Jak Żydzi mordowali Polaków. Bezpłatna
lekcja historii, dedykowana
antypolonitom – Aldona Zaorska
–
Dzisiaj powiedzenie – Żydzi mordowali Polaków, chociaż zgodne z
faktami i będące parafrazą słów premiera Izraela, natychmiast wywołuje
zarzut „antysemityzmu”. I w finale w naszym kraju, w mieście, gdzie każda
płyta chodnika jest zbroczona krwią ofiar niemieckich zbrodni, jesteśmy
opluwani. Taka to żydowska „wdzięczność” za ryzykowanie życiem dla ich
braci. świat słyszy kłamstwa i im wierzy .Najsmutniejsze jest to, że
polskie władze, gdy opluwany jest polski naród, przekonują, że to tylko
pada deszcz.
UWAGI WŁASNE – ALEKSANDER SZUMAŃSKI:
Patrz tekst Aleksandra Szumańskiego „Żydowscy mordercy Polaków mordowali
i uciekli do Izraela. Mordercy gen. Fieldorfa „Nila”, mordercy rotmistrza
Witolda Pileckiego”
http://niepoprawni.pl/blog/aleszumm/zydowscy-mordercy-polakow-mordowali-
i-uciekli-do-izraela-mordercy-gen-fieldorfa-nila-i
W latach 2012 – 2014 pracowałem jako publicysta o tematyce społeczno
politycznej, historycznej i kulturalnej w „Warszawskiej Gazecie”(„WG”),
skąd pochodzi poniższy tekst autorstwa mojej koleżanki redakcyjnej w „WG”
Pani
Aldony
Zaorskiej.
W
tych
latach
byłem
również
dziennikarzem
amerykańskim akredytowanym (USA) w Polsce.
Wówczas zostałem poważnie zaatakowany o antysemityzm przez dr Jerzego
Targalskiego vel Józef Darski, publicysty „Gazety Polskiej”. Z owego
zarzutu bronili mnie nawet moi żydowscy koledzy i koleżanki, którzy
podobnie
jak
ja
byli
świadkami
historii,
uciekinierami
z
gett,
kombatantami i osobami represjonowanymi z okresu II Wojny Światowej,
uciekinierzy z gett we Lwowie, Krakowie i Przemyślu, m.in. prof. med.
Maria Orwid, dr med. Leszek Allerhand, Stella Müller – Madej, Ryszard
Horowitz, Bronisława Horowitz – Karakulska .
Leszek Allerhand (niestety zmarł 03 kwietnia 2018 roku) wystosował nawet
list protestacyjny broniący mojej osoby przed atakami syjonistów.
Autorka tekstu Pani Aldona Zaorska jest redaktor naczelną miesięcznika
„Zakazana Historia” ukazującego się od miesiąca września 2013 roku.
Miałem zaszczyt w numerze nr 1 owego miesięcznika zamieścić tekst własny
„Malowany ptak z czarnym ptasiorem w tle”, który otwierał miesięcznik
„Zakazana Historia” .Miesięcznik „Zakazana Historia” ukazuje się nadal –
polecam serdecznie.
A oto tekst – „Warszawska Gazeta” nr 8 ; 22 – 28 lutego 2019 r.
– Żydzi po wojnie mordowali Polaków. Nie, nie naród żydowski mordował
Polaków, robili to Żydzi ulokowani w strukturach bezpieki, Informacji
Wojskowej, komunistycznych władz. Było ich tam całe mrowie i śmiało można
ryzykować twierdzenie, że bez nich Stalinowi trudno by było zbudować
komunistyczny twór, którym była PRL.
Skala zasług Żydów w powojennej Polsce dla Stalina była ogromna. co
potwierdzają raporty płynące z Polski do Moskwy. Już jesienią 1945 roku
sowiecki
doradca
przy
Ministerstwie
Bezpieczeństwa
Publicznego
płk
Nikołaj Sieliwanowski pisał w specjalnym raporcie do Ławrientija Berii –
wszechwładnego szefa NKWD:
– „W Ministerstwie Bezpieczeństwa Publicznego pracuje 18,7 procent Żydów.
50 procent stanowisk kierowniczych zajmują Żydzi.
W I Departamencie tego ministerstwa pracuje 27 procent Żydów. Zajmują oni
wszystkie stanowiska kierownicze. W Wydziale Personalnym – 23 procent
Żydów na stanowiskach kierowniczych – 7 osób.
W Wydziale d/s Funkcjonariuszy (inspekcja specjalna ) 33 procent Żydów ,
– wszyscy zajmują odpowiedzialne stanowiska. W Wydziale Sanitarnym MBP
49,1 procent Żydów, w Wydziale Finansowym 29,9 procent Żydów”.
Nie znaczy to, że reszta była Polakami. Od tej reszty należy odjąć
Ukraińców, czy Białorusinów także sprowadzonych do Polski przez sowieckie
wojsko z karabinami na sznurkach. Nic dziwnego, że w 1949 roku w podobnym
raporcie do swoich zwierzchników ambasador ZSRS w Polsce Wiktor Lebiediew
napisał:
„(…) w MBP poczynając od wiceministrów, poprzez dyrektorów departamentów,
nie ma ani jednego Polaka, wszyscy są Żydami”.
Do swego przełożonego, złowrogiego i umazanego krwią po łokcie, byłego
prokuratora Andrieja Wyszyńskiego pisał już po nazwiskach:
„Kierownicze jądro partii stanowią Bierut, Berman, Minc. Jako czwarty do
tej grupy należy Zambrowski. Wśród nich tylko Bierut jest narodowości
polskiej(…). W polskiej partii toczy się ukryta, zaciekła walka o władzę,
w której Bierut jest na razie „izolowany” od pozostałych towarzyszy przez
grupę działaczy wyraźnie cierpiących na żydowski nacjonalizm”.
Trudno o wyraźniejszą wskazówkę, po pierwsze co do tego, kto w Polsce
rządzi, po drugie na rasowy element tych rządów. Warto odnotować, ze
metoda rządzenia z tylnego siedzenia była charakterystyczna dla Stalina i
znakomicie działała. Przed światem mógł udawać, że w Polsce rządzą
Polacy, w rzeczywistości rządził ktoś zupełnie inny. Nie bez powodu za
jednego z najbardziej wpływowych ludzi w Polsce i zarazem darzonych
największą pogardą przez społeczeństwo był Żyd Jakub Bermam – ubek, który
swoją wszechmoc zawdzięczał łaskom Stalina.
Prawy polski Żyd Władysław Szpilman nazwał Bermana zbrodniarzem, z którym
żaden przyzwoity człowiek by nie rozmawiał i świnią. On z Bermanem
rozmawiał tylko, aby prosić o ratunek dla niemieckiego oficera, od
którego doznał pomocy, kiedy ukrywał się w gruzach Warszawy. Wstydził się
go tak bardzo, że przez lata nie przyznał się do tego spotkania nawet
najbliższej rodzinie.
BEZPIEKA OPARTA O ŻYDOWSKIE KADRY
Wśród
innych
Żydów
zajmujących
kierownicze
stanowiska
w
strukturach
bezpieki znaleźli się m.in. Roman Romkowski (właściwie Natan-Grinszpan-
Kisiel) – wiceminister MBP, Mieczysław Mietkowski (właściwie Mojżesz
Bobrowicki) – wiceminister MBP, Leon Andrzejewski (właściwie Ajzen Lajb
Wolf) – kierownik kadr, dyrektor Gabinetu MBP, Józef Różański (właściwie
Józef Goldberg) – kierownik sekcji śledczej resortu, Edward Kalecki
(właściwie
Szymon
Eliasz
Tenenbaum)
–
dyrektor
Wydziału
Finansowego
resortu, Kamil Warman – resort ochrony zdrowia, Leon Gangel (właściwie
Lew Gangel) – dyrektor Departamentu Służby Zdrowia MBP, Ludwik Przysuski
( właściwie Salomon Przysuski) – dyrektor Departamentu Służby Zdrowia
MBP, Michał Rosner – resort cenzury, Hanna Wierbłowska ( z domu Fagot) –
resort cenzury, Michał Taboryski (właściwie Mojżesz Taboryski) – dyrektor
Departamentu
Techniki
Operacyjnej
perlustracji
korespondencji
oraz
ewidencji, Zygmunt Braude – kierownik Biura Prawnego MBP, Witold Gotman –
resort prawny, Feliks Goldstein ( właściwie Fiszel Goldstein). Jadwiga
Piasecka`( z domu Dąb) córka Chaima i Bajli, przerobionych odpowiednio na
Henryka i Balbinę – Centralne Archiwum MBP, Zygmunt Okręt (właściwie
Nechemiasz Okręt ) – dyrektor Centralnego Archiwum MBP, Roman Garbowski
(właśc. Rachamlel Garber) – Biuro Wojskowe, Józef Czaplicki (w łaśc..
Izydor Kurc) – dyrektor III Departamentu MBP, Julian Konar (właśc. Julian
Jakub
Kohn)
–
Departament
I
MBP,
Leon
Rubinstein
(właśc.
Lejba
Rubinstein) – Departament II, Aleksander Wolski (właśc. Salomon Dyszko –
dyrektor
Iv
Departamentu
MBP,
Józef
Kratko
–
dyrektor
IV
i
VII
Departamentu MBP oraz dyrektor szkolenia MBP, Bernard Konieczny (właśc.
Bernstein) – naczelnik Wydziału III Departamentu IV MBP, Julia Brystygier
– dyrektor Departamentu V MBP – pułkownik NKWD, Dagobert Jerzy Łańcut –
Departament
VI,
Wacław
Komar
(właśc.
Mendel
Kossoj)
–
dyrektor
Departamentu
VII
MBP,
Józef
Światło(właśc.
Izaak
Fleischfarb)
–
Departament
X
MBP,
Henryk
Piasecki
(właśc.
Izrael
Chaim
Pesses)
–
Departament X MBP.
Praktycznie w każdym miejskim lub powiatowym Urzędzie Bezpieczeństwa
Publicznego
jedno
z
kierowniczych
stanowisk
zajmował
funkcjonariusz
pochodzenia żydowskiego. Mówimy tylko o kierowniczych stanowiskach w
jednym resorcie. A przecież dalej byli Żydzi – ubecy, którzy nie wydawali
rozkazów, ale je wykonywali. Ci którzy wyrywali paznokcie , sadzali na
nodze od stołka, kopali, wybijali zęby, tłukli pejczem, zamykali w
karcerach,
gwałcili,
pluli,
bili
Robili
to
z
upodobaniem
Różański,
Czaplicki czy pułkownik NKWD Julia Brystygierowa zwana „Krwawą Luną”ale i
cale zastępy innych żydowskich ubeków.
MORD NA GENERALE „NILU” – DZIEŁO ŻYDOWSKICH STALINISTÓW
Cała
masa
stalinowskich
prokuratorów
i
sędziów
była
Żydami.
Dość
wspomnieć małżeństwo żydowskich ubeków – Alicję i Stanisława Graffów. On
skutecznie domagał sie kary śmierci dla kpt. Stanisława Sojczyńskiego
„Warszyca”. Zasłynął np. tym, że w czasie jednego z procesów oskarżonego
w nim człowieka z powodu ukończenia studiów na Uniwersytecie Warszawskim
nazwał „antysemitą” i zapowiedział, że za to „dostanie kulę w łeb”. Jego
żona
Alicja
(
z
domu
Fuks)
była
wicedyrektorką
III
Generalnej
Prokuratury. To właśnie Alicja Graff podpisała się w 1953 r. pod listem
do
naczelnika
więzienia
na
Rakowieckiej
w
sprawie
wykonania
wyroku
śmierci na gen. Fieldorfie „Nilu”, któremu jej towarzysze odmówili nawet
żołnierskiej śmierci od kuli i powiesili go jak zwykłego bandytę. W
pierwszej instancji na śmierć skazała go zresztą Żydówka Maria Gurowska,
a właściwie Maria Danielak vel Zand albo Sand, bo kilka razy zmieniała
nazwisko. Oskarżała w tym procesie inna Żydówka – Helena Wolińska – Brus,
a tak naprawdę Fajga Mindla Danielak – jedna z bardziej agresywnych
stalinowskich prokuratorów i bardziej gorliwych w nienawiści do Polaków.
Prywatnie
była
żoną
niezwykle
hołubionego
przez
lewactwo
prof.
Włodzimierza Brusa, którego prawdziwe nazwisko to Beniamin Zylberg(er).
On z kolei karierę zaczynał jako politruk w Armii Berlinga, a oboje
uważali
się
za
„ofiary
polskiego
antysemityzmu”,
żyjąc
na
ciepłych
emeryturkach w Wielkiej Brytanii.
Wyrok Górowskiej vel Zand zatwierdził Sąd Najwyższy jedynie na podstawie
dokumentów ze sprawy, w której akt oskarżenia sporządzony przez Wolińską
był całkowicie sfingowany. Powtarzała go przed tym sądem Żydówka w todze
prokuratora Paulina Kern. Wyrok zatwierdził skład sędziowski, któremu
przewodniczył Żyd Emil Herz, syn Salomona. Emil Merz za swoje sądowe
zbrodnie nigdy nie poniósł żadnej kary. Tak samo jak orzekający razem z
nim w sprawie gen Fieldorfa „Nila” inny Żyd – Gustaw Auscaler (ten z
kolei umarł sobie spokojnie w 1955 r. w Izraelu). Trzeci m orzekającym
był w tej sprawie Igor Andrejew. Można więc śmiało powiedzieć, że jednego
z największych polskich bohaterów oskarżały Żydówki, a na śmierć skazali
Żydzi uzupełnieni o jednego Rosjanina. Jednego z najdzielniejszych ludzi
walczących przeciwko Niemcom w II Wojnie Światowej, polskiego bohatera
narodowego rotmistrza Witolda Pileckiego, człowieka, który dobrowolnie
dal się zamknąć w Auschwitz i sporządził raport o tym, co się tam dzieje,
przesłuchiwał po wojnie ubek Jacek vel Józef Różański (prawdziwe nazwisko
Goldberg). Przesłuchiwał tak, że rotmistrz po tym wszystkim, piekło w
Auschwitz nazwał „igraszką”. Jednym z członków kolegium Najwyższego Sądu
Wojskowego, który zatwierdził wyrok śmierci na Pileckim był sędzia Leo
Hochberg
syn
Saula
Szoela.
Jeśli
jesteśmy
przy
sędziach,
to
warto
wspomnieć choćby o Stefanie Michniku – przyrodnim bracie Adama. Obaj
bracia są z pochodzenia Żydami, Stefan zasłużył się wyrokami śmierci
wydawanymi
na
polskich
patriotów,
po
czym
jako
„ofiara
polskiego
antysemityzmu” udał się do Szwecji, gdzie mieszka spokojnie do dzisiaj.
ŻYDOWSKI OPRAWCA POLSKICH DZIECI
Po wojnie Żydzi nie tylko przesłuchiwali i skazywali polskich bohaterów
na śmierć. „Zajmowali się” także tymi, którzy uszli przed szubienicą i
trafiali do więzień i obozów. Tu szczególną kanalią okazał się Żyd
Salomon Morel. Jeszcze w czasie trwania II Wojny Światowej, jako członek
zwyklej bandy założonej przez brata „zarobił” na wyrok śmierci od AK i AL
(sic!). Komuniści dopadli go pierwsi i darowali mu życie. Odwdzięczył się
po
wojnie,
gdy
jako
ubek
został
komendantem
obozu
Zgoda
w
Świętochłowicach.
Teoretycznie
trafiali
tam
tylko
volksdeutsche,
w
praktyce
Ślązacy,
którzy
narazili
się
nowej
władzy.
Śledztwo
IPN
wykazało, że w obozie Zgoda zostało zabitych od 2 do 3 tysięcy ludzi.
Nawet półtora tysiąca z nich to mogą być bezpośrednio ofiary Morela.
Najmłodszy więzień obozu miał 1,5 roku.
Z dziećmi Morel miał do czynienia także później jako komendant obozu w
Jaworznie.
Pomaszerował tam niemal prosto z Świętochłowic, a w 1951 r. ubecy zaczęli
tam zwozić „młodocianych bandytów”, czyli dzieci w wieku od 12 lat,
należące
do
różnych
patriotycznych
organizacji
(np.
Słoneczko)
dla
komunistycznej
władzy
absolutnie
niegroźnych.
Okolicznym
mieszkańcom
ubecy powiedzieli, że są to byli członkowie Hitlerjugend. Dzieciom zaś
kazali mówić wyłącznie po niemiecku. Jeżeli któreś dziecko nie chciało
lub nie znało tego języka, było bite. Morel osobiście „witał” polskie
dzieci, wyzywając je od bandytów i każąc spojrzeć w niebo „po raz
ostatni”.
Osobiście
przesłuchiwał
dzieci,
wymuszając
biciem,
by
na
pytanie, kim są, odpowiadały „bandytami”. Dzieci były tam głodzone,
sadzane w czasie przesłuchań na nodze od stołka, a za „nieposłuszeństwo”
zamykane w karcerze napełnionym po pas wodą. W efekcie dzieci musiały w
nim stać dzień albo dwa, bo wody było zbyt dużo by mogły choćby usiąść.
Przy tym wszystkim polecenia w rodzaju pisania po tysiąc razy „nienawidzę
Piłsudskiego” naprawdę były niczym.
Morel miał na koncie nie tylko dręczenie dzieci i dorosłych w obozach,
które nadzorował. Po 1956 roku został przełożonym Ośrodków Pracy dla
Więźniów, zdążył się też zapisać w pamięci więźniów z Opola i Raciborza.
Po odejściu ze służby żył sobie spokojnie nie niepokojony przez nikogo,
aż do 1992 r. kiedy jeden jedyny raz przesłuchała go Główna Komisja
Badania
Zbrodni
Przeciwko
Narodowi
Polskiemu.
Następnego
dnia
po
przesłuchaniu Morel wyjechał do Szwecji , gdzie usiłował przedstawić się
jako „ofiara polskiego antysemityzmu” O dziwo! Nie zadziałało, a Morelem
zainteresowała się szwedzka i niemiecka prasa, która przypomniał o jego
„dokonaniach”. Morel uciekł więc do Izraela. Tam już wszystko poszło jak
z płatka. Do tego stopnia, że gdy w 2005 r. IPN wystąpił o ekstradycję
Morela
dyrektor
Departamentu
Spraw
Międzynarodowych
w
Ministerstwie
Sprawiedliwości Izraela niejaki Gai Levertow odpisał, że zarzuty stawiane
Morelowi są nieprawdziwe, przedawniły się, nawet jeżeli są prawdziwe to
Morela
…trzeba
zrozumieć
bo
„polski
faszysta
zabił
mu
brata”.
(w
rzeczywistości na bracie Morela został wykonany wyrok śmierci przez
podziemie za bandytyzm, a wykonała go komunistyczna partyzantka bo i od
niej na „czapę” sobie zapracował). Jeśli już, to wydaje się nam, że Morel
i jego rodzina byli ewidentnie ofiarami ludobójstwa popełnionego przez
hitlerowców i Polaków z nimi współpracujących – napisał wówczas pan
Levertow i tak ze zbrodniarza zrobił…ofiarę.
Być
może
tak
samo
potraktowałby
„Krwawego
Kazia”,
czyli
Kazimierza
Szymonowicza, a właściwie Kopela Klejmana komendanta więzienia UB przy
ul. Namysłowskiej na warszawskiej Pradze. Więźniowie byli tam zwyczajnie
torturowani, godzinami stali nago na mrozie na niekończących się apelach,
albo byli zamykani w „trumnie” – betonowym kanale o wymiarach 60 x 40 x
180
cm.
Grozę
budził
też
karcer
–
cela
bez
okna
umieszczona
pod
pomieszczeniem, gdzie przechowywane były zwłoki i połączona z nim otworem
o średnicy 30 cm, „zapewniającym dopływ powietrza. „. Kopel Klejman z
upodobaniem wykonywał wyroki śmierci przez powieszenie osobiście lub
posługując się niepełnosprawnym umysłowo chłopakiem, który nawet nie
wiedział co robi. Z jakiegoś powodu środowiska żydowskie nim się nie
chwalą.
JAK Z BANDYTÓW ROBI SIĘ BOHATERÓW
POLICZEK WYMIERZONY POLSKIEMU SPOŁECZEŃSTWU
Nawiasem mówiąc, dość charakterystyczne dla części środowisk żydowskich
(zwłaszcza
tej
z
Izraela)
jest
robienie
ze
zbrodniarzy
i
bandytów
bohaterów. Trochę o dziwne, bo przecież, jakby się postarali, Żydzi
znaleźliby wśród swoich w czasie II Wojny Światowej ludzi dzielnych i
odważnych, którymi mogliby się szczycić przed całym światem. Z jakiegoś
powodu
wolą
jednak
gloryfikować
bandytów,
całkowicie
zakłamując
ich
historię.
Najlepszym
przykładem
jest
Frank
Blajchman
wyniesiony
pod
niebiosa, jako przykład „odporności polskiego narodu”. Ani on Polak, ani
bohater. Blajchman w czasie wojny założył bandę rabunkową złożoną z Żydów
napadającą
na
polskich
chłopów
i
„wąchającą
się”
z
komunistyczną
partyzantką. Sam Blajchman za jedno ze swoich największych „dokonań”
uważał zabicie dwóch żołnierzy Armii Krajowej. Po wojnie został zwykłym
ubeckim
pachołkiem
piastując
w
1945
r.
stanowisko
p.o.
kierownika
Wydziału
Więzień
i
Obozów
kieleckiego
WUBP.
Na
początku
lat
pięćdziesiątych wyjechał do USA i zbił majątek jako deweloper. Nigdy nie
ukrywał antypolskich poglądów I takie ludzkie zero, sekretarz stanu USA
Pompeo
postawił
Polsce
za
wzór.
To
policzek
wymierzony
polskiemu
społeczeństwu Podobnie jak robienie bohatera z Izraela „Lwa” Ajzenmana –
innego
żydowskiego
bandyty.
Po
przedwojennych
przestępstwach
wojenną
„karierę” zaczynał od rabowania swoich w getcie, potem rabował Polaków, a
jego największym „wyczynem” był bandycki napad na Drzewicę, w czasie
którego jego oddział zamordował siedmiu Polaków.
MORD W DRZEWICY, CZYLI JAK ŻYDOWSCY KOMUNIŚCI LIKWIDOWALI „FASZYSTOWSKIE
BANDY” (dopisek Aleksander Szumański)
Mord w Drzewicy, czyli jak żydowscy komuniści likwidowali
W nocy z 22 na 23 stycznia 1943 r., składający się w większości z Żydów
oddział Gwardii Ludowej dowodzony przez Izraela Ajzenmana ps. „Lew”
dokonał
mordu
na
mieszkańcach
Drzewicy
–
działaczach
i
żołnierzach
Podziemia Narodowego. Zaskoczonych podczas snu zamordowano z zimną krwią.
22 stycznia 1943 r. w godzinach wieczornych do małego miasteczka Drzewica
pod Opocznem wkroczył oddział Gwardii Ludowej z celem „oczyszczenia
terenu z faszystowskich band”. Na jego czele stał Izrael Ajzenman ps.
„Lew”
–
pospolity
przestępca
i
działacz
komunistyczny
żydowskiego
pochodzenia.
Z przygotowaną wcześniej listą nazwisk „faszystów” napastnicy wtargnęli
do
fabryki
zastawy
stołowej
Gerlach.
Tam
zmusili
jej
właściciela
Antoniego Kobylańskiego, działacza Stronnictwa Narodowego i żołnierza
NOW-AK, do otwarcia kasy, po czym zamordowali go.
Z rąk bandytów śmierć ponieśli również aptekarz i przedwojenny działacz
Akcji
Katolickiej
Stanisław
Makomaski
oraz
żołnierze
NSZ:
Józef
Staszewski, Edward, bracia Stanisław i Józef Suskiewiczowie oraz Józef
Pierściński.
Część
ofiar
zabito
strzałami
w
tył
głowy,
pozostałych
zamordowano, rozbijając im głowy kolbami.
Kilkanaście innych osób, które znalazły się na liście do likwidacji,
zdołało uciec lub ukryć się. Po splądrowaniu sejfu i ograbieniu zwłok z
rzeczy osobistych grupa wycofała się z miasteczka.
Po nagłośnieniu zbrodni w niepodległościowej prasie podziemnej zmieniono
dowództwo
oddziału,
jak
i
jego
nazwę,
nadając
mu
imię
Ludwika
Waryńskiego. W lipcu 1943 r. oddział został całkowicie rozbity przez
partyzantkę NSZ. Sam Ajzenman uszedł jednak z życiem.
W
późniejszym
okresie
dowodził
jeszcze
kilkoma
grupami
GL/AL,
odpowiedzialnymi za co najmniej kilkadziesiąt zabójstw na żołnierzach
Podziemia Niepodległościowego i mieszkańcach Kielecczyzny. Jesienią 1944
r. podjął współpracę z sowiecką grupą desantową NKWD.
Po wojnie robił karierę w UB, gdzie dosłużył się stopnia porucznika. Za
działalność przestępczą, w której wykorzystywał swoje stanowisko, został
dyscyplinarnie zwolniony ze służby i skazany na więzienie.
Przedterminowo zwolniony, zmienił nazwisko na Julian Kaniewski. Pracował
w różnych miejscach, głównie w ochronie. Zmarł w 1965 r.
Potem, aż do końca wojny uprawiał bandytyzm na własną rękę (m.in.
zamordował żołnierza AK), a po wojnie został ubekiem.
Na krótko, bo już po kilku miesiącach wyleciał nawet z UB z podejrzeniem
gwałtu na nieletniej. Trafił nawet do więzienia, gdzie został kapusiem i
donosił
swojemu
pobratymcowi
–
Jackowi
Różańskiemu.
Po
wyjściu
z
więzienia zmienił nazwisko na polsko – brzmiące i pracował m.in. w
polskim radiu. A jak pisali o nim Żydzi? Stefan Krakowski późniejszy
dyrektor
Yad
Vashem,
jeszcze
jako
historyk
Żydowskiego
Instytutu
Historycznego w 1968 r. wysmażył w „Biuletynie Żydowskiego Instytutu
Historycznego” tekst w którym opisał jak to oddział dowodzony przez
Ajzenmana (…) dokonał ataku na posterunek policji niemieckiej w Drzewicy.
Partyzanci zabili siedmiu hitlerowców, w tym komendanta posterunku. Aż
dziwne, że nie powstał jeszcze hollywoodzki film gloryfikujący tego
bandytę. Przykładem, że w filmie i z bandyty można zrobić bohatera jest
historia braci Bielskich Tewjego i Anatola. Tewje Bielski uciekając przed
gettem razem z braćmi Asaelem i Zusem otworzył w Puszczy Nalibockiej
„oddział partyzancki”, a przynajmniej tak przedstawił go hollywoodzki hit
„Opór”. W rzeczywistości była to kolejna banda rabunkowa, przygarniająca
tylko tych Żydów, którzy mogli się Bielskim opłacić – w złocie lub… w
naturze (przygarniał łaskawie i innych, ale traktował jak śmieci). Żydzi,
którzy tam się przechowywali i mieli odwagę mówienia prawdy, mówili po
wojnie wręcz o haremie, jaki Tewje Bielski stworzył sobie z młodych,
ładnych Żydówek, własnymi ciałami płacących za szansę na przeżycie.
Zresztą był znany z dokonywania gwałtów na dziewczynach w wioskach, gdzie
pojawiał się w celach rabunkowych. Często pijany Tewje Bielski był
niebywale okrutny wobec swoich, szukających schronienia współbraci, w
jego obozowisku jednym z najważniejszych obiektów był karcer, gdzie
trafiało się łatwo, ale skąd wychodziło się bardzo trudno. Zresztą po
pijaku Tewje Bielski potrafił zabić i swojego. Swoją bandę utrzymywał z
rabowania polskich i białoruskich wiosek, przy czym nie był skłonny
dzielić się żywnością z tymi Żydami, którzy nie mając nic, szukali u
niego schronienia. Wódka i zakąski były dla niego i jego „dworu”. Dla
reszty – ochłapy.
W maju 1943 r. banda Tewje Bielskiego razem z sowiecką partyzantką
dokonał napadu na polska wioskę Naliboki, bestialsko mordując 128 jej
mieszkańców – mężczyzn, kobiety i dzieci. Żydzi z tej bandy szczycili się
potem tym napadem, kłamiąc, że była to potyczka z hitlerowcami.
Tego wszystkiego nie zobaczymy jednak w amerykańskim filmie „Opór” (reż.
Edward Zwick), gdzie Tewje Bielski został wykreowany na bohatera bez
skazy. Naiwni Amerykanie w tę „prawdę ekranu”, mającą z prawdą czasu tyle
wspólnego, co film kręcony w „Misiu”, uwierzą. A głosów prawdy nikt nie
będzie chciał słuchać.
SALOMON MOREL – KAT GUŁAGU PRL (dopisek Aleksander Szumański)
ZBRODNIE BEZ KARY
„Jest mi bardzo przykro, że na starość muszę być przesłuchiwany – pisał
Salomon Morel 7 listopada 1992 . w liście do polskiej prokuratury – Pani
Boreczek mówi, że powinienem wyrazić skruchę, ale nie wiem dlaczego”.
Może dlatego, że jako komendant komunistycznych obozów koncentracyjnych w
Świętochłowicach i w Jaworznie w sadystyczny sposób pastwił się nad
niewinnymi ludźmi. Z akt prokuratury wynika, że Salomon Morel katował
więźniów
kastetem,
bił
drewnianymi
taboretami,
gumową
pałką,
kijem,
żelaznym
prętem
i
kolbą
pistoletu.
Do
tego
dochodziły
nieludzkie
upokorzenia, poniżanie godności osobistej. Salomon Morel kazał więźniom
bić się nawzajem po twarzach, wczołgiwać pod prycze i zbierać językiem z
podłogi miał węglowy. Szczuł na nich psy, przystawiał im pistolet do
głowy i straszył egzekucją, kazał godzinami stać na baczność.
Sam z dumą mówił, że stworzył warunki „gorsze niż w Auschwitz”. W
obozach,
którymi
zarządzał
ludzie
umierali
z
głodu
i
wycieńczenia
spowodowanego
katorżniczą
pracą,
obfite
żniwo
zbierały
sztucznie
wywoływane epidemie. Salomon Morel – który był wyjątkowym zwyrodnialcem
nawet na komunistyczne standardy – do końca życia nie miał sobie jednak
nic do zarzucenia. Twierdził, że tępił „faszystów” W rzeczywistości w
jego łapska trafiali zwykli Polacy, Niemcy, Ślązacy oraz Ukraińcy. Między
innymi żołnierze Polskiego Podziemia Niepodległościowego. Salomon Morel
nigdy nie poniósł kary za swoje zbrodnie. Gdy polska prokuratura wszczęła
przeciwko niemu śledztwo, uciekł do Izraela. Tam zmarł w 2007 r. Był
jednym z dziesiątek tysięcy komunistycznych morderców, którzy spokojnie
dożyli
swoich
dni.
Brak
rozliczenia
tego
ludobójczego
systemu
jest
największą hańbą naszej epoki.
UKRYTA PRAWDA
Powyższe historie (doprawdy bardzo nieliczne w morzu zbrodni żydowskich
ubeków),
to
także
dowód
tego,
jak
Żydzi
budują
swoją
politykę
historyczną. Robią to przez całe dziesięciolecia, podkreślając własne
krzywdy i ukrywając lub zakłamując swój własny udział w zbrodniach II
Wojny Światowej. Tę metodę działania dość trafnie ujął noblista Eli
Wiesel, który przez wiele lat głosił, że powadzenie badań nad Zagładą
Żydów oznacza unicestwienie historii, wiedzie ku ciemności, a tajemnica
prawdy ( o Zagładzie) polega na milczeniu. Innymi słowy najbardziej
wpływowe środowiska żydowskie uważają, że wszechstronne badanie Zagłady
Żydów nie powinno mieć miejsca. Oni już wyznaczyli kierunek badań i
koniec. Każdy inny ich zdaniem nie ma prawa zaistnieć, ot, choćby kwestia
kolaboracji Żydów z Sowietami na ziemiach polskich okupowanych przez
ZSRS. Zachowało się dziesiątki relacji o tym, jak Żydzi przyprowadzali do
domów Polaków służby NKWD doprowadzając do aresztowań i wywózek, po czym
zajmowali domy wywiezionych, ale o tym nie tylko świat nie wie lecz nawet
w Polsce nie wolno mówić. Chyba, że komuś zależy na łatce „antysemity”. O
Brzostowicy Małej, czy Nalibokach i Koniuchach, gdzie Żydzi mordowali
Polaków nie ma mowy nawet w polskich szkołach. Jeszcze gorzej jest jeżeli
chodzi o kwestię kolaboracji Żydów z Niemcami, czy też używając ich
terminologii – z nazistami. Po wojnie łatwo zwolnili się z winy, a dzięki
podejściu
a’
la
Wiesel
także
z
badań
ujawniających
prawdę
o
ich
poczynaniach. Dziś powiedzenie – Żydzi mordowali Polaków, chociaż zgodne
z faktami i będące parafrazą słów premiera Izraela, natychmiast wywołuje
zarzut „antysemityzmu”. I w finale w naszym kraju, w mieście, gdzie każda
płyta chodnika zbroczona jest krwią ofiar niemieckich zbrodni, jesteśmy
opluwani. Taka to żydowska „wdzięczność” za ryzykowanie życia dla ich
braci. Świat słyszy kłamstwa i im wierzy. Najsmutniejsze jest to, że
polskie władze, gdy opluwany jest polski naród, przekonują, że to tylko
pada deszcz.
PS.
Dla osób, które uważają, że komunista nie jest Żydem, wyjaśnienie od
samej Lucyny Tychowej, córki Jakuba Bermana. W wywiadzie rzece pt. „Tak
,jestem córką Jakuba Bermana”(wyd. Uniwersitas 2017) wobec zacytowanego
jej stwierdzenia, że Żyd – komunista przestaje być Żydem, Bermanówna
odpowiedziała: Zupełnie się z tym nie zgadzam. Chyba założymy, że okres
do
ruchu
rewolucyjnego
prowadził
automatycznie
do
wyparcia
się
narodowości. Ale skoro tak założymy – to nie może to dotyczyć tylko Żyda.
Polak komunista nie jest Polakiem? Chyba tylko w pojęciu endeka. A
Francuz? Bądźmy logiczni.
Aldona Zaorska „Warszawska Gazeta” nr 08 ; 22 – 28 lutego 2019 r.
Dokumenty, źródła, cytaty:
Aldona Zaorska „Warszawska Gazeta” nr 08 ; 22 – 28 lutego 2019 r.
Aleksander Szumański „Warszawska Gazeta” nr 08; 22 – 28 luty 2013 r. nr
11; 13-21 marzec 2013 r. nr 09; 1-7 marzec 2013 r. nr 07 15 – 21 luty
2013 r. nr 06 08 – 14 luty 2013 r. nr 05 01 0 07 luty 2013 r. nr 03 18 –
24 styczeń 2013 r. nr 02 11 – 17 styczeń 2013 r. nr 46 14 – 20 grudzień
2014 r.
Aleksander Szumański „Warszawska Gazeta” 22 marzec 2013 r. „JAKUB BERMAN
TAJNE PRZEMÓWIENE” niepoprawni.pl/…/jakub-berman-ta…
Aleksander Szumański „CZY NADAL OBOWIĄZUJĄ ZALECENIA BERMANA?”( TYTUŁ
„WARSZAWSKIEJ GAZETY„ 22 MARCA 2013 r.).
Aleksander Szumański PRZEDSIĘBIORSTWO HOLOKAUST Z „OPERACJĄ – ZNISZCZYĆ
„WARSZAWSKĄ GAZETĘ” W TLE
http://niepoprawni.pl/blog/aleszumm/przedsiebiorstwo-holokaust
Aleksander Szumański „Żydzi mordowali Żydów”
http://niepoprawni.pl/blog/aleszumm/zydzi-mordowali-zydow
Aleksander Szumański „Krwawy żydowski kat Salomon Morel”
http://niepoprawni.pl/blog/2218/krwawy-zydowski-kat-salomon-morel
Aleksander Szumański „Żydowscy mordercy Polaków”
http://niepoprawni.pl/blog/aleszumm/zydowscy-mordercy-polakow-mordowali-
i-uciekli-do-izraela-mordercy-gen-fieldorfa-nila-i
MORD W DRZEWICY
Mord w Drzewicy, czyli jak żydowscy komuniści
likwidowali „faszystowskie bandy”
W nocy z 22 na 23 stycznia 1943 r., składający się
w
większości
z
Żydów
oddział
Gwardii
Ludowej
dowodzony przez Izraela Ajzenmana ps. „Lew” dokonał
mordu
na
mieszkańcach
Drzewicy
–
działaczach
i
żołnierzach
podziemia
narodowego.
Zaskoczonych
podczas snu zamordowano z zimną krwią.
22
stycznia
1943
r.
w
godzinach
wieczornych
do
małego
miasteczka
Drzewica
pod
Opocznem
wkroczył
oddział Gwardii Ludowej z celem „oczyszczenia terenu
z faszystowskich band”. Na jego czele stał Izrael
Ajzenman
ps.
„Lew”
–
pospolity
przestępca
i
działacz
komunistyczny
żydowskiego pochodzenia.
Z przygotowaną wcześniej listą nazwisk „faszystów” napastnicy wtargnęli
do
fabryki
zastawy
stołowej
Gerlach.
Tam
zmusili
jej
właściciela
Antoniego Kobylańskiego, działacza Stronnictwa Narodowego i żołnierza
NOW-AK, do otwarcia kasy, po czym zamordowali go.
Z rąk bandytów śmierć ponieśli również aptekarz i przedwojenny działacz
Akcji
Katolickiej
Stanisław
Makomaski
oraz
żołnierze
NSZ:
Józef
Staszewski, Edward, bracia Stanisław i Józef Suskiewiczowie oraz Józef
Pierściński.
Część
ofiar
zabito
strzałami
w
tył
głowy,
pozostałych
zamordowano, rozbijając im głowy kolbami.
Kilkanaście innych osób, które znalazły się na liście do likwidacji,
zdołało uciec lub ukryć się. Po splądrowaniu sejfu i ograbieniu zwłok z
rzeczy osobistych grupa wycofała się z miasteczka.
Po nagłośnieniu zbrodni w niepodległościowej prasie podziemnej zmieniono
dowództwo
oddziału,
jak
i
jego
nazwę,
nadając
mu
imię
Ludwika
Waryńskiego. W lipcu 1943 r. oddział został całkowicie rozbity przez
partyzantkę NSZ. Sam Ajzenmann uszedł jednak z życiem.
W
późniejszym
okresie
dowodził
jeszcze
kilkoma
grupami
GL/AL,
odpowiedzialnymi za co najmniej kilkadziesiąt zabójstw na żołnierzach
podziemia i mieszkańcach Kielecczyzny. Jesienią 1944 r. podjął współpracę
z sowiecką grupą desantową NKWD.
Po wojnie robił karierę w UB, gdzie dosłużył się stopnia porucznika. Za
działalność przestępczą, w której wykorzystywał swoje stanowisko, został
dyscyplinarnie zwolniony ze służby i skazany na więzienie.
Przedterminowo zwolniony, zmienił nazwisko na Julian Kaniewski. Pracował
w różnych miejscach, głównie w ochronie. Zmarł w 1965 r.
[Zmarł własną
śmiercią… – admin]
Źródło:
naszawitryna.pl
Okres III RP, czyli powstawanie kapitalizmu w
Polsce – okresem regresu -sabotaż w
wykonaniu Solidarnosci
Posted by
w dniu 2017-05-28 (niedziela)
Powiedzmy wyraźnie: w wykonaniu „Drugiej Solidarności” , Solidarności
Michnika,
Kuronia,
Geremka,
Mazowieckiego,
Tuska,
Lewandowskiego,
Bieleckiego,
Kaczmarka…
etc.
Artykuł
ma
charakter
historyczny.
Teraz
jest
już
dobrze.
Admin
Rodowe srebra POLSKI sprzedane – tylko dla bogatych
Ta transakcja to część wielkiej wyprzedaży uzdrowisk urządzonej przez
Ministerstwo
Skarbu
Państwa.
W
ubiegłym
[2013
–
admin] roku
MSP
sprzedało osiem uzdrowisk, w tym największe – Zespół Uzdrowisk Kłodzkich
(Polanica,
Duszniki,
Kudowa),
które
za
138
mln
zł
kupił
fundusz
inwestycyjny należący do kombinatu miedziowego KGHM.
W tym roku na licytację trafiło kolejne dziewięć spółek uzdrowiskowych –
poza Konstancinem między innymi Wysowa (kupuje ją Polski Holding Medyczny
PCZ), Świeradów Czerniawa (kupcem został KGHM TFI) i Iwonicz, o który
walczą lokalny potentat w handlu materiałami budowlanymi Merkury Market i
fundusz inwestycyjny z Nałęczowa. W nowe ręce trafi też Nałęczów, bo jego
właściciel – kontrolowana przez Nestle firma East Spring – po 10 latach
chce sprzedać część swoich akcji.
Na tle okresu Polski Ludowej blado wypada okres powstawania kapitalizmu w
Polsce. Dodajmy: XIX-wiecznego kapitalizmu. Rządzące Polską w minionych
25 latach ekipy skompromitowały się. Najbardziej skompromitowała się
prawica, która zdegradowała Polskę i cofnęła ją o dziesiątki lat…
Oto fakty, skrzętnie przemilczane przez opanowane przez prawicę media:
Wbrew wbijanej nam do głów propagandzie, że 25 lat temu polska odzyskała
niepodległość, ja byłem wolny czy gdy w NIEMCZECH stacjonowaly i nadal
stacjonuja
Amerykanie
to
były
niepodległe
.
faktycznie
w
okresie
restauracji XIX-wiecznego kapitalizmu utraciliśmy pod rządami prawicy i
coraz bardziej tracimy swą suwerenność w wielu dziedzinach, zwłaszcza w
przemyśle, transporcie, bankowości i mediach.
[Zdanie ma tak spieprzoną
składnię, że nie umiem jej poprawić! – admin]
I. Wyprzedaż i likwidacja przemysłu.
W wyniku wyprzedaży za bezcen naszego przemysłu w obce ręce, często w
ręce zagranicznych konkurentów, zlikwidowano wiele zakładów przemysłowych
i
całe
gałęzie
przemysłu.
W
rezultacie
nastąpił
drastyczny
spadek
produkcji przemysłowej. W porównaniu z najwyższym poziomem okresu Polski
Ludowej
produkcja
wybranych
przykładowo
wyrobów
zmalała
do
2008r.
następująco (nowszych danych brak):
Tyle kopalń istniało w 1979 r. (mapka po lewej stronie) … a tyle
funkcjonuje dziś (prawa strona):
•
wydobycie węgla kamiennego – o 58%: z 201 mln ton do 84,3 mln ton;
•
wydobycie siarki (w przeliczeniu na 100%) – o 85%: z 5 164 tys. do
762 tys. ton;
•
produkcja stali surowej – o ponad 50%: z 19,5 mln t do 9,7 mln t;
•
cementu – o 21%: z 21,7 mln t do 17,2 mln t;
•
odbiorników radiowych – o ponad 99%: z 2,8 mln szt. w 1981r. do
21,9 tys. sztuk;
•
obrabiarek do metali – o 21%: z 38,3 tys. szt. do 30,9 tys. szt. (a
przez szereg lat było jeszcze gorzej – spadek wyniósł nawet do 71%);
•
ciągników rolniczych – o 91,5%: z 57,5 tys. do 4,9 tys. szt.;
•
obuwia z wierzchami skórzanymi – o 81%: z 72,4 mln par do 13,7 mln
par;
•
włókien chemicznych – o 76,8%: z 256 tys. t do 59,3 tys. t.
Listę tę można by długo ciągnąć. Zapotrzebowanie na poszczególne wyroby
zaspokaja się przez import, odbierając zatrudnienie i zarobek polskim
pracownikom, a dając je za granicą i zadłużając kraj. Importujemy nawet
węgiel. W 2008 zaimportowaliśmy 10,3 mln ton.
II. Zniszczono gospodarkę morską.
>
http://okres-prl.blog.onet.pl/2011/10/15/czy-polska-jest-panstwem-
>
http://okres-prl.blog.onet.pl/2011/04/14/jest-morze-tylko-stoczni-i-
•
Flota handlowa towarowa zmniejszyła się z 247 statków o nośności
4,1 mln DWT do 123 statków o nośności 2,6 mln DWT, przy czym większość z
nich pływa pod obcymi banderami: Bahamów, Cypru, KRL-D, Malty, Panamy,
Vanuatu i Wysp Marshalla.
•
Połowy ryb morskich zmalały z 803 tys. t w 1979 r. do 430 tys. t w
1990 r. i do 124 tys. t w 2008 r., tj. o 85% w porównaniu ze szczytowym
osiągnięciem i o 71% w stosunku do 1990 r.
•
Stocznie
budujące
statki
–
nasza
duma
i
chluba
–
upadły,
z
wyjątkiem gdańskiej „kolebki”, która dogorywa. Wraz z ich upadkiem upadło
bądź upadnie półtora tysiąca kooperantów stoczni w całym kraju.
III. Pogorszyła się sytuacja na wsi.
W wyniku błędnej polityki rolnej prawicy katastrofalnie zmniejszyły się w
Trzeciej RP dochody rolników indywidualnych w porównaniu z 1989 rokiem.
Jak podawał prof. Jan Główczyk, już w 1990 r. były one niemal o połowę
niższe (ściśle o 48,3%), a w 2000 r. prawie o trzy czwarte niższe
(dokładnie o 72,8%) niż w 1989 r. Tę katastrofalną sytuację złagodziły
dopiero dotacje z Unii Europejskiej. Ale pod względem wielkości produkcji
trwa nadal upadek. Przykłady:
•
Ilość bydła zmniejszyła się o 54%: z 12,6 do 5,8 mln szt., w tym
krów o 53%: z 6,0 do 2,8 mln.
•
Trzoda chlewna zmalała o 37%: z 21,3 mln szt. do 13,5 mln obecnie.
•
Produkcja mleka krowiego zmniejszyła się o 24%: z 16,0 mld l do
12,1 mld l.
Dodajmy jeszcze likwidację Państwowych Gospodarstw Rolnych. W 1990 roku
gospodarstwa państwowe posiadały 3.459 tys. ha użytków rolnych, tj.
przeszło 18 proc. ogółu użytków rolnych w kraju, a ich produkcja to m.in.
21
proc.
krajowych
zbiorów
zbóż,
globalna
zaś
produkcja
rolnicza
stanowiła przeszło 18 proc. globalnej produkcji rolniczej kraju. Wynik
finansowy w roku gospodarczym 1981/82 wyniósł +25,5 mld zł, a w 1990 roku
+6,1 mld zł.
W
okresie
transformacji
ustrojowej
PGR-y
zlikwidowano
z
przyczyn
ideologicznych. W rezultacie tej likwidacji globalna produkcja rolnicza
Polski w latach 1990–2000 zmniejszyła się o 12,3%. Niemal cały ten spadek
produkcji rolniczej został spowodowany ubytkiem produkcji PGR-ów.
http://okres-prl.blog.onet.pl/2012/12/20/lza-sie-w-oku-kreci-po-pgr-ach/
Nastąpił ponadto:
IV.
Upadek
kolei
jak
po
wielkim
kataklizmie.
Długość linii kolejowych normalnotorowych zmniejszyła się z 24,4 tys. km
do
19,8
tys.
km,
tj.
o
19%.
Zlikwidowano i likwiduje się wiele linii kolejowych, odcinając od świata
znaczne obszary kraju.
>
http://www.ostrow24.tv/news/53584-ocalic-od-zapomnienia-ruiny-fabryki-
To tylko jeden przykład dewastacji POLSKIEGO KOLEJNNICTWA – to był i jest
nadal sabotaż
V.
Regres
w
budownictwie
mieszkaniowym.
Z ogólnych zasobów mieszkań w liczbie 10 mln 717 tys., jakie posiadaliśmy
w całym kraju w 1988 r., ostatnim roku Polski Ludowej, aż 69,5% zbudowano
w latach 1945–1988, a tylko 30,5% przed rokiem 1945. Znaczy to, że
zbudowaliśmy
wtedy
więcej
niż
dwie
Polski
mieszkaniowe,
mimo
że
startowaliśmy z potwornych zniszczeń wojennych i niskiego poziomu rozwoju
gospodarczego.
W Polsce kapitalistycznej, startującej z wielokrotnie wyższego poziomu
rozwoju gospodarczego kraju, budownictwo mieszkaniowe zmniejszyło się z
242,9 tys. mieszkań (890,8 tys. izb mieszkalnych) średnio rocznie w
dekadzie 1971-1980 do 77,2 tys. mieszkań i 328 tys. izb średnio rocznie w
5-leciu 1996-2000,
tj. odpowiednio
o 68,2% i 63%, oraz 119,7 tys.
mieszkań i 522,4 tys. izb w latach 2001-2007 (odpowiednio o 50,3% i 41,4%
mniej niż w dekadzie lat 70-tych).
Dodajmy, że obecnie w miastach buduje się mieszkania niemal wyłącznie dla
bogaczy (w ogólnej ilości budowanych teraz mieszkań ok.50% to domy na
wsi, 48% to domy komercyjne w miastach, a jedynie 2% stanowią mieszkania
tańsze dla zwykłych śmiertelników). Wskutek tego rośnie liczba ludzi
bezdomnych, szacowana już na kilkaset tysięcy.
VI.
Spadek
zatrudnienia
i
masowe
bezrobocie.
Liczba pracujących spadła z 17,8 mln osób do 14,0 mln, tj. o 21%.
Powstało
masowe
bezrobocie,
w
Polsce
Ludowej
nieznane.
Armia
bezrobotnych, w szczytowym okresie, w 2002 roku, liczyła ponad 3,2 mln
osób (3217 tys.), z czego ok. 80% bez prawa do zasiłku. W wyniku
emigracji zarobkowej – ok. 2 mln osób, bezrobocie zmniejszyło się do
1.474 tys. w końcu 2008 roku. Teraz, w czasie kryzysu, bezrobocie znów
wzrosło
o
dalsze
300
tys.
osób.
Armia
emigrantów
zarobkowych,
wykształcona kosztem naszego państwa, przysparza dochodu narodowego nie
nam, ale bogatszym od nas krajom.
Solidarność zafundowała mlodym wykształconym Polakom prace a Anglii na
zmywaku
VII.
Degradacja
ekonomiczna
społeczeństwa.
Źle się wiedzie nie tylko bezrobotnym, ale i tym, którzy mają pracę
zarobkową. Wynagrodzenia pracownicze bowiem są niskie. W ujęciu realnym
były do 2004 r. niższe niż w 1980 r. Dopiero w 2005 r. przekroczyły
tamten poziom, ale nadal są niskie. Miesięczne wynagrodzenie minimalne w
2006 r., wyrażone w euro, było u nas 5,5 razy niższe niż średnio w
sześciu krajach zachodnich Unii Europejskiej (Belgii, Francji, Holandii,
Irlandii, Luksemburga i W. Brytanii).
Dokonało
się bezprecedensowe
rozwarstwienie
materialne
społeczeństwa.
Najwyższe płace w Polsce są 190 razy wyższe od płac najniższych, przy
średniej światowej 114 razy.
Emerytury i renty są u nas 3–5 razy niższe niż w Europie Zachodniej. A
będzie
jeszcze
gorzej,
gdy
zacznie
w
pełni
działać
nowy
system
emerytalny, wprowadzony przez prawicowy rząd Jerzego Buzka. Pierwszą
jaskółką,
sygnalizującą,
co
czeka
emerytów
w
Buzkowym
systemie
emerytalnym, była pierwsza wypłata emerytury z tzw. otwartego funduszu
emerytalnego w kwocie… 23,65 zł(!)
Społeczeństwo coraz bardziej ubożeje: W latach 90. ubiegłego wieku Polska
miała największy wzrost ubóstwa spośród 175 państw sklasyfikowanych przez
ONZ-owski
program
UNDP.
Odsetek
ludności
żyjącej
poniżej
minimum
socjalnego wzrósł z 15% w 1989 r. do 47% w 1996 r., do 57% w 2001 r. i do
ponad 60% w ostatnim okresie, a odsetek ludności żyjącej poniżej minimum
egzystencji, poniżej granicy biologicznego zagrożenia życia, wzrósł z
4,3% w 1996 r. do 12,3% w 2005 r (nowszych danych brak, ale jest
prawdopodobnie jeszcze gorzej).
Wg raportu Komisji Europejskiej z 2008 roku ubóstwo odczuwało aż 22 proc.
polskich dzieci! (Państwo nie ma pieniędzy na dożywianie dzieci, ma
natomiast na finansowanie awantury wojennej w Iraku i Afganistanie, a
także na wspieranie awanturniczego prezydenta Gruzji).
W następstwie ubóstwa i nędzy wzrosła liczba samobójstw, w tym zwłaszcza
samobójstw z przyczyn ekonomicznych, których jest obecnie dwukrotnie
więcej
niż
poprzednio.
Polska, rządzona przez prawicowy
[?! – admin] rząd premiera Donalda
Tuska i PiS-wską kancelarię prezydenta RP, jest jedynym państwem Unii
Europejskiej,
które
nie
przyjęło
KARTY
PRAW
PODSTAWOWYCH,
ważnego
dokumentu Unii, będącego gwarancją przestrzegania praw obywatela przez
państwo.
VIII. Regres w ochronie zdrowia.
http://qbanez.wordpress.com/2012/04/22/384-opuszczony-szpital-w-
Pogarsza
się
w
przerażającym
tempie
ochrona
zdrowia:
Liczba łóżek szpitalnych zmalała o jedną piątą: z 219 tys. do 172 tys.
Liczba lekarzy – o 13%: z 90,1 tys. do 78,1 tys. w 2008 r., liczba
dentystów – o 3o%: z 18,2 tys. do 12,8 tys., a liczba pielęgniarek – o
przeszło 15%: z 216 tys. do niespełna 183 tys.
W 2008 r. Polska zajmowała ostatnie miejsce wśród państw UE pod względem
liczby praktykujących lekarzy na 100 tys. mieszkańców. Jest u nas coraz
trudniej dostać się do lekarza, do szpitala i do sanatorium. A będzie
jeszcze trudniej, gdyż obecnie następuje masowa emigracja lekarzy (np. do
Anglii
wyemigrowało
już
8400
lekarzy),
emigrują
też
pielęgniarki,
zamykane są szpitale i przychodnie, a rząd forsuje prywatyzację szpitali
i odpłatność za leczenie. W efekcie tego wszystkiego jest m. in. wysoka
śmiertelność niemowląt, która w Polsce wynosi 6,4 na 1000 urodzeń, a w
Europie tylko 4.
W III RP zlikwidowano gabinety lekarskie i dentystyczne w szkołach, które
stworzono
tam
w
okresie
PRL.
Skutkiem
tego
będzie
pogorszenie
zdrowotności całego pokolenia obecnych uczniów.
IX.
Regres
w
kulturze.
Nakłady książek i broszur spadły ze 176 mln egzemplarzy do 85 mln w 2008
r.,
tj.
o
52%.
Liczba widzów w teatrach i instytucjach muzycznych zmalała z 18.569 do
9.843 tys., czyli o 47%. Liczba bibliotek publicznych zmniejszyła się z
10.269 do 8.420 (o 18%).
Zamknięto kilka tysięcy szkół (do początku 2004 r. trzy i pół tysiąca, a
potem jeszcze wiele dalszych), które zwłaszcza we wsiach były często
jedynymi ośrodkami kultury. Uzasadnia się to niżem demograficznym, lecz
ten nie powinien być powodem zmniejszania sieci szkół, ale stanowić
okazję do zmniejszenia liczebności uczniów w klasach, aby polepszyć
warunki pracy szkolnej.
Zamknięto wiele przedszkoli. (W 1990 było 897 tys. miejsc, a w 2004 r. –
683 tys., tj. o 24% mniej). Obecnie w 539 gminach w Polsce nie ma ani
jednego przedszkola. Wg raportu Komisji Europejskiej z 2008 roku polskie
dzieci najrzadziej ze wszystkich rówieśników w UE chodzą do żłobków i
przedszkoli.
[Może to i dobrze… – admin]
X. Gigantyczne zadłużenie kraju:
>
Za Edwarda Gierka zadłużenie zagraniczne Polski wyniosło 19,6 mld dolarów
w 1980r. Zaciągnięte wtedy kredyty zagraniczne umożliwiły zrealizowanie
przeszło pięciuset ważnych inwestycji (m. in. Port Północny). Wartość
zrealizowanych inwestycji wyniosła 54 mld dol.
Zbudowane wówczas lub gruntownie zmodernizowane obiekty przemysłowe III
RP sprzedała w ramach prywatyzacji, a mimo to Polska popadła i nadal
popada w coraz większe zadłużenie, które w końcu 2007 r. wyniosło 546 mld
178 mln zł, tj. 205 mld dolarów, i stale rośnie. W 2008 r. wzrosło o
dalszych 60 mld zł. Według informacji podanej przez premiera Donalda
Tuska w przemówieniu na Politechnice Warszawskiej 29 stycznia 2010 r.
„nasz dług publiczny sięga już 740 mld zł”(!). W tym roku, wg ministra
finansów, Polska będzie musiała sprzedać obligacje za co najmniej 155 mld
zł. Trzeba je będzie wykupić za 5-10 lat, płacąc za nie ok. 200 mld zł.
Listę negatywnych zjawisk powstałych w ostatnich 20 latach można by długo
ciągnąć. I chociaż w szeregu dziedzin dokonał się postęp, żeby wymienić
np. kilkakrotny wzrost liczby studentów (jednak przy jednoczesnym spadku
poziomu nauczania), rozwój motoryzacji, zwiększenie liczby posiadanych
telewizorów i wyposażenia gospodarstw domowych w sprzęt gospodarstwa
domowego
(chłodziarki,
pralki
automatyczne),
coraz
powszechniejszą
telefonizację
kraju,
zwłaszcza
upowszechnienie
telefonii
komórkowej,
komputeryzację kraju i upowszechnienie Internetu, czy wyraźną poprawę
zaopatrzenia sklepów, to jednak ludzie bardzo źle odbierają to wszystko,
co stanowi pogorszenie w stosunku do czasów minionych: masowe bezrobocie,
miliony osób żyjących w nędzy i kilkakrotnie więcej żyjących na krawędzi
nędzy, beznadziejność i niepewność jutra, stały lęk przed utratą pracy,
niskie zarobki i jeszcze niższe emerytury oraz renty, i co nie jest bez
znaczenia – ów dyskomfort obywatelski z powodu regresu w bardzo wielu
dziedzinach, ciągnięcia Polski wstecz, dyskomfort z powodu utracenia
przez kraj suwerenności w wielu dziedzinach: suwerenności w zakresie
mediów i suwerenności gospodarczej – przemysłowej, bankowo-finansowej,
transportowej, telekomunikacyjnej – wskutek zawładnięcia przez obcych
polską prasą i innymi mediami, wyprzedaży w obce ręce banków, przemysłu,
telekomunikacji,
najlepszych
części
portów,
pozbycia
się
żeglugi
morskiej.
Rząd Donalda Tuska usiłuje wyprzedać resztę naszych sreber rodowych,
których dotychczas jeszcze nie sprzedano, aby załatać dziurę budżetową,
m.in. wysoko dochodowy kombinat miedziowy. A co będzie potem, czym będą
łatane następne dziury budżetowe?
Biada
nam,
biada
następnym
pokoleniom
Polaków!
Lewica
powinna
konsekwentniej
niż
dotychczas
uświadamiać
społeczeństwu
grozę
tej
sytuacji.
Powinna obnażać bezpodstawność i nicość triumfalizmu prawicy, pokazywać,
że prawicowy i neoliberalny król jest nagi i niebawem puści cały naród
boso i głodno. Obnażając nieudolność rządów prawicy, lewica powinna
wygrywać
opinię
publiczną
na
swoją
korzyść.
Do
tego
musimy
dodać:
szaleńcza RUSOFOBIA co odbije się na gospodarce z jednoczenym załamaniem
relecji miedzy ludzkiej.
https://marucha.wordpress.com/2017/05/28/okres-iii-rp-czyli-powstawanie-
kapitalizmu-w-polsce-okresem-regresu-sabotaz-w-wykonaniu-solidarnosci/
Judenraty w gettach – Udział Żydów w zagładzie Żydów –
Zbydlęcenie i degeneracja „narodu wybranego”
Mało kto dzisiaj pamięta, że żydowski holocaust praktycznie nie istniał
przed 1967 rokiem. Zaczął rodzić się dopiero po sześciodniowej wojnie
izraelsko arabskiej. Trzeba było ponad 40 lat, żeby urósł do dzisiejszych
rozmiarów.
Do 1962 roku sprawa zbrodni dokonanych na Żydach była jasna: winni są
Niemcy; naród niemiecki. Ponad 90 procent Niemców głosowało na partię
Hitlera i na niego samego, tym samym na jego program i idee zawarte w
„Mein Kampf”. Nikt o zdrowych zmysłach tych prawd nie kwestionował. Do
pewnego czasu.
Po upływie lat, od drugiej wojny światowej, do Niemiec zachodnich zaczęły
napływać z zagranicy ogromne kapitały. Niemiecka Republika Federalna
(RFN) musiała być silna ekonomicznie, by móc stawić mocny opór w wypadku
agresji czerwonych hord ze Wschodu.
Dzięki tej pomocy Niemcy Zachodnie szybko się odbudowały i stały się
potęgą
gospodarczą.
(Niemcy
Wschodnie
wówczas
nie
liczyły
się,
ani
ekonomicznie ani politycznie; ot takie dwa śląski w stosunku do Niemiec
przedwojennych).
Nie uszło to uwadze Izraela, który potrzebował pieniędzy. Niemcy jako
sprawcy ogromnej zbrodni dokonanej na Żydach, potrzebowali rehabilitacji
od Żydów. Tak doszło do transakcji. „Za krew pieniądze, za pieniądze
przywrócenie honoru. Dotyczy to tylko Żydów” ” pisał prawie czterdzieści
lat temu Stefan Nowicki w swej książce pt. „Wielkie nieporozumienie”
(wydanej
w
1970
roku
w
Sydney,
Australia).
„Dzisiejsze Niemcy” oświadczył w 1964 roku Ben Gurion, premier Izraela ”
są inne, ich władcy są inni i forma władzy jest inna.” (S. Nowicki, jak
wyżej, str. 12).
W miarę wzrostu wypłat odszkodowawczych i pomocy materialno-militarnej,
wzrastała sympatia do Niemców. (Proporcjonalnie malała do Polaków).
„Stosunek naszego rządu” pisał izraelski dziennik „Haolam Haze” z 1965
roku ” do rządu Adenauera oparty jest na cynicznej transakcji, może
najbardziej cynicznej od chwili, gdy Adolf Hitler proponował Brandtowi
transakcję towarów za krew. Otrzymaliśmy pieniądze.
Otrzymaliśmy
pomoc.
Sprzedaliśmy
NRF-owi
świadectwo
moralności
następującej treści: My państwo Izrael, ofiary nazizmu, uratowani z
Oświęcimia,
dyplomowany
symbol
postępu
i
socjalizmu
w
świecie,
potwierdzamy
niniejszym,
że
posiadacz
tego
świadectwa
nie
jest
już
faszystą, lecz całkiem nowym Niemcem, który ma prawo być przyjęty do
każdego
grona”.
(Za S. Nowicki, str. 13).
Dlaczego cofnąłem się tak daleko w czasie? Odpowiadam: dlatego, że
głupia, oszczercza i dzika propaganda żydowska, skierowana swym ostrzem
przeciw Polakom i Polsce, trwa z różnym natężeniem od 40-stu (słownie: od
czterdziestu) lat. A Polacy, zahukani i zaszachowani m.in. przez bardzo
wpływowe lobby żydowskie w Polsce, nie wiedzą, jak się bronić przed tą
nachalną i wrzaskliwą propagandą żydowską. Ale o tym przy innej okazji.
Dzisiaj Izrael potrzebuje nie mniej pieniędzy, niż dawniej. A jeszcze
więcej pieniędzy potrzebują dziś rozmaici hochsztaplerzy, aferzyści i
wydrwigrosze żydowscy w USA, do których dołączyli tacy sami w Europie. Od
państwa niemieckiego za wiele już nie da się wyciągnąć. Trzeba znaleźć
winnych pośród innych.
Opublikowany niedawno w „Der Spiegel” artykuł o odpowiedzialności innych
narodów europejskich za zbrodnię dokonaną na Żydach, wywołał w Polsce
poruszenie i falę polemik.
Przyczyną tego było wysunięcie stwierdzenia, że za tą zbrodnię winni są
nie tylko Niemcy, ale i inne narody europejskie. Również Polacy przez
„polskich
chłopów”,
którzy
wykonywali
zarządzenia
niemieckich
władz
okupacyjnych.
Nie byłoby w tym stwierdzeniu nic ciekawego, gdyby nie pominięto jednego
narodu europejskiego, o którym można wspominać i wymieniać go, ale tylko
w takim kontekście i przy takich okazjach, w jakim naród ten przyzwala.
Mowa tu jest oczywiście o europejskim narodzie żydowskim, bo chodzi tu
przecież o Żydów europejskich. Interesujące jest to, że autorzy artykułu
w „Der Spiegel”, wymieniając różne „narody europejskie”, które rzekomo
przyłożyły się do tej zbrodni, poprzez współpracę z Niemcami, pomijają
skrzętnie wymienienie narodu niemieckiego, austriackiego i żydowskiego.
Jeżeli
mamy
dzisiaj
wyliczać,
który
z
narodów
europejskich
i
ile
przyłożył
się
do
śmierci
Żydów,
to
nie
sposób
ominąć
tutaj
nacji
żydowskiej z tej prostej racji, że była to wówczas nacja europejska.
Współpraca Żydów z Niemcami na tym polu jest dobrze udokumentowana a
literatura na ten temat jest obszerna.
Najbardziej interesujące są relacje Żydów, którzy przeżyli hekatombę
hitlerowską. Dowiadujemy się od nich o szerokiej współpracy Żydów z
gestapo i haniebnej roli Rad Żydowskich („Judenrat”) współdziałających z
władzami hitlerowskimi w wysyłce ludzi na śmierć.
Wspomniany wcześniej S. Nowicki, w odpowiedzi na oszczerstwa żydowskie
pisze w swej książce pt. „Wielkie nieporozumienie” ” cytuję:
„A czy nie było policjantów żydowskich w getcie, którzy pałkami bili
swych współwyznawców? Było też Gestapo żydowskie w Warszawie, osławiona
13-stka, kierowana przez Abrahama Gancwajcha, oraz policja żydowska pod
komendą takich nikczemników, jak Lejkin, Szeryński, Kon i Keller oraz
znani przed wojną działacze syjonistyczni Nosing i First.
Był Judenrat w getcie warszawskim, który segregował Żydów do Majdanka i
komór
gazowych.
Byli
bogaci
Żydzi,
którzy
okupywali
się
żydowskim
władzom, by nie wychodzić z getta w pierwszych transportach. Byli Żydzi,
którzy denuncjowali swych braci i współpracowali z Gestapo. Zbrodnie
Żydów dokonane na swych braciach mrożą krew w żyłach.
Działalność
Abrahama
Gancwajcha
jest
przerażająca
swym
cynizmem
i
okrucieństwem. Ten gestapowiec żydowski, zwerbowany w służbie Hitlera
jeszcze przed wojną, był znaną osobistością w świecie żydowskim. Był
nauczycielem hebrajskiego w szkołach „Tarbut” w Częstochowie, należał do
„Poalej-Syjonu
Prawicy”,
był
współpracownikiem
wiedeńskiego
pisma
„Gerechtigkeit”,
a
po
aneksji
Austrii
założył
w
Łodzi
prowokacyjny
antyhitlerowski tygodnik pod nazwą „Wolność”. Wykaz prenumeratorów pisma
posłużył Gestapo do masowych mordów Polaków. Po wkroczeniu, Niemców
organizował z ich ramienia sieć szpiegowską na ziemiach wschodnich, a po
ataku Niemiec na Sowiety skierowany został przez Gestapo do likwidowania
warszawskiego
getta
i
wyciągnięcia
dla
Niemców
nagromadzonych
tam
bogactw.
Przytaczam ocenę żydowskich władz getta warszawskiego przez ocalałych z
pogromu Żydów.
„Wielkopomna zdrada Rady Żydowskiej w Warszawie ” pisał dr Szymon Datner
” która się wyraziła w formie zgody na przeprowadzenie „wysiedlenia”
pozostanie na zawsze obok zdrady żydowskiej służby porządkowej niezatartą
plamą na honorze władz żydowskich getta”.
Historyk
żydowski,
B.
Mark,
w
książce
pt.
„Powstanie
w
getcie
warszawskim” (Żydowski Instytut Historyczny, 1955) pisze: „Tylko 10 000
żyje w dostatku, nawet lepiej niż przed wojną. Widocznie dla tych 10.000
przywieziono w lutym 20 tysięcy litrów wódki. W tym czasie zarejestrowano
oficjalnie 416 tysięcy Żydów, z czego 80 % biednych przymierających
głodem… Cała działalność Judenratów, to jedno pasmo wołające o pomstę
krzywd wobec biedoty. Gdyby był na świecie Bóg, to zniszczyłby gromami to
gniazdo okrucieństwa, obłudy i grabieży… Wszystkie zarządzenia okupanta
były przeprowadzane przez Judenrat, który organizuje łapanki na pracę
przymusową… Niektórzy piastowali kilka urzędów jednocześnie, wyciągając
dochód do 60 tysięcy miesięcznie, podczas gdy pisarz i pedagog Janusz
Korczak w podaniu prosi o dwa posiłki dziennie, widać, że i tego jemu
ojcowie miasta odmówili…”
„Niemcy doprowadziły do tego ” pisał Marek Edelman ” że Rada Żydowska
sama wydała wyrok na przeszło 300 tysięcy mieszkańców getta… Nikt jeszcze
nigdy tak nieustępliwie nie wypuszczał z rąk złapanego jak jeden Żyd
drugiego Żyda”.
Trzeba też wspomnieć nazwisko dr Rudolfa Kasztnera, wiceprzewodniczącego
Federacji
Syjonistycznych
Węgier
i
dyrektora
Pomocy
Rady
Ocalenia
powstałej w 1943 roku, który współpracował z Eichmannem w likwidacji
tysięcy Żydów węgierskich. I to za jaką cenę? Za umożliwienie wyjazdu do
Izraela 1200 syjonistom węgierskim. Zbrodniarz ten dożył do 1967 r.
Został zastrzelony w Tel-Avivie. Dlaczego nie stanął przed sądem, jako
zbrodniarz wojenny?”
Tyle na razie Stefan Nowicki. Jeszcze do jego pracy powrócę.
W książce pt. „Auschwitz, the nazis & the „Final Solution””, (wydanej w
2005 r. przez BBC Books, autor: Laurence Rees), znajduje się m.in.
relacja Lucille Eichengreen, ocalałej cudem z getta łódzkiego, dokąd
deportowani zostali Żydzi niemieccy. Wspomina tam, że od stycznia do maja
1942 roku zostało 55 000 Żydów wywiezionych i zamordowanych w Chełmnie.
O tym, kto miał pójść na śmierć, decydowały władze żydowskie getta. Dwa
miesiące później do getta weszli Niemcy, żeby osobiście dokonać wyboru
ludzi na zagładę.
Wybierali w pierwszym rzędzie ludzi starych, chorych i dzieci, jako
niezdolnych do pracy.
Przywódca getta, Mordechai Chaim Rumkowski, polecił matkom współpracować
z Niemcami i oddać im swoje dzieci. „Oddajcie im wasze dzieci, żebyśmy
mogli żyć” ” wołał. „Ja miałam wtedy 17 lat, kiedy słyszałam jego
przemówienie” ” mówi Lucille E. I dodaje ” „Ja nie mogłam pojąć, że ktoś
może polecać rodzicom, aby oddawali swoje dzieci na śmierć. Tego zresztą
nie mogę pojąć jeszcze dzisiaj”.
Żyd Rumkowski był znany z tego – czytamy w innym miejscu – że układając
listę osób przeznaczonych do wywózki, wybierał tych, którzy w jakiś
sposób narazili się mu i których chciał sam się pozbyć z getta. Był
również znany z wykorzystywania seksualnego młodych kobiet. Żadna nie
mogła zaprotestować, bo miała świadomość, co ją czeka.
Lucille E. wspomina w innym miejscu, że wreszcie dostała pracę w kuchni w
getcie i pewnego razu, będąc sama w przyległym biurze, pojawił się M.
Rumkowski, chwycił za krzesło i przysiadł się przy niej. „Mieliśmy parę
rozmów. On gadał, ja słuchałam. W pewnym momencie chwycił mnie za rękę i
położył ją na swoim penisie, po czym powiedział: „Szarpnij się i postaw
go w stan pracy”. Relację młodziutkiej wówczas Lucille E. potwierdza
Jacob Zylberstein, który był świadkiem zachowywania się przywódcy getta
łódzkiego. „Rumkowski rzeczywiście wykorzystywał młodziutkie kobiety” –
mówił, i dodaje przy tym: Kiedy siedzieliśmy w jadalni, on przychodził,
rozejrzał się po sali, kładł rękę na ramieniu wybranej i wychodził z nią.
I nie jest to tak, że ja to słyszałem od kogoś. Ja to widziałem. Gdyby
któraś mu odmówiła, znalazłaby się w śmiertelnym niebezpieczeństwie”.
Uratowana przez Polaków Żydówka, Alicja Zawadzka-Wetz, opisuje w swej
książce przeżycia w getcie warszawskim. Pisze, że, cytuję:
„Najgorsze było to, że poznałam bestialstwo, do którego zdolni są ludzie
oraz
okrucieństwo
i
podłość
ludzkiej
natury.
(…)
Wśród społeczności, skazanej na śmierć, budzą się albo najniższe, albo
najszlachetniejsze
instynkty.
Iluż
to
przedwojennych
adwokatów,
powszechnie
szanowanych,
stało
się
członkami
żydowskiej
milicji
i
gotowych było do największych podłości z szantażem włącznie… Ilu z nich
biło do krwi dzieciaki, które usiłowały przedostać się poza mury, by
zdobyć po drugiej stronie trochę żywności dla głodującej rodziny… Dobrzy,
mieszczańscy mężowie porzucali żony, z którymi spędzili dziesiątki lat,
by przeżyć jeszcze jedno, najtańsze choćby, doznanie miłosne, by przed
śmiercią użyć życia… Zdarzały się wypadki, że w rodzinach okradano się
wzajemnie z mizernych porcji gliniastego chleba.” (Zob. Alicja Zawadzka-
Wetz, „Refleksje pewnego życia”, wyd. Instytut Literacki, Paryż 1967, w
serii „Dokumenty”, str. 20-21).
Stefan Nowicki pisze w swej książce, że:
„Ocalałe pamiętniki Czerniakowa („Adam Czerniakow Warsaw Ghetto Story”,
wyd. Żydowskiego Instytutu Historycznego Jad Waszem) dają obraz życia w
getcie warszawskim.
„Na ulicach leżą trupy, a w wytwornych restauracjach odbywają się tańce”.
Pod datą 14 czerwca 1941 roku czytamy: „Pochmurno. Dziś niedziela. Nie
wiem czy orkiestra będzie mogła grać w ogródku. Okazało się, że grała
pomimo lekkiego deszczu. Poleciłem sprowadzić dzieci Izby Zatrzymań… Były
to żywe kościotrupy rekrutujące się z żebraków ulicznych… Wstyd mi
powiedzieć, że tak dawno nie płakałem. Dałem im po tabliczce czekolady.
Potem otrzymali zupę. Przekleństwo tym z nas, co sami jedzą i piją, a o
tych dzieciach zapominają”.
Stosunki w Judenracie były okropne. Miały miejsce ostre starcia między
tymi, którzy wysługiwali się Niemcom i żyli w warunkach luksusowych, a
tymi, którzy żyli w nędzy i głodzie i ciężko pracowali w nieludzkich
warunkach.
Przydział
żywności
był
nędzny,
toteż
przemyt
był
dobrze
zorganizowany.
Gdyby
„Żydzi
musieli
żyć
na
chlebie
oficjalnie
racjonowanym ” – pisze Czerniakow – ” niewielu przeżyłoby rok zamknięcia
za murami getta”.
Mimo tak nędznych przydziałów żywności, szła ona na czarny rynek.
Wyzysk,
przekupstwo,
donosicielstwo,
wysługiwanie
się
Niemcom,
łapownictwo
i
bogacenie
się
wpływowych
Żydów
w
getcie
doszły
do
potwornych rozmiarów (patrz załącznik „The holocaust Kingdom”)”.
„The Holocaust Kingdom” jest książką-paszkwilem na Polaków, napisanym
przez Żyda o nazwisku Michał Belg-Aleksander Donat, wydanym w USA.
Paszkwil ten zieje nienawiścią do Polaków za to, że go uratowali od
śmierci. Książka ta jest ciekawa dlatego, bo opisuje życie codzienne w
getcie
warszawskim.
Urywki
przytaczam
za
S.
Nowicki,
„Wielkie
nieporozumienie”, str. 165. Z książki A. Donata dowiadujemy się, że:
„Str. 34: Najbardziej niecnym z Żydów na żołdzie Gestapo, którzy również
brali łapówki od ludzi szukających zabezpieczającego zatrudnienia, był
Abraham Gancwajch. Był założycielem haniebnej instytucji (znanej pod
nazwą „13-ki”, ponieważ biura ich znajdowały się na ul. Leszno, Nr 13),
która wcześnie przejęła administrację dużej ilości domów mieszkalnych w
getcie. Stowarzyszenie lokatorów walczyło uparcie o umieszczenie swego
przedstawiciela na tej tak ważnej placówce. Wielokrotnie zdarzało się, że
dwóch czy trzech kandydatów, z których wszyscy dali już łapówki jednemu z
pracowników Judenratu, dowiadywało się, że dwóch czy trzech innych,
którzy przepłacili 13-kę „wyznaczono” równocześnie na to stanowisko.
Str. 43: 13-ka była specjalną agencją, złożoną z informatorów i sługusów
Gestapo, która powstała w getcie, pomimo że tak Judenrat, jak i policja
żydowska skrupulatnie wykonywały rozkazy Nazistów i były naszpikowane
szpiegami Gestapo. Wodzem tego, tak zwanego Urzędu do Walki z Lichwą i
Przekupstwem był notorycznie znany Abraham Gancwajch, nie zwykły szpieg,
ale prowokator i dywersjonista na tak wielką skalę, że nazywano go Azefem
Getta Warszawskiego. Praca jego polegała na demoralizowaniu getta przez
perswazję i tłumaczenie, że zwycięstwo Hitlera jest nieuniknione, więc
opór bezcelowy.
Średniego
wzrostu,
szczupły,
ciemnowłosy,
o
ostrych
rysach
i
przenikliwych, magnetyzujących oczach pod grubymi szkłami, Gancwajch był
niezwykle
zdolnym
człowiekiem,
wysoce
inteligentnym,
ze
zdolnością
przekonywania. Urodzony demagog, znał cztery języki – niemiecki, polski,
żargon i hebrajski, przed wojną wykładał język hebrajski i pisywał do
gazet. Kręcił się w kołach syjonistycznych i przypuszczalnie nawet już
wówczas był na żołdzie Gestapo. Mówiono, że szpiegował na rzecz Gestapo,
jakoby przeciw Rosji, w Białymstoku, Wilnie i Lwowie.
W getcie występował nie jako agent Gestapo, ale jako dobroczyńca, który
mógł
służyć
Żydom
w
godzinie
potrzeby,
wykorzystując
swe
szerokie
stosunki z Niemcami.
Gancwajch rozciągnął swe sieci szeroko i na wszystkie dziedziny życia w
getcie. W jednej ze swych licznych „ról” pozował jako obrońca uciśnionych
wobec „plutokratycznych wyzyskiwaczy” z Judenratu, był również opiekunem
sztuki i literatury żydowskiej… czarował szczególnie intelektualistów
żydowskich… chciał uchodzić za wielkiego prowodyra Getta, coś w rodzaju
Mesjasza.
Zakładając, że zwycięstwo Niemiec jest nieuniknione, rozsiewał kłamstwa,
że w ostatnim etapie Żydzi będą przypuszczalnie przesiedleni na zdobyte
tereny i wobec tego instytucja getta jest konieczna, ponieważ chroni
nacjonalizm żydowski i autonomię kulturalną. Tak więc, wmawiał Żydom, by
nie tylko słuchali Niemców, lecz by z nimi współpracowali. Zapraszał
prawników,
doktorów,
pisarzy,
dziennikarzy
i
innych
na
odczyty,
konferencje, dyskusje i obfite, wytworne przyjęcia, w czasie których
wtłaczał im w mózgi te teorie.
W czasie jednego z takich zebrań zapytano go wprost ” Skąd przyszedłeś?
Kim właściwie jesteś? W czyim imieniu przemawiasz? Na co Gancwajch
odpowiedział: Sam diabeł mnie tu przysłał, ale chcę wam pomóc.
I wysiłki jego nie szły całkowicie na marne. Wielu nawet spośród grona
znanych indywidualistów wchłaniało jego wywody. Nawet dr Ringelblum,
którego nic nie łączyło z Gancwajchem, poszedł tak daleko, że szukał go
na
„pogawędkę”,
aby
zadowolić
swą
ciekawość.
Dzięki
interwencji
Gancwajcha został zwolniony z więzienia dr Janusz Korczak, sławny pisarz
i uczony. Poza tym, chwalił się, że jego wpływom zawdzięczano, iż ulica
Sienna i Plac Grzybowski pozostały wewnątrz getta.
Urząd Walki z Lichwą i Spekulacją, choć powszechnie był znany pod nazwą
13-ki, miał pewne zaufanie wśród głodujących mas, którym wydawało się, że
kupcy bogacą się ich kosztem. W praktyce, jedyną korzyścią było, że kupcy
musieli wystrzegać się jeszcze jednego wroga. Zdarzało się, że któryś z
agentów Gancwajcha spenetrował, iż jakiś sklep sprzedaje kaszę powyżej
wyznaczonej
ceny.
Kupiec
„wypracowywał”
łapówkę,
która
zadowoliłaby
urząd, ukrywał 90% kaszy, a resztę sprzedawał po wyznaczonej cenie, nie
szczędząc przy tym rozgłosu. I to za niecałe 10 deka kaszy na głowę.
Gancwajch robił niesamowite pieniądze Brał okup z około stu kamienic na
ul. Leszno. Dostawał od Niemców 30 przepustek z getta na aryjską stronę i
sprzedawał
je
po
przeraźliwie
wysokich
cenach.
Zorganizował
służbę
ambulansową, która zwalniała swych pracowników od prac przymusowych i
dawała im inne przywileje. Aby zostać członkiem tej służby, otrzymać jej
specjalną kartę i nosić czerwoną czapkę, ludzie płacili fortuny.
Z okazji świąt wielkanocnych, Gancwajch dał parę tysięcy złotych na pomoc
dla zubożałych pisarzy żydowskich.
Na uroczystość bar mitzvah swego syna przyjmował chlebem i kawą biednych,
co, jak mówiono, kosztowało dziesiątki tysięcy złotych.
Gdy
umarł
jego
ojciec,
w
półoficjalnym
dzienniku
żydowskim
„Gazeta
Żydowska”
ukazały
się
nekrologi
podpisane
przez
„grupę
doktorów,
prawników, dziennikarzy i pisarzy”, choć bez indywidualnych nazwisk.
Równocześnie grał na popularności, ujawniając brak zaufania i niechęć do
Judenratu. Raz nawet, jego przyjaciele z Gestapo zaaresztowali Adama
Czerniakowa, prezesa Judenratu. Wykorzystywał każdą możliwość zdobycia
kontroli nad tą instytucją. Rozgłaszano pogłoski połączenia się 13-ki z
Judenratem, z tym, że Gancwajch byłby prezesem nowej instytucji, do czego
jednak
nigdy
nie
doszło.
Przypuszczalnie
powodem
były
zakulisowe
rozgrywki
między
cywilnym
niemieckim
komisarzem
getta
dr.
Heinz
Auerswaldem, zwierzchnikiem Czerniakowa i wysoko postawionymi oficerami
Gestapo, którzy popierali Gancwajcha. Robił on wszystko, co było w jego
mocy, aby uzyskać mandat od Żydów, który pozwoliłby mu występować w ich
imieniu.
Wówczas
obiecywał:
uzyskam
dla
was
od
Niemców
cokolwiek
zechcecie. Getto zacznie natychmiast pracować dla Wehrmachtu, skończą się
bicia i łapanki, otrzymacie zadowalające przydziały żywności.
W międzyczasie, dwaj współpracownicy Gancwajcha: Moryc Kon i Zelig Heller
utworzyli własny „sklepik” po przeciwnej stronie ulicy na Lesznie pod Nr
14. Specjalizowali się w dostawach jarzyn i uzyskiwali pewne, bardzo
korzystne koncesje, łącznie z pozwoleniem na otwarcie targu na ul.
Leszno, na handel rybami oraz zorganizowali transport konny w getcie.
Wozy te nazywano „konhellerami”, na cześć koncesjonariuszy, ale znane
były
również
jako
„wszalnie”.
Kon i Heller robili potworne sumy na przemycie przyjaciół i ich rodzin z
Łodzi i Białegostoku do getta warszawskiego, na zwalnianiu więźniów,
unieważnianiu spraw cywilnych i rozkazów konfiskaty własności – wszystko
to naturalnie, jako „usługi” uzyskiwane od oficjalistów niemieckich. (…)
W czerwcu 1942 roku ukazały się w getcie plakaty „Poszukiwany przez
policję z nazwiskami i fotografiami Gancwajcha i innych jego bandy.
Mówiono, że udało im się uciec”
To tyle z relacji Żyda A. Donata
Według ustnej informacji, trudnej dzisiaj do zweryfikowania, uzyskanej w
1993
r.,
Gancwajch,
Kon
i
Heller
oraz
dwóch
innych,
nieznanych
z
nazwiska, uciekli z getta a nagromadzone tam pieniądze i złoto, użyli na
opłacenie ukrywania się, pod zmienionymi nazwiskami, u jednego chłopa w
radomskim.
Po
wejściu
do
Polski
wojsk
sowieckich
i
przejęciu
władzy
przez
komunistów,
zmienili
znowu
nazwiska.
Tym
razem
na
polsko
brzmiące.
Wstąpili
do
PPR
i
znaleźli
zatrudnienie
w
UB
(Kon,
Heller
i
dwaj
pozostali).
Natomiast
Gancwajch
był
oficerem
znienawidzonego
G.Z.
Informacji
Wojskowej.
Chłop,
który
ich
ukrywał,
został
potem
zastrzelony
przez
UB
jako
„bandyta” reakcyjnego podziemia.
Były też inne formy współpracy Żydów z Niemcami. Nie warto by było to
przypominać, gdyby skutkiem tego była śmierć zaledwie 1000 czy 2000
ludzi. Jest to jednak sprawa masowego mordu, gdzie zginęło ponad 30 000
(słownie: ponad trzydzieści tysięcy) Żydów, do czego przyczynili się
wydatnie sami Żydzi.
O tej zbrodni pisze się i mówi, ale na temat okoliczności milczy,
zwłaszcza
w
Polsce
i
na
Ukrainie.
Po zdobyciu Kijowa przez wojska niemieckie, ogłoszono przy końcu września
1941 roku zbiórkę Żydów. W związku z tym wywieszono w mieście i okolicy
plakaty z instrukcją: „Należy zabrać ze sobą papiery identyfikacyjne,
pieniądze i rzeczy wartościowe, obok ciepłego ubrania się”.
Niemieckie Sonderkomando 4 A, które liczyło na co najwyżej 5000 do 6000
Żydów, którzy się zgłoszą, doznało niecodziennego zaskoczenia, bo stawiło
się
33
771
Żydów.
W
tej
sytuacji
jednostka
4A
zmuszona
była
do
zaangażowania 2 batalionów policji, żeby uporać się z wynikłym, nie z ich
„winy”, problemem.
Oczywiście, wszyscy, którzy stawili się na życzenie Niemców, zostali w
pień
wycięci.
Mowa
tu
jest
o
masakrze
w
Babim
Jarze
na
Ukrainie.
Niewątpliwym jest fakt, że winnymi tej masowej zbrodni są Niemcy, ale
dużo winy leży w żydowskiej mentalności i gotowości do współpracy z
okupantem niemieckim. Co najmniej 27 tysięcy Żydów nie musiało tam wtedy
zginąć. (Zobacz: Antony Beevor, „Stalingrad”, 1998).
W wyniku szeroko zakrojonej kampanii „Judenrein” (oczyszczania państwa
niemieckiego
z
Żydów)
dziesiątki
tysięcy
Żydów
znalazło
się
poza
granicami Niemiec. Ogromna ilość została przepędzona do Polski (obóz w
Zbąszyniu), ale dużo znalazło się w krajach zachodnich. W Holandii na
przykład, w miejscowości Westerbrok zbudowano w 1939 roku obóz dla
uchodźców żydowskich. Po zajęciu w kwietniu 1940 roku Holandii przez
wojska niemieckie, obóz ten został przekształcony przez okupanta na obóz
więzienny.
Jednocześnie Niemcy rozpoczęli szeroko zakrojoną akcję rejestracji Żydów
i wysyłania ich do obozu w Westerbrok. Wkrótce nadszedł czas deportacji
Żydów
holenderskich
do
obozów
zagłady
w
Sobiborze
i
Majdanku
koło
Lublina. Deportacja przebiegała sprawnie, bez najmniejszego oporu, dzięki
gorliwej współpracy żydowskich władz obozu, które co tydzień układały
skrupulatnie listę 1000 kolejnych Żydów do transportu na Wschód. I tutaj
wkład Żydów w zagładę swych współbraci jest też dobrze widoczny.
W związku z ekstradycją w maju br. Iwana Demaniuka do Niemiec, by
postawić go przed sądem za współudział w zagładzie Żydów w Sobiborze,
prasa i oskarżyciele publiczni uważają, że bez pomocy 100 Ukraińców
Niemcy nie byliby w stanie zamordować tam 250 000 ludzi. Obozu strzegło
30 SSmanów, z tego stale połowa była nieczynna z powodu choroby lub
przebywania
na
przepustkach.
Rozprawa
sądowa
przeciw
Demaniukowi
ma
posłużyć
przede
wszystkim
do
rzucenia
światła
na
nie-niemieckich
pomocników w dziele zagłady Żydów. Eksperci ustalili, że takich nie-
niemieckich pomocników, którzy aktywnie pomagali Niemcom, było około 200
000.
Ciekawe jest, ilu wśród tych nie-niemieckich pomocników, aktywnych w
Holocauście,
było Żydów? I czy w tej liczbie znajdzie się policja
żydowska, żydowskie Gestapo, członkowie żydowskich judenratów i innych
żydowskich organów pomocniczych?
Niektórzy historycy, znawcy zagadnienia, wysuwają tezę, że gdyby nie
istniała
gorliwa
współpraca
Żydów
z
Niemcami,
szeroko
zakrojone
współdziałanie
i
skrupulatne
wykonywanie,
bez
najmniejszego
oporu,
poleceń i zarządzeń niemieckich władz okupacyjnych, Holocaust przeżyłoby
co najmniej 1 milion Żydów.
Jest
to
teza
politycznie
niepoprawna,
bardzo
nielubiana
w
kołach
żydowskich, przez to oficjalnie nie wysuwana w obawie przed skutkami w
ewentualnej karierze naukowej, dlatego istnieje tylko w drugim obiegu.
Nie mniej zagadnienie udziału Żydów w zagładzie swych współbraci warte
jest zbadania i wyciągnięcia na światło dzienne.
Władysław
Gauza
Lipiec
2009
Za
http://www.upadeknarodu.cba.pl
^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
Bluff o „powstaniu” w Getcie Warszawskim
«Przeprowadzka nie spodobała się „terrorystom”, jako że oznaczała dla
nich straty nie tylko jak chodzi o źródła ich dochodów ale również ich
swobodę poruszania się…»
Robert
Faurisson
o
„powstaniu”
w
Getcie
Warszawskim
Faurisson
sulla
“Insurrezione”
del
Ghetto
di
Varsavia
https://www.maurizioblondet.it/faurisson-sulla-insurrezione-del-ghetto-
Maurizio blondet 20 luty 2018 tłum. ram
Autor:
Robert
Faurisson
28
kwiecień
1993
https://en.wikipedia.org/wiki/robert_faurisson
Każdego roku, około 19 kwietnia mass media upamiętniają to, co określają
jako „bunt”, lub „rewolta”, albo też „powstanie” w żydowskim Getcie w
Warszawie. W opowiadaniach dziennikarzy wydarzenie to przybiera cechy
coraz to bardziej bohaterskie i symboliczne.
„ Nigdy nie było żadnego powstania”
–
jest
to
stwierdzenie z roku 1988, wypowiedziane przez Marka Edelmana, który był
jednym z głównych odpowiedzialnych wśród żydowskich grup uzbrojonych w
Getcie. (Dziennik Liberation – 18 kwiecień 1988, str. 27).
Dodał jeszcze: „nie wyznaczyliśmy nawet dnia. to Niemcy narzucili datę,
ponieważ weszli do Getta w poszukiwaniu ostatnich Żydów”.
Edelman sprecyzował także liczbę żydów, która walczyła
z bronią w ręku, stwierdzając, że nie przekroczyła ona
220 osób.
Nie było więc żadnego powstania całej ludności Getta,
pragnącej odzyskania wolności i broniącej sie przed
deportacjami.
Miała miejsce jedynie reakcja grupy młodych Żydów, którzy widząc wojska
niemieckie wchodzące do ich przybytku – najpierw usiłowali się temu
przeciwstawić, potem –
na trzeci dzień – próbowali uciec, a na
koniec – otoczeni – będąc uzbrojonymi – bronili się.
W ciągu 20 dni potyczek – Niemcy i ich pomocnicy stracili
15 ludzi.
(Dokument z Norymbergi PS – 1061, będący sprawozdaniem z dnia 16 maja
1943 roku, zatytułowany „Nie ma już żydowskiej dzielnicy w Warszawie”,
Międzynarodowy
Trybunał Wojskowy, xxvi, str. 628 – 694, wraz z 18
fotografiami – na 54. w roku 1979, w USA opublikowano książkę zawierającą
kopie raportu i komunikatów gen. Stroop’a (napisanych po niemiecku,
opatrzonych
przekładem
na
j.
angielski)
–
zatytułowaną
„The
Jewish
quarter of Warsaw is no more”/sprawozdanie stroop’a – tłumaczenie i
komentarze:
Sybil
Milton,
wprowadzenie
–
Andrzej
Wirth,
New
York,
Pantheon books, 1979).
Całość wydarzeń w Getcie przypomina raczej operację policyjną podczas
zaawansowanej wojny, a nie faktyczne powstanie – jak to, które rozpoczęło
się w sierpniu 1944 roku w Warszawie, przygotowane przez polską Armię
Krajową, dowodzone przez gen „Bora” Komorowskiego.
Mass media starają się ignorować bohaterskie powstanie polskie, które
Sowieci pozwolili Niemcom spacyfikować. Polacy bronili się w sierpniu
1944 z tak wielka odwagą, że Niemcy oddali im honory wojskowe.
Niemniej jednak rzeczą ciekawą jest zapoznanie się z powodem, dla którego
w
kwietniu
1943
roku
Niemcy
podjęli
decyzję
rozpoczęcia
operacji
policyjnej w Warszawskim Gettcie.
Populacja Żydów w tymże Getcie lub dzielnicy żydowskiej składała się z
około 36 000 osób, oficjalnie zarejestrowanych – oraz prawdopodobnie
ponad 20 000 osób przebywających tam nielegalnie.
Getto było czymś w rodzaju miasta w mieście, zarządzanym przez Judenrat.
Tak,
Judenraty,
jak
i
policja
żydowska
kolaborowały
z
okupantem
niemieckim
–
również
przeciwko
tzw.
„terrorystom”
żydowskim. w roku 1942, w odpowiedzi na pierwsze sowieckie bombardowanie
Warszawy – na polecenie Niemców w Getcie zostały wybudowane schrony
przeciwlotnicze, do budowy których cement oraz inne materiały dostarczyli
żydom Niemcy.
To
te
właśnie
schrony
przeciwlotnicze
legenda
przekształciła
w
„blockhaus” oraz w „bunkers”, na wzór francuskiej linii Maginota.
W
Getcie
funkcjonowały
oficyny
i
fabryki,
w
których
robotnicy żydowscy pracowali dla Niemców, jako że Żydzi
byli
ich
dostawcami.
W
Getcie
odbywała
się
bardzo
intensywna działalność handlowa.
Małe, uzbrojone grupy (żydów) – skupiające nie więcej jak
220
osób
–
dopuszczające
użycia
terroru
i
sabotażu,
zajmowały
się
wymuszeniami
na
policji
żydowskiej
i
judenratach,
a
także
na
ochronie
fabryk
i
oficyn.
„Terroryści”
zarabiali
na
działalności
przemysłowej
i
handlowej Getta szantażując i grożąc tak przedsiębiorcom
jak i mieszkańcom dzielnicy. Dochodziło dla przykładu do
więzienia ludzi w ich domach po to by wymusić na nich
haracz.
Byli nawet w stanie kupować broń od żołnierzy, którzy w Warszawie – jak
często dzieje się na tyłach frontu – należeli do oddziałów niejednolitych
(etnicznie),
źle
wyszkolonych
i
bez
motywacji.
Dokonywali
również
zamachów na żołnierzy niemieckich lub na żydowskich „kolaboracjonistów”.
Niepewność wzrastała. Z tego powodu populacja polska miasta coraz to
gorzej znosiła obecność Getta, zaś Niemcy obawiali się, że jego istnienie
może stać się zagrożeniem dla węzła kolejowego – jakim była Warszawa –
dla
niemieckiej
gospodarki
wojennej,
w
tym
dla
transportu
wojsk
w
kierunku frontu rosyjskiego.
W tego rodzaju sytuacji Himmler postanowił, że przeniesie populację
żydowską, razem z oficynami i fabrykami w okolice Lublina, zniszczy
całkowicie zabudowania Getta i założy na jego miejscu park.
Początkowo
Niemcy
usiłowali
przekonać
Żydów
by
zaakceptowali
przeprowadzkę. Sprawa ta nie spodobała się jednakże „terrorystom”, jako
że przenosiny oznaczały dla nich straty nie tylko jak chodzi o źródła ich
dochodów, ale również ich swobodę poruszania się.
Dlatego
to
wszystkimi
swymi
siłami
usiłowali
przeciwstawić
się
projektowi, aż do 19 kwietnia, kiedy to na polecenie himmlera rozpoczęła
się operacja policyjna, mająca na celu przymusowe usunięcie ostatnich
pozostałych w Getcie żydów. Tego dnia wojska niemieckie pod dowództwem
pułkownika
von
Sammern-Frankenegga
–
odpowiedzialnego
za
operację
–
weszły do Getta, wsparte obecnością jednego czołgu i dwóch pojazdów
opancerzonych.
Na
początku
„terroryści”
postawili
duży
opór,
raniąc
po
stronie
niemieckiej 12 osób, na co Himmler zareagował gniewem i tego samego
wieczoru odwołał von Sammern-Frankenegga i zastąpił go gen. Juergenem
Stroop’em.
Stroop
otrzymał
polecenie
by
dla
większego
bezpieczeństwa
prowadzić
operację w sposób powolny. zrobił to następująco: każdego poranka wojska
wchodziły do Getta i opróżniały budynki. W celu zmuszenia ukrywających
się Żydów do wyjścia ze schronów przeciwlotniczych Niemcy używali świec
dymnych (a nie gazów toksycznych); następnie burzyli kolejne, puste
budynki. Do przeprowadzenia pełnej ewakuacji posłużyło 20 dni.
Trzeciego dnia od początku akcji – uzbrojone grupy żydów zaczęły uciekać.
Żydzi zostali jednakże wyłapani przez strażników.
Przeciwnie do tego, co zostało powiedziane – dowództwo niemieckie nie
poprosiło lotnictwa o zniszczenie Getta i podczas akcji nie miało miejsca
żadne bombardowanie. Liczba ofiar żydowskich nie jest znana.
Liczba 56 065 jest tą, która przedstawia ilość żydów „zaaresztowanych”,
mających być wysłanymi do obozu przejściowego w Treblince, a następnie w
kierunku Lublina.
Ofiar niemieckich było 15. 19 maja został zabity policjant polski, tj. w
11 dni po ostatniej potyczce.
Nikt nie watpi ani w odwagę Żydów pozostających w Getcie, ani w tragiczny
aspekt całego wydarzenia, podczas którego żydowska populacja cywilna
znalazła się w środku starcia pomiędzy formacją wojska niemieckiego i
małymi grupami snajperów.
Jednakże – przeciwnie do pewnej, fałszywej propagandy – cała ta historia
jest niezwykle daleka od bycia „apokaliptycznym” powstaniem, za jakie
ostatnio uchodzi, nade wszystko gdy weźmie się pod uwagę dziesiątki
tysięcy zabitych, cywilów i żołnierzy – śmierci, jakie miały miejsce
podczas wspomnianych 20 dni na wszystkich placach bitew na świecie oraz w
miastach europejskich, na które spadły bomby zrzucone przez lotnictwo
anglo-amerykańskie.
Wybór
tekstów,
tłumaczenie
i
opracowanie:
ram
za;https://venediortodoks.wordpress.com/2018/02/22/bluff-o-powstaniu-w-getcie-warszawskim/
fałszerstwożydowskiefałszerstwożydowskiefałszerstwożydowskiefałszerstwozydowskiefałszerstwo.