

¿e dzia³ania sprawcy
nie mog¹ byæ manipula-

cjami.

Jest to sytuacja oczywi-

stej manipulacji.

Czy ofiara jest œwiadoma

wywieranego na ni¹ wp³ywu?

Czy sprawca oddzia³ywuje œwiadomie?

TAK

NIE

TAK

NIE

Sytuacja oczywistego
braku manipulacji.

Ten obszar jest sfer¹

dyskusyjn¹.

background image

12

M. Leary, Wywieranie wra¿enia na innych. O sztuce autoprezen-

tacji. Gdañskie Wydawnictwo Psychologiczne, Gdañsk 1999.

ona od trzech g³ównych czynników. P i e r w s z y to zwi¹-

zek wra¿enia wywieranego na innych z mo¿liwoœciami

realizacji w³asnych celów. D r u g i m jest wartoœæ po¿¹-

danego celu. T r z e c i m – rozbie¿noœæ miêdzy wizerun-

kiem po¿¹danym i rzeczywistym.

12

Jeœli prze³o¿ymy to

na sytuacjê manipulacji, wiele zdarzeñ bêdziemy w sta-

nie doœæ jednoznacznie okreœliæ. ¯ebyœmy zatem mogli

mówiæ o manipulacjach, musi zaistnieæ oprócz opisanych

wczeœniej warunków zwi¹zek podejmowanych przez

sprawcê dzia³añ z mo¿liwoœci¹ realizacji jego interesu.

Ponadto ten interes czy cel, do którego d¹¿y, musi przed-

stawiaæ dla niego jak¹œ wartoœæ. I wreszcie musi zaist-

nieæ rozbie¿noœæ pomiêdzy tym, na ile ofiara jest sk³onna

do uleg³oœci bez zastosowania manipulacji, a stanem ule-

g³oœci wywo³anym manipulacjami.

Opisywane rozumienie manipulacji jest o tyle celne,

¿e zbli¿a siê do prawnej oceny postêpowania, gdzie po-

szukuje siê czêsto motywu. Najlepiej oddaj¹ to s³owa Se-

neki M³odszego – Cui prodest scelus, is fecit – ten pope³-

ni³ zbrodniê, komu przynios³a korzyœæ.

Doœæ prosto natomiast mo¿na pokazaæ to na przyk³a-

dzie pewnego zdarzenia, o którym niedawno przeczyta-

³em w prasie. Rzecz zdarzy³a siê w Gdañsku, gdzie noc¹

policyjny radiowóz zderzy³ siê z samochodem osobowym.

W wyniku wypadku zgin¹³ kierowca samochodu osobo-

wego (daewoo espero), a trzech policjantów zosta³o ran-

nych. Policja i prokuratura rozpoczê³y w oficjalnych ko-

munikatach poszukiwania œwiadków. Jednoczeœnie wsz-

czêto œledztwo.

Prokuratura Rejonowa (...) uzna³a, ¿e sprawc¹ wypadku by³
Jan O., zmar³y kierowca daewoo. Kierowca radiowozu ze-

zna³ bowiem, ¿e to w³aœnie O. wjecha³ na skrzy¿owanie mimo
znaku stop.(...)

Prawdopodobnie œledztwo w tej sprawie umorzono by ze
wzglêdu na œmieræ sprawcy, ale pod koniec ubieg³ego roku

28

Wprowadzenie

background image

13

K. Wójcik, Ju¿ nie bêdê œwiadkiem. „Gazeta Wyborcza”, 16 grud-

nia 1999. (podkreœlenie autora)

apele w mediach przynios³y skutek i na policjê zg³osili siê
Jaros³aw D. i Leszek B. – dwaj biznesmeni, którzy feralnej

nocy byli œwiadkami wypadku.
– Widzieliœmy ca³e zdarzenie. Na ul. Rzeczypospolitej ra-

diowóz wyprzedza³ nasz¹ toyotê. Nie mia³ w³¹czonych œwia-
te³ mijania. (...)

Nieoczekiwanie we wrzeœniu tego roku prokurator oskar¿y³
obu œwiadków o sk³adanie fa³szywych zeznañ. Wczoraj za-

czê³a siê ich sprawa w gdañskim s¹dzie rejonowym. Pano-
wie B. i D. zasiedli na ³awie oskar¿onych.

– (...) W majestacie prawa oskar¿a siê porz¹dnych ludzi,
którzy chcieli pomóc w wyjaœnieniu tej sprawy. W swojej

naiwnoœci z³o¿yli zeznania, gdy dowiedzieli siê, ¿e podczas
wypadku zgin¹³ cz³owiek. Ich dzia³aniem kierowa³o jedynie

dobro spo³eczne – mówi obroñca oskar¿onych (...). Podkre-
œla, ¿e oskar¿eni n i e m i e l i ¿ a d n e g o m o t y w u a n i

i n t e r e s u , by sk³adaæ fa³szywe zeznania. Nie byli zwi¹-
zani ze zmar³ym kierowc¹ daewoo. (...) Akt oskar¿enia w

ogóle nie odnosi siê do motywu ich postêpowania.

13

Nale¿y przypuszczaæ, ¿e g³ówn¹ lini¹ obrony bêdzie

w³aœnie brak motywu. W tym przypadku mo¿e okazaæ

siê, ¿e brak jest wszystkich trzech niezbêdnych czynni-

ków motywu manipulacji. ¯eby to oceniæ, nale¿a³oby od-

powiedzieæ sobie na pytania o te czynniki. Czy osoby ze-

znaj¹ce w tej sprawie mog³y poprzez z³o¿enie zeznañ zre-

alizowaæ jakiœ w³asny cel? Czy ten cel stanowi³ jak¹œ war-

toœæ dla œwiadków? Czy sk³adane zeznania by³y niezgod-

ne z prawd¹? Jeœli odpowiedŸ na wszystkie pytania

brzmia³aby TAK, wówczas mo¿emy stwierdziæ, ¿e œwiad-

kowie mieli wystarczaj¹c¹ motywacjê do manipulacji. Je-

œli odpowiedŸ na którekolwiek z tych pytañ brzmi NIE,

wówczas nie ma podstaw do tego, aby mówiæ o manipula-

cji. W ten w³aœnie sposób mo¿emy oceniaæ dowoln¹ sytu-

acjê. Oczywiœcie przytoczony przyk³ad nie zawiera pe³-

nych informacji o zdarzeniu, ale jako æwiczenie proponu-

Wprowadzenie

29

background image

jê czytelnikowi ocenê prawdopodobieñstwa zaistnienia mo-

tywu manipulacji u drugiej strony ca³ego zajœcia.

Kolejne, nie mniej trudne od definicji zadanie, jakie

mnie czeka, to klasyfikacja technik manipulacyjnych, pró-

ba zaprowadzenia porz¹dku w obszernym, acz niekom-

pletnym materiale, jakim s¹ wyniki badañ, obserwacje

czy wreszcie relacje wielu ludzi na temat sytuacji mani-

pulacyjnych. Dlaczego tak, a nie inaczej sklasyfikowa³em

prezentowane manipulacje? Z powodów, o których pisa-

³em ju¿ wczeœniej, a wiêc stosunkowo krótki okres, bo

ledwie trzydzieœci parê lat trwaj¹ce badania nad manipu-

lacjami. Ten okres nie wystarczy³ do zaprowadzenia ³adu

w dziedzinie wywierania wp³ywu na innych. ¯ywot teorii,

hipotez i koncepcji naukowych charakteryzuje siê tym,

¿e na pocz¹tku, kiedy powstaj¹, gwa³townie roœnie liczba

materia³u dowodowego, pojawiaj¹ siê pierwsze próby kla-

syfikacji, niektóre z nich nie wytrzymuj¹ próby czasu,

inne na sta³e zadomawiaj¹ siê w podrêcznikach. Jeœli idzie

o manipulacje, to jesteœmy raczej w tym pierwszym okre-

sie. Moja propozycja klasyfikacji nie jest rozwi¹zaniem,

które chcia³bym innym narzuciæ. To raczej jedynie g³os w

dyskusji o manipulacjach, a powsta³a ona g³ównie w wy-

niku potrzeby zaprowadzenia porz¹dku w obszernym ma-

teriale wyk³adowym, który od kilku lat prezentujê uczest-

nikom moich seminariów. Klasyfikacja zosta³a przez nich

dobrze przyjêta, dlatego te¿ liczê na to, ¿e zadowoli ona

czytelników tej pracy i u³atwi rozumienie przedmiotu.

Jej podstaw¹ s¹ odrêbne mechanizmy psychologiczne, co

wcale nie oznacza, ¿e poszczególne techniki zosta³y raz

na zawsze wrzucone do swoich szufladek. Wprost prze-

ciwnie. Niejednokrotnie d³ugo zastanawia³em siê nad tym,

gdzie umieœciæ dan¹ technikê. Przecie¿ np. zachowania

irracjonalne przekazuj¹ce informacjê: „nie kontrolujê swo-

ich dzia³añ” budz¹ równie¿ silne reakcje emocjonalne, po-

dobnie jak techniki skoncentrowane na samoocenie an-

ga¿uj¹ emocje. W jakim miejscu o nich mówiæ? Czy przy

okazji omawiania technik dotycz¹cych manipulacji poczu-

ciem kontroli, czy te¿ tych wykorzystuj¹cych emocje? To

30

Wprowadzenie

background image

raczej moje subiektywne przekonanie o wiêkszym wp³y-

wie takiego, a nie innego mechanizmu spowodowa³o, ¿e

dana technika znajduje siê w jednym b¹dŸ drugim „wor-

ku”. Przyznam siê te¿, ¿e w trakcie pisania tej pracy im

bardziej zag³êbia³em siê w rozwa¿ania nad mechanizma-

mi rz¹dz¹cymi poszczególnymi technikami, tym wiêcej

pojawia³o siê w¹tpliwoœci, a lektura tylko je dodatkowo

pog³êbia³a w myœl sentencji wypowiedzianej przez Paula

Andersona: „Nigdy nie widzia³em problemu, choæby nie

wiedzieæ jak zawi³ego, który nie sta³by siê jeszcze bar-

dziej zawi³y, gdy siê do niego solidnie zabierzemy.”

Ostatecznego podzia³u dokona³em w ten sposób, ¿e

„przyk³ada³em” ró¿ne propozycje systematyki zjawisk do

znanych technik manipulacyjnych, staraj¹c siê sprawdziæ

w ten sposób, czy wytrzymuj¹ one próbê takiej klasyfika-

cji. Dodatkowym kryterium, które towarzyszy³o mi w trak-

cie tych prób, by³a przydatnoœæ wypracowanego podzia³u.

Pod pojêciem przydatnoœci rozumia³em ³atwoœæ zapamiê-

tania poszczególnych grup technik bez koniecznoœci pa-

miêtania wszystkich poszczególnych metod. Przede

wszystkim jednak zale¿a³o mi na tym, ¿eby klasyfikacja

mia³a walor praktyczny, a to znaczy, ¿eby czytelnik móg³

w praktyce szybko rozpoznawaæ okreœlone grupy technik

i „w³¹czaæ” okreœlony repertuar zachowañ, który pomóg³-

by mu przeciwdzia³aæ im. Ostateczny kszta³t proponowa-

nej przeze mnie systematyki odnaleŸæ mo¿na w spisie

treœci i w strukturze, na której budowa³em swoj¹ opo-

wieϾ.

Czytelnicy znaj¹cy fundamentaln¹ w dziedzinie mani-

pulacji pracê Roberta Cialdiniego Wywieranie wp³ywu na

ludzi. Teoria i praktyka bêd¹ pewnie zadawaæ pytanie,

dlaczego nie skorzysta³em z podzia³u zaproponowanego

przez klasyka w tej dziedzinie. Podzia³ ten wykorzystuje

szeœæ wa¿nych regu³: w z a j e m n o œ c i , k o n s e k w e n -

c j i , s p o ³ e c z n e g o d o w o d u s ³ u s z n o œ c i , l u -

b i e n i a , a u t o r y t e t u i n i e d o s t ê p n o œ c i . Otó¿

moim zdaniem dla niektórych form interakcji ludzi ko-

nieczne jest wyodrêbnienie innych technik, maj¹cych

szczególne zastosowanie w tych w³aœnie sytuacjach. Np.

Wprowadzenie

31

background image

technika „co by by³o gdyby” nie mieœci siê w ¿adnej z tych

regu³, a jest bardzo powszechn¹ technik¹ wystêpuj¹c¹ w

negocjacjach. Ten raczej prosty zabieg wykorzystuje brak

doœwiadczenia negocjatora, jest to próba odebrania mu

kontroli nad procesem przekazywania informacji. Znane

chyba wszystkim, nie tylko negocjatorom, ataki personal-

ne to metoda wykorzystuj¹ca dla wywarcia wp³ywu stan

zbyt silnego (nieoptymalnego) pobudzenia emocjonalne-

go. Stosuj¹c tê technikê mo¿na równie¿ wywrzeæ bardzo

silny wp³yw na partnera rozmów, zmieniaj¹c jego zacho-

wanie w po¿¹danym dla nas kierunku, ale trudno tutaj

dopasowaæ któr¹œ z tych szeœciu regu³. Porzuci³em wiêc

ideê opowiadania o manipulacjach w oparciu o zapropo-

nowane przez Cialdiniego regu³y.

W literaturze mo¿na spotkaæ jeszcze inne kryteria po-

dzia³u manipulacji. Warto o nich w tym miejscu wspo-

mnieæ chocia¿by dlatego, ¿eby pokazaæ czytelnikowi ró¿-

norodnoœæ proponowanych ujêæ. Niektórzy autorzy pro-

ponuj¹ jako kryterium klasyfikacji strategii wp³ywania

na innych rodzaj procesów psychicznych, zaanga¿owanych

w psychomanipulacji. I tak mo¿na mówiæ o manipula-

cjach opartych np. na spostrzeganiu, pamiêci, wyobraŸni,

myœleniu, emocjach i motywacji. Od razu jednak nasuwa-

j¹ siê w¹tpliwoœci, bowiem zarówno pamiêæ, jak i spo-

strzeganie s¹ bardzo silnie zale¿ne od emocji. Przyk³ada-

j¹c do tego podzia³u poszczególne techniki trudno by³o

zachowaæ zarówno przejrzystoœæ, jak i walor praktyczny

klasyfikacji. Jest ona podzia³em doœæ akademickim, w taki

bowiem sposób u³o¿one s¹ podrêczniki psychologii. I o ile

podzia³ ten u³atwia studiowanie psychologii, niekoniecz-

nie bêdzie sprawdza³ siê w walce z manipulatorami.

Zabiegi psychomanipulacyjne mo¿na te¿ klasyfikowaæ

ze wzglêdu na etap ingerencji w procesy przetwarzania

informacji przez podmiot, np. psychomanipulacje oparte

na dysonansie podecyzyjnym, ingeruj¹ce w proces wyja-

œniania przyczyn zachowania (taktyki atrybucyjne) czy

te¿ oparte na dzia³aniu nacisku grupowego. Ta klasyfika-

cja jest chyba najbli¿sza temu, co zaproponowa³em czy-

telnikowi, chocia¿ nie uwzglêdnia automatyzmów w dzia-

32

Wprowadzenie

background image

14

Klasyfikacje te zosta³y szczegó³owo opisane w: http://www.in-

fluenceatwork.com/definit.html, oraz: T. Maruszewski, E. Œciga³a, Nasze

wyprane mózgi ³owców. Wyd. cyt.

15

M. T. Singer, J. Lalich, Cults in our midst. Jossey-Bass Publi-

shers, San Francisco 1995.

³aniu. W niektórych bowiem sytuacjach brak przetwarza-

nia informacji jest Ÿród³em skutecznoœci danej techniki.

Jeszcze inna propozycja podzia³u manipulacji (albo pre-

cyzyjniej rzecz ujmuj¹c – wywierania wp³ywu) doœæ roz-

powszechniona w literaturze i niezwykle przydatna do

analizy skutków ich oddzia³ywania i do rozwa¿añ natury

moralnej, a nawet prawnej, to klasyfikacja wykorzystuj¹-

ca kryterium g ³ ê b o k o œ c i i n g e r e n c j i w p s y c h i -

k ê d r u g i e g o c z ³ o w i e k a . Pierwsz¹ grupê stano-

wi¹ techniki ukierunkowane na wywo³ywanie uleg³oœci –

ich celem jest tylko w y w o ³ a n i e j e d n o r a z o w e j

z m i a n y w z a c h o w a n i u . W ten sposób sprzedaw-

ca mo¿e nak³oniæ nas do kupienia czegoœ, czego nie chcie-

liœmy kupiæ, ¿ebrak wy³udzi monetê, chocia¿ wcale nie

mieliœmy zamiaru mu jej podarowaæ. Druga grupa tech-

nik siêga g³êbiej – zabiegi manipulacyjne prowadz¹ do

z m i a n y p o s t a w, a nie tylko zmiany zachowania. Na-

zywane bywaj¹ najczêœciej technikami perswazyjnymi. Np.

ten sam sprzedawca mo¿e nie tylko sprzedaæ nam jakiœ

przedmiot, ale mo¿e tak¿e spowodowaæ, ¿e po fakcie

stwierdzimy, ¿e by³ on jednak nam potrzebny, ¿e zakupi-

liœmy go celowo. Z m i a n a o s o b o w o œ c i a l b o r a c z e j

z m i a n a t o ¿ s a m o œ c i , k o n t r o l a m y œ l i , to efekt

oddzia³ywania trzeciej grupy technik. Jest to proces poja-

wiaj¹cy siê najpóŸniej. Przyk³adami takiej indoktrynacji s¹

oddzia³ywania sekt religijnych, ugrupowañ politycznych i

terrorystycznych, a nazwane „praniem mózgów”.

14

Bardzo podobn¹ propozycjê zaproponowa³a równie¿

Margaret Thaler Singer – badaczka specjalizuj¹ca siê w

procedurach kontroli umys³u. Jej zdaniem techniki wy-

wierania wp³ywu mo¿emy umiejscowiæ na kontinuum.

Rozpoczynaj¹ je metody stosowane w edukacji, nastêpne po

nich s¹ metody stosowane w reklamie, œrodki propagandy,

techniki indoktrynacji, a koñcz¹ metody kontroli umys³u.

15

Wprowadzenie

33

background image

16

K. J. Arrow, Eseje z teorii ryzyka. PWN, Warszawa 1979.

Poniewa¿ jednak tematem tej ksi¹¿ki nie jest dowo-

dzenie wy¿szoœci jednej klasyfikacji nad inn¹, a raczej

przedstawienie w mo¿liwie przystêpny sposób problema-

tyki manipulacji w sytuacjach kontaktów pomiêdzy ludŸ-

mi, tym wszystkim, którym klasyfikacja bêdzie przeszko-

d¹, polecam uwadze s³owa pewnego kaznodziei: „Bracia,

oto jest wielka przeszkoda; stawimy jej dzielnie czo³o i

pominiemy j¹.”

16

Ksi¹¿ka, któr¹ czytelnik trzyma w rêku, jest poœwiê-

cona manipulacjom. Temat ten jest niezwykle obszerny,

zawiera w sobie oszustwa, k³amstwo, propagandê, mani-

pulacje informacj¹, wywieranie wp³ywu poprzez grupy i

masmedia, wkracza w takie dziedziny, jak socjologia, jê-

zykoznawstwo, politologia, filozofia, etyka, a nawet an-

tropologia i religioznawstwo. Pisz¹c o psychologii mani-

pulacji, czu³em, ¿e nie tylko nie jestem w stanie opisaæ

wszystkich tych pokrewnych zjawisk w jednym opraco-

waniu, ale ponadto nie wystarczy mi do tego wiedzy i

kompetencji. Z tego wzglêdu ograniczy³em opisywane

przez siebie manipulacje g³ównie do tych, jakie stosuj¹

ludzie w stosunku do siebie, w bezpoœrednim kontakcie z

drugim cz³owiekiem. Skoncentrowa³em siê na p s y c h o -

l o g i i m a n i p u l a c j i , dziedziny pokrewne traktuj¹c

po macoszemu lub wrêcz pomijaj¹c je.

I jeszcze jedno wyjaœnienie jestem winien czytelniko-

wi. W ksi¹¿ce, podobnie jak na prowadzonych przeze mnie

seminariach, bêdê siê kierowa³ zasad¹ anonimowoœci w

przypadku opisu zdarzeñ neutralnych b¹dŸ pozytywnych.

Jednoczeœnie skorzystam z przys³uguj¹cego mi prawa opi-

su faktów i pozwolê sobie na wymienianie z nazwy firm i

instytucji, o których ¿ywiê przekonanie, ¿e manipulowa³y

mn¹ w sposób zamierzony. Myœlê, ¿e mam do tego takie

samo prawo, jak one maj¹ do tego, ¿eby mn¹ manipulo-

waæ.

34

Wprowadzenie

background image

PRAWID£OWE ODPOWIEDZI I INTERPRETACJA WY-

NIKÓW TESTU

1. Wyniki badañ wydaj¹ siê wrêcz niewiarygodne, ale ludzie

rzeczywiœcie bardzo czêsto bardziej sobie ceni¹ samoocenê

ni¿ w³asne zdrowie, a nawet ¿ycie. Wiêcej na ten temat

znajdzie czytelnik w rozdziale poœwiêconym samoocenie.

a) 0,

b) 1,

c) 2,

d) 3

2. W takich kontaktach kobiety bardzo czêsto stosuj¹ tech-

nikê „udawania g³upiego”. Szczegó³owy opis wyników ba-

dañ w podrozdziale Manipulowanie w³asnym wizerunkiem.

a) 1,

b) 2,

c) 3,

d) 0

3. Tê sam¹ technikê mê¿czyŸni stosuj¹ nieco inaczej. Ten

sam co poprzednio podrozdzia³.

a) 3,

b) 1,

c) 0,

d) 2

4. W tym miejscu w³¹cza siê niezwykle silny mechanizm

dysonansu poznawczego i osoba, która otrzyma³a niskie

wynagrodzenie, zaczyna przekonywaæ sam¹ siebie. Temu

zjawisku poœwiêcono ca³y obszerny rozdzia³.

a) 0,

b) 3

5. Tutaj równie¿ decyduje zjawisko dysonansu poznawcze-

go, a œciœlej rzecz ujmuj¹c mechanizm „stopy w drzwiach”.

Osoby, które ju¿ coœ dla nas zrobi³y (ust¹pi³y), bêd¹ du¿o bar-

dziej sk³onne do ustêpstw od tych, które nic dla nas nie zrobi³y.

a) 0,

b) 2,

c) 3,

d) 1

6. W tej sytuacji obowi¹zuje dok³adnie to samo zjawisko

co w pytaniu poprzednim.

a) 3,

b) 0

7. W tym wypadku zachowaniem kieruj¹ emocje, a ule-

g³oœæ t³umaczy tzw. „huœtawka emocji”.

a) 3,

b) 0,

c) 0

8. ¯eby byæ skutecznym w tej sytuacji, mo¿liwe jest wy-

korzystanie eskalacji ¿¹dañ (chocia¿ nie polecane ze wzglê-

dów etycznych). Jeœli twoj¹ b³êdn¹ odpowiedzi¹ kierowa³a

tylko uczciwoœæ, a zdajesz sobie sprawê z tego, która sztucz-

ka jest najbardziej skuteczna, przyznaj sobie 3 punkty.

a) 0,

b) 1,

c) 3,

d) 2

9. Metoda reorientacji w rozwi¹zywaniu sytuacji kryzy-

sowych. Mówi¹c proœciej szukanie „koz³a ofiarnego”. Me-

Wprowadzenie

35

background image

toda jest skuteczna wtedy, kiedy na ofiarê zostanie wy-

brana silna mniejszoϾ. Szerzej na ten temat w podroz-

dziale Reorientacja.

a) 1,

b) 3,

c) 2,

d) 0

10. Tutaj mamy do czynienia ze zjawiskiem reaktancji.

„Owoc zakazany du¿o bardziej smakuje, a zakazy s¹ po

to, ¿eby je ³amaæ”. Wyczerpuj¹co zosta³o to opisane w

rozdziale poœwiêconym psychologii przeciwstawienia siê

manipulacjom.

a) 0,

b) 3,

c) 1,

d) 2

11. Technika obrazowo nazwana „drzwiami w twarz” po-

lega na tym, ¿e jeœli najpierw stawiamy nierealistycznie

wysokie ¿¹dania, a nastêpnie przedstawiamy du¿o mniej-

sz¹ proœbê, to szansa na jej spe³nienie wzrasta. Podroz-

dzia³ o tym samym tytule, co nazwa techniki.

a) 3,

b) 1,

c) 2

Podsumuj swoje rezultaty i spójrz na wnioski. Jeœli

uzyskany przez ciebie rezultat wynosi:

0-8

Twoja umiejêtnoœæ przewidywania zachowañ

ludzi jest bardzo s³aba. Ba, mo¿e to znaczyæ nawet i to,

¿e jesteœ doskona³ym celem potencjalnych manipulacji.

Gor¹co polecam lekturê tej ksi¹¿ki.

8-16

Potrafisz przewidywaæ niektóre zachowania lu-

dzi, ale sporo jeszcze musisz siê nauczyæ. Uwa¿aj równie¿

– mo¿esz staæ siê obiektem manipulacji. Lektura ksi¹¿ki

pozwoli ci du¿o lepiej przewidywaæ reakcje innych ludzi i

swoje w³asne.

16-24 Ca³kiem nieŸle potrafisz przewidzieæ zachowa-

nia ludzi i jesteœ w stanie zareagowaæ oporem na próby

manipulacji. Jeœli jesteœ zainteresowany dalszym doskona-

leniem umiejêtnoœci w tym zakresie, zachêcam do lektury.

25-33 Twoja umiejêtnoœæ przewidywania zachowañ

ludzi jest perfekcyjna i zgodna z wynikami badañ nauko-

wych lub te¿ jesteœ psychologiem spo³ecznym. Mo¿esz spo-

kojnie podarowaæ tê ksi¹¿kê komuœ, kto du¿o gorzej radzi

sobie w tym wzglêdzie.

36

Wprowadzenie

background image

R O Z D Z I A £ I

MANIPULACJE

SKONCENTROWANE

NA SAMOOCENIE

Czêsto ¿a³ujê, ¿e nie mam czasu na rozwijanie w sobie

skromnoœci, ale jestem zbyt zajêta myœleniem o sobie.

Dame Edith Sitwell

MANIPULACJE

background image
background image

Od wczesnych lat piêædziesi¹tych a¿ po dzieñ dzisiejszy

psychologowie zgromadzili wiele dowodów œwiadcz¹cych

o istnieniu p o t r z e b y s a m o o c e n y. Cz³owiek pene-

truje swoje otoczenie, odnajduj¹c w nim nie tylko infor-

macje zwrotne, ale równie¿ s¹dy wartoœciuj¹ce jego dzia-

³ania. W tym poszukiwaniu wskazówek i ocen charakte-

rystyczne jest wyczulenie na przekazy podtrzymuj¹ce jego

dobre mniemanie o sobie oraz te, które pomagaj¹ pod-

wy¿szyæ samoocenê. Szczególnie lata siedemdziesi¹te i

osiemdziesi¹te przynios³y eksplozjê badañ nad samooce-

n¹, nad jej rol¹ dla funkcjonowania cz³owieka. Bez ¿ad-

nej przesady w tym wzglêdzie mo¿na powiedzieæ, ¿e prze-

prowadzono tysi¹ce eksperymentów pokazuj¹cych, jak

pomys³owy jest cz³owiek w swoim d¹¿eniu do podtrzyma-

nia i obrony samooceny. Fa³szuje nap³ywaj¹ce doñ infor-

macje, czasami d¹¿y prost¹ drog¹ do pora¿ki po to tylko,

¿eby nie uzyskaæ rzetelnych informacji o w³asnych mo¿li-

woœciach (w³asnej samoocenie), ¿eby utrzymaæ przekona-

nie o w³asnej wartoœci. Mo¿na przytoczyæ tutaj wiele przy-

k³adów pozornego braku racjonalnoœci cz³owieka. Najbli¿-

sze s¹ te codzienne. WyobraŸmy sobie (a chyba nie bêdzie

to zbyt trudne), ¿e oto student, w dzieñ poprzedzaj¹cy

trudny egzamin, udaje siê na imprezê, na której nie stro-

ni od alkoholu. Nazajutrz przed po³udniem zasiada w sali

egzaminacyjnej. To oczywiste, ¿e jego szanse zdania eg-

zaminu zosta³y przez niego samego drastycznie obni¿one.

To tylko pozornie nieracjonalne zachowanie. Z punktu

widzenia samooceny daje ono wiele korzyœci. Mo¿liwoœci

s¹ dwie i obie korzystne dla samooceny. Jeœli nie zda, ma

gotowe wyt³umaczenie pora¿ki – trudno zdaæ maj¹c kaca

i poœwiêcaj¹c czas na zabawê, zamiast na naukê. Samo-

ocena pozostaje na niezmienionym poziomie. Jeœli zda –

background image

1

WypowiedŸ K. Zimmera, lekarza sportowego, w wywiadzie Igrzyska

hormonu wzrostu udzielonym „Gazecie Wroc³awskiej”, 7, 2000.

2

Czytelników zainteresowanych tym zagadnieniem odsy³amy do dwóch

przystêpnie napisanych ksi¹¿ek: D. Doliñski, Orientacja defensywna. Wyd.

Instytutu Psychologii PAN, Warszawa 1993, oraz: M. Leary, Wywieranie

wra¿enia na innych. O sztuce autoprezentacji. Wyd. cyt.

czy mo¿e byæ lepsze potwierdzenie jego zdolnoœci? Jest

tak dobry, ¿e pomimo kaca, braku przygotowania zdaje trud-

ne egzaminy. Samoocena roœnie. Taki sposób zachowania

zosta³ opisany jako mechanizm a u t o h a n d i c a p u .

Poza koncepcj¹ autohandicapu powsta³o wiele innych

koncepcji wyjaœniaj¹cych meandry zachowania cz³owieka

w d¹¿eniu do zaspokojenia w³asnego, nienasyconego po-

twora samooceny. O jego ¿ar³ocznoœci doskonale mo¿e za-

œwiadczyæ postawa grupy sportowców:

W 1995 r. zapytano ekipê 198 amerykañskich potencjal-
nych olimpijczyków, czy siêgnêliby po doping, gdyby mieli

gwarancje, ¿e nie zostan¹ z³apani i przez piêæ lat bêd¹ wy-
grywaæ, tyle ¿e potem umr¹ ze wzglêdu na skutki uboczne

przyjmowanych œrodków. I ponad po³owa odpowiedzia³a, ¿e
zdecydowa³aby siê na doping!

1

Ta pozornie przera¿aj¹ca deklaracja jest zrozumia³a,

kiedy przeanalizujemy wiêcej wyników badañ wskazuj¹-

cych, ¿e samoocena mo¿e byæ czymœ cenniejszym nawet

ni¿ ¿ycie jednostki. Te frapuj¹ce badania wykraczaj¹ jed-

nak¿e poza ramy tej ksi¹¿ki.

2

Badaj¹c aspekty samowartoœciowania psychologowie

wyró¿nili tzw. p u b l i c z n ¹ i p r y w a t n ¹ s a m o o c e -

n ê . Publiczna to sfery naszego funkcjonowania, które

podlegaj¹ ocenie innych ludzi, to wszelkie dzia³ania, któ-

re odbywaj¹ siê na scenie ¿ycia spo³ecznego. Tutaj szcze-

gólnie ujawniaj¹ siê zachowania obronne. Prywatna czêœæ

samooceny to nasze wewnêtrzne „lustro”, niewidoczne dla

innych. Jest pe³ne skrzywieñ i z³udzeñ, ale jest niedo-

stêpne dla innych. Obie samooceny nie s¹ jednak zupe³-

nie niezale¿ne od siebie. Przeprowadzone eksperymenty

pokaza³y, ¿e zagro¿enie samooceny publicznej powoduje

40

Rozdzia³ I

background image

równie¿ zagro¿enie samooceny prywatnej. A wiêc publicz-

ny spektakl, który odgrywamy, nie pozostaje bez wp³ywu

na nasz¹ prywatn¹ ocenê samych siebie.

O potrzebie samooceny nikogo ju¿ dzisiaj nie trzeba

przekonywaæ. Akademickie spory tocz¹ siê raczej o rozle-

g³oœæ generalizacji wyci¹ganych z tych teorii faktów b¹dŸ

o sposoby wyjaœniania – szczegó³y techniczne – opisywa-

nych mechanizmów.

Rys. 1. Samoocena, to nasze wewnêtrzne lustro...

Jak powstaje samoocena? Od narodzin a¿ po wczesne

dzieciñstwo jedynym Ÿród³em zaspokajania naszych potrzeb,

w tym poczucia bezpieczeñstwa, s¹ nasi rodzice. Faktycznie

jesteœmy od nich ca³kowicie zale¿ni, podobnie jak nasze prze-

trwanie zale¿y wy³¹cznie od nich. Wraz z rozwojem biolo-

gicznym postêpuje te¿ rozwój samoœwiadomoœci, zdolnoœæ

do refleksji. Jednoczeœnie opieka i czu³oœæ ze strony rodzi-

ców przestaj¹ byæ bezwyj¹tkowe i ca³kowite, zaczynaj¹ zale-

¿eæ od naszego zachowania, od tego czy jesteœmy dobr¹ dziew-

czynk¹, dobrym ch³opcem. To g³ówny mechanizm rozwoju

samooceny – kszta³towanej g³ównie na pod³o¿u biologicznej

Manipulacje skoncentrowane na samoocenie

41

background image

zale¿noœci. Jeœli bowiem jako dzieci szybko i sprawnie na-

uczymy siê wartoœciowaæ w³asne zachowania, zapewnimy

sobie sta³¹ opiekê w sensie biologicznym i ¿ycie wolne od

lêku i niepewnoœci. ¯eby zrozumieæ, jak nabywamy zdolno-

œci do samooceniania siê, przysi¹dŸmy na chwilê w parku,

na ³awce i poobserwujmy dzieci bawi¹ce siê w piaskownicy.

Nierzadko bêdziemy œwiadkami autonagany udzielanej przez

Jasia po wykonaniu czynu niegodnego wizerunku „dobrego

ch³opca”: „Niegrzeczny Jaœ, nie wolno biæ dziewczynek”. Po-

dobnie dzieci udzielaj¹ sobie samym pochwa³, co zreszt¹

jest zjawiskiem czêstszym. Ten nawyk utrwalony w trakcie

naszej „bezradnej” fazy ¿ycia pozostaje nam na d³u¿ej. Rolê

Ÿród³a wzorców oceny przejmuje œrodowisko spo³eczne i kul-

tura, która dostarcza niezliczonej iloœci wzorców dla samo-

oceny. Przy czym nale¿y tutaj poczyniæ drobn¹ uwagê. Sa-

moocena nie jest to¿sama z ogólnie przyjêtymi wartoœciami

moralnymi. Tak jak uczymy siê, w oparciu o informacje

zwrotne udzielane nam przez rodziców, byæ „dobrym ch³op-

cem/dziewczynk¹”, tak samo w procesie socjalizacji mo¿emy

uczyæ siê roli „dobrego nauczyciela”, ale równie¿ „dobrego

terrorysty, ksiêdza czy oszusta”. Zale¿y to od wzorca kultu-

rowego, który przyjêliœmy.

Raz ukszta³towana potrzeba samooceniania siê, podwy¿-

szania poczucia w³asnej wartoœci pozostaje u wszystkich zdro-

wych psychicznie ludzi a¿ po kres ich ¿ycia. Trudno te¿ raz

na zawsze nakarmiæ naszego potwora, podobnie jak trudno

najeœæ siê na zapas. Jesteœmy zatem skazani na karmienie

go, tak samo jak na spo¿ywanie codziennych posi³ków. Nic

dziwnego zatem, ¿e samoocena umo¿liwia rozleg³y wp³yw

manipulatorom, którzy umiejêtnie j¹ wykorzystuj¹. Prezen-

towane poni¿ej techniki manipulacyjne s¹ zogniskowane w

g³ównej mierze na potrzebie podtrzymywania i podwy¿sza-

nia w³asnej samooceny. Nie znaczy to jednak, ¿e s¹ wolne

od wp³ywów innych procesów psychicznych. Wprost prze-

ciwnie, wszak obni¿enie czy zagro¿enie samooceny natych-

miast anga¿uje procesy emocjonalne. Umieszczenie tych w³a-

œnie technik w tej czêœci podyktowane by³o tym, ¿e raczej

jako pierwsza uaktywnia siê samoocena, a dopiero w œlad

za ni¹ pojawiaj¹ siê procesy pochodne.

42

Rozdzia³ I

background image

3

E. E. Jones, Ingratiation: a social psychological analysis. Apple-

ton-Century-Crofts, New York 1964.

Ingracjacja

W pochlebstwie tkwi zbrodnicza cecha,

w z³oœliwoœci fa³szywy pozór wolnoœci.

Tacyt

Kiedy ludzie staraj¹ siê przypodobaæ innym, czêsto

towarzysz¹ temu intencje uzyskania okreœlonych korzy-

œci, zdarza siê, ¿e wiêkszych ni¿ im siê rzeczywiœcie w

danej sytuacji nale¿¹. W tym celu, mówi¹c jêzykiem psy-

chologii, wytwarzaj¹ pozytywn¹ postawê w stosunku do

siebie, podnosz¹ w³asn¹ atrakcyjnoœæ w oczach partnera

interakcji. Edward E. Jones, badacz zajmuj¹cy siê tego

rodzaju manipulacjami, nazwa³ zjawisko – i n g r a c j a -

c j ¹ .

3

Najszerzej rzecz ujmuj¹c, ingracjacja oznacza wkra-

danie siê w cudze ³aski. Jones wyró¿ni³ trzy podstawowe

techniki ingracjacji:

l konformizm,

l podnoszenie wartoœci partnera,

l manipulacje zwi¹zane z autoprezentacj¹.

W ramach ostatniej techniki umieœci³ zarówno auto-

prezentacjê pozytywn¹, jak i autodeprecjacjê. Wszystkie

wymienione metody zmonopolizowane s¹ procesami sa-

mooceny. Wyj¹tek stanowi¹ jedynie niektóre autodepre-

cjacje, których si³¹ napêdow¹ s¹ wrodzone mechanizmy

hamowania agresji. O tym jednak szerzej w czêœci po-

œwiêconej technikom manipulacji wykorzystuj¹cym wro-

dzone automatyzmy.

KONFORMIZM

Cave me, domine, ab amico, ab inimico

vero me ipse cavebo.

Strze¿ mnie, Bo¿e, od przyjació³, od nie-

przyjació³ sam siê obroniê.

Cokolwiek byœmy o sobie nie myœleli, dok³adna anali-

za naszego otoczenia i tak wyka¿e nam niezbicie, ¿e je-

steœmy konformistami. Chêtniej przebywamy w towarzy-

Manipulacje skoncentrowane na samoocenie

43

background image

4

T. Emswiller, K. Deaux, J. E. Willits, Similarity, sex, and requests

for small favors. „Journal of Applied Social Psychology”, 1, s. 284-249.

stwie ludzi, którzy maj¹ podobne do nas pogl¹dy, wybie-

ramy sobie za przyjació³ osoby o zbli¿onych zaintereso-

waniach, zapisujemy siê do klubów i partii dlatego, ¿e

tam mamy mo¿liwoœæ spotkania ludzi, którzy podzielaj¹

nasze zapatrywania. Nawet zwyk³e, fizyczne podobieñ-

stwo jest dla nas czymœ cenniejszym ni¿ odmiennoœæ. W

wyniku prostych badañ psychologicznych okaza³o siê, ¿e

jesteœmy bardziej sk³onni do pomocy ludziom, którzy s¹

podobnie do nas ubrani. Kiedy eksperymentator prosi³

spotkane przypadkowo na ulicy osoby o ¿eton do telefo-

nu, ludzie czêœciej ni¿ w 2/3 przypadków spe³niali jego

proœbê, jeœli by³ ubrany w podobnym stylu co osoba bada-

na. Osoby ubrane zupe³nie odmiennie spe³nia³y proœbê w

mniej ni¿ po³owie przypadków.

4

Podobnych badañ prze-

prowadzono bardzo wiele, okazuje siê, ¿e chêtniej podpi-

sujemy petycje, kiedy prosz¹ nas o to osoby podobne do

nas, z takimi osobami chêtniej zawieramy transakcje han-

dlowe, podpisujemy polisy ubezpieczeniowe, darzymy je

du¿o wiêksz¹ sympati¹. Wreszcie, czêœciej tworzymy sta-

³e zwi¹zki z ludŸmi podobnymi do nas. Psychologowie,

którzy badaj¹ od czego zale¿y to, czy ludzie s¹ w stanie

funkcjonowaæ bezkonfliktowo, wskazuj¹ od dawna na po-

dobieñstwo cech. Trwa³e zwi¹zki tworz¹ ludzie, którzy s¹

do siebie pod wieloma wzglêdami podobni. Natomiast teza,

jakoby przeciwieñstwa przyci¹ga³y siê wzajemnie, znaj-

duje coraz mniej zwolenników, chocia¿ znane s¹ przypad-

ki, ¿e osoby skrajnie niepodobne do siebie tworz¹ czasa-

mi dobrze funkcjonuj¹cy zwi¹zek. Jednak prognoza dla

jego trwa³oœci jest zwykle niekorzystna. Jeœli dwoje (lub

wiêcej) ludzi chce sprawnie funkcjonowaæ, tworz¹c zwi¹-

zek intymny, pozostaj¹c w przyjaŸni lub bêd¹c grup¹ za-

daniow¹, powinni raczej zwróciæ uwagê na wzajemne po-

dobieñstwo cech ni¿ ³udziæ siê, ¿e bêd¹ siê wzajemnie

uzupe³niaæ przeciwstawnymi cechami.

Konformizm w naszym zachowaniu nie jest tylko i wy-

³¹cznie zjawiskiem z³ym, pomimo nadawanego mu pejo-

44

Rozdzia³ I

background image

ratywnego znaczenia i mimo akcentowania przez na-

sz¹ zachodni¹ kulturê postawy nonkonformistycznej

jako swoistego idea³u. Myœlê nawet, ¿e tendencje kon-

formistyczne konstytuuj¹ niejedn¹ grupê spo³eczn¹ i

pozwalaj¹ na zachowanie przez ni¹ spójnoœci. Przeko-

nanie to znajduje potwierdzenie w trwa³oœci grup funk-

cjonuj¹cych w kolektywistycznych kulturach wschodu.

Ma jednakowo¿ zjawisko konformizmu dwa oblicza. Ten-

dencje konformistyczne powoduj¹, ¿e stajemy siê ofia-

rami podatnymi na manipulacje, choæ pozornie wyda-

waæ siê mo¿e, ¿e nie maj¹ one wiêkszych szans na po-

wodzenie. Przecie¿ konformizm jest tak ³atwy do zde-

maskowania! Natychmiast dostrzegamy ró¿ne przeja-

wy „podlizywania siê” swojemu szefowi, od razu rzuca

siê w oczy podejrzana zgodnoœæ pogl¹dów profesora i

jego uczniów w sprawach dwuznacznych. Wszêdzie tam,

gdzie mamy do czynienia z osobami o ró¿nej pozycji

spo³ecznej, konformizm jest natychmiast dostrzegany i

bardzo czêsto wyœmiewany. Nie trzeba tu przecie¿ przy-

taczaæ wszystkich obel¿ywych okreœleñ na osoby pota-

kuj¹ce swoim szefom czy, mówi¹c ogólnie, ludziom sto-

j¹cym wy¿ej od nich, ¿eby zilustrowaæ, z jak¹ pogard¹

inni odnosz¹ siê do konformistów. Z drugiej strony jak-

¿e podejrzana jest osoba stoj¹ca wy¿ej od nas, a wiêc

maj¹ca ca³kowite prawo do opinii odmiennych od na-

szych, która mimo to zgadza siê z nami w zasadniczych

kwestiach. Od razu rodz¹ siê podejrzenia – co chce w

ten sposób zyskaæ? Czy mo¿e jego/jej pozycja jest za-

gro¿ona, ¿e szuka popleczników?

Ten brak skutecznoœci konformizmu znamy na co

dzieñ, czêsto z w³asnych doœwiadczeñ. Potwierdza to rów-

nie¿ wiele badañ, które pokazuj¹, ¿e w sytuacji kiedy

jedna osoba podejrzewa drug¹ o to, ¿e mo¿e od niej cze-

goœ oczekiwaæ, nie poddaje siê tak prowadzonej ingracja-

cji. Jednak w kontaktach ludzi zajmuj¹cych podobn¹ po-

zycjê, gdzie niewidoczny jest interes, jest to bardzo nie-

bezpieczna broñ. O wiele trudniej dostrzec przejawy kon-

formizmu w relacjach równorzêdnych, albowiem dwoje

równych sobie pozycj¹ ludzi tylko zgadza siê na jakiœ

Manipulacje skoncentrowane na samoocenie

45

background image

temat, a wcale nie podlizuj¹ siê jeden drugiemu. Dwaj

profesorowie, z których ka¿dy wyznaje ten sam pogl¹d

na sprawy zasadnicze (np. na kwestiê zasadnoœci prowa-

dzenia badañ empirycznych) i którzy jednoczeœnie ró¿ni¹

siê w sprawach drugorzêdnych (jeden z nich uwa¿a, ¿e

lepsze s¹ metody korelacyjne badañ, drugi, ¿e ekspery-

mentalne), nie zostan¹ uznani za konformistów. Jeœli bo-

wiem w uk³adzie osób równorzêdnych w hierarchii spo-

³ecznej zachowania konformistyczne nie wystêpuj¹ zbyt

szybko, dotycz¹ tylko spraw wa¿nych (gdy idzie o drobia-

zgi, to ca³y czas mamy krañcowo odmienne pogl¹dy), jest

prawie pewne, ¿e ingracjator osi¹gnie swój cel – wytwo-

rzenie u drugiej osoby pozytywnej postawy w stosunku

do niego. Rozwój interakcji od tej chwili jest zafa³szowa-

ny poprzez tê postawê.

WyobraŸmy sobie jednak sytuacjê zupe³nie ró¿n¹ od

konformizmu. Oto w pracy podczas dyskusji nad jakimœ

problemem ujawnia siê nasz oponent – cz³owiek, który

twardo przeciwstawia naszym racjom swoje, zupe³nie od-

mienne. Dyskusja jest trudna i nie prowadzi do rozwi¹-

zania problemu, nad którym dyskutujecie. Po tygodniu

spotykacie swojego oponenta przypadkiem na korytarzu

lub w pobliskim barze. Wita siê z wami i wyg³asza nastê-

puj¹c¹ kwestiê:

– Wiesz stary, przez ten tydzieñ myœla³em bardzo wie-

le o naszej dyskusji sprzed tygodnia.

– No i... – spytacie niepewnie, spodziewaj¹c siê od-

grzebania dawnego sporu, na co nie macie w tej chwili

zupe³nie ochoty.

– Przeanalizowa³em okolicznoœci, których wczeœniej nie

wzi¹³em pod uwagê, i muszê przyznaæ ci jednak racjê w

kwestii zasadniczej. Rzeczywiœcie mój os¹d by³ zbyt po-

chopny.

– ? – bardziej podejrzliwe osoby pozostan¹ nieufne,

jednak w sercach (samoocenie) wielu ludzi zacznie siê

powoli dokonywaæ prze³om, który dalej poprowadzi spraw-

ny ingracjator.

– Mam jednak nadal w¹tpliwoœci co do proponowa-

nych przez ciebie terminów rozwi¹zania tej sprawy.

46

Rozdzia³ I

background image

W tym miejscu prawdopodobnie opadaj¹ wszelkie w¹t-

pliwoœci – „wszak jest sk³onny utrzymywaæ odmienne zda-

nie. Có¿ to jednak za rzeczowy facet, przemyœla³ ca³¹ sy-

tuacjê i potrafi³ przyznaæ siê do b³êdu. Tak, to jednak

rozs¹dny i myœl¹cy cz³owiek, a jednoczeœnie odwa¿nie bro-

ni swojego stanowiska. Chyba warto mu zaufaæ.” I w tym

miejscu, gdyby sposób narracji w tej ksi¹¿ce dopuszcza³

umieszczanie didaskaliów, powinien siê znaleŸæ zapis –

„fanfary na czeœæ ingracjatora” i ewentualny „hymn po-

chwalny odœpiewany przez chór”.

Zrezygnujemy jednak z zapisu dramatycznego owego

zdarzenia, ¿eby przeœledziæ jego warstwê psychologiczn¹.

Okazuje siê, ¿e konformizm jest najskuteczniejszy wtedy,

kiedy wystêpuje odroczenie w czasie zachowañ konformi-

stycznych z jednoczesnym utrzymywaniem nawet ostrych

sprzecznoœci w sprawach drugoplanowych. Wykorzysta-

nie czasu oraz zró¿nicowania s¹dów przez ingracjatora

jest sposobem na zwiêkszanie jego wiarygodnoœci. Jeœli

jesteœmy przedmiotem ingracjacji (osob¹, do której kiero-

wane s¹ zabiegi ingracjacyjne), mamy w tej sytuacji po-

czucie kontroli nad ingracjatorem – uwa¿amy, ¿e to w³a-

œnie nasze zabiegi i umiejêtna perswazja doprowadzi³y

do zmiany jego stanowiska. Utwierdza nas w tym prze-

konaniu odmiennoœæ innych, drugorzêdnych pogl¹dów. Tak

naprawdê to ingracjator ma na nas bardzo silny wp³yw.

To nie nasze starania powoduj¹ w nim zmianê postaw i

pogl¹dów. To jego scenariusz doprowadza do sytuacji, w

której my zmieniamy swój pogl¹d na jego i swoj¹ w sto-

sunku do niego postawê. Warto w tym miejscu zaznaczyæ,

¿e ów wytrawny konformista domiesza³ do tej formy in-

gracjacji jeszcze jedn¹ technikê manipulacyjn¹ – tzw. huœ-

tawkê emocjonaln¹. Ostry sprzeciw na pocz¹tku wywo³u-

je w nas emocje negatywne, które po pewnym czasie pod

kontrol¹ ingracjatora zostaj¹ przekszta³cone w pozytyw-

ne. Taki sposób postêpowania ogranicza nieco nasze funk-

cjonowanie poznawcze i przyczynia siê do budowania po-

zytywnej postawy w stosunku do tej osoby. Opisowi tej

techniki zosta³ poœwiêcony osobny podrozdzia³ w czêœci

poœwiêconej manipulacjom wykorzystuj¹cym emocje.

Manipulacje skoncentrowane na samoocenie

47

background image

Inwentarz ró¿nych form konformizmu by³by niepe³ny

bez przytoczenia jeszcze jednej, oryginalnej i autorskiej,

wypracowanej przez jednego z uczestników moich szko-

leñ i stosowanej z powodzeniem w stosunku do jego sze-

fa. Myœlê, ¿e metodê tê mo¿na nazwaæ z powodzeniem

„konformizmem urojonym”. WyobraŸmy sobie, a przyjdzie

to, myœlê, bez trudu, bardzo zabieganego prezesa du¿ej

firmy – nazwijmy go imieniem Staszek. Szef ten ma pod-

w³adnego, który czasami podejmuje dzia³ania niezale¿ne

i potrzebna mu jest do nich akceptacja owego prezesa.

Nazwijmy podw³adnego imieniem Marcin. Przychodzi za-

tem Marcin do Staszka i mówi: „Wiesz Stachu, w sprawie

zatrudnienia konsultantów prawnych zrobimy tak, jak

mówi³eœ w zesz³ym tygodniu…” – w tym miejscu nastê-

puje przypomnienie (przedstawienie) stanowiska Stasz-

ka, dodajmy – urojonego stanowiska, bo sam zaintereso-

wany s³yszy je po raz pierwszy. Jednak¿e zabiegani pre-

zesi du¿ych firm maj¹ ten przywilej, ¿e mog¹ pewnych

rzeczy nie pamiêtaæ, ponadto maj¹ obowi¹zek nieprzy-

znawania siê do tych deficytów pamiêciowych. Drapie siê

wiêc Staszek w g³owê poszukuj¹c bezradnie jakichœ œla-

dów pamiêciowych, a nie znajduj¹c ich robi dobr¹ minê

do z³ej gry. Koniec koñców podw³adny realizuje j e g o de-

cyzjê i zgadza siê z ni¹. Metoda ta wymaga sporej bez-

czelnoœci, przedmiot ingracjacji musi charakteryzowaæ siê

pewnym rozbieganiem myœlowym, a analizowana decyzja

nie mo¿e byæ kwesti¹ bardzo du¿ej wagi. Jeœli jednak

warunki te s¹ spe³nione, efekt jest murowany.

Konformizm wykorzystywany w manipulacjach wyni-

ka jednak nie tylko z chêci wkradania siê w cudze ³aski.

Bardziej jego podstawowa forma to zwyk³a potrzeba ak-

ceptacji. Lubimy byæ akceptowani i bronimy siê przed

odrzuceniem. To równie¿ mo¿e byæ powodem, dla którego

stajemy siê ofiarami manipulacji. Jak silne s¹ te tenden-

cje, najlepiej pokazuje s³ynny eksperyment przeprowa-

dzony przez Solomona Ascha. Co ciekawe, eksperyment

ten uwa¿any za sztandarowy dowód na zachowania kon-

formistyczne zosta³ zaprojektowany z myœl¹ o wykazaniu

racjonalnego funkcjonowania cz³owieka w sytuacjach za-

48

Rozdzia³ I

background image

daniowych. Przyniós³ jednak zgo³a odmienne rezultaty.

Uczestnicy badañ Ascha zostali poinformowani o tym, ¿e

bior¹ udzia³ w badaniach dotycz¹cych s¹dów percepcyj-

nych. Na sali oprócz w³aœciwej osoby badanej znajdowa³o

siê jeszcze kilka innych „osób badanych” – w rzeczywisto-

œci byli to pomocnicy eksperymentatora. Eksperymenta-

tor pokazywa³ ka¿demu dwa rysunki. Na pierwszym znaj-

dowa³a siê pojedyncza linia, na drugim zaœ trzy ró¿nej

d³ugoœci linie ponumerowane od 1 do 3.

Rys. 2. Rysunki prezentowane w badaniu Ascha.

Nastêpnie prosi³, aby ka¿dy z badanych oceni³, która z

trzech linii jest najbardziej zbli¿ona d³ugoœci¹ do linii z

pierwszego rysunku. S¹dy dotycz¹ce d³ugoœci by³y wypo-

wiadane g³oœno. Ka¿dy kolejny uczestnik badania odpo-

wiada³, ¿e jest to linia nr 2. W³aœciwa osoba badana odpo-

wiada³a przedostatnia, równie¿ wskazuj¹c na liniê nr 2,

podobnie odpowiada³ ostatni „badany”. Procedura ta by³a

powtarzana kilkakrotnie z t¹ ró¿nic¹, ¿e zmieniano jedy-

nie pozycjê linii podobnej, raz by³a to linia nr 1, innym

razem nr 3 lub 2. Przy którejœ kolejnej planszy pierwszy

„badany” wypowiada s¹d ewidentnie b³êdny, wskazuj¹c

na liniê nr 1. Ten sam s¹d powtarza szeœciu uczestni-

1

2

3

Manipulacje skoncentrowane na samoocenie

49

background image

5

Szczegó³owy opis tej metody wraz z przyk³adami zosta³ przedsta-

wiony w tym rozdziale, w podrozdziale poœwiêconym deprecjacji innych.

6

E. Aronson, T. D. Wilson, R. M. Akert, Psychologia spo³eczna.

Serce i umys³. Wydawnictwo Zysk i S-ka, Poznañ 1997.

ków eksperymentu, wówczas przychodzi kolej na w³a-

œciw¹ osobê badan¹, po niej odpowiada ostatni, podsta-

wiony badany, równie¿ wskazuj¹c na liniê nr 1. Jakich

odpowiedzi udziela³y w tej sytuacji osoby badane? A¿

76% osób badanych przynajmniej w jednej próbie wy-

razi³o pogl¹d konformistyczny wskazuj¹c na liniê nr 1.

Œrednio w trzech z dwunastu prób udzielano odpowie-

dzi konformistycznych! Jak przysta³o na poprawny eks-

peryment, stworzono grupê kontroln¹, gdzie badani sa-

motnie oceniali d³ugoœæ odcinków. W tej grupie nie po-

pe³niano prawie ¿adnych b³êdów.

Eksperyment pokazuje ponad wszelk¹ w¹tpliwoœæ ten-

dencje konformistyczne, potrzebê akceptacji, strach przed

rol¹ odszczepieñca. Ta tendencja bywa wykorzystywana

przez manipulatorów. Szczególnie czêsto stosowana jest w

manipulacjach grupami ludzi w socjomanipulacjach, gdzie

ludzie podporz¹dkowuj¹ siê wiêkszoœci, naœladuj¹ innych.

W bezpoœrednim kontakcie z drugim cz³owiekiem ten ro-

dzaj konformizmu, nazywany przez badaczy n o r m a t y w -

n y m , jest wykorzystywany w po³¹czeniu z deprecjacj¹.

Jest to doœæ perfidna metoda manipulowania polegaj¹ca na

tym, ¿e manipulator wykorzystuj¹c jednoczeœnie tendencjê

konformistyczn¹ do zgadzania siê z rozmówc¹ i ³atwoœæ, z

jak¹ ludzie deprecjonuj¹ innych, wypowiada jakiœ deprecjo-

nuj¹cy s¹d o kimœ b¹dŸ o czymœ. Ofiara przyznaje racjê,

podziela pogl¹d, który okazuje siê byæ tylko fasad¹. Rzeczy-

wiste zdanie manipulatora jest zupe³nie odmienne od pre-

zentowanego. W ten sposób ofiara znajduje siê w pu³apce.

5

Jest jeszcze jeden rodzaj konformizmu, który co praw-

da nie jest manipulacj¹ skoncentrowan¹ na samoocenie,

ale o którym warto wspomnieæ przy okazji omawiania

problematyki dostosowywania siê do innych. Ten konfor-

mizm badacze nazywaj¹ i n f o r m a c y j n y m

6

. Pojawia

siê on wtedy, kiedy ludzie nie wiedz¹ co zrobiæ, jak siê

zachowaæ, jak¹ podj¹æ decyzjê. Innymi s³owy wynika z

50

Rozdzia³ I

background image

7

Robert Cialdini, Wywieranie wp³ywu na ludzi. Teoria i praktyka.

Gdañskie Wydawnictwo Psychologiczne, Gdañsk 1994.

braku informacji. Obserwujemy wówczas otoczenie ze-

wnêtrzne, sposób zachowania innych i naœladujemy to

zachowanie. W przeciwieñstwie do konformizmu norma-

tywnego, gdzie tylko deklarujemy swoje pogl¹dy, ale w nie

nie wierzymy, w tym przypadku akceptujemy zachowania

naœladowane i uznajemy je za w³asne. Robert Cialdini opi-

sa³ zjawisko konformizmu informacyjnego jako manipula-

cjê i nazwa³ je s p o ³ e c z n y m d o w o d e m s ³ u s z n o -

œ c i

7

. Ten silny mechanizm wywierania wp³ywu na ludzi

stosowany jest z regu³y w odniesieniu do grup ludzi (konsu-

mentów, wyborców, wyznawców jakiejœ religii). W sytuacji

kontaktu z drugim cz³owiekiem i bezpoœredniego nañ od-

dzia³ywania jego zakres ogranicza siê raczej do roli argu-

mentu: „Popatrz, wszyscy tak robi¹, dlaczego mia³byœ nie

zrobiæ tego i ty?” Bywamy wiêc czasem nak³aniani do podjê-

cia decyzji takiej jak wiêkszoœæ, podejmujemy zgodne z ni¹

dzia³ania, a nastêpnie w³¹cza siê mechanizm d y s o n a n -

s u p o z n a w c z e g o – proces, który powoduje, ¿e pocz¹t-

kowo wzorowane na innych zachowania uznajemy za w³a-

sne, wynikaj¹ce z naszego wyboru. Mechanizm ten poœred-

niczy zreszt¹ w wywo³ywaniu efektów wielu ró¿nych mani-

pulacji, o których bêdzie jeszcze mowa w tej ksi¹¿ce.

PODNOSZENIE WARTOŒCI DRUGIEJ STRONY

Nie góry z³ota s¹ pokus¹ dla niektórych

ludzi, lecz jest ni¹ pochlebstwo.

Henry Ward Beecher

Oko³o trzeciej po po³udniu utraci³em p³ynnoœæ finansow¹ z

powodu wywi¹zania siê z obowi¹zku uiszczenia grzywny za
zak³ócenie porz¹dku publicznego w stanie upojenia alkoho-

lowego (...). Z powodu utraty p³ynnoœci finansowej wizyta w
barze Jurek wyda³a siê bezcelowa, bo zdolnoœci kredytowej

nie posiadam. Na szczêœcie przyszed³ mi do g³owy pomys³.
– Panowie – powiedzia³em, wszed³szy – zorganizujemy w

przysz³ym roku olimpiadê. Szachow¹ (...). Rozs³awimy imiê
baru Jurek na œwiecie. O w mordê, zapomnia³em portfela.

Manipulacje skoncentrowane na samoocenie

51

background image

8

W. Jankowski, Cenna idea. „Gazeta Wyborcza – Dolnoœl¹ska”,

26 listopada 1999.

– To jest pomys³! – rzek³ z podziwem pan Zenek, zawodowo
odgarniacz zestalonego opadu atmosferycznego, prywatnie

entuzjasta. I postawi³ mi piwo. (...)
– Ale sk¹d weŸmiemy figurki – (...) – wie¿e, koniki, walety?

– Pan Adaœko – odrzek³em – jako wielokrotny wiêzieñ sta-
nu, nies³usznie pos¹dzany o kradzie¿e z w³amaniem, w za-

k³adzie karnym posiad³ by³ sztukê lepienia z chleba.
– Posiad³em, chocia¿ lepi³em tylko warcaby – odrzek³ pan

Adaœko. I postawi³ mi piwo.
– A sêdzia? (...)

– Sêdzi¹ bêdzie pan Mietek – odpowiedzia³em – poniewa¿
dysponuje krawatem.

– Dysponujê – przytakn¹³ pan Mietek i postawi³ mi piwo.
– A sêdziami liniowymi bêd¹ panowie Wiesiek oraz Gieniek, z

powodu dostojnej aparycji – zyska³em jeszcze dwa piwa.(...)
Obudziwszy siê rano, oprócz zwyk³ej suchoœci w ustach i lek-

kiego bólu g³owy czu³em ponadto niezwyk³¹ pewnoœæ, ¿e choæ
p³ynnoœci finansowej nie odzyska³em, jeszcze jakieœ dwa lub

trzy dni w barze Jurek oddawaæ siê bêdê konwersacji i darmo-
wej konsumpcji, które odbywaj¹ siê tu wprawdzie na stoj¹co,

ale nie przeszkadza to w rodzeniu siê wielkich idei.

8

W ten sposób raz po raz ktoœ odkrywa znaczenie ingra-

cjacji. Do podstawowego repertuaru tej techniki nale¿y kom-

plement, który jest nie tylko sposobem na schlebianie p³ci

piêknej. Umiejêtnie podany i przyprawiony jest nas w sta-

nie zauroczyæ do tego stopnia, ¿e nie tylko postawimy po-

chlebcy piwo, ale równie¿ pójdziemy na wiele innych

ustêpstw. Najlepsz¹ zaœ obron¹ przeciwko technice ingra-

cjacyjnej polegaj¹cej na p o d n o s z e n i u w a r t o œ c i p a r t -

n e r a jest „odwrócenie kota ogonem” i... zrobienie tego same-

go. Przyjrzyjmy siê, jak radzi³ sobie z tym genera³ Patton w

1942 roku w rozmowach prowadzonych z Arabami w Maroku:

Wielki wezyr poruszy³ nastêpnie sprawê antypatii rasowych
– ¯ydzi – istniej¹cych w Maroku. Powiedzia³em, ¿e dosko-

52

Rozdzia³ I

background image

9

G. S. Patton, Wojna, jak j¹ pozna³em. Wyd. MON, Warszawa 1964.

nale rozumiem te rzeczy, poniewa¿ jako dziecko wychowy-
wa³em siê na du¿ej farmie, na której hodowano 20 tys. owiec.

Nie by³o to ca³kowicie zgodne z prawd¹, ale zrobi³o na Ara-
bach doskona³e wra¿enie. Moja znajomoœæ z owcami pozwo-

li³a mi œwietnie zrozumieæ antypatie rasowe. (...) Rozmowa
trwa³a oko³o piêtnastu minut. Na zakoñczenie wielki wezyr

zapewni³ mnie, ¿e moja uprzejmoœæ pozwoli³a mu prze¿yæ
najszczêœliwszy kwadrans w jego ¿yciu, na co ja ze swej

strony stwierdzi³em, ¿e jeœli da³em mu piêtnaœcie minut
szczêœcia, to czujê, i¿ moje ¿ycie nie by³o daremne.

9

W tym przypadku genera³ nie tylko sprytnie zastoso-

wa³ technikê autoprezentacji pozytywnej, („œwietnie to

rozumiem, bo zna³em 20 tys. owiec”), ale równie¿ nie po-

zosta³ d³u¿ny wezyrowi przy jego próbach ingracjacji po-

przez podnoszenie wartoœci partnera. Ten prosty i przej-

rzysty przyk³ad nie mówi jednak wszystkiego o tajnikach

opisywanej techniki. Okazuje siê bowiem, ¿e osoby, które

dostrzegaj¹ nasze wady i skazy, uwa¿amy za bardziej in-

teligentne, wiarygodne i interesuj¹ce od osób spostrzega-

j¹cych w nas jedynie pozytywne cechy. Przyk³adem mog¹

byæ ciekawe badania przeprowadzone nad efektywnoœci¹

oddzia³ywania listów referencyjnych w sytuacji starania

siê o pracê. Adresaci tych listów ocenili jako najbardziej

wiarygodne te, które poza pozytywami zawiera³y opis przy-

najmniej jednej negatywnej cechy kandydata. Podobnie

rzecz siê ma w sytuacji, kiedy s³yszymy pochwa³y adreso-

wane do nas. Poniewa¿ ka¿dy cz³owiek ma swoje silne i

s³abe strony, cechy, na których mu zale¿y i takie, co do

których jest obojêtny, doœwiadczony ingracjator gra umie-

jêtnie na wszystkich strunach samooceny osoby bêd¹cej

przedmiotem zabiegu. Podkreœlenie w³aœciwoœci wa¿nych

dla nas, albo co do których nie jesteœmy pewni (nasza

samoocena nie jest stabilna), przedstawianie opinii nega-

tywnych na temat cech ma³o dla nas istotnych i akcento-

wanie tych, które uwa¿amy za najwa¿niejsze, to podsta-

wowy repertuar wchodz¹cy w zakres prezentowanej tech-

Manipulacje skoncentrowane na samoocenie

53

background image

niki. Dodaæ jeszcze nale¿y, ¿e owe pozytywne cnoty, aby

odnios³y swój skutek, nie mog¹ byæ komunikowane w spo-

sób zmasowany, gdy¿ to zawsze wzbudza w nas podejrze-

nia. Zatem umiejêtne ich roz³o¿enie w czasie jest jeszcze

jednym warunkiem powodzenia opisywanej techniki.

Takie rozumienie techniki bêdzie oznacza³o, ¿e akcen-

tuj¹c mo¿liwoœci fizyczne championa sportowego, ingra-

cjator bêdzie pokpiwa³ sobie delikatnie z jakichœ specjal-

nych zdolnoœci, jak np. zdolnoœci plastyczne. Jeœli jeszcze

wie, ¿e mistrz ów jest niepewny doskona³oœci swojego sty-

lu, zaakcentowaniem i uznaniem tego¿ wytwarza u niego

pozytywn¹ postawê w stosunku do siebie. Podobnie mo¿e

chyliæ czo³a wobec dokonañ profesora wy¿szej uczelni, pod-

kreœlaj¹c jednak jego nieporadnoœæ w tañcu nowoczesnym

na dyskotece. Pamiêtajmy, ¿e tak sprytnie wykreowana

atrakcyjnoœæ jest mimo wszystko nietrwa³a, podatna na

zmiany i ma³o skuteczna w d³ugotrwa³ych kontaktach.

Ludzie bardzo lubi¹ byæ chwaleni, ale równie silnie

obawiaj¹ siê manipulacji. Ten fakt powoduje, ¿e komple-

menciarz staje przed tzw. d y l e m a t e m l i z u s a . Po-

lega on na tym, ¿e im bardziej jednostce zale¿y na wywo-

³aniu odpowiedniego stosunku do w³asnej osoby, tym bar-

dziej sceptycznie reaguje adresat zabiegów ingracjacyj-

nych. St¹d w³aœnie bior¹ siê zawi³oœci w oddzia³ywaniu

tej grupy technik. Z tego te¿ powodu nieskuteczne s¹

pochwa³y wypowiadane przez osobê, która mo¿e coœ na

tym zyskaæ. Na przyk³ad pochwa³y osób stoj¹cych ni¿ej w

hierarchii spo³ecznej maj¹ mniejsz¹ si³ê oddzia³ywania. Z

drugiej jednak strony, stworzenie pozorów bezinteresow-

noœci stwarza najwiêksz¹ szansê na zwyciêstwo pochleb-

stwa. Odbywa siê to nierzadko w ten sposób, ¿e ingracja-

tor „wysy³a w przestrzeñ spo³eczn¹” komplementy z ad-

notacj¹ „œciœle tajne”. Jednoczeœnie robi to w taki sposób,

¿eby mieæ pewnoœæ, ¿e adnotacja zostanie zignorowana, a

pochlebstwa dotr¹ do osoby, w któr¹ zosta³y wycelowane.

Na pierwszy rzut oka mo¿e wydawaæ siê to ma³o realne.

WyobraŸmy sobie jednak kogoœ wa¿nego dla nas – prze³o-

¿onego, autorytet w naszej dziedzinie. Pod pretekstem

spraw np. zawodowych spotyka siê z osob¹, o której wie,

54

Rozdzia³ I

background image

10

M. Manis, S. D. Cornell, J. C. Moore, Transmission of attitude-

relevant information through a communication change. „Journal of

Personality and Social Psychology”, 30, 1974, s. 81-94.

¿e nie potrafi zbyt dobrze utrzymaæ tajemnicy. W czasie

rozmowy nawi¹zuje do naszej osoby, wypowiadaj¹c po-

chwa³y i pozytywne opinie o nas. Rozmowa koñczy siê

zastrze¿eniem: „Tylko ¿eby to zosta³o miêdzy nami. Wiesz,

nie chcia³bym, ¿eby komplementy przewróci³y mu w g³o-

wie.” Jest niemal pewne, ¿e wkrótce wiadomoœæ dotrze do

nas. Podobnie pewny jest efekt, jaki wywo³a. Myœlimy

wówczas: „No, to jest ktoœ, doceni³ mnie, ma³o tego, nie

zale¿y mu na tym, ¿eby mnie zyskaæ. Zastrzeg³ przecie¿,

¿eby ta wiadomoœæ nie dotar³a do mnie.” Potwór zosta³

nakarmiony, uœpiony teraz ingracjator mo¿e dzia³aæ uzy-

skuj¹c od nas to, na co wczeœniej niekoniecznie móg³by

liczyæ.

Delikatniejsz¹ i mniej wyrafinowan¹ odmian¹ tej meto-

dy jest po prostu przedstawianie komplementu tak, jakby

pochodzi³ od kogoœ innego. „Wiesz, rozmawia³em z X-em, w

trakcie rozmowy okaza³o siê, ¿e zna ciebie. Bardzo chwali³

twoj¹ pracê.” Tak naprawdê X mo¿e nie mieæ nic wspól-

nego z tym komplementem (szczególnie wtedy, kiedy nie

mo¿na tego sprawdziæ), jednak przynoszenie t a k i c h

wieœci powoduje, ¿e przychylniej patrzymy na osobê, któ-

ra nam to komunikuje. Odbywa siê to wedle tej samej

zasady, wed³ug której traktowano goñców w staro¿ytnym

Rzymie. Pos³aniec, który przynosi³ wiadomoœæ o klêsce,

otrzymywa³ wyrok œmierci. Ten, który obwieszcza³ zwy-

ciêstwo, traktowany by³ jak ksi¹¿ê. To nic, ¿e wp³yw po-

s³añca na przebieg bitwy by³ ¿aden. W ten sam sposób

odbieramy wieœci o nas samych. Jeœli ktoœ przynosi z³e

informacje, traci nasz¹ przychylnoœæ, ba, nawet jesteœmy

sk³onni pos¹dzaæ go o to, ¿e sprawia mu to satysfakcjê. I

odwrotnie – dobra wiadomoœæ powoduje, ¿e zyskuje nasze

zaufanie i ¿yczliwoœæ. Prawid³owoœæ ta zosta³a potwier-

dzona wieloma eksperymentami.

10

O tym, jak nale¿y wystrzegaæ siê pochlebców, pisa³ w

jednym ze swych dzie³ Niccolo Machiavelli, zwracaj¹c

Manipulacje skoncentrowane na samoocenie

55

background image

11

N. Machiavelli, Ksi¹¿ê. Rozwa¿ania nad pierwszym dziesiêcio-

ksiêgiem historii Rzymu Liwiusza. PIW, Warszawa 1984.

uwagê przede wszystkim na relacje nierównorzêdne, a

konkretnie w³adca – doradcy:

Nie chcia³bym pomin¹æ wa¿nego przedmiotu i b³êdu, przed

którym trudno uchroniæ siê ksi¹¿êtom, je¿eli nie s¹ bardzo
m¹drymi lub je¿eli nie umiej¹ zrobiæ dobrego wyboru. Mam

na myœli pochlebców, których pe³ne s¹ dwory; ludzie bo-
wiem tak bardzo lubuj¹ siê w swych sprawach i tak ³atwo

ulegaj¹ pod tym wzglêdem z³udzeniu, ¿e trudno im obroniæ
siê przed t¹ zaraz¹, a gdy chc¹ broniæ siê przed ni¹, nara¿a-

j¹ siê na niebezpieczeñstwo, ¿e popadn¹ w pogardê. Albo-
wiem nie ma innego sposobu, by ustrzec siê pochlebstwa,

jak tylko ten, by ludzie zrozumieli, ¿e mówi¹c ci prawdê,
nie obra¿aj¹ ciê, lecz jeœli ka¿dy bêdzie ci móg³ mówiæ praw-

dê, stracisz szacunek. Dlatego te¿ rozumny ksi¹¿ê powinien
trzymaæ siê trzeciego sposobu: wybraæ w pañstwie m¹drych

ludzi i jedynie tym daæ swobodê mówienia sobie prawdy, i
to tylko w tych rzeczach, o które zapyta ich, a nie w innych.

(...) Poza tym niech nie s³ucha nikogo, (...) albowiem ludzie
bêd¹ dla ciebie Ÿli, je¿eli koniecznoœæ nie zmusi ich do tego,

by byli dobrzy.

11

Trudno nie zgodziæ siê z takimi za³o¿eniami, szczegól-

nie jeœli opisujemy interakcje, w których bior¹ udzia³ lu-

dzie o tak du¿ej ró¿nicy statusu spo³ecznego. Pochleb-

stwa rzeczywiœcie zmienia³y wiele decyzji o znaczeniu hi-

storycznym. My sami pamiêtamy spektakle pochlebstw

urz¹dzane dla „w³adców” epoki gierkowskiej i ich zdzi-

wione twarze pod koniec dekady lat siedemdziesi¹tych,

kiedy okazywa³o siê, ¿e ani oni, ani podejmowane przez

nich decyzje nie s¹ tak p³odne, jak prezentowali im to

doradcy i eksperci. Nie zwalnia ich to w ¿aden sposób z

odpowiedzialnoœci za g³upotê i parê jeszcze innych po-

wa¿niejszych wykroczeñ, ale wskazuje, jak ³atwo mo¿e-

my osi¹œæ na mieliŸnie p³ytkich komplementów, gdzie i

s³onko przygrzewa, i sztormów nie uœwiadczysz. Tyle, ¿e

56

Rozdzia³ I

background image

12

G. S. Patton, Wojna, jak j¹ pozna³em. Wyd. cyt.

i do celu ¿adnego nie dotrzesz. S³u¿y zatem komplement

wielu celom, a jednym z nich jest uspokojenie i utwier-

dzenie osoby manipulowanej w przekonaniu o w³asnej

doskona³oœci i wielkoœci.

MANIPULOWANIE W£ASNYM WIZERUNKIEM

Wielu ludzi œwieci jak ksiê¿yc tylko

po¿yczanym œwiat³em. Samo w sobie nie

jest to szkodliwe. Nieszczêœcie zaczyna siê

dopiero wtedy, gdy zaczyna im siê

wydawaæ, ¿e to oni w³aœnie s¹ s³oñcami.

Jerzy Drobnik

Jeden z moich oficerów z wielk¹ emfaz¹ rozwodzi³ siê nad
swymi bardzo religijnymi przodkami i w koñcu, aby udo-

wodniæ, jaki to on jest œwiêty, powiedzia³:
– Bóg mi œwiadkiem, generale, ¿e moja rodzina od ponad

trzech tysiêcy lat by³a katolicka.
– Jak to – zapyta³em – katolicy sprzed Chrystusa?

– Tak, panie generale.

12

Tak oto niektórzy ludzie równie¿ próbuj¹ podnieœæ w³a-

sn¹ atrakcyjnoœæ w oczach partnera interakcji. To „zapê-

dzenie siê” czêsto jest wynikiem wejœcia na œcie¿kê tech-

niki ingracjacyjnej zwanej autoprezentacj¹ pozytywn¹.

Ingracjatorzy próbuj¹ pokazaæ siê w jak najlepszym œwie-

tle. Sposoby mówienia dobrze o sobie i pokazywania sie-

bie z jak najlepszej strony to czêsto wyrafinowane zabie-

gi, w trakcie których mówimy o osobach, które znamy,

prezentujemy swoj¹ wiedzê, robimy wiele rzeczy, ³¹cznie

z umiejêtn¹ ekspozycj¹ w³asnej skromnoœci po to, aby

zaprezentowaæ siê jak najkorzystniej.

„Przecie¿ to naturalne! Chyba ka¿dy chce wywieraæ na

ludziach jak najkorzystniejsze wra¿enie!” – wykrzyknie obu-

rzony czytelnik. I bêdzie mia³ racjê. Rzeczywiœcie, motywy

autoprezentacyjne przenikaj¹ niemal ka¿d¹ sferê naszego

¿ycia spo³ecznego. Co wiêcej, umiejêtne kreowanie publicz-

Manipulacje skoncentrowane na samoocenie

57

background image

13

M. Leary, Wywieranie wra¿enia na innych. O sztuce autoprezen-

tacji. Wyd. cyt.

nego wizerunku dowodzi kompetencji spo³ecznych i jest wa-

runkiem akceptacji przez innych ludzi. Bardzo cienka jest

jednak linia pomiêdzy autoprezentacj¹ przystosowawcz¹ a

chorobliw¹ koncentracj¹ na wywieranym przez siebie wra-

¿eniu czy wra¿eniach manipulowanych w taki sposób, aby

uzyskaæ z otoczenia jak najwiêcej korzyœci. W tej ksi¹¿ce

chcia³bym przyjrzeæ siê jedynie tym ostatnim.

Kiedy mo¿emy mówiæ, ¿e cz³owiek w sposób œwiadomy

manipuluje wywieranym wra¿eniem? Specjaliœci badaj¹cy

problematykê autoprezentacji twierdz¹, ¿e niezbêdna jest

do tego motywacja, a ta zale¿y od trzech g³ównych czynni-

ków. S¹ to te same czynniki, o których pisa³em we Wprowa-

dzeniu jako o przydatnym narzêdziu do analizy motywów

manipulacji. Przypomnê o nich w tym miejscu, ¿eby zasto-

sowaæ je do sytuacji autoprezentacyjnych. P i e r w s z y nie-

zbêdny czynnik to zwi¹zek wra¿enia wywieranego na in-

nych z mo¿liwoœciami realizacji w³asnych celów. D r u g i m

jest wartoœæ po¿¹danego celu. Tr z e c i m – rozbie¿noœæ miê-

dzy wizerunkiem po¿¹danym i rzeczywistym.

13

WeŸmy jako

przyk³ad sytuacjê przyjmowania siê do pracy. Jest to kla-

syczne zdarzenie wymagaj¹ce od nas umiejêtnej autopre-

zentacji. Bardzo czêsto jednak w tej sytuacji dochodzi do

manipulowania swoim wizerunkiem. Spe³nione s¹ dwa

pierwsze warunki – otrzymanie pracy z ca³¹ pewnoœci¹ jest

realizacj¹ w³asnego celu, równie¿ praca najczêœciej stanowi

dla kandydata pozytywn¹ wartoœæ. I gdyby do tych dwóch

motywów ogranicza³y siê pobudki dzia³ania kandydata, mie-

libyœmy ca³y czas do czynienia z sytuacj¹ „kierowania wra-

¿eniem”, jak czasami nazywaj¹ ten proces teoretycy. Kiedy

jednak w³¹cza siê motyw – rozbie¿noœæ miêdzy wizerun-

kiem po¿¹danym i rzeczywistym – to ju¿ jest manipulacja.

Tak wiêc manipulacj¹ w tym przypadku jest dzia³anie zmie-

rzaj¹ce przy pomocy autoprezentacji do przekonania praco-

dawcy, ¿e mamy jakieœ zdolnoœci b¹dŸ umiejêtnoœci, których

faktycznie nie posiadamy lub posiadamy je w stopniu nie-

wspó³miernym do tego, jaki sugerujemy.

58

Rozdzia³ I

background image

14

Czytelników zainteresowanych tym tematem zachêcamy do prze-

czytania cytowanego wczeœniej, wyczerpuj¹cego opracowania na ten

temat: M. Leary, Wywieranie wra¿enia na innych. O sztuce autopre-

zentacji. Wyd. cyt.

Aby koniecznoœæ wystêpowania wszystkich warunków

lepiej zrozumieæ, spójrzmy na inny przyk³ad, który wielu

czytelników zna zapewne z w³asnego doœwiadczenia.. Do

przedzia³u kolejowego wchodzi cz³owiek, nawi¹zuje roz-

mowê z obecnymi i zaczyna bardzo du¿o i bardzo dobrze

mówiæ o sobie. Ludzie wsiadaj¹ i wysiadaj¹, podró¿ koñ-

czy siê i ka¿dy idzie w swoj¹ stronê. W takim przypadku

trudno mówiæ o manipulacji. Obecny by³ tutaj drugi wa-

runek – z pewnoœci¹ dla tego cz³owieka du¿o warte jest

uznanie w oczach innych. Równie¿ mo¿emy przypuszczaæ

lub za³o¿yæ, ¿e by³ obecny trzeci warunek. Jednak nie

doszukamy siê w tej sytuacji warunku pierwszego – zwi¹z-

ku wra¿enia wywieranego na innych z mo¿liwoœciami re-

alizacji w³asnych celów. Chyba ¿e na koniec podró¿y ów

cz³owiek poprosi nas o jak¹œ przys³ugê. Takie rozumienie

autoprezentacji manipulacyjnych uchroni nas od nadmier-

nych generalizacji w rodzaju tych, które mówi¹, ¿e wszel-

kie kierowanie wra¿eniem jest manipulacj¹. Stwierdze-

nia takie s¹ absurdalne, bo to znaczy³oby, ¿e nasze po-

ranne mycie zêbów (chcemy przecie¿, ¿eby dobrze wygl¹-

da³y) jest manipulacj¹.

Autor tej ksi¹¿ki w celach oczywiœcie autoprezentacyj-

nych umieœci³ w niej swój krótki ¿yciorys. Czy to, co zrobi³,

jest manipulacj¹? ¯eby to stwierdziæ, proponujê czytelniko-

wi wykonanie krótkiego æwiczenia polegaj¹cego na analizie

przedstawionych wy¿ej trzech nieodzownych do zaistnienia

manipulacji czynników motywacyjnych. W podobny zreszt¹

sposób mo¿na analizowaæ wiêkszoœæ zdarzeñ autoprezenta-

cyjnych. W celu u³atwienia zadania podpowiem jedynie, ¿e

umieszczone w ¿yciorysie dane s¹ zgodne z prawd¹.

Przyjrzyjmy siê pokrótce niektórym technikom auto-

prezentacyjnym. Przedstawienie wyczerpuj¹cego ich opi-

su wykracza niestety zdecydowanie poza ramy tej ksi¹¿-

ki.

14

Najprostsz¹ metod¹ autoprezentacji jest o p i s y w a -

n i e s i e b i e . Poniewa¿ jednak ka¿dy wizerunek zawie-

Manipulacje skoncentrowane na samoocenie

59

background image

ra cienie, ludzie staraj¹ siê w ró¿ny sposób wyretuszowaæ

przekazywane opisy samych siebie. Najprostszym sposo-

bem jest selektywne ujawnianie informacji. Cz³owiek mówi

tylko o tym, co jego zdaniem wywrze odpowiednie wra¿e-

nie na s³uchaczach, jednoczeœnie ukrywaj¹c informacje

niekorzystne. Analizuj¹c przyk³ad ¿yciorysu autora tej

ksi¹¿ki mo¿na przyj¹æ, ¿e zaprezentowa³ tylko i wy³¹cz-

nie te informacje, które zrobi¹ korzystne wra¿enie na czy-

telniku. Z ca³¹ pewnoœci¹ nie przedstawi³ opisu zdarzeñ

negatywnych. Jeœli wspomnia³ o stypendium, które otrzy-

ma³, to z pewnoœci¹ uzna³ za zbêdne zamieszczanie w tej

krótkiej notatce wzmianki o wnioskach, które inne komi-

sje stypendialne odrzuci³y. Nale¿y równie¿ przypuszczaæ,

¿e nie zamieœci³ w tej notatce informacji pozytywnych,

które nie zrobi¹ na czytelnikach ksi¹¿ki specjalnego wra-

¿enia. Nie ma wiêc tam danych o osi¹gniêciach sporto-

wych, nie ma informacji o sukcesach w dziedzinie pielê-

gnacji ogrodu i tym podobnych zdarzeniach – pozytyw-

nych co prawda, ale z ca³¹ pewnoœci¹ niestosownych w

tym miejscu i w stosunku do takich adresatów, jakimi s¹

czytelnicy ksi¹¿ki o manipulacjach.

Nastêpn¹ metod¹ autoprezentacji jest w y r a ¿ a n i e

p o s t a w. Jej zalet¹ jest to, ¿e przy pomocy krótkich

stwierdzeñ mo¿emy przekazaæ bardzo wiele informacji o

sobie. Kiedy cz³owiek stwierdza np., ¿e popiera aborcjê,

eutanazjê i liberalizacjê polityki fiskalnej, przekazuje nam

masê informacji o sobie, o swoich pogl¹dach politycznych,

religijnych, wartoœciach moralnych, które wyznaje, a na-

wet mo¿e wskazywaæ na uznawane autorytety. Sam fakt

wyra¿enia owych postaw w odpowiednim momencie i

przed okreœlonym audytorium powoduje, ¿e uzyskuje w

ten sposób zamierzone wra¿enie.

Ciekawym sposobem autoprezentacji s¹ p u b l i c z n e

a t r y b u c j e , czyli innymi s³owy mówi¹c interpretacje

przyczyn zdarzeñ. Bardzo czêsto dokonujemy takich in-

terpretacji. T³umaczymy innym, co by³o przyczyn¹ st³uczki

samochodowej, która przytrafi³a siê nam w poprzednim

tygodniu, wyjaœniamy przyczynê sukcesu zawodowego,

wysuwamy sugestie co do przyczyn przegranej rozgrywki

60

Rozdzia³ I

background image

w bilarda. Takie atrybucje obronne od dawna w psycholo-

gii znane s¹ jako metody podtrzymywania w³asnej samo-

oceny nie tylko w obecnoœci innych, ale niejednokrotnie

równie¿ we w³asnych oczach.

Doœæ oryginaln¹ metod¹ autoprezentacji s¹ m a n i -

p u l a c j e p a m i ê c i ¹ . Mo¿na byæ przemi³ym cz³owie-

kiem, a jednoczeœnie nie wywi¹zywaæ siê z wielu przyjê-

tych na siebie zobowi¹zañ. Wystarczy jedno stwierdzenie:

„Na œmieræ zapomnia³em. Ostatnio jestem doœæ »zakrêco-

ny«”. Mamy nawet ochotê wspó³czuæ osobie, która jest

„zakrêcona”. W rzeczywistoœci to mo¿e byæ po prostu nie-

chêæ do wywi¹zania siê z przyjêtego na siebie zobowi¹za-

nia lub z³a wola. Bardzo dobr¹ metod¹ do zdemaskowa-

nia takich ludzi jest sprawdzenie ich pamiêci do zdarzeñ

i szczegó³ów z przesz³oœci. Jeœli sytuacja sk³oni ich do

autoprezentacji, bardzo chêtnie popisuj¹ siê swoj¹ pamiê-

ci¹ cytuj¹c z pamiêci fragmenty tekstów, przytaczaj¹c dane

statystyczne, daty historyczne itp.

Œrodków autoprezentacji pozytywnej jest mnóstwo.

Nale¿¹ do nich zachowania niewerbalne, nasz wygl¹d ze-

wnêtrzny, ubiór, gesty, sposób aran¿acji naszej przestrze-

ni, samochód, którym jeŸdzimy, rodzaj sportu, który upra-

wiamy, sposób od¿ywiania siê i wiele innych. Z punktu

widzenia naszych potrzeb, gdzie wp³yw na innych jest

wywierany w bezpoœrednim kontakcie z drugim cz³owie-

kiem, ciekawe s¹ jeszcze metody wykorzystuj¹ce nasze

kontakty spo³eczne. Jedn¹ z nich jest p ³ a w i e n i e s i ê

w o d b i t y m b l a s k u c z y j e j œ c h w a ³ y. Najpry-

mitywniejsze przejawy tej metody to „szalikowcy” – zago-

rzali fani jakiejœ dru¿yny sportowej. Przynale¿noœæ do ta-

kiej grupy umo¿liwia „p³awienie siê” w sukcesach uko-

chanej dru¿yny. Ta bardzo czêsto spotykana metoda auto-

prezentacji to czêste wspominanie „mimochodem” o osobi-

stoœciach, z którymi coœ nas ³¹czy, to u¿ywanie w rozmowie

imion wa¿nych osób, opowiadanie zdarzeñ, w których „przy-

padkiem” przewijaj¹ siê wa¿ni ludzie. ¯eby wywo³aæ wra¿e-

nie, niejednokrotnie opowiadamy o ludziach, których zna-

my, o ksi¹¿kach, które czytaliœmy, o miejscach, w których

byliœmy. Stosujemy takie okrê¿ne metody autoprezentacji

Manipulacje skoncentrowane na samoocenie

61

background image

15

A. Olszewska-Kondratowicz, Obraz w³asnej osoby jako mecha-

nizm reguluj¹cy rodzaj stosowanych przez cz³owieka technik ingracja-

cji. „Psychologia Wychowawcza”, 1, 1975.

pozytywnej, bowiem jak pokaza³y badania polskich psycho-

logów, w naszej kulturze samochwalstwo, mówienie dobrze

o sobie wprost, jest oceniane szczególnie negatywnie.

15

Rys. 3. ...i wtedy rozpoczêliœmy szar¿ê i roznieœliœmy

wszystkich na strzêpy...

Przeciwieñstwem poprzedniej metody jest u s u w a -

n i e s i ê z c i e n i a p o r a ¿ k i . Kontynuuj¹c poprzed-

ni przyk³ad „szalikowców” mo¿emy pokazaæ, na czym po-

lega ta metoda. W Stanach Zjednoczonych w sytuacji,

kiedy dru¿yna „szalikowców” przegrywa, zak³adaj¹ oni

sobie na g³owê papierowe torby z wyciêtymi jedynie otwo-

rami na oczy i usta. W ten symboliczny sposób odcinaj¹

siê od dru¿yny, usuwaj¹ siê z cienia pora¿ki, zapewniaj¹c

sobie anonimowoϾ. Podobnie w naszym codziennym za-

chowaniu mamy tendencje do bagatelizowania zwi¹zku z

osobami, które popad³y w nie³askê lub przydarzy³a im siê

pora¿ka. T³umaczymy siê wówczas najczêœciej tym, ¿e zna-

my siê tylko dlatego, ¿e los nas rzuci³ w jedno miejsce lub

by³a to zwyk³a zbie¿noœæ czasowa.

62

Rozdzia³ I

background image

16

Tam¿e.

Ludzie, którzy dokonuj¹ autoprezentacji, autopromo-

cji, doœæ czêsto staj¹ w obliczu dwóch dylematów. Pierw-

szy z nich nazywany zosta³ p a r a d o k s e m a u t o p r o -

m o c y j n y m . Paradoks ów polega na tym, ¿e istnieje

uzasadnione przekonanie, i¿ ludzie naprawdê kompetentni

i wybitni nie potrzebuj¹ dodatkowo mówiæ o sobie i pre-

zentowaæ swoich umiejêtnoœci. Tak wiêc autopromocja

mo¿e opacznie zostaæ odebrana przez ludzi, do których

jest adresowana, jako brak kompetencji! Drugim niebez-

pieczeñstwem jest b i l a n s o w a n i e z d o b y w a n e j

s y m p a t i i z a u t o r y t e t e m . Podczas autopromocji

mamy do czynienia z jednej strony z prezentacj¹ kompe-

tencji i budowaniem autorytetu. Nie sprzyja to jednak

powstawaniu uczuæ sympatii w stosunku do takiej osoby.

Zdobywanie autorytetu wi¹¿e siê bowiem z prezentacj¹

w³asnej inteligencji, z nadmiern¹ dominacj¹ w rozmowie,

z blokowaniem partnera rozmowy, a to z kolei wywo³uje

u niego poczucie, ¿e jest traktowany jako ktoœ gorszy. W

ten sposób ludzie, którzy buduj¹ swój autorytet, jedno-

czeœnie trac¹ sympatiê, dlatego te¿ w sytuacji, kiedy au-

toprezentacja s³u¿y manipulacji, prêdzej czy póŸniej staj¹

przed koniecznoœci¹ zbilansowania utraconej sympatii i

wzmocnionego autorytetu.

W tych samych badaniach, które cytowa³em wczeœniej

16

,

stwierdzono, ¿e jeœli ktoœ mówi Ÿle o samym sobie, przed-

stawia siê w z³ym œwietle, jest oceniany pozytywnie. Ko-

lejny paradoks w trudnej sztuce autoprezentacji. Czy wy-

starczy przedstawiæ umiejêtn¹ samokrytykê, aby ocenio-

no nas pozytywnie? Nie jest to jednak a¿ tak proste. Ow-

szem, krytyczne mówienie o sobie sprawia na s³uchaczach

wra¿enie obiektywnoœci, jednak do czasu. Zbyt du¿a iloœæ

informacji krytycznych mo¿e spowodowaæ, ¿e odbiorcy au-

toprezentacji potraktuj¹ nas jako ma³o kompetentnych,

niepewnych siebie, potrzebuj¹cych pomocy. Nie zawsze

takie wra¿enie jest korzystne. Jest mimo to kilka sytu-

acji, w których negatywne prezentowanie swojej osoby w

sposób manipulacyjny s³u¿y uzyskaniu zamierzonego efek-

Manipulacje skoncentrowane na samoocenie

63

background image

tu. Jedn¹ z takich metod jest u d a w a n i e g ³ u p i e g o .

Kilka dni temu na pewnym przyjêciu by³em œwiadkiem

rozmowy dwóch „doœwiadczonych” kobiet. Brzmia³a ona

w przybli¿eniu tak:

– No i wiesz, zaraz po wprowadzeniu siê do teœciów Maciek

zabra³ siê do pomocy w kuchni. Przy pierwszym myciu na-
czyñ rozbi³ trzy talerze i to nie byle jakie, ale z porz¹dnej

zastawy. WyobraŸ sobie, do dzisiaj ma spokój z myciem ga-
rów. Wrêcz wyganiaj¹ go z kuchni!

– Ale¿ s³uchaj, równie sprytna jest moja s¹siadka. Mieszka-
my na czwartym piêtrze. Jak tylko wysz³a za m¹¿, natych-

miast dosta³a strasznego lêku wysokoœci. Nie mo¿e podejœæ
do otwartego okna, zaraz ma zawroty g³owy, a nawet md³o-

œci. Wiesz przecie¿, jak du¿e s¹ okna do mycia w naszych
mieszkaniach! Ale jej m¹¿ œwietnie sobie daje z tym radê.

W ten oto sposób uzyskujemy doœæ wymierne korzyœci.

Czy¿ niemal codziennie nie spotykamy siê z bezradnymi

kobietami, które nie potrafi¹ naprawiæ najprostszych rze-

czy, obs³ugiwaæ urz¹dzeñ, które maj¹ wiêcej ni¿ jeden

przycisk? A pracownicy, którzy s¹ bezradni wobec nowe-

go programu komputerowego, którzy deklaruj¹ nieznajo-

moœæ pewnych procedur tylko dlatego, ¿eby pozbyæ siê

nadmiaru obowi¹zków. By³bym jednak niesprawiedliwy

pisz¹c tylko i wy³¹cznie o bezradnych kobietach, a nawet

móg³bym zostaæ pos¹dzony o ich dyskryminacjê. Badania

pokaza³y, ¿e mê¿czyŸni równie czêsto jak kobiety udaj¹

g³upiego. Ró¿ne s¹ jedynie dziedziny, w których prezen-

tuj¹ swoj¹ nieudolnoœæ czy niewiedzê. O ile kobiety maj¹

sk³onnoœæ do ukrywania swoich mo¿liwoœci intelektual-

nych, o tyle mê¿czyŸni czêœciej nie przyznaj¹ siê do zdol-

noœci artystycznych, do wra¿liwoœci. Mê¿czyŸni ponadto

czêœciej symuluj¹ swoj¹ niewiedzê w stosunku do szefa.

Wymiganie siê od dodatkowych obowi¹zków nie jest

jedynym powodem, dla którego ludzie udaj¹ g³upich. Mo-

¿emy to zrobiæ na przyk³ad po to, aby druga strona po-

czu³a siê lepsza. Wiele kobiet udaje „blondynki” tylko dla-

tego, ¿eby daæ mo¿liwoœæ rozwiniêcia erudycji mê¿czyzny,

64

Rozdzia³ I

background image

na którego zastawi³y sieci. Niczego nie œwiadom snuje

w¹tek opowieœci b¹dŸ objaœnia rzecz znan¹, a przebieg³a

kobieta w tym czasie ma mo¿liwoœæ wyra¿enia swojego

zachwytu. W podobny sposób, ale ju¿ bardziej w celach

asekuracyjnych, pracownicy udaj¹ g³upszych od szefa. Szef

nie mo¿e czuæ siê zagro¿onym ze strony podw³adnych z

powodu ich kompetencji, wiedzy i zdolnoœci. Pracownicy

zdaj¹c sobie z tego sprawê dbaj¹ o dobre samopoczucie

szefa. Taktykê takiego postêpowania nakazywa³ nawet

oficjalny ukaz cara Rosji Piotra I z 9 grudnia 1708 roku:

Podw³adny powinien przed obliczem prze³o¿onego mieæ wy-

gl¹d lichy i durnowaty, tak by swoim pojmowaniem istoty
sprawy nie peszyæ prze³o¿onego.

Przy manipulacjach bardziej rozbudowanych w czasie

zani¿anie w³asnych kompetencji jest posuniêciem taktycz-

nym wykonywanym w sytuacjach rywalizacji, walki o wa¿-

n¹ pozycjê. Doœwiadczony bokser na ringu na pocz¹tku

ods³ania siê, prowokuje do ataku, wszystko po to, ¿eby

przekonaæ przeciwnika o w³asnej s³aboœci, a jednoczeœnie

poznaæ jego styl walki. Podobnie zachowuj¹ siê ludzie

manipuluj¹cy w sytuacjach spo³ecznych. Prezentuj¹c sie-

bie jako ma³o kompetentnych wprowadzaj¹ przeciwnika

w przekonanie o w³asnej przewadze, co prowadzi z kolei

do uœpienia czujnoœci albo nieanga¿owania wszystkich jego

mo¿liwoœci w przedsiêwziêcie, którego dotyczy rywalizacja.

Prezentowanie siebie z gorszej strony jest manipula-

cj¹ wykorzystuj¹c¹ samoocenê lub rozgrywk¹ taktyczn¹.

Taki te¿ przyk³ad jej zastosowania przedstawiony zosta³

powy¿ej. Jednak sposób prezentowania siebie skrajnie

negatywnie, swojej bezradnoœci, u³omnoœci, nazywany

czêsto autodeprecjacj¹, wykorzystuje moim zdaniem bio-

logiczne mechanizmy hamowania agresji. Dlatego te¿

szczegó³owy opis takich manipulacji umieœci³em w czê-

œci poœwiêconej manipulacjom wykorzystuj¹cym wro-

dzone mechanizmy biologiczne. Tam te¿ odsy³am czy-

telnika zainteresowanego wp³ywem pog³êbionej, nega-

tywnej autoprezentacji.

Manipulacje skoncentrowane na samoocenie

65

background image

17

A. J. Bernstein, S. C. Rozen, Dinozaury s¹ wœród nas. Jak sobie

radziæ z nimi w pracy. PWN, Warszawa 1992.

DEPRECJACJA INNYCH

Obmawiaj œmia³o, zawsze coœ przylgnie.

Plutarch

Stary Sam czêsto zaczyna rozmowy i dzieli siê uwagami na

temat ró¿nych wydzia³ów przedsiêbiorstwa, ludzi, których
zna, oraz pogl¹dami na przysz³oœæ i perspektywy pracy da-

nego m³odego urzêdnika. (...)
Sam: Wiesz, Jerry, ju¿ od dawna sobie myœlê, ¿e Bill

Schwartz, szef twojego wydzia³u, zawala trochê sprawy. Nie-
które z jego decyzji pozostawiaj¹ wiele do ¿yczenia. Na przy-

k³ad ten ostatni kontrakt...
Jerry: Tak, proszê pana. Ja te¿ tak s¹dzê. A poza tym wielu

m³odych ludzi na wydziale uwa¿a, ¿e, rozumie pan, on ich
blokuje. Moglibyœmy zrobiæ wiele nowych rzeczy, ale Bill

nie pozwala nikomu na nic, dopóki nie jest pewny, ¿e to jego
za to pochwal¹.

Sam: Hmmm... to ciekawe. Czy mo¿esz podaæ jakiœ przyk³ad?
Jerry: Oczywiœcie, ¿e mogê. Zna pan ten plan, by magazy-

nowaæ mniej towaru na terenie fabryki i zamawiaæ go wte-
dy, kiedy jest potrzebny? No wiêc to by³ mój pomys³, a on

zgarn¹³ za to pochwa³y.
Sam: Tak, musimy coœ z tym zrobiæ, Jerry.

W rzeczywistoœci Sam skoñczy³ na tym, ¿e powiedzia³ szefowi
wydzia³u, jak obgaduje go jeden z m³odszych podw³adnych.

17

W tym przyk³adzie mamy do czynienia nie tylko z

deprecjacj¹ – umniejszaniem wartoœci innych, ale rów-

nie¿ z konformizmem. Metoda bardzo skuteczna szcze-

gólnie w odniesieniu do ludzi m³odych lub ma³o doœwiad-

czonych. Dwa motywy spowodowa³y, ¿e Jerry tak szybko

„da³ siê wpuœciæ” w deprecjacjê swojego szefa. Pierwszy

to chêæ wyg³aszania s¹dów konformistycznych w stosun-

ku do Sama, chêæ przypodobania mu siê poprzez wyra¿e-

nie takiego samego pogl¹du, potrzeba akceptacji. Drugi –

to karmienie w³asnego potwora samooceny. Wyg³aszanie

negatywnych s¹dów o innych to przecie¿ forma budowa-

66

Rozdzia³ I

background image

nia w³asnej samooceny. Forma, owszem, prymitywna, ale

jak¿e powszechna. Ten literacki przyk³ad w wielu ró¿-

nych wariantach wystêpuje w ¿yciu codziennym.

Rys. 4. Rzeczywiœcie, mo¿e jest troszeczkê wiêkszy od nas,

ale za to jest wegetarianinem…

Manipulatorzy inspiruj¹cy nas do deprecjacji innych

robi¹ to z przeró¿nych powodów. W znanej mi, du¿ej fir-

mie us³ugowej zorganizowano nabór na stanowisko dy-

rektora dzia³u personalnego. Oœmiu kandydatów przes³u-

chiwa³ kolejno wiceprezes, a nastêpnie prezes firmy. Ten

drugi po zadaniu kilku pytañ przedstawia³ nastêpuj¹c¹

kwestiê:

– Wie pani, od pewnego ju¿ czasu obserwujê mojego zastêp-

cê. To ten cz³owiek, z którym rozmawia³a pani przed chwi-
l¹. Coraz czêœciej mam wra¿enie, ¿e nie radzi sobie na tym

stanowisku. Wydaje mi siê, ¿e jest ma³o zorganizowany, cha-
otyczny. Na pewno podczas rozmowy zauwa¿y³a pani, ¿e nie

potrafi nawet zbyt dobrze trzymaæ siê g³ównego w¹tku wy-

Manipulacje skoncentrowane na samoocenie

67

background image

powiedzi. Od pewnego czasu noszê siê z myœl¹ o przesu-
niêciu go na jakieœ mniej odpowiedzialne stanowisko.

Pani, jako specjalista od oceny ludzi, z pewnoœci¹ wyrobi-
³a sobie o nim ju¿ jak¹œ opiniê. Ciekaw jestem pani zda-

nia na ten temat...

Wydaje siê to mo¿e absurdalne, ale na oœmiu przes³u-

chiwanych kandydatów tylko jedna osoba odmówi³a wy-

ra¿enia swojej opinii o zastêpcy prezesa, uzasadniaj¹c to

zbyt ma³¹ iloœci¹ informacji. Pozosta³e siedem wyra¿a-

³o negatywn¹ opiniê zgodn¹ z sugesti¹ prezesa! Naj-

bardziej nieprawdopodobne w tym zdarzeniu jest to, ¿e

osobami, które da³y sob¹ w ten sposób manipulowaæ,

byli ludzie z wy¿szym wykszta³ceniem, z du¿ym do-

œwiadczeniem w pracy z ludŸmi i z pewnoœci¹ mniej

naiwni ni¿ opisywany wczeœniej Jerry. Co spowodowa³o

tak¹ reakcjê? Podobnie jak poprzednio – tendencja kon-

formistyczna, dodatkowo komplement („Pani jako spe-

cjalista...”), przemo¿na chêæ deprecjonowania innych i

podwy¿szania w³asnej samooceny, no i dodatkowo spo-

ra szczypta stresu, który niemal zawsze towarzyszy roz-

mowom kwalifikacyjnym.

Autor tej ksi¹¿ki sam znalaz³ siê kiedyœ w podobnej

sytuacji. Podczas rozmów z szefem firmy doradczej, który

proponowa³ mnie i mojemu koledze wspó³pracê w zakre-

sie prowadzenia szkoleñ, zapyta³ m. in. o firmy, dla któ-

rych ostatnio pracowaliœmy. Wymieniliœmy kilka, na co

on, jakby przypominaj¹c sobie, powiedzia³:

– A w³aœnie, w firmie X (jedna z wymienionych przez

nas) w dziale marketingu pracuje pani Y. Mia³em z ni¹

kiedyœ kontakt. Nawi¹zaliœmy z t¹ firm¹ wspó³pracê, ale

kobieta ta okaza³a siê tak niekompetentn¹ osob¹, ¿e ja-

kiekolwiek dzia³ania sz³y ca³kowicie opornie, mieliœmy

problemy z terminami, z p³atnoœciami i szereg innych.

Znacie panowie tê osobê?

Przytaknêliœmy, a on spyta³:

– I jakie jest wasze zdanie o niej?

Przyznam siê, ¿e mimo wielu wyk³adów, jakie prowa-

dzi³em na temat manipulacji, nie zapali³o siê w g³owie

68

Rozdzia³ I

background image

¿adne œwiate³ko, nie zadŸwiêcza³ ¿aden dzwonek. Odpo-

wiedzieliœmy jedynie zgodnie z prawd¹, ¿e jak do tej pory

nie mieliœmy ¿adnych problemów oraz ¿e wspó³praca z t¹

firm¹ uk³ada siê bez zarzutu. Szybko zmieniliœmy w¹tek,

przechodz¹c do g³ównego tematu rozmowy – warunków

wspó³pracy. Na zakoñczenie tego doœæ d³ugiego, bo trwa-

j¹cego ok. trzech godzin spotkania, kiedy zakoñczyliœmy

omawianie wszystkich spraw i zaczêliœmy rozmawiaæ w

nieco luŸniejszym tonie, nasz rozmówca powiedzia³:

– A czy wiecie panowie, kto to jest pani Y? To moja

¿ona! Cieszê siê, ¿e wasze zdanie o niej jest pozytywne.

Tak naprawdê chcia³em was tylko sprawdziæ, czy jeste-

œcie sk³onni bezpodstawnie krytykowaæ innych.

Oczywiœcie, nieczêsto zdarzaj¹ siê tak wyrafinowani

manipulatorzy, którzy „wpuszczaj¹” celowo w deprecja-

cjê. O wiele czêœciej ludzie sami maj¹ sk³onnoœæ do wcho-

dzenia na tê œcie¿kê. Wystarczy pos³uchaæ sprzedawców,

kiedy zaczynaj¹ porównywaæ swoje produkty z produkta-

mi firm konkurencyjnych. Wszyscy oni doskonale zdaj¹

sobie sprawê z tego, ¿e nie powinni ich krytykowaæ. Wiêk-

szoœæ z nich jednak oddaje siê tej czynnoœci z przyjemno-

œci¹, a jeœli zachêcimy ich jeszcze do tego, karmi¹ swoje-

go potwora samooceny bez ¿adnej refleksji. Doœwiadczo-

ny handlowiec czy negocjator mo¿e w ten sposób uzyskaæ

wiele ciekawych informacji, których z pewnoœci¹ nie otrzy-

ma³by od cz³owieka panuj¹cego nad swym potworem.

Czêsto pos³ugiwanie siê deprecjacj¹ jest jedyn¹ stoso-

wan¹ taktyk¹ wywierania wp³ywu. W ni¿ej przedstawio-

nym przyk³adzie zakoñczy³o siê to doœæ fatalnie dla ma-

nipuluj¹cego:

Przedstawiciel firmy Aqua Service Poland zapuka³ do drzwi

dyrektora miejskich wodoci¹gów i kanalizacji Stanis³awa
Drzewieckiego. Przyszed³ w garniturze z ró¿nymi akceso-

riami pod pach¹. (...) Akwizytor przekonywa³ domowników,
¿e z ich kranów p³ynie jeden wielki œciek. – Pe³no w nim

substancji ropopochodnych i metali ciê¿kich. Picie takiej cie-
czy mo¿e siê Ÿle skoñczyæ – ostrzega³. Na dowód wyj¹³ pro-

bówkê, wla³ do niej wody i doda³ mieszaniny roztworów. W

Manipulacje skoncentrowane na samoocenie

69

background image

18

Czysty skandal. „Gazeta Wyborcza”,152, 2000.

naczyniu powsta³y kolorowe pierzaste struktury. – O, to na
dnie to metale ciê¿kie – pokazywa³.

Drzewiecki, z wykszta³cenia in¿ynier sanitarny s³ucha³ tego
z niedowierzaniem. – Jak mo¿na tak oszukiwaæ ludzi. To

hochsztaplerstwo.
Podczas pokazu zachowywa³ siê jednak spokojnie. Dopiero

potem wrêczy³ akwizytorowi swoj¹ wizytówkê. Ten w po-
œpiechu wyszed³. Wczeœniej zaoferowa³ filtr wart blisko 2

tys. z³ po ni¿szej cenie promocyjnej.
Na tym sprawa siê jednak nie skoñczy³a. (...) Oburzony tym,

¿e jego firma jest szkalowana, dyrektor wodoci¹gów skiero-
wa³ sprawê do prokuratury.

18

Przyjrzyjmy siê jednak jeszcze innym, bardziej brutal-

nym formom deprecjacji. W kulturze wiêziennej w przy-

padku konfliktów pomiêdzy grup¹ i jej cz³onkiem istnieje

kilka mo¿liwych sposobów dzia³ania:

Wydalenie kogoœ z grupy festów lub gitów nazywa siê po-
szkodowaniem i jest równoznaczne z pozbawieniem go cz³o-

wieczeñstwa, tzn. prawa do posiadania honoru i ludzkiej
godnoœci oraz prawa domagania siê od innych respektowa-

nia tych jakoœci. (...) Istniej¹ trzy g³ówne poszkodowania,
wspólnie praktykowane przez festów i przez grypsuj¹cych.

(...) Nabluzganie polega na skierowaniu przez kogoœ do cz³on-
ka w³asnej grupy jednego ze zwrotów uznanych za bluzg.

(...) Zgnojenie ber³em polega na uderzeniu cz³owieka szczot-
k¹ do czyszczenia ubikacji lub szmat¹ do czyszczenia pod³o-

gi w celi. Mo¿e to przybraæ formê pokropienia ber³em (szma-
t¹), co jest ³agodniejsz¹ form¹ poszkodowania, oraz formê

przecwelenia (...) polegaj¹c¹ na uderzeniu w odbytnicê ber-
³em lub szmat¹. Wrzucenie do kibla polega na w³o¿eniu si³¹

do klozetu lub kibla rêki, a czasem g³owy wiêŸnia, którego
chce siê zgnoiæ. (...) Typowym rytua³em robi¹cym z kogoœ

cwela jest wyp³acenie mu parola. Polega to na dotkniêciu
lub uderzeniu cz³onkiem w twarz lub w odkryt¹ czêœæ cia³a

poszkodowanego. Wyp³acanie parola zast¹pi³o najczêstsz¹

70

Rozdzia³ I

background image

19

M. Kosewski, Ludzie w sytuacjach pokusy i upokorzenia. Wiedza

Powszechna, Warszawa 1985.

20

L. Osta³kowska, Testament cygana Felusia. „Magazyn Gazety

Wyborczej”, 24, 2000.

kiedyœ i najbardziej brutaln¹ formê przecwelowania, jak¹
stanowi³ gwa³t homoseksualny. (...) Wydalenie z grupy przy-

pomina w istocie œmieræ voodoo. Wydalony z grupy nie jest
nawet bity, lecz tylko poszturchiwany, a inni traktuj¹ go jak

powietrze. (...) W jednej chwili cz³owiek traci swoj¹ podmio-
towoœæ, czêstokroæ skutkiem zaistnienia pewnych okolicz-

noœci od niego niezale¿nych, dope³nienia siê rytua³u itp.
Utrata podmiotowoœci jest uznawana przez wszystkich, ³¹cz-

nie z samym zainteresowanym.

19

Ten przyk³ad pozwoli nam dok³adnie zrozumieæ, jak

magiczne myœlenie pomaga w deprecjacji. W tym przy-

padku deprecjonowanie to nic innego jak umowne pozba-

wienie wartoœci przeciwnika, a nawet odcz³owieczenie

obiektu manipulacji. Jest to mechanizm myœlenia pozwa-

laj¹cy cz³owiekowi radziæ sobie w wielu trudnych emocjo-

nalnie sytuacjach. Deprecjonowanie obserwujemy w wie-

lu tradycyjnych kulturach. Tak karze siê np. ludzi wœród

Cyganów:

Skalanie to dotkliwa kara. Nie wolno jeœæ i piæ wœród swo-
ich, nie wolno bywaæ w ich mieszkaniach. Ze skalanym –

magerdo – nawet rodzona matka nie si¹dzie przy stole. Cz³o-
wiek czuje siê jak trêdowaty, bo sam ma moc kalaj¹c¹. Sie-

ro Rom lub jego zastêpca wyznacza sposób i czas oczyszcze-
nia. Dawniej, kiedy wyroki zapada³y w lesie, Wielka G³owa

policzkowa³ skazañca na oczach ca³ego taboru, a czasem
nawet kilku. Im powa¿niejsza sprawa, tym wiêcej sêdziów,

wiêcej wozów. Napiêtnowanie obserwowali doroœli i dzieci.

20

Drug¹, równie wa¿n¹ funkcj¹ deprecjacji jest to, ¿e

uderzaj¹c bezpoœrednio w samoocenê, wywo³uj¹ bardzo

silne emocje. Poniewa¿ samooceny nie mo¿na pozostawiæ

ot tak sobie zniewa¿onej, partnerzy z ca³¹ moc¹ anga¿uj¹

siê w walkê. Jest to jednak bli¿sze manipulacjom wyko-

Manipulacje skoncentrowane na samoocenie

71

background image

rzystuj¹cym emocje, sytuacjom stresowym, dlatego te¿ w

czêœci poœwiêconej takim manipulacjom czytelnik odnaj-

dzie dalszy rozwój sytuacji, w któr¹ poza samoocen¹ za-

anga¿owano silne uczucia.

Obserwacje psychologów pokazuj¹, ¿e w sytuacjach

konfliktowych ludzie deprecjonuj¹ siê nawzajem wed³ug

niepisanego, a precyzyjnie okreœlonego porz¹dku. Na po-

cz¹tku siêgamy po okreœlenia poddaj¹ce w w¹tpliwoœæ

zdolnoœci intelektualne deprecjonowanego partnera. „G³u-

pi”, „niedorozwiniêty”, „idiota”, „kretyn” to tylko kilka

przyk³adów z tego poziomu. Jeœli powiemy o kimœ „schi-

zol”, „oszo³om”, poddajemy w w¹tpliwoœæ jego zdrowie psy-

chiczne i zdolnoœci do normalnego funkcjonowania – jest

to drugi stopieñ deprecjacji. Jeœli powiemy „osio³”, „ma³-

pa”, „œwinia”, schodzimy ni¿ej o kolejny szczebel w drabi-

nie deprecjacji i wykluczamy partnera ze œwiata ludzi.

Przyroda nieo¿ywiona stanowi kolejn¹ fazê deprecjono-

wania: „¿elbet”, „m³ot”, „beton”, „cep” itd. Badania poka-

zuj¹, ¿e rzeczywiœcie o wiele ³atwiej jest nam kopn¹æ cz³o-

wieka, o którym wczeœniej powiedzieliœmy „asfalt”, ni¿

cz³owieka, o którym powiedzieliœmy „czarnuch”. Dzieje

siê tak dlatego, ¿e chocia¿ oba okreœlenia s¹ obraŸliwe,

odcz³owieczaj¹ w ró¿ny sposób. Asfalt to substancja ma-

terialna, niezbyt cenna, nie ma ¿adnych cech wspólnych

z ludŸmi, podczas gdy „czarnuch” to dalej cz³owiek, tyle

¿e „gorszego gatunku”. Kiedy ogieñ emocji w konflikcie

rozgorzeje na dobre, ludzie zaczynaj¹ poddawaæ w w¹t-

pliwoœæ moralnoœæ matki partnera, siêgaj¹ równie¿ po nie-

które wulgaryzmy powszechnie uwa¿ane za obraŸliwe.

Dalszy etap to ju¿ walka wrêcz i ewentualnie sala s¹do-

wa. Te fazy jednak zdecydowanie wykraczaj¹ poza ramy

przyjête w tej ksi¹¿ce.

W sytuacjach kryzysowych (wojna, silny konflikt) lub

te¿ w sytuacjach wymagaj¹cych dok³adnego, obiektywne-

go, nieosobistego dzia³ania (operacje chirurgiczne lub pra-

ca saperów) takie z d e h u m a n i z o w a n i e pozwala

sprawniej funkcjonowaæ. Dzia³anie nie jest wówczas ob-

ci¹¿one zbêdnymi emocjami, które mog³yby je zak³ócaæ.

Przyk³adem jest postêpowanie chirurgów, którzy ucz¹ siê

72

Rozdzia³ I

background image

21

I. Eibl-Eibesfeldt, Mi³oœæ i nienawiœæ. PWN, Warszawa 1987.

widzieæ tylko wyizolowany fragment cia³a, zas³aniaj¹ resz-

tê, koncentruj¹c siê na narz¹dzie, na tkance, a nie na

ca³ej osobie. Maj¹ wiêc zwykle do czynienia z „polem ope-

racyjnym przypadku wyrostka z pi¹tki”, a nie z Janem

Kowalskim, który jest pogodnym cz³owiekiem, ma sym-

patyczn¹ ¿onê i dwójkê mi³ych dzieci.

We wszystkich wojnach nie doœæ ¿e walczy siê z od-

dzia³ami, a nie z ludŸmi, likwiduje siê bezosobowe si³y

nieprzyjaciela, a nie zabija ludzi, to na dodatek przeciw-

nika etykietuje siê w taki sposób, ¿eby go odcz³owieczyæ,

umniejszyæ jego wartoœæ. Deprecjonowanie strony kon-

fliktu to najczêœciej pierwszy odruch w sytuacji konflikto-

wej. Niektórzy antropologowie uwa¿aj¹ wrêcz, ¿e zdol-

noœæ cz³owieka do deprecjonowania, a nawet demonizo-

wania przeciwnika by³a w rozwoju form agresji u cz³o-

wieka wa¿niejsza od wynalezienia broni.

Dziêki swemu wysokiemu intelektowi cz³owiek potrafi wmó-

wiæ sobie, ¿e jego przeciwnicy nie s¹ ludŸmi, ale w najlep-
szym wypadku zwierzêtami, a nawet wysoce niebezpieczny-

mi potworami; tego rodzaju „robactwo” ma siê prawo, co
wiêcej, powinno siê zabijaæ. Brazylijscy Indianie Munduru-

cu dziel¹ œwiat na siebie i na Pariwat, co oznacza ca³¹ resz-
tê. Ci inni uwa¿ani s¹ za „zwierzynê ³own¹” i mówi siê te¿ o

nich jak o zwierzêtach. Na Jawie u¿ywa siê tego samego
s³owa dla okreœlenia,,ludzki” i „przynale¿ny do w³asnej gru-

py”. Badania amerykañskich komiksów o tematyce wojen-
nej wykaza³y, ¿e nawet œmiertelne i pe³ne przera¿enia okrzy-

ki Amerykanów s¹ przedstawiane inaczej, ni¿ ich przeciw-
ników.

21

Deprecjacja jest, szczególnie w sytuacjach konflikto-

wych, czymœ, co jest przeciwstawiane wrodzonej gotowo-

œci do inicjowania kontaktów z innymi ludŸmi. Zdaj¹c

sobie sprawê z istnienia takich procesów, w organizacjach

militarnych czy paramilitarnych zabrania siê kontakto-

wania z wrogiem, nawet jeœli ten podda siê do niewoli,

Manipulacje skoncentrowane na samoocenie

73

background image

22

Tam¿e.

ogranicza siê kontakty do niezbêdnego minimum. Zbyt

d³ugi kontakt z nieprzyjacielem pozwala dostrzec w nim

wspólne, ludzkie cechy, a to prowadzi do hamowania agre-

sji i uniemo¿liwia prowadzenie dzia³añ wojennych. Przy-

k³ady takiego wzajemnego zahamowania agresji zdarza³y

siê w historii wojen:

W czasie pierwszej wojny œwiatowej okopy przeciwników

ci¹gnê³y siê tak blisko siebie, ¿e zarówno Francuzi, jak Niem-
cy przy wielomiesiêcznym spokoju na froncie nie mogli unik-

n¹æ odkrycia ludzkich cech u wroga. Wystarczy³a ju¿ sama
œwiadomoœæ, ¿e ten naprzeciwko równie¿ jest g³odny i cierpi

udrêki dnia powszedniego, aby „zdemoralizowaæ” oddzia³y.
Kiedy dochodzi³o do wzajemnego czêstowania siê papiero-

sami, by³ to dla dowództwa znak, ¿e czas ju¿ zluzowaæ od-
dzia³y. W takich przypadkach wystarczy³o rozpoznanie, ¿e

ci inni s¹ równie¿ ludŸmi, aby zahamowaniu uleg³a goto-
woœæ do ataku i wzbudzona zosta³a chêæ nawi¹zywania kon-

taktów.

22

Deprecjonowaniem jest równie¿ umniejszanie warto-

œci przedmiotu sporu. Wojnie Trojañskiej mo¿na by³oby

zapobiec, gdyby któryœ z przeciwników skutecznie zacz¹³

podwa¿aæ panuj¹c¹ opiniê o urodzie i zaletach Heleny.

Jakkolwiek staro¿ytni nie zastosowali tego typu techniki,

czêsto stosuj¹ j¹ wspó³czeœni rywale w bojach o piêkn¹

kobietê. Przegrywaj¹cy ma przynajmniej tê satysfakcjê,

¿e przegra³ w sporze o coœ, co jest tego sporu niewarte.

Sposób polegaj¹cy na deprecjacji przedmiotu zastoso-

wa³ równie¿ Franciszek Fisher – znana postaæ przedwo-

jennej warszawskiej cyganerii. Sporu co prawda nie roz-

wi¹za³, niemniej przeciwnik pozosta³ oszo³omiony.

Fiszer namiêtnie lubi³ dyskutowaæ, obojêtne na jaki temat;

u¿ywa³ przy tym niezwyk³ych argumentów. S³ynna by³a na
przyk³ad jego dysputa o Prouœcie z Wieniaw¹, który dowo-

dzi³, ¿e modny ów autor francuski to geniusz, subtelny ar-

74

Rozdzia³ I

background image

23

J. Zaruba, Z pamiêtników bywalca. ISKRY, Warszawa 1960.

tysta, mistrz „boskich detali”, Franc natomiast dowodzi³, ¿e
by³ to têpy mato³, grafoman, i w ogóle kretyn. Entuzjasta

Prousta pieni¹c siê cytowa³ fragmenty, sypa³ coraz to nowy-
mi argumentami, przytacza³ recenzje najznakomitszych kry-

tyków etc. Wreszcie znudzony przed³u¿aj¹c¹ siê w nieskoñ-
czonoœæ dyskusj¹ Fiszer najspokojniej oœwiadczy³:

– Widzisz, kochany, ja mam tê przewagê nad tob¹, ¿e ty
czyta³eœ Prousta, a ja nie.

23

Manipulacje skoncentrowane na samoocenie

75

background image
background image

ROZDZIA£ II

MANIPULACJE

WYKORZYSTUJ¥CE

DYSONANS POZNAWCZY

Z takim, co lekkomyœlnie na wiatr rzuca s³owa,

Nikt powa¿ny siê nie chce przyjaŸniæ.

Lepiej z ludŸmi czasami po trosze wojowaæ,

Ni¿ raz jeden w ich oczach siê zb³aŸniæ.

Tirukkural

CJE

MANIPU

background image
background image

W 1959 roku Leon Festinger wraz z Merrill Carlsmith

przeprowadzili eksperyment, który niemal¿e rewolucyj-

nie wp³yn¹³ na sposób interpretacji zachowania cz³owie-

ka. Eksperyment by³ bardzo prosty. Badacze prosili stu-

dentów, aby przez godzinê wykonywali nudne, monoton-

ne zadania. Nastêpnie wyjaœniali im, ¿e chc¹ sprawdziæ,

czy ludzie lepiej pracuj¹, jeœli zapowie siê, ¿e praca jest

interesuj¹ca. Przedstawiali w tym miejscy spreparowan¹

historyjkê, jakoby ich pomocnik, który zwykle informuje

o tym badanych, tym razem nie zg³osi³ siê do pracy. Dla-

tego te¿ prosili samych badanych, ¿eby opowiadali kolej-

nym studentom, ¿e czeka ich interesuj¹ca i ciekawa pra-

ca. Zdaniem eksperymentatora, informacja przekazywa-

na przez studentów, a nie przez niego powinna byæ bar-

dziej wiarygodna. Po wykonaniu tego zadania p³acono im

za udzia³ w przedsiêwziêciu (k³amstwie). Po³owie studen-

tów p³acono 20 dolarów, po³owie natomiast jednego dolara.

Na sam koniec proszono ich o wype³nienie kwestionariusza,

w którym m. in. oceniali wykonywan¹ pracê. Co siê okaza-

³o? Ci, którzy otrzymali 20 dolarów, uwa¿ali, ¿e praca, któr¹

wykonywali, by³a nudna i monotonna, ci natomiast, którzy

otrzymali tylko jednego dolara, ocenili pracê jako bardziej

interesuj¹c¹ i ciekaw¹! Dlaczego tak siê sta³o?

W ca³ej sytuacji najwa¿niejsze znaczenie mia³y trzy

elementy. Rzeczywiste przekonanie o charakterze pracy,

fakt k³amstwa i nagroda. Jeœli jestem przekonany, ¿e praca

jest nudna, ale p³ac¹ mi za k³amstwo 20 dolarów, to mam

wystarczaj¹ce uzasadnienie dla poœwiadczenia niepraw-

dy – sk³ama³em dla pieniêdzy. Jeœli natomiast jestem

przekonany, ¿e praca jest nudna, a p³ac¹ mi za k³amstwo

tylko dolara, to pojawia siê pytanie – dlaczego sk³ama-

³em? Twórca teorii dysonansu poznawczego, Leon Festin-

background image

ger wyjaœni³ to zjawisko w nastêpuj¹cy sposób. Przekona-

nie i fakt k³amstwa to dwa elementy poznawcze, pomiê-

dzy którymi zasz³a pewna niezgodnoœæ. Ta niezgodnoœæ

wywo³uje uczucie dyskomfortu, pobudza nas do podejmo-

wania prób jego zredukowania w taki sam sposób, jak

g³ód czy pragnienie powoduje, ¿e zaczynamy szukaæ po-

¿ywienia lub picia. Poniewa¿ w opisywanej sytuacji stu-

denci dopuœcili siê pewnego zachowania niezgodnego z

tym co myœl¹, ¿eby zredukowaæ tak powsta³y dysonans

musieli zmieniæ jeden z elementów poznawczych. Trudno

by³oby zmieniæ zachowanie, które sta³o siê faktem, a za-

tem mo¿liwa jest jedynie zmiana postawy, pogl¹du. W

ten sposób studenci sami siebie przekonali o tym, ¿e pra-

ca jest interesuj¹ca.

Podobny proces odbywa³ siê w g³owie pewnej kobiety,

która zdradzi³a swojego mê¿a. Jak to kobiety maj¹ doœæ

czêsto w zwyczaju, zwierzy³a siê swojej przyjació³ce:

– Wiesz, zdarzy³o mi siê po raz pierwszy zdradziæ mê¿a.

Kole¿anka bardziej doœwiadczona w tym wzglêdzie za-

da³a rzeczowe pytanie:

– Ale powiedz, czy zrobi³aœ to z mi³oœci, czy dla pie-

niêdzy?

– No, chyba z mi³oœci, bo co dzisiaj mo¿na kupiæ za

200 z³? – odpowiedzia³a po d³u¿szej chwili zastanowienia, a

my mo¿emy siê domyœlaæ, ¿e w tym czasie zachodzi³ w jej

umyœle klasyczny proces redukcji dysonansu poznawczego.

Dlaczego jednak opisywane zjawisko zas³u¿y³o sobie

na miano rewolucyjnie zmieniaj¹cego nasz pogl¹d na cz³o-

wieka? G³ównie z tego powodu, ¿e w psychologii zasie-

dzia³a siê tzw. teoria wzmocnienia. Zgodnie z ni¹, im wiê-

cej p³acimy, im wiêksza nagroda, im silniejsze wzmocnie-

nie, tym silniejsza motywacja do dzia³ania. Teoria ta do-

skonale sprawdza siê na zwierzêtach, gdzie nie ma mowy o

dysonansie. Zdominowa³a ona te¿ sposób myœlenia o cz³o-

wieku. Teoria dysonansu staje w opozycji do teorii wzmoc-

nienia. I o ile mo¿na wed³ug tej drugiej przewidzieæ, ¿e

cz³owiek sowicie wynagradzany bêdzie sk³onny k³amaæ (dzia-

³anie), o tyle teoria ta nie jest w stanie wyjaœniæ, dlaczego

zaczyna w te k³amstwa wierzyæ (postawy, pogl¹dy).

80

Rozdzia³ II

background image

Najbardziej klasycznym przyk³adem dysonansu, na

podstawie którego t³umaczy siê zjawisko, jest przyk³ad

osób pal¹cych papierosy, które otrzymuj¹ informacjê o

tym, ¿e palenie mo¿e z du¿ym prawdopodobieñstwem spo-

wodowaæ raka, a co za tym idzie przedwczesn¹ i bolesn¹

œmieræ. Mamy zatem dwa elementy poznawcze – pierw-

szy, ja palê papierosy, i drugi, palenie jest g³upie, bo pro-

wadzi do przedwczesnej œmierci. Pojawia siê uczucie dys-

komfortu, wszak istnienie tych dwu elementów w naszej

œwiadomoœci oznaczaæ musi w najlepszym razie, ¿e je-

stem g³upcem, a na to nie pozwoli nam samoocena. Mu-

szê zatem coœ z tym zrobiæ. Mam trzy mo¿liwoœci:

l zmieniæ zachowanie = rzuciæ palenie;

l uzasadniæ w³asne zachowanie zmieniaj¹c jeden z ele-

mentów, aby by³ on zgodny z zachowaniem = w tym

wypadku dobrze jest podwa¿yæ wiarygodnoœæ i rzetel-

noœæ badañ dowodz¹cych zwi¹zku rak – palenie. Jed-

n¹ z najbardziej fantastycznych redukcji dysonansu

zwi¹zanego z paleniem, jak¹ s³ysza³em, jest stwier-

dzenie, ¿e zwi¹zek ten nie istnieje, ¿e osoby predesty-

nowane do zachorowania na raka czêœciej uzale¿niaj¹

siê od palenia (zamiana skutku w przyczynê!);

l trzecia mo¿liwoœæ to uzasadnienie zachowania po-

przez dodanie nowych elementów poznawczych,

zgodnych z istniej¹cym zachowaniem = rzucenie pa-

lenia spowoduje natychmiastowy przyrost wagi, któ-

ry jest równie szkodliwy dla zdrowia, ponadto spo-

woduje to tak silny stres, ¿e prawdopodobnie jego

skutki bêd¹ gorsze od skutków palenia.

Wszystkie trzy sposoby zapewniaj¹ redukcjê dysonan-

su i ochronê w³asnej samooceny. Przemo¿na potrzeba re-

dukcji dysonansu, a co za tym idzie, obrona w³asnej sa-

mooceny powoduje, ¿e anga¿ujemy siê w bardzo wiele

dzia³añ racjonalizuj¹cych nasze zachowania, nasze pogl¹-

dy. Procesy te s¹ wzmacniane i utrzymywane przez po-

trzebê pozostawania spójnym. Spójnoœæ i konsekwencja

naszego zachowania, naszych postaw, opinii to jedna z

podstawowych rzeczy, które zapewniaj¹ nam szacunek oto-

czenia. Brak konsekwencji cechuje ludzi niestabilnych

Manipulacje wykorzystuj¹ce dysonans poznawczy

81

background image

emocjonalnie, dzieci, jest cech¹ charakterystyczn¹ ludzi

chorych psychicznie, a tak¿e niedorozwiniêtych umys³o-

wo, w najlepszym wypadku œwiadczy o niepowa¿nym po-

dejœciu do rzeczywistoœci. I odwrotnie, spójnoœæ i konse-

kwencja w dzia³aniu powoduj¹, ¿e cenimy ludzi, którzy w

ten sposób funkcjonuj¹. Nic zatem dziwnego, ¿e tak wa¿-

na dla samooceny potrzeba jest realizowana z podziwu

godnym poœwiêceniem i nara¿a nas na manipulacje wy-

korzystuj¹ce zjawisko dysonansu. Mo¿na jednak zjawi-

sko to wykorzystaæ równie¿ dla w³asnej korzyœci. Oto jak

autor tej ksi¹¿ki zmanipulowa³ œwiadomie sam siebie.

Kiedy jesieni¹ 1992 roku rzuci³em palenie, nagle ca³e

codzienne ¿ycie sta³o siê nie do zniesienia, ka¿da niemal

czynnoœæ i przyjemnoœæ kojarzy³a siê z dymkiem, odebra³em

sam sobie mnóstwo przyjemnoœci. Umys³ napêdzany fizjolo-

gi¹ zacz¹³ produkowaæ mnóstwo uzasadnieñ dla powrotu do

na³ogu. Postanowi³em go przechytrzyæ wykorzystuj¹c m. in.

dysonans poznawczy. Natychmiast rozpowiedzia³em wszyst-

kim swoim znajomym o fakcie rzucenia palenia. Informo-

wa³em o tym swoje otoczenie, gdziekolwiek siê pojawi³em.

W ten sposób odci¹³em sobie mo¿liwoœæ powrotu. Ka¿da pró-

ba powrotu do na³ogu powodowa³aby dysonans i koniecz-

noœæ jego redukcji. Myœlê, ¿e doœæ dobrze wyjaœnia to fakt,

dlaczego do dzisiaj jestem wolny od na³ogu.

Zjawisko dysonansu poznawczego jest szeroko wykorzy-

stywane w manipulacjach. S¹ to jedne z najbardziej wyrafi-

nowanych technik manipulacyjnych, bo zmieniaj¹ nasz spo-

sób myœlenia, nasze pogl¹dy i postawy. Oto kilka dobrze

poznanych i opisanych technik wykorzystuj¹cych dysonans.

Stopa w drzwiach

W jaki sposób kilku nieznajomych mê¿czyzn mo¿e do-

staæ siê do mieszkania samotnej gospodyni domowej i zrobiæ

spis wszystkich przedmiotów znajduj¹cych siê w gospodar-

stwie domowym? Czy to w ogóle mo¿liwe? Dwójka psycholo-

gów amerykañskich – J. L. Freedman i S. C. Fraser udo-

wodnili nie tylko, ¿e to jest mo¿liwe, ale opisali tak¿e do-

k³adnie warunki, w których takie zdarzenie jest realne.

82

Rozdzia³ II

background image

Poniewa¿ w Stanach Zjednoczonych, gdzie przeprowa-

dzano ten eksperyment, doœæ czêste jest telefoniczne kon-

taktowanie siê firm i instytucji z klientami w celu zbiera-

nia ró¿norodnych informacji, dlatego te¿ niczym dziw-

nym nie by³ dla grupy gospodyñ domowych telefon z proœ-

b¹ o odpowiedŸ na kilka pytañ dotycz¹cych œrodków utrzy-

mania czystoœci w ich domach. Kiedy osoba taka wyra¿a-

³a zgodê, zadawano jej osiem pytañ dotycz¹cych tych œrod-

ków. Nawiasem mówi¹c wiêkszoœæ gospodyñ wyra¿a³a zgo-

dê na proœbê i odpowiada³a na zadane im pytania. W

stosunku do innej grupy zwracano siê równie¿ z t¹ sam¹

proœb¹, przy czym nie zadawano pytañ informuj¹c, ¿e

chodzi tylko o rejestracjê osób chêtnych do wspó³pracy.

Trzecia grupa rozmawia³a z eksperymentatorem, dowia-

duj¹c siê jedynie, ¿e pracuje on w firmie zajmuj¹cej siê

spisem statystycznym produktów u¿ywanych w gospodar-

stwie domowym. W stosunku do tej grupy nie zg³aszano

¿adnej proœby. Po trzech dniach od rozmowy telefonicznej

ten sam cz³owiek dzwoni³ ponownie do wszystkich grup

badanych oraz do jeszcze jednej grupy, z któr¹ nie prze-

prowadza³ dotychczas ¿adnej rozmowy. Tym razem zwra-

ca³ siê z proœb¹, która by³a w³aœciwym celem manipulacji

– prosi³ o zgodê na przeprowadzenie w mieszkaniu inda-

gowanych osób spisu przedmiotów gospodarstwa domo-

wego. Spis mia³ potrwaæ ok. dwu godzin. Czêœæ osób wy-

ra¿a³a zgodê i kilku nieznanych mê¿czyzn wkracza³o do

mieszkania… Najciekawsze jednak jest to, która z grup

czêœciej ulega³a proœbie? Ni¿ej przedstawiona tabela od-

powiada na to pytanie.

Na podstawie:

1

Tab. 2. Procent osób, które uleg³y du¿ej proœbie.

Grupa

%

Proœba o odpowiedŸ na pytania i jej spe³nienie

52,8

Proœba o odpowiedŸ na pytania bez jej spe³nienia

33,3

Kontakt telefoniczny z eksperymentatorem bez proœby

27,8

Grupa kontrolna – tylko du¿a proœba

22,2

Manipulacje wykorzystuj¹ce dysonans poznawczy

83

background image

1

R. Nawrat, Manipulacja spo³eczna – przegl¹d technik i wybra-

nych wyników badañ. Wyd. cyt.

2

J. L. Freedman, S. C. Fraser, Compliance without pressure: The

foot-in-the-door technique. Wyd. cyt.

Uzyskane rezultaty ca³kowicie potwierdzi³y przewidy-

wania autorów eksperymentu. Najbardziej uleg³e okaza-

³y siê osoby, które wczeœniej spe³ni³y ma³¹ proœbê, naj-

mniej natomiast osoby, które nie mia³y ¿adnego kontaktu

z eksperymentatorem. W ten sposób badacze po raz pierw-

szy udowodnili dzia³anie mechanizmu manipulacyjnego

nazwanego s t o p ¹ w d r z w i a c h (foot-in-the-door).

2

Mechanizm ten zak³ada, ¿e jeœli cz³owiek bez ¿adnych

nacisków z zewn¹trz (bez groŸby kary za odmowê lub

obietnicy nagrody) spe³nia jak¹œ ³atw¹ do wykonania proœ-

bê, bêdzie w konsekwencji d¹¿y³ do uzasadnienia swojego

zachowania. Poszukuj¹c uzasadnieñ, zacznie przypisywaæ

sobie w³aœciwoœci, które sk³aniaj¹ go do pomagania in-

nym, do spe³niania ich próœb, odkryje w sobie pozytywne

nastawienie do tego rodzaju dzia³añ lub do cz³owieka,

który nas o to prosi. Takie spostrzeganie siebie powoduje,

¿e w przysz³oœci osoba manipulowana jest du¿o bardziej

sk³onna do ulegania wiêkszym proœbom.

Uzyskane w pierwszym eksperymencie wyniki zachê-

ci³y badaczy do przeprowadzenia nastêpnego, który mia³

przynieœæ odpowiedŸ na kolejne pytania o warunki, w ja-

kich „stopa w drzwiach” mo¿e byæ skuteczna. Osoby ba-

dane podzielono na cztery grupy. Do losowo wybranych

domów dzielnicy Palo Alto w Kaliforni dzwonili pomocni-

cy eksperymentatora i przedstawiali siê jako przedstawi-

ciele Spo³ecznego Komitetu na Rzecz Bezpieczeñstwa na

Drogach. Wyjaœniali, ¿e Komitet prowadzi akcjê propa-

gandow¹ i prosili o umieszczenie w swoim oknie ma³ej

plakietki z napisem „B¹dŸ ostro¿nym kierowc¹”. Jeœli oso-

ba wyra¿a³a zgodê, pomocnik eksperymentatora wrêcza³

jej plakietkê i odchodzi³. Tak¹ procedurê zastosowano w

stosunku do grupy pierwszej. W drugiej eksperymenta-

tor przedstawia³ siê identycznie, ale proœba dotyczy³a pod-

pisania petycji z apelem o wprowadzenie przepisów zwiêk-

szaj¹cych bezpieczeñstwo na drogach. W trzeciej i czwar-

84

Rozdzia³ II

background image

3

Tam¿e.

tej grupie prowadz¹cy badanie przeistacza³ siê tym ra-

zem w aktywistê Spo³ecznego Komitetu na Rzecz Utrzyma-

nia Kalifornii w Czystoœci. Grupê trzeci¹ proszono o umiesz-

czenie plakietki „Dbaj o piêkno Kalifornii”, natomiast grupê

czwart¹ o podpisanie petycji apeluj¹cej o stworzenie przepi-

sów, które pomog¹ utrzymaæ ten stan w czystoœci.

Po dwóch tygodniach do wszystkich grup oraz do do-

datkowej grupy kontrolnej przychodzi³ zupe³nie inny cz³o-

wiek, który przedstawia³ siê jako cz³onek jeszcze innego

komitetu, ale walcz¹cego równie¿ o bezpieczeñstwo na

drogach. Tym razem prosi³ o zgodê na umieszczenie przed

domem wielkiej tablicy na okres jednego tygodnia. Poka-

zywano badanym zdjêcia takiej tablicy. By³a doœæ obskur-

na, zas³ania³a niemal ca³y front ³adnego domu, a napis

g³osi³ „Kieruj ostro¿nie”. Jednoczeœnie wyjaœniano bada-

nym, ¿e tablicê zainstaluje specjalna ekipa, a po up³ywie

tygodnia zdemontuje j¹. Jakie by³y rezultaty tak prze-

prowadzonej manipulacji? Spójrzmy na tabelê 3.

Na podstawie:

3

Tab. 3. Procent osób, które uleg³y du¿ej proœbie.

Jak to przedstawia tabela, we wszystkich grupach, w

porównaniu z grup¹ kontroln¹, wyst¹pi³a doœæ znaczna ule-

g³oœæ, przy czym zdecydowanie najwiêksza by³a ona w sytu-

acji, kiedy obie proœby dotyczy³y tej samej sprawy i podobne

Grupa

%

I – Proœba o umieszczenie plakietki „B¹dŸ ostro¿nym

76,0

kierowc¹”
II – Proœba o podpisanie petycji na rzecz

47,6

bezpieczeñstwa na drogach
III – Proœba o umieszczenie plakietki „Dbaj o piêkno

47,8

Kaliforni”
IV – Proœba o podpisanie petycji na rzecz utrzymania

47,4

czystoœci
V – Grupa kontrolna – tylko du¿a proœba

16,7

Manipulacje wykorzystuj¹ce dysonans poznawczy

85

background image

by³y zadania do wykonania. Co ciekawe, uleg³oœci nie spo-

wodowa³o zobowi¹zanie wobec cz³owieka, który zg³asza proœ-

by, w tym eksperymencie pierwsz¹ i drug¹ proœbê zg³aszali

zupe³nie ró¿ni ludzie, ba, nawet organizacje, które repre-

zentowali by³y ró¿ne. Eksperyment ten jeszcze wyraŸniej

wskazuje na fakt, ¿e cz³owiek sam przed sob¹ uzasadnia

swoje postêpowanie. Fakt, ¿e ró¿ne proœby i ró¿ne zadania

(np. podpisanie petycji na rzecz utrzymania czystoœci i

umieszczenie tablicy „Kieruj ostro¿nie”) powodowa³y ule-

g³oœæ, pozwala domyœlaæ siê, ¿e cz³owiek analizuje i inter-

pretuje swoje zachowanie bardzo ogólnie. Prawdopodobnie

po spe³nieniu pierwszej proœby uzasadnienia by³y zgenera-

lizowane, np. „jestem cz³owiekiem uczynnym, praworz¹d-

nym, udzielam siê spo³ecznie”, a nie szczegó³owe, np. „je-

stem cz³owiekiem, który popiera czystoœæ b¹dŸ bezpieczeñ-

stwo na drogach”.

Eksperymenty Freedmana i Frasera zapocz¹tkowa³y ca³¹

seriê badañ nad mechanizmem „stopy w drzwiach”. W ich

wyniku sprecyzowano warunki, jakie musz¹ byæ spe³nione,

¿eby ta manipulacja mia³a szansê powodzenia. Okaza³o siê,

¿e jeœli spe³nieniu pierwszej ma³ej proœby towarzyszy obiet-

nica nagrody, to uleg³oœæ wobec du¿ej proœby zmniejsza siê

nawet do poziomu ni¿szego ni¿ to zauwa¿ano w grupach

kontrolnych, gdzie nie by³o w ogóle pierwszej proœby. Osoby

traktowane w ten sposób znajdowa³y po prostu wystarcza-

j¹ce zewnêtrzne uzasadnienie dla swojego zachowania: „Zro-

bi³em to dla nagrody”. Inne ciekawe badania pokaza³y, ¿e

dla skutecznoœci manipulacji niezwykle istotna jest wiel-

koœæ pierwszej proœby, a raczej to, w jaki sposób jest ona

spostrzegana. Zbyt ma³a pierwsza proœba nie powoduje wzro-

stu uleg³oœci w stosunku do du¿ej proœby lub jest to tylko

wzrost bardzo nieznaczny. Dlaczego tak siê dzieje? Ludzie

po prostu t³umacz¹ swoje zachowanie w ten sposób: „Ka¿dy

zrobi³by to na moim miejscu”. Rzeczywiœcie, trudno uznaæ

za spe³nienie proœby na przyk³ad odpowiedŸ na pytanie o

godzinê. Wiêkszoœæ przypadkowo spotkanych ludzi zapyta-

na o to, która jest godzina, spe³ni nasz¹ proœbê. Kolejnym

czynnikiem modyfikuj¹cym uleg³oœæ okaza³a siê spostrzega-

na przez cz³owieka swoboda wyboru przy podejmowaniu

86

Rozdzia³ II

background image

decyzji o spe³nieniu pierwszej proœby. W wielu eksperymen-

tach stwierdzono, ¿e jeœli osoby proszone o coœ ³atwego do

spe³nienia s¹dz¹, i¿ podlegaj¹ zewnêtrznej presji, to – po-

dobnie jak to by³o w przypadku nagrody – znajduj¹ ze-

wnêtrzne uzasadnienie swojego zachowania. Pojawia siê wiêc

wyjaœnienie: „Musia³em to zrobiæ, nie mia³em wyboru”.

Znaczne zwiêkszenie skutecznoœci metody uzyskano po-

przez wprowadzenie miêdzy ma³¹ a du¿¹ proœbê jeszcze

jednego, poœredniego, jeœli idzie o poziom trudnoœci, ¿¹da-

nia. Nazwano tê technikê okreœleniem „d w i e s t o p y w

d r z w i a c h ” (two-feet-in-the-door). U podstaw takiej mani-

pulacji le¿a³o za³o¿enie, ¿e u osoby, która w wyniku w³asnej

uleg³oœci wobec pierwszej, ma³ej proœby zaczyna spostrze-

gaæ siebie jako cz³owieka skorego do wspó³dzia³ania, per-

cepcja ta powinna zostaæ wzmocniona przez nastêpny akt

uleg³oœci, potwierdzaj¹cy tak wypracowany s¹d o sobie. I

rzeczywiœcie, eksperymenty potwierdzi³y to za³o¿enie. W po-

równaniu z grupami kontrolnymi b¹dŸ te¿ z grupami po-

traktowanymi wed³ug klasycznej procedury „jednej stopy”

najwiêksze wskaŸniki uleg³oœci uzyskano w grupach, gdzie za-

stosowano dwie, rosn¹ce, jeœli idzie o poziom trudnoœci, proœby.

Rys. 5. To mi znakomicie pomo¿e w stosowaniu metody

„stopa w drzwiach”.

Manipulacje wykorzystuj¹ce dysonans poznawczy

87

background image

„Stopa w drzwiach” jest manipulacj¹, w wyniku której

ludzie s¹ sk³onni do uleg³oœci. Jednak psychologiczny me-

chanizm powoduj¹cy, ¿e udaje siê „wstawiæ stopê miêdzy

drzwi”, jest du¿o ogólniejszy. Tym mechanizmem jest opisa-

ny wczeœniej d y s o n a n s p o z n a w c z y. Czas zatem, aby-

œmy przyjrzeli siê dok³adniej, jak dysonans dzia³a w prze-

biegu manipulacji zwanej „stop¹ w drzwiach”. Uleganie

pierwszej, niewielkiej proœbie jest spowodowane naszym pro-

spo³ecznym nastawieniem, niesie za sob¹ niewielkie koszty,

nie wymaga od nas podejmowania wielkich decyzji, ponad-

to odmowa w stosunku do ma³ej proœby mo¿e powodowaæ

poczucie winy. Byæ mo¿e ju¿ na tym etapie wystêpuje dzia-

³anie dysonansu – wiêkszoœæ ludzi uwa¿a siebie za przyjaŸ-

nie nastawionych do otoczenia i w sytuacjach, kiedy nie

wymaga to wielu kosztów, s¹ sk³onni ulegaæ ma³ym proœ-

bom, aby taki wizerunek siebie podtrzymaæ. Ale oto pojawia

siê druga, du¿a proœba, a z ni¹ niebezpieczeñstwo dysonan-

su! Jeœli odmówiê, bêdê mia³ dwa sprzeczne elementy po-

znawcze i koniecznoϾ redukcji dysonansu wraz z uzasad-

nieniem w³asnej niespójnoœci. I byæ mo¿e czêœæ osób, które

nie ulegaj¹ na tym etapie, wykorzystuje jeden z dwóch mo¿-

liwych sposobów redukcji – poprzez uzasadnienie w³asnego

zachowania. Mo¿na na przyk³ad dojœæ szybko do wniosku,

¿e odwiedzaj¹ca nas osoba jest z pewnoœci¹ oszustem, a

ca³a akcja zosta³a przygotowana po to, aby wy³udziæ od nas

jakieœ dobra. Jednak rzetelne uzasadnienie wymaga doœæ

d³ugiego czasu, namys³u. O wiele ³atwiej i proœciej jest ulec.

„Jestem cz³owiekiem praworz¹dnym, prospo³ecznym, anga-

¿uj¹cym siê i w³aœnie to udowodni³em swoim zachowaniem.”

Nie tak dawno temu zosta³em poddany podrêczniko-

wej manipulacji wykorzystuj¹cej dysonans. Rzecz dzia³a

siê w ma³ym, uroczym w³oskim miasteczku – Comacchio.

Przed wejœciem do sklepu na turystycznych krzes³ach przy

sk³adanym stoliku siedzia³o kilku m³odych ludzi. Przed

sob¹ mieli roz³o¿one jakieœ papiery, zeszyty. Ka¿dy prze-

chodzieñ musia³ przejœæ bardzo blisko obok ich stanowi-

ska. Jeden z grupy m³odych ludzi podszed³ do mnie, przed-

stawi³ siê, powiedzia³ jak¹ reprezentuje organizacjê i za-

da³ mi pytanie zamkniête, które brzmia³o mniej wiêcej

88

Rozdzia³ II

background image

tak: „Co s¹dzisz o twardych narkotykach? Czy uwa¿asz,

ze nale¿y je zalegalizowaæ, czy te¿ walczyæ z nimi?” Oczy-

wiœcie odpowiedŸ mog³a byæ tylko jedna i takiej te¿ udzie-

li³em. Tym samym m³ody cz³owiek wcisn¹³ stopê w moje

drzwi. Po udzieleniu przeze mnie odpowiedzi wyjaœni³ cel

ich dzia³ania, który polega³ na zbieraniu podpisów pod

petycj¹, która w jakiœ tam sposób wspomaga³a walkê z

ciê¿kimi narkotykami. Poniewa¿ udzieli³em ju¿ odpowie-

dzi (ma³a proœba), by³oby ca³kowit¹ niekonsekwencj¹ nie

podpisaæ. Podpisa³em wiêc, a on zapisa³ jeszcze kilka mo-

ich danych osobowych. Ale okaza³o siê, ¿e nie to by³o

celem manipulacji, to by³a dopiero druga stopa w moich

drzwiach. Otworzono przede mn¹ drugi zeszyt, gdzie rów-

nie¿ by³y rubryki z nazwiskami, ale w zeszycie tym w³o-

¿ona by³a spora kupka banknotów. Poproszono mnie

wprost o finansowe poparcie zadeklarowanego stanowi-

ska! I to by³a dopiero w³aœciwa proœba. A ja poczu³em siê

zapêdzony w kozi róg. Natychmiast jednak rozdzwoni³y

siê wszystkie dzwonki w mojej g³owie, pozapala³y czer-

wone œwiate³ka, stanê³y przed oczami przeczytane i za-

s³yszane przyk³ady manipulacji (o jeden krok za póŸno,

ale jednak). „O nie, – powiedzia³em – udzieli³em wam,

owszem, poparcia ustnego, ale nie zamierzam uczestniczyæ

w nim finansowo i tego nie deklarowa³em. Podtrzymujê swoje

moralne poparcie dla waszej akcji, ale nie udzielê finanso-

wego.” Odszed³em czym prêdzej. Tak, „czym prêdzej”, bo

jednak uda³o im siê wywo³aæ dysonans poznawczy i posta-

wiæ mnie w sytuacji, w której czu³em siê g³upio sam przed

sob¹. Chyba tylko du¿a iloœæ czasu, jaki poœwiêci³em na

studia nad manipulacjami, pozwoli³a mi w ostatniej chwili

wyrwaæ siê z tego ³añcucha konsekwencji, chocia¿ wcale nie

pozwoli³a zlikwidowaæ z³ego samopoczucia, kiedy odmawia-

³em du¿ej proœbie. Nie chcê siê w tym miejscu stawiaæ po-

nad przeciêtnego przechodnia, ale obawiam siê, ¿e ów w

opisanej sytuacji najczêœciej ulegnie. By³o to z ca³¹ pewno-

œci¹ zdarzenie o dok³adnie przemyœlanym scenariuszu.

W badaniach nad efektywnoœci¹ oddzia³ywania „stopy

w drzwiach” ciekawe jest to, ¿e wiêkszoœæ (jeœli nie wszyst-

kie) badañ prowadzona by³a w ten sposób, ¿e osoby badane

Manipulacje wykorzystuj¹ce dysonans poznawczy

89

background image

ulega³y proœbom akceptowanym b¹dŸ neutralnym z punktu

widzenia akceptacji spo³ecznej. Najczêœciej proszono o po-

moc dla innych ludzi b¹dŸ o poparcie jakiegoœ stanowiska,

powszechnie akceptowanego. Podwy¿szona uleg³oœæ cz³owie-

ka bêd¹cego obiektem manipulacji by³a wykorzystywana w

pozytywnym celu. Nie znalaz³em w literaturze badañ, które

pokazywa³yby, ¿e uleg³oœæ jest równie du¿a w stosunku do

celów negatywnych, nieakceptowanych spo³ecznie, sprzecz-

nych z etyk¹. Analizuj¹c tak¹ mo¿liwoœæ teoretycznie, nale-

¿y pow¹tpiewaæ w skutecznoœæ metody. Dysonans poznaw-

czy ma na celu przywrócenie nam przekonania o w³asnej

konsekwencji oraz podtrzymanie pozytywnego obrazu sie-

bie. Niewiele jest ludzi, dla których wa¿n¹, z punktu widze-

nia samooceny, w³aœciwoœci¹ jest konsekwencja w czynieniu

z³a. Stwierdzenie to oczywiœcie nie dotyczy niektórych recy-

dywistów, terrorystów, psychopatów i socjopatów. Mówimy

tutaj o wiêkszoœci zdrowych psychicznie ludzi ceni¹cych po-

wszechnie akceptowany system wartoœci.

Nieco w¹tpliwoœci w tym wzglêdzie budzi jednak kilka

faktów z ¿ycia spo³ecznego. Manipulacje wykorzystuj¹ce dy-

sonans poznawczy w praktyce s¹ bardzo niebezpieczne, bo

czêsto trudno jest nam dostrzec subtelne sposoby wp³ywa-

nia na nasze postawy i zachowania. Do bardziej drastycz-

nych „zastosowañ” opisywanej manipulacji nale¿y indoktry-

nacja prowadzona w chiñskich obozach jenieckich podczas

wojny koreañskiej. O ile w czasie drugiej wojny œwiatowej z

niemo¿liwoœci¹ graniczy³o nak³onienie jeñców amerykañ-

skich do kolaboracji i donoszenia na wspó³wiêŸniów, o tyle

w chiñskich obozach by³o to zjawiskiem powszechnym. Umie-

jêtne zastosowanie „stopy w drzwiach” i stopniowe zwiêk-

szanie uleg³oœci a¿ do ca³kowitej indoktrynacji odbywa³o siê

bez udzia³u przemocy i z ci¹g³ym wykorzystywaniem dyso-

nansu poznawczego. Dok³adniej opisujê to w podrozdziale

zatytu³owanym Pranie mózgu. Tê technikê manipulacji sto-

suj¹ z powodzeniem równie¿ sekty religijne i ró¿nego rodza-

ju organizacje terrorystyczne, polityczne, a tak¿e ekonomiczne.

Warto równie¿ wskazaæ na bardziej „pokojowe” zastoso-

wania „stopy w drzwiach”. W wielu podrêcznikach poœwiê-

conych negocjacjom mo¿emy znaleŸæ zalecenie: „Nigdy nie

90

Rozdzia³ II

background image

4

R. B. Cialdini, D. A. Schroeder, Increasing compliance by legiti-

mising paltry contributions: When even a penny helps. „Journal of

Personality and Social Psychology”, 34, 1976, s. 599-604.

ustêpuj jako pierwszy”. Nie znalaz³em jednak w ¿adnym z

nich psychologicznego uzasadnienia takiego postêpowania.

Kiedy wykorzystamy do wyjaœnienia tej wskazówki znajo-

moœæ mechanizmu „stopy w drzwiach”, stanie siê jasne, dla-

czego nie nale¿y ustêpowaæ. ¯eby to zalecenie by³o jednak

skuteczne, nale¿a³oby je raczej przeformu³owaæ: „Postaraj

siê uzyskaæ niewielkie ustêpstwo ze strony partnera”. Co

dzieje siê w sytuacji, kiedy uzyskamy ustêpstwo ze strony

partnera? Mamy wówczas do czynienia z sytuacj¹, kiedy

pojawi³o siê zachowanie wskazuj¹ce na pozytywn¹ postawê

w stosunku do nas, na chêæ porozumienia. Istnieje du¿e

prawdopodobieñstwo, ¿e dojdziemy z t¹ osob¹ do porozu-

mienia i uzyskamy dalsze ustêpstwa. Oczywiœcie, zgodnie z

wynikami badañ, to ustêpstwo nie mo¿e byæ ma³o znacz¹ce.

Nale¿y równie¿ pamiêtaæ, ¿e taki sam proces odbywa siê,

kiedy to my ustêpujemy jako pierwsi. Technika „pierwszego

ustêpstwa” (stopy w drzwiach) nie ma jednak zastosowania

w sytuacji, kiedy istnieje du¿a ró¿nica w pozycji negocjuj¹-

cych stron. WyobraŸmy sobie, ¿e negocjujemy wysokoœæ man-

datu z policjantami, a ten uzyskuje pierwsze ustêpstwo z

naszej strony. Czy bêdziemy bardziej pozytywnie nastawie-

ni do niego? Z pewnoœci¹ nie, bowiem natychmiast zinter-

pretujemy nasze zachowanie jako wymuszone przez sytu-

acjê, a to podobnie jak du¿a zap³ata za jakieœ dzia³anie

powoduje, ¿e dysonans w ogóle siê nie pojawia.

LICZY SIÊ KA¯DY GROSZ

R. Cialdini i D. Schroeder

4

przeprowadzili ekspery-

ment naturalny, w którym wykazali jeszcze jedn¹ metodê

manipulacji, podobn¹ do „stopy w drzwiach”, za któr¹

stoi ten sam mechanizm decyduj¹cy o jej skutecznoœci –

dysonans poznawczy. Metoda ta jest nieco delikatniejsza

i podobnie jak poprzednio sprawdzona w celach „pozytyw-

nych”. Eksperymentatorzy przedstawiaj¹cy siê jako cz³on-

kowie Amerykañskiego Towarzystwa do Walki z Rakiem

Manipulacje wykorzystuj¹ce dysonans poznawczy

91

background image

5

Tam¿e.

dzwonili do drzwi mieszkañców dzielnicy willowej i po przed-

stawieniu siê prosili o datki na walkê z rakiem. W ten spo-

sób traktowano grupê kontroln¹. W grupie eksperymental-

nej zamiast proœby wypowiadano sentencjê g³osz¹c¹, ¿e w

tej akcji liczy siê ka¿dy, najmniejszy nawet grosz. Mierzono

zarówno iloœæ osób, które ulega³y proœbie, jak i wielkoœæ

datków. Tabela 4 przedstawia otrzymane rezultaty.

Na podstawie:

5

Tab. 4. WskaŸniki uleg³oœci.

Przy pomocy eksperymentu wykazano, ¿e im mniejsza

proœba, tym trudniej jest odmówiæ. Przede wszystkim ma³e

s¹ subiektywne koszty zwi¹zane z uleg³oœci¹. Bardziej

znacz¹cy jest chyba jednak fakt, ¿e trudno jest znaleŸæ

wystarczaj¹ce uzasadnienie dla odmowy. To nara¿a nas

na dysonans poznawczy i prowadzi do spostrzegania sie-

bie jako jednostki aspo³ecznej i w konsekwencji obni¿a

nasz¹ samoocenê. Broni¹c siê przed dysonansem wolimy

ulec, a dla osoby manipuluj¹cej – paradoksalnie – op³aca

siê zani¿aæ w³asne ¿¹dania. Nie jest to jednak zbyt groŸ-

na technika, a jej zastosowanie jest doœæ ograniczone –

warto j¹ znaæ, nie ma jednak dostatecznego powodu, ¿eby

poddawaæ j¹ w tym miejscu szczegó³owej analizie.

STOPA W USTACH I DIALOG

Metoda o najbrzydszej chyba z dotychczasowych nazwie,

która powsta³a poprzez niezgrabne po³¹czenie stopy w

drzwiach z ustn¹ deklaracj¹. Pomimo brzydkiej nazwy bywa

stosowana jedynie do celów spo³ecznie akceptowalnych. Jak

pokaza³y badania Daniela Howarda, który jest odkrywc¹

Rodzaj grupy

%

Suma datków

w dolarach

Grupa: „liczy siê ka¿dy grosz”

50,0

30,34

Grupa kontrolna

28,6

18,55

92

Rozdzia³ II

background image

6

Opisywan¹ technikê manipulacji, przegl¹d badañ i interpretacje

teoretyczne szczegó³owo przedstawi³a I. Rudak w niepublikowanej pracy

magisterskiej „Nigdy nie rozmawiaj z nieznajomym” czyli nawi¹zanie

dialogu jako skuteczna technika manipulacji. Instytut Psychologii Uni-

wersytetu Wroc³awskiego 1998.

tej metody, zapytanie kogoœ o samopoczucie i uzyskanie od-

powiedzi potwierdzaj¹cej, ¿e jest dobre, mo¿e sprzyjaæ spe³-

nieniu proœby o pomoc charytatywn¹. Zdaniem autora sku-

tecznoœæ metody jest uwarunkowana d¹¿eniem jednostki do

zachowania spójnego z dokonan¹ deklaracj¹. Dodatkowym

elementem zwiêkszaj¹cym uleg³oœæ jest fakt publicznego

wyg³aszania deklaracji. Jeœli bowiem ktoœ publicznie zapre-

zentowa³ siê jako osoba o dobrym samopoczuciu, czuje siê

zobowi¹zany do tego, ¿eby pomóc innym, uzyskaæ podobnie

pozytywny stan. Kontrast pomiêdzy osob¹ zadowolon¹, zdro-

w¹ a ludŸmi g³oduj¹cymi, chorymi powoduje, ¿e cz³owiek

automatycznie uruchamia zachowanie maj¹ce zmniejszyæ

ten kontrast. W przeciwnym razie jego przekonanie o sobie

jako o kimœ pozytywnie nastawionym do œwiata zostanie

zachwiane. Jak nietrudno zauwa¿yæ, dzia³a tutaj równie¿

dysonans poznawczy. Stosowanie metody w praktyce wy-

gl¹da w ten sposób, ¿e osoba zbieraj¹ca datki na pomoc np.

ludziom chorym przedstawia siê na pocz¹tku rozmowy i

pyta indagowanego o samopoczucie. Po udzieleniu przez nie-

go odpowiedzi (najczêœciej pozytywnej) prosi o pomoc. Jak

pokaza³y badania, pomoc jest udzielana o wiele czêœciej wów-

czas, gdy osoba badana stwierdzi, ¿e ma dobre samopoczucie w

porównaniu do sytuacji, kiedy jest proszona od razu o datki.

Nie wszyscy jednak teoretycy s¹ zgodni co do takiego

wyjaœnienia mechanizmu. Zdaniem innych badaczy zja-

wiska to nie rodzaj deklaracji dotycz¹cej samopoczucia

przes¹dza o uleg³oœci, ale fakt nawi¹zania dialogu. Wy-

starczy kilka krótkich pytañ, jak np. pytanie o samopo-

czucie, aby dwoje ludzi traktowa³o siê bardziej jak znajo-

mych ni¿ nieznajomych. Dlatego te¿ czasami technikê sto-

py w ustach nazywa siê technik¹ nawi¹zania dialogu.

Rozmowa z nieznajomym sprawia, ¿e stajemy siê bar-

dziej ulegli ni¿ mia³oby to miejsce w sytuacji bezpoœred-

niej proœby skierowanej do nas.

6

Nie bêdziemy jednak

Manipulacje wykorzystuj¹ce dysonans poznawczy

93

background image

wdawaæ siê w tym miejscu w drobiazgowe ró¿nice inter-

pretacyjne. Technika ta ma raczej marginalne znaczenie

i jest, podobnie jak „liczy siê ka¿dy grosz”, rozwiniêciem

„stopy w drzwiach” wraz z nieod³¹cznym zjawiskiem dy-

sonansu poznawczego.

Eskalacja ¿¹dañ

Mam chyba ogromny mózg: czasem podjêcie

decyzji zajmuje mi ca³y tydzieñ.

Mark Twain

Kilka dni temu poszed³em wieczorem do nowo otwar-

tego punktu sprzeda¿y Empik. Skierowa³em siê tam z

oczywist¹ chêci¹ zrobienia sobie przyjemnoœci w postaci

zakupu kolejnej p³yty jazzowej do swojej kolekcji. Liczy-

³em oczywiœcie na to, ¿e w nowym sklepie odnajdê jakieœ

rarytasy. Po doœæ d³ugich poszukiwaniach i po pewnym

zniecierpliwieniu, wynikaj¹cym z niemo¿noœci odnalezie-

nia jakiegokolwiek porz¹dku w p³ytach, natrafi³em w koñ-

cu na doœæ stare nagranie Gato Barbieriego – Chapter

Three – Viva Emiliano Zapata. Nagranie wyda³a wytwór-

nia IMPULSE, któr¹ lubiê za odœwie¿anie starych na-

grañ w wersji CD najczêœciej w ³adnych tekturowych

ok³adkach. Równie¿ cena p³yty – 36 z³ za ok. 30 minut

muzyki ze starego longplaya – nie wydawa³a siê przesa-

dzona. Wzi¹³em tê p³ytê i jeszcze jedn¹, która nie utkwi³a

a¿ tak bardzo w mojej pamiêci. „Uda³o mi siê sprawiæ

sobie przyjemnoœæ” – z tak¹ mniej wiêcej myœl¹ uda³em

siê do kasy. Tam za mojego z trudem wynalezionego Gato

Barbieriego kasjerka za¿¹da³a 41 z³ i 90 gr.

– Zaraz, zaraz – zareagowa³em od razu – o ile zd¹¿y-

³em dostrzec, cena na ok³adce p³yty wynosi 36 z³.

– Tak, to prawda – us³ysza³em w odpowiedzi – ale to

niestety pomy³ka. W komputerze mamy podan¹ cenê 41

z³ i 90 gr.

– Czy nie s¹dzi pani, ¿e to nie³adnie podawaæ inne

ceny na p³ytach i ¿¹daæ wy¿szych przy zakupie? – zapy-

ta³em uogólniaj¹c jednoczeœnie przypadek, który mnie

spotka³, na wiêksz¹ liczbê zdarzeñ.

94

Rozdzia³ II

background image

– Byæ mo¿e, ale tak¹ mamy w³aœnie cenê w kompute-

rze. – odpowiedzia³a nieco zbita z tropu i zagubiona.

– Nie zamierzam zap³aciæ za tê p³ytê wiêcej ni¿ 36 z³.

– odpowiedzia³em, maj¹c w g³owie te wszystkie rzeczy, o

których zwyk³em opowiadaæ s³uchaczom moich semina-

riów, a jednoczeœnie czuj¹c ¿al, ¿e oto z powodu g³upich 6

z³ stracê p³ytê, do której wszak ju¿ siê przyzwyczai³em!

Ma³o tego, wyobrazi³em sobie ju¿, jak siedzê w fotelu i

s³ucham z zachwytem kolejnej porcji nowej muzyki.

– Chwileczkê, zaraz zadzwoniê do swojego prze³o¿one-

go. – podjê³a inicjatywê kasjerka. Chwilê zajê³a jej roz-

mowa, a ja w tym czasie zastanawia³em siê, na ile œwia-

domie by³em manipulowany przez tê instytucjê. Czy wiê-

cej by³o takich p³yt na pó³kach? A mo¿e te¿ jakieœ ksi¹¿-

ki? A jeœli tak, to jak wiele osób anga¿owa³o siê w to

w¹tpliwe „zwiêkszanie stopy zysku”? Obserwuj¹c zak³o-

potanie obs³uguj¹cej mnie dziewczyny, nabra³em przeko-

nania, ¿e i ona sta³a siê ofiar¹ tej manipulacji.

A jak zakoñczy³a siê ca³a sytuacja? Kasjerka, jak sama

to podkreœli³a, u z y s k a ³ a z g o d ê na to, ¿eby sprze-

daæ p³ytê w cenie 36 z³, ale to nie koniec ca³ej historii.

Wystarczy j¹ powtórzyæ kilkakrotnie, ¿eby domyœleæ siê

dalszego ci¹gu. Czêœæ klientów bêd¹c na moim miejscu

zap³aci wy¿sz¹ cenê. Czêœæ (myœlê, ¿e mniejsza) zrezy-

gnuje z zakupu. Niewielu (o ile w ogóle ktokolwiek) bê-

dzie zadowolonych z takiego zdarzenia. Osoby obs³uguj¹-

ce po pewnym czasie równie¿ zaczn¹ odczuwaæ niechêæ

do swojej pracy. Mo¿e siê bowiem zdarzyæ, ¿e niektórzy z

klientów w sposób bardziej agresywny bêd¹ okazywaæ

swoje niezadowolenie. A kiedy w pobli¿u otworzy swoje

podwoje firma, której obce s¹ takie metody sprzeda¿y,

klienci ci pójd¹ tam w³aœnie. Manipulacja w tym przy-

padku przynios³a krótkotrwa³y wymierny zysk finan-

sowy i niewymierne straty w przysz³oœci. Poniewa¿ kil-

ka osób, którym opowiedzia³em tê historiê, natychmiast

zrewan¿owa³o mi siê podobnymi opowieœciami o tej sa-

mej instytucji, nale¿y podejrzewaæ, ¿e wspomniane prze-

ze mnie straty nie s¹ przez ni¹ w ¿aden sposób kontro-

lowane.

Manipulacje wykorzystuj¹ce dysonans poznawczy

95

background image

Inny przyk³ad eskalacji ¿¹dañ to zakup samochodu. Po-

dobno (nie doœwiadczy³em na szczêœcie na sobie takich zda-

rzeñ) niektóre firmy samochodowe reklamuj¹ samochody w

wersji standardowej, która tak naprawdê nie istnieje b¹dŸ

nie nadaje siê do normalnej eksploatacji. I wyobraŸmy sobie

cz³owieka, który analizuje informacje, ¿eby podj¹æ decyzjê o

zakupie nowego samochodu. Dla przeciêtnego klienta, któ-

ry kupuje samochód jako osoba prywatna, jest to decyzja

doœæ wa¿na. Bêdzie zatem stara³ siê zgromadziæ jak najwiê-

cej danych. Kiedy ju¿ zorientuje siê, jakie s¹ ceny samocho-

dów, i oszacuje mniej wiêcej przedzia³ cenowy, z którego

bêdzie wybiera³, rozpyta znajomych o ich opinie, odwiedzi

salony, zbierze informacje o wadach i zaletach niektórych

aut, byæ mo¿e spyta (a wed³ug wyników badañ marketingo-

wych z ca³¹ pewnoœci¹ spyta) ¿onê o jej preferencje. Wresz-

cie podejmuje decyzjê. Trzyma w rêku gotówkê b¹dŸ kom-

plet dokumentów umo¿liwiaj¹cych otrzymanie kredytu.

Chwali siê rodzinie i znajomym, ¿e wkrótce zostanie w³aœci-

cielem t a k i e g o c a c k a . Idzie do salonu, ¿eby sfinalizo-

waæ transakcjê, czy jakby powiedzieli psychologowie – za-

koñczyæ proces decyzyjny. Wówczas to okazuje siê, ¿e wersji

podstawowej czy te¿ skromniej wyposa¿onej akurat nie ma

w salonie. Trzeba by poczekaæ jakieœ dwa, trzy miesi¹ce, a¿

zostanie sprowadzona (najczêœciej wyprodukowana) na za-

mówienie. Obecnie jednak jest samochód w wersji nieco bo-

gatszej z ABS-em pomalowany lakierem metalizowanym i

ma elektrycznie opuszczane szyby. Kosztuje w sumie tylko

o 10% dro¿ej od wersji, któr¹ „wymyœli³” sobie przyk³adowy,

przeciêtny klient. Có¿ zatem uczyni nasz bohater? Czy po-

biegnie do szwagra, ¿eby po¿yczyæ brakuj¹cych kilka tysiê-

cy z³otych? A mo¿e zmieni nieco wniosek kredytowy? Czy

te¿ mo¿e zrezygnuje z zakupu? Niestety, w wiêkszoœci przy-

padków bêdzie sk³onny tê raz podjêt¹ decyzjê zrealizowaæ.

Od zamiaru mo¿e go odwieœæ jedynie zbyt du¿a dyspropor-

cja pomiêdzy cen¹ spodziewan¹ a zaproponowan¹.

Jeszcze brzydszym sposobem wykorzystania metody

eskalacji ¿¹dañ jest reklamowanie wersji podstawowych

samochodów, które nie nadaj¹ siê do jazdy, bo nie s¹ np.

wyposa¿one w obowi¹zkowe pasy bezpieczeñstwa, luster-

96

Rozdzia³ II

background image

7

R. Cialdini, Wywieranie wp³ywu na ludzi. Teoria i praktyka. Wyd. cyt.

ka boczne itp. „drobiazgi”. A jawn¹ manipulacj¹ jest pro-

ponowanie klientom korzystania z lepiej wyposa¿onych

wersji samochodów do czasu, kiedy nie zostanie sprowa-

dzony samochód, który zamówi³ klient. JeŸdzi wiêc nasz

³atwowierny bohater autem wyposa¿onym we wszystkie

„bajery”. JeŸdzi i przyzwyczaja siê powolutku. Potem nad-

chodzi smutna chwila, kiedy przesiada siê do zamówione-

go przez siebie pojazdu. Jakoœ tak brakuje tych podgrze-

wanych lusterek, rêce odzwyczai³y siê od kierownicy bez

wspomagania i od krêcenia korbkami opuszczaj¹cymi szy-

by, ten zwyk³y, niemetalizowany lakier te¿ nie wygl¹da

najlepiej. „A niech tam!”– myœli i postanawia zostaæ przy

aucie, do którego zd¹¿y³ siê ju¿ przyzwyczaiæ. W rzeczy-

wistoœci nawet do takiej chwili nie dochodzi. Klient decy-

duje siê na bogatsze wyposa¿enie, zanim jeszcze pojawi

siê zamówione przez niego auto.

Robert Cialdini nazywa tak¹ technikê „puszczaniem ni-

skiej pi³ki”

7

i opisuje praktyki amerykañskich sprzedawców

samochodów, którzy celowo „myl¹ siê” w trakcie podawania

ceny, ¿eby odkryæ swój „b³¹d” w momencie zawierania trans-

akcji. To ju¿ skrajnie bezczelny sposób, ale podobno sku-

teczny. Przynajmniej w Stanach Zjednoczonych.

Dlaczego ludzie ulegaj¹ w takich sytuacjach? Jaki me-

chanizm psychologiczny jest odpowiedzialny za takie zacho-

wanie? Nie ma co prawda badañ, które wyjaœnia³yby ponad

wszelk¹ w¹tpliwoœæ, co dzieje siê z cz³owiekiem traktowa-

nym t¹ technik¹. Wydaje siê jednak, ¿e odpowiedzialny za

to jest znowu dysonans poznawczy. Podjêcie decyzji, a szcze-

gólnie decyzji o du¿ej wadze, wymaga przetworzenia wielu

informacji, rozwa¿enia za i przeciw. Mimo czasu i wysi³ku

w³o¿onego w proces i tak czêsto jest ona podejmowana w

warunkach niepewnoœci. WeŸmy chocia¿by decyzjê kupna

samochodu. Czy uwzglêdniaj¹c cenê, wyposa¿enie, parame-

try techniczne, warunki serwisowania itp. informacje okre-

œlaj¹ce samochód racjonalny cz³owiek jest w stanie postano-

wiæ z pe³nym przekonaniem, ¿e w³aœnie ten a nie inny mo-

del jest najlepszym dla niego samochodem? Obawiam siê,

Manipulacje wykorzystuj¹ce dysonans poznawczy

97

background image

¿e znajdzie siê przynajmniej jeden lub dwa na tyle podobne,

¿eby wzbudziæ w¹tpliwoœci co do s³usznoœci dokonanego wy-

boru. Co mo¿e zatem zrobiæ cz³owiek podejmuj¹cy tê decy-

zjê? Zrealizowaæ j¹ ze œwiadomoœci¹, ¿e zosta³a podjêta bez

szczegó³owej analizy zapewniaj¹cej redukcjê niepewnoœci?

Nie, odbywa siê to proœciej. Po dokonaniu wyboru w³¹cza

siê dysonans poznawczy. Oto nagle wybrana marka trakto-

wana do tej pory jako jedna z wielu zaczyna byæ t¹ najlep-

sz¹ (bo wybran¹ przeze mnie). Cz³owiek szuka informacji

potwierdzaj¹cych wybór, pomija te, które mog¹ go od posta-

nowienia odwieœæ, anga¿uje siê w uzasadnianie. Jednym

s³owem utwierdza siê w s³usznoœci wyboru. I oto nagle poja-

wia siê na drodze do realizacji celu przeszkoda – nieco wy-

¿sza ni¿ spodziewana cena. Trzeba by³oby zburzyæ ca³y mi-

sternie wzniesiony gmach przekonañ, czêsto wyg³aszanych

w obecnoœci innych osób. Powsta³by natychmiast dysonans!

Okazuje siê, ¿e poddanie siê eskalacji ¿¹dañ jest w tym

momencie ³atwiejsze, bo nie powoduje takiego napiêcia jak

zmiana raz ju¿ podjêtej decyzji. I znowu w obronie spójnego

wizerunku w³asnej osoby kierowany manipulacj¹ cz³owiek

brnie w œlepy zau³ek.

Eskalacja ¿¹dañ jest praktyk¹ niezwykle popularn¹ pod-

czas prowadzenia negocjacji. W jednej z firm, w których

prowadzi³em seminaria poœwiêcone negocjacjom, stosowana

jest ta metoda niemal¿e zwyczajowo i nosi w³asn¹ nazwê –

„podwieszanie”. Firma, o której mówiê, jest du¿a, ma silne

zapêdy monopolistyczne i nierzadko wystêpuje w roli inwe-

stora przeznaczaj¹cego doœæ pokaŸne sumy pieniêdzy na re-

alizacje inwestycji. Wybór wykonawcy odbywa siê drog¹ prze-

targu. Wówczas to, po podjêciu decyzji, po zatwierdzeniu

wykonawcy, po ustaleniu warunków umowy, w momencie

jej podpisywania nastêpuje owo „podwieszenie” dodatkowe-

go warunku, o którym dotychczas nie by³o mowy. Warunek

ten oczywiœcie zapewnia korzyœci „podwieszaj¹cemu” i sta-

nowi dodatkowy koszt b¹dŸ trudnoœæ dla wykonawcy. Jak¿e

trudno jednak wówczas wycofaæ siê z powodu takiego „dro-

biazgu”. Przecie¿ wygraliœmy w ostrej konkurencji przetarg.

Umowa jest generalnie bardzo korzystna, poœwiêciliœmy na

uzgodnienie warunków mnóstwo czasu i wysi³ku. Niech wiêc

98

Rozdzia³ II

background image

ju¿ tak zostanie. „Podwieszaj¹cy” zaciera rêce. Niezwykle

rzadko zdarza siê w tym momencie, ¿eby strona manipulo-

wana zerwa³a rozmowy b¹dŸ poinformowa³a drug¹ stronê o

fakcie, ¿e gra nieuczciwie. W praktyce tylko raz s³ysza³em o

podobnym przypadku. Firma udzielaj¹ca kredytów przez

dwa tygodnie prowadzi³a rozmowy z du¿ym domem handlo-

wym. Ustalono wszelkie warunki, wyznaczono datê podpi-

sania umowy. W dniu podpisania strona reprezentuj¹ca dom

handlowy stwierdzi³a, ¿e nie jest w stanie wywi¹zaæ siê z

jednego z warunków. Ma³o tego, okaza³o siê, ¿e wczeœniej

nie maj¹c mo¿liwoœci wywi¹zywania siê z tego warunku

fa³szywie zapewnia³a, ¿e takie mo¿liwoœci posiada. W odpo-

wiedzi na to firma kredytowa przerwa³a rozmowy stwier-

dzaj¹c, ¿e mo¿e powróciæ do nich w momencie, kiedy dom

handlowy uzyska odpowiednie mo¿liwoœci. O ile mi wiado-

mo, umowa do dzisiaj nie zosta³a podpisana. Mo¿na jedynie

snuæ domys³y, kto na tym bardziej straci³. Dla ich uzasad-

nienia nale¿a³oby przytoczyæ liczby, a takimi nie dysponujê.

Jedno jest pewne, kiedy zdemaskujemy manipulacjê, samo-

poczucie osób uciekaj¹cych siê do nieczystych zagrañ jest

zdecydowanie gorsze ni¿ wtedy, gdy wstêpowali na œcie¿kê

manipulacji. Osoba demaskuj¹ca wynosi natomiast z ca³ej sy-

tuacji przynajmniej zadowolenie, ¿e nie uleg³a podstêpowi.

Rys. 6. Za wszystko, co dla niej zrobi³aœ, w nagrodê przej-

dziesz bezp³atny kurs eskalacji ¿¹dañ…

Manipulacje wykorzystuj¹ce dysonans poznawczy

99

background image

Dlaczego jednak eskalacja ¿¹dañ w wielu przypadkach

jest stosowana z powodzeniem, a ofiara nie dopuszcza do

siebie myœli, ¿e zosta³a oszukana? Otó¿ znowu odpowiedzial-

ny jest ten sam dysonans poznawczy, a w³aœciwie redukcja

dysonansu. Zanalizujmy dalszy ci¹g zachowania cz³owieka,

który kupowa³ samochód. Pomimo tego, ¿e za wy¿sz¹ cenê

obroni³ spójnoœæ przekonania, ¿e dokonany wybór by³ s³usz-

nym wyborem, to mimo wszystko staje przed faktem, ¿e oto

zosta³ oszukany, bowiem zap³aci³ wiêcej ni¿ zamierza³. Zno-

wu nastêpuje redukcja dysonansu. Okazuje siê, ¿e dodatko-

we wyposa¿enie jest absolutnie niezbêdne i warte jeszcze

wiêkszych pieniêdzy, dostrzega, ¿e samochód jest du¿o lep-

szy ni¿ myœla³ o nim w fazie decyzyjnej. Kiedy spotkacie go

(a mo¿e ju¿ spotkaliœcie?) na jakiejœ towarzyskiej pogawêd-

ce, nagle odkryjecie, ¿e jest wielbicielem wybranej przez

siebie marki. Kiedy zacznie was namawiaæ na to, ¿ebyœcie

równie¿ kupili ten model (decyzje innych utwierdzaj¹ nas w

s³usznoœci w³asnej), to jest niemal pewne, ¿e jest to cz³owiek

redukuj¹cy sobie przy waszej pomocy ostry dysonans wy-

wo³any prawdopodobnie eskalacj¹ ¿¹dañ. Byæ mo¿e zapê-

dzi siê do tego stopnia, ¿e sytuacjê zakupu zacznie spo-

strzegaæ jako œwietn¹ okazjê, w wyniku której zyska³ wiê-

cej, ni¿ siê spodziewa³ i bêdzie tym gorliwiej broni³ swojej

decyzji, im czêœciej bêdzie ona poddawana w w¹tpliwoœæ

przez innych. W tym wypadku mo¿na powiedzieæ, ¿e eska-

lacja przynios³a rezultat du¿o lepszy od zamierzonego.

Zamiary bowiem ograniczaj¹ siê z regu³y do jednorazo-

wej sytuacji sprzeda¿y-zakupu.

Tendencjê do takiego bezkrytycznego redukowania dy-

sonansu maj¹ najczêœciej ludzie o niestabilnej samooce-

nie. Poddawanie w w¹tpliwoœæ ich ocen, pogl¹dów powo-

duje, ¿e czuj¹ siê niepewnie, reaguj¹ obronnie. Dla nich

przyznanie siê do b³êdu oznacza obni¿enie samooceny.

Ludzie o bardziej stabilnej samoocenie w sytuacji eskala-

cji zareaguj¹ prawdopodobnie bardziej reaktancyjnie –

odmówi¹ uleg³oœci, zbuntuj¹ siê. Jest to jednak ju¿ tema-

tem czêœci ksi¹¿ki poœwiêconej mechanizmom przeciw-

stawiania siê manipulacjom, gdzie odsy³am bardziej nie-

cierpliwych czytelników.

100

Rozdzia³ II

background image

ROZDZIA£ III

MANIPULACJE

EMOCJAMI

Wydaje siê rzecz¹ bez porównania ³atwiejsz¹ opisaæ przebieg

wybuchu wulkanu lub prochowni, ni¿ opisaæ nale¿ycie wybuch

gniewu albo rozpaczy, i ³atwiej powiedzieæ czy narysowaæ, jak

siê pl¹cz¹ ga³êzie jab³oni w kwiecie ni¿ siê zorientowaæ w

przeró¿nych sk³onnoœciach cz³owieka z temperamentem; i ³atwiej

nieraz przewidzieæ pogodê na podstawie zapisków meteorolo-

gicznych z ostatnich lat ni¿ przepowiedzieæ jutrzejsze zachowanie

siê cz³owieka, którego znamy te¿ od lat.

W³adys³aw Witwicki

M

NIPULACJE

a

background image
background image

Niemal ka¿dy podrêcznik psychologii ogólnej zamieszcza

opis odkrytych na pocz¹tku XX wieku i bardzo dobrze

udokumentowanych praw dotycz¹cych wp³ywu emocji i

motywacji na sprawnoœæ dzia³ania. Mam tutaj na myœli

prawa Yerkesa-Dodsona. Nazwa wywodzi siê od nazwisk

dwóch badaczy, którzy prawa odkryli. Warto przy tym

nadmieniæ, ¿e odkryli je niezale¿nie od siebie, co dodat-

kowo potwierdza ich powszechnoϾ. Pierwsze prawo wy-

jaœnia dlaczego dwoje ludzi, którzy posiadaj¹ te same zdol-

noœci i tak¹ sam¹ wprawê w wykonywaniu okreœlonych

zadañ, mo¿e uzyskaæ bardzo ró¿ne rezultaty w identycz-

nym zadaniu. Czynnikiem odpowiedzialnym za taki stan

rzeczy jest p o z i o m p o b u d z e n i a . Kiedy cz³owiek

jest bardzo silnie zmotywowany do zrobienia czegoœ, kie-

dy boi siê czegoœ, kiedy jest wœciek³y, kiedy bardzo czegoœ

pragnie, wzrasta jego poziom pobudzenia. Cz³owiek s³abo

zmotywowany, dzia³aj¹cy bez lêku o rezultat bêdzie mia³

niski poziom pobudzenia. Do pewnego momentu wy¿sze

pobudzenie wp³ywa korzystnie na dzia³anie. Sportowiec

pobudzony podczas zawodów sportowych jest w stanie osi¹-

gn¹æ wy¿szy rezultat ni¿ na treningu. Kiedy jednak wzra-

sta ranga zawodów, towarzyszy mu silna chêæ uzyskania

dobrego wyniku, zwrócone s¹ na niego po raz pierwszy

kamery, mo¿e siê okazaæ, ¿e poziom pobudzenia jest zbyt

wysoki. „Spala siê” i osi¹ga rezultat ni¿szy od przeciêtne-

go. Przyk³adem jest tutaj ca³y szereg „spud³owanych” rzu-

tów karnych wykonywanych przez asów pi³ki no¿nej w

fina³ach ró¿nych mistrzostw. W czasie kiedy piszê tê ksi¹¿-

kê, odbywaj¹ siê Mistrzostwa Europy w pi³ce no¿nej. Wy-

nik meczu pó³fina³owego to rezultat nie tylko gry pi³ka-

rzy, ale równie¿ dzia³ania praw psychologicznych. Oto frag-

ment komentarza po tym meczu:

background image

Rano wszystkie holenderskie gazety umieœci³y na pierwszej
stronie zdjêcia za³amanego Franka de Boera, który prze-

strzeli³ w pó³finale dwa karne – najpierw podczas meczu,
póŸniej jako pierwszy w serii jedenastek.

– Trener Rijkard podj¹³ w³aœciw¹ decyzjê, ¿eby to Frank jako
pierwszy strzela³ karnego. Normalnie on siê nigdy nie myli.

Poza tym, jeszcze nigdy nie s³ysza³em, ¿eby ktoœ przestrzeli³
dwa karne w meczu – broni³ Franka jego brat bliŸniak.

1

Niestety, tym razem poziom pobudzenia (co powinien

by³ zreszt¹ przewidzieæ trener dru¿yny, wystawiaj¹c „spa-

lonego” zawodnika jako pierwszego w serii jedenastek)

przekroczy³ poziom optymalny, wraz z jego wzrostem spa-

d³a drastycznie sprawnoœæ dzia³ania. Taki efekt zna zresz-

t¹ chyba ka¿dy, kto zdawa³ bardzo wa¿ny egzamin. Sze-

reg eksperymentów przeprowadzonych zarówno na zwie-

rzêtach jak i na ludziach, wiele obserwacji codziennych

sytuacji ¿yciowych pozwoli³o na okreœlenie zale¿noœci

sprawnoœci dzia³ania od poziomu pobudzenia. Jak ilustruje

to wykres, zale¿noœæ ma charakter krzywoliniowy i przy-

biera kszta³t odwróconej litery U.

Rys. 7. Zale¿noœæ sprawnoœci dzia³ania od poziomu po-

budzenia – I prawo Yerkesa-Dodsona.

1

D. Wo³owski, M. Pol, Koniec przyjêcia. „Gazeta Wyborcza”, 152, 2000.

dobra

z³a

niskie optymalne wysokie

POBUDZENIE

SPRA

WNOή

DZIA£ANIA

104

Rozdzia³ III

background image

Przedstawiona na rysunku zale¿noœæ stanowi podsta-

wê bardzo wielu manipulacji wykorzystuj¹cych emocje.

Wystarczy bowiem doprowadziæ cz³owieka poza granicê

optymalnego pobudzenia, aby sta³ siê mniej sprawny in-

telektualnie i zacz¹³ dzia³aæ chaotycznie. Podkreœliæ w

tym miejscu nale¿y, ¿e jako jedna z pierwszych ulega

zaburzeniu tzw. pamiêæ operacyjna. Jest to taki rodzaj

pamiêci, w którym przechowywane s¹ dane niezbêdne do

dzia³ania w danej sytuacji. A wiêc fakty, o których us³y-

szeliœmy, dane niezbêdne do rozwi¹zania zadania. Kiedy,

pomimo wzburzenia, staramy siê skoncentrowaæ nasz¹

uwagê na ksi¹¿ce, któr¹ czytamy i po przeczytaniu stro-

ny zdajemy sobie sprawê, ¿e nie wiemy o czym czytali-

œmy, to znak, ¿e upoœledzeniu uleg³a w³aœnie pamiêæ ope-

racyjna. Innym objawem mo¿e byæ fakt, ¿e nie jesteœmy

w stanie sformu³owaæ logicznej wypowiedzi, zapomina-

my, o czym chcieliœmy powiedzieæ. Wielu czytelnikom nie-

obce jest pojêcie pamiêci operacyjnej w odniesieniu do

komputerów. Ta nasza pamiêæ dzia³a na bardzo podobnej

zasadzie. £atwo sobie wyobraziæ, jakie spustoszenie w

dzia³aniu powoduje zaburzenie tej wa¿nej funkcji (cho-

cia¿ nie jest to jedyna upoœledzona dzia³aniem emocji czyn-

noϾ aparatu poznawczego).

Oczywiœcie, sprawnoœæ dzia³ania zale¿y tak¿e od ro-

dzaju sytuacji, w jakiej siê znaleŸliœmy, od stopnia trud-

noœci zadañ. Im trudniejsze zadanie, im bardziej skom-

plikowana sytuacja, tym bardziej przeszkadzaj¹ nam emo-

cje. Rysunek 8 przedstawia, w jaki sposób trudnoœæ zada-

nia modyfikuje pierwszy przedstawiony wykres. Trudno

wskazaæ tutaj na optymalne pobudzenie, jest ono bowiem

ró¿ne dla ró¿nych zadañ.

Widzimy wiêc, ¿e w sytuacjach prostych, kiedy nie

trzeba anga¿owaæ zbyt skomplikowanych procesów po-

znawczych, wy¿szy poziom pobudzenia mo¿e uspraw-

niæ nasze dzia³ania. W sytuacji jednak, kiedy problem

musimy przemyœleæ, kiedy sytuacja wymaga przepro-

wadzenia skomplikowanych operacji umys³owych i ko-

rzystania z pamiêci operacyjnej, lepszy jest ni¿szy po-

ziom pobudzenia.

Manipulacje emocjami

105

background image

Rys. 8. Zale¿noœæ sprawnoœci dzia³ania od poziomu po-

budzenia zmodyfikowana przez trudnoϾ wykony-

wanego zadania – II prawo Yerkesa-Dodsona.

Doœwiadczeni i odporni psychicznie manipulatorzy w

sytuacjach kontaktu z drugim cz³owiekiem bardzo czêsto

doprowadzaj¹ partnera do poziomu, w którym jego funk-

cjonowanie ju¿ przesunê³o siê poza granicê obszaru opty-

malnego, sami natomiast jeszcze w tym obszarze pozo-

staj¹. Spójrzmy, jak przed wojn¹ w Zatoce Perskiej nego-

cjowali z sob¹ przedstawiciele Iraku i Kuwejtu.

Ju¿ w czasie nieformalnego spotkania dosz³o do pierwszych

scysji pomiêdzy ministrami spraw zagranicznych Iraku i Ku-
wejtu. Tarek Aziz wszed³ do sali, ignoruj¹c zupe³nie obecnych

na niej przedstawicieli dynastii al-Sabah, a szczególnie mini-
stra spraw zagranicznych Kuwejtu szejka Sabah al-Ahmada.

Wszyscy cz³onkowie delegacji Kuwejtu s¹ w kamizelkach ku-
loodpornych. Tarek Aziz zwraca siê do obecnych.

– Protestujê przeciwko obecnoœci tutaj marionetek w rê-
kach Amerykanów.

Szejk Sabah al-Ahmad podrywa siê, tocz¹c pianê ze z³oœci:
– Pogwa³ciliœcie wszystkie prawa miêdzynarodowe…

Aziz przerywa lodowatym tonem:
– Milcz, jesteœ tylko amerykañskim najemnikiem, od daw-

na na ¿o³dzie CIA!

dobra

z³a

niskie wysokie

POBUDZENIE

SPRA

WNOή

DZIA£ANIA

zadania trudne zadania ³atwe

106

Rozdzia³ III

background image

Kuwejtczyk, doprowadzony do ostatecznoœci, próbuje siê pod-
nieœæ, by kontynuowaæ przerwan¹ kwestiê. Zatacza siê jed-

nak w ty³ i nieprzytomny osuwa siê bezw³adnie na fotel. W
tym czasie niczym niewzruszony Aziz…

2

Intencje Aziza s¹ tutaj jasne – doprowadziæ cz³onków

delegacji Kuwejtu do utraty kontroli nad w³asnym zacho-

waniem, co zreszt¹ poniek¹d mu siê udaje. Sytuacja stre-

suj¹ca sama w sobie zostaje odpowiednio „podkrêcona”

przed zasadniczymi rozmowami. Nie doœæ, ¿e Kuwejtczy-

cy reprezentuj¹ zaanektowany kraj, deprecjonuj¹ce uwa-

gi maj¹ byæ t¹ kropl¹, która przebierze miarê ich cierpli-

woœci. Takie s¹ zreszt¹ intencje wiêkszoœci manipulato-

rów próbuj¹cych wygraæ sytuacjê przy pomocy emocji.

Rozmowy o emocjach od dawna budz¹ wœród psycholo-

gów i fizjologów... du¿e emocje. Spory i dyskusje zapocz¹t-

kowa³a og³oszona pod koniec dziewiêtnastego wieku teoria

Jamesa-Langego i jej krytyka przeprowadzona przez Walte-

ra Cannona. Wedle tej pierwszej kolejnoœæ wystêpowania

odczucia emocji i zmian fizjologicznych jest odwrotna od

zdroworozs¹dkowej. Tzn. najpierw powstaje w nas odczucie

fizjologiczne, np. na widok groŸnego psa, a dopiero póŸniej

pojawia siê interpretacja tego pobudzenia – konstatacja emo-

cji przestrachu. Znaczy³oby to ni mniej, ni wiêcej, ¿e naj-

pierw pojawia siê podwy¿szenie ciœnienia krwi, uczucie dr¿e-

nia itp. i dopiero na tej podstawie wniosek o odczuwanej

emocji. Teoria spotka³a siê z natychmiastow¹ krytyk¹, a

pierwszym badaczem, który j¹ zaatakowa³ by³ w³aœnie fizjo-

log – Walter Cannon. Zakwestionowa³ on tê teoriê, twier-

dz¹c, ¿e bardzo czêsto ró¿nym emocjom towarzysz¹ te same

objawy fizjologiczne, ponadto stwierdzi³, ¿e narz¹dy we-

wnêtrzne s¹ zbyt ma³o wra¿liwe, aby ich stan móg³ byæ

odebrany jako sygna³. Dodatkowym argumentem wysuniê-

tym przez niego by³o stwierdzenie, ¿e zmiany w narz¹dach

wewnêtrznych zachodz¹ zbyt powoli, aby mog³y byæ Ÿró-

d³em odczuæ emocjonalnych, które zmieniaj¹ siê bardzo szyb-

2

P. Salinger, E. Laurent, Kryzys w Zatoce Perskiej. Oficyna Lite-

racka, Kraków 1991.

Manipulacje emocjami

107

background image

ko. Nie wdaj¹c siê w analizê tego sporu, nale¿y jednak us³y-

szeæ jego echo w dzisiejszych dyskusjach psychologów. Psy-

chologia emocji jest jedn¹ z trudniejszych do badania dzie-

dzin psychologii. Dlaczego? O ile mo¿emy wypreparowaæ z

naszego zachowania w miarê czyste procesy poznawcze, opi-

saæ prawid³owoœci zapamiêtywania, interakcje spo³eczne, o

tyle próba badania emocji w oderwaniu od innych procesów

z pewnoœci¹ nie powiedzie siê. Emocje nieod³¹cznie wi¹¿¹

siê z procesami poznawczymi, z pamiêci¹, bardzo mocno z

fizjologi¹. I chocia¿ dzisiaj, od czasu wspomnianego sporu,

wiemy o naturze emocji du¿o wiêcej, nadal trwaj¹ dyskusje

nad tym, czy emocje powstaj¹ œwiadomie, jak¹ pe³ni¹ funk-

cjê itd. Wydana niedawno w Polsce praca pod redakcj¹ Pau-

la Ekmana i Richarda J. Davidsona pt. Natura emocji

3

sta-

nowi najlepszy przegl¹d stanu wiedzy, chocia¿ trafniej by³o-

by powiedzieæ – stanu w¹tpliwoœci dotycz¹cych emocji. Spis

treœci zosta³ sformu³owany w postaci pytañ, które budz¹

najwiêksze rozterki badaczy. ¯eby daæ czytelnikowi wyobra-

¿enie o stanie tych w¹tpliwoœci, przytoczê kilka z zawartych

w ksi¹¿ce pytañ:

l Czy istniej¹ emocje podstawowe?

l Jak¹ funkcjê pe³ni¹ emocje?

l Ile procesów poznawczych potrzeba do wzbudzenia

emocji?

l Czy jesteœmy w stanie kontrolowaæ nasze emocje?

l Czy emocje mog¹ byæ nieœwiadome? Itd.

Jakie jednak znaczenie maj¹ spory badaczy dla naszych

rozwa¿añ poœwiêconych zrozumieniu i obronie przed mani-

pulacj¹? ¯eby to dok³adniej przedstawiæ, opowiem swój sen,

który jest snem podobnym do tych, jakie zdarzaj¹ siê wielu

ludziom. Akcja snu toczy³a siê w pewnym mieœcie, gdzie

wraz z wiêksz¹ grup¹ ludzi zwiedza³em muzeum. Przewod-

nik, który nas oprowadza³, przy wychodzeniu z sal ekspozy-

cyjnych prosi³, ¿ebyœmy byli bardzo ostro¿ni i niczego nie

dotykali, bowiem w muzeum jest zepsuty system alarmowy

i jak dotychczas nie mog¹ odnaleŸæ przyczyny i naprawiæ

3

P. Ekman, R. J. Davidson, Natura emocji. Gdañskie Wydawnic-

two Psychologiczne, Gdañsk 1999.

108

Rozdzia³ III

background image

go. Ruszyliœmy po doœæ stromych i niewygodnych schodach.

W pewnym momencie potkn¹³em siê, zachwia³em i opar³em

rêk¹ o œcianê. Rêka natrafi³a na kafelek, którymi by³a wy³o-

¿ona œciana. By³ on ruchomy. W tym momencie rozleg³ siê

przera¿aj¹cy dŸwiêk alarmu, który po obudzeniu okaza³ siê

g³oœnym dŸwiêkiem telefonu...

W tym miejscu zapewne wiêkszoœæ czytelników zdo³a

sobie przypomnieæ podobny sen, w którym „przewidzia-

ne” zosta³y zdarzenia maj¹ce za chwilê nast¹piæ. Wielu

ma mo¿e ochotê pospekulowaæ nieco nad paranormalny-

mi zdolnoœciami naszego umys³u itp. zjawiskami nadprzy-

rodzonymi. Wyt³umaczenie tego i jemu podobnych zda-

rzeñ mo¿e byæ jednak du¿o bardziej prozaiczne i wynikaæ

w³aœnie z natury emocji. Oto bowiem okazuje siê, ¿e nie-

które bodŸce emocjonalne nim dotr¹ do œwiadomoœci, do-

cieraj¹ wczeœniej do mózgu. Tak dzieje siê np. z bodŸcami

wywo³uj¹cymi reakcje obronne. Nasz uk³ad nerwowy za-

czyna dzia³aæ o tysi¹czne czêœci sekundy wczeœniej, nim

informacja dotrze do kory mózgowej. Bardzo prawdopo-

dobne jest, ¿e dŸwiêk telefonu dotar³ do mojego „mózgu

emocji” o jedn¹ kilkutysiêczn¹ czêœæ sekundy wczeœniej

ni¿ do œwiadomoœci, ta przewaga czasowa natomiast wy-

starczy³a, aby umys³ spreparowa³ „senne” wyjaœnienie fak-

tu i odegra³ je w krótkiej chwili pomiêdzy odebraniem

sygna³u, a zarejestrowaniem go przez œwiadomoœæ. Jo-

seph E. LeDoux, specjalista od badañ nad emocjami, wie-

lokrotnie udowadnia³, ¿e niektóre emocje i dzia³ania mog¹

byæ wzbudzane i wywo³ywane wczeœniej, zanim zanotuje

je œwiadomoœæ. To daje nam bezpoœrednio pogl¹d na sytu-

acje manipulacyjne, w których wykorzystuje siê emocje.

Mo¿na sobie wyobraziæ, jak dzia³aj¹ te manipulacje, jeœli

cz³owiek zaczyna dzia³aæ szybciej, ni¿ to sobie uœwiada-

mia. Daje to jeszcze jeden wniosek – dotycz¹cy kontroli

tych manipulacji. O ile manipulacje wykorzystuj¹ce pro-

cesy poznawcze jesteœmy w stanie kontrolowaæ poprzez

sam fakt uœwiadomienia sobie, ¿e jesteœmy poddawani

manipulacji, o tyle wp³yw tych, opartych na emocjach, o

wiele trudniej bêdzie nam ograniczyæ w³aœnie przez fakt

czêœciowego oddzia³ywania ich poza œwiadomoœci¹.

Manipulacje emocjami

109

background image

Sytuacje stresowe

Jest jednak w œwiecie postêp: zamiast

przemocy zbrojnej, przemoc bez wojny.

Karel Èapek

Opis tej, chyba najbardziej prymitywnej, techniki ma-

nipulacji rozpocznê od mojego ulubionego przyk³adu, a to

dlatego, ¿e nada³ owej technice odrobinê finezji. WyobraŸ-

my sobie sytuacjê powa¿nych negocjacji prowadzonych

pomiêdzy dwiema firmami komputerowymi. Po wstêpnej

wymianie faksów z niezbêdnymi informacjami umówiono

siê na spotkanie. Goœcie, w liczbie trzech mê¿czyzn, przy-

byli do siedziby potencjalnego kontrahenta. Zaproszono

ich do sali, w której mia³y odbywaæ siê negocjacje. Po

zajêciu miejsc wesz³a delegacja gospodarzy – dwóch mê¿-

czyzn i kobieta. O ile mê¿czyŸni nie wyró¿niali siê ni-

czym szczególnym, to w przypadku kobiety trzeba nad-

mieniæ, ¿e by³a to osoba niezwyk³ej urody i kszta³tów.

Przy czym jej strój wcale nie by³ nadmiernie oficjalny i

nie ukrywa³ powabów jej kszta³tów. Wciêta bluzka, spód-

niczka (je¿eli tak mo¿na nazwaæ ten skrawek materia³u)

mini i bardzo, bardzo d³ugie nogi. Mimo ca³ego opanowa-

nia i twarzy pokerzystów, goœcie zatrzymali swój wzrok

na tym negocjatorze nieco d³u¿ej, ni¿ w tej sytuacji nale-

¿a³o. Po wymianie uprzejmoœci wszyscy zasiedli do nego-

cjacji, które odbywa³y siê przy stole... ze szklanym bla-

tem! Mo¿na siê domyœlaæ, w której czêœci opisywanego

wykresu, ilustruj¹cego prawo Yerkesa-Dodsona, znajdo-

wali siê nasi negocjatorzy.

Przytoczy³em akurat ten przyk³ad, bo to jedna z nie-

licznych stresowych sytuacji, gdzie zaanga¿owano emocje

pozytywne. Taki sam efekt uzyskuje siê niestety du¿o

czêœciej poprzez d³ugie przetrzymywanie i odwlekanie mo-

mentu rozpoczêcia rozmów, poprzez stwarzanie niewygo-

dy – np. negocjowanie w dusznym pomieszczeniu, bez

klimatyzacji i napojów, gdzie gospodarz co chwila w wa¿-

nej sprawie musi nas opuœciæ. Czasami stosuje siê rów-

nie¿ groŸby, naciski, a wszystko po to, ¿eby pokazaæ ró¿-

110

Rozdzia³ III

background image

nicê pozycji – „To ja tu rz¹dzê”. W podobny sposób zosta-

³em kiedyœ potraktowany w jednej z podwarszawskich

firm, z któr¹ stara³em siê nawi¹zaæ wspó³pracê. Rozmo-

wa, o któr¹ prosi³ mnie szef firmy, tak naprawdê mog³a

odbyæ siê telefonicznie. Jednak nalega³, abyœmy siê spo-

tkali. Przyjecha³em wiêc, spêdziwszy kilka godzin w sa-

mochodzie, pewnego upalnego, lipcowego dnia. Przywita-

³em siê i przedstawi³em, na co on zdziwi³ siê niepomier-

nie: „Naprawdê byliœmy na dzisiaj umówieni?” Potwier-

dzi³em, zaznaczaj¹c, ¿e umówiliœmy siê kilka dni wcze-

œniej i ¿e tego samego dnia rano potwierdzi³em swój przy-

jazd w jego sekretariacie. „No, jeœli pan ju¿ jest, to poroz-

mawiamy. Wybaczy pan jednak, ¿e bêdê wychodzi³ co ja-

kiœ czas, bo akurat mam «sales meeting» (wyjaœniê, ¿e w

niektórych krêgach pos³ugiwanie siê ¿argonem lub an-

gielskimi s³owami ma daæ do zrozumienia odbiorcy, ¿e oto

mamy do czynienia z kimœ lepszym). Czego siê pan napi-

je?” Poprosi³em o wodê mineraln¹. Wyszed³ wiêc i czeka-

³em jakieœ 15 minut w jego dusznym gabinecie, przy za-

mkniêtych oknach i bez klimatyzacji. Kiedy wróci³ (bez

wody mineralnej), przeprosi³ i porozmawia³ ze mn¹ ja-

kieœ 5, góra 10 minut, po czym wyszed³. Dodam, ¿e on

jako gospodarz zajmowa³ swój fotel za biurkiem i wystê-

powa³ bez marynarki, z rozluŸnionym krawatem, rozpiê-

tym ko³nierzykiem koszuli i podwiniêtymi rêkawami, ja

natomiast tkwi³em na niewygodnym krzeœle, w marynar-

ce i oficjalnie za³o¿onym krawacie. Nie by³o go kolejne 15

minut, po czym po powrocie zdziwi³ siê, ¿e jeszcze do tej

pory nie podano mi nic do picia. W rezultacie spêdzi³em

w ten sposób ok. dwóch godzin. Zamówion¹ wodê otrzy-

ma³em po oko³o godzinie pobytu.

Jaki efekt uzyska³, traktuj¹c mnie w ten sposób? ¯ad-

nego, poza tym, ¿e od razu straci³em do niego szacunek i

w¹tpiê, czy kiedykolwiek go odzyska. Ktoœ ma³o doœwiad-

czony w tego typu sytuacjach móg³by straciæ kontrolê nad

sob¹, znalaz³by siê w tej czêœci wykresu, gdzie pobudze-

nie przekracza granicê optymalnego i móg³by wyrzec o

jedno lub dwa s³owa za du¿o. Mój brak szacunku nato-

miast bra³ siê ze smutnej biedy, jeœli idzie o zakres œrod-

Manipulacje emocjami

111

background image

ków wykorzystanych do manipulacji. Jest to zreszt¹ wada

tej metody. Najczêœciej jest stosowana w sposób prymi-

tywny i przejrzysty, a jej si³a tkwi w tym, ¿e mimo do-

œwiadczenia i wiedzy nie zawsze jesteœmy w stanie kon-

trolowaæ w pe³ni swoje pobudzenie emocjonalne. Dzieje

siê tak szczególnie w sytuacjach, gdzie padaj¹ groŸby,

obraŸliwe s³owa, gdzie dochodzi do manifestacji si³y. Sy-

tuacje takie maj¹ czêsto miejsce wtedy, gdy kontakt z

drugim cz³owiekiem przekroczy³ granice codziennych

uprzejmoœci. Zdarza siê tak na sali b¹dŸ korytarzu s¹do-

wym, w czasie negocjacji, w sytuacjach kryzysowych pod-

czas strajku, demonstracji czy zwyk³ej k³ótni.

Huœtawka emocjonalna

WyobraŸ sobie, ¿e œpieszysz siê na spotkanie. Jesteœ

akurat w miejscu, w którym przejœcie przez jezdniê jest

niedozwolone, ale znacznie skraca czas dotarcia na miej-

sce. Zreszt¹, przechodzi³eœ têdy nieraz, podobnie jak ro-

bi¹ to inni ludzie. Wbiegasz wiêc na jezdniê i... nagle

s³yszysz przeraŸliwy dŸwiêk policyjnego gwizdka. Natu-

ralnie serce podchodzi ci do gard³a. Co zrobisz w takiej

sytuacji? Podpowiem ci (oczywiœcie na podstawie obser-

wacji zachowania ludzi, którzy znaleŸli siê w podobnej

sytuacji). Udaj¹c, ¿e siê nic nie sta³o, przyœpieszysz kro-

ku i dopiero w momencie, kiedy znajdziesz siê na chodni-

ku, rozejrzysz siê nerwowo wokó³, po czym stwierdzisz z

ulg¹, ¿e nie ma ¿adnego policjanta. Byæ mo¿e, ¿e to bawi-

³y siê jakieœ dzieci. Kilka kroków dalej podchodzi do cie-

bie student, który przedstawia siê jako ankieter. Prosi o

wype³nienie kwestionariusza, uprzedzaj¹c, ¿e zajmie to

oko³o 10 minut. Zgodzisz siê? Ok. 60% zatrzymanych osób

wyrazi³o zgodê. Ten wynik jest wyraŸniejszy, jeœli po-

równamy go do badanej grupy kontrolnej, a wiêc ludzi,

których po prostu zatrzymywano na chodniku i proszo-

no o tê sam¹ przys³ugê. Tutaj zaledwie 40% osób wyra-

zi³o zgodê.

Przyjrzyjmy siê jeszcze jednej sytuacji. Podobnie jak

poprzednio ludzie w godzinach szczytu przechodz¹ jezd-

112

Rozdzia³ III

background image

niê w niedozwolonym miejscu i podobnie jak poprzednio

psycholog-eksperymentator straszy ich policyjnym gwizd-

kiem. Sytuacja jest tym razem powa¿niejsza, bo w grê

wchodz¹ pieni¹dze. Do osób badanych podchodz¹ dwie

osoby z puszk¹ zwracaj¹c siê w nastêpuj¹cy sposób:

„Czy zechcia³(a)by siê Pan(i) przy³¹czyæ do naszej akcji

zbierania pieniêdzy, bo musimy zebraæ jak najwiêcej

pieniêdzy?”

Jak reaguj¹ ludzie na to pozornie nonsensowne uza-

sadnienie proœby? To niewiarygodne, ale okazuje siê, ¿e

a¿ 77% osób badanych ulega! Ma³o tego, suma ofiarowa-

nych pieniêdzy wynios³a a¿ 678,5 z³. W tym samym cza-

sie dwójka innych studentów kwestowa³a na chodniku,

bez ca³ej procedury wywo³ywania negatywnych emocji.

Zebrano zaledwie 94,5 z³.

4

Wyniki nie s¹ przypadkowe.

Potwierdzaj¹ je zreszt¹ inne eksperymenty przeprowa-

dzone w odmiennych warunkach. Mechanizm, który wy-

jaœnia uleganie w odpowiedzi na tak nonsensown¹ proœ-

bê, autorzy eksperymentów nazwali huœtawk¹ emocji, a

towarzyszy jej tzw. „zamglenie poznawcze”. Jak do niego

dochodzi? Mo¿emy za³o¿yæ, ¿e wiêkszoœæ osób, które ba-

dano w opisywanych eksperymentach, w momencie wcho-

dzenia na ulicê znajdowa³a siê w emocjonalnym stanie

zbli¿onym do neutralnego. Oznacza to, ¿e w tym czasie

ich zachowanie nie by³o zdominowane przez silne emocje

negatywne b¹dŸ pozytywne. Byæ mo¿e czêœæ z nich œpie-

sz¹c siê, dzia³a³a w warunkach umiarkowanego stresu,

ale z pewnoœci¹ gwa³towny przestrach wprowadza³ ludzi

w negatywny stan emocjonalny. Kiedy ju¿ przeanalizo-

wali sytuacjê i okaza³o siê, ¿e nie ma ¿adnego zagro¿e-

nia, wystêpowa³o uczucie ulgi. Spójrzmy na wykres,

krzywa emocji nie doœæ, ¿e powróci³a do pocz¹tkowego

poziomu, to jeszcze go przekroczy³a i cz³owiek odczuwa

emocje bardziej pozytywne, ni¿ to mia³o miejsce przed

ca³ym zajœciem.

4

Opisywane eksperymenty by³y przeprowadzone w 1989 roku przez

dwójkê badaczy – Dariusza Doliñskiego i Richarda Nawrata. Zob. te¿

spis literatury.

Manipulacje emocjami

113

background image

Rys. 9. Zmiana stanu emocjonalnego podczas „huœtawki

emocji”.

Tej gwa³townej zmianie stanu emocjonalnego towarzy-

szy w³aœnie „zamglenie poznawcze”(z³oœliwi nazywaj¹ je

„pomrocznoœci¹ jasn¹”). Oznacza to, ¿e cz³owiek nie ana-

lizuje w dostateczny sposób nap³ywaj¹cych doñ informa-

cji. Dzia³a automatycznie. Inne eksperymenty pokaza³y,

¿e ludzie œwiadomi decyzji jakie podjêli w fazie zamgle-

nia poznawczego póŸniej ich ¿a³uj¹ i staraj¹ siê z nich

wycofaæ. Najbardziej drastyczne przyk³ady takich decy-

zji, to przyznanie siê do nie pope³nionych przez siebie

czynów wymuszone przes³uchaniem wykorzystuj¹cym

metodê huœtawki. Niejednokrotnie na sali s¹dowej winny

wycofuje swoje zeznania lub w wyniku procesu okazuje siê,

¿e nie mia³ mo¿liwoœci pope³nienia przestêpstwa, o które

zosta³ oskar¿ony. Zjawisko jest na tyle czêste i groŸne, ¿e

stanowi wa¿ki argument na rzecz zniesienia kary œmierci w

Stanach Zjednoczonych. Metody przes³uchañ wykorzystuj¹-

ce zjawisko huœtawki emocjonalnej s¹ po prostu nadsku-

teczne! Nawet pomimo tego, ¿e metoda przes³uchañ znana

pod nazw¹ dobry-z³y facet jest mocno spopularyzowana przez

filmy, ludzie ulegaj¹ tej dobrze im znanej manipulacji.

Dlaczego z tak¹ ³atwoœci¹ ulegajmy huœtawce? – Od-

powiedŸ tkwi w specyfice reakcji emocjonalnych. Bez wda-

pozytywne

0

negatywne

„zamglenie

poznawcze”

zdarzenie

krytyczne

EMOCJE

114

Rozdzia³ III

background image

wania siê w szczegó³y anatomiczne i fizjologiê uk³adu ner-

wowego, trzeba jeszcze raz przypomnieæ, ¿e reakcja emo-

cjonalna, to nie tylko szybki impuls nerwowy przekazy-

wany poprzez sieæ nerwow¹. To ca³a z³o¿ona biochemia.

W reakcjach emocjonalnych bior¹ udzia³ nie tylko impul-

sy nerwowe, to równie¿ niespecyficzne uk³ady pobudze-

nia centralnego uk³adu nerwowego, to produkcja i wy-

dzielanie tzw. neurotransmiterów, to równie¿ hormony,

które wp³ywaj¹ na reakcje naszego organizmu. Ujmuj¹c

rzecz najproœciej. Wzbudzenie reakcji emocjonalnej jest

rozpoczêciem z³o¿onej reakcji ³añcuchowej, któr¹ niezwy-

kle trudno zatrzymaæ, dzia³aj¹c tylko œwiadomoœci¹. Gwa³-

towny dŸwiêk gwizdka wszystkich nas wystraszy (choæ w

ró¿nym stopniu) bez wzglêdu na to, czy znany nam jest

mechanizm huœtawki emocji, czy te¿ nie. Jeszcze wiêcej

œwiat³a na proces powstawania huœtawki emocji rzuca

teoria procesów przeciwstawnych sformu³owana przez Ri-

charda Solomona. Zak³ada ona, ¿e zakoñczenie jednej

emocji (na przyk³ad radoœci) automatycznie w³¹cza emo-

cjê w stosunku do niej przeciwstawn¹ (smutek). Jeœli za-

tem ktoœ doœwiadczy³ emocji negatywnej, wystarczy usu-

n¹æ jej przyczynê, a ju¿ pojawia siê emocja przeciwna.

Modelowy przyk³ad zastosowania huœtawki emocji us³y-

sza³em od jednego z uczestników moich seminariów. Rzecz

ca³a mia³a miejsce pod koniec lat osiemdziesi¹tych, kiedy

to wielu Polaków uprawia³o specyficzn¹ dla tamtych cza-

sów „turystykê zarobkow¹”. Mê¿czyzna relacjonuj¹cy tê

historiê wyjecha³ do Budapesztu, gdzie spieniê¿y³ przy-

wiezione z sob¹ dobra i gdzie postanowi³ zamieniæ ma³o

wartoœciowe banknoty na „tward¹ walutê” – dolary. Za-

mierza³ kupiæ i przywieŸæ do kraju 50 dolarów amery-

kañskich, sumê wówczas niebagateln¹

5

. Jako cz³owiek in-

teligentny i w œwiecie bywa³y, zapozna³ siê dok³adnie z t¹

nielegaln¹ procedur¹ wymiany. Dowiedzia³ siê wówczas,

¿e osoby prowadz¹ce wymianê bardzo czêsto pokazuj¹

prawdziwy, wzorcowy banknot, a nastêpnie podmieniaj¹

5

Autor tej ksi¹¿ki pracuj¹c na uczelni jako asystent zarabia³ wów-

czas równowartoœæ ok. 7-10 dolarów miesiêcznie.

Manipulacje emocjami

115

background image

go na falsyfikat. By³ wiêc przygotowany na ró¿ne „sztucz-

ki”. Skontaktowa³ siê z odpowiedni¹ osob¹, która zapre-

zentowa³a mu banknot. Po sprawdzeniu wszystkich zna-

ków szczególnych banknotu, sprzedawca odebra³ go, ci¹-

gle trzymaj¹c w d³oniach, a kupuj¹cy poda³ mu plik bank-

notów do przeliczenia.

– Nie zgadza siê – stwierdzi³ sprzedaj¹cy po przelicze-

niu pieniêdzy.

– Jak to? – nie na ¿arty przestraszy³ siê nasz bohater,

przekonany, ¿e prawid³owo odliczy³ przygotowan¹ sumê

– proszê przeliczyæ jeszcze raz!

– Rzeczywiœcie, zgadza siê, musia³em pope³niæ b³¹d –

odpowiedzia³ sprzedaj¹cy, na co nasz bohater poczu³ gwa³-

town¹ ulgê. Po tym drobnym zaburzeniu p³ynnoœci prze-

biegu transakcji, sfinalizowali wymianê. ¯eby rzecz ca³¹

lepiej opisaæ, szczególnie dla czytelnika, któremu obce s¹

tego typu zdarzenia, trzeba koniecznie dodaæ, ¿e wszyst-

ko to odbywa³o siê w warunkach konspiracji, pok¹tnie.

Tak wiêc, stosuj¹c siê do wymogów okolicznoœci, mê¿czyŸni

rozstali siê szybko, a przedmiot transakcji – owe 50 dola-

rów zosta³o skwapliwie umieszczone gdzieœ pod podszew-

k¹ kurtki. Jakie¿ jednak by³o zdziwienie naszego bohate-

ra, kiedy po powrocie do kraju obejrza³ dok³adnie bank-

not! Sta³ siê posiadaczem nieudolnie podrobionych 50 do-

larów. Jak to siê mog³o staæ? Relacjonuj¹cy to zdarzenie

mê¿czyzna do niedawna jeszcze s¹dzi³, ¿e zachowa³ siê

jak ktoœ, kogo mo¿na nazwaæ frajerem. Dzisiaj, kiedy po-

zna³ mechanizm huœtawki emocji wraz z towarzysz¹cym

mu „zamgleniem poznawczym”, zda³ sobie sprawê, ¿e pad³

ofiar¹ przemyœlanej manipulacji w sytuacji, w której wie-

lu ludzi równie¿ by uleg³o.

Wiêkszoœæ z nas doœæ czêsto jest poddawana dzia³a-

niom przyœpieszaj¹cym podjêcie decyzji w sytuacji, kiedy

chcieliœmy tê decyzjê rozwa¿yæ. Czy nie zdarzy³o siê wam

kiedyœ, ¿e zamierzaj¹c kupiæ jakiœ przedmiot, spotkali-

œcie siê ze stwierdzeniem sprzedawcy, ¿e niestety jest to

ostatnia sztuka, ale nie w waszym rozmiarze, albo ¿e jest

taki aparat telefoniczny, jaki potrzebujecie, ale nie w ta-

kim kolorze, w jakim byœcie chcieli? Czy nie czuliœcie wów-

116

Rozdzia³ III

background image

czas niezadowolenia? I czy po chwili zastanowienia sprze-

dawca nie prosi³ was, ¿ebyœcie chwilê zaczekali, a¿ on

sprawdzi w magazynie? Kiedy nagle okazuje siê, ¿e jed-

nak jest, ¿e zawieruszy³a siê w³aœnie ta jedna sztuka,

czujemy ulgê, zadowolenie. Siêgamy po pieni¹dze i kupu-

jemy rzecz, któr¹ zamierzaliœmy obejrzeæ, zastanowiæ siê

nad jej walorami, przemyœleæ zakup. Jeœli zdarzy³a wam

siê podobna sytuacja, to by³a to w³aœnie sytuacja drobnej

huœtawki emocji, a jej wyst¹pienie z ca³¹ pewnoœci¹ przy-

œpieszy³o wasz¹ decyzjê.

Rys. 10. Huœtawka emocjonalna.

Gdybyœcie chcieli znaleŸæ jeszcze jakiœ przyk³ad, kiedy

jesteœmy poddawani huœtawce, b¹dŸ sami j¹ stosowali-

œcie, przypomnijcie sobie sytuacjê, kiedy ktoœ ma do prze-

kazania drugiej osobie pewne informacje i mówi: „Mam

dla ciebie dwie wiadomoœci – jedna jest z³a, a druga do-

bra...” Czy sposób podania tych informacji nie ma na celu

wywo³ania huœtawki? W rzeczywistoœci, kiedy manipulu-

j¹cy stara siê œwiadomie uzyskaæ silny wp³yw na cz³owie-

ka, ta potoczna regu³a w ogóle nie jest wypowiadana.

Przekazuje ofierze manipulacji z³e wieœci, napawa siê wi-

Manipulacje emocjami

117

background image

dokiem prze¿ywanych emocji negatywnych, po czym „win-

duje w górê” informacj¹ dobr¹, która czêsto znosi obiek-

tywne skutki, na które wskazuje informacja z³a. Znosi

obiektywne skutki, lecz zdecydowanie podnosi nastrój cz³o-

wieka powy¿ej poziomu wyjœciowego, sprzed rozmowy. Je-

œli nawet nie wystêpuje w tym momencie ¿adna konkret-

na proœba skierowana do ofiary, to celem manipulatora

jest w tym wypadku pozyskanie przychylnoœci ofiary. I

taki cel bywa z regu³y osi¹gany.

Dobry-z³y facet

Ta wspomniana ju¿ wczeœniej technika to nic innego,

jak sekwencyjne wykorzystanie huœtawki emocjonalnej

do wywierania silnego wp³ywu na innych i wywo³ywania

uleg³oœci. Jak wspomnia³em powy¿ej, znana g³ównie w

policji i w wiêziennictwie. W niejednym filmie kryminal-

nym pojawia siê scena, gdzie przes³uchanie prowadz¹ dwie

osoby. Jedna z nich traktuje podejrzanego brutalnie, gro-

zi b¹dŸ wrêcz bije, sadza na wprost œwiec¹cej w oczy lam-

py i krzykiem stara siê wywrzeæ wp³yw na indagowane-

go. Tak naprawdê to przygotowanie do w³aœciwej mani-

pulacji. Ten pierwszy przes³uchuj¹cy ma za zadanie „huœt-

niêcie” w dó³ podejrzanego. Efekty uzyskuje ten, który

wchodzi do pokoju po opuszczeniu go przez „z³ego”. Przy-

siada na biurku i czêstuje papierosem, zgasiwszy uprzed-

nio lampê. Jego g³os jest o ton ni¿szy i spokojny. Traktuje

podejrzanego po przyjacielsku, protekcjonalnie. Niestety,

w tê sielankê wkracza brutalnie „z³y”, oœwiadczaj¹c, ¿e

„¿arty siê skoñczy³y”. Nierzadko w trakcie takiego poka-

zu nieobliczalnoœci wkracza z interwencj¹ „dobry”. „Uspo-

kój siê – mówi – przypomnij sobie, jak przesadzi³eœ ostat-

nim razem.” Po paru takich sekwencjach ofiara manipu-

lacji miêknie. Za którymœ razem, byæ mo¿e po kilku no-

cach przes³uchañ w po³¹czeniu ze zmêczeniem, niewy-

spaniem, brakiem po¿ywienia, ch³odem i innymi czynni-

kami rozmiêkczaj¹cymi, efekt niemal murowany. Pisz¹c

te s³owa, stara³em siê odszukaæ w pamiêci i w ksi¹¿kach

fakty, które œwiadczy³yby o pochodzeniu metody. Czy na-

118

Rozdzia³ III

background image

rodzi³a siê w lochach inkwizycji? Czy mo¿e wymyœlili j¹

nastawieni humanistycznie staro¿ytni Grecy, a mo¿e bar-

dziej wojowniczy Rzymianie? Niestety, kiepski ze mnie

historyk. Nie dotar³em do korzeni. Jedno jest pewne.

Wszelkie systemy totalitarne XX wieku z powodzeniem i

w nadmiarze stosowa³y tê metodê, stosowano j¹ w chiñ-

skich obozach jenieckich i wszêdzie tam, gdzie mamy do

czynienia z indoktrynacj¹ i ze skrajnymi metodami wy-

wierania wp³ywu na ludzi.

Jeden z uczestników moich szkoleñ, by³y policjant, opo-

wiada³ o szkoleniach, na których uczono metod przes³u-

chañ. Huœtawkê emocjami przedstawiano jako metodê nie-

dozwolon¹ z powodów, o których piszê. Jednak, jak wy-

zna³ mi ów ex-policjant, kiedy trzeba by³o podnieœæ wskaŸ-

nik wykrywalnoœci przestêpstw b¹dŸ „przycisn¹æ ma³ola-

ta”, funkcjonariusze uciekali siê do niej. Jednego razu

z³apali na gor¹cym uczynku nieletniego, który ukrad³ ra-

diomagnetofon z samochodu. Wczeœniej zanotowali w tej

samej dzielnicy 17 podobnych zdarzeñ i w ¿adnym z tych

przypadków nie uda³o siê wykryæ sprawcy. Podejrzenie

pad³o natychmiast na zatrzymanego, postanowili wiêc

„przycisn¹æ” go. Zastosowali huœtawkê. Ch³opak przyzna³

siê do wszystkich wykroczeñ. Szczegó³owa analiza alibi i

rekonstrukcja zdarzeñ wykaza³y, ¿e by³ winny tylko jed-

nego wykroczenia, przy którym w³aœnie zosta³ schwyta-

ny! Przyznanie siê do pozosta³ych by³o wynikiem mani-

pulacji zastosowanej przez policjê. To zdarzenie chyba naj-

lepiej obrazuje poziom nadskutecznoœci metody.

Z powodzeniem przystosowali metodê huœtawki emo-

cjonalnej dla swoich potrzeb ludzie prowadz¹cy negocja-

cje. Wykorzystuj¹ j¹ czêsto spontanicznie. Niekoniecznie

nawet musz¹ wystêpowaæ dwie osoby przy stosowaniu tej

metody. Wystarczy, ¿e jedna z nich zmienia swój styl pro-

wadzenia negocjacji. Raz utwardza swoje stanowisko, jest

nieustêpliwa, po to, ¿eby póŸniej byæ mi³ym cz³owiekiem

prowadz¹cym rozmowê skoncentrowan¹ na interesach,

sk³onnym do ustêpstw. Suma ustêpstw poczyniona przez

partnera negocjacji manipulowanego w ten sposób jest

niemal zawsze wiêksza, jeœli porównaæ j¹ do ustêpstw

Manipulacje emocjami

119

background image

zak³adanych czy poczynionych podczas normalnych ne-

gocjacji.

Mówi¹c o huœtawce emocji na seminariach i pisz¹c o

tym teraz, mam dwojakiego rodzaju odczucia. Z jednej

strony czujê siê Ÿle, bêd¹c œwiadomy, ¿e przekazujê bana-

³y, które wykorzystuje siê w kreskówkach dla dzieci, z

drugiej natomiast ¿ywiê g³êbokie przekonanie o skutecz-

noœci tej metody i o tym jak niebezpieczna jest ona dla

osób nara¿onych na jej dzia³anie. Niebezpieczna pomimo

jej znajomoœci! Znowu odwo³am siê do specyfiki procesów

emocjonalnych. Najprostszy przyk³ad przestrachu spowo-

dowanego gwizdkiem policyjnym dotyczy wiêkszoœci lu-

dzi. WyobraŸmy sobie, ¿e po takim zdarzeniu na jezdni,

skrêcaj¹c na nastêpnym skrzy¿owaniu w inn¹ ulicê, s³y-

szymy g³oœny wystrza³. I tym razem nie pozostaniemy

obojêtni, chocia¿ wkrótce oka¿e siê, ¿e to dzieci strzelaj¹

z resztek petard, które zosta³y im po nocy sylwestrowej.

Znowu ulga. Jeœli id¹c dalej, dostrze¿emy, ¿e coœ spada z

rusztowania, na którym pracuj¹ robotnicy i o w³os unika-

my wypadku, to znowu odczujemy to jako gwa³towne

„huœtniêcie” naszymi emocjami. Po serii takich zdarzeñ

stopieñ naszego zamglenia poznawczego jest na tyle wy-

soki, ¿e ulegamy proœbom, które s¹ nawet sprzeczne z

naszym interesem. Dopiero wraz ze stabilizacj¹ stanu

emocjonalnego przychodzi opamiêtanie. Stabilizacja jed-

nak jest tym trudniejsza, im bardziej gwa³towne ampli-

tudy zmian stanu emocjonalnego towarzysz¹ manipula-

cji. Niewiele jest badañ na ten temat. Eksploracja tema-

tu jest utrudniona g³ównie wzglêdami etycznym. Jednak

na podstawie wywiadów z ludŸmi, którzy doœwiadczali

silnej huœtawki emocjonalnej oraz na podstawie wiedzy o

procesach emocjonalnych, mo¿emy domyœlaæ siê mecha-

nizmu psychologicznego tej powszechnie znanej manipu-

lacji. Spójrzmy na wykres (rysunek 11).

Ka¿de kolejne „huœtniêcie” emocji w dó³ powoduje od-

bicie w górê. Po kilku takich zdarzeniach osoba manipu-

lowana znajduje siê w stanie kompletnego braku równo-

wagi emocjonalnej, co powoduje, ¿e amplituda doznawa-

nych afektów wzrasta. Co za tym idzie, stopieñ zamgle-

120

Rozdzia³ III

background image

Rys. 11. Sekwencyjna „Huœtawka emocji”.

nia poznawczego jest coraz wy¿szy. Nasza uleg³oœæ zwiêk-

sza siê pomimo œwiadomoœci, ¿e jesteœmy manipulowani,

podobnie jak emocje narastaj¹ w nas niezale¿nie od tego,

¿e zdajemy sobie sprawê ze stopnia zagro¿enia. Oczywi-

œcie, demagogi¹ jest twierdzenie, ¿e œwiadomoœæ nie wp³y-

wa na nasze emocje. Owszem, tonizuje je, czasami w znacz-

nym stopniu kontroluje, ale nie jest zdolna do bezwarun-

kowego panowania nad nimi. Osoba poddana takiej ma-

nipulacji mo¿e zatem odst¹piæ od negocjacji prowadzo-

nych t¹ metod¹, unikaj¹c nara¿enia na huœtawkê. Mo¿e

te¿ prowadziæ rozmowy ze œwiadomoœci¹, ¿e jest w³aœnie

w taki sposób manipulowana i to z ca³¹ pewnoœci¹ zmniej-

szy skutecznoœæ manipulacji. Czy uniemo¿liwi jednak ca³-

kowicie jej wp³yw? Proponujê odpowiedzieæ sobie na to

pytanie innym pytaniem. Czy informacja, ¿e podczas wa-

szego dzisiejszego spaceru zajdzie jakieœ gwa³towne zda-

rzenie (ktoœ wam gwa³townie zast¹pi drogê albo zacznie

na was krzyczeæ) jest w stanie spowodowaæ, ¿e nie po-

wstan¹ w was ¿adne emocje, kiedy to nast¹pi? Jeœli odpo-

wiecie twierdz¹co, mo¿ecie œmia³o negocjowaæ powa¿ne

kontrakty w warunkach huœtawki emocjonalnej. Jeœli nie

wiecie – sprawdŸcie. Poproœcie kogoœ o tak¹ niespodzian-

kê. Jestem jednak przekonany, ¿e wiêkszoœæ czytelników

EMOCJE

pozytywne

0

negatywne

Manipulacje emocjami

121

background image

odpowie negatywnie. Dla nich przeprowadzi³em ca³y ten

wywód na bardzo ju¿ ograny temat filmowy.

Drzwiami w twarz

Wielokrotnie zadawa³em ró¿nym znajomym pytanie,

czy zdarzy³o im siê zap³aciæ mandat w wysokoœci, któr¹

proponowa³ policjant. Jak do tej pory nie otrzyma³em po-

zytywnej odpowiedzi, natomiast wielokrotnie i chêtnie

opowiadali, jak negocjowali z policjantami i jakie du¿e

sukcesy odnosili w tym zakresie. Ludzie lubi¹ tkwiæ w

dobrym przekonaniu o sobie, o swoich umiejêtnoœciach

wywierania wp³ywu. Nale¿a³oby jednak w tej sytuacji za-

daæ sobie pytanie, jak w takim razie czuje siê druga stro-

na? Czy policjanci po ka¿dym kolejnym kontakcie czuj¹

siê gorsi, dochodz¹ do przekonania, ¿e nie potrafi¹ nego-

cjowaæ, ba, nawet po prostu egzekwowaæ kar? Wprost prze-

ciwnie, jestem przekonany, ¿e z ca³ej sytuacji wychodz¹

równie, jeœli nie bardziej, zadowoleni. Ma³o tego, ich za-

dowolenie ma silniejsze podstawy od naszego. Oni to bo-

wiem (wbrew obiegowej opinii) kontroluj¹ ca³¹ sytuacjê i

manipuluj¹ nami. Manipulacja stosowana przez nich to

nic innego, jak technika „drzwiami w twarz”. Chcia³bym

w tym miejscu pozbawiæ wielu moich czytelników, którzy

trwaj¹ w przekonaniu o w³asnych zdolnoœciach negocja-

cyjnych, dobrego samopoczucia i obna¿yæ mechanizm sy-

tuacji negocjacji z policj¹. Jak to siê zatem odbywa w

rzeczywistoœci?

Przede wszystkim nale¿y wzi¹æ pod uwagê fakt, ¿e to

policjant jest osob¹ przygotowan¹ do zdarzenia. To on

stoi z radiowozem ukrytym w krzakach z radarem i „po-

luje” na nic nie podejrzewaj¹cego kierowcê. Jeœli jeste-

œmy nim my, spada to na nas jak grom z jasnego nieba,

wywo³uje negatywn¹ emocjê. W³¹czamy repertuar odru-

chowych zachowañ – t³umaczymy siê, czasami wchodzi-

my w spór, czasami udajemy pokorê, posi³kujemy siê au-

todeprecjacj¹, bardzo nieliczni próbuj¹ ¿artowaæ. Dla po-

licjanta nasze zachowania s¹ ³atwe do przewidzenia. Dla

niego jest to kolejny kierowca spoœród kilkunastu zatrzy-

122

Rozdzia³ III

background image

manych dzisiaj i nastêpny z kilkuset zatrzymanych w

ogóle. Czeka go jeszcze jedna ma³o przyjemna rozmowa,

podczas której bêdzie musia³ wys³uchiwaæ nieprzekony-

wuj¹cych wyjaœnieñ, mo¿e spotkaæ awanturnika, który

bêdzie wszystkiemu zaprzecza³ i sprzecza³ siê, nieprzy-

jemne s¹ dla niego równie¿ sytuacje, kiedy musi ukaraæ

mandatem „matkê czwórki dzieci pozostawionej na ³asce

zasi³ku dla bezrobotnych, której na dodatek m¹¿ zrobi

potworn¹ awanturê, kiedy dowie siê o mandacie”. Przy-

gotowany na te wszystkie sytuacje policjant przejmuje

zatem kontrolê i mówi s³u¿bowym g³osem: „Piêæset z³o-

tych mandatu i 8 punktów”. Rozpoczynaj¹ siê negocjacje,

podczas których wykazujemy siê swoim „kunsztem” ne-

gocjacyjnym, o którym póŸniej tak chêtnie rozprawiamy.

W rezultacie odje¿d¿amy bardzo zadowoleni zap³aciwszy

100 z³otych i z nadziej¹, ¿e proponowane punkty nie zo-

stan¹ wpisane na nasze konto. W rzeczywistoœci policjant

spodziewa³ siê uzyskaæ w³aœnie te 100 z³ i cel osi¹gn¹³,

pozostawiaj¹c nas na dodatek w dobrym samopoczuciu.

Owe 500 z³ i 8 punktów to uderzenie drzwiami w twarz

wykonane po to, ¿ebyœmy byli sk³onni zaakceptowaæ z

radoœci¹ 100 z³otych. Metodê tê stosuj¹ z powodzeniem

nie tylko policjanci, ale równie¿ ludzie, którzy dokonuj¹

jakichkolwiek kontroli, obci¹¿aj¹ innych mandatami, ka-

rami. Sam kontakt z tak¹ osob¹ plus pierwsza wysoka

propozycja powoduj¹ pojawienie siê silnej emocji nega-

tywnej. Tak du¿e zredukowanie pierwszej propozycji po-

woduje skutek podobny do usuniêcia przyczyny negatyw-

nej, pojawia siê emocja pozytywna, a co za tym idzie ule-

g³oœæ zbli¿ona do tej wykazanej wielokrotnie w huœtawce

emocjami.

6

Doœæ czêsto technikê „drzwiami w twarz” wykorzystu-

j¹ kobiety w stosunku do mê¿czyzn, kiedy udaj¹ siê na

6

Jak to czêsto w nauce bywa, równie¿ i w tym przypadku istnieje

szereg alternatywnych propozycji wyjaœniaj¹cych zjawisko. Czytelni-

ków zainteresowanych tymi analizami odsy³am do: J. Kulbat, Wp³yw

wielkoœci pierwszej proœby na percepcjê wielkoœci proœby w³aœciwej w

sekwencyjnych technikach manipulacji spo³ecznej. Niepublikowana pra-

ca magisterska, Instytut Psychologii Uniwersytetu Wroc³awskiego 1998.

Manipulacje emocjami

123

background image

zakupy. Oto nagle przera¿ony m¹¿ widzi w rêkach swojej

ukochanej now¹ sukienkê, bluzkê, buty, torebkê i kapelusz.

Jeœli nie zareaguje oburzeniem, to rozpocznie delikatn¹ per-

swazjê, której celem ma byæ ograniczenie iloœci nabywa-

nych dóbr. W rezultacie widz¹c narastaj¹cy smutek i czuj¹c

wzbieraj¹ce w nim poczucie winy, godzi siê sfinansowaæ za-

kup butów. Cel zasta³ osi¹gniêty, a przebieg³a kobieta otrzy-

ma³a to, co sobie za³o¿y³a. To, ¿e nawet dzieci potrafi¹ j¹

zastosowaæ, wskazuje na fakt, ¿e nie jest to jakaœ bardzo

wyrafinowana metoda, ale raczej manipulacyjny zabieg.

Rys. 12. Je¿eli nie chcesz mi kupiæ gorylka, to kup mi

przynajmniej lizaka!

„Drzwiami w twarz” uderzaj¹ równie¿ ludzie prowa-

dz¹cy negocjacje. Nierzadko zdarza siê, ¿e jeden z nego-

cjatorów przedstawia skrajnie radykalne warunki, prze-

rywa rozmowy po to, aby po ich ponownym podjêciu uzy-

skaæ zamierzony cel. Jest to doœæ powszechny sposób ne-

gocjowania w sytuacjach konfliktowych, w sprawach s¹-

dowych, gdzie jedna ze stron wysuwa nierealistyczne rosz-

czenia. Doœæ popularna jest równie¿ ta metoda w sytu-

acjach negocjacji pracodawca – zwi¹zki zawodowe.

124

Rozdzia³ III

background image

W technice „drzwiami w twarz” poza emocjami uak-

tywnia siê równie¿ zasada kontrastu. Polega ona na tym,

¿e jeœli zestawimy z sob¹ dwa elementy, to subiektywnie

spostrzegana wielkoœæ jednego z nich zale¿y od wielkoœci

pozosta³ych. Zasada ta odnosi siê równie¿ do z³udzeñ wzro-

kowych i zosta³a po raz pierwszy opisana ju¿ przez Eb-

binghausa. Spójrzmy na rysunek 13. Tej samej wielkoœci

figura zdaje siê o wiele mniejsza w otoczeniu podobnych

figur wiêkszych i odwrotnie, mniejsze figury w otoczeniu

powoduj¹, ¿e spostrzegamy j¹ jako zdecydowanie wiêksz¹.

Rys. 13. Efekt kontrastu.

Zgodnie z zasad¹ kontrastu ³atwiej zaakceptujemy

wysok¹ cenê jakiegoœ produktu wówczas, gdy najpierw

sprzedawca zaprezentuje nam produkt za cenê naszym

zdaniem wrêcz niewyobra¿aln¹, ni¿ wówczas, gdy od razu

zapozna nas z produktem o wysokiej cenie. Doœæ czêsto

do tej manipulacji uciekaj¹ siê sprzedawcy, którzy naj-

pierw szokuj¹ nas cen¹. Niektórzy wrêcz pastwi¹ siê nad

klientem, opowiadaj¹c o jeszcze dro¿szych produktach

konkurencji. Gdy ju¿ oswoimy siê z tak wysokimi kwota-

mi, gdy podczas rozmowy nieco nam „znormalniej¹”, wów-

czas okazuje siê, ¿e jest produkt, którego cena jest du¿o

ni¿sza od tych, o jakich toczy³a siê rozmowa. Akceptuje-

Manipulacje emocjami

125

background image

my j¹, chocia¿ pierwotnie, przez myœl by nam nie prze-

sz³o wydaæ na ten produkt tyle pieniêdzy.

Praktyczne wykorzystanie zasady kontrastu, a raczej

unikanie jej skutków mo¿na by³o zaobserwowaæ podczas

kampanii prezydenckiej w 1995 r. w Polsce. Aleksander

Kwaœniewski, kandydat doœæ niskiego wzrostu, by³ przez

osoby prowadz¹ce kampaniê eksponowany w sposób, któ-

ry uniemo¿liwia³ jakiekolwiek porównania. Kiedy kam-

pania zakoñczy³a siê sukcesem i prezydent-elekt wyst¹-

pi³ po raz pierwszy w otoczeniu swoich ochroniarzy, dla

odmiany ludzi o wzroœcie nieco ponadprzeciêtnym, zasa-

da kontrastu zadzia³a³a w ca³ej pe³ni – wiele osób przy-

znawa³o wówczas, ¿e ulegli z³udzeniu, ¿e kandydat wyda-

wa³ im siê du¿o, du¿o wy¿szy. To z³udzenie by³o z pewno-

œci¹ kontrolowane. Specjaliœci od kreowania wizerunku

polityka doskonale zdaj¹ sobie sprawê, ¿e tego rodzaju

atrybuty, jak wzrost maj¹ bardzo du¿e znaczenie w „de-

mokratycznych” decyzjach wyborców. Wszak analiza wy-

borów prezydenckich w Stanach Zjednoczonych pokaza-

³a, ¿e tylko dwukrotnie w ca³ej historii tego kraju wybra-

no kandydata ni¿szego wzrostem!

Naukowcy oczywiœcie przetestowali technikê „drzwia-

mi w twarz” wielokrotnie. Eksperymenty rzeczywiœcie po-

twierdzi³y, ¿e przedstawienie bardzo du¿ej proœby, proœby

nie do spe³nienia, a nastêpnie ma³ej proœby, o któr¹ w³a-

œnie chodzi osobie prosz¹cej, zwiêksza uleg³oœæ osób bê-

d¹cych obiektem manipulacji. I tak np. w jednym z eks-

perymentów ma³ej proœbie uleg³o ok. 17% osób z grupy

kontrolnej (tylko ma³a proœba), a a¿ 50% osób poddanych

manipulacji (wielka proœba-ma³a proœba). „Z rozpêdu”

przetestowali oni jeszcze jedn¹ technikê, a mianowicie

„dwa razy drzwiami w twarz”. Osobom badanym przed-

stawiono dwukrotnie bardzo du¿¹ proœbê, a nastêpnie w³a-

œciw¹ proœbê. Okaza³o siê, ¿e w stosunku do „pojedyn-

czych drzwi” technika ta jest du¿o bardziej skuteczna. W

tym przypadku ulega³o a¿ 63% badanych.

7

7

R. Nawrat, Manipulacja spo³eczna – przegl¹d technik i wybra-

nych wyników badañ. Wyd. cyt.

126

Rozdzia³ III

background image

Wzbudzanie poczucia winy

Cz³owiek jest zwierzêciem, które siê

czerwieni i które ma ku temu powody.

Mark Twain

Technika prawdopodobnie wymyœlona wiele tysiêcy lat

temu. Jej istota polega na tym, ¿e jeœli wzbudzi siê w

kimœ poczucie winy, to bêdzie on du¿o bardziej uleg³y ni¿

„na ch³odno”. Wykorzystuj¹ j¹ nie tylko kobiety, które,

jeœli przypadkiem zastan¹ skrzywdzone, potrafi¹ ten fakt

póŸniej wielokrotnie wykorzystaæ. W bardziej wyracho-

wanej formie manipulacja bywa stosowana przez polity-

ków. Polega ona na tym, ¿e manipulator najpierw stara

siê uzyskaæ status ofiary i robi to œwiadomie. W ten spo-

sób bardzo czêsto demonstranci prowokuj¹ do walki pil-

nuj¹ce porz¹dku oddzia³y policji. I wcale nie chodzi tu o

to, aby walczyæ z policj¹ i j¹ pokonaæ. Celem jest to, ¿eby

w³aœnie zostaæ pobitym! Nikt z normalnych, demonstru-

j¹cych ludzi w obecnych czasach nie wierzy przecie¿ w

realne zwyciêstwo nad oddzia³ami policji dysponuj¹cymi

chocia¿by przewag¹ techniczn¹. A jeœli nawet, to nie mo¿e

siê spodziewaæ, ¿e walne zwyciêstwo nad policjantami

zmusi np. rz¹d do ustêpstw. Natomiast jeœli uda siê zo-

staæ pobitym, pokonanym (a to nie jest trudne), zyskuje

siê bardzo silny argument przetargowy w negocjacjach i

sympatiê opinii spo³ecznej. Wszak ofiary zawsze wzbu-

dzaj¹ wiêksze wspó³czucie ni¿ agresor.

Odnosz¹c siê z najwy¿szym szacunkiem do wszystkich

ofiar walk ulicznych w naszym kraju, nale¿y jednak pod-

kreœliæ, jak czêsto te w³aœnie ofiary s³u¿y³y czy to formo-

waniu opinii publicznej, czy to budowaniu silniejszego

oporu przeciw w³adzy, czy te¿ podsycaniu nastrojów bun-

tu w sercach Polaków. I w tym sensie nie by³y to ofiary

daremne. Na taki obrót sprawy licz¹ bardzo czêsto de-

monstruj¹cy (chocia¿ rzadko kto osobiœcie chcia³by, ¿eby

jemu w udziale przypad³a rola ofiary). Zdaj¹c sobie z tego

sprawê, dobrze wyszkolona policja stara siê nie daæ wci¹-

gn¹æ do walki, podczas gdy demonstranci licz¹ szczerze

Manipulacje emocjami

127

background image

na to, ¿e uda siê im pobudziæ emocje przeciwnika i ¿e ten

w³aœnie moment uchwyc¹ rzucaj¹cy siê w wir walki ka-

merzyœci stacji telewizyjnych.

Czy nie tak¹ w³aœnie strategiê przyjêli organizatorzy

blokad dróg przeprowadzonych w Polsce przez rolników

zim¹ 1999 roku? Spójrzmy na ten komentarz:

Uprzedzaj¹c starcia policji z blokuj¹cymi drogi rolnikami –

a na eskalacji tego konfliktu wyraŸnie zale¿y Andrzejowi
Lepperowi – Jaros³aw Kalinowski i w³adze PSL postanowi-

³y uczyniæ ze zwolenników Leppera mêczenników walki o
wolnoœæ (na razie o wolny dostêp rolników do publicznej

kasy), zaœ lidera Samoobrony wykreowaæ na nowego œw.
Szczepana. Kierownictwo PSL postanowi³o na pocz¹tek re-

jestrowaæ ofiary staræ rolników z policj¹, a w przysz³oœci
przyznaæ im zbiorowo uprawnienia kombatanckie – jak

uczestnikom poznañskiego czerwca 1956 r. To jawna kpina
z ofiar PRL i obraza dla wszystkich, którzy dla obecnej wol-

nej Polski ryzykowali ¿yciem i zdrowiem. Do mno¿enia „kom-
batantów ostatniej minuty” mo¿na siê ju¿ by³o przyzwycza-

iæ (co najwy¿ej by³o to œmieszne), czynienie kombatantami
uczestników zadym jest ju¿ tylko ¿a³osne. Sk¹din¹d mo¿na

siê dziwiæ powœci¹gliwoœci liderów ludowej partii: przecie¿ z
najwiêkszym poœwiêceniem walcz¹ z policj¹ w Polsce szali-

kowcy i im w pierwszej kolejnoœci nale¿¹ siê kombatanckie
szlify.

8

Nic dodaæ, nic uj¹æ. Na szczêœcie manipulacja by³a zbyt

grubymi niæmi szyta, aby ktokolwiek da³ siê na ni¹ na-

braæ (mo¿e jedynie poza samymi rolnikami). O wiele czê-

œciej jednak jest ona stosowana na mniejsz¹ skalê, w kon-

taktach miêdzyludzkich. Poniewa¿ takie sytuacje najbar-

dziej nas w tej ksi¹¿ce interesuj¹, przyjrzyjmy im siê bar-

dziej szczegó³owo.

Naukowcy dostrzegli technikê wzbudzania poczucia

winy dopiero w koñcu lat 60-tych, ale za to precyzyjnie j¹

opisali. Jak zatem wygl¹da ona z perspektywy laborato-

8

S. Janecki, Kombatanci. „Wprost”, 6, 1999.

128

Rozdzia³ III

background image

rium psychologicznego? W jednym z pierwszych badañ

nad t¹ technik¹ eksperymentatorzy stawiali osoby bada-

ne w sytuacji, w której zadawali drugiej osobie cierpienie

spowodowane emisj¹ wstrz¹sów elektrycznych b¹dŸ te¿

dŸwiêków o bardzo du¿ym natê¿eniu. Po zakoñczeniu ba-

dañ „ofiary” (w rzeczywistoœci wspó³pracownicy ekspery-

mentatora), które poddawane by³y cierpieniom, zwraca³y

siê do tych, którzy sprawiali im to cierpienie, z proœb¹ o

wziêcie udzia³u w akcji na rzecz ratowania sekwoi kali-

fornijskich. I rzeczywiœcie, wyniki pokaza³y, ¿e osoby, które

stosowa³y szoki elektryczne, wykazywa³y uleg³oœæ znacz-

nie czêœciej ni¿ osoby, które w pierwszej fazie zamiast

wstrz¹sów emitowa³y tylko dŸwiêki. W tym samym bada-

niu wykazano ponadto, ¿e uleg³oœæ by³a spowodowana nie

tylko samym wspó³czuciem w stosunku do ofiary, lecz w³a-

œnie poczuciem winy. W badaniu poza opisanymi grupa-

mi brali udzia³ tak¿e obserwatorzy. Okazuje siê, ¿e sama

obserwacja cierpienia nie jest wystarczaj¹ca dla wywo³ania

uleg³oœci, a powoduje j¹ dopiero chêæ zadoœæuczynienia.

9

Wyniki tych badañ sprawdzano w innych eksperymen-

tach. W jednym z nich osoby badane stawiano w doϾ

niezrêcznej sytuacji, w której oczekiwano, ¿e ok³ami¹ eks-

perymentatora. I tak siê rzeczywiœcie dzia³o. Po zakoñ-

czeniu eksperymentu prowadz¹cy badanie prosi³ wszyst-

kich o wziêcie udzia³u w kolejnym eksperymencie. „K³am-

cy” du¿o czêœciej zgadzali siê poœwiêciæ swój czas ni¿ oso-

by z grupy kontrolnej, które nie czu³y siê w ¿aden sposób

winne wobec eksperymentatora.

10

Podobnych badañ przeprowadzono jeszcze wiele i ich

wyniki by³y podobne. Oczywiœcie, uleg³oœæ wystêpowa³a

zawsze w sytuacji, kiedy w jej wyniku mo¿na by³o doko-

naæ zadoœæuczynienia, kiedy proœba dotyczy³a zachowa-

nia pozytywnego, prospo³ecznego. Co ciekawe, w wyniku

systematycznych badañ tej techniki okaza³o siê, ¿e jej

9

J. M. Carlsmith, A. E. Gross, Some effectsof guilt on compliance.

„Journal of Personality and Social Psychology”, 11, 1969, s. 232-239.

10

J. L. Freedman, S. A. Wallington, E. Bless, Compliance without

pressure: The effect of guilt. „Journal of Personality and Social Psy-

chology”, 7, 1967, s. 117-124.

Manipulacje emocjami

129

background image

efektywnoœæ jest wiêksza wówczas, gdy spe³nienie proœ-

by bêd¹cej ce-lem manipulacji nie wymaga spotkania

siê z ofiar¹, w stosunku do której wzbudzone zosta³o

poczucie winy.

W tym miejscu nasuwa mi siê refleksja zwi¹zana z

pozytywnym spo³ecznie, i nie maj¹cym charakteru mani-

pulacji, wykorzystaniem mechanizmu poczucia winy. Po-

czucie winy pojawia siê prawie zawsze tam, gdzie doko-

nano jakiegoœ wystêpku. Takimi zdarzeniami s¹ przestêp-

stwa, szczególnie tego rodzaju, gdzie ktoœ konkretny sta-

je siê ofiar¹. Od przestêpcy oczekuje siê poczucia winy,

skruchy, ale rzadko kiedy umo¿liwia mu siê zadoœæuczy-

nienie, bo trudno mówiæ o wyrokach s¹dowych jako o

formie zadoœæuczynienia. Tak wiêc poczucie winy pozo-

staje „niezagospodarowane” przez wymiar sprawiedliwo-

œci. Na szczêœcie nie zawsze, bo oto od niedawna pojawi³a

siê w naszym prawie nowa mo¿liwoœæ rozwi¹zywania sporu

pomiêdzy ofiar¹ i sprawc¹. T¹ form¹ s¹ mediacje. Usank-

cjonowane prawnie mediacje umo¿liwiaj¹ kontakt ofiary

i sprawcy poza sal¹ s¹dow¹ w obecnoœci przygotowanego

mediatora. Dotyczy to szczególnie przestêpców m³odocia-

nych lub tych, którzy dopuœcili siê wykroczenia po raz

pierwszy. Obie strony wynosz¹ z takich spotkañ bardzo

wiele, a odsetek powrotu na œcie¿kê bezprawia jest bar-

dzo ma³y. Có¿ zatem takiego magicznego dzieje siê pod-

czas mediacji? Jest tych efektów kilka. Przede wszystkim

ofiara unika tzw. efektu stygmatyzacji, szczególnie doty-

czy to np. zgwa³conych kobiet. Zredukowany zostaje lêk

przed oprawc¹. Tak naprawdê ofiary nawet po wyroku

s¹dowym boj¹ siê. „Przecie¿ kara nie trwa wiecznie, opraw-

ca opuœci miejsce odosobnienia i z pewnoœci¹ bêdzie siê

mœci³.” Taki jest najczêœciej tok rozumowania ofiary. Ze

strony sprawcy mamy natomiast do czynienia z du¿ym

poczuciem winy (zak³adaj¹c, ¿e nie mamy do czynienia z

psychopat¹ lub wielokrotnym recydywist¹). Najciê¿sza

nawet kara nie jest w stanie daæ sprawcy poczucia za-

doœæuczynienia, natomiast wszelkie formy dzia³ania na

rzecz ofiary, które zostan¹ zaproponowane przez ni¹ w

toku mediacji, takie poczucie mog¹ zapewniæ.

130

Rozdzia³ III

background image

Niestety, pozytywne wykorzystanie poczucia winy jest

rzadkoœci¹. O wiele ³atwiej o przyk³ady negatywne. Praw-

nicy z Kalifornii wykorzystuj¹ poczucie winy, a nawet

odruchy wspó³czucia w sposób skrajnie odmienny i mani-

pulacyjny. Okazuje siê, ¿e przeprosiny do niedawna jesz-

cze by³y wykorzystywane jako dowód odpowiedzialnoœci

za pope³nione wykroczenie, a co za tym idzie mog³y sta-

nowiæ prawn¹ podstawê roszczeñ. Dopiero niedawno ure-

gulowano prawnie ten problem:

W Kalifornii wolno ju¿ bezpiecznie wypowiadaæ s³owo „prze-
praszam”. Gubernator stanowy podpisa³ ustawê, która mówi,

¿e przeprosiny czy te¿ „¿yczliwe gesty sympatii” nie mog¹
byæ wykorzystywane lub interpretowane przez s¹dy jako

przyznanie siê do winy czy przyjêcie odpowiedzialnoœci. Au-
tor ustawy deputowany Lou Papan powiedzia³, ¿e ma ona

„wesprzeæ wysi³ki zmierzaj¹ce do polubownego koñczenia
sporów miêdzy obywatelami”. Spory te s¹ zwykle kompliko-

wane przez prawników i firmy ubezpieczeniowe, które do-
radzaj¹ klientom, by za wszelk¹ cenê unikali przeprasza-

nia. Papan uwa¿a, ¿e przeprosiny mog¹ otwieraæ drogê do
sympatycznego dialogu. – Zwyk³e przeprosiny nie s¹ z pew-

noœci¹ lekarstwem na szkody i cierpienia wyrz¹dzone przez
niedbalstwo czy beztroskê innych. Ale mog¹ byæ czêœci¹ glo-

balnego rozwi¹zania sporu prawnego – powiedzia³.

11

Obraz, jaki zarysowa³y nam przedstawione przyk³ady,

jest doϾ szeroki. Z jednej strony mamy do czynienia z

manipulacjami sytuacyjnymi, gdzie wykorzystuje siê fakt,

¿e ktoœ wyrz¹dzi³ nam krzywdê. Przy celowym zastoso-

waniu techniki manipulator najpierw staje siê ofiar¹, aby

zastosowaæ manipulacjê i zamieniæ role. Poczucie winy

mo¿e byæ wykorzystywane w celach pozytywnych, nato-

miast odruch wspó³czucia bywa tak¿e wykorzystywany

jako podstawa roszczeñ s¹dowych. Fundamentalna dla

wszystkich tych sytuacji jest naturalna cz³owiekowi zdol-

noœæ odczuwania poczucia winy i chêæ zadoœæuczynienia.

11

Mo¿na mówiæ przepraszam. „Gazeta Wyborcza”, 26 lipca 2000.

Manipulacje emocjami

131

background image
background image

ROZDZIA£ IV

MANIPULACJE

POCZUCIEM KONTROLI

Nie jesteœmy bardziej pomys³owi w wyszukiwaniach z³ych

motywów dla dobrych czynów dokonywanych przez innych, ni¿

dobrych motywów dla z³ych czynów, których sami dokonujemy.

Charles Caleb Folton Lacon

CJE

MANIPU

background image
background image

WyobraŸmy sobie nastêpuj¹ce zdarzenie. Spotykacie daw-

nego kolegê ze szko³y. Jak to czêsto bywa w takich sytu-

acjach, zaczynacie rozmowê o starych znajomych. Dowia-

dujecie siê oto, ¿e dwóch waszych dawnych kolegów z

klasy wpad³o w niez³e tarapaty. Jeden i drugi jest bez

pracy, opuœci³y ich ¿ony, komornik stuka do drzwi, piê-

trz¹ im siê stosy niezap³aconych rachunków, maj¹ trud-

noœci ze zdrowiem. Jednak coœ ró¿ni sytuacjê tych dwóch

ludzi. Jeden z nich okazuje siê byæ alkoholikiem. Zacz¹³

piæ, doœæ wczeœnie, bo zaraz po studiach, kiedy dosta³

dobr¹ pracê. W domu zaczê³y siê pierwsze drobne niepo-

rozumienia. Alkohol przeszkadza³ te¿ w pracy. Omija³y

go awanse. Na³óg spowodowa³ równie¿ szereg powa¿nych

b³êdów i wykroczeñ, jakich dopuœci³ siê w pracy. W rezul-

tacie firma znalaz³a kogoœ innego na jego miejsce, a on

zosta³ bez zajêcia – na utrzymaniu ¿ony. D³u¿szy czas nie

móg³ znaleŸæ innej posady i ¿ona, maj¹c doœæ takiej sytu-

acji i ci¹g³ych k³ótni spowodowanych pijañstwem mê¿a,

postanowi³a siê z nim rozwieœæ. To spowodowa³o, ¿e za-

cz¹³ piæ jeszcze wiêcej, pojawi³y siê problemy ze zdro-

wiem, pobyty w szpitalu. W tej chwili szanse na znalezienie

pracy ma znikome, nie przys³uguje mu ju¿ prawo do zasi³-

ku dla bezrobotnych, zad³u¿y³ siê i ¿yje na granicy ubóstwa.

A jaki by³ los drugiego? Otó¿ pewnej jesieni zacz¹³ siê

bardzo Ÿle czuæ. Po kilku wizytach u lekarza okaza³o siê,

¿e s¹ to problemy zwi¹zane z krêgos³upem. Zwyrodnienie

powsta³e w wyniku siedz¹cego trybu ¿ycia (cz³owiek ten

by³ najprawdopodobniej pracoholikiem, gdy¿ spêdza³ w

pracy niemal ca³e dnie) nadawa³o siê ju¿ w chwili diagno-

zy jedynie do leczenia operacyjnego. Niestety, operacja

nie powiod³a siê. W rezultacie jego pobyt w szpitalu przed-

³u¿y³ siê do czterech miesiêcy. Po wyjœciu ze szpitala oka-

background image

za³o siê, ¿e m³oda i atrakcyjna ¿ona pozna³a w tym czasie

innego mê¿czyznê. W ten sposób zakoñczy³o siê jego ma³-

¿eñstwo. Postanowili siê rozstaæ. Z powodu powik³añ ope-

racyjnych wasz kolega ci¹gle musia³ przyjmowaæ œrodki

przeciwbólowe i poddawaæ siê intensywnej terapii. To do-

prowadzi³o do tego, ¿e nie by³ w stanie utrzymaæ siê na

dotychczas zajmowanym stanowisku, które wymaga³o ci¹-

g³ej obecnoœci w pracy, wyjazdów i dyspozycyjnoœci. Zresz-

t¹, jego potrzeby po odejœciu ¿ony nie by³y tak du¿e, cho-

cia¿ spor¹ czêœæ pieniêdzy poch³ania³o leczenie. Ci¹gle

utrzymuj¹cy siê kiepski stan zdrowia spowodowa³, ¿e ro-

s³o jego niezadowolenie z pracy i mala³o zaanga¿owanie.

W rezultacie z³o¿ono mu wypowiedzenie i to tak niespo-

dziewanie, ¿e nie by³ w stanie rozpocz¹æ starañ o rentê

zdrowotn¹. Ostatnio dowiedzia³ siê o mo¿liwoœci leczenia

operacyjnego jego przypad³oœci w klinice w Niemczech,

gdzie specjalizowano siê w tego typu przypadkach. Posta-

nowi³ rzuciæ wszystko na jedn¹ szalê. Zad³u¿y³ siê, ¿eby

op³aciæ operacjê i pobyt w szpitalu. Niestety i tym razem

skutek by³ ¿a³osny. Operacja nie przynios³a spodziewane-

go efektu. W tej chwili jest bez pracy, z ogromnym d³u-

giem, którego nie ma z czego sp³aciæ. ¯eby utrzymaæ przy-

najmniej ten stan zdrowia, w którym siê znajduje, po-

trzebne mu s¹ ci¹g³e zabiegi rehabilitacyjne. Stara siê co

prawda o rentê, ale nawet jeœli j¹ dostanie, nie bêdzie w

stanie sp³aciæ wszystkich d³ugów i zapewniæ sobie sta³ej

opieki zdrowotnej – niezbêdnej w tym stanie.

Czy nasze wspó³czucie dla tych dwóch ludzi jest jed-

nakie? Czy mo¿e bardziej ubolewamy nad losem tego dru-

giego? A jeœli tak, to dlaczego? OdpowiedŸ wydaje siê doœæ

oczywista. Pierwszy jest autorem swojego losu. To on sam

sprawi³ swoim zachowaniem, ¿e znalaz³ siê w takiej a nie

innej sytuacji. Ten drugi natomiast sta³ siê ofiar¹ nie-

szczêœliwego splotu przypadków. Nie by³ w stanie wp³y-

n¹æ na swój los. Jeœli nawet, to w bardzo niewielkim za-

kresie. Nasze wspó³czucie zale¿y zatem od tego, jak spo-

strzegamy przyczyny obecnego stanu rzeczy.

WyobraŸmy sobie dalej, ¿e ci dwaj ludzie zwracaj¹ siê

do nas o pomoc. Czy bêdziemy sk³onni wyci¹gn¹æ do nich

136

Rozdzia³ IV

background image

rêkê? Do obu? A mo¿e (co chyba najbardziej prawdopo-

dobne) wspomo¿emy tylko tego drugiego? I w tym miej-

scu doszliœmy do istoty kolejnej grupy manipulacji – p o -

c z u c i e m s p o s t r z e g a n e j k o n t r o l i . Nasza oce-

na rzeczywistoœci jest bowiem zale¿na od tego, jak spo-

strzegamy przyczyny zdarzeñ. W psychologii poœwiêcono

zjawisku spostrzegania przyczyn bardzo wiele miejsca.

Opisuj¹ je teorie atrybucji

1

. My jednak zajmiemy siê je-

dynie spostrzeganiem tzw. swobody wyboru przy podej-

mowaniu decyzji i jej wp³ywem na nasze zachowanie. Wy-

¿ej pokazaliœmy, ¿e jesteœmy sk³onni pomóc albo chocia¿

bardziej wspó³czuæ cz³owiekowi, który nie mia³ wp³ywu

na swój los. £añcuch zdarzeñ by³ wiêc nastêpuj¹cy – naj-

pierw nasza ocena swobody wyboru dzia³ania aktora opi-

sywanych zdarzeñ, a dopiero w œlad za tym decyzja o

udzieleniu mu pomocy. Co siê dzieje, kiedy taki schemat

zostanie wykorzystany w celach manipulacyjnych?

OdpowiedŸ na to pytanie znalaz³em w programie tele-

wizyjnym, który kilka lat temu emitowa³a czeska stacja

NOVA. Zaaran¿owano w nim sytuacjê z rodzaju tych po-

kazywanych ukryt¹ kamer¹. Na jednej z g³ównych ulic

Pragi posadzono w niewielkiej odleg³oœci od siebie dwóch

¿ebraków. Jeden z nich by³ klasyczny – obdarty, brudny, z

typow¹ wyœwiechtan¹ tekturk¹, na której wykaligrafo-

wano napis: JESTEM NARKOMANEM, CHORUJÊ NA

AIDS… PROSZÊ O WSPARCIE. Drugi ¿ebrak by³ bardzo

awangardowy. Ubrany w garnitur, krawat, czyste buty.

Na kartce mia³ wydrukowany drukark¹ komputerow¹

tekst: JESTEM MENED¯EREM. NIESPODZIEWANIE

STRACI£EM PRACÊ I ZOSTA£EM BEZ ŒRODKÓW DO

¯YCIA… PROSZÊ O WSPARCIE. Obaj ¿ebracy siedzieli

w klasycznej pozie, na chodniku z oczami wlepionymi w

ziemiê. Poza zwyk³ym w takich razach zdziwieniem i nie-

codziennymi reakcjami przechodniów najbardziej zaska-

kuj¹cy by³ wymierny rezultat, który uzyskali ¿ebracy. Ten

1

Czytelników zainteresowanych tym zagadnieniem odsy³am do cy-

towanych w tej ksi¹¿ce pozycji jak np. E. Aronson, T. D. Wilson,

R. M. Akert, Psychologia spo³eczna. Serce i umys³. Wyd. cyt.

Manipulacje poczuciem kontroli

137

background image

drugi mia³ blisko trzy razy wiêcej pieniêdzy! Oczywiœcie

mo¿na polemizowaæ, co by³o w tym przypadku przyczyn¹

tak du¿ej ró¿nicy w zarobkach. Byæ mo¿e równie¿ podo-

bieñstwo do przechodniów, ubiór, spostrzeganie pewnego

paradoksu. Z pewnoœci¹ wp³ynê³o na to kilka czynników.

By³ to tylko program telewizyjny, a nie precyzyjny ekspe-

ryment. Jednak moim zdaniem zadzia³a³o tutaj g³ównie

okreœlenie przyczyn sytuacji, w jakiej siê znaleŸli. Myœl¹c

bardzo skrótowo, tak jak myœli cz³owiek przechodz¹cy uli-

c¹, mo¿na powiedzieæ, ¿e: „bêdziemy wspieraæ tego, który

nie mia³ mo¿liwoœci wp³yn¹æ na swój los. Narkomanem

zostaje siê z w³asnego wyboru, a AIDS jest tego konse-

kwencj¹, dlatego nie pomo¿emy.” Sytuacjê, w której celo-

wo sk³aniamy ludzi do takiego myœlenia po to, ¿eby uzyskaæ

okreœlone korzyœci, mo¿emy ju¿ nazwaæ manipulacj¹.

W tym miejscu nietaktem by³oby pominiêcie tematu

w i a r y w s p r a w i e d l i w y œ w i a t . Poka¿e nam to

pewne b³êdy i zniekszta³cenia w spostrzeganiu przyczyn

zachowania innych ludzi, a w konsekwencji Ÿróde³ ich

obecnej sytuacji. Pod¹¿my zatem przez moment za t¹ dy-

gresj¹. Hipoteza teorii sprawiedliwego œwiata zosta³a sfor-

mu³owana w latach 60-tych przez Melvina Lernera. Zda-

niem autora teorii ludzie maj¹ potrzebê wiary w to, ¿e jed-

nostki ¿yj¹ce w takim œwiecie zwykle dostaj¹ to, na co za-

s³uguj¹. Konsekwencj¹ tego przekonania jest równie¿ prze-

œwiadczenie, ¿e obecna sytuacja ludzi wskazuje na to, ¿e

sobie na ni¹ zas³u¿yli. Jeœli zatem ktoœ znajduje siê w op³a-

kanym po³o¿eniu, to widocznie sobie na to zas³u¿y³, praw-

dopodobnie by³ zbyt leniwy, ¿eby pracowaæ albo zajmowa³

siê moralnie w¹tpliwym zajêciem, które doprowadzi³o go do

takiej sytuacji. I odwrotnie, ktoœ kto odniós³ sukces, praw-

dopodobnie na niego zapracowa³. Nie szczêdzi³ wysi³ku ani

czasu, uczy³ siê intensywnie. Uwa¿ny czytelnik z pewnoœci¹

dostrze¿e kulturowe pod³o¿e takiej teorii. Tak, zosta³a ona

sformu³owana w zgodzie z protestanck¹ wizj¹ œwiata i z

pewnoœci¹ potrzeba wiary w sprawiedliwy œwiat wygl¹da

nieco inaczej w kulturach o pod³o¿u katolickim, a ju¿ zupe³-

nie inaczej tam, gdzie na wp³yw katolicyzmu na³o¿ony zo-

sta³ system wartoœci socjalistycznych. Ale wracaj¹c do ory-

138

Rozdzia³ IV

background image

ginalnej myœli autora koncepcji, nale¿y podkreœliæ, ¿e kon-

sekwencj¹ takiego spostrzegania œwiata jest okreœlone za-

chowanie. Okazuje siê bowiem, ¿e ludzie z siln¹ wiar¹ w

sprawiedliwy œwiat czêœciej anga¿uj¹ siê w dzia³ania chary-

tatywne. Dlaczego? Jest to efekt obrony swojej wizji œwiata.

Pomagaj¹c innym, cz³owiek w ten sposób przywraca spra-

wiedliwoœæ, a co za tym idzie, utwierdza siê w przekonaniu

o s³usznoœci swojej wiary. Co najciekawsze dla naszego wy-

wodu, ludzie ci chêtniej anga¿uj¹ siê w dzia³ania altruistycz-

ne w sytuacji, kiedy maj¹ przekonanie, ¿e rzeczywiœcie wp³y-

nêli na zmianê sytuacji osoby, której pomagali! I przeciw-

nie, kiedy przekonaj¹ siê, ¿e ich dzia³ania nie przynosz¹

rezultatów, zaczynaj¹ deprecjonowaæ tê osobê, stwierdzaj¹c,

¿e widocznie zas³u¿y³a sobie na taki los i ich wysi³ki niczego

nie zmieni¹. Kiedy natomiast widz¹, ¿e osoba ta sama mia-

³a udzia³ w stworzeniu sobie niekorzystnej sytuacji, depre-

cjacja jest jeszcze intensywniejsza.

Oczywiœcie, nie wszyscy ludzie wykazuj¹ jednakowo

silne przekonanie o sprawiedliwoœci œwiata. Przyk³ad za-

chowania ludzi o takim przekonaniu pokazuje jednak po

raz kolejny, jak wa¿ne jest w naszym dzia³aniu, szczegól-

nie w dzia³aniu, w którym bierze udzia³ (albo nawet jest

jego przyczyn¹) inny cz³owiek, przekonanie o kontrolo-

walnoœci jego zachowania. Od tego przekonania wrêcz za-

le¿y, czy podejmiemy jak¹kolwiek aktywnoœæ.

A jak to wszystko ma siê do manipulacji? Otó¿ ca³y

zestaw technik manipulacyjnych ma za zadanie wytwo-

rzenie przekonania, ¿e strona, która nami manipuluje,

nie kontroluje do koñca swojego zachowania, nie jest w

stanie wp³ywaæ na jego skutki. I przeciwnie – umiejêt-

nym zestawieniem informacji, faktów wytwarza w nas

przekonanie, ¿e w ca³ej sytuacji tylko my mamy mo¿li-

woœæ wp³ywania na bieg zdarzeñ. Moim ulubionym przy-

k³adem, który mo¿e stanowiæ metaforê dla wiêkszoœci tech-

nik wykorzystuj¹cych manipulowanie poczuciem kontro-

li, jest cz³owiek z szaf¹ na plecach. WyobraŸcie sobie, ¿e

spotykacie na schodach cz³owieka z szaf¹ (osoby lubi¹ce

klasykê mog¹ sobie w tym miejscu wyobraziæ dwóch lu-

dzi z szaf¹, ale du¿¹!). Spotykacie go w po³owie schodów,

Manipulacje poczuciem kontroli

139

background image

jak w³aœnie schodzi przyt³oczony ogromnym ciê¿arem. Na

pierwszy rzut oka widaæ, ¿e nie jest w stanie zrobiæ kro-

ku w ty³, ust¹piæ. Nie miniecie siê z ca³¹ pewnoœci¹. A

jeœli nawet, to szafa spadnie mu z pleców albo go przy-

gniecie. Jaka bêdzie wasza reakcja? Oczywiœcie, ust¹picie

mu miejsca, cofniecie siê i przepuœcicie go. Zaraz, ale gdzie

tu manipulacja? – wykrzyknie oburzony czytelnik. Mani-

pulacja kryje siê w tym, ¿e szafa, któr¹ niós³ cz³owiek,

by³a atrap¹ wykonan¹ ze styropianu! Takimi atrapami

zas³aniaj¹ siê wytrawni manipulatorzy, wk³adaj¹ je sobie

na plecy pokazuj¹c, ¿e nie s¹ w stanie kontrolowaæ swo-

ich dzia³añ po to, byœmy ust¹pili. Jeœli bowiem mamy do

czynienia z sytuacj¹, w której tylko jedna strona mo¿e

kontrolowaæ swoje zachowanie, mo¿e poczyniæ krok w do-

wolnym kierunku, ust¹piæ, to presja psychologiczna na

ustêpstwo jest tak silna, ¿e w³aœnie ta strona bêdzie du¿o

bardziej sk³onna do ustêpstw. Ni¿ej przedstawione tech-

niki manipulacji to nic innego jak opis atrap szaf i sposo-

bów ich wk³adania na plecy. Do tej grupy manipulacji

nale¿¹: b e z l i t o s n y p a r t n e r , w s z y s t k o a l b o

n i c , f a k t y d o k o n a n e , z a c h o w a n i a i r r a c j o -

n a l n e , r e o r i e n t a c j a .

Inna grupa technik poczuciem kontroli polega na pod-

stêpnym pozbawieniu ofiary przekonania o wp³ywie („ c o

b y b y ³ o g d y b y ? ” ), na rzeczywistym pozbawieniu jej

takiego wp³ywu (w y u c z o n a b e z r a d n o œ æ ) b¹dŸ te¿

na wytworzeniu przekonania, ¿e kontrola sytuacji, której

w ogóle nie braliœmy pod uwagê, jest mo¿liwa (p r o c e -

d u r a s c e n a r i u s z a ).

Bezlitosny partner

To chyba najbardziej powszechna technika z grupy

tych, które wykorzystuj¹ manipulacje poczuciem kontro-

li. Jestem przekonany, ¿e wiêkszoœæ z moich czytelników

(a podejrzewam, ¿e wszyscy) zastosowa³a przynajmniej

raz w ¿yciu tê metodê manipulacji. Z ca³¹ pewnoœci¹ byli-

œcie ni¹ równie¿ manipulowani. Bardzo czêsto bywa wy-

korzystywana w negocjacjach. Kiedy rozmowy dochodz¹

140

Rozdzia³ IV

background image

do poziomu ustêpstw, którego jedna ze stron nie chce

przekroczyæ, oœwiadcza wówczas: „Przykro mi, ale nie zo-

sta³em upowa¿niony do dokonywania tak daleko posu-

niêtych ustêpstw. O tej sprawie musi zadecydowaæ szef,

lecz w¹tpiê, ¿eby siê na to zgodzi³.” Jeœli rozmowy s¹ w

zaawansowanym stanie i drugiej stronie zale¿y na poro-

zumieniu, prawdopodobnie odst¹pi w perspektywie ko-

niecznoœci przerwania rozmów, odwleczenia momentu pod-

pisania umowy. Ustêpstwo to jest wynikiem dzia³ania „bez-

litosnego” i czêsto „niewidzialnego” partnera. Gdyby w

tym momencie zdecydowanie za¿¹daæ spotkania z sze-

fem, mog³oby siê okazaæ, ¿e strona manipuluj¹ca zacznie

siê pl¹taæ, ¿e szef akurat wyjecha³ albo pojawi¹ siê jakieœ

inne przeszkody uniemo¿liwiaj¹ce kontakt z nim. I jeœli

równie silnie zale¿y jej na porozumieniu, byæ mo¿e ust¹pi

„bior¹c gniew szefa na siebie”.

Rolê bezlitosnego partnera mo¿e pe³niæ szef, ¿ona,

wspólnik, a czasami zupe³nie zmyœlona osoba. Nie mo¿e-

my ust¹piæ, podj¹æ decyzji, bo co by powiedzia³ na to nasz

bezlitosny partner? Czasami bezlitosny partner mo¿e byæ

zupe³nie abstrakcyjny – „Chêtnie byœmy ust¹pili, ale nie

pozwala nam na to polityka firmy”. Taki bezosobowy bez-

litosny partner jest o tyle niebezpieczny, ¿e o ile w przy-

padku szefa mo¿emy za¿¹daæ spotkania z nim, o tyle trud-

no zareagowaæ na „politykê firmy”, ¿¹daj¹c spotkania z

ni¹. Mo¿na jednak zapytaæ, kto ustali³ tak¹ politykê lub

kto ma na ni¹ wp³yw i za¿¹daæ spotkania z t¹ osob¹.

Spotka³em siê równie¿ z tym, ¿e w roli bezlitosnego part-

nera umieszczano równie¿ cennik, z którym trudno dys-

kutowaæ, komputer, program komputerowy.

Na pierwszy rzut oka wydawaæ by siê mog³o, ¿e tech-

nika zosta³a jakby stworzona dla osób, które maj¹ nad

sob¹ prze³o¿onego. Widzia³em jednak tak¿e dyrektorów i

prezesów, którzy zas³aniali siê bezlitosnym ksiêgowym

b¹dŸ dyrektorem finansowym, ale tak¿e zwi¹zkami za-

wodowymi. Jest ona wiêc doœæ uniwersalna. Bezlitosny

partner to nic innego jak owa styropianowa szafa na ple-

cach. Stanowi formê odmowy nie wprost, czasami jest

zwyk³ym nieasertywnym zachowaniem. Pamiêtaæ jednak

Manipulacje poczuciem kontroli

141

background image

nale¿y, i¿ czasami rzeczywiœcie osoba, z któr¹ rozmawia-

my, ma nad sob¹ naprawdê trudnego szefa b¹dŸ okrutn¹

¿onê w domu. Traktowanie takich sytuacji schematycznie

mo¿e przynieœæ niekoniecznie pozytywne skutki. To jed-

nak, czy jest to tylko wybieg negocjacyjny, czy te¿ fakt, zale-

¿y od naszej umiejêtnoœci rozpoznania i oceny sytuacji.

Rys. 14. Bezlitosny partner.

Wszystko albo nic

Trzeba niekiedy wiedzieæ, jak daleko mo¿na

siê posun¹æ za daleko.

Tristan Bernard

By³a w swoim czasie opowiastka o amerykañskim pisarzu,

który pisa³ powieœæ w odcinkach. Pewnego dnia przyszed³
do swego szefa.

Pisarz: Szefie, od jutra chcê dziesiêæ dolarów wiêcej za odci-
nek.

Szef: Won.
Pisarz wychodzi gwi¿d¿¹c beztrosko. Szef ³¹czy siê z sekre-

tark¹ i ka¿e, aby przyszed³ Rappaport. Rappaport wchodzi.

142

Rozdzia³ IV

background image

Szef: Rappaport. Od tej chwili bêdziesz pisa³ dalej tê choler-
n¹ bzdurê.

Rappaport: Tak jest szefie.
Zgarnia nonszalanckim ruchem manuskrypt i wychodzi; szef

pogr¹¿a siê w dalszej pracy.
Za godzinê wraca Rappaport: jest zupe³nie pijany i trupio

blady. K³adzie przed szefem manuskrypt.
Rappaport: Wszystko skoñczone. Otrz¹sam pyl z moich nóg

i przeklinam.
Zataczaj¹c siê wychodzi; szef wo³a, aby przyszed³ Trepenge-

lander. Trepengelander wchodzi.
Szef: Patrick. Masz od jutra pisaæ dalej tê hecê.

Trepengelander: Tak jest.
Wychodzi. Po godzinie wraca. Trupio blady. Pijany. Rzuca

manuskrypt na stó³ i nie mówi¹c ani s³owa wychodzi. Sytu-
acja robi siê powa¿na; z drukarni dzwoni¹. Szef wo³a Naj-

lepszego.
Najlepszy wchodzi.

Szef: Ty… i tak dalej.
Najlepszy: OK.

Po godzinie wraca: pijany i trupio blady.
Szef: Co jest?

Najlepszy: Nic siê nie da zrobiæ. Bohater wyskoczy³ z samo-
lotu na wysokoœci dziesiêciu tysiêcy metrów i jest bez spa-

dochronu. Wokó³ niego lata eskadra odrzutowców i strzela
do niego pociskami rakietowymi. Na dole czekaj¹ ju¿ na

niego rekiny z otwartymi paszczami. A teraz idê, otrz¹sam
py³ z moich nóg i przeklinam.

Najlepszy wychodzi. Szef wo³a pierwszego i obiecuje mu pod-
wy¿kê. Nastêpnego dnia ukaza³ siê dalszy ci¹g powieœci od-

cinkowej zaczynaj¹cy siê od s³ów: „Nadludzkim wysi³kiem
woli, wydostawszy siê z tych irytuj¹cych opresji, Mike Gil-

derstern powróci³ do Nowego Jorku.”

2

To jedna z moich bardziej ulubionych anegdot – ilu-

struje precyzyjnie mechanizm manipulacyjny techniki

„wszystko albo nic”. Polega on na tym, ¿e jedna ze stron

2

M. H³asko, Piêkni dwudziestoletni. Wydawnictwo kos, Kraków 1981.

Manipulacje poczuciem kontroli

143

background image

œwiadomie pozbawia siê wszelkiej kontroli nad zdarze-

niami. „Wypycha bohatera z samolotu na wysokoœci…”

itd. To pozbawienie siê kontroli jest jednak pozorne. Po-

zostaje przecie¿ zawsze to wyjœcie, ¿e mo¿na „nadludz-

kim wysi³kiem woli wydostaæ siê z irytuj¹cych opresji”.

Strategia ta doœæ czêsto jest stosowana przez polity-

ków. Og³aszaj¹ oni publicznie za³o¿enia, z jakimi przystê-

puj¹ do negocjacji, zaznaczaj¹c jednak, ¿e nie interesuj¹

ich ¿adne inne ustêpstwa. W ten sposób wytwarzaj¹ pre-

sjê na drug¹ stronê jeszcze przed przyst¹pieniem do roz-

mów. Kiedy taki polityk zasiada do sto³u, na wszelkie

propozycje ustêpstw mo¿e odpowiedzieæ: „Rozumiem wa-

sze stanowisko, ale proszê wzi¹æ pod uwagê, ¿e ja swoje

og³osi³em ju¿ publicznie i teraz wszelkie ustêpstwa spo-

woduj¹, ¿e opinia potraktuje mnie jako kogoœ ma³o po-

wa¿nego. Ja po prostu ju¿ nie mogê ust¹piæ.” Ta technika

jest o tyle niebezpieczna i zbli¿ona do hazardu, ¿e czêsto

strona manipuluj¹ca rzeczywiœcie pozbawia siê kontroli

nad sytuacj¹, nie zostawiaj¹c sobie ¿adnego mo¿liwego

wyjœcia. Pisz¹c te s³owa jestem œwiadkiem rozpadu rz¹-

dz¹cej w Polsce koalicji z³o¿onej z Akcji Wyborczej „Soli-

darnoœæ” i Unii Wolnoœci. Wicepremier Leszek Balcero-

wicz wycofa³ wszystkich ministrów UW z rz¹du. Ten fakt

by³ niczym innym jak pozbawieniem siê kontroli nad sy-

tuacj¹. Nastêpnie UW rozpoczê³a rozmowy, które by³y pro-

wadzone w okresie pomiêdzy z³o¿eniem dymisji a ich przy-

jêciem przez premiera (przedstawiciela AWS). Rokowa-

nia prowadzono zgodnie ze strategi¹ „wszystko albo nic”.

Niestety, strategia nie powiod³a siê, a przyst¹pienie do

negocjacji po fakcie z³o¿enia dymisji obna¿y³o mechanizm

manipulacyjny i s³aboœæ partii. Widocznym sta³o siê, ¿e

chodzi³o tak naprawdê o lepsz¹ pozycjê w rozmowach, a nie

o wyst¹pienie z koalicji. Komentarze by³y doœæ oczywiste:

Gdyby okreœliæ, czego chcia³a Unia Wolnoœci, podejmuj¹c
uchwa³ê o wycofaniu ministrów, to doœæ oczywiste jest, ¿e

prawie jednog³oœnie zadecydowano o koñcu obecnej koalicji
w przeœwiadczeniu, ¿e porz¹dny program naprawczy jest w

istocie niemo¿liwy. (…)

144

Rozdzia³ IV

background image

W nastêpnych dniach to stanowisko zaczê³o siê rozmywaæ.
Unia pokaza³a siê jako partia wewnêtrznie podzielona, nie

maj¹ca jasno wytyczonego celu, skutkiem czego da³a siê wci¹-
gn¹æ w to, co jest specjalnoœci¹ AWS – negocjacje a¿ do

upad³ego, kiedy ju¿ nie wiadomo, o co chodzi.

3

W podobny sposób zachowuj¹ siê czasami zwi¹zki za-

wodowe w negocjacjach z pracodawc¹. Najpierw sk³adaj¹

publiczne oœwiadczenia, a nastêpnie podczas rozmów po-

wo³uj¹ siê na nie. „My rozumiemy wasze argumenty, wie-

my, ¿e podwy¿ki ugodz¹ w interes firmy, powstrzymaj¹

restrukturyzacjê, ale proszê nas zrozumieæ, myœmy przed

spotkaniem zagwarantowali za³odze, ¿e nie wyjdziemy

st¹d, jeœli nie uzyskamy od was… itd.” W skrajnej formie

metoda „wszystko albo nic” przybiera formê faktów doko-

nanych, które s¹ równie¿ form¹ pozbawiania siê wp³ywu

na rzeczywistoϾ.

Fakty dokonane

Kiedy m¹¿ wraca z d³u¿szej delegacji, zastaje przeme-

blowane i pomalowane mieszkanie. Natychmiast roœnie w

nim fala wœciek³oœci, bo przecie¿ rozmawia³ z ¿on¹ na ten

temat, ustalili wspólnie, ¿e od³o¿¹ remonty i przemeblowy-

wanie do przysz³ej wiosny, ¿e w tym roku musz¹ koniecznie

sp³aciæ kredyt, ponadto planowali bardziej gruntowny re-

mont, a nie tylko malowanie. Trzeba bêdzie zatem powta-

rzaæ to, co zasta³o zrobione teraz, równie¿ i za rok. Cisn¹ siê

natychmiast na usta pytania, zarzuty. Ze strony ¿ony poja-

wiaj¹ siê natomiast uzasadnienia. „Przecie¿ by³o ju¿ tak

brudno, poza tym te meble naprawdê siê rozlatywa³y. Ja

tylko chcia³am coœ zrobiæ dla tego domu. Czy ty tego nie

potrafisz zrozumieæ?” …i w tym momencie zaczyna siê roz-

wijaæ doœæ szkaradna procedura, która z ofiary czyni spraw-

cê! Przecie¿ ta nieszczêœliwa kobieta zosta³a napadniêta przez

swojego mê¿a! Przecie¿ ona chcia³a dobrze, a on jak zwykle

jest okrutny, z³y i nieczu³y. Znowu j¹ zaatakowa³!

3

J. Paradowska, Wszechstronnie podzieleni. „Polityka”, 24, 2000.

Manipulacje poczuciem kontroli

145

background image

Kiedy procedura zostanie powtórzona kilkakrotnie, nie

daj Bo¿e w obecnoœci innych, mamy gotowy wizerunek

tyrana i uciskan¹ przez niego ofiarê. Metoda faktów do-

konanych jest jeszcze bardziej perfidna ni¿ „wszystko albo

nic”. W tej drugiej jest bowiem zawsze jakaœ mo¿liwoœæ

„wydostania siê nadludzkim wysi³kiem woli z irytuj¹cych

opresji”. W przypadku faktów dokonanych takiej mo¿li-

woœci nie ma. Ofiara ma dwa wyjœcia:

1. Zaakceptowaæ istniej¹cy stan rzeczy, co jest równo-

znaczne z przyzwoleniem na kolejne „fakty dokonane”.

2. Walczyæ o swoje prawo do wspó³decydowania, co z

kolei skazuje ofiarê na odgrywanie roli sprawcy.

Niestety, procedura faktów dokonanych nie ogranicza siê

do nieporozumieñ ma³¿eñskich. WyobraŸmy sobie spor¹ fir-

mê, w której cz³onkowie zarz¹du walcz¹ indywidualnie o

swoj¹ pozycjê w oczach podw³adnych. Jeden z wicepreze-

sów, odpowiedzialny m. in. za politykê p³ac, wyje¿d¿a na

tygodniowy urlop. Kiedy wraca, okazuje siê, ¿e z woli preze-

sa przydzielono dyrektorom departamentów bardzo znacz¹-

ce podwy¿ki, ponadto wymieniono im s³u¿bowe samochody

na nowe i co najmniej o klasê wy¿sze. WyobraŸcie sobie

minê wiceprezesa po powrocie z urlopu… A teraz wyobraŸ-

cie sobie gonitwê myœli w g³owie… Jak¹ w³aœciwie powinien

podj¹æ decyzjê? Czy mo¿e kwestionowaæ podwy¿ki wyna-

grodzeñ? Jeœli siê odwa¿y, to z pewnoœci¹ nie publicznie.

Przecie¿ fakt, ¿e przyznano je podczas jego nieobecnoœci,

doœæ jednoznacznie wskazuje na niego jako na osobê hamu-

j¹c¹ wzrost wynagrodzeñ. Czy bêdzie sk³onny publicznie

pochwaliæ i zaakceptowaæ decyzjê prezesa? W¹tpliwe, chyba

¿e œwiadomie narazi siê na opiniê konformisty i pochlebcy,

który jak chor¹giewka na wietrze zmienia pogl¹dy. Jeœli tak

afirmuje decyzje prezesa, to dlaczego nie podj¹³ ich sam, pomi-

mo uprawnieñ w tym wzglêdzie? Z której strony nie popatrzeæ

na problem, ofiara manipulacji jest w wielkiej kropce, a do tego

podejrzewaæ nale¿y, ¿e jej wypowiedzi i reakcje bêd¹ bardzo

pilnie œledzone. A zyski manipulatora? Uznanie i wdziêcz-

noœæ ze strony pracowników. Wszak wykorzysta³ nieobec-

noœæ wiceprezesa po to, ¿eby przeciwstawiæ siê jego polityce

p³acowej i zrobiæ coœ dla nich, pracowników.

146

Rozdzia³ IV

background image

Rys. 15. Fakty dokonane.

Bardziej powszechne „fakty dokonane” to tzw. samowole

budowlane. Do niedawna jeszcze, dopóki nie zmieniono usta-

wy, budowano gdzie popadnie, nie zwracaj¹c specjalnej uwagi

na zezwolenia i pozwolenia. Jakim¿ tyranem okaza³by siê

Manipulacje poczuciem kontroli

147

background image

s¹d, który nakaza³by rozbiórkê domu mieszkalnego w sytu-

acji, kiedy mamy kryzys mieszkaniowy. Koñczy³o siê wiêc

na karach (i tak ni¿szych ni¿ koszty legalnego budowania) i

wiele takich „faktów dokonanych” stoi do dziœ. W moim

najbli¿szym otoczeniu stoi ich przynajmniej kilka.

Niestety, muszê znowu zaczerpn¹æ z bogatego repertu-

aru b³êdów w porozumiewaniu siê przedstawicieli koalicji

rz¹dz¹cej Akcja Wyborcza „Solidarnoœæ” – Unia Wolnoœci.

Nie jest to z mojej strony wyrazem niechêci w stosunku do

osób, które opisujê, b¹dŸ wartoœci, które reprezentuj¹, ale

na pewno jest wyrazem ubolewania a nawet politowania

nad form¹ porozumiewania siê partnerów koalicji. Oto pod-

czas zagranicznej podró¿y premiera Jerzego Buzka (podró-

¿e ofiary s¹ sta³ym elementem tej metody manipulacji) wi-

cepremier Leszek Balcerowicz og³asza publicznie projekt re-

formy systemu podatkowego w Polsce, tzw. „Bia³¹ Ksiêgê” z

propozycj¹ podatku liniowego. Za³o¿enia reformy ukazuj¹

siê w prasie i s¹ doœæ logicznie odczytywane przez spo³e-

czeñstwo jako oficjalne stanowisko rz¹du. Premier dowia-

duje siê o tym fakcie i natychmiast, jeszcze z zagranicy,

potêpia projekt informuj¹c, ¿e nie zyska³ on jego akceptacji.

Fakty dokonane nie zosta³y zaakceptowane, rz¹d po raz

kolejny ukaza³ swój sk³ócony wewnêtrznie wizerunek. Rów-

nie Ÿle oceniam w tym miejscu postêpowanie zarówno wice-

premiera, jak i emocjonaln¹ reakcjê premiera. Bardziej wy-

wa¿ona i spokojna reakcja z ca³¹ pewnoœci¹ pozwoli³aby

zachowaæ chocia¿ pozory wspó³dzia³ania, zamiast kolejnego

dowodu na sk³ócenie i ci¹g³¹ walkê wewnêtrzn¹ w rz¹dzie.

Zachowania irracjonalne

Ka¿dy g³upiec mo¿e, kiedy tylko ma ochotê,

wprawi w pomieszanie najbardziej skom-

plikowany umys³.

Elias Canetti

Firmy œwiadcz¹ce us³ugi finansowe maj¹ w swojej

strukturze dzia³ windykacji, zajmuj¹cy siê egzekwowa-

niem nale¿noœci od nierzetelnych klientów. Praca w tych

dzia³ach nie nale¿y do przyjemnoœci. Klienci, z którymi

148

Rozdzia³ IV

background image

spotykaj¹ siê pracownicy dzia³u windykacji, to najczêœciej

ludzie podenerwowani czy wrêcz rozdra¿nieni konieczno-

œci¹ kontaktu z wierzycielem. Rozmowy z nimi s¹ trudne,

wymagaj¹ taktu i delikatnoœci. Nie dziwi zatem fakt, ¿e

po ca³ym dniu pracownicy s¹ mocno zmêczeni. W takiej

w³aœnie firmie, kwadrans przed zakoñczeniem pracy, po-

jawi³ siê klient zalegaj¹cy z p³atnoœciami. Nie bez zna-

czenia jest tutaj fakt, ¿e przyjecha³ z odleg³ego o kilkaset

kilometrów miasta z drugiego krañca Polski. Wpad³ zdy-

szany do firmy i stan¹³ oko w oko ze zmêczonym szefem

dzia³u windykacji, sk¹din¹d cz³owiekiem wygl¹daj¹cym

bardzo przyjaŸnie, spokojnym i zrównowa¿onym. Od razu

rozpocz¹³ t³umaczenie swojej sytuacji. W odpowiedzi otrzy-

ma³ kartkê papieru i o³ówek oraz krótkie polecenie:

– Narysuj pan œlimaczka.

– Ale¿ proszê pana – zaoponowa³ klient po doœæ d³u-

giej chwili milczenia wywo³anego os³upieniem – ja tutaj

przyjecha³em, ¿eby wyjaœniæ…

– Wiem, po co pan przyjecha³. Proszê narysowaæ œli-

maczka – uci¹³ wyjaœnienia szef dzia³u.

– Proszê pana – nie dawa³ za wygran¹ klient – ja

naprawdê mam powa¿n¹ sytuacjê, zalegam z p³atnoœcia-

mi za d³ugi okres, otrzyma³em od pañstwa wezwanie i…

– Wiem, proszê pana – ponownie uci¹³ szef dzia³u. –

Proszê narysowaæ œlimaczka.

– Ale…

– Proszê pana, ja nie mam czasu. Mogê panu umorzyæ

6% zaleg³ych p³atnoœci, jeœli narysuje pan œlimaczka, któ-

ry mi siê spodoba. Proszê zatem zabraæ siê za rysowanie,

bo za chwilê koñczê pracê.

Nasz, ju¿ nie na ¿arty wystraszony klient, patrz¹c

spode ³ba na szefa dzia³u, zabra³ siê za rysowanie œli-

maczka. W rezultacie tej rozmowy i po narysowaniu nie-

zbyt piêknego okazu œlimaczka uzyska³ 3% umorzenie

zaleg³ych p³atnoœci. Mo¿na byæ jednak przekonanym, ¿e

do dzisiaj cz³owiek ów nie do koñca rozumie ca³¹ sytu-

acje. Z ca³¹ pewnoœci¹ bêdzie równie¿ unika³ kontaktu z

dzia³em windykacji opisywanej firmy, p³ac¹c nale¿noœci

w terminie.

Manipulacje poczuciem kontroli

149

background image

Ten przyk³ad ilustruje technikê manipulacji, która nosi

miano z a c h o w a ñ i r r a c j o n a l n y c h . Co uzyskuje oso-

ba manipuluj¹ca w ten sposób? Dok³adnie to, co stanowi

istotê tej grupy manipulacji – ponownie przekazuje infor-

macjê: „nie mam kontroli nad sytuacj¹, nie kontrolujê w³a-

snego zachowania, nie mogê ust¹piæ”. A przecie¿ dzieci na-

wet wiedz¹, ¿e „g³upiemu trzeba ust¹piæ”. Z niezrównowa-

¿onymi „narwañcami” trzeba postêpowaæ ostro¿nie jak z jaj-

kiem, a jeœli mamy do czynienia z „gotowymi na wszystko

straceñcami”, zaczynamy siê zachowywaæ jak saper rozbra-

jaj¹cy niewypa³. Tyle ¿e ten niewypa³ nigdy by nie wypali³.

Problematyk¹ prezentowania braku poczytalnoœci zaj-

muj¹ siê równie¿ specjaliœci od autoprezentacji. Przy okazji

omawiania technik operowania w³asnym wizerunkiem

wspomnia³em o technice nazwanej „udawaniem g³upie-

go”. Parafrazuj¹c, mo¿na by powiedzieæ, ¿e zachowanie

irracjonalne to nic innego jak „udawanie wariata”. Lu-

dzie „udaj¹ wariata” g³ównie w sytuacjach, kiedy chc¹

unikn¹æ odpowiedzialnoœci, np. w s¹dzie. Doœæ czêste jest

stosowanie tej metody przez m³odych ludzi w sytuacji

poboru do wojska i to nie tylko w naszym kraju i w na-

szych czasach. Ju¿ Odyseusz, który nie pali³ siê do walki

z Trojanami, sia³ sól na swoim polu, aby sprawiæ wra¿e-

nie szaleñca. Sytuacje te jednak zawieraj¹ doœæ wyraŸny

motyw manipulacji, a przez to czyni¹ te metody przejrzy-

stymi i ³atwymi do zdemaskowania. Wszak nigdy nie do-

wiedzielibyœmy siê o Odyseuszu i jego podró¿y, gdyby jego

„udawanie wariata” powiod³o siê. Co ciekawe, okazuje siê,

¿e nawet „wariaci” potrafi¹ „udawaæ wariata”. W pew-

nym szpitalu psychiatrycznym przeprowadzono badanie

polegaj¹ce na tym, ¿e pacjentom z diagnoz¹ schizofrenii

zapowiedziano wizytê u psychologa. Jednak¿e podzielono

ich na ró¿ne grupy i podawano ró¿ny cel tej rozmowy. W

pierwszym przypadku rozmowa mia³a decydowaæ o prze-

niesieniu na oddzia³ zamkniêty b¹dŸ pozostaniu na otwar-

tym. W drugiej grupie informowano o tym, ¿e rozmowa

zadecyduje o wypisaniu ze szpitala. Co siê okaza³o? Pa-

cjenci obawiaj¹cy siê przeniesienia na oddzia³ zamkniêty

prezentowali du¿o mniej objawów, ni¿ ci z drugiej grupy,

150

Rozdzia³ IV

background image

obawiaj¹cy siê, ¿e bêd¹ musieli opuœciæ szpital (wœród

d³ugoletnich pacjentów z diagnoz¹ schizofrenii obserwuje

siê raczej lêk przed opuszczeniem szpitala i chêæ pozosta-

nia w nim). Tak wiêc nawet osoby chore psychicznie s¹ w

stanie prezentowaæ objawy choroby psychicznej w sytu-

acji, kiedy pojawia siê wyraŸny motyw.

Du¿o subtelniejsze s¹ jednak sytuacje podobne do tych

opisanych na pocz¹tku podrozdzia³u, gdzie cel manipulacji

nie jest tak oczywisty. Strona stosuj¹ca manipulacje polega-

j¹ce na zachowaniach irracjonalnych chce wywo³aæ wra¿e-

nie niezrównowa¿enia, braku odpowiedzialnoœci, zdespero-

wania. Na zasadnicze pytanie: po co to robi? – nie jest tak

³atwo odpowiedzieæ jak w przypadku oskar¿onego w s¹dzie

czy te¿ poboru do wojska. Jeœli strona negocjacji stosuj¹ca

manipulacje jest stron¹ s³absz¹, to przez takie zablokowa-

nie negocjacji (z ludŸmi nieodpowiedzialnymi trudno na-

wi¹zaæ kontakt) i rozmów mo¿e zyskaæ czas na to, ¿eby

„dozbroiæ siê”. Mo¿e uzyskaæ ustêpstwa w myœl zasady „g³up-

szym trzeba (dla œwiêtego spokoju oczywiœcie) ust¹piæ”. Mo¿e

wreszcie w sytuacjach konfliktowych wykazaæ nieporadnoœæ

przeciwnej strony w zakresie umiejêtnoœci dogadywania siê

i rozwi¹zywania konfliktów. Kiedy wywo³a ju¿ wra¿enie ir-

racjonalnoœci poprzez groŸby, które stanowi¹ podstawow¹

broñ w nastêpnej fazie tej strategii, mo¿e zahamowaæ dzia-

³ania drugiej strony, która zacznie postêpowaæ o wiele ostro¿-

niej. Zachowania irracjonalne wytwarzaj¹ swego rodzaju

zas³onê dymn¹ dla rzeczywistych dzia³añ. Kiedy zastana-

wiamy siê, o co im tak naprawdê chodzi i jaki jest cel ich

poczynañ, kiedy wk³adamy wysi³ek i dobr¹ wolê w zrozu-

mienie, manipulatorzy dzia³aj¹ ca³kiem racjonalnie w sfe-

rze, której nie kontrolujemy, a która mo¿e siê okazaæ nie-

d³ugo bardzo istotna dla negocjacji.

Wspania³y, literacki przyk³ad zachowañ irracjonalnych

to opowiadanie Marka Twaina zatytu³owane Interview.

M³ody dziennikarz przychodzi do s³awnego cz³owieka, aby

przeprowadziæ z nim wywiad:

– Mam. nadziejê, i¿ nie bêdzie pan mia³ nic przeciwko temu,

¿e zrobiê z panem maleñki interwiew. (…)

Manipulacje poczuciem kontroli

151

background image

– Ach tak, no, dobrze – zgoda. Hm! Dobrze – dobrze. (…)
Podszed³em tedy do szafy z ksi¹¿kami i powertowawszy w

niej jakieœ szeœæ do siedmiu minut, poczu³em, ¿e muszê od-
wróciæ siê do m³odego cz³owieka.

– Jak siê to pisze?… – zapyta³em.
– Pisze? Co takiego?

– Interwiew.
– Wielki Bo¿e! Po có¿ pan to chce pisaæ?

– Ja wcale nie chcê tego pisaæ, chcê tylko zobaczyæ, co to
znaczy?

– Hm, to jest…, muszê przyznaæ – dziwne. Ja przecie¿ mogê
panu powiedzieæ, co to znaczy, jeœli pan – jeœli pan –

– No to cudownie! To mi wystarczy; bêdê panu niezmiernie
wdziêczny.

– In: i-n, ter: t-e-r, inter-
– Wiec pan to pisze przez „i”?

– Tak, naturalnie.
– Aha, to ja dlatego tak d³ugo szuka³em.

– No dobrze, szanowny panie, ale przez jak¹ literê chcia³
pan to pisaæ?

– O, tak; ja… ja – w³aœciwie mówi¹c, to nie wiem. Wyj¹³em
encyklopediê i szuka³em w niej od koñca, s¹dz¹c, ¿e znajdê

to pod rycinami. Có¿, kiedy to bardzo stare wydanie. (…)

4

Kiedy po tym wstêpie dziennikarz nieco och³on¹³ i wy-

t³umaczy³ rozmówcy, czym jest interview, przyst¹pi³ do

zadawania kolejnych pytañ:

– Ile pan ma lat?
– Dziewiêtnaœcie, w czerwcu.

– Co pan mówi! Da³bym panu jakieœ trzydzieœci piêæ lub
trzydzieœci szeœæ lat! Gdzie pan siê urodzi³?

– W Missouri.
– Kiedy pan zacz¹³ pisaæ swe utwory?

– W 1836 r.
– Jak to, czy¿ to mo¿liwe, skoro pan teraz ma dopiero lat

dziewiêtnaœcie?

4

M. Twain, Podró¿ miêdzyplanetarna. PIW, Warszawa 1949.

152

Rozdzia³ IV

background image

– Nie wiem. Prawda, ¿e to wygl¹da dziwnie?
– Rzeczywiœcie, wygl¹da to dziwnie.

5

W dalszej czêœci dziennikarz dowiaduje siê, ¿e inda-

gowany zna³ cz³owieka, którego nie móg³ by³ znaæ, a

tak¿e, ¿e by³ na jego pogrzebie, na którym z nim roz-

mawia³. Zszokowany dziennikarz próbuje sprowadziæ

rozmowê na normalne tory, co zreszt¹ koñczy siê b³y-

skawiczn¹ pora¿k¹:

– Pozwoli mi pan zapytaæ o co innego. Którego dnia przy-
szed³ pan na œwiat?

– W poniedzia³ek, 31 paŸdziernika 1693 r.
– Co? To niemo¿liwe! Mia³by pan w takim razie sto osiem-

dziesi¹t lat. Jak pan to wyt³umaczy?
– Wcale nie chcê tego t³umaczyæ.

– Ale¿ powiedzia³ pan przed chwil¹, ¿e ma pan dopiero dzie-
wiêtnaœcie lat, a teraz podaje pan sto osiemdziesi¹t. To¿ to

ogromna sprzecznoϾ!
– Ha! Zauwa¿y³ pan to? (Uœcisk d³oni). Niejednokrotnie wy-

dawa³o mi siê to sprzecznoœci¹, ale nie wiem dlaczego, ja-
koœ nie mog³em tego rozstrzygn¹æ. Jak szybko pan spostrzega

takie rzeczy!

6

W ten sposób zgnêbiony i zdezorientowany dowiedzia³

siê jeszcze o zupe³nie absurdalnych faktach, które rela-

cjonowa³ rozmówca, a¿ w rezultacie zaniecha³ ca³ego przed-

siêwziêcia, co zreszt¹ najprawdopodobniej by³o celem prze-

pytywanego.

Dlaczego dziennikarz nie przerwa³ tej groteskowej sy-

tuacji? Dlaczego ludzie czêsto przez d³ugi czas ulegaj¹

„niezrównowa¿onym”? Bardzo przekonywuj¹cej w tym

wzglêdzie odpowiedzi na to pytanie udzieli³ psychotera-

peuta amerykañski Sheldon Kopp w ksi¹¿ce pt. Jeœli spo-

tkasz Buddê, zabij go!

7

Zastanawiaj¹c siê nad histori¹

szaleñstwa Don Kichota i towarzysz¹cego mu realistycz-

5

Tam¿e.

6

Tam¿e.

7

Wyd. Zysk i S-ka, Poznañ 1995.

Manipulacje poczuciem kontroli

153

background image

nego Sancho Pansy, skonstatowa³, ¿e pojêcie normalnoœci

i zdrowia jest w tym przypadku bardzo p³ynne. Oto San-

cho, realista, który wierzy tylko w to, co potrafi zobaczyæ

na w³asne oczy, towarzyszy Don Kichotowi w ob³¹kañ-

czych eskapadach w œwiat iluzji, ulega jego rozkazom i

zachciankom. Dzieje siê tak dlatego, poniewa¿ u pod³o¿a

„normalnoœci” Sancha le¿y chciwoœæ. Jako zap³atê za jego

s³u¿bê Don Kichot obieca³ stanowisko wielkorz¹dcy wy-

spy, któr¹ na pewno zdobêd¹ podczas jednej z awanturni-

czych wypraw. Zdroworozs¹dkowy Sancho wci¹¿ siê oszu-

kuje, ¿e rycerz wie co robi, ulega irracjonalnym dzia³a-

niom, bowiem „zdrowe” (jak nam siê wydaje) pragnienie

bogactwa i w³adzy jest w tym wypadku czynnikiem pod-

trzymuj¹cym „chore” z³udzenie rycerza.

Czy¿ nie dzieje siê podobnie w sytuacjach manipula-

cyjnych? Czy to nie „zdrowe” pragnienie zdobycia wywia-

du przez dziennikarza, „zdrowa” chêæ zawarcia transak-

cji przez biznesmena itp. „zdrowe pobudki” nie powoduj¹,

¿e jednak ulegamy „wariatom”? S¹ to jednak ju¿ pytania,

na które ka¿dy czytelnik powinien odpowiedzieæ sobie sam.

Reorientacja

Na pocz¹tku 1923 roku Niemcy p³acili za jednego do-

lara 7650 marek, na pocz¹tku paŸdziernika ju¿ 3 miliar-

dy, a miesi¹c póŸniej 600 miliardów marek. Wrzenie spo-

³eczne spowodowane tak¹ hiperinflacj¹ ³¹czy³o siê z pra-

gnieniem odwetu za upokorzenie Niemiec podczas konfe-

rencji wersalskiej w 1919 r. Wzrost nastrojów nacjonali-

stycznych wyczu³ doskonale Adolf Hitler. Wskaza³ t³u-

mom winnych – ¯ydów, którzy wed³ug niego sprawowali

rz¹dy w Republice Weimarskiej. Wskazanie tzw. k o z ³ a

o f i a r n e g o by³o oczywistym odwróceniem uwagi od isto-

ty problemu. Takie obarczenie odpowiedzialnoœci¹ za przy-

czyny konfliktu jednostki b¹dŸ grupy (najczêœciej mniej-

szoœciowej, s³abszej) nazywa siê reorientacj¹.

Sposób ten znany jest ludziom od dawna. Nazwa me-

tody wywodzi siê z obrz¹dku religijnego. Zosta³ on opisa-

ny ju¿ w Starym Testamencie:

154

Rozdzia³ IV

background image

Nastêpnie Aaron rzuci losy o dwa koz³y, jeden los dla Pana,
drugi dla Azazela. Potem Aaron przyprowadzi koz³a, wylo-

sowanego dla Pana, i z³o¿y go na ofiarê przeb³agaln¹. Koz³a
wylosowanego dla Azazela postawi ¿ywego przed Panem,

aby dokonaæ na nim przeb³agania, a potem wypêdziæ go dla
Azazela na pustyniê. (…) Aaron po³o¿y obie rêce na g³owê

¿ywego koz³a, wyzna nad nim wszystkie winy Izraelitów,
wszystkie ich przestêpstwa dotycz¹ce wszelkich ich grzechów,

w³o¿y je na g³owê koz³a i ka¿e cz³owiekowi do tego przeznaczo-
nemu wypêdziæ go na pustyniê. W ten sposób kozio³ zabierze

ze sob¹ wszystkie ich winy do ziemi bezp³odnej. (…) Cz³owiek,
który wypêdzi³ koz³a dla Azazela, wypierze ubranie, wyk¹pie

cia³o w wodzie, potem powróci do obozu.

8

Tytu³em uzupe³nienia dodaæ nale¿y, ¿e Azazel to z³y

duch zamieszkuj¹cy pustyniê. Tak wiêc mamy tutaj do

czynienia nawet z dwoma „koz³ami ofiarnymi”. Jeden z

nich sk³adany w ofierze Bogu, zabijany za grzechy ludu,

drugi wypêdzany na pustyniê po uprzednim „z³o¿eniu

wszystkich grzechów na jego g³owê”. Ten rytua³ znany

jest nie tylko w kulturach maj¹cych swoje korzenie w

Starym Testamencie. Badacze kultury twierdz¹, ¿e mit

koz³a ofiarnego jest jednym z najlepiej rozpowszechnio-

nych rytua³ów religijnych na ca³ym œwiecie, mówi¹ na-

wet o nim jako o pewnym archetypie. Z czasem jednak

rytua³ religijny przekszta³cony zosta³ w œrodek socjotech-

niczny, pozwalaj¹cy unikaæ odpowiedzialnoœci w konflik-

tach. Powszechnoœæ pierwotnego rytua³u sprawi³a, ¿e rów-

nie¿ jako metoda pozbawiania siê odpowiedzialnoœci jest

on równie popularny.

9

Np. Ikowie – plemiê z Afryki

Wschodniej, zamieszkuj¹ce na pograniczu Kenii i Ugan-

dy – znaj¹ doskonale tê technikê. C. M. Turnbull w ksi¹¿-

ce poœwiêconej opisowi ¿ycia i zwyczajów plemienia Ików

przedstawia przyk³ad takiego postêpowania.

10

Jana, cz³o-

8

Biblia Tysi¹clecia, Wyd. III, Ks. Kp³. 16, 8-26, Wyd. Pallotinum,

Poznañ-Warszawa 1980.

9

Szerzej na ten temat zainteresowany czytelnik znajdzie w: R. Gi-

rard, Kozio³ ofiarny. Wyd. £ódzkie, £ódŸ 1987.

10

C. M. Turnbull, Ikowie ludzie gór. PIW, Warszawa 1980.

Manipulacje poczuciem kontroli

155

background image

nek plemienia, podczas polowania na pobliskich wzgó-

rzach natkn¹³ siê na zb³¹kan¹ kozê. Zabi³ j¹ natychmiast,

zawlók³ tam, gdzie mia³ nadziejê, ¿e nikt go nie zauwa¿y,

po czym oprawi³ i upiek³. Po pewnym czasie do Jany przy-

³¹czy³o kilku innych Ików. Tymczasem Dodos – inny cz³o-

nek plemienia poszukiwa³ wytrwale swojej zb³¹kanej kozy.

Kiedy natkn¹³ siê przypadkiem na ucztuj¹cych pobratym-

ców, koza by³a prawie zjedzona. Zwyk³e w takich sytu-

acjach wymówki – ¿e znaleziono j¹ nie¿yw¹, ¿e nikt nie

wiedzia³, do kogo nale¿y i tym podobne – tym razem nie

nast¹pi³y. W momencie, kiedy ukaza³ siê Dodos, ucztuj¹-

cy Ikowie zerwali siê na nogi i po³ykaj¹c ostatnie kêsy

rzucili siê na Janê, oskar¿aj¹c go o kradzie¿. Chwycili go,

sprawili mu têgie lanie i rzucili do nóg Dodosowi, mó-

wi¹c, ¿eby zaprowadzi³ Janê na posterunek policji.

Szukanie koz³a ofiarnego, bo taki jest sens i istota

reorientacji, to jeden z najbardziej popularnych sposobów

radzenia sobie g³ównie w sytuacji konfliktowej. Wskaza-

nie winnego i skierowanie na niego si³ bior¹cych udzia³ w

konflikcie to – wed³ug mniemania wielu ludzi – bardzo

skuteczna metoda radzenia sobie w sytuacjach konflikto-

wych. W polityce czy w zarz¹dzaniu bardzo czêsto stosuje

siê tê metodê dla uspokojenia niezadowolonych grup spo-

³ecznych lub pracowników. Co ciekawe, ¿eby manipulacja

zadzia³a³a, na rolê koz³a ofiarnego musi byæ skazana sil-

na, elitarna grupa spo³eczna. Mo¿e to byæ elita finansowa

(jak np. ¯ydzi w Niemczech hitlerowskich), elita intelek-

tualna (jak np. w powojennej, komunistycznej Polsce) czy

silna mniejszoœæ narodowa. Wynika to st¹d, ¿e trudno

jest uwierzyæ, aby grupa s³aba mog³a wywieraæ na nas

zagra¿aj¹cy (czy jakikolwiek) wp³yw.

Przewiduj¹cy konflikt wytrawni manipulatorzy przy-

gotowuj¹ sobie koz³a ofiarnego zawczasu. Tak np. post¹-

piono podczas doœæ g³oœnych negocjacji prowadzonych w

1999 roku o odszkodowania dla niewolników III Rzeszy.

Wies³aw Walendziak, ówczesny szef Kancelarii Premiera RP,
który stan¹³ na czele specjalnego zespo³u negocjacyjnego

(…), wspomina, ¿e pierwsze dzia³ania przypomina³y rozpo-

156

Rozdzia³ IV

background image

znanie bojem: sonda¿e wskazywa³y, ¿e Niemcy nie chcieli
p³aciæ Polakom nic, a nie warto by³o ryzykowaæ stosunków

z zachodnimi s¹siadami. „Dlatego zapad³a decyzja, ¿e to ja
bêdê prowadzi³ negocjacje, a zawsze w odwodzie mo¿e przyjœæ

premier i minister spraw zagranicznych. Gdyby rozmowy
skoñczy³y siê zerwaniem, do akcji móg³by wkroczyæ prof.

Geremek t³umacz¹c siê zapalczywoœci¹ i m³odzieñczoœci¹
Walendziaka.”

11

W organizacjach politycznych czy gospodarczych nie-

rzadko rolê koz³a ofiarnego pe³ni rzecznik prasowy. Do-

œwiadczeni rzecznicy zdaj¹ sobie z tego doskonale sprawê

i w swoich dzia³aniach kalkuluj¹ takie w³aœnie zakoñcze-

nie kariery. Podkreœliæ jednak nale¿y, ¿e jest to metoda

bardzo doraŸna. S³u¿¹ jej silne emocje, zaanga¿owanie

du¿ych grup spo³ecznych, dla których obowi¹zuj¹ raczej

prawa rz¹dz¹ce t³umem ni¿ grup¹. Usuniêcie rzecznika

prasowego (np. pod pretekstem tego, ¿e bez udzielonego

pe³nomocnictwa przedstawia³ obietnice bez pokrycia) uspo-

koi niezadowolonych na krótki czas. Sposób rozwi¹zywa-

nia konfliktu przez reorientacjê jest nieskuteczny, bo zde-

maskowanie takiego postêpowania prowadzi do natych-

miastowego odnowienia siê konfliktu.

Odmian¹ reorientacji jest stworzenie lub ujawnienie

wspólnego zagro¿enia. Pogodzenie siê w celu obrony ma na

celu zyskanie sojuszników w walce z trzeci¹ si³¹. Stosowa-

nie takiej metody œwiadczy o tym, ¿e po uporaniu siê z

przeciwnikiem sojusznik zostanie prawie na pewno ponow-

nie zaatakowany. Metodê tê, na szczêœcie bez powodzenia,

próbowa³ zastosowaæ Saddam Husajn w czasie kryzysu w

Zatoce Perskiej w 1991 roku. 18 stycznia, dzieñ po rozpo-

czêciu dzia³añ wojennych przez wojska alianckie, mia³ miej-

sce atak irackich rakiet SCUD na Izrael. Bagdad usi³owa³

w ten sposób wci¹gn¹æ do wojny pañstwo ¿ydowskie, uwa-

¿aj¹c, ¿e spowoduje to rozbicie koalicji – porzucenie jej przez

pañstwa arabskie. Oczywist¹ nadziej¹ Husajna by³o pozy-

skanie œwiata arabskiego dla swych celów. Najpierw prze-

11

P. Burdzy, Miejsce przy stole. „Polityka”, 24, 2000.

Manipulacje poczuciem kontroli

157

background image

ciwko sprowokowanemu przez nich Izraelowi, a nastêpnie

byæ mo¿e równie¿ przeciwko ca³ej koalicji. Jeœli uzmys³owi-

my sobie, ¿e Kuwejt, który zosta³ zajêty przez Irak, jest

pañstwem arabskim, ³atwo sobie wyobraziæ lojalnoœæ agre-

sora wobec potencjalnych sojuszników. Nale¿y s¹dziæ, ¿e to

w³aœnie szybki przep³yw informacji i presja opinii publicz-

nej ca³ego œwiata, tej naszej „globalnej wioski”, przyczyni³y

siê do udaremnienia jego zamys³ów.

Sposób radzenia sobie z konfliktem poprzez szukanie

zagro¿enia zewnêtrznego jest równie¿ czêstym sposobem

w naszych codziennych sporach. Sytuacja kryzysu sprzy-

ja st³umieniu konfliktów na pewien czas. Kiedy zagro¿e-

nie mija, ujawnia siê on na nowo.

Co by by³o gdyby

Zwykle zdawa³em sobie sprawê z dobrej

okazji dopiero wtedy, kiedy przesta³a ni¹ byæ.

Mark Twain

Przyjrzyjmy siê nastêpuj¹cej rozmowie:

– Dobrze, ustaliliœmy ju¿ prawie wszystkie warunki

naszego kontraktu. Znamy te¿ zaproponowane przez pañ-

stwa ceny na te urz¹dzenia. Chcia³bym tutaj powiedzieæ

o jeszcze jednej wa¿nej rzeczy. Nasze plany rozwojowe s¹

doœæ ambitne. Po wyposa¿eniu tej hali, któr¹ pan ogl¹da³

chcielibyœmy wyposa¿yæ w maszyny kolejn¹. Jak sam pan

widzi mo¿liwoœci wspó³pracy z nami s¹ doœæ du¿e. Proszê

mi powiedzieæ, jaka by³aby cena tych urz¹dzeñ, gdyby-

œmy z³o¿yli od razu zamówienie na maszyny do obu hal?

– No có¿, wówczas moglibyœmy rozwa¿yæ nieco ni¿sze

ceny… Powiedzmy o 8%.

– To interesuj¹ce. Zdradzê panu zatem jeszcze jedn¹

nasz¹ tajemnicê. Wyniki badañ marketingowych wskazu-

j¹ na to, ¿e udzia³ naszych produktów w rynku bêdzie siê

zwiêksza³ doœæ gwa³townie. To prawdopodobnie spowodu-

je koniecznoœæ wybudowania kolejnej hali w przysz³ym

roku. Jak pan s¹dzi, czy w³¹czenie tych planów i uwzglêd-

nienie ich w kontrakcie mog³oby jeszcze dodatkowo wp³y-

n¹æ na obni¿enie ceny?

158

Rozdzia³ IV

background image

– Musielibyœmy to dok³adniej przeanalizowaæ.

– Oczywiœcie, nie chcia³bym nak³aniaæ pana do podejmo-

wania decyzji w tej chwili, ale czy w takiej sytuacji, jak j¹

przedstawi³em, mo¿emy liczyæ na kolejne 8% upustu?

– No mo¿e nie a¿ 8, ale myœlê ¿e realne jest jakieœ 3

do 5%.

– To œwietnie. Mam zatem dla pana propozycjê. Ponie-

wa¿ macie pañstwo mo¿liwoœci obni¿enia ceny, któr¹ za-

proponowaliœcie w trakcie rozmów a¿ o 13%, a byæ mo¿e i

wiêcej, proponujê podpisaæ dzisiaj kontrakt dotycz¹cy wy-

posa¿enia w maszyny jednej hali po cenie zredukowanej

o 10% w stosunku do zaproponowanej. W rezultacie i tak

wam siê to op³aca, prawda?

Oczywiœcie tê „sztuczkê” negocjacyjn¹ zna wiêkszoœæ

wytrawnych handlowców. Jednak ci¹gle daj¹ siê na ni¹

nabieraæ m³odzi i niedoœwiadczeni, zdarza siê spotkaæ tê

technikê równie¿ w rozmowach polityków. Przybiera for-

my nie tylko rozmowy. Pojawia siê w postaci tzw. zapytañ

ofertowych, wstêpnych propozycji porozumienia. Kiedy

druga strona ju¿ siê ustosunkuje do takich wymyœlonych

propozycji, manipulatorzy dysponuj¹ du¿o wiêksz¹ wiedz¹

na temat sytuacji partnera, jego sk³onnoœci do ustêpstw, czy

te¿, jak to by³o w cytowanej rozmowie, wrêcz odkrywaj¹

doln¹ granicê ustêpstw partnera. Istota tej metody polega

na przejêciu kontroli nad rozmow¹, ale trzeba równie¿ wspo-

mnieæ o emocjach, które u³atwiaj¹ stosowanie tego negocja-

cyjnego wybiegu. W przedstawionym przyk³adzie ma³o do-

œwiadczony handlowiec z pewnoœci¹ doœwiadczy³ pozytyw-

nego pobudzenia. „Ju¿ wita³ siê z g¹sk¹…”

Wyuczona bezradnoϾ

Kiedy rozpoczyna³em pracê nad t¹ ksi¹¿k¹, do g³owy

mi nie przysz³o, ¿e znajdzie siê w niej czêœæ poœwiêcona

wyuczonej bezradnoœci. Rzecz o tyle zaskakuj¹ca, ¿e po-

œwiêci³em kilka lat pracy na badanie tego zjawiska, zwi¹-

zanych z nim mechanizmów i konsekwencji. Sk¹d zatem,

ku zaskoczeniu autora (i pewnie wielu znawców tematu),

decyzja o umieszczeniu w pracy tego podrozdzia³u? Kiedy

Manipulacje poczuciem kontroli

159

background image

zajmowa³em siê badaniem wyuczonej bezradnoœci, nie

przypuszcza³em, ¿e ten mechanizm mo¿e byæ wykorzy-

stywany œwiadomie w celach manipulacyjnych. Dopiero

dokonana podczas pracy nad t¹ ksi¹¿k¹ analiza metod

stosowanych w chiñskich obozach jenieckich, metod ogól-

nie nazwanych „praniem mózgu”, uœwiadomi³a mi, ¿e sto-

sowano tam m. in. klasyczny trening bezradnoœci. Skon-

statowanie tego faktu doprowadzi³o mnie powoli do prze-

konania, ¿e jednak nie tylko w obozach stosowano tê me-

todê. Myœlê, ¿e œwiadomie wykorzystywa³y j¹ systemy

totalitarne ró¿nych opcji politycznych, ale tak¿e w du¿o

subtelniejszej formie stosuj¹ j¹ szefowie w stosunku do

swoich pracowników, ró¿nego rodzaju s³u¿by inspekcyjne

do przejêcia kontroli nad swoj¹ ofiar¹, a tak¿e ma³¿onko-

wie w stosunku do siebie nawzajem lub do swoich dzieci.

Zacznijmy jednak analizê od pocz¹tku, a wiêc od po-

znania fenomenu. W 1967 roku Martin Seligman i Ste-

ven Maier opublikowali pracê, prezentuj¹c¹ pierwsze ba-

dania nad zwierzêtami, które uczy³y siê bezradnoœci.

12

Jak to czêsto bywa z odkryciami w nauce, du¿y udzia³

mia³ tutaj przypadek. Psy wykorzystywane w ekspery-

mentach nad warunkowaniem klasycznym po d³u¿szym

czasie brania udzia³u w doœwiadczeniach, gdzie by³y trak-

towane niezbyt bolesnymi elektrowstrz¹sami, nie nada-

wa³y siê wiêcej do badañ. Popada³y w apatiê, nie by³y w

stanie niczego wiêcej siê nauczyæ. Reagowa³y ju¿ tylko

lêkiem. Spostrze¿enie tego faktu i jego interpretacja po-

zwoli³a Martinowi Seligmanowi na skonstruowanie pre-

cyzyjnego eksperymentu, który mia³by wykazaæ, czy „nie-

wyuczalne” psy to kwestia przypadku, czy te¿ zachodzi

œciœle okreœlony proces uczenia siê przez zwierzêta braku

zale¿noœci pomiêdzy dzia³aniem a jego konsekwencjami.

W tym celu umieszczali psy w klatkach, w których otrzy-

mywa³y uderzenia pr¹dem elektrycznym. Jedna z grup

badanych zwierz¹t mog³a unikn¹æ nieprzyjemnych zda-

rzeñ poprzez naciœniêcie nosem umieszczonej w klatce

12

M. E. P. Seligman, S. F. Maier, Failure to escape traumatic

shock. „Journal of Experimental Psychology”, 74, 1967, s. 1-9.

160

Rozdzia³ IV

background image

p³ytki. Psy mia³y zatem szansê nauczenia siê, jak unikaæ

szoku. Inna grupa zwierz¹t nie mia³a ¿adnych mo¿liwo-

œci wp³ywu na nieprzyjemne bodŸce – autorzy ekspery-

mentu nazwali tê procedurê treningiem bezradnoœci.

Wreszcie trzecia grupa nie otrzymywa³a w ogóle ¿adnych

szoków – by³a to tzw. grupa kontrolna. Po tej pierwszej

fazie nastêpowa³ drugi etap badañ – zwierzêta umiesz-

czano w klatkach, w których znajdowa³a siê niska prze-

groda. I znowu traktowano psy pr¹dem. Zwierzêta z pierw-

szej grupy bez problemu odkrywa³y, ¿e przeskoczenie prze-

grody pozwala na unikniêcie nieprzyjemnych bodŸców.

Podobnie by³o z psami z grupy kontrolnej – w ci¹gu kilku

sekund odkrywa³y mo¿liwoœæ ucieczki. Jedynie psy, które

wczeœniej nie mia³y ¿adnych mo¿liwoœci dzia³ania, nie

nauczy³y siê przeskakiwaæ przez przeszkodê. Zwierzêta

k³ad³y siê i znosi³y ból, skaml¹c i nie podejmuj¹c prób

ucieczki. Autorzy nazwali tak¹ reakcjê (a w³aœciwie jej

brak) w y u c z o n ¹ b e z r a d n o œ c i ¹ .

Wkrótce rozpoczêto kolejne badania, w tym równie¿

prowadzone na ludziach. W jednym z takich pierwszych,

najprostszych eksperymentów umieszczano ludzi w po-

mieszczeniu, w którym z g³oœników dobiega³ g³oœny i nie-

przyjemny dŸwiêk. Ka¿dy badany mia³ przed sob¹ swego

rodzaju „tablicê rozdzielcz¹” z mnóstwem przycisków i

lampek kontrolnych. Otrzymywali instrukcjê, która pole-

ca³a im odnalezienie przycisku b¹dŸ kombinacji przyci-

sków wy³¹czaj¹cych dŸwiêk. W rzeczywistoœci nie by³o

mo¿liwoœci wy³¹czenia dŸwiêku. Osoby badane spêdza³y

ca³y czas bezskutecznie poszukuj¹c wy³¹cznika. Inna gru-

pa osób badanych w takiej samej sytuacji mia³a mo¿li-

woœæ odnalezienia i wy³¹czenia nieprzyjemnego dŸwiêku,

co zreszt¹ w wiêkszoœci czynili. W drugim etapie ekspe-

rymentu osoby badane prowadzono do innego pomiesz-

czenia, gdzie równie¿ z g³oœników emitowany by³ nieprzy-

jemny dŸwiêk i gdzie równie¿ mo¿na by³o odkryæ sposób

unikania dŸwiêku poprzez umieszczenie d³oni w odpo-

wiednim miejscu. Co ciekawe, ludzie zachowywali siê zu-

pe³nie podobnie do psów w opisywanym wczeœniej ekspe-

rymencie! Ci, którzy w pierwszym etapie odnieœli pora¿-

Manipulacje poczuciem kontroli

161

background image

kê, w tej sytuacji w wiêkszoœci w ogóle nie podejmowali

jakichkolwiek dzia³añ. Pozostali bardzo szybko nauczyli

siê wy³¹czaæ dŸwiêk.

Od tamtego czasu przeprowadzono tysi¹ce badañ nad

wyuczon¹ bezradnoœci¹, stworzono kilka licz¹cych siê pro-

pozycji teoretycznych wyjaœnienia tego zjawiska. Z czasem

zastosowano osi¹gniêcia tych koncepcji w terapii, w szkol-

nictwie, a nawet w sporcie i polityce. Nie czas i miejsce,

¿eby je tutaj relacjonowaæ, ograniczê siê jedynie do przed-

stawienia doœæ prostej koncepcji wyjaœniaj¹cej zachowanie

cz³owieka w sytuacjach braku zale¿noœci bodŸce – zachowa-

nie, a nastêpnie przyjrzymy siê, jak mechanizmy te bywaj¹

wykorzystywane w celach manipulacyjnych.

Co dzieje siê z cz³owiekiem w sytuacji bezradnoœci?

Przede wszystkim spotykaj¹c siê z sytuacj¹, kiedy jakie-

kolwiek dzia³ania nie przynosz¹ efektów, cz³owiek docho-

dzi do przekonania o braku kontroli nad zdarzeniami, o

braku zale¿noœci pomiêdzy zachowaniem a jego efektami.

To powoduje oczekiwanie przysz³ej niezale¿noœci i braku

kontroli. W rezultacie pojawiaj¹ siê objawy bezradnoœci:

l obni¿enie poziomu motywacji do dalszego dzia³ania,

l zaburzenia w uczeniu siê nowych zale¿noœci, obni-

¿enie sprawnoœci funkcjonowania intelektualnego,

l zaburzenia emocjonalne wyra¿aj¹ce siê w stanach de-

presyjnych, pojawia siê strach, wrogoœæ, czasami nasi-

la siê poczucie lêku. W skrajnych przypadkach poczu-

cie bezradnoœci przeradza siê w depresjê reaktywn¹.

Intensywny trening bezradnoœci (tak badacze nazy-

waj¹ poddawanie ludzi sytuacjom braku kontroli) pro-

wadzi bardzo czêsto do generalizacji poczucia bezrad-

noœci. Oznacza to, ¿e cz³owiek, który wielokrotnie i do-

bitnie przekona³ siê, ¿e np. wysi³ki w zakresie opano-

wania jêzyka obcego nie przynosz¹ rezultatów, zacznie

uogólniaæ ten stan rzeczy na wszelkie sytuacje uczenia

siê nowych umiejêtnoœci i nie bêdzie w tym wzglêdzie

podejmowa³ ¿adnych dzia³añ.

Jak zatem mechanizm bezradnoœci jest wykorzysty-

wany w celach manipulacyjnych? Z pewnoœci¹ z procedu-

r¹ treningu bezradnoœci spotykali siê czytelnicy, którzy

162

Rozdzia³ IV

background image

Rys. 16. Bardzo wyuczona bezradnoϾ.

mieli tê w¹tpliw¹ przyjemnoœæ za³atwiania jakichkolwiek

spraw w urzêdach pañstwowych w Polsce w latach osiem-

dziesi¹tych i wczeœniej. A jeœli dobrze przyjrzymy siê nie-

którym instytucjom, to myœlê, ¿e i w czasach nam wspó³cze-

snych odnajdziemy wiele analogii. ¯eby dok³adniej sobie to

Manipulacje poczuciem kontroli

163

background image

wyobraziæ, proponujê przeczytaæ opis pewnego eksperymentu

przeprowadzonego przez D. C. Glassa i J. E. Singera

13

. Co

prawda przeprowadzono go w Stanach Zjednoczonych, ale

doskonale obna¿a on mechanizm manipulacyjny.

Osoby bior¹ce udzia³ w badaniu po przybyciu na miej-

sce eksperymentu poddano procedurze biurokratycznej, z

któr¹ wielu z nas styka siê codziennie. Najpierw badani

zobaczyli na drzwiach kartkê z proœb¹, ¿eby zg³osili siê

do asystenta organizuj¹cego eksperyment i wype³nili kil-

ka formularzy przed przyst¹pieniem do w³aœciwego eks-

perymentu. Badani musieli udaæ siê do innego budynku,

gdzie ten asystent urzêdowa³. Tam otrzymywali do wy-

pe³nienia bardzo d³ugi formularz z takimi m.in. pytania-

mi, jak nazwiska i imiona krewnych, ich adresy, szko³y,

które ukoñczyli itp. Pytania w formularzu powtarza³y siê,

a miejsce, na którym nale¿a³o wpisaæ odpowiedŸ, by³o

niewystarczaj¹ce, ¿eby siê tam zmieœci³a. Kiedy osoba ba-

dana koñczy³a wype³nianie tego bezsensownego formula-

rza, asystent sprawdza³ go, po czym oœwiadcza³, ¿e nie

jest zadowolony ze sposobu, w jaki zosta³ wype³niony. Jako

powód podawa³ najczêœciej fakt, ¿e badani pisali na mar-

ginesach albo u¿ywali skrótów. Nastêpnie polecano im

ponowne wype³nienie formularza. Kiedy tylko osoba ba-

dana koñczy³a wype³nianie formularza po raz drugi, roz-

lega³ siê gwa³towny dŸwiêk (fa³szywego oczywiœcie) tele-

fonu. Asystent odbiera³ telefon i rozmawia³ kilka minut

na tematy zupe³nie osobiste. Po powtórnym sprawdzeniu

formularza odsy³a³ badanego do drugiego budynku, gdzie

przy pomocy testów i kwestionariuszy badano wp³yw, jaki

wywar³a na ludzi ta biurokratyczna „przygoda”. Wiêk-

szoœæ uczestników eksperymentu, którzy pokonali wszyst-

kie etapy treningu bezradnoœci, by³o rozdra¿nionych, przy-

gnêbionych i mia³o tendencjê do zrezygnowania z udzia³u

w eksperymencie.

Czy nie zdarza nam, ¿e jesteœmy w ten sposób potrak-

towani? Jest to prywatny sposób walki urzêdników z pe-

13

D. C. Glass, J. E. Singer, Urban stress: Experiments on noise

and social stressors. Academic Press, New York 1972.

164

Rozdzia³ IV

background image

tentami stosowany przez biurokratów wszelkiego autora-

mentu wszêdzie tam, gdzie rozwija siê biurokracja. Do-

skonale widaæ to na przyk³adzie traktowania polskich po-

datników przez fiskusa.

Z sonda¿u Centrum Badania Opinii Spo³ecznej wynika, ¿e

przed trzema laty na trudnoœci z wype³nieniem zeznania
podatkowego skar¿y³o siê 49% ankietowanych. Przed dwo-

ma k³opoty sprawi³ PIT ju¿ 61% zapytanych. Ubieg³oroczne
deklaracje okaza³y siê zbyt trudne a¿ dla 71% podatników.

14

Strach pomyœleæ co bêdzie dalej, w jak¹ bezradnoœæ

wpêdz¹ nas urzêdnicy. Powszechnoœæ tego typu biurokra-

tycznych praktyk sprawi³a, ¿e zajêli siê tym psychotera-

peuci. Na XVII Œwiatowym Kongresie Psychoterapii, któ-

ry odby³ siê w 1998 roku w Warszawie, psychologowie

kanadyjscy – Maria Koczorowska i Jan Jekielek przed-

stawili referat, w którym pokazywali, jak radziæ sobie z

niewidoczn¹ przemoc¹ biurokratyczn¹. Przejawia siê ona

w³aœnie w lekcewa¿eniu petenta, w ignorowaniu. Okazu-

je siê, ¿e obiekty takiej przemocy przejawiaj¹ nieraz pe³-

ny zespó³ pourazowego zaburzenia stresowego! Autorzy

referatu radzili m. in. podejmowaæ „papierow¹ wojnê”. I

tak, na pisma instytucji odpowiadaæ nale¿y: na jedn¹ stro-

nê – dwie strony, na dwie – cztery itd., nie zapominaj¹c

do³¹czyæ kopii wszystkich poprzednich pism i za³¹czni-

ków. Metody proponowane przez autorów referatu to, mó-

wi¹c jêzykiem koncepcji wyuczonej bezradnoœci, ci¹g³e

wykazywanie, ¿e nie nabyliœmy jeszcze przekonania o bra-

ku kontroli, ba, wysy³aj¹c coraz d³u¿sze pisma i coraz

wiêcej za³¹czników, pokazujemy, ¿e kontrolujemy sytu-

acjê w najlepsze.

Czas jednak przyjrzeæ siê tym drastycznym manipula-

cjom, które spowodowa³y, ¿e umieœci³em ten podrozdzia³

w ksi¹¿ce. W procedurze nazywanej „praniem mózgu” czy

kontrol¹ umys³u, a stosowan¹ w chiñskich obozach je-

nieckich w stosunku do bardzo opornych wiêŸniów, wyko-

14

G³ow¹ w PIT. „Polityka”, 24, 2000.

Manipulacje poczuciem kontroli

165

background image

rzystywano miêdzy innymi trening bezradnoœci w skraj-

nej formie. Pojmany oporny jeniec bywa³ krêpowany w

ten sposób, ¿e nie móg³ samodzielnie wykonywaæ ¿ad-

nych czynnoœci w³¹cznie z czynnoœci¹ jedzenia i wypró¿-

niania siê. Taki jeniec by³ obs³ugiwany przez swoich wspó³-

wiêŸniów bardziej zaawansowanych w zmianie pogl¹dów.

By³ karmiony, myty i czyszczony, kiedy siê wypró¿ni³. D³ugi

okres zale¿noœci wytwarza³ w ofierze przekonanie o totalnej

bezradnoœci i uzale¿nieniu od innych, rozwija³ jednoczeœnie

siln¹ wiêŸ. Kiedy w koñcu odzyskiwa³ wolnoœæ wykonywa-

nia ruchów, nie by³ w stanie wykonywaæ jakichkolwiek czyn-

noœci bez zgody innych. Stan uzale¿nienia pozostawa³, a w

tym stanie du¿o wy¿sza by³a zdolnoœæ do przejmowania po-

gl¹dów tych, od których osoba bardzo d³ugo by³a zale¿na.

15

I

choæ wydaje siê to nieprawdopodobne, fakty historyczne po-

kazuj¹, ¿e nawet ³agodniejsze w przebiegu (choæ pewnie

znacznie d³u¿sze) treningi bezradnoœci powodowa³y równie

silny stan uzale¿nienia. Spójrzmy na przyk³ad:

Gdy Stalin umar³, w „obozie pracy” w Libi¹¿u, w Zag³êbiu

Jaworznickim, zorganizowano specjalny apel. Uwiêzieni tam
byli g³ównie inteligenci, wielu by³ych dzia³aczy partyjnych,

oficerów, skazani na niewolnicz¹ pracê w mokrej kopalni
„Janina”, w koszmarnych warunkach dawnej filii niemiec-

kiego obozu koncentracyjnego w Oœwiêcimiu. Po odczytaniu
informacji znaczna czêœæ tych ludzi la³a ³zy. S³ychaæ by³o

nawet p³aczliwe obawy dotycz¹ce tego, co teraz bêdzie, jak
poradzimy sobie teraz bez niego. I to p³akali ludzie skazani

na du¿e, oczywiœcie bezsensowne wyroki. £amano im ¿ycie,
zabrano przysz³oœæ, nieraz nawet przesz³oœæ, i podeptano

im godnoœæ, a w³aœnie oni martwili siê tym, co stanie siê ze
œwiatem bez Józefa Stalina.

16

Tak skrajny syndrom wyuczonej bezradnoœci nazwano

mianem homo sovieticus. To cz³owiek, który czuje siê wolny

tylko w obszarze swojej niewoli. To cz³owiek, który uzna³

15

R. Waelder, Demoralisation and Reeducation. „World Politics”,

14, 1962.

16

K. Obuchowski, Cz³owiek intencjonalny. PWN, Warszawa 1993.

166

Rozdzia³ IV

background image

swoj¹ niewolê za koniecznoœæ ogólnoludzk¹, spo³eczn¹ i

by³ swoj¹ rol¹ w niej usatysfakcjonowany. To bohater s³yn-

nej ksi¹¿ki George’a Orwella Rok 1984, który pokocha³ swe-

go kata. To wreszcie ka¿dy z nas w chwili, kiedy ma doœæ

odpowiedzialnoœci za w³asny los i dobrze wspomina czas,

kiedy ktoœ inny podejmowa³ za niego wiêkszoœæ decyzji, po-

zostawiaj¹c jedynie nadziejê na przetrwanie.

Pozostawmy jednak te dramatyczne sytuacje i przyj-

rzyjmy siê jeszcze innym, bardziej codziennym, z którymi

mo¿emy siê spotkaæ na co dzieñ. Sam jestem ofiar¹ pew-

nego przedsiêbiorstwa, które uzale¿ni³o mnie od siebie i

wytworzy³o silne poczucie bezradnoœci. Na domiar z³ego

jestem tego œwiadom, a mimo to ci¹gle ulegam tej mani-

pulacji. Pewnym, acz marnym pocieszeniem jest fakt, ¿e

podobnie ulegaj¹ mu miliony ludzi, a czêœæ z nich nawet

nie zdaje sobie z tego sprawy. Nie, to nie jest ¿aden pro-

ducent papierosów, nie jest nim Coca-Cola ani McDonald,

ani nawet producent kawy. To po prostu Microsoft! „Do-

broczyñca”, który uzale¿ni³ od siebie miliony ludzi i który

umo¿liwia teraz przekazywanie tych jak najgorszych s³ów

pod jego adresem kilku tysi¹com czytelników tej ksi¹¿ki.

Moja historia mo¿e wydaæ siê nudna, ale z pewnoœci¹

mo¿na ni¹ zilustrowaæ tê ma³o chwalebn¹ manipulacjê.

Exempla docent, jak mawiali staro¿ytni.

Dawno, dawno temu, kiedy na œwiecie panowa³y kom-

putery typu XT i dopiero nieœmia³o zaczyna³y pojawiaæ

siê pierwsze AT, by³ sobie poczciwy DOS – system opera-

cyjny, który zawiesza³ siê tylko wtedy, kiedy w kompute-

rze pojawi³ siê wirus (rzadkie wówczas zjawisko). Autor

tej ksi¹¿ki, podobnie jak wielu jemu podobnych ludzi,

u¿ywa³ komputera g³ównie do liczenia i pisania. Kilka

ówczesnych edytorów tekstu dawa³o mo¿liwoœci nieco bar-

dziej skromne ni¿ dzisiaj, ale spe³nia³y swoj¹ funkcjê i

bez specjalnych trudnoœci mo¿na by³o czytaæ tekst napi-

sany np. w formacie Word Perfect w innym edytorze i

odwrotnie. Tymczasem „geniusze” komputerowi wytê¿ali

swoje umys³y, pojawi³ siê Windows – „rewolucyjny” sys-

tem operacyjny, który mia³ zdemokratyzowaæ komputery.

Autor tej ksi¹¿ki z w³aœciwym sobie umiarkowanym kon-

Manipulacje poczuciem kontroli

167

background image

serwatyzmem przygl¹da³ siê tej burzy technologicznej.

Przygl¹da³ siê do czasu, bo oto nagle okaza³o siê, ¿e w

wydawnictwie jednym b¹dŸ drugim nie s¹ w stanie prze-

czytaæ moich tekstów. „Rewolucyjny” Windows nie radzi³

sobie z tekstami napisanymi w systemie DOS, a tym bar-

dziej ludzie obs³uguj¹cy ten system. Có¿ by³o robiæ? Kln¹c

w duchu, naby³em nowy komputer, zainstalowa³em nie-

szczêsny Windows, nauczy³em siê obs³ugi nowego edyto-

ra tekstu – oczywiœcie by³ to Word. I zaczê³o siê. O ile

wczeœniej zawieszanie siê komputera oznacza³o coœ po-

wa¿nego i zdarza³o siê sporadycznie, o tyle teraz sta³o siê

to jego przywilejem. Zacz¹³em pisaæ w nowym edytorze,

kln¹c coraz siarczyœciej na jego twórców, którzy chyba

nigdy nie zostali zmuszeni do u¿ywania swojego wyna-

lazku. Przystosowa³em siê te¿ do sytuacji utraty czêœci

mojej pracy w sytuacjach awarii systemu. Jednak¿e „ge-

niusze” z Microsoftu nie odpoczywali. Wydalili z siebie

kolejn¹ hybrydê – Windows ’95, a póŸniej ’98 i dalej 2000.

Dzisiaj odruchowo, co parê minut naciskam klawisze Ctrl

S, ¿eby nie utraciæ tego, co zrobi³em. Moje podejrzenia

budzi sytuacja, kiedy w ci¹gu dnia system nie zostanie

chocia¿ raz sparali¿owany. Sta³em siê zaawansowanym

u¿ytkownikiem ró¿nych programów narzêdziowych. Z po-

dejrzliwoœci¹ godn¹ œledczego wykonujê testy antywiru-

sowe, kopiujê wszystko co siê da, sprawdzam podejrzane

pliki, skanujê i defragmentujê dyski, a mimo to i tak

przynajmniej raz na pó³ roku w kompletnym poczuciu

bezradnoœci l¹dujê w serwisie, gdzie zalecaj¹ mi formato-

wanie dysku i instalacjê wszystkiego od nowa! W rozwoju

bezradnoœci przeszed³em ju¿ fazê agresji, buntu, pojawi³a

siê ju¿ apatia. U¿ywam programów, których nie lubiê,

dok³adam ci¹gle elementy pamiêci RAM, zmieniam od

czasu do czasu mikroprocesor. Gdzieœ g³êboko tli siê iskier-

ka nadziei, ¿e mo¿e jakiœ LINUX, mo¿e BeOs. Tymcza-

sem zachowujê siê jak te bezradne psy, które ju¿ nie pró-

bowa³y nawet unikaæ nieprzyjemnych bodŸców, lub ci lu-

dzie, którzy nie starali siê wy³¹czyæ nieprzyjemnego dŸwiê-

ku. Myœlê jednak, ¿e ze strony manipuluj¹cej mn¹ insty-

tucji jest to dopiero faza eksperymentalna, ¿e jeszcze nie

168

Rozdzia³ IV

background image

ma mo¿liwoœci unikniêcia tej nieprzyjemnej sytuacji, ¿e

bêdê w stanie odkryæ moment, kiedy bêdzie mo¿na prze-

skoczyæ przeszkodê.

Wytwarzanie poczucia bezradnoœci mo¿emy zaobser-

wowaæ równie¿ w d³ugotrwa³ych zwi¹zkach pomiêdzy ludŸ-

mi. Taka sytuacja mo¿e mieæ miejsce w relacji m¹¿-¿ona,

rodzic-dzieci, prze³o¿ony-podw³adni, mentor-podopieczny

i to nierzadko za przyzwoleniem obiektu manipulacji.

Przyjrzyjmy siê tej pierwszej. M¹¿ jest cz³owiekiem zde-

cydowanym, opiekuñczym, o silnej potrzebie kontroli oto-

czenia. ¯onie taka sytuacja odpowiada. Nie musi podej-

mowaæ trudnych decyzji, za³atwiaæ skomplikowanych

spraw. Mo¿e jeszcze czasami, stosuj¹c technikê „udawa-

nia g³upiego”, uwolni siê od jakichœ obowi¹zków. W rezul-

tacie m¹¿ przejmuje kontrolê nad wydatkami domowymi,

za³atwia sprawy zwi¹zane z podatkami, podejmuje wiêk-

szoœæ decyzji, obs³uguje wiêkszoœæ urz¹dzeñ technicznych

w domu. Jednak¿e w pewnym okresie wspó³¿ycia ¿onie

zaczyna przeszkadzaæ taka bezwolnoœæ. Jesieni¹, kiedy

robi siê coraz zimniej, pod nieobecnoœæ mê¿a postanawia

sama uruchomiæ i zaprogramowaæ system centralnego

ogrzewania w domu. Brak wiedzy i doœwiadczenia powo-

duje, ¿e robi to Ÿle i nastêpuje naturalna w tej sytuacji

awaria. Kiedy m¹¿ wraca z delegacji i dowiaduje siê o

zdarzeniu, robi jej awanturê. Mija czas jakiœ i ¿ona po-

wtórnie odwa¿a siê samodzielnie podj¹æ jak¹œ decyzjê.

Jedna z przyjació³ek ma mê¿a, który jest agentem ubez-

pieczeniowym. Podpisuje polisê ubezpieczeniow¹. Nieste-

ty, okazuje siê, ¿e towarzystwo ubezpieczeniowe, do któ-

rego przyst¹pi³a, jest w bardzo z³ej kondycji finansowej,

a na dodatek m¹¿ ju¿ od dawna op³aca sk³adki polisy,

któr¹ zawar³ kilka lat wczeœniej w jej imieniu. Znowu

pora¿ka, nieprzyjemna sytuacja w domu, wzajemne za-

rzuty i oskar¿enia. Jeœli tak¹ sytuacjê powtórzymy kilka-

krotnie, mamy gotow¹ bezradnoœæ. Owszem, w tym wy-

padku ofiara pomog³a nieco osobie sprawcy wpêdziæ siê w

bezradnoœæ. Zdarzaj¹ siê jednak sytuacje, gdzie ofiara jest

nieœwiadoma (np. dzieci, podw³adni) a osoba manipuluj¹-

ca dodatkowo ukrywa pewne informacje, czasami znie-

Manipulacje poczuciem kontroli

169

background image

kszta³ca fakty, po to by doprowadziæ swoj¹ ofiarê do po-

czucia bezradnoœci i uzale¿nienia od siebie.

Procedura scenariusza

Na twoim osiedlu pojawiaj¹ siê przedstawiciele firmy

instaluj¹cej telewizjê kablow¹. Ich praca polega na prze-

konaniu jak najwiêkszej iloœci ludzi do wypróbowania, a

nastêpnie do zakupu zestawu do odbioru telewizji kablo-

wej. Jednak poszczególni przedstawiciele ró¿ni¹ siê w spo-

sobach prezentacji produktu. Twojego s¹siada odwiedzi³

rzeczowy cz³owiek, który w taki mniej wiêcej sposób opi-

sa³ zalety telewizji kablowej: „Jest to bardzo nowoczesny

œrodek odbioru informacji. Abonenci mog¹ wybieraæ do-

wolne, interesuj¹ce ich programy. Telewizja kablowa za-

pewnia dostêp do najlepszych filmów, programów kultu-

ralnych, zapewnia sta³y dop³yw informacji politycznych i

sportowych, umo¿liwia wybór stacji muzycznej z dok³ad-

nie takim rodzajem muzyki, jaki pañstwa interesuje” itd.

Do waszych drzwi zapuka³ jednak ktoœ zupe³nie inaczej

prezentuj¹cy ten sam produkt. Przedstawi³ siê i zacz¹³

mniej wiêcej tak: „Proszê sobie wyobraziæ, ¿e jest pani/

pan posiadaczem zestawu do odbioru telewizji kablowej.

W sobotê wieczorem, kiedy w telewizji publicznej poja-

wiaj¹ siê znowu nudne i wielokrotnie ju¿ powtarzane

programy rozrywkowe albo kolejne odcinki mydlanych

oper, pani/pan wybiera sobie dowolny rodzaj progra-

mu. Kiedy ma pani/pan ochotê na jakiœ ambitny film,

w³¹cza pani/pan kana³ filmowy, kiedy jednak zechce

pani/pan odpocz¹æ, s³uchaj¹c muzyki, jednym naciœniê-

ciem guzika wybiera pani/pan inny program. Proszê

pomyœleæ o tym, ¿e ma pani/pan mo¿liwoœæ wyboru do-

wolnej stacji informacyjnej, któr¹ uwa¿a pani/pan za

najbardziej wiarygodn¹” itd.

Jak s¹dzisz, który sprzedawca ma wiêksze szanse na

sprzeda¿ zestawu? A mo¿e, twoim zdaniem, sposób pre-

zentacji nie wp³ywa na decyzjê? Mo¿e jest to racjonalna

decyzja klientów? Zastanów siê przez chwilê, spróbuj po

raz kolejny przewidzieæ zachowanie ludzi w takiej sytu-

170

Rozdzia³ IV

background image

acji (równie¿ swoje w³asne), a póŸniej przeanalizuj wyni-

ki pewnego eksperymentu polowego.

W 1982 roku trójka psychologów spo³ecznych przepro-

wadzi³a w porozumieniu z miejscowym oœrodkiem telewi-

zyjnym badanie skutecznoœci oddzia³ywania ró¿nie skon-

struowanych komunikatów perswazyjnych.

17

Eksperyment

zasta³ zaplanowany w ten sposób, ¿e losowo wybranym

mieszkañcom dzielnicy willowej du¿ego miasta przekazy-

wano informacje na temat telewizji kablowej. Podawano

je jednak w dwojaki sposób, dok³adnie tak, jak to opisa-

³em wczeœniej. Czy by³y jakiekolwiek ró¿nice w podejmo-

waniu decyzji przez osoby poddane tym procedurom? Pro-

szê spojrzeæ na tabelê 5.

Tab. 5. Procent osób, które uleg³y proœbom formu³owa-

nym zgodnie z procedur¹ scenariusza.

Tak drobna zmiana w sposobie prezentacji, a tak du¿y

wp³yw na podejmowanie decyzji i to nie ca³kiem b³ahej

decyzji! Jak wyt³umaczyæ ten fenomen? Jest to znowu

wynik prostej manipulacji, tym razem nasz¹ wyobraŸni¹.

W tym miejscu jednak, ¿eby wyjaœniæ mechanizm, musi-

my siêgn¹æ do badañ nad procesami przetwarzania infor-

macji i podejmowania decyzji.

Badacze zajmuj¹cy siê t¹ problematyk¹ ju¿ dziesiêæ

lat wczeœniej odkryli i opisali tzw. regu³ê dostêpnoœci psy-

17

W. L. Gregory, R. B. Cialdini, K. M. Carpenter, Self-relevant

scenarios as mediators of likelihood estimates and compliance: Does

imagining make it so? „Journal of Personality and Social Psychology”,

43, 1982, s. 89-99.

Rodzaj podjêtej

Grupa, której prze- Grupa, której przed-

decyzji

kazywano informacje stawiano scenariusz:

tradycyjnie

WyobraŸ sobie...

Zgoda na nieodp³atne
wypróbowanie sprzêtu

41%

66%

w okresie jednego tygodnia
Zakup zestawu do odbioru
telewizji kablowej

19%

47%

Manipulacje poczuciem kontroli

171

background image

chicznej. Co ona oznacza? Jeœli zapytamy przeciêtnego

cz³owieka o ocenê prawdopodobieñstwo poniesienia œmierci

w wyniku np. powodzi, katastrofy lotniczej, zaka¿enia

krwi, astmy i zawa³u serca, to oka¿e siê, ¿e takie przy-

czyny jak zaka¿enie krwi, astma i zawa³ serca s¹ ocenia-

ne jako du¿o mniej prawdopodobne (w porównaniu z rze-

czywistym prawdopodobieñstwem), podczas gdy powódŸ,

katastrofa lotnicza i inne spektakularne powody s¹ zde-

cydowanie przeceniane. Dlaczego? Œmieræ w wyniku ata-

ku astmy rzadko bywa nag³aœniana, mo¿e jedynie wtedy,

gdy dotyczy to jakiejœ bardzo wa¿nej osobistoœci. Na za-

ka¿enie krwi umiera siê po cichu, w szpitalu, podobnie

atakowi serca nie towarzysz¹ media. O powodzi w Polsce

w roku 1997 by³o g³oœno na ca³ym œwiecie, a bardzo g³o-

œno w Europie. Mieszkaj¹c wówczas w Niemczech, mo-

g³em œledziæ wszelkie wydarzenia na bie¿¹co, ogl¹daj¹c

dowolnie wybrany program informacyjny. Katastrofa ka¿-

dego boeinga jest relacjonowana przez ka¿dy polski dzien-

nik telewizyjny, radiowy i podobnie dzieje siê to w innych

krajach œwiata. W ten oto sposób przyzwyczajamy siê do

tego, ¿e samoloty ulegaj¹ katastrofom, ¿e rzeki wzbiera-

j¹, wystêpuj¹ z brzegów i poch³aniaj¹ ofiary, nie mamy

natomiast mo¿liwoœci „obyæ siê” ze œmierci¹ w wyniku

astmy, zaka¿ania krwi czy ataku serca. A jeœli nawet do-

cieraj¹ do nas takie informacje, to nie w skali, która od-

dawa³aby prawdziwe rozmiary zjawiska. Mo¿na by po-

wiedzieæ, ¿e informacje o ofiarach powodzi mamy w g³o-

wie gdzieœ „na podorêdziu”, psychologowie nazywaj¹ to

w³aœnie dostêpnoœci¹ psychiczn¹. Œwie¿oœæ pamiêci, dra-

maturgia zdarzeñ, stopieñ zabarwienia emocjonalnego fak-

tów powoduj¹, ¿e niektóre kategorie s¹ bardziej dostêpne

od innych. To z kolei bardzo czêsto prowadzi do b³êdnego

postrzegania rzeczywistoœci. Zjawisko to zosta³o udowod-

nione wieloma studiami empirycznymi. Jaki ono ma jed-

nak zwi¹zek z wczeœniej opisan¹ manipulacj¹?

Wyobra¿enie sobie scenariusza zdarzeñ z sob¹ w roli

g³ównej powoduje, ¿e zdarzenie takie staje siê bardziej

dostêpne psychicznie, oswajamy siê powoli z wizerunkiem

siebie jako posiadacza zestawu do odbioru telewizji ka-

172

Rozdzia³ IV

background image

blowej. Fakt „jestem posiadaczem telewizji kablowej” sta-

je siê du¿o bardziej prawdopodobny, ni¿ by³ przedtem.

Kiedy pojawia siê przedstawiciel handlowy z propozycj¹

zakupu zestawu, jesteœmy du¿o bardziej sk³onni do ule-

g³oœci ni¿ przed ca³¹ sztuczk¹ z wyobraŸni¹.

Czy wiesz ju¿ czytelniku, dlaczego w tak wielu rekla-

mach kusz¹ ciê wypowiadane miêkkim, ciep³ym g³osem

s³owa: „WyobraŸ sobie, ¿e… i pomyœl o tym jak…?”

Manipulacje poczuciem kontroli

173

background image
background image

a

ROZDZIA£ V

MANIPULACJE

OPARTE NA WRODZONYCH

AUTOMATYZMACH

Ludzie w ogóle nie myœl¹. Oni tylko myœl¹, ¿e myœl¹.

Mark Twain

M NIPULACJE

background image
background image

Psychologowie poznawczy przeprowadzili szereg badañ,

których celem by³o zarejestrowanie fal emitowanych przez

mózg podczas ciê¿kiego wysi³ku umys³owego. Okaza³o siê,

¿e aktywnoœæ bioelektryczna zarejestrowana podczas pracy

nad trudnym zadaniem matematycznym jest niemal iden-

tyczna jak ta powstaj¹ca wtedy, gdy osoby badane zanu-

rza³y d³onie w strumieniu lodowatej wody. Nasz mózg

reaguje na wysi³ek umys³owy podobnie jak na ból fizycz-

ny! Ten wynik jest zupe³nie sprzeczny ze zdroworozs¹d-

kowym, obiegowym stwierdzeniem, ¿e „myœlenie nie boli”.

Jak widaæ, boli i to bardzo, dlatego te¿ cz³owiek w wielu

sytuacjach wy³¹cza ten uci¹¿liwy proces i zaczyna dzia³aæ

automatycznie. Bardzo dobrze ilustruje takie dzia³anie

pewien prosty eksperyment.

Badanie rozpoczêto od wnikliwej analizy… koszów ze

œmieciami. Ten wstêpny etap badañ da³ badaczom pogl¹d

na to, jak wygl¹da przeciêtna urzêdowa notatka, jakich

dziesi¹tki otrzymuj¹ sekretariaty w uniwersytecie. Na-

stêpnie sporz¹dzono podobn¹ notatkê wraz z dodatkow¹,

bezsensown¹ proœb¹: „Ta notatka ma byæ niezw³ocznie

zwrócona poczt¹ wewnêtrzn¹ do pokoju 238”. Notatka nie

by³a podpisana, bo tak w³aœnie wygl¹da³a wiêkszoœæ tego

typu dokumentów. Po krótkim nawet zastanowieniu wi-

doczna by³a niedorzecznoœæ tej proœby. Po co ktoœ wysy³a

mi notatkê, jeœli chce, ¿eby znalaz³a siê gdzie indziej,

jeœli jest przeznaczona dla kogoœ innego? Ellen Langer,

twórczyni tego eksperymentu, za³o¿y³a, ¿e wiêkszoœæ pra-

cowników sekretariatów zadzia³a w tej sytuacji automa-

tycznie i odeœle notatkê. I tak siê rzeczywiœcie sta³o. 90%

sekretarek odes³a³o notatkê pos³usznie do pokoju 238. Jed-

noczeœnie badacze sprawdzili, czy zwrócenie uwagi pra-

cowników sekretariatu poprzez niestereotypowe sformu-

background image

³owanie notatki wy³¹czy automatyczne dzia³anie i sk³oni

do myœlenia. Sformu³owano wiêc notatkê w formie osobo-

wej: „By³bym wdziêczny, gdyby mog³a pani niezw³ocznie

zwróciæ ten papier poczt¹ wewnêtrzn¹ do pokoju 238. Z

powa¿aniem, John Lewis.” Na tak sformu³owane polece-

nie zareagowa³o tylko 60% sekretariatów.

1

Ellen Langer znana jest z tego typu prowokacyjnych

eksperymentów. Przeprowadzi³a ich znacznie wiêcej i za-

wsze otrzymywa³a rezultaty œwiadcz¹ce o bezmyœlnoœci i

automatycznym dzia³aniu ludzi. W opisanym przypadku

automatyzm polega³ na wykorzystaniu najbardziej dostêp-

nego schematu dzia³ania. Otrzyma³em polecenie przes³a-

nia s³u¿bowej notatki, wiêc je wykonujê. Poza wyuczony-

mi schematami wykorzystujemy równie¿ niektóre wzorce

zachowañ, które najprawdopodobniej odziedziczyliœmy po

naszych przodkach. Do regu³ tych nale¿¹ m. in. uleganie

autorytetom, zasada wzajemnoœci oraz mechanizm ha-

mowania agresji. Kiedy zostaj¹ wykorzystane œwiadomie

dla wywarcia wp³ywu, staj¹ siê groŸnymi narzêdziami

manipulacyjnymi.

Przedstawiane w tym rozdziale zjawiska s¹ bardzo ró¿-

nie interpretowane. Czasami s¹ to interpretacje doœæ po-

wierzchowne. Kiedy w rozwa¿aniach o istocie zjawiska

psychologicznego brakuje wyraŸnej podstawy, dobrze jest

poszukaæ ich w ewolucyjnej ci¹g³oœci zmian naszego za-

chowania. Jestem przekonany, ¿e w przypadku opisywa-

nych tutaj mechanizmów etolodzy maj¹ czêsto wiêcej do

powiedzenia ni¿ psychologowie. Podczas pracy nad tym

rozdzia³em, czerpa³em przyk³ady nie tylko ze œwiata zwie-

rz¹t. Nasuwa³y mi siê doœæ czêsto przyk³ady z Ksiêgi Ro-

dzaju. To, ¿e prezentowane zjawiska dostrze¿ono i opisa-

no ju¿ wówczas równie¿, chocia¿ nie wprost, mo¿e œwiad-

czyæ o pierwotnym ich charakterze, a przynajmniej o bar-

dzo d³ugim rodowodzie.

1

E.J. Langer, A. Blank, B. Chanowitz, The mindlessness of osten-

sibly thoughtful action: The role of „placebic” information in interper-

sonal interaction. „Journal of Personality and Social Psychology”, 36,

1978, s. 635-642.

178

Rozdzia³ V

background image

Autorytet

A po tych wydarzeniach Bóg wystawi³ Abrahama na próbê.

Rzek³ do niego: „Abrahamie!” A gdy on odpowiedzia³: „Oto
jestem” – powiedzia³: „WeŸ twego syna jedynego, którego

mi³ujesz, Izaaka, idŸ do kraju Moria i tam z³ó¿ go w ofierze
na jednym z pagórków, jakie ci wska¿ê”. Nazajutrz rano

Abraham osiod³a³ swego os³a, zabra³ z sob¹ dwóch swych
ludzi i syna Izaaka, nar¹ba³ drzewa do spalenia ofiary i

ruszy³ w drogê do miejscowoœci, o której mu Bóg powie-
dzia³. Na trzeci dzieñ Abraham, spojrzawszy, dostrzeg³ z

daleka ow¹ miejscowoœæ. I wtedy rzek³ do swych s³ug: „Zo-
stañcie tu z os³em, ja zaœ i ch³opiec pójdziemy tam, aby

oddaæ pok³on Bogu, a potem wrócimy do was”. Abraham,
zabrawszy drwa do spalenia ofiary, w³o¿y³ je na syna swego

Izaaka, wzi¹³ do rêki ogieñ i nó¿, po czym obaj siê oddalili.
Izaak odezwa³ siê do swego ojca Abrahama: „Ojcze mój!” A

gdy ten rzek³: „Oto jestem, mój synu” – zapyta³: „Oto ogieñ i
drwa, a gdzie¿ jest jagniê na ca³opalenie?” a Abraham od-

powiedzia³: „Bóg upatrzy sobie jagniê na ca³opalenie, synu

mój”. I szli obydwaj dalej. A gdy przyszli na to miejsce,
które Bóg wskaza³, Abraham zbudowa³ tam o³tarz, u³o¿y³

na nim drwa i zwi¹zawszy syna swego Izaaka po³o¿y³ go na
tych drwach na o³tarzu. Potem Abraham siêgn¹³ rêk¹ po

nó¿, aby zabiæ swego syna.

2

To najbardziej wstrz¹saj¹cy przyk³ad pos³uszeñstwa,

jaki znam. Dramat rozgrywaj¹cy siê w duszy Abrahama

z pewnoœci¹ by³ g³êbszy ni¿ rozterki osób ulegaj¹cych eks-

perymentatorowi w badaniach Stanleya Milgrama, od opi-

su których rozpoczyna siê wiêkszoœæ rozdzia³ów poœwiê-

conych uleganiu autorytetowi w znanych mi podrêczni-

kach psychologii. Chcia³bym z³amaæ ten schemat opisu i

to nie tylko dla samej przyjemnoœci ³amania schematów.

Po pierwsze, jestem przekonany, ¿e wiele osób czytaj¹-

cych tê ksi¹¿kê zna owe badania, a po drugie, psycholo-

giczne wyjaœnienia zachowañ, w których ludzie ulegaj¹

2

Biblia Tysi¹clecia, Wyd. III, Ks. Rdz. 22, 1-10, wyd. cyt.

Manipulacje oparte na wrodzonych automatyzmach

179

background image

autorytetom, wydaj¹ mi siê w wiêkszoœci niewystarczaj¹-

ce dla opisu tego zjawiska. OdpowiedŸ na pytanie o przy-

czyny ulegania znalaz³em w œwiecie zwierz¹t, gdzie me-

chanizm nie tylko ulegania (to wœród zwierz¹t jest oczy-

wiste), ale równie¿ œlepego naœladownictwa ma swoje wy-

raŸne, biologicznie uzasadnione zadanie. Byæ mo¿e w tej

perspektywie zachowanie Abrahama zdo³amy usprawie-

dliwiæ. Bo czy¿ wielu z nas nie przypisuje mu jednak

okrucieñstwa? A ci, którzy chyl¹ czo³o przed jego postêp-

kiem, czy nie pos¹dzali chocia¿ przez chwilê Boga, który

by³ tutaj okrutnym eksperymentatorem? Myœlê, ¿e mo¿-

na spojrzeæ na to zagadnienie z bardziej „zwierzêcej” per-

spektywy, a mo¿e w³aœnie przez to, paradoksalnie, nabie-

rze ono ludzkiego rysu.

Konrad Lorenz w swojej doskona³ej ksi¹¿ce pt. Tak

zwane z³o opisuje sposoby przekazywania informacji ko-

lejnym pokoleniom zwierz¹t. Oczywiœcie, ten najbardziej

rozpowszechniony to przekaz genetyczny. Ale zwierzêta

wy¿sze potrafi¹ jednak przekazywaæ wartoœciowe dla prze-

¿ycia informacje poprzez ró¿nego rodzaju formy spo³ecz-

nego uczenia siê. Wynik takiego uczenia jest czasami wrêcz

niewiarygodny. Oto na przyk³ad szczury potrafi¹ przez

kilkadziesi¹t pokoleñ przekazywaæ sobie skutecznie in-

formacjê o zapachu zatrutego po¿ywienia! A jak siê to

odbywa? Jeden z przewodników stada podchodzi do po-

karmu i obw¹chuje go. Jeœli uzna, ¿e pokarm jest zatru-

ty, nie zaczyna go jeœæ, lecz odchodzi. Pozosta³e szczury

podchodz¹ do po¿ywienia i obw¹chuj¹ je, aby zapamiêtaæ

zapach. Na koñcu wreszcie oznaczaj¹ pokarm moczem i

ka³em jako nie nadaj¹cy siê do spo¿ycia. Robi¹ to nawet

wówczas, gdy po¿ywienie jest w miejscu, w którym trud-

no pozostawiæ takie œlady. Có¿ jednak sta³oby siê w sytu-

acji, gdyby szczur przewodnik nie zna³ tego zapachu, a

by³aby to trucizna? Prawdopodobnie przyp³aci³by to ¿y-

ciem, lecz szczury, które prze¿y³yby tak¹ przygodê, zajê-

³yby miejsce swego poprzednika m¹drzejsze o jeden za-

pach wiêcej. W ten sposób, poprzez œlepe naœladownictwo

autorytetu, szczury nie tylko s¹ w stanie przetrwaæ w

trudnych warunkach urz¹dzanych na nie ci¹g³ych polo-

180

Rozdzia³ V

background image

wañ i zasadzek, ale staj¹ siê coraz m¹drzejsze i nie ko-

rzystaj¹ przy tym z bardzo powolnego mechanizmu prze-

kazywania informacji, jakim jest dziedziczenie.

Zwierzêta ¿yj¹ce spo³ecznie bardzo czêsto korzystaj¹ z

naœladownictwa autorytetu, pos³uszeñstwa w stosunku

do niego. Szczególnie obrazowo pokazuje to jeden z eks-

perymentów opisywanych przez Lorenza, a przeprowa-

dzony w grupie ma³p ¿yj¹cych w niewoli. W klatce, gdzie

przebywa³y, postawiono doœæ przemyœlnie skonstruowany

pojemnik, w którym umieszczano widoczne banany. Jed-

nak¿e ¿adne ze zwierz¹t, pomimo prób, nie by³o w stanie

ich dosiêgn¹æ. Odizolowano od grupy jedn¹ z ma³p zaj-

muj¹cych nisk¹ pozycjê w hierarchii spo³ecznej, a nastêp-

nie uczono j¹ wydobywaæ banany z pojemnika. Kiedy opa-

nowa³a tê czynnoœæ do perfekcji, wpuszczano j¹ z powro-

tem do klatki, gdzie przebywa³y pozosta³e zwierzêta. Na

oczach wspó³plemieñców wydostawa³a i zjada³a smako³y-

ki, a jednak ¿adna z ma³p nie posz³a w jej œlady. Badacze

w ten sam sposób post¹pili z przewodnikiem stada. Od-

izolowali go, nauczyli obs³ugi urz¹dzenia, a nastêpnie

umieœcili z powrotem w klatce. Kiedy niekwestionowany

autorytet w stadzie zacz¹³ wydobywaæ banany z pojemni-

ka, pozosta³e ma³py z uwag¹ przygl¹da³y siê jego dzia³a-

niom. Wkrótce wszystkie zwierzêta bez trudu by³y w sta-

nie dostaæ siê do po¿ywienia.

Nie nale¿y opacznie zrozumieæ tego doœwiadczenia. W

tym wypadku mo¿na by dojœæ do wniosku, ¿e mechanizm

naœladownictwa autorytetu jest nieprzystosowawczy. Nic

bardziej mylnego. Mo¿e siê takim wydawaæ w klatce, gdzie

wystêpuje daleko posuniêta ingerencja badaczy w natu-

ralny tryb funkcjonowania stada. W naturalnych warun-

kach naœladownictwo osobników stoj¹cych nisko w hie-

rarchii jest kompletnie nieprzystosowawcze. Na szczycie

hierarchii stoj¹ zwierzêta, których nie tylko si³a i spraw-

noœæ, ale tak¿e wiedza i zdolnoœci uczenia siê s¹ du¿o

wy¿sze od przeciêtnych. To im zapewnia pozycjê i dlatego

te¿, aby prze¿yæ, najbardziej korzystnym jest naœladowa-

nie takich osobników. Niestety, stado ludzkie zbyt mocno

zró¿nicowa³o siê, a i prze¿yæ jest du¿o ³atwiej ni¿ w natu-

Manipulacje oparte na wrodzonych automatyzmach

181

background image

rze, dlatego te¿ trudniej bêdzie pokazaæ ten mechanizm

na przyk³adzie ludzi. Za³ó¿my jednak, ¿e mamy stado, w

którym istotnych jest kilka parametrów – wskaŸników

zdolnoœci prze¿ycia. Niech to bêdzie chocia¿by zamo¿noœæ

i pozycja spo³eczna. Czy sensownym bêdzie czerpaæ wzor-

ce zachowania z ¿ycia bezrobotnego, czy te¿ lepiej (oczy-

wiœcie dla osi¹gniêcia tak w¹skiego celu, jakim jest do-

brobyt i pozycja) naœladowaæ biznesmena odnosz¹cego suk-

cesy? Gdyby przyj¹æ inny parametr – wiedzê. Czy ktoœ,

kto chce uzyskaæ jak najwiêksz¹ wiedzê, powinien naœla-

dowaæ profesorów uniwersyteckich, czy woŸnego na tym

samym uniwersytecie?

Wróæmy teraz do Abrahama. W owych czasach Bóg

by³ nieco bli¿szy ludziom ni¿ teraz. Rozmawia³ czêsto z

Abrahamem, wysy³a³ do niego anio³ów, a i sam odwiedza³

go w domu. By³ te¿ z pewnoœci¹ niew¹tpliwym autoryte-

tem. To on by³ w³adny zes³aæ nieszczêœcie, ale równie¿

ofiarowaæ Abrahamowi ziemiê, a nawet syna Izaaka. Bóg

ingerowa³ bezpoœrednio w ¿ycie ludzi, zarz¹dza³ klêska-

mi ¿ywio³owymi, uzdrawia³ i zsy³a³ choroby. Jednocze-

œnie cz³owiek by³ du¿o mniej samodzielny ni¿ dzisiaj. Nie

dysponowa³ tysi¹cami œrodków medycznych, nie wyko-

rzystywa³ satelitów do przepowiadania pogody, nie by³

kuszony obietnicami polityków. Œwiat by³ du¿o mniej

skomplikowany, ale za to bardziej nieprzyjazny dla cz³o-

wieka. Czy w takim œwietle postêpek Abrahama móg³

byæ okrutny? Czy rozgrywa³ siê jakikolwiek dramat we-

wnêtrzny? Czy¿ nie post¹pi³ Abraham tak jak wielo-

krotnie wczeœniej, bez wahania wype³niaj¹c wszystko,

co kaza³ mu Pan?

Oczywiœcie, postêpek Abrahama (albo mo¿e raczej po-

stêpek Boga, który wytrwale, przez kilka dni, a¿ do unie-

sienia rêki z no¿em œledzi³ swojego wybrañca) prowokuje

nawa³nicê pytañ moralnych. Ksiêga Rodzaju jest jedn¹ z

podstawowych ksi¹g w kilku wielkich religiach œwiata. W

obrêbie kultur utworzonych przez te religie doprowadza-

no do takich dramatów, jak ludobójstwo, wojny religijne,

holocaust, krwawe akcje terrorystyczne. W tych drama-

tach bardzo czêsto g³ównym aktorem jest pos³uszeñstwo.

182

Rozdzia³ V

background image

Oprawcy z Oœwiêcimia tylko „wykonywali rozkazy”. Uspra-

wiedliwiali siê, wskazuj¹c na pos³uszeñstwo jak na cenio-

n¹ wartoœæ pozytywn¹. Bo rzeczywiœcie, pomijaj¹c biolo-

giczny rodowód takich zachowañ, kultura nada³a mu zna-

czenie pozytywne. Nie widzia³em i nie czyta³em ¿adnego

komentarza religijnego, w którym czyn Abrahama by³by

potêpiony albo chocia¿ poddana w w¹tpliwoœæ jego wiel-

koœæ. A przecie¿ religie te uznaj¹ dekalog, gdzie jedna z

zasad brzmi „nie zabijaj”! Pos³uszeñstwo wobec Boga, wo-

bec w³adcy, narodu, ojczyzny, prawa (choæby by³o nie wia-

domo jak g³upie), autorytetu zdaje siê wy³¹czaæ jeden z

najbardziej podstawowych nakazów moralnych usankcjo-

nowanych biologicznymi mechanizmami hamowania agre-

sji wewn¹trzgatunkowej.

I teraz mo¿emy przyjrzeæ siê eksperymentom Stan-

leya Milgrama

3

. Z pewnoœci¹ wydadz¹ nam siê mniej szo-

kuj¹ce i przera¿aj¹ce. Na czym one polega³y? Otó¿ ofi-

cjalnie informowano uczestników, ¿e badania dotycz¹ pro-

cesów pamiêci, a dok³adniej wp³ywu kary na zapamiêty-

wanie. Zadaniem osoby, która zg³osi³a siê do udzia³u w

eksperymencie, by³o nauczenie innej osoby par wyrazów.

Jako narzêdzie wspomagaj¹ce zapamiêtywanie badani

mieli wykorzystywaæ urz¹dzenie do wytwarzania wstrz¹-

sów elektrycznych. Osobê, która mia³a zapamiêtywaæ wy-

razy (w rzeczywistoœci pomocnika eksperymentatora),

przywi¹zywano do krzes³a i pod³¹czano jej do r¹k elek-

trody. W³aœciwa osoba badana zosta³a umieszczona w po-

koju obok, gdzie mia³a do dyspozycji generator zaopa-

trzony w 30 prze³¹czników, z których ka¿dy kolejny emi-

towa³ wstrz¹s o 15 volt silniejszy od poprzedniego. Za-

kres wynosi³ od 15 do 450 volt. Eksperymentator, ubrany

w bia³y fartuch, poleca³ karaæ osobê badan¹ za ka¿dy

pope³niony b³¹d, za ka¿dym razem zwiêkszaj¹c si³ê wstrz¹-

sów. Przy wysy³aniu kolejnych bodŸców dochodzi³y okrzy-

ki bólu, a wraz ze zwiêkszaniem si³y wstrz¹sów g³oœne

protesty i krzyk. Eksperymentator natomiast w sytuacji,

3

Opis eksperymentów za: E. Aronson, T. D. Wilson, R. M. Akert,

Psychologia spo³eczna. Serce i umys³. Wyd. cyt.

Manipulacje oparte na wrodzonych automatyzmach

183

background image

kiedy osoba badana zaczyna³a siê wahaæ b¹dŸ zg³aszaæ

uwagi, wydawa³ stanowcze i zdecydowane polecenia kon-

tynuowania badania, nawet wtedy, gdy „ofiara” g³oœno

protestowa³a, twierdz¹c, ¿e ma k³opoty z sercem.

Jaki by³ rezultat tej procedury? Œrednie maksymalne

natê¿enie wstrz¹sów wynosi³o a¿ 360 volt, a szok o najwy¿-

szym napiêciu – 450 volt zastosowa³o a¿ 62,5% osób bada-

nych. Osoby te, reprezentanci ró¿nych zawodów w wieku od

20 do 50 lat, uleg³y eksperymentatorowi – autorytetowi w

bia³ym fartuchu, który bezwzglêdnie domaga³ siê dalszego

dzia³ania, przejmuj¹c na siebie jednoczeœnie odpowiedzial-

noœæ za wszystko, co siê wydarzy. Osoby te postêpowa³y tak,

jak szczury naœladuj¹ce swojego przewodnika, jak ma³py

wydostaj¹ce banany, jak Abraham podnosz¹cy rêkê uzbro-

jon¹ w nó¿, jak wreszcie wszyscy ci „porz¹dni” ojcowie ro-

dzin, którzy w Oœwiêcimiu jedynie „wykonywali rozkazy”.

W tym miejscu pojawia siê silna pokusa, aby przypisaæ

cz³owiekowi wrodzon¹ tendencjê czynienia z³a innym. Nic z

tego, Milgram zweryfikowa³ i tak¹ ewentualnoœæ. W jed-

nym z kolejnych eksperymentów sprawdzaj¹cych ró¿ne

aspekty uleg³oœci, eksperymentator poinstruowa³ osobê ba-

dan¹, ¿e mo¿e stosowaæ bodŸce o dowolnej sile, a nawet

zachêca³ do stosowania wszystkich poziomów, jednoczeœnie

bior¹c na siebie pe³n¹ odpowiedzialnoœæ. W trakcie nie inge-

rowa³ on jednak w przebieg zdarzeñ. Gdyby za³o¿yæ, ¿e cz³o-

wiek ma wrodzon¹ potrzebê czynienia z³a i ¿e okazja mo¿e

uwolniæ agresjê w cz³owieku, by³a to sytuacja idealna dla

wyzwolenia tych instynktów. A jednak zaledwie 2,5% osób

badanych u¿y³o najsilniejszych wstrz¹sów. Zatem to ule-

g³oœæ by³a czynnikiem nak³aniaj¹cym do agresji, a nie wro-

dzony popêd. I to ona jest biologicznie zaprogramowana.

Znajomoœæ mechanizmów sk³aniaj¹cych do uleg³oœci jest

szeroko wykorzystywana w manipulacjach. Przyjrzyjmy

siê najprostszym. Badania pokazuj¹, ¿e aktor ubrany w

bia³y kitel – przeprowadzaj¹cy w gabinecie dentystycz-

nym s³ynny „test pomidorowy” kolejnego modelu szczo-

teczki do zêbów – jest dla nas wiêkszym autorytetem ni¿

ta sama osoba bez akcesoriów autorytetu. Trudno to na-

wet nazwaæ manipulacj¹, bo przeciêtny telewidz wie, ¿e

184

Rozdzia³ V

background image

ma do czynienia z aktorem, a jednak taki zabieg dzia³a.

Kiedy jednak zamiarem osoby manipuluj¹cej jest wpro-

wadzenie w b³¹d drugiej osoby, ju¿ same atrybuty auto-

rytetu sk³aniaj¹ do uleg³oœci. Np. w latach 90-tych w Pol-

sce pojawi³o siê sporo ró¿nego rodzaju oszustów wysta-

wiaj¹cych fa³szywe faktury, sprzedaj¹cych nieistniej¹ce to-

wary itp. Œledzi³em doœæ dok³adnie prawid³owoœci w dzia³a-

niu tych ludzi. £¹czy³a ich dzia³anie przynajmniej jedna

cecha wspólna – nienaganne ubranie, kosztowne dodatki w

rodzaju zegarka, pióra itp. oraz bardzo dobry samochód (naj-

czêœciej wypo¿yczony z wypo¿yczalni). Te atrybuty s¹ nieod-

³¹cznymi wskaŸnikami autorytetu w sferze biznesu.

Jedno z bardziej zabawnych, ale jak¿e przekonywuj¹-

cych doœwiadczeñ pokazuje, ¿e osobom uznanym za auto-

rytety przypisujemy atrybuty, których w ogóle nie posia-

daj¹. Piêciu ró¿nym grupom studentów przedstawiano tego

samego cz³owieka jako: studenta, asystenta, wyk³adowcê,

docenta i wreszcie profesora uniwersyteckiego. PóŸniej

proszono ich o ocenê wzrostu tego cz³owieka. Okaza³o siê,

¿e w ka¿dej kolejnej grupie „rós³” o przesz³o centymetr.

„Profesor” by³ wy¿szy od „studenta” o ponad 6 cm.

4

Inne

badania pokazuj¹, ¿e sam fakt noszenia munduru (jakie-

gokolwiek) lub nawet garnituru zwiêksza uleg³oœæ przy-

padkowo spotkanych osób. Co ciekawe, zniecierpliwieni

kierowcy samochodów rzadziej tr¹bi¹ na luksusowe li-

muzyny ni¿ na przeciêtne auta.

Naturalna sk³onnoœæ ulegania autorytetom wraz z

wra¿liwoœci¹ na drobne nawet i drugorzêdne atrybuty

powoduj¹, ¿e mog¹ staæ siê one potê¿nymi narzêdziami

oddzia³ywania na innych. Bez ¿adnej przesady mo¿na po-

wiedzieæ, ¿e kiedy te mechanizmy wykorzysta do niecnych

celów polityk, przywódca religijny, zarz¹dzaj¹cy ludŸmi

mened¿er czy zwyk³y oszust, efekty mog¹ byæ takie, jak

w eksperymentach Milgrama, a czasami i takie, jak daw-

no, dawno temu na jednym z pagórków w kraju Moria.

4

P. R. Wilson, The perceptual distortion of height as a function

of ascribed academic status. „Journal of Social Psychology”, 74, 1968,

s. 97-102.

Manipulacje oparte na wrodzonych automatyzmach

185

background image

Zasada wzajemnoœci

Beneficia non obtrudantur.

Dobrodziejstw nie narzuca siê.

Czy zdarzy³o wam siê kiedykolwiek otrzymaæ od ko-

goœ drogi prezent? Jak siê wówczas czuliœcie? Czy prze-

szkadza³o wam przekonanie, ¿e prezent by³ bardzo drogi?

Czy nie poczuliœcie siê natychmiast zobowi¹zani, ¿e bê-

dziecie musieli siê w przysz³oœci odwzajemniæ? – To na-

piêcie, które przeszkadza w cieszeniu siê z drogiego pre-

zentu spowodowane jest r e g u ³ ¹ w z a j e m n o œ c i . Nie

by³o ono obce nawet Abrahamowi, któremu ofiarowywa-

no grób dla pochowania jego zmar³ej ¿ony Sary:

A potem powstawszy odszed³ od swej zmar³ej i zwróci³ siê do

Hetytów z tak¹ proœb¹: „Choæ mieszkam wœród was jako przy-
bysz, sprzedajcie mi tu grób na w³asnoœæ, abym móg³ pocho-

waæ moj¹ zmar³¹”. Hetyci dali tak¹ odpowiedŸ Abrahamowi:
„Pos³uchaj nas, panie! Uchodzisz wœród nas za cz³owieka szcze-

gólnie zaszczyconego przez boga; pochowaj wiêc sw¹ zmar³¹ w
najprzedniejszym z naszych grobów. Nikt z nas nie odmówi ci

swego grobu do pochowania twej zmar³ej”. Wtedy Abraham
powsta³ i, oddawszy pok³on zgromadzonym Hetytom, zacz¹³

do nich tak mówiæ: „Jeœli godzicie siê, abym pochowa³ moj¹
zmar³¹, pos³uchajcie mnie! Proœcie za mn¹ Efrona, syna So-

chara, ¿eby mi sprzeda³ pieczarê Makpela, która znajduje siê
na krañcu jego pola; za odpowiedni¹ cenê niechaj mi j¹ sprze-

da, abym mia³ wœród was grób na w³asnoœæ”.
Efron Hetyta, który siedzia³ wœród swych wspó³plemieñców,

odpowiedzia³ Abrahamowi wobec nich i wobec wszystkich
wchodz¹cych w bramê miasta: „Nie, panie mój, pos³uchaj

mnie: pole to i pieczarê, która na nim siê znajduje, dajê ci:
w obecnoœci moich wspó³braci dajê ci j¹, pochowaj sw¹ zmar-

³¹”. Ale Abraham, oddawszy pok³on Hetytom, oœwiadczy³
Efronowi wobec zebranych: „Raczej ty zechciej mnie pos³u-

chaæ: dajê ci pieni¹dze za to pole, przyjmij ode mnie, a wte-
dy dopiero pochowam tam swoj¹ zmar³¹”.

5

5

Biblia Tysi¹clecia, Wyd. III, Ks. Rdz. 23, 1-13, wyd. cyt.

186

Rozdzia³ V

background image

Intryguj¹ce jest to, ¿e ani wczeœniej, ani w dalszej

czêœci tekstu Ksiêgi Rodzaju nie znajdziemy powodów,

dla których Abraham tak intensywnie broni³ siê przed

przyjêciem grobu bez zap³aty. Jedyne uzasadnienie, jakie

mo¿emy znaleŸæ dla tego zachowania, to w³aœnie regu³a

wzajemnoœci. A jest owa regu³a czymœ, co zdaniem wielu

uczonych stanowi podstawê, na której opiera siê spo³ecz-

na konstrukcja wszelkich ludzkich cywilizacji. A z ca³¹

pewnoœci¹ jej warstwa etyczna.

6

Regu³a wzajemnoœci jest

powszechna we wszystkich kulturach, stanowi wrêcz istotê

tego, co czyni nas ludŸmi. Nawet archeologowie docenia-

j¹ jej znaczenie dla rozwoju cywilizacji. S¹dz¹ oni, ¿e w³a-

œnie regu³a wzajemnoœci pozwoli³a naszym przodkom dzie-

liæ siê ¿ywnoœci¹, umo¿liwi³a podzia³ pracy, wymianê dóbr

i us³ug, a w konsekwencji rozwój cywilizacji.

W literaturze wymienia siê bardzo ró¿ne osoby, na które

wskazuje siê jako na „odkrywców” regu³y wzajemnoœci.

Najdalej siêga siê do prac Levi-Straussa z lat czterdzie-

stych. Myœlê jednak, ¿e w tym miejscu nale¿y jednak od-

daæ palmê pierwszeñstwa w zg³êbianiu problematyki wza-

jemnoœci rzeczywistemu jej odkrywcy. Nale¿y ona z pew-

noœci¹ do ksiêcia Piotra Kropotkina – rosyjskiego filozo-

fa, socjologa, historyka i anarchisty. W swojej pracy p.t.

Pomoc wzajemna jako czynnik rozwoju, opublikowanej w

1902 roku, dowodzi³, ¿e pomoc wzajemna cechuje nawet

spo³ecznoœci zwierzêce.

7

Jego zdaniem samozachowanie

jest mo¿liwe w naturze g³ównie dziêki takiej pomocy. War-

to podkreœliæ, ¿e w czasie kiedy opublikowa³ swoje twier-

dzenia, sta³y one w jawnej opozycji do tez Huxley’a oraz

wielu interpretacji teorii Darwina, które uznawa³y walkê

i konflikt jako najbardziej istotny czynnik samozachowa-

nia w naturze. Pod koniec ¿ycia Kropotkin napisa³ Etykê,

w której rozbudowa³ swój pogl¹d o istocie moralnoœci opar-

tej na pomocy wzajemnej. Dostrzega³ on rozwój wartoœci

etycznych w kierunku coraz to wy¿szych form, uznaj¹c

6

A. Gouldner, The norm of reciprocity: A preliminary statement.

„American Sociological Review”, 25, 1960, s. 161-178.

7

W kolejnym podrozdziale czytelnik odnajdzie opis i przyk³ady

takiej pomocy.

Manipulacje oparte na wrodzonych automatyzmach

187

background image

za fundamentaln¹ wartoœæ ich wszystkich pomoc wzajem-

n¹. Dodaæ tutaj nale¿y, ¿e te pogl¹dy przej¹³ od Kropotki-

na polski antropolog – Bronis³aw Malinowski. On rów-

nie¿ podkreœla³, ¿e nie ma spo³eczeñstwa bez elementu

wspó³pracy i wzajemnoœci opartej na zasadzie do ut des –

„dziœ ja tobie, jutro ty mnie”.

8

Rys.17. Do ut des…

Od dygresji historycznej wróæmy jednak do naszej co-

dziennej rzeczywistoœci, popatrzmy jak funkcjonuje regu-

³a wzajemnoœci wœród ludzi, jak bywa wykorzystywana w

manipulowaniu i co siê dzieje, gdy jest ³amana. WyobraŸmy

sobie, ¿e robimy zakupy w sklepie spo¿ywczym. Chcieliby-

œmy kupiæ kawa³ek bia³ego sera, ale nie mamy pewnoœci,

czy nie bêdzie zbyt kwaœny, pytamy zatem sprzedawcê:

– Czy ten ser jest œwie¿y?

– Ale¿ proszê spróbowaæ – co mówi¹c, sprawny ekspe-

dient odkrawa kawa³ek i podsuwa nam. Odruchowo przyj-

8

B. Malinowski, Prawo, zwyczaj, zbrodnia... Warszawa, Poznañ 1939.

188

Rozdzia³ V

background image

mujemy ten niespodziewany prezent. I co dalej? Czy nie

kupimy, nawet jeœli ser niedok³adnie spe³nia nasze ocze-

kiwania? Czy sprzedawca nie wywar³ na nas w ten spo-

sób wp³ywu? Firmy handlowe zdaj¹ sobie sprawê z tej

tendencji do odwzajemniania siê i nie czekaj¹ na pytania

klientów, ale same rozdaj¹ darmowe próbki, czêstuj¹ kaw¹,

papierosami, ciasteczkami, sokami itd. A jaka jest si³a

takich dzia³añ, które przecie¿ wydaj¹ siê ju¿ nam tak

powszechne i opatrzone? By³em niezmiernie zdziwiony,

kiedy us³ysza³em od mened¿era dzia³u handlowego firmy

sprzedaj¹cej chemiê gospodarcz¹, ¿e tego typu zabiegi

marketingowe zwiêkszaj¹ sprzeda¿ a¿ o ok. 60%!

W tych samych supermarketach, w których czêstuj¹

nas ró¿nymi smako³ykami, stoj¹ równie¿ od pewnego czasu

ho¿e dziewczêta, które zaczepiaj¹ nas tymi s³owami: „Czy

dosta³ pan ju¿ prezent od naszej firmy?” Poniewa¿ pod

takimi s³owami wietrzê od razu manipulacjê, zawodowa

ciekawoœæ sk³ania mnie do wdania siê w pogawêdkê. W

moich rêkach l¹duje solidny flakon francuskich perfum

lub wody koloñskiej, a owe dziewczêta oœwiadczaj¹ mi,

jaka jest wartoœæ otrzymanego prezentu, który ja oczywi-

œcie otrzymujê gratis. Nastêpnie wyci¹gaj¹ du¿¹ rekla-

mówkê, do której wk³adaj¹ kolejne „prezenty”, które s¹

uzupe³nieniem serii kosmetyków. Po drodze dowiadujê

siê, ¿e poniewa¿ firma nie reklamuje siê w telewizji i w

prasie (dziewczêta robi¹ to profesjonalnie, zadaj¹c mi py-

tania i kontroluj¹c rozmowê), jest niezwykle tania i za

ca³e to dobro, które wyl¹dowa³o w torbie powinienem za-

p³aciæ jedynie 70 z³, bowiem tak w ogóle to one daj¹ mi

prezenty. Niestety okazuje siê, ¿e kosmetyki s¹ w kom-

pletach i nie mogê sobie zabraæ jedynie tego, za który nie

muszê zap³aciæ. Ale przecie¿ na pocz¹tku dosta³em pre-

zent, powinienem siê wiêc zrewan¿owaæ!

Nie zrewan¿owa³em siê jednak. Raz próbowa³em uœwia-

domiæ sprzedawczyniom, ¿e po prostu oszukuj¹ ludzi. Nie-

stety, szkolenia, które przechodzi³y, mia³y nie tylko wy-

uczyæ je schematu wrêczania „prezentów”, zawiera³y w

sobie z ca³¹ pewnoœci¹ siln¹ dawkê perswazji maj¹cej na

celu, jak siê domyœlam, wywo³anie dysonansu poznaw-

Manipulacje oparte na wrodzonych automatyzmach

189

background image

czego i zmianê postaw osób zajmuj¹cych siê tym procede-

rem. Doœæ, ¿eby by³y g³êboko przekonane o etycznej po-

prawnoœci swoich dzia³añ. Rozmowa przybra³a dosyæ nie-

przyjemny obrót, a ja celu nie osi¹gn¹³em. Postanowi³em

wiêc innym razem wypróbowaæ zgo³a innej metody – nie-

asertywnej i manipulacyjnej. Tak wiêc pozwoli³em sobie

wrêczyæ prezent, wype³niæ reklamówkê, aby na zakoñcze-

nie rozmowy udaj¹c zak³opotanie oœwiadczyæ, ¿e mam je-

dyne odliczone 100 z³ na zakupy i ¿e w zwi¹zku z tym

kupno tych dodatków do „prezentu” spowoduje, ¿e nie

kupiê potrzebnych w domu produktów spo¿ywczych. Ma-

newr siê powiód³! Wywo³a³em w nich takie poczucie winy,

¿e by³y naprawdê szczerze zak³opotane, mnie natomiast

zupe³nie nie by³o ich ¿al.

Poniewa¿ od opisywanych rozmów minê³o ju¿ ze dwa

lata, a jestem ci¹gle „obdarowywany” podczas robienia

zakupów, podejrzewam, ¿e organizacja, która za tym stoi,

ma siê ca³kiem nieŸle i w wielu przypadkach, jeœli nie w

wiêkszoœci, manewr koñczy siê powodzeniem, a obdaro-

wani po powrocie do domu zastanawiaj¹ siê, po jakie li-

cho nabyli ca³y zestaw kosmetyków, których zakupu zu-

pe³nie nie planowali.

Inny ciekawy sposób wykorzystania zasady wzajem-

noœci to ró¿nego rodzaju bezp³atne instytucje ofiarowuj¹-

ce nam coœ. Przyk³adem mog¹ byæ tutaj bezp³atne mu-

zea. Zatrzyma³em siê w jednym z nich na d³u¿ej, ale po-

wodem mojej wnikliwej analizy zbiorów nie by³ zachwyt

nad zebranymi dzie³ami. Pozosta³em tam po to, ¿eby ob-

serwowaæ du¿¹ skarbonkê ustawion¹ przy wyjœciu, bar-

dzo podobn¹ do tych stoj¹cych w innych bezp³atnych muze-

ach. Nikt nie opuœci³ ekspozycji bez datku, a s¹dz¹c po

kolorze banknotów, datki by³y zdecydowanie wy¿sze ni¿

cena, jak¹ ludzie byliby sk³onni zap³aciæ za bilet wstêpu

do tej instytucji. „Daliœmy ci wszystko za darmo” – wo³a

skarbonka. „To prawda” – odpowiada zwiedzaj¹cy i od-

wdziêcza siê od razu. To oczywiœcie hipoteza, ale s¹dzê,

¿e muzea œredniej klasy o niezbyt du¿ym natê¿eniu ru-

chu wychodz¹ znacznie lepiej finansowo na swojej filan-

tropii od tych, które pobieraj¹ sta³e op³aty. Warto zauwa-

190

Rozdzia³ V

background image

¿yæ w tym miejscu równie¿, ¿e wiele organizacji religij-

nych radzi sobie œwietnie w ten w³aœnie sposób. Zupe³nie

niekomercyjna polska stacja radiowa – Radio Maryja,

utrzymuj¹ca siê w ten w³aœnie sposób, uzyska³a zasiêg i

moc nadajników, o jakich mog³yby tylko marzyæ niektóre

stacje komercyjne.

Kiedy zbli¿yliœmy siê do dzia³añ zwi¹zanych z organi-

zacjami religijnymi, warto post¹piæ krok dalej i wst¹piæ

na bardziej grz¹ski grunt. Chodzi mianowicie o sposoby

manipulacji stosowane z pe³nym wyrachowaniem przez

sekty religijne. Na pewnym etapie rekrutacji kandyda-

tów wykorzystuj¹ one regu³ê wzajemnoœci w skrajnej for-

mie, która zosta³a nazwana „bombardowaniem mi³oœci¹”.

Na czym polega ta metoda? Jest bardzo prosta – wszyscy

cz³onkowie sekty intensywnie „obdarowuj¹” nowego adep-

ta. Na ka¿dym kroku spotyka siê z mi³oœci¹, „bezintere-

sown¹” pomoc¹, otrzymuje mnóstwo komplementów i mi-

³ych s³ów, ka¿dy chêtnie ofiarowuje mu czas, ka¿dy chêt-

nie wys³ucha go, jest zachêcany do wyra¿ania jasno swo-

ich potrzeb, pragnieñ, a wszyscy œpiesz¹, aby je zaspoko-

iæ. £atwo sobie wyobraziæ, w jak potê¿ne zobowi¹zanie

wpl¹tuj¹ swoj¹ ofiarê. Oczywiœcie nie jest to jedyna me-

toda, ale na pocz¹tku, kiedy przyjmuje siê nowego cz³on-

ka, jest ona bardzo skuteczna – regu³a wzajemnoœci i to

bardzo zgeneralizowana, bo obejmuje swoim zasiêgiem

ca³¹ wspólnotê, zaczyna dzia³aæ.

Wykorzystanie zasady wzajemnoœci przez nielegalnie

dzia³aj¹ce sekty czy te¿ usankcjonowane prawnie organi-

zacje religijne nie ogranicza siê tylko i wy³¹cznie do „bom-

bardowania mi³oœci¹”. Zbieraj¹c fundusze na potrzeby or-

ganizacji, jej cz³onkowie obdarowuj¹ przechodniów ró¿-

nego rodzaju prezentami. I tak, wyznawcy Kriszny maj¹

dla nas w prezencie najczêœciej ksi¹¿kê. Kiedy ju¿ pre-

zent zagoœci w naszych rêkach, a w sercu zalêgnie siê

poczucie zobowi¹zania, nastêpuje proœba o datek. Nie tyl-

ko organizacje religijne, równie¿ spo³eczne czy charyta-

tywne wykorzystuj¹ takie dzia³ania i przynosz¹ im one

bardzo du¿e profity. Skutecznoœæ opisywanych dzia³añ jest

kilkakrotnie wy¿sza od zwyk³ych próœb o datek.

Manipulacje oparte na wrodzonych automatyzmach

191

background image

Regu³ê wzajemnoœci wykorzystuj¹ handlowcy i nego-

cjatorzy. Proszê zwróciæ uwagê, ¿e przeciêtne negocjacje

s¹ dworsk¹ gr¹ ustêpstw. Czy mo¿na sobie wyobraziæ roz-

mowy, gdzie jedna strona ustêpuje kilka razy z rzêdu,

podczas gdy druga jest „twarda” i nie czyni ¿adnych

ustêpstw? Prawdopodobnie bardzo szybko zostanie pos¹-

dzona o brak dobrej woli, o niechêæ. Œwiadomoœæ tego

faktu powoduje, ¿e negocjatorzy przygotowuj¹ sobie za-

wczasu nieco zawy¿one ¿¹dania po to, aby móc ustêpo-

waæ. Obaj s¹ œwiadomi tej gry, ale obaj w rytualny niemal

sposób ustêpuj¹ sobie nawzajem. Najlepsza metoda ana-

lizy i przygotowania siê do negocjacji, z jak¹ dotychczas

siê spotka³em, to tzw. negocjacje szachowe. Perfekcyjnie

wykorzystuj¹ one nie tylko regu³ê wzajemnoœci, ale po-

nadto efekt „stopy w drzwiach”, a czasami nawet „drzwia-

mi w twarz” czy te¿ poczucie winy.

9

Jest to jedna z nie-

licznych precyzyjnie opracowanych metod prowadzenia

rozmów, gdzie warstwa psychologiczna rozmowy jest przy-

najmniej równie wa¿na jak warstwa merytoryczna, a lu-

dzie stosuj¹cy tê metodê negocjacji uzyskuj¹ naprawdê

znacz¹ce sukcesy. Przy analizie tej metody pojawia siê

te¿ ciekawa rzecz – otó¿ nie jest to metoda czysto mani-

pulacyjna. Dlaczego nie, jeœli wykorzystuje tyle mechani-

zmów manipulacyjnych? Z powodów, o których pisa³em

na samym pocz¹tku, definiuj¹c manipulacje. W metodzie

tej nie tylko wa¿ny jest interes osoby przygotowuj¹cej siê

do negocjacji. Przygotowuj¹c rozmowy negocjator bierze

pod uwagê równie¿ wa¿ne cele drugiej strony. W takim

ujêciu trudno ju¿ mówiæ o manipulacji. Jest to ju¿ sytu-

acja, o której mówimy „wygrany-wygrany”.

W ¿yciu codziennym mo¿emy spotkaæ ludzi, którzy ma-

nipuluj¹ nami w ten sam sposób, w jaki inni inwestuj¹

pieni¹dze. Pewna moja znajoma ma zwyczaj obdarowy-

wania drobnymi prezentami wiêkszoœci ludzi w swoim

otoczeniu. Mo¿na otrzymaæ od niej czekoladki, kwiatka,

drobn¹ przys³ugê. Mo¿na powiedzieæ, ¿e nawet szuka oka-

9

R. Perrotin, P. Heusschen, Acheter avec profit. Les Editions d'Or-

ganisation, Paris 1993.

192

Rozdzia³ V

background image

zji, a ju¿ na pewno je wykorzystuje, aby sprawiæ komuœ

prezent. Przy czym nie jest to osoba z rodzaju tych, które

poœwiêcaj¹ siê dla innych i rozdaj¹ wszystkie swoje do-

bra, nie dbaj¹c o nie. Nie, jest to osoba, któr¹ nie zawa-

ha³bym siê nazwaæ wyrachowan¹. Jej prezenty s¹ inwe-

stycjami. Zwracaj¹ siê w dwójnasób, bowiem nie waha siê

ona prosiæ ludzi o przys³ugi i to czêsto du¿o wiêksze ni¿

sama im wyœwiadczy³a.

Postêpowanie takie poza wyrachowaniem mo¿e mieæ

jeszcze inne pod³o¿e. Okazuje siê bowiem, ¿e norma wza-

jemnoœci w swojej uniwersalnej formie tworzy dwa skore-

lowane ze sob¹ wymagania. Pierwsze, o którym ca³y czas

mówiê, a które mo¿na uj¹æ w formie nakazu: „Ludzie

powinni pomagaæ tym, którzy im wczeœniej pomogli.” Dru-

gie natomiast mog³oby brzmieæ w ten oto sposób: „Ludzie

nie powinni raniæ ani sprawiaæ przykroœci tym, którzy im

wczeœniej pomogli.” Postêpowanie ludzi kierowane t¹ drug¹

zasad¹ mo¿e wynikaæ z lêku. Jeœli ktoœ obawia siê innych,

nie czuje siê bezpiecznie w œwiecie, mo¿e przyj¹æ formê ob-

darowywania ludzi jako zabezpieczenie siê przed ewentual-

nymi przykroœciami, jakie mog¹ go spotkaæ z ich strony.

Regu³a wzajemnoœci jest zjawiskiem paradoksalnym,

bowiem zachowanie warunkowane t¹ norm¹ stoi w

sprzecznoœci z naturalnymi d¹¿eniami egoistycznymi jed-

nostki. W skrajnych przypadkach doprowadza ona do dzia-

³ania ze szkod¹ dla niej. Przyk³adem mo¿e byæ tutaj pol-

skie „postaw siê a zastaw siê”. Ale najbardziej barwnym

zdarzeniem, gdzie obowi¹zywanie regu³y doprowadzono

do skrajnoœci, wrêcz wynaturzenia, jest œwiêto zwane Po-

tlacz. Indianie Kwaikutl zapraszaj¹ siê do siebie nawza-

jem po to, aby poprzez obdarowywanie goœci i w³asn¹

rozrzutnoœæ wykazaæ przewagê i wy¿szoœæ. Podczas takie-

go œwiêta jego uczestnicy wpadaj¹ niemal w amok roz-

rzutnoœci. Zdarza siê, ¿e wylewa siê t³uszcz do ognia, r¹-

bie ³odzie, zabija niewolników, niszczy drogocenne przed-

mioty, a towarzysz¹ temu ci¹g³e przechwa³ki:

Pró¿no szukam wœród zaproszonych naczelników

wielkoœci, która dorównywa³aby mojej.

Manipulacje oparte na wrodzonych automatyzmach

193

background image

Nie mogê dopatrzyæ siê prawdziwego naczelnika wœród
moich goœci.

Nie zrewan¿uj¹ mi siê nigdy.
Ci osieroceni ch³opaczkowie, ci biedni ludzie, panowie

naczelnicy plemion!
Sami sobie przynosz¹ wstyd.

Ja jestem tym, który darowuje skóry ka³anów starszym,
goœciom, naczelnikom plemion.

10

£atwo sobie wyobraziæ, jak¹ taka „orgia rozrzutnoœci”

powodowa³a siln¹ tendencjê odwzajemnienia. Na kolejnym

spotkaniu, podczas rewizyty rozdawano i niszczono jeszcze

wiêcej dóbr, po to tylko aby pokazaæ swoj¹ wy¿szoœæ i wy-

tworzyæ wiêksz¹ tendencjê do wzajemnoœci. Z pewnoœci¹ czy-

telnik patrzy na takie zdarzenia z dalekiej perspektywy

Europejczyka i widzi w tym pewien przejaw barbarzyñstwa.

Proponujê jednak, ¿ebyœmy spojrzeli równie¿ na siebie i

zastanowili siê, czy przypadkiem sami nie urz¹dzamy ta-

kich „potlaczy”. Czy igrzyska olimpijskie wraz z osza³amia-

j¹cymi widowiskami towarzysz¹cymi ich otwarciu, na które

przeznaczane s¹ potê¿ne œrodki, nie s¹ takim „potlaczem”?

A inne imprezy miêdzynarodowe w rodzaju targów EXPO

itp.?

11

A patrz¹c nieco bli¿ej, na ró¿nego rodzaju bankiety,

uroczystoœci rodzinne, imprezy organizowane przez firmy,

czy za czêœci¹ z nich nie stoi przes³anie z potlaczowej pieœni:

„Pró¿no szukam wœród zaproszonych naczelników wielko-

œci, która dorównywa³aby mojej”? A jeœli za³o¿yæ, ¿e ktoœ,

kto prowokuje tak¹ rozrzutn¹ wzajemnoœæ, doskonale zdaje

sobie sprawê ze s³abej kondycji finansowej prowokowanej

osoby b¹dŸ instytucji, to widzimy, jak¹ okrutn¹ manipula-

cj¹ mo¿e byæ obdarowywanie kogoœ ponad miarê.

10

R. Benedict, Patterns of Culture. Houghton and Miffin Co., Bo-

ston-New York 1934, [za:] I. Eibl-Eibesfeldt, Mi³oœæ i nienawiœæ. PWN,

Warszawa 1987.

11

Nie dalej jak wczoraj us³ysza³em informacjê w dzienniku telewi-

zyjnym, ¿e gospodarze targów EXPO 2000 w Hanowerze stwierdzili, i¿

bêd¹ zadowoleni, jeœli liczba odwiedzaj¹cych osi¹gnie zamiast spodzie-

wanych 40 mln chocia¿ 20 mln, bo to pozwoli im przynajmniej pokryæ

koszty imprezy.

194

Rozdzia³ V

background image

Autodeprecjacja

W m³odoœci du¿o podró¿owa³em autostopem. Kiedy

rozpoczyna³em podró¿e, sz³o mi to niezbyt dobrze. Godzi-

ny w s³oñcu spêdzane na poboczach dróg. Z czasem na-

uczy³em siê, gdzie stan¹æ, aby kierowcy nie mieli proble-

mu ze zjechaniem na pobocze, jakie samochody zatrzy-

mywaæ. Po pewnym czasie doszed³em do doœæ du¿ej wpra-

wy. Podró¿e sta³y siê szybsze i o wiele przyjemniejsze. Od

wielu ju¿ lat nie podró¿ujê w ten sposób, przemieszczam

siê za to czêsto i na d³ugich dystansach samochodem.

Pamiêtaj¹c czasy tamtych wêdrówek, chêtnie zabieram

autostopowiczów. Co ciekawe, znowu musia³em siê tego

uczyæ! Oto okazuje siê, ¿e wiêkszoœæ z nich ma potrzebê

przemieszczenia siê na odcinku kilku, kilkunastu najwy-

¿ej kilometrów. Powoduje to tak¹ sytuacjê, ¿e na kilku-

setkilometrowej trasie, jak¹ mam do pokonania, zabra-

nie paru takich podró¿nych zwiêksza mi czas podró¿y o

co najmniej godzinê. Zmuszony jestem zatrzymywaæ siê,

w tym czasie ciê¿arówki, które z mozo³em wyprzedzi³em,

mijaj¹ mnie i znowu kilometrami snujê siê za nimi. Wy-

patrujê wiêc autostopowiczów z plecakami (ci pokonuj¹

du¿e odleg³oœci), z kartkami informuj¹cymi dok¹d chc¹

jechaæ. Unikam natomiast tych bez baga¿u, stoj¹cych nie-

opodal przystanków autobusowych. Ale mimo to ostatnio

kilka razy zdarzy³o mi siê odruchowo nacisn¹æ na hamu-

lec i zatrzymaæ auto. Za ka¿dym razem by³a to sytuacja,

kiedy na poboczu sta³a kobieta z dzieckiem. Zanim zda-

³em sobie sprawê, ¿e to znowu kilkukilometrowi podró¿-

ni, by³o ju¿ za póŸno. Podwozi³em wiêc takich pasa¿erów

i to nie dlatego, ¿e jestem niezwykle uczynnym cz³owie-

kiem. Gdybym nie dzia³a³ odruchowo, pewnie nie zatrzy-

ma³bym siê. Co spowodowa³o moj¹ reakcjê? Otó¿ moja

biologiczna natura odpowiedzia³a na bodziec hamuj¹cy

agresjê i wyzwalaj¹cy instynkt opieki.

W sytuacjach takich jak te, kiedy psychologia nie dostar-

cza wystarczaj¹cych wyjaœnieñ naszego zachowania, warto

pos³uchaæ, co maj¹ na ten temat do powiedzenia etolodzy:

Manipulacje oparte na wrodzonych automatyzmach

195

background image

Fakt, ¿e reagujemy na najprostsze atrapy przemawia za tym,
¿e ludzie równie¿ wyposa¿eni s¹ we wrodzone mechanizmy

wyzwalaj¹ce. Na przyk³ad niektóre cechy ludzkich niemowl¹t
odbieramy jako „chwytaj¹ce za serce”; ju¿ samo to wyra¿enie

oznacza, ¿e odczuwamy sk³onnoœæ podniesienia dziecka i przy-
tulenia go do serca. Równie „chwytaj¹ce za serce” s¹ pyzate

policzki, wypuk³e, wysokie w stosunku do ma³ej twarzyczki
czo³o, proporcjonalnie du¿e oczy, ma³e usta sposobne do ssa-

nia, du¿a w stosunku do tu³owia g³owa, zaokr¹glone kszta³ty
cia³a i wiele innych cech. (…) Dla ma³ego dziecka charaktery-

styczna jest równie¿ proporcja miêdzy odcinkami cia³a: na sto-
sunkowo ma³ym tu³owiu osadzona jest du¿a g³owa. Walt Di-

sney, mistrz eksperymentów z atrapami, stworzy³ na przyk³ad
pieska, przedstawianego w komiksach, obdarzonego nadmier-

nie wielk¹ g³ow¹ i mizernym cia³kiem, co wywo³uje nadzwy-
czaj mi³e wra¿enie. Wzruszaj¹co dzia³a na nas równie¿ di-

sneyowskie sarni¹tko Bambi z przesadnie wypuk³ym czo³em.
Twórca wykorzystywa³ cechê ofermowatoœci (braku skoordy-

nowania ruchów). Mo¿na te¿ wspomnieæ, ¿e tzw. kanapowe
zwierzêta pokojowe, takie jak pekiñczyki i mopsy, wykazuj¹c

cechy dzieciêcoœci, bywaj¹ chêtnie hodowane przez samotne
starsze damy zaspokajaj¹c ich niewy¿yt¹ potrzebê opieki nad

potomstwem.

12

Cz³owiek, podobnie jak zwierzêta, na widok „wzorca

dzieciêcoœci” reaguje zahamowaniem agresji i wyzwole-

niem instynktu opiekuñczego. Ten celowy mechanizm, któ-

ry zapewnia przetrwanie gatunku, bywa wykorzystywa-

ny przez osobniki doros³e. I zanim dojdziemy do manipu-

lacyjnego wykorzystania go przez ludzi, warto zdaæ sobie

sprawê z tego, jak dzia³a on u zwierz¹t:

Do normalnego repertuaru zachowania siê doros³ych zwie-
rz¹t nale¿¹ niew¹tpliwie elementy zachowania dzieciêcego.

Bywaj¹ one stosowane w sytuacjach, w których chodzi o
zjednywanie i wyzwolenie opieki. Mój oswojony borsuk d³u-

go jeszcze po odstawieniu od karmi¹cej matki ssa³ mi w

12

I. Eibl-Eibesfeldt, Mi³oœæ i nienawiœæ. Wyd. cyt.

196

Rozdzia³ V

background image

chwilach lêku wewnêtrzn¹ stronê ³okcia. Samczyk szczyg³a,
który z³ama³ nó¿kê i ¿ebra³ jak pisklê, by³ karmiony przez

innego osobnika. W kolonii lêgowej znaleziono doros³¹ fre-
gatê, która mia³a tylko jedno skrzyd³o i doros³ego œlepego

pelikana. Mog³y one prze¿yæ tylko dziêki temu, ¿e by³y kar-
mione przez wspó³towarzyszy ze swego gatunku.

13

Przekonujemy siê zatem, ¿e zwierzêta ¿ebrz¹ podobnie

jak ludzie i dziêki temu s¹ w stanie przetrwaæ, chocia¿ ich

zdolnoœæ prze¿ycia zosta³a dosyæ powa¿nie upoœledzona. Ta-

kie zachowania s¹ jednak ³¹czone w wiêksze sekwencje.

Poza zachowaniami nawi¹zuj¹cymi do behawioru dziecka,

osobniki doros³e potrafi¹ emitowaæ zachowania wyra¿aj¹ce

pokorê, które natychmiast powstrzymuj¹ atak i hamuj¹ agre-

sjê. Ludzie rozporz¹dzaj¹ bardzo bogatym repertuarem ge-

stów zjednywania i pokory, z których wiêkszoœæ jest nam

wrodzona. Na przyk³ad, w wielu odmiennych kulturach lu-

dzie p³acz¹ i skar¿¹ siê w sposób podobny, i to nie tylko pod

wzglêdem ruchów, ale równie¿ podobnych p³aczliwych dŸwiê-

ków. Znamiennym jest fakt, ¿e nawet dzieci od urodzenia

g³uchoniewidome potrafi¹ p³akaæ. Elementy wrodzone tkwi¹

nawet w tych gestach podporz¹dkowania, które wykszta³ci-

³y siê w kulturze. I tak cz³owiek, który zaznaczy swe podpo-

rz¹dkowanie, stara siê byæ mniejszy, co wyra¿a siê w po-

szczególnych przypadkach padaniem do nóg, klêkaniem i

uk³onem. Do tych gestów bywa do³¹czana bezradnoœæ, s³a-

boœæ i dzieciêcy sposób zachowania siê, których celem jest

wyzwolenie instynktu opiekuñczego.

Poza sytuacjami hamowania agresji i wyzwalania in-

stynktu opieki regresja do zachowañ dzieciêcych bywa

wykorzystywana doϾ powszechnie w sytuacji zjednywa-

nia sobie partnera seksualnego. Regresjê tak¹ wykorzy-

stuj¹ g³ównie kobiety. ¯eby nie zostaæ pos¹dzonym o szo-

winizm, oddam znowu g³os autorytetom w tej dziedzinie:

Zakochani rozmawiaj¹ ze s o b ¹ po dzieciêcemu, u¿ywaj¹c

obficie zdrobnieñ. Kobiety w obecnoœci mê¿czyzn chêtnie

13

Tam¿e.

Manipulacje oparte na wrodzonych automatyzmach

197

background image

udaj¹ bezradnoœæ, a ich dzieciêcy sposób bycia wyzwala opie-
kuñczoœæ. Udaj¹ te¿ chêtnie g³upsze ni¿ s¹ w rzeczywistoœci

i s³uchaj¹ wyjaœniania spraw doskona³e im znanych.

14

In-

fantylizmy nale¿¹ do naturalnego repertuaru kobiet, które

– co ciekawe – zachowuj¹ równie¿ cielesne sygna³y dzieciêc-
twa. Czo³o ich jest bardziej wypuk³e od mêskiego, policzki bar-

dziej zaokr¹glone, a twarzowa czêœæ czaszki ogólnie delikat-
niejsza i mniejsza. Dzieciêce cechy twarzy bywaj¹ dodatkowo

podkreœlane przez makija¿. Ró¿uje siê policzki, usta kszta³tu-
je siê w postaæ s³odkiej ss¹cej buzi, oczom nadaje siê pozornie

wiêksze rozmiary. Cechy te bywaj¹ szczególnie przesadzane
na licznych rysunkach ilustrowanych czasopism.

15

Uwa¿ny czytelnik z pewnoœci¹ dostrzega ju¿ w tym

miejscu potê¿ne mo¿liwoœci manipulacyjne, jakie tkwi¹

w opisywanych mechanizmach. Sama mo¿liwa sekwencja

zdarzeñ mówi wiele o tych mo¿liwoœciach: z a h a m o -

w a n i e a g r e s j i i – w y z w o l e n i e i n s t y n k t u

o p i e k i – a ¿ d o p o z y t y w n e j r e a k c j i s e k s u -

a l n e j . Teraz wyraŸniej widaæ sk¹d wziê³o siê przeko-

nanie, ¿e to „mê¿czyŸni rz¹dz¹ œwiatem, a mê¿czyznami

kobiety”. I tym samym wróciliœmy na grunt manipulacji.

Przyjrzyjmy im siê dok³adniej. Rozpoczniemy jednak na-

sz¹ analizê od tych prostszych, nie wykorzystuj¹cych pe³-

nej sekwencji.

„W kolonii lêgowej znaleziono doros³¹ fregatê, która

mia³a tylko jedno skrzyd³o i doros³ego œlepego pelikana.”

Ju¿ sam taki fakt nas dziwi i wydaje siê nieprawdopo-

dobny. Z pewnoœci¹ jest to rzadkoœæ, nawet w koloni z³o-

¿onej z wielu tysiêcy ptaków. Prawdopodobnie takich

upoœledzonych osobników trafia siê wiêcej, jednak, jak

nale¿y przypuszczaæ, ich zachowania dzieciêce nie by³y

na tyle skuteczne, aby przetrwaæ. W „koloniach lêgowych”

ludzi jest znacznie wiêcej upoœledzonych, wymagaj¹cych

opieki osobników, którzy zabiegaj¹ o ni¹. Ponadto czêœæ z

14

Zobacz te¿ opis techniki nazywanej „udawaniem g³upiego” w

rozdziale poœwiêconym manipulacjom skoncentrowanym na samooce-

nie (przyp. autor).

15

I. Eibl-Eibesfeldt, Mi³oœæ i nienawiœæ. Wyd. cyt.

198

Rozdzia³ V

background image

nich odkry³a dzia³anie sekwencji z a h a m o w a n i e

a g r e s j i i – w y z w o l e n i e i n s t y n k t u o p i e k i i

wykorzystuje j¹ œwiadomie, bez istnienia wyraŸnych po

temu powodów. Jeœli tak, to zmuszeni s¹ stosowaæ coraz

to bardziej wyrafinowane autodeprecjacje. Te najbardziej

powszechne to ¿ebrz¹ce dzieci lub dzieci po prostu wyko-

rzystywane do wzbudzenia instynktu opiekuñczoœci. Tu-

taj nie jesteœmy szczególnie pomys³owi. Robi¹ to równie¿

zwierzêta. Jak podaje Eibl-Eibesfeldt:

Samce magotów apeluj¹ za poœrednictwem dziecka, zupe³-
nie podobnie jak ludzie. Zbli¿aj¹ siê one z wypo¿yczonym

dzieckiem do osobników wysokich rang¹, ³agodz¹c tym ich
agresjê.

Ludzie lubi¹ wykorzystywaæ dzieci podczas ¿ebrania.

Dodatkowo podkreœlaj¹ ich z³¹ kondycjê poprzez zdjêcie

butów w listopadowy ponury dzieñ, wyolbrzymienie ja-

kichœ wad fizycznych. Niezwykle twórczo do ¿ebraczego

rzemios³a podszed³ jakiœ bezimienny twórca metody na

„dziewczynkê z zapa³kami”. Kilka lat temu, w grudniu,

tu¿ przed œwiêtami Bo¿ego Narodzenia, przed jednym z

wroc³awskich koœcio³ów pojawi³a siê okutana w chustê

dziewczynka, która sprzedawa³a zapa³ki! Genialne skoja-

rzenie w odpowiednim czasie okaza³o siê tak rentown¹

metod¹ wzbudzania litoœci, ¿e wkrótce zaroi³o siê we Wro-

c³awiu od „dziewczynek z zapa³kami”. Tym samym meto-

da straci³a swoje walory. Jeœli ¿ebracy wykorzystuj¹ tego

typu metody po to, aby siê wzbogaciæ, kiedy nie s¹ w

rzeczywistej potrzebie, mo¿emy ju¿ mówiæ o manipulacji.

Podobnie zreszt¹ interpretuj¹ to prawnicy. Przyjrzyjmy

siê pewnemu cudownemu uzdrowieniu, które mia³o miej-

sce w Legnicy. Uzdrowicielem przez przypadek zosta³

stra¿nik miejski:

– Zaraz przyjedzie lekarz, który stwierdzi, co dolega pani

dziecku – rzek³ stra¿nik miejski do matki dziecka. Gdy
oœmioletni Mo³dawianin to us³ysza³, wsta³ z inwalidzkiego

wózka i zacz¹³ chodziæ.

Manipulacje oparte na wrodzonych automatyzmach

199

background image

Sk¹d taki cud? Po prostu s³abo dopracowana strategia

manipulacyjna. Przeanalizujmy szczegó³y:

(…) Kobieta prosi³a przechodniów o datki na kosztown¹ ope-

racjê syna. Kobieta mia³a przypiêty do piersi certyfikat ze
zdjêciem, wystawiony przez Zak³ad Opieki Zdrowotnej w

Poznaniu. Obok na wózku inwalidzkim siedzia³ ch³opiec.
Przechodnie albo przechodzili obojêtnie, albo wrzucali drob-

ne. Niektórzy z kolei bacznie im siê przygl¹dali. W ponie-
dzia³ek po po³udniu do dy¿urnego stra¿y miejskiej ktoœ za-

dzwoni³, mówi¹c, ¿e ¿ebrz¹cy ch³opiec zwyczajnie chodzi za
potrzeb¹.(…) Patrol stra¿ników przyprowadzi³ rodzinê na

komendê. – Kobieta t³umaczy³a, ¿e jej syn ma bezw³adne
nogi i zbieraj¹ na operacjê za granic¹, która ma kosztowaæ

przesz³o siedem tysiêcy dolarów. Gdy zaproponowaliœmy, ¿e
zbada go nasz lekarz, ch³opiec zacz¹³ chodziæ – opowiada

stra¿nik.
Okaza³o siê, ¿e kobieta jest Mo³dawiank¹ (…) i ¿y³a z ¿e-

braniny. JeŸdzi³a z ch³opcem po kraju i ciu³a³a grosz do
grosza. Wpad³a na pomys³, ¿e wiêcej zbierze, gdy wzbudzi

litoœæ chorob¹ syna. W Poznaniu zap³aci³a komuœ za podro-
biony identyfikator ze zdjêciem i piecz¹tk¹ nieistniej¹cej

placówki. W Lubinie zaœ kupi³a na targowisku wózek inwa-
lidzki za piêædziesi¹t z³. W Legnicy wpad³a i podpad³a pod

paragraf o natarczywym lub oszukañczym ¿ebraniu. Policja
skierowa³a wniosek do kolegium o ukaranie kobiety oraz wnio-

sek do wojewody dolnoœl¹skiego o wydalenie jej z Polski.

16

Dzieci wykorzystuj¹ nie tylko ¿ebracy. Bardzo czêsto

politycy, którzy chc¹ wywrzeæ wp³yw na innych, w³¹czaj¹

w swój program problemy zwi¹zane z dzieæmi. Politycy

wszystkich czasów potrafili pos³ugiwaæ siê dzieæmi dla

inicjowania wiêzi. Agitatorzy przedwyborczy, dyktatorzy

i monarchowie chêtnie przytulaj¹, g³aszcz¹ b¹dŸ unosz¹

publicznie dzieci. Nierzadko w przemówieniach mo¿emy

us³yszeæ o ochronie praw dziecka, o prawie do szczêœliwe-

go dzieciñstwa, o tym, ¿e dzieci s¹ naszym wspólnym

16

Cudownie uzdrowiony. „Gazeta Wyborcza Dolnoœl¹ska”, 26 lipca 2000.

200

Rozdzia³ V

background image

dobrem itd. Szczególnie zaœ intensywnie dzia³a na wy-

obraŸniê (albo raczej na instynkt) wyborców obraz dziec-

ka potrzebuj¹cego pomocy. Ot, choæby takiego, jak ów

Mo³dawianin na wózku inwalidzkim.

W dotychczas opisanych przyk³adach nie mówiliœmy jesz-

cze o wykorzystaniu pe³nej sekwencji mechanizmów: z a -

h a m o w a n i e a g r e s j i – w y z w o l e n i e i n s t y n k -

t u o p i e k i – p o z y t y w n a r e a k c j a s e k s u a l n a .

Daje ona manipulatorowi du¿o wiêksze pole manewru i przy-

nosi rozleg³e szkody jego ofierze. W codziennych sytuacjach

do takiej sekwencji czêœciej uciekaj¹ siê kobiety ni¿ mê¿-

czyŸni, s¹ zreszt¹ do tego bardziej predestynowane. Jednak

skala i rozmiary stosowanych manipulacji spowodowa³y, ¿e

kilku mê¿czyzn przesz³o w tym wzglêdzie do historii. Naj-

bardziej wspó³czesnym nam przyk³adem jest Artur Œliwiñ-

ski zwany „Kalibabk¹ nastolatek”. Cz³owiek ten, poszuki-

wany przez policjê, z opisywanej sekwencji manipulacyjnej

zrobi³ sposób na ¿ycie. Uwodzi³ nastolatki w schematyczny

sposób wyzwalaj¹cy instynkt opieki:

– Nagle wyzna³, ¿e ma raka mózgu i bêdzie siê leczy³ tylko
wtedy, jeœli go o to poproszê. Poczu³am, ¿e wszystko ode

mnie zale¿y. (…)
– Posz³am z Arturem na spacer, a on mi opowiedzia³ swoje

dzieciñstwo – wspomina Basia – Wychowa³ siê w domu dziec-
ka, bo go odebrali matce, £emkini z Bieszczad. A potem

powiedzia³: „Mam raka mózgu. Zosta³o mi kilka miesiêcy
¿ycia”.

17

Co ciekawe, w czasie, kiedy brakowa³o mu œrodków do

¿ycia, wywiera³ wp³yw nawet na zakonnice:

Wtedy by³ nawróconym grzesznikiem w koszulce „Jesus in-
side”. Dokarmia³y go zakonnice, a on im mówi³, ¿e dziêki

nim odnalaz³ Jezusa i przesta³ æpaæ. Wszystkim opowiada³,
jak narkotyki zabra³y mu wolnoœæ, ¿onê i dzieci. Mówi³, ¿e

Manipulacje oparte na wrodzonych automatyzmach

201

17

Ten i wszystkie kolejne cytaty pochodz¹ z: W. Gnacikowska, C.

£azarkiewicz, £añcuszek Artura. „Gazeta Wyborcza”, 30 listopada 1999.

background image

jest rockmanem, i zaprasza³ na koncert nie swojego zespo-
³u. Siostra Weronka z Gorzowa za³o¿y³a mu na szyjê swój krzy¿

i ka¿dego dnia siê za niego modli³a. A on chodzi³ po polu na-
miotowym i krzycza³: „Jezus jest wielki!”, „Alleluja!!!”.

Kiedy ju¿ instynkt opiekuñczy u ofiary zosta³ pobu-

dzony, nale¿a³o go podtrzymaæ i wykorzystaæ dla wytwo-

rzenia ostatniego ogniwa sekwencji:

– Chcia³am wróciæ do domu – przyznaje Basia. – Myœla³am:

nie mogê zostawiæ chorego cz³owieka. (…)
– To nie by³a ucieczka, tylko nieustanne odprowadzanie Ar-

tura do szpitali – zapewnia Magda. W Warszawie nie by³o
miejsc, trzeba by³o jechaæ dalej. Tak zesz³y dwa miesi¹ce.

– No i siê w nim zakocha³am.

Kiedy Artur uwiód³ ju¿ dziewczynê, pos³ugiwa³ siê ni¹

nastêpnie dla wy³udzania pewnych korzyœci od innych

ludzi, a czasami robi³ to równie¿ sam, ca³y czas wykorzy-

stuj¹c autodeprecjacjê:

W £odzi kaza³ jej iœæ do spowiedzi: – K³ama³am, ¿e jestem

w ci¹¿y, rodzina mnie z domu wyrzuci³a, próbowa³am siê
zabiæ. Ale spotka³am dobrego pasterza, Artura. Opowiedzia³

mi o Jezusie i odwiód³ od samobójstwa. Ksiê¿a byli tym
poruszeni. Karmili nas, dawali nocleg i pieni¹dze. (…)

Rano Artur mówi³, ¿e idzie do pracy i szuka³ najbli¿szego
koœcio³a. – Siedzia³ tam z godzinê, potem szed³ na plebaniê.

Przynosi³ pieni¹dze, jedzenie, ubrania. Zna³ chyba wszyst-
kie koœcio³y, sanktuaria i domy misyjne – mówi Magda. –

Raz mówi³ ksiê¿om, ¿e jestem narkomank¹ i eskortuje mnie
do oœrodka, innym razem, ¿e jestem z domu dziecka i wie-

zie mnie do ciotki. (…) Ka¿de k³amstwo by³o dobre, byle
wyci¹gn¹æ pieni¹dze.

Niestety, instynkt hamowania agresji przy jednocze-

snym wyzwalaniu siê opiekuñczoœci jest tak g³êboko wro-

dzony, ¿e ludzie podobni do Artura bêd¹ pojawiaæ siê i

dzia³aæ z powodzeniem w ka¿dych warunkach kulturo-

202

Rozdzia³ V

background image

wych. Myœlê te¿, ¿e bardzo czêsto manipulacje oparte o

sekwencjê z a h a m o w a n i e a g r e s j i i – w y z w o l e -

n i e i n s t y n k t u o p i e k i – p o z y t y w n a r e a k -

c j a s e k s u a l n a pojawiaj¹ siê w ¿yciu codziennym.

Nie s¹ mo¿e tak widoczne, jak dzia³ania Artura, bo nie s¹

stosowane na tak¹ skalê. U¿yte jednorazowo przynosz¹

podobnie silny efekt, a dodatkowo maj¹ szansê pozostaæ

niewykryte. Ich skutecznoœæ zale¿y te¿ z pewnoœci¹ w

znacznej mierze od warunków kulturowych. I o ile ¿ebra-

cy bêd¹ na pewnym poziomie skuteczni wszêdzie, o tyle

autodeprecjacja w kontaktach zawodowych okazuje siê

byæ du¿o skuteczniejsza np. w Polsce ni¿ w Stanach Zjed-

noczonych.

18

U nas jest dobrze widziane (albo raczej by³o,

bo badania pochodz¹ z 1975 roku) pokazywaæ siê w gor-

szym œwietle, ujawniaæ wady. Za oceanem takie prezento-

wanie w³asnej osoby mog³oby zostaæ poczytane nawet za

objaw choroby. Pisz¹c o kontroli zdarzeñ, wspomnia³em o

wp³ywie wiary w sprawiedliwy œwiat na nasze spostrze-

ganie przyczyn zdarzeñ. W przypadku ludzi wychowa-

nych w protestanckiej kulturze, z silnym przekonaniem o

sprawiedliwoœci œwiata, autodeprecjacja bêdzie wyzwala-

³a u nich chêæ niesienia pomocy (przywrócenia sprawie-

dliwoœci œwiata). Ale jeœli ta pomoc oka¿e siê nieskutecz-

na, nast¹pi zwrot o 180 stopni. Ocena osobnika dokonu-

j¹cego autodeprecjacji bêdzie brzmia³a tak: „Widocznie

zas³u¿y³ sobie na taki los”.

18

A. Olszewska-Kondratowicz, Obraz w³asnej osoby jako mecha-

nizm reguluj¹cy rodzaj stosowanych przez cz³owieka technik ingracja-

cji. Wyd. cyt.

Manipulacje oparte na wrodzonych automatyzmach

203

background image
background image

ROZDZIA£ VI

MANIPULACYJNE

KONTROWERSJE

– Nie spodoba siê to wam – zauwa¿y³a G³êboka Myœl.

– Powiedz nam.

– No dobrze – powiedzia³a G³êboka Myœl – OdpowiedŸ na Wielkie

Pytanie…

– Tak…!

– Dotycz¹ce ¯ycia, Wszechœwiata i Wszystkiego – powiedzia³a

G³êboka Myœl.

– Tak…!

– Brzmi… – G³êboka Myœl przerwa³a.

– Tak…!

– Brzmi…

– Brzmi…!!!….?

– Czterdzieœci dwa – powiedzia³a G³êboka Myœl z nieskoñczona

godnoœci¹ i spokojem.

Douglas Adams

MANIPULACJE

background image
background image

Wokó³ manipulacji naros³o wiele w¹tpliwoœci, kontrowersji,

czasami legend i przes¹dów, niejasnoœci i zwyk³ych k³amstw.

O tych najbardziej podstawowych pisa³em we Wprowadze-

niu. Czêœæ zjawisk psychologicznych zwi¹zanych z manipu-

lacjami budzi spore emocje. Nale¿¹ do nich przede wszyst-

kim tzw. „ p r a n i e m ó z g u ” , h i p n o z a i p e r s w a -

z j a p o d p r o g o w a . Daleki jestem od tego, ¿eby roœciæ

sobie prawo do odpowiedzi na wszystkie w¹tpliwoœci i roz-

strzygaæ autorytatywnie o naturze tych zjawisk. Rozdzia³

ten chcia³bym poœwiêciæ na, przynajmniej czêœciowe, roz-

œwietlenie mroków otaczaj¹cych wspomniane zjawiska.

Pranie mózgu

£atwiej jest nie wejœæ, ni¿ wyjœæ.

Mark Twain

W potocznej œwiadomoœci termin ten funkcjonuje jako

okreœlenie bardzo silnych oddzia³ywañ manipulacyjnych

na cz³owieka o bli¿ej nieznanej naturze. Byæ mo¿e st¹d

te¿ ci¹g³e spory wokó³ problematyki „prania mózgu”. Mo-

¿emy spotkaæ ludzi utrzymuj¹cych, ¿e zjawisko „prania

mózgu” w ogóle nie istnieje i jest jedynie promowane przez

ortodoksyjnych „anty-sekciarzy” i przeciwników toleran-

cji religijnej.

1

Z drugiej strony spotkamy siê z pogl¹dami

ludzi, którzy sami doœwiadczyli oddzia³ywañ nazywanych

„praniem mózgu” i którzy walcz¹ z sektami oraz pomaga-

j¹ ich ofiarom.

2

Chc¹c zaj¹æ miejsce w tym sporze, nale-

1

Z takim pogl¹dem czytelnik mo¿e zapoznaæ siê m. in. na stronach

internetowych uniwersytetu w Virginii http://cti.itc.virginia.edu.

2

S. Hassan, Psychomanipulacja w sektach. Wydawnictwo „Ravi”,

£ódŸ 1999.

background image

¿a³oby wyjaœniæ kilka faktów. Przede wszystkim „pranie

mózgu” nie jest jak¹œ tajemnicz¹ metod¹ wywierania wp³y-

wu na innych. Jest to raczej umiejêtnie dobrany i zasto-

sowany zestaw czy sekwencja manipulacji, o których trak-

tuje ta ksi¹¿ka. Jestem przekonany, ¿e poszczególne ogni-

wa tej procedury mo¿na interpretowaæ w kategoriach zna-

nych i opisanych mechanizmów psychologicznych. Jedno-

czeœnie nale¿y zdawaæ sobie sprawê, ¿e czasami sekwen-

cje zdarzeñ daj¹ coœ jakoœciowo odmiennego ni¿ proste,

iloœciowe zestawienie pojedynczych efektów. W rezultacie

osoby poddawane takim sekwencjom ulegaj¹ do tego stop-

nia, ¿e trac¹ instynkt samozachowawczy i nie zwa¿aj¹ na

fundamentalne prawa moralne. 913 osób, które pope³ni³y

rytualne samobójstwo w Jonestown w 1978 r., 72 ofiary

na ranchu Davida Koresha w Waco w 1993 roku, 53 zabi-

tych w Misji Bo¿ego Œwiat³a w 1994 roku, truj¹cy gaz

wpuszczony przez „Najwy¿sz¹ Prawdê” do tokijskiego

metra pe³nego przypadkowych ludzi, to makabryczne przy-

k³ady potwierdzaj¹ce moj¹ tezê.

3

Niestety, o ile w przy-

padku pojedynczych manipulacji dobrze znamy mechani-

zmy odpowiedzialne za wp³yw, o tyle w przypadku z³o¿o-

nych sekwencji brak nam wystarczaj¹cych dowodów na-

ukowych na precyzyjne okreœlenie ich oddzia³ywania. Na-

uka jest w tym miejscu nieco bezradna, trudno bowiem

pomijaj¹c wszelkie kanony etyczne g³odziæ ludzi przez

wiele dni, pozbawiaæ snu, ¿eby zobaczyæ, czy dysonans

poznawczy dzia³a w tym momencie skuteczniej. Badanie

tych zjawisk przeprowadza siê wówczas w jedyny dostêp-

ny i etyczny sposób – prowadz¹c wywiady z ludŸmi, któ-

rzy wydostali siê z sekt b¹dŸ organizacji stosuj¹cych „pra-

nie mózgu”. Poniewa¿ nie jest to zbyt precyzyjna metoda

prowadzenia badañ, przyczynia siê do dodatkowych nie-

jasnoœci w opisie zjawisk. Jednak¿e o wadze zjawiska

œwiadczy fakt, ¿e w latach 80-tych jego badaniem zajê³a

siê chyba najbardziej presti¿owa i opiniotwórcza organi-

zacja zrzeszaj¹ca psychologów – Amerykañskie Towarzy-

3

Dane na podstawie: B. Fillaire, Sekty. Wydawnictwo „Ksi¹¿nica”,

Katowice 1999.

208

Rozdzia³ VI

background image

stwo Psychologiczne. W wyniku prac specjalnie do tego

powo³anej komisji powsta³ raport opisuj¹cy doœæ szczegó-

³owo procedury „prania mózgu”. Niestety, po trwaj¹cej

kilka lat „papierowej wojnie” raport zosta³ odrzucony przez

Komisjê d.s. Spo³ecznej i Etycznej Odpowiedzialnoœci w

Psychologii. W uzasadnieniu zarzucono mu g³ównie brak

naukowej dyscypliny i bezstronnoœci. Oficjalnie zabronio-

no publikowania raportu bez zamieszczenia informacji o

jego odrzuceniu przez komisjê. Jest to jednak jak dotych-

czas chyba najbardziej naukowe podejœcie do zjawiska

„prania mózgu”, dlatego te¿ w jego opisie bêdê siê opiera³

równie¿ o dane z tego raportu.

4

Termin „pranie mózgu” jest t³umaczeniem terminu hsi

nao (praæ mózg) i zosta³ zaczerpniêty z jêzyka chiñskie-

go. Osob¹ odpowiedzialn¹ za wprowadzenie tego terminu

do potocznego jêzyka jest korespondent wojenny Edward

Hunter. Pos³u¿y³ siê nim po raz pierwszy opisuj¹c sposo-

by, którymi Chiñczycy doprowadzali do ca³kowitej zmia-

ny pogl¹dów i systemu wartoœci amerykañskich jeñców

wojennych wziêtych do niewoli podczas wojny w Korei.

Amerykanie, którym niemal nie zdarza³o siê kolaboro-

waæ z wrogiem podczas II wojny œwiatowej, masowo wspó³-

pracowali z Chiñczykami, próby ucieczek by³y „palone”

we wstêpnych etapach, a powracaj¹cy po zakoñczonej woj-

nie synowie narodu amerykañskiego nierzadko okazywa-

li siê zagorza³ymi komunistami.

Analiza metod stosowanych w chiñskich obozach je-

nieckich wykaza³a, ¿e opiera³a siê ona w g³ównej mierze

na zjawisku dysonansu poznawczego i odbywa³a siê wbrew

wyobra¿eniom doœæ ³agodnie.

5

£agodne traktowanie da-

wa³o zreszt¹ najlepsze, najtrwalsze w sensie zmiany po-

staw efekty. Jeñca podczas rozmowy pytano po prostu o

to, czy dostrzega jakieœ niedoskona³oœci systemu politycz-

nego panuj¹cego w Stanach Zjednoczonych. Przeciêtny,

rozs¹dny cz³owiek nie mia³ powodów, ¿eby twierdziæ, ¿e

4

Sam raport oraz dotycz¹ce go fragmenty korespondencji zosta³y

opublikowane m. in. na stronach internetowych: http://www.rickross.com

5

E. Schein, The Chinese indoctrination program for prisoners of war:

A study of attempted „brainwashing”. „Psychiatry”, 19, 1956, s. 149-172.

Manipulacyjne kontrowersje

209

background image

system jest idealny. Wskazywa³ na doœæ wysok¹ przestêp-

czoœæ jako cenê demokracji lub wspomina³ o segregacji

rasowej. Rozmówca z zainteresowaniem wypytywa³ o

szczegó³y, prosi³ o podawanie przyk³adów. Po pewnym cza-

sie wracano do tej rozmowy, nastêpnie proszono jeñca o

zapisanie tego, o czym opowiada³. Kolejno wykorzystywa-

no taki materia³ (lub jego fragmenty) w dyskusji z inny-

mi wiêŸniami, w obozowym radiowêŸle, jako materia³ pro-

pagandowy w innych obozach. W ten sam sposób sekwen-

cja mog³a rozwijaæ siê od proœby o okreœlenie przynaj-

mniej jednej pozytywnej rzeczy w komunizmie. W konse-

kwencji takich rozmów i dzia³añ wiêzieñ sam dochodzi³

do wniosku, ¿e oto kolaboruje z wrogiem. To stwarza³o

silny dysonans i koniecznoϾ jego redukcji. Faktom nie-

stety nie dawa³o siê zaprzeczyæ…

Chiñczycy byli chyba pionierami w zakresie zastoso-

wañ technik wywierania g³êbokiego wp³ywu na myœli i

przekonania. Ju¿ w 1929 roku Mao Tse Tung pos³ugiwa³

siê okreœleniami: kontrola umys³u czy kontrola myœli.

6

Tutaj zreszt¹ zaczyna siê kolejna dyskusja. Otó¿ czêœæ

znawców problematyki uwa¿a, ¿e istnieje zasadnicza

ró¿nica pomiêdzy „praniem mózgu”, a tzw. kontrol¹

œwiadomoœci. Ró¿nica miêdzy tymi technikami ma rze-

komo dotyczyæ jawnoœci ingerencji w psychikê innych.

W przypadku prania mózgu mamy do czynienia z bru-

talnym procesem indoktrynacji, natomiast w przypad-

ku kontroli umys³u z zabiegami realizowanymi nie

wprost. Jako na podstawow¹ ró¿nicê wskazuje siê na

fakt, ¿e „prania mózgu” dokonuje siê przemoc¹, ¿e oso-

ba poddana mu nie ma w¹tpliwoœci, ¿e znajduje siê w

rêkach wroga, a nieod³¹cznym elementem s¹ tortury i

znêcanie siê nad wiêŸniem.

7

Jest to oczywiœcie dyskusja dotycz¹ca w zasadzie no-

menklatury. Tak rozumiane „pranie mózgu” nie zawiera

w sobie niczego niezwyk³ego. Osoba zamkniêta, torturo-

wana ulega swoim oprawcom, wspó³pracuje z nimi ze stra-

6

M. T. Singer, J. Lalich, Cults in our midst. Wyd. cyt.

7

Zwolennikiem takiego pogl¹du jest m. in. cytowany wczeœniej

Steven Hassan.

210

Rozdzia³ VI

background image

chu, natomiast kiedy znikn¹ te zewnêtrzne uwarunko-

wania, powraca doϾ szybko do swoich poprzednich po-

gl¹dów. Chyba jednak nie tak odbywa³o siê pranie mózgu

w chiñskich obozach i nie o tym pisa³ Edward Hunter.

Klasycznym, wrêcz podrêcznikowym przyk³adem skutecz-

nego prania mózgu jest Patty Hearst, córka potentata

prasowego. Porwana przez cz³onków Symbiotycznej Ar-

mii Wyzwoleñczej (SLA) nie wróci³a nawet po z³o¿eniu

przez jej ojca okupu. Dwa miesi¹ce po porwaniu wyemi-

towano w telewizji nagrane na taœmie magnetofonowej

oœwiadczenie wraz z do³¹czonym zdjêciem 19-letniej „Tani”

(bo taki przybra³a pseudonim) z karabinem maszynowym

w rêkach na tle flagi SLA.

Patty poprzedzi³a swe oœwiadczenie uwag¹, ¿e „mówi to, co
czuje”, ¿e u¿ywa swych w³asnych s³ów i ¿e nie by³a w ¿aden

sposób poddana „praniu mózgu”, dzia³aniu narkotyków, tor-
turowana, hipnotyzowana ani w ¿aden inny sposób oszo³o-

miona. Nastêpnie oskar¿y³a swego ojca o „zbrodnie przeciw-
ko ludzkoœci” oraz og³osi³a, ¿e zrywa ze swym narzeczonym,

stwierdzaj¹c: „Zmieni³am siê – doros³am. Sta³am siê œwia-
doma i nie potrafiê nigdy powróciæ do takiego ¿ycia, jakie

prowadzi³am uprzednio.”

8

Patty Hearst „dzia³a³a” oko³o 19 miesiêcy. W tym cza-

sie bra³a udzia³ w nielegalnych akcjach zbrojnych, jak

równie¿ w napadzie na bank. Jej proces by³ sensacj¹,

bowiem g³ówn¹ lini¹ obrony by³o za³o¿enie o przeprowa-

dzonym „praniu mózgu”. Niestety, s¹d zrozumia³ „pranie

mózgu” tak, jak rozumiej¹ je znawcy, odró¿niaj¹cy je od

kontroli œwiadomoœci, i uzna³ Patty winn¹ napadu na

bank, nie mog¹c zgodziæ siê z koncepcj¹ przymusu pod

nieobecnoœæ porywaczy (wiêkszoœæ z nich zginê³a rok wcze-

œniej). Najbardziej sensacyjnym aspektem jej procesu by³o

nasuwaj¹ce siê wszystkim pytanie o istotê wolnej woli

cz³owieka. Wyrok s¹du zadecydowa³ o tym, ¿e wielu Ame-

rykanów (a pewnie i nie tylko) obroni³o swoj¹ koncepcjê

8

P. G. Zimbardo, F. L. Ruch, Psychologia i ¿ycie. PWN, Warszawa 1994.

Manipulacyjne kontrowersje

211

background image

cz³owieka jako jednostki wolnej, decyduj¹cej o swoim ¿y-

ciu, racjonalnej i niepodatnej na niecodzienne wp³ywy.

Myœlê, ¿e ten wyrok przynajmniej odrobinê przyczyni³ siê

do tragedii w Jonestown i kolejnych makabrycznych efek-

tów dzia³ania sekt i organizacji manipuluj¹cych ludŸmi.

Przekonanie, a raczej z³udzenie, ¿e sami jesteœmy odpor-

ni na wszelkiego rodzaju manipulacje, pcha nas w rêce

przywódców ugrupowañ wykorzystuj¹cych to z³udzenie.

Dodatkowo podbudowane jest ono przekonaniem, ¿e wol-

noœæ wyboru wartoœci, religii jest na tyle œwiêta, ¿e w

decyzje te nie mo¿na w ¿aden sposób ingerowaæ. By³bym

i ja chêtnie przyj¹³ taki punkt widzenia, bo przejawia siê

w nim romantyczna têsknota do wizerunku cz³owieka sa-

modecyduj¹cego o sobie i wewn¹trzsterownego. Niestety,

wiedza psychologiczna ka¿e mi w¹tpiæ w ten mira¿.

Wracaj¹c jednak do g³ównej myœli, do rozró¿nienia po-

miêdzy „praniem mózgu” i „kontrol¹ œwiadomoœci”, chcia³-

bym podkreœliæ, ¿e nie istnieje technologia trwa³ej zmia-

ny postaw i pogl¹dów opieraj¹ca siê tylko i wy³¹cznie na

przymusie, groŸbach i torturach. Zawsze nieod³¹cznym

jej elementem bêd¹ metody ³agodne, manipulacje subtel-

nie kontroluj¹ce myœli. Dopiero wówczas mo¿liwe bêdzie

zrozumienie wp³ywu, a nawet przymusu, jaki wywierali

na Patty Hearst nie¿yj¹cy od roku porywacze. Traktuj¹c

zatem zagadnienie „prania mózgu” i „kontroli œwiadomo-

œci” jako to¿same, przyjrzyjmy siê tajnikom tej diabel-

skiej pralni, zwracaj¹c uwagê równie¿ na pewne ró¿nice

w ich zastosowaniu.

Rzeczywiœcie, pierwszy kontakt z grup¹ lub jednost-

kami, których celem jest indoktrynacja, bywa bardzo ró¿-

ny. Sekty religijne doœæ czêsto stosuj¹ na pocz¹tku tzw.

„bombardowanie mi³oœci¹”, o którym wspomina³em, opi-

suj¹c zasadê wzajemnoœci. Poza potê¿nym oddzia³ywa-

niem zobowi¹zuj¹cym metoda ta niesie ofierze ogromny

pozytywny ³adunek emocjonalny i stanowi bazê dla póŸ-

niejszego oddzia³ywania wykorzystuj¹cego mechanizm

poczucia winy. Wykorzystuje siê równie¿ proste manipu-

lacje skoncentrowane na samoocenie. Osoba rekrutuj¹ca

nowego cz³onka powie wprost:

212

Rozdzia³ VI

background image

– Có¿ Bill, widzê, ¿e nale¿ysz do ludzi inteligentnych i nie
bujasz w ob³okach. Nigdy nie pozwolisz, by ktoœ tob¹ dyry-

gowa³. Lubisz sam decydowaæ o sobie. Nie dasz siê zastra-
szyæ idiotycznym pog³oskom o kontroli umys³u, rozpowszech-

nianym przez mass media. Jesteœ na to zbyt bystry. No wiêc
kiedy chcia³byœ przyjœæ na wyk³ad?

9

W pierwszym kontakcie istotny jest równie¿ konfor-

mizm:

Kilka godzin póŸniej siedzia³em na wyk³adzie Adriego. To,
co mówi³, by³o nieco zagmatwane i naiwne, lecz s³ucha³em z

przyjemnoœci¹ i w³aœciwie mog³em siê podpisaæ pod wszyst-
kim, co s³ysza³em. Nie mog³em jednak doszukaæ siê w treœci

wyk³adu niczego, co wyjaœnia³oby, dlaczego wszyscy zebrani
przez ca³y czas wygl¹daj¹ na szczêœliwych. Czu³em, ¿e albo

coœ z³ego jest ze mn¹, albo coœ niezwyk³ego dzieje siê z nimi.
Wszystko to coraz bardziej mnie intrygowa³o.

10

W przypadku organizacji zdobywaj¹cych swoich zwo-

lenników si³¹ (obozy jenieckie, niektóre organizacje ter-

rorystyczne) trudno by³oby zastosowaæ „bombardowanie

mi³oœci¹”. W wielu przypadkach stosuje siê tutaj sekwen-

cyjn¹ huœtawkê emocjonaln¹. Efekt jest w zasadzie ten

sam – pozytywne nastawienie do grupy b¹dŸ do osoby

manipuluj¹cej.

Przyjrzyjmy siê teraz poszczególnym etapom indok-

trynacji. Kiedy adept ma za sob¹ pierwszy kontakt, kiedy

w ten, czy inny sposób wytworzono u niego pozytywne

nastawienie, nastêpuje procedura, która sk³ada siê z

trzech zasadniczych etapów: r o z m r a ¿ a n i a , p r z e -

k s z t a ³ c a n i a i p o n o w n e g o z a m r a ¿ a n i a .

11

Pro-

cedura ta jest stosowana zarówno w technologii „prania

mózgu”, jak i w procedurze kontroli œwiadomoœci. Pierw-

szy etap jest niczym innym, jak wywo³aniem zak³ócenia

9

S. Hassan, Psychomanipulacja w sektach. Wyd. cyt.

10

Tam¿e.

11

E. Schein, I. Schneier, C. Barker, Coercive Persuasion. W. W.

Norton, New York 1971.

Manipulacyjne kontrowersje

213

background image

równowagi psychicznej, a nawet za³amania psychicznego.

I rzeczywiœcie na tym etapie tortury, upokorzenia i inne

metody si³owe sprzyjaj¹ realizacji tego procesu. Jednak-

¿e w „pokojowo” nastawionych sektach wprowadza siê rów-

nie¿ os³abienie ogólnej odpornoœci organizmu. Ró¿nego

rodzaju d³ugotrwa³e diety, posty i g³odówki po³¹czone z

ma³¹ iloœci¹ snu i intensywnym wysi³kiem, skutecznie

sprzyjaj¹ utracie równowagi psychicznej, chocia¿ nie s¹

jedynym sposobem oddzia³ywania. Istotne zak³ócenia rów-

nowagi spowodowane s¹ podwa¿eniem prawdziwoœci wi-

zji œwiata stworzonego przez jednostkê i dostarczaniem

nadmiaru informacji. Czêsto w tym celu wykorzystuje siê

metodê tzw. „gor¹cego sto³ka”. Metoda wymyœlona zosta-

³a przez psychoterapeutów dla celów terapeutycznych i

jest stosowana podczas treningów interpersonalnych pod

œcis³¹ kontrol¹ terapeuty. Osoba poddawana oddzia³ywa-

niu zajmuje miejsce poœrodku krêgu, a uczestnicy spo-

tkania zadaj¹ jej pytania. W sektach takie zdarzenie przy-

biera formê publicznej spowiedzi, a pytania uczestników

nierzadko maj¹ na celu doprowadzenie jednostki do prze-

konania, ¿e jest nie doœæ silna duchem, ¿e ma jakieœ okrop-

ne wady, a jej problemy s¹ wynikiem pope³nionych grze-

chów. Jednostka, która zw¹tpi³a w swoj¹ wizjê œwiata (obec-

noœæ wielu innych, którzy mocno wierz¹ w alternatywn¹

koncepcjê sprzyja takim w¹tpliwoœciom) powoli obojêtnieje

i zaczyna przejmowaæ punkt widzenia otaczaj¹cej j¹ grupy.

Jako dodatkowe praktyki na etapie „rozmra¿ania” sto-

suje siê równie¿ izolacjê, wyjazd w ustronne miejsce,

wspólne modlitwy, medytacje. „Rozmra¿aniu” sprzyja tak-

¿e œcis³a kontrola zachowania, informacji. Sztywny plan

zajêæ, wspólna praca, modlitwy i wszelkie inne dzia³ania

odbywaj¹ siê w ci¹g³ej obecnoœci innych. W takiej grupie

nie ma miejsca na prywatnoœæ, nie ma czasu na w¹tpli-

woœci. Grupa pos³uguje siê specyficznym jêzykiem, ¿ar-

gonem i praktykuje niemyœlenie poprzez têpienie „z³ych i

grzesznych” myœli.

Kiedy jednostka jest ju¿ wystarczaj¹co „rozmro¿ona”,

przechodzi siê do drugiego etapu – p r z e k s z t a ³ c a -

n i a . Polega on na formowaniu nowej to¿samoœci. I tutaj

214

Rozdzia³ VI

background image

nie ma ju¿ miejsca na przymus, metody si³owe. W tej

fazie „pranie mózgu” jest to¿same z kontrol¹ œwiadomo-

œci. Opisy stosowanych na tym etapie procedur wskazuj¹

najczêœciej, ¿e jednym z najpotê¿niejszych narzêdzi zmia-

ny b¹dŸ utrwalania pogl¹dów jest dysonans poznawczy.

Przyk³ad wywo³ywania dysonansu w obozie jenieckim po-

dawa³em wczeœniej. Podobnie prowadzi siê rozmowy z „roz-

mro¿onymi” nowicjuszami. W sektach religijnych spêdza

siê mnóstwo czasu na wyk³adach, seminariach, dysku-

sjach. Prowadzenie indoktrynacji nierzadko opiera siê nie

tylko na dysonansie poznawczym, ale równie¿ na oszu-

stwie doϾ specyficznie usprawiedliwianym. Oto jak uza-

sadniali swoje postêpowanie „nawracacze” jednej z sekt:

Obowi¹zuje zasada – „Mów komuœ tylko to, co potrafi zaak-
ceptowaæ”. Jako wyk³adowca w sekcie Moona czêsto dysku-

towa³em z kolegami na temat tej regu³y. Uzasadnialiœmy
swe dzia³anie, pos³uguj¹c siê takim porównaniem: „Nie dasz

ma³emu dziecku do zjedzenia dobrze wysma¿onego steku,
nieprawda¿? Musisz nakarmiæ go tym, co mo¿e strawiæ. A ci

ludzie (potencjalni wyznawcy) pod wzglêdem duchowym s¹
dzieæmi. Nie mów im zatem niczego ponad to, co potrafi¹

przyswoiæ, w przeciwnym razie mog¹ umrzeæ”.

12

Doœæ czêsto w sektach religijnych wykorzystuje siê ró¿-

nego rodzaju „cuda” i inne „doœwiadczenia duchowe”. S³u¿¹

do tego celu informatorzy, którzy dostarczaj¹ wiadomoœci

o ¿yciu nowicjusza po to, ¿eby potem przywódca sekty

móg³ „czytaæ w myœlach”. Powszechn¹ praktyk¹ jest rów-

nie¿ wprowadzanie wyznawców w ró¿nego rodzaju od-

mienne stany œwiadomoœci, które s¹ niezwykle przekony-

wuj¹ce. Ju¿ nawet intensywna deprywacja snu doprowa-

dza do halucynacji, które nowicjusz mo¿e interpretowaæ

jako „objawienie”, przekaz od jakichœ istot pozaziemskich

itp. Warto w tym miejscu wspomnieæ o praktykach takich

jak medytacja. Jak pokaza³y rzetelne badania psycholo-

giczne, w trakcie medytacji zachodz¹ niezwykle korzyst-

12

S. Hassan, Psychomanipulacja w sektach. Wyd. cyt.

Manipulacyjne kontrowersje

215

background image

ne zmiany fizjologiczne w organizmie. Obserwuje siê

zwiêkszony przep³yw krwi, zmniejszone zu¿ycie tlenu i

wytwarzania dwutlenku wêgla, wzrost elektrycznej opor-

noœci skóry (co jest doskona³ym wskaŸnikiem obni¿enia

napiêcia emocjonalnego), zmianê czynnoœci bioelektrycz-

nej mózgu polegaj¹c¹ na wywo³aniu stanu czujnoœci oraz

ogólne uspokojenie sympatycznego uk³adu nerwowego,

zwykle nadmiernie pobudzanego stresem.

13

To tylko zmia-

ny fizjologiczne i od nich zacz¹³em, bowiem subiektywne,

ma³o mierzalne, a relacjonowane doœwiadczenia s¹ du¿o

bardziej wyraziste. Adepci medytacji uwa¿aj¹, ¿e przyno-

si ona uspokojenie myœli, rozjaœnienie umys³u, rewolucjê

¿ycia duchowego. Doœæ, aby nowicjusz czu³, ¿e dokona³a

siê w nim jakaœ g³êboka przemiana. Podobne zreszt¹ efek-

ty przynosz¹ niektóre sposoby odmawiania modlitw i inne

praktyki religijne. Nie chcia³bym, aby w tym miejscu czy-

telnik zrozumia³ mnie opacznie. Nie staram siê tutaj wy-

kazaæ, ¿e wszelkie medytacje, modlitwy itp. s³u¿¹ oszuki-

waniu ludzi. Jednak¿e mog¹ byæ wykorzystane do tego

celu. Czym innym jest wykorzystanie medytacji czy prak-

tyk jogi do celów terapeutycznych, gdzie cz³owiek czêsto

sam decyduje o tym, czy je stosowaæ, czy te¿ nie, a czym

innym wpisanie ich w program dnia i stosowanie bez

wzglêdu na ochotê, wrêcz przymuszanie do nich adeptów.

Kiedy cz³onek sekty zosta³ ju¿ odpowiednio „przekszta³-

cony”, dochodzi do etapu ponownego z a m r a ¿ a n i a .

Ten etap ma prowadziæ do ca³kowitej internalizacji (uwew-

nêtrznienia) nowego systemu wartoœci. ¯eby do tego mo-

g³o dojœæ, nale¿y ca³kowicie zaprzeczyæ dawnej to¿samo-

œci. Czêsto w tym celu ¿¹da siê od nowicjusza zniewa¿e-

nia swojego dotychczasowego „ja”. Nierzadko i tutaj sto-

suje siê metodê „gor¹cego sto³ka”. Publiczne potêpienie

w³asnych przekonañ ponownie uruchamia dysonans po-

znawczy. Wykorzystanie dysonansu polega równie¿ na

tym, ¿e œwie¿ych adeptów bardzo szybko obarcza siê obo-

wi¹zkiem „nawracania” i rekrutacji nowych cz³onków.

13

R. K. Wallace, H. Benson, The physiology of meditation. „Scien-

tific American”, 226, 1972, s. 84-90.

216

Rozdzia³ VI

background image

Gdyby spojrzeæ na to z punktu widzenia public relations

sekty, rzecz wydaje siê absurdalna. Oto wysy³ane zostaj¹

w teren osoby zupe³nie nieprzygotowane, nie znaj¹ce do-

k³adnie doktryny! Tyle, ¿e nie chodzi tutaj o stworzenie

pozytywnego wizerunku sekty w otoczeniu. Istot¹ tych

dzia³añ jest wzmocnienie i utrwalenie chwiejnych jeszcze

pogl¹dów adeptów. Jeœli maj¹ jakiekolwiek w¹tpliwoœci,

to znikn¹ one po dziesiêciokrotnym odpowiadaniu na po-

dobne zarzuty pojawiaj¹ce siê w ustach osób werbowa-

nych. Przypomnê w tym miejscu studentów, którym eks-

perymentator kaza³ zachwalaæ nudn¹ pracê. Czy¿ nie jest

to zadziwiaj¹ce podobieñstwo?

Dysonans poznawczy s³u¿y równie¿ w sytuacjach eks-

tremalnych. Cech¹ charakterystyczn¹ sekt religijnych jest

to, ¿e przepowiadaj¹ one od czasu do czasu jak¹œ zag³adê,

potop, koniec œwiata lub tym podobne ostateczne zdarze-

nia. Leon Festinger, autor koncepcji dysonansu poznaw-

czego, opisa³ podobn¹ sytuacjê, w której on sam i jego

wspó³pracownicy wziêli udzia³ jako tzw. obserwatorzy

uczestnicz¹cy. Lider sekty czcicieli lataj¹cych spodków

zapowiedzia³ potop. Utrzymuj¹c mentalny kontakt z isto-

tami pozaziemskimi, uzyska³ od nich informacjê o dacie

tego wydarzenia, jak równie¿ o sposobie, w jaki mieli

zostaæ uratowani cz³onkowie sekty. Wyznawcy porozda-

wali swój dobytek i zebrali siê razem w miejscu, sk¹d

kosmici mieli ich ewakuowaæ, chroni¹c przed zag³ad¹.

Przez ca³¹ noc a¿ do œwitu trwali w oczekiwaniu na po-

jazdy kosmiczne i zapowiadany potop. Kataklizm nie na-

st¹pi³, a najbardziej zdumiewaj¹ce by³o to, ¿e wiêkszoœæ

cz³onków sekty wzmocni³a swoj¹ wiarê i zwi¹zek z sekt¹.

Czy¿ to nie zdumiewaj¹ce?

Nasze zdumienie bierze siê st¹d, ¿e przywykliœmy pa-

trzeæ na zdarzenia z w³asnej perspektywy. W tym przy-

padku z perspektywy czytelnika, który siedzi spokojnie

we w³asnym fotelu, czyta ksi¹¿kê i prawdopodobnie nie

jest cz³onkiem ¿adnej sekty. Spójrzmy jednak z perspek-

tywy ludzi, którzy zaanga¿owali siê w zdarzenia ca³kowi-

cie i publicznie (sprawa by³a doœæ mocno nag³oœniona).

Przyznanie siê do faktu, ¿e pad³o siê ofiar¹ oszustwa,

Manipulacyjne kontrowersje

217

background image

by³oby w tym wypadku jednoznaczne ze stwierdzeniem,

¿e oto zrobi³em z siebie kompletnego idiotê. O ile¿ ko-

rzystniejsze by³o w tym momencie wyjaœnienie podane

przez lidera sekty – oto ca³onocne czuwanie grupy wier-

nych wyznawców spowodowa³o, ¿e Bóg ocali³ œwiat przed

zniszczeniem. Nakaz otrzymany od kosmitów, aby upu-

bliczniæ tê nowinê, spowodowa³, ¿e wszyscy zaanga¿owali

siê w g³oszenie „prawdy”, co nie tylko zredukowa³o ich

dysonans, ale dodatkowo wzmocni³o wiarê.

14

Wróæmy jednak do codziennoœci diabelskiej pralni. Na

etapie ponownego z a m r a ¿ a n i a wzmacnia siê now¹

to¿samoœæ cz³onka grupy poprzez nadanie mu nowego

imienia, czasami i nazwiska. Bardzo czêsto przywódca

bywa nazywany ojcem. Wiêzy grupowe upodabnia siê do

wiêzów rodzinnych. Nowicjuszowi czêsto zaczyna towa-

rzyszyæ duchowy brat – cz³onek sekty o bardziej „zamro-

¿onej” to¿samoœci. Zmusza siê go do przekazania sekcie

swoich dóbr materialnych. Jeœli to uczyni, staje siê nie

tylko ubezw³asnowolniony, ale w³¹cza siê kolejny dyso-

nans. Trudno ju¿ wówczas przyznaæ siê do b³êdu, nastê-

puje cementowanie zwi¹zku z grup¹ i utrwalanie przeko-

nañ. Potworn¹ si³¹ jest równie¿ konformizm grupowy.

Ka¿da czynnoœæ jest oceniana przez grupê, a wszelkie

nonkonformistyczne zachowania natychmiast têpione.

Oczywiœcie, przedstawiony tutaj schemat ró¿ni siê w

zale¿noœci od organizacji, która go stosuje. Podejrzewam,

¿e przywódcy sekt rzadko czytuj¹ podrêczniki psycholo-

gii. S¹ to raczej metodologie wypracowywane metod¹ prób

i b³êdów. Gdyby byli oni œwiadomi wszystkich mechani-

zmów, nie pope³nialiby ¿adnych b³êdów. A jednak, pomi-

mo stosowania psychologicznie wyrafinowanych metod

manipulacji, zdarza siê, ¿e cz³onkowie sekt zaczynaj¹ w¹t-

piæ. Przywódcy œwiadomi takich niebezpieczeñstw s¹ przy-

gotowani i na tê ewentualnoœæ. S³u¿y temu kolejny pa-

kiet manipulacji. Bardzo dobrze nadaje siê do tego opisy-

wana wczeœniej huœtawka emocjami:

14

L. Festinger, H. W. Riecken, S. Schachter, When prophecy fails.

University of Minnesota Press, Minneapolis 1956.

218

Rozdzia³ VI

background image

¯ycie w sekcie przypomina jazdê kolejk¹ linow¹. Ka¿dy z jej
cz³onków balansuje miêdzy poczuciem szczêœcia, jakie daje

mo¿liwoœæ zg³êbiania „prawdy” dostêpnej tylko w¹skiemu
gronu wtajemniczonych, a przyt³aczaj¹cym poczuciem winy,

wstydem i strachem. (…) Miotaj¹c siê miêdzy takimi skraj-
noœciami cz³owiek niemal ca³kowicie traci zdolnoœæ prawi-

d³owego funkcjonowania. (…)
Celowo zak³óca siê równowagê emocjonaln¹, chwal¹c ludzi

w jednym momencie po to, by za chwilê ich zganiæ. Takie
niew³aœciwe wykorzystanie technik kszta³towania postaw,

jakimi s¹ kary i nagrody, powoduje, ¿e cz³owiek zaczyna
czuæ siê bezradny i ca³kowicie zale¿ny od grupy. W niektó-

rych grupach zdarza siê, ¿e jednego dnia mo¿na dost¹piæ
zaszczytu wyst¹pienia w telewizji, gdzie w eleganckim gar-

niturze przedstawia siê sektê w najkorzystniejszym œwie-
tle, nastêpnego zaœ wykonuje ciê¿k¹ fizyczn¹ pracê, która

stanowi karê za jakieœ wyimaginowane grzechy.

15

Inn¹ metod¹ kontroli jest wywo³ywanie lêku zwi¹za-

nego z myœl¹ o odejœciu z sekty. Cz³onkom grupy opowia-

da siê niestworzone historie lub rozpuszcza siê plotki o

ludziach, którzy opuœcili sektê. Zawsze historie te koñcz¹

siê tragicznie dla odchodz¹cych. Grupa doprowadza swo-

ich cz³onków do panicznego strachu przed opuszczeniem

sekty. W skrajnych przypadkach stosuje siê jeszcze po-

wa¿niejsze zabezpieczenia. Dzia³aj¹ca w Polsce sekta „Nie-

bo” tak oto zwi¹zuje z sob¹ wyznawcê:

„Powiedzcie, z czego ¿yjecie?”, Kacmajor odpowiedzia³: „Z
darowizn, a czasem z kradzie¿y” (…) Okaza³o siê, ¿e kra-

dzie¿e mia³y w sekcie znaczenie religijne. „To metoda na
zabicie w nich lêku” – wyjaœnia³ Kacmajor.

16

£atwo sobie wyobraziæ, jakiego „haka” ma przywódca

w odpowiedzi na ewentualny brak lojalnoœci wyznawcy.

W ten sam sposób zreszt¹ wykorzystuje siê fakty uzyska-

15

S. Hassan, Psychomanipulacja w sektach. Wyd. cyt.

16

W. Orliñski, Kuszenie S. „Gazeta Wyborcza”, 21-22 czerwca 2000.

Manipulacyjne kontrowersje

219

background image

ne podczas publicznych spowiedzi. Czasami przecie¿ oka-

zuje siê, ¿e ktoœ pope³ni³ jakiœ czyn niezgodny z prawem.

Do szanta¿u dochodzi jednak doœæ rzadko. Jeœli przywód-

cy nie pope³niaj¹ zbyt wielu b³êdów, maj¹ zapewnione

wsparcie grupy, albo raczej presjê wywieran¹ na ka¿dego

cz³onka sekty i jego now¹ to¿samoœæ, która czêsto sku-

teczniej od szanta¿u „chroni” go przed zw¹tpieniem.

Na zakoñczenie tego krótkiego opisu procedury zwa-

nej „praniem mózgu” lub kontrol¹ œwiadomoœci warto jesz-

cze wskazaæ typy organizacji, które stosuj¹ kontrolê œwia-

domoœci. Z przedstawionego opisu mo¿na bowiem wywieœæ

mylne przekonanie, ¿e to g³ównie sekty religijne korzy-

staj¹ z tak skrajnych œrodków. Przekonanie to by³oby b³êd-

ne. S¹ one co prawda najliczniejsze, a charakter ich dzia-

³alnoœci powoduje, ¿e s¹ powszechnie znane, jednak mia-

nem sekt okreœla siê w literaturze przedmiotu równie¿

ekstremistyczne, czêsto nielegalne organizacje o charak-

terze politycznym. Ze wzglêdu na konspiracyjny b¹dŸ

wrêcz nielegalny charakter ich dzia³alnoœci mo¿emy us³y-

szeæ jedynie o krañcowych skutkach ich dzia³añ – wybu-

chach bomb zabijaj¹cych niewinnych ludzi, zamachach

czy uprowadzeniach. W rzeczywistoœci czêsto ofiarami pa-

daj¹ ich cz³onkowie traktowani w taki sam sposób jak

cz³onkowie sekt religijnych. Si³a przywi¹zania do organi-

zacji jest jednak nieporównywalnie wiêksza – czêsto s¹ to

wspólne przestêpstwa i realna obawa przed wymiarem

sprawiedliwoœci.

Innym jeszcze rodzajem sekt s¹ niektóre organizacje o

charakterze edukacyjnym. S¹ o tyle niebezpieczne, ¿e

trudno je podejrzewaæ o manipulacje. Borykaj¹cy siê z

problemami ¿ycia codziennego zamo¿ni ludzie szukaj¹ roz-

wi¹zania swoich problemów, czasami oœwiecenia, w in-

stytucjach nauczaj¹cych, prowadz¹cych terapiê. Mo¿e oka-

zaæ siê, ¿e metody, którymi pos³uguje siê taka organiza-

cja, s¹ identyczne, jak te w sektach religijnych. Ich cz³on-

kowie ¿yj¹ najczêœciej w swoim normalnym otoczeniu i

nie zmieniaj¹ swojego ¿ycia tak drastycznie jak cz³onko-

wie sekt religijnych czy te¿ skrajnych ugrupowañ poli-

tycznych. Jednak¿e przywódcy takich sekt, ludzie najczê-

220

Rozdzia³ VI

background image

œciej o niewystarczaj¹cych kwalifikacjach, nastawieni na

dobra materialne, uzale¿niaj¹ od siebie swoich zwolenni-

ków w stopniu niemal równie silnym jak grupy religijne.

Ostatni rodzaj sekt to sekty ekonomiczne. Równie, je-

œli nie bardziej niebezpieczne od pozosta³ych. Szczególnie

w kraju takim jak Polska maj¹ doskona³e pole do popisu.

Ich dzia³anie wykorzystuje podstawowe potrzeby. Jeœli ktoœ

jest przez d³u¿szy czas pozbawiony pracy, staje siê dosko-

na³ym materia³em na cz³onka takiej sekty. Daje ona na

pocz¹tku poczucie w³asnej wartoœci – oto mam pracê, drob-

ne œrodki na utrzymanie i potê¿ne nadzieje na przysz³oœæ.

Cech¹ charakterystyczn¹ takich sekt jest piramidalna i

niemal niekoñcz¹ca siê struktura hierarchiczna. Nowi-

cjuszy karmi siê ci¹g³ymi opowieœciami o przysz³ych do-

chodach, pokazuje im siê ludzi, którzy osi¹gnêli sukces

ciê¿ko pracuj¹c, a jednoczeœnie wpêdza w poczucie winy,

¿e nie s¹ „doœæ dobrzy” w tym co robi¹. Niestety, sukces

zale¿y od iloœci zwerbowanych nowych cz³onków, z któ-

rych po czêœci ¿yj¹ werbownicy, albowiem ich praca w

lwiej czêœci sk³ada siê na wynagrodzenia wszystkich po-

zosta³ych poziomów. Sekty ekonomiczne czêsto organizu-

j¹ „szkolenia”, za które adepci musz¹ p³aciæ, a które skie-

rowane s¹ g³ownie na kontrolê ich œwiadomoœci. Dbaj¹

one o dobry wizerunek w otoczeniu, dlatego te¿ organizu-

j¹ spotkania w dobrych hotelach, salach konferencyjnych,

a obowi¹zuj¹cym strojem ich cz³onków s¹ oczywiœcie gar-

nitury. Jestem przekonany, ¿e moi czytelnicy przynajmniej

raz spotkali siê z propozycj¹ pracy dla takich organizacji.

Ich iloœæ w latach 90-tych w Polsce by³a tak du¿a, ¿e

dociera³y one chyba do wszystkich doros³ych Polaków.

Podsumowuj¹c – „pranie mózgu”, nazywane czasami

kontrol¹ œwiadomoœci, nie jest jak¹œ szczególn¹ czy te¿

odmienn¹ technik¹ manipulacyjn¹. Jest raczej procedu-

r¹, która zawiera w sobie sekwencje znanych technik ma-

nipulacyjnych. Procedura ta nie jest sztywna i w wielu

przypadkach mo¿e doœæ znacznie ró¿niæ siê od tutaj

opisanej. Taki sam jest jednak efekt jej zastosowania –

ca³kowita indoktrynacja ofiary do utraty to¿samoœci

w³¹cznie.

Manipulacyjne kontrowersje

221

background image

Hipnoza jako manipulacja

Przed oczami mam taki obrazek. Do windy wsiada

dwóch mê¿czyzn. Winda rusza, a jeden z nich zaczyna

bardzo intensywnie wpatrywaæ siê w oczy drugiego pasa-

¿era. Po krótkiej chwili zapada on w trans, a hipnotyzer

zaczyna przekazywaæ sugestie. Jest to doœæ z³o¿ona in-

strukcja, w której zawarte s¹ informacje, gdzie, kiedy i

komu osoba ta ma przekazaæ klucz od sejfu bankowego.

Nim winda dociera na parter hipnotyzer przekazuje su-

gestiê nakazuj¹c¹ zapomnienie ca³ego zdarzenia i wypro-

wadza z transu tê osobê. Niedawno zahipnotyzowany cz³o-

wiek czuje siê nieco dziwnie, ale oczywiœcie nic nie pa-

miêta, spogl¹da podejrzliwie na wspó³pasa¿era, lecz ten

znudzony wpatruje siê w œwiate³ka informuj¹ce o prze-

mieszczaniu siê windy. PóŸniej w krytycznym, zapowie-

dzianym przez hipnotyzera momencie, osoba ta urucha-

mia zasugerowane zachowanie, o którym po jego zreali-

zowaniu natychmiast zapomina.

To oczywiœcie obrazek z filmu kryminalnego, którego

twórcy z braku natchnienia wykorzystali oklepany mo-

tyw hipnozy. Rzecz ca³¹ oczywiœcie mo¿na miêdzy bajki

w³o¿yæ, gdyby uwzglêdniæ rzeczywistoœæ psychologiczn¹ i

warunki, jakie musz¹ byæ spe³nione dla wywo³ania opisy-

wanego zdarzenia. Jednak¿e takie m. in. obrazki ukszta³-

towa³y nasze myœlenie o hipnozie. Wielu ludzi jest prze-

konanych o tym, ¿e jest to zjawisko, przy pomocy którego

we wprost niewyobra¿alny sposób mo¿na kontrolowaæ za-

chowanie innych ludzi, a co za tym idzie, manipulowaæ

nimi. Chcia³bym w tym miejscu rozwiaæ takie wyobra¿e-

nia o hipnozie, pokazaæ jej rzeczywist¹ naturê i ewentu-

alnie wskazaæ na zagro¿enia, które mo¿e nieœæ z sob¹

manipulacyjne wykorzystanie hipnozy.

Mówienie o hipnozie to przede wszystkim borykanie siê

z b³êdnymi przekonaniami o niej. Jest ich sporo. W tym

miejscu wymieniê jedynie dwa najbardziej podstawowe i

istotne, jeœli idzie o ocenê zjawiska z punktu widzenia jego

przydatnoœci do celów manipulacyjnych. Oto one:

222

Rozdzia³ VI

background image

l Zahipnotyzowaæ mo¿na ka¿dego.

l Hipnotyzer przejmuje w³adzê nad zahipnotyzowan¹

osob¹.

Jeœli idzie o pierwsze przekonanie, to przede wszyst-

kim trzeba podkreœliæ fakt, ¿e sam proces hipnozy mo¿e

odbyæ siê jedynie wówczas, gdy wystêpuje pozytywne na-

stawienie osoby hipnotyzowanej do hipnotyzera. W przy-

padku wyst¹pienia nastawieñ negatywnych lub choæby

ma³o pozytywnych w stosunku do hipnotyzera w¹tpliwe

jest nawet i to, czy uda mu siê wprowadziæ tak¹ osobê w

trans. Szczególnie destruktywn¹ dla przebiegu hipnozy

emocj¹ jest lêk. Jeœli osoba badana boi siê hipnotyzuj¹ce-

go lub samej hipnozy, to wszelkie próby wywo³ania tego

stanu bêd¹ ma³o nieskuteczne. Gdyby jednak przyj¹æ, ¿e

hipnotyzer pokona³ barierê negatywnego nastawienia, a

nawet lêk, dalsz¹ przeszkod¹ stoj¹c¹ na drodze do zahip-

notyzowania k a ¿ d e g o jest naturalna podatnoœæ na hip-

nozê. Jest ona bardzo ró¿na u ró¿nych ludzi, a dodatkowo

mo¿e zale¿eæ od doœwiadczeñ. Oznacza to, ¿e umiejêtno-

œci wchodzenia w trans mo¿na siê w pewien sposób wy-

uczyæ, chocia¿ nie jest to jednoznaczne z uczeniem siê

podatnoœci.

W literaturze mo¿na znaleŸæ ró¿ne dane na temat po-

datnoœci na hipnozê u ludzi. Najczêœciej podaje siê, ¿e

jakieœ 90-95% populacji ma zdolnoœæ uzyskiwania stanu

hipnotycznego. Natomiast wcale nie oznacza to, ¿e wszy-

scy ci ludzie równie ³atwo wchodz¹ w trans. Ok. 15-25%

ludzi wchodzi w stan hipnozy g³êbokiej (tzw. somnambu-

lizm), hipnozê œredni¹ (hipotaksjê) uzyskuje 50-58%, a

12-30% nie wychodzi poza stopieñ hipnozy lekkiej (som-

nolencjê).

17

Wiele wyników badañ wskazuje równie¿ na

fakt, ¿e podatnoœæ na hipnozê jest w miarê stabiln¹ ce-

ch¹, uwarunkowan¹ (przynajmniej w czêœci) genetycznie

i nie zmienia siê specjalnie w okresie naszego ¿ycia. W

jednym z d³u¿ej trwaj¹cych badañ pod³u¿nych mierzono

podatnoœæ na hipnozê w okresie 25 lat. A¿ tyle czasu

17

L. Gapik, Hipnoza i hipnoterapia. Pañstwowy Zak³ad Wydaw-

nictw Lekarskich, Warszawa 1984.

Manipulacyjne kontrowersje

223

background image

up³ynê³o pomiêdzy pierwszym, a ostatnim badaniem. Oka-

za³o siê, ¿e podatnoœæ u tych samych osób nie zmieni³a

siê b¹dŸ zmieni³a bardzo nieznacznie.

18

Najwiêcej nieporozumieñ wi¹¿e siê jednak z drugim

b³êdnym przekonaniem, przedstawia ono bowiem hipno-

zê jako idealn¹ sytuacjê do manipulowania drug¹ osob¹.

Ma³o tego, zak³ada manipulacjê bez udzia³u œwiadomoœci

ofiary. W rzeczywistoœci nikomu jak do tej pory nie uda³o

siê wykazaæ, ¿e mo¿liwe jest nak³onienie osoby zahipno-

tyzowanej do dzia³ania niezgodnego z jej zasadami etycz-

nymi, postawami i przekonaniami. Stwierdzaj¹c tak ka-

tegorycznie, pragnê zaznaczyæ, ¿e dotyczy to jak dotych-

czas prac naukowych. Prasa donosi o podobnych przy-

padkach, trudno jednak wyrokowaæ w tej chwili, czy s¹ to

tylko dziennikarskie plotki, czy te¿ jakiœ nowy, niezbada-

ny dotychczas sposób wprowadzania w trans.

Niedawno we W³oszech z³apano dwóch Hindusów podejrza-

nych o seriê niezwykle zuchwa³ych kradzie¿y. Wszystkie
przebiega³y wed³ug tego samego schematu. Z³odzieje wcho-

dzili do sklepu, podchodzili do sprzedawcy i… zaczynali ci-
cho coœ podœpiewywaæ. Sprzedawca wpada³ w stan otêpie-

nia: obojêtnie przygl¹da³ siê, jak mê¿czyŸni grzebi¹ mu w
kasie, napychaj¹ sobie kieszenie banknotami i wychodz¹.

Nim zdo³a³ dojœæ do siebie, sprawcy byli ju¿ daleko. Ich ry-
sopisy sporz¹dzono na podstawie nagrania zarejestrowane-

go przez wisz¹c¹ w rogu kamerê. W koñcu policja przy³apa-
³a z³odziei na gor¹cym uczynku. Przyzna³a, ¿e z tego typu

procederem nie mia³a dot¹d do czynienia.

19

Tyle prasa. Badania pokazuj¹, ¿e w warunkach labora-

toryjnych ka¿da próba nak³onienia osoby zahipnotyzowanej

do dzia³ania wbrew sobie, niezgodnego z moralnoœci¹ tej

osoby koñczy siê samorzutnym wyjœciem ze stanu hipnozy i

18

C. Piccione, E. R. Hilgard, P. G. Zimbardo, On the degree of

stability of measured hypnotizability over a 25-year period. „Journal

of Personality and Social Psychology”, 56, 1989 s. 289-295.

19

A. Rychwalska, A. W³odarski, Klucz do magazynu rzeczy zapo-

mnianych. „Magazyn Gazety Wyborczej”, 8 lipca 1999.

224

Rozdzia³ VI

background image

odmow¹ realizacji sugestii. Podobnie jest w sytuacji, kiedy

chcemy od osoby zahipnotyzowanej otrzymaæ informacje,

których ta nie chce nam ujawniæ. Ba, terapeuci stosuj¹cy

hipnozê uskar¿aj¹ siê nawet na to, ¿e jeœli pacjent ma nie-

wystarczaj¹co siln¹ motywacjê do np. rzucenia palenia, to

na nic zdaj¹ siê sugestie hipnotyczne. Pacjent nie ulega im,

kiedy nie chce. Ilustracj¹ tych faktów mo¿e byæ doœæ znana

anegdota opisuj¹ca zdarzenie, które przytrafi³o siê jednemu

z dziewiêtnastowiecznych prekursorów zastosowañ hipnozy

w medycynie. Jean-Martin Charcot, bo o nim tutaj mowa,

podczas zajêæ akademickich hipnotyzowa³ dziewczynê. Na-

gle okaza³o siê, ¿e musi natychmiast opuœciæ zajêcia po to,

aby interweniowaæ w jakimœ nag³ym przypadku. Poleci³ swo-

jemu asystentowi dokoñczenie seansu, po czym wyszed³ z

sali. Asystent natomiast postanowi³ wykorzystaæ sytuacjê i

zabawiæ studentów. Poleci³ dziewczynie, aby siê rozebra³a.

Pierwsz¹ jej reakcj¹ by³ p³acz, po czym bardzo szybko wy-

sz³a z transu, a nastêpnie spoliczkowa³a niefortunnego eks-

perymentatora.

Takich anegdot jest wiele, natomiast bardziej przeko-

nywuj¹ce s¹ wyniki ca³ej serii badañ, które przeprowa-

dzano w latach szeœædziesi¹tych dwudziestego wieku. Ich

celem by³o udzielenie kategorycznej odpowiedzi na pyta-

nie, czy hipnoza mo¿e byæ niebezpieczna dla osoby hipno-

tyzowanej, a tak¿e czy mo¿e zostaæ u¿yta w celach mani-

pulacyjnych. W tym celu osobom bior¹cym udzia³ w ba-

daniach wydawano najró¿niejsze przedziwne polecenia.

Np. wrêczano zahipnotyzowanemu pistolet z poleceniem

zastrzelenia kogoœ, nakazywano oblanie kwasem solnym

twarzy jakiejœ innej osoby itp. Zawsze rezultatem takich

poleceñ by³o samorzutne „wybudzenie siê” osoby badanej.

Jedyne szkody, jakie zahipnotyzowany móg³ ponieœæ, wy-

nika³y z nieumiejêtnego jej stosowania, a wiêc zbyt szyb-

kiego wyprowadzania ze stanu hipnozy, nieumiejêtnego

przekazywania sugestii, nieodwo³ania niektórych suge-

stii itp. Najczêœciej objawia siê to najwy¿ej z³ym samopo-

czuciem osoby hipnotyzowanej. Przyk³adem mo¿e byæ doœæ

czêste zapominanie przez niektórych pocz¹tkuj¹cych hip-

noterapeutów odwo³ania wszystkich sugestii pomocni-

Manipulacyjne kontrowersje

225

background image

czych. Jeœli podczas wprowadzania w stan hipnozy tera-

peuta rozluŸni miêœnie pacjenta, a nastêpnie podczas wy-

prowadzania z transu zapomni o przywrócenia w nich

naturalnego napiêcia, osoba taka mo¿e mieæ przez pe-

wien czas nawet trudnoœci z poruszaniem siê.

Pewna mo¿liwoœæ nadu¿ycia hipnozy pojawia siê w oko-

licznoœciach, gdzie hipnotyzowan¹ osob¹ jest cz³owiek po-

zbawiony oporów moralnych. Wówczas mo¿liwa by³aby

realizacja najbardziej drastycznych poleceñ. Czy jednak

trzeba a¿ hipnozy, aby wykorzystaæ brak oporów dla ce-

lów nieetycznych? Czy nie wystarczy chocia¿by zap³aciæ

takiej osobie za niecny czyn, aby ujawni³y siê jej zbrodni-

cze predyspozycje?

Inna sytuacja manipulacyjna wykorzystuj¹ca hipnozê

mo¿e mieæ miejsce wtedy, kiedy hipnotyzer wykorzystuje

zaufanie i pozytywne nastawienie osoby hipnotyzowanej

po to, aby celowo wprowadziæ j¹ w b³¹d, oszukaæ. Tak

mo¿e siê zdarzyæ, kiedy hipnotyzer doprowadzi trans do

momentu, kiedy mo¿liwe s¹ halucynacje wzrokowe. (Na-

wiasem mówi¹c, jest to doœæ trudne i mo¿liwe jedynie w

stanie g³êbokiej hipnozy, któr¹ uzyskuje nie wiêcej ni¿

15-25% ludzi) Jeœli hipnotyzer wmówi swojej ofierze, ¿e

przez rzekê biegnie k³adka, po której mo¿na spokojnie

przejœæ na drugi brzeg, ta niczego nie podejrzewaj¹c wej-

dzie do wody. W sytuacji, kiedy nie by³oby halucynacji,

osoba zahipnotyzowana najprawdopodobniej odmówi³aby

wejœcia do wody. Podobny, chocia¿ nieco bardziej maka-

bryczny scenariusz mo¿emy wyobraziæ sobie na dachu wie-

¿owca. Osoba przekonana, ¿e znajduje siê na bezkresnej

³¹ce, mo¿e spokojnie wybraæ siê na spacer a¿ poza kra-

wêdŸ… Pomimo ¿e brzmi to wszystko doœæ groŸnie, wcale

takie nie jest. Jak pokazuje rzeczywistoϾ, zrobienie krzyw-

dy drugiej osobie jest du¿o ³atwiejsze, ni¿ to opisano po-

wy¿ej. Gdybyœmy nawet za³o¿yli, ¿e ktoœ czyha na nasze

¿ycie b¹dŸ zdrowie, czy nie jest zbyt pracoch³onne zdoby-

wanie naszej sympatii, zaufania po to tylko, aby uczyniæ

nam coœ z³ego? Czy potrzeba a¿ hipnozy, ¿eby zepchn¹æ

nas do wody, z dachu lub podaæ nam truciznê? A czy nie

znamy du¿o prostszych i szybszych metod?

226

Rozdzia³ VI

background image

Rys. 18. Hipnoza jako manipulacja.

Z tego, co powiedzieliœmy do tej pory o hipnozie, doœæ

jednoznacznie wynika, ¿e trudno by³oby zastosowaæ j¹

jako samodzieln¹ technikê manipulacji. Podobnie jest w

zastosowaniach terapeutycznych – trudno okreœliæ hipno-

Manipulacyjne kontrowersje

227

background image

zê jako odrêbn¹ formê terapii. Mo¿e byæ co najwy¿ej œrod-

kiem pomocniczym w terapii i nie zastêpuje jej. Podobnie

bywa wykorzystywana w celach manipulacyjnych. Jest

œrodkiem pomocniczym. Margaret Thaler Singer i Janja

Lalich w cytowanej ju¿ wczeœniej pracy podaj¹ fakty do-

tycz¹ce wykorzystywania hipnozy w celach manipulacyjnych

g³ównie przez przywódców sekt religijnych.

20

Warto w tym

miejscu przyjrzeæ siê sposobom przekazywania sugestii w

tak stosowanej hipnozie. Przekazuje siê np. sugestie zawie-

raj¹ce sprzeczne informacje, maj¹ce na celu wprowadzenie

osoby hipnotyzowanej w stan dezorientacji. Tak wiêc w fa-

zie „rozmra¿ania” jest to przydatna metoda. Osoba podda-

wana hipnozie mo¿e us³yszeæ nastêpuj¹cy przekaz:

Im bardziej bêdziesz stara³ siê zrozumieæ to, co mówiê, tym
mniej bêdziesz móg³ zrozumieæ. Rozumiesz?

21

Gdyby spokojnie i na ch³odno zanalizowaæ przekaz, to

jasne oka¿e siê wkrótce, ¿e osoba hipnotyzowana ma do

wyboru dwa wyjœcia – staraæ siê zrozumieæ, co dla mani-

puluj¹cego hipnotyzera jest stanem po¿¹danym, bowiem

uzyskuje stan koncentracji na przekazie, lub te¿ zaprze-

staæ prób rozumienia, co jest jeszcze korzystniejsze z punk-

tu widzenia manipuluj¹cego, bowiem powoduje, ¿e suge-

stie s¹ akceptowane zupe³nie bezkrytycznie. Ale szczy-

tem przebieg³oœci jest wykorzystanie tzw. p o d w ó j n e -

g o z w i ¹ z a n i a .

Cz³owiek zmuszony jest postêpowaæ zgodnie z wol¹ osoby
sprawuj¹cej nad nim kontrolê, maj¹c jednoczeœnie z³udze-

nie, ¿e wybór nale¿y do niego. Przywódca mo¿e np. oznaj-
miæ: „Wszyscy, którzy w¹tpi¹ w prawdziwoœæ tego, co teraz

mówiê, powinni wiedzieæ, ¿e to ja zasia³em w¹tpliwoœæ w
ich umys³ach, by mogli przekonaæ siê, ¿e jestem prawdzi-

wym nauczycielem”. S³uchaj¹cy mo¿e uwierzyæ lub nie – w
obydwu wypadkach jest pod kontrol¹. A oto inny przyk³ad

20

M. T. Singer, J. Lalich, Cults in our midst. Wyd. cyt.

21

S. Hassan, Psychomanipulacja w sektach. Wyd. cyt.

228

Rozdzia³ VI

background image

podwójnego zwi¹zania: „Jeœli uwa¿asz, ¿e nie wszystko w
twoim ¿yciu uk³ada siê jak nale¿y, nie bior¹c udzia³u w

seminarium pozwalasz, by to, z czym sobie nie radzisz, mia³o
nad tob¹ kontrolê”. Innymi s³owy z samego faktu, ¿e tutaj

jesteœ, wynika, i¿ nie potrafisz samodzielnie zdecydowaæ,
czy powinieneœ odejœæ.

22

Tego typu zabiegi, jak podwójne zwi¹zanie, pozornie czy-

ni¹ z hipnozy doœæ groŸn¹ metodê. Jednak tylko pozornie.

Proszê zwróciæ uwagê, ¿e finezja tych metod tkwi w logice

przekazu, a nie w samym fakcie, ¿e jest on przekazywany w

stanie hipnotycznym. Te same informacje przekazywane pod-

czas normalnej rozmowy, kiedy cz³owiek nie ma zbyt wiele

czasu na analizê zawartoœci komunikatów, mog¹ spowodo-

waæ podobny rezultat. Jak powiedzieliœmy wczeœniej, hip-

noza jest metod¹ pomocnicz¹, dlatego te¿ rzadko (o ile w

ogóle) bywa wykorzystywana na pocz¹tku, przy rekrutacji

nowych cz³onków. Jednak w sytuacji, kiedy cz³onkowie sek-

ty darz¹ przywódcê zaufaniem, kiedy akceptuj¹ propono-

wane w danej sekcie wartoœci, przy pomocy hipnozy mo¿na

przekazywaæ wiele sugestii kontroluj¹cych zachowanie. W

tym sensie stanowi ona bardzo wa¿ny mechanizm wchodz¹-

cy w sk³ad procedury kontroli œwiadomoœci.

Perswazja podprogowa

Kolejny temat przyczyniaj¹cy siê do wielu dyskusji.

Ludzie zawsze odczuwaj¹ dreszcz emocji i wiele obaw w

sytuacji, kiedy mowa o rzeczach, których nie widz¹, a

które mog¹ wywieraæ na nich przemo¿ny wp³yw. Kiedy

zaczêto praktycznie wykorzystywaæ promienie Roentge-

na, ka¿dy szanuj¹cy siê sklep obuwniczy w Nowym Jorku

mia³ w wyposa¿eniu aparat do przeœwietlania, w którym

ludzie z luboœci¹ sprawdzali dopasowanie stopy do obu-

wia. Gdyby mo¿na by³o jakimœ aparatem przeœwietlaæ na-

sz¹ podœwiadomoœæ, ludzie równie chêtnie poddawaliby

siê takim zabiegom. Perswazja podprogowa dzia³a na na-

Manipulacyjne kontrowersje

229

22

Tam¿e.

background image

sz¹ podœwiadomoœæ, a tym samym budzi ciekawoœæ i oba-

wy. Pogl¹dy na jej temat to z jednej strony stwierdzenia,

mówi¹ce, ¿e jest to potê¿ne narzêdzie oddzia³ywania, z

drugiej natomiast opinie, ¿e s¹ to ma³o efektywne sztucz-

ki. Zwolenników tak odmiennych punktów widzenia trud-

no bêdzie pogodziæ. Wyniki badañ wskazuj¹ na pewn¹

skutecznoœæ techniki, ale jeszcze czêœciej na ograniczenia,

którym podlega. Ich iloœæ oraz szereg dodatkowych warun-

ków, jakie musz¹ byæ spe³nione, aby perswazja podprogowa

zadzia³a³a, czyni j¹ niemal bezu¿yteczn¹ w zastosowaniu.

Ale zacznijmy od pocz¹tku. W 1957 roku James Vica-

ry, w³aœciciel firmy marketingowej namówi³ kino w New

Yersey do wypróbowania nowego sposobu zwiêkszenia

sprzeda¿y napojów i popcornu. W tym celu przygotowano

specjaln¹ kopiê wyœwietlanego aktualnie filmu. Fragmenty

taœmy filmowej poszatkowano na odcinki piêciosekundo-

we. Miêdzy te odcinki wklejono klatki, które by³y emito-

wane przez 3 milisekundy (0,003 sekundy). Na klatkach

pojawia³y siê na przemian napisy „Pij coca-colê” i „G³od-

ny? Jedz popcorn”. Dobrany czas emisji nie pozwala³ na

œwiadome dostrze¿enie napisów, a jednak sprzeda¿ wzro-

s³a o 18% w przypadku napojów i a¿ 58% w odniesieniu

do pra¿onej kukurydzy.

Og³oszenie wyników tego „eksperymentu” rozpêta³o

burzê. Prasa porównywa³a „wynalazek” Vicarego nawet

do wynalezienia karabinu maszynowego, a Federalna Ko-

misja ds. Komunikowania siê zakaza³a stosowania takich

komunikatów w radiu i telewizji w obawie przed nieprze-

widywalnym ich oddzia³ywaniem.

23

Panika, jaka powsta-

³a po tym wydarzeniu, okaza³a siê jednak nieuzasadnio-

na. Przede wszystkim, zarówno sama akcja przeprowa-

dzona przez Vicarego jak i pierwsze eksperymenty nad

perswazj¹ podprogow¹ okaza³y siê doœæ w¹t³e metodolo-

gicznie. W wielu przypadkach zabrak³o grupy kontrolnej.

Jeœli sprzeda¿ coca-coli wzros³a o 18%, to w stosunku do

czego? Jaki by³ wskaŸnik? Jeœli porównywa³ on sprzeda¿

23

E. Aronson, T. D. Wilson, R. M. Akert, Psychologia spo³eczna.

Serce i umys³. Wyd. cyt.

230

Rozdzia³ VI

background image

z poprzednim dniem, to mog³o siê okazaæ, ¿e wówczas

by³o du¿o ch³odniej i ludzie niechêtnie kupowali napoje.

A mo¿e by³ to wskaŸnik bezwzglêdnej sprzeda¿y, a wiêc nie

uwzglêdniaj¹cy przelicznika na jedn¹ osobê, która tego dnia

przysz³a do kina? Wystarczy³o zatem, aby w dniu, kiedy

emitowano reklamê, przysz³o na seans nieco wiêcej osób.

Podobnymi mankamentami charakteryzowa³y siê pierwsze

badania zjawiska. Mia³y one jednak pewne podobieñstwo –

ich autorami byli zwolennicy reklamy podprogowej.

Kiedy zaczêto systematycznie i rzetelnie badaæ prze-

kazy podprogowe w laboratoriach naukowych, odkryto sze-

reg prawid³owoœci. Przede wszystkim, podobnie jak to by³o

w przypadku hipnozy, okaza³o siê, ¿e przekaz skierowany

do podœwiadomoœci nie mo¿e wp³ywaæ na zachowanie cz³o-

wieka wbrew jego chêciom, wartoœciom i zasadom. Po-

nadto przekaz taki mo¿e przyœpieszaæ lub wzmacniaæ pew-

ne potrzeby, ale tylko te podstawowe, takie jak g³ód, pra-

gnienie czy popêd seksualny. Wygl¹da to jak paradoks,

ale jest faktem, ¿e reklamy skierowane do œwiadomoœci

badanych, a maj¹ce na celu wzbudzenie tych samych po-

trzeb, by³y o wiele skuteczniejsze od emitowanych pod-

progowo! Przekazy skierowane do podœwiadomoœci nie by³y

w stanie wp³yn¹æ na zmianê postaw, pogl¹dów czy d¹¿eñ

zwi¹zanych z potrzebami wy¿szego rzêdu. Podczas badañ

ujawniono równie¿ wiele problemów technicznych zwi¹-

zanych z oddzia³ywaniem podprogowym. W tym miejscu

nale¿y sprecyzowaæ, czym jest bodziec podprogowy. Otó¿

bodŸce zmys³owe docieraj¹ do nas z okreœlon¹ si³¹. Gdy-

byœmy s³uchaj¹c muzyki zaczêli bardzo powoli œciszaæ

potencjometrem dŸwiêk, doszlibyœmy do progu s³yszalnoœci.

Przy pewnym natê¿eniu stwierdzilibyœmy, ¿e nic nie s³yszy-

my. Jednak¿e nasz uk³ad nerwowy odbiera³by nadal dŸwiê-

ki. Gdybyœmy nadal œciszali dŸwiêk, doszlibyœmy do mo-

mentu, kiedy ju¿ nawet podprogowo nie by³by on odbierany.

Podobnie jest z obrazami – zbyt krótko emitowanych nie

jesteœmy w stanie dostrzec œwiadomie, a kiedy skracamy

czas emisji, nie dostrzegamy ich ju¿ nawet podœwiadomie.

Obrazy wzrokowe charakteryzuj¹ siê równie¿ tym, ¿e

wymagaj¹ wyodrêbnienia ich z t³a. Powoduje to koniecz-

Manipulacyjne kontrowersje

231

background image

noœæ wmontowania w materia³ filmowy przerw przed i po

informacji podprogowej, a to w konsekwencji zwiêksza

ryzyko dostrze¿enia jej przez odbiorcê. Wartoœci progowe

s¹ zale¿ne od wielu czynników. Dla tej samej osoby ten

sam poziom natê¿enia dŸwiêku mo¿e byæ raz s³yszalny,

kiedy np. osoba ta jest wypoczêta i skoncentrowana, in-

nym razem, kiedy jest zmêczona, mo¿e siê ju¿ okazaæ

podprogowym. Doœæ du¿e ró¿nice wystêpuj¹ równie¿ po-

miêdzy ró¿nymi ludŸmi. Jedni s¹ bardziej „gruboskór-

ni”, nie docieraj¹ do nich subtelne bodŸce, inni nato-

miast s¹ wra¿liwi na ledwo dostrzegalne podniety. Prze-

kaz podprogowy jest tym skuteczniejszy, im bli¿ej pro-

gu jest emitowany.

Jakie s¹ konsekwencje tych prawid³owoœci dla prak-

tycznego wykorzystania zjawiska? Ano takie, ¿e stosuje

siê wartoœci progowe, które z pewnoœci¹ nie bêd¹ œwiado-

mie dostrzegalne przez nikogo, co jest jednoznaczne z

faktem, ¿e dla wielu osób s¹ tak daleko od progu, ¿e

przestaj¹ byæ skuteczne. Dodatkowo skraca siê niezbêdne

dla wyodrêbnienia materia³u przerwy, co dodatkowo ob-

ni¿a skutecznoœæ. Jeœli jeszcze weŸmiemy pod uwagê, ¿e

w przypadku reklamy podprogowej, któr¹ chcemy wy-

emitowaæ w telewizji, wa¿na jest odleg³oœæ, w jakiej znaj-

dujemy siê od telewizora, k¹t pod jakim patrzymy na

ekran, oœwietlenie pomieszczenia, w którym ogl¹damy te-

lewizjê, natê¿enie dŸwiêku wokó³ nas (w przypadku pod-

progowych bodŸców s³uchowych wymagana jest absolut-

na cisza), to jasnym siê stanie, ¿e koniecznoœci¹, przed

jak¹ stanie twórca takiej reklamy, bêdzie obni¿anie pro-

gu do wartoœci bezpiecznych, a co jest jednoznaczne z

obni¿aniem jej skutecznoœci. Jeœli jeszcze weŸmiemy pod

uwagê, ¿e reklama emitowana w sposób tradycyjny ma

wiêksz¹ si³ê oddzia³ywania, to mo¿e siê okazaæ, ¿e kil-

kunastosekundowy film reklamowy trafiaj¹cy do œwia-

domoœci odbiorcy skuteczniej zachêci go do wypicia pep-

si-coli ni¿ zakamuflowane przekazy nak³aniaj¹ce do spo-

¿ycia coca-coli.

Jaki jest zatem sens stosowania tak karko³omnych

metod? Jedynym uzasadnieniem mo¿e byæ chêæ uzyska-

232

Rozdzia³ VI

background image

nia czegoœ wbrew woli odbiorców przekazu, a wiêc czysta

intencja manipulacji. Czy to jednak w ogóle mo¿liwe, je-

œli weŸmiemy pod uwagê wyniki badañ, które pokazuj¹,

¿e trudno przekazem podprogowym sk³oniæ ludzi do zro-

bienia czegoœ wbrew ich przekonaniom? OdpowiedŸ brzmi:

bardzo w¹tpliwe, ale nie niemo¿liwe. A œciœlej, mo¿liwe

wtedy, gdy osoba jest obojêtna (nie ma motywów przeciw-

nych ani pozytywnych). W badaniach okaza³o siê, ¿e mo¿-

na w pewien sposób zasugerowaæ ocenê jakiegoœ zjawi-

ska. Jeœli ludzie poddani bêd¹ perswazji podprogowej w

ten sposób, ¿e zostanie wyemitowany podprogowo szereg

s³ów o zabarwieniu negatywnym (jedna grupa) b¹dŸ po-

zytywnym (druga grupa), to przy ocenie jakiegoœ neutral-

nego zjawiska (ocenionego bardzo ró¿nie przez grupê kon-

troln¹) oka¿e siê, ¿e ocena zosta³a zasugerowana przez

bodŸce nieœwiadome.

24

Nale¿y sobie jednak zadaæ pytanie, czy taki efekt jest

cokolwiek wart, jeœli przyjrzeæ siê innemu eksperymento-

wi, gdzie zamiast ekspozycji podprogowej badani (poin-

formowani, ¿e bior¹ udzia³ w eksperymencie dotycz¹cym

uczenia siê) zapamiêtuj¹ s³owa negatywne (jedna grupa),

pozytywne (druga grupa) i w ogóle nie zapamiêtuj¹ (gru-

pa kontrolna). Nastêpnie oceniaj¹ zachowanie neutralne

cz³owieka. Wyniki by³y identyczne jak poprzednio – oce-

ny okaza³y siê zgodne z zasugerowanymi w zapamiêta-

nych s³owach.

25

Jest to po prostu efekt dostêpnoœci, o któ-

rym pisa³em ju¿ przy okazji omawiania procedury scena-

riusza. Czy mo¿na uzyskaæ cokolwiek ponad to, co uzy-

skuje siê w dzia³aniu jawnym? Niewiele, ale jednak. Ba-

dacze doszukali siê pewnego elementu, który mo¿e da-

waæ perswazji podprogowej nieznaczn¹ przewagê nad tra-

dycyjnym komunikatem odbieranym œwiadomie.

24

J. A. Bargh, P. Pietromonaco, Automatic information processing

and social perception: The influence of trait information presented

outside of condcious awareness on impression formation. „Journal of

Personality and Social Psychology”, 43, 1982, s. 437-449.

25

E. T. Higgins, W. S. Rholes, C. R. Jones, Category accessibility

and impression formation. „Journal of Experimental Social Psycholo-

gy”, 13, 1977, s. 141-154.

Manipulacyjne kontrowersje

233

background image

W kolejnym rozdziale poœwiêconym psychologii prze-

ciwstawienia siê manipulacjom, opisujê dok³adniej me-

chanizm habituacji – przyzwyczajenia do powtarzalnych

bodŸców. Zjawisko to powoduje, ¿e po wielu ekspozycjach

jakiegoœ bodŸca, przestajemy na niego reagowaæ i dlatego

te¿ jest jednym z naturalnych mechanizmów zapewniaj¹-

cych nam odpornoœæ na manipulacje. Okazuje siê, ¿e w

przypadku ekspozycji podprogowej zjawisko to nie wystê-

puje! I w tym miejscu perswazja podprogowa zyskuje je-

den punkt w tych nierównych zmaganiach z tradycyjn¹

form¹ komunikowania siê. Co to daje twórcom komuni-

katów perswazyjnych? Nic innego jak tylko mo¿liwoœæ

czêstszego oddzia³ywania bez nara¿enia odbiorcy na zmê-

czenie. Jest to doœæ powa¿na, ale jedyna przewaga od-

dzia³ywania komunikatów podprogowych.

Silna wiara w moc przekazów podprogowych przyczy-

ni³a siê tak¿e do tego, ¿e niektórzy ludzie postanowili

wykorzystaæ j¹ do sprzeda¿y produktów, których g³ówn¹

funkcj¹ jest docieranie do podœwiadomoœci. Mowa tutaj o

ró¿nego rodzaju taœmach magnetofonowych zawieraj¹cych

sugestie podprogowe. I tak mo¿emy zakupiæ taœmy z mu-

zyk¹, w któr¹ „wpleciono” komunikaty pomagaj¹ce rze-

komo pozbyæ siê nadwagi, rzuciæ palenie, poprawiæ pa-

miêæ, siln¹ wolê, podwy¿szyæ samoocenê itd. A jaka jest

skutecznoœæ tych „wynalazków”? Badania pokazuj¹, ¿e

¿adna. W jednym z wielu eksperymentów prowadzonych

z wykorzystaniem tych taœm podzielono badanych na dwie

grupy. Jedna z nich s³ucha³a muzyki zawieraj¹ce komu-

nikaty podprogowe maj¹ce podwy¿szyæ samoocenê, dru-

ga grupa natomiast „poprawia³a” sobie pamiêæ. Dokona-

no jeszcze jednego podzia³u w ramach ka¿dej z grup. Po-

³owie badanych podwy¿szaj¹cych sobie samoocenê powie-

dziano o treœci tych komunikatów, po³owê natomiast oszu-

kano mówi¹c im, ¿e s³uchaj¹ taœmy polepszaj¹cej pamiêæ.

Podobnie post¹piono w grupie s³uchaj¹cej kaset do pracy

nad pamiêci¹. Rezultaty by³y takie, ¿e nie zanotowano

¿adnych obiektywnych wskaŸników poprawy pamiêci lub

podwy¿szenia samooceny. A mimo to taœmy dzia³a³y! Jak?

Otó¿ ludzie, których poinformowano, ¿e s³uchaj¹ taœmy

234

Rozdzia³ VI

background image

polepszaj¹cej pamiêæ, byli przekonani, ¿e rzeczywiœcie le-

piej zapamiêtuj¹, ci natomiast, którzy podwy¿szali sobie

samoocenê, uwierzyli w jej wzrost. I to wszystko bez wzglê-

du na to, co zawiera³a kaseta i w oderwaniu od rzeczywi-

stych rezultatów.

26

Jest to chyba najwiêksza manipula-

cja, jakiej mo¿na dokonaæ, wykorzystuj¹c komunikaty pod-

progowe albo raczej wiarê w ich moc. Tylko po co wk³a-

daæ wysi³ek w dokonywanie skomplikowanego monta¿u

takich taœm? Wystarczy przecie¿ kasetê z przyjemn¹ mu-

zyk¹ opatrzyæ odpowiednim tytu³em. Reszta dzieje siê w

naszych g³owach…

26

A. G. Greenwald, E. R. Spangenberg, A. R. Pratkanis, J. Eske-

nazi, Double-blind tests of subliminal self-help audiotapes. Wyd. cyt.

Manipulacyjne kontrowersje

235

background image
background image

ROZDZIA£ VII

PSYCHOLOGIA

PRZECIWSTAWIENIA SIÊ

MANIPULACJOM

Niechaj mêdrzec zwolni duszê od ucisku i dzier¿y

j¹ woln¹ i zdatn¹ do swobodnego s¹du o rzeczach.

Michel de Montaigne

CJE

MANIPU

background image
background image

Naturalne mechanizmy obronne

Wielokrotnie w tej ksi¹¿ce wskazywa³em na wrodzone

mechanizmy zachowania, które uruchamiaj¹ okreœlone

reakcje w odpowiedzi na niektóre manipulacje. Na szczê-

œcie istnieje te¿ szereg mechanizmów, które przynajmniej

po czêœci zabezpieczaj¹ nas przed nimi. Pierwsz¹ czêœæ

tego rozdzia³u chcia³bym poœwiêciæ na ich analizê.

HABITUACJA

We Wroc³awiu na Starym Mieœcie w ostatnich latach

powsta³o mnóstwo nowych pubów, restauracji, kawiarni.

Wiele z nich jest urz¹dzonych bardzo oryginalnie i z du-

¿ym gustem. Spêdzenie czasu w jednym z takich miejsc

mog³oby byæ przyjemne. Na spotkanie z ukochan¹ kobie-

t¹ mo¿na wybraæ cich¹ kawiarniê z nostalgicznym sece-

syjnym wystrojem i przyæmionym œwiat³em, na piwo z

kolegami z pracy mo¿na pójœæ do jednego z zat³oczonych,

angielskich czy irlandzkich pubów, mo¿na tak¿e spotkaæ

siê z partnerem na rozmowy o interesach w jednym z

tych nowoczesnych i raczej bezosobowych lokali, czy wresz-

cie odpocz¹æ i poczytaæ gazetê w jakiejœ braserii. Nie wspo-

mnê tutaj o rozkoszach kulinarnych w restauracjach z

narodow¹ kuchni¹ w³osk¹, greck¹, meksykañsk¹, polsk¹,

amerykañsk¹ i innymi, którym to rozkoszom towarzyszy

muzyka z danego kraju. Jest tylko jedna rzecz, która za-

k³óca nastrój wiêkszoœci (o ile nie wszystkich) tych miejsc.

Po up³ywie najwy¿ej pó³ godziny, kiedy zjawicie siê w

lokalu, pojawi siê przed wami dziecko, które bêdzie pró-

bowa³o sprzedaæ wam kwiaty, a jeœli odmówicie (bo np.

kolega z pracy preferuje raczej piwo ni¿ kwiaty), dziecko

background image

poprosi was o pieni¹dze na jedzenie. Jeœli znajdziecie siê

po raz pierwszy w takiej sytuacji, to prawdopodobnie

wzbudzi w was litoœæ. Nast¹pi wiêkszoœæ z tych zdarzeñ,

o których mo¿na przeczytaæ w podrozdziale tej ksi¹¿ki

poœwiêconym autodeprecjacji. Jednak¿e najdalej za go-

dzinê pojawi siê kolejne dziecko z t¹ sam¹ proœb¹, a jeœli

posiedzicie d³u¿ej, macie du¿¹ szansê spotkaæ to samo,

które przysz³o jako pierwsze. W³aœnie robi drugi obchód

swojego rejonu. Osoby o miêkkim sercu ulegn¹ najwy¿ej

dwa, trzy razy (tak wskazuj¹ moje wyrywkowe obserwa-

cje jako niezbyt czêstego bywalca takich miejsc). Z ca³¹

pewnoœci¹ za czwartym razem prosz¹cy spotka zdecydo-

wane – „Nie, dziêkujê”. A ju¿ na pewno po wyjœciu z ka-

wiarni taka osoba nie uwierzy, ¿e oto cz³owiekowi, który

zaczepia j¹ na ulicy zabrak³o na bilet, bo w³aœnie wyszed³

ze szpitala…

Dlaczego tak szybko manipulacja przestaje byæ sku-

teczna? Mechanizm, który nas uodparnia na tego typu

dzia³ania, jest bardzo prosty i wspólny dla wszystkich

zwierz¹t z jednokomórkowymi organizmami w³¹cznie. Po

raz pierwszy zosta³ zaobserwowany przez M. Vervorna w

1889 r i otrzyma³ nazwê – h a b i t u a c j a . Obserwuj¹c

ameby dra¿nione pr¹dem elektrycznym Vervorn zauwa-

¿y³, ¿e w wyniku powtarzania siê tych stymulacji prze-

sta³y nañ reagowaæ. PóŸniej stwierdzono równie¿ podob-

ne przyzwyczajanie siê do œwiat³a u ameb. Istota zjawi-

ska polega na stopniowym zaniku reakcji na powtarzaj¹-

ce siê pobudzenia zewnêtrzne o œredniej sile. BodŸce pod-

legaj¹ce habituacji staj¹ siê obojêtne. Habituacja ró¿ni

siê od zmêczenia tym, ¿e mo¿e wystêpowaæ w stosunku

do bodŸców pojawiaj¹cych siê bardzo rzadko, nawet co

parê dni. Z biologicznego punktu widzenia jest to wyeli-

minowanie niepotrzebnych reakcji. Jakkolwiek mechanizm

tych reakcji na bodŸce jest zaprogramowany dziedzicznie

(ameba nie uczy siê reakcji na œwiat³o, uczy siê jedynie

zaprzestania tej reakcji).

Przyk³adem habituacji mo¿e byæ wygaszanie reakcji

orientacyjnej. Reakcja ta polega na ogólnym pobudzeniu

organizmu na ka¿dy nowy bodziec sensoryczny. Jak wy-

240

Rozdzia³ VII

background image

nika z wielu badañ, symptomy fizjologiczne reakcji orien-

tacyjnej (np. blokowanie rytmu alfa w zapisie EEG) ule-

gaj¹ zanikowi w wyniku wielokrotnego powtarzania bodŸ-

ca. Zjawisko habituacji odnosi siê równie¿ do wielu sytu-

acji spo³ecznych i zapewnia czêœciow¹ ochronê szczegól-

nie przed powtarzaj¹cymi siê prostymi manipulacjami.

Wielokrotnie obdarowywani pochwa³ami przestaniemy na

nie reagowaæ, podobnie jak ameba nie reagowa³a na œwia-

t³o. Powtarzaj¹ce siê zachowania irracjonalne przestan¹

wzbudzaæ w nas niepokój, nie ulegniemy równie¿ zbyt

czêsto sugerowanemu nam poczuciu winy. Ten stosunko-

wo prosty mechanizm obronny s³u¿y pomoc¹ w sytuacjach

powtarzalnych, gdzie jesteœmy poddawani bodŸcom o œred-

niej sile. Na szczêœcie (dla obiektów manipulacji) bardzo

rzadko zdaj¹ sobie sprawê z tego mechanizmu ludzie, któ-

rzy próbuj¹ wywrzeæ na nas wp³yw. Dlatego w³aœnie przej-

dziemy obojêtnie obok pi¹tego ¿ebraka, nie wzbudzi w

nas litoœci „g³odne dziecko”, nie sk³oni do okazania sza-

cunku dziesi¹te powo³anie siê na znan¹ osobistoœæ.

INSTYNKT HAMOWANIA AGRESJI I EMPATIA

Sama natura nakazuje ludziom, by byli

u¿ytecznymi.

Seneka M³odszy

Jakie inne jeszcze mechanizmy uderzaj¹ w skutecz-

noœæ manipulacji? Mo¿e wydawaæ siê to na pierwszy rzut

oka fantastyczne, ale fakt, ¿e cz³owiek jest istot¹ z grun-

tu prospo³eczn¹, powoduje, ¿e nie ulega niektórym mani-

pulacjom. Wystarczy przyjrzeæ siê przedstawianym wcze-

œniej badaniom i eksperymentom. Wiêkszoœæ z nich to

manipulacje maj¹ce na celu uzyskanie jakiegoœ pozytyw-

nego lub spo³ecznie akceptowalnego celu. I tak oto ludzie

ulegaj¹ proœbom o podpisanie petycji na jakiœ chwalebny

cel, ofiarowuj¹ datki na pomoc poszkodowanym, pomaga-

j¹ innym. Nawet podczas stosowania skrajnych manipu-

lacji, takich jak „pranie mózgu”, ofiarom przedstawiany

jest jakiœ zacny cel. Na palcach jednej rêki mo¿emy poli-

czyæ badania, w których wymuszano zachowania spo³ecz-

Psychologia przeciwstawienia siê manipulacjom 241

background image

nie nieakceptowane. Dodaæ przy tym nale¿y, ¿e ekspe-

rymenty te, ze wzglêdu na du¿e odstêpstwa od etycz-

nych zasad prowadzenia badañ, by³y replikowane w bar-

dzo ograniczonym zakresie, co powoduje, ¿e wnioski

wyci¹gane na podstawie uzyskanych wyników powinny

byæ interpretowane z du¿¹ ostro¿noœci¹. Eksperymen-

ty, o których mówiê, to opisywane wczeœniej badania

Milgrama pokazuj¹ce, jak ludzie ulegaj¹c autorytetom,

szkodz¹ innym; to równie¿ spektakularne doœwiadcze-

nia Zimbardo, polegaj¹ce na zaaran¿owaniu sytuacji

wiêzienia i obserwacji agresywnych, antyspo³ecznych

zachowañ grup „wiêŸniów” i „stra¿ników”.

1

A jednak

nawet pomimo skrajnie antyspo³ecznego zachowania siê

osób badanych w eksperymentach Milgrama wykaza³

on, ¿e ich przyczyn¹ nie by³o z³o tkwi¹ce w cz³owieku,

a jedynie uleganie okolicznoœciom.

Zdajê sobie sprawê, ¿e w tym miejscu znajdê mnóstwo

oponentów, którzy oburz¹ siê w odpowiedzi na moje za³o-

¿enie o prospo³ecznym charakterze ludzi. Przytocz¹ mi

masê przyk³adów agresji, barbarzyñstwa bezdusznoœci itd.

Poka¿¹ mi badania pokazuj¹ce, ¿e cz³owiek jest z³y, ¿e

oszukuje, k³amie, morduje, zdradza. Na koniec nazw¹ uto-

pist¹ i wytkn¹ przyk³ad Jana Jakuba Rousseau z jego

koncepcj¹ szlachetnego dzikusa. Wcale nie zamierzam

kwestionowaæ tych faktów. Ogrom doœwiadczanego i ob-

serwowanego z³a, przy naszej wzmo¿onej na nim uwadze,

uprawnia do takiego przekonania. Jednakowo¿ analizu-

j¹c badania nad zjawiskami agresji i zachowaniami pro-

spo³ecznymi, bez zaprzeczania egoistycznego charakteru

zachowania cz³owieka, dochodzê do przekonania, ¿e po-

mijaj¹c zachowania charakterystyczne dla wewn¹trzga-

tunkowej agresji, wiêkszoœæ naszych zachowañ destruk-

cyjnych to efekt uczenia siê, socjalizacji. Instynkt hamo-

wania agresji w stosunku do osobników w³asnego gatunku

(o którym pisa³em tak¿e w czêœci poœwiêconej autodeprecja-

cji) jest wrodzony, podobnie jak wrodzone s¹ rytualne za-

1

Dok³adny opis tych ostatnich badañ mo¿na znaleŸæ w: P. G. Zim-

bardo, F. L. Ruch, Psychologia i ¿ycie. Wyd. cyt.

242

Rozdzia³ VII

background image

chowania agresywne wystêpuj¹ce g³ównie w sytuacjach walk

godowych oraz w walce z osobnikami innych gatunków. Walki

prowadzi wiêkszoœæ zwierz¹t wy¿szego rzêdu, równie¿ naj-

bli¿sze nam ewolucyjnie ma³py cz³ekokszta³tne.

Agresywne starcia nie wiod¹ wszak¿e u wszystkich tych

zwierz¹t do zabójstwa. Pomimo ¿e goryle, szympansy i oran-
gutany dysponuj¹ ogromnymi si³ami fizycznymi i potê¿nym

uzêbieniem, to jednak dotychczas opisano tylko jeden wy-
padek, kiedy samiec goryla udusi³ innego, ale i tego spra-

wozdawca nie zaobserwowa³ sam – us³ysza³ o tym zdarze-
niu od stra¿nika zwierzyny. Wed³ug moich wiadomoœci, ¿a-

den inny z obserwatorów nie poda³, by ¿yj¹ca na swobodzie
ma³pa cz³ekokszta³tna zabi³a wspó³plemieñca.

2

Sk¹d zatem tyle agresji, z³a i innych nieprawoœci wœród

ludzi? I w tym miejscu warto pos³uchaæ opinii antropolo-

gów i etnologów. Twierdz¹ oni, ¿e wrodzone mechanizmy

hamowania agresji u cz³owieka czasami nie maj¹ szans

zadzia³aæ.

Warunkiem skutecznoœci zjednuj¹cych gestów pokory jest,

aby napadniêty mia³ doœæ czasu na nadanie sygna³ów pod-
dania, a przeciwnik – do ich spostrze¿enia. Warunki te prze-

wa¿nie nie s¹ spe³niane, kiedy ludzie napadaj¹ na siebie
w z a j e m z broni¹ w rêku. Ju¿ z chwil¹ wynalezienia t³u-

ka piêœciowego cz³owiek by³ w stanie jednym uderzeniem
wy³¹czyæ przeciwnika z walki, a tym samym odebraæ mu

jak¹kolwiek mo¿liwoœæ poddania siê. Nie jest wiêc na pew-
no przypadkiem, ¿e jednoczeœnie z pojawieniem siê pierw-

szej broni zaczê³y wystêpowaæ rozbite ludzkie czaszki: czaszki
ma³poludów z podrodziny australopiteków wykopane w p³d.

Afryce przez Darta wykazywa³y w wiêkszoœci œlady gwa³-
townych dzia³añ. Nasze wrodzone zahamowania napastli-

woœci wyznaczone s¹ przez wyposa¿enie biologiczne. Kiedy
dwaj ludzie bij¹ siê go³ymi rêkami, w koñcu jeden mo¿e siê

poddaæ wzbudzaj¹c wspó³czucie u przeciwnika. Z chwil¹

2

I. Eibl-Eibesfeldt, Mi³oœæ i nienawiœæ. Wyd. cyt.

Psychologia przeciwstawienia siê manipulacjom

243

background image

wynalezienia pierwszej broni zmieni³o siê to jednak skokowo,
i mo¿na przyj¹æ, ¿e cz³owiek znalaz³ siê wówczas w podobnie

krytycznej sytuacji, w jakiej znajduje siê dzisiaj, w e p o c e
b r o n i j¹drowej. Przodkom naszym udawa³o siê dostosowaæ

do sytuacji, niemniej jednak ka¿da nowa broñ stawia³a ich w
obliczu problemu znalezienia nowych, kulturowych kontroli

agresji. Zawsze wszak¿e wynajdywanie rycerskich regu³ za-
chowania siê pozostawa³o w tyle za technik¹ zbrojeniow¹.

3

Ponadto mamy mnóstwo badañ, które pokazuj¹, ¿e lu-

dzie skutecznie ucz¹ siê agresji, choæby przez modelowa-

nie. A oznacza to, ¿e sama obserwacja zachowañ agre-

sywnych wystarcza do tego, ¿eby osoby obserwuj¹ce po-

trafi³y i mia³y wiêksz¹ tendencjê do emitowania agresji.

St¹d najpewniej ogrom przemocy wœród ludzi. Pociesza-

j¹cy jest jedynie fakt, ¿e wszêdzie na œwiecie zabijanie

bliŸniego spostrzegane jest i co zatem idzie prze¿ywane,

jako wewnêtrzny konflikt. Poniewa¿ jednak kszta³cenie

siê zachowañ agresywnych nie jest tematem tej pracy,

przytoczê dodatkowe fakty, które wskazuj¹ na mechani-

zmy ograniczaj¹ce dzia³anie manipulacji.

Te fakty to empatia i altruizm. Kolejne kontrowersyj-

ne zjawiska w zachowaniu cz³owieka. Podobnie jak po-

przednio mo¿na wdaæ siê w akademick¹ dyskusjê nad

przyczynami, mechanizmami i pochodzeniem zachowañ

altruistycznych. Cokolwiek jednak byœmy stwierdzili, po-

zostaje faktem, ¿e ludzie pomagaj¹ sobie wzajem, poœwiê-

caj¹ siê dla innych. Sk¹d bior¹ siê takie zachowania?

Oczywiœcie, czêœæ z nich wynika z biologii, z instynktu

pomocy osobnikowi tego samego gatunku, czêœæ z opisy-

wanej wczeœniej zasady wzajemnoœci. Niektóre z nich

mog¹ byæ spowodowane oczekiwaniem jakichœ bli¿ej nie-

okreœlonych zysków (np. podziw otoczenia) lub te¿ wymu-

sza je wychowanie. Mnie jednak najbardziej interesuje w

tym miejscu koncepcja e m p a t i i - a l t r u i z m u stwo-

rzona przez Daniela C. Batsona. Zgodnie z t¹ koncepcj¹

zachowania altruistyczne mo¿emy podzieliæ na dwa ro-

3

Tam¿e.

244

Rozdzia³ VII

background image

dzaje – uwarunkowane empati¹ i spowodowane innymi,

wy¿ej wymienionymi czynnikami. Najlepiej bêdzie to za-

nalizowaæ na przyk³adzie. Czy zdarzy³o wam siê spotkaæ

w drzwiach do windy, w wejœciu do budynku lub poci¹gu

kogoœ ob³adowanego torbami, kto nieporadnie usi³owa³

przejœæ przez drzwi? Prawdopodobnie wówczas przytrzy-

maliœcie drzwi, przepuœciliœcie tê osobê przodem albo wrêcz

zaproponowaliœcie pomoc. Takie zachowanie mog³o byæ

spowodowana empati¹, a wiêc zdolnoœci¹ do wyobra¿enia

siebie w analogicznej sytuacji. Poczuliœcie zatem, jak nie-

wygodnie jest temu cz³owiekowi, byæ mo¿e wczeœniej rów-

nie¿ zdarzy³ wam siê podobny przypadek. Jeœli tak, wa-

sze zachowanie by³o spowodowane empati¹ – umiejêtno-

œci¹ wczucia siê w sytuacjê innej, obcej osoby. Mog³o siê

jednak zdarzyæ i tak, ¿e wcale nie odczuwaliœcie wspó³-

czucia i nic was nie obesz³o œmieszne zachowanie cz³o-

wieka z tobo³kami, jednak znajdowaliœcie siê w gronie

przyjació³, którzy niezbyt dobrze pomyœleliby o was, gdy-

byœcie w tej sytuacji nie pomogli przypadkowo spotkane-

mu cz³owiekowi. W tym wypadku wasze zachowanie mia-

³o przyczyny egoistyczne – spowodowane by³o analiz¹ zy-

sków i strat z ca³ej sytuacji.

Rys. 19. Chyba jednak troszkê przesadzi³em z t¹ empati¹…

Psychologia przeciwstawienia siê manipulacjom

245

background image

Koncepcja Batsona zosta³a potwierdzona wieloma ba-

daniami. Nale¿y zatem przypuszczaæ, ¿e jest to doœæ na-

turalne wyjaœnienie czêœci zachowañ altruistycznych. Wy-

jaœnienie to zreszt¹ nie jest niczym nowym, ju¿ w IV

wieku p.n.e. Mencjusz sformu³owa³ to w postaci nastêpu-

j¹cych myœli:

W³aœciwoœci¹ wszystkich ludzi jest niemo¿noœæ zniesienia wi-

doku cudzego cierpienia (…). To uczucie niepokoju, którego
wtedy doœwiadczamy, jest pierwsz¹ oznak¹ cz³owieczeñstwa.

Od siebie dodam do tych stwierdzeñ, ¿e uczucie to

bywa tak¿e obecne w sytuacji, kiedy my sami jesteœmy

sprawcami cierpienia. Wraz z mechanizmem hamowania

agresji empatia powstrzymuje czasami celowe, manipu-

lacyjne dzia³ania, które mia³y dosiêgn¹æ ofiary. Myœlê, ¿e

empatia pojawia siê tak samo w sytuacji, kiedy obser-

wujemy cierpienie fizyczne, nieszczêœcia, jak i wtedy,

kiedy widzimy, ¿e to my sami, naszymi intrygami po-

stawiliœmy w g³upiej sytuacji kogoœ, kto nam zaufa³.

Napisa³em, ¿e „hamowanie agresji o g r a n i c z a ”, a

„empatia powstrzymuje c z a s a m i ”, i tak to nale¿y

rozumieæ. W tym samym stopniu bardziej i czêœciej ule-

gamy manipulacjom, które wykorzystuj¹ mechanizmy

hamowania agresji i empatiê – ofiarujemy datki na cele

dobroczynne, poœwiêcamy swój czas, protestujemy prze-

ciwko z³u.

REAKTANCJA

Powiedz mu, ¿e na niebie jest bilion gwiazd –

uwierzy. Ale powiedz mu, ¿e ta ³awka jest œwie-

¿o malowana – a zaraz dotknie jej palcem.

George Bernard Shaw

Powiedz mu, ¿e jest œwie¿o malowana i n i e w o l n o

jej dotkn¹æ, a zrobi to tym bardziej ochoczo. Tak dzia³a

podstawowy mechanizm psychologiczny, który chroni nas

przed manipulacjami. Nazywa siê on r e a k t a n c j ¹ i

jest tak samo naturalny, jak wiele mechanizmów, które

wykorzystuj¹ manipulacje.

246

Rozdzia³ VII

background image

¯eby zrozumieæ jego istotê, warto przeœledziæ przebieg

ciekawego eksperymentu naturalnego przeprowadzonego

przez dwójkê psychologów amerykañskich.

4

W lipcu 1987

roku wprowadzono w Stanach Zjednoczonych zupe³nie

nowy przepis dotycz¹cy zakazu sprzeda¿y alkoholu dla

m³odzie¿y poni¿ej 21 roku ¿ycia. Psychologowie postano-

wili zbadaæ spo¿ycie alkoholu wœród studentów i porów-

naæ je z dostêpnymi statystykami. I co siê okaza³o? O ile

przed wprowadzeniem zakazu obserwowano w miarê sta-

bilny wzrost spo¿ycia alkoholu wraz z wiekiem osób ba-

danych, o tyle po wprowadzeniu nowego przepisu nast¹-

pi³ gwa³towny wzrost spo¿ycia trunków wœród studentów

pomiêdzy 18 (dotychczasowa granica) a 21 rokiem ¿ycia

(nowa granica). Wyst¹pi³a zatem silna reaktancja – reak-

cja polegaj¹ca na odzyskiwaniu mo¿liwoœci swobodnego

wybierania spoœród ró¿nych dostêpnych zachowañ. Ci, któ-

rych zakaz dotkn¹³, zaczêli wiêcej piæ oraz spostrzegaæ

alkohol jako coœ bardziej ni¿ dotychczas atrakcyjnego.

Tyle precyzyjne badania. Bogactwa przyk³adów dostar-

cza nam równie¿ historia dziwacznego pomys³u, jakim

by³o wprowadzenie w Stanach Zjednoczonych ustawy Vol-

steada i XVIII poprawki do konstytucji dotycz¹cych pro-

hibicji. O ile przed wprowadzeniem zakazu najpopular-

niejszym napojem wœród Amerykanów by³o piwo, a whi-

sky zupe³nie nie cieszy³a siê popularnoœci¹, o tyle po znie-

sieniu prohibicji znalaz³a siê ona na pierwszym miejscu i

zajmuje to poczesne miejsce a¿ do dzisiaj. Ciekawie przed-

stawia siê te¿ statystyka iloœci lokali. W Nowym Jorku przed

wprowadzeniem prohibicji by³o ok. 16 tysiêcy legalnych lo-

kali, gdzie mo¿na by³o kupiæ i spo¿yæ alkohol. Po wprowa-

dzeniu zakazu liczba ta wzros³a do ok. 32-100 tys. nielegal-

nych miejsc wyszynku (niedok³adnoœæ liczby wynika z bra-

ku obiektywnych pomiarów). Równie szokuj¹cy jest rozwój

winnic, których obszar z 97 tys. akrów w 1919 r. wzrós³ do

681 tys. akrów w roku 1926! Poza faktami wyra¿onymi licz-

bami ciekawe s¹ zachowania ludzi w tym okresie:

4

R. Engs, D. J. Hanson, Reactance theory: a test with collegiate

drinking. „Psychological Reports”, 64, 1989, s.1083-1086.

Psychologia przeciwstawienia siê manipulacjom

247

background image

Omijanie przepisów sta³o siê (…) ulubionym hobby Amery-
kanów; w roku 1923 by³o popularniejsze od rozgrywek ligi

baseballa. (…) Pokochali wyjazdy do przygranicznych miast
Kanady i Meksyku; amerykañscy lekarze zaczêli masowo

wypisywaæ recepty na zio³owe eliksiry, toniki i inne lekar-
stwa na bazie alkoholu. Od roku 1923 do 1931 sprzeda¿

tych specyfików wzros³a o 400 procent. (…) W kierunku
wybrze¿y USA pop³ynê³y dziesi¹tki statków za³adowanych

napitkami; statki nie przybija³y jednak do portów (bo towar
zosta³by skonfiskowany), ale przezornie cumowa³y tu¿ za

trzymilowym, amerykañskim obszarem celnym. Nagle oka-
za³o siê, ¿e ¿eglarstwo i wioœlarstwo to najmodniejsze spor-

ty, a w³aœciciele wypo¿yczalni ³ódek robili interes ¿ycia. Wielu
Amerykanów niespodziewanie odkry³o w sobie tak¿e talent

chemiczny, (…) a sklepy zbija³y fortunê na sprzeda¿y mie-
dzianych rurek, stalowych kadzi i szklanych g¹siorów. Wcze-

œniejsi producenci wina z Kaliforni rzucili na rynek produkt
„Vine-Glo”, do którego do³¹czali ulotki t³umacz¹ce, czego

konsumenci nie powinni pod ¿adnym pozorem robiæ z tym
produktem, aby przypadkiem nie uzyskaæ z niego po kilku

tygodniach wina. Pomys³ sprawdzi³ siê znakomicie; popyt
przerós³ poda¿. (…) Okoniem zaczêli stawaæ bogobojni i pra-

worz¹dni dot¹d obywatele – ³amanie prawa stawa³o siê po
prostu modne. Symbolem oporu by³a piersiówka, któr¹ za-

bierano wszêdzie – do teatru, na mecze pi³karskie, do pra-
cy. Alkohol ukrywano w najbardziej wymyœlnych miejscach.

Na liœcie przebojów wysoko sta³y wydr¹¿one laski i zmyœl-
nie pociête wê¿e ogrodnicze, którymi mo¿na siê by³o owi-

n¹æ. Upijanie siê na umór by³o powszechn¹ praktyk¹ – sko-
ro policja mog³a wsadziæ do aresztu za posiadanie butelki

gorza³y, lepiej j¹ by³o wypiæ od razu, zaraz po zakupie.

5

Reaktancja pojawia siê zatem wszêdzie tam, gdzie cz³o-

wiekowi coœ zakazujemy, nakazujemy, zabieramy, ograni-

czamy mu mo¿liwoœæ swobody wyboru. Jest to niemal

mechaniczna reakcja – jak dotkniêcie œwie¿o malowanej

5

K. Niklewicz, Kac po prohibicji. „Gazeta Wyborcza – Magazyn”,

15, 2000.

248

Rozdzia³ VII

background image

³awki. Ta reakcja powoduje równie¿, ¿e na wiele prób

manipulacji, szczególnie tych prostszych, bardziej przej-

rzystych, reagujemy oporem. Sk¹d jednak wzi¹³ siê taki

dziwny mechanizm w naszym zachowaniu, mechanizm,

który z jednej strony pozwala nam broniæ siê przed ma-

nipulacjami, z drugiej natomiast popycha nas do dzia³añ,

których wcale byœmy nie podjêli, gdyby ktoœ nie ustawi³

nam zakazu?

Próby wyjaœnienia tego zjawiska psychologowie podej-

mowali od dawna. Jedn¹ z najlepiej znanych teorii, która

opisuje zjawisko jest teoria reaktancji Jacka Brehma.

6

Podstawowym za³o¿eniem tej teorii jest stwierdzenie, ¿e

u ludzi wystêpuje bardzo wa¿na potrzeba – potrzeba wol-

noœci. Potrzeba wolnoœci jest zaspokojona zawsze wtedy,

kiedy cz³owiek jest subiektywnie przekonany, ¿e nic nie

ogranicza jego dzia³ania. Zdaniem twórcy teorii, zaspoko-

jenie potrzeby wolnoœci jest o tyle istotn¹ spraw¹, i¿ po-

zwala pozostawaæ nam w przekonaniu, ¿e inne potrzeby

równie¿ bêdziemy w stanie zaspokoiæ. Kiedy nasza wol-

noœæ wyboru, decydowania jest ograniczona, pojawiaj¹ siê

najpierw negatywne emocje, a nastêpnie uruchamiana

zostaje reaktancja – zachowanie d¹¿¹ce do odzyskania

tej swobody. G³ówne przejawy reaktancji to wzrost atrak-

cyjnoœci zachowania niedostêpnego, przekora, czyli po-

dejmowanie dzia³ania niedozwolonego, niedostêpnego, a

tak¿e negatywne emocje (z agresj¹ i atakiem w³¹cznie) w

stosunku do osoby b¹dŸ Ÿród³a ograniczenia wolnoœci.

Ustawienie zakazu wjazdu na drodze, któr¹ dotych-

czas poruszaliœmy siê bez przeszkód, spowoduje natych-

miast nasze oburzenie, a mo¿e nawet i próbê z³amania

zakazu. Kiedy pañstwo narzuca obywatelom nowe obo-

wi¹zki, takie jak wiêksze podatki, ci bêd¹ reagowali re-

aktancj¹. Zaczn¹ protestowaæ, przenios¹ swoje sympatie

polityczne na partiê opozycyjn¹, czy wreszcie zaczn¹ szu-

kaæ mniej lub bardziej legalnych dróg obejœcia nowego

prawa. Reaktancja uwidacznia siê zreszt¹ w wielu co-

6

J. W. Brehm, A theory of psychological reactance. Academie Press,

New York 1966.

Psychologia przeciwstawienia siê manipulacjom

249

background image

Rys. 20. Reaktancja? – A co to takiego?

dziennych sytuacjach. Okazuje siê, ¿e ksi¹¿ka, której nie

mogliœmy wypo¿yczyæ z biblioteki, wydaje nam siê du¿o

atrakcyjniejsza od tych wszystkich, które by³y dostêpne.

Podobnie jest z zakupem towarów – te trudno dostêpne

bêd¹ chêtniej kupowane. Cz³owiek czêsto bezrefleksyjnie

stara siê odzyskaæ swobodê wyboru. Innym przejawem

reaktancji jest walka o wolnoœæ toczona od wieków przez

ró¿ne narody, które czuj¹ siê zagro¿one w wolnoœci samo-

stanowienia i decydowania o swoich prawach. Analizuj¹c

reaktancjê z tego punktu widzenia, dostrze¿emy, ¿e jest

to potrzeba czêsto przedk³adana ponad potrzeby podsta-

wowe cz³owieka, a jej wyrazem jest poœwiêcenie, patrio-

tyzm i oddanie. Czy mo¿na w¹tpiæ o s³usznoœci za³o¿enia

Brehma, kiedy z tej perspektywy patrzymy na zjawisko?

Dlaczego akurat reaktancjê wymieni³em jako podstawo-

wy mechanizm broni¹cy nas przed manipulacjami? Specja-

liœci badaj¹cy kszta³towanie postaw u ludzi i procesy per-

swazji odkryli tzw. efekt bumerangowy, który jest wynikiem

dzia³ania reaktancji. Jeœli ktoœ usilnie przekonuje nas do

czegoœ, zaczynamy reagowaæ reaktancj¹. Tak w³aœnie zda-

250

Rozdzia³ VII

background image

rzy³o siê w badaniach Duryea i Okwumabua. Stwierdzili

oni, ¿e uczniowie gimnazjum, którzy uczestniczyli w pro-

gramie zapobiegania piciu alkoholu, w trzy lata póŸniej

znacznie czêœciej pili alkohol w nadmiarze w porównaniu z

uczniami, którzy nie brali udzia³u w takim programie.

7

Efekt

bumerangowy wykorzysta³ jako manipulacjê szatan, który

przybrawszy postaæ wê¿a skusi³ naszych prarodziców do po-

pe³nienia grzechu pierworodnego. Jestem przekonany, ¿e

ludzie na wiele opisanych wczeœniej manipulacji reaguj¹

reaktancj¹ i w rezultacie manipulant otrzymuje cios bume-

rangiem. Czy¿ nie zaczynamy w¹tpiæ w sytuacjach, kiedy

ktoœ usilnie zabiega o nasze zdanie, o deklaracjê okreœlone-

go zachowania? Czy na zbyt jawne próby eskalacji ¿¹dañ

lub sytuacje stresowe nie reagujemy reaktancyjn¹ z³oœci¹ i

przekor¹? Myœlê, ¿e ten naturalny mechanizm obronny s³u-

¿y nam pomoc¹ szczególnie w sytuacjach, kiedy manipula-

cje s¹ ma³o subtelne, a osoba im poddawana odczuwa gwa³t

pope³niany na jej wolnoœci decydowania.

Ustawodawstwo w Holandii dotycz¹ce wielu kontrower-

syjnych sfer ¿ycia, takich jak spo¿ycie narkotyków, homo-

seksualizm itp. uwzglêdnia reaktancjê i zwi¹zany z ni¹ efekt

bumerangowy. W³aœnie dlatego Holandia jest jedynym kra-

jem, w którym mo¿na legalnie kupiæ lekkie narkotyki. Oczy-

wiœcie ten eksperyment budzi wiele w¹tpliwoœci. Ci¹gle nie

ma jednoznacznej odpowiedzi, czy dziêki udostêpnieniu nar-

kotyków zwanych lekkimi spada iloœæ spo¿ywanych œrod-

ków ciê¿kich. Prawdopodobnie mo¿liwoœci pomiaru s¹ tutaj

zbyt ograniczone, aby mo¿na by³o mówiæ o dok³adnych da-

nych. I jeœli nawet to konkretne prawo wydaje nam siê zbyt

odwa¿ne, to przy wprowadzaniu jakichkolwiek zakazów war-

to pamiêtaæ o reaktancji. Znali j¹ ju¿ staro¿ytni, a tak przed-

stawi³ j¹ w swoich pieœniach Horacy:

Audax omnia perpeti gens humana ruit per vetitum nefas –

bo ród ludzki zdolny jest do wszelakiej zbrodni: im sro¿szy
bywa zakaz, tym wiêksza podnieta.

7

Cytowane za: E. Aronson, T. D. Wilson, R. M. Akert, Psychologia

spo³eczna. Serce i umys³. Wyd. cyt.

Psychologia przeciwstawienia siê manipulacjom

251

background image

SAMOOCENA

Bezpoœrednio z reaktancj¹ wi¹¿¹ siê pewne aspekty

samooceny, które u³atwiaj¹ nam przeciwstawianie siê

manipulacjom. Czytelnik zdziwi siê zapewne w tym miej-

scu, bowiem po sporej dawce opisów manipulacji opar-

tych na samoocenie autor oferuje mu obronê opart¹ na

samoocenie. Có¿, ka¿dy kij ma dwa koñce. Badania prze-

prowadzone w 1969 roku przez Williama McGuirre nad

zale¿noœci¹ pomiêdzy wysokoœci¹ samooceny a podatno-

œci¹ na perswazjê pokaza³y, ¿e zarówno osoby o bardzo

wysokiej, jak i te o niskiej s¹ bardziej odporne na komu-

nikaty perswazyjne od osób o samoocenie œrednio-wyso-

kiej. Zale¿noœæ ma zatem taki kszta³t, jak pokazuje to

rysunek 21.

Rys. 21. Wysokoœæ samooceny a podatnoœæ na perswazjê.

Zdawaæ by siê mog³o, ¿e osoby z nisk¹ samoocen¹ po-

winny bardziej ulegaæ komunikatom perswazyjnym, gdy¿

czêœciej sugeruj¹ siê zdaniem innych ludzi. Jednak s¹ to

osoby najczêœciej depresyjne, o niskiej zdolnoœci koncen-

tracji uwagi na przekazach perswazyjnych, skierowane

raczej do wewn¹trz. St¹d ich odpornoœæ na perswazjê –

swoisty „produkt uboczny” niskiej samooceny. Przeciwle-

g³y kraniec tej krzywej to osoby z wysok¹ samoocen¹. S¹

one ma³o akceptuj¹ce i bardzo uwa¿nie analizuj¹ docie-

niska SAMOOCENA wysoka

PODA

TNOή

N

A

PERSW

AZJÊ

252

Rozdzia³ VII

background image

raj¹ce do nich informacje. Dlatego te¿ lepiej odczytuj¹

ukryte w przekazach komunikaty. S¹ tak pewne w³asnych

pogl¹dów, ¿e czêsto od razu odrzucaj¹ sugerowane pogl¹-

dy czy zachowania. W rezultacie najbardziej podatne oka-

za³y siê osoby o przeciêtnej samoocenie. Pozornie wyda-

wa³oby siê, ¿e s¹ one zdolne do uwa¿nego interpretowa-

nia docieraj¹cych do nich przekazów, jednak nie doœæ pew-

ne siebie, by je odrzucaæ. Przyjmuj¹c i analizuj¹c te ko-

munikaty, s¹ sk³onne poddawaæ w w¹tpliwoœæ w³asne prze-

konania i ulegaæ perswazji. I rzeczywiœcie, takie rozumo-

wanie potwierdzi³a meta-analiza przeprowadzona przez

Rhodes i Wood w 1992 r.

8

W tym miejscu trzeba tak¿e zaakcentowaæ znaczenie

aspektu stabilnoœci samooceny. To w³aœnie ten parametr

przede wszystkim odpowiada za nasz¹ naturaln¹ odpor-

noœæ na zabiegi manipulacyjne. Myœlê, ¿e uleganie prze-

kazom reklamowym, komunikatom perswazyjnym nak³a-

niaj¹cym do wiernoœci znanej marce produktów mo¿e byæ

doœæ skutecznym miernikiem podatnoœci na perswazjê i

manipulacjê. Jeœli czytelnik zgodzi siê z takim za³o¿e-

niem, to z pewnoœci¹ zainteresuje go proste badanie prze-

prowadzone przez Roberta Wicklunda w m³odzie¿owym

klubie tenisowym.

9

Zbada³ on najpierw samoocenê kilku-

nastoletnich ch³opców, a nastêpnie zrobi³ test sprawdza-

j¹cy znajomoœæ marek i producentów ró¿nego rodzaju pro-

duktów zwi¹zanych ze sportem i tenisem w szczególno-

œci. Test zawiera³ pytania o producentów butów, koszu-

lek, rakiet, pi³ek, siatek, opasek i ca³ej reszty tych „nie-

zbêdnych” do gry w tenisa akcesoriów. Pytano te¿ o ran-

kingi producentów, ceny i inne parametry. Co siê okaza-

³o? Istnieje œcis³y zwi¹zek pomiêdzy tak¹ komercyjn¹

wiedz¹ a wysokoœci¹ i stabilnoœci¹ samooceny. Ch³opcy

o niskiej i niestabilnej samoocenie wykazywali perfek-

cyjn¹ wiedzê zwi¹zan¹ z komercyjnym aspektem upra-

wianego sportu. Ci z wysok¹ i stabiln¹ samoocen¹ cha-

8

N. Rhodes, W. Wood, Self-esteem and intelligence affect influence-

ability: the mediating role of message reception. „Psychological Bulle-

tin”, 111, 1992, s. 156-171.

9

Informacja w³asna.

Psychologia przeciwstawienia siê manipulacjom

253

background image

rakteryzowali siê du¿o wiêksz¹ ignorancj¹. Nasuwa siê

w tym miejscu prosty wniosek – koszulka i szorty fir-

my Adidas, buty Nike, odpowiednia rakieta w d³oni

mo¿e stanowiæ swoisty pancerz, zbrojê dla ch³opców o

niskiej samoocenie. Intryguj¹ce jest równie¿ to, ¿e wie-

dza o produktach w ¿aden sposób nie wi¹za³a siê z

osi¹ganymi wynikami w grze.

Rezultaty, które uzupe³niaj¹ wy¿ej przedstawione wnio-

ski, uzyskano w programie badawczym Uniwersytetu Yale

poœwiêconym badaniu zmiany postaw. Jednym z czynni-

ków sprzyjaj¹cych wywieraniu wp³ywu na ludzi jest ich

wiek. Ludzie w tzw. „wra¿liwym” okresie, tj. pomiêdzy 18

a 25 rokiem ¿ycia byli najbardziej podatni na perswazjê.

Jest to wiek, w którym samoocena jest bardzo niestabil-

na. M³odzi ludzie jeszcze nie wiedz¹ na co ich staæ, a

dotychczasowe osi¹gniêcia nie zosta³y wystarczaj¹c¹ iloœæ

razy powtórzone, potwierdzone, ¿eby mo¿na by³o nabyæ

przekonania o stabilnoœci w³asnych zdolnoœci i umiejêt-

noœci. Charakterystyczne jest dla nich w tym czasie wy-

czulenie na informacje o sobie docieraj¹ce z otoczenia. W

takim okresie ¿ycia „potwór samooceny” jest szczególnie

wra¿liwy. £atwo go zraniæ, ³atwo nakarmiæ, co za tym

idzie, otwiera siê pole do popisu dla manipulantów wyko-

rzystuj¹cych techniki oparte na samoocenie.

Odwrotnoœæ takiej sytuacji stanowi¹ osoby ze stabiln¹

i adekwatn¹ samoocen¹. Ich wartoœæ zosta³a wielokrotnie

potwierdzona, wiedz¹, na co ich staæ i gdzie s¹ granice

ich mo¿liwoœci. Trudno im bêdzie wmówiæ, ¿e dziêki od-

powiedniej marce butów stan¹ siê kimœ lepszym, bardziej

wartoœciowym. Osoby takie w odpowiedzi na komplement,

który jest zgodny z ich mniemaniem o sobie, nie bêd¹

reagowa³y rumieñcem, ale przyjm¹ go jako coœ, co im siê

nale¿y. W odpowiedzi na komplement przeceniaj¹cy ich

zdolnoœci zareaguj¹ z ostro¿noœci¹, podejrzliwie. Trud-

niej bêdzie równie¿ dotkn¹æ ich uwagami deprecjonu-

j¹cymi. Osoby o stabilnej samoocenie bêd¹ odporniej-

sze na manipulacje, szczególnie na te, które wykorzy-

stuj¹ samoocenê albo raczej, jak widaæ z przedstawio-

nej analizy, jej niedostatki.

254

Rozdzia³ VII

background image

OSOBOWOή I MANIPULACJE

Kilka razy wspomina³em ju¿ o tym, ¿e badania nad

manipulacjami s¹ prowadzone stosunkowo krótko w hi-

storii nauki. Wiele jest z tego powodu luk w naszej wie-

dzy. Takim s³abo poznanym obszarem w badaniach nad

wywieraniem wp³ywu na ludzi jest z pewnoœci¹ znajo-

moœæ udzia³u czynników osobowoœciowych w wywo³ywa-

niu uleg³oœci. Z tego powodu wiêkszoœæ przedstawionych

w tym podrozdziale opinii nale¿y potraktowaæ jako hipo-

tezy, prawdopodobne, ale pozostaj¹ce hipotezami do mo-

mentu ich empirycznej weryfikacji. Pisz¹c o osobowoœcio-

wych wyznacznikach odpornoœci na manipulacje, chcia³-

bym przedstawiæ równie¿ osobowoœciowe czynniki zwiêk-

szaj¹ce uleg³oœæ, a tak¿e te, które predestynuj¹ ludzi do

manipulowania innymi. Jak do tej pory nie znalaz³o siê

w ksi¹¿ce miejsce na opisanie tego tematu, a by³oby szko-

da pomin¹æ tak wa¿ne aspekty manipulacji. Pod pojê-

ciem osobowoœciowych wyznaczników bêdê rozumia³ wszel-

kie w miarê stabilne predyspozycje cz³owieka.

Zacznijmy od najprostszych cech temperamentalnych.

Kiedyœ mówiono o sile uk³adu nerwowego jako o bazowej

w³aœciwoœci psychiki cz³owieka. Po latach badañ opisano

doœæ szczegó³owo parametry naszych reakcji nerwowych.

Dzisiaj psychologowie tê w³aœciwoœæ nazywaj¹ r e a k t y w -

n o œ c i ¹ . W sporym uproszczeniu mo¿emy powiedzieæ,

¿e osoby wysoko reaktywne s¹ wra¿liwe na bodŸce, ich

uk³ad nerwowy ulega szybszemu pobudzeniu w przeci-

wieñstwie do osób nisko reaktywnych, które s¹ odporne

na dzia³anie bodŸców o du¿ej sile. Co to oznacza w sytu-

acjach manipulacyjnych? Otó¿, z pewnoœci¹ ludzie nisko

reaktywni bêd¹ bardziej odporni na wszelkiego rodzaju

manipulacje anga¿uj¹ce emocje. £atwiej im bêdzie znieœæ

ataki personalne, sytuacje stresowe. Amplituda ich reak-

cji w sytuacji huœtawki emocji te¿ bêdzie ni¿sza ni¿ w

przypadku osób wysoko reaktywnych.

Inn¹ podstawow¹ cech¹, która mo¿e mieæ znaczenie w

sytuacjach manipulacyjnych, jest inteligencja. Gdyby

chcieæ znowu pos³u¿yæ siê jêzykiem wspó³czesnej psycho-

Psychologia przeciwstawienia siê manipulacjom

255

background image

logii, powiedzielibyœmy o o t w a r t o œ c i n a d o œ w i a d -

c z e n i a , która jest pojêciem bardziej pojemnym, bo poza

tym, ¿e mieszcz¹ siê w nim parametry inteligencji, to

jeszcze dodatkowo opisuje ono aspekty zwi¹zane z twór-

czoœci¹, ciekawoœæ poznawcz¹ itp. Otwartoœæ na doœwiad-

czenia nie uchroni nas co prawda przed zbytnim pobu-

dzeniem emocjonalnym, ale z ca³¹ pewnoœci¹ w wielu sy-

tuacjach pozwoli szybciej dostrzec oszustwo, intrygê. Na

pewno metody zwi¹zane z manipulacjami poczuciem kon-

troli bêd¹ dla osób otwartych na doœwiadczenia bardziej

przejrzyste, a proste techniki ingracjacyjne równie¿ nie

spowoduj¹ natychmiastowej uleg³oœci. Tak jak pisa³em,

moje opinie stanowi¹ swego rodzaju hipotezy, dlatego te¿

chcia³bym uczciwie przedstawiaæ fakty, które im przecz¹.

Takim faktem, który doœæ mocno podwa¿a moj¹ opiniê o

zabezpieczaj¹cym wp³ywie inteligencji, jest wynik ankie-

ty, jak¹ przeprowadzon¹ w 1990 roku we Francji. Okaza-

³o siê, ¿e a¿ 51% cz³onków sekt to ludzie z wy¿szym wy-

kszta³ceniem! Oczywiœcie, mojego pogl¹du mo¿na broniæ,

stwierdzaj¹c, ¿e ankieta dotyczy³a tylko jednego kraju,

¿e byæ mo¿e sekty „poluj¹” g³ównie na ludzi z wy¿szym

wykszta³ceniem, mo¿na nawet postawiæ tezê, ¿e posiada-

nie wy¿szego wykszta³cenia niekoniecznie musi œwiadczyæ o

wysokiej inteligencji, a byæ mo¿e ludzie z wy¿szym wykszta³-

ceniem s¹ bardziej zorientowani na wartoœci duchowe, a

przez to bardziej lgn¹ do sekt. Jednak¿e dyskusja w oparciu

o ten jeden go³y fakt by³aby zupe³nie pozbawiona naukowe-

go rygoru, dlatego te¿ nie bêdê jej rozpoczyna³, pozostawia-

j¹c ten k³opotliwy fakt pod rozwagê czytelnikowi.

Psychologowie osobowoœci twierdz¹, ¿e ludzi ró¿ni tak¿e

poziom d o m i n a c j i . Z jednej strony mamy osoby ule-

g³e, podatne na wp³yw i z tego powodu jak s¹dzê nale¿y

spodziewaæ siê, ¿e czêœciej bêd¹ ulega³y manipulacjom. Z

drugiej strony osoby dominuj¹ce, chêtnie przejmuj¹ce kon-

trolê nad sytuacj¹, narzucaj¹ce swoje zdanie innym. Uza-

sadnione jest przekonanie, ¿e na takie osoby trudniej bê-

dzie wywrzeæ wp³yw, a nawet mo¿na zaryzykowaæ przy-

puszczenie, ¿e to one bêd¹ mia³y tendencjê do manipulo-

wania innymi.

256

Rozdzia³ VII

background image

U g o d o w o œ æ . Jest to cecha zwi¹zana z jakoœci¹ sto-

sunków z innymi ludŸmi – pocz¹wszy od wspó³czucia i

przyjaŸni, a¿ po postawy antagonistyczne. Wysokie natê-

¿enie tej cechy oznacza u cz³owieka sk³onnoœæ do pomocy,

do wybaczania innym. Ludzie ugodowi maj¹ raczej po-

godne usposobienie, s¹ szczerzy, ufni, altruistyczni, ustê-

pliwi, skromni i delikatni. Osoby skrajnie ugodowe mog¹

wydawaæ siê konformistami spo³ecznymi i s¹ opisywane

jako uleg³e. £atwo sobie wyobraziæ, jak szybko mog¹ paœæ

ofiar¹ manipulacji. W przeciwieñstwie do nich ci, których

charakteryzuje niska ugodowoϾ (nazywana czasami nie-

ustêpliwoœci¹), s¹ raczej podejrzliwi, z³oœliwi, cyniczni, bar-

dziej egoistyczni, oschli emocjonalnie, sk¹pi, nieufni i pa-

miêtliwi. Ludzie ci bêd¹ mniej sk³onni do wspó³pracy z

innymi, a co za tym idzie mniej podatni na manipulacje.

Osoby skrajnie nieustêpliwe to jednostki o zgeneralizowa-

nej agresywnoœci, wrogoœci, z³oœliwoœci, nieuprzejmoœci i

szorstkoœci. Te cechy predestynuj¹ je do stosowania mani-

pulacji raczej ni¿ ulegania im. Oni zatem doœæ czêsto bêd¹

ich autorami. UgodowoϾ jest doϾ silnie uwarunkowana

genetycznie. Psychologowie spekuluj¹ na ten temat, twier-

dz¹c, ¿e ogólnie ujawniana ³agodnoœæ lub wrogoœæ, zarówno

u ludzi jak i u zwierz¹t wi¹¿e siê z mechanizmami ewolu-

cyjnymi, które wykszta³ci³y odpowiedni stosunek gatunków

i jednostek do innych, specjalnie zaœ do obcych.

Obszarem szczególnie obiecuj¹cym, jeœli idzie o mo¿li-

woœci wywierania wp³ywu, jest o s o b o w o œ æ a u t o r y -

t a r n a . Nie jest to pojedyncza cecha, ale z³o¿ony, pato-

logiczny syndrom osobowoœci. Sama koncepcja powsta³a

w 1950 roku, kiedy to znany psychoanalityk T. Adorno

opublikowa³ pracê pt. The authoritarian personality. Od

tego czasu przeprowadzono mnóstwo badañ, opublikowa-

no szereg polemik na temat osobowoœci autorytarnej. Dzi-

siaj uwa¿a siê, ¿e autorytaryzm to przede wszystkim sil-

ne podkreœlanie przez ludzi stosunku dominacji i podpo-

rz¹dkowania jako g³ównych relacji nadaj¹cych œwiatu po-

rz¹dek i hierarchiê. Ludzie z osobowoœci¹ autorytarn¹

uwa¿aj¹, ¿e œwiatem rz¹dz¹ niekontrolowane przez cz³o-

wieka si³y, którym on ulega i którym biernie siê podpo-

Psychologia przeciwstawienia siê manipulacjom

257

background image

rz¹dkowuje. Dlatego w³aœnie szukaj¹ oparcia w silnym

autorytecie, identyfikuj¹ siê z w¹sko rozumian¹ wspólno-

t¹, idealizuj¹ w³asn¹ grupê, przeciwstawiaj¹ j¹ innym gru-

pom. W stosunku do obcych przybieraj¹ postawê niechê-

ci, wrogoœci. S¹ pe³ni uprzedzeñ oraz nietolerancji, pos³u-

guj¹ siê czêsto stereotypami w spostrzeganiu i ocenie lu-

dzi spoza w³asnego krêgu. Osoby autorytarne maj¹ sk³on-

noœæ do rygoryzmu w sytuacji, kiedy inni naruszaj¹ obo-

wi¹zuj¹ce regu³y i chêtnie stosuj¹ surowe kary wobec ta-

kich jednostek. Drogowskazów postêpowania jednostki

autorytarne poszukuj¹ w kodeksie prawnym lub etycz-

nym, w autorytecie, normie pos³uszeñstwa. Jednoczeœnie

wystêpuje u nich silna niechêæ do tego, co subiektywne,

indywidualne, niepowtarzalne i psychiczne, a wiêc do tego,

co wymyka siê spod kontroli zewnêtrznej.

Inna koncepcja, wypracowana przez M. Rokeach’a,

przedstawia swoist¹ koncepcjê osobowoœci autorytarnej,

nazywaj¹c j¹ osobowoœci¹ dogmatyczn¹.

10

Wed³ug tej kon-

cepcji przyczyn¹ kszta³towania siê osobowoœci dogmatycz-

nej jest spo³ecznie uwarunkowany lêk i poczucie zagro¿e-

nia. Identyfikacja z autorytetem jest poznawczym me-

chanizmem obronnym s³u¿¹cym obronie przed lêkiem.

Osoby takie charakteryzuje uproszczone spostrzeganie

œwiata, bardzo czêsto s¹ przekonane, czy te¿ nauczone,

¿e wskazówek w rozwi¹zywaniu w³asnych problemów na-

le¿y szukaæ u autorytetów. Boj¹ siê odejœæ od standardów

wyznaczanych przez grupê, bo to powoduje niebezpieczeñ-

stwo odrzucenia. Czêsto dogmatyzm wi¹¿e siê z niskim

wykszta³ceniem, z ni¿sz¹ inteligencj¹. Ale to nie jest re-

gu³¹. Okazuje siê, ¿e cz³owiek inteligentny i dobrze wy-

kszta³cony mo¿e funkcjonowaæ w wysoce z³o¿ony, abstrak-

cyjny i elastyczny sposób w jednej sferze ¿ycia (np. jako

naukowiec, in¿ynier, mened¿er) i w sposób kompletnie

odmienny – mniej inteligentnie widzieæ rzeczywistoœæ spo-

³eczn¹, religijn¹.

10

M. Rokeach, The open and closed mind. Investigation into the

nature of belief system and personality systems, Basic Books, New

York 1960.

258

Rozdzia³ VII

background image

Spoœród wielu badañ, które przeprowadzono, aby

sprawdziæ sposób funkcjonowania jednostek autorytar-

nych, szczególnie ciekawe jest studium dotycz¹ce osobo-

woœci antydemokratycznej.

11

Autorzy badañ odkryli m.

in., ¿e charakterystyczna dla autorytaryzmu jest uleg³oœæ.

Osoby takie charakteryzuje niezdolnoœæ do powa¿nej kry-

tyki, odrzucenia czy czynnego buntu wobec wyobra¿eñ

swojej podstawowej grupy. Najczêœciej idealizuj¹ i utrzy-

muj¹ w podnios³ym tonie moralnym wyobra¿enie przed-

stawicieli w³adzy. Uleg³oœci w stosunku do w³adzy towa-

rzyszy wczeœniej wspomniana niechêæ do wgl¹du w ludz-

k¹ psychikê. Niechêæ ta obejmuje zarówno ludzi w ogóle,

jak i siebie samego. Na pracê jednostki takie k³ad¹ na-

cisk jako na drogê do tego, ¿eby nie myœleæ o sobie. Cha-

rakterystyczna jest równie¿ dla nich projekcyjnoœæ ozna-

czaj¹ca sk³onnoœæ do wyobra¿enia sobie niezwyk³ych,

z³ych, niebezpiecznych i niszczycielskich si³ w œwiecie.

Oczywiœcie, nie s¹ tu potrzebne specjalne przes³anki czy

dowody, ¿e tak jest w rzeczywistoœci. Po³¹czony z takim

przekonaniem etnocentryzm, a wiêc przekonanie o tym,

¿e „oni” to wróg, w przeciwieñstwie do „nas”, którzy mamy

moralne przekonanie o w³asnej wy¿szoœci, powoduje, ¿e

„antydemokratyczni” spostrzegaj¹ wokó³ siebie wiele grup

„obcych”. Tak wiêc, wszelkie mniejszoœci, grupy odrêbne

kulturowo czy religijnie maj¹ du¿e szanse, ¿eby staæ siê

wrogami. St¹d ju¿ tylko krok do postaw nacjonalistycz-

nych czy wrêcz nazistowskich. Trudno wyobraziæ sobie

lepsze ni¿ osobowoœæ autorytarna pod³o¿e do oddzia³ywa-

nia na ludzi w sektach. Zreszt¹ czytelnik z pewnoœci¹

sam dokona³ ju¿ „przymiarki” metod zaanga¿owanych w

procedurê „prania mózgu”, do sylwetki osobowoœci auto-

rytarnej. Konstatacje z takiego dopasowania mog¹ byæ

zaiste przera¿aj¹ce, co potwierdzaj¹ przytaczane maka-

bryczne fakty w podrozdziale poœwiêconym manipulacji

zwanej „praniem mózgu”.

11

E. Frenkel-Brunswik, D. J. Levinson, R. N. Sanford, OsobowoϾ

antydemokratyczna. [w:] A. Malewski (red.), Zagadnienia Psychologii

Spo³ecznej, Warszawa 1962.

Psychologia przeciwstawienia siê manipulacjom

259

background image

Choæ z przyczyn oczywistych brak jest rzetelnych ba-

dañ na ten temat, najprawdopodobniej wielu cz³onków

sekt religijnych, ekonomicznych itp. to ludzie z autory-

tarn¹ osobowoœci¹. Ugrupowania fundamentalistyczne,

ortodoksyjne z ca³¹ pewnoœci¹ korzystaj¹ z podatnoœci

osób autorytarnych. W Polsce jedn¹ z takich grup s¹ lefe-

bryœci, jak potocznie okreœla siê ksiê¿y i wiernych zwi¹-

zanych z „Bractwem œw. Piusa X”. Ci ultrakonserwatyw-

ni katolicy odprawiaj¹ msze w starym obrz¹dku trydenc-

kim (jego cech¹ charakterystyczn¹ jest zachowanie m.in.

jêzyka ³aciñskiego), natomiast Episkopat Polski okreœli³

tê grupê mianem schizmatyków.

Wœród pierwszych, otwartych entuzjastów lefebryzmu mo¿-

na by³o spotkaæ sympatyków najbardziej naonczas skraj-
nych, prawicowych partii, nawi¹zuj¹cych do przedwojennej

endecji. W tej liczbie – skinheadów. W 1992 r. na tradycjo-
nalistyczn¹ pielgrzymkê z Chartres do Pary¿a wyprawi³a

siê grupa kilku ³ysog³owych m³odzieñców w glanach, pod
przewodnictwem mecenasa Mariana Barañskiego, prezesa

Stronnictwa Narodowego „Szczerbiec”. Opowiadali potem z
emfaz¹ o swoich prze¿yciach, dzielili siê wiedz¹ o otruciu

papie¿a Jana Paw³a I przez lo¿ê masoñsk¹, o opêtaniu Jana
Paw³a II „przez szatana w postaci kardyna³ów watykañ-

skich”, o herezji, jak¹ jest odprawianie mszy wed³ug nowe-
go rytu. (…) W nawracaniu do jedynie s³usznej sprawy wia-

ry widz¹ lefebryœci swoj¹ misjê.

12

To oczywiœcie jeden z wielu przyk³adów, którymi mo¿-

na by zilustrowaæ sposób funkcjonowania organizacji sku-

piaj¹cych ludzi o osobowoœciach autorytarnych. Chcia³-

bym jednak pójœæ dalej i pokazaæ kolejn¹, wa¿n¹ cechê,

bez przedstawienia której opis osobowoœciowych wyznacz-

ników zachowania siê ludzi w sytuacjach wywierania na

nich wp³ywu, by³by kaleki. Jest to cecha, która powoduje,

¿e w sytuacji, kiedy trzy osoby dziel¹ siê studolarówk¹,

jedna dostaje oko³o 53 dolary, druga 30 i wreszcie trzecia

12

E. Wilk, Zbyt wierni. „Polityka”, 13, 1999.

260

Rozdzia³ VII

background image

oko³o 17 dolarów. Co powoduje, ¿e ludzie zamiast podzie-

liæ siê równo po ok. 33,33 $, uzyskuj¹ tak zadziwiaj¹ce

ró¿nice? Psycholog z Columbia University, Richard Chri-

stie odpowiedzia³ na to pytanie, twierdz¹c, ¿e ludzie w

sytuacjach spo³ecznych wykazuj¹ ró¿ny poziom umiejêt-

noœci manipulacji innymi. Cechê tê nazwa³ m a k i a w e -

l i z m e m od nazwiska twórcy Ksiêcia – Niccolo Machia-

vellego.

Podany przyk³ad podzia³u jest przeciêtnym wynikiem

uzyskiwanym w badaniach psychologicznych, gdzie 3 osoby

jako wynagrodzenie za udzia³ w badaniach otrzymywa³y

do podzia³u 100 $. Zamiast spodziewanych sprawiedli-

wych podzia³ów, jedna z osób proponowa³a „wystawienie

do wiatru” trzeciej osoby. Prawie zawsze zwyciê¿a³ ma-

kiawelista – osobnik o najwy¿szych umiejêtnoœciach ma-

nipulacji innymi. Jego dewizy i regu³y postêpowania s¹

jakby ¿ywcem zaczerpniête z Ksiêcia, chocia¿ niekoniecz-

nie musi on sobie z tego zdawaæ sprawê. Makiawelista

uwa¿a, ¿e uzasadnione k³amstwo jest rzecz¹ dobr¹, ¿e

wiêkszoœæ ludzi nie wie naprawdê, co dla nich jest najlep-

sze, ¿e u¿ywanie podstêpów w prowadzeniu sporów jest

rzecz¹ chwalebn¹ i zgodn¹ z honorem. Makiaweliœci czu-

j¹ siê w sytuacjach manipulacyjnych jak ryba w wodzie.

Uwielbiaj¹ interakcje twarz¹ w twarz, potrafi¹ k³amaæ,

patrz¹c w oczy, lubi¹ sytuacje nie do koñca okreœlone

zasadami i przepisami. Wysokie pobudzenie emocjonalne

partnerów jest dla nich jak najbardziej po¿¹danym czyn-

nikiem. Oczywiœcie, my wszyscy jesteœmy w jakimœ stop-

niu makiawelistami, rzecz w tym, ¿e niektórzy osi¹gaj¹

w tego typu zachowaniach mistrzostwo.

W psychologii tworzy siê doœæ czêsto nowe terminy,

pojêcia, teorie, które s¹ niczym innym jak replik¹ rzeczy

dawno ju¿ opisanych. Przyk³adem mo¿e byæ tutaj kon-

cepcja osobowoœci b e z w z g l ê d n e g o g r a c z a opisa-

na przez L. Etheredge. Poniewa¿ ujrza³a œwiat³o dzienne

dopiero w 1993 roku, jest wiêc pewn¹ nowink¹ psycholo-

giczn¹, chocia¿ (moim zdaniem) nie jest niczym wiêcej

ni¿ opisem makiawelizmu. Powsta³a w wyniku obserwa-

cji i analizy zachowañ polityków. Dominuj¹cy rys tej oso-

Psychologia przeciwstawienia siê manipulacjom

261

background image

bowoœci to tendencje manipulacyjne, dlatego te¿ by³oby

nietaktem pominiêcie koncepcji w tym podrozdziale.

Bezwzglêdny gracz (hardball practitioner) jest osob¹,

która ma zdolnoœci przeprowadzania swojej woli w sytu-

acji rozbie¿noœci d¹¿eñ i interesów, co w polityce jest ty-

powym stanem rzeczy. Nadaje to dzia³alnoœci politycznej

cechy bezwzglêdnoœci. Mo¿na wymieniæ kilka szczególnie

wyraŸnych cech „bezwzglêdnego gracza”. Najbardziej rzu-

caj¹ siê w wyolbrzymione ambicje. Bezwzglêdny gracz

swojej pracy nie traktuje jako s³u¿by publicznej, której

cz³owiek powinien siê poœwiêcaæ (choæ tak j¹ oficjalnie

prezentuje). W rzeczywistoœci wa¿ne s¹ dla niego s³awa,

presti¿, w³adza. Charakterystyczne jest jego myœlenie w

kategoriach etycznych – nie odró¿nia tego, co dobre dla

niego, od tego, co jest dobrem publicznym – w jego pojê-

ciu s¹ to wartoœci to¿same. Kolejn¹ charakterystyczn¹

rzecz¹ jest to, ¿e z ludŸmi, z którymi wspó³dzia³a, nie

tworzy zwi¹zków emocjonalnych i nie ma wobec nich po-

czucia lojalnoœci. Doskonale pos³uguje siê technikami in-

gracjacyjnymi, potrafi sprawiaæ wra¿enie mi³ego i przyja-

znego. W rzeczywistoœci zachowuje ca³kowicie ch³odny,

instrumentalny stosunek do ludzi. Nawet najbli¿szych

wspó³pracowników lub najwierniejszych sojuszników jest

w stanie pozostawiæ samym sobie, jeœli uzna to za ko-

rzystne dla siebie.

Bezwzglêdny gracz ma raczej cyniczny pogl¹d na ludz-

k¹ naturê. Zak³ada, ¿e jego przeciwnicy – tak samo jak

on – d¹¿¹ do w³adzy i presti¿u, ¿e dobro publiczne to

pozory, które nie maj¹ dla nich wiêkszego znaczenia, ¿e

dbaj¹ tylko o w³asny – osobisty lub polityczny – interes.

Nie kieruje siê zatem jakimiœ okreœlonymi moralnymi za-

sadami, chocia¿ na zewn¹trz mo¿e manifestowaæ zacho-

wania etyczne. Wykorzystywane w dzia³aniu metody to

nie tylko manipulacje. Jeœli zaistnieje taka potrzeba, po-

s³u¿y siê zwyk³ym oszustwem czy nawet ³amaniem pra-

wa, je¿eli tylko ma to s³u¿yæ jego celom. Inne w³aœciwoœci

bezwzglêdnego gracza to pró¿noœæ, a przede wszystkim

przekonanie o w³asnej wielkoœci i wyj¹tkowej misji, agre-

sywnoœæ – w szczególnoœci tendencja do bezwzglêdnego

262

Rozdzia³ VII

background image

rozprawiania siê z przeciwnikami, do u¿ywania gróŸb i

brutalnego jêzyka.

Tak jak wspomnia³em wczeœniej, nie widzê niczego nad-

zwyczaj odkrywczego w tym opisie osobowoœci. Nowe, cho-

cia¿ wcale nie odkrywcze jest w niej byæ mo¿e po³¹czenie

cech makiawelisty z objawami charakterystycznymi dla o s o -

b o w o œ c i d y s s o c j a l n e j (antyspo³ecznej). Spójrzmy, jak

tak¹ osobowoœæ definiuje podrêcznik psychologii klinicznej.

Przejawia siê ona nieliczeniem siê z normami spo³ecznymi,

a przede wszystkim: nieliczeniem siê z uczuciami innych
osób, lekcewa¿eniem norm i zobowi¹zañ spo³ecznych, trud-

noœci¹ w utrzymaniu sta³ych zwi¹zków z innymi, ³atwoœci¹
reagowania agresj¹ i zachowaniami gwa³townymi nieade-

kwatnymi do sytuacji, brakiem zdolnoœci do prze¿ywania
poczucia winy i niewra¿liwoœci¹ na stosowane kary, sk³on-

noœci¹ do obwiniania innych jako jedynego sposobu wyja-
œniaj¹cego w³asne zachowania.

13

OsobowoϾ dyssocjalna (dawniej nazywano takie za-

burzenia socjo- i psychopati¹) z pewnoœci¹ sprzyja stoso-

waniu manipulacji. Wywieranie wp³ywu na innych w wy-

konaniu takich ludzi jest o tyle niebezpieczne, ¿e czêsto,

tak jak pokazuje to definicja, pozbawione jest podstawo-

wych hamulców zarówno moralnych, jak i tych zwi¹za-

nych z instynktem hamowania agresji. Nie s¹ ci ludzie

równie¿ zdolni w ¿aden sposób do empatii i altruizmu.

Kiedy wkroczyliœmy ju¿ na grunt psychologii klinicz-

nej, na zakoñczenie warto wspomnieæ o jeszcze jednym

zaburzeniu osobowoœci – tym razem sprzyjaj¹cym nie sto-

sowaniu, a uleganiu manipulacjom. Jest to o s o b o w o œ æ

z a l e ¿ n a . Charakterystyczn¹ cech¹ takiej osobowoœci

jest nieumiejêtnoœæ podejmowania decyzji, zale¿noœæ od

innych ludzi (najczêœciej swoich bliskich) i podporz¹dko-

wywanie im wszystkich swoich potrzeb i pragnieñ. Lu-

dzie o osobowoœci zale¿nej zachêcaj¹ lub wrêcz prosz¹

13

J. C. Czaba³a, Podstawowe zaburzenia psychiczne. [w:] J. Stre-

lau (red.), Psychologia. Podrêcznik akademicki. Tom 3, Gdañskie Wy-

dawnictwo Psychologiczne, Gdañsk 2000.

Psychologia przeciwstawienia siê manipulacjom

263

background image

innych, aby przejêli odpowiedzialnoœæ za ich wa¿ne decy-

zje ¿yciowe. Spostrzegaj¹ siebie jako osoby bezradne, bez-

silne i ma³o kompetentne. Kiedy cz³owiek z osobowoœci¹

zale¿n¹ ma s³aby kontakt ze swoimi bliskimi, kiedy ci nie

potrafi¹ mu pomóc, a na jego drodze znajdzie siê przed-

stawiciel jakiejœ organizacji zainteresowanej w przejêciu

nad nim kontroli, psychologiczne „uwiedzenie” jest pra-

wie pewne, natomiast kontrola œwiadomoœci to niemal

dok³adnie to, do czego taka osoba d¹¿y. Niestety, najczê-

œciej koñczy siê to tak, ¿e organizacja i owszem jest zain-

teresowana przejêciem kontroli i odpowiedzialnoœci za

wszystkie (³¹cznie z finansowymi) decyzje takiej osoby,

najmniej jednak jest zainteresowana pomoc¹ dla niej,

przez co cz³owiek o osobowoœci zale¿nej staje siê ofiar¹

próby zaspokojenia swoich patologicznych potrzeb.

Techniki radzenia sobie z manipulacjami

Nie rozcinaj tego, co mo¿esz rozpl¹taæ.

Joseph Joubert

Gdy rozpoczynam tê czêœæ ksi¹¿ki, czujê pewien nie-

pokój. Oto na wielu stronach przedstawi³em zawi³oœci i

niuanse technik manipulacyjnych, aby teraz przekazaæ

treœci, które (nie w¹tpiê w to) zajm¹ najwy¿ej kilka stron.

Czy¿by psychologia by³a tak ma³o kreatywna, jeœli idzie o

wytwarzanie narzêdzi obrony? Mój niepokój jest chyba

jednak tylko moim osobistym problemem. Po pierwsze –

zaczynam czuæ siê odpowiedzialny za osi¹gniêcia ca³ej psy-

chologii, a po wtóre – zaczynam podporz¹dkowywaæ siê

pewnemu standardowi oczekiwañ, które pojawiaj¹ siê

wœród uczestników szkoleñ, u studentów studiuj¹cych na-

uki stosowane oraz u czytelników wielu ksi¹¿ek. Jest to

oczekiwanie procedur, algorytmów, schematów i przepi-

sów dzia³ania. Na moment zapomnia³em o celu ca³ego

przedsiêwziêcia i st¹d pojawi³ siê mój niepokój. Postano-

wi³em jednak o nim napisaæ, ¿eby w tym miejscu jeszcze

raz podkreœliæ cel, w jakim piszê tê ksi¹¿kê i wskazaæ na

podstawowa metodê obrony przed wiêkszoœci¹ manipula-

cji. Celem tym jest obudzenie œwiadomoœci czytelników i

264

Rozdzia³ VII

background image

przekazanie wiedzy o procesach manipulacji. I jest to za-

razem podstawowa metoda obrony – œwiadomoœæ faktu

bycia manipulowanym. ZnajomoϾ mechanizmu, zjawiska,

regu³y ogólnej rz¹dz¹cej zachowaniem daje o wiele wiêk-

sz¹ elastycznoœæ w dzia³aniu ni¿ znajomoœæ algorytmów.

¯ycie proponuje tyle scenariuszy przebiegu zdarzeñ, ¿e

pos³ugiwanie siê gotowymi algorytmami z góry skazane

jest na niepowodzenie. Nawet najlepszy przepis kulinar-

ny nie zapewnia pe³nego sukcesu. Potrzebny jest jeszcze

dobry smak, mo¿e odrobina szczêœcia, na pewno doœwiad-

czenie. Dlatego nawet tak prosta czynnoœæ, jak¹ jest go-

towanie, nazywana bywa sztuka kulinarn¹. Có¿ dopiero

powiedzieæ o sztuce, któr¹ jest ¿ycie? Doœwiadczony ku-

charz wie jednak, czym z³agodziæ smak, jak spowodowaæ,

¿eby by³ bardziej tajemniczy, i zna ca³¹ masê innych taj-

ników swojej sztuki. Chcia³bym, aby ta ksi¹¿ka s³u¿y³a

czytelnikowi raczej jako zbiór takich regu³ i tajników ni¿

jako zestaw gotowych przepisów.

Zdajê sobie jednak sprawê, ¿e w dzia³aniu, kiedy wa¿-

na jest szybkoϾ reagowania, w sytuacjach powtarzalnych

dobrze jest mieæ kilka opanowanych wczeœniej technik.

Poni¿ej przedstawiam kilka gotowych wzorów zachowañ.

Autorem wiêkszej czêœci z nich jest James M. Smith –

specjalista z dziedziny kszta³cenia zachowañ asertywnych.

Niektóre powsta³y jako wynik doœwiadczeñ uczestników

moich szkoleñ b¹dŸ jako rezultat w³asnych przemyœleñ.

AKCEPTOWANIE KOMPLEMENTÓW

Technika ta pozwala przede wszystkim na przeciwdzia-

³anie manipulacjom zwi¹zanym z podnoszeniem wartoœci

drugiej strony. Niezaprzeczanie czasami nawet fa³szywej,

ale pozytywnej prawdzie o nas wytr¹ca broñ z rêki manipu-

latora. Spokojne, nie zabarwione rumieñcem czy próbami

zaprzeczania przyjmowanie komplementów musi spowodo-

waæ, ¿e osoba manipuluj¹ca zrezygnuje z dalszych prób tego

typu. W tym i w nastêpnie opisywanych wzorcach zachowa-

nia bardzo wa¿ne jest zachowanie odpowiedniej mimiki, ge-

stykulacji wskazuj¹cych na spokój.

Psychologia przeciwstawienia siê manipulacjom

265

background image

Niektórzy uczestnicy moich szkoleñ nazwali akcepto-

wanie komplementów „metod¹ Pana Su³ka”. Z pewnoœci¹

wiêkszoœæ czytelników wie ju¿, o czym mówiê. Przez wie-

le lat w programie trzecim Polskiego Radia mieliœmy mo¿-

liwoœæ s³uchania kolejnych odcinków przygód mi³osnych

Pani Elizy i Pana Su³ka. W ka¿dym z odcinków Pani

Eliza wielokrotnie zapewnia³a namiêtnym g³osem:

– Panie Su³ku! Kocham Pana!

– Cicho, wiem… – odpowiada³ obojêtnie i niewzrusze-

nie obiekt uniesieñ. I taki jest, najlapidarniej wyra¿ony,

sens opisywanej tutaj metody.

ZAMIANA OCENY NA OPINIÊ

Niektóre metody obrony przed manipulacjami s¹ pro-

stymi ripostami, które mo¿emy stosowaæ w rozmowie nie-

mal automatycznie. Zamiana oceny na opiniê mo¿e byæ

wykorzystana w sytuacji, kiedy w kontakcie z partnerem

pojawiaj¹ siê uwagi deprecjonuj¹ce w postaci wypowia-

danych ocen. TrudnoϾ w zastosowaniu tej metody polega

g³ównie na tym, ¿eby powstrzymaæ nasz¹ automatyczn¹

reakcjê obrony, odpierania ataku i udowadniania swoich

racji. Tymczasem bardzo ³atwo zamieniæ jest tak¹ ocenê

w opiniê i dopiero wtedy zaprzeczyæ jej. Np.:

– Wy nigdy nie wywi¹zujecie siê z warunków umów!

– Przykro mi, ¿e tak o nas myœlisz (zamiana w opiniê),

ale nie zgadzam siê z tob¹ (zaprzeczenie). Mam inne zda-

nie na ten temat (w³asna opinia).

W tym miejscu rozmowy mo¿na ustaliæ fakty, które

bêd¹ podwa¿a³y wypowiedzian¹ ocenê.

– Wy nigdy nie wywi¹zujecie siê z warunków umów!

– Przykro mi, ¿e tak o nas myœlisz (zamiana w opiniê).

Ale nie zgadzam siê z tob¹ (zaprzeczenie). Znam wiele

osób, które twierdz¹ coœ zupe³nie przeciwnego. Nale¿¹ do

nich… (fakty).

Zamiast zaprzeczania mo¿na zastosowaæ równie¿ zi-

gnorowanie problemu. Np.:

– Wy nigdy nie wywi¹zujecie siê z warunków umów!

– Rozumiem, ¿e takie jest twoje zdanie na nasz temat

266

Rozdzia³ VII

background image

(zamiana w opiniê). Czy masz do nas jeszcze jakieœ inne

zastrze¿enia? (zignorowanie).

Metoda zamiany ocen w opinie oparta jest na za³o¿e-

niu, ¿e nie ma sztywnych, absolutnych prawd o cz³owie-

ku, o firmie – tylko bardzo wiele ludzkich s¹dów, czêsto

sprzecznych z sob¹ i niespójnych. Taki sposób podejœcia

do problemu mo¿e spowodowaæ, ¿e krytyka stanie siê dla

nas mniej groŸna i krêpuj¹ca. Z ca³¹ pewnoœci¹ zastoso-

wanie tej metody os³abi impet ataku.

Nawiasem mówi¹c, jeœli akceptowanie komplementów

przychodzi nam z trudem, a spostrzegamy, ¿e ktoœ usi³u-

je nakarmiæ i uœpiæ naszego potwora samooceny, spróbuj-

my równie¿ tej metody. W tym wypadku wystarczy ju¿

pierwszy cz³on – sama zamiana, bez zaprzeczania poda-

wania w³asnej opinii czy faktów. Ingracjator na pewno

straci nieco animuszu.

DEMASKOWANIE ALUZJI

Bezpoœrednie radzenie sobie z krytyk¹ jest bardzo

utrudnione, kiedy ocena podawana jest nie wprost, lecz

w formie aluzji. Np.:

– W naszym gronie s¹ m³odzi ludzie, którzy nie po-

winni pe³niæ kierowniczych funkcji.

– Ja mam dopiero trzydzieœci lat i kierujê dzia³em

handlowym. Czy uwa¿a pan, ¿e nie nadajê siê na to sta-

nowisko? (demaskowanie aluzji)

W ten sposób zmuszamy partnera do wyra¿enia swo-

jej krytycznej oceny wprost. Dopiero wówczas mo¿emy

radziæ sobie z krytyk¹ np. poprzez zamianê oceny w opi-

niê. Jednak¿e osoby czêsto u¿ywaj¹ce aluzji zazwyczaj

obawiaj¹ siê bezpoœredniej rozmowy. Zmuszone do tego

trac¹ pewnoœæ siebie, bagatelizuj¹ wczeœniej wypowiedzia-

n¹ opiniê, zaprzeczaj¹ lub zamieniaj¹ w dowcip.

ZAS£ONA Z MG£Y

Polega na bezdyskusyjnym akceptowaniu uwag kry-

tycznych, zarzutów, uwag deprecjonuj¹cych. Takie przyj-

mowanie wszystkiego bez jakiejkolwiek reakcji, poza ewen-

Psychologia przeciwstawienia siê manipulacjom

267

background image

tualnym potakiwaniem, pozwala na spokojne reagowanie

i nie wi¹¿e siê z poczuciem winy czy niepokojem. Zacho-

wuj¹c siê w ten sposób, dajemy do zrozumienia rozmów-

cy, ¿e nie dotykaj¹ nas jego uwagi krytyczne w taki spo-

sób, jakby tego chcia³, co ostatecznie zmusza go do ich

zaprzestania. Tak potraktowany partner nie bêdzie pró-

bowa³ wiêcej wyprowadzaæ nas z równowagi, u¿ywaj¹c

uwag deprecjonuj¹cych i bêdzie zmuszony do prowadze-

nia rozmów opartych na informacjach zwrotnych.

PRZYZNANIE SIÊ DO B£ÊDU I UPRZEDZANIE KRYTYKI

Niedawno jeden z uczestników moich szkoleñ zrela-

cjonowa³ mi sytuacjê, jaka zdarzy³a mu siê w pracy. W

umowie zawartej z klientem pope³ni³ dwa powa¿ne b³êdy.

Spodziewa³ siê gwa³townej reakcji ze strony swojego dy-

rektora – cz³owieka wybuchowego, jego zdaniem reaguj¹-

cego nieadekwatnie do sytuacji, co wzbudza³o strach u

pracowników. Tym razem postanowi³ wykorzystaæ wiedzê

zdobyt¹ na szkoleniach. Przyszed³ rano do pracy i skiero-

wa³ swoje kroki wprost do „jaskini lwa”. Przywita³ siê i

rozpocz¹³ swoj¹ wypowiedŸ:

– Z pewnoœci¹ zauwa¿y³ pan, ¿e w umowie z X pope³ni-

³em dwa bardzo powa¿ne b³êdy i jest pan z ca³¹ pewnoœci¹

na mnie z³y. Ja równie¿ zdajê sobie sprawê z tych b³êdów i

równie¿ nie jestem z siebie zadowolony. Niestety w tej chwi-

li nie jestem w stanie ich naprawiæ. Jest na to zbyt póŸno.

Jedyne, co mogê obiecaæ, to to, ¿e nie bêdê ich pope³nia³ w

przysz³oœci. Zdajê sobie równie¿ sprawê, ¿e za takie wykro-

czenie nale¿y mi siê kara finansowa. Przyszed³em poprosiæ,

¿eby mnie pan ukara³ zgodnie z regulaminem.

– Có¿, to rzeczywiœcie by³o g³upie z pana strony i rze-

czywiœcie powinienem pana ukaraæ. Nastêpnym razem

zrobiê to bez wahania. Niech to bêdzie jednak ostatnie

takie wykroczenie.

I w tym miejscu nast¹pi³ szczêœliwy happy end opo-

wiadanej historii. Nie by³o wybuchu gniewu, nie by³o kon-

sekwencji finansowych, kary, niezadowolenia. Dlaczego?

Czytelnicy, którzy interesuj¹ siê sportem, a szczególnie

268

Rozdzia³ VII

background image

sztukami walki, wiedz¹ doskonale, ¿e kiedy niemo¿liwe

jest unikniêcie ciosu, lepiej jest wyjœæ mu naprzeciw ni¿

cofaæ siê. Cios dochodzi do nas wówczas z du¿o mniej-

szym rozpêdem ni¿ w sytuacji, kiedy siê przed nim cofa-

my. Podobna rzecz zdarzy³a siê tutaj, tyle ¿e w sferze

psychologicznej. Nasz bohater p r z y z n a ³ s i ê d o b ³ ê -

d u , co ju¿ odebra³o pierwsz¹ mo¿liwoœæ uderzenia, a

nastêpnie u p r z e d z i ³ k r y t y k ê , co spowodowa³o, ¿e

dyrektor nie mia³ nic wiêcej do zrobienia w ca³ej tej sytu-

acji poza egzekucj¹, o któr¹ poprosi³ podw³adny.

Kiedy po raz pierwszy mieliœmy okazjê obserwowaæ w

polskiej telewizji debatê przed wyborami prezydenckimi

w Stanach Zjednoczonych, mo¿na by³o wielokrotnie do-

strzec, jak atakowani kandydaci przyznawali siê do b³ê-

du. Szczególnie celowa³ w tym George Bush. Przyznanie

siê do b³êdu jest metod¹ pozwalaj¹c¹ na utrzymanie siê

na poziomie równorzêdnego partnera, a nie t³umacz¹ce-

go siê oskar¿onego. Podkreœlenie faktu, ¿e wszyscy pope³-

niamy b³êdy i ¿e wa¿n¹ rzecz¹ jest ich niepowtarzanie,

pozwala przejœæ do porz¹dku dziennego nad tym faktem.

Konsekwencj¹ i dalszym ci¹giem przyznania siê do

b³êdu mo¿e byæ uprzedzenie krytyki. Zdarzaj¹ siê sytu-

acje, kiedy jesteœmy winni i spodziewamy siê uzasadnio-

nych pretensji w stosunku do nas czy firmy, któr¹ repre-

zentujemy. Uprzedzenie krytyki jest sposobem na roz³a-

dowanie napiêcia i zneutralizowanie ataku. Np.:

– Przepraszam, z ca³¹ pewnoœci¹ uwa¿asz nasz¹ firmê

za niesolidn¹ i masz do tego ca³kowite prawo. To, ¿e nie

zap³aciliœmy w terminie, by³o g³upie i nieodpowiedzialne.

Nastêpuj¹ca po takim uprzedzeniu rozmowa z pewno-

œci¹ rozpocznie siê na ni¿szym poziomie napiêcia emocjo-

nalnego ni¿ mia³oby to miejsce wtedy, kiedy partner roz-

poczyna krytykê. Uwa¿ny czytelnik zwróci³ jednak z pew-

noœci¹ uwagê, ¿e metoda ta nosi znamiona manipulacji.

Rzeczywiœcie, mo¿na wykorzystaæ j¹ do uzyskiwania w³a-

snych celów i wtedy staje siê manipulacj¹. Obron¹ jest do

tego momentu, kiedy walczymy o zachowanie w³asnej po-

zycji w rozmowach, kiedy nie dopuszczamy do ataku part-

nera wykorzystuj¹cego nasze b³êdy i potkniêcia.

Psychologia przeciwstawienia siê manipulacjom

269

background image

NEGOCJOWANIE SPOSOBU PROWADZENIA ROZMÓW

Ta metoda jest doϾ uniwersalnym sposobem radzenia

sobie w sytuacjach, kiedy inni nami manipuluj¹. Szcze-

gólnie przydatna podczas prowadzenia rozmów, negocja-

cji, kiedy druga strona stosuje manipulacje wykorzystu-

j¹ce emocje. W przypadku, gdy nasz partner rozmów wy-

korzystuje nieczyste zagrania, dobrze jest przerwaæ roz-

mowy i poinformowaæ go o tym, ¿e czujemy siê manipulo-

wani. Rozmowy przestaj¹ wówczas dotyczyæ zagadnieñ

merytorycznych, a ich przedmiotem staje siê sposób ich

prowadzenia. Dopiero po ustaleniu zasad mo¿na powró-

ciæ do w³aœciwego przedmiotu negocjacji. Metoda ta przy-

nosi dwojakiego rodzaju rezultaty. Nasz partner mo¿e siê

obraziæ i przerwaæ rozmowy lub te¿ bêdzie zaprzecza³ i

³agodzi³ zdarzenie. Z ca³¹ pewnoœci¹ jednak skutek bê-

dzie taki, ¿e nie powróci do raz ju¿ skompromitowanych

technik manipulacyjnych.

TECHNIKA MA£EGO KSIÊCIA

Nazwa pochodzi oczywiœcie od tytu³owego bohatera

opowieœci Antoine de Saint-Exupery. Ma³y Ksi¹¿ê zada-

wa³ Ró¿y, z któr¹ rozmawia³ niestrudzenie, to samo pyta-

nie, bez wzglêdu na wybiegi, jakie stosowa³a ona, aby

sprowadziæ rozmowê na inne tematy. Metoda zatem jest

stosowana wtedy, kiedy rozmówca usi³uje œci¹gn¹æ nas z

obranej drogi prowadzenia negocjacji i rozmów. Polega

ona na niestrudzonym stawianiu tego samego pytania i

podnoszenia tej samej kwestii dopóty, dopóki nie uzyska-

my na nie satysfakcjonuj¹cej odpowiedzi.

ZDARTA P£YTA

Metoda szczególnie przydatna w sytuacji, kiedy musi-

my odmówiæ partnerowi, który zmusza nas do nadmier-

nych ustêpstw, do uleg³oœci. “Zdarta p³yta” zawiera dwa

wa¿ne elementy przeciwstawiania siê presji i manipula-

cji (np. wpêdzaniu w poczucie winy). Pierwszy element to

z d a n i e - k l u c z powtarzane wielokrotnie, stanowczo i

270

Rozdzia³ VII

background image

spokojnie. Drugi element to p o d t r z y m y w a n i e k o n -

t a k t u poprzez nawi¹zywanie do argumentacji partnera

(parafraza) i wyra¿anie w³asnych uczuæ (informacja zwrot-

na). PrzeœledŸmy to na przyk³adzie.

– Czy mo¿emy tê transakcjê op³aciæ przelewem?

– N I E z g a d z a m y s i ê n a p r z e l e w, p o n i e -

w a ¿ p r z e k r a c z a c i e P a ñ s t w o t e r m i n y p ³ a t -

n o œ c i . (zdanie-klucz)

– Zaakceptujcie tym razem przelew, teraz na pewno

nie spóŸnimy siê.

– R o z u m i e m , (kontakt) ¿e macie dobre chêci, ale

nie zgodzimy siê na przelew, bo do tej pory spóŸnialiœcie

siê z p³atnoœciami. (zdanie-klucz)

– Myœla³em, ¿e jesteœmy dobrymi partnerami w in-

teresach.

– Tak, jesteœmy ci¹gle dobrymi partnerami (kontakt),

ale nie zgodzimy siê na przelew, bo spóŸniacie siê z p³at-

noœciami. (zdanie-klucz) le siê czujê w tej sytuacji.

– Liczyliœmy na was, a teraz wy odmawiacie nam

pomocy.

– Rozumiem, ¿e liczyliœcie na nas w tej sprawie. Chêt-

nie pomo¿emy wam w innych kwestiach (kontakt), ale

nie zgodzimy… (zdanie-klucz)

– Zawiedliœmy siê na was!

– Rozumiem, ¿e czujesz siê zawiedziony. Nie chcia³-

bym, ¿eby nasze stosunki popsu³y siê (kontakt), ale nie

zgodzimy siê… (zdanie-klucz)

W trakcie stosowania “zdartej p³yty” zdarza siê, ¿e zo-

staj¹ wci¹gniête w rozmowê emocje. Warto wówczas zdanie

klucz rozbudowaæ o dodatkowy element. Np. „Proszê jednak

na mnie nie krzyczeæ” lub „Nie ¿yczê sobie, aby w trakcie

rozmowy podnosi³ pan g³os”. Koncentracja na jednym prostym

zdaniu pozwoli nam równie¿ opanowaæ w³asne emocje.

Z£AMANIE ZASADY WZAJEMNOŒCI

Wspomina³em kilka razy o swoich obawach zwi¹za-

nych z przekazywaniem wiedzy na temat manipulacji.

Jest jednak pewna specyficzna grupa zawodowa, której

Psychologia przeciwstawienia siê manipulacjom

271

background image

nie waham siê nawet doradzaæ w tym wzglêdzie. T¹ gru-

p¹ s¹ ludzie zajmuj¹cy siê zawodowo windykacj¹ zale-

g³ych nale¿noœci. Ich codzienna praca to radzenie sobie

nie tylko z manipulacjami psychologicznymi, ale równie¿

z pospolitym oszustwem i agresj¹. Nierzadko sami ucie-

kaj¹ siê do manipulacji i wydaje mi siê ta dziedzina jed-

n¹ z nielicznych, kiedy s¹ one dopuszczalne z etycznego

punktu widzenia – zgodnie z rzymsk¹ zasad¹ – Ekstre-

mis malis extrema remedia (na skrajne z³o, skrajne le-

karstwo). Windykatorzy wymyœlaj¹ tak¿e metody obrony

przed manipulacjami. Z³amanie zasady wzajemnoœci przez

specjalistów i praktyków oceniane jest jako bardzo kon-

trowersyjna metoda. Moim zdaniem mo¿e byæ niezwykle

skuteczna i z pewnoœci¹ jest psychologicznie wyrafinowa-

na. Na czym polega?

WyobraŸ sobie, ¿e zalegasz z p³atnoœciami za kredyt,

który zaci¹gn¹³eœ, ¿eby kupiæ telewizor. Nazbiera³o siê

ca³kiem sporo zaleg³oœci. Bez przerwy wydzwania do cie-

bie jakiœ namolny facet z firmy, która udzieli³a ci kredy-

tu. Obieca³eœ mu dla œwiêtego spokoju wys³aæ 100 z³. W

rzeczywistoœci wys³a³eœ jednak tylko 25 z³. I oto znajdu-

jesz w skrzynce pocztowej list o nastêpuj¹cej treœci:

Wœród jutrzejszych listów, Panie SpóŸnialski, powinien Pan

znaleŸæ przesy³kê z czekiem na 25 z³otych, który wys³a³ Pan
do mnie parê dni temu. Obieca³ Pan 100 z³otych i nie po raz

pierwszy z³ama³ Pan swoj¹ obietnicê. Bêdzie Pan potrzebo-
wa³ tych 25 z³otych do zap³acenia kosztów s¹dowych, ponie-

wa¿ zamierzamy skierowaæ sprawê na drogê s¹dow¹, chy-
ba, ¿e…

14

I nastêpnego dnia rzeczywiœcie przychodzi czek. Jak

siê poczujesz? Czy nie liczy³eœ na to, ¿e ta drobna suma

spowoduje, ¿e windykator w ramach wzajemnoœci zanie-

cha ostrzejszych kroków? Czy nie masz wra¿enia, ¿e oto

skoñczy³a siê raz na zawsze zabawa w kotka i myszkê?

14

T. R. Paulsen, Poœci¹gaj wszystkie d³ugi. Profesjonalne techniki

egzekwowania nale¿noœci. Wydawnictwo M & A Coommunications Pol-

ska Sp z o.o., Lublin 1996.

272

Rozdzia³ VII

background image

Nie spotka³o mnie na szczêœcie nigdy takie zdarzenie, ale

próbuj¹c wyobraziæ sobie swoj¹ reakcjê w tej sytuacji,

zacz¹³bym chyba bardzo powa¿nie traktowaæ s³owa listu.

WyraŸne z³amanie zasady wzajemnoœci mo¿e byæ nie-

z³¹ form¹ obrony w sytuacjach manipulacyjnych. WyobraŸ-

ni czytelnika i jego umiejêtnoœciom twórczym pozosta-

wiam prze³o¿enie tej metody na inne sytuacje ¿yciowe.

Psychologia przeciwstawienia siê manipulacjom

273

background image
background image

ZAKOÑCZENIE

background image
background image

Pisanie ksi¹¿ki podobne jest do podró¿y, która koñczy siê

w zaplanowanym miejscu, ale podczas której podró¿nik

bywa zaskakiwany ró¿nymi zdarzeniami, odkrywa ze zdu-

mieniem, ¿e niektóre rzeczy, które zobaczy³, s¹ zupe³nie

ró¿ne od jego wyobra¿eñ. Studiowanie zagadnienia mani-

pulacji to obszar tak rozleg³y, jak dla wêdrowca nowo

poznawany kontynent, dlatego te¿ po drodze niejedno-

krotnie nachodzi go chêæ oddalenia siê od wytyczonej tra-

sy. Czasami poddaje siê jej i odkrywa jakiœ niezwyk³y

krajobraz b¹dŸ zadziwiaj¹c¹ budowlê. PóŸniej wraca na

wyznaczony szlak. Tak w³aœnie podczas pracy nad t¹ ksi¹¿-

k¹ kilkakrotnie zboczy³em z wytyczonej marszruty. Oto

w sposób zupe³nie pocz¹tkowo niezamierzony odkrywa-

³em, ¿e np. zjawisko wyuczonej bezradnoœci bywa œwiado-

mie wykorzystywane w celach manipulacyjnych. Pisz¹c

rozdzia³ poœwiêcony psychologii przeciwstawienia siê ma-

nipulacji, przedstawiaj¹c zjawisko reaktancji, ³apa³em siê

na myœli, ¿e i ono mo¿e byæ wykorzystane w celach mani-

pulacyjnych. Podobnie by³o z innymi mechanizmami

obronnymi, które podczas analizy odkrywa³y swoje dru-

gie – manipulacyjne oblicze. Za³o¿y³em jednak na pocz¹t-

ku pewien cel, a mianowicie w miarê rzetelne opisanie

znanych manipulacji psychologicznych, które s¹ stosowa-

ne w kontaktach pomiêdzy ludŸmi. To opisanie ma s³u-

¿yæ umiejêtnoœciom rozpoznawania, a co za tym idzie –

zwiêkszeniu mo¿liwoœci obrony przed nimi. Liczê na

to, ¿e czytelnik uzna, i¿ cel ten osi¹gn¹³em. ¯ywiê te¿

nadziejê, ¿e lektura tej ksi¹¿ki by³a dla czytelnika tym,

czym jest relacja z podró¿y i ¿e by³a ona przynajmniej

w czêœci tak fascynuj¹ca, jak zdumiewaj¹ca by³a sama

podró¿, chocia¿ jestem przekonany, ¿e ¿adna relacja

samej podró¿y nie zast¹pi.

background image

Winien jestem czytelnikowi tak¿e pewne wyjaœnienie.

W ksi¹¿ce wielokrotnie podawa³em przyk³ady ró¿nora-

kich manipulacji. Czêœæ z nich to zdarzenia, które przy-

trafi³y siê mnie samemu. Tak siê „dziwnie” z³o¿y³o, ¿e w

przyk³adach tych zawsze wystêpujê jako osoba radz¹ca

sobie z manipulacjami. Kiedy ju¿ ktoœ pada³ ofiar¹ mani-

pulacji, to byli to inni. Nie chcia³bym, aby czytelnik na-

bra³ przekonania, ¿e ma do czynienia z superekspertem

od manipulacji, który radzi sobie doskonale w ka¿dej sytu-

acji. Czy to, ¿e takie w³aœnie przyk³ady zamieœci³em w ksi¹¿-

ce, to nie kolejna ilustracja zjawiska zwanego self-serving

bias, a którego dzia³anie wyjaœni³em we Wprowadzeniu?

To, ¿e uleg³em temu prostemu mechanizmowi, najlepiej

pokazuje, ¿e równie¿ autorzy ksi¹¿ek i osoby zawodowo

zajmuj¹ce siê kwestiami wywierania wp³ywu na innych

podlegaj¹ opisywanym przez nich samych prawid³om. Po-

dobnie napisanie ksi¹¿ki o jakiejœ chorobie nie chroni

przed t¹ chorob¹. Moje usprawiedliwienie takiego, a nie

innego doboru przyk³adów mo¿na uzasadniæ w jeden mo¿-

liwy sposób, podobnie jak ongiœ uzasadni³ swoje zachowa-

nie Mark Twain, zwiedzaj¹c wodospad Niagara:

Od niechybnej œmierci ratowa³a nas w¹t³a drewniana po-
rêcz, której czepia³em siê obur¹cz... wcale nie ze strachu,

ale dlatego, ¿e mi siê tak podoba³o.

Wrodzony nam wszystkim i wielokrotnie udowodnio-

ny negatywizm w spostrzeganiu powoduje, ¿e o wiele wiê-

cej uwagi przyk³adamy do zjawisk negatywnych ni¿ po-

zytywnych. Ma to swoje doϾ racjonalne uzasadnienie. Po

prostu zjawiska negatywne s¹ bardziej zagra¿aj¹ce. Sku-

pienie na nich uwagi zwiêksza szanse prze¿ycia i zacho-

wania gatunku. Koncentracja na zjawiskach pozytywnych

jest marnotrawstwem energii. Dzisiaj negatywizm zatra-

ci³ swój pierwotny sens, ale to w³aœnie z jego powodu

autorzy ksi¹¿ek wybieraj¹ tematy takie jak manipulacje,

agresja, z³o, konflikty itp. Czytelnicy natomiast dla tych

samych powodów siêgaj¹ po napisane przez nich ksi¹¿ki.

Ten w³aœnie negatywizm najprawdopodobniej przyczynia³

278

Zakoñczenie

background image

siê równie¿ do tego, ¿e podczas pisania tej ksi¹¿ki wielo-

krotnie kusi³y mnie interesuj¹ce obszary, takie jak psy-

chologia k³amstwa, propaganda, manipulacje informacj¹

lub te¿ wywieranie wp³ywu przez grupy. Materia³ ilustra-

cyjny czy te¿ kolejne doniesienia z badañ gromadzone

podczas pisania prowokowa³y do wejœcia na te obszary.

Dlatego teraz du¿o lepiej ni¿ na pocz¹tku dostrzegam,

jak wiele jest dziedzin, w których manipulacje s¹ wyko-

rzystywane na co dzieñ. Widzê te¿ wiele mechanizmów

psychologicznych, które mog¹ zostaæ wykorzystane w ce-

lach manipulacyjnych. Oczywiœcie, zdajê sobie równie¿

sprawê, ¿e ulegam temu samemu niebezpiecznemu prze-

œwiadczeniu, jakiemu ulegaj¹ czêsto s³uchacze moich wy-

k³adów w dniu, w którym w nich uczestnicz¹. To prze-

œwiadczenie brzmi najkrócej – wszystko jest manipula-

cj¹. Mo¿na je jednak przeformu³owaæ – bardzo wiele pra-

wid³owoœci psychicznych mo¿e byæ wykorzystanych w ce-

lach manipulacyjnych. Dlatego te¿ w ¿aden sposób nie je-

stem w stanie uznaæ pracy nad t¹ ksi¹¿k¹ za skoñczon¹.

Najbezpieczniej zatem bêdzie zamkn¹æ j¹ lakonicznym

stwierdzeniem, jakim dawni bibliotekarze opatrywali zde-

kompletowane folia³y – caetera desund – reszty brak.

Taszów, 20 sierpnia 2000 r.

Zakoñczenie

279

background image
background image

LITERATURA

Przedstawiony poni¿ej spis literatury nie zawiera pozy-

cji, z których zaczerpniêty zosta³ jedynie materia³ ilu-

stracyjny. Zosta³y pominiête, aby nie dezorientowaæ czy-

telnika, który chcia³by pog³êbiæ swoj¹ wiedzê. Przedsta-

wione pozycje w wiêkszoœci s¹ opracowaniami naukowy-

mi lub popularnonaukowymi opisywanych mechanizmów

psychologicznych i zjawisk z nimi zwi¹zanych.

Aronson E., Wilson T. D., Akert R. M., Psychologia spo-

³eczna. Serce i umys³. Wydawnictwo Zysk i S-ka, Po-

znañ 1997.

Bargh J. A., Pietromonaco P., Automatic information pro-

cessing and social perception: The influence of trait

information presented outside of conscious awareness

on impression formations. „Journal of Personality and

Social Psychology”, 43, 1982, s. 437-449.

Brehm J. W., A theory of psychological reactance. Acade-

mic Press, New York 1966.

Carlsmith J. M., Gross A. E., Some effects of guilt on

compliance. „Journal of Personality and Social Psy-

chology”, 11, 1969, s. 232-239.

Cialdini R., Wywieranie wp³ywu na ludzi. Teoria i prakty-

ka. Gdañskie Wydawnictwo Psychologiczne, Gdañsk 1994.

Cialdini R. B., Schroeder D. A., Increasing compliance by

legitimising paltry contributions: When even a penny

helps. „Journal of Personality and Social Psychology”,

34, 1976, s. 599-604.

Czaba³a J. C., Podstawowe zaburzenia psychiczne. [w:]

J. Strelau (red.), Psychologia. Podrêcznik akademicki. Tom

3, Gdañskie Wydawnictwo Psychologiczne, Gdañsk 2000.

Doliñski D., Inni ludzie w procesach motywacyjnych. [w:]

J. Strelau (red.), Psychologia. Podrêcznik akademicki.

background image

Tom 2, Gdañskie Wydawnictwo Psychologiczne,

Gdañsk 2000.

Doliñski D., Orientacja defensywna. Wyd. Instytutu Psy-

chologii PAN, Warszawa 1993.

Doliñski D., Nawrat R., „Huœtawka emocji” jako nowa

technika manipulacji spo³ecznej. „Przegl¹d Psycholo-

giczny”, 1994, Tom XXXVII, nr 1-2, s. 7-20.

Eibl-Eibesfeldt I., Mi³oœæ i nienawiœæ. PWN, Warszawa 1987.

Ekman P., Davidson R. J., Natura emocji. Gdañskie Wy-

dawnictwo Psychologiczne, Gdañsk 1999.

Emswiller T., Deaux K., Willits J. E., Similarity, sex, and

requests for small favours. „Journal of Applied Social

Psychology”, 1, 1971, s. 284-249.

Engs R., Hanson D. J., Reactance theory: a test with

collegiate drinking. „Psychological Reports”, 64, 1989,

s. 1083-1086.

Festinger L., Riecken H. W., Schachter S., When prophecy

fails. University of Minnesota Press, Minneapolis 1956.

Fillaire B., Sekty. Wydawnictwo „Ksi¹¿nica”, Katowice 1999.

Freedman J. L., Fraser S. C., Compliance without pres-

sure: The foot-in-the-door technique. „Journal of Per-

sonality and Social Psychology”, 4, 1966, s. 195-202.

Frenkel-Brunswik E., Levinson D. J., Sanford R. N., Oso-

bowoϾ antydemokratyczna. [w:] A. Malewski (red.),

Zagadnienia Psychologii Spo³ecznej. Warszawa 1962.

Gapik L., Hipnoza i hipnoterapia. Pañstwowy Zak³ad Wy-

dawnictw Lekarskich, Warszawa 1984.

Girard R., Kozio³ ofiarny. Wydawnictwo £ódzkie, £ódŸ 1987.

Glass D. C., Singer J. E., Urban stress: Experiments on noise

and social stressors. Academic Press, New York 1972.

Gouldner A., The norm of reciprocity: A preliminary state-

ment. „American Sociological Review”, 25, 1960, s. 161-178.

Greenwald A. G., The totalitarian ego. „American Psy-

chologist”, 35, 1980, s. 603-618.

Greenwald A. G., Spangenberg E. R., Pratkanis A. R.,

Eskenazi J., Double-blind tests of subliminal self-help

audiotapes. „Psychological Science”, 2, 1991, s. 119-122.

Gregory W. L., Cialdini R. B., Carpenter K. M., Self-rele-

vant scenarios as mediators of likelihood estimates and

282

Literatura

background image

compliance: Does imagining make it so? „Journal of

Personality and Social Psychology”, 43, 1982, s. 89-99.

Hassan S., Psychomanipulacja w sektach. Wydawnictwo

„Ravi”, £ódŸ 1999.

Higgins E. T., Rholes W. S. , Jones C. R., Category acces-

sibility and impression formation. „Journal of Experi-

mental Social Psychology”, 13, 1977, s. 141-154.

Jones E. E., Ingratiation: a social psychological analysis.

Appleton-Century-Crofts, New York 1964.

Kulbat J., Wp³yw wielkoœci pierwszej proœby na percepcjê wiel-

koœci proœby w³aœciwej w sekwencyjnych technikach ma-

nipulacji spo³ecznej. Niepublikowana praca magisterska,

Instytut Psychologii Uniwersytetu Wroc³awskiego 1998.

Langer E.J., Blank A., Chanowitz B., The mindlessness

of ostensibly thoughtful action: The role of „placebic”

information in interpersonal interaction. „Journal of Per-

sonality and Social Psychology”, 36, 1978, s. 635-642.

Leary M., Wywieranie wra¿enia na innych. O sztuce au-

toprezentacji. Gdañskie Wydawnictwo Psychologiczne,

Gdañsk 1999.

Leary M. R., Kowalski R. M., Impression management: A

literature review and two factor model. „Psychological

Bulletin”, 107, 1990, s. 34-47.

Machiavelli N., Ksi¹¿ê. Rozwa¿ania nad pierwszym dzie-

siêcioksiêgiem historii Rzymu Liwiusza. PIW, Warsza-

wa 1984.

Malinowski B., Prawo, zwyczaj, zbrodnia... Warszawa-Poz-

nañ 1939.

Manis M., Cornell S. D., Moore J. C., Transmission of

attitude-relevant information through a communica-

tion change. „Journal of Personality and Social Psy-

chology”, 30, 1974, s. 81-94.

Maruszewski T., Œciga³a E., Nasze wyprane mózgi ³ow-

ców. „Charaktery”, 7, 1999, s. 12-18.

Nawrat R., Manipulacja spo³eczna – przegl¹d technik i

wybranych wyników badañ. „Przegl¹d Psychologicz-

ny”, 1989, Tom XXXII, Nr 1, s. 125-154.

Obuchowski K., Cz³owiek intencjonalny. PWN, Warsza-

wa 1993.

Literatura

283

background image

Olszewska-Kondratowicz A., Obraz w³asnej osoby jako mecha-

nizm reguluj¹cy rodzaj stosowanych przez cz³owieka tech-

nik ingracjacji. „Psychologia Wychowawcza”, 1, 1975.

Paulsen T. R., Poœci¹gaj wszystkie d³ugi. Profesjonalne tech-

niki egzekwowania nale¿noœci. Wydawnictwo M & A Com-

munications Polska Sp. z o.o., Lublin 1996.

Perrotin R., Heusschen P., Acheter avec profit. Les Edi-

tions d’Organisation, Paris 1993.

Piccione C., Hilgard E. R., Zimbardo P. G., On the degree

of stability of measured hypnotizability over a 25-year

period. „Journal of Personality and Social Psycholo-

gy”, 56, 1989, s. 289-295.

Podgórecki A., Zasady socjotechniki. Warszawa 1976.

Rhodes N., Wood W., Self-esteem and intelligence affect

influenceability: the mediating role of message recep-

tion. „Psychological Bulletin”, 111, 1992, s. 156-171.

Rokeach M., The open and closed mind. Investigation

into the nature of belief system and personality sys-

tems. Basic Books, New York 1960.

Rudak I., „Nigdy nie rozmawiaj z nieznajomym” czyli

nawi¹zanie dialogu jako skuteczna technika manipu-

lacji. Niepublikowana praca magisterska. Instytut Psy-

chologii Uniwersytetu Wroc³awskiego 1998.

Schein E., The Chinese indoctrination program for priso-

ners of war: A study of attempted „brainwashing”.

„Psychiatry”, 19, 1956, s. 149-172.

Schein E., Schneier I., Barker C., Coercive Persuasion.

W. W. Norton, New York 1971.

Seligman M. E. P., Maier S. F., Failure to escape traumatic

shock. „Journal of Experimental Psychology”, 74, 1967, s. 1-9.

Singer M. T., Lalich J., Cults in our midst. Jossey-Bass

Publishers, San Francisco 1995.

Waelder R., Demoralisation and Reeducation. „World Po-

litics”, 14, 1962.

Wallace R. K., Benson H., The physiology of meditation.

„Scientific American”, 226, 1972, s. 84-90.

Wilson P. R., The perceptual distortion of height as a

function of ascribed academic status. „Journal of So-

cial Psychology”, 74, 1968, s. 97-102.

284

Literatura

background image

Zimbardo P. G., Ruch F. L., Psychologia i ¿ycie. PWN,

Warszawa 1994.

CYTOWANE STRONY INTERNETOWE

Internet stanowi bardzo bogate Ÿród³o informacji na

temat psychomanipulacji. Cytowane strony s¹ jednymi z

bardziej wyczerpuj¹cych i lepiej uporz¹dkowanych, jeœli

idzie o tematykê manipulacji. Zawarte na tych stronach

„linki” umo¿liwiaj¹ dotarcie do wiêkszoœci publikowanych

w internecie prac na ten temat.

http://www.influenceatwork.com – bogate Ÿród³o infor-

macji na temat wywierania wp³ywu na innych w pra-

cy, ale nie tylko. Niektóre twierdzenia z tej strony

zawieraj¹ spor¹ dozê przesady, ale generalnie autorzy

opieraj¹ siê o naukowe Ÿród³a.

http://www.rickross.com – bardzo bogata strona, szcze-

gólnie wyczerpuj¹co zosta³a potraktowana tematyka

prania mózgu i przeciwdzia³ania sektom. Spora iloœæ

danych z wiarygodnych, naukowych Ÿróde³

http://cti.itc.virginia.edu – strona zwalczaj¹ca „antysek-

ciarzy”. W zasadzie stoj¹ca w opozycji do poprzedniej,

ale równie¿ powo³uj¹ca siê na dane z badañ.

Literatura

285

background image
background image

INDEKS

RZECZOWY

Poniewa¿ wiele nazw technik manipulacyjnych stanowi¹

wyra¿enia metaforyczne, w indeksie nie uwzglêdniano

cudzys³owów.

agresja wewn¹trzgatunkowa 183,

242

altruizm 139, 244, 246, 263
asertywnoϾ 141, 190, 265
autodeprecjacja 43, 65, 122, 195,

199, 202, 203, 240, 242

autohandicap 40
autoprezentacja 43, 53, 57-61, 63,

65, 150

bezlitosny partner 140-142
bilansowanie zdobywanej sympa-

tii z autorytetem 63

bodziec progowy 231, 232
bombardowanie mi³oœci¹ 191, 212,

213

co by by³o gdyby? 32, 140, 158

dehumanizowanie 72
deprecjacja 50, 66-74, 139, 266-268
dialog 92
dobry-z³y facet 114, 118
dominacja 63, 256, 257
dostêpnoœæ psychiczna = regu³a do-

stêpnoœci psychicznej 171, 172

drzwiami w twarz 24, 36, 122-126,

192

dwa razy drzwiami w twarz 126
dylemat lizusa 54
dysonans poznawczy 35, 51, 79-82,

88-94, 97, 98, 100, 189, 208-210,
215-218

efekt bumerangowy 250, 251
efekt stygmatyzacji 130
empatia 241, 244-246, 263
eskalacja ¿¹dañ 35, 94, 96, 98-100,

251

fakty dokonane 140, 145-148

gesty pokory 122, 197, 243
gesty zjednywania 196, 197
gor¹cy sto³ek 214, 216

habituacja 234, 239-241
hamowanie agresji 43, 65, 74, 178,

183, 195-199, 201-203, 241-243,
246, 263

hipnoza 207, 222-229, 231
homo sovieticus 166
huœtawka emocji = huœtawka emo-

cjonalna 35, 47, 112-121, 218, 255

huœtawka emocji sekwencyjna 118,

121, 213

background image

288

Indeks rzeczowy

indoktrynacja 14, 33, 90, 119, 210,

212, 213, 215, 221

ingracjacja 43, 45, 47, 48, 52, 53
instynkt opieki 195-199, 201-203
inteligencja 63, 255, 256, 258
internalizacja systemu wartoœci 216

kierowanie wra¿eniem 58, 59
koncepcja empatii-altruizmu 244
konformizm 43-48, 50, 66, 213
konformizm grupowy 218
konformizm informacyjny 50, 51
konformizm normatywny 50, 51
konformizm urojony 48
kontrola myœli 25, 33, 210, 212
kontrola œwiadomoœci 210-213, 215,

220, 221, 229, 264

kontrola umys³u 33, 165, 210, 213
kozio³ ofiarny 35, 154-157

liczy siê ka¿dy grosz 91, 92, 94

makiawelizm 261, 263
manipulacje pamiêci¹ 61
mediacje 130
medytacje 214-216
motyw manipulacji 27, 29, 30, 58,

150

nawi¹zanie dialogu 93, 131
negatywizm w spostrzeganiu 278
negocjacje 21, 32, 90, 98, 106, 110,

112, 119-124, 127, 140, 144, 145,
151, 156, 157, 192, 270

negocjacje szachowe 192

opisywanie siebie 59, 60
osobowoϾ antydemokratyczna 259
osobowoϾ autorytarna 257-260

osobowoœæ bezwzglêdnego gracza

261, 262

osobowoϾ dogmatyczna 258
osobowoϾ dyssocjalna 263
osobowoœæ zale¿na 166, 263, 264
otwartoœæ na doœwiadczenia 256

pamiêæ operacyjna 105
paradoks autopromocyjny 63
pe³ne ko³o psychologii spo³ecznej 17
perswazja podprogowa 207, 229,

230, 233, 234

p³awienie siê w odbitym blasku

czyjejœ chwa³y 61

podatnoœæ na hipnozê 223
podatnoœæ na perswazjê 252-254
podnoszenie wartoœci partnera 43,

52, 53

podwójne zwi¹zanie 228, 229
politycy 17, 126, 127, 144, 159,

182, 185, 200, 261

polityka 60, 141, 146, 156, 162, 262
pomoc wzajemna 187, 188
potlacz 193, 194
potrzeba samooceny 39, 41
potrzeba wolnoœci 249
pozytywna reakcja seksualna 198,

201, 203

pranie mózgu 160, 165, 207-213,

215, 220, 221, 241, 259

prawa Yerkesa-Dodsona 103, 104,

106, 110

procedura scenariusza 140, 170,

171, 233

przekszta³canie 47, 213, 214
publiczne atrybucje 60
puszczanie niskiej pi³ki 97

reaktancja 36, 246-252, 277

background image

Indeks rzeczowy

289

reaktywnoϾ 255
regresja 197
regu³a autorytetu 31
regu³a konsekwencji 31
regu³a lubienia 31
regu³a niedostêpnoœci 31
regu³a wzajemnoœci 31, 178, 186-

188, 190-193, 212, 244, 271-273

reorientacja 35, 140, 154, 156, 157
rozmra¿anie 213, 214, 228

samoocena – wysokoœæ, stabilnoœæ

39, 40, 42, 53, 61, 68, 92, 100,
234, 235, 252-254

samoocena prywatna 40, 41
samoocena publiczna 40
sekty 33, 90, 191, 207, 208, 212,

214-221, 229, 256, 259, 260, 285

sekty edukacyjne 220
sekty ekonomiczne 90, 221, 260
sekty o charakterze politycznym

33, 90, 220

sekty religijne 33, 90, 191, 212,

215, 217, 219, 220, 228, 260

self-serving bias 19, 20, 278
si³a uk³adu nerwowego 255
spo³eczny dowód s³usznoœci 31, 51
spostrzeganie kontroli 137
spostrzeganie przyczyn zdarzeñ

137, 203

stopa w drzwiach 24, 35, 82, 84,

86-92, 94, 192

stopa w ustach 92, 93
swoboda wyboru 86, 137, 248, 250

teoria Jamesa-Langego 107
teoria procesów przeciwstawnych 115
trening bezradnoœci 160-162, 164, 166
trening interpersonalny 214

udawanie g³upiego 35, 64, 150, 169
ugodowoϾ 257
uleganie autorytetom 178-180, 184,

185, 242

usuwanie siê z cienia pora¿ki 62
utrata to¿samoœci 14, 221

wartoœci progowe 232
wiara w sprawiedliwy œwiat 138,

139, 203

wolnoϾ wyboru 212, 249
wrodzone mechanizmy wyzwalaj¹-

ce 196

wspólne zagro¿enie 157
wygaszanie reakcji orientacyjnej

240

wyra¿anie postaw 60
wyuczona bezradnoϾ 140, 159-

163, 165, 166, 277

wzbudzanie poczucia winy 88, 127,

128, 130, 131, 190, 192, 212, 241,
270

wzorzec dzieciêcoœci 196

zachowania irracjonalne 30, 140,

148, 150, 151, 241

zagro¿enie zewnêtrzne 158
zale¿noœæ sprawnoœci dzia³ania od

poziomu pobudzenia 103-106

zamglenie poznawcze 113, 114,

116, 120

zamra¿anie 213, 216, 218
zasada kontrastu = efekt kontra-

stu 125, 126

zmiana postaw 33, 47, 80, 190,

209, 212, 231, 254

¿ebracy 33, 137, 199, 200, 203, 241
¿ebranie 197, 199, 200

background image

W serii „Biblioteka Moderatora” ukaza³o siê:

Choæ autor „Abecad³a…” kieruje swój podrêcznik do osób,

które publicznie zabieraj¹ g³os, do dziennikarzy, szkoleniow-

ców, myœlê jednak, ¿e ka¿demu z nas przydadz¹ siê æwicze-

nia przedstawione w tym opracowaniu. (…)

Jeœli mówimy piêknie i wyraŸnie, czytanie tej ksi¹¿ki spra-

wi nam tylko przyjemnoœæ. Jeœli mamy do siebie pewne za-

strze¿enia (a kto ich nie ma?), bêdziemy mogli w niej znaleŸæ

æwiczenia, które pozwol¹ nam naprawiæ b³êdy. Dobrze, ¿e jest

taki podrêcznik, z przedmiotu, z którego egzamin zdajemy ka¿-

dego dnia, w ka¿dej rozmowie.

Z recenzji Paw³a Sztompke

Ksi¹¿ka sprzedawana jest z kaset¹ magnetofonow¹.

background image

W serii „Biblioteka Moderatora” ukaza³a siê:

Pisanie prac popularnonaukowych jest sztuk¹, wiêcej, jest w

Polsce sztuk¹ wyj¹tkowo niewdziêczn¹, bo rzadko docenian¹

przez œrodowisko.

Z podziwem czyta³em ksi¹¿kê i z nies³abn¹c¹ uwag¹. Au-

torzy zatem tê sztukê posiedli. (...). Nie pisz¹ o konflikcie jako

z³u, któremu trzeba przeciwdzia³aæ, ale tak¿e jak o czymœ cza-

sem nieuniknionym, z czym trzeba ¿yæ, a czasem jako o czymœ,

co jest dobre, co – wczeœnie dostrze¿one i odpowiednio po-

traktowane – mo¿e s³u¿yæ integracji, a nie rozpadowi. W pe³ni

siê w tym z nimi zgadzam.

Z recenzji prof. Janusza £. Grzelaka

background image

Jako firma doradczo-szkoleniowa organizujemy szkolenia

i warsztaty skoncentrowane wokó³ szeroko rozumianych za-
gadnieñ:

– negocjacji,

– sprzeda¿y,

– zarz¹dzania.

Cech¹ charakterystyczn¹ naszych szkoleñ jest:

Precyzyjne dopasowanie programów do

specyficznych potrzeb naszych klientów.

Specjalizujemy siê tak¿e w prowadzeniu:

Szkoleñ dla trenerów.

Jak wiele podobnych firm, zajmujemy siê doborem personelu,
przeprowadzamy badania psychologiczne kadry, organizuje-
my konkursy na stanowiska kierownicze. Spoœród innych firm
wyró¿nia nas to, ¿e:

Konstruujemy i opracowujemy psycholo-

giczne narzêdzia doboru personelu spe-

cjalnie na u¿ytek zamawiaj¹cych je przed-

siêbiorstw.

Informacje:

tel./fax (071) 354-01-13

tel./fax (074) 869-82-02

www.moderator.wroc.pl

e-mail: moderator@moderator.wroc.pl


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
tomaszewski+tomasz+ +psychologia+og%f3lna%2c+ii+rozdzia%b3+%28kozielecki+j%f3zef+ +my%9clenie+i+rozw
Ratajczak Zofia, TADEUSZA TOMASZEWSKIEGO PSYCHOLOGIA PRACY I JEJ ZWIĄZKI ZE SZKOŁĄ LWOWSKO WARSZAWSK
Tomaszewski Psychologia ogólna str 91 153
Krucz, Tomaszewski Psychologia ogólna, pamięć, uczenie się, język str 171 266
Tomaszewski Psychologia str 7 36
Śliwerski, Andrzej; Witkowski, Tomasz Jak odróżnić kąpiel od kipieli Odpowiedź na komentarz dotyczą
Tomasz Witkowski Psychologia Kłamstwa
Psychologia konfliktów Praktyka radzenia sobie ze sporami Stanisław Chełpa, Tomasz Witkowski
O psychobiznesie tolerancji odpowiedzialnosci Tomasz Witkowski Paweł Fortuna
NOTATKI Emocje 5, Psychologia 1rok, Emocje i motywacja dr Tomasz Czub - wykłady, Emocje i motywacja
Psychologia poznawcza - Tomasz Maruszeski - wykład 11 - Wyobrażenia i wyobraźnia, PSYCHOLOGIA, Proce
S4 Psychologia emocji i motywacji ćwiczenia Tomasz Rowiński ćwiczenia 2, psychologia, Emocje i motyw
Psychologia poznawcza - Tomasz Maruszeski - wykład 5 - Uwaga, Psychologia poznawcza
Psychologia poznawcza - Tomasz Maruszeski - wykład 10 - Wyobrażenia i wyobraźnia, PSYCHOLOGIA, Proce
Psychologia poznawcza - Tomasz Maruszeski - wykład 8 - Pamięć, Psychologia poznawcza

więcej podobnych podstron