List: Skąd się biorą dzieci w szkołach? To proste
Przemysław Gordinowicz
2011-03-17, ostatnia aktualizacja 2011-03-16 17:11
C
zyli krótki kurs prognozowania dla łódzkich radnych decydujących o likwidacji szkół
opisany w liście do "Gazety" przez Przemysława Gordinowicza*
Fot. Fot . Marcin Stępień / Agencja Gazeta
Według Elżbiety Królikowskiej-Kińskiej, wiceprzewodniczącej rady miejskiej, w 2000 roku w łódzkich szkołach
podstawowych uczyło się 44,9 tys. dzieci, a w roku 2015 będzie ich 32,1 tys. Ucieszyło mnie, że podejmując te
trudne i niepopularne decyzje, radni kierują się prognozami. Tak powinno się robić. Kłopot w tym, że podane
prognozy są błędne. Aby to wykazać, dokonam oszacowania liczby uczniów w podstawówkach w najbliższych
latach. Wymaga to niewiele więcej niż tylko umiejętności dodawania.
Skąd się biorą dzieci w szkole? Odpowiedź prosta - najpierw dziecko musi się urodzić. Niedługo później rodzice
odwiedzają właściwy urząd dzielnicowy, by dokonać rejestracji urodzenia i meldunku dziecka. Robią to między
innymi po to, żeby na dwa i pół roku wcześniej władze miejskie wiedziały o prawdopodobnym zamiarze
posłania dziecka do przedszkola, a także po to, aby miały pięć i pół roku na przygotowanie dla dziecka miejsca
w szkole. Dzięki temu można z dużą dokładnością przewidzieć zapotrzebowanie edukacyjne na kilka lat
naprzód! (...)
Przypuszczam, że nie każdy czytelnik ma dostęp do takich danych - a to nie problem - wiele zestawień jest
dostępnych na stronie internetowej Głównego Urzędu Statystycznego. Należy wyszukać zbiór danych
"Ludność. Stan i struktura w przekroju terytorialnym" - aktualizowany przez GUS co pół roku. W tym zbiorze
można odnaleźć dane dla Łodzi (pierwsza część ramki).
Planując zapotrzebowanie edukacyjne na najbliższe lata, nie sposób pominąć reformy minister Hall polegającej
na obniżeniu wieku szkolnego do lat sześciu. W roku 2012 do szkoły obowiązkowo pójdą wszystkie
sześciolatki.
We wrześniu 2012 roku (to już niedługo) do szkół trafią prawie dwa roczniki dzieci naraz - urodzone w 2005 i
2006 roku. Temat kumulacji roczników, co dziwnie, zniknął z debaty publicznej w momencie decydowania o
likwidacji szkół. Według danych Wydziału Edukacji UMŁ (cytowanych za "Gazetą Wyborczą") w 2009 roku do
szkół poszło 235 łódzkich sześciolatków, w 2010 roku - 715, ile pójdzie w 2011 - przyjmijmy, że 1500 (27 proc.)
- ma to wpływ wyłącznie na oszacowanie dla roku 2011/2012. Dodanie do siebie sześciu (lub siedmiu) liczb
pozwoli uzyskać informacje, ile dzieci w wieku szkolnym mieszkało w Łodzi w 2009 roku i dość dokładnie
oszacować, ile było ich w latach wcześniejszych, a ile będzie później.
W roku szkolnym 2009/10 w szkole podstawowej były dzieci z roczników 1997-2002 i 235 dzieci z rocznika
2003, zaś w roku 2010/11 - dzieci z roczników 1998-2003 i 715 dzieci z rocznika 2004. W kolejnym dodamy
1500 dzieci z rocznika 2005. Następnie już dodajemy całe roczniki (siedem, nie sześć). W analogiczny sposób
można oszacować liczbę dzieci w przedszkolu (ramka).
No cóż - według takiego oszacowania decyzja o zamknięciu szkół podstawowych od września 2011 roku, aby
po remoncie budynków, pewnie we wrześniu 2012 roku oddać do użytku nowe przedszkola, nie wydaje się
roztropną. Nowe przedszkola w planowanych lokalizacjach też są (i nadal będą) potrzebne, ale nie kosztem
szkół. (...)
Podane wartości są oczywiście tylko oszacowaniem - nie uwzględniają ani śmiertelności wśród dzieci (na
szczęście niewielkiej), ani wpływu migracji. Trudno jednak przypuścić, by jej skala uprawdopodobniała
prognozę podaną przez wiceprzewodniczącą rady miejskiej - w latach 2010-2015 musiałoby wyprowadzić się z
Łodzi aż 21 proc. dzieci z roczników 2003-2009 (wraz z rodzinami)! Nie sądzę, żeby władze planowały
jakiś
, więc pewnie tworząc tę prognozę, ktoś popełnił błąd.
Mam nadzieję, że można go jeszcze naprawić, cofając decyzje podjęte na podstawie błędnych danych. Co
więcej, uważam, że analogiczne analizy, przeprowadzone w skali konkretnych osiedli i zawczasu dostępne
publicznie, powinny być podstawą do dyskusji o likwidacji jakiejkolwiek szkoły.
Uważny czytelnik może zapytać, dlaczego prognoza dla przedszkoli skończyła się już na roku 2012/13.
Dlatego, że w kolejnym roku do przedszkoli trafią dzieci urodzone w roku 2010, co do liczby których (na stronie
GUS) nie ma jeszcze danych.
Można to oczywiście przewidzieć, stosując bardziej zaawansowane metody prognozowania statystycznego, ale
przy braku doświadczenia, można za ich pomocą uzyskać wyniki obarczone dużym błędem - na przykład
opierając się o średnie dobowe temperatury ze zbyt krótkiego okresu (pół roku) uznać, że we wrześniu opłaca
się sprzedać palto i za uzyskane pieniądze kupić krótkie spodenki, "bo ostatnio było ciepło". Czy nie
przypomina to decyzji o likwidacji szkół podstawowych? * autor jest mieszkańcem Olechowa, ojcem przyszłych
uczniów, których szkoła ma być zlikwidowana.
Rok
Liczba urodzin
1992 7030
1993 6575
(...)
2000 5113
(...)
2003 5194
2004 5451
2005 5530
2006 5658
2007 5787
2008 6405
2009 6795
Rok szkolny Dzieci w wieku szkolnym
2009/10
31358
2010/11
31508
2011/12
32501
2012/13
37127
2013/14
37801
2014/15
39081
2015/16
40585
Rok szkolny Dzieci w wieku przedszkolnym
2009/10
21598
2010/11
21711
2011/12
21880
2012/13
18987
Źródło: Gazeta Wyborcza Łódź
http://lodz.gazeta.pl/lodz/1,35141,9267136,List__Skad_sie_biora_dzieci_w_szkolach__To_proste.html
dostęp: 27.03.2011 / 16:58:24