Rozdział1
Anglia,1176
SirGuibertFitzalan,wspartyogrubypieńdrzewa,przyglądałsiędwómsłużącymuprzątającym
pozostałościpoposiłku.Dośćprzystojny,byłczłowiekiemskromnym,akobiety,nawetsługijegopani,
onieśmielałygo.Wilda,młodszazdwusłużących,pochwyciłajegowzrok.Śmiałespojrzeniedziewczyny
zmusiłoGuibertadoszybkiegoodwróceniaoczu,anajegotwarzypojawiłsięrumieniec.
WiosnabyławpełnymrozkwicieinietylkoWildaposyłałazalotnespojrzeniasirGuibertowi,aleteżnie
był
onjedynymmężczyzną,naktóregotakpatrzyła.Taurodziwadziewczynamiałaniewielkinosek,rumiane
policzki,włosykolorudojrzałychkasztanówiponętneciało.
JednakżeGuibertokazałsięzatwardziałymkawalerem,apozatymWildaniepasowaładomężczyzny,
którymiałjużzasobączterdzieścipięćprzeżytychlat.ByłarówieśnicąladyLeonie,którejobojesłużyli,
aichpaniskończyłalatdziewiętnaście.
SirGuiberttraktowałLeoniezMontwynjakwłasnącórkę.Kiedyzauważył,żeopuszczałąkę,naktórej
zaczęławiosennezbieranieziół,iznikawlesie,wysłałzaniączterechzbrojnych.Dlajejochronywziął
dziesięciuludzi.
Żołnierzewprawdzienienarzekali,aleniebyłotoichulubionezajęcie.Leoniebowiemczęstoprosiła
ichozrywaniewskazanychprzezsiebieroślin.Czyzbieranieziół
tozadaniedlamężczyzny?
DawniejdoochronyladyLeoniewystarczyłotrzechnia,alenieznałzbytdobrzesirWilliamaz
Montwyn,mimostrażników,aleodniedawnaCrewelprzejąłnowyżezamieszkałwjegosiedzibiepo
ślubiepaniElżbietyzsirwłaściciel.WłaśniedojegolasuweszłaLeoniewWilliamem.Należałdojej
posagu.PaniElżbietabyłaposzukiwaniuroślin.ObecnypanwszystkichziemKemp-piątym,najmłodszym
dzieckiemhrabiegoipozwolonojejstonstanowiłdlasirGuibertaprzedmiotgłębokiejtroski.
wyjśćzamążzmiłości.SirWilliamniedorównywałżonieGuibertnigdynielubiłpoprzedniego
właścicielastanem,alekochałjąbardzo,byćmożezabardzo.JejKempston,sirEdmondaMontignyego,
alestarybaronśmierćtakgoprzybiła,żeniemógłznieśćobecnościprzynajmniejniesprawiałkłopotów.
NowylordKempstonjedynegodziecka.Leonie-jakmatka-byładrobnaiwciążuskarżałsięna
poddanychzPershwick,itoodsmukła,obdarzonaniezwykłymi,srebrzystoblondwłosamiipierwszego
dniapoobjęciuCrewel.Skargibyły,niestety,jasnoszarymioczami.Słowo'piękność"niewystarczało,
uzasadnione,acogorsza,ladyLeonieczułasięosobiścieabyjąopisać.
odpowiedzialnazatenstanrzeczy.
Westchnął,myślącoobukobietach,matceicórce,z
-Pozwól,żesiętymzajmę,sirGuibercie-poprosiła,gdyktórychjednaodeszła,adrugabyłamurównie
drogajakporazpierwszyusłyszałaoskargach.-Obawiamsię,żeniegdyśtamta.Nagleprzyjemne
rozważaniazakłócił
poddaniwierzą,iżwyrządzającszkodywCrewel,oddajądochodzącyzlasuwojennyokrzyk.
miprzysługę.Byłamwwioscetegodnia,kiedyAlainGuibertprzezmomentzastygłwbezruchu,poczym
zMontignyprzybył,abymniepowidomić,jakienieszczęściewyciągniętymmieczempognałwstronę
lasu.Czterejspadłonaniegoinajegoojca-wyjaśniła.Zbytwielużołnierze,którzystalinieopodalprzy
koniach,podążylizapoddanychwidziało,jakbardzosiętymzmartwiłam.
nim.Wszyscymielinadzieje,żestrażnicyzostaliprzyObawiamsięteż,żesłyszeli,jakżyczyłam
rządzącemuLeonie.
terazwCrewelCzarnemuWilkowi,żebyzachorowałnaLeoniezMontwynzapuściłasięjużgłębokow
las,gdyospę.
wtemporaziłjąnieludzkikrzyk.JakzwykleudałojejsięGuibertniepotrafiłuwierzyć,żeLeoniejest
zdolnadooddalićodczterechopiekunów.Terazwyobraziłasobie,żeprzeklinaniakogokolwiek.Nie
ona.Byłazadobra,zawpobliżuskradasięwielka,straszliwabestia.Mimotodelikatna,chętnado
udzielaniapomocychorymiwrodzona,choćnieprzystającadamieciekawośćsprawiła,łagodzeniaich
cierpień.ZdaniemsirGuibertaniemogłaźleże,zamiastwracaćdoswoichżołnierzy,ruszyławpostąpić.
Chuchałnaniąijąrozpieszczał.Nobojeśliniekierunku,skąddobiegałryk.
on,tokto?-zapytywałsiebie.Napewnoniejejojciec,Poczuładymizaczęłabiec.Przedzierałasię
przezktóryprzedsześciulaty,pośmierciżony,odesłałLeoniedozarośla,ażdotarładojegoźródła.
Płonęłachatadrwala.OnkaszteluPershwickwrazzciotkąBeatrix,ponieważniesamstałwpobliżu,
patrzącnadopalającesięszczątkimógłznieśćwidokukogoś,ktoprzypominałmuzmarłą.
domu.PięciukonnychipiętnastupieszychżołnierzywGuibertniepotrafiłzrozumiećtakiegopostępowa-
milczeniuprzyglądałosięzrujnowanejchacie.Rycerzwzbroikrążyłnawielkimrumakumiędzychatąa
żołnierzami.Kiedywybuchnąłprzekleń-
stwami,Leoniezrozumiała,ktowydałtenpierwszy,pominającsobieokropnykrzyk.-Widziałaś,jak
wygląda?
straszliwykrzyk.Poznałarycerza.Napowrótskryłasięw
-Nie-ztrudemukryłarozczarowanie.-Miałnagłowiegąszczu,dziękująclosowizaciemnozieloną
pelerynę.
szyszak.Alebyłwielki,więcniemogłamsięmylić.
GdynadbiegliludzieLeonie,jejobecnośćmogłazostać
-Możetymrazem,zamiastprzysyłaćsługę,przybędziewykryta.Odwróciłasiędonich,uciszyłagestemi
nakazałaosobiścieikłopotywreszciesięskończą.
wycofaniesięstamtąd.Podeszładonichspokojnie.
-Albosprowadzituswojąarmię.
Otoczylijąiruszyliwkierunkujejwłości.SirGuibertwraz
-Niemanatodowodów,pani.Tylkosłowasługi.Lepiejzresztążołnierzydołączyłdonichwchwilę
później.
jednakbędzie,gdyznajdzieszsiębezpiecznawwarowni,a
-Niemaniebezpieczeństwa-zapewniłasirGuiberta.-
japojadęzinnymistrzecwioski.
Powinniśmyjednakopuścićtomiejsce.LordKempstonLeoniewróciładodomuzczteremażołnierzamii
dwiemaodkryłspalonąchatędrwalainiejestzbytzadowolony.
służącymi.Zrozumiała,żeniedośćstanowczonakazała
-Widziałaśgo?
swoimludziom,abyniewyrządzaliszkódwCrewel.
-Owszem.Szalałzwściekłości.
Prawdęmówiąc,niemiaładotegoserca,ponieważcieszyłaSirGuibertmruknąłcośpodnosemi
pośpieszyłzasięwgłębiducha,żenowegopananaKempstonnękająLeonie.Niebyłobydobrze,gdyby
zobaczonojąwpobliżudrobnekłopoty.
spalonejchatywotoczeniużołnierzy.JakbytoPrzyszłojejdogłowy,żemogłabyzłagodzićsytuację
wytłumaczyła?
swoichpoddanych,oferującimwnajbliższeświętoPóźniej,kiedyjużbędziebezpiecznie,słudzywrócą
dorozrywkiwPershwick.NiepokójcodozamiarówCzarnegolasupozioła.TymczasemladyLeoniei
zbrojnimusząWilkasprawił,żepostanowiłaniezwoływaćpoddanychdozniknąćzesceny.
warowni.Nie,lepiejuważnieprzyglądaćsiępoczynaniomSirGuibertpodsadziłLeonienakonia.
sąsiadainiestwarzaćpoddanymokazjidogromadzeniasię
-Skądwiesz,żewidziałaśCzarnegoWilka?
wmiejscu,gdziemożnawypić.Jeszczebyzaplanowalicoś,
-Nosiłznaksrebrnegowilkanaczarnympolu.
cozłatwościąmożnabyzniąpowiązać.Nie.JeślijejLeonienieprzyznałasięsirGuibertowi,żejuż
kiedyśpoddanizamierzająspiskowaćprzeciwkoCzarnemuwidziałategoczłowieka.Niemogła,
ponieważwtedyWilkowi,niechczyniątozdalaodkasztelu.
opuściłakasztelwprzebraniuibezniczyjejwiedzy.ChciałaWiedziała,cotrzebazrobić.Musiraz
jeszczeprzemówićobejrzećturniejwCrewel.Późniejżałowałaswojegodopoddanych,tymrazem
stanowczo.Kiedyjednakpostępku.
pomyślałaodrogimAlainie,wygnanymzeswegodomu,o
-Prawdopodobnietobyłon,chociażjegoludziebiednymsirEdmondzie,któryumarł,żebykrólHenryk
równieżnoszątebarwy-zgodziłsięsirGuibert,przymógłokazaćłaskęjednemuzeswychnajemników,
obdarowującgopięknymidobrami,stwierdziła,żewcaleniepragniezachowaniapokojuzliam,wrazz
nowążoną,ladyJudytą,którąpoślubiłwrokCzarnymWilkiem.
pośmiercimatkiLeonie.
Leoniejużniepotrafiładobrzemyślećoswoimojcu,aleniktjejotonieobwiniał.Miałaszczęśliwe
dzieciństwo,Rozdział2
dwojekochającychrodziców,inaglestraciłaichoboje.Tenokrutnycioslosubyłcałkowicie
niezasłużony.
Kiedyścałymsercemkochałaojca.TerazprawienicdoLeoniepodałamydłosłużebnejipochyliłasię,
żebyniegonieczuła.Czasemgoprzeklinała.Zwłaszczawtedy,Wildaumyłajejplecy.Wskazała
machnięciemreki,żeniegdyprzysyłałswoichludzi,abysplądrowalijejspiżarniechce,abyją
opłukiwano,iułożyłasięwygodniejwwielkiejdlajegowłasnych,niezaspokojonychpotrzeb.Chodziło
niewannie,bynapawaćsiękojącymdziałaniempachnącejtylkooPershwick,aleoRetheliMarhill,
którerównieżziołamiwody,pókibyładośćgorąca.
należałydoLeonie.Nigdynieprzesłałlistucórce,aleNapaleniskupłonąłogień,łagodzącniecochłód
korzystałzowocówjejciężkiejpracy,zabierajączbioryikomnaty.Zaoknamizapadłciepływiosenny
zmierzch,aleczynsze.
wkamiennychmurachkaszteluPershwickpanowałziąb,Wostatnichkilkulatachnieudawałomusięto
takjakktóremu,jaksięzdaje,niemożnabyłozaradzić.Sufitprzedtem.Leonienauczyłasiębowiem
przechytrzaćojcowekomnatkiotwierałsięnawielkąsalę,cosprawiało,żesługiikiedypojawiałsię
ktośzMontwynzgotowąlistą,pośrodkuhulałyprzeciągi.
spichrzebyłyprawiepuste,azapasyukrytewnajmniejPershwicktostarawarownia,którązbudowano,
nieprawdopodobnychmiejscach.Leoniechowałarównieżmyślącowygodziemieszkańcówczygości.
GłównasalakorzenieitkaninynabywaneukupcówwRethel.ponieważbyłaobszerna,aleniezmieniono
wniejnicodczasówczasemprzybywałatakżeladyJudyta,aonauważała,żebudowyprzedstulaty.
KomnatęLeonieoddzielonoodmożezabraćzPershwickwszystko,cojejwpadniewręce.
częścipodwyższonejdrewnianymibalami.MieszkałatuzePodstępyLeonieniekiedyobracałysię
przeciwkonie]
swojąciotkąBeatrix.Drewnianedeskidzieliłysamej,ponieważbywało,żezapominała,gdzieukryła
pomieszczenienadwieczęści,abykażdazdammiałazapasy.Aletojejniezniechęciło.Zamiastkajać
sięprzedodrobinęprywatności.NieprzewidzianokomnatksiędzemzPershwickiprosićgoopomoc
przekonałaojcaprzeznaczonychspecjalniedlakobiet,jaktobywałowBenneta,żebynauczyłjączytaći
pisać.Dziękitemumogłanowychzamkach.Służbaspaławgłównejsali,ażołnierzenotowaćdrogędo
labiryntukryjówek.Terazjejsługomniewsieni,gdziespałrównieżsirGuibert.
groziłgłód,ajejsamejnigdyniczegoniezabrakło.NiePershwick,choćniezbytwygodne,byłodla
Leoniezawdzięczałategoswojemuojcu.
domemprzezostatniesześćlat.OdprzyjazduanirazunieLeoniewstała,abyWildamogłająopłukaći
okryćwróciładoMontwyn,miejscaswychnarodzin.Niewidywałasięzojcem.ZamekMontwyn
znajdowałsięzaledwieopięćmil.Mieszkałtamjejojciec,sirWil-ciepłąnocnąszatą.Niezamierzała
tegowieczoraopuszczaćWkońcudoszładowniosku,żebyćmożebędziejejswojejkomnaty.Ciotka
Beatrixsiedziałaprzyogniuilepiejbezmęża.Niegroziłojejwysłaniedoklasztoru.Byłahaftowała,jak
zwyklepogrążonawrozmyślaniach.Byłapaniąwłasnegokasztelu,odpowiadałatylkoprzedojcem,
najstarszązsióstrElżbiety,owdowiałaprzedwielulaty.
którynieodzywałsiędoniejinajprawdopodobniejcórkawStraciładobra,którewniosławposagu,na
rzeczkrewnychogólegonieobchodziła.
mężainiewyszłapowtórniezamąż.Twierdziła,żetakjestToszczególne,aleigodnezazdrości
położenielepiej.DośmierciElżbietymieszkałaubrata,hrabiego
-powiedziałasobie,tłumiącpierwszątęsknotęzamiłością.
Shefford.Niedługopotem,gdyLeonieznalazłasięwdomuWwiększościpannymłodenieznałyswoich
mężówprzedwasala,GuibertaFitzalana,Beatrixuznała,żejejzaślubinami.Częstostawałysię
własnościączłowiekaobowiązkiemjestopiekowaćsięsiostrzenicą.
starego,okrutnegolubobojętnego.TylkochłopipobieraliWłaściwietoLeonieopiekowałasięciotką,
ponieważsięzmiłości.
Beatrixbyłabardzonieśmiała.NawettoodosobnieniewLeoniezaczęławierzyć,żemaszczęście.
PragnęłatylkoPerswicknieprzydałojejodwagi.Urodziłasięjakowyrwaćsięzeswojejsamotni,i
dlategozawędrowałananajstarszazcórekzmarłegohrabiegoSheffordipamiętałaturniejażdoCrewel.
gozczasówburzliwejmłodości,natomiastweNigdyprzedtemniewidziałaturniejuiniepotrafiła
wspomnieniachnajmłodszejElżbietypozostałjedynieoprzećsiępokusie.KrólHenrykzakazałturniejów
pozałagodnymicierpliwymojcem.
nielicznymi,któreorganizowanowszczególnychLeonienieznałaobecnegohrabiego,któregoziemie
okolicznościachizajegoprzyzwoleniem.Wprzeszłościleżałynapółnocy,dalekoodśrodkowejczęści
kraju.Kiedyzbytwieleturniejówkończyłosiękrwawąbitwą.Weosiągnęławiekodpowiednido
małżeństwaizaczęłaFrancjizaśturniejemogłyodbywaćsięwdowolnymczasieprzemyśliwaćomężu,
postanowiłaskontaktowaćsięzimiejscu.Wielurycerzywzbogaciłosię,jeżdżączjednegowujem.
WówczasciotkaBeatrixwyjaśniłajejłagodnie,żenadrugi.WAngliidziałosięinaczej.
hrabia,mającośmiororodzeństwa,wielusiostrzeńcówiPoczątkowoturniejwCrewelbyłekscytujący.
Czarnysiostrzenic,atakżesześciorowłasnychdzieciorazwnuki,Wilkwjechałwszrankiwpełnejzbroi,
otaczałogosześciuniezechcezajmowaćsięzamążpójściemcórkijednejzwysokich,potężnie
zbudowanychrycerzy.Wszyscynosilisióstr,wdodatkutej,któraniewyszłaodpowiedniozamąż,jego
barwy-czerńisrebro.Siedmiuprzeciwnikówrównieżaponadtojużnieżyła.
przywdziałozbroje.LeonierozpoznałakilkaproporcówLeonie,wówczaspiętnastoletnia,zaniepokoiła
się,żedawnychwasalisirEdmondaMontigny'ego.CzarnyWilkprzebywającnatymodludziu,nigdynie
wyjdziezamąż.
stałsięichnowymsuwerenem.
Wkrótcejednakdumawzięłagórę.DumaniepozwoliłajejNiezadałasobiepytania,dlaczegoobecny
lordKempstonprosićopomockrewnych,którzyanijejnieznali,aniniewyzywadowalkinowych
wasali.Byłowie-interesowalisięjejlosem.
lemożliwychwyjaśnień,ależadneznichjejnieinte-swoichzmartwień.Sądzisz,żeniezdajęsobie
sprawyzresowało.Cała.swąuwagęskupiłanaCzarnymWilkuitego,codziejesięwokółmnie?Leonie
właśnietakdamie,którapośpieszyławszranki,abyofiarowaćmuswójuważała.
znak.Obdarowanywziąłjąwramionaizastygliw
-Toniemażadnegoznaczenia,ciociu.
namiętnympocałunku.Czyżbytojegożona?
-Zatemnieprzyjedzietutajgburowatymłodyrycerz,Tłumprzywitałpocałunekwesołymiokrzykami,po
czymżebywygłosićgniewnąprzemowę?
rozpoczęłasięzażartawalka,wktórejniktnikogonieLeoniewzruszyłaramionami.
oszczędzał.Potyczkiwszrankachodbywałysięwedle
-Tosątylkosłowa.Mężczyźnilubiąwybuchaćiściśleokreślonychzasad,coodróżniałoturniejod
warczeć.
prawdziwejbitwy,aletegorankaonichzapomniano.Było
-Czyżotymniewiem?
oczywiste,żewszystkichsiedmiuprzeciwnikówzamierzaRoześmiałysięobie,ponieważBeatrix
wiedziałaowielewysadzićzsiodłaCzarnegoWilka.Udałoimsiętobezwięcejomężczyznachniż
Leonie,żyjącanatymodludziutruduitylkoszybkiedziałanierycerzyWilkauchroniłogoodtrzynastego
rokużycia.
przedporażką.Musiałnawetwezwaćich,abyponiechali
-Sądziłam,żedzisiajktośsięzjawi,aleniktniepościgu,gdyprzeciwnicyumykalizpola.
przybył.Możeniewiniąnaszadzisiejszekłopoty-
Wszystkoskończyłosięzbytszybko.RozczarowanazastanawiałasięLeonie.
Leoniemusiaławrócićdodomu.SatysfakcjesprawiłajejBeatrixsięzamyśliła.
świadomość,żeniektórzyznowychwasaliCzarnegoWilka
-Sądzisz,żeCzarnyWilkmożemiećtymrazeminnebyliwyraźnienastawieniniechętniedonowego
suwerena.
plany?
Dlaczego?Niedomyślałasięnawet,coteżmógłbył
-Bardzomożliwe.Tocud,żejeszczeniespaliłnaszejuczynić.Wiedziałatylko,żeobjęciewposiadanie
wioski.
Kempstonnieprzyszłomułatwo.
-Nieośmielisię!-zawołałaLeonie.-Niemadowodu,żeLeonieodesłałaWildęiusiadłaobokciotki
przyogniu.
tomoipoddanisprawiająmukłopoty.SłyszałoskarżeniaZapatrzyłasięwpłomienie.Przypomniałasobie
spalonątylkoodswoichludzi.
chatęwlesie.Zaczęłasięzastanawiać,jakienowekłopoty
-Tak,alewiększościmężczyznwystarczypodejrzenie-
przyniesieprzyszłość.
odparłaBeatrixzwestchnieniem.
-Niepokoicięnasznowysąsiad?
GniewLeonienatychmiastosłabł.
LeoniezezdumieniemspojrzałanaBeatrix.Niechciała,
-Wiem.Jutropójdędowioskiispowoduje,żebybyciotkasiętymmartwiła.
odtejporyniktbezważnejprzyczynynieopuszczał
-Ajestczymsięniepokoić?
dóbrPershwick.Niebędziewięcejkłopotów.Musimy
-Mojedziecko,niemusiszukrywaćprzedemnątegodopilnować.
cićdoFrancji.Przyznaniewłościbyłotylkozaszczytem,Rozdział3
ponieważniedawałyoneżadnychzysków,zatoopróżniałysakiewkę.
-Słyszałeś,Thorpe?
-Służbaoniczyminnymniemówiodchwili,gdydrwalRolfd'Ambertcisnąłhełmwpoprzekwielkiej
sieni,gdyprzeniósłsięnanocdowarowni-odpowiedziałThorpe,tylkodoniejwszedł.Giermek,
niedawnoprzybyłyodkrólakiedyRolfopadłcałymciężaremnaławę.
Henryka,pośpieszył,bypodnieśćhełmzziemi.Przed
-Dopioruna!
ponownymwłożeniembędziegomusiałobejrzećpłatnerz,Rolfuderzyłpięściąwmałystolik,rozbijając
gopo-aleRolfotymniemyślał.Miałochotęmiażdżyćśrodku.Thorpeniezmieniłwyrazutwarzy.
przedmiotyznajdującesiępodręką.
-Mamjużdość!-zawołałRolf.-Zmąconostudnię,PodrugiejstroniesalistałprzypaleniskuThorpede
larozproszonowlesiestadobydła,ukradzionokilkoroMare.Ukryłrozbawieniewywołaneatakiem
złościzwierząt,itojużtrzecipożar.Jakdługopotrwaodbudowamłodegopana.Rolfbardziej
przypominałmuchłopca,chaty?
którymbyłkiedyś,niżmężczyznę,którymsięstał.Thorpe
-Dwadni,jeśliparuludzibędzieszybkopracować.
widziałwielepodobnychatakówwczasach,gdysłużyłojcu
-Polabędązaniedbane.Jakmamprowadzićwojnę,jeśliRolfa.Ojciecnieżyłoddziewięciulat.Starszy
bratRolfacałyczasatakująmniezflanki?CzymamopuścićCreweliodziedziczyłtytułiwiększośćziem
wGaskonii.Posiadłośćpopowrocienicniezastać?Bezpoddanychnajałowychprzyznanamłodszemu
byłaniewielka,alechciwybratpolach?
zapragnąłtakżeijej,iwygnałRolfazjegowłasnegodomu.
Thorpewiedział,żenienależymuodpowiadać.
Thorpewyjechałrazemznim.Opuściłwygodne
-Chcesz,abymponowniewysłałludzidoPersh-stanowisko,ponieważwolałpodążyćzamłodym
księciemwick?-zapytałostrożnie.-Czyukarzeszchłopów?
niżsłużyćjegobratu.SpędzonewspólnielatabyłydlaobuRolfpokręciłgłową.
pomyślne.Walczylijakożołnierzezaciężni,zdobywali
-Chłopniedziałałbysamowolnie.Nie,chłopiwypełniająbogactwanaturniejach.Rolfskończył
dwadzieściajedyniepolecenia.Chcętego,ktojewydaje.
dziewięćlat,aThorpeczterdzieścisiedem,amimotonigdy
-Zatembędzieszmusiałposzukaćgdzieindziej,aniewnieżałował,żepozwoliłmłodemuczłowiekowi
pokierowaćPershwick,ponieważspotkałemsirGuibertaFitzalana.
swoimlosem.Inniczulitosamo.RolfzebrałdrużynęPrzysięgam,żegdyusłyszał,zczymprzybywam,
jegodziewięciurycerzyiprawiedwustupieszych.Teraz,gdyzdumieniebyłozbytwielkie,byudawał.
Niejestwreszcieosiadł,wszyscypostanowiliznimzostać.
człowiekiem,którybysiędopuściłniegodziwości.
CzyRolfrzeczywiściepostanowiłtuosiąść?Thorpe
-Ajednakistniejektoś,ktoskłaniachłopówdowiedział,coRolfmyśliohojnościHenryka.Dobra
wyrządzaniamiszkody.
przysparzałymuwięcejzmartwień,niżprzewidywał.Odwielulatniezaznałtyluprzeciwieństw.Jeszcze
trochę,aRolfbędziegotówporzucićwszystkoiwró-
-Zgadzamsię,aleniemożeszzająćkasztelu.PershwicktylkowojskoRolfastanęłouichbram.Potem
armianależydoMontwyn,asirWilliamzMontwynposiadaprzeniosłasiępodKeniiipo
półtoramiesięcznymoblężeniuwielewarowni.Jeślimuzagrozisz,wezwiewięcejludzidoKeniiwzięto.
walki,niżmymożemyzebrać.
Rolfsiedziałponury,aThorpezastanawiałsięprzez
-Nieprzegrałbym-odrzekłRolfponuro.
chwilę,dlaczegoladyAmelianiezeszłanadół.
-Alestraciłbyśswoja,przewagętutaj.Zobacz,ileczasuPrawdopodobnieusłyszałapodniesionygłos
Rolfaizajęłocizdobyciedwóchkasztelizsiedmiunależącychdopostanowiłasięschować.Kochanka
RolfanieznałagoKempston.
jeszczenatyledobrze,bywiedzieć,żenigdynie
-Trzech.
skierowałbyswegogniewuprzeciwniej.
Thorpeuniósłbrwizezdziwienia.
-Samchybarozumiesz,żeterazniejestnajlepszapora,
-Trzech?Jakto?
abyatakowaćnawschodzie-rzekłniepewnieThorpe.-
-ChybamuszępodziękowaćPershwick,ponieważkiedyNajpierwtrzebaposprzątaćwewłasnymdomu,
zanimdziśdotarłemdoKenii,byłemtakrozwścieczony,żespojrzysznacudzy.
kazałemzburzyćmury.Itobyłkoniecoblężenia.
-Wiem-odparłRolfniecierpliwie.-Alepowiedzmi,co
-AKenilnienadajesiędozamieszkania,dopókiniemamzrobić.Zaproponowałem,żekupięPershwick,
alesirodbudujesięmurów?-Tobyłooczywiste.
Williamodpisał,żeniemożegosprzedać,ponieważnależy
-Ja...cóż,tak...
doziemposagowychjegocórki,zostawionychjejprzezThorpenicwięcejniepowiedział.Pamiętał,że
Rolftylkomatkę.Cozauprzejmość!Córkajestpodjegokuratelą.
wostatecznościzamierzałużyćkatapultprzyzdobywaniuMógłbyzmusićjądosprzedażyioddaćjejinne
ziemie.
siedmiukaszteli.Byłotoczęściąśmiałegoplanu,
-Byćmożeostatniawolamatkizostałaspisanawtenwymyślonegopoturnieju,któryniepomógł
przekonaćsposób,żeniemożetakpostąpić.
zbuntowanychwasali,abysiępoddali.TurniejurządzonoRolfzmarszczyłbrwi.
zewzględunanich.Danoimszansęspotkanianowego
-Zapowiadamci,Thorpe,niezniosęnastępnejobrazy.
suwerenaiocenieniajegozdolności.Zamiastjednak
-Możeszożenićsięzcórką.Dostanieszkasztel,nieoceniaćjegoumiejętnościpróbowaligozabić.Rolf
znalazł
płacączaniego.
sięwsytuacjiniedopozazdroszczenia.DoniegonależałoOczyRolfa,czarneodchwili,gdywszedłdo
sali,powoliosiemkaszteli,zktórychsiedemnieotwierałoprzednimwracałydozwykłej,
ciemnobrązowejbarwy.Thorpebram.
zakrztusiłsięwinem.
Prowadzeniewojnyprzeciwswojejwłasnościnigdynie
-Tylkożartowałem!
przynosizysków,ajeszczemniejkorzystnejestjej
-Wiem-odparłRolfzamyślony,zbytzamyślony,żebyniszczenie.Rolfzaciągnąłpięciusetżołnierzyz
armiikrólaThorpe'owitosiępodobało.
Henryka.WarownieHarwickiAxefordustaliływarunki
-Rolf,namiłośćboską,niebierzsobietegopomy-poddaniasiębezwyrządzaniaszkód,gdy
słudoserca.Niktsięnieżenitylkopoto,byzapanować
-Widziałemjąrazzmatką,ladyElżbietą.Pamiętam,żenadkilkomachłopami.Jeślijużmusisz,pojedź
tamistrąćzastanawiałemsięwtedy,jaktakapięknadamamożemiećparęłbów.Niechsięprzestraszą.
takiebrzydkiedziecko.
-Jatakniepostępuję.Opróczwinnychucierpią,
-Noproszę!-wtrąciłThorpe.-Czyterazporzucisztenniewinni.Gdybymmógłzłapaćwinnego,
ukarałbymgodlagłupipomysł,Rolfie?
przykładu,alezanimtamdotrę,winnijużdawnouciekną.
Rolfniesłuchałstaregoprzyjaciela.
-Ludzieżeniąsięzróżnychpowodów,alechęćdania
-Brzydkie?Jakto?
nauczkipoddanymsąsiadaniejestdobrympomysłem.
-Miaławielkieczerwoneplamynakażdymodsłoniętym
-Nie,alejestnimmożliwośćzyskaniapokojutam,gdziekawałkuskóry.Ogromnaszkoda,ponieważrysy
twarzyjestpotrzebny-zareplikowałRolf.
zdradzałypięknośćjakujejmatki.
-Rolf!
-Comożeszmijeszczeoniejpowiedzieć?
-WieszcośocórcesirWilliama?
-Widziałemjątylkoraz,awtedyschowałasięzasuknięThorpewestchnąłzeznużeniem.
matki.
-Skądmamwiedzieć?PrzybyłemdoAngliirazem
-Jakmiałanaimię?
ztobą.
SirEverardzmarszczyłbrwi.
Rolfodwróciłsięwstronęswoichludzi,siedzącychw
-Przykromi,panie.Niepamiętam.
przeciwnymkońcusali.Trzechrycerzywróciłowrazznim
-LadyLeonie,panie.
spodKenii,podobniejakmałagrupkapieszych.DwóchWszyscytrzejodwrócilisięwkierunkusłużącej,
którasiępochodziłozBretanii,alesirEverardurodziłsięnaodezwała.Rolfnielubił,gdysłużba
podsłuchiwałapołudniuAnglii.
rozmowy.Zmarszczyłgniewniebrwi.
-Znaszmojegosąsiada,sirWilliamazMontwyn,
-Ajaktymasznaimię,dziewczyno?
Everardzie?
-Mildred-odpowiedziałanieśmiało.Teraz,gdypanEverardpodszedłbliżej.
obróciłnaniąspojrzenie,żałowała,żenieugryzłasięw
-Tak,mójpanie.Dawniejczęstobywałnadworze,takjęzyk.SirRolfczęstowpadałwzłość.
jakja,nimdoszedłemdowiekumęskiego.
-SkądznaszladyLeonie?
-Madużodzieci?
Mildredwzięłasobiedosercaspokojnepytanie.
-Niemogępowiedzieć,ilemaichteraz,alekiedybył
-CzęstoprzyjeżdżałatuzPershwick,kiedy...
ostatniraznadworze,miałtylkojednącórkę.Byłotoprzed
-Pershwick!-wykrzyknąłRolf.-Toonatammieszka?
pięciu,możesześciulaty,zanimumarłajegożona.OileNiewMontwyn?
wiem,materazmłodążonę,aleniesłyszałemodzieciachzMildredpobladła.ByłaoddanaladyLeoniei
wolałabytegozwiązku.
raczejumrzećniżwyrządzićjejkrzywdę.Wiedziała,żejej
–
Znaszjegocórkę?
panobwiniałPershwickoszkody,którychCreweldoznałoodjegoprzybycia.
–
Mójpanie,proszę-Mildredzaczęłaszybko.-
Ladytosamadobroć.KiedymedykzCrewelopuściłmojąRolfniezwróciłuwaginajejsłowa.
Zapomniałjużomatkę,abyumarłazchoroby,którejniepotrafiłwyleczyć,istnieniusłużącej.
uratowałająladyLeonie.Znasięnasztuceleczenia,mój
-Nicdziwnego,żelekceważononaszeskargi,skorotapanie.Nigdyniezrobiłabyniczłego,przysięgam.
damajestprzeciwkomnie.Gdybymjednakwypowiedział
-AlemieszkawPershwick?-MildredniechętniewojnęPershwick,walczyłbymzkobietą.Cosądzisz
terazopotwierdziła,aRolfzapytał:-Dlaczegotam,anieswoimżarcie,Thorpe?
zojcem?
-Zrobisz,cobędzieszchciał-odparłzwestchnieniemMildredcofnęłasię,awjejoczachpojawiłsię
lęk.NieThorpe.-Zanimcośzdecydujesz,zastanówsięnajpierw,mogłapowiedziećniczłegooinnym
lordzie,nawetoczychceszkalekęzażonę...
takim,któregojejnowypanniecenił.ZakrytykowanieRolfmachnąłlekceważącoręką.
lepszychodsiebiemogłajączekaćchłosta.
-Czyprawomówi,żemuszęzniążyć?
Rolfzrozumiałjejobawyiodezwałsięłagodniejszym
-Pocowiecbraćjązażonę?Bądźrozsądny,Rolfie.Tyletonem:
latunikałeśmałżeństwa,choćbyłowielechętnych
-Powiedzmi,Mildred,wszystko,cowiesz.Niemusiszpiękności.
sięmnielękać.
-Niemiałemwtedyziemi,Thorpe.Niemógłbym
-Chodzioto,żemójbyłypan,sirEdmond,twierdził,iżpoślubićkobiety,niemogącdaćjejdomu.
sirWilliamzacząłpićpośmiercipierwszejżony.SirThorpezacząłcośmówić,aleRolfzarazmu
przerwał:EdmondniepozwoliłbysynowipoślubićladyLeonie,
-Teraznajbardziejpragnępokoju.
ponieważsirWilliamprzysięga,iżniemacórki.
-Pokoju?Czyzemsty?
Powiedział,żenazwiązkuzniąnicbyniezyskali.ZostałaRolfwzruszyłramionami.
odesłanadoPershwickpośmiercimatkiiodtamtejpory
-Nieskrzywdzętejdamy,alejeślizamierzaminiewidziałaojca,aprzynajmniejtakmimówiono.
szkodzić,pożałuje.Zobaczymy,czyspodobasięjej
-ZatemladyLeonieisynsirEdmondabyli...sobiezamknięciewPershwickdokońcażycia.Będę
wieszał
bliscy?
jejludzizanajmniejszeprzewinienia.Skończąsiękło
-JąisirAlainadzieliłtylkorok,mójpanie.Tak,bylipoty.
sobiebardzobliscy...
-CozladyAmelią?-mruknąłThorpe.
-Dostupiorunów!-krzyknąłRolf.-ZatemtoonakazałaRolfzmarszczyłbrwi.
swoimchłopommnienękać!Robitozmiłoścido
-Przybyłatuzwłasnejwoli.Jeślizechcewyjechać,Montigny'ch!
niechjedzie.Natomiastjeślipostanowizostać,będzie
-Nie,mójpanie-odważyłasięzaprotestowaćMildred.-
milewidziana.WzięciesobieżonywniczymniezmieNiezrobiłabytego.
nimoichuczuć.Przynajmniejwzięcietejżony.Niemamobowiązkudbaćonią,niepotymwszystkim,co
uczyniła.LadyLeonieniebędziemiałanicdopo-
-Kempstonjestdlamniewyzwaniem.Mógłbymkupićwiedzenia.
ziemięwGaskonii,aleGaskonięprzestałemjużnazywaćThorpepokręciłgłowąijużsięnieodezwał.
Pocieszałsięmoimdomem.Niechcęteżziemi,naktórąniezasłużyłem.
nadzieją,żenazajutrz,podobrzeprzespanejnocy,RolfowiWezmęKempston.Dziękici,panie.
wrócirozsądek.
-Dziękujeszmi?-spytałHenrykzezdziwieniem.-Tojamuszęcidziękować.Prawdęmówiąc,z
niechęciąmyślałemopłaceniuarmii,żebyutrzymaćteziemie.TerazpozbędęRozdział4
siękosztówinadodatekbędętammiałczłowieka,któremumogęzaufaćioktórymwiem,żezapanuje
nadbezprawiemwtejokolicy.Oddajeszmiprzysługę,Rolfie.Nietakchciałemcisięodwdzięczyć.Co
jeszczemogęcidać?
Rolfniespokojniekrążyłprzedkrólewskąkomnatą.Był
Żonę,którawniesiewwianierozległewłości?
zadowolony,żeHenrykzechciałprzyjąćgotakszybko,ale
-Nie,mójpanie-odparłześmiechemRolf.-Pozwól,żeniecierpiałprosićołaskę,nawetjeślitałaska
kosztowałazanimpomyślęożonie,najpierwzdobędęKempston.
królatylkokilkasłównapergaminie.NatomiastHenrykJaknaironię,towłaśniezpowodużonyRolftak
uwielbiałoddawaćprzysługi.Nowepołożenie,wjakimniespokojniekrążyłpoprzedpokoju.
OświadczynyoLeonieznalazłsięRolf,gdyzostałbaronemHenryka,byłojednymzMontwynspotkały
sięzchłodnąodmową.
zdowodówłaski,danejbezostrzeżeniawtrakcieWiedział,żesąinnesposobyniżmałżeństwo,aby
przyjacielskiejpogawędki,podczasostatniejwizytywzakończyćnękającegokłopoty.Mógłwyznaczyć
więcejLondynie.NieoczekiwanieziemieKempstonstałysięludzidopatrolowaniagranicswoichdóbri
trzymaćjejtematemrozmowy.HenrykspytałRolfa,czyjezechce.
chłopówzdalekaażdochwili,gdyprzejmiecałeHenrykjużoddawnapragnąłwynagrodzićRolfaza
Kempston.Jednakdoszedłdowniosku,żekoszturatowanieżyciajegonaturalnemusynowiGeoffreyowi.
sprowadzeniadodatkowychzbrojnychokazałbysięzbytDotejporyRolfodmawiałprzyjęcia
czegokolwiek,wysoki.
twierdząc,żetroskaobezpieczeństwokrólewskiegosyna
-Dostupiorunów!-dałupustzłości.-Takobietajestjegoobowiązkiem.NiepierwszytorazRolf
pomógł
niebędziejużwięcejczerpałazmojejsakiewki!
Henrykowi.JednakzaskoczyłHenryka,przyjmującwłaśnieWtemspostrzegłzawstydzony,żeHenryk
wszedłdosali.
ziemieKempston.Tobyławątpliwanagroda,gdyż
-Ktoniebędzieczerpałztwojejsakiewki?-spytał
Kempstontrzebabyłozogromnymtrudemzdobywać.
Henrykizachichotałcicho.-LadyAmelia?PrzywiozKiedyokazałosię,żeRolfpragniesięustatkować,
królłeśjązesobą?
natychmiastzaproponowałmucoślepszego.
-Możecośbliżejdomu?Znajdę...
Rolfuniósłrękę,abyprzerwać,zanimkrólgoskusi.
-Nie,mójpanie.Zostałanawsi-odparłRolf,za
-MojeprzybycietutajniewiążesięzKempston,leczzżenowanytymipytaniami.
samymCrewel,waszawysokość.Mamsąsiadkę,któraRolfnigdynieczułsięswobodniewobecności
króla.
nastawiłaswoichchłopówprzeciwkomnie.NiejestemWprawdzieprzewyższałgowzrostem,ale
Henrykbył
człowiekiemlubiącymzajmowaćsiędomowymisprawami.
królemAngliiiniezachęcałnikogo,byotymzapominał.
-Aktóryżołnierztolubi?-zachichotałHenryk.
Byłpotężniezbudowany,oszerokichbarach,grubymkarku
-Powiedziałeś'sąsiadkę"?Niesłyszałemożadnejwdowieisilnychramionachwojownika.Rudewłosy
kazałsobiewtamtychstronach.
obcinaćkrótko,zgodniezobowiązującąmodą.Nienosił
-Boniejestwdowąaniteżżonąlorda,któryudałsięnabogatychstrojów,wprzeciwieństwiedo
królowejAlienor.
krucjatę.TocórkasirWilliamazMontwyn.MieszkawNiktjejniewidywał,odkądHenrykskazałjąna
zamknięcieswojejposiadłościposagowejpołożonejtużprzyCrewel.
wWinchesterzezawywoływaniewaśnimiędzynima
-SirWilliam-powtórzyłzzastanowieniemHenryk.-Jużsynami.
sobieprzypominam.Baron,którypoślubiłjednązcórekJaknaczłowiekaczterdziestoletniegokról
krzepkosięhrabiego,ladyElżbietę,jaksądzę,tak,córkęShefforda.
trzymał.ŻadenzdworzanniedorównywałmuwchodzieZamknąłsięwswoimzamkujakieśsześćlat
temupoczyjeździekonnej.Szybkomęczylisięci,którzypragnęliśmierciElżbiety.Tragicznasprawa.To
byłomałżeństwozdotrzymaćmukroku.Miałtakiezasobyenergii,żerzadkomiłości.SirWilliam
okropnieprzeżyłodejścieżony.
siadał.Nawetposiłkispożywałnastojąco,krążącposali.
-Jakmidoniesiono,zamknąłcórkęwPershwickiEtykietadworskaniepozwalałanikomuwtedyusiąść.
zapomniałoniej.
Częstosięnatoskarżono,alenigdywobecnościkróla.
-Coteżtymówisz?
Poprzywitaniuusiedli,każdyzesrebrnympucharem
-Podobnonieżyczysobie,abymuprzypominano,żemawinawręku.
córkę.
-Niespodziewałemsięoglądaćcięprzezjakiśczas.CzyHenrykpokręciłzesmutkiemgłową.
przybyłeś,bymnieprzekląćzaKempston?-spytałHenryk
-Pamiętamją.Niezbytładnedziecko,alebardzozfiglarnymbłyskiemwszarychoczach.
żywe.Chorowałananerwy.Taktwierdziłajejmatka.
-Wszystkoprzebiegapomyślnie,mójpanie-zapewnił
BiednakobietaciąglebiegałazadzieckiemzlekarszybkoRolf.-Czteryzośmiukasztelijużdomnie
należą,astwem.Mówiszwięc,żesirWilliamjązaniedbuje?
pozostałeczterysąotoczone,czekajątylkonaprzejęcie.
Jaktowytłumaczyć?Dziewczynamajużchybaze
-ZatemCzarnyWilkdorównałswojejsławie!-zawołał
dwadzieścialatioddawnapowinnabyćzamężna.
Henryk,wyraźniezadowolony.
Nawetjeślitrudnoznaleźćjejmęża,zawszeprzecieżRolfsięzaczerwienił.Nienawidziłtegoprzydomka,
choćmożnakogośkupić.Skoronieidziedoklasztoru,musinazwanogotakraczejzpowoduciemnych
włosówniżmiećmęża.
wilczejzajadłości.
-Zgadzamsię,mójpanie-Rolfnatychmiastwykędziewczynyiodmówionomi.Bezsłowawyjaśnienia.
korzystałzwrotwrozmowie.-Ajamógłbymzostać
-Odmówiłjedynejcórcemęża?!-zawołałzodratymmężem.
ząHenryk.-NaBoga,będzieszjąmiałzatrzytygoNaglezapanowałapełnazdumieniacisza.Henryk
zaczął
dnie.Natychmiastwydamrozkaz,jutroposłaniecdosięśmiać.
trzedosirWilliama.-Potemłagodniejszymtonem
-Żartujesz,Rolfie.Twojatwarzsprawia,żemdlejąspytał:-Jesteśpewien,żetegowłaśniechcesz,
Rolfie?
najpiękniejszedamydworu,atychceszzwiązaćsięNiemaszżadnychwątpliwościcodotegomałżeńz
brzydulą?
stwa?
Rolfsięskrzywił.Zrozumiał,żeoczekiwałzbytwiele,Rolfjemiał,aleniechciałonichwspominać.
łudzącsię,żebrzydkiekaczątkoprzeobraziłosięw
-Jestempewien-oświadczyłiHenrykrozpromieniłsięłabędzia.
wuśmiechu.
-Rzadkokiedymałżeństwazawierasiędlaurody-odparł
-Zatembędzieszzadowolony,gdysiędowiesz,żedamazestoickimspokojem.
tajestjedynądziedziczkąsirWilliama,aMontwynjest
-Ale...jesteśniezależny.Niktniekażeciżenićsięztąwielewarte.Mapięciuwasali,oilesobie
przypominam.
dziewczyną,dlaczegowięcchcesztozrobić?
Byłarównieżjedynądziedziczkąswojejmatki,ajejmatka
-Nieliczępokojuwokolicy,jakiwniesiewwianie.
zostawiłacórcewposagutrzykasztele.-HenrykprzerwałiJesteśmysąsiadami,Mieszkatamoddawnai
możemizachichotał.-WasalwRethelmasześciusynów,którzypomócwrozgrywkachzinnymi
sąsiadami.Pozatymmamogącisięprzydać.LadyLeoniejestrównieżsiostrzenicąświtę.Służyumnie
dziewięciurycerzy,aleniewszyscyhrabiegoShefford.Sątakżeinniwujowieiciotki,naogół
umiejąwydawaćrozkazy,ajapotrzebujęludzi,którzybardzobogaci.Nigdynieszkodzi,gdymasię
licznąro-utrzymająpozostałesiedemkaszteli.
dzinę,co?
-Pojmujętoktwojegorozumowania,Rolfie,alemogęciRolfbyłzdumiony.Leonietoprawdziwa
dziedziczka,oznaleźćżonę,któraprzynajmniejwpołowiespełnitwojeznaczniebogatszymwianie,niż
podejrzewał.Miałateżwymagania,aprzytymmiłobędzienaniąpopatrzeć.
wysokourodzonychkrewnych.Podejrzewał,żetowszystkoRolfwzruszyłramionami.
powinnogozadowolić,aledotychczassądził,żejest
-ZawszesątakiekobietyjakAmelia.
samotnąkobietą.Terazzacząłsięzastanawiać,czyjegoHenrykbardzodobrzetorozumiał.Żyłjakmążz
żonązgniewnieskłoniłgodowzięcianasiebiewięcej,niżmógł
księżniczkąAlicjąFrancuską.Dopókimężczyznamauunieść.
bokukochankę,urodażonytracinaznaczeniu.
-Bardzodobrze-zgodziłsięHenryk.-Zatempotrzebujesztylkomojegozezwolenia?
-Czegoświęcej,waszawysokość.Poprosiłemorę-
WielumężczyznchciałojąpoślubićtylkodlajejRozdział5
urody,ależadenznichniemiałtyluziemcoWilliamzMontwyn.
Jaksiępotemokazało,Williamnieposiadałwszystkiego,nacoliczyłaJudyta.Trzykasztelenależałydo
jegocórki.
LadyJudytaniewiedziała,dlaczegoRolfd'AmbertGdybyJudytaotymwiedziała,pewnieniedążyłaby
dopragniepoślubićLeonie.Gdybywiedziała,wpadłabywmałżeństwa.
furie.Terazzaśdostałaatakuhisterii.
Williamtaksięrozgniewał,żeJudytamusiałaskłamać-
OdkładałapowiadomienieWilliamaorozkaziekrólawoświadczyła,iżspodziewasiędziecka.
Zrozumiała,żejeślinadziei,zewydarzysięcoś,cozapobiegnieślubowi.Jednaknieskłamie,toWilliam
natychmiastjąwypędzi.Judytanieślubmiałsięodbyćnazajutrz,dlategowpadławpanikę.
mogłamiećdzieci.SpędziłapłódrokwcześniejitoSiedziałaprzystolenapodwyższeniuiczekałana
zniszczyłojejłono,aleWilliamotymniewiedział.
Williama.Posłałabowiemsłużącą,żebygoobudziła.ByłoByustrzecsięmężowskichindagacjinatemat
ciąży,wcześnierano-znaczniewcześniej,niżWilliamzwykłbył
zachęcałagodopicia.Odtamtejporyutrzymywałagowwstawać.Modliłasięokrótkąchwilęjasności
wjegostaniepijackiegozapomnienia.Małojąobchodziło,żeotumanionymwinemumyśle,która
pozwoliłabymudoprowadzategoczłowiekadoruiny.Nienawidziłagoodzrozumiećto,cochcemu
przekazać.Aletylkoochwilę-
dnia,wktórymjąpobił.Nieprzestałagonienawidzić,choćniedłużej.Dłuższyokrestrzeźwościzagrażał
wszystkiemu,terazbyłtylkopijakiem.Niemogłaznieśćjegoobecności.
coosiągnęłaprzezlata.Williamzabiłbyją,gdybyzdał
JudytaprzejęłarządywMontwyn.Zaspokajaławszelkiesobiesprawęztego,cozrobiła.
swojekaprysy,począwszyodpomnażaniadrogichsukieniJudytapoprzestałanatejmyśli.Wiedziała,że
gdybyklejnotówpoutrzymywanieprzystojnychkochanków.
miałaszansęcofnąćczas,postąpiłabytaksamo.
Wszystkoodniejzależało,przetodopilnowała,abyoddniaWilliamzniszczyłjejmarzenia.Trwałw
pijackimjejślubuzWilliamemjegocórkaniepojawiłasięwotępieniu,wywołanymrozpacząpostracie
Elżbiety,akiedyMontwyn,żebyjejwczymśprzeszkodzić.
sięzniegootrząsnął,stwierdził,żeJudytawykorzystałaPoczątkowobeztruduwmówiłaWilliamowi,że
Leoniejegostanipodstępemdoprowadziładomałżeństwa.Zatoodwiedzakrewnych.Później
stwierdziła,żezłatwościągozbiłjąprawienaśmierć.Nalewympoliczkupozostałajejprzekona,iż
regularniewidujecórkę,takbyłchoryzmałablizna.Nigdymutegoniewybaczyła.
pijaństwairozpaczyWkrótcejużnicniepamiętał.MogłaPróżnośćbyłajejgrzechemizgubą.Niemiała
wąt-muwmówićwszystko.
pliwości,żeWilliamprzyjmiejąjakożonęibędzieKrewniisąsiedziprzestalipytaćoLeonie,sądząc,
żeszczęśliwy.Wkońcusześćlattemubyłapiękną,młodąwyjechaładoPershwickzwyboru,gdyżnie
chciałakobietą,którejbrakowałotylkoposagu.Wysokiekościpoliczkowe,błyszczącezieloneoczyi
gęsteciemnoblondwłosywyróżniałyjąwśródkobiet.
przebywaćzciąglepijanymojcem.Leoniezaśpowie-
-TamjestLeonie,Williamie.Zostaniemyuniejnanoc,adziano,żejejojciecniechcemiećzniądo
czynienia.
potemjedziemydoCrewelnazaślubiny.
ZakazanojejprzyjazdudoMontwyn,Judycieudałosię
-Zaślubiny?-spojrzałnaniązukosa.Białkaoczubyłysprawić,żeniktniedowiedziałsięprawdy.
takpoprzecinaneczerwonymiżyłkami,żewyglądałynaTymczasemwianoLeoniepozostawałoczęścią
różowe.-Nieprzypominamsobie...
Montwyn,aJudytatrwoniławszystkiezyski.Wimieniu
-Williamie,Williamie,chybaniezapomniałeśoza-WilliamaodrzucałaprośbyorękęLeonie,ponieważ
nieślubinachwłasnejcórki-powiedziałaJudytazudanązamierzałarezygnowaćzwpływówzjej
włości.Gdybyirytacją.Oczywiście,nicmuniemówiła,więcniemógł
zabicietejdziewczynyzapewniłoprzyłączenieichdozapomnieć.
Montwyn,Judytapewniekazałabyjąuśmiercić.Jednakw
-Tobzdury,kobieto,Leoniejestjeszczedzieckiem.CoostatniejwoliElżbietazostawiłaziemię
wyłącznieLeonie.
zaślub?
Wprzypadkujejbezpotomnejśmierciposiadłośćwracała
-Tylkoojciecmożejątraktowaćjakdziecko.MaprawiedoShefford.
dwadzieścialat,Williamie.Niechciałeśjejślubu.
TerazrozkazemkrólaJudytamusiałaoddaćziemie.KimOdrzucałeśwszystkieoświadczyny.Dlategokról
siętymbyłRolfd'Ambert,żecieszyłsiętakąłaskąjegozajął.Czytałeśjegorozkaz.Mamcigo
przynieść?Czywysokości?Judytaodrzuciłaobiepoprzednieofertyżyczyszsobieprzeczytaćgojeszcze
raz?KrólHenrykd'Amberta,najpierwosprzedażPershwick,potemorękęprzysłałposłańca.Leonie
poślubisirRolfad'Ambertawdziewczyny,wiedziaławiec,żewistociezalotnikpragnął
Crewel.
ziemi.Dlaczegoniewziąłkasztelusiłą,skorojejtakbardzoWilliamzeznużeniempokręciłgłową.To
byłozbytpragnął?Jakietoirytujące-powiedziaładosiebiesetnyraz,wiele.Leoniemaprawie
dwadzieścialat?Jakiekrążącposali.Wszystkotaksprytnieobmyśliła,ateraztakioświadczyny
odrzucił?Henrykwydałrozkaz,abyjegokoniec!
dzieckowyszłozamąż?NakrewChrystusa,niepotrafił
-Judyto!
sobiewyobrazićdorosłejcórki.WidziałjąjakodzieckooZatrzymałasięgwałtownie.Niesłyszała
krokówwielkichszarychoczachmatki.Zamężna?
Williama.Kiedyspojrzałananiego,przeraziłasię.Wy-
-Nieprzypominamsobiepodpisywaniaślubnegoglądałokropnie,znaczniegorzejniżzwykle.William
cokontraktu,Judyto.Czydotrzymanowarunkówokreranobyłbardzochory,dopókiniewychylił
pierwszegoślonychprzezElżbietę?
kubkawina,aledzisiajsprawiałwrażenie,żeniemożegoJudytazmarszczyłabrwizniezadowoleniem.
nawetunieść.Chciaławięcporozmawiać,zanimmążgo
-Jakichwarunków?
wypije.
–
WianoLeoniepozostajewjejposiadaniu,może
-Wszystkoprzygotowałam,Williamie,zgodnieztwoimzrobićznim,cozechce.Jejmatkawyraziła
życzenie,rozkazem-zaczęłaspokojnieJudyta.-MożemyruszyćdoabyLeoniebyławtensposób
chroniona.ElżbietabyłaPershwick,gdytylkobędzieszgotów.
wtensposóbchronionawnaszymmałżeństwie,
-DoPershwick?
uważaławięc,żecórkapowinnamiećtęsamąmożliwość.
kichsprawnychmężczyznnakwaterędowieży,abyJudytawciągnęłagłośnopowietrze.Jakątoróżnice
udawaliczłonkówjejgarnizonu.Niemogłasięsprzeciwiać,sprawid'Ambertowi,kiedysięotym
dowie?Prawdo-gdysłużbęzPershwickzabieranodoMontwyn,alepodobnieżadnej,boprzecieżwie,że
gdyjużdostanieprotestowałagorąco,kiedypozbawianojążołnierzy.
Leonie,będziemógłja.zmusićdowszystkiego.NawetdoPosłałasługędowioski,abyostrzectych,
którzyuważali,sprzedażyziemi,jeślibędziemiałtakieżyczenie.
żelepiejbędzieprzeczekaćzagrożeniewlesie.Potem
-Niemusiszsięmartwićowarunki-JudytatenjedenrazkazałaWildzieidwómmłodymsłużebnym
ukryćsięwjejpowiedziałaprawdę.-Kontraktbędziepodpisanyjutro,tużkomnacie.Wildaodważyła
sięzaprotestować.Niechciałaprzedsamymizaślubinami,zatemzdążyszjeprzedstawić.
przegapićwizytygości.
Jeślisobieżyczysz,możemyprzedwyjazdemgospisać.
-Chcesz,żebycięzgwałconowogrodziejakEthe-
-Takbędzienajlepiej.KimjestRolfd'Ambert?-spytał
lindę?Widziałaś,jakwyglądała,gdyRicherzniązawstydzony,alemusiałtowiedzieć.
skończył?-zareagowałaostroLeonie.
-TonowypanKempston.
GniewiodrazaLeonieudzieliłysięWildzie.Richer
-AsirEdmond...
CalveleytraktowałladyJudytęznajwiększymszacunkiem,
-Nieżyjeodwielumiesięcy,Williamie.Jegosynuciekł,gdyeskortowałjądoPershwick.Leonie
zastanawiałasię,zanimskazanogonabanicje.Musiszpamiętać.Nigdygocotychdwojełączy
naprawdę.Kiedyjednakprzyjeżdżałdonielubiłeś.Podejrzewałeśnawetoróżnełotrostwa,zanim
Pershwicksam,zachowywałsięzupełnieinaczej.Leonieinniposkarżylisiękrólowi.
nigdynieznałanikogotakodrażającego.EthelindaWilliamwestchnął.Pocopowtarzaćbezkońca,żenic
nieopowiadała,żezadawaniejejbólusprawiałomupamięta?Czułsiętak,jakbyprzespałkilkalat.
Odstawił
przyjemność,ichociażLeonienatychmiastwysłaładokubek,alerękazaczęłamudrżeć.Odrobina
uspokoiMontwynskargę,nicztegoniewynikło.
drgawki,więcznowusięgnąłpowino.MusidopilnowaćCiotkaBeatrixiLeoniedołączyłydosir
Guibertawspisaniakontraktuślubnego.MiałzobaczyćLeonie.Niegłównejsali,abyprzywitaćgości.
Leonieprzygotowałasięchciał,żebywidziałagowtymokropnymstanie.
nakolejneniemiłespotkaniezJudytą,alenienaokropnywidokstaregoczłowieka,którypodszedłwraz
nią.Ledwiegopoznała.Ojciectutaj?NaglezakręciłosięjejwgłowieRozdział6
odprzypływuuczuć:rozgoryczenia,nienawiści,współczuciadlajegożałosnegostanuiudrękiw
wychudłejtwarzy.Tatwarzogłaszałacałemuświatu,żezostał
pijakiem.Dostrzegłateżwniejmiłość,tak,miłośćdocórki.
PowiadomionoLeonie,żedoPershwickzbliżasię
-Leonie?
karawanapodróżnychzMontwyn.Zadziwiłająliczebnośćgrupy,aledoszładowniosku,żetokolejny
najazdladyJudyty,tymrazemzwiększąasystą.Podjęłazwykłeśrodkiostrożności.Wysłaławszyst-W
głosieWilliamazabrzmiałozdumienie,jakbynieNicniepowstrzymaGuibertaodzłożeniaprzysięgibył
pewien,czyonajestjegocórką.RozgoryczeniewzięłoLeonie.Niemiałoznaczenia,czyaprobujejej
męża,nigdygóręnadpozostałymiuczuciami.Wistocie,skądmająbynieopuściłswojejpani.Jednak
pozostaliwasalemogąznać?Stałasięjużkobietą.Niewidziałjejodsześciulat.
zdecydowaćinaczej.
Odsześciulat!
-Ktobędziemężemmojejpani?-spytałGuibert,a
-Todlanaszaszczyt,mójpanie!-powiedziałaJudytauśmiechnęłasię,czując,żenajgorszejużzanią.
chłodnoLeonie.-Proszęusiąśćprzyogniu,zarazdo
-Będzieciezadowoleni,wiedząc,żetowaszsąsiad,nowypilnuję,abyprzyniesionopoczęstunek.
lordKempston.
Williamazaskoczyłojejnieprzyjaznezachowanie.
Naglezapadłacisza.GuibertspojrzałnaLeonieiza-
-Cosięstało,mojeserce?Niejesteśzadowolonazmęża?
uważył,żezbladła.Niepowiedziałaanisłowa.Wiedział,Serdecznytonwywołałból,alerozwiałogo
zaskoczenie.
dlaczego.Niemogłasprzeciwićsięwolikróla,bezwzględu
-Męża?
nato,coczuła.Najwyższyczas,żebywyszłazamąż-
-Cotozagra,Leonie?-wtrąciłaJudyta.-Wiesz,żetwójpomyślałGuibert.Oddawnatakuważał.
Przyzwyczaisięojciecpytaomężczyznę,któregojutropoślubisz.
domęża.Będziemusiała.
-Co?
Leoniebezsłowaodwróciłasięiwybiegłazsali.
-Nieudawajniewiniątka,Leonie-odparłaJudytazeZamknęłasięwswojejkomnacie,rzuciłanałożei
roz-znużeniem.-Królwydałrozkaz.Wieszprzecież,żetwójpłakałazżalunadsobą.Jejojciecniemiał
dlaniejżadnegoojcieczawiadomiłcię,gdytylkoprzybyłkrólewskiuczucia,skoromógłzaczekaćz
powiadomieniemjejoposłaniec.-Odwróciłasiędomęża.-Czyżnietak,zaślubinachdodnia
poprzedzającegoceremonię.WogóleWilliamie?-Williamwłaściwieodegrałswojąrolęwtymgonie
obchodziła?Cosięstałoztymdrogimczłowiekiem,przedstawieniu,przybierajączupełniezaskoczoną
minę.-
którykiedyśbyłdlaniejkochającymojcem?
Chybaniechceszmipowiedzieć,żezapomniałeśjąWreszcieprzypomniałasobie,żeniejestsama,iro-
powiadomić!Biedactwomatylkojedendzieńnazejrzałasięwokół.Służebneprzyglądałysięjejz
szerokoprzygotowania!Och,Williamie,jakmogłeśotymotwartymioczami.Nigdyniewidziały,żeby
płakała.Otarłazapomnieć?
twarz,gniewna,żejakdzieckopoddałasiężalowi.GniewSirGuibertbyłrówniewstrząśniętyjak
Leonie,aleniejąotrzeźwił.
mógłpozwolićsobie,abymusięwgłowiezakręciłotakjakPosłałasłużebnedokuchnizpoleceniami
dotyczącymijegopani.ŻycieGuibertamiałosięzmienićtakjakjej.
kolacji.Potemusiadłaprzykominku,zadowolona,żejestTerazmążbędziejejpanem.Guibertorazinni
wasalesamaimożepomyśleć.Wiedziała,dlaczegokrólwtrąciłsięLeonienazaślubinachponownie
złożąjejprzysięgęwjejżycie.Nieobchodziłogoto,żeniemamęża.Towiernościnaznak,żeprzyjmują
jejmęża.
CzarnyWilkzażądałjegoin-
terwencji.Tegobyłapewna,chociażniepotrafiła,sięsprawiedliwośćkróla.TymbardziejżeAlainnie
miał
domyślić,czegotenczłowiekodniejchciał.
odwagiwalczyć,aniebyłonikogo,ktomógłbymupomóc.
Upłynąłprawiemiesiącodspaleniachatydrwala.Leonie
-Jeślichceszsięsprzeciwić,Alainie,mogłabymwezwaćwydałarozkazyzabraniającejejludziom
przekraczaniawszystkichmoichludzi.
granicyCrewel.Skończyłysięjegokłopoty.Gdybytaksię
-Nie-przerwałjejnerwowo.-Wiem,żeprzy-szłabyśminiestało,mogłabypomyśleć,żeżenisięznią
poto,byzpomocą,aleniemogęcięotoprosić.CzarnyWilkjestzapobiecdalszymszkodom.Skoro
jednakprzezmiesiączbytpotężny.Nadchodzizeswojąarmią,abyobjąćpanowałspokój,chybanieoto
muchodziło.Toprawda,żeKempstonwposiadanie.Gdybyniepopierałgokról...-Niemiałabogate
wiano,alewiększośćzwiązkówzawieranodokończył,jakbychciałdaćdozrozumienia,żeodpodjęcia
równieżzewzględunapoparcierodziny,jakieowezwiązkiwalkiwstrzymujegojedynieosobakróla.
mogływnieść,jednaknapomocjejojcaniemożnabyło
-Dokądpojedziesz,Alainie?
liczyć.Zatemrównieżnieotomuchodziło.Lord
-MamkuzynawIrlandii.
Kempstonnigdyjejniewidział,awięctoteżniebył
-Takdaleko?
powód.Dlaczegojejzażądał?
-Muszę.JeślipozostanęwAnglii,WilkmnieznajdzieiLeoniegwałtowniewciągnęłapowietrze,gdy
naglezabije.Toprawda,Leonie.Niedość,żeHenrykoddałmójprzypomniałasobiesłowaAlaina
Montigny'ego:domCzarnemuWilkowi.Tenłotrpragniemojejśmierci,
-Muszęwyjechać.DosyćsłyszałemoCzarnymWilku,żebymnigdyniezażądałzwrotuKempston.Nie
mogęabywiedzieć,żeniemogęzostaćiopieraćsięprzejęciupowtórzyćciopowieści,któreonim
słyszałem,boprzezniegomojejziemi.Zabiłbymnie.Nieobchodzigoto,zaczęłabyśsiębaćnowego
sąsiada.Powinnaśjednakżeniepopełniłemniegodziwości,októresięmnieoskarża.
wiedzieć,żeon,jakHenryk,nigdyniezapominakrzywdy,
-Jakieniegodziwości?-spytałagorączkowoLeonie.
nigdynieprzestajenienawidzić.Zachowajostrożność,
-Acóżtomazaznaczenie?!-zawołałAlain.-Królzabił
Leonie.Uważajnaniego.
mojegoojcaiwydziedziczyłmniepoto,żebydaćPowinnapamiętaćostrzeżeniaAlainaibyćmiłą,
Kempstonswojemufrancuskiemunajemnikowi,Rolfowispokojnąsąsiadką.Terazjużzapóźno.''Nigdy
niezapominad'Ambertowi,temuczarnemuwilkowidiabła.Nickrzywdy,nigdynieprzestaje
nienawidzić".
dziwnego,żegotaknazywają.Todzikabestia.NawetmnieLeonieogarnąłlęk.WyrządziłaRolfowi
d'Ambertowiniesądzono!-jęknąłAlain.
niejednąszkodęimógłjejzatonienawidzić.
Leonierozpaliłjegogniew.Alainaznałacałeżycie.
-Niemasznicdoroboty,Leonie?OdwróciłasięBawilisięrazemjakodzieci.Myślałanaweto
poślubieniugwałtownieizobaczyłaJudytę.
go.Jednakgdydorastał,ujawniłasięsłabośćcharakterui
-Nic,cowymagałobymojejobecności,pani.
Leoniewiedziała,żeniebyłbydobrymmężem.Pozostali
-Cieszęsię,żetosłyszę.Obawiałamsię,żesięprzyjaciółmi,więcoburzyłająnie-sprzeciwisz.
Leonieuśmiechnęłasiękwaśno.
Leonieogarnąłgniewiskoczyłanarównenogi.
-Jeśliotochodzi,pani,mogętylkopowiedzieć,że
-Zostawmniesamą,Judyto!Niemamysobiejużnicdowybórkrólajestniedoprzyjęcia.
powiedzenia.
-Niewinięcię,mojadroga.Gdybymwiedziała,że
-Ależmamy-zaprzeczyłaJudytazponurąminą.-
mojemuprzyszłemumężowichodziwyłącznieoprzejęciePrzysięgniesznawszystko,coświęte,że
poślubiszmojejziemi,teżbymisiętoniespodobało.
obecnegolordaKempston.
Zatemotochodziło!
-Przysięgam,żeniepoślubię!
-Wieszotym,pani?
-Głupia!-krzyknęłaJudyta.-Samasobiejesteświnna.
-D'AmbertpróbowałkupićPershwick.Oczywiście,Richer!-zawołała,aczłowiek,któregoLeoniesię
Williampowiadomiłgo,żeniemożegosprzedać,obawiała,wszedłdokomnaty.-Wiesz,comasz
uczynić.
ponieważnależydotwojegowiana.WtedypoprosiłotwojąZtymisłowamiJudytaopuściłapokój.
Poszłasprawdzić,rękę,aletwójdrogiojciecnieoddałbycięczłowiekowiczykorytarzjestpusty,i
dopilnować,abytakimjeszczezainteresowanemuwyłącznietwojąziemią.
przezjakiśczaspozostał.Tegonikomuniewolnobyło
-Mójojciecodrzuciłjegooświadczyny?
usłyszeć.
-Oczywiście,jednaksamawidzisz,coztegowyszło.
Leoniepróbowałauspokoićszalonebicieserca.
Tenczłowiekudałsięprostodokrólaiterazd'AmbertPrzygotowywałasię,abyznieśćwszystko,coją
czekazrąkbędziecięmiał,czytegochcesz,czynie.
tegopotężnegobrutala.Długie,zmierzwionewłosyigęsta
-Niedostaniemnie.Powiedziałam,żejestniedobrodapasowałydojegozachowania.Przeszyłoją
przyjęcia.Takpostanowiłam.NiepoślubięRolfaspojrzeniebladychniebieskichoczu,zupełnie
wytrącającjąd'Amberta.
zrównowagi.AletoleniwyuśmieszekRicherasprawił,żeOczyJudytyzapłonęły.
zestrachupoczułaskurczwżołądku.
-Ależpoślubisz.Prawdęmówiąc,życzyłabymci,żebyśmiaławybór,aleskorosamkrólzająłsiętą
sprawą,musiszzrozumieć,żegoniemasz.ZmuszenieciędoślubuRozdział7
złamałobytwemuojcuserce,alenapewnobycięzmusił.
Niemożezlekceważyćrozkazukróla.
-Jamogę.
-Niebądźgłupimdzieckiem!-krzyknęłaJudytaiTamtejnocywCrewelladyAmeliędręczyłyinne
obawy.
wyobraziłasobie,żerozmowamiedzyojcemacórkąNiechciaławracaćnadwór,gdziestałabysięjedną
zwieluujawniłabyzbytwieleiwszystkopopsuła.-HenrykadamusługującychksiężniczceAlicji,
jeszczejednąładnąobchodzątylkowłasnezachcianki.Zażyczyłsobie,żebyśtwarząwtłumie.Tamnie
miałabyżadnejwładzy,żadnejpoślubiład'Amberta.Twójojciecniesprzeciwisiękrólowi.
kontrolinadwłasnymżyciem,zatomusiałabyspełniaćTyteżnie.
kaprysyksiężniczki,znosićjejhumory.
Wdowabezmajątkuikrewnychnaniewielemogłaliczyć.
chwilarozstania-kupićzaniedomwLondynie,gdzieCowięcej,Ameliaodkryła,żebycieżonąwcale
niejesttaksprzedawałabyswojewdzięki.
milejakbyciekochanką.ByłakochankąswojegomężaGdybyRolfodsunąłjąjużteraz,musiałaby
wrócićdoprzedślubem,potemjejsytuacjazmieniłasiętakksiężniczkilubzacząćszukaćnowego
kochanka.
radykalnie,żeniecierpiałazbytnio,kiedyumarł.
Wiedziała,żejużnigdynieznajdziekogośtakiegojakRolf,Mężczyznaniestarasięzadowolićżony,a
dbaokochankę,ktowziąłbyjądoswegodomu.Rolfzrobiłtotylkodlatego,ponieważżona,w
przeciwieństwiedokochanki,niemożeżeniemiałżony.
goopuścić.
Byłojużpóźno,kiedyRolfwróciłdoswojejkomnatyiWiedziałateż,żewłożumążniedorównuje
kochankowi.
znalazłAmelięwszerokimłożu.Niespała.PrzyglądałamuMożesprawiłytodziałaniakościoła,który
głosił,żesię,gdypodszedłdoognia.Niespojrzałnanią,auprawiasięmiłośćwyłączniedlapotomstwa,
aniedlazmarszczonegniewnieczołoodbierałojejochotęnaprzyjemności.MążAmelii-przedślubem
bardzoczułyrozmowę.Czyżbyzastanawiałsię,jakjejpowiedzieć,żekochanek-traktowałwspółżycie
małżeńskiejakmusząsięrozstać?
obowiązek,azatem,jakwszystkieobowiązki,starałsię
-Przyjdźmipomócprzyzbroi,Amelio.Jużodeskończyćjaknajszybciej.
słałemswojegoniezręcznegogiermka.
Nie,Amelianiebyłaażtakgłupia,żebychciećponownieWiedziałzatem,żetujestinieśpi.Tazwykła
prośbawyjśćzamąż,nawetzaobecnegokochankapowiedziałajejtakwiele,żemiałaochotęsię
roześmiać.
-najprzystojniejszegomężczyznę,jakikiedykolwiekwziął
Niezapomniałoniej!Chciałpołączyćsięzniąwłożu.Ajądoswegołoża.Niezamierzałagoteż
opuszczać.Bywał
żezamierzałzrobićtownocprzedswoimślubem,gwałtowny,wpadałwgniew,alejejpozycjajako
kochankizdradzało,comyślałoprzyszłejpanniemłodej.
Rolfad'Ambertaokazałasięznaczniekorzystniejsza,niżsięAmeliawstałazłoża.Niesięgnęłaponocną
szatę.Miałaspodziewała.Traktowanojązszacunkiem,niemaljakpaniądwadzieściatrzylata,słuszny
wzrost,wspanialeCrewel.Rządziłatuprawiejakżonaiuwielbiałato.Niezbudowane,smukłeciało,z
któregobyładumna.NiebyłoteżwCrewelinnejkobietyrównejjejurodzeniem.
musiałauciekaćsiędosztuczek,abyosiągnąćoszałaPrzednikimniemusiałasiętłumaczyć.Tylkoprzed
miającyefekt,nawetwdopasowanychstrojachnadzień.
Rolfem,aonnieprosiłonic,czegoniebyłagotowazrobić.
Naga,stąpaładumnie.Kasztanowatewłosyokrywałyplecy.
Amelianieoszukiwałasięcodoswejsytuacji.MiałaZieloneoczyspoglądałyuwodzicielsko.
wszystko,czegopragnęła,alezawdzięczałatowyłącznieRolfpatrzył,jakpowolipodchodzi.Zauważyła,
jakienawoliRolfa.Gdybykochanekzechciałzniązerwaćiodesłaćnimwywierawrażenie.
jąnadwór,nicbynieporadziła.Mogławięctylko
-Usiądź,mójpanie-szepnęłaprzymilnie.-Nieodwlekaćwyjazd,wypraszającuniegotylebłyskoteki
jestemażtakwysoka,żebyzdjąćzciebieciężkąkolpodarunków,żeby-kiedynadejdzie
czugę.
RozbawionyRolfpodszedłdostołkaprzykominie.
-Obawiałamsię,czynicsięniezmieni,mójpanie,kiedyAmeliachwyciłazabrzegkolczugęipodniosła
ją,apotem,usłyszałamotwoimmałżeństwie-odpowiedziałabardzogdyusiadł,przesunęłamunad
głową.Niektórzymężczyźnicicho,jakbyzrozpaczą.
wczasiewojnyniezdejmowalizbroiprzezkilkadnii
-Niemusiszsiętymmartwić-odburknąłRolf.
cuchnęligorzejodniesprzątanejstajni.Rolfnigdytaknie
-Ależmuszę,mójpanie.Bardzosiębałam,żemniepostępował.Wiedziałaotym.Wyczuwaławońpotu,
alebył
odeślesz.-Łzynapłynęłyjejdooczu,takjakzamierzała.
toczystyzapach,jegowłasny.Przyjemny.
-Dlaczegomiałbymtozrobić?
-Niebyłociękilkadni,Rolfie-powiedziałazna-Amelianiemalprzegrałacałąpotyczkę,takwielkie
byłodąsanąminką.Pochyliłasię,żebyrozwiązaćtaśmy.-
jejzdumienie,jednakszybkosięopanowała.
Zaczęłamsięzastanawiać,czyzobaczęcięprzed
-Moimżyczeniemjesttupozostać,Rolfie,ale...twojaślubem.
żonamożemiećinnezdanie.
Mruknąłcośpodnosem,aAmeliauśmiechnęłasiędo
-Niebędziemiała.
siebie.Czybardzoryzykowała,wspominającoślubie?
-Niejesteśprzyzwyczajonydozazdrościkobiet,skoro
-SirEverardzajmowałsiępolowaniem-mówiłatakmówisz.Jaksiędowie,żeokazujeszmiswąłaskę,
dalej-dopilnowałamwięcsprzątaniagłównejsali.
zażąda,bymopuściłaCrewel.
Twójrządcaniemiałnatoczasu.
-Niczegoniebędzietużądać-odrzekłkategorycznie.-
Skłamała.Nigdynietrudziłasiękontrolowaniemsłużby,Mojawolabędziejejwolą.
aleRolfotymniewiedział.Chciała,bypomyślał,żejego
-Niezawszetujesteś,Rolfie-wtrąciłaAmelia.-Ajeślimałżeństwojejnieprzeszkadzaipragniemu
pomóc.
jestokrutna?Jeślikażemniewychłostać?
Ameliaściągnęłamukubrak,potemkoszulę,aczyniłatoRzuciłjejgniewnespojrzenie.
takpowoli,żeRolfposadziłjąsobienakolanach,nim
-Wtedysamazostaniewychłostana.Niedopuszodłożyłaubranienabok.Udałakrzykprzestrachu,onzaś
czę,bymoiludziebalisięswojejpani.
szybkozamknąłjejustagorącymipocałunkami.
Nietakąodpowiedźchciałausłyszeć.
Poczułajegopragnienie,jednaksamapozostałachłodna.
-Jakmamobronićsięprzedjejgniewem,kiedyciebietuByłazadowolona,żewciążjejpożąda.
Odsunęłasięodniebędzie?-powtórzyłazuporemAmelia.
niego,oparłaręceojegopierś,abyniemógłprzykryćjej
-Martwiszsiębezpowodu.Niepozostanietutaj.Żenięwargswoimi.
sięzniątylkodlajejziemi.
-Nadalmniepragniesz?-spytała.
-Naprawdę?-niepotrafiłaukryćzaskoczenia,aRolf
-Cotozagłupiepytanie?-zmarszczyłgniewniebrwi.-
roześmiałsięgłośno.
Czywyglądanato,żetakniejest?
-Mojadroga,gdybymjejpragnął,niebyłabyśmipotrzebna.
Ameliarozpromieniłasięwuśmiechu.Poczułatakwielkąulgę,żeprawiezakręciłojejsięwgłowie.
-Jutrotylugościzjedziesięnazaślubiny.Coimtoniejejwina,żejestbrzydka.Byćmożewłaśniebrak
powiesz?
urodysprawił,żestałasięprzykra.
-Żeznajdujeszsiępodmojąopieką.
Rolfcierpiałwduchuizłościłsięnasiebie,żepo-Objęłagoramionamizaszyjęioparłapiersionagi
torswodowanygniewemtaksięwplątał.Honorniepozwalał
Rolfa.
musięwycofać,apoczuciewinyrosłozkażdymdniem,
-Zatemmojepołożenietutajsięniezmieni?Służbanadalkiedymyślałodziewczynieijejnadziejach.
Biedactwo,musisłuchaćmoichrozkazów?...
pewniebyłazachwycona,żewreszciemazalotnika,nawet
-Zadużomówisz,kobieto...
takiego,zktórymtoczyławojnępodjazdową.DlaczegonieRolfzakryłustamijejwargi.Rozszyfrował
gręAmeliiimiałabybyćzadowolona?Cojączekało,zanimpoprosiłobardzogotoubawiło.Gdybynie
potrzebowałchwilijejrękę?
zapomnienia,niebyłbyażtakubawiony,ponieważniePoczuciewinyzaczęłogodusić.Możejednakjej
nielubił,kiedygowykorzystywano.Gdybyniemiałochotyodeśle.WCrewelstałastarawieża.Jeślitam
zamieszka,niedaćjejtego,ocoprosiła,okolicznościniemiałybyżadnegobędziemusiałjejwidywać,a
onaniebędziemusiałaznosićznaczenia.Niedopuszczał,abyzapanowałanadnimżądza.
hańby,żemążwypędziłjązdomu.MimotozawiedziejejRolfuważał,żekobietytoistotygłupiutkie,
zdolnetylkonadziejenadziecko,nanormalnemałżeńskieżycie.Zaczął
doszycia,plotkowaniaisprawianiakłopotów.Nauczyłagosięzastanawiać,czybędziemógłznaleźćsię
zniąwłożu,tegomatkaijejdamydworu.Wszystkiekobietywłożuczyteżjejwidoksprawi,że
pozostaniezimny.Każdyuzyskiwałyto,czegopragnęły.Przezwielelatpatrzył,jakmężczyznapragnął
dziedzicaionniebyłinnyodreszty.
matkastosujeswojesztuczkiwobecojca.WidziałtonaJeślijejwidoktouniemożliwi...
każdymodwiedzanymdworze.Wyznawałzasadę,bynigdyDlaczłowiekaostalowychnerwachbyłoto
całkiemniedawaćkobiecieniczego,ocoprosiła,jeśliprosiławniezwykłeuczucie.Jutromusispędzićz
niąnoc,przy-sypialni.
najmniejtenjedenraz,ponieważ,jaknakazywałzwyczaj,KiedyRolfskończyłzAmelią,natychmiasto
niejjejrodziceiweselnigościesprawdząnazajutrzzapomniał.Pochwiliwróciłydręczącegoostatnio
myśli.
prześcieradła.Mógłzdecydować,żebyominąćpewnePodwpływemgniewuzdecydowałsiępoślubić
Leoniezobyczaje,jaknaprzykładceremoniępokładzin,alenieMontwyn.Kolejnyprzypływgniewu
skłoniłgo,ażebymógłuniknąćoglądaniaprześcieradełpotwierdzającychprosićkrólaorozkaz,któryby
mujądawał.
dziewictwodziewczyny.Odtegoniebyłoucieczki.Musiał
Niepragnąłżony,zktórejniemógłbybyćdumnyiktórejwziąćjądołożalubbezkońcawysłuchiwać
kpiniżartów,niemógłbypokochać.ZamierzałodesłaćjądoPershwick.
ategobyniezniósł.
Wmawiałsobie,żetozpowoduszkód,jakiemuwyrządziła,aletaknaprawdęmartwiłagojejbrzydota.
Czuł
sięztegopowoduwinny.Przecież
nie,odkładająclustro.-Myślałam,żezłamałminos,aleRozdział8
terazuważam,żewszystkosięzagoi.
-Jakmożeszżartować,mojapani?
-Ponieważtolepszeodpłaczu,anapewnosięrozpłaczę,gdysobieprzypomnę,doczegotobicie
doprowadziło.
LeonieprzebudziłkrzykprzerażeniaWildy.Mogłabyją
-Zatemgopoślubisz?
przekląć,żewyrwałajązesnu,bośpiąc,nieczułabólu.
-Wieszjużotym?
-Coonicizrobili,pani?!-jęczałaWilda.-Twojatwarz
-Panimoja,koniesąosiodłaneiczekają.Wszyscysąjestopuchniętaiczarna.Niechspłonąwogniu
piekielnym!
gotowi...czekajątylkonaciebie.
Niechuschnieiodpadnieręka,którasięośmieliłaciebieLeoniezrobiłabywszystko,żebyniedopuścić
doślubu,tknąć!Miech...
aleskorojużzłożyłaprzysięgęnagróbswojejmatki,
-Uciszsię,Wildo!-krzyknęłaLeonie,starającsięjakmusiałapoślubićRolfad'Amberta.Niemiało
znaczenia,żenajmniejporuszaćszczęką.-Wiesz,jakłatwopojawiająsięprzysięgęwymuszononaniej
biciem.Wypowiedziałaumniesiniaki.Pewniewyglądamgorzej,niżsięczuje.
słowaimusiałaichdotrzymać.
-Naprawdę,pani?
Takbardzopragnęłazapłakać.Sądziła,żewytrzyma
-Przynieśmizwierciadło.
ciosyRichera,alesięmyliła.UderzyłjąotwartądłoniąraziLeoniepróbowałasięuśmiechnąć,żeby
zmniejszyćdrugi,akiedyzaczerwieniłysięjejpoliczki,aonanieniepokójWildy,aleszczekai
poranione,zakrwawioneuchylałasięaniniebłagałaolitość,zacząłużywaćpięści.
wargizbytjąbolały,abyjejsiętoudało.WypolerowaneZniosłatyle,ilemogła.Wierzyła,żebicienie
możebyćstalowelustropotwierdzało,żewyglądajakktoś,ktowpadł
gorszeodtortur,którenapewnozaplanowałdlaniejpodkopytawielkiegobojowegorumaka.
CzarnyWilk.Kiedyjednakuświadomiłasobie,żeRicherjąJednookocałkowiciezasłoniłaopuchlizna,z
drugiegozabije,jeżeliktośgoniepowstrzyma,aprzecieżniebyłozostaławąskaszparka.Krew
zaschniętanawargach,przyniejnikogo,ktomógłbyjejpomóc,poddałasięwbrodzieipodnosemstała
sięprawieniewidocznanakońcu.Jeśliojciecpozwolił,abytaksięstało,tonawetgranatowoczarnych
sińcachpokrywającychtwarz.Nawetojciecjejnieocali.
niepróbowałasobiewyobrażać,jakwyglądałyjejpiersiiNiktimnieprzeszkadzał.Niktnieprzyszedł,
nawetgdyramiona,boRichernieograniczałciosówwyłączniedokrzyczała.Zrozumiała,żepomocnie
nadejdzie,ijużgłowy.
wiedziała,jakmusipostąpić.
Byłaubranatak,jakjąRicherzostawił.KtośnieSirGuibertzabiłbydlaniejRichera,aleczywynikłoby
zdopuścił,byWildaprzyszładoniejwieczorem,więcwtegocośdobrego?Łotrtylkowypełniałrozkazy
jejojca.
ogólesięnierozebrała.Domyślałasię,żepowyjściuChociażdusiłjążalinienawiśćdoojca,nie
chciałaRicherastraciłaprzytomność.
wybuchuprzemocy.Dlategomusiałaukryćto,coznią
-Chybakiedyśbyłamładniejsza-stwierdziłaLeo-uczyniono.
-Przynieśmileki,Wildo.Potemznajdęodpowiedniączyny-Powiedzmicoś,Wildo.Byłaśkiedyśz
mężczyzną?
sukniedoślubu.Nieobchodzimnieto,czymójmążwie,że
-Panimoja!Ja...
zmuszonomniedotychzaślubin,aleniechce,żebyinnisię
-Niebędęsienaciebiegniewać,Wildo-zapewniłajądomyślili.Rozumiesz?Poszukajciemnego
welonuiszybkoLeonie.-Mojamatkaumarłainiezdążyłamnierękawiczek.Tonawrótchorobyz
dzieciństwa,aniemaprzygotować.Myślała,żeprzyjdzienatoczaspóźniej.Nieczasu,żeby
przygotowaćmaśćnazłagodzeniepokrzywki.
mogłabymspytaćotociotkiBeatrix.Chcewiedzieć,coSłyszałaś?Pójdzieszitopowieszmojejciotcei
sirmniedzisiajczeka.
Guibertowi.
Wildaspuściłaoczy.
-Przecieżwyrosłaś,pani,zpokrzywki.
-Zapierwszymrazembędziebolało-odpowiedziała
-Wiem,aletoniejestniemożliwe,poprostutaksięcicho.-Torozdarciehymenusprawiabóli
krwawienie.
denerwowałamspotkaniemzprzyszłymmężem,żeRanowyniosąprześcieradłazplamamikrwii
wszystkimpokrzywkapowróciła.Zrozumiałeteż,żepragnęjąukryć.
pokażą.Aletoniejestsilnybóliszybkomija.PotemjestPostarajsię,żebysirGuibertuwierzyłwte
historyjkę.Idź
bardzoprzyjemnie.
teraz,apotemwróć.Pomożeszmisięubrać.Zabierzmoje
-Naprawdę?Dziewczętanadworzemówiły,żetolekidoCrewel.Będąmipóźniejpotrzebne.
okropne.
KiedyLeoniezostałasama,ukryłatwarzwdłoniachi
-Kłamały.Albopowtarzałyto,comówiłyimmatki.-
zaczęłaszlochać.NadchodzącydzieńniemógłjejprzynieśćWildawzruszyłaramionami.-Dla
niektórychkobiettojestnicdobrego.
zawszebolesne,ponieważwierzą,żegrzeszą,idlategonieNaopuchliznęisińcenałożyłamieszaninę
korzeniaodczuwająprzyjemności.Alejeślidarzysięmężaprawoślazuiolejkuróżanego.Na
uspokojenieibólwypiłaafektem...-Wildaurwała,uświadamiającsobieswojąsyropzkwiatów
rumianku.Przyrządziłabywywarzniezręczność.-Przepraszam.Wiem,żenieznajdujeszkwiatów
białegomaku,aleuznała,żeniepowinnazasypiaćupodobaniawswoimmężu.
wtrakcieślubnejceremonii.
-Zatemjestemskazananawiecznyból?AleonteżnieGdywróciłaWilda,Leonieodczuwałajużskutki
znajdujeupodobaniawemnie,więcniebędziemniedręczył
uspokajającejmikstury.
zbytczęsto.Dziękuję,żemipowiedziałaś,Wildo.
-PowiedziałaśsirGuibertowito,cocikazałam?
Leonienakazałasobiespokój.Niemogłajechaćdo
-Tak.Ogromniepaniwspółczułiobiecał,żesamwyjaśniCrewel,trzęsącsięzestrachu.Jeślionmiał
nadzieję,żepanimężowiprzyczynę,dlaktórejbędzieszmiaławelon.
zobaczyjejlęk,tojeszczewielemusiałsiędowiedziećoCiotkapanizaczęłapłakać.Chciałatuzaraz
przyjść,aleLeoniezMontwyn.
ladyJudytaniedawałajejspokojucałąnociranek.Chybawogóleniespała.
-Bardzodobrze.Niechce,byzobaczyłamniewtakimstanie.-Leoniespojrzałaprostowtwarzdziew-z
sienischody.Pierwotnesklepieniebyłotakwysokie,żeRozdział9
pomimonadbudowanegopiętranadalgórowałonadwszystkim.
Miejscebyłowygodnei-wprzeciwieństwiedoPershwick-zapewniałoodosobnienie.Mimotorosło
Leonienatychmiastrozpoznałakobietę,któraczekaławzdenerwowanieLeonie.Nagleuderzyłojąto,że
przywitaławielkiejsaliCrewel,abyprzywitaćgościweselnych.
ichkochankaCzarnegoWilka.Jakżeosobliwezachowanie!
PrzedstawiłasięjakoladyAmelia,pozostającapodopiekąOntraktowałjąpogardliwiejużprzed
ślubem.
Rolfad'Amberta,aleLeoniewiedziała,żetokobieta,któraWkomnatce,doktórejprzyprowadziłają
Amelia,stałynaturniejudałaCzarnemuWilkowiswójznakiprzyjęładwastołkiistółzflasząwinai
kubkami.
namiętnypocałunek.Podopieczna?Bezwątpienia
-Tomożetrochępotrwać,zanimpośląpociebie,kochanka.Leonieniebyłoprzykro.CzarnyWilkmógł
miećladyLeonie.Najpierwtrzebauzgodnićintercyzę.
istokochanek,dopókipozostawiałjąwspokoju.
-Nieśpieszymisię-odparłaobojętnieLeonie.
-SirWilliamie,ladyJudyto,proszęsięrozgościć.ZaAmeliąniewiedziała,cooniejmyśleć.Była
gotowachwilęmójpan,Rolf,przyjdziewasprzywitać-powiedziałanienawidzićrywalkiiszkodzićjej
nawszelkiemożliweAmeliaserdecznymtonem.OdwróciłasiędoLeonie.-
sposoby.JednakżesiedzącaprzedniądziewczynasprawiałaMilady,proszęzamną,wskażęcikomnatę,
wktórejwrażeniedziecka.Nawetmówiładziecięcymgłosikiem.Jejbędzieszmogłaoczekiwaćna
rozpoczęcieceremonii.
postaćokrywałaszczelniepeleryna,agrubywelonspowijał
Leonienicnieodpowiedziała.Poszłazastarsząkobietą,głowęitwarz.Trudnobyłopowiedzieć,jak
wygląda.
zadowolona,żepozbywasiętowarzystwaojcaiJudyty.
Dziewczętawychodziłyzamążwwiekutrzynastu,PrzezcałądrogędoCrewelnieodezwałasiędonich
aniczternastulat,anawetmłodsze,zatemLeoniemogłabyćsłowem.Ojciecpróbowałjązagadywać,ale
odwracałabardzomłoda.Tonapewnozmieniłobypostępowaniegłowęwdrugąstronę.
Amelii,ponieważniepotrafiłaujrzećrywalkiwdziecku.
LeoniedobrzeznałaCrewel.Wiedziała,żeAmelia
-Czymogłabymcośdlaciebiezrobić?-spytałaprowadzijądomałejkomnatytużobokkaplicy.Crewel
nieAmelia.-Możechciałabyśzdjąćwelon...
przypominałPershwick.SirEdmonddbałoswojewygody.
Leonieprzeczącopokręciłagłową.
Leoniepamiętała,żejednymzpowodów,dlaktórych
-Będębardzowdzięczna,jeśliprzyśleszmimojąprzyjazddoCrewelsprawiałjejprzyjemność,były
ciąglesłużebną,Wildę.
wprowadzanezmiany.Najpierwdobudowanonowypokój
-Jaksobieżyczysz-odparłaAmelia,ciężkowzdychając.
zapodwyższeniemwkońcusali.PóźniejprzerobionogonaWtymmomenciepostanowiłazarazwrócići
zaskoczyćkomnatęsypialnąpana.GdyAlainapasowanonarycerza,dziewczynę.Napewnozdejmie
welon,
poprzeciwnejstroniesaliprzygotowanojeszczejednąkomnatę.Wkrótceprzestrzeńmiędzydwiema
komnatamiwypełniono,dobudowującpiętro,naktórebiegłyjakposiedziprzezjakiśczaswciasnym,
dusznympo-cegowpokojugorąca.DziękimałżeństwuWilkstaniesięmieszczeniu.Wkomnatcebyło
gorąco.
jejwłaścicielem.Będziemógłzniąuczynić,cozechce.
OdnalazłasłużącąiposłałajądoLeonie.WtemusłyszałaUwięzićjądokońcażycia,anawetzabić.
gniewnygłosRolfadochodzącyzsali,pobiegławięcwLeoniebezwiedniewyjęłamałynóżdocięcia
bandaży,przeciwnymkierunku,wstronękuchni,abysięupewnić,którytrzymaławkoszykuzlekami.
Wsunęłagopodczyprzygotowaniaprzebiegająbezzakłóceń.
skórzanypasek,byzachwilęskryćwszystkopodwelonem.
ZazwyczajAmelianietroszczyłasięotakiesprawy,Nigdynieznajdziesięnałascemężczyzny,jakto
byłozzostawiającprowadzeniegospodarstwaochmistrzowi,aleRicherem.
terazniechciaławracaćdokomnaty,doktórejrano
-LadyLeonie,przyniosłamprostozkuchni...
przeniosłaswojerzeczy.Takomnataprzypominałajej,zeLeoniezerwałasięnarównenogiiodwróciła.
AmeliaprzynajmniejwtejchwiliniejestwCrewelpierwsządamą.
weszładośrodkabezpukaniaztalerzemmałychciasteczek.
Siedzącwmaleńkiejkomnatceprzykaplicy,LeonieZamarłairozszerzonymizezgrozyoczyma
wpatrywałasięusłyszałapodniesiony,gniewnygłos.Rozpoznałago.
wodsłoniętątwarzLeonie.
Zapamiętałatamtegodniawlesie.GłosCzarnegoWilka.
-Zawszewchodziszbezzaproszenia?-spytałagniewnieNatomiastWildausłyszałagoporazpierwszyi
chociażnieLeonie,zaskoczona,żejeszczemadośćodwagi,abysiędałosięrozróżnićsłów,spojrzałana
swojąpaniąoczamizłościć.
rozszerzonymizestrachu.Leonieniemogłajejuspokoić,
-Przepraszam,pani...Pomyślałam,żemożechciałabyś...
bomusiałabykłamać,zatemzachowałamilczenie.Wlała
-Zdumionastanemrywalki,odważyłasięspytać:-Nietylkodowinawięcejmiksturyuspokajającej.
chciałaśpoślubićRolfa?
NiepróbowałazgadywaćprzyczynygniewuCzarnegoLeoniezauważyłałatwość,zjakąAmeliaużyła
imieniaWilka.Toonnalegałnamałżeństwo.Niesądziłateż,byjejprzyszłegomęża.
chodziłomuointercyzę.Jejziemiemiałynadalnależećdo
-Niechciałamgo,onie,ale,jakwidzisz,niedanoniejimogłanimidysponowaćwedlewłasnejwoli.
Takiemiwyboru.
byłożyczeniematki.Nieprzypuszczała,abyojciec,któryDlaczegoniemiałabypowiedziećjejprawdy?
dotejporytakmałosięoniątroszczył,terazupierałsię
-Byćmożemogłabymcięuspokoić,pani-wtrąprzywłączeniutejklauzulidointercyzy.Nawetjeślito
ciłaAmelia.-Jeślipoświeciszmikilkaminutnaosobzrobił,jakieżznaczeniemogłamiećdlaCzarnego
Wilka?
ności.
Pokazałjuż,żegotówjestzabraćinnemuziemię,jeślitylkoLeonieskinęłagłowąWildzie,Dziewczyna
wyszłazprzyjdziemunatoochota.
komnatyizamknęłazasobądrzwi.AmeliaodstawiłatalerzNatęmyślLeoniezrobiłosięzimnomimo
panują-
nastół,alenieusiadła.
-NiespotkałaśRolfad'Amberta,prawda?
-Nie.
-Słyszałaś,żejestbardzoprzystojny?
Leoniesięroześmiała.
-CzłowiekmożebyćAdonisemimiećsercediabla.
Przerwałoimpukaniedodrzwi.WeszłaJudyta.
-Niechceszgo?-naciskałaAmelia.
NawetniąwstrząsnąłwidokdziełaRichera.Zadrżała,gdy
-Powiedziałamjuż,żeniechcę-odparłaniecierpliwieprzypomniałasobiechłostęzrąkWilliama.
Leonie.
Oszołamiającepięknodziewczynyzniknęłopod
-Zatempewnieprzyniesieciulgęwiadomość,żenieopuchliznąisińcami.Srebrzystoblondwłosy
opadałybędzieciędręczył.Żenisię...ztobątylkodlatwojejziemi.
łagodnienaramiona.Ładniezaokrągloną,drobnąfiguręWidzisz,jadbamojegopotrzeby.
otulałaciemnoszarasukniazdługimirękawamizkoronki,
-Tak?
którąprzykrywałajasnoszaratunikawyszywanasrebrnąAmeliazmarszczyłabrwizniechęcią,słysząc
kpinęwnitką.Tunikamiałaszerokierękawydołokciairozcięcianagłosie.
bokach,żebysukniabyłabardziejwidoczna.Srebrnypasek
-Niemusimybyćnieprzyjaciółkami,tyija.Skorogoniepodkreślałwąskątalię.Jednakpiękneciałonie
odwracałochcesz,niepowinnociprzeszkadzać,żejagobędęmiała.
uwagiodzmasakrowanejtwarzy.
-Niebędzie.Możeszgosobiewziąć.Jednakwcalemnie
-Przyszłaśtuzjakiegośpowodu?-spytałazimnonieuspokoiłaś.Dlaczegopragnieożenićsięzemną,
skoroLeonie,gdyJudytanieodrywałaodniejwzroku.
jesttyledam,któremająznaczniewięcejziemi?
-Niemożeszsiętakpokazać-orzekłaJudyta.
-ChodzimuoPershwick,ponieważtamtkwiźródłozła.
-Dlaczego?Niejestemodpowiednioubranadoślubu?
Powinnaśotymwiedziećlepiejodemnie.Powtarzamci
-Jużczas-powiedziałaAmeliaiwyszłazpokoju.
tylkoto,codziśranopowiedziałmijegoprzyjacielThorpe.
-Jestemzdumiona,żerozmawiaszztąkobietąRolfszybkowpadawgniew,szybkopodejmujedecyzje.
-zauważyłaJudytazniechęcią.-Niewiesz,żetojegoJeślizechcewięcejziemi,natychmiastwyruszy,by
jąkochanka?
zdobyć.Zawszedostajeto,czegopragnie.Chciał,żeby
-Gdybymniewiedziała,musiałabymcipodziękować,żeskończyłysiękłopotyzPershwick,więc
oświadczyłsięomipowiedziałaś.
ciebie.Kiedymuodmówiono,zwróciłsiędokróla.TerazJudytapostanowiłaniereagowaćnakpinę.
ma,czegochciał.
-Chodź.Twójojciecczeka,żebycięzaprowadzić.Twój
-Owszem,ma-zgodziłasięLeoniezgaszonymgłosem,mążstoiuołtarza.Wie,żezostałaśzmuszona,
zatemjeśligdyżpotwierdziłysięjejnajgorszeobawy.-Powiedzmichceszsiępokazaćwtakimstanie,
przyniesieszwstydtylkotylko,czywiesz,cozamierzauczynićzemną.
sobie.Uważam,żehistoryjkaopokrzywcebyłabardzo
-Powiedział,żepoślubiecięodeśle.
sprytna.Ciotkauwierzyła.
-Odeśle?Dokąd?
-ChodziłomiosirGuiberta.Niechciałam,żebyzabił
-Niewiem,ale...
człowiekamojegoojca.Nie,właśnieztegopowodutaksięniepokażę.
Leoniepowolinałożyławeloniprzygładziłafałdy.
Ztrudemcoświdziałaprzezgrubymateriał,zwłasz-gałamuzaledwiedopiersi.Itamaładziewczynka
sprawiłaczażepatrzyłatylkojednymokiem.Musiałaprzechylićmutylekłopotu?Zirytowałogo,żejest
odstópdogłówgłowę,abycokolwiekzobaczyć.Sprawiałotowrażenie,żezakrytawelonemjak
trędowata.Jejwasaltwierdził,żezadzieranosa.Wtychwarunkachtapomyłkabardzojejukrywa
wysypkę.Czywtouwierzył?Czyośmieliłsięmiećodpowiadała.
nadzieję,żetominie,jakzapewniałgosirGuibert?
-Jestemgotowa-powiedziaładzielnie.
Sytuacjępogorszyłajeszczemacochadziewczyny.
Judytabyłazaskoczonajejodwagą.
Powiedziałamunaosobności,żemusielijązmusićdoPrzywejściudomałejkaplicystałsirWilliam.
Ująłrękęusłuchaniarozkazukróla.Cojejzrobili?Zapewnekilkacórkiiwziąłjąpodramię.Niechciała
naniegospojrzeć.
razyposzłaspaćogłodzie.ToniemiałodlaniegoZobaczyła,żewławkachsiedzipełnogości.
Dostrzegłaznaczenia.Natomiastważnabyłajejniechęć.Dręczyłsięprzyołtarzuniewyraźnykształt
mężczyzny.Ogarnęłojąpoczuciemwiny,żezawiedzienadziejepannymłodej,atuprzerażenie,gdy
ojcieczacząłprowadzićjąwzdłużnawy.
sięokazało,żeonagoniechce!Jego,którymógłsobie
-Leonie,jeślikiedykolwiekmógłbymciwczymśwybraćżonęspośródnajwiększychpięknościdworu!
pomóc...
Tymczasemzwiązałsięzpanną,któragoniechciała.
-Jużmipokazałeś,jakmogęnatobiepolegać,ojcze-
Powinienichwszystkichodesłać.Miałdoskonałąwysyczała.-Oddajeszmnietemuczarnemuzbirowi.
Niewymówkę.Ogarnąłgogniew,gdyodczytanointercyzę.
okazujwięcejmiłościitroski,bardzocięproszę!
Czyktośsłyszałotym,żebyzostawianoposagwrękach
-Leonie!
kobiety,kiedyjużwyszłazamąż?JednaksirWilliamWtymokrzykubyłotylebólu,żeLeoniesię
wzdrygnęła.
pozostałnieugięty.Musiałotaksięstać,zgodniezostatniąJakimprawemterazokazujejejmiłość?Jak
śmiewolązmarłejżony,aonazapisałateziemiecórce.Podpisał
przypominać,jakimojcembyłdlaniejkiedyś?Onmógł
ówabsurdalnykontrakt,cobyłorównieobowiązującejakpić,żebyzapomniećoszczęśliwejprzeszłości,
aonacosamomałżeństwo,ipatrzcie,conatymzyskał-dziewczynęmiała!Niemogłazapomnieć.
niewyższąoddziecka,którątrzebabyłozmusićdoPowiedziałabymutowszystko,alesłowauwięzływ
jejzaślubin!NakrewChrystusa,zaczynałsięzastanawiać,czyściśniętymgardle.Apochwilibyłojużza
późno.Stałanierzucononaniegoklątwy.
samotnieubokuCzarnegoWilka.Zastanawiałasiępóźniej,Leoniepoczuła,jaknieuważniewsuwałjej
obrączkęnajakzdołaławymówićsłowa,któreichzesobąwiązały.Czypalecwbiałejrękawiczce.Z
koleiksiądzpoleciłmężowi,odczuwałatylkolęk,kiedyusłyszałaoboksiebiejegoniski,byzłożyłżonie
pocałunekpokoju,izakończyłceremonię.
warkliwygłos?
Rolfnawetniepróbowałpodnieśćwelonu,tylkomusnął
Rolfteżniezwracałzbytniejuwaginasłowaksiędza.
wargamigdzieśwokolicyczoła.
Walczyłzrozgoryczeniemodchwili,gdyujrzałswojąpannęmłodą.Byłaniewyższaoddziecka,sie-
Potemnastąpiłakrótkamsza.Późniejmążstowana,próbującpowstrzymaćłzywnadziei,żeniktsię
wyprowadziłLeoniezkaplicy.
doniejnieodezwie.
Pragnęławyjśćzsaliipozbyćsięjegotowarzystwa,aleNiewidziaławogólewykwintnauczty,którą
przy-natychmiastzaczęłasięucztaweselna.ZostaławięcigotowałasłużbazCrewelizPershwick.
Serwowanozupy,musiałausiąśćprzyjegoboku.Byłtamjejojciec,którywpieczoneprosiętaztruflami,
trzyłabędziepodanowrazzmilczeniuwypijałkubekzakubkiem.Jejmążzacząłrobićpiórami,była
szynkaduszonawmiodzie,kapłonyikaczki,tosamo.Leonieżałowała,żeniemożepójśćzajegoróżne
sosymusztardoweiprzysmakirzadkostawianenaprzykładem.PanowałponurynastrójitylkoJudyta
stole.PieczysteprzygotowalikucharzeRolfa,nieznającysprawiaławrażeniezadowolonejzprzebiegu
wypadków.
sięzbytnionawyszukanychpotrawach.PonieważkucharzePodtrzymywałarozmowęprzygłównymsiole
ipocichuzPershwickchcielizaćmićsłużbęzCrewel,nastoleflirtowałazdwomarycerzamiCzarnego
Wilka.
pojawiłysięróżnorodnedaniazrzepy,fasoliigrochu.
MążLeonienieodezwałsiędoniejanisłowem.Mruczał
Wiśnieijabłkastartoiusmażono.Potemzużytodociast.
cośwodpowiedzinapytaniaswoichludzi.PrzedPodanoteżświeżeowoce,ozdobionekwiatamiz
ogroduwmałżonkamistawianocoraztonowepotrawy,ależadnezPershwick,którymztakąmiłością
zajmowałasięjegopani.
nichnietknęłojedzenia.LeonieniechciałapodnosićPrzyniesionodziesięćserówiwinaorazolbrzymi
tortwelonu,aRolfwolałwino.
weselnyprzybranymigdałamiifigurkamizcukrunagórzeWsalibyłokilkurycerzy,niektórzyzżonami.
Przy-ipobokach.
wieziononawetdzieci.JednakniktniezachowywałsiętakLeonieniespróbowałaniczego.
jakzwykłeprzytakichokazjach.Leoniewiedziała,żetojejByłojużpóźno,kiedyJudytawstała,by
spełnićswójobecnośćtłumiławszelkąradość.Niemogłanikogowinić,obowiązekiodprowadzić
Leoniedojejkomnaty.Pijanyżewjejtowarzystwieczujesięnieswojo.WszyscyzapewneRolfnawet
niezauważyłjejodejścia.Leoniemodliłasięwmusieliczućsięskrępowaniżałosnymwyglądempanny
duchu,abyniebyłwstaniejejodwiedzić.Zgodniezemłodejukrytejpodwelonemimilczącej.
zwyczajemgościeweselnipomagaliprzyrozbieraniupannyPróbowaławyjść,aleciężkarękamęża
spoczęłanajejmłodejprzeduroczystościąpokładzin.Kilkanieznanychramieniuiprzytrzymała.Nie
podjęłapróbyponownie.
kobietweszłodokomnatywrazzJudytąiAmelią.LeonieTańczono,aletegoniezauważała.Nie
ośmieliłasięjeodesłała.
spojrzećwprostnaRolfa,zatopatrzyłanawielkiedłonieKiedyzostałasama,szybkoukryłanóżpod
poduszką.
obejmującepucharzwinem.NigdyprzedtemnieMiałanadzieję,żeniebędziejejpotrzebny.Wiedziała
przyszłobyLeoniedogłowy,żewłasnaucztaweselnaniejednak,żejeślinawetRolfniemiałbyochoty
przyjśćdosprawijejprzyjemności-niestety,takwłaśniebyło,onazaśniej,dopilnujątegojegogoście.
Mogłotomiećmiejscewsiedziałasztywnowypro-każdejchwili,więcrozebrałasięszybkoiwsunęła
dowielkiegołoża.Musiałazdjąćwelon,alepozasunięciuzasłonbaldachimubyłaukryta
przedwzrokiemgości,którzymogliwejśćdokomnatyjejciepłeciałoprzytuliłosięjeszczebardziej.
PrzezkrótkąwrazzRolfem.Ponadtorozplotładługiewarkocze.Byćchwilęzastanawiałsię,co
spowodowałotęzmianę,imożezdołazasłonićprzednimtwarz.
ponownieobjąłjąramieniem.Kiedyniezaprotestowała,Czekała,drżącznapięcia,ażwpewnym
momenciezacząłjąpieścićostrożnie,jakbyniechciałjejobudzić.Niezaskrzypiaływreszciedrzwiido
komnatywtargnęłagrupaśpieszyłomusię,sambyłjeszczesenny.
mężczyznodprowadzającychRolfad'AmbertadoDłońodkrywałarzeczy,któregozaskoczyły.Skóra
małżeńskiegołoża.Wszyscybardzopijani.RozległysięAmeliiwydawałasiędelikatniejsza,niemaljak
atłas,iniesprośneżarty.Rolf,pomrukującgniewnie,kazałimwyjść.
dotykałprzedtemtychwystającychkości.JejkrągłościbyłyLeonieukryłasięgłębokopodprzykryciemi
czujniejędrne,alepełniejsze...Nieprzypominałsobietakichnasłuchującnajlżejszegodźwięku,
przygotowywałasięnazmian...
odgłosrozsuwanychzasłon.PokilkuchwilachudrękiRolfnatychmiastsięprzebudził.Pieściłwłasną
żonę,tousłyszałaszarpnięcietkaninyiwydałazsiebiezduszonyjegożonaobudziławnimżądzę.Uważał
jązadziecko,aleokrzyk,gdyciężkieciałoosunęłosięnałoże.
tekształtynienależałydodziecka.
Leoniewstrzymywałaoddechtakdługo,ażrozbolałyjąDziewczynaporuszyłasiękusicielsko,ocierając
sięożebra.Kuliłasię,wyobrażającsobie,jakietorturyjąniegoplecami,takjakbypragnęła...czy
naprawdę?Czyczekają.
nadalspała?Czyobudziłją,aonawtensposóbmówiłamu,
-Idźspać.Niegwałcędzieci-mruknąłgniewnie.
żebynieprzerywał?Zdumiałsię,żedziewicamożebyćLeonieniepróbowałazrozumieć,ocomu
chodzi.Cośtakaswobodna,alejegociałoreagowałobardziejłaskawie,tubktośjąocalił.Poczułatak
wielkąulgę,żezasnęła,gdykrewspływaławdółbrzucha,sprawiając,żezapragnąłjejtylkousłyszała
chrapaniemęża.
mimozdziwieniaiwątpliwości.
Udałosięjej.Spowodowała,żejejpożądał,chociażniewiedział,jakwygląda,aspodziewałsię
najgorszego.
Rozdział10
Otrzymałszansę,októrąsięmodlił.Dziękiciemnościniemusiałnaniąpatrzeć,mógłwięcspełnićswój
obowiązek.
LeżącejobokLeonieprzyśniłsięniezwykły,erotycznysen.Niepodejrzewała,żeistniejątakieodczucia.
Pragnęła,PrzezgęstąmgłętumaniącąmyśliRolfpoczułdelikatneżebysentrwałnieprzerwanie,alew
końcuzaczęłasięciałoprzytulonedojegopiersiiud.Amelianietuliłasiędobudzić.Miała
świadomość,żeleżałaprzytulonadoniegowłożu,nawetdlaciepła.Byłjużzniąodtakdawna,
mężczyzny,ajegodłońdotykałajejtak,jakniktjeszczeżedobrzetozapamiętał.
tegonierobił.Niepotrafiładopasowaćmężczyzny,któryMimotociepłykształtogrzewałgoprzezsen.
Objąłjąbyłjejmężem,dotego,
ramieniemiwsunąłdłońmiędzypiersi.Jęknęławproteścieitendźwiękdoniegodotarł.Rolfz
westchnieniemzabrał
ramięizacząłsięodwracać.Jednak
któryleżałobok,ponieważdawałjejrozkosz.Odmężaktóryupuściła,aleonstanąłbliżej,zauważył,po
cosięga,ioczekiwałajedyniecierpienia,anietakiejsłodyczy.
krzyknąłdoniej:
Wtempoczułasilnybólinatychmiastsięprzebudziła.
-Zostawto,pani!
Przerażona,sięgnęłapodpoduszkęponóż.
PrzerażonaLeoniecofnęłasięgwałtownieiprawieRolfniezdawałsobiesprawy,żejauraził,muskając
uciekładomrocznegokątakomnaty.Zachowałasiępalcamiopuchniętypoliczek.Chciałtylkoodsunąćjej
gęsteniemądrze,bardzoniemądrze,raniącgo,iterazpodwójniewłosyztwarzy,zanimułożyjąna
plecach.Byłjużgotowytoodcierpi.Tylkopogorszyłaswojąsytuację.
dlaniejiwiedział,słysząccichejęki,jakiezsiebieRolfwpatrywałsięzwściekłościąwjejskuloną
postać,wydawała,żeonateżjestgotowa.Dotkliwybólprzeszył
zastanawiającsię,comiałanadziejęosiągnąćtakimmałymmubokiwytrąciłzrównowagi.Upłynęła
dłuższachwila,nożem.Niewielkieostrzeniemogłogopoważniezranić.
nimzareagował,dotknąłskóryipoczułnapalcachwilgoć.
SkaleczeniebokuprzypominałoraczejukłucieszpilkiwZaryczałzwściekłości.
porównaniuzranami,któreodniósłwbitwach.ByćmożeLeonie,początkowoobezwładnionawłasnym
czynem,niechciałagozranić.Byćmożedźgnęłagoprzezzsunęłasięzłoża,aontymczasemkrzyczał.
przypadek.Ajednakzabrałazesobądołożanóż.
Rolfniewiedział,żeopuściłałoże,ponieważnatychmiastDlaczego?
wstałipodszedłdodrzwi,zaktórymispałjegogiermek.
Rolfzesztywniał,gdywgłowiezaświtałamunowamyśl.
Otworzyłjenaoścież.
Czyżbyzamierzałazranićsięiubrudzićprześcieradła,
-Przynieśświatło,Damianie!-zawołał.-Sprowadź
ponieważinnejkrwiniemogłamudać?Jakżegłupiosługi.Trzebazmienićprześcieradłaidorzucićdo
ognia.
postąpiła,próbująctejstarejsztuczki!Nieobchodziłogo,Leoniepośpieszniepodbiegładoskrzyni.Po
go-
żeprzyszładoniego,niebędącdziewicą,natomiastnierączkowymposzukiwaniuznalazłanocnąszatę.
Kiedyprzypodobałomusięto,żechciałagooszukać.
drzwiachpojawiłosięświatło,odwróciłasięszybko,żebySpodobałomusiętojeszczemniej,kiedydo
komnatyjązawiązać.
weszłydwiesłużące,żebyzmienićprześcieradła.SpojrzałyTowłaśniezobaczyłRolf,gdyDamian
wszedłdozezdumieniemnajpierwnaniego,potemnajegożonę.
komnatyzeświecznikiem.Widoksprawił,żezabrakłomuWidziałpoichminach,żewyciągnęłytensam
wniosekcotchu-otoporazpierwszyoglądałżonęzbliska.Miałanieon.Bezwątpienianazajutrz
wszyscysiębędązniegowięcejniżcallubdwaponadpięćstóp,alezatoidealneśmieli.
kształty.Liniebyłypiękne.Smukłeplecyzbiegałysięw
-Damianie!-zawołałRolf,gdysłużącedokładaływąskątalię,apotemłagodniezaokrąglałysięw
biodra.
doognia.-Przynieśmibandaż,najgrubszy,jakiznaWyciągnęławłosyspodsukniiodrzuciłajenaplecy
jakjdziesz,byśmógłopatrzyćmiranę.Niechcęwidziećsrebrnąchmurę.Prezentowałasięniezwyklez
tejstrony.
naprześcieradłachżadnejinnejkrwiopróczkrwimoPodeszładołożaipochyliłasię,żebypodnieśćnóż,
jejżony.
Usłyszałcichyjękzciemnegokąta,aleniespojrzał
nanią.Niechczujewstyd,bonańzasłużyła.Jeśliranoniebyłpotworem,zimnym,bezsercai
spragnionymzemsty.
znajdzienapłótniekrwidowodzącejjejczystości,będziePrzezmężczyznęotwarzyaniołaisercudiabła
możnabyłoodtejporyżyławhańbie.
tylkowylewaćłzy.
Leonieogarnąłchłód,gdyusłyszałajegogłos.Za-GdyDamianopatrywałmuranę,Rolfwyczul,że
stanawiałasię,coRolfchcezniąuczynić.Byłazdumiona,dziewczynamierzygowzrokiem.Spojrzałw
jejstronę,ależeprzyznałprzedinnymi,iżchcejaskrzywdzić.Naglezobaczyłtylkoskulonykształtokryty
gęstwinąsrebrnychzapragnęładobrzeprzyjrzećsiętaknikczemnemuwłosów.Przypomniałsobie,jak
reagowaławłożunajegoczłowiekowi.Uniosłagłowęnatyle,byskupićnanimpieszczoty,ijęki
rozkoszy,którewydawałazsiebie.
zdroweoko.Niepatrzyłnanią,aleoświetlałgoogień,Pragnęłago.Podnieciłagotamyśl.Świadomość,
żeterazpozwoliławięcsobienaostrożneoględziny.
musięprzygląda,wywarłatensamskutek.PożądanieSiedziałnastołkuprzykominie.Prześcieradłem
przykrył
zaczynałosprawiaćmuból.
dółbrzucha.PłomieniedawałydośćświatłaiwidziałagoRolfkrzyknąłnaDamiana,żebysiępośpieszył
iwyszedł.
wyraźnie.Jejmaż?No,nie.Tozbytokrutne-byćzwiązanąGdydrzwisięzamknęłyiznowuzostalisami,
Leonieztympięknymmłodzieńcem,wiedząc,żeonmożewniejogarnęłodrżenie.
wzbudzićjedynienienawiść.
-Wracajdołoża,ladyLeonie.
Terazzrozumiała,dlaczegonazywanogoCzarnymCiszapanującawkomnaciesprawiła,żewydałosię
jej,iżWilkiem.Najegoproporcuwidniałsrebrnywilknananiąkrzyknął.Wrzeczywistościwydałz
siebieochrypłyczarnympolu.Przydomekpochodziłodczarnychwłosówiszept.
oczu.Włosyporastająceresztęciałarównieżbyłyczarne,aRolfuśmiechnąłsię,kiedypośpieszyłado
łoża,od-szczególniegęstenapiersi.
wróconadoniegoplecami.
MrocznaurodaRolfaniebyłaprzykrajejoczom.Wręcz
-Zdejmijsuknię,pani.
przeciwnie,właśniewręczprzeciwnie.NiechjejBógLeonieznieruchomiałazewstydu.
pomoże,samwidoktegomężczyznyzapierałdechwpiersi.
-Mójpanie...
Ciałomiałpotężne,twardejakskałaiumięśnione,
-Zazasłoną,jeślisobietegożyczysz-rzekłnie-przerażające.Największewrażeniewywierałajego
ponuracierpliwie.-Niechodziłomioto,żechciałemcięoglądać.
twarz,otoczonagęstymiczarnymiwłosami,kręcącymisięLeoniewsunęłasiędołożaidokładnie
zaciągnęłazasobąnakarku,skroniach,czole.Zacisnąłwargi,aletoniezasłony.ChwilępóźniejRolf
znowusięuśmiechnął,gdypozbawiałoichzmysłowejpełności.Szerokieczoło,prostysukniaspadłana
podłogę.Nietracącczasu,zdmuchnął
nos,kwadratowa,gładka,mocnozarysowanaiagresywnaświeceidołączyłdoniejwłożu.
szczęka.Pięknatwarz.
Musiałwyciągnąćręce,żebyjejdotknąć,ponieważleżałaJakaszkoda,żekryjącysięzatymobliczem
człowieknabrzegu,odwróconadoniegoplecami.Przyciągnąłjąnaśrodekłożaiwtedypoczuł,żedrży.
-Zimnoci?
Wolałabyumrzećniżprzyznaćsiędolęku.
Zgodniezezwyczajemzabranoprześcieradła,żeby
-Tak,mójpanie.
pokazaćjegościom.Nachwilęzapomnianooceremonii,Musnąłdelikatniepalcamijejpiersi,brzuchi
wsunąłdłońkiedyjednazdamzobaczyłatwarzLeonieikrzyknęłazmiędzyjejnogi.
przerażenia.
-Zachwilęniebędziecizimno-wyszeptał.
Leonieodwróciłasięplecamiiukryłatwarzwdłoniach,Leonienieprzestawaładrżeć.Niemogła
zrozumieć,wywołującbezwiedniewrażenie,żepłacze.Rozległysiędlaczegojestdlaniejtakiłagodny.
Kiedyzaczniesięjejgłośnepytania.Kobietychciaływiedzieć,cojejsięstało,kara?Nieprzerywał
uwodzenia,aleonanieczułanicaleLeonienieodezwałasięaninieodwróciła.
opróczstrachu.Byłapewna,żezazranieniegoczekająAmeliawyprowadziładamyzkomnaty.Ktoś
narzucił
straszliwazemsta.Cozamierzał?
Leonieszatęnaramionaiwówczasuświadomiłasobie,żeDlategozupełniejązaskoczyło,gdynagle
stwierdziła,żestałanago,okrytajedyniedługimiwłosami.Założyłależynaniejiżewniąwszedł,zanim
sięzorientowała,cosuknię,awtedynałożonojejwelon.
siędzieje.Krzyknęła,alebóltrwałkrótkoipochwiliLeoniepodniosłagłowęiskinęłanaJudytę,zanim
zamieniłsięwsłabepulsowanie.Leżałaoszołomiona,poprawiłafałdywelonu.Zostałyzniątylko
macochailadyzdumiona,żepołączyłsięznią,aniepobił.
Amelia.Mężajużniebyło.
Rolfbyłrównieżzdumiony.Okazałasiędziewicą,ato
-Kimsątekobiety?-spytałaLeonie.
oznaczało,żewyciągnąłcałkowiciebłędnewnioski.Zraniła
-Przezniedbalstwotwojegomężaniepoznałaśichgocelowo,chciałatozrobić.Gdytosobie
uświadomił,wczorajnauczcie-odparłaJudyta.-Bezwątpieniapoznaszszybkoskończył,apotem
natychmiastzasnął.
jewkrótce.SątożonyicórkirycerzysłużącychtwojemuTymrazemniechrapał,aleLeoniewiedziała,że
jejmążmężowi.Jakrozumiem,pozwolonoimpodążaćzaarmią,śpi.Jużniebyłapanną.Ponieważgonie
pragnęła,jegokiedysirRolfbyłżołnierzemzaciężnym.Bardzopoczynaniasprawiłyjejból.Jednakżeten
bólmogłabyniezwykłe.Znalezieniedlanichkwaterwmieścienapewnoznieść,gdybymusiała,chociaż
niemusiałabygoznosić,niebyłołatwe.Czyżnietak,ladyAmelio?
gdybyjąodesłał.Ztąnadziejązasnęła.
-Nicotymniewiem.
-Nie,oczywiście-zgodziłasięprzymilnymtonemJudyta.-Zapomniałam,żeniejesteśażtakdługoprzy
sirRozdział11
Rolfie.
NietylkotawyraźnadeklaracjawrogościsprawiłaprzykrośćAmelii.Całkowiciewytrąciłjąz
równowagiwidokdziewiczejkrwinaprześcieradle.Sądziła,żeRolfZsamegoranaLeonieobudziło
brutalniewejściegrupynietknieżony.
kobietdojejkomnaty.Ocknęłasięnadźwiękrozsuwanych
-Niebyłaśnamszy,Leonie-zauważyłaJudytazasłon,poczymwyproszonojązłoża.
zdezaprobatą.-Zresztąnietylkoty.Twójojciecnadal
-MamjechaćdoPershwick?Takszybko?
mocnośpi.Ponieważtwójmążzająłsięwłasnymi
-Otymkaszteluwspomniałmójpan,ponieważsprawami,niezawiadamiająconiczymswoichgości,
Pershwickjestciznany.Bezwątpieniazaopatrzycięwezakładam,żeuroczystościweselnedobiegły
końca.Niemawszystko,czegocitrzeba,izapewnewyznaczywłasnegosensu,żebyśmyzostawalitu
dłużej.
rządcę,aleniebędziecięniepokoiłdopóty,dopókinie
-Możeszodjechaćzamoimpozwoleniem,pani,jeślijestzwrócisznasiebiejegouwagi.Jakrozumiem,
takwłaśniecionopotrzebne-sztywnoodparłaLeonie.
chciałaś.
-Niejesteśmycipotrzebni?-spytałaJudytatylko
-Wistocie!Tak!
dlatego,żetegoodniejoczekiwano.
LeonieoszołomiłówszczęśliwyobrótsprawiczymLeoniepokręciłagłową.
prędzejskończyłaprzygotowaniadopodróży.
-Zatem,gdytylkodobudzętwojegoojca,pojedziemy.
MiałjejtowarzyszyćsirGuibertzeskortąjejwłasnychPragnieszsięznimpożegnać?Niemogęcię
zapewnić,żeżołnierzy.Guibertzaniepokoiłsię,gdyusłyszał,jakiebędziepamiętał,ale...
będziejegopierwszezadanieprzyświeżoupieczonejpani
-Razjeszcze:nie.
d'Ambert.Widząc,jakjestkontentazwyjazdu,zachował
-Życzymyciwszystkiegonajlepszego,mojadroga.
wątpliwościdlasiebie.Usłyszałponadto,żepand'Ambert
-Oczywiście,żemiżyczycie-odparłaLeonieobojętnieirzadkotuprzebywa,założyłwięc,żeRolf
chciałoszczędzićodwróciłasięplecami.OdprawionawtensposóbJudytażoniesamotnościwobcym
miejscu.WPershwickzaśwyszła.
Leoniebędziewśródswoich.
-Niedziwięcisię,żeniecierpiszswojejmacochyGuibertdowiedziałsięrównież,jakietrudnezadanie
Rolf
-zauważyłaAmelia.-Niejestmiła.
postawiłsobie-zdobyciesiedmiuwarownitylkozmałąLeonieniemiałaochotynarozmowęzAmelią.
armią.Życzyłmuszczęścia,alewiedział,żeniedasiętego
-Jeślibędziesztakdobraiprzyśleszmimojąsłuzrobićszybko.Wątpił,czyjegopanibędzieczęsto
żebną,niebędęciędalejkłopotać,ladyAmelio.Prowidywałamęża.
siłabymoprzygotowaniekąpieliiprzyniesieniemituOzachodziesłońcaRolfprzekraczałbramy
Crewel.Czuł
posiłku,ponieważniezamierzamdziśopuszczaćkomniechęćdosamegosiebie,wywołanągłupim
pragnieniem,naty.
żebyznowubyćzLeonie.
Ameliazacisnęławargi.
Niepojmowałprzebieguwypadkówzubiegłejnocy.
-Jaksobieżyczysz,pani-odpowiedziała.MiałaChoćranaokazałasięniezbytgłęboka,niepochlebiało
munadzieję,żejużwkrótcepozbędziesiętejaroganckiejto,żejązadano.Wiedział,żedawnojużnie
zaintrygowaładziewczyny.
gotakżadnakobieta.
Leonieskończyłabraćkąpiel,kiedyladyAmeliaNiezadowoleniezwłasnejchłopięcejgotowości
wpłynęłopowróciłaipowiadomiłają,żeeskortajużczeka,abynajegoreakcję,gdystwierdził,żeżona
naodprowadzićjądoPershwick.Byłototakniespodziewane,żeLeoniemusiałasięupewnić.
niegonieczeka.Poprostuzawróciłiruszyłwkierunkużemężczyźnizawszebędąsiębronićwbrew
wszelkimwarowniWroth.NieukarałAmeliizajejpostępek.Kiedyśdowodom,dlategopozostawały
przyswoimzdaniuigorącorzeczywiściepowiedziałjej,żeodeśleżonę,aleniewydalwspółczuły
bohatercetejopowieści.
rozkazu,żebyonazrobiłatozaniego.NieobecnośćLeonieChłopstwo,któreuwielbiaplotki,również
podzieliłosięmiałaswojedobrestrony.Byłbardzoniezadowolonyznadwaobozy:mężczyźnibronili
pana,akobietypani.Niesiebie,żetakniemądrzepragniezniąbyć.Niechciał,żebywiadomojaki
kiedy,aledziękitejwłaśniehistoriinowysięotymdowiedziała.Niezapomniał,jakajestpodła.
suwerenKempstonzaskarbiłsobielojalnośćwiększościKilkamildalej,wAxenford,tymczasowym
kasztelanemmieszkańców.
wyznaczonymprzezRolfabyłsirWarren.Jegożona,ladyKiedyladyAmeliausłyszałaplotki,wpadław
złość.NieRoese,opowiedziałamu,jakiegowstrząsudoznała,kiedydość,żeoskarżanooniegodziwość
jejkochanka,aleranozobaczyłatwarzLeonied'Ambert.Warren,któryjeszczeokazywanowspółczucie
ladyLeonie,atonapewnosłyszałokłopotachswegopanazmieszkańcamiPershwick,niepomagało
Rolfowioniejzapomnieć.Mógłnawetsłuszniezakładał,żedamabyłaprzeciwnatemusprowadzićjąz
powrotemdoCrewel,żebyuspokoićjęzyki.
małżeństwu.Doszedłwiecdowniosku,żejeślizostałaRolfjednakniezdawałsobiesprawyztego,co
sięonimpobita,zrobiłtonapewnojejojciec.
mówi.Jegoludziepilnowali,byplotkidoniegoniedotarły.
ŻonaWarrenanicniewiedziałaotychsprawach,gdyżNawetThorpe,znającjegocharakter,starałsię,
żebyRolfokilkaostatnichmiesięcyspędziłaurodziny.Nieznałateżniczymsięniedowiedział.
zbytdobrzeRolfad'Amberta.Jejmążlubiłgo,aleRolfniezastanawiałsiędługo,dlaczegojegoludzie
takoznaczałototylkoto,żed'Ambertbyłdobrympanem.Nicdziwniesięzachowująwjegoobecności,
dlaczegonatomiastniemówiłoojegocharakterze.LadyRoeseprzerywająrozmowy,gdypodchodzi,i
strofująswojeżonysłyszała,żesirRolfłatwowpadawgniew,doszławiecdoicórki.Niepotrafiłteż
wyjaśnić,skądnaglewzięłosiętylewniosku,żetoonpobiłswojamłodażonę.Jejzdaniemlady
niezadowolonychkobiet.Wszystkie,zktórymimiałdoLeoniepoślubiłaokrutnika.
czynienia,sprawiaływrażeniezagniewanych.
Niestety,sirWarrenniewyjaśniłtegonieporozumienia.
Rolfazajmowałotylespraw,żenierozmyślałodzi-Mruknąłcośpodnosem,gdypowiedzianomuo
stanieladywacznympostępowaniukobietczychłopstwa.OdkilkuLeonie,aletaknaprawdęwogólenie
słuchał.NazajutrztygodnioblegałWrotheiustalałwarunkikapitulacji.
jegożonaopowiedziaławszystkoladyBercie,któraTak,miałoczymmyśleć.Mimotozniepokojącą
mieszkaławmieścieAxenford.Stamtądopowieśćszybkoregularnościąwracałobrazcicho
wzdychającejdrobnejrozeszłasiępookolicy.
postaciołagodnychkrągłościach.NiepotrafiłzapomniećoNiedługopotemrozgorzałspórmiędzy
mężamiiżonami,ladyLeonie,swojejpanniemłodej.
atakżewśródchłopówwAxenford,Kenii,BlytheiCrewel.
Mężczyźniznaliswojegopanaistawalipojegostronie.
Kobietygonieznałyiuważały,
Stukotkopytkonimijającychmursprawił,żeRozdział12
zaczęłasięzastanawiać,ktomógłbyprzybyćdoPershwick.
PowrotusirGuibertaoczekiwanodopierowieczorem.
Konieoznaczały,żeprzyjechaligościelubbogatykupiec,aleniewieluichodwiedzałotakimałykasztel
jakten.
WszystkiemodlitwyLeoniezostaływysłuchane.Za-Przechyliłasięprzezniskimurekokalającyogród,
żebypomniałaomężu.Znowużyłajakdawniej.DoPershwicksprawdzić,ktoto,idostrzegłamężczyznę
zherbemnieprzysłanorządcy,byprzypominałjej,żenależydoCzarnegoWilkanazbroi.Zsiadałz
wielkiegokaregomężczyzny.Zadałasobietrudiprzygotowałasięnajegorumaka.Pomagałomudwóch
żołnierzy.
przybycie.Porzuciładawnekryjówki,żebyniezarzuconoZeskoczyłazmurku,zanimmógłjąspostrzec.
Ogarniętajej,iżpróbujeoszukaćswojegopana.Wszystkobyłowprzerażeniem,próbowałasiędomyślić,
coprzywiodłotujejporządku.Aleniktnieprzyjechałipopewnymczasiemęża.Byłauwięzionaw
ogrodzie.Gdybyzniegowyszła,przestałaoczekiwaćkogokolwiek.
natychmiastbyjązauważył.
Niemusiałajużmartwićsię,żesługaJudytyprzybędziePostanowiłaukrywaćsiętutajażdojego
wyjazdu,plądrowaćjejstodoły.Wreszciebyławolna,niezależna,choćbycałydzień,jeślitobyłoby
konieczne.Odeszławspokojna.
samkoniecogroduiuklękłazazaroślamiwawrzynu.
Jednakdobrerzeczynietrwająwiecznie.PewnegoModliłasię,żebyRolfwyjechałjaknajszybciejiby
niepopołudnia,gdypracowaławogrodzie,usłyszałaodbramydoszłodospotkaniaznim.Widocznie
nikttamnagórzeniewołanie.Niezwróciłanatouwagi.SirGuibertwyjechał,zamierzałspełnićtej
drobnejprośby,ponieważpokrótkiejaleobronąkaszteluzajmowalisiężołnierze.Traktowalichwili
usłyszałakroki.Ktośwchodziłdoogrodu.Chciałaswojeobowiązkibardzopoważnieiwypytywali
każdego,sobieoszczędzićzawstydzenia,gdybyprzyłapanojąnaktochciałwjechaćdokasztelu,bez
względunato,czybyłachowaniusięzakrzakami,więczebrałasięnaodwagęitoznajomatwarz,czy
nie.
wstała.
LeonienapełniałakoszykgałązkamiilistkamiczarnegoSzczęściejejdopisało.Pierwszagozobaczyła.
Stara,bzu.Przydadząsiędoprodukcjibarwnikówdlaprzędzalni.
zielonawypłowiałasukienkazlewałasięzotoczeniem,aonZkoryikorzeniuzyskasięczerń,azlistków
zieleń.
patrzyłwinnąstronę.ByłanawetchwilanazapanowanieOdcienieodjasnoliliowegopopurpurę
pozyskujesięznadlękiem,zanimRolfodwróciłsiędoniej.
jagód,aletrzebapoczekaćdojesieni,ażdojrzeją.
Skuliłasię.Nietylkosiębała,wiedziała,żewyglądaWdrugimkoszyku,napełnionymjużwcześniej,
okropnie.Miałanasobiestareubranie,adługiewarkoczeznajdowałysięziołaikwiatydosporządzania
lekóworazzwinęłaciasnonaczubkugłowy,żebynieubrudzićichnapotrzebykuchni:cykoriaiendywia,
lubczyk,majeranek,ziemią,gdypochylałasięnadgrządkami,iprzykryłajemiętaiszczaw,białymak,
rozmaryn,płatkinagietkaikrótkimwelonem,przytrzymywanym
fiołków.Leonienikomunieufałainiepozwalałazrywać.
Służącymógłsiępomylićidodaćdosałatkicośtrującego.
naczolezapomocąskórzanegopaska.Wyglądałastrasznie,bynaniegospojrzała.Mógłtylkostaćw
milczeniuiastałprzedniączłowiek,któryjąprzerażał.
wpatrywaćsięwniąjakgłupiec.
Nieznalazłszyżonywogrodzie,Rolfpowiedziałsobie,Kimbyłataniezwykładziewczyna?Nie
zachowywałasiężepowinienodwrócićsięiodjechać.Niemiałpowodudojaksłużebna.Byław
odpowiednimwiekudozamążpójścia.
odwiedzin.Przywiódłgoimpuls.ToznużeniefizyczneiCzybyłatowarzyszkąjegożony?Jakieżstraszne
musiałopsychicznesprawiło,żepostąpiłtakbezzastanowienia.
byćdlatejbrzyduliprzebywaniewpobliżutakiejCałyostatnitydzieńźlesypiał.Jakmógłpowiedzieć
żonie,piękności!
żetęskniłzajejtowarzystwem?Żemujejbrakowało?ŻeDziewczynasięzaniepokoiła,nerwowo
splatałapalceipragnąłzobaczyć,jaksięjejwiedzie?Lepiej,żebymyślała,Rolfuświadomiłsobie,żeto
przezniegoczujesięiżnicgonieobchodzi.Zlekceważyłzdrowyrozsądek,nieswojo.Czywiedziała,kim
jest?Jeślitak,tochybaprzyjechałtuijejszukał.
zdawałasobiesprawę,żepodlegałajegowoli,ponieważDlanichobojgabyłobynajlepiej,gdyby
zobaczyłjąjegożonabyłajejpanią.Tamyślsprawiła,żenaglewreszciebezokrycia.Nadziejaniebyła
płonna.Leonieuświadomiłsobie,jakbardzojejpragnie.Boże,przeztębowiemprzebywaławśród
swoichiprawdopodobnieniedziewczynęzapominałoskrupułach!
ukrywałasiępodwelonem.Oznaczałobytokoniectajemnic
-Uspokójsię,kwiatuszku-powiedziałłagodnieRolf.-
ikoniecjegotęsknoty.
Niechcęcięskrzywdzić.
Ztąnadziejąodwróciłsię,podejmującostatniąpróbę
-Niechcesz?
znalezieniajejtam,gdziewedługsłówsłużebnejpowinnaSpodobałomusiębrzmieniejejgłosu,miękkie
iciche.
sięznajdować.Tymrazemzauważyłdziewczynę,którejnie
-Czydałemcipowód,abyśsięmnielękała?
spostrzegłwcześniej,ponieważjejubraniemiałoniemaltęWkońcuspojrzałananiego,potem
natychmiastspuściłasamąbarwęcootaczającejąrośliny.Tadamaniebyłajegooczy.Leonie
zapomniała,jakijestpiękny.Stał,ściskającżoną.DobryBoże,gdybyżniąbyła!Kiedypodszedłbliżej,
hełmwręku.Czarne,splątanewłosyotaczającejegogłowęabydokładniesięjejprzyjrzeć,oszołomiło
gojejniezwykłenadawałymuchłopięcywygląd,nie-pasującydopotężnego,piękno.
muskularnegociała.Jegomilczeniezaniepokoiłoją,aleNigdyniewidziałtakjasnejskóry,lak
delikatnych,łagodnygłostakżejąprzerażał.
różowychusteczek,prostegonoskaisłodkozarysowanego
-Pańskiemilczeniebyłokłopotliwe.
podbródka.Niemiałarumianychpoliczkówangielskich
-Wybaczmi,pani.Zbytdługozastanawiałemsię,jakimdziewczątaniciemnejurodyFrancuzek,ale
skóręjakkośćcięnazwaćimieniem.
słoniowa,jakperłabezskazyzakłócającejgładką
-Mamimię,alejeśliżyczyszsobiewybraćinne,totwojepowierzchnię.Długiesrebrzysterzęsy
skrywałydwojeprawo.
spuszczonychoczu.Zapragnąłzobaczyćichkolor.
-Niezrozumiałaśmnie,pani.ChciałbymsiędociebieZabrakłomusłów,niewiedział,coma
powiedzieć,zwracaćtwoimwłasnymimieniem...jeślipowiesz,jakonobrzmi.
Leoniespojrzałananiegooczamirozszerzonymizebywyrównaćrachunki.Czyprzybyłtu,żebyją
ukarać?Niezdziwienia.
będziegobłagałaozmiłowanie.Nigdy.
-Chcesz,bymcipowiedziała,jakmamnaimię?
Rolfbyłtakzaskoczony,żeniewielebrakowało,anie
-Bardzobytopomogło-odparłcierpliwie.Zmarszczyłaposzedłbyzanią.Uległamuzbytłatwo.Czyto
oznaczało,brwi.Czytojakaśgra,któragobawiła?
żerobitoczęsto?Kimbyłjejmąż,żetakmałojąNie,nieprzypuszczała,żebywtensposóbsiębawił.
obchodził?Starzecczyktoś,kimpogardza?RolfjejWobectegopozostawałatylkojednamożliwość.Tak
pragnął,ruszyłwieczanią.
daleceniemiaładlaniegożadnegoznaczenia,żepoprostuGdyminęlidziedzinieciweszlidosieni,Rolf
naglezapomniał,jakonasięnazywa!Wyprostowałasię.
przypomniałsobie,gdziejest.Wpobliżumusiała
-Czyimięjestważne?
znajdowaćsięjegożona.Czywiedziałaojegoprzybyciu?
Rolfzezdumieniemzauważył,żewpięknychsreb-Nawetjeślitak,czymógłzmarnowaćtakąokazję?
rzystoszarychoczachpojawiłsięgniew.Zezłościłjąjakoś.
DziewczynaprowadzącagodoswojejsypialnibyłaJeślichciałaukryćswojeimię,tojejsprawa.
niezwykła.
-Wistocie'kwiatuszek"wystarczy-rzekłuprzejmieiPrawieniezauważyłkomnaty,doktórejgoprzy-
przybliżyłsięokrok.-Chciałbymoczymśztobąpomówićprowadziła,takbyłskupionynadziewczynie.
Onawbardziejintymnymmiejscu-powiedziałcicho.
tymczasemzamknęładrzwiipowoliodwróciłasiędo
-Intymnym?-cofnęłasięokrokirozejrzaławokół
niego.
siebie.Zastanawiałasię,ojakiebardziejintymnemiejsce
-Niesądzę,byrzeczywiściebyłocośważnegodomuchodzi.-Gdziesobieżyczyszpójść?
omówienia,prawda?-spytała.
-Tam,gdziesypiasz,kwiatuszku.
RolfbłędniewziąłnadziejęwjejgłosiezażartizNiemusiałjejtłumaczyćwyraźniej.Zawstydziłją
uśmiechempotrząsnąłgłową.
rumieniec,którypojawiłsięnajejpoliczkach.Nigdynie
-Chodźdomnie,kwiatuszku.
spodziewałasię,żeRolfprzyjedziedojejdomuztegoLeonieniemogłaznieśćśmiesznegoimienia,które
dlawłaśniepowodu.Ameliazapewniałają,żeniezamierzałjejniejwybrał,iżałowała,żeniemożemu
otympowiedzieć.
niepokoić,iuwierzyłajej.Najgorszebyłoto,żemężowinieNiemogłateżznieśćswojegostrachu.
mogłaodmówić.
Podeszłazespuszczonymioczymaistanęłaprzednim.
-Proszęiśćzamną,panie.
Niewiedziała,czegomasięspodziewać-uderzenia,Ztrudemprzyszłojejwymówićtesłowa,ajeszcze
ogłoszenianiedoli,którabędziejejtowarzyszyładokońcatrudniejiść.Nogimiałajakzołowiu.W
oczachwzbierałyżycia,chłosty.
łzy.MimołagodnegozachowaniaRolfapodejrzewała,żetoNieoczekiwała,żeznajdziesięwjego
ramionachichęćzemstyskłoniłagodopójściazniądołoża.Wnocprzytulidoniego.Stalitakprzez
chwilę.Potemwziąłjąnapoślubnąbyłpijany,możezbytpijany.
ręceizaniósłdołoża.Ułożyłjąostrożnie,usiadłobokiprzesunąłpalcempogładkimpoliczku.
Jegooczy,jakciemnobrązowyaksamit,niepokojącoprzesuwałysiępojejciele.Dostrzegławtych
oczachtakiku?-wyszeptałzeskruszonąminą.Naprawdęsądził,żewyraz,żezesztywniałazprzerażenia.
Kiedypochyliłgłowężałujegłupichsznurowań,ibyłomuztegopowoduwjejstronę,głośnowciągnęła
powietrzedopłuc.Ichwargiprzykro.Jaktomiałarozumieć?
sięzetknęły.Miaławrażenie,żetysiącwestchnieńzostało
-Mamzestosznurowań,którymimogęjezastąpić,mójwniejuwięzionychipróbowałouciecprzez
brzuch,panie,alejeszczenigdyniepozbawionomnieszatwtenponieważwłaśnieteokoliceożyłynagle,
dającjejsposób.
najdziwniejszeodczucia.
-Zatemrzeczywiściejestemwinny.Czyzadowolicię,Stopnioworósłnaciskjegowarg.Otworzyłaustai
gdyzrobisztosamomnie?
połączyłysięichjęzyki.Leonieoszołomiłamyśl,żektośjąLeoniepatrzyłaszerokootwartymize
zdumieniaoczamicałujeporazpierwszy.
wostrze,którewłożyłjejdoręki.
Rolfdomyśliłbysiębrakujejdoświadczenia,gdybynie
-Żartujesz,panie.Niemogęprzeciąćtwejkolczugi.
naśladowałagowewszystkimtakdokładnie.Głębokow
-Musiszmipomóctozdjąć,aleresztęmożeszpociąćnaniejtkwiłoprzeświadczenie,żetemuwłaśnie
mężczyźniekawałki,jeślidziękitemuprzestanieszpłakać.
nieośmielisięsprzeciwić,idlategorobiławszystkoto,coPomysłpocięciajegokoszulibyłtak
śmieszny,żeon.DziękitemuRolfdoszedłdoprzekonania,żeonawywołałnaustachLeonieblady
uśmiech.
pragniegotaksamojakonjej.
-Zrobiłabymto,gdybymmogłaznaleźćinneubraUsiadł,oddychającciężko,irozpiąłjejskórzanypasek,
niedlaciebie,mójpanie,aleniemieszkatuniktrówalezesznurowaniempobokachsukninieudałomu
siętakniewysoki,aniechciałabym,żebyśodjechałstądszybkouporać,więc,zniecierpliwiony,
wyciągnąłsztyletiokrytyjedyniekolczugą.Chociażchciałabymusłyszeć,rozciąłjeszybko.
jaktowyjaśniaszswoimludziom-powiedziałazeCichyokrzykstrachusprawił,żespojrzałjejwoczy.
śmiechem.
-Niewińmniezaniecierpliwość,najdroższa,boRolfroześmiałsięrazemznią.Niebyłprzyzwyczajony
totyjesteśjejprzyczyna.Obiecuję,żeodzyskaszdołezwłożuanidożartów.Sprawiłymuwięc
ogromnąsuknię.
przyjemność,zwłaszczawustachtejnieśmiałejLeoniezagryzławargi.Przestraszyłojąjegopostę-
dziewczyny.
powanie,przypomniałabowiemsobiezgwałconąEthelindę,
-Jeśliotochodzi-odparłRolfzuśmiechemktórąteżpozbawionosukienwtensamsposób.Zatemmąż
-powiedziałbymimprawdę,żepewnarozkosznadzieniezamierzałdaćjejnicinnegopróczgwałtu,
ponieważwuszkapragnęłamnietakgorąco...
szybkoprzyłożyłnóżdosznurowaniakoszuli.
-Samekłamstwa!-zawołałaLeonieizachichotała.-
Zoczupopłynęłycichełzywstyduirozpaczy.Nie-Naprawdępowiedziałbyścośtakokropnego?
nawidziłagozato.Przysięgłasobie,żenigdyprzynimnie
-Moiludzienapewnobymiuwierzyli,gdybyzobaczylizapłacze,ateraz...
mojekościstekolanawystającespodciężkiejzbroi-
-Czytesuknietyledlaciebieznaczyły,kwiatusz-zauważył.
-Przetobędziewłaściwie,jeślizrezygnujęzużyciagłowę.Byłazbytzawstydzona,żebyspojrzećmuw
oczy.
sztyletu.
Pochyliłsięizacisnąłustanazadartymdogóryidealnym
-Wistocie.Czyterazmogłabyśmipomócrozwiązaćtesutku,przesuwałjęzykiempojedwabistejskórze.
Usłyszał,węzły?
żegwałtowniewciągapowietrze...iwtymmomencieLeonieskinęłagłową,wdzięcznalosowiza
możliwośćrozległosiępukanie.Otworzyłysiędrzwiidokomnatyprzesunięciasięzajegoplecy,tam
gdzieniemógłjejweszłaBeatrix.
widzieć.Sprawił,żeprawiezapomniała,iżjestnaga,ale
-Leonie!Ja...Och!Milordzie,proszęmiwybapoczułasięjeszczebardziejzawstydzona,gdy
uświadomiłaczyć!-Beatrixspurpurowiała.-Leonie,nie...tomosobie,żeonteżbędziezachwilęnagi.
żezaczekać...-Wybiegłazkomnaty,najszybciejjakLeoniezaskoczyłodziwneuczuciespokoju.Jej
strachmogła...
przednimzniknął,rozproszyłygołagodnesłowaiWpierwszejchwiliLeoniezachciałosięśmiać.
beztroskieżarty.WduchuprosiłaBoga,żebysięnieRoześmiałabysię,gdybyniewyraz,jakipojawiłsię
naokazało,iżtotylkookrutnasztuczkaRolfa.
twarzyjejmęża.Zaskoczonyiponury.
-Czyniebyłobyciłatwiej,gdybyśstanęłaprzedemną,
-Niezwracajuwaginamojąciotkę...-powiedzianajdroższa?-spytałRolf,rozpinającpasiodkładając
goła.-Mieszkazemnąwtejkomnaciei...
wrazzmieczemnapodłogę.Uniósłciężkąkolczugę.
Nieodrywałodniejoczuiniezmieniałwyrazuswej
-Nie,milordzie-odparłaLeonie,chwytającbrzegzbroi.
twarzy.
-Niejestemażtakwysoka,żebymdałaradę,nawetgdybyś
-LadyLeonie?-padłopytanie.
siedział.
Odsunęłasięgwałtownieodniego.
Mówiłaprawdę.PomagałasirGuibertowidośćczęsto.
-Terazprzypomniałeśsobiemojeimię-rzekłaMusiałuklęknąćprzednią,aonastawałanastołku.
Jednakzgoryczą.-Niepocieszamnieto,żektośmusiałcinawetstojączaplecamiRolfa,musiałastanąć
nałożu.
jeprzypomnieć,zanim...
WkońcubyłnagiiLeoniepowoliznalazłasięprzednim.
Zacisnąłszczęki.Niepotrafiłapowiedzieć,czytozZastanawiałasię,czypowinnarozpleśćwłosy,ale
wątpiła,gniewu.
czymiałbydośćcierpliwości,żebyzaczekać.Jej
-Jesteśmojążoną?-Toteżbyłopytanie.
nieśmiałośćsprawiałamuogromnąprzyjemność.
-Oczywiście,żejestem.Kimżeinnym...
Wyciągnąłkuniejręce,objąłjąwpasie.Potemprzesuwał
CzarnyWilkopadłnałóżkoześmiechem.Zaśmiewałsiędłońmiwdół,kuzaokrąglonymbiodrom,iw
górę,kujejdorozpuku.Leoniewpatrywałasięwniego,niepełnympiersiom.
rozumiejąc,cosięstało,ażnaglewszystkopojęła.ZakogoZagryzławargiwrozczulającysposób.Na
czolepojawiłająwziął?Niemiałodlaniegoznaczenia,kimjest.
sięzmarszczka.PróbowałatrzymaćspuszczonąOch,cozawstyd!Cozawstyd!Niepieściłżony,lecz
obcąkobietę,którąprzezprzypadekspotkałwogrodzie.
Nicdziwnego,żenieznałjejimienia.
myślał,żenigdyjejprzedtemniespotkał.Takpostąpićw
-Alejesteśmojążoną,niekimśobcym.Terazrozumiesz?
jejkasztelu!Przecieżjegożonamusiałasięotym
-Rozumiem,milordzie,żejesteśrozpustnikiemdowiedzieć!Jejpoddaniwidzieliby,jakmałomadlaniej
najgorszegorodzaju!-Rolfprzymknąłpowieki,aleLeonieszacunku!
byłazbytrozgniewana,abymogłojątopowstrzymać.-
Leoniezeszłazłoża,otworzyłaskrzynię,wyciągnęłaWiemowszystkim,codziejesięwkasztelu.
pierwsząrzecz,którejdotknęła,krótkąlnianąkoszulkę.
Dowiedziałabymsięotwoimpostępku,zanimskończyłbyśOdziana,odwróciłasiędołoża,naktórymjej
mążnadalwił
ztądziewczyną.Niezrozummnieźle.Niedbamoto,ilesięześmiechu.Powoliwzięłapoduszkęi
zaczęłagobić,ażmaszkobiet,alejeżeliweźmieszktórąśzPershwick,wtedywreszciezwróciłnanią
uwagę.
jaiwszyscyinnibędziemyotymwiedzieć.Niepozwolę,
-Przestań,pani.Jużwiem,ococichodzi-powiedział,żebypoddaniwspółczulimizpowodumęża.
chichocząc.
-Skończyłaś,pani?
-Czywobectegomógłbyśsięcieszyćgdzieindziej?
Leonieprzełknęłagłośno.Zrozumiała,żeposunęłasięzaWyjdźszybko,zanimstracęresztki
cierpliwości.
daleko.
Rolfusiadłiwyciągnąłdoniejręce.Spoważniał,gdysię
-Tak-mruknęła,patrzącwpodłogę.
gwałtownieodsunęła.
-Liczysiętylkojedno,żejesteśmojążoną.Oznaczato,
-Ależ,Leonie,niemożeszmiećdomnieżalu,żesiężenależyszdomnieimusiszrobićto,czegosobie
życzę.
cieszę,stwierdziwszy,żemampięknążonę.
Zaprzeczysz?
-Pomóżmi.ŚwiętaPanienko-szepnęładosiebieLeonie.
-Nie-musiałaodpowiedziećzżalem.
Przeszyłagospojrzeniem.-Milordzie,widzę,żenie
-Niezapominajjużnigdywięcej,żetotyodpowiadaszwyraziłamsięjasno.Chcę,żebyśwyszedł.
Natychmiast!
przedemną,aniejaprzedtobą.
Rolfsięnieporuszył.
Zebrałswojerzeczyiwyszedł.Kiedyzamknąłdrzwi,
-Jesteśzła.
mogławreszcieodetchnąć.Niezbiłjejzazuchwalstwo,
-Tak.
tylkoostrzegł.Cozanikczemneostrzeżenie...zust
-Niedziwięcisię.
nikczemnegoczłowieka!
-Jaktomiłoztwojejstrony!
Uśmiechnąłsiędoniej.
-Niezłośćsię,najdroższa.Nicsięniestało.DziękiRozdział13
twojejciotceuniknęliśmynieporozumienia.
-Niechmniepandobrzezrozumie,sirRolfie-gniewniezaczęłaLeonie.-Twierdzisz,żegdybyśkochał
sięzemną,wierząc,żejestemobcąciosobą,byłobytotylkoWildazawahałasięprzeddrzwiamiswej
pani,zpowodunieporozumienie?
wieści,któremusiałajejprzekazać.Wiedziała,żesirRolfprzybyłwczorajdokaszteluiodjechał
wbardzozłymhumorze.Przezresztędniajejpanibyławy,żeLeoniezamierzaopuścićkomnatętylkow
tymprzygnębionaidoprawdytospotkanieprzyniosłojakstroju.
najgorszeskutki.
-Milady!
NiebonosiłojeszczebarwęzamglonegofiołkowegoLeonieniezatrzymałasię,ażzobaczyłaczterech
rycerzybłękitu,kiedyprzedbramastanąłoddziałżołnierzyżądającstojącychprzypaleniskuubokusir
Guiberta.Wówczaswpuszczeniadośrodka.Byłotakwcześnie,żeniewstał
zapragnęłauciec,zanimjązobaczą.Spodziewałasięujrzećnawetkucharz.Zamieszanieskończyłosię
zwoływaniemzbrojnych,sługi,odktórychmogłazażądaćodpowiedzi.
zbrojnych,cookazałosięniepotrzebne.KrzykibyłyJednakrycerzeCzarnegoWilkaniedadząsię
zastraszyć.
skutkiemnieporozumienia.NocnąstrażpełniłpoddanyzDlaczegoprzysłałczterech?Czyżbyspodziewał
sięPershwick,rekrutzwioski,któryznałtylkoangielski.
kłopotów...zjejstrony?
ZbrojniubramyprzybyliniedawnozFrancjiinierozumieliPrzejścieprzezcałąsieńniebyłołatwe,ale
zmusiłasiępoangielsku.Rycerzestalizdalekainiesłyszeliwymianydopostąpienianaprzód.
słów.Zapanowałchaos,ażprzybyłsirGuibertiwszystko
-PrzybyliściezrozkazuRolfad'Amberta?
wyjaśnił.
Pytaniepozostałobezodpowiedzi.TrzechrycerzyKonniczekalinadziedzińcu,aczterechrycerzyza-
odwróciłosiędoniejplecami.Czwartegoznała,byłtosirprowadzonodowielkiejsieni.Wildęposłano,
żebyThorpe.Spojrzałnaniąpochmurnie.Skierowałaobudziłaswojąpanią.SirGuibertzmarszczył
brwi,widząc,przestraszoneoczykusirGuibertowi,któregoogarnął
żedziewczynastoiprzeddrzwiaminiezdecydowanainiegniew.
maochotyzanosićzłychwieści.
-Odpowiedzciemojejpani,wprzeciwnymrazienie
-Wildo!
opuściPershwick!
PosłałasirGuibertowipochmurnespojrzenie,otworzyła
-Twojejpani?-spytałsirThorpe.
drzwiiweszładośrodka.Zapaliłaświecę,chcączyskaćnaCzterejrycerzespojrzelinaniąze
zdziwieniemiza-czasie.
kłopotaniem.Leoniezawstydziłasiębardziejodnich,gdy
-Niejestemjeszczegotowa-wymruczałasennieLeonie,uświadomiłasobie,żenieodgadli,kimjest.To
byłajejkiedyzbudziłojąświatło.
wina,ponieważpokazałasięwniedbałymstroju,nawetnie
-PrzysłałmniesirGuibert,milady,abypowiadomić,żeprzykryławłosów.
sątuludzietwegomęża.Czekają.Powiedzieli,żemusisz
-Wybacznam,pani-odezwałsięjedenzrycenatychmiastudaćsiędoCrewel.
rzy.-Niewiedzieliśmy...
Zapadłacisza.
Machnęłaręką.
-Dlaczego?-rozległsięcichyszept.
-Wiem.Musiciewybaczyćmi,panowie,żenie
-Tegoniemówili-odparłaWilda.
przywitałamwaswstosownymodzieniu.Panjest...
-Podajmikaftan.Pośpieszsię.
-RichardAmyas.
Wildazrobiła,cojejkajano,niezdającsobiespra-Pośpiesznieprzedstawiłjejpozostałych.Amyasbył
przystojnymmłodymczłowiekiemociemnobrązowychwłosachizielonychoczach,wktórychLeonie
-Dopilnuj,żebybyłoimwygodnie,adomnieprzyślijdostrzegłaszczerypodziw.SirReinald,młodszy
odwszystkiesługi-zwróciłasiędosirGuiberta.SkinęłaAmyasa,miałolśniewającyuśmiech,złoteloki,
brązowerycerzomiwróciładoswojejkomnaty.Przezresztęoczyiceręooliwkowymodcieniu.Bardzo
przystojny,porankaniedopuszczaładosiebiezłychmyśli,wydawałaprzypominałaniołyzobrazów.
krótkiepoleceniadotyczącepakowania.KiedyjednakSirPiersnatomiasttojakbyprzeciwieństwo
Reinalda.
pozwoliłasobienamyślenie,drżałazestrachuiniemogłaJegopooranabliznamitwarzbudziła
współczucie,miał
powstrzymaćłez.
przytympięknefiołkoweoczy.SpoglądałnaLeonieDręczyłająniepewność.Wbrewwłasnejwoli
zaczęłazimno.Zastanawiałasię,dlaczego.
czućsiędobrzewobecnościRolfa.NawetsprawiałojejtoThorpedelaMarebyłnajstarszyzcałej
czwórki,mniejprzyjemność.Dlategotakbardzowytrąciłjązrównowagiwięcejwtymsamymwiekuco
sirGuibert.Barwąwłosówipowrótjegoniechęci.Niemusiałbyćczarujący,wiedział
oczuprzypominałRolfa.Sprawiałwrażenie,żecośgoteż,żeniemusizdobywaćswejżonywłożu.
Wystarczyłobawi.Wciemnobrązowychoczachczaiłsięśmiech.Leoniewydaćrozkaz.Sądziła,żeto
zniesie,jeślibędziemusiała,ledwiesiępowstrzymała,żebyniezapytać,cogotakaleczyzdoła,czując
doniegowstręt?Pogardzałazwłaszczarozbawiło.
jegourodą,gdyżpociągałająwbrewniejsamej.
SirRichardwyjaśnił,żejejmążobarczyłichobo-Czymogłamiećnadzieję,żeniebędądręczyćjej
wiązkiemodprowadzeniajejbezpieczniedoCrewel.
sprzeczneuczucia,któreRolfwniejwywołuje?
Czekałazzapartymtchemnadalszesłowa,aleniepadły,
-Czypowiedziałcośjeszcze?-spytała,zmieszanaiprzestraszona.
Rozdział14
-Tylkotyle,żemasz,pani,zabraćzesobąwszystko,codociebienależy,odzienieidrobiazgi,ponieważ
odtejporybędzieszmieszkaćwCrewel.
Słyszącto,omalniezemdlała.JużrazpogodziłasięzByłajużpóźnanoc,kiedyRolfprzybyłdoCrewel
spodmyślą,żezamieszkawCrewelibędzietamcierpieć,aleobleganegoWroth.Powizyciew
PershwickzajrzałdopotemodesłanojądoPershwickiżycietoczyłosięjakCrewelnakrótko,jednakna
tyledługo,żebyporozmawiaćdawniej.Teraztokoniec.Wszystkostracone.
zladyAmelią.
-Pakowaniezabierzesporoczasu-LeonieusłyszałaswójTerazRolfnawetniechciałmyślećotej
rozmowie,którabezdźwięcznygłos.
źlesięzaczęła,ajeszczegorzejskończyła.Powiedział
-Dlategoprzybyliśmytakwcześnie-odparłradosnymAmelii,żemusiwrócićnadwór,iwyjaśnił
powody.WtedytonemsirThorpe.-Jednakpośpieszsię,milady.
wybuchnęłapłaczemizaczęłabłagać,byjejnieodsyłał.
Pośpieszyćsię?Conaniączekało?Niezwlekaj,boJejłzytylkogorozgniewały.Wkońcunigdynie
udawali,będzieszpłakać.
żesiękochają.Zrozumiałjednak,coonaczuje,gdywyznała,żejestbrzemienna.Niebyłatodobra
Thorpepoczekałzprzywitaniemdochwili,gdyRolfnowina,aleRolfniemiałwyboruipozwoliłjej
pozostaćdousiadłnakrześlezwysokimoparciem.Spoglądałnaswegourodzeniadziecka.Zgodziłasię,
żemujezostawiiodejdzielordaobojętnie.Niechitakbędzie.Thorpebywał
swojądrogą.Chętnienatoprzysłała.Obiecała,żepostaranajbardziejirytującywłaśniewtedy,gdy
napawałsięsiętrzymaćzdaleka,niesprawiająckłopotówanijemu,aniodniesionymprzezsiebie
zwycięstwem.Nieprzechwalał
jegożonie.
się,nienadymał,alemilczeniemwymuszałkomentarz.
Rolfchciał,żebydorozwiązaniaprzebywałagdzie
-Skoromilczysz,rozumiem,żenicmiałeśżadnychindziej.
trudnościwwypełnieniumoichrozkazów.Czyjesttutaj?
-Najlepiejprzenieśsiędoinnegokasztelu.Axefordjest
-Jest.
dobrzepołożony.
Rolfdopierowtedyuświadomiłsobie,wjakwielkim
-Aledlaczego,milordzie?Twojażonaniconasniewie.
napięciuspędziłdzień.
Uważa,żepozostajepodtwojąopieką.
-Naprawdęobyłosiębezżadnychkłopotów?
-Bezwzględunato...
-Byłatakachwila,gdyjejwasaldobyłnanasmiecza,
-Błagam,nieodsyłajmnie.-Ameliaznowusieale...-Thorpezachichotałnawidokwyrazutwarzy
Rolfa.
rozpłakała.-Niezniosłabymterazodesłaniadoobcych.
-Czyona...?
Twojażonabędziezadowolona,mającmniedo
-Niezjejrozkazu...-powiedziałszybkoThorpe.-Jejtowarzystwa,przysięgam.SirEvarardjest
nieżonatyinieczłowiekarozgniewałbrakszacunku,jakiokazaliśmyjegomatuinnejdamy.Proszę,
panie.
pani.Naturalnie,tonieporozumienie.Niewiedzieliśmy,Należałoodmówić,aleniepotrafił.Byłwinien
tejkimjest,kiedydonaswyszła.Sądzę,żeoceniszwłaściwiekobiecietroskępodczasjejciąży.Nie
widziałwtymcałezajście.
żadnegozagrożenia,więcsięzgodził.
Owaniezbytsubtelnareprymendabyłazato,żeRolfnieTeraz,poprzyjeździedokasztelu,ogarnąłgo
lekkiostrzegłich,cozastaną.Rolfwyobraziłsobiezdumienieniepokój,któregoprzyczynyniepotrafił
wyjaśnić.Za-Thorpe'anawidokladyLeonie.Bezwątpieniamusiałobyćpomniałonim,kiedydostrzegł
sirThorpe'asiedzącegorówniewielkiejakjego.
samotnieprzywielkimkominiewkońcusali.Wiedział,że
-NieuśmiechnęłasięnanaszwidokaniniemiałaThorpenaniegozaczeka.
zadowolonejminy.Zażądałaodnaspotwierdzenia,żemaWiększośćjużspała.Służącyrozłożylisienniki
podtuprzyjechaćztwojegorozkazu.Potemjużnieopóźniałaścianamiibylipogrążeniwgłębokimśnie.
Kilkuzbrojnychprzygotowań.
siedziałowokółmniejszegokominkaizaśmiewałosięz
-Atutaj?
czegościcho.Płonęłokilkapochodniprzyschodach
-Ococichodzi?-zapytałzniewinnąminąThorpe.
prowadzącychnapiętro,alewtejwielkiejsieniniebyływ
-Niewiesz?Znaszprzecieżwszystkiemojemyśli.
stanierozproszyćciemności.Dwakominkirównieżdawałymałoświatła.Wciepłenoceniedorzucano
donichzbytczęsto.
czasemnawetwcześniejodemnie-zauważyłRolf.-NieWildaistarszaodniejMarynajpierwspojrzały
nazmuszajmnie,żebymcięwypytywałoto,cochceLeonie.Najejskinieniepochyliłygłowy.Mógł
okazaćwiedzieć.
gniew,aletogorozbawiło.Ztrudemzachowałkamienny
-Niewielemamdopowiedzenia.Chybaspodziewałasię,wyraztwarzy.
żeciętuzastanie.Kiedysięokazało,żeciebieniema,
-Idźcienadół.SirThorpewskażewamkwateryschroniłasięwtwojejkomnacieiodtamtejporyniedla
kobiet.
wyszła.Sązniądwiesłużebne.CozDamianem?CzymaWszedłdokomnaty.
dzielićtwójprzedpokójzdwiemakobietami?
-Ładnieztwojejstrony,żetakszybkowróciłaśdo
-ZostawiłemgoweWroth.Nieżyczęsobie,żebyktośCrewel.
spałtakblisko-rzekłponamyśleRolf.-Wkasztelujest
-Czymiałamwybór,milordzie?
wielemiejscadospania.
-Nie,alemogłaśwymyślićsetkipowodów,żebyopóźnićThorperozpromieniłsięwuśmiechu.
przyjazd.Cieszęsię,żetegoniezrobiłaś.-Leoniestała
-Oczywiście.
nadalprzydrzwiach.-Zamknijjeiwejdź,Leonie.
Pożartowalijeszczezpółgodziny,potemRolfruszyłpoNiespodobałojejsięto,żeużywajejimienia
takwąskich,kręconychschodachwkierunkuswojejkomnaty,swobodnie.Nieufałateżjegospokojowi.
Powolizamknęłaznajdującejsięnadrugimpiętrze.Wprzedpokojuzastał
drzwiiniechętniewróciładokomnaty.Wskrzynistojącejdwieśpiącesłużące.Jednaznichrozłożyła
sienniktużprzyobokłożaznalazłapasekdosukni.
drzwiach,więckiedyjeotworzył,obudziłasięzkrzykiem.
Rolfwestchnął,gdyskończyłagowiązać.NiepodeszłaTozkoleiobudziłodrugąsłużebną.Wchwilę
późniejzbliżej.
trzaskiemotworzyłysiędrzwiwewnętrzne.Stanęławnich
-Czyzawszejużtakmabyć?-spytał.Odpasał
jegożona,zaciskającakurczowodłonienapośpieszniemiecziodłożyłgonabok.-Czyzawszebędę
musiał
narzuconejnaramionasukni.
prosićcięopomoc?
WątłeświatłoświecycudownieprzeobrażałotwarzLeoniesięzarumieniła.Oczywiście,miałrację.Nie
Leonie.TenwidokdotegostopniaoczarowałRolfa,żestał
powinienjejonicprosić.Obowiązkiemżonybyłoprzezchwilęwbezruchu.Wreszciezebrałmyślii
kazał
uprzedzanieżyczeńmęża.
służebnymwyjść.
Mimotoniepodeszła.Przypomniałasobie,żeniewe
-Kiedymnieniemawkasztelu,możecietutajwszystkimjestjegożoną.Dlaczegozatemmiałabyspełniać
spać,jeślitakiebędzieżyczeniemilady.Możeciewróobowiązkiżony?
cićrano,żebypaniusłużyć,aleniewolnowamwejść,
-Niejestemgiermkiem,panie.Znieruchomiałispojrzał
dopókiniebędzieciewezwane.Niechniktmnienienaniąuważnie.
budzi,jeślisamniewstanę,bezwzględunaporę,nie
-Odmawiaszmipomocy?
życzęsobie,bymiprzeszkadzano.Zrozumiano?
Leoniezadrżała.Nieośmieliłabysięsprzeciwićmuotwarcie,ale...
-Jestsłużba.
wie.Postawiłjąnapodłodze,apotemwypuściłzramion.
-Wolałabyśkogośobudzićniżpodejśćdomnie?JestjużPobiegładołożaizaciągnęłazasobązasłony.
późno,kobieto.Wszyscyśpiąopróczciebieimnie.
Rolfusiadłnastołkuiznamysłemzapatrzyłsięwłoże.
-Ja...jaksobieżyczysz,milordzie.
Żonaniemiałazamiarusięugiąć.Myślał,żewystarczyłoPrzemogłasięiruszyławjegostronę.
Powiedziałaostrzeżeniezdniapoprzedniego,alewidocznietylkosobie,żeprzynajmniejdałamudo
zrozumienia,iżjestpogorszyłsprawę.Zirytowany,wbiłpalcewewłosy.
muniechętnainiedbaoto,czygotymrozgniewa.RolfjużWczorajniewiedział,corobić,pozatym,że
dałjejdomiałusiąśćnastołku,gdyoznajmiła:
zrozumienia,iżsięgniewa,lecztoniepoprawiłosytuacji.
-Będziemipotrzebny.Muszęnaczymśstanąć.
Nie,gniewniemiałwpływunajejpostępowanie.KłopotStołekmiałzaledwiedwiestopywysokości.
Rolfpolegałnatym,żeniebyłpewien,czypotrafizapanowaćprzyjrzałmusięsceptycznie.
nadsobą.
-Chybaniejestprzeznaczonydostawaniananim.
Ubodłogobardziej,niżchciałsięprzyznaćprzedsobą,
-RobiłamtojużdlasirGuiberta-przypomniałamu.
kiedywyznała,żenicjąnieobchodzi,ilemakobiet,pod
-Spadniesz-ostrzegłją.
warunkiem,żeniebędzieszukałsobiekochanekw
-Niespadnę-zaprzeczyła.
Pershwick.Zazdrośćbyzrozumiał,alecałkowitą
-Zapomniałem,żejesteśtakadrobna-powiedziałiobojętność?
ukląkł.
Jakdotrzećdotejcudownejdziewczyny,dowieśćjej,żeJegolekkoschrypniętygłoswydawałsię
pieszczotą.
pragniezacząćwszystkoodnowa?Czynieodgadła,Spojrzałnanią.aleniechciałapopatrzećnaniego.
dlaczegojątusprowadził?
Pochyliłasięszybkoichwyciłabrzegkolczugi.ImRolfszybkopozbyłsięresztyubrania.Niezdmuchnął
szybciej...
świecyaniniezaciągnąłciężkiejzasłonyposwojejstroniePrzesunęłaskrajciężkiejzbroiponadjego
głową.
łoża,ponieważwówczaszapanowałabytamciemność.
Zapomniałajednak,żekolczugaRolfabyłaowielecięższaLeonieleżałaodwróconadoniegoplecami.
NiezdjęłaodzbroisirGuiberta.Trzymająckolczugęwrękach,sukni.Przykryłasiętylkostarannie.
Odrzuciłprześcieradłaiprzechyliłasiędotyłu,tracącrównowagę.
podniósłjązłoża.Potemposadziłsobienakolanach.Nie
-Rzućto!
odezwałasię.TrzymałjąwramionachikołysałjakmałeUpuściłakolczugę,aRolfchwyciłLeoniew
ramiona.
dziecko.Ajednakpozostałasztywnainiechętna.
-Nienadajeszsiędotego.
Obejmowałjądłuższąchwilęizastanawiałsię,jakma
-Puśćmnie.
postąpić.
Przerażenie,jakieczuła,gdytrzymałjąwswoich
-Ilemaszlat,Leonie?-spytałwkońcułagodnymtonem.
ramionach,sprawiło,żepowiedziałatozbytopryskli-Jegogłoszabrzmiałzbytgłośnowcichejkomnacie.
Leoniemusiałasięzastanowić,nimmuod-
łemcisięnarzucać,gdymipowiedziano,dlaczegopowiedziała.
ukrywaszsiępodwelonem.
-Przeżyłamdziewiętnaścielat.
Leoniesłuchałategozezdziwieniem.Niezaskoczyłojej,
-Ajawięcejodziesięć.Uważasz,żejestemdlaciebiezażewiedziałojejpobiciu.Jejojcamożnabyło
zmusićdostary?
wyznaniaprawdy.Zdumiałojąto,żetaksięzachowałz
-Raczejnie.
troskionią.JednakjużpochwiliRolfrozwiałtozłudzenie.
Rolfprawiesięroześmiał,słyszącteniechętna,odpo-
-Niewielewiedziałemotobieprzedzaślubinami,aleto,wiedź.
cowiedziałem,byłoraczejniepochlebne.
-Czymojeczarnewłosywywołująwtobiewstręt?
-Rozumiem-powiedziałazimno.-Zakładamwięc,że
-Czarnewłosy?Niejesteśzbytowłosiony,tylkotwojanieinteresowałacięmojaosoba.
brzoskwiniowacera...
-Niewielemałżeństwzawierasięinaczej.
Leoniezprzerażeniemzasłoniładłoniąusta.Niewiele
-Toprawda.Iniewieletoczysiętakjaknasze.Niebrakowało,awyznałabymu,żeuważagoza
przystojnego.
pragnąłeśżony.
-Zatempowieszmi,cociętakodstręczawmoim
-Leonie,uznałemzaodrażającepowody,dlaktórychwyglądzie?
ożeniłemsięztobą-wyznałwwybuchuszczerości.-
Naprawdęchciałtousłyszeć.WolałabyodciąćsobieGniewsprawił,żeoświadczyłemsięociebie.Nie
mogłemjęzykniżłechtaćjegopróżność.Jeślioczekiwałpochwał,sięjużcofnąć.Byłjednaknajwyższy
czas,abympojął
musiałichposzukaćukogoinnego...Inapewnoczęstożonę.
znajdował.
Nieodpowiedziała.Rolfnicnierozumiał.Wyznałjejcałą
-Listajestzbytdługa.Znudziłobycięjejwysłuprawdę.Doczegojeszczemiałsięprzyznać?
chiwanie.
OstrożniepodniósłjejpodbródekdogóryizmusiłjądoLeoniezzadowoleniemusłyszała,żeRolf
chichoczezjejspojrzeniasobiewoczy.
żartu.
-Czyniewystarczy,żebezwzględunapowódnaszych
-Mojadroga,wszystkomisięwtobiepodoba.Jezaślubinterazjestembardzoznichzadowolony?
steśdrobna,aletominieprzeszkadza.
-Odesłałeśmnie-odezwałasięcicho,zaskakująctymOch,jakżeokrutniekłamał!Nieodsyłasiękogoś,
ktosięnawetsamąsiebie.
podoba.
-Błąd-odparłochrypleipochyliłkuniejgłowę.
-Niepragnąłeśżony.
-Ale...-Byłatakaoszołomiona!-Powiedzmi...czy
-Dlaczegotakmówisz?
dlategomniesprowadziłeś,żebyzacząćodnowa?
-Czyszczęśliwypanmłodyupijasiędonieprzy-
-Tak,otak,najdroższa-szepnąłtużprzyjejwargachitomności?
pocałowałją.Nigdyprzedtemnieczułsiętakdobrze,
-Prawdęmówiąc-zacząłniepewnie-niechcia-trzymającwramionachkobietę,aniniedoznał
takwielkiejulgi,gdymuuległa.Kiedypoczuł,żepoddajebrzuchowi,byzdobyćłonoioddaćmutęsamą
cześć.
sięjegoobjęciu,rozpocząłprawdziwezabiegi.NieOstrożnierozsunąłjejnogiiwsunąłdłoniepodjej
plecy,zapomniałjednakojejbrakudoświadczenia,wiedział,żeabyjąpodźwignąć.
musipostępowaćbardzoostrożnie.
Odchyliłagłowęjeszczebardziej.GłębokowciągnęłaPrzezdługieminutycałowałLeonie,muskał
delikatniepowietrze,gdyprzycisnąłwargidojejbrzucha.Położył
wargami,zanurzałsięgłęboko,sprawiając,żekręciłosięjejpoliczeknajejudzieipozostałtakprzez
dłuższąchwilę.
wgłowie.Poczułasłodkieomdlenie,bypochwiliunosićNiepotrafiłamyśleć,gotowabłagaćgo,abyją
wziął.
sięgdzieśwysoko,bezcieleśnie.
Rolfwiedziałoogarniającymjąpragnieniu.Zaczął
Niewiedziała,kiedyzniknęłajejsuknia,alewyraźnieostrożnieprzesuwaćsiękugórze.Włosynapiersi
ocierałyzdawałasobiesprawęzpierwszegodotknięciapalcówsiędrażniącoosterczącesutki,
wywołującwniejdreszcz.
Rolfanaobnażonejpiersi.JegodłońjakbyodnalazłaWsunąłjęzykdojejustiwtejsamejchwili
porażająconależnesobiemiejsce,spoczywałatamlekko.Potempowoliznalazłdrogęwgłąbciepłej
wilgoci.
zaczęłapowolną,łagodnąwędrówkępojejciele.ZkażdąNiemalprzezwiecznośćporuszałysiętylko
jegowargi.
chwiląstawałasięcorazcieplejsza.SutkistwardniałypoSprawdzałyjejsłodycz.Jednaknicniemogło
odwrócićjejdelikatnymugniataniu.
uwagiodwypełniającegojąciepła.GdyzaczęłosięzniejObróciłasięwjegostronę.Jednądłoń
przesunęłanawysuwać,niemogłapowstrzymaćjękurozżalenia,któryplecyRolfa,adrugągłaskałago
poramieniu.Rozsunęłazamieniłsięwpomrukzadowolenia,kiedyciepłopalce,pragnęłazwielokrotnić
ichdotyk,poczućtwardepowróciło.Każdepchnięciebyłopowolneidługie.
mięśniegrającepodskórą.Oddawałamupocałunki,Kiedyogarnęłająfalarozkoszy,Rolfwysunąłsię
daleko,ośmielałago,pieściła.
ażpozostałwniejtylkopulsującyczubek.Krzyknęła,jakbyOstrożniepołożyłjąoboksiebienałożu.
Zanimjejgłowazawieszonanadprzepaścią,aonzanurzyłsięwniejporazdotknęłapoduszki,otoczył
wargamiróżanyczubekpiersiiostatni,onazaśpoddałasiędrżącejwszechogarniającejpozwolił
językowirobićto,coprzedchwilączyniłypalce.
ekstazieażdosłodkiegoomdlenia.NiepoczułaostatniegoPrzystąpiłdodokładnegobadaniamiękkich
okolicjejmuśnięciawarg.
brzuchaiud.Zkażdąchwilązbliżałsięcorazbardziejkujejkobiecości.Wezbrałowniejtakwielkie
pragnienie,żewygięłasięwłuk,byznaleźćsiębliżejjegoposzukującejRozdział15
dłoni.Gdywsunąłsmukłepalcewgłąbciepłejwilgoci,zjękiemodchyliłagłowędotyłu.
Niewielumężczyzntraktowałokobietęztakączcią.
Dłonie,którejąpieściły,wielbiłyją,koiły,podniecały.
-Milady?
JęzykRoiłazsunąłsięwdolinęjejpiersi,potemkuLeonieotworzyłaoczy.Stwierdziła,żeleżyna
brzuchuiwdłoniachściskapoduszkę.Nigdyjeszczetakniespała.Potemprzypomniałasobieostatnia,
noci
-Najwyraźniejniezadajesobietrudu-odparłaWilda.-
ogarnęłajafalaciepła.
Służbanierobinic,jeślinieotrzymawyraźnegorozkazu.
-Milady?
Niemaochotyposprzątaćchoćbywewłasnejkwaterze.
WildastałaprzyłożuzkoszuląLeoniewręku.Leonie
-Jakmójmążpotrafi...Nieprzyszłobymidogłowy,żewestchnęła.Wolałabypozostaćwłożui
wspominaćlubjestczłowiekiem,którypotrafiznieśćcośtakiego...
zobaczyćmężazamiastWildy.Szybkorozejrzałasięwokół
-Ależtwójmąż,pani,bardzorzadkotubywa...
siebieistwierdziła,żeodszedł.
-Co?
-Zaspałam?-spytała.
-WłaśniedowiedziałamsięodMildred-zwierzyłasię
-Nie.Onzszedłnadół,więcpomyślałam,żejużjestWilda.-Torycerz,jestprzyzwyczajonydo
obozowisk.
bezpiecznie,mogęprzyjśćtutajiobudzićcię,pani,namszęWarunkipanującetutajażtakbardzosięod
tamtychnie
-odparłaWildaostrymtonem.
różnią.
Leonierozpromieniłasięwuśmiechu.Wiedziała,
-Ależ,Wildo,comiałaśnamyśli,mówiąc,żeturzadkodlaczegoWildajestzła.
bywa?
-Skorodzieleznimkomnatę,muszęprzyjąćjego
-Mildredtwierdzi,żeodkiedyobjąłCrewel,ciąglezwyczaje.-Zmieniłatemat.-Dobrzespałaś?
wyjeżdżał.
-Niestety,bardzokiepsko.Pchły!-Wildapodniosłagłos.
-CojeszczepowiedziałaciMildred?-spytałaLeonie,
-Prawiemniepożarłyżywcem!
wiedząc,żeWildanieumiaładotrzymaćtajemnicy.
Leoniebardzojejwspółczuła,ponieważjąteżukąsiływ
-Wyglądanato,milady-Wildaodrazuzaczęłakilkumiejscach.
opowiadać-żechociażdostałodkrólacałeKempston,
-Tomiejscejest...-przypomniałasobie,jakiwstrząstylkobramyCrewelotworzyłysięprzednimbez
bitwy.
przeżyławczoraj,gdyporazpierwszydokładnieprzyjrzałaStałosiętaktylkodlatego,żelordAlain
uciekłipanowałosięsieni.
tusporezamieszanie.Pamiętaszturniej,októrymtyle
-Okropne-dokończyłazaniąWilda.-Kuchniaisłyszałyśmy?
kwaterydlasłużbywyglądająjeszczegorzejniżsień.
-Niebardzo-odparłaLeoniezzażenowaniem.
Bałabymsiępodejśćdoszaf.Tylkotakomnatajestdość
-Byłtopretekst,żebyzebraćwjednymmiejscuczysta.
wszystkichwasaliikasztelanówKempston,abymogliWildazaczęłaczesaćwłosyLeonie.
przysiącposłuszeństwonowemupanu.
-Dlaczegotakjest?Jaksądzisz?Toprawda,żeod
-Rozumiem.Zamiastwzywaćichpojedynczo.SamotnyśmiercimatkiAlainawCrewelniemieszkała
żadnaczłowiekmógłzwyczajnieodmówićzłożeniaprzysięgiidama,alebyłtuprzecieżrządca
Montigny'ch.Terazzamknąćsięwkasztelu-zastanawiałasięgłośnoLeonie,mieszkatuładyAmelia.
Leoniezadrżała,przypominającsobiegryzonieprzemykającesięprzezsieńwśródkości,gnijących
resztekjedzenia,anawetpsichodchodów.
-Wistocie,takwłaśniemówiMildred-potwierKiedyWildaposzłapokaftanik,Leonieuśmiechnęła
dziłaWilda,dumnazdomyślnościswojejpani.-
siędosiebie.Służącawierzyła,żeonawciążniecierpiPrzybyliwszyscy,aleniepoto,byzłożyć
przysięgę.
męża.
WszyscyjednocześniezaatakowalisirRolfa,apotem
-Wildo!-zawołałazanią.-Chcędziśwłożyćmojąuciekli.
najlepszasuknię,tęzbłękitnegojedwabiu,którykupiłamDopieroterazLeoniezrozumiała,czegobyła
świadkiemodfrancuskiegokupca.
tamtegodnia.Poczułaniesmak,żewasalesirEdmonda
-Wkładaszją,pani,tylkowświęta.Niechciałaśnawet...
moglipostąpićtaknikczemnie,nawetjeślipowodowałnimi
-Wiem.Nieuważałam,abymojezaślubinybyłyjakimśstrach.NiedaliRolfowiszansy,bypokazał,kim
jest.
wyjątkowymświętem,aleterazzamierzamjąwłożyć.
-Jakmójmążpostąpiłpoataku?
Wildajużdłużejniesprzeczałasięznią.Leoniebyła
-Oblegałsiedemkaszteli.
dziwniecicha,gdysłużącawiązałabłękitnąsuknięz
-Jakto...siedem?Czymadosyćludzi?Wildawzruszyładługimirękawami.Naniąwłożyłanarzutkęz
hiszpańskiejramionami.
wełnywkolorzewina.Narzutkabyłarozciętapobokach
-Iluludzipotrzebadooblężeniakasztelu?Pershwicktak,żebywidocznybyłciemnobłękitnyspód.
Szerokienigdy....
rękawypokrywałgęstyhaft.Narzutkabyładopasowanado
-Wiem,wiem-przerwałajejzniecierpliwionaLeonie.
ciała,zgodniezostatniąmodą.WysokistanbyłwyszywanyMyślamibyłajużgdzieindziej.Ogarnęłoją
zdumienie.Tosrebrem.Sięgającykolanizwisającyluźnopasekspleciononiewykonalnamisja.Trzeba
byłooblegaćjednocześniezesrebrnegosznura.
wszystkiesiedemkaszteli,żebyniemogłypomagaćsobieLeonierozpuściłaswojesrebrzystewłosy.
Gęstelokinawzajem.Wymagałotonapewnotysięcyludzi.
opadłynaramiona.SrebrnaprzepaskaprzytrzymywałaWiedziałabyotakznacznychsiłach,gdyby
znalazłysięwniewielkikwadratbiałegolnu.StrójuzupełniałypobliżuPershwick.Oniczymjednaknie
słyszała.
ciemnoniebieskiewełnianepończochyitrzewiczkiz
-Jesteśpewna,żedobrzezrozumiałaś,Wildo?Czyniemiękkiejskóry.
chodzioto,żemójmążprowadziwojnęzjednym
-Czymójwyglądodpowiadapozycjimojegomęża?-
kasztelemKempston?
spytałaLeoniezuśmiechem.
-Nie,milady.Czterykasztelejużzdobył.Terazoblega
-Wistocie-odparłaWilda,zadowolona,żeprzyczyniłaWroth.Pozostałesąotoczone,aludzieczekają
tylkonasiędoupiększeniaswojejpani.
jegorozkazy.
-Nieukrywajmysiędłużej.PrzeznajbliższetygodnieLeoniezdawałasobiesprawę,cooznaczało
prowadzenieczekanaswielepracy,musimydoniejprzystąpićodrazu.
takiejbatalii.
-Niezobaczęwięcmężaprzezwielemiesięcy?
-Topowinnopaniąuspokoić.
GdyWildazrozumiała,oczymmówiLeonie,wjejsićdołoża?Nieszkodzi.Nadasiękażdymężczyznao
oczachpojawiłsiębłysk.
ciemnychwłosach.SirEvarardczychoćbytenśliczny,
-Niechmipanitylkopowoli,ajużpopędzęteleniuchy...
młodziutkirycerzyk.Jakonsięnazywa?Nieważne,kto
-Wszystkowswoimczasie-przerwałajejLeonie.-
będzieojcemdziecka.Gdyjużzajdziewciążę,zyskanaNajpierwmuszęotrzymaćzgodęmojegomęża.
czasie.MożenawetprzekonaRolfa,żebywspierałjąiWildzieniespodobałysiętesłowa.Nawetnie
'swoje"dziecko.
próbowałaukryćniezadowolenia,żejejpanijużniemoże
-LadyLeonie,muszęprzyznać,żecięniepoznałam.
samapodejmowaćdecyzji.Wyszłyrazemzkomnaty.
-Tylesięostatniodziało-odparłaswobodnieLeonie.
Ameliabyłazachwycona.Jestdobrze.Żonieniepodobałosię,żekochankanadaltumieszka.Zodrobiną
Rozdział16
pomocybędziejejsiętopodobałojeszczemniej.
-Muszęcięprzeprosić,żeniepowitałamcięwczoraj-Ameliazaczęłaszybkoimprowizować.-Miałam
tyledozrobienia.Musiałamzabraćswojerzeczy.RolfNaLeonieczekałaniespodzianka.Kiedywyszłaz
małejtakpóźnomnieuprzedziłitrzebabyłowszystkoprzekaplicy,wktórejplebanzCrewelcodziennie
odprawiał
nosić.Aleciebietoteżdotknęło.
mszę,natknęłasięnaAmelię.
Leoniesłuchałajejzezdumieniem.AmeliaotwarcieLeonieszybkoukryłazdziwienie,aleAmeliitosię
nieprzyznała,żedopierocowyprowadziłasięzkomnatyudało.Spodziewałasię,żeLeoniebędzie
niebrzydka,gdyRolfa,żenadaltammieszkałapojegoślubie!Oczywiście,znikną,jużsińce.PocoRolf
byjąsprowadzał,jeślibymuwiedziałaotymcałasłużba.Jakbyniebyłotegodosyć,tasięnie
spodobała?Jednaktaolśniewającadziewczynaokobietasugerowała,żenieopuściCrewel,nawetgdy
delikatnych,arystokratycznychrysachiprzezroczystejLeonietuzamieszka.Leonieprzeniknąłchłód.
cerzebyłaprawdziwąpięknością.Jakiżmężczyzna
-Nadalbędziesztumieszkać?-spytała.
pragnąłbykochanki,mająctakąkobietęzażonę?
-Ależ,milady,dokądmiałabymsięudać?PozostajepodAmeliawpadławpanikę.Kłamstwoodziecku
opiekąRolfa...
przekonałoRolfa.Zaplanowała,żezamiesiąclubdwa,
-Wiem,kimjesteś.
kiedyLeoniewyjedzienadobre,powie,żejestraciła.
-Och-Ameliawzruszyłaramionami.-PróbowałamWszystkopozostałobyjakdawniej.
powiedziećRolfowi,żemożecisiętoniespodobać,aleAletakażonaniewyjedzieszybko.Rolfmoże
nigdynieupierałsię,twierdząc,żeniematunicdopodobania.
odeśletejkobiety.AwtedyAmelianiebędziemogłaByłobylepiej,gdybyś...niewspominałamuotym,
żetłumaczyćsię,żeporoniła,bonatychmiastbędziemusiaławieszonaszym...rozumiesz?Rolfnielubi
zazdrości.
sięspakować.Matylkojednowyjście-jaknajszybciejzajśćwciążę.AjeżeliRolfaniedasięsku-
-Zazdrości?!-wykrzyknęłaLeonie.
-WidziałaśatakgniewuRolfa?Okropnywidok!-AmeliaRozdział17
zadrżała.-Kiedysięgniewa,staramsiętrzymaćodniegozdaleka.Róbtosamo.Wiem,żeniebędziesz
zazdrosna.
Czyżniepowiedziałaśmi,żeniechceszRolfa?
-Aczytyniepowiedziałaśmi,żeniebędziemnieByłtoleniwy,spokojnydzień.Słońcecałowałoaksa-
niepokoił?-spytałaLeonie.
mitnepłatkikwiatów,śpiewałptasichór.WspaniałyletniAmeliawestchnęła.
dzień,zciepłymipodmuchamiwiatru,rozsiewającymi
-Samawidzisz,jakijestzmienny.Jeślichodziprzyjemnąwoń.
osprawysercowe,tobezwątpieniazachwilęznowuPorozmowiezAmeliąLeoniezaczekałachwilęw
zmienizdanie.
ukryciu,dopókiniezobaczyłamężawracającegodoLeonieniechciałategosłuchać.
wielkiejsali.Gdyzniknąłjejzoczu,zajrzaładostajnii
-Powiedzmi,ktozajmujesięgospodarstwem.
sprawdziła,czykońRolfanieskrzywdziłjejłagodnej
-Rolfmnieobarczyłtymobowiązkiem,leczchętniebymklaczy.Uspokojona,ruszyłaścieżką,ażdotarła
dolasu.
sięgopozbyła.
Zatrzymałasiętunadłużejwnadziei,żewśróddrzew
-Naprawdę?
znajdzieodrobinęsamotności.
Ameliaspuściłaoczy.
Znalazłają,alenieprzyniosłajejonaspodziewanego
-MówiłamRolfowi,żeprzydałabymisiętwojapomoc,ukojenia.Rozpłakałasię,atozkoleiprzepełniło
jąodraząaleodparł,żebymcięnietrudziła.Powiedział,żeniedosamejsiebie.Postanowiła,żepójdzie
dalej,dowioski.
chce,byśzamieniłatendomwPershwick.NiepodobałoPotrzebowałarozrywki.Jednakżetawizytanie
sprawiłajejmusię,jaktamrządziłaś.Musibyćzły...
przyjemności.Zapomniałabowiem,ileszkódwyrządzili
-Wiesz,gdziejestmójmąż?-przerwałajejLeonie.
tutajjejpoddani,amieszkańcyCreweldobrzeotym
-Oczywiście.Zawszemimówi,dokądidzie.Wezwanopamiętali.Kobietyodzywałysięniechętnie,a
mężczyźnigodostajni.Jakiśgłupiecprzywiązałjegobojowegoodchodzilinabok.Niezostaławięctam
długo.
rumakaoboktwojejklaczy...
WczesnympopołudniemznalazłasięzpowrotemwLeonieodwróciłasięplecamidoAmeliiiwyszłana
murachkasztelu,lecznadalniemogłaznieśćmyśli,żedziedziniec.Stałatamprzezchwilę,grzejącsięw
słońcuizobaczymęża.Pragnącowszystkimzapomnieć,poszukałapróbującprzekonaćsamąsiebie,żew
ogólenierozmawiałaogrodu.Oglądałagozezdumieniem.WszystkoporastałyzAmelią.Równiedobrze
mogłabyudawać,żejejtamchwasty,takżeniebyłowidaćaniwarzyw,aniziół.
wcaleniema.
Wystarczy,żewCrewelpanowałbrud,aleogródbył
przecieżźródłempożywienia.Dawałzioła,dziękiktórymmonotonnejedzeniepodkonieczimystawało
sięjadalne.
Zioła,któreleczyłyiprzynosiłyulgęwcierpieniu.Widokzaniedbaniabyłniedozniesienia.
Leoniepróbowałasięuśmiechnąć,alejejsiętonieudało.
-Szukająpani,milady.
-Rzeczywiście.Wracajdokuchni,Idelle.KuchaOdwróciłasię,słysząccichygłosik.Dziewczynka,
możerzowimusiwystarczyćto,cojużmasz.
siedmio-,ośmioletnia,klęczałanaziemiiwyrywałaObiejednocześniepodniosłysięzkolan.Idelle
szybkochwasty.Przynajmniejktośsięstarał.
wyminęłabudzącegostrachwpoddanychlordaKempston.
-Jakmasznaimię,dziecko?
Leoniestanęłaznimtwarząwtwarz.
-Idelle.
Razjeszczeuderzyłająjegouroda.GdyprzyglądałamuLeonieuśmiechnęłasięłagodnie,ponieważ
spostrzegła,sięzbliska,nakrótkoowszystkimzapomniała.Odżedzieckojestniespokojne.
umięśnionychnógwdelikatnychnogawicachpobrązowy
-Ktościpowinienpomócprzypieleniu.
kaftanwyszywanyzłotąnitką-wszystkopodkreślałosiłę
-Och,nie,milady.Kucharzbyłbyniezadowolony,jegociała.
gdybymsamasobienieporadziła.PozatymterazmamSpojrzeniewciemnobrązoweoczysprawiło,że
zerwaćtylkotrochęzieleninynasałatę.
przypomniałasobiesłowaAmelii.Postanowiła,żenie
-Zieleniny?Czykucharzcipowiedział,comaszponiżysiędozadawaniapytańojegokochankęanioto,
poprzynieść?
coją,Leonie,tusprowadził.Pragnienienowegopoczątku,Twarzyczkadzieckapobladła.
októrymmówił,musiałobyćkłamstwem.Więcejkłamstw
-Pytałam,alepowiedział,żewszystko,cozielone.Czypogorszyłobytylkosytuację.Niechciała,żeby
sądził,iżzrobiłamcośźle?Niechciałam,milady.
obecnośćAmeliijąobchodzi.
-Nie,postąpiłaśtak,jakcipolecono.Odjakdawna
-Tonazywaszogrodem,milordzie?-wybrałabezpomagaszwkuchni,Idelle?
pieczniejszytemat.
-Niedługo.Miałamsięnauczyćtkać,aleladyAmelianieRolfrozejrzałsięwokółsiebieinatychmiast
powrócił
lubidzieci,więcsiostraposłałamniedokuchni.
spojrzeniemdocudownegozjawiska,którejawiłosięprzed
-Zatemktośpowiniencipokazać,comaszzrywać,acojegooczami.
wyrzucać.Masztutajto,cojanazywam''nicdobrego".
-Skądmógłbymcoświedziećoogrodach?
Idellerozpromieniłasięwuśmiechu.
-WidziałeśmójwPershwick.
-Naprawdę?
-Czyżby?-podszedłbliżejzuśmiechem.-Nie,
-Naprawdę-potwierdziłaLeoniezuśmiechem.-Niechkwiatuszku.Widziałemtylkociebie.
zobaczę.Pochyliłasięirozsunęłagęstorosnąceliście.-
Zadrżała,ajejtwarznatychmiastpokryłasięrumieńcem.
Znalazłamcośjadalnego.Tosięnadadosałaty.
Takniemogłobyćdłużej.Budziłwniejsprzeczneuczucia.
Zaczęławypełniaćkoszykdzieckaliśćmimniszka.
Musiałajakośpowstrzymaćwpływ,jakimiałnanią.
-Znowuspotykamcięwogrodzie.Leoniezamarła.Na
-Nazywaszmniekwiatuszkiem,żebyprzypo-chwilęzabrakłojejtchu.
-Mówiłam,żecięszukają,pani-szepnęłaIdelle.
mniećmi,jakchciałeśmniezawstydzićnaoczachmoichteśmysami,zachowywanieformalnościjest
niepotrzebne.
poddanych?
Niemusiałjejotymprzypominać!JakbymogłaZgasłuśmiechRolfa.Byłazła.Jejoczylśniłyjak
zapomnieć,żejestjegożoną!Terazczekał,ażzwrócisiędopolerowanesrebro.Ciemnebrwibyły
ściągnięte,awarginiegopoimieniuitymsamympotwierdzifakt,żejestjegozaciśniętewwąskąkreskę.
RazjeszczezłośćLeoniewłasnością.
wywołałajegogniew.
-Leonie?Czemujesteśtakanieśmiała?-spytał
-Dokata!Myślałem,żejużtomamyzasobą!
ochryple.
Leoniewzdrygnęłasię,alenieodeszła.MęskasiłaMogłabyużyćtegojakowymówki...alepostanowiła,
iżemanowałazpotężnegociałastojącegotużobok,ajednakniebędzieukrywaćswoichuczućtylkopo
to,żebyniesięniecofnęła.
zburzyćjegodobregosamopoczucia.
-Jedyniepodajęwwątpliwośćmotyw,dlaktórego
-Tocoświęcejniżnieśmiałość,milordzie-odparłaprzypominaszmiotymincydencie.
szczerze.-Byćmożepopewnymczasie...
Rolfzmarszczyłbrwi.Jaksprytniesprawiła,żepoczułsięRolfwestchnął,aLeoniepoczuła
zadowolenie,żemuniejakgburowatynatręt!Rozmowyztąkobietąnigdyniebędąuległa.
łatwe.
-Niemamczasu-powiedział.-Jutrowyjeżdżam.Nie
-Czyzdajeszsobiesprawę,jakimasznamniewiem,kiedypowrócę,aleoczekuję,żewtedybędzieszw
wpływ?-spytałłagodnie-Patrzęnaciebieiwszystmoimtowarzystwieswobodniejsza.Jużodmiesiąca
kiemyśliuciekająmizgłowy.Jeśliprzypomniałemjesteśmymałżeństwem.
cioczymśnieprzyjemnym,zrobiłemtonieumyślnie
-Aleniebyliśmyzesobątakdługo-przypomniałamuibardzocięzatoprzepraszam.
chłodno.
Leoniesłuchałajegosłówzezdumieniem.Czymożemu
-Nawetjeślitakbyło,miałaśdośćczasu,żebyuwierzyć?Czybawiłsięnią,próbującjedynieją
ułagodzić?
przywyknąć-odparł.
Jeślitakbyłowistocie,tomusięudało.Ulotniłsięgniew,a
-Pragnęcośwyjaśnić-rzekławyniośle.-Odesłałeśnajegomiejscepojawiłsięstrach.
mnie,panie,isądziłam,żenigdycięjużniezobaczę.DoSpuściłaoczy.Byłazupełniezdezorientowanai
bezradna.
tejmyśliprzywykłam,milordzie.
-Szukałeśmnie,milordzie.Czybyłamci,panie,
-Achtak!-zawołałtakimtonem,jakbydowiedziałsiędoczegośpotrzebna?
czegośbardzoważnego.Leoniepoczułasięnieswojo,Zachichotałcicho,zrozbawieniem,aLeonie
cofnęłasięogdynieodezwałsięwięcej.
krok.
-Milordzie,niepowiedziałeśmi,dlaczegomnieszukałeś.
-Milordzie...
-Miałemśmiesznewrażenie,żespędzenieztobądnia
-Rolf.
możebyćprzyjemne.Gdziebyłaś,milady?
-Ja..
Ogarnęłająrozpacz.Sytuacjazkażdąchwiląsta-
-Rolf-powtórzył.-Jesteśmojążoną;kiedyjes-wałasięcorazgorsza.Tenspokojnygniewbardziej
-Gniewbywaczasemzbawienny-powiedziałRolf.-
przerażałjąniżkrzyk.
Oczyszczaatmosferę,pobudzakrążeniekrwi.Nieukrywaj
-Poszłamdowioski.
swegogniewuprzedemną,Leonie.Możemisiętonie
-Ktocitowarzyszył?
podobać,alejeszczemniejbędziemisiępodobało,gdySłodkaMario,nawetotendrobiazgbędziesię
gniewał!
pozwoliszzłościsięjątrzyć.Niedąsajsięprzymnie,żono.
-Musiszwiedzieć,panie,żeposzłamsama.
Nigdy,przenigdynieprzychodźwgniewiedomojegołoża.
-Gdybymwiedział,niepytałbymcięoto.Sama?ToniePoczułalekkie,niczymdotknięciepiórka,
muśnięciePershwick,gdziemożeszrobićwszystko,cocisięwarg.Puściłjąiodszedł.
podoba.
Leonieodprowadzałagospojrzeniem.Położyłaczubki
-Doskonalezdajęsobieztegosprawę,milordzie-odparłapalcówwmiejscu,wktórymdotknąłjej
twarzy.Sercezgoryczą.
waliłojejjakmłotem.
Zmrużyłoczy.
-Byćmożewogóleniedbaszoswojebezpieczeństwo,aleteraznależyszdomnie,ajachronięto,co
moje.CzyRozdział18
mamnastałeotoczyćcięstrażą?
-Nieróbtego!-zawołałazprzerażeniem.-Wiem,żeźlepostąpiłam,opuszczająckasztelbezeskorty,ale
niepomyślałamotym.Potrzebowałam...czasu.TojużsięSzybkowypełniłasięwielkasala.Służba
przynosiładużenigdyniepowtórzy,milordzie-dokończyłaszybko,półmiskizjedzeniem.Służąca
straciłanachwilęzawstydzona,żesięjąka.
równowagę.Przechyliłsięsporykociołekzzupą.WylałoOdwróciławzrokprzedjegobadawczym
spojrzeniem.
siętrochęnakaflepodłogi.NatychmiastzbiegłosiępięćWziąłjąpodbrodę.
psów,alegorącacieczniepachniałazbytzachęcająco.
-Nieproszęowięcej,niżpowinienem,Leonie.NiePowąchałytrochęiwróciłydopółmiskówzmięsem,
liczącmiejdomnieżalu,żesięociebietroszczę.
nanastępnywypadek.
Byłazłanasiebie,żewjegoobecnościjesttakaErneis,rządcaCrewel,widziałtenincydent,alenie
niespokojna.Byłazłananiegozatenspokojnyton.
przerwałnakładaniasobienatalerz.SłużebnarównieżnieNajbardziejjednakzłościłająowagwałtowna
huśtawkapomyślałaozupienapodłodze.Niemiałazamiaruwrócićuczuć.Byłagniewna,apochwili
przestraszona...Najgorszetupóźniejiposprzątać,ponieważniktniekazałjejtegobyłotodziwne
uczucie,którepojawiałosię,kiedyjejzrobić.
dotykał.
WkaszteluCrewelbyłatozwyczajnasytuacja.DziałosięPrzesunąłpalcamipojejpoliczku,Leonie
wstrzymałatakniemalodzawsze,więcuważano,żetonormalne.
oddech.Czekałanapocałunek,aleontylkopatrzyłjejwZbrojnymprzeszkadzałbrud,alenieoni
wydawalioczy.Spojrzeniemiałposępneiniezgłębione.
poleceniasłużbie.SirEvarardżyłwgorszychwarunkachinanicniezwracałuwagi.Służący
nigdyniezrobiliniczwłasnejwoliirozleniwialisięcorazPopołudniudoCrewelwróciłDamianz
nowobardziej.
wypolerowanązbrojąRolfa.ChłopakpotrafiłtylkoczyścićSirThorpedawnotemuzrezygnowałzprób
nakłonieniazbroję.Rolfniebyłprzyzwyczajonydoposługtakmłodegokogokolwiekdoroboty.Pozarym
zwykleprzebywałwiniedoświadczonegogiermka,niemiałteżczasunaCrewelzbytkrótko,by
dopilnowaćgruntownegoszkoleniego.ObowiązkiDamianapolegałynausługiwaniusprzątania.Rolf
miałinnesprawynagłowie,Ameliazaśniepanuprzystole,wybieraniuubraniacorano,pomocyw
wykazywałachęcikierowaniasłużbą.Wystarczyłojej,żeodziewaniusię.Postępowaniegiermka
wytyczałyściśleutrzymujekomnatęRolfawjakimtakimporządku.
określonezasady.DotyczyłynawetkrojeniamięsaczyRolfzastanawiałsięnagłos,czyżona,będącna
miejscu,podawaniakubkazwinem.Damianwiedział,czegosięodrozwiążetenkłopot.Amelia
powiedziałamuwtedy,żeniegooczekuje,aleniczegoniepotrafiłwykonaćzamieniłazniąkilkastówna
tentematiLeoniestwierdziła,bezbłędnie.
iżniemazamiaruzajmowaćsięprowadzeniemTegodniażonawyczerpałajużcierpliwośćRolfa,więc
gospodarstwawCrewel.Rolfsięrozgniewał.Byłjużzłyponiestarczyłojejdlachłopca.KiedyDamian
porazdrugisceniewogrodzie.LeoniemogłazajmowaćsięPershwick,rozlałwino,Rolfzbeształgo,nie
przebierającwsłowachibonależałodoniej,aleniechciaładbaćoCrewel?
namomentzagłuszająchałaswsali.Naglezapadłacisza,WtedyAmeliawyjaśniłamu,żedamyzpozycją
Leoniealepochwiliwszyscywrócilidojedzenia.WkońcuRolfprzywykłyspędzaćcałednienahafciei
plotkowaniu.Rolfczęstotraciłpanowanienadsobą.
wiedział,żetoprawda,ponieważjegowłasnamatkanigdyLeoniezbierałosięnapłacz,gdypatrzyła,jak
ladynieruszyłapalcemwsprawiegospodarstwa.NiechtakAmeliakierujepodawaniemjedzeniana
stół,zwyraźnąbędzie-pomyślał-niechwszystkozostanietak,jakbyło.
aprobatąRolfa.
Niestety,jegogniewniezdążyłostygnąć,gdyweszła
-Czyzawszejesteś,panie,taksurowydlategoLeonie.Miałatensamnieszczęśliwywyraztwarzy,który
chłopca?
pojawiłsięuniejjeszczewogrodzie.RolfztrudemsięPrzeszyłojąspojrzenieciemnychoczuRolfa.
powstrzymał,żebynieodesłaćjejzpowrotem,alepatrzyło
-Maszjednakgłos.
nanichzbytwieleoczu.
Leoniezerknęłanastół.
Nieodezwałasiędoniego,itotylkopogłębiłojegozłość.
-Niewiedziałam,żeżyczyszsobie,abymmówiła,panie.
Niezamierzałazapomniećogniewie-tamyślgoNiemamnicdopowiedzenia.
rozdrażniła.Pragnął,abyzachowywałasięwobecniegotak
-Czyjestciobcazwykłauprzejmość?
jakwnocy.Rozmawiałaznim,akceptowałagotakiego,
-Nie,milordzie-odparłacicho.-Alegdybywajakimjest.Uwierzył,żezaczęliwszystkoodnowa.
odwzajemniana.
Mruknąłcośpodnosem.Zapomniałotym,żesamteżniepowiedziałdoniejanisłowa.
-Terazmaszcośdopowiedzeniaisątooczywiściesłowakrytyki.Byłobylepiej,gdybyśzachowała
milczenie.
bazlekceważeniajegogniewutylkobardziejgorozzłościła.
-Wiem,żemojezdanieniemadlaciebieżadnego
-Cozalecasz?-powtórzyłponurymgłosem.
znaczenia,milordzie,aletwójgiermeklepiejbyci
-Schronieniesięwzacisze.
usługiwał,gdybyśokazałmutrochęwięcejcierpliwości.
-Niedoprzyjęcia.
Chłopiecjestpoprostuwystraszony.
-Zatemjeszczetrochęcierpliwości,milordzie.
-Wyszkoliłaświelugiermków?
-Cierpliwośćbeznagrodyniejestwartawysiłku.
-Nie.
Ostrzeżenie.Żądałzbytwiele.Jeśliniemiałochoty
-Napewnoprzynajmniejjednego.Skądbyświedziała,nicdać,toonateżnicmunieda.
jakpowinienemszkolićswojegogiermka?
-Nagrodynależąsiętylkotym,którzynaniezasłużyli.
Leonienieprzelękłasięjegosarkazmu.
-Uważaszzatem,żenanieniezasługuję.
-Podpowiadamitozdrowyrozsądek,milordzie.
-Tojużkwestiasumienia,milordzie.
-Cierpliwośćleczyniezręczność?
-Narany,cosumieniemaztymwspólnego?-spytał
-Niebyłbyniezręczny,gdybyśniekrzyczałnaniego-
niecierpliwie.-Mojesumieniejestczyste!
odparła.
-Bezwątpienia-przytaknęła.
-Rozumiem.ZatemgdyDamianstanietwarząwtwarzzKażdenastępnesłowobyłoniebezpieczne.Rolf
dopił
wrogiem,poradzisobie,jeśliprzeciwniksiędoniegoswojewinoizawołałowięcej.
uśmiechnie?Alejeśliwrógspojrzynaniegogroźnie,coLeoniewestchnęłacicho.Niepowinnabyłasię
odzywać.
wówczassięstanie?Zdrżącychpalcówwypadniemiecz,Ztymczłowiekiemniedałosięspokojnie
rozmawiać.
aniekubekzwinem.TwójzdrowyrozsądekprzyniósłbyWiększośćmężczyznwyznawałapodwójną
moralnośćiDamianowiśmierć.
jejmążniczymnieróżniłsięodreszty.NiemożnamubyłoLeoniesięzarumieniła.Rolfpowiedział
prawdę.Jeżelipowiedzieć,żesięmyli,anipodawaćwwątpliwośćjegoDamiannienauczysiępanować
nadsobą,niedożyjechwiliuczciwości.Niewidziałniczłegowutrzymywaniupasowanianarycerza.
Chłopiikobietymogąbyćkochankiwtymsamymdomu,wktórymmieszkałażona.
niezręczni,żołnierzenapewnonie.
Aniwpozwoleniukochancenaprowadzeniegospodarstwa.
-Poddajesię-powiedziała.-Mimotonadaluważam,żeCudzołóstwomężczyznzawszetraktowanoz
jesteśzbytsurowydlategochłopca,panie.Drobnaprzymrużeniemoka,alebiadatej,którazboczyłaze
ścieżkimiarkacierpliwościprzydałabysięwamobu.
cnoty.Cozahipokryzja!Leoniemusiałaztymżyć,
-Skorozalecaszmicierpliwośćdlagiermka,tocoponieważnicniemogłanatoporadzić,aleniemiała
wybierzeszdlasiebie?
zamiaruwybaczyć.
Leoniepowolipodniosłagłowę.
Kolacjasięnieudała,zresztąLeonieitakniemiała
-Czyteżzasłużyłamsobienatwojąniełaskę,miapetytu.Źlesięjadłozgardłemściśniętymzestra-
lordzie?-spytałasłodkim,niewinnymtonem.
Rolfanierozbroiłyjejsłowa.Wrzeczywistościpró-
chu,przytymjedzeniebyłookropne,bezsmaku,bezstoliku,stałkałamarzzinkaustem.Tegosięnie
spodziewał.
dodatkuchoćbyodrobinyziół.ZabrakłoichnawetwKościółkierowałnaukąiniechętniedzieliłsię
wiedzązpaszteciezmięsawymieszanymzmlekiemiokruchamikobietami.Niewielumężczyznspoza
kościołaumiałochleba.Podanoowczyser,alemasło,którympolanoczytaćipisać.Rolfumiałpisać,ale
niezbytczęstokorzystał
warzywa,byłozjełczałe.Przykrawońkonkurowałazztejumiejętności,wolałzdaćsięnapisarza.
odoremzsieni.
Rolfpodniósłjedenzpergaminówiprzyjrzałmusię
-Czyotrzymamtwepozwolenienaudaniesięnauważnie.WtedyLeonieotworzyłaoczy,aonrzuciłgo
jejzspoczynek,milordzie?
powrotemnakolana.
Rolfprzyglądałsięjejdłuższąchwilę,potemskinął
-Rozumiesztebazgroły,milady?Przestraszonagłową.Gdyjużsięodwracała,zatrzymałją.
wyprostowałasięgwałtownie.
-Zostawzasobązłość,Leonie.Wkrótcedociebie
-Oczywiście,tomojezapiski.
przyjdę.
-Ktocięnauczyłpisać?
Byłojeszczewcześnie.Leonieuznała,żeostatnim
-KsiądzzPershwick.
miejscem,wktórymchceoczekiwaćswojegomęża,jest
-Dlaczego?
jegołoże.Wspomnienienocywalczyłozrozgoryczeniem,Leoniepatrzyłananiegoniepewnie,alemówił
ser-wywołujączdenerwowanieiuczucieniepewności.Zaczęładecznymtonem.Sprawiałwrażenie
zaciekawionego.
krążyćpokomnacie.Toniesprawiedliwe,żeprzyszłojej
-Zagroziłam,żegowypędzę,jeślimnienienauczy.
żyćwtakimwięzieniu.Rolfd'AmbertniestaniesięjejRolfledwiepowstrzymałsięodwybuchnięcia
śmieprawdziwymmężem,amimotoniezamierzazostawićjejchem.
wspokoju.Dławiłjążal,żebędziemusiałagoznosićdo
-Naprawdę?Rozumiem,żezląkłsiętwojejgroźby.Aleczasu,ażuzna,żejegonowawłasnośćjużnie
jestzabawna.
dlaczegochciałaśsięuczyć?CzyźleprowadziłtwojePochwili,gdyRolfnadalnienadchodził,Leonie
zapiski?
przeszukałaswojeskrzyniewprzedpokojuiodnalazła
-Dobrze,tak,alesprzeciwiałsięzmianom,którerachunkizPershwick.Zaniosłajenakrzesłostojące
przychciałamwprowadzić.Todługahistoria,milordzie.
zimnymkominkuiusiadła.Zabrałajezesobą,żebyZamiastwłączaćksiędzadotego,cochciałamzrobić,
uporządkowaćprzedprzekazaniemsirGuibertowi.
wolałamwykonaćtosama,dlategonalegałam,żebymnieTylegodzinspędziłananauceczytaniai
pisania,żebynauczyłpisać.
mócprowadzićzapiskizgospodarstwaiterazjej
-Zatemjestemzadowolony.Tojedynezadanie,któregoumiejętnościmiałysięzmarnować.Jakdługomąż
jątuwykonaniadlamnieniemożeszodrzucić-rzekłRolf.-
zatrzyma?Gdybytylkowiedziała!
Będzieszsłużyćmijakokancelista.
KilkagodzinpóźniejRolfzastałLeonieśpiącąnakrześle
-Ja?!-zawołała.-Czyżbyśnieumiałpisać?
zpergaminaminakolanach.Obok,naniskim
-Spędziłemmłodośćnapoluturniejowym,nieznauczycielem.
Niemiałskrupułówwokłamywaniujej,choćtobyłanami,ajegodłoniespoczęłynajejbiodrze.
Niepewnietylkopółprawda.Niezrezygnowałznaukiwładaniaspojrzałamuwoczy.
mieczemdlanaukipisania,alejegonauczycielmusiał
-Cieszęsię,żepotraktowałaśpoważnietoostrzepodążaćzanimnawetnapoleturniejowe,mimożedla
żenie,mojadroga,ponieważnigdynieostrzegamdwastaregoksiędzabyłatosporaniewygoda.
razy.
-Alemusiszmiećjakiegośkancelistę?
Leoniezamknęłaoczy.Uznał,żebyłamuposłuszna,bo
-NieproszęcięoprowadzenierachunkówCrewel-
takjejkazał.Miałjeszczeodkryć,żeniejestjegosługą.
odparł.-Możeszjednakzajmowaćsiękorespondencją.
-Cosiędzieje,milordzie,gdyktośnieposłuchaLeoniesięnastroszyła.
twoichostrzeżeń?-spytała.
-Taksądzę,oilenieuważasz,panie,żetoprzeMusnąłwargamijejszyję.
kraczamojąinteligencję.
-Niechceszwiedzieć.
Jejsarkazmgorozbawił.
-Ależchcę,milordzie.
-Wcale.
-Rolf-poprawiłją,ajegoustaprzesunęłysiępojejszyi.
Leoniepowstałazdumnąminą.
Leoniejęknęła.
-Zatemdobrze,milordzie.
-Przykromi,milordzie,aleniemogę.
Odniosłazapiski,akiedywróciładokomnaty,Rolf
-Czegoniemożesz?
siedziałnakrześle,któreprzedchwilązajmowała.Utkwiłw
-Zwracaćsiędociebie,panie,poimieniu.Odchyliłsięniąnieodgadnionespojrzenie.Bezwiednie
poprawiłalnianądotyłu.Dłońmiująłjejtwarz.
jasnąsuknię,nagleuświadamiającsobie,jakjestcienka.
-Tylkojewypowiedz.Totakiekrótkieimię.Łatwo
-Podejdźdomnie,Leonie.
jewymówić.Powiedz.
Byłtołagodnyrozkaz,alepozostawałrozkazem.
Uśmiechałsię,mówiłłagodnie,serdecznie.AlegdyNerwowozerknęłanawielkiełoże.Wydałosięjej
wstrętne,spojrzałamuwoczy,ujrzałaladyAmelię.Takobietastałaalepodsunęłowymówkę.
międzynimi.
-Jestjużpóźno,milordzie.
-Niemogę.
-Zdrzemnęłaśsię,więcniemów,żejesteśzmęczona,
-Chceszpowiedzieć,żetegoniezrobisz?
Napotkałajegobadawczywzrok,aledopieropochwili
-Bardzodobrze,niezrobię.
udałojejsięruszyćzmiejsca.Stanęłaprzednim.
Rolfnatychmiastzerwałsięnarównenogi.Trzymałją
-Bliżej!
mocnowramionach.Zaniósłdołoża,rzuciłnanieiZrobiłajeszczejedenkrok.WtedyRolfwyciągnął
ręceispojrzałgniewnie.
posadziłjąsobienakolanach.Otoczyłjąramio-
-Kobieto,gdybymniesądził,żemaszwięcejzdrowegorozsądku,mógłbymprzysiąc,żerobisztospe
cjalnie,tylkopoto,żebymniedrażnić.Jeślichceszsiędąsać,proszębardzo,aleróbtowsamotności.
JeżelijesteśObojeumilklinawidokLeonie.Niepozdrowiłaichmądra,skończyszzdąsaniem,kiedy
przyjdędociebieaninanichniespojrzała,ruszyładalej,dokaplicy,jakbynastępnymrazem.
wybierałasiętamodpoczątku.Wiedziała,żespóźniłasięPrzemierzyłszybkimkrokiemkomnatęi
wyszedł,namszę,dlategonawetniezajrzaładokaplicy,tylkotrzaskającdrzwiami.
opuściłabudynekiwyszłanazewnątrz,prostowLeonieopadłanapościelipowolisięuspokajała.
oślepiająceporannesłońce.
Westchnęła.Domyśliłasię,żejużgoniezobaczyprzedMusiałapodjąćdecyzję,itotaką,któramogłają
narazićwyjazdem.Tojejodpowiadało.Wtedyzdałasobiesprawę,nadalszepogorszeniestosunkówz
mężem,alewartobyłogdzieonspędziresztęnocy,itowytrąciłojązrównowagi.
sięnadniązastanowićzewzględunaniąsamą.
Napewnoktośzobaczygo,gdybędzieszedłdoNiepotrafiłażyć,nicnierobiąc.Niechęćdopróżniactwa
kochanki,ibezwątpieniadoranawszyscybędąotympogłębiałjeszczejejnastrój.Postanowiłaznaleźć
sobiewiedzieli.Takiesprawyutrzymywanowtajemnicytylkozajęcie.
przedżoną.Jużotymwiedziała,ajejmążniedbałoto,czyOczywiście,Ameliamusibyćzadowolona,
żewtymonasiędowie,czynie.Toprawdziwazniewaga,żenawetdomustawiasięjąwyżejniżżonę
Rolfa.Jeżeliznałasięnaniepróbowałoszczędzićjejuczuć.
prowadzeniugospodarstwa,tostaranniezachowywałatęwiedzędlasiebie.
Kłopotpolegałnatym,żenikogowCrewelnieobchodząRozdział19
warunki,wjakichsiętumieszka.Poświęceniewłasnejwygodydlakochankibyłodowodemgłębokiego
uczucia.
LeonieniemogłanicporadzićnauczuciaRolfa,aleniemiałazamiarużyćwchlewie.
KiedynastępnegodniaLeonieodważyłasięzejśćdoGdybyzażądaławykonaniaokreślonychzadań,czy
ktoświelkiejsali,RolfajużniezastaławCrewel.Pojechałznimtusięjejprzeciwstawi?Rolfmógłbyto
zrobićpopowrocie,ThorpedelaMare.SirEvarardzostałkasztelanemCrewel.
aledotejporyjużtylebyzrobiła,żerezultatymusiałybyLeoniebyławnienajlepszymhumorze.Straciła
wieleosłabićjegogniew.CzyladyAmeliaośmielisięposkarżyć?
godzinsnu,próbującprzekonaćsamąsiebie,żepostępkiLeoniebyłagotowazaryzykowaćspór.
mężaniemajądlaniejżadnegoznaczenia.NiepoprawiłjejPodjęładecyzję.Wróciła,abyposzukać
WildyiMary.
humoruwidokladyAmelii,któraspokojniespożywałaOdkryłaschodyprowadzącedokwatersłużbyna
śniadanieprzywysokimstolewtowarzystwiesirEverarda.
pierwszympiętrze.NaszczycieschodówznalazłaniejednąŚmialisięoboje.
wielkąsalę,alewąskikorytarz.KwaterysłużbyznajdowałyStanowilidowód,żekochankabyłatu
akceptowana,siępolewejstronie,poprawiezaśbyłowieleciasnychnatomiastżonanie.Nieulegałoteż
wątpliwości,żeAmeliapomieszczeń.
jestwdoskonałymnastroju.
łagodnym.
Leoniezawołałacichutko.WyszładoniejWilda.
-SirEdmondpodawałnajlepszejedzenieiwina-dodała
-Milady?
tylko.
-Czytutajsąprzechowywanezapasy?-spytała
-Musiałmiećinnegokucharza-orzekłaironicznymzaciekawiona,patrzącnaszeregpomieszczeń.
tonemLeonie,aWilda,słyszącto,zachichotała.
Wildapokręciłaprzeczącogłową.
-Podobnokucharzuciekłnawieśćoprzybyciunowego
-Milady,nigdyoczymśtakimniesłyszałam.Topana.Ten,któryterazrządziwkuchni,zajmowałsięsir
Edmondwymyślił,żebyzapewnićswoimgościomprzedtemstajnią.
jaknajwięcejprywatności.RozkazałzbudowaćmałeLeoniebyłaoburzona.
komnaty.Wkażdejjestłożeiinnewygody.
-Chybazostalipomocnicypoprzedniegokucharza?
-
Każdyztychpokoitokomnatasypialna?
Owszem.Moglibypoprawićsmakpotraw,aletegonieWildaskinęłagłową.
zrobią.-Wildaściszyłagłos.-Niecierpiątwojegomęża,
-Mildredmówiła,żedoCrewelciągleprzyjeżdżalipani.
goście.SirEdmondlubiłwywieraćnanichwrażenie.
-CzykochalisirEdmonda?
Leonieniezdziwiłasię,żesłużebnatakdużowie.Służba
-Nie.Miałciężkąrękę,aleprzynimniebyłożadnychplotkowałamiędzysobą.
niespodzianek.Pozatymsłużbazawszekorzystałaz
-Osobnakomnatazamiastsiennikawdużejsieniobfitościjedzenia,którezostawałopoucztach.SirRolf
rzeczywiścierobiwrażenie.Niezdawałamsobiespratakrzadkotutajbywa,żeniemieliokazjigo
poznać,wy,żeMontignybylitacybogaci.
dlategomunieufają.JegoatakigniewuwszystkichWildazmarszczyłabrwi.
przerażają.Niktniemaochotyzwrócićnasiebieuwagi
-Krążyłypogłoski...
pana.
-Wstydźsię,Wildo.Wieszprzecież,żeniesłuchamLeoniepokiwałagłową.Samajużtoodkryła.
Spojrzałaplotek-odparłaautomatycznieLeonie.
naszeregzamkniętychdrzwi.
Wildarzeczywiściewiedziała,żejejpaninielubi
-Czytekomnatkisąterazpuste?
powtarzaniapogłosek,więcumilkła.Uznała,żetakjestWildadobrzeznałaswojąpanią.Wiedziała,oco
pyta.
nawetlepiej,gdyżniechciałabyćtą,którapowiepani,
-Onaśpiwdużejkomnacie,któranależaładosirAlaina-
jakieplotkikrążąoniejijejmężu.
wyszeptała.
OdpowiadałoWildzie,żesłużbawCreweluważa,iżto
-AsirEvarard?
Rolfd'Ambertpobiłżonęwnocpoślubną.Niecierpiałago,
-Toprawdziwyżołnierz.Sypiazezbrojnymi.MildredponieważobrażałLeonie,trzymającwkasztelu
swojąmówi,żebyłbynajszczęśliwszy,owinąwszysięwderkękochankę.Wildaniezamierzała
prostowaćprzekonaniapodgwiazdami.
służącychanikłócićsięzmężczyznami,którzystalipo
-SkądMildredmożetowiedzieć?
stroniepana.WolałasięniewtrącaćiostrzegłaMary,żebyWildauśmiechnęłasięszeroko.
postępowałataksamo.Rolfd'Ambertniebyłczłowiekiem
-SirEvarardpogodziłsięztym,żenieweźmiestempewna,żechciałaśposprzątaćtutaj,alezabrakłoci
udziałuwnastępnejkampanii,tylkodlatego,żesątuczasu.
kobiety.Toprzystojny,młodyczłowiek,milady.
Sarkazmbyłnienajlepszejpróby,aledotarłdoAmelii.
Leoniepowściągnęłauśmiech.
-Żebytucokolwiekzrobić,trzebacałyczaspilno
-Zamierzaszsamagowypróbować?
waćsłużby.Poddanisązbytprymitywni,abywykonaćPrzedślubemLeonieWildanigdybysiędotego
niedokońcapolecenie.Chybaniesądzisz,żeniepróboprzyznała.
wałam.
-Myślałamotym-odparłahardo.
Leoniezachowaławątpliwościdlasiebie.SamarozmowaLeoniepokręciłagłową.Jakmogłagniewać
sięnaWildęztąkobietąwymagałaodniejogromnegowysiłku.
zaszukanieprzyjemności?Niebyłosensuwytykaćjej,że
-Mamnatoswójsposób.
związekbezślubujestgrzeszny.
-JeśliRolfjestzadowolony...-mruknęłaAmelia.
-Przezkilkadni-zaczęłaLeonie,zmieniającte
-Alejaniejestemzadowolona,ladyAmelio.Mimotomat-niebędzieszmiałaczasunamyślenieorym.
nieproszęcięopomoc.
ChciałaśmiećszansęzagonieniasłużbywCreweldoNiemiałazamiaruprosićopozwolenie.Zobaczy,
cosięrobotyiterazjądostaniesz.
stanie,jeślispróbujesięjejsprzeciwić.
Wildabyłazachwycona.
Ameliabyłanatylerozsądna,żebysięwycofać.Zbyt
-Otrzymałaś,pani,pozwolenie?Możemyzaczynać...
wielezyskaładotejpory,byryzykowaćspórzżonąRolfa
-Nieotrzymałam,aleitakzaczynamy.
otakidrobiazg.
-Ale...
-Postąpisz,jakzechcesz,milady-powiedziała
-Niemogętakżyć-przerwałajejLeonie.-Niemago,iodeszła.
więcmnieniepowstrzyma.
LeoniekiwnęłagłowąWildzie.Służącejzabłysłyoczyi
-Jesteśpewna,milady?
natychmiastzaczęławydawaćrozkazykobietom.Taksię
-Jaknajbardziej.
zaczęło.Powyjaśnieniuzadaniarozległysięnarzekania,aleostryjęzykWildyzarazuciszyłskargi.
Leoniechętniewłączyłabysiędopracy,jakrobiłatoAmeliabyławstrząśniętanawidokwszystkich
służącychzawszewPershwick.Zrobienietegotutajobniżyłobyjejstojącychwwielkiejsienikaszteluze
szczotkamiipozycję.Itakbyłojużźle,żesłużącenajpierwspoglądałyszmatami.OdciągnęłaLeoniena
bok.
naladyAmelię,czywyrażazgodęnapoleceniaLeonie.
-Rolfowitosięniespodoba.
GdyWildazaczęłarządzićwwielkiejsali,LeonieLeonieuśmiechnęłasięzprzymusem.
zwołałasłużącychikazałaimwyjśćzasobąnaze-
–
Wtedycałąwinęzrzucisznamnie,ponieważtomiejscetoobrazaboska.Niezostanęwtychwarunkach
anidniadłużej.Oczywiście,jeślimójmążbędziezadowolony,całązasługęmożeszprzypisaćsobie.Je-
wnątrz.Posłałaczterechdozbieraniasitowia.WezwałateżIdellespojrzałananiąprzestraszonymi
oczyma.
dosiebiesirEvararda.Poszłaztrzemasłużącymido
-Jużichwięcejniezrywałam,przysięgam,milady.
kuchni.
-Wiem,aleterazchcę,żebyśznowujezrywała,tymSłużbaprzyjęłajejprzybyciezniechęcią,zbytdługo
razemwszystkie.
udawałoimsiężyćbezwtrącaniasiękogokolwiek.Oprócz
-Aleichjesttakdużo!
kucharza,chudegomężczyznywśrednimwieku,było
-Właśnie.Ponieważniczemuniesłużą,niepowinnypięciukuchcikówitrojedzieci,którymwyznaczano
rosnąćwogrodzie.Rozumiesz?
najlżejszezadania.NależaładonichmałaIdelle.LeoniezIdellerozumiałatylkotyle,żewykonanie
poleceniajejtrudemsiępowstrzymała,żebynieuśmiechnąćsiędoniej,panipotrwabardzodługo,alez
całegosercapragnęłaalenajpierwmusiałasięzająćdorosłymi.
zadowolićLeonie.
Wdługimpomieszczeniu,któresłużyłozakuchnię,
-Zrobięto.
panowałokropnybrud.TłuszczisadzapokrywałyLeonieuśmiechnęłasięnawidokposmutniałejtwa-
wszystkogrubąwarstwą.Toistnycud,żebudyneknierzyczki.
spłonął.Spiżarniaikredensniebyływlepszymstanie.
-Niechodziłomioto,żebyśzrobiłatosama.Nie.ZrobiąLeonieniemiałaaniodrobinywspółczuciadla
kucharza,todorośli.Będąwyrywaćkorzenieiliście,azwłaszczaponieważtylkoonbyłodpowiedzialny
zatenbrudikorzenie.Atydopilnujesz,żebyniczegonieominęli.Niebałagan.
wolnoimodpocząć,dopókiwszystkiegoniewyrwą.
-Możeszwracaćdostajni,botamtwojezdolności
-Toznaczy,żemająrobićto,coimpowiem?-zdziwiłaitalentyzostanąlepiejwykorzystane-powiedzia
sięIdelle.
łamu.
-Właśnie.
Nieśmiałprotestować,widzącjejsurowąminę.Spojrzał
-Milady,protestuję!-odezwałsięjedenzkuchcików.-
naniątak,jakbypoczułulgę.
Toniejest...
PowyjściukucharzaLeonierozkazałasłużącymwynieść
-Sprzeciwiaszsięmojejwoli?
wszystkozkuchni.PięciukuchcikówiIdellezabrałaze
-Nie,milady,ale...
sobądoogrodu.Tamuważnieprzyjrzałasiękażdemuz
-Czyzatemniepodobacisiępraca,którąmaszosobna,bochciałaocenićichzdolności.Wiedziała,że
jeśliwykonać?Czyto,żemusiszsłuchaćdziecka?Widziałamjejplansięniepowiedzie,samabędzie
musiałagotować.
nawłasneoczy,żenicniewiecieoutrzymywaniukuchniZwróciłasiędomałejdziewczynkiinakrótką
chwilęwczystości.Próbowałampotraw,którewychodziłyztejzłagodziławyraztwarzy.
kuchni,ijestemprzekonana,żenieumieciegotować.Do
-Idelle,pamiętasz'nicdobrego",którezrywałaśczegowięcsięnadajecieopróczwyrywania
chwastów?
wogrodziewarzywnym?
Wystąpiłinnyzgrupykuchcików.
częlisprzątanie,orazdostaćtępiątkę.Ośmiupowinnoci
-
Mogęprzygotowaćposiłek,któryzaspokoikażdewystarczyć.
podniebienie,milady.
-Dziękuję,milady.
Leonieuniosłabrwizezdziwienia.
Idellespojrzałazżałosnąminką,gdypięciukuchcików
-Czyżby?Niepytam,dlaczegoukrywałeśtewieodeszłodokuchnizanowymkucharzem.
dzędlasiebieażdotejpory,alepozwolęciudowodnić
-Czytooznacza,żesamamuszęwyrwać'nicdo-swojesłowa.Jeślimówiszprawdę,zostanieszkucha
brego"?
rzemibędzieszrządziłwkuchni.Jeślijednakkła
-Napewnonie-odparłaLeoniezuśmiechem.-Tojestmiesz...
dlamniebardzoważnapraca.PrzychodzicidogłowyNiedokończyłagroźby.Niechzgadują,jakapotrafi
byćktoś,ktomógłbycipomóc?
surowa.Gdybyzagroziłaimchłostą,niektórzymogliby
-Moiprzyjacielezkuchni-odpowiedziałaodrazuIdelle.
sądzić,żewytrzymająbiciealbożeonaniespełnigroźby.
-Mówiszopozostałejdwójcedzieci?
Podobniezwypędzeniemzkasztelu.Istniałowiększe
-Tak.
prawdopodobieństwo,żeniezaryzykująwywołaniajej
-Zatemmożeszichwziąćsobienapomocników.Niemagniewu,dopókiniemajapojęcia,cozrobi.
pośpiechu,Idelle.Chodzioto,żebyzapierwszymrazem
-Przydamisiępomoc,milady.Nowykucharzwskazał
wyplećchwastybardzodokładnie.Kiedyskończycie,nakuchcików.
posadzimyturóżnerośliny,wtedyteżmipomożecie.
Jaksięnazywasz?
-Bardzochętnie,milady.
-John.
-Todobrze.Biegnijposwoichprzyjaciół.Widzę,żeLeonieuśmiechnęłasiędoniego.
nadchodzisirEvarard.
-Dostanieszwszelkąpomoc,jakacibędziepoLeonieruszyłaprzezdziedziniec,abyspotkaćsięznimw
trzebna,Johnie.Pomocizapasy.Tylkonieprośponadpołowiedrogi.Niemiałprzyjaznejminy.
potrzeby,bomożeczegośzabraknąć.Wszystkieko
-SirEvarardzie...
niecznezakupyzgłaszajcodzienniedopanaEmeisa.
Przerwałjejniegrzecznie.
Czyodgadniesz,cożyczęsobie,abyuczyniononaj
-Niemyśl,żetosięspodobasirRolfowi,milady.
pierw?
Czekasz,ażodjedzie,inatychmiastprzewracaszcałyNieośmieliłsięspojrzećjejwoczy,ale
odpowiedział.
kaszteldogórynogami.Dowiesię,żezamierzaszznowu
-Dokładneszorowanieoddachupopodłogę.
wyrządzaćszkody.
-Tak.Wszystko.Kociołki,noże...wszystko.Dlatakiego
-Ośmielaszsięmówićdomnietakimtonem?
bruduwkuchniniemausprawiedliwienia.Niebędę
-powiedziałaLeonielodowato.Zmierzyłagoodstópdotolerowałabałaganu.Dopilnuj,żebydo
następnegogłów.Jejoczypłonęły.-Jeślinieokażeszmiszacunkuposiłkucałakuchnialśniłaczystością.
Możeszskorzystaćnależnegożonietwojegopana,niepozostanęzpomocytrzechsłużących,którzyjużza-
ztobąwtymsamymkasztelu.Towłaśniemożeszpo-
-Zatempozwól,żecięuspokoję,sirEvarardzie.
wiedziećmojemumężowi,gdybędzieszmuopowiadał
bajkiotym,cotwoimzdaniemzrobiłam!
Mężczyznazuporemzacisnąłszczęki.
Jeśliprzysięgniesz,żetegonikomuniepowtórzysz,toci
-Myślisz,żemnieomamiszsłowami,milady,acośwyjaśnię.-Zaczekała,ażskinąłgłową,iciągnęła
dalej:tymczasemniktniemożewejśćdosieni,takitam
-Proszęcię,żebyśorymnikomuniemówił,ponieważniezaprowadziłaśbałagan.Jakchcesz
usprawiedliwićtopowiedziałamtegosirRolfowi.Chcę,żebysądził,iżzniszczenie?
przyjmujęnasiebiecałąwinęzaszkody,którewyrządzili
-Jesteśgłupcem!Nieumieszodróżnićsprzątaniaodmumoipoddani.Przyjmujęnasiebiecałąwinę.
Jednakniszczenia?Zresztątowidocznieniemożliwe,skoroodprawdajestinna.Moipoddaniniedziałali
zmojegotwojegoprzyjazdunigdytuniesprzątano-powiedziałarozkazu.Niewydałamimtakich
rozkazów.Moiludziesązimno.-Podkoniecdniaskończąsięporządkiwsieniilojalniwobecmnie,
możetrochęzbytlojalni.Postępowaliwielkiejsali.Jedzenie,któredostanieszwieczorem,takzwłasnej
woli,kiedyusłyszeli,żeprzeklinamsirRolfa.
nareszciebędziesmaczne.Mojawinapoleganatym,że
-Tylkogoprzeklinałaś,pani?
oszczędziłamsobietruduleczeniawaswszystkichzTymrazemonasięzaczerwieniła.
zatrucia,sirEvarardzie.Byłobyononieuniknione,gdyby
-Dośćniemile.Gdybymwiedziała,cosiępotemnadalniktniezaglądałdokuchni.Terazodpowiedzmi:
stanie,tamtegodnianiestraciłabympanowanianadkomuprzeszkadzasprzątanie,zwyjątkiemsłużby
sobą.
oczywiście,któranareszcierobito,copowinna,acoodOczyroześmiałymusięnieoczekiwanie.
dawnazaniedbywała?
-Todobrze,żetwoizbrojni,pani,niesątaklojalnijakSirEvarardjużniebyłtakipewnyswoichracji.
inni.
-Byćmożeniezrozumiałem.
-Ależsą-odparłazuśmiechem.-Tyleżeniesłyszeli,
-Towszystko?-spytałasurowo,aEvarardpo-jakprzeklinałamCzarnegoWilkatamtegodnia.
czerwieniał.
-Nielubitegoprzezwiska-powiedziałpośpieszniesir
-Wybaczmi,milady.Zobaczyłemtylkochaosibałagan.
Evarard.
Sądziłem,żenadalchceszszkodzićmojemupanu.
-Słucham?
Wiadomo,żezmuszonociędopoślubieniago,a
-Milordnielubi,jaknazywasięgoCzarnymWilkiem-
zmuszanakobietajestrozgoryczona,zatemuwierzyłem,powtórzyłEvarard.
żety...
-
Och!Dziękujęzaostrzeżenie.
Leonieuspokoiłasięzupełnie,całyjejgniewzniknąłbezUśmiechnąłsiędoniej.
śladu.
-Ajadziękuję,milady,zapowiedzeniemiwszystkiego.
-Jesteśbardzolojalnywobecmojegomęża.
Proszęmnieźleniezrozumieć,sirEvarardzie.Nie
-Niesłużyłbyminnemupanu-oznajmiłgorliwie.
myliłeśsię,sądząc,żeniejestemzadowolonazmojegotupobytu.Aletodotyczytylkomojegomężai
mnie.
kuzmoichzapasów.Będąwiedzieli,doczegosąmiChciałamjedynie,żebyświedział,iżniemusiszsię
potrzebnezioła.
obawiać,żezniszczęcokolwiek,codoniegonależy.Mój
-Ależmamyzapasytutaj,milady.Niesądzę,żebysirpanwie,coczuję.
Rolfowipodobałosię,żebierzeszcośzPershwick.
Zobaczyławjegooczach,żerozejmmiędzynimizostał
-Mójmążniemanicdopowiedzeniawsprawietego,cozerwany.Niepowinnabyłamulegomówić.
Westchnęła.
zabieramzPershwick,ponieważPershwicknależydo
-Przykromi,sirEvarardzie,aleróżnimysięopimnie-oświadczyłastanowczoLeonie.-Tychziółtutaj
niaminatematRolfad'Amberta.Uraziłmniezbytnieużywanoiwątpię,żebyściejemieli.Teziołasąmi
głęboko,abymmogłazmienićzdanie,alenicpowiempotrzebnedzisiaj.Piołunpomożeoczyścićdomz
pcheł.
cinicprzeciwtwemupanu.
TrzebagoporozkładaćprzedrzuceniemwsieninowegoSirEvarardjużsięnieodezwał.Wyciągnął
własnesitowia,apotemjeszczeraz.Rumianekzłagodzizapachwnioskiiwszystkiebyłymylne.
Zakładał,żepanipoczuławreszciekasztelu,ażdozmianysitowia.Nieznoszęsięurażona,boodesłano
jądodomuodrazupobrudu,sirEvarardzie,iproszęniesprzeciwiaćsięmejzaślubinach.Wróciłai
powinnabyłaprzebaczyćtowoli.
lekceważenie.Niedomyślałsię,żemówiłaoobecności
-Jaksobieżyczysz,milady-odparłkrótkoiodwróciłsięladyAmeliiwkaszteluCrewel.Wiedział,że
Leonieodniej.
powiedziano,iżAmeliapozostajepodopieka.Rolfa,inie
-Jeszczenieskończyłam!-zawołałaostrymtonem.
sadził,bypodejrzewałaprawdę.
-Milady?-niechętniestanąłprzednią.
PozatymwłaśnieEvarardnajlepiejwiedział,że
-Jakczęstopolujesz,sirEvarardzie?
ostatecznieskończyłsięromansRolfazAmelią.Amelia
-Codziennie.Dlarozrywkiidlamięsa.
terazdzieliłajegołoże.Mówiącdokładniej,ondzieliłjej
-Zpsamiczyzsokołami?
łoże.Nigdynieodważyłbysięnawetnaflirtzdawną
-Sokołysązbytdelikatne,żebytrzymaćjewobozie,akochankąpana,aleAmeliaprzekonałago,żeRolf
zupełniemyprzedosiedleniemsiętutajprzenosiliśmysięzoniejzapomniał.Twierdziła,żeRolfanawet
nieobchodzi,miejscanamiejsce.Milordniekupiłjeszczedobrychczymieszkawjegodomu,dotego
stopniawyrzuciłjązesokołów.Mamytukilka,alepolujątylkoczasemnaswychmyśli.
ptaki.Niekorzystamznich.Wolępsy.
-Posłałaśpomnie,milady?-spytałsirEvarard.
-Zatemzakładam,żepsymajądośćokazji,bysięLeoniewróciładorolipaniCrewel,choćtarola
wybiegać.Jeślinie,możnajezabieraćzamurykasztelu.
częstowydawałasiętrudna.Byokazaćswójautorytet,Wśrodkujużniebędąbiegaćswobodnie.To
znaczywniebędzieprosiła,leczwydawałarozkazy.
wielkiejsalianiwsieni.Sąrozpuszczone.
-Chcę,żebyjedenztwoichludzipojechałdo
-Alesąkarmionewwielkiejsali.
Pershwick.MaporozmawiaćzsirGuibertem,ajeśli
-Jużnie-zaprzeczyła,kręcącgłowązniesmakiem.-Czygoniezastanie,niechzwrócisiędomojej
ciotkiBe-niemapsiarczyka?
arix.Mapowiedzieć,żepotrzebujepiołunuirumian-
-Jest.
-Zatemkażmutrzymaćpsynawybieguprzezcałyczas,szczedozdobycia,byłyzamknięteodponad
siedmiugdyniepolują.JeśliwCrewelniemazagrodydlapsów,miesięcy.Zbliżałsięmoment,kiedy
zostanązmuszonetrzebająwybudować,itowtakisposób,żebymożnaotworzyćbramyipodjąćwalkę.
Jeślijednaktamniebędziebyłojącodziennieposprzątać.
Rolfazarmią,gdyktóryśznichsięotworzy...
-Będziesięsprzeciwiał,milady-ostrzegłją.
Musiałzdecydować,cozrobićzWroth,alemógłto
-Wobectegoweźmieszkogośinnegonajegomiejsce-
zrobićrówniedobrzewdomu,jakwoboziepodmuramiodpowiedziałaspokojnie.-Jeśliniktsięnie
nadaje,tokasztelu.ŁatwiejbyłobyrozwiązaćtenproblemwCrewel.
potraktujgosurowoiprzestaniesięsprzeciwiać.W
Gdybychoćrazzabrałżonędołoża,mógłbyprzestaćoniejprzeciwnymraziesprowadzęzPershwick
własnegomyślećicałkowicieskupićsięnawarowniWroth.
człowieka.
Rolfaniecieszyłaperspektywazjedzeniakolacjiw
-Dopilnujetejsprawy,milady.
Crewel,dlategozatrzymałsięwKenii,żebyskontrolować,Powiedziałtotakszybko,żeażbyłoto
śmieszne.Doszłajakpostępujątampracenaprawcze.Jedzeniebyłobardzodowniosku,żemoże
wykorzystaćtęgroźbęwprzyszłości,dobre,takżezastanawiałsięnawetnadzabraniemdogdyby
pojawiłysięinnekłopoty.NietylkoonwCreweljestCrewelkucharzazKenii.Jednakgdypojawiłsięw
wielkiejniechętnypomocyzzewnątrz.Powiedziałasobiewduchu,saliwCrewelwtowarzystwie
Damianaidwóchzbrojnych,żemusizachowaćtenpomysłwswoimarsenale.
przywitałagobardzoprzyjemnawoń.
Tylkoprzezchwilęzajęłotojegouwagę,albowiemodszukałspojrzeniemLeonie.Siedziałaprzy
wysokimRozdział20
stole.Zwiewnezjawiskowjasnobłękitnymkaftaniku.
Srebrzystewłosy,splecionewdwagrubewarkocze,opadałynapiersi.Krótkiniebieskikwadratkoronki
przykrywałjejgłowę.EvarardiAmeliajedlikolacjęwrazzNawettygodnianieumiemwytrzymaćzdala
odniej-
nią,alerozmawialiwyłączniezesobą.
pomyślałzniesmakiemRolf,wjeżdżającnadziedziniecMimohałasupanującegowsaliRolfowi
zdawałosię,żeCrewelwporzekolacjipopięciudniachnieobecności.Był
jesttutylkozLeonie.Nieodrywałodniejwzroku,licząc,zsiebieniezadowolonyjakwtedy,gdyjuż
nazajutrzpożespojrzynaniego.Wkońcuwyczułacośipodniosłaślubiestwierdził,żebrakmuLeonie,
mimoiżniewiedział
głowę.Ichoczyzatonęływsobie.Zdałsobiesprawę,żejejjeszcze,jakonawygląda.Opróczżony
istniałytakżeinnepragnie.
powodyjegowcześniejszegopowrotu.
KiedyLeoniezobaczyłaRolfa,poczułauciskwgardle.
WyprawanaWrothutknęławmartwympunkcie.PorazWzięłagłębokioddech,żebysięuspokoić.
Patrzyłnaniąpiątyzawaliłsiępodkoppodmurami.Rolfaniebyłostaćnatakuważnie.Nagleruszyłw
jejkierunku.Wżołądkudalszeopóźnianieszturmu.TerazczaspracowałprzeciwLeoniepojawiłasię
ciężkakula.
niemu.Kasztele,którepozostałyje-
Otomiałasiędowiedzieć,coRolfsądziopoczynionychRolfzachichotał.Czułość
rozpaliłajego
przezniązmianachwdomu.Stwierdziła,żewcalenieczujeciemnobrązoweoczy.
siętakaodważna.Słyszaławuszachpulsowaniekrwi.
-Zawielkąwagęprzywiązujeszdotego,mojadroga.
Rolfjednakniespuszczałzniejwzrokuiniezwracał
Mogąpomyśleć,iżprzyniosłemciętutaj,żebycięukarać.
uwaginaotoczenie.Zarumieniłasięgwałtownie,Byłabyśzadowolona,gdybyśwróciładosaliz
podbitymuświadamiającsobie,dlaczegotakbaczniesięjejprzy-okiem?
gląda.Szybkopochyliłagłowęiodsunęłasięodniego,
-Taklekkototraktujesz-odparłagniewnie-alenawetkiedystanąłprzystole.Niemogłagoprzywitać.
Zabrakłozwierzętaokazująswoimsamicomszacunek.Będęjejtchu.
zadowolona,gdynatychmiastwrócęnadół.
WieleoczupatrzyłonaRolfaprzemierzającegowielkąPocałowałjątakgwałtownie,żewszystkiemyśli
naglesalęzdecydowanymkrokiem,aleonniewidziałnikogosięulotniłyjakbabielatonawietrze.Kiedy
skończył,byłaopróczLeonie.WildaiMarywstrzymałyoddech.Bałysiętakrozmarzona,żeniemalnie
zdawałasobiesprawy,iżoswojąpanią.LudzieRolfauśmiechalisiędosiebie.
postawiłjąnapodłodze.
Amelianiepotrafiłaukryćniechęci,aleniktsięniąnie
-Proszę.Maszobrzmiałewargiiwszyscypomyślą,żeinteresował,wszyscybowiemskupiliuwagęna
spotkaniuchciałemcitylkoukraśćcałusa.Możeszwięcsiępanazpanią.
uspokoićizejśćnadół.
Leoniegwałtowniewciągnęłapowietrze,gdyjejkrzesło
-Naprawdę?-spytałazniedowierzaniem.
zostałoodciągnięteodstołu.Krzyknęła,kiedyRolfporwał
-Pragnęcię,aleskorozatrzymywanieciętunagórzetakjąnaręceibezsłowaruszyłwkierunku
schodów.
ciędenerwuje...Idźszybko,zanimzmienięzdanie.
OdprowadzałyichsalwyśmiechuiwybuchyradościLeoniespuściłaoczy.
zebranegowsalitowarzystwa,któreobserwowało,jakci
-Dziękuję,milordzie-powiedziaładrżącymgłosem.
dwojeznikająnaschodach.
-Milordzie-powtórzyłzżalemiwestchnął.-SkończLeoniebyłatakzawstydzona,żeukryłatwarzna
piersikolację.KażprzygotowaćmikąpieliprzyślijnagóręRolfa.Wstydjąsparaliżował.Dopierogdy
zamknęłysięzagiermka.Wezwijswojesłużebneipolećim,abyzabrałynimidrzwi,odzyskałagłos.
swojerzeczy,jeśliwprowadziłysiętuzpowrotemna
-Jakmogłeś?!-zawołała,próbującsięwyrwaćzjegoczasmojejnieobecności.Musiszwrócićza
godzinę,boobjęć.
inaczejbędzieszmiałapowód,abynazywaćmnie
-Cojatakiegozrobiłempozatym,żeprzyniosłemcięzwierzęciem.
tutaj,gdziechcę,żebyśbyła?-spytałniewinnymtonem,Leoniepośpieszniewybiegłazkomnaty.Zadania,
któretrzymającjąwramionach.
wyznaczyłjejRolf,sprawiły,żepoczułasięniemaljak
-Wszyscydokładniewiedzą,ococichodzi!-krzyknęła,prawdziważonaizdumądopilnowałaich
wykonania.Toniemyśląconiczyminnymopróczswegozawstydzenia.
wystarczyło,abypokonałaswójwstydinatylesięuspokoiła,żebyskończyćjeśćkolację.
KiedyjednakzbliżałasięporapowrotydoRolfa,jej
-Szukaszwykrętów,wiedząc,ilemniekosztowałospokójsięulotnił.Zamiastodwlekaćtenmomentipo-
wypuszczeniecięstąd?
zwolić,abyopanowałjąstrach,ruszyłaschodamiwgórę.
-Nierozumiem.
Rolfdokończyłkąpieliisiadłnakrześleprzykominku.
-Byćmoże-odparłłagodnie.-Sądzęjednak,żeUstawiłjetak,bypatrzećnadrzwi,izagapiłsięna
Leonie,rozumiesz.
gdyweszładokomnaty.MiałnasobieokryciezLeonienieznalazłanatoodpowiedzi.Patrzyłnaniąw
delikatnegożółtegojedwabiu.Tabarwarozjaśniałamutensposób,żezdenerwowałasięjeszcze
bardziej.Podeszłaoczy.Niezawiązałdokładniepaska.Luźnaszataodsłaniałaszybkodołoża,łudzącsię
nadzieją,żeprzygotowaniadociemnewłosyporastającepierś.Leoniewciążpowracaładosnuodwrócą
odniejjegouwagę.Łożebyłojużposłaneinichspojrzeniem.KiedyRolfjąnatymprzyłapał,Leonienic
niezostałodozrobienia.
zarumieniłasięgwałtownie.
Usiadłazdrugiejstronyłoża,jaknajdalejodRolfa,żebyNastolikuobokleżałojejmydłoigruby
wełnianynaniegoniepatrzeć.Byłuosobieniemmęskości,zniewalał
ręcznik,które-najejpolecenie-WildadałaDamianowisiłąmięśni,urodąipewnościąsiebie.Ibez
wątpienianigdydlaRolfa.Mydłowłożonozpowrotemdomałejdrewnianejniczegosięniebał,podczas
gdyonasiedziałatuskulonazeskrzynki,żebywyschło,aręcznikstaranniezłożono.
strachu.
SpojrzenieRolfapodążyłozawzrokiemLeonie.
Zamknęłaoczy,aletogoniepowstrzymało.Podszedłdo
-Czywofiarowaniumisłodkopachnącegomydłakryłaniej.
sięwymówka?
-Pozwól,żepomogęcisięrozebrać.
-Nie,milordzie.Odkiedycięznam,nigdytwójzapach
-Damsobieradę-szepnęła,aRolfznieruchomiał.
niebyłmiprzykry.
-Czynadalsiędąsasz,Leonie?
Zuśmiechemprzyjąłniezamierzonykomplement.
-Niedąsamsię.Nigdytegonierobię.Dąsająsiętylko
-Mydłowytwarzasięzolejkurozmarynowego.Po-dzieci,ajaniejestemdzieckiem!
myślałam,żemożebędzieszjewolałodszorstkichWykrzyczałakażdesłowo,szarpiącwiązaniesukni.
Stał
mydeł,którychtusięużywa.
przedniącierpliwie,przyglądającsię,jakściągazsiebie
-Czyjestdrogie?
narzutkę,apotematakujezfuriąwiązaniekoszuli.
-Trzebaimtylkopoświęcićtrochęczasu.SamajeWreszcieijejsiępozbyła.Zostałatylkowcieniutkiej,
wytwarzam.
nieomalprzezroczystej,kremowejkoszulcedokolan,przez
-Tymbardziejsięcieszę,żemijepodarowałaś.-PoktórąRolfwidziałjejsutki.Wstrzymałoddech.
chwilidodałcicho:-Byłbymjednakbardziejza-
Żonabyłatakniewiarygodniepiękna,nawetteraz,kiedydowolony,gdybyśwróciłaszybciej.
gniewałasięnaniego.Odkądsięrozstali,ciągleoniej
-Niespóźniłamsię.
myślał.Jejobrazpojawiałsięwsnach.Płonąceogniemsrebrzysteoczy,czasemłagodne,pełnenie-
winnegozdziwienia.PrześladowałagomyślowspaniałychRolfkrążyłpokomnacie,światło
pojedynczejświecy,włosach,ochwili,gdyzanurzypalcewsrebrnymjedwabiu.
płonącejnastolikuwpobliżukominka,rzucałojegocieńnaSłodkiekrągłościjejciałamiałotoprzed
oczami.Jużnieścianę.Doświtupozostałytrzygodziny...wtymczasiemusiałonichmarzyć.Tacudowna
dziewczynarazmumusipodjąćdecyzję...
uległa.Czyzrobitoponownie?
-Paniemój?
Leoniepochyliłasię,byzdjąćtrzewikiipończochy.
Rolfodwróciłsięwstronęłoża.LeonieniezaciągnęłaPotem,nieodważywszysięściągnąćnajego
oczachzasłonizobaczyłją,skulonąpodprzykryciem.Patrzyłanakoszulki,złożyłaręcenapiersii
pochyliłagłowę.
niegoztroską.
Rolfostrożniezdjąłkoronkę.Rozplótłwarkocze.
-Niechciałemcięobudzić,Leonie.Spróbujzasnąć.
Szybkimruchemsięgnąłpokoszulkę,ściągnąłjąiodrzucił
Obudziłjąodgłosjegokroków.Dobrzezbudowanynabok.Zanimzdążyłazaprotestować,ująłjejtwarz
wmężczyznanieporuszasiębezszelestnie.
dłonieizmusiłdospojrzeniasobiewoczy.
-Mamoczymmyśleć-powiedziałzpełnymznu
-Leonie,niepoprosiłemcięowybaczeniezato,cosiężeniawestchnieniem.-Tociebieniedotyczy
stałowPershwick.Proszęcięonieteraz.NiegniewajsięLeonieleżałaspokojnieiprzyglądałamusię
uważnie.
namnie.
-Byćmoże,gdypodzieliszsięzemnąswoimiByłatakzaskoczona,żezaniemówiła.AleRolfnieczekał
kłopotami,milordzie,niebędąjużwydawałysiętakienaodpowiedź,chciałtylko,żebyprzestałasięna
niegostraszne.
gniewać.Rozpaczliwiepragnął,abygozechciała.
Spojrzałnaniąiniecierpliwiepotrząsnąłgłową.JakPochyliłsięipocałowałją.Najpierwłagodnie,a
gdykobietymogąmyśleć,żenawszystkoznajdziesięle-zaczęłaodwzajemniaćpocałunki-coraz
namiętniej.W
karstwo?
końcujęknęłacicho.Zaniósłjądołoża,położyłnaśrodkuiLeonieogarnąłsmutek.Mążpowinien
zwierzaćsiężonie.
przytuliłsiędoniejmocno.Zapomniałaowszystkim,gdy
-Mążmożepowiedziećżoniewszystko,chybażejejnieszczęśliwazatraciłasięwjegomiłości.
ufa...
-Bardzodobrze-przerwałRolf,zirytowanyjejna-leganiem.-Jeślichceszsłuchaćowojnieiśmierci,to
ciRozdział21
opowiem.Jutrowieluzmoichludzimożezginąć,ajaniepotrafięwymyślićsposobuzdobyciawarowni
Wrothbezszturmunamury.Rozmowyowarunkachpoddaniazerwalidawnotemu.-Usiadłnałożui
zacząłmówićSrebrnyksiężycwyglądałzzaszybkoprzesuwającychsiędalej:-Murysągrube.Podkop
jestbardzodługiipewnieponiebiechmur.Wiatruderzyłookiennice,zapowiadającznowusięzawali.
Wyglądanato,żemająjeszczedużoletniąburzę.Psywyływzagrodzie,akonietupotałyzapasów,bo
krzyczelidonas
niespokojniewstajni.
zblanków,żenasprzetrwają.Moiludziesąźliiniezwarowniodkryjeprawdę,będątakrozwścieczeni,
żecierpliwiewyglądająwalki,prawdęmówiąc:niewidzęjużrozsiekąmoichludzinakawałki.
innegosposobu.
Leoniebyławstrząśnięta.
-Wykorzystaszmachinywojenne?-spytała.
-Będzieszmusiałsamruszyćdoatakunawarow
-ZrobiłemtakprzyzdobywaniuwarowniKenil.
nięWroth?
RobotymurarskiekosztująmniewięcejniżutrzymanieRolfspojrzałnaniąurażony.
armii.Nieprowadzęwojnyzwrogiem,tylkostaramsię
-Nieposyłammoichludzitam,gdziesamniepóodzyskaćto,codomnienależyNiechcęzdobyć
warownijdę.Dowodzęwszystkimiszturmami,zawszetakpopototylko,byzostałazniejbezużyteczna
kupagruzów.
stępowałem.
-Możeszwedrzećsięnamury?-spytałaniepewnie,
-Zdobywałeśjużmuryzamków?
sądząc,żezadajęnaiwnepytanie.Okazałosię,żeniebyłoWyraztwarzyRolfazłagodniał.
takiezłe.
-Walczyłemnawieluwojnach,takżeprzeciwtwojemu
-Niepozostajeminicinnego.Muszęzdobyćjeszczetrzykrólowi,któryterazstałsięmoim.Walczyłem
wszędziekasztele.Panujetamcorazgorszasytuacja,ponieważtam,gdziemusiałem,itonieprzebierając
wśrodkach.
byłybardzodługowoblężeniu.KażdegodniamożesięDopieroodniedawna,próbującodzyskaćto,co
domnietakzdarzyć,żeotworząbramyizałogaspróbujeuciec.
należy,powstrzymujęsięodostateczności.ZazwyczajWówczassięokaże,żezostalioszukani,gdyżcały
czasusiłujęjaknajszybciejdoprowadzićrzeczdokońca,aleoblegałaichgarstkaludzi,aniecalaarmia,
jaktostaramsięzniszczyćjaknajmniej.
wyglądazmurów.
-MówiłeśoatakunaWroth.
-Takwłaśniepostąpiłeś?-spytałaLeoniezezdu-
-Muszępodjąćryzykoibyćmożestracęwielumieniem.
zbrojnych,aleniemogęmarnowaćtamwięcejczasu.
Zmarszczyłgniewniebrwi.
-Zatemodstąp-zaproponowałaspokojnieLeonie.-
-Przybyłemtuzzaledwiedwiemasetkamiludzi.
Skierujsiędonastępnejwarowni,adoWrothwróćnaZebrałemzaciężnychzarmiikrólewskiej,aleto
wciążkońcu.
zamało,żebypodzielićmiędzysiedemwarowni.Za
-Mamsprawić,żebymoiżołnierzepoczulisięucie-
łogakażdejwierzyła,żeruszyłemnanichwpierwszejkinierami?Mówiłemci,rozwścieczyłyichkpinyi
urą-
kolejności.Sądzili,żemuszątylkosiedziećzamuramiganiazzamurów.Pragnąwalki.
iczekać,apomocyudzieląjejinnewarownie.Pozwo
-Ilutwoichludzizginie,zanimzdobędzieciemuryiliłemimzobaczyćmojąarmięwcałejokazałości,
wieczacznieciewalkę?Iluzłamiekark,gdyobrońcyzepchnąuznali,żeniemająszanswwalcezemną,
dopókiniedrabiny?Iluspłoniewgorącymolejuipiasku?
nadejdąposiłki.PóźniejprzemieszczałemmoichludziRolfspojrzałwgórę.
tak,bycizamuraminadaltaksądzili.Gdytylkojedna
-Dlaczegorozmawiamzkobietąowojnie?-spytałzeznużeniem.
-Nicchceszmiodpowiedzieć,milordzie?
wodywywarzkopytnika.Tosilnyśrodekprzeczysz-
-Wszyscyznamyryzyko-odparłsurowo.-Wojnatonieczający.Napewnonikogoniezabije.
zabawa.
Rolfzacząłsięcichośmiać,aleniepotrafiłsięopanować
-Proszębardzo-zakpiła.-Bardzowtowątpię,boiwybuchnąłgłośnymśmiechem.
mężczyźnikochająwojnętakjakdziecizabawę.
-Walczylibyzesobą,ktopierwszywejdziedowygódki.
Spochmurniał.
-Silnabiegunka,oprócztegowymiotyiskurcze.Na
-Wojnacięniedotyczy,żono,dopókiniedotrzepewnobędziemniejludzinamurach-dodała.
dotwoichbram.Idźspać.Niepomagaszmi.
-Narany!NigdybyminieprzyszedłdogłowytakiPozwoliłamusiędąsaćprzezkilkaminut,apotem
złośliwyfigiel-rzekłRolfzezdumieniem.
zaczęłaodnowa.
-Niejestzłośliwy,jeślimożeocalićkomuśżycie
-Czyryzykobyłobymniejsze,gdybynamurach
-odparłaostro.
Wrothbyłomniejobrońców?-spytała.
-Zgoda.Gdzieznajdętęroślinę?
Sądziła,żeniemazamiarujejodpowiedzieć,ponieważ
-Mamtrochęwmoimkoszykuzziołami,alenieodwróciłsiędoniejplecami.Jakiupartyczłowiek-
wystarczy.
pomyślała,gdywreszciesiędoniejodezwał.
-Maszkoszykzziołami?-spytałzaskoczony.
-Wrothciąglejestprzygotowanedoszturmu.Pełniąstałe
-Naprawdęznaszsięnasztuceleczenia?
warty,atamtejszywasalniejestgłupcem.Żałuję,żenieJegotonwskazywał,żeotymsłyszał,alenie
uwierzył.
mogęgopokonaćinaczej.-Wjegogłosiezabrzmiał
-Jeszczewielurzeczyomnieniewiesz,panie-
prawdziwyżal.
odpowiedziałaszczerze.
-Gdybybyłomniejludzidospychaniadrabin?
Pokiwałgłową,aleniechciałzmieniaćtematu.
-Niemądrepytanie,pani-odparłkrótko.-Ryzyko
-Jaktosięrobi?
byłoby,oczywiście,mniejsze.
Wystarczysokzpięciu,siedmiuliścikopytnika
-MógłbywkraśćsiędoŚrodkajedenczłowiek?
wymieszaćzwodą.Wrezultaciepowstajebardzosilny
-Jużtorozważaliśmy,aledootwarciabramjestśrodek,więcnaogółstosujesięmniejszeilości.Będzie
potrzebnychkilkuludzi,aprawdopodobieństwo...
namtrzebabardzodużoliści,alenapewnoznajdziemyje
-Niechodziodotarciedobramy,milordzie,tylkodowlesie.Beztrudumogęzebrać.Następnie
zamoczymystudni.
liścieikorzeniewwinie.JeślitwójczłowiekdotrzedoRolfodwróciłsięgwałtowniewjejstronęz
twarząstudni,pewnieznajdzieteżbeczkizwinem.Będziewykrzywionąprzerażeniem.
lepiej,jeśliśrodekznajdziesięiwwodzie,iwwinie.
-Otrułabyśichwszystkich?Nawetsłużbę?Narany,nie
-Jakdługopotrwająprzygotowania?
sądziłem,żejesteśtakaprzewrotna!
-Toniejestproste.
-Niemamowyotruciźnie!-wysyczałazurazą.-Jakżeszybkomnieosądziłeś!Proponuję,żebywlaćdo
-Jutrowszyscycipomogą.Możeszwykorzystaćzapragnąłbyjejdlainnejprzyczyny.
każdegosłużącego,jeślibędzietrzeba.CzytowyWestchnął.CzyLeonieodczuwałatosamoszczęścieco
starczy?
on?
Rozkazującytonsprawił,żetylkokiwnęłagłową.
PodrodzedokaplicyRolfprzystanąłwwielkiejsaliiPodszedłdołożaiująłjązarękę.
rozejrzałsięwokół.Widoktegomiejscagozaskoczył.Ale
-Jeślitosięuda,Leonie,będętwoimdłużnikiem.-
cośjeszcze.
Uśmiechnąłsięciepło.-Tylekłopotówsprawiłaśmi
-Narany,tutajcośbardzoprzyjemniepachnie-mruknął.
wprzeszłości,aledziścieszęsię,żejesteśpomojej
-Letniekwiaty,mójpanie.-Odwróciłsięnapięcie.-
stronie.Niejesteśłatwymprzeciwnikiem.
Gdybykwitłyzimą,mielibyśmytęłaskę,żewą-
Właśnieteraz,gdyzaczynałajużprzekonywaćsiędochalibyśmyichwońcałyrok.
niego,musiałwspomniećoprzeszłości.Powstałaszansa,CzyAmeliaczekałatunaniegospecjalnie?
Czekałaiabymuwszystkowyjaśnić,iwiedziała,żepowinnająodezwałasię,niewiedzącdokładnie,co
Leoniekazaławykorzystać.Jednakjegowyniosłytonspowodował,żesięrozsypaćwsali.Bardzo
pragnęłagoprzekonać,żezmianacofnęłaipostanowiłaniewracaćdotamtychprzykrychzapachumiała
związekzporąroku,abyniemógłjejwinić,chwil.Będziemiałaprzecieżdośćczasunawyjaśnienia.
żenicniezrobiławcześniej.
Rolfuśmiechnąłsiędoniej.
-Widzę,żewczasiemojejnieobecnościbyłaśbarRozdział22
dzozajęta.Pochwalamzcałegoserca.
Ameliaspuściłaoczy,abyukryćzaskoczenie.CzyżbyLeonieniewzięłanasiebiecałejzasługi?Czy
naprawdęgodziłasię,abychwałaspadłanaAmelię?
RolfobudziłLeoniedługimpocałunkiem,apotemjak
-Niewielezrobiłam,mójpanie-odparłaAmeliasłodko.
zwyklezepsułtenmoment,przypominającjej,żejuż
-Jesteśzbytskromna-orzekłRolf.-Gdybytylkomojanajwyższyczaszacząćzbieraćliściekopytnika.
Nieżonamiałapodobneambicjecoty!Corobiłapodczaszauważyłjejsmutnejminyiwyszedłz
komnaty.
mojejnieobecności?
Pospędzeniuwspaniałejnocybyłwewspaniałomyślnym
-Większośćczasuspędziławogrodzie-powiedziałanastroju.Wątpił,bytegodniacośmusięnie
spodobało,ostrożnieAmelia,porzucającsłodkiłon.
takiczułsięszczęśliwy.Leoniejużsięniedąsała,przyjęłaRolfmruknąłcośdosiebie.
jegoprzeprosiny.Dowodemjejprzebaczeniabyłachęć
-Chybazabardzokochaogród.-Rozejrzałsięwokół
pomocy,ajejpomysłgozachwycił.
siebie.-Gdziesąpsy?
Niespodziewałsię,żezechcemupomóc.Czyżbyich
-Wzagrodzie.
małżeństwowreszcieprzybrałoinnyobrót?Powód,dlaZastanowiłsięnadtymprzezchwilę.
któregosięożenił,byłgodnypożałowania,aleprawdabyła
-Niezwykłypomysł,alewydajesięsłuszny.
taka,żegdybyspotkałLeonieprzedzaślubinami,WychwalanaprzezRolfaAmelianabierałaodwagi.
niżobecnośćkochankiwtymsamymkasztelu,wktórymDopókiuważał,żetoonaodpowiadaza
wszystkiezmianymieszkałażona.OpiniaAlainaMontigny'egooRolfienalepsze,niemiałazamiaru
wyprowadzaćgozbłędu.
wydawałasięterazmocnoprzesadzona.CzyżRolfnie
-Wierzę,żeposiłkibędącibardziejsmakować,mójokazałjejtroski?Czyniepróbowałwygraćbitwy
przyjakpanie-zauważyłaspokojnie.-Starykucharzzostał
najmniejszymrozlewiekrwi?Rolfniewyglądałnaoddalony,anowyjestcałkiemuzdolnionywtymkie
człowieka,którypragnąłbyścigaćbiednegoAlainatylkoporunku.
to,żebygozabić,jakutrzymywałmłodyMontigny.MimoRolfiAmeliarazemposzlidalej.Minęli
rozgniewanąwszystkichzaletRolfa,októrychwiedziała,wydawałosięWildę.Wszystkousłyszała.
PospieszyładoLeonieijejniesłuszne,żeAlainmusiałporzucićKempston,choćnieznalazłająw
spiżarniprzykuchni,gdzieprzeglądałapopełniłżadnejzbrodni.
zawartośćkoszykówinaczyń.
Tobyłoniesprawiedliweinieuzasadnione,abłąd
-Zrobiłato!-wysyczałaWildawprostdouchapopełniłkról.Chciałabynapisaćdokrólalisti
powiedziećswejpani.-Taokropnakobietasobieprzypisałacałąmu,cosądziotakimpostępowaniu,ale
niktnieośmieliłbyzasługęzato,cozrobiłaś,milady.Wiedźma!Wystarsięsprzeciwićwolimonarchy.
Napewnonierobiłytegoczy,żepankogośzapyta,apoznaprawdę.
kobiety.
Leonienachwilęznieruchomiała,apotem,gdyzro-CałydzieńLeoniebyłazajętazbieraniemi
moczeniemzumiała,ocochodzi,wzruszyłaramionami.
ziół.KiedyRolfwróciłwieczorem,zzadowoleniem
-Napewnopowieszmuprawdę,milady?-nalegaładowiedziałsię,żewszystkojestgotowe.Oznajmił,
żepodWilda.
muramiWrothteżtrwająprzygotowania.Znalazłochotnika
-Idammudozrozumienia,żezrobiłamtodlajegogotowegowślizgnąćsiętejnocydowarownii
wykorzystaćpochwał?Nie.Niechciał,żebymwprowadzałatuzmiany.
wywaryLeonie.
Możemusiępodobaćto,cozostałozrobione,alegdypanRolfnieopowiedziałżonie,jaknajejpomysł
zareagowaliuświadomisobie,żepostąpiłamwbrewjegożyczeniom,żołnierze.Nieufalijej,azwłaszcza
Thorpeprotestował,możewcaleniebyćzadowolony.
twierdząc,żeplanprzyniesieimklęskę,niezwycięstwo.
-Niemogę...
Rolfpozostałniewzruszony.Wreszciewystąpiłjedenz
-Niebędziemysięotospierały-przerwałaLeonieżołnierzyipowiedział,żeznazdoświadczenia
działaniestanowczo.-Musiszmipomóc,Wildo,botozadaniejestkopytnikaijestonowłaśnietakie,jak
twierdziłaLeonie.
zjegorozkazu,awymagadużopracy.
Gdyskończyłmówić,wybuchłgłośnyśmiechztegoMijałygodziny,aLeonierozmyślałaoRolfiei
Amelii.
powoduiRolfniemógłprzedstawićimszczegółówplanu.
OdostatniejmiłosnejnocyzaczęławidziećswojegomężaZataiłtoprzedLeonie,zobaczyławięctylko
zadowoleniewtrochęinnymświetle.Niewielebrakowało,amęża.Jegodobryhumorzaśpogorszyłjej
nastrój.Czydlaprzebaczyłabymuniefortunnypoczątekmałżeństwa.
niegowszystkobyłołatwiejsze?
Mimotodręczyłyjąpewnesprawy,poważniejsze
-Jesteśnieszczęśliwa,pani?
Aleniewiedział,żetammieszkasz,dopókiotymnieLeonieodwróciłasiędoMildred,którapracowała
obokwspomniałam.Byłbardzorozgniewany,gdyokazałosię,niejiwyciskałasokzkopytnika.Na
dziedzińcustałyczteryżezaszkodyjestodpowiedzialnakobieta.
stoły,naktórychwróżnychnaczyniachmoczyłysięliście.
-Bezwątpienia-odparłasuchoLeonie.-TojabyłamWkuchnipracowanonadwywaremzwinem.
odpowiedzialna,wiectylkosiebiemogęwinić,żejestemOdtygodnia,czylioddniaprzyjazdudo
Crewel,Leonieteraztutaj.Jużotymniemyśl,Mildred,boniczemunienierozmawiałazMildred,
chociażwiedziała,żeWildasięzjesteświnna.
niązaprzyjaźniła.LeoniepamiętałaMildredzpoprzednich
-Jaksobieżyczysz,milady-zgodziłasięniechętnieodwiedzinwCrewel,gdywkasztelurządzili
Montigny.
Mildred.-Będęsięzaciebiemodlić,milady,abynigdyKiedyśpomogłamatceMildred.Byłtodrobiazg,
któryniedosięgnąłcięgniewsirRolfa,takjakpoślubnejnocy.
zaniedbałgłupimedyksirEdmonda.JednakichLeoniezarumieniłasię,sądząc,żeMildredrobialuzjędo
wcześniejszaznajomośćniedawałaMildredprawadorany,którąLeoniezadałaRolfowi.
takichosobistychpytań.Jakśmiałajezadać?
-Mamnadzieję,żenikomuniepowiedziałaś,co
-Czymasztakmałodoroboty,Mildred,że...
widziałaśtamtejnocy,Mildred.
-Milady,proszę,niechciałamokazaćbrakuszacunku-
-Nigdyniczegonierozpowiadam,milady.EdlynteżzapewniłająpośpiesznieMildred.-Pragnęjaktego
nierobi.Mimotowszyscywiedzą,jakztobąnajgoręcej,abyśniebyłatu,wCrewel,nieszczęśliwa...
postąpił.Nieprzypuszczałam,żemójpanjesttakiponieważobawiamsię,żeznalazłaśsiętu,pani,
przezeokrutnyWiedziałam,żełatwowpadawgniew,alenieażmnie...
tak.JakiczłowiekmógłtakpobićżonęwkilkagodzinpoTostwierdzeniebyłotakdziwaczne,żeLeonie
za-zaślubinach?...
pomniałaogniewie.
-Co?
-Przezciebie?Jaktomożliwe,Mildred?
Mildredrozejrzałasięszybkowokół,mającnadzieję,że
-Powiedziałammilordowi,żemieszkaszwPershwick,niktichniesłucha,alepozostalitylkozerknęlina
niąipani-wyszeptałakobietazespuszczonymioczyma.
odwróciliwzrok.
Zawahałasię,alepochwiliwyznałaszczerze:-Towtedy
-Milady,proszę,niechciałamcięzmartwić-wyszeptałapostanowiłsięztobąożenić,żebymógłmieć
kontrolęMildred.
nadPershwick.Takmiprzykro,milady.Niechciałamci
-Ktocipowiedział,żetomójmążmniepobił?
sprawićkłopotów.
-wysyczałaLeonie.
Biedaczkapatrzyłananiążałosnymwzrokiem.
-LadyRoesewidziałacięranoipowiedziałalady
-Obwiniaszsiębezpowodu,Mildred.GdybyśmuBercie...
niepowiedziała,mójmążdowiedziałbysięodkogo
-Dosyć!SłodkaMario,czypanwie,cosięoniminnego.ToprzezemniezwróciłuwagęnaPershwick.
opowiada?
-Niesądzę,milady.Proszęzrozumieć,pani,tylkokobietyuważają,żezrobiłtomójpan,Rolf.Mężczyźni
delaMare,leczwieści,naktóreczekał,ciąglenieprzysięgają,żebiciekobietnieleżywjegonaturze.
Tanadchodziły.Tużpowschodziesłońcaobózzacząłsięsprawawywołaławielesporów.Johnpodbił
okoswojejbudzić,aleniewielebyłodoroboty.Poprzedniejnocyżonie,aJuggeoblałaswojegomęża
potrawką.LadyBerthapoczynionowszystkieprzygotowania.Żołnierzeczekalinanierozmawiazmężem,
ponieważjąskrzyczał,dlategoonwezwanie,rozmawialimiędzysobąiwreszciezaczęlisięteraz
przynosijejprezentyipróbujejąułagodzić.
niepokoić.
-SirRolfmnieniepobił-zaprzeczyłazawstydzonaPrzedpołudniemThorpeprzyszedłdonamiotuRolfa.
Leonie.-Przypominaszsobiezapewne,żeprzybyłamtu
-Wszystkowskazujenato,żeplansiępowiódł.
wgrubymwelonie.Wiesz,dlaczego?
Jesttakmałyruchnamurach,żewarowniawygląda
-Pokrzywka.
naopuszczoną.
-Niemiałampokrzywki,Mildred.Tobyłokłamstwo,Thorpepowiedziałtotakniezadowolonymtonem,
żewymyślone...nieważnedlaczego.MójojcieckazałmnieRolfsięroześmiał.
pobić,ponieważniechciałamwyjśćzamąż.
-Spodziewałeśsięinnychwieści?
-Zatem...
-Niewierzę,żetwojażonachciałacipomóc.
-Mojegomężaobwiniasięocoś,czegoniezrobił!Nie
-Powiedziałemcijuż.Pragnęłaocalićżycienaszychpozwolęnato.Posłuchajmnieuważnie,Mildred.
Chcę,żołnierzyimieszkańcówWroth.
żebyśdopilnowała,abywszyscypoznaliprawdę.Możesz
-PewniebardziejzależałojejnamieszkańcachWroth-
tozrobić?
mruknąłThorpe.
-Tak,milady-zapewniłająMildred,zaskoczona
-Dzisiejszegorankanieobudziszmegogniewu,nowiną.
przyjacielu.Mamdobryhumor.WywarLeoniepodziałał.
Leoniezostawiłają,czułasięzbytskrępowana,abyChodźmyzdobyćWroth.
pozostaćwtowarzystwieMildred.Potrzebowałasa-
-Będzieszostrożny?
motności.
Rolfarozbawiłatroskaprzyjaciela.
Zastanawiałasię,copowiedziałbyRolf,gdybyusłyszał
-Zachowujeszsięjakstarababa,Thorpe.Nieprzyplotkiosobie.Czyzacząłbyobwiniaćżonęonie-
byłemtunaherbatę,leczpoto,abyprzejąćwarownię.
sprawiedliwepogłoskikrążącewśródjegoludzi?
Obiecujęci,żenieschowammieczadopochwy,dopókiminiepowiesz,żemogętojużuczynić.Czyto
cięzadowala?
Rozdział23
ZdobycieWrothokazałosięśmieszniełatwe.Gdyżołnierzewspięlisięnadrabiny,usłyszelijęki.Kiedy
dotarlinablanki,przywitałichohydnyodór.WszędzieOświciewoboziepodmuramiwarowniWroth
panował
ludzieskręcalisięzbólulubwymiotowali.Kilkuzbrojnychspokój.Marzeniaozwycięstwieutuliły
żołnierzydosnu.
próbowałowalczyć,alebrakowałoimsiłiwszelkiopórStrażcogodzinameldowałasięuThorpe'a
szybkopokonano.
Wydanorozkazyopuszczeniawarowni.WięźniówBerthęprzysobie,gdyżuważa,żewyrządzazbytdużo
zebranowpobliżugłównegoobozu.RycerzJohnFilz-urseszkód,gdyjązostawićsamą.
musiałzapłacićokup.ZbuntowanywasalmógłzostaćRolfzachichotał,aleThorpezmarszczyłgniewnie
brwi.
zabity,aleRolfmiałpoczuciewiny,żetakłatwozdobył
-Natwoimmiejscubymsięnieśmiał,przyjacielu.Samwarownię,ibyłgotówpertraktować.
maszżonę,którachętniesprawiakłopoty.
Byłojeszczewcześnie,gdyRolfwszedłdonamiotuiOdkądmniepoślubiła,niesprawiłamiżadnego
kłopotu-
podałDamianowihełm.Potemprzysiadłprzypro-zaprotestowałRolf.
wizorycznymstoliku.Przyszłomudogłowy,żebywysłać
-Jeszczenie-mruknąłThorpe.
wiadomośćdoLeonie,aleonamogławiedzieć,żeniemaRolfzacząłbronićżony,gdydoobozuwpadły
galopemprzynimpisarza,aniechciałpisaćdoniejsam.Wolał,konie.Wyszliwedwóchprzednamiot.
Jeździeczeskoczył
żebyniewiedziała,iżpiszeiczytabeztrudu.Dałobyjejtozkoniaipodbiegłdonich.
wymówkę,bynieprowadzićdlaniegozapisków.Im
-Milordzie,kasztelNantsiępoddał!
wcześniejzaczniemupomagać,tymszybciejgo
-Najakichwarunkach?-spytałszybkoRolf.
zaakceptuje.
-Bezwarunków.Skończyłyimsięzapasyżywności.
DonamiotuwszedłThorpe.
Wyglądanato,żeodbardzodawnabrakowałoim
-Wszystkozabezpieczone?-spytałRolf.Thorpekiwnął
jedzenia,bobylizbytsłabidowalki.Wasalbłagałogłową.
łaskę.
-Czyzaproponujeszżołnierzomto,coinnym?
-Wierzę,żemójlossięodmienił,Thorpe-powiedziałzSątowwiększościpoddaniczyzaciężni?
uśmiechemRolf.
-Sądzę,żetopoddani,bomówiątylkopoangielsku-
Ledwieskończyłmówić,gdyinnyjeździecszarpnięciemodparłThorpe.
osadziłprzednimikonia.
-Zatemzaproponujęimto,cożołnierzomzAxefordi
-Milordzie,podpalonomłynwCrewel!
Harwick.Mogązostaćiwalczyćdlamnielubodejść.
RolfspojrzałgniewnienaThorpe'a.
Dotyczytoteżnajemników,ponieważimmniejwłasnych
-Wyznaczpięciuludzi.Tyzostajesz,poprowadziszludzituzostawimy,tymlepiej.Kogomamwyznaczyć
nażołnierzydowarowniWarling.
kasztelana?
-MożeichpoprowadzićsirPiers...
-WalteraWyclifa.ProsiłoWroth,aponieważRichard,
-Niepotrzebujęstróża!Samdopilnujęugaszeniapożaru!
PiersiReinaldpragnązostaćwarmii...
Zrób,cokażę,Thorpe.
-AledałbymsirWalterowiwiększykasztel,jedenztych,PodziesięciuminutachRolfpędziłwkierunku
Crewel.
którejeszczemusimyzdobyć.
Zanimpodążałopięciuzbrojnych.Mielidopokonania
-Chciałbytuosiąść.Znużyłygoteciągłejazdydopiętnaściemilstarądrogąbiegnącąprzezlasipola.
Axeford,gdziezatrzymałasięjegożona.WolimiećladyPotężnyrumakRolfaniebyłprzyzwyczajonydo
takiejszybkości,aledotarłwpobliżemłynaCrewelowielewcześniejniżzbrojni.Rolfzatrzymałsię
przystrumieniuobystrymnurcie,któryprzepływałnapółnocodpotrafimupomóc.Musiszpamiętać
Oda,miladyTojegowioski.Zobaczyłkilkudziesięciuwieśniakóworazswoichwłaśniekazałaś
wychłostać,kiedyomalniedoprowadził
żołnierzy.Poruszalisiępowoli,więcdomyśliłsię,żejużdośmiercimojejmatki.
ugaszonoogień.
LeonieprzezdłuższąchwilępatrzyłanaMildred,Zmusiłkoniadowejściawwodę,alejużsięnie
spieszył.
potemodwróciłasiędoniejplecami.CzyniewłaściwieByłbardzobliskobrzegu,gdytrafiłagostrzała.
PrzebiłazrozumiałaspojrzenieRolfa,czyteżnaprawdęwierzył,żekilkaogniwkolczugiiutkwiław
biodrze.Rolfspostrzegł
miałaudziałwzranieniugo?
jeszczepostaćznikająca,wcieniulasu,poczymstracił
Nagórzewprzedpokojuzastałastrażnika.Próbowałagoprzytomnośćzbólu.
wyminąć,alezastąpiłjejdrogę.
-Przykromi,milady-powiedziałtylko.
-Czymójmążwydałrozkaz,abymniedoniegonieRozdział24
dopuszczać?-spytała.
Spuściłgłowęipatrzyłwpodłogębezsłowa.Byłatodlaniejwystarczającaodpowiedź.
-Czyjestuniegomedyk?
Leoniebyłaprzyzwyczajonadowidokukrwi,nawet
-Ja...
dotakichkrwotokówjakten.Opatrzyławieleran,alePrzerwałymudobiegającezzadrzwigłośne
przekleństwaogarnąłjąstrach,kiedypomyślałaoleczeniuRolfa.
itrzaskrzucanychprzedmiotów.LeoniegwałtownieGdygowniesiono,jużprzytomnego,dosieni,
spotkałyzbladła,apotemzaczerwieniłasięiwybuchłagniewem.
sięichspojrzenia.Zmroziłjąwyrazmalującysięwjego
-Mogłamoszczędzićmubólu!-przeszyławzrokiemoczach.Byłatowściekłośćioskarżenie.Dlaczego?
strażnika.-Przepuśćmnie,bobędziejeszczebardziej
-Milady?
cierpiał!
WildaiMildredpatrzyłynaniązniepokojem.
-Przykromi,milady,aleniewolno...
-Tak?
-Niemaszanikrztyrozumu,takjaktengłupiec,który
-SirThorpechceprzenieśćpanaRolfadojego...dośmiebraćsięzaleczenie.Czysłyszyszmnie,Odo?!
-
twojejkomnaty.Będzieszgo,pani,pielęgnować?
krzyknęłaprzezdrzwi.-Jeśliprzezswojągłupotęzrobisz
-Prosiłomnie?
panukrzywdęlubgookaleczysz,dopilnuję,żebyświsiał
Wildaniepotrafiłaspojrzećjejwoczy.
powieszonyzakciuki,dopókicinieodpadną!Ajeślipan
-Prosiłomedyka.
umrze,będzieszżałował,żenieumarłeśzamiastniego!-
Tobolałobardziejniżjegoniemeoskarżenie.
Potemodwróciłasiędostrażnika,którywpatrywałsięw
-Zatemniechtakbędzie.
niąoczamipełnymiprzerażenia.-Tyteż!
-Ależ,milady-szepnęłaMildred.-Odojesttylkobalwierzem!Wiem,żeniektórzybalwierzemają
pewnąwiedzeoleczeniuisłużąjakomedycy,aleOdojestgłupcem!Raczejpozwolimuumrzeć,niż
przyzna,żenieOdosłyszałwyraźniekażdesłowo.ZawahałsięnaThorperozsiadłsięwygodniena
krześleizawołał
chwilęprzedzabandażowaniemszerokiejrany,zktórejsłużącego,żebyprzyniósłmujedzenie.Dopiero
kiedywyrwałstrzałę.Nazewnątrzzapanowałaciszaidopókipanpostawionoprzednimkolacjęiwino,
popatrzyłnaniąbyłnieprzytomny,Odomógłgoopatrzyć.
ciemnymioczami...podobnymidooczuRolfa.
KrzykiLeoniesłyszanorównieżnadole.Gdywróciłado
-Zauważył,żestrzelecruszyłprzezlaswkierunkugłównejsali,napotkaławielezdziwionychspojrzeń.
Pershwick.Evarardtwierdzi,żedzisiajwróciłaśzZagniewanaizrozpaczona,krążyłaprzedzimnym
Pershwick.
kominkiem.Niktnieośmieliłsiędoniejodezwać.
-Toprawda.MojaciotkaBeatrixnadaltammieszka.
SirEvarardodmówiłzłamaniarozkazuRolfainieMamprawojąodwiedzić.Czytowystarczy,żeby
mniewpuściłjejdokomnaty,chociażjemuwolnobyłotampotępić?
wejść.WreszcieLeoniewysłałaposłańcadoThorpe'adela
-Miałaśdośćczasu,abyobmyślićplanzabiciamęża.
Mare,mającnadzieję,żeprzyjacielRolfa,jakoczłowiekPowszechniewiadomo,żeniechciałaśgo
poślubićidostarszyimądrzejszy,położykrestejdziecinadzie.
tejporyniepogodziłaśsięztymmałżeństwem.WiadomoSirThorpeprzybyłdokaszteluwczesnym
wieczoremirównież,żezanimgopoznałaś,wyrządziłaśmuniemałozamknąłsięwkomnaciezRolfem.
Wyszedłzniejdopieroszkód.Wnioskisąoczywiste.Chceszsięgopozbyć.
późnąnocą.MimotoLeonieczekałananiegowgłównej
-Jeślitakjestwistocie,todlaczegopomogłammusaliipodeszłanatychmiast,gdytylkopojawiłsięprzy
zdobyćwarownięWroth?Mogłamgospokojnieotrućischodach.
zrzucićwinęnabrudnąkuchnię.Zamiasttegokazałamją
-Jakonsięczuje?
posprzątać.
Thorpezmierzyłjązimnymspojrzeniem.
-Tytozrobiłaś?
-Śpi.
-Oho!Jeszczejedengotówuwierzyć,żewszystkie
-Arana?
zmianywprowadziłaladyAmelia.Mieszkałatakdługow
-Wyzdrowieje.Niedziękitobie.
tymchlewieinagle,zupełnieniewiadomodlaczego,
-Tyteż?-syknęła.Wiedziała,żejestzbytrozgniewana,postanowiłazająćsięgospodarstwem?Wierz,w
cobynadsobąpanować.Spojrzaławbok,potemnasufit,chcesz.Nawetwto,żezaryzykowałabym
niepewnypróbującsięuspokoić.Wreszciezwróciłasiędoniegostrzał,chociażmogłamtozałatwićw
pewniejszysposób.
ponownie:-SirThorpe,bezwzględunato,comyślisz,Nigdynierobięczegośwpołowie,sirThorpe,
Gdybymbezwzględunato,coonmyśli...nieponoszępragnęłaśmiercimęża,jużbynieżył.
odpowiedzialnościzato,cosięstało.Moiludzierównież
-Zawszebyłaśprzeciwkoniemu,ladyLeonie.Możeszbygoniezaatakowali.Jestmoimmężem.
Dlaczegotemuzaprzeczyć?
wierzysz,żestałosiętakzamojąprzyczyną?
-Niemamzamiaruzaprzeczaćanipotwierdzaćniczego,codotyczymoichuczućwprzeszłości.
Powiedzianomi,żeCzarnyWilkjestpotworem.Alainukrytawcieniu,wysłuchałaichrozmowy.
ZauważyłaMontignybyłmoimprzyjacielem,atwójpanzamierzałgowzrokThorpe'aipodjęładecyzję.
zabić,gdybygoznalazł.Tak,gardziłamnim,kiedytu
-Myliszsięcodoniej-syknęła.Ciemneoczyobróciłyprzybył.OdebrałdomAlainowi,którymusiał
uciekać,bysięwjejstronę.Mildredzebrałasięnaodwagęimówiłaratowaćżycie.Zebrałabymswoich
ludzi,żebypomócdalej:-Onawiewszystko,cotrzeba,ouzdrawianiu.NieAlainowizatrzymaćnależące
doniegoziemie,aleskrzywdziłabypanaRolfa.GroziłaOdowiśmiercią,bopostanowiłniewalczyć.
znajegosposóbleczenia.Spytaj,panie,sirEvararda,jeśli
-Ależtytozrobiłaś,ladyLeonie.
miniewierzysz.
-Myliszsię-zaprotestowałastanowczoLeonie.-
-Kobietyzawszebroniąinnychkobiet,czytrzeba,czyPrzeklęłamCzarnegoWilka.Tylkotyle.Moi
poddaninie-odparłpogardliwymtonemThorpe.
zrobiliresztę,uznającmójgniewzaswój.Jedyną
-Takjakmężczyźni.
krzywdęwyrządziłammuwczasienocypoślubnej.
-Onniepotrzebujejejpomocy!-warknął.SkądtaZraniłamgolekko.Aletobyłwypadek-dodałapo-
kobietamiałaodwagę,żebytakznimrozmawiać?Czyśpiesznie.-Onotymnawetniepamięta.
poddaniwPershwickbylijeszczegorsi?
ThorpeSpochmurniał.
-Nieskrzywdziłabygo!-upierałasięMildred.-Bardzo
-
Zatemtodobrze,żeRolfniechcecięwidzieć.
sięrozgniewała,gdydowiedziałasię,żeniesłusznieLeoniegwałtownieodetchnęła.
oskarżonogoopobiciejej.Zewzględunaniegopostarała
-Niesłyszałeśanijednegomojegosłowa.Pragnęmusię,abywszyscypoznaliprawdę.Czytakpostępuje
pomóc.Mogęzłagodzićból.Mogę...
kobieta,którakogośnienawidzi?
-Będziesztrzymałasięodniegozdaleka.NawetgdybyMildredszybkoodeszła,zdumionawłasnym
wybuchem.
uległipozwoliłcisięleczyć,nieufamci,ladyLeonie.ToTakjakprzedtemladyLeonie,takteraz
Mildredprzezmojesłowa,wypowiedzianezbytpochopnie,odprowadzałoponurespojrzenieThorpe'a.
zostałaśjegożoną.Akiedycięzobaczyłem,znowupochopniepomyślałem,żetowcaleniejestźle,
żeściesiępobrali.Myliłemsię.Terazionzmądrzałijużcinieufa.
Rozdział25
Jesteśupartymczłowiekiem,ThorpiedelaMare.Będęsięmodlićzamojegomężaznadzieją,że
zmieniszzdanie.Odomożemutylkozaszkodzić.
PoczterechdniachstanRolfabardzosiępogorszył.
-Medyk?Jużskończył.TerazRolfszybkowrócidoThorpeniewiedział,corobić.Wydawałosię,żeto
takazdrowia,takjakprzedtem.Myślałaś,żetojegopierwszalekkarana.ZdarzałysięjużcięższeiRolf
szybkowracałdorana?-Thorpepotrząsnąłkpiącogłową.
zdrowia.Tajednakjakbypozbawiałagosił.Drugiegodniapojawiłasięgorączka.Byłabardzowysoka.
Rolfw
–
Mamnadzieje,żetakbędzie.
Odprowadziłjąponurymspojrzeniem.Mildred,maligniewzywałżonę,toznówjąprzeklinał.Thorpe'aw
ogóleniepoznawał.
–
Odouciekłzkasztelu,zanimobwinionogoopo-Thorpepokręciłgłowąipuściłjejrękę.
gorszeniestanuRolfa.
Leonieoczyściłanóż,potemostrożnieusunęłaliścieThorpeniewiedział,jakmapostąpić.Nie,to
nieprawda.
przykrywająceranę.Używającostrza,zaczęłabadaćMógłzrobićtylkojednoiwreszcieposłałsłużącego
powewnątrzranęioczyszczaćją.PrzezkilkaminutpanowałażonęRolfa.Kiedyweszładokomnatyw
towarzystwiecałkowitacisza.NagleLeoniewydałazsiebieokrzyksłużebnejWildy,przybrałnawet
zawstydzonywyrazgrozy.
twarzy.Skuliłsię,gdyusłyszałprzekleństwaLeonie.
-Śmierćjestzbytłagodnąkarądlategomedyka.-
-Dlaczegoniewezwałeśmniewcześniej?!-zawołaładoLeoniepopatrzyłanaThorpe'awtakisposób,
żepoThorpe'a.-Ranajestbrudnaitogozabija.
czuł,iżtylkoonponosiwinęzaciężkistanRolfa.-
-Niezmieniałemmuopatrunku-odpowiedział,broniącWyjąłstrzałę,alezostawiłwranieogniwo
kolczugi,się.-Niewidziałemrany.
któregrotwbiłwbiodro.
-Powinieneśbyłjązobaczyć!Ostrzegałamcię,żeOdoWyciągnęłaostrożniekawałekmetaluiwróciła
dowyrządzimukrzywdę.
oczyszczaniarany.Kiedyzaczęłasięzniejsączyćjasna
-Możeszmupomóc?-spytałpokornieThorpe.
krew,Leoniewestchnęłazzadowoleniem.Oczyszczoną
-Prawdęmówiąc,niewiem-odparła,oglądającranęprzykryłaliśćmizmaścią.
opuchniętąranę.-Odjakdawnamatakwysokągo-WkońcuwyprostowałasięipopatrzyłanaThorpe'a,
azrączkę?
jejoczuzniknąłniepokój.
-Trzydni.
-Krewmusipłynąć,ażspadniegorączka.Wtedy
-Boże,ratuj!
będziemywiedzieli,żechorobaustąpiła.DopieroThorpezbladł.Wystarczyło,żeusłyszałrozpaczwjej
wówczaszaszyjęranę.Rolfbędziebardziejosłabiony,aległosie.Podszedłdołożaiprzyglądałsiętemu,
corobiniemamodwagiprzerwaćkrwawienia,dopókisięnieLeonie.NajpierwwmusiławRolfa
odrobinępłynu.Udałoupewnię,żeranajestczysta.Mamwywary,któresięjejsprawić,żeprzełknął.
Thorpe'aogarnąłpodziwdlapozwoląmuodzyskaćsiłyizwalczyćgorączkę.-Thorpeniej.Potemzaczęła
rwaćliścienakawałki,abyobłożyćpokiwałgłową,aonamówiładalej:-Dammucośnaból.
nimiranęrazemzjakąśmaściąoostrejwoni.Postawiono
-Nieprzerywałmilczenia,więcgozapytała:-Pozwolisznakominiekociołekzwodą.Leoniezaczęła
mieszaćmizostaćipielęgnowaćgo?
zawartośćkilkubutelek.
-Czyjużmunicniegrozi?-spytałcicho.
Gdywyjęłazkoszykamałynóż,Thorpechwyciłjąza
-Taksądzę.
rękę.
-Zatemzostań,milady.
-Atopoco?
-Kiedysięocknieizdasobiesprawę,żetujestem,możeZmierzyłagowzrokiem.
musiętoniespodobać.
–
Trzebaotworzyćjegoranęizobaczyć,cowywo
-Notomusięniespodoba-odparłodważnieThorpe.
łujegorączkę.Chceszsamtozrobić?-spytałakpiąco.
Takbyłjejwdzięczny,żenieobchodziłogo,coRolfsobieotympomyśli.
-Bardzodobrze.-Westchnęła.-Proszęcię,byśmunieWydawałomisię,żecośsięmiędzynami
zmienianamówił,cozrobiłam.
lepsze.
-Dlaczego?
Thorpepokręciłgłową.
-Niechce,żebysięniepokoił,dopókiniewyzdrowieje.
-Niemiałeśczasu,bywszystkoprzemyślećspokojnie.
Niechmyśli,żewyleczyłgomedyk.
Bólzakłóciłcimyśli.Dobrzesięzastanów,zanimjąocoś
-NieokłamięRolfa.
oskarżysz.Tęstrzałęmógłwystrzelićkażdy.Zbrojny
-Niemusiszkłamać.Poprostunicniemównatentemat.
wypędzonyzezdobytychprzezciebiewarowni,anawetPostaramsięwyjść,zanimsięobudzi.
ktośstąd.CzyprzedtemPershwickatakowałowtenGdynazajutrzwieczoremopatrywałaranępozszyciu
sposób?Dlaczegomielibytozrobićteraz,gdymaszichposzarpanychbrzegów,Rolfotworzyłoczyi
utkwiłwniąpaniąwręku?-Odszedłnabokiuważniespojrzałnaponurespojrzenie.Gorączkabardzo
goosłabiła.TwarzRolfa.-Czywiesz,dlaczegobyłaciprzeciwna?Pytałeśpokrywałgęstyzarost.
Wyglądałokropnie,ajegooczyjąoto?
pociemniałyzgniewu.
-Cotozaróżnica?
Leonieniepowiedziałaanisłowa,aleskończyła
-Pytałeś?
opatrunekiwyszłazkomnaty.Thorpespałnakrześleprzy
-Nie-odparłkrótko.-Domyślamsię,żetyjużtowiesz.
kominku.Obudziłgoodgłoszamykanychdrzwi.Podszedł
Wprzeciwnymraziepocobyśmnietakmęczył?
dołoża.
Thorpeuśmiechnąłsięszeroko.
-Zatemdonaswróciłeś?
-Widzę,żemaszcorazlepszyhumor.
-Gdziebyłem?-rozległsiębardzosłabygłos.
-Chceszmicośpowiedzieć?
Thorpeuśmiechnąłsiędostaregoprzyjaciela.
Thorpepokręciłprzeczącogłową.
-Bardzobliskośmierci.
-Myliliśmysięcodoniej.Aonamylisięcodociebie.
Rolfspojrzałnaniegozniedowierzaniem.
Odwasobojgazależy,czywszystkosobiewyjaśnicie.
-Odmałejrany?
-Samezagadki,ajatuleżęcierpiący-powiedziałRolf,
-Wtejmałejraniekryłasięciężkachoroba.Miałeśwzdychając.-Gdziejesttenprzeklętymedyk?
Biodrookropnągorączkę.
mniepaliżywymogniem.
-Nieszkodzi.Coonaturobiła?Czytakmniepilnujesz?
-Nicdziwnegopotym,coprzeżyłeś.JeślipytaszoOda,Pozwoliłeśwłaśniejej,odpowiedzialnejzato...
touciekłdwadnitemuwobawie,żestracikciuki.
-Uspokójsię,Rolfie-przerwałmuThorpe.-Niesądzę,
-Więcejzagadek?-spytałRolfzeznużeniem.
abybyłatemuwinna.Izpewnościąniejest.
-Twojażonawyraźniedałamudozrozumienia,comu
-Mówiłemci,cowidziałem.
zrobi,jeśliwyrządzicijakąśkrzywdę.ToniewiedzaOda
-Wiem,aletojeszczeniedowód-odrzekłThorpe.
omalcięniezabiła...
-Terazjejbronisz?Przedtemjejnieufałeś.Niechciałemwierzyć,żejestzdolnadoniegodziwości,
Thorpe.
-Powtarzasz,żebyłemubramśmierci.Skorome
-Przezkilkalat,milady-odparł,zdziwionyjejpytaniem.
dykumknął,tochybatobiemuszedziękowaćzaoca
-Czyuważasz,żenowywłaścicielCreweljestgorszymlenie?
panem?-kontynuowałauprzejmymtonemLeonie.
Thorpepokręciłgłową.Rolfnaglewszystkozrozumiał.
-Nie,wcalenie,milady.Oczywiście,sirEdmondbywał
-Wykorzystałaswojąwiedzę,abymniewyleczyć?
tuczęściej...sirRolfrzadkotuzagląda...
Znowumipomogła?Dlaczegomitegoniepowiedziałeś?
ByłcorazbardziejwzburzonyiLeonienatychmiasttoZaczynamwierzyć,żetejdamienamniezależy.
wykorzystała.
-Nieliczyłbymnazbytwiele-pośpieszniewtrącił
-Chcę,żebyśoddałmirachunkiCrewel,panieErneisie.
Thorpe,-Byćmożeocaliłaciżycie,aleuważam,żetaka
-Pani?-spytał,mrużącoczy.-Pocione,milady?
jestjejnatura,iżpomagawszystkim.Niedoszukujsięw
-Mójmążchcejezobaczyć-skłamałabezskrupułów.
tymczegoś,czegotamniema.Możecitotylkosprawić
-Aleonteżnieumieczytać.
kłopoty.
Rządcajużniebyłwzburzony,leczzaniepokojonyAleRolfgoniesłuchał.Byłzachwycony.Zacząłją
Leonieuśmiechnęłasięserdecznie.
obchodzić.Czytoznaczy,żeniedługogopokocha?
-Maniewieledoroboty,gdyleżywłożu,panieErneisie.
TopytaniecałkowiciezajęłomyśliRolfa,ażzapadłwPodejrzewam,żechcezobaczyć,jakichdochodów
możegłębokisen.
oczekiwaćzCrewel.-Wzruszyłaramionamiidodałaznaciskiem:-Jestżołnierzem,którydopiero
niedawnodostałziemie,zapewneniczrachunkówniezrozumie.
Rozdział26
Jaksądzę,jegopisarzmujeprzeczyta.
-Mogęjatozrobić-natychmiastzaproponowałrządca.
-Alezawszejesteśtakizajęty.
LeoniespostrzegłaErneisa,wymykającegosięzwielkiej
-Znajdęczas.
saliwchwili,kiedydoniejwchodziła.Oddłuższegoczasu
-Toniebędziekonieczne.PisarzpanamabardzodużopróbowałaporozmawiaćzrządcąCrewelo
rachunkach,aleczasu.
albosięgdzieśśpieszył,alboniemożnabyłogoznaleźć.
-Ale..
Dlaczegojejunikał?
-Leoniestraciłacierpliwość.
Wyszłazanimnadziedziniecizatrzymałasię,gdystanął
-Sprzeciwiaszsięrozkazomswegopana?-spytaławdrzwiachstajni.
gniewnie.
-Poświęćmichwilę,panieErneisie.
Przystanął,bardzowolnoodwróciłsięwjejstronę,nawetniepróbującukryćniechęci.
-PanieErneisie,byłpanrządcądlasirEdmonda,prawda?
-Nie,nie,ależskąd,milady-zaprzeczył.-Zarazjesianoiowies.Uprawianojeizbierano.Kupnokonia
przyniosę.
stanowiłowiększywydatek.Zwyklekupowanokonie,abyKiedywręczyłjejżałośnieskromnystosik
pergaminów,zastąpićstare,którejużniemogłypracować.StarezaśLeonieukryłazdziwienie.Rachunki
zgospodarstwaoddawanobiednym.
prowadzonoprzezcałyrok,naogółodjednegoświętegoPanErneisprowadziłzapiskizwydatkówna
kuchnięMichaładonastępnego,któretoświętowypadałojużzaistajnię,aletylkotygodniowe.Co
gorsza,nienotował
dwamiesiące.Wzapiskachpowinnysięznajdowaćprawiezakupów,jedyniepodawałsumywydanew
tygodniu.
rocznewydatkiidochody,alewyglądałonato,żeZapisywałopłatyzazapasyzakupionenawsi,ale
zanotowanorachunkizniecałegomiesiąca.
wykazywałtylkodrobnekwoty.NieumieściłzyskówzeZabrałapergaminydomałejkomnaty,wktórej
sprzedaży.ALeoniewidziałazboże,owceiwołyobecniesypiała,iprzejrzałajedokładnie.Byłogorzej,
niżdostarczonedoCrewel,apotemprzewiezionedoAxefordpodejrzewała.Rządcapowinienpod
konieckażdegodnianasprzedaż.Dlaczegotegoniezapisał?
wypytaćkucharzaistajennego,potemzapisaćwszystkieDalejbyłojeszczegorzej.Bardzoźlewyglądały
ko-kupionezapasyidokładniewydanesumy.Miałrównieższtywydatkówtygodniowych,ogromnesumy,
trzyrazynotować,cowykorzystanozespichlerzaorazcoprzynieślityle,ilewydałabyprzezmiesiąc.Nie
obejmowałychłopizewsijakoopłatęczynszudzierżawnego.Wszystko,wyżywieniaarmiiRolfa.Tego
byłapewna.SirEvarardcoudałosięsprzedać,równieżpowinnobyćzapisanejakopowiedziałjej,żeza
dostarczaniezapasówdlażołnierzyzysk.NależałoumieścićwrachunkachsumyzapłaconezaRolfpłacił
kupcomzmiastznajdującychsięnajbliżejtransportzbożanajarmark,zakuciekoni,zausługiobozów.
wykonywaneprzezrzemieślników,atakżewpłaconeprzezLeoniesprawdziłazapasy.Wiedziała,żesą
raczejnichczynsze.Rządcapowinienwpisaćwszystkieskromne.Zakilkatygodnizaczynałysiężniwai
miałysiętransakcje.
napełnićkomoryispichrze.NicjednaknieuspraWzapiskachzPershwickmożnabyłoprzeczytać,ile
wiedliwiałotakdużychwydatków.
dzienniewydanochleba,ziarna,winaipiwa,którejużPanErneisniespełniałswoichobowiązków.To
wcześniejwymienionowrachunkachprzyzakupie.
oczywiste.
Odpowiednieilościodejmowanozzapasów.SkrupulatnieGniewsprawił,żezbiegłanadół,byodnaleźć
winnego.
notowanoprzedmiotykupioneodkupcówwmieścieWezwaładwóchżołnierzystraży,żebynawszelki
wypadekRethel,takiejakgarnki,tkaninyikorzenie.Dokuchnibyliwpobliżu,aleniepowiedziałaim,
dlaczegoichkupowanoseryiryby.Robionotorzadko,ponieważpotrzebuje.Narządcęnatknęłasięw
kuchni.Zanimweszła,Pershwickbyłodobrzezaopatrzone,aprawiecałemięsoikazałastrażyzostaćna
zewnątrz.
dróbpochodziłyzhodowliwkasztelu.WśródzapasówdlaPanErneiszezdumieniemspojrzałnaLeonie,
którastajniwymieniano
pojawiłasięzpergaminamiwręce.
-Takszybkozwracaszmirachunki,milady?-Wy-Zacząłsiękręcićwmiejscu,rzucającspojrzeniana
ciągnąlponierękę,alenieoddałamuzapisków.
kucharzaikuchcików,którzypatrzylinaniegozza-
-PanieErneisie-zaczęłaspokojnie-gdziewtychciekawieniem.Rozmowazamieniłasięw
przesłuchanie.
rachunkachsąwymienionekonie,którekupiłeś?
-Tysiącstoczydwieście-odpowiedziałwymijająco.-
-Konie?-Erneiszmarszczyłbrwizezdziwieniem.-jakieNiepamiętamdokładnie.Ależ,milady,nie
rozumiem,konie?
dlaczegotroszczyszsięoto...chybażepragnieszcoś
-Konie-powiedziałapodniesionymgłosem.-Napewnokupić.Wtakimraziebyłbymbardzorad...
kupiłeświelekoni.
-Tegojestempewna-rzekłakpiąco.-Czymamprzyjąć,
-Niekazałemkupowaćanijednegokonia,milady.
żeto,czegoniewydałeśzfunduszyprzekazanychciCzemumyślisz,że...
przezmojegomęża,nadalznajdujesięwzamkniętej
-Anijednegokonia?Zatemmusiałamsiępomylić.Czyskrzyni?
kupiłeśkoralewimieniumojegopanajakopodarekdla
-Oczywiście,milady.
ladyAmelii?
-Awydatkirozliczyłeśwrachunkach?-Podniosła
-Milady,proszę-Emeiswyprostowałsięzgodnością.-
powolipergaminyizatrzymałanawysokościjegotwarzy.
Nigdyniekupowałemżadnychświecidełekdladamani
-Wistocie.
lordRolfmnieotonieprosił.Copowiedziałotych
-Zatemniebędzieszmiałnicprzeciwprzeszukaniurachunkach,żezadajeszpytania...
swojejkwatery,zanimodejdzieszzCrewel?
-Copowiedział?-przerwała,
Erneiszbladł.
-Milady?
-Milady?Ty...ja...chybanierozumiem,ocochodzi...
-Gdzieprzechowujeszpieniądze,zktórychutrzymujesz
-Chybarozumiesz-odparłasurowo.-Mogłeśdom,panieErneisie?
okłamywaćmojegomęża,ponieważjestżołnierzeminieSpochmurniał.
przywykłdokierowaniagospodarstwem.Niemożna
-Wjednejzkomnatstoizamkniętaskrzynia.
oczekiwać,żewie,jakiepochłaniatosumy.Byłeśjednak
-Mójmążuzupełniapotrzebnefundusze?
głupcem,sądząc,żemożeszoszukaćmnie.Nielubię
-Toniebyłodotejporykonieczne.Sporozostawił...
bezczynności,przezwielelatbyłamswoimwłasnym
-Ile?
rządcą.Dokładniewiem,doostatniejmarki,ilekosztuje
-Milady?
utrzymaniedomutejwielkości.
-Ilezostawiłcipieniędzynautrzymaniedomu?-spytałaSpojrzałnaLeonierozszerzonymizestrachu
oczyma,aostrymtonem.
onauśmiechnęłasięszeroko.
-Kilkasetmarek-odparłniechętnie.
-
Widzę,żezrozumiałeś.
-Ile?-spytałacicho.
Erneiszacisnąłwargi.
-Janie...
-Ile?
-Niemaszżadnegodowodu,milady,żepostąpiłemsprawy.Strażnicypodeszlidoniejnieśmiałoi
oświad-niewłaściwie.CreweltoniePershwick.Przedprzybyciemczyli,żerządcauciekł,gdy
przeszukiwalijegorzeczy.
sirRolfapanowałtuchaos.ZapasówbrakowałoidrogoZnalezionozaledwiepięćdziesiątmarek.Z
tysiącatylkokosztowały.
pięćdziesiąt?JakmaotympowiedziećRolfowi?
-Gdybymójmążniebyłranny,pozwoliłabymmuzałatwićtęsprawę,ponieważnadużywaszmojej
cierpliwości-odparłazgniewemLeonie.-Powiadasz,żenieRozdział27
mamdowodu?-Odwróciłasiędokucharza.-Napisanowrachunkach,panieJohnie,żewzeszłym
tygodniupotrzebowałeśproduktówzatrzydzieścipięćmarek.Czytosięzgadza?
Rolfjęknął,gdypochyliłsię,żebypodnieśćciężkie
-Milady,nie!-wykrzyknąłkucharz.-Niewydanonawetwiekoskrzyni.Wiedział,żeniepowinien
jeszczewstawaćzdziesięciumarek.
łoża,Thorpegokilkakrotnieprzedtymostrzegał.Był
Leoniespojrzałanarządcę.Najegopobladłejtwarzyjeszczebardzosłaby,aranęzaszytodopiero
poprzedniegomalowałsięgniew.
dnia.
-Cóżpowiesz,panieErneisie?
Rolfaogarnęłaniecierpliwość.Odkiedydowiedział
-Niemaszprawakwestionowaćmoichrachunków,ladysię,żeLeoniemupomogłaiżeniebyła
sprawczyniąrany,d'Ambert.Porozmawiamztwoimmężem...
chciałjejjakośwynagrodzićswojezachowanie.Comusiała
-Nie,napewnonieporozmawiasz!-zawołała.Podeszłamyślećojegoniechęciibrakuzaufaniatuż
potem,jakdodrzwiizwróciłasiędostrażników,którzystalitamipomogłamuzdobyćwarownię
Wroth?
przysłuchiwalisięzezdumieniem.-ZabierzciepanaCałydzieńzastanawiałsię,comógłbyjej
ofiarować.
Emeisadojegokwateryiprzeszukajcierzeczy.JeśliNiechciał,żebyLeoniemyślała,iżkupujesobiejej
znajdzieciepieniądze,któreukradł,będziemógłopuścićprzebaczenie,alechciałjejdaćcośładnego,co
miałobydlaCrewelwtym,comanasobie.Zniczymwięcej.Jeśliniejwartość.Uświadomiłsobie,że
nicniewieaniojejpieniądzesięnieznajdą...-razjeszczespojrzałanaupodobaniach,anicojuż
posiada.Musiałzajrzećdojejrządcę-...spełnisiętwojeżyczenieipomówiszzmoimskrzynistojącejw
przedpokoju.Poczekał,ażThorpemężem.Wątpię,czybędziewyrozumiały.
wyjdziezkomnaty,iwstałzłoża.
Leoniewróciładowielkiejsali,żebytamzaczekać.
Wpierwszychdwóchskrzyniachbyłytylkoubrania.
Zastanawiałasię,czydobrzepostąpiła,zajmującsiętąWtrzeciej,mniejszej,znajdowałysięskarby
Leonie,Poczuł
sprawąsama.Możepowinnapowiedziećotymsirżal,gdyzobaczył,jakniewieletegojest.Znalazłtam
EvarardowilubThorpe'owidelaMareipozwolić,abytoszachyzkościsłoniowej,drewnianepudełko
wykładaneoniukaralirządcę?
aksamitem,awnimleżałodwanaściesrebrnychłyżek,Wkrótcedowiedziałasię,żetobyłjużkoniec
całejworeczkizkorzeniami.Nasamymdnieskrzynileżałaowiniętamiękkąwełnąskórzanaopaska
wybijanaszlachetnymikamieniami
iobręczzezłotegosplotu.Wmałympudełkuznalazłdwie
-Niebyłempewien,czyprzyjdziesz.
złotebroszki.Jednazgranatami,drugapokrytaemalią.
Spojrzałamuwoczy.Odrazuzrozumiała,żejeszOprócztegojeszczedwiesrebrneszpilkidowłosów,
złotączeniesłyszałorządcy.Gnębiłogocośinnego.
zapinkęitylkojedennaprawdęcennyprzedmiot:złoty
-Dlaczegomiałabymnieprzyjść,milordzie?-spynaszyjnikzsześciomadużymigranatami,połączonymi
tałaznaciskiem.-Dałeśmiwyraźniedozrozumienia,łańcuszkiem,izłotymkrzyżykiempośrodku.
żezawszemuszęcibyćposłuszna.
Takmałoklejnotówdlatakpięknejistoty.Rolf
-Aleitakrobisz,cochcesz.
wiedział,żeojciecLeonieodsunąłjąodsiebie,kiedybyłaNieoczekiwaniezaczęlirozmawiaćotym,co
ichdzieckiem.Ktozatemdałjejtenpięknynaszyjnik,ktodzieli,ażadneznichnieplanowałotej
rozmowy.
widział,jakjejoczyzapalająsięzezdumieniairadości?
-Niepozwolęnikomu,milordzie,bywydawałmiRolfpoczułnienawiśćdoczłowieka,którytak
skrzywdził
rozkazycodomoichuczućlubmyśli.PozatymmoLeonie.
żeszmiwydawaćrozkazyjakożonie.
Drzwiotworzyłysięcicho.StanęławnichLeonie.
Rolfprawiesięroześmiał.Miałarację.Niemógł
ZobaczyłaRolfaprzyotwartejskrzyni,krewprzesiąkałakontrolowaćjejmyślianiuczuć.Byłoby
nierozsądnezjegoprzezprześcieradło,którymsięowinął.Przyłapałagonastrony,gdybypróbował.
Musiałpostaraćsięzmienićjejgorącymuczynku,nieczyniącwymówek.
uczucia.
Patrzyłananiegobezsłowa,znieodgadnionaminą.
-Zrozumiem,jeśliniebędzieszchciałamniepieRolfzarumieniłsięiodwróciłdoniejplecami.Ruszył
lęgnować.
powoliwstronęłoża.
Nieprzekonałjejtonpokorywjegogłosie.
Leonieposzłazanimdokomnaty.Pierwsza
-Otrzymałamodmojejmatkidarleczeniaimuszęprzerwałaciszę.
sięnimdzielić.Jeśliniebędęgowykorzystywać,stanie
-Jeśliszukałeśmoichleków,panie,todelaMaresiębezużyteczny.Czypozwoliszmizatamowaćkrwa
powiniencipowiedzieć,żemójkoszykstoiprzykowienie?
minie.
Kiwnąłgłową.Odciągnęłaprześcieradłonabok,żebyRolfwestchnął.
zdjąćzaplamionybandaż.Pracowałazwyraźną
-Powinienbyłpowiedzieć.
przyjemnością.Byładumna,żemożewykorzystywaćswoje
-Muszęcięjednakostrzecprzedpróbąsamodzielnegoumiejętności.
leczenia.Mógłbyśsobiezaszkodzić,ponieważnieznasz
-Lubiszpomagaćinnym?-spytałnagleRolf.
sięnalekach.Chętniecipomogę.
-Tak.
-Naprawdę?
Westchnął.Zatemsięmylił.JakpowiedziałThorpe,poLeonieodwróciłasięgwałtownie,wytrąconaz
równo-prostutakąjużmiałanaturę,żepomagałainnym.Niebył
wagijegoserdecznymtonem.
dlaniejkimśważnym.
-Powinieneśzaczekaćnamójpowrót.
-Czycośsięstało,milordzie?
-Nie-skłamałgładko.-Przyszłomidogłowy,żebyćgniewnieczoło.Niechciałaspojrzećmuwoczyi
możesprawiłemciprzykrość,gdywezwałemdosiebiesprawiaławrażenieniespokojnej.
medyka,anieciebie.
-Nie!-warknąłinatychmiasttegopożałować
-Niepoczułamurazy-pośpieszniegozapewni
-Zatemnadalwemniewątpisz?-spytałacicho.
ła.-Rozzłościłamnienieroztropnośćtakiegopostę
-Tegoniepowiedziałem.
powania,ponieważznałamOdaiwiedziałam,żenic
-Mimotoodmawiaszwypiciamikstury,chociażwiem,nieumie.Jednakrozkaztrzymaniamniezdaleka
był
żeranacięboli.Obawiaszsię,żemogęcięotruć?
zrozumiały.Byłeśsłaby,zbolały.Niemogłeśzebrać
-Tamdokata!Dajmito!-Wyrwałjejbutelkęzrękiimyśli.
upiłłyk.-Proszę!Terazpowiedz,dlaczegoniemożesz
-Dlaczegomnieusprawiedliwiasz?
miprzebaczyć.
Pokręciłagłowa..
-Ależprzebaczamci-powiedziałamiękko,patrzącmuw
-Gdybyśbyłsobą,milordzie,jestempewna,żekazałbyśoczy.-Mogęmiećtylkonadzieję,żemi
wybaczysz,gdymnienapiętnowaćgorącymżelazem,zamiastpoprostucipowiem...
oddalićmnieodsiebie!
-Nicniemów-przerwałjejnagle.-Jużniechcęnic
-Gorącymżelazem?-powtórzyłzgroźnąminą.-Nigdysłyszeć.
bym...jesteśmojążoną.
-Alechcęcipowiedzieć...
-Toniemaznaczenia-odparłagniewnie.-Ktoś
-Nie!
próbowałcięzabić.Teosobętrzebaznaleźćiukarać,bezZerwałasięnarównenogiipatrzyłananiego
zewzględunato,kimjest.Niespodziewałabymsięniczegozłością.Całanieśmiałośćzniknęła.
innego,gdybympróbowałacięzabić.
-Woliszwięc,żebymczekałailękałasiętwegoRolfroześmiałsięposępnie.
gniewu,ażwreszciepowieciotymktośinny?Tego
-Przyznaję,żepomyślałemotobie,gdytrafiłaniezniosę.Milordzie,wypędziłamtwegorządcęiwca
mniestrzałaizobaczyłemstrzelcauciekającegowkieletegonieżałuję.
runkuPershwick.Niechciałemuwierzyć,żemogłabyśCzekałanawybuch,aRolfjedyniespojrzałnanią
zewydaćnamniewyrokśmierci,aletakamyślprzyszłazdumieniem.
midogłowy...itonietakanieuzasadniona,biorąc
-Tylkotyle?
poduwagętwojedawnepostępki...Naprawdęmi
-Tak-odparłazkamiennątwarzą.
przykro,żewciebiezwątpiłem,Leonie.
-Czegosięspodziewałaśpomnie?Comamzrobić?
Dlaczegoniepatrzymuwoczy?Skończyłazmieniać
-Maszprawosięrozgniewać.Niezaszkodzici,jeśliopatrunekiszukałaczegośwkoszyku.Wyjęłamałą
maszochotęnamnienakrzyczeć.
niebieskąbutelkę.
-Możetozrobię-powiedziałspokojnie,próbując
-Czypozwoliszmi,bymdałacitonauśmierzeniepowstrzymaćśmiech.-Jeślimipowiesz,dlaczegogo
bólu,milordzie?
wypędziłaś.
Rolf,słysząc,żeunikaodpowiedzi,zmarszczył
-Odkryłam,żepanEmeiscięokradał,itoniena
-Czytoniejestsprawiedliwe?Podejmujeszdecyzjeimałesumy.Setkimarek.
jesteśodpowiedzialna.
-Skądwiesz,żekradł?-spytałostro.
-Tak,oczywiście.-LeonieodwróciłasiędoniegoSzybkomuwyjaśniła.
plecamiiodniosłakoszykzpowrotemdokominka,żeby
-Żałujętylko,żeźlepokierowałamsprawą,ponieważonniemógłzobaczyćjejzachwyconejminy.
Sądził,żejązniknął,awrazznimtwojepieniądze.
karze,podczasgdywrzeczywistościzleciłto,co
-Nadalminiepowiedziałaś,skądmaszpewność,żesprawiałojejprzyjemność.Samabymutozapro-
kradł.
ponowała,aleobawiałasię,żejejodmówi.Wkońcu
-Milordzie,niemogłamwiedzieć,iledałeśrządcy,aleodmawiałjejwszelkichobowiązkóww
Crewel...ażdotejsamprzyznał,żeokołotysiącastu,tysiącadwustumarek.
chwili.
Byłeśtusiedemmiesięcy.Wtymczasiezapisał.żewydał
Opanowałasięiwróciładoniego.
dziewięćsetmarek.Toowielezadużo.
-Jeślijużnieżyczyszsobierozmawiać,milordzie,każe
-Leonie,skądwiesz?-spytałzirytowanyRolf.
ciprzysłaćkolację.
Zarumieniłasięispuściłagłowę.
-Przyłączyszsiędomnie?-spytałsennymgłosem.
-Byłamswoimwłasnymrządcą,czegociniepoZaczęładziałaćmikstura,którąwypiłzniebieskiejbu-
wiedziałam.Wiem,żeteziemiepowinnybyćsamotelki.
wystarczalne,chybażeczęstodozamkuzjeżdżająsię
-Jeślitegochcesz.
goście.Wiem,ilekosztujeutrzymanietakiegodomu.
-Dobrze.Leonie,gdzieterazsypiasz?
Rolfpokręciłgłową.Byłaswoimrządcą,amimotonie
-PrzeniosłamswojerzeczydokomnatynaprzeciwchciałaprzejąćrządówwCrewel.
kwatersłużby.
-Musiszwiedzieć,żezarządzanietakimmajątkiemjest
-Przynieśjezpowrotem.-Chociażbyłśpiący,tonienamojesiły.Zatemprzyjmujęnasłowo,żebyłem
poleceniewydałkategorycznymtonem.-Odtejporyokradanyprzezrządcę.
będzieszspałatutaj.
-Przysięgam,sprawdziłamdokładniejegorachunki...
-Jaksobieżyczysz,milordzie-mruknęłaisię
-Niewątpiłemwtwojesłowa.Jednakterazniemamzarumieniła.
rządcy.Evarardniemożeprzejąćgospodarstwa,boznaWyszłazkomnatyszczęśliwainiespokojna
jednocześnie.
sięnatymjeszczemniejodemnie.
-Wistocie.
-Cozatemproponujesz?Wypędziłaśrządcę.MaszkogośRozdział28
najegomiejsce?
-Niktminieprzychodzidogłowy.
-Amnietak.Tysamasiętymzajmiesz.
Nakominkutrzaskałogień.Służbakrążyłapowielkiej
-Ja?
sali,zastawiającstołydokolacjipodczujnymokiemWildy.
Ameliahaftowałaprzykominku,celowo
niezwracającuwaginaruchwokółsiebie.ObokniejEvarardwzruszyłramionami.
siedziałsirEvarardirozkoszowałsiękubkiemjasnego
-SirRolfwie,żesięmylił.
piwa.Zakończyłjużswojeobowiązkilegodnia.
-Atyskądtowiesz?Powiedziałcitoosobiście?
KiedyLeoniezeszłanadółpowizyciewkomnacie
-WspomniałmiotymsirThorpeprzedwyjazdem.
pana,Amelianieodrywałaodniejwzroku.BaczniePojechałoblegaćWarling.
obserwowałaLeonie,którazamieniłakilkasłówzeswoją
-PrzecieżpielęgnowałRolfa.
służącąiwyszła.
-TerazbędziegopielęgnowałaladyLeonie,niemawięcAmeliauśmiechnęłasięzzadowoleniem.Od
dawnapowodu,żebysirThorpetusiedział.
czekałanadzień,gdyRolfoskarżyżonęopopełnioneAmeliazgrzytnęłazębami.
zbrodnie.Evarardzdradziłjej,jakieRolfmiałpodejrzenia,i
-Naprawdęmyślisz,żenadalgobędziepielęgnować,gdyczytobyłaprawda,czynie,bezwątpienia
odeśleLeoniezRolfusłyszyobiednymEmeisie?
powrotemdoPershwick.
-SirRolfzajmiesiętymnapewno,alewątpię,byAmeliatrzymałasięzdalaodRolfa,gdyzostałran-
odsunąłżonętylkodlatego,żewydałaniewłaściweny.Jeślibyumarł,anieudowodnionoby,żejego
śmiercipolecenie.Jestzniejbardzozadowolony.Zobacz,cowinnajestżona,napewnokazanoby
Ameliisięspakować.
zrobiła,odkądtuprzyjechała.
NiemogłapozwolićsobienaotwartąwojnęzLeonie.
AmeliastłumiłaokrzykgniewuiwbiłaigłęwTymczasemRolfwracałdozdrowiaiwierzył,żetkaninę.
Evarardniezauważyłjejirytacji.
żonapragnęłajegośmierci.
Toniesprawiedliwe!Właśniewtedy,gdyAmeliajuż
-Jakmyślisz,kazałsięjejspakować?-spytałaEvararda,miałanadzieje,żebędziemogłaprzestać
udawać,iżjestwktóryrównieżprzyglądałsięLeonie,gdyprzechodziłaciąży,iwyznać,żeporoniła!
Terazbędziemusiałaciągnąćprzezsalęwkierunkuschodówdlasłużby.
romanszEvarardem,przynajmniejdoczasu,ażuczyniją
-Spakować?Dlaczego?
brzemienną.Topowinnosięstaćniezwłocznie.Gdyby
-ŻebywróciładoPershwick,oczywiście.
znowuzaczęłakrwawić,musiałabyzrezygnowaćzplanu,
-Dlaczegomiałbyjątamodsyłać?
boRolfniebyłgłupi.Gdybyjednakmiaładziecko,Ameliaspojrzałagniewnienakochanka.Zawsze
musiałamogłabyudawać,żetospóźnionyporód.
muwszystkowyjaśniać.NigdyniezwierzyłabysięsirPróbowałaopanowaćrozbieganemyśli.Tak,musi
Evarardowi,ponieważbyłczłowiekiemhonoru.
natychmiastzajśćwciążęibyćmożenawetdoczekać
-Czyżniemówiłeśmi,żeRolfwierzy,iżtoonajestporodu...chybaże...
odpowiedzialnazapożarmłynaiataknaniego?-
Leoniepowinnadowiedziećsięodziecku.Ameliawyszeptałazirytacją.
wspomniotymprzezprzypadek,apotemwycofasięi
-Tobyłapomyłka-odparłspokojnieEvarard.
zobaczy,jaktawiadomośćwpłynienazwiązeklordaijego
-Pomyłka?Czyjapomyłka?
damy.DumamożepowstrzymaćLeonieodrozmowyzRolfemokochancemieszkającejwtymsamym
domu,aletozupełnieinnasprawa,gdytakochankaluijegobaronach.Zauważyłteż,żemożespotkana
dworzespodziewasiędziecka,zwłaszczadzieckaspłodzonegojużkrewnych.Niebyłapewna,czyjąto
pociesza,czyprzeraża.
pozaślubinach.
Sypialiwtymsamymłożu,aleRolfniebyłjeszczeWtedytojużbezznaczenia,czyLeoniespytaotona
tylezdrów,bymoglisiękochać.LeonieprawiecałyczasRolfa.Niebędziemógłwyprzećsiędziecka.W
zasadziespędzałarazemznim,czytałamu,jadłaznimposiłki,Leoniemożewogólegoniepytać,tylko
odrazuwyjechać.
pisaładyktowaneprzezniegolisty.DużorozmawializeAmeliizostaniedośćczasu,żebypozbyćsię
kłopotu.Użyjesobą.Rolfopowiadałjejosobieizmuszałjądomówienia.
wywaru,októrymdowiedziałasięprzedlatynadworze.
NawszelkiesposobypróbowałsprawićjejAmeliasięrozmarzyła,anajejtwarzypojawiłsię
przyjemność,pozajednąsprawą,któradlaniejbyłauśmiechzadowolenia.
najważniejszainadalichdzieliła.ChodziłooAmelię.Zakażdymrazem,gdypróbowałaporozmawiaćz
nimokochance,dumaodbierałajejgłos.Gdybytylkoodesłał
Rozdział29
gdzieśAmelię!Gdybytylko.Nieośmieliłasiępoprosićgooto.Obawiałasięodmowy,która
powiedziałabyjejwyraźnieto,czegoniechciaławiedzieć.Czykochał
Amelię?Ciągledręczyłasiętympytaniem.
Jadąnadwór.Leoniepoczułaskurczwżołądku,gdyWalczyłazeswoimiuczuciami,zachowującdystans,
usłyszałatęwieść.Kuwłasnemuniezadowoleniumusiałaktórybyłkonieczny,bymogłasiębronić.Nie
powinnaczućnapisaćlist,wktórymdziękowałakrólowizazaproszenie.
sięswobodniewjegoobecności,śmiaćsięiżartować,jakRolfniechciałsłuchaćjejwymówek.
Nalegał,abytoleżałowjejnaturze.Mogłobysiębowiemokazać,żetowarzyszyłamuwdrodze.
zakochałasięwnimbeznadziejnie.Musisiępilnować.
-Henrykchceciępoznać-powtarzałtylko.
Rankiem,przedwyjazdemdoLondynu,RolfporazNiktnieodmawiałkrólowi-przypomniałasobie
pierwszyopuściłkomnatę.ZostawiłLeonieprzygotowaniarozgoryczona.
dopodróży,nawetpakowaniewłasnychrzeczy.SpełnienieRolfjeszczeniebyłgotówdodrogi,więc
dzieńtegoobowiązkusprawiłojejprzyjemność.
wyjazduwyznaczonozatydzień.
PakowanierzeczyLeonieujawniłopewienkłopotTydzieńszybkoprzeminął.Leoniemodliłasię,aby
-okazałosię,żemiałatylkodwieładnesuknie.Wildaszyłajejniepokójniespowodowałnawrotu
pokrzywki.Modliłatrzeciązmiaryhiszpańskiejwełny,którąLeoniedotejporysięteżoto,bynie
ośmieszyćsięnadworze.Tylelatminęłooszczędzała.
odjejostatniegotampobytu.Czybędziepamiętać,jakmaLeoniebyładoświadczonąszwaczką.
Wyhaftowałasięzachować?
Rolfrozumiałjejniepokójirobił,comógł,żebygozłagodzić.Opowiadałjejzabawnehistoryjkiokró-
wieleobrusównaołtarzeiszatekdochrztu.Jednakna
-Proszęowybaczenie,milady.
swojepotrzebyniepoświęcałazbytwieleczasu.
Leoniepopatrzyłananiązezdumieniem.SłodkaStwierdziła,żeobecnystyldawałsięłatwo
przystosowaćMario,cojejsięstało?
docodziennychpotrzeb.Długąnarzutkęzprzypinanymi
-Nicnieszkodzi,Wildo.Idźspać.Tobyłdługirękawamimożnabyłonosićwczasiepracywogrodzie.
dzień.
Wkładaławówczasrękawyzwełny,kaftanisuknię.
GdyWildawymknęłasięzpokoju,LeoniewrzuciłaPodobnyzestawzinnychtkaninnadawałsięnastrój
listdoognia,apotemwsunęłasiędołóżkazasłanegooficjalny.Miałaniewielestrojów,boniewiele
pościelą,którązabralizesobą.Niemogłazasnąć.Niepotrzebowała.
mogłaprzestaćmyślećoAlainie.SkądmuprzyszłodoListprzyszedł,gdywyjeżdżalidoLondynu.Podał
jejgłowy,żebywracaćdodomu,chociażprzysięgał,żezatogojakiśnieznanypoddanyzewsi.Nie
miałaczasumożezapłacićżyciem?
przeczytać.Szybkoonimzapomniała.WsunęłagowZaczęłasięzastanawiać,czyprzypadkiemjejnie
ciasnyrękawkoszuli,abyprzejrzećpóźniej.Spostrzegłaokłamał.Wszystko,coAlainpowiedziałojej
mężu,RolfarozmawiającegozAmeliąnaosobności.Tenwidokokazałosięalbokłamstwem,albo
wymysłem.Odkądgozatarłwjejpamięcilistiprzyprawiłozłyhumor,którypoznała,zrozumiała,że
Rolfd'Ambertniejestczłotrwałdokońcadnia.
wiekiem,któregoprzeklinałatamtegofatalnegodnia.Miał
Zatrzymalisięwmałejoberży.Leoniewcześnieode-wady,alemściwośćnieleżaławjegonaturze.Sama
mogłaszłaodstołu,żebyjużspać,gdyRolfdoniejdołączy.
otymzaświadczyć.
KiedyWildarozsznurowywałajejsuknię,listupadłna
-Śpisz,Leonie?
podłogę.Leonieprzeczytałagozezmarszczonymczołem.
Jakcichowszedłdopokoju!
-ToodAlainaMontigny'ego.
-Nie,milordzie.
-SirAlaina?Czyniemówiłaś,pani,żewyjechałdo
-Pomożeszmi?KazałemDamianowiiśćspać.
Irlandii?
Uśmiechnęłasiędosiebie.Ostatnioprosiłjąopo-
-Wrócił.Prosiłmnieospotkanienałącenagranicymoctakniepewnie.Odmiennieodwcześniejszych,
naszychziem.-Spochmurniałjeszczebardziej.-Coontuaroganckichżądań.Zastanawiałasię,czy
żałowałswojegorobi?
zachowania.
-Spotkaszsięznim?
-Usiądźtutaj,milordzie.
-Zrobiłabymto,alepisałodzisiejszympołudniu.
Wstałazwąskiegołóżka,owielemniejszegoodich
-Myślałam,żeboisiętwojegomęża.
łoża,izaczęłarozwiązywaćkaftan.Damianzdjąłwcześniej
-Boisię.
ciężkąkolczugę.
-Skądmuprzyszłodogłowy,żebywracaćdonory
-Chciałabymobejrzećranę.Sprawdzić,czynieCzarnegoWilka?
otworzyłasiępodzisiejszejjeździe.
-Nienazywajgotak-warknęłaLeonie.
-Nietrzeba.
Jakibyłzmęczony!
-Spełnijmójkaprys,panie.
Zrobiłatosamozkoszulą.Potemodeszłanabok,
-Spełnijmójkaprys,panie-powtórzyłzeznużeniem.-O
żebymógłwstaćizsunąćresztęubrania.
tyleprosisz,adajesztakmało.Spełnijmójkaprys,pani.
Napięciepanującewpokojubyłoniedozniesienia.
Powiedzmi,dlaczegoniechceszdaćnamszansy.
-Panie...gdybymsięzmieniła...odesłałbyśladyAmelię?
Znieruchomiała,odwróciławzrok.
-Nie.
-Wieszpanie,dlaczego.
Odpowiedziałszybkoibezwahania.Leoniepoczuła
-Oczywiście.-Westchnął.-Myślałem,żetwojeuczuciawżołądkuskurcz.Zamknęłaoczy.Jakażbyła
żałosna,sięodmieniły.
niemądra!Zadałapytanie,aprzecieżwiedziała,żenieNicnierozumiała.Dlaczegojąotopytał,skoro
sampowinnaotopytać.Otrzymałaodpowiedź,którejobawiałaniedawałimszansy?Potemprzyszłajej
dogłowysięnajbardziej.
niewiarygodnamyśl,żebyćmożetrzymałwpobliżu
-Cotomazesobąwspólnego?-spytałRolfostrymkochankęzewzględunajejchłód.Takjąto
oszołomiło,żetonem.
znieruchomiałainiemogłasięruszyć.Czyczekałtylkona
-Nic,milordzie-szepnęła.
to,ażbędziedlaniegoserdeczniejsza,zanimzrezygnujez
-Zatemwyjaśnijmito.
innychkobiet?
Leoniesięwystraszyła.Comogłamupowiedzieć?
Byłazupełniezdezorientowana.Czypowinnaoni-Przypomniałasobie,jakAmeliająuprzedzała,żeRolf
nieczymniewspominać,czyzapytaćwprostoto,cochciałalubizazdrości.Czytakwłaśniezrozumiał
jejpytanie?
wiedzieć?
Uwierzył,żejestzazdrosna?Oczywiście,niebyła
-Pozwól,żezdejmęcitunikę-powiedziałaszybkozazdrosna.Dlaczegomiałabybyćzazdrosna,skoro
nieipochyliłasięwjegostronę.JejlnianakoszularozkochałaRolfa?Boże,jakbardzochciałojejsię
płakać!
chyliłasięszeroko.Rolfutkwiłoczywjejpięknepier
-Myślałamotwojejpodopiecznejodchwili,gdysi.Głębokoodetchnąłipowolipodniósłwzrokkugó
zobaczyłamjąrano.Zdziwiłamsię,żejejniezabieraszrze.Zobaczyławjegospojrzeniuwielkątęsknotę
wpodróż.Przyszłomidogłowy,żemożesięnaniąiuświadomiłasobie,żeodmomentuodniesieniarany
gniewasz-odrzekłacicho.
zachowywałcelibat.Byłzmęczonypopodróży,alePodszedłbliżejistanąłprzednią.
wyglądałonato,żeniematodlaniegoznaczenia.
-Niegniewamsięnanią.Niebyłopowodu,żebyjąPoczuła,żesięrumieni.Zebrałakoszulkępodszyją.
zabierać.Nielubidworu.
Niebyłatonajlepszachwilanazwracanienasiebiejego
-Jateżnielubiędworu,alemnietamwieziesz.
uwagi.Jakmogłagopytaćoznaczeniesłów,gdypatrzyłna
-Jesteśmojążoną!
niąwtensposób?
Leonieobróciłasięnapięcieistanęładoniegople-Niewiedząc,comazrobić,chwyciłabrzegtunikii
cami.Niemiałosensuwybuchaćgniewem,aleztrudemsięściągnęłazniegoostrożnie,byniesprawić
mubólu.
opanowała.
-Sadziłem,żelubiszAmelię-powiedział,aonapowoliOmalsięnierozpłakała,słysząctakczułe
słowa.
odwróciłasiędoniego.
Pochyliłagłowę.Położylisięiprzykryli.Przyciągnąłjądo
-Oczywiście,żelubię-odparłaostro.-Dlaczegosiebie.Długoniemogłazasnąć,alegdywreszcie
zasnęłamiałabymjejnielubić?-Byłabliskałez.
przytulonamocnodomęża,dręczyłyjąkoszmary.
-Dokata,Leonie!Ocochodzi?PokłóciłaśsięzAmelią?
Potrząsnęłaprzeczącogłową.
-Nieskrzywdziłabymjej,jeślitegosięobawiasz.
Rozdział30
-Skrzywdzićją?Dlaczegorozmawiamywłaśnieoniej?-
spytałcorazbardziejzirytowanyRolf.Ocojejchodziło?-
Chcesz,żebymjąodesłał?
DelikatnyruchobudziłRolfa.Otworzyłoczyi
-Tegoniepowiedziałam.Spytałam,czyjąodeślesz,zobaczyłLeonie,jakwstawałazłoża.Wczorajsza
kłótniaodpowiedziałeś,żenie,itowystarczy.
sprawiła,żeprzezpółnocyniespałirozmyślałnadtym,coPróbowałaznowuodwrócićsiędoniego
plecami,alesięwydarzyło.
powstrzymałyjądłonieRolfazaciśniętenajejramionach.
Istniałamożliwość,żedowiedziałasię,kimbyładlaPatrzyłjejwoczytakuważnie,żeniemogła
odwrócićniegoAmelia,alenawetbałsięotymmyśleć.JeśliLeoniespojrzenia.
będzienalegałanawyjazdAmelii,jakjejwyjaśni,żeona
-Wiesz?Awięcotochodzi!Ktocipowiedział?
musizostać?Niepotrafiłsięprzyznać,żeinnakobieta
-Słucham?-spytałaLeonie,apotemwybuchnęłamiałaurodzićmudziecko.Powiedziałprzecież,że
płaczem.
pozostajepodjegoopieką.GdybyLeoniedowiedziałasięoRolf,wstrząśnięty,objąłjąmocnoiprzytulił
dosiebie.
dzieckuAmelii,straciłbywszelkieszansenazdobyciejej
-Przysięgam,oszalejeprzezciebie.Dlaczegonigdymiłości.
niemówiszwprost?
PrzyglądałsięLeonie,jaknarzucanasiebiebłękitnąNieprzestawałałkać.Niechsobiemyśli,cochce.
lnianąkoszulęisiadaprzymałymkominku,jakrozczesujeNiepowinnanicmówićiniechciałasię
odezwać.Niktjejwłosy.Srebrzystepasmalśniływświetlepadającymznieoskarży,żejestzazdrosną
żoną.
okna.Jakabyłaśliczna!
Wziąłjąnaręce,zaniósłdołóżka,trzymałwobję-
Troskliwa,naprawdęopiekuńcza.Niewezwałaciachikołysałłagodniedochwili,ażpłaczucichł.
Gładził
służebnej,dopókispał.Dbałaosłużbętakjakoniego.
jądelikatniepoplecach.Naglezacząłjącałować,alejejCowniejbyłotakiego,żegoodmieniła?Przez
niąudałosięniepoddaćiodepchnęłagoodsiebie.
niesypiałponocach,wybuchałgniewem,ciąglesię
-
Milordzie,nieteraz,proszę-zaczęłagobłagać.
dręczył.Rosłyjegonadzieje,apotemrozsypywałysięwZaskoczyłjąwtedy.
proch.Czykiedykolwiekbędziesięczułprzyniejswobodnie?
–
Pozwól,żecięprzytulę,najdroższa.Niezrobięnicwięcej.
Thorpeproponował,żebyszczerzezniąporozmawiał,aleRolfniechciałpodjąćryzyka.Wistocie
obawiałsie,żeodsamegopoczątkugłównąprzyczynąjej
-Towcalenietakiezłe-odparłzuśmiechem.-
niechęcidoniegojestmiłośćdotegotchórzliwegorycerza.
Niebędęmusiałsięmartwić,żeoczarujeszwszystkichAlainaMontigny'go.Jedynympowodemjej
nienawiścibył
rycerzykrólestwa.
fakt.żeziemieMontignychnależałyterazdoniego.CzytoWzruszyłaramionami,
byłaprawda?Wcaleniechciałzmuszaćjejdozwierzeń.
-Wyrosłamznerwowejwysypki,zatemtosięnieByłbytokoniecjegonadziei.
zdarzy.
Leoniewyczuła,żeRolinaniąpatrzy.WstałaiRolfzmarszczyłbrwi.
podeszładoniegozzatroskanymspojrzeniem.
-Leonie,wdniunaszychzaślubinmiałaśpokrzywkę.
-Nicdziwnego,żedługospałeś.Zbytszybkona
-Oczywiście,milordzie-odparłasucho.
raziłeśsięnawysiłek,milordzie-skarciłagołagod
-
Czytoznaczy,żeniemiałaśwysypki?
nie.-Pozwól,żeobejrzętwojąranę.
Oczyjejzapłonęły.
Skinąłgłową.Siwosrebrzysteoczyspojrzałynaniego.
-Wieszdobrze,dlaczegonosiłamwelon.Nieza
-Panie,błagamcię,abyśzapomniałowczorajszymmierzamotymmówić.
wieczorze.Byłambardzoznużona,agdysięniepokoRolfpatrzyłzdezorientowany,jakLeoniezrywasię
ję,nigdyniejestemsobą.Jeślicięrozgniewałam,przenarównenogiigniewnieruszadodrzwi.
Naprawdępraszam.
sądziła,żejązrozumiał?
-CzynadalboiszsięspotkaniazHenrykiem?
-Leonie!
Pokiwałagłowąispojrzałananiegożałośnie.
Odwróciłasięnakrótkąchwilę.
-WtakimraziewracamydoCrewel.
-Niebędęotymmówić!Terazwstawaj,panie,boZaskoczyłją.
niedotrzemydoLondynuprzedzmrokiem!-wy
-Zrobiłbyśtodlamnie?
krzyknęłazfurią.
-Oczywiście-odparłpoprostu.-NiezdawałemsobieTrzasnęładrzwiami,zostawiającRolfasamego.
Je-sprawy,żesięboisz.
szczenigdyniebyłtakzdumionyjakwtejchwili.
-Właściwietoniejeststrach.Raczejczujęsięnieswojo-
zapewniłago.-Myślę,żetominie.-Świadomość,żechciałdlaniejzmienićplany,bardzowzmocniłajej
Rozdział31
pewnośćsiebie.-Zapóźnonapowrót.Królnasoczekuje.
-Odczasudoczasumożesięzawieść.
-Nie,milordzie,naprawdę,zapanujęnadnerwami,Leonie,któraoddawnanieopuszczałaPershwick,a
-Jesteśpewna?
potemCrewel,byłatąpodróżądoLondynupoprostu
-Tak.Najgorsze,comożesięzdarzyć,tonawróturzeczona.Rolfzaśprzeciwnie.Odtylulatprzemierzał
pokrzywki.Zjawiałasięzawsze,gdyjakodzieckoFrancjęiAnglię,żeterazjawniesięnudziłiprawiew
ogóleprzyjeżdżałamnadwór.
sięnierozglądał,jejzostawiająccałąradośćzodmiany.
Mijaliwsie,którychnieoglądałalatami.ZachłanniedoLondynuibudynekwywierającynajwiększe
wrażenie,obserwowaławszystko,odmonotonnegowidokuchłopówwidocznyzdużejodległości-
katedręŚwiętegoPawła.
pracującychnapolachswychpanówpodamywpięknychWyrastałanadmiastem,panowałanadnim
potężnymsukniach,jadącekonnowtowarzystwieeskorty.Cieszyładachem,wykuszamiigotyckimi
łukami.
się,żeniemaprzyniejstarszejkobiety,któramogłabyjąZamekPalatynamiałprawiestolat.Byłto
jeszczeskarcić-Leonieprzecieżzdawałasobiesprawę,żeniejedenkamiennybudynek,wyróżniający
sięwmieściewypadataksięprzypatrywaćwszystkiemuwokółsiebie.
zabudowanymgłówniejednopiętrowymidrewnianymiAleponieważbawiłasięświetnie,postanowiła
niedomami,ijedynypałackrólewskiznajdującysięwobrębieprzejmowaćsiękonwenansami.
starychrzymskichmurówmiasta.TamwłaśniemielisięPrzejeżdżającprzezpewnąwieś,usłyszeli
dzwonyzatrzymaćRolfiLeonie.
wzywającenasekstę.PopołudniowaciszawywołałazLeoniebyłazadowolona.Królmieszkałw
Westmin-pamięciLeonieczasy,gdyposkończeniulekcjisłużącasterze,którystałpozamiastem.Liczyła
więc,żezobaczyzabierałajądorodziców.Mielidlasiebieczasodtrzeciejkrólatylkoraz,nazajutrzpo
przyjeździe.NatomiastRolfdoczwartej.Rozmawialiwtedywetrójkę,ajeślipogodamiałsięznim
spotkaćjużwieczorem.
pozwalała,szlinaprzechadzkędolasu.NiktniemiałprawaLeonieniepokoiłasięwizytąukróla
Henryka,aleniezakłócićimtejwspólnejgodziny.
dośćnatym-onieśmielałjąjeszczesamLondyn.TamilaPośmiercimatkizniknąłcałyspokójiradość.
Niechkwadratowaochrypniętychodnawoływaniaizajmującychbędzieprzeklętyojciec-pomyślała.
Dlaczegonieza-sięgłówniehandlemprzyjezdnychzcałegoświata.Byliopiekowałsięniąpoodejściu
matki?Czemubyłtakisłaby?
tambławatnicy,handlarzerybikorzeni.NaTamizieGdybyznalazłasięnajegomiejscu,
przezwyciężyłabytłoczyłysiębarkizwełnąiłodzierybackie.Hałasirozpacz.
gorączkowyruchpanowałwewnątrzlondyńskichmurów.
Leoniepotrząsnęłagłową.KiedywreszcienauczysięZamuramirozciągałysiępolauprawnei
nieprzebytelasy.
niemyślećoojcu?Wiedziałajuż,żekilkachwilGdyLeoniedostrzegłaZamekPalatyna,odrazu
poświęconychwspomnieniomprzyniesiejejdzieńgoryczyprzypomniałasobie,jakitłokpanowałna
dworze.Roiłosięiżalu.Miaładośćtroskwteraźniejszości,żebydręczyćsięodsłużby,lordówiich
małżonek,pasożytów,którzyprzeszłością.
zawszetrzymająsiębliskowładzy,tancerek,kuglarzy,Odwróciłasięirozejrzaławokół.Postanowiła
karciarzy,sztukmistrzów,anawetnieoby-czajnychkobieticieszyćsiępodróżą,ponieważobawiałasię,
żepobytwrajfurów.Wszyscypodążalizakrólem,dokądkolwieksięLondyniemożeokazaćsięniezbyt
przyjemny.
udawał.
WLondyniebyłoponadstoparafii,akażdaznichModliłasięoto,abywiększośćdworupozostała
miałaswójkościół.StowieżykościelnychwznoszącychsięrazemzHenrykiemwWestminsterzeibynie
musiałaponadmuramimiastatowidokbudzącygrozę.Leoniedzielićkwateryzinnymiwmiejskim
pałacu.
dobrzepamiętałaswójpierwszyprzyjazd
Niesprawdziłysięjejobawy.WarunkiwZamkuPalatynaniebyłyzłe.Rolfniezostał,żebyszulę.
MildredbałasięRolfa,dlategoLeonieniechciałajejdopilnować,jakLeoniesięurządzi,aleprzecież
wiedziała,prosić,żebydoniegowyszła.
żemusiwyjść.PozostałzniąsirPiersipołowaz
-Cosięmogłostać,milady?Majakiśdziwnygłos.
dwudziestuzbrojnych.RichardAmyasiresztazbrojnychLeoniezmarszczyłabrwi,słyszącnastępny
krzyk.
udalisięzRolfemdokróla.SirPiersisirRichardbyli
-Obudzicałyzamek!
jedynymirycerzamitowarzyszącymiimwpodróżydoWybiegłazpokojunaszczytschodów.Paliłasię
Londynu.SirPiers-ponieważRolfchciał,abystrzegł
pochodnia,alerzucałatylkosłabyblasknastopnie.
Leoniepodczasjegonieobecności,asirRicharddlatego,żeUsłyszałaswojegomęża,zanimgo
zobaczyła.Pod-byłmłodyimarzyłożyciunadworze.
trzymywałgoRichardAmyas.
SirThorpemiałdalejprowadzićoblężenieWarling.
Nagleponownierozległ
się
rykRolfa,
Leoniestwierdziła,żetęsknizanim.Potrafiłasiępo-zwielokrotnionypoodbiciuodkamiennychmurów.
rozumiećzmłodymRichardem,alenielubiłaPiersa,Był
-Leonie!Jeślijejtuniema,zburzętenzamek...
staryiniechętnyjej.Czuła,żeznosijejobecnośćwyłącznie
-Jestemtutaj,milordzie!-zawołałaLeonie.
zewzględunaRolfa.MimotodobrzespełniałswójUnieśligłowydogóryRicharduśmiechałsię
obowiązek,spoglądającponuronakażdegomężczyznę,nieśmiało,aRolfbyłuszczęśliwiony.Leonie
przypomniałaktórychoćbyzerknąłnaLeonie,gdyprzechodziliprzezsobie,żewidziałaswojegomęża
pijanegotylkoraz,wdniu,wielkąsieńwzamku.
wktórympowiedzianomuojejpobiciu.SpodobałajejsięLeonieoddanomałąkomnatęwwieży.
Dzieliłajązmyśl,żepiłztegopowodu.
WildąiMildred.RolfiDamianmielispaćwtymsamym
-
Powieszmi,ocotylehałasu?-spytała.
miejscu.Leonieucieszyłasię,żeprzynajmniejniebędziezRolfuciszyłjągestem.
nimiobcych.
-Poszukajswojejkomnaty,przyjacielu.TerazzajmiesięByłobardzopóźno,kiedyRolfwróciłz
Westmin-mnąmojapani.
steru.Leonieleżałajużwłożu.Paliłasięświeca.Przy-
-Jak?!-zawołaładoniego.-Niedamradywnieśćcięposłuchiwałasięopowieścipodekscytowanej
Mildred.
schodach.
SłużącazwiedziłasporączęśćzamkuipoznałaprzyCzynaprawdębyłzbytpijany,bywejśćsamemu?
stojnegostrażnika,zktórymzamierzałasięspotkać,jak
-Mogęiść,najdroższa.Zejdęnadół,tomniepotylkoonskończysłużbę.Wildapostanowiłaniespaćw
prowadzisz.
komnaciewwieży,tylkowybraćsiędomłodegorycerza,Leoniewestchnęła.Richardukłoniłsięjeji
odszedł
któregospotkałapopołudniu.
niepewnie,choćwewłaściwymkierunku.Kiedypuścił
Leonie,wstrząśnięta,skarciłaobiesłużące,alenieRolfa,tenodrazuoparłsięościanę.
miałasercaodmówićimtego,czegopragnęły.
-Toniezbytmądre,panie-powiedziałazirytacjąKiedyLeonieusłyszaładochodzącyzdużejLeonie,
zbiegającposchodach.ChwyciłagopodramięodległościkrzykRolfa,pośpieszniezarzuciłanasiebie
ko-iobjęławpasie.-Obojespadniemyzeschodów.
Zachichotał.
-Niewątpliwieprzyszłocidogłowy,żezadużowypiłem.
-Muszęciękochać-odparł.-WprzeciwnymrazieZapewniamcię,żetakniebyło.Henrykmiałochotę
dlaczegoznosiłbymtwojedąsy?
rozmawiaćinalegał,abympiłrazemznim.
-Jużtomówiłam.Nigdysięniedąsam.
-Oczywiście,niemogłeśodmówićkrólowi-odparła
-Twójbrakposłuszeństwa-mówiłdalej,jakbywogóleuszczypliwymtonemiwestchnęła.-Napewno
miał
sięnieodezwała.-Twojąsamowolę.
jakieśwolnełóżko.Powinieneśbyłtamzostać,panie,
-Niezdawałamsobiesprawy,żemamtylewadzamiastwracaćtutajkonno.Mogłeśskręcićkark.Często
-powiedziałasucho.
spotykatotych,którzyzadużopociągajązdzbana.
-Masz,aleitakciękocham.-Objąłjąmocnora-Zaczęłaciągnąćgoposchodach,aleprzygarnąłjądo
mionami,ażzabrakłojejtchu.-Czymożeszmniesiebie.
pokochać,najdroższa?
-Niegniewajsię,najdroższa.Nieczujęsiępijany,
-Oczywiście,panie.
zatemniejestempijany.Niemogłemtamzostać,po
-Ach,Leonie,gdybyśmówiłaprawdę!Wiem,żenieważtytujesteś.
kłamiesz.
Roześmiałasię.
Szeptałjejdoucha,sprawiając,żezadrżała.Zawsze
-Byłobywięclepiej,gdybyśwjechałnateschodykonno.
czułazawrótgłowy,gdybyłtakblisko.Żałowała,żenie
-Myślisz,żeniedamradywejść?-warknął.Chwyciłjąjestpijana.Wtedymogłabysiępozbyćtego
napięciaizarękęiciągnączasobą,wbiegłpostopniachnasamąspokojniecieszyćsiękażdąwspólniez
nimspędzonągórę.Potemuśmiechnąłsiędoniejradośnie.
chwilą.Żałowała...
-Tobyłobardzoniemądre,panie-powiedziałaLeonie,Wysunęłasięzciasnegoobjęciaiotoczyła
ramiona-dysząc.
mijegoszyję.
-Niedąsajsię,najdroższa.
-Pokochaniecięniejestniemożliwe.Wrzeczywi
-Och!
stościjestbardzo,bardzołatwe.
Zirytowana,wyszarpnęłarękę.Rolfznowująobjął,Rolfwstrzymałoddech.Przytulałasiędoniego
zrobiłkilkaniepewnychkroków,całymciężaremopierająccałymciałem.
sięnaniej.
-Próbujeszmnieudobruchać.Dobreitonapo
-Ach,Leonie,wiem,żeciękocham.
czątek.
Sercemocnojejzabiło,aleszybkostłumiłaodruchPrzykryłjejwargiustamiwgwałtownym,namiętnym
złożeniapodobnejdeklaracji.Byłpijany.Niepowinnapocałunku.Wpierwszymmomenciewydałsięjej
brutalny,wierzyćwwyznaniapijanego.
alepochwilioszołomiłżarem.Przywarładojegociałai
-Naprawdę,panie?
oddawałapocałunek.Przeraziłająmoc,zjakągopragnęła.
Nagle,kujejzdumieniu,Rolfprzerwałpocałunekiodchyliwszygłowędotyłu,wydałzsiebiedzikiryk,
przypominającywojennyokrzyk.Poczuładrżenie.
Wtedyspojrzałnanią.Wciemnychoczachpłonęłazłachmięśninakarku,napiersi.Uosabiałczystąmoc,
aleszaleńczażądza.Powoli,leczzdecydowanieprzesunął
trzymanąwkarbach.Przyjęłajegoczułośćjakdar.
dłońmipojejbiodrachiprzytrzymałjemocno.
Dotykałamięśni,uciskałajeopuszkamipalców,gładziłaPoczułaogarniającejągorąco.Wjednejchwili
opu-miękkieciemnewłosynajegociele.
ściłyjąsiły.Noginiemogłyjejutrzymać.MusiałzobaczyćByłwszystkim,czegopragnęła,apragnęłago
roz-towjejoczach,bouśmiechnąłsięzwycięskoipochwyciłjąpaczliwie.Zdradzałytojejoczy.
Zauważył,żejestnimnaręce.
zafascynowana.Bawiłsięjejwargami,skubał,drażnił,Leoniezabrakłotchu.
dotykał.Wiedział,żepragniebyćzdobywana.Gdy
-Jeślimniepostawisz,dojdziemybezpiecznie.Byłnatowreszciesięzanurzył,zdobyłjęzykiemjejusta,
usłyszałjękzbytodurzony.
rozkoszy.
-Nie-powiedziałstanowczo.
Jegopieszczotystałysiędlaniejtorturą,kiedyzo-Wskazałaotwartedrzwiznajdującesięokilkastóp
stawiłjejpiersiiruszyłkusamejjejistocie.Rozsunąłjąodnich.
palcami.Przywarłajaknajbliżej,żądającwięcej.Nie-
-Tam.
oczekiwanieogarnęłyjąfaleciepłairozbiłyresztkęRuszyłniepewniewstronęmałejkomnaty.Zobaczył
samokontroli,którązachowaładotejpory.OderwałaodprzerażonąMildredikazałjejwyjść.Leonie
rozbawiłaniegousta,żebywykrzyczećjegoimię.WszedłwniąminabiednejMildred,którawybiegłaz
komnaty.Byławtedy,nimzdążyłaoprzytomnieć.Wsunąłramionapodjejpewna,żesłużebnaucieszyła
się,iżmożezniknąć.
plecy,żebymocniejjąprzytrzymać.Pulsowaniewjej
-Gdziejesttadruga?-spytał,podchodzącdołoża.
wnętrzutrwałonieprzerwanie,kiedyzanurzałsięw
-Wildaśpidzisiajgdzieindziej.
głębinach.Wtempulsowaniewybuchłopłomieniem,gdyZachichotał.
wypełniłojąjegociepło.
-Mądradziewczyna.
Leoniepoczułaprzepływająceprzezniegofale
-CozrobiłeśzDamianem?
rozkoszy.PochwiliRolfodwróciłsięnaplecy,zabierając
-Zostawiłemuojca,lordaSuttona.Chciałemzojązesobą,trzymającmocnowobjęciach.Leżaławystać
ztobąsam.
czerpananajegopiersi.
Oboje,śmiejącsię,upadlinałoże.Niemusiałjejprosić,Popewnymczasieuświadomiłasobie,że
zasnął.
abypomogłamusięrozebrać.Robiłatopośpiesznie.ŚmialiSpojrzałananiegozczułymuśmiechemi
spróbowałasięiżartowali.Potemściągnęłaswojąkoszulę.OczyRolfaostrożniezsunąćsięzniego.
RamionaRolfazacisnęłysięzapłonęłyzpożądania.Kiedyprzykryłjejpiersidłońmi,mocniej.Pragnął
jejbliskościnawetprzezsen.Ułożyłasięwyprostowałasię,nagleuświadamiającsobieswoje
wygodniej,zgłowąnajegoramieniu,dotykającbrzuchempragnienia.Położylisięoboksiebieimocno
dosiebiejegoboku.Spokojniezasnęła.
przywarli.
Wyczuwałajegosiłę,przesuwałapalcamipowę-
łasięodśmiechu.Służebnabyłaniepoprawna,aleLeonieRozdział32
wiedziała,żeWildziechodzitylkoodobrojejmałżeństwa.
Wstała,byWildamogładokończyćjąubierać.NagleotworzyłysiędrzwiistanąłwnichRolf,
zaskakującobiekobiety.Podpachąmiałdługie,wąskiepudło.Podobne,ale
-Czywiesz,pani,żewczorajwnocy,popowrociemniejszetrzymałwdłoni.Byłrówniezaskoczonyjak
one,asirRolfa,stawianozakłady?Połowagościprzysięgała,Leoniemiałanasobiejedyniekrótką
koszulkębezżecięzabił.Drugapołowasiępodzieliła,jednitwierrękawów.Znieruchomiał,odwrócił
sięgwałtownieidzili,żezastałtutwojegokochankaigozabił,adruzawołał:
dzy-żecięwychłostać.Cosięstało,milady?
-Richardzie!Zamknijoczy!
Leoniezabrakłosłów.Rumieniecpaliłpoliczki.Wil-RycerzstałtużzaRolfem.Niósłprzedsobądużąda
mówiłatospokojnie,czeszącwłosyLeonie,itojeszczeskrzynię.
pogłębiłozażenowanie.Niebyłaprzygotowananatakie
-Okryjsię-RolfzwróciłsiędoLeonie-żebymójwieści.
przyjacielmógłsiępozbyćciężaru.
-Skądwiesz,żesięzakładano?
ZarumienionaLeonienatychmiastspełniłajegopo-
-Tylkootymmówiąnadole-odparłasłużebna,lecenie,rozdrażnionajednocześnietaknierycerskim
wzruszającramionami.Potemsięuśmiechnęła.-Wszyscypostępowaniem.Jakśmiałtakwejśćdo
komnaty,apotemsłyszeli,jakcięwołał,milady.Izastanawiająsię,cosiękarcićją,żeniejest
odpowiednioubrana!
wydarzyło,kiedycięznalazł.
Wmilczeniunałożyłasuknię,alegdyodwróciłasię
-Niewierzę,żenaprawdęmyślą,iżkogośzabił,tylkodoniego,wsrebrzystychoczachtliłsięgniew.
Zobaczyładlatego,żetrochęhałasował.
uśmiechnętegonieśmiałoRolfairozpromienionegosir
-Toprzeztenstraszliwyryk,chociażniewszyscygoRicharda.Richardpostawiłskrzynię,skłoniłsię
głębokoisłyszeli,bomilordwszedłjużwtedynagórę.Właśnieci,wyszedł.
którzygosłyszeli,przysięgają,żepopełnionomorderstwo.
Rolfprzywołałjądosiebie,machającnaniąpalcem.
-Dość!-ucięłaLeonie.-Zadużowypił,towszystko.
-Chodźizobacz,cocikupiłem.
Nicnikomuniezrobił,Wildo.
Kiedyotworzyłskrzynię,Leoniepodeszłaostrożnie,Wildazerknęłanapaniąznadzieją.Gorąco
pragnęła,niepewnie.Zdumiona,przyklęknęłaiwzięławpalceabymiędzyLeonieajejmężemsprawy
sięułożyły.Gdybydelikatnyszaryjedwab.Byłtakgęstoprzetykanysrebrnątaksięniestało,jejpanią
czekałytylkolatarozpaczyinicią,żelśniłjakpłynnesrebro.Nigdyczegośtakiegonieudręki.Naprawdę
kochałaLeonie.
widziała.
-Mildredmówiła,żewniósłciędokomnatynarękach-
Byłatodopieropierwszazwieluniespodzianek.W
odważyłasiępowiedzieć.
skrzyniznalazładziesięćmiartkanin.Jedwabiewróżowym
-Niebądźimpertynencka,Wildo!Mildredzadużomówi.
brokacie,fiołkowybatyst,ciężkizielony
-Czybyłzręcznyjak...
-Wildo,przestań!-Leonieztrudempowstrzyma-ibłękitnyadamaszek.Najpiękniejszebyłytrzymiary
-Nic,cousprawiedliwiapodarki-przerwałamuzuraząaksamituwjasnychkolorach.Aksamit
niezwyklerzadkowgłosie.-Dlaczegotaksądzisz?
docierałtakdalekonapółnoc,dlategobyłbardzodrogi.
-Nicniesądzę.WłaściwietozamierzałemcięzapytaćoUbieralisięweńtylkokrólowieibogaci
baronowie.Nigdyzeszłąnoc.-Sprawiałwrażenieowielemniejpewnegoniesądziła,żezałoży
aksamitna,suknie,ibyłazupełniesiebieniżzwykle.-Niepotrafięsobieprzypomnieć...Nie
oszołomiona.
pamiętamwyjściazWestminsteru...jedyniejakprzezmgłę,
-Gdzietoznalazłeś?-spytałazlekiem.
żeznalazłemciętutajnaschodach.
-Henrykotworzyłdlamnieswojeskłady-odparłRolfNieodpowiedziała.
nibytoodniechcenia,alerozpromienionywidokiemjej
-Czymamzakładać,żesięośmieszyłem?
radości.
Leonieuśmiechnęłasiędoniego.
-Dałcito?
-Jeślibędącisiędziwnieprzyglądać,totylkodlatego,że
-Dał?-mruknąłRolf.-Cozapomysł!Henrykniedajewczorajwnocyobudziłeśpołowęzamku.
prezentów,chybażechceczegośwzamian.Nie.
-Acoztobą?-spytałcicho.-Niechciałbymcięobrazić.
Powiedziałemmu,czegoszukam.Stwierdził,żenajwiększy
-Dużomówiłeś,alenieobraziłeśmnie.Czywogólenicwybórznajdęuniego.OtrzymujezDalekiego
Wschoduniepamiętasz?-odważyłasięspytać.
takieładunki,ojakichlondyńscykupcymogątylko
-Tylkooderwanesceny,najdroższa-odpowiedziałimarzyć.
popatrzyłnaniąuważnie.-Jednakniejestempewien,czy
-Aletojestwartefortunę-Leoniepotrząsnęłagłową,to,copamiętam,niebyłosnem...Wniosłemcię
tutajnazupełniezdezorientowana.-Kupiłeśtetkaninydlamnie?
rękach?
-Oczywiście.
Leonieskinęłagłową.Rolfzmieniłwyraztwarzy.
-Dlaczego?
Zachichotał.Oczyzalśniłymuzdumy.
Uśmiechnąłsięszeroko.
-Tomnieoduczytylepić-powiedziałzuśmie
-Czyniemogęusłyszećzwykłego'dziękuję"?Czychem.-Czekałemcałąwieczność,ażpozwoliszmido
wszystkiego,corobię,muszęmiećjakiśpowód?
sięztobąkochać,akiedyjużpozwoliłaś,prawienicNaglesięzaniepokoiła.Czyżbytobyłanagrodaza
niepamiętam.
jejzachowanieubiegłejnocy?
Leoniepoczuła,żesięrumieni.Zaczęłapodejrzewać,
-Jeślitomacośwspólnegoznocą...
żemówiłtowłaśniedlatego,żebyzobaczyć,jaksięLeoniezarumieniłasię,niemogładokończyćzdania
czerwieni,ponieważzdarzałosiętozbytczęsto.CzywobecnościWildy.Krótkimskinieniemgłowy
poleciłajejkiedykolwiekprzyzwyczaisiędotejotwartości?
wyjść.Kiedyzostalisami,Rolfzacząłsiędopytywać.
-Prezenty,mójpanie-przypomniałamu.
-Czyzrobiłaśwczorajwnocycośtakiego,couza
-Znowusłyszę'mójpanie"?Leoniespuściłaoczy.Rolfsadnia...
westchnął.
-Toteżjestdlaciebie-powiedziałipodałjejobapudełka.
równieżuczynionozdużegorubinu.Kiedyzałożypas,Gdydostrzegłwjejspojrzeniupytanie,ostrzegłją
łańcuchybędąopadaćażdoziemi.
zawczasu:-NiepopełnijdrugiraztegosamegobłęduinieWsrebrnympudełkuznalazłasetki
szlachetnychpytaj,dlaczegocijedaję.Człowiekmaprawowydawaćkamieniwozdobnychzłotych
oprawach.Możnajebyłobezswojepieniądze,jakchce.
truduprzymocowaćdosukien,któreLeonieuszyjez
-CzytoteżzzapasówHenryka?
podarowanychjejtkanin.TrzymaławrękuprawdziwaPudełkabyłypiękne.Długiewyrzeźbionow
klonie,fortunę.
mniejszewykonanozesrebraiozdobionoemalią.LękałaByłaoszołomiona,zdumionaizachwycona.
Mimotosięzajrzećdośrodka.
nawetwtakiejchwilizaczęłasięzastanawiać,czybył
-ZamówiłemjeprzedtygodniemulondyńskiegorównichojnydlaAmelii-złotnika.Mamnadzieję,że
będzieszzadowolona.
Nieczekał,byzobaczyć,czyspodobałysięjejjegodary,odwróciłsięwstronędrzwi.
Rozdział33
-Dziękujęci,mój...
Leoniepowstrzymałasięwostatniejchwiliprzedpowiedzeniem'panie",alebyłojużzapóźno.Rolf
zatrzymałsięprzydrzwiachispojrzałnaniąznieruchomąMimonajlepszejsuknizmiękkiego,błękitnego
je-twarzą.
dwabiu,nałożonejnakoszulęociemniejszymodcieniu
-Kiedywreszcienauczyszsięswobodniewymabłękitu,Leonienieczułasięzbytpewnasiebie,gdyRolf
wiaćmojeimię,tobędęwiedział,żemniekochasz.
przyprowadziłjądowielkiejsaliwWestminsterze.
Zaczekamnatendzień.
Strojowidodawałodpowiedniegoblaskunowylśniącypas.
Pojegowyjściuniemogłaoderwaćspojrzenia'odLeoniewskazanokomnatyksiężniczkiAlicjiijej
zamkniętychdrzwi.Byłazupełniezdezorientowana.
damdworu.Pozostawionojątam,ponieważbyłojeszczezaDlaczegotakbardzopragnąłjejmiłości?
MiałAmelię.Czywcześnienaprezentacjękrólowi.Nieznałaksiężniczkimutoniewystarczyło?Takie
myślimogłyjątylkoAlicji,obecnejkochankiHenryka,alezatowdzieciństwie,rozzłościć,więc
próbowałajeodpędzić.
podczasjednejzwizytnadworze,poznałakrólowąJakahojność!Wdłuższympudełkuleżałydwa
Alienor.Mówiono,żepodobnoAlienorpodburzyłasynówwspaniałepasy.Jedenznichmiałpięćstóp
długościidobuntuprzeciwHenrykowi.Takczysiak,królkazał
składałsięzmałych,zachodzącychnasiebiezłotychzamknąćjąwzamkuWinchester.Fakt,żekrólowa
byłakrążków.Nabłyszczącejpowierzchnikażdegoznichuwięziona,aprzybokuHenrykapozostawała
kochanka,zawidniałmaływygrawerowanykwiatek.DrugitworzyłybardzoprzypominałLeoniejej
własnąsytuacjęzRolfemizwisającezłotełańcuchyróżnychdługości.CotrzycaleAmelią.Jejnastrój
siępogorszył.
umieszczonownichdużyrubin.Zapinkę
Czułasięrozczarowana,żeniezobaczykrólowej.
KrólowabyłapięknakobietąociemnobrązowychLeoniezapewnepolubiłabyksiężniczkę,alepatrzyła
oczachicerzebarwykościsłoniowej.Nicdziwnego,żenaniąjaknakobietę,którarozbiłamałżeństwo,
anapoślubiłojąkolejnodwóchkrólów.JejmałżeństwozHenrykajaknaniewiernegomęża.Spoglądała
naAlicjęikrólemLudwikiemFrancuskimrozwiązanopodwidziałaAmelię.Dlategoniebyław
najlepszymhumorze,pretekstem,żesązesobązbytbliskospokrewnieni.BylikiedyprzyszedłponiąRolf
izaprowadziłdokróla.
zaledwiekuzynamiwczwartympokoleniu,alemałżeństwoHenrykniewielesięzmieniłodczasu,gdy
sześćlatunieważniono,abymogłapoślubićHenryka.
temuLeoniewidziałagoporazostatni.Nadaljąonie-HenrykwstąpiłnatronAngliipoStefanie,wdwa
śmielał.Jakdawniejniedbałostroje.WidocznienielatapoślubiezAlienor.Byłwtedyksięciem
Normandiiiznalazłczasudlakrawców,bojegokosztownesukniehrabiąAnjou.PozaślubieniuAlienor
doswoichziemfatalnieskrojono.
przyłączyłAkwitanięizapanowałnadcałązachodnią
-Źleprzysłużyłemsiętwojemumężowi,mówiącFrancją.Henrykstałsięnajpotężniejszymwładcąwmu,
żebyłaśnieładnymdzieckiem.NawetpróbowaEuropie.
łemgonamówić,abyporzuciłmyślopoślubieniucieLeoniepamiętałaAlienorjakowesołą,możenawet
bie.Widzę,żegdybymisięudało,nigdybymitegofrywolnąkobietę,łatwowpadającąwzłośćibardzo
próżną.
niewybaczył.
MatkaLeonieprzysięgała,żezupływemlatAlienorbardzoTakiebyłypierwszesłowaHenryka,kiedy
złagodniała.ByładwanaścielatstarszaodHenrykaibyćodprowadziłjąnabok,zdalaodRolfa.Nie
wywarłynamożewłaśniedlategojąoddaliłiwziąłsobiemłodsząLeoniewrażenia.
kobietę.
-Jeślitojestkomplement,waszawysokość,todzięCórkakrólaLudwika,Alicja,byławwiekuLeonie.
kuję-odparłasucho.
PrzyrzeczonojąsynowiHenryka,Ryszardowi,aletonieSpojrzeniekrólastałosięserdeczniejsze.
powstrzymałokróla,któryprzedczteremalatyuczyniłją
-Czynielubiszmnie,czyteżjesteśtakasurowa,swojąkochanką.Niepróbowałukrywaćtegoromansu,
jakpowiadaRolf?
kiedykrólowazostaławypędzonazdworu.
Leoniejęknęławduchu.StałaprzedkróleminieZdumiewałoto,żeAlicjaniebyłapiękna,nawetnie
miałaodwagigoobrazić.
byłazbytładna.Damydworuchętniepodkreślały,że
-Niewiem,copowiedziałci,panie-wyznałazHenrykowipodobałasięjejmądrość.Leonie
powiedzianowymuszonymuśmiechem.
wzaufaniu,żeHenrykpodziwiawdziękAlicjiwtańcu.
-Wiele,wielerzeczy...chociażuważam,żeprzesadza.
Wyglądałototak,jakbypięknedamypróbowałyznaleźćNiemożebyćprawdą,żechciałaśgozabićw
nocpoślubną.
wytłumaczenie,dlaczegokrólichniewybrał,alejedynąLeoniezbladła.Rolfnigdynierozmawiałzniąo
tymprzyczynąbyłagłębokamiłośćkróladoAlicji,którązresztąincydencie,amimotoopowiedziało
nimkrólowi!
odwzajemniała.
-To...tobyłwypadek,waszawysokość,spowodowanyNiemogłauniknąćodpowiedzi.Rozejrzałasię
wokół
lękieminiepewnością.
iupewniła,żeniktopróczkrólanieusłyszyjejwyznania.
-Takteżmyślałem-Henrykuśmiechnąłsięrozbrajająco.
-Jaksądzę,wielużonomtosięniepodoba-zaczęłaz
-Niewierze,żejesteśażtakniezadowolonazmałżeństwa,lekkimwzruszeniemramion.-MójpanRolf
niejestjaktwójmążsądzi.Możenapoczątkubyłaśmuprzeciwna,wiernymmężem.
aleujrzawszygo,poczułaśulgę,prawda?-Nawetnie
-Widząccię,trudnomiwtouwierzyć-odparłHen-ryk.
czekałnajejodpowiedź.-Powiedzmi,ladyLeonie,jesteś
-Chciałabymwtowątpić-przyznała.
zadowolonazsirRolfa?
Zapadłacisza.
-Jeślitamyślsprawiawaszejwysokościprzyjemność.
-Pamiętamtwojąmatkę,mojadroga.Rozjaśniałamój
-Toniejestodpowiedź.
dwóriwieleuczyniła,abyutemperowaćpopędliwość
-Zatemmojaodpowiedźbrzmi:nie.
królowej.Byłemjejzatobardzowdzięczny.Niepodobami
-Cóżtoznowu...
się,żejejcórkajestnieszczęśliwa.TaksamoniepodobamiLeonieserceskoczyłodogardła.
się,żeczłowiekbardzomidrogirównieżczujesię
-Waszawysokośćniechciałby,żebymkłamała.Otonieszczęśliwy.Czyniemogłabyśdocenićtego,coci
sięodpowiedźnapytanie.
dostało,iprzyjąćgotakim,jakijest?
Henrykzachichotał.
-Wiem,żepowinnam,waszawysokość.Spróbuję,jeśli
-Wistocie.
takiejestwaszeżyczenie.
Leoniezapomniała,żekrólłatwowpadawzłość.
-Brzmitomałoobiecująco-skarciłjąłagodnieHenryk.-
Powinnapatrzećnajegominę,zamiaststaćzespu-Jeżelitojestdlaciebietakieważne,mógłbymwezwać
ladyszczonymioczyma.Naszczęściewyglądałonato,żegoAmelięzpowrotemnadwór.
udobruchała.
Leoniezadrżała.NiewymieniłaimieniaAmelii,ale
-Tobardzointrygujące,mojadroga-mówiłdalejskorokróloniejwiedział,oznaczałoto,żewiecały
dwór.
zamyślonykról.-Damyuważają,żetwójmążjestbardzo
-Waszawysokość,otymsirRolfmusisamzdecydować.
pociągający.
-Jaksobieżyczysz,mojadroga.
-Bojest-zgodziłasięLeonie.
Henryksprawiałwrażenie,żeprzyjąłzulgąjej
-Czycisiępodoba?
odpowiedź.ZacząłrozmawiaćzLeonienamniejosobiste
-Niepowiedziałam,żemisięniepodoba,waszatematy.Bezwątpienianiezamierzałwtrącaćsięw
życiewysokość.
Rolfa.Wolałoddawaćprzysługiswoimludziom,anieichHenrykzmarszczyłgniewniebrwi.
żonom.Damyniemiałyzbytwielu
-Zasłużyłsięnamwielokrotnie.Otrzymałdobra.
Zdobyłniewyobrażalnebogactwozłupówwojennychinaturniejach.Zatempowiedzmi,cocisięniepo
dobawRolfied'Ambercie.
możliwościodwdzięczeniasię,aHenrykbyłmądrymczerpanypojednodniowejjeździe.Nieodzyskałeś
wpełniwładcą.
sił,mójpanie.Jutrzejszapróbaumiejętnościtoczysteszaleństwo.
Popołudniowepolowaniewpobliskimlesieprze-
-Szaleństwembyłobysłuchaniekobiety-wtrąciłrówniebiegłospokojnie.Jeleniaitrzyniedźwiedzie
ustrzelonoostrymtonem.-KiedyprzybyłemdoAnglii,żyłemszybkoibezniespodzianek.Gdyby
stanowiłowiększeturniejami.Angielscyrycerzeniesądlamniegodnymiwyzwanie,byćmożenie
zaczętobymówićoturnieju.Aleprzeciwnikami.Niemajążadnychumiejętności,ponieważdwórbył
znudzonyirozdrażniony,ponieważHenrykHenrykprzyjmujeodnichdaninę,zamiastwzywaćdo
zatrzymałsięwWestminsterzenadłużejniżzwykle.Nawetczterdziestodniowejsłużby.
Leonieogarnęłopodekscytowanie,kiedyotymusłyszała.
-Mójpanie,twojąranęmożeotworzyćjedencios.
Powtarzanowkółko,żeHenryknigdyniewyrazizgodyna
-Przestań,zanimsięrozgniewam,Leonie.
turniej,mimotomiałanadzieję,żekrólzrobiwyjątek,gdyPowinnabyłapamiętać,żeRolfnieznosi
sporówwusłyszy,żejegolordowiepopierajątenpomysł.
sypialni.Przypomniałjejotym,gdyprzyciągnąłjądoPodekscytowaniezamieniłosięwniepokój,kiedy
siebieipocałowałgwałtownie.
wieczoremRolfoznajmiłjej,żeHenrykwszystkichTakzobaczyłaichWilda,którawłaśniestanęław
zaskoczył,zezwalającnaturniej.Rolfmiałwziąćwnimprogu.SzybkoudałojejsięzawrócićMildredi
Damiana,audział.Turniejzaczynałsięnastępnegodnia.
potemcichozamknąćdrzwi.
-Niemożesz-oświadczyła,zapominającoprzy-Leoniezapomniałaoturnieju.Spórmiędzyniąa
gotowaniachdosnu.
Rolfemprzerodziłsięwsłodkąnamiętność.Później,
-Niemogę?Dlaczego?-spytał,marszczącgniewnieprzepełnionaserdecznymuczuciemdomęża,
postanowiła,brwi.
żezajmiesięturniejem.
-Twojarana...nieminęłyjeszczedwatygodnie...
Rolfroześmiałsięgłośno.
-Twojatroskabardzomniecieszy,Leonie,aleniejestRozdział34
konieczna.
-Szydziszzemnie,gdymówiępoważnie-rzekłasurowo.
-Taksięniegodzi,milady-powiedziałaWildai
-Nawettypowiedziałaś,żeranajestwyleczona.
niechętniepodałaLeoniekubekwina.-Jegogniewbędzie
-Tegoniepowiedziałam.Powiedziałam,żesięgoi.Atostraszny,gorszyniżto,cowidziałyśmydotej
pory.
dużaróżnica.
-Jakietomaznaczenie,dopókiniedziejemusię
-Zaufajmi,wiem,czyjestemzdolnydowalki.
krzywda?-spytałaLeonie.
-Uważałeś,żemożeszwyruszyćwpodróż-odparła
-Alerobićcośtakiego,milady?
ostrymtonem.-Jużzapomniałeś,jakibyłeśwy-
-Zamilcz,Wildo!-zawołałaLeonie.-Możewkażdejchwiliwrócićiusłyszećcię.
-Lepiejterazniżpóźniej,gdyjużsięsłanie-wyCiężkiepowiekijużopadały,alemimotoprzeszyłoją
mruczałapodnosemWilda.
ostrespojrzenie.Wiedział.Niemiałosensuzaprzeczać.
Leoniejużjejniesłuchała.Otworzyłakoszykzle-
-Zadbałamotwojebezpieczeństwo,panie,skorosamniekamiiznalazłapotrzebnezioła.Skończyła
mieszaćjezchciałeśtegozrobić.
winem,kiedyRolfwróciłzkaplicy.Spojrzałnanią
-Przysięgam...tymrazem...zadaleko.
posępnie.Wiedział,comyślioturnieju.
Powolipuściłjejrękęizamknąłoczy.Ostatniesłowa
-Czybędzieszsięprzygotowywałdowalki,panie?-
wybełkotał,aleLeoniezrozumiała.Posunęłasięzadaleko.
spytałaLeonie.
-Czytotwojedzieło,milady?-Damianwpatrywałsięw
-Pomożeszmi?-odpowiedziałpytaniem.
niązniedowierzaniem.
-Jeślisobietegożyczysz.
-Tak.
Rolfpokręciłprzeczącogłową.
-Zabijecię!
-Przysięgam,nigdycięniezrozumiem,Leonie.DamianLeoniepobladła.Damianwidział,cozrobiła,ale
niemnieubierze.Aciebieproszę,żebyśbardziejwemnierozumiał,dlaczego.Rolfwiedziałby,alenic
bygotoniewierzyła.
obeszło.Niemiałobydlaniegoznaczenia,żeniemogła
-Nigdyniewątpiłamwtwojeumiejętności,panie,znieśćmyśliojegonastępnejranie.Głęboko,choć
błędniejedyniewtwojezdrowie.Proszę,wypijto,aprzestanęsięwierzył,żeniczłegoniemożemusię
stać,adopókiniemartwić.
przyznałsię,żeniewpełniodzyskałsiły,nieZmierzyłwzrokiemkubek.
potwierdziłby,żeLeoniemarację.
-Niepotrzebujęspecjalnychwywarów.
Byłozapóźnonażałowaniepochopnejdecyzji.
-Totylkokilkaziół,któredodadzącisił-poprosiłaDamianmiałrację.Zabijeją.Rolfbyłżołnierzem.
Jejbłagalnymtonem.-Zróbchoćtyle,żebymnieuspokoić.
postępowaniebyłoniewybaczalne.
Jakmożezaszkodzićtrochęziół?
-MuszępomówićzsirPiersem-powiedziałaLeonieiZabrałjejkubekzrękiiwypił.
ruszyładodrzwi.
-Czyterazprzestanieszsięmartwić?
-Niemówmu,cozrobiłaś!-ostrzegłjąDamian.-Może
-Tak-odparłapotulnieioddałakubekWildzie,któracięuderzyć!
wzniosłaoczydonieba.
-Pójdędokróla.
Wkrótcenasennynaparzacząłdziałać.DamiansięSirPierspróbowałpowstrzymaćLeonieprzed
zaniepokoił,gdyjegopanzacząłchwiaćsięnanogach.
opuszczeniemzamkubezczekanianaRolfa.PotemwRolf,zaskoczony,żenagleogarnęłogozmęczenie,
po-końcuodprowadziłjądoWestminsteru,kiedyzorientował
zwoliłodprowadzićsiędołoża.Leoniepoczułaulgę,się,żepójdziesama,jeśliniebędziejej
towarzyszył.Niesądząc,żetojużkoniectejsprawy.
wyjawiłamu,cosięstało,ponieważniemiaławątpliwości,Zanimjednakodeszłaodłoża,Rolfnagle
chwyciłjążeDamianpowiedziałprawdę.
zarękę.
-Co...comizrobiłaś,Leonie?
Tegorankaudałosięjejzwrócićnasiebieuwagę
-Mamnadzieję,żenieprzybyłaśtutaj,abyprosićmnieoHenrykabezobudzeniaciekawości
otaczającychgopanów.
opiekę.
KiedyweszładosalizPiersemuboku,króljadłwłaśnie
-Nie,alebłagamoeskortę,któraodprowadzimniedokolację.Swoimzwyczajemjadłnastojąco,
chodziłidomu,waszawysokość.Obawiamsię,żeludzieRolfanierozmawiałzdworzanami,nie
zwróciłowięcniczyjejuwagi,zechcątegozrobićbezuzyskaniajegozgody.
gdypodszedłdoLeonie.
-Chceszuciecprzedjegogniewem?
-Czytwójmażruszyłprostowszranki?-spytał.
-Właściwienieuciec.Daćmuczas,żebyochłonął,zanimHenrykbyłwdobrymhumorze.Modliłasięw
duprzednimstanę.
chu,abyjejpomógł.
Henrykzachichotał.
-Nieprzyjdzie,waszawysokość.Henrykzmarszczył
-Niebędzietakźle.Chybażeruszyzatobą,abygniewniebrwi.
wysłuchaćtwojegowyjaśnienia.Niepomogęciwucieczce
-Dlaczegonie?
odmęża,aledamcieskortę,abyśmogładoniegowrócić.-
-Niewidziałaminnejdrogi,abygoochronić-skończyłaGestemrękiwezwałdosiebietrzechludzii
wydałimwyjaśnieniaLeonie.
rozkaz.-Powiedzmuprawdę.Możetymrazemzapomnio
-Ochronićgo!Nigdybymniepomyślał,żepotrzebujetwoimpostępku.
twojejochrony!
-Prawdę?Przecieżjużwie,dlaczegoniechciałam,żeby
-Zrobiłamto,couważałamzasłuszne,waszawysokość-
dzisiajwalczył.
odparłazesmutkiem.-Nieżałuję,żezapobiegłam
-Mówięoprzyczyniekryjącejsięzatym,mojadroga.
kolejnemuzranieniu.Tylkotakmogłampostąpić.
Powiedz,żegokochasz.Zadziwiające,ilemożezdziałaćHenrykpokręciłgłowązezdumienia.
takieprostewyznanie.
-Nieznaszswojegomęża,ladyLeonie.NieoddałaśmuMogłaodejść.
przysługi.Mójsyn,Ryszard,równieżbierzeudziałwSkorzystałazokazji,żebywymknąćsięniepostrze-
turniejach.Opowiadałmi,żewidział,jakRolfd'Ambertżenie,zanimsirPierstozauważyipodążyza
nią,byzadaćodnosiłranęzaraną,amimotowygrywałtegodniaijejwięcejpytań.Wyznaćmiłość,
którejnieczuje...Niezdobywałnajwiększąnagrodę.Niewielumożemuchciałaotymmyśleć.
dorównaćwpolu.Możebyćbliskiśmierci,awciążbędzieKiedypowróciładopałacu,wstajnizastała
Richardawalczył.Takajużjestjegowilczanatura.NiezdobyłsobieAmyasa.Niecierpliwieoczekiwał
wyruszenianaturniej.
tegoimieniutylkodlatego,żemaciemnewłosy,mojaBeztruduprzekonałago,żeRolftrochęsięspóźnii
żeondroga.
powinienpojechaćnaprzód,bydołączyćdosirPiersana
-Niewiedziałamotym,waszawysokość.
poluturniejowym.Ruszyłnatychmiast,zabierajączesobą
-Niepodziękujecizato-powiedziałkrólzwes-dwóchzbrojnych.Leoniepozostałoośmiu,jednymz
nichtchnieniem.
byłsierżantGuyzBrent
-Wiem.
Leonieniemiałaokazjirozmawiaćznimprzedtem.
Zrobiłatoteraz,itogłosemnieznoszącymbraławłaśnietenkierunek.Natomiastjejtrasabiegła
sprzeciwu.NiebyłPiersemaniRichardem,którzyczuliby,dookołaiprowadziłanawschód,do
Pershwick.Niepopełniżeichobowiązkiemjestdokładniejąwypytać.Guypoproporazdrugitego
samegobłęduinienastawiPershwicksturobiłwszystko,comukazano.Odrazupolecił
przeciwkoswojemumężowi,alemiałanadzieję,żeRolfprzygotowaniewozu.Posłałludzipokufry.
dwarazysięzastanowi,nimjązbijewjejkasztelu.
ZDamianemposzłojejgorzej.Niechciała,żebyzo-Rozbiliobóznanocwgłębilasu.Leonieniemogła
stałnamiejscuipowiedziałRolfowi,iżwyjechała.Nienarzekać,bosamasobiebyławinna.Wilda
narzekała.Niemogłagoteżzwiązać,zakneblowaćizabraćzesobą.
przestawałasięskarżyć.
Poczekała,ażkufryzniesiononadółiwyszłysłużebne.
Rolfnigdyjejniewybaczy.ZtąmyśląLeonieza-Wtedywymyśliłakłamstwo,któremiałoopóźnićpościg
snęła.Wjakiśczaspóźniej,kiedyobudziłojązasłonięcieRolfazanią.
rękąust,wpierwszejchwilisądziła,żetoRolfznalazłją
-KrólkazałmiprzeprowadzićsiędoWestminsteru,szybciej,niżprzewidywała.
dopókimążnieodzyskanatylerozsądku,abywysłuchaćPociągniętojąkugórze.Ktośmocnoobejmował
jąmoichwyjaśnień.
ramieniemiprzytrzymałprzysobie.Szybko,bezhałasu
-Bardzomądrze,milady-odparłzposępnąminązabranojązobozu.Zauważyłaprzyświetleogniska,że
nieDamian.-Maszzatemprotekcjekróla?
obudzonoresztyobozu,astrażnikaniemanadawnym
-Tak.Zostańzpanem,dopókisięnieobudzi.
miejscu.
SpojrzałarazjeszczenaRolfa.Wiedziała,żegdyRolfnieporywałbyjejwtensposób.Wszyscyze-
zobaczygoponownie,jegotwarzniebędzietakspo-rwalibysięnarównenoginadźwiękjego
gniewnegokojna.Przeszyłjądreszcz.Czywyjeżdżając,mogłakrzyku.ZatemtonieRolf...
pogorszyćswojąsytuację?Mogłasiętylkomodlić,żebyLeoniezaczęławalczyć,alebyłojużzapóźno.
Rolfodzyskałspokój.
Mruknięcieprzytrzymującegojąmężczyznybyłozbytciche,bymogłodotrzećdoobozu.Próbowała
krzyczećiugryźćporywaczawrękę,aletylkoprzytrzymałjąmocniej.
Rozdział35
-Spokojnie,młodadamo,alboprzyłożęcipięścią.
Ochrypłygłosmówiłpofrancusku,aleniebyłatopłynnafrancuszczyznaszlachty.Wtedyteżuświadomiła
PóźnympopołudniemLeoniekazałaeskorcieskręcićsobie,żeniebyłsam.
zgłównegotraktuiskierowaćwgłąblasumimogorących
-Zabierzemyjądopana?
ostrzeżeńGuy,któryprzysięgał,żepodróżowanie
-Pococzekałemiwykradłemją,jeśliniewtymbocznymidrogaminiejestbezpieczne.Leonieniebata
sięcelu?-odpowiedziałzirytacjączłowiekstojącyzarozbójnikówanidzikichzwierząt.Próbowała
zdobyćdlaLeonie.
siebiewięcejczasu.RolfnapewnoruszyprostodoCrewel,bobędziezakładał,żewy-
-Moglibyśmyzatrzymaćjądlasiebie.
bojakżetak?Gdyśpiesznieprzedzieralisięprzezlasi
-Izłotonietrafidonaszychsakiewek-nadeszłaszybkaOsgarnawiązałrozmowęzinnymi,oszołomienie
zaczęłoodpowiedź.
mijać.
-Aletajestładna,Dereku-poczerwieniałatwarz
-Czytadamateżbędziepoddanatorturomjakinne,pochyliłasicnadLeonie.
Osgarze?
-Jakietomaznaczenie,skoropotrzebujemyza-płaty?
-Zadużogadasz-zgromiłOsgarbrata.
-Możemymiećjednoidrugie-odezwałsiętrzecigłos.-
-Będzie?
Twójpanbędziemiałzniejuciechę,dlaczegomyteżnie
-Będzietorturowana,jeślinieprzyznasię,kimjest,iniemoglibyśmyjejmieć?Ryzykowaliśmy;
porywającją.Chcezechcewezwaćrodzinydozapłaceniaokupu.
jąmieć,zanimmująoddamy.
-Dereksięprzygląda?
-Zgódźsię,Derek,boinaczejnieruszymysięstąd-
-Idiota!Derektorturuje.Tojegopanlubisięprzyglądać.
zagroziłtendrugi.
Derek,posłyszawszyichsłowa,roześmiałsięgłośno.
Zapadłapełnanapięciacisza.Pozostaładwójka
-Powiedziałeśmu,ilerazyzakradałeśsiędolochu,czekała,ażDerekpodejmiedecyzję.Wtemciszę
przerwał
żebypodglądać,Osgarze?
jeszczejedenczłowiek,przedzierającysięprzezzarośla.
Zapadłacisza.
-Osgar-nowoprzybyłyszeptałzzadowoleniem.-
-Długojąpotrzymająwlochu,Osgarze?-spytałjegoStrażnikumarł,niewydającgłosu!Dobrzesię
sprawiłem.
brat.
-Uciszswojegogłupiegobraciszka,Osgar-syknął
-Zadajeszzadużopytań.
gniewnieDerek.-Przysięgam,niewiem,dlaczegogo
-Tamtenkupieczostałzabity,gdyjegosługaprzybyłzzabraliśmy.
okupem.Obajzostalizabici.
-Bodlaciebiezabija-odparłspokojnieOsgar.-Coztą
-Uciszswojegobrata,Osgarze,zanimjatozrobię!-
damą?Czymanajpierwzaspokoićnas?
zawołałgniewnieDerek.
-Tak,alenietutaj-zgodziłsięDerek.-TrzebasięztymLeoniesłyszałaotakichwypadkach,aledziało
siętopośpieszyć.Dozamkujeszczedaleko,jejludziemielizaczasówkrólaStefana,gdypanowała
anarchia.Wtedykonie,którychmyniemamy.
nawetnajbiedniejszyszlachciuramógłzdobywaćbogactwa,
-Powinniśmyichwszystkichzabić-mruknąłktóryśziwielutorobiło,łupiącchłopówirzemieślników,
nawetmężczyzn.
plądrująckościoły.Wówczasdośćpowszechnązbrodnią
-Byłoichzbytuwielu,głupcze.Pośpieszmysię,jeślipobyłoporywanieludzipodejrzewanychchoćbyo
niewielkidrodzedozamkumamygdziesięzatrzymać.
majątek.Ofiarywięzionoitorturowanodoczasu,ażLeoniezmuszononiemaldobiegu.Początkowoczuła
sięwszystkooddały.Niktnieczułsięwtedybezpieczny,niezupełnieoszołomiona.Przecieżto
niemożliwe,możnabyłoodwołaćsiędokróla,któryciąglewalczyłokoronę.Prawdziwerozmiary
zbrodniocenionodopieropóźniej,gdyna
rozkazkrólaHenrykazburzonoponadtysiączbójeckich
-Awśródnastylkojamammiecz-przypomniałimgniazdwzamkachiwarowniach.
Derekzpogardą.
Leonieogarnąłprzeraźliwystrach,kiedyuświado-
-Cicho!Cośsłyszę!
miłasobie,comożesięzdarzyć,jeślioddadząjąpanuLeonieteżtousłyszała.Zkażdąchwilądźwięk
Dereka.Zapomniałaotamtymstrachu,gdynieoczekiwanierozlegałsięcorazgłośniej.Wyraźnytrzask
gałęzi.Koniesięzatrzymaliiprzypomniałasobieoichplanach.
przedzierałysięprzezzarośla.Obudziłotojejnadzieję.
Zaczęłojądławićwgardle,gdyDerekoznajmiłkrótko:
-Naraziejesteśocalona,pani-chrapliwymszeptem
-Potrzebujęknebla.
powiedziałDerek-alezapłaciszmizatopóźniej.Nie
-Zatemtyteżjejchcesz.Atakmarudziłeś...
możemytuzostać.Ruszajciesięszybcieji,namiłość
-Knebel!Szybko!-warknąłDerek.-Ostrzegamwas,boską,niehałasujcie.
mamybardzomałoczasu.Trzebająukryć,zanimjejludzie
-Derek,nie-rozległsięzaniepokojonygłos.-Musimyzacznąjejszukać.
przejśćprzezpolanę.Zobacząnas.
-Nienosimyzesobąszmat-mruknąłOsgar.
-Nie,jeślizaczekamyprzyłące,ażsięwszystkouspokoi.
-Wystarczytwojakoszula.Dajmiją.
Rozdzieląsię,szukającjej.Jeżeliktóryśznichtrafinanas,Wmomencie,gdyDerekodsunąłrękę,żeby
któryśzzabijemygo.
nichmógłjązakneblować,LeoniewydałazsiebieLeonieznowuzmuszonodobiegu.Tymrazemktoś
rozdzierającykrzyk.Szybkogostłumiono,zawiązującjejtrzymałjązaramionatużnadłokciami,żebynie
mogłacuchnącąkoszulenatwarzy.Zrobionototakmocno,żewyciągnąćsobieknebla.Pozostałatrójka
mężczyznruszyłamyślała,iżpopękająjejwargi.
przednimi,alekrótkawalkaLeoniezDerekiemopóźniłaKiedyuporalisięzkneblem,Derekgwałtownie
ichpochód.LeoniepróbowaławyszarpnąćsięzjegoszarpnąłLeonie.Poczuławramionachostryból.
uścisku,deptałamupostopach.Próbowałaoderwaćnogi
-Przestań,Derek,bozłamieszjejkark!-ostrzegłgoodziemi,żebygoprzewrócić.Byłodniejsilniejszy,
ijejktóryśzkompanów.
wysiłkispełzłynaniczym.Wkońcumruknąłcośdosiebiei
-Sądzisz,żeusłyszelijąwzamku?-spytałOsgar.
chwyciłjąwpół,żebyponieśćjakworekkartofli.
-Nieobchodziich,cosiędziejewlesie-odburknął
Ogarnęłająrozpacz.Ucichłodgłoskopyt.OddałabyDerek.
całeżyciezaszansęwezwaniapomocy!
-Todlaczegojesteśgniewny?
Derekzatrzymałsięwpobliżuszerokiejprzecinki,
-Zaszliśmyjużdośćdalekoodjejludzi,aleniedość,którabyłaowielelepiejoświetlonaświatłem
księżycaodjeśliktóryśznichsięobudziłiruszyłzanami.
otaczającegojąlasu.Pozostałatrójkaprzykucnęłana
-Powinniśmybyliichwszystkichpozabijać-powiedział
skraju,czekającnaniąiDereka.SiedzieliczujniiOsgarzniesmakiem.-Niebyłowśródnichrycerza.
niespokojni.
-Cowidzieliście?-spytałDerek,rozglądającsiępoprzecince.
-Niezauważyliśmyruchu,alechybacośsłyszałemzaDerekowizabrakłosłów.
nami.
Wysokirycerzpatrzyłzgórynazłoczyńcę,czekając,
-Ktotojeszczesłyszał?-Derekprychnął,gdyniktmuażtensięodezwie.
nieodpowiedział.-Takmyślałem.Nieposzlibytakdaleko
-Zdajesię,żespotkaliśmynowegolordaKempston-
ponią.Musimyprzejśćpolanęibędziemybezpieczni.
wyszeptałDerek.
-Niebędęczułsiębezpieczny,dopókisięjejnie
-AleKempstonobjąłterazCzarnyWilk.Toznaczy...
pozbędziemy.Toniebyłdobrypomysł.Derek.Nasza
-Tak.Chybamamytujegożonę.
zwykłazdobyczniemaprzysobietaklicznejeskorty.
-WielkiBoże!Spójrzcienanią!-zawołałtrzeciznich.-
Ruszyli,trzymającsiębliskosiebie.BylidopierowZnago!
połowiepolany,kiedyspomiędzydrzewnaprzeciwpowoliZanimpadłytesłowa,bratOsgarapuściłsię
bie-wyjechałkunimjeździec.
giem.Potężnyrumakprzerwałjegoucieczkę,błyskostrza
-Powiedzmi,żetotwójpan,Dereku-odezwałsiępowalił.Ścinającykrewwżyłachokrzykwojenny
zmusił
przerażonygłos.
dobiegupozostałątrójkę.Rozpierzchlisięwróżnych
-Oczywiście,żetonieon.Mójpanniejesttakwysoki.
kierunkach.Wkilkachwilkońdoścignąłdwóchznich,aNielękajciesię-ostrzegłichDerek.-To
rycerzwzbroi.
ciężkimieczszybkodokończyłdzieła.
Niebyłozniąrycerza.
Osgarpobiegłwstronęścieżki,którąprzyszli.
-Dlaczegotamsiedziipatrzynanas?-spytałnie-Uciekłbypodosłonędrzew,aleinnyrycerzwłaśnie
wyłonił
spokojnieOsgar.-Czemusięnierusza?
sięzlasuiprzeszyłgokopią.
-Czekajcie,jedzie-uprzedziłichDerek.PuściłLeonieiLeonieniemogłasięruszyć.Ciałaczterech
pchnąłwkierunkutamtejtrójki.-Trzymajcieją.Możebędęporywaczyleżałynaziemi,jednaknieczuła
ulgi.Byłamusiałznimwalczyć.
bezpieczna,leczniedokońca.Zaczynałasięnowaudręka.
-Walczyćznim?
-Dokończtutaj,Piers,potempoślijludzizpowrotemdo
-Zwasząpomocą,głupcy-syknąłDerek,gdytużprzedobozowiska.-GdyRolfwydawałpolecenia,na
polanęnimwyrósłpotężnyrumak.-Czymmożemycisłużyć,wjechałokilkujegoludzi.-Jeśliktóryśz
tychtujeszczepanie?
żyje,chcęwiedzieć,dokądsięudawali.
-Pokażciemi,cotammacie.
-Aty...?-spytałPiers.
-Totylkożonamojegopana,któraodniegouciekła.Pan
-Zarazprzyjadę...zmojążoną.
częstonasposyła,abyśmysprowadzilijązpowrotem.
Leonieściągnęłaknebel,alebyłazbytprzerażona,byGłowajejszwankuje.
sięodezwać.
-Dziwne.Jestbardzopodobnadomojejżony.
Rolfzsiadłzkoniaistanąłprzednią.JegotwarzOczywiście,gdybymsiędowiedział,żektośźle
potraktowałladyKempston,bardzobymisiętoniepodobało.
skrywałhełminiewiedziała,oczymRolfmyśli.Niemogłaminającsobierozmowęzkrólem.Szybko
obudziłsięjejwydobyćgłosu.
gniew.-Niemiałprawapowtarzaćmoichsłów!
-Skrzywdzilicię?-spytałpochwili.
-Prawakrólasąponadwszystkim.Ktocipowiedział,żeJakibyłchłodny,obojętny!
niejestemciwierny?-spytałponownieRolf.
-Chcieli,aleprzestraszyłichodgłoskopyt.-Spojrzałana
-Niktniemusiałmimówić-odparła.-Czysądzisz,żeniegouważnie.-Panie,chciałabym,pomówić...
niemamoczu?LadyAmelianieznajdujesiępodtwoją
-Porozmawiamy,pani.Bezwątpienia.
opieką.Nigdysięnieznajdowała.
Leoniewciągnęłapowietrzewpłuca,kiedychwycił
-Nicdlamnienieznaczy-zapewniłjąszybko.
jązaramięipociągnąłwstronękonia.Dosiadłwierz-
-Itomawystarczyć?!-zawołałaLeonie.-Mężczyznachowcaiposadziłjąprzedsobą.Odjechaliw
kierunkulasu,maromanszesłużącąwdomuswojegosąsiadaionadlaaleniekuobozowisku,tylkow
przeciwnąstronę.
niegonicnieznaczy,aletoniedowodzi,żejestwiernyLeonieogarnąłstrach.Niechciała,żebyRolfją
żonie!Jesttylkobardziejdyskretnyodpana,któryskrzywdził.Niechybniezamierzałjązbić.W
przeciwnymkochankętrzymapodwłasnymdachem,żebywszyscyoraziepocoprowadziłbyjązdalaod
innych?
tymwiedzieli.-Leoniebyłabliskałez.
Jechali,jakbynigdyniemielisięzatrzymać.
-Ależ,Leonie,oddnianaszegoślubuniedotknąłemPragnęła,żebyjużbyłopowszystkim.Strachjąpo
prostuinnejkobiety!
paraliżował.Imbardziejoddalalisięodinnych,tymgorsząJegosłowatylkopowiększyłyjejgniew.
karęsobiewyobrażała.
-Dotknąłeśmnie!Zapomniałeśjuż,żezabrałeśmniedoTrafilinanastępnąpolanę.Naśrodkustałyruiny
łożawPershwick,niewiedząc,kimjestem?
starejwieży.Rolfpodjechałdopotrzaskanychkamienii
-Awięcjednak!-Spojrzałnaniątwardo.-JeszczemipostawiłnanichLeonie.Oblanaksiężycowym
światłemtegoniewybaczyłaś?
okolicabyłaprzerażająca,alenietakzłowieszczajak
-Wspominamotym,abycidowieśćnieprawdziwościzeskoczeniezkoniajejmęża.Powolizdjąłz
głowyhełmitwoichsłów.Dotknąłeśinnejkobiety.Faktemjest,żeladyściągnąłrękawice.Podszedłdo
niejistanąłnaprzeciw.
Amelianadaldzieliłaztobąkomnatę,gdysprowadziłeśSpoglądałponuro.
mniezpowrotemdoCrewel.
-Ktocipowiedział,żeniejestemciwierny?
Podszedłdoniejzcichymwarknięciem,aleLeonieDrgnęłaispojrzałananiegozniedowierzaniem.
nieruszyłasięzmiejsca.Nieuchyliłasięnawetwtedy,gdySpostrzegłagniew.Ściągałustawcienką
kreskę,alewpiłpalcewjejramionaipodniósłjądogóry,żebymoglidlaczegopytałwłaśnieoto?
byćtwarząwtwarz.
-Nie...nierozumiem.
-Powiedzmi,dlaczegociętotakobchodzi,pani-rzekł
-CopowiedziałaśHenrykowi?
niebezpieczniespokojnymgłosem.-Czyżniemówiłaś,że
-Ja...-Gwałtowniewciągnęłapowietrze,przypo-nieobchodzicię,ilebędęmiałwłożukobiet?
–
Dyskretnie.
-Niewiedziałem,żesąjakieśdodatkowewarunZnowująpocałował.Ogarnąłjąpłomieńizmusił
ki-zauważyłzsarkazmem.-Naprawdęnicciętowbrewwszystkiemu,byprzywarładoniego.Walczyła,
alenieobchodzi?
nieznim,leczzwłasnympragnieniem.
Ścisnęłojawgardle.
-Nicanic.
Postawiłjąnaziemiiodwróciłsięplecami.LeonieRozdział36
zagryzławargi,złanasiebie.
-Dlaczegochcesz,abymnietoobeszło?-spytałacicho.
-Żonępowinnoobchodzić-odparłspokojnie.
Obudziłichjakiśbezpańskipies,obwąchującim
-Żonyniepowinnosięobrażaćobecnościąkochanki.
stopy.Rolfzerwałsięzrykiem,udając,żeatakujezwierzę.
Rolfraptownieobróciłsięwjejstronę.
Piesbezczelniegapiłsięnaniego.Leoniezachichotała,a
-Niezamierzałemcięobrażać.Powiedziałemci,żejużRolfspojrzałnaniąurażony.
niejestmojąkochanką.
-Możepowinieneśgopoprosićoodejście?-podsunęłaz
-Gdybyśchciał,bymwtouwierzyła,milordzie,uśmiechem.
odesłałbyśją.
-Zróbtosama.
-Nieprośmnieoto,Leonie.
Poprosiła,alepieszkoleinaniąwytrzeszczyłoczy.
Postanowiłazapomniećodumie.
-Chybapowinniśmypozwolićmuzostać-pod
-Proszęcięoto.Jeślionanicdlaciebienieznaczy,dałasięLeonie.
przetoniemaszpowodu,byjązatrzymywać.
Rolfroześmiałsięcicho.
-Niebędziechciała...odjechać-odparłkrótko.
-Zapewnetakzrobi.
Odebrałatojakpoliczek.
Pochyliłsięizłożyłnajejwargachlekkipocałunek.
-Przedkładaszjejżyczenianadmoje?-Czekała,żecośJegooczyroześmiałysięciepłodoniej.Potem
opuściłjąnapowie,obieca,żeodeśleAmelię.Czekała,alesięniechwilęzapotrzebą,aLeonieopadła
napelerynęzodezwał.-Zatemodemnie,Rolfied'Ambert,doczekaszsięzadowolonymwestchnieniem.
Spędzilinocwukryciutylkowzgardy.
międzykamieniamiiruinamiwieży.Spałaspokojniei
-Będęmiałwięcej,pani.
bezpieczniewramionachRolfa.GniewipoczuciekrzywdyPrzyciągnąłjądosiebie.Zamknąłjejusta
mocnymzniknęłypodwpływemjegopragnienia.
pocałunkiem,poktórymogarnęłojądrżenie.NiemogłaOtymniemogłazapomnieć.Bezwzględuna
dopuścić,abyznowuzapanowałnadnią,byobudziłtewszystko,coichdzieliło,Rolfjejpożądał.Słabł
nawetjegoniezwykłeuczucia.
gniew.ŁagodziłotobólLeonie.
-Nienawidzęcię-wyszeptała,alenawetjejsamejtePrzezkrótkąchwilęwnocyuwierzyła,żejąkocha.
słowanieprzekonały.
Zatracałasięwtymuczuciu,jakwinnych,którewniej
-Zatembędęciękochałmimotwejnienawiści.
wzbudzał.Rumieniłasię,wspominającniecierpliwośćRolfa.Rozebrałjąprzyjejpomocy,aona
pomogłajemu.Kochalisiępowoli,smakująckażdąchwilę,
-Niezabilibycię,Leonie.Skrzywdzilibycię,alejesteśkażdądelikatnąpieszczotę.Niepotrafiłabysobie
zbytcenna,żebycięzabijać.
wyobrazić,żetenstrasznydzieńmiałbytakiwłaśnie
-Nieobchodziłoich,kimjestem,nieznaliteżmojejkoniec.
wartości,tegojestempewna.
-Rumienieczdradzatwojemyśli,kochana.
-Poznalibytwojąwartość,gdybyśpowiedziała,kimLeoniezarumieniłasięjeszczebardziej,aRolfroze-
jesteś.
śmiałsięzzadowoleniem.PomógłjejwstaćipoklepałjąpoStwierdziłtospokojnie,alecotomiało
znaczyć?
plecachwbardzozaborczysposób.
Niktnieliczyłbysięzjejnazwiskiem.Wtedyprzypomniała
-Idźizrób,comusisz-powiedziałzszerokimsobiereakcjerabusiów,kiedyzorientowalisię,żestoi
przeduśmiechem.-Zostaliśmytudłużej,niżzaplanonimiRolf.NawetzbytpewnysiebieDerekstracił
odwagę,wałem.
gdyzdałsobiesprawę,żeporwaliżonęCzarnegoWilka.
Odeszłapośpiesznie.Kiedywróciła,Rolfoporządzał
-Widzęteraz,żeprzeztelatażyłamwPershwickkonia.Byłodwróconydoniejplecamiiniesłyszałjej
wzupełnymodosobnieniu.Niewiedziałam,żetakiekroków.Zatrzymałasię,niepewna.Powrócił
niepokój.Nierzeczysięzdarzają.
mogłauwierzyćżeRolfnieukarzejejzato,żegouśpiła.
Rolfmruknąłzniedowierzaniem.
Przerażałająmyśl,żeznowusięrozgniewa.
-Jakmogłaśniewiedzieć?TwójsąsiadbyłjednymzPodeszłakilkakrokówistanęłatużzajego
plecami.
najgorszychzbirów,
Nieodwróciłsiędoniej.Splotładłoniezniepokoju.
-Sąsiad?Okimmówisz?
-Jaktosięstało,żeodnalazłeśmnietakprędko?-spytała,
-Aokimmogęmówić?-odpowiedziałpytaniemRolf.-
starającsięnadaćgłosowiobojętnebrzmienie.
OMontignymijegosynu.Niemawątpliwości,żejego
-Skuteczneokazałosięrozpytywanie.Widzianocię,gdywasaleteżbraliwtymudział.Towyjaśniałoby,
dlaczegozjeżdżałaśzgłównegotraktu.Kierunekbyłoczywisty,takobawialisięmnieprzyjąć.Sądzilina
pewno,żezatemniebyłotrudnoodnaleźćobozowisko,nawetpoprzybyłemtam,żebywymierzyćim
sprawiedliwość.
ciemku.Niespodziewałemsięjednak,żecięwnimnieLeonieznieruchomiała.
zastanę.
-Niewierzyszwto?
Odwróciłsiępowolidoniejizmierzyłjąwzrokiem.
-ZnałamMontignychcałeżycie.SirEdmondbyłdobrym
-Jestemci,panie,głębokowdzięczna,żemnieodnalazłeśsąsiadem,aAlain...
takszybko.
-Niewspominajmiotymmłodziku-przerwałjejostro
-Wiesz,dokądcięprowadzili?
Rolf.-Bezwzględunato,czywierzyszwto,czynie,
-Dopobliskiegozamku.Należydopana,który,stosującMontignybyliwinniwieluzbrodni.
Zachowywalitortury,wymuszaokup-mówiącto,zadrżała.-Jestemostrożność.Ichofiaryniewiedziały,
dokądjezabierająanipewna,żeocaliłeśmiżycie.
ktoodbieraokup.Pozatymzabicinie
mogąoniczymzaświadczyć.HenrykoddłuższegoczasuWierzchowiecwszedłmiędzydrzewa.Żachnęła
sięzotrzymywałskargizlejczęścikraju,aledopieroniedawnooburzenia.
udałosięzbrodniomprzypisaćnazwiska.
-Ależonwykonywałtylkomojerozkazy!
-Tonieuczciwe,żeoskarżaszczłowieka,któryumarłi
-Nieotochodzi!Byłaśpodjegoopieką.Powiniensięniemożesiębronić.
zastanowić,corobi,nimzjechałzgłównegotraktu.Ma
-Ajak,twoimzdaniem,umarł,pani?Wreszcieznalazłoszczęście,żewczorajgoniezabiłem.Dziś
wieczorem,gdysiędosyćludzidobrejwoli,którzyzdawalisobiesprawęzdotrzemydoCrewel,
dostaniedwadzieściabatów.Powinienjegopoczynań,abyzeznaćprzeciwniemupodprzysięgą.
byćwdzięczny,żetylkoryle.Wie,żeilepostąpił.
Zostałzabity,gdystawiałopórwczasiearesztowania.JegoLeonieogarnęłagroza.
synuciekł,zanimmożnabyłosprowadzićgonaproces.
-Proszę,byśgoniekarał,milordzie.Niktniepowinien
-Ależtoniemasensu.SirEdmondposiadałcałecierpiećzmojejwiny!-próbowałaprzekrzyczećtętent
Kempston.Czypotrzebowałzyskówzdobywanychwbrewkońskichkopyt.
prawu?
-Możeszprzyjąćnasiebiewinę,Leonie,isłusznieRolfwzruszyłramionami.
postąpisz,aleniebędzieszsięwtrącaładomoichsądów.
-ZaczasówStefanamiałowielewięcejkaszteli.
ZostanieukaranyzabeztroskęiniktmiwtymnieCzęśćznichmusiałopuścić.Podejrzewam,żesięgnął
przeszkodzi.
poniezgodnezprawemśrodki,żebyodzyskaćbogac
-Jakazatembędziemojakara,milordzie?
two,doktóregobyłprzyzwyczajony.Tenczłowiek
-Mamnadzieje,żewczorajodebrałaścennąlekcję.
zawszeżyłponadstan.
-Nieskażeszmnienachłostę?-spytałaostrymtonem.-
Leonieprzypomniałasobiepogłoskioekstrawa-Byłamrównienieroztropnajaksierżant.
ganckimtrybieżyciasirEdmonda.Wróciływpamięci
-Niekuśmnie,Leonie.Byłaśbardziejniżbeztroska-
niejasneplotkiorzeczach,októrychniechciałasłyszeć.
odparłtwardo.-PrzezciebieomalniepokłóciłemsięzCzybyłyprawdziwe?Niemogławtouwierzyć,
zwłaszczakrólem.
jeślichodzioAlaina.OjciecAlainamógłbyćzesputy,ale
-Nie-jęknęłaLeonie.
nieśmiały,tchórzliwyAlain?Nie.
-Ależtak.Nazwałemgokłamcą,gdyupierałsię,żenieNiebyłatojednaknajlepszaporanadyskusje.
schroniłaśsiępodjegoopiekę.
-Czyruszamy,milordzie?
-SłodkaMario!-Leoniezbladłajakpłótno.-Po-
-Podejrzewam,żeGuywystarczającodługoczekałnawiedziałamDamianowi,żeidędokróla,tylkopo
to,bywyznaczeniejegokary.Jedźmy.
opóźnićpościg.Niesądziłam,żenieuwierzyszHenrykowi,Dosiadłkonia,potemjąposadziłprzedsobą.
Kiedykiedycipowie,żemnietamniema.
ruszali,przytrzymałjąmocno.
-SirPiersprzysięgał,żeniewidziałcię,jakopuszczałaś
-Jakiejkary?Cozrobiłsierżant?
Westminster.Gdybyniezdałsobiesprawy,
-Naraziłcięnaniebezpieczeństwo.
żeniemarównieżpołowymoichludzi-szukająccię,Rozdział37
zburzyłbymdwórHenryka.
-NienazwałeśHenrykakłamcą,prawda?
-Nazwałem.
ZaczęłysiężniwanapolachCrewelprzeznaczonych
-Bożemiłosierny!Nigdyciniewybaczy!Cojadoużytkulorda.WCrewelbrakowałorządcy,któryby
uczyniłam?
nadzorowałpracęwieśniaków.Leoniemogłabysamatego
-Jużmiwybaczył-przyznałRolfłagodniej.-Niejestdoglądać,alepamiętającowrogościwioski,
postanowiłatakinieczuły.Uznałnawetżemojezachowaniebyłoniepróbować.Wyznaczyławięcrządcę
-obecnegowójtatejusprawiedliwione.Opowiedziałmiowaszejrozmowie.
wsi.Byłtowybórniesłychany,alelogiczny,ponieważChciał,żebymzrozumiałtwojepostępowanie.
Byłemchłopizpewnościąbędągosłuchać.
wściekły,gdydowiedziałemsię,żepotrafiłaśwyznaćSamapodjęłatędecyzję,gdyżRolfwyjechał.Nie
Henrykowi,dlaczegoniejesteśgotowamnieprzyjąć,byłogojużponaddwatygodnie.
alemnieotymniepowiedziałaś.
Nieobecnośćmężatotylkojednazwieluprzykrości,Zapadłacisza.
któreLeoniemusiaławycierpiećodowegowieczora,kiedy
-Terazsięokazało,żeniebyłoprawdąto,copo-GuyzBrentotrzymałdwadzieściabatów.Rolf
natychmiastwiedziałaśHenrykowi.
poegzekucjiwyruszyłpodWarlingijeszczeniepowrócił.
-Mówiłamprawdę.
KasztelWarlingznajdowałsiębardzodaleko,opięt-
-Czyżby?Przysięgałaśzeszłejnocy,żeniccięnienaściemilnapółnocodCrewel.Rozumiała,żeRolf
nicobchodzę.
mógłprzybyćdodomu,aletęskniłazanim.PrzyłapałasięLeonieotworzyłausta,jednakpowstrzymała
sięodnanasłuchiwaniustukotukopyt.Zastanawiałasięnadmówienia.Jużotymrozmawialiiniczego
nieosiągnęli.
wyruszeniemdoWarling,chociażwiedziała,żeRolfowitoWyraźnieprzedstawiłjejswojestanowisko.
Niezrezygnujebysięniepodobało.
zladyAmelii.Drugirazgootoniepoprosi.
TęsknotazaRolfemniebyłajedynąprzykrościąwRolfwestchnął.
jejżyciu.DrugąbyłastałaobecnośćladyAmelii.
-Niepróbujmnieuśpić,Leonie,inigdywięcejodemniePewnegowieczoraprzykolacjiodwołanosir
Eva-nieuciekaj.
rardaodstołu.Obiekobietyzostałysame,dzieliłojetylko
-Tak,milordzie.
pustekrzesło.
Niepowiedziałjużanisłowa.
LeoniestarałasięzachowywaćuprzejmiewobecAmelii,aleprzychodziłojejtoztrudem.Tamtakobieta
dosłowniepromieniałazadowoleniem.Leoniebyłazdumiona.Comogłobyćprzyczynątakiego
samopoczucia?
Tamtegowieczoraprzykolacji,gdysirEvarardwyszedł,AmeliapoprosiłaLeonieowywarłagodzący
Siebieteżprzeklinała,ponieważtakbardzojąobcho-mdłości.
dził,takbardzo.
-Czyniepowinnaśpozostaćwłożu,skorojesteśchora?-
GdynazajutrzprzybyłnastępnylistofAlainaMon-spytałajaLeonie.
tigny'ego,Leonieczułasięzbytudręczona,bysięnadnim
-Niemuszeleżeć!-roześmiałasięAmelia.-Nicminiezastanawiać.Wepchnęłagomiędzynotatkii
zapomniałaodolega,azamiesiącmiprzejdzie.Tylkoprzyposiłkachnim.Nacałytydzieńpopadław
melancholię.Jejzgryzotęczujęmdłości.
pogłębiłooburzenie,zorientowałasiębowiem,żeonateżLeonienatychmiastzrozumiała.
jestbrzemienna.
-Ocościchodzi,ladyAmelio.Oco?-LeoniechciałaFakt,żedziecinarodząsięwtymsamymczasie,
był
usunąćwszelkiewątpliwości.
bardzowymowny.Niebyłowtymnicniezwykłego,żelord
-Rolfnapewnocipowiedział!-zawołałazoburzeniemprosiłżonęowychowywaniejegobastardów.
ŻonanieAmelia.-Przecieżtegoniedasięukryć.
miałapowoduodmawiać,jeślidziecizostałypoczęteprzed
-Chceszpowiedzieć,żenosiszdzieckomojegomęża?-
ślubemichojca.AletozupełniecośinnegoprzyjąćdziecispytałaspokojnieLeonie.
poczętezinnymikobietamijużpozaślubinach.
-DzieckojestRolfa-odparłaAmelia.-NiewypierasięLeonieniesądziła,byRolfprosiłjąo
wychowywa-go.
niedzieckaAmelii,jednocześnieniewątpiła,żezechceNaglewszystkozaczęłodosiebiepasować.Nic
zatrzymaćdzieckoijegomatkęwpobliżu.Niebędzietodziwnego,żeRolfniechciałjejodesłać!Gdyto
zro-dzieckopoddanki.Chłopkamożesięspodziewać,żeojcieczumiała,poczułaniemalulgę.
zabierzedziecko,ponieważojciecjestwstaniezapewnićLeonieprzesunęłaspojrzeniemposzczupłym
cielemuowielelepszeżycieniżona.InaczejwprzypadkuAmelii.
Amelii.Onaniezrezygnujezdziecka,zatemRolfnie
-Kiedypoczęłaś?
zrezygnujezAmelii.
-Cotozaróżnica?
Przyszłośćzapowiadałasięcorazgorzej.Leoniepo-
-Odpowiedzmi,Amelio!Ameliawzruszyłaramionami.
rzuciłajużnadzieję,żepewnegodniaRolfjąodeśle-nie
-Ponadmiesiąctemu.
wtedy,gdyurodzimudziecko.RolfteżniepozwolijejLeonieszybkopoliczyła.Upłynąłmiesiąc,odkąd
odejść,kiedysięzorientuje,żedzieckojestwdrodze.
sprowadzonojązpowrotemdoCrewel.DokładnieWobectegooniczymmuniepowie.Możeudasię
pamiętałatęnoc,gdyRolfzgniewemopuściłjejkomnatę.
wyjechaćzCrewel,zanimjejciałozdradziprawdę.MożeNastępnegorankazastałaAmelięw
szczególniedobrymteżzdołaażdourodzeniadzieckazamknąćsięwnastroju.
Pershwick.Postanowiła,żeniedamupretekstu,żebyjąLeonieopuściłaAmeliębezjednegosłowa.Co
jejzatrzymał.
pozostało?Tąnocbyłanajgorszawjejżyciu.Samotna,Leoniemogładzielićsięmiłościąiswymdarem
le-płakałaikrzyczała,przeklinałaRolfaijegokłamstwa.
czenia,aleniepotrafiłaznieśćmyśliodzieleniusięmężemtaniegości.Comogłousprawiedliwićtak
nieuprzejmezinnakobietą.Dotejporyłudziłasię,żeAmeliaodejdzie.
zachowanie?Przecieżposłałponich.Zmarszczyłaczoło.
Teraztanadziejasięrozwiała.Czułasiętak,jakbypękłojej
-Nieprzyniosłeśmiwstydu,milordzie?
serce,bobólwpiersiniemijał,choćupływałdzieńza
-Jakto?
dniem.
Rolfrzuciłnabokhełmirękawice.Niespuszczał
PewnegopóźnegopopołudniadoCrewelprzybylisirwzrokuzLeonie.Stałaprzykominku,
wyprostowanaiBertrandijegonajstarszysyn,Reginald.Przywieźlisztywna.
wiadomość,żeRolfposłałponich,byspotkaćsięznimi
-PosłałeśposirBertrandaijegosyna.CosobiewłaśniewCrewel.BertrandbyłwasalemLeoniew
kasztelupomyślą,gdyichtakzlekceważysz?
Marhill,stojącymnajejziemiach.PozostałodlaniejRolfrozpromieniłsięwuśmiechuiszybkopokonał
tajemnicą,dlaczegojejmążchciałsięwidziećzdzielącąichodległość.
Bertrandem.
-Powiedziałemim,żejestemzmęczonyiporozmawiamMogłamyślećjużtylkoorym,żeRolfniebawem
znimirano.Zrozumieli.
wrócidodomu.Wzięłasięwkarbyizadałakilka
-Jakmogłeś?-syknęłaLeonie.-MusiszzejśćnadółiwłaściwychpytańoMarhilliożniwa,alepóźniej
nieporozmawiaćznimi.
umiałasobieprzypomnieć,cojejodpowiedziano.Nie
-Jużposzlispać,najmilsza,i...
potrafiłaskupićsięnaniczyminnym,tylkonaRolfie.
Umilkł,kiedydokomnatywszedłDamian.LeonieByłabardzozajęta.ZpomocąsirEvarardastarałasię
stłumiłagniewiodwróciłasięplecami,gdygiermekbawićgości,najlepiejjakumiała.Naszczęście
AmelianiepomagałRolfowizdjąćciężkązbroję.
zeszładogłównejsali.Zrobiłosiępóźno,aRolfawciążnieNietrwałotodługo.
było.Leonieprzygotowałakomnatydlagości,aleciwoleli
-Zmykajdołoża,chłopcze-powiedziałserdeczpozostaćwsali,ciekawi,pocowezwałichRolf.
nymtonemRolf.
Wreszcieusłyszano,żenadjeżdża.LeonieDamian,zdumiony,stanąłzotwartymiszerokopośpiesznie
przeprosiłasirBertrandaiodeszładoswojejustami,poczymszybkowyszedłzkomnaty.Jeszczenigdy
komnaty.Doszładowniosku,żeniemożestanąćtwarząwprzedtemRolfnieodezwałsiędoniegotak
uprzejmie.
twarzzRolfem,bodaupustnagromadzonemużalowi,toZadziwiające,jakpanzmieniałsięnawidok
żony.
zaśbyłoniedopomyśleniawobecnościwasala.
Leoniezaczekałanatrzaskzamykanychdrzwi,Bezpiecznieschowanawkomnacie,niemusiałaukrywać
odwróciłasięgwałtowniedomęża,gotowanatychmiastswychuczuć.
zrzucićciężarzpiersi.PowstrzymałjąwidokRolfawNiemiałaczasuprzygotowaćsiędobitwy.Rolf
koszuliipantalonach.Mocnemięśniedługichnóg,szerokaprzyszedłdoniejnatychmiast.Takszybko,że
uświadomiłapierś-wciążjązaskakiwało,żebyłaszerokamimozdjęciasobie,iżniepoświęciłdość
czasunaprzywi-pancerza-iwłosykręcącesięnagłowie
przywodziłynamyśl.żejestchłopcemimężczyznąnemReginaldemprzebiegłobardzopomyślnie.Po
jednocześnie.Toniesprawiedliwe,żemiałnaniątakskończonejrozmowieobajwezwaniprosilio
zezwolenienapotężnywpływ,iżzupełniezapominała,cochciałanatychmiastowyodjazd,ponieważ
chcącstawićsięwpowiedzieć.
Crewel,musielizostawićwkasztelugości.Rolfniekrył
-Tęskniłaśzamną,najdroższa.
zadowolenia.Byłotak,jakprzewidziałHenryk.Bertrand
-Myliszsię,milordzie-odparłasztywno.
miałkilkusynów,którzymoglimusięprzydać.Ludzie
-Kłamiesz.-Podszedłdoniejszybko,zanimmogłamuRolfaniepragnęlipodejmować
odpowiedzialnościzaumknąć.Podciągnąłjejbrodędogóryizajrzałwoczy.
rządzeniepozostałymikasztelami.Woleliwojaczkę.
Ciemnobrązoweoczyspoglądałyuważnie.-Jesteśzła,bo
-ComyśliszosirReginaldzie?Będziedobrymka-długomnieniebyło.
sztelanemWarling?
-Jestwielepowodów,dlaktórychjestemzła,milordzie,
-Wydajesięchętny,nawetzbytchętny-odparłThorpealetoniejestjedenznich.
ponamyśle.-DotejporymógłliczyćjedynienaMarhill,i
-Możeszmiopowiedziećonichjutro,Leonie,teraznietodopieropośmiercisirBertranda.Sądzę,że
będzieciporanazłość.
wierniesłużył,choćbypoto,byudowodnić,żejestwartPróbowałasięodsunąćodniego,aleRolf
Marhill,gdyjegoczasnadejdzie.
przyciągnąłjądosiebieipocałował.
-Zgadzamsię.TerazmusimytylkozdobyćWarling.
-Tęskniłemzatobą,Leonie.Boże,jakjazatobą
-Jeszczetydzieńlubdwa,imurypadną-orzekłThorpeztęskniłem-wyszeptałiprzesunąłwargamipo
jejpoprzekonaniem.-TrwająpracewtunelupodBlythe.Przedliczkukumiękkiemuzagłębieniuwszyi.
pierwszymiśniegamiKempstonbędziedobrzeJużbyłazgubiona.Niepowinnapozwolićmu,aby
zabezpieczone.Cowtedy?Jeśliwewszystkichtwoichznowutozrobił,aleponownieobudziłjej
pragnienie,mimodobrachzapanujepokój,niezostanienamjużnicdoroboty.
żaluirozgoryczenia.
Rolfrozpromieniłsięwuśmiechu.
-Jeślipotrzebujeszkobiety...idźdotamtejdrugiej
-Pozwólmicieszyćsięprzezjakiśczaspokojem,nimdamy...niemogę...
wyruszęnanastępnąwojnę.
-Niemaminnejkobiety.
-Całkiemmożliwe,żetakcisięspodobabyciepanemnaUległamu.Niepotrafiłapokonaćnamiętnościi
natęnocwłościach,iżniezechceszwyruszyć.
zaprzestaławalki.
Rolfnicnieodpowiedział.Zastanawiałsięnadprawdziwościątychsłów.Thorpewiedział,oczym
myśli.
-Wkażdymrazierozumiemtwojepostępowanie.
Rozdział38
Bardzorozsądniezrobiłeś,chcącwybadaćsirBertran-RolfopadłnakrzesłoiutkwiłwThorpe'a
badawczespojrzenie.Zawszechętnieradziłsięstaregoprzyjaciela.
SpotkaniezBertrandemzMarhillijegosy-daijegosyna,zanimbędzieszichpotrzebował.Prawdę
Thorpezakrztusiłsiękęsemchleba.
mówiąc,sądziłem,żewykorzystałeśtospotkaniejako
-Jakiekobiety?-spytałiudałomusięnieuśmiechnąć.
wymówkędozobaczeniasięzżoną.
-Wszystkie!Służebne,żonymoichżołnierzy.PrzezRolfuśmiechnąłsięszeroko,aThorpeparsknął.
wieletygodnikażdaznichzachowywałasię,jakbymbył
-Aniechto!Miałemracje!
trędowaty.Naglewszystkiesiędomnieuśmiechają.Lady
-Cieszęsię,gdycokolwiekmnietusprowadza-przyznał
BerthaprzyjechałapodWarling,żebyprzywieźćmiciastozRolf.
owocami,ażonaWarrenaprzesłałakwiaty.Kwiaty!
-CoonamyśliozaciągnięciudwóchsynówBertrandadoThorpeniepotrafiłdłużejukrywać
rozbawieniaizałogitwoichkaszteli?Przecieżmówił,żemajeszczeroześmiałsięgłośno.
jednegosyna,którynadasięnakasztelanaBlythe?
-Bezwątpieniapróbująwynagrodzićciposądzenieo
-JeszczeniepowiedziałemotymLeonie.
pobicieżonywnocpoślubną.TowłaśnieladyLeonieThorpewzniósłoczydogóry.
wyjaśniłacałenieporozumienie.Słyszałem,żebardzosię
-Cotysobiemyślisz,przyjacielu?SirBertrandjestjejrozgniewała,kiedysiędowiedziała,żeciebie
obwiniająoczłowiekiem.
to,couczyniłjejojciec.
-Wiem.
-Byłapobita.Ktotakmówi?
-Możepowinieneśnajpierwzniąporozmawiać,zanimThorpeprzestałsięuśmiechać.Rolfpobladł,
siedział
mutozaproponowałeś.
nieruchomy.
-Chciałem,alewczorajwnocy...niebyłoczasu.A
-Narany,Rolf,chceszmipowiedzieć,żeoniczymnierano...-uśmiechnąłsięczule-...spałataksłodko,
żeniewiedziałeś?Spędziłeśzniąnoc.Jakmogłeśniewiedzieć?
chciałemjejbudzić.Czymogłabysięsprzeciwić?Poprostu
-Kto?-powtórzyłRolfszeptem.
mocniejzwiązałemznamitęrodzinę.Ojciecbędzienadal
-LadyRoeseprzezchwilęwidziałajejtwarznazajutrz,pracowałdlaniej,synowiedlamnie.
gdyprzyszłypowaszeprześcieradła-odparłThorpe
-Kobietabardziejodmężczyznypotrafibyćzazdrosnaoniechętnie.
wszystko,codoniejnależy.
-Jakbardzobyłapobita?
Rolfzmarszczyłgniewnieczoło.
Thorpezdałsobiesprawę,żemusipowiedzieć
-Skądnagletylewieszokobietach?
wszystko.
-Najwyraźniejwiemowielewięcejodciebie.
-Widoczniebyłotoostrebicie.Słyszałem,żetwarzRolfmruknąłcośdosiebieiwyciągnąłrękępo
zimneladyLeoniebyłacałaopuchniętaiczarnaodsińców.
mięso,którewłaśnieprzyniosładostołusłużąca.Zauważył
WłaśnietenwidoktakwstrząsnąłladyRoese.Sądziła,jejuśmiechiodprowadziłjąspojrzeniem.
żetyjesteśzatoodpowiedzialny,więcniezamierzała
-Skorotylewieszokobietach-zwróciłsiędomilczeć.
Thorpe'a-powiedzmi,cozadiabełopętałwszystkiekobietywokółmnie.Niemówięomojejżonie.
-Wiedziałeśowszystkim,amimotonicminiedziłmniesilnyból.Dotknąłeśmojejopuchniętejtwarzy.
powiedziałeś?
Zachowałamsiętakbezzastanowienia.Musiałeśtowtedy
-Byłempewny,żewiesz.Wogólebymotymniezrozumieć,bonigdyniewspomniałeśotamtejranie.
wspomniał,gdybynieplotkii...
JejwściekłośćtrochęosłabiłagniewRolfa,aletylkoThorpeprzerwał,Rolfbowiemzerwałsięna
równetrochę.
nogiikilkomakrokamipokonałsalę.Wchwilępóźniej
-NigdyniewspominałemskaleczeniazadanegomiThorpewzdrygnąłsię,usłyszawszytrzaśnięciedrzwi
naTwoimnożykiem,Leonie,ponieważniebyłoważne.Twojagórze.
macochaostrzegłamnie,żezmuszonociędomałżeństwazemną,aleniepowiedziała,jak.Sądziłem,że
odmówionocikilkuposiłków.TozwykłepostępowaniewprzypadkuRozdział39
niechętnychpanienmłodych.
-Niebyłonatoczasu,milordzie-odparłazgoryczą.-
Mójojciecnieuprzedziłmnie,żewychodzęzamąż,prawieLeoniespojrzałazlękiemnastojącegonad
niąmęża.
ażdodniazaślubin.Jakzwyklebyłtakpijany,więcWyraźniebyłzjakiegośpowoduzagniewanyi
wpatrywał
bezmyślny.
sięwniąposępnie.
-Czypijaństwogousprawiedliwia?
-Dlaczegonigdyminiepowiedziałaś,cociuczyniono?
-Niepróbujęgousprawiedliwić.
-Uczyniono?-Czyżbyznowubyłpijany?-Gdybyś
-Zabicieczyteżzato,żejesteśmipoślubiona?-spytał
określiłtrochędokładniej...
ostrymtonem.
-Pobitocię!CzemuwszyscyotymwiedzieliopróczLeonieodwróciłasiędoniegoplecami,aleRolf
mnie?
chwyciłjązaramionaizmusiłdospojrzeniawtwarz.JegoLeonieznieruchomiała.Jejoczy
przypominałyoczybyłyczarneodgniewu.
wzburzonesrebrzystoszaremorze.Niebyłtojejulubiony
-Dlaczego,Leonie?Czemubyłemciażtakwstręttemat,aleprzecieżjużotymwiedział.
ny?Dlaczegomusianociępobić,żebyśzgodziłasię
-Mówiłamcijużprzedtem,żeniebędęwspominaćomniepoślubić?
tym,cosięstało-odparłalodowatymtonem.
Krzyczałnanią,jeszczebardziejplączącjejitak
-Dopioruna!Powieszmiwszystko!Powiedz,corozwichrzoneuczucia.Nieważne,żejąpobito.
Nieważne,zyskałaś,ukrywającprzedemnąfakt,iżciępobito!
żecierpiała.Urażonojegopróżność.Tylkotogo
-Ukrywając!-zawołałazewściekłością.-Niczegonieobchodziło.
ukrywałam,no,możetylkoprzedsirGuibertem,bo
-Bałamsięciebie,milordzie.Powiedzianomi,żechciałamzapobiecmorderstwu!Wiedziałeśo
wszystkim!
jesteśpotworem,ityleotobiewiedziałam.Sądziłam,Judytaprzyznała,żepowiedziałaci...Jaksądzisz,
dlaczegożechceszmniepoślubićwyłączniezzemsty,zewzglę-
zraniłamciętamtejnocy?Obu-
dunaszkody,któreciwyrządziłam.BiciebyłoniczymwWprzeciwnymraziezapomniałabyśoswej
porównaniuzkara,jakąspodziewałamsięotrzymaćodpierwszejmiłościiprzyjęłamnie.Chciałbym
usłyszećciebie.-Przerwałanachwilę.-Myślałam,żeprzetrzymamprawdę,pani,iniechrazbędziez
tymkoniec.Niepozwolę,bicie,alesięmyliłam.Tennikczemnikbyłbymniezabił,abypodejrzeniadłużej
zatruwałymiduszę.
gdybymnieprzysięgłanagróbmojejmatki,żeciępoślubię.
Leonieniemogłauwierzyćwjegosłowa.Jakśmiał
Ostatniesłowawypowiedziałazcałąnienawiścią,oskarżaćjąoniewierność,gdysam...
jakączuładoRicheraCalveleya.Rolfsądził,żetengniewWyprostowałasięgwałtownie,jejspojrzenie
przy-wzbudzałfakt,iżzmuszonojądoślubuznim.
brałobarwęlodu.
-Uważałaśmniezapotwora?
-Jeśliszukaszwymówki,abymnieoddalić,milor
-Owszem.
dzie,toniemusiszzadawaćsobieażtyletrudu.Będę
-Nadaltakuważasz?
szczęśliwa,mogącstądodjechać.
-Tegoniepowiedziałam.
OczyRolfazapłonęły,austaściągnęłysięwzłowie-
-Nie,oczywiście,żenie,alemuszęzakładać,żetakjest.
szcząkreskę.
Wprzeciwnymraziedlaczegociąglejesteśminiechętna?
-Niewątpię,żetobycisięspodobało,żono.
Czemuniechceszbyćmojążonąnaprawdę?
-Wistocie-przyznałalodowatymtonem.ByłgotówJegotonobudziłjejczujność.Jakiegowyznania
zerwaćichzwiązek.Jakżełatwowszystkoprzychodzioczekiwał?Wiemzrozumiała.Chciałrazjeszcze
usłyszećmężczyznom!
skarginaswojąkochankę.JakjejzazdrośćmusiałałechtaćPostąpiłkrokwjejkierunku.Byłapewna,że
jąude-jegopróżność!Niedamutejsatysfakcji.
rzy,takponuronaniąspoglądał.Stanąłnadniąnapięty,zSpuściławzrok.
zaciśniętymipięściamiioczamijakpłonącewęgle.
-Niejestemciniechętna,milordzie.Dlaczegotak
-Jeślimiałaśnadzieję,żesięznimpołączysz,tonasądzisz?
próżno-zapewniłjągniewnie.-Możliwe,żepewnegodnia
-Niejesteś?-spytałzironią.-Możezatemjesteśznudzimnietwójchłódioddalęcię,alenigdynie
będzieszchłodnaznatury?
jego.Najpierwgozabiję!
-Byćmoże-zgodziłasięszybko.Odwróciłsiędoniej
-Kogo?!-krzyknęła.
plecami.
-Montigny'ego!
-Amożekochaszinnego?
Leoniebyłatakzaskoczona,żeniewielebrakowało,
-Innego?-powtórzyłazniedowierzaniemiwybuchłaawybuchnęłabyśmiechem.Niestety,nie
roześmiałasię,gniewem.-Patrzcie,ktomówioinnych!TraktujępoważniewięcRolfspostrzegłtylkojej
zdumienie,itojeszczemojemałżeństwo,nawetjeślitytegonierobisz!
bardziejpobudziłojegogniew.
-Niechzapadnęsiępodziemię,jeślitoprawda!
-Sądziłaś,żeniewiedziałem,iżchodziotegomłodegonicponia?Wiedziałem,zanimciępoślubiłem!
Leoniepróbowałacośzrozumieć,aleniemogła.
-Myliszsię,milordzie-odpowiedziałatylko.
ciswójgrzech-powiedziałazulgą.-Źleciżyczyłam,a
-Zawszegokochałaś,pani.Dlategonastawiłaśswoichmoiludziewzięlitosobiedoserca.
poddanychprzeciwkomnieiniechciałaśmniepoślubić.
Rolfniewiedział,comyśleć.Chciałjejuwierzyć,aleDlategowciążmnienienawidzisz,ponieważ
należyszdoskoroniekochałaAlaina,dlaczegoniemogłapokochaćmnie,atęskniszdoniego!
jego?
Leonietymrazemwybuchnęłaśmiechem,coRolf
-Jeżelipowiedziałaśmiprawdę,Leonie,niemapowodu,przyjąłzezdumieniem.Jużniemogłasię
powstrzymaćBył
abyśmnienienawidziła.
zazdrosnyobiednegoAlaina.Cozaniedorzeczność!
-Ależnieczujęnienawiści,milordzie.
Uśmiechnęłasiędomęża.
-Nieaprobujeszmnietakże.
-Nielekceważętejsprawy,ponieważbezwątpieLeoniespuściłwzrok.
niaoddłuższegoczasupodejrzewaszmnieoto.Mu
-Mogłabymcięprzyjąć,milordzie,gdybychodziłotylkosiszjednakzrozumieć,żeAlainbyłtylko
przyjacielem.
ociebie.Aleprosiszmnie,abymprzyjęłanietylkociebie,aOwszem,wyobrażałamsobieniegdyś,że
mógłbyzotozbytwiele.
staćmoimmężem,alebyłotobardzodawnotemu,
-Cotomawszystkoznaczyć,kobieto?!-zapytał
kiedyonbyłjedynymmłodymczłowiekiem,jakiepodniesionymgłosem.
goznałam,ajapragnęłammałżonka.ŻyłamprzecieżLeonieniepodniosłaoczu.Rolfwpatrywałsięw
niązamkniętawPershwick.Tobyłotylkomarzenie.Szybprzezchwilę,apotemodwróciłsięiwyszedłz
komnaty.
koonimzapomniałam.Niestety,okazałosię,żeAlai-GdyustópschodówspostrzegłThorpe'a,
przypomniał
nowibrakujecharakteru,iwtedyprzestałampragnąćsobie,cowzbudziłojegogniew.Rozdrażnienie
męża.Mimotoniemogłamzerwaćznajomościdlateniezrozumiałąuwagążonypowiększyłojego
wściekłość.
go,żeonmiałróżnesłabostki,pozostaliśmywięcMusiałskończyćzsekretami,niepokojamii
przyjaciółmi.
nieporozumieniami.Wierzył,żepołożykresmęce,kiedyRolfwciążspoglądałnaniązponurąminą.
wrócidopoczątku.
-Mamciuwierzyć,żenastawiłaśswoichludziprzeciwkomnietylkozewzględunaprzyjaźń?
-Nieposzedłbyśnawojnędlaprzyjaciela?
Rozdział40
-Jesteśkobietą.
Leonieopanowałazłość.
-Otoniebędęsięspierać,milordzie.Faktemjest,Judytaodchyliłagłowędotyłu,chichocząc,gdyżenie
nastawiłammoichludziprzeciwtobie.Wdniu,ostrabrodaRicherazaczęładrapaćjejpiersi.Znalazłją
wwktórymAlainopowiedziałmi,comusięprzydaspiżarniiniesłuchającjejprotestów,przystąpiłdo
zwykłejrzyło,idowiedziałamsię,żeobejmujeszjegoziemie,zniągry.Rzuciłjąnaworkizziarnemi
opadłnanią,życzyłamci,abyśzapadłnaospę.Wreszciewyznałamtłumiącpocałunkamiwołanie,żeto
niemiejsceipora.
Jakibyłsilny,jakiokrutny!Byłokrutny,kiedyłagodniejejdotykał.Widziaławjegospojrzeniu,że
pragnieRoześmiałsię,aleumilkł,usłyszelibowiemzzazadaćjejból,jaktorobiłinnymkobietom.Nie
śmiałjednakdrzwiprzestraszonąsłużącą.
postępowaćzniąbrutalnie.Obojewiedzieli,żeniema
-Milady?
odwagi,aletymbardziejpodniecałająświadomość,do
-Co?!-zawołałaJudytazezłością.
czegojestzdolny.
-Milady-odezwałasiędrżącymgłosemsłużebna.-
Gdyzacząłzadzieraćspódnice,JudytajeszczerazPrzybyłpanizięć.Rolfd'Ambertjesttutaj.
zaprotestowała.Towłaśnielubiłnajbardziej.Opór.Zawsze
-Postawmnienanogi,kochany-powiedziałaJudyta.-
rozpalałmukrew.KiedyspotykalisięwumówionymMusisz,niestety,zaczekaćdowieczoru.Czegoten
diabeł
miejscu,zazwyczajczekałagozochotą,możebyłanawetchce?
zbytchętna.Lubiłdopadaćjejznienacka,braćwJudytapośpieszniepoprawiłagorsetiwłosy.Krzyk-
niezwykłychmiejscach,zwłaszczatam,gdziespodziewał
nęładosłużącej,żezachwilęprzyjdzieprzywitaćgościa.
się,iżmogąichodkryć,aonawobawieprzedtymbędzie
-Zniknęnajakiśczas-oświadczyłRicher-nawygopróbowałazniechęcić.
padek,gdybyprzywiózłzesobąswojąpanią.
-Niemożeszzaczekaćdowieczora,Richerze,Judytaspojrzałananiegozezdumieniem.Nigdyiprzyjść
domojejkomnaty,jaksięumówiliśmy?
przedtemniesłyszałaniepokojuwjegogłosie.ŚciągnęłaMruknąłcośtylko.
gniewniebrwi.Samapoczułaniepokój.
-Nielubięciębrać,gdytwójpijanymążchrapieobok.
-Takbędzienajlepiej.JeślilordKempstonzdobył
-Aledlategototakiepodniecające,kochany-wyszeptałauczuciemojejpasierbicy,nienależy
przypominaćjejJudyta.-Jeślisięobudzi,będziemyślał,żetomusięśni.
otobie.MogłaopowiedziećowszystkimmężowiSpojrzałnaniąsurowo,alewiedziała,żedogadzałoi
ktowie,jakbytosięskończyło.
ponuremupoczuciuhumoruRicheraprzyprawianierogówRolfd'AmbertstałwwielkiejsaliwMontwyn
ipanu,itowjegoobecności.Jejteżtoodpowiadało,czekałwrazzdwomarycerzami.Niebyłato
zwykławizyta.
ponieważzkażdymdniemcorazbardziejnienawidziłaJudytęprzeraziłponurywyraztwarzyRolfa.Nie
Williama.Sprawiałojejrozkosz,żeinnymężczyznabierzespostrzegławniejaniśladuserdeczności.
Nawetniejąwposiadanie,kiedyobokśpijejpijanymąż.
próbowałudawać,żeuśmiechasięnajejwidok.
-Wezmęcięteraz,apotemjeszczeraz-uśmiechZauważyła,żeLeonieniebyłozRolfem.Miała
nadzieję,żenąłsięposępnieRicheriprzywarłdoniejmocno.
jejnieobecnośćodbierzemutrochępewnościsiebie.
Jegożądzarozpaliłajejogień.Wiedział,żetakbę-
Judytazwdziękiempochyliłagłowęnapowitanie.
dzie.Rozsunęłauda,abymuulec,chociażwestchnęłaprzy
-PanieRolfie...
tymzudawanąrezygnacją.
-Twójmąż,pani.Jakdługokażemituczekać?
-Zrobisz,jakzechcesz,Richerze.Zawszetakjest.
-Czekać?Williamjestniedysponowany,sirRolfie.
Służbawie,żenienależymuprzeszkadzać.
-Proponujęzatem,abyśtoty,pani,muprzeszkomniezrozumiał.Terazprowadź.Natychmiastprzystąpię
dodziła.
tegoprzykregozadania.
Uśmiechnęłasiędoniegoczarująco.
Judytęogarniałacorazwiększapanika,kiedydni
-Aniemógłbyś,panie,mniewyjawićceluwizyty?
mijały,aRolfd'AmbertnieodstępowałodwyznaczonegoPóźniejpowiadomięowszystkimWilliama.
planu.Rozważałanawetmyślzabiciaaroganckiegolorda
-Raczejnie-odparłRolf.-ChcęrozmawiaćztwoimlubWilliama,alepierwszebyłoniemożliwe,a
drugie...W
mężem,pani,anieztobą.Obudziszgosama,pani,czyjarazieśmierciWilliamaLeoniedziedziczyła
wszystko,amamtozrobić?
Judytębywypędzonobezgroszaprzyduszy.Mogłabyć
-Naprawdęjestniedysponowany-upierałasięJudytazepewna,żeLeoniejużotozadba.
smutkiem.-Wątpię,czyciępozna,milordzie.
Gdybytylkowiedziała,cosprowadziłodoMontwyn
-Otakwczesnejporzejużjestpijany?-RolfmruknąłzlordaKempston!Nadalignorowałjejprośbyo
wyjaśnienia.
niesmakiem.
Richertwierdziłuparcie,żeniemasięczymprzejmować.
Judytawzruszyłaramionami.Dobrze,żeotymwie-DlaczegowięcRolfd'Ambertbyłtakigniewny?
Czemutakdział,niebędziejejjużwięcejniepokoił.
bezwzględniestarałsię,abyprzywrócićWilliamowi
-Tobardzoprzykraprawda,milordzie,żeWilliamświadomość?
rzadkobywatrzeźwy.
LordaMontwynumytoiostrzyżono,następniewy-
-Rozumiem.
kąpanowielokrotnie,mimojegoprzekleństwipróbRolfodwróciłsiędoswoichludzi.
odpędzeniaprześladowców.Nakarmionogo,najpierwtylko
-Zostaniemyipoczekamy,ażwytrzeźwieje.Zapoto,żebycałyposiłekzwrócił.Odmówionomu
wiadomciesirThorpe'a,żedziśniewrócimy.Niechwszystkiegoopróczmlekaiwody.Lekceważono
błaganiaojedziedoWarling!Dokata!-zawołałgniewnie.-Niecośmocniejszego,nawetwtedy,gdynie
mógłopanowaćwiadomo,jakdługotopotrwa!
drgawek.CałyczaswyczuwałosięwyraźniegniewJudytaztrudemukrywałastrach.
d'Amberta,niewiedziećjakutrzymywanywryzach.
-Czegochceszodmegomęża,milordzie?
Judytamogłajedyniestaćibezradniepatrzeć,jakCzarneoczyprzyglądałysięjejuważnie.
rozpadasięwszystko,coprzezlataosiągnęła.Miałatylko
-Tonietwojasprawa,pani.
nadzieję,żeprzezpijaństwoWilliamniebędziepamiętał
-Ale...niemożeszpoprostu...
niedawnejprzeszłości,akiedyRolfd'Ambertzostawiichw
-Nie!-przerwał.Ściszyłgłos.-Możelubiszżyciezspokoju,wróciznowudobutelki.
mężempijakiem?
-Oczywiście,żenie-przybrałaurażonąminę.-
Próbowałampowstrzymaćjegopijaństwo,aleoninaczejniepotrafi.Niemogłammupomóc.
-Będzieszmizatemwdzięczna,gdyjaciwtympomogę.
Dopilnuję,żebywkrótceprzestałpićidobrze
-Zadużosobiepozwalasz!-wybuchłWilliam,aleRozdział41
nawetniewstał.
Rolfzaczekał,ażdrzwisięzamknęły,iwbiłspojrzeniewMontwyna.
Rolfzeznużeniempotarłpoliczek.Miałdośćtej
-Poznajeszmnie?
komnaty,dośćtegożałosnegoczłowieka,któryprzepiłcałe
-Oczywiście,żeciępoznaję.Dopierocopoślubiłeśmojąswojeżycie.
córkę.Szkoda,żetaksięstało.
-Jeślichciałeśmniezabić,dlaczegoniezrobiłeś
-Dopieroco?
tegoodrazu?
-Cotoznaczy,panie?-spytałWilliam.
Rolfdziesiątkirazysłyszałtenlamentwciąguostat-
-Oddniamoichzaślubinztwojącórkąupłynęłytrzynichkilkuwyczerpującychdni.WilliamzMontwyn
użalał
miesiące.Wiedziałeśotym?
sięnadsobąibardzocierpiał.Jegodłoniejednakjużtak
-Trzymiesiące?-powtórzyłzniedowierzaniemWilliam.
bardzoniedrżały,akoszmarynocnezaczęłysięrozwiewać.
-Kiedytenczasminął?
Rolfdoszedłdowniosku,żeczekałwystarczająco
-Pamiętaszzaślubiny?-głosRolfastałsięzimnyjaklód.
długo.Odezwałsięwkońcu,wołającprzezcałąkomnatę,
-Tak,wwiększości.
przerażającMontwyna,jegosługi,swoichludziilady
-Aprzedtem?
Judytę.
-Podpisałeśintercyzę.
-Ponieważ,mójpanie-wycedziłRolf-chcę,że
-Ajeszczeprzedtem?-syknąłRolfipochyliłsięnadbyświedział,dlaczegopragnęcięzabić.
stołem.-ZanimprzybyłeśdoCrewel.
GłosRolfabyłtakpozbawionyemocji,żeWilliam
-Chwileczkę-westchnąłWilliamzirytacją.-Jeślimaszniepotrafiłuwierzyćwjegosłowa.Utkwiłw
d'Ambertacośdopowiedzenia,powiedz.Niemusiszmniedręczyć.
spojrzenielekkoprzekrwionychoczu.TegorankamimoJestembardzozmęczony.
jegoprotestówubranogo,posadzonosiłąprzystole,gdzie
-Chcęwiedziećdokładnie,czypamiętasz,cozrobiłeśczekałonaniegoobfiteśniadanie.Niepatrzyłna
nie,leczswojejcórce!
naczłowieka,któryponosiłodpowiedzialnośćzajegoWilliam,oszołomiony,pocierałskronie,próbując
żałosnystan.
cośsobieprzypomnieć.Couczynił,żetakrozgniewał
-Doprawdy,sirRolfie?-spytałzsarkazmem.-Bądźtakswojegozięcia?
dobryiwyjawmipowód.
-Pamiętam,żebyłanamniezła.Miałapowód-przyznał
-Williamie,nie!-zaniepokojonaJudytaruszyławichszczerze.
stronę.-Niedrażnijgo!
-Zła?-warknąłRolf.-Tylkojąrozzłościłeś?
-Topanimniedrażni-rzekłsurowymtonemRolfi
-Nicmnienieusprawiedliwia-odrzekłWilliamzewstał.-Wyjść,wszyscy!-poleciłiskinąłnasir
Piersa,skruchą.-Nieuprzedziłemjejozaślubinach,ponieważniepokazując,żeJudycietrzebabędzie
pomócwopuszczeniupamiętałemotym.Prawdęmówiąc,nadal
komnaty.
nieprzypominamsobie,abymotrzymałrozkazkrólawRolfzmarszczyłbrwi.Cośtusięniezgadzało.
Udrękasprawiepoślubieniaciebieprzezmojącórkę.
tegoczłowiekabyłaprawdziwa.
-Dokata!-krzyknąłrozsierdzonyRolf.-Wspo
-Cochceszmirzec,sirWilliamie?-spytałostrożminaszodrobiazgachpojejbrutalnympobiciu!
nieRolf.-Żeprzezcałyczaswierzyłeś,iżLeoniejestWilliamwstałpowoli.Jegotwarzwykrzywiał
gniew.
ztobą?
-Tosąnikczemnekłamstwa!Jakśmieszmiwmawiać...
-Bobyła-odpowiedziąbyłszept.
-Pobitoją,milordzie,zmuszonodopoślubieniamnie,jakRolfwestchnąłzniesmakiem.
miwkońcuwyznała.Samotymniewiedziałem,choć
-Gdybyśbyłtrzeźwywdniumojegoprzyjazdu,wiedzieliwszyscywokółmnie.
zabiłbymcięzaból,jakisprawiłeśswojejcórce.TerazWilliampobladłjakpłótno.
tylkomiciebieżal.
-Toniemożliwe.
Odwróciłsięiruszyłwstronędrzwi.
-Niemożliwe,żeniepamiętasz,czyżepopełniłeśtak
-Zaczekaj!Niewiem,ktowymyśliłtylekłamstwhaniebnyczyn?
omojejLeonie,aleJudytamożecipowiedzieć...
Williampotrząsnąłgłową.
Rolfodwróciłsięgwałtownieispojrzałpłonącymi
-Zapewniamcię,pamiętamczynie,nigdybymnieoczyma.
skrzywdziłtegodziecka.Onajestwszystkim,comi
-Głupcze!TosamaLeoniemipowiedziała!
pozostałopomojejElżbiecie.Niemógłbymjejskrzywdzić.
-Nie!Namiłośćboską,nie!Niechtarękamiodpadnie,Zabardzojąkocham.
jeślikiedykolwiekjątknąłem.Przysięgam!
-Kochaszją?-Rolfspytałzezdumieniem.-Kochaszją
-Niechpomyślę!-przerwałmuRolfiWilliamumilkł.-
takbardzo,żeoddaliłeśodsiebieizapomniałeśoniejnaKtobyłztobą,gdypowiedziałeśLeonie,że
musiwyjśćzacałelata?
mnie?
-Cotozakłamstwa?-zaprotestowałWilliam.-Ja...
-Ledwiesobieprzypominam,żetambyłem,atyodesłałemjąnajakiśczas...wcierpieniuirozpaczy,tak,
tooczekujesz...
pamiętam.Alenienadługo...Niemógłbymzbytdługo
-Pomyśl,milordzie!
przebywaćzdalaodmojegojedynegodziecka.Była...-
-Byłasłużba...człowiekLeonie,Guibert...mojażona...
przycisnąłpalcedoskroni,próbująccośsobieprzypomnieć.
Toniemiałosensu.LudzieLeoniebyjejnieskrzywdzili,
-Judytaprzysięgała...Leoniebyłazajęta...Ja...JudytaaJudytaniebyłanatylesilna,abytakjąpobić.Sir
Guibertprzysięgała...Bożewniebiosach!-jęknął.-Niepoznałembyjejnietknął.
jejtamtegodniawPershwick!Niepamiętam,abym
-CoLeoniepowiedziała,kiedyprzekazałeśjejnowiny?
widział,jakmojaLeoniedorasta!-SpojrzałnaRolfaCzypróbowałaopuścićPershwick?
osłupiały,jakbyoczekiwałodniegojakichśwyjaśnień.
-Powiedziałemcijuż,żebyłazła.Nieodezwałasiędomnieanisłowem,apotemuciekładoswojej
komnaty.Czywyszłastamtądprzedporankiemnastępnegozapomniał.Porzuciłjąwrzeczywistościprzez
rozpacz,dnia,niewiem.
słabąwolęikobietę,któranimkierowałaiztakąłatwością
-Niepróbowałeśzniąpomówić?-spytałgniewokłamywała.
nieRolf.Cosiędziałoztymczłowiekiem?
Nagleprzypomniałomusięzbytwiele.OgarnęłagoWilliampochyliłgłowęwrozpaczy.
furia.Toonbyłwszystkiemuwinien.Ondopuścił,abytak
-Judytauważała,żenicdobregoztegoniewysięstało,pozwoliłżonieintrygantce,abyzapanowałanad
niknie,ponieważmojeniewybaczalnezapominal-całymjegożyciem.
stwosprawiłoprzykrośćLeonie.Nalegała,abymjejKiedyJudytaweszładokomnaty,napotkałamor-
zostawiłtęsprawę-powiedziałWilliamłamiącymsięderczespojrzeniemężainatychmiastzrozumiała,
żewjakiśgłosem.-Twierdziła,żetylkobędęprzeszkadzał
sposóbodkrytojejmatactwa.Tymrazemniemogłaobronićwprzygotowaniach.SkłoniłaGuiberta,żeby
zabrał
siękłamstwem,ponieważWilliambyłtrzeźwy.Niemnienapolowanie.Widzisz?Zaczynamsobieprzy
widziałagotakimoddnia,wktórymodkrył,żeintrygamipominać.
doprowadziłagodozaślubin.MusiałaoddaćsięwjegoręceRolfpodszedłdodrzwiiprzywołałsir
Piersa.
iwalczyćoczas,ażzostanąsami,awówczasnakłonigo,
-GdziezaprowadziłeśladyJudytę?
żebyznowuzacząłpić.
-Nadół.
Bałasięnaprawdę.Rzuciłasiędomęża.Oczami
-Przyprowadźją.Szybko.Jestkobietą-zwróciłsiędopełnymiłezspojrzałananiegobłagalnie.
Williama.-Którysługabezwahaniawypełnijejrozkazy?
-Williamie,bezwzględunato,cotwoimzdaniem,
-Wszyscy-odparłWilliam.-Przyznajęzewstydem,żezrobiłam,nadaljestemtwojążoną.Dobrzecisłu
nieprzypominamsobie,kiedyostatnirazbezpośredniożyłam...
wydawałemrozkazymoimludziom.
Uderzenierękiprzewróciłojąnapodłogę.
-Chceszpowiedzieć,żetwojażonaodlatsprawujerządy
-Dobrzemisłużyłaś?OdtwoichusługmałoniewMontwyn?-spytałRolfzniedowierzaniem.
umarłem!-zawołał.
-Musiałotakbyć-wyszeptałWilliam.
Judytaprzesunęłapalcamipopiekącympoliczku.W
Jegomózgdziałabardzowolno,alejednostawałożołądkupoczułaskurcz,przypomniałasobie,jak
ostatnirazsiędlaniegojasne.Gdybyuwierzyłzięciowi,Judytabyłająpobił.ZapomniałaoRolfie.
Przeszywałojąpełnenietylkowinnaoszukańczegozmuszeniagodonienawiścispojrzeniemęża.
Wiedziała,żenieokażejejmałżeństwa,aotymdobrzepamiętał,alerównieżdo-
łaski.Abysięocalić,musiałakłamać.
prowadziładooddaleniajegocórki.Niewiedział,jakjejsię
-Niktcięniepotrafiłpowstrzymaćodpicia,Williamie-
toudało,alezrobiłato.
powiedziała.-Niepodobałomisięto,alecomiałamrobić?
MężaLeonierozjuszyłbólzadanyjejwdniuzaślu-
-Kłamiesz!-syknął.Skuliłasię,gdypostąpiłkrokwjejbin,aleWilliamaogarnęłarozpacznamyślo
cierpieniu,stronę.-Zachęcałaśmniedopicia.Sądzisz,żejakimusiałaznosić,myśląc,żejejojcieconiej
teraztegonierozumiem?Zabrakłojedynejosoby,która
-Dlaczegokazałaśpobićmojążonę?-spytał
mogłamipomóc.Dopilnowałaśtego.Upewniłaśsię,żeniezwodniczospokojnymgłosem.
wróci.Tymczasemokłamywałaśmnie,przekonywałaś,żeSpojrzenieJudytyuciekłowstronęWilliama.
Pa-częstojąwiduje.DlaczegotrzymałaśLeoniezdalaodetrzyłanajegoreakcję.Twarzmężaniczego
niezdradzała.
mnie?
Czyjużwiedziałobiciu?WróciłaspojrzeniemdoRolfa.
Judytazamarłazprzerażenia.Wjakisposóbsiętego
-Byłotokonieczne-odparła,broniącsię.-Niechciaładomyślił?Zrozpaczona,wykorzystałapierwszą
myśl,jakaciępoślubić.Jaksądzisz,czymogłamsprzeciwićsięwolijejprzyszładogłowy.
króla?
-Zrobiłamtodlaciebieidlaniej.Niewidzisz,jaka
-Wzięłaśtonasiebie...bezzgodyswojegopana?
byłabyzdruzgotana,gdybywidywałacięwtakimstanie?
-dopytywałsięłagodnieRolf.
Próbowałamuchronićjąprzedwstydem.Osłonićjej
-Niemogłamnanimpolegać,żezaprowadzijądoniewinność.
ołtarza-powiedziałazpogardą,którejniepotrafiłaukryć.-
-NakrewChrystusa!BierzeszmniezakompletnegoRozkazykrólatrzebawykonać.
głupca?-warknąłWilliam.-Chroniłaśtylkoswoją
-Byłprzecieżinnysposób!-zawołałzfuriąRolf.-
nikczemnąosobę!Wiedziałaś,żeniechcęmiećztobąnicMogłaśmniezawiadomićimniezostawićtę
sprawę!
wspólnego!Wiedziałaś,żenatychmiastbymcięwypędził,Judytaspojrzałananiegozniedowierzaniem.
gdybymtylkotrochęoprzytomniał.Dlategotrzymałaśmnie
-Ośmielaszsięroztrząsaćsposoby,gdytymczasembezzmysłów.Jestemprzekonany,żemojacórka
chodziłociwyłącznieojejziemie.Powiedziałamci,pozostawałazdaleka,ponieważwyraźniedałaśjej
dopanie,żezmuszonojądopoślubieniaciebie.Dostałeś,zrozumienia,żeniejesttumilewidzianym
gościem.
czegochciałeś.Cotozaróżnica,wjakisposóbtosięZobaczyłprawdęwoczachJudytyiwyciągnąłdo
stało?
niejręce.
Rolfpowstrzymałsięostatkiemwoli,żebyjejnieRolfgopowstrzymał.Nieleżałowjegonaturzesta-
uderzyć.
niezbokuibierneprzyglądaniesiębiciukobiety,chociaż
-Nicotymniewiesz.
dobrzewiedział,jakWilliampostąpizniąpóźniej,gdyjuż
-Rzeczywiście!-zawołałazironią.Czemutaksięzostanąsamiiniktmuwtymnieprzeszkodzi.
złościł?Miałajużdośćtejrozmowy.-Najpierwchciałeś
-Milordzie,muszęzamienićzniąsłowo-tonRolkupićPershwick,późniejpoprosiłeśorękęLeonie.
Kiedyfawyraźniewskazywał:'zanimzrobiszznią,cozeodrzuciłamobietwojeprośby,dopierowtedy
zwróciłeśsięchcesz".
opomocdokróla.
Williamztrudemsięopanował.ByłwinienRolfowiGdysłowaprzebrzmiały,Judytapobladła.
przysługę.
-Toznaczy...
RolfpodałrękęJudycieipomógłjejwstać.
-Judyto-przerwałjejjąkanieWilliamiwestchnął
zeznużeniem.-Ileoświadczynodrzuciłaśwmoimimienie.MusiałbrutalniepobićLeonie.Jegodrobna
żonanieniu?OdjakdawnatrzymałaśLeoniewpanieńskimstanie?
mogłaobronićsięprzedczłowiekiemtegowzrostuiwagi.
-Niechciaławychodzićzamąż-zapewniłagoJakabyładzielnainierozsądna,sądząc,żezniesieJudyta.
-Niewidziałampowodu,abyrezygnować...
uderzeniategopotwora!Niemiałażadnychszans,dlategojejziemiebyłydobrzeuprawiane.Dlaczego
ktośinnyCalveleyteżichniebędziemiał.
miałbyczerpaćznichzyski?
KiedyRicherzobaczyłwyrazoczuRolfad'Amberta,Obajwpatrywalisięwniąbezsłowa.
odrazudomyśliłsię,pocogoszukano.Przezchwilę
-Czyzrobiłamcośzłego?-spytała.-Mówiłamjuż,żeprzeklinałwduchupodłąkobietę,którabez
wahaniarzuciłaLeonieniechciałamęża.ZjakiegoinnegopowodugoWilkowinapożarcie.Przecieżgdy
JudytarozkazałamuodmówiłabyrękilordowiKempston?
pobićcórkęlordaWilliama,niemiałwątpliwości,coztego
-Miałapowody,bymiodmówić,októrychniemaszmożewyniknąć.
pojęcia-wtrąciłchłodnoRolf.-Pani,to,cozrobiłaśSpodobałomusiętonowedoświadczenie,
ponieważLeonie,zasługuje...aleniejesttomojasprawa.Żądamdamabyłaszlachetnieurodzona,alejej
urodzenietylkowydaniamiczłowieka,którywykonujetwojeprzyniosłomuklęskę.Niemiałoznaczenia,
ktowydałmurozkazy...wszystkierozkazy.
rozkazy.Wcałymkrólestwieniktbysięniezawahał,żebyZadarładumniegłowę.
gozabićzato,iżpodniósłrękęnapanią.Terazstanąłprzed
-Niematuczłowieka,któryzawahałbysię...
nimjejmąż.
Williamuderzyłjąjeszczeraz.
Richerzacząłsiępocić.Zastanawiałsię,jakaśmierć
-Powiedzmu,cochcewiedzieć,albo...
jestmupisana,bozobaczyłjąwoczachpana.Mogłabyć
-RicherCalveley!-Judytabezwahaniawyrzuciłastrasznymwyczekiwaniemnakoniecpodczasniez
siebienazwisko,mającnadzieję,żezyskawtenspokończącychsiętortur.Niktbytemuniezapobiegł.
Otaczalisóbodrobinęwyrozumiałości.NiepoświęciłaRiche-goludzie,którzywykonywalijegorozkazy,
ależadenzrowinawetmyśliiniemiałazamiarugoosłaniać.-
nichnicośmieliłbysięzaatakowaćczłowiekaposturyTosierżantmoichzbrojnych.Byłologiczne,żeon
zmud'Amberta.Richeraogarnęłoprzerażenie.Wiedział,żenicsiLeoniedozaślubin,ponieważdobrze
wiedziała,doniezmienitego,comasięstać.
czegojestzdolny.
-RicherCalveley?-Rolfnawetnieczekałnapo-Rolfodwróciłsięiopuściłkomnatę,zostawiając
twierdzenie.Wyczułstrachtamtego.MówiłzadziwiającoWilliamasamego,abymógłporachowaćsięz
żonąwedługspokojnie,alejegosłowabrzmiałyjeszczebardziejswojejwoli.
złowieszczo.-Zabijęcięzato,cozrobiłeśmojejpani.
KiedyRolfznalazłRicheraCalveleyawkwaterzezeDobądźmiecza.
swymiludźmi,przybrałinnywyraztwarzy.UkryłswójPochwiliRicheruświadomiłsobie,żespotkało
gogniew.Tenczłowiekbyłwysokiipotężny.Umięśnioneszczęście.Zakręciłomusięwgłowie,bo
pomyślał,żemożeramionaiszerokapierś.Olbrzymiedłotymrazemnieczekagośmierć,Lordnie
zamierzał
wykorzystaćswojejrangi.Chciałznimwalczyćuczciwie,tymbardziejżeniezałożyłzbroi,aRichtera
osobistepowody,abytuzostać.Niezamierzałodjeżdżać,mogłaochronićprzedciosamigrubaskórzana
kurtka.
dopókiniezabijeczłowiekaodpowiedzialnegozatęRichermiałszansewygrać,alegnębiłagomyśl,że
odmianęlosu.Jużprawiegomiał,wtedygdypodpaliłmłynzarazumrze.Tozaprzepaściłoteszanse,
psułoszyki,wCrewelidopadłRolfatam,gdziestanowiłłatwycel.
odbierałosiły.Dobyłmieczaizamachnąłsięszeroko.
Pechsprawił,żestrzałanietrafiławewłaściwemiejsce.
MieczRolfaprzypierwszympchnięciudotarłdoZbytdługotrwałoczekanie,ażspotkaswojąofiaręz
celu.Przebiłgładkomięśnieikości,przeszyłserce.Rolfniedalaodarmiialbobezeskorty.Gdybyudało
sięprzydybaćpoczułodrobinyżalu,żegozabił.Wyobrażałsobied'Ambertabezochrony,ludzieAlaina
beztrudubygocierpienieLeoniepodciosamitychbrutalnychdłoni.
zabili.WtedyAlainpoślubiłbyLeonieiodzyskałwszystko,Odwróciłsięiodszedł,nimwielkieciało
Calveleyazwaliłocostracił.
sięnapodłogę.
ToErneispowiedziałmu,żepoddaniLeoniewy-rządzaliszkodywmajątkachCzarnegoWilka.JakAlain
kochałzatoLeonie!RównieżErneiswyjawiłmu,żeRozdział42
zmuszonojądopoślubieniad'Amberta.PoczątkowoAlainwpadłwewściekłość.Późniejdoszedłdo
wniosku,żetakjestnawetlepiej.Skorojązmuszonodozaślubin,zŁąkęporastałyletniekwiaty.
Ogrzewałojapopołu-pewnościąnienawidzitegoczłowiekarówniemocnojakon.
dniowesłońce.Otaczającylasstałciemnyiponury.WśródByłabyładnąwdową.Późniejwyjdzieza
niegozamążizadrzewkryłosięośmiuludziikonie.
jejpośrednictwemAlainzwrócisiędokrólaołaskę.PlanAlainMontignyzzadowoleniemobejrzałsię
zasie-miałszansepowodzenia,jakiżbowiemmężczyzna,choćbybieistwierdził,żeniewidaćjego
siedmiuzbrojnych.
król,mógłbysięoprzećsłodyczyiczarowiLeonie,akiedyTowarzyszyłamugrupazłodzieiirycerzybez
ziemi,takichbędzietrzeba-jejpięknemuciału?
jakon.Płaciłzaichpotrzebypieniędzmi,którekradłdlaAlainwpatrywałsięwlasjakgłodnyjastrząb.
TymniegorządcaCrewel.Niestety,zabrakłotychzdobywanychrazemmusiałaprzyjść.Niebyłołatwo
znaleźćposłańcabeztrudumarek,kiedyodkrytomachinacjeErneisa.Alaingotowegozanieśćjej
wiadomość,ponieważchłopibylipozbyłsięgoszybko,gdyżprzestałmubyćprzydatny.Dozadowoleniz
nowegopana.Tylkojedenczłowiekchętnietejporygniewałogo,żetoLeonieprzyłapałajegozgodziłsię
pójśćdoLeonie,innidobrzepamiętaliciężkączłowieka.
rękęAlainaimoglibypowiadomićd'AmbertaojegoAlainrozpaczliwiepotrzebowałpieniędzy.Kilku
obecności.Alainprzysięgał,żeprzypomniimotym,gdypodróżnych,którychograbilijegoludzie,miało
przysobietylkoponowniezostaniepanemCrewel.
prawiepustesakiewki.Niewystarczyło,żebynakarmićLeonienieodpowiedziałanajegodwapierwsze
jegobandę.Chcielisięprzenieśćnapołudnie,nabardziejuczęszczanetrakty,aleAlainmiał
listy,alebezwątpieniabyłojejtrudnospotkaćsięznimwidziała.Wydawałosięjej,żeupłynęłowięcej
czasu,samnasam.jaktegożądał.D'AmbertwyjechałzCrewel,ponieważdoświadczyłaiwidziaław
rymokresiewięcejniżdlategoAlain,gotowy,czekałjejprzybycia...gotowyiprzezcałeżycie.JakAlain
radziłsobieodtamtejpory?
niespokojny.JegoludzitrawiłgłóditrudnobyłoutrzymaćPodejrzewała,żejegoobecnośćwtejokolicy
mogłaichwryzach.Corazgorzejznosilizapewnienia,żezdobędąoznaczaćjednązdwóchrzeczy:albo
jużnieuciekał,bowiększebogactwa,jeślijeszczeuzbrojąsięwcierpliwość.
miałnadziejęnauzyskaniekrólewskiegoprzebaczenia,alboDużyokuprozwiązałbykłopotyAlainai
utrzymał
byłwtakrozpaczliwejsytuacji,żeprzebywaniewpobliżuprzynimludzi.Czypowinienuprzedzić
Leonie,żedawnegodomuwydawałomusięmniejniebezpieczneniżzamierzażądaćzaniąokupu?Gdyby
zgodziłasięznimgdzieindziej.BiednyAlain!
pojechać,wielebytoułatwiło.WkońcuniemusiałmówićKiedywidzielisięporazostatni,chłodne
zimowejejwszystkiego.Przedstawijejtylkoczęśćplanu.
słońcerozjaśniałomuzłotelokiizaróżowiłopulchneTętentkoninadjeżdżającychzniewłaściwegokie-
policzki.Wyglądałnamniejniżdwadzieścialat.Teraz,gdyrunkuwywołałpanikęAlaina,aleuspokoił
się,ujrzawszyzbliżyłasiędoniego,zkonsternacjąspostrzegła,jakijestLeonie.Przybyładolasuz
eskortą,alenadjeżdżałaodwynędzniały.Wjegorysachzauważyłazmęczenie,aleoczystronyswojego
kasztelu.Towarzyszylijejzbrojniwspoglądałyzukosa,przebiegle,cowzbudziłojejczujność.
barwachPershwick.
-Alainie-przywitałagopowściągliwie,gdypoPootrzymaniutrzeciejwiadomościodAlainaLeonie
mógłjejzsiąśćzkonia.-Sądziłam,żezamierzaszponatychmiastwyruszyładoPershwick.Tamzwolniła
zostaćwIrlandii.
eskortę,tłumacząc,żewrócidoCrewelzwłasnymiUśmiechnąłsięzrozgoryczeniem.
zbrojnymi,zamierzabowiemwPershwickspędzićnoc.Nie
-Zamierzałem.Kiedyjednaktamprzybyłem,okazałosię,chciała,żebyktóryśzludziRolfapowiedział
mu,iżżemoikrewniacypopierająHenryka.Niktniechciałsiępotajemniespotykasięzmężczyzną.Nie
zamierzałateżnarażać,udzielającmipomocy.PomogliminatomiastjakodpisywaćnalistyAlaina,a
rozmowabyłajedynymnajszybciejwyjechać.
sposobemnapowstrzymaniego.
-Przykromi-powiedziałaLeoniezewspółczuciem,aleNiemogłaopuścićPershwicksama.SirGuibert
na-musiałacośwyjaśnić.-Nigdyminiemówiłeś,ococięlegał,abyzabrałazesobąconajmniejsześciu
ludzi,ioskarżono.Słyszałamróżnerzeczy...
obstawałprzytymstanowczo.Bylitojejzbrojniikiedy
-Samekłamstwa-przerwałjejszybko.Uśmiechnąłsiękazałaimzaczekaćnaskrajulasu,żadenznich
sięnieciepło.-Jakmilocięwidzieć,Leonie!Dobrzesięmiewasz?
sprzeciwił.
Wyglądanato,żeniejestciźleuCzarnegoWilka.
Pozostającwzasięguwzrokuswojejstraży,powoli
-Traktujemniewłaściwie-odparłasztywno.-NiechcęopodjechaładoAlaina.Sercebiłojejcoraz
mocniej,gdynimmówić.Dlaczegotuprzybyłeś?
zbliżałasiędoczłowieka,któregoodpółrokunieSpojrzałnaniązbityztropu.
Naglewszystkozrozumiałaiogarnęłyjąmdłości.
-Niedomyślaszsię?KiedyusłyszałemotwoimPierwszylistAlainaotrzymałaniedługopozranieniu
Rolfa.
małżeństwie,cierpiałemwrazztobą.Sądziłem,żeucieszyAlainmógłtambyć.Towłaśnieonmógł
wystrzelićstrzałę.
cięmojapomoc.
-Alainie-zaczęłaostrożnie.-Źlemniezrozumiałeś..
-Dziękujęci,niepotrzebujępomocy-powiedziała
-Cicho!-syknąłiznieruchomiał.Powiodłaspojrzeniemuprzejmie.
zajegowzrokiemispostrzegłamężanadjeżdżającego
-Jesteśznimszczęśliwa?
samotnieodstronylasu.
Zesmutkiemodwróciłagłowę.
-Niewciągajwtoswoichzbrojnych!-zawołałAlain
-Niemogępowiedzieć,żejestemszczęśliwa,alepodniecony.-Moiludziełatwosobieznimporadzą.
nictegoniezmieni.
-Cotakiego?
-Mogłabyśucieczemną,Leonie.
Niewidziałanikogowpobliżupolany.GdyAlainZaskoczona,odwróciłasięwjegostronę.Wcześniej
głośnozagwizdał,zrozumiała,żeRolfznalazłsięwzastanawiałasięnaducieczką,aleponieważRolfnie
miał
niebezpieczeństwie.
zamiarujejpuścić,napewnobyjąodszukał.Potrzebowała
-Alainie!NiewolnociatakowaćRolfa!
bezpiecznegoschronienia,tylkożeAlainniemógłgojej
-Ciszej,Leonie-powiedziałAlainspokojnie.-Tobędziezapewnić.
proste.-Zawołałprzezpolanę:-Zostańtam,gdziejesteś,
-Jakiemaszplany?
d'Ambert!Straciłeśto,cotwoje.
Spytałagozciekawości,aleonpotraktowałjejsłowajakRolfjużzauważyłdwojeobejmującychsię
kochanków.
zgodę.
Takiejprawdysielękał.WróciłdoCrewel,aby
-Niepożałujeszswojejdecyzji-obiecałzuśmiechemiopowiedziećjejoojcu,kiedydowiedziałsię,że
wyjechaławziąłjąwramiona.-Przysięgam,żedamciszczęście!
doPershwick.Potemznalazłnastolikuwiadomośćod
-Alain!-zawołałazprzerażeniem,odpychającgoodAlainaMontigny'ego.Pokrótkichposzukiwaniach
odkrył
siebie.-Jestemzamężna.
jeszczejednąkartkę.Dwalistypotwierdzałyjejwinę,ato,
-Tenbłąddasięszybkonaprawić-przyrzekł,mocnojącoterazwidział,byłoostatecznymdowodem.
tulącdosiebie.
-Puśćją,Montigny!
Leoniezamarła.
-Odjedziezemną!-zawołałszyderczoAlain.
-Oczymtymówisz?
Leonieażzachłysnęłasięzoburzenia.Potem
-Twójmążcodziennienarażażycie-odrzekłspokojnie.-
wszystkozaczęłosiędziaćtakszybko,żeniebyłoczasunaNawetterazprowadziwojnęzmoimi
wasalami.
zaprzeczaniesłowomAlaina.
-Wasalamitwojegoojca.
ZbrojniLeoniewsiedlinakonieiruszyliwichstro-
-Totosamo-zauważył.-Człowiekwbitwie...zginie,itowkrótce.
nę.BliżejukryciludzieAlainawybieglispomiędzydrzew.
-Uwierzyłwnajgorsze!-zawołaładoAlaina.-
CałasiódemkazaatakowałaRolfajednocześnie.RolfMusiszmupowiedzieć...Alain!Wracaj!
błyskawiczeniewyciągnąłmiecz.WydałzsiebiebojowyRuszyłdolasu,tamgdzieucieklijegoludzie.
Leonieokrzyk,cosprawiło,żeniektórzyzrabusiówsięzawahali.
jeszczerazkrzyknęłazanim,alenawetsięnieobejrzał.
TylkoczterechznalazłosiętużprzyRolfie.
Odwróciłasię,abyspojrzećnaswegomęża.Patrzył
Leoniekrzyknęładoswoichludzi,żebysiępośpie-naniąoczymaczarnymiodwściekłości.Gdypowoli
zbliżał
szyli,ależadenznichniezrozumiał,żepragnie,abysiędoniejnakoniu,jegotwarzprzybraławyraz
pomogliRolfowi.Alain,pewnyswegoplanu,uwierzył,żeokrucieństwa.
Leoniechce,abyjejludzieteżzaatakowaliRolfa.
-Milady,czymamywalczyćztwoimmężem?
-Nieobawiajsię-zapewniłją,jużnapawającsięNiezauważyła,żejejludziejąotoczyli.Comiałaim
zwycięstwem.-Jestsilny,alemamyprzewagęliczebną.
powiedzieć?Jakwyglądałotowichoczach?Niechciała
-Głupcze!-krzyknęłaLeonie,auśmiechAlainaznikł.-
zostaćsamnasamzRolfem,aleobitwieniemogłobyćZabiłabymcię,zanimpozwoliłabymcigozranić.
mowy.
-Podziękujeszmi...
-Odpowiedzim,pani-rozkazałRolf.
Umilkł,gdyjegoludzieuciekliwgłąblasu.Byłoich
-Mójpanie,pozwól,żeciwytłumaczę.
tylkopięciu,dwóchleżałomartwychnałące.KiedyAlain
-Odpowiedzim!
zobaczył,cosięstało,chwyciłLeoniezarękęipociągnąłwWzięłagłębokioddech.
stronękoni.Rolfnieprzybyłsam,tylkowposzukiwaniu
-Milordzie,musiszichzapewnić,żemnienieLeoniewyprzedziłznacznieswoichludzi.PrzyRolfiebyło
skrzywdzisz.
terazdwóchrycerzyisześciuzbrojnych.LudzieLeonie
-Powiemimtylko,żeniktniestaniemiedzymnąamojąstanęliprzyswojejpani.
żoną.Zabijękażdego,ktotouczyni.Jeślichcąumrzeć,Rolfsięnieporuszył,aleprzyglądałsięAlainowi
zmogązemnąwalczyć.
odległościkilkunastujardów.
Zwróciłasiędoswojejstraży:
-Jeśliznimpojedziesz,Leonie,będęgościgałiza
-WracajciedoPershwick.Dobrowolnieodjadęzmoimbiję.
mężem.
Alainpuściłjąnatychmiast.
-Ale,milady-odezwałsięzaniepokojonynajmłodszyz
-Skorotakbardzopragniecięmieć,toniechsobienich,rzucającspojrzenienaRolfa.-SirGuibertnas
zabije,bierze-wyszeptałprzestraszony.Wsiadłnakoniajeślicościsięstanie.
iodjechał,oglądającsięzlękiemprzezramię,czytam
–
Powiedzciemu,żeodprowadziliściemniedodomudotengozatrzyma.
Crewel.-Zbrojnynieruszyłsięzmiejsca.-Niepozwolę,byGuibertFitzalannajechałCrewel,żebymnie
ratować.Rozumiesz?Zatosamacięwy-chłoszczę,jeżeliondowiesię,cotusięwydarzyło.
-Jedźcie.-Zbrojnywciążsięnieruszał.Leoniesię,żeonaucieknie,ipostanowiłdotegoniedopuścić.
W
westchnęła,-Jestmoimmężem.Muszęznimjechać.
dniu,wktórymzamknąłjąwkomnacie,znalazłanaProszęcię,nieutrudniajmitego.
podłodzedwapomiętelistyAlaina.Wtedyzrozumiała,żePoleciłamu,żebypomógłjejwsiąśćnakonia.
Zrobił
jeznalazłijakiewnioskimusiałwyciągnąć.Domyślałasię,toniechętnie.Potem,nieczekającnanikogo,
Leoniejakwjegooczachwyglądałascenanapolanie.Niebyłoruszyłaprzezłąkę.Jechaławstronę
kaszteluCrewel.
sposobuwyjaśnieniawszystkiego,dopókiniechciałjejWkrótceprzyłączylisiędoniejludzieRolfa.
słuchać.
Anirazunieodwróciłasięzasiebie,żebysprawdzić,Niesypiałzniąwłożu,alenasiennikuwprzed-
czyzajejplecamijedzieRolf.
pokoju,niczymstrażnikpilnującyjejdrzwi.
Wiedziała,żedłużejtegoniewytrzyma.Pewnegowieczoru,gniewnaizrozpaczona,szarpnięciem
otworzyłaRozdział43
drzwidzielącejąodmęża.Miałotwarteoczy.Wpatrywał
sięwsufit.Ignorowałjejobecnośćitoprzeważyłoszalę.
Rozejrzałasiępoprzedpokoju,czyjesttucoś,czymPrzeznastępnytydzieńLeoniepogrążałasięwroz-
mogłabywniegorzucić.
paczylubmiotaławbezradnejwściekłości.Rolfod-
-Nieróbtego,Leonie-powiedziałcichym,groźnymprowadziłjądoCrewelizaciągnąłdowspólnej
komnaty.
głosem.
Spodziewałasięnajgorszego,aleontylkojątamzamknął.
-Dlaczegonie?!-zawołałazfurią.-WtedybędzieszPóźniejdowiedziałasię,żetegowieczoraupiłsię
domógłmniezbićiwreszciebędziekoniec!
nieprzytomności.
-Zbićcię?-Rolfusiadłnasienniku.-ZabiłemWypuściłjąnazajutrz,alenicsięniezmieniło.Nie
człowieka,którytozrobił,atymyślisz,żeja...
chciałjejsłuchać,gdypróbowałamuwyjaśnićpowody
-Cotakiego?
spotkaniazAlainemanigdyzapewniała,żeniemiała
-Calveleyzginąłzmojejręki-powiedziałobojętnie.-
zamiaruuciec.Niechciałsłuchać.Nierozmawiałznią.
Niemogłempozwolićmużyćpotym,cocizrobił.
Służbajejunikałazestrachuprzedjegogniewem.
Leoniepatrzyłananiegooszołomiona.
Najgorszebyłoto,żeodesłałdoPershwickWildęi
-Skądwiedziałeś?Nigdyciniepowiedziałam...
Mary.Zostałazupełniesama.Niemiałazkimrozmawiać.
-Ubiegłytydzieńspędziłemztwoimojcem.Do-Gdybywyjechał,łatwiejbyłobyznieśćnapięcie
prowadziłemgodotego,żeotrzeźwiałnatyle,byprzyjąć
-powtarzałasobiewduchu.Niewróciłdooblężeniamojewyzwanienapojedynek.-Kiedywjejoczach
pojawił
Warling.Nieopuszczałkasztelunawetnapolowanie.
sięstrach,zapewniłją,zirytowany:-NiezabiłemtwojegoTrzymałsiębliskoLeonie,amimotozdalaod
niej,nieojca,kobieto.Niejestnikczemnikiem,jakpodejrzewałem.
będącpewny,jaksięprzyniejzachowa,ajednocześnienieTożonauczyniłazniegopijaka.Jestsłabyi
napewnoniechcącjejzostawić.
bezwiny,aletonie
Dobrzewiedziała,oczymmyślał.Rolfspodziewał
onkazałciępobić,Leonie.Oniczymniewiedział,nawetByłtakiwściekły,żezacząłniąpotrząsać.
niezdawałsobiesprawy,żeprzeztewszystkielatabyłaś
-Dostałaśdwalisty!
zamkniętawPershwick-skończyłłagodniejszymtonem.
-Byłytrzy!-zawołała.-Alenapierwszedwanie
-Jakmógłtegoniewiedzieć?-wyszeptałagłębokozwróciłamuwagi.Chciałamtylkosiędowiedzieć,co
Alainporuszona.
turobi.Taknalegałnaspotkaniezemną.PocomiałamRolfwszystkojejwyjaśnił.
zostawiaćlisty,skoromówiłeśmi,żenieumieszczytać?
-Wtejchwiliwalczyzpoczuciemwiny,żetakJeśliktośtukłamie,toty!
bardzocięzawiódł-powiedziałnakoniec.
Rolfpominąłtękwestięmilczeniem.
Ogarnęłająrozpacz.Dlaczegoanirazunie
-Cocipowiedział,Leonie?-spytałponurymtonem.
próbowałasięznimzobaczyć?MogłaoszczędzićojcuiNieoszukałjejłagodnyton.
sobietyleudręki.Wcześniejpoznaćprawdę.
-Mówił,żechcemipomóc.Myślał,żecierpię,żyjąc
-Natychmiastdoniegojadę!
ztobą.-Ściszyłagłos.-Niesądzę,żebywłaśniedla
-Nie!
tegomnietamściągnął.Uważam,żeludzie,którzy
-Nie?!-zawołała.-Jakmożeszmizabraniać?
cięzaatakowali,bylitampoto,abypomócmu,gdy
-Dajmuszansęodzyskaniagodności,Leonie-po-bymniezgodziłasięznimuciec.Chciałmnieporwać
wiedziałkategorycznieRolf.-Przyjedziedociebie,kiedydlaokupu.
będziegotów.Możeszbyćtegopewna.
Spuściławzrok.Tobyłbłąd,bonaglezauważyłaNieodrywałaodniegowzroku.Byłabliskatez.
jegonagość.Rolfteżzdałsobieztegosprawę.Nie
-Nieowijajodmowywszlachetnesłówka!Mówiszwiedział,czypowinienjejuwierzyć,alebardzo
tego
'nie",żebymnietuwięzić.Zaprzeczysz?
pragnął.
-Dokata!-wybuchnąłRolf.RuszyłgwałtowniewjejKiedyotoczyłjąramionami,spojrzałananiegoze
stronę,zapominającotym,żejestrozebrany.-Wróciłem,zdumieniem.Jakmógłsiętakzmienić?
Próbowałaodsunąćżebyopowiedziećci,czegodowiedziałemsięotwoimojcu.
sięodniego.
aokazałosię,żeuciekłaśzkochankiem!
-Rolf!Nie!
-Nigdyniebyłmoimkochankiem!
Przytuliłjąmocnodosiebie.
-Kłamiesz!-Chwyciłjąmocnozaramiona.-Nie
-Toniesprawiedliwe,Leonie.Używaszmegoimienia,zdziwiłbymsię,gdybyścelowozostawiłajegolist
żebymabymnieułagodzić.
wpadłwzasadzkę.Wiedziałaś,żejegoludzieczekaliw
-Jakmożesz...
ukryciu,bymniezaatakować?
-Jakmogę?NiechmiBógpomoże,jakjaciebiepragnę.
-Terazotymwiem,alewtedyniewiedziałam.SkądNieumiemztymwalczyćiniebędęjużpróbował.
miałamwiedzieć?Niewidziałamgooddawna,przysięgam.
Rolfniewiedziałotym,alesłowatepodziałałynaniąniczymczary.Nagleuświadomiłasobie,żeRolf
jąkocha,alejestzbytuparty,abysiędotegoprzyznać.
TaknaprawdęLeoniepragnęłatylkojegomiłości.
oprzygotowaniekąpieli,odkryła,żeAmelianicopuściłaGdybyjamiała,dałabymuwszystko:serce,
życieidzieci.
kaszteluinadodatekzachowywałasięjakjegopani.TojużTymrazemdałamunamiętnośćrównąjego
pożą-
ostatnicios.Wyjeżdża.NiechRolfspróbujesprowadzićjązdaniu.JejuległośćrozbroiłaRolfa.Wziąłją
naręceipowrotem!
zaniósłdowielkiegołoża,wktórymniepotrafiłazasnąćSpakowałazaledwiejednąskrzynięikazała
znieśćjąsama.Pieściłjąpalcami,wargami,całymciałem.Okazywał
nadół.Dotarłatylkotam.SirEvarardodebrałrozkazy,byjejwtensposób,cokryłosięwjegosercu.
zapewnićjejeskortęskładającąsięzpiętnastuludzi,gdybyLeonieoddawałamumiłość.Niepotrafiłao
niczymzamierzałaopuścićkasztel.Zbrojnimielinieodstępowaćmyśleć,tylkooteraźniejszości.Należał
doniej.Pozwoliła,jejażdopowrotu.JednakżeEvarardniechciałpozwolićnabykierowałanią
rozkosz,zatracałasięwniej.
odjazdażtylużołnierzy,itowtakbłahejsprawie.Garnizonbyłuszczuplony,ponieważwszyscyzbędni
zbrojniodeszlizarmiąRolfa.EvarardkategorycznieodmawiałwyrażeniaRozdział44
zgodynajejodjazd.
LeonieodnalazłaAmelięiodrazuprzeszładorzeczy.
-Wyjeżdżam.Niezamierzamtunigdywrócić.CzyKiedyLeonieobudziłasięnazajutrz,Rolfaniebyło
odpowiadacito,Amelio?
jużwkomnacie.Takimiałzwyczaj,więcniezastanawiałaAmeliabyłazbytzadowolona,żebyudawać.
sięnadtym.Dlategotakniąwstrząsnęło,gdydowiedziała
-Bardzomitoodpowiada.
siępóźniej,żepowróciłdoswojejarmiiiniespodziewają
-Takmyślałam.Czymipomożesz?SirEvarardniesięjegorychłegopowrotu.Jakmógłwyjechaćbez
zwolnitakiejliczbyzbrojnych,jakiejRolfzażądałdlamojejpożegnania?Czyżbyjużwszystkosobie
wyjaśnili?Miałaeskorty.Wydajesię,żeniepozostajewobecciebiewątpliwości.Zaczęłasięnawet
zastanawiać,czypoprzedniaobojętny.Potrafiszgonakłonić,byzmieniłzdanie?
nocniebyłajedyniecudownymsnem.CzytylkousłyszałaPrzekonajgo,żebędęnieobecnatylkoprzez
kilkagodzin.
zjegoustto,copragnęłausłyszeć?
-Jeślizbrojnisąpotrzebnitutaj...
Wróciładokomnatyiprzezdwadnistamtądnie
-Wrócą,gdytylkodotrębezpieczniedoPershwick-
wychodziła.MogłabyumrzećitakniezwróciłbynatozapewniłająLeonie.
uwagi.Posiłkistawianojejprzydrzwiach,itowszystko.
-Pershwick?AleżRolfciętamznajdzie.NiemogłabyśCzymiałoznaczeniedlamieszkańców,żenadal
czujesiętuopuścićAnglii?
jakobcaitojązabija?Niemogładłużejżyćwtensposób.
Leoniewestchnęłazniechęcią.
Poprostuniemogła.
-Niezamierzamsięukrywać,Amelio.Niemazna-Kiedywyszłanazewnątrz,abypoprosićsłużbę
czenia,czyRolfmnieodnajdzie.BramyPershwickpoNiemogłataksamopostąpićzsirGuibertem.
Powrócił
zostanązamknięte.
wieczoremikiedyusłyszałojejzamierzeniach,wpadłwAmeliauśmiechnęłasięzzadowoleniem.Było
nawetgniew.Wszedłszybkimkrokiemdowielkiejsali,żebysięzlepiej,niżsięspodziewała.Jeżeli
żonaRolfawystawiniązobaczyć,istanąłzponurąmina.
swoichzbrojnychprzeciwniemu,toprzyczynisiędo
-Czypostradałaśzmysły?-zapytałbezprzywitania.-Jakzupełnegoprzecięciawięzów.Potakim
uczynkuRolfnigdymożeszwypowiadaćwojnęwłasnemumężowi?Niemogę...
jużniezechcejejzpowrotem.
-Niewojnę-przerwałamuLeonie.-Poprostu
-MożeszzostawićEvarardamnie-oznajmiłaspokojnie.
wymawiammuposłuszeństwo.
EvarardpozwoliłLeonieopuścićCrewel.Kwaśna
-Niewolnocitegozrobić!-zawołałgniewnieGuibert.-
minazdradzała,żezrobiłtobardzoniechętnie.
Namiłośćboską,Leonie,onjestteraztwoimpanem.JesteśDrogadoPershwickpotrwaładłużejniż
zwyklezeznimzwiązana.
względunawóz,naktórymprzewiezionoskrzynięLeonie.
Drażniłojąnawetwspominanieotym,mimożetoPoprzybyciunamiejsceokazałosię,żesirGuibert
byłaprawda.Niezamierzałaulec,alepotrzebowaławyjechałnajedendzień.Leoniebyłotonarękę,
ponieważpoparciaGuiberta,zrobiławięccoś,czegoniezrobiłanigdywasalmógłniepochwalićjej
planu,abyćmożeprzedtem.Rozpłakałasię,liczącnato,żełzywywrąpróbowałbynawetjej
przeszkodzić.Natomiastniewielepożądanywpływnaczłowieka,którybyłdlaniejjakojciec.
będziemógłzrobić,jeślipopowrociezastaniejąnadobreMiędzyrozdzierającymiszlochamiwyznała
GuibertowizadomowionąwPershwick.
wszystko,niczegonieominęła,nawettego,żenosidzieckoSamawydałarozkazyrozpoczęcia
przygotowańdoswojegomęża,jegodrugiedziecko.
obronykasztelu.ŻebyjejeskortaniezaczęłaczegośWiadomośćoAmeliiniewstrząsnęłanimtak,jaksię
podejrzewać,Leoniestarannieunikałaznimikontaktu.Pospodziewała.Zapomniała,żejejsytuacja,choć
bardzozakończeniugłównychprzygotowańkazałaimwrócićdobolesna,niejestwyjątkowa.
Crewel,wyjaśniająctylko,żeonapozostajetutajiżemają
-Niebędzieszpierwsząkobietą,którawychowujeodjechaćbezniej.
bastardyswojegomęża,Leonie-upomniałjąłagodnieCiotkaBeatrixokazywałajejwspółczucie.
Guibert.WrzeczywistościbyłoburzonyzachowaniemNatomiastWildabyłaprzeciwnaplanomswej
pani.
RolfaiwspółczułLeonie,aleokazywaniewspółczucianicOburzyłojąwycofaniesięLeoniebezwalkii
pozwoleniebyjejterazniepomogło.
AmeliinaodzyskanieRolfa.WildanienawidziłaAmelii,
-Gdybyżchodziłotylkoodziecko,przeżyłabymtojakośktóra,jaksięokazało,kazałajejiMaryopuścić
Crewel.
-przyznała.-Alemójmążnieoddalimatkidziecka.
JeżeliAmeliamogłastosowaćróżnesztuczki,byosiągnąćProsiłamgootoiodmówił.Pozwalajej
panoszyćsięwto,cochciała,dlaczegoLeonieniepodjęławalki?Leoniemoimdomu.Przyznajejejmoje
obowiązki.CzujęsięjakstarałasięznaleźćWildziezajęcie,żebyniesłuchaćjejdrugażona!
utyskiwań.
-Przesadzasz,Leonie.
Rozdział45
-Nieprzesadzam!Opowiedziałamcidokładnie,takjakbyło.PróbowałamztymżyćGuibercie.Gdyby
mojeuczucianiebyłytakpoplątane,zapewnebymsięztympogodziła.Jednak...
LeoniegryzłasięobawamiGuibertaprzezkilka
-Kochaszgo?
następnychdni.Wierzyła,żeRolfnatychmiastprzybędzie
-Tak-wyznała,szlochającszczerze.-WalczyłamzdoPershwick,leczpomyliłasiętymrazem.Dni
zamieniłymiłościądoniego.Wiedziałam,żeprzyniesiemitylkoból.
sięwtygodnie,aonnieprzybywał.LeonieczułasięrównieOnspodziewasię,żenadalbędędzieliłasię
nimztąnieszczęśliwajakprzedtem.
kobietą.Jużniemogę.Tomniezabija,Guibercie.
PodwóchtygodniachLeoniepozwoliłanaotwarcieGuibertwestchnął.
bramipowrótdodawnegotrybużycia.Odesłałazbrojnych,
-Nierozumiem,comasznadziejęosiągnąć,przy-którychściągnęłazeswoichwarowni,alenie
rozpuściłajeżdżająctutaj.Tenczłowiekoblegałjużpotężniejszedrużynyzbrojnych.Spichlerzebyły
pełneziarna,więcniewarownieizdobyłje.
musiałaobawiaćsięgłodu.Czasmijał,awrazznim
-Tutajtegoniezrobi!-zapewniłagoLeonie.-Jestemznikałyresztkidobregosamopoczucia.Upłynęły
czteryjegożoną.
tygodnieodwyjazduzCrewel.MijałtrzecimiesiącciążyiGuibertpotrząsnąłgłową.
suknieledwieskrywałyszerszątalię.Niebyłaztego
-Sądzisz,żetogopowstrzyma?Właśniedlategoniezadowolona.PragnęłapostawićRolfowiultimatumi
nieodjedzieodnaszychzamkniętychbram.
wspominaćprzytymodziecku.
-Nie,Guibercie-odparłazprzekonaniem.-RolfmusiPewnegodnia,wyjątkowopogodnegojaknatę
poręzdobyćjeszczedwiewarownie.Niezaprzestaniewalkiinieroku,stojącnablankach,spostrzegła,
żejejmążzbliżasięsprowadziswojejarmiitutaj.Przyjedziesam,wtedydowarowni.Czterechrycerzy
jechałotużzanim.Leoniewyjawięmu,coczuję.Jeślibędzietrzeba,wykrzyczętozujrzaławoddali
widok,któryzmroziłjejkrewwżyłach.
murów.Onmusizaakceptowaćmojądecyzję.
-SłodkaMario,prowadzicałąarmię!
-Czywieotwoimstanie?-spytałGuibert.
Wyglądałonato,żenaPershwickmaszerujeokoło
-Nie-przyznała,zerkającnaniegoiodwracającwzrok.-
tysiącażołnierzy.ArmiazatrzymałasiępozazasięgiemNiedammutejwymówki,byzmusiłmniedo
powrotudobroniPershwick.Czymiałotooznaczać,żeRolfnaprawdęCrewel.
gotujesiędobitwy?
-Modlęsięoto,abypozwoliłciodejść-powiedział
-Ostrzegałemcię,milady-powiedziałponurojejGuibertiwestchnął.-Jeślinie...-pokręciłgłową-
...niechwasaliprzyjaciel.
Bógnampomoże.
Leonieoderwałaspojrzenieodprzerażającegowidoku.Nawetniepróbowałaukryćstrachuprzedsir
Guibertem.
-Każęotworzyćbramy-powiedział.
-Nie-zaprotestowała.Najegotwarzymalowałasięwionomuotwarciabram.Leonie,wstrzymując
oddech,rozpacz.
czekałanajegoreakcję.CoRolfbyłgotówuczynićdla
-Namiłośćboską,oczymmyślisz?Tojużniejesthonoru?
kapryskobiety.Twójpannieżartuje!
-Czywśrodkuznajdujesięmilady,mojażona?
-Mówięci,żenasniezaatakuje-upierałasięprzyswoim
-Jestemtutaj,milordzie!-zawołaładoniegozblanków.
zdaniu.-Sprowadziłtuarmię,żebymnieprzestraszyć.
-Wychylsię.Niewidzęcię,pani!-krzyknąłwjejstronę.
-Dlategonarazisznaszeżycie?!-zawołał.
Wychyliłasięizobaczyłago.Miałnasobiezbroję,a
-Proszęcię,Guibercie.Tutajzdecydujesięcałemojeponieważniezdjąłhełmu,jegooczybyłyprzednią
ukryte.
życie.Pozwólmiprzynajmniejwysłuchać,comadoRolfskierowałkoniatak,żeznalazłsiętużpod
powiedzenia.Jeśliodrazumuwydaszmnie,nigdyniemurem,naktórymstałaLeonie.
uwierzy,żemusiliczyćsięzmoimiuczuciami.
-PrzygotowałaśPershwickdowojny?
Guibertponowniespojrzałnazebranychżołnierzy.
-Kasztelezawszepowinnybyćwgotowości-odparłaŻadenczłowiekniewydaarmiirozkazu
wymarszu,jeśliniewymijająco.-Mogłabymcięzapytać,dlaczegomazamiaruwalczyć.Oszukiwała
samąsiebie.CzarnyWilkprzyprowadziłeśzesobąarmię.
przygotowywałsiędoataku.
-Dlaczego?Abycisprawićprzyjemność,oczywiście!-
-Porozmawiaszznim?-spytałGuibert,agdypozawołał.-Czyżniepragnieszwojny?
twierdziła,poprosiłnatychmiast:-NiesprowokuLeoniegłośnowciągnęłapowietrze.
jeszgo?
-Podjęłamśrodkiostrożności,milordzie,nicwięcej.
Leoniepotrząsnęłaprzeczącogłową.
-Przeciwmnie!-uderzyłsłowemjakbatem.
-Będęostrożna,aleonmusisiędowiedzieć,żejestem
-Tak!
stanowcza.Jakinaczejmamydojśćdoporozumienia?
-Dlaczego,Leonie?
Przysięgam,żejeżelirozmowasięnieskończypomyślnie,Wstydziłasiękrzyczeć,alemusiała.
poddamsięnatychmiast.
-Milordzie,niebędęmieszkaławCrewelztwoją...gdy
-Bardzodobrze-powiedziałGuiberticiężkowestchnął.
będzietamladyAmelia!
-Pamiętajojegodumie,milady,iniewymagajzbytwiele.
-Niesłyszęcię,Leonie.
Dumamożesprawić,żemężczyznauczynicoś,czegotakOnagosłyszaławyraźnie.Zamierzałją
zawstydzić?
naprawdęniechce,alezrobitotylkozewzględunahonor.
LeoniezebrałasięnaodwagęiwychyliłasięjeszczeRolfijegorycerzepodjechalidostrażnicyistanęli.
bardziejprzezblanki.
Rolfspokojnieprzyjrzałsięzałodzenamurach,bocznym
-Powiedziałam,żeniebędęmieszkaćwCrewelścianomwarowni,wycelowanejwsiebiebroni,
zamkniętejzAmelią!
bramie.Napięcieczułosięwpowietrzu.
Potemzażądałwpuszczeniadośrodka,aleodmó-
-Czytylkootochodzi?-spytałzniedowierzaniem.
-Zrób,cokaże,sirGuibercie-powiedziałaspokojnie
-Tak.
Leonie.-Zaczekamnaniegowsieni.
Wtedyzdarzyłosięcośnieprzewidzianego.Rolfza-
-Niebierzsobietegotakbardzodoserca-poprosił
cząłsięŚmiać.Zdjąłhełmiśmiałsięcorazgłośniej.
łagodnie.-Możedacito,czegopragniesz,terazgdypoznał
Śmiechniósłsięwzdłużmurówkasztelu.
twojeuczucia.
-NicnieusprawiedliwiatwojegodobregohumoPokiwałagłowązesmutkiemiodeszła.
ru,milordzie-zauważyłazgoryczą.-MówiłampoNatenwidokGuibertaogarnęłazłość.Niepotrafił
ważnie.
znieśćjejrozpaczy.Niepochwalałjejpostępku,chociażNachwilęzapadłacisza.
mógłzrozumiećpowody,dlaktórychtaksięzachowała.
-Wystarczy,Leonie!-zawołałostrymtonem.-KażGniewnywyszedłnaspotkanieRolfad'Amberta.
otworzyćbramy.
-Nie.
Najegotwarzymalowałsięgniew.
Rozdział46
-Nie?Słyszałaś,kiedymówiłem,żeniktniestaniemiędzymnąamojążoną.Ciebieteżtodotyczy,żono.
-Powiedziałeś,żezabijeszkażdego,ktospróbujetoRolfwjechałnadziedziniecizsiadłzpotężnego,
zrobić.Czytodotyczyrównieżmnie,milordzie?
bojowegorumaka.Byłwściekły.OpuściłCrewelzlekkim
-Nie,oczywiście,żenie,Leonie.Jeślijednakzmusiszsercem.Postanowiłbowiemuwierzyć,żeLeonie
gokocha.
mniedozdobywaniatychmurów,niewątpię,żemałoWkońcu,dlaczegoulegałabymutaknamiętnie,
jeślizostanieludzidoichodbudowy.Chcesz,byginęlitwoikochałabyMontigny'ego?Oszukiwałsam
siebie.
ludzie?
Pytaniebyłojużnieaktualne,albowiemAlainzginął
-Niezrobiłbyśtego!-zawołałazezgrozą.Rolfodwrócił
ijużzostałpogrzebany.Rolftegoniewidział,aleosiędoswoichrycerzy.
wszystkimmuopowiedziano.Młodygłupieczupełnie
-SirPiersie,każspalićwioskę!-krzyknął.
straciłrozsądek.Udałomusięprzedrzećdowarowni
-Rolfie,nie!-zawołałaLeonie.
Blythe.Namówiłmieszkańcówdoatakunaznajdującysię
-Możeszwejśćdośrodka,milordzie,alesam.TylkonawpobliżumałyobózżołnierzyRolfa.Potem
poprowadził
rozmowę.Zgadzaszsię?
ichnaWarling,sądząc,żemieszkańcyobleganejwarowni
-Każotworzyćbramę-zażądałchłodnymtonem.
otworząbramyiprzyłącząsiędobitwy.Niezrobilitego,NatwarzyLeoniemożnabyłowyczytać,żeale
ichobecnośćczynieobecnośćwwalceniemiałaprzegrała.Rolfjąpokonał.Straciłaprzewagęiobojeo
tymznaczenia.AlboMontignybyłtakniedoświadczony,albowiedzieli.Byłbezpiecznywkasztelu,
ponieważzamuramiwyjątkowoźleobliczyłwielkośćarmiiRolfa,dośćżebitwystałaarmia.
właściwie
niebyło.Montignyzebrałledwiezestuludzi.Szybkotację,alenatymsięnieskończyło.Nadziedzińcu
czekałnazostalipokonaniiwieluzginęło,wtymAlainMontigny.
niegosirGuibert.Powiedziałmuspokojnie,żeLeonienieMieszkańcyWarling,obserwujączzamurów
rzeź,opuściPershwick,chybażezrobitodobrowolnie.Był
natychmiastzgodzilisięnawarunkipoddania.
gotównawetużyćsiły.Rolfaogarnęłazłość.
Rolfnicniewiedziałotakzadziwiającymobrocie
-Czyrozumiesz,żewtejsytuacjimusiszgotowaćsięnaspraw,ponieważwkilkadnipoopuszczeniu
Crewelpilnieśmierć?
wezwanogodoNormandii.Ostatnietygodniespędził,
-Tak,panie.
zajmującsiędobramizmarłegobrata.
-Aczywiesz,żezazdrośćmojejżonyjestnieuza-ByłtodlaRolfawyjątkowomęczącyokres.Próbo-
sadniona?Istniejepewienpowód,dlaktóregoladyAmeliawałuporządkowaćsweuczuciadobrata.W
końcupozostaniewCrewel.Niechciałemtego,alemusijużtakuświadomiłsobie,żenieżywiłdoniego
żadnychuczuć.
być.
Nieodczuwałrozpaczypojegośmierci.Stwierdziłjednak,
-Zdajemysobiesprawę,żechodziodziecko-odparł
żeniepotrafizignorowaćlosuwdowyijejdzieci.PrzyszłynieporuszonyGuibert.
dlaniegociężkiechwile.
-My?
Potemto!Wróciłdodomuidowiedziałsię,żeLeo-
-LadyLeonieniebrałabysobietegotakbardzodoserca,nieprzezcałytenczassiedziałazamkniętaw
Pershwickigdybyopierałasięwyłącznienapodejrzeniach.
przygotowywałasiędowalkiznim,botamwłaśniechciałaRolfSpochmurniał.
zostać!Razjeszczenadużyłajegozaufania.Postanowił,że
-Powiedziałemjuż,żejejzazdrośćjestnieuzasadniona.
zranigoporazostatni.Jeślijestmutakprzeciwna,żeTodzieckoniepowinnojejobchodzić,ponieważ
zostałozdecydowałasięnawalkę,tojużnieprzyjmiejejzpoczęte,zanimjąpoślubiłem.
powrotem.Byłatodecyzjaostateczna.
-Musiszjąotymprzekonać,milordzie,wierzybowiem,Takprzynajmniejwierzył.Przeztrzydniopierał
siężebyłoinaczej.
chęci,byzmienićdecyzję.Kłopotpolegałnatym,żeRolfprzystanąłnagle.Guibertwypowiedziałtesło-
pragnął,byLeoniedoniegowróciła,itozawszelkącenę.
warzeczowymtonem.Jużbyłoźle,żeLeoniedowiedziałaSprowadziłcałąarmię,żebyjejto
udowodnić.Wszystkosięodziecku,chociażmiałnadziejęoszczędzićjejtejtylkopoto,abyprzekonać
się,żeprzyczynądramatubyławiadomości,jaknajdłużejsięda.Ależepomyślała...
zazdrość.Niewiedział,czypragnieobsypaćją
-Zaprowadźmniedoniej-zażądałRolf,ponowpocałunkami,czyudusić.
nierozgniewanyniemądrymipodejrzeniamiLeonie.
Wiedziałjedno.Niemogłojejtoujśćnasucho.Mu-Wyraźniewskazywały,coonaonimmyśli.Przypo
siałazrozumieć,żeniewolnojejuciekaćdoswojegomniałsobiewłasnewątpliwościcodopozostania
ladywasalaprzykażdymnieporozumieniumiędzynimi.
PodrodzegniewRolfaosłabłizamieniłsięwiry-AmeliiwCrewel,aleniepotrafiłodgadnąć,jakie
wnioskijrzałnaniązzaciętątwarzą.-NiemożesztuprzyjeżdżaćiwyciągnieLeoniezjegouporu.
wystawiaćswoichludziprzeciwkomniezakażdymrazem,LeonieprzypatrywałasięRolfowi,kiedy
przechodził
gdysięnamnierozgniewasz.Jeślizrobisztoponownie,nieprzezsień.Zaskoczyłjąwłasnystrach,a
jednocześniezawahamsięzniszczyćPershwick.Należyszdomnie.
duma,którąodczuwałanajegowidok.Musiałaszanować
-Aleniejestemztobąszczęśliwa!-rzuciławrozczłowiekaztakimuporemdążącegodocelu.
paczy.
Wrzeczywistościwcaleniepragnęła,żebyjejuległ,Równiedobrzemogłagozranićnożem.Powiedział
jeślipotemmiałbytęsknićzaAmelią.Toniebyłoroz-sobiewduchu,żeniewolnomuotwieraćprzednią
serca,wiązanie.Leoniechciaławyjaśnićtęsprawędokońca.
jeżelizależyjejtylkonatym,bydeptaćjegouczucia.
Rolfzatrzymałsiękilkastópodżony.Przyjrzałsię
-Miałemnadzieję,żezczasemmniepokochasz,jejtwarzy.Stałazakrzesłem.Trzymałasięwysokiego
Leonie...lubuznaszprzynajmniej,żeżyciezemnąnieoparcia,jakbychciała,abyichrozdzielało.Zadarła
dumniejestprzykre...Żałuję,żetakniejest-odparłgłosembrodę,alewjejoczachczaiłsięlęki
niepewność.
pełnymbólu.
-CzysprowadzenietutajcałejarmiibyłokonieczSercewniejzamarło.
ne,milordzie?-spytała,odrazuprzechodzącdo
-Oddaliszmnie?
rzeczy.
Rolfprzymrużyłgniewnieoczy.Tegowłaśniechciała.
Zachciałomusięśmiać.Wwielkiejsalistałodwu-
-Nie,pani.Nigdyniepozwolęciodejść.
nastuzbrojnych,jejnieprzejednanywasalisporagrupaOgarnęłająradość,aleostrzegłasięwduchu,że
niewolnopotężniezbudowanychchłopów,którzynieukrywaliswojejsięprzednimzdradzić.
niechęcidoRolfad'Amberta.
-CozAmelią?-spytałaobojętnie.Westchnąłze
-Cieszsię,żetozrobiłem.Gdybymprzybyłsam,znużeniem.
pewnieupierałabyśsięprzytychgłupstwachizmu
-Wyjedziedoinnegokasztelu.
siłabyśmniedozastosowaniaostrzejszychśrodków
-Dojednegoztwoichkaszteli?Cotozaróżnica?
później.
-Niebądźbezserca,Leonie-warknął.-Wiesz,żeŻachnęłasię.
spodziewasiędziecka.Chciałabyś,żebymzostawiłw
-Trudnouznaćzagłupstwo...-Zamknęłagwałtowniepotrzebiebrzemiennąkobietę?
usta.-Niebędęsięotospierać.Cozamierzaszzrobić?
-Nigdycięotonieprosiłam!-zawołała.-Aletymusisz
-Zabraćcięzpowrotem.
trzymaćjąnapodorędziu,abymogłaciępocieszyć,gdy
-Ajeśliodmówię?Zaatakujeszmójkasztel?
tylkorozgniewaszsięnamnie?
-Niezostawiękamienianakamieniu-odparł.-Czuję
-Dokata,skądcitoprzyszłodogłowy?TakobietabyłanieodpartąpokusęzburzeniaPershwick.-Spo-
mojąkochanką.Żałuję,żetodzieckosiępoczęło.
Aleniedotknąłemjejodczasunaszychzaślubin...Zadziwiamnie,żeupieraszsię,iżbyłoinaczej...
Rozdział47
-ToladyAmeliataktwierdzi,milordzie.
-Musiałaśjąźlezrozumieć-odparłsztywno.
Leonieodwróciłasiędoniegoplecami.ByłaWszystkonieoczekiwaniesięwyjaśniło.GdyLeonie
wściekła,chętniebyczymśwniegorzuciła.SłodkaMario,wróciładoCreweliznalazłasięwswojej
komnacie,jakmożegotakkochać,skoroontakjąwyprowadzazwbiegłatamzrozpaczonapokojowa.
równowagi?Kłamał.Napewnokłamał!
-Mojapaniumiera!Musiszprzyjść...proszę-rozpłakała
-Zabierz,cotwoje,Leonie-powiedziałdojejplesięJanie.
ców.-Wyjeżdżamy.Zaraz.Jeśliceniszsobieżyciesir
-Tokłamstwo-zapewniłapośpiesznieWilda.MłodaGuiberta,powieszmu,żeodjeżdżaszzwłasnej
woli.
pokojowasłużyłaAmeliiinienależaładopoddanychOdwróciłasiędoniegoraptownie.
Crewel.-Dowiedziałasię,żejąodeślą,iudającchorobę,
-Nieodjeżdżamzwłasnejwoli,aleniebędzieszpróbujetemuzapobiec.-Spojrzałatriumfującona
Janie.
musiałmnieciągnąćaninikogozabijać-wysyczała.
WildastałamiędzyJanieaLeonie.LeoniebyłajejWyminęłagoiposzłanakazaćpakowanieskrzyni.
wdzięczna,żepróbujejąchronić,jakwielerazyprzedtem.
PotemposzłapomówićzsirGuibertem,którypoczuł
Jeślinawetnicważnegonieudałosięosiągnąćdziękiwielkąulgę,żezgodziłasięwrócićzmężemdo
domu.
ucieczcedoPershwick,toprzynajmniejznowumiałaprzy
-Niejestnaciebiezagniewany?-GuibertspytałzsobieWildę.
powątpiewaniemispojrzałnaRolfa,któryniecierpliwie
-Wracajipowiedztejkobiecie,żewiemy,ocojejchodzikrążyłposali.
-poleciłaWildazkamiennątwarzą.WtedyLeonie
-Jegogniewmnienieprzeraża-skłamaładzielniezrozumiała,żecośpowinnazrobić.
Leonie.
-Cotusięstało?-spytała,aJaniezaczęłaprzeraźliwie
-Niezgodziłsięoddalićtamtejkobiety?-zapytałzpłakać.
wahaniem.
-Będzienamniezła,żetuprzyszłam,ponieważniechce,
-Zgodziłsię-odparłazwestchnieniem.Guibertżebyktokolwieksiędowiedziałotym,cozrobiła,ale
ciąglezmarszczyłbrwizezdziwienia.
krwawi.Umiera,milady,jestempewna!
-Powinnaśbyćzadowolona,milady.
-Cozrobiła?-dopytywałasięLeonie.
-Wistocie,powinnam.Aleniejestem.
-Cośwzięła.Mówiła,żetowszystkonaprawi.
Guibertpotrząsnąłgłowąiodprowadziłjąwzrokiem.
Leoniezbladła,naglezrozumiałaprawdę.
-Boże,zmiłujsię,tomojawina.Takźlemyślałamodzieckuzewzględunamatkę...
-Pójdziepanidoniej?-poprosiłaJanie.
Leonieotrząsnęłasięnatychmiast.Niebyłoczasunażale.
-Wildo,mojeleki,szybko!
wienie.PóźniejzmusiłaAmeliędowypiciasyropuzKuzdumieniuLeonieprzydrzwiachkomnatyAme-
żywokostu,którypowinienzatrzymaćkrwotok.
liistałsirEvarard.MiałbardzonieszczęśliwywyrazWampułceleżącejprzyświecznikubyłwywar,
któ-
twarzy.
rywypiłaAmelia.Leonieznałatozioło-wilczomlecz,dość
-CzyAmeliajestciężkochora?-zapytałstrapiony.
powszechniestosowaneprzydolegliwościachbrzuchai
-Zależycinatejdamie,sirEvarardzie?-Leonieniewywołująceporonienia.Zbytdużadawka
wywoływaławiedziała,comogłabymupowiedzieć.
gwałtownewymiotyikrwawestolce.Częstokończyłosię
-Czymizależy?Jająkocham!Leonieuśmiechnęłasiętośmiercią.Ampułkabyłaprawiepusta.
doniego.
Ameliaotworzyłaoczyispojrzałazezdumieniemna
-Zrobię,cobędęmogła.
stojącąobokjejłożaLeonie.
-Napewno?-spytałzniepokojem,zapominająco
-Coturobisz?-wyszeptała.
dyplomacji.-Wiem,żenielubiszjej,pani,anionaciebie.
-Iletegowzięłaś?-spytałaLeonie,podnoszącdogóryBywadziecinnaiuparta,aleniejesttakacałkiem
zła,ampułkę.
milady...
-Dość.Używałamtegoiprzedtem,zawsze,jaktylko
-SirEvarardzie,proszęzejśćnadół-poleciłamuzaczęłampodejrzewać...Alenigdytakpóźno.
łagodnymtonem.-JeślitylkobędęmogłapomócAmelii,
-Dlaczego,Amelio?
zrobięto.Możeszmiwierzyć.
KobietęzupełniezaskoczyłowyraźnezatroskanieLeonie.
KomnataAmeliibyławiększa,niżLeoniesięspo-
-Dlaczego?Pocomidziecko?Niecierpiędzieci!
dziewała,ipełnaprzedmiotów,któreprzypomniałyjejWspółczucieLeoniezaczęłosłabnąć.
Alaina.Zawszelubiłozdobnerzeczyiprzeducieczkąz
-Zabiłaświęcdzieckomojegopana?-spytałazKempstonwiększośćzostawiłwCrewel.
oburzeniem.-Jeślinigdygoniechciałaś,czemuczekałaśWpowietrzuunosiłasięwońchoroby.Przed
chwilątakdługo?
zmienionoprześcieradła,zakrwawionapościeljeszcze
-Potrzebowałamgo,aby....alegdywyjechałaś...zostawleżałanapodłodze.
mniewspokoju!
Wystarczyłojednospojrzenienaskulonąpostaćle-
-Kusimnie,żebyspełnićtwojeżyczenieipozwolićciżącąnałożu,bypotwierdziłysiępodejrzenia
Leonie.Twarzumrzeć,skorojesteśtakagłupia!-Leoniezemocjichorobliwieszara,podoczamiciemne
kręgi.CiałoAmeliizałamywałsięgłos.
rozdzierałból.Byłanapólprzytomna,rzucałasięnałożu,
-Nie,proszę,musiszmipomóc!-zawołałaAmelia.-Jużjęczałaikrzyczała,adwiesłużebnestałyobok
istraciłamdzieckoiterazonmnieodeśle.
przyglądały-siębezradnie.
-Jesteśtegopewna?-dopytywałasięLeonie.
Leonieściągnęłaprzykrycie.Ameliależaławkałuży
-Rolfpozaślubinachztobąjużmnieniechciał-jęknęłakrwi.Zpomocąsłużebnychrazjeszczezmieniła
pościel,Amelia.-Myślałam,żebędzieinaczej.
umyłaAmelięipróbowałapowstrzymaćkrwa-
-Wyjaśnijmiwszystko,Amelio.
Ameliawestchnęła.
-Niechciałamwracaćnadwór.Niewiesz,jaktamjest,
-Rolfaobchodzisznapewno.
prawda?Ciągletrzebakonkurowaćzmłodszymikobietami,
-ByćmożeEvarardzatroszczyłbysięociebie,gdybyśzawsze...
dałamuszansę.Widzitwojewady,ajednakciękocha.Czy
-OpowiedzmioRolfie-zażądałaLeoniepodniesionymwiedziałodziecku?
głosem.
-Nie.Powiedziałabymmuotym,aledałabymdo
-Okłamałamgo-wyznałaAmelia.-Powiedziałammu,zrozumienia,żetodzieckoRolfa.Zwlekałam,
ponieważnieżebędziedziecko,wtedygdygojeszczeniebyło.-
chciałamzranićjegouczuć.
SpojrzałaLeonieprostowtwarziodważyłasięwyznaćAleniczawahałasięranićuczućjejiRolfa-
pomyślałaprawdę.-DzieckoniebyłoRolfa,tylkoEvararda.
Leoniezniechęcią.Mimotozaczęławierzyć,żejejWykorzystałamEvararda,żebypocząć,nawszelki
wybaczy.Wystarczyłojejdoodzyskaniaspokojuto,owypadek.GdybyRolfnieodrazusiętobąznudził.
czymdowiedziałasięprzedchwilą.
Naprawdęmyślałam,żesięznudzi.Kiedywróciłtutajinie
-Niewidzępowodu,byotymwiedział-odparłaLeonie.
wyruszyłnatychmiastdoPershwick,byłampewna,żeto
-ARolf?
koniecjegomiłościdociebie.Niepotrzebowałamjuż
-Jeślioniegochodzi,niebędętakawyrozumiała.Nicmudzieckajakowymówki,żebytupozostać.
niepowiem.Tytozrobisz.
Leoniezmusiłasiędozachowaniaspokoju.Wyzna-
-Ależonmniezabije,kiedysiędowie,żewasnierywalkiodnowaobudziłowniejmiłośćdoRolfa.
okłamywałam!
Zapragnę!.]pobiecdoniegoimocnosięprzytulić.Nie
-Niesądzę,Amelio.Uważam,żegdypoznaprawdę,zamierzałajednakpokazaćAmelii,ileznaczyłydla
niejjejpoczujeulgę.Jeślinieobiecaszmi,żemuowszystkimsłowa.Musiałotakbyć.Trzebabyło
wszystkopowiedzieć,opowiesz,zostawięciętutajbezopieki...
aletak,abyobupozostałaodrobinagodności.Nakazała
-Jesteśokrutna,ladyLeonie.
sobiecałkowitąobojętność.
-Niebardzo.Poprostukochammężainiechcę,żebyStwierdziła,żemusiszybkozmienićtemat.
rozpaczałpodziecku,któreuważałzaswoje.
-Evarardjestbardzozmartwiony.Tengłupiecciękocha.
-Miłość?!-zawołałaAmeliazgoryczą.-Czymjestmiłość?Mójpierwszymążmniekochał...dodnia
ślubu.
Rozdział48
Poteminteresowałygowyłącznieinnekobiety.Jaksądzisz,skądmiałamtępewność,żeRolfbędziemnie
pragnął,mimoiżpoślubiłciebie?MężczyznnieobchodząwłasneMałychłopczykbyłśliczny.Leonie
zobaczyłagowżony.
chwili,gdyschodziłanadółzsypialniAmelii.Rolfstał
-Niesądzę,abyzawszetakbyło,Amelio.
przychłopcu.Dzieckomiałogęsteczarnelokiiciemnobrązoweoczy,którespoglądałynaniąnieśmiało.
ByłośmioletniąkopiąRolfa.
Obróciłanamężapytającespojrzenie.
odkrólowej,atymsamymodHenryka.Musitylkozwrócić
-Zanimdojdzieszdobłędnychwniosków,powiemsiędokrólaoopiekuna.
ci,żejestdomniepodobny,ponieważtomójbratanek.
-Lubskontaktowaćsięztobą.
Leonieuśmiechnęłasięszeroko.
-Właściwiezgodziłemsięprzyjąćnasiebieten
-Czymogłabympomyślećcośinnego?
obowiązek.OdesłałemtrzybratanicewrazzichmatkązRolf,marszczączezdziwieniabrwi,przedstawił
jejpowrotemdoGaskonii,alechłopcapostanowiłemzabraćzeSimonad'Amberta,potemodciągnąłją
nabok.
sobą.Mójbratniemiałdlaniegozbytwieleczasu,amalec
-KilkaostatnichdnispędziłuladyRoese.Niebyłemwzadługoprzebywałwśródkobiet.
najlepszymnastroju,żebygomiećprzysobie.Aleteraz,
-Tutajteżsąkobiety-odparłażartobliwie.
skorotujesteś...
-Chcęgopoznaćbliżej,Leonie-powiedziałostrym
-Nieuprzedziłeśmnie,żeprzyjeżdżazwizytą.
tonemRolf.-Jesteśprzeciwna?
-Mójbratnieżyje-powiedziałRolf.-DzieckonieLeoniespuściławzrok,ukrywającuśmiech.
przyjechałotuzwizytą.Niekochaliśmysięzbytnioz
-Oczywiście,żenie,milordzie.
bratem,aletoniemanicdorzeczy-mówiłdalejzponurąRolfpokręciłgłową.Skądtazmiana?Gdzie
siępominą.-Wdowaponimbardzomartwiłasięoprzyszłośćdziałatagniewna,kłótliwakobieta,którą
widziałrano?
dzieciiposłałapomnie.PośmiercimężaopuściłaTerazbyłauległa,serdeczna.
GaskonięiznalazłaschronienieuprzyjaciółwNormandii.
-Muszęznaleźćczłowieka,któremumógłbymzaufać,aTamwłaśniebyłemprzezostatnimiesiąc.
którypilnowałbyzieminiespuszczałokazwdowyorazSpojrzałananiegooczamiszerokorozwartymi
zesiostrzenic,dopókiniewyjdązamąż.
zdziwienia.
-MogęzaproponowaćsirPiersa?Doskonalesięnadaje
-Todlatego...Zastanawiałamsię,czemunieprzydorządzeniadomempełnymkobiet.Możenawet
spodobajeżdżaszdoPershwick...Przeztenczasniewiedziałeś,żemusięwdowaipomyślio
małżeństwie.
tamjestem?
-Piers?Małżeństwo?Nigdy!
-DowiedziałemsiępopowrociedoAnglii.SirEvarard
-Nigdyniewiadomo,milordzie.Teraz,proszę,zostawsłałposłańców,alemnienieznaleźli.Wdowapo
moimSimonapodmojąopiekąiodwiedźladyAmelię.
bracieprawieoszalałazrozpaczy.Nikomunieufała.
RolfSpochmurniał.
ObawiałasiępanówzGaskonii,którzymoglibyporwaćjej
-Jużwkrótcejejpowiem,żemusiwyjechać.Niesądź,żedziecilubnawetją,byzagarnąćziemiemojego
brata.
zapomniałem.
-Byłotomożliwe?-spytałacicho,zerkającnadziecko.
-Nawetotymniepomyślałam,milordzie.Jestchora.
-Nie.ZiemienależącedorodzinyotrzymaliśmyKazałamjejzostaćwłożuprzezkilkadni,możenawet
tydzień.
Spojrzałnaniązezdumieniem,alezanimsięodezwał,powtórzyłaswojesłowa.
-Idźdoniej,milordzie,ponieważmusiztobąpomówić.
-Ja?Głupcem?Acoztobą?Uwierzyłaś,żeniechcę,byśKiedyskończycie—wracajdomnie,bomam
cidużodoprowadziłamójdom?
powiedzenia.
-Teżjestemgłupia.
Rolfbyłtakoszołomiony,żepostanowiłsięzniąnie
-Dokata,niewidzęwtymnicśmiesznego!Dlaczegospierać.Odwróciłsięiruszyłwgóręposchodach,
aLeonienigdyniewspomniałaśotychbzdurach,któreciodprowadziłagowzrokiem.
wmawiała?Gdybyśpomówiłazemną,jejkłamstwoLeoniesiedziałazSimonemwwielkiejsaliiroz-
wyszłobynajaw.Imożebyśmiuwierzyła,gdycimawiałaznimłagodnie.Chłopiecbyłbardzo
nieśmiałyimówiłem,żejejniekocham.
mówiłniewiele.Próbowałagotrochęuspokoić,aleszłojej
-Mogłabymzadaćtosamopytanie.Wierzyłeśwjejniesporo,ponieważsamaodczuwałasilnenapięcie.
kłamstwataksamojakja.
Rolfpowróciłdosalipółgodzinypóźniej.Byłowi-
-Tozupełniecoinnego!
dać,żeledwiepanujenadwściekłością.Nieodezwałsiędo
-Czyżby?-PodeszładoniegobliżejiniepewniepołożyłaLeonieanisłowem,tylkoschwyciłjązaramię
ipociągnął
murękęnapiersi.Uniosłakuniemułagodne,błyszcząceprzezsieńdoogrodu.Tamjąpuściłizaczął
kopaćnogamioczy.-Dlaczegojesteśtakizły,milordzie?
żonkile.
Zatraciłsięwjejspojrzeniu.
-Czywiesz,jakbardzonienawidziłemtegoogro
-Ponieważwreszcieuwierzyłem,żemniekochasz...choćdu,kiedysięnimzajęłaś?!-wybuchnął.-
Ameliaponigdymitegoniepowiedziałaś...Jaciwyznałem,żecięwiedziałami,żeniezamierzasz
prowadzićgospodarkocham...
stwa,amimotochciałaśmarnowaćczastutaj!Ileż
-Kiedy?!-zawołała.
razybyłemgotówwpuścićtumojegokonia!
-TamtejnocywLondynie.
Leonieniemalzakrztusiłasięodśmiechu.
-Byłeśpijany-przypomniałamu.
-Twójkońbardzobysięrozchorował,gdybyśtozrobił,
-Niedotegostopnia,żebymniepamiętał.Spytałemcięmilordzie.
wtedy,czymogłabyśmniepokochać.Niepotrafięsobie
-Nieżartuj,Leonie!-zawołałzfurią.-Jaksądzisz,przypomniećtwojejodpowiedzi.
dlaczegopoprosiłemcięoprowadzenierachunków,skoroOgarnęłająradość.
sammogłemsiętymzająć?Myślałem,żetegojednegomi
-Odparłam,żebardzołatwociękochać-wyszeptała.-
nieodmówisz.Odmówiłaśmiwszystkiego.AkiedytylebyTakbyło.Kochamcię,panie.
dlamnieznaczyłaświadomość,żedziękitobiemójdom
-Rolfie-poprawiłjąbezwiednieiotoczyłramionami.
nadajesiędomieszkania,pozwoliłaśjejwziąćnasiebie
-Rolfie.
całązasługę!Dlaczego,Leonie,dlaczego?
Westchnęłacicho.Wtedyjejmążpocałowałjązcałą
-Byłeśgłupcem,wierząc,żepotrafiłautrzymaćwdomumiłością,jakądoniejczuł.
porządek-odparłaspokojnie.
Wziąłjąnaręceiniósłprzezsalę,potemposchodachdowspólnejkomnaty.Wszyscy,którychmijali,
uśmiechalisiędonich,aleniktsięnieodezwał.Przyszłapora,gdytrzebabyłoprzestaćplotkowaćopanu
ipani.
Rolfniósłjąwramionach,aonaprzytulałasiędoniegomocnoimyślała,jakijestuparty,prawietakjak
ona,jakiłagodnyisilny.Późniejpowiemuodzieckuinierozsądnejdumie,któratakdługooddzielałaich
odsiebie.Później.
Wtejchwilipragnęłamyślećwyłącznieomiłościdoniego.Chciałamupokazać,jakmocnogokocha.
***