"Jedynie prawda jest ciekawa" - Józef Mackiewicz
Strony Filmy
niedziela, 22 kwietnia 2012
Żydowscy kaci Polaków: Józef Różański vel Józef Goldberg
Józef Różański, właśc. Józef Goldberg, po wojnie używał zarówno imienia Jacek, jak i Józef (ur. 13 lipca 1907 w Warszawie, zm. 21 sierpnia 1981 w Warszawie) - agent i oficer NKWD i MBP, poseł na Sejm Ustawodawczy;
Pochodził z rodziny żydowskiej, był synem działacza syjonistycznego i redaktora naczelnego syjonistycznej gazety Hajnt Abrahama Goldberga. Od 1915 uczęszczał do męskiego gimnazjum żydowskiej spółki Chinuch w Warszawie, podobnie jak brat (Jerzy Borejsza). Będąc w VI klasie zorganizował nielegalne kółko samokształceniowe o orientacji marksistowskiej. Został relegowany ze szkoły, ale pozwolono mu na powrót i zdanie matury w 1925. Po maturze rozpoczął studia na Wydziale Prawa Uniwersytetu Warszawskiego, które ukończył w 1929. W następnych latach (od 1936) prowadził kancelarię adwokacką i został członkiem Warszawskiej Izby Adwokackiej.
W czasie studiów zaangażował się w działalność Związku Niezależnej Młodzieży Socjalistycznej (ZNMS), już po wyłonieniu się z niego Organizacji Młodzieży Socjalistycznej (OMS) "Życie". Po krótkim okresie działalności w "Życiu" został przyjęty do Związku Młodzieży Komunistycznej (ZMK), po czym wstąpił w szeregi Komunistycznej Partii Polski (KPP), gdzie pracował w Centralnym Biurze Żydowskim. W 1932 wszedł w skład Sekretariatu Krajowego KC KPP. Wyjeżdżał za granicę, m.in. do Palestyny i Paryża, gdzie w 1937 uczestniczył we Wszechświatowym Kongresie Żydowskim i nawiązywał liczne kontakty w środowiskach zajmujących się kwestiami emigracji Żydów do Palestyny, wtedy został zwerbowany przez NKWD.
Po wybuchu II wojny światowej wraz z żoną (Bela Frenkiel-Goldberg, od 1945 - Izabela Różańska) przedostał się na tereny zajęte przez wojska ZSRR, do Kostopola, gdzie obydwoje pracowali w powiatowym, a następnie rejonowym NKWD. Sam we własnoręcznym życiorysie podał swoje stanowisko w NKWD: pracownik „gosudarstwiennoj biezopasnosti”. W 1940 został wezwany do Lwowa, gdzie rozpoczął pracę w Oddziale Politycznym NKWD dla polskich jeńców 1939 - pełnił funkcję oficera polityczno-wychowawczego oraz służył za tłumacza; słynął z donosicielstwa do NKWD na wszystkich, w tym także swoich towarzyszy, za różne odchylenia. W tym czasie zaskarbił sobie względy późniejszego założyciela bezpieki - gen. NKWD Iwana Sierowa. Latem 1941 w czasie ewakuacji więzień jako funkcjonariusz NKWD brał udział w rozstrzeliwaniu więźniów. Później zbiegł w głąb ZSRR, gdzie aż do 1943 pracował w NKWD. Józef Goldberg został powołany do III Dywizji im. Romualda Traugutta w 1944 i skierowany do pracy polityczno-wychowawczej. Pracował w redakcji gazety dywizyjnej "Na Zachód", a następnie w redakcji gazety I Armii "Zwyciężymy". Ukończył dywizyjną szkołę oficerów polityczno-wychowawczych. W kwietniu 1944 wraz z 3 Dywizją brał udział w walkach na Wołyniu, a w sierpniu na przyczółku warecko-magnuszewskim; został wówczas lekko kontuzjowany w głowę i odesłany na badanie do Lublina; tam - ze względu na swoje "kwalifikacje" został przeniesiony z wojska do Resortu Bezpieczeństwa Publicznego PKWN; zaczął posługiwać się bardziej polsko brzmiącym nazwiskiem matki - Różański i imieniem Jacek. Od stycznia 1945 był członkiem PPR.
9 września 1944 został referentem Sekcji 7 (Śledczej) resortu Bezpieczeństwa Publicznego, a 21 listopada - zastępcą kierownika tej sekcji. Od przekształcenia PKWN w Rząd Tymczasowy 1 stycznia 1945 był kapitanem i kierownikiem VIII Wydziału Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego (MBP). 16 września 1945 został kierownikiem Wydziału IV Samodzielnego MBP. 1 lipca 1947 został pułkownikiem i dyrektorem Departamentu Śledczego MBP. Szybki awans w strukturach MBP zawdzięczał temu, że bez wahania wykonywał polecenia Bolesława Bieruta i Iwana Sierowa, wobec których był w pełni dyspozycyjny. Ponurą sławę zdobyły metody śledcze Różańskiego - sprowadzały się one do dopasowywania materiału śledczego do wcześniej opracowanych tez oskarżenia. Zeznania były wydobywane za pomocą tortur, które Różański stosował powszechnie. Zyskał sobie miano człowieka bezwzględnego i niezwykle brutalnego - osoby przez niego przesłuchiwane mówiły, że był sadystą gorszym od gestapowców.
Setki osób, przesłuchiwanych przez Różańskiego lub jego podwładnych, straciło życie lub zostało kalekami. Jego postępowanie i mentalność dobrze charakteryzuje sprawa Emilii Malessy "Marcysi", żony Jana Piwnika "Ponurego", łączniczki usilnie poszukiwanego przez MBP prezesa Zarządu Głównego Zrzeszenia WiN płka Jana Rzepeckiego. Została ona aresztowana jesienią 1945. Bezpieka wiedziała, że zna ona miejsce pobytu Rzepeckiego, lecz nie ujawni go nawet podczas tortur, wobec tego Różański zastosował metodę "psychologiczną" - odwołując się do jej sumienia Polki i patriotki, przekonał Malessę, że będzie ona odpowiedzialna za przelanie polskiej krwi w wypadku, gdy nie dojdzie do porozumienia między "władzą ludową" a Rzepeckim. Następnie Różański dał jej słowo honoru, że Rzepeckiego i innych członków podziemia niepodległościowego, których bezpieka zatrzyma w wyniku zeznań Malessy, nie spotka nic złego. Mając takie gwarancje ze strony Różańskiego, Malessa zdradziła kryjówkę Rzepeckiego oraz wydała wielu innych żołnierzy AK. Aresztowani zostali poddani brutalnemu śledztwu (Rzepeckiego skazano na 5 lat więzienia). Malessa, gdy dzięki ułaskawieniu wyszła na wolność, zaczęła wydzwaniać do Różańskiego, by ten dotrzymał danego wcześniej słowa honoru i uwolnił wszystkich zatrzymanych w wyniku jej zeznań. Próby te były nieskuteczne. 5 czerwca 1949, nie mogąc żyć ze świadomością zdrady, Malessa popełniła samobójstwo. Różański odpowiada również za aresztowanie prezesa III Zarządu Głównego WiN płk. Franciszka Niepokólczyckiego, którego następnie skazano na śmierć (wyrok nie został wykonany).
Nadzorował śledztwo w sprawie Witolda Pileckiego i faktycznie jest sprawcą skazania tego bohaterskiego rotmistrza na karę śmierci, który jako dobrowolny więzień KL Auschwitz był twórcą konspiracji wojskowej w tym obozie.
W latach 1949-1951 Różański był lektorem KC PZPR z ramienia MBP. Prowadził również wykłady o metodach śledztwa operacyjnego w Centrum Wyszkolenia MBP w Legionowie k. Warszawy.
Od 1948 do marca 1950, w okresie walki z tzw. gomułkowszczyzną, był kierownikiem tzw. grupy specjalnej (przekształconej w Biuro Specjalne, a następnie tw. X Departament - Ochrony Partii), gdzie odpowiadał za rozpracowanie "prowokatorów" wewnątrz partii komunistycznej. Swoimi "metodami śledczymi" (również torturami) Różański objął członków partii, których postanowiła wyeliminować ekipa Bieruta. Jego ofiarami w tej wewnętrznej rozgrywce w PZPR stali się m.in. Marian Spychalski, Włodzimierz Lechowicz, A. Jaroszewicz. Śmierć podczas przesłuchania płka W. Dobrzyńskiego, zakwalifikowana jako brak "sukcesów" w śledztwie, stała się powodem powołania specjalnej komisji, która odesłała Różańskiego z powrotem do Departamentu Śledczego. Jego pozycję dodatkowo osłabiło odsunięcie od władzy Ławrientija Berii.Od jego nazwiska powstał termin "różańszczyzna" - stalinowskich metod śledczych, preparowania dowodów i fingowania procesów sądowych.
Jesienią 1953 Centralna Komisja Kontroli Partyjnej (CKKP) w Warszawie otrzymała skargę przeciwko Różańskiemu wniesioną przez torturowane przez niego członkinie PZPR H. Siedlik i E. Piwińską, które w lipcu 1953 zwolniono z więzienia. Kobiety oskarżyły Różańskiego o stosowanie tortur. Skarga zawierała opis "metod" stosowanych w śledztwie. Jej autorki oskarżyły wręcz Różańskiego, że jest zboczeńcem i sadystą. Stało się to podstawą wszczęcia przez CKKP sprawy przeciwko Różańskiemu. Do oskarżenia włączyła się także, nienawidząca Różańskiego Julia Brystygierowa. 5 marca 1954 na mocy rozkazu persolnalnego nr 222, podpisanego przez ministra Stanisława Radkiewicza, zwolniono Różańskiego z zajmowanego stanowiska.
Pracował w Zespole Programu Zagranicznego Polskiego Radia, następnie został dyrektorem Państwowego Instytutu Wydawniczego. Dalszej karierze Różańskiego w PRL stanęły na przeszkodzie audycje Józefa Światły, emitowane od września 1954 na antenie Radia Wolna Europa, w których obnażył on metody działania MBP. Aby ratować sytuację, władze PRL postanowiły "ukarać" odpowiedzialnych za stosowanie zbrodniczych praktyk w MBP - naturalnym celem ataku stał się Różański. Decyzja o wszczęciu śledztwa przeciw niemu zapadła najpierw na posiedzeniu Biura Politycznego KC PZPR i dopiero później podjęła je Generalna Prokuratura PRL. Odpowiedni wniosek przedstawił 8 listopada 1954 prokurator generalny S. Kalinowski. Tego samego dnia Różański został aresztowany. Śledztwo w jego sprawie zlecono wiceprokuratorowi Generalnej Prokuratury K. Kukawce. Różańskiego oskarżono o przestępstwo z art. 141 Kodeksu Karnego Wojska Polskiego: "jako dyrektor Departamentu Śledczego MBP przekroczył granice swych uprawnień i pełnomocnictw, wyrządzając przez to poważną szkodę interesom PRL".
Proces przeciwko Różańskiemu odbywał się przy drzwiach zamkniętych i nadzorowany był osobiście przez sekretarza KC Franciszka Mazura (kontrola partyjna była potrzebna, aby proces przebiegał wg ustalonego scenariusza, w którym nie było miejsca dla innych odpowiedzialnych za zbrodnie MBP). Ponadto akt oskarżenia, który sporządził Kukawka, był opracowywany pod kontrolą członków Biura Politycznego. Pierwsza rozprawa odbyła się 19 grudnia 1955 przed Sądem Wojewódzkim w Warszawie - proces trwał tylko 2 dni, świadkowie byli przesłuchiwani bardzo pośpiesznie (głównym świadkiem oskarżenia była Siedlik). 23 grudnia Różański został skazany dwukrotnie na 5 lat więzienia (na mocy amnestii zmniejszono mu karę do 3 lat i 4 miesięcy). Udowodniono mu jedynie, że osobiście stosował zabronione przez prawo metody w toku śledztw przeciwko osobom podejrzanym o działalność antypaństwową", brał bezpośredni udział w biciu przesłuchiwanych oraz stosowaniu innych niedozwolonych środków. Stwierdzono ponadto, że jego postępowanie "spowodowało demoralizację podległych mu oficerów śledczych, którzy widzieli w nim wzór do naśladowania". Podczas procesu całkowicie pominięto odpowiedzialność Różańskiego za aresztowania i torturowanie członków podziemia niepodległościowego.
Do kwietnia 1956 Różański pozostawał w areszcie wewnętrznym MBP. Dopiero na skutek interwencji prokuratora został przeniesiony do więzienia w Mokotowie. W lipcu 1956 Sąd Najwyższy w Izbie Karnej rozpatrzył rewizję nadzwyczajną złożoną przez prokuratora generalnego i przekazał sprawę do ponownego rozpatrzenia przez Sąd Wojewódzki w Warszawie. W rewizji zarzucono Sądowi Wojewódzkiemu "niewykazywanie inicjatywy w kierunku ujawnienia danych naświetlających całość przestępczej działalności oskarżonego" (tamże). Wytknięto także umyślne zaniechanie przesłuchania świadków i niesprawdzanie dowodów. Następstwem decyzji Sądu Najwyzszego było przekazanie sprawy Różańskiego Prokuraturze Generalnej do uzupełnienia śledztwa. W sierpniu 1956 Różański ponownie został przesłuchany. 31 grudnia 1956 - na fali października 1956 - wznowiono przeciw niemu śledztwo, które jednak połączono ze śledztwem przeciwko dwóm innym pracownikom MBP oskarżonym o stosowanie "niehumanitarnych metod" w pracy śledczej - Anatolowi Fejginowi i Romanowi Romkowskiemu.
Proces rozpoczął się 16 września 1957, a 11 listopada tego roku sąd skazał Różańskiego i Romkowskiego na kary 15 lat wiezienia, a Fejgina na 12. Podczas procesu nie wzięto pod uwagę całokształtu zbrodniczej działalności Romkowskiego, ograniczając się jedynie do oskarżenia go o stosowanie "niedozwolonych czynów" wobec kilkudziesięciu członków PZPR. Całkowicie przemilczano fakt prześladowania przez Różańskiego członków polskiego podziemia niepodległościowego oraz powiązań Różańskiego z sowieckimi organami bezpieczeństwa.
Oskarżeni odwołali się od wyroku, składając 2 października 1958 rewizję do Sądu Najwyższego (SN). W jej wyniku SN obniżył Różańskiemu karę do 14 lat z zaliczeniem dotychczasowego okresu spędzonego w areszcie i więzieniu. Różański starał się o warunkowe zwolnienie, jednak 8 kwietnia 1964 Sąd Wojewódzki we Wrocławiu, gdzie przebywał w areszcie Różański, odrzucił wniosek obrońcy.
Już 8 października 1964 Rada Państwa zastosowała wobec niego prawo łaski. Po wyjściu z więzienia nie miał większych trudności ze znalezieniem pracy. Został urzędnikiem w Mennicy Państwowej, aż do przejścia na emeryturę w 1969. Nigdy nie wykazał skruchy z powodu popełnionych zbrodni. Nigdy tez nie stanął przed prawdziwym sądem i nie poniósł odpowiedzialności karnej za zdradę i swoje zbrodnie.
Zmarł w wyniku choroby nowotworowej, pochowany na cmentarzu żydowskim przy ulicy Okopowej w Warszawie.
Metody Różańskiego :
1) bicie pałką gumową specjalnie uczulonych miejsc ciała (np. nasady nosa, podbródka i gruczołów śluzowych, wystających części łopatek itp.);
2) bicie batem, obciągniętym w tzw. lepką gumę, wierzchniej części nagich stóp - szczególnie bolesna operacja torturowa;
3) bicie pałką gumową w pięty (seria po 10 uderzeń na piętę - kilka razy dziennie);
4) wyrywanie włosów ze skroni i karku (tzw. podskubywanie gęsi), z brody, z piersi oraz z krocza i narządów płciowych;
5) miażdżenie palców między trzema ołówkami (wskutek tego "zabiegu" dwukrotnie zeszło mi sześć paznokci);
6) przypalanie rozżarzonym papierosem okolicy ust i oczu;
7) przypalanie płomieniem palców obu dłoni;
8) zmuszanie do niespania przez okres 7-9 dni, drogą "budzenia" więźnia, który stał w mroźnej celi, uderzeniami w twarz, zadawanymi przez dozorującego urzędnika byłego MBP; metoda ta, nazywana przez oficerów śledczych "plażą" lub "Zakopanem", wywołuje półobląkańczy stan u więźnia i wywiera zaburzenia psychiczne, powodujące widzenia barwne i dźwiękowe, zbliżone do odczuwanych po spożyciu peyotlu lub meskaliny (cyt. za: K. Moczarski "Piekielne śledztwo", "Odrodzenie", 21 stycznia 1989 r.).
Bibliografia:
Barbara Fijałkowska, Borejsza i Różański. Przyczynek do dziejów stalinizmu w Polsce, Olsztyn 1995. ISBN 83-85513-49-3
Z zeznania Marii Hattowskiej, odznaczonej za zasługi wojenne Krzyżem Walecznych:
„-Zaprowadzono mnie na przesłuchanie; w pokoju czekało ośmiu mężczyzn. Byli wśród nich Józef Różański i Adam Humer. Różański zaczął pierwszy. Kopnął mnie, aż spadłam z krzesła. Humer bił nahajką. Miała na końcu kulkę, która przy uderzeniach przecinała skórę. Celował w nerki. Liczył swoje uderzenia. Przy sto pięćdziesiątym powiedział, żeby go zastąpili, bo się zmęczył. Dostałam następne sto pięćdziesiąt...”
Źródło: IPN
3 komentarze:
Czas chyba sie zastanowic co z tymi demonami z piekla rodem zrobic ? Piszemy,piszemy ( i slusznie) ale sa to pisania najczesciej fragmentaryczne i niewiele albo nic z tego nie wynika. Potomkowie bandziorow i zbrodniarzy zyja, maja sie wspaniale, nami rzadza i morde dra ze beda nas zamykali do wiezien !!!
Ich pomioty sa nie lepsze od nich.To sa GENY.Jedno wyjscie jedynie sluszne-szubienica.Marze aby doczekac tej chwili.Nie mam innych marzen.
Rozumiem Pana frustracje! Tym niemniej niepisz Pan tu o jakichs szubienicach bo to jest niestety dosc glupie ,bo zamkna portal wraz z wlascicielem Jak pan chcesz to robic wez pan odpwiedni zapas sznura i do dziela! Nie wciagaj pan do tej mokrej roboty innych. A moze ja sie myle i jestes pan prowokator ? Poszukaj pan sobie lepszych okazji bo pan tu malo kasy utluczesz !
Całkowita liczba wyświetleń stron
19,780
Stop Syjonizmowi Polonuska Forum - Polska Walcząca Archiwum bloga
|
|
Obserwatorzy
|
|